text_structure.xml 532 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 24.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Sejmu dr. Kazimierz Świtalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 144 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem w marcu r. b. pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian kilkudziesięciu projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie ich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpBorecki">W sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 czerwca 1927 r. o popieraniu rozbudowy i rozwoju gospodarczego miasta i portu Gdyni, o wykonaniu przewozu osób kolejami użytku prywatnego, w sprawie zmiany przepisów o opłatach stemplowych, o pobieraniu odsetek od zaległości w podatkach państwowych i innych daninach publicznych, o zmianie ustawy o państwowym podatku dochodowym, w sprawie zmiany ustawy z dnia 24 marca 1933 r. o wypuszczeniu biletów skarbowych, o opodatkowaniu cukru skrobiowego, o opodatkowaniu kwasu węglowego, o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 grudnia 1924 r. o organizacji giełd, o poborze 10% dodatku do opłat stemplowych i podatków pośrednich oraz 15% dodatku do podatków bezpośrednich oraz spadkowego i od darowizn, o zmianie ustawy z dnia 22 października 1931 r. o kryzysowym dodatku do państwowego podatku dochodowego, o budowie normalnotorowych kolei: Mława — Ostrołęka, Zegrze — Wyszków i Nowojelnia — Nowogródek, o świadczeniach w naturze na niektóre cele publiczne, w sprawie zmiany ustawy z dnia 10 marca 1932 r. o spłacie zaległości podatkowych, o uwolnieniu od odpowiedzialności karnej w sprawach o przestępstwa podatkowe, o klasyfikacji gruntów dla podatku gruntowego, o upoważnieniu Ministra Skarbu do wypuszczenia wewnętrznej pożyczki inwestycyjnej, o opodatkowaniu tłuszczów, o zatwierdzeniu zmian statutu Banku Polskiego, o dodatkowych kredytach na rok 1932/33, o dodatkowych kredytach na rok 1933/34, o sprzedaży, zamianie i bezpłatnem odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych, w sprawie zmiany ustawy z dnia 18 marca 1932 r. o wykupie gruntów, podlegających ustawie w przedmiocie ochrony drobnych dzierżawców rolnych, o Inwalidzkim Sądzie Administracyjnym, o zmianie moratorjum mieszkaniowego dla bezrobotnych, o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy, oraz w sprawie ratyfikacji:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpBorecki">układu, dotyczącego przyjęcia postanowień specjalnych dla przewozu towarów, wysyłanych kolejami żelaznemi za listem przewozowym na zlecenie, podpisanego w Rzymie dnia 31 marca 1934 r., porozumienia celnego między Rzecząpospolitą Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad z dnia 1 grudnia 1934 r., układu między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką w sprawie wykupu obligacyj zachodnio-pruskich, podpisanego w Berlinie dnia 10 listopada 1934 r., porozumienia między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką o wzajemnej wymianie towarowej, podpisanego wraz z załącznikiem w Warszawie dnia 11 października 1934 r., protokółu taryfowego polsko-norweskiego, podpisanego w Warszawie dnia 8 stycznia 1935 r., 1) układu dodatkowego do konwencji handlowej polsko-szwajcarskiej z dnia 26 czerwca 1922 r., podpisanego wraz z listami A i B i protokółem końcowym w Bernie dnia 3 lutego 1934 r. oraz 2) porozumienia w formie not, wymienionych w Warszawie w dniach 30 marca i 20 kwietnia 1934 r. między Rządem Polskim a Rządem Szwajcarskim w sprawie clenia tłoków do silników spalinowych, prowizorycznego porozumienia handlowego między Polską a Hiszpanją z dnia 2 listopada 1934 r., traktatu przyjaźni, handlowego i osiedleńczego między Rzecząpospolitą Polską a Cesarstwem Abisynji, podpisanego w Paryżu dnia 26 grudnia 1934 r., porozumienia między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Łotewską, dotyczącego ubezpieczeń społecznych, podpisanego w Rydze dnia 20 grudnia 1934 r., konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czechosłowacką, podpisanej w Pradze dnia 10 lutego 1934 r., protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czechosłowacką z dnia 10 lutego 1934 r., podpisanego w Warszawie dnia 8 lutego 1935 r., umowy handlowej między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanji i Północnej Irlandji, podpisanej w Londynie dnia 27 lutego 1935 r., konwencji konsularnej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Bułgarji, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Sofji dnia 22 grudnia 1934 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Od p. Marjana Rudzińskiego otrzymałem dnia 25 marca r. b. pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Również od p. Józefa Chacińskiego, zastępcy posła z listy państwowej nr 19 „Katolicki Blok Ludowy” w okręgu nr 1 Warszawa — który z powodu wygaśnięcia mandatu poselskiego p. Antoniego Ponikowskiego został na jego miejsce posłem do Sejmu, otrzymałem dnia 8 maja r. b. pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Wobec tego na podstawie art. Ill i w związku z art. 113 ordynacji wyborczej do Sejmu oraz na podstawie art. 2 Regulaminu obrad proszę Sejm o stwierdzenie wygaśnięcia mandatów posłów: Chacińskiego i Rudzińskiego z powodu zrzeczenia się mandatów, oraz Ciszaka i Kozubskiego z powodu śmierci.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam zatem, że Sejm uznał mandaty wyżej wymienionych posłów za wygasłe, o czem zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w czerwcu r. b. posłowie: Jarczyk, Jaworskyj, Kopocz, Kulisiewicz, Makaruszka, Pepłowska, Pużak, Ryguła i Starzyk.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Rutkowski na 2 tygodnie, Sacha na 28 dni, Nowodworski na 5 posiedzeń, Daszyński, Krzciuk, Kuzyk i Stachnik na czas trwania sesji bieżącej. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgodziła się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Na ostatniem posiedzeniu Sejmu poseł Chęciński i posłanka Ignasiakówna zachowali się w sposób uwłaczający powadze Izby. Na podstawie art. 63 Regulaminu obrad wnoszę o wykluczenie z posiedzeń posła Chęcińskiego i posłanki Ignasiakówny na przeciąg jednego miesiąca. Kto jest za wykluczeniem, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm wykluczył z posiedzeń na jeden miesiąc posła Chęcińskiego i posłankę Ignasiakównę.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o projektach ordynacji wyborczej do Sejmu (druki nr 1169, 1171 i 1172).</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Podoski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Na wstępie pragnę załatwić parę drobnych kwestyj formalnych. Przeglądając mianowicie druk sejmowy nr 1169, zauważyłem jeszcze parę omyłek zecerskich, które pragnę sprostować. A zatem w art. 7 zamiast „okręg” powinno być „okrąg”, w art. II ust. 3 wyrazy „wolnego miasta” zastąpić przez „Wolnego Miasta”. Następnie w art. 44 w ustępie 2 po wyrazie „uzyska” został opuszczony wyraz „głosów”. W art. 68 w ustępie 5 wyraz „uznaną” powinien brzmieć „uznana”, w art. 71 w ustępie 2 wyrazy końcowe „w poszczególnym obwodzie” należy zastąpić wyrazami „w poszczególnych obwodach”. W art. 72 ust. 1 lit. d) wyraz „za” zastąpić przez „na”. Wreszcie w art. 94 oznaczenie (1) jest niepotrzebne, należy je skreślić. W załączniku do art. 63 ustawy wyraz „Wacław” należy zastąpić wyrazem „Wacława”. Wreszcie jeżeli chodzi o ordynację senacką, to tutaj wskutek zmian, jakie wprowadziła Komisja Konstytucyjna do ordynacji sejmowej, należy w art. 46 cyfry 89 i 91 zastąpić odpowiednio cyframi 90 i 92.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PPodoski">Tyle co do tych drobnych formalnych usterek. Wysoka Izbo! Dnia 6 czerwca r. b. wpłynęły do laski marszałkowskiej dwa projekty ustaw o ordynacji wyborczej do Sejmu. Jeden zgłoszony przez Klub B. B. W. R. i drugi przez Zw. P. P. S. Projekty te wychodziły z zupełnie odmiennych koncepcyj. Mianowicie, o ile projekt Klubu B. B. W. R. opierał się na zupełnie nowej koncepcji i stanowił głębszą reformę prawa wyborczego, o tyle projekt Zw. P. P. S. właściwie utrzymywał w zasadzie koncepcję starą ordynacji wyborczej z r. 1922, i jeżeli tam można dopatrzeć się jakiejś zmiany w stosunku do dawnego systemu, to tylko tej zmiany, że powiększał znacznie liczbę posłów. Według obliczeń, któreśmy zrobili zupełnie dokładnie, liczba posłów, gdyby projekt Zw. P. P. S. został przyjęty, wahałaby się od 500 do 600, zamiast obecnej 444. Jak więc Panowie widzą, nawet i w tym szczególe, niewątpliwie ważnym, projekt zupełnie przeciwstawiał się koncepcji Klubu B. B., która w znacznym stopniu zmniejsza ilość mandatów poselskich. Jak Panowie bowiem wiedzą, projekt B. B. W. R. ustala liczbę posłów na 208. W tych warunkach, po debacie ogólnej, która się odbyła między 11 i 13 czerwca, większość Komisji Konstytucyjnej przyjęła za podstawę dyskusji szczegółowej i następnie swoich uchwal projekt Klubu B. B., który następnie, po szczegółowej dyskusji w dniu 19 czerwca, zatwierdziła z pewnemi zresztą modyfikacjami.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PPodoski">Założenia reformy wyborczej, którą zgłaszamy, określone są już w samym wniosku Klubu B. B. W. R. We wniosku tym stwierdzamy, że reforma wyborcza dąży po pierwsze do oparcia Izby poselskiej na zasadzie reprezentacji ogółu obywateli bez pośrednictwa partyj politycznych; po drugie do bliższego związania Sejmu ze społeczeństwem przez zastąpienie systemu głosowania na listy systemem głosowania na osoby, a tem samem dania obywatelom możności wyboru posłów z pośród znanych im z działalności publicznej. Takie są założenia reformy wyborczej, wynikające już z motywów samego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PPodoski">A teraz pozwolę sobie zreferować Panom w jaki sposób praktycznie projektodawcy pragnęli rozwiązać te założenia. Jeżeli więc chodzi o założenie pierwsze, ażeby usunąć z akcji wyborczej pośrednictwo partyj politycznych, wprowadzono w stosunku do dawnego systemu następujące zmiany. Przedewszystkiem powierzono przez ustawę ustalenie list kandydatów na posłów zgromadzeniom okręgowym. Powtóre, jeżeli chodzi o sam system głosowania, to wprowadzono urzędową kartę do głosowania. W ten sposób ustawa dąży technicznie do rozwiązania pierwszego swojego podstawowego założenia. Jeżeli chodzi o drugie podstawowe założenie, to zniesiono system głosowania na listę, a wprowadzono system głosowania na osoby oraz została wprowadzona zasada minimum głosów, które każdy z kandydatów musi uzyskać, by otrzymać mandat poselski.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PPodoski">Pozwolę sobie omówić pokrótce pierwsze dwa praktyczne rozwiązania, złączone z nowemi założeniami ustawy wyborczej. Jeżeli chodzi o wzory dotychczasowe, to niewątpliwie system ustalania list kandydatów przez zgromadzenia okręgowe jest systemem nowym, którego nie spotyka się w innych ordynacjach wyborczych. Dlaczego właśnie został wybrany ten nowy system, co do którego brakuje doświadczeń? Chodzi o to, że we wszystkich dotychczasowych systemach wyborczych jest mniejsze lub większe premjowanie partyj politycznych. Czy to będzie system angielski, który wymaga wprawdzie nie podpisów wyborców na liście kandydata na posła, ale złożenia kaucji przez kandydata, czy to będzie system francuski, który wymaga pewnej ilości podpisów, czy wreszcie inne systemy, podnoszące coraz bardziej cyfrę wymaganych podpisów pod zgłoszeniem listy kandydatów na posłów — wszystkie te systemy, jak wiemy z praktyk tych państw, gdzie są stosowane, nietylko nie usuwają pośrednictwa partyj politycznych w wyborach, ale przeciwnie otwierają szerokie możliwości tego pośrednictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PPodoski">Analizując dalszą ewolucję prawa wyborcze go w tym kierunku, zauważymy, że stopniowo pojawiają się systemy, premjujące partje zupełnie wyraźnie; np. w dotychczasowej ordynacji wyborczej z 1922 r. jest przepis, dający prawo zgłaszania listy państwowej 5 byłym posłom lub senatorom albo tysiącowi wyborców.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PPodoski">Dalsza tendencja wzmocnienia wpływu partji na wybory przejawia się niewątpliwie w państwach, zbudowanych na specjalnych zasadach ustrojowych, gdzie wogóle tylko jednej partji politycznej daje się prawo zgłaszania kandydatów na posłów.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PPodoski">Jak Panowie widzą, wszystkie te wzory obce nie są do przyjęcia, jeżeli szczerze chcemy rozwiązać podstawowe nasze założenie usunięcia pośrednictwa partyj politycznych z wyborów. Dlatego stworzyliśmy system inny, oddaliśmy sprawę ustalania list kandydatów zgromadzeniom okręgowym, złożonym z osób, cieszących się zaufaniem obywateli. Do zgromadzeń okręgowych wchodzić będą wyłącznie delegaci powoływani przez instytucje prawa publicznego, pochodzące z wyboru, a niekiedy nawet organizacje, oparte na dobrowolnej zasadzie zrzeszania się.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PPodoski">Liczyliśmy się z tym faktem, że skonstruowanie zgromadzeń okręgowych w momencie, kiedy jeszcze nie są w dostatecznej mierze rozbudowane, na prawie publicznem oparte instytucje zawodowe, kiedy w znacznej mierze szwankuje sama organizacja stowarzyszeń społecznych w Polsce, przedstawia pewne trudności techniczne. Liczyliśmy się również z tem, że może powstać w pewnych warunkach odchylenie między wolą ogółu społeczeństwa a zgromadzeniem okręgowem, które społeczeństwo ma reprezentować w akcie ustalenia listy kandydatów na posłów. Dlatego, żeby się zabezpieczyć przeciw ewentualnym niespodziankom czy zarzutom, postąpiliśmy bardzo ostrożnie. W pierwszym rzędzie, jeżeli chodzi o samo kompletowanie składu zgromadzeń okręgowych, dopuszczamy obok reprezentantów instytucyj i zrzeszeń reprezentantów niezrzeszonych obywateli po jednym delegacie na pięciuset.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PPodoski">W ten sposób daliśmy możność społeczeństwu, jeżeli uzna to za wskazane, pewnego uzupełnienia składu zgromadzenia okręgowego. Pozatem stworzyliśmy dość elastyczny system samego ustalania listy kandydatów. Jak Panowie wiedzą, art. 44 nowej ustawy nakazuje wpisanie na listę kandydatów każdego kandydata, który uzyska w zgromadzeniu okręgowem głosy 1/4 głosujących. Co to znaczy? To znaczy, że nawet nie wymagamy, żeby większość w tem zgromadzeniu wypowiedziała się za danym kandydatem, wystarczy, żeby wypowiedziała się za tym kandydatem Tworzymy przez to możliwość pewnej emulacji, czy to różnych kierunków myśli politycznej, czy to różnych interesów zawodowych lub regjonalnych, dajemy, jednem słowem, możność przez ten system ustalenia listy kandydatów najpełniej odbijającej dążenia ludności.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PPodoski">Zastanawiając się nad składem zgromadzenia okręgowego, doszliśmy do wniosku, że najdoskonalej może reprezentuje społeczeństwo samorząd terytorjalny, jako że jest oparty na najszerszych podstawach, albowiem jest oparty na wyborach powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PPodoski">Dlatego też w składzie zgromadzeń okręgowych, jak to już referowałem na Komisji Konstytucyjnej, znajdą Panowie 2/3 delegatów tego samorządu. Na wsi liczba ta będzie nieco większa, zaś w mieście niekiedy dużo niższa. Jest to zupełnie celowe. Wychodziliśmy z założenia, że jeżeli można uznać samorząd wiejski za pełną prawie reprezentację wsi, wskutek czego wzmocnienie reprezentacji wsi delegatami innych instytucyj jest mniej konieczne, o tyle jeśli chodzi o miasta, które mają strukturę bardziej skomplikowaną, może nie wystarczyłoby, żeby opierać zgromadzenia okręgowe wyłącznie na delegatach rad miejskich. Dlatego jeśli chodzi o miasta, będą wchodzić w pokaźniejszej liczbie reprezentanci zarówno samorządu gospodarczego, jak i organizacyj pracowniczych.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PPodoski">W ogólnych zarysach sprawa ta przedstawia się w ten sposób: ogółem delegatów samorządu terytorjalnego będzie w zgromadzeniu okręgowem około 8,500, delegatów zaś samorządu gospodarczego i zawodowego, organizacyj pracowniczych, kobiecych, następnie szkół akademickich, wszystkich razem łącznie będzie około 4.400.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PPodoski">Cyfra ta zapewne nieco wzrośnie w związku z poprawką, którą zamierza, jak mi wiadomo, zgłosić Klub B. B. W. R., a mająca na celu pewne równomierniejsze rozłożenie liczby delegatów organizacyj pracowniczych pomiędzy poszczególne okręgi wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PPodoski">Przechodzę obecnie do systemu głosowania, jaki przyjęła nowa ordynacja wyborcza. Otóż, jak już zaznaczyłem, naszą tendencją było stworzyć tego rodzaju system, któryby możliwie w najdoskonalszy sposób usuwał pośrednictwo partyj politycznych w wyborach; rozważając więc system głosowania, wprowadziliśmy pewne novum i w tym rozdziale. Mianowicie przeszliśmy od kartki, którą wyborca przynosi z ulicy, zwykle wetkniętą mu przez agitatora, na system karty urzędowej, którą wyborca otrzymywać będzie w lokalu wyborczym i na której to karcie będzie mógł w sposób swobodny oznaczyć tego kandydata, na którego pragnie oddać głos. Jeśli mówiłem, że system zgromadzeń okręgowych jest systemem zupełnie nowym, który dopiero spotykamy w naszej ordynacji wyborczej, o tyle, o ile chodzi o system urzędowych kart do głosowania, to bynajmniej system ten nowym nie jest.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PPodoski">Proszę Panów! Od chwili, kiedy walka rozegrała się pomiędzy systemem jawnego i tajnego głosowania na korzyść tajnego głosowania, kiedy poszczególne prawa wyborcze przeszły z systemu głosowania jawnego na system tajnego głosowania, od tej chwili starano się stworzyć system, któryby najdoskonalej zabezpieczał tę tajność. I pod tym względem jest parę systemów znanych powszechnie. Nasz system dawnej ordynacji wyborczej jest tylko jednym z systemów, zresztą nienajdoskonalszym. Panowie doskonale wiedzą, że istnieje system, który był zresztą przyjęty w Niemczech, a też i w głosowaniu do konstytuanty rosyjskiej, gdzie tak bardzo starano się o to, żeby wszystko odbywało się lege artis, system, przy którym wyborca wypisywał kandydata czy listę, na którą głosuje, w lokalu wyborczym za osłoną, ażeby go nikt nie widział. Następnie kiedy przyszła sprawa jeszcze pełniejszego zabezpieczenia tajności głosowania i uniknięcia jakiegokolwiekbądź nacisku czy teroru ze strony zorganizowanych grup partyjnych, czy narodowościowych, gdy przyszła kwestja plebiscytu w Saarze, wtedy najdoskonalsi znawcy zagadnień wyborczych doszli do wniosku, że właśnie nic lepiej i nic doskonalej nie zabezpiecza tajności głosowania, jak wprowadzenie urzędowych kart głosowania, tylko w tych bowiem warunkach można być dostatecznie pewnym, że na wyborcę żaden teror i nacisk wywarty nie będzie. I dlatego nie gdzieindziej jak w Saarze dla zabezpieczenia pełnej tajności głosowania został przyjęty system, który przecież jest systemem zaproponowanym przez nas w nowej ordynacji wyborczej do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PPodoski">Panowie kiwają głowami, że ta rzecz jest jakgdyby pogwałceniem świętych zasad tajności głosowania. Przeciwnie — jest to stworzenie swobody wyborów i zabezpieczenie tajności głosowania i co najważniejsza, że jest rzeczywistem, a nietylko pozornem zabezpieczeniem wyborcy przed jakimkolwiekbądź naciskiem i danie mu swobody wyboru tego kandydata, który mu najbardziej odpowiada. Jeżeli chodzi o system podziału mandatów, przyjęty w art. 73, który ze strony klubów opozycyjnych również wzbudza pewne zastrzeżenia, to ten system podziału mandatu nie jest bynajmniej czemś zupełnie nieznanem. System podziału mandatów, przyjęty w art. 73, ustala, że mandaty otrzymują dwaj kandydaci, którzy uzyskali największą ilość głosów, choćby to były większości względne. Jest to system, na którym do dziś dnia opiera się angielskie prawo wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#komentarz">(P. Czapiński: Tam jest tylko jeden kandydat.)</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PPodoski">Tam jest tylko jeden kandydat i tam niema minimum głosów. To są te dwie różnice, ale w tej chwili nie chodzi mi o wykazanie, że recypowaliśmy dosłownie system angielski, ale że nasz system jest bardzo zbliżony do systemu przyjętego gdzieindziej, a zatem jest systemem, który nie może wzbudzać z punktu widzenia zasad demokratycznych jakichkolwiekbądź zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: English made in B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PPodoski">Przechodzę obecnie do kwestji, której dotknąłem na wstępie, to jest do sprawy liczby posłów i podziału Państwa na okręgi wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PPodoski">Jak to Panowie wiedzą, określiliśmy liczbę posłów na 208, nie uważamy bowiem, ażeby liczba dotychczasowa była potrzebna. Przeciwnie, uważamy, że ciało mniejsze może z większym pożytkiem i doskonalej pracować, aniżeli ciało zbyt liczne. Pod tym względem opinja nasza pokrywa się z opinją całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pięćdziesięciuby starczyło.)</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PPodoski">Zdaje mi się, że w tym punkcie między nami a całem społeczeństwem różnicy zdań niema.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Między Panem, bo Pan powiedział w 1932 r. — minimum 360.)</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PPodoski">To jest nie tylko nasza opinja. Gdyby Panowie zechcieli trochę przeczytać, co piszą gdzieindziej, to Panowie zobaczyliby, że i gdzieindziej zorjentowano się, że parlamenty są zbyt liczne i przez to niedoskonale pracują. Jest to zarzut powszechny, stawiany przez różnych obcych mężów stanu, rozkochanych nawet w systemie demokracji parlamentarnej. Jeżeli chodzi o Francję, to szereg poważnych polityków, bez względu na kierunek polityczny, stawia sprawę zmniejszenia ilości deputowanych jako sprawę bardzo poważną i celową.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PPodoski">Doświadczenie historyczne nie potwierdza tezy przeciwnej, jakoby mniejsza liczba posłów zmniejszała powagę Sejmu. Panowie byli łaskawi powołać się na to, że tak czynił w swoim czasie Napoleon, gdy chciał parlament pognębić. Ja wskażę na jeszcze dawniejsze czasy, gdy Napoleona jeszcze nie było, wskażę na wzory polskie.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PPodoski">W Polsce przedrozbiorowej prawie nigdy nie przekroczyliśmy liczby 200 posłów, a sejmy wówczas miały uprawnienia nawet za wielkie i znaczenie ich było niewątpliwie bardzo duże.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A ile było ludności?)</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PPodoski">A ile było kilometrów kw.? Wtedy obszar Państwa był dwukrotnie większy, a za Jagiellonów było 160 posłów.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PPodoski">Co do okręgów wyborczych, to naszem dążeniem najszczerszem było możliwie najsprawiedliwszy rozdział mandatów poselskich pomiędzy poszczególne dzielnice Państwa. Dążyliśmy do tego, aby okręgi wyborcze, o ile to jest tylko możliwe, tworzyły naturalne regjony, w których ludność styka się w życiu codziennem, czy to w pracy społecznej, czy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PPodoski">Czy to zadanie rozwiązaliśmy dobrze?</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PPodoski">Pozwoliłem sobie na Komisji Konstytucyjnej zacytować pewne cyfry, które ponad wszelką wątpliwość rozwiewają wszystkie zarzuty, jakie mogą być czynione naszemu podziałowi na okręgi wyborcze. Przypomnę jeszcze raz jak wyglądają cyfry, których kwestjonować nie można, ponieważ każdy z Panów jest w stanie je sprawdzić, podobnie jak i ja, w odpowiednich statystykach, wydawanych przez Główny Urząd Statystyczny. A zatem jeżeli przyjmę system dla siebie nawet niedogodny, — podkreślałem to już raz na komisji — dlatego, że będę określał ilość mandatów poselskich nie w stosunku do ilości wyborców, a do ilości mieszkańców, co wytwarza pewną dla mnie niedogodność, bo ilość wyborców w stosunku do ilości mieszkańców wzrasta ku zachodowi ze względu na stosunkowo większy przyrost naturalny ludności na wschodzie, — więc nawet jeżeli przyjmę zasadę ilości mieszkańców a nie ilości wyborców, otrzymam następujące cyfry. Biorę trzy województwa centralne obok siebie leżące: warszawskie, łódzkie i białostockie. Otrzymuję w woj. warszawskiem 1 posła na 158,000, w woj. łódzkiem (bez m. Łodzi) 1 posła na 168,000, w woj. białostockiem 1 posła na 164,000. Jeżeli przejdę teraz na południe i wezmę województwo kieleckie, otrzymam 1 posła na 163,000, woj. krakowskie (bez miasta Krakowa) 1 posła na 161.000.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PPodoski">A udamy się bardziej na wschód, to mamy w woj. lwowskiem (bez miasta Lwowa) 1 posła na 175.000, jeżeli zaś na północ, to w woj. wileńskiem (bez m. Wilna) otrzymam jednego posła na 178.000, w woj. nowogródzkiem jednego posła na 176.000, w woj. poleskiem ta liczba wzrasta, bo mamy jednego posła na 188.000. Jeżeli teraz udamy się na zachód, to otrzymamy w woj. poznańskiem (bez m. Poznania) jednego posła na 155.000, w woj. Śląskiem jednego posła na 143.000, w woj. pomorskiem jednego posła na 135.000. Jak Panowie widzą, cyfry są bardzo do siebie zbliżone. Jak to już wyjaśniłem na Komisji Konstytucyjnej, żadna dzielnica nie została ani pokrzywdzona, ani uprzywilejowana.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PPodoski">Rozwiązaliśmy również możliwie najsprawiedliwiej sprawę miast. Chcąc zapewnić proporcjonalny udział ludności miast w Sejmie, zwiększyliśmy ilość okręgów w kilku największych miastach. Ludność miast i osad fabrycznych wynosi w Polsce 9.207.000, czyli 28,8% ogółu ludności, a ludność wiejska 22.733.000, t. j. 71,2%. Otóż okręgów wyborczych miejskich, łącznie z temi, gdzie miasta i osady fabryczne przeważają, mamy 30, co również dokładnie wynosi 28,8% ogółu okręgów. Okręgów z przewagą wsi mamy 74, a więc znów dokładnie 71,2%. Więc ani miasta, ani wieś nie są ani pokrzywdzone, ani uprzywilejowane, lecz zachowano właściwy umiar. W świetle tych cyfr i ogólnych zasad podziału Państwa na okręgi wyrywanie jakichś szczególików lub operowanie cyframi niepełnemi dla zwalczania naszej koncepcji nie wytrzymują krytyki.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PPodoski">Chcę jeszcze podnieść inne momenty, które może są już nie tak ważne w ordynacji wyborczej, ale których wagę niewątpliwie również doceniamy. Chodzi mi o wskazanie Panom na pewne momenty w ustawie wyborczej, które dążą do udoskonalenia procedury wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#PPodoski">Pierwszem takiem udoskonaleniem procedury wyborczej jest niewątpliwie przepis art. 9, który skraca postępowanie wyborcze z dotychczasowych 78 dni na 54 dni, a zatem skraca postępowanie wyborcze o 24 dni. Niewątpliwie jest to zysk ogromny z punktu widzenia interesów Państwa jako całości, gdyż przecie wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że wybory z namiętnościami, które wzbudzają, są pewnym procesem, który należy możliwie szybko przeżyć, ażeby później wrócić do normalnego życia. Dlatego każdy zyskany dzień przez skrócenie procedury wyborczej z tego punktu widzenia jest niezmiernie ważny. Jeśli udało się nam osiągnąć tak znaczne skrócenie postępowania wyborczego, jest to niewątpliwie zaletą nowego prawa wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#PPodoski">Dalej zwracam uwagę na uproszczenie systemu tworzenia komisyj wyborczych. Utrzymujemy przepisy dawnej ordynacji, że na czele komisyj okręgowych stać będą sędziowie, jako czynnik bezstronny, na czele zaś komisyj obwodowych — przewodniczący przez tych sędziów powołani. Natomiast zmieniamy sposób powoływania członków komisyj wyborczych. Dotychczas tę czynność spełniały przeważnie kolegja zbiorowe, które okazały się nie dość przygotowanemi do tej funkcji.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PPodoski">Mieliśmy liczne wypadki, nawet w stolicy, gdzie wbrew ustawie powoływano analfabetów, gdzie wbrew, może nawet dobrym swym intencjom, powoływano ludzi zupełnie nieorjentujących się w procedurze głosowania, ani w przepisach ordynacji, ludzi czasem bardzo niedbale pełniących swe obowiązki. Bardzo też często, szczególnie w wielkich miastach, przewodniczący musiał korzystać z przepisu, który mu pozwalał samemu kompletować komisję wyborczą. Dotychczasowy więc system nie zdał egzaminu i już w ustawie samorządowej odstąpiono od niego, przeszło się na inny system powoływania członków komisyj wyborczych przez pewne jednostki odpowiedzialne. W tym też duchu jest rozwiązana ta sprawa w art. 14 i 15 nowej ordynacji.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#PPodoski">Niezależnie od tego uproszczenia systemu tworzenia komisyj wyborczych, może najbardziej z punktu widzenia całego społeczeństwa cennem udoskonaleniem jest wzmocnienie nadzoru nad pracą komisyj wyborczych i to wzmocnienie nadzoru zarówno ze strony zainteresowanych, jak i ze strony władz wyborczych.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PPodoski">Jak Panowie wiedzą w ostatecznym brzmieniu naszego projektu dopuszczeni są mężowie zaufania kandydatów na posłów zarówno do komisyj obwodowych jak i komisyj okręgowych. Tym mężom zaufania służy nietylko prawo udziału na zebraniach komisyj wyborczych, ale także prawo zgłaszania sprostowania do protokółu, jak również prawo zwracania uwagi na naruszenie ustawy odpowiednim władzom wyborczym.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#PPodoski">Co się tyczy nadzoru samych władz wyborczych, to byliśmy zdania, że skoro już wprowadzamy instytucję Generalnego Komisarza Wyborczego, to musimy go wyposażyć w dostateczne uprawnienia, ażeby mógł skutecznie sprawować nadzór nad działalnością okręgowych komisyj. Dlatego też w myśl art. 21 ordynacji wyborczej Generalny Komisarz Wyborczy będzie miał prawo uchylać względnie żądać uchylenia czy sprostowania tych uchwal komisyj okręgowych, które są niezgodne z prawem, o czem mogą go zawiadomić zarówno mężowie zaufania, jak i wogóle jakikolwiekbądź obywatel.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PPodoski">Nadzór nad komisjami obwodowemi został powierzony przewodniczącemu okręgowej komisji wyborczej, którym, jak Panowie wiedzą, jest z reguły sędzia. Sprawuje on ten nadzór zarówno w toku prac przygotowawczych, a więc tworzenia spisów wyborczych, gdzie rozstrzyga ostatecznie odwołania od decyzyj komisyj obwodowych, dotyczących wpisania względnie skreślenia wyborcy z listy, jak również i podczas samego aktu wyborczego. Tak samo, jeżeli chodzi o przewodniczącego okręgowej komisji wyborczej, sprawuje on nadzór nad wyborami delegatów do zgromadzenia okręgowego. Tu również uprawnienia jego są szerokie. Ma on prawo unieważnić wybór delegata do zgromadzenia okręgowego, jeżeli wybór ten został przeprowadzony niezgodnie z prawem. Jak Panowie widzą, system nadzoru w nowej ordynacji wyborczej jest rozbudowany szeroko i konsekwentnie.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#PPodoski">Dobiegam końca. Niewątpliwie reforma wyborcza jest głęboka, jak głębokiemi są przemiany, które idą przez świat. Czy ma ona na celu, tak, jak nam nieraz imputowano, tylko zapewnienie większości Blokowi Bezpartyjnemu w przyszłych izbach ustawodawczych? Odpowiem na to kategorycznie: Nie. Gdybyśmy istotnie temi się tylko względami kierowali, to na pewno byłoby dużo wygodniej przyjąć system starej ordynacji wyborczej, który niewątpliwie dałby nam jeszcze znaczniejszą większość, niż w Sejmie obecnym. A więc nie o to nam chodzi. Nie chodzi nam również o przetworzenie Sejmu na reprezentację tylko jednego ugrupowania politycznego, bo i tutaj znaleźlibyśmy wzór bardzo jasny i prosty. Wystarczyłoby poprostu pójść za wzorem włoskim. Nie stawialiśmy sobie przy reformie wyborczej ani jednego, ani drugiego celu. Naszym zamiarem było utrwalenie w nowej ordynacji wyborczej polskiej koncepcji państwa, wyrażonej w nowej Konstytucji. U podstaw tej koncepcji leży urzeczywistnienie idei współpracy między rządzącymi a rządzonymi, idei harmonijnego współdziałania wszystkich warstw społecznych w pracy na rzecz dobra zbiorowego, idei zgodnego współżycia wszystkich narodowości, zamieszkujących Rzeczpospolitą. Nie usuwa więc ordynacja wyborcza czynnika społecznego poza nawias, przeciwnie, uniezależniając obywatela od partji, daje mu możność bardziej bezpośredniego wypowiedzenia się w wyborach, stawia szerokie, swobodne ramy dla działalności przyszłych posłów w Sejmie, przetwarza Izbę poselską na organ, oparty na żywych siłach społecznych, a więc zdolny do pozytywnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PPodoski">Każdy, kto choć trochę zna dzieje ojczyste, zdaje sobie doskonale sprawę, jak ciężko zapłacił naród polski za przeciwstawianie społeczeństwa państwu. Nic więc dziwnego, że właśnie w narodzie polskim zrodziła się idea współpracy między wszystkiemi czynnikami w Państwie. Nic więc dziwnego, że my, jako pierwszy Sejm współpracy z Rządem, chcemy ten najcenniejszy dorobek naszej pracy utrwalić w nowej ordynacji wyborczej, chcemy, ażeby wszystkie organy ustawodawcze tę naszą główną i zasadniczą ideę urzeczywistniały nadal.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#PPodoski">W imieniu komisji mam zaszczyt prosić o przyjęcie jej wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Madeyski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PMadeyski">Wysoka Izbo! Projekt ordynacji wyborczej do Sejmu zmierza do uchwycenia całości społeczeństwa oraz możliwie wszystkich sił twórczych, tkwiących w społeczeństwie, dla utworzenia podstaw nowego parlamentu polskiego. Uchwycenie siły twórczej tej grupy społecznej, która w skrócie nazywa się światem pracy, jest w naszych warunkach wyjątkowo trudne; jest to przykre następstwo z jednej strony całego szeregu luk organizacyjnych tej grupy społecznej, z drugiej zaś istnienia szczególnie na tym odcinku szeregu wadliwych warunków.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PMadeyski">Przewidywane przez projekt kryterja ilościom we okazały się niedoskonałemi przy pierwszej próbie zastosowania ich do stanu faktycznego, istniejącego na odcinku świata pracy. Zbyt wiele woli robotniczej i pracowniczej, a mianowicie, tej, która albo wcale, albo w ułamku tylko jest zorganizowana, pozostałoby poza nawiasem. Obraz ogólnej reprezentacji mógłby być w konsekwencji zniekształcony, co byłoby sprzeczne z zamiarem autorów. Techniczne zaś uchwycenie zorganizowanych robotników i pracowników umysłowych przedstawiałoby wielkie trudności.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PMadeyski">Pragnąc brakom tym możliwie doskonałym stopniu zadość uczynić, grupa robotnicza BBWR. występuje z inicjatywą zastosowania słuszniejszego kryterjum ilościowego w stosunku do świata pracy i zapewnienia mu odpowiedniej reprezentacji w zebraniach okręgowych.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PMadeyski">Z tych założeń wychodząc, w imieniu Bloku Bezpartyjnego zgłaszam do zreferowanego przed chwilą projektu ustawy następujące poprawki:</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PMadeyski">W art. 32 w ustępie 1) w punkcie c) zdanie końcowe zastępuje się zdaniami treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PMadeyski">„przez organizacje zawodowe pracowników fizycznych — po jednym delegacie na dwóch delegatów rad miejskich oraz rad gminnych w gminach, utworzonych z osad przemysłowych; przez organizacje zawodowe pracowników umysłowych — po jednym delegacie na dwóch delegatów pracowników fizycznych”.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PMadeyski">W konsekwencji tej poprawki, którą zacytowałem, ulega skreśleniu ustęp 3) tegoż art. 32, przyczem zmienia się odpowiednio oznaczenie następnego ustępu.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PMadeyski">Następnie ulega również skreśleniu w całości art. 92 oraz w art. 94 w punkcie 6 skreśla się wyrazy: „a zarządy pracowniczych związków zawodowych po jednym delegacie na 250 członków danej organizacji”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PNiedziałkowski">Proszę Panów! Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów przedstawił Sejmowi i Komisji Konstytucyjnej swój własny projekt ordynacji wyborczej do Sejmu i do Senatu. Projekt, stanowiący pewną całość, został przez komisję odrzucony jako podstawa dyskusji szczegółowej i wskutek tego zgłosiliśmy go ponownie na plenum Sejmu. To jest ten powód, dla którego pozwoliłem sobie prosić Pana Marszałka o udzielenie mi głosu przed normalną kolejką mówców klubowych z tego względu, że przeciwstawiamy projektowi B. B. W. R. inną odrębną koncepcję całej organizacji polskiego prawa wyborczego. Komisja Konstytucyjna odbyła dyskusję i nad naszym projektem. W tej dyskusji jedna cecha była najbardziej istotna: właściwie nie spotkaliśmy się z żadnym kontrargumentem, — nie byliśmy zwalczani żadnym istotnym argumentem. Nikt nam nie powiedział, że nasza koncepcja prawa wyborczego źle odda rzeczywisty układ sił społecznych w kraju, że nasza koncepcja surowych kar za wszelkie formy nadużyć wyborczych, tak samo dobrze za nadużycia wyborcze administracji, jak za wyborcze nadużycia poszczególnych jednostek, że to jest koncepcja niesłuszna. Nasz projekt został odrzucony w oparciu o zupełnie inne założenia, o zupełnie inne motywy, aniżeli to, co przywykliśmy nazywać kategorją argumentów t. zw. rzeczowych.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PNiedziałkowski">Zanim przejdę do uzasadnienia głównych punktów naszego projektu, pozwolą Panowie — tem bardziej, że, jak się zdaje, mówimy ze sobą tak bezpośrednio publicznie raczej po raz ostatni, — że zwrócę Panom uwagę na te istotne znowu cechy całej tej pracy, która odbyła się nad ordynacją wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PNiedziałkowski">W tej pracy jest kilka momentów niezmiernie dziwacznych. Te momenty dziwaczne zahaczają swym początkiem o ten sposób, którym Panowie uchwalili nową Konstytucję Państwa Polskiego. Uchwalając tę Konstytucję, zapomnieli Panowie o jednej pozornie drobnej rzeczy, że powinna byłaby być ustawa przejściowa, któraby uregulowała ten cały okres przejściowy, który w tej chwili wszyscy razem przeżywamy. My w tej chwili mamy Prezydenta Rzeczypospolitej wybranego na podstawie starej Konstytucji, mamy Sejm i Senat, wybrane na podstawie starej Konstytucji; wszystkie organa władzy państwowej są oparte o zasady prawne, które już nie istnieją. I ta olbrzymia suma praktycznych trudności, które z tego wynikają, i która prowadzi Polskę stopniowo do stanu pozaprawnego, ta olbrzymia suma trudności z każdym tygodniem, z każdym miesiącem nietylko się nie zmniejsza, ale w gruncie rzeczy rośnie nieprzerwanie; i ten projekt ordynacji wyborczej, który Panowie dzisiaj przez usta p. Podoskiego nam przedkładają, to jest taki jeden najtypowszy przykład tych trudności, które powstają i które istnieją.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PNiedziałkowski">Za chwilę do tego przejdę, ale przedtem chciałbym jeszcze zwrócić uwagę Panów z całą szczerością na jedną też zupełnie niezwykłą cechę całego naszego dzisiejszego życia politycznego. Proszę Panów, od 9-ciu lat walka, którą toczy obóz Panów, to jest walka z punktu widzenia ideologji wzmocnienia władzy Prezydenta i wzmocnienia władzy Rządu. Ale gdy przyszła kwestja zmiany ustroju politycznego Państwa, czyli podstawy naszego przyszłego istnienia, gdy przyszła kwestja zmiany prawa wyborczego, to znaczy całej przyszłej drogi naszego wewnętrznego rozwoju, to zabrakło przy przygotowywaniu tych rzeczy, przy ich opracowywaniu, przy decyzji o nich jednego tylko czynnika, zabrakło Rządu. Nie wiem, gdybym ja kiedykolwiekbądź był ministrem, tobym sądził, że niema większego przykładu t. zw. sejmowładztwa, jak to, że gdy taką sprawę się stawia, rząd odpowiedzialny za Państwo, odpowiedzialny za całe jego jutro, rząd powiada: prawo wyborcze tego Państwa, organizację całej władzy ustawodawczej i całej władzy — kontroli, to Wy, Panowie Posłowie, bądźcie łaskawi pomiędzy sobą załatwić. Nie było ani jednego oświadczenia Rządu, jaka jest jego postawa w stosunku do Panów projektu o ordynacji wyborczej. Nie było coprawda i dawniej żadnego oświadczenia Rządu, jaka jest jego postawa w stosunku do nowej Konstytucji, ale Rząd dał swoje podpisy pod podpisem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, post factum tę Panów inicjatywę aprobował. W tej chwili chodzi jednak o ten stan roboty prawnej, który już się opiera na nowej Konstytucji. Przez 9 lat walczyliście Panowie o to, aby Rząd kierował calusieńką działalnością publiczną kraju, wtedy, gdy przychodzi kwestja prawa wyborczego doprawdy mnie się zdaje, że w tej ostatniej dyskusji winniśmy sobie wzajemne stwierdzenie tego, że nie kwestja podziału mandatów, ale prawo wyborcze, t. j. kwestja całego przyszłego rozwoju kraju — tutaj jedynym czynnikiem w Państwie Polskiem, który nie ma nic do powiedzenia, jest właśnie Rząd Rzeczypospolitej Polskiej. Czy Panom nie zdaje się, że to jest jeden nieprawdopodobny paradoks, że to jest sytuacja, która z punktu widzenia ideologji Panów obozu była sytuacją zupełnie nie do przewidzenia? To, że Pan Premjer Sławek jest jednocześnie b. prezesem Panów klubu, to nie rozwiązuje tej kwestji w najmniejszym stopniu, a my tutaj w ostatniej dyskusji mamy nietylko prawo, ale mamy i obowiązek zapytać o to, jaki jest pogląd Rządu na tę koncepcję polskiego prawa wyborczego, którą p. referent Podoski był łaskaw przed chwilą nam przedstawić. Chodzi i o cały Rząd, chodzi i o poszczególnych ministrów. P. Minister Kościałkowski, jeden z tych ludzi, z którym ja razem kiedyś zaczynałem życie, który nigdy publicznie dotychczas ani razu, ani nie wyparł się, ani przekreślił żadnych z dotychczasowych poglądów, którym hołdował kilkadziesiąt lat temu — jednak my mamy prawo zapytać, czy człowiek ten, odpowiedzialny za całą wewnętrzną politykę Państwa, bierze w tej chwili na siebie odpowiedzialność za tę koncepcję, którą mamy przed sobą?</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PNiedziałkowski">P. Minister Poniatowski, jeden z tych ludzi, który dużą część swego życia rzucił na to, ażeby z polskiego chłopa stworzyć wielką samodzielną siłę społeczną i dużą część swego życia, energji, życiowej pracy rzucił na to, ażeby likwidację wielkiej własności rolnej położyć u podstawy programu rolnego niepodległej Rzeczypospolitej, — czy on akceptuje tę koncepcję, która w 99% pozbawia chłopów polskich prawa wyborczego do Senatu tak całkowicie bez żadnej reszty, która ogranicza w wielkim stopniu prawa tego chłopa do wyborów nawet do Sejmu przyszłego Rzeczypospolitej?</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PNiedziałkowski">To nie są rzeczy, które są jakąś specjalną demagogją partyjną, albo ukłócia partyjno-polityczne. Bez żadnej przesady, to nietylko jest nasze prawo, to jest obowiązek nasz i Wasz zażądać, ażeby przed decyzją tak ważną, jaką drogą ma się odbywać w najbliższych latach rozwój Polski, ażeby wypowiedział się ten czynnik państwowy, który wziął na siebie wobec kraju odpowiedzialność za kraj. On nie ma prawa milczeć, on ma obowiązek oświadczyć, czy on to akceptuje. Cały Rząd i wszyscy ci poszczególni ludzie, którzy do tego Rządu należą.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PNiedziałkowski">Przychodzi kwestja druga. Na Komisji Konstytucyjnej Sejmu z najrozmaitszych stron poza wszelkiem partyjnictwem i poza wszelką partyjną psychologją podnoszono jeden zarzut, na który Panowie mają obowiązek odpowiedzieć, — nie prawo, tylko obowiązek. Szereg ludzi twierdzi (ten pogląd jest w polskiej literaturze prawniczej), że Panów projekt ordynacji wyborczej nie jest zgodny z tą Konstytucją, która dziś faktycznie obowiązuje. Najdokładniej na te zarzuty odpowiedział p. Car, odpowiedział właściwie aforyzmem, powiedział tak: pod pojęcie powszechności, równości, bezpośredniości prawa wyborczego w różnych okresach można wkładać rozmaitą treść. Ta treść stopniowo ulega zmianie. Jeżeli p. Wicemarszałek Car pozwoli — jeżeli jego rozumowanie przenieść na teren prawa cywilnego i prawa karnego, zacytuję jeden prosty i oczywisty zupełnie przykład. Prawo karne powiada, że są karani ludzie oskarżeni za kradzież. Prawo cywilne chroni własność prywatną. A wielki filozof Proudhon twierdził, że własność jest kradzieżą. Czy Panowie powiedzą, że p. Radziwiłł, jako właściciel szeregu majętności, jest człowiekiem odpowiedzialnym z punktu widzenia prawa karnego? Pod ten sam artykuł, który mówi o kradzieży, bo się zmieniły pojęcia, wkłada się zupełnie nową treść. Przecież to jest zupełnie to samo, jeśli można powiedzieć tak, że bezpośrednie prawo wyborcze zmieniło swoją treść, bo się inną treść włożyło w to pojęcie i bezpośredniość to są właśnie te kolegja wyborcze, które tak skomplikowanie i dokładnie przedstawił nam przed chwilką p. Podoski. Ale według naszych pojęć, według pojęć każdego z nas bez wyjątku, kolegja wyborcze, które ustalają monopol na kandydatów, to nie jest żadna bezpośredniość prawa wyborczego. Jeśli się mówi o równości prawa, ale w to się wkłada tę treść, że pewna grupa obywateli — 250 na okrąg ma prawo nietylko głosować na kandydatów, ale i wyznaczać kandydatów, a ta cała reszta miljonowa ma prawo tylko głosować na tych, którzy są im wyznaczeni, to w takim razie w te słowa wkłada się treść zupełnie odmienną i przestajemy mówić jakimkolwiek wspólnym językiem.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski)</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PNiedziałkowski">Profesor Leon Petrażycki mówił bardzo słusznie, że gdyby wszyscy ludzie umówili się między sobą, że lampa to znaczy akurat okno, to nie byłoby żadnych sporów i dyskusyj; mówiąc o lampie, ludzie myśleliby o oknie. Dopóki jednak ludzie się tak nie umówili, że lampa to okno, to jeśli p. Wicemarszałek Car zechce zapalić okno, to nic z tego rozsądnego nie wyjdzie. A my narazie nie umówiliśmy się, że bezpośredniość prawa wyborczego oznacza akurat kolegja wyborcze, że równość prawa wyborczego to oznacza akurat, że jedni obywatele mają jedną sumę praw, a inni inną sumę praw, że powszechność prawa wyborczego to oznacza akurat, że wolno głosować do wyboru albo na p. Cara, albo na p. Podoskiego, a innego wyboru nie mamy przed sobą. To są rzeczy, które są jawne i powiedziałbym ordynarnie sprzeczne z tą treścią, którą wszyscy bez wyjątku przywykliśmy wkładać w te pojęcia, leżące przed nami. A najgorszą jest rzeczą, jeżeli się w pewne pojęcia wkłada treść zupełnie odmienną, niż te pojęcia o tem mówią, bo wtedy się skończy jedna rzecz, wtedy kończy się wszelkie poczucie prawne społeczeństwa, wszelkie poczucie prawa czy w pierwszym, czy w drugim, czy w trzecim, czy w czwartym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PNiedziałkowski">P. Podoski był łaskaw zachwalać projekt ordynacji wyborczej BBWR pod kątem widzenia zmniejszonej ilości posłów. O tem mówiłem już na Komisji Konstytucyjnej Sejmu. Dziwna rzecz, dlaczego właśnie my, dlaczego Stronnictwo Ludowe i ludzie, którzy często mają do czynienia z przeciętną opinją kraju — nie mamy zupełnie tego wrażenia, że ta demagogja „Expressu Porannego” czy „Kurjera” czerwonego, że akurat ta ilość posłów to jest problem najważniejszy i miał on istotne w opinji publicznej znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PNiedziałkowski">Nie będę powtarzał tych argumentów, o których mówiłem na Komisji Konstytucyjnej. To są proste, jasne i elementarne rzeczy. W kraju rolniczym jeżeli się robi posłów 100, to się automatycznie stuprocentowo usuwa ludność wiejską od wpływów na wybory, robi się dwustu, to się usuwa w 50%, robi się więcej, to wtedy daje się tę możność. To są rzeczy elementarne, znane od dziesiątków lat, nie trzeba ani twórcy, ani wynalazcy, ażeby sobie z tych rzeczy zdawać sprawę. Ale tutaj chodzi mi o jedną rzecz, o te słowa, które dziś p. poseł Podoski powiedział. To jest właśnie Panów najsłabsza strona, to jest ustępstwo, to jest chylenie czoła nie przed demagogją ulicy, ale przed demagogją prasy, Expressów Porannych. To jest to, że skoro Express Poranny pisze, że posłowie za dużo kosztują, to jest akurat ten argument, który ma decydować o naszym stosunku do organizacji reprezentacji sejmowej. To Panowie nazywają walką z partyjnictwem! Taka najtypowsza, taka najbardziej nieprzyjemna, bo tak bardzo mało odważna rejterada przed taką najprostszą, najłatwiejszą demagogją! Można wziąć rzecz zupełnie odwrotnie: można wypisać ile mają ministrowie, ile mają wiceministrowie — od tego zależy budżet. A to co mówił p. poseł Podoski, że Panowie wykonują wolę kraju, to jest doprawdy tak śmiesznie niewspółmierne do rzeczywistych zagadnień kraju, to tak nie pasuje do tego, jak gdybym ja w tej chwili przedstawił Panom statystykę, ile zarabiają ministrowie, ile wiceministrowie i z tego robił kontrargument cyfrowy, ile kosztują ministrowie, a ile posłowie. Mnie się zdaje, że tego rodzaju argument możemy śmiało zostawić bez reszty Expressowi Porannemu, ale że w tej sali jest on najzupełniej obojętny i niepotrzebny.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PNiedziałkowski">Całe założenie Panów projektu polega na tej rzeczy, na którą nie pomogą żadne argumenty. Panowie żyją — wielu z Panów żyje pod psychozą walki z partyjnictwem. Na psychozę niema argumentów. Ale jest w tem jedno zjawisko naprawdę socjologicznie ciekawe, że tę walkę z partyjnictwem najgłośniej, najjaskrawiej reprezentują ci właśnie ludzie, którzy wielokrotnie zmieniali swoje stronnictwa, swoje przekonania polityczne i społeczne.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PNiedziałkowski">Ja bardzo często z tej trybuny powoływałem się na Wilfredo Pareto, to jest socjolog, filozof raczej kierunku wrogiego mojemu kierunkowi, nie jestem więc tutaj żadną sympatją zaangażowany, ale on miał jeden aforyzm głęboko prawdziwy i głęboko słuszny: „Ludzie, którzy walczą z pewnem zjawiskiem społecznem zaciekle i z nienawiścią, walczą nie z tem zjawiskiem, ale z tem, dlaczego oni sami od tego zjawiska odeszli albo z niem zerwali”. Panowie walczą z partyjnictwem tak, jak Panowie sami je rozumieją. Ludzie, którzy traktowali ruchy polityczne, ideologje polityczne i partje polityczne jako szczeble, jako etapy swojej drogi życiowej, mają z natury rzeczy tendencję do ujmowania tych zjawisk jako właśnie tylko te etapy, te szczeble poszczególne. Oni swoją łatwość odejścia od tych ruchów, odejścia od tych ideologij, oni swoją łatwość zmiany sztandaru przerzucają na wszystkie te ruchy, aby usprawiedliwić swoje odejście. Tutaj jest ta głęboka psychologiczna różnica. Panowie, którzyście z dużą łatwością przechodzili od partji do partji, od obozu do obozu, od idei do idei, Panowie jesteście poza możnością zrozumienia psychologji ludzi, którzy nie partji, ale ruchowi, sumie idei, sumie doktryn, sumie planów oddali całe swoje życie. I tu między nami leży przepaść, jak sądzę, najgłębsza. Tutaj jest najtrudniej znaleźć jakikolwiekbądź wspólny język. Ale Panowie walczą nie z partyjnictwem w sensie wielkich ruchów społecznych, Panowie walczycie z własną swą słabością życiową, z tem, że Panowie umieli w życiu zmieniać i odchodzić. I oskarżają Panowie tych, którzy mieli dość siły, aby nie zmieniać i nie odchodzić, o to, co było dowodem własnej Panów słabości. Oto dlaczego Panowie osłabli i odeszli. Bo widzicie Panowie, partja to nie jest izba parlamentarna, to jest takie drugie między nami kolosalne nieporozumienie. Część prasy Panów pisze tak, że oto my teraz walczymy o nasze mandaty poselskie. Jednak trzeba mieć tyle zaufania do uczciwości przeciwnika, ażeby niekoniecznie chcieć go rozumieć, że on dba tylko o tę sumę swoich diet, czy o ten bilet wolnej jazdy. Chodzi o rzeczy zupek nie inne. Istnieją pewne grupy ludzi w Polsce, którzy oddali całe swoje życie pewnej sumie idei, pewnej sumie programów, dążeń, nadziei, marzeń. Panowie te wielkie rzeczy, te wartości, na których się opiera w ogromnym stopniu siła moralna narodu, przerzucacie na te wszystkie macherki i szacherki z odłamami, z odchodzeniem, ze zmianą chorągiewek i t. d. Tu nie można mieć pretensji do wielkich grup społecznych, można mieć pretensję tylko do tych ludzi, którzy z łatwością zmieniają przekonania. Panowie walcząc wewnętrznie, mszcząc się wewnętrznie na słabości własnej przeszłości, tę zemstę nad własną przeszłością chcecie przerzucić na te ruchy, które pozostały wierne tym swoim ideom, które dla wielu z Panów i dla nas były kiedyś wspólnemi ideami. To jest błąd zasadniczy Panów myślenia.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PNiedziałkowski">I tu znowu mówię, stawiając wszystkie kropki nad i. Błąd ten polega na tem: Marszałek Piłsudski nie żyje, a Panowie chcecie utrzymać wszystko, jak było, chociaż On nie żyje. To jest beznadziejne i to jest w najwyższym stopniu niebezpieczne. Niebezpieczne nie dla nas, nie dla partyjnictwa, ale dla całego kraju. Jest taki dowcipny, złośliwy aforyzm Napoleona I: Weźcie 30 Murafów, 30 Tayllerand'ów, 30 panów Fouché, ale z tego nie zrobicie połowy Bonapartego. Nie można zastąpić monopolem obozu politycznego, pokłóconego wewnątrz, który w wychowawczej swojej pracy zdał egzamin na dwójkę, nie można nim zastąpić tej zasady, że pewne koła społeczeństwa miały stuprocentowe zaufanie do jednego człowieka. Bo to stuprocentowe zaufanie do jednego Marszałka Piłsudskiego w żadnych kołach społeczeństwa nie przerzuca się na sumę Panów tu zebranych. To zaufanie, nie wątpię ani przez chwilę, wiem, że zupełnie szczere, mnóstwa kół wojskowych, to nie było zaufanie, które można zamienić zaufaniem do bloku ks. Radziwiłła, posła Cara, Wojtka Malinowskiego z p. prezesem Sławkiem na czele. To są zupełnie inne płaszczyzny, to są zupełnie inne kategorje. I w tem kryje się to kolosalne niebezpieczeństwo, że Panowie chcą Polską kierować, Polską żeglować i wziąć na siebie całkowity monopol na Polskę, a więc całkowity monopol na odpowiedzialność za Polskę, dla tej grupy ludzi, która nie wystarcza na to, aby mogła być stuprocentowo tem samem, czem był przed kilkunastu jeszcze miesiącami Marszałek Piłsudski dla tych ludzi, dla tej grupy ludzi.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PNiedziałkowski">Przyszliśmy do Panów z całą świadomością z zupełnie inną koncepcją. W tem, co Panom proponujemy, niema żadnej ukrytej myśli. Mówimy Panom tak: niech te wszystkie pomiędzy nami spory rozstrzygnie kraj w swobodnem głosowaniu. Dlatego mówimy: istotne prawo głosowania, istotnie równe, istotnie tajne, i dlatego mówimy: najsurowsze kary za wszelkie wyborcze nadużycia. My dajemy te szanse nie Panom i nie sobie; w mojem najgłębszem przekonaniu dajemy Polsce, dajemy tylko Polsce. W tej chwili skierowanie wszystkiego tego, co w Polsce dojrzało ze wszystkich możliwie stron, wszystkich nastrojów i gniewów, całej rozpaczy, która jest — o ten Panowie świetnie wiedzą, że ona istnieje — skierowanie tego wszystkiego na to swobodne rozstrzygnięcie powszechnego głosowania jest kolosalną szansą dla Polski, którą z tej trybuny daje Polsce właśnie polski socjalizm, ten sam socjalizm, który jest oskarżany o chęci dyktatorskie, oskarżany o to, że pragnie wziąć w ręce swoje i zdusić wszystko. Ale jeżeli ta szansa jest odrzucona, to wtedy z natury rzeczy bieg wypadków musi iść w zupełnie inną stronę.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PNiedziałkowski">Tryumfatorami jedynymi Panów projektu są właściwie polscy konserwatyści. Z tej trybuny ja nie będę powtarzał ani plotek ani pogłosek, nie będę mówił o tem, czy obóz konserwatywny, grupa konserwatywna w BB. zmieniała swój stosunek do projektu w toku debaty, czy nie zmieniała, czy istotnie od początku była po stronie tego projektu, który mamy przed sobą, ale jedno wiem, co nie jest żadną plotką; organa I Brygady o tym projekcie milczą. Jedynym obozem politycznym w Polsce, poza prasą brukową, która jest mi obojętną, jedynym obozem politycznym, który projekt referowany przez p. Podoskiego całkowicie wziął pod swoją obronę, jest polski obóz konserwatywny; „Czas”, „Słowo”, „Dziennik Poznański” są to organa, które bronią tego projektu, nie „Kurjer Poranny, a nawet nie „Gazeta Polska”, poza prasą brukową, którą pozostawiam na uboczu. Jest to w pewnym stopniu zrozumiale. Jest to jakby dochodzę, nie polskiego obozu konserwatywnego do szczytu marzeń, tego specjalnego ustroju, w którym pewna grupa, nietyle elita, ile uprzywilejowana, będzie grupą kierującą losami Państwa. Ale pewnego razu już dochodziła do szczytu swoich marzeń we wrześniu i sierpniu 1918 r. Wynik był zupełnie odwrotny. Teraz Panowie dochodzą, i ku memu lekkiemu zgorszeniu, prasa konserwatywna wykazuje bardzo mało taktu. Wszak ona jest w tej chwili dla opinji publicznej jak gdyby tym oficjalnym chorążym całej koncepcji i całego planu, który nam Panowie przedstawiają. Ale doprawdy wartoby zastanowić się nad tem, że w 1917 i 1918 r. dochodzili panowie konserwatyści w epoce Rady Regencyjnej jeszcze bliżej do szczytu swoich marzeń i nie chodzi o to, że to pękło, ale o to z jaką kolosalną łatwością to pękło. Czy to nie nauka historji? Nikt się nie poruszył. Liść jesienny trudniejby spadł z drzewa, aniżeli upadła Rada Stanu Królestwa Polskiego i Rada Regencyjna.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PNiedziałkowski">To są wszystko pozory i fikcje, ale chwała Bogu my, jako Polska, jesteśmy od 1918 r. w zupełnie innym okresie rozwoju dziejowego. Mamy zupełnie inną samowiedzę mas, inne napięcie walk społecznych i inne zagadnienia społeczne i gospodarcze. I w tej chwili tryumf myśli konserwatywnej, jeżeli to można nazwać tryumfem myśli konserwatywnej, to tryumf starych ciotek ziemiańskich, siedzących na starej kanapie w starym dworze. Niewątpliwie konserwatysta, który przeszedł szkołę londyńską, miałby dużo zastrzeżeń co do tego projektu. Dlatego ten tryumf starych ciotek ziemiańskich to nie jest tryumf myśli konserwatywnej.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PNiedziałkowski">Chodzi o to, że w tem się kryje bardzo istotne niebezpieczeństwo. Mówiłem na Komisji Konstytucyjnej Sejmu, że nie wymagam od p. posła Podoskiego, aby zechciał powiedzieć tę całą prawdę — dlaczego Panowie taką właśnie koncepcję wyborczą w Polsce przedstawili. Mówiłem, ze są takie prawdy, które p. Podoski mówi tylko w najściślejszem gronie przyjaciół, a których głośno nie powie. I u jest między nami różnica. Panowie dla swego obozu politycznego, ni etyle dla obozu, ale — powiem dokładniej — dla swojej grupy ludzi, chcą monopolu na Polskę w najcięższym i najtrudniejszym okresie jej dziejów i opierają Panowie swoje nadzieje na tem, iż Panowie oceniają bierność mas jako bardzo daleko i bardzo głęboko posuniętą. Panów nadzieje, Panów marzenia, Panów plany opierają się na tem, ze masy są bierne i powinny być kierowane przez rozumnych ludzi. My mamy zupełnie odmienny pogląd. My sądzimy że cała nadzieja nietylko zmiany ustroju społecznego, nietylko przebudowy gospodarczej i kulturalnej kraju, ale i cala nadzieja ocalenia i utrwalenia kraju jako państwa niepodległego jest w maksymalnej aktywności mas. Dlatego my chcemy przedewszystkiem zburzyć tę bierność mas. Rzecz prosta, tu między nami wchodzą w grę najbardziej zasadnicze, najbardziej jaskrawe sprzeczności, ale to są sprzeczności, które były od lat pomiędzy nami a obozem, którym kieruje p. prezes Radziwiłł. A te sprzeczności, zachodzące dziś między nami a pomiędzy tym dużym odłamem dawnej Pierwszej Brygady, są czemś i paradoksalnem i czemś dla nas uczuciowo, sentymentalnie zupełnie nie zrozumiałem. Kiedyś powiedziałem z tej trybuny, że są ludzie, którzy umieją walić wszystko, co czcili i bić czołem przed tem, co walili, ale to nie jest zjawisko powszechne. Chodzi o cala sumę idei, całą sumę marzeń, całą sumę dążeń, w imię których wielu z nas szło w życie, a przekreślenie tego wszystkiego przez, jakby powiedzieć, kuchenne schody powrotem do doktryn reakcji europejskiej nawet nie z 1918 r., ale z przed 1914 r., to są rzeczy niezrozumiałe i jednocześnie głęboko dramatyczne.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PNiedziałkowski">Przechodzę jeszcze do jednej rzeczy. Mówiliśmy na Komisji Konstytucyjnej, że projekt ordynacji wyborczej, który Panowie reprezentują, jest w wielu punktach sprzeczny z nową Konstytucją, która w tej chwili faktycznie obowiązuje. P. Marszałek Car był łaskaw wyjaśnić, że dziś wkładamy nową treść w dawne formy. W sensie prawnym, sądzę, to są rzeczy, które nie wystarczają — i tu powstaje pytanie. Rząd milczy, Rząd głosu nie zabiera. Pan Prezydent Rzeczypospolitej ma podpisać z odpowiedzialnością Rządu w tym wypadku, bo to jest ustawa. Przecież Panowie automatycznie wciągają Pana Prezydenta Rzeczypospolitej w odpowiedzialność nietylko wobec Boga i historji, ale w odpowiedzialność za stwierdzenie, że tej oczywistej sprzeczności między Panów projektem a między Konstytucją faktycznie obowiązującą niema. Panowie sami wciągają odrazu po wprowadzeniu w życie nowej Konstytucji Prezydenta Rzplitej do roli czynnika, który ma akceptować publicznie swoim podpisem monopol na Polskę dla jednego obozu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PNiedziałkowski">I dlatego też sądzę, że przeciwstawiając temu projektowi ordynacji wyborczej, który mamy przed sobą, tę inną koncepcję, koncepcję, która swe źródła ma jeszcze w rządzie lubelskim roku 1918, my w tej chwili oddajemy usługę nie odrodzeniu partyjnictwa, oddajemy usługę nie takiemu czy innemu obozowi społecznemu czy politycznemu, ale powtarzam raz jeszcze, my dajemy Polsce raz jeden jeszcze tę wielką szansę, żeby spór między nami rozstrzygnął kraj. To nie jest oferta. Ofertę jabym był gotów zrobić zupełnie inną, byłbym gotów zrobić ofertę umowy gentelmanów, że walka wyborcza to będzie walka o ideały, o programy, o plany, o zasady, a nie inwektywy osobiste. Proszę Panów, na to jesteśmy gotowi w każdej chwili, ale niech ten spór rozstrzygnie kraj.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PNiedziałkowski">Rozstrzygnięcie kwestji ordynacji wyborczej to nie jest kwestja odrzucenia naszego projektu. Zapewne Panowie go odrzucą, bo tu wchodzą te wszystkie względy właśnie partyjne solidarności klubowej, solidarności partyjnej i t. d., ale zagadnienie polega nie na tem. Zagadnienie polega na tem, że Panowie zamykają tę ostatnią szansę, która w tej chwili jeszcze istnieje. To wszystko co p. poseł Podoski mówił o partyjnictwie, to wszystko, co mówił z lekceważeniem o ruchach partyjnych, to są rzeczy, których może nie rozumieć tylko człowiek, który w tem nigdy nie brał udziału, który tych rzeczy nie rozumie, nie ocenia i t. d. Tego rodzaju aforyzmy słyszeliśmy bez końca przez całe nasze życie. Już mówiłem na Komisji Konstytucyjnej, że jest taki komiczny zbieg okoliczności, że kiedy byłem sztubakiem w 1910 r. i wstępowałem do PPS, to cały szereg osób dziś pełniących bardzo wysokie funkcje w obecnym systemie rządzenia mówił dosłownie to samo o ówczesnem partyjnictwie PPS, w której w Centralnym Komitecie Robotniczym zasiadał wówczas Józef Piłsudski, temi samemi słowami. Mam wrażenie, że p. Podoski słyszał ówczesne nasze rozmowy, zastenografował je i oddał je po kilkunastu latach w innych zupełnie warunkach, w zupełnie nowej sytuacji. Wtedy z tego nic nie wyszło i dziś z tego nic nie wyjdzie.