text_structure.xml 421 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 15 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 16 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp. Urbański i Róg. Listę mówców prowadzi p. Róg.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność pp. Bobrowski, Dybowski, Eisenstein, Fijałkowski, Hausner, Heller i Thon.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopu pp. ks. Kunickiemu, Krzyżanowskiemu i Baczyńskiemu Lwowi na 1 dzień, Birschlowi, Bryle, Hyli, Jaruzelskiemu, Kleszczyńskiemu, Płoszajczakowi i Franciszkowi Zielińskiemu na 2 dni, Błędowskiemu i Ziemniakowi na 3 dni, Dzieduszyckiemu na 4 dni, Chybowi i Wygodzkiemu na 5 dni, Leśniewskiemu na 6 dni, Barlickiemu, Kochanowskiemu, Makowskiemu, Moritzowi i Tomaszkiewiczowi na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Przed porządkiem dziennym do sprostowania p. pos. Rybarski ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#FRybarski">P. sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zakwestionował podane przeze mnie obliczenie funduszu dyspozycyjnego Rzeszy niemieckiej. Twierdzi, że cyfry mówią co innego, i pisze dalej:</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#FRybarski">„Z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Rzeszy, przypuszczalnie, niżej podane w brzmieniu niemieckiem wydatki należą do funduszu dyspozycyjnego, chociaż wyraźnie o tem nie jest zaznaczone. Pozycje brzmią w następujący sposób: Fortdauernde Ausgaben 23.322.022 R. M. Einmalige Ausgaben 48.443.950 R. M.”.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#FRybarski">Otóż te przypuszczalne cyfry, to jest suma wszystkich wydatków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i to należało sprawdzić. Następnie dalsze pozycje nie są żadnemi funduszami dyspozycyjnemi, tylko cyframi na specjalne cele. Technisehe Nothilfe — to jest akcja zabezpieczenia objektów państwowych, na wypadek zaburzeń ze swojemi etatami, ze sprawozdaniami szczegółowemi. IW wydatkach na „Unterstutzung besonderer kulturellen Aufgaben des Deutschtums” są w budżecie wymienione plany, m. in. budowa gmachów w Stuttgarcie. Podobnie rzecz się przedstawia z innemi wydatkami. Twierdziłem, i tak pojmuję fundusz dyspozycyjny, że funduszem dyspozycyjnym jest to, z czego nie zdaje sprawy nikomu Rząd, który ten fundusz otrzymał. Wszystkie fundusze, wymienione przez p. pos. Polakiewicza, podlegają kontroli powołanych do tego czynników i nie mogą uchodzić za fundusze dyspozycyjne.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#FRybarski">Marszałek;</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#FRybarski">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego: Dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1928/29. Dalszy ciąg dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Głos ma p. Bagiński P. Bagiński:</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#FRybarski">Jesteśmy obecnie w okresie wyszukiwania w parlamentaryzmie złych obyczajów. Nie mogę pominąć milczeniem jednego z najgorszych obyczajów parlamentarnych, który wprowadził p. referent budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jest wszędzie przyjęty obyczaj, że referent referuje Wnioski większości Komisji tak jak je uchwaliła i to referenta obowiązuje, natomiast pierwszy raz ze zdziwieniem dowiedzieliśmy się, że referent jest od tego, aby referował wnioski mniejszości i uzasadniał je i stawiał jako swoje wnioski. Że p. pos. Polakiewicz rozumiał, że nie ta jest droga normalnego obradowania, to najlepszy dowód, że między drugiem a trzeciem czytaniem zrzekł się referatu, gdy pewnie wnioski nie przeszły po jego myśli, natomiast później pod wpływem nowych prądów zmienił ten pogląd. Rzecz tę podnoszę dlatego, aby się nie utarł ten zwyczaj jako precedens i aby się nie powtarzał w przyszłości i uważam, że ciała parlamentarne odpowiednio do tego powinne zainteresować się tym oryginalnym sposobem referowania.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#FRybarski">Inna rzecz już w samym referacie zawarta zwraca uwagę. P. referent na komisji dawał swój pogląd na ministerstwo i oczywiście było to jego prawem, ale dziś, kiedy już jest po dyskusji, kiedy już pewien stosunek i ton do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych niewątpliwie na komisji objawił się, p. referent nie uważał za odpowiednie zmienić tonu swojego referatu. Właściwie nimbem pochwał otoczył to ministerstwo, a szczególnie p. Ministra, co nie wynikało z nastroju komisji, że przypomnę choćby dyskusję w związku z nadużyciami wyborczemi i drugi znamienny fakt: sprawę funduszu dyspozycyjnego, które to dyskusje w pewny charakterystyczny sposób objawiły wolę większości komisji. Ale może to były rzeczy drobne, chodzi mi o sam ton referatu. Przecież nawet ci referenci, którzy popierali Rząd, uważali za wskazane wynaleźć jakieś wskazania w danym resorcie na przyszłość, P, pos. Polakiewicz uważa, że wszystko jest jak najlepiej w tem Ministerstwie urządzone i daję tylko sprawozdanie z jego działalności, żadnych wytycznych na przyszłość, żadnych uwag, któreby się mogły nasuwać w związku z obszerną dyskusją na komisji nad tym budżetem. Oczywiście przy takiem traktowaniu sprawozdania, ja, zabierający głos pierwszy, w pewnym stopniu uważałem za odpowiednie rzecz tę podnieść, Mógłbym nie podnosić, gdybym nie przemawiał pierwszy, bo prawdopodobnie inni panowie zabierający głos to zrobią i pod tym względem nie będę odosobniony, a raczej odosobniony będzie pan referent. Nic dziwnego, że wobec tak panegirycznego sprawozdania muszę zająć się działalnością tego Ministerstwa i samego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#FRybarski">Troska o dobrą administrację jest oczywiście obowiązkiem parlamentu i całego społeczeństwa, Ale nikt w tak wysokim stopniu nie doświadcza na własnej skórze wszelkich uchybień administracji jak chłopi, których mam zaszczyt reprezentować. Drobny rolnik; który codziennie się styka z zagadnieniami administracji państwowej, do którego administracja, w szczególności policja przychodzi sarna w swojej gorliwości i opiece o jego dobrobyt, jest w tem położeniu, że nieraz dotkliwie odczuwa na sobie tę „opiekę”.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#FRybarski">I dlatego my ze specjalną uwagą musimy traktować to Ministerstwo, ten aparat administracji, I tutaj muszę zwrócić uwagę, że aparat ten od czasu rządu ludowego, kiedy go w krótkim czasie zmontowano i dostosowano do wymogów, do nastroju ludności i do potrzeb, został wnet zupełnie rozbity, Przyszła nowa administracja, która ma niezbyt chlubną kartę w przeszłości naszej.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#FRybarski">Ale były różne momenty, różne były rządy, w różny sposób się ustosunkowywały, chwilami poprawiało się, chwilami się pogarszało; moment przedmajowy był dosyć kulminacyjnym punktem w okresie pogorszenia, od okresu majowego zaczynają się pewne zmiany, I tak, jak w żadnej administracji państwowej, przeszło to Ministerstwo i ten cały aparat dwie fazy. Pierwsza faza to jest okres pierwszego roku po przewrocie majowym. Przewrót majowy zadokumentowany trupami, wieloma setkami rannych, społeczeństwo zrozumiało w specyficzny sposób, zrozumiało tak, jak naturalnie i normalnie każdy zrozumiećby powinien; nie był to przewrót tylko polityczny, ale budził nadzieje, że głębiej sięgnie nawet w strukturę społeczną.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#FRybarski">Tak zrozumiały to szerokie warstwy ludności, tak zrozumieli to nawet politycy, Nic dziwnego, że i administracja, która jest odpowiednio nastawiona do słuchania tego, co idzie z góry, jaki idzie prąd od rządu, administracja ta odruchowo zrozumiała, że to jest przewrót, który z pewnością przyniesie z sobą gruntowną zmianę i poprawę w systemie administracji w stosunku do ludności.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#FRybarski">Oczywista rzecz, była to omyłka, wprowadziły w błąd chociażby tak znamienne oświadczenia, że dość w Polsce nieprawości. Nie przypuszczano wtedy, że najważniejszem zagadnieniem dla tej naprawy będą zagadnienia, czy stać, czy siedzieć, kiedy się otwiera posiedzenie, kiedy się otwiera sesję sejmową, kiedy się ją odracza. Te wszystkie drobne zagadnienia wysunęły się na plan pierwszy.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#FRybarski">Ten pierwszy okres w administracji znamionuje więc niezwykła odruchowa poprawa, bo sama administracja zrozumiała, że coś się zmienić musi. Muszę tu podkreślić, że w tym pierwszym okresie swego urzędowania przyczynił się do tej poprawy p. Minister Składkowski. Wiele razy mówiliśmy o tem na początku jego urzędowania, mówiliśmy to publicznie, np. na zjazdach tłumnych ludowych w czerwcu 1927 r. i stwierdzaliśmy, że w tem ministerstwie nastąpiła poprawa, Ale teraz przechodzę do okresu przygotowania wyborów i do samego okresu wyborczego, Tu już zaczyna się okres odwrotu i cały ten aparat, który w dużym stopniu był pod wpływem naprawy, został doszczętnie zdemoralizowany, — nie można użyć innego określenia. Wiem, że były poglądy, że nie należy administracji przy wyborach używać, że się ten cały dorobek poprzedniego roku zmarnuje i przekonaliśmy się o tem w istocie. W czem się przejawiło?