text_structure.xml
318 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20 przed poł.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 111 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 110 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Koerner i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Koerner.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Dalszy ciąg rozprawy nad projektem ustawy o wykonaniu reformy rolnej (druk sejmowy nr 2084 i odbitki nr 352, 353 i 354).</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! W imieniu Klubu senatorów P. S. L. mam zaszczyt oświadczyć, że Klub nasz stoi całkowicie na stanowisku, iż najlepiejby było, by Wysoki Senat przyjął ustawę o reformie rolnej, ściśle według projektu sejmowego. Stanowisko nasze pozwalam sobie uzasadnić w sposób następujący. Przedewszystkiem zwracam uwagę na polityczną stronę kwestii. Ustawa o reformie rolnej jest najważniejszą ustawą polityczną dotychczas przesz Wysoki Senat uchwalaną. Znaczenie polityczne ustawy polega na tem, iż ustawa ta przekształca nasz ustrój agrarny, a ponieważ większa część ludności Rzeczypospolitej Polskiej żyje z rolnictwa, wskutek tego uchwalenie ustawy o reformie rolnej oznacza przekształcenie naszego ustroju gospodarczego i socjalnego w ogólności.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SBuzek">Na czem ma polegać ta zmiana ustroju socjalnego i gospodarczego? Najłatwiej to może będzie objaśnić historycznie, najłatwiej można to uzmysłowić, jeżeli rzucimy wzrokiem wstecz i zbadamy naszą historię agrarną i oczywiście historię agrarną naszych sąsiadów.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SBuzek">Otóż był czas, kiedy nasz ustrój rolny był zupełnie taki sam, jaki od owych czasów aż po dziś dzień przetrwał w całych południowych Niemczech, na zachód od Łaby, w całej Austrii z wyjątkiem Austrii niższej, w Szwajcarii, Belgii, Holandii. To był czas króla Łokietka, Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełły, kiedy w Polsce latyfundiów i większych folwarków nie było. Obecnie w okolicach Magdeburga mamy jeszcze wielkie majątki, ale jeżeli przejedziemy przez Łabę, to w Hanowerze, w Westfalii, w całej Belgii wielkich folwarków nie widzimy. Jest tam arystokracja, są rody znakomite, ale one mają folwarczki po 80–100 ha — to jest tamtejszy ustrój agrarny. Otóż zupełnie taki sam ustrój agrarny posiadała Polska jeszcze w XIV w. i posiadały go także inne kraje Polskę okalające. Był to czas rozkwitu Państwa Polskiego, czas potęgi Rzeczypospolitej Polskiej, którą stać było na zwycięstwo Grunwaldu, czas rozkwitu miast, o których bogactwie świadczą po dziś dzień wspaniałe zabytki architektury.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SBuzek">Po tych czasach szczęśliwych i pomyślnych przyszły czasy inne. Szlachta, której się sprzykrzyło rzemiosło rycerskie, zapragnęła sama gospodarować na wsi i zaczęła tworzyć duże folwarki, nabywała ziemie w drodze kupna, a czasem w drodze gwałtu, rozszerzała coraz więcej swoje folwarki przez relegowanie chłopów z posiadanych przez nich zagród, a było to temwięcej możliwe, że za czasów króla Zygmunta szlachta zdobyła uznanie przez króla zasady, że chłop nie może pozywać szlachcica przed sąd królewski. Zdało to chłopów na łaskę i niełaskę szlachty i tak samo na łaskę i niełaskę była zdana własność chłopska. I rosły folwarki, a wraz z niemi niewola chłopska, a rezultatem tego było stopniowe obniżanie bogactwa narodowego, upadek rolnictwa, upadek miast, a na koniec upadek Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(S. Kędzior: To było za czasów króla Zygmunta Starego, tego samego, który zaprzepaścił Prusy.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SBuzek">Tak. Zdaje się, że przyszedł obecnie czas naprawy tej krzywdy dziejowej, przyszedł czas powrotu do ustroju rolnego z czasów Kazimierza Wielkiego i Jagiellonów, rehabilitacji gospodarczej i socjalnej Państwa Polskiego przez uchwalenie reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SBuzek">Proszę Panów, nie należy ukrywać, że reforma rolna obecna jest niewątpliwie dzieckiem tej rewolucji w umysłach, którą wywołała wojna światowa i która została utrwalona przez zwycięstwo Francji i Anglii, tej rewolucji zawdzięczają te narody, które przemoc okuła w niewolę, swoje zmartwychwstanie. Zmartwychwstała Polska, zmartwychwstała Łotwa, Estonia, Czechosłowacja. Tej samej też rewolucji w umysłach należy przypisywać także dążenie do reformy rolnej, które jest cechą wszystkich krajów, które w XVI stuleciu przeszły z ustroju włościańskiego do ustroju folwarcznego. I nie dziw, proszę Panów, że tak samo jak u nas. ten ruch odezwał się w Czechosłowacji i w Rumunii, nie mówię oczywiście już o naszym sąsiedzie ze wschodu. Nasza Rzeczpospolita jest otoczona potężnymi sąsiadami. Niebezpieczeństwo grożące jej od wschodu i zachodu jest wielkie. Ciężkie chmury wiszą nad nami. Otóż, proszę Panów, nie możemy stawić czoła tym niebezpieczeństwom, jeżeli pod względem ustroju agrarnego nie zrobimy tego kroku, który stworzy dla Rzeczypospolitej daleko silniejsze podstawy, opierając je zamiast na kilku lub kilkunastu tysiącach gospodarstw folwarcznych na milionach gospodarstw włościańskich. Jak silnym jest ten ruch, tego dowodem mogą być także Węgry. Na Węgrzech jeszcze dotychczas ma siłę polityczną i władzę polityczną ziemiaństwo. a przecież i tam ziemiaństwo, ten panujący i jedynie decydujący czynnik, musiało się zgodzić na reformę rolną. Tak samo nawet Anglia — o czem szanowny senator sprawozdawca w znakomitem przemówieniu wspomniał — musiała bardzo znacznie zaostrzyć metody reformy rolnej, stosowane przed wojną w tym kraju już od roku 1894. Zresztą o tem jeszcze pomówię później. Otóż to historyczne znaczenie reformy rolnej dla Rzeczypospolitej, ta konieczność państwowa reformy rolnej to jest pierwszy i. najważniejszy powód, dla którego domagamy się najśpieszniejszego uchwalenia reformy rolnej, a domagamy się uchwalenia jej w formie przesz Wysoki Sejm przyjętej ze względów następujących:</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SBuzek">Ustawa o reformie rolnej należy do najbardziej spornych ustaw, które już spowodowały i powodują bardzo znaczne pogłębienie różnic partyjnych i zaostrzenie walk partyjnych. Otóż uważaliśmy to za dobry omen dla ustroju Rzeczypospolitej, dla uśmierzenia walk wewnętrznych, gdy w Sejmie przyszedł do skutku kompromis, który przyjęły niemal wszystkie stronnictwa. Otóż, jeżeli Setni w tak ważnej kwestii! politycznej doszedł do pewnego uzgodnienia, to uważam, że rzeczą Senatu nie jest naruszać podstawy tego kompromisu. Jestem zdania, że Senat mógłby w ten sposób przyczynić się do zaostrzenia walk partyjnych i spowodować nieopacznie wielkie wstrząśnienie w życiu i rozwoju Rzeczypospolitej. Proszę Panów przypuśćmy, że Senat uchwaliłby te poprawki, które zostały zgłoszone przez Komisję. Jest ich spora liczba. Przypuszczam, że poprawki mniejszego znaczenia, poprawki stylistyczne, Sejm przyjąłby jednomyślnie. Ale wśród uchwał Komisji są i takie poprawki, które rzeczywiście naruszają podstawy tego kompromisu i tych poprawek jest dosyć dużo. Jaka jest technika głosowania w Sejmie, Szanowni Panowie wiedzą i wiedzą, że bardzo łatwo tym, którzy czyhają na utrącenie reformy rolnej, jest manewrować tak, iżby ta reforma rolna zawisła w powietrzu. Jakieby były skutki tego natury politycznej? Jestem zdania, iż przedewszystkiem zaostrzyłoby to spór między Sejmem i Senatem w najważniejszych sprawach politycznych, a potem nie wyobrażam sobie jakby po runięciu ustawy o reformie rolnej Sejm mógł nadal Obradować, jakby mógł przejść nad tym faktem do porządku dziennego, nie odwołując się do opinii narodu...</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Słusznie, tak jest.)</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SBuzek">...w tej sprawie kardynalnego politycznego znaczenia? Nowe wybory przeprowadzone na platformie reformy rolnej miałyby dwie konsekwencje: po pierwszo, zradykalizowanie programu stronnictw w sprawach agrarnych, a po drugie, zradykalizowanie poglądów stronnictw w stosunku do Senatu.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">(S. Stecki: Jużeśmy to słyszeli!)</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SBuzek">Proszę Szanownego Pana, może to Panowie słyszeli, w każdym razie uważam, że przy rozwiązaniu wszystkiego, co rozwiązać należy, należy i tę sprawę bardzo poważnie brać w rachubę.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SBuzek">Otóż, proszę Panów, może Szanowni Panowie powiedzą, iż niema znów tak wielkich zmian, iżby to naruszyło kompromis, zawarty w Sejmie. Pozwolę sobie wyliczyć zmiany, które uważam za największe. Więc przedewszystkiem te zmiany, które wywołają bardzo znaczne zwolnienie tempa reformy rolnej. Taką zmianę przyjęła Komisja Senatu do art. 11, iż nierozparcelowana część kontyngentu nie będzie doliczona do kontyngentu na rok przyszły i nie spowoduje powiększenia tego kontyngentu. Nawet w art. 13 Komisja poszła jeszcze dalej, przypisując, ż takie majątki państwowe rozparcelowane maja być wliczone do kontyngentu rozparcelowanych majątków prywatnych, czego rezultatem oczywistym będzie to, iż te majątki państwowe wobec przepisów następnego artykułu, byłyby liczone dwa razy. Panowie sobie przypominają, że plan parcelacyjny osobno wymienia, ile należy rozparcelować majątków państwowych, a ile majątków prywatnych. Otóż, o ileby utrzymała się poprawka do art. 13, proponowana przez komisję, to w przyszłym roku nie nastąpiłby taki wypadek. W przyszłym roku ma być rozparcelowane 80.000 ha ziemi państwowej. Otóż te 80.000 ha rozparcelowanej ziemi państwowej liczono by według uchwały Komisji jako 160.000 ha, bo to dwa razy ma być liczone.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SBuzek">Proszę Panów, to jest bardzo łatwo udowodnię jeżeli się czyta art. 13 część 2, uchwaloną poprawkę, potem art. 14, a przedtem jeszcze art. 12. Może być, że Panowie tego nie chcieli, że to jest przeoczenie, ale w takim razie prosiłbym, żeby to przeoczenie było usunięte.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SBuzek">Teraz, proszę Panów, co się tyczy art. 19 a linia 3, to ten ustęp, a więc wykaz imienny na r. 1926 Komisja uchwaliła skreślić. Oczywiście spowoduje to dalsze opóźnienie tempa wykonywania reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SBuzek">W tym samym kierunku będą także działały poprawki Komisji uchwalone przy art. 26. Skreślono tam ust. 1, mianowicie zasadę — zresztą powszechnie stosowaną w prawie wywłaszczeniowem — że państwo odpowiada za długi hipoteczne tylko do wysokości szacunku. Otóż temu artykułowi przypisujemy -tak wielkie znaczenie, że w dyskusji szczegółowej mówca naszego Klubu szczegółowo nasze stanowisko uzasadnił. Z tego powodu wystarczy tutaj, że w dyskusji ogólnej zwrócę tylko uwagę na ogromne znaczenie tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SBuzek">Ta uchwała Komisji zmienia bardzo znacznie i narusza kompromis, zawarty miedzy stronnictwami. Uważam, że nie można reformy rolnej z temi poprawkami puszczać na fluktuację dyskusji i głosowań sejmowych, tem więcej, że są stronnictwa, któreby na tem spekulowały, aby przy tej sposobności reformę rolną utrącić. Mieliśmy, proszę Panów, na lewicy jedno takie stronnictwo, które stale głosowało ze skrajną prawicą w Komisji. Nie było wniosku ze skrajnej prawicy, któregoby to stronnictwo z lewicy nie poparło, oczywiście nie z przekonania, tylko dla taktyki, aby reformę rolną ubić. Z jakich powodów to stronnictwo tak postępowało? Otóż bardzo łatwo na to sobie odpowiedzieć. Ja tłumaczę to sobie tylko w ten sposób, że to stronnictwo liczy na dokonanie reformy rolnej w inny sposób. Zdaje mi się, że powinniśmy takie -rachuby postawić pod pręgierz.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SBuzek">Co się -tyczy skrajnej prawicy, to ta znowu wysuwa inne argumenty przeciw reformie rolnej. Wczoraj słyszeliśmy je od p. kol. Steckiego. Otóż przedewszystkiem wytacza się ciężki zarzut niekonstytucyjności ustawy o reformie rolnej. Z jakich powodów? Kol. s. Stecki powołuje się na art. 99 i 98. ale nie na cały art. 99.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#komentarz">(S. Stecki: Na cały.)</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#SBuzek">Broń Boże, tylko na pierwszą część art. 99.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#komentarz">(S. Stecki: Przepraszam, na całkowity art. 99.)</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#SBuzek">Nie słyszałem. Art. 99 w pierwszej swojej części mówi rzeczywiście to, na co się powołuje s. Stecki, mianowicie: „Rzeczpospolita Polska uznaje wszelką własność... a dopuszcza tylko w wypadkach ustawą przewidzianych, zniesienie lub ograniczenie własności, czy to osobistej, czy to zbiorowej ze względów wyższej użyteczności za odszkodowaniem. Otóż z tego tekstu wyprowadza p. kol. s. Stecki po 1), że wywłaszczenie na reformę rolną nie jest ze względów wyższej użyteczności, a po 2), że za odszkodowaniem, to znaczy za pełnem odszkodowaniem.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#komentarz">(S. Stecki: Tak, nie inaczej.)</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#SBuzek">Tego słowa „za pełnem” niema.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(S. Hasbach: Samo się rozumie.)</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#SBuzek">Nie, pozwolę sobie na przykładzie różnych ustaw zagranicznych i krajowych to wyjaśnić. Gdyby był tylko ten ustęp w art. 99, to możnaby powiedzieć, iż „za odszkodowaniem” oznacza za pełnem odszkodowaniem. Teraz „ze względów użyteczności publicznej”. P. s. Stecki jest zdania, że to nie ma zastosowania do reformy rolnej. Ja jestem zdania, że ma zastosowanie — więc o to jest spór.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#komentarz">(S. Stecki: Ma zastosowanie, tylko nie tak, jak jest pomyślane.)</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#SBuzek">Ale mamy ust. 2, który art. 99 dodaje, że o ile chodzi o ziemię, to rzecz ma się trochę inaczej, niż przy innych wypadkach wywłaszczenia, bo inaczej oczywiście ten ustęp 2 nie miałby znaczenia. 1 tu jest powiedziane tak: „Ustawy określą przysługujące Państwu prawo przymusowego wykupu ziemi”, to jest pozostawione ustawie, ustawodawcy, ciałom ustawodawczym do uznania na jakich warunkach uważają, że należy wykupić przymusowo ziemię, potrzebną na reformę rolną w myśl tej 2 części art. 99.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#SBuzek">Proszę Panów! Zasada ta jest stosowana oczywiście w całym świecie także w ten sposób. Wszędzie ustawodawstwa, nawet w tych wypadkach, jeżeli, przyznają pełne odszkodowanie, to różne ustawy w różny sposób te pełne odszkodowania obliczają. Naprzykład we Francji się oblicza odszkodowanie, nie mówię przy reformie rolnej, ale wogóle przy wywłaszczeniu...</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#komentarz">(S. Stecki: Bagatela.)</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#SBuzek">Natychmiast przejdę i do reformy rolnej. Odszkodowania oblicza się przy wywłaszczeniu w ten sposób, że się oblicza wartość użytkową, a potem się oblicza te korzyści, jakie dany właściciel ma z tego, iż to dzieło, na które została ta nieruchomość wywłaszczona, przynosi korzyści danej jednostce. Naprzykład przy wywłaszczeniu gruntów pod kolej, od wartości gruntów wywłaszczonych na kolej odlicza się tę wartość, która ta osoba ma z tego, że kolej tam jest zbudowana. Ustawodawstwo angielskie tego nie odlicza, w Niemczech też nie. Co więcej, proszę Panów, w Angli dolicza się do tego odszkodowania jeszcze pewną nawiązkę za ból, jakiś 30–40–50%, nawet wyżej, wszędzie, tylko nie przy reformie rolnej. Co do tego, jak się określa wartość gruntu przy reformie rolnej po wojnie, to szanowny kolega sprawozdawca nam to tutaj powiedział. Z tych różnic wynika, że określenie odszkodowania zależy od uznania władzy ustawodawczej...</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(S. Stecki: W ramach Konstytucji.)</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#SBuzek">...oczywiście, ale Konstytucja Polska mówi o wywłaszczeniu na inne cele za odszkodowaniem, nie mówi za pełnem odszkodowaniem, a co się tyczy reformy rolnej, to tylko mówi, że ustawa to określi. Więcej nic nie mówi. To jest ustęp 2-gi art. 99.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#SBuzek">Weźmy przykład z Czechosłowacji. Czechosłowacja ma zupełnie ten sam artykuł w swojej Konstytucji. Jest to § 106, który my mamy w art. 99 w części 1. Drugiej części tego wyjątkowego przepisu dla reformy rolnej niema w konstytucji czechosłowackiej. A jakie tam jest odszkodowanie? Zarzut, który się najczęściej robi czechosłowackiej reformie rolnej jest ten, że nie przyznaje ona szacunku nawet tego, który był ustalony na mocy ustaw przy podatku majątkowym. Szacunek na cele podatku majątkowego jest w Czechosłowacji wyższy, aniżeli szacunek przy wykupie na reformę rolną.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#komentarz">(S. Stecki: Ale Pani Kolega wie, że referent czechosłowacki powiedział: Nasza ustawa agrarna musi być karą za zbrodnie dokonane przeciw narodowi.)</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#SBuzek">To z konstytucją czechosłowacką nic nie ma wspólnego, a mówiłem tu o uzasadnieniu konstytucyjnem, a nie o jakimkolwiek tonem uzasadnieniu.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#SBuzek">Zresztą, proszę Panów, poco nam iść tak daleko? Mamy w naszym Dzienniku Ustaw ustawy, gdzie się nie płaci za wywłaszczone rzeczy pełnego wynagrodzenia, tylko wynagrodzenie uznane przez władze administracyjne za ostateczne, bez prawa rekursu do sądu. Wszystkie te rzeczy mamy w obowiązujących nas ustawach.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#komentarz">(S. Hasbach: Nie wszystkie ustawy są dobre.)</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#SBuzek">Mamy tu ustawę o rzeczowych świadczeniach wojennych i tam mamy w art. 9 wyraźnie, że: „Wynagrodzenie za świadczenia wojenne ma być z reguły bezzwłocznie gotówką wypłacone po cenach ustalonych przez Ministerstwo Spraw Wojskowych w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu i innemi zainteresowanemi ministerstwami”. Teraz art. 10.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#komentarz">(Głos: To jest co innego.)</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#SBuzek">To jest też wywłaszczenie.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(Głos: Ale w razie wojny.)</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#SBuzek">Konstytucja nic nie mówi o wojnie. Konstytucja wyraźnie stanowi, że art. 99 ma tak samo zastosowanie w razie wojny, jak i w czasie pokoju.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#SBuzek">Art. 11 potem stanowi, że to odszkodowanie jest przyznawane przez komisje okręgowe rekwizycyjne z odwołaniem do komisji głównej, a potem jest art. 13: „Wszelkie roszczenia i spory u tytułu świadczeń wojennych są wyjęte z pod orzecznictwa sądów cywilnych i podlegają załatwieniu wyłącznie w myśl niniejszej ustawy”. Otóż to dotyczy tego zarzutu, że ustawa nasza nie jest zgodna z art. 99 naszej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#SBuzek">Pozwoliłbym sobie jeszcze polemizować także z drugiem twierdzeniem, mianowicie, że ustawa ta jest sprzeczna z art. 98, który przepisuje, że żadna ustawa nie może zamykać obywatelowi drogi sądowej dla dochodzenia krzywdy i straty. Jest rzeczą zupełnie jasną dla tego, kto ten art. 98 czyta w związku z art. 72 i 73, iż nie chodzi tu o nic innego, jak tylko o sprawy cywilne. Żadna ustawa nie może zamykać obywatelowi drogi sądowej dla dochodzenia krzywdy i straty, oczywiście w sprawach cywilnych, bo o ile chodzi o sprawy administracyjne, to o tem mówi art. 73, że dla orzekania legalności aktów administracyjnych w zakresie administracji tak rządowej, jak i samorządowej powoła osobna ustawa sądownictwo administracyjne.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#SBuzek">I tego, proszę Panów, nikt nie kwestionuje, że w sprawach prawno-publicznych droga sadowa jest wykluczona.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#komentarz">(S. Banaszak: A w sprawach własności?)</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#SBuzek">Proszę Pana, w sprawach własności jest zupełnie to samo, co w każdej innej sprawie, jeżeli sprawy należą do prawno-publicznych, to droga do sądu nie jest dopuszczona — jest dopuszczona tylko wtenczas, jeżeli chodzi o sprawy cywilne.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#komentarz">(S. Banaszak: Konstytucja mówi zupełnie co innego.)</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#SBuzek">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wszelkie sprawy wywłaszczeniowe należą do spraw publiczno-prawnych, do których te zwykłe przepisy cywilne absolutnie nie mają zastosowania.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#komentarz">(S. Banaszak: A hipoteka?)</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#SBuzek">Mówię, Panie Kolego o art. 98, a nie o hipotekach — zresztą hipoteka należy tak samo do prawa cywilnego, a nie do prawa publicznego.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#SBuzek">Bardzo ciekawą rzecz pod tym względem daje ustawodawstwo angielskie z r. 1894. Mianowicie w Anglii, ponieważ to jest prawo publiczne, więc regułą jest, że żadne wywłaszczenie nie może być inaczej dokonane, jak na mocy osobnej ustawy. Jeżeli gmina chce zakładać cmentarz i potrzebuje na to wykupić grunt przymusowo, musi iść do parlamentu apartament musi uchwalić osobna ustawę. Jeżeli chodzi o wybudowanie linji kolejowej i trzeba wywłaszczyć grunt, idzie to do parlamentu i parlament uchwala ustawę. To są t. zw. prywatne bille angielskie, inaczej, gdy chodzi o wywłaszczenie na cele reformy rolnej. Już ustawa z r. 1894 stanowi, że gdy chodzi o wywłaszczenie na cele reformy rolnej, to uchwala to rada parafialna większością głosów, czy ma być wywłaszczone, czy nie i żadnej apelacji od uchwały rady parafialnej ustawa nie dopuszczała. Ustawa ówczesna zawierała jeszcze stanowisko inne co do odszkodowania, ale późniejsza ustawa zmieniła to w ten sposób, jak to mówił kolega Bielawski, wykluczając drogę sadową. Nikt nie może twierdzić, że sprawy wywłaszczeniowe są publiczno-prawnemi. Otóż tyle, co się tyczy tego zarzutu niekonstytucyjnego.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#SBuzek">Teraz, co się tyczy innych zarzutów natury ekonomicznej, które podniósł szan. p. kol. s. Stecki. Nie podzielam jego poglądu, iżby uchwalenie reformy rolnej miało spowodować spadek produkcji, pogorszenie bilansu handlowego i inne tego rodzaju skutki. Już szan. p. kol. senator sprawozdawca zwrócił uwagę na to, iż według dotychczasowych doświadczeń można ustalić jako zasadę dość pewną, iż drobne własności górują naogół w produkcji zwierzęcej, a wielkie własności górują w produkcji roślinnej. Bardzo łatwo udowodnić, że dla bilansu handlowego jest korzystniejszy eksport droższych produktów zwierzęcych, produktów przekształconych, aniżeli eksport produktów zbożowych. Z tego powodu, iż właśnie reforma rolna powoduje wzmożenie produkcji zwierzęcej, w tych krajach, gdzie reformę rolną nawet bardzo radykalnie przeprowadzono, ta reforma rolna bynajmniej nie powoduje bierności bilansu handlowego. Zresztą mieliśmy to samo w Małopolsce. Małopolska przed wojną nie miała co do zboża bilansu aktywnego, do Małopolski przywożono zboże i mąkę, a jej bilans aktywny opierał się tyle na wywozie drzewa i produktów zbożowych, jak na wywozie produktów mięsnych, nierogacizny, bydła, mięsa, jaj i drobiu, to była główna podstawa bilansu handlowego Małopolski. Wydaje mi się, Proszę Panów, że nie należy straszyć nas. iż wskutek reformy rolnej byłby upadek bilansu handlowego, zresztą, proszę Panów, jeżeliby nawet wskutek reformy rolnej, nastąpiłoby pewne obniżenie produkcji rolnej, zbożowej, to znowu to nie są rzeczy, które nie mogłyby być powetowane przez wzrost produkcji zwierzęcej. Następnie obszary rolne, pastwiska i łąki, to co nazywamy obszarami użytków rolnych, wynoszą 24.400.000 ha, a z tego ma podlegać parcelacji rocznie 200.000 ha, znaczy się mniej aniżeli 1%, nie można więc powiedzieć, aby tempo reformy rolnej było tak przyspieszone, i aby w jakikolwiek sposób mogło spowodować znaczniejsze obniżenie się naszej produkcji rolnej. Nie będę tutaj przytaczał tych danych, co do wyników reformy rolnej, które zawiera książka, wydana w r. 1924 przez czeskie towarzystwo rolnicze o reformie rolnej w Republice Czechosłowackiej, gdzie jest dokładnie wykazane, iż pod względem gospodarczem reforma rolna w Czechosłowacji pozostała właściwie zupełnie bez ujemnych skutków. Oznacza ona tylko pewne przesunięcie z produkcji roślinnej na produkcję zwierzęcą, a skutkiem tego, że rozparcelowano w Czechosłowacji 600.000 ha. znacznie się powiększyła liczba osób żyjących bezpośrednio na ziemi, znacznie się zasiliła ta warstwa, która jako samodzielna gospodarczo mocno tkwi w ziemi, a tem samem jest silną podstawą dla państwa, dla bezpieczeństwa gospodarczego i socjalnego.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#SBuzek">Pozatem, mówi ta książka, główną rzeczą jest to, iż chociaż się do produkcji roślinnej troszkę, o jakiś 1% na danym obszarze rozparcelowanym obniżyła wydajność, to przecież ta ziemia żywi obecnie daleko więcej ludzi i daleko zdrowsze pokolenie, aniżeli przed reformą rolną. Zdaje się, iż takie przesunięcie będziemy mieli i w Polsce i pod względem socjalnym będziemy mieli bezwątpienia bardzo dodatnie skutki.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#SBuzek">Te dodatnie skutki będą polegać na tem, że można liczyć, iż liczba samodzielnych gospodarstw wzrośnie okrągło 500.000. Dzięki poprawce, przyjętej przez komisję, a zaproponowanej przez sen. Gruetzmachera bardzo ułatwi się dokonywanie reformy rolnej nie tylko tam, gdzie jest obszar do rozparcelowania, ale także tam, gdzie tego obszaru, niema, mianowicie ułatwi się sprzedawanie przez małorolnych gospodarzy swoich gospodarstw innym małorolnym gospodarzom po to, żeby gdzieindziej nabyć ziemię. W ten sposób przeprowadzenie reformy rolnej da nam conajmniej jakieś 400 do 500.000 więcej gospodarstw samodzielnych po rozparcelowaniu tego zapasu ziemi, tych 2.400.000 ha, które można liczyć jako zapas ziemi netto na podstawie przepisów tej ustawy. Co to znaczy? Oznacza to, że podczas, gdy obecnie mieliśmy gospodarstw karłowatych — odliczam te gospodarstwa karłowa. te, które mają środki utrzymania w przemyśle albo w rzemiośle — liczba tylko tych gospodarstw karłowatych, których główną podstawą, a często jedyną jest ziemią, można liczyć w Polsce na 1.500.000, a gospodarstw wielkich, samodzielnych włościańskich można liczyć 1.100.000. Po przeprowadzeniu reformy rolnej będziemy mieli pierwszych ponad 1.000.000, a drugich 1.600.000. Otóż to jest, proszę Panów, reforma, która niesłychanie wzmocni naszą strukturę socjalną, gospodarczą i która stworzy daleko silniejsze podstawy dla naszej niepodległości państwowej. Z tych powodów oraz z powodów, jakie przedtem wymieniłem, uważamy, iż należy reformę te zachować przed wszystkiem! niebezpieczeństwami, któreby jej groziły w Sejmie, gdybyśmy tej reformie przeciwstawili zmiany daleko idące, które powyżej wymieniłem. Ustawa, którą uchwalamy ma zastąpić ustawę z 15 i 16 lipca 1920 r. o wykonaniu reformy rolnej. Przypominam, że ustawa ta została w roku 1920 uchwalona jednomyślnie, brakowało jednego głosu, wiec prawie jednomyślnie. Wówczas to zrozumieli wszyscy, że wykonanie reformy rolnej jest koniecznością, by obronić Ojczyznę przed niebezpieczeństwem bolszewizmu. Wówczas to zaciągnęła większa własność wobec żołnierzy, wobec mas ludności włościańskiej dług honorowy, a przyszłość nasza i Ojczyzna wymaga, żeby ten dług honorowy został zrealizowany. Zrozumiała to ogromna większość Sejmu. Mam nadzieję, że zrozumie to ogromna większość Senatu i wobec tego uchwali ustawę bez poprawek.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#SBuzek">Mam nadzieję, że w ten sposób Senat przyczyni się do tego, by ustrój gospodarczy i społeczny Polski został rzeczywiście naprawiony, że w ten sposób Senat umożliwi w wskrzeszonej Ojczyźnie powrót do Polski z czasów Kazimierza Wielkiego i Jagiełły, do Polski potężnej i bogatej opartej na 1/2 milionowej masie samodzielnych gospodarstw włościańskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma s Czerkawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SCzerkawski">Wysoki Senacie! Chłop polski w Polsce potrzebuje tak samo ziemi, jak i chłop w każdem państwie, w którem rolnictwo stanowi główny warsztat pracy narodowej. My, Ukraińcy i Białorusini, dobrze to wiemy i dlatego, jako naród demokratyczny, nie mamy nic przeciw temu, aby on tę ziemię w potrzebnej dla jego egzystencji ilości otrzymał, i dlatego zawsze gotowiśmy, o ile to od nas zależy, przyczynić się do uchwalenia takiej ustawy, któraby tej jego potrzebie uczyniła zadość. Bo bez ziemi i polski włościanin, polski rolnik, jak i włościanin każdej innej narodowości, istnieć nie może. Ale jako przedstawiciele swego narodu ukraińskiego, względnie białoruskiego, narodu wyłącznie żyjącego z rolnictwa, który w swojej egzystencji daleko więcej niż naród polski zależy od tego warsztatu pracy, który się ziemia nazywa, my przedewszystkiem mamy święty obowiązek bronić żywotnych interesów swego narodu, dbać o to, ażeby ziemia rodzima, ten warsztat pracy naszego narodu, nie został mu zabrany, nie został mu wydarty, i ażeby w ten sposób nie nastąpiło zmniejszenie wogóle stanu posiadania naszego narodu na jego terytorium.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SCzerkawski">Z tych względów moglibyśmy swemi głosami przyczynić się do uchwalenia tylko takiej ustawy rolnej, ustawy co do treści swojej nawet najradykalniejszej, któraby nie zmierzała do pozbawienia naszego narodu jego ziemi, głównej podstawy jego fizycznej i narodowej egzystencji, któraby nie rozdawała tej ziemi, którą on swoim potem krwią przez całe wieki polewał i mozolną praca swa obrabiał i do startu kulturalnego doprowadził, elementom naszemu narodowi obcym różnym kolonistom i osadnikom.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SCzerkawski">Zgodnie z sumieniem swojem i z wolą narodu naszego, który nas tu przysłał, możemy głosować tylko za taką ustawą rolną, która, dając ziemię polskiemu chłopu z obszarów, położonych na polskiem etnograficznem terytorium, niczem nie zagraża świętym prawom ludności ukraińskiej, względnie białoruskiej, do ziemi, położonej na terytorium etnograficznie, a więc i historycznie, ukraińskiem, względnie białoruskiem.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SCzerkawski">Tymczasem ustawa, która jest przedmiotem dzisiejszych obrad Wysokiego Senatu, w -tej formie w jakiej wyszła z Sejmu i z temi drobnemi zmianami, które do niej zostały wprowadzone w komisjach senackich, jest typową ustawą zmierzającą do osiedlenia na naszej ziemi, na t. zw. Kresach, na ziemi niepolskiej, polskiego chłopa i robotnika, wogóle elementu etnicznie polskiego, w pewnym politycznym celu polonizacji naszej ziemi. Samo przez się rozumie się, że nie możemy przyłożyć rąk do uchwalenia takiej ustawy. Przeciwnie, musimy ją obalić, lub wszystkiemi sposobami przyczynić się do uniemożliwienia wprowadzenia jej w życie. Tak nakazuje święty obowiązek bronienia żywotnych interesów naszego narodu, któremu inaczej grozi wielkie niebezpieczeństwo, wprost śmierć.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SCzerkawski">Ustawa ta, która teraz nazywa się ustawą o wykonaniu reformy rolnej, do Sejmu była wniesiona jako projekt pod tytułem: „Ustawa o parcelacji i osadnictwie”. I ten jej tytuł, tytuł prawidłowy, najlepiej określa istotę tej ustawy, jej treść i cel, co Sejm obce ukryć pod zmienioną, fałszywą nazwą reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SCzerkawski">Otóż, powtarzam, ta ustawa dla nas jest nie do przyjęcia, i musimy do niej odnieść się tak, jak tego wymaga racja naszego bytu narodowego. I w danym razie nie wpłyną na zmianę naszej decyzji żadne posądzania nas o antydemokratyzm, o jakieś specjalne wystąpienia przeciwko demokracji polskiej, lub o jaki szowinizm, jak to mówił na posiedzeniu komisyjnem p. sen. Woźnicki twierdząc jakoby przeciw reformie rolnej, którą chce wprowadzić w życie polska demokracja, występowały razem z polską prawicą wszystkie mniejszościowe nacjonalizmy. Przeciwko agresywności, skądkolwiek pochodziłaby musimy się bronić, jak możemy. Jeżeli ta agresywność jest podtrzymywana przez polską demokrację, to mimo to nie jest ona dla naszego narodu lżejszą od agresywności popieranej przez polskie kola konserwatywne. Przecież faktem jest, że w sprawach rolnych, w sprawach dotyczących kresowej ziemi (i nie tylko w tych sprawach), naszemu ludowi ukraińskiemu polska demokracja wyrządza daleko większą szkodę niż polska prawica, bo wszystkim jest wiadomo, że główna sprężyna akcji osadniczej! na Kresach znajduje się w rękach „demokratycznego” stronnictwa „Piast”, z którym w parze „Wyzwolenie” i. P. P. S. Przedewszystkiem one, te „demokratyczne” polskie stronnictwa uchwalaniem niniejszej ustawy w pewnem „demokratycznem” brzmieniu chcą kontynuować sprowadzanie na nasze ukraińskie i białoruskie ziemie nowych szeregów polskich kolonistów, od których nasz naród i tak już dużo cierpi. P. Witos w swoim czasie powiedział, że trwałe granice Polski na Wschodzie przeprowadzi swoim pługiem rolnik polski, który — jak tego i p. Stanisław Grabski żąda — ma za jakiś czas zmienić i etnograficzne oblicze Wschodnich Kresów. Otóż z jakiej racji w imię jakiegoś podejrzanego demokratyzmu mamy ofiarować interesa naszego narodu?</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SCzerkawski">Polonizację naszych ziemi Polska zawsze uprawiała, przykrywając się jakimś płaszczykiem. Dawniej najeźdźcy swoje najazdy usprawiedliwiali wysokiem zadaniem niesienia kultury na Wschód — i zabierali rodzimą ziemię naszym bojarom, znacznie przewyższających kulturalnie ówczesnych Polaków, przyłączając te ziemie do t. zw. dóbr koronnych, które potem zostały przydzielone pomiędzy szlachtą polską. Następnie wydziera silę ziemię od naszego wolnego włościaństwa, rzekomo w imię różnych wyższych ogólnych interesów natury gospodarczej, i robi się ich niewolnikami. Potem ze świętym krzyżem idzie na wschód polski! ksiądz, ażeby nawrócić na prawdziwą wiarę katolicką tak zwanych „schizmatyków” — przytem w różny sposób zabiera się u tych „schizmatyków” cerkiewną ziemię, budynki cerkwi i monasterów prawosławnych. Liczba kościołów wzrasta, majątek ich też rośnie, ale zmniejsza się majątek cerkwi prawosławnych, monasterów i cerkiewnych bractw i zmniejsza się ich wpływ na naród ukraiński i białoruski, co ujemnie odbija się na kulturalnym poziomie narodu naszego. Prowadzi się robota w istocie antykulturalną i antychrześcjańska, ale społeczeństwo polskie nazywa to spełnianiem rzekomo historycznej misji narodu polskiego na Wschodzie. Naród nasz, który na swojej ziemi ojczystej zawsze stanowił, jak i teraz stanowi Większość, wskutek tych antykulturalnych i antychrześcjańskich wpływów polskich i tej waszej osławionej działalności historycznej na wschodzie, został pozbawiony znacznej części swojej ziemi, swego bogactwa narodowego, był nieraz zmuszony rzucać swoją ziemię i emigrować, jak to przeważnie było w Galicji Wschodniej — ale to wszystko usprawiedliwia się u Was różnemi rzekomemi „zadaniami wielkiego posłannictwa historycznego Polski”.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SCzerkawski">Obecnie znowu, po pewnej przerwie, rozpoczął się eksterminacyjny pochód Polski na nasze ziemię, znowu chcą zasiedlić naszą ziemię obcym ludowi naszemu elementem — i obecnie znowuż to zasiedlenie, to wydzieranie ziemi naszej ma się odbyć już nie tylko w imię osławionego mesjanizmu narodu polskiego, ale i w imię demokratyzmu. Współczesna demokracja polska, która wzięła główny udział w pochodzie przeciw narodowi naszemu, wysunęła współczesne hasło — demokratyzm.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SCzerkawski">Istotnie, światowa wojna przyniosła z sobą konieczność demokratyzacji własności ziemskiej, konieczność oddania jej w ręce pracującego ludu, ale ludu miejscowego. Lud nasz i na zachodnio-ukraińskich ziemiach był już bliski zrealizowania swego ideału otrzymania w swoje posiadanie w jakibądź sposób ziemi z tego zapasu, który stanowi jego depozyt narodowy. Ale oto przyszły władze polskie i na tej ziemi ukraińskiej usadowiły polskiego osadnika, który bynajmniej nie przyniósł z sobą żadnej korzyści dla kultury rolnej, nawet żadnego demokratyzmu, ale szkody miejscowej ludności wyrządził poważne. Nie będę tu przytaczał cyfr, ilu to osadników już siedzi na ziemi polanej potem i krwią naszego chłopa, osadników, sprowadzonych tu na mocy ustawy z 1920 roku. Ich siedzi daleko więcej niż podaje statystyka oficjalna, która wogóle dużo rzeczy przedstawia tendencyjnie. Oni naszych małorolnych i bezrolnych włościan, pozbawionych nawet nadziei otrzymania kiedyś ziemi, wypychają na emigrację do dalekiej Argentyny. A tymczasem tu, w Sejmie i Senacie, preparuje się nowa ustawa, która już w sposób systematyczny ma sprowadzać jeszcze większe rzesze polskiego osadnictwa na ukraińskie oraz białoruskie terytorium i z jeszcze większą siłą ma wyrzucać biedny nasz naród z jego ojczystej ziemi w cudzy kraj.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SCzerkawski">Prawda, w ustawie tej mówi się o reformie rolnej w calem państwie. Ale w calem państwie ta reforma rolna ma być przeprowadzona w ciągu 10 lat i na mocy tej ustawy Rząd ma prawo, corocznie parcelować ustanowiony kontyngent ziemi w tych województwach i powiatach, które znajdzie na razie najwięcej odpowiedniemi dla swoich planów. Nie ulega wątpliwości, że i w pierwszym roku po wprowadzeniu w życie ustawy, i w następnych kilku latach będzie wyznaczona dla parcelacji i osadnictwa przedewszystkiem ziemia na t. zw. Kresach Wschodnich, dokąd jechać polska demokracja ciągle zachęca swoich rodaków. Otóż przedewszystkiem będą kolonizowane nasze ziemie, będzie rozparcelowany zapas ziemi na Kresach pomiędzy tych różnych kandydatów, o których traktuje art. 92...</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Skąd ta pewność?)