text_structure.xml 587 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203 1204 1205 1206 1207 1208 1209 1210 1211 1212 1213 1214 1215 1216 1217 1218 1219 1220 1221 1222 1223 1224 1225 1226 1227 1228 1229 1230 1231 1232 1233 1234 1235 1236 1237 1238 1239 1240 1241 1242 1243 1244 1245 1246 1247 1248 1249 1250 1251 1252 1253 1254 1255 1256 1257 1258 1259 1260 1261 1262 1263 1264 1265 1266 1267 1268 1269 1270 1271 1272 1273 1274 1275 1276 1277 1278 1279 1280 1281 1282 1283 1284 1285 1286 1287 1288 1289 1290 1291 1292 1293 1294 1295 1296 1297 1298 1299 1300 1301 1302 1303 1304 1305 1306 1307 1308 1309 1310 1311 1312 1313 1314 1315 1316 1317 1318 1319 1320 1321 1322 1323 1324 1325 1326 1327 1328 1329 1330 1331 1332 1333 1334 1335 1336 1337 1338 1339 1340 1341 1342 1343 1344 1345 1346 1347 1348 1349 1350 1351 1352 1353 1354 1355 1356 1357 1358 1359 1360 1361 1362 1363 1364 1365 1366 1367 1368 1369 1370 1371 1372 1373 1374 1375 1376 1377 1378 1379 1380 1381 1382 1383 1384 1385 1386 1387 1388 1389 1390 1391 1392 1393 1394 1395 1396 1397 1398 1399 1400 1401 1402 1403 1404 1405 1406 1407 1408 1409 1410 1411 1412 1413 1414 1415 1416 1417 1418 1419 1420 1421 1422 1423 1424 1425 1426 1427 1428 1429 1430 1431 1432 1433 1434 1435 1436 1437 1438 1439 1440 1441 1442 1443 1444 1445 1446 1447 1448 1449 1450 1451 1452 1453 1454 1455 1456 1457 1458 1459 1460 1461 1462 1463 1464 1465 1466 1467 1468 1469 1470 1471 1472 1473 1474 1475 1476 1477 1478 1479 1480 1481
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 m. 25.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Walery Sławek, Minister Bronisław Pieracki, Minister Spraw Zagranicznych August Zaleski, Minister Spraw Wewnętrznych Felicjan Sławoj-Składkowski, Kierownik Ministerstwa Skarbu Ignacy Matuszewski, Minister Przemysłu i Handlu Aleksander Prystor, Minister Komunikacji Alfons Kühn, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Sławomir Czerwiński, Minister Robót Publicznych Mieczysław Norwid Neugebauer, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner.)</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Józef Beck, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Kazimierz Słamirowski, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu Franciszek Doleżal.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 19 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 20 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp.: Wojtowicz i Michałkiewicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Brokowski, Chamiec, Długosz, Stanisław Godlewski, Karkoszka, Janusz Kozłowski, Lewin, Piestrzyński, Rudziński, Seidler, Stępowski, Ton, Winiarski i Bronisław Wojciechowski.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Chowańcowi na 2 dni, Kopoczowi na 3 dni, Bzowskiemu na 4 dni, Choińskiemu-Dzieduszyckiemu, Faustyniakowi i Waszkiewiczowi na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do 1 punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Polską a Rumunią, podpisanego w Genewie dnia 15 stycznia 1931 r. (druk nr 194 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Rubel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PRubel">Wysoka Izbo! W sali tej, w której zasiadają przedstawiciele wszystkich odcieni myśli politycznej w Polsce, w której ścierają się z sobą odmienne poglądy i uderzają o siebie tak często spienione fale namiętności, rzadko kiedy panuje jednomyślność, zwłaszcza, jeśli nie idzie o jakąś sprawę błahą, która tylko dlatego, że jest błaha, przechodzi bez zainteresowania, lecz jeśli idzie o zagadnienie pierwszorzędnego znaczenia, którego wagę wszyscy uznają i rozumieją. Śmiem twierdzić, że taka, rzadka w tej Wysokiej Izbie, zupełna jednomyślność, dotycząca zagadnienia pierwszorzędnej wagi, panuje właśnie w tej chwili, gdy wypada nam zająć się przedłożeniem o ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Rzecząpospolitą Polską a naszą wierną długoletnią sojuszniczką Rumunią.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PRubel">Ta jednomyślność, co pragnę podkreślić, wypływa zarówno z pobudek rzeczowych, t. j. z przekonania, iż traktat gwarancyjny jest życiową potrzebą obu krajów, jak i z pobudek uczuciowych. Uczucia szczerej przyjaźni, łączące państwo i naród nasz z państwem i narodem rumuńskim, silne w chwili wskrzeszenia Rzeczypospolitej Polskiej, są dzisiaj, w 12 lat po wskrzeszeniu Państwa i w szereg lat po zadzierzgnięciu pierwszych węzłów traktatowych z Rumunią, szczególnie silne i szczególnie serdeczne.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PRubel">Czytałem raz w rozważaniach politycznych pewnego wybitnego męża stanu aforyzm, który głęboko utkwił mi w pamięci. Brzmi on: Istnieją dwojakiego rodzaju więzy. Więzy, które się ciężko nosi, a lekko rozrywa, są to więzy przymusu; istnieją zaś więzy, które nosi się tak lekko, że ich nie czujemy jako skrępowania swobody życiowej, a których rozerwać niepodobna; są to więzy wzajemnej przyjaźni i wzajemnego szacunku.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PRubel">Więzy, łączące Rzeczpospolitą Polską z Królestwem Rumunii, są właśnie więzami tego drugiego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PRubel">Wysoka Izbo! W naszej polityce zagranicznej po odzyskaniu niepodległości istnieją elementy stałe, istnieją konstrukcje polityczne, które bezspornie zdały swój egzamin życiowy. Do takich konstrukcji politycznych należy sojusz z wielką siostrzycą naszą Francją i sojusz z sąsiadką naszą Rumunią. Obydwa te sojusze są zaś nie tylko filarami polityki polskiej, lecz także filarami pokoju Europy, który jest polskiej polityki myślą przewodnią i lin ją wytyczną. Sojusze nasze traktujemy jako instrumenty pokoju, którego trwałości pragnie gorąco cały naród nasz, udręczony wiekową niewolą i najdłuższemi na ziemiach Europy zmaganiami wojennemi.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PRubel">Polska i Rumunią leżą na pograniczu dwóch światów: świata Zachodu, rządzącego się wypróbowanemi zasadami ustroju, który kulę ziemską doprowadził do rozkwitu, stworzył olbrzymie dzieła kultury i któremu zawdzięczamy nasz dorobek cywilizacyjny, i świata Wschodu, który zburzywszy odwieczne normy współżycia w dziedzinie społecznej, stanowi również wielką niewiadomą w dziedzinie współżycia międzynarodowego. Jest to jedna z przyczyn zasadniczych, dla których ścisła współpraca polityczna Polski i Rumunii stanowi szczególny przedmiot zainteresowania także poza granicami naszych krajów, a niejednokrotnie z pewnych stron także przedmiot niedorzecznych insynuacji i podejrzeń. Sądzę, że będę wyrazem całej tej wysokiej Izby, jeśli z naciskiem podkreślę, że traktat polsko-rumuński, oparty o pakt Ligi Narodów, nie jest porozumieniem, zwróconem przeciw komukolwiek, lecz wyrazem solidarności obu państw i narodów dla zabezpieczenia sobie pokojowych warunków bytu i rozwoju, a zarazem wyrazem woli obu narodów współdziałania w wielkiem dziele pacyfikacji świata powojennego.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PRubel">Solidarność obydwu państw i narodów w dziedzinie polityki międzynarodowej, o której mówi zarówno art. 1, 2, 4, jak wreszcie 5 traktatu, będącego przedmiotem naszych obrad, stanowić będzie niezmienną wytyczną naszej polityki. Nie idzie nam zaś tylko o literę, lecz i o ducha traktatu, ducha wypływającego ze wspomnianego już przeze mnie przekonania, że ścisłe współdziałanie obydwu krajów w dziedzinie polityki międzynarodowej odpowiada żywotnym interesom, potrzebom i uczuciom wzajemnym.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PRubel">Temu naszemu stanowisku daliśmy niezbyt dawno wyraz podczas podpisania w Moskwie antywojennego paktu Litwinowa, cośmy uczynili wśród znanych wszystkim okoliczności równocześnie z Królestwem Rumunii. Uważamy, że zasada, której wyraz dawaliśmy dotąd, i w przyszłości stanowić powinna jeden z kanonów polskiej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PRubel">Wysoka Izbo! Przed chwilą, powołując się na poszczególne artykuły traktatu gwarancyjnego między Polską a Rumunią, podpisanego w Genewie dnia 15 stycznia 1931, poruszyłem już zagadnienie, które stanowić ma drugą część mego dzisiejszego referatu, a mianowicie zagadnienie szczegółów niniejszej umowy międzypaństwowej. Otóż rozważając tę część zagadnienia, pragnę zwrócić uwagę na to, że zewnętrzna forma niniejszego traktatu, będącego odnowieniem dotychczasowego traktatu gwarancyjnego z roku 1926, który wygasa 26 marca 1931, jest niemal identyczna z traktatem dotychczasowym.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PRubel">Uzasadnienie rządowe, które Panowie mają przed sobą, stwierdza, że zarówno wstęp, jak i wszystkie wymienione artykuły od 1 do 5 włącznie nie różnią się niczem w swej treści, oprócz drobnych poprawek stylistycznych, od wstępu i odnośnych artykułów poprzedniego traktatu. Skreślono natomiast dawny art. 6, przewidujący zawarcie polsko-rumuńskiej konwencji pojednawczo-rozjemczej, artykuł ten bowiem stał się już zbytecznym wobec podpisania w dniu 24 października 1929 r. takiej właśnie konwencji, jak częściowo również wobec zamieszczenia klauzuli rozjemczej w zawartej dnia 23 czerwca 1930 r. konwencji handlowej z Rumunią, którą Rząd zamierza w niedługim czasie przedstawić Wysokiej Izbie do ratyfikacji, o czem mówi uzasadnienie rządowe.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PRubel">Obecny art. 6, a dawny art. 7 traktatu gwarancyjnego został jednak zmieniony, a to w tym sensie, że przewiduje się możność milczącego przedłużenia traktatu na dalsze letnie okresy poza pierwszemi pięcioma latami, na które został zawarty.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PRubel">Chciałbym na chwilę zatrzymać się na tej zmianie, bardzo pożądanej i symptomatycznej, stanowi ona bowiem z jednej strony zabezpieczenie większej ciągłości w stosunkach polsko-rumuńskich, a z drugiej dowodzi właśnie tego, o czem mówiłem poprzednio, t. j. głębokiego przekonania obustronnego, że ścisłe węzły polityczno-traktatowe między obydwoma krajami stanowią trwałą i nieprzemijającą potrzebę zarówno Polski, jak Rumunii.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PRubel">Uważam wreszcie za swój obowiązek przypomnieć Wysokiej Izbie, jakie postanowienia zawierają poszczególne artykuły traktatu, do którego ratyfikacji za chwilę mamy przystąpić.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PRubel">Art. 1 stanowi zobowiązanie obu stron, by wzajemnie się szanowały i chroniły przed wszelką napaścią z zewnątrz na całość obecną ich terytorium i obecną niezależność polityczną.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PRubel">Art. 2 określa wzajemne zobowiązania na wypadek, gdyby jeden z dwóch krajów stałby się przedmiotem napaści. Otóż w razie, gdyby Polska lub Rumun ja, wbrew zobowiązaniom, nałożonym przez art. 12, 13 i 15 paktu Ligi Narodów, stały się przedmiotem napaści bez wywołania jej ze swej strony, Rumunia i wzajemnie Polska, postępując zgodnie z art. 16 paktu Ligi Narodów, zobowiązują się udzielić sobie niezwłocznie pomocy i poparcia. W razie, gdyby Rada Ligi Narodów, orzekając w sprawie, do niej wniesionej, stosownie do postanowień paktu Ligi Narodów, nie zdołała uskutecznić przyjęcia swego sprawozdania przez wszystkich członków, innych niż przedstawiciele stron, będących w sporze, i gdyby Polska i Rumunia stały się przedmiotem napaści bez wywołania jej ze swej strony, Rumunia i wzajemnie Polska, postępując zgodnie z art. 15 ust. 7 paktu Ligi Narodów, udzieli jej niezwłocznie pomocy i poparcia. W razie, gdyby powstał spór, przewidziany w art. 17 paktu Ligi Narodów, i gdyby Polska lub Rumunia stały się przedmiotem napaści bez wywołania jej ze swej strony, Rumunia i wzajemnie Polska zobowiązują się udzielić sobie niezwłocznie pomocy i poparcia.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PRubel">Art. 3 postanawia, że gdyby mimo swych usiłowań pokojowych oba państwa znalazły się w stanie wojny obronnej w rozumieniu art. 1 i 2, zobowiązują się one jedno bez drugiego nie pertraktować, ani nie zawierać zawieszenia broni lub pokoju.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PRubel">Art. 4 postanawia, że w celu uzgodnienia wysiłków pokojowych oba rządy zobowiązują się porozumiewać w sprawach polityki zagranicznej, obchodzących obydwie umawiające się strony.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PRubel">Art. 5 stanowi, że żadna ze stron umawiających się nie zawrze bez uprzedniego porozumienia z drugą przymierza z trzeciem mocarstwem. Artykuł ten zaznacza równocześnie, że temu warunkowi nie podlegają przymierza, mające na celu utrzymanie traktatów już podpisanych wspólnie przez Polskę i Rumunię. Tego rodzaju przymierza powinne być jednakowoż podawane do wiadomości wzajemnej.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PRubel">Art. 6, o którym już mówiliśmy, określa czas trwania traktatu gwarancyjnego na lat 5, począwszy od 26 marca 1931 r. Jeżeli jednak przynajmniej na rok przed wygaśnięciem tego okresu traktat nie będzie wypowiedziany przez żadną z umawiających się stron, będzie on uważany za odnowiony w drodze milczącej zgody na nowy okres lat 5 i tak w dalszym ciągu.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PRubel">Art. 7 mówi o formalnościach ratyfikacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PRubel">Wysoka Izbo! Sądzę, że byłoby zbyteczne dalsze przedłużenie moich wywodów, które też zamykam, wnosząc w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych o ratyfikację traktatu gwarancyjnego, nad którym obradujemy. Chciałbym jeszcze tylko na zakończenie dać ponowny wyraz uczuciom, jakie całą Izbę niewątpliwie ożywiają, przesyłając z tej wysokiej trybuny pod adresem sprzymierzonego Królestwa Rumunii wyrazy szczerej przyjaźni, szacunku i życzenia jak najpomyślniejszego rozwoju na tej drodze, którą wspólnie kroczymy, na drodze twórczej, pokojowej pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Kto jest za ustawą w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Polską a Rumun ją, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stwierdzam, że i w trzeciem czytaniu ustawa została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji:</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">a) porozumienia polsko-niemieckiego, podpisanego w Warszawie dnia 31 października 1929 r., wraz z protokółem końcowym ad art. II Porozumienia,</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">b) umów, podpisanych przez Polskę w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.,</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">c) umów z Francją, Wielką Brytanią i Włochami w sprawie uregulowania przez Polskę długu, powstałego z okupacji terytoriów plebiscytowych, oraz d) układów, podpisanych w Paryżu dnia 28 kwietnia 1930 r. w sprawie zobowiązań Węgier, wynikających z traktatu w Trianon (druk nr 44 i odbitka nr 34).</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wyczerpujące dyskusje, przeprowadzone ostatnio w komisjach Spraw Zagranicznych Sejmu i Senatu nad całokształtem polskiej polityki zagranicznej doby obecnej, potwierdziły wymownie raz jeszcze tę wielką i doniosłą prawdę, że jednolitym jest pogląd całego narodu polskiego na najistotniejsze zagadnienie przeżywanej chwili dziejowej.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Opinia międzynarodowa miała okazję raz jeszcze przekonać się o jednomyślności i spoistości opinii politycznej w najważniejszych sprawach międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">W przebiegu debat ujawniły się jedynie pewne rozbieżności co do oceny metod i taktyki, po których polska polityka zagraniczna iść winna ku realizacji zasadniczych celów.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Do zagadnień, co do których zarysowały się najistotniejsze różnice poglądów, należy niechybnie sprawa zawartych przed rokiem przez Rząd Polski dwóch zasadniczych runów z naszym zachodnim sąsiadem: Umowy Handlowej z dn. 17 marca 1930 r. i Umowy Likwidacyjnej z 31 października 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Ponieważ umowy te regulują niezmiernie obszerne co do swego zakresu i doniosłe w praktycznych skutkach dziedziny stosunków wzajemnych między Polską a Rzeszą Niemiecką, Rządowi zależy specjalnie na należytem zrozumieniu przez polską opinię polityczną istotnych przyczyn powziętych decyzyj. To też pomimo faktu, że obie umowy były przedmiotem wyczerpujących oświadczeń Rządu, składanych w toku obrad komisyjnych, pragnę raz jeszcze, w wielkim rzecz prosta skrócie, przedłożyć Wysokiej Izbie motywy, które spowodowały Rząd Polski do podpisania tych umów i przedłożenia ich Izbom do ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Rok temu, mówiąc o zawartych umowach, stwierdziłem:</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">„Polska musi konsekwentnie dążyć do koordynacji swych sił z wielkiemi siłami życia gospodarczego Europy. Musi dążyć do odważnego zmierzenia swych sił na terenie normalnej współpracy i konkurencji wszechświatowej, gdyż trzeba mieć przy zachowaniu wszelkiej ostrożności żywą wiarę w wielkie siły gospodarcze organizmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Nie wolno w XX wieku izolować życia polskiego od głębokiego nurtu współpracy i współtwórczości międzynarodowej”.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Rok mija od tego mego oświadczenia. Rok, który jeszcze wyraźniej podkreślił i uwypuklił tę prawdę, że tylko przez koordynację i współdziałanie międzynarodowe uzyskać można skuteczne środki do walki z szalejącym kryzysem gospodarczym. To też Rząd Polski — jak miałem to zaszczyt stwierdzić ostatnio w przemówieniu mojem na Komisji Sejmu, w głębokiej świadomości, że tylko w drodze czynnej współpracy międzynarodowej szukać można dróg opanowania istniejących trudności gospodarczych, konsekwentnie politykę międzynarodowej współpracy gospodarczej kontynuuje, nie zniechęcając się trudnościami, które na tej drodze spotyka. Polityka ta znalazła swój wyraz w kilkunastu traktatach handlowych bilateralnych, przedłożonych ostatnio Izbom do ratyfikacji, oraz w niezmiernie aktywnym udziale Polski w pracach nad zagadnieniami międzynarodowej współpracy gospodarczej, prowadzonej pod auspicjami Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">W komitetach ekonomicznym i finansowym Ligi, w konferencji paneuropejskiej, w pracy bloku państw rolniczych, przedstawiciele Polski wydajnie w ostatnim roku współpracowali.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wyrazem tej samej konsekwencji polskiej linii politycznej było zawarcie z Rzeszą Niemiecką przedkładanych umów. Uwagę przedewszystkiem pragnę poświęcić umowie gospodarczej, która stwarza podstawy normalnej współpracy między obu krajami.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Za chwilę p. Minister Przemysłu i Handlu podda fachowej ocenie poszczególne postanowienia zawartej umowy handlowej. Ze swej strony ograniczę się przeto do uwag natury ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Stanowisko Rządu Polskiego w sprawie traktatu handlowego z Niemcami było konsekwentnem od szeregu lat. Strona polska nie wywołała wojny celnej, zawsze uważając stan nieuregulowanych umownie stosunków gospodarczych między obu krajami za wysoce niekorzystny dla obydwóch stron. To też Polska stale była gotową do zawarcia układu handlowego z Rzeszą; jedynym warunkiem, od którego uzależniła swą zgodę, było uzyskanie równowartości wzajemnych koncesyj.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Proszę Panów, każdy układ międzynarodowy stanowi z konieczności pewien kompromis: kompromis w tak ważnym dla Polski układzie musiał się opierać na starannem wyważeniu wzajemnych koncesyj i mam wrażenie, że podpisana umowa równowagę tę. realizuje.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Nie będę Panom szczegółowo przypominał poszczególnych etapów pięcioletnich mozolnych rokowań o traktat handlowy. W toku tych rokowań wielokrotnie zmieniały się płaszczyzny zasadniczych rozmów.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Rokowano o szeroki traktat taryfowy, był okres o krótkie prowizorium, wreszcie w dn. 17 marca 1930 r. podpisany został układ beztaryfowy, oparty na wzajemnej klauzuli największego uprzywilejowania.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Parę słów pragnę poświęcić dwóm zarzutom zasadniczym, które zostały wysunięte w tej sprawie w toku dyskusji w komisji, to jest sformułowaniu klauzul osiedleńczych i niemieckiej polityce celnej w dziedzinie ochrony rolnictwa, która to polityka naruszyła równowagę wzajemnych koncesyj gospodarczych w podpisanym traktacie i zagraża dalszem przesuwaniem się na naszą niekorzyść bilansu wymiennego Polski z Rzeszą Niemiecką.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">A więc przedewszystkiem postanowienia, dotyczące wjazdu i pobytu.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Zaznaczam przedewszystkiem, że praktyka handlowych umów międzynarodowych nie znała i nie zna traktatów handlowych bez klauzul, dotyczących osób fizycznych i prawnych. Jest bowiem rzeczą naturalną, że jeśli traktat handlowy przewiduje w najdrobniejszych szczegółach sposób traktowania towaru we wzajemnym obrocie, a wiec: wysokość ceł, szczegóły odprawy celnej, opłat administracyjnych i t. d., to musi on przewidywać uprawnienia tych, którzy są czynnymi wykonawcami materialnych uprawnień traktatowych, a więc przemysłowców i handlowców. Naturalnem wobec tego było, że traktat handlowy polsko-niemiecki musiał zawierać klauzule, dotyczące wjazdu i pobytu.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Stanowisko polskie w tej sprawie wychodziło z zasadniczej przesłanki, że przy zagwarantowaniu obustronnem możliwości legalnego wykonywania przez kupca i przemysłowca obu krajów swego zawodu, klauzule osiedleńcze nie mogą się stać źródłem realizacji celów, nie mających nic wspólnego z normalnym obrotem i współpracą gospodarczą między obu krajami. To też uwzględniając specjalną pozycję ziem zachodnich w tych zagadnieniach, wykluczyliśmy całkowicie możliwości osiedlenia się na roli oraz osiedlenia się drobnych kupców.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Została w pełni utrzymana przytem zasada swobody ustawodawstwa wewnętrznego, a więc ustawy o cudzoziemcach i dekretu na ochronie rynku pracy. Uprawnienie strony niemieckiej oparliśmy na klauzuli największego uprzywilejowania, przeto na typie zobowiązań przyjętych ogólnie w tej dziedzinie w zachodnio-europejskich traktatach handlowych. W postanowieniach o t. zw. dawno osiadłych, braliśmy pod uwagę interesy kilkudziesięciutysięcznej rzeszy naszych obywateli, których los w czasie wojny przerzucił na terytorium Rzeszy, a którym groził przymusowy powrót.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Przez postanowienia, iż pobyt t. zw. dawno osiadłych musi być nieprzerwany od r. 1919 do chwili obecnej, zapobiegliśmy możliwości masowego powrotu obywateli niemieckich, zamieszkujących przed wojną dzielnice zachodnie. Pragnę przeto z całym naciskiem stwierdzić, że klauzule osiedleńcze, dając gwarancje normalnych stosunków w tej dziedzinie między Polską a Niemcami, uniemożliwiają całkowicie wykorzystanie ich dla celów nie mających związku z normalną współpracą gospodarczą.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Przechodzę obecnie do sprawy drugiej:</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">W dyskusji wysunięto tezę, że wobec ostatnich jaskrawo protekcjonistycznych pociągnięć w dziedzinie ochrony rolnictwa ze strony niemieckiej polityki gospodarczej, równowaga wzajemnych korzyści gospodarczych przesunęła się niezmiernie na niekorzyść Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Niechybnie, już wprowadzone i zamierzone ostatnio nowe zarządzenia niemieckiej polityki gospodarczej, idące w kierunku wyraźnego protekcjonizmu rolniczego naruszają wydatnie równowagę wymienną nie tylko Polski, ale i wszystkich państw rolniczych, dostawców Rzeszy.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Stanowisko nasze w tej tak doniosłej sprawie jest następujące:</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Polska, jako kraj rolniczy, może najlepiej rozumie i docenia konieczność zdecydowanej walki z kryzysem rolniczym. Rozumie też specjalne interesa żywotne naszego sąsiada zachodniego w opanowaniu kryzysu rolniczego i powrotu do stanu opłacalności produkcji rolniczej. To też opinia polska z całem zrozumieniem i zainteresowaniem śledzi wielki wysiłek czynników kierujących niemiecką polityką gospodarczą w kierunku opanowania kryzysu rolniczego. Rozumie też doskonale, że jednym ze środków w tej akcji jest właściwa polityka celna, dzięki której może być osiągnięta stabilizacja na poziomie opłacalności.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Obawiam się jedynie ujawniających się pewnych tendencyj do sztucznego i nadmiernego zwiększania produkcji rolniczej, szczególnie tych produktów, na których opiera się równowaga wymienna z szeregiem państw rolniczych, a więc masła, jaj, jęczmienia i pszenicy.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wydaje się nam bowiem, że najistotniejszem zagadnieniem praktycznem w walce z kryzysem rolniczym jest znalezienie dróg do zdjęcia z rynków światowych nadwyżki produkcji rolniczej, ciążącej nieznośnie na kształtowaniu cen, i że każda akcja, idąca nie ku stabilizacji i normowaniu światowej produkcji rolniczej, a ku jej wydatnemu zwiększaniu, przeciwstawia się automatycznie wskazaniom solidarnej akcji międzynarodowej w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Pragnąłbym w tem miejscu powołać się na zdanie jednego z najwybitniejszych przedstawicieli niemieckiego życia gospodarczego, który z całą stanowczością i z całym autorytetem przeciwstawił się nadmiernym tendencjom protekcjonizmu agrarnego. Stwierdził on, że nie kto inny, jak przemysł niemiecki, jest najbardziej zainteresowany w zwiększeniu siły kupną państw rolniczych i że przedewszystkiem dobrze zrozumiane interesy całokształtu gospodarstwa narodowego Rzeszy nakazują czynną współpracę w opanowaniu kryzysu gospodarczego państw rolniczych, przedewszystkiem państw środkowej i wschodniej Europy.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Życie potwierdziło całkowicie tę. ocenę, bo jeśli dla przykładu weźmiemy chociażby cyfry obrotu towarowego Rzeszy za rok 1930, to stwierdzimy, że wywóz niemiecki do krajów rolniczych zmniejszył się wydatnie, powodując pogłębienie kryzysu przemysłowego Rzeszy.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Pozwoliłem sobie na dłuższe uwagi w tej sprawie dlatego, by móc stwierdzić, że powojenne gospodarstwo międzynarodowe rozwinęło się w kierunku tak istotnej i bezpośredniej współzależności gospodarczej poszczególnych organizmów państwowych, że na dłuższą metę nie wydaje mi się możliwe utrzymanie zbyt jednostronnej linii polityki gospodarczej jednego z państw, gdyż w skutkach swych niezwłocznie i bezpośrednio uderza w żywotne interesy własnego gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">To też wyda je mi się, że obawy wyrażone w toku dyskusji, iż zamierzone pociągnięcia polityki gospodarczej naszego sąsiada zachodniego doprowadzą do całkowitego zniweczenia korzyści traktatowych, są przesadne i że po zawarciu traktatu wzajemny obrót towarowy ulegnie zwyżce nie tylko po stronie wywozu niemieckiego do Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Proszę Panów, w skomplikowanych warunkach ekonomicznych, w jakich żyjemy, przewidywania są zawsze rzeczą zawodną. P. Minister Przemysłu i Handlu przedstawi Panom, jak już zaznaczyłem, bezpośrednie korzyści, jakie otrzymamy. Mogę jedynie stwierdzić, że zachowaliśmy sobie wszelkie elementy ochronne, zawarliśmy traktat na rok jeden, ograniczyliśmy kontyngentami możliwości przywozowe, traktat nie posiada związań celnych. Zachowaliśmy przeto wszelkie możliwości rewizji ewentualnych złych skutków umowy gospodarczej, gdyby się tego okazała potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Przechodzę obecnie do paru uwag natury ogólnej, tyczących się umów haskich i t. zw. umowy likwidacyjnej. W toku komisyjnych debat Panowie mieli sposobność zaznajomienia się jak najszczegółowiej z motywami, które spowodowały Rząd Polski do podpisania powyższych umów, pragnę przeto jedynie raz jeszcze zwrócić uwagę Panów na szereg przesłanek, o charakterze ogólno politycznym, które były jednym z motywów decyzji Rządu. Mam przytem wrażenie, że udział Polski w umowach haskich nie budzi poważniejszych sprzeciwów, ani zastrzeżeń. Polska nie mogła pozostać poza nawiasem tych wielkich układów międzynarodowych, które poddawały definitywnej regulacji wszelkie finansowe sprawy, wynikłe z wojny i traktatów pokoju.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Pozatem wiedzą Panowie, jak poważne bezpośrednie interesy Polski były w grze. Uzyskanie w układach haskich zwolnienia Polski z obowiązku zapłaty t. zw. „Biens cedes” i — „dette de liberation”, które to pozycje stanowiły miliardowe obciążenie Państwa Polskiego, jest niechybnie niezwykle doniosłym korzystnym faktem.</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Znacznie więcej różnic poglądów wykazała dyskusja w sprawie oceny t. zw. umowy likwidacyjnej z dnia 31 października 1929 r. oraz deklaracji Rządu Polskiego w sprawie odkupu, złożonej przy tej okazji.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">O ile chodzi o zawarte w umowie likwidacyjnej zaniechanie dalszej likwidacji prywatnych majątków niemieckich, to idea zrzeczenia się przez Rząd Polski likwidacji w pewnym zakresie za odpowiednie kompensaty nie była nowa, gdyż już parę lat przed umową likwidacyjną idea ta łącznie z projektem generalnego układu kompensacyjnego polsko-niemieckiego była wysuwana.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Nie po naszej stronie leży wina, że układ w tym czasie nie doszedł do skutku.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Z chwilą gdy kwest je, dotyczące polskich pretensyj odszkodowaniowych jak rozrachunkowych do Niemiec oraz pretensyj obywateli polskich do Państwa Niemieckiego z tytułu zapadłych wyroków przed Mieszanym Trybunałem Rozjemczym w Paryżu i t. p., zostały przez plan Younga ostatecznie rozwiązane, a to w ten sposób, że globalny charakter anuitetów niemieckich zamykał Polsce możność dalszego dochodzenia swoich pretensyj z tytułu wojny i traktatów, Rząd Polski z całą energią dążył do uzyskania zrzeszenia się ze strony Niemiec pretensyj obywateli niemieckich do Państwa Polskiego i dążenie to urzeczywistnił w Umowie Warszawskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Układ ten według najgłębszego naszego przekonania i najsurowszej nawet krytyki stanowi zdrowy i korzystny dla obu stron kompromis.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Pozatem nie jest rzeczą obojętną zarówno z punktu widzenia politycznego jak i gospodarczego, że przez ten układ Państwo Polskie zostaje zwolnione od prowadzenia kilkunastu tysięcy procesów, które w atmosferę wzajemnych stosunków między obu narodami wnosiły elementy niepokoju i rozdrażnienia. Przypomnijmy sobie bowiem dla przykładu, jak wiele powodu do wzajemnych ostrych polemik dał lata trwający proces chorzowski — a przecież podobnych procesów niezałatwionych były setki.</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">To też polubowne zakończenie w jednym wielkim układzie wszystkich procesów, wynikających z wojny i traktatów pokoju, stanowi niechybnie bardzo doniosłe i pomyślne rozwiązanie szeregu trudności w stosunkach wzajemnych.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Likwidacja sporu o prawną moc cesji kontraktów rentowych przez Rząd Pruski gdańskiemu Bauernbankowi i związaną z zakończeniem tego sporu deklaracją Rządu Polskiego o tak zwanym odkupie wywołał również szereg daleko idących krytyk.</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Najpoważniejszym argumentem tych krytyk było, że układ stwarza rzekomo możliwość ingerencji rządu państwa ościennego w stosunki Rządu Polskiego z jego obywatelami.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Zarzut ten był przedmiotem szczegółowych deklaracyj przedstawicieli Rządu w Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu, pragnę jednak raz jeszcze podkreślić z całym naciskiem, że z zawartych układów nie wynika prawo sąsiada naszego do ingerencji w stosunek Państwa Polskiego do jego obywateli. Podstawą wszelkich rozmów w tej sprawie było powyższe kategoryczne stanowisko Rządu Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Na tem kończę uwagi co do umów, będących przedmiotem dzisiejszych debat.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Na zakończenie pragnąłbym podzielić się z Panami paroma uwagami natury ogólnej.</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Imperatywnym nakazem chwili obecnej jest wysiłek celem przywrócenia zaufania w stosunkach międzynarodowych. Nie zamykajmy bowiem oczu na fakt, że ogólna sytuacja europejska w przeciągu ostatniego roku rozwijała się. w kierunku zwiększających się trudności gospodarczych i pewnego ogólnego niepokoju. Jeśli rzucimy wzrokiem na olbrzymie cyfry bezrobotnych w poszczególnych krajach Europy, cyfry, sięgające paru milionów w niektórych państwach, jeżeli uprzytomnimy sobie, że w tak doniosłej międzynarodowej współpracy finansowej zwiększyły się nieufność i zdenerwowanie wzajemne, że w atmosferze politycznej, szczególniej przed paru miesiącami były objawy wzrastającego niepokoju — to musimy sobie zdać sprawę, że przeżywana chwila wymaga w interesie wszystkich niezmiernie energicznej, skoordynowanej i zdecydowanej akcji międzynarodowej w kierunku opanowania istniejących trudności. Polityka polska, świadoma najdokładniej istniejącego stanu rzeczy, z całą stanowczością jest dziś zdecydowana iść po linii solidarnej współpracy międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wysoka Izbo! Podobnie jak Rząd Polski cała opinia polska z uczuciem szczerej radości przyjęła przed paru dniami fakt zawarcia między mocarstwami zachodniemi doniosłego porozumienia w sprawach zbrojeń morskich, widząc w niem niezmiernie doniosły etap w kierunku realizacji idei pokoju i porozumienia. Tak samo jestem głęboko przekonany, że opinia międzynarodowa przyjmie z uznaniem dzisiejsze uchwały Sejmu, widząc w nich dalszy, a nadewszystko niezmiernie realny dowód pokojowej współpracy narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">W imieniu Rządu wnoszę o przyjęcie wniosków ratyfikacyjnych:</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">1. t. zw. umów haskich,</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">2. polsko-niemieckiej umowy warszawskiej z dnia 31 października 1929 r.,</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">3. polsko-niemieckiej umowy gospodarczej z dnia 17. III 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">A gdyby pomimo ratyfikacji przez Polskę umowa handlowa nie weszła w życie dla braku ratyfikacji z drugiej strony, to i tak trud Panów nie pójdzie na marne, gdyż przez usta Wasze naród polski złoży świadectwo swej woli pokojowej współpracy ze wszystkimi, pragnącymi poprawy sytuacji gospodarczej świata, a wina za hamowanie tej poprawy nie będzie spoczywała na Polsce.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! W art. 1 ustawy w sprawie ratyfikacji umów haskich, podpisanych przez Polskę i związanych z nią, a właściwie stanowiących integralną ich część, dodatkowych układów znajdujemy ratyfikację 17 układów, z których 8 dotyczy bezpośrednio Polski, a 9, podpisanych przez Polskę, ale jej nie dotyczących, a mianowicie dotyczą bezpośrednio Polski:</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PHołyński">Porozumienie polsko-niemieckie, podpisane w Warszawie dnia 31 października 1929 r. wraz z protokółem końcowym:</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PHołyński">Układ między Rzecząpospolitą Polską, Australią, Belgią, Wielką Brytanią i Irlandią Północną, Czechosłowacją, Grecją, Francją, Kanadą, Jugosławją, Japonią, Indiami, Niemcami, Portugal ją, Rumun ją, Włochami, Nową Zelandią, Unią Południowo-Afrykańską, o ostatecznem uregulowaniu w stosunku do Niemiec kwestii finansowych, wypływających z wojny, podpisany, wraz z aneksami I, II, III, IV, V, V bis, VI, VI bis, VII aż do XII w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.;</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PHołyński">Układ, podpisany w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r. pomiędzy Rzecząpospolitą Polską, Austrią, Belgią, Wielką Brytanią i Irlandią Północną, Australią, Indiami, Kanadą, Francją, Grecją, Japonią, Czechosłowacją, Jugosławją, Portugalią, Nową Zelandią, Rumunią, Unią Południowo-Afrykańską, Włochami o ostatecznem wykonaniu zobowiązań finansowych Austrii, wynikających z wszelkich postanowień Konwencji o zawieszeniu broni z 3 listopada 1918 r., Traktatu St. Germain i traktatów lub konwencji dodatkowych;</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PHołyński">Układ między Rzecząpospolitą Polską, Belgią, Wielką Brytanią i Irlandią Północną, Kanadą, Australią, Nową Zelandią, Unią Południowo-Afrykańską, Indiami, Francją, Grecją, Włochami, Japonią, Portugalią, Rumunią, Czechosłowacją i Jugosławją w sprawie państwowych majątków cedowanych przez Austrię, Węgry i Bułgarię, długów wyzwolenia i rozdziału odszkodowań nie niemieckich, podpisanego w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.;</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PHołyński">Układ między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Austriacką, dotyczący uregulowania niektórych przedwojennych długów austriacko-węgierskich, podpisany w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r., oraz noty wymienione tegoż dnia 20 stycznia 1930 r. między przewodniczącym Delegacji Polskiej a Kanclerzem Austrii: 1) w sprawie wykonania konwencji archiwalnej rzymskiej z 6. IV.1922, wykonania art 215 Traktatu w St. Germain etc. oraz 2) w sprawie wypłacenia przez Polskę sumy 335.000 szylingów austriackich;</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PHołyński">Układ między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Francuską w sprawie uregulowania długu Polski względem Francji z tytułu niezapłaconej reszty kosztów okupacji terytorium plebiscytowego Górnego Śląska, podpisany w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.;</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PHołyński">Porozumienie między Rzecząpospolitą Polską a Wielką Brytanią w tej samej sprawie, podpisane w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.;</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PHołyński">Porozumienie między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Włoch w tejże sprawie uregulowania długu Polski względem Włoch, podpisane też w Hadze dnia 20 stycznia 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PHołyński">Zanim jednak przystąpię do rozpatrzenia powyższych umów, jestem zmuszony przedstawić sytuację rozrachunków międzynarodowych, jaka wynikła w wykonaniu traktatów Wersalskiego, St. Germain, Trianon i Neuilly. W powyższych traktatach Polska przyjęła zobowiązania zapłacenia na rzecz Komisji Odszkodowań:</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PHołyński">a) za mienia państwowe przyjęte na tery tor j ach byłego zaboru niemieckiego i byłej monarchii Austro-Węgierskiej oraz udział Polski w publicznych długach niemieckich (243 art. Traktatu Wersalskiego i 189 art. Traktatu w St. Germain.). Należność z powyższych tytułów oceniona została przez Komisję Odszkodowań na sumę około 2,2 mil jardów marek złotych oraz 1 miliard 355 milionów koron złotych;</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PHołyński">b) udział Polski w tak zwanym długu wyzwolenia, nałożonym na państwa sukcesyjne b. monarchii Austro-Węgierskiej (dette de liberation), na zasadzie umowy z dn. 10. IX 1919. Należność z tego tytułu ustalona została przez Komisję Odszkodowaniową na 225,5 milionów franków złotych;</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PHołyński">c) za mienie państwowe w Gdańsku, przejęte przez Polskę, obliczone na sumę 75 milionów marek złotych przez Radę Portu, a zatem w połowie przez Polskę, na sumę 81 milionów marek złotych i wreszcie zobowiązanie Wolnego Miasta Gdańska za przejęte przez niego mienie na sumę 120 milionów mk. złotych.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PHołyński">Natomiast Polska nie miała bezpośredniego tytułu do odszkodowań, a tylko jako składowa część b. Imperium Rosyjskiego (art. 116 Traktatu Wersalskiego i 87 art. Traktatu w St. Germain), gdyż Traktat Wersalski w art 232, ze względu na ograniczone zasoby Niemiec, przyznaje prawo do odszkodowań tylko od czasu, kiedy dane państwo było w stanie wojny z Niemcami, zaś Polska nie wypowiedziała w r. 1918 wojny Niemcom i Austrii, jak to uczyniła Czechosłowacja. Konferencja w Spa 16 lipca 1920 r., w myśl powyższego, w art. 10 stanowi: postanowienia niniejszego porozumienia nie mogą być stosowane do prawa Polski do odszkodowań z tytułu strat, poniesionych przez Polskę, jako część składową byłego Imperium Rosyjskiego, pozostają zastrzeżone, stosownie do art. 116 Traktatu Wersalskiego, oraz art. 87 Traktatu w St. Germain. Sumy, które Polska winna będzie zakredytować Niemcom i Austrii w wykonaniu postanowień art. 243 Traktatu Wersalskiego i art. 189 Traktatu w St. Germain, zostaną zapisane prowizorycznie na rachunek w zawieszeniu (komptes d at- tente) i podlegać będą oprocentowaniu w wysokości 5% rocznie.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PHołyński">Tym sposobem potwierdzone zostały prawa Polski do odszkodowań tylko drogą pośrednią poprzez udział Rosji. Nadmienić należy, że porozumienie w Spa nie dotyczyło dette de liberation, ani też nie zawierało klauzul kompensacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PHołyński">Ponieważ rząd sowiecki zrzekł się praw do odszkodowań w stosunku do Rzeszy Niemieckiej umową w Rapallo 16 kwietnia 1922 r., oraz z powodu uznania przez większość państw rządu sowieckiego de jure, praktyczna możliwość realizacji zastrzeżonych Polsce praw do odszkodowań stała się wielce problematyczna, chociaż Rząd Polski dnia 25. IV.1922 r. zaprotestował i notyfikował, iż nie uznaje powyższego zrzeczenia się.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#PHołyński">Drugą dziedzinę rozrachunków międzynarodowych, wynikających z traktatów pokojowych, stanowią wzajemne pretensje polsko-niemieckie i polsko-austriackie, tak państwowe jak i prywatne. Powyższe pretensje w stosunku do Niemiec podpadały pod; kompetencje Mieszanego Trybunału Rozjemczego w Paryżu lub stanowiły przedmiot każdorazowych rokowań rozrachunkowych polsko-niemieckich. Zaliczyć tu należy dopłaty likwidacyjne, renty, rozrachunek międzypaństwowy, Chorzów i t. d. W stosunku do b. Monarchii Austriackiej należało dokonać szeregu rozrachunków instytucji i funduszów wspólnych, co zostało uregulowane specjalnemi umowami. Coprawda Traktat w St. Germain nakładał na Austrię szereg zobowiązań, jednak przyznane Austrii moratorium do roku 1943, jak i uznanie pierwszeństwa dla długów reliefowych, zaciągniętych pod egidą Ligi Narodów, faktycznie odkładało roszczenia aż do roku 1968. Nie lepiej przedstawiał się też rozrachunek z Niemcami, gdyż układ londyński z 9 kwietnia 1924 r., wprowadzający w życie t. zw. plan Dawes'a, choć traktowany jako prowizoryczny, ustalał maksymum rat rocznych, które Niemcy byli zobowiązani płacić Sprzymierzeńcom, z zastrzeżeniem, iż ponad te raty nic płacić nie muszą. Plan Dawes'a wychodził z założenia, że Niemcy są w położeniu niewypłacalnego dłużnika, i że na pierwszem miejscu stoją pretensje odszkodowaniowe. Polska nie była reprezentowana i stała wobec tego na stanowisku, że plan Dawes'a jej nie obowiązuje. Jednak Trybunał Interpretacyjny w Hadze wyrokiem z 24 marca 1926 r. uznał w sprawie Funduszu Ubezpieczeniowego Śląskiego, że Niemcy będą zobowiązane płacić dopiero po pokryciu pretensji odszkodowaniowych Aliantów.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PHołyński">Należność Polski z tytułu Funduszu Ubezpieczeniowego Śląskiego ustalona została na zasadzie art. 312 Traktatu Wersalskiego przez Radę Ligi Narodów w dniu 9 grudnia 1924 r. na sumę 26 milionów marek złotych.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PHołyński">Tym sposobem wszelkie pretensje Polski mogły być zaspokojone dopiero do wypłacie 131 miliardów marek złotych, czyli po kilkudziesięciu latach, w każdym razie więcej niż po 50 latach, czyli właściwie pretensje Polski stały się nieściągalne, gdy Polska zmuszona była swoje należności regulować natychmiast. Powyższy stan dotyczył wszystkich sum, mogących być przyznanemi Polsce z rokowań bezpośrednich z Niemcami w dziedzinie prawno-rozrachunkowej. Rozrachunek ten dotyczył:</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PHołyński">1. Obrachunek finansowy dochodów i wydatków odnośnie do obszarów ustąpionych Polsce, jak również dochodów i wydatków z dóbr i własności, które przeszły na Polskę na mocy art 256 Traktatu Pokoju.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PHołyński">2. Zwrot przez Rząd niemiecki Rządowi polskiemu wszelkich wypłat uczynionych na rzecz rodzin zmobilizowanych przez gminy i powiaty byłej dzielnicy Pruskiej tytułem awansu na rachunek Niemiec lub Prus.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PHołyński">3. Ustalenie, w jakiej wysokości Niemcy obowiązane są uczestniczyć w wypłacie emerytur cywilnych i wojskowych nabytych przez mieszkańców obszarów ustąpionych Polsce, z dniem wejścia w życie Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PHołyński">4. Zwrot przez Niemcy do rąk Rządu polskiego wszelkich funduszów, które należały do osób prawnych na obszarach ustąpionych Polsce, funduszów duchowieństwa katolickiego, które zostały sekularyzowane, funduszów Zakonu Trynitarzy w Krotoszynie, funduszu Zakonu Cystersów w Koronie i t. p.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PHołyński">5. Rezerwa Spółki Brackiej w Tarnowskich Górach.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PHołyński">6. Rezerwy instytucji ubezpieczeń społecznych na Górnym Śląsku, przyznane Polsce przez Radę Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#PHołyński">7. Rezerwy instytucji kolejowych na terenie W. M. Gdańska.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PHołyński">8. Odszkodowanie za Chorzów.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PHołyński">9. Zwrot przez Niemcy Rządowi polskiemu kwot przypadających za świadczenia, wykonane na obszarach, ustąpionych Polsce podczas wojny przez gminy oraz przez osoby prywatne.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PHołyński">10. Zwrot przez Niemcy do rąk Rządu polskiego:</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#PHołyński">A) Kwot przypadających robotnikom, obywatelom polskim, którzy zajęci byli w Niemczech w okresie okupacji Polski przez władze niemieckie:</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PHołyński">a) od pracodawców,</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PHołyński">b) od zakładów ubezpieczeń,</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PHołyński">c) od Rządu niemieckiego za niesłusznie ściągane podatki.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PHołyński">B) Sum przypadających jeńcom wojennym, obywatelom polskim:</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#PHołyński">a) od Skarbu niemieckiego za wykonaną pracę, jak również za przedmioty, pieniądze etc. zabrane im w obozach koncentracyjnych,</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PHołyński">b) od osób prywatnych za pracę dla nich wykonaną.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#PHołyński">11. Zastosowanie art. 256 Traktatu Wersalskiego (przyjęcie majątku państwowego.) Niemcy wysuwają z tego tytułu różne pretensje o odszkodowania swoich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#PHołyński">Nie lepiej przedstawiała się sprawa pretensji, zawisłych przed Trybunałem Rozjemczym Polsko-Niemieckim w Paryżu. W sprawach tych roszczenia Niemiec wynosiły 540 milj. m. zł., zaś roszczenia Polski sięgały też dużej sumy. Poselstwo Polskie w Berlinie wniosło notę do Auswärtiges Amt 28 marca 1927 r. o wypłatę pewnych sum, zasądzonych przez Trybunał Rozjemczy Polsko-Niemiecki w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#PHołyński">W odpowiedzi Rząd Niemiecki oświadczył notą z 11 maja 1927 r., że nie jest zobowiązany do ich wypłaty, z uwagi na to, iż wszystkie jego zobowiązania pokryte są ratą z planu Dawes'a, powołując się na wyżej przytoczony wyrok w Hadze w sprawie sumy śląskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PHołyński">Jak widać więc, Polska znalazła się w sytuacji, iż nie mogła dochodzić swoich pretensji, natomiast musiała płacić Niemcom wszystkie uznane pretensje. Przykładem dobitnym sytuacji służyć może z jednej strony nieściągalność od Niemiec sumy śląskiej, z drugiej zaś strony konieczność płacenia przez Polskę należności za Chorzów, zgodnie z umową kompromisową z dnia 12 listopada 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#PHołyński">W tym stanie rzeczy Rząd Polski czynił zabiegi bezpośrednio u Rządu Niemieckiego, jak i wobec głównych państw wierzycielskich Niemiec, by wyjść z tej parodoksalnej sytuacji, będącej wynikiem planu Dawes'a. Rozmowy zaczęły się w 1927 r. i trwały aż do konferencji w Hadze 1929 r., jednak odnośnie do bezpośrednich rozmów z Niemcami nie dały rezultatu, gdyż Rząd Niemiecki stale zasłaniał się planem Dawes'a i nie chciał dopuścić do żadnego wyrównania wzajemnych pretensji. Natomiast u państw wierzycielskich teza Rządu Polskiego znalazła zrozumienie. Gdy został powołany decyzją z dnia 16 września 1928 r. Komitet Ekspertów dla całkowitego i ostatecznego uregulowania zagadnienia odszkodowań (Plan Younga), Rząd Polski nie omieszkał przez usta swego przedstawiciela zażądać, by uwzględniono w zaleceniach Komitetu Ekspertów konieczność skreślenia przez Rząd Niemiecki swych pretensji państwowych i swoich obywateli do Polski, a to z uwagi na to, iż Polska swoich pretensji analogicznych nie mogła dochodzić. Akcja Rządu Polskiego znalazła pewne zrozumienie w Komitecie Ekspertów, który w dziale IX planu Younga częściowo uwzględnił sytuację Polski, dając pewne zalecenia pod tym względem, które jednakże nie miały charakteru wiążącego, a oprócz tego nie stwierdzały wyraźnie, że eksperci zalecają również zrzeczenie się Niemiec pretensji ich obywateli do Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#PHołyński">Odnośny art. 143 planu Younga w przekładzie polskim brzmi: W myśl niniejszego planu rządy wierzycielskie zredukują w znacznej mierze całość swych wierzytelności, wynikających z wojny lub postanowień Traktatu Wersalskiego. Rzeczoznawcy krajów wierzycielskich zdają sobie sprawę, że operacje, dokonane w przeszłości, spowodowały, względnie będą mogły spowodować pretensje ze strony Niemiec, z których niektóre pozostają jeszcze w zawieszeniu. Nie będąc w możności ocenić powyższych pretensyj, rzeczoznawcy uważają, że Rządy wierzycielskie z całkowitem uzasadnieniem mogą spodziewać się, że Niemcy ich się zrzekną z uwagi na konsolidację zmniejszonych pretensji wierzycieli Wszelki inny sposób postępowania byłby niezgodny z następującem zamierzeniem: tak, jak nowe annuitety pokrywają wszelkie pretensje, określone w rozdziale XI planu Dawes'a, tak też winny one być płacone, bez czynienia żadnych potrąceń za jakiekolwiek operacje, dokonane w przeszłości. Jednakże Komitet uznaje, że jest to zagadnienie, którego przyszłe uregulowanie należy całkowicie do Rządów.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PHołyński">Pozatem trzeba zwrócić uwagę, że plan Younga w art. 144 zaleca zrzeczenie się likwidacji mienia niemieckiego przez Państwa wierzycielskie, a zatem i przez Polskę. Art. 144 planu Younga brzmi: celem zapewnienia wspólnego zaufania, niezbędnego dla dobrego funkcjonowania niniejszego planu, komitet zaleca, aby Rządy zaprzestały od daty przyjęcia niniejszego raportu korzystania z przysługującego im prawa zajmowania, retencji i likwidowania majątków, praw i udziałów obywateli lub towarzystw niemieckich, względnie towarzystw, będących w zależności od obywateli niemieckich, o ile powyższa własność, lub prawa, nie znajdują się już w stanie likwidacji, względnie nie zostały już zlikwidowane, bądź też, o ile niemi już ostatecznie nie rozporządzono. Komitet zaleca również, by sprawy, znajdujące się w zawieszeniu, a odnoszące się do powyższych majątków, zostały ostatecznie uregulowane w przeciągu jednego roku od chwili wejścia w życie niniejszego planu, przez zawarcie porozumień pomiędzy zainteresowanemi Rządami a Niemcami. Powyższe zalecenie nie ma, oczywiście, zastosowania w wypadkach, gdzie specjalne porozumienie zostało już zawarte.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PHołyński">Na pierwszej konferencji w Hadze od 6 do 31 sierpnia 1929 r. został przyjęty w zasadzie plan Younga z pewnemi zmianami, przyczem zostały wyłonione komisje w celu opracowania poszczególnych działów. Pod koniec konferencji został ze strony mocarstw wierzycielskich wysunięty do podpisu projekt deklaracji, w której Niemcy miały się zrzec tylko swych pretensji państwowych, a nie pretensji swych obywateli, które dla Polski mają przeważające znaczenie finansowe, ponieważ wynikają one z likwidacji mienia niemieckiego prywatnego w Polsce. Wobec powyższego delegacja polska złożyła deklarację następującej treści: „Delegacja polska przyjmuje w zasadzie Plan Ekspertów, ale uważa za konieczne oświadczyć, przyłączając się do zastrzeżenia, uczynionego przez delegata Japonii, że będzie ona mogła przyjąć plan ostatecznie jedynie w wypadku, o ile Niemcy zrezygnują w stosunku do Polski ze wszystkich swych pretensyj, wynikających lub mogących wyniknąć z operacji ubiegłych”.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PHołyński">Przypominam, że deklaracja, przedstawiona do podpisu Niemcom przez mocarstwa wierzycielskie nie odnosiła się do mienia cedowanego niemieckiego, które było przedmiotem bezpośrednich rozrachunków z krajami wierzycielskiemi na zasadzie umowy w Spa.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PHołyński">W sprawach, dotyczących Polski, zostały powołane komisje:</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#PHołyński">1) dotycząca likwidacji przeszłości, t. j. do sprecyzowania działu IX planu Younga, a zwłaszcza w kwestiach zrzeczenia się Niemiec ich pretensji finansowych poza reparacyjnych;</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#PHołyński">2) komisja dla zagadnienia reparacji wschodnich, t. j. która miała załatwić całokształt zagadnienia reparacyjnego Austrii, Węgier i Bułgarii.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PHołyński">Na pierwszej komisji powstał spór. Niemcy chcieli załatwić tylko zagadnienie, dotyczące rozrachunków państwowych, Polska natomiast żądała objęcia deklaracją Niemiec całokształtu zagadnienia rozrachunkowego, zawierającego pretensje obywateli niemieckich do Państwa Polskiego. Mimo, że delegacje Anglii i Francji udzieliły Polsce „Bons ofices”, to jednak nie doszło do uzgodnienia poglądów i w tym stanie rzeczy sprawa musiała przejść na teren bezpośrednich rokowań polsko-niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#PHołyński">Ponieważ plan Younga przewidywał definitywne uregulowanie całokształtu rozrachunków międzynarodowych, wynikłych na skutek wielkiej wojny, nieuregulowanie rozrachunków polsko-niemieckich uniemożliwiało sfinalizowanie prac międzynarodowych. Polska i Niemcy znalazły się w sytuacji przymusowej.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#PHołyński">Rozrachunki polsko-niemieckie były najbardziej skomplikowane i różniły się zasadniczo od wszystkich innych rozliczeń między wierzycielami a Niemcami ze względu na to, że Traktat Wersalski odmiennie potraktował w stosunku do Polski kwestię odszkodowania za zlikwidowane mienie niemieckie, położone na terytorium Polski, niż to miało miejsce odnośnie do państw alianckich, jak Anglia, Belgia, Francja i t. d., mianowicie, o ile Traktat Wersalski przewiduje, że równowartość za zlikwidowane mienie zapisuje się na dobro długu niemieckiego w komisji odszkodowań, zaś obowiązek odszkodowania właściciela zlikwidowanego mienia obciąża bezpośrednio rząd Rzeszy niemieckiej, to w stosunkach polsko-niemieckich Rząd Polski musiał bezpośrednio odszkodowywać osoby zainteresowane, t. j. obywateli niemieckich, stąd wielka ilość skarg niemieckich do Rządu Polskiego zawisłych przed Mieszanym Trybunałem Rozjemczym w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#PHołyński">W tym stanie rzeczy mocarstwa zachodnie sugerowały Rządowi Polskiemu i niemieckiemu konieczności bezpośredniego porozumienia się.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#PHołyński">Rząd Polski zdawał sobie sprawę, że w ramach klauzul renuncjacyjnych nowego planu, planu Younga, nie uzyska zrzeczenia się Niemiec z pretensji ich obywateli i naraziłby się na niebezpieczeństwa, na jakie np. naraziła się Czechosłowacja, która, jak to stwierdził kategorycznie jej przedstawiciel na ostatniem posiedzeniu drugiej konferencji w Hadze, nie tylko że nie otrzymała zrzeczenia się Niemiec ich pretensji do Czechosłowacji, ale została zmuszona do efektywnej dopłaty na rzecz obywateli niemieckich, podczas gdy obywatele czescy nie zostali zaspokojeni. Odnośny ustęp przemówienia delegata czechosłowackiego brzmi: „Delegacja Czechosłowacka żałuje ogromnie, że przemawia w ostatniej chwili, lecz zgodnie z niniejszemi układami Czechosłowacja musi rezygnować ze wszystkich swoich praw, opartych na Traktacie Wersalskim. Nawet gdy wyroki mieszanych trybunałów rozjemczych, odnośnie do sporów między Niemcami a Czechosłowakami, wypadną na korzyść Czechosłowaków, obywatele ci nic nie osiągną, zaś gdy chodzi o decyzje, wydane na korzyść obywateli niemieckich, Czechosłowacja płacić musi. Panowie zgodzą się, że w tych warunkach Czechosłowacja nie może zrezygnować z praw, przyznanych jej przez Traktat Wersalski — na co otrzymała odpowiedź przewodniczącego Konferencji, że jej zastrzeżenia będą wniesione w sprawozdaniu stenograficznem.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#PHołyński">Jak Wysoki Sejm widzi, Czechosłowacja znalazła się w położeniu, w jakim znajdowała się Polska po wejściu w życie postanowień planu Dawes'a, a przed zawarciem umowy warszawskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#PHołyński">Podczas rozmów dyplomatycznych w Warszawie w październiku 1929 r. zarysowała się możność osiągnięcia porozumienia na szerszej podstawie, na podstawie takiej, któraby wieliminowała całokształt pretensji i procesów prowadzonych przeciwko Państwu Polskiego na terenie międzynarodowym, co usuwało poważną płaszczyznę tarć w stosunkach polsko-niemieckich, co zostało ocenione przez opinię międzynarodową, jako wzmocnienie prestiżu Państwa Polskiego. Przypomnę np. długoletni spór o Chorzów, który propagandystycznie był tak silnie przeciwko nam wyzyskiwany, a którego konsekwencje finansowo dzięki umowie warszawskiej są skonsumowane.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#PHołyński">Na skutek rozmów dyplomatycznych została zawarta w dniu 31 października 1929 r. t. zw. umowa warszawska.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#PHołyński">Art. I przewiduje złożenie umowy warszawskiej konferencji haskiej oraz stanowi, iż ona uprawomocni się równocześnie z wejściem w życie planu Younga.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#PHołyński">W art. II rząd niemiecki zrzeka się wszelkich pretensyj finansowych lub dotyczących mienia, a będących w związku z wojną lub traktatem pokoju zarówno pretensyj rządu niemieckiego, jak i obywateli niemieckich. Natomiast Rząd Polski uznaje postanowienia paragrafu 143 rozdział IX planu Younga. Treść § 143 już poprzednio przytoczyłem. W art. III zgodnie z § 144 rozdziału IX planu Younga Rząd Polski zrzeka się wszelkiej likwidacji mienia, którą Rząd Polski dokonywał na zasadzie art. 92 i 297 lit. b) traktatu pokoju.</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#PHołyński">Ogólny wynik likwidacji mienia obywateli niemieckich znajdującego się na terenie województw poznańskiego i pomorskiego przedstawia się następująco:</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#PHołyński">Wykaz sporządzony według stanu na dzień 1 stycznia 1931 r.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">[TABELA]</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#PHołyński">W art. V zastrzeżone jest późniejsze porozumienie co do losów mieszanego trybunału rozjemczego polsko-niemieckiego w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#PHołyński">Wreszcie art. VI i ostatni stanowi znów, że umowa warszawska wraz z protokółem końcowym będą ratyfikowane i wprowadzone w życie przez obie strony równocześnie z wprowadzeniem w życie planu Younga.</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#PHołyński">Jednocześnie z umową warszawską drogą wymiany not dyplomatycznych została uregulowana sporna sprawa Bauernbanku oraz zakomunikowana rządowi niemieckiemu decyzja Rządu Polskiego co do zasad, jakich będzie się trzymał na przyszłość Rząd Polski w wykonaniu przysługujących mu praw odkupu osad rentowych.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#PHołyński">Podobnie jak to miało miejsce z Chorzowem, rząd pruski celem uniemożliwienia przejęcia przez Polskę przysługujących mu uprawnień, sprzedał należące do byłej komisji kolonizacyjnej należności rentowe Bauernbankowi w Gdańsku, przez co chciał uniemożliwić Rządowi Polskiemu ściąganie tych rent.</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#PHołyński">Rząd Polski nie uznał (podobnie jak to miało miejsce z Chorzowem) powyższej cesji i renty te od kolonistów ściągał, uważając, że sumy wpłacone przez tych ostatnich Bauernbankowi w Gdańsku nie zwolniły ich od należności i że uiszczone raty winny być ponownie wpłacone Rządowi Polskiemu. Niezależnie od powyższego stanowiska Rząd Polski wniósł sprawę tę do konferencji ambasadorów.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#PHołyński">Konferencja ambasadorów decyzją z dnia 10 marca 1922 r. uznała nielegalność cesji, jeśli ona została dokonana po dacie 12. VII.1919, polecając jednocześnie międzysojuszniczej komisji podziału mienia poniemieckiego w Gdańsku skonstatowanie istotnej daty dokonanej cesji.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#PHołyński">Wobec niewykonania tego polecenia przez rzeczoną komisję oraz stwierdzenia przez poselstwo niemieckie w Paryżu notą do konferencji ambasadorów z dnia 12. VII.1923 r., że „W dniu wejścia w życie Traktatu Wersalskiego Rząd. Pruski nie posiadał już żadnych udziałów w Bauernbanku w Gdańsku”, decyzja ta zachowuje swój charakter warunkowy i pomimo usilnych zabiegów Rząd Polski nie mógł uzyskać dotychczas od konferencji ambasadorów jej wykonania.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#PHołyński">Należy stwierdzić, że w razie wniesienia tej sprawy przez rząd Rzeszy do Hagi dla jej wygrania musielibyśmy dowieść, że rząd niemiecki ustąpił mala fide swoje uprawnienia Bauembankowi. Dowód tego rodzaju jest niezwykle utrudniony i z powodu precedensu, który zaistniał przez wyrok trybunału w sprawie Chorzowskiej, szanse nasze były bardzo wątpliwe. Równocześnie zaznaczyć należy, że koloniści, którzy powpłacali część rat należnych dawniej komisji kolonizacyjnej Bauernbankowi, i od których Rząd Polski zażądał ponownego wpłacenia tych rat na jego ręce, zaskarżyli Rząd Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#PHołyński">Porozumienie z dnia 31. X. 1929 r. reguluje ten spór ostatecznie, gdyż rząd niemiecki oświadczył, że nie będzie rościł do Rządu Polskiego jakichkolwiek pretensyj z tytułu przelania wymienionych rent na Skarb Polski, oraz że przejmuje na siebie ewentualne pretensje Bauernbanku.</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#PHołyński">Co się tyczy prawa odkupu, muszę przedewszystkiem przypomnieć, że w kontraktach dotyczących osad rentowych, utworzonych przez b. pruską komisję kolonizacyjną i przez komisję generalną na podstawie ustaw z roku 1886 i 1890 znajduje się prawo odkupu tych osad na wypadek dziedziczenia, złej gospodarki, zbytniego obciążania długami, niegospodarowania bezpośrednio, przy niewypełnieniu pewnych warunków, jak naprzykład nieasekurowania od ognia, na wypadek alienacji i t. d.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#PHołyński">Sprawa odkupu wpłynęła na forum międzynarodowe łącznie ze sprawą anulowanych kolonistów, (t. zw. kolonistów Hasbacha). Na sesji wrześniowej z 1922 r. rada Ligi przekazała sprawę kolonistów i związaną z tem zagadnieniem kwestię stosowania przez Polskę prawa odkupu do badania specjalnej komisji prawników.</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#komentarz">(Sir Cecyl Hurst. M. Fromageot et M. Batella)</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#PHołyński">Komisja ta w dniu 26 września 1922 r. po zbadaniu sprawy wydała swą opinię, która w odniesieniu do sprawy prawa odkupu brzmiała jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#PHołyński">„Z faktu, że kontrakty zawarte przed dniem 11 listopada 1918 r. a niezalegalizowane (niedokonane) przewłaszczenie tak, jak to wymieniono powyżej, winny być uważane jako ostatecznie ważne, wynika że wszelkie warunki kontraktów mogą być stosowane, i że na skutek tego Rząd Polski ma prawo wykonywać w stosunku do nich prawo odkupu, które jest jednym z warunków kontraktu.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#PHołyński">Komisja dodaje, że uważa prawie za zbyteczne podkreślać, że to prawo nie mogłoby być wykonywane w celu odmiennego traktowania mniejszości”.</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#PHołyński">Równocześnie, składając ten raport radzie, przedstawiciel Brazylii p. Dominio da Gama dodał, że w myśl memoriałów złożonych w tej sprawie przez Rząd Polski, ten ostatni stoi na tem samem stanowisku.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#PHołyński">Sprawa kolonistów została następnie załatwiona przez umowę polubowną, zawartą pod auspicjami Ligi Narodów. Kwestia prawa odkupu więcej przez żadne instancje międzynarodowe rozważaną nie była. Rząd niemiecki, stojąc na stanowisku, że kwestia ta nie została ostatecznie zadecydowaną, oraz, że wypadki, w których Polska ma prawo stosowania prawa odkupu, nie zostały jeszcze dostatecznie sprecyzowane, miał zamiar wnieść ją do stałego trybunału sprawiedliwości międzynarodowej w Hadze w razie niemożności załatwienia jej w drodze polubownej i o fakcie tym zawiadomił Rząd Polski jeszcze w 1927 roku.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#PHołyński">Opierając się na opinii komitetu prawników Ligi Narodów, o którym była mowa powyżej, należy stwierdzić, że trybunał haski przyznałby Polsce co najwyżej prawo stosowania odkupu w wypadkach, w których ono nie stoi w sprzeczności z traktatem o mniejszościach.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#PHołyński">W myśl deklaracji Rządu Polskiego zakomunikowanej Rzeszy w związku z porozumieniem z dnia 31. X 1929 Polska utrzymała to prawo właśnie we wszystkich tych wypadkach, a Niemcy przez przyjęcie do wiadomości wymienionej deklaracji milcząco potwierdziły te uprawnienia Polski i zamknęły sobie przez to drogę do wniesienia kwestii prawa odkupu do jakichkolwiek instancji międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#PHołyński">Zaznaczam jeszcze raz, że Rząd Polski w nocie z 31. X.1929 r. oświadczył, że postanowił nie korzystać od dnia wejścia w życie planu Younga i umowy warszawskiej z przysługującego mu prawa odkupu, jedynie w wypadkach dziedziczenia przez spadkobierców ustawowych, wyliczonych w artykułach 1924 i 1925 kodeksu cywilnego niemieckiego (B. G. B.), pod warunkiem jednak, że spadkobiercy nie zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądowym za zbrodnię lub występek antypaństwowy.</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#PHołyński">Ogólna ilość osad rentowych Wynosi około 30 tysięcy, z których około 45% w posiadaniu Polaków, zaś około 55% w posiadaniu Niemców obywateli polskich.</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#PHołyński">Odkup został przez 12 lat ubiegłych faktycznie przeprowadzony tylko w 21 wypadkach na około 30 tys. osad rentowych.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#PHołyński">Wreszcie w związku z likwidacją przeszłości oraz łącznie z powyższemi sprawami rząd niemiecki oświadczył swoją gotowość dążenia do uregulowania w drodze polubownej sporów wynikłych na forum Ligi Narodów w związku z kwestiami mniejszościowemi, Dotyczy to przedmiotu skarg wniesionych przez posłów Naumanna i Graebego do Ligi Narodów.</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#PHołyński">Pod datą 25 lutego posłowie Naumann i Graebe, podpisując się jako przedstawiciele mniejszości niemieckiej w Polsce, skierowali do Ligi Narodów petycję, w której twierdząc, że Rząd Polski w przeciwieństwie do postanowień Konwencji Wiedeńskiej z dn. 30 sierpnia 1924 r., nie uznaj e obywatelstwa polskiego szeregu osób narodowości niemieckiej i wskutek tego z pogwałceniem swoich zobowiązań, wynikających z traktatu o mniejszościach, poddaje likwidacji majątek tych osób. Do powyższej petycji załączone zostały dwie listy, z których jedna zawiera 203 wypadki likwidacji będącej w toku, druga zaś 164 wypadki likwidacji dokonanej. Przedstawienie swej petycji Radzie Ligi motywują pp. Naumann i Graebe tem, że zarówno droga administracyjna i sądowo-administracyjna polska nie zapewnia skutecznej obrony mniejszości w wypadkach zastosowania do niej likwidacji, o ile obywatelstwo danej osoby jest wątpliwe, jak i faktem, że utworzona swego czasu komisja dla opiniowania spraw opcji i obywatelstwa (Schlichtungskomission) została po sześciu miesiącach prac w swych czynnościach zawieszona. Zaznaczyć należy że pp. Naumann i Graebe stwierdzili, że listy zakomunikowane przez nich Lidze Narodów mają charakter przykładowy i nie wyczerpują całokształtu wypadków spornego obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#PHołyński">Na posiedzeniu Rady Ligi Narodów w Madrycie w dniu 5. IV r. b. delegacja polska złożyła swoje wyjaśnienia w sprawie petycji Naumanna i Graebego, zbijając jej twierdzenia. W dniu 8. VI r. b. minister Stresemann zwrócił się do Rady Ligi pismem, w którem powołując się. na fakt, iż Rząd Polski w międzyczasie stosuje likwidację do obiektów, figurujących na listach dołączonych do petycji, stwierdza nagłość i występując na podstawie art. 12 ustęp 2 Traktatu o Mniejszościach stawia wniosek o niezwłoczne rozważenie petycji poza zwykłą procedurą Komitetu Trzech.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#PHołyński">W toku dyskusji na Radzie Ligi zaistniały dwie następujące alternatywy:</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#PHołyński">1) albo odesłanie sporu do Stałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej w Hadze w myśl art. 12 Traktatu o Mniejszościach, któryby, poza innemi niedogodnościami dla Polski, niewątpliwie narzucił Rządowi Polskiemu generalne wstrzymanie postępowania likwidacyjnego do czasu rozstrzygnięcia sporu, lub 2) skierowanie sprawy zbadania wymienionej petycji na drogę rozmów zainteresowanych stron, pod egidą Ligi, celem możliwego wyjaśnienia jej przez wrześniową sesję Rady.</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#PHołyński">Raport Adatciego zaakceptowany przez Radę Ligi przyjął drugą alternatywę, a mianowicie ustalił:</u>