</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#FRybarski">O ile chodzi o sprawy wsi, to najdokuczliwszą rzeczą dla wsi jest sprawa protokółów policyjnych. Nie będę mówił długo o tej sprawie, podkreślę, że wypływa to z jednej strony z zamiłowania władzy w okazaniu istoty swej władzy, a w szczególności policja chce uzasadnić konieczność swej ilości, swej przydatności i dlatego objawia tę gorliwość w spisywaniu protokółów policyjnych; a następnie bywają porachunki osobiste, partyjne, oczywiście takie wypadki są rzadsze, ale spotykają się. Jaki jest efekt? Oto mam przed sobą rzecz wcale nie wyjątkową, objaw dość typowy mianowicie w sądzie pokoju w Tuszynie w dn. 31 października z protokółów policyjnych odbyło się spraw 48 w ciągu jednego dnia, Mam te wszystkie nakazy w ręku. Oczywiście nie twierdzę, że są one bezwzględnie wszystkie z tego pracowitego dnia, albowiem nie z sądu je otrzymaliśmy, lecz zebraliśmy je od tych, którzy tę karę mają zapłacić. Oczywiście to wcale nie gwarantuje, że to są wszystkie. I to wszystkie, które przytoczyłem, są z terenu tylko jednej gminy. Z innego dnia, mniej pracowitego — ale może znów inne dnie były bardziej pracowite w tym sądzie — mam tylko 20 nakazów. To charakteryzuje, w jaki sposób działa administracja. Co sąd robi? Sąd jest w tem położeniu, że ma tych protokołów masę, oczywiście jest tylko jednostronny świadek policjant, albowiem strona najczęściej nie ma możności zjawienia się wobec szybkości sprawy, bo wszystko to w trybie przyśpieszonym się odbywa i sąd w obawie, aby nie było rekursów, albowiem rekursy odbywają się w tym samym sądzie, więc już wtedy w obawie, aby te same 48 spraw nie wróciło na drugie posiedzenie sądu, tym odważniejszym, którzy chcieliby apelować, nakłada najczęściej podwójną, potrójną, nawet poczwórną karę i to jest momentem odstraszającym, bo inaczej sądownictwo niczem nie byłoby zajęte, tylko samemi sprawami z protokółów policyjnych, A więc przeciętny obywatel zdany jest na łaskę i niełaskę organów policyjnych, a w ostatnich czasach pod tym względem była pełna orgja i to jest typowy przykład tego zachowania się.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#FRybarski">Oczywiście p. Minister znalazł tymczasowy sposób wyjścia, bo ściąganie tych kar, następnie egzekwowanie ich, zawieszono na okres taki, który przypada akurat na okres wyborczy. Dziwnie się to jakoś zbiega. Chociaż, jeżeli wziąć pod uwagę względy gospodarcze, to teraz w kwietniu te terminy odłożenia wygasają i przypada to na okres przednówkowy, więc na okres najbardziej niesprzyjający na wisi do płacenia zaległości. Dziwnym wobec tego wydaje się ten termin i dziwnym się wydaje zbieg tych terminów z okresem wyborczym. Jeżeli wziąć prowincję, to mówiło się bardzo prosto, że w zależności od tego, jak się będzie głosowało, będą odpowiednio egzekwowane te kary i odpowiednio pisano protokóły i to zastosowano przy obecnych wyborach ze względów czysto politycznych. Z punktu widzenia gospodarczego te kary mają też duże znaczenie, one nieraz ponad możność rolnika obciążają, albowiem tego rodzaju wyroki posyła się do wykonania do komornika i koszty połączone z tem nieraz przekraczają samą karę. To jest jedna z nowych form finansowego obciążenia ludzi, którzy nieraz nie wiedzieli wcale jakoby przewinili, ani nie byli świadomi tego, że policja zaocznie zrobiła protokół. Jeżeli o tych rzeczach dłużej mówię, to dlatego, że w życiu wsi polskiej te przykrości najbardziej dominują i są najdokuczliwsze z tych wszystkich, które aparat administracyjny, a szczególniej policja wyrządza ludności. Nieraz dzieje się to w imię sanitarnych zarządzeń p. Ministra jak to obecnie jest modnem, ale one istotnie są tak częste i tak nadużywane, że przechodzą w ogólną złośliwość administracji w stosunku do ludności.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#FRybarski">Następnie jedną z takich dokuczliwości są zezwolenia na broń. Znowu zaczęła się dziś fala, że zasadniczo ludziom o pewnych przekonaniach politycznych administracja nie wydaje zezwolenia i to bez żadnego uzasadnienia. Oczywista pod tym względem ustawa dyskrecjonalnie daję prawo staroście, że tłomaczyć się z motywów' nie potrzebuje, ale faktem jest niewątpliwie, że tylko ludzie o pewnym światopoglądzie otrzymują pozwolenie. A jeżeli chodzi o pozwolenie na broń myśliwską, to z zasady chłop go nie dostaje, chociaż ma wszystkie potrzebne do tego dokumenty i warunki, jak posiadanie terenu myśliwskiego, niezbędnego ustawowo, i tutaj idzie ten konserwatywny ziemiański pogląd, który powiada, że chłopu nie przystoi bawić się w polowanie, że ono jest specjalnie tylko dla pewnych warstw i klas, i to jakoś pasuje do światopoglądu administracji i popiera jej rozumowanie.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Starosta nawet posłom odmawia. P. Woźnicki: Bo posłowie mają w Sejmie siedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#FRybarski">Jeżeli chodzi o zagadnienie oszczędności w budżecie państwowym, to właśnie to ministerstwo nadaje się do robienia w nim oszczędności, albowiem tylko zużywa ze Skarbu Państwa, nic mu nie przynosi. No, oczywiście nie będę uważał takich dochodów tego ministerstwa za realne, które płyną z tych kar administracyjnych, z których Rząd proponuje 3.900.000 zł., a zgodnie z uchwałą Komisji, zgodnie z tem, co było w zeszłym roku wstawione do budżetu, uważam, że mil jon złotych wystarczy, i to jest wskazówka dla sposobu i tempa ściągania kar administracyjnych; natomiast oszczędności dadzą się zrobić, w naszych projektach było do 24.000.000 zł. oszczędności zupełnie możliwych i realnych. Część poważną w drugiem czytaniu komisja przyjęła, w trzeciem czytaniu znowu znaczną część z tych oszczędności odrzuciła.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#FRybarski">Jedno z głównych źródeł oszczędności można znaleźć w redukcji etatów urzędniczych. Uważam, że to nie jest w najmniejszym stopniu demagog ja, ani nie jest niewykonalne, albowiem jest to zupełnie możliwe w takich ramach, w jakich my proponujemy prowadzić aparat państwowy. Oczywista, niezbędne są w tym kierunku pewne zasadnicze posunięcia i zmiany, a więc przede wszystkiem odciążenie policji od wszelkiego rodzaju czynności zbędnych, jakie ona dzisiaj ma, odciążenie urzędów od ilości najróżnorodniejszych rodzajów wykazów, od nie tak bardzo niezbędnych dla administracji statystyk, które zalewają urzędy polskie powodzią papierów.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Wątpliwych co do wartości.)</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#FRybarski">Oczywista, wątpliwych co do wartości. Ja nie chciałbym zaczynać tych wątpliwości od okólników, idących z góry, od p. Ministra, bo tam są rzeczy bardzo pożyteczne nieraz, ale jest ich nieraz bardzo dużo., że jak mi praktycznie starostowie mówili, sam starosta nie ma możności i sposobności ich przeczytać, gdyż ilość ich przekracza fizyczną możność człowieka, który odpowiada za całość gospodarki w powiecie.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Pan mówi o stanie z przed dwóch lat.)</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#FRybarski">Ja nie mówię o stanie z przed 2 lat, biorę budżet do ręki i tam widzę wyraźnie 4 miljony tylko na ten papierkowy system. Ten system tak daleko idzie, że wszystko w Polsce ma być opisane.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#FRybarski">Wszystkich trzeba reglamentować, każdy obywatel ma mieć paszport.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#FRybarski">Pan uważa, że można bez paszportu, a tutaj są te druki, które wykazują…</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#komentarz">(Głos: To dla cudzoziemców.)</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#FRybarski">Nie tylko dla cudzoziemców, jest wyraźnie powiedziane o paszportach.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dla koni.)</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#FRybarski">Tam jest wyraźnie powiedziane, że i dla ludzi i dziwię się, że p. referent tęgo nie przeczytał. Ja to znajduję i Pan to w tej chwili znajdzie po przeczytaniu.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#FRybarski">Następnie drugi system: robienia paszportów dla koni. iNie wiem, czy to już nie zakrawa raczej na humorystykę, lecz nie ma wątpliwości, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych chce paszporty wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#komentarz">(Głos: Jakie paszporty?)</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#FRybarski">Dla koni, a o ile mi wiadomo, inną stronę spisu ma prowadzić także Ministerstwo Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To jest wykaz koni poborowych.)</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#FRybarski">No tak, to jest wykaz koni poborowych.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#komentarz">(Głos: Gdzie jest państwo bez takich wykazów?)</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#FRybarski">Te wszystkie rzeczy pociągają za sobą wydatki i pracę, zupełnie zbędną.</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#komentarz">(Głos: Najlepiej nie pracować.)</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#FRybarski">Proszę Panów, w związku z tem Rząd zażądał przeszło 2 miljony więcej Właśnie na te wydatki Murowe w tym roku budżetowym i dlatego też na komisji skreślono miljon, a o skreślenie nowego miljona wnosimy obecnie.