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SCzerkawski">Mamy już doświadczenie. I tylko może jakieś ochłapy naszej ziemi dostaną się nielicznym osobom z miejscowej ludności: może coś się im dostanie z ziemi cerkiewnej, i to tylko dlatego, że jakoś nie wypada ziemi cerkwi prawosławnej oddawać Polakom-katolikom. Przeważająca część kontyngentu ziemi będzie oddana Polakom, i w taki sposób na naszą ziemie będą sprowadzone znów liczne rzesze b. żołnierzy wojsk polskich, ich żony, wdowy, różni absolwenci szkól rolniczych i t. d.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SCzerkawski">Jakaż ziemia ma iść na utworzenie kontyngentu, przeznaczonego na tę parcelację?</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SCzerkawski">Ma iść ziemia skarbowa, ziemia prywatnych właścicieli ziemskich w ustanowionej ilości, część ziemi kościelnej i ziemia innych (niekatolickich) kościołów i gmin wyznaniowych. W tej liczbie będzie Wzięta i ziemia cerkwi prawosławnej. Jeżeli z pewnością powiedzieć można, że z ziemi kościelnej będzie wzięta chyba nieznaczna część, a może i nic, bo zgodnie z konkordatem Państwo Polskie musi nadzielić ziemią i biskupów, i kapituły, i księży, to żadnej pewności niema co do tego, że chociażby mała część ziemi cerkiewnej będzie pozostawiona na potrzeby cerkwi prawosławnej i jej kleru. Majątki kościoła katolickiego reguluje konkordat ze Stolicą Apostolską, a co do majątków cerkwi prawosławnej, kiedy będzie chodziło o ich wywłaszczenie lub pozostawienie, to tu zasięga się tylko opinii, przełożonej władzy cerkwi prawosławnej, a z opinią można się liczyć i nie liczyć. Jasnem jest, że zrobiono to naumyślnie dlatego, żeby ziemia cerkiewna, a więc ziemia naszego narodu została mu odebraną.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SCzerkawski">Pozatem na parcelację i osadnictwo idzie w całości ziemia właścicieli ziemskich, tych, którzy midi nieszczęście ziemię tę otrzymać w spadku, lub kupić od tych osób, którym ta ziemia niegdyś nadana została przez rządy zaborcze za pewne zasługi rusyfikacyjne. W danym wypadku interesują nas t. zw. ziemie „instrukcyjne”. Tę ziemię zabiera się w całości, jeżeli jest w jednem posiadaniu więcej niż 45 ha. Dlaczego tę ziemię traktuje się inaczej jak inną? Dlaczego jej właściciel, często nawet włościanin, co nabył ją za swoje pieniądze, ma ponosić karę, chociaż on jest takim samym obywatelem Państwa, jak i każdy inny? Bo on jest nie Polakiem...</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SCzerkawski">Krzywd od Polaków nasz naród! już ma dosyć, r dlatego jak ognia boi się on każdej polskiej reformy, zwłaszcza reformy rolnej. Głodny ziemi, czekając na nią prawie, że od momentu swego narodzenia, nasz ukraiński włościanin teraz mówi: „lepiej niech nie będzie żadnej reformy, lepiej niech wszystka ziemia pozostanie w rękach panów-obszarników niż ma być przeprowadzona taka reforma, która pozbawi go jedynego warsztatu pracy i ściągnie tysiące obcych ludzi, bo włościanin nasz dobrze czuje, że ci cudzy ludzie niosą mu zubożenie i śmierć.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SCzerkawski">Tak odnosi się do tej rzekomej reformy rolnej nasz naród, tak odnosimy się do niej i my. Ona, ta ustawa, niesie narodowi naszemu tylko zagładę i szkodę, i dlatego stawiamy wniosek o odrzucenie tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SCzerkawski">Wiemy, że wbrew nam ustawa ta zostanie uchwalona, zostanie uchwalona większością lewicy z prawicą, bo i prawica nie ośmieli się tej ustawy odrzucić, chociaż ona godzi do pewnego stopnia w klasowe interesy prawicy. Nasze poprawki oczywiście zostaną odrzucone, a zwłaszcza zostanie odrzucony nasz wniosek do art. 52, wymagający przedewszystkiem nadzielenia ziemią miejscowej małorolnej i bezrolnej ludności, zostaną odrzucone, bo przecież Wy, Panowie, nie możecie zmienić swojej wiekami nabytej psychiki, nie możecie przestać wywierać parcia w naszą stronę i nas z naszej ziemi spychać. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Ustawa zostanie uchwalona tak, jak ona jest i po wprowadzeniu jej w życie będzie dokonywała tego, co jest jej główną tendencją. A to jeszcze więcej zaogni i tak już strasznie zaognione stosunki narodowościowe na naszych ziemiach. Co robić: niech tak i będzie. Nie po stronie naszego narodu będzie wina, jeżeli kiedyś w straszny sposób zemści się on na swych krzywdzicielach.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SCzerkawski">Proszę Panów! Senatorów! W rosyjskiej dumie, podczas obrad nad sprawą agrarną, jeden z członków Koła Polskiego, a mianowicie p. sen. Stecki, z trybuny dumskiej oświadczył, że naród polski odmawia dumie rosyjskiej i rządowi rosyjskiemu prawa przeprowadzania reformy rolnej w Polsce na etnograficznem terytorium polskiem. My, Polacy — powiedział on — sami kiedyś zrobimy u siebie reformę rolną. Miał on wszystkie prawa po temu, żeby złożyć w imieniu koła i całego narodu zaborcy moskiewskiemu takie oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SCzerkawski">Podobne oświadczenie składam i ja w imieniu Klubu Ukraińskiego:</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SCzerkawski">Naród ukraiński jest jedynym gospodarzem ziemi ukraińskiej, znajdującej się obecnie pod polską władzą. Rozporządzać tą ziemią jedynie on ma prawo i tylko on w swoim czasie na tej ziemi przeprowadzi prawdziwą j prawną reformę rolną przez swoje ustawodawcze ciało, prostując błędy i nadużycia wszystkich przygodnych reformatorów. My, przedstawiciele narodu ukraińskiego i białoruskiego, zgłaszamy protest przeciw zastosowaniu na naszych ziemiach tej ustawy, która wydziera mu ziemię, i oświadczamy ze będziemy apelować do opinii społeczeństwa całego cywilizowanego świata z powodu gwałtu nad naszym narodem.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo! Rzymianie mówili: tarde venientibus ossa. Należę do tych, którzy przychodzą ostatni do głosu w tej ważnej, w tej najważniejszej sprawie naszego istnienia narodowego i społecznego, jaką jest reforma rolna. Olbrzymia większość argumentów za i przeciw została już wyczerpana i nie chcę, będąc człowiekiem z natury miłosiernym, nadużywać Waszej cierpliwości i zmuszać Was do wysłuchiwania tych samych argumentów, podawanych tylko w cokolwiek zmienionej formie. Dlatego też, proszę Pań i Panów, będę się starał być możliwie krótkim i odpowiem na kilka najważniejszych zarzutów, jakie zostały wczoraj postawione nam, którzy bronimy ustawy o wykonaniu reformy rolnej w tem brzmieniu, w jakim ona wyszła z Sejmu.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SPosner">P. s. Stecki powiedział wczoraj, że reforma nie rodzi się wcale z istotnej społecznej potrzeby, ale że jest rezultatem jedynie agitacji politycznej i partyjnych targów, które mają na celu doprowadzenie tych czy innych stronnictw do władzy. Proszę Panów, w parlamencie każdego kraju toczy się zawsze walka o władzę polityczną. Nie ulega żadnej wątpliwości, że i u nas nie tylko w Sejmie, ale i w naszym spokojnym i dumnym z tego spokoju Senacie toczy się również walka o władzę polityczną. Jednak ta reforma, jeżeli nawet zahacza o te walkę, to w bardzo małym stopniu. Reprezentuję tutaj stronnictwo socjalistów polskich, którego program zna bardzo wielu senatorów nie należących do naszego stronnictwa. W tym programie znajduje się także program reformy agrarnej, zgoła różnej od tej, którą tutaj rozpatrujemy, a jednak ja o tymi pro-gramie reformy agrarnej jako socjalista tu nic nie mówię. Daję przykład wielkiej powściągliwości. Dlaczego? Dlatego, proszę Panów, że powodujemy się w tej sprawie względem nie na nasz polityczny interes, nie chcę powiedzieć zupełnie — chcę zawsze być w zgodzie z prawdą. Tak jest, wchodzi tu w grę także i polityczny interes, jednak w znacznie mniejszym stopniu, aniżeli ten drugi interes, w imię którego występujemy po stronie autorów ustawy o wykonaniu reformy rolnej, a mianowicie interes Państwa Polskiego. I dla tego interesu, w interesie Państwa Polskiego, staję tu jako obrońca tej ustawy, takiej, jaka ona jest, jaka wyszła, niedoskonała, często błędna, źle zredagowana, z Sejmu, staję tu w jej obronie, bo uważam, że takiego stanowiska wymaga interes Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SPosner">Szanowni Panowie, p. s. Stecki bardzo mocny, pewny siebie, bardzo uczony przeciwnik, powiedział wczoraj, że om jest, między innemi, także przeciwnikiem tej ustawy dlatego, ponieważ ona jest krystalizacją racjonalizmu, że racjonalizm jest wrogiem wszelkiego postępu normalnego, ewolucyjnego w życiu społecznem. Racjonalizm, proszę Panów, jest przeciwieństwem irracjonalizmu. Ja zawsze będę zwalczał głupotę we wszystkiem i wszędzie i ja myślę, że każdy z Panów. Mnie się wydaje, że mówić o jakimś racjonalizmie w tej ustawie niema najmniejszego powodu, ona wcale nie wypływa z żadnej doktryny, z żadnych doktrynerskich założeń, ona wypływa z życia.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SPosner">P. s. Stecki mówił: straszna to rzecz, kiedy prawodawca chce być reformatorem społecznym. Ale przedewszystkiem p. Stecki, tak jak ten bohater molierowski nie wie sam, że i on jest reformatorem społecznym. ów bohater molierowski nie wiedział sam, że mówi prozą, myślał, że mówi poezją. A p. Stecki jest ciągle reformatorem. Reformatorem można być naprzód i reformatorem można być wstecz. Są tu członkowie Senatu, którzy są reformatorami naprzód, którzy pchają naszą nawę państwową naprzód, może to czynią niewłaściwie, może czynią to nawet na szkodę Państwa Polskiego, ale można także być reformatorem wstecz. P. s, Stecki w komisji cytował nam Rosyjskiego satyryka Szczedryna — ja mu oddam tego satyryka tylko inną cytatą: Szczedryn opowiadał o jakimś panu, który umiał pisać „konstytucju i na abarot”. Można pisać konstytucję i można -pisać taką konstytucję, która tę daną konstytucję wywróci. Każdy tu z nas jest reformatorem społecznym i reformatorem społecznym jest nie tylko ten, który układa ustawy, ale każdy z nas nawet w towarzyskich rozmowach, w rozmowach pomiędzy senatorami z lewicy a senatorami z prawicy, poza przyjemnemi albo przykremi docinkami, któremi darzymy siebie wzajem bardzo często, nie tylko w rozmowach ustnych, ale także i w drukowanych artykułach poruszamy wciąż tylko sprawy społeczne, sprawy reformy społecznej. My, każdy w swojem kółku, w swoim zakresie ciągle coś reformujemy i poprawiamy.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SPosner">Proszę Panów, zdaje mi się, że prawodawca nie tylko w tym sensie jest reformatorem społecznym. Sokrates, stary Sokrates, jeżeli wolno powołać się na to nazwisko w tym Wysokim Senacie, Sokrates mówił, że jest akuszerem filozofii. Co to znaczy? To znaczy, że on, rozmawiając ze swoimi uczniami, -powoli, na drodze pewnego metodycznego myślenia, metodycznych sporów, wydobywał dojrzałe już w nich pojęcia filozoficzne. My jesteśmy reformatorami społecznymi f kodyfikujemy tę rzeczywistość, która jest. I ta reforma społeczna, do której rozwiązania staramy się dziś przystąpić, ustawa, nad którą się dziś głowimy, załatwia tylko pewien stan rzeczy. Kodyfikujemy tylko pewien dojrzały już fenomen społeczny i w tym sensie nie można mówić o tem, że ta ustawa powstała na drodze jakiegoś logicznego myślenia, jakiejś doktryny, jakiejś racjonalnej doktryny. Powstała z życia, dawno dojrzała, zanim weszła tu na obrady Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SPosner">Kiedy p. s. Stecki wczoraj mówił, przerwał jeden z kolegów naszych, pytając. „A cóż Pan zamiast tego racjonalizmu nam ofiaruje?” „Doświadczenie”. Proszę Panów! Przecież my mamy tak bogate doświadczenie w tym względzie, i chyba s. Stecki sam nie mógłby ani na jedną chwilę zapomnieć o tem doświadczeniu, które on sam w tym względzie posiada. Doświadczenie to dziś można zbierać pełnemi łyżkami z tysiąca książek, ogłaszanych we wszystkich językach, i to w książkach pisanych nie tylko przez socjologów, doktrynerów, historyków, ekonomistów, ale w książkach pisanych przez ludzi, którzy mówią o tem, co się stało, jak ta sprawa została wykonana, nie u nas. bo my tu niczego nie wynaleźliśmy, nasza ustawa jest w 1/2 skopjowana dosłownie, często błędnie z innych ustaw agrarnych, które zostały wydane w innych krajach, bardziej dojrzałych, albo w krajach, które znalazły się wcześniej niż my w takich warunkach, w których naród może wydawać ustawy tej historycznej wagi, jaką jest każda reforma rolna, każda ustawa, zmierzająca do zmiany struktury społecznej kraju.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SPosner">Proszę Panów! Mam tutaj pod ręką książkę bardzo ciekawą, nie wiem, czy pp. senatorowie już ją znają, jeżeli nie, to byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby pp. senatorowie znaleźli czas, aby się z nią zapoznać. Jest to książka wydana przez Ministerstwo Reform Rolnych. Z wielką radością stwierdzam, że Ministerstwo Reform Rolnych zajmuje się nie tylko przygotowywaniem ustaw w rodzaju ustawy o wykonaniu reformy rolnej, ale że, rozumiejąc nasze potrzeby społeczne, znajduje także pieniądze, pieniądze dziś tak trudne do zdobycia na wydanie naukowej książki p. t. „Reformy rolne w środkowej Europie po wojnie światowej”. Książka ta, napisana przez młodego specjalistę bardzo utalentowanego, p. Adama Rosego, wydana nakładem Ministerstwa Reform Rolnych, daje obraz tego wszystkiego, co dokonane zostało w tej dziedzinie po wojnie w całej Europie środkowej. Są tam wyłożone wszystkie akty ustawodawcze, z których nasza reforma rolna się urodziła, i gdyby Panowie, którzy są przeciwnikami tej naszej ustawy, zechcieli przestudiować tę książkę, albo i nie tę, ale 10 innych, które w innych językach świata na ten temat w ciągu ostatnich kilku lat zostały napisane, przekonaliby się, że nie warto zwalczać tej reformy, albowiem jest ona absolutną koniecznością, może być ona opóźniona ze szkodą dla społeczeństwa i narodu polskiego, ale w każdym razie i bezwzględnie w życie się wcieli. Nie może się nie wcielić, ponieważ jest absolutnie dojrzała i jak kwiat z rośliny, jak dziecko z łona matki wyjść na świat musi. Jest rzeczą naszą, by to dziecko z łona matki wyjść mające, było piękne, a nie koślawe, kulawe, albo ślepe na jedno oko.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SPosner">Na Komisji Rolnej w ciągu 2 tygodni, proszę Pań i Panów, pracowaliśmy nad tem, żeby zrozumieć ustawę! o wykonaniu reformy rolnej, ażeby ją zrozumieć i w tem, co w niej jest błędnem, i w tem, co w niej jest zasadniczem. Myśmy ciągle prowadzili ze sobą naukowe spory i na Komisji Rolnej miałem sposobność powiedzieć, że doprawdy nie rozumiem bezczynności naszego Rządu, a w szczególności naszego Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, że w obliczu tak ważnego, tak decydującego przeobrażenia, jakim jest zmiana struktury agrarnej naszego kraju, ono dotychczas ujawniło tak zupełną obojętność na to, ażeby społeczeństwo nasze zaznajomić z tem, co się w tej dziedzinie dzieje gdzieindziej. Dam jeden mały przykład. W Anglii od czasu wojny zostało zwołane dotychczas 6 komisji pozaparlamentarnych w sprawach związanych z rolnictwem. Sześć komisji! Te 6 komisji pracowały, te 6 komisji ogłosiły swoje sprawozdania. Niestety, w Warszawie niema ani jednego egzemplarza tych sprawozdań. I z tych sprawozdań można dowiedzieć się o tem, z jakim zainteresowaniem społeczeństwo angielskie śledzi wszystko to, co jest związane z reformą rolną, nie tylko w Anglii, ale przedewszystkiem w Anglii. Bo reforma rolna, proszę Państwa, jest nie tylko w środkowej Europie, ale w Anglii reformę rolną prowadzi się od 1894 r., od 30 lat i nawet nie mam potrzeby o tem wspominać, bo pp. senatorowie znają ten długi szereg aktów prawodawczych, któremi parlament angielski, bez względu na różne rządy, od 30 lat stara się przeobrazić te olbrzymie latyfundia angielskie, które zostały scałkowane w XVII wieku i które, zamiast żywić naród angielski służą tylko, jak wiadomo, do polowania na lisy.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SPosner">Otóż, proszę Panów, dzisiaj Anglia nanowo zaczyna być krajem rolniczym i ten ruch wcale nie jest zakończony, jest w ciągłym biegu. Zmieniają się ministerstwa, byli torysi, byli wigowie, była partia pracy, teraz jest znów rząd konserwatywny — nic się nie zmieniło, ta linia kawałkowania, parcelowania tych olbrzymich latyfundiów angielskich idzie ciągle swoją drogą naprzód i ten rozwój odbywa się w całym świecie i w całym świecie ta kwestia wysunięta jest na czoło wszystkich innych kwestii społecznych. To, co my tutaj czynimy, nie jest żadnym wynalazkiem. Byłoby tylko dobrze, jak to mówiłem na komisji — żeby nasze ministerstwo, choć późno, ale jednak zdobyło się na ten wielki czyn i zwołało jedną komisję i do tej komisji zaprosiło wszystkich ludzi, którzy mają coś do powiedzenia, nie tylko parlamentarzystów, ale ludzi uczonych, ekonomistów, teoretyków i praktyków, obywateli ziemskich, rolników uczonych i drobnych rolników. Wysłuchać wszystkich, całe społeczeństwo, wszystkich przedstawicieli myśli społecznej w tej dziedzinie. Ile nauki spłynęłoby na nas w Sejmie i Senacie z prac takiej komisji i o ile by nasze zadanie było ułatwione! Obecnie my wzajemnie ciągle tu się przekonywamy.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SPosner">P. sen. Stecki twierdzi, iż niema innego zbawienia jak tylko wielka własność, ponieważ ona produkuje najtaniej, zabezpiecza kraj na wypadek wojny, bo gdyby była jaka wielka wojna, to przecież tylko wielka własność może zaopatrywać miasta i wojsko, a drobna własność wtedy nie może nic dokonać. Słyszeliśmy te argumenty.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SPosner">Mam tu w ręku książkę, „Allgemeine Landwirtschaftbetriebslehre”, szóste wydanie. Jest to dzieło wielkiego niemieckiego profesora berlińskiego, Ereboo. Niema tu ani jednego senatora, który, mając jak] związek z rolnictwem, nie wiedziałby, że to jest autorytet. W Gazecie Rolniczej Warszawskiej i we wszystkich rolniczych pismach polskich mówi się wciąż o prof. Ereboe. Jest to dziś największy autorytet niemiecki we wszystkich sprawach rolniczych wogóle a także w tych, które nas zajmują w szczególności. Prof. Ereboe, który jest tajnym radcą pruskim, który jest człowiekiem olbrzymiego doświadczenia, który był profesorem we Wrocławiu, a teraz w Berlinie, wykłada w bardzo długim rozdziale (tytuł 113/44 w dole) swoje, oparte na wieloletniem doświadczeniu, poglądy na to, jaki typ własności jest pożyteczniejszy: wielki, średni czy mały. Nie będę Panów nużył, powtarzaniem tych wszystkich argumentów. Ta książka jest w naszej bibliotece sejmowej i każdy z panów senatorów może do niej zajrzeć, może sprawdzić to, co ja tu w krótkich słowach powiem. Ereboe powiada, że ze stanowiska społecznego, narodowego państwowego niema żadnej wątpliwości: wszystkie plusy są po stronie małej własności, a jeżeli wszystkie plusy są po stronie małej własności ze stanowiska państwowego, ze stanowiska narodowego, ze stanowiska społecznego, przecież to stanowisko nas tu przedewszystkiem obchodzi. Jeżeli chodzi o stanowisko prywatne w tej sprawie co do właścicieli, to jeszcze można się pospierać. Nie ulega żadnej wątpliwości, że i wielka własność ma swoje bardzo ważne dodatnie cechy, ale jeżeli chodzi o państwowy interes, to nie ulega żadnej wątpliwości, że dziś na podstawie tego doświadczenia, jakie posiadamy na podstawie statystyki w cyfrach, jakimi rozporządzamy, można tylko powiedzieć: tylko drobna własność jest pożyteczna ze stanowiska państwowego interesu. Tyle Ereboe.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SPosner">Pan s. Buzek mówił dziś o tej sprawie, nie chciałbym powtarzać tych samych argumentów. Powołam się tylko na jeden jeszcze autorytet. We wszystkich pracach rolnych, w których potrzebna jest wytrwałość, więcej niż wytrwałość — opieka, potrzebny jest stosunek uczuciowy do ziemi, do roli, do rośliny, tylko drobna własność daje to, czego wielka własność dać nie może. Wielka własność jest to wielkie przedsiębiorstwo i dobrze jest, jeżeli na czele tego przedsiębiorstwa stoi człowiek, obdarzony wielka inteligencją. To jednak nie zawsze bywa. Wielka własność bez tego wielkiego człowieka na czele nie tylko nie jest pożyteczna, ale kto wie, może jest nawet szkodliwa. Jeżeli chodzi o interes państwowy, to niema, jak mówi Ereboe, dwóch poglądów na tę sprawę. Drobna własność żywi 10 razy większa ilość ludzi od odpowiedniej powierzchni wielkiej własności. On podaje na to cyfry. Mogę te cyfry powtórzyć, jeżeli Panom na tem zależy.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Głos: Prosimy.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#SPosner">Proszę bardzo, bardzo dziękuję za to wezwanie, odczytam, bo to są rzeczy bardzo pożyteczne. Ereboe powołuje się na statystykę niemiecką. To jest statystyka bardzo dobra, bo jest prowadzona od wielu lat, a więc ma pewną ciągłość, prowadzona jest przez urzędników doświadczonych, mających pewne przyzwyczajenie do operowania cyframi statystycznemi, można na niej polegać, jest to rzecz wiadoma.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#SPosner">Ereboe mówi, cytuję dosłownie: „Im mniejsze gospodarstwo, tem większa ilość ludzi znajdzie chleb i zajęcie”. Statystyka niemiecka pod tym względem daje nam wiadomości decydujące. Ereboe podaje szereg typów majątków ziemskich, a wiec poniżej ½ ha i oblicza, że na tym obszarze pracuje wogóle 560 osób. Potem idzie typ majątków od ½ do 2 ha. Tu wypada 170 osób. Od 2 do 5 ha — 88 osób, od 5 do 20 — 44 i od 20 do 100 — 22, powyżej 100 ha, to znaczy na większej własności — 17. To są cyfry zadziwiające. A wiec na drobnej własności, obejmującej od 1/2 ha do 2 ha, to jest typ karłowatych gospodarstw, o których p. s. Gruetzmacher tyle ciekawych i ważnych rzeczy nam powiedział, te gospodarstwa potrafią wyżywić 10 razy tyle ludzi, niż większa własność powyżej 100 ha.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Sprzeciwy na prawicy)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#SPosner">Pan będzie łaskaw przeczytać u Ereboego, nie podaję swoich poglądów, powołuję się na bardzo wielki autorytet, dla mnie on jest wystarczający.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#SPosner">Ja sam może miałem pewne wątpliwości pod tym względem, ja sam, słuchając wywodów tak znakomitych specjalistów, teoretyków i praktyków w tym względzie, jak pp. Stecki i Gruetzmacher, wahałem się, bo mnie obchodzi interes prawdy, a nie żaden inny interes. Sam miałem wątpliwości, ale Ereboe mnie przekonał. Muszę wyznać szczerze, że jego argumenty spokojne i obiektywne, argumenty człowieka, którego według wszystkiego, co pisze, według jego stanowiska społecznego, raczej można posądzić o sympatie dla wielkiej własności, niż dla malej — 10 jest napewno konserwatysta, może monarchista niemiecki, sądząc z wieku, w którym się ten człowiek znajduje — ale jest uczonym człowiekiem, dla którego prawda więcej znaczy, niż wszystkie sympatie i antypatie polityczne — jego spokojne argumenty najzupełniej mnie przekonały. Więc ze stanowiska społecznego, ze stanowiska państwowego, ze stanowiska narodowego nic nam nie grozi, jeżeli w tym kraju zamiast bardzo wielkich majątków ziemskich utworzy się bardzo wiele, znacznie więcej drobnych własności. On mnie pod tym względem przekonał. Ja się wahałem, miałem wątpliwości, czy stanowisko Ministerstwa Reform Rolnych czy Sejmu jest przekonywające: on mnie przekonał.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Głos: Zająć, ale nie wyżywić)</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#SPosner">I wyżywić. Niech Panowie pozwolą: „tych, którzy tam pracują, i tych, których ta ziemia żywi” — ernahrt — po niemiecku.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#SPosner">Proszę Panów, w tej dziedzinie, w dziedzinie, o której ja tutaj mówię, spieraliśmy się na Komisji Rolnej z p. sen. Steckim co do jednej dość specjalnej kwestii, mianowicie, czy wielka własność jest między innemi dlatego nieodzownie konieczna — wielka własność, to znaczy własność powyżej 180 ha, trzeba pamiętać, że to jest bardzo wielka własność, bo wielka własność według statystyki przyjętej na całym świecie zaczyna się od 100 ha — więc, czy ta bardzo wielka własność powyżej 180 ha, a więc 200, 300, 400 i 500 ha jest potrzebna dlatego, że w przeciwnym wypadku nie można wytwarzać nasion selekcyjnych, potrzebnych ze stanowiska gospodarki narodowej, ze stanowiska światowego. Nie jestem specjalistą od selekcji nasion, ale w ciągu długiego już mojego życia czytałem i widziałem bardzo wiele rzeczy, i w toku tej improwizacji, jaka jest wszelka dyskusja mai komisji, przypomniałem sobie, że czytałem niegdyś o owsie duńskim, wyprodukowanym przez chłopów. Panowie wiedzą, że Dania jest krajem drobnej własności. Ziemia w Danii jest podzielona między chłopów. Dania jest wzorem kraju właśnie takim, do jakiego w oczach p. Steckiego zdąża Polska, jeżeli takie ustawy staną się ciałem. Może nie dziś, może nie odrazu, ale to widmo stoi przed nami...</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(S. Stecki: To nie widmo.)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#SPosner">...bo i my kiedyś, jeżeli oświata wzrośnie do takiego poziomu, w jakim znajduje się w Danii, będziemy tak samo Danią, bo zawsze będziemy krajem rolniczym. Otóż powiedziałem w toku dyskusji, że Dania jest to mały kraj, podzielony na drobne działki chłopskie, i tam także produkuje się nasiona, które są znane W całym świecie, jak właśnie np. duński owies. Ale nie wiedziałem wcale, że to tak może s. Steckiego obrazić. P. s. Stecki zjawia się nazajutrz z dokumentem oficjalnym w ręku, z świadectwem — przypuszczam, że tam były i marki stemplowe.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(S. Stecki: Nie.)</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#SPosner">To źle, bo interes Państwa wymaga, aby świadectwo było opatrzone w markę stemplowa — więc zjawia się z świadectwem, wydanem przez stację nasion w Warszawie, przez dyrektora, którego nazwiska nie pamiętam...</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(S. Stecki: Kosteckiego.)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#SPosner">...w którem to świadectwie dyrektor, bardzo wybitna zresztą osobistość, składa dowód, że nie mam najmniejszego wyobrażenia o tem, co mówiłem...</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(S. Stecki: Niestety!)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#SPosner">...bo nikt kto nigdy nie słyszał o żadnym duńskim owsie, może być, że to jest taki sam owies, jak np. rychlik lubelski, który się sieje w okolicach znanych p. Steckiemu, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Bardzo przepraszam p. s. Steckiego, i jeszcze bardziej przepraszam tę dostojną instytucję, jaką jest stacja nasion w Warszawie. Ale, proszę Panów, znalazłem się oto w posiadaniu pewnej oficjalnej książeczki duńskiej, wydanej przez towarzystwo rolnicze w Kopenhadze, która nazywa się: Kurze Uebersicht uber die danische Landwirtschaft, von Fachleuten ausgearbeitet und von der Konigl. damischen Landwirtschaftsgesellschaft herausgegeben. Otóż na str. 40 znajduję długi wykaz owsów duńskich, które się selekcjonuje na stacjach naukowych w Danii, przedewszystkiem na stacji Tistofte, która jest znana całemu światu. Nie będę cytował wszystkich nazw owsów, bo to są nazwy techniczne, ale tę książkę gotów jestem dać do dyspozycji p. Steckiemu. Okazuje się, że ta chłopska Dania dlatego prawdopodobnie, że ma tak dobrych przewodników, tak znakomitych nauczycieli, że ma tak zacne i pracowite stacje selekcyjne, posiada tę produkcję, do której p. Steckiemu potrzebne są olbrzymie obszary.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(S. Stecki: Nie oni produkują.)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#SPosner">Ale gdybyśmy się stali Danią, krajem drobnych rolników, to wtedy, przypuszczam, żyto mogłoby być tak dobre jak żyto petkuskie.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#SPosner">Byliśmy i jesteśmy krajem wielkiej własności, albowiem posiadamy olbrzymie nawet latyfundia, a nie wyprodukowaliśmy dotychczas nic jak tylko rychlik lubelski(Sprzeciwy.) I my, proszę Panów, posiadamy swoje zboża. O tem wiem bardzo dobrze, mamy swoje wielkie gospodarstwa racjonalne, na których produkuje się zboże, ale dobry szlachcic sieje petkuskie żyto i jest bardzo szczęśliwy, jeżeli stosunki pozwalają mu na to, żeby wprost z Petkus takie żyto sprowadzać. A gdy nasze najlepsze gospodarstwa rolne ogłaszają na sprzedaż zboże, to zawsze można czytać: Żyto petkuskie pierwszego zbioru, drugiego zbioru, trzeciego zbioru.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#komentarz">(S. Stecki: Ale jest szereg odmian, które tu powstały, tu wyhodowane.)</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#SPosner">Więc powstały! Wszystko może powstać. Znam producentów kartofli, którzy produkują 160 gatunków kartofli, ale nie sadzą tych kartofli w szerszych rozmiarach. W szerszych rozmiarach sadzi się Woltmany. I pan sen. Stecki, który teraz tak ręką macha prawdopodobnie na mnie i na całą moją wiedzę rolniczą i na wszystkie moje poglądy społeczne...</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#SPosner">...p. sen. Stecki nam wtedy mówił: Bez tych wielkich obszarów i Lochów w Petkus nie może siać swojego zboża. Tak jest. Otóż nie ulega wątpliwości, że jest pożądanem siać takie doskonałe zboże petkuskie na wielkiej powierzchni, wolne od współdziałania innych gatunków zboża. Ja, jak wiadomo, jestem wielkim ignorantem w tych sprawach, ale ja to rozumiem, Panowie widzą. Tak jest, nie ulega żadnej wątpliwości, że we wszystkich stacjach, które selekcjonują nasiona buraczane, jest wskazanem, ażeby zajmowały one wielkie przestrzenie. Ale cóż to znaczy wielkie przestrzenie? Przecież reforma rolna zachowuje w każdym razie minimum 360 morgów, 180 ha. To już duża przestrzeń. A kto przeszkadza łączyć te przestrzenie, wytwarzać większe? Czyż stacja selekcyjna ogranicza się tylko do jednego folwarku? Stacja selekcyjna dzierżaw, szereg kompleksów folwarcznych. Nieraz mi się zdarzało zwiedzać takie rzeczy. Ten argument Panie Senatorze, mam wrażenie, i to świadectwo bez marek stemplowych niczem, nie umniejszyło powagi mego skromnego zastrzeżenia i oświadczenia w obronie duńskiej własności chłopskiej ze stanowiska potrzeb nauki i potrzeb przyszłości rolnej w tym kraju.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#SPosner">Proszę Panów, mówimy o autorytetach i dlatego Państwo pozwolą, że powołam się na jeszcze jeden autorytet. Panowie pozwolą, że przeczytam stroniczkę z niewielkiej książki, w bardzo małym formacie wydanej, i Państwo będą mi wdzięczni za tę cytatę. Oto co mówi autor tej książki, której tytuł przeczytam później:</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#SPosner">„Własność prywatna musi być utrzymana w interesie ładu i postępu społecznego, wszelkie zaś zasadnicze jej naruszenie, budząc chciwość cudzego mienia w jednych, obawę zaś o utracenie go u pozostałych, zapaliłoby w łonie zbiorowości społecznej wzajemną podejrzliwość i nienawiść, a więc doprowadziłoby do walk, gwałtów i anarchii. Przemoc zewnętrzna łatwoby ujarzmiła ponownie rozstrojony naród.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#SPosner">Tego wszakże, iż własność osobista powinna być utrzymana i nie może być naruszona, nie wynika bynajmniej, ażeby rozumny i dbały o dobro powszechności rząd krajowy miał zamykać oczy na to, co w obecnym ustroju jest niesprawiedliwego i niebezpiecznego. Takie rzeczy powinny być owszem, przedmiotem bacznej uwagi i gorliwej działalności rządu, który jest obowiązany w imię ludzkości i w interesie narodu usuwać przeszkody postępu, rozwiązywać trudności pożycia, zapobiegać krzywdom i usuwać różnice, oparte na przywilejach, tych gorszących i szkodliwych pozostałościach przemocy. Jeżeli rozum i sumienie uczą nas niezbicie, że własność prywatna jest jedynym nieocenionym i niezastąpionym bodźcem pracowitości, czynnikiem dobrobytu, warunkiem postępu materialnego i doskonalenia się kulturalnego, że daje ona posiadaczowi swemu dzielną broń w życiowem współzawodnictwie, to ten sam rozum i sumienie powiadają wyraźnie, iż złym, niesprawiedliwym i groźnym na przyszłość jest taki stan społeczny, w którym nieliczni tylko obywatele cieszą się dobrodziejstwem posiadania własności, masy zaś jej nie mają, lub też mają ją w stopniu niedostatecznym, a co gorsza, nie mają możności dojść do jej posiadania. Każdy obywatel ma obowiązek szanować cudzą własność, ale też każdy członek społeczeństwa ma prawo wymagać zapewnienia mu możności dojścia do własności, gdyż pod tym względem nie może być upośledzony, jeżeli nie ma sarkać i burzyć się przeciwko ogółowi. Pierwszą zatem zasadą postępowania rządu demokratycznego ma być ta prawda, że własność jest prawem każdego, nie zaś przywilejem niektórych, że zatem należy wszystkim ułatwiać jej nabywanie i dopomagać do jej utrzymania. Zasada ta musi służyć za podstawę polityki ekonomicznej i być źródłem wszelkich w tej dziedzinie reform.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#SPosner">A teraz autor przechodzi do rozważania poszczególnych dziedzin życia społecznego i o stosunkach rolnych mówi, co następuje:</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#SPosner">„Ziemia, jako przedmiot posiadania, wyróżnia się z pośród innych bogactw ta cechą, że jest wielkością. stałą. Stąd wynika, że wszelkie zmiany w stosunkach jej posiadania polegają wyłącznie na zmianie właścicieli, a przyrost lub ubytek jednej kategorji własności, rolnej może się odbywać li tylko kosztem odpowiedniego ubytku lub przyrostu innych kategorji. Dopomagać do nabywania ziemi jednym znaczy tyleż, co odmówić poparcia innym, a ułatwiać utrzymanie ziemi w rękach pewnych osób można tylko wtedy, jeżeli się uchyli środki, zmierzające do nieograniczonego uruchomienia własności rolnej. Tak więc odnośnie do ziemi nie może być utrzymana zasada wolnej wymiany w całej rozciągłości, a ponadto musi być obrana droga, prowadząca do Urzeczywistnienia głównej zasady polityki ekonomicznej, zasady, w myśl której rząd demokratyczny ma obowiązek zapewnić jak największej ilości obywateli kraju możność dojścia do posiadania własności. W ten sposób w polityce agrarnej celem działalności rządowej musi być rozwój drobnej własności rolnej. Cel ten odpowiada zresztą zupełnie potrzebom kraju i zgadza się z naturalną dążnością życia gospodarczego. Główną masę ludności Królestwa Polskiego stanowią włościanie, ich przeto dobrobyt, ich pomyślność winny zajmować uwagę rządu. Otóż, gdy ludność włościańska u nas nie jest dostatecznie w ziemię zaopatrzona, gdy mamy bardzo znaczną, bo przenoszącą milion, ilość ludności wiejskiej bezrolnej, gdy wielka własność ziemska zajmuje stosunkowo wielka, bo przenosząca 40%, część obszaru kraju, gdy zapotrzebowanie ziemi przez drobnych właścicieli wciąż wzrasta, w tych warunkach parcelacja dóbr wielkich jest procesem zupełnie normalnym, pożądanym i pożytecznym.</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(S. Truskier: To światły autor.)</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#SPosner">„Z drugiej strony wobec uprzemysławiania się kraju naszego, wobec zgęszczania się ludności, wobec coraz większego znaczenia hodowli w gospodarstwie wiejskiem — wzrasta zyskowność drobnych posiadłości rolnych i rozdrabnianie się wielkich obszarów folwarcznych nabiera cech racjonalności.</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Bolszewik pisał!)</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#SPosner">Powiedziałem Panom, że sprawię Wam wielką przyjemność, w szczególności większości tej Izby, jeżeli odczytam ten piękny ustęp z tej socjalistycznej książki. Ale to nie ja jestem autorem tej książki, autorem tego manifestu jest p. sen. Jan Stecki.</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#komentarz">(Oklaski. Wesołość. Głos: A co Związek Ziemian powie na to? S. Stecki: Dziękuję Panom bardzo za owację, tylko to nie socjalizm.)</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#SPosner">Ja się przyłączam do tej owacji. Panie Senatorze, muszę istotnie zaznaczyć, że to nie socjalizm, ale i to, co ja mówię tutaj dzisiaj, to także nie jest Socjalizm, to jest tylko rozsądne.</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#SPosner">Muszę poprosić jeszcze o chwileczkę uwagi. Pan sen. Stecki, na co zresztą p. sen. Buzek odpowiedział, mówił bardzo wiele o owych profesorach prawa publicznego, na których się powołujemy w każdym wypadku, kiedy sobie z czemś rady dać nie możemy. Nie wiem, dlaczego oni mieliby być doświadczeńsi w tych sprawach, aniżeli my. ludzie starzy.</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#komentarz">(S. Stecki: Tamci też nie młodzi.)</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#SPosner">Nie będziemy metryk tych panów pokazywać. Chcę tylko powiedzieć, że to do niczego nie prowadził.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#komentarz">(S. Stecki: Do tego samego, co odczytywanie Ereboe.)</u>
<u xml:id="u-7.53" who="#SPosner">Dziwię się, że Pan jako rolnik może mówić, że to jest to samo. Zaraz będę o tem mówił. Jest jednak różnica z Ereboem. Panowie sobie przypominają pierwszą scenę z. Hamleta, jak Hamlet mówi do Polonjusza: Polonjuszu. spójrz na niebo, czy widzisz ten sznur żórawi? Polonjusz: Tak jest, Mości Książę, to naprawdę sznur żórawi, a na czele jeden najstarszy. Hamlet: Ale głupi jesteś, Polonjuszu, to hufiec rycerzy. Czy widzisz, jak płyną w zbroi, husarze idą do ataku. Polonjusz: Tak jest, Mości Książę — doprawdy to hufiec jest rycerzy. Otóż z tymi profesorami — trochę jest to samo. To są sprawy bardzo złożone, teoria prawa, to nie jest ścisła nauka w sensie botaniki, ale to jest nauka, która zahacza o ludzkie uczucia, o ludzkie namiętności, niezawsze tylko o rozum.</u>
<u xml:id="u-7.54" who="#komentarz">(S. Stecki: I dlatego Pan Senator nie może wyrokować.)</u>
<u xml:id="u-7.55" who="#SPosner">Pan pozwoli. Panie Senatorze, ja tylko raz wczoraj panu przerwałem.</u>
<u xml:id="u-7.56" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-7.57" who="#SPosner">Otóż był kiedyś w Niemczech sławny profesor prawa publicznego, nazywał się Laband, był profesorem w Strasburgu i był jednocześnie doradcą prawnym Wilhelma I. Kiedy Wilhelm I chciał coś zrobić w parlamencie, jakiś kawał parlamentowi urządzić, mówił swoim ministrom: trzeba napisać do Labanda, już on to potrafi uzasadnić. Zaś profesorowie, których ja byłem uczniem, mówili: ten Laband pisze grube książki, ale to nie jest poważny człowiek, „Laband ist der Geist, der alles beweist”.</u>
<u xml:id="u-7.58" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-7.59" who="#SPosner">Dla tych, którzy nie rozumieją po niemiecku, powiłem po polsku: „To jest duch, który wszystkiego dowiedzie”.</u>