          <u xml:id="u-7.90" who="#PHołyński">1) że Rząd Polski zobowiązuje się do bezpośrednich rozmów z Niemcami pod auspicjami Ligi Narodów w sprawie petycji Naumanna i Graebego pod przewodnictwem prezesa, wyznaczonego przez Prezydenta Rady. Rokowania te zastąpią przeprowadzenie procedury Ligi na podstawie art. 12 Traktatu o Mniejszościach.</u>
          <u xml:id="u-7.91" who="#PHołyński">2) Rząd Polski złożył deklarację, że we wszystkich wypadkach, w których obywatelstwo polskie petentów zostało stwierdzone, likwidację wstrzymano.</u>
          <u xml:id="u-7.92" who="#PHołyński">3) O ile w trakcie rokowań będzie ustalone, że pewne osoby poddane likwidacji, posiadają prawo do obywatelstwa polskiego, Rząd Polski nie omieszka zająć w stosunku do nich analogicznego stanowiska jak w punkcie poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-7.93" who="#PHołyński">W Madrycie postanowiono również, że wymienione rozmowy rozpoczną się w Paryżu pomiędzy 25 a 30 czerwca 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-7.94" who="#PHołyński">Długotrwałe rokowania przeciągały się bez widoków załatwienia sprawy, dotyczącej przeszło 1200 wypadków.</u>
          <u xml:id="u-7.95" who="#PHołyński">W wymiarze not z dnia 31 października 1929 r. sprawa ta została polubownie załatwiona; Rząd Niemiecki zaprzestał dochodzenia w niektórych sprawach, a w innych zrezygnował z odwołania się do Trybunału Międzynarodowego w Hadze.</u>
          <u xml:id="u-7.96" who="#PHołyński">Umowa warszawska, jak to już widać z art. 1 i 6 jest związana bezpośrednio i stanowi część umowy haskiej. Wynika to też z art. 3, a zwłaszcza punktu D umowy, podpisanej w Hadze dnia 31 sierpnia 1929 r., jak również specjalnego ustępu aktu końcowego konferencji w Hadze. W ustępie tym przewodniczący stwierdza, że w łączności z konferencją w Hadze zostały podpisane przez Niemcy specjalne układy, dotyczące zrzeczenia się pretensji oraz likwidacji majątków, praw i udziałów niemieckich i t. d. z Belgią, Wielką Brytanią, Francją, Italią, Polską. Układy powyższe zostały złożone w Archiwach Konferencji Haskiej. Jak z tego wynika, umowy likwidacyjne bilateralne zostały zawarte z Niemcami nie tylko przez Polskę, ale też i przez inne mocarstwa.</u>
          <u xml:id="u-7.97" who="#PHołyński">Jak to już zaznaczył na Komisji Spraw Zagranicznych przedstawiciel Rządu p. prezes Mrozowski, podpisanie porozumienia z 31 października 1929 r. umożliwiło Polsce przyjęcie planu Younga i podpisanie w Hadze i Paryżu szeregu umów, które regulują wszystkie kwestie finansowe, wypływające z wojny i traktatów pokojowych. Polska została zwolniona od zapłaty za przyjęte na mocy traktatów mienie państwowe na terytoriach cedowanych i na terytorium W. M. Gdańska od zapłaty za część przedwojennego długu niemieckiego, oraz z długu wyzwolenia, co przedstawia łączną kwotę okrągło 7,65 miliarda złotych. Polska otrzymuje udział po 1/2 miliona m. zł. w 37 ratach rocznych, płaconych przez Niemcy. Prócz tego Polska została uwolniona od odpowiedzialności finansowej za pretensje Państwa Niemieckiego oraz jego obywateli z tytułu wykonania Traktatu Wersalskiego. Wszelkie tedy procesy przed trybunałami międzynarodowemi z temi pretensjami związane, upadają. Wreszcie został uregulowany specjalnemi umowami z Anglią, Francją i Italią t. zw. dług plebiscytowy. Umowy te przewidują spłatę tego długu w ciągu 35 lat.</u>
          <u xml:id="u-7.98" who="#PHołyński">Uregulowanie definitywne międzynarodowych rozrachunków finansowych Polski oraz określenie grożącego jej bardzo znacznego obciążenia ma olbrzymie znaczenie dla finansów Polski oraz gruntuje jej kredyt międzynarodowy.</u>
          <u xml:id="u-7.99" who="#PHołyński">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych wnoszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy ustawę w brzmieniu przedłożenia rządowego, przyjętego przez Komisję z następującą zmianą: w art. 3 po wyrazach: „do dnia 31 grudnia 1932 r.” wstawić słowa: „na zasadzie art. 44 ust. 6 Konstytucji”.</u>
          <u xml:id="u-7.100" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekCar">Udzielam głosu p. posłowi Winiarskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PWiniarski">Decyzja, którą Wysoka Izba poweźmie w sprawie tej umowy, będzie niewątpliwie należała do najważniejszych aktów państwowych. Te układy, które mamy przed sobą, tworząc część większej całości, stanowią doniosły akt polityki polskiej wobec Niemiec i na podstawie decyzji, którą poweźmiemy niedługo, będzie można odpowiedzieć na pytanie, jak Polska broni się wobec polityki odwetowej Niemiec, która specjalnie względem Polski wyraża się — powiedziawszy poprostu — w polityce nowego rozbioru.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PWiniarski">Ocena tych umów nie może być oderwana, nie można ich oceniać samych w sobie, lecz na tle ogólnem stosunków polsko-niemieckich, w związku ze wszystkiemi układami, które były zawarte pomiędzy państwami sprzymierzonemi a Niemcami, wreszcie w porównaniu z innemi dwustronnemi umowami likwidacyjnemi, zawieranemi przez Niemcy z różnemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PWiniarski">Materiał mamy w tej mierze dość skąpy. Wprawdzie członkowie Komisji Spraw Zagranicznych otrzymali Białą Księgę, zbiór dokumentów wydanych staraniem Rządu polskiego, jednak niekompletny, motywy zawarte w rozdanym Posłom druku nr 44 są bardzo ogólnikowe i w wielu wypadkach, jak postaram się wykazać, wręcz błędne, dyskusja na Komisji Spraw Zagranicznych wcale nie była wyczerpująca, a referat był raczej wstrzemięźliwy. Sądzę więc, że wolno mi będzie uzupełnić tę dokumentację, powołując się na inne źródła, przedewszystkiem na przemówienie Ministra Spraw Zagranicznych w Towarzystwie Badań Międzynarodowych, wygłoszone właśnie przed rokiem, i na urzędowy dokument niemiecki t. j. na uzasadnienie, które rząd niemiecki przedłożył parlamentowi równocześnie z kompleksem umów haskich. Ten ostatni dokument dla krótkości będę oznaczał słowem „Denkschrift”.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PWiniarski">Otóż mamy do czynienia z kompleksem układów haskich, które mają dla nas wielokrotne znaczenie. Przedewszystkiem niezmiernie doniosłe znaczenie w dziedzinie bezpieczeństwa, ale o tem będzie za chwilę mówił inny mówca mojego obozu. Potem znaczenie międzynarodowe ogólne w związku z likwidacją bardzo skomplikowanych rozrachunków, wynikających z traktatów pokoju. I wreszcie znaczenie ze względu specjalnie na umowę likwidacyjną polsko-niemiecką, której najwięcej miejsca chciałbym poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PWiniarski">Chciałbym, Wysoka Izbo, ażebyśmy dobrze sobie uprzytomnili ten fakt zasadniczy, który jest tłem umowy polsko-niemieckiej i zarazem tłem moich rozważań. Mianowicie układy haskie, t. zw. plan Younga, stanowi ogromny sukces polityczny i ekonomiczny Niemiec. W 1920 r. Komisja Odszkodowań na podstawie Traktatu Wersalskiego nie obliczyła wprawdzie sumy ogólnej odszkodowań, które Niemcy miały zapłacić, ale wiadomo było mniej więcej, że to wynosi przeszło 130 mil jardów marek złotych. Już po kilku latach plan Dawes'a obniżył znacznie tę kwotę, jednakże utrzymując bardzo krępujące dla Niemiec zabezpieczenia rzeczowe, system sankcji i kontroli międzynarodowej. Plan Younga obniżył jeszcze tę kwotę do sumy ogólnej 38 miliardów marek złotych. A pozatem Niemcy w tej mierze odniosły szereg innych korzyści, które sprawiają, że dojście do skutku tych umów haskich i dwustronnych umów na marginesie Hagi zawieranych, leżało w interesie Niemiec i ci, którzy negocjowali umowę polsko niemiecką z dnia 31 października 1929 r. powinni byli nigdy nie tracić tego faktu z oczu.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PWiniarski">Jakież korzyści osiągnęli Niemcy przez plan Younga? Przedewszystkiem zredukowana została ogólna suma odszkodowań niemieckich; potem świadczenia niemieckie w naturze; zostały zmniejszone spłaty roczne i te annuitety mają kryć wszystkie zobowiązania Niemiec, wypływające z Traktatu Wersalskiego. Związano zobowiązania niemieckie z długami mocarstw sprzymierzonych wobec Stanów Zjednoczonych, i to w ten sposób, że gdyby St. Zjednoczone zgodziły się na redukcję swoich wierzytelności, Niemcy będą z tego korzystać.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PWiniarski">Dalej plan ten przyznaje Niemcom możność moratorium. Pokrycie spłat niemieckich zostało zorganizowane w sposób dla Niemiec o wiele korzystniejszy, niż w planie Dawesa. Została zniesiona kontrola, został zniesiony agent międzynarodowy, zobowiązania Niemiec straciły swój charakter polityczny, stały się niejako handlowemi, skomercjalizowały się; został ustanowiony bank wypłat międzynarodowych, wreszcie najważniejsza rzecz — Niemcy uzyskały zwolnienie od likwidacji w państwach sprzymierzonych, zostały zniesione sankcje i została ewakuowana Nadrenia.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PWiniarski">Oto jest wiązka korzyści, które Niemcy odniosły przez układy haskie.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PWiniarski">Konsekwencją tych korzyści było to, że jeżeli państwa sprzymierzone zrzekły się tak wielkiej sumy odszkodowań od Niemiec, to musiano przystąpić także do rozrachunków wewnętrznych między państwami sprzymierzonemi i, jak Panowie słyszeli z referatu, doprowadziło to do ogólnej kompensaty, skreślenia bardzo wielu wielumiliardowych pozycji po stronie wszystkich prawie państw. Nastąpiło jakgdyby generalne oczyszczenie hipotek wszystkich mocarstw zainteresowanych w spłatach niemieckich. Trzeba powiedzieć zresztą, że ta kompensata była przewidywana niemal od podpisania Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PWiniarski">Cóż Polska zyskała i z czem wyszła z rokowań haskich? — mówią tutaj tylko o stronie rozrachunkowej. Jeżeli Komisja Odszkodowań swojego czasu nawet Czechosłowacji przyznała prawo do odszkodowań, to nie uczyniła tego w stosunku do Polski, i miał rację p. referent, mówiąc, że tylko ubocznie niejako uzyskaliśmy to prawo do odszkodowań przez to, że na konferencji w Spa 16 lipca 1920 r. uchwałą tam powziętą przyznano Polsce udział w odszkodowaniach, któreby się Rosji od Niemiec należały. Ale muszę wyrazić zdziwienie, jeżeli w motywach wniosku rządowego znajdujemy ustęp następujący: „wobec zrzeczenia się przez Rząd Sowiecki w Rapallo praw do odszkodowań w stosunku do Rzeszy Niemieckiej i równoczesnego uznania przez większość państw Rządu Sowieckiego de jure — praktyczna możliwość realizacji zastrzeżonych Polsce w powyższym protokóle praw do odszkodowań stawała się problematyczna”.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PWiniarski">Jakto, Wysoka Izbo? Przecie to są rzeczy zupełnie obce rokowaniom niemiecko-rosyjskim. Przecie te prawa, które Polsce zostały przyznane w stosunku do Niemiec, nie mogą zostać naruszone przez układ rosyjsko-niemiecki, który jest układem resinter alios akta. I p. referent przyznał, że stanowisko Rządu polskiego dawniej było odmienne, aniżeliby to wynikało z motywów, zakomunikowanych Izbie. Dlaczego my sami mamy obniżać wartość ofiar, jakie Polska poniosła w tym ogólnym rozrachunku? Przecie wiadomo, że to, co myśmy wystawili, jako rachunek z tego tytułu, wynosi, jeśli się nie mylę, przeszło 20 miliardów marek. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wszyscy sprzymierzeńcy zredukowali swoje pretensje do mniej więcej 1/3 części, to musimy powiedzieć, że Polska zrzeka się, około 7 miliardów marek. Polska została zwolniona od całego szeregu długów za dobra, odstąpione Polsce przez traktat z Niemcami i Austrią, została zwolniona od spłat, któreby musiała uiścić z tytułu udziału swojego w długu ogólno-niemieckim, zostały przeprowadzone rozrachunki przy tej sposobności z państwami sprzymierzonemi, dokonano ogólnej kompensaty, której nie możnaby nic zarzucić. Idę tak daleko, że uznaję fakt tych kompensat, skreślenie wzajemnych rozrachunków i oczyszczenie hipotek, także i polskiej hipoteki, za zasadniczo dodatni.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PWiniarski">Ale przychodzi teraz umowa z 31 października 1929 r., która została zawarta na marginesie układów haskich. Ten to właśnie układ uważać musimy za błąd i to błąd szkodliwy. Odrazu zaznaczyłem, że nie uważamy wcale za błąd faktu zawarcia umowy z Niemcami w tej materii; uważamy tylko, że jest ona tak niekorzystna, że nie możemy oddać głosów za jej ratyfikacją.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PWiniarski">Więc przedewszystkiem zrzeczenie się wzajemnych pretensyj pieniężnych. Według motywów rządowych, które zostały Izbie przedłożone, czytamy, że plan Younga oparł się o zasadę globalnych spłat, co, wobec ostatecznego ustalenia wysokości i rozdziału annuitetów niemieckich oznacza definitywne przekreślę możliwości uzyskania od Niemiec wypłaty sum, które się Polsce od Rzeszy należały. Ale Wysoka Izbo, jakich sum? O jakie sumy tu chodzi, które się Polsce należą? Przecież wiadomo, że plan Younga pokrył tylko te spłaty, które były uwzględnione w poprzednim planie Dawesa, że plan Younga naogół nie opancerza tak wpłat niemieckich, jak to czynił plan Dawes'a; plan Younga jest pod tym względem dla Polski korzystniejszy.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PWiniarski">W związku z tem chciałbym przypomnieć, co p. Referent tutaj odczytał, punkt 143 zaleceń rzeczoznawców, które to zalecenia doprowadziły ostatecznie do przyjęcia planu Younga, biorąc pod uwagę ogromne zmniejszenie ciężarów niemieckich, wyraził także przekonanie, że rządy wierzycielskie, to jest rządy państw sprzymierzonych i Rząd Polski także, z całkowitym uzasadnieniem mogą się spodziewać, iż Niemcy zrzekną się pretensji swoich, wynikających z operacji w przeszłości dokonanych. Więc jeżeli Niemcom zmniejszone zostały ich spłaty, to plan Younga stawia to w zależności od zrzeczenia się przez Niemców szeregu pretensyj od państw sprzymierzonych. I dlatego Rząd polski na posiedzeniu 30 sierpnia 1930 r., słusznie zupełnie złożył oświadczenie, — było już to oświadczenie przeczytane przez p. Referenta: „Delegacja polska przyjmuje w zasadzie plan ekspertów, ale uważa za możliwe przyłączenie się do zastrzeżenia delegata Japonii jedynie w wypadku, o ile Niemcy zrezygnują w stosunku do Polski ze wszystkich swych pretensyj, wynikających lub mogących wyniknąć z operacyj dokonanych”.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Kiedy podobne zagadnienie siało przed ministrami spraw zagranicznych małej Ententy, — chodziło tam o pretensje w związku z likwidacją, z reformą rolną i o szereg innych pretensyj — to wtedy ministrowie spraw zagranicznych tych państw oświadczyli, że nie podpiszą planu Younga, nie przystąpią do układów haskich, o ile ich państwa nie będą wyraźnie zwolnione od tych zobowiązań na rzecz państw nieprzyjacielskich. A my? „W tym stanie rzeczy — powiada dokument 44, — szukano wyjścia w bezpośrednich rokowaniach polsko-niemieckich, które to rokowania doprowadziły do podpisania dnia 31 października 1929 r. porozumienia w sprawie likwidacji przeszłości”. Uprzytomnijmy sobie, jak wyglądała wtedy sytuacja. Istniały już zalecenia ekspertów, przyjęte w zasadzie przez mocarstwa sprzymierzone i Niemcy; te zalecenia ekspertów prowadziły do wzajemnego zrzeczenia się pretensyj, z jednej strony zmniejszenia odszkodowań niemieckich, a z drugiej strony zrzeczenia się pretensji Niemiec w stosunku do państw sprzymierzonych, Polska stała razem z innemi państwami i nie wychodziła na tem źle. A jak wyszliśmy na tej odrębnie zawartej umowie z dnia 31 października? Dokument niemiecki, o którym mówiłem, Denkschrift, powiada, że istniał spór pomiędzy Niemcami a mocarstwami sprzymierzonemi co do tego, czy zrzeczenie się Niemiec obejmowało zrzeczenie się tylko tego, co się Niemcom, jako państwu należało, czy także zrzeczenie się pretensji prywatnych obywateli niemieckich. Mocarstwa sprzymierzone stały na stanowisku, że to zrzeczenie się Niemiec obejmuje także i zrzeczenie się pretensji obywateli niemieckich. Ale, jak powiada ten urzędowy dokument niemiecki, Niemcy wiedziały, że mocarstwa sprzymierzone upierają się przy tym punkcie widzenia głównie ze względu na Polskę. Jeżeli tę przeszkodę usuniemy — powiedzieli sobie, — reszta pójdzie już gładko; i nawiązały rokowania z Polską. Polska uznała, wbrew stanowisku dotychczasowemu mocarstw sprzymierzonych, wbrew deklaracji, którą przed chwilą odczytałem, że Niemcy zrzekły się jedynie pretensji państwowych, a nie pretensji obywateli niemieckich, i zgodziła się zawrzeć umowę, w której za zrzeczenie się przez Niemcy pretensji obywateli niemieckich do Polski zapłaciła bardzo dobrą cenę.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PWiniarski">Cóż Polska zapłaciła za to, że Niemcy zrzekły się pretensji swoich obywateli w stosunku do Polski? Przedewszystkiem zrzekła się pretensji wzajemnych swoich obywateli do Niemiec, powtóre zrzekła się likwidacji w daleko szerszym zakresie, niż tego wymagał plan Younga, i oprócz tego na dodatek zrzekła się prawa odkupu.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PWiniarski">Zobaczmy jak wygląda ten rozrachunek czysto pieniężny, jakich to pretensji zrzekły się Niemcy w stosunku do Polski i czego Polska zrzekła się w stosunku do Niemiec. Dokument urzędowy powiada, że Niemcy zrzekły się przedewszystkiem dopłat likwidacyjnych w wysokości 538 milj. marek złotych. 1 o są te dopłaty, o które skarżono Rząd polski przed Trybunałem Mieszanym w Paryżu. P. referent te rzeczy obszernie tłumaczył. Jednak sam Denkschrift rządu niemieckiego powiada, że aczkolwiek ta suma 538 milj. figuruje rzeczywiście w rachunku, to w rzeczywistości nie możnaby się spodziewać z tego tytułu więcej, niż połowy, jak wypada na podstawie orzeczenia Komisji rzeczoznawców, która powołana została przez trybunał Międzynarodowy w Paryżu i której szacunek tych dopłat wypadł bardzo skromnie: według naszych obliczeń z tego tytułu wypadłaby dopłata jakichś 50 milionów marek, a zatem zaledwie tej sumy 538 milionów.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PWiniarski">Ta suma 538 milionów, to jest może suma powództw, które obywatele niemieccy wytoczyli w Paryżu. Ale przecież nikt ze zdrowym rozsądkiem nie powie, że jakikolwiek trybunał mógłby skazać Polskę na zapłacenie tej sumy. Mamy, jak już powiedziałem Wysokiej Izbie, w orzeczeniu Komisji rzeczoznawców podstawy do oceny, ile mniej więcej można byłoby z tego tytułu dopłacać. Ale teraz przychodzi bardzo ciekawa rzecz. W tych 538 milionach, powiada Denkschrift, jest pretensyj obywateli polskich 60 milionów. Jakto? Niemcy zrzekają się pretensyj, które obywatele polscy mają do rządu polskiego? A to z jakiego tytułu? Zwracam uwagę, że prawdopodobnie jeszcze będziemy mieli kłopot z uregulowaniem sprawy tych obywateli, który w dniu 10 stycznia 1920 r. mieli obywatelstwo niemieckie, a później, na podstawie różnych aktów uzyskali obywatelstwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PWiniarski">Dalej powiadają motywy Rządu polskiego: Należą tutaj roszczenia t. zw. kolonistów anulacyjnych. Co to są koloniści anulacyjni? To są koloniści, których kontrakty z komisją kolonizacyjną zostały unieważnione przez rząd polski. To nie są obywatele niemieccy, bo obywatele niemieccy zostali poprostu zlikwidowani, to są obywatele polscy. I jakże można uważać, że rząd niemiecki zrzeka się pretensyj obywateli polskich? Podobno powiadają motywy rządu polskiego; że tutaj należą także pretensje b. dzierżawców domen państwowych. I znowu trzeba powiedzieć: Tak nie jest! Bo jeżeli to byli obywatele niemieccy, podlegaliby likwidacji i wtedy ich pretensje mieściły się w tych teoretycznych 538 milionach, ale tu chodzi o obywateli polskich, a przecież rząd niemiecki nie miał żadnego tytułu, żeby zrzekać się czegokolwiek w imieniu polskich obywateli. Zresztą ta rzecz została już załatwiona. Kwest ja odszkodowań dla tych kolonistów anulacyjnych została już uregulowana przez specjalny układ, zawarty przy współudziale delegata Ligi Narodów. Kwestia odszkodowań dla dzierżawców domem została prawnie załatwiona, więc muszę powiedzieć, że zupełnie nie rozumiem, w jaki sposób rząd polski wstawia jako zysk pozycje, które tu wcale nie należą.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#PWiniarski">Dalej mówi się o Bauernbanku. Komisja Kolonizacyjna in articlo mortis jeszcze w styczniu 1920 r. przed uprawomocnieniem się traktatu, a nawet może i po uprawomocnieniu się traktatu, ale jeszcze przed objęciem ziemi przez władze polskie, przeprowadzała nieraz rozmaite zmiany w kontraktach osadników, uwłaszczała, dokonywała zapisów hipotecznych, wykreślała niektóre zastrzeżenia na rzecz Państwa, wreszcie przepisała pretensje swoje na rzecz niby gdańskiego banku — Bauernbanku. To jest tak, jak gdyby ktoś na pół godziny przed ogłoszeniem bankructwa cały swój majątek przepisał na żonę czy dzieci. To była operacja zrobiona in frandem traktatus. Żaden prawnik nie uznałby nigdy tego rodzaju operacji. Pretensje, które rząd niemiecki z tego tytułu wysuwa, były czysto taktycznemi, fikcyjnemi i nie można ani na chwilę przypuszczać, żeby prawnik, oceniający należycie szanse powodzenia tych pretensji, chciał płacić cośkolwiek za ich odstąpienie. Myśmy za odstąpienie od tych rzekomych pretensji zapłacili zrzeczeniem się prawa odkupu.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PWiniarski">A więc, wysoka Izbo, gdyśmy ścisnęli to wszystko, o czem mówią motywy rządowe i o czem mówi Denkschrift niemiecki, okazało się, żeśmy uzyskali od Niemiec zrzeczenie się może kilkudziesięciu mil jonów dopłat likwidacyjnych i nic więcej. A czego zrzekła się Polska? Według urzędowego dokumentu niemieckiego Polska zrzekła się zapłaty za rekwizycje i inne zarządzenia wojenne, sum, które się należą robotnikom polskim, trzymanym tak długo w czasie wojny w Niemczech, sum należnych jeńcom Polakom, wreszcie roszczeń z umów z Niemcami, które dokument niemiecki podaj e w wysokości 830 milionów marek, dodając zresztą, że ta suma jest bardzo wątpliwa.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#PWiniarski">To są te 4 pozycje, które wylicza dokument urzędowy niemiecki. Ale my wiemy, że są także inne pozycje bardzo realne, uznane, których nam tutaj nie podano. Więc należą tutaj przedewszystkiem ubezpieczenia społeczne śląskie, rozliczenia kas brackich dla obu części Górnego Śląska — suma ta wynosi kilkadziesiąt milionów marek, potem renty gwarectw westfalskich: kilkadziesiąt milionów, emerytury wojskowe i cywilne, również kilkadziesiąt milionów marek, potem zwrot pożyczek, które gminy i powiaty wpłaciły rządowi niemieckiemu na cele wojenne. Co jeszcze? Ile jest tego wszystkiego? Czemu nie podsumowano tego rachunku? A przecież to wszystko obciąży polskiego podatnika, to wszystko polski podatnik z własnej kieszeni będzie musiał zapłacić. Tak więc wygląda rachunek zysków i strat naszych z tej tylko pierwszej pozycji, zrzeczenia się wzajemnych pretensyj pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#PWiniarski">A potem przychodzi likwidacja. Zalecenie rzeczoznawców z 7 czerwca 1929 r. rzeczywiście brzmi tak, że państwa sprzymierzone powinny zrzec się likwidacji dóbr niemieckich, ale:</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#PWiniarski">1) od chwili przyjęcia planu Younga, a więc w zasadzie od 31 sierpnia 1929 r.,</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#PWiniarski">2) o ile te majątki nie zostały już poddane likwidacji, o ile likwidacja nie została wdrożona. A więc plan Younga bardzo ogranicza to zrzeczenie się likwidacji przez państwa sprzymierzone. A co myśmy zrobili? Przedewszystkiem chciałbym zestawić kilka dat, bo one są także wymowne.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#PWiniarski">A więc układ haski został podpisany 20 stycznia 1930 r., umowa likwidacyjna Niemiec z Wielką Brytanią została zawarta 28 grudnia 1929 r., umowa likwidacyjna Niemiec z Francją 31 grudnia 1929 r., z Kanadą 14 stycznia 1930 r., z Nową Zelandią 17 stycznia 1930 r., z Włochami 20 stycznia 1930 r., a Polska pośpieszyła się i taką samą umowę podpisała 31 października 1929 r. Chcę być zupełnie dokładnym i zaznaczam, że jeżeli się nie mylę, to tylko Belgia, która przeprowadziła ten układ likwidacyjny w dwóch etapach, częściowo, wcześniej umowę podpisała, aniżeli Polska. W każdym razie ze wszystkich mocarstw, które się bierze pod uwagę, Polska najwięcej się pośpieszyła i pierwsza podpisała umowę likwidacyjną.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#PWiniarski">P. Minister Spraw Zagranicznych, w swojem przemówieniu w Towarzystwie Badań Międzynarodowych, tak mówił o likwidacji: „Likwidacja jest w istocie swojej zarządzeniem wyjątkowem i musi dla dobra państwa i atmosfery spokoju, jego życia politycznego i gospodarczego być możliwie szybko zakończoną. Nie można bowiem uważać za zjawisko normalne, by szereg zdrowych warsztatów pracy był przez dłuższy czas obciążony niepewnością, wynikającą z uprawnień likwidacyjnych. Zrozumiały to wszystkie państwa na zachodzie, które już przed paru laty zakończyły korzystanie z uprawnień likwidacyjnych. Rząd polski od r. 1927 powziął zasadniczą decyzję, by podjąć próbę uregulowania z rządem Rzeszy sprawy zrzeczenia się dalszej likwidacji”.</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#PWiniarski">Jak dalece zgodne są pod tym względem poglądy, dam Panom w tej chwili dowód. Ja sam po objęciu w styczniu 1924 r. Urzędu Likwidacyjnego w Poznaniu, do zgromadzonej prasy przemówiłem między innemi w te słowa: „Szybkie zakończenie procesu likwidacji leży także w interesie obywateli niemieckich, zawieszonych w niepewności, często także wprowadzonych w błąd tendencyjnemi pogłoskami, jakoby Państwo likwidacji wogóle lub częściowo zrzec się, czy też zaniechać zamierzało. Dokonanie tej nieuniknionej operacji usunie także jedną z przeszkód, leżących na drodze do ustalenia normalnych między Polską a Niemcami stosunków”.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#PWiniarski">Jak Wysoka Izba widzi, z różnych punktów widzenia zapatrując się, przyjść można do tego samego przekonania, że likwidację należało możliwie szybko zakończyć.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#PWiniarski">Ale inni także jej nie zakończyli. Porównajmy, co mówią umowy, bo nie chcę być gołosłownym, jak nie chcę, ażeby Wysoka Izba sądziła, że jest bezpodstawnej twierdzenie, że nasza umowa jest gorszą od umów likwidacyjnych, zawartych z Niemcami przez inne państwa. Układ francuski z 31. VIII. 1929 w art. 1. zrzeka się likwidacji, o ile nie została wdrożona, a więc zgodnie z planem Younga. Układ włoski stwierdza, że rząd już zaprzestał likwidacji. Układ belgijski zwalnia od likwidacji z dniem 7 czerwca 1929 r., o ile likwidacja nie została wdrożona, t. zn. o ile nie zostały doręczone zawiadomienia o zatrzymaniu na rzecz państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#PWiniarski">Ale najważniejszy może jest układ z Wielką Brytanią, bo w art. 1 tego układu czytamy, że rząd angielski zgodził się na zwrot podlegających likwidacji dóbr niemieckich, które nie są w toku likwidacji, które nie są zlikwidowane, lub któremi ostatecznie nie rozporządzono w dniu uprawomocnienia się niniejszej umowy, t. zn. w dniu 28 grudnia 1929 r. Art. 2 powiada: Prawo zlikwidowania własności niemieckiej nie zostaje zniesione ani zmienione. Rząd Wielkiej Brytanii wydaje zasekwestrowane dobra właścicielom. Dalej: nie podlegają zwrotowi dobra, których właściciele przed 1 maja 1929 r. wytoczyli procesy przed sądami angielskiemi w celu udowodnienia, że one nie podlegają likwidacji. W art. 4 dalsze wyjątki. W art. 5 interpretacja, rozszerzająca termin: Likwidacja wdrożona, zakończona lub ostateczna dyspozycja.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#PWiniarski">Więc jak Panowie widzą, postanowienia umowy niemiecko-angielskiej są zgoła inne, aniżeli umowy polskiej. Denkschrift stwierdza, że likwidacja była prowadzona do ostatniej chwili i że układy w sprawie likwidacji były niezmiernie ciężkie. Tylko z Polską poszło bardzo łatwo, jak po maśle.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#PWiniarski">Powiada umowa haska, że nie podlegają wstrzymaniu te wszystkie wypadki, w których likwidacja już została wdrożona, w których dobrami niemieckiemi już zadysponowano, albo stały się one już własnością państwa. My zrzekliśmy się likwidacji w szeregu wypadków tam, gdzie ona już była wdrożona, gdzie majątkiem niemieckim już zadysponowano, że przypomnę Sartowice, na które już byli wyznaczeni nabywcy. Zrzekliśmy się w tych wypadkach, gdzie własność niemiecka już przeszła na własność Państwa — można kilka takich wypadków wyliczyć — i trzeba dopiero ustawy, ażeby teraz Państwo Polskie zrzekło się tej własności, którą przez likwidację już nabyło.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#PWiniarski">Jakie ofiary Polska ponosi przez tę niefortunną umowę? Mamy tutaj cyfry z dwóch województw: z poznańskiego i z pomorskiego. Tam rejestracja była bardzo porządnie wykonana, statystyka była także dość starannie prowadzona. Wiemy, że podlegało likwidacji wszystkiego około 300.000 ha ziemi. Umowa polsko-niemiecka z 30 sierpnia 1924 r. pozbawiła nas prawa zlikwidowania około 90.000 ha, a więc pozostawało przeszło 200.000 ha ziemi do zlikwidowania. Ponieważ zlikwidowano około 170.000, więc pozostało około 30.000 ha. Ale jeżeli p. Minister Spraw Zagranicznych przed rokiem, w mowie, którą tu nieraz cytowałem, powiedział, że likwidacja praktycznie dotyczy tylko 10.000 ha, to ja mogę w każdej chwili wymienić cztery majątki niemieckie, które w sumie dają prawie 20.000 ha, a które podlegają likwidacji.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Jakie?)</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#PWiniarski">To są, ranie Ministrze, Borzęciczki, Pępowo, Wąsowo i Stary Tomyśl.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Z tego część kupiono.)</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#PWiniarski">Bardzo niewiele. Borzęciczki mają jeszcze około 8.000 ha.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#PWiniarski">A co powiadają Niemcy? Niemcy powiadają, że zwolniono od likwidacji przez tę umowę 90 obiektów rolnych, w tem 34 wielkie majątki, o obszarze 55.000 ha. Tylko te wielkie majątki stanowią 55.000 ha. Dalej 700 nieruchomości miejskich. Razem to jest warte, jak oni obliczają, 70 milj. marek złotych, a nadto jeszcze to wszystko, czegośmy się zrzekli na Górnym Śląsku. Możnaby zapytać teraz, Wysoka Izbo, skąd się bierze ta różnica w cyfrach między dokumentami urzędowemi naszemi i dokumentami niemieckiemi. Przypuszczam chętnie, że Niemcy mogli wygórować nieco swoje obliczenia, ale różnica głównie pochodzi poprostu stąd, że nam przedstawiono tylko cyfry, dotyczące województwa poznańskiego i pomorskiego, a co podlegało likwidacji w Kongresówce, w Małopolsce i na Górnym Śląsku, tego nam — bardzo żałuję — na Komisji Spraw Zagranicznych zupełnie nie podano.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Gdy tutaj po raz pierwszy zabierałem głos w tej sprawie, z ław stronnictwa rządowego padł głos: a dlaczego likwidacja nie została wcześniej przeprowadzona? Jest czas, ażeby o tem także krótko powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#PWiniarski">W b. zaborze pruskim trzeba było kolejno przeprowadzić trzy rejestracje majątków, podlegających likwidacji, dlatego że postanowienia, dotyczące obywatelstwa, zmieniały się. A więc rozmaite majątki niemieckie, które pierwotnie były traktowane, jako podlegające likwidacji, później musiały być uznane jako likwidacji niepodlegające. Urząd likwidacyjny nie miał nigdy urzędników stałych, pracował siłami kontraktowemi, przeważnie akademickiemi; dalej przepisy były niesłychanie uciążliwe i formalistyczne. Ja sam w maju 1924 r. złożyłem dwa projekty rozporządzeń o uproszczeniu postępowania likwidacyjnego i uproszczeniu postępowania przy sprzedaży majątków likwidowanych. Pierwszy projekt po roku dopiero doczekał się pomyślnego załatwienia; drugi projekt nigdy nie został zrealizowany. Najwyższy Trybunał Administracyjny, o którym, obawiam się, że będziemy mieli jeszcze nieraz sposobność mówić, spraw obywatelstwa nie rozstrzygał latami całemi, trzymając wiele wypadków likwidacji w zawieszeniu. Potem była jeszcze bardzo ważna kwest ja funduszów. P. premier Grabski w r. 1924 oświadczył, że na likwidację nie da ani grosza, a co rząd dał przedtem na likwidację? Dał 900.000 zł., które wydano w końcu 1923 r. W r. 1925 okręgowy Urząd Ziemski w Poznaniu proponował waloryzację rent osadników, osiadłych na włościach rentowych, ażeby te renty przeznaczyć na likwidację majątków niemieckich. Rząd ten projekt odrzucił.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#PWiniarski">Z końcem 1923 r. Minister Skarbu Linde ofiarował 80 milionów marek polskich na likwidację, pod warunkiem, że weźmie je na przeprowadzenie tych operacji Bank Rolny. Bank Rolny odmówił. W 1924 r., kiedy zwróciłem się do jednego z wysokich dygnitarzy Banku Rolnego z propozycją, aby fundusze, któremi Bank rozporządzał, przeznaczył w pewnym zakresie na kupno majątków likwidacyjnych, uzyskałem odpowiedź, że to dla Banku nie jest żaden interes, ponieważ Niemcom trzeba płacić słuszną cenę, a przycisnąwszy ziemian Polaków, można dostać od nich ziemi, ile się zechce i to za tanie pieniądze. W 1925 r. Okręgowy Urząd Ziemski proponował nabycie trzech majątków, dobrowolnie przez Niemców ofiarowanych. Bank Rolny odmówił po to, aby kupić majątek z rąk polskich w pow. inowrocławskim.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#PWiniarski">I tak to, wśród takich trudności trzeba było prowadzić likwidację w tych dwóch województwach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale jakie to były rządy?)</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#PWiniarski">Zaraz o tem powiem.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#komentarz">(Głos: Prosimy odrazu.)</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#PWiniarski">W tej chwili. I jeżeli do tego wszystkiego dodamy, że mimo tych trudności likwidacja posuwała się jednak naprzód, o ile nie była hamowana przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych, to trzeba powiedzieć, że ani trudności przepisów prawnych, ani brak urzędników, ani zmieniające się ciągle kryteria co do obywatelstwa, ani brak funduszów nie byłby wstrzymał procesu likwidacyjnego, gdyby nie świadome działanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Tu stwierdzam, że to było równie dobrze przed majem 1926 r., jak i po maju 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Ale Krotoszyn został zlikwidowany po maju.)</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#PWiniarski">Odpowiedzialność w znacznej mierze za wstrzymanie likwidacji dóbr niemieckich ponosi b. Minister Spraw Zagranicznych Skrzyński, ta rzecz jest powszechnie znana. Ale jeżeli po maju 1926 r. spodziewaliśmy się, że wobec znanego krytycznego stosunku do p. Skrzyńskiego, rzeczy się zmienią, to nastąpił tutaj zawód zupełny. Dziś, kiedy patrzę z odległości na tę sprawę, nie mogę sobie wytłumaczyć, dlaczego wstrzymano likwidację., jakby umyślnie w tym celu, żeby kiedyś po latach odstąpić Niemcom możliwie jak najwięcej.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Jednak Krotoszyn został zlikwidowany!)</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#PWiniarski">O Krotoszynie wiem, ponieważ został zlikwidowany jeszcze za moim podpisem, a mówię o tem, co nie zostało zrobione i nie chcę zatrzymywać uwagi Wysokiej Izby nad tem, co zostało zrobione.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Bez mojej pomocy Pan Profesor by tego nie zrobił.)</u>
          <u xml:id="u-9.53" who="#PWiniarski">Chcę kilka słów jeszcze powiedzieć o rokowaniach, ponieważ p. Minister Spraw Zagranicznych powiedział tutaj, że już w 1927 r. ustalone zostały podstawy rokowań o zrzeczeniu się likwidacji. Chcę przypomnieć te fakty, ponieważ one zostały także poruszone przez p. referenta na Komisji Spraw Zagranicznych. Rzeczywiście w końcu 1925 r. i z początkiem 1926 r. były prowadzone rokowania w tej materii z rządem niemieckim, i ja sam je prowadziłem pod ogólnym nadzorem prezesa polskiej delegacji do rokowań polsko-niemieckich p. Prądzyńskiego. Czem się różniło ówczesne stanowisko rządu od tego, co znajdujemy w umowie likwidacyjnej? Wówczas było powiedziane, że nie zrzekamy się likwidacji na Pomorzu, bo Pomorze jest jednym z najważniejszych punktów na terytorium Polski, nie zrzekamy się udziału w cukrowniach, bo to jest także bardzo czuły punkt w życiu gospodarczem dzielnicy zachodniej; nie zawieszamy likwidacji, nie zwalniamy tych własności, gdzie likwidacja się rozpoczęła; wreszcie miano zrzec się tego, co wymieniłem, za zrzeczenie się pretensji do opłat likwidacyjnych ze strony Niemiec. Tamte rokowania nie zostały doprowadzone do skutku. A teraz jak sami Niemcy przedstawiają przebieg dalszych rokowań? W urzędowym dokumencie niemieckim czytamy: W końcu 1927 r. Rząd Polski zakomunikował Niemcom listę obiektów, co do których mógłby się. zrzec likwidacji, i drugą listę obiektów, które muszą być zlikwidowane ze względów gospodarczych i wojskowych. Dnia 9 stycznia 1929 r. Rząd Polski zakomunikował, że przystępuje do likwidacji z drugiej listy, t. j. tych obiektów, które musiały być zlikwidowane. W początkach lutego 1929 r. poseł Rauscher otrzymał zawiadomienie, że Rząd Polski chce się układać o zrzeczenie się ogólne, więc także i tej drugiej kategorii, którą niedawno jeszcze uważał za konieczną do zlikwidowania ze względów wojskowych i gospodarczych. Wtedy poseł Rauscher zażądał zrzeczenia się prawa odkupu za zrzeczenie się skargi przed mieszanym trybunałem rozjemczym. Tym sposobem po wielu rokowaniach polsko-niemieckich doszliśmy nareszcie do prawa odkupu.</u>
          <u xml:id="u-9.54" who="#PWiniarski">Co to jest prawo odkupu? W umowach, które komisja kolonizacyjna zawierała z osadnikami niemieckimi, jest przewidziany szereg wypadków, w których komisja kolonizacyjna, dziś Państwo Polskie, może odkupić osady, które nie są pełną własnością osadników, lecz osadami rentowemi, do której osadnik nie ma całkowitego prawa własności. Musimy jeszcze uprzytomnić sobie, że tu nie chodzi o obywateli niemieckich, lecz o obywateli polskich. Jest ich jeszcze około 12.000, a jak nam powiedziano w rządzie, około 15.000. Właśnie Polska zrzekła się teraz prawa korzystania z uprawnień, przysługujących jej na podstawie kontraktu w stosunku do tych Niemców, obywateli polskich.</u>
          <u xml:id="u-9.55" who="#PWiniarski">Czy w tej sprawie jest umowa, czy niema umowy?</u>
          <u xml:id="u-9.56" who="#PWiniarski">P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział w swem przemówieniu, które już nieraz cytowałem, tak: Rząd polski zdecydował się na załatwienie sporu o Bauernbank na zasadzie następującej: Rząd niemiecki przyjął na siebie wszelką odpowiedzialność materialną, wynikającą z cesji rent wobec Bauernbanku, Rząd polski zaś powziął jednostronną decyzję niekorzystania z prawa odkupu w wypadku dziedziczenia przez najbliższych krewnych. Zwracam uwagę na zależność, jaka istnieje między zrzeczeniem się przez rząd niemiecki i zrzeczeniem się przez rząd polski. Dlatego jest mi to potrzebne, bo słyszeliśmy nawet w tej Wysokiej Izbie, że niema żadnej umowy, dotyczącej prawa odkupu. Uzasadnienie rządu powiada: „Powyższa sprawa sporna (o odstąpienie rent Bauernbanku) została załatwiona na zasadzie następującej: Rząd niemiecki zobowiązał się nie wnosić żadnych roszczeń z tytułu przejęcia na Skarb Polski wymienionych opłat i przyjął na siebie wszelką odpowiedzialność materialną wobec Bauernbanku, wynikającą z powyższej cesji, rząd polski natomiast powiadomił rząd niemiecki, że nie będzie korzystał z prawa odkupu w wypadkach dziedziczenia przez krewnych do drugiego stopnia”. Pytam się, jest umowa, czy niema umowy? Gdybym chciał być złośliwym, tobym jeszcze z dokumentu urzędowego wyczytał kilka not, wymienionych przez nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych z posłem Rauscherem, z których to not widać, jak kolejno rząd polski ustępował coraz bardziej Niemcom, cofając się na coraz dalsze pozycje.</u>
          <u xml:id="u-9.57" who="#PWiniarski">Denkschrift niemiecki powiada, że tu chodzi o 12.000 osad, t. j. 80.000 osób, a wartość tych majątków oblicza na 250 mil jonów marek niemieckich. W sumie, gdybyśmy zestawili to, czego się zrzekamy z likwidacji i w dziedzinie odkupu, to moglibyśmy powiedzieć, żeśmy stracili jakieś 200–250.000 ha ziemi polskiej, która przedewszystkiem polskiemu rolnikowi się należy. P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział, dotykając krótko tej pozycji, że korzystanie z prawa odkupu jest nieetyczne. „Zarządzenie, które odbiera synowi prawo dziedziczenia spuścizny po ojcu jedynie za to, że mówił w kościele, w domu lub interesie, w jakimś języku, tak bowiem brzmiała klauzula odkupu — jest rażąco sprzeczne z najistotniejszą i najgłębszą zasadą polskiej tradycji państwowej; nie leży bowiem w tradycji polskiej, mówi p. Minister, krępowanie mowy kogokolwiek w jakimkolwiek języku w kościele i w domu. Z tego powodu nawet przed r. 1925, a więc wtedy, kiedyśmy posiadali nieograniczone możliwości stosowania tego prawa, nigdyśmy go poza nielicznemi wyjątkami praktycznie w życiu nie stosowali”. Bardzo mi przykro, Panie Ministrze, ale muszę powiedzieć, że dano Panu niedokładne informacje; tu wcale nie chodzi o to, żeby stosować prawo odkupu względem tych, którzy mówią w domu czy w kościele w jakimś innym języku niż w polskim, — znam dobrze wszystkie typy kontraktów rentowych i w żadnym nie znalazłem podobnego postanowienia. Komisja kolonizacyjna w kontraktach rentowych nie umieszczała tego rodzaju postanowień. Myślę, że nie byłoby rzeczą dobrą, jeżeliby się miało wytwarzać tu przeświadczenie, że prawo odkupu było używane w celu walki specjalnie przeciwko tym, którzy mówią w domu, czy w kościele w języku niemieckim. To nie ma nic wspólnego z zagadnieniem mniejszości, z jakąś polityką antyniemiecką. To jest poprostu leks generalis, ogólna zasada, która została wprowadzona do kontraktów rentowych przez komisję kolonizacyjną.</u>
          <u xml:id="u-9.58" who="#PWiniarski">Komisja kolonizacyjna dla swoich ludzi, dla Niemców, sprowadzonych do Polski, ustaliła szereg wypadków, kiedy można go usunąć z osady w ten sposób, że państwo odkupuje od niego osadę, zwracając mu to, co za nią gotówką dał.</u>
          <u xml:id="u-9.59" who="#komentarz">(P. Staniewicz: To pozostało.)</u>
          <u xml:id="u-9.60" who="#PWiniarski">Panie Ministrze, pozostały jeszcze inne rozmaite wypadki, ale nie mają nawet dziesiątej, nawet setnej części tego znaczenia, jakie posiada tam jeden jedyny wypadek, że Państwo miało możność odkupu tych osad w najczęstszych wypadkach — wypadkach śmierci właściciela. Powiedziano tu, że wypadków korzystania z prawa odkupu było bardzo niewiele. Niemcy powiadają, że 458 wypadków — o ile wiem, to ta cyfra jest zupełnie dokładna.</u>
          <u xml:id="u-9.61" who="#komentarz">(Głos: 21. P. St. Stroński: 21 do kwadratu.)</u>
          <u xml:id="u-9.62" who="#PWiniarski">A teraz chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na kilka cyfr, które nam powiedzą, jak wygląda to zrzeczenie się wpływów rządu polskiego na stan posiadania ziemi na kresach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-9.63" who="#PWiniarski">Własność niemiecka w Poznańskiem wynosi około 40% wielkiej własności, na Pomorzu około 60%. Trzeba przecież przypomnieć sobie, że są powiaty, jak np. pow. tczewski, gdzie przeszło 90% własności ziemskiej to jest własność niemiecka, w pow. puckim przeszło 90%, a ludność niemiecka stanowi tam 10% całej ludności, a może jeszcze mniej. Co stąd wynika? Stąd wynika, że jeżeli weźmiemy stosunek ludności do posiadanej ziemi, to okaże się, że w województwie poznańskiem na jednego Niemca wypada średnio 4 razy tyle ziemi, co na 1 Polaka, w województwie pomorskiem wypada na 1 Niemca 7 razy tyle ziemi, co na 1 Polaka, a na Górnym Śląsku na 1 Niemca wypada 25 razy tyle ziemi, co na 1 Polaka, bo tam wielka własność polska wcale nie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Na Śląsku w 1924 r. wygasło prawo likwidacji.)</u>
          <u xml:id="u-9.65" who="#PWiniarski">Na Śląsku w 1937 r. dopiero można było zacząć likwidację.</u>
          <u xml:id="u-9.66" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Przemysłową, nie rolną.)</u>
          <u xml:id="u-9.67" who="#PWiniarski">Można było i trzeba było, do pewnego terminu, zawiadomić właścicieli tych dóbr, które miały być likwidowane w 1937 r. Odsyłam zresztą Pana Ministra do postanowień komisji śląskiej polsko-niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-9.68" who="#PWiniarski">Otóż na te postanowienia układu polsko-niemieckiego trzeba spojrzeć ze stanowiska walki o konkretny stan posiadania na kresach zachodnich. Jeżeli przypominamy sobie, że tam ludność nasza spada do 40 głów na km2, że rząd polski nie skorzystał z przysługującego mu prawa wydalenia optantów niemieckich, których 10.000 oficjalnie, a może dużo więcej pozostawił niewiadomo dlaczego w Polsce, że rząd niemiecki świadomie i celowo działał zawsze w tym kierunku, aby jak najwięcej ziemi zostawić w rękach niemieckich w Polsce, jeżeli zwiążemy z temi postanowieniami, które są zawarte w umowie handlowej, jeżeli wreszcie przypomnimy sobie los dekretów granicznych, które zostały zmienione na żądanie Niemiec, to musimy powiedzieć, że w tej walce o konkretny stan posiadania polityka nasza znaczy się etapami ciągłego cofania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Czas przemówienia Pana Posła upłynął, proszę kończyć w ciągu 5 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PWiniarski">Wobec ważności tematu przemówienia, proszę Pana Marszałka o udzielenie mi 10 minut czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Kierując się przepisami regulaminu, wyznaczam Panu Posłowi jeszcze 5 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PWiniarski">A więc będę się streszczał. Chciałbym zestawić to, co tu mówiłem, z jednym taktem, że to utrwalanie niemieckiego stanu posiadania dzieje się wtedy, kiedy rząd i społeczeństwo polskie myślą nad tem, co zrobić z polską ludnością rolniczą, dokąd skierować emigrację polską rolniczą, czy do Peru, czy do Sao Paolo, czy do Angoli, kiedy tworzy się pomysły polskiej zamorskiej kolonizacji, a w tejże chwili pozostawia się Niemcom możność osiedlania się.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(P. Rybarski: W Peru kosztowało 200.000 dolarów.)</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PWiniarski">Cóż my za to dostajemy? Założeniem planu Younga było, że musi istnieć wzajemne zaufanie między Niemcami i państwami sprzymierzonemi. Te wszystkie ustępstwa, których żądano od, państw sprzymierzonych, były związane z przywróceniem wzajemnego zaufania. A proszę wysłuchać, czy rzeczywiście Niemcy oświadczają jakąkolwiek chęć zgodnego ułożenia stosunków? Tylko kilka głosów przytoczę: Układ likwidacyjny polsko-niemiecki był w Niemczech powitany, jako niezmierny triumf polityki niemieckiej. Największy sukces widziano w tem, że pozostawia w Polsce 80.000 Niemców i w ich ręku zgórą 200.000 ha ziemi. W parlamencie niemieckim nie ukrywano tego wcale, że najważniejszą rzeczą dla Niemiec jest to, żeby, kiedy przyjdzie do zmiany granic, Niemcy zastały już tu zasiedziałą ludność niemiecką i nie potrzebowały jej dopiero z zewnątrz sprowadzać. Ale żeby przejść do najnowszych oświadczeń w tej dziedzinie, przypomnij my sobie, co powiedział generał von Seeckt. Powiedział tak: „W odniesieniu do wszystkich problemów niemieckiej polityki zagranicznej należy traktować Polaków, jako zasadniczego i bezwarunkowego przeciwnika”. Dodaje potem generał von Seeckt: „Wydaje się poprostu zbrodnią, jeżeli z niemieckiej strony mówi się mieszkańcom wschodu — to znaczy niemieckim obywatelom polskim — że mają się pogodzić z obecnemi stosunkami: oni i my wszyscy — to znaczy Niemcy w Polsce i Niemcy w Rzeszy — nigdy się z temi stosunkami nie pogodzimy i pogodzić się nie możemy”. To jest rzecz, która musi być ciągle podkreślana.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PWiniarski">Przy tej sposobności kilka słów o naszej mniejszości niemieckiej. Współobywatele nasi narodowości niemieckiej muszą mieć pewność, że wszystkie prawa, przyznane im Konstytucją, będą szanowane, a Konstytucja. nasza nie skąpo im te prawa wymierza. Nie będziemy prowadzili polityki wynaradawiania chociażby dlatego, że nie chcemy i nie potrafilibyśmy jej prowadzić, tak dalece jest to przeciwne naszej tradycji politycznej, naszej kulturze, i dusza polska wzdryga się przed metodami, które do Polaków przez rząd pruski były stosowane. Ale w jakim położeniu stawia Niemców w Polsce takie oświadczenie, jak generała von Seeckta? Ma ono tylko ten skutek, że czyni podejrzanymi nawet tych Niemców, którzy są lojalnymi obywatelami polskimi. Polska musi z baczną uwagą patrzeć na ręce wszystkim swoim Niemcom. A jeżeli w prasie niemieckiej znajdujemy wiadomości, że przy zawieraniu umowy likwidacyjnej czynni byli wybitni przedstawiciele mniejszości niemieckich w Polsce, jeżeli dalej nacjonalistom niemieckim, protestującym przeciwko układowi likwidacyjnemu, minister niemiecki odpowiedział: podziękuje wam za to nasza mniejszość w Polsce, bo za jej radą i dla niej została ta umowa likwidacyjna podpisana, — to musimy przyznać, że to idzie za daleko i że ta umowa staje się jeszcze bardziej niepokojąca,</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos na ławach BB.: Ale nacjonaliści niemieccy są także niezadowoleni.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PWiniarski">A właśnie! Nawet p. Minister Spraw Zagranicznych nie oszczędził nam tego zarzutu, nawet p. referent w Komisji Spraw Zagranicznych powtórzył to, że ta umowa musi być dobra, skoro nacjonaliści polscy i nacjonaliści niemieccy ją jednakowo zwalczają. Już wtedy powiedziałem i jeszcze raz to powtarzam, że kategorycznie zastrzegamy się przeciwko porównywaniu szowinistów z pod znaku Hitlera, czy Hugenberga, czy Curtiusa, czy Kaasa z nami, narodowcami polskimi. Kto nie widzi całej przepaści ideowej, jaka dzieli obóz narodowców polskich od szowinistów niemieckich, ten przynajmniej powinien tyle zrozumieć, że różnica między nami a nacjonalistami niemieckimi jest taka, jak między ludźmi, którzy wyciągają rękę po cudze, a ludźmi, którzy chcą bronić swego.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PWiniarski">P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział, że jest to objaw pocieszający, że w zasadniczych sprawach naszej polityki jest jeden pogląd we wszystkich polskich obozach. Tak jest. Jest to niewątpliwie pocieszające, że dochodzimy do identycznych poglądów w sprawach zasadniczych, ale, Wysoka Izbo, muszę, przypomnieć, że już oświadczenie Prezesa Komisji Spraw Zagranicznych p. Radziwiłła zostało ocenzurowane przez agencję półurzędową. Słyszeliśmy wprawdzie stanowcze i energiczne oświadczenia p. Ministra Zaleskiego, ostre słowa ks. Radziwiłła i nawet... p. Jeszkego, ale co z tego? Czy my wszyscy wyprowadzamy z tych założeń jednakowe wnioski? Mimo stwierdzenia tych rzeczy, które są jasne dla wszystkich, Panowie w dalszym ciągu domagacie się zatwierdzenia umowy likwidacyjnej i dalej obstajecie przy tem, że te ustępstwa, które osłabiają nasz stan posiadania i nasz żywioł na zachodzie, są dobre.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo, nic wystarcza mówić, że jesteśmy zgodni w stwierdzeniu pewnych poglądów, trzeba tę zgodę przeprowadzić dalej, trzeba, żebyśmy byli zgodni w tem, co należy nam czynić. I proszę wierzyć, że kraj nie jest tak naiwny, aby sądził, że wystarczy krzyczeć: Precz z Niemcami, że wystarczy wygłaszać energiczne przeciwko Niemcom mowy, ażeby to już zastąpiło stanowczą, jasną politykę, skierowaną ku obronie naszego stanu posiadania.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos z ław BB.: Ale Rząd ją ma.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PWiniarski">Umowę likwidacyjną uważamy za błąd poważny i szkodliwy i dlatego przeciwko niej głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głosu udzielam reprezentantowi Rządu p. Mrozowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Wysoka Izbo! Pozwalam sobie głos zabrać, ażeby sprostować niektóre dane, które przytoczył poprzedni mówca. Przedewszystkiem chciałem wytłumaczyć genezę układu warszawskiego, i związek jego z planem Younga, nie wchodząc w kwestię natury politycznej. Plan Younga stworzył ramy, w których możliwe było zrealizowanie polityki w sprawie odszkodowań, jaką prowadził Rząd Polski stale i konsekwentnie przez lat 10. Plan ten dawał mianowicie możność określenia wszelkich należności, jakie przypadły od Państwa Polskiego na zasadzie traktatów pokojowych. Rząd Polski przeto uważał, że jest w interesie Polski przyjęcie tego planu i że gdyby Polska pozostawała poza jego nawiasem, toby się znalazła w niezmiernie trudnem położeniu.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Plan Younga zawierał dwa przepisy: jeden, że rata, jaką Niemcy płacą, obejmuje wszelkie należności od Niemiec, przypadające na mocy traktatów, i drugi, że Państwa, mające prawo do likwidacji niemieckiego mienia, muszą zaprzestać tej likwidacji. Obydwa warunki były uciążliwe, ale plan Younga stanowił całość i nie można było przyjąć jednej części, a drugą odrzucić. Stanęliśmy więc wobec pytania, czy można te warunki przyjąć? Ułatwieniem był inny paragraf planu Younga, w którym eksperci zalecali wobec ulg, jakie Niemcy otrzymali, ażeby się zrzekli swych pretensyj do państw sprzymierzonych. Tekst tego zalecenia nie był zupełnie ścisły. Powiedziało się, że Niemcy mają się zrzec pretensyj, ale nie powiedziane, czy zarówno pretensyj rządowych, jak i pretensyj obywateli niemieckich? Chodziło więc o uzyskanie od Niemców zgody na taką szeroką interpretację. Tu była trudność i już. Delegat Polski zapowiedział, że nie będzie mógł przyjąć planu, jeżeli nie uzyska takiego zrzeczenia się Niemiec. Rozpoczęły się układy z Niemcami, ażeby się na to zgodziły. Trzeba więc było ustępstwa za ustępstwo i tu ujawniło się, że jeżeli jednocześnie można będzie załatwić szereg innych spraw z Niemcami, to i ta sprawa da się załatwić w duchu życzeń polskich.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Na tem tle powstał układ warszawski. W tym układzie Polska nie zrzekła się niczego, bo powtórzono tylko przepis planu Younga, a Niemcy wyraźnie się zrzekły swoich pretensyj zarówno rządu, jak i obywateli.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Jeżelibyśmy chcieli wejść w rozpoznanie cyfrowe wzajemnych pretensyj, tobyśmy obrali fałszywą drogę, dlatego, że nie podobna wyrobić sobie pojęcia o wartości pretensyj Niemiec do Polski, i Polski do Niemiec. Dane cyfrowe, któremi operuje Denkschrift, są zupełnie iluzoryczne. Gdybyśmy chcieli opierać się na cyfrach spraw, wytoczonych w Trybunale Rozjemczym, tobyśmy popadli w trudności nie do przezwyciężenia. Z tego względu nie będę operował cyframi, a stwierdzę, tylko, że na zasadzie zrzeczenia się Niemiec pretensyj zarówno rządowych jak i obywateli niemieckich do Państwa Polskiego, wszystkie procesy, jakie są wytoczone przed Trybunałem Rozjemczym Polsko-Niemieckim w Paryżu przeciwko Rządowi Polskiemu, upadają.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Jeżeli chodzi o zdanie sobie sprawy z ważności zrzeczenia się przez Polskę likwidacji, to nie może tu być oczywiście mowy o wartości finansowej. Cyfry, przytoczone zarówno przez Ministra Spraw Zagranicznych, jak i referenta, są oparte Pa danych autentycznych, jakie są w posiadaniu naszego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(P. Winiarski: Tylko dla dwóch województw.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Ponieważ Pan Poseł zwraca uwagę, że co do innych dzielnic niema wiadomości, więc nadmieniam, że w b. zaborach rosyjskim i austriackim na 1559 obiektów zarejestrowanych przypada 1146 na wierzytelności, z których 1029 zostało zwolnionych z likwidacji bądź na podstawie indywidualnych uchwał Komitetu Likwidacyjnego, bądź ryczałtowo, na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 17 września 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Na 1.559 wszystkich obiektów podlega likwidacji 316, zwolniono 1.116, tak, że pozostało niezlikwidowanych 127, w tem 55 nieruchomości miejskich, 56 obiektów przemysłowych, 13 rolnych i 3 obiekty kolejowe, mianowicie tory, będące przynależnością zakładów przemysłowych. W tych b. zaborach nie stosowano naogół likwidacji przymusowej, a tylko dobrowolną. Zlikwidowano wszystkie ważniejsze obiekty użyteczności publicznej i mające znaczenie dla wojska. Mała cyfra nieruchomości rolnych tłumaczy się tem, że prawie wszyscy niemieccy właściciele nabyli na podstawie traktatów obywatelstwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Z pośród obiektów, do których zastosowano likwidację przymusową, wymieniam likwidację mienia Tow. Gazowego w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Jan Józef Nosek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PNosek">Proszę Panów! Tak pan referent, jak i pan Minister Spraw Zagranicznych silili się nam tu przedstawić wielkie korzyści dla Polski, wypływające z traktatu pomiędzy Polską a Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PNosek">Z uzasadnienia ustawy nam przedłożonej widzimy, że rzeczywiście cyfry tam podane mówią o wielkich korzyściach dla naszego kraju. W rzeczywistości jednak, jeżeli przypatrzeć się im z odwrotnej strony, to spostrzeżemy, że nie tylko nie mamy korzyści, ale poważne straty będziemy musieli ponieść, jeżeli ten traktat zostanie ratyfikowany. W zasadzie, muszę oświadczyć, że godzimy się na wszelkie traktaty, które Polska musi zawierać z ościennemi państwami, Polska bowiem nie może otoczyć się murem chińskim i musi współżyć z innemi państwami kulturalnemi. Natomiast uważamy specjalnie ten traktat, zawarty z Niemcami, za szkodliwy dla naszych terenów zachodnich. Opinia ogólna na naszych terenach zachodnich jest wyklarowana i zdecydowana. Tak prasa jak i społeczeństwo całe zajęło już od roku stanowisko zdecydowane, ponieważ uważa, że traktat ten jest dla nas niekorzystny. Dlatego też opinia żąda od nas, posłów ziem zachodnich, żebyśmy walczyli z przedłożonym traktatem i wykazywali Rządowi i tym, którzy popierają zawarcie tego traktatu, szkodliwość jego dla naszych ziem. Uważam, że aczkolwiek mój przedmówca starał się wykazać niekorzyści, wynikające z traktatu dla naszych ziem, to musimy sobie z tego dokładnie zdać sprawę, że nie przekonamy większości tej Izby, że ona traktat ten uchwali, chociaż będziemy podnosili głosy sprzeciwu.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PNosek">W uzasadnieniu do tej ustawy przedstawione są nam korzyści tak wielkie, mianowicie, że aż dwóch i ćwierć miliarda marek niemieckich w złocie zrzeka się państwo niemieckie na rzecz państwa polskiego. Ale z uzasadnienia tego traktatu nie wynika, co osiągnie za to Państwo Polskie. Mówi się, że z chwilą ratyfikacji te procesy, które Niemcy Polsce wytoczyli, zostaną zlikwidowane i że nareszcie nastanie spokój między Polską a Niemcami. To wszystko nic jednak nie znaczy, albowiem nie mamy żadnych cyfr, któreby rzeczywiście przedstawiały te korzyści, jakie rzekomo mamy osiągnąć.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PNosek">Przedewszystkiem chciałbym się zastanowić nad jednem zagadnieniem traktatu, mianowicie nad zagadnieniem rolnem. Otóż cyfry, podawane przez różne gazety opozycyjne, czy też prorządowe, są tak niedostateczne, że żadnego pojęcia nie można sobie wytworzyć, ile ziemi na terenach zachodnich pozostaje do zlikwidowania. Jedni mówią, że pozostanie jeszcze większej własności około 300.000 ha, natomiast p. Jeszke, przedstawiciel dzielnicy zachodniej, na Komisji Spraw Zagranicznych twierdził, że pozostanie tylko 30.000 ha. Jeszcze inni twierdzili, że pozostanie 12.000 osad likwidacyjnych. Ale przecież 12.000 osad likwidacyjnych musi obejmować chyba więcej niż 30.000 ha. P. Winiarski przedstawił tylko trzy majątki, które stanowią ponad 20.000. Wobec tego mamy zupełnie niejasne dane co do tych cyfr i co do naszych stosunków likwidacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PNosek">Muszę zaznaczyć, że stan posiadania niemieckiego, jak już to wykazał mój poprzednik, jest na naszych terenach taki, jak go tu charakteryzowano. Większa własność niemiecka, dobrze zagospodarowana, potrafi znacznie lepiej przetrwać kryzys gospodarczy niż polska. Rolnicy - Polacy nie mogą spodziewać się pożyczek czy jakichkolwiek zasiłków ze strony Polski, a natomiast Niemcy mogą spodziewać się zasiłków ze strony Niemiec. Wskutek tego stan posiadania polskiego na terenie naszym po tej ratyfikacji może się nawet pogorszyć. My zrzekamy się i tym sposobem stwarzamy sobie taki precedens, że osadnicy Niemcy, którzy pozostali na ziemi polskiej, którzy powinni być zlikwidowani, będą w o wiele lepszem położeniu niż osadnicy polscy, a to wobec dziedziczenia. Niemcy wedle traktatu będą mogli dziedziczyć, natomiast wszelkie zmiany własności u osadników polskich muszą odbywać się za zgodą odpowiednich czynników rządowych. Traktat likwidacyjny odrazu przekreśla tę rzecz i dla niemieckich osadników sprawa będzie o wiele łatwiejsza. A jeszcze przypomnę jeden moment, który przed kilku dniami w Wysokiej Izbie omawiano, mianowicie ograniczenie parcelacji na terenie zachodnim wskutek ratyfikacji tego traktatu. Więc najpierw zrzekamy się dobrowolnie niektórych rzeczy, po drugie ograniczamy parcelacje, a gdy wyjrzymy po za granice naszego kraju, to zobaczymy, że Niemcy z całą konsekwencją przeprowadzają parcelacje nad granicą Polski. Wobec tego jest rzeczą niezrozumiałą, jak można przystępować do traktatu, tak dla naszych ziem zachodnich niekorzystnego.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PNosek">Muszę podkreślić to, co mówił pan Minister Zaleski, że powinniśmy okazać też zgodę i porozumienie, czy współżycie z naszymi sąsiadami. Ja to bardzo dobrze rozumiem. Ale przypatrzmy się także i drugiej stronie.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PNosek">My podajemy rękę do zgody, a tymczasem cała granica Prus Wschodnich jest obwarowana, otoczona drutem kolczastym, a niektóre folwarki zamienione są zupełnie na koszary wojskowe. Proszę Panów! Jeżeli sąsiad nasz postępuje w taki sposób — to my jesteśmy zbyt ulegli i ja nawet dziwię się rządowi tak silnej ręki, jakim jest obecny rząd, że wobec Niemiec tej silnej ręki nie okazuje. Nie wiem, czy ta silna ręka jest tylko dla bezbronnych obywateli polskich, czy też powinna się. pokazać także i w stosunku do traktatów.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PNosek">Nie mogę pominąć jednej okoliczności, która do pewnego stopnia mogła była usprawiedliwić, że tak powiem, ten traktat. Cofnijmy się do roku 1919. Wtedy rzeczywiście ten traktat nie wyglądałby tak, jak obecnie wygląda. Powiedzmy otwarcie: wtenczas, gdy Wielkopolska oswobodziła się orężem, Rządy niepodzielnie zabrali na terenie Księstwa Poznańskiego albo raczej Wielkopolski, niestety, bardzo „wielcy patrioci”, mianowicie narodowi demokraci. Tu muszę przemówić do Panów narodowych demokratów i zbudzić ich własne sumienia. Jeżeli wykazujecie niekorzystne strony tego traktatu, to ja muszę, powiedzieć, że w 50% Panowie jesteście temu winni. Panowie wtenczas mieliście niepodzielną władzę, lecz swoją niemądrą gospodarką potrafiliście doprowadzić Wielkopolskę do ruiny, bo chłop wielkopolski nie miał pieniędzy, aby kupić buty, a jakże dopiero mógł kupować osady, które wówczas Niemcy chcieli dobrowolnie sprzedawać.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PNosek">Lecz Wy osadziliście na urzędzie ziemskim p. Karasiewicza, bardzo wytrawnego fachowca, bo doktora medycyny. Otóż, proszę Panów, ten doktor medycyny tak pokierował temi sprawami, że doprowadził do kija żebraczego dziesiątki i nawet setki naszych gospodarzy, którzy już zakupili majątki od Niemców. Ci Niemcy poszli do swojego faterlandu, lecz wrócili w czasie dewaluacji, objęli swoje majątki, a Polacy, którzy je kupili od Niemców, wyszli na dziady. Muszę Panom odmówić prawa, abyście w tej chwili przemawiali tak ostro, bo na Was właśnie spada odpowiedzialność za to, co się, dzieje.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PNosek">Nie będę się nad tem długo rozwodzić. Przemawiając w interesie naszego rolnictwa, muszę powiedzieć tylko jedno — my, Klub Chłopski, uważamy traktat handlowy nie tylko za rzecz niekorzystną dla naszych terenów zachodnich, ale nawet za rzecz szkodliwą i oświadczam w imieniu Klubu Chłopskiego, a szczególnie w imieniu kolegów moich z terenów zachodnich, że głosować będziemy przeciw traktatowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PStStroński">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PStStroński">Głosowanie przeciw ratyfikacji umów międzynarodowych należy wogóle do rzadkości, już chociażby z tego powodu, że łączą się z tem zawsze znaczne kłopoty dla państwa, gdyż już rząd taką umowę podpisał. Jeśli zatem w jednym lub dwóch wypadkach na dziesiątki a bodaj nawet na setki umów międzynarodowych głosuje się przeciw ratyfikacji, to niewątpliwie w tem przekonaniu, że zło, wynikające z kłopotów powstałych z powodu nieratyfikowania, jest znacznie mniejsze, niż zło, wynikające z samego zawarcia umowy. Słyszy się, że my głosujemy przeciw tym umowom z Niemcami z powodu jakoby nastrojów politycznych. Otóż będę się starał postawić tutaj kilka bardzo ścisłych pytań, i dać na nie ścisłe odpowiedzi, ażeby ułatwić sąd, czy my nasze stanowisko uzależniamy od nastroju, czy też od rzeczywistych powodów.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PStStroński">1-sze pytanie: co miało się stać i co się stało w Hadze ze sprawą bezpieczeństwa?</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PStStroński">Początkiem umów w Hadze była uchwała genewska z 16 września 1928 roku, w której państwa, podpisujące ją, zapowiedziały, że przystąpią do rokowań w trzech sprawach: 1) Ostatecznego załatwienia odskodowań,</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PStStroński">2) usunięcia okupacji Nadrenii,</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PStStroński">3) zabezpieczenia zamiennego, zamiast okupacji Nadrenii, w drodze komisji konstatacyjno-koncyliacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PStStroński">Nazajutrz po tej uchwale, 17 września 1928 roku p. min. Zaleski za pośrednictwem pism oświadczył: „stworzenie komisji konstatacyjno-koncyliacyjnej pozwala nam mieć nadzieję, że sprawa, która zajmuje Polskę w sprawie ewakuacji Nadrenii nie zostanie pominięta”. Prócz tego p. Minister w ciągu roku 1928 i 1929 czterokrotnie, mianowicie trzy razy w czerwcu 1928 w Paryżu i Brukseli, a raz na posiedzeniu Komisji spraw zagranicznych 15 stycznia 1929 oświadczył, że sprawa zniesienia okupacji Nadrenii jest sprawą, która nas zajmuje, np. w Brukseli, dnia 16 czerwca 1928 r. dosłownie: „Nie mogę zmienić zdania, ewakuacja Nadrenii jest gwarancją wypełnienia Traktatu Wersalskiego, stąd wynika, że my Polacy mamy tu prawo głosu”. Wreszcie Sejm dnia 6 lutego 1929 r. powziął uchwałę, w której powiedział: „Sejm zwraca się do rządu o podjęcie wszelkich kroków, celem zapewnienia, że stanie się zadość postanowieniu art. 429 i 431 Traktatu Wersalskiego, według którego z usunięciem okupacji związane być winny dostateczne rękojmie przeciw zaczepnemu działaniu Niemiec”. Za tą uchwałą głosowaliśmy nie tylko my, ale głosowali i panowie z B. B., wszyscy zgodnie.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PStStroński">Czy słuszne było stanowisko p. Ministra i stanowisko tego wysokiego Sejmu, że sprawa okupacji Nadrenii jest sprawą, która i do nas należy?</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PStStroński">Wszystkie rękojmie wypełnienia Traktatu Wersalskiego mieszczą się w tym jego dziale od § 428 do 432, które mówią o okupacji Nadrenii. W art. 429 powiedziano, że jeżeliby w chwili, kiedy miałaby nastąpić ewakuacja Nadrenii, rękojmie przeciwko zaczepnemu działaniu Niemiec bez zaczepienia ich, nie wydawały się dostateczne państwom sprzymierzonym i stowarzyszonym, wtedy może być okupacja. przedłużona w mierze, jaką te państwa uznają za stosowne. Mowa tu o wszystkich państwach sprzymierzonych i gdziekolwiekbądź istniałoby niebezpieczeństwo zaczepnego działania Niemiec. Nie ulega wątpliwości, że myśmy z mocy traktatu prawo głosu w sprawie Nadrenii mieć powinni.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PStStroński">Ale co się stało w Hadze w sierpniu roku 1929? Przedewszystkiem w Hadze podzielono rokowania na dwie części. W sprawie odszkodowań Polska brała udział, a do sprawy bezpieczeństwa wogóle nie została dopuszczona. I to uważać trzeba za pierwsze wielkie niepowodzenie Polski w tej sprawie A pozatem, co się stało ze sprawą bezpieczeństwa w Hadze?</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PStStroński">Ta sprawa została załatwiona dnia 30 i 31 sierpnia 1929 roku listami między Niemcami a państwami zachodniemu, w których te państwa powiedziały, że do 30 czerwca 1930 roku będzie okupacja zniesiona, oraz protokułem między temi państwami a Niemcami, w którym powiedziano, że dla bezpieczeństwa nad Renem, zamiast okupacji Nadrenii będą działały te komisje, które zostały już przewidziane w pakcie reńskim w Locarno. Jednem słowem, z protokułu z dnia 16 września 1929 roku ta trzecia sprawa, a mianowicie inne nowe zabezpieczenie zamiast okupacji Nadrenii, zniknęła całkowicie. Ta komisja konstatacyjno-koncyliacyjna, o której p. Minister mówił, że z nią wiąże nadzieje, że nasze sprawy znajdą tam zaspokojenie, wogóle nie powstała. Krótko zaś mówiąc, zostały zniesione z Traktatu Wersalskiego jakiekolwiek zabezpieczenia pokojowe, szczególnie dla wschodu Europy, ponieważ dla zachodu istnieje pakt reński, a niczego podobnego na wschodnich granicach Niemiec niema.