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#FRybarski">Wracam jednak do oszczędności zasadniczej, jaka mogłaby wyniknąć ze zmniejszenia personelu. Proszę Panów, wysuwa się tutaj argument, że aparat ten nie da rady. Jeżeli się zmieni system, to na pewno ten aparat zmniejszony da radę. Panowie powiadają, że systemu nie można zmienić prędko, ale czy ten Rząd, czy inny, zawsze każdy miał inklinację do tego, aby rozbudowywać aparat administracyjny i my musimy przejść praktycznie do tego zagadnienia, nie słuchać obietnic, lecz zmusić Rząd do redukcji, a wówczas zmusi się go i do drugiego etapu, do szukania dróg do zmiany samej formy pracy i uproszczenia jej. Ta tylko droga nam pozostała.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#FRybarski">Druga rzecz, którą podnosi się bardzo często, jest ta, że w kraju mamy wielu bezrobotnych i że ten stan się zwiększa. Ja tutaj wysunę wygodny dla siebie argument, jakoby życie gospodarcze się ożywiło, bo przecież to ze sprawozdań wszystkich ministerstw widać, jak również z przemówień referentów. Skoro tak jest; nie grozi nam nic złego i ci, których się zredukuje, będą mogli znaleźć zajęcie.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#komentarz">(P. Hołyński: Niech Pan przeczuta oficjalne statystyki.)</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#FRybarski">Więc to jest nieprawda?</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#komentarz">(P. Hołyński: Co to ma wspólnego jedno z drugiem?)</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#FRybarski">Mam wrażenie, że przy traktowaniu poważnem zagadnienia i z punktu widzenia państwowego, trzeba spojrzeć na wszystkie jego strony i argument, że się zwiększy ilość bezrobotnych, też jest argumentem poważnym, a skoro bezrobocie się zmniejsza…</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#komentarz">(P. Przedpełski: Nie likwiduje się.)</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#FRybarski">...tak twierdzi Rząd, to tem łatwiej będzie znaleźć uzasadnienie dla tych argumentów, które ja tutaj przytoczyłem.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#FRybarski">Jest też specjalny wniosek o zmniejszenie etatów policji o 30%, oczywiście w praktyce wyniesie to 15% budżetu policyjnego, bo to się da zastosować tylko do półrocza.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#komentarz">(Głos: Jak Pan obliczył 30%, a nie 15%)</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#FRybarski">Rząd w budżecie na zeszły rok, robiąc porównanie z budżetem zeszłorocznym, wykazał, że w centrali Ministerstwa zrobiono 19% redukcji. Można było to zrobić...</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#komentarz">(Głos: Już jest zrobione.)</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#FRybarski">...ale kto się przyjrzy temu, to się dowie, że to są przeważnie niżsi funkcjonairjusze, więc może po tej drodze Panowie pójdą dalej.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#komentarz">(Głos: Po tej drodze aż do końca. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#FRybarski">A jeżeli weźmiemy sprawę policji państwowej, proszę Panów, to też stawiamy tę rzecz praktycznie. O ile chodzi o miasta, nie widzimy możności redukcji, ale o ile chodzi o wieś, o gminy wiejskie, szczególnie w Kongresówce, to z powodzeniem w gminach wiejskich można ją (zredukować do połowy bez uszczerbku żadnego dla sprawności państwowej i Uzyska się choćby tyle, że zmniejszona będzie dokuczliwość w stosunku do ludności, bo policja z braku innego zajęcia, pisze mnóstwo protokołów...</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Teraz jest policjantów więcej niż za czasów rosyjskich)</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#FRybarski">...i tem sobie wypełnia czas. I właśnie, gdyby to porównawczo traktować, to jest tej policji obecnie co najmniej dwa razy tyle, niż za czasów najeźdźcy, Okupanta, który w stosunku do tej rdzennej części kraju, jaką jest Kongresówka, miał jeszcze zadania innej natury, czysto polityczne, a Polska w tych warunkach nie jest i tych zadań nie ma.</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#FRybarski">Proszę Panów, oszczędności, mogłyby dać w tym okresie budżetowym 13.000.000. - Oczywiście w trzeciem czytaniu te poprawki nasze upadły. Liczymy na to, że znajdzie się może nowa większość, taka, która była na Komisji Budżetowej w drugiem czytaniu i te poprawki przywróci, Chcę jeszcze specjalnie podnieść zagadnienia samorządowe. Proszę Panów, w zeszłym Sejmie z winy wyłącznie Rządu nie doszło do uchwalenia ustaw, któreby normowały w Państwie jednolite ustawodawstwo samorządowe, natomiast zarządzono wybory do nowych ciał samorządowych. Zdawałoby się, że właśnie władza administracyjna, Rząd, zechce współdziałać z tymi, którzy jako świeżo wybrani, jako samorząd odnowiony, mają żywą chęć pracy. Proszę Panów, tu obserwujemy jedno bardzo ciekawe zjawisko, że samorząd miejski istnieje, żyje i rozwija się, a samorządu wiejskiego prawie że nie ma.</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#FRybarski">Sama ustawa, dalsze przepisy, a i duch ostatnich czasów po starostwach, województwach i w samem Ministerstwie Jest tego rodzaju, że się inicjatywę i życie samorządu hamuje Gdzieniegdzie występują odruchy, gdzieniegdzie starosta, współdziałając z samorządem, pracuje, ale to są objawy rzadkie, na ogół starosta pracuje sam, nie licząc się z samorządem, albo też wcale go nie powołuje do jego funkcyj i czynności. I nie tylko nie znać ducha samorządowego, nadawanego od góry, ale nawet odczuwa się, że w wielu miejscach w starostowie już zgodnie z dzisiejszą dość powszechnie przyjętą modą „wzmocnienia władzy wykonawczej, uważają, że oni są czynnikiem decydującym, regulującym w powiecie, że oni są ponad samorządem i z tym samorządem nie chcą się liczyć i współpracować. Ustawy obecne i rozporządzenia dają do tego hamowania pole jak najszersze, ale poza ustawami, wbrew ustawom nawet, mamy tego rodzaju objawy, że chociaż sejmiki powinne być zwoływane, o ile sobie przypominam, raz na kwartał, jednak od czasu wyborów nie zwołuje ich się wcale, bo staroście większość sejmiku nie odpowiada, on nie chce się z nią liczyć. Oczywiście inna droga zwoływania sejmików jest niezmiernie trudna.</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#FRybarski">Jeżeli zaś zwrócimy uwagę na gminy ściśle wiejskie, nie na samorząd powiatowy, to tutaj powtarza się niezmiernie przykry objaw, jaki widzieliśmy za czasów rządów zaborczych, że właściwie okiem starosty był pisarz gminny, a ten był hamulcem dla rozwoju życia samorządowego, bo był okiem administracji. Dziś te same metody się pogłębiają i w ostatnich czasach niezmiernie silnie się utrwalają. Pisarze gminni, często wbrew uchwale rady gminnej, są w tej lub innej formie narzucani...</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#komentarz">(Głos: Prawie wszędzie.)</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#FRybarski">...i w ten sposób działalność samorządowa jest właściwie zahamowana. Inicjatywa i pęd wisi do pracy społecznej, który po tych wyborach samorządowych na wsi był dość duży, już przez ten okres został zahamowany. Tutaj winę ponosi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i odpowiednie czynniki administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#FRybarski">Oczywiście o ustawach samorządowych jest głucho ii nie wiemy, czy i jak Rząd zamierza ustosunkować się do ustawodawstwa, i Rząd, tak skory do kodyfikowania zagadnień państwowych, przez wydanie tylu dekretów, w tej dziedzinie nie wyjawił żadnego swojego zdania i żadnych nie przedstawił nam planów, w jaki sposób zamierza tę sprawę uregulować. Dlatego zaś pytam o zamiary Rządu, ponieważ wiemy z praktyki, że inicjatywę Sejmu w tym względzie Rząd hamował i uniemożliwiał, a po ostatnich zmianach Konstytucji, Rząd ma w ręku mnóstwo atutów prawnych na to, żeby inicjatywę ustawodawczą jeszcze i w tak ważnem i skomplikowanem zagadnieniu, jakiem są ustawy samorządowe, w zarodku uchylić, odsunąć, uniemożliwić, jeżeli to zechce zrobić. Pod tym względem cisza jest w Ministerstwie i nie dowiedzieliśmy się jaka jest polityka Rządu w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#FRybarski">Proszę Panów, chciałem wspomnieć też i o tym funduszu dyspozycyjnym. Nie wiem, czemu przypisać raptowne żądanie Ministerstwa, ażeby fundusz dyspozycyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który był w zeszłym roku uchwalony, podnieść do 6 miljonów. Pytam się, czy Państwo jakie specjalne warunki przeżywa, takie, któreby Rząd mógł nam wyjaśnić, a któreby zmuszały do tego rodzaju postawienia sprawy. Nam pod tym względem nic nie jest wiadomo. Oczywista, charakter funduszu dyspozycyjnego jest taki, że.zostawia wolną wolę Ministerstwu, ale ponieważ raptem jest podwyższenie sześciokrotne, więc nie można się dziwić, że na tem tle po wstają najrozmaitsze przypuszczenia, które powtarza się na ucho, np. jakoby to jakieś wyborcze sprawy były, inni powiadają, że wywiadowcze, inni znów wyszukują inne momenty, sarno zaś życie nie zmusza wcale do zwiększenia tej dotacji. Oczywiście przy tej sprawie jest i zagadnienie polityczne, i nikt nie kwestjonuje chyba tego, że jest to wyraz stosunku do (Ministerstwa i do p. Ministra, gdy komisja większością swoją w trzech czytaniach uchwaliła skreślenie tej pozycji. P. referent i inni podtrzymując fundusz dyspozycyjny, wysuwają argument, że przecież już w prowizorjum budżetowem uchwalono 1.500.000, któremi p. Minister mógł rozporządzać. Nie kwestjonuję, że mógł, ale muszę zaznaczyć, że jeżeli po kilku tygodniach p. Ministrowi uchwalają...