<u xml:id="u-7.60" who="#SPosner">Czytałem w zeszłym tygodniu w dzienniku, który nie jest łaskaw dla mnie, w „Warszawiance”, artykuł pewnego inżyniera, który polemizuje z prof. Nagórskim. Jest prof. Starzyński, jest także profesor Nagórski, Otóż prof. Nagórski stoi na tem stanowisku...</u>
<u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">(Głos: Czy on jest profesorem?)</u>
<u xml:id="u-7.62" who="#SPosner">Był profesorem prawa na wydziale prawnym w Warszawie, także nie socjalista, lecz człowiek konserwatywnego umysłu. Otóż prof. Nagórski stoi na stanowisku, że ustawa o reformie rolnej nie stoi w sprzeczności z Konstytucją. Zaś prof. Starzyński. który nie tylko jest znakomitym profesorem, ale i wielkim posiadaczem ziemskim, jest zdania wprost przeciwnego. Otóż ten inżynier w „Warszawiance” dowodził prof. Nagórskiemu: „Przecież sam prof. Starzyński twierdzi, że ta ustawa stoi w sprzeczności z Konstytucją. Więc Pan by miał odwagę powiedzieć, że to dowodzi, że profesor Starzyński nie zna się na tem? To jest stary zasłużony profesor, który był posłem do parlamentu austriackiego i pan miałby odwagę coś podobnego o nim powiedzieć?”.</u>
<u xml:id="u-7.63" who="#SPosner">Ja nie wiem, wiem tylko, że są różni profesorowie, jedni mówią tak, inni inaczej, i może się zdarzyć, że jeden i ten sam człowiek będzie raz mówił tak, a drugi raz naodwrót.</u>
<u xml:id="u-7.64" who="#SPosner">Mieliśmy taki wypadek w komisji Regulaminowej. Komuś przyszło do głowy, aby odwołać się do autorytetu profesorów w sprawie nietykalności poselskiej. Otóż tak się zdarzyło, że jeden ze znakomitych profesorów prawa cywilnego w Małopolsce dał odpowiedź, że on najzupełniej się zgadza z poglądami drugiego profesora, który starał się tę nietykalność poselska ograbić ze wszystkich przywilejów, jakie nietykalności poselskiej daje nasza Konstytucja. Tymczasem okazało się, że ten sam profesor, który się zgodził z tym drugim, który występował przeciwko nietykalności poselskiej, w książce, ogłoszonej na sześć miesięcy przedtem dowodził czarno na brałem — to jest wydrukowane, a nie pisane na maszynie, jak ów późniejszy list, że należy rozumieć Konstytucję tak, jak my ją rozumiemy, że nietykalność poselska nie może być tłomaczona w sposób ograniczający, lecz w sposób rozszerzający, a więc to znaczy, że sam sobie zaprzeczał.</u>
<u xml:id="u-7.65" who="#SPosner">Uważam, że w takich wypadkach może lepiej nie powoływać się na takich świadków, tylko własnym swoim rozumem przy pomocy najlepszej woli starać się zrozumieć to, co mieści w sobie nasza Konstytucja. Zdaje mi się, że jeżeli tę miarę Panowie zastosują do ustawy o reformie rolnej, to znajdą tylko tę odpowiedź, jaką dał nam dziś s. Buzek, że niema żadnej sprzeczności pomiędzy ustawą o wykonaniu reformy rolnej a temi dwoma artykułami Konstytucji, o których dziś tak obszernie mówił kolega s. Buzek, że uważam, iż jest moim obowiązkiem nie powtarzać tego drugi raz.</u>
<u xml:id="u-7.66" who="#SPosner">Kończę, przyrzekłem, że będę mówił możliwie krótko i nawet w małym stopniu nie wyczerpię tego czasu, jaki mi regulamin senacki przyznaje. Mojem zdaniem, wszystkie te argumenty, jakie tu przytoczono przeciw reformie rolnej, nie wytrzymują krytyki, jeżeli się stanie na stanowisku interesu państwowego. Jeżeli staniemy troszeczkę wyżej, zapomnimy o naszych prywatnych interesach, zapomnimy na chwilę o naszych klasowych interesach, a podniesiemy się trochę wyżej do tego poziomu. z którego już widać tylko czysty interes narodowy i państwowy, to mnie się zdaje. że Panowie przeciwnicy tej reformy będą mogli tylko powiedzieć: Tak jest, ta ustawa jest niedoskonała nie tylko dlatego, że wszelkie dzieło ludzkie jest niedoskonałe, ale nawet ze stanowiska jak najdalej idącej względności. Ona jest źle opracowana, jest bardzo zła i ciężka do zrozumienia i dlatego postawiłem na Podkomisji Prawniczej wniosek i zgłoszę go w postaci rezolucji tu wtedy, kiedy będziemy się zajmowali poszczególnemu artykułami, ażeby Ministerstwo Reform Rolnych niezwłocznie przystąpiło do przygotowania wykładu, komentarza do tej ustawy, bo przecież ta ustawa jest niezrozumiała dla szerokich mas ludności włościańskiej, a chodzi o to, aby te masy rozumiały, co mają w ręku, jakie jest to prawo, a nie by to prawo przyczyniało się jeszcze do zwiększania tych nieporozumień, jakie muszą zaistnieć między tymi, którzy ziemię dają, a tymi, którzy ziemie biorą, i nie po to. aby różni pokątni doradcy zajmowali się wykładaniem odnośnych artykułów tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-7.67" who="#SPosner">Proszę Panów, ta ustawa jest bardzo niedoskonała. Mając wogóle tak mizerne ustawodawstwo pod względem techniki ustawodawczej, mamy jednak ustawy lepsze od tej. Ja przykładam do niej bardzo małą miarę, ale ona musi być wykonana, bo tego wymaga interes państwowy. Panowie zarzucają i słusznie, słusznie. Panie Senatorze Stecki — podkreślam ten wyraz, że Minister Reform Rolnych wyrasta z tej ustawy, jako jakiś dyktator, wobec którego nie istnieje żadne prawo. W państwie praworządnem — Panowie to podkreślali wielokrotnie na komisji — takie rzeczy są niedopuszczalne, żeby nad Ministrem Reform Rolnych nie było nikogo. Tu się zdarzają takie ustępy, że pozostawione jest wszystko do wolnego rozporządzenia Ministra Reform Rolnych. Takie rzeczy są przecież niedopuszczalne. Ale ja, sprzeciwiając się temu jako prawnik nawet i na to się godzę, bo uważam, że jeżeli nawet jest tu powiedziane w ten sposób o Ministrze Reform Rolnych, to przecież Minister Reform Rolnych jest tylko częścią Rządu, Rząd zaś odpowiada z3 wszystko, co robi Minister Reform Rolnych. A przecież jesteśmy i my, którzy chociaż niewiele posiadamy praw, ale posiadamy prawo wielkiej wagi, z którego bardzo rzadko, niestety, korzystamy, prawo kontroli nad czynnościami Rządu. Tak, że mnie się zdaje, że i te wyrazy, które w tej ustawie brzmią niekonstytucyjnie, niepraworządnie, wprost niedopuszczalnie w tych warunkach, w jakich żyjemy, sprowadzone mogą być i napewno w życiu sprowadzone zostaną do właściwej miary i że interes prawa, interes praworządności, prawa równego dla wszystkich, dla tych, którym się ziemię odbiera i dla tych, którym się ziemię daje, będzie zawsze zagwarantowany.</u>
<u xml:id="u-7.68" who="#SPosner">Mówię: ustawa ta jest daleka od doskonałości, bardzo daleka, ale ona jest konieczna. Jeżeli Panowie tej ustawy nie uchwalą, jeżeli ona wróci do Sejmu, o czem mówił p. s. Buzek, to może i tam nie być uchwaloną. Proszę Panów! Wydaje mi się, że sumienie każdego obywatela powinno w tem miejscu zawahać się i powiedzieć: wszystko co posiadam, wszystkie moje interesy, całe moje stanowisko klasowe, całe moje stanowisko człowieka uprzywilejowanego jest niczem w porównaniu z tem, czem jest Polska, czem jest interes Rzeczypospolitej! I dlatego, proszę Panów, stawiam wniosek, który składam do laski p. Marszałka, ażeby głosować nad tą ustawą w brzmieniu przyjętem przez Sejm bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Smólski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SSmólski">Wysoki Senacie! Po raz pierwszy mamy możność i obowiązek zabrać głos w sprawie przeprowadzenia reformy rolnej w Polsce. Każdy z nas zdaje sobie sprawę, że mamy przed sobą ustawę pierwszorzędnej wagi, że od takiego lub innego rozwiązania tego zagadnienia zależą losy narodu i Państwa. I dlatego wcale się nie dziwimy, że na połączonych komisjach dyskusję przeprowadziliśmy w tonie nieco roznamiętnionym, że każde stronnictwo omal, że nie przy każdym punkcie staczało walkę w obronie swego stanowiska, bo była to walka o dobro Państwa. Walka ta ogarnęła nie tylko izby prawodawcze, lecz i cały kraj, oczy wszystkich zwrócone są na Senat w obecnej chwili. Jedni żądają odrzucenia tej ustawy całkowicie, drudzy przyjęcia jej bez zmian. Sądzę, że Senat, przynajmniej w pewnych zasadniczych artykułach musi zająć stanowisko zupełnie wyraźne i zdecydowane. Jeśli, proszę Panów, przez reformę rolną będziemy rozumieli nie przebudowę ustroju rolnego w szerokiem znaczeniu tego słowa, lecz tylko rozparcelowanie większych obszarów, czy to w drodze parcelacji dobrowolnej, czy to w drodze przymusowego wykupu, tak jak to rozumie ustawa, która dziś jest przedmiotem naszych obrad, to musimy sobie wyraźnie powiedzieć, że stoimy przed faktem dokonanym. Istnieje ustawa z dnia 15 lipca 1920 r., uchwalona przez Sejm Ustawodawczy, ustawa, która dziś obowiązuje i która musi być wykonana. I nie tak jest, jak mówił wczoraj sen. Stecki, że Sejm Ustawodawczy przyrzekł tylko, że reforma rolna będzie przeprowadzona, nie mówiąc jaką właściwie ma być. Pod tym względem podzielam stanowisko sprawozdawcy, który nazwał tę ustawę wekslem, w naszem mniemaniu wekslem zapełnionym, gdyż Sejm Ustawodawczy, powiedział, że ma pozostać 60 ha, 180 i 400, a co powyżej tych norm, musi przejść do drobnych rolników.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SSmólski">Nie możemy zapomnieć, że ustawa ta była rzeczywiście uchwalona w chwili, kiedy wróg zbliżał się do naszej Ojczyzny, i niema znaczenia, czy p. sen. Stecki był tam obecny, czy też nie, czy przyklaskiwał osobiście, czy nie, w każdym razie byli tacy, którzy go reprezentowali. I jeżeli są tacy i w kraju ludzie, którzy myślą, że możemy odrzucić tę ustawę całkowicie, to muszę stwierdzić, że są w błędzie. Niema w mojem! mniemaniu tej siły, któraby potrafiła powstrzymać rozpędzone koło, poruszające apetyty rozagitowanych i spragnionych ziemi mas włościańskich. My zapatrujemy się na tę ustawę jako na nowelę do ustawy poprzedniej. Uważamy, że nie mamy prawa łamać zasad w tamtej ustawie przyjętych, że naszym obowiązkiem jest tylko uzgodnić pierwotną ustawę z Konstytucją i umożliwić jej wykonanie. Wszyscy przekonaliśmy się, że ta pierwsza ustawa wykonaną być może. Naszem zadaniem, przynajmniej Klubu, który mam zaszczyt reprezentować, jest nie obrona interesów tej lub innej klasy, nie chęć dogodzenia komukolwiek bądź w kraju, lecz jedynie obrona interesów państwowych. Interes państwowy wymaga sprawiedliwego podziału ziemi z punktu widzenia zdrowego układu sił społecznych w kraju. Chcemy jednak wprowadzić zmiany, by nie narazić Państwa na silne wstrząśnienie pod względem finansowym i gospodarczym, zwłaszcza w chwili obecnej, w chwili tak krytycznej i groźnej, chcemy również uzgodnić ustawę z Konstytucją. Mybyśmy chętnie przyjęli tę ustawę bez zmian, wychodząc jednak z założenia, na które wskazał p. s. Posner, że ustawa musi być wykonana, chcemy rzeczywiście przyjść do ludu nie z bezwartościowym arkuszem papieru, chwaląc się, żeśmy przeprowadzili taką ustawę, lecz chcemy mieć ustawę, co do której w naszem przekonaniu byłaby pewność, że wykonaną być może.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SSmólski">I mam wrażenie, że każdy prawnik zgodzi się, iż przy redakcji sejmowej art. 26, ta ustawa jest niewykonalna. Pod tym względem wśród prawników rozbieżności zdań niema. Można sobie powiedzieć, że przekreślamy ustawy cywilne, będą to jednak tylko czcze słowa, gdyż nie powinniśmy zapominać, że mamy niezawisłe sądy, które mogą z naszemi słowami nie liczyć się. Będziemy mówili o tym artykule w dyskusji szczegółowej. Pomimo tego artykułu, ja wbrew opinii p. s. Buzka, z którego opinią bardzo się liczę, i wbrew twierdzeniu innych, że ustawa ta nie łamie Konstytucji, z całą stanowczością mogę Stwierdzić, że ustawa niniejsza w sposób bardzo jaskrawy Konstytucję gwałci, że ustawa niniejsza w tej redakcji, w jakiej nam została przedłożona, nie jest zgodna z pojęciem państwa praworządnego, że wytwarza niczem nie krępowaną samowolę władz administracyjnych, że nie tylko obniża produkcję rolną, o czem nie będę mówił, bo jest to rzecz nieunikniona przy każdej parcelacji, przymusowej, lecz rujnuje doszczętnie przemysł rolniczy i wytwarza niepewność w stosunkach gospodarczych, że zabija kredyt hipoteczny, że zabija w masach włościańskich, co uważam za rzecz najgroźniejszą, poczucie uczciwości i sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SSmólski">Nie będę zatrzymywał się nad poszczególnemi artykułami, co zrobimy w dyskusji szczegółowej, nie będę wskazywał na tego rodzaju dziwolągi w tej ustawie, że sam ustawodawca nieraz nie wie, jak ma postąpić i dlatego w wielu razach używa wyrazu „może” zamiast „winien”. I tak w art. 3 — Minister Reform Rolnych „może przeprowadzić przymusowy wykup”, w art. 5 Minister Reform Rolnych może decydować według swobodnego uznania, w art. 5 Rada Ministrów może ustalić warunki gospodarcze i t. d., W art. 10, dotyczącym majątków fundacyjnych, również Minister Reform Rolnych „może”, w art. 27 Rada Ministrów może zmienić przepisy. To niezdecydowane stanowisko idzie tak daleko, że np., w razie wywłaszczenia majątków, nabytych przez posłów i senatorów z pogwałceniem Konstytucji, gdzie zdawałoby się, że stanowisko Ministra Reform Rolnych musi być zupełnie wyraźne i tam Minister Reform Rolnych nie jest obowiązany, lecz „może przeprowadzić przymusowy wykup. Mówiłem już na Komisji, że nie chciałbym być w roli Ministra Reform Rolnych, Nie wiem, czy będzie decydował na podstawie osobistej sympatii do posła czy senatora, czy też na podstawie jego przynależności do tego lub innego stronnictwa. I chciałbym widzieć tego odważnego Ministra, który by potrafił zabrać majątek posłowi lub senatorowi, należącemu do tego samego stronnictwa, do którego będzie należał Minister Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SSmólski">Zatrzymam silę tylko na pewnych artykułach zasadniczych, by jednak udowodnić, że ta ustawa rzeczywiście łamie Konstytucję, że ta ustawa niczem nie krępuje samowoli] władz administracyjnych. Powołam się na przemówienie p. Premiera w Sejmie przy omawianiu ustawy o reformie rolnej. P. Premier powiedział: „Najgorsza dla każdego kredytu jest niepewność sytuacja”. Tak samo ta niepewność atmosfery, czy będzie i jaką będzie reforma agrarna, jest dużą przeszkodą, nie powiem bezwzględną, ale dłużą przeszkodą do otrzymania kredytu. Z chwilą, gdy stosunki zostaną wyjaśnione i ustalone, gdy będzie wiadomo, w jakim zakresie reforma ciąży na własności, która jest przedmiotem zabezpieczenia kredytu, kredyt będzie mógł dużo łatwiej do tego silę zastosować”.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SSmólski">Zapytuję się Panów, gdzie jest ta pewność sytuacji przy sejmowej redakcji art. 5. Czy przemysł rolniczy będzie mógł istnieć, czy znajdzie się jakikolwiek właściciel majątku, który przy tej redakcji będzie mógł prowadzić gospodarstwo hodowlane czy nasienne, które wymaga długoletniej pracy wielkiego nakładki sił i pieniędzy, wówczas, gdy w każdej chwili: może przyjść minister reform rolnych i powiedzieć: „ja ten majątek zabieram”? Weźmy przykład jaskrawy. Majątek, położony w okręgu przemysłowym o przestrzeni 300 kg, posiadający gorzelnię, która w r. 1926 wymaga remontu. Jabym nazwał wariatem tego właściciela, któryby w r. 1926 przystąpił do remontu, jeśli według swobodnego uznania Ministra Reform Rolnych majątek ten w r. 1927 może być zabrany.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(S. Woźnicki: ziemia, nie gorzelnia.)</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SSmólski">Przepraszam, może zabrać i gorzelnię jeżeli znajduje się nie na głównym folwarku, który właściciel zechce zatrzymać dla siebie.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos: Są gorzelnie, które idą kartoflami z drobnych działek.)</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SSmólski">Przy 60 ha żaden właściciel nie potraf] się utrzymać. To dla mnie rzecz zupełnie pewna.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SSmólski">Ustawa niniejsza idzie znacznie dalej, niż poszedł Sejm Ustawodawczy, który w reformie rolnej: był bardzo radykalny. Sejm ustawodawczy w swojej ustawie o reformie rolnej z dnia 10 lipca 1919 r. powiedział, że przymusowemu wykupowi przez Państwo nie ulegną w okresie przejściowym aż do wytworzenia się nowych warunków w wyjątkowych wypadkach gospodarstwa, poświęcone produkcji nasiennej, hodowlanej lub rybnej, istniejące przed 1 stycznia 1919 r., jak również gospodarstwa stanowiące typ gospodarstwa wysoko uprzemysłowionego”. Prawda, że i w niniejszej ustawie powiedziano np. że nie podlegają obowiązkowi parcelacji wymienione majątki, ale pozostawiano to swobodnemu uznaniu Ministra Reform Rolnych w porozumieniu z Ministrem Rolnictwa. Nie widzę jednak, aby p. Minister Rolnictwa ujawnił zainteresowanie co do dalszych losów majątków przemysłowych podczas naszej dyskusji nad reformą rolną. To też nie jestem pewny, czy Minister Rolnictwa zechce wziąć te majątki, pod swoją opiekę. Dalej, ustawa głosi, że Minister Reform Rolnych może podania właściciela załatwić odmownie bez podania powodów. P. sen. Posner chciał nas pocieszyć, mówiąc, że istniejemy my, którzy jako członkowie izb prawodawczych mamy prawo zwrócić się w każdej chwili do Ministra Reform Rolnych, gdyby nadużycia miały miejsce, ale p. Posner zapomina, że Minister Reform Rolnych i nam może nie wskazać powodów w myśl ustawy przez nas uchwalonej.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Głos: Musi odpowiadać na interpelacje.)</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#SSmólski">Właściciel nie ma prawa zwrócić się do sądu wbrew art. 98 Konstytucji, który powiada, że żadna ustawa nie może obywatelowi zamykać drogi sądowej dla dochodzenia krzywdy i straty. I tu panowie nie widzą sprzeczności z Konstytucja! Gdyby zaaresztowano na miejscu zbrodni bandytę w lesie, który zabił człowieka, i wsadzano go do wiezieni, to byłaby sprzeczność z Konstytucją, o ileby w ciągu 48 godzin nie podano na piśmie z podpisem władz sądowych przyczyny aresztowania, ale można zabrać obywatelowi mienie, owoc pracy całego życia, a może i kilku pokoleń i nie wskazać powodu, dlaczego się zabiera rezultat pracy.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Na podstawie ustawy.)</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#SSmólski">Wynika to nie tylko ze względu na interes państwowy, lecz z tej nienawiści do pewnej klasy, o której się tu niestety mówiło.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Usprawiedliwionej kilkuletnim sabotażem.)</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#SSmólski">Tak, może nawet usprawiedliwionej, ale w takim razie będziemy konsekwentni! Jeżeli chcemy zupełnie już tę klasę zniszczyć, to bierzmy przykład z chłopów Ukraińskich, którzy postępowali inaczej i w swojem przekonaniu konsekwentnie. Oni zabierali ziemię, inwentarz, palili domy, a potem przeorywali sadyby, żeby nie pozostał, jak oni mówili i zapach. Sądzę, że jeżeli chcemy pewną warstwę zupełnie zniszczyć, to należałoby ten system zastosować, ale w takim razie nife powołujmy się na Konstytucję i nie mówmy że jesteśmy państwem praworządnem, gdzie obywatel ma ochronę swego mienia i swojej pracy. Nie zapominajmy również, że Minister Reform Rolnych może z tego artykułu ukuć narzędzie polityczne. Ten artykuł może stać się bronią w ręku Ministra Reform Rolnych czy też Rządu w stosunku do tych lub innych stronnictw, lub w stosunku do tych lub innych osób. Nie wiem, czy można mówić o stworzeniu podstaw porządku prawnego, jeśli własność każdej chwili może być zniesiona z tych lub innych względów partyjnych lub wyborczych. Nie wiem, czy ktokolwiek a nas może takiej władzy Ministrowi Reform Rolnych udzielić. A wreszcie, jeszcze jeden argument. Nie chcę nic złego mówić o urzędnikach państwowych, wiemy jednakże, że Minister Reform Rolnych wszystkich majątków sam osobiście nie obejrzy, wiemy doskonale, że będzie się opierał na danych, jakie mu przedstawią urzędnicy. Czy dotychczasowa praktyka urzędów ziemskich może nas przekonać, że — nie mówię nadużyć — ale przynajmniej błędów nie będzie? Powołam się na parę przykładów, bardzo charakterystycznych, podanych przez p. Jana Lutosławskiego, który z praktyki urzędu ziemskiego daje przykład l fakt: „Perłę” i Wolę Dębińską, z których dochodów pokrywa właściciel dr. Jastrzębski koszty utrzymania historycznego zamku w Dubnie, wywłaszczono w dwóch instancjach z powodu rzekomych odłogów, podczas gdy postępowa nie wykazało, iż jako odłogi uznało starostwa w Brzesku przeszło 300 morgów kultywowanych łąk sztucznych, a ilość siana na nich w chwili zajęcia sprawdzona przez znawcę i profesora rolnictwa Bobrowskiego przekroczyła 4000 m”. A teraz drugi przykład: Kiedy adwokat powoływał s3ę na opinię tego komisarza i mówił, że z opinia tego komisarza nie można się liczyć, dlatego, że jest doktorem prawa i na rolnictwie się nie zna, to mu powiedziano: „To nic nie szkodzi, jeżeli ów, pan jest komisarzem ziemskim, to jego opinia jest miarodajna. Kiedy tenże adwokat powołał się na opinię tego samego komisarza, mówiąc, że opinia musi być miarodajna w myśl powyższej praktyki, to powiedziano, że ta opinia nic nie jest warta, gdyż pisał ja prawnik, a nie rolnik. Nie wiem, czy fakt taki miał miejsce w rzeczywistości, powołuję się na autora, osobiście jednak byłem świadkiem faktu następującego. Raz jeden zmuszony byłem stanąć w obronie majątku od przejęcia na rzecz osadnictwa. Złożyłem w komisji te argumenty, które w mojem mniemaniu można było przytoczyć na obronę majątku. Wówczas starosta, rozumiejąc, iż argumenty te są przekonywające, zwrócił się do komisji i powiedział: „Trudno, naszym obowiązkiem jest rznąć i musimy majątek zabrać.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Różne głosy)</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#SSmólski">Stwierdzam, że użył tego słowa. Jabym nie chciał, żeby w przyszłości taki system był stosowany.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#SSmólski">Zresztą pamiętajmy, że ta ustawa sprzyjać będzie szerzeniu się łapownictwa. Przecież tam, gdzie jest tak szeroka samowola władz, to jest rzecz nieunikniona. Przypominam sobie, że w jednym z państw przed wojną był taki wypadek. Kiedy do wysokiego dygnitarza zjawił się petent, położył mu 5.000 rubli na stole, prosząc go o przyjęcie tej łapówki, tłómacząc, że może być zupełnie spokojny, gdyż on nikomu nie powie, że będzie milczał jak mogiła, że nawet żona, dzieci o temi wiedzieć nie będą, wówczas ten dygnitarz, patrząc spokojnie na niego, powiedział: „Wie Pan co, połóż Pan 10.000 i pisz Pan o tem w gazetach. Nie chciałbym żeby takie stosunki zapanowały u nas, sądzę, jednak że tego rodzaju ustawy będą ten system wytwarzały.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#SSmólski">Nic więc dziwnego, proszę Panów, mimo naszych najszczerszych chęci przyjęcia tej ustawy bez zmian, do tego artykułu pewne zmiany musimy wprowadzić, by ustawa zabezpieczała przemysłowe majątki od samowoli władz administracyjnych. Zdaje nam się tylko, że poprawka komisyjna, która została przyjęta, idzie nieco za daleko, gdyż dla majątków, prowadzących gospodarstwo buraczane obszar został określony na 1.000 ha. Rozumiem, że to może się zmieścić w ramach tego kontyngentu, który został ustalony, ale obawiam się, że nić wtedy nie pozostanie dla gospodarstw nasiennych, hodowlanych i innych przemysłowych majątków, które nie zostały ujęte w tym wniosku. Dlatego proponujemy, by tę wysoką normę, która została przez Panów zgłoszona, nieco obniżyć.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#SSmólski">Przejdę do drugiego zasadniczego artykułu, mianowicie do art. 7 Art. 7, który powiada o szacowaniu majątków podlegających przymusowemu wykupowi, w ten sposób to zagadnienie ujmuje: „Szacunek gruntów, hodowli, drzewostanu i wód dokonywany będzie przy odpowiedniem zastosowaniu przepisów, obowiązujących przy ustalaniu wartości nieruchomości przy obliczaniu podatku majątkowego, zawartych w rozporządzeniu Ministra Skarbu z dnia 15 listopada 1928 r.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#SSmólski">Panowie widzą, że to swobodne uznanie jest jednak rzeczą zaraźliwą, chodzi tylko o podział ról. Jeżeli w stosunku do majątków przemysłowych wszystko ma się decydować według swobodnego uznania Ministra Reform Rolnych, to szacunek ma się decydować według uznania Ministra Skarbu, bo przecież podatek majątkowy został ustalony bez porozumienia ze stroną zainteresowana, natomiast oszacowano nie tylko grunty, ale i budynki według swobodnego uznania Ministerstwa Skarbu. Tu przychodzimy do ustalenia nareszcie opinii, jak należy rozumieć wyraz „odszkodowanie”, użyty w art. 99 Konstytucji. Przyznam się szczerze, że dziś z rana nie miałem żadnych pod tym względem wątpliwości, że przez odszkodowanie należy rozumieć wynagrodzenie, odpowiadające rzeczywistej wartości. Dla mnie nie było wątpliwości, że nauka inaczej nie rozumie tego, jak stosowanie się do przepisów ustaw cywilnych. Niestety w obecnej chwili jestem zachwiany przemówieniem p. sen. Buzka i sen Posnera, którzy powiedzieli, że niema autorytetów, że jeżeli dziś jeden profesor będzie mówił tak to jutro, drugi profesor będzie mówił inaczej. P. sen. Buzek powiada, że do władz ustawodawczych należy określenie wysokości odszkodowania. Ja również tak rozumiałem, ale sądziłem, że to władze ustawodawcze jednakże są skrępowane przez Konstytucję. Sądziłem, że władze ustawodawcze mogą określić wysokość odszkodowania, jednakże zastosowując się do rzeczywistej wartości. Dziś jednak z przemówienia p. sen. Buzka gotów jestem wnioskować, że władza ustawodawcza może określić według swego widzenia, wziąć pierwszą lepszą cyfrę i powiedzieć. Taka moja wola.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Głos, Jak wygodnie temu, kto płaci.)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#SSmólski">Proszę Panów, przyznaje się szczerze, uważam p. sen. Buzka za autorytet. Nie podejmuję się zbijać jego przekonań dlatego, że choćbym to zrobił, to sądzę, że opinia Panów będzie po stronie p. sen. Buzka, a nie po mojej. Wobec tego jestem w rozpaczliwej sytuacji. Przypominam wypadek, który miał miejsce w izbie rosyjskiej. Tam w pewnej chwili Stołypin powiedział: Chwała Bogu, nie mamy Konstytucji. A wtedy podniósł się jeden z posłów z lewicy i trzymając w ręku konstytucję, krzyknął: Panie, a cóż to jest takiego? Na to poseł z prawicy odpowiedział. „To figa marynowana. Przepraszam za powtórzenie tego wyrazu. A więc Konstytucja w jednym artykule mówi, że Państwo poręcza wszystkim mieszkańcom, instytucjom i społecznościom ochronę ich mienia, w drugim wzywa mię do pracy i oszczędności, a wreszcie w trzecim, Konstytucja zezwala władzom ustawodawczym na podstawie tejże Konstytucji, wyznaczyć mi za mole mienie, jako rezultat mych prac, odszkodowanie w wysokości 1–2% rzeczywistej wartości. Boję się, że i u nas ludzie zaczną traktować Konstytucję, jako owoc marynowany. Rozumiem, że może być pewną pociechą, iż w starym ustroju tych owoców marynowanych nie było, a w obecnej chwili je mamy. My jednak nie chcemy łudzić się i pocieszać siebie temi owocami, chcemy mieć Konstytucję i interpretować ja tak, jak nam nakazuje uczciwość i sprawiedliwość, nie powołując się na autorytety, jak to doradzał p. sen. Posner, lecz idąc za swoim własnym rozsądkiem.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#SSmólski">Zdaje się, że nie możemy odszkodowania inaczej rozumieć, jak tylko jako odszkodowanie całkowicie odpowiadające wartości. Niema racji bytu pracować, niema racji bytu wzywać masy do oszczędności, jeżeli uznamy prawo, że w każdej chwili można to zabrać. Sen. Woźnicki mówi, że nie należy powoływać się na Konstytucje, gdy chodzi o kieszeń. Wolno każdemu bronić swojej kieszeni. Wiemy, że zamiłowanie do cudzej kieszeni może się stać przyzwyczajeniem. Jeżeli Panowie dziś uważają za możliwe zezwolić na sięganie do kieszeni osób, siedzących na stronie prawej, to mamy prawo obawiać się, że z czasem zechcą sięgnąć do kieszeni tych, którzy siedzą pośrodku, później zaś i do kieszeni Panów. Jeśli Konstytucja poręcza obronę mienia, to nie potrzebujemy się wstydzić stanąć w jego obronie, o ile ktoś będzie chciał zabrać wszystko bezpłatnie. Przecież majątki ziemskie w obecnej chwili niekoniecznie należą do t. zw. obszarników, którzy otrzymali te majątki od dziada lub pradziada, przecież ten majątek może być majątkiem człowieka pracy, może być zdobyty przez zwykłego pracownika. I jeżeli taki inżynier, budujący most, nabywa majątek, przychodzi i powołuje się na Konstytucję przypominając, że Konstytucja broni jego pracy i otacza szczególną opieką, to cóż Minister Reform Rolnych wobec tej ustawy będzie miał mu powiedzieć? Chyba co następuje: Pan jako inżynier powołuje się na Konstytucję, ależ Konstytucja nie miała na względzie pracy inżynierów, Konstytucja otacza opieka tylko robotnika, a więc dozorców domowych, kominiarzy i co najwyżej, tancerzy zawodowych z restauracji, ale nigdy nie inżynierów, adwokatów, doktorów i t. d. Panów Konstytucja nie broni. Czy to ma być sprawiedliwością i uczciwością, czy ten zdrowy rozsądek, do którego się odwołuje p. sen. Posner, może powiedzieć, iż odszkodowanie przewidziane przez Konstytucję, zależy od partyjnego układu sił w Sejmie lub Senacie...</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(S. Zubowicz: A prawo Zolla?)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#SSmólski">...i może być zupełnie dowolne?</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Jednak Pan głosował za prawem Zolla.)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#SSmólski">Nie głosowałem, gdyż to nie jest ustawa.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Ale nowelizacja.)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#SSmólski">Bardzo rad jestem, jeżeli Pan może się łudzić, że ta redakcja jest w zgodzie z Konstytucją, ale to mi przypomina tego dziesięcioletniego chłopca, który nauczył się Majne Raida i wyobraził sobie, że jest w, dzikich lasach Ameryki wielkim myśliwym i podróżnikiem. Wieczorem, idąc spać, kładzie obok siebie dwie strzelby, ustawia namiot z prześcieradła i przy łóżku wiesza rozkład dnia: od 8–9 polowanie na lwy, od 9–10 polowanie na słonie i t. d. Panom wolno powiesić sobie Konstytucję i myśleć, że ją mamy, my jednak wolimy, aby ta Konstytucja istniała w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Staćby Pana było na lepszy argument, to argument niewybredny, doprowadza wszystko do absurdu.)</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#SSmólski">Rozumiem, że w danym razie może przemawiać uczucie nienawiści, gdyż nieraz słyszymy, że jeżeli damy najmniejsze odszkodowanie, to będzie lepiej, gdyż ziemianie przestaną jeździć do Monte Carlo. Przyznam się szczerze, że pod tym względem i ja mam pewną nienawiść do ziemian za jazdę do Monte Carlo, zwłaszcza, że ja nie mam możności tam jeździć. Jeżeli jednak zabronimy ziemianom, to nie zapominajmy, że pojadą przemysłowcy i kupcy.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ale nie pojadą chłopi.)</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#SSmólski">Oczywiście będziemy musieli wtedy zabronić przemysłowcom i kupcom. Niestety, wtedy zaczną z Polski jeździć Trocki, Cziczerin i Jofe i tym już w żadnym razie nie potrafimy przeszkodzić. I pomimo mej całej „nienawiści” do p. Steckiego wołałbym, aby jeździł za granicę s. Stecki, niż Jofe i Cziczerin.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#SSmólski">Proszę Panów, choćby inne artykuły nie wymagały zmian zasadniczych, to już art. 5 art. 26 i art. 27 muszą wymagać zmiany, muszą wymagać uzgodnienia z Konstytucją. I w głębokiem przekonaniu, że Senat te poprawki przyjmie, i w głębokiem przeświadczeniu, że Sejm ich nie odrzuci, chciałbym w paru słowach określić stosunek do tej ustawy, nawet w redakcji zmienionej. Mamy obawę, że ta ustawa jednak może skierować prace Ministerstwa Reform Rolnych na błędną drogę. Obawiamy się, że w naszych dążeniach do przebudowy ustroju rolnego na pierwsze miejsce wysuwamy parcelację która w mojem mniemaniu jest rzeczą nieuniknioną i konieczną, ale musi zajmować odpowiednie miejsce w pracach naszego Ministerstwa. Ta namiętna walka przy każdej ustawie o reformie rolnej, która się toczyła w Sejmie Ustawodawczym i w Sejmie obecnym, jest jak gdyby dowodem, że nie tylko w masach włościańskich, lecz nawet i w izbach ustawodawczych panuje przekonanie, że po uchwaleniu tej ustawy o parcelacji jakoby nędza na wsi zginie, zakwitnie dobrobyt i wtedy nie będziemy potrzebowali bać się komunizmu i t. d. Wczoraj p. sen. Woźnicki krzyknął, że zła wola tak przemawia, że w kraju agitacji takiej niema. Nie wątpię ani na chwilę, że tych argumentów nie używa p. sen. Woźnicki i żaden z powyższych posłów i senatorów, ale nikt nie zaprzeczy, że tego rodzaju agitacja jest prowadzona i w szerokich masach włościańskich, istnieje przekonanie, że ziemi wystarczy i że z rozparcelowaniem tych dóbr jednak nastąpi nowa era dla wszystkich. Naszym obowiązkiem jest powiedzieć, że to nieprawda, nie tylko nieprawda nieuczciwa, lecz nieprawda, która jest szkodliwa dla interesów Państwa. Już te cyfry, i które były częściowo przytaczane, o których się mówiło w Sejmie i które były podane w tablicach rozdanych przez Ministerstwo Reform Rolnych, dowodzą, że ziemi jest zbyt mało, że na 12–15 miljonów potrafimy zaspokoić 3 lub 3,5 miliona, a jeszcze pytanie czy potrafimy zadowolnić, jeżeli im damy ziemię, a nie damy dostatecznej pomocy finansowej. W każdym bądź razie pozostanie 12 czy 10 milionów ludności, która nie będzie mogła korzystać z tej ustawy, która będzie nadal niezadowolona z ustroju rolnego i będzie podatnym materiałem dla komunistów. Tego rodzaju ustawa nie uratuje nas od komunizmu, jeżeli nie uciekniemy się do innych środków. Rewolucja rosyjska wywiesiła sztandar: ziemia dla ludu, Petlura poszedł dalej, powiedział wprost: zabrać nie tylko ziemię, ale inwentarz i wszystko, co jest, a jednak bolszewizm tem zakwitł. Ustawa ta od komunizmu uratować nas nie może i dlatego rozumiemy, że na pierwsze miejsce trzeba wysunąć nie parcelacje, lecz scalanie gruntów, melioracje i likwidacje serwitutów. Chcemy, żeby Ministerstwo Reform Rolnych nie zwracało wszystkich wysiłków, swej pracy, całego swego aparatu tylko w kierunku parcelacji, lecz chcemy, by pamiętało o tem, że jednak są inne obowiązki, które przynoszą większą korzyść, niż parcelacja większych obszarów.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#SSmólski">Nie będę się powoływał na moją opinie, bo moja opinia może nie przekona Panów, ale powołam się na opinię ludzi, co do których Panowie nie będą wątpili, że jest to opinia miarodajna. Powołam się na opinię p. Władysława Grabskiego, tylko nie jako premiera, lecz jako profesora Władysława Grabskiego. P. Wł. Grabski pisze: „Zdrenowanie morgi gruntu więcej przysparza rolnikowi korzyści, niż dokupienie drugiej morgi, bo nie wymaga większego nakładu pracy do obróbki polnej, nawet go zmniejsza, a wydajność znacznie wzmaga i dochód czysty często podwaja”. I dalej: „Komasacja tak samo jak drenowanie zwiększa zdolność wytwórczą tej samej przestrzeni gruntu przy tym samym nakładzie pracy”. Dalej: „Komasacje trzeba będzie łączyć w Królestwie z melioracjami rolnemi. oraz z planową i prawidłową przebudową wsi. Państwo Polskie w przeprowadzeniu komasacji widzieć powinno wywoływanie epoki odnowienia bytu i ducha wsi polskiej”. I wreszcie ostatni argument: „Dwóch rolników w Królestwie Polskiem nie było w stanie wyprodukować żywności dla trzeciego nierolnika”. Tytuł książki: „Cele i zadania polityki agrarnej w Polsce”. Panowie rozumieją, że jeżeli w szybkiem tempie prowadzić parcelacje, jak to się może odbić na wyżywieniu miast i na wyżywieniu wojska. To też my, podzielając zapatrywania p. profesora Władysława Grabskiego, uważamy, że nie należy forsować parcelacji, że nie należy całego wysiłku zwracać ku temu, żeby znaleźć takiego Ministra Reform Rolnych, któryby potrafił rozparcelować z obszarów 200 czy 150 tysięcy ha, że daleko pożyteczniej będzie, jeżeli się znajdzie takiego Ministra Reform Rolnych, który potrafi skomasować 200.000 ha. My rozumiemy, że parcelacja jest konieczna, ale musi stać nie na pierwszym planie. Z całą przyjemnością witamy poprawkę komisji, która wkłada obowiązek na Ministerstwo Reform Rolnych pamiętać o scalaniu gruntów, likwidacji serwitutów i melioracjach, wskazując, że część urzędników musi być zarezerwowana dla przeprowadzenia tych robót. Rozumiemy jednak również, że bez pomocy finansowej, bez niesienia pewnej oświaty wśród tych osadników, dla których te reformę układamy, może zapanować na wsi jeszcze większa nędza, niż to było dotychczas.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#SSmólski">Proszę Panów, nie mogę pominąć milczeniem tego ustępu z przemówienia p. s. Buzka, w którym się zwraca do nas, żebyśmy przyjęli ustawę bez zmian, bo zmiany mogą wywołać tarcia partyjne, mogą wywołać komplikacje w Sejmie i ustawa może upaść z tego powodu. Dziwne żądanie. Jeśli tak stawiać sprawę, to nie wiem czy dla Panów byłoby rzeczą przyjemną, gdybyśmy przyjęli ustawę bez zmian. Nie byłoby z czem pojechać na wieś i twierdzić, że ta ustawa przeszła, dzięki takim a takim stronnictwom. Dla Panów jest rzeczą pożądaną, by opozycja istniała, tylko Panowie chcecie, żeby ta opozycja była pokorna i posłuszna, żeby wstawała, kiedy wy rozkażecie, by stawiała poprawki tylko w tym rodzaju, by zamienić „oraz” na „i”, a innych nie stawiała, czyli by była opozycją wtedy, kiedy nastąpi rozkaz: a teraz bądźcie w opozycji. Jeśli walki partyjne mogą przeszkodzić tej ustawie, to przecież my chętnie godzimy się na to, żeby tych walk partyjnych nie było. Chodzi tylko o porozumienie się z punktu widzenia rzeczowego, prawnego i konstytucyjnego.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#SSmólski">I proszę Panów, nie należy mówić o tem, że w takim razie nastąpią wybory pod hasłem reformy rolnej, a wtedy niewiadomo, jak sytuacja się ułoży. Nie chciałbym i nie uważam za potrzebne już w tej chwili przesądzać, pod jakim hasłem wybory mogą się odbywać. Sądzę, że obecna sytuacja katastrofalna mówi zupełnie co innego. Ja się obawiam, że wybory odbędą się nie pod hasłem reformy rolnej, lecz wobec tej katastrofy ekonomicznej, mogą się odbyć pod innem hasłem, a mianowicie: czy mają być bardzo szerokie reformy socjalne i śmierć głodowa, bezrobocie, czy ma być praca i zarobek. Boją się, że ten kryzys prowadzi do tego, że wybory będą się odbywały pod hasłem ostatniem, a nie pod hasłem reformy rolnej. I jeżeli wprowadzamy te poprawki do projektu sejmowego, to nie powodujemy się jakimiś względami partyjnemi, bo przecież nasze stronnictwo nie jest zainteresowane z punktu widzenia naszych osobistych interesów. Mamy na względzie tylko interes państwowy, a nie chcemy, żeby ta ustawa była robiona dla chwały stronnictw i zadowolenia wyborców.</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Wysłouch.