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PStStroński">W akcie końcowym umowy w Hadze z 20 stycznia 1930 r. wymienia się (jest to i w naszej księdze na str. 152), także i te dwa dokumenty, które załatwiły sprawę okupacji Nadrenii i pod tym aktem znajduje się podpis Polski.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PStStroński">Ponieważ umowy w Hadze w zakresie bezpieczeństwa usunęły stanowczo wszystko to, co dla Polski, jako rękojmie istniało w Traktacie Wersalskim, ponieważ jest to sprawa dziejowej doniosłości, ponieważ od Traktatu Wersalskiego w tym przedmiocie jest to najważniejsza umowa międzynarodowa, nie mojem zdaniem, ale zdaniem całej Europy, z tego względu uważam, że jeżeli wbrew uchwale tego Sejmu, wbrew oświadczeniu p. Ministra, wbrew zdaniu panów w B. B., którzy naprzeciwko mnie zasiadają, nic nie zostało uzyskane z tego, do czego mieliśmy prawo, my nie możemy głosować za ratyfikacją umów, które są, krótko mówiąc, uświęceniem zniesienia jakichkolwiek rękojmi bezpieczeństwa, wynikających z Traktatu Wersalskiego dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PStStroński">2-gie pytanie: jak wyglądają sprawy pieniężne w Hadze i owe mil jardy, o których nam się często mówi?</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PStStroński">W kraju słyszy się ustawicznie, że umowy w Hadze są dla Polski wielkiem dobrodziejstwem, dlatego, że tam, w Hadze, jak się krótko mówi, 8 miliardów, które ciążyły na państwie polskiem, zniknęło i że wzamian za to warto było zrobić umowę z Niemcami. Sądzę, że w tej Izbie niema nikogo, ktoby tego sposobu stawiania sprawy nie słyszał. Otóż trzeba się trochę bliżej przyjrzeć tym miliardom.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PStStroński">Polska miała zobowiązania wobec komisji odszkodowań, nie wobec Niemiec, nie wobec Austrii, ale wobec komisji odszkodowań: za mienie państwowe niemieckie 2 1/4 miliarda marek złotych, za mienie austriackie 1 miliard 350 milionów koron złotych i za „dette de liberation” przeszło 200 milionów franków, razem to jest właśnie ta główna treść 8 mil jardów złotych polskich dzisiejszych. Ale zobowiązanie Polski istniało nie wobec Niemiec wprost, lecz wobec komisji odszkodowań. I właśnie komisja odszkodowań, czyli państwa wierzycielskie zachodnie, odpisała Polsce te zobowiązania. Dlaczego? Z tej prostej przyczyny, że w planie Younga, w dziale 9, w punktach 142 i 143, powiedziano, iż Niemcom ich długi odszkodowawcze tak znacznie zmniejszono, że Niemcy muszą zrzec się, wszystkiego, co na ich dobro zapisane było w komisji odszkodowań. I jeżeli zważymy, że dług odszkodowawczy Niemiec jako kapitał był obliczony w roku 1921 na 132 miliardy marek złotych, a w roku 1929 i 1930, mocą planu Younga, został zmniejszony do 34 miliardów marek złotych kapitału, jest rzeczą zrozumiałą, że Niemcy musiały zrzec się w komisji odszkodowań tego wszystkiego, co na ich dobro było zapisane.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PStStroński">Nie tylko u nas, ale w Niemczech istniało takie mniemanie, że za ten układ t. zw. likwidacyjny i że za zrzeczenie się prawa odkupu w Polsce, musiała Polska dostać jakieś bardzo znaczne świadczenia pieniężne ze strony Niemiec, wskutek czego w Niemczech rozpowszechniano wszędzie twierdzenie, także w rozprawie ratyfikacyjnej w Reichstagu, w lutym i marcu 1930 r., że właśnie Niemcy zrzekają się na rzecz Polski 2,25 miliarda marek złotych owej należności za mienie państwowe niemieckie.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PStStroński">Otóż p. min. Curtius, na 127 posiedzeniu Reichstagu dnia 11 lutego 1930 roku, oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PStStroński">„Wygaśniecie pretensji za niemieckie mienie państwowe nie jest wynikiem umowy polsko-niemieckiej, lecz wogóle nowego załatwienia sprawy odszkodowań i związanego z niem zmniejszenia należności od Niemiec ze 132 na 34 miliardy marek niemieckich”.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PStStroński">Jest rzeczą zabawna, że Niemcy sami sobie nie wierzyli, że oni układ likwidacyjny i układ o prawie odkupu dostają bez świadczeń i ciągle na nowo trzeba było Reichstag przekonywać, że to nie Niemcy nam dały te 2 1/4 miliarda marek niemieckich. I rzeczywiście poseł Hoetsch na 128 posiedzeniu Reichstagu oświadczył, że te dwa i ćwierć miliarda marek istniały „na drodze mlecznej”, jako zrzeczenie się Niemiec, a sprawozdawca poseł Reinbaben na 136 posiedzeniu Reichstagu oświadczył: „komisja przyłączyła się do poglądu rządu Rzeszy, że te dwa i ćwierć miliarda marek niemieckich nie były Polsce odstąpione przez Niemcy”.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PStStroński">Więc jakże w Niemczech obliczono istotnie podstawy pieniężne między nami a między Niemcami: Curtius powiedział najspokojniej w świecie na 138 posiedzeniu Reichstagu 10 marca 1930 r.: „Należności Niemiec wynosiły 200 do 300 milj. marek, a naprzeciw nich stały należności polskie. Cała sprawa owych miliardów między nami a miedzy Niemcami, to jest sprawa 200 do 300 milj. marek z jednej strony i z drugiej strony mniej więcej w tej samej wysokości”.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PStStroński">Trzeba, żebyśmy to sobie jasno raz na zawsze powiedzieli, że umowy z Niemcami nie mają po drugiej stronie jakichś legendarnych 8 miliardów złotych polskich, które Polska dzięki tym umowom z grzbietu sobie zrzuciła i kto tak mówi, ten poprostu złotym piaskiem sypie w oczy.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PStStroński">Jeżeli tutaj nam mówiono, że dla polskiego życia gospodarczego, dla naszych kredytów zagranicą, jest to tak wielką sprawą, że już teraz tych 8 miliardów nie będzie i za to warto było zrobić z Niemcami umowę, to jeszcze raz powiadam, że to z umową z Niemcami niema nic wspólnego i powtóre powiem, że jeżeli z naszego handlu zagranicznego mamy dziś 2 i pół miliarda długów zagranicą, to to napewno na naszym kredycie więcej ciąży, niż owe rzekome 8 miliardów, któremi się w kraju stara osłodzić umowy polsko-niemieckie.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PStStroński">3-ie pytanie: Co się stało z roszczeniami obywateli polskich do Niemiec?</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PStStroński">Kto czytał umowę, ten wie, że w umowie polsko-niemieckiej z 31 października rząd polski zrzekł się wobec Niemiec nie tylko wszelkich roszczeń państwa polskiego, ale także zrzekł się roszczeń obywateli polskich. Już ja tam nie będę wchodził w to, w jakiej wysokości, ale skoro nasz rząd zrzekł się czegoś, widocznie coś było, a to zrzeczenie się jest podkreślone w umowie raz jeszcze słowami, że zrzeczenie jest całkowite, bez względu na osoby zainteresowane. A zatem co się stało w tej umowie polsko-niemieckiej? Poprostu obywatele polscy zostali wywłaszczeni z pewnych swych praw. Muszę powiedzieć, że w Niemczech ustawa ratyfikacyjna obejmowała także ustawę o odszkodowaniu tych obywateli niemieckich, którzy zostali wywłaszczeni. Zapytuję, gdzie jest podobne postanowienie w naszej uchwale ratyfikacyjnej? Zapytuję się o to dlatego, że ta rzecz nie przeminie tak niepostrzeżenie, i że nie jest dobrze, ażeby na świecie myślano, że jeżeli w Niemczech wywłaszcza się obywateli, to im się daje odszkodowanie, a jeżeli w Polsce się wywłaszcza, to im się odszkodowania nie daje. Ale jest coś więcej jeszcze, mianowicie istnieje art. 99 konstytucji, który powiada, że w Polsce niema wywłaszczenia bez odszkodowania. Wobec tego twierdzę, że jest sprzeczność pomiędzy tą ustawą ratyfikacyjną a art. 99 konstytucji. Z tą ustawą ratyfikacyjną powinna łączyć się ustawa, zapewniająca odszkodowanie tych osób, które zostały ze swych praw wywłaszczone. Ale ponieważ to jest sprzeczne z art. 99 konstytucji, więc w tem miejscu pozwolę sobie zwrócić się do Pana Marszałka Sejmu z prośbą, ażeby był łaskaw uwzględnić art. 19 regulaminu sejmowego, który mówi, że w wypadku, jeżeli istnieje wątpliwość konstytucyjna, marszałek Sejmu może sprawę odesłać do komisji regulaminowej. Ja twierdzę, że w sprawie odszkodowań obywateli polskich został art. 99 konstytucji naruszony.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PStStroński">4-te pytanie, jakie tu chcę postawić, dotyczy samej sprawy likwidacji w umowie polsko-niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PStStroński">Ten układ likwidacyjny wynika z 9 działu zaleceń planu Younga, mianowicie z punktu 144, który mówi, że, ażeby zapewnić ogólne zaufanie (afin d'assurer la konfiance generale), zaleca plan Younga, ażeby państwa zaprzestały likwidacji, o ile dane przedmioty nie stały się już przedmiotem postępowania likwidacyjnego. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ten punkt planu Younga zaleca likwidację. Ale nie to jest spornem, czy on zaleca czy nie, ale to jest spornem między nami, w jakich rozmiarach ta likwidacja w umowie polsko-niemieckiej została przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PStStroński">Otóż trzeba stwierdzić, że poszliśmy poza plan Younga w tem, że zrzekliśmy się likwidacji już zaczętej, mówiąc, że te dobra, które do I-go września 1929 r. pozostawały jeszcze w rękach posiadaczy niemieckich, bez. względu na wszczęte postępowanie likwidacyjne, nie będą objęte likwidacją, co jest przeciwne planowi Younga, bo ten tego nie uwzględnia. Po drugie likwidacja nasza objęła także takie dziedziny, w których prawa likwidacyjne Polski z powodu osobnych umów jeszcze wogóle nie weszły w życie i były odłożone na przyszłość, a mianowicie, likwidację przemysłową na Górnym Śląsku, która była przedmiotem osobnej konwencji z r. 1922 i miała się zacząć w r. 1937. Ponieważ to była osobna umowa o Górnym Śląsku, nie ulęga wątpliwości, że taka osobna umowa musi stanowić wyjątek z ogólnego zalecenia planu Younga. W tych dwóch sprawach, z których druga jest pierwszorzędnej wagi, wyszliśmy poza zalecenie planu Younga na rzecz Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PStStroński">Posłuchajmy co o tem mówił w Reichstagu niemieckim p. Curtius na 127 posiedzeniu. Mówił, że rokowania toczyły się przez pewien czas, ale nie dochodziły do skutku, ponieważ Polska stawiała duże ograniczenia w zakresie zrzeczenia się likwidacji. Ale, mówi dalej:</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PStStroński">„Udało się nam następnie, dla zaniechania likwidacji przez Polskę więcej osiągnąć, (mehr zu erreichen), niż należało oczekiwać według samego Planu Younga. 15.000 ha było obciążonych już t. zw. trzeciemi postanowieniami likwidacyjnemi. Były one zatem, według liczby 144 zaleceń Planu Younga, objęte likwidacją. Jednak przeprowadziliśmy (wir haben durchgesetzt), że zostały one z likwidacji zwolnione”.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Zostały sprzedane z wolnej ręki.)</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(P. Stroński: Nie wszystkie, zresztą nie spierajmy się, Pan jest prawie tak samo zlikwidowany jak my Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#PStStroński">Jakie są skutki tych zrzeczeń likwidacyjnych Polski? Te skutki są szczególnie ważne na Górnym Śląsku. Jak wiadomo, na Górnym Śląsku znajduje się ogromna własność przemysłowa w rękach obywateli niemieckich. Państwo polskie, mając możność wywłaszczania od roku 1937 tej własności niemieckiej, mogło — nie mówię nawet wykupić — ale mogło nagiąć te własności niemieckie do zastosowania się do zamysłów gospodarczych państwa polskiego na Górnym Śląsku. Zrzeczenie się tej broni jest jednym z największych i najdotkliwszych uszczerbków, jakie przez uchwałę likwidacyjną poniesiemy.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#PStStroński">5-te pytanie: Co znaczy zrzeczenie się prawa odkupu osad niemieckich?</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#PStStroński">Przedewszystkiem trzeba spojrzeniem nie ogarniać tylko dnia dzisiejszego, ale trochę umieć spojrzeć także na dziesiątki lat. Skąd wzięły się w Polsce te osady niemieckie? Wysoka Izba wie, że te osady niemieckie to jest komisja kolonizacyjna, która w r. 1886 została założona i dostała 100 milionów marek z pieniędzy, między innemi polskich, która w r. 1898 dostała dalsze 100 milionów marek, która w r. 1902 dostała 150 milionów marek, która w r. 1908 dostała prawo wywłaszczenia i oprócz tego 125 milionów marek i która w r. 1913 dostała jeszcze 75 milionów marek, która wywłaszczyła i na osady niemieckie przeznaczyła ponad 450.000 ha ziemi polskiej. Te osady niemieckie, to jest upiór komisji kolonizacyjnej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#PStStroński">A skąd dostaliśmy to prawo odkupu? Rząd pruski, ażeby zapewnić się, że osadnik będzie dobrym „kulturtragerem” niemieckim, a także jego następca będzie kulturtragerem, zastrzegł sobie w umowie osadniczej prawo wykupu, gdyby był niezadowolony z tego następcy, chociażby to był syn lub krewny dziedziczący. Przez pewną Nemezis dziejową, państwo polskie, albo spadkobierca praw państwowych polskich, dostało tę broń w swoje ręce. Jeżeli Opatrzność nam tę broń bardzo sprawiedliwie dała, to wyrzeczenie się jej będzie rzeczą w historii bezprzykładną.</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#komentarz">(Głos: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#PStStroński">Drugą i jeszcze poważniejszą sprawą, łączącą się z tym odkupem, jest to, że rząd polski w sprawie swoich praw wobec obywateli polskich, bo ci osadnicy są dziś obywatelami Polski, przyjął jakiekolwiek zobowiązania wobec rządu niemieckiego. Przypuśćmy, że te piękne myśli o nieuznawaniu osadników, którym dał wyraz p. minister spr. zagr., zwyciężają w kraju i że zwyciężają w tej Izbie. Ale na to był taki sposób, ażeby uchwalić w tym Sejmie ustawę, któraby znosiła tamte prawa, które miał rząd, lub wystarczyłoby, ażeby rząd polski powiedział sam swoim obywatelom wewnątrz kraju, że my zrzekamy się tego prawa. Ale skąd my przychodzimy do tego, ażeby zrzekać się pewnych praw, jakie mamy wobec obywateli polskich, na ręce Rzeszy niemieckiej, tego nikt nigdy nie zrozumie. To uważam za jedno z nieszczęść, nie waham się użyć tęgo słowa, za jedno z nieszczęść tych umów, które mamy przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Silny rząd.)</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#PStStroński">Wysoki Sejmie, w Niemczech znakomicie sobie zdawali sprawę z wagi tej sprawy. Rozumieli, że tu Niemcy wkroczyli w sprawę mniejszości w Polsce, a bezpośredniego prawa tego rodzaju wkraczania nigdy znikąd Niemcy nie miały. Minister Curtius na 138 posiedzeniu Reichstagu, dnia 10 marca 1930 r. mówił:</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#PStStroński">„Dlaczego budowa umów z Polską jest taka niejednolita? Bo są tam dwie sprawy: Jedna sprawa, to jest sprawa likwidacji, a druga sprawa, to jest sprawa ochrony mniejszości (Schutz der Minderheit), która wymagała innej formy załatwienia”.</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#PStStroński">Min. Curtius stwierdził, że to właśnie zrzeczenie się prawa odkupu ową wymianą listów, to była reforma, w jakiej rząd niemiecki wkroczył w sprawy mniejszości w Polsce w układzie z rządem polskim.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#PStStroński">A kiedy prezydent Rzeszy, Hindenburg zatwierdzał dnia 18 marca 1930 roku ratyfikację, wystosował pismo do kanclerza Rzeszy i w tem piśmie do kanclerza Rzeszy oświadczył: „Umowa z Polską ma na celu w pierwszym rzędzie utrzymanie niemieckich rodaków poza granicami na roli (auf der Scholle) i w ich tam bycie”. Czyli prezydent Rzeszy stwierdzał, że państwo niemieckie wkroczyło w tych umowach w utrzymanie Niemców na ziemi polskiej i uznał, że to był główny cel tych umów.</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#PStStroński">6-te pytanie: w jakim duchu umowy z Polską ratyfikowanie były w Niemczech w lutym i marcu 1930 r.?</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#PStStroński">Wiadomo, że podstawą tych umów, według punktu 144 planu Younga, było to, co już wymieniłem, zapewnienie powszechnego zaufania (afin d'assurer la konfiance generale), a posłuchajmy, co mówili przedstawiciele stronnictw i rządu niemieckiego w Reichstagu.</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#PStStroński">P. min. Curtius na 127 posiedzeniu Reichstagu:</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#PStStroński">„Mówiono o zmianie naszej polityki wobec Polski. Bez cienia dowodu twierdzono, że ta umowa z ściśle określonym celem, źle wpływa na wielkie sprawy naszej polityki zagranicznej. Odrazu muszę stanowczo przeciwstawić temu dementi”.</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#PStStroński">Przedstawiciel socjalistów, p. Breitscheid, na 127 posiedzeniu Reichstagu:</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#PStStroński">„Więcej niż kiedykolwiek będziemy zobowiązani podpierać niemczyznę w Polsce moralnie oraz temi sposobami, które nam stoją do rozporządzenia tutaj i w Lidze Narodów”.</u>
          <u xml:id="u-19.49" who="#PStStroński">P. Reinbaben z Niemieckiej Partii Ludowej, na 127 posiedzeniu Reichstagu:</u>
          <u xml:id="u-19.50" who="#PStStroński">„Utrzymujemy te wytyczne, ażeby i w umowie z Polską nie zagrodzić niemieckiej polityce wschodniej celów, opartych na woli znacznej większości narodu... Odrzucilibyśmy wszelki układ, któryby zawierał w sobie wyrzeczenie się niemieckich celów przyszłości na wschodzie”.</u>
          <u xml:id="u-19.51" who="#PStStroński">Poseł Hötsch na 128 posiedzeniu Reichstagu:</u>
          <u xml:id="u-19.52" who="#PStStroński">„Niema w tej Izbie nikogo, ktoby się pogodził z obecną granicą polsko-niemiecką”.</u>
          <u xml:id="u-19.53" who="#PStStroński">Poseł Koch-Weser, demokrata, na 128 posiedzeniu:</u>
          <u xml:id="u-19.54" who="#PStStroński">„Wszelkie wielkie mowy o odzyskaniu korytarza, są niczem, jeżeli się nie podtrzyma Niemców w Polsce, co się dzieje w tych umowach”.</u>
          <u xml:id="u-19.55" who="#PStStroński">Poseł Ulitzka, z centrum, na 135 posiedzeniu:</u>
          <u xml:id="u-19.56" who="#PStStroński">„Mówią w szerokich kołach, że układ likwidacyjny oznacza Locarno wschodnie. W przekonaniu takiem doznają głosy te wzmocnienia przez podobne pojmowanie w szerokich kołach w Polsce. Nawet te grupy i poszczególni posłowie, którzy skłonni są przyjąć umowę z Polską, będą musieli zażądać, aby wszelkiemu nadawaniu umowom takiego znaczenia odebrać wszelką podstawę. P. minister spraw zagranicznych już to uczynił”.</u>
          <u xml:id="u-19.57" who="#PStStroński">Poseł Reinbaben, jako sprawozdawca, na 136 posiedzeniu:</u>
          <u xml:id="u-19.58" who="#PStStroński">„Rząd wielokrotnie oświadczał, że mowy być nie może, aby niemiecko-polska umowa coś podobnego oznaczała, jak t. zw. Locarno wschodnie, to znaczy, jakieś wyraźne i uroczyste uznanie status quo granic miedzy Niemcami a Polską. Stale rząd na to wskazywał, że według jego pojmowania, stanowczo powody narodowe na rzecz aktywnej polityki wschodniej, prowadziły do zawarcia tych umów. A właśnie tam leżą interesy państwa niemieckiego”.</u>
          <u xml:id="u-19.59" who="#PStStroński">Wreszcie, co najważniejsze i co najwięcej powinno przemówić do przekonania, to oświadczenie p. ministra Curtiusa na 138 posiedzeniu Reichstagu:</u>
          <u xml:id="u-19.60" who="#PStStroński">„Już przy pierwszem czytaniu wszystkim pogłoskom, jakoby nasza wschodnia polityka miała być zmieniona, przeciwstawiłem stanowcze dementi. My przez układ likwidacyjny zapewniamy naszym rodakom niemieckim na drugiej stronie granicy byt na ich ziemiach. Ale co pomiędzy nami a Polską tkwi, to nie zostanie z powierzchni usunięte. Żadnego z naszych roszczeń nie wyrzekamy się... Panowie, związek pomiędzy Prusami Wschodniemi a Rzeszą, oparty jest na moście ludzkim w korytarzu i na fundamencie tego mostu ludzkiego w odstąpionych ziemiach Poznańskiego. Jeżeli ten most i ten fundament rozbijemy, wtedy Prusy Wschodnie byłyby izolowane. Ale my chcemy ten most utrzymać i staramy się o to, ażeby fundament tego mostu dalej istniał”.</u>
          <u xml:id="u-19.61" who="#PStStroński">Oto są oświadczenia, złożone w Reichstagu niemieckim przez kierujących polityków niemieckich, jako wyraz tego nastroju, który wedle planu Younga miał być nastrojem... powszechnego wzajemnego zaufania.</u>
          <u xml:id="u-19.62" who="#PStStroński">Jeżeli dodamy do tego, że i w Polsce mówiło się, że te umowy z Niemcami są to umowy, które przeszłość likwidują, a zatem o sprawie granic już nikt nie będzie mógł mówić, proszę zestawić to, co się u nas mówiło, z tem, co się mówiło w Reichstagu, a będziemy mieli dokładny obraz tego, w jakim nastroju układ w Niemczech był ratyfikowany.</u>
          <u xml:id="u-19.63" who="#PStStroński">7-me pytanie: a co Niemcy robią u siebie wobec pogranicznej ludności polskiej w chwili, kiedy my wyrzekamy się likwidacji i kiedy zrzekamy się naszych praw wobec ludności niemieckiej w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-19.64" who="#PStStroński">1) Zwrócę na to uwagę Wysokiej Izby, że tak jak w roku 1928 według obliczeń posła Baczewskiego w Landstagu pruskim Niemcy wydały około 265 milionów na wspieranie niemczyzny na swojem pograniczu z Polską, tak samo w roku 1930 opracowano plan conajmniej 330 mil jonów marek niemieckich na cele wschodnie, a obecnie, przed paroma tygodniami, powstał projekt ustawy, na setki mil jonów obliczonej, w kierunku umacniania niemczyzny, a wypierania Polaków z pogranicza polsko-niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-19.65" who="#PStStroński">2) W tej sprawie osiedlenia, która nas tutaj szczególnie obchodzi, w Niemczech działa się na podstawie osiedleńczej ustawy niemieckiej z 1919 roku, a oprócz tego na podstawie rozporządzenia kanclerza Rzeszy z 15 marca 1918 roku, które mówi, że przy zmianie własności do 20 morgów, potrzebne jest zezwolenie landrata i że istnieją znane z nazwiska wypadki, gdzie landrat sprzeciwił się przejściu własności w ręce polskie, czyli istnieją prawa wyjątkowe wobec Polaków.</u>
          <u xml:id="u-19.66" who="#PStStroński">3) Jeżeli ludność pograniczna niemiecka dostaje pieniężne zasiłki na osiedlenie się i na domy, wówczas podpisywać musi zobowiązanie, że przez 50 lat w tych domach nie wynajmie mieszkania robotnikom, ani pracodawcom Polakom, a oprócz tego, gdy dostają kredyty, także takie zobowiązania muszą podpisywać.</u>
          <u xml:id="u-19.67" who="#PStStroński">4) Znane są tajne okólniki niemieckie, które mieszczą w sobie prawa wyjątkowe wobec mniejszości polskiej. Mianowicie istniał słynny tajny okólnik z 9 kwietnia 1925 r. na Górnym Śląsku, wydany przez zastępcę landrata, mocą którego powiedziano, że nie wolno żadnego kawałka ziemi oddać w ręce polskie. Gdy ten okólnik dostał się do wiadomości powszechnej, ponieważ był sprzeczny z konwencją genewską, stał się przedmiotem orzeczenia p. Calondera, który tam działał z ramienia Ligi Narodów, z 20 sierpnia 1925 r. P. Calonder stwierdził, że zastępca landrata wydał ten okólnik bez wiedzy landrata, i że landrat go za to skarcił. A Polakom nadal nie daje się ziemi. Znane jest też rozporządzenie ministerstwa pruskiego z 6-go marca 1927 r., gdzie wyraźnie powiedziano, że ziemia może być oddana tylko Niemcom. Ponieważ ten okólnik jest sprzeczny z konstytucją niemiecką, został zaskarżony do najwyższego trybunału w Lipsku i w najwyższym trybunale w Lipsku została skarga odrzucona pod tym pozorem, że związek Polaków, który skargę wniósł, nie ma osobowości prawnej, chociaż istnieją precedensy, że podobne stowarzyszenia niemieckie były stronami skarżącemi przed najwyższym trybunałem w Lipsku i ich skargi były przyjmowane.</u>
          <u xml:id="u-19.68" who="#PStStroński">5) Wreszcie ostatnia sprawa, którą chciałbym wymienić, to pytanie: czy p. ministrowi spraw zagranicznych wiadomo, że to prawo odkupu na kolonizacyjnych osadach, którego rząd polski zrzekł się w Polsce wobec osadników niemieckich, do dzisiejszego dnia istnieje w Niemczech i jest stosowane przeciw ludności polskiej. Jeżeli p. ministra o tem nie powiadomiono, to wskazuję jako źródło pracę p. Openkowskiego, ogłoszoną w „Kulturwehr”, piśmie wszystkich mniejszości w Niemczech, w roczniku 1930, gdzie na stronach 134 i 135 znajduje się dokładny opis wypadku z powiatu złotowskiego, gdzie istniała umowa, na takiej właśnie osadzie, z dnia 19 sierpnia 1912 r. i obecnie na podstawie tej umowy władze niemieckie zastosowały prawo odkupu dlatego, żeby ta osada nie przeszła w dzierżawę w ręce polskie.</u>
          <u xml:id="u-19.69" who="#komentarz">(P. Staniewicz: To i my mamy, to nie jest prawo odkupu, lecz prawo pierwokupu)</u>
          <u xml:id="u-19.70" who="#PStStroński">Panie Ministrze, nie mam czasu na prowadzenie sporów, wskazałem wypadek, wskazałem książkę i stronicę, gdzie bardzo dobry prawnik wywodzi, że to się stało wyłącznie dlatego, żeby to odebrać Polakom.</u>
          <u xml:id="u-19.71" who="#komentarz">(P. Staniewicz: Tak jest, ale na innej podstawie prawnej, Panie Profesorze)</u>
          <u xml:id="u-19.72" who="#PStStroński">Jeżeli to prawo odkupu istnieje dzisiaj jeszcze w Niemczech, a my równocześnie tego prawa odkupu wyrzekamy się wobec ludzi, osadzonych u nas przez komisję kolonizacyjną, to w takim stanie rzeczy uważam, że gdyby p. minister spr. zagr. był wiedział o tem, to byłby prawdopodobnie takiego postanowienia nie przyjął. Ale my żadną miarą na siebie odpowiedzialności za zatwierdzenie tego nie weźmiemy.</u>
          <u xml:id="u-19.73" who="#PStStroński">8-me pytanie: jakie stawiam przed Wysoką Izbą.</u>
          <u xml:id="u-19.74" who="#komentarz">(Głos: Dziewiąte.)</u>
          <u xml:id="u-19.75" who="#PStStroński">Ósme, dziewiąte będzie do Pana, co Pan z tego zrozumiał?</u>
          <u xml:id="u-19.76" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-19.77" who="#PStStroński">W jakim stanie rzeczy my przystępujemy już nie do zawierania, ale do ratyfikowania tej umowy?</u>
          <u xml:id="u-19.78" who="#PStStroński">Wysoki Sejmie, przecież to nie jest tajemnicą, że nie było jeszcze od czasu końca wojny okręgu, w którym napór Niemców na granicę Polski byłby tak stanowczy, tak bezwzględny, jak obecnie. Wszak mamy za sobą ten rok 1930, który upamiętniony został tem, że urzędujący minister Rzeszy p. Treviranus oświadczył, iż najbliższem zadaniem polityki niemieckiej jest przystąpienie do zmiany granic polsko-niemieckich. A trzeba się oprzeć na tem, co mówią kierownicy polityki niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-19.79" who="#PStStroński">Kiedy parlament francuski zaniepokoił się dążeniami niemieckiemi do rewizji traktatów i kiedy rozprawy parlamentu, francuskiej Izby deputowanych z listopada ub. roku, spowodowały prezesa ministrów p. Tardieu do wyraźnego oświadczenia, że na podstawie art. 19 paktu Ligi Niemcy nie mogą uzyskać zmiany granic polsko-niemieckich, czyli, że za tem kryje się dążenie do zmiany tych granic siłą, wtedy min. Curtius na posiedzeniu Reichstagu niemieckiego dnia 29 listopada oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-19.80" who="#PStStroński">„Przypominam punkty istotne narad w Locarno, gdzie chodziło o rozróżnienie stanowiska naszego wobec sąsiadów naszych zachodnich i wschodnich... Czyż oddawna nie jest rzeczą znaną w całym święcie, iż naród niemiecki uważa za niemożliwą zgodę na stan rzeczy obecny, szczególnie na wschodzie... Jeżeli p. Tardieu mówił o konieczności stosowania art. 19, muszę nie tylko sprzeciwić mu się ze stanowiska prawniczego, ale ubolewam, że wywołał wrażenie zgóry wypowiedzianego veta Francji, jakiekolwiek byłyby warunki, w których sprawa przedstawiałaby się w przyszłości... Gdyby art. 19, lub inne postanowienia nie istniały, pozostaje jeszcze to, że nie sztywne traktaty, ale życie narodu rozstrzygnie o przyszłości”.</u>
          <u xml:id="u-19.81" who="#PStStroński">Dodam do tego, że p. Curtius, urzędujący minister spraw zagranicznych Niemiec, posunął się tak daleko, że w Radzie Ligi Narodów, to znaczy w tem ciele, które jest przeznaczone do czuwania nad pokojem, odpowiadając p. ministrowi Zaleskiemu 21 stycznia r. b., powiedział:</u>
          <u xml:id="u-19.82" who="#PStStroński">„Rząd polski w odpowiedzi swojej zamieszcza wzmiankę bardzo wyraźną o ruchach politycznych w Niemczech, skierowanych przeciw całości państwa polskiego. Ten zarzut ze strony Polski zmusza mnie oczywiście do podchwycenia tej sposobności wyrażenia mego poglądu. Stanowisko wszystkich rządów niemieckich pokolei i narodu niemieckiego, niezmiennie zajmowane wobec spraw, o których wspomina rząd polski, znane jest w całym świecie. Daleka mi jest myśl osłabienia czegokolwiek w tym względzie i zapierania się też tutaj tego stanowiska”.</u>
          <u xml:id="u-19.83" who="#PStStroński">Wysoki Sejmie, nie można mieć przed sobą dalej idących oświadczeń przeciw całości państwa i jego granic. Jeżeli my zatem mamy dziś ratyfikować tę. umowę w takim nastroju, że istnieje dążenie przeciw całości i przeciw granicom naszego państwa, to zapytuję, kto to może wziąć na swoją odpowiedzialność? Czy mamy rzeczywiście zamykać na wszystko oczy, mamy zamknąć oczy na te 50 lat, które nas dzielą od chwili ustalenia komisji kolonizacyjnej w Polsce, jakgdybyśmy o tem nie wiedzieli, czy mamy zamknąć oczy na to, co się dzisiaj dzieje po drugiej stronie granicy, z Polakami w Niemczech, czy mamy zamykać oczy na to, że idzie napór Niemiec na Polskę, czy mamy udawać, że tęgo wszystkiego nie widzimy i mamy uchwalać umowy, które się dla Niemców przedstawiają, i słusznie przedstawiają, jako najlepsze narzędzie dla tego pochodu na wschód? My tęgo, Wysoka Izbo, nie zrobimy.</u>
          <u xml:id="u-19.84" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.85" who="#PStStroński">I uważamy za swój obowiązek podnieść w tej Wysokiej Izbie głos, jeżeli Izba nie pozwoli ostrzeżenia, to głos troski, którą odczuwamy, w przekonaniu, że znajdujemy się w naszej polityce na gruncie europejskim na równi pochyłej. Zaczęło się w Locarno w roku 1925, ale Locarno to nie było jeszcze załatwieniem wszystkiego, po Locarno jeszcze było dużo sposobności, ażeby zmniejszyć zło, które się stało w Locarno. Przypomnę, że w roku 1926 była sprawa stałego miejsca w radzie Ligi narodów, która mogła ogromnie zmniejszyć zło Locarna, ale myśmy tę sprawę przegrali. Przypomnę, że w roku 1927, w styczniu, kiedy znoszono międzysojuszniczą komisję nadzorczą, działającą w Niemczech, była chwila, aby przytem uzyskać dla Polski zabezpieczenie, tem bardziej, że wtedy wykryto zbrojenia Niemiec w Królewcu, Kostrzyniu i Głogowie, a myśmy z tej chwili nie skorzystali. Wreszcie była chwila przy znoszeniu okupacji Nadrenii w r. 1929 i 1930, gdzie z mocy traktatu wersalskiego należały nam się. zamienne zabezpieczenia i myśmy tego znowu nie wyzyskali. I dlatego nie można już dziś mówić tylko o Locarno, lecz trzeba mówić o okresie polityki polskiej Locarno — Haga, który to okres jest okresem klęski polskiej polityki. My pod tą polityką nazwisk swoich, ani na nią głosów swoich nie damy i dlatego przeciw tym umowom dziś będziemy głosować.</u>
          <u xml:id="u-19.86" who="#komentarz">(Okłaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. przedstawiciel Rządu Mrozowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Wysoka Izbo! Przepraszam, że poraz drugi zabieram głos, ale chcę usunąć pewne nieporozumienie. P. pos. Stroński powiedział, że zalecane jest przyjęcie układu warszawskiego, ponieważ jakoby Niemcy dawały w tym układzie Polsce 2 miliardy marek złotych. Jeżeli takie mniemanie panuje gdziekolwiek, to jest zupełnie błędne.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Ale rozpowszechniane przez Klub B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Na zasadzie Traktatu Wersalskiego wszystkie sumy są zapisywane na poczet kwoty jaką Niemcy dłużne są mocarstwom. Art. 142 planu Younga powiada, że przez podobne uregulowanie rozumie się, iż rozrachunki między Komisją Odszkodowań a Niemcami, zarówno jak i wszelkie rozrachunki, odnoszące się do zaliczek na poczet pierwotnego długu gotówkowego, staną się bezprzedmiotowe.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PrzedstawicielRząduMrozowski">Mocą tego przepisu rozrachunki między Komisją Odszkodowań, a wszystkiemi państwami, od których się coś należy Komisji Odszkodowań, staną się bezprzedmiotowe. Był taki moment, że eksperci niemieccy wysunęli kwestię, ażeby wobec ciężarów jakie Niemcy biorą na siebie przez spłacanie rat, oddać Niemcom do dyspozycji sumy, należne za mienie scedowane na terytoriach zabranych Niemcom. Otóż tej propozycji eksperci nie przyjęli i wobec tego przyjęto przepis, który właśnie przytoczyłem. Rzeczą Polski było, albo przyjąć plan Younga i otrzymać od wszystkich państw, którym należą się odszkodowania, zwolnienie od takich długów, albo nie. Dlatego uważał Rząd Polski, że jest w interesie Polski przyjąć plan Younga. Kwestia sprowadzała się do tego, czy przyjąć plan Younga bez zrzeczenia się Niemiec pretensyj ich obywateli, czy nie? Myśmy woleli otrzymać jednakowoż zrzeczenie się Niemiec pretensyj ich zarówno obywateli jak i Rządu i to było genezą układu warszawskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Szawleski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PSzawleski">Wysoka Izbo! W naszej dyskusji jak nić przewijają się sprawy polityczne, natomiast na sprawy gospodarcze zwraca się stosunkowo mało uwagi. Mojem zdaniem i wywody p. posła Strońskiego, podane z taką precyzją i dokładnością, oparte na paragrafach i cytatach, nabrałyby więcej rumieńca życia, gdyby cofnął się do przesłanek gospodarczych, gdyby oparł się na genezie, na której wyrosła konferencja haska. Otóż proszę Panów, znamiennym rysem konferencji haskiej była hegemonia spraw gospodarczych, a kapitulacja spraw politycznych. Konferencja haska zwołana została pod hasłem likwidacji finansowych skutków wojny. I na rzecz tego hasła, na rzecz tego założenia została złożona w ofierze i ewakuacja Nadrenii i odszkodowania niemieckie przeszły z platformy politycznej na platformę gospodarczą. Słowem konferencja haska miała na celu powszechną pacyfikację gospodarczą, powszechne oczyszczenie hipotek państw z zobowiązań finansowych. Z tego labiryntu haskiego wybieram kilka spraw aktualnych, nas bezpośrednio interesujących, wybieram cztery sprawy, dwie na podłożu międzynarodowem, dwie na podłożu, nas bezpośrednio dotykającem. Omówię najpierw zagadnienie odszkodowań niemieckich, jak one przedstawiają się dziś w świetle długów międzynarodowych, następnie zanalizuję krótko bank dla rozrachunków międzynarodowych, następnie zajmę się bilansem finansowym, wyniesionym przez nas z Hagi, a wreszcie dotknę tego, co tu na tej sali wywołuje najwięcej sporów, najgorętszą dyskusję, to jest układu likwidacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PSzawleski">Jak już wspomniałem, odszkodowania niemieckie zostały przeniesione z platformy politycznej na platformę gospodarczą. Jeszcze plan Dawesa był skonstruowany w tej formie, że przewidywał różne klauzule natury politycznej, że przewidywał kontrolę zagraniczną nad życiem gospodarczem i finansowem Niemiec. W planie Younga już tego nie widzimy. Zwinięte zostały funkcje agenta dla spraw reparacyjnych, znanego powszechnie panom amerykanina Parkera Gilberta, usunięta została klauzula transferowa, usunięty został wskaźnik dobrobytu, słowem te wszystkie postanowienia, które pozwalały zagranicy na wgląd w wewnętrzną gospodarkę Niemiec. Niemcy, trzeba to stwierdzić z całą otwartością, wyniosły z Hagi bilans dodatni w pełnem tego słowa znaczeniu: uzyskały redukcję długów o jakie 20%, uzyskały ustalenie globalnej sumy odszkodowań, uzyskały klauzulę „inclusive amount”, polegającą na tem, że poza ratami amortyzacyjnemi nie są obowiązane do żadnych innych spłat, no i wreszcie uzyskały furtkę do dalszej rewizji planu. Lecz nas interesuje inne zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PSzawleski">Na tle konferencji haskiej wywiązało się nie legalne, ale faktyczne junctim między odszkodowaniami niemieckiemi a długami międzysojuszniczemi. Jakie 5/7 odszkodowań niemieckich idzie spółcześnie na spłatę długów sojuszniczych na rzecz Ameryki. Redukcja długów sojuszniczych automatycznie wpływa na redukcję odszkodowań niemieckich. Wreszcie Niemcy obowiązane są do opłat reparacyjnych do roku 1938, a więc do roku, w którym się kończą spłaty międzysojusznicze, słowem, Haga związała faktycznie odszkodowania niemieckie z długami alianckiemi, wytwarzając potężny splot zagadnień finansowych, dotychczas w historii świata nieznany. Utworzyła się potężna piramida długów międzynarodowych, wynosząca dziesiątki mil jardów dolarów, i piramida ta poczyna coraz więcej ciążyć na dobrobycie i budżetach państw i narodów. Ciężar tej piramidy wzrasta coraz więcej na tle powszechnej zniżki cen, oraz na tle złej repartycji złota. W konsekwencji powszechnej zniżki cen, w konsekwencji automatycznej zwyżki ceny złota, automatycznie ciężar tych długów musi wzrastać. Łączy się z tem zła repartycja złota. Złoto, które przed wojną rozpływało się, że tak powiem, poziomo po całym globie ziemskim i rozpływając się, stanowiło szeroką podstawę dla misternej struktury kredytowej, współcześnie koncentruje się w dwóch krajach: w Stanach Zjednoczonych A. P. i we Francji. Złoto grupuje się, koncentruje się, można powiedzieć, pionowo, wraca do swego pierwotnego źródła t. j. do ziemi, zwęża podstawę kredytową, podwiązuje cyrkulację kredytu pieniężnego i tem samem zaostrza zniżkę cen. I proszę Panów, mojem zdaniem, końca kryzysu gospodarczego wszechświatowego nie doczekamy się, jeżeli ta sprawa nie zostanie rozwiązana, jeżeli te specyficzne nożyce, jakie się wytworzyły między osłabioną zdolnością konsumpcyjną ludzkości a nadprodukcją gospodarczą, nie zostaną złagodzone, jeżeli ramiona tych nożyc nie zbliżą się do siebie, a zbliżyć się do siebie mogą tylko wówczas, jeżeli z jednej strony zniżka cen poczyni dalsze postępy, a z drugiej strony nastąpi dalsza repartycja kredytów międzynarodowych; wówczas osłabiona zdolność nabywcza ludzkości otrzyma ten ożywczy zastrzyk, który pozwoli na lepsze konsumowanie produktów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PSzawleski">Przechodzę z kolei do sprawy banku dla rozrachunków międzynarodowych. Do sprawy tej były przywiązane duże nadzieje, że bank ten rozwiąże sprawę złej repartycji złota i ożywi cyrkulację kredytów międzynarodowych. Nadzieje te w pewnej tylko mierze zostały zrealizowane. Funkcje swoje bank może podzielić na dwie kategorie: na funkcje obowiązkowe i na funkcje warunkowe. Do obowiązkowych należy przyjmowanie, administrowanie i rozdział spłat reparacyjnych niemieckich. Bank dla rozrachunków międzynarodowych przyjmuje te spłaty i następnie rozdziela je między rządy wierzycielskie, między innemi i Polska posiada swoje konto i na koncie Polski w banku międzynarodowym leży już kwota 500.000 marek złotych, którą Polska dotychczas rozporządzać nie może z powodu, że układów haskich nie ratyfikowała. Lecz więcej interesuje warunkowe zadanie banku dla rozrachunków międzynarodowych, do którego członków założycieli należy również Bank Polski. Otóż, o ile chodzi o działalność tego banku na polu rozdziału zapasów złota, to trzeba stwierdzić, że działalność jego w tym kierunku rozwinęła się stosunkowo dość skromnie, że bank dla rozrachunków międzynarodowych jeszcze nie dominuje nad ruchami złota, w szczególności złoto cyrkuluje tak, jak przed powstaniem banku, między trzema centrami finansowemi świata, to jest Nowym Jorkiem, Londynem i Paryżem.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PSzawleski">O ile chodzi o działalność kredytową banku, to trzeba podkreślić, że ta działalność rozwija się coraz lepiej. Między innemi Bank Polski partycypuje w kredytach banku międzynarodowego i kredyt ten posiada dla nas duże dodatnie znaczenie z powodu najpierw, że dostępny jest na warunkach dogodnych w walucie złotowej, a po drugie, żeśmy zrezygnowali z kredytu rezerwowego, jaki otrzymaliśmy od 14 banków emisyjnych z okazji prawnej stabilizacji naszej waluty.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PSzawleski">To byłaby zwięzła analiza tej instytucji finansowej międzynarodowej, która przez konferencję haską do życia została powołana.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PSzawleski">Proszę szanownych Panów, z kolei przechodzę do bilansu finansowego konferencji w Hadze. Bilans ten przedstawia się następująco. Polska nie zyskała prawa do odszkodowania z powodu, że nie znalazła się w formalnym stanie wojny z Niemcami. Natomiast na podstawie traktatu wersalskiego, jak i traktatu w Saint Germain nasze konto, nasz majątek narodowy został obciążony zobowiązaniami finansowemi w wysokości blisko 8 miliardów złotych. Otóż podpisanie tych układów spowodowało anulowanie tych kwot, spowodowało, że nasza hipoteka została z tych kwot oczyszczona Z kolei przejdę do układu likwidacyjnego z powodu, że układ ten wywołuje w tej sali najwięcej dyskusji i najwięcej sporów. Jak wspomniałem przed, chwilą, konferencja haska odbyła się pod hasłem likwidacji przeszłości. Chodziło o to, żeby zlikwidować finansowe skutki wojny, żeby globalnie ustalić reparacje niemieckie, oraz żeby wzajemnie skompensować wszystkie pretensje finansowe, jakie z tytułu wojny i traktatów pokojowych na poszczególnych państwach spoczywają. Otóż zarówno plan Dawesa jak i Younga oparte były na tej strukturze, że Niemcy obowiązane są tylko spłacić pewne ustalone kwoty i poza temi kwotami nie są obowiązane do spłaty jakichkolwiek innych zobowiązań. Jest to tak zwana klauzula inkluzyjna, z której są reperkursje i na naszą sytuację bardzo doniosłe. Raport ekspertów, a więc ludzi, powołanych do skonstruowania planu Younga, stanął na tem stanowisku, że Niemcy z jednej strony powinny się zrzec swoich pretensyj finansowych do rządów wierzycielskich, a naodwrót rządy wierzycielskie powinny zaprzestać likwidacji mnienia niemieckiego. Polska, przystępując do planu Younga, złożyła zastrzeżenie, że gotowa jest podpisać ten plan, o ile Niemcy zrzekną się również pretensyj osób prywatnych. Niemcom udało się, proszę Panów, to, że dokonano generalnego, ogólnego zrzeczenia się swych pretensyj finansowych, a natomiast weszły one z poszczególnemi rządami wierzycielskiemi w osobne pertraktacje, między innemi i z Polską. Pertraktacje te ciągnęły się długo, wreszcie, jak Panowie wiedzą, zakończyły się umową warszawską z 31 października 1929 roku.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PSzawleski">Proszę Panów, sprawa ta ma dwie strony: z jednej strony rezygnujemy z naszych uprawnień likwidacyjnych, z drugiej — rezygnujemy z naszego prawa odkupu. Nie dotykam sprawy wzajemnej kompensaty pretensyj finansowych z powodu, że pretensje te były wątpliwe, skomplikowane, że trudno się w tych pretensjach zorientować. Słowem, te pretensje nie wywołały żadnych specjalnych zastrzeżeń, była to kompensata, oparta na zdrowych podstawach rozumnego kompromisu.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PSzawleski">Następnie zarówno zrzeczenie się praw likwidacji, jak i zrzeczenie się prawa odkupu wywołuje najwięcej zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PSzawleski">Jak się przedstawia proces likwidacji? Otóż przedewszystkiem trzeba podkreślić, że Polska została uprawniona na podstawie Traktatu Wersalskiego do bezpośredniej likwidacji w tym sensie, że miała likwidować przy równoczesnem odszkodowaniu zlikwidowanych właścicieli.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PSzawleski">Struktura likwidacji u innych rządów wierzycielskich była oparta na innych podstawach, mianowicie likwidacji dokonywały rządy na konto odszkodowań niemieckich, a właściciele zlikwidowanych majątków mieli się zwrócić wprost do rządu niemieckiego celem uzyskania odszkodowań. Z powodu tej odmiennej struktury likwidacji Polska natrafiła na duże trudności i w konsekwencji przyniosło to to, że w instancjach międzynarodowych zawisło koniec końcem kilkanaście tysięcy procesów. Proces likwidacji toczył się mniej więcej do roku 1925, w którym to roku, na zlecenie Ministra Skrzyńskiego, ten proces został zahamowany. I można dziś z całą śmiałością stwierdzić, że jeżeli przystępujemy do zaprzestania dalszej likwidacji, to do pewnego stopnia legalizujemy stan faktyczny, jaki w roku 1925 się wytworzył.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PSzawleski">To samo dotyczy, proszę Państwa, prawa odkupu. Nie chcę przedstawiać genezy tego prawa, zresztą ta sprawa była tu już omówiona, dodam tylko uwagę, że na podstawie orzeczenia komisji Ligi Narodów nie mogliśmy stosować tego prawa odkupu w celach polityki antymniejszościowej. A zatem jeszcze w 1923 czy 1924 roku już było orzeczenie Komisji Ligi Narodów, hamujące nasze uprawnienie do realizacji tych praw. Słowem chcę podkreślić sytuację, jaka istniała w chwili podpisania układów likwidacyjnych. Otóż proszę Panów, nasze pretensje do Niemiec nie miały realnej wartości z powodu, że zarówno plan Dawesa, jak i plan Younga, z powodu klauzuli „inclusive amount” nie mógł być zrealizowany, natomiast pretensje Niemiec zarówno rządowe jak i prywatne miały tytuł do realizacji. To jest jedna strona stanu faktycznego przed podpisaniem umowy warszawskiej.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PSzawleski">Następnie proces likwidacyjny został zahamowany w 1925 r. na podstawie polecenia ministra Skrzyńskiego. Wreszcie prawo odkupu nie mogło być realizowane z powodu, że było orzeczenie Komisji Ligi Narodów, że z prawa tego Polska nie może korzystać w celach polityki antymniejszościowej.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#PSzawleski">To był stan faktyczny przed podpisaniem umowy warszawskiej, tak, że z całą pewnością można wyrazić opinię, że w tej umowie legalizujemy stan faktyczny, który już w 1925 r. zaistniał.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#PSzawleski">P. St. Stroński w swem przemówieniu wysunął 8 czy 9 rozmaitych tez, przemawiających przeciw ratyfikacji tego układu likwidacyjnego. Ja postaram się przytoczyć inne argumenty, które przemawiają za ratyfikacją układów haskich. Przedewszystkiem za ratyfikacją układów haskich przemawia fakt oczyszczenia naszej hipoteki państwowej z kwoty bardzo wysokiej, bo wynoszącej około 8 miliardów złotych. Kwotę tę winniśmy byli na rzecz komisji odszkodowań i bynajmniej w Polsce nie panowała taka legenda, jakoby Niemcy tej kwoty się zrzekli na naszą korzyść. My tę kwotę 8 miliardów zobowiązani byliśmy wpłacić na rzecz komisji odszkodowań i na mocy podpisania układów haskich z tych zobowiązań finansowych zostaliśmy zwolnieni.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PSzawleski">Dalej podpisanie układu likwidacyjnego jest konsekwencją Hagi, organicznie łączy się z planem Younga. Panowie z prawej strony tej Izby wysuwali postulat, ażeby Polska zrezygnowała z obecności w Hadze, ażeby Polska zdobyła się na gest splendid isolation. Jest to niekonsekwencja dla mnie niezrozumiała, gdyż Panowie z prawej strony tej Izby ciągle akcentują, że Polska nie może zdobyć się na odruch splendid isolation, a, jeżeli chodzi o udział w największej po Wersalu konferencji haskiej, Panowie ci radzą nam, ażebyśmy do Hagi się nie udawali. Jak już miałem możność podkreślić, legalizujemy stan faktyczny, który zaistniał w r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PSzawleski">Wreszcie niema w naszych układach nawet pośredniego prawa mieszania się sąsiada niemieckiego do naszych stosunków, do stosunków Państwa Polskiego i jego obywateli. Wszelkie prawo ingerencji zostało wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PSzawleski">Dalej, chociaż zrzekliśmy się prawa likwidacji i prawa odkupu, jednak pozostała w naszym ręku pewna broń, a tą bronią jest z jednej strony reforma rolna, a z drugiej wykup z wolnej ręki.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#PSzawleski">Wreszcie, podpisując układy haskie, podpisując również układ likwidacyjny, dajemy dowód nastrojów pacyfikacyjnych z naszej strony. Międzynarodowa sytuacja gospodarcza, nasza sytuacja gospodarcza wymaga, aby w nastrojach międzynarodowych panowała jaknajwiększa ufność, aby wytworzyć atmosferę zaufania, wśród której stosunki gospodarcze mogłyby się swobodnie rozwijać. My na izolację, na odsuwanie się od ratyfikacji traktatów haskich pozwolić sobie nie możemy. Byłaby to duża odpowiedzialność z naszej strony. Musimy brać udział w familii narodów i podpis Polski pod układem haskim znaleźć się musi. Wreszcie na inne traktowanie prawa odkupu i przepisów likwidacyjnych nie pozwala nam nasza tolerancja narodowa, nasz duch narodowy. My w naszych dziejach nigdy nie stosowaliśmy tego rodzaju ostrych środków, nie stosowaliśmy zasady „ausrotten”. Musimy stwierdzić, że ta fala niemiecka, która spłynęła dobrowolnie, jeżeli wróci, to wróci w bardzo skromnych rozmiarach.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#PSzawleski">To byłaby ta ogólna analiza, że się tak wyrażę, ogólna debata nad ratyfikacją układów haskich, a specjalnie układu likwidacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#PSzawleski">Proszę Panów, chciałbym jeszcze zająć się pokrótce zwięźle argumentami, jakie wysuwali reprezentanci stronnictwa narodowego. Proszę Panów, dziś robi się blaszany hałas, wznosi się do góry ręce z szlachetnem oburzeniem, a tymczasem trzeba stwierdzić, iż to stronnictwo właśnie pozostawiło nam inwentarz, który dotychczas pozostaje w naszem Ministerstwie Spraw Zagranicznych. To stronnictwo, które w latach 1924 i 1925, a zatem w latach, kiedy ten proces likwidacyjny można było przeprowadzić w najsilniejszem tempie, wtenczas tego zadania nie dokonało, przeciwnie...</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#komentarz">(P. Winiarski: Czy stronnictwo przeprowadza likwidację?)</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#PSzawleski">Pan Profesor był na czele urzędu likwidacyjnego i miał za sobą cały aparat Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(P. Winiarski: Przeciwnie, mówiłem zupełnie co innego, Pan mego przemówienia nie słuchał.)</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#PSzawleski">Słuchałem, zaraz powiem. Otóż stwierdzam, że w okresie właśnie urzędowania p. Winiarskiego zaszły pewne posunięcia polityczne, które utrudniły dalsze korzystanie z uprawnień likwidacyjnych; zaszła umowa wiedeńska z 1924 r., podpisana przez p. ministra Skrzyńskiego, wreszcie, jak sam Pan Profesor w swej broszurze przyznaje i jak tu podkreślił z tej trybuny, w 1925 r. likwidacja została zahamowana. Likwidacja ta toczyć się nie mogła z powodu, jak podkreśliłem, że w instancjach międzynarodowych zawisło kilkanaście tysięcy procesów, że wyłonił się bardzo skomplikowany spór o sprawę obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#PSzawleski">W każdym razie w naszej dyskusji zapomina się, proszę Panów, o jednem, że właśnie to stronnictwo, które obecnie zwalcza najwięcej układ likwidacyjny, wniosło do naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pewne umeblowanie, niezwykle ciasne, wśród którego nasza reprezentacja zagraniczna może się poruszać z najmniejszą swobodą; tem umeblowaniem jest traktat o mniejszościach, jest to układ, podpisany przez ministra Skrzyńskiego, będącego mężem zaufania właśnie stronnictwa Panów.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: Nigdy w życiu, co za ignorancja.)</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#PSzawleski">Ładna moralność. Panowie wyrzekają się.</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#komentarz">(P. Kornecki: Był ministrem w rządzie koalicyjnym, Pan nie orientuje się. w politycznych stosunkach.)</u>
          <u xml:id="u-23.31" who="#PSzawleski">Byliśmy świadkami znamiennego rysu. Zarówno p. Winiarski, jak p. prof. Stroński cytowali i opierali się wyłącznie prawie na źródłach niemieckich. Nazwisko ministra Curtiusa przewijało się co kilka zdań. Cytowano źródła niemieckie, a najmniej były cytowane źródła polskie. Jest to może najbardziej znamienny rys charakteru dyskusji Panów, że dla Panów bardziej miarodajną jest interpretacja ministra Curtiusa, aniżeli interpretacja Ministra Zaleskiego, czy delegata p. Mrozowskiego.</u>
          <u xml:id="u-23.32" who="#komentarz">(P. Kornecki: A tamtemi Pan nie interesuje się zupełnie.)</u>
          <u xml:id="u-23.33" who="#PSzawleski">Nie, proszę Panów, ja się opieram na interpretacji naszego Rządu. Tak samo p. prof. Winiarski przytaczał pewne cyfry; dziwię się, że nie opierał się. na cyfrach, które są do dyspozycji, na źródłach rządowych, opierał się natomiast na swoich własnych cyfrach, może na swoim własnym urzędzie statystycznym. W każdym razie podkreślić muszę, że z tych uprawnień likwidacyjnych pozostaje do likwidacji niespełna 10%, a zatem obiekt stosunkowo dość duży i będący w sprzeczności z tem, co tu mówił p. Winiarski.</u>
          <u xml:id="u-23.34" who="#PSzawleski">Wreszcie p. Stroński roztoczył nam tu wspaniały obraz polityczny, cofnął się do Locarna, przedstawił tragiczną sytuację. Polski, że niemą Locarna wschodniego, słowem z jego przemówienia wynikało, że sytuacja Polski jest niezwykle tragiczna. Nie rozumiem polityki panów ze Stronnictwa Narodowego. Nie chcę analizować tego, co powiedział p. profesor Stroński, z powodu, że p. Stroński raczej omawiał pewne fakty już zaszłe, jest niejako prokuratorem tego, co się stało, co nie powinno się było stać, a co nie byłoby się stało, gdyby przypadkiem on był ministrem i on tę sprawę popierał. Natomiast zajmę się osobą p. senatora Kozickiego z powodu, że wysunął on pewien program polityczny, stawia pewne tezy, stawia pewne postulaty dla naszej polityki zagranicznej. Proszę Panów, przyznam się z zupełną otwartością, że nie rozumiem stanowiska i postulatów Panów. Zarówno Panowie, jak i my zgadzamy się, że trzonem naszego systemu politycznego jest sojusz z Francją, ale inne konsekwencje wyciągają z tego Panowie, a inne konsekwencje wyciągamy my. Panów stronnictwo chciałoby, żeby Briand był żandarmem Europy powojennej, ażeby zajmował stanowisko silnej ręki wobec Niemiec, a my żebyśmy byli do pewnego stopnia biernymi świadkami posunięć francuskich. Proszę Panów, my stoimy na innym biegunie, my z sojuszu wyciągamy właściwe konsekwencje. Sojusz polega na wzajemnem zaufaniu, na jednakowem ustosunkowaniu się do zagadnień europejskich, wymaga pewnej spólnoty, pewnej wspólnej akcji. Powszechnie wiadomo, że minister spraw zagranicznych Francji idzie po linii pacyfikacji Europy, po linii porozumienia francusko-niemieckiego. Proszę Panów, my na to porozumienie nie patrzymy ani z wielkim entuzjazmem, ani z wielką przykrością; stoimy na stanowisku, że porozumienie francusko-niemieckie musi się organicznie łączyć z porozumieniem polsko-niemieckiem, że bez porozumienia polsko-niemieckiego nie będzie posiadało żadnej praktycznej wartości. Z ust p. Strońskiego często padało słowo Locarno, jest Locarno zachodnie, niema Locarna wschodniego. To Locarno zachodnie, to fikcja, Locarno zachodnie nie ma praktycznego znaczenia z powodu, że w Europie niema częściowego bezpieczeństwa. Europa współczesna, to nie to, co była Europa przedwojenna, Europa współczesna jest to Europa mała, Europa skondensowana między dwoma buforami, między buforem superkapitalizmu amerykańskiego a buforem dyktatury bolszewickiej. W takiej skondensowanej atmosferze, iskra w jednem miejscu wywołuje pożar na całym terenie europejskim.</u>
          <u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-23.36" who="#PSzawleski">To nas różni od Panów. Stoimy na stanowisku, że trzonem naszego systemu politycznego jest sojusz z Francją, ale z tego sojuszu wyciągamy zupełnie inne konsekwencje, że tak, jak Francja złożyła pewne ofiary, zmierzające do porozumienia z Niemcami, tak samo i my po linii tych pewnych często fikcyjnych ofiar iść musimy.</u>
          <u xml:id="u-23.37" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zawierali cztery lata temu traktat handlowy z Niemcami taki sam. Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-23.38" who="#PSzawleski">W ustach Pana jest wszystko zabójcze i tragiczne.</u>
          <u xml:id="u-23.39" who="#komentarz">(P. Kornecki: Pański Kolega złożył referat.)</u>
          <u xml:id="u-23.40" who="#PSzawleski">Nie rozumiem jednego stanowiska Panów. P. senator Kozicki w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu z pewnym gestem apostoła mówił o moralności chrześcijańskiej, o katechiźmie, obowiązującym narody, należące do kultury zachodniej, o kodeksie rycerskim, o roli papiestwa w rozwiązywaniu sporów międzynarodowych i, proszę Panów, zdawało mi się, że z tego takiego gestu chrześcijańskiego, z tego gestu katolickiego pan Kozicki wyciągnie właściwe konsekwencje. Tymczasem co nam radzi p. sen. Kozicki? P. Kozicki radzi, abyśmy szli z różdżką oliwną i z różdżką pokoju do sąsiada wschodniego, a z granatem wojennym do sąsiada zachodniego. To jakaś specyficzna kombinacja Panów, starająca się łączyć katolicyzm i filosowietyzm, i to do tego stopnia, że można powiedzieć, że stawiacie Panu Bogu świeczkę w Rzymie, a diabłu ogarek w Moskwie.</u>
          <u xml:id="u-23.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-23.42" who="#PSzawleski">Tak przynajmniej z toku myśli Panów wygląda.</u>
          <u xml:id="u-23.43" who="#komentarz">(Głos: Jak powstawali w Poznańskiem, wcale nie byli katolikami. Inny głos: Tak wygodnie Panu mówić. Zwyczajem parlamentarnym jest nie dyskutować w nieobecności przeciwnika.)</u>
          <u xml:id="u-23.44" who="#PSzawleski">To nie moja wina, że p. Stroński tu nie siedzi. Mógłby przecież tu siedzieć.</u>
          <u xml:id="u-23.45" who="#PSzawleski">My tak tragicznie nie zapatrujemy się na sytuację współczesną. Panowie chętnie piszą nekrologi — to jest Panów metier społeczne — że sytuacja międzynarodowa polska jest zła. Ja przeciwnie oceniam tę sytuację bardzo optymistycznie. O ile chodzi o teren międzynarodowy, jesteśmy świadomi niektórych zdarzeń, które muszą napawać nas ufnością. Entente cordiale między Francją a Anglią coraz więcej się zacieśnia, czy to na podstawie układu o rozbrojeniu, czy na podstawie niedawno przyszłego do skutku porozumienia morskiego między Włochami, Francją i Anglią, które będzie miało duże skutki zarówno dla pacyfikacji tych dwóch krajów, jak i na terenie europejskim. Równocześnie przyszło do skutku porozumienie hindusko-angielskie. Jesteśmy świadkami pacyfikacji Chin. Mogę stwierdzić z całą obiektywnością, że właśnie na terenie międzynarodowym ten duch solidaryzmu, pacyfizmu zatacza coraz większe kręgi.</u>
          <u xml:id="u-23.46" who="#komentarz">(P. Winiarski: Czy w Berlinie także?)</u>
          <u xml:id="u-23.47" who="#PSzawleski">Ale proszę Panów, ja Panów nie rozumiem. Panowie należycie do tych ludzi, którzy się najwięcej boją tej pięści pruskiej, a ja Panom powiadam, że my się tej pięści pruskiej nie boimy, bo ta pięść nie jest żelazna, tylko blaszana.</u>
          <u xml:id="u-23.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-23.49" who="#PSzawleski">Ta pięść nie jest skierowana bezpośrednio przeciw nam, lecz jest skierowana przeciw wszystkim sąsiadom. Panowie do pewnego stopnia robią wrażenie jakichś talmudystów. To, co robił i co tam powiedział Dmowski w okresie Stołypina, w to do chwili obecnej wierzycie. Tymczasem była wojna, jest Liga Narodów, a Panowie ciągle siedzą po kolana w sytuacji przedwojennej.</u>
          <u xml:id="u-23.50" who="#komentarz">(P. Rybarski: A Pan przysięgał Prezydentowi Wojciechowskiemu na kilka miesięcy przed zamachem majowym.)</u>
          <u xml:id="u-23.51" who="#PSzawleski">To jest teren dyskusji międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-23.52" who="#komentarz">(P. Rybarski: To jest teren domowej kariery.)</u>
          <u xml:id="u-23.53" who="#PSzawleski">Wycieczki osobiste; bynajmniej zaszczytu to Panom nie przynosi. Napełnia nas zaufaniem także sytuacja wewnątrz kraju. Proszę Panów, jeżeli Panowie podkreślają, że czasy współczesne są burzliwe, że sytuacja Polski jest niepomyślna, to powinni Panowie również wyciągnąć z tego konsekwencję, że w okresie burzliwym lepiej, gdy przy sterze okrętu państwowego znajduje się jeden silny człowiek, jeden komendant, który ten okręt prowadzi,...</u>
          <u xml:id="u-23.54" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Piłsudski)</u>
          <u xml:id="u-23.55" who="#PSzawleski">...że to jest daleko lepsze, aniżeli kilkunastu pstrokatych marynarzy, którzy się biją o władzę przy sterze, o władzę tego okrętu państwowego. Ten fakt, że u steru naszego okrętu państwowego znajduje się wielki kapitan, który ma za sobą zaufanie prawie całego narodu, napełnia nas tą wiarą, tem poczuciem siły. Gdyby tego wielkiego Komendnta na naszym terenie nie było, to nie wiem, czy Panowieby tak świergotali radośnie, jak obecnie, ale w takim razie możeby nas były rozdziobały kruki i wrony.</u>