</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze nie uchwalili.)</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#FRybarski">...że nie będzie już miał tego funduszu, to powinien był być oszczędniejszy w wydawaniu tych 1.500.000 złotych. A jeżeli p. Minister pośpieszył się, ku czemu oczywiście miał prawo — nie przeczę, miał prawo — i jeżeli Panowie pytacie, jak znaleźć wyjście, ja podam to wyjście.</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#FRybarski">Słyszałem tu wczoraj przemówienia p. Walewskiego, który mówił o scentralizowaniu w Prezydjum Rady Ministrów całego aparatu państwowego i wszystkich ministerstw, że nie dzieje się tak jak dawniej, że przychodził Prezes Rady Ministrów i tylko przewodniczył, ale że teraz jest zarząd, jest prezydjum nad wszystkiemi resortami, jest opieka i scentralizowanie. Tak popularnie dałoby się to ująć. Proszę Panów, są fundusze dyspozycyjne Ministerstwa Spraw Wojskowych, jest fundusz dyspozycyjny Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który nawet chcemy o 2 miljony zmniejszyć. Przypuszczam, że nam się to nie uda i że Minister Spraw Zagranicznych fundusz uzyska. Ja natomiast daję Rządowi taką radę, pomysł, że wobec scentralizowania wszystkiego, może sobie stamtąd wziąć fundusze. Ja nawet mam wrażenie…</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan opatentuje.)</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#FRybarski">To nie jest mój pomysł oryginalny, zdaje się, że ten pomysł został już rzucony.</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#komentarz">(Głos: Więc po co powtarzać?)</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#FRybarski">Gdyby Pan wiedział o co chodzi, toby się Pian domyślił.</u>
          <u xml:id="u-2.71" who="#FRybarski">Ale w każdym razie jest tutaj jeszcze jedno zagadnienie, przy funduszu dyspozycyjnymi — muszę wrócić do odezwania się p. referenta. P. referent już tutaj wykroczył poza obyczaje sejmowe i oryginalność jego przeszła wszelkie oczekiwania; powiedział on mi mniej, ni więcej, że jeżeli chodzi o fundusz dyspozycyjny, to teoretycznie rozważając, mógł Minister Skarbu uruchomić całą sumę 6.000.000 Ministrowi Spraw Wewnętrznych”. Teoretycznie rozważając! Po tej linji rozumowania idąc, w ogóle budżet jest niepotrzebny, nasze uchwały są niepotrzebne, nasza obecność tu jest niepotrzebna.</u>
          <u xml:id="u-2.72" who="#komentarz">(Różne głosy na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-2.73" who="#FRybarski">Sądzę, że to idzie po praktycznej linji myślenia Panów z B. B., ale żeby to miało jakiś związek z logicznem rozumowaniem…</u>
          <u xml:id="u-2.74" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Jest to fundusz dyspozycyjny i na skutek tego można dysponować nim w każdym czasie.)</u>
          <u xml:id="u-2.75" who="#FRybarski">Gdy się go uchwali, ale jeszcze się go nie uchwaliło.</u>
          <u xml:id="u-2.76" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Uchwalono półtora miljona. Inny głos: Ale nie 6 miljonów.)</u>
          <u xml:id="u-2.77" who="#FRybarski">Gdy go się uchwali, to co innego, to trudno, choć sam będę ubolewał nad tem, że uchwalono, ale dotychczas uchwalono tylko półtora miljona. Jest więc rzeczą niezmiernie 'bolesną, że tego rodzaju rzecz w urzędowem sprawozdaniu mogła się znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-2.78" who="#FRybarski">Chcę wspomnieć jeszcze o wyborach. Oczywiście nie będę o tem mówił długo, bo miałem sposobność o tem już mówić i przyjdą jeszcze inne momenty i okazje, dlatego też ograniczę się do kilku ogólnych rzutów.</u>
          <u xml:id="u-2.79" who="#FRybarski">Wybory ostatnie zdemoralizowały aparat administracyjny.</u>
          <u xml:id="u-2.80" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dowody? Głos na ławach Wyzwolenia: Chcecie dowody?)</u>
          <u xml:id="u-2.81" who="#FRybarski">Jabym w odpowiedzi na te „dowody” i „dowody” opowiedział autentyczny fakt, w jaki sposób podczas wyborów prowadzono do wody, ale nie chcę przedłużać mego przemówienia; taka rzecz miała miejsce w Nowem Mieście pow. płońskiego, tam właśnie prowadzono do wody tych, którzy chcieli nadużywać prawa, chociaż byli powołani do tego, ażeby pilnować prawa państwowego. Proszę Panów, nie będę rozważał całości wypadków, związanych z wyborami, ale efektem ostatecznym jest to, że administracja państwowa, która powinna być troskliwą opieką otoczona, aby od niej można było odsuwać wszelkiego rodzaju animozje, dziś od góry jest demoralizowana, Pan Minister oświadczył, że o nadużyciach nic nie wie, że nic się nie stało z jego wiedzą; my przyjmujemy do wiadomości, że p. Minister nie wiedział, ale cała Polska widziała i wiedziała.</u>
          <u xml:id="u-2.82" who="#komentarz">(Głos: Cała, to nie.)</u>
          <u xml:id="u-2.83" who="#FRybarski">W każdym powiecie i w każdej gminie zdarzało się, że starosta, że policja, że duża ilość urzędników administracyjnych użyta była z polecenia przełożonej władzy do wyborów.</u>
          <u xml:id="u-2.84" who="#FRybarski">I tutaj się nasuwa zagadnienie zasadnicze mocniej, niż kiedykolwiek, mianowicie, czy urzędnik państwowy jest reprezentantem Państwa, praworządności, sprawiedliwości, a w szczególności obrońcą i wykonawcą ustaw, czy wykonawcą zarządzeń swoich władz przełożonych, Dzisiaj wobec modnego hasła „wzmocnienia” władzy wykonawczej i administracyjnej, zaczynając od Pana Ministra, a kończąc na dołach administracji, sprawę wzmocnienia władzy administracyjnej, władzy Prezydenta, te ważne konstytucyjne zagadnienia urzędnicy wciąż rozstrzygają w bardzo prosty sposób. Uważają, że władza jest dla nich i że oni są ponad prawem.</u>
          <u xml:id="u-2.85" who="#komentarz">(Głos: Kto uwierzy w takie rzeczy?)</u>
          <u xml:id="u-2.86" who="#FRybarski">Pan sam musi się przede wszystkiem śmiać, gdy Pan to mówi, to najlepszy dowód, że Pan w to wierzy. Dzisiaj spotykamy się ze zjawiskiem, że niższe władze administracyjne jako jedyny argument na skargę, czy na zwrócenie uwagi, na prośbę, czy żądanie: Panowie, to fest wbrew prawu i ustawom! — mają odpowiedź krótką i węzłowatą: mnie nic nie obchodzi Konstytucja, mnie nic nie obchodzą ustawy obowiązujące, ja mam rozkaz swojego przełożonego. I to jest wielkie niebezpieczeństwo, które grozi Państwu, to jest, najdelikatniej mówiąc, przerost władzy. To się mówi tutaj w parlamencie, ale jeżeli chodzi o dół, to tam fest samowola. Do czego ona prowadzi, co do tego nie chciałbym tu Panom czarnych horoskopów stawiać.</u>
          <u xml:id="u-2.87" who="#komentarz">(Głos: Najlepiej liberum veto wprowadzić.)</u>
          <u xml:id="u-2.88" who="#FRybarski">Pan jeszcze niedawno interpretował Konstytucję tak radykalnie, że nawet jabym tak daleko nie poszedł, a teraz Pan tak raptownie zmienił przekonanie. Mamy kilka godzin czasu, mogę z Panami na wyrywki rozmawiać i niejeden z Panów będzie musiał się rumienić za swoje własne słowa.</u>
          <u xml:id="u-2.89" who="#FRybarski">Doszliśmy do togo, że zniecierpliwienie ludności w czasie akcji wyborczej było nieraz bardzo duże.</u>
          <u xml:id="u-2.90" who="#FRybarski">Przecież u chłopa polskiego fest bardzo duże poczucie sprawiedliwości i kiedy te nadużycia przebrały miarę, zniecierpliwienie przelewało się nieraz w formę zewnętrzną tak ostrą, że czasem policja na swoich plecach poczuła. To już jest objaw zastraszający. I ja jestem pewny, że dziesiąta część tych faktów Panu Ministrowi nie jest wiadoma, albowiem nie uważano za odpowiednie pochwalić się tem. Ale to jest moment niespotykany dotąd w Polsce, żeby ludność wiejska, w większości swej spokojna i zrównoważona, musiała uspakajać policję, która się awanturowała i...</u>
          <u xml:id="u-2.91" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-2.92" who="#FRybarski">...występowała w taki sposób, że prowokowała najspokojniej obradujących obywateli. Dam Panom przykład, który tę rzecz praktycznie zilustruje. Proszę zestawić skargi policyjne z akcji wyborczej w całem Państwie. Wszystkie one są zwrócone przeciw stronnictwom t. zw. nieurzędowym. A czy są protokoły władz, policji w szczególności, o zachowaniu się niebywałem różnych najczarniejszych elementów, które robiły dywersję na wiecach? Gzy policja kiedy chciała zrobić protokół? Nigdy, nie było takiego wypadku. Więc czy Panowie tak niewinnie prowadziliście akcję wyborczą, czy nie używaliście różnych ludzi, bardzo grubo płatnych, na akcję dywersyjną i na rozbijanie różnego rodzaju zgromadzeń i zachowywaliście się tak nieprawdopodobnie, że w Polsce w okresach wyborów niczego podobnego nie widzieliśmy? I raptem nie ma żadnych skarg policji. Ja osobiście miałem wiele przykładów, że gdy, utrzymując spokój na wiecach, na zgromadzeniach, apelowałem do policji, aby mi choćby spisała protokół z zachowania się tych jednostek, w żadnym wypadku mi tego nie zrobiono, choć muszą Panowie mi przyznać, że umiem się na terenie wsi obrócić i umiem odpowiednio prawnie postawić sprawę. A weźmy tych bezbronnych, te masy na Kresach, to trzeba przyznać, że wybory na Kresach to jest plama na polskiej administracji.</u>
          <u xml:id="u-2.93" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości. Głos: Nie zezwolono w ogóle na urządzanie wieców na Kresach.)</u>