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SWysłouch">Wysoka Izbo! Ustawa, zmieniająca strukturę społeczną, a taką jest ustawa przeobrażająca stosunki rolne, musi wywołać i rozbieżne opinię i sprzeczne uczucia. Przychodzą przecież do głosu nie tylko interes państwowy rozmaicie pojmowany, ale i interes prywatny, interesy stanowe i klasowe, partyjne i frakcyjne, przychodzą do głosu głęboko tkwiące w psychice instynkty uczucia i poglądy, a także wpływy postronne, bardzo często Państwu wrogie.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SWysłouch">Że zaś każdej ewolucji stosunków, która coś burzy, coś tworzy, towarzyszą fale niezadowolenia, więc wezbrały one i teraz z okazji reformy rolnej. Spłynęły potokiem dosadne, twarde słowa, jak: katastrofa gospodarcza, oszustwo, bezprawie, zamanifestowało się oburzeniem i z prawa i z lewa izby sejmowej, nieraz w formie głuszącej dyskusję sejmową. Te rozdźwięki, psychologicznie zrozumiałe, nie miałyby w sobie nic niepokojącego, gdyby suma niezadowolenia, jak się zapowiada, nie była nadmierna. Jeśli za ustawą w trzecim czytaniu głosowało 200 posłów, przeciw ustawie 90, inni w liczbie 150, bądź wstrzymali się od głosowania, bądź też wręcz uchyli się od udziału w decydującem posiedzeniu, jeśli ci, którzy byli rzecznikami projektu, przemawiali ustami pełnemi zastrzeżeń, to trudno przypuszczać, aby fale niezadowolenia nie rozlały się bardzo szeroko po kraju. Świeżo odbyty zjazd ziemian, wielki odłam prasy rozmaitych kierunków i niezwykle podniecenie społeczeństwa, świadczą, że tak będzie. Ta suma niezadowolenia, jaka się ujawnia, odegra rolę podwójnie ujemną: raz dlatego, że każda ustawa, aby żyć i rozwijać się, musi mieć atmosferę życzliwości społecznej, powtóre dlatego, że ustawa o przymusowej parcelacji, czyli de facto ustawa o nowem uwłaszczeniu włościan nie zaskarbi Państwu Polskiemu należnej dani uczuć. Na szczęście w całym rozgwarze polemiki o reformie rolnej nader żywe jest poczucie, że uzasadniać zajęte stanowisko wolno tylko względami dobra publicznego. I można różnie oceniać szczerość pobudek i punktu widzenia wyrazicieli takich, czy innych poglądów, ale to zbiorowe przyznanie, że względy dobra publicznego mają być najwyższem prawem, jedyną osią dyskusji, to znak nieomylny, że Polska współczesna ma bogate duchowe warunki do ewolucji swoich polityczno-społecznych stosunków, więc i do jak najbardziej celowego rozwiązania problemu reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#SWysłouch">Mam przekonanie, że porozumienie w sprawie reformy ustroju rolnego byłoby się daleko dalej posunęło, gdyby nie zasadniczy błąd konstrukcyjny samego projektu ustawy. Chodzi o rzecz następującą. W motywach projektu wypowiedziała komisja sejmowa bardzo słuszną myśl, że ustawa o parcelacji. i osadnictwie, to tylko fragment reformy rolnej, tę samą myśl wypowiedział u wstępu rozpraw sejmowych w imieniu Rządu kierownik Ministerstwa Reform Rolnych. Ta cenna teza niestety nie znalazła w projekcie ustawy dostatecznego uwzględnienia, nie zaznaczyła się odpowiednio postanowieniami, przez co zwężona została odrazu miara użyteczności zamierzonej reformy. Naprawa stosunków rolnych w Polsce współczesnej, to nie wyłącznie sprawa przydzielenia pewnej ilości ziemi gospodarstwom małorolnym, albo nadziału ziemi, pewnemu odłamowi ludności bezrolnej, to wydobycie wsi polskiej, białoruskiej i ukraińskiej w granicach Państwa Polskiego z warunków, które ją skazują literalnie. Skazują, na ekstensywną gospodarkę i prymitywne formy bytowania.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SWysłouch">Nie wchodząc w omawianie tych warunków, jako zbyt dobrze znanych, przypomnę tylko w paru słowach następstwa osławionej szachownicy, jak przymus połowy, większe podwójnie i potrójnie koszta uprawy, utrudnione zazwyczaj, a często uniemożliwiona melioracja i t. d. Chociaż jednak gospodarstwo w szachownicy daje u nas, jak obliczają fachowcy, o 40% mniejszą produkcję, chociaż ziemia nieskomasowana ma wielokrotnie mniejszą wartość, niż >ta sama ziemia po komasacji, akcja scaleniowa postępuje powolnym, żółwim krokiem. Zdaniem Centralnego Zarządu Kółek Rolniczych, opartem na cyfrach 4-lecia, jeżeli w postępach komasacji nie zajdą radykalne zmiany, skończymy komasację gruntów za 200 lat. Oczywiście, dodaję od siebie, gdyby z biegiem czasu nie przybywało parcel. W rzeczywistości jest inaczej. W samej b. Galicji, liczącej na milion przeszło gospodarstw zwyż 20 milionów parcel, przybyło w ciągu jednego tylko dziesięciolecia przeszło 1,200.000 parcel. A nie dlatego postępy akcji scaleniowej są tak powolne, iżby włościanin nie rozumiał szkodliwości szachownicy gruntów, lecz dlatego, że rozumie nie gorzej, niż uczony teoretyk, jakie są ujemne strony komasacji obok stron dodatnich. Przy komasacji, mówi jeden z najżarliwszych uczonych jej rzeczników, chałupnicy i komornicy mogą stracić zupełnie grunt pod nogami, zaś właściciele najmniejszych gospodarstw, a więc gospodarze jedno-lub paromorgowi, nie mając pastwisk, mogą stracić możność otrzymania krowy na swoim gruncie. Otóż zmierzam do podkreślenia z całym naciskiem tej prawdy, ustalonej przez politykę agrarną, że wśród ludności, ubogiej w ziemię, wszelka zamiana użytków rolnych przeprowadza się z wielką trudnością, o ile nie da się tej ludności pewnej dodatkowej przestrzeni, która pozwolił wyrównać uszczerbek, wynikający z komasacji gruntów dla pewnej części interesowanych. Ta dodatkowa przestrzeń może być dodana wyłącznie przy podziale wspólnych użytków albo przy uwłaszczeniu, t. j. przy reformie rolnej. Byłoby klęską, opłakiwaną przez następne pokolenia, gdybyśmy dzieląc ostatni nieledwie zapas ziemi, zmarnował: sposobność podniesienia wsi całej Polski na poziom gospodarczy wsi w Poznańskiem i w Prusach Zachodnich, a uwiecznili te niedomagania ustroju rolnego które nie pozwalają na postęp rolniczy.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SWysłouch">Czy projektowana ustawa jest dostatecznie ożywiona ideą, że uwłaszczenie musi być dźwignią do wydobycia wsi z anormalnych warunków jej rozwoju, o tem powiedzą dopiero zapowiadane przepisy i rozporządzenia wykonawcze Ministerstwa Reform Rolnych, a ostatecznie praktyka komasacyjna. W projekcie ustawy łączność parcelacji z innemi zagadnieniami reformy rolnej uwzględnia art. 46, który przewiduje, że w razie niemożności usunięcia szachownicy w drodze zamiany gruntów winno być wszczęte jednocześnie postępowanie scaleniowe. Ten postulat scalania gruntów nie posiada wszakże dość imperatywnego charakteru, bo już art. 61 mówi o uwzględnieniu przy parcelacji potrzeb ludności małorolnej wsi niescalonych. Otwiera się tu co najmniej szerokie pole do interpretacji, jak art. 61 ma być rozumiany: czy ma być powiększona przestrzeń rolna wsi niescalonej, czy też zgodnie z art, 46 powinno być wówczas wszczęte postępowanie scaleniowe, przyczem słowa: „winno być wszczęte” byłyby brane w sensie kategorycznym, w sensie „musi być wszczęte”. Naszem widzeniem rzeczy duchowi reformy rolnej odpowiadać będzie tylko Jakie wyraźne ujęcie sprawy dysponowania zapasem ziemi, które z pośród wsi niescalonych, chcących korzystać z reformy rolnej, da pierwszeństwo wsiom, oświadczającym gotowość równoczesnego skomasowania gruntów i dlatego zgłaszamy jako poprawkę następujące uzupełnienie art. 46: „Pierwszeństwo w korzystaniu z przeznaczonego na parcelację zapasu ziemi mają te wsie, które się zobowiążą równocześnie z parcelacją przeprowadzić postępowanie scaleniowe”. Zwracamy się do Wysokiej Izby, aby w imię celowości reformy rolnej raczyła uchwalić proponowaną poprawkę. Mamy w Polsce przeszło 2 miliony gospodarstw bądź to karłowatych, do 2 ha, bądź niewystarczalnych od 2 do 5 ha. Z 2 1/2 miliona ha zapasu ziemi, odliczając pewien obszar dla służby folwarcznej i wogóle bezrolnych, nie da się przeprowadzić skutecznie reformy rolnej przez samo powiększenie przestrzeni. Tylko takie zużytkowanie zapasu ziemi, które pozwoli na ewolucję drobnej własności, na jej techniczne udoskonalenie, na wydobycie wsi z warunków, skazujących ją na ekstensywną gospodarkę, będzie celowe.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#SWysłouch">W imieniu Klubu Pracy oświadczam, że będziemy głosowali za ustawą, będziemy głosowali już dlatego, że ustawa o reformie rolnej była powołaną do życia jednomyślną wolą Sejmu Ustawodawczego. Jednomyślna uchwała powzięta była w chwili, kiedy niebezpieczeństwo, grożące krajowi, zespalało naród w zwartą całość, kiedy poszerzały się źrenice duchowe i zwiększał się widnokrąg, a napięcie patriotyzmu zmuszało do posłuchu głosowi Ojczyzny. Uchyla to wszczynanie dyskusji na temat reformy rolnej od nowa. Nie trzeba w tem stadjum zagłębiać się ani w teorię renty, ani w historyczność zjawiska wielkiej własności, a skoro życie nie dało dotychczas odpowiedzi, co się ma dziać z niepomiernym przyrostem ludności rolniczej, należy wejść odrazu w szczegóły nowelizowanej ustawy i co najwyżej w interesie uzgodnienia opinii uprzytomnić sobie raz jeszcze przed ostateczna decyzją węzłowe argumenty dotychczasowej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SWysłouch">Walnym argumentem przeciwników ustawy jest twierdzenie, dla danej chwali i przeważnej części kraju statystycznie udowodnione, że produkcja zbożowa mniejszej własności jest niższą niż produkcja większej własności na takiej samej przestrzeni. Już w samem sformułowaniu twierdzenia tkwi milczące przyznanie, że co do innych rodzajów produkcji mała własność nie ustępuje wielkiej, albo ją przewyższa. I tak jest w istocie. Obrońcy ustawy w rozprawie sejmowej tę stronę rzeczy oświetlali i szeroko uzasadniali. Są więc i straty i korzyści.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SWysłouch">Przypuśćmy na chwilę, że straty przeważają, a w ślad za tem, skoro oddawna z roku na rok parcelacja kruszy wielką własność, spytajmy jakie rozmiary miała ta parcelacja, nie ujęta w łożysko ustawy.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SWysłouch">Niedługo po wywłaszczeniu w 1868 liczono w b. Królestwie gruntów włościańskich 6,852.000 morgów, co stanowiło 29,66% całej przestrzeni kraju. W r. 1899 grunta włościańskie dzięki parcelacji i zamianie serwitutów zajmowały już przestrzeń 9,811.000 morgów, co stanowiło 44,5% obszaru, ogółem zaś drobna własność stanowiła około 52% obszaru kraju. W 1909 r. własność drobna obejmowała 12,647.000 morgów, co w stosunku do ogółu kraju stanowi prawie 58%. W 1921 r. gospodarstwa do 20 ha zajmowały w 5 województwach centralnych 68,4% ogólnej ilości ziemi rolnej. Co się tyczy ostatnich lat, mamy cyfry podane przez Kierownika M. R. R. podczas dyskusji sejmowej. P. Kierownik Ministerstwa, omawiając nikłe rezultaty ustawy z 1920 r., wyrażające się w przejęciu na rzecz Państwa około 4 1/2 tysiąca ha, stwierdza co do parcelacji, że mieliśmy w ciągu 5 lat przeciętnie 140.000 ha rocznie gruntów, które z gospodarki folwarcznej przeszły do gospodarki o typie włościańskim. Na te lata przypadała wojna, dewaluacja, wyczekiwanie na ziemię z tytułu reformy rolnej, co pozwala przypuszczać, że gdyby nie te czynniki niekorzystne, a przemijające, przeciętna zaokrągliłaby się przynamniej do 150.000 ha. Jeśli kontyngent, przewidziany przez ustawę, wynosi 200.000 ha rocznie, a bez ustawy parcelacja rozdrabnia 150.000 ha, na parcelację zaś, byleby nie spekulacyjną, godzą się wszyscy, to argument gospodarczy przeciwników ustawy może się odnosić najwyżej do 50.000 ha rocznie.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#SWysłouch">Wracając do wydajności małych gospodarstw w stosunku do wielkich, zobaczmy, jak wygląda ta kwestia w świetle opinii zawodowych rolników. Już przed 40 blisko laty jeden z najświatlejszych przedstawicieli ziemiaństwa, Ludwik Górski, w swojej pracy „Znaczenie większej własności” przyznawał, że oba rodzaje własności ziemskiej nie posiadają same w sobie ani takich przymiotów, ani takich wad, którymby możną przypisywać postęp rolniczy i z nim połączony dobrobyt ludności. W Szwajcarii, północnych departamentach Francji, oraz w gęsto zaludnionej Belgii drobni właściciele do prowadzili produkcję do wysokiego stopnia, dochód z morga ziemi jest tak wielki, jak w najbogatszych hrabstwach Anglii.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SWysłouch">Uprzedzając uwagę, „co Belgia, to nie Polska”, dodaję do słów powyższych, że według statystyki z lat 1911 do 1912 produkcja rolna z ha w Poznańskiem f Prusach Zachodnich, jeśli ustępuje nieco Belgii, to stoi na poziomie produkcji Anglii i Niemiec, nie mówiąc już o Francji i że samodzielne gospodarstwa włościańskie w tych prowincjach dotrzymują kroku wielkiej własności.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SWysłouch">Przytoczę jeszcze opinię zawodowego rolnika o wydajności małych gospodarstw. S. Stecki w swoim podręczniku o zasadach ekonomii społecznej twierdzi, że w wielkich gospodarstwach rolnych jest większy zysk czysty, lecz mniejsza wydajność. Dosłownie mówiono tak: „W wielkich gospodarstwach rolnych tańsze są bez wątpienia koszta uprawy na jednostkę gruntu, tańsza administracja, większy zysk czysty, lecz mniejsza wydajność. Ponieważ zaś ludzkości i społeczeństwu musi chodzić nie o korzyść pojedyńczych przedsiębiorców, lecz o obfitość środków do życia, produkowanych w rolnictwie, więc mniemać można, że rozwinie się, że wzrastać będzie dążenie do utrzymania drobnych gospodarstw rolnych, które dziś już nie dają pokonać się wielkim skutkiem trudności zaprowadzenia w rolnictwie podziału pracy i, co zatem idzie, maszyn. Widzimy też, że im gęściejsza jest ludność danego kraju, tem drobniejsze są działki ziemi, zajętej przez uprawę. Ideałem rolnictwa muszą być metody uprawy ogrodniczej”.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SWysłouch">Nie mnożąc przytoczeń, zaznaczam, że bogata literatura naukowa rozmaitych szkół i kierunków od umiarkowanych do radykalnych że przypomnę tylko rewizjonizm socjalizmu — stoi ze swemi wąskiemi opiniami po stronie drobnej własności ziemskiej. Jak powszechną jest ta tendencja nauki, niech świadczy znamienne uogólnienie prof. Bujaka, na którego powagę powoływał się wczoraj s. Stecki: „Wogóle — mówi prof. Bujak — niema w Niemczech wybitniejszego ekonomisty, któryby mając w ostatnich czasach sposobność wypowiedzenia się w sprawach agrarnych, nie oświadczył się przeciw wielkiej własności ziemskiej, a za gospodarstwem chłopskiem, któryby nie starał się przez to poprzeć programu parcelacji dóbr i kolonizacji wewnętrznej — Zarówno tacy myśliciele teoretycy, metodycznie badający zjawiska gospodarcze, jak praktycy o zmyśle obserwacyjnym oczekują powiększenia wydajności małych gospodarstw na drodze reformy rolnej. Na zeszłorocznym kongresie rolniczym p. Stolarski, mając na myśli siedemset kilkadziesiąt tysięcy niewystarczalnych gospodarstw w b. Królestwie Kongresowem, obliczał, że przeciętnie rodzina włościańska może w ciągu roku włożyć w gospodarstwo 7260 godzin pracy, w rzeczywistości zużywa na ten cel 3129, a 4121 traci, czyli zużywa niespełna połowę swej zdolności do pracy.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#SWysłouch">W świetle takich cyfr, choćby były tylko przybliżeniem do prawdy, unaocznia się namacalnie teza, że reforma rolna pomnoży majątek narodowy, polepszając zarazem warunki życia ludności rolniczej. A tem więcej pomnoży majątek narodowy, tem bardziej polepszy warunki bytu, tem większy odłam ludności skorzysta z jej dobrodziejstw, im reforma rolna będzie bardziej celowa, to znaczy im umiejętniej zwiększenie przestrzeni zwiąże z akcją scaleniową i właściwą polityką agrarną.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#SWysłouch">Na tych momentach gospodarczych nie kończą się korzyści reformy rolnej. Są niemniej ważkie momenty polityczno-społeczne.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#SWysłouch">Reforma rolna zwiększy tężyznę rasy. Badania antropologiczne nad wzrostem popisowych w b. Królestwie Polskiem na podstawie pomiarów rekrutów w ciągu lat 30 stwierdziły nagłe podniesienie się wzrostu w r. 1886, to znaczy u osób urodzonych na przełomie stosunków gospodarczo-społecznych, i powolne dalsze polepszenie się cech fizycznych. Ta zależność zjawisk antropologicznych od warunków społecznych przejawi się i po nowem uwłaszczeniu.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#SWysłouch">Reforma rolna pomnoży energię narodową, pomnoży nie tylko w zakresie wytwarzania dóbr materialnych ale i na polu kulturalnem. Już dzisiaj samodzielne gospodarstwa drobne w przeciwieństwie do karłowatych, zbytnio chłonących pracę dziecinną rodziny otwierają dzieciom dostęp do źródeł wiedzy.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#SWysłouch">Skromne zagrody jak dworki, z których wychodziło dotychczas tylu najwybitniejszych w narodzie, będą spełniały swoją misję kulturalną, tem skuteczniej, im bardziej reforma rolna spełni swoje zamierzenia i obietnice.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#SWysłouch">Reforma rolna spotęguje odporność Państwa w walce o byt. Ludowa forma władania ziemią stawia, jak świadczy choćby Śląsk, najsilniejszą zaporę wynaradawianiu. Krew najliczniejszej warstwy nie tylko w dobie powszechnej służby wojskowej najbardziej cementuje Państwo, było tak i dawniej, Wiem, że nie czas po temu, aby rozwodzić się nad orężnemi zasługami ludu dla udowodnienia słów: było tak i dawniej, ale niech mi będzie wolno w dniach szerzącego się kultu dla symbolu nieznanego żołnierza z całym poczuciem odpowiedzialności stwierdzić, że nieznanym i zapoznanym żołnierzom dziejów Polski od wczesnego jej zarania do dni naszych jest szara rzesza ludowa. Pamiętajmy, że czekają nas długie jeszcze walki o wolność, całość i niepodległość, więc kultywujmy, jak tu powiedziano stosunek uczuciowy do ziemi i zacieśniajmy łączność ludu z ziemią, aby zakwitła heroiczna tej ziemi obrona w każdej potrzebie.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Rozprawa ogólna wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(S. Nowicki: Proszę o głos w sprawie formalnej)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">W sprawie formalnej głos ma p. s. Nowicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SNowicki">Po wyczerpaniu rozprawy ogólnej chcę zwrócić się z prośbą do p. Marszałka, ażeby zechciał przyjęty porządek obrad zmienić w tym kierunku, żebyśmy dzisiejsze popołudnie mogli wyzyskać dla uzgodnienia stanowiska naszego klubu do zgłoszonych poprawek, a w szczególności do poprawek mniejszości. Trzeba wziąć pod wagę, że otrzymaliśmy poprawki mniejszości bardzo późno. Moglibyśmy na podstawie sprawozdania komisji opierając się na art. 24, żądać odroczenia wogóle rozprawy. Nie mamy zamiaru odraczać dyskusji a wiadomo, że w czasie, jaki mamy, zmieści się to odroczenie. Zmiana ta nie wnosi do sprawy nieporządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">P. s. Nowicki wnosi, ażeby nie było dzisiaj posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(S. Nowicki: Mamy 360 poprawek, co do których trzeba, żeby kluby mogły się ustosunkować, jeżeli mają zabierać głos w dyskusji.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">Muszę się niestety przeciw temu oświadczyć, dlatego, że inaczej musielibyśmy siedzieć jeszcze w sobotę. Wolę, żeby była wolna sobota i niedziela, a wtedy kluby będą miały dosyć czasu. Dziś, przyznaję, jest to utrudnienie dla mówców, ale zdaje mi się, że się zorientowali, ponieważ siedzieli w komisji tak długo.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#Marszałek">W każdym razie nie jest to takie skomplikowane, ażeby aż przez trzy cztery godziny nad tem się zastanawiać.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Płoszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#Marszałek">Proszę Panów, ażebyście przy tem nie obstawali, dlatego, że jest w ogólnym interesie ażeby jutro dyskusję zakończyć.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SWoźnicki">Bez wysłuchania i bez wsłuchania silę w argumenty kolegi Nowickiego słyszy się odrazu: „nie” i „nie” i nic więcej. Panowie wcale nie chcą się zastanowić nad rzeczową stroną naszej propozycji, tylko odrazu — nie! Wobec tego, że Panowie w ten sposób chcą gwałcić tych, którzy chcą rzeczowo ustosunkować się do ustawy, ja wobec tego że reszta sprawozdania, jaką są poprawki mniejszości, rozdana została dopiero dzisiaj, protestuję zgodnie i art. 2 regulaminu przeciw odbywaniu dalszej dyskusji i proponuję przerwać ją na 24 godziny, aż do jutra. Jeżeli Panowie chcą wbrew temu protestowi obradować, to będą Panowie gwałcili regulamin.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Mojem zdaniem sprawa tak się nie ma, bo sprawozdanie komisyjne może być ograniczone jedynie do wniosków komisji. Wnioski mniejszości właściwie w sprawozdaniu mają tylko historyczną rację, one mogą być powtórzone na plenum, mogą być nawet podczas posiedzenia składane. Wczoraj podczas posiedzenia! oświadczyłem — niestety może nie wszyscy Panowie byli obecni — ale oświadczyłem na końcu posiedzenia, że ci pp. senatorowie którzy chcą natychmiast odebrać poprawki, mogą udać się do biura i tam je dostaną. Żałuję bardzo, że Panowie do końca posiedzenia nie dotrwali, bo byliby wczoraj te poprawki otrzymali. Ja bym zupełnie do tego zdania się przychylił, gdyby położenie nasze na to pozwalało, gdybym miał pewność, że dyskusję jutro skończymy.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Głosy: Dlaczego nie w sobotę?)</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Jeżeli Panowie obstajecie, to musi być głosowanie.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Głosowania się nie domagamy, tylko zgodnie z art. 24 protestujemy. Jeżeli Panowie pominą ten protest, to będą Panowie gwałcić regulamin. Tylko to podkreślamy.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#Marszałek">Mojem zdaniem protest jest nieuzasadniony.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#Marszałek">Proponuję dla oszczędności czasu, żeby nie przerywać posiedzenia, tylko siedzieć do godz. 2.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#Marszałek">Do rozprawy szczegółowej udzielam głosu s. Bielawskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SBielawski">Wysoka Izbo! O ile w pierwszem mojem przemówieniu prosiłem o względność, o tyle przy przemówieniu w rozprawie szczegółowej będę zmuszony prosić o cierpliwość. Jesteśmy w tej sytuacji, że ani sprawozdania komisji, z powodu braku czasu nie mogliśmy napisać, ani też sprawozdawca po przyjęciu pewnych uchwał przez Senat nie będzie miał czasu na ich uzasadnienie, bo termin ostateczny odesłania ustawy do Sejmu się zbliża. To też staje się rzeczą nieuniknioną, aby w szczegółowej rozprawie dać choćby najkrótsze uzasadnienie tych wszystkich poprawek, które przez większość połączonych komisji zostały przyjęte i które mają Panowie rozdane w druku nr 352, jak również zająć stanowisko, odpowiadające stanowisku większości! komisji, co do wniosków mniejszości, rozdanych w druku pod nr 354.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SBielawski">Przedewszystkiem połączone komisje uchwaliły pewne, nie mające zasadniczego znaczenia, redakcyjne zmiany w całości projektu ustawy, mianowicie wyrazy „majątki ziemskie”, które są stale używane w ustawie, a po których wszędzie umieszczone jest w nawiasie „nieruchomości ziemskie”, skreślając drugą nomenklaturę, która jest zbędna i niepotrzebnie obciąża ustawę. Tak samo wyraz „podział”, który w ustawie jest używany na równi z wyrazem „parcelacja”, a oznacza to samo, komisje postanowiły usunąć, a pozostawić tylko wyraz „parcelacja”.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SBielawski">Trzecia poprawka o większem znaczeniu, bo chodzi tu o jasność ustawy, polega na tem, że używane są w ustawie wyrazy „plan parcelacyjny” w różnych artykułach, w różnem znaczeniu. I tak jednym razem, plan parcelacyjny oznacza ogólny plan parcelacyjny, który zostaje opracowany przez Rząd na rok przyszły, który wskazuje, ile poszczególnych okręgach ma ulec parcelacji, z drugiej zaś strony tego samego wyrazu „plan parcelacyjny” używała ustawa w sensie projektu przeprowadzenia parcelacji poszczególnych majątków. Otóż komisje postanowiły wszędzie tam, gdzie termin „plan parcelacyjny” użyty jest w pierwszem znaczeniu, w znaczeniu ogólnem, pozostawić to określenie natomiast tam, gdzie mowa o projekcie przeprowadzenia parcelacji w poszczególnych majątkach, używać wyrazów „projekt parcelacyjny”.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SBielawski">Opracowane przez komisje zmiany w myśli decyzji komisji zostały przekazane komitetowi techniki ustawodawczej, który na zasadzie regulaminu u nas istnieje. Komitet techniki! ustawodawczej zażądał szeregu zmian, jest ich około 70, w brzmieniu poszczególnych artykułów, uchwalonych przez połączone komisje. Zmiany te są natury ściśle stylistycznej. Zostały one pp. senatorom rozdane, będę je uwzględniał w swojem sprawozdaniu i tem samem będę uważał, że pod głosowanie będzie poddane to brzmienie poprawek, uchwalonych przez komisje, ze zmianami, przyjętemi przez komitet techniki ustawodawczej, które zostały przyjęte przez sprawozdawcę.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SBielawski">Otóż komitet techniki ustawodawczej proponuje przedewszystkiem już w tych redakcyjnych poprawkach, ażeby Senat stosował zawsze w redakcji swych poprawek nie „słowo”, lecz „wyraz”, gdzie chodzi o zastąpienie lub skreślenie, bo w poprawkach się pisze: słowo takie a takie zastąpić słowami lakierni a takiemi, gdzie indziej znów się pisze, wyrazy takie a takie zastąpić wyrazami takiemi a takiemi. Komitet techniki ustawodawczej wnosi, ażeby jednolicie używać wyrazu „wyraz”. Tak samo, ażeby nie używać raz wyrazu „skreślić”, a raz „wykreślić”, lecz ograniczyć się wszędzie do wyrazu „skreślić. Te poprawki przyjmuje. Wszędzie tam, gdzie Panowie mają użyty zwrot „po słowach słowa” będzie to brzmiało „po wyrazach wyrazy”.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SBielawski">Przechodzę do zmian merytorycznych. Już do tytułu mamy wniosek mniejszości, zgłoszony przez p. s. Pasternaka, żeby tytuł ustawy zmienić i nadać jej nazwę ustawy nie o wykonaniu reformy rolnej, lecz o parcelacji i osadnictwie. S. Pasternak uzasadniał tu swoje stanowisko. Połączone komisje nie podzieliły jego zdania, albowiem uważają, że ustawa, która dziś stanowi przedmiot obrad, jest właśnie ustawą o reformie rolnej, jest tą ustawą, która jest zapowiedziana w Konstytucji, i wykonuje to konstytucyjne postanowienie. Przeciw poprawce, zgodnie z większością komisji, oświadczam się.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SBielawski">Do art. 1 komisje przyjęty szereg poprawek. A więc poprawka pierwsza polega na tem. ażeby zaraz w art. 1 uwydatnić, że reforma rolna w rozumieniu Senatu obejmuje nie tylko rozdrabnianie gruntów i przeprowadzenie parcelacji, lecz równoległe przeprowadzenie scalania gruntów, likwidację serwitutów, meliorację nieużytków będących we władaniu tak Państwa, jak i osób prywatnych (mniejszej własności). Podniosłem w swojem ogólnem przemówieniu, że jakkolwiek ta zmiana art. 1 nie zmienia trybu wykonania ustawy i powoduje niewielkie tylko zmiany w dalszych artykułach, to jednak ma ona wielką wagę zasadnicza, albowiem wskazuje na zasadniczy pogląd większości, Senatu, na czem polega uzdrowienie ustroju rolnego, a zarazem, będąc włączoną do tego zasadniczego artykułu, ma stanowić ogólną dyrektywę dla władz wykonawczych. którym przeprowadzenie ustawy zostanie powierzone.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SBielawski">Do art. 1 poza punktami, przyjętemi przez komisję, został zgłoszony szereg wniosków mniejszości. P. s. Pasternak wnosi, żeby ustępy a) i b) tego artykułu przestawić tak, żeby na pierwszem miejscu postawić powiększenie istniejących karłowatych gospodarstw do rozmiarów samodzielnych gospodarstw rolnych. Większość komisji nie przychyliła się do wniosku s. Pasternaka, uważając, że nie ma on praktycznego znaczenia, albowiem art 50 ustawy określa, które zagadnienie ma być na pierwszy plan wysunięte, art. 50 jest praktyczną wskazówką dla wykonania ustawy, art. 1 zaś wymienia tylko ogólne cele ustawy i niema potrzeby zmieniać porządku ustępów W art. 1.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SBielawski">Dalej p. s. Pasternak wniósł, ażeby w ust. 2 lit d) wyraz „urzędniczych” skreślić. Chodzi o tworzenie kolonii i ogródków urzędniczych w pobliżu miast i ośrodków przemysłowych. Otóż komisje nie przychyliły się do tego wniosku, co zdaje się nie wymaga bliższego uzasadnienia, albowiem przy teraźniejszem zniszczeniu naszych miast i przy głodzie mieszkaniowym z punktu widzenia państwowego konieczne jest tworzenie takich kolonii nie tylko dla robotników, lecz i dla urzędników, którzy często w naszych stosunkach są pozbawieni dachu nad głową.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SBielawski">Natomiast p. s. Woźnicki żąda, ażeby dodać w art. 1 lit. f) ustęp treści następującej: „upaństwowienie wszystkich większych obszarowi leśnych, będących dotychczas prywatną własnością. Połączone komisje stały na stanowisku, że ustawa traktuje o wykonaniu reformy rolnej, o uzdrowieniu ustroju rolnego, a zagadnienie własności lasów zupełnie jest poza zakresem tego zagadnienia, które stanowi przedmiot tej ustawy. Z tego względu komisje wypowiedziały się przeciw temu wnioskowi.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#SBielawski">Art. 2 ustawy traktuje o tem, z jakich gruntów składa się zapas ziemi, przeznaczony na wykonanie zadania reformy rolnej. Do tego artykułu komisje wprowadziły zmiany następujące: W ust. 1, który mówi o tem, że nie będą włączone do zapasu ziemi i nie będą podlegały parcelacji lasy, stanowiące przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej większość komisji uznała za konieczne przyjąć zmianę polegającą na skreśleniu wyrazów „stanowiących przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej, wychodząc z założona, że lasy stanowią dobro narodowe, które należy oszczędzać i którego wogóle nie trzeba włączać do zapasu ziemi, poza temi wyjątkami, które są przewidziane w art. 4. Pozatem komisje wychodziły z założenia, że brzmienie, które zostało przyjęte w Sejmie, a mianowicie „lasy, stanowiące przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej, może wprowadzić w błąd organa wykonawcze i w ich rozumieniu może je upoważnić do stosowania parcelacji i przymusowego wykupu do takich obszarów leśnych, które najzupełniej nadają się do racjonalnej gospodarki, a tylko nie posiadają zatwierdzonych planów leśnych, co jest częstem zjawiskiem u nas, zwłaszcza na naszych Kresach Wschodnich ze względu na niedawne zorganizowanie tam władz ochrony leśnej.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#SBielawski">Dalej w lit. b), która traktuje o majątkach t. zw. „martwej ręki”, komisje wprowadziły zmianę ściśle redakcyjną, mianowicie słowa „majątków tak zwanej „martwej ręki” zostały zastąpione słowami „nieruchomości kościoła katolickiego. Ta poprawka wydaje się zupełnie słuszna, albowiem majątki, wskazane w ust. c), również są majątkami martwej ręki, natomiast ust. b) traktuje tylko o majątkach, należących do kościoła katolickiego, gdyż jest to umowa o konkordacie zawartym ze Stolicą Apostołską.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#SBielawski">W lit. d), która dotyczy zaliczenia do zapasu ziemi majątków samorządowych, majątków należących do instytucji publicznych i majątków fundacyjnych, komisje wprowadziły zmianę, która Panowie znajdą pod nr. 3, polegającą na tem, że majątki stanowiące własność fundacji polskich, t. zn. takich, które powstały przed 1795 r., albo też takich, które powstały po 1 września r. 1919, nie powinne podlegać parcelacji nie powinne należeć do zapasu ziemi. Zwłaszcza co do tych drugich majątków, komisje wychodziły z założenia, że skoro od 1 września 1919 r. już obowiązywały przepisy o obrocie ziemią i były uwzględniane przy zatwierdzaniu w drodze ustawodawczej statutów fundacyjnych, to trzeba przypuszczać, że fundacje posiadają tylko takie obszary, które są niezbędne dla wykonania ich celu i dlatego z góry należy te fundacje wykluczyć od obowiązku parcelacji.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#SBielawski">Następnie na końcu ust. 1 tego artykułu komisje, wychodząc z tych założeń, dla których wpisały do art. 1 ustęp o meliorowaniu nieużytków, dodały również specjalną literę, traktującą o zmeliorowanych nieużytkach, należących do Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#SBielawski">Z kolei do tego artykułu zgłoszony został szereg wniosków mniejszości. P. s. Stecki wnosi, ażeby wyrazy „stanowiących przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej” zastąpić przez „podlegających ochronie lasowej”. Ta poprawka była stawiana również w komisji. Jeżeli poprawka, przyjęta przez komisje, znajdzie aprobatę plenum Senatu, to poprawka p. Steckiego stanie się nieaktualna, albowiem poprawka komisji poszła dalej. Gdyby jednak poprawka komisyjna nie znalazła zatwierdzenia plenum Senatu, to wtedy poprawka s. Steckiego jest dalej idącą, więc sądzę, że będę w zgodzie z opinią większości komisji, jeżeli na ten wypadek za ewentualnym wnioskiem s. Steckiego się wypowiem.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#SBielawski">P. s. Buzek do tego artykułu, jak również i do dalszych, zgłosił wnioski mniejszości, polegające na tem, aby ustawę utrzymać w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#SBielawski">Pozwolę sobie co do tych wniosków p. s. Buzka nie zabierać głosu przy żadnym z tych artykułów, albowiem, wypowiadając motywy, któremi się kierowała komisja przy przyjęciu poprawek, tem samem w imieniu komisji przemawiam przeciwko tym wnioskom mniejszości, zgłoszonym przez p. s. Buzka.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#SBielawski">P. s. Pasternak zgłosił do tego artykułu poprawkę, ażeby na końcu ust. c), który traktuje o zaliczeniu do zapasu ziemi nieruchomości ziemskich, stanowiących własność innych kościołów po za kościołem katolickim, dopisać, że majątki tych kościołów nie mogą być inaczej traktowane, jak majątki wymienione pod lit. b). Większość komisji stanęła na stanowisku, że tego rodzaju ustęp jest zbędny i że stałby w sprzeczności z brzmieniem ustępów b) i c), albowiem skoro majątki, o których mowa w ust. b), będą traktowane na zasadzie konkordatu, zawartego ze Stolicą Apostołska, majątki zaś wymienione pod c) będą tak czy inaczej traktowane po zasiągnięciu opinii ich prawnych reprezentacji, to jest rzeczą niewłaściwą już teraz, przesądzać, że ta opinia wypadnie zgodnie ze stanowiskiem zajętem przez Stolicę Apostołska, przy zawieraniu konkordatu z Polska.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#SBielawski">P. s. Woźnicki zgłosił wniosek mniejszości bardzo daleko idący, który polega na tem, żeby ustępy b) i d) zastąpić brzmieniem następującem: „b) całość obszaru majątków ziemskich. Instytucji kościelnych, zakonnych, probostw, kapituł, biskupów i t. p. z wyłączeniem parcel pod budynkami służącemi dla kultu religijnego, parcel pod cmentarze 4 probostwa, określonych co do rozmiaru w art. 48 niniejszej ustawy”, „d) całość obszaru majątków ziemskich i innych instytucji publicznych, a zwłaszcza majątki ziemskie fundacji pod zarządem Państwa lub pod innym zarządem się znajdujące, a to bez względu na postanowienia zapisu fundacyjnego, jednak przy równoczesnem zabezpieczeniu celu fundacji, zgodnie z art. 10”. To ma być wliczone do zapasu ziemi. Przeciw tej poprawce wypowiadam się w imieniu połączonych komisji dla tej prostej zasady, że pierwsza jej część sprzeciwia się zawartemu ze Stolicą Apostołską konkordatowi i większość połączonych komisji nie mogła stanąć na stanowisku s. Woźnickiego, że konkordat nie jest niczem Innem, jak ustawą, którą następna ustawa może zmienić.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#SBielawski">Do art. 3 komisje przyjęły poprawki większej wagi. Mianowicie na początku tego artykułu zgodnie z zasadą, którą miałem zaszczyt podkreślić w ogólnem sprawozdaniu, ograniczenia swobodnego uznania i podkreślenia momentów praworządności, komisje zaproponowały, aby władze Ministra Reform Rolnych w tych razach, kiedy przysługiwać mu będzie na zasadzie art. 3 prawo wywłaszczenia majątku w całości, aby przelać na Rade Ministrów, jako ciało zbiorowe, które większa przedstawia gwarancję bezstronności.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#SBielawski">Pozatem co do ustępu a), gdzie wprowadza się prawo wywłaszczenia majątku w całości bez uwzględnienia wyłączeń przewidzianych w art. 4 i 5, komisje wprowadziły poprawkę, której treść sprowadza się do tego, że artykuł ten, przepis i rygor, będą działały tylko pro futuro, na przyszłość, nie będą zaś działały pro preterito. nie będą miały mocy wstecznej. Komisje wychodziły i tu z założenia uzgodnienia przepisów tej ustawy z zasadami praworządności, z zasadami nierozciągania tak poważnego rygoru wstecz, a z drugiej strony komisje stały na stanowisku, że tego stanu rzeczy, który się wytworzył z punktu widzenia gospodarczego, choćby odpowiadał zasadom tej ustawy, nie należy łamać.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#SBielawski">Dalej do ustępu b) tego artykułu komisie wprowadziły zmiany, które, zdaje się, czynią go bardziej zgodnym z zasadami praworządności, a z drugiej strony więcej celowym z punktu widzenia wykonania ustawy. A więc wyraz „wydzierżawionych”, który daje podstawę do przypuszczania, że przepis tego artykułu może obowiązywać wstecz i może mieć zastosowanie do wypadków, które miały miejsce przed uchwaleniem tej ustawy, zastał zmieniony na „wydzierżawianych”, czyli że i ten ustęp będzie obowiązywał pro futuro.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#SBielawski">Następnie skreślone końcowe słowa tego ustępu: „przyczem dzierżawcom przydzielone będą działki w ramach postanowień tej ustawy”. Komisje stanęły na stanowisku, że skoro majątek został wydzierżawiony nieprawidłowo, niezgodnie z przepisami tej ustawy, to umieszczenie w rygorach dotyczących wywłaszczenia tego majątku przepisu, nakazującego przydzielenie dzierżawcom, którzy w tym majątku byli, działek, które znajdują się w ich posiadaniu, sprowadziłoby się do tego, że właściwie cały rygor przestawałby istnieć, albowiem dzierżawcy dostawaliby na własność ziemię, którą posiadali. Byłoby to tylko powiększenie skutków, nieprawidłowej działalności właściciela, natomiast nie byłoby to wcale zapobieżenie nadużyciom właścicieli ziemskich.