          <u xml:id="u-23.56" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Żaden z traktatów międzynarodowych nie wywołał tak obszernej i tak namiętnej dyskusji, jak ten, który jest obecnie przedmiotem naszych obrad. Przedmiotem obrad Wysokiej Izby jest układ zawarty między Polską a Niemcami, którego postanowienia zadają śmiertelny cios kresom zachodnim. Umowa zawiera przedewszystkiem wzajemne zrzeczenie się pretensyj pieniężnych. Polska zrzeka się zwrotu sum, które z różnych tytułów należą się Skarbowi Państwa i jego obywatelom. Sumy te według obliczeń prowizorycznych dochodzą 7–8 miliardów złotych. Ciekawe jest przytem, że Niemcy w stosunku do Polski postawiły akurat taką samą wysokość pretensji, jak Polska.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PRoguszczak">Porównanie tych wzajemnych pretensyj jest nadzwyczaj charakterystyczne. Polska zrzeka się odszkodowań, faktycznie stwierdzonych i ustalonych, Niemcy natomiast zrzekają się sum fikcyjnych i dlatego Niemcy z lekkiem sercem mogą się zrzec tych sum, które wstawiły do rozrachunków tylko ze względów taktycznych. Polska jednak będzie musiała zaspokoić poszkodowanych, zarówno obywateli, jak i instytucje prawno-publiczne. I dlatego na tym rozrachunku Polska, naszem zdaniem, zrobiła bardzo zły interes.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PRoguszczak">Sumy, jakie Niemcy wstawiły do rozrachunku, są fantastyczne, bijące w oczy, bo przekraczają o 200–300% istotną wartość pretensyj, zresztą już całkowicie spłaconych. Nikt w Niemczech nie wierzy w to, żeby jakikolwiek trybunał międzynarodowy im te pretensje przyznał. Między innemi Niemcy zrzekają się dopłat likwidacyjnych, pretensyj zupełnie fikcyjnych, gdyż każda nieruchomość niemiecka była przed sprzedażą skrupulatnie szacowana i cena ustalona stosownie do cen rynkowych oraz stanu majątku i wypłacana w gotówce zlikwidowanemu właścicielowi.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PRoguszczak">W umowie tej Polska zrzeka się prawa odkupu w stosunku do 12.000 kolonistów i większych własności ziemskich, pozostawia w rękach niemieckich około 200.000 ha ziemi, pozostawia na kresach zachodnich około 80.000 obywateli narodowości niemieckiej, sprowadzonych tam w celach germanizacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PRoguszczak">Umowa ta robi wyłom w Traktacie Wersalskim, w Konwencji Genewskiej, przekreśla szereg postanowień Ligi Narodów, utrwala dzieło Komisji Kolonizacyjnej, potępione przez twórców traktatu pokojowego. Jest ona niemoralna, gdyż na mocy jej przepisów każdy kolonista Niemiec zostaje uprzywilejowany w porównaniu do osadnika Polaka. Jest niemoralną i dlatego, bo utrwala przekonanie, że w Polsce lepiej być Niemcem, niż Polakiem.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PRoguszczak">Zwolennicy tej umowy twierdzą, że przyczyni się ona do uspokojenia umysłów. Jest to złudzenie, jeśli ktoś przypuszcza, że temi ustępstwami okupimy pogodzenie się Niemiec z Polską i jej obecnemi granicami. Zarówno rząd, jak i naród niemiecki dalecy są od tego, by przez jakiekolwiek umowy z Polską pogodzić się z istniejącym stanem rzeczy, który uważają za zbrodnię polityczną i jako historyczne w ich zrozumieniu bezprawie. Dlatego też wydali hasło: nie likwidować się, nie sprzedawać swoich nieruchomości, nie wyjeżdżać i czekać powrotu tych, którzy musieli Polskę opuścić. A obóz pomajowy przez ratyfikację tego układu ułatwia im tę szkodliwą dla Państwa Polskiego robotę i własnemi rękami wzmacnia pozycję żywiołu niemieckiego, który nam walkę zapowiada.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PRoguszczak">Nie ulega bowiem wątpliwości, że im silniejszy będzie żywioł niemiecki na ziemiach zachodnich, im większy tam będzie jego stan posiadania, tem mocniejsze będą argumenty propagandy za przesunięciem granic, tem większe widoki powodzenia na terenie międzynarodowym, tem większa i pewniejsza zachęta do uderzenia. I dlatego ci, którzy pragną ratyfikacji tego układu, osłabiając pozycję żywiołu polskiego na ziemiach zachodnich i wzmacniając żywioł niemiecki na tych ziemiach, źle służą Państwu i narodowi.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PRoguszczak">Nie będę poruszał wszystkich w tym układzie zawartych postanowień, które zarówno na komisji, jak i dziś na plenum zostały już dostatecznie wyjaśnione...</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. Bo się Pan na nich nie rozumie.)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PRoguszczak">Proszę mówcy nie przeszkadzać.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PRoguszczak">...a które wyrażają się w tem, że we wszystkich dziedzinach Niemcy są uprzywilejowani, a obywatele polscy pokrzywdzeni. Pragnę tylko zwrócić uwagę na jeden szczegół, mało uwzględniony w tej dyskusji — dotyczy on przedewszystkiem ubezpieczeń społecznych — i jest jaskrawym przykładem, jak hojną ręką daje się fundusze społeczne, należące się robotnikom i pracownikom polskim.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PRoguszczak">W umowie warszawskiej rząd polski zrzekł się wszelkich pretensyj z tytułu rozrachunku, jaki nastąpił między zakładami ubezpieczeń społecznych w Polsce i w Niemczech. Postanowienie to brzmi: rząd polski oświadcza, że według jego poglądów prawnych rozliczenie majątku podmiotowego ubezpieczeń społecznych z wyjątkiem górnośląskich spółek brackich już w zupełności nastąpiło. Nadto rząd polski oświadcza, że nie uznaje prawnego obowiązku przyczynienia się do świadczeń na rzecz urzędników publiczno-prawnych korporacyj, których to obszary zostały przecięte granicą.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#PRoguszczak">Rozliczenie to, Wysoka Izbo, o którem przed chwilą wspomniałem, istotnie nastąpiło, ale rząd niemiecki, jak zwykle, swoich zobowiązań nie wykonał. Rząd polski zrzekł się z tego tytułu przypadających funduszów dla Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na Górnym Śląsku. W tej sprawie otrzymałem dwa memoriały, zarówno od Spółki Brackiej, jak i od Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na Górnym Śląsku. Spółka Bracka pisze, że zrzeczenie się tych sum dla Spółki Brackiej jest tem boleśniejsze, że wskutek przewlekłego kryzysu gospodarczego liczba czynnych członków Spółki Brackiej, których składki są dziś podstawą budżetu spółki, obniżyła się w ciągu jednego roku o 14% i w dalszym ciągu spada, podczas gdy odwrotnie, liczba inwalidów i wdów w ostatnich trzech latach wzrosła z 36.000 do 41.000 i dalej wzrasta. Do tego dochodzi jeszcze liczba sierot w ilości przeszło 10.000, według stanu z końca 1930 r. Spółka Bracka ma więc obecnie 50.451 pensjonistów inwalidów, wdów i sierot, a tylko 79.000 czynnych członków. Podczas gdy przed wojną stosunek pensjonistów do czynnych członków wynosił 1:6, obecnie jest 1:1,7.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#PRoguszczak">Przyznana przez Ligę Narodów kwota półtora miliona marek niemieckich w złocie stanowi odszkodowanie Spółki Brackiej za wydatki, włożone przez nią za bractwa niemieckie, które z dniem 1 stycznia 1924 r. wstrzymały wypłatę obciążających je świadczeń pensyjnych dla wszystkich osób, mieszkających na polskim Górnym Śląsku. Ponieważ zamieszkali na Górnym Śląsku pensjoniści bractwa niemieckiego znaleźli się w rozpaczliwem położeniu, przeto polska Spółka Bracka musiała chcąc nie chcąc zaopiekować się tymi ludźmi i płacić im a konto świadczeń, przysługujących im od bractw niemieckich, bieżące zaliczki w wysokości statutowych świadczeń polskiej Spółki Brackiej. Z tego właśnie tytułu Liga Narodów przyznała w decyzji z dnia 13 stycznia 1930 r. dodatkowe odszkodowanie w wysokości półtora miliona marek niemieckich z poza majątku b. Oberschlesischer Knappschaftverein.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#PRoguszczak">Spółka Bracka ma więc bezsprzeczne prawo do tej kwoty, zagwarantowanej osobną decyzją Rady Ligi Narodów, z tytułu rozrachunku między Spółką Bracką a bractwami niemieckiemi, a więc z tytułu, który niema nic wspólnego z akcją wojenną. Z uwagi na trudne położenie finansowe Spółka Bracka żadną miarą z tej kwoty zrezygnować nie może. Ogólny kryzys gospodarczy grozi zachwianiem budżetu Spółki i niepodobieństwem jest, by w tej sytuacji świadczenia ciążące na bractwach niemieckich były płacone ze składek górników polskich.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#PRoguszczak">Co się tyczy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, to wchodzą tu w rachubę kwoty znacznie większe. Przy rozrachunku Zakładów Ubezpieczeń Społecznych w Polsce i Niemczech, Polska postawiła istotnie należącą się sumę w wysokości 179.689.871 marek w złocie. Delegacja niemiecka, jako przeciwstawienie, oświadczyła początkowo gotowość wypłacenia 90 milionów marek, a tłumaczono to tem, że Polska objęta na Górnym Śląsku tak potężny przemysł, iż on może pokryć wszelkie ciężary ubezpieczeniowe. Jest to zaiste bardzo ciekawy argument.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PRoguszczak">Sprawa ta po długich konferencjach i targach nie dała żadnego rezultatu, wobec czego przyszła ona pod arbitraż komisji Ligi Narodów, która po 6-dniowych obradach powzięła następującą uchwałę: Majątek niemieckich instytucji ubezpieczeniowych, znajdujących się na polskiej części Górnego Śląska, przechodzi na własność rządu polskiego. Niemcy wypłacą Polsce tytułem rezerw nagromadzonych z art. 312 Traktatu Wersalskiego 26 milj. marek złotych, włączając w to Kasy Chorych, Kasy Kolejowe w pięciu ratach. Pierwsza rata płatna miała być z dn. 1 lutego 1925 r., ostatnia zaś w tym samym terminie 1930 r. Dotąd Niemcy nie wpłacili z tego tytułu ani grosza mimo, że pretensje Spółki Brackiej, Zakładu Ubezpieczeń zostały zaledwie w 28% uwzględnione. W tej sprawie Zakład Ubezpieczeń Społecznych na Górnym Śląsku pisze, co następuje: „Na mocy decyzji Rady Ligi Narodów z dnia 9 grudnia 1924 r., ogłoszonej w oświadczeniu rządowem z dnia 1 sierpnia 1929 r. (Dz. Ust. Rz. Nr 68, poz. 527), ustalono, że na skutek ogólnego rozrachunku z tytułu ubezpieczeń społecznych Niemcy przeleją na rzecz Polski sumę ryczałtową 26 milionów marek złotych, przyczem pierwsza rata w wysokości 6.000.000 miała być płatna w dniu 1 lutego 1925 r., a resztę w następnych 5 ratach rocznych, spłacanych do 1931 r. włącznie. Decyzji powyższej Niemcy nie wykonali, zlekceważywszy postanowienie Ligi Narodów zarówno co do ustalonej sumy, jak i co do terminu spłat”.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#PRoguszczak">Na skutek różnych machinacyj międzynarodowych udało się Niemcom wywołać opinię autorytetów międzynarodowych, że spłata ustalonego długu z tytułu ubezpieczeń społecznych winna się odbywać w ramach ogólnych spłat długu wojennego i powojennego Niemiec, a więc początkowo według planu Dawesa, a później według planu Younga.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PRoguszczak">Zawarty polsko-niemiecki układ likwidacyjny art. 15 mówi o zrzeczeniu się przez Rząd polski pretensji instytucyj ubezpieczeń społecznych na Górnym Śląsku do rządu niemieckiego w sprawie należnych im rezerw ubezpieczeniowych. Niewątpliwie przez sam fakt zrzeczenia się tych pretensyj, Rząd polski przejął na siebie odpowiedzialność za spłatę długu wraz z procentami, licząc od dnia 1 lutego 1925 r., stał się więc sam dłużnikiem tych instytucyj ubezpieczeniowych. W umowie warszawskiej spotykamy przepis, że rząd przyjdzie z ustawą odszkodowawczą dla obywateli, natomiast pomija zupełnie instytucje publiczno-prawne.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#PRoguszczak">A więc w razie wejścia w życie powyższego układu, o którym mowa, aktualną staje się sprawa zwrotu przez Państwo Polskie wyżej wspomnianej kwoty instytucjom ubezpieczeń społecznych na Górnym Śląsku. Przytem muszę zauważyć, jak hojny był rząd przy rozliczaniu tych funduszów, które istotnie nie zostały jeszcze przekazane. Rozliczono na poszczególne oddziały na takiej podstawie, że Niemcom, właścicielom kopalni i hut, rząd z tego tytułu przyznał 46% kwot, które im się absolutnie nie należały. 46% należnych sum przekazano oddziałowi od wypadków, który to dział kapitaliści niemieccy winni sami opłacać. Panowie wiedzą, że w tej Wysokiej Izbie kilkakrotnie podnosiłem już liczbę nieszczęśliwych wypadków na Górnym Śląsku, która zarówno w górnictwie, jak i w hutnictwie dochodzi do 24% w stosunku do zatrudnionych załóg. Z tego wszystkiego wynika, że Zakłady Ubezpieczeń Społecznych znajdują się dziś w bardzo trudnem położeniu, że wskutek kryzysu liczba płacących zmniejszyła się prawie do połowy, zaś liczba rentobiorców wzrosła w zawrotnem wprost tempie. Jak z memoriału Spółki Brackiej wynika, liczba rentobiorców dosięga prawie liczby płacących, gdyż w ostatnich trzech miesiącach utraciło pracę kilkanaście tysięcy robotników, a więc siłą faktu znacznie zmniejszyły się wpływy do kas ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#PRoguszczak">Zakład Ubezpieczeń Społecznych dokładnej liczby płacących składki i rentobiorców nie podaje, ale przypuszczać należy, że procentowo będzie taki sam stosunek, jak w Spółce Brackiej.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#PRoguszczak">Pretensje zakładów ubezpieczeń na Śląsku do Niemiec, przyznane im na mocy decyzji Ligi Narodów, wynoszą około 60 milionów złotych. Rząd zrzeka się tych funduszów, lecz nie powiada, w jaki sposób chce wyrównać stratę tych olbrzymich sum, składanych przez rzesze robotnicze i pracownicze na czarną godzinę. Obecnie nadszedł moment, w którym rzesze robotnicze mają korzystać z praw, przysługujących im na mocy przepisów ustawy. Wpływy kasowe nie wystarczają na pokrycie bieżących wydatków, trzeba więc sięgać do rezerw, a rezerwy zostały po drugiej stronie i rząd zrzeka się ich w umowie likwidacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#PRoguszczak">Dlatego też rząd powinien przed ratyfikacją tego układu przyjść z ustawą regulującą pretensje zarówno osób fizycznych, jak i instytucyj publiczno-prawnych, a przedewszystkiem zakładów ubezpieczeń społecznych. Są to fundusze społeczne. składane przez robotników i pracowników, którzy się domagają uregulowania tych pretensyj, zanim układ zostanie ratyfikowany. Nie wiemy, czy wobec tego argumentu Polska Partia Socjalistyczna, która się opowiada za ratyfikacją tego układu, będzie mogła z lekkiem sercem dać swoje głosy, zanim pretensje robotników i pracowników nie zostaną uregulowane i ustawowo zabezpieczone.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Z tego, co tu zestawiono i przedstawiono, wynika jasno, że zarówno głosowanie, jak i dyskusja nad temi układami mają znaczenie historyczne w epoce naszego rozwoju państwowego. Stoimy bowiem dziś w obliczu niezmiernie ważnych dla kraju i narodu wydarzeń. Żyjemy w czasie, kiedy największe niemożliwości staja się naszą czarną rzeczywistością. Któż więc w tych warunkach może powiedzieć, co nam jutro jeszcze przyniesie? Niepewność powszechna stała się znamieniem wszystkich polskich stosunków, zarówno politycznych, jak i społeczno-gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PRoguszczak">Pokazuje się bowiem, że obóz dziś Polską rządzący, jest niedostępny dla najrozsądniejszych argumentów, że wbrew nakazom rzeczywistości, wymowie faktów i przestrogom rozumu, zarówno politycznego jak i gospodarczego, pędzi z zawrotną szybkością według swojego planu, który nabrał wprawdzie już światowego, ale dla Polski bardzo przykrego rozgłosu i pociąga za sobą przykre następstwa.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#PRoguszczak">Nasz dyktator i wódz przewrotu, jeżeli go tak nazwać wolno, sam siebie określił, jako męża niespodzianek. Otóż cała Polska stoi od 5 lat pod wrażeniem tych niespodzianek. W dziejach państw cywilizowanych trudnoby znaleźć podobne jak u nas przykłady. Szef resortu zewnętrznego miał najzupełniej rację, gdy swego czasu oświadczył, że największy kunszt dyplomatyczny i najzręczniejszy minister spraw zagranicznych nie wiele pomogą, jeśli koniunktura powszechna i polityka wewnętrzna jego wysiłkom nie sprzyjają.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#PRoguszczak">We wszystkich państwach cywilizowanych kierują się zasadą, że rządzić krajem należy z wolą jego ludności i ze zrozumieniem jej interesów. Ta zasada została u nas pogwałcona i podeptana. Ziemiom zachodnim narzuca się układy, które naruszają nie tylko interesy tamtejszej ludnością ale w znacznie większym stopniu naruszają interesy całego Państwa. Dlatego też każdy, komu ziemie zachodnie są drogie, a drogie powinny one być każdemu sercu polskiemu bez względu na przekonania polityczne, każdy, kto dba o interesy państwowe tamże i o interesy tamtejszej ludności, ten nie może i nie powinien za temi traktatami głosować. Sumienie Polaka, rozum polityczny i gospodarczy oraz polska racja stanu nakazują głosować przeciw.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#PRoguszczak">Ciężkie chmury, jakie od kilku lat nad Polską zawisły, nie rozproszyły się dotąd ani na chwilę i nie rozproszą się nawet przez ratyfikację tego układu. Duszność i parność unosi się nad polskim horyzontem i zaciemnia jeszcze bardziej, tak już przygnębiający widnokrąg. Odnosi się poprostu wrażenie, jakoby Polska nie umiała, czy nie chciała korzystać z okrutnych doświadczeń własnej historii. Tymczasem nieprzyjaciel, z którym mamy dziś zawierać traktat, patrzy na to z szyderczym uśmiechem, zaciera ręce i gotuje się do zadania nam śmiertelnego ciosu.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#PRoguszczak">Dlatego też my, Polacy na ziemiach zachodnich, którzy przetrwaliśmy krwawy chrzest długoletnich walk wyzwoleńczych, z głuchą rozpaczą, z żalem bólem i gniewem patrzeć musimy, jak tragicznie historia się u nas powtarza, jak okropnie marnuje się te bezcenne lata i owoce w tych latach zdobyte.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#PRoguszczak">Z żalem, bólem i gniewem my, Polacy na zachodzie, patrzeć musimy, jak w sposób cyniczny znęca się fizycznie i moralnie nad ludźmi, którzy tam przez całe swoje życie dźwigali sztandar wyzwoleńczy i z prawdziwą dumą, z podziwem całego narodu polskiego złożyli go na łonie Matki-Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#PRoguszczak">Z żalem, bólem i gniewem my, Polacy na zachodzie, patrzeć musimy na to, jak większość tego Sejmu, nie znając dokładnie tego, z którym zawiera tego rodzaju umowy, nie znając naszych walk wyzwoleńczych, chce nam narzucić traktaty, przeciwko którym my bez względu na przekonania polityczne jednomyślnie protestujemy, gdyż uważamy je ze względu na interesy państwowe i interesy tamtejszej ludności za zabójcze.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#PRoguszczak">Ciemno i ponuro jest dzisiaj w duszy i sercu każdego Polaka na ziemiach zachodnich. Z trwogą w duszy i sercu patrzymy w przyszłość. Zawieramy bowiem umowy z partnerem, który wyzwalając się z przepisów Traktatu Wersalskiego, coraz mocniej, coraz otwarciej, coraz bezczelniej gotuje się do zamachu na nasze granice zachodnie, a obóz pomajowy własnemi rękami ułatwia mu tę robotę przez ratyfikację tego układu. Dlatego też nie mogę zrozumieć stanowiska Prezesa Komisji Spraw Zagranicznych p. posła Radziwiłła, który na dwa dni przed rozpoczęciem dyskusji nad temi układami w Komisji Spraw Zagranicznych słusznie nazwał politykę Niemiec szantażem, a w trzy dni po tak męskiem oświadczeniu zmienił nagle przekonanie, gdyż pod jego właśnie przewodnictwem dzieło to zostało na Komisji Spraw Zagranicznych dokonane. P. poseł Radziwiłł doprowadził do tego, że dzieło Komisji Kolonizacyjnej, które jego ojciec, ś. p. Ferdynand Radziwiłł nazwał hańbą XIX stulecia, zostało w Polsce w XX wieku uchwalone pod przewodnictwem jego syna, dzieło które cały świat cywilizowany surowo potępił.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#PRoguszczak">Smutnem na to, co się obecnie dzieje, patrzą Polacy okiem, smutnem dlatego, że wszelkie wzniosłe zasady, które przez wieki całe były dla nas drogowskazem, zostały zachwaszczone i zarażone nowoczesną stęchlizną zapożyczoną ze wschodu. Idealizm i wzniosłe uczucia moralno-religijne Polski historycznej podeptane zostały w proch, oplwane i przyrównane do największych wad narodowych.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#PRoguszczak">Minione lata odrodzonej Polski, ponura teraźniejszość i ukrywana przed nami przyszłość, wołają dziś głosem donośnym by naród polski przebudził się z letargu, gdyż straszne stanąć może przed nim widmo, gdy się obudzi zapóźno.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#PRoguszczak">My wierzymy, że naród polski obudzi się na czas, wierzymy bowiem, że do tej piwnicy, w jakiej z łaski obozu pomajowego znalazł się kraj i naród, zawita w niedługim czasie promień słońca, że nagromadzone tam lody sanacyjne zaczną topnieć. Wierzymy, że w niedługim czasie nadejdzie młoda, płomienna i gorąca wiosna, która skruszy lody sanacyjne, pętające dziś jeszcze duszę polską.</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#PRoguszczak">Jeszcze przez pewien czas możecie nam dokuczać takiemi, jak te umowami, my to wszystko przedstawimy naszym walczącym o swój byt na kresach zachodnich rodakom, gdyż świadomi jesteśmy naszego posłannictwa, świadomi jesteśmy naszego obowiązku wobec Państwa i narodu. Mandatu poselskiego nie uważamy za jakąś synekurę, tak jak Wy, ale za twardą służbę na posterunku, na który nas wysłał naród do obrony Państwa i swoich własnych interesów.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma poseł ks. Łosiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PksŁosiński">Wysoki Sejmie! Na naszych kresach zachodnich Niemcy od wieków prowadzili walkę, przeciwko ludności słowiańskiej, celem ujarzmienia jej i zniszczenia. Całe prawie dawniejsze królestwo pruskie było zbudowane na gruzach słowiańszczyzny. Gdy po rozbiorze Polski wielka część Polski przypadła Prusom, Prusacy idąc za dawniejszą tradycją uroczystych przyrzeczeń, gwarantujących obywatelom zabranej ziemi pełne równouprawnienie i poszanowanie narodowości polskiej, stosowali dalej wszelkie sposoby eksterminacyjne z mniejszą lub większą ostrożnością. Do czego Niemcy dążyli, okazało się zupełnie jasne, gdy w roku 1886 uchwalono w Sejmie pruskim pierwsze miliony na wykup ziemi polskiej i oddanie jej na korzystnych warunkach kolonistom niemieckim. Gdy ta metoda mimo nakładu coraz większych kapitałów nie dawała spodziewanych rezultatów, uchwalono w r. 1908 ustawę o wywłaszczeniu przymusowem obywateli polskich. Ustawa ta zwróciła oczy i zagranicy na bezwzględność pruską. Sumy, obracane przeciw ludności polskiej, dosięgnęły nieomal miliarda marek złotych, ale i ten niesłychany gwałt nie dał spodziewanych rezultatów wobec zorganizowanej samopomocy i wobec przeciwstawienia brutalnej przemocy materialnej — moralnych pierwiastków uciśnionego ludu.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PksŁosiński">Jednakowoż zaznaczyć trzeba, że naród polski w tej nierównej walce poniósł i ponieść z czasem musiał wielkie szkody materialne, i ziemie polskie pokryły się zwartemi masami kolonistów, obcych nam narodowością i wiarą. Posłowie ludu polskiego w Berlinie, jako to pp. Trąmpczyński, Sejda, ks. Stychel, Korfanty i inni, tak w sejmie pruskim jak też i w parlamencie Rzeszy Niemieckiej, podnosili nieustannie protest i to w formie najostrzejszej, przeciw temu pokrzywdzeniu narodu polskiego. Całą odpowiedzią dowódców narodu niemieckiego były wtedy tylko kpiny tego n. p. rodzaju, że powiedziano nam m. in.: Oto nie chcecie uznać Wilhelma, to zróbcie sobie królem Korfantego, może on wam pomoże.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PksŁosiński">Ale te nasze pozornie bezsilne występy nie były jednak zupełnie bezużyteczne, bo z jednej strony przyczyniały się one w znacznej mierze do podtrzymania w narodzie ducha i wiary w lepszą przyszłość, a z drugiej strony otwierały oczy innym narodom na niebezpieczeństwo im grożące, że po załatwieniu się z narodem polskim, przyjdzie i na nie kolej. W ten sposób przyczyniliśmy się przez te nasze wystąpienia w Berlinie, że po wielkiej wojnie zwycięskie narody nie zapomniały i o nieszczęsnej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PksŁosiński">Traktat Wersalski po załamaniu się militarnej potęgi Niemiec dał Polsce prawo i możliwość naprawienia pokrzywdzenia narodu polskiego w b. dzielnicy pruskiej przez zlikwidowanie skutków gwałtownej kolonizacji. Niestety, Polska tych praw nie wykorzystała należycie i teraz w przedłużonym traktacie zrzeka się reszty tych praw w mniemaniu, że przez ustępstwa zjedna sobie Niemców. Kto tak sądzi, nie zna Niemców należycie. Niemiec każde takie ustępstwo uznaje za słabość, pogardza takim przeciwnikiem i staje się dla niego tylko coraz brutalniejszym. Dowodem tego jest to, że po podpisaniu tego traktatu Niemcy nałożyły natychmiast tak wysokie cła na towary, które miała Polska wywozić do Niemiec, że ten wywóz stał się. zupełnie niemożliwym. Jedynie skutecznym środkiem przeciw zachłanności niemieckiej jest twarda pięść i nieustępliwość. Wobec uchylenia się Niemców od wypełnienia podpisanych obowiązków nikt teraz na kresach zachodnich nie rozumie celowości traktatu przedłożonego nam do zatwierdzenia. Niema tam na kresach zachodnich człowieka, któryby się poważył bronić tego traktatu, nawet wśród ludzi z B. B. lub nawet z pośród samych Niemców, kierujących się racją stanu Polski.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PksŁosiński">Nie miałem zamiaru tu dziś przemawiać, wiedząc, że obrona interesów Polski i kresów zachodnich jest w ręku prawników i ekonomistów, znanych z patriotyzmu i mądrości politycznej, ale gdy widzę, że te ich argumenty nie znalazły należytego zrozumienia, postanowiłem przemówić i z innej strony sprawę traktatu oświetlić, t. j. jak się na tę sprawę zapatruje lud polski na kresach zachodnich, z którym to ludem jednak cokolwiek liczyć się trzeba.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PksŁosiński">Gdy Niemcy obywatelom polskim odbierali ziemie i rugowali ich z odziedziczonych siedzib, a natomiast sprowadzali z całego świata swoich kolonistów i budowali dla nich schludne domki, upiększali te osiedla ogrodami, przeprowadzali systematycznie melioracje, to lud polski, mieszkający w nędznych lepiankach, odżywiający się nędznie i pracujący ponad siły, byle tylko podołać wymaganym świadczeniom i utrzymać się przy roli, nie upadał na duchu i wierząc w sprawiedliwość Boską, uparcie powtarzał: Te domki Pan Bóg dla nas buduje — ręką naszych wrogów. Będzie Polska — ona wykona sprawiedliwie wyroki Sędziego Najwyższego. Niemcy, słysząc to, nie mogli tego rozumieć, szukali winowajców i znaleźli ich w księżach. Ci mieli być winni tej niepojętej wiary i tego niepojętego wysiłku ludu polskiego. Ale Panowie, wierzcie mi, ten objaw, to nie robota jednostronna, to nie był wynik jedynie agitacji księży, ale raczej księża czerpali podnietę do obrony i współpracy w tej właśnie mocnej wierze ludu uciskanego.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PksŁosiński">Wymienię tu nazwiska kilku takich starszych działaczy na Pomorzu, w Poznańskiem i na Śląsku: ks. Lis, ks. Szotowski, bracia Pobłoccy, posłowie ks. Neubauer, Jażdżewski, Stychel, Skowroński, Brandys i wielu innych.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PksŁosiński">Ten sam objaw wiary widzieliśmy w wojnie światowej.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PksŁosiński">Dziwicie się, Panowie, że na Pomorzu i w Poznańskiem i na Śląsku taka panuje harmonia między ludem a księdzem i że jest takie poszanowanie dla inteligencji narodowej. Zdradzę Wam tajemnicę tego objawu. Tajemnicą tą był chrzest wspólnego cierpienia i pracy dla Polski, była wiara niewzruszona, że będzie sprawiedliwość, że narzędziem wymiaru tej sprawiedliwości będzie Polska.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PksŁosiński">Traktat Wersalski dał Polsce prawo i możność wykonania tej sprawiedliwości. Przez zrzeczenie się teraz tego posłannictwa i prawa w traktacie przedłożonym chcecie się Panowie rządzący Polską uchylić od tego obowiązku. Lud tego nie rozumie i dlatego ze smutkiem dziś patrzy na Warszawę i na Sejm. Nie pocieszy go ani Gdynia, ani kolej z Gdyni do Śląska, ani wogóle żadne rozumowanie ludzi z B. B., bo widzi, że się w Polsce coś załamuje, coś niewidzialnego, ale trwałego i potężnego, „poczucie obowiązku i prawa Bożego”. Są rzeczy, których nie wolno, marnować, któremi nie wolno frymarczyć za żadne korzyści materialne.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PksŁosiński">Mówicie, że traktat da je nam pewne korzyści materialne, ale to jest tylko złuda, gdyż rzekome korzyści w żaden sposób nie pokrywają strat i szkód — które naród polski poniesie. Są walory, których żadną miarą nie można niszczyć, których trzeba bronić do ostateczności, a taką sprawą jest wykonanie Traktatu Wersalskiego, wymierzenie sprawiedliwości, naprawienie ludowi polskiemu na zachodzie tych krzywd, które ten lud poniósł za czasów panowania niemieckiego. Jeżeli to uczynicie, zwiążecie tę zachodnią dzielnicę nowym węzłem z Polską, którego związku nikt nie rozerwie, bo lud gotów jest przeciwstawić się w każdej chwili potędze niemieckiej i walczyć do upadłego.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PksŁosiński">Dlatego proszę Was, Panowie z B. B., a szczególnie Was, posłów z b. dzielnicy pruskiej, nie oddajcie głosu, potwierdzającego ten nieszczęśliwy, a tak bardzo krzywdzący Polskę, traktat. Nie dajcie się prowadzić bezkrytycznie twórcom tego traktatu. Dla nich potwierdzenie tego traktatu jest poniekąd, sprawą osobistego prestige'u, ale dla Polski jest to sprawa niepowetowanych strat i szkód.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Szturmowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PSzturmowski">Wysoki Sejmie! Umowy likwidacyjne z Niemcami zostały w tej wysokiej Izbie szeroko omówione i to ze strony prawnej, gospodarczej i narodowej. Żadne z przemówień nie wykazuje, aby Polska z tego układu miała wielkie korzyści, a przeciwnie, zostało wykazane, że będziemy musieli ponosić wielkie ofiary. Chciałbym do tego, co tu mówiono, dorzucić kilka uwag z innego punktu widzenia mianowicie, jak wyglądać będzie wykonanie tej ustawy w życiu praktycznem, bo już dziś możemy mieć przedsmak tego, co się będzie działo, ponieważ ten traktat już przez cały rok prawie wykonywamy jest przez Rząd Polski, to znaczy, że Rząd Polski nie stosuje już wydalenia optantów niemieckich, że zaprzestał likwidowania obiektów, podlegających likwidacji. Trzeba pośród kolonistów niemieckich żyć, trzeba obserwować ich zachowanie się, trzeba słuchać ich szeptów i t. d., aby zrozumieć, kto na układach z Niemcami korzysta, czy Polska czy Niemcy. Otóż gdy do chwili podpisania układu przez Rząd Polski nie tylko optanci i ci, którzy podlegają likwidacji, ale nawet Niemcy, którzy mają prawo w Polsce mieszkać, zachowywali się poprawnie i mimowoli Polaków szanowali, bo czuli nad sobą miecz Demoklesa, to ci sami Niemcy zaraz po podpisaniu układu zupełnie się zmienili i z tych dotychczas potulnych obywateli stali się odrazu butnymi Prusakami, wyrażając się o Polakach, którzy protestowali przeciw tym traktatom „die werden nikt lang schrejen”, oni nie będą długo krzyczeć, a koloniści niemieccy siedzą mocno.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PSzturmowski">Dalej bardzo dużo Niemców było skłonnych do sprzedania osad swych Polakom i dużo z nich swe osady sprzedało. Jeszcze w ostatnich miesiącach przed podpisaniem traktatu dużo Niemców sprzedało osady Polakom i to na wcale niezłych warunkach, jednakże natychmiast po podpisaniu układów zaszła ogromna zmiana i dziś żaden Niemiec swego obiektu nie sprzeda, a nawet bankruci, którzyby chcieli sprzedać swe kolonie, żyją pod tak silną presją innych Niemców, że się obawiają pertraktować z Polakami. Więc przekonywujemy się, że chociaż w poprzednich latach rządy polskie nie w zupełności korzystały z prawa likwidowania obiektów i usuwania optantów, to jednak Niemcy, żyjąc w niepewności, powoli Polskę opuszczali i tym sposobem proces odniemczenia Polski postępował naprzód. Najlepszy dowód tego mieliśmy w ostatnich wyborach, które okazały, że ilość głosów niemieckich znacznie zmalała. Z chwilą jednak, gdy traktat z Niemcami zostanie przez Sejm uchwalony, proces zmniejszenia się siły Niemców nie tylko nie będzie postępował, lecz na nasze ziemie zachodnie wielkiemi falami wracać będą do nas wszyscy ci, którzy bądź to dobrowolnie, bądź pod przymusem Polskę opuścili, i tym sposobem coraz trudniej będzie nabyć Polakowi kawałek ziemi.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PSzturmowski">Wczoraj przy okazji wniosku Stronnictwa Narodowego w sprawie samorządu miasta Gdyni słyszeliśmy w tej wysokiej Izbie hymny pochwalne dla Pomorzan, którzy swoją nieugiętą wolą przyczynili się do tęgo, że Polska, opierając się na polskości Pomorza, dostała dostęp do morza. Dziś trzeba przypomnieć, że walka ta nie była łatwa, przeciwnie, walczyliśmy przed wojną w bardzo ciężkich warunkach. Niemcy bowiem od roku 1886 co rok wydawali dużo pieniędzy na wykup ziemi polskiej i tym sposobem ogromnie podbili cenę na ziemie, jednakże bardzo rzadko znalazł się przed wojna Polak, któryby za judaszowe pieniądze swoją nieruchomość sprzedał Niemcowi.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos: A szlachta?)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PSzturmowski">Mówię o ludzie. A gdy się ktoś z Polaków pozwolił obałamucić, to nazwisko jego znalazło się w „czarnej księdze” i miano takiego Polaka było: zdrajca sprawy narodowej.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PSzturmowski">Synowie włościan i robotników wyjeżdżali na długie lata wgłąb Niemiec na zarobek, opuszczając rodzinę, i gdy zaoszczędzili cokolwiek gotówki, wracali i czekali na sposobność parcelowania ziemi przez polskie spółki, nabywali osady i stali się strażą polskości.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PSzturmowski">Nastały gorsze czasy, bo Niemcy spostrzegli, że coraz to więcej ziemi przechodzi w ręce polskie i zakazali Polakom budować budynków mieszkalnych na nabytych osadach. Ileż tam strat ponieśli nasi rodacy, gdy kupili ziemię i na niej postawili budynki gospodarcze, a budynku mieszkalnego budować nie było można! Dziś jeszcze zgroza przejmuje człowieka na samo wspomnienie o cygańskim wozie Drzymały.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PSzturmowski">Gdy już ziemi polskiej zaczęło ubywać, gdy Niemcy zaczęli na parcelację ziemię polską przymusowo wywłaszczać, wybuchła wojna światowa i dzięki ogromnemu wysiłkowi komitetu narodowego w Paryżu udało się w traktacie pokojowym zapewnić, że przynajmniej wszyscy Niemcy, którzy przybyli na ziemie polski po roku 1908, mogą być zlikwidowani i tym sposobem ziemie polskie przejdą z powrotem do rąk polskich. Było to małe wynagrodzenie za liczne krzywdy wyrządzone polskości w naszej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PSzturmowski">Gdy przyłączenie Pomorza do Polski stało się faktem dokonanym, dużo Niemców w uprzedzeniu do Polski optowało na rzecz Niemiec i znów w myśl porozumienia polsko-niemieckiego z dnia 20 sierpnia 1924 r. w Wiedniu dużo osad niemieckich mogło się dostać w ręce polskie.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PSzturmowski">Pamiętamy wszyscy pierwsze przymusowe wydalenie optantów niemieckich w 1925 r. Minister pruski Severing robił wprawdzie wielki alarm, jednak przekonał się, że cały świat uznał, iż Polska postąpiła prawnie i optanci niemieccy, obawiając się przymusowego wydalenia, powoli sami uchodzili do Vaterlandu. A kto nabył mienie po kolonistach niemieckich i obiekty zlikwidowane? Oto w pierwszym rzędzie ochotnicy i żołnierze z wojny polsko-bolszewickiej, dużo też przybyło rodaków z innych dzielnic, którzy kupowali osady od Niemców. Takim to sposobem odsetek Niemców malał, za to liczba Polaków wzrastała i ziemie b. zaboru pruskiego stawały się coraz bardziej polskiemi.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PSzturmowski">Do dalszego oczyszczenia zachodnich ziem z napływowych Niemców przyczynić się mogło prawo odkupu przy zmianie właściciela danego obiektu u tych wszystkich, którzy przed rokiem 1908 się sprowadzili. Takim to sposobem Polska miała wystarczające prawa, aby w ciągu kilku, a najwyżej kilkunastu lat oczyścić się z napływowych germanizatorów.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PSzturmowski">A dziś przedkłada się nam umowę, która nie znaczy nic innego, jak zrzeczenie się tych wszystkich praw, i tym sposobem przekreśla się całą pracę i wysiłek dziesiątek lat wszystkich Polaków w zachodnich województwach.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#PSzturmowski">Ochotnik polski, robotnik i syn włościanina bezradnie patrzeć będą, jak na polskiej ziemi w dalszym ciągu Niemcy szerzyć będą t. zw. kulturę pruską i coraz to mocniej szerzyć będą ideę pokojowej zmiany granic Polski.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#PSzturmowski">Rolnikom polskim nie pozostanie chyba nic innego, jak dzielić swoje już tak małe parcele między dzieci i w taki sposób dzielnice zachodnie zejdą do poziomu Małopolski, z karłowatemi gospodarstwami, albo też znajdzie się Niemiec, który wykupi nieruchomość z rąk polskich, a dotychczasowy właściciel Polak stanie się ciężarem społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#PSzturmowski">Niedawno na sejmiku powiatowym w Gniewie omawiany był fakt, że kilkunastu osadników zadłużonych jest u niejakiego Jankego, Niemca, tak dalece, że jeżeli nie przyjdzie rychła pomoc, osady staną się własnością tego właśnie Jankego.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Głos: On ma kredyt w Banku Polskim.)</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#PSzturmowski">Jeżeli tedy my, przedstawiciele ziem zachodnich, zabieramy tu głos, to nie z innych względów, jak tylko dlatego, żeby wykazać, że zatwierdzenie tej umowy wyrządzi Polsce straszną krzywdę, która zemści się nie tylko na tych, którzy ja uchwalą, ale może zemścić się na całości Polski.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach Klubu Narodowego,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Udzielam głosu p. Kamińskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PAlKamiński">Wysoka Izbo! Jeżeli przemawiam w tej Wysokiej Izbie, jako przedstawiciel ludności, którą układ likwidacyjny najbardziej krzywdzi, to czynię to w tym jedynie celu, ażeby Panów, w których ręku leży dzisiaj ratyfikacja lub odrzucenie tego układu, przekonać, że nie wolno Panom przekładać ręki do tej ratyfikacji. Należę do starszej generacji, do tych ludzi, którzy nie tylko pamiętają walkę, którą lud dzielnic zachodnich stoczył z rządem zaborczym, z rządem pruskim, lecz który w tej walce brał udział i który skutki tej walki niejednokrotnie na własnej odczuł skórze.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PAlKamiński">Niechaj mi przeto wolno będzie przytoczyć kilka przykładów z czasów minionych walk, które ludność ziem zachodnich stoczyła z hydrą niemiecką. Otóż walka, zapoczątkowana po zwycięskiej wojnie francuskiej przez rząd pruski, w celu zgermanizowania ludności tubylczej, rodzimej, dążyła przedewszystkiem do zniemczenia młodego pokolenia przez szkolę. My, starsi, pamiętamy jeszcze strajk szkolny, walkę o udzielenie lekcji religii w języku ojczystym, niezliczone procesy i kaźnie. Mimo wszystko nie zdołano zatruć ducha i złamać oporu.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PAlKamiński">Dalszy wysiłek zaborcy i najwięcej intensywnie przeprowadzany — to kolonizacja, to powolne wypieranie tego ludu z jego warsztatów pracy na wsi. Miliard marek wydał rząd pruski na osadnictwo, na to stopniowe wypieranie ludności polskiej tubylczej ze wsi, zmuszając ją do emigracji, zmuszając ją do ciężkiej pracy w kopalniach westfalskich. W końcu zaborca chwyta się środka wywłaszczenia, w drodze przymusu zabiera ziemię polską i od da je ją osadnikom i kulturtregerom niemieckim. Przykład Lipienki pow. świecki. Nie będę się szeroko rozwodził nad najrozmaitszemi sposobami walki, jakie stosował rząd pruski względem ludności polskiej, stwierdzam tylko fakt, że mimo udręki i ucisku twardy lud dzielnic zachodnich nie ugiął się, zachował swój stan posiadania. zachował swoją mowę polską do czasu, gdy sprawiedliwość dziejowa wymierzyła karę butnemu Prusakowi, gdy po przegrane! wojnie zmuszono go do oddania odwiecznie polskich ziem prawowitej właścicielce — naszej wspólne i Matce — Ojczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PAlKamiński">I otóż dzisiaj z bólem serca stwierdzić musimy, że rząd polski w sposób lekkomyślny zrezygnował uprawnień, przysługujących nam na mocy Traktatu Wersalskiego i pozostawia osadników, osiedlonych przez zaborcę dla gnębienia ludności polskiej, nadal na tych osiedlach, które winien i mógłby zająć tubylca i prawy obywatel polski Lud, który walczył o swoja polskość, który te walkę zwycięsko stoczył i którego niezaprzeczoną jest zasługa, że najważniejsza dzielnica — Pomorze — te płuca Polski i okno na świat znajduje się w granicach Polski, lud ten nie rozumie i rozumieć nie może, że istnieje jakaś wyższa racja stanu, która zmusza do rezygnacji z tak ważnego uprawnienia, jakim jest likwidacja.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PAlKamiński">Mamy jednakże dużo jeszcze innych obywateli, których układ likwidacyjny strasznie ma pokrzywdzić. Są to mianowicie reemigranci z terenów plebiscytowych. Gdy w latach dziewięćdziesiątych zeszłego stulecia wielka ilość rolników wskutek niemożności okupienia się na Pomorzu i w Wielkopolsce zaczęła okupywać się na Warmii i Mazurach, to stwierdzić trzeba, że imigracja ta wpłynęła dodatnio na rozwój polskości na tych terenach. Niestety, zbyt krótki był czas, żeby praca i wysiłek Polski mogły przynieść tam dodatniejsze i skuteczne owoce. Nie zdołano jeszcze tak dalece uświadomienia narodowego rozszerzyć, żeby w narzuconym nam plebiscycie odnieść sukces — pomimo wysiłków i poświęcenia teror i obłuda zwyciężyły. Skutek był ten, że wszyscy, którzy otwarcie i z narażeniem siebie pracowali dla Polski, wszyscy, którzy nieustraszenie walczyli nie dla korzyści własnych, lecz dla idei, zmuszeni po przegranym plebiscycie do opuszczenia swych siedzib i warsztatów pracy z konieczności pozamieniali je na inne i przeważnie mniej wartościowe w granicach Polski. Tam pozostawili warsztaty wzorowo zagospodarowane i bez długów, a tutaj przejęli obciążone rentami i znacznemi długami, przenoszącemi po zwaloryzowaniu niejednokrotnie dzisiejszą wartość danej realności.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PAlKamiński">Krzywdy przez Niemców wyrządzane na terenie plebiscytowym cyfrowo ujęte oddano pod sąd Najwyższego Trybunału Międzynarodowego w Paryżu. Wszystko zdawało się znajdować na najlepszej drodze, gdy układ likwidacyjny przyszedł i wszystko przekreślił. Mógłbym w tej sprawie przytoczyć dużo przykładów z własnego powiatu działdowskiego na dowód, jakie ciężkie krzywdy spotkały dawniejszych plebiscytowców, za dalekoby to jednakże nas zaprowadziło, stwierdzam przeto sam tylko fakt. Trzebaby tylko pójść między lud i słuchać jego skarg. Panowie z B. B. tych skarg nie słyszą, a niestety i Rząd nie zdaje sobie sprawy, jak ciężko skrzywdził swoich obywateli jednem pociągnięciem pióra, a dziwić się tylko należy, że znalazł się w tym Rządzie pomorzanin i w dodatku rolnik, który jednak nie sprzeciwił się sfinalizowaniu tego układu likwidacyjnego. My tego zrozumieć nie umiemy.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PAlKamiński">Uważam za swój obywatelski obowiązek zwrócić uwagę na te rzeczy i przestrzec Panów nie przed krytyką, która czekać będzie Panów w przyszłości, lecz przed ciężką odpowiedzialnością, jaką na siebie bierzecie wobec przyszłych pokoleń i historii. Jeżeli my, współcześni, zrozumieć nie możemy tak lekkomyślnego ze strony panów z B, B. traktowania sprawy, to tem mniej zrozumieją to przyszłe pokolenia i niechaj Panowie sobie to uświadomią, że one przeklinać Was będą, i tak, jak swego czasu zapisywano sprzedawczyków do czarnej księgi, tak i Was zapisze historia na czarno...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Panie Pośle, uważam to porównanie za niewłaściwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PKamiński">Pod tym względem mogą być zdania podzielone.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Obowiązkiem Pana jest podzielać zdanie Marszałka. Głos na prawicy: Sumienie mu tak nakazuje.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">P. Kamińskiego przywołuję do porządku za polemikę z Marszałkiem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PKamiński">Ja stwierdzam, że Panowie z B. B. nie zdajecie sobie sprawy, że zaprzepaszczacie w tym wypadku najżywotniejsze interesy Polski.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PKamiński">Przestrzegam przeto Panów, a w szczególności przedstawicieli dzielnic zachodnich, którzy w tej Izbie zasiadają z ramienia B. B., ażebyście Panowie tej krzywdy nie wyrządzali i głosu swego za ratyfikacją układu likwidacyjnego nie oddali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Jeszke.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PJeszke">Wysoka Izbo! Przyznaję, że tą 5-godzinną dyskusją nie jestem wcale zbudowany.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Kraków nie odrazu zbudowano.)</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PJeszke">Mam wrażenie, że jeżeliby miał czy to p. Minister Spraw Zagranicznych, czy ktokolwiek z Rządu, a nawet zwykły poseł jak ja przytaczać argumenty przeciwko ratyfikowaniu tej umowy, to z da je mi się, że zdobylibyśmy się napewno na argumenty poważniejsze i więcej przekonywujące.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Głosy na ławach Klubu Narodowego: Prosimy. Słuchamy. Będziemy Pana nawet oklaskiwać.)</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PJeszke">Jeżeli Panowie się ograniczają do wykazywania ujemnych stron traktatu, to proszę wierzyć, że nikogo niema, ktoby tych ujemnych stron nie widział i nie doceniał. W tej krytyce wydaje mi się, że cała Izba może być zgodna. Ale wielka część argumentów, które tu słyszałem, mojem zdaniem, nie robi wrażenia argumentów poważnych. Mam wrażenie i potwierdza się to, co ktoś powiedział, że wyborca częstokroć jest lepszym od posła. Jestem przekonany, że społeczeństwo ziem zachodnich byłoby się lepiej broniło i przytaczałoby argumenty poważniejsze.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PJeszke">O ile p. Winiarski przy wniesieniu sprawy na plenum swego czasu uderzył przedewszystkiem w obecny Rząd, dziś stwierdzam z całem zadowoleniem, że zmienił taktykę, i jak swego czasu był prokuratorem oskarżającym Rząd, tak dziś był człowiekiem, który wygłaszał publiczną spowiedź z grzechów swoich i swego stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PJeszke">Swego czasu uderzyłem w prof. Winiarskiego, a to dlatego, ponieważ uważałem, że było niewłaściwością składać na obecny Rząd odpowiedzialność za te posunięcia, za które odpowiada stronnictwo Panów, które miało władzę na ziemiach zachodnich, i ci ludzie, którzy mieli w swoim ręku kwestię likwidacji.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#PJeszke">Otóż dzisiaj p. prof. Winiarski przytoczył wiele faktów, które, jak już powiedziałem, uważam za spowiedź publiczną, dowodzą one bowiem, że istotnie zaniedbanie sprawy likwidacyjnej nastąpiło w tych właśnie centrach, które były do jej przeprowadzenia powołane. P. Winiarski dał wyraz prawdzie, twierdząc, że np. rząd Grabskiego oświadczył, że grosza na likwidację nie da, że już w 1926 czy 1925 r. postanowił zrzec się likwidacji i t. p. Dlatego też jeszcze raz stwierdzam, że jeżeli p. prof. Winiarski dzisiaj uderzył w ten ton, to widzę w tem bardzo pocieszającą zmianę i wielki postęp w porównaniu z jego pierwszem przemówieniem w grudniu r. ub.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#PJeszke">Jeżeli chodzi o zakres uprawnień Polski do likwidacji, to z mów opozycyjnych odnosiło się wrażenie, jakgdyby uprawnienia te sięgały tak daleko, że na ich podstawie można było zlikwidować wszystkich Niemców na ziemiach polskich. Tem się też tłumaczy to nieporozumienie, które wyczułem w przemówieniu posła Noska, który powiada: że raz się podaje takie cyfry, drugi raz inne. Otóż — jeżeli się. podaje ilość obiektów, które jeszcze podlegają likwidacji, to oczywiście cyfra ta jest niższa od tej, którą wogóle Niemcy posiadają.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#PJeszke">Otóż to jest nieporozumienie. Już podkreślaliśmy, że przecież uprawnienia do likwidacji nie szły tak daleko, aby odrobić te wszystkie krzywdy, które niemiecka polityka eksterminacyjna od r. 1886 wyrządziła ziemiom zachodnim. To jest może, jeżeli tak to chcemy nazwać, pokrzywdzenie nas, że w Traktacie Wersalskim nie posunięto się dalej, że zrobiono tylko pewien wycinek, dano nam mały ułamek, że na mocy uprawnień likwidacyjnych nie było możności zlikwidowania całego stanu posiadania niemieckiego. Proszę się zastanowić na moment, jak wyglądałaby sytuacja u nas, szczególnie na ziemiach zachodnich, gdyby Traktat Wersalski, tak, jak wiele innych traktatów, wogóle nie przewidywał likwidacji? Czybyśmy powiedzieli: nie przyjmujemy ziem zachodnich? Nie, mielibyśmy gorsze warunki dla stanu posiadania polskiego, ale mimo to oświadczylibyśmy: bierzemy te ziemie; jesteśmy tak pewni i tak przekonani o swoich własnych siłach, że nawet nie mając praw likwidacyjnych, okażemy się mimo to panami tych ziem i będziemy się starali wszelkiemi dopuszczalnemi środkami stan posiadania na ziemiach polskich wzmocnić. Tak odpowiedzielibyśmy wtedy, gdyby wogóle likwidacji nie było. Tymczasem otrzymaliśmy uprawnienia likwidacyjne, z których w bardzo wielkiej mierze jednak skorzystaliśmy. Przy wszelkiej krytyce tych stronnictw i osób, które w pojęciu mojem nie dopilnowały tej sprawy, przyznać trzeba, że jednak wykonano bardzo wiele z tych uprawnień, które nam przysługiwały. To, z czego się dziś rezygnuje, to jest mały ułamek tego, co likwidacji podlegało.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#PJeszke">P. pos. Nosek powiedział w pierwszej części swego przemówienia, że nie rozumie cyfr, a w drugiej części pozwolił sobie na atak pod adresem Narodowej Demokracji. Co do tego muszę p. pos. Noskowi przyklasnąć.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#PJeszke">Otóż, jeżeli co nie ulega wątpliwości, to to, że Stronnictwo Narodowe od samego początku Państwa Polskiego na ziemiach zachodnich miało nieograniczoną władze.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#komentarz">(P. Brzeziński: Ale Pan do nich zawsze należał.)</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#PJeszke">Nigdy. Otóż jeżeli stronnictwo to miało nieograniczoną władzę na ziemiach zachodnich i nie wyzyskało tych możliwości, to nie tylko p. pos. Nosek, ale każdy może śmiało powiedzieć, że Narodowa Demokracja zawiniła, iż nie zlikwidowano tam wszystkich obiektów.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: I to poznańczyk mówi!)</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#PJeszke">P. pos. Stroński w swoich argumentach przytoczył szereg szczegółów, które dla mnie są nadzwyczaj ciekawe, gdyż na zewnątrz robią wrażenie argumentów poważnych, ale jeżeli weźmie się je pod lupę, wtedy okazuje się, że są oparte na błędnych przesłankach. Większość argumentów posła Strońskiego to były ślepe naboje. Np. powiada, że jeżeli pozbawia się te osoby, które zgłosiły swoje pretensje do Mieszanego Trybunału, dochodzenia swoich roszczeń, to jest to wywłaszczenie sprzeczne z art. 99 Konstytucji. Zwracał się już do p. Marszałka, ażeby z tego powodu przekazał sprawę do Komisji Regulaminowej. Otóż to nie jest żadne wywłaszczenie. Wywłaszczeniem sprzecznem z Konstytucją jest pozbawienie kogoś prawa majątkowego bez odszkodowania. Ale tego przecież projekt ustawy ratyfikacyjnej nie przewiduje, przewiduje natomiast, że Państwo Polskie da obywatelom polskim odszkodowanie zamiast państwa niemieckiego w tych wypadkach, w których obywatel polski poniesie szkodę z powodu niemożności dochodzenia swych roszczeń wobec państwa niemieckiego przed Mieszanym Trybunałem Rozjemczym. To jest przejęcie do pewnego stopnia zobowiązań, ale to nie jest wywłaszczeniem.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#komentarz">(P. Stroński: Gdzie to jest?)</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#PJeszke">Rozporządzenie P. Prezydenta określi bliżej sposób odszkodowania.</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#komentarz">(P. Stroński: Niema słowa „odszkodowanie”.)</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#PJeszke">Jest i ja to tak rozumiem. Poczekamy zresztą, jak to P. Prezydent ujmie. Sens tego przepisu jest taki, że zamiast rządu niemieckiego za pretensje odszkodowawcze odpowiadać będzie Rząd Polski. Takie przepisy znajdują się w rozmaitych umowach międzynarodowych, np. w kwestii ubezpieczeniowej. Zagraniczne towarzystwa ubezpieczeniowe zwalnia się z obowiązku płacenia ubezpieczonym bezpośrednio, a obowiązek ten przyjmuje odnośny rząd.</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#PJeszke">P. prof. Stroński opowiada ze zdziwieniem, że w Niemczech istnieje prawo, iż przy osadach do 20 mórg Niemcy mogą odmawiać zezwolenia przy nabyciu majątków przez Polaków. P. poseł Stroński zwracał się pod adresem p. Ministra Zaleskiego zapytując, czy p. Ministrowi to jest wiadome? Oczywiście jest to wiadomem każdemu, że to jest ten sam przepis, na mocy którego na ziemiach zachodnich również jest uzależnione prawo nabycia nieruchomości od zezwolenia władzy, to jest rozporządzenie z dnia zdaje się 23 grudnia 1918 r., to jest przepis, który obowiązuje w tej samej formie z czasów niemieckich także na ziemiach zachodnich. To nic nowego, bo te same uprawnienia istnieją i u nas.</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#PJeszke">Dalszym strzałem ślepym była kwestia interpretacji prawa odkupu. Powiedział p. poseł Stroński, że w Niemczech — powołał się na o. Openkowskiego. którego cytuję jako źródła — chciał się ktoś pozbyć osady rentowej i na to mu władze nie pozwoliły.</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#PJeszke">Ten sam stan prawny istnieje u nas, bo pozwolę sobie przypomnieć, że rząd nie znosi prawa odkupu, tylko je ogranicza na wypadek dziedziczenia osady rentowej, przyczem zaznaczam, że nie jest to treścią umowy likwidacyjnej, a tylko jednostronną decyzją rządu. Jeżeli ktoś u nas z Niemców dziś będzie chciał sprzedać swoją osadę i nie otrzyma na to zezwolenia, nie będzie mógł jej sprzedać: tak samo jak opisywany wypadek Openkowskiego. To nie jest jakiś gorszy stan prawny, aniżeli istnieje u nas.</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#komentarz">(P. Stroński: Openkowski się dziwił, a Pan się nie dziwi.)</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#PJeszke">Ja się nie dziwię, bo znam ten przepis. Może zresztą Openkowski mówi o czem innem.</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#PJeszke">Otóż i ten argument p. prof. Strońskiego uważam za ślepy nabój.</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#PJeszke">Co do likwidacji na Górnym Śląsku, to sam p. prof. Stroński nie przypuszcza, aby te wielkie obiekty likwidacyjne można było na Górnym Śląsku wykupić, i to z braku gotówki, ale powiada: jednakowoż ten miecz Damoklesa, który wisiał nad temi przedsiębiorstwami, byłby zdolny zmusić przedsiębiorstwa do zastosowania się do zamysłów Rządu Polskiego. Otóż ja nie wierzę w naiwność Niemców. Jeżeli Niemcy przyszli do przekonania, że środków na wykupienie ich przedsiębiorstw nie będzie, to nie przypuszczam, ażeby się dali zastraszyć tem grożącem im niebezpieczeństwem i dlatego dostosowali się do zamierzeń Rządu Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#PJeszke">Tak w oświetleniu ścisłem przedstawiają się argumenty tu przytoczone. P. Stroński pytał, czy Minister wie co się dzieje za granicą Niemiec i w jaki sposób Niemcy przychodzą z pomocą swoim kresom wschodnim. Ja zaś zapytuję, czy p. prof. Stroński i jego stronnictwo dotychczas o tem myślało, co należałoby zrobić na naszych Kresach Zachodnich? Tak jak dzisiejsza dyskusja wykazała zupełnie negatywne nastawienie się do tego problemu, tak cała polityka Panów od chwili, kiedy mieliście ster w swoim ręku, była negatywna, szczególnie w tym sensie, że wprowadzaliście rozłam między społeczeństwem zachodniem a Warszawą i Rządem...</u>
          <u xml:id="u-37.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-37.34" who="#PJeszke">...i przez to wyrządziliście jedną z największych krzywd, które ziemiom zachodnim można było wyrządzić.</u>
          <u xml:id="u-37.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na prawicy: A któż to rozbijał?)</u>
          <u xml:id="u-37.36" who="#PJeszke">Wywoływaliście przez to wrażenie, jakgdyby ta ludność nie miała możności odnoszenia się z tem zaufaniem, z jakim obywatel do swego rządu odnosić się powinien. Otóż jeżeli ktokolwiek dziś na ziemiach zachodnich ma do poruszenia w Rządzie jakikolwiek problem, dotyczący interesów żywotnych tych ziem, to nie zwróci się do posła z opozycji, bo powiada: on ustawicznie szczuł przeciwko Rządowi, to też na długie lata nie będzie mógł reprezentować interesów naszych wobec Rządu. Tak społeczeństwo ocenia Waszą dotychczasową negatywną działalność na ziemiach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-37.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Wrzawa na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-37.38" who="#PJeszke">Społeczeństwo ziem zachodnich pragnie współpracy pozytywnej. W tej chwili przytoczę Panom przykład. Otóż dziś w Poznaniu przed południem o godz. 11 rozpoczęły się narady komisji sfer gospodarczych z inicjatywy naszej, w myśl zapowiedzi, którą daliśmy na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie programu gospodarczego dla ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-37.39" who="#komentarz">(Różne okrzyki na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-37.40" who="#PJeszke">Komisja ta stara się przygotować pewne postulaty ziem zachodnich, aby te przedłożyć Rządowi, który ma, co podkreślam, pełne zrozumienie dla interesów ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-37.41" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. Wrzawa i różne okrzyki na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-37.42" who="#PJeszke">Ta komisja, dzisiaj obradująca w Poznaniu, nie składa się tylko ze zwolenników Rządu, ale składa się z przedstawicieli Waszych zwolenników, którzy nawet może tam rej wodzą.</u>
          <u xml:id="u-37.43" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-37.44" who="#PJeszke">Otóż działacze gospodarczy przychodzą do przekonania, że jedynie na drodze pozytywnej pracy, w ustaleniu pozytywnego planu można szukać remedium na te różne złe skutki, które bez kwestii umowa likwidacyjna czy traktat handlowy ziemiom zachodnim przyniosą. I otóż to jest pozytywna praca i my dzisiaj nie zgłaszamy nawet rezolucji tak, jak zapowiadałem to na komisji, aby wezwać Rząd do stworzenia programu gospodarczego, ponieważ to się już stało, gdyż dzisiaj wynikiem tych naszych usiłowań jest wspomniana konferencja, która program gospodarczy już przygotowuje.</u>
          <u xml:id="u-37.45" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. Różne głosy i przerywania. P. Stroński: Ziemie zachodnie dostaną konferencję.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój. Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PHołyński">Wysoka Izbo! Spóźniona pora i bardzo obszerna i szczegółowa dyskusja nie pozwala mi odpowiadać każdemu z mówców oddzielnie, ograniczę się zatem do odpowiedzi na najważniejsze materie i zagadnienia, które były poruszane, i które były tu krytykowane.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PHołyński">Zanim jednak będę z tem dyskutował, chciałbym zastanowić się chwileczkę, w jakiej sytuacji znajdowaliśmy się w chwili zwołania konferencji haskiej, jakie możliwości mieliśmy dla wyjścia z tej sytuacji, jaką stworzył dla nas plan Dawes'a. Możliwości były trzy:</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PHołyński">1) mogliśmy nie przystępować do planu Younga,</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PHołyński">2) mogliśmy przystąpić i podpisać plan Younga, nie zawierając specjalnej umowy z Niemcami tak, jak to zrobiła Czechosłowacja,</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PHołyński">3) postąpić tak, jak Rząd postąpił, podpisać plan Younga i zawrzeć umowę warszawską.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PHołyński">Jakie byłyby konsekwencje każdego z tych trzech środków?</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PHołyński">1) Jeżelibyśmy nie podpisali planu Younga, byłoby wątpliwe bardzo nasze stanowisko co do tej sumy, którą mybyśmy musieli zapłacić. Słusznie uznał p. Stroński, że zwolnieni jesteśmy nie na zasadzie umowy warszawskiej, ale umowy haskiej, z sumy blisko 8 miliardów złotych. Już podczas rozmów konferencji haskiej delegat Niemiec Schacht zażądał w celu ulżenia Niemcom zapłaty tej sumy. Gdybyśmy planu Younga nie podpisali, bylibyśmy zmuszeni zapłacić to.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#komentarz">(P. Stroński: Nigdy. W aktach tego niema.)</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PHołyński">W aktach tego niema, ale takie żądanie Schachta było i gdyby Rząd Polski był nieobecny, nie byłby się obronił przeciwko temu żądaniu i napewno ci, którzy mają dostać pieniądze, chcieliby chętnie, żeby kto inny im zapłacił. Następnie druga możliwość: podpisania planu Younga i niepodpisywanie umowy warszawskiej. W tym wypadku korzystalibyśmy ze zwolnienia z zapłacenia blisko 8 miliardów złotych, ale jednocześnie przyjęlibyśmy na siebie te wszystkie zobowiązania, które na nas nakłada plan Younga. Otóż te zobowiązania, które on na nas nakłada, dotyczą likwidacji i tę likwidację musielibyśmy tak samo wstrzymać dlatego, że to żądanie wstrzymania likwidacji wyraźnie znajduje się w art. 144.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PHołyński">I proszę Panów, żeby tu nie kwestionować, jaka jest interpretacja tego artykułu, przyjmuję interpretację p. Strońskiego. P. Stroński, interpretując, powiedział, że nie należy wykonywać likwidacji we wszystkich tych wypadkach, gdzie ta likwidacja nie jest rozpoczęta. Otóż przypominam Panom, że likwidacja na Śląsku mogła być wykonana do 1 stycznia 1925 roku, jeżeli chodzi o likwidację ziemską. Po tym okresie nie mogła być więcej wykonywana. Na zasadzie umowy genewskiej likwidacja obiektów przemysłowych mogła być wykonywana w ciągu lat 4-ch, poczynając od roku 1937. Ale jeżelibyśmy podpisali plan Younga, gdzie było wyraźne zrzeczenie się rozpoczynania nowej likwidacji, to byłoby załatwione w ten sposób i zgodnie z interpretacją p. Strońskiego nie mielibyśmy prawa i tak jej wykonywać. Dalej jaka byłaby sytuacja co dotyczy pozostałych rozrachunków z Niemcami? Pozostalibyśmy w tej samej sytuacji, w jakiej byliśmy po planie Dawes'a, a nawet w sytuacji gorszej; zostalibyśmy w tej sytuacji, w jakiej znalazła się Czechosłowacja, która nie zawarła specjalnego traktatu z Niemcami i gdy delegat Czechosłowacji na ostatniem posiedzeniu konferencji zaprotestował przeciw temu — o proteście jego mówiłem, co się z nim stało — przewodniczący konferencji oświadczył, że znajdzie się w protokule stenograficznym konferencji.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PHołyński">Otóż, proszę Panów, jakie były te konsekwencje? Plan Dawes'a przyznawał Niemcom globalną sumę spłat, poza którą zwolniono w zupełności Niemcy od zapłacenia i wskutek tego wszystkie te pretensje, jakie zawisłyby przed trybunałem w Paryżu, bylibyśmy zmuszeni płacić. Natomiast, o ilebyśmy te sprawy wygrywali, o ile obywatele polscy wygrywaliby sprawy przeciw rządowi niemieckiemu, to rząd niemiecki nie płaciłby, bo byłby od tego zwolniony na zasadzie umów haskich. Takie orzeczenie istniało przy planie Dawes'a, gdzie obecni nie byliśmy, tem więcej istnieje ono przy planie Younga, gdzie byliśmy obecni i gdzie podpisaliśmy tę umowę.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Plan Younga nie opancerza tego.)</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PHołyński">Pozostawała zatem trzecia możliwość, możliwość zawarcia dodatkowej umowy z Niemcami, któraby zlikwidowała te kwestie, które były dla nas niekorzystne, umowy, której rzeczą byłoby załatwienie wszystkich tych spraw, których nie załatwiła dla nas konferencja haska.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PHołyński">Przejdę, po kolei do tych spraw. Po pierwsze, kwestia wzajemnych pretensyj obywateli polskich do rządu niemieckiego i pretensyj obywateli niemieckich do Rządu Polskiego. To było podnoszone, że są pewne rozbieżności w obliczeniu tem, jak się podało tu i w tem obliczeniu, jakie podał p. minister Curtius w Reichstagu i wreszcie, trzecia cyfra podana — to obliczenie p. posła Winiarskiego, które było już o wiele mniejsze. Był tu jednocześnie robiony zarzut, że motywy do tego obliczenia, podane w uzasadnieniu do wniosku rządowego, są niesłuszne.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PHołyński">Proszę Panów, przedewszystkiem dlaczego są różnice w tem obliczeniu? Różnice w tem obliczeniu są przedewszystkiem dlatego, że to były sprawy wniesione, a nie wszystkie sprawy przesądzone. Pozatem są specjalne przyczyny. Curtius, jak bronił tej sprawy w Reichstagu, to nie będzie powiększał, będzie w każdym razie zmniejszał daleko poza tę sumę, którą Niemcy mają.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#komentarz">(Głos: Teraz rozumiem, co Pan robi.)</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PHołyński">Ja tego nie robię, dam w tej chwili na to dowody. Główna różnica polega na tem, że poseł Winiarski opuścił cały szereg sum należnych, które musieliśmy płacić, na które wyrok już był lub bezwzględnie wyrokby zapadł. Przypomnę tylko takie sumy do zapłacenia, jak sumy za Chorzów, za Gazownię Warszawską, za Krotoszyn.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(Głos: Tylko jeden Krotoszyn realny.)</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PHołyński">Te rzeczy znalazłyby się tam i płacićbyśmy musieli. A co stanowi główną różnicę? Główną różnicę stanowi właśnie ten zarzut co do motywów do wniosku rządowego. Najważniejsze z tych pretensyj są roszczenia z tytułu dopłat likwidacyjnych, t. zw. kolonistów anulowanych, byłych dzierżawców domen państwowych i t. p. O co tu chodzi? Chodzi o to, że p. Winiarski uważał ich za obywateli polskich, uważał, że im się nic nie należy. Otóż oni sami stwierdzili, że nie są obywatelami polskimi — bo wnieśli skargę do Mieszanego Trybunału Rozjemczego w Paryżu. Ten Mieszany Trybunał Rozjemczy w Paryżu dotyczy tylko spraw między obywatelami polskimi a rządem niemieckim i obywatelami niemieckimi a rządem polskim, nie dotyczy spraw między obywatelami polskimi i rządem polskim. Gdyby byli obywatelami polskimi, to sprawa ich nie byłaby przyjęta, gdyż byłaby załatwiona na gruncie wewnętrznym polskim. Tem samem stwierdzili, że ich obywatelstwo jest obywatelstwem niemieckiem i wliczenie tych spraw do tych sum byłoby dla nas bezwzględnie rzeczą przegraną.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#komentarz">(Głos: Ale oni są obywatelami polskimi.)</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#PHołyński">Proszę Panów, to są różnice, dotyczące tego zagadnienia. Przypominam jeszcze raz, że globalna spłata planu Younga zmuszałaby nas bez umowy warszawskiej do płacenia obywatelom niemieckim, natomiast nasi obywatele i takby nic nie dostali. Mają Panowie jako przykład sumy śląskie, gdzie Liga Narodów te sumy nam przyznała, a myśmy tych sum nie otrzymali i nigdy byśmy ich nie otrzymali.</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#PHołyński">Przechodzę do zagadnienia likwidacji. Likwidację należ rozpatrywać odmiennie na trzech terenach, a mianowicie na terenie Poznańskiego i Pomorza, na terenie Kongresówki i Małopolski oraz na terenie Śląska. Jeżeli przejdę do likwidacji na terenie Poznańskiego i Pomorza, chciałbym stwierdzić, że jeżeli chodzi o likwidację przymusową, to najwięcej obszaru ziemi zostało zlikwidowane w roku 1926/27, ale nie w pierwszych latach po objęciu. Panowie wiedzą dobrze, że przepisy, wynikające z traktatów międzynarodowych, aby były wykonane i aby nie wywoływały sprzeciwu, muszą być wykonywane szybko. A one nie były wykonywane. Wtedy, kiedy była łatwość wykonywania większa, kiedy była droga dobrowolna, kiedy obywatele nie wiedzieli, czy są obywatelami niemieckimi czy polskimi, w tej chwili była duża łatwość wykonywana dobrowolnie tej likwidacji. W tym pierwszym okresie 1919 roku ona była tak utrudniona, że likwidacja nie mogła być wykonana.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#PHołyński">Ja w tej chwili nie wchodzę w to, kto był urzędnikiem państwowym, kto wykonywał, przechodzę, do tego, kiedy było wykonywane, w jakich latach było wykonywane. To jest miarodajne. Urzędnik państwowy, jak jest urzędnikiem państwowym, nie jest politykiem, a jest urzędnikiem państwowym i wykonywa to, co mu każą i odpowiedzialność za jego działalność ponosi minister, któremu on podlega.</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#PHołyński">Dalej co dotyczy Kongresówki i Małopolski, to likwidacja na tych terenach jest dokonywana prawie w 100%-tach, bo pozostała do zlikwidowania bardzo nieznaczna ilość obiektów i przeważnie tych obiektów, których i tak nie mieliśmy zamiaru likwidować. Przypomnę, że w pozycji ruchomości i nieruchomości znajduje się bardzo duża ilość ruchomości, co do których mowy niema, żebyśmy je likwidowali. I tutaj istniała możność likwidacji tylko w 127 wypadkach. Zatem ten zarzut jest zupełnie niesłuszny.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#PHołyński">Co dotyczy likwidacji na terenie Górnego Śląska tak, jak poprzednio powiedziałem, zgodnie z interpretacją p. posła Strońskiego i tak nie mieliśmy prawa jej dokonywać.</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#komentarz">(P. Stroński: Osobna umowa, konwencja jest osobną umową.)</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#PHołyński">Przepraszam, umowa haska, która powiedziała, że będzie celem pojednania i zmiany właśnie wszystkich umów, które poprzednio zostały zawarte, że w myśl wielkiego pojednania likwidacja nie będzie dokonana, tam, gdzie nie jest rozpoczęta. To jest Pańska interpretacja. Otóż w tych wszystkich wypadkach, które dotyczyły Górnego Śląska, i takbyśmy dokonywać tęgo nie mogli. A zatem różnica, którąśmy zrobili w umowie warszawskiej w stosunku do tego, co nas obowiązywało w traktacie w Hadze, to było tylko zrzeczenie się likwidacji tej pewnej ilości kolonistów i kilku majątków, gdzie likwidacja była zapowiedziana, ale gdzie ona jeszcze nie była przeprowadzona. Ale jeżeli weźmiemy tekst francuski tegoż art. 144, ten tekst jest zredagowany w sposób bardzo wątpliwy i napewno twierdzić nie możemy, że interpretacja, dana przez p. Strońskiego, jest słuszna, ani tak samo nie chcę kategorycznie twierdzić, że interpretacja moja, żeśmy nie mogli już dokonać, jest tak samo słuszna. I z tego względu i w tej dziedzinie zatem wielkie koncesje nie zostały co do likwidacji udzielone.</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#PHołyński">Przejdę teraz do następnego zarzutu, do prawa odkupu. Przypomnę Panom, jak już to mówiłem, że to prawo przysługiwało na zasadzie ustaw pruskich z roku 1886 i 1890, gdzie były przewidziane wszystkie warunki, na jakich wolno było dokonywać odkup. Warunków tych było pełno: było to w wypadkach dziedziczenia, dalej prawo odkupu istniało przy złej gospodarce, przy zbyt dużych obciążeniach, przy niegospodarowaniu bezpośredniem, przy niewypełnieniu całego szeregu warunków, jak naprz. asekuracji od ognia, na wypadek alienacji i t. d. Otóż wyraźnie w swojej umowie warszawskiej Rząd Polski w tej sprawie załatwił tylko jeden jedyny z tych wszystkich warunków, t. j. wypadek dziedziczenia. Ten wypadek jest jeszcze ograniczony do pokrewieństwa w pierwszej linii wstępnej i zstępnej, do pierwszego i drugiego stopnia. I tu dalsze ograniczenie jest, że w razie, jeżeli dziedziczący byłby karany za występne działanie przeciw Państwu, służy Państwu Polskiemu prawo do wykupienia jego majątku. Teraz dalej w tej samej nocie jest jeszcze wyraźnie podkreślone przez Rząd Polski, że w wszystkich pozostałych wypadkach Rząd Polski będzie nadal wykorzystywał przysługujące mu prawo, o ile zajdą odpowiednie po temu warunki i jeżeli podpadają pod warunki prawa odkupu.</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#PHołyński">Przy tem prawie odkupu było postawionych wiele zarzutów, mianowicie, że tym sposobem daliśmy możliwość ingerencji rządu niemieckiego w nasze sprawy wewnętrzne czy nasze wewnętrzne sprawy mniejszościowe. Mam wrażenie, że to jest zarzut niesłuszny, gdyż zarówno forma, w jaką została ubrana decyzja Rządu Polskiego w tej materii, dalej zupełnie wyraźne wyjaśnienia Rządu w tym względzie, wreszcie międzynarodowa praktyka dyplomatyczna wyklucza w tej sprawie możność wszelkiego nieporozumienia i ta obawa jest niepotrzebna.</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#PHołyński">Dalszy punkt, który był tu poruszony przez p. Strońskiego, co do wykonania po stronie niemieckiej, już po podpisaniu umowy, prawa odkupu w wypadkach dziedziczenia. Otóż nie mogłem się z tem zapoznać, nie mam tego tekstu, nie mogłem sprawdzić. Chciałem tylko wspomnieć, że tam, gdzie istnieje prawo odkupu, to są gospodarstwa, które powstały na zasadzie ustawy kolonizacyjnej, ustawy o włościach rentowych. Otóż te włości były tworzone w celach politycznych, w celach wzmocnienia niemczyzny. Jeżeli były tworzone w celach politycznych, w celach wzmocnienia niemczyzny, wątpię, ażeby tam byli Polacy osadzeni na tym terenie, a jeżeli byli, to napewno nie Polacy w rozumieniu naszem. Otóż jeżeli Rząd dziś zastosuje prawo odkupu, to jeżeli nawet byli Polacy, — nie było Polaków w naszem rozumieniu, — wątpię, ażeby Klub Narodowy chciał przeciwko temu protestować. Wszelkie dane są po temu, że prawo to nie zostało wykonane. Chodzi tu nie o prawo na zasadzie odkupu, ale o prawo pierwokupu, obowiązujące po dziś dzień na terenie Pomorza i Poznańskiego, prawo, którego Rząd Polski w żadnej umowie się nie zrzekł i które ma prawo stosować tak samo, jak mają je prawo Niemcy stosować po swojej stronie.</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#PHołyński">Wreszcie trzeba się zastanowić nad tem prawem odkupu w związku z traktatem o mniejszościach narodowych. Przypominam, że ustawa ta kolonizacyj na stanowiła w jakich wypadkach dziedziczenia wolno dokonywać prawa odkupu. Otóż było powiedziane, o ile dana osoba nie odpowiada celom, określonym w ustawie kolonizacyjnej, a zwłaszcza jeżeli nie włada w domu i w kościele językiem niemieckim. A zatem na zasadzie tego przepisu nigdybyśmy nie dokonali odkupu, chyba, że musielibyśmy wewnętrzną ustawą go zmienić, zamiast języka niemieckiego, powiedzieć języka polskiego. Gdybyśmy to zrobili, tobyśmy się znaleźli na terenie międzynarodowym w sprzeczności z podpisanym traktatem mniejszościowym,...</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#komentarz">(P. Winiarski: Nikt nie doradzał tego.)</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#PHołyński">...i czyż wtedy nie stanowiłoby to wyraźnego pogwałcenia traktatu? Bez tego stosowanie tego przepisu byłoby nadzwyczaj trudne, jeżeli nie uniemożliwione.</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#PHołyński">Wreszcie przechodzę do ostatniego zarzutu, to jest do zgodności z Konstytucją. Mam wrażenie, że p. Stroński zajęty sprawami zagranicznemi, pochłonięty niemi, nie doczytał tego projektu do końca i zatrzymał się na art. I, który mówi o ratyfikacji traktatu i nie przeczytał artykułu, mówiącego o sprawach wewnętrznych, albowiem art. 2, a nie 3, tylko 2 tej ustawy wyraźnie mówi, że w tych wypadkach, gdy nastąpiło poszkodowanie obywateli polskich z tego tytułu, zostanie wydana specjalna ustawa, która te rzeczy ureguluje.</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#komentarz">(P. Stroński: Niech Pan przeczyta artykuł.)</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#PHołyński">„Obywatele polscy, którzy z tytułu przysługujących im roszczeń do Państwa Niemieckiego lub Austriackiego, przez postanowienia „Porozumienia Polsko-Niemieckiego”, wymienionego w art. 1, p. 1 niniejszej ustawy i „Układu państw wierzycielskich z Austrią”, wymienionego w art. 1 p. 3 niniejszej ustawy, ponoszą bezpośrednio szkodę majątkową, otrzymają od Skarbu odszkodowanie”. Więc to jest wyraźnie odnoszące się do tych wszystkich przepisów i to ja miałem rację, a nie p. Stroński.</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#PHołyński">Wnoszę w imieniu komisji, aby Wysoka Izba przyjęła projekt ustawy ratyfikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. St. Stroński: Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie sprostowania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PStStroński">Ja bardzo krótko będę mówił, chcę tylko sprostować sprawę odkupu w Niemczech, żeby nie było nieporozumień. Ponieważ w przemówieniu swojem musiałem się bardzo streszczać, więc teraz chcę powiedzieć, jak wyglądała w Niemczech ta umowa, na podstawie której zostało obecnie zastosowane prawo odkupu.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PStStroński">Umowa była zawarta 19 sierpnia 1912 r. W art. 1 było powiedziane, że nie wolno dać majątku w dzierżawę osobie, która nie mówi w domu, ani w kościele, ani w interesie w języku niemieckim „nicht im Haus, Kirche und Verkehr deutsch spricht”. Otóż obecnie, kiedy właściciel tego majątku chciałby go wydzierżawić osobie, która właśnie uważana jest za niemówiącą w domu po niemiecku, władze przelały towarzystwu kolonizacyjnemu Siddlungs-Gesellschaft w Pile prawo odkupu tej własności ziemskiej, czyli zostało to zastosowane przeciwko przejściu w ręce polskie. Nic innego oprócz tego nie chciałem wykazać.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#komentarz">(P. Hołyński: Proszę o głos.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PHołyński">P. Stroński wyraźnie pokazał, że chodzi tu nie o wypadek dziedziczenia, lecz o wypadek pierwokupu,...</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie pierwokupu, ale odkupu.)</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PHołyński">...ale na zasadzie punktu alienacyjnego, — a myśmy się zrzekli w umowie warszawskiej tylko w wypadku dziedziczenia, a zatem ja miałem rację, że w tym wypadku my mamy prawo stosować tak, jak mają to prawo Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek formalny p. Korneckiego o imienne głosowanie. Kto popiera wniosek o imienne głosowanie — zechce wstać. Poparcie dostateczne. Przystępujemy do głosowania. Ci posłowie, którzy głosują za wnioskiem komisji, piszą obok swojego nazwiska: „Tak”, ci, którzy są przeciw — piszą: „Nie”.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(Po zebraniu kartek.)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Kto z Panów Posłów nie oddał jeszcze głosu? Wszyscy już oddali, głosowanie zamykam.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Zarządzam 10-minutową przerwę dla obliczenia głosów.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#Marszałek">Ogłaszam rezultat głosowania. Oddano głosów 280, w tem ważnych 278, za wnioskiem komisji 188, przeciw 90. Wobec tęgo ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Wynik imiennego głosowania na str. 183.)</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#Marszałek">Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego punktu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Panie Marszałku, w sprawie formalnej.)</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PStroński">Wysoki Sejmie! Pragnę zwrócić się do Pana Marszałka z prośbą, aby skorzystał ze swoich uprawnień z art. 35 Regulaminu w tym duchu, ażeby ta umowa gospodarcza z Niemcami nie była załatwiana dzisiaj w czasie nocy. Sądzę, że Pan Marszałek uzna, że nami kierują tylko względy na pożytek prac sejmowych i na to, ażeby sprawa tej wagi była w prawidłowych zwykłych warunkach załatwiana. Nie mówię już nawet o tem, że nie byłoby rzeczą zrozumiałą, ażebyśmy koniecznie śpieszyli się w nocy z załatwieniem umowy handlowej, o której z Niemiec przychodzą wiadomości bardzo dokładne, że przed jesienią nie będzie tam załatwiona. Myślę, że i p. Minister Spraw Zagranicznych nie będzie widział potrzeby takiego pośpiechu i nocnej pracy. Sądzę, że gdyby Pan Marszałek był łaskaw skorzystać z tego uprawnienia, jakie mu daje art. 35 i wziął na dzisiejsze obrady inne punkty porządku dziennego, o których art. 35 mówi: takie, gdzie oprócz wnioskodawcy lub sprawozdawcy nikt nie zapisuje się do głosu, to byłoby dobrze. Lepiej byłoby jeszcze, gdyby Pan Marszałek zamknął o tej godzinie dzisiejsze posiedzenie, ale ja mogę prosić tylko o to, co jest w art. 35.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(P. Czapiński: Panie Marszałku, to jest zupełnie słuszna uwaga p. Strońskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Zastosowałbym się do życzenia Pana Posła, gdyby nie okoliczność, że wbrew dotychczasowym zwyczajom parlamentarnym ze strony klubu Pana Posła nie jeden czy dwóch posłów przemawia przy tymsamym punkcie porządku dziennego, ale przy poprzednim punkcie porządku dziennego przemawiało ze strony klubu Pana 5 mówców, a do następnego punktu porządku dziennego zapisało się już 4 posłów z Klubu Narodowego. Uważam to za chęć przewleczenia obrad.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Głos: Tu niema chęci przewleczenia. P. St. Stroński: Panie Marszałku, w niemieckim Reichstagu było pięć posiedzeń do drugiego czytania.)</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#Marszałek">Wzór Niemiec dla mnie nie jest obowiązujący. Wobec tego do apelu p. Strońskiego zastosować się nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, podpisanej wraz z 8 załącznikami i protokółem końcowym w Warszawie w dniu 17 marca 1930 r. (druk nr 45 i odbitka nr 22).</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Przedłożony dziś Wysokiemu Sejmowi do ratyfikacji przez Rząd Rzeczypospolitej traktat niemiecko-polski wywołuje — rzecz zupełnie zrozumiała — ożywioną i, trzeba przyznać, niepozbawioną namiętności, dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Jak każda umowa gospodarcza, tak i ta jest wynikiem kompromisu z jednej i z drugiej strony; jak każda umowa, tak i ta zawiera obok elementów ściśle ekonomicznych, również i pierwiastki oraz następstwa o charakterze politycznym. Ta druga strona traktatu była wyczerpująco oświetlona przez p. Ministra Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Ja zaś w przemówieniu mojem ograniczę się ściśle do strony ekonomicznej powyższego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Powszechnie znanemi są powody i przebieg wojny celnej i nad sprawą tą nie będę, się rozwodzić, wskażę tylko na przyczyny ekonomiczne, które powodowały przewlekłość tego konfliktu.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Obok wielu innych powodów, głównemi przyczynami przewlekłości tego zatargu była panująca powszechnie w Europie tendencja do rozbudowy rolnictwa, brak należytego uzgodnienia wzajemnych interesów przemysłu i rolnictwa na terenie światowym wogóle, a europejskim w szczególności, i wreszcie niedostateczna stabilizacja rynku międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">W ciągu wieloletnich per trak tacy j polsko-niemieckich zrozumienie sytuacji o tyle się zmieniło, że przed rokiem, t. j. dnia 17 marca 1930, przez ówczesny Rząd Polski została podpisana umowa handlowa z Rzeszą Niemiecką.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Umowa ta, oparta na klauzuli największego uprzywilejowania w dziedzinie celnej, nie zawiera jednak zniżek celnych oraz żadnych postanowień, związujących stawki celne, autonomiczne lub konwencyjne.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Powyższe postanowienie umowne, oraz fakt zmiany stawek celnych, dokonanej przez obie strony już po podpisaniu umowy, stwierdzają, iż obie strony, zawierając umowę handlową, uznały za właściwe przeprowadzenie własnych programów rolnych i przemysłowych, przy zachowaniu zupełnej swobody w dziedzinie ceł.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Poza powyższą klauzulą największego uprzywilejowania w dziedzinie celnej, którą zresztą spotykamy we wszystkich europejskich traktatach handlowych, oraz którą obejmują wszystkie 27 konwencji handlowych, które Polska zawarła z innemi państwami, obecna umowa polsko-niemiecka obejmuje szereg postanowień, które znajdujemy w większości traktatów polskich.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Wolność pozatem tranzytu, przewidziana przez umowę, postanowienia weterynaryjne, oraz roczny termin umowy jeszcze bardziej upodabniają tę konwencję do zwykłych traktatów, które Polska zawarła. Powyższe świadczy, iż jest to umowa o przeciętnym normalnym trybie konwencji. Wszakże ratyfikacji tej umowy towarzyszą pewne specjalne gospodarcze warunki.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Przede wszystkiem więc ma wejść w życie konwencja gospodarcza z sąsiedniem państwem, z którem dotąd nie mieliśmy normalnie uregulowanych stosunków wymiennych, z którem znajdujemy się w stanie wojny celnej od przeszło 5 1/2 lat, z którem wymiana towarów naszego kraju, pomimo stanu beztraktatowego, stanowi największy odsetek obrotów ogólnych handlu zagranicznego Polski w porównaniu z obrotami z każdem z innych państw; następnie umowa ta ma wejść w życie w okresie kryzysu gospodarczego i wreszcie umowa ta ma wejść w życie w chwili, kiedy kontrahent nasz, na tle powszechnej fali ogólnego protekcjonalizmu w Europie i protekcjonalizmu agrarnego w szczególności, stosuje wyjątkowo wysokie stawki w stosunku do pewnych pozycji naszego wywozu.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Zgadzam się z poglądem, iż wobec zmienności warunków gospodarstwa światowego, trudnem jest ścisłe ustalenie konsekwencji ekonomicznych danej umowy, stwierdzić jednak muszę, iż naogół zasady uregulowania stosunku gospodarczego z sąsiedniem państwem na podstawie konwencyjnej, musimy uznać za zdrową zasadę każdej normalnej polityki handlowej. Bezwątpienia istnieje pewna możliwość żywszej reakcji ze strony naszego gospodarstwa narodowego z tytułu ewentualnego wzmożenia wymiany niemiecko-polskiej, lecz podkreślić jednocześnie należy, iż podczas trwania wojny celnej polsko-niemieckiej, wymiana ta, np. w dziedzinie przywozu z Niemiec do Polski, zmniejszała się i powiększała w stosunku prawie trzykrotnym. Te znaczne fluktuacje, związane z koniunkturą gospodarczą naszego kraju nie pociągały za sobą żadnych ujemnych konsekwencji ekonomicznych. Co się zaś tyczy warunków i ciągłości rozwoju poszczególnych działów naszej wytwórczości, to między innemi czynnikami o zagadnieniu tem decyduje niezbędna ochrona celna, która, jak wspomniałem, nie została związana w przedłożonym obecnie do ratyfikacji traktacie. A więc wprowadzenie w życie traktatu w formie obecnej nie zawiera żadnego momentu niebezpieczeństwa dla naszej rodzimej wytwórczości, albowiem w rękach Rządu pozostają wszystkie środki dla jej ochrony.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Zagadnienie, czy moment kryzysu gospodarczego jest odpowiedni do ewentualnego wprowadzenia w życie przedłożonej umowy, rozstrzygnąć należy raczej twierdząco.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Przemawia za tem fakt, iż, pomimo przesilenia, trwającego już od półtora roku, wprowadziliśmy wszakże w życie cały szereg umów handlowych z innemi państwami. Powyższy argument o charakterze raczej formalnym znajduje swe rzeczowe uzasadnienie gospodarcze w fakcie, iż obecny kryzys ekonomiczny, dotykając nas, nie oszczędza również i innych krajów, a pomiędzy niemi i naszego kontrahenta, oddziaływując we wszystkich krajach zmniejszająco na zdolność nabywczą szerokich mas ludności.</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Nadto z punktu widzenia obecnego przesilenia gospodarczego, wprowadzenie w życie umowy, stawiającej nasz handel wywozowy w bardziej znormalizowane, niż dotychczas, warunki konkurencyjne na wielkim odcinku rynku europejskiego, rozszerzając zasięg wymiany naszej i wzmagając możliwości naszego wywozu, zdaje się sprzyjać osłabieniu napięcia tego kryzysu w naszym kraju. Usuwając stan wojny celnej pomiędzy dwoma wielkiemi organizmami gospodarczemi Europy Zachodniej, urnowa ta sprzyja również wzmożeniu kooperacji międzynarodowej w kierunku zorganizowania produkcji oraz rynku europejskiego zarówno w dziale produktów rolnych, jak i przemysłowych, co może przyczynić się do przyśpieszenia likwidacji obecnego przesilenia.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Jak wspomniałem, warunki zbytu w Niemczech dla naszych produktów rolnych od chwili podpisania umowy z powodu podwyżek celnych, dokonanych przez naszego kontrahenta, uległy dotkliwemu pogorszeniu.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Pomimo pogorszenia tych warunków, graniczącego w pewnych wypadkach w chwili obecnej z prohibicją, zniesienie jednak zarządzeń bojowych, zastosowanie klauzuli największego uprzywilejowania w dziedzinie celnej, ustalenie pewnych kontyngentów przywozowych w dziale towarów dotychczas zakazanych do przywozu, i wreszcie postanowienia weterynaryjne, przywozowe i tranzytowe, posiadają niewątpliwie znaczenie dla polskiego wywozu.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Dla Rządu nie jest obojętną w chwili obecnej choćby najmniejsza nawet poprawa warunków wywozu płodów rolnych, umożliwiająca choćby w pewnym stopniu powiększenie efektu finansowego dla rolnika z tytułu sprzedaży własnych produktów.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Zwłaszcza, że umowa polsko-niemiecka zawiera postanowienia tranzytowe weterynaryjne, które umożliwiają dla produktów hodowlanych tańszy dostęp, niż obecnie, do krajów, z któremi już posiadamy całkowite umowy przywozowe, przewozowe i weterynaryjne.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Nie może być również obojętną sprawą rozszerzenie zbytu wytwórców przemysłowych, dotyczących podstawowych gałęzi naszego przemysłu, jako to żelaza, drzewa, nafty i włókiennictwa.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Wszelkie rozszerzenie terenu zbytu dla produkcji danego państwa zmniejsza możliwy nacisk handlowo-polityczny przez inne państwa na jego gospodarstwo narodowe, sprzyjając znormalizowaniu oraz zliberalizowaniu jego polityki handlowej.</u>