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#PNiedziałkowski">Zagadnienie polega na tem, że Panowie zamykają tę szansę, która w tej chwili przez powszechne prawo wyborcze istnieje. Ta szansa przestała istnieć wskutek nadużyć wyborczych. Najsurowsze przepisy z karami na nadużycia wyborcze w tej nowej sytuacji politycznej, którą zastaliśmy, nie mogłyby zahamować napięcia i skali nadużyć wyborczych. Byłyby szanse wyjścia z tego położenia, w którym znajdujemy się. Panowie wybierają drogę zupełnie inną, zamykają wszystkie klapy i wszystkie szanse, i zapominają o tej wielkiej historycznej prawdzie, że przed kilku laty — a skala Panów rządów jest minimalną dla historyka skalą, te kilka lat jest drobnostką w perspektywie dziejów — w ciągu tych kilku lat można było robić tysiąc rzeczy, można było hulać w najrozmaitszych kierunkach, ale zawsze i wszędzie tak bywało w historji, że kiedyś przyjdzie ten czas i powstanie ten lud i o prawa swoje się upomni. Ale będzie ten kolosalny minus w porównaniu do obecnego położenia, że w tej chwili Panowie biorąc na siebie, a raczej dla siebie, monopol na Polskę, jednocześnie zmniejszają do ostatnich granic poczucie odpowiedzialności za Polskę, które dotychczas w masach istniało w daleko większym stopniu naszym wysiłkiem, naszą tradycją i naszym trudem, aniżeli teorjami całego konserwatyzmu polskiego, poczynając od czasów ugody, a kończąc na Radzie Regencyjnej.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rybarski.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">P. Rybarski; Chcąc ocenić ordynację wyborczą, trzeba zdać sobie sprawę z tego, jakie prawa, jakie funkcje będzie miał przyszły Sejm według nowej Konstytucji. Otóż według tej Konstytucji Sejm jest organem Państwa, pozostającym pod zwierzchnictwem Prezydenta. Prezydent ma prawo rozwiązać go przed upływem kadencji. Prezydent zawiera i ratyfikuje umowy, stanowi o wojnie i pokoju. Sejm według nowej Konstytucji nie ma wyłącznej władzy ustawodawczej, gdyż obok ustaw aktami ustawodawczemi są dekrety Prezydenta Rzeczypospolitej. Prezydent może zwrócić projekt ustawy zpowrotem do Sejmu i nie można rozpatrywać go, aż dopiero na najbliższej sesji zwyczajnej. Dekrety, dotyczące organizacji rządu, zwierzchnictwa sił zbrojnych i organizacji administracji rządowej, mogą być uchylane i zmieniane przez takie same dekrety Prezydenta. Następnie Sejm nie ma według nowej Konstytucji inicjatywy budżetowej, bo wydatki nie zaprojektowane w budżecie nie mogą być uchwalone, a zaprojektowane nie mogą być podwyższone bez zgody rządu. Słowem Sejm ma bardzo ograniczone funkcje.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Stwierdzam te fakty, bo gdy przysłuchiwałem się rozprawom nad nową Konstytucją przychodziło mi na myśl, że widocznie ogranicza się prawa Sejmu poto, by w tym Sejmie mieć rzeczywisty obraz kraju, rzeczywisty przekrój kraju. Sejm nie jest dla Rządu groźny, a przynajmniej miałby ten pożytek, że odbijałby te przekonania i te nastroje, które są w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Można byłoby tego oczekiwać także i z tego powodu, że Panowie z większości rządowej w czasie obrad nad projektem Konstytucji mówili bardzo wiele o demokracji i o zasadach demokratycznych. Przypuszczać było można, że ten surogat demokracji będzie w samym Sejmie. Do tego przedewszystkiem upoważniała nowa Konstytucja, która obok zmniejszenia praw władzy ustawodawczej wprowadzała bardzo demokratyczne zasady prawa wyborczego. Przypomnijmy sobie, co o tem mówi nowa Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#Marszałek">Art. 32: „Sejm składa się z posłów wybranych w głosowaniu powszechnem, tajnem, równem i bezpośredniem”. Art. 33: „Prawo wybierania ma każdy obywatel bez różnicy płci, który przed dniem zarządzenia wyborów ukończył lat 24 oraz korzysta w pełni z praw cywilnych i obywatelskich. Prawo wybieralności ma każdy obywatel, mający prawo wybierania, jeżeli ukończył lat 30”. Ordynacja wyborcza do Sejmu ma wedle Konstytucji ustalić podział Państwa na okręgi wyborcze, określić liczbę posłów, unormować postępowanie wyborcze i — cytuję dosłownie: „oznaczy kategorje osób, pozbawionych prawa wybierania i wybieralności z braku dostatecznych przymiotów moralnych lub umysłowych”.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#Marszałek">A więc ordynacja wyborcza ma poza postanowieniami technicznemi zastosować te cztery zasady prawa wyborczego i określić wypadki, w których się pozbawia prawa wybierania i wybieralności z braku dostatecznych przymiotów moralnych lub umysłowych. A tymczasem co robi projekt ordynacji wyborczej do Sejmu? Oparty jest na wprowadzeniu t. zw. zgromadzeń okręgowych, które dokonują właściwie wyboru posłów, co nietylko nie jest przewidziane przez Konstytucję, lecz jest sprzeczne z wyraźnie w niej wypowiedzianemi zasadami prawa wyborczego. Projekt ten bowiem jest po pierwsze sprzeczny z zasadą bezpośredniości, albowiem wprowadza obok głosowania na posłów głosowanie w różnych instytucjach na członków zgromadzeń okręgowych, wyznaczających kandydatów na posłów. Po drugie projekt jest sprzeczny z zasadą równości, gdyż pewnym grupom obywateli, pochodzącym częściowo z nominacji rządowej, daje szczególny wpływ na dobór kandydatów. Następnie ten projekt przewiduje, że te zgromadzenia okręgowe mogą delegować członków na podstawie podpisów, potwierdzonych rejentalnie po 10 groszy — wielkie prawo wyborcze — od jednego delegata. O ile to prawo ma mieć treść realną, to znosi zasadę tajności wyborów, ponieważ ujawnia tych wszystkich, którzy stawiają swoich kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#Marszałek">Niema bezpośredniości, równości i tajności. A co się dzieje z czwartym przymiotnikiem? Konstytucja mówi, że prawo wybierania ma każdy obywatel, który skończył 24 lata i korzysta w pełni z praw cywilnych i obywatelskich, a więc gwarantuje powszechność wybierania, to znaczy każdy według Konstytucji ma prawo głosowania na wybranych przez siebie kandydatów. Ale z tej powszechności pozostawiono tylko prawo głosowania na wyznaczonych kandydatów, i tu jest zupełna zmiana postanowień Konstytucji. Według Konstytucji, jak to już przytaczałem, ordynacja ma oznaczyć tylko kategorje osób pozbawionych prawa wybierania i wybieralności z braku dostatecznych przymiotów moralnych lub umysłowych. Innemi słowy, przewiduje się pewne negatywne wyłączenia z tego tytułu, że ktoś jest karany sądownie za zbrodnię z chęci zysku, lub przeciw Państwu, że ktoś nie jest w pełni władz umysłowych, że pozostaje pod kuratelą. To znaczy, że według Konstytucji prawo wybieralności mają miljony ludzi, bo mogą być według Konstytucji kandydatami, a tymczasem projekt przyznaje prawo wybieralności tysiącowi, lub jakiemuś półtoratysiącowi kandydatów, których postawią zgromadzenia okręgowe. Ordynacja miała dokonać wyłączeń, a tymczasem stwarza przywilej dla pewnej grupy, a to jest zupełnie co innego. A może wyłączenia tych miljonów są dokonane na tej podstawie, że te miljony możliwych kandydatów nie przedstawiają dostatecznych warunków moralnych lub umysłowych? Otóż ja gotów jestem przyznać, że poziom moralny społeczeństwa bardzo się obniżył, w ostatnich kilku latach przestępczość wzrosła mniej więcej o 60%; obniża się i także poziom umysłowy społeczeństwa. Ale znów takim pesymistą nie jestem, ażeby tylko półtora tysiąca ludzi miało te niezbędne kwalifikacje moralne i umysłowe, tak jak to przewiduje ordynacja. Panowie w tym pesymizmie idą za daleko zwłaszcza, że między tymi tysiącami ludzi znajdą się ze względu na ich genezę także ludzie, którzy post factum nie będą odpowiadali tym warunkom moralnym i umysłowym. To ograniczenie prawa wybieralności, skupienie go na pewnej grupie uprzywilejowanej jest najjaskrawszem naruszeniem Konstytucji. Zasady nowej Konstytucji i zasady, które stosuje nowa ordynacja wyborcza — to niebo a ziemia. Papier jest bardzo cierpliwy w tem znaczeniu, że można w jednym akcie powołać się na akt drugi jako na wykonanie tamtego, ale te dwa akty są w wielkiej sprzeczności. My nie należymy do obrońców i zwolenników nowej Konstytucji. Wiemy dobrze w jakich warunkach, w jakich okolicznościach została uchwalona i jakie ma cele. Ale wierzcie Panowie, trudno zrozumieć człowiekowi przy zdrowych zmysłach, dlaczego pierwsza ustawa, która ma wykonywać Konstytucję, lamie ją, dlaczego odrazu jej zaprzecza. Należało przecież oczekiwać, że jeżeli po tylu trudach, po tylu nawrotach, po tylu zapowiedziach, Panowie wprowadzacie nową Konstytucję, to będziecie ją chcieli wprowadzić w pełnym majestacie prawa, że będziecie aż przesadnie skrupulatni w tym kierunku, by ta nowa Konstytucja była w całości wykonywana, by zyskać sobie mocną podstawę prawną. A tymczasem zaczyna się od tego, że ci, którzy Konstytucję uchwalili — tak młodą jeszcze Konstytucję — odrazu ją naruszają, odrazu ją łamią. Przeciwnik tej Konstytucji nie będzie się martwił z tego powodu. Ale faktem jest, że najgorszym atakiem na nową Konstytucję jest nowa ordynacja wyborcza.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#Marszałek">Na czem ta nowa ordynacja wyborcza się opiera, co ona chce przeprowadzić? Otóż daje główne znaczenie samorządowi terytorjalnemu w delegowaniu członków do zgromadzeń okręgowych. Nie brałem udziału w obradach nad ustawą samorządową, przypominam jednak sobie jedno, że tutaj z oświadczeń Rządu i z oświadczeń przedstawicieli większości wynikało: celem tej wielkiej reformy samorządowej miało być wypędzenie polityki z samorządów. Powtarzało się zawsze: samorząd ma się zajmować gospodarczemi i kulturalnemi sprawami, a nie ma się zajmować polityką. Otóż to, co się wypędzało bardzo niedawno jeszcze, wprowadza się z powrotem. Ale mniejsza o to. Przypomnijmy lepiej sobie, czem jest naprawdę ten samorząd terytorjalny w Polsce. Znamy dobrze wybory samorządowe, znamy te nadużycia, popełniane na każdym kroku, które bardzo mocno musiały podkopać poczucie prawne w społeczeństwie. Wiemy jak się dokonywały wybory do rad gromadzkich, do rad gminnych.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#Marszałek">Otóż tym ludziom, wybranym przez nadużycia, kiedy w jednym z powiatów z 86 dygnitarzy samorządowych 25 jest już dziś pod sądem za zwyczajne kryminalne sprawy — dajecie prawo wyznaczania kandydatów na posłów, stawiacie ich ponad społeczeństwem, a dopiero to społeczeństwo ma głosować na tych, na których każę się głosować, których się wybiera. Jeżeli ktoś zaprzeczy, że jednak tak źle nie jest, że samorząd jest przedstawicielem woli ludności, że on tę wolę naprawdę wyobraża, to w tej nowej ordynacji wyborczej znajdzie przykład, który mu bardzo dużo da do myślenia. Mianowicie znajdzie ten przykład, że stolica Polski Warszawa będzie miała zgromadzenie okręgowe, do którego będą delegowani ludzie z rady przybocznej p. prezydenta miasta. To się robi w stolicy Polski. I potem się mówi, że Sejm ma wykonywać kontrolę nad Rządem. A kto pośrednio wyznacza tych kontrolerów? Ci, którzy powinni być kontrolowani i ci, którym kontrola bardzoby się przydała.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#Marszałek">To jest charakter tych praw, które przyznaje się narodowi. Robi się to w stolicy Polski. Jak na urągowisko tym prawom większe prawa będzie miał według nowej ordynacji wyborczej poleszuk, aniżeli stolica Polski. Nic dziwnego, Z głosowaniem poleszuka można rozmaite rzeczy robić, a z głosowaniem mieszkańca Warszawy trudniej. Tutaj te rzeczy ludzie widzą i kontrolują. I dlatego musiało się robić to w Warszawie, i dlatego Beirat warszawski będzie wyznaczał posłów do Beiratu ogólno-polskiego zwanego Sejmem. I to jest istota nowej ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#Marszałek">Drugim ważnym czynnikiem w doborze kandydatów jest t. zw. samorząd gospodarczy. Chciałbym zapytać się, co on ma wspólnego z polityką. Co ci ludzie, siedzący po tych radach i starający się o różne pozwolenia przywozowe i wywozowe, co ci ludzie mają wspólnego jako członkowie tych instytucyj z zagadnieniami polityki zagranicznej, z zagadnieniami oświaty, z zagadnieniami kultury, któremi będzie się zajmował Sejm?</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#Marszałek">Ale jest jeszcze jeden moment, który tu zasługuje na podkreślenie. Najpierw ten samorząd gospodarczy w bardzo silnym stopniu składa się z ludzi nominowanych, już na podstawie ustawy samej jest organem poniekąd administracji państwowej. I znowu mamy to samo, — że ta administracja wyznacza swoich własnych kontrolerów. Duże znaczenie w tym samorządzie przedstawiają izby przemysłowo-handlowe. Uznaję potrzebę tej instytucji i nieraz podkreślałem to, że jej właściwe kompetencje nie są przez Rząd szanowane, bo Rząd z jej zdaniem się nie liczy — ale w sprawach gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#Marszałek">Jednak, powiadam jedno: izby przemysłowo-handlowe są przedstawicielami kapitału. Ten kapitał w bardzo znacznym stopniu, w przeważnym stopniu, jest kapitałem obcym. Z tym faktem trzeba się liczyć. Ja nie jestem wrogiem obcego kapitału. Wiem, że jest potrzebny, ale temu obcemu kapitałowi należy się procent, dochód, a nie należy mu się wpływ na życie polityczne Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#Marszałek">To jest stwarzanie obcych agentur tą drogą. I do czego tu doszło? Mamy do czynienia bądźcobądź z tym faktem, że widzimy ludzi w Polsce, którzy się zrośli z tą Polską, których przodkowie przed tysiącami lat tu mieszkali, którzy za Polskę walczyli i zostali pozbawieni prawa stawiania swoich kandydatów, a wzamian będą reprezentowane miljony złotych obcego kapitału. Do tego doprowadzacie swojemi metodami.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: A co będzie w czasie wojny?)</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#Marszałek">I tutaj podkreślam — uważam to za paradoks tych dziwacznych pomysłów konstytucyjnych, że gotów nawet jestem twierdzić, że Panowie świadomie nie zrobiliście tego rodzaju składu kolegjum wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#Marszałek">Może były inne jeszcze motywy. Obok obcego zagranicznego kapitału w izbach przemysłowo-handlowych, częściowo także rzemieślniczych, duże znaczenie mają Żydzi. I niewątpliwie temu filarowi obecnego systemu rządzenia trzeba było jakoś zabezpieczyć wpływy na wybory. Ja nie twierdzę, że w nowym Sejmie będzie duży procent Żydów, przyznających się do żydowstwa. To Żydom zupełnie jest niepotrzebne, bo dopóki mają Polaków, chodzących za interesami żydowskiemi, to wolą do tych funkcyj wyznaczać Polaków. Tu nie chodzi o procent.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(P. Rottenstreich: Pan nie ma argumentu, dlatego wysuwa Pan zawsze sprawę żydowską.)</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#Marszałek">Trudno, proszę Panów, Panowie jesteście tak ważnym czynnikiem i tak ważną podporą sanacji, że ja, jako przeciwnik sanacji, nie mogę Panów pomijać. Także dla Żydów stwarza się specjalne przywileje nawet ilościowe. Dlaczego Nalewki w Warszawie mają stosunkowo mniejszy okręg, aniżeli okręg wiejski, dlaczego tak jest? Zdaje się, że tego chłop nie zrozumie, albo też bardzo dobrze zrozumie, jaki tu jest cel. Nasz obóz reprezentuje w kwestji żydowskiej pogląd zupełnie inny niż większość tej Izby. My jesteśmy głęboko przekonani, że ewolucja w całym świecie doprowadzi do tego, że Żydzi zostaną izolowani ze społeczeństw chrześcijańskich i że także w Polsce nie będą mieli praw politycznych, nie będą decydowali o losach Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#Marszałek">Tego nie oczekujemy od Panów oczywiście, ażeby Panowie to uwzględnili, ale w każdym razie moglibyśmy się spodziewać, że nie będziecie Panowie dawać przywilejów Żydom w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#Marszałek">Dalej jeszcze inny moment zasługuje tu na uwagę. Ordynacja wyborcza stanowi pewne znaczne nawet pokrzywdzenie wsi — zwłaszcza ordynacja wyborcza do Senatu. Dzieje się to w tym czasie, kiedy położenie rolnictwa jest szczególniej trudne, gdy jest wielka nędza na wsi i gdy uwzględnienie interesów rolnictwa powinno nastąpić w szerszym stopniu, aniżeli to dotychczas miało miejsce.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#Marszałek">Dalej są jeszcze inne zmiany. P. referent Podoski wskazywał na to, że przeprowadzono sprawiedliwość w rozdziale okręgów wyborczych, to znaczy, że, zmniejszając ilość kandydatów, w wyższym stopniu zmniejszono ilość mandatów na tych uprzywilejowanych ziemiach zachodnich, aniżeli na wschodzie, tłómacząc, że wymaga tego sprawiedliwość. No, jakby z tej zasady sprawiedliwości bardzo dalekie konsekwencje wyciągnąć, toby niewiele zostało z projektu tej większości rządowej, ale o to mniejsza. Można mieć wątpliwości, czy trzeba dawać stosunkowo większe przywileje, większe korzyści tym ziemiom, których bądźcobądź siła gospodarcza jest najsłabsza, stan kulturalny najniższy, w których jest najwięcej analfabetów. Dlaczego się to robi? Te ziemie wschodnie mają jedną zaletę: są muzykalne. Mianowicie, jak to donosiła przy poprzednich wyborach ajencja telegraficzna, ludzie z orkiestrą idą do wyborów. Ponieważ na zachodzie z orkiestrami nie chodzą i ludzie chcą naprawdę głosować, dlatego tamtym przyznaje się specjalne korzyści.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#Marszałek">Ale mniejsza o taki czy inny szczegół ordynacji wyborczej, zastanówmy się nad tem, w czem się ona streszcza. Ordynacja ta normuje mianowanie posłów przez biurokrację, nadmiernie rozrosłą, nieliczącą się często z prawem i wyposażoną w niesłychanie rozległe pełnomocnictwa. Ta biurokracja będzie powoływała posłów. Nasuwa się pytanie poco to się robi? Czy zamiast zwoływać tutaj tych ludzi wybranych przez starostów, czy nie będzie lepiej zwołać zjazd starostów dla informowania o tem, co się w kraju dzieje? Przecież ci starostowie powinni mieć dokładne informacje, zwłaszcza, jeżeli wezmą ze sobą referentów bezpieczeństwa. To będzie lepiej i to będzie taniej. Jeśli Panowie mówicie o zmniejszeniu ilości posłów ze względów oszczędnościowych — o tej kwestji nie mówię — to jabym uważał, że w tych warunkach byłoby lepszem zupełne zniesienie Sejmu, a zwoływanie jakichś doradców, albo zjazdu starostów czy coś podobnego. To byłoby lepsze. Zwolennicy jednak nowej ordynacji wyborczej powołują się na obce przykłady. Mówią tak: Parlamentaryzm jest w pełnym kryzysie, upada (co jest prawda), są inne ustroje, które odbierają w daleko wyższym stopniu prawa ludności, aniżeli ten ustrój tutaj projektowany. Powołują się na przykłady hitleryzmu i faszyzmu włoskiego. Otóż jest tutaj ta różnica, że jednak cokolwiek się powie o Hitlerze, to trzeba stwierdzić, że Hitler wszedł do władzy przez powszechne głosowanie ludności,...</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(Głos: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#Marszałek">...że ten Hitler niejednokrotnie ważne decyzje poddaje pod powszechne głosowanie tej ludności. A dalej niewątpliwie we Włoszech jest tylko cień parlamentaryzmu, wybory odbywają się na zasadzie głosowania: „tak” lub „nie”. Otóż jabym się przyznał, że w tych warunkach wołałbym wioski system. Mianowicie jak? Zrobię tu konkretną propozycję. Poco się bawić w tę całą ordynację wyborczą, w ten aparat i t. d.? Urządźcie Panowie tajne głosowanie nie koniecznie ulepszone, z temi najnowszemi badaniami, bo ja się boję rozmaitych nowych wynalazków, urządźcie głosowanie tajne bez nacisku, bez muzyki, bez grożenia ludziom, że wylecą z posady, jeżeli nie oddadzą głosu na naszych kandydatów i zapytajcie się, czy chcą Waszych rządów. Jeżeli chcą, niech powiedzą tak, jeżeli nie chcą, to nie.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#Marszałek">Zapytajcie o to w tajnem głosowaniu, a co do wyników nikt nie będzie miał żadnych wątpliwości. Ale tego Panowie nie zrobicie. P. Podoski tutaj mówił, że gdybyście zrobili wybory na podstawie dawnej ordynacji wyborczej, to jeszcze większą większość mielibyście niż dziś.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Napewno.)</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#Marszałek">Napewno, wierzę Panom, bo tak, jak Panowie robiliście wybory do rad gromadzkich, to możecie jeszcze większą większość uzyskać. Jeszcze teraz czytamy, że Sąd Najwyższy rozpatrywał protesty co do wyborów z r. 1930.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#Marszałek">Po co te komedje, po co te frazesy, w które nawet 5-cioletnie dziecko w Polsce nie wierzy? Że te wybory, to jest jedno pasmo nadużyć, to każdy w Polsce wie dobrze.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#Marszałek">Otóż jednak ci zwolennicy tego systemu powołują się na to, że chcą usunąć partje z życia politycznego. Mianowicie projekt B. B. mówi tak, że ta ordynacja wyborcza dąży do oparcia Izby poselskiej na zasadzie reprezentacji ogółu obywateli bez pośrednictwa partyj politycznych.</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gar.)</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#Marszałek">Istotnie do stawiania kandydatur nie są potrzebne partje polityczne, tak jak niepotrzebne są również samorządy wszelkiego rodzaju i ci rejenci z 10-groszowym zarobkiem za każdego. To wszystko jest niepotrzebne. Czy chodzi o to, aby kandydatów mógł stawiać każdy człowiek bez pośrednictwa partyj politycznych? Nie, aby to pseudo pośrednictwo zastąpić innem pośrednictwem monopolicznem. Panowie mówicie o walce z partjami. Otóż kiedy można wyrugować z życia politycznego, co się nazywa walką z partjami? Wtedy, gdy wychowa się obywatela posłusznego, obywatela bezpartyjnego, który nie odważy się myśleć. Pierwszym warunkiem zaniku partyjnictwa w Polsce jest to, ażeby ludzie przestali myśleć, bo jak zaczną myśleć, to zaczną mówić i zaczną się skupiać między sobą na podstawie wspólnych ideałów i wspólnych dążeń i zaczną tworzyć partje bez względu na to, jak się ta rzecz będzie nazywała. Ja nie wiem i tego nie odważę się twierdzić, czy Panowie chcecie stworzyć to, co się nie bardzo zgrabnie po polsku nazywa — monopartją, to znaczy coś takiego, co jest w faszyzmie i hitleryzmie. Nawet tego nie przypuszczałbym dlatego, że Panowie macie zasadniczo wstręt do wszelkich programów, a ostatecznie te monopartje opierają się na programach, których nie konspiruje się przed społeczeństwem. Następnie niema takiego genjusza, któryby z tej mozaiki, która tutaj jest, stworzył jeden harmonijny obraz. Tego Panowie nie zdołacie zrobić.</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#Marszałek">Jeżeli komuś przyświecają idee monopartji i jeżeli oczekuje, że na tej drodze będzie można wyrugować walki partyjne, to niechaj obserwuje bacznie to, co się dzieje w krajach sąsiednich, gdzie niema partyj, ale w jakiem znaczeniu? Niema tam jawnych partyj, ale te frakcje kryją się w cieniu, konspirują i spiskują. Przypominamy sobie zabójstwo Kirowa w Petersburgu, niedawno nastąpiło zesłanie Jenukidzego i towarzyszy. Wszyscy pamiętają o dniu 30 czerwca 1934 r. To są nowoczesne formy walk partyjnych wewnątrz dyktatury i stare zdanie rzymskie, że niedaleką jest droga od Kapitolu do Tarpejskiej Skały, właśnie w systemie dyktatur ma to pełne zastosowanie.</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#Marszałek">Nie liczę się z tem, że wyruguje się partje. Na czem polega ta nadzieja? Nadzieja polega na tem, że nie dopuści się partyj do Sejmu i nie będą mieli posłowie z partyj diet i nie będą mieli pieniędzy na agitację i będzie w kraju spokój. Jest to bardzo poziomy pogląd na rzeczywistość, który uzależnia od stanowiska, od pieniędzy byt partyj i kierunki polityczne. Tu nie o to chodzi i nie od tego zależy. Panowie, prowadząc robotę polityczną wielkim nakładem środków materjalnych, wyobrażacie sobie, że wszystko można zrobić za pieniądze, i że niczego nie można zrobić bez pieniędzy. Ale były wielkie ruchy społeczne w świecie — ja bynajmniej tych ruchów nie propaguję, ale ruchy bardzo niebezpieczne dla państwa, ruchy „des gueux”, ruchy „żebraków”, które przewracały rządy. I strzeżcie się Panowie, byście nie stworzyli takich warunków, by właśnie w Polsce nie doszło do tych ruchów żebraków. I tutaj nie liczcie się z tem, że tą drogą zdołacie uzdrowić t. zw. życie partyjne. Niewątpliwie życie partyjne ma swoje wielkie ujemne strony. Życie partyjne przybiera nieraz jaskrawe formy, jaskrawe postacie. I nikt nie będzie żałował małych grupek i nie żałuje małych grupek, które — no powiedzmy — wchodzą do rządu, robią rozmaite interwencje poselskie i na tem wśród swojej klijenteli wyborczej działają. Takie grupy były dawniej, takie grupy są i dzisiaj. Znamy rozmaitych secesjonistów z różnych stronnictw t. zw. opozycyjnych, którzy, jak zrobili secesje, odrazu mieli lepszy papier na swoich wydawnictwach, odrazu mieli pieniądze na najrozmaitsze wydawnictwa. To są te partje, które Panowie tworzą, to jest to życie polityczne i ta demoralizacja partyjna. A czy w tym nowym Sejmie wyhodujecie tego rodzaju grupki? Nie wiem. Ale to będzie inna klijentela i to będą inne wtedy warunki rozwoju tego rodzaju form. Ale tutaj Panowie nie zdołacie temi rozmaitemi przepisami, nie zdołacie Panowie temi rozmaitemi utrudnieniami wyrugować z życia politycznego wielkich prądów dziejowych. Gdybyśmy żyli w jakimś skostniałym świecie, gdzie jak w starożytnym Egipcie te same formy życia powtarzają się ze stulecia na stulecie, to możnaby zmechanizować życie i powiedzieć: różnica poglądów partyjnych jest niepotrzebna, jest zbyteczna dlatego, iż wszystko idzie ustalonemi drogami. Ale natomiast świat przeżywa wielkie przesilenia, wielkie przesilenie gospodarcze, finansowe i moralne. Świat szuka nowych dróg. Gdzie są genjusze, którzy wskażą te nowe drogi? Te lepsze formy bytu można znaleźć tylko w ciężkiej walce i zanim jakaś idea ma porwać cały naród, musi być przedtem ideą partji. Innej drogi niema, a Panowie chcecie zahamować rozwój idei, jakgdybyście mieli sami te wielkie idee, które moglibyście dać społeczeństwu. Boicie się, aby ktoś inny nie działał, aby ktoś inny nie snuł planów, aby ktoś inny nie dążył do władzy na podstawie zaufania obywateli. Możecie stosować takie lub inne środki i stosujecie je. Chcieliście dla zwalczenia ruchu narodowego wśród młodzieży stworzyć organizację. Organizacja ta stała się wielką demoralizacją. Organizacja, której wpływ moralny wyrażał się w takich faktach, że przychodzi do mnie student, młody chłopiec i mówi z płaczem: dzieci mojej matki są chore, muszę jej pomóc, muszę dostać posadę, ale muszę wziąć ten znaczek Legjonu Młodych. I to są te Wasze idee. I z tym rezultatem chcecie iść do społeczeństwa i chcecie iść do społeczeństwa z taką legitymacją i chcecie uchwalać ordynację wyborczą na takiej podstawie. Panowie temi różnemi metodami nie zdołacie w szczególności zatrzeć tych różnic, które są w społeczeństwie. Przecież ludzie będą różnie patrzyli na sprawy gospodarcze, na politykę finansową i jeżeli nie ma powstać z tego anarchja, to musi być organizacja grup, bo tu jest pewna dyscyplina.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#Marszałek">Wspominał tu p. referent komisji, że nowa ordynacja wyborcza zabezpiecza zgodną współpracę, bez różnicy wyznań i narodowości. Mogę Panów zapewnić, że nowa ordynacja wyborcza nie usunie zagadnienia żydowskiego z powierzchni Polski. Nie usunie bynajmniej, przeciwnie, to zagadnienie przy takiej ordynacji będzie o wiele ostrzejsze, bo wszyscy będą wiedzieli, dla kogo jest robiona ta ordynacja wyborcza. Panowie Żydzi dla obrony swoich interesów dawniej popieraliście demokrację, a dzisiaj masy są przeciw Wam i dlatego też popieracie rządy dyktatur, bo liczycie, że ta dyktatura ruch mas do wyzwolenia się z pod przewagi ekonomicznej żydowstwa zdoła powstrzymać. Nie, tego powstrzymać nie zdoła i tu ordynacja wyborcza na nic się nie przyda.</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#Marszałek">Mówi się o zniesieniu partji, ale co się zrobi na ich miejsce, jak się ludzi podzieli? Mówi się, że w tym przyszłym Sejmie ludzie będą zasiadali według alfabetu, czy według ziem; nie wiem jakie są projekty, wszyscy podzielą się na grupy: rzemieślniczą, rękodzielniczą, rejentów, nie wiem co będzie za podział, mniejsza o ten podział, ale trzeba powiedzieć jedno; jeżeliby z życia narodu usunięto wielkie zagadnienia polityczne, to wówczas w tem życiu na pierwszy plan wysunie się walka klasowa i zawodowa.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#Marszałek">I to jest największe niebezpieczeństwo: walka zawodowa i klasowa, w której interesy zawodowe, klasowe będą zatracały granicę z interesami osobistemi, w której społeczeństwo się przeobraża na szereg grupek, patrzących i baczących tylko na swoje interesy. To jest wielkie niebezpieczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#Marszałek">Ale trzeba przyznać jedno. Ta ordynacja wyborcza jest zgodna w jednym kierunku z całym systemem rządzenia, jest zgodna z tym wielkim prądem etatyzacji, który postępuje naprzód w społeczeństwie. Zetatyzowano życie gospodarcze, zetatyzowano życie społeczne. Obecnie chce się zetatyzować życie polityczne, chce się zrobić z Sejmu jedno kółko w machinie biurokratycznej, tylko inaczej się nazywające. P. poseł Niedziałkowski mówił tu o wielkim tryumfie konserwatystów przy tej ustawie. Jeśli to jest tryumf, to tryumf bardzo doraźny i bardzo krótki, w tem znaczeniu, że narazie dzięki takiej ordynacji wyborczej konserwatyści mogą utrzymywać się na powierzchni. Ale ci nasi konserwatyści reprezentują zasadę wolności gospodarczej. Jeżeli są przeciwni etatyzmowi, jeżeli reprezentują zasadę samodzielności społeczeństwa, rozmaitych jego interesów, to mnie przynajmniej trudno zrozumieć dlaczego oni są zwolennikami takiej ordynacji wyborczej. Szczerymi, czy nieszczerymi — w to nie wchodzę. Bo taka ordynacja wyborcza odpowiada najlepiej typowi państwa, w którem społeczeństwo — siła społeczna niema żadnego znaczenia, w którem wszystko jest uspołecznione — powiem nawet wyraźnie — typowi państwa o charakterze komunistycznym.</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#Marszałek">Dalej Panowie powołują się na to, że ta ordynacja wyborcza jest dziś bardzo potrzebna w tych ciężkich czasach, że chodzi tu o zwalczenie kryzysu gospodarczego, chodzi o to, by Sejm nie robił żadnych przeszkód Rządowi i t. d. Otóż powiedziałbym w ten sposób: gdybyście Panowie zdołali rozwiązać wielkie zagadnienia społeczne i gospodarcze w Polsce nawet przy najbezwzględniejszych rządach, to niejeden człowiek w Polsceby powiedział: rządzą w sposób dla mnie niesympatyczny, ale dają krajowi dobrobyt. Wielu ludzi takby sobie powiedziało i byłby spokój. Tych rządów nie można porównywać pod tym względem z rządami z epoki Napoleona III, bo wtedy był dobrobyt. Ale jeżeli jest taka nędza w kraju, to jest wielkie pytanie, czy jest czas, czy jest pora odpowiednia na tego rodzaju zmianę ustroju i tego rodzaju zmianę praw politycznych. Nie chcę używać mocnych słów, ale powiem jedno, w pełnem poczuciu odpowiedzialności: nie zapominajcie Panowie o tem, że odbieracie prawa polityczne miljonom ludzi głodnych. Mówię to jako przedstawiciel kierunku, uchodzącego za prawicowy, w pełnej świadomości niebezpieczeństw, które Polsce zagrażają.</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#Marszałek">Nie można traktować społeczeństwa w ten sposób, że jest u góry elita rządząca, która ma wszystkie prawa, a u dołu ta wielka masa ludzi, która nie ma żadnych praw, która ma tylko obowiązki: płacenia podatków i głosowania na wyznaczonych kandydatów. To jest najgorszy, najniebezpieczniejszy podział społeczeństwa na te właśnie grupy. Ci, co dziś rządzą, do tego doprowadzili, że możność bytu zależy od przynależności do grupy rządowej. Ta grupa rządowa staje się skupieniem wszelkich egoizmów i wszelkich korzyści, a miljony ludzi są poza tem wszystkiem. I teraz chcecie, by przez tę ordynację wyborczą utwierdzać te rządy grupy skupiającej i władzę i korzyści materjalne w swoim ręku, by to było utwierdzone przez ludzi, którzy jednak wiedzą, co się w kraju dzieje i wiedzą o tem, że mogą przyjść chwile takie, w których trzeba będzie się odwoływać do zaufania społeczeństwa, w których nie wystarczy sam przymus. Nie jesteśmy dziś w świecie tak zupełnie bezpieczni, wewnętrzne trudności mamy ogromne; czy wolno zatem czynnikom odpowiedzialnym za politykę rządową i państwową przecinać wszelkie sposoby możności porozumienia się z społeczeństwem w takich chwilach? A twierdzę, że ta ordynacja wyborcza tworzy mur między tą elitą a calem społeczeństwem polskiem, wielkiemi jego masami. Sejm nie miał wielkiego znaczenia w ostatnich kilku latach, ale w każdym razie mogły się w nim od czasu do czasu odezwać głosy niezależnej krytyki i te wielkie masy może naiwnie liczyły trochę na ten Sejm, przynajmniej można było tu coś powiedzieć. Otóż tego już tu nie będzie, bo to, co się będzie mówiło w Sejmie, będzie zaaranżowane na posiedzeniu odpowiedniej grupy. Jeżeli w tej Izbie padało tyle kadzideł pod adresem Rządu, to ja nie wiem czy nie będzie się można przypadkiem udusić w tym dymie kadzidlanym tych niezależnych posłów, którzy zawdzięczają swoje mandaty starostom i współpracują z Rządem i dbają o to, czy aby te mandaty długo utrzymają, — a mam głębokie przekonanie, że długotrwałość tych mandatów nie jest tak całkiem murowana.</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#Marszałek">Otóż w stosunku do tej ordynacji wyborczej zajęliśmy stanowisko negatywne. Stawialiśmy wnioski, które nie zmierzały do tego, aby ją poprawić, ale by uwydatnić niemożliwe dla nas do przyjęcia podstawy tej ordynacji wyborczej. Wnioski te oczywiście zostały odrzucone.</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#Marszałek">Jest naturalną konsekwencją tego stanowiska większości, że nikt z nas na podstawie takiej ordynacji wyborczej nie będzie się chciał ubiegać o mandaty wyborcze i w odpowiedniej chwili określimy szczegółowo swoje stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PRataj">Proszę Panów! Mimo, że w życiu publicznem biorę udział już od kilku dziesiątków lat i mimo, że mów w Sejmie słyszałem więcej, aniżeli ktokolwiek z Was, Panowie, mimo to zachowałem pewną świeżość i wrażliwość na argumenty przeciwników. To też, kiedy podczas ostatniego aktu t. zw. uchwalania Konstytucji z tych oto ław, zwłaszcza ze strony p. ministra Cara padały pod adresem opozycji gorące wyrzuty, że oto opuściła znakomitą okazję, że oto w Komisji Konstytucyjnej w tej sprawie właśnie można było szukać wspólnego języka, można było szukać wyjścia z tego impasu, w jakim Polska się znajduje, można było przerzucić kładkę pomiędzy dniem wczorajszym a dniem jutrzejszym, — przyznam się Panom, że pod wpływem tych argumentów zadawałem sobie niejednokrotnie pytanie, nie wstydzę się tego wyznać, czy istotnie opozycja nie popełniła błędu, usuwając się od prac nad projektem Konstytucji. Ale przestałem mieć co do tego złudzenia i wszystkie moje wątpliwości znikły i rozwiały się podczas ostatnich obrad Komisji Konstytucyjnej nad ordynacją wyborczą. Szliśmy na Komisję Konstytucyjną do obrad nad ordynacją wyborczą z najlepszą wolą, z najbardziej rzetelnemi intencjami i z najbardziej rzeczowem stanowiskiem. I muszę powiedzieć, że spotkaliśmy się z jedną tylko rzeczą — z większością podniesionych rąk.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PRataj">Na argumenty najbardziej rzeczowe, na objekcje najbardziej uzasadnione, ba, na pytania najbardziej uzasadnione nie otrzymywaliśmy odpowiedzi. Lekceważące milczenie, albo — jak powiedziałem — podniesiona większość rąk! Nie mamy już dzisiaj złudzeń. A jeżeli mimo to równie dobrze w Komisji Konstytucyjnej, z dużem, powiem Panom, samozaparciem się braliśmy udział do samego końca w tych obradach nad ordynacją wyborczą, i jeżeli dzisiaj tutaj bierzemy udział w tych obradach, jeżeli zgłaszamy i podtrzymujemy poprawki, to nie dlatego, żebyśmy się łudzili, że zmienimy tę ordynację wyborczą, którą Panowie proponujecie. Zdajemy sobie sprawę z tego i to już od dłuższego czasu, że dziś ta trybuna jest raczej zwrócona ku krajowi, niż ku ławom poselskim. Wszystko Panowie zrobiliście w tym kierunku, aby posłowie, przemawiający tutaj z tej trybuny, raczej zwracali się poza tę salę. Jest to nienormalne, niesłuszne i niewskazane, ale do tego Panowie doprowadziliście, a ordynację wyborczą, którą chcecie uchwalić — punkt ciężkości opinji kraju, a obawiam się, że i punkt ciężkości decyzji w sprawach najważniejszych — przeniesiecie poza tę salę.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PRataj">Proszę Panów, kiedy my dziś tutaj w tej upalnej atmosferze i w ospałym nastroju obradujemy nad ordynacją wyborczą do Sejmu i Senatu, kraj trochę inaczej reaguje, aniżeli my tutaj, że i w kraju całym jest także gorąco — mówię w znaczeniu fizycznem. Czy nie zwróciło uwagi Panów to, że klasa robotnicza, która jeszcze nie tak dawno, wtedy, kiedy groziło jej odebranie wszystkich praw socjalnych, prawie że nie reagowała, prawie że nie mówiła, dziś przemówiła. Mocniej, czy słabiej, ale przy tej właśnie sprawie przemówiła. W niedzielę odbyły się w Małopolsce olbrzymie zgromadzenia, liczące po kilka i kilkanaście tysięcy ludzi. Inaczej reagowano tam, aniżeli reaguje ta sala. Punkt ciężkości przenosi się poza tę salę i — powtarzam — obawiam się, że jeżeli uchwalicie Panowie tę ordynację wyborczą, którą projektujecie, decyzja przeniesie się poza tę salę.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PRataj">I to nie dlatego, że będzie zmniejszona ilość posłów według Waszej propozycji. Powiedziałem już na Komisji Konstytucyjnej, że jest to rzecz drugorzędna, a może nawet dziesięciorzędna. Nie chciałbym sobie ułatwiać sytuacji i powoływać się na przemówienia i na wywody różnych panów z B. B., wywody z przed roku, z przed dwóch lat, albo z przed trzech lat. Panowie znają anegdotę, którą opowiadają o Wojciechu Dzieduszyckim, który w początkach swojej karjery politycznej zrobił kawał swemu koledze. Podsłuchał mianowicie w hotelu przez drzwi jego przemówienie, którego się uczył do Sejmu, przyszedłszy do Sejmu, zapisał się przed nim do głosu i wygłosił całe przemówienie, którego się tamten uczył na pamięć. Gdyby ktoś chciał popełnić podobną złośliwość, mógłby z akt i dokumentów sejmowych, odnoszących się do ordynacji wyborczej, nauczyć się tego, co mówili Panowie, między innemi p. poseł Podoski, który dziś dowodził, że 208 posłów jest to liczba zupełnie wystarczająca i że nie powinno ich być więcej, a przed trzema laty ten sam p. poseł Podoski w dokumencie sejmowym dowodził wręcz czegoś odmiennego z równem przekonaniem, zdolnością i z równym talentem. Ale rzućmy na to zasłonę. Znam jednego polityka, który na drugi dzień mówił coś wręcz odmiennego, aniżeli poprzedniego dnia, a kiedy mu zwrócono uwagę, że mówił wczoraj co innego, powiedział: wypraszam sobie, żeby panowie przypominali mi, co mówiłem wczoraj. Zastosujmy to do p. Cara i p. Podoskiego. Nie przywiązuję — powtarzam — zasadniczej wagi do tego, czy będzie 208, czy 360, czy 444 posłów. Złożyliśmy wprawdzie do tego punktu poprawkę, uważamy, że raczej powinno być więcej posłów niż 208, ale to nie jest istotne.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PRataj">Nie dlatego dalej uważamy Waszą ordynację wyborczą za nie do przyjęcia dla nas, że usuwa proporcjonalność. Jesteśmy wprawdzie w obecnym momencie za proporcjonalnością ze względów czysto oportunistycznych, ale nie uważamy za krzywdę, za naruszenie naszego światopoglądu i naszej doktryny, zniesienie proporcjonalności. To nie jest sprawa zasadnicza. Nie uważamy wreszcie ani za klęskę ani za zbrodnię zniesienie list państwowych. Są to rzeczy drugo, trzecio, a nawet dziesięcio — rzędne.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PRataj">Jeżeli powiadamy, że ordynacja wyborcza projektowana przez Panów może zmienić bieg życia w Polsce w kierunku niepożądanym, to dlatego, że jest jeden zasadniczy punkt, który jest nie do przyjęcia nietylko dla nas, bo to byłoby obojętne, nietylko dla tej garstki posłów, którzy tutaj zasiadają, ale jest nie do przyjęcia dla ogromnej części społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PRataj">To jest ten punkt, który uczyni z Sejmu karykaturę, który z Sejmu, mającego być reprezentacją społeczeństwa, uczyni reprezentację biurokracji, reprezentację starostów i wojewodów — reprezentację rządów ostatecznie!</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PRataj">Proszę Panów, w Konstytucji okroiliście Panowie kompetencje Sejmu do ostatnich granic, obstawiliście Sejm kompetencjami innych czynników — Senatu, Prezydenta Rzeczypospolitej. Przy każdym niemal kółku machiny parlamentarnej postawiliście hamulec, który sprawia, że ta rola Sejmu wedle nowej Konstytucji, wedle Waszej Konstytucji, została zacieśniona do zupełnie konkretnych a ciasnych zadań, do zupełnie konkretnych a wąskich ram. Wąskość tych ram stwierdziliście sami Panowie z całą otwartością, z całą szczerością, godną w tym wypadku pochwały. W czasie ostatniego stadjum pracy nad Konstytucją stwierdziliście Panowie, że chcecie mieć w Sejmie tylko reprezentację opinji i nastrojów kraju, stwierdziliście Panowie, że chcecie mieć w Sejmie niejako barometr tego, co się dzieje w kraju; stwierdziliście Panowie w dalszym ciągu, że chcecie, by Sejm, który będzie miał szerokie podstawy, który ma reprezentować społeczeństwo, był tem forum, na którem będą się ścierały prądy, walki, na którem będą się wyładowywać namiętności w formie legalnej pod okiem władz; a więc ma być Sejm niejako wentylem bezpieczeństwa. A ja dodawałem to, czego Panowie nie mówiliście w swoim projekcie, czy w uzasadnieniu swojego projektu, że nawet ten Sejm, tak ujęty, jak jest ujęty w Waszej Konstytucji, mógłby spełnić jeszcze jedną rolę specjalnie ważną i specjalnie potrzebną wobec takiej Konstytucji, mógłby mianowicie być głosem sumienia dla tych, którzy upojeni ogromem władzy, włożonej w ich ręce, mogą dopuszczać się nadużyć tej władzy, co jest rzeczą ludzką.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PRataj">I oto nawet tych wąskich ram, które Panowie dla działalności i kompetencji Sejmu sami nakreśliliście, które Panowie sami daliście, Panowie się zlękli. Dla mnie, przyznaję się, nie jest to całkiem niespodzianką. Panowie może przypominacie sobie — zresztą nie mam ambicyj, żeby Panowie sobie przypominali — 23 marca tego roku w przemówieniu, które wygłosiłem z tej trybuny, powiedziałem Panom, że przy analizie Konstytucji, którą Panowie uchwalacie, dochodzę do tego przekonania, że Panowie i tego Sejmu nie zniesiecie, który sami dajecie. Powiedziałem, że według wszelkiego prawdopodobieństwa będziecie musieli zrobić dalszy krok, ażeby zasypać przepaść, która jest pomiędzy pozorami parlamentaryzmu a rzeczywistością samowładztwa, że Panowie tę przepaść zasypiecie przez odpowiednio skonstruowaną ordynację wyborczą, albo przez stałą instytucję fałszerstw wyborczych. I wtedy któryś z bardziej złych odemnie ludzi, bodaj że z ław Stronnictwa Narodowego powiedział, że według wszelkiego prawdopodobieństwa to będzie kombinacja jednego i drugiego środka. I zdaje się, że miał pod tym względem rację.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PRataj">Panowie zlękliście się tych wąskich ram i wąskich kompetencyj, które daliście Sejmowi, i chcecie ten Sejm odpowiednio skonstruować, ażeby mieć go całkowicie w swojem ręku. Korygujecie Panowie Sejm, dany w Konstytucji, przez ordynację wyborczą, a przez to samo, przez ordynację wyborczą korygujecie swoją własną Konstytucję. Korygujecie, bo odbieracie obywatelom prawo wybierania tych ludzi, których uważają za odpowiednich dla siebie. Korygujecie, odbierając obywatelom możność tworzenia takiej reprezentacji, jaka narodowi w danym momencie odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PRataj">Ale powiadacie Panowie śmiało, otwarcie — używacie tego wyrażenia — było ono kilkakrotnie używane także i w dyskusji na Komisji Konstytucyjnej: tak jest, chcemy, żeby obywateli w wyznaczaniu kandydatów wyręczał ktoś inny, nie chcemy, ażeby było tak, jak dotychczas. Powiadacie: obywateli wyręczały dotychczas w wyznaczaniu kandydatów partje. My także chcemy wyręczać obywateli, ale nie chcemy, ażeby wyręczały ich partje. My chcemy, żeby wyręczał obywateli inny czynnik, czynnik żywy i twórczy!</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PRataj">Byłoby rzeczą nierozsądną, a co ważniejsze, rzeczą niezgodną z prawdą przeczyć temu, że ordynacja wyborcza z 1922 roku istotnie wychodziła z tego założenia, że istnieją partje polityczne i że partje polityczne są tą formą, w którą wlewa się społeczeństwo, formą, w której organizuje się społeczeństwo. Nie ulega wątpliwości, że w przepisach prawnych ordynacji wyborczej z r. 1922 znajdujemy partyjne oddźwięki. Tylko Panowie jednej rzeczy nie powiedziałbym, nie widzicie, tylko nad nią przeskakujecie. A zdolność przeskakiwania wykazali Panowie na Komisji Konstytucyjnej przy obradach nad ordynacją wyborczą zupełnie niesłychaną! Istotnie, ordynacja wyborcza z 1922 r. dawała partjom politycznym możność wyręczania obywateli w zgłaszaniu kandydatów, tylko nie dawała im jednej rzeczy: nie dawała prawnego monopolu.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PRataj">I tutaj leży punkt ciężkości. Nie dawała partjom prawnego monopolu na zgłaszanie kandydatur. Każdy, czy należał do stronnictwa, czy nie należał, mógł zgłosić kandydaturę do Sejmu, jeżeli zebrał 50 podpisów. A chyba przyznacie, że owych 50 podpisów można było znaleźć i poza partjami. Powiedziałem już na Komisji Konstytucyjnej i dziś powtarzam: pocóż długie dowodzenia — oto ławy w środku tej Izby tak gęsto zaludnione „bezpartyjnymi”, wybranymi na podstawie dotychczasowej ordynacji wyborczej, są chyba najbardziej wymownym dowodem, że ordynacja wyborcza, dotychczas obowiązująca, nie dawała monopolu partjom na zgłaszanie kandydatur. I dzisiaj także w ramach ordynacji wyborczej, która jeszcze nie została przekreślona nową ordynacją wyborczą, doskonale mogą zgłosić kandydatury, powiedzmy, spółdzielcy, doskonale może zgłosić kandydatury jakiś np. związek hodowców bydła nizinnego, doskonale może zgłosić kandydatury — powiedzmy — jakieś towarzystwo miłośników psa myśliwskiego. Jeśli o tem mówię. Panowie, to mówię dlatego, że dzisiaj te właśnie zespoły, te właśnie organizacje zaczynają nabierać w Waszych oczach o wiele większych walorów, o wiele większych uprawnień w Polsce, aniżeli zespoły inne, które mają cele ideowe, które mają t. zw. programy. Można w ramach obecnej ordynacji wyborczej znaleźć wyraz dla zespołów pozapartyjnych wszelkiego gatunku, jeżeli tylko Panowie zechcecie, nie daje ona partjom monopolu na zgłaszanie kandydatur.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PRataj">To natomiast, co Panowie robicie, to pośrednictwo i wyręczanie, które Panowie w Waszej ordynacji wyborczej chcecie wprowadzić, ma właśnie cechy monopolu prawnego i na tem polega różnica. Ja powiem, że tutaj właśnie leży sprzeczność z Konstytucją, właśnie dlatego, że jest monopol prawny, że jest monopol pośrednictwa. Dlatego w tem miejscu przekreślony jest przymiotnik bezpośredniości, zagwarantowany nawet w Waszej Konstytucji. I cokolwiekbądź zechcecie mówić, to przez ten zarzut nie da się przeskoczyć. Sentymentalny gest, sentymentalne odezwanie się p. ministra Cara na Komisji Konstytucyjnej: „Panowie, toż ja byłem ojcem i matką tej Konstytucji, zaliż sądzicie, że będę ją gwałcił”, — ten rozdzierający zwrot retoryczny nie załatwi zagadnienia konstytucyjnego. Jest sprzeczność! Gdybym już chciał być bardzo delikatnym, to musiałbym powiedzieć, że jest to rozszerzenie ram Konstytucji. Pan minister Car jest specjalistą od tego! Nabrał tak wielkiej wprawy przy rozszerzaniu ram Konstytucji poprzedniej, że mógł stracić pod tym względem wyczucie, to jest wielkie niebezpieczeństwo, Panie Ministrze. Wyczucie można było stracić pod tym względem i subtelność. I jeżeli nawet koncedowałbym, — per inconcessum — że niema sprzeczności z Konstytucją, to musiałbym powiedzieć, że rozluźnienie ram jest bardzo daleko idące. Nawiasem dodam, że i w innych punktach jesteśmy świadkami takiego wydłubywania szparek w nowej Konstytucji, takiego tworzenia nowego zwyczaju konstytucyjnego, tworzenia praktyk konstytucyjnych, któreby szły obok prawa konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PRataj">Zwrócę np. uwagę na formę zwołania ostatniej sesji nadzwyczajnej, w trakcie której jesteśmy. Konstytucja uchwalona przez Panów powiada, że Sejm jest zwoływany z inicjatywy Pana Prezydenta motu proprio i na żądanie określonej liczby posłów. Oczywiście, co przyznaję z całą szczerością i lojalnością, nie jest powiedziane, że p. Prezydent Rzeczypospolitej zwołuje sesję nadzwyczajną dla spraw, z któremi występuje Rząd, ale zdaje się, że z treści wynika to dość przejrzyście. Otóż w praktyce mieliśmy w tym wypadku tertium nie przeciw konstytucyjne, ale obok konstytucyjne. Mianowicie, powiem, zwołana została sesja przez Pana Prezydenta motu proprio, z drugiej strony motu proprio Klub B. B. zgłosił projekty ustaw, a uzgodnienie nieprzewidziane Konstytucją nastąpiło gdzieindziej — za kulisami. Nie robię z tego zarzutu. Prawa ani moje, ani nasze nie zostały przez to naruszone. Powiem tylko to, że czem skorupka za młodu nasiąknie, tem potem na starość ciągle trąci, nawet bez koniecznej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PRataj">Ale wracam do ordynacji wyborczej. Ta sprzeczność z Konstytucją przez danie owym zgromadzeniom okręgowym monopolu jest ponad wszelką wątpliwość widoczna. Ale powiadają Panowie, i to jest to główne uzasadnienie ideologiczne projektu ordynacji wyborczej, złożonego przez BB. — T co następuje: chcemy wszelkiemi siłami wyłączyć dotychczasowe pośrednictwo partyj, dlatego że partyj nie uznajemy, dlatego że partje uważamy za złe, dlatego że partje są „gasnącym światem”, dlatego że przeżywamy w tej chwili takie prądy dziejowe i taki okres dziejowy, który przechodzi nad tym gasnącym światem do porządku.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#PRataj">Proszę Panów! Ten „świat gasnący” gaśnie już od dziewięciu lat. Dmuchacie na ten „gasnący świat” całą siłą. I dziwna rzecz! Mimo że walczycie z partjami od lat dziewięciu, mimo tego, że dla partyj są pootwierane kryminały, mimo, że dla ludzi należących do partyj niema chleba, żeście wprowadzili w Polsce instytucję: „liszeńców”, mimo tego, że dziś należenie do stronnictwa ideowego niezależnego jest poświęceniem i męczeństwem — mimo tego przez 9 lat nie potrafiliście zdmuchnąć tych „gasnących światów”; one są, one — ja Panom powiem coś więcej — są dziś silniejsze — nie wiem czy numerycznie, ale one są dziś silniejsze moralnie, aniżeli były wtedy, kiedy do partji przychodził każdy macher, każdy, który chciał zrobić karjerę na partii.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#PRataj">Ale proszę Panów, Panowie powiadacie, że chcecie te degryngolujące twory organizacyjne zastąpić nowemi, twórczemi, żywemi siłami. Godzę się najzupełniej z p. posłem Rybarskim, który mówił, że partje polityczne ani nie są jedyną formą organizowania się społeczeństwa, ani nie są zawsze idealną formą organizowania się społeczeństwa. Jestem tego zdania, że nie należy w życiu publicznem dawać monopolu wpływania na sprawy publiczne tylko partjom politycznym, że trzeba powoływać do współpracy, do wpływania na sprawy publiczne także inne żywe, twórcze siły.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PRataj">Ale rozglądam się po Polsce i szukam owych żywych twórczych sił, które Panowie zbudowaliście w ciągu 9 lat na miejsce owych „gasnących światów”. Rozglądam się za niemi i chciałbym, żeby Panowie z pewną dozą dobrej woli — bo to są rzeczy, mimo, że pozornie Was tylko obchodzą, obchodzące nas wszystkich — popatrzyli, gdzie są te nowe żywe siły, które Panowie powołaliście, czy chcecie powołać na miejsce partyj — owych „gasnących światów”. Popatrzmy! Czy to są owe organizacje gospodarcze — bo chcecie zwekslować na zagadnienia gospodarcze, ażeby odwrócić uwagę społeczeństwa od zagadnień politycznych. Popatrzcie Panowie na owe organizacje gospodarcze! Ograniczają się one w największej części do chodzenia do ministerstw po koncesje, po ulgi celne, po ulgi podatkowe. A jeżeli Panowie weźmiecie pod uwagę organizacje gospodarcze o charakterze jako tako społecznym, jeżeli Panowie weźmiecie spółdzielczość, jeżeli Panowie weźmiecie kółka rolnicze, to czy to są te żywe siły, które Panowie powołaliście do życia? One są wszystkie pod komendą policji, pod komendą wojewodów i w ostatecznym razie pod komendą p. Ministra Spraw Wewnętrznych, jakkolwiek w najmniejszym stopniu, bo tym, kto ma najmniejszą władzę w Polsce, to jest Minister Spraw Wewnętrznych. To mają być owe siły żywe. A przejdźmy do organizacyj społecznych. Są one albo związane subwencjami rządowemi albo też mają komisarzy rządowych. Doszliśmy do tego, że nawet w Resursie Kupieckiej mamy komisarza rządowego, bo jakoby nie potrafiła się sama rządzić. Nawet komitety obchodowe z jakiejkolwiekbądź racji dla jakiegokolwiekbądź święta są dziś — przecież Panowie musicie to mi potwierdzić — tworzone regularnie z wojewody, starosty i komendanta policji. Nawet tego rodzaju organizacje! To mają być te siły żywe, które mają zastąpić owe „gasnące światy”? Moi Panowie, ja się nie dziwię, że tak jest, ja się nie dziwię, że jest ta pustka. Inaczej być nie może, jeśli Panowie głosicie jako zasadę, jako Wasz program kult bezprogramowości. Bo tak jest. Program stał się dziś czemś źle widzianem, czemś wyklętem, jeśli ktoś powie, że wyznaje jakiś program, jest na banicję skazywany, jest uważany za człowieka z „gasnącego świata”.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Z takim do domu warjatów.)</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#PRataj">Cóż w tych warunkach może się stać? Tam, gdzie zaczyna braknąć programu, tam, gdzie kult bezprogramowości panuje, tam się tworzy program inny. Tam się tworzy kult inny — kult giętkiego karku i elastycznego sumienia. W tych warunkach nie mogą się tworzyć nowe siły ideowe. Nie mogą się także tworzyć nowe siły społeczne, gospodarcze wtedy, kiedy system rządzenia polega na tem, ażeby wszystko mieć w swoim ręku, wszystkiem kierować i niczemu nie dać na pięć minut samodzielności. Najtragiczniejsze dla Was jest to, że na miejsce wymierającego, „gasnącego świata”, który potępiacie i o którym powiadacie, że nic nie przedstawia, nie potrafiliście na przyszłość stworzyć nic nowego, bo i młodzieży nie potrafiliście wychować, gdyż Wam się przelała przez ręce i wylała między palcami.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PRataj">Pytam się, gdzie są te siły żywe, które chcecie powołać do życia, gdzie są te siły żywe, któremi chcecie zastąpić to, co było dotychczas? Pytam z melancholją i ze smutkiem, bo to jest interes nietylko Panów, ale nas wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#PRataj">Ale mamy w ordynacji wyborczej zaprojektowanej przez Panów do pewnego stopnia odpowiedź na pytanie, kto jest tą żywą siłą, kto ma być tym, który ma wyręczyć partje polityczne i to wyręczyć monopolistycznie. Powiadacie Panowie, że będzie to w pierwszym rzędzie samorząd terytorjalny.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#PRataj">Nie będę już powtarzał tego, na co dzisiaj wskazywał p. prof. Rybarski, mówiąc o samorządzie na terenie miasta Warszawy; nie będę zadawać pytania: Skąd ktoś przychodzi do tego, ażeby odemnie, jako wyborcy, na terenie miasta Warszawy żądać, ażebym ja się pozwalał wyręczać przez bajrat p. Starzyńskiego w wyznaczaniu kandydatur. Ale ja wskaże Panom na inną rzecz, na samorząd, który jakoby reprezentuje olbrzymią część kraju i olbrzymią część ludności w Państwie. Ja Panom wskażę na samorząd gminny i powiatowy. Proszę Panów, na komisji na podawane przez nas fakty wstrząsające słyszeliśmy odpowiedź: Trudno, nadużycia wszędzie się trafiają, trudno, nadużycia wszędzie być mogą. Niewątpliwie tak jest. Ale można załatwić tem powiedzeniem sprawę nadużyć wtedy, jeżeli nadużycia są wyjątkami i jeżeli nadużycia są powściągane.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#PRataj">Otóż przyjmijcie Panowie do wiadomości i chciałbym, żeby p. Minister Spraw Wewnętrznych specjalnie to przyjął do wiadomości, że nadużycia przy wyborach samorządowych nie były wyjątkami, nie były czemś oderwanem; one były jednym wielkim systemem, one były nieomal czemś powszechnem. Dookoła tych samorządów najniższych, z któremi styka się ludność codziennie i które widzi codziennie, omotało się tyle bezprawia, tyle nieprawości, tyle niegodziwości, że trudno więcej sobie wyobrazić. I był czas, kiedy spotykałem się na wsi z powiedzeniem: Chyba tam na górze w Rządzie nie wiedzą o tem, bo na toby nie pozwolili. Ale dziś, kiedy dowiedziano się na wsi o ordynacji wyborczej, którą Panowie proponują i którą Panowie chcecie oprzeć na tych samorządach, to dziś na wsi mówią inaczej: Teraz wiemy po co były robione właśnie takie wybory samorządowe!</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PRataj">Proszę Panów, to co mówię, to nie jest przesada, to nie jest retoryczny frazes. Ostrzegam z całego serca w interesie Państwa — nie budujcie Panowie Izby prawodawczej, czy Izb prawodawczych na tych ciałach, które wyszły z jednej wielkiej nieprawości i z jednego wielkiego bezprawia,...</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji)</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#PRataj">...bo odrazu do tego Sejmu nowego, do tego nowego Senatu przyczepi się ta fala niechęci, jeżeli mam mówić eufemistycznie, fala nienawiści, a bardzo często pogardy, z którą ludność odnosi się dziś do owych samorządów.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#PRataj">Proszę Panów, mówiłem na komisji także, co to są owe inne „siły twórcze”, ów drugi „czynnik zaufania”, któremu Panowie chcecie powierzyć prawo, ba, monopol wyręczania obywateli w wyborach do przyszłego Sejmu i Senatu. To są samorządy gospodarcza. Mówiłem na komisji o izbach rolniczych. Zdawałoby się, że jest to instytucja skądinąd bliska wsi. Postawiłem jednak twierdzenie, że 90% ludzi na wsi nie wie o istnieniu izb rolniczych i zwracałem się do obecnych kolegów z B. B., ażeby zaprzeczyli temu. Nikt nie mógł zaprzeczyć, bo tak jest. Bo te izby są niczem innem, jak przedłużeniem Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, względnie wojewódzkich odpowiednich referatów czy wydziałów, nie mówiąc już o tem, że są one odpowiednio złożone. Wszakże Panom wiadomo, że izby rolnicze są składane w ten sposób, że, o ile pamiętam, 1/3 może być mianowana przez Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych, a z reszty tych, którzy pochodzą z wyborców, to połowa pochodzi z wyborów za pośrednictwem tych instytucyj, które są wskazane przez Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych. To ma być ten czynnik zaufania! A izby przemysłowo-handlowe? Już mój przedmówca wskazywał, czem są izby przemysłowo-handlowe, a na Komisji Konstytucyjnej słyszeliśmy rewelacyjne rzeczy o owych izbach przemysłowo-handlowych. Niepodejrzany wcale o antirządowość p. Rottentreich opowiadał nam po p. referencie Podoskim — tylko pan referent Podoski nie słyszał wtedy na owe ucho — opowiadał w jaki to sposób odbywają się owe „wybory” do władz w izbach przemysłowo-handlowych, jest on jednym z owych wybranych — o ile wiem, który asystował przy onym wielkim akcie. Muszę powiedzieć, że gdybym mieszkał w Samborze, tobym się musiał zastrzec przeciwko oddawaniu moich uprawnień w ręce p. Rottenstreicha, który ma być owym czynnikiem zaufania, z tej racji, że jest radcą w izbie przemysłowo-handlowej. Moi Panowie, przecież nad tem nie mężna przechodzić do porządku dziennego, przecież na to coś trzeba odpowiedzieć! Albo trzeba powiedzieć jasno i wyraźnie: chcemy, ażeby ten przyszły Sejm był karykaturą, albo, jeżeli nie, to trzeba z faktów tych wziąć jakąś poprawkę. Przecież nie można tworzyć karykatury i powiedzieć następnie społeczeństwu, że ono w tej karykaturze ma widzieć swą reprezentację, że ono ma w niej widzieć rzeczywistość. Te „żywe siły”, te „czynniki zaufania”, którym Panowie chcecie oddać monopol formowania przyszłego Sejmu, a do pewnego stopnia także i Senatu, one wyglądają tak, jak Panom przed chwilą powiedziałem.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#PRataj">Na komisji p. minister Car pytał nas: ...a gdzież Wasza koncepcja? Widzimy dwie koncepcje: jedna idąca przeciw partjom, a druga zgłoszona przez P. P. S., a przez Was ludowców z uprzejmości podpisana. Jedna stoi na gruncie partji, druga, nasza, stoi na gruncie przeciw partyjnym”. Nie o to chodzi, nie tu jest sprzeczność, to jest przeniesienie dyskusji na inną płaszczyznę. Sprzeczność leży w tem, że my powiadamy, iż Sejm ma być odbiciem społeczeństwa, jego nastroju, jego woli, a to co Panowie dajecie, to jest wykoszlawieniem społeczeństwa. I my gotowi byliśmy poszukiwać tych innych form z wyłączeniem monopolu partyjnictwa, którego zresztą nie było. Mój kolega klubowy p. Smoła postawił sprawę z całą brutalną jasnością, powiedział Wam: macie Panowie przed sobą możność rozwiązania partyj, będzie to głupstwo, ale to będzie jasna sprawa; macie możność wprowadzenia do ordynacji wyborczej przepisu, że żaden z dotychczasowych posłów, a wśród nich są i przywódcy partji, nie mogą kandydować. Byłby to nonsens, ale będzie kwestja jasna. Mogliście to Panowie zrobić bez uciekania się do karykaturyzowania w ordynacji wyborczej tej przyszłej reprezentacji narodowej. Podajemy Panom inny jeszcze sposób w naszej poprawce — ten, aby poza kandydatami, których będą wskazywały one „wschodzące światy”, one „twórcze siły” ugrupowane w zgromadzeniach okręgów — aby, oprócz tego, samo społeczeństwo mogło przez 50, 100, 500 osób wystawiać innych kandytatów. Mógłby to być wielki eksperyment może o zakroju historycznym, byłaby to próba, po których kandydatów społeczeństwo wyciągnie rękę w chwili wyborów. Można zrobić tego rodzaju rzecz. Panowie wybraliście Waszą formułę, bo ta formuła zgóry przesądza głosowanie i zgóry przewiduje skład i wygląd tak zwanej reprezentacji narodowej.</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#PRataj">Proszę Panów, na Komisji Konstytucyjnej zwracałem uwagę na jeszcze jedną rzecz, która już niewątpliwie więcej powinna zwrócić uwagę przedstawicieli B. B., bo jeżeli Panowie mogliby choć na chwilę przypuścić, że w tych poprawkach i poglądach, którym dawaliśmy wyraz na Komisji Konstytucyjnej, było z naszej strony, ze strony dotychczasowej partji, troska o mandaty poselskie, to w tej części naszej argumentacji nawet najzawziętsi przeciwnicy nie mogą dopatrzeć się niczego innego, jak uzasadnionej, obowiązkowej troski o interes Państwa. Już nie chodzi tu o doktrynę demokratyczną, ale o interes Państwa. Zadawałem Panom między innemi pytania. Wprowadzacie Panowie okręgi dwumandatowe bez proporcjonalności, wprowadzacie Panowie głosowanie odrazu na dwóch kandydatów i daliście pewną geometrję wyborczą; przy pewnym okręgu, który jest mi znany bliżej, postawiłem p. referentowi pytanie: a jak przedstawia się układ stosunków narodowościowych? Powiedział mi krótko, skromnie: większość mają Ukraińcy. Takich pytań możnaby postawić więcej. I pytanie drugie, zupełnie uprawnione, mianowicie: w jaki sposób zabezpieczy się mniejszości polskiej reprezentację uzasadniona, reprezentację, na którą ta ludność polska zasługuje bez krzywdzenia interesów ukraińskich? Nie otrzymaliśmy na to odpowiedzi; jedna była, ale nie wypowiedziana, musimy ja sobie dośpiewać, mianowicie, że wybory będą robione nie w komisjach obwodowych, nie via urny i nie przy urnach wyborczych, nawet nie w zgromadzeniach okręgowych, lecz będą robione w gabinetach ministrów, będą robione w gabinetach naczelników bezpieczeństwa, a jeśli gdzieś nie zostanie to zrobione, to będzie w innej formie, mianowicie będzie robione w formie nadużyć już podczas samego głosowania i po głosowaniu. Widzę mojego kolegę p. Terszakowca, on mógłby Panom coś powiedzieć, jak to w rudeckim, rodzinnym naszym powiecie były robione wybory samorządowe. Wypadły one z uwzględnieniem interesów obydwu stron. Nie życzę Państwu, ażeby w ten sposób uwzględniano interesy obydwu stron. Nie życzę, ażeby interesy polskiej ludności były zabezpieczane przy pomocy gwałtów czy nadużyć. Na to pytanie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. To nie jest odpowiedź, której potrzebuje nasze „partyjnictwo”. To nie jest nasz interes mandatowy, to jest interes państwowy.