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#SBielawski">W ust. c), który traktuje o majątkach. nabytych od b. władz zaborczych bądź na wyjątkowych prawach, bądź pod wyjątkowemi zastrzeżeniami tych władz, dotyczy to zaboru rosyjskiego. — komisje wprowadziły zmianę redakcyjną, zastępując wyraz „zwłaszcza” wyrazem „mianowicie”. Artykuł ten w brzmieniu, które komisje proponują, będzie dotyczył wyłącznie majątków, które zostały nabyte w drodze przepisów, wydanych przez władze zaborcze rosyjskie.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#SBielawski">Dalej komisje skreśliły ust. d) tego artykułu, dotyczący Nieruchomości ziemskich, nabytych przez posłów i senatorów w czasie piastowania mandatów z naruszeniem art. 22 Konstytucji. Komisie wychodziły głównie z tego założenia, że ustęp ten został wpisany bez istotnej potrzeby państwowej, bez istnienia jakichś masowych wykroczeń, któreby tym ustępem były piętnowane, nosi on charakter przepisu, który był wprowadzony do ustawy nie z powodu konieczności państwowej, lecz z chęci dokuczenia tej lub innej jednostce. Komisja uważała, że nie jest to poważne traktowanie sprawy, tembardziej, że potrzeby z punktu widzenia prawnego takiego przepisu, zdaje się, niema. Jeżeli majątek został nabyty z obrazą art. 22 Konstytucji, to prokuratoria generalna Państwa ma prawo i obowiązek z tytułu obrony interesów państwowych wystąpić przed sąd o unieważnienie takiej transakcji, albowiem tranzakcja zawarta z obraza art. 22 Konstytucji nie może mieć waloru prawnego.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#SBielawski">Do ustępu e) została wprowadzona tylko drobna stylistyczna zmiana: zastąpiono wyraz „lub” wyrazem „oraz”. Ale okazało się, że jednak jest to kwestia zasadnicza, albowiem komitet techniki ustawodawczej w tem miejscu nie podzielił poglądów stylistycznych, połączonych komisji i proponuje zastąpić wyraz „oraz” wyrazem „i”. Przypuszczam, że nie popełnię wielkiego nadużycia, jeżeli nie porozumiawszy się z klubami stronnictw oświadczę, ze komisja godzi się na tę zmianę.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#SBielawski">Co się tyczy ustępu 2 tego artykułu, komisja doszła do przekonania, że jakkolwiek obszary podlegają wykupowi przymusowemu w całości, nie wyłączając lasów, wód, urządzeń gospodarczych i budynków, to jednak na końcu ust. 2 należy dodać wyrazy „z wyłączeniem inwentarza żywego i martwego, zbiorów i zapasów”. Chodzi o to. żeby wyraz „urządzeń” nie wywołał komentarzy, których Ustawodawca niewątpliwie nie miał na myśli.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#SBielawski">Oto wszystkie poprawki większości komisji do tego artykułu.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#SBielawski">Zgłoszono jeszcze parę wniosków mniejszości. A więc są wnioski p. s. Buzka o utrzymanie poprzedniego brzmienia, o których, jak powiedziałem, nie będę mówił, następnie jest wniosek p. s, Steckiego, ażeby w ust. 1 skreślić wyrazy „w całości, bez uwzględnienia postanowień art. 4 i 5”. Ten wniosek nie uzyskał większości na komisji i przeciw niemu się wypowiadam dla tej prostej zasady, że można stać na stanowisku, że wywłaszczenie majątków w całości jest wogóle nieracjonalne gospodarczo, i że nie można stosować przepisów karnych, można zaś stać na stanowisku, na którem pierwotnie stała, że artykuł ten ma być wogóle z ustawy skreślony, ale skoro art. 3 się utrzymuje, to jest niekonsekwencją skreślać z niego ustęp wymieniony, albowiem z uwzględnieniem normalnych wyłączeń te majątki mogą być wywłaszczone zawsze poza przepisem art. 3. Wtedy art. 3 straci wszelki sens i znaczenie.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#SBielawski">Dalej jest wniosek mniejszości s. Steckiego, ażeby cały ustęp a) skreślić. Większość komisji stała na stanowisku, że wystarczy, jeżeli przepisy tego ustępu ograniczyć się do czasu przyszłego, natomiast nie uważano za możliwe skreślić go zupełnie, albowiem bez tego rygoru prawidłową parcelację i stosowanie się do przepisów ustawy byłoby trudno przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#SBielawski">Dalej jest wniosek tego s. Steckiego ażeby w lit. b) skreślić wyrazy „z pominięciem postanowień art. 85”, czyli skreślić przepis, że przy wydzierżawieniu drobnych działek, przy zawieraniu długoletnich kontraktów dzierżawnych t. zw. parcelacyjnych, należy się stosować do przepisów art. 85 pod rygorem art. 3, ale właśnie na tem polega cała treść ustępu b) i dlatego większość komisji stanowiska s. Steckiego nie podzieliła.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#SBielawski">Następnie przychodzą dwa wnioski mniejszości s. Woźnickiego. W pierwszym żądano, ażeby majątki, o których mowa w art. 3, nie „mogły być” wywłaszczone w całości przez Ministra Reform Rolnych, względnie przez Radę Ministrów, jak to proponuje Komisja, lecz żeby musiały być wywłaszczone. Przeciw temu wnioskowi komisje się wypowiedziały jakkolwiek w większości zgadzały się zastąpić wyraz „może” przez „powinno”. Ale chodzi o to, że art. 3 ma zupełności odmienna konstrukcje prawną od reszty przepisów tej ustawy. Art. 3 ma okoliczności łagodzących, jest zawsze [nieczytelne] kary, jednak pewna swoboda oceny, czy niema okoliczności łagodzących, jest zawsze konieczna, Otóż mogą być wypadki, w których minister uzna za możliwe nie stosować rygorów, który z tego artykułu płyną i nie wywłaszczać. Wykończenie mogło być spowodowane jakimś nieporozumieniem, nie dokładnem brzmieniem pisma urzędowego i t. d. Stworzyć w takim razie dla ministerstwa przymus wywłaszczenia byłoby, zdaje się, rzeczą niecelową.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#SBielawski">Co się tyczy drugiej poprawki s. Woźnickiego, żeby w pierwszem zdaniu skreślić powołanie się na art. 5, to zdaje się, zaszło nieporozumienie. S. Woźnicki stoi zwykle na stanowisku, żeby zwiększyć zapas ziemi i żeby powiększyć rygor tej ustawy, natomiast, jeżeli w ust. 1 art. 3 skreślić powołanie się na art. 9, to okaże się, że właśnie mniejszy obszar będzie wywłaszczony i temu, kto, popełni nadużycie, większy obszar ziemi pozostanie. Więc zdaje się, że jest to nieporozumienie, zupełnie zrozumiałe zresztą, przy tej pospieszności pracy, do której musieliśmy się zastosować.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#SBielawski">Trzy dalsze poprawki, proponowane przez s. Pasternaka, również nie zostały przez Komisję uwzględnione. A więc s. Pasternak proponuje, żeby wyrazy „w całości bez uwzględnienia” — chodzi o uwzględnienie wyłączeń art. 4 i 5 — zastawić wyrazami „przy uwzględnieniu”. Przeciw tej poprawce wypowiadam się z tych samych powodów, dla których wypowiedziałem się przeciw poprawce s. Steckiego. Jeżeliby tę poprawkę tu wprowadzić, to cały artykuł możnaby z równem powodzeniem skreślić.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#SBielawski">Następnie s. Pasternak wnosi, żeby skreślić ust. c. dotyczący wywłaszczenia majątków, nabytych pod zastrzeżeniami i z przywilejami od b. władz zaborczych. Wniosek ten również nie znalazł poparcia większości Komisji, która stała na stanowisku, że jednak majątki te zostały nabyte w ten sposób, że zasługują na specjalne potraktowanie w ustawie.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#SBielawski">Dalej wniosek p. s. Pasternaka, ażeby przepis ustępu c) zastosować nie do wszystkich majątków t. zw. instrukcyjnych, lecz tylko do tych, które zostały nabyte bezpośrednio od władz zaborczych. Muszę przyznać, że ta poprawka wywołała na komisji dłuższą dyskusję i spory. Jest rzeczą rzeczywiście do zastanowienia się, czy ten bardzo ostry przepis art. 3 ma być stosowany do wszystkich majątków, niezależnie od tego, czy zostały nabyte z wolnej ręki licytacji, czy też tylko od! tych, którzy nabywali bezpośrednio od! władz zaborczych, i do ich spadkobierców. Większość komisji przyszła do przekonania, że należy utrzymać brzmienie sejmowe.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#SBielawski">P. s. Hasbach zgłosił poprawkę, która Panowie mają w druku pod p. 11, zupełnie jednobrzmiącą właściwie z poprawką 8 s. Pasternaka. i dlatego oddzielnie omawiać jej nie będę.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#SBielawski">Wreszcie p. s. Stecki zgłosił, ostatnią poprawkę do tego artykułu, ażeby ostatnie zdanie zastąpić następującem brzmieniem: „Przepis nie dotyczy posiadłości gruntowych, powstałych w drodze parcelacji majątków, do których miały zastosowanie wymieniane wyżej ustawy o ukazy rosyjskiej z 1864 r„ 1865 r. i 1871 r.”. Chodzi o to mianowicie, że w ustępie c), który traktuje o wywłaszczeniu majątków t. zw. instrukcyjnych i zbliżanych do nich, przepis wywłaszczający te majątki nie jest stosowany do tych działek, które nie przekraczają 45 ha. P. s. Stecki chciałby nie stawiać tej granicy 45 ha, lecz powiedzieć poprostu, że rygor nie jest stosowany do majątków rozparcelowanych. Otóż ponieważ przy parcelacji działki ponad 45 ha należą do wypadków niesłychanie rzadkich i jeżeli żadnej prekluzyjne] normy nie postawić wielkości takiego majątku, to podział majątku na 2 części między dzieci może być także traktowany jako parcelacja, sadze, że należy utrzymać brzmienie sejmowe, jak to zresztą uważała większość komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Dalszy ciąg posiedzenia odkładam do godz. 4. O godz. 4 przemawiać będzie p. sprawozdawca do dalszych poprawek.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma sprawozdawca s. Bielawski do art. 1–15.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#SBielawski">Proszę Panów! Przedpołudniowe doświadczenie wykazało mi, że metoda przezemnie przyjęta jednak nie da się przeprowadzić. Obliczyłem doraźnie, że jeżeli w tym samym trybie będę omawiał wszystkie poprawki i wnioski mniejszości, jak przed południem, to będę przemawiał przynajmniej 10 godzin. Zmuszony przeto jestem ograniczyć się do bardzo krótkich uwag i do zatrzymania się tylko na najważniejszych zarówno poprawkach Komisji, jak i wnioskach mniejszości.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#SBielawski">Przed południem omówiłem 3 artykuły ustawy, obecnie przystępuję do art. 4, który dotyczy ustalenia maximum nietykalnego, które pozostaje prywatną własnością i nie może być przeznaczone na potrzeby reformy rolnej. Tu zaraz, do pierwszego ustępu tego artykułu, wpłynęły zarówno w Komisji, jak i teraz na plenum, wnioski mniejszości, zdążające w wręcz przeciwnych kierunkach, a więc wnioski z jednej strony: p. s. Steckiego, aby to maximum podnieść na 180 ha dla majątków w okręgach przemysłowych i podmiejskich, ze 180 na 300 ha i z 300 na 500 ha dla majątków na kresach wschodnich, wniosek zbliżonej treści, ale jednak odimienny w zasadzie s. Smólskiego, ażeby 300 ha dla kresów powiększyć na 400 ha, i z drugiej strony wręcz przeciwny wniosek p. s. Woźnickiego, ażeby liczbę 60 zmniejszyć na 30 ha, a 180 na 60 ha, Komisje nie przychyliły się do wniosków obu stron. Komisje stały na tem stanowisku, że jeżeli twierdzenie, wypowiedziane dziś przez p. s. Buzka, że cała ustawa jest wynikiem pewnego kompromisu stronnictw sejmowych i że dlatego nic w niej nie należy ruszać i rezygnować z roli Senatu, jest może za daleko idące, to jednak podstawowe cytry, przyjęte w tej ustawie, które się właściwie nie dają uzasadnić z matematyczną ścisłością, tak samo jak nie dają się z matematyczną ścisłością uzasadnić cyfry większe lub mniejsze, które są zawsze dowolne, w istocie rzeczy stanowią wynik kompromisu większości sejmowej i przeciw temu walczyć w Senacie w jednym lub drugim kierunku jest rzeczą z punktu widzenia praktycznego beznadziejną. Dlatego Komisje nie przychyliły się do wniosków ani s. Steckiego, ani s. Woźnickiego.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#SBielawski">Nieco odmienne stanowisko zajął w swym wniosku s. Smólski, który Słusznie może uważał, że maximum posiadania powinno być utrzymane w tych granicach, w jakich je określiła obowiązująca dotychczas ustawa o reformie rolnej. Z tego założenia nie dotykał zupełnie maximum posiadania dla okręgów przemysłowych i dla reszty Rzeczypospolitej, a żądał tylko podwyższenia maximum posiadania na Kresach do normy 400 ha. Większość komisji jednak i do tego stanowiska nie uznała za możliwe się przychylić, widocznie wychodząc z założenia, że przeprowadzenie nawet tego wniosku nie będzie miało szans powodzenia w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#SBielawski">Natomiast komisje wprowadziły tylko poprawkę w dacie przy maximum posiadania na Kresach Wschodnich, ustalając jako warunek dla powiększenia maximum na 300 ha fakt gospodarowania na obszarze Rzeczypospolitej nie przed rokiem 1795, lecz przed rokiem 1864, albowiem żadnego uzasadnienia nie mogły komisje znaleźć w pracach sejmowych, dlaczego data roku 1795, któraby wymagała już teraz poszukiwań archiwalnych, była przyjęta. Ponieważ pierwsze ograniczenia przez władze rosyjskie co do posiadania ziemi przez Polaków na Kresach Wschodnich były wydane w styczniu 1864 r., przeto komisje uważały za konieczne zatrzymać się na dacie 1 stycznia 1864 r.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#SBielawski">Dalej w ust. 2 tego artykułu komisje włączyły do obszarów, które nie należą do normy, podlegającej wywłaszczeniu, chmielniki i winnice. Nie potrzebuję chyba tego specjalnie uzasadniać.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#SBielawski">W ust. a) cz. 2 komisje przyjęły poprawkę, która wychodziła z tego zasadniczego założenia, o którem już parokrotnie miałem zaszczyt wspomnieć, o konieczności ochrony lasów jako dobra państwowego i nieprzeznaczania ich na cele reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#SBielawski">Muszę tu zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na poprawkę komisji pod nr 1, w odbitce Panom doręczonej wydrukowaną. Zawiera ona opuszczenia, które są uzupełnione na końcu w erratach. Jest to poprawka, która dotyczy zastąpienia wskazówki, że Minister w przyszłości określi obszar podmiejski i przemysłowy, powołaniem obowiązującego już rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 15 września 1921 r. Również muszę zwrócić uwagę Panów, że poprawka 5, ażeby w ustępie 2 p. a) słowo „rozdziału” zastąpić przez „rodzaju”, stała się nieaktualna i nie będzie podlegała głosowaniu, o ile poprawka 8, skreślająca cały ustęp, w którym ten wyraz się znajduje, będzie uchwalona przez Senat.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#SBielawski">Poprawki 6, 7, 8 zdążały do zredukowania tych obszarów leśnych, które mogą być przeznaczone na reformę rolną, dlatego szczegółowego uzasadnienia nie wymagają. Reszta poprawek do tego artykułu jest mniejszej wagi, natury raczej redakcyjnej.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#SBielawski">Z wniosków mniejszości, zgłoszonych do tego artykułu, należy się zatrzymać na wniosku 6, zgłoszonym przez s. Steckiego i Gruetzmachera, którzy żądali zarówno w komisji, jak i obecnie na plenum Senatu, żeby pewna przestrzeń gruntów ornych była pozostawiona dla umożliwienia prowadzenia racjonalnego gospodarstwa leśnego i dla potrzeb służby leśnej. Sądzę jednak, że panowie wnioskodawcy szczegółowo uzasadnią tę poprawkę i dlatego nad nią dłużej zatrzymywać się nie będę. Większość komisji do tej poprawki się nie przychyliła.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#SBielawski">Chcę jeszcze zwrócić uwagę co do wniosków mniejszości, zgłoszonych do tego artykułu, że poprawka s. Buzka, wydrukowana pod nr 10, jest nieaktualna. Następnie muszę zwrócić uwagę, że poprawki 9 i 16 — mówię o tem teraz dlatego, że to potem ułatwi nam orientację przy głosowaniu — że poprawki 9 i 16 s. Buzka i s. Kaniowskiego zupełnie się kryją wzajemnie, jedna z nich powinna być wycofana. Poprawka zaś 17 s. Hasbacha, ażeby po wyrazie „podmiejskich” wpisać: „posiadających nie więcej, niż 20.000 mieszkańców” jest nieaktualna, wobec ustalenia w pierwszym ustępie okręgów, gdzie są mniejsze maksyma, a z drugiej strony nie jest celowa, albowiem nie leży w! interesie izb prawodawczych utrudnienie rozwoju ośrodków wielkomiejskich.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#SBielawski">Art. 5 jest jednym z najważniejszych w ustawie, dotyczy wyłączeń na cele przemysłowe, wyłączeń, spowodowanych przez wysoka kulturę rolną danego majątku. Jak Panowie słyszeli w dyskusji, artykuł ten został zmieniony w dwóch kierunkach. Połączonym komisjom przyświecała przedewszystkiem myśl, żeby w tej najważniejszej sprawie ustalenia pozostałych części majątku, pozostawić jednak trochę mniejszą swobodę decyzji tym czynnikom, które to będą robiły. Jest celową myślą, ażeby uchronić od zniszczenia przynajmniej te zakłady przemysłu rolnego, które już w danej chwili są czynne. To też nie ruszając sakramentalnej cyfry 550.000 ha, która należy do tych cyfr, o których mówiłem, że nie dadzą się dokładnie uzasadnić arytmetycznie, które należą do cyfr, ustanowionych w drodze kompromisu stronnictw sejmowych, większość komisji wprowadziła poprawkę, którą Panowie widzą w druku, poprawkę, zaprojektowaną w swoim czasie przez s. Gruetzmachera, która ustala normy wyłączeń dla gospodarstw ziemniaczanych i buraczanych. Zwracam uwagę, że w tej poprawce w druku jest błąd, mianowicie dla gospodarstw ziemniaczanych jest postawiona liczba 500 ha, gdy tymczasem ma być 350 ha, co Panowie znajdą w dodatkowej odbitce „errata”.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#SBielawski">Komisje uważały, że te wysokości, wyłączeń na potrzeby przemysłowe mieszczą się zupełnie w normie 550.000 ha. Z tego też względu komisje zgodziły się na tę poprawkę, natomiast wypowiedziały się przeciw dalej idącej poprawce p. s. Steckiego,. aby liczbę 550.000 ha skreślić i ustalić, że wszystkie istniejące zakłady przemysłu rolnego muszą być chronione przez pozostawienie im odpowiednich obszarów z zapasu ziemi i ustalenie pewnej normy dla gospodarstw ziemniaczanych i buraczanych niezależnie od tego, jaka ogólna suma wyłączeń w drodze zastosowania tych norm będzie otrzymana. Tu komisje uważały, że jakkolwiek te normy może nie są wygórowane, należy tu właśnie zastosować kompromis między wymaganiami życia gospodarczego, a chwilą polityczną, o którym mówiłem w swem ogólnem przemówieniu.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#SBielawski">Zarazem komisje skreśliły wyrazy, pozwalające Ministrowi Reform Rolnych na załatwianie tych spraw według swobodnego uznania i skreśliły ustęp, który mówi, że tego rodzaju decyzje nie powinne być nawet przez niego uzasadniane. Natomiast komisje przeciwstawiły się zarówno temu, żeby te sprawy były decydowane przez Radę Ministrów, zamiast Ministra Reform Rolnych, jak i temu, aby z Rady Ministrów stwarzać instancję odwoławczą. Wychodziły komisje z założenia, że Rada Ministrów jako ciało, które najważniejszemu zagadnieniami w Państwie się zajmuje, może ustalać wykaz imienny majątków na cały rok, może w poszczególnych razach zająć się kwestią wywłaszczenia majątków w całości na mocy art. 3 — tych wypadków będzie niewiele — nie może natomiast stanowczo zajmować się kwestia wyłączeń obszarów, potrzebnych na zabezpieczenie wszystkich zakładów przemysłu rolnego, czyli załatwiać tysiące indywidualnych wypadków. Rada Ministrów, która jest rządem, która ponosi odpowiedzialność za cały bieg interesów Państwa, byłaby tu sprowadzona do roli zwykłej instancji administracyjnej, byłaby przeciążona i nie mogłaby spełniać swych najważniejszych obowiązków. Było to w rozumieniu komisji tembardziej zbędne, że z chwilą skreślenia wyrazów o swobodnem uznaniu i zastąpienia prawa do nieuzasadniania swej decyzji, obowiązkiem uzasadnienia i doręczania tego uzasadnienia na piśmie, wprowadza się kontrolę Trybunału Administracyjnego, który oczywiście nie będzie tych rzeczy rozważał merytorycznie, nie będzie zastanawiał się nad stopniem i stanem zagospodarowania, nad poziomem gospodarstwa przemysłowego, ale jednak będzie sprawdzał, czy wszystkie dowody przez właściciela złożone zostały ocenione i wzięte pod uwagę i czy sprawa została rozstrzygnięta zgodnie ze stanem rzeczy, który miało przed sobą Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#SBielawski">Dalej komisje skreśliły ustęp 7, ten ustęp, który zapowiada zgóry, że normy, pozostawione na zabezpieczenie przemysłu mogą być w przyszłości zrewidowane, uważając, że jest to rzecz nieaktualna, albowiem z zachowaniem tych norm jest zupełnie wystarczająca ilość ziemi na przeprowadzenie reformy rolnej w ciągu 10–12 lat, a za tem zgóry wprowadzać niepewność posiadania byłoby wprowadzaniem gospodarstwa narodowego na tory obniżenia jego wytwórczości, nie zyskując nic dodatniego dla samej reformy.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#SBielawski">Przy art. 6 komisje nie wprowadziły zasadniczych zmian, nie przychylając się do wniosków mniejszości, które żądały wprowadzenia swobody działów rodzinnych. Większość Komisji stała na stanowisku, że wprowadzenie tych działów zanadto by uszczupliło zapas ziemi, przeznaczonej na cele reformy rolnej, i z tego względu nie uznały za możliwe przychylić się do tego żądania, które z istoty swej oczywiście zasługuje na całkowitą sympatię. Do dalszych artykułów działu I komisje wprowadziły nieznaczne tylko poprawki, które Panowie mają w druku. Na tych poprawkach dłużej zatrzymywać się nie będę.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#SBielawski">Ważniejsze poprawki zostały wprowadzone do art. 11, który traktuje o ustaleniu rocznego kontyngentu parcelacji. Tu także ten kontygent został ustalony na 200.000 ha i oczywiście nie da się tu przytoczyć żadnych obiektywnych powodów, dla których jest przyjęta cyfra 200.000 ha, a nie stu kilkudziesięciu, albo dwustukilkudziesięciu tysięcy. Ta cyfra, jak i inne, o których mówiłem, jest widocznie wynikiem kompromisu i prawdopodobnie nie da się zmienić w drodze uchwały Senatu. To też wnioski o powiększenie tego kontyngentu, wniesione przez s. Woźnickiego, jak i wnioski przeciwne, zmierzające do jego zmniejszenia, zostały przez komisje odrzucone. Natomiast komisje przeredagowały ustęp drugi, a to wprowadzając przepis, że nierozparcelowany z braku nabywców obszar nie powiększa kontyngentu roku następnego. Komisje wychodziły z założenia, że ten przepis nie może spowodować zwolnienia tempa przeprowadzenia reformy rolnej. P. Minister Reform Rolnych, zainterpelowany w komisji, czy wykonanie w całości kontyngentu 200.000 ha jest możliwe przy tej ilości sit technicznych, któremi rozporządza w danej chwili Państwo, wypowiedział się w tym sensie, że jest możliwe, ale w dalszych latach, w pierwszych latach będzie napotykało na trudności, jakkolwiek przy szybkiem wykształceniu sił mierniczych może dadzą się te trudności pokonać. Z tego względu komisje stały na stanowisku, że kontyngent 200.000 ha jest maksymalny. Mogą być lata, w których przy najlepszej woli wszystkich zainteresowanych czynników ten kontyngent wykonany nie będzie i wtedy przepis, zmierzający do dołączania nierozparcelowanej ilości do kontyngentu roku następnego, nie tylko stawiałby w trudnej sytuacji Rząd, któryby musiał skupić w swojem ręku nadmierną ilość ziemi, prze znaczonej na parcelację, albo też nie byłby w stanie wykonać tego obowiązku, który ustawa na niego wkłada, ale też i wprowadziłby znaczne zamieszanie w całe życie gospodarcze kraju.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#SBielawski">Do tego artykułu została również wprowadzona poprawka, nakazująca przy wykonaniu planu parcelacyjnego uwzględnienie prac około likwidacji serwitutów i komasacji gruntów, co wynika z ogólnych założeń, przyjętych przez komisje w art. 1.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#SBielawski">P. s. Buzek w dzisiejszem przemówieniu podniósł, że między uchwałami, przyjętemi do art. 11 i 13, zachodzi sprzeczność, albo też, że przepisy tych dwóch artykułów mogą być rozumiane w ten sposób, że grunty rozparcelowane z dóbr państwowych będą zaliczane na pokrycie kontygentu dwukrotnie. Mam wrażenie, że jednak te obawy nie są dostatecznie uzasadnione. Opracowanie rzeczywistego planu parcelacyjnego na każdy rok według przepisu art. 12 powinno uwzględniać oddzielnie parcelację dóbr państwowych i innych, oddzielnie zaś, jak to mówi ustęp 3, gruntów prywatnych, czyli cały plan parcelacyjny będzie obejmował 200.000 ha i w ramach tych 200.000 ha będzie uwzględniony oddzielnie przypuszczalny obszar podlegających rozparcelowaniu gruntów państwowych, kościelnych i innych, oddzielnie zaś obszar podlegający rozparcelowaniu z gruntów prywatnych.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#SBielawski">W ustępie drugim art. 13 komisje wprowadziły poprawkę, że na poczet wykonania planu parcelacyjnego mają być zaliczone w poszczególnych latach również obszary rozparcelowane z gruntów państwowych. Otóż może ta poprawka w istocie swej nie była konieczną, albowiem już z art. 12 widać, że grunty państwowe są wliczone do samego planu gospodarczego. Ale ponieważ art. 12 mówi o sporządzaniu planu, a art. 13 o wykonaniu planu, nie można powiedzieć, aby te diwa artykuły stały z sobą w sprzeczności. Z drugiej strony nie może ta poprawka wywołać wrażenia, że grunty państwowe zalicza się dwukrotnie, bo będzie to zaliczone w odpowiednim dziale planu, a mianowicie w dziale gruntów państwowych — Do art. 15 została wprowadzona poprawka, która mówi, że właścicielowi przysługuje prawo zebrania plonów, o ile dobrowolna umowa nie stanowiła inaczej i jeszcze ważniejsza poprawka, że administracja państwowa dóbr przejętych na własność Państwa, przymusowo wykupionych, nie powinna trwać dłużej niż rok jeden. Poprawka ta należy do tych, które uzyskały w komisjach dużą większość głosów, bo głosowali za nią zarówno przedstawiciele lewicy, jak i prawicy. Większość klubów zgodziła się na to, że jest nadzwyczaj niepożądanem przedłużanie okresu przejściowego kiedy majątek wykupiony pozostaje w administracji państwowej, że należy postawić termin prekluzyjny, do którego urzędy ziemskie po przejęciu ziemi na własność państwa powinne tę ziemię rozparcelować.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#SBielawski">Co do zgłoszonych wniosków mniejszości, to zwrócę uwagę tylko na te, które przy głosowaniu należy odpowiednio potraktować. Otóż muszę zwrócić uwagę na wniosek 14 do art. 5 p. s. Smólskiego, obecnie nieaktualny. Jest to wniosek, dotyczący ustalenia obszaru gruntów w majątkach przemysłowych, w tym stanie rzeczy, jaki jest obecnie po przyjęciu przez komisję dalej idącej poprawki, Wniosek jest nieaktualny, ale może stać się aktualnym w razie jeżeli poprawka komisji upadnie. Sądzę, że będą w zgodzie z intencjami większości komisji, jeżeli opowiem się na ten wypadek za przyjęciem tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#SBielawski">Co się tyczy poprawki zgłoszonej przez p., s. Hasbacha do art. 7, wydrukowanej pod p. 1, która opiewa: „Przeciwko decyzji wyżej wspomnianych Ministrów przysługuje prawo skargi do Najwyższego Trybunatu Administracyjnego”, muszę powiedzieć, że ta poprawka jest zupełnie zbędna i może być przez p. wnioskodawcę wycofana dlatego, iż przeciw każdej decyzji Ministra, jeżeli nie jest zastrzeżone w ustawie, że ma on prawo decyzji według swobodnego uznania, przysługuje odwołanie się do Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#SBielawski">Dla porządku zmuszony jestem wspomnieć jeszcze o poprawkach stylistycznych komitetu techniki ustawodawczej, z któremi inne poprawki będą razem głosowane. Poprawki te, poza temi, o których już z rana mówiłem, są bardzo nieznaczne. Komitet techniki ustawodawczej proponuje, ażeby w ar.t 10, który powiada o przejęciu gruntów fundacji i instytucji naukowych, wstawić przed ostatniemi dworna wyrażam. Wyraz „celów”, nie dla zabezpieczenia tych instytucji, lecz celów tych instytucji. Jest to nie tylko stylistyczna poprawka, ale jaśniej wyraża myśl przepisu i w zupełności ją przyjmuję. Komitet techniki ustawodawczej proponuje, także ażeby w art. 15 wyraz „przysługuje”, i tego wszędzie się komitet trzyma, zastąpić wyrazem „służy”. To także ściśle redakcyjna poprawka, którą oczywiście przyjmuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Wysoka Izbo! Do działów I i II z poprawek, przyjętych przez połączone komisje, uważam poprawkę trzecią do art 2 za nieuzasadnioną żadnemi względami, a mianowicie poprawkę o Wyłączeniu fundacji z pod obowiązku parcelacyjnego. W art. 2, 10, 37 i 86 projektu sejmowego sprawa fundacji jest należycie potraktowana i zabezpieczona. W czasie uchwalania tego projektu fundacje były zaniepokojone o los swój i zarówno do sejmowych poszczególnych klubów, jak i do Rządu, były złożone memoriały w sprawę zabezpieczenia celów fundacji i ich bytu. Otóż po wyjaśnieniach, jakie udzieliłem w swoim czasie przedstawicielom, którzy się do mnie zwracali, uznali oni, że prawa fundacji, zagwarantowane w projekcie ustawy w brzmieniu sejmowem, są wystarczające, a mianowicie odesłane jest uregulowanie tej sprawy do oddzielnej ustawy i przewidziana jest możność parcelacji dzierżawnej, która to parcelacja, zdaniem mojem, bezwzględnie może nie tylko zabezpieczyć cele fundacji, ale wzmóc dochodowość tych fundacji przez lepszą administrację i przez zmniejszenie wydatków na własną administrację rolną.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Do art. 3 wprowadzono poprawkę, zmieniająca wyrazy „Minister Reform Rolnych” na „Rada Ministrów na wniosek Ministra Reform Rolnych”. Uważam, że jest to pewnego rodzaju nieporozumienie, polegające na tem, że wzięto brzmienie art. 3 oddzielnie od przepisów proceduralnych, które w dalszym ciągu do tego artykułu są dostosowane. Na podkomisji sprawa dalszych artykułów nie była dyskutowana dlatego, że wogóle artykuł 3 był odesłany do połączonych komisji. Nie było analizy tej procedury, ale teraz, jeżeliby Wysoki Senat przyjął tę poprawkę komisji połączonych, to wtedy zdawałoby się, że procedura jest Inna, a mianowicie, że Minister Reform Rolnych składa wnioski Radzie Ministrów, a Rada Ministrów orzeka. W myśl projektu orzekają komisje ziemskie okręgowe. Własne dla tego całego artykułu przewidziany jest ten tryb warunkowy.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Przechodzę do art. 4. Opowiedziałbym się tu przeciw pierwszej poprawce, która wyrazy: „które oznaczy rozporządzenie Rady Ministrów”, proponuje zmienić na wyrazy: „które oznaczone zostały w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia... (Dz. Ust. Rz. P. nr 81 z r. 1921)”. Otóż obawa, ażeby nie zmieniać w przyszłości tych rozporządzeń, ażeby nie było dowolności władz administracyjnych, jest słuszna i przyznaję tutaj, że może lepiejby było, żeby po wyrazie „oznaczy” wstawić tylko wyraz „jednorazowo”, żeby to oznaczenie było już na cały czas działania ustawy, lecz twierdzę, że rozporządzenie Rady Ministrów z r. 1921 (Dz. Ust. nr 81) już z tym stanem, jaki teraz jest, w życiu się nie pokrywa. W tym przedmiocie są robione badania w Ministerstwie Reform Rolnych i dane, które Ministerstwo posiada, bezwzględnie wymagają nowego określenia tych przemysłowych ośrodków.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Co do poprawek 2 i 3, aczkolwiek rozszerzających ilość obiektów, podpadających pod maximum 300 ha, nie wypowiadam się, gdyż zdaje mi się, że racjonalne jest potraktowanie tych powiatów narówni z innemi powiatami ziem wschodnich. Historycznie jest to uzasadnione. Jak również data 1795 r. zmieniona na datę 1864 r. zdaje się mieć większe historyczne uzasadnienie.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">W poprawce 4 dodano oprócz sadów chmielniki i winnice. Ze względów gospodarczych nic nie stałoby na przeszkodzie, gdyby chmielniki i Winnice podlegały ochronie, jednak trzeba, ażeby one były racjonalnie prowadzone. Otóż ta poprawka w związku z poprawkami mniejszości, która nie została przyjęta przez połączone komisje, dałoby dopiero należytą gwarancję, że sady i inne kultury rzeczywiście pójdą na dobro gospodarki społecznej.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Wypowiadam się przeciwko poprawkom 6, 7 i 9, a to z tego względu, że przedłożenie rządowe, jak i projekt sejmowy, przewidują liczby ha dla lasów i wód włączanych do parcelacji większe, a poprawki komisji połączonych zmniejszają zapas ziemi na parcelację.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Co do poprawki 2 do art. 5, która specyfikuje jakie to mają być wyłączenia na uprzemysłowienie, muszę zwrócić uwagę na podlanie tu noku 1914, jako tego, którym ewentualnie właściciel ziemski mógłby udowadniać jaki obszar ziemi był obsiany przez ziemiopłody, potrzebne dla uprzemysłowienia. Otóż zdaje mi się rzeczą trudną, a nawet niemożliwą, ażeby do czasów przedwojennych w tych wypadkach się cofać. Będzie rzeczą trudną ten areał udowodnić. Również między punktami a) i b) tej poprawki mogłaby zajść pewna koleja, a mianowicie wtedy, kiedy dany majątek jest uprzemysłowiony nie tylko przez to, że ma gorzelnie, ale i przez to, że np. ma cukrownie, a takie majątki istnieją, i wtedy nie wiadomo byłoby, jakie maximum na uprzemysłowienie tu trzebaby dać. Otóż gdyby w ostatnim wierszu tej poprawki po słowach „z art. 4” dodać „i punktu a”, to wtedy ta koleja znikłaby, gdyż wiadomoby było, że ten obszar nie może przewyższać 1000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Na komisjach połączonych Rząd był zainterpelowany, czy wystarczy ziemi na to uprzemysłowienie w rachubach 550.000 ha, kiedy będzie zastosowana poprawka p. s. Gruetzmachera. Otóż w tym przedmiocie chcę złożyć tutaj oświadczenie po porozumieniu się z p. Ministrem Rolnictwa, i muszę zaznaczyć, że p. Minister Rolnictwa dał wyraz swemu zapatrywaniu w tej sprawie zarówno przez zgłoszenie projektu rządowego do Sejmu, jako członek Rady Ministrów, gdzie ta sprawa była rozpatrywana, jak i następnie w Komisji Reform Rolnych Sejmu, kiedy ta sprawa była dyskutowana, i gdzie dawał wyjaśnienie w sprawie uzasadnienia 600.000 ha. potrzebnych na uprzemysłowienie. W myśl przyjętego zwyczaju odpowiedzialnym za przeprowadzenie danego projektu przez dała ustawodawcze jest ten minister, do którego kompetencji dana ustawa się odnosi. Otóż po porozumieniu z p. Ministrem Rolnictwa chcę zakomunikować tutaj te dane, które były jeszcze raz skrupulatnie przez Ministerstwo Rolnictwa podczas obrad połączonych komisji przestudiowane, a zarazem poddane krytyce w Ministerstwie Reform Rolnych. Stanowiska te się pokrywają, a mianowicie w oświadczeniu, które złożył p. Minister Rolnictwa sejmowej komisji w marcu r. b., kiedy udowadniał potrzebę 600 tysięcy ha na uprzemysłowienie, podał następujące dane.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Dla ochrony majątków nasiennych przeznaczono 100.000 ha, gorzelniczych 300.000 ha, buraczanych 100.000 ha, na krochmalnicze 50.000 ha, i na hodowlane, wybitnie intensywnie prowadzone gospodarstwa 50.000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Poprawka przyjęta przez Senat wymagać będzie dla majątków gorzelniczych zwolnienia około 204.000 ha jak to wynika z następującego rachunku.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">W roku 1924 czynnych było w Polsce 1500 gorzelni. Licząc że wśród tych gorzelni 300 stanowiło obiekty zupełnie małe, należące do folwarków nieobejmujących ponad 45 ha ziemi, a tem samem mieszczących się w ramach 180 ha, należałoby powiększyć 1200 folwarków do normy 350 ha. przewidzianej w poprawce przyjętej przez Senat. Ogółem potrzeba zatem na ten cel 1200 X 170 ha. czyli 204.000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Dla cukrownictwa sprawa przedstawia się jak następuje: w r. 1924 wielka własność (wyżej 100 ha) uprawiała ogółem 120 tysięcy ha buraków. Licząc, że połowa tej przestrzeni, a zatem 60 tysięcy ha uprawiane jest przez około 2.000 folwarków, uprawiających przeciętnie mniej niż 30 ha, pozostaje około 700 gospodarstw wybitnie buraczanych produkujących łącznie pozostałe 60.000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">W myśl poprawki p. s. Gruetzmachera gospodarstwa te powinny obejmować łącznie 360.000 ha, a ponieważ w myśl artykułu zwolnione jest tylko 126.000, więc z tego tytułu zwolnić by należało 234.000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Razem należałoby zatem zwolnić dla gospodarstw gorzelniczych i buraczanych 438.000, a zatem o 38.000 ha więcej niż to przewidywał Rząd przy opracowywaniu swego projektu. Te 38.000, jak również 50.000 ha, które potrącił Sejm, redukując ogólną przestrzeń zwolnioną z 600.000 na 550.000, należy potrącić od tej przestrzeni, którą Rząd będzie rozporządzał, aby ochronić majątki nasienne, hodowlane, krochmalnicze, wybitnie intensywnie prowadzone i t p. Na wszystkie te kategorie gospodarstw wypada po przyjęciu poprawek Senatu tylko 112.000 ha, podczas gdy Rząd przeznaczył na ten cel 200.000 ha.</u>
<u xml:id="u-22.14" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Reasumując powyższe wywody, stwierdzić można, że poprawki p. s. Gruetzmachera nie rozsadzą cyfry 550.000, a jedynie ograniczą silnie swobodę Rządu przy ochronie majątków nasiennych, krochmalniczych, wybitnie intensywnie prowadzonych i t. p.</u>
<u xml:id="u-22.15" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Do art. 11 przyjęcie poprawki pierwszej, zdaniem mojem, utrudniałoby obliczenia tego co jest w każdym roku rozparcelowane i uniemożliwiałoby prowadzenie należycie planu na dłuższą metę.</u>
<u xml:id="u-22.16" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Powiedziane tu jest, że z braku nabywców, o ile będzie dany obszar rozparcelowany, to należy go przenieść na następny rok. Otóż udowodnić to w każdym poszczególnym wypadku będzie bardzo trudną rzeczą, a również przy złej woli, przy chęci obejścia przepisu można bardzo łatwo doprowadzić do tego przy dobrowolnej parcelacji, że ten brak nabywców może się odpowiednio znaleźć. Otóż to jest poprawka, która utrudnia należyte intensywne prowadzenie wykonania tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-22.17" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Poprawka do art. 12 pod nr 2 nie przeszkadza wcale Ministerstwu Reform Rolnych, jednak uważam, że to zabezpieczenie sił odpowiednich na komasację i serwituty należałoby mieć na uwadze przy ustawie skarbowej i przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych, żeby tam ta troska należyty znalazła wyraz.</u>
<u xml:id="u-22.18" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Do art. 15 poprawka nr 3 nakłada obowiązek na Ministra Reform Rolnych, żeby administrację własnych obszarów prowadził tylko przez eden rok. Jestem zwolennikiem intensywnego prowadzenia każdej akcji przez Rząd i uważam, że termin pewien, krępujący organa wykonawcze, mógłby być wstawiony. Jednakże rok zdaje mi się trochę za krótkim terminem, jeżeli porównać z terminem dwuletnim dla parcelacji dobrowolnej, prywatnie przez właścicieli prowadzonej. Rząd będzie w gorszych warunkach od tego właściciela, któremu dano dwa lata na rozparcelowanie danego obiektu. W tym wypadku Rząd będzie miał tylko jeden rok.</u>