          <u xml:id="u-47.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Hołdując w zasadzie idei stopniowego ograniczenia obecnego wybujałego protekcjonizmu w Europie do granic niezbędnych, powtarzam, że brak związania celnego w niniejszym traktacie da je możność zastosowania zmian taryfowo-celnych, podobnie, jak to uczynił nasz kontrahent, we wszystkich tych wypadkach, w których tego wymagać będą żywotne interesy poszczególnych działów naszej wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-47.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Dotychczasowy bilans konfliktu gospodarczego polsko-niemieckiego jest według powszechnego prawie mniemania, które osobiście podzielam, dodatni dla Polski. Jednakowoż konflikt ten niewątpliwie posiada cechy ujemne, które z biegiem czasu coraz bardziej się potęgują. Powiadają, że do takiego stanu rzeczy można się przyzwyczaić, jak do każdego stanu chorobowego, i być może nawet utwierdzić się w przekonaniu, że lepszy jest od normalnego. Jednakowoż z punktu widzenia zdrowej polityki gospodarczej należy zawsze pamiętać o stratach, które powoduje konflikt gospodarczy dla całego naszego organizmu ekonomicznego — stratach może niewidocznych, nie rzucających się w oczy, lecz niewątpliwie dość daleko sięgających. Obowiązkiem Rządu jest nieprzeciąganie stanu nienormalnych stosunków gospodarczych z Rzeszą ponad miarę konieczności, zwłaszcza wobec tego, iż ujemne skutki konfliktu po tej i tamtej stronie granicy coraz bardziej zaczynają ciążyć na ogólnej sytuacji gospodarczej Europy, pogłębiając bez wątpienia obecne przesilenie.</u>
          <u xml:id="u-47.23" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">Po tej analizie wszelkie obawy przed zawarciem umowy, wyrażane w dyskusji na ten temat, zaliczam do kategorii tych, które, poza pobudkami natury wewnętrzno-politycznej, wynikają ze świadomego czy podświadomego braku wiary we własne siły.</u>
          <u xml:id="u-47.24" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupPrystor">W konkluzji chodzi więc o powzięcie decyzji, czy wywołany w roku 1925 przez Rzeszę Niemiecką konflikt gospodarczy zostanie niebawem zlikwidowany, czy będzie on trwał w dalszym ciągu przez czas dłuższy. Należy przytem z całą stanowczością podkreślić, że ratyfikacja umowy gospodarczej polsko-niemieckiej w postaci obecnej jest jedyną, możliwą praktycznie formą ukończenia wojny gospodarczej między obydwoma sąsiedniemi państwami. W tych warunkach, zdając sobie sprawę z braków przedłożonej do ratyfikacji Wysokiego Sejmu umowy, stanowczo wypowiadam się za wprowadzeniem jej w życie, czyli za pokojem gospodarczym, — i proszę przeto o jej ratyfikowanie.</u>
          <u xml:id="u-47.25" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Walewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PWalewski">Wysoka Izbo! W nader rzeczowej i przepojonej głęboką troską o interes gospodarki narodowej dyskusji w Komisji Spraw Zagranicznych nad ratyfikacją umowy gospodarczej polsko-niemieckiej, podpisanej w Warszawie 17 marca 1930 r., padły między innemi słowa, iż jest to moment historyczny. Niech mi wolno będzie stwierdzić w tej Wysokiej Izbie, że tak jest istotnie i że w debatach naszych nad tak ważnym problemem powinniśmy się, kierować jak najdalej posuniętym obiektywizmem i umiarem naszych osądów i naszych słów.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PWalewski">Projekt ustawy w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej polsko-niemieckiej, który mam zaszczyt w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych referować, poddany był na komisji wszechstronnej, wyczerpującej analizie przez przedstawicieli różnych kierunków politycznych. Fakt ten, pozwalam sobie mniemać, zwalnia mię od ponownego szczegółowego rozpatrzenia ustawy, a raczej nakazuje mi zagadnienie to ująć w kilku syntetycznych rzutach.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PWalewski">Ze struktury traktatu wynika, iż mamy w nim do czynienia z dwoma zasadniczemi działami artykułów, a to:</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PWalewski">1) z działem, dotyczącym postanowień gospodarczych umowy,</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PWalewski">2) z działem, traktującym o prawach osób fizycznych i prawnych.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PWalewski">Pozwolą Panowie, iż na wstępie mych rozważań zajmę się działem pierwszym.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#PWalewski">W niezwykle żmudnych i długich, bo pięcioletnich rokowaniach przyświecały naszym negocjatorom przy układaniu klauzul traktatowych w chwili, gdy okazało się, iż nie może być mowy o t. zw. szerokiej umowie gospodarczej, dwie naczelne zasady, t. j. równowartość wzajemnych koncesji i niezwiązanie sobie rąk przez fiksację. stawek celnych. O ile ta druga zasada została przeprowadzona, gdyż traktat, jako beztaryfowy, nie zawiera żadnych związań stawek celnych, ani z naszej, ani z niemieckiej strony i przez to polityka celna obu państw nie jest niczem krępowana, to pierwsza zasada, t. j. równowartość wzajemnych koncesyj została przez stronę niemiecką poważnie na naszą niekorzyść nadwerężona przez sławne już dzisiaj bojowe cła agrarne ministra wyżywienia Rzeszy p. Schielego, stosowane przezeń już po podpisaniu traktatu od kwietnia ub. roku. Należy to z całym spokojem, ale niemniej stanowczo stwierdzić. Zresztą Rząd Polski przez podwyżkę szeregu stawek celnych na wyroby przemysłowe pociągnięcie strony przeciwnej starał się wyrównać.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#PWalewski">Akcja ministra Schielego była w komisji obok szeregu innych faktów powodem ostrej, częstokroć uzasadnionej i daleko idącej krytyki wartości dla nas traktatu w chwili obecnej. Pragnę być w tej mierze o ile możności obiektywny i chcę rozumieć posunięcia ministra Schielego jako mające na celu ochronę własnego rolnictwa, ale droga, którą po temu obrał, w mojem przekonaniu mija się z chęcią realnej rozbudowy stosunków gospodarczych międzypaństwowych.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#PWalewski">Stosunki polsko-niemieckie nie są, nie z naszej oczywiście winy, dotychczas normalne i korzystne. Opinia polska ma dostateczne powody, aby być nieufną i nader ostrożną przy ocenie takich, jak wspomniane, pociągnięć niektórych polityków czy odłamów społeczeństwa niemieckiego, które pierwszą realną próbę obopólnej gospodarczej współpracy podcinają u korzenia, pozbawiając Polskę korzyści, jakie nam pierwotnie z traktatu przypadały. Trzeba bowiem sobie otwarcie powiedzieć, że polskie sfery przemysłowo-handlowe mogłyby ten traktat, acz z ciężkiem sercem, przyjąć, mogłyby wiele poświęcić dla dobra ogólnego i wyższego, ale tylko wówczas, gdyby ta umowa mogła przynieść polskiemu rolnictwu istotne i realne korzyści. Polityka celna Niemiec nasuwa tedy niestety wątpliwości w dobrą wolę niektórych czynników niemieckich, tę dobrą wolę, która jest dla obu stron nieodzownym warunkiem przyszłego współżycia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#PWalewski">To stanowisko czynników niemieckich, o których mowa, osłabia w pewnej mierze fakt, iż prawo podwyższenia stawek zarezerwował dla siebie cały rząd niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#PWalewski">Nie wywołał tedy traktat entuzjazmu wśród członków komisji, gdyż, rzecz jasna, u nikogo z nas wywołać go nie mógł w tych warunkach, ale godząc się z szeregiem rzeczowych kontrargumentów, jakie w dyskusji komisyjnej były przytaczane zarówno przez opozycję, jak i niektórych reprezentantów obozu, do którego mam zaszczyt się zaliczać, pragnę zaznaczyć, co słusznie podkreślił między innemi przedstawiciel PPS p. poseł Czapiński, iż nie należy wpadać w drugą ostateczność i traktat bezapelacyjnie potępiać. Będąc dalekimi od zachwytu nad traktatem, sądzimy jednak, iż należy unikać przesady w jego negatywnej ocenie. Nie chcemy usypiać opinii i zamykać oczu na ewentualne niebezpieczeństwa, mogące z traktatu wypłynąć, ale nie możemy się zgodzić również na przejaskrawianie tych niebezpieczeństw. W ocenie klauzul traktatowych istnieje zwłaszcza w pewnej części opinii naszych ziem zachodnich nieporozumienie, które z niektórych odłamów prasy w tę opinię wsiąkają. Należy sobie jasno i wyraźnie postawić pytanie, co lepsze, czy istniejąca wojna celna z zachodnim sąsiadem, czy też próba gospodarczej współpracy i zgody, choćby nawet narazie słomianej. Przyznam się otwarcie, iż dla mnie najważniejszym artykułem traktatu jest artykuł ostatni, 38, który głosi, iż z chwilą wejścia w życie umowy gospodarczej kończy się wojna celna między nami a Rzeszą Niemiecką i tracą swą ważność gospodarcze zarządzenia bojowe obu stron. Dotychczasowy bowiem stan beztraktatowy wyrządzał nam szkody nie tylko na arenie międzynarodowej, o czem pozwolę sobie później wspomnieć, lecz i w naszej wewnętrznej polityce, tak, że, jak to słusznie podkreślił p. poseł Jeszke, straty te są większe od ujemnych stron tego traktatu. Bilans wojny celnej jest dla nas dosyć trudny do ustalenia. Niewątpliwie bardzo poważnemi plusami tego bilansu są Gdynia i rozbudowa naszych rynków węglowych; do tego należy jeszcze dodać rozwój i usamodzielnienie niektórych naszych gałęzi przemysłu, choć w tej dziedzinie należy być w obliczeniach raczej ostrożnym. Ale z drugiej strony wojna celna wykluczyła przez fakt odcięcia z Niemcami penetrację polskiego rolnictwa do Niemiec w czasie wysokiej dla nas koniunktury gospodarczej, a fakt ten będzie nam trudno naprawić. Wojna celna w swej ewolucji niekoniecznie zawsze wychodziła na naszą korzyść nie tylko w dziedzinie bezpośrednich z Niemcami stosunków, lecz przedewszystkiem w dziedzinie międzynarodowej, że wspomnę tu bodaj o stosunkach finansowych. Jedno jest pewne: te minusy i te straty, jakieśmy przez fakt wojny celnej ponieśli i ponosimy na arenie międzynarodowej, będą nadal istniały przy wojnie celnej, mogą natomiast albo zniknąć, albo zmaleć do minimum przy zaistnieniu traktatu.</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#PWalewski">Oczywiście niema całkowicie złych lub dobrych traktatów. O ich znaczeniu realnem decydują warunki gospodarcze, decyduje koniunktura w czasie wykonywania traktatu. Umowa gospodarcza polsko-niemiecka jest przecież wybitną umową ramową, która sama przez się nie decyduje jeszcze o faktycznem dokonywaniu transakcji. Ułożona nader ostrożnie jest ona zawarta na rok, zawiera tylko klauzulę największego uprzywilejowania bez stabilizacji ceł, co jest zgodne z tendencją naszej polityki handlowej. Zdaniem mojem, najważniejszą tu jest kwestia, czy umowa daje nam środki, któreby umożliwiały poprawę działania złych warunków ogólno-gospodarczych podczas wykonywania traktatu. Środki te w traktacie istnieją. Beztaryfowość umowy pociąga za sobą ten skutek, iż w chwili ostrych przesileń gospodarczych, jaką dziś przeżywamy, i płynnych koniunktur każda ze stron, a więc i Polska już zachowała sobie i zachowuje nadal pełną swobodę stosowania w dziedzinie celnej takich środków, które się mogą okazać koniecznemi dla ochrony i bilansu handlowego i własnej wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#PWalewski">Przechodząc do szczegółów, pragnę, podkreślić, iż przyznany nam przez Niemcy miesięczny kontyngent węglowy 320.000 ton jest istotnie poważną dla nas pozycją, gdy pomyślimy zwłaszcza, iż ogólna światowa sytuacja węglowa nie jest dzisiaj korzystna. Kontyngent ten jest wykonalny, co stwierdził również i p. prof. Stroński, obawiając się jeno, czy tej korzyści nie osłabi możliwość utraty wywozu węgla na inne rynki przez skierowanie go do Niemiec. Wyjaśnienia reprezentanta Rządu w komisji, zdaniem mojem, powinne tę obawę rozwiać.</u>
          <u xml:id="u-49.14" who="#PWalewski">W dziedzinie wywozu mięsa wieprzowego Niemcy przyznały nam roczny kontyngent 200.000 świń z progresją o 75.000 sztuk rocznie na dwa najbliższe lata, aż do 350.000 rocznie. Co do tego kontyngentu niektórzy mówcy opozycyjni, a zwłaszcza prof. Stroński, wyrażali przekonanie, iż jest on wogóle niewykonalny. Nie mogę w pełni podzielić tego zapatrywania. Przedewszystkiem należy się liczyć z tem, iż nasz wywóz trzody chlewnej do Czechosłowacji i Austrii, który dotychczas wynosił około 700.000 sztuk rocznie, może się zmniejszyć poważnie wskutek pewnych pociągnięć Czechosłowacji i przyznany nam przez Niemcy kontyngent nie może być dla nas rzeczą obojętną. Dalej uzyskaliśmy za pośrednictwem Reichsverbandu der Deutschen Industrie całkowitą gwarancję, odbioru tego kontyngentu po cenach rynku niemieckiego, rząd Rzeszy potwierdził tę gwarancję. Ustalono tu również umowne warunki weterynaryjno-policyjne tego eksportu. Jeśli zdaniem p. prof. Strońskiego gwarancje te są nie wystarczające, to jednak nie są one znów zupełnie beznadziejne. Umowa przewiduje ponadto na szerokich zasadach opartą kolaborację kupiecką organizacji handlowych obu stron tak, iż wymiana w dziedzinie mięsa wieprzowego ma w pewnym stopniu charakter kartelu między zainteresowanemi organizacjami gospodarczemi obu krajów.</u>
          <u xml:id="u-49.15" who="#PWalewski">Dalej, realny dla nas, mojem zdaniem, jest art. 8 umowy łącznie z załącznikiem 4, dotyczący tranzytu. Artykuł ten daje nam możliwości tranzytu przez Niemcy naszego eksportu produktów hodowlanych, nie tylko trzody chlewnej, lecz i wszelkiego rodzaju mięsa. Ma to niewątpliwie dla nas znaczenie, ponieważ eksport ten do Francji rozwija się obecnie pomyślnie pomimo konieczności przewozu okólną drogą, przez kraje o wysokiej taryfie. Po otwarciu przewozu przez Niemcy można będzie liczyć na wzmożony eksport do Francji, Belgii, Włoch i dalszych krajów, na czem rolnik polski i polski eksporter mogą jedynie skorzystać. Dalej, zniesienie bojowych ceł na jaja z 25 na 5 mk. za kwintal, na jęczmień, gdzie uzyskujemy możność korzystania ze stawki 6 mk., której dziś jesteśmy pozbawieni, zniżenie bojowych ceł na wywóz żyta, rozszerzenie zbytu na naftę i przetwory ropne, powinne przynieść pewne korzyści. Ufamy w to, że pogłoski, jakoby istniały w Niemczech dążenia do unicestwienia tych właśnie korzyści, są pozbawione podstawy.</u>
          <u xml:id="u-49.16" who="#PWalewski">Wreszcie wejście w życie umowy gospodarczej powinno mieć pozytywne znaczenie dla naszego eksportu drzewnego. Utrata niemieckiego rynku wobec nieprzedłużenia umowy drzewnej przez rząd Rzeszy na rok 1931 jest dla nas poważnym minusem, albowiem ogólna wartość wywozu naszego drzewa do Niemiec wynosiła ostatnio za 11 miesięcy ub. roku zgórą 93 milj. zł. W tej dziedzinie mogą jednak zaistnieć ewentualnie pewne obawy z uwagi na dumping sowiecki.</u>
          <u xml:id="u-49.17" who="#PWalewski">Chociaż więc strona niemiecka obniżyła w sposób niezwykle wydatny nasze pierwotne korzyści traktatowe, to jednak nie można twierdzić, iż umowa jest całkowicie obojętna dla naszego eksportu, w którym między innemi drzewo, produkty hodowlane i jaja stanowią ponad 60%. Umowa stwarza niewątpliwie przy istniejącym kryzysie szereg ułatwień dla wymiany towarów. Zniesienie wojny celnej i stworzenie unormowanych stosunków otwiera możliwości wymiany, które mogą się. przejawić dopiero w jakiś czas po wprowadzeniu w życie umowy. Pozwolą Panowie, że wskażę tu między innemi na fakt, iż na targach lipskich w roku zeszłym, wbrew naszemu spodziewaniu i początkowym z naszej strony pesymistycznym przewidywaniom, okazały się możliwości eksportowe dla niektórych gałęzi polskiego przemysłu, jak np. galanteria i naczynia emaliowane, i że poczyniono wówczas w Lipsku szereg transakcji na wcale pokaźne sumy. Mogą więc tu istnieć i niezawodnie zaistnieją niespodzianki, co jest rzeczą zupełnie naturalną, gdy stwierdzimy, że traktat stanowi jeno ramy, w które życie i czas wieją swoją treść.</u>
          <u xml:id="u-49.18" who="#PWalewski">Jeśli idzie o formalności celne, umowa wprowadza szereg udogodnień w stosunku do dotychczas stosowanych przepisów. Do wzajemnego obrotu towarowego ma być stosowana pod względem taryfowo-celnym klauzula największego uprzywilejowania. Ze względu na to, że niemiecki import do Polski jest więcej zróżniczkowany, aniżeli odwrotnie nasz import do Niemiec, wydaje mi się w obecnej chwili słuszną opinia, jakąśmy słyszeli na komisji od niektórych przedstawicieli opozycji, mianowicie, że klauzula ta narazie daje więcej korzyści stronie niemieckiej. Licząc się jednak z koniecznością uszlachetnienia naszego wywozu i w miejsce surowców konieczności wywozu wysokowartościowych wyrobów przemysłowych, spodziewać się należy, że klauzula ta nabierze i dla nas z czasem coraz większego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-49.19" who="#PWalewski">W zakończeniu tej części mych wywodów pragnę jeszcze zwrócić uwagę na jedną anomalię obecnego stanu wojny celnej z Rzeszą Niemiecką. Oto mimo naszych zakazów celnych i bojowych zarządzeń wyroby przemysłu niemieckiego, dzięki jego zróżniczkowaniu i wysokim gatunkom omijały nasze zakazy, gdy tymczasem charakter naszego eksportu nie dopuszczał do tego. Istniała więc w tym względzie duża dla nas nierówność, którą niewątpliwie wyrówna umowa z chwilą jej wejścia w życie.</u>
          <u xml:id="u-49.20" who="#PWalewski">Z kolei przechodzę do drugiego działu artykułów umowy, t. j. do klauzul, dotyczących wjazdu, pobytu i osiedlenia się obywateli obu krajów. Pragnę odrazu stwierdzić, iż te moje rozważania będą krótsze od poprzednich, nie dlatego, abym nie doceniał ich wagi, czy też ewentualnych niebezpieczeństw, mogących z stosowania powyższych klauzul wyniknąć. Wsłuchiwałem się nader uważnie w argumenty, rzucane w komisji w tej materii przez przedstawicieli Klubu Narodowego, argumenty te jednak w świetle rzeczowej krytyki okazały się bardzo przejaskrawionemi. Rozumiem w pełni, że należy tu ważyć każde słowo, zanim się wyda sąd, idzie tu przecież w pierwszym rzędzie o żywotne interesy patriotycznej i pracowitej ludności naszych ziem zachodnich, w gorzkiej i twardej szkole życia wychowanej, ludności, która nam wszystkim jest jednakowo droga. Dlatego też śmiem twierdzić, że gdyby argument przedstawicieli Klubu Narodowego co do tego, że z umowy wynika dla naszych ziem zachodnich groźba nowego osiedlania się masowego Niemców, groźba ponownej fali kolonizatorskiej, był prawdziwy, nie byłoby nikogo w tej Wysokiej Izbie, ktoby głosował za ratyfikacją tej umowy, nie byłoby Rządu Polskiego, któryby się dobrowolnie zgodził na tego rodzaju warunki umowy lub też nie przyciwstawił się im zdecydowanie i umiejętnie w odnośnych stypulacjach umowy. Tembardziej nie mógł tego uczynić Rząd Marszałka Piłsudskiego, który dał mnóstwo dowodów dbałości i głębokiej troski o ludność ziem zachodnich i jej uzasadnione interesy. Przecież to nie kto inny, jak Minister Spraw Zagranicznych tęgo Rządu w styczniu 1927 r. po raz pierwszy w sposób jasny i zdecydowany określił w swem przemówieniu na bankiecie Towarzystwa badań międzynarodowych stanowisko nasze wobec Niemiec. Przecież nie kto inny, jak drugi Minister tego Rządu, poświęcił swe siły i ogrom pracy na wyczarowanie z ubogich nadmorskich piachów naszej durny narodowej, Gdyni. Ogrom prac inwestycyjnych w województwie Śląskiem i troskliwa opieka nad jego ludnością są także dowodem tej troski Rządu. Wreszcie nie kto inny, jak ten Rząd właśnie wspólnie z patriotycznem społeczeństwem ziem zachodnich stworzył cud wysiłku polskiego i pracy polskiej, Wystawę poznańską. Jeśli tedy przedstawiciele tego Rządu mówią nam na komisji i stwierdzają to rzeczowemi argumentami, iż niema mowy w traktacie o groźbie masowego osiedlenia się Niemców na ziemiach zachodnich, to należy im wierzyć. I zaryzykuję tu twierdzenie, że jeśli kto już koniecznie chce być strachajłem i obawia się tych czy innych gróźb, to groźniejszy bodaj w tej umowie jest obrót towarowy, aniżeli obrót ludzki. Nie może być przecież traktatu handlowego bez postanowień osiedleńczych. W powojennych traktatach handlowych zainteresowane państwa przyznają sobie naogół klauzulę największego uprzywilejowania co do wzajemnego wjazdu, pobytu i osiedlenia się na swych terytoriach. Niektóre traktaty idą nawet dalej i dają pod tym względem pozytywne zobowiązania.</u>
          <u xml:id="u-49.21" who="#PWalewski">Delegacja nasza, mimo usilnych nalegań z Berlina, nie związała się tu żadną formą pozytywną. Między innemi wskutek życzenia przedstawicieli ziem zachodnich wyłączono drobnych kupców i rzemieślników z klauzuli osiedleńczej. Wykluczone jest dalej osiedlenie rustykalne. Umowa daje pełną klauzulę największego uprzywilejowania tylko odnośnie do wjazdu i pobytu, zaś odnośnie do osiedlenia się tylko takim obywatelom drugiej strony, oraz ich małżonkom i małoletnim dzieciom, którzy przynajmniej od 1 stycznia 1919 r. nieprzerwanie przebywają w kraju. Stypulacja ta, jak to wyjaśnił na komisji obszernie i rzeczowo p. naczelnik Lipski, została wywołana koniecznością zaopiekowania się zgórą 80.000 polskich robotników, którzy w czasie wojny lub wkrótce po niej osiedlili się w Niemczech, a którym wobec bezrobocia groziło wyparcie z terytorium Rzeszy. Przerwa w pobycie tylko wtedy nie pozbawia tego przywileju, jeżeli nastąpiła w okolicznościach, nie nasuwających żadnej wątpliwości co do przejściowego jej charakteru i zamiaru powrotu. Pozatem taka przerwa musi nastąpić dla celu określonego o charakterze przejściowym i nie może dłużej trwać, niż było to potrzebne dla osiągnięcia tego celu przejściowego, jak odwiedziny, podróże handlowe, studia, praktyka, obowiązkowa służba wojskowa i t. p. Poza temi wypadkami umowa przyznaje klauzulę największego uprzywilejowania odnośnie do osiedlania się tylko wyraźnie wymienionym grupom osób, których czynności związane są z wykonywaniem przemysłu i handlu. Pomimo przyznania klauzuli największego uprzywilejowania, jako zasady dla traktowania wzajemnych obywateli, to niemniej każda ze stron, a więc i polska strona zachowała sobie wyraźnie swobodę stosowania swego wewnętrznego ustawodawstwa (art. 21, protokół końcowy do art. 18 i 21), tak, że w wypadkach indywidualnych każda strona w ramach stosowania tych samych przepisów, jak do obywateli innych państw, ma zupełną swobodę działania.</u>
          <u xml:id="u-49.22" who="#PWalewski">Z tego wynika, że o masowym powrocie obywateli niemieckich, którzy opuścili terytorium polskie po r. 1919, nie może być mowy. Tak samo ze względu na to, że tylko pewne grupy osób, związanych z przemysłem i handlem, korzystają z klauzuli największego uprzywilejowania co do osiedlenia się, wykluczone są kategorie osób, mogących mieć charakter polityczny, kolonizacyjny, oraz osób, mogących przedstawiać dla interesów naszego kupiectwa te czy inne niebezpieczeństwa. W ramach klauzuli największego uprzywilejowania zobowiązani są jedynie kontrahenci do niewprowadzenia i niestosowania przepisów, stawiających obywateli tamtej strony w gorszem położeniu, niż obywateli innego kraju, w żadnym zaś razie nie można żądać tu stosowania do nich tych samych praw, jakie są stosowane do krajowców, jakkolwiek np. nasz traktat z Japonią takie właśnie zrównanie przewiduje. Odnośnie do spółek handlowych i przemysłowych obie strony zachowują sobie zupełną swobodę działania swego każdoczesnego ustawodawstwa wewnętrznego co do ich dopuszczenia do działalności na swojem terytorium. Jedynie po ich dopuszczeniu korzystają one z klauzuli największego uprzywilejowania.</u>
          <u xml:id="u-49.23" who="#PWalewski">Już bardziej mogłoby być zrozumiałe obawy, wypływające z ewentualnego napływu zbyt wielkiego kapitału niemieckiego do fabryk i zakładów niemieckich w Polsce i tutaj gospodarka nasza musi być przewidująca i aktywnie pracować wobec ewentualnego naporu tego kapitału. Wydają mi się również w pewnej mierze trafnemi uwagi p. posła Lewandowskiego, głoszące, iż z powodu wycieńczenia finansowego polskiego kupca może zaistnieć obawa, że nie zawsze zdoła on przeciwstawić się konkurencji doświadczonego, a zamożniejszego odeń kupca niemieckiego. Wreszcie — ale to już nie jest wina tego traktatu — wobec naszego systemu podatkowego niemiecka strona będzie siłą rzeczy w wielu razach w korzystniejszych warunkach, niż strona polska. Ta kwestia powinna być mojem zdaniem przedmiotem głębokiej uwagi naszych władz skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-49.24" who="#PWalewski">Nierówności to niewątpliwie istnieją, ale nie są one i być w żadnym razie nie mogą równoznaczne z groźbą masowego osiedlania się. Czyż można przypuszczać, że w ciągu jednego roku, na który to okres traktat jest zawierany, i to roku tak ciężkiego pod względem gospodarczym dla obu stron, nasze ziemie zachodnie mogłyby być zalane mrowiem niemieckiem, pomijając już te wszystkie względy, poprzednio przezemnie przytoczone względy, które przez przewidującą i umiejętną taktykę naszych przedstawicieli zostały sparaliżowane?</u>
          <u xml:id="u-49.25" who="#PWalewski">Skądinąd należy bezstronnie przyznać, że te, w tej chwili nieliczne co prawda, korzyści, jakie mogą dla nas z traktatu wyniknąć, będą udziałem w pierwszym rzędzie ludności ziem zachodnich, czy to jeśli idzie o węgiel, cynk i żelazo, czy o gospodarkę leśną, czy wreszcie o produkty hodowlane i rolne. Ziemie te bowiem i ich ludność są w pierwszym rzędzie predestynowane do realnej współpracy gospodarczej z zachodnim sąsiadem.</u>
          <u xml:id="u-49.26" who="#PWalewski">Wysoka Izbo! Reasumując moją ocenę przedłożonego Wysokiej Izbie traktatu gospodarczego polsko-niemieckiego, muszę stwierdzić wyraźnie i niedwuznacznie, co następuje: Istniejąca pierwotnie w traktacie równomierność wzajemnych koncesji została naruszona przez scharakteryzowane już przezemnie zarządzenia ministra Schielego. W obecnym stanie rzeczy osobiście widzę jedynie dwie istotne duże realne korzyści gospodarcze w traktacie, a mianowicie kontyngent węgla i tranzyt. Inne korzyści, zdaniem mojem, są mniejszej wagi. Niektóre gałęzie polskiego przemysłu, oraz rodzaje polskiego kupiectwa mogą mieć poważne obawy w związku z wejściem w życie traktatu, zaś rolnik polski nic wprawdzie na traktacie nie traci, ale narazie korzysta zeń mało wskutek restrykcji ministra Schielego, a może skorzystać więcej dopiero wówczas, gdy po stronie niemieckiej restrykcje te ustaną i zaistnieje tam ta dobra wola, która cechuje stronę polską.</u>
          <u xml:id="u-49.27" who="#PWalewski">To też na innej, a nie gospodarczej tylko, płaszczyźnie należy szukać argumentów za ratyfikacją traktatu. Nieuregulowane stosunki handlowe z naszym największym sąsiadem na wschodzie i stan wojny celnej na zachodzie odbijał się i odbija ujemnie na całokształcie naszego życia gospodarczego. Ktokolwiek z członków tej Wysokiej Izby zetknął się z przedstawicielami opinii międzynarodowej, nawet najbardziej nam przychylnej — musi te słowa moje potwierdzić. Każdy tedy nasz wysiłek, prowadzący do normalizacji naszych stosunków gospodarczych, jest — bo musi być dla nas korzystny.</u>
          <u xml:id="u-49.28" who="#PWalewski">Najważniejszym z kryzysów, jak dziś narówni z całą Europą przeżywamy, jest dla nas kryzys rolniczy. Czy jest kto w tej Wysokiej Izbie, ktoby sądził — iż bez kooperacji międzynarodowej możemy ten kryzys łatwo uleczyć? Wątpię w to. Opinia zachodniej Europy twierdzi słusznie, że tylko międzynarodowa współpraca załagodzić może z trudem ten kryzys. Jesteśmy świadkami rozpoczętych w tym kierunku poważnych prac na terenie genewskim, w których bierzemy pełny i wydatny współudział, że wspomnę tutaj chociażby o pracach nad zorganizowaniem międzynarodowego kredytu rolnego. Czy ktoś z nas sądzi, iż stan wojny celnej z Niemcami wzmocni w tym wypadku sytuację Polski i jej przedstawicieli w Genewie? Dotyczy to również przemysłu węglowego, cynkowego, żelaznego i drzewnego, dla których to gałęzi przemysłu nie mogą być obojętne stosunki gospodarcze, jakie istnieją między nami a Niemcami. Już od szeregu lat Liga Narodów pracuje nad przygotowaniem i zawarciem multilateralnych umów o charakterze gospodarczym, mających na celu uregulowanie współżycia gospodarczego między narodami, nadwyrężonego skutkiem następstw wielkiej wojny światowej. W ten sposób podpisana została w listopadzie 1927 r. t. zw. konwencja antyreglamentacyjna genewska, przewidująca zniesienie zakazów i ograniczeń przywozu i wywozu przez państwa, które konwencję podpisały w stosunku do współkontrahentów. Konwencja jednak utrzymała w mocy niemiecki zakaz przywozu węgla, oraz nie uniemożliwiła Niemcom w sposób stanowczy zarządzeń weterynaryjnych dla celów ochrony gospodarczej. Polska nie mogła wbrew opinii większości innych państw, które konwencję podpisały, ratyfikować tej konwencji, — ponieważ byłoby to się równało jednostronnem zniesieniu z naszej strony wszelkich zarządzeń, mających na celu zrównoważenie bilansu handlowego wobec ograniczenia polskiego importu do Niemiec, a przytem nie mogła opierać się presji, by doszła do porozumienia z Niemcami. Podobnie brak uregulowanych stosunków gospodarczych z Niemcami stawia Polskę w niedogodnem położeniu przy jej udziale w innych pracach gospodarczych Ligi Narodów. Coraz bardziej przekonać się można, że nieuregulowane dotychczas stosunki gospodarcze między Polską a Niemcami uważane są ogólnie, jako czynnik utrudniający konsolidację Europy, do której zalicza się również praca nad stworzeniem unii europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-49.29" who="#PWalewski">Chcemy tedy rozpocząć z tych względów z naszym sąsiadem zachodnim rozmowę językiem europejskim. Nie dlatego opowiadamy się za ratyfikacją traktatu, że jest on dla nas korzystny,...</u>
          <u xml:id="u-49.30" who="#komentarz">(P. St. Stroński: W temo największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz.)</u>
          <u xml:id="u-49.31" who="#PWalewski">...lecz aby dać jeszcze raz niezbity i w tym wypadku konkretny dowód naszej pokojowości. Fakt, iż Polska chce współpracować pokojowo na drodze gospodarczej z Niemcami, jest wagi kolosalnej. Zwłaszcza, iż czynimy to pomimo pozbawienia nas przez Niemcy bardzo wielu korzyści traktatowych. W momencie, gdy nacjonalistyczna propaganda niemiecka usiłuje wmówić w Europę, iż to my rzekomo jesteśmy w tej części świata przyczyną nieustabilizowanych stosunków — Polska, wierna swym najszczytniejszym tradycjom dziejowym, daje dobitny wyraz ożywiającej ją chęci zgodnej współpracy z Niemcami. Chcemy wierzyć, że umowa gospodarcza, którą w imieniu większości Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie do ratyfikacji, — przyniesie w Niemczech opadnięcie istniejących obecnie histerycznych nastrojów antypolskich. Każde bowiem nawet najwątlejsze zbliżenie gospodarcze pociąga za sobą siłą rzeczy wzajemne poznawanie się i zbliżenie polityczne, do którego my w interesie nie tylko nas i Niemiec, lecz całej cywilizowanej ludzkości nieustannie dążymy.</u>
          <u xml:id="u-49.32" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Od tysiąca lat.)</u>
          <u xml:id="u-49.33" who="#PWalewski">Będzie to przecież przekonywującem pociągnięciem, gdy ostrze wrogiej nam propagandy niemieckiej stępione będzie w znacznej mierze przez tych rozsądnych Niemców, którzy również pragną z nami realnego współżycia gospodarczego. Opinia naszych wielkich zachodnich przyjaciół, co nie może być przecież dla tej Wysokiej Izby obojętne, opinia całego cywilizowanego, a nieuprzedzonego do nas świata zrozumie i niewątpliwie oceni ten nasz dzisiejszy, historyczny zaiste, krok. Bowiem zarówno przeciętny człowiek ulicy na zachodzie, jak i jego rządy, myślą dziś przedewszystkiem kategoriami gospodarczemi. To zrozumienie powinno nam przynieść takie korzyści gospodarcze i finansowe, które przeważą braki i ujemne strony umowy gospodarczej polsko-niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-49.34" who="#PWalewski">Wysoka Izbo! Na oczach całej Europy dajemy dziś konkretny dowód naszej pokojowości i naszej woli gospodarczego, realnego współżycia z sąsiadem zachodnim. Jeżeli Niemcy chcą szczerze i uczciwie zakończenia wojny celnej, — niech nam wyjdą naprzeciw. Jeżeli nie, to my tej wojny obawiać się nie będziemy. Lecz wówczas stwierdzone będzie ponad wszelką wątpliwość, kto w tej części Europy pragnie istotnego pokoju, a kto ten pokój podpala.</u>
          <u xml:id="u-49.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Zieliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PZieliński">Po obu stronach tej Wysokiej Izby panuje przeświadczenie, że jesteśmy w przededniu decyzji w wysokim stopniu doniosłej, że ten traktat, który mamy obecnie ratyfikować, nie jest podobny do tych, które na tem samem miejscu tuzinami bez dyskusji uchwalaliśmy. I zdawałoby się, że najważniejsze elementy tej sprawy już są wyjaśnione, że momenty obiektywne już są po obu stronach tej Izby zupełnie jasne. A więc: niema kwestii co do istotnych zamiarów niemieckich, niema kwestii co do istotnej wartości handlowej tych spekulacyj, które ten układ zawiera. Jest prawda jeszcze jakiś nieważki czynnik polityki ogólnej, polityki, która ma wszystko przeważyć, wszystko zmienić i dać pomimo wszystko, wbrew wszystkiemu doniosłe i dodatnie dla nas rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#PZieliński">Przejdźmy z kolei więc te momenty polityczne i gospodarcze. Trzeba jednak obejrzeć je starannie pokolei, bo chodzi przecież o państwo, którego obrót handlowy z nami przekracza 30%, a który to obrót sięgał w przeszłości do 46% całego naszego handlu zagranicznego. Mamy zawrzeć układ z państwem, którego granica z nami obejmuje 1912 klm., czyli około 30% całej naszej granicy, o 400 klm. więcej, niż nasza granica z Sowietami. A jeżeli sobie uprzytomnimy, że ta granica nie jest granicą spokojnego współżycia, lecz ową „krwawiącą granicą”, o której mówił dnia 21 stycznia tego roku p. minister Curtius na Radzie Ligi, to jest istotnie nad czem się zastanowić i obejrzeć te wszystkie ogólne zasady, jakie się stosuje w normalnych warunkach pomiędzy narodami, aby sprawdzić, czy do tych stosunków tak osobliwych i tak anormalnych dadzą się one bez szkody dla dobra Państwa zastosować.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#PZieliński">Mówiliśmy na komisji i mówiliśmy tutaj o tej akcji politycznej, którą Rzesza przeciw nam w zgodzie z całem swojem społeczeństwem prowadzi. Mówiliśmy o tem, jak propaganda antypolska Niemiec zatruwa dusze dziecka niemieckiego, jak odbiera przeciętnemu obywatelowi niemieckiemu możność zrozumienia czem jest Polska, jak usiłuje w atlasach szkolnych i podręcznikach historii geografii rozbijać pojęcia Polski na części, ażeby nie dać przeciętnemu Niemcowi możności objąć całości Polski i nabrać do niej szacunku.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#PZieliński">W tej propagandzie, najstraszniejszą stroną jest przemilczanie „totschweigen”, — bo się o wszystkiem, co w Polsce dzieje dodatniego, milczy, a podaje się tylko to, co nas poniża. Obok tego systemu przeznaczonego dla własnego społeczeństwa, jest jeszcze skomplikowany, wypróbowany już od lat dziesięciu, znakomity aparat propagandy za zagranicę. Bo wiadomości o Polsce idą niestety nie z Warszawy, lecz od lat ośmiu systematycznie z niemiecką uporczywością, idą z Berlina. Idą na cały świat dzięki znakomitej technice komunikacyjnej, idą dzięki tej pieczołowitości, jaką Niemcy otaczają obcą prasę. System ten stanowi dziś potęgę zupełnie nierównoważoną przez nas, która całemu światu przedstawia nas jako żywioł niepokoju, jako żywioł nie umiejący pracować, coś, co w stosunku międzynarodowych jest zbyteczne, jest zawadą rozwoju ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#PZieliński">Propaganda niemiecka ma zupełnie wyraźny ogólny cel, aczkolwiek drogi jeszcze nie są skonkretyzowane. Można powiedzieć, że w różnych kołach niemieckich te drogi są różnie przeprowadzane. Ta kampania prasowa ma cel jasny: w tym potężnym czynniku nie ważkim, a jednak ważącym na dziejach, jakim jest opinia publiczna świata — społeczność niemiecka chce wyrobić to przeświadczenie i stworzyć taki nastrój, który w chwili decydującej pozwoli bezkarnie dokonać na Polsce jakiejś niesprawiedliwości, i który da Niemcom rękojmię, że ta niesprawiedliwość nie znajdzie nigdzie sądu i potępienia.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#PZieliński">Obok tego urabiania opinii mamy tu właściwe Niemcom już dawno przed wojną jeszcze skonstatowane, znakomite wyzyskanie wszystkich czynników gospodarczych i społecznych. To nie jest państwo żyjące życiem Francji czy Anglii. To jest państwo inne. Wszystkie funkcje podporządkowane tam są jednemu celowi. Każdy kupiec, każdy przemysłowiec, każda spółka handlowa jest nie tylko organem własnych interesów, ale jest jednocześnie, a nawet w silniejszym stopniu narzędziem sprawy powszechnej na służbie niemczyzny. I jeśli mamy z Niemcami zawierać jakiś układ, musimy go obejrzeć nie tylko ze strony gospodarczej, od strony wartości nominalnej, ale musimy obejrzeć go również od tej osobliwej strony, która Niemcy wyróżnia od wszystkich innych państw europejskich. To już dziś jest rzeczą jasną i pod tym względem jesteśmy chyba wszyscy w dobrem porozumieniu. Jeszcze przed wojną uczony francuski Andre Barre zwracał uwagę na to, jakimi drogami idzie ekspansja niemiecka w stosunku do różnych państw ościennych. Zwracał uwagę na to, jak nieraz pozytywne kroki różnych spółek, różnych organizacji kredytowych stają się z czasem narzędziem panowania, stopniowo prowadzą do wydziedziczenia miejscowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#PZieliński">My chyba tych dowodów tak daleko szukać nie potrzebujemy. Z własnego doświadczenia znamy organizację niemiecką i wiemy, że każdy krok Niemca na obczyźnie jest jednocześnie krokiem niemieckości wojującej, jest krokiem prowadzącym do urzeczywistnienia celu ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#PZieliński">Cóż tym Niemcom, ożywionym jednym duchem i dążącym po jednej linii w kierunku północno wschodnim, ku temu celownikowi pomorskiemu, cóż my tym dążeniom przeciwstawiamy w tym oto traktacie?</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#PZieliński">W art. 18 otwieramy szeroko drzwi dla wjazdu Niemców. Dajemy im pod względem wiz zasadę najwyższego uprzewilejowania. Więc to ma być rzecz zgoła niewinna? Dotychczas bez tej zasady, z obecnemi ograniczeniami wjeżdża ich do Polski przeszło 250.000 rocznie, na samo Pomorze 50–60.000. Ilu ich będzie wjeżdżać na zasadzie uprzewilejowania, kiedy nie będzie żadnych trudności i gdy będą mogli wizy przedłużać conajmniej do roku.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#PZieliński">To ma być rzeczą niewinną?</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#PZieliński">Ale idźmy dalej. Art. 19 pozwala osiedlać się w Polsce tym bardzo licznym rzeszom fachowców Niemców, tym kupcom i przemysłowcom, którzy zatrudniają więcej niż 4 osoby. W tym kraju, gdzie przemysł i handel jest tak rozwinięty, a gdzie jest dziś tak wielki głód pracy, gdzie bezrobotnych jest przeszło 5 milionów, a ostatnie targi lipskie dały zaledwie 10% obrotu zeszłorocznego, w tym kraju, gdzie jest kilkuset tysięcy ludzi, którzy przymusowo opuścili Polskę, czyż ostrożność nie nakazuje przypuszczać, że istotnie liczne rzesze przyjdą stamtąd, szukając zarobku w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#PZieliński">Czy roztropność nie nakazuje przewidywać, że właśnie rząd Rzeszy, tak umiejący wyzyskiwać każde zjawisko socjalne i gospodarcze, ten ruch poprze i tych ludzi uzbroi w środki materialnie, i że ten ruch będzie istotnie poważnym ruchem w kierunku naszych dzielnic zachodnich. Bo gdyby, proszę Panów, ona rzesza 250.000 Niemców, zdążających rok rocznie do Polski, rozkładała się na całe terytorium Rzeczypospolitej, możnaby o tem mówić tak i owak.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#PZieliński">Ale, proszę Panów, 65% z nich przyjeżdża do poznańskiego, 20% na Pomorze, około 6% na Śląsk i dopiero pozostałe 9% rozsypuje się po całej Rzeczypospolitej. To jest atak skoncentrowany na nasze dzielnice zachodnie.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#PZieliński">Ale idźmy dalej w kierunku tych uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-51.14" who="#PZieliński">Protokół końcowy w ustępie do art. 20 mówi nam, że jednak będą mieli prawo powrotu do Polski ci, którzy mieszkali 1 stycznia 1919 r., a wyjechali z przyczyn przemijających i wylicza szereg takich celów, nie ograniczając spełnienia tych celów żadnym terminem. Bo kto może udowodnić, że praktyka handlowa ma się skończyć w ciągu 3 lat, a nie 10...</u>
          <u xml:id="u-51.15" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest określone)</u>
          <u xml:id="u-51.16" who="#PZieliński">To są rzeczy bardzo płynne. A wreszcie, jeżeli ktoś wyjechał i wstąpił do szkoły, a potem poszedł na praktykę? To są rzeczy, proszę Panów, bardzo niebezpieczne, zwłaszcza tam, gdzie mieliśmy duży odpływ ludności, odpływ natury sztucznej. Przecie, proszę Panów, jak miałem zaszczyt mówić na komisji, przeszło 216.000 ludzi, którzy opuścili Niemcy, zarejestrowano tylko w ciągu 13 miesięcy r. 1919 i 1920. Według naszej statystyki niedokładnej, która nie może być brana za podstawę obliczeń, 720.000 wyjechało z województw zachodnich. Jeżeli weźmiemy bardzo ostrożnie i policzymy tylko miliona, musimy się liczyć z tem, że poza naszemi granicami jest 1/2 miliona ludzi, tęskniących do tej Polski, w której mieli swoje zarobki i siedziby, narażonych na wszystkie skutki bezrobocia w Niemczech. Ludzie ci znajdą poparcie rządu Rzeszy, ażeby mogli powrócić do naszej dzielnicy zachodniej. Przy tem nastawieniu politycznem, przy tych metodach działania, to chyba jest bezsporne. Możemy dyskutować nad tem, czy to będzie 100 czy 200.000, ale że to będzie ruch poważny, że to będą ludzie uzbrojeni w środki pracy i wiedze fachową, że wobec nich nasze walczące z takiemi trudnościami kupiectwo i przemysł stanie bezradnie, to chyba nie ulega żadnej wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-51.17" who="#PZieliński">Już byłoby chyba zbytecznem mówić o takich rzeczach, jak uprawnienia, płynące z art. 23, 28 i 34. Jedna cecha charakteryzuje te wszystkie postanowienia, to jest ich teoretyczna wzajemność, a praktyczna jednostronność. Bo, proszę Panów, o tem, ażeby kupiec i przemysłowiec polski w większej liczbie wyjeżdżał do Niemiec i tam znalazł możność osiedlenia się, ażeby fachowiec mógł w większej liczbie znaleźć pracę w Niemczech przy tym kryzysie i spoistości żelaznej społeczeństwa niemieckiego, teraz to są rzeczy wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-51.18" who="#PZieliński">Jest coś jeszcze więcej, nie tylko jednostronność tych artykułów, jest ich jednorazowość. Otóż wyobraźmy sobie, że traktat będzie trwał jakiś najkrótszy termin — rok, wymiana towarowa, o której będę zaraz mówił, odbędzie się w normach dla czasu tego odpowiednią. Będzie to 320.000 tonn węgla miesięcznie, odpowiednia liczba nierogacizny i t. d. Z chwilą ustania tego ruchu nastąpi zupełnie naturalnie zbilansowanie wzajemnych korzyści i strat. Ale te zdobycze, które wypływają z artykułów osiedleńczych, tych zdobyczy się nie dotknie, bo nie wyobrażam sobie takiego rządu, który teraz dążąc do normalizacji stosunków z całym światem i z Niemcami przedewszystkiem, ażeby po ekspiracji tej umowy zdecydował się na wysiedlenie tych Niemców, którzy u nas uzyskali osiedlenie na podstawie art. 19, aby wyrzucił tych, którzy się osiedlili na podstawie art. 20, aby wywłaszczył tych, którzy u nas kupili nieruchomości. Proszę Panów, my nie uczyniliśmy tych kroków, do których byliśmy uprawnieni w stosunku do optantów, bo nie chcieliśmy wywoływać reakcji w opinii, czy jest do pomyślenia, abyśmy cofnęli w sposób gwałtowny te nabytki niemieckie, jeżeli te stypulacje zostaną zrealizowane? Cóż, proszę Panów, wynika z tego, że umowa trwać może jeden rok i że wywrze skutki czysto gospodarcze w zakresie tego okresu o ile chodzi o wymianę towarów, pod czas gdy pozostaną zdobycze demograficzne i osiedleńcze!</u>
          <u xml:id="u-51.19" who="#PZieliński">I to, proszę Panów, jest najważniejszą ich cechą i najbardziej niebezpieczną. Spadnie to na nasze ziemie zachodnie, cała ta ryzykowna operacja.</u>
          <u xml:id="u-51.20" who="#PZieliński">Za jaką cenę na to się decydujemy? Przystępując do rokowań z Niemcami w roku 1925, wierzyliśmy wszyscy, że zdobędziemy rynek niemiecki odnośnie rolnictwa, a zwłaszcza dla produktów hodowlanych, że to będzie Eldorado, że tam się wszystko zmieści i kwest ja zbytu dla nas będzie całkowicie rozstrzygnięta. Podobne złudzenia można było żywić w marcu ub. r. i one były częściowo — tylko częściowo — usprawiedliwione, ale nie dziś kiedy już w kwietniu podniesiono cła na najważniejsze dla nas artykuły o 50–100%. Wprawdzie niektóre z tych ceł są na stopie minimalnej, związane traktatami z innemi państwami, ale szanowni Panowie wiecie, chociażby z prasy polskiej, że już w Berlinie postanowiono wymówić zarówno umowę włoską, jak finlandzką i szereg innych tak, że te minimalne stawki upadną w krótkim czasie i my staniemy oko w oko z olbrzymim programem Schielego, już nie tym programem z lat ubiegłych, ale z tym programem ostatnich dni, kiedy Schiele zupełnie wyraźnie postawił program, nie tylko ochrony swego rolnictwa, nie tylko cel ochronnych, ale program samowystarczalności gospodarczej Niemiec. Otóż to jest rzecz kapitalnej wagi. Mnie mało interesuje narazie, czy to jest rzecz dla samych Niemiec zła czy dobra. To jest obojętne. Ale mamy do czynienia z partnerem, który staje naraz na stanowisku zamkniętego w sobie państwa, na stanowisku samowystarczalności.</u>
          <u xml:id="u-51.21" who="#PZieliński">Czy te pobudki są natury czysto gospodarczej, czy jakiej innej jest to temat zbyt obszerny, — nie chciałbym o tem mówić. Ale mamy przed sobą partnera, który stoi na stanowisku całkowitej samowystarczalności i konsekwentnie do tego dąży. Gdzież tu jest miejsce dla naszej wymiany towarowej? Gdzie tu jest miejsce dla naszych produktów rolnych? To jest całkowite złudzenie, to trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że tam, gdzie cło na nierogaciznę jest o 50% wyższe niż było podczas wojny celnej, i gdzie minister jest uprawniony do dalszych zwyżek, gdzie jaja, które opłacały 25 marek, mają opłacać wkrótce 30 — tam niema miejsca dla szerzej pomyślanego naszego eksportu rolnego. To są złudzenia. I muszę powiedzieć, że ta nuta sceptyczna już się dała słyszeć i na komisji z tej strony Izby i zresztą wyczuwaliśmy ją zupełnie wyraźnie dziś i w przemówieniu p. Ministra Przemysłu i Handlu i w przemówieniu p. referenta tego traktatu.</u>
          <u xml:id="u-51.22" who="#PZieliński">Proszę Panów, to tak mniej więcej przedstawiają się te domniemane korzyści.</u>
          <u xml:id="u-51.23" who="#PZieliński">Ale może moja ocena jest zabarwiona polityką, jakąś stronnością. Posłuchajmy, co mówią o tem sami zainteresowani, ci, którzy już wcale się nie bawią polityką, którzy rzeczy sądzą na podstawie spokojnej kalkulacji.</u>
          <u xml:id="u-51.24" who="#PZieliński">Co mówi np. taki organ, dla danej sprawy miarodajny, jak związek wszystkich organizacyj rolniczych, dla których dobra, rzekomo, ma być zawarty ten traktat.</u>
          <u xml:id="u-51.25" who="#PZieliński">Mam tu przed sobą sprawozdanie Związku Organizacji Rolniczych Rzeczypospolitej z działalności za rok 1929/30 (strona 34). Jak to oceniają rolnicy całej Polski:</u>
          <u xml:id="u-51.26" who="#PZieliński">„W marcu 1930 r. został podpisany po wieloletnich uciążliwych rokowaniach traktat handlowy pomiędzy Polską a Niemcami. Bezpośrednio jednak po podpisaniu umowy Niemcy podniosły cło na cały szereg produktów rolniczych do granic prohibicyjnych, wskutek czego podpisana umowa gospodarcza pomiędzy Polską a Niemcami traci całkowicie wartość dla rolnictwa polskiego. W tych warunkach opinia rolnicza zajęła wyraźnie negatywne stanowisko w sprawie wprowadzenia w życie umowy z Niemcami, co znalazło swój wyraz w uchwałach, powziętych na konferencji w Ministerstwie Rolnictwa w maju 1930 r.”. To było jeszcze, proszę Panów, przed nowym programem ministra Schielego.</u>
          <u xml:id="u-51.27" who="#PZieliński">A oto opinia tych sfer, które, zdawałoby się, przy każdym obrocie powinny być zadowolone. „Tygodnik Handlowy”, ostatni numer, pisząc o traktacie, konkluduje tak:</u>
          <u xml:id="u-51.28" who="#PZieliński">„w takim stanie rzeczy rolnictwo z apatią, a przemysł i handel z płynącemi z różnych przyczyn obawami, patrzy w niepewną przyszłość normalnej współpracy z Niemcami”.</u>
          <u xml:id="u-51.29" who="#PZieliński">A organ Ministerstwa Przemysłu i Handlu „Polska Gospodarcza” w ostatnim numerze pisze:</u>
          <u xml:id="u-51.30" who="#PZieliński">„zamierzenia Schielego odbierają resztki wartości jakie posiadała w umowie gospodarczej klauzula największego uprzywilejowania, udzielona nam przez Niemcy”.</u>
          <u xml:id="u-51.31" who="#PZieliński">A jest także bardzo interesujący głos człowieka, przedewszystkiem zajętego zagadnieniami gospodarczemi, dalekiego od tak zwanej polityki. Mam tu sprawozdanie z posiedzenia Izby Handlowej Warszawskiej z dnia 26 lutego b. r. Posłuchajmy ustępu z przemówienia byłego Ministra Przemysłu i Handlu a potem Ministra Skarbu, prezesa Czesława Klarnera. Mówi on:</u>
          <u xml:id="u-51.32" who="#PZieliński">„nasz eksport wchodzi w szczególnie trudny okres walki i wymaga energiczniejszego współdziałania państwa niż dotychczas. Choćby ze względu na stanowisko urzędowe w sprawie naszego traktatu z Niemcami. Ostatnie posunięcia polityki niemieckiej przekreślają jakiekolwiek korzyści gospodarcze dla Polski z tego aktu międzynarodowego”.</u>
          <u xml:id="u-51.33" who="#PZieliński">To nie są politycy, to są ludzie myślący tylko gospodarczo. A trudno dojść do innych wniosków, jeżeli w chwili zawarcia umowy cena żywca w Berlinie przekraczała 100 marek na 100 funtów, a obecnie waha się pomiędzy 46–56. Trudno dojść do innych wniosków, jeżeli w ciągu jednego roku Niemcy z kraju, tylko importującego produkty hodowlane, wyszły naraz jako eksporter produktów hodowlanych na rynki europejskie. A jeżeli dziś przyjrzymy się Niemcom, to okaże się, że w stosunku do Polski Niemcy mają na głowę ludności dwa razy więcej nierogacizny niż my.</u>
          <u xml:id="u-51.34" who="#PZieliński">Oto jak się przedstawiają szanse gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-51.35" who="#PZieliński">Ale pozostaje coś jeszcze, pozostaje polityka.</u>
          <u xml:id="u-51.36" who="#PZieliński">P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział nam, że najważniejszem wskazaniem dla naszych stosunków międzynarodowych będzie z jednej strony koordynacja naszych poczynań w dziedzinie gospodarczej, a z drugiej strony szeregowanie wszystkich wysiłków w porozumieniu z innemi państwami, aby to zarzewie niepokoju, jakie istnieje w Europie, zażegnać wspólnemi siłami. Te oba postulaty są bezsporne i z ich punktu widzenia możnaby ocenić nasze zamiary. W ich świetle istotnie okazuje się, co jest wart przedstawiony nam traktat. Wyobraźmy sobie, że my ten traktat handlowy poddamy sprawdzianowi, proponowanemu przez p. Ministra Spraw Zagranicznych. Czy, proszę Panów, zasada koordynacji w świetle tych klauzul będzie odpowiadała istotnym wymaganiom, jeżeli Niemcy przechodzą w dziedzinie produkcji rolnej na samowystarczalność? Jak wyglądamy my, którzy jednocześnie liczymy na wymianę towarową, właśnie temi produktami i za cenę korzyści, mających wypłynąć z tego źródła, wpuszczamy do kraju nie tylko te żywioły, mające określony charakter polityczny, ale wpuszczamy kupca i przemysłowca niemieckiego, którzy na naszym gruncie okażą się poza wszelką konkurencją, którzy będą górować nad krajowcami i przyczyniać się do tego, ażeby się żywioł krajowy stopniowo proletaryzował. Tak wygląda ta zasada koordynacji.</u>
          <u xml:id="u-51.37" who="#PZieliński">Proszę Panów, przypomnij my sobie teraz, że celownik niemieckiej polityki skierowany jest na północo-wschód, na nasze Pomorze i że na tem Pomorzu wprawdzie mamy według statystyki urzędowej tylko 12 1/2% ludności niemieckiej, ale że w świetle wartości gospodarczej tej ludności ten stosunek zasadniczo się zmienia. Dość powiedzieć, że do Niemców należy na Pomorzu 27,7% wszystkich przedsiębiorstw niemieckich przemysłowych i handlowych, że w ich rękach jest 61% wielkiej własności ziemskiej, że w ich rękach, o ile chodzi np. o ruch spółdzielczy, jest przeszło 77% wszystkich spółdzielczych mleczarni. Co to znaczy? To znaczy, że ten ruch, który znajdzie swoje łożysko na podstawie tych klauzul, ten ruch z Niemiec do Polski przyjdzie do gotowych organizacyj gospodarczych, do gotowych warsztatów i znajdzie tam oparcie, czy to jako technicy, czy jako pracownicy odpowiedzialni. To są gotowe ogniska, które będą mogły zużyć i przyjąć tych ludzi, przychodzących z Niemiec. I jeśli się zważy, że 60.000 Niemców przyjeżdżało dotychczas corocznie, jeśli się przypuści, że przyjedzie tylko te same 60.000, lecz na dłuższy pobyt na podstawie największego uprzywilejowania, to sam ten fakt w naszych warunkach mieć będzie znaczenie polityczne. P. Minister Spraw Zagranicznych powiedział nam, że niema podstawy do obaw, że ludność niemiecka, która tam przyjdzie, będzie mogła zająć się czem innem, niż działalnością czysto gospodarczą. Oczywiście: środki administracyjne, któremi rozporządza państwo, mogą je ochronić od czynności, bezpośrednio temu państwu zagrażających. Policja, administracja, sądy, straż graniczna, są od tego, aby pilnowały. Ale, proszę Panów, skutki gospodarcze przeradzają się niezwłocznie w skutki polityczne. A jeżeli się ma partnera, który celuje w umiejętności operowania tym czynnikiem gospodarczym, to możemy sobie resztę z łatwością dośpiewać. I tu już nie pomoże ani policja, ani sądy.</u>
          <u xml:id="u-51.38" who="#PZieliński">Ale, proszę Panów, jest jeszcze czynnik tej czystej polityki, tej polityki, dla której należy poświęcić korzyści i narazić się na możliwe straty. Ten czynnik, proszę Panów, który znajduje swój wyraz w uzasadnieniu jako dążenie do normalizacji, do stabilizacji, który znalazł swój wyraz w przemówieniu referenta, jako postulat, przyczyniający się do powszechnej normalizacji stosunków w Europie i na świecie. Otóż jaka to jest teoria, gdzie jest jej ojczyzna? P. referent pokrótce scharakteryzował ją, jako dążenie do wywołania wewnętrznych zmian w państwie, na które chcemy oddziałać zapomocą prowadzenia w stosunku do niego polityki bardziej pojednawczej. Otóż w ten sposób sformułowana teoria pozwala ustalić jej pochodzenie. Jest to teoria anglosaska, wyrobiona w długiej praktyce kolonialnej i dominialnej Wielkiej Brytanii, teoria, która istotnie wychodzi z tego założenia, że nasycenie uprawnionych dążeń jakiegoś państwa da je pewne gwarancje, że czynniki nieprzejednane wewnątrz tego państwa, czynniki skrajne nie znajdą dostatecznego poparcia i w ten sposób z czasem stopniowo daje się ułożyć współżycie z danem państwem, kolonią, czy dominjum. To jest teoria anglosaska i jej doskonały wyraz można było znaleźć w kwartalniku, piśmie londyńskiem „Te Round Table”, który daje w grudniowym numerze zeszłego roku szczegółowy wykład tej teorii.</u>
          <u xml:id="u-51.39" who="#PZieliński">Ta teoria była stosowana także do Niemiec. Anglia chciała zapomocą polityki ugodowej „nasycić” Niemcy i w ten sposób umocnić w nich te spokojniejsze, bardziej zrównoważone żywioły i doprowadzić do pewnej możliwości współżycia. Jednakże ci sami Anglicy zawiedli się na skuteczności tej teorii wobec Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-51.40" who="#PZieliński">Weźmy do ręki ten tom „Te Round Table”. Jest tam szereg zastrzeżeń o zbawienności tej teorii w stosunku do kolonii, o tem, że na długą metę jest ona oczywiście skuteczna.</u>
          <u xml:id="u-51.41" who="#PZieliński">„Polityka nasza, wyrobiona w praktyce kolonialnej, polega na tem, ażeby za pomocą politycznej penetracji, za pomocą stanowiska pojednawczego, zajętego wobec naszego partnera politycznego, zmniejszyć szanse wewnętrzne polityki agresywnej kraju, który nas interesuje. Cokolwiek powiedzieć możnaby o skutkach ostatecznych tej polityki w stosunku do Niemiec, nie ulega wątpliwości, że ewakuacja Nadrenii została zużytkowana jako sposobność do zaostrzenia nacjonalizmu i ośmieliła bardziej niebezpieczne żywioły niemieckie. Uważają one dziś za bardziej bezpieczne dawanie wyrazu swym uczuciom, niż to było dawniej”.</u>
          <u xml:id="u-51.42" who="#PZieliński">Tak wyglądają doświadczenia według wzorów angielskich w ustach samych Anglików.</u>
          <u xml:id="u-51.43" who="#PZieliński">Ale czy my sami w ciągu tego dziesięciolecia nie poczyniliśmy wymownych doświadczeń z Niemcami, doświadczeń może nie opartych na tej teorii, ale w każdym razie w praktyce bardzo do niej zbliżonych?</u>
          <u xml:id="u-51.44" who="#PZieliński">Przypomnijmy sobie, proszę Panów, że jeszcze przed 7 laty Niemiec, który chciał wyjechać do Polski, musiał płacić 100 mk. za wizę, musiał uzyskać pozwolenie od konsulatu, pozwolenie od władz administracyjnych, musiał czekać na to, jeżeli dobrze poszło, trzy miesiące. Dziś Niemiec otrzymuje za 8 mk. wizę w ciągu kwadransa i konsulaty nasze prześcigają się w sprawności i usłużności, powiedziałbym, wobec tego petenta niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-51.45" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Zły zwyczaj sam Pan zaprowadził w Berlinie.)</u>
          <u xml:id="u-51.46" who="#PZieliński">To nie wszystko jeszcze, ileż zawarliśmy w tym okresie umów z Niemcami? Konwencję genewską, wiedeńską, emigracyjną, szereg umów rozrachunkowych, słowem, stosunki z roku na rok były ujmowane w pewne formy umowne, był szereg regulujących skomplikowane zagadnienia traktatów. Dalej ten rząd podpisał te obydwa traktaty. Wreszcie wnosi je do ratyfikacji. Obliczmy teraz, co te wszystkie czynniki pojednawcze, co te czynniki normalizacyjne zdziałały w nastrojach wewnętrznych Niemiec, jaką przestrzeń w stosunku do nas przebyły Niemcy od pierwszych naszych wysiłków normalizacyjnych według tego typu anglosaskiego i gdzie dziś jesteśmy?</u>
          <u xml:id="u-51.47" who="#PZieliński">Przypomnijmy sobie nawet język, którym do nas przemawiał minister Stresemann i porównajmy go z językiem Treviranusa i Curtiusa, czy myśmy nie zrobili doświadczenia równie dotkliwego, jak Anglicy?</u>
          <u xml:id="u-51.48" who="#PZieliński">Więc mamy własne doświadczenie i dla każdego, kto nie uprzedzony chce je odcyfrować, mówi ono, że polityka ustępstw nie jest skuteczna, że raczej konsekwentna i spokojna obrona swojego prawa dałaby z tym partnerem daleko lepsze rezultaty. Nie chcę być wyrocznią w sprawie psychologii Niemca. Jest to sprawa i bardzo skomplikowana. i odpowiedzialna, lecz na podstawie moich kilkuletnich doświadczeń mam wrażenie, że jest w psychologii Niemca pewien moment realizmu pozbawionego czułostkowości i nie znający sentymentu w polityce, lecz szacunek dla faktów dokonanych, szacunek dla twardej męskiej pozycji, bez uniesień i cofania się. Przecież w ciągu tych 7 lat, choć nie mamy umowy handlowej, nasz obrót roczny wzrósł do 1.600.000.000 zł. Czy to poprawiło nasze stosunki? Dlaczego więc liczymy na to, że o ile ten obrót wzrośnie do jakiejś większej pozycji, to te stosunki zostaną unormalizowane? Niema do tego najmniejszej podstawy. Natomiast możemy z całą ścisłością przewidzieć, że jeżeli ten program zostanie wykonany, jeżeli istotnie nasz obrót zostanie zwiększony znacznie, to co się wówczas stanie? Przypuśćmy, że obrót z Niemcami będzie stanowił już nie 30%, ale procent znacznie wyższy, powiedzmy, przeszło 60 czy 70% naszego obrotu będzie stanowił obrót niemiecki. Ten obrót dla Niemiec będzie stanowił pozycję 10 razy mniejszą, albowiem handel zagraniczny Niemiec jest około 10 razy wyższy niż nasz. I wtedy każde zarządzenie polityki gospodarczej, każda zmiana sytuacji Niemiec będzie się odbijała 10-krotnem echem na naszem gospodarstwie wewnętrznem. Ale to jeszcze nie koniec. W Polsce znajdzie się pierwszorzędny, najlepszy może w świecie kupiec, doskonały pośrednik, uzbrojony i protegowany przez swoje państwo. Czy Panowie macie wątpliwość na chwilę, że on powoli wypchnie z rynku polskiego innego konkurenta i po paru latach staniemy oko w oko z Niemcami i te wszystkie drogi, które torowaliśmy pod naciskiem wojny celnej na południe i na północ, porosną trawą i znajdziemy się w cztery oczy z Niemcami. Czy Panowie myślą, że to słodkie tête à tête z Beroloną nie będzie miało konsekwencji politycznych?</u>