</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#PRataj">Proszę Panów! Jest druga rzecz. Zadałem pewne pytanie referentowi na komisji i tutaj otrzymałem dzisiaj odpowiedź w zestawieniach statystycznych. Ale te zestawienia statystyczne miały specyficzną formę, to jest tak, jak gdybym siadł koło księcia Radziwiłła i powiedział, że mamy wspólnie, powiedzmy, 10 miljonów majątku, i wypada na nas po 5 miljonów. Nic nie poradzę, że nie mam tych 5 milionów i do 5 tysięcy nie dociągnę. Tak przy zestawieniach swoich p. Podoski powiedział, że jak dodamy wszystko i podzielimy, to jest całkiem sprawiedliwe. Zapewne tak. Miałem odwagę powiedzieć na Komisji Konstytucyjnej i powtórzę to w tej chwili, że przy tych założeniach, z których wyszła ordynacja wyborcza, reprezentowana przez p. Podoskiego, wszystko inne zrobił doskonale. Nie mógł inaczej zrobić! Tak mu właśnie wypadało, ażeby w Wilnie wypadł jeden mandat na 50 tysięcy, a wtedy musiało gdzieindziej wypaść inaczej. I tak właśnie się składa, że wtedy w pow. pińczowskim, miechowskim i jędrzejowskim będzie akurat wypadało 194 tysięcy ludności na jeden mandat. I znowu tak będzie, przy tych założeniach, z których wyszedł p. poseł Podoski, że np. w pow. wołyńskim i lidskim wypadnie jeden mandat na 149 tysięcy, a w rdzennie polskim okręgu łukowskim wypadnie jeden mandat na 198 tysięcy ludności. To są te rzeczy, które znowu niewiadomo jak pogodzić już nie z punktu widzenia interesów partykularnych, ani nawet z punktu widzenia naszej ideologji chłopskiej, nas, którzy uważamy chłopów za element najzdrowszy, najbardziej wartościowy, za podstawę narodu, ale z punktu widzenia interesów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#PRataj">Istnieje w logice jeden ze sposobów dowodzenia, mianowicie t. zw. reductio ad absurdum — wysnuwanie z przesłanek wniosków i wykazywanie na konsekwencjach, że przesłanki były absurdalne. Przy ordynacji wyborczej, którą reprezentował pan poseł Podoski z dużem samozaparciem i z wielkim talentem, nie potrzeba było używać metody reductio ad absurdum. Absurdy zostały przez niego samego wyciągnięte z całą logiczną dokładnością. Ujawniły się one w szczegółach ordynacji wyborczej, a p. Podoski był tylko ofiarą założeń, bo niczem innem nie mógł być.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#PRataj">Proszę Panów! Ordynacja wyborcza, którą Panowie macie uchwalić, będzie miała zdaniem naszem jedną wielką wadę, jedną konsekwencję, która może się stać fatalną. Nie zaprzeczycie Panowie, że nietylko u nas, ale i na całym świecie — nie umiem nawet powiedzieć, czy u nas więcej czy mniej, jest dużo zwątpienia w kartkę wyborczą i w ewolucyjny rozwój rzeczy; jest jakieś nastawienie dogonienia na przełaj, wiara w środki radykalne, wiara w środki skuteczne na krótką metę. Jest to nietylko na wsi, jest to w społeczeństwie wogóle. U nas może specjalnie jest dużo tego dlatego, że powiew ten szedł stamtąd także, skąd zwykle nie idzie, mianowicie przez długie lata szedł ze sfer rządowych. O ile chodzi o kartkę wyborczą, to jej powaga i wiara w jej skuteczność zostały w niesłychany sposób zachwiane przez wybory sejmowe, odbyte dwukrotnie, i przez wybory samorządowe, które specjalnie ma ludność w pamięci, i jako ostatnie, i jako bliskie. Obawiam się — i to jest wielką naszą troską — obawiam się, że ordynacja wyborcza, którą Panowie macie zamiar uchwalić, że ona te resztki wiary na wsi, jeżeli one gdzieś jeszcze były, w kartkę wyborczą, rozwieje, że chłopi przestaną mieć resztki nadziei, aby na tej drodze, poprzez urnę wyborczą dostała się wsi jakaś cząstka tej sprawiedliwości, której potrzebuje i której oczekuje. Obawiam się, aby nie przeważyły owe tendencje i owe głosy, które dawno położyły krzyżyk nad kartką wyborczą i nad urną wyborczą. Przytaczałem Panom na Komisji Konstytucyjnej przykłady, które świadczą, że niema w tem przesady, co mówimy i w tem, co w tej chwili mówię.</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#PRataj">Słyszeliśmy odpowiedź znowu zdaje mi się, że ze strony p. ministra Cara, że nie wszystkie proroctwa się spełniają, a już zwłaszcza czarne zapowiedzi zwykle są przesadzone. Nie boimy się, mówił, rewolucji, l'ordre regne à Varsovie. Ta ani nie przepowiadam rewolucji, ani nie grożę rewolucją. Ja wiem jedno, że mam obowiązek powiedzieć, dzisiaj bardziej aniżeli kiedyindziej, jest to jeden z ostatnich dni, kiedy z tej trybuny odzywa się głos niezależny — mam obowiązek powiedzieć, że na wsi, to jest na tym terenie, który mnie specjalnie interesuje i który znam najbliżej, że na tym terenie nazbierała się taka niesłychana masa fermentów, taka niesłychana masa poczucia krzywdy, taka niesłychana masa beznadziejności, że jeżeli Panowie odejmiecie tej wsi resztkę nadziei, że na drodze dotychczasowej może uzyskać zmianę, to Panowie możecie się liczyć z tem, że ta wieś zacznie szukać innych dróg.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#PRataj">Może nieskutecznie, może ku swojej klęsce, może ku swojej zgubie, ale będzie szukać. Czy Panom się wydaje, że raporty policyjne oddają dzisiejszą rzeczywistość, czy Panom się wydaje, że jeżeli z pism wymaże cenzor wiadomość o tem, ilu ludzi zostało zabitych, a ilu rannych w Suwalszczyźnie, to ich nie będzie? Czy Panowie sądzicie, że jeżeli nie będzie się pisało o pacyfikacji, to ludzie o niej nie wiedzą? Czy Panowie sadzicie, że wiadomości o Wołyniu nie chodzą między ludźmi? Dlaczego się mamy łudzić, dlaczego zakrywać przed sobą prawdę, dlaczego zakrywać przed sobą rzeczywistość? A jeżeli Panowie nawet powiecie mi, że jest w tem przesada, że to są lokalne rzeczy, jeżeli Panowie sądzicie, że w tem jest przesada, to weźcie Panowie pod uwagę rzeczy, które się dadzą zmierzyć i zważyć, weźcie Panowie fakty, które są stwierdzone nawet przez Was. W „Gazecie Polskiej” czytałem niedawno krzyk alarmu o postępach wrogów na kresach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#PRataj">Ów Miechów, ów Bralin w powiecie kempińskim, owe rzeczy w powiecie ostrowskim, owe rzeczy na Pomorzu, przecież to są fakty zastanawiające; wszak nie będziemy sobie tłumaczyć wszystkiego nawet nędzą materjalną. Przecież Panowie wiecie, że ta ludność opierała się nawale germanizacyjnej w najcięższych czasach, wytrzymywała prześladowania i gospodarcze i polityczne. Wytrzymywała, a dzisiaj nie wytrzymuje, dziś się załamuje. Na 600 członków „Deutsche Vereinigung” w Miechowie kempińskim jest ponad 300 Polaków. Przecież to, na Boga, ma swój wyrazi Coś się musiało stać.</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#komentarz">(Głos: Oni się śmieją, co ich to obchodzi.)</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#PRataj">Ja Panom powiem co się stało. Nie chciałbym, żeby to było zrozumiane jako zarzut, jako forma dokuczania, jako przyjemność w przytaczaniu tych rzeczy. Czytałem przed chwilą memoriał krótki, ale niesłychanie wymowny z Górnego Śląska, który mi nadesłano. Jednego zdaniabym z tego nie przeczytał, ale to są przecież fakty, w tem coś jest. Ja Panom mówię: to jest to, że Panowie budujecie ciągle mur pomiędzy sobą a społeczeństwem, a równocześnie siebie utożsamiacie z państwem i przez to samo stawiacie mur między społeczeństwem a Państwem.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#komentarz">(Przerywania. Głos na ławach B. B. W. R.: Sami siebie bujacie.)</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#PRataj">Proszę Panów! Ta ordynacja wyborcza, która macie uchwalić, między innemi ten absurd, do którego idziecie, t. j. pozbawienie prawa głosowania do Senatu olbrzymiej ilości ludzi — to będzie wybudowanie czy podwyższenie tego muru, który Panowie najniepotrzebniej — i dla siebie — i co ważniejsze najniepotrzebniej dla Państwa wznosicie pomiędzy społeczeństwem a Państwem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, czas Pańskiego przemówienia już upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PRataj">Jeszcze dwie minuty, Panie Marszałku.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PRataj">Obawiam się, jak powiedziałem, że wieś nie przestanie liczyć na kartkę wyborczą. Organ księcia Radziwiłła „Czas” szuka na to środków i zapowiada, że wszak władze nie pozwolą na rzucanie haseł bojkotowych, boć głosowanie jest obowiązkiem obywatelskim. Zapewne u nas policja kieruje w dużym stopniu, a przynajmniej usiłuje kierować sumieniami obywatelskiemi, ale Panowie, mimo wszystko, przy pomocy żadnej policji nie doprowadzicie do tego, żeby obywatel uważał sobie za obowiązek wybieranie pomiędzy księciem Radziwiłłem a p. Wiślickim lub pomiędzy p. Burdą a p. Minkowskim. Jeżeli społeczeństwo znajdzie się w tem położeniu, że nie będzie mogło wybierać między kandydatami według własnego sumienia, to nie pójdzie do głosowania i policja na to nie pomoże.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego i P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PRataj">Tego się obawiam i przed tem Panów ostrzegam.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PRataj">Muszę niestety już kończyć.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego i P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 45 do godz. 16 min. 15.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PŻuławski">Wysoki Sejmie! Zdajemy sobie zupełnie dokładnie sprawę, że niema idealnej ordynacji wyborczej. Jest bowiem niesłychanie ciężko i trudno, ażeby dążenia i interesy dziesiątków miljonów ludności odzwierciedlić w drobnym stosunkowo parlamencie, jest prawie niepodobieństwem, ażeby wolę i decyzje kilkudziesięciu miljonów ludności zastąpić wolą i decyzją kilkuset wybranych posłów. Stąd mamy cały szereg systemów wyborczych, cały szereg prób ordynacji wyborczych, które wszystkie jakieby między niemi nie były różnice, powstawały zawsze, w każdym kraju pod tym samym kątem widzenia: wzmocnienia siły państwa, podniesienia jego potęgi i znaczenia. Pozornie i formalnie wszystkie te różne systemy mają na celu zawsze jedno: interes kraju. Jeżeli różnią się mimo to od siebie tak gruntownie i zasadniczo nieraz, to nie dlatego, by tak różniły się interesy poszczególnych krajów. Różnice te pochodzą raczej z różnej oceny grupy rządzącej w poszczególnych krajach istoty państwa i różnego ustosunkowania się jej do samej ludności. Jeżeli grupa rządząca stoi na stanowisku, że państwo jest dobrem wszystkich obywateli, że jest ono wspólną organizacją wszystkich ludzi w kraju, wtenczas będzie się ona starała, ażeby wybrane ciało parlamentarne w jak największej mierze odzwierciedlało wszystkie dążenia i interesy tej ludności. Przeciwnie, — jeżeli grupa rządząca stoi na stanowisku, że wyrazicielem interesów kraju jest tylko ona, jeżeli stanie ona w sprzeczności i w walce z tą ludnością, wówczas będzie się starała stworzyć ordynację wyborczą, przez którąby się mogła odciąć od opinji kraju i uniezależnie od jego ludności.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PŻuławski">Te dwie tezy prezentują w tej chwili dwa projekty, zgłoszone w tej Izbie w sprawie ordynacji wyborczej: jeden nasz, — który się stara w sposób jak najbardziej zbliżony do ideału osiągnąć to, ażeby parlament był możliwie wiernem odzwierciedleniem wszystkich dążności i odzwierciedleniem wszystkich interesów całego społeczeństwa, — drugi, przedstawiony przez Klub B. B., który przeciwnie część ludności pozbawia możności swobodnego głosowania, pozbawia prawa reprezentacji, a przez to odbiera jej wszelką możność wpływania na Państwo; projekt, który, jednym słowem: pozbawia szerokie masy ludności jej dotychczasowych praw politycznych. Kiedy słuchałem referatu p. posła Podoskiego, byłem prawie rozczulony jego końcowym ustępem, w którym tak wzniośle powiada, że ta nowa ordynacja wyborcza ma jeden cel tylko: by usunąć to co złe, ażeby krajowi zapewnić większą siłę, wzmóc jego spoistość i wzmocnić wewnętrzną zwartość jego obywateli. W interesie kraju jedynie pozbawia się cale masy ludności możności wpływania na losy ich własnego państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PŻuławski">Przy tej sposobności wyrazić muszę pewne zdziwienie. W ostatnim czasie weszło u nas w zwyczaj, że interes Państwa coraz częściej reprezentuje Klub B. B. W. R. Już przewodniczący naszego klubu poseł Niedziałkowski wspominał i podnosił jako rzecz szczególną, że przy najpoważniejszych zagadnieniach omawianych w tej Izbie — Rząd, który przecież miał być tym jedynym uprawnionym i kompetentnym wyrazicielem interesów kraju, że ten Rząd stale milczy. Była na porządku dziennym Konstytucja — Rząd milczał, obecnie przy ordynacji wyborczej, która tak wybitnie zmieni stosunki w kraju — Rząd milczy znowu. Cała troskę o losy państwa pozostawił Klubowi BBWR.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PŻuławski">Czytałem w pismach, że podczas dyskusji na Komisji Konstytucyjnej p. Podoski wyciągnął jako argument widmo dawnego Konwentu seniorów. Chciał niem zastraszyć opinję i tym rzekomym straszakiem zjednać ją dla swej nowej koncepcji. Dawny Konwent senjorów, który reprezentował wszystkie ugrupowania tego Sejmu, który podejmował uchwały co do taktyk i orjentował się co do sposobu przeprowadzania spraw będących na porządku dziennym, stał się dla Panów czemś znienawidzonem. A przecież, porównując go, te czasy z dzisiejszymi stosunkami, w których o sprawach najważniejszych dla państwa decyduje konwent senjorów BBWR., trzeba przyznać, że były to czasy idealne. Dziś schodzą się jedynie senjorzy B. B. W. R. i oni tylko czasem po naradzie z tym czy innym przedstawicielem Rządu, w swoich własnych partyjnych lokalach, decydują o najpoważniejszych sprawach dotyczących państwa. Czy ten konwent senjorów jednego stronnictwa, jednej grupy nie jest czemś stokroć razy gorszem niż dawny Konwent senjorów całego Sejmu? A w dodatku nie wiem jakiem prawem ten nowy konwent sanacyjnej starszyzny przywłaszczył sobie prawo decydowania co leży w interesie Państwa, a co nie, przywłaszczył sobie prawo wyrokowania o wszystkiem, co wchodzi w zakres interesów Państwa. A wydawane wyroki są zawsze ostateczne i bezapelacyjne, chociażby nawet były sprzeczne z sobą. Wszystko jedno: konwent senjorów B. B. tak rzekł i to musi być decydującem.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PŻuławski">Pamiętam nie tak dawne czasy, kiedy Panowie, mówiąc o naprawie ustroju naszego i zmianie Konstytucji, wysuwali jako kardynalne żądanie, wzmożenie władzy Prezydenta. Ile to artykułów napisano na ten temat w prasie sanacyjnej, ilu to posłów sanacyjnych i dziennikarzy spisywało całe masy papieru, ażeby udowodnić, że tylko wtedy Polska będzie silna, gdy na czele jej będzie stał Prezydent, wybierany nie przez Sejm i Senat, lecz przez cały lud, przez naród w powszechnem głosowaniu! Tylko to miało zapewnie krajowi siłę i potęgę; każdy kto mówił inaczej, był wrogiem ojczyzny. A co z tego wyszło? Wyszło coś wręcz przeciwnego. Ci sami polityczni znachorzy orzekli, gdy im tego było potrzeba, że interes Polski wymaga, by odstąpić od wyboru Prezydenta przez wszystkich, nawet przez ciała ustawodawcze, a wybór ten przenieść na drobną jedynie grupę wybrańców. I jedno i drugie — zawsze w interesie kraju!</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PŻuławski">Dziś się powtarza to samo z ordynacją wyborczą. Nie będę tak delikatny, jak p. marszałek Rataj, i przypomnę r. 1932, gdy p. poseł Podoski i p. minister Car na Komisji Konstytucyjnej stanęli niedwuznacznie na stanowisku, że w interesie Państwa należy utrzymać system wyborów powszechnych, proporcjonalnych, równych, bezpośrednich i tajnych. To była ich ówczesna teza i ich przekonanie.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PŻuławski">P. Podoski wówczas — sądzę, nie potrzebuje cytować jego słów, — wskazywał, że tylko takie wybory usunąć mogą wszelkie różnice prowincjonalne pomiędzy obywatelami kraju, że tylko takie wybory przyczynią się do scementowania Państwa, zatrą granice po dawnych zaborcach i dadzą większość sejmową, która zapewni normalny bieg prac ustawodawczych. Zakończył oświadczeniem, że wobec tego dotychczasowy system wyborczy zmieniony być nie może. Tak było w 1932 roku. Upłynęły zaledwie 3 lata i ten sam p. Podoski udawadnia dziś, że nietylko system ten może być zmieniony, ale w interesie kraju musi być zmieniony.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PŻuławski">Zastanawiałem się cóż się stało w obrębie tych trzech lat takiego, że naraz system wyborczy, który miał zatrzeć granice dawnych zaborców, który miał scementować obywateli z Państwem i który, jak powiedział Wicemarszałek Car, okazał się w praktyce najdoskonalszym ze wszystkich dotychczasowych systemów — naraz trzeba zmienić? Cóż się stało takiego?</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PŻuławski">Dlaczego naraz ten interes kraju uległ tak gruntownej zmianie?</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PŻuławski">Nie — w kraju nie zmieniło się nic, jedynie u Panów wzrosło poczucie własnych przewinień i wzrósł strach przed odpowiedzialnością za nie. Uchwalenie Konstytucji wbrew prawu, pogwałcenie prawa i wolności obywatelskich przez stworzenie obozów izolacyjnych, pogwałcenie woli mas chłopskich przez przeprowadzenie w niebywały dotąd sposób wyborów gminnych, te wszystkie rzeczy, o których wiedzieliście, że muszą wzburzyć ludność przeciwko Wam, i które musiały wywołać w Was przekonanie, że trzeba będzie za to ponieść kiedyś odpowiedzialność. Wzrósł w Was strach przed tą odpowiedzialnością i ten to strach kazał Wam zmienić Wasze stanowisko wobec ordynacji wyborczej. Ten strach i świadomość Waszych przewinień wobec ludności każą Wam stwierdzać, że to, co wczoraj uznawaliście za złe — jest dziś dobrem.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PŻuławski">Ale jeszcze jeden moment przyczynił się, mojem zdaniem, w bardzo dużej mierze do tej zmiany stanowiska, a mianowicie śmierć Marszałka Piłsudskiego. Za Jego życia Panowie kryliście się za Jego autorytetem i mogliście wierzyć, że naród pójdzie za ogólnikowem hasłem: ideologji Marszałka Piłsudskiego. Autorytet Marszałka Piłsudskiego wystarczał Wam za program. Nie powiedzieliście dotąd nigdy, dokąd dążycie, nie powiedzieliście nigdy czego chcecie, nie powiedzieliście nigdy jak chcecie ten kraj urządzić i usunąć panujące w nim zło; wystarczał Wam zawsze — frazes: — ideologja Marszałka Piłsudskiego. Dziś Go niema. Czy dziś możecie się spodziewać, że naród pójdzie za Wami, czy możecie się spodziewać, że ot tak, na wiarę, lud pójdzie za p. Podoskim, p. Sławkiem, czy za p. Carem? Nie, to chyba nie są dostateczne na dziś autorytety. Jeżeliby ktoś miał pójść za nimi, to żądałby od nich programu, żądałby od nich wskazań w imię czego ma pójść, żądałby programu, jak chcą rządzić w tym kraju. A Panowie nie macie przecież żadnego programu, nie jesteście w stanie go stworzyć! Jak go stworzycie? Jak się pogodzi p. Malinowski z p. Hołyńskim, jak można mówić o stworzeniu programu wówczas, kiedy inne stanowisko zajmuje p. Radziwiłł, a inne p. Sanojca. Programu nie macie i nie możecie go stworzyć, a ten istotny Wasz program,...</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(P. Malinowski: A Wy macie?)</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PŻuławski">...ażeby się utrzymać przy władzy i ciągnąć korzyści, płynące z jej wykonywania — ludności chyba nie wystarczy. A więc zestawię: programu stworzyć nie jesteście w stanie.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak, jak i Wy.)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PŻuławski">Autorytetu, któryby mógł pociągnąć ludność, nie macie i doszliście do punktu, kiedy nie pozostaje Wam nic, jak tylko za wszelka cenę odgrodzić się od tej ludności i to w tej chwili swą ordynacją wyborczą robicie.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PŻuławski">Trudno przecież przyznać się publicznie i powiedzieć jasno i tu w Izbie i wobec całego kraju, że uchwalacie swą reakcyjną ordynację wyborczą po to jedynie, by nie stracić swego wpływu politycznego, swej władzy i swych stanowisk. Tego nikt od Was żądać nie może. Musicie więc zasłaniać to pięknymi frazesami o interesie Państwa, o wzmocnieniu siły narodu, jakkolwiek i Wy i cały kraj wie, że poza tem wszystkiem kryje się tylko nagi Wasz egoizm i chęć rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PŻuławski">A rządy Wasze i utrzymywanie Was przy władzy bynajmniej nie leży w interesie kraju. Tyle razy pytałem się Panów z tej trybuny i publicznie w prasie, byście wskazali mi choć jeden problem, choć jedno zagadnienie, któreście, jako rząd, potrafili rozwiązać pomyślnie i zgodnie z wolą narodu.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Konstytucja.)</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PŻuławski">Czy to Panowie nazywacie załatwieniem zgodnie z wolą całego kraju i zgodnie z istniejącemi prawami? Kiedy miałem mówić na pierwszego maja w Krakowie, tamtejszy starosta zwrócił się do mnie przez trzecią osobę z tem, bym nie mówił o tem, jak została uchwalona Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PŻuławski">Sądzę, iż to jest najlepszy dowód, że to Wam zaszczytu nie przynosi, zresztą o tem, jakeście Panowie tę Konstytucję uchwalali, nie pozwala pisać p. cenzor,...</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PŻuławski">...chyba nie dlatego, by Wam nie przysparzać zaszczytów i chwały, ale w tej Izbie możemy sobie powiedzieć, że Panowie uchwaliliście ją z pogwałceniem istniejącego prawa i z pogwałceniem istniejącego regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PŻuławski">A to jest jedyny Wasz czyn, który potrafiliście wskazać w odpowiedzi na moje zapytanie. Zrobiliście Konstytucję, a pozatem nic — i to wszystko.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#komentarz">(Głos: Ordynacja.)</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PŻuławski">Czy Wy naprawdę sądzicie, że rządzić dziś, to znaczy konfiskować, aresztować, wydawać zakazy odbycia zgromadzeń, że dla sprawowania rządów wystarcza stosowanie całego szeregu normalnych, zwykłych zarządzeń czy represyj policyjnych? Że do tego można ograniczyć dziś funkcję rządzenia? Dziś od tych, którzy chcą rządzić, ludność wymaga spełnienia innych zagadnień, od tych, którzy chcą rządzić, ludność wymaga rozwiązania kwestyj gospodarczych, wymaga pracy, chleba i możności życia.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PŻuławski">A co Wyście pod tym względem zrobili? Nędza w kraju wzrasta w potworny sposób na wsi i w mieście. A to, że Wam, tym nielicznym grupom uprzywilejowanym jest dobrze — to nie wystarczy i dla zachowania tego przywileju Panowie chcecie utrzymać się przy władzy.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(P. Sanojca: Mógł się Pan lepiej przygotować.)</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#PŻuławski">Proszę Panów, przedkładacie nową ordynację wyborczą; pewnie, wiem, że możecie ją uchwalić. Powtarzałem już niejednokrotnie, że rozporządzacie do tego odpowiednią siłą fizyczną. Chciałbym jednak jeszcze raz podkreślić i raz jeszcze Panów zapytać, czy poza swą siłą fizyczną czujecie w sobie również odpowiednie do tego uprawnienia moralne? Czy Panowie zapomnieliście o tem, w jaki sposób w r. 1930 wchodziliście do tych Izb?</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#PŻuławski">Czy te nadużycia. te wszystkie oszustwa wyborcze, które zapewniły Wam w tej chwili większość czy umawiany teror i gwałt, czy to one mają dać Wam moralne prawo do reprezentowania w tej Izbie większości ludności Państwa i do pozbawiania tej ludności jej praw politycznych? Nie — moralnych praw do powzięcia swej uchwały Panowie nie macie. Siłą jedynie chcecie zachować swój nagi interes grupowy — i czyniąc to, wysuwacie cały szereg komunałów, które mają zasłonić tę przykrą dla Was prawdę.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#PŻuławski">Słyszałem dziś i czytałem w ciągu ostatnich dwu tygodni w prasie, że nowa ordynacja ma położyć kres partyjnictwu. Proszę Panów, jestem nieprzebłaganym wrogiem partyjnictwa, ale zdaje mi się, że Panowie mówiąc o walce z partyjnictwem, robicie coś wręcz odmiennego. Panowie Wykorzystaliście jedynie czysto językowe podobieństwo słowa „partja” do słowa „partyjnictwo”. Pod pozorem walki z partyjnictwem Panowie zwalczacie partje, chcecie zniszczyć wszelkie ugrupowania i organizacje polityczne.</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Złych prowodyrów.)</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PŻuławski">Wskazywałem już raz na to, czem byłoby społeczeństwo ludzkie bez możności organizowania wspólnych wysiłków i dążeń i jak trudnym byłby jakikolwiek postęp, gdyby usunięto możność wspólnego działania. Dlaczego dobrem ma być łączenie wysiłków ludzkich w kierunku pomocy rodzinie żołnierza, dlaczego dobrem ma być łączenie wysiłków ludzkich dla niesienia pomocy rannym na wojnie, dlaczego dobre jest łączenie wysiłków ludzkich dla zawarowania interesów zawodowych tych czy innych grup, — a naraz staje się ziem, jeżeli te wysiłki łączą się w kierunku osiągnięcia jakichkolwiekbadź zmian politycznych w Państwie? Czembyśmy byli, gdybyśmy zniszczyli te możność organizowania się i tworzenia partyj politycznych? Oddawna już słyszę i czytam, że trzeba zwalczać partje polityczne, ale dotychczas nie przeczytałem ani jednego poważnego argumentu, dlaczego te partje, którym Polska tak wiele zawdzięcza, — mają być źle. Nie partje są złe, partje są dobre i utrzymanie ich jest konieczne, bo bez nich niema postępu społecznego i niema społeczeństwa. Złem jest partyjnictwo! A wiecie Panowie, na czem partyjnictwo polega? Partyjnictwo polega na niedostępności dla wszelkich argumentów przeciwnika, polega na chęci zniszczenia wszystkich ludzi z przeciwnego obozu, na odmawianiu im prawa do życia, wyrzucaniu ich z pracy, polega na tem, ażeby wszystkich członków swej partji steroryzować i zmusić do bezwzględnego posłuchu. A gdzież dzisiaj zagnieździło się to partyjnictwo w największych rozmiarach? Popatrzcie Panowie na siebie. Czy dzisiaj w Polsce, ktoś kto nie należy do Was, może liczyć na uwzględnienie swoich argumentów czy to tu w Sejmie, czy na komisjach? Każdy argument, najbardziej nawet rzeczowy, jeżeli wychodzi ze strony przeciwnej, nie może liczyć na żadne względy. Partyjnictwo Wasze Wam na to nie pozwoli. Czy w imię partyjnictwa dopuścicie do służby państwowej kogokolwiek, ktoby nie chciał Wam służyć? A Wasz teror partyjny? Klub B.B.W.R. na swojem posiedzeniu uchwalił jednomyślnie zasady nowej ordynacji wyborczej. Podpisali ją wszyscy, podpisał ją poseł Marjan Malinowski tylko w imię tego partyjnictwa, choć nie uznawał jej za dobrą i nie uznawał jej za słuszną, czego dowodzi najlepiej to, że w parę dni później wniósł memorjał przeciwko tej samej ordynacji, którą podpisał tylko na skutek teroru partyjnego, a drugi poseł, który jej nie chciał podpisać, został podobno pociągnięty do odpowiedzialności przez swe władze partyjne.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(Głos: Podobno! Inny głos: Bujda.)</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#PŻuławski">To jest partyjnictwo! Partyjnictwo najbardziej niskie, najbardziej ohydne, które trzeba zwalczać. Ale Panowie wolicie zamiast tego niszczyć partje, byście w ten sposób mogli niekrępowani i bez przeszkody uprawiać dalej swe najbardziej dzikie i najbardziej bezwstydne partyjnictwo.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#PŻuławski">Drugi argument to ten, że trzeba skończyć z „politykierstwem” Sejmu,...</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-16.41" who="#PŻuławski">...że trzeba stworzyć Sejm korporacyjny, Sejm, któryby był wyrazem interesów rozmaitych grup społecznych i gospodarczych. Nie byłem nigdy wyznawcą ideologji Marszałka Piłsudskiego. To Panowie podajecie się za wykonawców Jego testamentu. A On w swym testamencie, w wywiadzie z listopada 1930 r., udzielonym bodaj p. Miedzińskiemu, powiada wyraźnie, że elementem pracy parlamentarnej jest polityka, …że „dziedziną istotną Sejmu musi być może naj bardziej nieokreślona i najbardziej nie poddająca się określeniu dziedzina polityki”. A zatem polityka a nie korporacyjne fachmaństwo, które Marszałek Piłsudski w tym samym wywiadzie schlastał, naigrywając się i wyśmiewając z tych wszystkich nadkonduktorów, nadinżynierów i nadlekarzy. A Panowie, Jego spadkobiercy i wykonawcy Jego testamentu, chcecie zapełnić Sejm nie politykami, lecz właśnie tymi nadkonduktorami i nadinżynierami. Nie sądzę, aby było lojalne wykonywanie tego testamentu. Marszałek Piłsudski dziś nie żyje. Panowie nie jesteście już skrępowani w swoich decyzjach, możecie robić, co Wam się podoba, ale sądzę, że dla pewnej uczciwości politycznej należałoby nie kryć się i powiedzieć jasno, że sprzecznie ze stanowiskiem Piłsudskiego decydujecie, bo tak chcecie, bo uważacie, że to leży w Waszym interesie: nadkonduktorzy i ustrój korporacyjny! Czy nie mądrzej było już sięgnąć do dawnych kuryj atustrjackich, do dawnych wyborów kurjalnych, a więc stworzyć kurję wielkiej własności, kurję gmin wiejskich, kurję miast i kurję powszechną, to byłaby reprezentacja korporacyj. Ale życie te reakcyjne kurję rozniosło w puch, z tych wszystkich mrzonek nie zostało nic, bo nasz ustrój społeczny nie jest dziś ustrojem korporacyjnym. Wszystko, co Panowie mówicie o reprezentacji wszystkich grup społecznych i narodowych w przyszłym Sejmie, jest zwykłą blagą! Albo Panowie chcecie okłamać społeczeństwo, albo okłamujecie samych siebie. Słuchałem przemówienia p. Podoskiego. Mówił dużo o stworzeniu kolegjów wyborczych, przedstawiał, że będą wchodzili do nich przedstawiciele gmin, samorządu gospodarczego, robotników; p. Madeyski ucieszył się nawet, że udało mu się powiększyć ich liczbę, że zasiądą tam przedstawiciele izb adwokackich, notarjalnych, kupców, słowem — wszystkie korporacje będą w tych kolegjach wyborczych mieć swych przedstawicieli. Myślałem, że p. Podoski nowie też coś o ich przedstawicielach w Sejmie. Nie powiedział, niestety, nic.</u>
          <u xml:id="u-16.42" who="#PŻuławski">Korporatywność może znaleźć swój wyraz w kolegjach wyborczych, ale nie przy wyborach i nie w składzie Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-16.43" who="#PŻuławski">Przy głosowaniu każdego wyborcy na dwóch kandydatów, jeśli jakaś grupa obywateli będzie miała raz większość w okręgu, to nie będzie mogła wybrać jednego, lecz będzie musiała wybrać równocześnie dwóch swych reprezentantów jednakiego kierunku. Trudno bowiem pomyśleć, by przy istnieniu kilku kandydatów, z których jeden będzie za ochroną robotniczą, drugi przeciw, jeden za ubezpieczeniem, drugi przeciw, jeden za deflacją — drugi przeciw, wyborca głosował równocześnie na tego, który jest za i na tego, który jest przeciw? Tak głupim i nieuczciwym nie będzie; będzie głosował zawsze za dwoma stojącymi na tym samym stanowisku, odpowiadającym najlepiej jego własnym interesom i zapatrywaniom. Jakże Panowie zrobicie więc, ażeby mniejszość znalazła w tych warunkach jakąkolwiek bądź reprezentację? Chyba tylko przy pomocy korektur administracyjnych. Czytam, że chodzą teraz stale do p. Premjera Sławka delegacje, by omawiać z nim jako z przedstawicielem Rządu, możliwości otrzymania reprezentacji parlamentarnej. Poszli Żydzi, wyliczono im, że będą mieć 8 posłów. Poszli potem Niemcy. Ani jedni ani drudzy nie będą mieć nic. Choćby Wam chcieli dać mandaty z łaski, nie będą mogli bez szwindlu. Proszę sobie wyobrazić, że kolegjum wyborcze postawi na kandydatów czterech Polaków i jednego Żyda w okręgu o większości polskiej. Czy myślicie, że ludność polska będzie głosować w imię kompromisu zawartego nie na Polaka lecz na Żyda? Nie będzie głosować na dwóch Polaków, a Żydzi będą reprezentowani w zgromadzeniu wyborczem, ale mandatu mieć nie będą. W okręgach ukraińskich będzie po dwóch kandydatów Polaków i Ukraińców, ale wybrani zostaną zawsze albo dwaj Polacy, albo dwaj Ukraińcy. Czy to leży w interesie kraju, ażeby pozbawiać prawa reprezentacji przeszło 30% niepolskiej ludności kraju — czy Panowie nie boją się, że to może Polskę rozsadzić?</u>
          <u xml:id="u-16.44" who="#PŻuławski">A wreszcie co mnie najbardziej obchodzi — to kwestja robotnicza. Grupa robotnicza B.B.W.R. walczy o reprezentantów w kolegjach. Ale nie o to przecież chodzi. Robotnicy nigdzie nie są w większości — i przy wyborach mimo, że będą mieli swych reprezentantów w kolegjach wyborczych, w głosowaniu będą zawsze zmajoryzowani i nigdy nie zdołają otrzymać mandatu. Łudzą się wszyscy i łudzi się p. Madeyski, jeżeli sądzi, że jego poprawka cośkolwiek zmienia w tych stosunkach. Wasze poprawki to iluzje, albo obłuda. Nie zmienią nic.</u>
          <u xml:id="u-16.45" who="#PŻuławski">Dalszy Wasz argument — to obietnice, że przez nową ordynację wyborczą podniesiecie wysoko moralność i godność wybranego Sejmu. Nie broniłem i nie myślę bronić przestępstw popełnianych przez posłów. Z powodu przestępstw popełnionych przez poszczególnych posłów, Pan Marszałek Piłsudski użył swojego czasu najostrzejszych słów pod adresem całego Sejmu i wszystkich jego członków. Dziś z Waszego grona w przeciągu paru miesięcy wydano szereg posłów za oszustwa, za kradzieże i tem podobne przestępstwa. Sądzę, że miałbym takie samo prawo zgeneralizowania tych zarzutów na cały Klub B. B. W. R., nie zrobię tego jednak, bo nie uważam tego za słuszne. Ale przypomnę, że właśnie Wy, którzy tyle mówiliście o podniesieniu godności, honoru i moralności kraju przez nową Konstytucję, a dziś obiecujecie to samo przez nową ordynację wyborczą, Konstytucję tę uchwalaliście właśnie przy pomocy tych wszystkich złodziejaszków i oszustów, tkwiących w Waszym gronie.</u>
          <u xml:id="u-16.46" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-16.47" who="#PŻuławski">P. Radziwiłł i p. Sławek, stojący na czele tego Klubu, dla urzeczywistnienia zapowiedzianego podniesienia godności i honoru obywateli Państwa — uciekli się do pomocy Koniarka, który siedzi za kradzież w więzieniu, do pomocy Idzikowskiego, wydanego za jakieś oszustwa skarbowe, do pomocy ściganego za oszustwo p. Fidelusa i Dziducha, do pomocy oskarżonego o sprzeniewierzenie p. Gąsiora, do pomocy aresztowanego dziś za nadużycia…</u>
          <u xml:id="u-16.48" who="#komentarz">(Głos: Wojciechowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-16.49" who="#PŻuławski">To są ci Wasi pomocnicy: oszuści i złodzieje, i przy ich poparciu chcecie umoralniać kraj i perorować mu o honorze i godności.</u>
          <u xml:id="u-16.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
          <u xml:id="u-16.51" who="#PŻuławski">A czy Panowie sądzicie, że przy Waszych metodach mogą być inne rezultaty? Mówił o nich niedawno p. minister Jędrzejewicz, chłoszcząc całą sanacyjną młodzież Legionu Młodych. To nie przypadek: jak kto huknie w las, tak mu las odpowie; jakeście wychowywali tę młodzież, takąście ją zrobili. Wychowywaliście ją metodami złemi, zrobiła się zła i zdemoralizowana. Wasze metody nie mogą dać innych rezultatów.</u>
          <u xml:id="u-16.52" who="#komentarz">(Głos: Wy też nie macie młodzieży.)</u>
          <u xml:id="u-16.53" who="#PŻuławski">A ostatni argument, który Panowie przytaczacie, to wzmocnienie siły i wielkości Państwa. Pod naszym adresem padają często zarzuty antypaństwowości. A przecież Państwo jest nam więcej potrzebne, niż Lewiatanowi, czy arystokracji polskiej. Panowie się bez tego Państwa obywali doskonale, lecz klasa robotnicza bez niego obejść się nie może. Chce jednak i ma prawo chcieć, by Państwo to uwzględniało w pierwszym rzędzie interesy wszystkich ludzi pracy. Nie można sobie wyobrazić, by pozbawiano obywateli praw politycznych, by odbierano możność życia i zarobienia na kawałek chleba, — a równocześnie kazaniami wzbudzono w nich miłość i przywiązanie do takiego państwa. Metody, które stosujecie, są wręcz odmienne od celów, które chcecie nimi osiągnąć. Nie chcemy dopuścić do osiągnięcia tego celu, — my chcemy mieć organizację państwową, chcemy ją utrzymać, ale chcemy, żeby służyła ona interesom żywych pracujących ludzi. Ktoś, kto z Państwa robi więzienie, kto z Państwa robi teren, na którym wolno uprawiać najbezwstydniejszy wyzysk człowieka przez człowieka, ten z konieczności sieje nienawiść i podkopuje zaufanie do Państwa. Bez względu na to, jak Panowie dzisiaj postąpicie, naszą walkę o tak pojęte państwo będziemy prowadzili w dalszym ciągu z całą bezwzględnością.</u>
          <u xml:id="u-16.54" who="#PŻuławski">Szkoda, że niema p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Chciałbym pod jego adresem rzucić pytanie jedno. Zdajemy sobie sprawę i my wszyscy i wszyscy robotnicy w kraju, poza tymi idącymi na pasku politycznej grupy...</u>
          <u xml:id="u-16.55" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Malinowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-16.56" who="#PŻuławski">...B.B.W.R., że przyszły Sejm będzie dla nas zamknięty. Nie rezygnujemy jednak z wałki o przebudowę tego Państwa i nie wyrzekamy się walki o zdobycie w nim równych praw obywatelskich. To też na jednem zgromadzeniu w Sosnowcu robotnicy uchwalili odpowiednią rezolucję następującej treści: „Robotnicy stwierdzają, że gdyby wprowadzono ten projekt w życie, masy musiałyby znaleźć inną pozaparlamentarną formę walki”. Gdy rezolucja ta przedwczoraj pojawiła się w „Robotniku”, została skonfiskowana. Więc jak to? Wypychacie tę klasę robotniczą z Sejmu swoją ordynacją, uniemożliwiacie jej tam walkę pozaparlamentarną, a gdy ona mimo to powiada, że nie rezygnuje, że chce walczyć dalej, wmawiacie jej przestępstwo? Czy wyobrażaliście sobie Panowie, że nowa kagańcowa ordynacja wyborcza skrępuje już całą naszą wolę i zdolność walki na przyszłość? Zapatrywanie takie byłoby śmieszne i naiwne. Nie, tego po nas się nie spodziewajcie, walkę naszą będziemy prowadzić dalej z całą siłą i z całą energją.</u>
          <u xml:id="u-16.57" who="#PŻuławski">Kiedyś rzucił z tej trybuny zapowiedź mój towarzysz i przyjaciel, Niedziałkowski, że mimo wszystko — my wrócimy. Spotkał się wówczas z ironiczną i szyderczą odpowiedzią ze strony p. ministra Miedzińskiego: wrócicie, pytał, skąd? Tymczasem jednak my jesteśmy panami. Nas nazwał p. Miedziński zacofańcami, echem z przeszłości twierdząc, że postęp reprezentuje dzisiaj faszyzm i sanacja. Dziwny doprawdy postęp, który się dokonuje pod egidą p. Hołyńskiego, Radziwiłła i rabina z Agudy, postęp, który się uzewnętrznia w odbieraniu praw masom ludowym, w zabijaniu szkolnictwa, w powszechnej nędzy chłopów i robotników. Pewno, można to i tak nazwać, jeżeli — jak mówił kol. Niedziałkowski, umówimy się nazywać stołek oknem, a okno stołkiem. Wasz postęp — to najczarniejsza reakcja i wstecznictwo! A Wasze zwycięstwa, które napawają Was taką wiarą na przyszłość, to zwycięstwa fałszu i oszustwa! Popatrzcie: w r. 1926 (zwracając się do p. Hołyńskiego), czy to Pan zwyciężył? Nie, zwyciężyliśmy my, którzyśmy stanęli przy haśle: precz z nieprawościami! Zostaliśmy niestety sromotnie oszukani. W r. 1928 nie daliśmy się już oszukać. Zdobyliśmy większość i jeżeli nie puszczono nas do sprawowania rządów, to tylko wskutek kruczków interpretacyjnych i specjalnej wykładni postanowień Konstytucji! A Wasze zwycięstwo w r. 1930, osiągnięte przez dosypywanie kartek do urn, przez teror, czy to było zwycięstwo wielkiej siły moralnej? Podobnie, jak zwycięskie uchwalenie Konstytucji, o której nie wolno mówić, jak została uchwalona?</u>
          <u xml:id="u-16.58" who="#PŻuławski">Piękne zwycięstwa!</u>
          <u xml:id="u-16.59" who="#PŻuławski">Panowie możecie tak zwyciężać, ale wierzcie, że Polska nie może trwać wiecznie oparta o oszustwa, o podejścia, o ucisk i gwałt...</u>
          <u xml:id="u-16.60" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-16.61" who="#PŻuławski">...i dlatego ta Polska musi szukać poza Wami innych dróg i innego wyjścia. Jakkolwiek więc załatwicie ordynację wyborczą, my wrócimy — wrócimy z tych nizin, na które zepchnęła nas wraz z poczuciem wolności i sprawiedliwości dzisiejsza Wasza przemoc — bo wrócić musimy, by zapewnić krajowi sprawiedliwość i wolność, bez których niema postępu!</u>
          <u xml:id="u-16.62" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bilak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PBilak">Wysoki Sejmie! Narodowi ukraińskiemu, żyjącemu w granicach Państwa Polskiego, nie jest obojętnem, w jaki sposób ukształtuje się życie społeczeństwa ukraińskiego, a w szczególności, czy społeczeństwo to będzie posiadało możność pełnego i swobodnego rozwoju swoich właściwości we wszystkich dziedzinach życia narodowego. Dlatego też dążymy do zapewnienia społeczeństwu ukraińskiemu odpowiedniego wpływu na sprawy publiczne. Opierając się o przepisy obowiązującej Konstytucji, tudzież o przyrodzone prawa narodu, chcemy, aby w przyszłym Sejmie i Senacie naród ukraiński posiadał niezależne przedstawicielstwo parlamentarne, będące odbiciem rzeczywistych nastrojów, dążeń i potrzeb naszego społeczeństwa. Wprawdzie rola Sejmu w myśl obowiązującej Konstytucji została umniejszona, mimo to Sejm i Senat powinny pozostać wyrazicielami woli i dążeń samego społeczeństwa. Dlatego też ordynacja wyborcza przedstawicielstwa parlamentarnego jest po Konstytucji najistotniejszą podstawą ustroju państwowego, od którego zależnem jest położenie i rozwój społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PBilak">Niestety, przedłożony projekt ordynacji wyborczej do obu Izb Ustawodawczych nie stwarza dla ukraińskiego narodu możliwości wyboru takiego przedstawicielstwa, któreby było wynikiem swobodnej i rzeczywistej woli ukraińskich wyborców. Przedłożone projekty dążą przedewszystkiem do zrealizowania zasady jakoby Państwo Polskie było państwem jednolicie narodowem. I w ślad zatem nie uznają one żyjącego w granicach Państwa Polskiego narodu ukraińskiego jako odrębnej samoistnej jednostki narodowej, której przysługują uprawnienia, umożliwiające jej swobodny rozwój właściwości narodowościowych.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PBilak">Pominięcie już w nowej Konstytucji zasady proporcjonalności prawa wyborczego pozbawia nas możności zdobycia swego przedstawicielstwa w tych okręgach, gdzie ludność ukraińska stanowi poważną liczebnie mniejszość, jak np. na Łemkowszczyźnie i w Chełmszczyźnie. Wprowadzenie zaś do ordynacji instytucji zgromadzeń okręgowych o specyficznym składzie ich członków uniemożliwia przeprowadzenie ukraińskiej ludności samoistnego i niezależnego od woli polskich członków zgromadzeń okręgowych swoich kandydatów na posłów, a w ślad zatem i posłów nawet na tych terytorjach, gdzie Ukraińcy stanowią znaczną większość ludności. W szczególności skład tych zgromadzeń okręgowych jest dla społeczeństwa ukraińskiego tak niekorzystny, że nie mamy żadnej gwarancji, iż w okręgach wyborczych zamieszkałych nawet w znacznej większości przez ludność ukraińską, uzyskają Ukraińcy 1/4 część swoich delegatów, potrzebną do wpisania zgłoszonych kandydatów na listę kandydacką, będącą podstawą głosowania ogółu wyborców. System bowiem wyboru delegatów do zgromadzenia okręgowego zmierza ku temu, by delegaci nie stanowili w nim zorganizowanego i skonsolidowanego przedstawicielstwa ukraińskiego. Zgromadzenie okręgom we składa się, jak wiadomo, z delegatów samorządu terytorjalnego i z delegatów samorządu gospodarczego oraz organizacyj zawodowych. Znane są dzieje wyborów samorządowych na ziemiach, zamieszkałych w większości przez ludność ukraińską. Były one obszernie omówione w poprzedniej sesji i o tem powtarzać nie będę. Twierdzę tylko, że pod płaszczykiem apolityczności samorządu wprowadzono do samorządów różnemi drogami ludzi, którzy są raczej mężami zaufania różnych organów administracji państwowej, aniżeli wyrazicielami rzeczywistej woli i potrzeb miejscowej ludności. Zaznaczam w imię prawdy, że i w samorządach na naszych terytorjach znalazła się poważna ilość świadomych i godnych obywateli, dbałych o dobro ogółu, jednak niestety są oni w znikomej ilości i tylko nieliczni z nich dostaną się do zgromadzeń okręgowych, a na wszelki wypadek z reguły nie zdołają oni stworzyć 1/4 części zgromadzenia okręgowego, potrzebnej do wpisania kandydata na listę kandydacką. Dotyczy to tak delegatów wybieranych przez rady gminne, jakoteż w większej mierze wybieranych przez rady miejskie i powiatowe, w których zastępstwo ludności ukraińskiej jest minimalne. O delegatach rad miejskich, którzy mają w zgromadzeniach okręgowych do pewnego stopnia uprzywilejowane stanowisko, nie chciałbym nawet mówić, gdyż wybory do rad miejskich zostały przeprowadzone naprawdę pod specjalnym kątem widzenia, czego dowodem choćby wybory do rady miejskiej we Lwowie. Według oficjalnych obliczeń statystycznych, ludność ukraińska we Lwowie liczy 16%, a tymczasem do rady miejskiej we Lwowie wskutek bardzo rażących metod wyborczych z trudem zdołaliśmy wprowadzić jednego radnego na 72 członków rady miejskiej. Przewidujemy więc, że między delegatami rad miejskich nie będzie Ukraińców. Również jeżeli chodzi o delegatów samorządu gospodarczego i organizacyj zawodowych, to trudno, aby między nimi znaleźli się niezależni obywatele ukraińscy. Władza administracyjna miała prawie że decydujący wpływ na skład osobowy tych organizacyj, a jeszcze większy wpływ ten będzie miała przy wyznaczaniu delegatów do zgromadzeń okręgowych. Wybory do zgromadzeń okręgowych nie zostały szczegółowo określone w przedłożonym projekcie. Brak więc przepisów, czy rady gminne i powiatowe, tudzież izby samorządów gospodarczych i zawodowych będą wybierały swoich delegatów zwykłą większością głosów, czy też na zasadzie proporcjonalności. Kwestje te pozostawiono regulaminowi, który ma wydać Minister Spraw Wewnętrznych. Pominięcie tego szczegółu w ustawie jest bardzo poważną luką i na wypadek nieuwzględnienia systemu proporcjonalności grozi nam jeszcze poważniejsze ukrócenie naszych praw na terenie zgromadzenia okręgowego.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PBilak">W dzisiejszem sprawozdaniu nazwał p. poseł Podoski członków zgromadzenia okręgowego „osobami cieszącemi się zaufaniem obywateli”. Wobec przedstawionego tu przeze mnie stanu nie podzielamy poglądu p. referenta i dlatego nie możemy uznać proponowanego sposobu ustalania kandydatur poselskich za odpowiedni potrzebom narodowym ukraińskim wogóle, a także uważamy taki sposób za niezgodny z konstytucyjną zasadą bezpośredniości prawa wyborczego. Nie wyrówna także bardzo poważnych odchyleń między rzeczywistą wolą społeczeństwa ukraińskiego a wolą delegatów, mających bezpośredni wpływ na ustalenie listy kandydatów, — przepis ordynacji wyborczej, przewidujący możność zgłoszenia delegatów do zgromadzeń, a to po jednym przez conajmniej 500 wyborców, zamieszkałych w okręgu wyborczym. Zgłoszenia te są pod względem technicznym tak bardzo utrudnione, że o wprowadzeniu poważniejszej ilości delegatów dla równowagi delegatów samorządu terytorjalnego czy gospodarczego nie może być mowy. Przepis ten pozostanie niestety przepisem papierowym.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PBilak">Drugą zasadniczą nowością, wprowadzoną do obecnego projektu ordynacji wyborczej do Sejmu, to system głosowania. Głosowanie ma się odbywać w ten sposób, że wyborca na urzędowej karcie do głosowania, otrzymanej od komisji wyborczej, tuż przed oddaniem głosu oznaczy kreskami na karcie nazwiska dwóch kandydatów, na których pragnie oddać głos. Zapewniał nas w dzisiejszem przemówieniu p. referent Podoski, że ma to na celu zabezpieczenie tajności głosowania i ochronę przed naciskiem na wolę wyborcy. Bardzo wątpliwe, czy ta właśnie droga jest właściwą dla uzyskania powyższych zamiarów, natomiast całkiem pewne jest, że taki system głosowania mieści w sobie faktycznie pozbawienie prawa wyborczego niezliczonych rzesz wyborców, nieumiejących czytać po polsku, zamieszkujących bardzo licznie województwa wschodnie i południowo-wschodnie, a więc o przeważającej ludności ukraińskiej. Trudno wyobrazić sobie, by wyborca, nie umiejący czytać po polsku, umieścił kreskę przy właściwem nazwisku, zwłaszcza, że taki wyborca, nie mając możności, bez naruszenia zasad tajności, skontrolowania trafności swojej kreski, stale będzie pozostawał w niepewności. Może to zadecydować o niechęci do samego aktu wyborczego i powstrzymaniu się od głosowania licznych rzesz wyborców. Niebezpieczeństwo stąd płynące jest tem większe, że o ile wyborca nie wypełni karty do głosowania, to uważa się, że oddał głos na kandydatów umieszczonych na liście na pierwszem i drugiem miejscu, a więc często się zdarzy, że głos jego będzie zaliczony na rzecz tych, na których, wchodząc do lokalu wyborczego, nie miał zamiaru głosować. Wysoce niewłaściwym jest również przepis, dający możność głosowania na dwóch posłów. Przepis ten może nieraz doprowadzić do majoryzacji większości wyborców nawet przez bardzo poważne mniejszości, abstrahując od ich narodowości. Taki stan okazałby się niesłusznym i szkodliwym.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PBilak">Dalszą z rzędu sprawą, która stanowi ukrócenie praw wyborczych społeczeństwa ukraińskiego, to nierównomierny podział na okręgi wyborcze. Parę przykładów udowodni to moje twierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PBilak">W okręgu toruńskim wybiera 2 posłów 217.677 mieszkańców (biorąc za podstawę wyniki powszechnego spisu ludności z 9.XII.1931 r.), w okręgu grudziądzkim 250.920 mieszkańców, w katowickim 230.490 mieszkańców, a w okręgach województw, w których przeważa ludność ukraińska, tak samo 2 posłów wybiera dwukrotnie liczniejsza ilość wyborców, np. w okręgu stanisławowskim 452.417, w okręgu kołomyjskim 438.386, w okręgu kałuskim 355.699. Jeszcze więcej rażącem jest powyższe zestawienie z okręgami Polesia i Wołynia. Okręg kowelski liczy 490.651 mieszkańców, łucki 413.057, piński 417.228, krzemieniecki 469.297. Powyższe cyfry nie pozwalają nam podzielać poglądu, że żadna dzielnica nie została pokrzywdzona przy wykreśleniu okręgów wyborczych, a już całkowicie mija się z prawdą dzisiejsze twierdzenie p. posła Rybarskiego, że„ muzykalne ziemie wschodnie” otrzymały w obecnej ordynacji specjalne korzyści.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PBilak">W końcu podnieść należy, że charakterystyczną cechą przedłożonego projektu jako całości jest, iż czynnik obywatelski został prawie w zupełności podporządkowany władzy administracyjnej. Dowodem tego jest również instytucja komisarza wyborczego, powołanego do sprawowania nadzoru czynności okręgowych komisyj wyborczych, którego wyposażono w bardzo rozległą władzę, przyczem zarządzenia jego nie ulegają oddzielnemu zaskarżeniu w toku aktu wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PBilak">Przytoczone tu podstawowe zasady przedłożonego projektu powodują, że naród ukraiński, jako odrębna jednostka polityczno-narodowa, będzie pozbawiony, a przynajmniej znacznie ograniczony w swoich prawach politycznych, z których chce korzystać i których się nigdy nie zrzeknie.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PBilak">Sama ordynajca wyborcza do ciał ustawodawczych nie ureguluje i uregulować nie może w całości stosunków narodowościowych w Państwie Polskiem. Tę sprawę uregulować może jedynie odpowiedni prawno-państwowy ustrój, liczący się z faktem istnienia w granicach Państwa Polskiego historycznej Rusi Halicko-Włodzimierskiej. Takim ustrojem może być tylko przebudowa Państwa Polskiego w kierunku przyznania całości etnograficznie ukraińskich ziem szerokiej autonomji terytorjalnej.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PBilak">Kwestję tę podnosiliśmy w ubiegłej sesji sejmowej i senackiej i podnosić ją będziemy przy każdej odpowiedniej sposobności, bo tylko nadanie etnograficznie ukraińskim ziemiom w granicach Państwa Polskiego szerokiej autonomji terytorjalnej może rozwiązać kwestję ukraińską w interesie obu narodów. Przedłożony projekt ordynacji wyborczej do Sejmu nie uwzględnia tych naszych podstawowych postulatów, stoi bowiem na stanowisku jednolitości narodowej Państwa Polskiego bez uwzględnienia osobnych praw dla narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PBilak">Z tych przyczyn oświadczamy się przeciw temu projektowi.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PTempka">Dziwią się niektórzy, jak wogóle mogło się zdarzyć, że tego rodzaju projekt ordynacji wyborczej, tak wsteczny, tak antydemokratyczny i tak jaskrawo kolidujący z obowiązującą i świeżo przez większość rządową uchwaloną Konstytucją, mógł wogóle wpłynąć do Sejmu; jak zdarzyć się mogło, że już w pierwszem czytaniu nie został odrzucony. Trudno się dziwić, jeżeli się zważy, że projekt ten pochodzi od najbardziej partyjnego klubu, jakkolwiek nazywa się on bezpartyjnym, który poza B. B. W. R. nie widzi w całym narodzie, w calem społeczeństwie żadnych sił twórczych. Z punktu widzenia partyjnych interesów B.B.W.R. projekt ten nie może być inny, niż nam przedłożono. Tylko przy tego rodzaju ordynacji wyborczej panujący system sanacyjny może mieć nadzieję, że jeszcze przez pewien czas utrzyma się przy władzy. Ale niech nikt nie stara się wmawiać w nas, że tego rodzaju system i ordynacja wyborcza ma coś wspólne go z dobrem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(P. Burda: Trochę więcej, niż Pańskie wnioski na Komisji Wojskowej.)</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PTempka">To też p. referent nie usiłował nawet umotywować projektu ordynacji wyborczej. Spodziewaliśmy się, że gdy wpłynie projekt ordynacji wyborczej, a więc ustawy wykonawczej do Konstytucji, więc nieomal że ustawy zasadniczej, to będzie on umotywowany, dlaczego jest taki, a nie inny, dlaczego są tak dalekie odstępstwa od dotychczas obowiązującej ordynacji wyborczej. Nic podobnego. W przedłożonym druku czytamy zaledwie jedno czy dwa zdania, które nie zawierają żadnej treści.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PTempka">Przypomnijmy sobie referat p. Podoskiego na Komisji Konstytucyjnej. Spodziewałem się również wówczas, że wobec braku uzasadnienia do projektu ordynacji wyborczej w druku chociaż ustnie referent będzie się starał usprawiedliwić, dlaczego ten projekt jest tak rażąco sprzeczny z wszystkiem tem, co dotychczas uchwalono, o czem dotychczas pisano i mówiono, dlaczego jest tak rażąco sprzeczny z obowiązującą przez Panów uchwaloną Konstytucją. Nie doczekaliśmy się tego. Dziś p. poseł Podoski oświadczył jedynie, że zasadniczą myślą przewodnią przy uchwalaniu tego projektu był zamiar sparaliżowania partyj politycznych i uniemożliwienia partjom politycznym wpływu na wybory. Oczywiście trudno tego rodzaju argument uważać za poważne uzasadnienie.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PTempka">Szereg zagadnień, które obracają się dokoła ordynacji wyborczej, nie zostało wogóle wyświetlonych; szereg pytań, stawianych przez członków Komisji Konstytucyjnej, pozostało bez odpowiedzi, a szczególnie w takich warunkach, w jakich ta ordynacja wyborcza została przedłożona, szczególnie wobec jej treści szczegółowe uzasadnienie było konieczne.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PTempka">Szereg przedmówców już tu zauważył, że w nie tak dawnym okresie, bo w promieniu dwóch do trzech lat, tenże sam referent ordynacji wyborczej p. Podoski, zestawiając wyniki debat Komisji Konstytucyjnej, stwierdzał, że wszyscy mówcy bez wyjątku byli zgodni w tem, że obecnie obowiązująca ordynacja wyborcza nie może ulec żadnym poważniejszym przeobrażeniom. Ten sam referent równocześnie stwierdzał w promieniu dwóch do dwóch i pół lat, że ze względu na obszar terytorjalny Państwa, ze względu na ilość ludności w Polsce, ze względu na konieczność utrzymania jak najściślejszego kontaktu między Sejmem a ludnością nie jest wskazane, nie jest pożyteczne schodzić poniżej liczby 360 posłów, którą podawał jako minimalną. Pod tym względem zgadzał się w zupełności z p. Carem i z p. Makowskim. To były do pewnego stopnia tezy, uchwalone przez Komisję Konstytucyjną, i trzeba przyznać, że Konstytucja ściśle zastosowała się do tych tez, trzeba przyznać, że art. 32 Konstytucji stoi właśnie na tem stanowisku, które podzielali wtenczas wszyscy mówcy na Komisji Konstytucyjnej, że ordynacja obecnie obowiązująca nie może ulec głębszym przeobrażeniom. To też art. 32 wyraźnie postanawia, że Sejm składa się z posłów wybranych w głosowaniu powszechnem, tajnem, równem i bezpośredniem. Chyba niema najmniejszej wątpliwości, że to są granice, których ordynacja wyborcza pod żadnym warunkiem przekroczyć nie może. Podkreślam jeszcze, że Konstytucja przewiduje tylko jedno ograniczenie tego czteroprzymiotnikowego prawa wyborczego, mianowicie jeżeli mowa o powszechności, to oczywiście najzupełniej jasno i słusznie przewiduje, iż ordynacja wyborcza do Sejmu wykluczy pewne kategorje osób od prawa wybierania czy też wybieralności z braku dostatecznych przymiotów moralnych lub umysłowych. Żadnych innych ograniczeń tego czteroprzymiotnikowego prawa wyborczego Konstytucja nie przewiduje. Jednem słowem ordynacja wyborcza ma być oparta na powszechnem, tajnem, równem i bezpośredniem prawie głosowania.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PTempka">Jeśli się przypatrzymy temu, co ta ordynacja nam przynosi, to jest ona oczywiście przekreśleniem Konstytucji, przekreśleniem wszystkich tych zasad bez wyjątku, objętych art. 32. Art. 32 projektu ordynacji wyborczej mieści w sobie właśnie te najbardziej niebezpieczne, najbardziej drastyczne i najbardziej niedopuszczalne z punktu widzenia obowiązującego prawa konstytucyjnego przepisy. Rozwodzono się tu bardzo długo i szeroko na ten temat. Wszyscy byli zgodni w tem, że instytucja zgromadzeń okręgowych nie da się pogodzić ani z zasadą powszechności, ani równości, a już najmniej z zasadą bezpośredniości. Instytucja zgromadzeń okręgowych opiera się o przedstawicielstwo samorządu terytorjalnego, gospodarczego, związków zawodowych, organizacyj kobiecych, a w art. 33 dopuszcza się jeszcze teoretycznie ewentualność otrzymania jeszcze jednego delegata wzamian za 500 zalegalizowanych podpisów. W pierwszym rzędzie więc opiera się ta instytucja na przedstawicielstwie samorządu terytorjalnego. Jak ten samorząd terytorjalny w praktyce wygląda, o tem wszyscy przedmówcy mówili, wszystkim wiadomo, w jakich warunkach odbywały się wybory i w jakich warunkach niemal wszędzie przechodziła jedna lista Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem. Do tego tematu nie wracam. Ale przypomnę, że jeden z przedstawicieli stronnictwa rządowego na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej żalił się, że na ziemiach wschodnich samorząd jest jak gdyby fikcją, gdyż starostowie uprawiają poniekąd do pewnego stopnia dyktaturę. Otóż, proszę Panów, to jest gruba przesada tego p. posła z rządowego stronnictwa. Nietylko na ziemiach wschodnich, lecz również na ziemiach zachodnich i centralnych samorząd jest fikcją, nie „poniekąd”, tylko jest fikcją, a panowie starostowie i wojewodowie nie robią sobie nic z samorządu, do którego dobrali członków czy też mianowali komisarycznie. Jeżeli się zastanowimy, że tego rodzaju członkowie samorządu terytorjalnego, a w podobnych warunkach wybrani członkowie samorządu gospodarczego mają być wyrazem woli społeczeństwa, mają się przyczynić do wprowadzenia w Polsce prawdziwie parlamentarnych, demokratycznych stosunków, do tego, ażeby parlament był wyrazicielem układu sił w Państwie, żeby był wyrazem woli ludności, to oczywiście nie może być dwóch zdań, że to jest wszystko fikcja, że to wszystko zakrawa na kpiny. Jeżeli do tego dodamy, że projekt ordynacji wyborczej ani w jednem miejscu nie podkreśla, że te samorządowe reprezentacje, czy jak się nazywają, rady powiatowe, czy gminne, czy wiejskie, mają wychodzi z wyboru, ani w jednem miejscu tego nie podkreśla, to oczywiście nie mamy żadnej gwarancji, że wszyscy nie wyjdą z nominacji. Mamy dzielnice, jak Górny Śląsk, gdzie w tej chwili niema ani jednego wydziału powiatowego, któryby nie był komisaryczny. Oczywiście ta rzecz może się powtarzać wszędzie, gdzie reprezentacja, dokonana z wyboru, nie odpowiada woli pana wojewody, czy pana starosty.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PTempka">Jak dalece projektodawcy mają mało dobrej woli w kierunku sprostowania błędów czy niedociągnięć tego przedłożonego projektu ordynacji wyborczej, dowodzi, że wniesiona przez nas poprawka do art. 32, idąca w tym kierunku, ażeby rady powiatowe, gminne, czy też miejskie musiały pochodzić z wyborów, a nie z nominacji, oczywiście została odrzucona, podobnie jak 132 poprawki, przedłożone przez wszystkie stronnictwa opozycyjne.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PTempka">W jednym punkcie w art. 33 wprowadza projekt teoretyczną możliwość przedstawicielstwa niezorganizowanego społeczeństwa, wprowadza teoretyczną możliwość uzyskania jednego delegata do zgromadzenia okręgowego na podstawie 500 notarjalnie uwierzytelnionych podpisów. Oczywista, że tego rodzaju przepisu niepodobna brać pod uwagę, równa się to kpinom ze zdrowego rozsądku. Jeśli się zważy, że w większych okręgach wyborczych może zajść potrzeba kilkudziesięciu takich delegatów, choć tylko 25, w takim razie trzeba mieć 12,500 podpisów, a że te 12,500 podpisów ma uwierzytelniać bardzo często tylko jeden notarjusz, więc przedstawia się to jako rzecz tylko teoretyczna, w praktyce niemożliwa do osiągnięcia.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PTempka">Jakkolwiek cały ten projekt ordynacji wyborczej przedstawia się dla nas jako nie nadający się do dyskusji ze względu na swój ogólno antydemokratyczny charakter, to jednak usiłowaliśmy w drodze poprawek stępić to jego ostrze antydemokratyczne. Podkreślam, że na 132, o ile się nie mylę, poprawek uwzględniono 7, w tem 5 albo 6 poprawek ukraińskich, ale ani jednej poprawki zasadniczej natury.