<u xml:id="u-22.19" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Z poprawek mniejszości uważałbym, że należałoby przyjąć poprawkę pierwszą i drugą do art. 3. a mianowicie utrzymać art. 3 w brzmieniu sejmowem. Możnaby jednak połączyć to brzmienie z poprawką przez większość komisji połączonych uchwaloną do art. 3, dotyczącą punktu a), bo rozszerzałoby się wtedy tę platformę i nie tylko ci, którzy nieprawidłowo prowadzili tę parcelację podpadaliby temu rygorowi na przyszłość, ale również i ci, którzy z obejściem ustaw, dotychczas obowiązujących, dopuścili się naruszenia tych przepisów.</u>
<u xml:id="u-22.20" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">O poprawce 9 i 16, które są jednobrzmiące, do art. 4, o racjonalnie prowadzonych sadach, przy omawianiu poprawek przyjętych mówiłem.</u>
<u xml:id="u-22.21" who="#KierownikMinisterstwaReformRolnychRadwan">Również wypowiadałem się za poprawką pod nr 2 do art. 11 t j. za utrzymaniem brzmienia sejmowego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kiniorski.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#SKiniorski">Wysoki Senacie! Po bardzo interesujących i świetnych przemówieniach w dyskusji ogólnej, moja rada jest o wiele skromniejsza, ograniczę się tylko do omówienia niektórych poprawek, a zwłaszcza tych, które zostały postanowione przez klub Związku Ludowo-Narodowego. Omawiając te poprawki po przemówieniu p. Ministra Reform Rolnych, muszę powiedzieć, że przemawiając bezpośrednio po przemówieniu p. Ministra, nie mogę odrazu wziąć pod uwagę wszystkich poprawek, które p. Minister przyjął, albo przeciw którym się wypowiedział. Musze wyrazić jednak żal, że niektóre rzeczy, jak np. wyliczenia, które p. Minister czytał, a które obecnie trudno skontrolować i nad niemi się Zastanowić, nie były w swoim czasie przedstawione w komisji, ażebyśmy mogli je dokładnie rozważyć, obecnie nie jesteśmy w możności, po wysłuchaniu szeregu cyfr odrazu replikować, więc zostajemy przy naszych poprawkach.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#SKiniorski">Zanim przejdę do rozważania tych poprawek, chciałbym tutaj powołać się na zdanie p. s. Rosnera, wypowiedziane podczas dyskusji komisyjnej, a które mi bardzo trafiło do przekonania. Otóż p. s. Posner powiedział, że w innych państwach w których rządy poczuwają się do odpowiedzialności za skutki przeprowadzonych ustaw, gdyby na porządku dziennym stanęła reforma tak wielkiej wagi, jak radykalne przekształcenie ustroju agrarnego, to niewątpliwie to państwo przystępowałoby do niej z wielką ostrożnością i po dokładnem zbadaniu, gruntownem rozważaniu wszystkich argumentów. Niewątpliwie, p. s. Posner to zaznaczył, wezwanoby jakąś komisję, złożoną z fachowców i praktyków, z profesorów uniwersytetu, ekonomistów, która po bardzo długich debatach, po zbadaniu wszystkich danych statystycznych wypowiedziałaby się i mogłaby się wypowiedzieć, czy i o ile dana reforma odpowiada społecznym, gospodarczym i politycznym interesom Państwo. Zupełnie podzielając to zdanie, muszę stwierdzić z żalem, że jednak nasze władze rządowe, a nawet izby prawodawcze stosują inną metodę, pomijania wyników fachowej wiedzy, pomijania wyników doświadczeń praktycznych, nie liczą się z wymową cyfr statystycznych, a natomiast kierują się jedynie zgóry powziętemu postulatami politycznemi i wskutek tego ta reforma tracił charakter dokładnie przemyślanego i zgodnego z wymaganiami życia planu i staje się raczej eksperymentem, który w wielu punktach rujnuje produkcję, eksperymentem, o którym nie można powiedzieć, czy wyda dodatnie rezultaty, ale o którym można powiedzieć, że został zrobiony więcej z pobudek politycznych niż gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#SKiniorski">Przechodząc obecnie do punktów, do których wniesiono poprawki, muszę stwierdzić, i o tem byłą ta mowa, że w art. 1 ujawnia się już ta wiara, że cała rzecz da się załatwić przez rozszerzenie obszaru władania. Mnie się zdaje, że to mniemanie jest błędne. Nie dość powiedzieć tylko teoretycznie, że ustrój Polski musi się opierać na silnych i zdrowych, zdolnych do samodzielnego gospodarowania gospodarstwach rolnych, lecz trzeba to realnie przeprowadzić w życiu. Otóż i wczoraj w przemówieniu s. Gruetzmachera i dziś w przemówieniu s. Steckiego i Smólskiego uwidoczniała się troska o los przyszłych gospodarstw. I gdyby rzeczywiście rozszerzenie obszaru władania było tylko jednym uniwersalnym lekarstwem na nasze niedomagania wsi, niedomagania ludu, to stalibyśmy wobec zagadnienia, że z powodu wzrostu ludności należałoby chyba co kilka lat robić nowe podziały. Jednakże duch i umysł zachodu rozwiązał te sprawę inaczej, tam nie dążą do rozszerzenia obszaru, tylko do pogłębienia, do rozrostu w głąb, do wydobycia z ziemi takiej ilości produktów, któraby nawet kraje o tak gęstej ludności, jak Belgia, wyżywić mogła. Do tego idzie się drogą melioracji, drogą troskliwej opieki nad temi małemi gospodarstwami i to miał na celu wniosek komisji do art. 1. Dziś tak zostały zdyskredytowane opinię profesorów, że już nie śmiem się na nie powoływać, ale na potwierdzenie tego czem jest melioracja i komasacja, mogę przytoczyć zdanie prof. Ludkiewicza, który wyliczył, że przyrost wartości na skomasowanym ha wynosi 250–300 zł. Również prof. Rogójski stwierdza, że gdyby zmeliorowano wszystkie grunta, które tego wymagają, to przyrost produkcji wynosiłby 150 milionów karuteli, czyli 3 miliardy złotych. Powodując się temi motywami do art. 1 w myśl wniosku s. Gruetzmachera komisje wystawiły 3 nowe punkty: scalanie gruntów, likwidację serwitutów, meliorowanie nieużytków, będących w władaniu Państwa i pomoc w meliorowaniu nieużytków mniejszej własności.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#SKiniorski">Jeżeli do następnego art. 2 wstawiono również p. f) mówiący: „zmeliorowanych nieużytków należących do Państwa”, to jest to rzecz zrozumiała. Każdy, kto przejeżdża przez nasz kraj, zdumiewa się na widok obszarów, którym nie można dać nazwy, bo nie jest to ani rola, ani las, ani pastwisko, ani łąka, tylko są to niespotykane w świecie cywilizowanym jakieś bagna, torfowiska, moczary i takie nieużytki należą do Państwa. Dość wspomnieć, takie naprz. błota pińskie, któreby mogły dać kilkaset tysięcy ha gruntu, któreby mogły produkować, a są nieużyteczne. Otóż, mając na uwadze, że Państwo powinno dążyć do meliorowania takich nieużytków, wstawiliśmy do art. 2 punkt f). Co się tyczy art. 3, to referent już tu nam mówił, że komisje pierwotnie miały zamiar całkowicie ten artykuł skreślić, bo zawiera on nie tylko karę na właściciela, lecz i całkowite zniszczenie warsztatów rolnych. Komisje wychodziły z tego założenia, że żadne względy nie mogą uprawniać Państwa, do niszczenia kultury warsztatów rolnych, tam gdzie one na to nie zasługują, więc nawet względy pewnej kary, pewnych represji, o których mówi art. 3, do tego upoważnić nie mogą. Dlatego też. chociaż nie skreślono paragrafu, wprowadzono łagodniejsze brzmienie w ten sposób, żeby ta kara w postaci całkowitego wywłaszczenia dotykała jedynie ludzi, którzy już po ogłoszeniu niniejszej ustawy, obszary, przekraczające ustawowe maximum władania, dzielić będą bez ustawowego zezwolenia, lub wydzierżawiać będą na czas dłuższy ponad 6 lat. Jednem słowem, ta kara nie będzie stosowana do przewinień w przeszłości, które miały miejsce bez złej woli właściciela, a często nawet były spowodowane niedość dokładnemi przepisami, lub niedość dokładnem funkcjonowaniem urzędów ziemskich. Przytem w punkcie 2 tego artykułu, który mówi, że przymusowemu wykupowi będą podlegały majątki nie wyłączając lasów i urządzeń gospodarczych i budynków, wstawiono wyrazy „z wyłączeniem inwentarza żywego i martwego, zbiorów i zapasów”. Wstawiono te wyrazy dlatego, że ku naszemu wielkiemu zdziwieniu ten dość niewinny wyraz „urządzenia gospodarcze” okazał się w wyjaśnieniach przedstawicieli Rządu takim, przez który należy rozumieć właśnie inwentarz martwy, żywy, zbiory i zapasy. Trudno o lepszą charakterystykę tendencji przenikających ustawę w brzmieniu przyjętem przez Sejm. Przecież stosowanie tak bezwzględnego wywłaszczenia nie tylko majątku nieruchomego, lecz i ruchomego, nie znajdzie chyba precedensu i odpowiednika we wszystkich ustawach, które wczoraj, p. referent przytaczał i trzebaby, szukając tego odpowiednika, iść do sowietów, gdyż tam tylko podobnie bezwzględne wywłaszczenie było dokonane.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#SKiniorski">Przechodząc do art. 4, nie będę mówił o poprawce, którą postawiono co do powiatów wschodnich, czyli: grodzieńskiego, wołkowyskiego, bielskiego, białostockiego, sokolskiego, województwa białostockiego, albowiem mówił o tem referent, jak również nie będę mówił o zmianie daty r. 1795 na 1864, bo to również w przemówieniu referenta było poruszane.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#SKiniorski">W punkcie 2 do przestrzeni, nie wliczonych do obowiązkowego maximum, włączono poza sadami, drogami i zabudowaniami, chmielniki i winnice. Zupełnie słuszna w mojem rozumowaniu poprawka, by do tej kategorii były włączone nieużytki i torfowiska, które przecież nie mają żadnego znaczenia dla akcji parcelacyjnej, nie została przez komisje przyjęta i postawiona została jako wniosek mniejszości.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#SKiniorski">Wspomnę jeszcze o poprawce, zmniejszającej ilość hektarów, poniżej której obszary leśne mogą ulegać parcelacji, na 30 ha, a w woj. wschodnich na 50 ha. Kto zna dobrze stosunki wiejskie w sferze wielkiej własności, ten niewątpliwie stwierdził u wielu właścicieli folwarków zamiłowanie do prowadzenia kultur leśnych. Niejednokrotnie widzimy tam młode zagajniki, prowadzone nawet na dobrej ziemi, w celu zapewnienia, jeżeli nie sobie, to następcom opalu i materiału drzewnego. Takie laski przy folwarkach średniej wielkości wynoszą około 50 ha, byłoby więc krzywdą zarówno osobistą, jak i ogólną, gdyby takie właśnie obszary leśne były niszczone choćby dla celów parcelacyjnych. Dla tych samych powodów komisja skreśliła cały końcowy ustęp tego punktu, nadający Ministrowi Rolnictwa prawo zamiany obszarów leśnych na użytki rolne, a wychodziła przytem z założenia, że bogactwo leśne Państwa nie może być dowolnie zmniejszane. Umożliwienie prawidłowej gospodarki leśnej miała na celu również poprawka, dążąca do tego, aby były wyłączone od obowiązku parcelacji przestrzenie gruntów ornych, niezbędnych do użytkowania nie podlegających parcelacji obszarów leśnych i wód w rozmiarze, nie przekraczającym 4% powierzchni tych obszarów. Jeśli to żądanie wywołane wprost warunkami praktycznego życia, gdyż obszary leśne, zwłaszcza większe, muszą mieć pewną przestrzeń ziemi ornej dla użytku służby leśnej i sądzę, że określenie tej przestrzeni w tak minimalnym rozmiarze nie zrobi poważnej szczerby w zapasie ziemi na parcelację. Nie jest to bynajmniej wygórowane żądanie, bo W roku 1922 w nr 8 dziennika urzędowego Głównego Urzędu Ziemskiego znajdujemy okólnik Głównego Urzędu Ziemskiego, mówiący o konieczności wyłączenia od przymusowego wykupu na cele reformy rolnej użytków rolnych, koniecznych do obsługi obszarów leśnych i tam przestrzenie ziemi ornej, pozostawione do użytku służby leśnej są większe, niż przewidziane w tej ustawie, wynoszą bowiem przy niewielkich obszarach 3%, przy obszarach do 2.000 ha 4,5%, przy gospodarstwach ponad 2.000 ha 5,5% podczas kiedy nasza poprawka określa jako maximum normę tylko 4%.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#SKiniorski">Na zakończenie przy art. 4 zatrzymam się jeszcze nieco dłużej na poprawce, kwestionującej celowość maximum posiadania, określonego w ustawie. Jeżeli mówiłem o braku naukowych i praktycznych podstaw, wyciskającym swe piętno na wszystkich artykułach ustawy, to w tej sprawie brak ten staje się rażącym. Istotnie trudno dociec, skąd wzięły się normy 60, 180 i 30 ha. Prof. Buzek na posiedzeniu komisji nie uzasadnił tych cyfr, ani argumentami naukowemi, ani gospodarczo-społecznemi, powiedział jedynie, że są to cyfry, przyjęte na zasadzie kompromisu, i jako takie żadnej zmianie ulec nie mogą. Pomijam zupełnie kwestie, że wszelkie schematyczne określenie maximum jest z punktu widzenia gospodarstwa wiejskiego nieracjonalne, bo jedynym sprawdzianem użyteczności gospodarstwa rolnego jest jego produkcyjność, skutkiem czego mogą być obszary, nie dosięgające nawet ustawowego maximum, a źle gospodarowane, uznane za zupełnie bezwartościowe i nieużyteczne, gdy odwrotnie nawet duże dobra dobrze gospodarowane mogą przedstawiać bardzo cenny dobytek kultury. Jeśli jednak w drodze kompromisu mówimy o maksymalnych normach władania, to trzeba określić je w ten sposób, aby nie niszczyły licznej kategorji najbardziej cennych i najbardziej produkcyjnych warsztatów rolnych, stanowiących typ folwarku, gospodarowanego osobiście i bezpośrednio przez właściciela. Takim typem w Polsce jest folwark o przestrzeni 15 do 20 włók, t. i. średnio 300 ha i taka norma odpowiadałaby więcej interesom produkcji rodnej, uwalniałaby bowiem te folwarki od grozy przymusowego wywłaszczenia, dając im możność robienia użytecznych nakładów i melioracji, co znów w kolei przyczyniłoby się do wzrostu ogólnej wytwórczości w kraju. Mówię to nie w charakterze przedstawiciela klubu, lecz raczej jako długoletni pracownik wielkiej instytucji rolniczej, który z doświadczeń swoich może stwierdzić, jak wielką siłę społeczną i wartość gospodarczą przedstawiają Właśnie te średnie majątki, gospodarowane osobiście i bezpośrednio przez właściciela. Musze dodać, że temu typowi gospodarzy rolników zawdzięcza Polska znakomity rozwój swej wytwórczości rolnej w okresie od r. 1905 do 1914. Mówię to dlatego, że ci ludzie pracowali nie tylko na swoich warsztatach, lecz w organizacjach rolniczych i w kółkach rolniczych, rozpowszechniali wyniki wiedzy fachowej w szerokich sferach drobnego rolnictwa. Dlatego mnie osobiście trudno pogodzić się z tym faktem, że niczem nieuzasadniona, nierealna, nie oparta na żadnych racjonalnych podstawach, normy władania niesie tym warsztatom tak pożytecznym wyrok zagłady. Pewną korektywą tej normy jest punkt 2 art. 5 projektu, wyłączający od obowiązku parcelacyjnego dodatkowe obszary, niezbędne dla utrzymania gospodarstw nasiennych, hodowlanych i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#SKiniorski">Ogólny obszar wyłączeń jest 550.000 ha i jakkolwiek mam poważną obawę, czy te 550.000 ha wystarczy na zachowanie wszystkich wysoce kulturalnych warsztatów rolnych, to jednak stoję na tej cyfrze, którą komisja przyjęła. Natomiast nie możemy się pogodzić z brzmieniem p. 3, według którego w kwestii uzasadnienia dodatkowych wyłączeń decyduje bezapelacyjnie i według swobodnego uznania p. Minister Reform Rolnych w porozumieniu z p. Ministrem Rolnictwa, a w braku porozumienia Rada Ministrów, przyczem żądania właściciela w tych sprawach mogą być załatwione odmownie bez podania motywów. O artykule tym już dziś mówiono i punkt ten jest chyba, najciemniejszą strona ustawy. Tu w tym punkcie zaznacza się najwyraźniej charakter ustawy, jako ustawy wyjątkowej, zwróconej ostrzem swem przeciw jednej kategorii. ludności. Prawa obywatelskie w Państwie, które szczycą się najdemokratyczniejszą, najliberalniejszą Konstytucją, są tu podeptane i stają się wobec tego brzmienia artykułu pustym dźwiękiem. Takie bezwzględne podeptanie praw obywatelskich prowadzi prostą drogą do samowoli i demoralizacji urzędów. Można sobie łatwo wyobrazić, jakby wyglądało w praktyce wykonanie tej ustawy. Z jednej strony pokusa uzyskania jak największej ilości dodatkowych wyłączeń działałaby w sposób demoralizujący na ludzi bezpośrednio interesowanych, suggestionując im rozmaite nieetyczne sposoby dla osiągnięcia swego celu, z drugiej strony urzędnicy, nie skrępowani żadnemi przepisami, ulegaliby pokusom i byliby wystawieni na ciągłe próby i nie możnaby być pewnym, czy w sposób bezstronny, uczciwy i sumienny pełnić będą swe obowiązki, Dlatego komisje wyrazy o swobodnem uznaniu i o niemotywowaniu odmowy skreśliły. I dziś w dyskusji widzimy, że jednak wszyscy podzielają to nasze przekonanie i że uważają ten punkt! za niemożliwy W państwie praworządnem. Uważam przeciwnie, że obywatel ma prawo dowiedzieć się, dlaczego odmówiono jego prośbie. I dlatego nasza poprawka dąży do tego, ażeby odmowa była umotywowana i przedstawiona na piśmie.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#SKiniorski">Przechodzę do tego punktu, o którym mówi! przed chwilą p. Minister Reform Rolnych. Ażeby dać ministrowi i urzędom pewną dyrektywę, przyjęliśmy wniosek p. s. Gruetzmachera, według którego główną podstawą do stosowania dodatkowych wyłączeń będzie obszar uprawianych okopowych ale przez powiększenie norm art. 4 do czterokrotnego obszaru plantowanych ziemniaków i sześciokrotnego buraków. Przyjmując tę poprawkę, większość komisji miała na celu zapobieżenie dowolnemu stosowaniu dodatkowych wyłączeń przez urzędy i zapewnienie właścicielom istotnie produkcyjnych warsztatów rolnych, ażeby wytwórczość ich warsztatów, w miarę możności choć w pewnej mierze była zachowana.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#SKiniorski">Również skreślono punkt 7 art. 5, o którym nie można nic więcej powiedzieć, jak tylko, że był zaprzeczeniem wszystkich poprzednich punktów, ponieważ już redukował przyznane dodatkowe wyłączenia do norm podstawowych, określonych w art. 4. Nie trzeba chyba być rolnikiem, aby zrozumieć, że punkt ten, obracający w niwecz wszelkie poprzednie i słuszne zamierzenia prawodawcy, mające na celu ustrzeżenie od rozbicia cennych warsztatów, na których opiera się wytwórczość przemysłu rolnego, był równoznaczny ze zniszczeniem racjonalnej produkcji rolnej i dlatego uległ on skreśleniu. Mam nadzieje, że odegra on jedynie rolę ciekawego dokumentu, pouczającego o tem, jak ustaw pisać nie wolno.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#SKiniorski">Przechodząc do następnych paragrafów w krótkości powiem o art. 11, umieszczonym w dziale I, który mówi o kontyngencie 200.000 ha. Oczywiście nasze poprawki dążyły do tego, ażeby przewyżki, to, co nie będzie rozparcelowane w jednym roku, nie powodowało zwiększenie zapasu następnego roku. Motywy tego częściowo były już przez p. referenta przedstawione i wczoraj były, wyjaśnione także przez s. Gruetzmachera, mianowicie brak sił mierniczych w, Państwie, a z drugiej strony obawa, aby nie nagromadziła się wielka ilość nierozparcelowanych majątków, będących w posiadaniu Państwa, albowiem praktyka życiowa pokazała nam, jak liche rezultaty daje ta gospodarka rządowa.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#SKiniorski">W art. 13 została zmieniona fakultatywność zaliczenia na poczet wykonania planu parcelacyjnego obszarów rozparcelowanych z majątków, nabytych przez Ministra Reform Rolnych lub Państwowy Bank Rolny, na obowiązek takiego zaliczenia, przyczem do kontyngentu mają być zaliczone działki z gruntów, zajętych w myśl ustawy z 17 grudnia 1920 r. i obszary rozparcelowane z majątków państwowych, kościelnych i fundacyjnych, słowem komisja uznała zasadę, że wszystkie grunta, parcelowane w danym roku, powinne być zaliczone na poczet wykonania planu parcelacyjnego.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#SKiniorski">Omówione przezemnie artykuły ustawy sejmowej, które nawet w świetle bardzo pobłażliwej krytyki okazują wiele zasadniczych błędów rozumowania, wiele świadomych niejasności i niedomówień, a wreszcie zgoła powierzchowna i tendencyjną ocenę zjawisk życia gospodarczego, są najlepszym dowodem wadliwości tej ustawy, rujnującej interesy produkcji rolnej, a nadto przesiąkniętej duchem nietolerancji i nienawiści klasowej. Ustawa ta jest wiernem odbiciem nastrojów, dominujących w naszem życiu politycznem. Jeśli bowiem niedawno czytaliśmy słowa, napisane nie przez jakiegoś trzeciorzędnego agitatora, lecz przez dwukrotnego premiera i przywódcę wielkiego stronnictwa, który nadmiernie idealizując jedną warstwę, w innej dopatrzył się jedynie „niedołęgów, kutw i wrogów”, to zaiste byłoby naiwnością oczekiwać, by ustawy, układane w atmosferze tak pierwotnych uczuć i tak jednostronnych poglądów, mogły być nacechowane duchem miłości chrześcijańskiej i sprawiedliwości społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Do Części pierwszej i drugiej projektu ustawy o reformie rolnej wniósł Klub nasz ogółem 14 wniosków, wszystkie, z wyjątkiem jednego mają na celu utrzymanie projektu sejmowego. Szanowni Panowie pozwolą, że w krótkości uzasadnię te nasze wnioski mniejszości, zmierzające do utrzymania projektu sejmowego.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#SBuzek">Przedewszystkiem chodzi o zapas ziemi. Stoimy na stanowisku, że przepisy projektu sejmowego o zapasie ziemi nie powinne być zmienione z powodu, że zapas ziemi, który jest rezultatem przepisów projektu sejmowego, i tak już jest szczupły i nie powinien podlegać dalszemu uszczupleniu.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#SBuzek">Jaki jest ten zapas ziemi? Pozwolę to sobie w krótkości obliczyć na podstawie danych, jakie nam dało Ministerstwo Reform Rolnych. Z całego obszaru rolniczego, pozostaje przedewszystkiem dla wielkiej własności obszar, który został wyszczególniony w art. 4, to jest przeciętnie te 180 ha, które bezwarunkowo właścicielowi pozostać musza. Na te obszary, pozostawione właścicielom na mocy przepisów art. 4, wypada odliczyć okrągło 1,000.000 ha. Dokładnie potowa tego będzie potrzebna na zaspokojenie przepisów art. 5, które przewidują pozostawienie właścicielowi dodatkowych obszarów ze względu na wysoką kulturę rolną, w każdym razie to według części 2 art. 5 ma nie przekraczać 550.000 ha. Z tego, co nam dziś p. Minister mówił, wynika jasno, że ten kontyngent 550.000 ha w zupełności będzie wyczerpany. Otóż jaki będzie tego rezultat? Rezultatem będzie to, iż przeciętnie majątki ziemskie po doszczętnem przeprowadzeniu tej reformy rolnej, będą posiadały obszar 270 ha, a nie 180 ha. To znaczy, że to, co szanowny kolega senator przedmówca mówił, że odpowiada typowi polskiego gospodarstwa, będzie osiągnięte. On mówił o 15 ha, 20 włókach, to znaczy 450 do 600 morgów, 270 ha temu odpowiada.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#SBuzek">Przedewszystkiem, proszę Panów, muszę tu oddać prym wnioskom mniejszości, wniesionym przez szan. p. s. Steckiego. Kolega s. Stecki wnosi, ażeby minimum posiadania, ustalone w art. 4, było powiększone z 60 na 180 ha, ze 180 na 300. z 300 na 500. Z danych, które nam dostarczyło Ministerstwo Reform Rolnych, wynika, iż na zaspokojenie tego wniosku należałoby zmniejszyć obszar, pozostający do dyspozycji, na 820.000 ha. To wniosek pierwszy, ale nie dość na tem, kol. s. Stecki żąda powiększenia obszaru, pozostającego dla większej własności na mocy art. 5, zamiast 550.000 ha domaga się miliona ha, a więc dalszego powiększenia o 450 ha. Razem daje to nam już powiększenie zapasu ziemi, pozostającego na parcelację, o 1.270.000 ha. Ale i to nie wystarczy. Mamy jeszcze wniosek dalszy, zmierzający do pozostawienia dodatkowo właścicielom lasu, wynoszącego do 4%, dla służby leśnej. Otóż obszar tych lasów, które posiada wielka własność powyżej 180 ha, wynosi okrągło 4 miliony ha, a więc te 4%, to 160.000 ha.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#SBuzek">W ten sposób tylko te trzy wnioski uszczuplają już cały zapas ziemi, będący do dyspozycji na parcelację, a wynoszący 2 miliony, o 1,430.000 ha, więc przeszło o 1/2. Ale, proszę Panów, niedość na tem p. kol. s. Stecki jeszcze przedstawił dalszy wniosek, któryby dalej ten obszar zmniejszył. Wniosek ten jest do art. 7 j jeszcze żąda wyłączenia kultur specjalnych, nie mówiąc co właściwie przez to należy rozumieć.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Głos: Winnice.)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#SBuzek">Winnice są uwzględnione, ale nie są to duże rzeczy, dziś mówimy tylko o tych wielkich rzeczach.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#SBuzek">Proszę Panów, jeżeli zsumuję sobie wszystkie poprawki s. Steckiego, to przychodzę do przekonania, że obszaru netto przeznaczonego przez Uchwałę Sejmową na parcelację, z tych 2.100.000 ha pozostałoby na cele parcelacyjne 200.000–300.000 ha.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(S. Woźnicki: I jeszcze to, co na księżycu.)</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#SBuzek">Otóż, zdaje mi się, że jeżeli w ten sposób przerachowujemy wnioski s. Steckiego, to musimy przyjść do przekonania, że są zupełną i kompletną negacją reformy rolnej. Z tego powodu będziemy te wnioski zwalczali z całą stanowczością.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#SBuzek">Co się tyczy wniosków, uchwalonych przez Komisję, to pod tym względem większe znaczenie posiada właściwie tylko wniosek o wciągnięcie obszarów leśnych do parcelacji, bo inne wnioski uchwalone przez Komisję, pod tym względem nie posiadają pierwszorzędnego znaczenia, ale wniosek co do lasów ma przecież dość duże znaczenie. Projekt sejmowy stał na tem stanowisku, że lasy do 50 ha, względnie w województwach średnich do 100 ha, z reguły powinne być wciągnięte do obszaru parcelacyjnego, natomiast lasy większe nie powinne być włączone do obszaru parcelacyjnego, z jedynym wyjątkiem, jeżeliby chodziło o przestrzenie niezalesione, co do których Minister Rolnictwa uzna, że w interesie kultury krajowej byłoby wskazane je rozparcelować. Komisja skreśliła ten drugi przepis, a pierwszy zmieniła o tyle, że tylko lasy poniżej 30 ha, względnie w województwach średnich poniżej 50 ha, będą mogły być wciągnięte do obszaru, podlegającego parcelacji. Uważamy, że te wnioski Komisji nie są uzasadnione względem na kulturę krajową. Co do obszarów niezalesionych, to nie wymaga to żadnego uzasadnienia, bo obszary niezalesione albo powinne być natychmiast zalesione. a jeżeli to się nie stanie, jeżeli Minister Rolnictwa przychodzi do przekonania, że jest w interesie to racjonalna gospodarka według pewnego planu zgóry przeprowadzonego, jest możliwa tylko w lasach większych i uważamy, że granica, jaką ma projekt sejmowy, to jest 50, nie 100 ha, jest racjonalna, dlatego będziemy obstawali przy utrzymaniu projektu sejmowego w tym punkcie.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#SBuzek">Co się tyczy poprawek Komisji do działu drugiego, to i tu jesteśmy przeciwni poprawkom, które osłabiają tempo reformy rolnej. Nie zgadzam się z szanownym panem senatorem sprawozdawcą, który mówił, że 200.000 ha kontyngentu rocznego jest pomyślane jako maximum. Według naszego pojmowania, to 200.000 ha powinno być pomyślane, jako normalny kontyngent parcelacyjny, tak jak to rozumiał bezsprzecznie Sejm w projekcie przez niego uchwalanym. Wyobrażamy sobie znaczenie tego przepisu tak, że roczny kontygent parcelacyjny ma wynosić 200.000 ha. w ten sposób, że jest to wskazówka, nakaz imperatywny dla Ministra Reform Rolnych i Ministra Skarbu przy ustalaniu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych. Proszę Szanownych Panów! Jeżeli reforma rolna ma być odpowiednio wykonana, to oczywiście będą na to potrzebne odpowiednie środki pieniężne i na to, ażeby plan nasz finansowy, nasza gospodarka skarbowa wiedziała, co jest wolą ustawodawcy pod względem przyszłego budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, przepis ten został wstawiony i to jest jego istotne znaczenie. Uważamy, że możliwości finansowej Państwa ta norma 200.000 ha nie przekracza i z tego powodu powinna być utrzymana. Jesteśmy wiec przeciwni wszelkim poprawkom, któreby dążyły w tym kierunku, żeby zrobić z tej normy 200.000 ha normę maksymalną, której granic Ministrowi Reform Rolnych przekroczyć nie wolno. Taki charakter ma poprawka do art. 11 do drugiej jego części i dlatego tę poprawkę z całą stanowczością będziemy zwalczali.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#SBuzek">Co się tyczy art. 12, to zdaje się, że jest tu myślane jako normalny kontygent parcelacyjny, pewne nieporozumienie. Artykuł ten stanowi, że plan parcelacyjny będzie wykazywał odrębnie obszar gruntów prywatnych, które mają być rozparcelowane w ciągu roku, i odrębnie obszar gruntów publicznych, do gruntów publicznych należą grunty państwowe, kościelne, fundacyjne, t. j. to, co nazywamy własnością publiczną. Otóż, co się tyczy gruntów prywatnych w art. 13 mówi się, że na poczet wykonania tego planu zaliczone będą grunty prywatne rozparcelowane w rozumieniu cz. 3 art. 11 po ogłoszeniu planu. Do tego kontygentu gruntów prywatnych pozwolono w tym ustępie następnie zaliczyć jeszcze majątki, nabyte przez Ministra Reform Rolnych na mocy art. 8 lub przez Państwowy Bank Rolny. Go to jest? Są to wszystko majątki obecnie prywatne, które w przyszłości Skarb Państwa, albo Państwowy Bank Rolny nabędzie na własność. Projekt sejmowy stał na tej podstawie, że jeżeli w drodze zakupienia majątków prywatnych przez Państwo lub Bank Rolny będzie się uszczuplał obszar własności prywatnej, to z tego powodu zapas, osiągnięty z własności prywatnej, nie powinien doznać uszczerbku, i dlatego pozwolono na zaliczenie tych gruntów także na poczet parcelacji gruntów prywatnych. Żadną miarą nie można tego rozciągać tak, jak to czyni dodatek, uchwalony przez naszą komisję, na te majątki, które już obecnie są własnością Państwa albo inną własnością publiczną. Co do nich art. 14 stanowi, że okręgowe urzędy ziemskie, oraz Państwowy Bank Rolny obowiązane są corocznie z posiadanych przez siebie majątków ziemskich rozparcelować obszar nie mniejszy, niż jest przewidziany dla parcelacji tych, majątków w corocznym planie parcelacyjnym.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#SBuzek">Weźmy przykład roku następnego, 1926. Plan parcelacyjny przewiduje, powiedzmy, 200.000 ha. z tego 80.000 jest własnością publiczną, a 120.000 ha własnością prywatną. Otóż Ministerstwo Reform Rolnych na podstawie art. 14 jest obowiązane rozparcelować te 80.000 ha, ale na poczet art. 13 mogą być oczywiście wliczone tylko inne majątki, nie państwowe, ten dodatek zaś, który został przez komisję uchwalony, zaciemnia ten przepis i z tego powodu uważam, że z tego dodatku conajmniej powinne być skreślone te słowa, które stoją w sprzeczności z treścią art. 14.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#SBuzek">Tyle co się tyczy wniosków naszych, które dążą do utrzymania projektu rządowego.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#SBuzek">Co się tyczy naszych wniosków samoistnych, to oczywiście chętnie byśmy je wycofali, gdyby były widoki, że projekt zostanie przyjęty bez zmian, ale, o ile będą uchwalane inne poprawki, to na ten wypadek stawiamy także wnioski, które dążą do zmiany projektu sejmowego. Z wniosków takich, wniesionych tu, tylko jeden wprowadza zmianę do art. 4. Mianowicie na mocy art. 4 należy zawsze pozostawić właścicielowi poza kontyngentem 180 ha także obszar sądu. Otóż ponieważ mnożą się wypadki, że zakłada się sady albo coś takiego, co sąd przypomina, a sądem nie jest więc uważamy za konieczne, aby dodać słowa: (sady) „racjonalnie prowadzone”, to znaczy sady, odpowiadające zasadom sadownictwa. Nie chcemy, aby pod ten punki podciągano sady mniej lub więcej fikcyjne.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#SBuzek">W związku z tem chciałbym sprostować pewne twierdzenie szanownego przedmówcy. Proszę Panów, nie widzę, żeby z tego projektu ustawy przemawiała w jakikolwiek sposób nienawiść klasowa. Przemawia z niego konieczność dziejowa, konieczność uwzględnienia nowych prądów, które powstały wskutek rewolucji z roku 1918. To przemawia z tych przepisów, nienawiści klasowej w nich niema i przeciw podsuwaniu tego rodzaju motywów pod przepisy ustawy stanowczo się zastrzegamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Stecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#SStecki">Wysoka Izbo! Żeby uzasadnić te kilkanaście poprawek, które wprowadzić byśmy pragnęli do działu I omawianego projektu ustawy, jestem zniewolony, chcąc uniknąć powtarzania przy każdym z artykułów, lub przy kilku z nich tych samych argumentów, sięgnąć znowu nieco do podstaw, a czynię to tem chętniej, że daje mi to sposobność wypowiedzenia zdania o szeregu argumentów, przytoczonych tu w dyskusji przez wielce szanownych moich przeciwników, osobliwie p. s. Posnera i poniekąd p. s. Buzka. P. s. Posnerowi muszę wyrazić najgłębszą moją i szczerą wdzięczność, że był łaskaw przytoczyć ustęp z mej broszurki, napisanej przed kilkunastu laty...</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(S. Posner: To nie broszurka, to poważna książka.)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#SStecki">...dlatego, że daje mi sposobność do wskazania sz. Panom, że poglądy moje na tę sprawę nie tylko się od owego czasu nie zmieniły, lecz co ważniejsza, że widocznie poglądy te, których istota polega na przeświadczeniu, iż rozdrabnianie wielkich posiadłości leży w interesie narodowym i państwowym, godzą się widać z ideologią polskiego ziemiaństwa, skoro nie wahało się ono człowieka, obciążonego ustępem, mającym tak niby socjalistyczny posmak, wybrać na jednego ze swych przedstawicieli. Ale ważniejsze jest, co chciałbym tu zauważyć i co wiąże się bezpośrednio z tematem, ponieważ wiąże się tematem wykupu bezpośredniego i reformy agrarnej, jako takiej, a na co się moi rozmaici sz. Koledzy, a w szczególności p. s. Posner, powoływali, mianowicie na przykład Anglii, mówiąc wciąż, że nawet Anglia i i d. to i owo. Otóż powoływanie się w dyskusji, którą tu toczymy, na przykład Anglii jest, zdaniem mojem, albo prostem nierozumieniem rzeczy, albo też nadużywaniem analogi. Twierdzę z całą stanowczością, że Anglia żadnej reformy agrarnej nie zna i nie przeprowadza. Reforma agrarna w Anglii, a przez ten wyraz nie można rozumieć nic innego, jak tylko planową przebudowę ustroju rolnego, jest myślą, która nie zaświta w głowie żadnego Anglika dla 24 przyczyn, a między innemi choćby dla tej, że rolnictwo w Anglii nie odgrywa roli pierwszorzędnej, że rolnictwo angielskie nie jest zagadnieniem, któreby świat gospodarczy angielski absorbowało, że na koniec charakter narodowy angielski, kierunek działalności gospodarczej angielskiej nie idzie zupełnie w kierunku przeważnego zainteresowania się rolnictwem, a co zatem idzie, i ustrojem własności rolnej. W Anglii, w której 70% użytków rolnych należy do wielkiej własności, prowadzi się akcja, mająca na celu przedewszystkiem zapewnienie własności drobnym dzierżawcom — pomijam Irlandię, mówię tylko o Anglii, Szkocji i Wali — zapewnienie praw własności drobnym dzierżawcom, a następnie stworzenie bądź w postaci osadnictwa dla zasłużonych żołnierzy...</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Głos: To dopiero po wojnie, a kolonizacja angielska trwa już dawno, od 1894 r.)</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#SStecki">Tak, osadnictwo dopiero po wojnie, ale prawo, o którem mówiłem, istotnie się tego tyczące, datuje się z r. 1908.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(S. Posner: Od 1894 r.)</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#SStecki">Ale zostało rozwinięte dopiero w r. 1908, t. j. przed wojną. Poza osadnictwem wojskowem jest akcja, mająca na celu dostarczanie drobnych parcel różnym amatorom tej ziemi, amatorstwo zaś angielskie ma ten specyficzny charakter, zupełnie różniący się od amatorstwa. że tak powiem polskiego, że Anglik traktuje ziemię jako zwyczajne przedsiębiorstwo i są setki i tysiące, je! żeli nie dziesiątki tysięcy przykładów, że ludzie, którzy na mocy wymienionych tu ustaw weszli w posiadanie ziemi, bądź dzierżawnie, bądź całkowicie, to jest na własność, odstępują ziemie po latach paru, gdy koniunktura miejscowa się zmienia i wracają jeden do rzemiosła, drugi do handlu, trzeci do pracy urzędniczej, czy jakiejkolwiek publicznej, traktując rolnictwo jako chwilowy zarobek raczej.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Głos: Zdarza się to często i w Polsce z właścicielami większej własności.)</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#SStecki">Tak, zdarza się, ale w Polsce czy duży właściciel ziemski, czy mały, traktuje rolnictwo jako swój zawód i powołanie, nie zaś jako przypadkowy nadarzający się środek zarobkowania.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Głos: To samo jest i w Anglii.)</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#SStecki">Nie, właśnie, że tak nie jest, z całą stanowczością twierdzę, że tak nie jest i dlatego w Anglii reformy rolnej niema. Trzeba też sprostować błąd s. Buzka, który jest tak ścisły, a który przecież mówił tu. że radom parafialnym w Anglii przysługuje prawo wywłaszczania. Prawo wywłaszczania przysługuje tylko radom hrabstw, a to zupełnie co innego. Na mocy ustawy z roku 1908 i. ustawy powojennej w niektórych razach, wprowadzono konieczność odwołania się o wywłaszczenie do ministra, przyczem, a jest to punkt kardynalny — Anglia płaci odszkodowanie pełne. Ponieważ zaś w Anglii odszkodowanie płaci się przedewszystkiem na zasadzie dobrowolnego porozumienia obu stron zainteresowanych, t. j. właściciela, któremu normalnie z ogromnej posiadłości biorą maleńki skrawek, to jest zwykły przebieg rzeczy, ponieważ rzecz polega na dobrowolnem porozumieniu i tylko w wyjątkowych razach dochodzi do oceny rządowej, ta ocena zaś jest powierzona arbitrowi, jak słusznie powiedział p. s. Posner, wybranemu z listy ułożonej przez komitet, któremu przewodniczy lord szef sprawiedliwości, przeto sprawa wywłaszczenia, staje się aktem w zasadzie raczej polubownym i zatraca znamiona niebezpieczne i nie ma takiego znaczenia, jakiego nabiera według naszej ustawy. Co jest cechą naszej ustawy? Cechą naszej ustawy jest to, iż rzekomo, uwzględniając parcelację dobrowolną, cały nacisk kładzie na wykup przymusowy, nie robi nic lub bardzo mało w kierunku ułatwienia dobrowolnej parcelacji, robi natomiast bardzo wiele w kierunku obstawienia jej takiemi formalnościami, takiemi utrudnieniami, takiemi zastrzeżeniami, że musi ona bardzo chromać, w wielu razach nie dojdzie do skutku i nie może oczywiście zapewnić zamierzonego kontyngentu, skutkiem czego moment wykupu przymusowego wybija się na plan pierwszy. To jedna z cech naszego projektu ustawy o reformie agrarnej. Należy to podkreślić, by zrozumieć motywy, któremi powodowaliśmy się wnosząc swe poprawki.