          <u xml:id="u-2.94" who="#FRybarski">Jeżeli tutaj przemawiam o tych sprawach i podkreślam rzeczy najsmutniejsze, to jaki wzgląd nami kieruje? Wzgląd na dobro Państwa. My 10-ty rok z tej trybuny w parlamencie o tem mówimy, ja osobiście wielokrotnie w tego rodzaju sprawach zabierałem głos w Sejmie pierwszym, drugim i w obecnym na temat, że prawo powinno być szanowane, w szczególności przez władze administracyjne, przez urzędy. Ta naczelna zasada dla nas nigdy się nie zmieni. Myśmy popierali pewne rządy, ale zawsze to stanowisko podtrzymywaliśmy, czy zwalczaliśmy Rząd, czy popieraliśmy, zawsze byliśmy tego zdania.</u>
          <u xml:id="u-2.95" who="#komentarz">(Głos: Który Rząd?)</u>
          <u xml:id="u-2.96" who="#FRybarski">Może to wywołać uśmiech na ustach Panów, ale przyjdzie czas, że i my do tej władzy dojdziemy.</u>
          <u xml:id="u-2.97" who="#komentarz">(Głos: Ale nie przez krew i bagnety.)</u>
          <u xml:id="u-2.98" who="#FRybarski">Przyjdzie ten czas, ale mogę oświadczyć Panom, że podobnych metod stosować nie będziemy i na tę drogę nie wejdziemy, bo wiemy, że najgorsze skutki dla Państwa Polskiego wynikną z tego, jeżeli się używa do łamania prawa tych, którzy są obowiązani do ścisłego przestrzegania tego prawa.</u>
          <u xml:id="u-2.99" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-2.100" who="#FRybarski">I teraz w momencie, kiedy Polska gruntuje swoją niezależność, w warunkach jednak dość trudnych i ciężkich, w trosce, co będzie z Państwem, podnosimy tę sprawę tem mocniej.</u>
          <u xml:id="u-2.101" who="#FRybarski">Jeżeli wspomniałem tu Kresy, to nie tylko wzgląd czysto zasadniczy, nie tylko wzgląd ogólno ludzki, ale także interes Państwa wymaga od nas, ażebyśmy krzyczeli, żebyśmy mówili do Rządu, żebyśmy przemawiali do sumienia Panów, którzy tego nie rozumiecie, żebyśmy na całą Polskę mówili, że tam nieszczęście Polski tkwi. Chłop polski jest dobroduszny, ale czasem się obruszy i tego policjanta, jak to było przy wyborach, poszturcha, i na tem sprawa się kończy.</u>
          <u xml:id="u-2.102" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Tam odwrotnie policjanci zabijali ludność, jak w Mołodecznie.)</u>
          <u xml:id="u-2.103" who="#FRybarski">Na Kresach ludność ma inne usposobienie...</u>
          <u xml:id="u-2.104" who="#komentarz">(Głos: Tam inne rządy.)</u>
          <u xml:id="u-2.105" who="#FRybarski">...jest potulniejsza, wytrzymała niezmiernie, czego najlepszym dowodem wyniki wyborów, że tego rodzaju nadużycia wytrzymała. Proszę Panów, to jednak jest tem groźniejsze, bo jeżeli kto zna psychikę tej ludności, to wie, — że ona rzeczy starych nie zapomina, karbuje je sobie dobrze. W trosce o byt Państwa, które jest w tem położeniu geograficznem, w tem położeniu narodowościowem…</u>
          <u xml:id="u-2.106" who="#komentarz">(Głos: To jest podburzanie.)</u>
          <u xml:id="u-2.107" who="#FRybarski">...zawsze od początków Państwa…</u>
          <u xml:id="u-2.108" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów o spokój. Proszę nie przerywać mówcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzBagiński">Zawsze od początków istnienia Państwa Polskiego mówiliśmy, że jednem z najważniejszych zagadnień jest pozyskanie sobie tych Kresów, a to co się dzieje obecnie, co działo się podczas wyborów, jest dolaniem oliwy do ognia. My obawiamy się, żeby Polska kiedykolwiek nie znalazła się w warunkach takich, żeby gdziekolwiek iskra padła.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos: Tam polskich list nie było, przeważnie były unieważnione.)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzBagiński">Dlatego też w imię dobrze zrozumianego interesu państwowego, w imię wzmożenia siły gospodarczej i obronnej Państwa, bo taką może dać tylko dobry nastrój ludności w stosunku do administracji, — wzywamy Rząd, apelujemy do wszystkich Panów, ażeby zejść z drogi niewłaściwej. Ten apel jest niezbędny, zwłaszcza dziś po wyborach, kiedy istnieje mnóstwo spraw powyborczych, chociażby takich, że w danej gminie za mało głosów padło na Jedynkę i robi się porachunki najróżniejsze, kiedy administracja wcale jeszcze nie zaprzestała uciskać ludność za jej przekonania polityczne, kiedy uprawia się energiczną inwigilację wszelkich stronnictw politycznych, nie wyłączając takich, których stosunek do państwowości polskiej nie wzbudza żadnej wątpliwości, kiedy wbrew dotychczasowym obyczajom zwracają się do działaczy politycznych, do organizacji politycznych, — jak do Wyzwolenia — i żądają wypisywania zarządów powiatowych i wszystkich zmian, jak gdyby była to instytucja nie rejestrowana. Drugi moment: na wszystkich prawie zebraniach i zjazdach nie można się opędzić dziś od wszelkiego rodzaju inwigilacji. Ja jeszcze uznaję i rozumiem policjanta w mundurze, oczywiście wiem czego się trzymać, ale w różny sposób podsuwa się i wciska różnego rodzaju cywilnych wywiadowców, którzy w niebywałych ilościach dziś są w Polsce, a ponieważ w etatach ich nie mamy, w szczególności rodzi się przypuszczenie, że ten fundusz dyspozycyjny głównie na to jest poświęcony, żeby system policyjny się wzmagał. I dlatego też, jeżeli wielokrotnie się mówi, że tą drogą tępi się komunizm, to niech go szuka się tata, gdzie on jest istotnie. Podam fakt autentyczny z'Wilna, który charakteryzuje nastrój policji. Na procesie Hromady jako świadek zeznaje jakiś wyższy policjant. Pytają się go: czy w powiecie są hromadowcy? Odpowiada: są, to są komuniści. Czy są jeszcze inni komuniści? Są, ci prawdziwi komuniści. Czy są jeszcze inne part je? A jest Wyzwolenie, Stronnictwo Chłopskie i P. P. S. A one to jakie są? — pytają go. A policjant odpowiada: to są też komuniści.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzBagiński">A wtedy go się pyta dowcipny adwokat: Panie, a czy są niekomuniści u Pana w powiecie. Dość długo myślą! i powiada: prawie, że nie ma. Otóż to jest fakt autentyczny o charakterze anegdotycznym dla ilustracji dzisiejszych nastrojów.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Głos: Komuniści chcieliby się dowiedzieć, gdzie jest ten powiat, w którym są sami komuniści.)</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzBagiński">Prawdopodobnie najwięcej tam głosów na Jedynkę padło, dziwnym zbiegiem okoliczności, dlatego, że wszelkie inne listy były unieważnione. Tego rodzaju metody, a więc niekaranie nadużyć, tolerowanie ich, używanie administracji do celów wybitnie polityczno-partyjnych, prowadzi do niesłychanego rozprzężenia, a przez to zmniejszenia siły Państwa Polskiego i jego obronności na przyszłość. Dlatego też w imię zmiany stosunków.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#komentarz">(Głos: Chyba, że dla was. Im gorzej, tem lepiej.)</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#KazimierzBagiński">Nie zawsze można odpowiadać na pewne głosy. Dlatego też szukamy dróg wyjścia. Nie jesteśmy od tego dalecy, ażeby powiedzieć, że odpowiedzialność za to ponosi w każdej formie Rząd, ale strona formalna tego zagadnienia, takie czy inne wnioski, wnioski o nieufności, nie załatwiają w dzisiejszych warunkach zagadnienia, co jest tak praktycznie nam znane. Wszystkie zarzuty Panów, — to w takim razie postawcie sprawę o nieufność, stawiają sprawę tę na płaszczyźnie mało praktycznej. My robimy rzecz praktyczną, jak w tej chwili uświadamiamy społeczeństwo i uświadamiamy Panów samych, że źle się bawicie.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Seidler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#TeodorSeidler">Przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych chciałbym się zająć jedną dziedziną, o której dość głucho w prasie i to nawet w prasie fachowej, mianowicie chciałbym mówić o czynnościach legislatywnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Rządu. W tym kierunku zrobiono rzeczy wielkie, wprost przełomowe. Przede wszystkiem wyszło rozporządzenie z mocą ustawy o organizacji i zakresie działania władz administracyjnych. Rozporządzenie to przeprowadza na całym terenie Rzeczypospolitej unifikację władzy, oznacza ściśle kompetencję władz, przeprowadza dekoncentrację, zespolenie funkcji i wprowadza w poważnym stopniu współdziałanie czynnika obywatelskiego tak w charakterze doradczym, jako też w charakterze decydującym. O wiele może ważniejsze w skutkach dla ludności jest drugie rozporządzenie o „postępowaniu administracyjnem”.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#TeodorSeidler">Chciałbym zauważyć, że dotychczas w tym kierunku były tylko fragmentaryczne ustawy na terenie Małopolski i dawnego zaboru pruskiego. Obecne rozporządzenie o postępowaniu administracyjnem unifikuje w zupełności ustawodawstwo administracyjne i w miejsce fragmentaryczności obejmuje całą materję. Przy tem zaznaczyć należy, że rozporządzenie to jest przejęte zupełnie nowoczesnym duchem i zasadami nowoczesnych teorji procedury cywilnej. Przede wszystkiem chciałbym przykładowo przytoczyć, że rozporządzenie to wprowadza taką instytucję jak np. wyłączenie urzędników z powodu kolizji, instytucję kuratora dla tych, którzy są nieobecni, lub niezdolni do zastępowania się, rozporządzenie wprowadza udogodnienia daleko idące przy przesłuchiwaniu ludności, bo ludność ma być przesłuchiwana na miejscu, że cały materjał dowodowy jest zaczerpnięty z nowoczesnej procedury cywilnej, obejmując dowody świadków, biegłych, wizji lokalnych, — że została zużytkowana instytucja przywrócenia do pierwotnego stanu i wznowienia postępowania. Co więcej, według art. 67 i 70 tego rozporządzenia ustanowiono czasokresy, w których każda sprawa w postępowaniu administracyjnem musi być załatwiona. Czasokresy są w ten sposób oznaczone, że najdalszy wynosi 6 miesięcy. I tu jeszcze dalej ustawodawca poszedł, albowiem wprowadził dalszy jakoby rygor, który uprawnia stronę w razie niezałatwienia danego aktu w tym czasokresie do żądania, aby sprawa przeszła do wyższej instancji. Jest to rygor natury raczej moralnej, bo na pewno żaden urzędnik nie dopuści do tego, aby II instancja dowiedziała się o tem, że nie załatwił on sprawy w zakreślonym terminie. Rozporządzenie to jest jasną kartą legislatywy administracyjnej i w każdym razie Rząd i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przysłużyło się w wysokim stopniu talk Państwu, jak i obywatelom, ogłaszając to rozporządzenie.