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PTempka">Jeżeli, gdy mowa o ordynacji wyborczej do Sejmu warszawskiego, ta sprawa przedstawia się dla nas w ten sposób krytycznie, jak to pozwoliłem sobie w krótkości przedstawić, to znacznie gorzej przedstawia się sprawa, poruszona w art. 94 projektu, gdzie mowa o tem, że Sejm warszawski ma uchwalić ordynację wyborczą do Sejmu śląskiego. P. referent motywował ten artykuł w ten sposób: Właściwie Sejm śląski jest powołany do uchwalenia ordynacji wyborczej dla siebie, mimo to projekt ten przedkładamy Sejmowi warszawskiemu. Proszę Panów, musimy przynajmniej dla przyzwoitości stać na stanowisku obowiązujących, ponad wszelką wątpliwość obowiązujących ustaw. Konstytucja, którą Panowie niedawno uchwalili, wprowadza pewne bardzo daleko idące zmiany do konstytucji śląskiej, które są równe właściwie zniesieniu autonomji śląskiej. Mianowicie art. 44 konstytucji śląskiej zmieniono w ten sposób, że konstytucja śląska może być zmieniona w drodze ustawy państwowej. Żadne inne zmiany do konstytucji śląskiej z 15.VII.1920 r. nie zostały wprowadzone. Utrzymano art. 14 tej konstytucji, który brzmi: „Sejm śląski uchwali ustawę o wewnętrznym ustroju województwa śląskiego. Ustawa ta określi szczegółowo skład śląskiego sejmu wojewódzkiego, ordynację wyborczą i prawo wyborcze do tego sejmu”. Chyba nie może być dwóch zdań i najmniejszej wątpliwości, że tylko Sejmowi śląskiemu przysługują kompetencje w kierunku uchwalenia ordynacji wyborczej i prawa wyborczego do Sejmu śląskiego. Należy zapytać się, z jakiego tytułu i na jakiej podstawie prawnej mamy mieszać się do rzeczy, które do nas pomad wszelką wątpliwość, gdy staniemy na gruncie obowiązującej konstytucji śląskiej, nie należy. Stoimy wobec dziwnej sytuacji, mamy do czynienia z prywatnym projektem, zgłoszonym przez B. B., a do Sejmu śląskiego wpłynął przed trzema laty projekt rządowy śląskiej rady wojewódzkiej, podpisany przez wojewodę Grażyńskiego, w tej samej materji uchwalenia ustawy ustrojowej, projekt ustawy o wewnętrznym ustroju województwa śląskiego. Projekt ten, podpisany przez wojewodę Grażyńskiego, przewiduje w szczegółach skład Sejmu śląskiego, jak i w rozdziale VI projekt ordynacji wyborczej. Projekt ten był rozpatrywany na wielu posiedzeniach Sejmu śląskiego, jak i na nadzwyczajnej Komisji Ustrojowej i w kwietniu 1933 r. Sejm śląski uchwalił zwrócić się o pomoc do ekspertów, którzy nadesłali swoją opinję w grudniu 1934 r. Jakaż zachodzi zatem przeszkoda, ażeby to, co należy do Sejmu śląskiego, zostało Sejmowi śląskiemu pozostawione bez naruszenia konstytucji śląskiej? Jaka zachodzi przeszkoda, aby Sejm śląski zwołać i zapytać się go, jakie stanowisko w tej materji zajmuje?</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PTempka">Są i inne ciekawe rzeczy. Trzeba jeden i drugi projekt porównać. P. referent Podoski otwarcie przyznał, że w sprawach śląskich nie jest należycie zorjentowany i w tej materji porozumiał się z czynnikami miejscowemi, z wojewodą, z tym samym wojewodą, który przedłożył projekt ordynacji śląskiej w r. 1932. Jeden projekt jest diametralnie sprzeczny z drugim. Projekt rządowy, przedłożony przez wojewodę, opiera się na cztero-, a nawet na pięcio-przymiotnikowem prawie wyborczem i w przeprowadzeniu tej tezy o pięciu przymiotnikach jest ściśle konsekwentny, to trzeba przyznać. Nie można tego powiedzieć o przedłożonym projekcie BBWR, który dzisiaj rozpatrujemy. Jak można pogodzić tę sprzeczność, te przedłożenia w jednym czasie, jakkolwiek w różnych miejscach stworzone na jeden temat a różnej treści? Nie znajduję żadnej odpowiedzi w referacie p. Podoskiego, jak również nie znajduję odpowiedzi w tym kierunku, czemu należy przypisać zmianę zapatrywań w odniesieniu do potrzeby reformy ordynacji wyborczej aż tak daleko idącej, jak to dzisiaj się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PTempka">Proszę Wysokiego Sejmu, przedłożony projekt ordynacji wyborczej, jak powiedziałem już poprzednio, nie nadaje się wogóle do dyskusji. Projekt ten, jeżelibyśmy mieli stać, a powinniśmy stać na gruncie obowiązującego prawa, powinien być z punktu odrzucony. Nietylko to, projekt ten, gdyby przeszedł, nie powinien być podpisany, jako sprzeczny z obowiązującą świeżo uchwaloną Konstytucją, jako sprzeczny z konstytucją uchwaloną dla województwa śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PTempka">Ten projekt, jaki Panowie przedłożyli, przedstawia się nam jako tendencja, ażeby z wszystkich zdobyczy demokracji, jakie sobie społeczeństwo polskie wywalczyło na przestrzeni licznych dziesiątków lat, z całego tego gmachu demokracji, wywalczonego przez robotnika, chłopa i pracującą inteligencję, nie pozostał kamień na kamieniu. Przecież cała pracująca ludność Polski będzie wiedziała, jeżeliby ten projekt przeszedł, że to, co zdołała zyskać, to, co zdołała sobie wywalczyć na zaborcach, odbiera polskiej ludności w tej chwili sanacyjny Rząd. Należałoby się zapytać, dlaczego sfery rządzące, Bezpartyjny Blok czy też sfery rządowe, w tym sensie, w tym tonie zwracają się do społeczeństwa. Należałoby się zapytać, czy to społeczeństwo polskie przypadkowo nie zasługuje na inny sposób rozmowy. Należałoby się zapytać, czy to społeczeństwo przypadkowo nie jest całkowicie dojrzałe, czy to społeczeństwo potrzebuje jeszcze opiekuna.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(P. Starzak: Dojrzałe, bo wysłało do biskupa Łozińskiego telegram.)</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PTempka">Społeczeństwo, które wywalczyło sobie niepodległość, zarówno w latach przedwojennych, jak w czasie wojny, jak i po wojnie w tych czy innych organizacjach, tej czy innej armji, ale zawsze o tę Polskę walczyło, społeczeństwo polskie zasługuje na to, ażeby je traktować w sposób odpowiedni.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PTempka">Postawiliśmy szereg poprawek. Nie mieliśmy nadziei, że przejdą na Komisji Konstytucyjnej, tem mniej mamy nadzieję, ażeby przeszły na plenum. Czy jednak wobec poważnej sytuacji, w jakiej Polska się znajduje w tych czasach, zarówno pod względem gospodarczym, budżetowym, jak i niepewności położenia międzynarodowego, choćby tylko w świetle tych 13 punktów Hitlera, choćby tylko w świetle tych tez, odnoszących się do zawsze otwartej kwestji granic wschodnich Niemiec, a naszych zachodnich, nie należałoby zacząć w inny sposób rozmawiać ze społeczeństwem, czy nie należałoby wciągnąć do pracy dla Państwa tych wielomiljonowych rzesz społeczeństwa, na które wobec wypadków ostatnich tygodni powinna spaść odpowiedzialność za losy Państwa i społeczeństwa?</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PTempka">Jeżeliby projekt ten przeszedł w tym sensie, jak go Panowie przedłożyli, oczywiście zastanowimy się głęboko, jak się mamy na taki wypadek ustosunkować, czy mamy pójść do wyborów czy pozostawić Wam wolną rękę. Jak p. Podoski mówił, pierwszym istotnym celem ordynacji jest zniszczenie partyj politycznych. Uważam, iż Panowie się mylą, że Panowie uchwalając tego rodzaju projekt, pozbawiając przedstawicielstwo społeczeństwa praw, potraficie zlikwidować w ten sposób stronnictwa. Niema żadnej siły, któraby zmusiłaby nas do zaprzestania pracy, wytkniętej programem stronnictwa. Jeśli stronnictwa mają wielką ideę, nie mogą zginąć. Naszemu stronnictwu przyświeca zasada sprawiedliwości chrześcijańskiej, przyświeca idea narodowa, idea państwa sprawiedliwego dla wszystkich, a przedewszystkiem dla ludności pracującej; jest to wielka idea i dlatego stronnictwo nasze upaść nie może. My się nie obawiamy i pójdziemy naprzód bez względu na taką czy inną ordynację wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Brzeziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PBrzeziński">Wysoki Sejmie! Gdy się rozpatruje projekt ordynacji do Sejmu, nasuwa się pytanie, dla kogo panowie z B. B. W. R. zamierzają uchwalić, albo narzucić ustawę o przeprowadzeniu wyborów. Projekt sam przypomina nam czasy zaborców, którzy jednak tak niedemokratycznej ustawy wyborczej wobec Polaków, o ile chodzi o zabór pruski, nie stosowali. Nie wiem, czyby Panowie chcieli pójść śladami byłego króla i cesarza Niemiec, tworząc przy boku Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Izbę Panów, złożoną z elity; o ile tak, toby należało wnieść inny projekt, któryby nosił nagłówek „Ustawa o poborze posłów”, bo tak już dzisiaj nazywają wniesiony projekt ordynacji wyborczej do Sejmu szerokie masy obywateli.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PBrzeziński">Nie wiem, czy można sobie wyobrazić większy kaganiec, jak byłą ustawę językową w Niemczech z roku 1909, a jednak dotyczyła ona tylko przemawiania na publicznych zebraniach, a nie odbierała Polakom praw równych wobec reszty obywateli Niemiec. Nawet Prusak tak nie traktował poddanych narodowości polskiej w niemieckiej ustawie wyborczej, jak zamierzają Panowie z B. B. potraktować własne społeczeństwo przez uchwalenie tak krzywdzącej ordynacji. Pruski sejm naturalnie obierany był również systemem pośrednim, jednakże o ile chodzi o wyborcę samego, to tak skrępowany on nic był, choć wybory odbywały się w ten sposób, że wyborców dzielono podług płacenia podatku, Panowie zaś dzielą wyborców na rzekomo zasłużonych i niezasłużonych.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PBrzeziński">Już na wstępie projektu czytamy, że utworzenie Izby poselskiej ma nastąpić na zasadzie reprezentacji ogółu obywateli bez pośrednictwa partyj politycznych. Bardzo pięknie, że Sejm ma być reprezentacją ogółu obywateli, ale niech Panowie dadzą możność wybrania kandydata na posła samym obywatelom, choćby nawet, jak przewiduje projekt Panów, bez pośrednictwa partyj politycznych, ale rzeczywiście bez żadnego pośrednictwa i wpływu jakiejkolwiek organizacji lub starosty. My dobrze rozumiemy, po co i dlaczego chce się odebrać pośrednictwo partjom politycznym. Naszem zdaniem możnaby rozważyć przedwojenny system wyborów do parlamentu niemieckiego, gdzie kandydat na wybrańca narodu, czy chciał czy nie, musiał jednak uzyskać zgodę wyborców danego okręgu i to przez publiczne głosowanie w jego obecności na przedwyborczem zebraniu samych wyborców. Jestem mocno przekonany, że żaden z panów posłów, którzy wniosek Klubu BBWR podpisali, nie odważyłby się pójść na zebranie publiczne wyborców, a napewno wybrałby sobie swobodniejsze miejsce na czas wyborów. Jesteśmy również ciekawi, jak należy rozumieć to „bliższe związanie Sejmu z społeczeństwem” przez zastąpienie systemu głosowania na listy systemem głosowania na osoby; czyli, że Panowie hojną ręką chcecie dać obywatelom możność wyboru posłów z pośród osób, znanych im z działalności publicznej. Z tem możnaby się pogodzić, tylko ciekawe, w jaki to sposób społeczeństwo ma tego zaufanego wybrać, bo na podstawie przedłożonego projektu panów z B. B. jest to wykluczone. Jak można wogóle mówić o bliższem związaniu Sejmu ze społeczeństwem, jeżeli temu społeczeństwu odbiera się tego prawdziwego łącznika, jakim są obozy polityczne?</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PBrzeziński">Słyszymy często, że należy skończyć z politykierami, ale sami Panowie przez przedłożony projekt ordynacji spowodują jeszcze większe rozpolitykowanie społeczeństwa. Partje polityczne były, są i będą i żadna ordynacja wyborcza nie usunie prądów ideowych w społeczeństwie. Nie wiem, czy Panowie zdają sobie z tego sprawę wogóle, co zamierzają zrobić przez uchwalenie przedłożonego projektu. Dotychczas ze strony Rządu, pośrednio czy bezpośrednio, starano się, ażeby pracownicze związki zawodowe odłączyć od partyj politycznych, by związki nie zajmowały się sprawami politycznemi, a tem mniej wyborami. Można przytoczyć dużo przykładów, gdzie ze strony Rządu zwracano się do kierowników związków, ażeby wyrzec się partyj politycznych. Tymczasem projekt ordynacji zamiast odpolitykować organizacje społeczne zrobił je wykonawcami woli ugrupowań politycznych.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PBrzeziński">W myśl art. 31 przedłożonego projektu listę kandydatów na posłów ustala w każdym okręgu zgromadzenie okręgowe, które składać się będzie nie z wyborców bezpośrednio, lecz z pośredników, a kto tym pośrednikiem będzie, wynika z przytoczonego artykułu przedłożonego projektu. Już w teorji rzecz przedstawia się niebezpiecznie, w praktyce zaś będzie jeszcze gorzej. Przecież z praktyki wiemy już, jakie zajmuje stanowisko komisarz wyborczy okręgu lub delegat samorządu powiatowego albo przedstawiciel samorządu miejskiego. Przecież o ile chodzi o starostów, to dotychczasowa praktyka wykazała całkowitą polityczną stronniczość tych panów. Ostatnie dni przynoszą nowe dowody — naprzykład starosta powiatu kościerskiego w ubiegłym tygodniu wyraźnie powiedział delegacji bezrobotnych ze Zjednoczenia Zawodowego Polskiego: „Nie znam was. Żądacie chleba, a zwołujecie zebrania i buntujecie robotników. Ja daję pierwszeństwo rezerwistom, strzelcom i robotnikom z Z. Z. Z.”. Czy tak powinien postępować starosta, który z urzędu ma być opiekunem powiatu? Powiat nie może być domeną ugrupowania pro rządowego, a starosta nie może być wykonawcą jakiejkolwiek grupy politycznej. Przy tej okazji zwracam się do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby przez swe podwładne organa pouczył pana starostę kościerskiego, jak należy traktować obywateli.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PBrzeziński">Podobnych wypadków możnaby przytoczyć dużo. Jeżeli więc już teraz mamy takie nadużycia, to co będzie po uchwaleniu projektu ordynacji wyborczej do Sejmu i w wyborach samych? Napewno dziać się będą rzeczy podobne jak w wyborach w latach 1928 i 1930. Dziś pierwszeństwo daje się przy wydzielaniu prac rezerwie stron i strzelcom, a potem to będzie się deklamowało na inną melodję, może już nie na tę, jak w roku 1930 „Głosuj na jedynkę, będziesz jadł biały chleb i szynkę”, ale będzie się wmawiało wyborcom, a szczególnie bezrobotnym, że o ile będą głosowali na kandydatów wskazanych czy to przez samorządy powiatowe, czy komunalne, to otrzymają pracę. Naturalnie dwa dni przed wyborami, chcąc pozyskać głosy bezrobotnych, zostaną napozór jednostki do pracy przyjęte, a po wyborach, to fora ze dwora!</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PBrzeziński">Nie należy zapominać, że przed każdą akcją polityczną w Polsce dużo obywatelom obiecywano, ale najwięcej przed każdemi wyborami. Przecież sam należałem do tych, którzy po rewolucji berlińskiej, gdyśmy werbowali ochotników do powstania wielkopolskiego i do wojska polskiego, przedstawiali Polskę jako kraj wolny, w którym nie będzie żadnych ustaw, odbierających wolność polityczną i osobistą. Wszystkim, którzy poszli walczyć o granice Rzeczypospolitej, Panowie dziś odbieracie prawo bezpośredniego głosowania do Sejmu. Tego faktu nie zamydli żadna gadanina. Przy tej okazji pozwolę sobie panom z BBWR odczytać pewien ustęp z Dziennika Praw Państwa Polskiego z roku 1918. Czytam: „Wyszedłszy z niemieckiej niewoli, zastałem wyzwalającą się Polskę w najbardziej chaotycznych stosunkach wewnętrznych, wobec zadań niezmiernie trudnych, w których lud polski sam musi wykazać swoją zdolność organizacyjną, bo żadna siła z zewnątrz nie może mu jej narzucić. Uważałem za swój obowiązek ułatwić ludowi pracę organizowania się, postanowiłem rozważyć rolę i znaczenie przywódców polskich stronnictw, które miały nadać charakter nowemu rządowi. W rozmowach, prowadzonych z przedstawicielami niemal wszystkich kich stronnictw w Polsce, spotkałem się ku wielkiej mej radości z zasadniczem potwierdzeniem mych myśli. Przeważająca większość doradzała utworzenie rządu nietylko na podstawach demokratycznych, ale z wybitnym udziałem przedstawicieli ludu wiejskiego i miejskiego”. Podpisany: Józef Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PBrzeziński">Już wtedy uważał Naczelnik Państwa za wskazane ułatwienie ludowi organizowanie się, uznał także rolę, jaką odgrywają przywódcy stronnictw politycznych, a dziś Panowie przez przedłożony projekt przekreślacie wszystko, co powiedział Józef Piłsudski, na którego barkach weszliście do tej Izby.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PBrzeziński">Zaznaczam, że klub, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, zwalczać będzie nietylko przedłożony projekt, ale każdą ustawę, która pójdzie w kierunku pogorszenia zasad demokratycznych lub odbierania praw politycznych ludowi. Pozwolę sobie przytoczyć słowa parlamentarzysty polskiego z Reichstagu niemieckiego z r. 1912, a obecnie członka tej Wysokiej Izby, który powiedział, gdy Niemcy przystępowali do wywłaszczenia Polaków: „Ludowi, który może jutro będzie powołany do bronienia państwa z bronią w ręku i poświęcenia krwi i mienia, nie wolno ukraść praw politycznych”. Tam Niemcy wywłaszczali Polaków z ziemi, dziś Wy Panowie z B. B. W. R. wywłaszczacie już nie obcych, lecz Polaków z nabytych w Rzeczypospolitej praw politycznych.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PBrzeziński">Wysoka Izbo! Jeszcze kilka uwag do samego projektu. Już poprzednio zaznaczyłem, jaki będzie skład zebrania okręgowego, które ma ustalić listę kandydatów na posłów. Ale oprócz delegatów w myśl art. 32 projektu do zgromadzenia okręgowego wchodzą jeszcze w myśl art. 33 projektu delegaci, zgłoszeni po jednym przez conajmniej 500 wyborców, zamieszkałych w okręgu wyborczym. Niezmiernie chytry jest ust. 4 art. 33, który określa, że podpisy na zgłoszeniu mają być poświadczone przez notarjusza. Byłoby dobrze, ażeby referent projektu zademonstrował Wysokiej Izbie jako zgłaszający delegata, a poseł Car jako notarjusz, poświadczający zgodność własnoręcznego podpisu tych 500 wyborców, jakby to się przedstawiało w praktyce i ile na to trzeba czasu i zachodu. Mojem zdaniem jest wprost wykluczone, ażeby zebrać 500 wyborców na jeden dzień i wyznaczona godzinę do notarjusza, który, chcąc poświadczyć zgodność własnoręcznego podpisu, musiałby być obecny podczas składania podpisu na zgłoszonego kandydata. Najlepiejby było urządzić w każdym okręgu biuro zgłoszeń, to przynajmniej setka notarjuszy miałaby zajęcie. Zaiste zbyt chytra jest Panów ordynacja wyborcza.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PBrzeziński">A już najzabawniejszy to akt samego głosowania wedle art. 62 projektu, który określa, w jaki sposób należy postępować po odebraniu kartki do głosowania, tak, że wyborca przed włożeniem kartki do koperty zaznaczyć ma kreską, czyli zakreślić nazwisko kandydata, na którego zamierza głosować. Nie wiem, jakie skutki ten przepis przyniesie. Zdarzyć się może naprzykład, że wyborca z czterech kandydatów nie zakreśli żadnego, bo zostali mu oni wbrew jego woli narzuceni, a więc nie może głosować na ludzi, do których nie ma zaufania, nie chciałby przytem uchylać się od samego aktu wyborczego, odda więc kartkę bez zakreślenia jakiegokolwiek kandydata. Co ma być z tym jego głosem, nie określa projekt ordynacji. Wygodniej zaś dla siebie proponują Panowie w art. 63, że kartka wyborcza, o ile tego nie określa sama ordynacja, może zawierać przepis, na których kandydatów przypadnie głos z kartki pozbawionej kresek. Tu znowu powstać mogą i powstaną nadużycia przy obliczaniu głosów. Mojem zdaniem jest nie do pomyślenia, ażeby moim głosem miała jeszcze dysponować komisja wyborcza.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PBrzeziński">Sama procedura głosowania jest wynalazkiem przedpotopowym, inaczej tego nazwać nie mogę, bo wręczanie wyborcy kartki wyborczej z kandydatami, dyktowanie mu, że tylko na tych musi głosować, to nie wybory!</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PBrzeziński">Nie chcę uprzedzać, ale obawiam się, że dla wielu wyborców będą z pewnością gotowe kartki z kreskami, co nie byłoby dziwne dla tych, którzy czytali sprawozdanie Komisji Administracyjnej po wyborach w roku 1928.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PBrzeziński">Wysoki Sejmie! Czy ta ordynacja, którą uchwalić ma Wysoka Izba, ma być zapłatą dla tych, którzy ofiarnie przelewali krew w obronie Ojczyzny? Nie wywłaszczajcie Panowie z praw politycznych pokolenia Polaków, które jeszcze pamięta zaborców i które krwawiło się dla wolności własnej Ojczyzny!</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PBrzeziński">Klub mój jak najbardziej przestrzega Panów przed niebezpiecznem eksperymentowaniem na żywem ciele społeczeństwa i młodego jeszcze Państwa. Głosy nasze oddamy przeciw antypaństwowemu projektowi ordynacji wyborczej B. B. W. R.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Michałkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PMichałkiewicz">Wysoki Sejmie! Chaotyczna opinja, która panuje w kraju od dłuższego czasu, była spowodowana długoletniemi waśniami politycznemi. Stąd też i życie nasze jest raczej skłócone. Więcej jest odśrodkowych dążności, aniżeli dążności do sharmonizowania wspólnych wysiłków. Jest ponadto dużo pochopności do wyciągania wniosków z poszczególnych faktów, uogólniając je zawsze tendencyjnie na niekorzyść naszego życia publicznego. Równocześnie jednak niezależnie od tej opinji obserwować możemy stałe przesuwanie się punktu ciężkości z płynnych zagadnień ku stabilizacji systemu, który wielokrotnie był poddany najsurowszej krytyce, któremu obok rzeczy zawinionych przypisywano także zjawiska i fakty, wielokrotnie w historji każdego narodu zachodzące. Te okoliczności stwarzają, że dobra wola w dyskusji, objektywność i przekonanie posądzane są o sprawy postronne.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PMichałkiewicz">Zbliżamy się ku dniom ostatnim tego Sejmu. Ostatnim aktem ustawodawczym będzie ordynacja wyborcza. Jest ona przedmiotem silnego ataku z jednej strony, a z drugiej strony konsekwentnej obrony założeń, które większość Bloku Bezpartyjnego dała jako podstawy ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PMichałkiewicz">Jednym z poważniejszych argumentów przeciw projektowanej ordynacji wyborczej wysuwanych, jest bardzo ciężkie położenie gospodarcze i finansowe obywateli, a zwłaszcza ludności rolniczej. Nie ulega wątpliwości, że jest tak, jak się te sprawy przedstawia, chociażby w najczarniejszych barwach. Na tem tle można bardzo łatwo demonstrować przeciw ordynacji, aczkolwiek ona nie ma bezpośredniej łączności z naszem położeniem gospodarczo-finansowem. Na prawa stosunków gospodarczo-finansowych nie dokona się na podstawie politycznych posunięć, może je jednak pogorszyć szerzenie niewiary, uprzedzanie społeczeństwa do każdej próby zmiany porządku ustrojowego.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PMichałkiewicz">Sprawa ta w historji polskiej nie jest nowa. Dawno, jeszcze przed upadkiem Polski, pisarze i politycy chcieli dociec przyczyn narastającego ciągle rozstroju wewnętrznego w Państwie Polskiem. Zarówno zaślepieni wielbiciele starej Polski (Andrzej Maksymiljan Fredro i jezuita Pęski), jak i umysły krytyczne Łukasz Opoliński i Starowolski kruszyli kopje w obronie czci i ideałów narodowych przeciw obcym. W delegacji Sejmu rozbiorowego w r. 1773–1775 protestowano przeciw pomawianiu Polski o anarchję. Poseł Franciszek Wilczewski 16 kwietnia 1774 r. mówił: „Rzeczpospolita Polska nie jest fundowana na anarchji, tak, jak jest oskarżana, ale na prawach i wolności”. Ignacy Kurzeniecki 29 kwietnia tegoż roku odrzucił zarzut anarchji, „bo tym samym siebie obwiniamy, sami czernimy się i potępiamy, sami na siebie niesławną kładziemy decyzję…, wszak wiadomo, że anarchja ta nie z nas samych pochodzi, ale z tych, którzy ab extra czynią między nami rozróżnienia”.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PMichałkiewicz">Tak twierdzili ludzie dobrzy i światli. Zamierzonym jednak wówczas reformom byli zdecydowanie przeciwni.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PMichałkiewicz">Natomiast ci, którzy dążyli do przebudowy wewnętrznych stosunków w Polsce, jak Czartoryscy (w roku 1763) lub Sulkowscy (w roku 1773) konstatowali anarchję, chociaż zawadzali troszkę o nutę mesjanizmu i podobieństwo z upadłym narodem żydowskim, przeprowadzając analogję między naszem położeniem a położeniem żydów.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PMichałkiewicz">Nic dziwnego, że silniej niż kiedykolwiek, po upadku powstania styczniowego historycy przeprowadzają badania nad przyczynami upadku Polski, ażeby społeczeństwu wyjawić prawdę o jego wadach, źródle upadku, lub też przeciwnie przyczynę upadku zwalić tylko na obce potencje, a Polskę postawić „najbliżej szczytnych ideałów człowieczeństwa”, jak powiedział historyk Kochanowski. Szkoła krakowska: Szujski, Bobrzyński, a także Tarnowski, spowodowali niezwykle bogatą polemikę wśród historyków, podjęli ją następnie publicyści i Bogiem a prawdą słychać jej echa w tej chwili, gdy dyskusja toczy się około ordynacji wyborczej, uzupełniającej Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PMichałkiewicz">Przy Konstytucji, a teraz przy ordynacji wyborczej padały przestrogi, jeżeli pominę pogróżki. Powtarzają się te same problemy i ta sama wiara lub niewiara, posądzenie o egoizm i chęć posiadania władzy przeciw przedstawicielom prawa i wolności. Reformatorzy zaś z uporem twierdzą, że należy zmienić wszystko i zacząć nowy żywot.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#PMichałkiewicz">Idąc za bezpośrednim nakazem przykrych nastrojów mas, nie trudno otworzyć całą sympatję dla tych, którzy o prawie i wolności mówią i wierzą, że one zabezpieczone być mogą jedynie w formie przez nich proponowanych zasad ordynacji wyborczej jako uzupełnienia ustawy konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PMichałkiewicz">Opozycyjni ideowcy wierzą, że to oni więcej, niż kto inny, zbliżają się do ideału w prawie i wolności tkwiącego. Tylko, jak powiada Konopczyński, „ten, kto przedstawia ideał, powinien zawsze, choćby najdelikatniej, zaznaczyć odległość, jaka dzieliła od niego (ideału) życie”.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PMichałkiewicz">Projekt ordynacji wyborczej, przez większość rządową wysunięty, do tego ideału niewątpliwie nie zmierza sześciomilowemi butami. Owszem daje prawo głosowania wszystkim. Przy wysuwaniu kandydatur jednak normuje inicjatywę inaczej, niż normowaliśmy dotąd w organizacjach politycznych. Normuje bowiem tę inicjatywę przez samorząd terytorjalny gospodarczy, albo przez związki pracownicze.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PMichałkiewicz">Wiele jest piękna we wszelkim rozmachu, najszerszej inicjatywie, na licznych, bardzo licznych czasami wiecach. Dużo jest tam bowiem mowy o najpiękniejszych hasłach, bardzo dużo jest piękna w takich dyskusjach. To wszystko jest prawdą! Jest prawdą mimo realizmu z za węgła czyhającego jako codzienność już nazajutrz po każdym zjeździe na każdego ze zjazdowiczów. Czyha na wszystkich szara rzeczywistość, którą określa się jako bardzo ciężkie położenie gospodarcze. I piękno pryska, bo — jak mówi Kutrzeba „Piękność nie jest siłą, chyba dla kobiety, i to częściej w powieści, niż w życiu”. Naprawdę mniej piękne są obrady samorządowe niż wiec. Mogą to stwierdzić ci, którzy przeszli kampamję wiecowania i obrad poważniejszych. Siła twórcza, na dzień jutrzejszy coś stanowiąca, tkwi jednak w obradach samorządowych. Podobnie twierdzić należy także i o obradach izb rolniczych, towarzystw rolniczych i innych związków, chociaż i na tych posiedzeniach do dziś dnia więcej nas rwie ku pięknemu słowu, niż ku zimnej cyfrze, lub ku planowi, wymierzonemu i ograniczonemu realnością. Nie wynika z tego bynajmniej, abym nie widział błędów i wad izb rolniczych i innych organizacyj. Te organizacje takie, jak są, chociaż nie spełniają w całości sobie powierzonej roli, muszą być w braku innych reprezentacją życia zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PMichałkiewicz">Konopczyński (powołuję się po raz drugi na słowa tego historyka, który bynajmniej nie jest zwolennikiem obecnego regimu), powiada: „Może kiedyś po 10 jeszcze takich wojnach, jak obecna, szlachetność, dobroć, sprawiedliwość, wolność staną się wewnętrznym cementem zespolonego społeczeństwa, cnota i zdrowie złączą się w jedno. Ale dopóki tak nie jest, zwyciężały w walce o byt nie te narody, które się rozwijały „wysoko”, ale te, które się rozwijały „zdrowo”.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PMichałkiewicz">Ideał prawa i wolności jest wysoki. Nikt go w Państwie Polskiem nie ma zamiaru łamać, przynajmniej ja w to wierzę. Życie obywateli jest natomiast nazbyt „niskie”, a więc jest „niezdrowe”. Nie no wysokie ideały także sięga człek szary, każdy z brzegu, ale po chleb i pracę, których żaden, najbardziej wolnościowy prawny ład publiczny zabezpieczyć nie może bez poprzedniego długiego procesu budowania państwowości „na zdrowo”.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PMichałkiewicz">Nazywano Sejm, który powstanie na zasadach przedłożonej ordynacji wyborczej, raczej karykaturą Sejmu i przestrzegało się właśnie przed stworzeniem takiego ciała. Starajmy się skonfrontować to z zasadami ordynacji wyborczej, nie noto, ażeby na cześć tego projektu jakiś pean pochwalny piać, ale poto, ażeby się zbliżyć przynajmniej w objektywnej ocenie do tego, czy słuszną jest rzeczą pomawiać przyszły Sejm o karykaturę Sejmu wogóle. W tej chwili także nie chcę przesądzać sprawy, czy ten projekt ordynacji wyborczej jest sprzeczny z Konstytucją, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#PMichałkiewicz">Punktem spornym między dwiema stronami tej Izby jest zgromadzenie okręgowe. Gdyby nie ono i gdyby zgromadzenie okręgowe inaczej dokonywało doboru kandydatów, ta ordynacja wyborcza byłaby uznana przez pewną część tej Wysokiej Izby. Domniemani zwolennicy takiej ordynacji wyborczej są nam dobrze znani.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PMichałkiewicz">Zgromadzenie okręgowe składa się z delegatów samorządu terytorjalnego, wybranych przez rady powiatowe i rady gminne. Jeżeliby wszystkie rady powiatowe i wszystkie rady gminne w Państwie Polskiem były karykaturą samorządu, w takim razie mieliby rację ci, którzy twierdzą, że Sejm wybrany przy pomocy takiego samorządu będzie także karykaturą. Śmiem jednakowoż twierdzić, że istnieje tu pewne nieporozumienie. Nieporozumienie polega na dwóch faktach, na fakcie pierwszym, że istotnie były nadużycia przy wyborach samorządowych, ale nieporozumienie tkwi także i w drugim fakcie, że już wybory samorządowe odsuwały od wpływu bezpośredniego, niestety, ale tak było, partje polityczne, wyciągając na wierzch wszystkich innych, lub tychże samych członków partii politycznej, jeżeli na taki program pracy szli.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PMichałkiewicz">I tu tkwi nieporozumienie. Duże jest uprzedzenie do samorządu u tych wszystkich, którzy żyli w dotychczasowym ustroju i nie mogą zrezygnować z miłości dzieła własnego, czynów własnych, dotychczas spełnianych na tle całkiem innego ustroju.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#PMichałkiewicz">Do zgromadzeń okręgowych wybierają samorządy gospodarcze, izby rolnicze i inne, obok tego jeszcze i związki pracownicze. Przecież nie kto inny, jak ludowa część tej Izby swego czasu była zwolenniczką kreowania izb rolniczych i wtłoczenia życia rolników w Polsce w takie formy, któreby były łącznikiem między społeczeństwem a odpowiednim resortem rządowym, ministerstwem spraw rolnych. Jeżeliby izby rolnicze były karykaturą organizacji, mielibyście Panowie prawo nazwać i Sejm przyszły karykaturą. Izby rolnicze niedomagają. Izby rolnicze nie odpowiadają jeszcze swoim zadaniom. Przyczyny tego łatwo sobie każdy objektywny umysł potrafi dopowiedzieć. Nie można jednak twierdzić, żeby ta zasada korporacyjna przy formowaniu zgromadzeń okręgowych miała stwarzać coś, co jest sprzeczne z zasadniczą podstawą naszego życia samorządowego, coś, co jest sprzeczne z dążeniami społeczeństwa wlania się w pewne formy organizacyj zawodowych. Aczkolwiek te rzeczy są wygłaszane z mównicy sejmowej, to jednak pewna odpowiedzialność za słowa powinna cechować tych, którzy tak określają akt poważny, jakim jest ordynacja wyborcza. Sądzę również, że czyni się szkodę społeczeństwu, poddając mu to, na co ono się bardzo często w krytyce zdobyć samo nie potrafi. Rolnik, zdobywając się na krytykę najprostszych przejawów życia gospodarczego i samorządowego, nigdy jednak nie wyraża się z niechęcią o organizacjach zawodowych, jeżeli tylko w tych organizacjach sam tkwi i jakąś sumę swoich wysiłków w te organizacje wkłada, jeżeli w nich pracuje. Społeczeństwo rolnicze dzieli się pod tym względem na dwie części, na jedną część, która tkwi w organizacjach, żyje w nich, i pragnie w nich pracować, i na drugą część, która uległa sugestji opozycyjnej i powiedziała: precz z wszelkiemi organizacjami, społecznemi czy zawodowemi, albowiem my tam nie jesteśmy przy głosie! Wybaczcie Panowie, ale to nie jest objektywne kryterjum, które powinno służyć nam za podstawę krytyki przyszłego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PMichałkiewicz">Jeżeliby Sejm, tą drogą budowany, jaką wskazuje ordynacja wyborcza, miał być dobry, to pozwolę sobie twierdzić, że on wtedy będzie dobry, jeżeli albo część opozycji zrezygnuje z jałowej i beznadziejnej walki i weźmie udział w akcji wyborczej, albo ta część opozycji, która będzie się przeciwstawiała aktom natury państwowej, musi być usunięta od wpływu na ludność, która do swoich radnych gromadzkich, do swoich radnych gminnych, czy do reprezentacji powiatowej, czy organizacyj społeczno-gospodarczych lub zawodowych ma przecież zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#PMichałkiewicz">Więcej, aniżeli kto inny, zastrzeżeń pod tym względem mogą mieć Panowie, reprezentujący element robotniczy. Poprawki zgłoszone tu dzisiaj, a może i inne poprawki, uprzystępniające rzeszom pracowniczym możność wybierania członków do zgromadzenia okręgowego, ordynację poprawią.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#PMichałkiewicz">Obecny samorząd mimo nadużyć, które się dokonały, przejdzie swój okres dziecięcy. Dużo będzie miało samo społeczeństwo pracy, ażeby wytępić to, co jest w nim złego. Dużo będzie miał Rząd pracy, ażeby natrafiać na najodpowiedniejszy element, desygnowany komisarycznie do gmin, powiatów, czy miast na odpowiednie stanowiska. Czyby jednak nie można w tej chwili, kiedy widzimy, że walka konsekwentnie jest prowadzona o zasady ustrojowe w Państwie, dokonać dzieła, któreby naprawiło dotychczasowe błędy całej opozycji wobec większości rządowej i wszelkich jej propozycyj? P. marszałek Rataj powiedział, że ktoś zwrócił mu uwagę: Gdybyście Panowie brali czynny udział przy Konstytucji, którą uznajecie teraz bez względu na to, w jakich okolicznościach ona zaszła, a nie wyciągacie dalszych wniosków z jej istnienia i obowiązku posłuchu dla niej, mielibyście możność decydowania o zasadach ordynacji. Tak nie popełniliście Panowie żadnego błędu, bo to, co się dzieje na dole, to wszystko nie wyrasta na tle politycznem, ale na tle niedołęstwa, nadużyć władzy przez starostów, albo na tle głupiego i bezmyślnego szykanowania ludzi, albo też na tle rozgoryczenia z powodu braku pieniądza i ciężkiej sytuacji ekonomicznej. Podpalanie tych dołów przy każdej sposobności nie ułatwi większości rządzącej życia na przyszłość, ale bynajmniej nie pójdzie na rękę także opozycji ludowej, skazanej z charakteru swego raczej na większe umiarkowanie, aniżeli na większą skrajność.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#PMichałkiewicz">Inni panowie obawiali się, a mianowicie p. poseł Rybarski, że w Sejmie przyszłym, skompletowanym do pewnego stopnia na podstawie korporacyjnej, może wyniknąć kwestja walk klasowych i że w tem tkwi niebezpieczeństwo na przyszłość dla Państwa Polskiego. Sądzę, że dyskusji dłuższej na uciszenie tej obawy nie potrzeba. Zawsze zwłaszcza stronnictwo ludowe zapatrzone było i do dziś dnia jest zapatrzone w życie społeczne Czechosłowacji, Danii, czy innego kraju rolniczego. Zawsze deklamuje sic, że pięknie rozwinięto tam życie spółdzielcze. To piękne życie, które budowali oni u siebie przez długie dziesiątki lat, wydało rezultaty polityczne wspaniałe. Albowiem stronnictwa, reprezentujące lud rolny w tych krajach, są emanacją organizacyi społecznych, gospodarczych i spółdzielczych. Dośćby było już dyskusyj na ten temat, dośćby było przypominania przy każdej sposobności tego stanu rzeczy gdzieindziej. Raczej należałoby nam uznać, że my jeszcze tak zorganizowanego życia nie mamy, że musimy je budować przez długie lata, ażebyśmy mogli pokusić się o właściwą reprezentację polityczną, jaką może być Sejm w Polsce przy tej ordynacji wyborczej, jeżeli go będą tworzyły dobrze ułożone samorządy terytorjalne i gospodarcze i dobrze funkcjonujące organizacje zawodowe. W takiej ordynacji wyborczej istnieje pewnego rodzaju bicz moralny na społeczeństwo. Przymus moralny i konieczność należenia do organizacyj zawodowych pójdzie na rękę tym, którzy już dzisiaj większe siły stwarzają przez pilnowanie organizacyj zawodowych, aniżeli ci, co pilnują organizacyj politycznych.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#PMichałkiewicz">Z tych powodów zasadniczych, jako konsekwencji stanowiska naszego poprzedniego wobec innych aktów natury ogólno-państwowej, oświadczamy się za zasadami tej ordynacji wyborczej i głosować będziemy za poprawkami, które stwarzają większe możliwości dla upośledzonych części społeczeństwa przy delegowaniu ich do zgromadzeń okręgowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PRottenstreich">Wysoki Sejmie! Obok ciężkiej choroby gospodarczej przeżywamy bardzo ciężką chorobę polityczną. Oznaką choroby politycznej jest zanik pamięci, chaos myśli i morze sprzeczności. Gdy się przysłuchujemy dyskusji nad ordynacją wyborczą do Sejmu i Senatu i gdy się słyszy argumenty za lub przeciw projektowanej ordynacji wyborczej, budzi się w każdym z nas przekonanie, że t. zw. obrońcy demokracji nie bronią szczerze okopów dotychczasowego ustroju, nie występują szczerzy demokraci, którzy słusznie dopatrywać się powinni w nowej ordynacji wyborczej zamachu na samostanowienie obywateli, lecz w imieniu demokracji przemawiają bardzo często ludzie, którzy innym odmawiają prawa wpływu na bieg spraw państwowych. Nie w imię praworządności i sprawiedliwości występują niektórzy politycy w tej Wysokiej Izbie przeciw projektowi ordynacji wyborczej, wniesionemu przez większość tej Izby, lecz antydemokraci bronią form demokratycznych. Jeśli demokracja w Polsce znika, spada wina nietylko na zwolenników obecnego reżimu, lecz na większość stronnictw polskich, które sądzą, że można być przeciwnikiem faktycznego równouprawnienia innych obywateli, jak np. Żydów, i równocześnie być prawdziwym demokratą. Demokracja oznacza gotowość do pełnego uznania współobywatela i pełnych praw każdego człowieka. Demokracja to jest ta polityczna zasada, na mocy której władza, chociaż jest wszechmocna, sama się ogranicza i w państwie, którem rządzi, zostawia miejsce i wolność dla tych, którzy inaczej myślą i czują niż władza, która jest silna, bo stoi za nią większość. Demokracja to jest prawo, które większość daje mniejszości. Zasadą demokracji jest to, że z mniejszością należy żyć w zgodzie i harmonji, jej przekonania i prawa należy szanować. Kto inaczej postępuje, jak to ma miejsce w tej Wysokiej Izbie, bierze pod lupę każde postanowienie nowej ordynacji wyborczej i szuka, czy broń Boże nie wyniknie z jakiego paragrafu, że może tu i owdzie i Żydzi w Polsce będą mieli swego reprezentanta w przyszłym parlamencie, lub będą mieli wpływ na wynik wyborów do parlamentu, ten jest grabarzem ustroju demokratycznego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PRottenstreich">Nigdyby obecna większość nie miała odwagi wprowadzić antydemokratyczny ustrój, gdyby miała przeciw sobie zwartą siłę demokratów w Polsce, którzy sami wierzą w demokrację, chcą jej zasady realizować i gotowi są do wielkich ofiar w interesie ustroju demokratycznego. Gdy się obecny reżim przekonał, że t. zw. większość stronnictw demokratycznych już dawno wyrzekła się prawdziwej demokracji, że za demokratyczne uznają tylko to, co im służy, odważył się na reformę Konstytucji i na nadanie tej nowej Konstytucji w formie ordynacji wyborczej takiej ustawy wykonawczej, która niweczy prawdziwą ostoję demokracji. Gdy przyszły historyk badać będzie przyczyny upadku demokracji w Polsce, to obwiniać będzie nietylko twórców i obrońców obecnego reżimu, lecz i jego przeciwników, dla których idea demokracji nie stanowiła odpowiednika idei równości, a ta, jak wiadomo, jest wyrazem idei sprawiedliwości. Dyskusja nad ordynacją wyborczą i na Komisji Konstytucyjnej i na plenum tej Wysokiej Izby będzie wiecznem świadectwem, że niektóre stronnictwa występowały przeciw idei równości i sprawiedliwości, chciały wyjątkowych praw dla mniejszości żydowskiej, wszystko w imię demokracji, która bez równości i sprawiedliwości nie jest do pomyślenia.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PRottenstreich">Ale i większość, która uchwali przedłożony projekt ordynacji wyborczej, nie pamięta, że niejedna zasada przez nią głoszona nie jest wcale nowa i oryginalna. I totalne państwo nie jest wynalazkiem nowoczesnych teoretyków nowego ustroju. Robespierre nie małoby się zdziwił, gdyby wrócił na świat i widział, jak próbują mężowie stanu i rządy kształtować życie duchowe, polityczne i gospodarcze narodów. Co w państwie sowieckiem usiłowano przeprowadzić i co z większą systematycznością realizuje się w hitlerji i co kopiują w większej lub mniejszej mierze inne rządy przez wprowadzenie totalnego państwa, jest ideą Robespierre'a i było jego wielkiem marzeniem w chwili, gdy bezwzględnie rządził we Francji. Nie rozumie się tego w obecnych czasach i dlatego wyciąga się fałszywe konsekwencje, że słabość rządów nie jest wynikiem demokracji i nie leży wcale w istocie demokracji, lecz jest wynikiem obecnej epoki przejściowej, epoki powojennej, zmechanizowanej, goniącej za eksperymentami, pozbawionej tradycji, marzącej o jakiejś alchemji ustrojowej i gospodarczej. Jest więcej niż samozłudzeniem, że totalizm, jednolitość, podobieństwo są lekarstwem na obecne bolączki. Mamy żywe przykłady z bolszewji i krajów faszystowskich, że nie ukazały się tam żadne nowe jutrzenki. To, co się tam dzieje, jest powrotem do czasów archaicznych i do barbarzyństwa.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PRottenstreich">Mimo to przenosi się do nas żywcem z tych krajów pewne metody rządzenia. Oddemokratyzuje się u nas wszystko. Jak w tem oddemokratyzowanem życiu politycznem będziemy wyglądali my Żydzi?</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PRottenstreich">Ordynacja wyborcza, która jest antydemokratyczna, przewiduje kolegja wyborcze, które wyznaczą wyborcom kandydatów, na których mają głosować. W kolegjach wyborczych stanowimy my Żydzi znikomą mniejszość, bardzo często nie dlatego, że jesteśmy faktycznie znikomą mniejszością. Tak zlepiono samorząd terytorjalny i gospodarczy, które wybiorą kolegja wyborcze, że uniemożliwiono nam, choć stanowimy czy to w miastach, czy w życiu gospodarczem większość, przedstawianie tej siły liczebnej, jaką faktycznie stanowimy. Pamiętamy wszyscy wybory do rad miejskich, do izb przemysłowo-handlowych i rzemieślniczych. W miastach tak wykrojono okręgi wyborcze, że zredukowano nas, będących bardzo często większością, do mniejszości bez znaczenia i wpływów. A gdy nawet, jak to miało miejsce w niektórych izbach rzemieślniczych, zawarto z nami kompromis przed wyborami, nie dotrzymano go i dano nam, którzyśmy zaufali tym ludziom, z którymi zawarliśmy kompromis i dlatego nie przygotowaliśmy wyborów, o wiele mniejszą liczbę przedstawicieli, niż się nam faktycznie należało, już nie na podstawie naszej siły liczebnej, lecz na podstawie kompromisu. A do prezydjów samorządu terytorjalnego i gospodarczego albo nas nie wpuszczono, albo narzucono nam reprezentantów, którzy nie mają odwagi bronić praw i interesów Żydów. Dlatego zrozumiałe jest, że w takich warunkach nawet w tych okręgach wyborczych, w których, np. w handlu stanowimy 80%, a w przemyśle 70%, nie wyśle samorząd gospodarczy do tego okręgu nawet 35% żydów jako członków kolegjum wyborczego. To samo będzie w miastach, w których Żydzi stanowią znaczny odsetek ludności. Więc kolegjum wyborcze, w którem Żydzi stanowić będą znikomą mniejszość, zadecyduje większością głosów, kto będzie kandydatem i w przyszłości przedstawicielem interesów żydowskich w ciałach ustawodawczych. Jest bardzo możliwe, że kolegia wyborcze wyznaczą kandydatów, którzy nietylko propagują politykę antyżydowską, lecz czynnie ja organizuią. Czy sądzicie Panowie, że znajdzie się jeden wyborca żydowski, który odda swój głos na takiego kandydata kolegjum wyborczego?</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PRottenstreich">Martwiono się, że Żydzi tu i ówdzie dostana jakiś mandat do Sejmu. Niema widoków, aby na podstawie projektowanej ordynacji wyborczej do Senatu mógł głosami żydowskiemi wejść jakiś Żyd. Ale i tego Żyda wyznaczą, jeśli zechcą, kolegja wyborcze z większością nieżydowską. Zachodzi uzasadniona obawa, że kandydatem tych kolegjów nie będzie taki kandydat żydowski, który ma zrozumienie dla potrzeb Żydów, będzie bronił ich interesów, będzie walczył o ich prawa do pracy, do zupełnego wyżycia się narodowego, politycznego i gospodarczego. Gdy się wybór kandydatów żydowskich powierza ludziom, którzy nietylko z Żydami nic wspólnego nie mają, lecz bardzo często mają nastawienie antyżydowskie, propagują hasła rugowania Żydów z ich placówek pracy, są zwolennikami numerus clausus dla Żydów, a czasem nawet numerus nullus, trudno uwierzyć, aby oni wogóle proponowali Żydów jako kandydatów. A jeśli z tego lub innego powodu to uczynią, aby przynajmniej na pokaz było w Sejmie kilku Żydów, gotowe wtedy kolegja wyborcze zaproponować takich Żydów, którzy albo z żydowstwem nie mają nic wspólnego, z Żydami nie obcują, ich językiem nie mówią, ich bolączek nie znają, albo ludzi zależnych, nie mających odwagi przeciwstawiać się próbom rugowania nas z naszych placówek pracy, którzy się pytać będą swoich mocodawców, czy wolno im przemawiać przeciw ustawie, która krzywdzi Żydów, lub interpelować, gdy Żydom dziać się będzie krzywda. Kolegja wyborcze gotowe uszczęśliwić ludność żydowską w kraju takimi kandydatami, którzy, rozumie się, przejdą bez głosów żydowskich, bo będą kandydatami nie Żydów, i którzy w przyszłym Sejmie przedłożą swoje ewentualne przemówienia, jeśli się na jakieś przemówienia zdobędą, cenzurze swoich mocodawców. Słusznie obawia się ludność żydowska, że gdy kolegja wyborcze będą kwalifikowały kandydatów żydowskich, to najlepsza kwalifikację będą mieli tacy Żydzi, którzy dadzą gwarancję, że albo będą milczeli w sprawach żydowskich, albo nawet będą bronili takich ustaw, których ostrza zwrócone będą przeciw Żydom i które godzić będą w egzystencję Żydów.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PRottenstreich">W wyznaczaniu kandydatów przez nie-Żydów nawet w tych kilku okręgach, w których jest większość ludności żydowskiej, widzi społeczeństwo żydowskie próbę pozbawienia go biernego prawa wyborczego i niezależnych przedstawicieli parlamentarnych. Żydzi nigdy się nie wyrzekną tego prawa. Nigdy nie zgodzą się na „kazionnych” przedstawicieli parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PRottenstreich">Żydzi chcą mieć własnych i niezależnych przedstawicieli w ciałach parlamentarnych. Tych przedstawicieli chcą sami wyznaczać i wybierać. Dlatego żądamy w imieniu ludności żydowskiej, aby jej samej zostawiono obronę interesów i wybór obrońców i przedstawicieli. W tym kierunku zmierzają poprawki, postawione przez nas na Komisji Konstytucyjnej, i te poprawki jako poprawki mniejszości podtrzymujemy.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PRottenstreich">Uważamy ordynację wyborczą za krzywdzącą dla ludności żydowskiej. Podział okręgów wyborczych został tak przeprowadzony, że ludność miejska, a z nią ludność żydowska zmajoryzowana zostanie przez żywioł wiejski. Gdybyśmy przyjęli, że w niektórych okręgach, które nie są miejskie, postawi kolegjum wyborcze jakiegoś przedstawiciela ludności miejskiej, przemysłu i handlu, to jeśli wybory będą czyste, to jest wykluczone, aby 80% ludności wiejskiej głosowało na innego niż swego przedstawiciela. Co za interes ma np. rolnik, aby głosował na przemysłowca naftowego? Dlatego przyjąć należy, że najsłabiej będą w przyszłym Sejmie zastąpione miasta, siedziby kultury i postępu. A jeszcze słabiej zastąpieni będą Żydzi. Na trzy i pół miljona Żydów będzie może w najlepszym razie, gdy kolegja wyborcze będą łaskawe, 6 Żydów, to znaczy, że na 600.000 Żydów przypadnie jeden przedstawiciel. Dlatego rozumie się, że ludność żydowska w Polsce nie może zaakceptować takiej ordynacji wyborczej, która ją degraduje w jej słusznych prawach i uzależnia jej przedstawicielstwo parlamentarne od woli tych, którzy w najlepszym razie jej prawa ignorują.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PRottenstreich">Ordynacja wyborcza do Senatu wyklucza wszelką możliwość, aby Żydzi mogli choćby w jednem województwie przeprowadzić swego kandydata, chociaż nasza siła liczebna jest dość wielka. Dlatego zrozumiały jest protest Żydów, którzy nigdy nie oswoją się z tą myślą i nigdy nie pogodzą się z taką ordynacją wyborczą, która nie przewiduje dla 3,5 miljona Żydów przedstawicieli w Senacie.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PRottenstreich">Należy się nam 20 posłów do Sejmu i 9 członków Senatu. Zamiast tego rzuca się nam ochłap.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PRottenstreich">W chwili ciężkiej walki ludności żydowskiej o jej prymitywne prawo do życia, gdy, jak to miało miejsce przed 2 tygodniami w Grodnie, zatruwa się nawet dusze i serca młodzieży szkolnej i uczy się ją, że nie jest sprzeczne ani z etyką, ani z religją, natomiast jest czynem heroicznym, gdy się wybija szyby w domach i sklepach żydowskich; gdy niezadowolenie ludności wiejskiej z wprowadzenia szarwarku próbuje się obrócić przeciw nam, jak to niedawno miało miejsce na Suwalszczyźnie; gdy niektóre partje opozycyjne chcą walkę z rządem rozegrać na naszych egzystencjach fizycznych i gospodarczych, a młodzież wychowują tak, że petardy, rzucane do domów lub sklepów żydowskich, są czynem bohaterskim, a może narodowym; gdy administracja nieraz tuszuje krzywdy nam wyrządzone, a nieraz pomaga nas rugować; gdy się chce nas ograniczyć w niektórych dziedzinach zarobkowania, a do innych dziedzin nas się nie dopuszcza; jesteśmy jeszcze więcej niż dotychczas zainteresowani w niezależnem przedstawicielstwie w ciałach ustawodawczych, któreby godnie i mężnie broniło praw Żydów.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PRottenstreich">A ponieważ kolegja wyborcze nas tego minimum praw pozbawiają, a ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu tak wykraja dla nas okręgi wyborcze, że w najlepszym razie dostaniemy 1.6% wszystkich mandatów do Sejmu i Senatu, chociaż stanowimy 10% ludności, wszystkiego zaś 15% mandatów, które dostać powinniśmy, gdyby ordynacja wyborcza była sprawiedliwa, dlatego będziemy głosowali przeciw projektom ordynacji wyborczej, wniesionym przez większość sejmową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Matczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PMatczak">Wysoka Izbo! Po tych licznych przemówieniach posłów opozycyjnych w Komisji Konstytucyjnej i tu na plenum, po licznych artykułach w prasie niezależnej w calem Państwie byłoby zupełnie zbyteczne powtarzać tu jeszcze raz wszystkie te zastrzeżenia, jaskie ma klasa pracująca wobec tych projektów ordynacyj wyborczych, które przedłożył obóz rządowy. Dlatego przemawiając w imieniu Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów, ograniczam się do kilku ogólnych uwag.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PMatczak">Przedłożony przez obóz rządowy projekt ordynacji wyborczej do Sejmu jest oczywiście, jak to tu dzisiaj już było podniesione, niezgodny z nową, obecnie obowiązującą Konstytucją. Projekt w jaskrawy i dla wszystkich oczywisty sposób zaprzecza głównym zasadom, jakie przewiduje Konstytucja, która mówi, że wybory do Sejmu będą powszechne, tajne, równe i bezpośrednie. Uchwalona obecnie ordynacja przekreśla bezpośredniość wyborów i przekreśla ich równość, przekreśla tajność.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PMatczak">Już w dyskusji nad Konstytucją podkreślaliśmy, że obecne władze polskie na ziemiach ukraińskich, jak gdyby dla zasady, nie szanują własnych ustaw i przez siebie uchwalonej Konstytucji wobec ludu ukraińskiego. Tak postępując, obecny reżim pozbawia się moralnego prawa żądania, ażeby obywatel szanował Konstytucję i inne ustawy. Trzeba będzie tylko stale zmuszać obywateli do szanowania ustaw, ale nikt nie będzie poczuwał się do takiego obowiązku, bo nie może być dwóch miar w jednej i tej samej sprawie, jednej miary dla przedstawicieli władzy, a innej dla obywateli.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PMatczak">Przedłożone przez obóz rządowy projekty ordynacyj wyborczych pozbawiają lud pracujący jego zasadniczych politycznych praw. Dotychczasowa praktyka rządzenia pozbawiła lud pracujący przedewszystkiem prawa do oświaty. Blisko miljon dzieci, oczywiście przeważnie chłopskich i robotniczych, nie miało już w bieżącym roku możności uczęszczania do szkół. Reformy ustaw o ubezpieczeniach społecznych zniszczyły te ubezpieczenia. Stale pogarsza się ustawodawstwo pracownicze wogóle.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PMatczak">Jedyną widomą opieką Rządu nad ludnością pracującą wsi jest obecnie z rozmachem stosowania ustawa szarwarkowa, ta klasyczna ustawa pańszczyźniana. Na wsi coraz bardziej zgęszcza się gruba warstwa ciemnoty, wzrasta nędza, a wraz z tem dojrzewa nienawiść ludu do tej „nowej szlachty”, która dzierży obecnie władzę w Państwie. Z wypadków historycznych stara polska szlachta nigdy nie umiała wyciągać właściwej nauki. Nie umie tego zrobić także „nowa polska szlachta”.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PMatczak">Obecna większość prorządowa w Sejmie sili się poraz ostatni nad tem, aby pokazać jak dalece nie dorosła do wykonywania swego zadania w Sejmie wolnego ludowego państwa. Obecny obóz rządowy dlatego nie wierzy w ducha postępu socjalnego, nie wierzy w postęp mas ludowych, że się tego postępu boi. Boi się ta „nowa polska szlachta”, żeby zdobyte przez nią panowanie nie zostało naruszone. Wybiera ona raczej niewolę ludu, niż utratę swego uprzywilejowanego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PMatczak">Cóż się można spodziewać na przyszłość po tym obozie i jego przywódcach? Czy wzruszy ich niedola ludu, marniejącego coraz bardziej w ciemnocie i nędzy? Nie łudzimy się! Ci ludzie zapatrzeni z miłością w swój sztandar, na którym wypisano jedno jedyne hasło „egoizm własnego obozu”, nie są już zdolni wznieść się do wyżyn sprawiedliwości społecznej. W obozie prorządowym w rzeczy samej zapanowała psychika tej samej starej polskiej szlachty, o której Stanisław Staszic już w 1785 r. powiedział: „Panowie swojej osobistości i dumie poświęcić resztę Polaków gotowi”. Program tej „nowej polskiej szlachty”, tej obecnie rządzącej elity, program, który ten obóz obecnie w Polsce rządzący wszelkiemi siłami będzie się starał przeprowadzić, jest programem starej feudalnej szlachty, która ustawicznie wołała: „chłopie stój!” „robotniku stój!”. Ani kroku naprzód! Usiłuje się żadnych nie dopuścić zmian takich, któreby mogły zmienić obecny system rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PMatczak">Drugiem hasłem tego programu to komenda „nazad”. Na każdym polu pochód wstecz.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PMatczak">Oczywiście lud pracujący, chłopi i robotnicy tej komendy „stój” i „nazad” nigdy dobrowolnie nie usłuchają. Wzrost wyrobienia politycznego szerokich mas ludowych, wzrost poczucia własnej wartości proletarjatu uniemożliwi na dłuższy okres czasu wszelki inny ustrój poza demokratycznym.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PMatczak">Obecny t. zw. „kryzys” demokracji w Europie jest kryzysem rozrostu demokracji, a nie kryzysem zasadniczym i nie jest dowodem upadku demokracji.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PMatczak">Obecny reżim w Polsce boi się wolnych wyborów, wolnej wyborczej agitacji. Zapominają Panowie, że agitacja, ta walka na rozumy, to życie, a obojętność, to śmierć społeczeństwa i narodów.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PMatczak">Obóz rządowy zdaje się wierzyć, że obecny Rząd nie potrzebuje wolnych wyborów, ażeby dowiedzieć się o nastrojach kraju. Zdaje się temu obozowi, że wystarczą Rządowi dla wiernego zbadania tych nastrojów szpicle. Jest to według naszego zdania zasadnicza pomyłka. Łudzi się obecny reżim, że rozwiązał kwestję ukraińską. Powołuje się przytem stale na Wołyń. Z zachwytem pisze prasa prorządowa, że na różnych zjazdach ukraińskich na Wołyniu śpiewa się już „My pierwsza brygada”. Ale równocześnie cenzura nie zezwala wspominać o rzeczywistej rzeczywistości na Wołyniu, o tych tak licznych ostatnio wypadkach pacyfikacji szerokich połaci Wołynia i Polesia. Na tym samym Wołyniu jeszcze niedawno śpiewano tak samo z zachwytem „Boże cara chrani”, ale Bóg nie usłuchał śpiewających i cara nie uchronił. Bóg wiedział, że nie mogą tego śpiewać szczerze. A nieszczera modlitwa nic nie jest warta.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PMatczak">Przypuszczam, że obecnie tak samo, jak na Wołyniu, rozwiąże obóz rządowy kwestję ukraińską w Galicji wschodniej. Znajdą się ludzie, którzy straciwszy wiarę w siłę oporu swego ludu, a którym zdaje się, że w tej chwili niema innego wyjścia i że tak tylko mogą ratować ostatnie możliwości legalnej pracy dla swego narodu, będą szli na kompromisy z obecnym reżimem. Będzie to kompromis zgniły, który zatruje tylko na przyszłość stosunki między obu narodami. Nie spełnią się związane z nim nadzieje, albowiem źródłem tego kompromisu z jednej strony jest brutalna przemoc, a z drugiej brak wiary we własny naród. Pracujący lud ukraiński na taki kompromis, który przekreśla jego zasadnicze polityczne prawa, nigdy się nie zgodzi.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PMatczak">Przedłożony przez obecny reżim projekt ordynacji wyborczej pozbawia chłopa ukraińskiego i robotnika ukraińskiego zupełnie prawa swobodnego decydowania o tem, kto ma go reprezentować w Izbach ustawodawczych. Chłop i robotnik ukraiński będzie miał do wyboru tylko kandydatów, uzgodnionych z władzami administracyjnemi. Zupełnie bez znaczenia będzie to, czy w tym, czy w innym okręgu władza administracyjna łaskawie dopuści jednego czy drugiego kandydata ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PMatczak">Nowa ordynacja wyborcza wprowadza mechanicznie iluzje harmonijnej współpracy politycznej ukraińsko-polskiej na ziemiach zachodnio-ukraińskich. Jest to jedna z najbardziej niebezpiecznych iluzyj, której nietylko codzienne życie dotychczas zaprzecza i będzie na przyszłość zaprzeczało, ale w wielkich przełomowych chwilach historycznych ta iluzja mściła się i będzie się mściła na obu narodach. Nie może być rzeczywistej szczerej współpracy tam, gdzie jeden ma wszystkie prawa, a drugi tych praw przemocą pozbawiony został. Żąda się od chłopa i robotnika ukraińskiego szczerego przywiązania do Państwa i każdego dnia przy każdej sposobności udowadnia mu się w praktyce, że to Państwo jest jego najgorszą macocha, że w tem Państwie ani on, ani jego dzieci nie mają możności zdobycia oświaty, że w tem Państwie z każdym dniem stają się chłopi i robotnicy coraz większymi nędzarzami, że pozbawia się ich wszelkich praw politycznych, że każdy Ukrainiec jest obywatelem drugiej klasy. Przy takiej rzeczywistości nie może być mowy o zaufaniu i przywiązaniu do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PMatczak">Ukraiński pracujący lud nie może nigdy wyrzec się swego naturalnego dążenia do pełnej narodowej wolności, ale tem bardziej nie zgodzi się obecnie także na pozbawienie go zasadniczych politycznych praw w Polsce. W walce o powszechne i równe prawo wyborcze polało się dużo krwi chłopów ukraińskich na ziemiach zachodnio-ukraińskich. I na dłuższy okres czasu nie będzie można tego chłopa pozbawić praw zdobytych w tak ciężkiej walce.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PMatczak">Obecna dyktatura w Polsce, jak wogóle każda dyktatura, nie może utrzymać się czas dłuższy. Ostatni dowód mamy na dyktatorskim reżimie w Jugosławji. W niespełna rok po śmierci dyktatora króla Aleksandra reżim dyktatury chwieje się i upada ostatecznie.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PMatczak">Z całą stanowczością oświadczamy się przeciw przedłożonemu przez obóz prorządowy projektowi ordynacji wyborczej. Będziemy głosowali za projektem Klubu P. P. S. W razie uchwalenia projektów obozu prorządowego ukraiński lud pracujący, ukraiński chłop i robotnik, nie będzie miał żadnego interesu brać udziału w tej niepoważnej zabawie, do jakiej sprowadza wybory ordynacja wyborcza do Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PMatczak">Ukraiński lud pracujący jest cierpliwy i uparty, może poczekać. Wielki polski polityk Smólka w jednym ze swych przemówień w Sejmie galicyjskim w 1868 r. powiedział: „Narody mogą czekać bardzo długo, byle tylko zawsze stały wiernie, odważnie i niezachwianie przy prawach swoich, a niezawodnie doczekają się swego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Saenger.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Bitner.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Rosenberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PRosenberg">Proszę Panów! Ordynacja wyborcza, której projekt zgłoszony został przez B. B. W. R., jest jawną prowokacją, rzuconą w twarz miljonom ludu pracującego Polski. Projekt ten, podobnie jak niedawno uchwalona Konstytucja wojny i ustawa szarwarkowa, grozi zepchnięciem kraju do stanu pańszczyźnianego, do okresu średniowiecza. Jeżeli do tego dodamy zapowiedziane zglajchszaltowanie związków zawodowych i zupełną likwidację ubezpieczeń społecznych, czego usilnie domaga się Lewjatan, oraz że w swej polityce zagranicznej Polska sanacyjna związała się ściśle z Niemcami hitlerowskiemi, które zupełnie otwarcie stawiają na porządku dziennym wojnę i to wojnę, wymierzoną przedewszystkiem przeciw jedynemu państwu robotniczo-chłopskiemu, Związkowi Socjalistycznych Republik Rad, z temi Niemcami, które palą na stosach książki, dobytek kultury, które wprowadziły na świecie ogromny wyścig zbrojeń, to uzupełni to obraz tego, co sanacja szykuje dla szerokich mas ludowych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PRosenberg">Dlaczego potrzebna jest sanacji nowa ordynacja wyborcza? Wiemy przecież, że przy poprzedniej ordynacji wyborczej dzięki naciskowi swego aparatu administracyjnego i dzięki różnym kruczkom, machinacjom i „cudom” „wyborczym sanacja zdobyła większość w tym Sejmie i zabezpieczyła sobie władzę. Ale od okresu poprzednich wyborów zaszły jednak ogromne zmiany. Sanacja została prawie doszczętnie zdemaskowana, jako organizacja, ściśle zespolona z kapitałem finansowym i półfeodalnem obszarnictwem. Od tego czasu sprzeczności społeczne pogłębiły się znacznie. 6 lat zgórą trwa już kryzys gospodarki kapitalistycznej, wobec którego wszyscy burżuazyjni mężowie stanu stają bezradni. Wszystkie Wasze próby wybrnięcia z kryzysu zawiodły, mimo szumnie głoszonych obietnic. Wszystkie Wasze plany Prystorowsko-Kozłowskie, wszystkie Wasze łudzenia projektami oddłużeniowemi, obniżeniem cen przemysłowych i podniesieniem cen na produkty rolne, znalezieniem pracy dla bezrobotnych i t. p., wszystko to prysło jak bańka mydlana i prawie już nikt nie wierzy, ażebyście Wy zdolni byli do wyprowadzenia kraju z otchłani nędzy, głodu, poniewierki i tyfusu.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PRosenberg">Jedyny realny plan, który macie i który staracie się zrealizować w życiu, to przerzucenie wszystkich ciężarów na barki szerokich mas pracujących. Klasa robotnicza zostaje coraz bardziej doprowadzona do stanu parjasów: zarobki są obniżane, stopa życiowa robotnika sprowadzona do nędznej wegetacji, ubezpieczenia społeczne znacznie pogorszone, niemal zlikwidowane zupełnie, zniesienie umów zbiorowych, bezrobocie, redukcje, turnusy, eksmisje i t. p. oto dobrodziejstwa Wasze dla klasy robotniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę czytać wyraźniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PRosenberg">Podobnie i na wsi, gdzie głód i nędza, tyfus, ciężary podatkowe, najazdy sekwestratorów i t. p. duszą miljonowe rzesze chłopskie. Również i drobnomieszczaństwo: rzemiosło, drobny handel, inteligencja pracująca spychane są coraz bardziej w otchłań pauperyzacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, poproszę wyraźniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PRosenberg">Wspomnijmy choćby ostatnio wydane przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu przepisy o chałupnikach. Młodzież zamiast pracy otrzymuje obozy pracy, gdzie w warunkach nieludzkich zmuszana jest pracować niemal zadarmo. Mniejszości narodowe są coraz bardziej uciemiężane i uciskane. Rząd sanacyjny prowadzi wobec mniejszości narodowych starą politykę eksterminacyjną. Jest to powszechnie wiadome, że ostatnie pogromy w Grodnie odbywały się przy jawnem poparciu ze strony Rządu. Teror wobec szerokich mas pracujących wzmaga się stale. 