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#SStecki">Teraz pod adresem s. prof. Buzka. Już słyszała połowa Wysokiej Izby, zasiadająca na komisjach, że nasze poprawki zmierzają niby poprostu do zmniejszenia zapasu ziemi Ja zaś z całą dobrą wolą twierdze, że ten argument, przepraszam za wyrażenie, jest naciągnięty, i nie odpowiada istocie rzeczy. Dlatego, że według mnie naturalnym i nieuniknionym spadkobiercą większej własności ziemskiej — taki jest współczesny proces dziejowy, nie wiem co będzie za 100 lat w Europie — jest włościanin, drobny rolnik. I czy w tej chwili z tytułu t. zw. państwowego zapasu ziemi przeznaczymy dla drobnej własności 50.000, 100.000 czy 200.000 ha, czy nawet 2 miliony, to rzecz bezwzględnie obojętna, nie obojętną jest tylko dla tych, którzy chcą użyć projektu o reformie agrarnej jako pewnego politycznego atutu, wygrywając go w ten sposób, aby przedstawić krajowi, że oto oni wywalczyli dla ludu miliony ha ziemi, jest natomiast rzeczą obojętną dla tych, którzy wierzą że normalny proces gospodarczy w drodze rozwoju życia doprowadzi do tego, że nie 2 miliony ha, ale dużo więcej, powiedzmy 99% ziemi wyjdzie z posiadania folwarcznego i przejdzie w posiadanie drobnego gospodarza, włościanina, a powtarzam, że przy dzisiejszym kierunku rozwoju do tego przyjść musi. Tylko, ażeby zdobyć odrazu 2 miliony ha. trzeba przymusu, trzeba złamania biegu żyda, trzeba przyśpieszenia procesu w sposób niebezpieczny, gdy tymczasem ażeby oddać 99% ziemi, wystarczy iść drogą ewolucji. Proszę bardzo o obmyślenie środków, któreby tę ewolucje przyspieszyły, ale zastrzegam się i zastrzegać się będę z głębokiem przekonaniem i w niczem nie uchybiam cytowanym przez p. s. Posnera wyjątkom z mojej książki, przeciw wszelkim środkom, które zdążają nie do przyśpieszenia procesu rozwojowego, lecz do gwałcenia tego procesu, do narzucenia par force na poczekaniu społeczeństwu akcji niedopuszczalnej ze względu na sytuację finansowa, ze względu na nasze położenie polityczne i społeczne.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#SStecki">Jest jeszcze pewien moment, który się odnosi do art. 3, jak również do paru innych dalej idących artykułów. Proszę Panów, przed Państwem Polskiem niewątpliwie stoją zadania narodowościowe. Państwo Polskie musi ochronić swe terytorium między innemi w ten sposób, żeby je zasiedlić jaknajliczniej ludnością polską i żeby w posiadanie polskiej ludności przeszła jak największa ilość ziemi. Ale można to osiągnąć jedynie przez powolny rozwój rzeczy pod czujną opieką i przy współdziałaniu Państwa, tak iżby nie stało się to nowem zarzewiem walk między ludnością polską a obcoplemiennemi elementami naszej ludności kresowej. Niebezpieczeństwo grozić może jeżeli to ujmie w swoje ręce Państwo. Ci, którzy taki projekt reformy, jaki jest tu, forsują, zaostrzają niebezpieczeństwo walki i stawiają Państwo w położeniu trudnem, chociaż rzekomo chcieliby mu rzecz ułatwić. Ostrzegam Panów, że droga, na którą Panowie wchodzicie, jest drogą niebezpieczna. Ostateczne cele moje i Panów nie rozchodzą się, ale cele w polityce nic nie znaczą, cele w polityce, to wulgarne głupstwo, chodzi o środki, jakimi osiągniemy te cele. Otóż środek, który się stosuje przez nadanie parcelacji i charakteru państwowego, przez nadanie momentowi wywłaszczeniowemu najważniejszej wagi, ten środek jest w danym razie niebezpieczny.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#SStecki">Teraz, proszę Panów, przechodzę do poprawek, do tych kilku następnych poprawek, które chcemy przeprowadzić. Naturalnie, potem, co powiedziałem, Panowie się nie zdziwią, że odważę się z zupełnie otwarłem czołem bronić maximum indywidualnego posiadania zamiast 60 ha 180 ha, zamiast 180 ha 300 ha, zamiast 300 ha 500 ha i bronić interesów przemysłu rolniczego przez normy, które wskazuję. P. s. Buzek liczył niby dobrze w dodawaniu, ale składniki dodawania wziął złe. Mianowicie nigdy nie twierdziłem, że milion, jaki pragnę utrzymać w charakterze rezerwatu dla majątków uprzemysłowionych, ma być całkowicie wyczerpany, ani też nie twierdziłem, że dodatki, powiedzmy z tytułu plantacji buraczanych, albo plantacji ziemniaczanych będą liczone poza indywidualnem maximum. Więc niepotrzebnie p. s. Buzek oblicza indywidualne maximum, a potem do tego dolicza milion, bo przecież indywidualne maximum posiadania w tym milionie się mieści. Pragnę tylko, żeby takie jednostki były powiększone.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#SStecki">Co do art. 3, to artykuł ten cały ma charakter sankcji karnej, szczególnie jego punkt a). Co się zaś tyczy punktu c), to sądzę, że w żadnym razie nie może być stosowany do posiadaczy drobnych gospodarstw, które powstały przez parcelację majątków, nabytych na zasadzie ukazów i instrukcji na szczególnych warunkach, ustalonych przez rządy zaborcze.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#SStecki">Następnie co do obszarów leśnych i dodania 4%, to jest rzecz stosunkowo małej wagi, nawet nie 160.000 ha, bo s. Buzek zapomniał, iż nie cały obszar leśny będzie zachowany, lecz wiele lasów z woli właściciela, a znów wiele obszarów leśnych z woli Ministra pójdzie na parcelację, więc to się zmniejszy, nie wiem o ile, może o jakie 20 czy 30 tysięcy ha.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#SStecki">Nie potrzebuję też udowadniać, bo to udowodnił kolega Smólski i tem, jak dalece niebezpieczne jest pozostawienie wszelkich określeń, dających prawo swobodnej decyzji i swobodnego uznania Ministrowi Reform Rolnych, dlatego, że przy największem nawet zaufaniu, jakie można mieć dla osoby kierownika danego działu administracyjnego, przecież nie podobna zostawić mu zupełnie wolnych rąk i zwolnić go od wszelkiej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#SStecki">Jest w omawianym przez nas dziale projektu art. 6, mówiący o prawach rodziny. Jak we wszystkich sprawach tak i w tej oświadczam, że jestem zdeklarowanym zwolennikiem zupełnej równości praw pod tym względem i nie rozumiem, żeby jakiekolwiek względy oportunistyczne, a do takich, nie innych po tem, co powiedziałem, zaliczam argument t. zw. zapasu ziemi, mogły uprawnić Państwo do pozbawienia pewnej kategorji obywateli praw, które posiadają inni do stworzenia przepisów wyjątkowych dla nich i wreszcie do tak dużego skrzywdzenia najbliższej rodziny, przedewszystkiem dzieci, jakie zostało ustalone przez rozporządzenie Rady Ministrów z 1919 r. i jakie ma być utwierdzone na zasadzie niniejszej ustawy. Interesy rodziny zahaczają o najważniejsze i najgłębsze podstawy spójności i istnienia społeczeństw i narodów. Trzeba sobie zdać Wyraźnie z tego sprawę i powiedzieć sobie, że hamuje się drogę do oszczędzania. O tem mówiłem na komisji. Podkopując też prawo przekazywania, burzy się spójność społeczną, bo podrywa się uprawnienia rodziny. Jest rzeczą charakterystyczną że przeciw wnioskom moim w tym względzie nie znalazł się żaden mocny kontrwniosek natury kompromisowej dość poważny, dość mocno podtrzymany, wniosek, któryby zapewniał dzieciom bodaj to minimum posiadania, jakie przewiduje ten projekt ustawy. Występowano niby za tem, ale jak gdyby mimochodem i dla pozoru, nie kładąc na to szczególnego nacisku. My nie przestaniemy podkreślać stanowczo konieczności przywrócenia zupełnego praw rodzinnych, gotowi będąc, gdyby się otworzyła droga do kompromisu w zakresie obdarowywania spadkiem dzieci, porozumieć się co do tego bardziej szczegółowo.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#SStecki">Dostałem odezwę magistratu miasta Lublina, który prosi mię o zwrócenie uwagi Wysokiej Izby przy art. 7 na to, że w szeregu miast, dla których przewidziano prawo wejścia w posiadanie nadwyżek gruntów w promieniu 10-kilometrowem, nie wymieniono Lublina. Proszą mię o zwrócenie uwagi Wysokiej Izby, że Lublin, miasto ruchliwe pod względem przemysłowym i handlowym i pod względem życia umysłowego, dziś według ostatniego spisu przekroczył liczbę 103000 mieszkańców, nie licząc wojska. Jest to mój lokalny patriotyzm, ale skoro p. s. Posner był łaskaw kilkakrotnie przypomnieć, że pochodzę z Lubelskiego...</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#komentarz">(S. Posner: Cała Polska wie o tem.)</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#SStecki">...przeto nie poczytają mi Panowie za złe.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#SStecki">Teraz muszę jeszcze zwrócić uwagę, że poprzednie moje wywody tłumaczą, dlaczego sprzeciwiam się zbyt wysokiemu w punkcie 1 art. 11 rocznemu kontyngentowi gruntów, 200.000 ha. Jest to kontyngent za duży, a pragnąc go zmniejszyć, znowu idę w tym kierunku, ażeby wyeliminować z ustawy, ile możności, przewagę wykupu przymusowego, aczkolwiek zastrzegam się, a ci szanowni panowie, którzy mają możność poza tą Wysoką Izbą bliżej ze mną pracować, mogą potwierdzić, że zawsze byłem zdania, iż nie można ułożyć projektu reformy rolnej, bez wprowadzenia momentu sankcji przymusowej, polegającej na wywłaszczeniu, ale nie chcę sankcji tej wysuwać na plan pierwszy. Mówiłem, że jeżeli wejdziemy na drogę szczerego i rozumnego popierania parcelacji dobrowolnej, oczywiście pod ścisłą kontrolą, to przekroczymy 200.000 ha, ale nie chcę. żeby te 200.000 ha było tak umorzone, iżby dawało pole do wejścia w życie momentowi przymusu.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#SStecki">W art. 19 wnoszę o skreślenie wyrazów w ustępie 1 w wierszu 6 „powiatach, lub grupach powiatu” podobnież i w dalszych artykułach i powiaty i grupy powiatów powinne być wykreślone, albowiem sądzę, że w budowie planu parcelacyjnego nie można sięgać do jednostek zbyt małych, jeżeli się nie chce właściwie znowu palcem wskazywać obiektów, które mają dostać się w roku następnym do wykazu imiennego i ulec wykupowi przymusowemu, a więc jeżeli się nie chce hamować parcelacji dobrowolnej, która przy takiem wskazaniu palcem majątków będzie utrudniona lub zgoła uniemożliwiona, ho większość nabywców, konkurując o te grunta, będzie czekała, rzecz prosta, na ukazanie się wykazów imiennych i wykupu przymusowego, aby dostać ziemię za pieniądze tańsze, zwłaszcza, że w przekonaniu tem utwierdzać ich będą ich przyjaciele.</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#SStecki">Co się tyczy jeszcze rezerwatu na rzecz przemysłu rolnego, chcę wytłumaczyć, że jeżeli wnieśliśmy żądanie zachowania pewnego obszaru ziemi ponad maximum, nie tylko dla tych majątków, które posiadają czynne zakłady przemysłowe, lecz i dla tych, które będą miały czynne zakłady przemysłowe w roku wyłączenia, to kierowalibyśmy się przeświadczeniem, że nie należy stawiać tamy rozwojowi przemysłu rolnego, a z drugiej strony mieliśmy na względzie przepisy formalne. Bo oto proszę Panów, przypominam, że na zasadzie dwóch ostatnich ustępów art. 41 ustawy o monopolu spirytusowym przewiduje się prawo odbudowy bez specjalnego zezwolenia do 31 grudnia 1929 r. gorzelni, zniszczonych wskutek wojny, oraz prawo odbudowy w ciągu 3 lat gorzelni, zniszczonych bez winy właściciela. Wiem, że bardzo wielu właścicieli zwłaszcza z tej drugiej kategorii przystąpiło do odbudowy i zaangażowało się pieniężnie, nakłady byłyby zmarnowane, jeżeliby nie miała być zapewniona możność utrzymania pewnego areału, potrzebnego do funkcjonowania gorzelni. Nadto są to prawa, nabyte na zasadzie poprzedniej ustawy, ustawy całkiem świeżej. Jeżeli tak niedawno, bo sięga to drugiego półrocza 1924 r., nie widziano potrzeby ograniczenia praw właścicieli gorzelni pod tym względem, nie widzę, coby się zmieniło w ciągu tych 10 czy 12 miesięcy, ażeby dziś prawa te ograniczyć. Chcę tu powiedzieć, że proponowany przezemnie rezerwat miliona ha nie jest wyssany z palca. Przeprowadziłem rachunek dla produkcji nasienniczej, dla plantacji buraków cukrowych, dla gorzelni, krochmalni. Dla produkcji nasion uważam, że wystarczy 183.000 ha, dla buraków cukrowych 367.000 ha, dla gorzelni w przypuszczeniu, że 1/2 część będzie zaopatrzona przez ziemniaki z zewnątrz, z poza majątku, przez ziemniaki włościańskie, 435,000 ha, dla krochmalni, syropiarni i suszarni 23.000 ha, razem niewiele więcej ponad milion ha. Nie wziąłem pod uwagę drobnych przemysłów, związanych z rolnictwem, jak suszarnie cykorii, o których też musimy pamiętać, także nie wziąłem pod uwagę potrzeb hodowlanych. Ten mój rachunek jest przeto minimalny. Nie mówię też o wydaniu jakichkolwiek gwarancji co do dalszego rozwoju przemysłu, lecz dla samej ochrony tego co jest obecnie sądzę, że jest potrzebne 1 milion ha.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#SStecki">Proszę Wysoką Izbę o uwzględnienie poprawek naszych w głosowaniu.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#komentarz">(Głos: Wszystkich?)</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#SStecki">Tak jest, wszystkich!</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#SWoźnicki">Sprawozdawca komisji p. s. Bielawski na początku swego popołudniowego przemówienia oświadczył nam, że nie będzie w możności uzasadnić wszystkich poprawek komisyjnych i poprawek, zgłoszonych przez mniejszość komisji ze względu na brak czasu. Muszę tu zwrócić uwagę na to, że wogóle nad! ustawą o reformie rolnej obradujmy pod znakiem tego braku czasu. Obradowaliśmy tak w podkomisji, w komisji, i teraz na plenum. Fen brak czasu spowodował, że na podkomisji nie zajęliśmy się zupełnie rzeczową stroną tej sprawy, ograniczyliśmy się do zgłoszenia poprawek politycznej głównie natury, i to tak jedna, jak i druga strona. Komisja zajęła się temi poprawkami bardziej rzeczowo, ale ponieważ brakło czasu, więc poprawki, które już doraźnie zgłaszane były na komisji, nie były nawet drukowane, nie były przepisywane na maszynie, nie były doręczane członkom komisji, głosowano nad niemi po przeczytaniu ich przez referenta, bardzo często nie zdając sobie dokładnie sprawy z tego, nad czem się głosuje. Tego rodzaju charakter obrad na komisji, mojem zdaniem, jest niepożądany i nie prowadzi do dobrych rezultatów. Również i obrady plenum mają ten sam charakter, bo jako sprawozdanie komisji rozdano nam tytko te poprawki, które proponuje komisja sama, t. j. większość komisji, natomiast nie zawiera ona poprawek mniejszości komisji, które zawsze również poważnie brane bywają pod uwagę i bardzo często są przyjmowane. P. s. Stecki w ostatnich słowach swego przemówienia domagał się przyjęcia wszystkich swoich poprawek, jakkolwiek w większości są one poprawkami mniejszości, a zatem powinny być również w sprawozdaniu uwzględnione i nam doręczone. Nie chcieliśmy korzystać z tego uprawnienia, jakie nam regulamin w art. 24 przepisuje, nie chcieliśmy narazić się na zarzut uprawiania jakiejkolwiek obstrukcji, sabotażu i dlatego nie zaprotestowaliśmy przeciw takiemu trybowi postępowania. Dziś zaprotestowaliśmy przeciw obradom szczegółowym bez możności dokładnego rozejrzenia się w poprawkach mniejszości, które zostały zgłoszone, bo jednakże 160 poprawek przyjęła komisja, a przeszło 200 dała nam mniejszość komisji, około 60 dała komisja, która zastanawiała się nad techniką ustawodawczą tej ustawy. Jest to materiał. w którym jednakże poważnie rozejrzećby się należało, ażeby nasze obrady miały taki skutek, by później w Sejmie poprawki nasze nie były tak traktowane, jak niejednokrotnie je Sejm do innych ustaw traktował. Przecież niedawno, bo przed samemi feriami, byliśmy świadkami takiego przemówienia, referent komisji sejmowej zdaje się, p. poseł Byrka oświadczył, że Senat uchwalił szereg poprawek do ustawy niniejszej, jedne poprawki są natury merytorycznej, inne redakcyjnej, otóż ja w imieniu komisji oświadczam, _że komisja jednomyślnie uchwaliła przyjąć wszystkie poprawki natury redakcyjnej, a odrzucić wszystkie poprawki natury merytorycznej. I często bardzo §się zdarza, że Sejm przychyla się do takiego stanowiska. Przecież te poprawki, które przechodzą zwykle w Senacie, przechodzą jakąś większością głosów, senatorowie należą do klubów sejmowych, a później Sejm entuzjastycznie i jednomyślnie odrzuca wszystkie poprawki merytoryczne, zgłoszone przez Senat. Dlaczego to robi? Dlatego, że my bardzo często obradujemy tu pod znakiem pośpiechu: albo trzeba ustawę uchwalić na drugi dzień po wyjściu z Sejmu, bo jest taka pilna i Rząd! się tego domaga, albo trzeba ustawę uchwalić w szybkiem tempie, dlatego, że upływa już termin, który nam Konstytucja przepisuję. Jednakże jeżeli już chodzi o tak ważną ustawę, jak ustawa, którą obecnie rozpatrujemy, t kiedy sobie jednak zastrzegliśmy ten termin 60-dniowy do jej rozpatrzenia, to nie trzeba było lekkomyślnie robić tak długich wakacji, aby teraz ten pośpiech w obradowaniu składać na to, że niema czasu. Straciliśmy przeszło miesiąc na wakacje. P. s. Buzek proponował na Konwencie Seniorów, ażeby natychmiast po wyjściu ustawy z Sejmu zająć się nią w podkomisji komisji. Wtedy ten wniosek! i s. Posner i ja poparłem, ale nie znalazł on uwzględnienia u tych, którzy teraz krzyczą: niema czasu. Nawet bez wysłuchania argumentów, drugiej strony, jak tylko słyszą, że trzeba zastanowić się, że trzeba pół dnia podyskutować w Klubach nad złożonemi poprawkami, Panowie mówią: niema czasu. Ale był czas siedzieć w badach, był czas na wyjazd za granicę, był czas na wypoczynek letni! Lepiej było najpierw zająć się tem, a później, gdyby się okazało, że jest trochę czasu, pojechać za granicę. Gdybyśmy najpierw załatwili tę robotę, nie załatwialibyśmy teraz tego na kolanie. Wcale się nie dziwię, jeżeli referent komisji w Sejmie przyjdzie z takim samym wnioskiem, jak to już miało miejsce niejednokrotnie, że wszystkie poprawki merytoryczne Senatu są takiej natury, że trzeba je odrzucić, a stylistyczne trzeba przyjąć, bo nikomu nie przeszkadzają, a niech staruszkowie mają pociechę, że coś robią. To jest ta dygresja natury regulaminowej.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, jeszcze na jedno chciałbym zwrócić uwagę, na co nie miałem sposobności zwrócić uwagi w rozprawie ogólnej, t. j. na dziwne jednak stanowisko Rządu w tej całej sprawie. Rząd poza resortowym Ministrem, p. Ministrem Reform Rolnych, zupełnie się nie interesuje tą sprawą, sposobem załatwiania tej najważniejszej ustawy, jaką mamy do rozpatrzenia w tej kadencji.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#komentarz">(S. Posner: Bardzo słuszna uwaga.)</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#SWoźnicki">Rząd się zupełnie tem nie interesuje. Podczas obrad sejmowych, które poruszyły cały kraj tą ostrą opozycją, jaka była w Sejmie przeciw niektórym postanowieniom tej ustawy, p. Premier powiedział, miało pewną dozę słuszności, wał się, na trzecie czytanie przyszedł i prosił, że trzeba jednak przyjąć tę ustawę, że w takiej formie jest ona Wykonalna, on ręczy za jej wykonanie, ona uspokoi masy włościańskie, jest racjonalna, słuszna i prosi o jej przyjęcie. Ale jeżeli wówczas to, co p. Premier powiedział, miało pewną dozę słuszności, to teraz, kiedy się ustawę zniekształca wprost przez 160 rozmaitych poprawek, z których niektóre sięgają bardzo głęboko w treść ustawy zapytuję, gdzie jest teraz p. Premier, albo ustawa ta była racjonalna, słuszna i taka, którą należało przyjąć, i słowa p. Premiera do czegoś zobowiązały, albo nie, a w takim razie po co było w Sejmie występować i takie oświadczenie składać? Gdzie jest p. Premier? Nam nie chodzi o resortowego Ministra Reform Rolnych, dlatego, że p. Minister ograniczył swą rolę do bardzo skromnych rozmiarów. Minister w dyskusji szczegółowej zabrał głos jako jeden z mówców i oświadczył, że te poprawki byłyby do przyjęcia, inne należałoby odrzucić. Trudno oczywiście nawet spamiętać, jakie jest stanowisko Rządu co do poszczególnych poprawek, dlatego, że było to podane w formie dość nie obowiązującej i nie kategorycznej i myślę, że jednak stanowisko Rządu w tej całej sprawie powinno mieć zupełnie inny charakter, powinno się ujawnić w kategorycznem, jasnem, zupełnie wyraźnem oświadczeniu co do kilku punktów zasadniczych tej ustawy, że Rząd tak a tak na to się zapatruje i będzie uważał odrzucenie tego stanowiska Rządu za wysoce niepożądane dla Rządu, albo też uważa za pożądane zajęcie takiego, czy innego stanowiska, jak to czyni zwykle rząd, który ma poczucie odpowiedzialności i wie co robi. Dlatego — zwracam się do p. Ministra Reform Rolnych, żeby zechciał zawiadomić p. Premiera, że jak mi się zdaje, nie tylko nasz klub, lecz cały Senat jest zdziwiony tą jego abstynencją w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#komentarz">(S. Posner: Podzielam najzupełniej pogląd s. Woźnickiego.)</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#SWoźnicki">Przechodzę teraz do poprawek, którebym chciał omówić w rozprawie szczegółowej. Proszę Panów, do ustawy tej zgłoszone są poprawki -tak przez komisję, jak i przez zwolenników posunięcia tej ustawy w tym kierunku, ażeby stała się jeszcze mniej wykonalna i ażeby ograniczono zapas ziemi, jaki do dyspozycji Ministra Reform Rolnych ta ustawa daje, a inne, t. j. poprawki mego klubu, idą w tym kierunku, aby zapas ziemi powiększyć, wykonanie ustawy ułatwić i procedurę jaknajbardziej uprościć.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#SWoźnicki">Przedewszystkiem chciałbym się zająć chwilę temi najważniejszemi poprawkami, które zgłosiła komisja. Proszę szanownych Panów, uważam, że ze względu na wielką ilość poprawek, idących z jednej i drugiej strony, najprostszem załatwieniem sprawy, byłoby przyjęcie ustawy bez zmiany. Mówię to śmiało, jakkolwiek należę do klubu, który nie był zwolennikiem tej ustawy w Sejmie, mówię to dlatego, że mam nadzieję, że będziemy w przyszłości reformowali tę ustawę tak, żeby radykalnie kwestię reformy rolnej rozciąć była zdolna. Ponieważ zaś zdajemy sobie sprawę, że w obecnych warunkach, skoro Panowie nie dają posłuchu argumentom najbardziej bijącym w oczy, nie da się nic lepszego zrobić dla stanu włościaństwa naszego, w jakim się ono teraz znajduje, więc oczywiście wypowiemy się w szczegółowem głosowaniu za wszystkiemi poprawkami s. Buzka, które idą w tym kierunku, żeby tekst sejmowy w całej jego rozciągłości utrzymać. Oczywiście jeżeli te poprawki będą odrzucone, podtrzymywać będziemy poprawki -przez nas zgłoszone.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#SWoźnicki">Co do poprawek komisyjnych do art. 1, Panowie z tej strony Izby chwalili się tu pewnemi uzupełnieniami do art. 1, który ma charakter ogólny i mówi o tem, co jest istotą reformy rolnej, jakie mianowicie prace muszą być -przeprowadzone, żeby reforma rolna w Polsce w całej rozciągłości tego słowa została dokonana i Panowie zwracał uwagę na te pożyteczne niby poprawki, które proponują do art. 1, że p. f, g i h dodane do art. 1, mają na celu zwrócenie uwagi Rządu, że obok parcelacji należy przeprowadzić również likwidację serwitutów, scalenie gruntów i meliorację gruntów mało użytecznych. Jeżeli są to poprawki ważne, to również ważna i konieczna jest poprawka, którą my zgłaszamy, a która znalazła wyraz w niejednokrotnych uchwałach Sejmu, a w takim razie także wywłaszczenie i upaństwowienie lasów powinno być tu umieszczone, bo jeżeli te kwestie, które poruszone zostały w poprzednich poprawkach, są związane z reformą rolną, to i ta również jest z nią związana. Jeżelibyście Panowie odrzucili naszą poprawkę, to uważam, że byłoby równie racjonalnem, odrzucenie tych 3 poprawek, które tylko luźny związek mają z samą sprawą parcelacji. Oczywiście kwestia upaństwowienia lasów i załatwienie tej sprawy musiałaby znaleźć miejsce w osobnej ustawie, tak samo, jak w osobnych ustawach znajdują załatwienie sprawy, dotyczące likwidacji serwitutów, scalenia gruntów i melioracji rolnych.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, do art. 2 komisja zgłosiła poprawkę, aby po słowie: „lasów” skreślić słowa: „stanowiących przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej”. Sejm w uchwalę swej żąda, żeby od parcelacji leśnej wyłączyć te lasy, które stanowią przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej. Panowie Skreślają ten dodatek i przez to wychodzi, że wszelkie lasy, nawet te, które nie stanowią przedmiotu racjonalnej gospodarki leśnej, mają być wyłączone od parcelacji”. Oczywiście poprawka bardzo daleko idąca, bo w takim razie gdzie są jakieś krzaki, gdzie się znajduje jakiś zagajnik, gdzie coś bodzie podobnego do lasu, albo co ktoś będzie chciał uznać za podobne do lasu, wszystko będzie wyłączone od parcelacji. Wystarczy, by ktoś zasadził parę sosen i nazwał to lasem 1 będzie się bronił przeciw wywłaszczeniu. Dlatego najkategoryczniej sprzeciwiamy się skreśleniu tych wyrazów, które wyraźnie wykazują, że tylko te lasy, które stanowią przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej, mają być wyłączone od parcelacji.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#SWoźnicki">Dalej do tegoż art. 2 zgłaszamy poprawkę, idącą w tym kierunku, ażeby jednak wbrew zawartemu konkordatowi ze Stolicą Apostolską okroić posiadanie Kościoła i instytucji kościelnych, naszem zdaniem zbyt wielkie. Poprawkę będziemy podtrzymywać, gdyż uważamy, że konkordat jest ustawa, którą można zmienić, że jest układem, który powinien podlegać częstym rewizjom ze względu na interes Państwa.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#SWoźnicki">Art. 3 spotkał się z ogromną opozycją niektórych części tej Izby już w komisjach i również jest tu w szerokiej mierze omawiany. Jesteśmy najkategoryczniej przeciwni uchwale komisji, aby skreślić, albo zniekształcić, tak, jak to komisja chce, punkt a) tego artykułu. Punkt a) mówi, że należy przeprowadzić przymusową parcelacje i to w całości bez uwzględnienia postanowień art. 4 i 5, tych jednostek gospodarczych, które przekraczały ustawowe maximum władania a dzielone były bez ustawowo wymaganych zezwoleń lub niezgodnie z ich treścią, jeżeli nabywcy nie odpowiadali warunkom art. 51 niniejszej ustawy i t. d. Chodzi o właścicieli, którzy wbrew istniejącej ustawie pozwolili sobie wbrew zakazowi i wbrew wydawanym im zezwoleniom, albo niezgodnie z niemi parcelować całość lub część tego majątku. To są czyny nielegalne, a za czyny nielegalne zawsze się jakoś odpowiada, za czyny, będące w niezgodzie z kodeksem karnym, odpowiada się więzieniem, za przestępstwa natury gospodarczej jest się karanym w sposób bijący po kieszeni. Mojem zdaniem jest to zupełnie słuszne, tem bardziej że za wywłaszczoną ziemię płaci się wedle postanowień ustawy. Ci panowie będą karani w ten sposób że maximum posiadania, które się pozostawia lojalnym obywatelom, nie będzie im pozostawione.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#SWoźnicki">Następnie sprzeciwiam się poprawce, która zmienia jedną tylko literę w słowie „wydzierżawionych”. Powiedziane było w punkcie b). że majątki wydzierżawione mają być przejęte i rozparcelowane w całości. Panowie chcą, ażeby było powiedziane „nie wydzierżawionych”, lecz „wydzierżawianych”, bo to dotyczy tylko majątków, które w przyszłości będą wydzierżawiane. W ten sposób będą pominięte uchybienia, które popełnione zostały w przeszłości. Zdaje mi się, że jeżeli coś niezgodnie z ustawą zostało załatwione w przeszłości, tak samo zasługuje na to, żeby zostało naprawione, jak to, co niezgodnie z ustawą będzie dokonane w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#SWoźnicki">Nie będą się szeroko zastanawiał nad ważnością punktu d) art. 3, który Panowie uważali za właściwe skreślić. Mówi on o majątkach ziemskich, nabytych w czasie pełnienia mandatu poselskiego i senatorskiego z naruszeniem art. 22 Konstytucji. P. s. Smólski słusznie zwrócił uwagę, że jeżeli coś jest załatwione niezgodnie z Konstytucją, to jest czynem nielegalnym i nawet post factum naprawione być musi. Zdaje mi się, że wnioskodawcy nie chodziło o to, czy to było zgodne z art. 22 Konstytucji, czy nie, tylko że wogóle zostało dokonane, że w czasie piastowania mandatu poselskiego posłowie czy senatorowie dokonywali kupna, na które ogół cały patrzał jako na akt pewnego dorobku na mandacie poselskim i z tego punktu widzenia się gorszył. Żeby uniknąć tego zgorszenia w opinii publicznej, został wstawiony ten artykuł, który ze względów, które przytoczył p. s. Smólski, jednakże w praktyce nie byłby stosowany, a może byłby stosowany, ale z ogromnemi trudnościami. Otóż jeżeliby w tym artykule włożono obowiązek wykonania tego na Ministra Reform Rolnych, to jest nie samo danie mu tej możności, lecz włożenie na niego obowiązku i jeżeliby skreślono słowa „z naruszeniem art. 22 Konstytucji”, rygor ten miałby jakieś znaczenie. Wobec tej jednak redakcji, jaką Sejm przyjął, rygor ten żadnego znaczenia mieć nie może.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#SWoźnicki">Art. 4 mówi o maximum posiadania i wogóle o wyłączeniach, których się dokonywa na rzecz dotychczasowych posiadaczy obszarów, które podlegają parcelacji. I tu są poprawki, idące w kierunku pomniejszenia tego maximum, to są poprawki nasze, i są poprawki, idące w kierunku powiększenia tego maximum, są to poprawki s. Steckiego. Oczywiście, jedne i drugie argumenty na poparcie tych poprawek mają znaczenie niezbyt wielkie wobec tego, że tak jedna, jak i druga strona może z duża dozą słuszności uzasadnić swój punkt widzenia. Kompromis, jaki w tym kierunku został zawarty w Sejmie i który znalazł swój wyraz w tej ustawie, zdaje mi się jednak rzeczą tak mocną, że ani poprawki s. Steckiego, ani nasze nie będą zdolne go naruszyć. Jeżeliby jednak już naruszyć go należało, to raczej w kierunku ograniczenia tego maximum posiadania, niż podwyższenia go, dlatego, że jednakże można się wyżywić nawet na mniejszym kawałku ziemi, niż 60 ha, ewentualnie 180 czy 300 ha, a nawet można prowadzić bardzo piękne gospodarstwo i nawet można dać podstawę do pomocy przemysłowi rolnemu, któryby na tych większych obszarach chciał się jeszcze utrzymać. Dlatego też będziemy podtrzymywali nasze poprawki w tym kierunku, stając w razie ich odrzucenia na tem stanowisku, na jakim stoi projekt sejmowy.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#SWoźnicki">Chciałbym zwrócić tu uwagę na jeszcze jedną rzecz w tym art. 4. Mianowicie do tych wyłączeń, które poza maximum posiadania zrobiono w tej ustawie, zaliczone zostały sady, a później, zgodnie z poprawką s. Steckiego, jeszcze chmielniki i winnice. Co do tych sadów, ogromnie się boję, że ktoś teraz, już po uchwaleniu, albo w czasie uchwalenia tej ustawy na mordze ziemi posadzi 4 drzewka i powie, że to sad, na 50 morgach można będzie posadzić 200 drzew i powiedzieć, że to jest sad. Ogromnie się o to obawiam, nie dlatego, ażebym był podejrzliwy, lecz daje powód do tej obawy to, że p. s. Kaniowski w komisji zgłosił poprawkę, ażeby do słowa „sady” dodać „racjonalnie prowadzone”. Każdy, kto się na tem zna, rozumie, co to jest sad racjonalnie prowadzony, i oczywiście ci, którzy będą dokonywali parcelacji, nie będą wandalami, którzy będą chcieli zniszczyć sady, prowadzone racjonalnie, tego nie będzie, mam taką nadzieję. Ale Panowie powiadają jednak: nie, sad jakikolwiek jest, należy wogóle wyłączyć, chociażby był nieracjonalnie prowadzony, chociażby składał się ze starych drzew, nadających się do wycięcia, chociażby taki, w którymby były posadzone 3, 4 drzewka na mordze, byle był sad, to będzie wyłączony. Proszę Panów, jeżeli sad jest racjonalnie prowadzony, jeżeli przynosi rzeczywiste korzyści gospodarzowi, jeżeli on przywiązuje wielką wagę do posiadania tego sadu i do włączenia go do gospodarstwa, które po reformie ma mu pozostać, to ma on możność włączenia go do maximum, które ustawa pozostawia, to jest do 180 ha. Niema w Polsce sadów, któreby przenosiły tę cyfrę, nawet do niej nie dochodzą, więc łatwo taki sad włączyć. Rozumiem, że nie należy włączać dróg, bo jest to rzecz użyteczności publicznej, ale sad użytkuje sam właściciel, jeżeli go wysoko ceni, to niech go włączy do swego maximum, a jeżeli nie ceni, to niech ten sad ulegnie parcelacji. Tu nie tylko sady, ale i chmielniki i winnice zostały dołączone. Tym chmielnikom i winnicom sprzeciwiamy się. bo wiemy, że jest tego, nie dużo i że ta się raczej teoretycznie o tem mówi, niżby to z praktyki naszego narodu wynikało. Gorzej będzie z sadami, bo może do czasu uchwalenia tej ustawy na wielkich przestrzeniach, które dotąd były ornemi gruntami albo nieużytkami, okażą się bardzo pięknie prowadzone sady.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#SWoźnicki">Przechodzę do art. 5. Art. 5 wogóle omawiałem obszernie wczoraj. Jestem tego zdania, że przemysł rotory znajdzie dla siebie teren do hodowania produktów, które temu przemysłowi będą potrzebne i specjalnych wyłączeń na ten cel byśmy nie popierali, jeżeli już te wyłączenia być mają, to zgłaszamy poprawkę, ażeby zamiast 550.000 ha na ten cel przeznaczyć 200.000 ha. i zobaczymy, że się w tej cyfrze zmieszczą te potrzeby naszego zdrowego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#komentarz">(S. Stecki: Czy wolno wiedzieć jakie jest uzasadnienie?)</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#SWoźnicki">Takie samo uzasadnienie dla 200.000 ha, jakie p. s. Stecki ma dla swego miliona...</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(S. Stecki: Ja dawałem cyfry i p. Minister dawał.)</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#SWoźnicki">...jak dla 550.000 ma Sejm i większość Komisji. Takie samo zupełnie uzasadnienie. Uzasadniam to tylko koniecznością rozparcelowania jak największej ilości ziemi między chłopów, a p. s. Stecki zatrzymaniem jak największej ilości ziemi dla ziemian. Tak sobie to będziemy obaj uzasadniali. Więc proponujemy przestrzeń 200.000 ha.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#SWoźnicki">Do art. 7 zgłosiliśmy poprawki, idące z jednej strony w kierunku, ażeby maximum posiadania dla okolic podmiejskich okroić do 5 ha, dlatego, że uważamy, że jeżeli miastom na ich potrzeby potrzebna jest ziemia, to w każdym razie utrzymanie na terytorium gospodarczem miast folwarków, mających po 60 a niejednokrotnie po 180 ha, jest rzeczą nie wytrzymującą najmniejszej krytyki. Chcielibyśmy pozostawić tu tylko 5 ha, ale z drugiej strony ze względu na uzasadnione potrzeby miast i na to, że wielu kolegów naszych przywiązuje ogromną wagę do tego, ażeby promień interesów gospodarczych miast był utrzymany tak, jak jest w ustawie, cofam moją poprawkę, która ten promień ograniczała z 15 na 10 i z 10 na 5 km.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#SWoźnicki">Co do Lublina, sprawy poruszonej przez p. s. Steckiego, to zwracam uwagę, że jeszcze przedtem, nim mówił o tem p. s. Stecki, to mój kolega klubowy s. Osiński z tych samych względów zgłosił taką poprawkę.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#komentarz">(S. Stecki: Czemu tak po cichutku, że nikt nie wiedział?)</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#SWoźnicki">Więc może Panowie porozumieją się i podzielą zasługę.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#SWoźnicki">Proszę Wysokiego Senatu, chcielibyśmy też jeszcze podnieść roczny kontyngent parcelacyjny z 200.000 ha na 300.000 ha, chcielibyśmy go powiększyć. Uważam, że jednak dotychczasowe doświadczenie uczy nas, że jeżeli w pierwszym roku parcelacja może nie pójdzie tak szybko, żebyśmy te 300.000 ha wyczerpali, to może w następnych latach ten kontyngent osiągnąć będziemy mogli i z tego powodu sprzeciwiam się kategorycznie poprawkom, zdaje się, s. Gruetzmachera, przyjętym przez komisję, aby zapas ziemi nierozparcelowany z jakichkolwiek przyczyn, a szczególnie z braku nabywców, nie został wcielony do późniejszego kontyngentu, lecz został przekreślony zupełnie. Uważam, że powinien być zaliczony, jak to projekt sejmowy wskazuje, do kontyngentu lat następnych.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#SWoźnicki">Ze względu na brak czasu, musze zaniechać uzasadnienia dość ważnych naszych poprawek do artykułów dalszych, prosząc Wysoki Senat, podobnie jak to zrobił p. s. Stecki, o przyjęcie wszystkich naszych poprawek.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#SKrzyżanowski">Wysoka Izbo! Jakkolwiek komisje połączone i podkomisja, a potem specjalnie jeszcze wyłoniona komisja pracowały nad tą ustawą bardzo długo, twierdzę, że w niej są niedopatrzenia, które pozostać nie mogą. W liczbie tych niedopatrzeń jest p. e art. 2, który mówi o zmeliorowanych nieużytkach, należących do Państwa. Twierdzę, że ten artykuł jest całkiem zbyteczny, albowiem mieści się już w p. a) tegoż artykułu. P. a) art. 2 mówi: „stanowiących własność Skarbu Państwa z jakiegokolwiek tytułu” i t. d., a więc jeżeli się mówi o gruntach, stanowiących własność Skarbu Państwa, to po co mówić specjalnie o zmeliorowanych nieużytkach, należących do Państwa? To jest powtarzanie tego samego. Wprawdzie na komisji byli tacy pp. senatorowie, którzy mówili „bis repetita non nocent”, sądzę jednak, że powtarzanie tej samej rzeczy w jednym artykule jest zbyteczne i z tego względu zgłaszam poprawkę, aby punkt e) ant. 2 skreślić.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do art. 3. Do tego artykułu zgłaszam poprawkę zasadniczą i proszę o jej przyjęcie. Art. 3 mówi o prawach wyjątkowych Ministra Reform Rolnych czy też, jeżeli przejdzie poprawka połączonych komisji o prawach wyjątkowych Rady Ministrów przeprowadzenia przymusowego wykupu całości majątków bez uwzględnienia art. 4 i 5. Otóż punkt c) proponuję sformułować w taki sposób: „nieruchomości ziemskich, nabytych pod wyjątkowemi warunkami i zastrzeżeniami b. władz zaborczych rosyjskich, a mianowicie z zachowaniem postanowień ustawy rosyjskiej z dn. 1 marca 1864 r. i ukazu z 3 kwietnia 1864 o t. zw. majątkach ulgowych, t. zw. instrukcji z dn. 23 grudnia 1865 i ukazów z dn. 23 i 31 grudnia 1865 r. o przymusowej sprzedaży majątków przez osoby, zesłane w drodze administracyjnej za udział w powstaniu 1863 r. przepisów z dn. 13 lipca 1871 r. o sprzedaży, będącej pod zarządem skarbu ziemi w gub. Królestwa Polskiego, rozkazów carskich z dn. 19 lutego 1887 r„ 13 czerwca 1887 r. i z dn. 25 lutego 1888 r. o odrębnym trybie sprzedaży nieruchomości b. unitów, wysiedlonych z gub. siedleckiej do gub. orenburskiej, względnie przy pomocy kredytowej, udzielonej na Podstawie przepisów aneksu do § 50 statutu Państwowego Banku Szlacheckiego (Zbiór Praw I-jum Ros. tom XI cz. 2, wydanie 1903 r. i Konst. 1912) o ile tu jest sedno rzeczy „te nieruchomości są w posiadaniu pierwotnych z mocy powyższych ustaw nabywców lub ich spadkobierców i me zostały przez nich zbyte do dnia 17 września 1925 r. to jest do dnia dzisiejszego „i o ile ci na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej z tymi więcej niż 45 ha”.