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#TeodorSeidler">Trzeciem z rzędu jest rozporządzenie o postępowaniu przymusowem w administracji. Rozporządzenie to odznacza się znacznem skróceniem toku postępowania i jeżelibym miał wziąć analogję z prawa cywilnego, to tak, jak postępowanie administracyjne jest procedurą cywilną, rozporządzenie o; postępowaniu przymusowem jest jak gdyby ordynacją egzekucyjną w dziedzinie administracji.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#TeodorSeidler">Przy tem, jeżeli chodzi o teren Małopolski, chciałbym zaznaczyć, że zniesiono owo sławione cesarskie rozporządzenie z 1854 r. Zwane „Gummipatentem”.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#TeodorSeidler">Wreszcie rozporządzenie z 24 marca b. r. normuje postępowanie karno-administracyjne. Obywatelski charakter tego rozporządzenia przejawia się w tem, że dąży ono do ograniczenia kar administracyjnych w ogóle, a przy każdej karze administracyjnej dopuszcza odwołanie do sądu.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#TeodorSeidler">Te cztery rozporządzenia stanowią trwały fundament dla prawidłowej i praworządnej pracy naszej administracji, bo pokaźną część ewentualnych nie domagań administracji w przeszłości przypisać należy przede wszystkiem brakowi jakichkolwiek zasad i podstaw prawnych we wszystkich tych dziedzinach administracyjnych. Rzeczy te są zasadnicze, wielkie i sięgają w pokolenia, są przeznaczone dla całych generacyj. Dlatego też chciałem je uwypuklić i podkreślić skoro się mówi o budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#TeodorSeidler">Naturalnie trzeba przyjąć, że dopiero przyszłe życie wykaże, czy to lub owo śmiałe pociągnięcie w tych rozporządzeniach nie będzie wymagało pewnej korektury. Jedna jednak rzecz pewna, że to nowoczesne prawo administracyjne wymaga odpowiedniego aparatu administracyjnego. W tym kierunku Ministerstwo Sprawi Wewnętrznych przeprowadza przeszkolenie swego personelu i jestem przekonany, że po tem przeszkoleniu aparatu i personelu administracyjnego, aparat administracyjny zużytkuje należycie te fundamentalne podstawy naszej administracji.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(P. Zahajkiewicz: Nim słońce wzejdzie, rosa oczy wyje.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#TeodorSeidler">Nie, proszę Pana, wszystkie te rozporządzenia albo już obowiązują, albo rychło obowiązywać będą, bo ostatnie wejdzie w życie 1 lipca 19.28 r.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#TeodorSeidler">Mówiąc o personelu urzędniczym, chciałbym poruszyć sprawę przesunięć i zmian w nim. Obserwacja okazuje, że zmiany personelu w I instancji i subhałtemych urzędników II instancji były kierowane zasadniczo tylko względami rzeczowej kwalifikacji. Inaczej rzecz się miała z naczelnem stanowiskiem II instancji i odnośnie do kierowników poszczególnych działów w samem Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Jednak zarzuty w tym kierunku podnoszone nie są słuszne, albowiem praca wojewodów i naczelnych kierowników działów Ministerstwa wymaga takiego wzajemnego zgrania się i uzgodnienia z sobą i z Rządem, że nie jest do pomyślenia, ażeby mogła praca ta być możliwą w razie, gdy odnośne urzędy pozostają w orbicie tego czy innego stronnictwa. Obsadzanie naczelnych stanowisk według klucza partyjnego należy obecnie do smutnej przeszłości. Uważam, że jedną z głównych wartości naszej administracji jest jej jednolitość i spoistość, gdyż nie chodzi o to, czy to lub owe stronnictwo jest z takiego postawienia sprawy zadowolone, lecz chodzi o efekt ogólny ze stanowiska państwowego i obywatelskiego, a ten jest ponad wszelką krytykę wysoce dodatni.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#TeodorSeidler">Muszę zauważyć, że obecnie jeszcze niewypełnioną lukę w naszej Konstytucji stanowią pewne postanowienia ramowe aft. 63, 108 i 121, a więc niewyczerpaną jest legislatywa co do unormowania sądownictwa administracyjnego, do jednolitej ustawy o zgromadzeniach i zebraniach, oraz co do sądowej odpowiedzialności cywilnej za szkody, wyrządzone przez organa administracyjne. Jednak sądzę, że Sejm, który w pierwszych swoich pracach wykazał może zbyt dużo nieuzasadnionej krytyki dla ustawodawstwa dekretowego, który chciał w obradach połączonej Komisji Konstytucyjnej i Prawniczej pójść tak daleko, zęby te dekrety usuwać w drodze zwykłych uchwał, nie poprzestanie na krytyce, ale przejdzie do pozytywnej pracy i w tym kierunku wyka że tę pracę, uzupełniając wspomniane luki konstytucyjne.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#TeodorSeidler">Mówiąc o budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chcę poruszyć także problem, dotyczący naszej policji. Aby zaś należycie zdać sobie sprawę z postępu i rozwoju stosunków tej tak ważnej dla Państwa organizacji administracyjnej, chciałbym przeprowadzić tu pewną analizę. Bądźmy szczerymi. Materjał ludzki, jaki gromadził się początkowo i w latach następnych po powstaniu Państwa naszego w policji państwowej, był niezwykle dorywczy, byli to ludzie różnych zawodów, którzy niejako okazyjnie, dla kawałka chleba, którego nie mogli gdzie indziej znaleźć, wstępowali do policji państwowej i po krótkiem przeszkoleniu, nienależycie zdyscyplinowany ten materjał stanowił kadry policji. Przy tem trzeba zauważyć, że policja była i jest dotychczas jeszcze przeciążona całym aparatem narzuconych jej czynności manipulacyjnych i innych funkcyj, które właściwie nie wchodzą w zakres bezpośrednich jej zadań. Chciałbym zauważyć, że to przeciążenie objawia się na przykład w tem, że przepracowanych godzin przez policję państwową ponad 8 godzin dziennie jest przeciętnie miesięcznie półtora miljona. Jeżeli ten moment uwzględnimy, to zrozumiemy, jak nieuzasadniony, jak czysto demonstracyjny jest wniosek, albo są wnioski stawiane i podnoszone na Komisji Budżetowej, aby przeprowadzić redukcję policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#TeodorSeidler">Rząd i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zupełnie słusznie, celem sanacji stosunków w policji, poszło przede wszystkiem drogą legislatywy i w tym celu wydane zostało rozporządzenie o policji państwowej. To rozporządzenie ściśle określa zakres działania i funkcje policji, a jest pod tym względem charakterystyczne, że w art. 143 zaznaczono, iż wszystkie te czynności, nie mające bezpośrednio żadnego związku z policją państwową, będą musiały być jej odebrane, a przez Radę Ministrów, ma być wydane osobne rozporządzenie, które powierzy te funkcje innym organom, przy czem takie zarządzenie Rady Ministrów winno nastąpić najpóźniej do 1 kwietnia 1929 r. Rozporządzenie o policji, nie militaryzując policji, wprowadza przecież pojęcie organizacji wojskowej, wprowadza sprężystość, dyscyplinę i spoistość korpusu. Sama nazwa to wskazuje, obecna nazwa poszczególnych dykasterji brzmi „oficerowie i szeregowcy”. Jedno chciałbym przy tej sposobności podkreślić, skoro mowa o policji państwowej, mianowicie pewien moment psychologiczny, Oto wskutek okresu zaborczego mentalność naszego społeczeństwa w odniesieniu do policji była wroga. To było może i słuszne. Obecnie jeszcze niestety w społeczeństwie i niejednokrotnie nawet może i w debatach tej Wysokiej Izby osad tej mentalności wobec policji państwowej daję się wyczuć, bo gdyby nie ta mentalność, to sądzę, że nie byłoby art. 12 w rozporządzeniu o policji państwowej, które wyraźnie postanawia, że każdy obowiązany jest udzielić policji pomocy, a także udzielić pomocy potrzebnej do pokonania czynnego oporu. Pytana się, czy w innem państwie np. w Anglji, byłby taki artykuł w rozporządzeniu o policji do pomyślenia, Byłoby to niepotrzebne, bo tam stosunek społeczeństwa do policji jest już wynikiem długiego wzajemnego przeżycia i długiej wzajemnie wykonanej prawno-państwowej pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#TeodorSeidler">Z drugiej strony bezsprzecznie tu i owdzie mogą zachodzić wypadki przekroczeń ze strony policji, ba, co więcej, mogą mieć te przekroczenia znamiona nawet przekroczeń karnych, ale w tym kierunku krytyka popełnia pewnego rodzaju uogólnienie, jest to sposób patrzenia krótkowidza na obraz, który widzi tylko jak gdyby jeden punkt na tym obrazie, jak gdyby to miejsce, w którem umieszczono farbę, więc widzi tylko plamy, a nie obejmuje całości; nor aminy wzrok patrzy na całość z pewnej odległości, epizodów nie uogólnia i nie wyciąga z nich wniosków symptomatycznych. Proszę Panów, mamy przed sobą statystykę, dotyczącą deliktów, popełnionych przez policję, a z drugiej strony statystykę, dotyczącą gwałtownych zgonów policji w wykonywaniu służby, lub z okazji wykonania służby. Z deliktów policji wyłączam to wszystko, co ma charakter przekroczeń dyscyplinarnych, ale chcę się zatrzymać tylko na tym najdrażliwszym delikcie, który zawsze jest przedmiotem pewnej przeczulonej wrażliwości w społeczeństwie, a to na faktach pobicia przez policję obywateli. I statystyka wykazuje, że stosunek w promili ach w obu grupach wypadków prawie jest równy. Proszę nie zapominać o tem, że w jednym wypadku chodzi o pobicie, a w drugim chodzi przecież o stratę życia funkcjonarjuszy policji w wykonywaniu służby lub z okazji jej pełnienia.