16 tysięcy więźniów politycznych przebywających w więzieniach w Polsce, obóz koncentracyjny w Berezie Kartuskiej, zamykanie klasowych związków zawodowych, jak naprzykład ostatnio w Łodzi związek jedwabników, kneblowanie prasy robotniczej i t. d., oto ten Wasz dobrobyt dla szerokich mas pracujących w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PRosenberg">Jednakże przeciw urzeczywistnieniu tego planu Waszego staje opór robotników, chłopów i pracującej inteligencji. Fala strajkowa ogarnia coraz to szersze rzesze, a co najważniejsze, strajki te są coraz częściej zwycięskie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Wzywam Pana Posła do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PRosenberg">Buntuje się coraz wyraźniej i chłopstwo. Ostatnie walki w Suwalszczyźnie świadczą o tem dobitnie. W walce tej przeciw pańszczyźnie w postaci szawarków padło 3 chłopów zabitych, 8 dogorywa i wielu jest rannych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Wzywam Pana Posła po raz drugi do rzeczy. Proszę opuścić ten ustęp.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#komentarz">(czyta dalej.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Odbieram Panu głos. Proszę zejść z trybuny.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Ponieważ p. Rosenberg nie usłuchał wezwania Marszałka, Straż Marszałkowska usunęła go z sali obrad.)</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">Proponuję wykluczyć p. Rosenberga na jeden miesiąc z posiedzeń. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że p. Rosenberg został przez Sejm wykluczony na miesiąc za zachowanie się, obrażające godność Izby.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Bitner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PBitner">Wysoka Izbo! Śmierć Marszałka Piłsudskiego i uchwalenie nowej Konstytucji zamyka pewien okres dziejów Polski. Obecna ordynacja wyborcza jest pierwszem zdaniem, pierwszem, otwierającem nową kartę. Panowie spisujecie poraz pierwszy ustawę, decydującą o bardzo poważnych zagadnieniach przyszłości, i czynicie to już po tych dwóch wielkich faktach, jakie miały miejsce w kwietniu i maju tego roku.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PBitner">To też, Wysoka Izbo, przedewszystkiem od Was samych, Panowie Posłowie z Bezpartyjnego Bloku, będzie zależało, jak po tem pierwszem zdaniu potoczą się dalsze wypadki. I albo po tem pierwszem zdaniu nastąpi uspokojenie w kraju, a pokój w Polsce jest najważniejszym warunkiem jej rozwoju i jej mocarstwowego stanowiska, albo to pierwsze zdanie będzie początkiem ciężkich i coraz cięższych walk wewnętrznych. Dlatego też po raz ostatni posłowie niezależni mogą i powinni Panom argumentować. Argumenty, przedstawiane w parlamencie, istnieć zapewne dalej nie będą, zacznie się rozgrywka w kraju, o ile ta ordynacja wyborcza Panów uniemożliwi jakikolwiek wyraz niezadowolenia w formie parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#PBitner">Początkowo po śmierci ś. p. Marszałka, czytając prasę prorządową, a między innemi nawet takie pisma, jak „Polska Zbrojna”, jak „Gazeta Polska”, wydawało się, że rozsądny umiar bierze górę w obozie rządowym. Wydawało się, że Panowie uświadomili sobie, iż jednak ta wielka indywidualność, gdy znikła, może być tylko zastąpiona przez sam naród. Wydawało się z szeregu enuncjacyj, że nastąpi odwołanie się do narodu, że nastąpi dążenie do znormalizowania stosunków, że będzie zapoczątkowana jakaś era odwołania się i porozumienia się z narodem i z patrjotami wszelkich przekonań, niezależnie od tego, do jakiego obozu należą. Ale były to bardzo krótkie złudzenia. Po tych pierwszych frazesach przyszła ta ordynacja wyborcza, którą Panowie przedłożyli, a której rezultat jest bardzo jasny i bardzo prosty. Chodzi o to, aby nikt w Państwie, kto ma inne zdanie od Panów złączonych w obozie rządowym, nie miał wogóle możności przemawiania, nie miał wogóle możności reprezentowania jakichkolwiek interesów, czy jakichkolwiek idei. Zapewne tego rodzaju ordynacja wyborcza, która zakreśla krąg ludzi, dopuszczonych przez Panów do współpracy w życiu państwowem, jedynie do wyznawców obozu rządowego, musi spowodować poważne zmiany w sytuacji kraju. Panowie oczekują prawdopodobnie, że to skontrolowanie łatwo usunie całą opozycję z powierzchni życia polskiego. Zdaje mi się, że konsekwencje tego będą zgoła odmienne, aniżeli oczekuje obóz rządowy. Przecież każdy z Panów, uchwalając tak zasadnicze ustawy, musi zadać sobie pytanie, jakie będą ich konsekwencje. Przecież każdy z Panów jako ustawodawca musi zważyć wpływ zarówno społeczny jak i psychologiczny na rozwój wypadków ustawy, z którą przychodzi tu do nas. Jeszcze raz stwierdzam, co wysunąłem już na Komisji Konstytucyjnej, iż chodzi nie o to, że ten czy inny pogląd, że to czy inne stronnictwo nie będzie reprezentowane w przyszłym parlamencie, lecz o to, że w przyszłym parlamencie nie będzie reprezentowany obywatel wyborca, nie będzie reprezentowany wyborca niezależny.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PBitner">Jakie będą skutki tej ustawy pod względem politycznym i moralnym? Nie są to żadne proroctwa, jest to tylko zanalizowanie faktów zarówno z naszej przeszłości, jak i z przeszłości innych krajów. Od 9 lat wszystkie stronnictwa opozycyjne zarzucają obozowi rządowemu, że lamie prawo w Polsce i że łamie Konstytucję. Na to mieliśmy odpowiedź, że być może, że takie fakty nawet zachodziły; między innymi referent tej ustawy p. Podoski w ten sposób argumentował na Komisji Prawniczej, że ważniejsze, niż zła ustawa i zła Konstytucja, jest dobro Państwa. Wobec tego, że Konstytucja marcowa jest nieżyciowa i szkodliwa dla Państwa my — mówił p. Podoski — jej szanować nie potrzebujemy. Jeżeli jednak jawnie w ten sposób postępowano z dawną Konstytucją, to wtedy było i pewne usprawiedliwienie, była Konstytucja, zdaniem Panów, zła, Panowie przeciw tej Konstytucji się buntowali. Panowie łamali prawo po to, ażeby zgodnie z Waszem twierdzeniem ustalać lepszy porządek w Polsce. Mogli Panowie mieć tego rodzaju usprawiedliwienie, że mniejszem złem jest łamanie szkodliwej ustawy, niż szkoda dla Państwa. Ale to ustało. Panowie uchwaliliście nową Konstytucję, której każde słowo zależało tylko od Panów. Wbrew naszemu zdaniu, naszej walce i naszej woli Panowie narzuciliście Polsce Konstytucję, całkowicie przez siebie opracowaną i przez siebie przeprowadzoną. Mogliście w tej Konstytucji skasować Sejm, powołać Radę Stanu, żadnych praw nie dawać obywatelom, mogliście te prawa ograniczyć do powszechnego prawa głosowania, mogliście robić daleko posunięte kroki. Ale skoro Panowie w tej Konstytucji pewne zobowiązania sami dobrowolnie przyjęliście i skoro Panowie obiecaliście uroczyście narodowi polskiemu, że dacie Konstytucję, w której Sejm będzie bardzo ograniczony i straci dominujące stanowisko w Państwie, ale jednak mają obywatele prawo wyborcze, oparte na zasadzie bezpośredniości, równości i tajności, to w takim razie Panowie swego uroczystego zobowiązania powinniście dotrzymać.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PBitner">To nie jest łamanie tej dawnej złej Konstytucji, uchwalonej przez sejmowładców, która jest przyczyną klęsk Polski, lecz jest to łamanie tej Konstytucji, którą dobrowolnie daliście krajowi i w której dobrowolnie ustaliliście prawa i obowiązki obywateli.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PBitner">Konstytucja nie jest tylko prawem dla rządzących, lecz również dla rządzonych. Ustala ona nietylko obowiązki, lecz również uprawnienia obywateli. Jeżeli powiedzieliście, że dajecie swobodnie, z własnego uznania bezpośrednie prawo wyborcze, to ja jako przedstawiciel tego społeczeństwa i tego narodu mam prawo na jednem z ostatnich posiedzeń tego Sejmu wołać do Bloku rządowego, który reprezentuje i Rząd: Panowie szanujcie własną Konstytucję!</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#PBitner">Czy ta ustawa o ordynacji wyborczej łamie Konstytucję? Czy jest jawnem i wyraźnem jej łamaniem? Przecież nie może to ulegać żadnej wątpliwości. P. poseł i wicemarszałek, a jednocześnie twórca tej Konstytucji Car powiedział nam na Komisji Konstytucyjnej: Panowie, nie macie nic do mówienia o tem, co to jest bezpośredniość wyborów, bo tylko ja jako twórca Konstytucji znam tajemnicę tego słowa. Bezpośredniość wyborów była czemś innem w ustroju parlamentarnym, a zgoła czemś innem jest w ustroju Konstytucji z 23 kwietnia. Nie posądzam p. Cara o nierzetelne komentowanie, ale od wieków są ustalone zasady rzetelnego komentowania ustaw. Do nich należy zasada, że dopiero wtedy stosuje się historyczny, czy dogmatyczny komentarz, jeżeli gramatyka i logika pewnego wyrazu użytego przedstawia jakiekolwiek wątpliwości. Jeżeli gramatyka jakiegoś wyrazu jest jasna, wyraźna, nieulegająca żadnej wątpliwości, to nie można go komentować w sensie historycznym. Bezpośredniość wyborów, to jest gramatyka, to znaczy, że między posłem czy kandydatem na posła a wyborcą niema żadnego pośrednika, że wyborca obywatel ma prawo bezpośrednio brać udział w akcji wyborczej, ogarniającej oczywiście nietylko sam fakt głosowania, ale także cały akt wyborczy łącznie ze stawianiem kandydata. Na to mieliśmy odpowiedź p. Cara: Tak, ale w poprzedniej ordynacji był przepis, że trzeba było przynajmniej 50 podpisów na to, żeby kandydat na posła mógł być przyjęty. To prawda, tylko te 50 podpisów, które stawiały kandydata na posła, pochodziły od samych wyborców, między nimi a kandydatem żadnego pośrednictwa nie było. 50 wyborców łącznie razem mogło stawiać kandydata na posła i każdy, kto chciał wyrazić pewne idee i przekonania swoje, czy przeprowadzić jakąś osobę, miał możność, nie było żadnej trudności skomunikowania się 50 obywateli, aby postawić kandydata według swej woli. I dlatego jeżeli wprowadza się kolegja wyborcze, w których między obywatelem a kandydatem na posła jest radny gminny, czy radny miejski, czy przedstawiciel izby jakiejś, a następnie delegat do kolegjum wyborczego, a dopiero później wystawia się kandydata na posła, to jest stwarzanie łańcucha pośrednictwa, złożonego z szeregu osób, który jest w wyraźnej sprzeczności z zasadą bezpośredniości wyborów.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#PBitner">I proszę Wysokiej Izby, mógł p. Car nie wprowadzać tego przymiotnika, jak został skasowany przymiotnik proporcjonalności, ale z chwilą, kiedy ten przymiotnik został do Konstytucji wprowadzony, nie można robić igraszki z treścią i gramatyką, nie można tu marzyć, że „bezpośrednie” znaczy pośrednie i tłumaczyć, że jest treść inna, która dopiero kiedyś w nauce będzie wyjaśniona. Sądzę, że gdyby p. Car był sędzią w sprawie, w której nie ustawodawca, lecz poszczególny obywatel napisał zobowiązanie „zapłacę 1000 zł”, i gdyby ten obywatel tłumaczył się, że te 1000 zł, to nie są złote obiegowe, tylko takie, jakie on sobie pomyślał, to znaczy 1/100 część złotego obiegowego, wtedy p. Wicemarszałek Car napiętnowałby tego rodzaju komentowanie umowy i powiedziałby, że tego rodzaju komentowanie, co to jest złoty, jest nierzetelne.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#PBitner">Otóż dlatego też i jako prawnik i jako obywatel przypuszczam, że jeżeli rzetelne komentowanie obowiązuje obywatela w stosunkach prywatno-prawnych, tem więcej musi ono obowiązywać w stosunkach publiczno-prawnych, jeżeli nie mamy zachwiać wiary, że łamanie prawa i Konstytucji w Polsce się nie skończyło, że w Polsce żadnych praw niema, że w Polsce decyduje tylko siła i tylko bieżący interes tych, którzy rządzą. Jeżeli to wszystko, w co ludzkość wierzyła i na czem opierała się przez tysiąclecia, że po pewnym takim czy innym porządku następuje inny, ale ten inny podatek jest szanowany, jeżeli ta zasada ma przestać obowiązywać, to jest rzeczą jasną, że to skłoni szereg ludzi w Polsce do zwątpienia, ażeby na drodze walki o prawo, walki prawnej można cośkolwiek osiągnąć. Jest rzeczą jasną, że konsekwencją tego stanu będzie podważanie wszelkiego rodzaju obowiązków i wiary w autorytet i moc prawa.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PBitner">I dlatego też pierwszym zarzutem, nad którym można oczywiście przechodzić żartem, jest to, że nie wolno z bezpośrednich wyborów robić pośrednich i nie wolno powiedzieć, że to jest to samo. Włożenie w słowa jasne i niedwuznaczne zupełnie innej treści jest tak jawnem naruszeniem już nietylko logiki i sensu, ale wprost gramatyki tego wyrazu, że jest to oczywiste dla każdego nieuprzedzonego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#PBitner">I jakkolwiek i ktokolwiekby się stosował do nowej Konstytucji i jakkolwiek i ktokolwiek miałby taki czy inny stosunek do Rządu, to nie z punktu widzenia bieżących interesów, ale z punktu widzenia interesów kraju, obliczonych na daleką metę, trzeba sobie raz jeszcze powiedzieć: jeżeli się nie skończyło z okresem łamania prawa, jeżeli już nowe prawo ma być skruszone rękoma tych, którzy za niem głosowali, to w takim razie nastąpi okres, który prawnym napewno nie będzie. A każdy z Panów Posłów, który uroczyście w swojem głosowaniu stwierdził, że chce wprowadzić nową Konstytucję, ma obowiązek, ażeby teraz swego zobowiązania wobec narodu i społeczeństwa dochował.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#PBitner">Ale nietylko chodzi o zagadnienia konstytucyjne; chodzi również o skutki ustawy o charakterze politycznym. Bo i skutki o charakterze politycznym tej ustawy będą równie jasne, jak jasne są konsekwencje naruszenia i złamania Konstytucji kwietniowej. Poco jest potrzebny parlament, poco są potrzebni posłowie, jeśli wogóle posłowie i parlament istnieją? Poto, ażeby wyrażać pewne opinje społeczeństwa, poto, ażeby między rządem a społeczeństwem byli ci przedstawiciele, którzy może będą dla rządu nieprzyjemni, którzy rządowi może będą mówili rzeczy, na które rząd będzie się oburzać, ale którzy będą niezależnymi przedstawicielami tego społeczeństwa, którzy powiedzą rządowi prawdę tak, jak ją widzą. I jeśli nawet będą się mylili, to jednak będą wiązali ten rząd ze społeczeństwem, dlatego, że w normalnych wyborach za nimi, za każdym z takich posłów musi się opowiedzieć kilkadziesiąt tysięcy głosów. Poseł nie ma tego znaczenia, że jest jakimś wielkim specjalistą, jakimś profesorem, jakimś ekspertem, bo rząd zawsze może powołać ekspertów, lecz poseł ma wówczas znaczenie, jeśli on coś reprezentuje w tem społeczeństwie, jeśli za nim stoi jakieś zdanie, jakaś opinja obywateli. Proszę Wysokiej Izby, spójrzmy na te ostatnie wybory samorządowe, które — idźmy za wzorem tego, co powiedział Wicemarszałek Makowski i powiedzmy prawdę — nie były żadnemi wyborami, tylko nominacją władz, zwłaszcza rad gminnych, toć przecież za tymi ludźmi społeczeństwo nie głosowało, lecz byli oni narzuceni. A obecnie ci nominaci mają ustalać, kto ma być posłem, oczywiście ideał Panów ziści się, będziecie mieli Panowie parlament w 100% złożony z Waszych przedstawicieli. Lecz poco on będzie potrzebny?</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#PBitner">On nie będzie wyrażał opinji społeczeństwa, nie będzie wyrażał opinji mas, nie będzie wskazywał na temperaturę nastrojów, nie będzie wskazywał na potrzeby mas niezadowolonych, a chyba sami Panowie widzicie, jak wielkie są pokłady niezadowolenia. Komu i poco taki parlament będzie potrzebny?</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#PBitner">Ale jeszcze są i dalsze skutki związane z tym projektem, a niewątpliwie niebezpieczne. Jeżeli Panowie usuniecie przedstawicieli opozycji legalnej, opozycji parlamentarnej, to czy z tego powodu zmniejszy się niezadowolenie w kraju, czy z tego powodu masy, które, czy to z powodów ekonomicznych, politycznych, czy podatkowych, czy jakichś innych są niezadowolone, staną się odrazu zadowolone? Jeżeli obywatel widzi, że ma swego reprezentanta w parlamencie, który o pewne rzeczy walczy, chociażby ten reprezentant nie mógł osiągnąć zwycięstwa, to w każdym razie wyborca do pewnego stopnia uspakaja siebie i swoje sumienie, że jednakże to, co on myśli o państwie i jego potrzebach, jest w parlamencie reprezentowane. Jeżeli zaś tego nie będzie, to gdzie ten obywatel będzie wyrażał swoje niezadowolenie? Będzie je wyrażał w sposób pozaparlamentarny. I jeżeli Panowie spojrzycie na te ogniki i na te iskierki, które tu i tam dziś w Polsce wybuchają, dziś w Suwałkach, jutro w Grodnie, pojutrze w Tykocinie, dalej na Wołyniu, w Małopolsce wschodniej i zachodniej, w tych i owych miejscowościach i muszą być tłumione siłą, to czy sądzą Panowie, że ustawa, po której uchwaleniu wogóle nie będzie słychać głosu niezadowolenia, bo parlament będzie w 100% procentach sanacyjny, te ognie ugasi? Logika jest jasna. Im mniej opozycja będzie mogła się wypowiedzieć w parlamencie, im mniejszy będzie jej wyraz na zewnątrz, tem większy będzie jej odpór w samem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#PBitner">I czy trzeba na to dowodów tylko z naszego życia? Wszystkim Panom znana jest historja ostatnich 7 lat Jugosławji. Tam były analogiczne stosunki. Panowie znacie tę historję, nie potrzebuję jej powtarzać. Skończyło się powrotem do parlamentaryzmu, skończyło się dążeniem do tego, że dla scementowania kraju potrzebny jest okres zgody i pojednania wewnętrznego. Jeżeli takiego okresu Polska nie przeżyje, jeżeli Panowie zmuszą do tego, że większość opozycji, czy cała opozycja nie będzie brała udziału w wyborach, to zdaje mi się, że tego okresu pokoju i ładu, którego Polska potrzebuje, zwłaszcza w swojej sytuacji politycznej i geopolitycznej, nie zaznamy, a przeciwnie przejdziemy do okresu wstrząsów.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#PBitner">I na trzeci jeszcze i najbardziej niebezpieczny skutek ustawy pragnę zwrócić Panów uwagę. Młode pokolenie będzie decydowało już w dość bliskim czasie o Polsce, to młode pokolenie, wychowane w szkole polskiej, które zaczęło myśleć politycznie już w odrodzonem Państwie Polskiem. Jest przecież tajemnicą publiczną, że tego młodego pokolenia obóz rządowy nie posiada, że wszelkie próby tworzenia wpływów tego obozu w tem młodem pokoleniu zbankrutowały i nawet przyznają się do tego ci, którzy tworzyli różne Legjony Młodych i Straże Przednie. Kto się stykał z młodzieżą, ten wie, że jest szalenie trudno dzisiaj przekonać młodego Polaka, że można żyć i pracować w Polsce sposobem twórczym i ewolucyjnym. Kto się stykał z naszą młodzieżą, ten musi ze smutkiem stwierdzić, że olbrzymia jej część uważa, że na drodze normalnego rozwoju stosunków do niczego w Polsce przyjść nie można. Co drugi młody człowiek, spotykany przez Panów na ulicach wielkich miast, jest z pewnością człowiekiem, który nie uważa, żeby mógł pracować dla Polski w sposób pokojowy.</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#PBitner">Tego rodzaju nastrojów w młodem pokoleniu nie będzie można w żaden sposób przełamać, jeżeli Panowie dadzą jeszcze ten nieodparty argument, że nawet głosów tych, którzy są innego od Panów zdania, Panowie wysłuchać nie chcecie i Panowie nie dopuszczacie do ich ujawnienia w parlamencie. W ten sposób Panowie stworzycie zasadniczy przedział między młodem pokoleniem a obecnie rządzącem i między szerokiemi masami niezadowolonemi w Polsce. A Panowie sami wiecie, jak to niezadowolenie daleko idzie. I Panowie przez to odtrącanie mas nie skonsolidujecie Polski, tylko przeciwnie, dokonacie jakichś przewrotów i dążycie do jakichś wypadków, przed któremi każdy z nas z prawdziwym niepokojem staje. Czyż może ktokolwiek z Panów, pomijając już kwestję prawną, pomijając kwestję złamania Konstytucji, którąście Polsce dali, czyż może według swego sumienia uznać za słuszne, że ten obywatel, od którego Panowie żądacie podatków, od którego Panowie żądacie danin, od którego żądacie służby wojskowej, że ten obywatel polski, który dał 250 tysięcy trupa w obronie granic Polski w latach wojny bolszewickiej, że ten obywatel, który dał miljon rannych, przejdzie do porządku dziennego i będzie głosował na tych, którzy będą mu narzuceni w formie sztucznej? Nie będę i nie potrzebuję przekonywać Panów, że są to sztuczne formy, bo to są rzeczy zbyt jasne, o których dyskutować nawet nie trzeba. Jakżeż Panowie sądzicie, że można zdobyć przywiązanie do Polski, że można zmusić obywatela, żeby z własnej woli służył temu krajowi i Państwu, jeżeli Panowie odbieracie mu nawet prawo wyrażenia swego zdania? Bo przecież jest rzeczą jasną, że ta ustawa, która ma rzekomo godzić w partje polityczne, godzi daleko dalej, godzi w niezależność obywatela i przekreśla jego swobodną opinję, pozbawia obywateli możności wypowiedzenia jakiegokolwiek swobodnego zdania o tem, co się w Państwie dzieje i o swym stosunku do Rządu. Jeżeli Panowie mieliście za zadanie ugodzić w partje, to były na to inne sposoby. Ale sposób, który wiąże się z tem, żeby odsunąć obywateli i w sposób pozorny tylko pozostawić mu prawo głosu, a w gruncie rzeczy pozbawić go swobodnego wybierania tego, kogo się podoba, przecież jest to rzecz, Wysoka Izbo, która musi zrodzić konsekwencje, czy chcemy, czy nie chcemy.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#PBitner">Na ostatnią jeszcze z tem związaną kwestję pragnę zwrócić uwagę. Panowie wprowadzą tę ustawę, obywatele niezadowoleni do Sejmu nie wejdą, Panowie zostaną w bardzo szczupłem gronie. Niezadowolenie w kraju będzie się szerzyło. Ten eksperyment będzie kosztował 2–4 lata niepokojów i przez ten okres czasu będziemy obserwowali coraz bardziej skonsolidowane społeczeństwo zachodnie. Mamy już siły wzrastające z dnia na dzień, mamy potęgę, która rośnie, mamy naród, który niewiadomo do jakich granic się posunie. I Panowie chcecie zastosować eksperyment jugosłowiański. Zapewne ten porządek może przetrwać 2, 3, 4 lata, ale tem smutniejszy będzie powrót do narodu, im będzie on późniejszy. I będzie on niebezpieczny nie dla partji politycznej czy posła, lecz dla całego narodu i dla Państwa, zwłaszcza, gdy zbyt późno nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#PBitner">Stwierdzam, że są dwie drogi, albo po uchwaleniu nowej Konstytucji i po śmierci Marszałka Piłsudskiego stanie się na gruncie nowej Konstytucji i na niej scementuje się na nowo społeczeństwo, albo dalej będzie się szukało dróg, ażeby naród polski pchnąć poza ramy troski o Państwo.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#PBitner">Ja może po raz ostatni ten głos obywatela i posła niezależnego mam możność Panom wypowiedzieć. Postawiłem poprawkę, w której chcieliśmy umożliwić głosowanie obywatelowi bezpośrednio i nie wiem, dlaczego nie chcecie głosować za tą poprawką. Jeżeli reprezentacja tysiąca obywateli będzie zła, jeżeli okaże się, że naród nie będzie miał zaufania do kandydata, który będzie reprezentantem tysiąca wyborców, to Panowie zwyciężycie w wyborach. Więc czego się Panowie obawiacie? Jeżeli sądzicie, że macie większość w społeczeństwie i przedstawiacie siłę, to dlaczego obawiacie się tej poprawki, która umożliwi postawienie kandydata niezależnego? Jeżeli on nic nie jest wart i nie będzie za nim stała opinja kraju i nie będą stali za nim wyborcy, jeżeli prawdą jest, że wszystkie samorządy gospodarcze i terytorjalne wyrażają istotną wolę i dążenia obywateli, to nie będzie niebezpieczną ta poprawka. Albo więc Panowie jesteście zdania, że nie macie za sobą większości kraju, a w takim razie trzeba jak najprędzej, nie czekając tych chwil ostatnich, znaleźć drogę inną, albo Panowie uważacie, że macie za sobą większość, to w takim razie Panowie powinniście dopuścić próbę sił w walce parlamentarnej, a nie próbę sił poza parlamentem.</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#PBitner">Sądzę jednak, że żadne argumenty nie pomogą, ale krzepić nas wszystkich będzie przez te ciężkie i trudne lata, ciężkie i trudne nie dla nas, wiara w to, że naród polski jednak zwycięży, że może dużym znojem, może dużym kosztem, ale przetrwa i zwycięży. A wiarę stąd czerpiemy, że naród polski przetrwał i przezwyciężył ustrój cara Mikołaja, więc przetrwa i przezwycięży ustrój Cara Stanisława.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Saenger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PSaenger">Wysoki Sejmie! Przedłożony nam dziś projekt nowej ordynacji wyborczej do Sejmu stanowi obok uchwalonej już nowej Konstytucji najważniejszą podstawę dla przyszłego rozwoju naszego Państwa. Dla obywateli ordynacja wyborcza ma nawet większe znaczenie, gdyż ustala ona granice bezpośredniego wpływu obywatela na politykę państwową zapomocą karteczki wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PSaenger">Zasadniczo stanowisko nasze do ordynacji wyborczej jest takie same, jak do uchwalonej już Konstytucji. Stoimy na stanowisku, że położenie fundamentu i głównych filarów dla odbudowy i rozbudowy Państwa i wzniesienie całego gmachu państwowego jest w pierwszym względzie zadaniem ludności polskiej. Mamy tylko życzenie, by gmach ten nabrał takich kształtów, abyśmy my, jako mniejszość narodowa, mieli możność wolnego i pewnego życia w tym gmachu i pielęgnowania naszych potrzeb kulturalnych i właściwości narodowych bez nieprzychylnych utrudnień.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PSaenger">Wobec tego ograniczę się przy omówieniu i krytyce przedłożonej nam ordynacji wyborczej do najpotrzebniejszych uwag.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PSaenger">Przedewszystkiem stwierdzam, że zgodnie z wnioskodawcami jesteśmy zdania, że parlamentaryzm w dotychczasowej formie zbankrutował u nas całkowicie...</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(P. Czapiński: Heil Hitler!)</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#PSaenger">...i że parlamentarno-demokratyczne hasła z czasów powojennych miały wartość nader wątpliwą, nadającą się najwyżej do zaślepiania i podburzania ludu, nie zaś do kierowania nawą państwową.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#PSaenger">Za daleko idący parlamentaryzm był szczególnie niebezpieczny dla Polski, ponieważ u nas niezgoda i partyjnictwo przybrały formy wprost zastraszające i o mało co nie doprowadziły Państwa do kompletnego rozkładu.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: A co jest w Niemczech?)</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PSaenger">W Niemczech było to samo, ale te czasy minęły, minęły bezpowrotnie i spodziewamy się tego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(P. Czapiński: Podpalić Reichstag.)</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#PSaenger">Przedstawmy sobie np., że Marszałek Piłsudski umarł nie w tym roku, ale na początku r. 1926 i w ten sposób nie był w możności wyrównać swoim autorytetem najjaskrawszych braków naszego ustroju państwowego. Katastrofalny upadek, całkowity bezwład naszego całego organizmu państwowego byłyby pewnemi następstwami takiego nieszczęśliwego zdarzenia. Kto nie przyznaje tej prawdy, należy do tych wiecznie ślepych, pozbawionych wszelkiego lepszego rozsądku. Wprowadzenie i utrzymanie autorytatywnego systemu rządzenia jest wobec tego dla Polski niezbędną koniecznością, jeżeli Państwo nasze chce zachować swoją obecną wielkość i powagę. Uchwalenie nowej Konstytucji jest znacznym krokiem na drodze do tego celu.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#PSaenger">Przedłożony nam dziś projekt ustawy ma być dalszym, a może nawet najważniejszym etapem na tej drodze.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#PSaenger">Niestety stwierdzić musimy, że mimo najlepszej chęci, która prawdopodobnie istniała przy opracowaniu przedłożonego nam dziś projektu, spełnia on zadanie to dziś bardzo wadliwie, gdyż pojęcie autorytatywnej formy Państwa nie powinno być równorzędne z prawie całkowitem pozbawieniem obywateli ich prawa elementarnego, prawa swobodnego wypowiedzenia swego zdania co do najważniejszych potrzeb Państwa. Ponieważ omawiany projekt ustawy nie przewiduje absolutnie, by obywatele przy jakiejkolwiek sposobności mieli możność za pomocą karteczki wyborczej wypowiedzieć zupełnie swobodnie swego zdania, stwierdzamy brak zarówno w Konstytucji, jak i w tym projekcie możności zapytania ludności przy szczególnie ważnych sprawach państwowych, a tem samem brak możności stwierdzenia, czy dany rząd ma zaufanie większości swych obywateli, czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#PSaenger">Znaczne wątpliwości nasuwa fakt, że przy nominacji kandydatów na posłów rolę decydującą odgrywać mają organizacje gospodarcze i zawodowe. Aczkolwiek pożądanem jest, by w ten sposób zagadnieniom gospodarczym zapewniono należne im znaczenie, to jednak system taki dla dalszej spokojnej pracy tych organizacyj jest bardzo niebezpieczny, ponieważ teraz ugrupowania polityczne dążyć będą do zdobycia tych organizacyj, by zapewnić sobie przy nominacji kandydatów decydujące wpływy. Prawdopodobnym skutkiem tego będą walki polityczne w tych organizacjach i tem samem lekceważenie albo nawet zaniedbanie właściwych zadań gospodarczych i kulturalnych tych organizacyj.</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#PSaenger">Jakkolwiek rozpatrzymy cały projekt, zawsze myślą zasadniczą pozostaje to pozbawienie wielkiej części ludności prawa swobodnego wypowiedzenia się i po zatem zupełna niemożliwość dla ogółu obywateli oświadczenia się co do jednej i bardzo ważnej kwestji zasadniczej, czy mają do rządu zaufanie, czy nie. Na zasadzie tego faktu każdorazowy rząd skupia w swych rękach nadmiar władzy i wpływu i taką niezależność od wszelkiej krytyki, że dobro Państwa mogło by ucierpieć w takim stanie rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#PSaenger">Po tych krótkich uwagach natury zasadniczej przechodzę do jednego dla mniejszości niemieckiej szczególnie ważnego faktu. Mianowicie na podstawie tej ustawy wyborczej mowy być nie może o otrzymaniu chociażby jednego mandatu poselskiego dla naszej mniejszości. A zatem prawie 1 1/2 miljona Niemców w Państwie Polskiem będzie bez żadnego przedstawiciela w ciałach parlamentarnych. Stan taki dla nas ma zupełnie inne znaczenie, niż np. dla jakiejś równie silnej grupy polskiej, która również nie osiągnie przedstawicielstwa w parlamencie. Chociaż poglądy polityczne wśród ludności polskiej mogą być różne, to wogóle wszystkie ich potrzeby polityczne jako obywateli tego Państwa są te same, jak również i dla nas, jeżeli chodzi o kwestje li tylko państwowe. Ale my jako mniejszość narodowa mamy na zasadzie Konstytucji i na podstawie najświętszych praw ludzkich oprócz tego jeszcze specjalne potrzeby, specjalne zadania, a nawet specjalne obowiązki pielęgnowania i zachowania naszych potrzeb kulturalnych i właściwości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#PSaenger">Pragniemy szczerze, i podkreślam to jeszcze raz z tej wysokiej trybuny, czynić to w największej zgodzie i przyjaźni z naszymi polskimi obywatelami i w ścisłej współpracy z wysokim Rządem. Dążymy do największego zacieśnienia stosunków naszych z naszymi polskimi współobywatelami i naszem Państwem i do najbardziej harmonijnej współpracy. Ale w jaki sposób osiągnąć talkie współdziałanie, jeżeli nikt z naszych przedstawicieli nie należy do ciał ustawodawczych, jeżeli nikt z naszego grona nie jest w stanie przedstawić w tej Wysokiej Izbie naszych życzeń i żądań i wyjaśnić i usunąć ewentualnych nieporozumień, jeżeli nikt z naszego grona jako wybrany mandatarjusz mniejszości niemieckiej nie będzie w stanie utrzymywać i pogłębiąc stosunków między naszą ludnością a władzami państwowemi?</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#PSaenger">Stan taki musi pogorszyć nietylko położenie mniejszości niemieckiej, ale i zgodę w szeregach wszystkich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#PSaenger">Brak ten jest jasny dla obywateli narodowości niemieckiej i musi być mojem zdaniem również zrozumiały dla każdego obywatela narodowości polskiej. Mimo to nie słyszeliśmy ani z ust wnioskodawców, ani też od wysokiego Rządu żadnego wyjaśnienia, w jaki sposób ten brak mógłby być w praktyce naprawiony.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#PSaenger">Wobec tego przedłożony nam projekt nie uwzględnia naszych najelementarniejszych potrzeb i dlatego mimo najszczerszej chęci do pozytywnej współpracy nie możemy głosować za przedłożoną nam ordynacją wyborczą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dobroch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PDobroch">Wysoki Sejmie! W imieniu Stronnictwa Chłopskiego składam następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PDobroch">Projekty ordynacyj wyborczych, zgłoszone przez Klub B. B. W. R., które dziś Sejm rozważa, uniemożliwiają klasom pracującym wysuwanie kandydatów na członków parlamentu i tym sposobem pozbawiają je czynnego i biernego prawa wyborczego. Zdawałoby się, że skoro nowa Konstytucja sprowadza znaczenie parlamentu i przedstawicielstwa narodowego w życiu państwowem do zera, to twórcy tej Konstytucji pozostawią narodowi swobodę wybierania, gdyż wyniki wyborów, nawet niepomyślne dla BB, nie mogą zmienić sanacyjnego systemu rządzenia. Okazuje się jednak, że arystokratom i wielkim kapitalistom, reprezentowanym w tej Izbie przez pp. posłów Radziwiłła, Minkowskiego i Wiślickiego, nie wystarcza ten fakt. Swojemi projektami ordynacyj wyborczych pragną oni podkreślić, że niema miejsca w parlamencie dla niezależnych chłopów i robotników, że naród i obywatele, decydujący o gospodarce, polityce i losach Państwa, to magnaterja i klasy posiadające, natomiast rola chłopów i robotników w Polsce winna się ograniczyć tylko do ciężkiej, nędznie płatnej pracy, do płacenia wysokich podatków i najrozmaitszych świadczeń pieniędzmi i w naturze i do umierania w okopach.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PDobroch">Twórcy nowej Konstytucji i ordynacyj wyborczych swoje wybitnie egoistyczne klasowe cele usiłują zasłaniać frazesem dobra Państwa, a uderzają gwałtownie w jego fundament, klasę chłopską i robotniczą. Deklamują nam o praworządności jako fundamencie potęgi narodu i Państwa, a dla swoich klasowych interesów łamią i poniewierają nawet przez siebie uchwalone zasadnicze prawa. Bo ich ordynacje wyborcze, przekreślając powszechność, równość, tajność i bezpośredniość wyborów, godzą w Konstytucję kwietniową.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PDobroch">Przeciw tej obłudnej grze, oraz przeciw zamachowi na równe prawa obywatelskie ludu pracującego wsi i miast my, posłowie Stronnictwa Chłopskiego, zakładamy jaknajostrzejszy protest. Oświadczamy, że klasa chłopska, świadoma swego ogromnego znaczenia w wywalczonem przez siebie Państwie Polskiem, podejmuje wspólnie z klasą robotniczą rękawicę, rzuconą jej przez klasy wyzysku i ucisku społecznego i nie pozwoli się sprowadzić do roli drugorzędnych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PDobroch">Dlatego wypowiadamy się przeciw przedłożonym przez BBWR projektom ordynacyj wyborczych i oświadczamy, że w razie uchwalenia ich, zarówno my, jak i reprezentowani przez nas chłopi w komedji wyborczej udziału nie weźmiemy.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PDobroch">Oświadczamy również, że o pełnię praw wyborczych walczyć będziemy nadal z niesłabnącym zapałem. A jako wyraz tej walki wzywamy z tego miejsca chłopów do masowego bojkotowania wyborów przez wstrzymanie się od głosowania. Zapowiadamy też, że tych, którzy w imieniu chłopów zechcą skorzystać z łaski sanacyjnych kolegjów wyborczych i staną na listach kandydackich do parlamentu, potraktujemy jako zdrajców sprawy chłopskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PCar">Wysoki Sejmie! Ktoby się przysłuchiwał debatom, które się odbywają w Sejmie i nietylko debacie dzisiejszej, ale wogóle debatom, które toczyły się podczas całej ubiegłej kadencji, ten miałby wrażenie, że coś tu jest nie w porządku. Bo proszę Panów, jeżeli wnosi się jakiś projekt, to jedni tego projektu zawzięcie bronią, a drudzy upatrują w nim same najczarniejsze strony. Proszę Panów! To nie jest zjawisko związane tylko z dzisiejszą debatą nad ordynacją wyborczą. To jest zjawisko stałe i nie sądzę, iż byłoby rzeczą wskazaną wdawać się w polemikę z argumentami, które zostały przytoczone w związku z przedmiotem dzisiejszych obrad; trzeba sięgnąć głębiej i stwierdzić jakie są istotne przyczyny kontrowersu, który jest nie do pogodzenia.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PCar">Istotnie konflikt jest głęboki i nietylko możnaby to stwierdzić na podstawie tego, co w Sejmie do tej pory się działo, ale można z bardzo wielkiem prawdopodobieństwem przewidzieć, że niezależnie od tego, jaka sprawa byłaby przedłożona Sejmowi, wytworzą się dwa obozy, z których jeden będzie bronił, a drugi wszelkiemi możliwemi sposobami będzie się przeciwstawiał danej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PCar">Stwierdzam, że tu grają rolę nie jakieś przygodne i przejściowe przyczyny. Nas nie poróżniły te czy inne przepisy o charakterze mniej lub bardziej technicznym, nas różnią przyczyny znacznie głębsze. Jesteśmy reprezentantami dwóch odrębnych światów. I proszę Panów, p. poseł Rataj podsunął mi dzisiaj termin, którego nie chciałem używać, nazywając jeden świat „światem gasnącym”. Istotnie jest w tej Izbie świat, który musimy nazwać „światem gasnącym”, bo to jest świat, który hołduje temu, co się w historji nazywa ancien regime. Proszę Panów, ustrój parlamentarny, ze stanowiska epoki dzisiejszej, jest niewątpliwie ancien regime'm. Mamy dziś tu, wśród przedstawicieli stronnictw opozycyjnych, wyznawców tego starego porządku, tego porządku, dla którego rzeczą nieodzowną jest partja, bo z ustrojem parlamentarnym łączy się zupełnie nierozerwalnie jego podstawa, którą jest partja. To będzie ten świat odchodzący, świat, który będzie Panom zachwalał doktryny, papierowe programy niewykonywane. I proszę Panów, to jest świat, który coraz bardziej traci na terenie. Bo niech Panowie raczą łaskawie przyjrzeć się mapie politycznej Europy współczesnej! Panowie wiedzą, że Europa współczesna, gdyby miała być zabarwioną pod kątem widzenia, że tak powiem, doktryn politycznych na podstawie stanu z XIX wieku, byłaby zabarwiona niemal jednakową barwą, bo ustrój parlamentarny był niemal powszechnie stosowany we wszystkich państwach. Ale proszę Panów, obraz się radykalnie zmienił po wojnie. Banowie wiedzą, że kraje, w których ustrój parlamentarny zachowałby się w pełnej czystości, — nie mówię o Anglji, bo Anglja nie jest krajem, który byłby…</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Trzeba mówić o Anglji.)</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PCar">W tej chwili, Panie Profesorze, ja mówię o Anglji, ale nie w tym duchu, jakby Pan chciał mówić. Anglja jest krajem tak odrębnym, mającym tak swoisty rozwój historyczny, że przytaczanie Anglji jako kryterjum jest w mojem przekonaniu metodologicznym błędem i dlatego o Anglji nie będę mówił.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PCar">Jeżeli Pan Profesor się zajmuje tym przedmiotem — a wiem, że się Pan zajmuje — to nie mam wątpliwości, że Pan rozróżnia w tem pojęciu, które się określa terminem „demokracja parlamentarna”, system angielski od systemu kontynentalnego. Są tak wielkie rozbieżności między wykładnikami jednego i drugiego systemu, że kto je pomieszał, ten nie zajął się poważnie tym przedmiotem.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PCar">Otóż jak wyglądała ta rzeczywistość do niedawna, a jak wygląda obecnie? Panowie wiedzą, że niewiele jest krajów…</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#komentarz">(P. Piotrowski: A Skandynawja, a Francja?)</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PCar">Panie Pośle, niechże mi Pan przerywa chociaż wtedy, kiedy ja stawiam przecinek, albo kropkę, bo ja tylko widzę, że Pan porusza ustami, ale to jest niedostateczną podstawą do odpowiedzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Panie Pośle! Proszę nie przerywać.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Pan kropkę stawia na początku.)</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#Marszałek">Proszę nie przerywać, bo musiałbym wzywać Panów do porządku i byłoby to dla mnie przykre.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PCar">Otóż proszę Panów, pozwolę sobie twierdzić i sądzę, że nikt mi tego nie może zaprzeczyć, bo to jest fakt, fakt wszystkim znany, niezależny od sądu, jaki będziemy mieli o tej sprawie, niezależny od tego, czy na zjawisko będziemy patrzyli jako na zjawisko dodatnie czy też ujemne. To jest zupełnie inna kwestja, kwestja oceny tego zjawiska. Ale faktem jest, że ustrój parlamentarny, ten ustrój, który się rozszerzył na całą Europę kontynentalną, kolosalnie stracił na terenie. Proszę Panów, niema już dzisiaj niemal kraju, w którymby ten ustrój był zachowany w pełnej swojej czystości, w takiej czystości, jaką posiadał w XIX wieku. Może Panowie powiedzą, że jedynie Francja jeszcze się najbardziej tego ustroju parlamentarnego trzyma. Ale Panowie wiedzą, że Francja jest również na przełomie i że we Francji podnoszą się ważkie głosy, głosy krytyczne, które się nie zgadzają z tym ustrojem. Mówiąc tak ogólnie, mam na względzie ani młodzież rojalistyczną, ani faszyzującą, jakby to Panowie określili, ruch, który jest kierowany przez pułkownika de la Rocque, ale ludzi, których Panowie tak, jak i ja, uważają za szczerych republikanów i demokratów. Panowie zobaczą równie, że od pewnego czasu niema niemal rządu we Francji, któryby nie występował z programem naprawy ustroju parlamentarnego, choćby to był rząd, kierowany przez ludzi, należących do obozu socjalistycznego. Paul Boncour — pamiętam jego deklarację programową, którą wygłosił przy obejmowaniu urzędu premjera — i u niego znajdą Panowie cały szereg postulatów, zmierzających do uzdrowienia i naprawy ustroju parlamentarnego.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#PCar">Więc to jest ten świat, tracący na terenie, „świat gasnący”, świat ancien regime'u.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#PCar">Ale jest świat drugi, który ma otwarte oczy na rzeczywistość. I znów powstrzymam się od oceny i nie będę mówił czy to, co się dokonywa w szeregu państw po wojnie, jest dobre, czy złe — to w tej chwili nie jest przedmiotem moich rozważań — chcę tylko stwierdzić, że jest szereg państw, które patrzą na rzeczywistość otwartemi oczami i usiłują swoje instytucje prawne do tej rzeczywistości przystosować. Panowie będą mieli próby w tym kierunku na wschodzie, na zachodzie i na południu w wielu bardzo państwach. Jeszcze raz zastrzegam się, że ja nie oceniam faktów, tylko je stwierdzam. Ustrój dotychczasowy, ustrój, który się wyrabiał konsekwentnie w ciągu XIX wieku, jest ustrojem, którego dni są policzone, a przynajmniej jego rozciągłość terenowa kurczy się i zaczyna powstawać tęsknota do innego rozwiązania, do innego ujęcia zagadnień życia zbiorowego.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Do odsuwania mas.)</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#PCar">Co jest wspólnego w tych nowych poczynaniach, w tych nowych prądach? Otóż w tych nowych prądach jest jedno wspólne, a mianowicie, że ustrój, który dominował w wieku XIX, prowadził do osłabienia państwa. Państwo, opanowane przez partje, było państwem słabem i niezdolnem do pozytywnej pracy. Państwo XX wieku ma cały szereg nowych zadań, których nie miało w wieku XIX. Stosunki powojenne zróżnicowały funkcję państwa pod wieloma względami. Z jakiegokolwiek punktu chcieliby Panowie na to zagadnienie spojrzeć, wszędzie Panowie zobaczą, że funkcje Państwa są znacznie bardziej skomplikowane. Otóż powstała konieczność zbudowania ustroju, który stworzyłby mocniejsze i bardziej autorytatywne państwo.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#PCar">Proszę Panów! Jakże wygląda wśród tych prądów, zmagających się z sobą, Polska? Polska na podstawie doświadczenia pierwszych lat swej odzyskanej niepodległości oceniła, że ten system, który był wprowadzony przez pierwszą Konstytucję, uchwaloną przez Sejm Ustawodawczy, a opartą na formach przeżywającego się parlamentaryzmu — prowadził Polskę do upadku i trzeba było aż wypadków majowych, ażeby powstrzymać Polskę, staczającą się ku przepaści, od ponownej klęski. Polska od 1926 roku podjęła pracę przekształcenia swego ustroju, podjęła z całą śmiałością, nie zawahała się przed żadnemi rozstrzygnięciami, gdyśmy nabrali przekonania, że te rozstrzygnięcia są wymogiem konieczności, są podyktowane interesem i potrzebami Państwa. Ale proszę Panów, nie chcieliśmy pójść za temi nowemi prądami, które dokonywują eksperymentów w innych państwach i dlatego też my w nowej Konstytucji nie poszliśmy na ustrój państwa totalnego, nie poszliśmy na przerost czynnika oficjalnego nad czynnikiem obywatelskim.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#komentarz">(P. Bitner: W ordynacji wyborczej to Panowie robicie.)</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#PCar">My stworzyliśmy dla siebie formułę, która w sposób syntetyczny ujmuje nasze intencje, ta formuła jest Paniom znana, nieraz ją powtarzaliśmy: silne państwo i wolny obywatel, to jest hasło, pod którym dokonaliśmy reformy.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#PCar">Ja wiem, że to, co mówię, będzie wywoływało ze strony Panów cały szereg kwestyj, bo to jest potwierdzenie, że pomiędzy nami są nie do pogodzenia rzeczy, niema pomostu, to są dwa odrębne światy. Jak ja mówię białe, to napewno Panowie powiecie czarne i na to rady niema. To jest jeszcze jedno potwierdzenie słuszności mej tezy. Myśmy dokonali wielkiej pracy, a Panowie tego nie doceniają.</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#PCar">Pozwolę sobie zwrócić uwagę na jeden moment, że dyskusja nad sprawą Konstytucji ze strony Panów toczyła się w sposób leniwy, ospały. Panowie uważali, że nie zachodzi żadna potrzeba, żeby z nami dyskutować na ten temat. Myśmy wyciągali niejednokrotnie dłoń.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#komentarz">(P. Winiarski: Pamiętamy dobrze jak było. P. St. Stroński: Ile razy było popatrzeć na tę dłoń, to była pięść.)</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#PCar">Wyciągaliśmy dłoń niejednokrotnie i nakłanialiśmy stronnictwa opozycyjne do współpracy nie w szerokim zakresie wszystkich zagadnień politycznych, które mogłyby nas różnić, ale dla tej jednej sprawy, która jest sprawą zasadniczą, która ma być podstawą i punktem wyjścia dla przyszłych rządów w Polsce. Nie pod kątem widzenia jakichś aktualności, tylko pod kątem widzenia dalekich perspektyw państwowych chcieliśmy Panów do współpracy nakłonić.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#komentarz">(P. St. Stroński: I ani przecinka nie wolno zmienić.)</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#PCar">Panowie nie zrozumieli tego i nie wzięli w naszej pracy udziału, a dopiero teraz Panowie okazują nadzwyczajną gorliwość. Albo z nami można mówić, albo z nami mówić nie można. Jeżeli Panowie mają przekonanie, że wogóle z nami nie można mówić, to poco Panowie teraz mówią? Kiedyś Panowie zrobili błąd, albo wtedy, kiedy Panowie nie mówili, albo teraz, kiedy Panowie mówią. Ja nie widzę takich rozwiązań, któreby były konsekwentne. Panowie idą zygzakowato, nie mając żadnej ustalonej taktyki, idą od wypadku do wypadku i to się na Panach mści. Kiedy my prowadziliśmy nasze prace, opozycja tego nie chciała widzieć; uważała, że to są jakieś rzeczy dalekie, że może nie przyjdą. A tymczasem przyszły. Tak samo było z Konstytucją, tak samo i z ordynacją. I proszę Panów, nie bądźcie naiwni; my będziemy wyciągali wszelkie konsekwencje z tych naszych aktów. To, co jest zawarte w tej ordynacji, to już tkwi w Konstytucji. Nasz zasadniczy stosunek i do Państwa i do jego reprezentacji narodowej i do poszczególnego obywatela jest tylko prostą i bezpośrednią konsekwencją tych założeń, które tkwią w samej Konstytucji. I dlatego niech się Panowie nie dziwią, że dla Panów wszystko jest niespodzianką, bo Panowie nie widzą rzeczywistości. Panowie nie zdawali sobie sprawy, że Konstytucja jest rzecz ważniejsza od ordynacji wyborczej; dla Panów ordynacja wyborcza jest ważniejsza. Proszę się nie dziwić, że jeżeli Panowie mocny akcent kładą na ordynację, a wykazali Panowie zupełne niezrozumienie dla Konstytucji, to my ten objaw tłumaczymy sobie tem, że w ordynacji wyborczej zahaczone są Wasze mandaty. Innych wyjaśnień pod tym względem niema.</u>
          <u xml:id="u-48.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-48.16" who="#PCar">Proszę Panów, powiedzieliśmy sobie, że Państwo nasze ma być autorytatywne, ale państwo autorytatywne nie da się pogodzić z wszechwładzą partyj. Jedno z dwojga. Dla mnie dylemat jest jasny i namacalny: państwo, czy partje? I proszę Panów, w tem niema przesady, to jest istota rzeczywistości. Jeżeli będziemy mówili o państwach, w których istniał ustrój parlamentarny, to wszędzie tam rządziły partje i nikt inny; wszystkie inne tak zwane ośrodki władzy państwowej były pozorem: rząd był pozorem, prezydent rzeczypospolitej był pozorem, rzeczywistością zaś w tych państwach było to, co ustaliły pomiędzy sobą sztaby partyjne. Panowie doskonale wiedzą, że tak właśnie było i, zdaje mi się, że to jest jasne dla każdego, kto nie chce rzeczywistości przysłaniać wstydliwie złudzeniami.</u>
          <u xml:id="u-48.17" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-48.18" who="#PCar">Proszę Panów, dobrze, zgódźmy się z tem, że Panowie nas uważają za zdecydowanych przeciwników parlamentaryzmu i dlatego pomawiają nas o subjektywne ujmowanie zagadnienia. Jeżeli chodzi o mnie, to wiem, że na kredyt wśród ław opozycyjnych liczyć nie mogę. Dlatego też pozwolą Panowie, że zrobię małą dygresję i przytoczę kilka opinij osób, co do których nie mam wątpliwości, że i Panom wydadzą się dość autorytatywne.</u>
          <u xml:id="u-48.19" who="#PCar">Zacznę od Anglika, właśnie dlatego, że ustrój parlamentarny angielski nie jest podobny do kontynentalnego i że ten Anglik, jako niezainteresowany bezpośrednio, będzie ujmował rzecz objektywnie. Mam jego książkę, wydaną w 1924 r. p. t. „Demokracje współczesne” lorda Bryce'a. Jest to dzieło 2-tomowe, oparte na obserwacjach, gdyż Bryce był ambasadorem w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, był profesorem uniwersytetu oxfordskiego oraz ministrem angielskim. W tej książce Bryce'a jest jeden rozdział, poświęcony zagadnieniu partyj. Muszę przyznać, że z tego dzieła nie mogę zaczerpnąć jaskrawej cytaty. Wskazuje Bryce na rzecz, którą podkreśla z szczególnym naciskiem, że niema ustroju parlamentarnego bez istnienia partyj. Jest to bardzo ważne skonstatowanie, bo zaprzecza temu, z czem się dziś spotykamy. Widzi i dobre strony ustroju parlamentarnego i demokracji parlamentarnej. Ale między innemi, cóż Bryce powiada o programach? Powiada: stronnictwa rzadko teraz powstają na jakichś trwałych, widocznych podstawach, jak naprzykład stronnictwa torystów i whigów. Stronnictwa dzisiejsze powstają niewiadomo dlaczego. Najczęściej przyczyną powstania stronnictwa jest ambitna jednostka, koło której skupia się pewna grupa osób. Ale niech Panowie się nie niepokoją, te wszystkie programy to są tylko przykrywki. Ci, którzy później prowadzą akcję polityczną, z programami się nie liczą. Bryce nie jest zwolennikiem parlamentarnego ustroju, a tem bardziej nie jest zwolennikiem partyj.</u>
          <u xml:id="u-48.20" who="#PCar">A teraz przytoczę Panom oipinję wybitnego Francuza. I znowu nie wezmę Francuza takiego, co do którego Panowie mogliby mieć zastrzeżenia, że jest nastawiony niechętnie do demokracji parlamentarnej. Mówię o Poincare. Poincare jest nietylko republikaninem, ale szczerym demokratą i gorącym zwolennikiem ustroju parlamentarnego, wprawdzie nie tego, który jest stosowany w praktyce, ale tego, który widział w swojej pięknej wyobraźni. Otóż Poincare w artykule „Vues politiques”, ogłoszonym w r. 1898 w Revue de Paris, wspomina o partjach w sposób ironiczny, dotkliwie, finezyjnie. Powiada, że niema partji, któraby nie starała się rozwijać swojego programu w „pięknej mowie francuskiej A w innym artykule, w 10 lat później, w odpowiedzi na ankietę o niemocy parlamentaryzmu, wypowiada się krytycznie o partyjnictwie, kończąc swe wywody złośliwym aforyzmem: „il faut arracher la politique aux politiciens”, trzeba wyrwać politykę z rąk polityków.</u>
          <u xml:id="u-48.21" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Dać pułkownikom, czy niema tak na końcu? Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-48.22" who="#PCar">Szkoda, że Pan Profesor nie był łaskaw tego we właściwym czasie Poincaré'mu podpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-48.23" who="#PCar">A teraz jeszcze jeden moment, gdy już mowa o Francuzach. Prof. Jese napisał artykuł, poświęcony bolączkom ustrojowym Francji, który się ukazał po ustąpieniu Doumergue'a z premjerostwa. Otóż powiada między innemi, że kryzys ustrojowy we Francji nie jest zagadnieniem politycznem, lecz zagadnieniem moralnem: poprawy obyczajów parlamentarnych. Ponieważ obyczaje parlamentarne są wytwarzane przez partje, to mam chyba prawo w tem oświadczeniu prof. Jese'a, a więc nie aktywnego polityka, lecz objektywnego uczonego, upatrywać wyrazy potępienia dla partyjnictwa.</u>
          <u xml:id="u-48.24" who="#PCar">Chciałbym teraz przejść do stosunków polskich. I tutaj znowu powołam się na opinję tego, który napewno jest autorytetem dla nas wszystkich. Mam na względzie Józefa Piłsudskiego. 10 maja 1926 r. Komendant wypowiadał się o wyniku przesilenia rządowego i o tak zwanym trzecim rządzie Witosa. To było jeszcze przed wypadkami majowemi. Powiedział wówczas: „Staję do walki, tak jak i poprzednio, z głównem złem Państwa — panowaniem rozwydrzonych partyj i stronnictw nad Polską”. Teraz pozwolą Panowie, że z innego miejsca zacytuję. To był wywiad z 24 maja 1926 roku. Marszałek powiada: „Osobiście nigdy nie chciałem być członkiem ani polskiej prawicy, ani polskiej lewicy. Nie chciałem nigdy należeć do żadnego stronnictwa, ani też aprobować panowania stronnictw nad Polską”. I, proszę Panów, jeszcze trzeci cytat z przemówienia Marszałka do przedstawicieli stronnictw sejmowych. To miało miejsce 29 maja 1926 roku.</u>
          <u xml:id="u-48.25" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Jak można z powiedzeń z okresu walk politycznych robić ideologję Marszałka Piłsudskiego?)</u>
          <u xml:id="u-48.26" who="#PCar">Panie Pośle, ja jestem naprawdę zdumiony. Mnie się zdaje,…</u>
          <u xml:id="u-48.27" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S. Marszałek dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-48.28" who="#PCar">...że trzeba korzystać z tych cytat, w których się najbardziej przejawia wola i indywidualność Marszałka, w których się odzwierciadlał czyn Jego i to co się w Polsce działo.</u>
          <u xml:id="u-48.29" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-48.30" who="#PCar">Przeczytam Panom…</u>
          <u xml:id="u-48.31" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Szkoda czasu.)</u>
          <u xml:id="u-48.32" who="#PCar">Wysłuchać nie zaszkodzi. „Rozwielmożniło się w Polsce znikczemnienie ludzi…</u>
          <u xml:id="u-48.33" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Słusznie. — Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-48.34" who="#PCar">...że można było znienawidzieć całą demokrację.</u>
          <u xml:id="u-48.35" who="#PCar">Interes partyjny przeważał ponad wszystko. Partje w Polsce rozmnożyły się tak licznie, iż stały się niezrozumiałe dla ogółu. To wszystko skierowane było przeciwko każdemu, kto reprezentował Państwo. Tych reprezentantów Państwa było trzech: Mnie, jako naczelnikowi Państwa, obrzydzano życie ciągłemi nagankami, oszczerstwami i najwstrętniejszemi potwarzami. Nie upadłem tylko dlatego, że jestem silniejszy od Was wszystkich. Drugiego reprezentanta wprost zamordowano, a moralni sprawcy tego mordu uszli bezkarnie. Trzeci padał pod ciężarem męki z powodu Sejmu i Senatu”.</u>
          <u xml:id="u-48.36" who="#PCar">Proszę Panów, zdaje mi się, że dość będzie tych cytat, ażeby można było zaznaczyć, jaka jest opinja Marszałka Józefa Piłsudskiego o partjach.</u>
          <u xml:id="u-48.37" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Jaka była. P. Niedziałkowski: Lepiej byłoby zostawić Marszałka Piłsudskiego historji, a nie używać go do wałki politycznej.)</u>
          <u xml:id="u-48.38" who="#PCar">Dobrze. Panom to nie wystarcza. W takim razie jeszcze pozwolę sobie trudzić uwagę Panów wysłuchaniem cytat z innego źródła, pochodzącego od pewnego wybitnego przedstawiciela tego, jak p. poseł Rataj nazwał, „gasnącego świata”, zwolennika i partyj i parlamentarnej demokracji. Mam na myśli Ignacego Daszyńskiego. Cóż o partjach polskich mówi ten człowiek? W książce p. t. „Sejm, Rząd, Król i Dyktator” czytam: „Wadą Sejmu w pierwszym rzędzie jest partyjnictwo”, a w innem miejscu: „Wybitny poseł zawiera wbrew Konstytucji interesy z Państwem, nie płaci podatków, wzbogaca się kosztem Państwa, a nie można mu nic zrobić, bo poza nim stoi partja, której poseł oddaje codzienne usługi. Dyrektor banku państwowego kradnie i kraść pozwala, jest nietykalny, bo daje kredyt… partyjnym ludziom, którzy go w prasie i w Sejmie za to bronią lub conajmniej milczą. Oto próbki partyjnictwa, które jest wadą naszego Sejmu”. Już tylko krótkie cytaty będę przytaczał. Na str. 34: „Jednym z najcięższych zarzutów, skierowanych przeciwko Sejmowi, jest zarzut demagogji, uprawianej w nim masowo”. I jeszcze jeden bardzo króciutki cytat, kilka słów o najprzykrzejszym temacie: korupcji poselskiej. „Jest ona wieloraka, uprawiać ją może całe stronnictwo lub jednostki, czy też spółki poselskie. Najczęściej korupcja stronnictw polega na wymuszaniu na rządzie lub na poszczególnych ministrach czy urzędnikach korzyści dla członków stronnictwa ze szkodą kraju”. Proszę Panów! Korupcja, demagogja, kradzieże i przekupstwa, mojem zdaniem, dość tych obrzydliwości.</u>
          <u xml:id="u-48.39" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-48.40" who="#PCar">Sądzę, że tych obrzydliwości jest dość i mamy podstawę dążyć do tego, żeby z życia publicznego Polski zostały partje raz na zawsze wymiecione.</u>
          <u xml:id="u-48.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BBWR.)</u>
          <u xml:id="u-48.42" who="#PCar">Są różnice, które nas dzielą i które nie dają nam możności dojść do porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-48.43" who="#PCar">Przejdę teraz pokrótce do ordynacji wyborczej. Jeśli chodzi o stronę techniczną i prawniczą, to będzie bronił jej nasz referent; ja chciałbym tylko zaznaczyć, że dotychczasowy system wyborów był wcieleniem ducha partyjnego. Nie można było znaleźć lepszego, bardziej odpowiadającego partyjnym założeniom systemu, jak ten, który mieścił się w ordynacji dotychczasowej.</u>
          <u xml:id="u-48.44" who="#PCar">Jeżeli wezmę to, czego Panowie tak bronią, to Panowie zobaczą, że główna różnica w rozwiązaniu zagadnienia polega na tem, że dotychczas kandydatury poselskie były zgłaszane przez partje, a my chcemy, aby to czynili obywatele. P. Bitner, gdyby był łaskaw zainteresować się motywami ówczesnego referenta, profesora Buzka, to znalazłby zupełnie konkretne wyjaśnienie, że właśnie tak był pomyślany poprzedni ustrój, że był pomyślany dla dania partjom możności wywierania wpływu na wybory. Różnica między nami polega na tem: Panowie chcielibyście utrzymać monopol partyjny, a my tego monopolu przyznać Panom nie chcemy. Monopol partyjny był rzeczą, która nietylko ze stanowiska ustrojowego jest niepożądaną, ale i ze stanowiska moralnego. To na komisji powiedziałem i jeszcze raz to powtarzam. Wiem o tem, gdyż byłem generalnym komisarzem wyborczym…</u>
          <u xml:id="u-48.45" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nieprawnie.)</u>
          <u xml:id="u-48.46" who="#PCar">...— słyszałem, że Pan powiedział nieprawnie — otóż wiem, że dla wpisania na listę partyjną trzeba było zapłacić nieraz grubszy grosz. Znam taki konkretny wypadek: obywatel, który chciał być posłem, zwrócił się do jednego ze stronnictw, zasiadających po lewej stronie tej Izby, i zaproponował, ażeby wpisać go na listę. Tranzakcja doszła do skutku: pieniądze zostały wpłacone. Ale po wyborach chciano tego kontrahenta pozbawić mandatu, Panowie doszli do przekonania, że trzeba pozbawić go mandatu, i to Panowie uczynili, a wtedy Pan ów przyszedł do mnie, jako do komisarza generalnego, z zażaleniem.</u>
          <u xml:id="u-48.47" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-48.48" who="#PCar">Ja i Panom coś powiem.</u>
          <u xml:id="u-48.49" who="#PCar">Drugi wypadek korupcji moralnej, to właśnie praktyki, które Panowie z prawicy stosujecie u siebie. Źle, że Panowie te rzeczy robicie, ale to doprawdy dowód braku wszelkiego zmysłu politycznego, że Panowie na światło dzienne te rzeczy sami wyciągacie. My prawdopodobnie o tych rzeczach nie bylibyśmy się dowiedzieli, a teraz już wiemy i o tem opowiem. Otóż klub narodowo-demokratyczny tylko tego wpisywał na listę, kto złożył oświadczenie pisemne, że jeśliby, nawet kierowany swojem sumieniem, w jakiejkolwiek bądź konkretnej sprawie, która może stanąć na porządku dziennym Sejmu, był innego zdania, niż przywódcy jego klubu, — nie ma prawa w dalszym ciągu być posłem, ma obowiązek złożyć mandat. Pytam się, czem jest taki poseł? Czy jest przedstawicielem Narodu, czy też sługą partyjnym?</u>
          <u xml:id="u-48.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na prawicy: Niech Pan powie jak jest w B. B.)</u>
          <u xml:id="u-48.51" who="#PCar">Dlatego też Panowie nie mogą się dziwić, że my nie jesteśmy zwolennikami takiego systemu, który może prowadzić do podobnej korupcji moralnej i dlatego też my uważaliśmy za rzecz niezbędną zastąpić ten system innym systemem.</u>
          <u xml:id="u-48.52" who="#PCar">Nasz system jest oparty na koncepcji zgromadzenia okręgowego, które jest złożone z przedstawicieli społeczeństwa; cały proces zgłaszania kandydatur dokonywa się pod kontrolą i w świetle opinji publicznej, a machinacje, jakiemi dochodziło się dawniej do tego, żeby zostać posłem, sądzę, już więcej miejsca mieć nie będą.</u>
          <u xml:id="u-48.53" who="#PCar">Jeszcze miałbym do omówienia jedno zagadnienie, które Panów niewątpliwie bardzo interesuje; jest to zagadnienie zmniejszenia liczby posłów. Nie chcę przeciążać uwagi Panów cytatami. Jest dosadne powiedzenie, że osiągnąć jakość można nie inaczej, jak tylko przez zmniejszenie ilości. Poincare powiedział, że wielkie zbiorowisko daje w swej pracy efekt szału, a nie efekt rozsądku. Nie chcąc, aby w Sejmie przyszłym dominował szał nad rozsądkiem, uważamy, że lepiej będzie liczbę posłów zmniejszyć.</u>