          <u xml:id="u-51.49" who="#PZieliński">Stosuję do tego projektu umowy sprawdzian p. Ministra Spraw Zagranicznych, lecz nie widzę w niej zupełnie koordynacji. Nie liczymy się bowiem z temi kapitalnemi przemianami, jakie przebyło gospodarstwo niemieckie w ostatnim roku.</u>
          <u xml:id="u-51.50" who="#PZieliński">Nie widzę zupełnie żadnego zespolenia naszych usiłowań w kierunku zapewnienia pokoju. Bo czy można uważać za wysiłek w kierunku pokoju, jeżeli my na linii usiłowań niemieckich zamiast postawić twarde non possumus, tam na północnym wschodzie, na oścież otwieramy wrota dla ich wjazdu, dla osiedlenia ich kupców, handlarzy i przemysłowców. Czy to ma być zabezpieczeniem pokoju? Chyba za cenę wyrzeczenia się naszych praw — więc tego pokoju, jaki bywa na cmentarzu?</u>
          <u xml:id="u-51.51" who="#PZieliński">W tem wszystkiem jest niebezpieczeństwo, które musi najwięcej niepokoić każdego. Jest to nastrój naszej dzielnicy zachodniej. Kiedy wiadomość o uchwaleniu tych umów dojdzie tam, to oprócz niekorzystnego efektu materialnego, który przyjdzie niebawem, oprócz tych uczuć zrozumiałej goryczy w stosunku do bezpośrednich sprawców, ja się boję innego zjawiska. Boję się, ażeby to nie była kropla tej goryczy, która zatruje stosunek tej prostej i szczerej ludności już nie tylko do rządu i jego zwolenników, ale do samej idei własnego Państwa. Bo przecie sieje się w tej duszy pierwsze zwątpienie, czy ta Ojczyzna nimi się należycie opiekuje. Ja się boję, że tej prostej duszy nikt nie zrozumie, dlaczego im się narzuca z powrotem Niemców, których się pozbyli po tak długich latach walki i zmagania.</u>
          <u xml:id="u-51.52" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.53" who="#PZieliński">I tylko jakieś niezmierzone siły tego ludu sprawić potrafią, że wydobędzie on ze siebie piastowskie cnoty, przełamie zwątpienie i widzieć będzie Polskę nie taką, która dzisiaj mu przynosi te nowe niepotrzebne, oparte na fałszywych teoriach próby, ale ponad rzeczywistością widzieć będzie tę Polskę Jagiellonów, która pod swoim płaszczem miała miejsce dla wszystkich synów, tę dobrotliwą Polskę, która umiała wszystkich przygarnąć i na niepotrzebne cierpienia nigdy swoich synów nie narażała.</u>
          <u xml:id="u-51.54" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. P. Ponikowski: Proszę o głos w sprawie formalnej.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekCar">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PPonikowski">Proszę Pana Marszałka w imieniu posłów pięciu klubów, ażeby ze względu na duże zmęczenie i powagę sprawy, zechciał odroczyć sprawę do jutra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekCar">Porządek dzienny jest dość obszerny i jest jeszcze szereg mówców zapisanych, myślę więc, że będziemy musieli jeszcze jakiś czas posiedzenie prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(P. Czapiński: Jest godz. 1 w nocy i po całodziennej pracy jest za duże zmęczenie. P. St. Stroński: To nie jest dancing, żeby po całych nocach siedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#WicemarszałekCar">Przywołuję p. posła Strońskiego do porządku z zapisaniem do protokółu. Udzielam głosu p. Michałkiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PMichałkiewicz">Wysoki Sejmie! Przy omawianiu polsko-niemieckiej umowy gospodarczej na Komisji Spraw Zagranicznych wyczerpaliśmy w sposób dostateczny wszystkie argumenty, i te, które przemawiały za umową, i te, które przeczyły konieczności ratyfikowania jej. I jedne i drugie były ważkie. Jednakowoż w argumentacji tych, którzy pragną ratyfikowania tej umowy, górowała troska raczej o zdobycie takiej pozycji w stosunkach międzynarodowych, któraby rekompensowała ujemne jej strony w stosunkach handlowych między Polską a Niemcami. Zdaje się, że to była najwybitniejsza przyczyna, dla której poświęca się wszystkie inne momenty umowy, stwierdzone jako ujemne.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PMichałkiewicz">Chciałbym podejść do tego zagadnienia ze strony innej, zresztą nie zaprzątając już zmęczonych umysłów argumentacjami, zaczerpniętemi z cyfr, argumentacjami natury materialnej. Chciałbym raczej zająć się momentami natury psychologicznej, które charakteryzują obu kontrahentów, mianowicie Niemcy i Polskę. Tę charakterystykę chciałbym poprzeć krótkiem stwierdzeniem niektórych faktów, jako przyczynków, mających związek z dzisiejszą dyskusją, z umową tutaj dyskutowaną Są takie sprawy, które przez swoją wagę uchylają się od osądzenia ich ze stanowiska partyjno-politycznego. Sprawy te między innemi to zagadnienia polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#PMichałkiewicz">Nie ulega wątpliwości, że w sprawach tych naród sam intuicyjnie niejako zdobywa się na solidarność, by je podpisać, albowiem dają inne korzyści lub wiodą do zdobycia przez pokrzywdzonego pozycji upatrzonej a korzystnej w splocie współżycia międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#PMichałkiewicz">Umowa polsko-niemiecka ma właśnie cechy takiej umowy. Trzeba jednak równocześnie stwierdzić, że jest ona dla nas niekorzystna, taką bowiem uczyniły ją Niemcy same przez swoje posunięcia już po podpisaniu jej przez pełnomocników, zarówno Polski jak i Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#PMichałkiewicz">Bezpośrednio dotknięte są w umowie sprawy najistotniejsze naszego gospodarstwa narodowego, mianowicie kupiectwo, rzemiosło, rolnictwo i przemysł ziem zachodnich. Artykuły umowy są Panom znane w szczegółach i zostały tak dokładnie i wszechstronnie omówione na Komisji, że nie wymagają już tutaj omówienia.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#PMichałkiewicz">Zastanowić się raczej należy, czy my jako państwo jesteśmy dostatecznie przygotowani do ryzyka, wynikającego z umowy z Niemcami. Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba sięgnąć do lat poprzednich. Nie podzielimy w tym wypadku, utartym w tej Izbie zwyczajem, naszego życia w niepodległej Polsce na dwa okresy: na okres przed majem i po maju, albowiem taka dyspozycja zaciemnia obraz, nie wiedzie do wniosków rzetelnych i przesłania obraz rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#PMichałkiewicz">Nie zdołaliśmy po dzień dzisiejszy zdobyć się w Polsce, — a więc niema też mowy o realizowaniu go, — na gospodarczy plan dla Kresów czy to wschodnich, czy zachodnich. Jeżeli chodzi o Kresy zachodnie, to za rządów byłej dzielnicy pruskiej przejmowaliśmy, że się tak wyrażę, spadek niemiecki. Mieliśmy z tem niewątpliwie dość wiele kłopotów. Gdyśmy jednak mieli wyciągnąć praktyczne wnioski z tego dziedzictwa, traktowali niektórzy np. likwidację, przez usta rodowitego zresztą wielkopolskiego hrabiego, ze wstrętem. Równocześnie prawie na wschodzie lekkomyślnie rzucano hasło: „Ziemia tylko dla tutejszych”! Był to dwugłos, w owym czasie bardzo znamienny i zdradzający brak trzeźwości w zagadnieniach gospodarczych państwowych i był to znak niezdolności do budowania trwałych podstaw dla przyszłego rozwoju Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli o tych rzeczach głośno się mówi w tej chwili, to właśnie tylko dla obiektywnego stwierdzenia błędów przeszłości. Jeżeli się. jednak z jednej strony piętnuje nienaturalny wstręt do likwidacji mienia niemieckiego, a z drugiej strony pryncypjalne ujęcie naszego zagadnienia wschodniego, to niewątpliwie może takie indywidualne przekonanie niektórych grup czy ludzi jest słuszne, jednak z punktu widzenia interesów państwowych, a nadewszystko, interesów krajowych, było błędem, mszczącym się pp dziś dzień na naszem życiu wewnętrznem. Jeżeli w tych zasadniczych sprawach był właśnie ten okres, to czy naprawiono te błędy w późniejszych czasach? Jeżeli się. zechce być obiektywnym, należy powiedzieć prawdę, bez względu na reakcję przeciwników, czy to z tej czy innej strony. Na terenie dzisiejszych województw zachodnich instytucje zawodowe, gospodarcze, w okresie wyzwalania się z pod jarzma niemieckiego, nie zdołały wykazać dostatecznej żywotności twórczej, dostatecznej siły, mogącej oddziaływać na władze centralne w kierunku, że tak powiem, a także zgoda ta powstaje i na tej sali także. Jeżeli chodzi o zagadnienia międzynarodowe, stajemy wszyscy solidarnie, nie znajdujemy między sobą żadnych różnic w traktowaniu ich. Załatwialiśmy tu już szereg traktatów gładko i szybko. Utknęliśmy dopiero przy polsko-niemieckiej umowie likwidacyjnej i gospodarczej. Są to bowiem umowy z sąsiadem. Z popularnego natomiast przysłowia: „Wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi”, wynika, że najdrażliwsze bywają sprawy sąsiedzkie. Historia doskonale nas w takich wypadkach poucza, jak trzeba być bardzo ostrożnym, a zwłaszcza, gdy się ma do czynienia z sąsiadem tak niebezpiecznym, jak Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#PMichałkiewicz">To też dzięki temu doświadczeniu historycznemu, ludność zachodnich województw musiała tę ostrożność wyostrzyć do gotowości odporu wobec tego, nigdy nienasyconego, sąsiada. Stąd też i wrażliwość na stosunki polsko-niemieckie jest tam większa, aczkolwiek oczywiście nie można twierdzić, jakoby ktokolwiek inny, nie w nadgranicznem sąsiedztwie żyjący z Niemcami, nie mógł mieć w tej materii zdania tak samo ważkiego, jak przedstawiciele ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#PMichałkiewicz">Niemcy stale przecinają Europę środkowo-wschodnią od zachodniej i przecinają ją krwawo. Przebierają się oni zawsze za anioła pokoju, któremu Polska rzekomo stale zagraża. Przekonywają Europę zachodnią o konieczności utworzenia t. zw. frontu wspólnego, a Polska według ich mniemania leży poza tym frontem, oczywiście dlatego poza tym frontem, że zamyka im ich „Drang nach Osten”, zamyka drogę tym, którzy pożarli już tak wiele mienia naszego.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#PMichałkiewicz">Polityka niemiecka od wieków opierała się na podstępie i oszustwie, praktykowali to na wielką już skalę Krzyżacy, a Fryderyk II sformułował to jako zasadę w słowach następujących: „W razie koniecznej potrzeby wszystko jest dopuszczalne: oszustwo, kłamstwo, a nawet krzywoprzysięstwo Bismarck oparł swą politykę także na tej zasadzie, a dzisiejsze Niemcy, jeżeli zechce się rozważyć wszystkie podpisywane przez nich traktaty, zwłaszcza traktat wersalski, trzymają się tejże samej zasady. Czyż szereg umów, zawartych przez Niemcy już po wojnie i bezceremonialnie dziś przez nich zrywanych, nie są dowodem, stwierdzającym trzymanie się tej samej fryderykowskiej zasady, mianowicie oszustwa, kłamstwa, a nawet i krzywoprzysięstwa?</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#PMichałkiewicz">A zatem sprawy polsko-niemieckie, już chociażby dla tej swojej wielkiej wagi, nigdy nie mogą być i zdaje się, nigdy nie były i w tej chwili także nie są traktowane z punktu widzenia partyjno-politycznego. Nie powinno się też rozważać ich, imputując nam rzekomo stały stosunek opozycyjny do rządu. Nie powinne być te sprawy nigdy przedmiotem licytacji wzajemnej pod względem gorliwości patriotycznej.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#PMichałkiewicz">Mogą być i są takie umowy, które są niekorzystne dla jednej ze stron układających się, a przecież trzeba je podpisać, albowiem dają inne korzyści lub wiodą do zdobycia przez pokrzywdzonego pozycji upatrzonej a korzystnej w splocie współżycia międzynarodowego. Umowa polsko-niemiecka ma właśnie cechy takiej umowy. Trzeba jednak równocześnie stwierdzić, że jest ona dla nas niekorzystna, taką bowiem uczyniły ją Niemcy same przez swoje posunięcia już po podpisaniu jej przez pełnomocników, zarówno Polski jak i Niemiec. Bezpośrednio dotknięte są w umowie sprawy najistotniejsze naszego gospodarstwa narodowego, mianowicie kupiectwo, rzemiosło, rolnictwo i przemysł ziem zachodnich. Artykuły umowy są Panom znane w szczegółach i zostały tak dokładnie i wszechstronnie omówione na Komisji, że nie wymagają już tutaj omówienia. Zastanowić się raczej należy, czy my jako państwo jesteśmy dostatecznie przygotowani do ryzyka, wynikającego z umowy z Niemcami, Żeby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba sięgnąć do lat poprzednich. Nie podzielmy w tym wypadku, utartym w tej Izbie zwyczajem, naszego życia w niepodległej Polsce na dwa okresy: na okres przed majem i po maju, albowiem taka dyspozycja zaciemnia obraz, nie wiedzie do wniosków rzetelnych i przesłania obraz rzeczywistości. Nie zdołaliśmy po dzień dzisiejszy zdobyć się w Polsce, a więc niema też mowy w realizowaniu go, na gospodarczy plan dla Kresów czy to wschodnich, czy zachodnich. Jeżeli chodzi o Kresy zachodnie, to za rządów byłej dzielnicy pruskiej przejmowaliśmy, że się tak wyrażę, spadek niemiecki. Mieliśmy z tem niewątpliwie dość wiele kłopotów. Gdyśmy jednak mieli wyciągnąć praktyczne wnioski z tego dziedzictwa, traktowali niektórzy np. likwidację, przez usta rodowitego zresztą wielkopolskiego hrabiego, ze wstrętem. Równocześnie prawie na wschodzie lekkomyślnie rzucano hasło: „Ziemia tylko dla tutejszych”! Był to dwugłos, w owym czasie bardzo znamienny i zdradzający brak trzeźwości w zagadnieniach gospodarczych państwowych i był to znak niezdolności do budowania trwałych podstaw dla przyszłego rozwoju Państwa Polskiego. Jeżeli o tych rzeczach głośno się mówi w tej chwili, to właśnie tylko dla objektywnego stwierdzenia błędów przeszłości. Jeżeli się jednak z jednej strony piętnuje nienaturalny wstręt do likwidacji mienia niemieckiego, a z drugiej strony pryncypialne ujęcie naszego zagadnienia wschodniego, to niewątpliwie może takie indywidualne przekonanie niektórych grup czy ludzi jest słuszne, jednak z punktu widzenia interesów pańswowych, a nadewszystko, interesów krajowych, było błędem, mszczącym się po dziś dzień na naszem życiu wewnętrznem. Jeżeli w tych zasadniczych sprawach był właśnie ten okres, to czy naprawiono błędy w późniejszych czasach? Jeżeli się zechce być objektywnym, należy powiedzieć prawdę, bez względu na reakcję przeciwników, czy to z tej czy innej strony. Na terenie dzisiejszych województw zachodnich instytucje zawodowe, gospodarcze, w okresie wyzwalania się z pod jarzma niemieckiego, nie zdołały wykazać dostatecznej żywotności twórczej, dostatecznej siły, mogącej oddziaływać na władze centralne w kieunku, że tak powiem, wprost wymuszania dla siebie pewnych warunków tak skutecznych, by gwarantowały tym zachodnim województwom swobodny rozwój i dawały im dostateczne środki do podtrzymania tego wysokiego życia gospodarczego i kulturalnego, jakie niewątpliwie było za czasów jeszcze przedwojennych, oczywiście na skutek oddziaływania kultury obcej i czynników gospodarczych obcych. Nie zdołano się na to zdobyć wskutek przyczyn bardzo rozlicznych, a między innemi wskutek tego, że na ten okres właśnie wypadło tylko używanie korzyści, nasuwających się automatycznie dla poszczególnych ludzi, albo dla poszczególnych grup. Nie umiano tych bogactw, które odjęto, wyzyskać inaczej, jak tylko pod kątem widzenia osobistym, albo pod kątem widzenia partyjnym. To stało się przyczyną klęski kresów zachodnich. Potem ani samorząd terytorialny dwóch województw pomorskiego i poznańskiego, ani ich samorząd gospodarczy, nie zdobyły się na właściwy plan pracy. Jednem słowem, posiadały one formę organizacyjną, ale nie wypełniły jej żadną treścią żywotną. Walkę z temi właśnie instytucjami, jaką podejmowali na tym terenie młodzi, walkę tę pojmowano jako walkę osobistą, a raczej domniemywano się w niej szukania korzyści osobistych przez tych, którzy tę walkę rozpoczynali.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#PMichałkiewicz">Za czasów rządów b. dzielnicy pruskiej inicjatywa społeczna była ograniczona, a rząd, centralny nie potrafił nawet w tej dzielnicy zrobić dobrego porządku,...</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie, słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-55.16" who="#PMichałkiewicz">... czyli, że zachowanie korzyści dzielnicowych zabijało najzupełniej prężność młodych sił, wybitnie państwu oddanych, a Warszawa, zależna zawsze od przetargów partyjnych, nie decydowała nigdy tak, jak winna była zadecydować ze względu na dobro tych kresów.</u>
          <u xml:id="u-55.17" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-55.18" who="#PMichałkiewicz">Ujęcie w program spraw gospodarczych na ziemiach zachodnich nie wymagało nigdy, jak i nie wymaga oczywiście jakiejś specjalnej autonomii. Autonomią tą bowiem jest samorząd terytorialny, jak i samorząd gospodarczy. Jednakowoż sprawy te wymagały i wymagają dziś tylko twórczej inicjatywy czynników miejscowych i respektowania dostatecznego tej inicjatywy, respektowania rzeczowego przez władze centralne. Ten stan bezprogramowości w tej dziedzinie na kresach zachodnich istnieje po dziś dzień. Dopiero dzisiaj pod obuchem rzeczywistości o coś się zabiega. Dzisiaj z tej trybuny dowiedzieliśmy się z ust p. Jeszkego, że w Poznaniu izba przemysłowo-handlowa rozpoczęła obrady nad sprawami, które są związane między innemi z konsekwencjami tej umowy gospodarczej z Niemcami, którą ma się tutaj uchwalić. Bardzo możliwe, że nareszcie wielkopolska Izba Rolnicza także zbierze się na odwagę i też coś powie, a jest ona odpowiedzialna za bardzo duży odcinek życia na naszym terenie. Może to samo zrobi Pomorze.</u>
          <u xml:id="u-55.19" who="#komentarz">(Głos: Memoriały były wysuwane.)</u>
          <u xml:id="u-55.20" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli chodzi o wielkopolską Izbę Rolniczą, wartość mogą posiadać te memoriały, które dopiero wyjdą, albowiem ci, którzy tam byli doniedawna, wykazali dostateczne niedołęstwo, instytucję zdyskredytowali i niczego pozytywnego, dobrego nie przeprowadzili.</u>
          <u xml:id="u-55.21" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli chodzi o samorząd terytorialny, to naogół brak światłej inicjatywy do dziś dnia istnieje na wszystkich jego odcinkach, a przewodniczący wydziałów powiatowych np. o niczem nie myślą, tylko o dniu dzisiejszym, na jutro nie posiadają żadnego programu pracy.</u>
          <u xml:id="u-55.22" who="#komentarz">(Głos: Nie tak ostro.)</u>
          <u xml:id="u-55.23" who="#PMichałkiewicz">Pan Poseł był starostą i mógł Pan być wyjątkiem, nie odnoszę tego do Pana.</u>
          <u xml:id="u-55.24" who="#PMichałkiewicz">Bywało tak od początku i jest do dziś. Oczywiście przyznać należy, że nigdy niema reguły bez wyjątku i jeżeli te wyjątki istnieją, niewątpliwie ludność ceni je dostatecznie.</u>
          <u xml:id="u-55.25" who="#PMichałkiewicz">Weźmy teraz pod tę krytykę, pod szkło powiększające także i rządy, rządy oczywiście nie przedmajowe, nie pomajowe, ale wogóle rządy w Polsce, rządzące za czasów niepodległej Rzeczypospolitej. Nie rozwiązały one wielkiego programu agrarnego dla Polski, nie rozwiązały go i dzisiaj. Nie tknięto programu agrarnego wogóle w praktyczny sposób. Tak specyficzne zagadnienia, jak np. osadnictwo poniemieckie i cały związany z tem splot zagadnień prawnych i gospodarczych straszą szkieletem beznadziejności. A o przemyśle, handlu i rzemiośle na kresach zachodnich czyż można co innego powiedzieć? Kresy zachodnie są zdane na łaskę i niełaskę, na łaskę Rządu, a na niełaskę tej doli, w której żyjemy, której ludność nie zawiniła, albowiem zawsze niestety winę muszą ponosić te czynniki, które decydują o życiu gospodarczem, społecznem, a także i te czynniki, które mają w swojem ręku bezpośrednią możność doglądania tych spraw z urzędu.</u>
          <u xml:id="u-55.26" who="#PMichałkiewicz">Oto szkic obrazu tej rzeczywistości, jaką musimy widzieć na kresach zachodnich. Jeżeli przeniesiemy się poza granice nasze zachodnie do Niemiec i odsłonimy obraz wysiłków niemieckich na ich kresach wschodnich, to spotkamy się tam z programem zwanym „Ostilfe”, oraz z wielkim programem rolniczym Schielego. Jeżeli ten ogromny wysiłek Niemiec, specyficznie kresowa Ostilfe, a następnie program rolniczy Niemiec, ułożony przez Schielego, rozważymy i docenimy ich wielkie znaczenie dla całego państwa niemieckiego, to okaże się, że w celowości urządzeń kresowych znacznie wyprzedziły nas Niemcy, wyprzedziły nas one niestety tak bardzo, że strach przejmuje w tej chwili, czy i jak my sobie z tem wszystkiem radę damy.</u>
          <u xml:id="u-55.27" who="#PMichałkiewicz">Program Schielego stanowi świadomy przejaw woli obecnego rządu Rzeszy. Jest skierowany ku uzyskaniu samowystarczalności rolniczej Niemiec na całym froncie, przyczem punkty polityczno-celne stanowią tylko jeden z odcinków całokształtu wysiłku Niemiec. Mamy do czynienia z programem gospodarczym, ujętym na dłuższe lata i zarysowanym z silnym rozmachem.</u>
          <u xml:id="u-55.28" who="#PMichałkiewicz">Oczywiście ten wysiłek Niemiec rozumieją wszyscy w tem znaczeniu, że celem ich głównym jest uciec o ile możności od jakiejkolwiek, choćby najłagodniejszej łączności z Polską, od konieczności sprowadzania produktów rolniczych z Polski. Taka planowa gospodarka w rolnictwie niemieckiem oczywiście jest poparta bogatem lawirowaniem stawkami polityki celnej. Niemcy, jedyni w Europie zdaje się, są mistrzami w umowach celnych, mistrzami, oczywiście w znaczeniu fryderykowskiem, t. j. są oszustami, albowiem z historii powojennych niemieckich traktatów handlowych wynika jasno, że Niemcy systematycznie zrzekają się korzyści z umów, już przez siebie zawartych. Zrzekają się tych korzyści z tą chwilą, gdy u siebie zdołali opanować tę czy inną gałęź swojej gospodarki narodowej. W ten sposób oczywiście Niemcy mogą potraktować także i swój stosunek do Państwa Polskiego. Jeżeli takie ich jest założenie, to nasza pozycja w stosunku do Niemców jest niekorzystna.</u>
          <u xml:id="u-55.29" who="#PMichałkiewicz">Nie przeciągając dyskusji, muszę zapytać wobec tego, czy my, na naszych ziemiach zachodnich jesteśmy przygotowani do gospodarczego oporu inwazji gospodarczej i finansowej Niemiec? Albo, czy, przyjmując tę inwazję, nie staniemy się w wielu dziedzinach życia w przykrym stopniu zależni od Niemców?</u>
          <u xml:id="u-55.30" who="#PMichałkiewicz">Pieniądz oczywiście jest potęgą. Niemcy pragną ekspansji na wschód. Polsce brak jest pieniędzy, a my nie jesteśmy przygotowani do walki gospodarczej z Niemcami. Czy zatem inwazja sił finansowych i gospodarczych nie odbierze samodzielności naszemu kupiectwu, nie podetnie naszego rzemiosła i przemysłu? Oczywiście kupiectwo nasze i tak jest dziś podcięte, ale czy wytrzyma ono w dalszym ciągu to wszystko, co wnoszą ze sobą artykuły tejże umowy 19, 20, 21 i 22? Czy polski przemysł np. rolniczy i w znacznym procencie zrujnowane rolnictwo na kresach zachodnich zdołają wytrzymać konkurencję niemiecką? Czy rolnictwo ziem zachodnich wogóle, a tembardziej wobec umowy likwidacyjnej, już uchwalonej, zdoła oprzeć się przewadze Niemców?</u>
          <u xml:id="u-55.31" who="#PMichałkiewicz">Oto są pytania, w których odzwierciadla się rzeczywistość naszego pogotowia gospodarczego, jeżeli chodzi o ziemie zachodnie. Nie wypowiadamy oczywiście tego naszego zapatrywania z chęci przeciwstawienia się przedłożeniu rządowemu z zasady, ale jedynie z racji. Zasada opozycyjna, praktykowana dla zasady dość często, nie była nigdy, ani przed majem, ani po maju źródłem dość dobrych wyników; była zawsze źródłem najfatalniejszych i najgorszych skutków.</u>
          <u xml:id="u-55.32" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli jednak chce się być obiektywnym w stwierdzaniu pewnych faktów, to trzeba czasem uciec się do enuncjacyj takich instytucyj i takich grup, których nie można posądzać w tej specjalnie sprawie o jakąś stronniczość albo o polityczne traktowanie tego zagadnienia. Mam tu na myśli w tej chwili Związek Obrony Kresów Zachodnich — instytucję, która temu zagadnieniu mogłaby się, oddać, że tak powiem, w trochę nieczysty sposób, ponieważ jest to instytucja, która poniekąd respektuje zawsze wszystkie rządy, jakie w Polsce są, więc musi respektować i ten rząd, który jest obecnie. W dodatku jest to instytucja, która przecież mogłaby ze względu na personalny skład swoich czynników kierujących przynajmniej przyciszyć swój głos protestu i nie odzywać się. A jednakowoż w „Strażnicy Zachodniej”, organie Związku Obrony Kresów Zachodnich, czytamy:</u>
          <u xml:id="u-55.33" who="#PMichałkiewicz">„Przecież od pierwszej chwili zawarcia tych umów dla nikogo nie było w Polsce tajemnicą, że ich realna dla nas wartość wtedy tylko może nie być iluzją, o ile po drugiej stronie naszej granicy zachodniej spotkamy się przy ich realizowaniu z pewnem minimum dobrej woli. Dzisiaj ta dobra wola wydaj e się bez porównania bardziej problematyczna, niż przed rokiem. W okresie, dzielącym nas od podpisania umowy likwidacyjnej i umowy handlowej, nie było ani jednego przejawu szczerej chęci porozumienia, było natomiast wiele, nieskończenie wiele oznak, świadczących, że chęć szkodzenia Polsce silniejsza jest w Niemczech dzisiejszych, niżeli nawet troska o własne, najbardziej realne interesy. W tych warunkach zawieranie umów, wymagających dobrej woli stron obu, jest niesłychanie ryzykowne. Może ono pociągnąć za sobą tę konsekwencję, że strona polska wypłaci całą przypadającą na nią cenę porozumienia, nic wzamian nie otrzymując. A cena ta jest przecież istotna i ważka”.</u>
          <u xml:id="u-55.34" who="#PMichałkiewicz">Przechodzi następnie autor do scharakteryzowania obu umów.</u>
          <u xml:id="u-55.35" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli mamy tego rodzaju głos za sobą, to jednak możemy jeszcze zapytać, czy mimo te zastrzeżenia zdecydowane należy tę umowę gospodarczą ratyfikować. Bo może ona nam daje możność zdobycia jakiejś pozycji upatrzonej, a korzystnej dla naszego Państwa w splocie współżycia międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-55.36" who="#PMichałkiewicz">Argumenty, które w tym względzie słyszeliśmy, nie są przekonywające wobec tego, że Niemcy wyraźnie, jak to często się tutaj już powtarza, sabotują przyjazne stosunki z nami. A jeżeli jest prawdziwą wiadomość, ostatnio w dziennikach podana, że Rzesza Niemiecka rozpatrzy ewentualnie tę umowę na jesieni, jeżeli Niemcy dalej mobilizują się do ofenzywy gospodarczej, zwróconej wybitnie przeciwko Państwu Polskiemu, to w takim razie czy argumenty, mianowicie te, że ratyfikowanie tej umowy może nam dać jakieś korzyści na terenie międzynarodowym, czy one mogą być realnemi wobec takiej pozycji Niemiec i takiego ich znaczenia do tej pory jeszcze na terenie międzynarodowym?</u>
          <u xml:id="u-55.37" who="#PMichałkiewicz">Zdaje mi się, że Niemcy w tej chwili, mobilizując swoją intrygą front zachodni, demaskują się, ale zdemaskowani jeszcze nie są. Europa, zdaje się, te sprawy widzi, ale Europa to zbyt dżentelmeńskie stanowisko Polski wobec Niemiec mogłaby uważać za przejaw słabości Polski wobec Niemiec. Czy zatem z takiego rozumowania nie wynika także i wniosek prosty, że ratyfikowanie umowy gospodarczej z Niemcami mogłoby być przejawem naszej słabości raczej, niż prowadzić nas do zdobycia istotnie korzystnej pozycji na terenie międzynarodowym?</u>
          <u xml:id="u-55.38" who="#PMichałkiewicz">Dojście tą drogą do tej upatrzonej pozycji wydaje się nam dość iluzoryczne. Aczkolwiek samo ujawnienie przez Państwo Polskie najlepszej woli jest rzeczą chwalebną — najlepszej woli ułożenia przyjaznych stosunków między Polską a Niemcami, w zakresie oczywiście spraw gospodarczo-handlowych, to przecież praktycznie ta umowa dla nas nie będzie miała żadnego znaczenia. Tego oczywiście dowodzi systematyczna taktyka Niemców, która i dziś powoduje się w dalszym ciągu fryderykowską zasadą, że w razie koniecznej potrzeby wszystko jest dopuszczalne: oszustwo, kłamstwo, a nawet i krzywoprzysięstwo.</u>
          <u xml:id="u-55.39" who="#PMichałkiewicz">Że Polska w tej taktyce nie dotrzyma kroku Niemcom, to nie może ulegać wątpliwości, bo zasad takich Polska w historii swego istnienia nie tylko nigdy nie praktykowała, ale także nigdy we współżyciu z narodami nie uznawała.</u>
          <u xml:id="u-55.40" who="#PMichałkiewicz">Z dzisiejszego ekspose p. Ministra Zaleskiego wynika niedwuznacznie, że i on liczy się z ewentualnością nieratyfikowania tej umowy przez Niemcy, przerzuca punkt ciężkości na konieczność kooperacji międzynarodowej współpracy gospodarczej i argumentuje konieczność zawarcia tej umowy z Niemcami koniecznością stwierdzenia gotowości Polski do współżycia także z innemi państwami i z Niemcami. Takie stanowisko cechuje oczywiście dojrzałego polityka, cechuje współżycie państw cywilizowanych. Jednakże mimo wszystko Niemcy zajmują stanowisko zgoła inne. Niemcy bezwzględnie nie zeszły z drogi tej, na której były jeszcze wtedy, kiedy jako Krzyżacy zagarniali nasze ziemie, nie przebierając w środkach, a już jakby przeczuwając fryderykowską maksymę, powodowali się oszustwem i kłamstwem. I te Niemcy po dziś dzień niestety z tej drogi nie zeszły. To jest przyczyna tego, że Niemcy, mobilizując front zachodni, raczej patrzą ciągle na wschód, a Polskę uważają tylko za pole zdobywcze, na którem można rozsadzać swoich kolonistów niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-55.41" who="#PMichałkiewicz">I p. Minister Prystor także widzi strony ujemne tej umowy, P. Minister Prystor nie zaciemniał, nie zagłuszał tych obaw, owszem, stwierdził, że obawy tego niebezpieczeństwa istnieją. Także p. referent tej umowy na Sejmie, p. Walewski, w całej jaskrawości niebezpieczeństwo to podkreślił.</u>
          <u xml:id="u-55.42" who="#PMichałkiewicz">A Niemcy w tej chwili odsuwają od siebie chwilę, ratyfikacji aż do jesieni. Chodzi zatem najwidoczniej Niemcom o to, żeby zmobilizować swoje siły do jesieni do walki gospodarczej z Polską.</u>
          <u xml:id="u-55.43" who="#PMichałkiewicz">Czy nie rozpocznie się nowy okres walk z Polską nawet po ewentualnej ratyfikacji tego traktatu przez obie strony? Zdaje mi się, że tak. Bo tę możność walki Niemcy posiadają w swoim ręku, mianowicie przez swobodne dysponowanie stawkami celnemi. Dlatego obowiązkiem całego Sejmu, obowiązkiem całego Rządu, a w szczególności obowiązkiem przedstawicieli kresów jest jedno: Stwierdzenie samych gołych faktów niebezpieczeństwa bolszewickiego i niemieckiego dla naszego Państwa, a niewyciągnięcie z tych faktów praktycznych wniosków w naszem życiu politycznem, w naszem życiu parlamentarnem, niewyciągnięcie w tego wniosków na odcinkach naszego życia na kresach zachodnich, bez względu na różnice polityczne, jest wielkim błędem. Błąd ten, zdaje się, ma to samo źródło, jakie miały te błędy, które popełnialiśmy od 1919 r., żeśmy się wzajemnie nienawidzili, i nienawiść była źródłem poczynań w stosunku do tych wszystkich ludzi, których my dzisiaj przed nienawiścią nawet obozu rządowego bronimy. Albowiem trzeba być sprawiedliwym i powiedzieć, że prezes stronnictwa, do którego mam zaszczyt należeć, że ten sam prezes, którego przed krzywdą mam odwagę bronić i czuję się spokojnym w sumieniu swojem, w sercu swojem i rozumie, że ten sam prezes był przedmiotem może nie tych samych metod szykanowania, ale próby bicia pałkami np. w Poznaniu i Pleszewie.</u>
          <u xml:id="u-55.44" who="#PMichałkiewicz">Mimo ciężkich doświadczeń w ciągu 11-letniego życia niepodległego nie umiemy, czy nie chcemy wyciągnąć praktycznego wniosku w stosunku do kresów.</u>
          <u xml:id="u-55.45" who="#PMichałkiewicz">Charakteryzując układ ten, jaki mamy w tej chwili przed sobą, na tem tle, śmiem twierdzić, że on nie powinien być ratyfikowany. Powinien on przynajmniej odleżeć się tak długo, jak długo chcą go odwlekać Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-55.46" who="#PMichałkiewicz">Chcę też wyciągnąć praktyczne wnioski dla wszystkich przedstawicieli ziem zachodnich. Prawdą jest, i zbić jej nikt nie potrafi, że wskutek nieudolności instytucji oficjalnych o charakterze samorządowym, gospodarczym, na terenie ziem zachodnich przez dłuższy czas inicjatywa ich była w letargu. Gdyśmy walczyli o ruszenie z miejsca, traktowano nas jako ludzi, biorących się do właściwych rzeczy w niewłaściwy sposób. Ale nikt naszej inicjatywy nie podejmował. Czy podjęcie tej inicjatywy wspólnie nie jest naszym obowiązkiem?</u>
          <u xml:id="u-55.47" who="#PMichałkiewicz">W niewłaściwy sposób ustosunkowują się pewne czynniki do tych usiłowań z naszej strony, usiłowań, zmierzających do ożywienia tych instytucyj, od których rozumnego działania i życiowego programu zależy uchylenie w wielkiej części niebezpieczeństwa, grożącego nam ze strony Niemiec, także z umowy tej wynikającego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Radziwiłł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PRadziwiłł">Wysoki Sejmie! Komisja Spraw Zagranicznych po wyczerpującej dyskusji, uwzględniając wszystkie momenty za i przeciw ratyfikacji umowy, postawiła wniosek o ratyfikację tej umowy głosami Klubu, do którego mam zaszczyt należeć, i głosem przedstawiciela PPS. Temi samemi zapewne głosami za parę godzin umowa będzie przez tę wysoką Izbę ratyfikowana. Jeżeli zatem dziś rozwija się dość obszerna dyskusja na ten sam temat, nad którym dyskutowano już szeroko w komisji, to chyba nie dlatego, żeby ktokolwiek z nas miał iluzję, że potrafimy jakiemukolwiek argumentami przekonać stronę przeciwną. Chodzi więc tylko o to, żeby przed opinią publiczną umotywować nasze postępowanie. I zgóry tym wszystkim panom, którzy tu się już wypowiedzieli i będą się jeszcze wypowiadali przeciw ratyfikacji, chcę przyznać, że zdajemy sobie jasno z tego sprawę, iż głosowanie za ratyfikacją nie jest czynem popularnym. Panowie wiedzą, że i w naszym Klubie, zwłaszcza przedstawiciele, pochodzący z ziem zachodnich, mieli bardzo poważne wątpliwości co do celowości ratyfikowania tej umowy w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#PRadziwiłł">I rzeczywiście trzeba przyznać, że przystępujemy do ratyfikowania umowy w warunkach zgoła niepowszednich. Systematyczne wystąpienia wybitnych przedstawicieli rządu niemieckiego od szeregu miesięcy stworzyły atmosferę niekorzystną dla tego rodzaju posunięć ze strony polskiej. Wiemy, i dziś jeden z mówców już zwracał nam na to uwagę, że bynajmniej nie jesteśmy pewni, czy po ratyfikowaniu tej umowy przez nas, zostanie ona zaratyfikowana przez stronę drugą. Raczej możemy mieć co do tego bardzo duże wątpliwości. I z tego domysłu, ku memu wielkiemu zdziwieniu, organ stronnictwa narodowego w dzisiejszym numerze przeciw Blokowi naszemu i przeciw Rządowi kuje nawet zarzut, ku mojemu zdziwieniu, powtarzam, bo przecież Panowie, którzy jesteście przeciwni ratyfikacji, a więc przeciwni wprowadzeniu w życie tej umowy, powinniście się cieszyć z tego, że prawdopodobnie w Berlinie nie zostanie ona ratyfikowana. Oto mam przed sobą numer gazety, w którym ten moment wątpliwej ratyfikacji przez Niemcy jest nam i Rządowi poczytywany za złe.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#komentarz">(Głos: Ażeby przekonać Panów, że to nie dojdzie do skutku.)</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#PRadziwiłł">Zdaję sobie zupełnie jasno z tego sprawę, że ratyfikowanie przez nas tej umowy jest czynem być może niezwykłym.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#komentarz">(Głos: To prawda.)</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#PRadziwiłł">Dwa momenty wymagają od nas wyjaśnienia. Chciałbym przedewszystkiem parę słów powiedzieć o stronie gospodarczej tego zagadnienia i sądzę, że jeżeli tutaj i w Komisji szereg mówców powoływał się na te lub inne organizacje, przedewszystkiem na organizacje reprezentujące pewne sfery naszych Kresów Zachodnich, to i mnie wolno będzie powołać się na opinię dwóch wielkich organizacji, które wydają mi się bardzo miarodajnemi właśnie w tej sprawie, mianowicie naczelnej organizacji Zjednoczonego Przemysłu i Rolnictwa Ziem Zachodnich, do której zarządu mam zaszczyt należeć, i drugiej wielkiej organizacji przemysłowej, to jest na opinię Centralnego Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów Są to dwie największe organizacje gospodarcze. I chciałbym tu zwrócić panom z prawicy uwagę na bardzo znowu dla mnie znamienny fakt, Panom dlatego właśnie, że Panowie występują bardzo stanowczo, powiem nawet bardzo gwałtownie, przeciw ratyfikacji umowy. Otóż zwracam uwagę na fakt, że właśnie w tych dwóch organizacjach wielu wybitnych, bardzo nawet wybitnych członków Waszego stronnictwa bierze udział; fakt dosyć charakterystyczny, że właśnie także ci panowie bardzo zgodnie z nami wszystkimi, rozpatrując zagadnienie umowy handlowej z Niemcami, którą mamy za chwilę ratyfikować, wypowiedzieli się za ratyfikowaniem.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Nazwiska!)</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#PRadziwiłł">Owszem, mogę Panom służyć nazwiskami, mogę zacytować np. nazwisko b. ministra rolnictwa p. Gościckiego i szereg innych jeszcze nazwisk, między innemi także takich panów...</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Gościcki nie należy do żadnej z tych dwóch organizacyj, ani do zachodniej, ani do Lewjatana.)</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#PRadziwiłł">Owszem, należy i brał udział w szeregu naszych narad i powiem Panu Profesorowi, że nawet razem ze mną i innymi panami p. Gościcki jeździł do Berlina.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#PRadziwiłł">Dwa czy trzy lata temu.</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Jeszcze przed Schielem, wreszcie dogadaliśmy się.)</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#komentarz">(P. Hołówko: Ale 2 lata temu byliście tak samo przeciwni.)</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#PRadziwiłł">I tam w Berlinie razem ze Związkiem przemysłowców niemieckich urządziliśmy szereg narad. P. profesor doskonale wie, że przedstawiciele związku niemieckiego znowu byli w Warszawie i że tu te narady były prowadzane. Mówię to dlatego, że w argumentacji Panów rozróżniam dwa momenty. Nawet w obszernem przemówieniu, którego przed chwilą wysłuchałem z wielką uwagą, w przemówieniu p. pos. Zielińskiego był jeden moment bardzo zasadniczy, a przecież w swoich przemówieniach Panowie podkreślacie, że wogóle jesteście przeciwnikami traktatu z Niemcami, zasadniczo. Drugim momentem, wtórnym dopiero jednak, jest to, że zasadnicze Panów stanowisko jest spotęgowane posunięciami rządu niemieckiego, mianowicie całą polityką ministra Schielego i protekcjonizmem niemieckim, wprowadzonym i zainaugurowanym dopiero po zawarciu tej umowy. Więc dlatego mam prawo przeciwstawić opinię tych związków przemysłowych, w których biorą udział bardzo wybitni członkowie stronnictwa Panów, temu zasadniczemu stanowisku, które Panowie tutaj, i w Komisji i na plenum, w tej materii zajmowali.</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Sprostujemy to.)</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#PRadziwiłł">Proszę Panów, Panowie macie jeszcze 4 czy 5 mówców, więc Panowie będą mogli tę rzecz sprostować, ale w tej materii Panowie pozwolą, że i ja swoją opinię wypowiem.</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#PRadziwiłł">Otóż twierdzę, że te dwie wielkie organizacje przemysłowe współdziałały w układaniu tej umowy, że stanęły na stanowisku, jeżeli chodzi o przemysł, patriotycznem i bezinteresownem, gdyż zawsze zdawały sobie sprawę, że przemysł polski musi ponieść pewne ofiary i poniesie je w interesie rolnictwa. Chociaż dzisiaj wiemy doskonale, że przez posunięcia rządu niemieckiego, przez politykę Schielego ewentualne korzyści dla rolnictwa stały się w znacznym stopniu iluzoryczne, jednak te dwie wielkie organizacje, sprawdziliśmy to parę dni temu, jeszcze dzisiaj stoją na tem samem stanowisku i nie sprzeciwiają się ratyfikacji tej umowy. P. Minister Spraw Zagranicznych i p. Minister Przemysłu i Handlu oraz referent podkreślali te momenty, które ich zdaniem, a klub nasz to zdanie podziela, mimo wszystko i dzisiaj pewne, chociaż minimalne być może, korzyści dla strony polskiej przedstawiają. Ja je zrekapituluję w dwóch słowach: jest to kwestia węgla i kwestia tranzytu do Francji, te dwie kwestie przedewszystkiem, a potem jeszcze może parę drobnych. Stoimy na tem stanowisku, że chociaż korzyści, wypływające z tego traktatu, mogą być niewielkie, ale w każdym razie pewne korzyści są i pod względem gospodarczym nie obawiamy się szkód zasadniczych. Tyle co do stanowiska gospodarczego. Panowie z tego widzą, że nie przeceniamy bynajmniej korzyści, które ewentualnie traktat handlowy stronie polskiej może dać i bynajmniej nie zamykamy oczu na niebezpieczeństwa, na trudności, które zwłaszcza nasze Kresy Zachodnie będą miały po wprowadzeniu traktatu w życie. Przy tej sposobności chciałbym zaznaczyć stanowisko, które my zajmujemy.</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#PRadziwiłł">Otóż wielu z panów, przemawiających w Komisji, i dwaj moi przedmówcy w swych wywodach z tej trybuny dzisiaj traktowali tę umowę z punktu widzenia przedewszystkiem interesów naszych Kresów Zachodnich. To może być słuszne, ale my stoimy na stanowisku innem. Nie lekceważymy bardzo ważnej sprawy interesów Kresów Zachodnich, musimy jednak oceniać umowę z punktu widzenia interesów całości naszego Państwa i może być nie tylko całości, lecz nawet z nieco szerszego jeszcze punktu widzenia, o którym będę mówił później, gdy przejdę do drugiego punktu mojego przemówienia, to jest do strony politycznej tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#PRadziwiłł">Pozwolą Panowie, że i ja słów parę powiem o naszych Kresach Zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#PRadziwiłł">Niestety, w chwili, gdy byłem nieobecny, jeden z mówców, przemawiających przy innym punkcie porządku dziennego, był łaskaw wspomnieć także moją osobę i osobę mego ojca. Jestem mu bardzo wdzięczny za słowa uznania, które wypowiedział co do mego ojca, bo dotychczas byłem przyzwyczajony do czegoś wręcz innego. Wspominam o tem dlatego, że stosunki Kresów Zachodnich nie są mi obce, pamiętam je od dzieciństwa, i jeżeli dziś my, mieszkający w byłej Kongresówce, w Małopolsce, albo na naszych Kresach Wschodnich, z pobłażliwością tolerujemy, że przedstawiciele Poznańskiego odnoszą się do nas z pewnem uczuciem wyższości, że dają nam to na każdym kroku odczuć, to dlatego, że zdajemy sobie sprawę z tych wielkich zasług, które w latach ubiegłych, w latach osiemdziesiątych, w latach dziewięćdziesiątych i w ostatnim dziesiątku lat przed wojną właśnie przedstawiciele Kresów Zachodnich położyli w walce z niemczyzną. Ale muszę powiedzieć jedno: chociaż z uznaniem i wielkim podziwem odnosimy się do tych działaczy, którzy nie tylko Kresy Zachodnie potrafili zachować, ale także odniemczyli te całe Kresy, które już w siedemdziesiątych latach ubiegłego wieku w znacznym stopniu były zniemczone, to jednak dzisiejsze stanowisko niektórych panów wydaje mi się dość dziwne. Jeżeli przedstawiciele Kresów w latach przedwojennych, wtenczas, gdy za niemczyzną w Poznańskiem, na Pomorzu i na Śląsku stała cała potęga rządu niemieckiego, z wszystkiemi olbrzymiemi materialnemi środkami, wtenczas, kiedy nie mieli za sobą rządu polskiego, jednak potrafili nie tylko polskość zachować, ale w każdej dziedzinie, zwłaszcza ekonomicznej, zrobili olbrzymie postępy, jeżeli kupiectwo polskie ówczesne zdołało wypierać systematycznie kupiectwo niemieckie, to mnie się wydają przesadnemi do pewnego stopnia te obawy, których rzecznikiem był dziś p. poseł Zieliński, twierdząc z tej trybuny, że ratyfikowanie umowy handlowej z Niemcami jest równoznaczne z narażeniem na szwank całej polskości naszych prowincyj zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#PRadziwiłł">Rozumiem Panów obawy. Doceniam je, ale mam wrażenie, że nie doceniają Panowie wielkiej siły odpornej elementu polskiego na Kresach Zachodnich; twierdzę i wierzę — a wątpię, by ktokolwiek z panów mógł mi zaprzeczyć, — że pomimo trudności, które niewątpliwie będą, jednakże te wielkie niebezpieczeństwa, o których Panowie w komisji i p. Zieliński tutaj mówił, że te wielkie obawy są jednak w znacznym stopniu przesadzone.</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-57.23" who="#PRadziwiłł">Przecież Panowie będą mieli jeszcze możność przemawiania i jeżeli Panowie zechcą zaprzeczyć mojej tezie, którą w tej chwili postawiłem, to Panowie będą mogli to zrobić, ale niech Panowie mnie pozwolą także tę tezę, bądź co bądź dość skromną, tutaj postawić.</u>
          <u xml:id="u-57.24" who="#PRadziwiłł">Twierdzę jedynie, że te wszystkie obawy, którym wyraz dał dziś p. Zieliński i Panowie w komisji, są naszem zdaniem w znacznym stopniu przesadzone. Podzielamy je tylko w części, ale uważamy, że one nie mogą być miarodajne dla stanowiska, które zajmujemy i nie mogą nas skłonić do tego, żeby odmówić ratyfikowania tej umowy.</u>
          <u xml:id="u-57.25" who="#PRadziwiłł">Z tego, co już tutaj powiedziałem, wynika, że my punkt ciężkości stawiamy na stronie politycznej zagadnienia i tutaj muszę powrócić do nieco ogólniejszej dyskusji i powtórzyć zresztą to, co również p. Zieliński dziś nam powiedział, że w ocenie zasadniczej tendencji Niemiec jesteśmy właściwie jednomyślni. Zaczynamy się, różnić dopiero wtedy, kiedy z tego zasadniczego stanowiska wyciągamy pewne konsekwencje. I to zresztą było specjalnie co do mnie i co do mojego poprzedniego przemówienia także przedmiotem krytyki Panów.</u>
          <u xml:id="u-57.26" who="#PRadziwiłł">Nie pamiętam, w jakim to było organie, ale zdaje mi się, że to „Gazeta Warszawska” pisała po mojem ostatniem przemówieniu w Komisji Spraw Zagranicznych, że mówca miał zupełną rację w ocenie zasadniczej tendencyj niemieckich; lecz dalej już pismo to nie rozumie, dlaczego, skoro tak zapatruje się, na sprawę zasadniczą, mogę być do tego stopnia nielogiczny, aby głosować w parę dni później na Komisji za ratyfikacją tej umowy.</u>
          <u xml:id="u-57.27" who="#PRadziwiłł">Otóż tutaj, proszę Panów, jest ten moment, gdzie już zupełnie i zasadniczo rozchodzimy się. Panowie zaznaczają, i to przy każdej sposobności, bo i w organach prasy, i w wszystkich swoich przemówieniach, że w stosunku do Niemiec zajmują Panowie stanowisko absolutnie i zasadniczo negatywne. Mogę się tu powołać między innemi na przemówienie, które wygłosił parę dni temu zaledwie, bo 6 marca, p. sen. Kozicki na plenum Senatu przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Mam tę mowę przed sobą i jeszcze w późniejszym toku moich rozważań do tego przemówienia powrócę. W danej chwili chciałbym tylko zaznaczyć, że Panowie swoje stanowisko określają w stosunku do Niemiec w sposób zupełnie negatywny, i np. uważając słusznie zupełnie, że właśnie ze strony Niemiec grozi nam wielkie niebezpieczeństwo, Panowie chcieliby utrzymać wszystkie trudności graniczne co do wjazdu Niemców, co do zamieszkania, co do zajmowania się handlem i t. d. Panowie jednem słowem uważają, że ratyfikacja tego traktatu jest już pewnem ustępstwem nawet w stosunku do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-57.28" who="#PRadziwiłł">Otóż my ratyfikacji tego układu nie traktujemy jako ustępstwa, które robimy Niemcom, lecz uważamy go za układ bilateralny, z którego obydwie strony mogą pewne uzyskać korzyści. Stoimy przedewszystkiem na stanowisku zasadniczo wrogiem w stosunku do Niemców, jeżeli chodzi o ich zakusy, zwłaszcza rewizjonistyczne i terytorialne, ale właśnie z tego naszego zasadniczego stanowiska wyprowadzamy wnioski wręcz przeciwne, bo rozumiemy, że z chwilą, gdy chcemy daną granicę utrzymać, musimy jednakże wykazać, że stosunki na tej granicy dają możność pokojowego współżycia obydwu narodowościom i uważamy, że chęć przeciągnięcia przez dużą część Europy od Bałtyku do Karpat linii demarkacyjnej, któraby tworzyła przeszkodę w rozwijaniu się pokojowych stosunków handlowych, komunikacyjnych i t. d., jest bardzo ważkim argumentem, właśnie dla strony przeciwnej, dążącej do rewizji naszych granic. My twierdzimy, że z chwilą, kiedy chcemy dane granice utrzymać, musimy dowieść, że te granice nie tworzą tej przeszkody, o którą Panom chodzi, i którą Panowie chcieliby utrzymać. To jest to ustępstwo, które robimy nie dla Niemiec, ale dla wielkiej idei pokoju, o którą przecież chodzi wszystkim narodom, zwłaszcza tym, o których przyjaźń Panowie specjalnie dbają, a o które i nam specjalnie chodzi.</u>
          <u xml:id="u-57.29" who="#PRadziwiłł">Ostatni miesiąc, raczej ostatnie parę tygodni dało szereg bardzo ciekawych dla polityki europejskiej przyczynków. Mam tutaj przed sobą mowę, którą wypowiedział 4 marca, więc zaledwie przed paru dniami, minister spraw zagranicznych Francji, p. Briand, którą Panowie przecież znają, i która została zaakceptowana przez parlament francuski, ponieważ budżet został uchwalony. Tezy, które on w tej mowie wysuwał, uzyskały aprobatę niemal całej Izby francuskiej, bo 551 deputowanych głosowało za budżetem, a zaledwie 14 głosów było przeciwko. W tej mowie są bardzo charakterystyczne ustępy. Jeden z nich pozwolę sobie przytoczyć, bo on niezmiernie ściśle stosuje się do tego stanowiska, do tej sytuacji, w której my się znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-57.30" who="#PRadziwiłł">P. Briand mówi, że w pewnych chwilach trzebaby być wariatem, żeby nie zdawać sobie sprawy z trudności i z wielkich niebezpieczeństw obecnej sytuacji europejskiej: „II faudrait être fou pour nie pas se rendre kompte des dificultes et des dangers de la situation”. I mówi dalej, że właśnie w danej sytuacji trzeba mieć odwagę pewnych konkretnych czynów, dążących do ustabilizowania pokoju: „Il faut avoir du cran”, Nawet wtenczas, kiedy codziennie jest się kwalifikowanym jako zdrajca, trzeba w sobie samym znaleźć dość energii, żeby w danej sytuacji wytrwać: „Lorsqu'on s'entend quotidiennement kwalifier de traitre, il faut trouver en soi une certaine reserve d'energie pour tenir tête et persister”.</u>
          <u xml:id="u-57.31" who="#PRadziwiłł">To jest, ściśle mówiąc, sytuacja, w której się znajdujemy my, którzy będziemy za chwilę głosowali za ratyfikowaniem tego traktatu. Zdajemy sobie sprawę, że Panowie będą nas traktowali i już po części w prasie swojej prowincjonalnej traktują nas jako zdrajców, ale mamy tę odwagę pomimo tego narazić się w kraju na tę niepopularność w przeświadczeniu, że spełniamy wobec Polski, wobec Europy i wobec tendencyj pokojowych własnego narodu i całej Europy nasz obowiązek. I z tego punktu widzenia będziemy głosować za ratyfikacją tego układu.</u>
          <u xml:id="u-57.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PCzapiński">Wysoka Izbo! Z prawdziwą przykrością zabieram głos o tak późnej godzinie, gdy trzeba mówić o tak ważnej sprawie, na tak ważny temat, mający, można powiedzieć bez przesady, europejskie znaczenie. Nie zależy to niestety od nas, jesteśmy w przymusowem położeniu. Muszę wobec tego, przemawiając o godzinie 2 w nocy, po całodziennej pracy, ograniczyć się niestety, tylko do niewielu uwag. Zajmujemy stanowisko na plenum, oczywiście, to samo, jakie zajęliśmy w komisji. Nie uważamy przedłożonego nam projektu do ratyfikacji ani za doskonały, ani za bardzo dobry, ani nawet za dobry, ale uważamy go za możliwy do przyjęcia i będziemy głosowali za ratyfikacją.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#PCzapiński">Przedewszystkiem stwierdzamy, że aczkolwiek położenie Polski jest trudne, aczkolwiek nie wiemy, czy umowa będzie ratyfikowana przez Niemcy, aczkolwiek ostatnie wystąpienia p. Schielego w dziedzinie polityki również nie napawają nas zadowoleniem, to jednakowoż mimo wszystko, należy w polityce międzynarodowej zachować spokój i obiektywizm i umiar, nie należy przesadzać nawet tam, gdzie istotnie spostrzegamy rzeczy ujemne. Nie należy mówić tak, jak mówił jeden z kolegów naszych w Komisji, że przedłożenie projektu do ratyfikacji jest wyjęciem portfelu i zegarka z kieszeni, bo mimo ujemne strony projektu, to wszystko jest przesadą.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#PCzapiński">Zwrócę uwagę przedewszystkiem na czysto gospodarcze punkty traktatu. Bez wielkiej przyjemności podkreślę niektóre jego momenty gospodarcze, które mają, a w każdym razie mogą mieć dodatnie znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#PCzapiński">A więc jeżeli weźmiemy przedewszystkiem pozycję węgla — 320.000 tonn miesięcznie w eksporcie. Czy to dużo, czy mało? Tak odrazu za pierwszem wejrzeniem trudno osądzić. Ale przypominam sobie, że kiedy w 1925 r. przystąpiliśmy do pertraktacji z Niemcami, pierwsza pozycja, która była ofiarowana przez Niemców, to było 50.000, później 60.000 tonn miesięcznie. Pierwszą pozycją, proponowaną przez polską stronę, było 350.000 ton miesięcznie. Jeżeli otrzymaliśmy obecnie 320.000 ton miesięcznie, to jest rzecz jasna, że ta kwota ogromnie odbiega pd kwoty, proponowanej pierwotnie przez Niemcy, a zasadniczo niewiele odbiega od kwoty, proponowanej początkowo przez Polskę. Na to istnieje kontrargument, że przecież na skutek przesilenia ten przyznany kontyngent może nie być przez Niemców skonsumowany, ale to samo odnosi się przecież i do kontyngentu udzielonego Niemcom. Przesilenie jest i tu i tam. I tu i tam może z tego powodu kontyngent nie być skonsumowany. Jeszcze wracając na chwilę do węgla, chcę stwierdzić, że 320.000 ton miesięcznie, a nawet więcej, jak poda je przedłożony do ratyfikacji projekt, to jest nic innego, jak tylko wzrost naszego eksportu o 90 milionów złotych, to jest wzrost o 10% naszego eksportu do Niemiec, to jest wzrost o 2,5% naszego eksportu wogóle, czyli że to nie jest kwantite negligeable, to jest kategoria, wymagająca uwagi i należytej opieki.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#PCzapiński">Przechodzę do produktów rolnych. Otrzymaliśmy tu przedewszystkiem kontyngent 200.000 sztuk świń z progresją do 350.000. To jest znowu, w razie skonsumowania przez Niemcy, wzrost naszego eksportu o 90 mil jon ów złotych.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Piłsudski.)</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#PCzapiński">Na to można powiedzieć, że przecież i to może nie być skonsumowane. Na to kolejno odpowiem, że istnieje ustawowa gwarancja niemieckiego Industrieverbandu, gwarancja, dana przez rząd Rzeszy, że istotnie te ilości będą skonsumowane. Naturalnie przy tym terminie, w myśl tekstu traktatu, przedstawionego do ratyfikacji, możliwe jest zerwanie go w każdej chwili, nawet przed upływem jednego roku, jeżeli z jakichkolwiek względów nie będzie wchłonięty ów przezemnie przed chwilą wymieniony kontyngent.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#PCzapiński">Skoro mowa o tem, chcę podkreślić, że ta ustawa ma jako termin jeden rok, czyli bez wielkiej przesady należy ją scharakteryzować jako próbę wytrzymałości. Jeżeli się okaże, że ten traktat nie odpowiada interesom Polski, przypuszczam, że bez wielkich trudności po upływie roku można będzie działanie tego traktatu zawiesić.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#PCzapiński">Nie będę mówił o innych dziedzinach, jak ołów i t. d., przechodzę do 3 punktu niezmiernej wagi, t. j. tranzyta. Otrzymujemy prawo wolnego tranzytu przez Niemcy dla trzody i innych produktów rolnych. Jednak to wyniesie według prowizorycznych obliczeń dość dużą ilość, najmniej 300.000 sztuk trzody do Francji, Belgii, Szwajcarii, a może do Włoch.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#PCzapiński">Wreszcie, jest to pozycja również nie do pogardzenia, uzyskujemy w tym traktacie zniesienie stawek bojowych. Zniesienie stawek bojowych jest dla nas bardzo ważne. My wiemy, jak np. na polskim handlu drzewnym odbiło się wygaśnięcie umowy drzewnej,...</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#komentarz">(Głos: Fatalnie.)</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#PCzapiński">...to jest pozycja pierwszorzędna, to jest w kategorii drzewa obrobionego i nieobrobionego, powiedzmy, 250 milionów. To są rzeczy wielkiej wagi. Nie mówię, o takich produktach, jak jaja i innych, przy których również uzyskamy zniesienie stawek bojowych.</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#PCzapiński">Nie będę mówił o korzyściach dla hutnictwa polskiego, o złagodzeniu przepisów weterynaryjnych, ale jeżeli weźmiemy choćby te cztery punkty, więc węgiel, więc kontyngent świń, więc tranzyt, więc zniesienie stawek bojowych, uzyskamy zupełnie konkretne rezultaty, niewątpliwie nieduże, niewątpliwie niedostateczne, ale w każdym razie nie nijakie, nie żadne.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#PCzapiński">Jeżeli po drugiej stronie, a więc po stronie negatywnej, możemy otrzymać pewne szkody dla polskiego przemysłu, czy dla polskiej farmacji, czy polskiego szkła, czy papieru, czy tekstylnego przemysłu, czy polskich maszyn, czy elektrotechniki polskiej, czy dla innych rzeczy, to jednak należy zważyć, na co wskazuje taki autorytet w dziedzinie przemysłu, jak p. Andrzej Wierzbicki w jednej ze swoich prac, — należy zważyć, że idzie tu także o te posterunki, które na skutek wojny celnej z Niemcami zostały zajęte przez przemysł niepolski i ewentualne wyrugowanie wyrobów z tej dziedziny odbędzie się niekoniecznie kosztem wyrobów krajowych, ale kosztem importu innych krajów, jak Czech i t. p.</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#PCzapiński">Ale nie chciałbym — podkreślam to — być zepchnięty na niewłaściwy teren i nie zaprzeczam, że klauzula największego uprzywilejowania jest korzystniejsza dla Niemiec niż dla Polski. Niewątpliwie pozycja kupców niemieckich dzięki temu traktatowi dozna znacznego wzmocnienia, ale mimo to wszystko, jeżeli rozpatrzymy i zanalizujemy całość gospodarczych punktów danego traktatu, to widzimy, że Polska również uzyska pewne korzyści. A niestety wiemy, że każdy traktat jest tworzony i pisany nie tylko dla jednej strony, ale i dla drugiej strony, i druga strona pewne korzyści otrzymać musi. W danym wypadku zgadzam się, że korzyści przypadną Niemcom prawdopodobnie większe, ale są jeszcze dwie kategorie argumentów, które przemawiają za ratyfikacją tego traktatu.</u>
          <u xml:id="u-59.15" who="#PCzapiński">Najpierw są to rozważania natury ogólnej ekonomicznej i ogólno-handlowej. Trzeba pamiętać że Polska ze zrozumiałych względów nie ma uregulowanych stosunków handlowych z sąsiadem wschodnim: z drugiej strony obecnie nie ma uregulowanych stosunków handlowych z sąsiadem zachodnim. Rosja Sowiecka i Niemcy, to są ci dwaj potężni sąsiedzi, — trudno, żeby Polska była w wojnie celnej z jednym i w stosunkach nijakich z drugim, i żeby mogła uregulować swoje stosunki handlowe tylko z sąsiadami, że tak powiem, mniejszej handlowej wagi. To jest jedno.</u>
          <u xml:id="u-59.16" who="#PCzapiński">A po drugie należy wskazać, że organizmy gospodarcze, tak samo Polski, jak Niemiec, są w dużej mierze skazane na siebie, co wykazują najprostsze cyfry statystyczne. Jeżeli weźmiemy statystykę dowozu i wywozu Polski, jeszcze z okresu przed wojną celną z Niemcami, to zobaczymy, że w Wywozie polskim w r. 1923 Niemcy figurowały w 50%, a w przywozie w 43%, a nawet po wybuchu wojny celnej w 1929 r. jednak w wywozie polskim figurowały Niemcy w 31%, a w przywozie w 21%, a więc nie tak łatwo rozerwać te organizmy gospodarcze i mojem zdaniem, należy zrobić wszystko co można w tym celu, ażeby stosunki handlowe między Polską a Niemcami znormalizować, zwłaszcza, że dla mnie nie ulega wątpliwości, że normalizacja tych stosunków między Polską i Niemcami związana jest z kwest ją już polityczną i z kwestią inwestycji kapitałów zagranicznych w Polsce. To jest ta pierwsza kategoria argumentów.</u>
          <u xml:id="u-59.17" who="#PCzapiński">Ale jest jeszcze druga kategoria argumentów, może nie dla każdego dostatecznie przekonywająca, ale mająca dla nas znaczenie. Otóż, proszę Panów, argumenty natury handlowej nie wyczerpują sprawy. My wiemy doskonale, że obok stosunków handlowych istnieją stosunki polityczne do naszych sąsiadów zachodnich, i my doskonale rozumiemy, że normalizacja stosunków handlowych może do pewnego stopnia przyczynić się do normalizacji stosunków także politycznych. My, proszę Panów, nie jesteśmy ludźmi naiwnymi i widzimy bardzo dobrze ten wzrost ogromny partii Hitlera w Niemczech, my doskonale wiemy, co to jest partia Hitlera i p. Treviranusa. My nie jesteśmy skłonni do iluzji, ale sądzimy, że dokonanie próby spacyfikowania stosunków, dokonanie próby przed obliczem całej Europy, dokonanie próby doprowadzenia tych stosunków do pewnej normy leży w interesie Polski,...</u>
          <u xml:id="u-59.18" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-59.19" who="#PCzapiński">...zwłaszcza, proszę Panów, że obecnie, w obecnej chwili, kiedy dochodzi do pewnej zdaje się normalizacji stosunków pomiędzy Francją a Włochami, zagadnienie polsko-niemieckie staje się centralnem zagadnieniem polityki europejskiej, a kto wie, czy nie całego świata.</u>
          <u xml:id="u-59.20" who="#PCzapiński">Ze zrozumiałych względów nie będę wchodził w zawikłany mechanizm stosunków europejskich, nie będę mówił o tych czynnikach zależności, w które jest uwikłana polityka Polski, bo Polska przecież nie stoi bądź co bądź sama na świecie, ale musi się liczyć z rozmaitemi czynnikami. Jeżeli tak, a niewątpliwie jest tak, to próba tego, nie powiem może, zbliżenia, ale normalizacji stosunków politycznych pomiędzy Polską a Niemcami, ta próba powinna być, może być, więc i powinna być uczyniona. Rozumiem to oczywiście tak, muszę zastrzec się w nawiasie, że ta normalizacja stosunków politycznych pomiędzy Polską a Niemcami nie może być skierowana przeciwko żadnemu innemu państwu. Jeżeli komukolwiek się marzy o tem, że to zbliżenie gospodarcze może być skierowane przeciwko trzeciemu, np. przeciwko naszemu sąsiadowi wschodniemu,...</u>
          <u xml:id="u-59.21" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Kozickiemu się marzy!)</u>
          <u xml:id="u-59.22" who="#PCzapiński">...to, Wysoki Sejmie, zgóry odrzucam wszelką podobną możliwą interpretację.</u>
          <u xml:id="u-59.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: My także.)</u>
          <u xml:id="u-59.24" who="#PCzapiński">Proszę Panów, uważamy przytem, że nasze stanowisko — aczkolwiek może bezpłodne w znaczeniu bezpośredniem, jeśli Niemcy nie będą tego ratyfikowały w bliskim terminie, czy w późniejszym — jednak kto wie, czy nie będzie mogło wzmocnić czynników pacyfikatorskich w Niemczech, bo aczkolwiek Hitler wybija się na pierwszy plan, aczkolwiek my wiemy co sądzić o niektórych objawach politycznych w Niemczech, to jednakowoż powiedzieć tak, że w Niemczech niema żadnego głosu bardziej umiarkowanego, że niema w Niemczech żadnej opinii bardziej spokojnej, rzeczowej i pokojowej, to się, nie da. Wszak przedewszystkiem, kierując pod tym względem wzrok w stronę Niemiec, napotykamy obóz socjalizmu niemieckiego, który wielokrotnie już podkreślał i określał swoje pacyfistyczne stanowisko wobec Polski.</u>
          <u xml:id="u-59.25" who="#PCzapiński">Nie chciałbym, proszę Panów, być gołosłownym, ani nie chcę w tej spóźnionej godzinie zabierać dużo czasu, ale pozwolą Panowie, że zacytuję tylko jeden dokument, skoro i inni Panowie koledzy byli łaskawi cytować rozmaite dokumenty. Otóż biorę do ręki „Vorwärts”, organ partii socjaldemokratycznej niemieckiej, z dnia 11 stycznia r. b., artykuł wstępny zatytułowany: „Gegen die Polenhetze! Wer den Frieden schützt-schützt Deutschland”, a więc przeciw szczuciom antypolskim, z dewizą: kto broni pokoju ten broni Niemiec. Nie będę Kolegom cytował całego artykułu, ale pozwolą Panowie, że tylko parę ustępów stąd przytoczę. Więc przedewszystkiem artykuł stwierdza, że nie wolno wmawiać ludności pogranicznej, że nie może wytrzymać w obecnych stosunkach granicznych, ta ludność musi wytrzymać, skoro jest taki stan prawny, taki stan traktatowy.</u>
          <u xml:id="u-59.26" who="#PCzapiński">Dalej artykuł uważa, że nie wolno prowadzić polityki takiej, która może skończyć się wojną z Polską. „Ktokolwiek igra z tą myślą, ten jest zbrodniarzem wobec ludu niemieckiego”. I proszę Panów, skoro tu były cytaty w językach obcych, pozwolę sobie ten ustęp zacytować: „Für uns als Sozialdemokraten fügen wir hinzu, dass wir auch keinen Krieg wollen und dass wir jeden als einen Verbrecher am deutschen Volke und an der ganzen Menschheit betrachten, der mit dem Gedanken eines neuen Krieges spielt”. A dalej zwraca się autor tego artykułu przeciw szczuciu antypolskiemu i powiada: „my potępiamy to ślepe, złośliwe, nacjonalistyczne szczucie przeciwko Polsce”. I wreszcie, darują Panowie, w ostatniem, trzeciem miejscu powiada jeszcze ostrzej ten artykuł, że jedyną drogą do uregulowania stosunków z Polską jest droga pokoju: „kto życzy sobie innej drogi, ten jest mordercą ludu niemieckiego”.</u>
          <u xml:id="u-59.27" who="#PCzapiński">Proszę Panów, mogą Panowie Koledzy uważać stanowisko socjalistów niemieckich za niedostateczne, za jakie Panowie chcecie, ale jest rzeczą niewątpliwą, że to jest ton nie hugenbergowski, nie hitlerowski, lecz to jest ton pacyfistyczny. I sądzę, że jeżeli my zrobimy tę próbę ugody handlowej, to kto wie, czy tam ta chęć ugody nie wzmocni prądów pacyfistycznych, co może dla polityki polskiej być wysoce korzystnem.</u>
          <u xml:id="u-59.28" who="#komentarz">(P. Rymar przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-59.29" who="#PCzapiński">Pozwoli Pan Kolega, że kończąc swoje niezbyt długie przemówienie, przytoczę słowa nielubianego w pewnych kołach posła niemieckiego, socjalisty Breitscheida, który przestrzegał w swojem przemówieniu w Reichstagu przeciw nacjonalizmowi i powiada tak: „Niema nic bardziej międzynarodowego niż nacjonalizm. Nacjonalizm jednego narodu da je wiatr pod żagle nacjonalizmu innego narodu i wodę na jego młyn” (Es giebt eigentlich nichts Internationaleres als der Nationalismus; der eine führt dem anderen den Wind in die Segel und der andere dem einen das Wasser auf die Mühle”).</u>
          <u xml:id="u-59.30" who="#PCzapiński">To jest, gdyby Pan Kolega się tem interesował, „Vorwärts” z 12 lutego 1931 roku.</u>
          <u xml:id="u-59.31" who="#PCzapiński">Proszę Panów Kolegów, to są te trzy serie argumentów, które powodują nasze stanowisko. Pierwsza seria streszcza się w tem, że czysto gospodarcze momenty przedłożenia traktatu nie są z naszego punktu widzenia dostateczne, są jednak możliwe, żeby w danych warunkach spowodować ratyfikację. Druga seria argumentów są to argumenty ogólno-handlowe, uważamy bowiem, że Polska musi dążyć do normalizacji swoich stosunków handlowych z sąsiadami. Trzecią serią argumentów jest seria natury politycznej. Rozumiemy bowiem, że umowa handlowa może torować drogę do pewnego, jeżeli nie zbliżenia, to znormalizowania stosunków politycznych, a zarazem może oddziałać na opinię całej Europy i całego świata.</u>
          <u xml:id="u-59.32" who="#PCzapiński">Z tych trzech względów głosujemy za ratyfikacją.</u>
          <u xml:id="u-59.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PGruszczyński">Wysoka Izbo! Zanim przejdę do krytycznej oceny traktatu handlowego polsko-niemieckiego, pozwolę sobie pokrótce skreślić genezę tego traktatu, jak również i stan t. zw. beztraktatowy, o czem przedmówcy moi bardzo niewiele wspominali. Naturalnie, że na genezę traktatu handlowego polsko-niemieckiego musimy spojrzeć z punktu widzenia polityczno-historycznego.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#PGruszczyński">Polskie stosunki gospodarcze od stuleci pozostawały pod wpływem niemieckiej polityki gospodarczej, która starała się zawsze swoja ekspansywnością uniemożliwić rozwój gospodarczy Polski. Ten hamujący wpływ widzimy później także i w rozwoju przemysłu polskiego w Królestwie Kongresowem przed wojną światowa oraz bezpośrednio po rozpoczęciu wojny europejskiej. Po r. 1914. kiedy ziemie polskie, a w szczególności Królestwo Kongresowe oraz Kresy Wschodnie znalazły się pod okupacja i niemiecką, i austriacka, widzimy tę politykę w całej rozciągłości. I tak: fabryki wówczas zniszczono bądź podczas bojów (niekiedy nawet, trzeba to zaznaczyć, bez strategicznej potrzeby armatniemi pociskami zburzono), bądź już podczas pokoju przeprowadzaniem rekwizycyj, wywożąc do Niemiec i pasy, i transmisje, i maszyny, oraz motory wszelkie, nie szczędząc nawet ich części zapasowych, tak miedzianych jak i mosiężnych. Po przywróceniu niepodległości Państwa Polskiego, w lalach 1919–1922, Niemcy starają się swoim bojkotem gospodarczym nie dopuścić do rozwoju gospodarczego, do odbudowy gospodarczej Państwa Polskiego. Bojkot ten jednak w rezultacie ostatecznym przynosi kieskę Niemcom, a Polska odnosi podwójną korzyść: 1) przyspieszyło to w Polsce powstanie nowych, względnie odbudowę zniszczonych fabryk i 2) przyczyniło się do nawiązania bliższych stosunków z sąsiadującemi państwami Europy.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#PGruszczyński">Przez odebranie Niemcom Górnego Śląska oraz przez okupacje Zagłębia Ruhry, ostudziły się chwilowo zapały ekspansywności gospodarczej Niemiec i widzimy, że w r. 1923, po przyłączeniu Górnego Śląska do Polski, szło do Niemiec około 50% całej wytwórczości polskiej, a wzamian Niemcy wprowadzały do Polski około 43% wszystkich wywożonych od nich towarów. Dążąc do uniezależnienia się gospodarczego od Niemiec, Polska w latach 1922–1923 przystąpiła do rokowań handlowych ze wszystkiemi prawie sąsiadującemi państwami i do r. 1925 zawarła przeszło 20 traktatów handlowych, i to przeważnie na zasadzie klauzuli największego uprzywilejowania. Traktaty te oraz obawa, że Polska stopniowo wyzwoli się, wiemancypuje z pod przewagi gospodarczej Niemiec, skłoniły rząd niemiecki do podjęcia rokowań o wznowienie stosunków handlowych z Polską na drodze dyplomatycznej już w końcu r. 1924. Rozmowy o traktacie nastąpiły w r. 1925 i stwierdzić można, że od 1 lipca 1925 r. ciągną się aż do r. 1930.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#PGruszczyński">Zatarg gospodarczy niemiecko-polski dotychczas nie spowodował żadnych wstrząśnień w kraju, jak przewidywali Niemcy. Mimo umniejszenia się wywozu do Niemiec wielu produktów rolnych, polska produkcja rozwijała się. do ostatnich czasów zupełnie pomyślnie. Trwający obecnie w Polsce kryzys rolniczy niektórzy chcą przypisać właśnie temu okresowi beztraktatowemu z Niemcami, jednakże jest to błędne twierdzenie, bowiem powodem kryzysu rolniczego w Polsce jest kryzys ogólno-światowy i Niemcy nie mają na to żadnego wpływu. Można tylko powiedzieć, że na nasilenie jego wpływają inne przyczyny, o charakterze więcej lokalnym.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#PGruszczyński">Gdybyśmy przystąpili do zestawienia bilansu strat i zysków, jakie przyniósł nam ostatni czasokres t. zw. okresu beztraktatowego, to widzimy przedewszystkiem, że w zyskach mamy:</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#PGruszczyński">1) scalenie z Rzecząpospolitą Polską ściślejsze i Górnego Śląska i Pomorza,</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#PGruszczyński">2) rozbudowę naszych portów oraz części linij kolejowych i wreszcie:</u>