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#TeodorSeidler">I jeszcze jedno. Jeżeli mówię o tej dziedzinie administracyjnej, to chciałbym podkreślić, że policja państwowa podlega w przekroczeniach swoich orzecznictwu sądów cywilnych. To stanowi zupełnie wystarczające remedjum dla ewentualnych wypadków, w którychby policja państwowa miała popełnić coś kolidującego z kodeksem karnym. I chciałbym zauważyć na przykład, że w południowo-wschodnich województwach trybunały sądów karnych w poważnej swej części składają się z sędziów nie narodowości polskiej, lecz narodowości ukraińskiej. Podkreślam to nie na to, żeby podnieść jakieś zarzuty przeciw bezstronności tych sądów, w których bezstronność zupełnie wierzę, ale na to, aby uwypuklić, jak objektywną jest judykatura sądów, przede wszystkiem w wypadkach przekroczeń policji państwowej i podkreślam to dlatego, że jakikolwiek cień sentymentu narodowego w tych wypadkach roli grać nie może.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#TeodorSeidler">Jeżeli mówiono o rzekomych nadużyciach policji państwowej w okresie wyborczym, to chciałbym zauważyć, że i w tym kierunku obowiązuje dekret Naczelnika Państwa ze stycznia 1919 r. o ochronie wyborców. Ten dekret ustanawia bardzo surowe, egzemplaryczne kary w razie nadużyć wyborczych. Sądzę zatem, że i tu odpowiednie remedjum znaleźć się musi w naszem sądownictwie, póki faktów przez sąd ustalonych nie mamy należy te rzeczy traktować jako twierdzenia gołosłowne.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#TeodorSeidler">Omówiwszy te dwie zasadnicze dziedziny naszej administracji i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zaznaczam w imieniu klubu, do którego mam zaszczyt należeć, że do poczynań Rządu i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych żywimy pełne zaufanie i głosować będziemy za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w pierwotnem jego brzmieniu, a przeciw wszelkim skreśleniom, stawianym w tej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#TeodorSeidler">Wicemarszałek Woźnicki;</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#TeodorSeidler">Głos ma p. Pragier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AdamPragier">Wysoki Sejmie! Resort Ministerstwa Opraw Wewnętrznych należy do resortów największych i najważniejszych ilościowo i jakościowo. I dlatego proszę przyjąć do Wiadomości, że jeżeli stronnictwo moje stawia wnioski o skreślenie pewnych pozycyj tego budżetu, to powoduje się Względem natury rzeczowej, mianowicie koniecznością oszczędności w zarządzie państwowym tam, gdzie te oszczędności czynić można. Nie dotyczy to tylko jednej pozycji funduszu dyspozycyjnego, która ma charakter polityczny.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AdamPragier">Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych został w bieżącym okresie budżetowym dość znacznie zwiększony. Jest trzecim z kolei budżetem w wydatkach Państwa, a samo jego powiększenie w tym roku wynosi 36 mil jonów zł. t. j. z górą połowę tego, ile Państwo wydaje na Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, albo na Ministerstwo Reform Rolnych. Jeżeli zwróciłem uwagę na wielką ważność resortu Spraw Wewnętrznych, to także i ze względu na jego jakość, albowiem Ministerstwo to w codziennej swojej pracy jest jakby wykładnikiem ducha, który rządzi Państwem. Pan Minister Spraw Wewnętrznych jest zwierzchnikiem tych organów władzy, które na przestrzeni całego Państwa reprezentują Rząd i które ludność widzi przed sobą jako wyobrazicieli władzy państwowej. Dlatego to Wzajemny stosunek Rządu i ludności nigdzie, jak w tym właśnie resorcie, nie ujawnia się z taką jasnością i z taką ścisłością.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#AdamPragier">A jakaż była działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w okresie sprawozdawczym, poprzedzającym preliminarz budżetowy, złożony Wysokiej Izbie? Nie przeczę i dałem temu już wyraz w debacie Komisji Administracyjnej, że w zakresie ustawodawczym starano się w Ministerstwie wprowadzić pewien porządek w niezmiernie licznych i powikłanych przepisach administracyjnych i tu wydano szereg przepisów prawnych, których pożyteczności, potrzeby i słuszności nie przeczę. Niemniej jednak i w tym dziale arcyważnym polityki ustawodawczej Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie może być niczem innem jak częścią solidarną Rządu, nie może wydawać przepisów prawnych dla ludności pierwszorzędnego znaczenia, które nie pozostają atoli na linji politycznej dzisiejszego gabinetu, ustaw gwarantujących w szczególności prawa obywatelskie ludności i swobody obywatela, możność bronienia się jego przed samowolą władz. Niejednokrotnie miałem sposobność podnosić w Wysokiej Izbie potrzebę wydania przepisów o odpowiedzialności cywilnej urzędników państwowych za nieprawne działanie. Nie jest niczem innem, jak ironją, ponawianie tego żądania dzisiaj, gdy mamy całą falę nieprawnego działania i nadużycia władzy przez urzędy państwowe w okresie poprzedzającym zebranie się Wysokich Izb.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#AdamPragier">P. Minister Spraw Wewnętrznych na komisji dał wyraz poglądowi, który jest bardzo znamienny dla ducha rządzenia dzisiaj w Państwie. Oświadczył mianowicie, że władze obowiązane są wobec wszystkich obywateli do sprawiedliwości i afajektywizmu — w tej części oczywiście zgadzam się z p. Ministrem — ale, dodał jeszcze, że władza wobec pewnej części obywateli, tych mianowicie., którzy pochwalają system rządzenia państwa dzisiaj aktualny i którzy czynnie Współdziałają w tym systemie, może stosować coś więcej niż sprawiedliwość i objektywizm, że może pewnego rodzaju faworyzowanie zapewnić tym obywatelom w zamian za ich chęć współpracy z Rządem. To ostrożne w formie oświadczenie przez podwładne organa wykonywane jest w tym sensie, że szacunek łask władz administracyjnych wobec ludności zależy od tego, jakie jest polityczne usposobienie ludności wobec Rządu. Oczywiście może to wywołać w obywatelach pogląd, że władze państwowe nie są objektywne w urzędowaniu, że nie powodują się w swem działaniu wyłącznie względami rzeczowemi Oraz przepisami prawnemi, lecz także tem, czy pogląd polityczny, czy fizjonomia polityczna danego ugrupowania ludności podoba się czy nie podoba jakiemuś organowi Rządu. Odpowie mi ktoś na to, że Rząd obecny jest trwały. Każdy Rząd jest trwały, dopóki nie upadnie. A sądzę, że będę wyrazem wszystkich Panów, gdy wypowiem życzenie, by Polska była trwalsza nawet od tego Rządu, aby i ten Rząd przetrwała jako Rzeczpospolita i jako Państwo i aby prawa tego Państwa były trwalsze ponad dobrą czy złą wolę każdego szafarza łask przemijających rządów.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#AdamPragier">Zastanawiano się tu nad pytaniem, czy Polska jest państwem policyjnem. Zdaję się, że zbyteczne jest stawianie kwestji w ten sposób z jednoczesnem łączeniem, jako ilustracji stosunku liczby organów wykonawczych policjantów do ogółu ludności. Jest to fałszywe i prowadzić może do tak scholastycznych sporów, jak ten, który się odbył niedawno w Wysokiej Izbie między jednym z Ministrów a posłem, czy tamuje się czy niszczy reformę rolną. Jest to spór zupełnie scholastyczny, bo nie na tem rzecz polega, policyjny charakter Państwa nie w samej ilości policji się wyraża, lecz w tem; wszędobylstwie organów policyjnych, w ich wścibstwie i pretensji do kierowania życiem publicznem. Oczywiście reformy tego stanu rzeczy nie możemy szukać w reformowaniu samej policji, bo ma ona swoje znacznie głębsze podłoże w systemie administracji Państwa, Gdy staje się na stanowisku, że w Polsce ludzie nie dorośli jeszcze właściwie do wolności, że Polska to jakaś rzeczpospolita dzieci, którą rządzić mogą wyjątkowi ludzie dorośli, rozumni, którzy ten „naród idjotów” wbrew nawet jego woli doprowadzą do szczęścia, musi to jako następstwo powodować zjawisko właściwe państwom z epoki oświeconego absolutyzmu, mianowicie, że władzę państwową uważa się za mądrzejszą i lepiej rozumiejącą cele państwa od samej ludności, że władza ta wynosi się wysoko ponad optuję publiczną, że władza ta sarna chce państwem kierować, uważając naród za niezdolny do rządzenia się samemu. Skoro władze państwowe mogą aparatem urzędowym dysponować dla swych celów politycznych, to zachodzi wówczas niebezpieczeństwo przekształcenia tego objektywnego aparatu władzy, wykonywującej ustawy, na oficjalistów poszczególnych ugrupowań politycznych, które znajdują się w danej chwili u władzy, na oficjalistów z wszystkiemi lokajskiemi przywarami, wygodnemi dla chwilowego pana, ale szkodliwemu u urzędnika państwowego. Może oczywiście być komuś wygodne traktowanie administracji państwowej, jako swej osobistej służby, jako lokajów politycznych, ale na tem cierpi samo Państwo w swoim autorytecie, który administracja państwowa reprezentuje wobec ludności.