          <u xml:id="u-48.54" who="#PCar">Mówi się tu często o czystości wyborów, oskarża się Sejm obecny, że nie jest legitymowany, bo wyszedł z wyborów nieczystych. To są oświadczenia czynników niemiarodajnych. Zapanowałaby niesłychana anarchja w Państwie, gdyby każdy chciał być niepowołanym sędzią. Do tego są powołane odpowiednie instytucje. Podam Panom cyfry co do liczby protestów wyborczych, zgłoszonych do Sądu Najwyższego. Wezmę dwie daty: rok 1922, a więc datę, kiedy Blok Bezpartyjny nie istniał, kiedy rządzenie państwem było w rękach stronnictw, które dziś są w opozycji i porównam go z rokiem 1930. Otóż w 1922 r. wpłynęło ogółem protestów 162, a w 1930, kiedy wybory były tak straszliwie niepraworządne, było 166 protestów, a więc, jak Panowie widzą, cyfry niemal identyczne. A teraz ile uwzględniono protestów? W r. 1922–4, w r. 1930 — także 4; muszę zaznaczyć dla objektywności, że jeszcze nie rozstrzygnięto 39 protestów. Na Komisji Konstytucyjnej p. marszałek Trąmpczyński oświadczył, że resztę swego życia — zdaje się, że tak p. marszałek był łaskaw powiedzieć — poświęca tropieniu nadużyć wyborczych. To jest wprawdzie trochę momomanja, ale ostatecznie nie jest ona tak bardzo szkodliwa. Otóż kiedy był postawiony przez jednego z mówców opozycyjnych wniosek, ażeby Sąd Najwyższy na przyszłość ograniczyć pewnym terminem np. rocznym, w ciągu którego musiałby rozstrzygnąć wszystkie protesty wyborcze, p. marszałek Trąmpczyński przeciwstawił się tej propozycji i oświadczył, że owszem jest za tem, aby Sąd Najwyższy uważał sprawy wyborcze za pilne, ale określonego terminu stawiać nie należy. P. marszałek Trąmpczyński, właśnie dzięki temu, że tę sprawę zrobił przedmiotem swego specjalnego zainteresowania, dokładnie się orjentuje, że sprawy wyborcze w pewnych wypadkach są tak niezmiernie skomplikowane, że szybkie ich załatwienie, a nawet załatwienie w określonym terminie rocznym, nie byłoby możliwe.</u>
          <u xml:id="u-48.55" who="#PCar">Proszę Panów! co nam przeciwstawiono w debacie nad nową ordynacją wyborczą? Ze strony Klubu Narodowego — dosłownie nic. Można zająć takie stanowisko, jak Klub PPS, który wystąpił ze swą własną propozycją, broniąc czegoś określonego, z czem możemy się zgodzić, albo nie. Ale Stronnictwo Narodowe w swej prasie, w przemówieniach swych mówców stale twierdzi, że system dotychczasowy mu nie dogadza. Dobrze; my Wam dajemy inną koncepcję. Może to dogodzi? Nie, to też nie dogadza. Ależ powiedzcie wreszcie, co Wam dogadza?</u>
          <u xml:id="u-48.56" who="#komentarz">(Głos: Żebyście sobie poszli.)</u>
          <u xml:id="u-48.57" who="#PCar">To jest stała Wasza taktyka negacji i dziwne, że Panowie z takim uporem tę taktykę stosują, chociaż ona tyle Panów kosztuje. Panowie wiedzą, że dzięki brakowi pozytywnego programu mają Panowie ciągły odpływ swych zwolenników i szeregi Wasze topnieją.</u>
          <u xml:id="u-48.58" who="#PCar">Klub PPS zgłosił projekt konkretny. Chciałbym ten projekt krótko określić i, naprawdę, nie znajdę lepszego określenia, jak to, którego użył w swoim czasie p. poseł Niedziałkowski: jest to stara i niemodna krynolina. Dziwię się, że p. Niedziałkowski wchodził na trybunę, aby zachwalać nam, jako coś nowego i nieznanego, projekt, który u nas obowiązuje od r. 1919, to jest już — chwała Bogu — lat 16 i myśmy się dość zaznajomili z jego treścią; cztery razy odbyły się wybory na gruncie tego projektu. Doprawdy żadnych wyjaśnień nie trzeba było, bo już wszyscy dobrze wiemy, co tam jest dobrego i złego. Ale w projekcie PPS jest jeden ciekawy moment. Co mogło wzbudzić specjalne zainteresowanie PPS, ażeby zrobić wyłom w tem tabu, za które uważany jest dawny projekt ordynacji wyborczej? Oczywiście liczba posłów! Stanowczo 444 posłów — to zamała liczba. Klub PPS źle robi, jeśli nam imputuje rzeczy, których myśmy nie mówili, że zmniejszenie liczby posłów jest wywołane względami oszczędnościowemi. A Panowie ułatwiają sobie dyskusję już nazbyt bezceremonijalnie. Mówiłem Panom, że jesteśmy przeciwnikami pracy w wielkiej masie, bo praca w wielkiej masie, jak mówi Poincaré, może dać szaleństwo, ale nie da rozsądku. Klub PPS zupełnie inaczej te rzeczy pojmuje i chce powiększyć liczbę posłów, i to bardzo wybitnie. Gdybyśmy jego system zastosowali, to nietylko nie utrzymalibyśmy się przy obecnej liczbie 444, ale musielibyśmy w najbliższym Sejmie podnieść ją do 600, a ponieważ przyrost ludności w Polsce wykazuje stałą tendencję rozwojową, przeto co kadencję przypadałoby 80 do 100 posłów więcej, a po 20 latach mielibyśmy w Sejmie 1000 posłów. A co byłoby dalej, trudno obliczyć.</u>
          <u xml:id="u-48.59" who="#PCar">Dajemy Panom system, który w mojem zrozumieniu jest systemem sprawiedliwszym, gdyż zgłaszanie kandydatów wyjmuje z kompetencji partyj, które pracują nad ułożeniem list w zaciszu gabinetów, unikając światła dziennego, natomiast proponujemy Panom taką procedurę, która będzie się dokonywała w świetle dziennem i która niewątpliwie związuje w sposób bliższy obywatela z wyborami. Panowie są innego zdania, ale ja twierdzę, że obywatel zwykły, który nie jest zrzeszony partyjnie, ma napewno w tym systemie większą możność oddziaływania na skład osobowy Sejmu, niż to było dawniej. Wierzę, że te nasze poczynania znajdą zrozumienie, jeśli nie w całej Izbie, to w każdym razie w społeczeństwie. Wierzę, że tę ustawę przeprowadzimy, bo my jesteśmy jedynem stronnictwem, które wie, czego chce i ma wolę wykonania tego, co chce.</u>
          <u xml:id="u-48.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Ograniczam czas przemówień następnych mówców do 15 minut. Głos ma p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PKomarnicki">Przyznaję się, że kiedy ujrzałem p. posła Cara wchodzącego na trybunę, szczerze się zainteresowałem, spodziewając się, że wreszcie usłyszymy jakieś uzasadnienie zgłoszonego przez Klub BBWR projektu ordynacji wyborczej, ponieważ tego uzasadnienia niema we wniosku, sprowadza się ono tam tylko do zdania: wyłączenie partyj politycznych od udziału w wyborach. Również p. poseł Podoski nie dał mam w Komisji Konstytucyjnej żadnego uzasadnienia poza streszczeniem artykułów ordynacji wyborczej. Ale p. pos. Car wołał w swych wywodach przenieść zagadnienie na inną płaszczyznę, uchylić się od starcia z temi argumentami, które były tu przedstawione. P. pos. Car wołał przenieść rozumowanie na teren polemiki z parlamentaryzmem, mówił nam o parlamentaryźmie francuskim i angielskim i uciekał zupełnie od rzeczywistości polskiej politycznej i prawnej. W dyskusji naszej przecież nie chodzi o parlamentaryzm, czyli o rządy parlamentarne, lecz o reprezentację narodową, o przedstawicielstwo społeczeństwa i uczciwe, rzetelne wybory. Przenosząc się na płaszczyznę Konstytucji kwietniowej, widzimy, że wyklucza ona parlamentaryzm, stanowiąc, że funkcje rządzenia nie należą do Sejmu, a skoro Sejm przy wykonywaniu przyznanego mu w zasadzie prawa kontrolowania rządu stanie się mniej grzecznym, choć bardziej pilnym, to będzie go można łatwo pouczyć, ażeby się nie mieszał w nieswoje rzeczy, jak to powiedział p. pos. Car na posiedzeniu plenarnem Klubu BB w dn. 14.XII.1933 r.: „Chcemy, aby rząd w ramach służących mu uprawnień mógł działać samodzielnie, nie oglądając się na grymasy zmiennego w swych opiniach Sejmu”. A jeżeli będzie poszczególny poseł grymasił, to znajdą się odpowiednie środki skuteczne, żeby go z Sejmu usunąć. P. Wicemarszałek Car mówił, że nasza polityka idzie po linji łamanej, więc warto będzie sięgnąć nie do cytat z Poincare, jak to zrobił p. Wicemarszałek, ale do cytat z mów p. Wicemarszałka, bo przecież on jako twórca Konstytucji musiał mieć skrystalizowaną koncepcję ordynacji wyborczej, która jest podstawowym fragmentem Konstytucji, wtenczas, kiedy ją na klubie B. B. przedstawiał. P. Car, komentując zasadę ustrojową, że Sejm ma być organem państwa, odzwierciedlającym opinję publiczną, mówił tak: „Jeżeli Sejm ma być organem opinji publicznej, reprezentującym szerokie warstwy społeczeństwa, to jego skład powinien się opierać na szerokiej podstawie demokratycznego prawa wyborczego”. I dalej: „W naszych koncepcjach ustrojowych nie schodzimy z dotychdzasowych zasad pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego”. Jest dalej w tej mowie ustęp, który warto zacytować in extenso, jakkolwiek jestem ograniczony co do czasu, umieszczony w książce, którą p. Car wydał p. t. „Na drodze ku nowej Konstytucji”, gdzie p. Car występuje jako obrońca dotychczasowej ordynacji wyborczej i tak to formułuje: „W niektórych ośrodkach opinji publicznej wytworzyło się przekonanie, że głównem niedomaganiem Konstytucji marcowej jest właśnie dotychczasowa ordynacja wyborcza, oparta na pięcioprzymiotnikowem prawie głosowania. Kiedy jednak zapytywałem krytyków, czy mogliby zalecić inny system wyborczy, gwarantujący usunięcie niedomagań ustrojowych Polski, to najczęściej zbywano mnie ogólnikiem, powtarzanym bezkrytycznie: „Chcemy głosować na ludzi, a nie na numerki”, w czem kryła się aluzja do naszego systemu głosowania na listy. Ale ci malkotenci nie byli w stanie udowodnić, że projektowana przez nich zmiana ordynacji wyborczej zapewni Polsce Sejm lepszy pod względem swego składu politycznego. Nie należy również zapominać, że przy systemie okręgów jednomandatowych i głosowaniu na osoby, a nie na listy, co wyłączałoby stosowanie zasady systemu proporcjonalnego, ludność polska nie miałaby szans uzyskania przedstawicielstwa w okręgach narodowościowo mieszanych, w których żywioł polski stanowi wyraźną mniejszość. Na żadne zaś sztuczne metody zabezpieczenia sobie wpływów w drodze tworzenia kuryj narodowościowych, które są złą szkołą patrjotyzmu dla związanych z Polską obywateli narodowości niepolskiej, my pójść nie możemy. Dlatego też zachowujemy pięcioprzymiotnikowe prawo wyborcze do Sejmu”. Oto jest zdanie p. ministra Cara, twórcy Konstytucji kwietniowej, z czasu, kiedy tę Konstytucję przedstawiał na zebraniu plenarnem klubu.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#PKomarnicki">A jeśli zestawimy to przemówienie p. Cara z przemówieniem p. prezesa Sławka z dnia 7 maja r. b., w którem potępia on demagogję partyjną, obliczoną na to, że wyborca się na niczem nie poznaje, i zaznacza, że ta demagogja dawała długi czas partjom możność wmawiania wyborcom na kogo, na jaki numerek mają głosować i w czyje ręce zaufanie swoje składać, to rzeczywiście odbiera się wrażenie zygzakowatości i bezprogramowości obozu prorządowego i kierujących nim mężów politycznych. P. Car z przekąsem mówi o „ogólniku powtarzanym bezkrytycznie”: „chcemy głosować na ludzi, a nie na numerki” i p. Prezes potępia głosowanie na numerki i mówi, że zasadą główną jest zaufanie do osób wybieranych.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#PKomarnicki">Również to samo stosuje się i do innych oświadczeń, które były tam składane. Tak np. co do proporcjonalności głosowania mieliśmy zapewnienie, że ten przymiotnik „proporcjonalne” głosowanie usunięto z tekstu Konstytucji, ale nie znaczy to bynajmniej, że będzie on usunięty i z ordynacji wyborczej. Przejście od proporcjonalnego głosowania do głosowania systemem większościowym jest to talki skok ustrojowy, że byłby on nieobliczalnym eksperymentem, gdyby te wybory istotnie były prawdziwe.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#PKomarnicki">Byłaby to zmiana wyborów w loterję. Panowie odrzucili nasz wniosek zaproszenia na Komisję Konstytucyjną ekspertów. Byliście Panowie tak pewni swego dzieła, czy też raczej obawialiście się prześwietlenia go. Ale gdyby chociaż ktoś z Panów zajrzał do bibljoteki sejmowej, zainteresował się „Encyklopedją prawą wyborczego” dr. Brauniasa i przejrzał tam te liczne zestawienia, do czego doprowadza system większościowy w innych krajach, to przekonałby się, że przy nim wynik jest dziełem czystego przypadku, że nieraz kilka głosów decyduje o mandacie. I można mieć, tak jak to było w Anglji w 1922 roku, 6.900.000 głosów i zdobyć 344 mandaty, jak konserwatyści, a po drugiej stronie mieć 6.349.000 głosów, jak miała Partja Pracy i liberałowie i zdobyć tylko 271 mandatów.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#PKomarnicki">System większościowy, to jest loterja i dlatego w tym projekcie wprowadza się sztuczny mechanizm zgromadzeń okręgowych, ażeby ustalało się wyniki wyborów zupełnie gdzieindziej, t. j. w gabinetach ministerjalnych, w województwach i starostwach.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#PKomarnicki">Pan Wicemarszałek Car cytował prof. Jese'a, powoływując się na jego autorytet przy krytyce parlamentaryzmu. Otóż właśnie profesor Gaston Jese potępia jaknajkategoryczniej ten system głosowania na osoby, t. j. system większościowy, mówiąc: „Deputowani są zbyt blisko wyborców i podlegają zbyt ich wpływom i odwrotnie wywierają zbyt wielką presję na swoich wyborców. W trosce ó swój ponowny wybór zajmują się raczej tem, ażeby zaspokajać interesy partykularne swojego okręgu, a nie interesy ogólne kraju. Mają pozatem tendencję, ażeby posługiwać się funkcjonarjuszami publicznymi jako agentami wyborczymi. Funkcjonarjusze publiczni nie są wówczas już sługami sprawy publicznej, lecz stają się kreaturami deputowanego. Cała administracia jest sfałszowana, jak mówi Aristides Briand. Większość okręgów wyborczych stała się bagnami stojącemi, z których wydzielają się miazmaty korupcji śmiertelnej dla kraju”. Takie zdanie jest Gastona Jese'a, cytowanego przez p. Cara. I zestawmy to doświadczenie Francji, które przedstawia, z oświadczeniem p. premjera Sławka, z dn. 7 maja r. b.: „Poseł, poważnie biorący swe zadania, nie powinien ani sam siebie uważać, ani być traktowany przez wyborców jako adwokat cząstkowego interesu”. Słusznie. Ale właśnie w systemie przyjętym przez Panów będzie tak, jak to przedstawił prof. Jese.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#PKomarnicki">Chcę pomówić jeszcze o tym temacie najważniejszym, od którego p. minister Car się uchylił, mianowicie o kwestji konstytucyjności tej ustawy, o tem, że ta ustawa zupełnie nie jest zgodna z Konstytucją kwietniową. Nie dlatego chcę o tem mówić, ażebym czuł się powołanym do kruszenia kopji w obronie Konstytucji kwietniom wej, ale dlatego, ażeby wykazać, że w ramach Konstytucji kwietniowej jest Panom za ciasno.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#PKomarnicki">Usunęli Panowie z Konstytucji kwietniowej określenie Sejmu jako organu opinji publicznej, ale zostawiliście czteroprzymiotnikowe prawo wyborcze, teraz zaś uznaliście, że postąpiliście zbyt lekkomyślnie dlatego, że ten Sejm, aczkolwiek byłby tak silnie okrojony w prawach, jak jest w Konstytucji kwietniowej, ale gdyby opierał się na społeczeństwie, na szerokich masach narodu, to do czasu tylko możnaby fałszować jego opinję. Masa ma swój ciężar gatunkowy i jest bezwładna tylko do czasu, ale gdy się ruszy, to wtenczas swoją siłą miażdży.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#PKomarnicki">Panowie wprowadzacie w tej ordynacji wyborczej nie wynalazek Wasz osobisty, lecz stary sposób, wypraktykowany gdzieindziej, kandydatur oficjalnych. Co do tego istnieje również obfita praktyka, ale ograniczony czasem nie mogę się zagłębiać w nią, tylko polecam Panom do przeczytania książkę d-ra Francis-Bernarda „La Liberté de Candidature aux assemblées législatives en France et à l'étranger”, gdzie jest zebrane bardzo bogate doświadczenie i do tego doświadczenia dojdzie jeszcze kwiatek z bukietu Panów.</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#PKomarnicki">Sprzeczność z Konstytucją jest i w zakresie czynnego prawa wyborczego, bo odejmuje się obywatelom możność swobodnej decyzji, możność decydującego i nieskrępowanego wpływu na wynik wyborów, to, co jest istotą aktu wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#PKomarnicki">I również tak samo i co do biernego prawa wyborczego, którego powszechność ogranicza się, daje się możność kwalifikacji tego prawa przez nieprzewidziane w Konstytucji i nieprawne zgromadzenia okręgowe.</u>
          <u xml:id="u-50.12" who="#PKomarnicki">Parlament, który ma wyjść z tych wyborów, będzie tylko sejmem z imienia, będzie to raczej zgromadzenie notablów czy kreatur rządowych, będzie to jakaś rada przyboczna, nie powstanie z tego żadne ciało zdolne do życia, któreby miało odgłos w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-50.13" who="#PKomarnicki">My uważamy, że do zagadnienia reformy ordynacji wyborczej należy przystępować uczciwie, ze zrozumieniem znaczenia i roli przedstawicielstwa narodowego. To nie jest wcale, jak to usiłował wmówić w nas p. Car, kwestja parlamentaryzmu czy sejmowładztwa, którego nie jesteśmy obrońcami, lecz jest to kwestja rzetelnego przedstawicielstwa narodowego. Uważamy to zagadnienie za część wielkiego zagadnienia ustrojowego, za część przebudowy państwa współczesnego na państwo narodowe. Reforma taka, w duchu programu narodowego przeprowadzona, będzie musiała być oparta na biegu nowo przeciwnych zasadach, niż projekt B. B., który oceniamy krytycznie.</u>
          <u xml:id="u-50.14" who="#PKomarnicki">Współczesne ruchy narodowe wogóle, a polski ruch narodowy w szczególności, nie są ruchami pewnej warstwy społecznej, nie są przedsiębrane w interesie klas posiadających, jak z pewnej strony chce się to wmówić. Współczesne ruchy narodowe są to ruchy masowe, a zatem ludowe. Dlatego i państwo narodowe oparte będzie na najszerszych masach, a prawo wyborcze w niem nie będzie żadnej warstwy narodu odsuwało od udziału w niem.</u>
          <u xml:id="u-50.15" who="#PKomarnicki">Projekt Bloku stara się stworzyć sztuczną ochronę warstwy rządzącej przed masą narodu. Odwraca się on od społeczeństwa jak od siły dla niego nieprzyjaznej. Blok czuje się najlepiej w oparciu o administrację, to jest to stronnictwo, jak je nazwał w zakończeniu swego przemowienia p. Car, które najlepiej czuje się w oparciu o administrację i pod ochroną policji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PKomamicki">Nie jest to jednak stanowisko, któreby płynęło z poczucia własnej siły. Jest to wyraz tego osamotnienia, tej izolacji, w jakiej znajduje się dziś w Polsce obóz rządzący. Przyszłość i siła Państwa nie zależy tylko od usprawnienia aparatu rządowego, ale od oparcia o żywe siły narodu.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PKomamicki">Silne jest nie państwo policyjne, lecz państwo narodowe!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Czernicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PCzernicki">Wysoki Sejmie! Pan minister Car mówił o dwóch światach: o jednym, który gaśnie, który odchodzi, i o nowym świecie, który przychodzi. Rzeczywiście jesteśmy na przełomie zmiany dwóch światów. Dawniej był świat, w którym panowało prawo, panowała sprawiedliwość społeczna, panowało poszanowanie jednostki. Dzisiaj przychodzi nowy świat, świat bezprawia, świat samowoli władzy, świat poniewierania jednostki. I te dwa światy z sobą walczą. I te dwa światy z sobą nie mają żadnego pomostu, bo ci, dla których majestat prawa, dla których szczęście jednostki jest celem wysiłków, nie pogodzą się nigdy z tymi, dla których bezprawie, samowola władzy jest ideałem.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PCzernicki">Pan minister Car mówi, że chodzi obozowi rządowemu o mocniejsze, autorytatywne państwo. Państwo, które opiera się na przemocy, które się opiera na bezprawiu, nie jest silne. My to rozumiemy i dlatego, chcąc, aby Państwo nasze było silne, chcemy je od tego bezprawia ochronić.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PCzernicki">Jeżeli chodzi o mandaty, to zdaje mi się, że zarzut p. ministra Cara, jakoby opozycji chodziło o mandaty, jest zupełnie bezzasadny i niesłuszny, bo ci wszyscy, którym chodziło o mandaty, już poszli do B. B. i cała ustawa wyborcza ma na celu, żeby przynajmniej niektórym posłom z B. B. te mandaty zabezpieczyć, i ona zabezpiecza właśnie mandaty B. B., a nie przedstawicielom szerokich mas społecznych.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PCzernicki">Wysoki Sejmie! Co do ustawy wyborczej dwa momenty, dwa dążenia są wyrażone jako motywy tej ustawy. Mianowicie pierwsze dążenie we wniosku jest w ten sposób formułowane:</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#PCzernicki">„dążąc do oparcia Izby poselskiej na zasadzie reprezentacji ogółu obywateli bez pośrednictwa partyj politycznych”…. zgłaszamy tę ustawę. Jakże to się przedstawia w rzeczywistości, ta reprezentacja ogółu obywateli? Dotychczas było 444 posłów, zamiast tego proponuje się 208. Czy to w ten sposób Sejm zbliża się do ogółu obywateli, czy też się ten Sejm usuwa od ogółu obywateli? Jeśli mamy 264 powiaty w Państwie, w tem 23 powiaty miejskie, to nawet niema jednego przedstawiciela dla powiatu w Państwie dlatego, że powinno być znacznie więcej, niż 208 posłów. Mamy 602 miasta, mamy 3143 gminy i tych wszystkich obywateli będzie reprezentowało 208 „kiwunów” starościńskich czy wojewódzkich. Nie sądzę, żeby rzeczywiście chodziło twórcom tej ustawy wyborczej o to, żeby Izbę poselską oprzeć na reprezentacji ogółu.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#PCzernicki">Jeśli weźmiemy statystykę ludności, to jeden z okresów, mianowicie okręg Biłgoraj, Tomaszów. Zamość według nowej ustawy ma mieć 2 przedstawicieli, dotychczas miał 5 posłów. Razem Biłgoraj, Tomaszów i Zamość mają 388.000 mieszkańców, obecnie jeden poseł będzie reprezentował 194.000 mieszkańców. Czy to też jest zbliżenie parlamentu do ogółu, czy to jest też dążenie, aby reprezentacja oparła się na ogóle obywateli?</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#PCzernicki">Proszę Panów, również druga przesłanka, która mówi, że autorzy projektu dążyli „do bliższego związania Sejmu ze społeczeństwem przez zastąpienie systemu głosowania na listy systemem głosowania na osoby”, jest obłudna. Ileż obłudy jest w tem dążeniu głosowania na osoby! Ale jakie osoby? Ani jednej osoby obywatel nie może wybrać takiej, jakiej chce, tylko takie osoby, jakie będą narzucone. To jest obłuda, to jest pozbawianie obywatela prawa wyboru, to jest robienie wyborów w ten sposób, że wybierający nie będzie miał nic do mówienia.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#PCzernicki">Rozumiem, że przy wyborach do parlamentu właściwym twórcom tej ustawy nie chodzi o parlament. Parlament w Konstytucji sanacyjnej został dostatecznie poniżony, został pozbawiony swojej samodzielności i niezależności. Chodzi o dalszą grę. Kiedy były wybory do samorządów, to miało się na myśli nie samorząd, tylko wybory do parlamentu. Dlatego dopuszczano się tego morza oszustw i nadużyć, aby przeforsować ludzi potrzebnych nie dla samorządu, lecz takich, którzy będą potrzebni do wybrania kandydatów do parlamentu. I obecnie, jeśli będą wybory do Sejmu, będą one miały na celu nie wybór najlepszych obywateli do parlamentu, lecz wybór tych ludzi, którzy w przyszłości wybiorą najdogodniejszych elektorów. Gra idzie dalej. Chodzi o to, żeby wybrać takich elektorów, którzy będą posłuszni, którzy pójdą po linji wybrania tego czynnika nadrzędnego, tego naszego mocarza, przyszłego jedynowładcy, który otrzymał tak olbrzymią władzę według zasad nowej Konstytucji. I dlatego przy wyborach do parlamentu ta gra idzie dalej. Chodzi o to, żeby się zabezpieczyć, aby do parlamentu przeszli odpowiedni ludzie, żeby wybrać napewno tych najdogodniejszych elektorów.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#PCzernicki">A w jaki sposób tworzy się te wszystkie prawa zasadnicze? W sposób zaskakiwania drogami okólnemi, zamiast dróg prostych i właściwych. Konstytucja została uchwalona nie tu w Sejmie. Konstytucja kwietniowa została uchwalona 6 sierpnia 1934 r. na zjeździe legjonistów. Tu zaś przyszła najpierw w postaci tez p. Cara, a później ani Sejm, ani też Komisja Konstytucyjna nie wniosły żadnej poprawki. Poprawki były zrobione poza Sejmem i poza Konisją Konstytucyjną. Tam w Komisji Konstytucyjnej senackiej hr. Rostworowski, przyczem weźmy pod uwagę, że Senat według starej i nowej Konstytucji nie ma prawa inicjatywy, tam w komisji senackiej przerobione tezy p. Cara na Konstytucję sanacyjną, która obecnie obowiązuje. W ten sam sposób postępuje się i z ustawą wyborczą. Ustawa wyborcza nie była stworzona w Komisji Konstytucyjnej, została ona zainicjonowana, została stworzona i spreparowana w tajemnicy Klubu B. B. Stamtąd wyszła ustawa w całości, jaką już mamy, a powołany do tego organ, mianowicie Komisja Konstytucyjna nie wprowadziła żadnych istotnych poprawek. I jestem przekonany, że i na plenum Sejmu żadne istotne i uzasadnione poprawki nie przejdą. Jeśli weźmiemy pod uwagę analogię do Konstytucji, to może w Senacie znowuż jakieś poprawki będą miały miejsce, jeśli postępowanie będzie takie, jak przy Konstytucji. Jeśli zaś ustawa wyborcza przejdzie taka, jaka jest obecnie, oczywiście będzie ona płodem tylko jednego obozu, to ustawy takiej naród polski nigdy nie uzna za prawną. I taka ustawa nie będzie mogła normować stosunków w naszym kraju. Przecież ustawa ta ostatecznie przekreśla piękną zasadę naszego Państwa, która była wyrażona w 96 artykule Konstytucji marcowej: Wszyscy obywatele są równi wobec prawa. Ta piękna zasada równości obywatelskiej najpierw została przekreślona w Konstytucji sanacyjnej w art. 7, gdzie się podzieliło obywateli na zasłużonych na rzecz dobra powszechnego i na niezasłużonych, została przekreślona w art. 17 Konstytucji sanacyjnej, gdzie podzielono obywateli na najgodniejszych, no, a przez przeciwstawienie można sądzić na godnych i niegodnych. Podzielono obywateli w art. 33 na posiadających przymioty moralne lub umysłowe i nie posiadających ich. Podzieliła ta Konstytucja w art. 47 obywateli na kategorję osób, którym służy prawo wybierania i wybieralności do Senatu, i na kategorję osób, którym to prawo służyć nie będzie. Ostatecznie ustawa wyborcza do Sejmu przekreśla zupełnie równość obywateli wobec prawa w naszem Państwie, gdyż uprawnia specjalnie członków zgromadzenia okręgowego do prawa wybierania posłów, pozbawiając wszystkich obywateli tego prawa wybierania, bo głosowanie, to nie wybieranie; głosowanie jest tylko cząstką aktu wyborczego, a wybierać będą tylko członkowie zgromadzenia okręgowego. Ta ustawa wyborcza jest zupełnie niezgodna z Konstytucją. Przecież w art. 1 Konstytucji obecnie obowiązującej mówi się, że Państwo jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli, tymczasem tu się robi ustawę w ten sposób, że Państwo będzie przywilejem i dobrem dla tych, którzy rządzą, a ciężarem nie do wytrzymania dla tych, którzy są rządzeni. Będą wybory bez wyborców. Wyborcy, którzy to prawo dotychczas mieli, są prawa wybierania pozbawieni zupełnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PCzernicki">Zamiast nadużyć, które były stosowane w wyborach ostatnich do samorządu, robi się jedno generalne wielkie nadużycie i jedną wielką fikcję, gdyż wyborów właściwie nie będzie, a będzie tylko głosowanie. To jest fałszywa gra i lud polski do tej fałszywej gry prawdopodobnie nie zasiądzie.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Stronnictwa Ludowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Tomasz Arciszewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PTomaszArciszewski">Proszę Panów, złe zwyczaje są w naszym parlamencie, bo posłowie ze stronnictwa rządzącego nam tu dosyć dużo mówią najrozmaitszych swoich orzeczeń w sprawie praworządności i swoich planów na przyszłość i wreszcie to wszystko, co uważają, że jest najlepsze dla zbawienia Polski, a później wychodzą stąd, nie słuchając opozycji, która również powinna być w tym Sejmie nietylko przez ściany i swoich zwolenników słuchana, ale argumenty jej powinny dochodzić do panów ze stronnictwa rządzącego. A przecież Panowie wzięliście odpowiedzialność za losy Państwa od roku 1926. Macie dziś odwagę twierdzić, że robicie to wszystko w poczuciu odpowiedzialności za Polskę, i że nie dopuścicie do tego, ażeby inaczej było; że Sejm na przyszłość musi się składać nie z partyj, lecz tak, jak to ordynacja przewiduje, z ludzi tylko i t. d., że nie dopuścicie do takiego Sejmu, jaki był dotychczas. A więc we wszystkich sprawach wysuwacie albo autorytet Marszałka Piłsudskiego, albo powołujecie się jeszcze na Jego wywiady w prasie z ostatnich lat, albo mówicie też o swojej sile. Ale co na tem obywatele polscy skorzystają? Bo przecież trzeba liczyć się z tem, że są obywatele w Państwie Polskiem, którzy nie mogą zadowalać się tylko tem, co im się siłą narzuca. Jeśli są prawa w parlamencie uchwalone, to powinien ten parlament, ten Sejm mieć przedewszystkiem podstawę prawną do uchwalania tych praw. A tymczasem okazuje się, że tego niema, po roku 1926 nie pozwoliliście dawnemu parlamentowi pracować.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PTomaszArciszewski">Dopóki nie otrzymaliście większości, żaden parlament pracować nie mógł, gdyż przeszkadzaliście mu: zebrania Sejmu zrywaliście, albo też obrady Sejmu były przez Prezydenta Rzeczypospolitej odraczane. Nawet komisje sejmowe nie mogły się odbywać, były zrywane, poprostu do bójek dochodziło. A wtedy, kiedy otrzymaliście większość w roku 1930, kiedy poaresztowaliście posłów z różnych stron, kiedy unieważnione były w wielu okręgach wybory, kiedy wreszcie za pomocą najrozmaitszych sztuczek, gróźb i teroru otrzymaliście większość, to powiadacie: My wszystko zrobimy, my to damy, my uważamy, że to jest najlepsze. Jakiem prawem? P. Car jest prawnikiem, przecież powinien pomyśleć, czy w ten sposób można przemawiać do obywateli. Kto go upoważnił do tego? Te 40 okręgów, co do których nie zostały jeszcze dotychczas przez sąd rozpatrzone protesty wyborcze, świadczy o tem. Gdy Sejm ma być rozwiązany po 5 latach istnienia, to ma świadczyć o Waszych siłach, Waszym autorytecie w Państwie. Teraz jest bilans Waszego rządzenia. I co się okazuje z Waszego bilansu? Zabraliście wszystko, co lud pracujący otrzymał w poprzednich Sejmach partyjnych, zostały tylko ochłapy, resztki. A teraz odbiera się ostatecznie demokratyczną ordynację wyborczą.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#PTomaszArciszewski">Powiadacie do nas tak: Ordynacja wyborcza musi być zmieniona, nie obchodziła Was Konstytucją, teraz tembardziej to nie powinno Was obchodzić.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PTomaszArciszewski">Proszę Panów, jeżeli ordynacja wyborcza ma być zmieniona, to dlatego w ten sposób ją zmieniacie, że nie dajecie zupełnie prawa ludności? Bo przecież fikcją jest to, że ludność ma prawo wyborcze, jeżeli ma głosować na kartki, które zostaną do głosowania wypełnione. Co to jest to jakieś okręgowe zebranie wyborcze, gdzie wybiera się kandydatów? Przecież tam powołuje się przedstawicieli przez urzędy państwowe, urzędy kwalifikują, kto będzie miał prawo stawiać kandydatów. A więc p. starosta, a więc przedewszystkiem wydziały bezpieczeństwa, a przedewszystkiem wszystkie instytucje, które będą miały jakiekolwiek prawo stawiania kandydatów, będą zglajchszaltowane. Tak to będzie. Jeżeli chcecie mieć swoich przedstawicieli w przyszłym parlamencie, to musicie mieć swój zarząd w tych instytucjach, więc w izbach przemysłowo-handlowych, więc w izbach rolniczych, w związkach zawodowych, w radach miejskich, w sejmikach i t. d. Do tego dojdzie, że wszędzie najrozmaitszemi drogami, jak się to zresztą i dotychczas robi, będziecie obalali stare zarządy i wprowadzali swoje zarządy. A dalej czy nie jest fikcją, że paru rejentów ma otrzymać jednego przedstawiciela w zgromadzeniu okręgowem na równi z 500 przedstawicielami związku zawodowego, albo jakiejkolwiek innej instytucji? Bo ileż w okręgu będzie tych rejentów? To jest sposób przygotowywania wyborów i przeprowadzania wyboru, ażeby się pozbyć przedstawicieli ruchów masowych.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#PTomaszArciszewski">Ten Sejm jest Sejmem wykonywającym rozporządzenia pewnej kliki, nie powiem Rządu, Rząd może się zmienić, jak ktoś poza Rządem zadecyduje. Panowie przedstawiciele większości tego Sejmu zostali tu powołani dlatego, że ten Rząd postawił ich na listach.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#komentarz">(Głos: Mianował.)</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#PTomaszArciszewski">Jesteście ludźmi, którzy pokornie spełniają rozporządzenia tego Rządu. Przyjdą nowi, mogą wejść nowi ludzie, ale przyjdą tacy, którzy zostaną mianowani. Czy taki Sejm będzie miał jakiekolwiek znaczenie, jakiekolwiek zaufanie? A przedewszystkiem muszę stwierdzić, że wszystkie instytucje państwowe zostały już przez pewne czynniki w Polsce doprowadzone rzeczywiście do zera. Wszystko było źle w Państwie, dopóki całkowicie nie zmieniło się Konstytucji, nie opanowało się władzy w Polsce, nietylko władzy, ale i parlamentu. Nikt dziś nie wierzy ani chłop, ani robotnik w parlamentaryzm w Polsce. Co tu gadać, że parlamentaryzm się przeżył! Parlamentaryzm w Polsce nie stał się jeszcze formą dla ludności konieczną, formą znaną zupełnie, przyjętą przez ludność, dlatego, że dopiero kilka czy kilkanaście lat istniał. Cóż mówić o przeżyciu się u nas parlamentaryzmu! P. Car powiada, że na zachodzie się przeżył parlamentaryzm. Tak, ale na zachodzie jeszcze parlamentaryzm przed wojną całkowicie się nie rozwinął, nie było jeszcze powszechnego głosowania w wielu państwach, kobiety nie były uprawnione do głosowania. W Austrji dopiero rewolucja rosyjska z r. 1909 doprowadziła do zniesienia systemu kurjalnego i dopiero wtedy, gdy ludność w wielu krajach zdobyła prawa, kiedy powstała większość demokratyczna, kiedy socjaliści zdobywali coraz większy wpływ na rząd, to okazało się, że parlamentaryzm się „przeżył”. Tak twierdzili prawicowcy, na których się tu powoływano. Na takiego Poincaré'go nie można się powoływać, bo on powiedział, że bez partyj nie można rządzić. Ale są inni prawicowcy, którzy są w Waszych szeregach, którzy w towarzystwach akcyjnych mają swe udziały, t. j. Radziwiłł i inni. Tworzy się nowa szlachta. Dajecie im wpływ na przemysł, otrzymują wielkie wynagrodzenia. Nic nie daliście klasie robotniczej, ale dokazaliście tego, że w Polsce wytworzyliście szereg nowych dygnitarzy, wytworzyliście tak nierówne warunki w Polsce, jak żaden rząd, żaden parlament partyjnyby tego nie stworzył. Zaraz po przewrocie podnieśliście znacznie pensje wyższych oficerów, generałów, policji, a potem przyszli urzędnicy, potem przyszli ministrowie, potem dyrektorzy różni i t. d. Toście zrobili. Ale klasie robotniczej obniżyliście płace, obniżyliście płace niższych pracowników państwowych, podnieśliście podatki, a wreszcie obniżyliście świadczenia socjalne, a teraz odbieracie ostatecznie prawo decydowania, prawo wpływania obywateli na Państwo. To jest Wasz bilans. I co gorsza, to, co było zdobyte przez klasę robotniczą, przez lud pracujący w Polsce, to, co dała Konstytucja demokratyczna Polsce, to, że się dało chłopom reformę rolną, która nie została wykonana, że się dało 'robotnikom świadczenia socjalne, że parlament i lud pracujący obronił Polskę od najazdu bolszewików w 1920 r., że przeprowadził walkę z Niemcami, z Czechami, że wprowadził monopole państwowe, z których czerpiecie największe zyski, to dzisiaj nie ma znaczenia. Wyście w ciągu tych kilku lat zaprzepaścili wielkie dorobki tych, którzy ginęli za swobodę polityczną na szubienicach, w więzieniach siedzieli i teraz ich się oddala z pracy. Takiego pracownika na kolei, który był skazany na karę śmierci za rządów carskich, teraz się oddala. Drugi był aresztowany przez Niemców za pracę w P. O. W., dzisiaj nie przyjmuje się go do kolei i powiada się, że w Polsce też trzeba konfidentów. To jest Wasza polityka. Doprowadzacie do tego, że robotnicy i chłopi będą czekali tego, aż wieś kiedyś za karabin chwyci, bo nie będą mieli innej obrony, gdyż nie będzie parlamentaryzmu i nie będzie przedstawicieli, którzy będą mogli bronić ich praw.</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PStStroński">Na wstępie pragnę zaznaczyć, że, jak na sesję nadzwyczajną, zwołaną z własnego uznania pana Prezydenta Rzeczypospolitej, jak się wyraża art. 36 nowej Konstytucji, puste ławy rządowe przedstawiają widok dość daleki od przyzwoitości, nietylko polityczno-parlamentarnej, ale też, że tak powiem, polityczno-państwowej.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PStStroński">P. Prezes Rady Ministrów Sławek dnia 7 maja, kiedy zawiadamiał Panów z BBWR, jakie będą Wasze najgłębsze przekonania w zakresie ustaw wyborczych, oświadczył, ze zasługa tej właśnie ustawy przypisana musi być poprzednikowi jego prof. Leonowi Kozłowskiemu. Oświadczenie to niewątpliwie jest nietylko prawdziwe, skoro wypowiedział je p. Prezes Rady Ministrów Sławek, ale co więcej, prawdopodobne, mówię co więcej dlatego, że prawda pomajowa jest zwykle nieprawdopodobna. A prawdopodobne jest dlatego, że p. prof. Leon Kozłowski jest archeologiem, a ta ustawa o ordynacji wyborczej do Sejmu aż zionie wykopaliskiem. W Starożytnej Grecji na 700 lat przed Chrystusem i w starożytnym Rzymie na 500 lat przed Chrystusem wszystko to, co robi się w tej ustawie, było przepracowane i były już znane wszystkie te sposoby odsuwania obywateli od prawa wyborczego. Już wtedy konie w kwadrygach śmiały się z tych sposobów, jakie Panowie tu dzisiaj stosujecie. Dlatego powiadam, że ta ustawa jest w dziedzinie praw obywatelskich z doby jaskiniowej i nadaje się tylko dla archeologa takiego, jak prof. Kozłowski.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PStStroński">W uzasadnieniu wniosku B. B. powiedziano, że ta nowa ustawa wyborcza ma oprzeć Izbę poselską na zasadzie przedstawicielstwa ogółu obywateli bez pośrednictwa partji politycznej. Czy to Panów nie dziwi, że zostało to określone tam tylko w sposób, jak nie ma być, t. j. bez pośrednictwa stronnictw? Mieliśmy prawo wymagać, ażeby było tam powiedziane jak ona być, ale tego Panowie nie mogliście powiedzieć, bo musielibyście powiedzieć, że za pośrednictwem wójtów, starostów, pisarzów gminnych i zrzeszeń zależnych od władz, więc powiedzieliście jak nie ma być, a nie powiedzieliście, jak chcecie, ażeby było.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#PStStroński">P. Car przed chwilą mówił o zgodności tej ustawy z tą Konstytucją i że właściwie wszystko w Konstytucji zostało przesądzone. Powiedziałbym Panom z B. B., iż p. Car Was nabiera. On w tej sprawie Konstytucję sknocił i to sknocił w ten sposób, że przejął w leniwy sposób, on, który innym lenistwo zarzucał, z art. 22 dawnej Konstytucji określenie, że ma prawo wybierania każdy obywatel, a teraz w tej ustawie Wy dajecie tylko prawo głosowania. Powtóre p. Car w art. 75 i 76 nowej Konstytucji przejął z dawnej Konstytucji równie leniwo to, co było tam powiedziane o samorządzie terytorjalnym, jako powołanym tylko do zadań gospodarki miejscowej i o samorządzie gospodarczym jako powołanym tylko do różnych dziedzin życia gospodarczego. Wy dziś dajecie im prawa polityczne. I dlatego właśnie, że p. Car nie dopilnował, że on, który innym lenistwo zarzuca, wziął to żywcem z dawnej Konstytucji, dlatego cała ta dzisiejsza ustawa jest z Konstytucją niezgodna. P. Car powiada: Jeśli zachowano powszechne, równe, bezpośrednie i tajne prawo głosowania, to trzeba dać nową treść w te wyrazy. Muszę odpowiedzieć, że jako myślicielowi p. Carowi przyznaję słuszność, bo, przyjmując nową treść, można w nią włożyć wszystko. Ale jako prawnikowi nie przyznaję mu słuszności, bo w takim razie po 96 artykułach ustawy powinien był dodać artykuł 97 w takiem brzmieniu: W znaczeniu niniejszej ustawy określenia art. 32 Konstytucji mają znaczenie następujące: powszechne znaczy ograniczone, równe — znaczy nierówne, bezpośrednie znaczy pośrednie, a tajne znaczy jawne.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy i lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#PStStroński">Wtedy byłaby rzecz pod względem prawniczym porządnie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#PStStroński">Muszę powiedzieć, że nie mam też zaufania do p. Cara jako do geografa politycznego. Roztaczał on przed chwilą taki obraz, że cała Europa zrywa z parlamentaryzmem. Gdzie on to znalazł? A Anglja, a Francja, a Belgja, a Holandja, a Danja, a Skandynawja, a Szwajcarja i t. d.? Niech nam p. Car wyraźnie wymieni te kraje, o których myśli, ale nie wymieni, bo się wstydzi. Dlatego ta jego geografja polityczna nie ma żadnej wartości. Nadto urządził on tu wieczorny kursik dokształcający, w którym przeczytał nam kilka zdań Brycea, Poincarego i Jese'a. Ja chętnie oddaję pod ocenę całości dzieł Bryce'a, Podncare'go i Jese'a ten projekt ordynacji wyborczej, a zobaczymy, co z tego wyniknie.</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#PStStroński">Kto wedle nowej ustawy wyborczej będzie wybierał i kto będzie głosował? Wybierać, to znaczy wyznaczać kandydatów, a przedewszystkiem zarządy samorządów, tych samorządów, które przez ostatnie wybory są jedną wielką plamą w naszem życiu politycznem. A w plamie tej miejscem najczarniejszem jest bodaj to, że stolica kraju nie ma wogóle swego samorządu. Więc co zrobiliście Panowie? Powiedzieliście w ostatniej chwili: wobec tego zmniejszamy do połowy ilość tych, którzy mogą być przez rzekomy samorząd warszawski wyznaczeni jako członkowie zgromadzenia okręgowego. Doskonale rozumiem, dlaczego pierwszą połowę się usunęło, ale dlaczego zostawiło się drugą połowę? Jeżeli nie było prawa dla drugiej połowy, to niema prawa i dla pierwszej połowy. Następnie wyznaczono tam izby rolnicze i izby przemysłowo-handlowe. Czy Panowie myślą, że to są jakieś ciała istotnie samorządowe? W izbach rolniczych i przemysłowych powołują radców w większości zrzeszenia, wyznaczone przez ministra, mianowicie w izbach przemysłowo-handlowych w ilości 3/5 wybranych radców, a w izbach rolniczych w połowie; do tego jeszcze dochodzą radcowie, mianowani wprost przez ministra, czyli to wszystko jest w ręku Rządu. Oto są ci, którzy będą wyznaczali delegatów, wyznaczonych z kolei kandydatów. Do tego dojdzie 5 przedstawicielek kobiet, które będą kwiatkiem na kożuchu, a ponieważ będą to prawdopodobnie przedstawicielki zrzeszeń urządowionych, będą to w dodatku kwiaty bez woni.</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#PStStroński">A potem dopiero przychodzą delegaci, wybierani przez 500 wyborców z uwierzytelnionymi notarialnie podpisami. Czy Panowie wiedzą, co to są uwierzytelnione notarjalnie podpisy? Jeżeli notarjusz nie zna, trzeba mieć dwóch ludzi, których zna notarjusz i którzy znają podpisujących. U każdego notarjusza siedzą w przedpokoju tacy dwaj ludzie, którzy za skromnem wynagrodzeniem każdego znają, ale kiedy przyjdą wybory, to być może, że oni nie poznają, i wtedy rzecz będzie znacznie trudniejsza. A kiedy się już tych 500 podpisów zbierze, to się okaże, że wedle art. 33 nowej ustawy do dwudziestego dnia tylko po rozpisaniu wyborów trzeba przedstawić to zgłoszenie z 500 podpisami, a dopiero od 23 do 30 dnia są wyłożone spisy wyborców i wtedy może się nagle okazać, że podpisywali nie tacy, którzy znajdują się wśród spisów wyborczych. Ten człowiek będzie później dochodził, że powinien być w spisie wyborców, ale tymczasem niema 500 podpisów wyborców i lista odpada. Oprócz tego jeżeli znajdzie się wśród tych 500 jeden, który podpisał, czasem ze złą wolą, nie jedno, lecz kilka zgłoszeń, to całe to zgłoszenie z 500 podpisami odpada. To nie są postanowienia prawnicze, to są pospolite paskudztwa.</u>
          <u xml:id="u-60.9" who="#PStStroński">A następnie przychodzi głosowanie. Kto głosuje i kto nie może głosować? Wedle dawnej ordynacji wyborczej na pierwszem miejscu byli pozbawieni prawa wyborczego ci, którzy są pozbawieni prawa własnowolności, albo też upadli dłużnicy. Stwierdzam, że obecnie opuszczono upadłych dłużników. Zapewne dlatego, że po 9 latach gospodarki obozu pomajowego mogłoby zabraknąć nawet 10.000 ludzi, którzy są potrzebni do wybrania posłów z okręgu, gdyby tak licznych obecnie upadłych dłużników wyłączono. Natomiast ta nowa ordynacja wyłącza nieumiejących pisać i czytać, to znaczy w znacznej mierze ludzi starych, którzy nie ze swej winy tego nie umieją, ponieważ ustawa w art. 62 powiada, że na miejscu wyborca dostaje kartkę i ma na niej zaznaczyć, na kogo głosuje. To jest to postanowienie, które podstępnie pozbawia ludzi nieumiejących czytać i pisać prawa głosowania, a w dodatku, głos tych, którzy nie umieją tego, przypisuje na dwóch pierwszych kandydatów, a kto to będzie, to łatwo się domyśleć.</u>
          <u xml:id="u-60.10" who="#PStStroński">Jakie będą skutki tego rodzaju prawa? Przedewszystkiem trzeba zmienić słownik: niema już wyborców, w okręgach jest 200 prawdziwych wyborców na 200.000 uprawnionych, inni są to tylko głosujący, a jeśli w Konstytucji, w art. 47, mówi się o senatorach powołanych, tutaj trzeba mówić o posłach wyznaczonych. A dalszem następstwem jest art. 47, który powiada, że w okręgu, który nie ma 200.000 wyborców, dla wyboru posła wystarczy 10.000 głosów, bo sami wiecie, że nikt do takich wyborów nie pójdzie. Wreszcie zaś miałem chwilę zadowolenia, kiedy na ostatniem posiedzeniu komisji sprawozdawca nas zawiadomił, że na życzenie władz wojskowych postanawia się, że wojskowi nie będą mogli zasiadać w komisjach wyborczych, bo w ten sposób generałowie dali nauczkę pułkownikom i powiedzieli: To brzydko pachnie, nie chcemy, aby wojsko blisko tego było.</u>
          <u xml:id="u-60.11" who="#PStStroński">Proszę Panów, okręgi wyborcze i liczba posłów. Zachodzono tu w głowę, dlaczego 208 posłów i 104 okręgi. Ja Wam powiem dlaczego:</u>
          <u xml:id="u-60.12" who="#PStStroński">208 i 104, to są rzadkie liczby, które są wielokrotnościami trzynastki, są podzielne przez trzynaście. Ale w tym wypadku taka kabała była zaiste niepotrzebna, bo ustawa jest tak zbudowana, że Wam jeszcze szczęścia do niej wcale nie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-60.13" who="#PStStroński">Była mowa i o tem, jakoby zachód nie był pokrzywdzony w stosunku do wschodu. Ja jeszcze raz temu zaprzeczam. Bo nikt tu nie zwrócił uwagi na rzecz rozstrzygającą. Weźmy statystykę ostatnich wyborów i co wtedy zobaczymy? Z pośród uprawnionych do głosowania głosowało w województwach zachodnich do Sejmu w ostatnich wyborach 86%, a w województwach wschodnich 63%. Do Senatu w województwach zachodnich 83%, a w województwach wschodnich 52%. Są kraje, w których dostaje się posłów wedle liczby głosujących, a nie wedle liczby ludności w danym okręgu. I dlatego to wyrównanie, które Panowie robią rzekomo na rzecz wschodu, jest pokrzywdzeniem ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-60.14" who="#PStStroński">Słyszeliśmy tu dziś powoływanie się na ś. p. Józefa Piłsudskiego. P. sprawozdawca Podoski zakończył swe przemówienie w komisji zwrotem, że idziemy drogą, przez Niego wytkniętą, a p. Car przytaczał tu urywki z Jego pism. To też nie jest nowe. Mogę Wam tylko powiedzieć, że Juljusz Cezar przestał żyć w marcu 44 roku przed Chrystusem, a 4 maja, w niespełna 2 miesiące potem, Cicero pisał w listach do Attyka: „Za życia Cezara byłem jeszcze swobodniejszy, ale teraz na każdym kroku zachodzą nam drogę powoływaniem się nietylko na postanowienia, ale na rzekome myśli i zamiary Cezara”. W tym też czasie mianowano urzędników, których nazwano charonitami od tego Charona, który dusze na tamten świat wyprawiał, czyli pogrobowemi. Dlaczego? Ponieważ mianowano ich na podstawie sfałszowanych rzekomych poleceń Cezara. Dlatego ostrożnie z tem powoływaniem się.</u>
          <u xml:id="u-60.15" who="#PStStroński">A wreszcie rzecz najważniejsza. Ta ustawa tak, jak jest zbudowana, oddała naród od wpływu na rzeczy państwowe. Polska wskrzeszona nie miała większego zadania, jak naprawienie tego, co zrobili zaborcy, i zbliżenie narodu do wskrzeszonego Państwa. Kiedy przemawiał poseł Saenger i kiedy chwalił Konstytucję i ordynację wyborczą, chociaż według jego zdania ona Niemców krzywdzi, to mnie ciarki przechodziły, bo to jest ostrzeżenie od człowieka, którego serce jest gdzieindziej, aniżeli w Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-60.16" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-60.17" who="#PStStroński">Niema większego grzechu, niż oddalać naród od wpływania na sprawy państwowe, niż sączyć w duszę tego narodu zwątpienie, niż szydzić z jego uprawnień i odpowiedzialności za losy narodu.</u>
          <u xml:id="u-60.18" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PJeremicz">Wysoki Sejmie! Projekt ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu pozbawia całkowicie naród białoruski możności, by miał swoich przedstawicieli w przyszłym parlamencie polskim. W r. 1922 mieliśmy w Sejmie 11 posłów i 3 senatorów, w 1928 r. 11 posłów i 2 senatorów, obecnie jestem jedynym przedstawicielem Białorusinów i to wszedłem do Sejmu z listy państwowej bloku ukraińsko-białoruskiego. Nasuwa się pytanie, dlaczego tak się stało i dlaczego zamiast 14 czy 13 posłów został w Sejmie jeden tylko poseł. Czy już naród białoruski jako taki przestał istnieć? Nie, to się stało wskutek niesłychanych nadużyć władz administracyjnych, które na terenach białoruskich we wszystkich okręgach wyborczych unieważniły listy wyborcze białoruskie w 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#PJeremicz">Projekt obecny, który będzie uchwalony, oddaje całkowicie w ręce administracji i policji dysponowanie wyborami do parlamentu. To też naród białoruski, choć stanowi de facto około 2 1/2 miljona ludności, a nawet ostatnia statystyka polska, która nie jest ścisła, nalicza półtora miljona, będzie pozbawiony możności mienia swych przedstawicieli w parlamencie polskim. Twierdzi wprawdzie p. referent Podoski, że samorządy terytorjalne, oraz inne czynniki społeczne będą miały decydujący wpływ na wybory kandydatów, a więc i wybory będą sprawiedliwe. Mógłbym nazwać to twierdzenie niczem innem, jak fikcją i fantazją. Czy nie wiadomo p. referentowi, że na ziemiach białoruskich samorząd terytorjalny w większości jest mianowany? Czy nie wiadomo p. referentowi, że prawie wszystkie organizacje t. zw. społeczne obsadzone są osadnikami? Zapytuję, czy mianowani pupile panów starostów w samorządzie lub osadnicy wojskowi dopuszczą na zebraniach okręgowych kandydata Białorusina. Oczywista, że nie. Odpowiedzą mi, że istnieje możność własnego delegata dla każdych 500 obywateli, którzy złożą 500 podpisów u rejenta. To tak zwane ustępstwo zakrawa wprost na kpiny i pisał je chyba ten, kto pojęcia nie ma o wsi. Czy może chłop Białorusin latem jechać do rejenta do miasta w odległości czasem 50–60 km? Przytem powinien uzyskać poprzednio dowód osobisty, na co potrzeba 2, 3 miesięcy, a bez dowodu osobistego rejent podpisu nie poświadczy. A jak technicznie da się załatwić poświadczenie kilkunastu tysięcy takich podpisów?</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PJeremicz">Innych argumentów, już tu przytoczonych, powtarzać nie będę. Twierdzę, że projekt obecny ordynacji wyborczej skierowany jest przedewszystkiem przeciw mniejszościom narodowym, a zwłaszcza przeciw Białorusinom, bo we wsi białoruskiej policja jest panem życia i śmierci ludności wiejskiej. Dotychczas była możność chociaż czasem podnieść tu z tej trybuny w Sejmie nadużycia, jakich dopuszczała się administracja i policja na naszych ziemiach. W następnym Sejmie, jak wynika z intencji nowej ordynacji wyborczej, nie będzie przedstawicieli białoruskiej niezależnej myśli politycznej i naród białoruski pozbawiony zostanie i tej ostatniej możności obrony. Nie będę groził, jak niektórzy poprzedni mówcy, nie będę ostrzegał. Uważam jednak, iż pozbawienie około 2 1/2 miljona ludności białoruskiej przedstawicielstwa w parlamencie nie leży w interesie nawet narodu polskiego i Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#PJeremicz">Wobec tego oświadczam, że jako jedyny przedstawiciel Białorusinów będę głosował przeciw tej ordynacji wyborczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PTrąmpczyński">Jeżeli w Komisji Konstytucyjnej Klub Narodowy stawiał jakieś poprawki do projektu ordynacji, to nie dlatego, iżby wierzył w to, że ten projekt będzie po poprawieniu do użycia wogóle, tylko dlatego, iż nie wierzymy w długie życie tego projektu, gdyż nie wierzymy w to, żeby naród znosił podobne traktowanie, podobne pozbawienie go praw. Chcemy przygotować do nowego projektu niektóre punkty, które są niesporne, bo, jak powiedziałem, uważamy, iż cały ten projekt nadaje się tylko do pieca.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PTrąmpczyński">Przewodnią myślą projektu jest zmuszenie wyborców do głosowania na jakichś służalców. Ażeby swój cel osiągnąć, nie cofają się autorowie projektu przed żadnym podstępem. Taki podstęp widzimy w ust. 3 art. 68, który brzmi: „Karty do głosowania, nie wypełnione przez wyborcę, są ważne, przyczem uważa się, że wyborca oddał głos na kandydatów, umieszczonych na liście na pierwszem i drugiem miejscu”. Bo co ten przepis oznacza? Wskutek steku presyj urzędowych, oszustw i gwałtów wybory gminne w roku 1934 wypadły tak, że w gminach wiejskich większość sanacyjna w całej Polsce wynosi 90%, a w miejskich 75%, a ponieważ zgromadzenia okręgowe, ustanawiające kandydatów, będą się składały głównie z delegatów gmin, więc jest jasne, że kandydaci sanacyjni tam zawsze będą mieli większość, i zawsze będą na pierwszem i drugiem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#PTrąmpczyński">Spekulacja panów autorów pp. Cara i Podoskiego idzie zatem w tym sensie, aby głosy wyborców, nie orjentujących się w sposobie nakreślania, mianowicie wszystkich analfabetów, były policzone na korzyść kandydatów rządu. W naszych okolicach taką spekulację zowie się łapichłopstwem.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#PTrąmpczyński">Ale autorom projektu chodziło jeszcze o rzecz inną, niż łapanie głosów nieuświadomionych wyborców. Już w wyborach roku 1930 liczne urzędy i liczni pracodawcy zaprowadzili kontrolę nad głosowaniem swych ludzi. Naprzykład urząd kolejowy w Poznaniu, a więc środowisko kulturalne, miał czelność rozporządzić, że urzędnicy i robotnicy kolejowi pójdą do urny wyborczej podzieleni na piętnastki pod wodzą kontrolerów. Pomysł autorów projektu ułatwi naturalnie złoczyńcom kontrolę nad głosowaniem podwładnych, bo wystarczy nakaz nie nakreślania kartek wyborczych.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#PTrąmpczyński">Przyłączymy się w głosowaniu do tych wniosków, które będą chciały unieważnić karty niewypełnione.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#PTrąmpczyński">W komisji poseł Radziwiłł apelował do opozycji, aby pojedynczych nadużyć wyborczych nie genearalizowała i nie szukała w akcji BB. nieuczciwości. Odpowiedziałem na to, że oszustwa w wyborach stały się w Polsce systemem, a dalej, że u kolebki niniejszego projektu ordynacji wyborczej stały od pięciu lat podstęp i nieuczciwość. Na to mamy liczne dowody, przypominając sobie historję ostatnich pięciu lat. Fatalnem zjawiskiem czasów pomajowych jest zupełny zanik uczciwości i to na każdym kroku. Ilość karalnych przestępstw od r. 1925 wzmogła się w liczbie stosunkowej ze 100 na przeszło 160. W życiu prywatnem widzimy na każdym kroku, że dawne zasady uczciwości, mianowicie zasada dotrzymywania słowa w zobowiązaniach, uchodzą dziś za przestarzały przesąd. Nie dziw, że ten zanik uczciwości przeniósł się i na życie polityczne. Tu fatalną rolę odgrywają niektórzy prawnicy, to jest właściwie ludzie z wykształceniem prawniczem, ale bez sumienia prawniczego, którzy zawsze gotowi z czarnego zrobić białe. Ten ogólny brak uczciwości odbił się fatalnie i na wyborach. Nieuczciwości w wyborach nie są specjalnością polską, bo wybory do sejmów z roku 1919 i 1922 odbyły się poza drobnemi wypadkami w uczciwy sposób.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#komentarz">(Przerywania na ławach BBWR. Głos: Tylko konfesjonał pomagał.)</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#PTrąmpczyński">Było bardzo mało wypadków nadużyć. Niech Pan przeczyta wyroki Sądu Najwyższego, były tylko wszystkiego cztery przez cały czas. Ale już wybory z r. 1928 pamiętne tem, że prawem kaduka generalnym komisarzem wyborczym mianowany został p. Car, zapoczątkowały szereg nadużyć. A już wybory z r. 1930, odbyte pod hasłem Brześcia, były stekiem gwałtów i oszustw. Ale te oszustwa stworzyły większość, która do dziś dnia rządzi i chciałaby i nadal zapewnić sobie rządy, a zarazem wyłączny dostęp do żłobu państwowego. Do tego jednak potrzeba było zmiany Konstytucji, a następnie zmiany ustawy wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#PTrąmpczyński">Do zmiany Konstytucji potrzeba było w Sejmie większości 2/3; tej większości nie można było stworzyć. Ale od czegóż dowcipy pp. Cara i Podoskiego? W październiku 1931 r. stawiają oni wniosek o zmianę regulaminu. Między innemi punktami zaproponowali zmianę art. 35 regulaminu w tym sensie, że zwyczajna większość może podczas posiedzenia stawiać na porządku dziennym sprawy, tym porządkiem nie objęte. Kiedy opozycja zwróciła uwagę na to, że przepis ten, nieznany w żadnym innym parlamencie na całym świecie, otwiera drogę do nadużyć, do zaskoczenia opozycji, odpowiedziano podobnie, jak dziś, iż trzeba mieć trochę zaufania do uczciwości przeciwników, bo przecież nie jest do pomyślenia, aby w Sejmie polskim znaleźli się tacy ludzie, którzyby próbowali zaskoczyć swych przeciwników w haniebny sposób.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#PTrąmpczyński">A jednak stało się inaczej. P. Car rozpoczął pracę nad swemi osławionemi tezami konstytucyjnemi. Opozycja uważała te tezy za figle zwyczajne p. Cara i bardzo słusznie odmówiła dyskusji w komisji nad temi tezami. A kiedy p. Car postarał się w dniu 26 stycznia 1934 r. o postawienie swych tez na porządku dziennym, opozycja po złożeniu protestacyjnych deklaracyj salę opuściła. Na to p. Car czekał. Wystąpił z wnioskiem o zmianę Konstytucji, a więc z wnioskiem, który dotąd nie egzystował na piśmie. Naturalnie wniosek ten, zawierający różne śmieszne pomyłki, nietylko uzyskał w BBWR, który pozostał był na sali, w dwóch czytaniach jednomyślność, ale nawet był powodem rzucania się sobie na szyję.</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#PTrąmpczyński">Zapomniano tylko o tem, że do zmiany Konstytucji potrzeba było w Sejmie nietylko większości 2/3, ale i obecności 222 posłów. A tych na sali nie było.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#PTrąmpczyński">Pomimo to prawem kaduka sprawa przeszła do Senatu, w którym sanacja, mając większość 2/3, mogła wszystko przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#PTrąmpczyński">Kiedy tę niby dowcipną grę p. Cara w Komisji Regulaminowej porównałem pod względem etycznym z fałszywą grą w karty, spotkałem się z wielkiem oburzeniem. Tymczasem świeżo Sąd Najwyższy orzekł, że gra, w której charakter i cały sposób grania polega na spekulowaniu w celu wprowadzenia partnera w błąd, podpada na równi z grą fałszywą pod przepisy o oszustwie. P. Car nic innego nie miał na celu, jak oszukać opozycję.</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#PTrąmpczyński">Ale tymczasem panowie sanatorzy nie tracili czasu. W roku 1934 przeprowadzono w całym kraju wybory do rad gminnych na mocy nowej ordynacji, umożliwiającej wszelkie oszustwa. Wskutek tych oszustw zwyciężyła prawie we wszystkich gminach sanacja. Wprawdzie na zachodzie Polski, to jest w Poznańskiem, na Pomorzu i na Śląsku, tam, gdzie egzystują sądy administracyjne, skasowano wybory w kilkudziesięciu wypadkach. W samem Poznańskiem skasowano 70 wyborów z powodu oszustw w postaci podrzucania i wymiany kartek. Czemu tego nie robi się gdzieindziej? Bo gdzieindziej niema sądów. W centrum Polski i na wschodzie decydują wojewodowie i oczywiście wojewodowie nie będą chcieli ryzykować wystąpienia przeciw oszustwom, których wynik jest korzystny dla sanacji.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#PTrąmpczyński">Pierwotnie łamano sobie głowę w kraju nad tem, z jakich motywów w wyborach gminnych używano tylu środków nieuczciwych. Przecież z reguły w takich wyborach obojętne bywało dotąd, czy sołtysem wybrany zostanie Jankowiak czy Wilkowiak, byle to był człowiek uczciwy. Ale przekonano się teraz, że te oszustwa miały na oku utworzenie odpowiedniego Sejmu. I oto leży przed nami produkt spółki Car — Podoski.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#PTrąmpczyński">Wracam do historji zmiany Konstytucji. Oczywiście większość sanacyjna w Senacie pochwaliła zasady p. Cara i, usunąwszy z nich liczne nonsensy, zwróciła projekt do Sejmu. Większość sanacyjna w Sejmie oświadczyła zgóry, że żadnych poprawek nie dopuści. Ale źródłem niepokoju spółki Car — Podoski była konieczność większości 2/3 do przyjęcia zmiany Konstytucji. Publiczną jest tajemnicą, że pewna miarodajna osobistość wyraziła życzenie, aby Konstytucja została przeprowadzona legalnie. To znaczyło, że musi być za projektem większość 2/3. A skąd je wziąć? Zaczęło się kupowanie mniejszości narodowych. Posłowie tych mniejszości obiecali wstrzymać się od głosowania — naturalnie nie za darmo. Wszystko napróżno, bo w decydującej chwili w dniu 23 marca 1935 r. zabrakło sanacji 9 głosów do większości 2/3. Po krótkiej konsternacji p. Marszałek Świtalski oświadczył, że nie potrzeba większości 2/3 i odwołał się przytem na rzekomą opinję zmarłego prof. Jaworskiego. Nie dopatrzono przytem widocznie, że już przed 3 tygodniami w dyskusji gazeciarskiej skonstatowano jako niewątpliwe, że ś. p. Jaworski takiej opinji nigdy nie wyraził.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#PTrąmpczyński">Twierdzimy wciąż i twierdzić zawsze będziemy, że nowa Konstytucja zupełnie nielegalnie doszła do skutku. Ale cóż, kiedy nawet owa nowa Konstytucja nie umożliwiła zdegradowania przyszłego Sejmu do zespołu zamianowanych służalców, bo przepisywała czteroprzymiotnikowe głosowanie. Ale od czegóż sztuczki interpretacyjne? Wprawdzie pierwotnie figlarze konstytucyjni natrafili w klubie B. B. na opozycję. Deklamowano tam, że trzeba po ogłoszeniu nowej Konstytucji uszanować jej postanowienia, nie schodzić z drogi prawa, która jest podwaliną każdej organizacji państwowej. Te wywody znalazły w klubie B. B. żywe echo, ale nie na długo. Zwyciężyła w końcu dawna galicyjska zasada: nie honorowo, ale zdrowo. Wydano hasło „Precz z partyjnictwem!”, oczywiście nie tykając stanu posiadania B. B. Zwyciężyła ostatecznie obawa, że uczciwy system wyborczy będzie dla klubu B. B. zabójczy. Zupełnie to zdanie podzielam. Według mego przekonania 9-letnie rządy B. B. są w kraju tak znienawidzone, że przy uczciwym systemie wyborczym i po uczciwych wyborach klub ten mógłby powrócić w jednym autobusie!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć, czas Pana minął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PTrąmpczyński">W takim razie zakończę moje przemówienie w dyskusji szczegółowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Marjan Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PMarjanMalinowski">Dyskusję, która cały dzień się toczy, uważam w dużej mierze za bezcelową, albowiem nikt tu nikogo nie przekona. W Sejmie tym znajdują się grupy, które weszły do Sejmu polskiego z pewnym dorobkiem historycznym, ale dorobkiem historycznym tak różnym, że nigdy jedna grupa innej nie przekona. Uprzytomnijmy sobie, jak dorobek każdej grupy inaczej wygląda. Jeżeli wezmę panów z prawicy, a kilku ich tu przemawiało, to tak wygląda to, jakby chcieli obóz legjonowy, obóz pomajowy przekonać.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Pan się myli.)</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#PMarjanMalinowski">Panie Marszałku, zaraz coś powiem. Wrócę do historji, do tego, czego byłem świadkiem. Przyszliście do Sejmu jako partja narodowa i patrjotyczna. Jak wyglądają Wasze narodowe i patrjotyczne czyny?</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#PMarjanMalinowski">Przypomnę Panom rok 1906 i 1907, organizowanie walk bratobójczych w Łodzi, Częstochowie i w Zagłębiu Dąbrowskiem. Przeciw komu? Przeciw rewolucjonistom, którzy walczyli z caratem. Siedzą tutaj ci, którzy walczyli z caratem. Panowie chcieliście ich skompromitować. To był Wasz patrjotyczny i narodowy czyn. Panowie zorganizowali bojówki przeciw rewolucjonistom, aby się przysłużyć caratowi.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#PMarjanMalinowski">Drugi czyn narodowy — to przypomnę Panom cały okres od roku 1914 do roku 1918, Waszą przeciwakcję robocie Piłsudskiego i legjonistów. Ileście przeszkód nastawiali, ile intryg narobili, ażeby robotę Piłsudskiego dla niepodległej Polski wszędzie utrącić. To są Wasze czyny! To Wasz dorobek patrjotyczny i narodowy!</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#PMarjanMalinowski">Przypomnę rok 1918. Byłem obecny na konferencji, która toczyła się między ówczesnym premjerem Daszyńskim i Naczelnikiem Państwa Piłsudskim a Seydą i Korfantym. Kiedy Piłsudski i Daszyński nastawali na przyłączenie do Polski Poznańskiego, w którem Panowie już mieli władzę w rękach, to Seyda i Korfanty postawili warunek: albo dacie nam Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Spraw Wewnętrznych, to pogadamy o przyłączeniu, a jak nie, to nie. Dwie godziny trwająca konferencja spełzła na niczem, czy to też było patrjotycznie?</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#PMarjanMalinowski">1919 rok — to pan marszałek Trąmpczyński będzie pamiętał. Pamięta Pan to tajne sejmowe posiedzenie, które trwało do po północy, kiedy usunął Pan całą publiczność z galerji sejmowej? Chodziło o to, ażeby cofnąć wojska z pod Wilna, które wysłał Piłsudski na odbicie Wilna bolszewikom. Korfanty referował tę sprawę i zapadła większością głosów uchwała, ażeby wojska idące dla odbicia Wilna cofnąć.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#komentarz">(Protesty na prawicy. Głosy na ławach B. B.: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#PMarjanMalinowski">Byłem na tem posiedzeniu obecny.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy, różne okrzyki. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#PMarjanMalinowski">Przypomnę Panom rok 1920, wojnę z bolszewikami i pomniejszenie wysiłków Polski przez rozgłaszanie w Polsce i zagranicą, że to nie jest czyn polski, tylko francuskiego generała, że to był plan strategiczny Weyganda.</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#PMarjanMalinowski">Dziś p. marszałek Trąmpczyński tu klaskał w dłonie, jak któryś z Panów z opozycji powiedział, że jest pogwałcona Konstytucja. Kiedy uchwalaliście pierwszą Konstytucję, byłem wtedy w Sejmie. Uchwalą Sejmu wynikającą z Konstytucji wybrano pierwszego Prezydenta. Byłem świadkiem, jak ten człowiek jechał do Sejmu złożyć przysięgę i jak go Wasi ludzie obrzucali błotem i pluli na niego i później został przez człowieka Waszego obozu zamordowany, bo nie chciał stanowiska opuścić. Jest cały szereg takich wypadków, które Wy macie na swojem koncie historycznem. A teraz, jak Wy się możecie porozumieć z obozem legjonowym? Wy macie taką czarną i smutną przeszłość, a oni inną bohaterską.</u>