          <u xml:id="u-61.7" who="#PGruszczyński">3) Polska w tym czasookresie rozbudowała się gospodarczo, powstają nowe fabryki, dźwigają się z upadku zniszczone. I aczkolwiek Polska dopiero jest po okresie wojny, zaczyna się zespalać i leczyć swoje rany, w krótkim czasie uruchamia niektóre działy swego przemysłu, które bądź nie istniały u nas zupełnie wskutek imperialistycznej polityki państw czy to centralnych, czy Rosji, bądź były dopiero w zarodku. Liczne gałęzie przemysłu nastawione były przeważnie na politykę państw centralnych i Rosji, dopiero w czasookresie beztraktatowym od r. 1925 rekonstrukcja następuje w znacznie szybszem tempie; i tak przedewszystkiem wielki przemysł włókienniczy reorganizuje swoje fabryki; odradza się przemysł konfekcyjny i galanteryjny; przemysł hutniczy zmodernizował swoją produkcję; przemysł chemiczny pokrywa dziś już prawie 3/4 zapotrzebowania technicznego w Polsce; także i polski jedwab stoi na wysokości zadania i pomyślnie się rozwija; przemysł gumowy, który powstał z niczego, wytwarza dla kraju już wszystkie prawie artykuły techniczne, z wyjątkiem opon samochodowych; przemysł metalowy tylko dzięki wojnie celnej niemiecko-polskiej uporządkował, zróżniczkował i rozwinął produkcję, zwiększając ją już w r. 1928 o 50%; przemysł elektrotechniczny zaś zwiększył wartość swej produkcji przeszło w trójnasób, bo z 25 do 80 miljonów złotych, znalazł nowe rynki zbytu i uniezależnił się od rynku niemieckiego, a częściowo i od niemieckiego pośrednictwa handlowego, a to wszystko wskutek odcięcia Polski od rynków niemieckich; powstała wówczas także ogólnopolska konwencja węglowa i ogólnopolski syndykat hutniczy i związek hut żelaznych.</u>
          <u xml:id="u-61.8" who="#PGruszczyński">A teraz straty: Po pierwsze, skurczył się wywóz produktów hodowli, a po drugie, nastąpiło pewne utrudnienie wywozu ziemiopłodów, drzewa tartego i wyrobów z niego, oraz żelaza.</u>
          <u xml:id="u-61.9" who="#PGruszczyński">W ostatecznym wyniku jednak okazuje się, że stan beztraktatowy, obostrzony całym szeregiem represalij handlowo-celnych, dał nam jednak przewagę zysków nad stratami. Wielka ofensywa niemiecka została załamana. Nie twierdzę tu, iż wygraną mamy bez ofiar. Każda walka bez nich obejść się nie może.</u>
          <u xml:id="u-61.10" who="#PGruszczyński">Teraz jednak nienaruszalność granic naszych stała się dogmatem. Zginęło długo pokutujące wśród nas i cudzoziemców uprzedzenie: Polska bez Niemiec nie może rozwijać się gospodarczo, czy też: Polska jest dopełnieniem rolniczem Niemiec. Dziś nazywają Niemcy krajem przemysłowo-rolnym, a Polskę — rolno-przemysłowym — Mimo wojny gospodarczej pomiędzy Niemcami a Polską wymiana pomiędzy obu krajami nie ustała, stosunki handlowe trwają. Po gwałtownem skurczeniu się wymiany w pierwszym okresie zatargu, zaczyna ona stopniowo wzrastać i na 1 września 1928 r. zamykamy bilans tej wymiany temi samemi niemal cyframi, któremi wyrażał się on przed wojną celną. W okresie: sierpień 1927 r. — sierpień 1928 r. przywóz z Niemiec do Polski wyniósł 93% ich przywozu z czasu z przed wojny celnej, a wywóz z Polski do Niemiec wynosi w tymże okresie 102% wywozu z przed wojny celnej. Faktycznie więc cyfry te wykazują, iż wojna celna już nie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-61.11" who="#PGruszczyński">(W r. 1924 przywóz towarów do Polski z Niemiec — 870,8 m. zł. W r. 1929 przywóz towarów do Polski z Niemiec = 850,4 m. zł. W r. 1924 wywóz towarów z Polski do Niemiec = 922,1 m. zł. W r. 1929 wywóz towarów z Polski do Niemiec = 877,1 m. zł.).</u>
          <u xml:id="u-61.12" who="#PGruszczyński">Niemcy i Polska w r. 1929 obrotami handlowemi dorównały łącznej sumie obrotów Polski z Czechosłowacją, Austrią, Wielką Brytanią i Francją: wskutek zaś ogarnięcia przez Polskę nowych rynków zbytu, ogólna wartość wywozu produktów rolnych z Polski, mimo wojny celnej z Niemcami, wzrosła w ciągu ostatnich 4 lat (1924/5–1928/9) z górą o 400 milionów zł. (gdy w roku 1924/25 wywóz z Polski zagranicę wyniósł 2.139.000.000 zł., to już w 1928/29 r. tenże wywóz zwiększył się do sumy 2.604.000.000). Wystarczą przykłady z tego czasokresu, że mimo tej wojny celnej samych jaj wywieźliśmy do Niemiec w roku 1929–27.000 tonn, gdy w r. 1924 — zaledwie 8.000 tonn, a masła w r. 1929 wywieźliśmy 15.000 tonn, gdy w r. 1924 tylko 2 tonny.</u>
          <u xml:id="u-61.13" who="#PGruszczyński">Stan ten wykazuje, iż traktat omawiany winien być zawarty z jednakową korzyścią dla obu krajów, gdyż każdej ze stron potrzebne są produkty drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-61.14" who="#PGruszczyński">Do sprawy likwidacji stanu beztraktatowego musimy więc odnieść się z całą rezerwą i ostrożnością, by przez zawarcie traktatu nie zmarnować uzyskanych w czasie wojny celnej zdobyczy i nie obniżyć osiągniętego już rozwoju gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-61.15" who="#PGruszczyński">Klauzula największego uprzywilejowania daje Niemcom w traktacie możność korzystania z wielkich zniżek celnych, zawartych w traktatach handlowych Polski z Czechosłowacją i Francją. Natomiast dla Polski ta klauzula jest bez większego znaczenia, bo Niemcy przez rewizję traktatów ze Szwecją, Finlandią i Turcją prawie zupełnie uwolniły się od ceł konwencyjnych na artykuły rolne. Podczas gdy Niemcy bronione będą przez podnoszone wysokie cła autonomiczne, wwóz do Polski będzie ułatwiony przez zniżki konwencyjne.</u>
          <u xml:id="u-61.16" who="#PGruszczyński">Według artykułów 18 do 21, przewidujących „osiedlenie”, uprzywilejowuje się jednostronnie Niemcy i da je się im duże możliwości gospodarcze, polityczne i narodowe. Prawo osiedlania się umożliwia Niemcom i gospodarczą, i polityczną penetrację do Polski. Na ziemiach zaś zachodnich Polski nastąpi wzmocnienie się żywiołu niemieckiego, elementu wrogiego. Możliwym będzie, zdaniem naszem, deficyt w naszym bilansie handlowym, bo Niemcy duszą się od towarów i przedewszystkiem do Polski sprowadzać będą maszyny, a przemysł maszynowy w Polsce, jak wiemy, nie stoi na tym poziomie, na jakim stoi w Niemczech. Skutkiem tego fabryki maszyn, rolniczych i innych przemysłów stanąć u nas muszą i na widowni znajdziemy znowu wielu bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-61.17" who="#PGruszczyński">Kupcy polscy i z braku kapitału obrotowego i kredytu, jakimi łatwo rozporządzają kupcy niemieccy, następnie, z powodu niezorganizowania się nie będą mogli wytrzymać konkurencji z kupcami niemieckimi. Ekspansji z naszej strony nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-61.18" who="#PGruszczyński">Zupełnie w traktacie nie uwzględniono interesów rolnictwa polskiego w dziedzinie wywozu do Niemiec: bydła, owiec oraz mięsa wołowego i baraniego, co uważać należy za największy brak tej umowy. Wzamian za kontyngent trzody i węgla, otrzymają Niemcy od nas zniżki celne, burząc tem samem nasz cały system celny. Traktat handlowy ma nam dać powiększenie wywozu około 200 do 300 milionów złotych rocznie, co równa się. zaledwie 10% ogólnego wywozu z Polski. A pamiętać trzeba, że kontyngent trzody w ilości 200.000 sztuk rocznie wynosi zaledwie około 1% niemieckiego spożycia, a 320.000 ton węgla tylko około 3% produkcji ogólnej węgla niemieckiego. Traktat ten wzamian za powyższe kontyngenty udziela Niemcom szereg kontyngentów jak np. automobile, motocykle, kaszę i ziemniaki. Zawarcie tej umowy handlowej będzie dla Polski eksperymentem, dla Niemiec zaś dużym sukcesem. Podwyżki celne niemieckie z r. 1930, jak również i obecny program ministra Schielego, zmieniają stan istniejący w chwili podpisywania umowy polsko-niemieckiej w dniu 17 marca 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-61.19" who="#PGruszczyński">Równowaga korzyści z umowy zawartej zostaje poważnie poderwana. I musimy zastanowić się nad dwiema kwestiami, czy mamy zażądać od Niemiec rewizji umowy w myśl tych korzyści, jakie były możliwe przed programem agrarnym Schielego i zwyżką celną z 1930 r., t. j. czy umowę tę mamy odroczyć, czy też głosować przeciwko niej? Jeżeli nie odroczymy tej umowy, to należy głosować przeciwko niej i w tym duchu także wypowiada się całe moje stronnictwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Stosunek, jaki od kilku lat powstał pomiędzy Polską a Niemcami na tle wojny celnej i związanych z nią skutków tak dla Polski, jak i Niemiec, omawiany był w tej Wysokiej Izbie niejednokrotnie. Zarówno ministrowie resortów gospodarczych, jak i kierownicy życia gospodarczego, zasiadający w tej Izbie, byli tym wytworzonym stanem rzeczy wprost zachwyceni.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#PRoguszczak">Dowodzili oni niejednokrotnie na podstawie cyfr i faktów, że wojna celna z Niemcami uzdrowiła w znacznej części nasze życie gospodarcze, że spowodowała przyśpieszenie tempa rozwoju naszej wytwórczości przemysłowej bądź to w formie powstawania nowych działów, bądź też rozbudowy i modernizacji działów już istniejących, dalej, że w wielu wypadkach zakres wytwórczości poszczególnych gałęzi został wydatnie rozszerzony, co pozwoliło w znacznym stopniu zmniejszyć zależność rynku krajowego od rynków zagranicznych, a zwłaszcza od niemieckiego, że wreszcie wpływ wojny celnej na unifikację gospodarczą Polski wyraził się nie tylko w zespoleniu przemysłu Górnego Śląska z resztą Polski, lecz również w zespoleniu Pomorza i W. M. Gdańska z całokształtem życia gospodarczego Polski.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#PRoguszczak">Pozatem wojna celna umożliwiła rozwój wielu gałęziom wytwórczości.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#PRoguszczak">Polska w okresie wojny celnej wykazała rozwój gospodarczy i mimo gróźb Niemiec, wojnę celną przetrwała zwycięsko i w znacznym stopniu potrafiła przebudować strukturę swego handlu zagranicznego oraz wytwórczości, która miała być rękojmią na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#PRoguszczak">Ta opinia powtarzała się w tej Wysokiej Izbie za każdym razem, kiedyśmy debatowali nad kwest ją gospodarczą. Nagle, jak piorun z pogodnego nieba, przychodzi zaprzeczenie temu, co nam nasi ministrowie resortów gospodarczych i kierownicy życia gospodarczego, na mocy cyfr i faktów, z wielką dozą optymizmu przedstawiali i udowodniali. Jakie są więc powody do tak nagłego zwrotu? Kryzys. Jako jedyne wyjście z tego kryzysu proponuje nam się ratyfikację traktatu, którego braku dotąd wcale nie odczuwaliśmy. Zachodzi więc teraz pytanie, czy my na tym układzie coś zyskujemy, czy też tracimy. Dotąd nam udowodniano, że zyskujemy na wojnie celnej z Niemcami. Teraz usiłuje się nas przekonać, że zyskamy na traktacie. Przy tej sposobności przypomina mi się jedno niemieckie powiedzenie: „Herein in die Kartofeln, heraus aus den Kartofeln”.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co to ma z tem za związek? Inny głos: Tak, aby coś powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#PRoguszczak">Pan tego nie rozumie. Przy bliższej jednak analizie tego układu przekonujemy się, że wszystkie nadzieje zysku są raczej problematyczne.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#PRoguszczak">Obszerna dyskusja na Komisji Spraw Zagranicznych, jak i obecna na plenum Sejmu, wykazały, że traktat ten nie ma sobie w świecie równego, że gdyby został wprowadzony w życie w tej formie, w jakiej nam go do ratyfikacji przedłożono, spowoduje nie tylko wojnę gospodarczą pomiędzy Polską a państwami, które z nami traktaty handlowe zawarły, ale zabije również nasz rodzimy, będący jeszcze w powijakach, handel i przemysł.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#PRoguszczak">Z chwilą wejścia w życie tej umowy zakazy przywozu odpadają, a ponadto Niemcy otrzymują prawo osiedlania się i dzięki klauzuli największego uprzywilejowania, zyskują wszystkie zniżki celne konwencyjne, udzielone przez Polskę innym krajom. Wchodzi więc na rynek polski na równych prawach konkurent, niebezpieczny nie tylko dla innych dostawców Polski, ale groźny również dla przemysłu polskiego. Dzięki znajomości rynku polskiego, dobrej organizacji handlowej, oraz dogodnym warunkom kredytowym, Niemcy zajmą odrazu wybitne miejsce na rynku polskim.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#PRoguszczak">Wobec tego należy sobie unaocznić niebezpieczeństwo konkurencji niemieckiej dla polskiej wytwórczości. Zagraża ona istnieniu i rozwojowi szeregu gałęzi przemysłu, przedewszystkim przetwórczego, który dzięki wojnie celnej zaczął się rozwijać pomyślnie. Utrudnione zostanie powstawanie nowych działów wytwórczości, w szczególności maszynowego. Zagrożony jest pozatem przemysł chemiczny, farmaceutyczny, szklany, papierniczy, włókienniczy, konfekcyjny i galanteryjny. Nie zważając na to groźne niebezpieczeństwo, nasza polityka zagraniczna domaga się ratyfikacji tego układu za wszelką cenę. Jest ona naszem zdaniem zbyt wielka, aby się można na to ugodzić.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#PRoguszczak">Traktat handlowy z Niemcami daje nam jako zdobycz formalną klauzulę największego uprzywilejowania, która jednak dla Polski straciła całkowitą niemal wartość. Niemcy, stosując z całą bezwzględnością system protekcjonizmu agrarnego, doprowadziły cła rolnicze do tak zawrotnej wysokości, że o ulokowaniu przyznanych Polsce kontyngentów rolniczych na rynku niemieckim, nie będzie można nawet marzyć. Ostatnia podwyżka agrarnych ceł niemieckich przekreśliła nawet cień możliwych dla Polski korzyści i jest jaskrawym dowodem cynicznej wprost niechęci Niemców do uregulowania stosunków sąsiedzkich z Polską.</u>
          <u xml:id="u-63.11" who="#PRoguszczak">Przyznany Polsce kontyngent 200.000 sztuk nierogacizny, gwarantowany przez Reischsverband der deutschen Industrie, ma tylko znaczenie problematyczne, gdyż statystyka wykazuje, że Niemcy nie tylko, iż pokrywają zapotrzebowanie rynku wewnętrznego, ale nawet eksportują. W ciągu 10 miesięcy ub. r. Niemcy wywieźli 221.000 sztuk nierogacizny, a w r. 1929 tylko 14.000 w tym samym czasokresie. Przeto trudno sobie wyobrazić, aby ze strony niemieckiej przy obecnych tendencjach już nie protekcjonizmu, ale wprost prohibicjonizmu agrarnego, dopuszczono przywóz 200.000 sztuk nierogacizny z Polski, skoro cały przywóz roczny do Niemiec w tym samym dziale w r. 1930 przypuszczalnie wyniesie 165–170.000 sztuk ze wszystkich kontyngentów, przyznanych innym państwom razem.</u>
          <u xml:id="u-63.12" who="#PRoguszczak">Jeżeli więc ziemie zachodnie odnoszą się z niechęcią do tego układu, to wynika to z dobrze przemyślanego wyczucia prawdziwych ekonomicznych interesów tych ziem i jej ludności. Społeczeństwo zachodnich kresów Rzeczypospolitej żyje niezachwianie przekonaniem, że w obecnych warunkach traktat handlowy polsko-niemiecki wyszedłby jedynie na korzyść Niemiec. My zaś za wspaniałomyślne ułatwienie Niemcom ich akcji gospodarczej, a co za tem idzie, politycznego podboju rynku polskiego, mamy uzyskać prawo wymiany gospodarczej na opancerzonym wysokiemi cłami rynku niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-63.13" who="#PRoguszczak">Mógłby ktoś powiedzieć, że straty, poniesione na produktach rolnych, wyrównamy przez eksport węgla, że kontyngent 320.000 tonn miesięcznie w dzisiejszych warunkach jest wabikiem, na któryby należało pójść. Mogę jednak już dziś powiedzieć, że są to również złudzenia, gdyż w umowie jest wyraźnie powiedziane, że węgiel polski nie może stwarzać węglowi niemieckiemu konkurencji i gdyby zdarzył się taki wypadek, to rząd niemiecki ma prawo natychmiast umowę wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-63.14" who="#PRoguszczak">Czy może być ktoś tak naiwny i twierdzić, że przy tych nastrojach, jakie obecnie w Niemczech panują w stosunku do Polski, nie mając możności konkurencji, zdołamy na rynku niemieckim ulokować miesięcznie 320.000 tonn węgla polskiego? Tam, gdzie jest olbrzymia podaż węgla, a niema na niego zbytu i w dodatku niema konkurencji, nawet wszelkie próby są skazane na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-63.15" who="#PRoguszczak">W kraju, w którym liczba bezrobotnych doszła do tej zawrotnej cyfry, w kraju, który dusi się swemi produktami przemysłowemi, a przedewszystkiem węglem, nie może być absolutnie mowy o tem, byśmy tam w obecnych warunkach mogli ulokować miesięcznie 320.000 tonn węgla polskiego.</u>
          <u xml:id="u-63.16" who="#PRoguszczak">Czy może ktoś nawet przypuszczać, że zarówno przedsiębiorstwa jak i obywatele niemieccy będą nie od swoich kopalń tylko od nas kupowali węgiel, jeśli on będzie, a według umowy być musi, po tej samej cenie? Zatem klauzula największego uprzywilejowania i równowaga wzajemnych ustępstw zostały w praktyce przekreślone przez Niemcy. Nie można więc mówić tu o jakichś przywilejach, gdyż jesteśmy zupełnie skrępowani cenami w eksporcie węgla, a cłami prohibicyjnemi w eksporcie produktów rolnych, dla których szukamy rynków zbytu w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-63.17" who="#PRoguszczak">A teraz kwestia osiedlenia. Wprawdzie przepis ten odnosi się do obu stron, ale czy jest do pomyślenia, by ktoś z naszych kupców osiedlał się po stronie niemieckiej? Z tego postanowienia my absolutnie nie będziemy mogli korzystać. Natomiast druga strona wyzyska je w całej pełni i to nie tylko w celach gospodarczych, bo te w tym wypadku mają dla Niemiec w mojem rozumieniu znaczenie drugorzędne. Osiedlenie Niemców, a o to im tylko przedewszystkiem chodzi, ma wybitne znaczenie polityczne.</u>
          <u xml:id="u-63.18" who="#PRoguszczak">Od czasu uzyskania naszej niepodległości Polacy na kresach zachodnich dokładali wszelkich sił, aby opanować życie gospodarcze. Umowa ta cały wysiłek narodu polskiego przekreśla i wprowadza stan, który ze względów państwowych jest tam nie do pomyślenia. I jak na ironię podkreśla się, że przepis ten nie dotyczy drobnych kupców i rzemieślników oraz tych osób, które uprawiają handel domokrążny, albo handel na drogach i placach publicznych. Ten przywilej zostawiło się łaskawie Polakom. Czy mogliśmy się w tym wypadku jeszcze bardziej upokorzyć? Racja stanu wymaga, by na ziemiach zachodnich ugruntować silny i potężny stan średni, a tymczasem rząd polski udziela koncesji w tej dziedzinie obywatelom obcym i uzasadnia to tem, by te ustępstwa zrobiły na zagranicę dobre wrażenie, że Polska daje przez to dowód, iż prowadzi politykę pokojową i tem samem podniesie prestige Państwa na terenie międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-63.19" who="#PRoguszczak">Jest słynna anegdotka, w której ktoś, zapytany oto co robi, odpowiada: „Robie dobre wrażenie”, ale mojem zdaniem, nie wolno dopuścić do tego, aby na terenie międzynarodowym stosowano tę anegdotkę do Polski z winy jakiegokolwiek rządu polskiego. Mylą się ci, którzy sądzą, że ratyfikacja ta zrobi na Niemców dobre wrażenie i że oni się nią zadowolą. Przeciwnie, podnieci to tylko ich apetyty. Zadowolą się dopiero wtenczas, gdy będą mogli wszyscy wrócić na swoje placówki z przed wojny i kontynuować swój dawny plan „Drang nach Osten”.</u>
          <u xml:id="u-63.20" who="#PRoguszczak">Na dowód tego, że tak jest, niech nam posłuży pewien fakt, który rzuca dość jaskrawe światło na istotne zamiary naszego sąsiada zachodniego. Pismo francuskie „La Vie”, wychodzące w Paryżu, rozpisało w ostatnich tygodniach ankietę na temat, czy możliwa jest wojna w najbliższej przyszłości? Odpowiedziało na nią wielu ministrów i wybitnych mężów świata politycznego, wynurzając swój pogląd na obecną międzynarodową sytuację polityczną.</u>
          <u xml:id="u-63.21" who="#PRoguszczak">Z tych wszystkich określeń najbardziej zdecydowanie pokojowo brzmi odpowiedź naszego ministra Spraw Zagranicznych. Mogę oświadczyć najbardziej kategorycznie — powiedział p. minister Zaleski — że ze strony Polski żadne niebezpieczeństwo pokojowi europejskiemu nie zagraża.</u>
          <u xml:id="u-63.22" who="#PRoguszczak">Natomiast wręcz odmiennie brzmi odpowiedź niemieckiego generała von Seeckta, organizatora i dowódcy tajnej armii niemieckiej, który na zapytanie korespondenta, czy istnieje możliwość wojny, oświadczył lakonicznie, że wojny nienawidzi, a gdy korespondent nie zadowolił się tą odpowiedzią i zadał mu drugie pytanie, czy naprężone stosunki polsko-niemieckie nie przedstawiają groźby dla pokoju europejskiego, p. generał oświadczył, że obecna sytuacja jest nie do wytrzymania, zupełnie nie do wytrzymania, absolutnie nie do wytrzymania.</u>
          <u xml:id="u-63.23" who="#PRoguszczak">Sprawa jest jasna. Jestem przekonany, że nawet gdy większość tego Sejmu zrobi już to dobre wrażenie i odda swoje głosy za ratyfikacją tego traktatu, wrogi stosunek Niemiec do Polski w niczem się nie zmieni. Sytuacja dla p. Seeckta, który jest wyrazem dzisiejszych Niemiec, będzie dopiero wtenczas do wytrzymania, gdy trzy województwa zachodnie znajdą się znów w granicach Rzeszy Niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-63.24" who="#PRoguszczak">Nie mogę się oprzeć przekonaniu, że ratyfikacja tego traktatu, skoro obóz majowy już tak postanowił, wpuszczając tem samem kilkadziesiąt tysięcy zwolenników p. Seeckta do ziem zachodnich, znacznie Niemcom ich zadanie ułatwi. Sądzę jednak, że obóz prorządowy weźmie jeszcze pod uwagę argumenty, które przemawiają przeciw i namyśli się, zanim głosy swoje da za ratyfikacją tego traktatu, gdyż podkopuje on żywą siłę narodu na ziemiach zachodnich i tem samem bardzo poważnie osłabia Państwo.</u>
          <u xml:id="u-63.25" who="#PRoguszczak">Wypowiadamy się przeciwko przyjęciu tego traktatu i głosów naszych za tym traktatem nie damy.</u>
          <u xml:id="u-63.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PRottenstreich">Wysoki Sejmie! Państwo Polskie miało niestety paroletnią przerwę w zakresie ratyfikacji umów handlowych. Interes Państwa wymaga współżycia gospodarczego z innemi państwami. Po smutnych doświadczeniach z wojnami celnemi muszą nareszcie narody i państwa dojść do przekonania, że są współodpowiedzialne za ten straszny kryzys gospodarczy, jaki od dwóch lat szaleje na całym prawie świecie, ze wszystkiemi ujemnemi skutkami dla wszystkich warstw społecznych i dla wszystkich klas, a przedewszystkiem za szkody, wyrządzone życiu gospodarczemu przez politykę skrajnego szowinizmu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#PRottenstreich">Nie można tych szkód statystycznie uchwycić, bo chodzi tutaj o imponderabilia, ale można te szkody obserwować. Np. w czasie bajecznie niskiej stopy procentowej, gdy we Francji, Holandii i Stanach Zjednoczonych stopa procentowa wynosi od 2 do 3% w stosunku rocznym, my płacimy około 10%. Takie wysokie odsetki uniemożliwiają rentowność warsztatu pracy, który zaciąga pożyczkę.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#PRottenstreich">Gdy szukamy przyczyny tych wysokich odsetek i badamy, dlaczego mimo wysokiej stopy procentowej kapitał zagraniczny unika niektórych krajów, widać, że zagranica uważa plasowanie pożyczek w krajach, położonych na zachód od Renu, za pewne ryzyko. Podkreślam, że nie tylko my nie dostajemy pożyczek zagranicznych, względnie musimy za nie bardzo drogo płacić, ale to samo odnosi się do Niemiec, bo przedewszystkiem tam nad potrzebami gospodarczemi góruje polityka.</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#PRottenstreich">W ostatnich czasach nastąpiła w opinii państw zachodnich wielka, zmiana na lepsze. Państwa godzą się na umowy rozbrojeniowe, aby mieć wolną rękę w walce z kryzysem gospodarczym, względnie, aby uporawszy się z trudnościami natury politycznej, wspólnemi siłami przystąpić do walki z kryzysem.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#PRottenstreich">Zrozumienie dla spraw gospodarczych daje się zauważyć w szczególności i u nas. Ratyfikowaliśmy w ostatnim czasie bardzo wiele traktatów handlowych, załatwiliśmy te ratyfikacje bez dyskusji, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że one pomnażają znacznie liczbę państw, z któremi zostają otwarte nasze stosunki na podstawach prawnych. Jesteśmy dziś w tem szczęśliwem położeniu, że mamy uregulowane stosunki ze wszystkiemi prawie państwami europejskiemi z wyjątkiem Litwy, Rosji Sowieckiej i Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-65.5" who="#PRottenstreich">Z Niemcami podpisaliśmy 17 marca 1930 r. umowę handlową, a nie traktat handlowy. Zdawało się, że podpisanie umowy handlowej zamyka ostatecznie okres wojny celnej i beztraktatowy. Niestety polityka protekcjonistyczna Niemiec, wysokie cła na produkty rolne, wprowadzone przez Schielego, przekreśliły wielkie korzyści dla naszego rolnictwa, które uzyskaliśmy w umowie handlowej. Trzeba umowę handlową z Niemcami traktować z dwóch punktów widzenia:</u>
          <u xml:id="u-65.6" who="#PRottenstreich">1) jako likwidację wojny celnej i beztraktatowego okresu handlowego przy bardzo silnym ruchu handlowym między nami a Niemcami,</u>
          <u xml:id="u-65.7" who="#PRottenstreich">2) na podstawie bezpośrednich korzyści handlowych.</u>
          <u xml:id="u-65.8" who="#PRottenstreich">Mimo nastawienia politycznego niektórych czynników w Niemczech względem nas, stoję na stanowisku, że powinniśmy ratyfikować urnowe handlową z Niemcami, choćby dla udowodnienia, że jesteśmy zwolennikami normalizacji międzynarodowej wymiany towarów i konsolidacji gospodarczej Europy. Ale ważny jest dla nas drugi czynnik — to są korzyści materialne z umowy z Niemcami. Wiem, że są niektóre ugrupowania, które nie przestają twierdzić, że umowa handlowa z Niemcami jest zła. Ale twierdzą to nie tylko teraz, gdy w okresie między podpisaniem a ratyfikacją została ona pogorszona wskutek ceł Schielego, lecz utrzymywały to i podczas pertraktacyj i po podpisaniu umowy. Gdyby umowa była naprawdę taka zła, jak się mówi i pisze. to znaczy, że jest bardzo dobra dla Niemiec, to powinienby ją parlament niemiecki ratyfikować natychmiast bez zastrzeżeń. Tymczasem ci sami, którzy piszą, że traktat z Niemcami jest dla nas nie do przyjęcia, twierdzą zupełnie kategorycznie, że cały parlament niemiecki z wyjątkiem socjalistów jest przeciwny umowie. wobec czego nie należy uchwalać jej ratyfikacji, bo Niemcy jej nie uchwala. Nie ulega wątpliwości, że Reichstag niemiecki nie tak łatwo uchwali ratyfikację umowy handlowej z nami z powodu znacznych korzyści gospodarczych, które mimo wszystko traktat nam daje.</u>
          <u xml:id="u-65.9" who="#PRottenstreich">Chciałbym tylko wskazać na 2 punkty umowy handlowej, które w razie ratyfikacji dadzą nam wielką korzyść gospodarczą: na kontyngent trzody chlewnej i węgla.</u>
          <u xml:id="u-65.10" who="#PRottenstreich">Prawda jest, że autonomiczna stawka celna na trzodę chlewną została podwyższona i że istnieją w Niemczech ruchome cła na przywóz świń. Ale i pamiętać trzeba, jeśli się chce być objektywnym, że co do trzody chlewnej przyznany nam został kontyngent 200.000 sztuk, a potem kontyngent roczny będzie podwyższony na 350.000 sztuk i tu nie mogą zajść żadne niespodzianki, gdyż Niemcy zobowiązały się przyjmować ustaloną ilość nierogacizny z Polski po niemieckich cenach rynkowych. Wyraźnie bowiem umowa postanawia, że mięso, otrzymane ze świń przywożonych w stanie żywym, powinno być pod względem gospodarczym traktowane nie inaczej, jak mięso, pochodzące ze świń ubitych wewnątrz kraju. Przy obecnych cenach na nierogaciznę, na naszym rynku wewnętrznym byłby eksport z Polski błogosławieństwem dla rolników.</u>
          <u xml:id="u-65.11" who="#PRottenstreich">A jak wygląda sytuacja w przemyśle węglowym? Wydobycie węgla obniżyło się gwałtownie w ubiegłym roku. Obniżenie to wynosi w stosunku do 1929 r. blisko 19%. Trzeba pamiętać, że zbyt węgla w kraju spadł w roku ubiegłym w porównaniu z r. 1929 o 30%. Jak to się odbija na wzroście bezrobocia, na budżecie Państwa, nie tylko z powodu spadku wpływów podatkowych, ale z powodu większego zapotrzebowania funduszu na bezrobotnych — tłumaczyć nie potrzebuję. Dlatego, gdy umowa handlowa z Niemcami umożliwia nam wywóz węgla z Polski i to 320.000 ton miesięcznie, to nie wolno nam nad tym faktem przejść do porządku dziennego. Wiem, że się odpowie, iż Niemcy zgodzili się na kontyngent węglowy, gdy nie było jeszcze tych wszystkich objawów kryzysu, gdy nie mieli jeszcze tylu bezrobotnych, ale że dziś, w związku z przesileniem gospodarczem, które Niemcy przechodzą i z powodu którego cierpi ich przemysł węglowy, nie zgodzą się na import naszego węgla do siebie. Byłby jednak najwyższy czas, abyśmy nie myśleli za Niemców. Gdy my uchwalimy umowę handlową i Niemcy zaczną robić zastrzeżenia, to zarzut przedłużania stanu beztraktatowego spadnie nie na nas, lecz na tych, którzy nie wykazują dobrej woli uregulowania stosunków handlowych.</u>
          <u xml:id="u-65.12" who="#PRottenstreich">Leży w naszym interesie, aby większość narodu niemieckiego przekonała się, że nie tylko nie chcemy wojny celnej, ale nawet ratyfikujemy umowę handlową mimo ceł Schielego. Przemysł niemiecki, robotnik i kupiec w Niemczech łakną zgody gospodarczej z Polską, a oni stanowią przeważającą większość w Niemczech. I dla nich jest obecny stan beztraktatowy niekorzystny. Jest wykluczone, aby znalazł się rząd w Niemczech, który mógłby się przeciwstawić woli większości narodu niemieckiego. Leży w naszym interesie politycznym, abyśmy przez ratyfikację umowy handlowej wzmocnili te żywioły w narodzie niemieckim, które są zwolennikami porozumienia gospodarczego z Polską.</u>
          <u xml:id="u-65.13" who="#PRottenstreich">U nas i w Niemczech odzywają się głosy, że traktat służy tylko drugiej stronie, bo i u nas i w Niemczech są pewne czynniki, które nie dążą do likwidacji stanu beztraktatowego z przyczyn czysto nacjonalistycznych. Nacjonaliści polscy starają się wykazać, że większe korzyści z traktatu będą mieli Niemcy, w Niemczech naodwrót twierdza Hugenbergowie i inni nacjonaliści, że umowa handlowa jest korzystna tylko dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-65.14" who="#PRottenstreich">Kto jest obiektywny, nie będzie myślał kategoriami Hugenberga, lecz powie sobie, że nie można przewidzieć, komu umowa handlowa przysporzy większych korzyści. Jestem przekonany, że korzyści będą obopólne. A zresztą umowa zawarta została z terminem rocznym i jest bardzo łatwa do wypowiedzenia. Polska jest zbyt silna, aby umowa, trwająca przez jeden rok, mogła jej zaszkodzić. Orientując się w stosunkach, obznajmiony również ze stosunkami w Niemczech, śmiem twierdzić, że ratyfikacja umowy handlowej z Niemcami przyniesie nam korzyści.</u>
          <u xml:id="u-65.15" who="#PRottenstreich">Nie mówmy i nie twierdźmy, że to będzie pseudo-traktat. Może w pierwszych czasach wymiana towarów nie będzie zbyt wielka, może staną jej na przeszkodzie administracyjne podwyżki ceł, ale bądźmy obiektywni i przyznajmy, że administracyjne podwyżki ceł nałożono tymczasem nie tylko w Niemczech. Pamiętajmy również, że wartość naszego wywozu ciągle maleje.</u>
          <u xml:id="u-65.16" who="#PRottenstreich">Szczególnie wielki jest spadek wywozu drzewa. Z końcem grudnia roku ubiegłego wygasła nieodnowiona polsko-niemiecka urnowa drzewna. Na podstawie tej umowy, której podpisanie uważano swego czasu za wielki sukces, mogliśmy ulokować na rynkach niemieckich znaczne ilości naszego drzewa. Nieodnowienie umowy drzewnej przez Niemcy kosztuje nas w jednym styczniu r. b. około 15 mil jonów złotych. Leży w naszym interesie, ażeby eksport nasz przynajmniej nie zmalał, jeśli nie możemy powiększyć naszych obrotów handlowych z zagranicą. Trzeba pamiętać, że zapasy dewiz w naszym banku emisyjnym niestety również maleją, co odbija się źle na naszem życiu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-65.17" who="#PRottenstreich">Przeciwnicy ratyfikacji umowy z Niemcami twierdzą, że umowa ta podetnie w egzystencji te gałęzie naszego przemysłu, które zostały uruchomione dzięki wojnie celnej z Niemcami. Możemy się uchronić przed ziemi skutkami, jeśli uodpornimy naszą młodą wytwórczość, powstałą w czasie wojny celnej, przed konkurencją niemiecką. Jednym ze środków jest rewizja naszego systemu podatkowego, a przedewszystkiem podatku obrotowego. Uważamy, że zanim nastąpi wymiana not ratyfikacyjnych, powinna być przeprowadzona reforma podatku obrotowego.</u>
          <u xml:id="u-65.18" who="#PRottenstreich">Koło żydowskie będzie głosowało za ratyfikacją umowy handlowej z Niemcami, a to w przekonaniu, że rozszerzenie zakresu państw, z któremi nasze stosunki oparte są na podstawach prawnych, przyczyni się do wzrostu dobrobytu w kraju i do wzmocnienia Państwa na terenie międzynarodowym. Popieraliśmy i zawsze popierać będziemy wszelkie wysiłki, prowadzące do unormowania naszych stosunków z innemi państwami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#WicemarszałekPiłsudski">Głos ma p. Rzóska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PRzóska">Wysoki Sejmie! Można wyrażać dużo zastrzeżeń co do wartości poszczególnych postanowień traktatu handlowego, jednak należy posługiwać się zawsze prawdziwemi twierdzeniami i naprawdę odpowiadającemi rzeczywistości interpretacjami poszczególnych postanowień traktatu. Ja sam, jako pochodzący z ziem zachodnich, a nie tylko na nich mieszkający od lat paru, znam stosunki na tych ziemiach doskonale i związany z niemi jestem serdeczną miłością, uważam, że dla ziem zachodnich w każdym traktacie handlowym z Niemcami, zawartym w idealnych nawet warunkach, znajdą się postanowienia trudne. Uważam jednak, że nawet argumentując tamtemi argumentami, drogiemi dla wszystkich Polaków, nie tylko dla mieszkańców ziem zachodnich, jesteśmy obowiązani posługiwać się prawdą. Otóż prawda co do kwestii osiedleńczej jest następująca: Mianowicie po pierwsze, niema traktatów handlowych i Polska takich nie zawarła i niema państwa w świecie, któreby taki traktat zawarło, ażeby nie było w traktacie klauzuli osiedleńczej. Po drugie prawdą jest, że klauzule osiedleńcze w traktacie polsko-niemieckim są mniej daleko idące, niż w tych traktatach, które Polska zawarła z innemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#PRzóska">Argumentacja przedstawiciela Klubu Narodowego, jakoby z postanowień art. 20, w połączeniu z dodatkowem wyjaśnieniem do tego art. 20, wynikało, że obywatele niemieccy, mieszkający od czasu przed rokiem 1919 nie na terenie Państwa Polskiego, w takiej czy innej liczbie, jak on obliczył, mogą wrócić do granic Państwa Polskiego, jest nieprawdą i nie wolno argumentować takiemi rzeczami, jakie tu zostały wysunięte przez p. Zielińskiego.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#PRzóska">Nie będę tego artykułu czytał i nie mam zamiaru o tak późnej porze Panów nużyć. Odwołuję się do sądu każdego z pośród Panów samej opozycji. Niech każdy z Panów weźmie traktat i dodatkowe do niego wyjaśnienia, niech Panowie wezmą art. 20 i jestem przekonany, że na tyle sumienia Panowie mają,...</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#PRzóska">...że gdy Panowie przeczytają art. 20 i wyjaśnienia do niego, to Panowie stwierdzą sami, że nie było prawdą to, co powiedział p. Zieliński.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#PRzóska">Otóż jeżeli klauzule osiedleńcze traktatu polsko-niemieckiego nie są takie, jak je przedstawiono, to trzeba jeszcze raz stwierdzić, że posługują się Panowie stale i w prasie i na prowincji tem twierdzeniem, że traktat handlowy przewiduje możność osiedlenia się między innemi na roli, że grozi przyjście wielkiej ilości Niemców w posiadanie własności ziemskiej. Otóż ustawodawstwo Państwa naszego, stojące ponad klauzulami traktatowemi, wyklucza wszelką możność nabycia jakiejkolwiek nieruchomości ziemskiej, mówię to także pod adresem Klubu Chłopskiego, który temi rzeczami argumentował u siebie na prowincji w województwach zachodnich, że wyklucza ustawodawstwo nasze wszelkie nabywanie nieruchomości miejskiej, czy wiejskiej bez zezwolenia władz polskich. W szczególności na Pomorzu, na którego obronie nie tylko Panom zależy, muszę stwierdzić, że są szczególne przepisy o pasie granicznym, które prawie uniemożliwiają, ażeby jakakolwiek najmniejszą nawet posiadłość ziemska, nawet ułamek morga dostał się w posiadanie obywatela obcego państwa bez wiedzy i bez specjalnego indywidualnego zezwolenia nie starosty, nie wojewody, ale Rady Ministrów na wniosek Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#PRzóska">Jeżeli więc osiedlenie jest możliwe tylko dla tych kategoryj, które są przewidziane w poszczególnych artykułach umowy, to rozpatrzmy, która z tych kategoryj w istocie rzeczy zasługuje na to, ażeby mówić o jej osiedleniu z pewną obawą. Otóż nie może być mowy o tem, ażeby obawę taką wywołać mogło osiedlenie się czy to przemysłowca, czy robotnika fachowego, czy wogóle każdego obywatela państwa niemieckiego, czy innego, którego każdorazowe przybycie wymaga indywidualnego zezwolenia, a zaznaczę raz jeszcze, że nic z tego, co było postanowione w naszych ustawach, nie jest przez traktat uchylone. Jeżeli ktoś będzie zasługiwał na to, ażeby mówić o nim z obawą, to nie jest to ani robotnik fachowy, ani podciągnięci pod to samo pojęcie pracownicy przemysłu rolnego, ani sam przemysłowiec niemiecki, którego przybycie z kapitałem do naszego kraju, ubogiego w kapitał, jabym raczej powitał z zadowoleniem, ale ten kupiec, o którym tyle mówiono. Otóż nie na tem polega trudność sytuacji, że może przybyć kupiec niemiecki, ale na tem polega trudność sytuacji, iż mamy ustawodawstwo, o którem tutaj mówili niektórzy z Panów, ustawodawstwo właśnie tego rodzaju, które w pewnych warunkach, w szczególności w handlu z zagranicą stawia naszego własnego kupca w gorszeni położeniu, niż zagranicznego.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Podatek obrotowy.)</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#PRzóska">Nie sama wysokość podatku obrotowego, ale specyficzne postanowienia. Ja sam rozpisałem się w „Strażnicy Zachodniej” lat temu 4 na temat osiedlania się Niemców na ziemiach zachodnich i na temat tych właśnie klauzul podatkowych, które należałoby usunąć.</u>
          <u xml:id="u-67.10" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: Cztery lata Pan realizuje i nic.)</u>
          <u xml:id="u-67.11" who="#PRzóska">Przepraszam bardzo, nie realizowałem, wtedy byłem urzędnikiem, napisałem wtedy o tem i to, co dziś powtarzam, iż jestem za traktatem handlowym z Niemcami i nie widzę w klauzulach osiedleńczych tej tragedii, którą Panowie próbują z nich wyczyniać. Do kwestyj tych, do tych trudności, które i ja widzę co do ziem zachodnich, powrócę jeszcze pod koniec.</u>
          <u xml:id="u-67.12" who="#PRzóska">Otóż jeżeli teraz przejdę do omówienia pokrótce — bo nie chcę w tym czasie późnym mówić dłużej — kwestyj taryfowo-gospodarczych, to powiem nasamprzód, iż należy nam zrobić punkt wyjścia z tego stanu rzeczy, który jest obecnie, t. zn. w chwili beztraktatowej i z tego stanu rzeczy, któryby zapanował, gdyby traktatu nie było. O wojnie celnej powiedziano, iż przyniosła ona korzyści Polsce. Niewątpliwie tego rodzaju korzyści powstały i to właśnie te, o których tu mówiono kilkakrotnie: to właśnie scementowanie się w jedność gospodarczą prowincyj Polski.</u>
          <u xml:id="u-67.13" who="#PRzóska">Panowie rozumieją, że nie będę z tej trybuny tego analizował, proszę Panów, niech Panowie zajrzą do obrotów towarowych ostatniego może półtora roku tej wojny celnej i niech Panowie sobie obejrzą dynamikę rozwoju stosunków handlowych z Niemcami, to Panowie zobaczą, że każda wojna może się odbijać raz korzystnie, a raz niekorzystnie. Sądzę, że Panowie podejmą się tego trudu, między sobą choćby, bo dla każdego te cyfry są dostępne, ażeby zanalizować dokładnie, jak w istocie rzeczy kształtuje się nasz bilans handlowy z Niemcami w ostatnich czasach. Wtedy Panowie zrozumieją powiedzenie moje, iż naprawdę jest czas zlikwidować ten stan wojny. Jestem starym żołnierzem, starym, bo 7 lat wojny mam za sobą, wojny się nie boję. Otóż twierdze, że wojna więcej, niż parę lat, trwać nie może, bo ludność tego nie wytrzyma i dlatego likwidacja wojny celnej, choćby miała i ujemne strony, jest rzeczą pożyteczną.</u>
          <u xml:id="u-67.14" who="#PRzóska">A chcę Panom przytoczyć argumenty, zaczerpnięte z tych samych organów, które zacytował tu p. Zieliński, a mianowicie z organu związku organizacyj rolniczych, wydawanego przez człowieka, o którym nie przypuszczam, ażeby opuścił stronnictwo, z którego posłował. Otóż proszę Panów, p. Wakar, współredaktor tego pisma, o którem mówiłem, powiada tak o ostatnim okresie celnym: „Bądź co bądź udział Niemiec w naszym obrocie z zagranica pozostaje bardzo znaczny. Nasz zaś udział w handlu niemieckim nie przekracza kilku procent, przyczem niepokojące jest, iż z roku na rok po stronie przywozu, choć powoli, lecz systematycznie wzrasta w liczbach względnych, w absolutnych zaś dorównywa naszemu do Niemiec wywozowi”.</u>
          <u xml:id="u-67.15" who="#PRzóska">Niech Panowie sobie uprzytomnią, że wywozowi niemieckiemu do nas jest daleko łatwiej ominąć te nasze zakazy przywozu tym sposobem, że poszukają pośrednictwa Czech, czy innego państwa, a niechże Panowie z naszemi płodami rolnemi próbują objechać poprzez Czechy do Niemiec. Niech Panowie raz dobrze wejrzą w te cyfry statystyki handlu zagranicznego Niemiec, to zobaczycie, ile towarów według statystyki niemieckiej, która podaje w statystyce nie miejsce skierowania bezpośrednio tuż poza granicą, ale miejsce ostatecznego przeznaczenia tych produktów, niech Panowie zobaczą w statystyce, jaką dynamikę wykazuje rozwój wywozu niemieckiego do Polski w czasie tej wojny celnej, niech Panowie zobaczą, że pierwszym miesiącom jej, pierwszym latom, pierwszemu okresowi tej wojny zawdzięczamy niewątpliwie znaczne korzyści, że natomiast w drugim okresie sytuacja zmienia się na niekorzyść.</u>
          <u xml:id="u-67.16" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ale czy traktat zapobiegnie temu?)</u>
          <u xml:id="u-67.17" who="#PRzóska">Traktat zapobiegnie temu, że te zakazy przywozu, o których będę mówił, zostaną zlikwidowane i szanowny Pan się o tem dowie. A zresztą dziwię się, że Pan tego nie wie, które zostaną zlikwidowane.</u>
          <u xml:id="u-67.18" who="#PRzóska">Chcę zwrócić na inną rzecz uwagę. Panowie argumentują tem, że cła Schielego czy cła z roku 1930 są wyższe, niż te, które istniały przy zawieraniu traktatu. Ale chcę zwrócić uwagę na to, że bojowe cła walki celnej, nie tej, która teraz jest, ale tej, której Panowie życzycie sobie widocznie, czy chcecie ją spowodować, czy też parlament niemiecki spowoduje, jeżeli nie zratyfikuje umowy, będą wobec Polski jeszcze wyższe, niż te, które będą stosowane do naszej konkurencji zagranicznej w Niemczech. Uwzględnić tu należy dla niektórych artykułów i to jeszcze, że mimo bojowych ceł wywóz do Niemiec np. jednego z tych produktów, którego właśnie produkcję najwięcej popieramy, t. j. wywóz masła, mimo bojowych ceł, znacznie wyższych, niż opłaca masło naszej konkurencji z innych krajów, kształtował się z roku na rok, od początku wojny celnej do dziś, stale w sposób wzrastający. Proszę odszukać artykuł p. Wakara w „Rolniku - Ekonomiście”, że w znacznym stopniu, mianowicie przeszło w 80% szedł do Niemiec nasz wywóz masła, stale rosnąc z roku na rok, mimo ceł bojowych. I Panowie chcą twierdzić, że dla naszego masła cła niższe od ceł bojowych będą stanowiły przeszkodę nie do przebycia.</u>
          <u xml:id="u-67.19" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie wszystko idzie jak po maśle.)</u>
          <u xml:id="u-67.20" who="#PRzóska">U Pana idzie jak po grudzie, to niewątpliwe.</u>
          <u xml:id="u-67.21" who="#PRzóska">Pan Jerzy Gościcki mówił o potrzebie zawarcia traktatu handlowego z Niemcami. Panowie argumentują tem samem, ale twierdzę, że Panowie byli w roku 1930, kiedy on to pisał, tak samo przeciwnikami traktatu. Czemu ludziom mówicie nieprawdę? Dowiadujemy się, że Panowie gotowi sprzedać to rzekome masowe osiedlanie się Niemców na Kresach Zachodnich za niższe cła przed-Schieleowe. Powiemy o tem na ziemiach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-67.22" who="#PRzóska">Otóż p. Jerzy Gościcki powiada: „Rzesza Niemiecka jest i pozostanie jeszcze przez czas długi poważnym importerem całego szeregu produktów rolnych, które w nadmiarze wytwarza polskie rolnictwo”. I tutaj argumentuje — podaje nr 8 „Rolnika - Ekonomisty” — bardzo szeroko na temat zasadniczy. Niewątpliwie p. Jerzy Gościcki mówi kilkakrotnie o brakach traktatu handlowego, jako umowy obciążającej wskutek właśnie tych wysokich ceł naszych eksporterów, ale żaden odpowiedzialny ekonomista nie może zamykać oczu na fakt, że nasz eksporter, i p. Gościcki jest takiego zdania, nie umiał i nie umie wydobyć się w większej mierze poza rynek niemiecki. Otóż zasadniczem naszem dążeniem co do rynku niemieckiego jest to, abyśmy na rynku niemieckim znaleźli się w sytuacji równej z temi krajami, które wraz z nami na rynkach zagranicznych konkurują. A Panowie woleliby, abyśmy się z nimi na najpoważniejszym naszym rynku spotkali w sytuacji dla nas gorszej.</u>
          <u xml:id="u-67.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-67.24" who="#PRzóska">Ja wiem to stąd, że Panowie uważają, że my możemy przy cłach bojowych wywozić.</u>
          <u xml:id="u-67.25" who="#PRzóska">Kontyngent świń był przez Panów przedstawiony w sposób taki, jak gdyby był niemożliwy do zrealizowania.</u>
          <u xml:id="u-67.26" who="#komentarz">(Głos: Za mały.)</u>
          <u xml:id="u-67.27" who="#PRzóska">O drzewie, o specjalnych postulatach drzewnych Panowie zupełnie nie mówili. Panowie zapominają o tem, że nasze stosunki w sprawie drzewa, nasze stosunki z Niemcami, w których to stosunkach my jesteśmy wybitnie zainteresowani, aby wywóz naszego drzewa do Niemiec trwał dalej, Panowie o tem zapominają i nie mówią, że ten wywóz wskutek obowiązujących zakazów przywozu w Niemczech będzie uniemożliwiony co do tego materiału, w którym tkwi praca polskiego robotnika, mianowicie co do materiału tartego. Panowie chcą spowodować sytuację taką, że Polska będzie wywoziła do Niemiec drzewo nieobrobione, a Panowie muszą zdawać sobie z tego sprawę, że właśnie ziemie zachodnie są zainteresowane w tem, aby do Niemiec wywozić jak najwięcej materiałów tartych.</u>
          <u xml:id="u-67.28" who="#komentarz">(Głos: Dotychczas szły tylko okrąglaki.)</u>
          <u xml:id="u-67.29" who="#PRzóska">Nie, mogę Panu powiedzieć, że tartych materiałów szło blisko milion ton.</u>
          <u xml:id="u-67.30" who="#komentarz">(Głos: Trzeba dokładnie mówić.)</u>
          <u xml:id="u-67.31" who="#PRzóska">Mogę Panów odesłać do „Polski Gospodarczej”, do „Rolnika-Ekonomisty”, do p. Krawulskiego, do kogokolwiek z autorów, którzy w dziedzinie traktatu handlowego zabierali w ostatnim roku głos i Panowie się dowiedzą szczegółów bardzo ciekawych. Ale dam Panom taki fakt: jest w Niemczech zakaz przywozu i wszelkie utrudnienia dla wszystkich szlachetniejszych wyrobów drzewnych. Wymienię jeden rodzaj, bo tu jest szczególniej zainteresowane miasto Bydgoszcz, to jest wywóz wyrobów dyktowych. Największa fabryka wyrobów dyktowych znajduje się w Bydgoszczy, fabryki te przeważnie pracują na wywóz. Proszę Panów, proszę sobie pozwolić powiedzieć, że ten eksport dykty, w którym ziemie zachodnie biorą wielki udział, jest to niezmiernie szlachetny wyrób drzewny, a jak wskazują wykazy zainteresowanych, wyniósł on w 1929 r. 29 milj. zł. Był on możliwy wskutek umowy drzewnej, tego prowizorium, o którem była mowa.</u>
          <u xml:id="u-67.32" who="#PRzóska">Było tu w sposób lekceważący mówione o wywozie węgla. Wywóz węgla przedstawia się w ten sposób, że miesięcznie będziemy wywozili 320.000 ton, rocznie 3.840.000, wynosi to blisko połowę naszego wywozu przez porty. Otóż zdolność naszych szybów górniczych, które w pamiętnym roku 1929 były najbardziej zatrudnione i eksploatowane, doskonale ten dodatek korzystny dla siebie zniesie.</u>
          <u xml:id="u-67.33" who="#PRzóska">Chcę przedstawić Panom opinię przedstawiciela związku towarzystw kupieckich w Poznaniu, uznaną w ogólnej ocenie za obiektywną w sprawach wywozu rolniczego. Chcę ją poprzedzić uwagą, iż pamiętać należy, że mimo wojny celnej w r. 1928 wywoziliśmy do Niemiec towarów za blisko 900 milj. zł., w 1929 za blisko tyleż, a w r. 1930 za przeszło 600 milj. zł. Zrozumiałe jest, dlaczego w r. 1930 mniej. Oto co mówi p. Sikorski, dyrektor związku towarzystw kupieckich: „Ponieważ traktat ułatwia warunki wymiany, winien eksport tychże wszystkich grup towarowych wykazywać linię wzwyż. Obecnie dochodzą stały kontyngent węgla i rosnący kontyngent świń w aproksymatywnej wartości do 150–200 milionów zł rocznie”. Nie wiem, czy dla Panów 200 milj. zł jest cyfrą, nad którą można lekko przejść do porządku dziennego. Cytuję dalej: „Wreszcie dochodzą możliwości eksportowe towarów, których przywóz był bądź to zakazany, bądź cłami bojowemi utrudniony. Jeżeli jednak — powiada p. Sikorski — ma być tego rodzaju wywóz, szczególnie rolniczy, możliwy do Niemiec, to wtedy muszą nastąpić pewne wysiłki rolnictwa i społeczeństwa samego. Mianowicie stwierdza — nie wątpię, że wszyscy się na to godzimy — iż nasze organizacje eksportowe muszą dołożyć wszelkich starań, ażeby ten rynek niemiecki zaopatrywać nie tylko w sam surowiec, ale zauważa, iż wywóz nabiału, wywóz pewnych szlachetnych artykułów hodowlanych znacznie przewyższa w istocie rzeczy wartość tych wytworów gospodarstw wiejskich, które dotąd szczególnie silnie forsujemy. Otóż proszę Panów, od społeczeństwa zatem spodziewa się przedstawiciel najwybitniejszej organizacji gospodarczej, że dołoży ono wszelkich w tym względzie starań.</u>
          <u xml:id="u-67.34" who="#PRzóska">Dodatnie skutki co do państw trzecich są następujące. Mianowicie w pierwszym rzędzie korzystamy na tranzycie. Tranzyt dla nas przez Niemcy jest korzystny, ale tranzyt jest także korzystny ten, który właśnie uzyskujemy w bezpośrednim obrocie do Prus Wschodnich. Już przy okazji wcześniejszej przedstawiłem wielkie walory, jakie ma dla odpowiedniej obrony, że tak powiem, Pomorza, dla odpowiedniego uwypuklenia znaczenia Pomorza fakt, iż w normalnych warunkach z Niemcami kierujemy znaczną ilość przewozów, przeznaczonych dla Prus Wschodnich, przez teren Polski i z polskich terenów będziemy zaopatrywać Prusy. Przypominam Panom, iż przeszło połowa dzisiejszego dowozu kolejowego do Prus Wschodnich z Niemiec jest to dowóz węgla. Ten dowóz węglowy pójdzie z Polski. Ale tranzyt dla nas będzie korzystny także ten, który skierujemy zagranicę przez Niemcy, do Francji i t. d. Proszę Panów, niewątpliwie, gdyby nie to, że naprawdę Panowie przesadzili w ocenie poszczególnych postanowień traktatu handlowego, wypadałoby mi, jako przedstawicielowi ziem zachodnich, zwrócić uwagę na ujemne rzeczy, jakie zasadniczo, jak powiedziałem, w każdym traktacie handlowym z Niemcami występują. Panowie poznają te rzeczy z tęgo właśnie dawnego, już przeze mnie wypowiedzianego artykułu, nie wypowiadam się co do nich w tej chwili, ograniczę się do jednego stwierdzenia.</u>
          <u xml:id="u-67.35" who="#PRzóska">Wczoraj miała miejsce mowa ministra Treviranusa przez radjo na temat rocznicy plebiscytu, zdaje się. W tej mowie p. min. Treviranus posługiwał się pogróżkami zwykłemi sobie. W swoim czasie dezawuowali już p. Treviranusa sam kanclerz Rzeszy, obecnie urzędujący, i p. min. Curtius.</u>
          <u xml:id="u-67.36" who="#komentarz">(Głos: Wiemy o tem.)</u>
          <u xml:id="u-67.37" who="#PRzóska">Otóż ograniczę się do stwierdzenia, że na tego rodzaju pogróżki niemieckie i p. Treviranusa, nam doskonale znane, przypomnę Panom tę karykaturę, którą Panowie w niektórych pismach niemieckich może oglądali, gdzie jest takie ostrzeżenie, że nie ma się igrać fuzyjką: „Spiele nikt mit Schiessgewehr, denn es kann geladen sein”, na tęgo rodzaju pogróżki my w Polsce możemy z całym spokojem patrzeć dla nas, dla przedstawicieli BB ziem zachodnich, dla których jest istotnie trudno z niektóremi postanowieniami traktatu zgodzić się, jest prawdziwe stwierdzenie koniecznej pomocy dla ziem zachodnich następujące. Odbyte wczoraj zebranie przedstawicieli i przemysłu i rolnictwa i wszystkich gałęzi gospodarczych ziem zachodnich w Poznaniu miało na celu ustanowienie tej polityki odporu, jaką na ziemiach zachodnich dla tych rzeczy, które uważamy, że mogą nastąpić, powinniśmy zastosować wszyscy. My tak samo, jak inni, widzimy trudności i ciężary, które mogą z tego traktatu powstać, ale wzywamy wszystkich, a więc i opozycję do współdziałania nad tem, żeby nie uszczuplił się, a raczej aby wzmocnił się polski stan posiadania na ziemiach zachodnich. Głosujemy za traktatem, ponieważ chcemy zakończyć wojnę, której — jak Niemcy sami mówią — dużo my Polacy zawdzięczamy. Głosujemy za traktatem i będziemy pracować nad umocnieniem się siły gospodarczej Polski, a nie chcemy zadowolić się tem, co robi opozycja na ziemiach zachodnich, mianowicie szerzeniem defetyzmu.</u>
          <u xml:id="u-67.38" who="#PRzóska">A stwierdzam, że nie jesteśmy w tem sami tylko, my zwolennicy Bloku. Oto mam tu głos spokojnych małych ludzi, rolników z ziemi kaszubskiej, z dziada pradziada Kaszubów, kółka rolniczego z Pomięczyna, pow. Kartuzy na Pomorzu. Ci ludzie, na samej granicy Polski siedzący, ci właśnie, którzy bronili dostępu Polski do morza, ci to ludzie uchwalili na posiedzeniu kółka rolniczego taką rezolucję: „My rolnicy Pomięczyna i okolicy, zebrani na posiedzeniu kółka rolniczego, jesteśmy tego zdania, że traktat handlowy z Niemcami winien być zawarty. Po pierwsze leży to po linii pacyfikacji europejskiej”.</u>
          <u xml:id="u-67.39" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy. Głos: Jaki wysoki poziom kulturalny!)</u>
          <u xml:id="u-67.40" who="#PRzóska">Panowie, chociaż mają aż dwóch redaktorów z Poznania,...</u>
          <u xml:id="u-67.41" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-67.42" who="#PRzóska">...widocznie mało znają stosunki. „Po drugie zawarcie tego traktatu jest dowodem pokojowych myśli Polski, po trzecie wymaga tego interes rolnika polskiego”.</u>
          <u xml:id="u-67.43" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy. Głos: Starosta im nakazał.)</u>
          <u xml:id="u-67.44" who="#PRzóska">To nie jest zdanie starosty, to jest zdanie ludzi, mających odwagę w tym terorze, jaki jest stosowany na ziemiach zachodnich, wyrazić swoje zapatrywanie.</u>
          <u xml:id="u-67.45" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Lewandowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#PLewandowski">Wysoka Izbo! Po pięciu zgórą latach prac w komisjach, oczekiwaliśmy, że na warsztat pracy Sejmu przyjdzie dzieło doskonałe, dzieło, które zaakceptować może cała Izba, jak zresztą to się dzieje przy innych traktatach. Z wszechstronnej dyskusji, ze wszystkich stron tej Wysokiej Izby słyszymy krytykę i to nie tylko z naszego obozu, ale również przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, poseł Radziwiłł, wyrażał się krytycznie o niejednem postanowieniu tego traktatu, który mamy za chwilę ratyfikować. Zdziwiło mnie zwłaszcza wystąpienie niektórych posłów dzielnic zachodnich, którzy w Komisji Spraw Zagranicznych bardzo krytycznie oceniali tę umowę, nie wyciągając wprawdzie należytych z tego wniosków. Pierwotny sprawozdawca, p. dr. Jeszke, złożył nawet referat, nie mogąc widocznie z sumieniem swojem pogodzić wotowania za ratyfikacją. Dziś przed chwilą z tej Wysokiej Trybuny jeden z przedstawicieli Pomorza oświadczył się za ratyfikacją tego traktatu.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#komentarz">(Głos: Tylko jeden?)</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#PLewandowski">Coprawda, przed wyborami do Sejmu Panowie przyrzekali co innego. Na zebraniach i wiecach razem z nami protestowaliście publicznie przeciwko ratyfikacji tego traktatu, protestowaliście przeciwko mowie Treviranusa i dziś nawet tego Treviranusa cytował mój przedmówca z tej wysokiej trybuny.</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#PLewandowski">Otóż jeżeli my z Klubu Narodowego krytycznie zapatrujemy się na umowę likwidacyjną i na traktat, który mamy ratyfikować, to zdajemy sobie sprawę z tego, że umowa ta ma być wstępem do pokojowej rewizji granic, bo tych zamiarów nie tają i publicznie o nich mówią nawet ministrowie Rzeszy. Mówi to Treviranus a Streseman już poprzednio, gdy ratyfikowano, zdaje się, układ locarneński, powiedział, że chcą na pokojowej drodze dążyć do rewizji granic polskich. Otóż trzeba stwierdzić, że takiego człowieka, któryby chciał oddać choćby piędź polskiej ziemi na rzecz Niemców, chyba w Polsce niema,...</u>
          <u xml:id="u-69.4" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-69.5" who="#PLewandowski">...a jeżeliby taki znalazł się, to ani na chwilę nie byłby przez naród polski tolerowany. Jeżeli to, co ministrowie Rzeszy głoszą o pokojowej rewizji granic polskich, ma wejść w życie, to ta umowa, którą mamy ratyfikować, ma być wstępem do tego.</u>
          <u xml:id="u-69.6" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Akurat przeciwnie.)</u>
          <u xml:id="u-69.7" who="#PLewandowski">Proszę Panów. Kto zna dzielnice zachodnie, kto zna strukturę społeczną na tych ziemiach, to przyzna mi, że to jest struktura trochę inna od reszty Polski. Z pochwałą wyrażał się o społeczeństwie tamtejszem p. prezes Komisji Spraw Zagranicznych, mówił, że w czasie niewoli społeczeństwo tamtejsze umiało się oprzeć tej nawale germańskiej i że gospodarczo jednak to społeczeństwo dźwigało się ku wyższemu poziomowi. To jest prawda, ale przyznać trzeba, że społeczeństwo to miało tę świadomość, że walczy na posterunku bardzo zagrożonym i że musi spełnić tę misję, którą dzieje nakładają na jego barki; opierało się ono, chociaż z trudem, ale wytrwale i przyznać trzeba, że z pełnem powodzeniem.</u>
          <u xml:id="u-69.8" who="#PLewandowski">Dzisiaj w wolnej Ojczyźnie jest trochę inaczej. Na to składają się różne przyczyny. Ja nie powiem wszystkiego, co mógłbym powiedzieć, bo nie chcę dostarczać wrogom argumentów, ale proszę Panów, rumieniec wstydu występuje na twarz ludzi, którzy walczyli o tę ziemię, gdy widzą, że jest pewna część, nie cała, bo generalizować żadnej sprawy nie można, że pewna część urzędników, pewna część armii polskiej nawet, popiera obcoplemieńców. Otóż dawniej żądaliśmy od społeczeństwa poparcia moralnego i materialnego i przyznać trzeba, mieliśmy je. Ale dziś, zwłaszcza od maja 1926 r., zmieniło się bardzo. Proszę Panów, kto nie wywiesi chorągwi w pewne dni, ten jest na indeksie. Kto nie śpiewa Pierwszej Brygady, jest na indeksie, a ludzie, którzy walczyli o te ziemie, o ten polski stan posiadania, specjalnie są szykanowani. Odbiera się koncesje ludziom zasłużonym.</u>
          <u xml:id="u-69.9" who="#komentarz">(Głos: Co to ma wspólnego z traktatem?)</u>
          <u xml:id="u-69.10" who="#PLewandowski">Ma to wspólnego, że chcę mówić o kurczeniu się polskiego stanu posiadania. Polski stan posiadania kurczy się już dziś, a po zawarciu traktatu handlowego z Rzeszą tem więcej.</u>
          <u xml:id="u-69.11" who="#komentarz">(Przerywanie na ławach B. B. Głos: Stan posiadania endecji skurczył się, co nas cieszy.)</u>
          <u xml:id="u-69.12" who="#PLewandowski">Jeśli Pan ten argument wysuwa, to wybory ostatnie zadają kłam temu twierdzeniu. Statystykę niech Pan zrobi, to Pan zobaczy, że te endeki, wbrew Waszemu życzeniu, jednakże mnożą się na tych ziemiach zachodnich, a nie tylko zachodnich. Zresztą wystarczy spojrzeć na te ławy tutaj i porównać z tem, co było w zeszłym Sejmie, to jest różnica. Nas coprawda starostowie nie wysłali, my uważamy się za wysłanników społeczeństwa, a nie za wysłanników starostów. Otóż ta różnica jest pomiędzy tą stroną Izby a tamtą.</u>
          <u xml:id="u-69.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-69.14" who="#PLewandowski">Jeśli chcę mówić o tej walce przedwojennej, to trzeba cofnąć się jeszcze dalej wstecz. Trzeba znać historię narodu naszego, trzeba wiedzieć, na których odcinkach Polacy walczyli o utrwalenie się i gdzie przez Niemców specjalnie byli gnębieni, spychani, ażeby ich wyrugować. Otóż na tem polskiem Pomorzu, na ziemiach zachodnich i w Poznańskiem, kto przyjedzie do miast takich, jak Września, Gniezno, Oborniki czy inne, — wymieniam specjalnie mój okręg wyborczy, proszę Panów, a mógłbym z powodzeniem i inne na Pomorzu wymienić, jak Chełmżę, czy Tucholę czy inne miasta, — ten widzi całe osiedla kolonistów wokoło miast, które miały osaczać ten element polski, tę resztę, która w tych miastach się wychowała i trwała na posterunku. Były też takie miasta jak Bydgoszcz, gdzie element polski wynosił w ostatnich latach tylko 17% ogółu ludności, bo specjalnie Niemcy uwzięli się na to miasto, ażeby je germanizować. W innych miastach było lepiej. Wiemy, że mimo ucisku Poznań miał większy odsetek Polaków, znacznie ponad połowę. I ta walka o dostęp żywiołu polskiego do Bałtyku trwała przez 700 lat i trwa dziś nawet, w Polsce odrodzonej. Po podpisaniu Traktatu Wersalskiego przez Niemców, odrazu zaczęły się starania, ażeby ten Traktat obrócić w niwecz, kruszono jeden paragraf po drugim, ażeby ostatecznie przez umowy, które z nami chcą zawrzeć, osiągnąć jednak ten swój cel. Kto jeździ do Niemiec, a zwłaszcza na pogranicze, a ja bywam tam dość często, a to z tej racji, że jestem urodzonym Warmiakiem, pochodzę z polskiej Warmii i na tych terenach mam jeszcze brata i dalsze rodzeństwo, ten widzi, że Niemcy swój stan posiadania tam gruntują bardzo mocno. Jeżeli weźmiemy sprawozdania, czy Reichstagu niemieckiego, czy też chociażby ostatnie wiadomości prasowe, które mam tu przed sobą, to widzimy, że Niemcy na kolonizację i na wzmocnienie elementu swojego na pograniczu niemieckiem na przyszły rok wydają 1.096.000.000 marek niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-69.15" who="#PLewandowski">Mam notatkę z Berlina z 10 b. m., gdzie jest powiedziane: „W poniedziałek wieczorem Rada Rzeszy pod przewodnictwem ministra Treviranusa zajmowała się ustawą o pomocy dla wschodu. Sprawozdanie wygłosił dyrektor ministerialny von Imhof. Oświadczył on, iż tegoroczny budżet daje na Pomoc Wschodnią, poczynając od dnia 1 kwietnia r. b., sumę 1.096.800.000 mk. Pomoc Wschodnia obejmuje Prusy Wschodnie, marchię pograniczną Posen, Prusy Zachodnie, Górny Śląsk, graniczące z korytarzem części niemieckiego Pomorza, Brandenburgię, Dolny Śląsk i niektóre graniczące z Czechosłowacją okręgi Dolnego Śląska i m. Wrocław.</u>
          <u xml:id="u-69.16" who="#PLewandowski">Z tego wynika, że Niemcy na pograniczu swój element mocno osadzają, a niedość na tem, wyciągają macki swoje po ziemie polskie i traktat, który mamy ratyfikować, ma być wstępem do tego opanowania polskich ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-69.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-69.18" who="#PLewandowski">Kto śledzi poczynania czynników niemieckich w Polsce, ten stwierdzić musi, że od lat odbywa się pewien proces bardzo pocichu na szkodę osiadłego elementu polskiego na Kresach Zachodnich. Bo z dalekich stron Królestwa, z Wołynia, z Małopolski ściąga się kolonistów niemieckich na Pomorze i do Poznańskiego, aby ich tam usadowić i osaczyć miasta polskie. Po ratyfikacji traktatu wróci pewna część tych, którzy uszli z tych ziem, gdy Polsce na podstawie traktatu Wersalskiego przypadły w udziale te odwieczne polskie ziemie.</u>
          <u xml:id="u-69.19" who="#PLewandowski">Wymienia się tu cyfry tych, którzy uciekli z terenów przyznanych Polsce. Jedni mówią o pół miliona, drudzy o 800 tysiącach. Przypuśćmy tę mniejszą cyfrę, pół miliona. Nie wierzę w to, żeby wszyscy wrócili, ale powiedzmy, że wróci połowa z tych, co uszli, to już niebezpieczeństwo jest bardzo wielkie, tem bardziej, że Niemcy to jest element skonsolidowany, popierają się, przyznać trzeba, solidarnie. Mało jest wypadków takich, żeby obywatel polski - Niemiec kupował towary w przedsiębiorstwach polskich. Niemcy w Polsce mają swoje, znakomicie zorganizowane, spółdzielnie kredytowe, towarowe i kupiectwo swoje. Z dalekich stron Polski ściągają kolonistów a jeżeli w dodatku przyjdą jeszcze ci, którzy uszli z tych terenów, to wówczas słowa, wypowiedziane przez Ministra Stresemana, że na pokojowej drodze zmierzają do rewizji granic, mogą spróbować realizować, a mianowicie zażądać plebiscytu na tych ziemiach z prawem głosu dla wszystkich zarobkujących.</u>
          <u xml:id="u-69.20" who="#PLewandowski">Proszę Panów, Panowie odpowiedzą na to, że statut Ligi Narodów nie pozwala na to, że jeden z artykułów statutu, zdaje się art. 19, mówi, że musi być jednomyślność Ligi Narodów i t. d. i że Polska, należąca do Ligi Narodów, do tego chyba nie dopuści, a zresztą poprą nas też nasi sprzymierzeńcy. Kto śledzi, jakie postępy Niemcy poczynili w tem, że jeden po drugim z artykułów Traktatu Wersalskiego kruszą, ten przyzna mi, że robią to z powodzeniem i ze szkodą dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-69.21" who="#PLewandowski">To, co wypowiadam z tej wysokiej trybuny, podyktowane jest tylko troską o to, ażeby taki stan rzeczy nie zaistniał, że Niemcy na tej drodze zechcą zmierzać do pokojowej rewizji granic Polski.</u>
          <u xml:id="u-69.22" who="#PLewandowski">W roku 1919 i 1920, na przełomie, element polski kresów zachodnich zdał egzamin, że był przygotowany do objęcia tych warsztatów pracy, które Niemcy panicznie opuszczali. I ten młody stan mieszczański rzucił się na te warsztaty pracy, wziął je w posiadanie i zdawało się, do pewnego okresu przynajmniej, że to utrwali się na stałe. Niestety, proszę Panów. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami tego, że ten polski stan posiadania kurczy się, nie tylko z roku na rok, ale z miesiąca na miesiąc. W miastach, które mają dziewięćdziesiąt i kilka procent ludności polskiej, jak Bydgoszcz, dla przykładu ją przytaczam, polski stan posiadania jest znaczny i chociaż wielka część zwłaszcza nieruchomości jest jeszcze w rękach niemieckich, jednak ten element mieszczański jak rzemiosło, kupiectwo, przemysł, opanował przynajmniej najgłówniejsze warsztaty pracy, z trudem, lecz utrzymywał się. Od kilku lat jesteśmy świadkami tego, że jeden warsztat po drugim przechodzi z powrotem w ręce niemieckie. A czy tylko w Bydgoszczy tak jest? Nie. Kto śledzi statystykę upadłości, ten stwierdzić musi, że w całym byłym zaborze pruskim specjalnie warsztaty pracy polskie likwidują się, a to dlatego, że finansowo są słabsze, wycieńczone przez system podatkowy i bez pomocy kredytowej, kiedy Niemcy otrzymują kredyty bardzo dogodne z Rzeszy, ale via Holandia. I to nie tylko po miastach Niemcy dostają kredyty na długoterminowe spłaty i z powodzeniem konkurują z przedsiębiorstwami polskiemi, otrzymują je i rolnicy. Kupiec polski, ten element, który najwięcej wykazał prężności, gdy Polska wzięła w posiadanie te ziemie, które ongiś do niej należały, ten kupiec polski dzisiaj tego naporu nie wytrzymuje, a i nie wytrzyma go tem więcej, gdy wejdzie w życie la umowa, którą mamy ratyfikować.</u>
          <u xml:id="u-69.23" who="#PLewandowski">Panowie mówią, że. wykluczone jest osiedlanie się kupiectwa drobnego. Otóż już na Komisji Spraw Zagranicznych mówiłem, że nie to drobne kupiectwo jest dla nas groźne, bo ten drobny kupiec niemiecki do Polski nie przyjdzie, lecz przyjdą — a prawo mają na podstawie tego traktatu tak zwani Volkskaufleute — przyjdą ludzie wypróbowani, którzy mają nie tylko pieniądze, ale i dużo pieniędzy, oraz ludzie, którzy mają doświadczenie i dużą wiedzę, którzy stopniowo jeden warsztat po drugim za bezcen wykupią.</u>
          <u xml:id="u-69.24" who="#komentarz">(Głos: Zwłaszcza dziś.)</u>
          <u xml:id="u-69.25" who="#PLewandowski">Dziś, przy tej depresji gospodarczej, za bezcen można uzyskać najlepsze warsztaty pracy.</u>
          <u xml:id="u-69.26" who="#PLewandowski">I troska o to dyktuje nam, żeby być przeciwnikami ratyfikacji tego traktatu, bo równorzędnie tych korzyści, które nam traktat ten daje, my wykorzystać nie możemy, bo nasz kupiec i rzemieślnik do Niemiec osiedlać się nie pójdzie. Możliwe, że pewna część obywateli polskich wyznania mojżeszowego tam pójdzie do Niemiec i jabym pragnął, gdyby to nastąpiło, ale, proszę Panów, przypuszczam, ze i to nie nastąpi. Niemcy sami mają dużo bezrobotnych i szukają ujścia dla swojej nadprodukcji.</u>
          <u xml:id="u-69.27" who="#PLewandowski">Jeśli przy traktacie pierwotnym, raczej ściśle mówiąc, przy traktacie tym, lecz w pierwotnej jego fazie, mianowicie w r. 1928 i 1929, nawet przedstawiciele sfer gospodarczych zachodniej Polski wypowiadali się za jego ratyfikacją pod pewnemi warunkami, to mieli oczywiście na względzie, że Niemcy będą lojalnie wypełniać te pierwotne postanowienia. Łudzono się tem, że rolnictwo polskie znajdzie ujście dla nadprodukcji swojej na terenach niemieckich. Gdyby tak było, to możnaby niejedną rzecz przeboleć. Ostatnie pociągnięcia Niemiec zniweczyły tę nadzieję.</u>
          <u xml:id="u-69.28" who="#PLewandowski">I nieścisłe jest twierdzenie p. posła brzózki, że handel polski, a zwłaszcza Związek towarzystw Kupieckich z siedzibą w Poznaniu jest za ratyfikacją traktatu handlowego z Rzeszą. Ja mógłbym nie dziesiątki, ale setki rezolucyj towarzystw kupieckich, zrzeszonych w Związkach towarzystw Kupieckich zachodniej Polski, zwłaszcza w Poznaniu, przedłożyć, które wypowiadają się przeciw ratyfikacji traktatu handlowego z Niemcami. P. dyrektor Sikorski może ongiś był innego zdania, mianowicie w r. 1927 czy 1928, ale przyznam się, że i ja brałem udział w tych zjazdach, które zdaje się, inicjowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych ze sferami gospodarczemi, dla rozmów ze stroną przeciwną, a mianowicie z Niemcami. Stwierdzam, że przedstawiciele sfer gospodarczych dolnego Śląska niemieckiego przyjeżdżali do Poznania i vice versa Poznańczycy jeździli do Wrocławia i Berlina i tam mówiło się o tym traktacie, który miał być ratyfikowany. Lecz sfery gospodarcze w dzielnicy zachodniej zawsze akcentowały, że warunkiem ratyfikacji musi być przede wszystkiem zmiana systemu podatkowego w Polsce i rewizja autonomicznej taryfy celnej.</u>