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#SKrzyżanowski">Istota tej poprawki polega na tem, że projekt przyjęty przez Sejm pozwala Ministrowi Reform Rolnych na zabranie na reformę rolną majątków, skonfiskowanych przez rząd rosyjski powstańcom 1863 r. i przymusowo przez nich sprzedanych i nabytych przez Rosjan dla celów rusyfikacyjnych z specjalnemi zastrzeżeniami, niezależnie zupełnie od tego, czy te majątki i dotychczas są w ręku ich pierwotnych nabywców lub ich spadkobierców, czy też przeszły do rąk drugich, dziesiątych, nawet dwudzjestym. Zgodnie z tym projektem majątki w czyichkolwiekbądź rękach będące, chociażby w dwudzjestych, podlegają zabraniu na reformę rolną. Poprawka moja zaś powiada, że mogą być zabrane tylko w takim razie, jeżeli są w rękach pierwotnych nabywców lub ich spadkobierców.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#SKrzyżanowski">Na uzasadnienie mam zaszczyt przytoczyć następujące argumenty. Najpierw zwracam uwagę, że duża część tych majątków jeszcze za czasów rosyjskich została rozparcelowana miedzy włościan. Bywały wypadki i znam taki wypadek osobiście, że ta parcelacja odbywała się za zgodą eks-właściciela powstańca, który już był wywłaszczony: włościanie nie chcieli kupować majątku bez jego pozytywnej zgody. Naturalnie nie działo się to zawsze, częściej działo się tak, że majątki były parcelowane bez zgody właściciela, jednak sam fakt parcelacji, fakt przejścia do rąk włościan uniemożliwia odebranie od nich tych majątków.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#SKrzyżanowski">Drugą racją jest okoliczność obecnie przez niektórych historyków i badaczy stwierdzona, w tej liczbie przez Wacława Schmidta w dziale: „Geneza prywatnej własności ziemskiej w byłych guberniach: kowieńskiej, wileńskiej i mińskiej”. A mianowicie powołuję się na okoliczność, że pierwotnie Murawjew wcale nie zamierzał majątków konfiskowanych ani oddawać, ani przydzielać, ani sprzedawać ziemianom i czynownikom rosyjskim. Pierwotny program polegał na kolonizacji w guberniach: wileńskiej, kowieńskiej, grodzieńskiej i mińskiej. Murawjew chciał nadzielić ziemią rosyjskich włościan, przedewszystkiem staroobrzędowców, ale wszelkie usiłowania, czynione w tym kierunku, spotykały się z fiaskiem. Włościanin rosyjski zamiast, żeby ciążyć w stronę guberni naszych, ciążył ku Syberii i kolonizacja rosyjska odbywała się w tym kierunku. Kolonizacja na naszych ziemiach, prowadzona ogromnym kosztem, dała efekt nikły, mianowicie skończyła się tem, że na przestrzeni wszystkich gubernii, o których wspomniałem, zostało rozparcelowanych około 40.000 dziesięcin, z czego na terytorium w tej chwili nas interesującem, wchodzącem w skład Państwa Polskiego, rozparcelowano nie więcej jak 30.000 dziesięcin. Fiasko tego przedsięwzięcia było uznane zarówno przez władze lokalne, generał-gubernatora Kaufmanna, jak i przez władze centralne i z tego powodu rząd rosyjski przeszedł do innej kombinacji, mianowicie, żeby zaniechać kolonizacji włościan, a rozsprzedać ziemię poszczególnym urzędnikom. Rozsprzedawanie na ulgowych warunkach z zastrzeżeniami odbywało się na dużą skale. Niema obecnie możności sprawdzić, ile takich nierozparcelowanych majątków jest jeszcze w kraju. Zwracałem się do Ministerstwa Reform Rolnych i do urzędu ziemskiego w Wilnie z prośba o danie mi wykazu tych majątków, ani jeden, ani drugi urząd jeszcze nie ma tego wykazu, ma on być sporządzony, ale do dnia dzisiejszego jeszcze go niema. Otóż zdaje mi się, że więcej słuszności miał Murawiew, niż Kaufmann, to znaczy, że naprawdę zaszkodzić krajowi możnaby było w wysokim stopniu kolonizacją rosyjską. Ona się nie udała. Ten zaś drugi sposób gnębienia i rusyfikowania kraju, zdaje się, był mniej lub więcej chybiony, pomimo zastrzeżeń, które były oznaczone w znakomitej instrukcji z 1865 r., a które były powtarzane w każdym akcie kupna-sprzedaży, mianowicie, że majątki te powinne być zawsze w rękach rosyjskich, że nie mogą być zarządzane przez nie Rosjanina, następnie że nie mogą być oddawane w dzierżawę inaczej, jak tylko w ręce rosyjskie, faktycznie większa część właścicieli nie mieszkała w kraju, bardzo często mieszkali oni w Petersburgu, albo w innych centralnych guberniach, a jeżeli byli w kraju, to byli na urzędach i majątki taktycznie były w dzierżawie Polaków. Ściśle rzeczy biorąc, instrukcja wymagała, aby majątki te były nie tylko w rękach ludzi pochodzenia rosyjskiego, ale wogóle niepolskiego. Ponieważ do liczby osób pochodzenia niepolskiego byli zaliczani kalwini i luteranie i Tatarzy, stąd Wysoka Izba może zrozumieć, że część tych majątków trafiła do rąk polskich, nie katolickich, ale bądź co bądź rąk polskich. Tedy ten sposób rusyfikacji kraju za pomocą inteligencji rosyjskiej skutku nie osiągnął i dziś, skoro się ta karta historii odwróciła, kiedy izby ustawodawcze wchodzą na drogę zaspokojenia potrzeb jak najszerszych mas ludowych, zwracanie specjalnej uwagi na czynnik rosyjski, zdaje mi się, nie zasługuje na uznanie, tem bardziej, że poprawka moja wszystkich, którzy pierwotnie nabyli majątki powstańców, lub którzy są spadkobiercami działaczy murawiewskich, potomkami tych, którzy pomagali mu zgnębić powstanie polskie, nie dotyczy, oni swoje majątki utracą.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#SKrzyżanowski">Następnie powinien tu wchodzić w grę i wzgląd na sprawiedliwość, bo jeżeli mamy stosować wywłaszczenie, bo niczem innem nie jest ten § 3, jak wywłaszczeniem, jeżeli mamy je stosować do tych, którzy są potomkami czynnych wrogów Polski, to niema racji stosowania tego do osób trzecich, do tych, którzy kupili te majątki w 20 i 30 lat po powstaniu i na których nie ciąży żadna wina względem narodu polskiego. Tego nie należy robić tembardziej, że wszakże nasza ustawa nawet nie wspomina o majątkach najmiłościwiej nadanych przez cesarzową Katarzynę Czetwertyńskiej, Branickiej, Ożarowskiej i t. d. Wszystko to puściliśmy w niepamięć.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#SKrzyżanowski">Przytoczę jeszcze jako argument litewską ustawę o reformie rolnej. Wprawdzie jest to ustawa, której naśladować wogóle nie należy, wprawdzie jest to ustawa, która w wysokim stopniu krzywdzi ludność polską na Litwie zamieszkałą, jest to ustawa, z której powodu my Polacy wytoczyliśmy proces przed Ligą Narodów, jednakże nikt nie może powiedzieć, że naród i sejm litewski nie miały na względzie Litwinów, że nie starały się przysporzyć ile możności jak najwięcej ziemi ludności litewskiej. Ustawa litewska staje zupełnie na tym samym gruncie. Ustawę litewską znam w tłumaczeniu niemieckiem, w oryginale jej nie mam, i w tłumaczeniu p. Rosego, w tej pracy, o której niektórzy pp. senatorowie wspominali. Mówi się w tej ustawie o majątkach, które przez rząd rosyjski rozmaitym osobom były skonfiskowane i dla celów rusyfikacyjnych, dla kolonizowania kraju podzielone, majątki te obecnie mają być odebrane, ale tylko o tyle, o ile są dotychczas w rękach ich spadkobierców.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#SKrzyżanowski">Więc zdaje mi się, że racje i rzeczowe i historyczne, o których mówiłem, zupełnie wystarczają, ażeby zejść z gruntu, na którym stanął Sejm i pierwotnie stał Rząd. Stanowiska Rządu obecnego nie znam.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do art. 10. Jestem przeciwny brzmieniu tego artykułu, jakie zostało przyjęte przez większość komisji, nie tylko z tych względów, o których była dziś mowa, ale także z tego względu, o którym wspomniałem, mówiąc o punkcie f), jako sprzecznym z punktem a). Stwierdzam, że niedopatrzeń jest w naszej ustawie dużo i art. 10 jest również wyrazem tego niedopatrzenia. Jeżeli przyjmiemy art. 10, a nie zmienimy art. 86 i nie zmienimy punktu 4 art. 11 i nie zmienimy przyjętego przez większość komisji brzmienia art. 13, to wpadamy w sprzeczność dlatego, że tamte wszystkie artykuły tak są sformułowane, jak gdyby pozostało brzmienie art. 10 w redakcji sejmowej, a jeżeli te redakcję zmieniamy, to musimy przeredagować co najmniej te artykuły, które wymieniłem.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#SKrzyżanowski">Następnie odrazu przechodzę do artykułów 11, 12, 13, 14 i 15. Jestem zdania, że te wszystkie artykuły, proszę Wysokiego Senatu, stoją z sobą w łączności i zmierzają -do jednego celu. Cokolwiek można powiedzieć o poszczególnych uzasadnieniach do każdego z tych artykułów i cokolwiek można powiedzieć o intencjach autorów tych nowych brzmień, to nie można nie przyjść do wniosku, że jeżeli wymienione artykuły będą przyjęte w brzmieniu większości komisji, to reforma rolna będzie całkowicie na długi czas zatamowaną i jakikolwiek rzecznicy poprawek twierdzą, że dążą do tego, aby reforma była wykonywana, to jednak to dążenie jest chyba tak dalece ukryte, że duża część tej Izby nie jest w stanie go dojrzeć. Twierdzę, że te poprawki są w związku organicznym z poprawką do ostatniej części art. 19, poprawka ta mówi, że w roku 1926 wykaz imienny nie zostanie ogłoszony. Zestawmy to z tem, że taż sama komisja, uznała za słuszne, dobre i zbawienne zachować to brzmienie art. 92, które jest przyjęte przez Sejm, więc właściwie ku czemu się dąży? Do tego, aby wykaz imienny nie był ogłoszony. Następnie zgodnie z poprawką 11, aby w razie jeżeli w którym roku nie będzie rozparcelowana ilość ogólna powierzchni, o której mowa w -tej ustawie, ta ilość nie była zaliczona do następnego roku. Następnie ponieważ dla wykonania planu parcelacyjnego trzeba koniecznie zarezerwować pewną ilość geometrów, Więc roboty parcelacyjne powinne być zatrzymane w miarę tego, jak tamte roboty komasacyjne, scaleniowe i likwidacyjne będą tego wymagały. Ponieważ następnie do kontyngentu rozparcelowanych majątków mają być wliczone ziemie, wyliczone w art. 13 w brzmieniu komisji, ponieważ następnie przyjęty jest artykuł 92, więc co się tworzy? Tworzy się to, że wolno, nawet trzeba przez dłuższy czas, najmniej przez rok z reformą zwlekać, marudzić. Wolno zupełnie bezkarnie. legalnie tak zrobić, aby kontyngent sparcelowany wynosił minimum, a przez ten -czas nie tylko nie -działa ta ustawa — bo proszę Panów, to przecież nie jest żadne działanie, jeżeli się robotę talk ślimaczy, lecz nie działa żadna ustawa, bo przecież na mocy art. 92 wszystkie tamte ustawy tracą swoją moc. Jeżeli Panowie to wszystko połączą, to Panowie otrzymają wspaniały obraz: prace Sejmu, prace komisji i podkomisji, prace Senatu — wszystko bardzo gruntownie na 10 zamków zamknięte i pieczęcią opatrzone i nic się nie robi. Z tego względu wypowiadam się przeciw wszystkim tym poprawkom razem wziętym i poszczególnie.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#SKrzyżanowski">Jeszcze pozostaje jedna kwestia, argumenty treści ogólnej, wysuwane ostatnio przez s. Steckiego.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#SKrzyżanowski">Mianowicie, że polska racja stanu nie pozwala na szybkie załatwienie reformy rolnej. Jest tu mowa nie wogóle o szybkiem załatwieniu, lecz o tak szybkiem, jak to przewiduje ten projekt w brzmieniu sejmowem. Racje ogólne, a szczególnie racje, Skierowane w stronę kresów, w stronę zagadnienia polityki polskiej tam mogą być zupełnie słuszne, ale jeżeli są słuszne, to z tego jest tylko jedno wyjście, mianowicie wypowiedzenie się wogóle przeciw reformie rolnej, a nie reparowanie jej za pomocą tego rodzaju poprawek, które komisja zaproponowała. Na to jest tylko jedno -remedium, w zasadzie odrzucić całkowicie reformę. O tem moglibyśmy mówić. Takiego wniosku jednak prawa strona nie postawiła. Sądzę, że postawiony być nie mógł z powodu, że nie tylko w dziedzinie zagadnień, związanych z reformą rolną, ale w dziedzinie każdego większego zagadnienia ciągle jest sprzeczność między interesami Kresów a Polski ościennej. Niestety, tak jest. Ta kontrowersja odbija się na stanowisku posłów tych albo innych, ta kontrowersja odbija się w różnych objawach, dla których niema wyjścia, a przynajmniej dotychczas wyjście to nie było znalezione. Zagadnienie polega na tem, żeby takie wyjście znaleźć, żeby sprzeczności znalazły uzgodnienie, ale nie można powiedzieć, niech się nie robi reforma rolna w całej Polsce dlatego, że na Kresach może to dać zły efekt.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(S. Stecki: Nikt tego nie mówi.)</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#SKrzyżanowski">Trzeba tak reformę rolną postawić, żeby i Kresy i centrum było zadowolone, a nie s. Stecki dal takie remedium.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#SKrzyżanowski">Ponieważ mowa o Kresach, wracam jeszcze do art. 4. Do tego artykułu zgłoszona jest poprawka, że by zamiast 300 było dla kresów 400 ha. Jestem zwolennikiem tej poprawki, i ja i klub, do którego należę, i -będziemy za nią głosować, a kierujemy się tu względami nie politycznemi, lecz gospodarczem,. Kresy, to w przeważnym stopniu piaski, w wielkim stopniu błota.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#komentarz">(S. Zubowicz: A Wołyń?)</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#SKrzyżanowski">Nie mogę robić wyjątku dla Wołynia. Względy gospodarcze wymagają rozróżnienia Kresów od ziem rdzennych i dla wyjątkowych okoliczności — a ustawa właśnie ma na Względzie wyjątkowe okoliczności, czy mieć będziemy na względzie rok 1795 czy 1863, bądź, co bądź, do tej kategorii należy nieduża Ilość majątków, dla Kresów domagamy się 400 ha.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Smólski.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#SSmólski">Proszę Pa-n-ów. ograniczę się tylko do paru poprawek. Chce również dać parę wyjaśnień co do poprawek, przez nas zgłoszonych, a co do których niektórzy z Panów zajęli stanowisko negatywne.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#SSmólski">Po pierwsze, zgłosiliśmy poprawkę do art. 2, by skreślić wyrazy „stanowiących przedmiot racjonalnej gospodarki leśnej”. Zaoponował przeciw temu p. s. Woźnicki, sądząc, że chcemy wszystkie lasy wyłączyć z pod parcelacji. Tak nie jest. Jeżeliśmy zgłosili tę poprawkę, to dlatego przedewszystkiem, zechcą Panowie wziąć tekst ustawy do ręki i zobaczyć — że jest tu powołanie się na art. 4, a w art. 4 powiedziano: „Obszarów leśnych, nadających się do samodzielnego gospodarowania”. Więc już jest określone w art. 4, jakie obszary leśne muszą być wyłączone. Jest rzeczą przeto zbędną powtarzać to samo w art. 1. Po drugie: na Kresach trudno zadecydować, jakie łasy stanowią przedmiot racjonalnej gospodarki ze względu na to, że planów nie mamy i mogą pod tym względem być nadużycia władz.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#SSmólski">Przechodzę do tych poprawek, które muszę jeszcze złożyć. Jakkolwiek ciągle nas przekonywają, że należy przyjąć ustawę bez zmian, to choć pracujemy nad tą ustawą cały miesiąc, jeżeli ją jeszcze raz odczytać, to człowiek wciąż znajduje nowe defekty i potrzebę wprowadzenia nowych poprawek. Do art. 3, w którym powiedziano, że Minister Reform Rolnych może na cele, wskazane w art. 1, przeprowadzić przymusowy wykup w całości bez uwzględnienia postanowień art. 4 i 5, a dalej punkt a) „jednostek gospodarczych, które przekraczały ustawowe maximum władania, a dzielone były bez ustawowo wymaganych zezwoleń”, na razie w komisji przeszedł wniosek skreślenia tego punktu a), później jednak, gdyśmy poznali szczegółowo tę ustawę, przekonaliśmy się, że jakiś rygor dla urzędów ziemskich jest potrzebny, by nie było nadużyć wobec tego punkt a) został restytuowany. W tej chwili jednak przychodzi na myśl: jeśli ktoś pozwoli sobie dzielić majątek bez ustawowo wymaganych zezwoleń, albo niezgodnie z ich treścią, to jakaż kara go czeka? Zabierają mu majątek całkowicie, bez pozostawienia nawet, że tak powiem, chaty na przeżycie i hektara ziemi. Zgodzą się Panowie, że jednak jest to kara zbyt surowa i w naszych stosunkach wprost niedopuszczalna. I dlatego rozumiejąc, że aczkolwiek rygor jest niezbędny, to jednak, należy powiedzieć: Minister Reform Rolnych może przeprowadzić przymusowy wykup w całości bez uwzględnienia postanowień art 4 i 5 z pozostawieniem jednakże właścicielowi przynajmniej 35 ha, które są przewidziane w tej ustawie dla wszystkich, którym będziemy nadawać ziemię. Nie twórzmy nowych proletariuszy z tych właścicieli, którzy z jakichkolwiek powodów przekroczą dane zezwolenie. Tak więc poprawkę zgłaszamy do punktu pierwszego.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#SSmólski">W punkcie b) powiedziano: „majątków ziemskich lub ich części, wydzierżawionych w oddzielnych parcelach na czas dłuższy ponad lat sześć z pominięciem postanowień art 85”. Więc to znaczy, że do tych majątków może być zastosowany całkowity wykup. Tu już muszę stanąć w obronie ustawy. Jeżeli uchwalamy ustawę, to nie chcemy, ażeby ktokolwiek starał się tak urządzić, by mógł tej ustawy nie wykonać. Otóż wiemy, że w obecnej chwili może zajść taka sytuacja. Z chwilą, gdy ludzie dowiedzą się, o projekcie uchwalonym przez Senat, mogą przystąpić do wydzierżawiania swych majątków w drobnych działkach przymusowy wykup nie będzie miał miejsca, jeżeli zaś będzie to w warunkach, dla właścicieli dogodnych, nie możemy karać za to, że ktoś wydzierżawił swój majątek w przeszłości, jak tego chciał p. s. Woźnicki, a to z prostego powodu: skoro do dnia dzisiejszego kodeks cywilny pozwala na wydzierżawienie majątków na 5 lat, nie możemy uchwalać ustawy, któraby karała za to, co wczoraj na podstawie, tego kodeksu zrobił, gdyż w takim razie nikt nigdy nie będzie wiedział, co wolno, a co nie wolno. Chcemy temu zapobiec na przyszłość i dlatego do punktu b) zgłaszamy następującą poprawkę: nieruchomości ziemskich lub ich części, które zostały wydzierżawione po 17 września 1925 r. lub będą wydzierżawione w przyszłości”, a więc od dnia dzisiejszego nikt już nie ma prawa w drobnych działkach wydzierżawiać, a gdyby wydzierżawił, to oczywista rzecz, może być do niego zastosowany art. 3.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#SSmólski">Do punktu c) zajmujemy takie same stanowisko, jakie zajął p. s. Krzyżanowski. Mam gotowa poprawkę, i jeżeli jej nie składam, to dlatego tylko, że poprawka, złożona przez s. Krzyżanowskiego, w zupełności nam dogadza. Uważamy za rzecz niesłuszną odbierać majątki od ludzi, którzy nabyli je bądź z licytacji, bądź z wolnej ręki, i wobec tego, że powiedziano na początku, że Minister Reform Rolnych „może”, sądzimy, że ten artykuł do majątków instrukcyjnych będzie stosowany z cała ostrożnością i oględnością. Nie chcemy z tego robić narzędzia politycznego, chcemy, żeby ten artykuł był stosowany tam, gdzie rzeczywiście są bardzo poważne powody, jakieś winy obciążające właściciela. Znam taki wypadek, że majątek był nabyty od władz zaborczych, ale to nie był majątek polski, to był majątek wykupiony przez rząd! rosyjski od żyda kolonisty. Jaki zarzut można postawić temu lub innemu Rosjaninowi, który nabył ten majątek z licytacji i który przez całe życie był przychylnie usposobiony dla Polaków? Dlatego popierać będziemy poprawkę s. Krzyżanowskiego. Ja osobiście sądzę i mam głębokie przekonanie, że Minister Reform Rolnych co do tych majątków będzie postępował z niesłychaną ostrożnością i oględnością.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#SSmólski">Punkt d), mówi: „majątków ziemskich, nabytych w czasie piastowania mandatów przez posłów i senatorów z naruszeniem art. 22 Konstytucji!” Już mówiłem, że dla mnie rola Ministra Reform. Rolnych jest tu dziwna, i w tej chwili gotów jestem przyjść z pomocą p. Ministrowi, żeby nie znalazł się w trudnej sytuacji, kiedy będzie musiał stosować ten artykuł. Z chwila, kiedy Konstytucja została naruszona, to majątek musi podlegać wykupowi. Proponujemy przeto, by punkt d) przenieść do art 2 i wstawić ten punkt przed! punktem e), czyli, żeby majątki nabyte przez posłów i senatorów z naruszeniem art 22 Konstytucji podlegały obowiązkowej parcelacji, niezależnie od dobrej woli i chęci p. Ministra. Sadzę, że p. Minister Reform Rolnych przy tej redakcji doprawdy będzie się czuł lepiej i wygodniej na swem stanowisku, niż wtedy, gdyby art. 3 pozostał bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#SSmólski">Do art. 4 p. Minister Reform Rolnych przemawiał przeciw poprawce, która zmierza do tego, ażeby określić w ustawie, w jakich okręgach przemysłowych ma pozostać 60 ha. Wobec tego przemówienia p. Ministra tembardziej muszę bronić swojej poprawki, gdyż okazuje się, że to rozporządzenie, które istnieje, p. Ministra już nie zadawala. Panowie chcą rozszerzyć te okręgi, w których ma być nie 180 tylko 60 ha. Znając apetyty Panów, obawiam się, że te okręgi coraz dalej będą się rozszerzać i W krótkim czasie cała Polska stanie się „przemysłową” i nigdzie nie będzie 180 ha. a wszędzie 60 ha.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Daj Boże.)</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#SSmólski">Daj Bożę, jeżeli rzeczywiście przemysł powstanie, ale Pan wie, że tak nie będzie. Otóż uważam, że skoro istnieje rozporządzenie, to w tej chwili możemy poprzestać na tem. Będą Panowie mieli dość ziemi do rozparcelowania bez powiększenia tych okręgów przemysłowych, natomiast jeśli nadejdzie chwila, że trzeba będzie te okręgi rozszerzyć, to mogą Panowie przyjść do Sejmu i wciągnąć do ustawy nowe powiaty lub gminy. Wobec chęci p. Ministra, by rozszerzyć istniejące rozporządzenie, tem bardziej zwracam się do Wysokiego Senatu z prośbą, aby ta poprawka była podtrzymana, choćby dla samej pewności w naszych stosunkach gospodarczych, o których ciągle mówimy.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#SSmólski">Co do punktu h), to podtrzymuje poprawkę odnośnie do Kresów Wschodnich, aby obszar był nie 300, lecz 400 ha. Na ten temat przemawiał już s. Krzyżanowski niewiele pozostaje mi do dodania. Nie potrafię przekonać Panów, czy jest tak wielka różnica między 300 a 400 ha są to rzeczy, których matematycznie nie można udowodnić. Jednakże jeżeli ta ustawa jest nowelą do poprzedniej ustawy, wobec czego nie wprowadzamy zasadniczych zmian do ustawy, która obowiązuje i jeśli obstajemy przy normach, które w tamtej ustawie były przewidziane, mianowicie przy normach 60 i 180 ha, jeśli przeciwstawiamy się wnioskowi s. Steckiego, który zdąża do tego, aby te normy rozszerzyć, to musimy się również zatrzymać na tej normie, jaka była przewidziana w ustawie z dnia 15 lipca 1920 r. dla Kresów Wschodnich t. j. 400 ha. Obawiam się, że jeśli Panowie tego nie przyjmą, to po uchwaleniu tej ustawy każdy właściciel ziemski będzie myśl-al, że teraz są postawione takie normy, ale za pół roku przyjdzie nowa ustawa, a raczej nowela i pozostawi 30, 120 i 200 ha i tak w każdej noweli te normy będą mniejsze i nikt nie będzie wiedział, jaką ma gospodarkę.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#SSmólski">Przypominam sobie, że w Sejmie mówiono, że jest to tylko etap, że ideałem jest pozostawić gospodarstwa 15 ba. Jeżeli to ma być ideał, to możemy mówić o tem po 10 latach, ale niechże na pierwsze 10 lat pozostanie ta norma, która była przewidziana w ustawie z 15 lipca.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#SSmólski">S. Krzyżanowski podkreślił tu względy gospodarcze. Panowie, którzy byli na Kresach, doskonale wiedzą, co znaczy tam majątek 300 ha. Nie, wiem, czy nie lepiej mieć majątek 100 ha w Poznańskiem, niż 400 ha na Kresach, tam, gdzie majątek jest daleko od kolei, gdzie niema dróg, gdzie kultura gleby jest bardzo niska. Jeżeli Panowie chcą utrzymać zasadę Sprawiedliwości, to muszą Panowie te normy podwyższyć. Zresztą nie będę się obawiał, że siedzą tu przedstawiciele mniejszości narodowych i z całą szczerością będę mówił o naszymi obowiązku utrzymania naszego stanu posiadania. Wiem, ze przy parcelacji, ziemia będzie musiała przejść w ręce miejscowej ludności. Nie jest rzeczą możliwa nie dopuścić miejscowej ludności do podziału ziemi, tem bardziej uważamy za obowiązek przez pewien okres czasu te majątki utrzymać samo jedyne ośrodki kultury rolnej. Może nastąpi okres, kiedy będziemy te majątki dzielić, w każdym razie nie może to mieć miejsca w obecnej chwili. Dlatego popieramy poprawkę, żeby tu 300 ha zmienić na 400 i z polecenia Klubu proszę rozciągnąć normę także 400 ha na woj. tarnopolskie, stanisławowskie i lwowskie, gdyż jak mi wyjaśniono, stosunki tam są mniej więcej identyczne.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#SSmólski">Wreszcie ostatnia moja poprawka jest czysto redakcyjna, żeby w art. 5 skreślić wyraz „społeczne” — zgłaszam to na piśmie — dlatego że ten wyraz tam jest zupełnie zbędny. Zdaje mi się, że są to już wszystkie poprawki, co do których chciałem głos zabrać. Jeszcze tylko do art. 5. zgłosiliśmy poprawkę, która przewiduje nieco mniejsze normy, niż wniosek Związku Ludowo-Narodowego, ale oczywiście, jeżeli Związek Ludowo-Narodowy zgodził się poddać swoje normy rewizji i zmniejszy te obszary, które zostały przewidziane dla majątków, prowadzących plantacje buraczane, to zastanowimy się, czy będziemy swój wniosek podtrzymywać, czy też będzie nam dogadzał wniosek Panów.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Bohdanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#SBohdanowicz">Wysoki Senacie! Przedewszystkiem zabieram głos do punktu c) art. 2. Według tego punktu majątki t. zw. martwej ręki duchowne, biskupie, kapitulne i t. d. należące do kościoła katolickiego, mogą być się zaś tyczy majątków cerkwi prawosławnej, to te parcelowane tylko za zgodą Stolicy Apostolskiej, co majątki mogą być wzięte dla reformy rolnej tylko po zasięgnięciu opinii ich prawnych reprezentacji. Kolega s. Czerkawski już dziś powiedział, że takie traktowanie ziem prawosławnej cerkwi wywiera wrażenie, iż w Polsce cerkiew prawosławna nie jest równouprawniona z kościołem rzymsko-katolickim. W limie tego równouprawnienia żądamy, aby ziemie cerkiewne były tak samo traktowane, jak kościelne. Otóż konieczne jest wprowadzenie zgłoszonej przez nasz Klub do tego artykułu poprawki. O to prosimy tem więcej, że ogłoszona dzisiaj tak uroczyście autokefalia cerkwi prawosławnej w Polsce, z pozbawieniem jej wewnętrznego mocnego ustroju sobornego, zupełnie nie daje nam gwarancji, że opinia tej cerkwi będzie miała jakiekolwiek znaczenie i znaczną wagę dla wykonawców tej reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#SBohdanowicz">Przechodzę dalej do p. c) art. 3. Dla nas, dla mniejszości narodowych, które reprezentuje, punkt ten jest jednym z jaskrawych dowodów tego, że cała ta ustawa, rzekomo o reformie rolnej, a w rzeczywistości o parcelacji i osadnictwie, ma cele nie ekonomiczne i nie socjalne, lecz przeważnie polityczne. Art. 3 w p. c) przewiduje prawo przymusowego wykupu w całości, bez uwzględnienia postanowień art. 4 i 5 majątków t. zw. „instrukcyjnych, nie wyłączając lasów, łąk, inwentarza i t. d. Jeżeli powiedzieć szczerze, to znaczy to, że o ile ta reforma rolna powoli będzie wprowadzona w życie w stosunku do innych majątków, z uwzględnieniem postanowień art. 4 i 5, to w stosunku do majątków tak zw. instrukcyjnych będzie ona wprowadzona natychmiast bez uwzględnienia tych punktów i niema wątpliwości, że na korzyść kolonistów i osadników. Możnaby dużo powiedzieć na ten temat, ale ponieważ jest on bardzo drażliwy i porusza kwestie antagonizmu narodowościowego, nie będę o tem mówił, a postaram się stać na stanowisku zupełnie rzeczowem. praktycznem i bezstronnem, a nawet nie tylko bezstronnem, lecz na stanowisku wyłącznie interesów polskiej państwowości.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#SBohdanowicz">Zdaje mi się, że wniesienie i popieranie tego punktu opiera się na niedostatecznie wyraźnem pojęciu o majątkach instrukcyjnych, a także i na przesadnej statystyce co do tych majątków. Stylizacja tego punktu, a w szczególności wzmianka o osobach, zesłanych w drodze administracyjnej za udział w powstaniu r. 1863, może wywołać u niektórych, nieobznajmionych z konstrukcja prawna t. zw. majątków instrukcyjnych, wrażenie, że są to właśnie tylko te majątki, które niegdyś zostały skonfiskowane Polakom i darowane zasłużonym generałom rosyjskim, którzy uśmierzali bunty polskie. Pogląd ten jest mylny, bo tylko bardzo drobna część majątków instrukcyjnych należy do tej kategorji. Rozróżniamy zasadniczo cztery główne grupy majątków instrukcyjnych: 1) wspomniane poprzednio, t. j. skonfiskowane u Polaków i nadane w nagrodę za „obtsienie kraju, 2) skonfiskowane u Polaków, lecz nie darowane, lecz sprzedane w drodze licytacji prywatnym nabywcom, 3) majątki, które nigdy do Polaków nie należały, lecz tworzyły zapas ziem, należącej do rządu rosyjskiego, i darowane, lub też sprzedane pod specjalnemi ulgami urzędnikom i oficerom zasłużonym, lecz nic wspólnego z uśmierzaniem powstania nie mającym, 4) ziemie z tegoż zapasu sprzedane prywatnym nabywcom. Przeważną część majątków instrukcyjnych stanowią nabyte za opłatą. „Instrukcyjność” jest pojęciem prawnem, polegającem na tem, że wedle specjalnych instrukcji na ziemiach tych ciążyło rzeczowe ograniczenie ich pozbywalności. Następnie za czasów kiereńszczyzny, a również za czasów hetmańskich na Ukrainie i później nastąpił podział tranzakcje i parcelacja majątków instrukcyjnych na większą skalę, tak że dziś większa część tych majątków jest rozdrobniona drogą parcelacyjnej sprzedaży, a w każdym razie jest w rękach osób trzecich, a nawet dziesiątych, przeważnie nawet Polaków. Osoby trzecie, które nabyły część tych majątków po normalnych cenach, zagospodarowały je same bez najmniejszej pomocy kredytowej rządu rosyjskiego. Jednak przecież majątki te nie straciły „piętna instrukcyjności w hipotece liczą się jako majątki osób pierwszych, które nabyły je bezpośrednio od rządu, dlatego i oficjalna statystyka tych majątków jest zupełnie przesadzona i kilkakrotnie przewyższa ilość ziem instrukcyjnych. Jeżeli więc racją dziejową, nie prawną racją, opartą tylko na sentymencie narodowym i na prawie represji dziejowej, poparty ma być art. 3 punkt c), to racja ta odpada, o ile chodzi o te właśnie osoby trzecie. Jeżeli zaś zważymy, że nawet w razie skreślenia punktu c) art. 3 majątki te bądź co bądź w stosunku przewyższającym normę art. 4 i5 również będą stanowiły rezerwę reformy rolnej, to dojdziemy do wniosku, że efektywna korzyść uchwalenia punktu c) art. 3, zwłaszcza w tej formie, w jakiej on jest stylizowany w projekcie, równa się prawie zeru. Naruszenie zaś zasady równości obywateli w obliczu prawa, naruszenie postanowień Traktatu Wersalskiego i Konstytucji polskiej, gwarantującej tę równość, wyrządzić nam mogą niestosunkowo większą szkodę moralną i polityczną. Dlatego, chociaż i my przewidujemy poprawki do punktu c), w razie jeżeli ten punkt ma pozostać, z całą stanowczością prosimy o zupełne skreślenie go, ponieważ niedobre wrażenie, jakie on nadaje całej reformie, zabarwiając ją zemstą historyczną, nie kompensuje się praktycznemi wygodami, które ten punkt może nadać tej reformie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#SHasbach">Wysoki Senacie! Do art, 2 poprzemy wniosek s. Pasternaka, który postanawia, że majątki kościelne innych wyznań nie mogą być inaczej traktowane, jak majątki pod b). Co do art. 3 jesteśmy za zupełnem skreśleniem, a co do art. 4, o ile upadną tam dalej idące poprawki, wnosimy następującą poprawkę: Do art. 4 a) dodać w końcu: „o ile rola mieści się w klasie I i II, 80 ha, o ile rola mieści się w klasie II i IV, 100 ha, o ile rola mieści się w klasie V i VI, 120 ha, o ile rola mieści się w klasie VI, wymienionych w ustawie o podatku majątkowym. O ile areał przedstawia różne klasy ziemi, następuje przerachowanie proporcji wyżej podanej”.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#SHasbach">Do art. 4 b) proponuję po słowach: „180 ha” dodać: „o ile rola mieści się w klasach I, I, 230 ha, o ile rola mieści się w klasach II i IV, 280 ha, o ile rola mieści się w klasach V i VI, 330 ha, o ile rola mieści się w klasie VI, wymienionych w ustawie o podatku majątkowym. O ile areał przedstawia różne klasy, następuje przerachowanie proporcji wyżej podanej”.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#SHasbach">Zasadniczo muszę powiedzieć, że maximum ziemi, wymienione w tym artykule, nie odpowiada według mego zdania wymaganiom gospodarczym. Jednakże, ponieważ większość tej Izby wypowiedziała się za takiem maximum, wnoszę poprawkę, która ma ten cel, ażeby usunąć największą niesprawiedliwość, którą znaleźć można w tej mylnej zasadzie, że niezależnie od klasy roli każdy ma dostać tę samą Ilość ziemi. Przecież nie trzeba być fachowcem na to, żeby wiedzieć, jak wielka różnica jest między posiadaniem 180 ha, powiedzmy, na Kujawach, albo czarnoziemu, jak się dawniej nazywało, a takiegoż obszaru koło Tucholi, albo na tym piachu koło Białegostoku. Taki obywatel, który na pierwszej ziemi będzie zaledwie mógł utrzymać rodzinę, nie będzie jej w stanie wyżywić na 180 ha piachu.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#SHasbach">Ciągle się mówi o zapasie ziemi, dlaczego się mówi tak mało o faktycznej ilości tych reflektantów? Cyfry, które nam były dane w komisji, zdaje mi się, są zupełnie problematyczne. Kto dziś może wiedzieć, ilu reflektantów będzie faktycznie na ziemię. Dużo się mówi o przykładach innych państw. P. s, Buzek egzemplifikuje ciągle na Rumuni, na Czechach, na Łotwie, na Anglii. Co do Rumunii p. s. Buzek powiedział, że po przeprowadzeniu reformy rolnej powiększyła się produkcja i eksport. Przepraszam bardzo, ale zdaje mi się, że się p. s. Buzek myli, bo możemy stwierdzić, że Rumunia, która przed wojną była krajem eksportowym, dziś jest krajem importowym. Dlaczego p. s. Buzek zupełnie nić nie mówił o najbliższym naszym sąsiedzie, o Niemczech. Otóż mamy tam też reformę rolną, która się zaczęła po wojnie i zaczęła się tak samo, pod takiemi hasłami, jakie dziś u nas istnieją, żeby rozparcelować wszystkie większe majątki i oddać ziemię bezrolnym i małorolnym. Jak dziś ta rzecz wygląda w Niemczech? Dziś obraz jest taki, że w Niemczech co rok mniej się zgłasza reflektantów. Jestem dobrze o tem poinformowany. I tak np. związki, tworzone do dostarczania ziemi, które się nazywają „Landlieferungsverbande”. w wielu razach od rządu dostawały już doniesienie, że tymczasem nie trzeba więcej ziemi, żeby nie brać więcej ziemi z rąk wielkiej własności, ponieważ niema dość reflektantów. To są jednak fakty, które trzeba brać pod uwagę. Jeszcze raz powtarzam, kto wie, czy u nas tak samo nie będzie się działo? Nie rozumiem, dlaczego musimy tę sumę roli już zapewnić w ustawie, Zacznijmy z tą ustawą i zobaczmy w jakim kierunku ona pójdzie, a gdy ziemi zabraknie, to może być wniesiona nowela, aby więcej ziemi dostarczyć do tej sumy ziemi. Uniknięcie zmniejszenia się produkcji musi być dla nas najważniejszym względem przy przeprowadzaniu reformy rolnej. Jeżeli w ciągu kilku lat się okaże, że reforma rolna się udała i że mamy za mało ziemi, to Wtedy Rząd będzie mógł się zwrócić do Sejmu i Senatu z żądaniem powiększenia tego zapasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana, głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#SBielawski">Zabieram głos nie w celu zajęcia stanowiska co do zgłoszonych poprawek, bo zrobię to na następnem posiedzeniu, ale w sprawie osobistej, lecz nie mojej własnej, tylko 3 połączonych komisji, które mam zaszczyt reprezentować. Z ust p. Wicemarszałka Woźnickiego padł ciężki zarzut pod adresem Senatu, że komisje zrobiły sobie zbyt długi urlop wakacyjny i wskutek tego zmuszeni jesteśmy traktować rzecz pośpiesznie i może niedostatecznie ściśle i to może zaważyć na stanowisku Sejmu wobec poprawek przez Senat uchwalonych. Czuję się powołanym i w obowiązku do stwierdzenia następujących faktów: wiedzieliśmy wszyscy, że p. Wicemarszałek Woźnicki nie ma w wielkiej estymie tego ciała, do którego należy, wiedzieliśmy że jest ironistą, ale nie wiedzieliśmy, że jest tak dalece niesprawiedliwy. Senat przy tej ustawie z samej istoty rzeczy znalazł się rzeczywiście w trudnej sytuacji, bo termin konstytucyjny dwumiesięczny prawdopodobnie nie dla takich ustaw był pomyślany. Sejm nie okazał koleżeńskiej względności dla izby wyższej. Sejm nie tylko przekazał nam tę ustawę w okresie, kiedy wszystkie izby na całym świecie mają ferie, ale nawet tak się spieszył z jej przesłaniem, iż przesłał ją w ten sposób, iż do zebrania się Sejmu zostanie prawdopodobnie kilka dni, a może dwa tygodnie, a nawet tak dalece się spieszył, że ustawę próbował wręczyć w biurze Senatu po godzinach urzędowych w sobotę, ażeby zyskać 2 dni. Mimo wszystko, wbrew twierdzeniu p. Wicemarszałka Woźnickiego, Senat nie stracił miesiąca dla swej pracy, albowiem wszyscy członkowie podkomisji, mogę bez zastrzeżeń to stwierdzić, pracowali bez przerwy przez ten miesiąc, by się z tą ustawą zapoznać. Może nie wszyscy, może ci, którzy się ograniczyli do zgłoszenia poprawek swego klubu z druku sejmowego, tak wiele pracy w to nie włożyli, ale większość, która wniosła nowe myśli i rzeczowe poprawki, musiała bardzo dużo prący wykonać i w miarę możności sumiennie ją wykonają. Podkomisja pracowała bez przerwy cały tydzień, komisja pracowała od rana do wieczora, nie wyłączając niedziel, przez cały czas, który był dla niej przeznaczony i my teraz tak samo postępujemy. Zdaje mi się więc, że ten zarzut, zrobiony przez p. Wicemarszałka Woźnickiego nieco był niesprawiedliwy.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczenie dalszych obrad do jutra godz. 10 rano.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#Marszałek">Muszę Panom Senatorom zakomunikować, że do art. 1 punkt 2 poza poprawkami, o których Panowie mówili, s. Gruetzmacher zgłosił poprawkę, którą Panowie jutro otrzymają w druku. Proszę Panów Senatorów, żeby najpóźniej w ciągu jutrzejszego dnia, ponieważ jutro ma być zakończana rozprawa, wszelkie poprawki zostały zgłoszone do biura, bo inaczej według regulaminu nie będą uwzględniane.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#Marszałek">Dalej już dziś muszę zaanonsować, w jaki sposób będzie się odbywało głosowanie, żeby nie było potem niespodzianek. Jako podstawę weźmiemy druk sprawozdania komisji. Nad pojedyńczemi wnioskami nie będziemy głosowali, chyba wtedy, kiedy będzie wniesione żądanie o oddzielne głosowanie. lub gdy przyjęte poprawki mniejszości okazałyby się niezgodne z poprawkami uprzednio przyjętemu Dalej bez głosowania proponuję przyjęcie poprawek Komitetu techniki ustawodawczej, a więc poprawek językowych.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#Marszałek">Więc proszę Panów, którzy chcą poprawki wnieść, żeby to uczynili przed zakończeniem rozprawy.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia g. 7 m. 52 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>