          <u xml:id="u-68.12" who="#PMarjanMalinowski">Proszę Panów, powiem jeszcze o jednym wypadku. Panowie jesteście antysemitami. Ale z Panów obozu człowiek sprzedał Żyrardów Żydowi, nie polskiemu, lecz francuskiemu.</u>
          <u xml:id="u-68.13" who="#komentarz">(P. Stypułkowski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-68.14" who="#PMarjanMalinowski">Panie młody, jesteś Pan za młody na to wszystko. Trzeba dużo przeżyć samemu.</u>
          <u xml:id="u-68.15" who="#PMarjanMalinowski">To jest prawda i to było w Sejmie. A pamiętają Panowie, jaka to była dyskusja o Kucharskim i o Żyrardowie w Sejmie? Co Pan będzie mówił, że tego nie było? Sprzedał Żyrardów nie Polakowi, ale sprzedał kilka tysięcy dusz robotników polskich. To jest konto Panów.</u>
          <u xml:id="u-68.16" who="#PMarjanMalinowski">Teraz, jeżeli chodzi o moich byłych towarzyszy z P. P. S., proszę Was, cała Wasza taktyka w Polsce niepodległej przynosi dwa Wasze zasadnicze błędy, które się teraz na Was mszczą. Pierwszy to było to, że pozwoliliście stępić swoje ostrze walki społecznej i politycznej przez dalekie kompromisy z tymi panami siedzącymi na prawicy.</u>
          <u xml:id="u-68.17" who="#komentarz">(Głos: Pan zdrajcą jesteś.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#Marszałek">Przywołuję p. Tomasza Arciszewskiego do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PMarjanMalinowski">A później po wypadkach majowych nie zrozumieliście swojej roli i swoich zadań. Teraz macie pretensje do kogo?</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#PMarjanMalinowski">Wasza taktyka od początku była błędna!</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#komentarz">(Głosy na ławach P. P. S.: Bydlę, zdrajca. Posłowie z P. P. S. opuszczają salę.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#Marszałek">Przywołuję p. Sledzińskiego do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PMarjanMalinowski">Ale mniejsza z tem. Moim byłym towarzyszom z P. P. S., którzy się teraz z tej sali wyprowadzili, o co właściwie chodzi? Chodzi im o system. Oniby chcieli, żeby został parlament po dawnemu. My jesteśmy nieco odmiennego zdania. Uważamy, że nad światem idą nowe czasy, i że trzeba się do tych nowych czasów umieć zastosować. Chcemy, żeby państwo jako takie, jako instytucja było mocne i było ponad wszystkimi obywatelami tego państwa. Tamci posłowie, którzy w tej chwili wyprowadzili się z sali sejmowej, chcieliby, żeby nie państwo było instytucją mocną, lecz żeby stronnictwa polityczne były instytucjami mocnemi, żeby one decydowały o losach Państwa. A jak stronnictwa będą jednozgodnie decydować, kiedy ci są inni, a tamci są znów inni? Proszę Panów, czy można z tych różności co sklecić? Otóż moi dawni towarzysze z P. P. S. nie rozumieją dzisiejszych czasów i tego, że na świecie istnieje już kilka recept: jedna recepta na wschodzie, inna we Włoszech, inna w Niemczech, jeszcze inna w Stanach Zjednoczonych. Z której z tych recept wyjdzie lekarstwo, które da uspokojenie ludzkości, nie wiadomo, ale my musimy wiedzieć jedno, że musimy robić wszyscy tak, abyśmy mieli mocne Państwo, musimy robić tak, żeby z tego Państwa wszelkie warcholstwo wymieść.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PMarjanMalinowski">Gdyby moi towarzysze z P. P. S., którzy się z tej sali wyprowadzili, byli ludźmi rozumnymi, toby nie stawiali tak sprawy, jak ją dzisiaj stawiają i nie stawali po jednej stronie barykady z p. marszałkiem Trąmpczyńskim i z endekami. Jakiż dziwny zbieg okoliczności, a może ktoś jest, co za kulisami pracuje, ktoś, kto potrafił te dwa tak różne i sprzeczne obozy postawić po jednej stronie barykady, a przeciw obozowi legjonowemu. W tem jest cały błąd.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#PMarjanMalinowski">Uważam więc, że to całe tu na tej sali gadanie, które było prowadzone od samego rana, do żadnego wspólnego celu tych różnych grup nie prowadzi, a my wszak mamy prowadzić robotę pozytywną. Zapytywano nas, czy bierzemy odpowiedzialność. Tak, tę odpowiedzialność w całości, w 100% na siebie bierzemy. Tak jest, bierzemy odpowiedzialność w 100% i będziemy robili to, co uważamy za potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#komentarz">(P. Stypułkowski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#PMarjanMalinowski">I Panie młody, wbrew temu, co Pan mówi, będziemy robić. Wy, dla nas, Panowie z prawicy, nie jesteście przeszkodą! Idziemy naprzód z biegiem czasu i z historją. Idziemy naprzód, a Wy uważajcie, ażebyście z tej sceny politycznej zeszli w przyzwoitej formie, bo i to może się stać odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Długosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PDługosz">Wysoki Sejmie! Wśród różnych argumentów, które padły dziś w dyskusji nad ordynacją wyborczą, poruszono zagadnienie wystawiania kandydatur przez samorząd terytorjalny, samorząd gospodarczy i organizacje zawodowe. Chciałbym temu zagadnieniu poświęcić trochę uwagi. Jak się te rzeczy dawniej odbywały? Przy ordynacji obecnie obowiązującej kandydatury na posłów przeprowadzały sztaby partyjne. W praktyce wyglądało to następująco. Przypuśćmy, że w Polsce było 10 partyj politycznych, oczywiście były chwile, kiedy tych partyj było więcej, ale w tych 10 partjach kandydatury na posłów wystawiał sztab, składający się mniej więcej z 5 ludzi. Dawało to w rezultacie, że 50 ludzi wystawiało kandydatów na całą Polskę. Dzisiaj robicie Panowie zarzut z powodu odmiennego sposobu wybierania, gdy w myśl projektu nowej ordynacji wyborczej w całej Polsce o kandydaturach na posłów decydować będzie zgórą 200.000 ludzi. Proszę Panów, to jest zasadnicza, mojem zdaniem, różnica, bo decyzję do wystawiania kandydatów na posłów oddaje się w ręce dość znacznego kolegjum, jakiem jest zgromadzenie okręgowe, t. j. około 13 tysięcy ludzi. Reprezentuję również opinję wsi tak samo, jak Panowie, i chcę dać inne naświetlenie i punkt widzenia tych ludzi, którzy biorą udział i w samorządzie terytorjalnym i gospodarczym. Wieś naogół głosowanie imienne przyjęła z żywem zadowoleniem. To jest rzecz powszechna. Powiadają, że wreszcie przyszła chwila, kiedy szary człowiek na dole będzie się mógł w tej sprawie wypowiedzieć. Bezwzględnie nowa ordynacja wyborcza wiąże posła z okręgiem, uniezależnia go od partyj politycznych i daje możliwości wyboru działaczy społecznych czy gospodarczych, którzy działają na terenie miasta czy powiatu, ludzi niejednokrotnie zapomnianych i niedocenianych, a którzy przy nowej ordynacji, kiedy okręgi są zmniejszone, i mając zaufanie miejscowego społeczeństwa, mają wszelkie szanse wyboru. Uważam, że w ten sposób ujęta ordynacja wyborcza daje tę możliwość i przekreśla starą ordynację, która egzaminu życiowego całkowicie nie zdała.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PDługosz">Niektórzy z Panów, między innymi p. Żuławski, poruszyli kwestję proporcjonalności. Proporcjonalność jednak wprowadziła do parlamentu naszego niesłychaną ilość partyj politycznych. Wiemy, że stara ordynacja wyborcza była robiona przez 5 największych partyj politycznych i wtedy to te partje stworzyły dla siebie listę państwową, bo z listy tej one korzystały.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#PDługosz">Panowie w swych przemówieniach zaatakowali samorząd terytorjalny, a następnie samorząd gospodarczy. P. Stroński w sposób dość wesoły, bo całe jego przemówienie nosiło charakter wesołka i było wysoce niepoważne, wprowadził Izbę w błąd, mówiąc, że cały samorząd gospodarczy, to jest izby rolnicze, powstał z nominacji. P. Stroński powinien jednak wiedzieć, że poza tymi, którzy są nominowani przez Ministra Rolnictwa, inni pochodzą z wyborów samorządu terytorjalnego i rad okręgowych towarzystw, organizacyj i kółek rolniczych. Proszę Panów, to jednak jest dość znaczna różnica niż to, co mówił p. Stroński.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PDługosz">Panowie zarzucają nam, że projekt nasz jest reakcyjny i nie jest żywotny. Ja chcę przypomnieć rzeczy, o których mówiono i pisano dawniej w jednej z książek. Mianowicie jeden z posłów pisze: „Nie można się do wszystkiego naginać i do wszystkiego uśmiechać, bo wówczas całe dzieło twórcze stanie się karykaturą, a rządy nieomal dojdą do absurdu, szkodliwego zarówno dla Państwa jak i obywateli”. A dalej: „Zmienić trzeba do gruntu wszystko, co jest w Polsce złe i fałszywe bez względu na to, kogo to będzie dotyczyć, bez względu na opinję i popularność, bez względu na zarzuty wstecznictwa i reakcyjności, bo największem wstecznictwem i reakcyjnością jest trzymanie się tego, co okazało się zawodne”. A dalej o ordynacji wyborczej myśl następująca: „Zmienić ordynację wyborczą i wprowadzić postanowienia, któreby zabezpieczały interesy Państwa i jego rozwój, dając podstawę do silnego i trwałego rządu. Powziąć przytem postanowienia, zmniejszając wydatnie liczbę posłów, i zmienić sposób wybierania, dążąc do zlikwidowania drobnych grup politycznych, a wreszcie odebrać przeprowadzanie wyborów sądom i przenieść je na czynniki administracyjne”.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Kto to napisał?)</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#PDługosz">Padło pytanie kto to napisał. Jest to broszura napisana przez Wincentego Witosa w r. 1925. To jest dla Panów odpowiedź. Zdaje się, że p. Rataj dobrze o tych rzeczach wie i zna dobrze tego posła. Czemu więc dziś występuje z takim atakiem na nas? Faktem jest, że życie społeczne w Polsce nie pulsuje takiem życiem, jakiem pulsować powinno, i mocno szwankuje. Muszę stwierdzić, że wina leży po stronie Panów. Zamiast bowiem pracować kulturalnie i gospodarczo na wsi i tę wieś podnosić na wyższy szczebel kultury, Wyście ją rozpolitykowali. Sami to dziś ze smutkiem stwierdzacie. Gdzież szukać dowodów na to? Czytałem ostatni numer „Zielonego Sztandaru”. W artykule pod tytułem: „Jedyna odpowiedź” sami stawiacie pytanie: Co dalej? Podpowiadacie: Działalność ruchu ludowego musi się z większą siłą niż dotąd ujawnić zarówno na polu pracy oświatowej, jak i gospodarczej. Proszę Panów, jeżeli ordynacja wyborcza już teraz doprowadza Was do tych rezultatów i do tych wniosków, to chwała Bogu, bo to jest pierwszy pozytywny rezultat ordynacji wyborczej. Ilekroć przedtem zwracaliśmy się do Was z wezwaniem do pozytywnej pracy, zawsze robiliście przeszkody, szydziliście i w każdej pracy widzieliście policjanta, złą wolę, przekupstwa i nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Zamknęliście 16 kół młodzieży „Wici”.)</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#PDługosz">Ja nie mówię o młodzieży „Wici”, mówię o pracy społecznej i o tem, co Panowie w tej chwili piszecie. Droga, na którą obecnie wchodzicie, jest drogą zdrową. Szereg organizacyj społecznych padło, bo stawały się one odskocznią dla różnego rodzaju politykierów. To ciągłe politykowanie, to bujanie po obłokach, to stałe stawianie sobie celów politycznych stało się plagą życia społecznego w Polsce. Ciągłe obietnice, ciągłe walki polityczne zmarnowały nietylko niejedną instytucję społeczną, ale nawet spółdzielnie, gdzie rozgrywki polityczne przybierały charakter dominujący zamiast nastawienia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#PDługosz">Mam wrażenie, że przeprowadzona niedawno zmiana ustroju państwowego i obecna ordynacja wyborcza wywrą korzystny wpływ na układ stosunków w Polsce. Prawda, trzeba będzie pracować szereg lat, ażeby to zatrute życie społeczne uzdrowić i oczyścić. Wysoka Izbo! Minęły te czasy, kiedy Polska nierządem stała. Na wszelkich polach działalności ludzkiej naród polski wydał jednostki wielkie i jeżeliśmy upadli, to dlatego, że nie umieliśmy rządzić sobą. Dzisiaj nowy ustrój daje nam mocne i silne podstawy do życia politycznego i społecznego, wskazując, że czasy swawoli, czasy bezrządu w Polsce minęły bezpowrotnie i że w pracy ofiarnej bezinteresownej dojdziemy do tego, że Polska stanie na jednem z pierwszych miejsc wśród mocarstw świata.</u>
          <u xml:id="u-74.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#Marszałek">Do art. 7 ma głos p. Reger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PReger">W art. 7 projektu ustawy o ordynacji wyborczej powiedziano, że „na każdy okręg wyborczy przypadają 2 mandaty poselskie”. Jak to trzeba rozumieć, to nam tłumaczą następne dopiero artykuły. W art. 62 i 63 dowiadujemy się, że głosowanie odbywa się w następujący sposób: Wyborca otrzymuje kopertę urzędową i kartę do głosowania; wyborca oznaczy następnie kreskami na karcie nazwiska 2 kandydatów, na których pragnie oddać głos. Następnie art. 63 w dalszym ciągu tak powiada: „Karty do głosowania będą sporządzone z białego papieru i opatrzone pieczęcią okręgowej komisji wyborczej. Karta ma zawierać odbite sposobem mechanicznym: numer i nazwę okręgu wyborczego, oraz numery porządkowe, imiona i nazwiska kandydatów na posłów, wydrukowane w kolejności umieszczenia ich na liście, tudzież objaśnienie dla wyborcy o sposobie wypełnienia karty”. A potem: „Wzór karty do głosowania zawiera załącznik do ustawy niniejszej”. Co z tego wynika? Wynika z tych postanowień projekt ustawy, że dany wyborca będzie miał prawo oddać 2 głosy, nie jeden, lecz dwa głosy i skutkiem tego będzie właśnie uprzywilejowanie pewnego stronnictwa, tego stronnictwa, w którego imieniu przemawiał p. Car, który ciągle mówił „nasze stronnictwo”. To jest tylko nowy sposób wyrażania się, dawniej się nazywało partja, a teraz to się przekręca i mówi się: Precz z partyjnictwem, nasze stronnictwo. Otóż to „nasze stronnictwo” będzie miało przywileje. Bo przecież nie ulega najmniejszej wątpliwości, że przy systemie, jaki jest przewidziany w tej ordynacji wyborczej, to komisje okręgowe, w których będzie miało ogromną przewagę stronnictwo p. Cara, rzecz oczywista, postawią kandydatów tylko ze stronnictwa BBWR. Przynajmniej tych dwóch pierwszych, których podadzą na dwu pierwszych miejscach, a potem dopiero ewentualnie może być jeszcze jeden czy dwóch postawionych na następnych miejscach. I jest dalsze postanowienie tego projektu, które powiada, że jeżeli zgłosi się wyborca analfabeta, a takich mamy jeszcze w Polsce bardzo wielu, głównie dzięki stronnictwu p. Cara, otóż taki nie będzie wcale na tej kartce nic kreślił, tylko odda ją czystą, a jak ją odda czystą, to znaczy, jak to jest w projekcie powiedziane, że dwaj pierwsi kandydaci będą wybrani.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#PReger">Ta ordynacja wyborcza spotkała się, rzecz oczywista, z naszą najostrzejszą krytyką i opozycją. Ale możnaby się jeszcze na to zgodzić, gdyby każdy wyborca miał prawo oddać jeden głos, gdyby oddawał jeden Głos, a nie dwa głosy, to wtedy tym sposobem byłyby zagwarantowane prawa dla pewnych mniejszości. Tak było od r. 1906 aż do wybuchu wojny, tak było według ordynacji wyborczej z r. 1906 w dawnej Galicji, czyli Małopolsce. W całej Austrji prawo wyborcze było równe, bezpośrednie, powszechne i tajne, każdy okręg wyborczy wybierał jednego posła. Ale dla Galicji ze względu na to, że tam były mniejszości narodowe, zwłaszcza ruska, ukraińska, został zrobiony wyjątek, że Galicja miała okręgi wyborcze dwumandatowe. Tam tak było urządzone właśnie, że wyborca oddawał tylko jeden głos i tym sposobem ten, który uzyskiwał 50% plus jeden głos, był wybrany jako kandydat większości, a ten, który uzyskał przynajmniej 25% plus jeden głos, był wybrany jako kandydat mniejszości. Tego u nas niema. Jest uprzywilejowane tylko jedno stronnictwo, stronnictwo p. Cara i ci wyborcy będą mieli prawo oddać dwa głosy, a mniejszości narodowe, czy inne mniejszości, nie będą mogły być uwzględnione. Proszę Panów, tym sposobem stanie się to, że prawo wyborcze zostanie w zupełności klasie robotniczej, chłopom odebrane. Nic tu nie pomogą deklamacje i opowiadania obrońców tego projektu. Faktem jest, że to, co klasa robotnicza w 30-letniej walce o swe prawa uzyskała, co uzyskała od zaborców, to zostanie klasie robotniczej w całości odebrane. Chłop i robotnik stanie się w Polsce jakimś obywatelem upośledzonym, stanie się obywatelem z obrożą i kajdanami na karku. Zostanie zepchnięty i pozbawiony tych praw, jakie uzyskał.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#PReger">Szanowni Panowie, trzeba, ażeby ta ordynacja wyborcza została w jaknajbardziej ostry sposób oświetlona z wszystkich stron. Trzeba zaznaczyć, że w ten sposób właśnie prawo wyborcze zostaje zdane na łaskę i niełaskę małej garstki ludzi. Trzeba powiedzieć, że z tej ordynacji, z tego brzmienia, jakie w tym projekcie mamy, wynika, że tylko nieliczna garstka, jak to jeden z kolegów wyliczył, że około 200.000, nie żadne 200.000, lecz w okręgu wyborczym mającym, 280.000 wyborców, w każdym razie ponad 250.000 wyborców, będzie miała prawo oznaczać kandydata tylko nieliczna garstka. W niewielu tylko gminach posiadają stronnictwa robotnicze lub chłopskie w radach gminnych wystarczającą ilość, aby tam mógł wejść delegat robotników czy chłopów do komisji okręgowej, natomiast wszędzie będą wybrani uprzywilejowani. Słusznie tu jeden z panów powiedział, że lepiej przywrócić owe stary wybory kurjane. To byłoby naprawdę zdrowiej. Dlatego przewidziane zostało w projekcie, że w okręgach wyborczych, gdyby przy obliczeniu się okazało, że zostało bardzo mało głosów oddanych, to wystarczy, ażeby było 10.000. Wystarczy, jeżeli dostanie 10.000 ten uprzywilejowany kandydat stronnictwa p. Cara. Ten „bezpartyjny” ze stronnictwa p. Cara dostanie 10.000 głosów i będzie wybrany. Wynika z tego, że tym sposobem ostatnią broń się zabiera tym wszystkim parjasom, pozbawionym teraz prawa wyborczego, mianowicie bojkot wyborów staje się iluzorycznym, bo 10.000 głosów dostanie Wasz kandydat od swoich urzędników, strzelców, strażaków, a przecież także dość znaczna liczba wojska będzie uprawniona do głosowania. Nie będzie partyjności, nie będzie partyj, ale będzie rozkaz B. B. W. R. Wedle rozkazu pójdą i będą swój głos oddawać tak, jak im się każę.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#PReger">Opowiadanie o tem, że będą urządzone miejsca izolowane, ochronione, ażeby można bezpiecznie te wykreślenia na kartce zrobić, jest śmieszne.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#PReger">Wiemy jak to było dotychczas. Chociaż było tajne głosowanie, to plakatami publicznemi organizacje B. B. W. R. wzywały i byli tacy starostowie w Poznańskiem, którzy publicznie wzywali podwładnych urzędników do głosowania na listę sanacyjną.</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#PReger">Jeszcze jedna uwaga. Przez kilka lat słyszeliśmy, i tutaj teraz także grzmiano przeciw głosowaniu na listy kandydatów, że jest to wyraz partyjności, że głosuje się na listy. Zdawałoby się, że ordynacja wyborcza, nakreślona przez pp. Cara i Podoskiego, będzie wyglądała w ten sposób, że będzie można głosować na osoby. Panowie mówili, że chcą głosowania na osoby, tymczasem okazuje się, że na osoby głosować się nie będzie. Dotychczasowa ordynacja wyborcza dawała obywatelom wielkie prawa i projekt posłów socjalistycznych, za którym będziemy głosowali, całkiem wyraźnie powiada, że pewna liczba wyborców może podpisać deklarację i może wystawić kandydata. 50 ludzi wystarczało według dotychczasowej ordynacji, mogło wystawić kandydata i tych 50 ludzi nie musiało wcale należeć do stronnictwa. Owszem, mieliśmy przecież takie kandydatury, byli nawet na tej sali w r. 1930, w r. 1928 i poprzednio bywali wybierani posłowie, którzy nie kandydowali z żadnego stronnictwa. Zebrał sobie 50 podpisów i był pełnowartościowym kandydatem.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: Ja zostałem wybrany w ten sposób.)</u>
          <u xml:id="u-76.8" who="#PReger">Jest nawet na sali poseł, który w ten sposób kandydował. Wystarczyło 50 podpisów i był wolnym i przez nikogo nie komenderowanym kandydatem. Tu jest całkiem inaczej. Jak można w ten sposób oszukiwać świat i samych siebie, jak można dopuszczać się tak niesłychanej blagi i mówić, że się kasuje listy, kiedy ciągle jest mowa o tych listach, nawet jest w druku wzór tej listy napisany i nawet taki ładny wzór. Więc listy są skasowane, ma się głosować na osoby, a tymczasem w ustawie jest mowa o listach i jest nawet wzór, że ta lista ma być taka ogromna. O tem, żeby mógł ktoś głosować na tego, kogo sobie chce postawić, niema mowy. Nie może być wystawiony nikt, jako kandydat, kto nie będzie miał zezwolenia tej uprzywilejowanej partji, którą p. Car nazywa „stronnictwem”. Dawniej nazywało się to partją, a teraz stronnictwem. Panowie będziecie mówili wciąż o partyjności, a my, że to jest stronniczość. I ta stronniczość prędzej czy później Was zabije.</u>
          <u xml:id="u-76.9" who="#PReger">Dążeniem klasy robotniczej, każdego człowieka uświadomionego, wszystkich ludów było dążyć do wolności, do postępu, oraz dążyć do niepodległości. P. P. S. miała także jeszcze inne hasło, mianowicie hasło dążenia do socjalizmu.</u>
          <u xml:id="u-76.10" who="#PReger">Jeżeliśmy widzieli w ostatnich tygodniach, że na Wawelu stanął nowy sarkofag, to proszę nie zapominać, że drogą przez socjalizm doszło się do tego triumfu. Jeżeli zdobyliśmy niepodległość, to zasługą to jest PPS., względnie Polskiej Partji Socjalno-Demokratycznej w Krakowie. Proszę czytać wspomnienia uczestników pierwszych organizacyj bojowych czy w Królestwie czy w Galicji. Proszę dowiedzieć się u tych, którzy byli w Krakowie twórcami ruchu niepodległościowego — to byli polscy socjaliści. Onegdaj w jednym z dzienników sanacyjnych czytaliśmy wspomnienia o Piłsudskim w Stanisławowie, jak nikt go nie chciał przyjmować, nikt nie chciał z nim gadać, gdy tymczasem robotnicy stanisławowscy przyjęli go i utworzyli tam w Stanisławowie Związek Strzelecki.</u>
          <u xml:id="u-76.11" who="#PReger">Proszę szanownych Panów, doszliśmy do niepodległości, ale my także o wolności, o równości i o socjalizmie nie zapomnimy i wiemy, że koniec wszystkich dyktatur i wszystkich tyraństw był zawsze bardzo smutny. Proszę zobaczyć, co się stało w tych dniach w Jugosławji, co się dzieje w Grecji. P. Car ciągle opowiada o tem, że parlamentaryzm ginie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#komentarz">(zwracając się do posła Cara)</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#PReger">Panie Ministrze, Pan ma naprawdę króciutką tabelkę. Pan mówił o upadku parlamentaryzmu w Austrji, Niemczech, a zapomniał Pan, że przecież w sześćdziesięciu kilku krajach parlamenty istnieją i ta idea zwycięża i my tu wszyscy wrócimy, ale bez Pana.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#PWierczak">Chcę zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo ze względów społecznych, a przedewszystkiem ze względów narodowych, artykułu o wyborach w przedłożonej ordynacji do Sejmu. Wybiera się dwóch posłów w każdym okręgu wyborczym, i ci dwaj posłowie muszą mieć ponad 50% głosów. Jeżeliby wybory były uczciwe, gdyby nadużycia wyborcze były bezwzględnie tępione, czy tego rodzaju przepis nie zawiera dużego niebezpieczeństwa?</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#PWierczak">Weźmy dla przykładu Okręg Kujawski — Kutno, Włocławek, Nieszawa — ma on około 375 tysięcy ludności. W takim okręgu mowy niema o sprawiedliwym podziale wpływów politycznych czy społecznych. I to odnosi się do wszystkich okręgów. Zwiększenie ilości przedstawicieli związków zawodowych w kolegjach właściwie sprawy nie załatwia.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Panie Marszałku, ani Rządu, ani sprawozdawcy niema, a my obradujemy.)</u>
          <u xml:id="u-80.4" who="#PWierczak">Mówi się o dwumandatowych okręgach, a właściwie wprowadza się jedno-mandatowe okręgi, tylko, że łącząc trzy powiaty, daje się im dwóch posłów, zamiast trzech posłów. Z punktu widzenia narodowego ten przepis jest bardzo niebezpieczny.</u>
          <u xml:id="u-80.5" who="#PWierczak">Pan marszałek Car w swojej odpowiedzi zaznaczył, że Klub Narodowy nie miał poglądu na to, jaka powinna być ustawa wyborcza, że my, niezadowoleni z poprzedniej ordynacji wyborczej, nie robiliśmy nic, ażeby ordynację wyborczą zmienić, i że w tej sprawie nie mamy jasnego oblicza. Otóż przypominam, że na parę lat przed przewrotem majowym żądaliśmy zmniejszenia liczby posłów do połowy, ograniczenia proporcjonalności tak, ażeby małe grupki polityczne usunąć z walk politycznych. Ale staliśmy na tem stanowisku, że wyborcy mają bezpośredni wpływ na stawianie kandydatur. A jeżeli chodzi o zabezpieczenie interesów ludności polskiej, to przypominam, staliśmy na stanowisku, że ludność polska powinna mieć należycie zagwarantowane prawa przez to, ażeby nawet 25% miało zabezpieczone mandaty.</u>
          <u xml:id="u-80.6" who="#PWierczak">Jest rzeczą charakterystyczną, o czem byłoby dobrze, żeby się opinja publiczna w Polsce dodziała, że kiedy mówiliśmy o tem na Komisji Konstytucyjnej, to przedstawiciel Klubu Ukraińskiego, występując przeciwko tak sformułowanemu przepisowi ordynacji wyborczej, powiedział: „my uznajemy, że Polacy powinni mieć zastępstwo swoje na terenach ziem południowo-wschodnich i że to zastępstwo może być przeprowadzone bądź to przez kataster narodowy, bądź przez trzy-mandatowe okręgi”. Ostatecznie idziemy na to, ażeby przy ograniczonej proporcjonalności mniejszość polska miała zabezpieczony mandat. Gdyby blok rządowy wniósł projekt ustawy wyborczej i chciał przekonać się o woli społeczeństwa, chciał skontrolować jak społeczeństwo odnosi się do tego, co się w Polsce dzieje, toby wprowadził przepis przy dwu-mandatowych okręgach, ustalający mandat większości i mniejszości, ażeby nawet 25% wyborców także w całej Polsce miało swoje przedstawicielstwo zapewnione, a nie, żeby mechaniczne cyfry i mechaniczny przypadek o tem decydowały.</u>
          <u xml:id="u-80.7" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Pańscy koledzy usypiają.)</u>
          <u xml:id="u-80.8" who="#PWierczak">Mnie nie obchodzi kto śpi na tych czy innych ławach. Uważam za spełnienie swego obowiązku, że skoro było oświadczenie ze strony przedstawiciela posłów Ukraińców, to obowiązkiem BB. zamiast układać się z Ukraińcami, o czem się głośno mówi we Lwowie, że oni z łaski starosty dostaną 12–15 mandatów, byłoby daleko lepiej, żeby ustawowo zabezpieczyć interesy polskie na tych ziemiach. To byłoby uczciwsze i pewniejsze. Panowie nie macie gwarancji, gdyż mieć jej nie możecie, jak te wybory wypadną przy nastrojach wsi, przy biedzie — jest przecież wielu ludzi, nie mających nic do stracenia.</u>
          <u xml:id="u-80.9" who="#PWierczak">Przy sposobie głosowania, który Panowie proponujecie, (to, że rady gminne delegują kandydatów), jeśli chodzi o województwo stanisławowskie, gdzie mają większość Rusini we wszystkich radach gminnych, może zajść taki wypadek, że wszystkie mandaty dostaną Rusini — ani jeden mandat nie dostanie się Polakom! Czyli Panowie, przyjmując ten system wyborczy, zgóry liczycie na cuda wyborcze. Pan poseł Car chciał nas tutaj sugestjonować, że my bronimy gasnącego świata. Nie — to Panowie powróciliście do zgubnych przykładów galicyjskich wyborów starościńskich przy systemie kurjalnym, kiedy jeszcze kurji powszechnej nie było, który streszczał się w jednem zdaniu: „Naród z rządem, rząd z narodem, a starosta idzie przodem”. To jest cała treść Waszej ordynacji wyborczej. Z tego należy sobie wreszcie raz zdać sprawę: nie należy dla chwilowych konjunktur robić eksperymentów. Panowie możecie zrobić układ z tą czy inną mniejszością, ale Panowie nie wiecie, bo nikt w Polsce nie wie wobec tych nastrojów i tej nienawiści, która rozpowszechnia się do tego systemu rządzenia, co te masy przy tych wyborach zrobią, jak one na takie wybory zareagują. Dlatego tego rodzaju przepisów, jakie są w art. 7, kiedy się mówi o nowych czasach, robić nie wolno, bo to nie jest zdrowe dla dobra Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Komamicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#PKomamicki">System okręgów dwumandatowych miałby swoje uzasadnienie tylko wtedy, gdyby zastosowano reprezentację mniejszości, t. zn., ażeby dwaj kandydaci, którzy skolei skupili na sobie największą liczbę głosów, otrzymywali mandaty w danym okręgu wyborczym. Gdy jednak ten system jest połączony z większością, której przyznane są obydwa mandaty, to tutaj nie mamy właściwie głosowania na osoby, które Panowie tak ostatnio zachwalacie, ale mamy listę zestawioną z tego, co karta wyborcza zawiera. System ten tam, gdzie był zastosowany, został uznany co do rezultatów swych za najgorszy, albowiem system ten zupełnie ignoruje układ sił, jaki jest w okręgu. Przytoczę dla przykładu taki fakt z wyborów z r. 1929 w Anglji, w okręgu Northwich, w którym kandydat konserwatywny uzyskał 15,477 głosów, kandydat partji pracy uzyskał 15,473 głosy (a więc o 4 głosy mniej), kandydat liberalny zaś uzyskał 14,163 głosy, a więc 4 głosy większości konserwatywnej zapewniły mandat mniejszości, która zdobyła 15,477 głosów podczas, gdy ci kandydaci, którzy przepadli, reprezentowali łącznie 29.636 głosów. A jeśli okręg nie jest jednomandatowy, a dwumandatowy, to z natury rzeczy ta niesprawiedliwość występuje jeszcze bardziej wyraziście. Proszę Panów, w ten sposób zestawiona reprezentacja parlamentarna, abstrahując zupełnie od praktyk wyborczych, w samej swej zasadzie, w samem założeniu będzie reprezentacją mniejszości i tutaj niema poprostu pola do tego, ażeby mogła ona opinję społeczeństwa reprezentować. Dlatego ten system wyborczy w założeniu swojem jest zły i fatalny, ten system wyborczy nie może dać żadnego odbicia opinji kraju.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#Marszałek">Do punktu 12 zapisany jest p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#PKomarnicki">Art. 12 i następne tego rozdziału mówią o władzach, które mają kierować wyborami, a więc o Generalnym Komisarzu Wyborczym, okręgowych komisjach wyborczych i obwodowych komisjach wyborczych. Oczywiście, że ten system władzy jest nadzwyczaj ważny dla przeprowadzenia wyborów, dla nadzoru nad ich prawidłowością i t. d. Nie zapominajmy, że Generalny Komisarz Wyborczy kieruje czynnościami okręgowych komisyj wyborczych, że wykonywa nadzór nad czynnościami tych komisyj i ich przewodniczących, następnie, że ma prawo żądania wyjaśnień, uchylania sprzecznych z prawem uchwal komisyj oraz usuwania lub żądania usunięcia dostrzeżonych uchybień, że te zarządzenia nadzorcze nie ulegają zaskarżeniu oddzielnie od protestu przeciwko wyborom, a więc władza generalnego komisarza wyborczego jest absolutna i jego czynności mogą być zaskarżone dopiero łącznie z protestem wyborczym. A wiemy jak te protesty wyborcze są przez Sąd Najwyższy rozstrzygane, skoro dziś jeszcze w 13 okręgach wyborczych nie zostały przez Sąd Najwyższy zweryfikowane wybory, jakkolwiek mamy ostatnie dni obecnego Sejmu. A więc te czynności Generalnego Komisarza Wyborczego podlegają ocenie dopiero łącznie z protestem przeciwko wyborom, czyli kontrola nad czynnościami Generalnego Komisarza Wyborczego jest czysto teoretyczna, fikcyjna. Dlatego też żądamy, ażeby była ustanowiona obok Generalnego Komisarza Wyborczego państwowa komisja wyborcza i popieramy w tym względzie poparwkę p. posła Tempki. W poprzedniej ordynacji wyborczej państwowa komisja wyborcza miała charakter społeczno-polityczny, mianowicie złożona była z przedstawicieli 8 najsilniejszych klubów sejmowych. Ponieważ ta koncepcja nie układałaby się w ramach tej ordynacji, to musielibyśmy nadać państwowej komisji wyborczej charakter organu specjalnego, przeznaczonego do kontroli prawnej, a więc charakter organu sądowego i dlatego też uważamy, że najsłuszniej byłoby, ażeby ta państwowa komisja wyborcza była wyznaczona przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego w składzie jednej z izb tego sądu. To dawałoby rękojmię, że te decyzje Generalnego Komisarza Wyborczego, te pouczenia, które on będzie wydawał, a które mogą być bardzo sporne, i które mogą bardzo tendencyjnie wykładać obowiązującą ordynację, w sposób bardzo elastyczny ją interpretować i mogą całkowicie nawet i te prawa, które dotąd są pozostawione obywatelom, w praktyce unicestwić, — że te decyzje będą kontrolowane. Dlatego uważam, że przy tej absolutnej władzy jednej osoby Komisarza Generalnego, którą on otrzymuje, dla czystości wyborów jest konieczne, ażeby Generalny Komisarz Wyborczy był tylko przewodniczącym państwowej komisji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#PKomarnicki">Następnie co do nominacji Generalnego Komisarza Wyborczego, co do czego już mamy niestety smutne doświadczenia z czasów nominacji Generalnego Komisarza Wyborczego z 1928 roku, która była dokonana z pogwałceniem przepisów ówczesnej ordynacji wyborczej, gdyż z poza terna przedstawionego przez Sąd Najwyższy, domagamy się, ażeby przywrócić w art. 13 tę prezencję terna przez Sąd Najwyższy; a następnie, ażeby Generalny Komisarz Wyborczy mógł być mianowany wyłącznie tylko spośród sędziów, ażeby skreślić te słowa: „osób odpowiadających warunkom, wymaganym do objęcia stanowiska sędziowskiego”, które pozwalają mianować aktywnego urzędnika administracyjnego (Głos: Albo profesora.) i są zupełnie nie do utrzymania, dlatego że przedstawiają zupełnie nieograniczone możliwości.</u>
          <u xml:id="u-84.2" who="#PKomarnicki">Wreszcie, co się tyczy składu okręgowej komisji wyborczej, to skład ten jest właściwie pozbawiony czynnika obywatelskiego, dlatego że poza przewodniczącym, który jest powoływany spośród sędziów, który ma reprezentować ten niezależny czynnik, czynnik prawa, mamy czterech członków, powoływanych przez wydział wojewódzki. Otóż wydział wojewódzki jest organem prowizorycznym, samorząd wojewódzki nie istnieje i dlatego też nie można go uważać za organ społeczny w ścisłem tego słowa znaczeniu. Rzecz zaś — na co wskazywano w dyskusji ogólnej — nabiera wprost absurdalnych rozmiarów, jeśli zwrócimy wzrok na to, jak będzie zestawiona komisja w stolicy Państwa, połowa członków będzie mianowicie powoływana przez Komisarza Rządu, a połowa członków przez prezydenta miasta, trzebaby dodać dla ścisłości, — komisarycznego prezydenta miasta, a więc człowieka, który nie został powołany i obdarzony zaufaniem ludności, aczkolwiek tu panowie tak akcentowali i p. Sławek w swojej mowie z 7 maja kładł nacisk specjalnie na moment zaufania ludności, to tu jest moment zaufania przełożonego, Ministra Spraw Wewnętrznych, ale nie ludności. Tak wybory mają się przedstawiać w stolicy Państwa.</u>
          <u xml:id="u-84.3" who="#PKomarnicki">Wreszcie do art. 15 mamy poprawkę, ażeby członkowie tych wszystkich komisyj składali przysięgę religijną, że będą pełnić obowiązki zgodnie z ustawą. Uważamy, że ten moment sumienia konieczny jest tam, gdzie te czynności z natury swej rzeczy nie poddają się ścisłej kontroli ogólnej i gdzie pole do nadużycia zaufania jest ogromne. Dlatego też ten moment przysięgi religijnej w kraju takim jak nasz, w którym uczucie religijne jest żywe i w którym ponadto ta przysięga religijna odgrywa w naszym przewodzie sądowym bardzo ważną rolę, i tutaj przy spełnianiu tego ważnego aktu powinna być wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-84.4" who="#PKomarnicki">Ta nasza poprawka i te poprawki, które popieramy do tych artykułów, są najzupełniej uzasadnione troską, ażeby dać pewne minimum gwarancji czystości wyborów.</u>
          <u xml:id="u-84.5" who="#PKomarnicki">Nie słyszeliśmy od p. sprawozdawcy na Komisji Konstytucyjnej żadnego uzasadnienia dlaczego znosi się państwową komisję wyborczą. Zapamiętałem bardzo lapidarne określenie, że wobec tego, że znosi się państwową komisję wyborczą, jej kompetencje przechodzą na Generalnego Komisarza Wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-84.6" who="#komentarz">(P. Podoski: Tak tego nie powiedziałem, powiedziałem: „Wobec tego, że niema list państwowych”.)</u>
          <u xml:id="u-84.7" who="#PKomarnicki">To nie jest tylko kwestja podziału mandatów z list państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Maksymiljan Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#PMaksymiljanMalinowski">Ustawa, którą w tej chwili rozważamy, układana jest tak, że mianowani ludzie będą mieli wszędzie największe znaczenie. Art. 13 także tu przewiduje mianowanie Generalnego Komisarza Wyborczego, który będzie miał prawa wielkie, od niego będzie zależało bardzo dużo. Będzie z mianowania Prezydenta spośród sędziów, albo spośród osób odpowiadających warunkom wymaganym do objęcia stanowiska sędziowskiego. Czyli, jak tu było powiedziane, będą przeważnie mianowani urzędnicy, do których ludność nie będzie miała zaufania, bo będą oni samowładnie rządzili i zarządzali wyborami. Dlatego i na Komisji Konstytucyjnej wniesiona została z naszej strony poprawka Nr. 17, która brzmi: „Generalnego Komisarza Wyborczego i jego zastępcę powołuje nie później niż następnego dnia po zarządzeniu wyborów do Sejmu Prezydent Rzeczypospolitej spośród trzech sędziów, przedstawionych przez zebranie prezesów Sądu Najwyższego”.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#PMaksymiljanMalinowski">Tutaj chcemy ten pierwiastek wyborczy umieścić i prosimy o przyjęcie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#Marszałek">Do art. 31 głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#PStStroński">Zapisałem się do tego artykułu, który zaczyna rozdział IX dlatego, że tutaj tkwi istota obejścia Konstytucji. Pominąłem poprzednie postanowienia, które także są ważne, jak to, że zmniejsza się liczbę posłów do 208, a liczbę okręgów do 104. Panowie dużo mówili o tej sprawie i przedstawili to jako pewnego rodzaju poświęcenie ze swej strony. Muszę powiedzieć, że to nie jest wielkie poświęcenie ze strony Panów, to zmniejszenie liczby posłów z 444 na 208, bo Panowie swoją liczbę 240 zmniejszyli na 208, gdyż obecnie wszystko jest już dla Was, czyli zmniejszyliście cudzym kosztem.</u>
          <u xml:id="u-88.1" who="#komentarz">(Głos na ławach BBWR: P. Wierczak mówił co innego, niech się Panowie uzgodnią.)</u>
          <u xml:id="u-88.2" who="#PStStroński">Ani my nie będziemy uzgadniać, ani Wy, tylko starosta według ustawy będzie uzgadniał kandydatów, urny wyborcze i wszystko. Pominąłem też rozdział o Komisarzu Generalnym Wyborczym i komisjach wyborczych, choć są one znamienne, gdyż wszędzie powiększa się czynnik rządowy w przeprowadzaniu wyborów, co jest rzeczą niezrozumiałą. Nawet według pojęć Panów, ten Sejm, który ma zostać, będzie nadzorował gospodarkę rządową. Jak to będzie, to będzie, ale został w pozorach utrzymany. Więc jakże to jest pomyślane, że dokoła wyboru tego ciała, które ma nadzorować, najwięcej głosu ma czynnik rządowy, który ma być nadzorowany? Tutaj nie wymyślicie uzasadnienia, któreby zdołało kogokolwiek przekonać.</u>
          <u xml:id="u-88.3" who="#komentarz">(P. Podoski: A jak jest w innych krajach, niech nam Pan powie?)</u>
          <u xml:id="u-88.4" who="#PStStroński">W innych krajach rząd i administracja nie wpływają na to.</u>
          <u xml:id="u-88.5" who="#komentarz">(Głos na ławach PPS.: Poza Mussolinim i Niemcami jak jest?)</u>
          <u xml:id="u-88.6" who="#PStStroński">Wiem, jaki jest wpływ rządu w Anglji na wybory.</u>
          <u xml:id="u-88.7" who="#komentarz">(P. Podoski: A w Czechosłowacji i we Francji?)</u>
          <u xml:id="u-88.8" who="#PStStroński">Jestem zgodny, jak dziecko: Zróbcie tak, jak jest we Francji.</u>
          <u xml:id="u-88.9" who="#komentarz">(Głos na ławach BBWR: Do tej pory tak było, ale teraz nie będzie.)</u>
          <u xml:id="u-88.10" who="#PStStroński">Jeżeli powołujecie się Panowie na obce kraje, to macie mnie za sobą.</u>
          <u xml:id="u-88.11" who="#komentarz">(Głos na ławach BBWR: Wyście kiedyś dążyli do Mussoliniego.)</u>
          <u xml:id="u-88.12" who="#PStStroński">Proszę Pana, przy naszych Mussoliniątkach i teraz tęsknimy do Mussoliniego.</u>
          <u xml:id="u-88.13" who="#PStStroński">Proszę Panów! Ten dział jest tutaj sednem rzeczy. Dlaczego? Złożyło się tak, że art. 32 i 33 tej ustawy wyborczej do Sejmu są w całkowitej sprzeczności właśnie z art. 32 i 33 nowej Konstytucji, a to z tego powodu, że tamte art. 32 i 33 nowej Konstytucji ustalają prawo wyboru do Sejmu. I, jak powiedziałem, tam jest tylko jeden wyraz rozstrzygający — (tutaj na to żadnej odpowiedzi nie usłyszałem i nie usłyszę) że każdy wyborca ma prawo wybierania, a nietylko prawo głosowania. I nie przestanę powtarzać, że nasza piękna polska mowa nie odznacza się tem, aby wszystkie wyrazy znaczyły to samo, każdy wyraz znaczy to, co znaczy. Głosowanie jest jedną rzeczą, a wybieranie drugą rzeczą i każdy doskonale rozumie, że głosowanie to jest tylko część wybierania. Nawet Panowie to rozumiecie, bo w swojej ustawie tylko jeden rozdział XII nazwaliście głosowaniem, a wszystkie inne wybieraniem. Natomiast tutaj w tej ustawie Panowie prawo wybierania, które każdemu obywatelowi daje art. 33 Konstytucji, ograniczyliście do prawa głosowania. Natomiast prawo wybierania, możność wybierania kandydatów, przeniesiono na bardzo ograniczone grono osób. To się przedstawia w ten sposób, że jest mniej więcej 200.000 wyborców w okręgach, a jest tylko mniej więcej 200 osób w okręgach, które mają rzeczywiście prawo wybierania, ponieważ mają prawo wyznaczania kandydatów. To ograniczenie jest w całkowitej sprzeczności z postanowieniami Konstytucji, gdzie powiedziano, że każdy obywatel ma prawo wybierania, bo nagle okazuje się, że niektórzy tylko mają prawo wybierania, a tamci będą mieli tylko prawo głosowania. Z tej podstawy również wynikają następnie te wszystkie obejścia tak zwane czteroprzymiotnikowe. Bo posłowie według Konstytucji mają być wybrani w głosowaniu powszechnem: gdzie jest powszechność, jeżeli tylko niektórzy mają prawo wybierania, a wszyscy jedynie tylko prawo głosowania? Gdzie jest równość, jeżeli tylko 1/1000 ludzi ma prawo wybierać, a 999/1000 ma tylko prawo głosowania? Gdzie jest bezpośredniość, jeżeli naprzód jedni powołani są do głosowania nad tem wyznaczeniem kandydatów, a następnie dopiero inni na wyznaczonych mogą głosować? I gdzie jest nawet tajność, jeżeli przez wprowadzenie zgromadzeń okręgowych trzeba było wprowadzić także przepis, że do zgromadzeń okręgowych można wprowadzić po jednym człowieku na 500 podpisanych, ale na to, żeby to było skuteczne, to trzeba tam wprowadzić około 50 ludzi, czyli trzeba będzie zbierać 25 tysięcy potwierdzonych notarjalnie podpisów. I to się nazywa tajnością głosowania! Potem, w tajnem głosowaniu trzeba 10 tysięcy głosów, ażeby być wybranym, a przedtem trzeba notarjalnie ujawnić 25 tysięcy. I z tego powodu wszystkie przymiotniki konstytucyjne zostały naruszone w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-88.14" who="#PStStroński">Dalsze postanowienie, które tutaj jest niesłychanie ważkie, dotyczy tych 500 podpisów. Powiadają, że te 500 podpisów jest na to, ażeby wyborcy mogli przez własnych delegatów brać udział w wyznaczaniu kandydatów. A jeżeli wprowadza się to do ustawy, to myśli się nie o zabawie, tylko o tem, co jest skuteczne. Skuteczne to jest wtedy, kiedy się wprowadza 1/4 sów, bo to daje prawo wyznaczenia kandydatów. Ażeby mieć 1/4 głosów, trzeba wprowadzić około 50 delegatów, a na to potrzeba podpisów 25–30 tysięcy ludzi. Czy Panowie wiedzą, co to jest? Jeżeli nazywają to wędrówką ludów, to ani trochę nie przesadzają, bo sprowadzenie w każdym okręgu do notarjusza 25–30 tysięcy ludzi, to jest nietylko wędrówką ludów, to jest najzupełniejszą niemożliwością.</u>
          <u xml:id="u-88.15" who="#PStStroński">Mówię Panom także, że Panowie uchwalili ustawę w ten sposób, jakby Panowie nie znali ogółu przepisów prawnych. Mianowicie ten notarjusz, ażeby uwierzytelnić podpisy, musi to robić na podstawie prawnej, musi te osoby znać, albo mieć dwóch ludzi, którzy znają podpisujących. W jaki to sposób można zrobić?</u>
          <u xml:id="u-88.16" who="#komentarz">(Przerywania na ławach BBWR.)</u>
          <u xml:id="u-88.17" who="#PStStroński">Panowie rzeczywiście znają przepisy równie dobrze jak życie.</u>
          <u xml:id="u-88.18" who="#PStStroński">Otóż proszę Panów, przypuśćmy, że to się stało i że się udało 25.000 podpisów uwierzytelnić rejentalnie, a wtedy co się dzieje? Okazuje się, że nie wszyscy ludzie, którzy podpisali, są w spisie wyborczym. Dlaczego tak się okazuje? Dlatego, że terminy tak są ułożone. W art. 33 jest powiedziane, że trzeba do 20 dni po zarządzeniu wyborów złożyć podpisy po 500, a w art. 24-tym, że spisy wyborców będą wyłożone od 23-go do 30-go dnia. Bardzo łatwo omylić się w spisie wyborczym i opuścić pewną ilość właśnie tych, którzy się podpisali poprzednio pod zgłoszeniami delegatów. Ten dobry człowiek, który został opuszczony, dojdzie swojego prawa po miesiącu, czy po roku, czy po dwóch latach, ale tymczasem skreślą go z pośród tych 500 podpisów, jednego, drugiego i trzeciego i już całe zgłoszenie jest unieważnione. Ale jest jeszcze coś gorszego. Jest otwarta furtka dla złej woli. Dlaczego? Bo jest powiedziane, że jeżeli ten sam człowiek podpisze nie jedno zgłoszenie, lecz więcej, to nietylko on będzie karany, ale zarazem te zgłoszenia wszystkie są unieważnione, czyli wystarczy podstawić jednego nieuczciwego człowieka, który wkręci się między pewną ilość zgrupowań po 500 osób i z powodu tego jednego człowieka podstawionego wszystkie te podpisy po 500 będą unieważnione. To są niebywałe postanowienia. I potem Panowie mówicie, że ta ustawa na to została ułożona, ażeby wyborcę, wyrwanego ze szponów stronnictw, przybliżyć do tego wybranego i do urny wyborczej. Przecież to jest szyderstwo, przecież to jest urąganie prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-88.19" who="#PStStroński">Kiedy zaś następnie zbierze się to zgromadzenie okręgowe w tej liczbie 200 osób, to są znów postanowienia, które nie wiadomo na co zostały tam wprowadzone. Kiedy mówię, że nie wiadomo na co, to znaczy, że wiadomo. Powiedziano w art. 39, że zgromadzenie zaczyna działać bez względu na ilość obecnych, oraz, że niema żadnej rozprawy, a w art. 41 objaśniono, że jeśli jest zgłoszona tylko jedna lista kandydatów, w takim razie bez głosowania zostaje ona ustalona. Czyli powtarza się znana historja z wyborów gromadzkich i gminnych, a mianowicie zbiera się to zebranie, ilość obecnych nie rozstrzyga, kiedy ono się zbiera, drzwi są zamknięte, kiedy drzwi się otwarły, to lista kandydatów została już przyjęta, bo innej nie było. Właśnie to samo pięknie, po tem doświadczeniu, znalazło się w tej ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PStStroński">Już kończę. I powiadam, że art. 32 i 33 to jest sedno rzeczy. To jest obejście Konstytucji, zniszczenie prawa wybierania, zniszczenie 4-przymiotnikowości i wogóle oparcie całego wyboru nie na swobodnej woli wyborców, ale na mianowaniu przez starostów, wójtów i pisarzów gminnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#PWierczak">Proszę Panów! Na Komisji Konstytucyjnej występowaliśmy przeciwko sformułowaniu art. 32. Mówiliśmy, że gdyby nawet Konstytucja kwietniowa wyraźnie mówiła o pośrednich wyborach, to jednak po takiem przeprowadzeniu wyborów do samorządów nie wolno na samorządzie terytorjalnym opierać kolegjów wyborczych. Z punktu widzenia uczciwości wyborczej, moralności politycznej jest to niedopuszczalne. Cytowałem w komisji cały szereg przykładów, jak wybory samorządowe były przeprowadzane. Stwierdzam, że wybory gromadzkie, wybory do rad gminnych, do rad powiatowych — to było jedno wielkie nadużycie. Ja dla ilustracji, ponieważ czas jest ograniczony, biorę przykłady z poszczególnych województw. I tak w pow. poznańskim o wysokiej kulturze politycznej złożono 32 protesty z powodu: agitacji w lokalu wyborczym, nieuwzględnienia wniosku o głosowanie tajne, wyrwania i podarcia listy, przeszkodzenia przez policję w zbieraniu podpisów pod listą, zamknięcia lokalu przed rozpoczęciem głosowania, usuwania wyborców z lokalu, nieprzyjęcia listy, ustalania wyników wyborców w oddzielnej ubikacji.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#PWierczak">Weźmy Pomorze, zdawałoby się tę ziemię, która jest solą Polski. Gdzie jak gdzie, ale tam przecież, ze względu na ciągły atak i gospodarczy i kulturalny niemiecki, nie powinno być nadużyć. Tymczasem w Tczewie protesty wpłynęły z 18 gromad, w Starogardzie prawie z każdej gromady, w Kościerzynie zdekompletowany wydział powiatowy rozpatrzył liczne protesty, dotyczące wyborów do rad gromadzkich. Prawie wszystkie protesty odrzucił, bo na czterech członków dwóch z przewodniczącym wydziału powiatowego stało na stanowisku, że ucieczka z urną wyborczą do innego lokalu i obliczenie głosów bez kontroli, jak i usunięcie wszystkich wyborców z sali przed rozpoczęciem obliczenia nie jest sprzeczne z regulaminem wyborczym.</u>
          <u xml:id="u-92.2" who="#PWierczak">Z powiatu kartuskiego zaskarżono przed wojewódzkim sądem administracyjnym w Toruniu cztery sprawy. Gromady Sierakowice, Pałubice, Załakowo i Starehuty wniosły skargi przeciw decyzji starosty powiatowego z powodu unieważnienia narodowych list wyborczych i nieprawidłowego urzędowania komisji wyborczej. Sąd we wszystkich sprawach przyznał słuszność stronie skarżącej.</u>
          <u xml:id="u-92.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-92.4" who="#PWierczak">Ale wszystko to jeszcze mało wobec tego, co się działo w powiecie działdowskim, w powiecie graniczącym z Mazurami zamieszkującymi w Prusach, gdzie przecież agitacja niemiecka jest bardzo silna. Tutaj mam odpis oświadczenia podpisanego przy świadkach: „W dniu 5 czerwca b. r. zostałem zabrany z hotelu „Mazowia” w Działdowie przez p. komisarza Błaszkiewicza do Komendy Policji Państwowej, gdzie po załatwieniu bardzo nikłej sprawy przez owego p. komisarza przy wyjściu zostałem zawołany do innego pokoju przez dwóch panów; byli to naczelnik urzędu skarbowego w Działdowie p. Kaliszewski i wicestarosta p. Roszkowski, którzy zaczęli mnie namawiać, żebym wycofał podpis z listy narodowej do wydziału powiatowego a podpisał listę sanacyjną, na co się nie zgodziłem i wyszedłem. Na ulicy spotkał mnie znów p. wicestarosta Roszkowski i zabrał mnie z sobą do starostwa, gdzie było już tylko 10 minut czasu do rozpoczęcia wyborów i tam p. wicestarosta oświadczył mi, że gdy wycofam podpis z listy narodowej, a podpiszę listę sanacyjną, to otrzymam od danego wicestarosty 400 zł. (czterysta złotych) subwencji bezzwrotnej: 200 zł. gotówką zaraz, a 200 zł. w najbliższych dniach, na co ja się nie zgodziłem, gdyż jako Polakowi sumienie na to mi nie pozwalało, aby przyjąć taką brudną ofiarę od przedstawiciela rządu polskiego, przeprosiłem i udałem się do lokalu wyborczego. Lecz po drodze w korytarzu Starostwa zostałem zatrzymany przez naczelnika urzędu skarbowego, p. Kaliszewskiego Brunona, który mi oświadczył, czy chcę dać podpis pod listą sanacyjną a wycofać z listy narodowej — to dam panu 500 zł. (pięćset złotych), co też odmówiłem i poszedłem na wybory. Zgodnie z prawdą podpisuję”. Podpisano Antoni Blank oraz dwaj świadkowie, wobec których zeznał pod przysięgą.</u>
          <u xml:id="u-92.5" who="#PWierczak">W tym samym powiecie działdowskim wybory do rad gromadzkich odbywały się także w ten sposób, że działy się tam nadużycia bardzo daleko idące, które mógłbym zacytować, ale z powodu braku czasu nie chcę się ograniczać tylko do danego terenu. W powiatach granicznych jak Działdowo i Tczew, jeżeli się robi nadużycia wyborcze, to przecież to nie służy sprawie polskiej.</u>
          <u xml:id="u-92.6" who="#PWierczak">A jeżeli przejdę do innych dzielnic, weźmy teren Kongresówki, przecież jest cały szereg powiatów, gdzie wogóle wszystkie listy były unieważnione. Np. w powiecie tomaszowskim. W całym szeregu także innych powiatów wszystkie listy opozycyjne były unieważnione. Wogóle sprawa przedstawia się w ten sposób, że ci, którzy robili te wybory z ramienia starostwa, wyraźnie i z cynizmem mówili, że należy wybierać 2–3 kombinatorów, a reszta to mogą być największe durnie. Panowie chcecie tego rodzaju radom gminnym dać prawo delegowania do kolegjum. Jeżeli na komisji powiedziałem, że w tych warunkach i przy tego rodzaju delegatach do kolegjów, człowiek mający godność osobistą nie może ubiegać się o mandat, to nie był to zwrot literacki, to było moje najgłębsze przekonanie, oparte na opowiadaniach, jakie słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-92.7" who="#PWierczak">Ostatnio rozmawiałem z jednym z bardzo zasłużonych działaczy z pow. lubelskiego, i kiedy pytałem, czy mógłby, bo jest znany w lubelskiem, kandydować na posła, to odpowiedział mi, że to będzie zupełnie zależne od starosty, bo do rad gminnych przeprowadzono ludzi zależnych od rządu. Z tego wynika, że Panowie jeżeli chcecie naprawdę przeprowadzić wybory, któreby odpowiadały woli społeczeństwa, to musicie jak najszybciej odejść od tej zasady delegowania przez rady gminne.</u>
          <u xml:id="u-92.8" who="#PWierczak">Przejdę do innych dzielnic, wezmę Małopolskę. W powiecie bialskim w 80% gmin wybory nie odbyły się, gdyż na polu walki została tylko lista prorządowa, a listy narodowe zostały przeważnie w najbezpodstawniejszy sposób unieważnione. W pow. żywieckim 32 listy unieważniono. Wybory do rad gromadzkich w powiecie tarnowskim rozpisane zostały w dniu 29 września, a dopiero w dniu 17 października po południu lub wieczorem zostały wywieszone ogłoszenia o rozpisaniu wyborów. Ogłoszenia te wyznaczyły tylko jeden dzień, 18 października, na zgłaszanie list. Ani w jednej wsi nie nastąpiło pozatem ogłoszenie wyborów sposobem powszechnie przyjętym. Wszędzie wyznaczono lokale wyborcze w prywatnych mieszkaniach, odległych i szczupłych, chociaż w większości wsi istnieją lokale i domy dotychczasowych urzędów gminnych.</u>
          <u xml:id="u-92.9" who="#PWierczak">Wybory gromadzkie w powiecie brzozowskim przeprowadzono pod hasłem apolityczno-gospodarczym. Wszędzie docierał osobiście starosta powiatowy Borysławski i nakłaniał ludzi do wystawiania tylko jednej kompromisowej listy, by przeprowadzić wybory bez głosowania i w ten sposób przemycić zwolenników obozu rządowego. Tam, gdzie takich list nie stawiano, listy były wszystkie unieważnione. Są dokładne opisy, że w niektórych gminach, gdzie ludność była uświadomiona, to trzymała straż, aby w ostatniej chwali mieć możność zgłoszenia listy.</u>
          <u xml:id="u-92.10" who="#PWierczak">W okręgu Kielce, Jędrzejów, Włoszczowa w wypadkach, gdzie wyborcy zdążyli złożyć drugą listę i żądali jawnego głosowania, rezultat dla niepożądanych przez władze kandydatów był zgóry przesądzony. Wszędzie zaś tam, gdzie były wybory tajne, nie dopuszczono przeważnie do zgłoszenia list opozycyjnych. Było conajmniej w tym okręgu kilkaset protestów i w kilkunastu wypadkach przeprowadzone były nowe wybory, więc tam były już stosowane nowe chwyty i nowe utrudnienia. Takiemi sposobami do rad gminnych wprowadzeni zostali w każdej gminie, z bardzo małemi wyjątkami, nauczyciele, sklepikarze i ludzie zależni w czemkolwiek od władz, następnie ludzie słabi, bez energji, którymi łatwo powodować.</u>
          <u xml:id="u-92.11" who="#PWierczak">Proszę Panów, przecież to nie są materjały zebrane dopiero dziś po to, aby je tutaj w Sejmie przedstawić teraz, kiedy się mówi o tem, że nie można — jeżeli się chce przeprowadzić uczciwie wybory, opierać się na tego rodzaju delegatach. To są materjały zebrane przez organizacje nasze, tuż po wyborach sprawdzone. Panowie zresztą sami wiecie, jak te wybory były robione. Przytoczę szereg faktów, które są powszechnie znane i które były ostatnio przypominane w prasie. Były przeprowadzone wybory w dużych miastach. Ale jak? W Częstochowie unieważniono cztery nasze listy. Na te listy głosują, mimo tego, że były unieważnione, zwolennicy naszego obozu. Te listy dostają więcej głosów, aniżeli wszystkie inne listy. Zanoszą protest. Zdawałoby się, że już takiego cynizmu być nie może, ażeby odrzucić protest, gdy ludzie głosują na unieważnioną listę i lista ta dostaje większość głosów, czyli większość radnych w Częstochowie powinna być obozu narodowego. Protest nie został uwzględniony. Lublin — znowu inne, ale bardzo rażące nadużycia — kiedy się wieczorem widzi w komisji, że obóz narodowy dostaje bardzo dużo głosów, wtedy się urnę zabiera z lokalu wyborczego, niesie się do magistratu i tam się robi cuda wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-92.12" who="#PWierczak">Otóż po tak przeprowadzonych wyborach do samorządu, jakiem prawem ktokolwiek może przyjść z tego rodzaju ustawą wyborczą, która chce głos decydujący dać tak wybranym radnym?</u>
          <u xml:id="u-92.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-92.14" who="#PWierczak">Opowiadają w kraju, że z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyszło polecenie do pp. starostów szukania popularnych uczciwych kandydatów po powiecie. Czy Panowie sobie wyobrażają, że po tak przeprowadzonych wyborach do rad gminnych ich delegaci będą zdolni do przeprowadzenia uczciwych wyborów?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#PWierczak">Już kończę. Człowiek, który zna skład tych delegacyj, jeśli ma poczucie swojej godności, nie będzie kandydować. Będą natomiast nadużycia. Już do jednego z poważnych i znanych ludzi w okręgu, gdzie przeprowadzeni byli w większości przedstawiciele B. B., przychodzili macherzy z tych gmin i proponowali: chce być Pan wybrany, to się zrobi, jeśli Pan zapłaci 50 złotych za głos.</u>
          <u xml:id="u-94.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-94.2" who="#PWierczak">Tak proszę Panów, kto więcej zapłaci, ten będzie wybrany. Taka ustawa to siejba nowych nadużyć i przekupstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Komamicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#PKomamicki">Ustalanie list kandydatów przez zgromadzenia okręgowe stanowi gwóźdź całego systemu. Jak wykazałem w dyskusji ogólnej, oparcie systemu wyborów na zasadzie większości względnej musiałoby doprowadzić do nieoczekiwanych rezultatów; byłoby nie wyborami, ale loterją. Jednakowoż w dzisiejszych stosunkach, kiedy obóz rządowy to jest właściwie administracja i niewielka do niej przybudówka partyjna, w dzisiejszym jednolitym nastroju społeczeństwa, zgodzę się z tem zdaniem p. pos. Podoskiego, że nawet, być może, ordynacja dotychczasowa lepiejby gwarantowała (oczywiście uzupełniona dotychczasową praktyką wyborczą) mandaty obozowi rządzącemu, niż ordynacja oparta na systemie większościowym, bo gdzie i po czyjej stronie jest większość opinji kraju, to nie jest tajemnicą. P. pos. Podoski w swoim referacie na Komisji Konstytucyjnej 21 stycznia 1930 r. mówił: „Nie znajduje również większego uznania propozycja mechanicznego rozwiązania zagadnienia większości parlamentarnej zapomocą odpowiednich przepisów ustawowych, jako mniej wartościowa w warunkach polskiej rzeczywistości, ani propozycja natychmiastowego przekształcenia reprezentacji politycznej, jaką jest Sejm obecny, na reprezentację zawodową z powodu niedość rozwiniętego u nas ruchu zawodowego, którego tworzenie zostało zaledwie zapoczątkowane”. To są słowa zupełnie słuszne, które nie straciły waloru po dziś dzień. Ruch zawodowy nie jest u nas zorganizowany, pozatem także i samorząd terytorjalny, który ulega głębokiemu przeobrażeniu na zasadzie nowej ustawy, nie jest również dostatecznie zorganizowany, ażeby mógł stać się podstawą dla wyłonienia reprezentacji politycznej, a pozatem najzupełniej to nie leży na linji tych funkcyj, do których został on powołany. Oparcie na samorządzie terytorjalnym reprezentacji politycznej najzupełniej wypaczy jego naturę. Mówię o tem z pewnym żalem, jako działacz samorządowy, jako ten, który od szeregu lat pracuje w radzie miejskiej, który ten teren kocha, bo to jest teren istotnie wdzięczny dla pracy realnej i produktywnej i dla pracy rzeczowej, ale właśnie ta praca musi być pozbawiona momentów politycznych i musi stać od nich daleko.</u>
          <u xml:id="u-96.1" who="#PKomamicki">Rozumiem, że można mówić o polityce samorządowej w sensie zasadniczych kierunków tej pracy samorządowej, czy to ma być kierunek socjalizmu komunalnego, czy inne kierunki gospodarki gminnej, to są zasadnicze stanowiska w polityce samorządowej, ale nie ma to nic wspólnego z aktualnym momentem politycznym.</u>