          <u xml:id="u-69.29" who="#PLewandowski">Ze zdziwieniem słuchałem tu zdania przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych, ks. Radziwiłła, który cytował uchwały Centralnego Związku Górnictwa, Przemysłu, Handlu i Finansów, to jest Lewiatana, o konieczności ratyfikacji tego traktatu Zastrzegam się, że ten związek z handlem nie ma nic wspólnego, a jeżeli w firmie swojej Lewiatan ma i handel, to odmawiamy mu tutaj prawa do tego, żeby reprezentował handel. Handel ma swoje odrębne dążenia, jeżeli chodzi specjalnie o traktat handlowy z Rzeszą. Niejeden mógłby powiedzieć, że kupcy powinni reprezentować pogląd liberalny i stać na stanowisku swobodnej wymiany towarowej z krajami sąsiedniemi. Otóż kupiectwo polskie reprezentuje trochę odmienny pogląd od kupiectwa żydowskiego. Mianowicie, kupiectwo polskie, pomne posłannictwa swojego w wolnej Ojczyźnie, musi przedewszystkiem produkcji polskiej torować drogę do konsumenta polskiego, a niezależnie od tego powinno torować drogę towarom krajowym na szeroki świat.</u>
          <u xml:id="u-69.30" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Ale to już załatwiają żydzi lepiej, zdaje się.)</u>
          <u xml:id="u-69.31" who="#PLewandowski">Aby to zadanie spełnić, trzeba mieć pieniądze. Tych pieniędzy olbrzymich element polski nie miał nigdy w dostatecznej ilości, nawet na przełomie dziejów, a dziś, po tyloletniej operacji, zwłaszcza przez podatek obrotowy, te soki żywotne kupiectwa zostały wyssane, a to proszę Panów, chyba wszyscy przyznają, że gdyby zrobić statystykę, ile poszczególne gałęzie wytwórczości płacą z tytułu podatku obrotowego, to okaże się, że płaci handel, a handel polski w szczególności. A jeśli chodzi o dzielnicę zachodnią, to ta statystyka, proszę Panów, jest specjalnie rażąca. Jeśli ktoś z tej wysokiej trybuny mówił tu o wielkich przywilejach dzielnicy zachodniej, jeśli wspomniano tu o zasługach rządu Marszałka Piłsudskiego co do rozbudowy portu w Gdyni, o Wystawie Poznańskiej, to ja muszę przyznać, że rządom tym nie odmawiamy zasług, jeśli chodzi o przywileje dla dzielnic zachodnich płacenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-69.32" who="#PLewandowski">Pozatem, proszę Panów, nie odmawiamy temu rządowi przywileju drugiego, że Wystawę Poznańską zorganizowano, ale kto ją zorganizował, co do tego to musimy różnić się w zdaniu. Tę wystawę poznańską zorganizowali emeryci, którzy przez rząd Marszałka Piłsudskiego zostali ze służby państwowej zwolnieni.</u>
          <u xml:id="u-69.33" who="#komentarz">(P. Walewski: Za czyje pieniądze?)</u>
          <u xml:id="u-69.34" who="#PLewandowski">Za czyje pieniądze, to statystyka m. Poznania wykazuje, jaki procent dały centralne władze, i przyznać trzeba, że je dały, lecz oczywiście w proporcji do tego, co zrobiono, to było bardzo mało, a gros wydatków poniósł samorząd m. Poznania.</u>
          <u xml:id="u-69.35" who="#komentarz">(P. Walewski: Dużo łatwiej byłoby wprost powiedzieć, że wystawę poznańską zorganizowały rządy przedmajowe. P. St. Stroński: Nie, ale w dużej mierze przygotowały.)</u>
          <u xml:id="u-69.36" who="#PLewandowski">Poza tem, jeżeli mowa o ratyfikacji, to pamiętać musimy o tem, jakie zadania do spełnienia w Polsce ma ten stan, w którego imieniu ja mam prawo przemawiać, a mianowicie ten stan średni, czyli stan mieszczański.</u>
          <u xml:id="u-69.37" who="#PLewandowski">Otóż mówiłem na wstępie o odmiennej strukturze miast zachodnich kresów Polski i zdaje mi się, że zamiast rujnować ten stan przez lekkomyślne zawieranie traktatów, należy ugruntować naprzód jego egzystencję, ażeby ten stan trzeci promieniował na inne dzielnice Polski, które są w rękach innych. Ten żywioł polski ma prawo w wolnej Ojczyźnie wziąć te warsztaty pracy w swoje ręce, a to trzeba mu umożliwić.</u>
          <u xml:id="u-69.38" who="#PLewandowski">Pozatem pamiętać trzeba przed ratyfikacją, a nie potem, że ochrona produkcji rodzimej, w niektórych gałęziach nie jest dostateczna. Jeżeli cytowano tu zdanie Lewiatana, który wypowiedział się za ratyfikacją traktatu, to pozwolę sobie odczytać kilka opinij niektórych branż przemysłu, które wypowiedziały się przeciwko ratyfikacji, albo za ratyfikacją pod pewnemi warunkami. I tak przemysł porcelanowy przewiduje poważne niebezpieczeństwo dla siebie z chwilą wejścia w życie traktatu. „Obecna ochrona celna — pisze — jest niewystarczająca, skutkiem czego polski przemysł porcelanowy nawet dziś nie może skutecznie konkurować z wyrobami niemieckiemi. Towar niemiecki jest tańszy o 20%, przyczem cena na wyroby polskie mogłaby być obniżoną conajwięcej o 5%. Pozatem konkurencja niemiecka będzie udzielała znacznie dłuższych kredytów, niż polski przemysł porcelanowy jest w stanie udzielić. Niemiecki przemysł rocznie dostaje w traktacie kontyngent 700.000 kg, co szczególnie odbija się ujemnie na przemyśle okręgu nadloteckiego” i t. d. Także przemysł papierniczy wypowiada się przeciwko ratyfikacji, żądając odpowiedniej ochrony celnej. Dalej przemysł okuć meblowych, fabryki pilników i narzędzi przemysłu meblowego i t. d. i t. d. Całą litanię tych życzeń mogę przeczytać, a świadczą one o tem, że przemysł jest jednak przeciwko temu traktatowi. Nie wystarczy, zdaniem mojem, ochrona przemysłu przez wprowadzenie podatku od importu. Zresztą przestrzegamy przed tem, bo stwierdzić trzeba, że ta ochrona będzie niedostateczną pomimo wprowadzenia takiej ustawy, jaka obowiązuje w Austrii, o której kiedyś w Komisji Skarbowej mówiono z zachwytem.</u>
          <u xml:id="u-69.39" who="#PLewandowski">Kto był na tegorocznych targach lipskich, ten stwierdzić musi, że niemiecki przemysł przygotowany jest do rywalizacji na rynku polskim. W kraju swoim zbytu wielkiego nie ma i całą nadprodukcję może rzucić na rynek polski, to zaś poważnie zagrozić może naszemu bilansowi handlowemu. Przed tem ostrzegamy, bo wiemy, co to jest bilans handlowy, co znaczy równowaga budżetu i jakie są szkody, jeżeli się tych rzeczy nie docenia.</u>
          <u xml:id="u-69.40" who="#PLewandowski">Pozatem stwierdzić trzeba, że jeżeli chodzi o trzodę hodowlaną, to Niemcy z powodzeniem nawet rywalizują na rynkach, w których Polska jest zainteresowana, mianowicie na rynku czeskim i austriackim. Przecież Niemcy sami wysyłają dziś nierogaciznę do tych państw, więc gdy się tu mówi, że ten kontyngent przyznany nam jest znaczną korzyścią dla gospodarstwa naszego, tego ja, proszę Panów, poważnie nie biorę i ludzie, którzy się na tem znają, potwierdzają moje zdanie.</u>
          <u xml:id="u-69.41" who="#PLewandowski">Na zakończenie chciałbym, proszę Panów, wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Mówiono tu o Gdyni, o tym porcie gdyńskim, iż jest to zasługa rządów pomajowych. Stwierdzić trzeba, że port ten w pełni wykorzystany nie jest, bo poza eksportem pewnych surowców zwłaszcza kupiec polski korzystać z niego nie jest w stanie.</u>
          <u xml:id="u-69.42" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Niepotrzebny port!)</u>
          <u xml:id="u-69.43" who="#PLewandowski">Książę tak sądzi!... To mój obóz różni się z Panem co do tego. Mówię to dlatego, że nim kupiec polski zaczął korzystać z portu gdyńskiego, już przynajmniej pewne lin je niemieckie mają prawo eksploatować go. Czyli, że to, co nazywano dumą narodu Polskiego, oddaje się jednakowoż w pewnej przynajmniej części w ręce niemieckie.</u>
          <u xml:id="u-69.44" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Naturalnie, Gdynia jest tylko dla Niemców! P. Walewski:* Godzina 4-ta rano tłómaczy Pańskie argumenty!)</u>
          <u xml:id="u-69.45" who="#PLewandowski">Jeśli zestawimy te umowy, które mamy ratyfikować, a raczej jedną, którą większość tej Wysokiej Izby ratyfikowała, z traktatem handlowym z Rzeszą, to dochodzimy do przekonania, że on ułatwia Niemcom robotę na kresach zachodnich. Nas znaleźli Panowie przygotowanymi do tej walki, którą prowadziliśmy długie lata przed wojną o polskość tych ziem, o szkołę polską, o polski stan posiadania na kresach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-69.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To nie może być monopolem Pańskim i Pańskiego obozu, bośmy wszyscy walczyli.)</u>
          <u xml:id="u-69.47" who="#PLewandowski">Ja nie roszczę sobie monopolu, ale stwierdzam, że umowy te znacznie Niemcom ułatwią opanowanie tych ziem, ułatwią Niemcom tę robotę. Czy Panowie świadomie to robią, czy podświadomie, nie przesądzam, przypuszczam, że raczej podświadomie, ale ułatwiają Panowie Niemcom robotę.</u>
          <u xml:id="u-69.48" who="#komentarz">(P. Rzóska: Pan nas uświadomi.)</u>
          <u xml:id="u-69.49" who="#PLewandowski">Oczywiście, jeśli to jest potrzebne, ażeby Pana uświadomić, to ja ten obowiązek mój spełniam i spełnię go do końca nie tylko z tej wysokiej trybuny. Uważam, że nie długi jest czas, kiedy do rządu w Państwie dojdą ludzie, którzy te zagadnienia będą w inny sposób rozwiązywali.</u>
          <u xml:id="u-69.50" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Głos na ławach B. B.: Byliśmy świadkami, jak za czasów min. Sejdy Panowie robili te rzeczy.)</u>
          <u xml:id="u-69.51" who="#PLewandowski">Jestem przekonany, że przyjdzie chwila, kiedy to, cośmy społeczeństwu przyrzekali, wprowadzimy w czyn.</u>
          <u xml:id="u-69.52" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Salwuje Pan obietnicę wyborczą!)</u>
          <u xml:id="u-69.53" who="#PLewandowski">Oczywiście, mam obowiązek mówić z tej wysokiej trybuny i realizować to, co wyborcom obiecywałem.</u>
          <u xml:id="u-69.54" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-69.55" who="#PLewandowski">A Panowie obiecywali także, że będziecie głosować przeciw traktatowi z Rzeszą i Panowie protestowali narówni z nami przeciw różnym wystąpieniom ministrów Rzeszy o rewizję granic Państwa Polskiego, a dziś głosujecie za ratyfikacją tego traktatu. Niestety, zawiodłem się, gdy w r. 1928, przemawiając po raz pierwszy z tej trybuny do budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu wyraziłem przekonanie, że traktat handlowy z Rzeszą Niemiecką, opierający się na najwyższem uprzywilejowaniu towarowem i osobowem, przez tę Wysoką Izbę nie będzie ratyfikowany. Niestety, doczekałem się tego momentu, że znalazła się taka większość w tej Wysokiej Izbie, która ten traktat na tej podstawie ratyfikuje. I dlatego przed głosowaniem ostrzegam przed ratyfikacją. Przypuszczam, że to, co wbrew ostrzeżeniom naszym Panowie zrobicie, zmienią ci, którzy przyjdą po Was do władzy.</u>
          <u xml:id="u-69.56" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma poseł Lasota.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#PLasota">Wysoka Izbo! Pośpiech, w jakim Sejm dzisiejszy uchwala przedłożenia rządowe, często nadzwyczaj wielkiej wagi, wytwarza sytuację niepożądaną, a bardzo niebezpieczną dla Państwa. Dowodem tego twierdzenia — np. stanowisko p. Ministra Skarbu, zajęte w Sejmie w dyskusji nad budżetem, i stanowisko tegoż p. Ministra, jakie wobec przewidywanych dochodów zajął później w Senacie. A dalej w dyskusji nad oma wianem dziś przedłożeniem rządowem widzimy to samo. P. poseł Jeszke w czasie pierwszego czytania przedłożenia rządowego w tej materii, występując w jego obronie, twierdził, że po chłodnej rozwadze społeczeństwo ziem zachodnich uzna potrzebę, a przedewszystkiem dodatnie strony traktatu. Ale w kilka tygodni później p. poseł Jeszke, jako referent, musiał przyznać, że traktat ten nie da Państwu wiele, przeciwnie będzie kraj kosztował bardzo dużo, a nawet może być niebezpieczny w przyszłości dla naszego Państwa i złożył referat. Rzecz prosta, że w warunkach, w jakich Sejm się znajduje, musiał się ktoś zgłosić, by lepiej Rząd zastąpić i zalecić jego przedłożenie do ratyfikacji przez większość Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#PLasota">Nie może być wątpliwości, że przemówienie kolegi z mego stronnictwa, posła Zielińskiego, dało żywy i zgodny wyraz opinii całego społeczeństwa ziem zachodnich, a nawet całej Polski. Bo trudno zgodzić się na...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#WicemarszałekCar">Panie Pośle, dyskusja toczy się już bardzo długo, wiele argumentów zostało już powiedzianych i dlatego jabym nie chciał, aby je powtarzano, przytem zwracam uwagę, że nie wolno czytać przemówień i proszę, aby Pan w dalszym ciągu z rękopisu nie czytał.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: Przed kilkoma dniami słyszeliśmy odczytywane przemówienie właśnie Pana.)</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#WicemarszałekCar">Proszę nie robić uwag pod adresem Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: My mówimy tylko pod adresem p. posła Cara.)</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#WicemarszałekCar">Proszę, żeby Panowie byli łaskawi respektować moje zarządzenia, jako Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#komentarz">(P. Winiarski: Pod warunkiem, że te zarządzenia będą stosowane do wszystkich posłów, nawet z B. B.)</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#WicemarszałekCar">Bo trudno zgodzić się na traktat handlowy z Niemcami w tych warunkach, a składa się na nie wielka różnica interesów i narodowych i gospodarczych obu stron, bo inna intencja kieruje Niemcy do zawarcia tej umowy. Ich intencja to stary program: Drang nach Osten, nam zaś Rząd i większość Sejmu chce wmówić korzyści natury gospodarczej. Otóż mówiło się tu bardzo dużo, o tych korzyściach gospodarczych, my jednak wolelibyśmy, by przy traktacie handlowym z Niemcami pamiętano przedewszystkiem o podłożu narodowem. To też nic dziwnego, że my, przedstawiciele ziem zachodnich, jako stróże pasa granicznego, czujemy się powołani do protestów w tej Wysokiej Izbie przeciwko ratyfikacji tego traktatu. A czynimy to w przekonaniu, że przez to nie zaszkodzimy Państwu, bo kilkoletnia wojna celna, narzucona nam przez Niemcy, wykazała doskonale, że ziemie zachodnie, a tem samem cała Polska, skorzystały bardzo wiele i wyszły z tej wojny zwycięsko.</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#WicemarszałekCar">Wysoka Izbo! W kilku słowach chciałbym się zastanowić nad najważniejszą częścią tego traktatu, bo drugi mówca mojego Klubu, p. Zieliński, powiedział już wszystko z punktu widzenia rzeczowego. Chciałbym tylko wspomnieć art. 19 tego przedłożenia o t. zw. osiedleniach tak Polaków w Niemczech, jak Niemców u nas w kraju. Nie przypuszczam, ażeby w tej Izbie był ktoś, ktoby sądził, że jest możliwe osiedlenie się Polaka we Wrocławiu. Jak to już mówił poseł Lewandowski, kupiec polski, kupiec zubożały nie z własnej winy, bo nasze młode kupiectwo, mając tak mało zasobów pieniężnych, wycieńczone przez niebardzo rozsądne nasze ustawy podatkowe, — nie można przypuszczać, ażeby kupiec ten mógł z powodzeniem osiąść we Wrocławiu.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie: zubożały przez dwie inflacje.)</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#WicemarszałekCar">Być może, ale to przecież nie wina kupców polskich. Może inne czynniki złożyły się na te dwie inflacje, o których Pan Poseł mówi. To samo da się powiedzieć o drobnym, średnim przemyśle i o rzemiośle. Jeżeli zaś odwrócimy kartę i zastanowimy się nad możnością osiedlania się Niemców u nas w kraju, to rzecz ma się inaczej. Tam stary wielki przemysł średni i drobny, tam potęga kupiecka, której nawet wielka Anglia się lęka, tam jest wszystko, co potrzeba, by wykorzystać ten ustęp umowy. I o to chodzi Niemcom. Chodzi im o możność rozbicia bram, utorowania sobie drogi do zrealizowania odwiecznego programu Bismarcka: Drang nach Osten. To jest jedyny moment, który skłonić może Niemcy do ratyfikacji traktatu podpisanego z nami. Bo nie tylko gazami będą walczyli, ale przez osiedlanie swoich ziomków, przez ochronę ich bytu, przez odbieranie słabemu wyczerpanemu kupiectwu polskiemu egzystencji, zdobywanie placówek gospodarczych — tędy Niemcy będą sobie torowały drogę do rewizji Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#WicemarszałekCar">Nam, mieszkańcom ziem zachodnich, zdaje się, że te umowy, a szczególnie art. 19 niebardzo korzystnie jest zredagowany. Mamy przecież powody do takiego twierdzenia, bo jeżeli widzimy, że od dwóch lat a może i dawniej niemieckie banki kredytowe, jak Vorschussbanke, Vereinbanke i t. d., już się osiedliły w Wielkopolsce i na Pomorzu, bo przez Berlin do Poznania, stąd na Grudziądz, Tucholę i inne miasteczka pomorskie, na południu — Ostrów, Krotoszyn, Rawicz i inne miasta — prawie wszystkie objęte są temi bankami, to przecież nie można inaczej tego tłómaczyć. Narazie te banczki opiekują się może osiedlami rolniczemi, położonemi tuż na granicy polsko-niemieckiej, no i ratują te przedsiębiorstwa przemysłowe, znajdujące się gdzieniegdzie po niższych miasteczkach wielkopolskich. Jednakowoż obserwując pilnie i bacznie te banczki, przychodzimy do przekonania, że są to bastiony pruskie, strażnice interesów niemieckich, i że są temi czynnikami, które mają rozprawić się z naszym polskim przemysłem, rzemiosłem i kupiectwem na ziemiach zachodnich. To jest strategia gospodarcza Rzeszy, a my z tego nie zdajemy sobie sprawy, — stwierdzam to z całą świadomością.</u>
          <u xml:id="u-72.11" who="#WicemarszałekCar">Proszę przybyć do naszych miast, do Ostrowia, Krotoszyna, czy innych, to Panowie naliczą bardzo wiele warsztatów wydzierżawionych przez właścicieli niemieckich, którzy stałą siedzibę mają w Rzeszy, a wydzierżawiają warsztaty tylko na rok, z roku na rok przedłużają umowy dzierżawne i czekają na moment, by odebrać nam te ubikacje warsztatowe, ażeby osiąść i ruszyć z miejsca tę robotę, jaką przewiduje rząd Rzeszy już od szeregu lat. To są drobne rzeczy, które my w naszym wielkim rozmachu przeoczamy, nie widzimy i lekceważymy. A my, drobni przemysłowcy, rzemieślnicy, obawiamy się, czy skutecznie stawimy czoło tej nagance, temu naporowi germanizmu. Bo i nasze warsztaty nie stare, one wszystkie w początkowym rozwoju, przecież w walce z Niemcem usadowiliśmy się w miastach naszych ziem. Walka ta wykrzesała tężyznę, która zataczała coraz dalsze kręgi i skrzepła nasza siła i zdolność zawodowa. Lecz to wszystko za młode, jeszcze wątłe i wyssane przez wojnę z siły. A czasy powojenne nie bardzo sprzyjały rozwojowi gospodarczemu naszych miast, kupiectwu, rzemiosłu, drobnemu i średniemu przemysłowi. Bo za mało Rząd okazywał zrozumienia dla konieczności przyjścia z pomocą Kresom Zachodnim, tak ważnym dla całego Państwa. W jeszcze gorszem położeniu znajduje się stan średni na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-72.12" who="#WicemarszałekCar">To też Niemiec, znając nasz istotny stan gospodarczy, słabe strony, wie, gdzie uderzyć. Chce zagarnąć dla siebie np. przemysł drzewny, fabrykację mebli, powroźnictwo, tak pięknie u nas się rozwijające. Chciałby opanować drobny przemysł metalurgiczny, by swój surowiec przerobić. Chciałby przemysł obuwniczy wziąć w swoją opiekę, bo inaczej miejsce zajmie Bata! Nie dlatego, żeby naszemu urzędnikowi sprzedać taniej niż Polak, lecz by po Batach urzędnik Niemiec zajął jego miejsce. Niemiec wie, że łatwo opanuje upadający przemysł średni, jak cegielnie, a przedewszystkiem fabryki maszyn rolniczych. To jest cel, który uświęca jego program. Ratyfikacją dzisiejszą wystawiacie Panowie nasz dorobek na łup Germanina. I będziecie Panowie taranem do rozbijania muru, który zbudowaliśmy naszą pracą. I będziecie Niemcom pomocą przy wyważaniu bram do pędu na wschód, urzeczywistnienie marzenia Niemca, by hen za Wartą tworzyć osiedla celem rozmnażania się narodu niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-72.13" who="#WicemarszałekCar">Lecz nie tylko osiedlenie Niemców leży w ich programie; ważniejsze — to stworzyć pozory, które umożliwią im żądanie rewizji Traktatu Wersalskiego, a temsamem rewizji ich granic wschodnich. Przecież niema pruskiego ministra, któryby twierdził, że kwestia granic z Polską nie istnieje, przeciwnie, z całą otwartością krzyczą, że jakiś korytarz pomorski to ich krzywda. I my im również odpowiadamy krzykiem, że takiej kwestji nie uznajemy, że ona nie istnieje. Lecz z drugiej strony jakoby bezwiednie pomagamy ich zabiegom. Przecież ta ich polityka obliczona jest na daleką metę, wiedzą oni dobrze, że gwałtem trudno będzie coś uzyskać, lecz wiedzą także, że czas może im pomóc, że my poczciwi, my naiwni możemy im nawet służyć pomocą, że taki traktat, niewinna litera, dobrze uchwycona, może dla Niemca być połową wykonania ich programu. To też ziemie zachodnie, poinformowane tak, jak życzył sobie tego poseł Jeszke, na zimno, dla dobra sprawy i całej Rzeczypospolitej, znając dobrze rywala, jakim jest ich sąsiad, wnoszą gorący protest przeciwko ratyfikacji umowy handlowej z Niemcami i są przekonane, że ten traktat może oddziałać zabójczo dla całości Rzeczypospolitej. Osiedlenie Niemca na zachodzie to wsuwanie niemowląt w paszczę wilka.</u>
          <u xml:id="u-72.14" who="#WicemarszałekCar">Znał może lepiej od Panów wartość zachodów Germanina obywatel, nie należący do mojego stronnictwa. Był nim starosta powiatu ostrowskiego, p. W. Lipski, ziemianin, obywatel powiatu ostrowskiego, wielki patriota. Dnia 28 grudnia 1918 r. w przeddzień wypędzenia Niemców z powiatu, starosta p. Lipski wypowiedział następujące zdanie: Obywatele! Zbliżyła się chwila, gdzie ziemię polską należy oczyścić z prusactwa. Jest okazja, jaka się nie powtórzy w historii. Więc skorzystajmy z niej, zróbmy co do nas należy, a zróbmy tak gruntownie, że Prusak więcej nie przestąpi granic. Bo nie przypuszczam, by ktoś się znalazł i stworzył możność powrotu na ziemię polską chociażby tylko jednemu Niemcowi na tydzień. Daremne będą szarpania Wasze, by ponownie się go wyzbyć, osiądzie na zawsze. To twierdzę, bo znam nawskroś Prusaków, znam Niemca.</u>
          <u xml:id="u-72.15" who="#WicemarszałekCar">Głos tego obywatela, całkiem realnego gospodarza ziemi, to nasz testament.</u>
          <u xml:id="u-72.16" who="#WicemarszałekCar">Nie przekonał nas Rząd w komisji, nie próbował nawet referent. W dzisiejszem przedłożeniu widzimy wielkie niebezpieczeństwo dla ziem zachodnich, a więc dla całej Rzeczypospolitej i stąd wniosek jeden: głosować będziemy przeciw ratyfikacji traktatu handlowego z Niemcami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Mazur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PMazur">Wysoki Sejmie! Ludność polska na Pomorzu przez półtora wieku toczyła walkę o ziemię polską, a dziś patrzy z przerażeniem, jak się w chwili największego przesilenia gospodarczego wydaje na łup Niemców polski stan posiadania.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PMazur">W chwili, gdy o byt walczy przemysł, kupiectwo i rzemiosło polskie, a bez pracy tuła się robotnik polski, Rząd Polski przychodzi z wnioskiem o ratyfikację umowy gospodarczej polsko-niemieckiej. Czyż zapomniano po 12 latach wolności o tej ciężkiej walce o spolszczenie miast polskich? Czyż zapomniano o przyrzeczeniach, jakie Rząd dał ludności pomorskiej, że o polskość tej ziemi pomorskiej będzie się starał i nie dopuści do uszczuplenia jej praw? Czy zapomniano o przyrzeczeniach, jakie na Zamku otrzymali przedstawiciele sfer gospodarczych w sprawie programu pomorskiego? A do dziś niema z tego ani śladu!</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#PMazur">Obecne przesilenie gospodarcze odbija się nie tylko na warstwie posiadającej, która jest właścicielką tych warsztatów, ale przedewszystkiem na tych, którzy w tych warsztatach pracują jako siły pomocnicze. Kryzys ten dla warstw pracowniczych w Polsce jeszcze się zwiększy, gdy traktat handlowy wejdzie w życie. Nacisk pieniądza przemysłowców i handlowców niemieckich będzie bardzo silny, a przy osłabieniu finansowem naszych warsztatów może okazać się bardzo niebezpieczny. Niemcy, mając prawo osiedlenia się na naszych ziemiach, będą starali się wykupywać jeden warsztat po drugim, a trudno się dziwić, że słabsze jednostki mogą ulec presji i konieczności życiowej. Trudno myśleć o tem, jak robotnik polski wyjdzie z tego ciężkiego położenia, w jakim się dziś znajduje. Mówię to dlatego, że ściśle związany jest ten robotnik z przemysłem polskim, bo jeżeli ten przemysł dziś walczy o swój stan posiadania i nie będzie mógł przeciwstawić się tej nawale, jaka pójdzie ze strony Niemiec po zawarciu traktatu handlowego, to i robotnik najwięcej przez to ucierpi, ponieważ te warsztaty, w których pracuje, opustoszeją, z kominów nie będzie się dym unosił, nie będzie już tak, jak o tem mówiono przy wyborach: patrzcie, jak Polska ładna, wielka, jak to wszystko po 4 latach rządów sanacyjnych dobrze. Dziś, Panowie, popatrzmy na te mury, popatrzmy jak wygląda ten robotnik wynędzniały, popatrzcie, i dlatego z bólem serca stwierdzicie, jak się on radykalizuje.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PMazur">Historia przed 30 laty opowiada nam, jak robotnik polski musiał szukać w Niemczech pracy. Przed 30 laty na Pomorzu założono pierwsze banki ludowe, które przyczyniły się do powstania polskiego handlu i przemysłu. Na ich czele stoi jeszcze żyjący ks. senator Bolt i dzięki pracy, którą włożył właśnie w spolszczenie handlu na Pomorzu, ten handel polski na Pomorzu się utrwalił i zdołał przeciwstawiać się nawale niemieckiej na ziemiach polskich.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#PMazur">Robotnik polski zrozumiał, że silne, zagospodarowane placówki polskie mogą mu dać możność pracy na ziemi polskiej. Dzisiaj niestety patrzeć musi, jak te warsztaty upadają, a on pracy szukać musi za granicą.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#komentarz">(Głos na ławach BB.: Jeszcze traktat nie pod pisany.)</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#PMazur">Ale Panowie go za chwilę ratyfikować będą. Sfery gospodarcze Pomorza w roku zeszłym zwróciły się do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, ażeby temu Pomorzu, które jest zagrożone przez Niemcy, przyjść z pomocą.</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#PMazur">W tym duchu wypowiedzieli się już w lutym na konferencji w Toruniu przedstawiciele tych sfer, np. tacy, jak prezes Izby Rolniczej, który powiedział w swoim referacie: „Linia polityki niemieckiej nie zmieniła się od stuleci. Pragnąłbym, ażeby Polska opracowała program gospodarczej obrony Pomorza i ażeby ten program nie tylko był programem Rządu, ale stał się także własnością całego narodu, tak, jak własnością narodu niemieckiego jest program jego rządu, określony sławnem Drang nach Osten”. Dalej mówi: „Ta pokojowa penetracja kapitału niemieckiego może być kiedyś wygrana przeciwko najżywotniejszym interesom Polski. Dlatego zagadnienie to wymaga szczególnej czujności. Nasza obrona przeciwko takiemu umacnianiu się własności niemieckiej jest niestety bardzo słaba. Sąsiad nasz, w którego terytorium Pomorze się wcina jako nasz dostęp do morza, ma swój wschodni program gospodarczy, nie zatrzymujący się u granic naszego Państwa, lecz wnikający głęboko w naszą krainę. Polski zaś zachodni program gospodarczy ogranicza się jak dotąd właściwie do zagadnień związanych bezpośrednio z Gdynią”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#Marszałek">Na podstawie art. 39 regulaminu mogę Panu pozwolić tylko na odczytanie krótkiego oświadczenia stronnictwa lub dokumentu. Nie mogę uważać tego, co Pan czyta, za oświadczenie stronnictwa lub za dokumenty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PMazur">Panie Marszałku, czy to nie dokument?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#Marszałek">Proszę nie dyskutować ze mną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#PMazur">I inżynier Celichowski, naczelnik Wydziału Przemysłowo-Handlowego, w tym samym duchu wypowiada się; twierdzi, iż należałoby przyjść z pomocą handlowi i przemysłowi na Pomorzu, lecz niestety do dziś tej pomocy niema. My widzimy, że w razie ratyfikacji tego traktatu z Niemcami, handel polski będzie wystawiony na zagładę, nie mówiąc już o przemyśle, który tej nawale nie będzie mógł się oprzeć. Panowie przedstawiciele przemysłu, którzy zasiadają na ławach stronnictwa BB, rozumieją dobrze, że ten traktat handlowy z Niemcami nie przynosi korzyści, ani rolnictwu, ani przemysłowi. Ale widocznie Panu Ministrowi chodzi o to, żeby jak najwcześniej był ratyfikowany, aby mógł załagodzić ciężką sytuację w Genewie.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#PMazur">Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden fakt. Już we wrześniu roku 1926 z tej trybuny sejmowej b. minister skarbu p. Zdziechowski, który już wówczas przewidywał, co będzie z tą większością, jaka dziś w Polsce ma władzę, powiedział: Rząd, który doszedł do władzy na skutek próby sił przez most, nie upada na skutek próby sił w tej Izbie. Stać Panowie możecie tylko wielkością dokonanych czynów, albo zgniecie Was wielkość Waszej odpowiedzialności. Z tego wynikają wnioski dla tych, którzy jak my stoją w opozycji, bo czas potrzebny jest zarówno do dokonania wielkich czynów, jak i do zwiększenia ciężaru odpowiedzialności. Musimy czekać jeszcze i będziemy cierpliwi, bo czas ten dla Polski stracony nie będzie — będzie to lekcja historii. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że upadek Rządu nie będzie przesileniem rządowem, ale będzie głębokiem przesileniem państwowem. To nie głosowanie parlamentarne będzie rozstrzygało, w tej chwili naród polski będzie rozstrzygał o swoim losie. Naród musi wiedzieć, naród musi rozumieć i musi się zorganizować.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#PMazur">My, przedstawiciele zachodniej Polski, ostrzegamy z tej trybuny przed uchwalaniem traktatów likwidacyjnego i handlowego dziś, ponieważ przewidujemy początek likwidacji warsztatów polskich na ziemiach zachodnich. Ratyfikowanie umowy likwidacyjnej i zawarcie traktatu handlowego w dzisiejszej ciężkiej sytuacji nie przyczyni się do wzmocnienia naszych placówek na Pomorzu, przeciwnie, to jest początek zalewu naszej dzielnicy zachodniej przez Niemców. Panowie pierwsi biorą za to na siebie odpowiedzialność. My ostrzegamy. Społeczeństwo musi się dowiedzieć, że jesteśmy temu przeciwni. Dalej, my, jako przedstawiciele ziem zachodnich, posłowie wybrani z woli narodu, a nie z rozkazu władzy, nie uznamy tego, co się dziś tu uchwala, bo widzimy, że Polska będzie wystawiona na łup Niemców, a my do tego dopuścić nie możemy. I dlatego przestrzegamy i prosimy, ażeby ten traktat, który ma być ratyfikowany, odroczyć. Panowie się śpieszycie, nawet w nocy chcecie go uchwalać, a Niemcy odroczyli ratyfikowanie traktatu do jesieni. Nic dziwnego, że się Panom śpieszy, ale stwierdzamy, że Wasza gospodarka prowadzi nas do ruiny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#Marszałek">Głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#PStStroński">Wysoki Sejmie! P. przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych, poseł Radziwiłł, wypowiedział dwa twierdzenia o stanowisku naszego Klubu i naszego stronnictwa wobec Niemiec. Mianowicie, że my jesteśmy przeciwnikami wszelkich układów z Niemca mi, oraz że stanowisko nasze polityczne wobec Niemiec jest całkowicie negatywne.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Niech Pan sobie przeczyta mowę p. sen. Kozickiego, wypowiedzianą trzy dni temu w sali obok.)</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#PStStroński">Ja ją dokładnie czytałem, tę mowę i dziesiątki naszych mów.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale Pan pamięta to, co Panu potrzeba.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#Marszałek">Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#PStStroński">Ja Panu Sanojcy mogę odpowiedzieć: jeżeli p. poseł Radziwiłł chciał coś udowodnić na podstawie mowy p. Kozickiego, to on powinien był ją tu czytać, a nie ja, bo ja wiem, że tam tego nie znajdę.</u>
          <u xml:id="u-82.1" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Ja ją tu mam.)</u>
          <u xml:id="u-82.2" who="#PStStroński">Co do pierwszej rzeczy, mianowicie, jakobyśmy byli przeciwnikami układów z Niemcami, twierdzenie to jest rzeczywiście zadziwiające. Wszakże ja przypomnę, czy ktokolwiek słyszał o tem (żeby dać przykład bardzo jaskrawy), żebyśmy byli przeciwnikami chociażby umowy arbitrażowo-koncyliacyjnej z Niemcami, która była częścią umów z Locarna. Jeżeliśmy zwalczali Locarno, to nie za umowę arbitrażowo-koncyliacyjną,...</u>
          <u xml:id="u-82.3" who="#komentarz">(Głos z ław B. B.: A za co? Naprzekór Rządowi?)</u>
          <u xml:id="u-82.4" who="#PStStroński">...lecz za rozróżnienie w Locarnie między granicami zachodniemi a granicami wschodniemi.</u>
          <u xml:id="u-82.5" who="#komentarz">(Głos: Subtelności! P. Radziwiłł: Co to ma do tego?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#PStStroński">Ma.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale oni nie są tacy drapieżni.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Sanojca, proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#PStStroński">Więc ma, i Pan Poseł nie będzie narzekał na mnie, że ja nie mówię o tem, co Pan nam zarzucał. Więc, jako pierwszy przykład, pytam: Czy kto słyszał o tem, żebyśmy byli przeciwni chociażby umowie arbitrażowo-koncyliacyjnej z Niemcami, która jest chyba instrumentem dyplomatycznym pokojowego załatwiania spraw? Albo, czy kto słyszał, żebyśmy byli przeciwnikami np. umowy drzewnej,...</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Ale teraz ją sabotujecie!)</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#PStStroński">...albo umowy żytniej, albo żebyśmy byli przeciwnikami dziesiątka umów prawnych, rzecznych, tranzytowych, komunikacyjnych, zawartych z Niemcami? Zda je się, że p. poseł Radziwiłł będzie musiał ograniczyć swoje twierdzenie do tego, iż Klub Narodowy jest przeciwny tym umowom z Niemcami, które uważa za niekorzystne dla Państwa. A zda je mi się, że tak postawiony zarzut nie będzie przykry dla naszego klubu.</u>
          <u xml:id="u-86.3" who="#komentarz">(Głos: Tylko dla Waszego.)</u>
          <u xml:id="u-86.4" who="#PStStroński">Po drugie, to twierdzenie, jakoby stanowisko nasze wobec Niemców było wyłącznie negatywne, także nie jest słuszne, bo przecież niewiele dni temu, pod przewodnictwem p. posła Radziwiłła w Komisji Spraw Zagranicznych, stwierdziliśmy, i to nie pierwszy raz, ale wiele razy stwierdziliśmy, że między innemi (ażeby znów dać sprawę najbardziej jaskrawą) uważamy zbliżenie pomiędzy Francją a Niemcami za rzecz dla pokoju europejskiego korzystną, byle nie odbywało się to w pojmowaniu Niemców i w sposobie stosowania kosztem Polski, a co do tego Panowie oświadczyli, że się z nami zgadzają. Sądzę zatem, że i w sprawie tego negatywnego stanowiska naszego w stosunku do Niemiec twierdzenie p. posła Radziwiłła nie będzie się mogło utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-86.5" who="#PStStroński">Jeżeli dziś przemawiamy przeciw umowie gospodarczej z Niemcami, to z powodów rzeczowych, które bardzo zwięźle, bardzo krótko i co najważniejsze tylko w tej chwili przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-86.6" who="#PStStroński">Pierwszy powód jest taki, że naszem zdaniem — ażeby o rzeczach mówić jaknajspokojniej i trzeźwo — równowaga umowy gospodarczej z Niemcami takiej, jak ona istnieje na papierze, została zachwiana, mianowicie równowaga pomiędzy tą częścią postanowień, które dotyczą wymiany towarów, czyli obrotu handlowego, a tą częścią postanowień, które dotyczą osiedlenia się Niemców w Polsce. Wysoka Izbo, gdyby to była umowa pomiędzy dwoma krajami, pragnącemi istotnie wejść w spokojne stosunki handlowe, i gdyby całe tło wzajemnych stosunków między temi krajami nie nasuwało żadnych innych obaw i podejrzeń, to możnaby powiedzieć, że ta umowa, tak, jak ona jest ułożona, gdyby była zawierana między Polską a Czechosłowacją, Polską a Francją, w swoich postanowieniach mogłaby być umową całkiem dobrą. Ale jakim sposobem stało się to, o czem mówię, że równowaga tej umowy została życiowo zachwiana?</u>
          <u xml:id="u-86.7" who="#PStStroński">Wszyscy pp. mówcy z pp. sprawozdawcami na czele — bo ta umowa miała dwóch sprawozdawców ze stronnictwa rządowego — byli zgodni w stwierdzeniu, że gospodarcze korzyści, albo — nie mówmy o korzyściach — że gospodarcze postanowienia tej umowy zostały w znacznej części unicestwione przez obecną politykę gospodarczą Niemiec. Pod tym względem jesteśmy wszyscy w zgodzie. Co to znaczy? To znaczy, że ten zakres życiowy, który przedstawia umowa handlowa, został uszczuplony. Wszyscy powiadamy, że tych obrotów będzie mniej, aniżeliby mogło wynikać z tej umowy, gdyby ona była pokojowo przez obie strony stosowana. Natomiast nie został uszczuplony zakres drugi, a mianowicie zakres osiedlania się Niemców, jako handlowców w Polsce. Bo to nie zależy wcale od tego, jaka będzie wymiana towarów. Oni przyjadą tutaj po to, ażeby niejako patrzeć, co się da zrobić z tą wymianą towarów.</u>
          <u xml:id="u-86.8" who="#PStStroński">I to zachwianie równowagi pomiędzy dziedzinami umowy sprawia, że ona przedstawia się dziś niebezpiecznie. Widoki obrotów gospodarczych są nikłe, albo, jeżeli to słowo jest za silne, mają zmniejszone znaczenie, natomiast zapory przeciw napływowi t. zw. handlowców niemieckich przez to wcale się nie zmniejszą.</u>
          <u xml:id="u-86.9" who="#komentarz">(P. Rzóska: Więc gdyby można było wywieźć więcej artykułów rolnych, to Panowie byliby za osiedlaniem się Niemców na ziemiach zachodnich?)</u>
          <u xml:id="u-86.10" who="#PStStroński">Proszę Pana, ilekroć Pan będzie się starał moje rozumowania do swojego rozumu sprowadzić, będzie Pan zawsze na błędnej drodze.</u>
          <u xml:id="u-86.11" who="#komentarz">(P. Walewski: Może dlatego, że kol. Rzóska w talmudzie nie jest biegły.)</u>
          <u xml:id="u-86.12" who="#PStStroński">Ja się o talmud nie obrażę i nie mogę się Panu odwzajemnić przypuszczeniem, że Pan jest z tych Walewskich, którzy po mieczu i po rozumie od Napoleona I pochodzą.</u>
          <u xml:id="u-86.13" who="#komentarz">(P. Walewski: To nie jest argument, w interpretacji talmudu zawsze Panu pierwszeństwo oddamy.)</u>
          <u xml:id="u-86.14" who="#PStStroński">Jak zatem powiadam, ta równowaga została zachwiana i zachodzi nawet obawa, że w Polsce będą osiedlali się handlowcy, z którymi będzie miało znacznie mniej do czynienia Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a znacznie więcej policja polityczna i oddział II defenzywy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Z tego powodu powiadam, że pierwsza rzecz, jaka przemawia przeciwko tej umowie i przeciwko jej wejściu w życie w tej chwili, to jest to zachwianie równowagi, które nie jest winą naszą, ale w całości jest winą Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-86.15" who="#PStStroński">Drugi wzgląd jest taki, że powiada się nam: ta umowa, to jest narzędzie pokojowych stosunków między Polską a Niemcami.</u>
          <u xml:id="u-86.16" who="#PStStroński">Ale to niezawsze nam się tak powiada. Mianowicie, są chwile, kiedy Panowie mówią: prawda, umowa jest narzędziem pokojowem, ale wobec tego, że Niemcy, korzystając z możności podwyższania stawek celnych, którą im da je umowa w całej pełni, prowadzą dziś politykę nie pokojową, ale politykę właściwie bojową, bo podwyższają stawki celne, wobec tego, powiadają Panowie: i my mamy broń, bo i my także możemy stawki celne podwyższać. W ten sposób sami Panowie mówią, że to narzędzie pokojowe tak, jak to dziś wygląda, staje się narzędziem wojennem. Jedni i drudzy będą sobie wzajemnie podwyższali stawki.</u>
          <u xml:id="u-86.17" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: To jeszcze niewiadomo. Mogą obniżyć.)</u>
          <u xml:id="u-86.18" who="#PStStroński">Niektóre rzeczy są już wiadome, mianowicie nie podobna przypuszczać, żeby polityka gospodarcza Rzeszy Niemieckiej, która jest prowadzona z wielkim wysiłkiem, przynajmniej od roku, żeby ta polityka była jakimś wielkiem nieporozumieniem, jakby Niemcy nie wiedzieli, dlaczego taką właśnie politykę prowadzą, i nie można też przypuszczać, żeby zawarcie układu polsko-niemieckiego (a Panom wiadomo, że obroty z Polską stanowią dla Niemiec nie tyle, ile obroty z Niemcami dla Polski, bo około, jeżeli się nie mylę, 4%), mogło zepchnąć politykę niemiecką z torów, na które ją z wielkim wysiłkiem dziś wprowadziły.</u>
          <u xml:id="u-86.19" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: W ostatnich czasach punkt widzenia przemysłowy bierze górę.)</u>
          <u xml:id="u-86.20" who="#PStStroński">Ostatnie uchwały rządu Rzeszy Niemieckiej nie potwierdzają tęgo, żeby ta polityka miała się zmienić.</u>
          <u xml:id="u-86.21" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Ostatnio się zmienia, rolniczy punkt widzenia bierze w łeb.)</u>
          <u xml:id="u-86.22" who="#PStStroński">Co więcej, nie tylko w naszych stosunkach z Niemcami niema tego pierwiastka pokojowości zapewnionego, ale sama budowa umowy wpędza nas w trudności bojowe jeszcze od innej strony. Wszyscy Panowie mówicie, że jeżeli Niemcy będą nam stawki podwyższali, to i my także będziemy stawki podwyższali. Ale komu? Nie tylko Niemcom, lecz wszystkim — Niemcom, Francji, Włochom, Czechosłowacji i t. d., ponieważ istnieje klauzula największego uprzywilejowania.</u>
          <u xml:id="u-86.23" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Wszędzie istnieje.)</u>
          <u xml:id="u-86.24" who="#PStStroński">Istnieje dla nas, istnieje dla nich, ale ta klauzula największego uprzywilejowania, jako podstawa umowy, nadaje się do umów w stosunkach prawidłowych, a Panowie sami wszyscy mówicie, że stosunki pomiędzy nami a Niemcami są nieprawidłowe. P. przedstawiciel Ministerstwa Przemysłu i Handlu mówił, że mamy w pochwie miecz i ten miecz w każdej chwili możemy wyjąć, a tym mieczem jest podwyższenie stawek. I rzeczywiście na stawki niemieckie z marca na produkty rolnicze odpowiedzieliśmy w listopadzie polskiemi stawkami przemysłowemi. Ale po tej umowie z klauzuli największego uprzywilejowania, gdy my ten miecz z pochwy wydobędziemy, musimy nim ciąć nie tylko Niemcy, ale i wszystkie inne kraje. W ten sposób umowa z Niemcami, która jest wątpliwej wartości narzędziem pokojowych stosunków gospodarczych z Niemcami, stać się może narzędziem silnych zatargów z innemi państwami. Może to być umowa zupełnie słuszna zasadniczo w swej budowie, bo przecież my ani na chwilę nie twierdzimy, aby była niesłuszną klauzula największego uprzywilejowania.</u>
          <u xml:id="u-86.25" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Niektórzy Panowie to twierdzili.)</u>
          <u xml:id="u-86.26" who="#PStStroński">I takie umowy istnieją na całym świecie, nie robiąc nikomu szkody, jeśli tylko dzieje się to w prawidłowych stosunkach. Ale nie można oczu zamykać na to, że rzecz, która jest dobra w stosunkach prawidłowych, może nie być dobrą w stosunkach nieprawidłowych. To jest drugi powód, dla którego my nie damy sobie wmówić, jakoby umowa ta była rzeczywiście gołąbkiem pokoju. Tak nie jest. P. przedstawiciel Ministerstwa Przemysłu i Handlu o tym mieczu w pochwie mówił i gdybyście Panowie miecza w pochwie nie widzieli, tobyście Panowie nie głosowali za tą umową, bo byście nie zdawali się na łaskę i niełaskę. Tylko budowa jest taka, że kiedy miecz się wydobędzie, to nie tylko przeciwko Niemcom, ale i przeciwko wszystkim innym. I to nas narazi na kłopoty.</u>
          <u xml:id="u-86.27" who="#PStStroński">Trzeci wzgląd, który nami kieruje, to jest ten, na który wszyscy mówcy z Bezpartyjnego Bloku zwracali szczególną uwagę. P. poseł Jeszke, jako pierwszy sprawozdawca, po bardzo obszernem omówieniu umowy na końcu powiedział, że jest jeden wzgląd, który może przemawiać za tem, ażeby tę umowę uchwalić, a mianowicie ten pewien wyższy wzgląd polityczny, żebyśmy tę umowę zatwierdzili i Niemców postawili do pewnego stopnia w kłopotliwem położeniu. P. poseł Walewski, który następnie objął sprawozdanie po p. pośle Jeszkem, zakończył dzisiaj swoje przemówienie tym samym przedmiotem, mianowicie, że jak będzie to będzie, ale jeżeli okaże się, że my tę umowę zatwierdzimy, a Niemcy nie za twierdzą, to świat się dowie, że to nie my jesteśmy winni, tylko Niemcy. Nawet p. Radziwiłł w ten sposób rzecz przedstawiał: zróbmy to, co do nas należy, dajmy dowód pokojowości, a jeżeli Niemcy nie zatwierdzą — to było w naszą stronę powiedziane — nie martwcie się Panowie, będzie lepiej dla Was.</u>
          <u xml:id="u-86.28" who="#PStStroński">Otóż muszę powiedzieć, że ten sposób załatwiania spraw na gruncie międzynarodowym nie odpowiada naszemu usposobieniu. My nie mamy żyłki do tej gry, której warunki mogą się z każdym tygodniem i każdym miesiącem zmienić. Nikt nie jest w stanie obliczyć, czy jest ryzyko takie, czy inne, jeśli się dziś świat dowie o zatwierdzeniu tej umowy, a Niemcy będą w kłopotliwem położeniu, jeżeli nie zatwierdzą.</u>
          <u xml:id="u-86.29" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: My sobie życzymy, ażeby zatwierdziły.)</u>
          <u xml:id="u-86.30" who="#PStStroński">Ale Panowie potem mówili: to, ale jeszcze jest i to, że, jak Niemcy nie zatwierdzą...</u>
          <u xml:id="u-86.31" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Myśmy powiedzieli, żebyście się nie martwili.)</u>
          <u xml:id="u-86.32" who="#PStStroński">Ja bardzo wyraźnie powiedziałem, że Książę w ten sposób powiedział, ale pp. Walewski i Jeszke powiedzieli inaczej. W przemówieniu tych panów dźwięczało to, że jeśli mamy zatwierdzić, a Niemcy nie zatwierdzą, to będzie to niekorzystne dla Niemiec. Czy to nieściśle mówiłem, poddaję pod sąd słuchaczy w tej Wysokiej Izbie, którzy te przemówienia słyszeli. Może Panowie pojmują te sprawy inaczej. My pojmujemy w ten sposób, że umowę trzeba uwzględnić w całości, to znaczy żeby ona była dobra i była naprawdę przeprowadzona, a nie tak, żeby ta umowa była dlatego dobra, że może nie będzie przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-86.33" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Tego nikt nie mówił.)</u>
          <u xml:id="u-86.34" who="#PStStroński">Panowie tego tak nie mówili i Panowie tak nie mogli powiedzieć. Co Panowie powiedzieli i jak powiedzieli, to ja tu dość wyraźnie odtworzyłem, ale to właśnie znaczy, jak to p. Jeszke mówił o wyższej grze politycznej, że jeżeli Niemcy nie zatwierdzą, to umowa będzie dobra, bo ona nam nie zaszkodzi, gdy jej nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-86.35" who="#komentarz">(P. Hołówko: Wtedy to stanie się politycznym plusem, a jeżeli będzie zatwierdzona przez Niemcy, to nie będzie tak, jak Wy przedstawiacie, bo my uważamy, że z punktu widzenia gospodarczego ta umowa jest korzystna.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#Marszałek">Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#PStStroński">To są te względy ściśle rzeczowe, które jeszcze raz wymienię:</u>
          <u xml:id="u-88.1" who="#PStStroński">1) zachwianie z winy Niemców równowagi w samej budowie umowy,</u>
          <u xml:id="u-88.2" who="#PStStroński">2) bardzo wątpliwa pokojowość tej umowy,</u>
          <u xml:id="u-88.3" who="#PStStroński">3) niepewność jej — podczas, gdy my uważamy, że umowę trzeba zawierać poważnie i na pewne. Względy powyższe sprawiają, że my nie chcemy dać swoich głosów za ratyfikacją tej umowy.</u>
          <u xml:id="u-88.4" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. P. Hołówko: Proszę o głos w sprawie formalnej.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#Marszałek">W sprawie formalnej głos ma p. Hołówko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PHołówko">Stawiamy wniosek o przerwanie dyskusji. Przemawiało już 5 posłów z Klubu Narodowego, zapisanych jest jeszcze 2 mówców, również z Klubu Narodowego, Mam wrażenie, że biorąc pod uwagę liczebność Klubu Narodowego, mógł on bardzo wyczerpująco swoje stanowisko przedstawić, zarówno nam, jak i opinii publicznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#PWiniarski">Proszę o głos przeciw temu wnioskowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#PWiniarski">My się musimy przeciwstawić wnioskowi, zważywszy wielką doniosłość przedmiotu naszych obrad dzisiejszych i to, że nie z naszej winy, a raczej wbrew naszej propozycji, mamy tak niewłaściwą porę na rozważanie tego tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#Marszałek">Poddaj ę pod głosowanie wniosek formalny o przerwanie dyskusji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wobec tego dyskusja przerwana. Proszę o spokój.</u>
          <u xml:id="u-94.1" who="#Marszałek">Zdaje się, że p. Zieliński prosił o głos dla sprostowania po skończeniu dyskusji. Proszę bardzo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#PZieliński">Miałem wrażenie z przemówienia p. Radziwiłła, że moje słowa zrozumiał w ten sposób, jakobym był przeciwny każdemu traktatowi z Niemcami. Otóż to nie jest ścisłe, byłem przeciwny tylko temu traktatowi, a w rozważania, czy traktat wogóle jest potrzebny, nie wchodzę; jestem za traktatami wogóle, ale nie za tym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Walewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#PWalewski">Wysoka Izbo! Na początku mego referatu miałem zaszczyt stwierdzić, że w tej tak ważnej sprawie, jaka dziś jest przedmiotem naszych obrad i naszej troski, należy się powstrzymać od wszelkiego przejaskrawiania i należy zachować właściwy umiar i właściwy osąd. Niestety, muszę stwierdzić z ubolewaniem, że niektórzy, a właściwie większość mówców opozycyjnych tego spokojnego umiaru i osądu, jakiego od nas wszystkich dzisiejszy moment wymaga, nie okazała. Wręcz odwrotnie, poziom argumentów nie wszystkich Panów — nie chcę tego twierdzić — z tej strony Izby...</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#komentarz">(wskazując na prawicą)</u>
          <u xml:id="u-97.2" who="#PWalewski">...również nie odpowiadał ani tematowi, ani ważności chwili. Jeżeli Panowie wypowiadają prawdziwą troskę, głęboką swoją troskę obywatelską, jeżeli chodzi o ziemie zachodnie i o ich ludność, to macie nas wszystkich po swojej stronie, to my wszyscy jesteśmy pod tym względem solidarni.</u>
          <u xml:id="u-97.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ale w czynach?)</u>
          <u xml:id="u-97.4" who="#PWalewski">W czynach. Ale jeżeli Panowie, a przynajmniej niektórzy z Panów, usiłują z tej poważnej troski uczynić pewną odskocznię dla swojej partyjno-politycznej gry, to przeciwko temu musimy zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-97.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-97.6" who="#PWalewski">Przebieg dyskusji przekonał mnie, że nic z tego, co tu mówiłem, ująć, ni nic do tego dodać nie mogę. W mojem najgłębszem przekonaniu wszystkie moje argumenty — a pozwolę sobie stwierdzić, że były one nader ostrożne i obiektywne — utrzymują się za koniecznością ratyfikacji traktatu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-97.7" who="#PWalewski">P. Czapiński był łaskaw tu powiedzieć, że należy zachować w tym momencie spokój, że jest to próba wytrzymałości i że dokonanie tej próby leży w interesie Polski. Tak jest. Przecież nie zawieramy małżeństwa na wieczność, przecież to jest próba, to jest traktat zawarty tylko na rok. Jeżeli próba ta nie powiedzie się, możemy to małżeństwo w każdej chwili wypowiedzieć, ale dlaczego a priori, my, polska strona, mamy do tego problemu podchodzić z nieufnością? Nas stać jest na spokój i na ufność i na tę dobrą wolę, stać nas na to! Jeżeli nasze nadzieje będą zawiedzione, to jak już miałem zaszczyt poprzednio stwierdzić, nie będzie to nasza wina, Europa się przekona, dlaczego gospodarcze współżycie między nami a Niemcami do skutku dojść nie mogło. Próbę tę jednak w interesie Polski, czy w interesie Niemiec, w interesie międzynarodowego współżycia uczynić trzeba. My mamy odwagę i mamy odpowiedzialność uczynić tę próbę dziś w obliczu historii.</u>
          <u xml:id="u-97.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-97.9" who="#PWalewski">P. Michałkiewicz, którego przemówienie odbijało bardzo korzystnie i dodatnio od ogólnego poziomu dyskusji, obawiał się między innemi o to, czy Ostilfe nie zaważy ciężko na losach polskiej ludności na ziemiach zachodnich. Cóż Panu, Panie Kolego, mam na to odpowiedzieć? Odpowiem Panu na to tylko słowami mego towarzysza z obozu, do którego mam zaszczyt należeć, słowami p. Radziwiłła: Jeżeli w latach niewoli przy całym olbrzymim naporze materialnym maszyny pruskiej, maszyny niemieckiej, przy tych olbrzymich środkach, jakie szły na wynarodowienie Polaków, Polacy wówczas nie tylko dawali należyty odpór, ale i rozszerzali swój stan posiadania, to dziś, we własnem Państwie, przy własnym rządzie polskim nawet ewentualne refleksy tej Ostilfe są tak nikłe, są tak małe, że argument taki, Panie Pośle, nie wytrzymuje żadnej krytyki. Poprostu my wierzymy daleko więcej od Panów w hart i wytrzymałość ludności polskiej na ziemiach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-97.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-97.11" who="#PWalewski">Jeden z Szanownych Panów przedmówców z Klubu Narodowego był łaskaw w sposób nietyle przekonywujący, ile ogromnie, że tak powiem — przepraszam za to wyrażenie — bombastyczny i pompatyczny...</u>
          <u xml:id="u-97.12" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: A Pan jak mówi?)</u>
          <u xml:id="u-97.13" who="#PWalewski">...mówić, iż ten traktat jest dla Niemców korzystny, że Niemcom oddaje ziemie nasze zachodnie w posiadanie. Zapytuję się, jeżeli ten traktat istotnie dla Niemców jest tak korzystny, jeżeli jakoby ma oddać Pomorze, Śląsk i Poznańskie w ręce Niemców, dlaczegóż Niemcy nie śpieszą się z ratyfikacją tęgo traktatu?</u>
          <u xml:id="u-97.14" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: Bo myślą, że jeszcze więcej od nas dostaną.)</u>
          <u xml:id="u-97.15" who="#PWalewski">A wreszcie proszę Wysokiej Izby — i to już proszę traktować jako pro domo sua, tu już nie mówię jako referent traktatu, nie mówię, że tak powiem, pro foro eksterno, ale pro domo sua — musze niestety odpowiedzieć na pewne twierdzenie prof. Winiarskiego. Prof. Winiarski w swojem przemówieniu był łaskaw między innemi zaznaczyć, że nie piękne słowa, tylko czyny są dzisiaj potrzebne, no i oczywiście rozumiał to w ten sposób, że Panowie te czyny dają, a my tylko piękne słowa. Zgodzę się z p. profesorem, że czyny przedewszystkiem są potrzebne i mieliście Panowie cudowną okazję do tych czynów przy ostatnich wyborach do ciał ustawodawczych, kiedy olbrzymia część społeczeństwa polskiego w dzielnicach zachodnich domagała się od Was solidarnego frontu przeciw niebezpieczeństwu niemieckiemu. Panowie na to nie poszli.</u>
          <u xml:id="u-97.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek p. Korneckiego o imienne głosowanie. Proszę Posłów, którzy są za imiennem głosowaniem, żeby wstali. Poparcie dostateczne. Pp. posłowie, którzy są za wnioskiem komisji, zechcą oddać kartkę „tak” ze swojem nazwiskiem, pp. posłowie przeciwni wnioskowi komisji piszą: „nie”.</u>
          <u xml:id="u-98.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
          <u xml:id="u-98.2" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę 10-minutową celem obliczenia głosów.</u>
          <u xml:id="u-98.3" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
          <u xml:id="u-98.4" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Wynik głosowania następujący. Oddano głosów 257. W tem ważnych 255. Za wnioskiem komisji głosowało 180 posłów, przeciwko wnioskowi — 75. Wobec tego ustawa została przyjęta w drugim czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-98.5" who="#komentarz">(Wynik imiennego głosowania na str. 187.)</u>
          <u xml:id="u-98.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, podpisana wraz z 8 załącznikami i protokółem końcowym w Warszawie w dniu 17 marca 1930 r. została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-98.7" who="#Marszałek">Mam zamiar zakończyć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-98.8" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużycia władzy przez starostę powiatowego w Wierzbniku przy wyborach do zarządu gminy wyznaniowej żydowskiej w Siennie.</u>
          <u xml:id="u-99.1" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Interpelacja p. Grunbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie skreślenia osób, publicznie występujących przeciw wyznaniu mojżeszowemu, ze spisu wyborców przy wyborach do gmin żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-99.2" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Interpelacja Klubu Posłów Chłopskich do pp. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w przedmiocie bezprawnych i sprzecznych z Konstytucją represyj, stosowanych przez policję państwową z powodu protestów w sprawie Brześcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów. Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków wraz z mojemi adnotacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Wniosek Koła Żydowskiego w sprawie uchylenia niektórych przepisów regulaminów wyborczych dla wyboru organów gmin wyznaniowych żydowskich, oraz dla wyborów rabinów i podrabinów — do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-101.1" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Wniosek członków Klubu Posłów Chłopskich w sprawie niezgodnego z prawem przymusowego łączenia gmin wiejskich i faktycznego wprowadzania gmin zbiorowych w województwach południowych (Małopolsce) — do Komisji Administracyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#Marszałek">Proponuję odbycie następnego posiedzenia w piątek, dnia 13 b. m., o godz. 4-ej po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-102.1" who="#Marszałek">1. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Międzynarodowej o uproszczeniu formalności celnych, podpisanej wraz z protokółem w Genewie dnia 3 listopada 1923 r. (druk nr 97 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-102.2" who="#Marszałek">2. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie przystąpienia Polski do Traktatu, dotyczącego Spitsbergu, podpisanego w Paryżu dnia 9 lutego 1920 r. (druk nr 133 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-102.3" who="#Marszałek">3. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Międzynarodowego Porozumienia, dotyczącego wywozu skór, podpisanego wraz z odnośnym protokółem Porozumienia w Genewie dnia 11 lipca 1928 r. (druk nr 152 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.4" who="#Marszałek">4. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Międzynarodowego Porozumienia, dotyczącego wywozu kości, podpisanego wraz z odnośnym protokółem Porozumienia w Genewie dnia 11 lipca 1928 r. (druk nr 153 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.5" who="#Marszałek">5. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Konsularnej pomiędzy Polską a Belgią, podpisanej w Brukseli dnia 12 czerwca 1928 r. (druk nr 134 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-102.6" who="#Marszałek">6. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Węgierskiem, dotyczącej Narodowej Kasy Ubezpieczeń Robotniczych, podpisanej wraz z jednym załącznikiem w Budapeszcie dnia 26 marca 1928 r. (druk nr 135 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-102.7" who="#Marszałek">7. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Węgierskiem, dotyczącej Narodowej Kasy Ubezpieczeń Robotników Rolnych, podpisanej wraz z 2 załącznikami w Budapeszcie dnia 26 marca 1928 r. (druk nr 146 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.8" who="#Marszałek">8. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji, podpisanej w Budapeszcie dnia 7 listopada 1922 r. pomiędzy Austrią, Węgrami, Polską, Rumun ją, Królestwem Serbów, Chorwatów, Słoweńców i Czechosłowacją, dotyczącej przeniesienia wierzytelności oraz wkładów, posiadanych w Królewskiej Węgierskiej Pocztowej Kasie Oszczędności przez obywateli terytoriów, odstąpionych przez b. Królestwo Węgierskie, względnie przez b. Cesarstwo Austriackie (druk nr 151 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.9" who="#Marszałek">9. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Umowy między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką o żegludze powietrznej, podpisanej w Berlinie dnia 28 sierpnia 1929 r. (druk nr 156 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.10" who="#Marszałek">10. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Konsularnej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców, podpisanej w Białogrodzie dnia 6 marca 1927 r. (druk nr 136 i odbitka nr 29).</u>
          <u xml:id="u-102.11" who="#Marszałek">11. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Umowy między Rzecząpospolitą Polską o Republiką Czeskosłowacką o rybołóstwie i ochronie ryb na wodach granicznych i na wodach ich zlewek, podpisanej w Katowicach dnia 18 lutego 1928 r. (druk nr 137 i odbitka nr 30).</u>
          <u xml:id="u-102.12" who="#Marszałek">12. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Protokółu Dodatkowego do Konwencji Handlowej pomiędzy Polską a Francją z dnia 9 grudnia 1924 r., podpisanego w Warszawie dnia 8 lipca 1928 r. (druk nr 138 i odbitka nr 30).</u>
          <u xml:id="u-102.13" who="#Marszałek">13. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji między Rzecząpospolitą a Królestwem Węgierskiem w celu zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu w dziedzinie podatków bezpośrednich, podpisanej w Warszawie dnia 12 maja 1928 r. (druk nr 190 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.14" who="#Marszałek">14. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Weterynaryjnej między Polską a Włochami, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Rzymie dnia 22 lipca 1930 r. (druk nr 191 i odbitka nr 34).</u>
          <u xml:id="u-102.15" who="#Marszałek">15. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Węgierskiem w celu zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu spadków, podpisanej w Warszawie dnia 12 maja 1928 r. (druk nr 193 i odbitka nr 34).</u>
          <u xml:id="u-102.16" who="#Marszałek">16. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Powszechnego Zakładu Pensyjnego dla Funkcjonariuszy, podpisanej wraz z protokółem dodatkowym oraz 7 załącznikami w Wiedniu dnia 29 marca 1924 r. (druk nr 139 i odbitka nr 30).</u>
          <u xml:id="u-102.17" who="#Marszałek">17. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Zawodowego Zakładu Ubezpieczenia od wypadków austriackich kolei żelaznych, podpisanej wraz z protokółem dodatkowym oraz 9 załącznikami w Wiedniu dnia 29 marca 1924 r. (druk nr 140 i odbitka nr 30).</u>
          <u xml:id="u-102.18" who="#Marszałek">18. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Zakładu Ubezpieczenia Górników od wypadków, podpisanej wraz z 1 załącznikiem w Wiedniu dnia 18 czerwca 1924 r. (druk nr 141 i odbitka nr 30).</u>
          <u xml:id="u-102.19" who="#Marszałek">19. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Kasy Chorych Zarządu b. ces.-król, austriackich kolei państwowych i jej funduszów ubocznych, podpisanej wraz z 3 załącznikami w Wiedniu dnia 18 czerwca 1924 r. (druk nr 142 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.20" who="#Marszałek">20. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Instytutu Pensyjnego Związku austriackich kolei lokalnych i kolejek, podpisanej wraz z 1 załącznikiem w Wiedniu dnia 18 czerwca 1924 r. (druk nr 143 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.21" who="#Marszałek">21. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Zastępczych Zakładów Pensyjnych dla Funkcjonariuszy, podpisanej w Wiedniu dnia 17 stycznia 1925 r. wraz z 4 załącznikami, oraz protokółu dodatkowego, podpisanego tamże dnia 2 lutego 1928 r. (druk nr 144 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.22" who="#Marszałek">22. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji z Austrią, dotyczącej Miejskiego Zakładu Ubezpieczenia gminy Wiedeń oraz Kasy Emerytalnej dla Funkcjonariuszy Handlu i Przemysłu w Wiedniu, podpisanej wraz z 2 załącznikami w Wiedniu dnia 17 stycznia 1925 r. (druk nr 145 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.23" who="#Marszałek">23. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Konsularnej pomiędzy Polską a Rumunią, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Bukareszcie dnia 17 grudnia 1929 r. (druk nr 189 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.24" who="#Marszałek">24. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji pomiędzy Polską a Rumunią, dotyczącej pomocy i ochrony sądowej w sprawach cywilnych, wraz z protokółem końcowym, podpisanym w Bukareszcie dnia 19 grudnia 1929 r. (druk nr 192 i odbitka nr 34).</u>
          <u xml:id="u-102.25" who="#Marszałek">25. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji, zawartej pomiędzy Austrią, Polską i Czechosłowacją, dotyczącej „Kasy Oszczędności dzieci urzędników i robotników stałych Kolei Północnej podpisanej wraz z 1 załącznikiem w Wiedniu dnia 30 października 1928 r. (druk nr 155 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.26" who="#Marszałek">26. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu o klauzulach arbitrażowych, otwartego do podpisu w Genewie dnia 24 września 1923 r. (druk nr 147 i odbitka nr 31).</u>
          <u xml:id="u-102.27" who="#Marszałek">27. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie przystąpienia Polski do Porozumienia w celu rewizji Porozumienia o ujednostajnieniu przepisów leków silnie działających, wraz z protokółem podpisania, podpisanych w Brukseli dnia 20 sierpnia 1929 r. (druk nr 148 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.28" who="#Marszałek">28. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Międzynarodowej Konwencji, dotyczącej Statystyk Gospodarczych, Protokółu oraz Aktu Końcowego Międzynarodowej Konferencji, dotyczącej statystyk gospodarczych, podpisanych w Genewie dnia 14 grudnia 1928 r. (druk nr 204 i odbitka nr 34).</u>
          <u xml:id="u-102.29" who="#Marszałek">29. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Związkowej Paryskiej z dnia 20 marca 1883 r. o ochronie własności przemysłowej, przejrzanej w Brukseli dnia 14 grudnia 1900 r., w Waszyngtonie tonie dnia 2 czerwca 1911 r. i w Hadze dnia 6 listopada 1925 r. (druk nr 149 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.30" who="#Marszałek">30. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Układu między Polską a Niemcami w sprawie rybołóstwa na bieżących i stojących wodach granicznych, podpisanego w Berlinie dnia 10 grudnia 1927 r. (druk nr 150 i odbitka nr 32).</u>
          <u xml:id="u-102.31" who="#Marszałek">31. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Międzynarodowej o umowie najmu marynarzy, przyjętej jako projekt na IX Sesji Ogólnej Konferencji Międzynarodowej Organizacji Pracy Ligi Narodów w Genewie dnia 24 czerwca 1926 r. (druk nr 154 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.32" who="#Marszałek">32. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji Międzynarodowej o repatriacji marynarzy, przyjętej jako projekt na IX Sesji Ogólnej Konferencji Międzynarodowej Organizacji Pracy Ligi Narodów w Genewie dnia 23 czerwca 1926 r. (druk nr 157 i odbitka nr 33).</u>
          <u xml:id="u-102.33" who="#Marszałek">33. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 26 stycznia 1931 r. projektu ustawy o uchyleniu przepisów wyjątkowych, związanych z pochodzeniem, narodowością, językiem, rasą lub religią obywateli Rzeczypospolitej (druk nr 6 i odbitki nr 5 i 35).</u>
          <u xml:id="u-102.34" who="#Marszałek">34. Sprawozdanie Komisyj Administracyjnej i Zdrowia Publicznego o rządowym projekcie ustawy o ograniczeniach w sprzedaży, podawaniu i spożyciu napojów alkoholowych (przeciwalkoholowej) (drugi nr 118, 56).</u>
          <u xml:id="u-102.35" who="#Marszałek">35. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o podatku od kart do gry (druki nr 209 i 125).</u>
          <u xml:id="u-102.36" who="#Marszałek">36. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o wniosku Klubu Narodowego w sprawie częściowej zmiany taryfy celnej (druk nr 67 i odbitka nr 35).</u>
          <u xml:id="u-102.37" who="#Marszałek">37. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o zabezpieczeniu praw posiadaczy listów zastawnych i obligacyj w przypadku wykonania przez Państwo prawa pierwokupu, odkupu lub przymusowego wykupu na cele reformy rolnej nieruchomości, obciążonych pożyczkami, zabezpieczającemi listy zastawne i obligacje (druk nr 126 i odbitka nr 28).</u>
          <u xml:id="u-102.38" who="#Marszałek">38. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy w sprawie pożyczki długoterminowej dla przedsiębiorstwa państwowego „Państwowe Zakłady Wodociągowe na Górnym Śląsku” (druk nr 77 i odbitka nr 38).</u>
          <u xml:id="u-102.39" who="#Marszałek">39. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o skupie kolei lokalnej Lwów — Stojanów (druk nr 129 i odbitka nr 28).</u>
          <u xml:id="u-102.40" who="#Marszałek">40. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o skupie kolei Chabówka — Zakopane z odnogą Nowy Targ — Suchahora (druk nr 131 i odbitka nr 28).</u>
          <u xml:id="u-102.41" who="#Marszałek">41. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o skupie na rzecz Skarbu Państwa kolei fabryczno-łódzkiej (druk nr 132 i odbitka nr 28).</u>
          <u xml:id="u-102.42" who="#Marszałek">42. Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o wniosku posłów St. Mikołajczyka, M. Michałkiewicza i kol. z Klubu Parlamentarnego Posłów i Senatorów Chłopskich w sprawie obniżenia waloryzacji rent na włościach rentowych w b. dzielnicy pruskiej (druk nr 175 i odbitka nr 36).</u>
          <u xml:id="u-102.43" who="#Marszałek">43. Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o wniosku posła Bronisława Wojciechowskiego i kol. z Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie wyłączenia administracyjnego powiatu turczańskiego z województwa stanisławowskiego i przyłączenia do województwa lwowskiego (druk nr 96 i odbitka nr 36).</u>
          <u xml:id="u-102.44" who="#Marszałek">44. Sprawozdanie Komisji Wojskowej o sprawie wyboru członka Zarządu Funduszu Kwaterunku Wojskowego (Dz. U. R. P. Nr 97 poz. 681 z r. 1925) (odbitka nr 37).</u>
          <u xml:id="u-102.45" who="#Marszałek">45. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy w sprawie pomiarów Państwa (druk nr 208).</u>
          <u xml:id="u-102.46" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, uważam moją propozycję za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-102.47" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-102.48" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 5 m. 45 rano.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>