          <u xml:id="u-96.2" who="#PKomamicki">Wprowadzenie polityki do samorządu, od czego Panowie tak się odżegnywują, wypaczy całkowicie jego naturę i wskutek tego można obawiać się, że rozwój tego samorządu na niewłaściwe zostanie skierowany tory. Jest to działanie niepożądane tych przepisów o oparciu wyborów politycznych o samorząd terytorjalny w jednym kierunku, ale i w drugim kierunku będzie to działanie również fatalne, a mianowicie będzie spotęgowaniem rozwoju ruchu odśrodkowego, będzie przesunięciem punktu ciężkości z interesów ogólno-państwowych na interesy lokalne. Będzie to służyło rozwojowi separatyzmu, podczas kiedy scalkowanie Państwa powinno być naszym celem.</u>
          <u xml:id="u-96.3" who="#PKomamicki">W jednym z organów prasy stołecznej został ogłoszony wywiad, jak ma się przedstawiać ten przyszły Sejm i jak ma być on zorganizowany, skoro nie będzie wewnętrznych formacyj klubowych. Podobno jest projekt podziału posłów podług geografji terytorjalnej w Sejmie, t. j. podzielenia posłów na grupy terytorjalne, z których oni pochodzą. Nie jestem zwolennikiem bezwzględnej centralizacji, uznaję znaczenie regjonalizmu w pewnym zakresie i w pewnym stopniu jako rozwoju pewnych twórczych właściwości miejscowych, ale jednakowoż jeżeli na tem mamy opierać budowę reprezentacji politycznej, to uważam to za fatalny krok i wielki błąd, który może się zemścić na dalszym rozwoju stosunków. Następnie jeszcze muszę zauważyć, że ktoby chciał sobie na podstawie artykułów 31 i 32 wyrobić pojęcie o składzie zgromadzenia okręgowego, toby nie mógł tego dokonać. Próbowałem to obliczyć dla okręgu wileńskiego, który reprezentuję i absolutnie zabrakło danych, ażeby te rzeczy ustalić. Pan referent projektu, interpelowany przez nas na komisji, również tylko mógł dać bardzo ogólnikowe wyjaśnienia, powiedział, że te rzeczy jeszcze nie są szczegółowo opracowane. A więc również i w tym punkcie, który stanowi właściwie podstawę systemu dlatego, że on ma interwenjować przy działaniu zasady większościowej i służyć jako środek mechanicznego zapewnienia odpowiedniej większości — w tym punkcie również stoimy przed niewiadomą, to znaczy, że w ustawie nie jest ta rzecz określona, ale jest pozostawiona okólnikom Ministra Spraw Wewnętrznych, tym regulaminom, które taką rolę odegrały przy wyborach samorządowych i które były obliczone na to, ażeby postępowanie wyborcze utrudnić, a przedewszystkiem utrudnić kontrolę nad czystością i praworządnością wyborów. Dlatego też interpelowaliśmy na komisji pana referenta, jaki system będzie przyjęty przy tych wyborach. Przecież zupełnie inaczej przedstawi się kwestja, jeżeli rada miejska obiera tych delegatów większością głosów, a zupełnie inny będzie wynik, jeżeli będą zastosowane wybory proporcjonalne.</u>
          <u xml:id="u-96.4" who="#PKomamicki">To wszystko są same znaki zapytania, same niewiadome, to znaczy, że wszystko jest odniesione do regulaminu, do rozporządzeń administracji. I tak w tym najważniejszym punkcie ustawa staje się jednem wielkiem pełnomocnictwem dla administracji, która będzie miała zupełną prawną możność regulowania według doraźnych kombinacyj i obliczeń skład tego kolegjum, które wyłoni kandydatów na posłów. To nie jest przypadkowość, to jest system.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#PPiotrowski">Projekt ustawy o prawie wyborczem, wniesiony przez partję rządową, jest ukoronowaniem systemu, który 9 lat gnębi Polskę, systemu opartego na metodach wziętych z wojska i wprowadzonych do żywego organizmu państwowego. Odpowiedni na czas wojny, jest zgubny w zastosowaniu wobec ogółu obywateli. Metody te odbijają się nietylko w tym projekcie ustawy wyborczej. Kilkadziesiąt ustaw wniesionych w tym Sejmie w ciągu 5 lat, jest tym łańcuchem, który odzwierciadla to, co Panowie chcieli i zrobili z Polską.</u>
          <u xml:id="u-98.1" who="#PPiotrowski">Wzięliście Państwo Polskie w swoją dzierżawę; a 12-godzinny dzień obradowania wskazuje również i na metodę zaskakiwania, oczyszczania sobie pola i przegłosowania. I Wy myślicie Panowie, że dokonacie trwałych zwycięstw jednego po drugiem. Znieśliście samorząd terytorjalny, znieśliście samorząd w ubezpieczeniach społecznych i szkolnictwie wyższem, Wyście wprowadzili w Polsce system koszarowy.</u>
          <u xml:id="u-98.2" who="#PPiotrowski">Teraz przychodzicie z ustawą, a ukoronowaniem tej ustawy jest rozdział IX, mówiący o ustaleniu list kandydatów na posłów i mówiący o tem, jak kolegja wyborcze będą nominować tych przyszłych ustawodawców. Wy Panowie argumentów nie słuchacie. Wierzycie w mechaniczną większość, która wyszła z wyborów 1930 r. Nie o argumenty tu idzie, argumentami nie operowaliście i na Komisji Konstytucyjnej i streszczaliście tylko artykuły po artykułach, a na wszystkie argumenty, na wszystkie żądania elementarne opozycji żądania o przedłożenie danych, któreby ilustrowały poszczególne okręgi, jak będzie wyglądał cyfrowy stosunek narodowości, odpowiadaliście mechanicznem odrzucaniem wszelkich wniosków. I przychodzicie tu i usiłujecie wmówić, że chcieliście w sprawie Konstytucji argumentować. Jest to obłudne i nieszczere. Wprowadzenie kolegjów i pośrednich wyborów jest przekreśleniem nie Konstytucji, którą uchwaliliście w wiadomy sposób, ale jest przekreśleniem tego, o co świat pracy, klasa robotnicza i chłopska w Polsce od lat walczy. Jeszcze przed wojną lud wywalczył sobie wpływ na sprawy państwowe, jeszcze w zaborach wywalczywszy wpływ i znaczenie, lud przechodził szkołę życia politycznego. Wówczas robotnik i chłop swoją postawą zmusił np. w zaborze austrjackim do nadania mu prawa głosowania bezpośredniego, równego, powszechnego i tajnego, a Panowie w 17 roku istnienia niepodległej Polski to prawo odbieracie i w ten sposób tego obywatela zupełnie odsuwacie od Państwa. A może Wy tego obywatela nie potrzebujecie? Tak prawa mu odbieracie, ale przychodzicie równocześnie do tego obywatela, ażeby płacił podatki, ażeby składał pożyczki, aby służył w wojsku, słowem, ażeby ten obywatel łożył na potrzeby Państwa. Tajność i bezpośredniość wyborów zostaje przekreślona. Wyszukaliście demagogiczne hasło: walki z partjami. A pytam się publicznie czemże byliby dziś dygnitarze na najwyższych stanowiskach, począwszy od premjera, a skończywszy tam wśród Was, gdyby nie na partji i stronnictwie robotniczem wypłynęli. Byliby niczem. I stronnictwa i partje robotnicze przed wojną dały podstawę działania. W wielu wypadkach robotnicy odejmowali sobie od ust i dawali możność tworzenia siły organizacyjnej, a później walki o niepodległość Polski, w której mieli mieć zapewniony wpływ na stosunki w tej Polsce. Dziś przychodzicie, jak powiadam, z systemem, który jest w istocie przeciw parlamentaryzmowi, przeciw kontroli ludu i chce tę Polskę skoszarować.</u>
          <u xml:id="u-98.3" who="#PPiotrowski">Wasza partja bierze monopol na rządzenie Polską. Tak trzeba sprawę postawić, a nie w sposób wykrętny porównywać, że dziś przychodzą nowe przemiany i potrzeby i wskazywać, że dziś prawie cała Europa zerwała z systemem parlamentarnej demokracji. To jest tak uproszczone, jak uproszczone jest całe Wasze życie. Opieracie pośrednie wybory na przedstawicielach samorządów gminnych i miast. Wybory te odbyły się z jaskrawem pogwałceniem wszelkich nietylko praw, ale przyzwoitości. Kiedyśmy mówili w komisji sejmowej o nadużyciach wyborczych, jak one się odbywały, kiedy cytowano dziesiątkami przykłady z powiatów, kiedy mówiono, że zaskakiwano wyborców i unieważniano cale listy po wsiach, miastach, kiedy klasie robotniczej właśnie w dzielnicach robotniczych skreślano listy, kiedy zostawiano je dla oka, jako parawan tylko na przepadłe dzielnice, kiedy były całe miasta, w których zupełnie unieważniano listy opozycyjne, to Wyście Panowie mówili, że to były wyjątki. Kiedy zapowiedzieliśmy przedłożenie nowych dziesiątków i setek nadużyć, Panowie uciekliście od odpowiedzialności. Nie przyszliście tu na plenum Sejmu z rozpatrzeniem tego wniosku i od półtora roku zalega ten wniosek w Komisji Administracyjnej. Nie mieliście odwagi tu przedstawić tę rzecz i trzeba było urywkowo dopiero przy budżecie i przy innych ustawach mówić o tem. Wyście to celowo z cynizmem robili, ażeby teraz przyjść i oprzeć wybory do ciał ustawodawczych właśnie na tych, którzy będą w samorządzie gminnym i miejskim delegować do kolegjów.</u>
          <u xml:id="u-98.4" who="#PPiotrowski">Następnie zapewnialiście, że walka wyborcza do samorządu odbywać się winna pod hasłem apolityczności. „Apolityczność, hasła tylko gospodarcze” — było Wasze hasło, któreście w Sejmie, na zebraniach, w prasie i wszędzie głosili. A co robicie teraz z tego samorządu terytorjalnego w gminie wiejskiej i miejskiej? Robicie narzędzie bez zastrzeżeń polityczne, robicie z tego najważniejszą funkcję, bo mianowanie kandydatów do Sejmu przyszłego. I znów tutaj nietylko nieszczerość, ale okłamywanie społeczeństwa i wprowadzanie go w błąd. Dlaczego Panowie mając tak wielką popularność, jak głosicie, nie przychodzicie do tego wyborcy, ażeby znów przeprowadzić próbę sił?! Panowie przecież macie aparat administracyjny, wypróbowane środki teroru, kradzieży, cudów nad urnami wyborczemi. Dlaczego nie robicie tego? Bo zupełnie nie macie odwagi przyjść do wyborcy. Robiliście konwentykle ze starostami, czasem z wójtami. Przychodzi tutaj poseł sanacyjny i powiada: żywy element siły miast reprezentujemy.</u>
          <u xml:id="u-98.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-98.6" who="#PPiotrowski">Kiedy wyborca widział Pana, może opowiadał mu Pan o gospodarce sanacji, o tem, za czem głosujecie? Za szarwarkiem, za uchwaleniem 60 kilku podatków, za tem, że dziś wieś, przemysł, handel, rzemieślnik, robotnik giną? Nie macie odwagi Panowie, stanąć przed wyborcami. My Wam powiadamy, że kandydaci opozycyjni w wyborach samorządowych bardziej bohaterskie przechodzili losy, niż Wy. Bo byli narażeni na szykany, pozostawali pod bojkotem, bo nakłada się na nich specjalne podatki i t. d. Oni byli nie przez miesiąc, nie przez dwa miesiące pod obstrzałem, ale pozostają pod obstrzałem od 5 lat, w Polsce niepodległej są traktowani jak wróg wewnętrzny, którego każdą metodą można zniszczyć, zdeptać, jeśli się nie złamie charakteru.</u>
          <u xml:id="u-98.7" who="#PPiotrowski">I Panowie, to jest Wasza metoda: nie macie odwagi przyjść, a gdybyście nawet i przyszli, ale gdyby starosta robił wybory — to wiemy przecież, że to kosztuje pieniądze, przecież my wiemy, ile kosztowało miljonów. Na to się składały kartele: cukrowniczy, cementowy, węglowy i t. p. One posadziły tutaj Panów na tych ławach B. B., na których dziś znajdujecie się. Kosztowało to grube pieniądze, które ludność płaci. Dziś już i kartele zasłaniają się kryzysem. Już i dziś z pieniędzy podatkowych nie można brać miljonów. I sposobem uproszczonych wyborów przez te właśnie kolegja, przez to mianowanie kandydatów chcecie uniknąć wyborów. W Skarbie Państwa coraz mniej pieniędzy, bo deficyt z miesiąca na miesiąc powiększa się. Panowie w ten sposób chcecie stwarzać fikcję. To, co Wy robicie, to jest ucieczka od rzeczywistości, to jest obawa i strach przed wyborami, przed tem, aby przyjść do tej ludności. Ale kiedy ludności odbieracie prawo wpływania na Państwo i odbieracie to najistotniejsze prawo demokratyczne, to nie macie żadnego prawa przyjść bezpośrednio i brać podatki od tego wyborcy. Robicie ten gest, albowiem chcecie rządzić bez kontroli, bez oparcia o zaufanie. Chcecie rządzić tą sztuczką zdobytą dla siebie. Wy, Panowie, dziś…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#PPiotrowski">Wy, Panowie, przychodząc z tem przekreśleniem podstawowych praw, które obywatel już przed wojną dla siebie pod zaborami zdobył, z przekreśleniem bezpośredniego, powszechnego, tajnego i równego prawa wyborczego odniesiecie dziś jedno jeszcze zwycięstwo Pyrrhusowe, ale to będzie zwycięstwo, które przyśpieszy jedynie klęskę i sromotny Wasz upadek. Będzie ono pokolenia straszyć tym systemem demagogji, przekupstwa i doprowadzenia Państwa Polskiego do zewnętrznego osłabienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bitner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#PBitner">Wysoki Sejmie! Postawiłem tylko jedną poprawkę do całej ustawy i zabieram głos, aby tę jedną poprawkę umotywować. Poprawka moja jest skromna, mówi bowiem, że tysiąc wyborców może wystawić kandydata na posła.</u>
          <u xml:id="u-102.1" who="#PBitner">P. Wicemarszałek Car motywował swoje przemówienie tem, że jakkolwiek ta zła Konstytucja została usunięta, to dla szczęścia Polski trzeba jeszcze usunąć te złe partje.</u>
          <u xml:id="u-102.2" who="#PBitner">Poco było uciekać się w tym celu do takich sztucznych przepisów? Nie trzeba było łamać Konstytucji przez tę ustawę; krótki jeden artykuł w ustawie wystarczyłby. Mianowicie, skoro Panowie twierdzicie, że partje są złe, to mogą Panowie przeprowadzić w myśl zasady konstytucyjnej dyskwalifikacje ludzi, którzy zajmują stanowiska poselskie z ramienia partyj i uchwalić, że tracą na okres pięciu lat prawo wybieralności. Wszystko byłoby więc w porządku. Panowie skasowaliby partje, nie byłoby partyjnictwa i członkowie partyj nie weszliby do Sejmu, jednocześnie wszystko opierałoby się na Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-102.3" who="#PBitner">Jeżeli wysuwam poprawkę dla dania możności stawiania obywatelom kandydatur, to nie chodzi tu o partje. Przy debacie ogólnej mówiłem, że nie chodzi o to, żeby ktoś z partji mógł być postawiony, ale że wogóle żaden niezależny obywatel przy tej ordynacji wystawiony być nie może. Jeżeli mówicie Panowie, że ordynacja ta jest wymierzona przeciwko partjom, to Panowie racji nie macie. Na to jest inny sposób. Panowie możecie rozwiązać partje i zabronić im kandydowania do parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-102.4" who="#komentarz">(Głos na ławach BBWR.: Podobnie jak u Hitlera.)</u>
          <u xml:id="u-102.5" who="#PBitner">Tak jest. Panowie możecie się oprzeć na przepisie konstytucyjnym, ale dlaczego pozbawiać każdego obywatela, który chce wejść w życie państwowe, prawa możności walki o pewne idee, czy o pewne zasady, które on głosił.</u>
          <u xml:id="u-102.6" who="#PBitner">Wyobraźmy sobie, że jakiś znakomity ekonomista chce wejść do Sejmu, żeby przedstawić taki, czy inny sposób walki z kryzysem. Na podstawie ustawy nie będzie miał on możności tego dokonać dlatego, że musiałby zdobyć 1/4 część ludzi zależnych jako przedstawicieli samorządów gminnych i innych. Musiałby nietylko mieć poparcie delegatów do kolegjum wyborczego, ale musiałby mieć i zgodę administracji, bo człowiek niezależny bez poparcia przy tym systemie nie będzie mógł przejść. A więc ordynacja i projekt Panów, to nie jest zniszczenie partyj, jak mówił nam p. Wicemarszałek Car, ale to jest uniemożliwienie jakiemukolwiekbądź obywatelowi wykazanie troski o przyszłość Polski, o zagadnienia państwowe, o takie czy inne zagadnienia ekonomiczne, kulturalne, czy oświatowe. I dlatego też ta ustawa odbiera wpływ nie partjom politycznym, a usuwa każdego obywatela od możności pracy i troski o Państwo i jego potrzeby. Z tego powodu ta ustawa jest szkodliwa, i Panowie dzisiaj jeszcze nie zdajecie sobie sprawy z rozmiaru szkód, jakie z niej wypływają.</u>
          <u xml:id="u-102.7" who="#PBitner">Gdybym miał prowadzić dyskusję w płaszczyźnie, jak ją postawił p. Wicemarszałek Car szkodliwości, czy nieszkodliwości partyj, to mógłbym dyskutować tylko na temat wprowadzenia artykułu dotyczącego t. zw. partyjników. Skoro zaś Panowie cały naród polski wbrew temu, coście napisali, obiecali i obwieścili dwa miesiące temu — pozbawiacie możności przedstawiania niezależnych kandydatów, skoro nawet 1009 ludzi niezwiązanych żadnemi węzłami partyjnemi nie może zgłosić kandydatury, skoro nawet bezpartyjnym kandydatom Panowie uniemożliwiacie, aby w bezpośrednich wyborach mogli wziąć udział, to znaczy, że nie przywileje odbieracie sztabom partyjnym, a odbieracie prawa całemu społeczeństwu i całemu narodowi polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-102.8" who="#PBitner">Doprawdy nie umiem poprostu znaleźć motywów tego postępowania. Jeżeli chodziłoby o cele, które Panom przyświecały, to innemi środkami można było je osiągnąć.</u>
          <u xml:id="u-102.9" who="#PBitner">Poco takie wymyślne środki? Poco tworzenie fikcji parlamentu? Poco tworzenie fikcji wyborów? Dlaczego, kiedy można to osiągnąć znacznie prostszemi środkami. I skoro Panowie, którzy z jednej strony nawet przez swoich leaderów — a wierzę, że oni mówią to szczerze — nawołujecie do inicjatywy, do tego, ażeby społeczeństwo zaczęło myśleć o Państwie, w którem przez usta p. Sławka wołacie, że nie chcecie mieć ciurów w Polsce, nie chcecie mieć tylko tych, którzy będą schlebiali, którzy będą sługami i służkami, którzy nie będą w stanie nic wnieść do życia państwowego, to poprostu zrozumieć nie można poco jest potrzebna ustawa, która krępuje nie partje, ale krępuje jakąkolwiek działalność i inicjatywę niezależnych obywateli w Państwie. I otóż w tem dopatruję się szkodliwości ustawy. Czy ustawa doprowadzi partje do legalnej, czy nielegalnej, pod ziemią roboty, to jeszcze przyszłość pokaże, ale nie na tem polega ta szkodliwość, ale że wszelka niezależność, wszelki charakter, wszelkie przekonania, wszelka walka o poprawienie sytuacji w kraju, wszelka możność powiedzenia prawdy rządowi, — to wszystko jest przez ustawę zabite, dlatego, że ta ustawa wszelką wolną myśl, wszelką działalność i inicjatywę na drodze lojalnej uniemożliwia.</u>
          <u xml:id="u-102.10" who="#PBitner">Jeżeli stawiam taką skromną poprawkę, chociaż nie mam wiary, że ona przejdzie, to robię to dlatego, aby jeszcze raz Panom podkreślić, że Panowie przyjmują ciężką odpowiedzialność na siebie. Na skutek ustawy Panowie nie wyrobicie obywatela samodzielnego i niezależnego. I Panowie legjoniści, którzy wykazali tyle ofiarności i inicjatywy, którzy wykazali, że potrafią walczyć, Panowie w ten sposób uniemożliwiacie działalność w Polsce tym wszystkim, którzy chcieli zgodnie ze swojem sumieniem pracować dla kraju i ojczyzny. Dlatego też nasza poprawka, którą stawiam, mianowicie poprawka o tem, że 1000 wyborców ma prawo wysunąć kandydata, mam wrażenie, że nie znajdzie się w sprzeczności ze wszystkiemi innemi, zresztą bardzo zręcznie pomyślanemi, zasadami ustawy wyborczej. Jeżeli Panowie dopuścili zasadę bezpośredniości, umożliwiliście w pewnym stopniu inicjatywę społeczną. A jeżeli Panowie chcecie zniszczyć partje, to możecie to zrobić w jakikolwiek inny sposób, ale nie wolno Panom niszczyć zasady konstytucyjnej w imię celów doraźnych. W imię zniszczenia partji nie można poświęcać tego, czem się Panowie, tak chwalili i szczycili w życiu narodu, że Panowie daliście nowy ustrój, że daliście nową Konsttucję. I przez chęć załatwienia doraźnej kwestji, bo zniszczenie partji to jest doraźna kwestja, nie wolno Wam narażać własnego ustroju na wstrząsy. Każdy człowiek inteligentny, który ma jakiś pogląd, który ma jakieś zdanie, każdy obywatel winien mieć prawo inicjatywy wyborczej. I dlatego też ja sądzę, że moja poprawka powinna zasługiwać na uwagę Panów, tem więcej, że jak powiedziałem w debacie ogólnej, ona nie narusza zasad ordynacji wyborczej, ani konstrukcji politycznej tej ordynacji. Dopuszcza pewne możliwości dla inicjatywy obywateli, a skoro ta inicjatywa nie spotka się z uznaniem szerokich mas, to upadnie. Przy konstrukcji, gdy się rozporządza absolutną większością, tego rodzaju poprawka nie powinna być niebezpieczna. Przez przegłosowanie lub odrzucenie tej poprawki będziemy mieli odpowiedź na jedno: czy Panom chodzi o zniszczenie partji, czy o zniszczenie wszelkiej inicjatywy niezależnej w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#Marszałek">Do art. 33 głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#PCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Zapisałem się do tego artykułu, bo uważam, że jest on po pierwsze najbardziej niejasny, najbardziej niegodzący się z tą całością, chociaż nawet kruchą, którą Panowie stworzyli; jest coś takiego, co chce pomóc, a jednocześnie zaprzecza, jest coś takiego, co nie mówi ani tak, ani nie, jest jakby ustępstwem na rzecz opinji publicznej, która miałaby nie być dostatecznie uwzględniona, ale temu żądaniu i temu zadaniu nie czyni zadość, coś, co jest do ustawy ogólnej jakby przyczepione.</u>
          <u xml:id="u-104.1" who="#PCzetwertyński">Przy tej sposobności chciałbym zaznaczyć, że w dyskusji dzisiejszej nawet ze strony autora tego projektu p. ministra Cara, w jego przemówieniu było najczęściej wracanie do Konstytucji, do tego, co jest uchwalone, co Rzeczpospolita jako prawo posiada. W rzeczywistości, dla szerokich mas naszego kraju, dzisiejsza ustawa o ordynacji wyborczej, która mówi i powołuje jego obywatela do oddania głosu, która chce od niego, ażeby ten głos był bezstronny, sprawiedliwy, zapobiegliwy, to ta ustawa go znacznie więcej interesuje od ustawy konstytucyjnej. I tak jest w rzeczywistości. Stworzono już zasady konstytucyjnego ustroju w Polsce. Jeżeli przy tym ustroju będziemy mieli bardzo rozumnego Prezydenta, bardzo rozumny Sejm, jeżeli będziemy mieli bardzo rozumny Rząd, to niewątpliwie nawet i przy tej ustawie można stworzyć dla Polski znośne warunki życia. Zrozumienie jednego i drugiego, zrozumienie przewodniej myśli tej, która wszystkich Polaków łączyć powinna, może i przy tej Konstytucji dać zdrowe życie narodu. Może to będzie droga długa i ciernista, ale wszystko jest możliwe. Gdy król Jerzy V w swojej mowie jubileuszowej powiedział, że „możemy z dumą spojrzeć w tył, cośmy w ciągu ostatnich 25 lat stworzyli”, to dlatego, że społeczeństwo zżyło się ze swoim królem, z jedyną w swoim rodzaju konstytucją, ale chociaż nie jest ona jasną, życie stworzyło tam zdrowe warunki rozwoju. I tu szerokie masy ludu doskonale rozumieją, że Sejm jest od nich daleko, że ten Sejm powinien pracować zgodnie, uczciwie przez te całe 5 lat, na które został wybrany, ale o wiele bardziej dbają o tę formę, w której mają wyrażać swój współudział w tej pracy późniejszej, a więc sprawiedliwy wybór uczciwego człowieka, któremu powierzą losy Państwa. W ciągu dzisiejszej debaty nie możemy przekonać się co jest lepsze, co jest jasne, co jest słuszne i co jest sprawiedliwe, historja to kiedyś rozwiąże. Ale weźmy pod uwagę, czy ta ustawa wyborcza tak jak jest napisana, czy ona w prostych warunkach wiejskich będzie uważana za postęp, czy będzie uważana za coś lepszego od dotychczasowego systemu, czy będzie uważana za uczciwszą od dotychczasowej i czy będzie uważana za sprawiedliwszą — czy ona czyni zadość zasadom sprawiedliwości, uczciwości, temu wszystkiemu, co nasze masy ludowe chcą otrzymać. To jest kryterjum, które musimy wziąć pod uwagę, a nie rozumowania nasze tutejsze, które idą od Sasa do lasa. Ale weźmy przekonanie tego wiejskiego ogółu, który cztery razy głosował, który nie mówił, że coś jest niesprawiedliwe, że coś jest zrobione w ten sposób, że uczciwie głosując nie można wybrać tego, do kogo ma się zaufanie, który przywykł do tego, co w Polsce trwa od lat szesnastu. Jeżeli on przywykł, uznał to za rzecz dobrą, jeżeli uważał, że w ten sposób jego wola nie jest skrępowana, jeżeli uznał, że w ten sposób może wybierać tego kandydata, którego mu sumienie i rozsądek wybrać każe, to trzeba się zastanowić, czy ta nowa reforma rzeczywiście przez te masy ludowe będzie za taką rozumiana, czy będą uważać, że to jest lepsza forma, że w tej lepszej formie wyrazi się cała świadomość i poczucie obywateli.</u>
          <u xml:id="u-104.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-104.3" who="#PCzetwertyński">Spędziłem teraz dwa tygodnie na wsi; wiadomość o wyborach jest powszechnie znana, a robota czynników administracyjnych jest w całej pełni. Rozmaici kandydaci są upatrzeni, ale nie jeżdżą na żadne zgromadzenia polityczne, ale na posiedzenia kółek rolniczych na rozmaite posiedzenia ad hoc zwoływane w gminach. Wszyscy ludzie wiedzą, kto ma kandydować, a kto nie. Przychodzą do mnie się pytać: jak ten głos ma być oddany, jak dotychczas, czy inaczej. Szczerze im mówię, że jeszcze będą bardziej skrępowani, aniżeli to było dotychczas. Twierdzę uczciwem słowem, że w mojem pojęciu — wszystkie wybory samorządowe nie były przeprowadzone zupełnie uczciwie. Mówiłem o tem z p. Polakiewiczem, jako przewodniczącym Komisji Administracyjnej — co Panowie chcieli uchwalić, a do czego doprowadzili. Z nieboszczykiem Pierackim mówiłem o tej sprawie — było dochodzenie, ale wszystko pozostało po staremu. Jak Panowie sobie to wyobrażają — ludność jest świadoma, że wybory odbyły się nieuczciwie, a teraz powiadacie, że ten czynnik wybrany zupełnie nieuczciwie wbrew jej woli, przedstawi ogółowi ludności bardziej miarodajnych, bardziej uczciwych i bardziej sprawiedliwych i lepszych kandydatów na posłów od systemu dotychczasowego?</u>
          <u xml:id="u-104.4" who="#PCzetwertyński">Cztery razy przechodziłem wybory w naszej odrodzonej Polsce i muszę powiedzieć, że za każdym razem łączność, która mnie łączyła z wyborcami, była coraz bliższa i wyobrażam sobie, że może żaden z Panów nie doznał tego wewnętrznego zadowolenia, że posiada 4-krotnie zdobyte zaufanie, że to jest rzecz, którą się wyżej ceni od wszystkiego innego. I dlatego Panowie z tak lekkiem sercem dotychczasowy system wybierania przekreślacie i bierzecie nowy; gdyby ktokolwiek z Was zetknął się z ludnością, przekonał się, że nabywa coraz większego zaufania jej do siebie — przekonałby się, że zachodzi coraz bliższy stosunek, to wtedy żaden z Was, Panowie, nie ośmieliłby się dotychczasowego systemu próbować obalić, dlatego, że sam przekonałby się, co jest warte, jeżeli niema żadnych sztucznych przegródek, jeżeli przemawia obywatel wyborca do obywatela posła i to się osiąga i do tego się dochodzi, do czego Panowie w sztuczny sposób dążycie i co w sztuczny sposób osiągnąć chcecie. Art. 33 jest tak sztuczny, iż uważałbym, iż lepiej byłoby, gdyby go w tej ustawie nie było. Proszę Panów, każdy rozumie, że to jest tak, jakby zadośćuczynienie czemuś, co musi być uwzględnione, a czego w rzeczywistości nie uwzględniono. Uwzględniono partyjnictwo, uwzględniono partyjny sposób, przy którym w inny sposób kandydaciby nie przeszli. Czynienie tego w sposób iluzoryczny nie ma żadnej wartości. Poprawka p. Bitnera ma wielkie znaczenie, ma pewien sens. Jeżeli uważacie, że taki skład Zgromadzenia wyborczego może nie odpowiadać nawet takim celom, które są stawiane i chcecie je uzupełnić za pomocą art. 33 tysiącem albo pięciuset wyborcami, niech będzie miał delegat prawo przedstawiania kandydata, a wtedy przekonacie się kogo ludność będzie uważała za partyjnego, a kogo za swego, kogo za narzuconego — czy to zgromadzenie delegatów gminnych i miejskich, czy też 1000 wyborców przedstawi posła, do którego cała ludność ma zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-104.5" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, wybór kandydatów już się odbywa. Słyszałem o jednym nauczycielu, który ma kandydować. Spytałem ludzi, czy go znają? Odpowiedzieli: niestety, zanadto dobrze. Z czego zapytałem? Z niemoralnego życia. Przy dawnych wyborach żaden taki człowiek na żadnej liście nie mógłby się pojawić, ani na pierwszem, ani na drugiem miejscu. Przy dawnym systemie musiano zwracać uwagę nawet na domowe życie człowieka. Przy naszych wiejskich stosunkach ludność nie wybrałaby takich ludzi, a teraz cynicznie się przedstawia na kandydata takiego człowieka, o którym ludzie mówią, że jest zanadto znany. To jest system, który obraża uczucia chrześcijańskie ludności. Ksiądz Kardynał Hlond w swoim liście pasterskim pisał, że Kościół katolicki może się pogodzić z każdym ustrojem, ale nie z systemem wybierania takim, jak ten. Z każdym ustrojem Kościół katolicki może współpracować, ale nigdy nie zgodzi się na system, który jest fałszywy, który daje prawa, a jednocześnie odbiera, który stwarza nierówne prawa.</u>
          <u xml:id="u-104.6" who="#PCzetwertyński">Jest to najbardziej niebezpieczny punkt tej ustawy i dlatego Stronnictwo Narodowe, pragnąc poprawić tę ustawę, chociaż mieliśmy głosować przeciw niej, będzie popierało poprawkę p. Bitnera.</u>
          <u xml:id="u-104.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Araszkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#PAraszkiewicz">Panowie stale i zawsze odwoływali się we wszystkich przemówieniach, enuncjacjach i pismach do społeczeństwa i narodu. Zawsze zwracacie się o współpracę i chcecie, aby cały naród, całe społeczeństwo wraz z Rządem, z czynnikiem rządowym budowało i rozszerzało Państwo Polskie. I gdyby się tylko ograniczyło do tego wezwania, to miałoby się wrażenie, że istotnie obóz rządowy jest idealnym obozem, który wraz z całym narodem zbuduje mocarstwową Polskę, jak to Ministrowie obecnego Rządu głoszą. Jeżeli się zaś weźmie takie przepisy prawne do rąk i jeżeli się spojrzy na takie zarządzenia, to w każdym przepisie i w każdem zarządzeniu niema nic innego, jak tylko ucieczka od społeczeństwa i ucieczka od całego narodu. I ustawa wyborcza, która jest jedną z najważniejszych ustaw państwowych o charakterze niewątpliwie najbardziej społecznym, bo przez tę ustawę powinny się przejawiać prądy i dążenia klas społecznych, a jeżeli chodzi o wieś, specjalne dążenia wsi. I cóż ta ustawa powiada? Od drugiego do ostatniego artykułu cały sposób wybierania przekazany jest nie społeczeństwu, lecz władzy administracyjnej w stu procentach. Począwszy od komisyj obwodowych, przez komisje okręgowe i kolegja wyborcze, a skończywszy na Komisarzu Generalnym, wszystko to są mianowańcy, a nie z wolnego wyboru.</u>
          <u xml:id="u-106.1" who="#PAraszkiewicz">Przystępuję do art. 33. P. referent Podoski powoływał się na to, że mniej więcej wszystko, co się w tej ustawie przewiduje, jest także w państwach zachodniej Europy, gdzie demokracja posunięta jest dalej, że tam jednak z tego powodu się nie obrażają, chociaż takie same przepisy mają. Ale ja wątpię i napewno p. referent Podoski nie udowodniłby tu w tej Izbie, żeby tego rodzaju absurdalny przepis w jakiemkolwiek państwie był, jaki jest w naszej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-106.2" who="#PAraszkiewicz">Intencje Panów w art. 33 rozumiem, chcieliście Panowie przed społeczeństwem wykazać, że ono niezależnie może brać udział w akcji wyborczej i pozwalacie 500 wyborcom wysłać swego delegata do kolegjum wyborczego. Tak to niby teoretycznie i poetycznie wygląda. Ale kiedy się przyjrzymy temu artykułowi z punktu widzenia praktycznego, to jest to fikcja, jest to absurd. Ja to Panom wykażę. Weźmy np. okręg sandomierski, stopnickie, który dobrze znam, bo stamtąd posłuję, i mniej więcej obliczyłem, że w tym okręgu będzie 120 członków okręgowego kolegjum wyborczego. A zatem, aby kandydat mógł być wybrany na posła, musi uzyskać najmniej 30 głosów. Jeżeliby ktoś niezależnie od władzy administracyjnej chciał wejść na listę kandydatów i dostać się do Sejmu, musiałby uzyskać te 30 głosów, musiałby wysłać 30 delegatów do kolegjum wyborczego. Na to potrzeba 15.000 podpisów. Teraz obliczam, ile czasu trzeba na zebranie 15.000 podpisów przez rejenta. Przeważnie w okręgu jest jeden, albo dwóch rejentów i tak się składa, że akurat w tym okręgu jest dwóch rejentów.</u>
          <u xml:id="u-106.3" who="#komentarz">(P. Czapiński: Ale to Pańskie obliczanie nie jest ścisłe)</u>
          <u xml:id="u-106.4" who="#PAraszkiewicz">A tak, około 20.000 głosów potrzeba na to, aby dostał się ten niezależny kandydat na posła do Sejmu. Na jeden podpis trzeba przynajmniej jednej minuty. A jeszcze przy podpisach chłopów, którzy podpisują spracowaną, ciężką ręką, trzeba liczyć najmniej dwie minuty, ale już liczę tylko jedną minutę. Na 500 podpisów trzeba 500 minut. To jest jasne, jak słońce. A teraz, niech Panowie sobie obliczą, ile trzeba godzin, aby rejent poświadczył 500 podpisów tych wyborców. 10 godzin przynajmniej. A teraz na 20.000, ile dni? 40 dni potrzeba na to, aby ten niezależny kandydat mógł się dostać na listę posłów, a art. 39 tej ustawy sławnej, przez sanację skonstruowanej, powiada, że zgromadzenia okręgowe muszą się zebrać najdalej w 30 dniu po zarządzeniu wyborów do Sejmu, czyli to kolegjum wyborcze się zbiera, a pan rejent jeszcze poświadcza podpisy, jeszcze musi mieć 10 dni czasu.</u>
          <u xml:id="u-106.5" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Do dwudziestego dnia muszą być ci delegaci zgłoszeni.)</u>
          <u xml:id="u-106.6" who="#PAraszkiewicz">Więc 20 dni brak, ażeby rejent mógł podpisy poświadczyć. Jest to więc w najwyższym stopniu perfidja, to są kpiny ze społeczeństwa i nadużywanie powagi aktu wyborczego. A czy Panowie myślą, że będziecie dalej kpić ze społeczeństwa, czy Panowie myślą, że dalej Rząd może oszukiwać i fałszować? Może 5–10 lat, ale nie może na stałe. I gdyby te oszustwa czynników rządowych skończyły się na kompromitacji samego Rządu, to o to nie będę płakał, każdy tak się wyśpi, jak sobie pościele, ale to zadecyduje o strasznem nieszczęściu Polski. Panowie kiwają głowami, Pan ma gotowy mandat, Pan ma posadę.</u>
          <u xml:id="u-106.7" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Do czegoby zresztą głowy służyły, gdyby nie można było kiwać?)</u>
          <u xml:id="u-106.8" who="#PAraszkiewicz">Ten artykuł jest błędem, fikcją.</u>
          <u xml:id="u-106.9" who="#PAraszkiewicz">My zgłaszamy poprawkę, wiemy, że wszystkie te poprawki będą odrzucone choćby były najroztropniejsze, najlogiczniejsze, ale zgłaszamy je, żeby wykazać absurdalność Waszych artykułów, ażeby podać jakieś rozsądne wyjście. Jeżeli chcecie podpisów, dobrze; jeżeli chcecie, żeby były poświadczone, to i na to zgoda, ale jest zwyczaj, jest przepis prawny, który w Polsce obowiązuje, że podpis może poświadczać rejent, ale także wójt, że i policjant na posterunku poświadcza i to władze uznają. To zostało przyjęte przez praktykę. Powiadamy, iż wójtowie mogą poświadczyć. Wójtów mamy 24–25, prędzej to mogą zrobić. Wskazujemy, ale specjalnie nie podtrzymujemy, dajemy Panom jakieś wyjście, żeby był mniejszy absurd.</u>
          <u xml:id="u-106.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-106.11" who="#PAraszkiewicz">Jeszcze jedna sprawa. Gdyby pan rejent miał specjalny mechanizm i rękę specjalną, żeby w każdej sekundzie poświadczać podpis, to jak zbierze się 500 osób na rynku, przeważnie w miasteczkach powiatowych rejenci mieszkają na rynku, to jak zbierze się 500 osób, muszę mieć zezwolenie starostwa na zgromadzenie pod gołem niebem, inaczej rozpędzi starosta. Choćby rejent był cudotwórcą, to i tak nie będzie nic z tego, bo jak się zwrócę do starosty, to starosta odpowie, iż nie zezwala ze względu na bezpieczeństwo publiczne i że mogę w ciągu 14 dni zwrócić się do wojewody. Wojewoda może 3 miesiące trzymać sprawę i już będzie po wyborach, kiedy od wojewody otrzymam zezwolenie na urządzenie zgromadzenia celem otrzymania poświadczenia p. rejenta. Tak wygląda ten artykuł w redakcji p. Podoskiego, który szczyci się, że przestudjował wszystkie ordynacje świata i nie może być żadnego błędu, żadnego absurdu. Ale to jest absurd, fikcja, kpiny ze społeczeństwa, które na to jednak nie pozwoli, Marszałek: Do art. 35 głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#PWierczak">Na Komisji Konstytucyjnej występowaliśmy przeciw przepisowi art. 35, który mówi, że przepisy szczegółowe o wyborach do zgromadzenia okręgowego zawierać będzie regulamin, wydany przez Ministra Spraw Wewnętrznych. Nie jest to z naszej strony szykana. Jesteśmy wszyscy pod wrażeniem, jak wyglądały regulaminy, wydane przez Ministra Spraw Wewnętrznych do wyborów samorządowych w r. 1933/34 i w ostatnim. Jeżeli co przedewszystkiem wywołało powszechne niezadowolenie wśród ludności, to regulaminy, które dawały możność ciągłego i szybkiego zaskakiwania obywateli. W tem niema przesady, że na terenie całej Polski wytworzyło się przekonanie, że właściwie gminiacy za pomocą tych regulaminów zostali pozbawieni swych praw wyborczych, które nawet za dawnych czasów mieli. Przeprowadzone na podstawie tych regulaminów wybory doprowadzają do tego przekonania, że w Polsce ustawy są przez regulaminy przekręcane i zmieniane, że w Polsce nie istnieje prawo. Tego rodzaju pogląd powszechny po wyborach samorządowych jest dla istnienia Państwa bardzo niebezpieczny i dlatego domagaliśmy się i domagamy, aby ustawy były dokładniej sprecyzowane, żeby tych luzów w ustawach nie było.</u>
          <u xml:id="u-107.1" who="#PWierczak">Niejeden z Panów może był świadkiem powszechnego narzekania, że w Polsce ustala się istnienie bezprawia. Ja przypominam sobie i tego wrażenia nie zapomnę nigdy, że kiedy po 26 stycznia 1934 r., po słynnych tezach, które zamieniono na Konstytucję, byłem na zebraniu w Zamościu, gdzie przemawiali młodzi, co niedawno wrócili z wojska na wieś. Kiedy mówiłem, jak będzie wyglądała nowa konstytucją, widziałem uśmiech na ustach zebranych. Kiedy się pytałem o przyczynę tego, powiedzieli mi: Proszę Pana, nas regulaminy przy ustawie samorządowej nauczyły, że prawa w Polsce niema, że zresztą żadna ustawa, uchwalona przez większość dziś rządzącą, nigdy w Polsce nie była respektowana. Zresztą wnosiliśmy w tej sprawie interpelacje do Sejmu, jak była łamana ustawa o zgromadzeniach, a jak była wykonywana ustawa o samorządzie, jak był wykonywany dekret o stowarzyszeniach i regulaminy do tego dekretu.</u>
          <u xml:id="u-107.2" who="#PWierczak">Dam taki charakterystyczny przykład z Warszawy. Dwa lata temu blisko zawieszono towarzystwo „Rozwój”, które było przeznaczone do walki o odżydzenie gospodarcze Polski. Naznaczono komisarza. W ustawie, która wyszła w formie dekretu p. Prezydenta, było wyraźnie powiedziane, że jeżeli wchodzi gdzieś komisarz, to po krótkim czasie powinno to stowarzyszenie być oddane jakiejś instytucji, która służy podobnym celom. Chociaż była sugestja od poprzedniego zarządu, ażeby oddać majątek towarzystw Macierzy na prowadzenie szkół zawodowych, tego nie zrobiono. Do dzisiejszego dnia istnieje komisarz, bierze pieniądze i sprzedaje realność. Tego rodzaju fakty muszą wywoływać powszechne przekonanie, że w Polsce właściwie praworządności niema.</u>
          <u xml:id="u-107.3" who="#PWierczak">Należałoby raz wreszcie z tej bardzo zgubnej dla interesów Państwa drogi zawrócić. Proszę Panów, co znaczą złe regulaminy, to Państwu dam jeszcze inny przykład. Okręg łomżyński dotychczas we wszystkich wyborach dawał zdecydowaną większość obozowi narodowemu.</u>
          <u xml:id="u-107.4" who="#PWierczak">I cóż się okazuje? Tam właśnie regulaminy wyborcze dały tego rodzaju wyniki, że z tego okręgu wyborczego, gdybyśmy chcieli na podstawie obecnej ordynacji wyborczej przeprowadzić delegatów, to nie znaleźlibyśmy 1/4 delegatów. Czy Panowie na tym okręgu nie mają klasycznego przykładu?</u>
          <u xml:id="u-107.5" who="#PWierczak">Aby nie być gołosłownym, przytaczam dowody: w pow. łomżyńskim w gminie np. kupickiej, gdzie lista narodowa miała przytłaczającą większość 4/5 głosów, po skończonem głosowaniu przewodniczący zarządził 1 1/2 godzinną przerwę, urna została przeniesiona do pokoju sekretarza gminnego i mąż zaufania stwierdził, że urnę otwarto w jego nieobecności. Głosujących było 325, a kartek oddano 237. Na nr 1 padło 165, na nr 2, listę narodową, padło 70.</u>
          <u xml:id="u-107.6" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-107.7" who="#PWierczak">Dlatego właśnie, że regulaminy były takie i pozwalały na najrozmaitsze figle. Gdyby w ustawie było powiedziane jak należy przeprowadzić wybory, i że wszelkie nadużycia muszą być tępione, nie byłoby tego rodzaju bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-107.8" who="#PWierczak">Gmina Szczepankowo. Przewodniczącym tam był Reganowicz, który przeprowadził wybory w powiecie łomżyńskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#Marszałek">Panie Pośle! Pan mówi nie na temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#PWierczak">Jeżeli Pan Marszałek tak uważa, to dalszych faktów nie będę cytował, jakkolwiek mam ich całą masę. Stwierdzę jedno, że ten pan, który umiał figlarnie interpretować regulamin przy wyborach samorządowych, jest obecnie kandydatem na posła. I nic dziwnego, jak umiał tak przeprowadzić wybory do rad gminnych, to go można jako kandydata na posła postawić.</u>
          <u xml:id="u-109.1" who="#PWierczak">Dlatego uważam, że ten przepis, który mówi ogólnie, że przepisy szczegółowe do wyborów w zgromadzeniach okręgowych będzie zawierał regulamin, wydany przez Ministra Spraw Wewnętrznych na podstawie doświadczenia, któreśmy mieli, jest niewłaściwy. Domagamy się, aby wszystkie przepisy, które odnoszą się do wyborów, miały miejsce w ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#Marszałek">Do art. 62 głos ma p. Rymar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#PRymar">Art. 62 należy rozpatrywać w pewnej łączności z art. 7, postanawiającym, że każdy wyborca głosuje na dwóch posłów. Poprawka moja zmierza w tym kierunku, żeby, skoro każdy okręg wyborczy wybiera dwóch posłów, wyborca mógł głosować tylko na jednego, a przez to wprowadzimy proporcjonalność wyborów.</u>
          <u xml:id="u-111.1" who="#PRymar">Na terenie województw centralnych i zachodnich w gruncie rzeczy jest całkowicie obojętne, czy proporcjonalność będzie zastosowana, czy też nie. Oczywiście byłoby logiczniejsze, gdyby, skoro proporcjonalności niema, okręg był jednomandatowy, to znaczy wybierał jednego posła, brak proporcjonalności w dzisiejszej konstrukcji dla ziem centralnych i zachodnich nie ma większego znaczenia, ma jednak znaczenie duże i poważne w województwach wschodnich i południowo-wschodnich. Jeśli weźmiemy listę okręgów do ustawy jako załącznik dołączoną, mamy Polaków rzymskich katolików zaczynając od Przemyśla: 37,5%, w okręgu sanockim 45,5%, w lwowskim wiejskim 35,5%, w tarnopolskim 33,5%. w buczackim 32,5%. w drohobyckim 26%. Tam tedy albo jedna, albo druga narodowość przy proponowanym systemie będzie pokrzywdzona pod warunkiem, że nie wkroczy między nie administracja.</u>
          <u xml:id="u-111.2" who="#PRymar">Projekt większości przypomina nam zapewne mimowoli, stare dzieje, kiedy to po ukończeniu w Austrji okresu absolutyzmu w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia na terenie Małopolski do Sejmu krajowego we Lwowie przeprowadzono ordynację wyborczą, opartą o jednomandatowe okręgi. Różnica między jedno a dwumandatowemi okręgami, gdy każdy wyborca głosuje na dwu kandydatów, jest minimalna. Taki był wówczas rezultat? Pierwsze wybory do Sejmu krajowego we Lwowie przeprowadziła administracja austrjacka, niechętna i wroga Polakom. Na 45 powiatów Małopolski wschodniej wybierających 45 posłów, ta administracja austrjacka wybrała 45 Rusinów; Polacy nie dostali ani jednego mandatu. W międzyczasie administrację Małopolski objęli Polacy i przy następnych wyborach rezultat był w 100% inny. Z wyborów następnych wyszli sami Polacy. W miarę rosnącego na przełomie dwóch wieków uświadomienia narodowego ludności rusińskiej liczba mandatów ruskich rosła i nie pomogły represje administracji. Po raz ostatni w roku 1911–1912, gdy namiestnikiem kraju był dr. Bobrzyński i chciał na posłach polskich w Sejmie krajowym we Lwowie wymusić pewne ustępstwa, wtedy groził rozpisaniem ponownych wyborów do Sejmu krajowego i grupie centrum i grupie podolskiej oświadczył wówczas brutalnie: Panowie wiedzą, że przy tej ordynacji wyborczej administracja decyduje, czy te 45 mandatów dostają jedni czy drudzy. Zobaczycie, jeżeli nie ustąpicie, że wszystkie mandaty dostaną Rusini. Panowie z B. B. w swojej ordynacji wyborczej, tu przedłożonej, wracają do tych starych austrjackich metod, do robienia zgody lub niezgody między dwoma narodami i rozdziału mandatów przez administrację. Nie sądzimy, żeby ten sposób był właściwy lub pożyteczny dla narodu.</u>
          <u xml:id="u-111.3" who="#komentarz">(Głos: Pan przewiduje wszystko.)</u>
          <u xml:id="u-111.4" who="#PRymar">To jest historja lat 60, trzeba ją tylko znać.</u>
          <u xml:id="u-111.5" who="#PRymar">Pozatem załącznik, dołączony do ustawy, wykazuje, iż w większych miastach autorzy projektu starali się łączyć ludność niepolską w większe skupienia. Rezultat osiągnęli taki mniej więcej, że we Lwowie, Krakowie i Wilnie w jednym z dwóch okręgów ludność żydowska ma jakie 40 do 40 paru, lub 30 kilku procent, a więc samodzielnie obydwu mandatów nie weźmie. Przy pewnem rozbiciu, zupełnie naturalnem, wśród ludności polskiej, przy pewnem wstrzymaniu się od głosowania, co jest bardzo w dzisiejszych warunkach prawdopodobne, może wziąć obydwa mandaty; w rezultacie stanowi to połowę mandatów Lwowa, Krakowa, Wilna.</u>
          <u xml:id="u-111.6" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Koła Żydowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-111.7" who="#PRymar">Takby było, gdyby nie administracja, która będzie kojarzyć małżeństwo polsko-żydowskie, małżeństwo, przeciw któremu i my się opowiadamy, a słyszę z ław żydowskich, że i reprezentacja grupy żydowskiej jego nie chce. W każdym razie jest to sytuacja w wysokim stopniu niemoralna.</u>
          <u xml:id="u-111.8" who="#PRymar">Ustawa wprowadza i w innym ustępie jeden z licznych wynalazków opatentowanych przez Austrję: kartki wyborcze, dostarczane wprost przez organa administracji, względnie komisje wyborcze. W Austrji te kartki dostarczali do domu i tylko z tą kartką wolno było przyjść do głosowania. Tam robiono w ten sposób, że dostarczano do domu kartki już wypełnione. Nowej karty wyborca nie dostał i jeśli był zależny, nie miał wyboru.</u>
          <u xml:id="u-111.9" who="#PRymar">System, podany przez Panów, jest ulepszony. Wyborca kartkę otrzymuje w komisji i jeśli jest zależny, to ją włoży bez wypełniania do koperty. Jest przepis, że jeśli tej kartki z kreskami wyborca nie wypełni, to dwaj pierwsi kandydaci otrzymują te głosy. Przeto sytuacja jest jasna: dla wszystkich analfabetów i wszystkich uzależnionych niema wyboru.</u>
          <u xml:id="u-111.10" who="#PRymar">Uważamy, że te przepisy są szkodliwe po pierwsze z punktu zabezpieczenia mniejszości polskiej w województwach wschodnich, po drugie w miastach, gdzie jest uzależnienie wyboru polskiego kandydata od głosu ludności żydowskiej, wreszcie przez wywieranie presji i nacisku w komisji dla fałszowania woli wyborców i woli społeczeństwa. I dlatego proponujemy zmianę tych przepisów, odrzucając to, co Panowie proponują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#PWierczak">Chcę zwrócić uwagę na okręgi, jakie zostały na terenie województw południowo-wschodnich stworzone. Jeżeli weźmiemy taki okręg Sambor — Dobromil — Turka, to jest to okręg tak stworzony, że choćby rozmaite figle wyborcze robiono…</u>
          <u xml:id="u-113.1" who="#komentarz">(Głos: Pan jest specjalistą od robienia figli. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-113.2" who="#PWierczak">To, co Panowie robicie, to nie jest nic nowego, tylko nieboszczka Austrja to samo robiła i to wydawało złe rezultaty. Otóż, gdybyście Panowie zadali sobie trochę trudu, tobyście się Panowie przekonali, że nietylko na terenie woj. Stanisławowskiego, gdzie wybory samorządowe zostały tak przeprowadzone, że tam w kolegjach wyborczych Polacy prawie że nie mogą być i to nawet przy pewnym nacisku administracji, co nie jest wskazane. Z nadużyciami wyborczemi jest tak, że jeżeli kto raz zrobi duże nadużycie i ludzi na siebie rozwściekli, to mu się już drugi raz te nadużycia nie udają. Niech Panowie sobie przypomną wybory rumuńskie. Nie należy przypuszczać, że ludność polska jest bardziej bierna od rumuńskiej. Tam jednak okazało się, że po nadużyciach wyborczych, kiedy przychodziły drugie wybory, ci, którzy robili nadużycia, zostali usunięci.</u>
          <u xml:id="u-113.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-113.4" who="#PWierczak">I dlatego trzeba się z tem liczyć, że w takiem województwie stanisławowskim przy tym systemie głosowania grozi to, że wszystkie mandaty mogą wziąć Rusini, ale nietylko na terenie woj. stanisławowskiego. W województwie lwowskiem zostały okręgi tak ustanowione, że nawet tam, gdzie w poszczególnych powiatach stosunkowo znaczny procent jest ludności polskiej, gdzie ludność polska od szeregu lat prowadzi wielkie prace kulturalne i gospodarcze, przyłączono do tych powiatów powiaty czysto ruskie. Wobec tego grozi niebezpieczeństwo, nad którem Panowie chcą przejść do porządku dziennego. Panowie uważacie, że nasze wystąpienia są poto, ażeby przeciągać. W takim razie, niech Panowie powiedzą, że ma być taka ustawa, jaką wnieśliście, więc wobec tego szkoda o tych rzeczach mówić.</u>
          <u xml:id="u-113.5" who="#PWierczak">Nawet największy egoizm osobisty każe spełniać należycie swój obowiązek, uważam przeto za obowiązek, ażeby na to niebezpieczeństwo zwrócić uwagę. My wskazujemy drogę, jak należy tę sprawę zmienić ze względów zasadniczych. Pozostajemy stale na tem stanowisku, że popraweczki do tej ustawy na nic się nie przydadzą, bo Panowie mogą przyjąć drobiazgi, a potem będziecie mówić, żeście pewne rzeczy uwzględnili. Ale jeżeli chodzi o strony zasadnicze, istotne, któreby zmieniły te Wasze postanowienia, to jest rzeczą konieczną, aby to podnieść jeszcze na plenum Sejmu. Jeżeli mniejszość polska może być należycie zabezpieczona, to należy to bezwzględnie zrobić. Wspominam o Lwowie. Żydzi twierdzą, że administracja na to nie pozwoli, aby Żydzi dostali dwa mandaty. W wyborach w roku 1930, jakkolwiek były to wybory proporcjonalne, nastąpiło rozbicie głosów polskich i Żydzi zdobyli 2 mandaty, w ostatniej chwili dostali 1. Chyba że poseł Sommerstein, który mi przerywa, zakomunikuje, że macie układ i powiecie, że nie wolno Wam więcej, niż 1 mandat wziąć we Lwowie. Ponieważ znam niebezpieczeństwo, które istniało w roku 1930, więc niech Panowie się nie dziwią, że do tej sprawy przywiązuję dużą wagę i uważam, że sposób głosowania w ustawie powinien być uwzględniony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#Marszałek">Do art. 67 nikt już do głosu się nie zapisał. Przechodzimy do art. 68.</u>
          <u xml:id="u-114.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#PTrąmpczyński">Chcę zwrócić uwagę nie Panów, ale społeczeństwa na niesłychane oszustwa, jakie się przy wyborach r. 1930 działy,...</u>
          <u xml:id="u-115.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-115.2" who="#PTrąmpczyński">...a które dotąd nie znalazły kary.</u>
          <u xml:id="u-115.3" who="#PTrąmpczyński">Przy wyborach w 1930 r. w okręgach Radom, Opoczno, zaszły fałsze i oszustwa, dotychczas nawet w Rumunji nieznane. Mianowicie w obwodzie opoczyńskim sfałszowano 13 protokółów wyborczych, fabrykując zupełnie nowe protokóły, a w obwodzie radomskim 5 protokółów, dodając na oryginałach jedynce po 300 głosów. W ten sposób na rzecz jedynki ukradziono 8.476 głosów w jednym okręgu. Na to wszystko miałem dowody w dokumentach.</u>
          <u xml:id="u-115.4" who="#PTrąmpczyński">W okręgu siedleckim przygotowali jacyś złoczyńcy tuż przed wyborami 12.000 kartek z nagłówkiem 4, ale koloru żółtego. Gdy z obwodów nadeszły paczki z kartkami do starostwa w Siedlcach, odpieczętowano widocznie paczki z kartkami i po wyjęciu 11.945 białych czwórek włożono do paczek tę samą ilość żółtych czwórek. Rezultat: na posiedzeniu komisji okręgowej unieważniono owe żółte czwórki, a Klub Narodowy stracił jeden mandat.</u>
          <u xml:id="u-115.5" who="#PTrąmpczyński">Ale kiedy na protesty przeciwko tym wyborom nie można było przez 2 1/2 roku doczekać się decyzji w Sądzie Najwyższym głównie wskutek obstrukcji, którą robił niejaki Straszewski z cechu adwokatów warszawskich za honorarjum płacone przez Klub Bezpartyjny co do wyborów radomskich, postawiłem we wrześniu 1933 r. do prokuratorów w Radomiu i Siedlcach wnioski o wytoczenie śledztwa z powodu tych oszustw wyborczych, przesyłając cały obfity materjał dowodowy. Czy jest do uwierzenia, że przeszło 1 1/2 roku nie było żadnej odpowiedzi, pomimo, że we wnioskach moich wyraźnie ofiarowałem pomoc w wyśledzeniu zbrodniarzy. Po natarczywem monitum z mej strony, otrzymałem odpowiedź, że nie ja jestem poszkodowanym, ale tylko interes publiczny. Dano do zrozumienia, że co najwyżej prezes. Stronnictwa Narodowego mógłby postawić wniosek o wytoczenie śledźctwa. Prezes postawił taki wniosek. Pomimo to odpowiedzi niema! Jakiż cel tego postępowania? Przecież prokurator wedle kodeksu karnego pod grozą 7 1/2 lat więzienia ma obowiązek starać się o to, ażeby złoczyńcy byli wykryci i ukarani? Odpowiedź może być tylko jedna. Tajenie rezultatów śledztwa ma tylko ten powód, że prokuratorowie obawiają się, iż śledztwo rzetelne wykaże udział jakichś tuzów bebeckich w oszustwach. Stąd te komedje śledztwa, stąd ta gra w ciuciubabkę! Wiem, że dzisiejsza większość w Sejmie nie dopuści do tego, aby te oszustwa wyborcze były wykryte i ukarane, ale opinja publiczna poznała się już na owych obrońcach oszustów.</u>
          <u xml:id="u-115.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pana zna opinja publiczna z procesu Maleszewskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#Marszałek">Proszę, żeby Pan Poseł choćby dla przyzwoitości złączył swoje przemówienie z poprawką do art. 91.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#PTrąmpczyński">Poprawka moja do art. 92 jest następująca: przed art. 92 wstawić artykuł 91 a brzmiący: „O ile w okręgu wyborczym zaszło przestępstwo przeciw głosowaniu w myśl art. 118–124 kodeksu karnego, każdy wyborca z tegoż okręgu może jako pokrzywdzony stawić do oskarżyciela publicznego wniosek o dochodzenie i ściganie. Wnioskodawca ma w takim razie prawo strony, mianowicie wnosić i popierać oskarżenie zamiast i obok oskarżyciela publicznego (art. 67 kodeksu procedury karnej)”.</u>
          <u xml:id="u-117.1" who="#PTrąmpczyński">Dążę do tego, żeby wyborcy poszkodowani oszustwami mieli prawo kontroli, czy prokuratorowie spełnili swój obowiązek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#Marszałek">Do art. 85 ma głos p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#PKomamicki">Poprawka nasza do art. 85 i nowego art. 86 ma swoją długą i ciekawą historję, a mianowicie genezą jej jest wniosek Klubu Narodowego w sprawie wykonania art. 22 Konstytucji marcowej o niewyzyskiwaniu mandatów poselskich lub senatorskich dla osiągnięcia korzyści. Ten wniosek został złożony 14 lutego 1933 r., odnosił się on do zakazu zajmowania stanowisk członków zarządów, dyrekcyj, rad nadzorczych, komisyj rewizyjnych spółek akcyjnych i innych osób prawnych, których działanie jest obliczone na zysk. Dalej regulował on kwestję otrzymywania przez posłów koncesyj, a mianowicie zabraniał otrzymywania koncesyj, które mają charakter monopoliczny, dalej zabraniał posłom zajmowania stanowisk w samorządach: terytorjalnym, gospodarczym i społecznym, o ile organa tego samorządu pochodziły z nominacji władz państwowych. Analogiczny zakaz odnosić się winien według tego wniosku do przedsiębiorstw, szczególniej do takich przedsiębiorstw, w których samorząd jest finansowo zaangażowy. Następnie nasz wniosek regulował kwestję mianowania posła nadzorcą sądowym lub kuratorem, o ile wniosek nie pochodził od wierzycieli, względnie osób prawnie interesowanych w sprawie.</u>
          <u xml:id="u-119.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-119.2" who="#PKomamicki">Wreszcie wniosek nasz regulował kwestję wykonywania przez posłów zawodu obrończego i w związku z tem interwencję posłów u władz administracyjnych. Ta lista zakazów, którą precyzował nasz wniosek, nie była niczem innem, jak ujęciem tych casusów, tych spraw dość smutnych, które w czasie kadencji obecnego Sejmu stały się licznemi wśród posłów klubu prorządowego. Dopiero na sesji 1933/34 wniosek ten przyszedł pod obrady Komisji Konstytucyjnej, która wyłoniła podkomisję, do której wszedłem jako jeden z wnioskodawców i do której weszli pp. Podoski i Jeszke z klubu B. B. Na komisji rzecz została uznana za bardzo pożądaną i życiowo konieczną. Podkomisja opracowała bardziej jeszcze szczegółowo ten wniosek, modyfikując niektóre jego artykuły; z niektóremi zmianami się zgodziłem, a co do innych założyłem votum separatum. Następnie ten wniosek został uchwalony przez Komisję Konstytucyjną w styczniu 1934 r. Jednak aczkolwiek było jeszcze półtora miesiąca do zakończenia sesji, wniosek ten nie został oddany pod uchwałę Sejmu, ale, rzecz charakterystyczna, na drugi dzień po zamknięciu sesji ukazał się okólnik p. prezesa BBWR. do posłów z BB. tej treści, że Komisja Konstytucyjna uchwaliła taki wniosek, rozszerzający postanowienia art. 22 Konstytucji, że Sejm tę ustawę uchwali po rozpoczęciu nowej sesji zwyczajnej. W okólniku tym wzywał p. prezes Bloku do podporządkowania się posłów pod dyspozycje tej ustawy i uregulowania swych spraw w myśl projektu, uchwalonego przez Komisję Konstytucyjną. Pomimo to, jak wiemy, dalsze fakty pożałowania godne zdarzały się wśród posłów i senatorów BB. dość często i po wydaniu tego okólnika, a zresztą podpis p. prezesa BBWR. niemoże zastąpić podpisu Prezydenta Rzeczypospolitej. Ustawa ta, która została przez Komisję Konstytucyjną uznana za pożądaną dla podniesienia stanowiska moralnego posłów i prestiżu parlamentu, powinna być uchwalona. Obecnie, ponieważ niema innego sposobu ustawodawczego załatwienia tej sprawy ze względu na ograniczenie przedmiotu obrad sesji, a sprawa wiąże się wewnętrznie z utratą mandatu, więc do rozdziału 19, który mówi o wygaśnięciu i utracie mandatu poselskiego, wnosimy, ażeby uchwalić ten nasz wniosek, jest on bowiem sprecyzowany przez ogół komisji, a sprawa wymaga załatwienia. Nowy Sejm, oparty o zmienione prawo wyborcze, a więc w składzie zasadniczo odmiennym, musi koniecznie mieć dany w tej ordynacji wyborczej jasny i wyraźny przepis, który wykaże, czego posłowi czynić nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-119.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-119.4" who="#PKomamicki">Po dwóch posiedzeniach podkomisji pp. Jeszke i Podoski wycofali się od współpracy ze mną, motywując to tem, że chociaż w podkomisji nie zaszedł żaden incydent, jednak w „Wieczorze Warszawskim” ukazał się artykuł, imputujący, że klub BB. tę ustawę sabotuje, przytem twierdzili, że to jest sprzeczne z faktami, że klub idzie po linji uchwalenia tej ustawy. Tymczasem skończył się Sejm i chociaż była sesja poświęcona zagadnieniom konstytucyjnym, ale ta sprawa, która w życiu tak jaskrawo występuje, nie została załatwiona. Nie chcę tu nazwisk cytować, nie chcę mówić osobiście, ale wiemy, jak te rzeczy wyglądają. Dlatego też dziwne będzie, jeżeli nad tą poprawką do art. 85 klub Panów (zwracając się do posłów z BB.) z lekkiem sercem przejdzie do porządku dziennego. W każdym razie nie wywrze to dodatniego wrażenia w społeczeństwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-120">
          <u xml:id="u-120.0" who="#Marszałek">Do art. 94 głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-121">
          <u xml:id="u-121.0" who="#PWierczak">Jest to artykuł bardzo ważny, tu jest zresztą jedyna zasadnicza poprawka, zgłoszona przez Panów, która pogarsza ustawę. W tym artykule jest mowa o wyborach w stolicy Państwa. W tym artykule się mówi, że rada przyboczna przy p. komisarzu miasta będzie delegowała przedstawicieli do kolegjów wyborczych, na 8.000 ludności przypada jeden delegat, t. zn. że na każdy z okręgów wyborczych po dwudziestu kilku delegatów.</u>
          <u xml:id="u-121.1" who="#PWierczak">W Warszawie wyborów do samorządu nie zrobiono dlatego, że te wybory miały wypaść po wyborach łódzkich i strach obleciał obóz rządowy. Nie chciano próbować sił. Wtedy powiedziano, że trzeba przeprowadzić wielką reorganizację samorządu w stolicy i przygotować nowy statut. Do rady przybocznej powołało się ludzi tylko jednego kierunku. Głos decydujący ma tam jeden człowiek, to jest komisarz miasta, który nie pozwala się krytykować. Najlepszym dowodem jest ostatni wypadek z drukarnią „Czasu”. Komisarzowi oddaje się w stolicy Państwa możność mianowania kandydatów na posłów. W poprzedniej rozprawie wykazaliśmy, iż nie należy nawet delegatów rad gminnych uznać za kandydatów, właściwych do decydowania o wyborze. To, co zostało do ustawy wprowadzone dla stolicy Państwa, jest najlepszą ilustracją tego, jaki Panowie chcecie mieć system wyborczy. Jak na tego rodzaju postanowienia ustawy musi zareagować szanujący się wyborca?</u>
          <u xml:id="u-121.2" who="#komentarz">(P. Sanojca: Musi nie musi.)</u>
          <u xml:id="u-121.3" who="#PWierczak">Musi. A więc, jeśli musu niema, to w takim razie o co chodzi? Chodzi o to, ażeby w Warszawie nie było żadnego nacisku. Tymczasem w „Czasie” pojawił się artykuł, że jeśli ktoś będzie występował przeciw ordynacji wyborczej, będzie propagował bojkot wyborów, to będzie pociągnięty do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-121.4" who="#komentarz">(Przerywanie na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-121.5" who="#PWierczak">Jeśli Panowie uważacie, że wybory w stolicy Państwa mogą być tak załatwione, jak je ustawa wyborcza postanowi i uważacie, że wszystko jest w porządku, to w takim razie musicie się z tem pogodzić, że obywatel, który w ten sposób w stolicy Państwa jest potraktowany, do urny wyborczej nie pójdzie i trzeba będzie bardzo dużego nacisku, ażeby te 10.000 głosów dostać potrzebnych dla wyboru posła.</u>
          <u xml:id="u-121.6" who="#PWierczak">Obecnie idą wielkie przeobrażenia w świecie. Mówi się o kryzysie moralnym, który jest przedewszystkiem przyczyną kryzysu gospodarczego. Słusznie się mówi, że przedewszystkiem trzeba wrócić do tej zasady, że godność człowieka musi być szanowana. To, co daje ustawa wyborcza, jest poniewieraniem godności ludzkiej i zapomnieniem o najważniejszej zasadzie, że człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga i godności jego poniewierać nie można. Panowie przez stosunek do wyborów w stolicy najlepiej ilustrują, czego chcą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-122">
          <u xml:id="u-122.0" who="#Marszałek">Dyskusja szczegółowa nad ordynacją wyborczą do Sejmu została ukończona.</u>
          <u xml:id="u-122.1" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-123">
          <u xml:id="u-123.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-123.1" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie systemu prowokacji, stosowanego bezkarnie przez organa administracji rządowej i samorządowej powiatu tomaszowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-124">
          <u xml:id="u-124.0" who="#Marszałek">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-124.1" who="#Marszałek">Proponuję odbyć następne posiedzenie w środę, dnia 26 czerwca b. r. o godz. 10 min. 30.</u>
          <u xml:id="u-124.2" who="#komentarz">(P. Matuszewski: A może o 6 rano?).</u>
          <u xml:id="u-124.3" who="#Marszałek">Przywołuję p. Matuszewskiego do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-124.4" who="#Marszałek">Proponuję następujący porządek dzienny:</u>
          <u xml:id="u-124.5" who="#Marszałek">1. Głosowanie nad projektem ustawy — ordynacja wyborcza do Sejmu (druki nr 1169, 1171 i 1172).</u>
          <u xml:id="u-124.6" who="#Marszałek">2. Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o projektach ordynacji wyborczej do Senatu (druki nr 1170, 1171 i 1173).</u>
          <u xml:id="u-124.7" who="#Marszałek">3. Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o projekcie ustawy o wyborze Prezydenta Rzeczypospolitej (druki nr 1168 i 1171).</u>
          <u xml:id="u-124.8" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-124.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 1 min. 20.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>