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#AdamPragier">Między innemi to lekceważenie woli ludności i lekceważenie współpracy ludności w zarządzaniu Państwem wypowiada się także w stosunku do samorządu. Rząd obecny nie miał prawa w okresie przed kadencją Wysokich Izb wydawać dekretami Prezydenta Rzeczypospolitej ustaw samorządowych i nie czynimy mu z tego zarzutu, natomiast czynimy mu zarzut z jego nieaktywnej roli, nieaktywnego stanowiska do kwestji samorządowej w ogóle. W okresie, poprzedzającym rozwiązanie poprzedniego Sejmu, było dość czasu i możności na to, aby Rząd wpływem swym doprowadził do wydania ustawy jednolitej dla całego Państwa. Rząd nie tylko tego nie uczynił, lecz owszem, przeszkodził inicjatywie, która wyszła z łona Izby, I dziś, kiedy Stoimy u progu nowej kadencji, stanowisko Rządu w tej sprawie nie jest znane i nie jest w żaden sposób oświetlone. Ciągle jesteśmy w dalszem stadjum przygotowawczem, które z mgławicy wcale nie wychodzi, a natomiast praktycznie ujawnia się w tej formie, że tworzy się surogat samorządu w postaci rad wojewódzkich i niszczy się albo, jak kto woli, tamuje się rozwój samorządu tam, gdzie znajduje się on w rękach politycznych zwolenników Rządu i usiłuje się wyperswadować krajowi przyzwyczajenie do samorządu. Nie uczyniono nawet tego, aby znieść dawne zaborcze ustawy, obowiązujące w Małopolsce, gdzie przestarzały system wyborczy pozostaje w wyraźnej sprzeczności z przepisami Konstytucji, Rozumiem, że może to było potrzebne przed wyborami, bo wtedy próbowano się przekonać o tem, jaki system wyborów jest potrzebny na to, aby dać Rządowi większość, I nie uwierzono mi, kiedy mówiłem, że nie ma takiego systemu, który może Rządowi dać większość, bo większość musi się opierać na zaufaniu, a nie na policji. Ale dziś powodu tego nie ma. I dlatego zdaje mi się rzeczą konieczną zwrócenie uwagi Rządu na potrzebę zajęcia aktywnego stanowiska w tej sprawie. Aby nie było nieporozumień, proszę przyjąć do wiadomości, że stronnictwo moje na okrojenie w jakiejkolwiek formie prawa wyborczego do samorządów i ich swobody działania przez nadmierny rozwój nadzoru państwowego się nie zgodzi.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#AdamPragier">A przecież samorząd ma nie tylko znaczenie gospodarcze kształcenia ludności w rządzeniu swemi sprawami, W Polsce samorząd ma jeszcze jedno dodatkowe znaczenie. Mianowicie samorząd mógłby w Polsce stworzyć teren, na którym mniejszości narodowe znalazłyby możność pozytywnej pracy publicznej w ramach Rzeczypospolitej Polskiej. Zwracałem już uwagę na to nieraz, ponawiam to obecnie, aby nie łudzono się, że aktywne siły Polski działają na przestrzeni całego Państwa Polskiego. Tak nie jest. Na to, aby Państwo było zabezpieczone politycznie w swych granicach, koniecznie jest potrzebie, aby stosunek afirmatywny ludności do tych granic Państwa na całym obszarze był mniej więcej równomierny.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#AdamPragier">Doświadczenia wojny światowej, a zwłaszcza jej likwidacja wskazały, że odmienny stan rzeczy prowadzi do rzeczywistego niebezpieczeństwa dla całości obszaru Państwa. I dlatego pragnę raz jeszcze dać wyraz poglądowi, że sprawa Kresów Wschodnich i sprawa mniejszości narodowych w Polsce, to nie jest sprawa wygody tej mniejszości, tylko to najrdzenniejsza, najistotniejsza sprawa Polski, sprawa pozytywnej polityki polskiej, a nie bynajmniej jakichś partykularnych interesów tego lub innego województwa. Mocarstwo ościenne czyni rozumnie z swego punktu widzenia, idąc linją dawnej polityki Katarzyny, stwarzając punkta atrakcyjne dla ludności, mieszkającej poza jego obszarem, pracując pozytywnie na to, ażeby w chwilach krytycznych wybór dla tej ludności stał się trudnym czy po tej, czy po tamtej stronie granicy ma pozostać. Nie ma innej odpowiedzi na to, jak pozytywna praca i stwarzanie tych samych a silniejszych punktów atrakcyjnych i wciągnięcie tej ludności do pozytywnej pracy państwowej nie na gruncie frazesów, nie na gruncie przepisów prawnych, które nie są wykonywane, lecz na gruncie rzeczywistej współpracy każdego z łych obszarów z całością Rzeczypospolitej przy budowaniu jej świetności. Tem właśnie powodowani zgłosiliśmy i podtrzymujemy nasz wniosek o autonomji terytorialnej dla mniejszości kresowych, zamieszkujących zwartą masą obszary Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#AdamPragier">Mówiłem o okresie wyborów. Okres ten jest przedmiotem specjalnego postępowania i dlatego nie będę zajmował czasu Wysokiej Izbie omawianiem szczegółów tej sprawy, pragnę stwierdzić tylko, że ów pogląd o swobodzie dysponowania aparatem państwowym w okresie wyborów doprowadził naszem zdaniem do zepsucia administracji państwowej, którego oznaki są widoczne już dziś także w okresie powyborczym, który przechodzimy. Ta szeroka fala nieprawości, która się rozlała po całym kraju z świadomości, że 'bardziej zasłużony będzie ten urzędnik, który będzie się mniej krępował w łamaniu prawa, będzie umiał podawać w pogardę samo prawo, może zachwiać samem poczuciem prawa nie tylko wśród ludności, ale i wśród aparatu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#AdamPragier">Podniesiono kwestję, czy zaprzeczamy Rządowi prawa do czynnego udziału w wyborach. Oczywiście nie zaprzeczymy tego prawa. Jesteśmy zdania, że każdy z pp. ministrów., tak samo jak każdy z obywateli ma prawo do czynnego udziału w życiu publicznem swego kraju, że będąc na widowni tego życia publicznego, żyjąc tem życiem intensywniej, niż wielu innych, oczywiście ma prawo intensywnie i w akcji wyborczej brać udział, bo jest naturalne, że on pragnie te czynniki rządzące i tę czynną myśl polityczną, którą reprezentował w pierwszym okresie przedwyborczym, reprezentować także czynnie i w następnym. Ale jest bardzo ścisła granica, granica, która zaczyna się tam, gdzie kończy się wykonywanie władzy, Wolno mu występować w walce z nami, wolno walczyć równą bronią, ale gdzie posługuje się administracją państwową, która jest nie jego atrybutem, do walki politycznej, tam mamy do czynienia z nadużyciem stanowiska, z nadużyciem aparatu urzędniczego.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#AdamPragier">I proszę Panów, w tem świetle nie będę się wdawał w scholastyczny spór, co jest nadużyciem z naszego punktu widzenia, a co z punktu widzenia Rządu. P. Minister Spraw Wewnętrznych reprezentował na Komisji Administracyjnej pogląd, że nie przeczy istnieniu nadużyć, że te nadużycia są możliwe i gotów jest do nich zastosować sankcje prawne, ale prosi o przyjęcie do wiadomości, że za nadużycia urzędowe może uważać to, co w jego rozumieniu jest nadużyciem, t. zn. wystąpienie poza polecenia, które dany urzędnik otrzymał, wystąpienie poza intencje Rządu, które się w tych poleceniach ujawniły. I tu jest między nami głęboka różnica w poglądach. Urzędnik powinien być posłuszny prawu, które jest pisane dla wszystkich obywateli, a polecenia ministra w ramach tego prawa i pod jego sankcją mogą szczegółowo w działaniu władz rządowych orjentować. I dlatego stwierdzając tę głęboką sprzeczność w naszych poglądach, będę miał zaszczyt i możność o tych sprawach bliżej i obszernie przy innej sposobności mówić tem niemniej jednak dla ilustracji, jak w czasie akcji wyborczej postępowano, pozwolę sobie przytoczyć dwa fakty. Przytaczam je niechętnie dlatego, że nie chciałbym przemówieniu memu nadawać tonu kazuistycznego, ale przedstawiam je dlatego, że p. Minister Spraw Wewnętrznych wyraził kiedyś wątpliwość, czy opozycja rozporządza w ogóle faktami. I oto mamy dwa fakty. Pierwszy fakt: Pozwalam sobie pokazać Panom dwie kartki wyborcze z liczbą 1. Na każdej z nich liczba 1 namalowana jest innym kolorem. Takie kartki w pięciu różnych kolorach rozdawano w Katowicach urzędnikom państwowym przez ich władze zwierzchnie. Każda dykasterja urzędników miała inny kolor na to, ażeby po wrzuceniu do urny kartek można było skontrolować,: ilu urzędników wrzuciło dane im kartki. Jedna kartka zielona, a druga fioletowa.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#AdamPragier">Te dwie kartki otrzymałem w dniu dzisiejszym z tą informacją, którą w swoim czasie przedłożę p. Ministrowi na komisji dla jej zbadania i stwierdzenia. Przytaczam to Panom dlatego, ażeby Panowie widzieli, że są rzeczy, które warte są zbadania.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#AdamPragier">Drugi fakt. W małej gminie Długoszynie, w pow. chrzanowskim, był wójt, który w akcji wyborczej nie brał udziału po stronie Jedynki. Ten wójt został zawieszony i na jego miejsce został wyznaczony zastępca wójta Korcz, który prowadził politykę Jedynki. Trzeba było przypadku, co oczywiście interesuje p. Ministra, że ten Korcz zabił człowieka w parę dni potem, gdy został mianowany wójtem w zastępstwie. I oto teraz zdawałoby się, że rękę na nim powinne położyć władze sądowe. Tak się też stało. Został on oskarżony w myśl kodeksu austrjackiego o zabójstwo, akt oskarżenia wręczono mu, a mimo to wójt ten nadal urzęduje. Ten wójt przez kilka dni był zaaresztowany, potem pewna grupa ludzi interweniowała u starosty, starosta spowodował zwolnienie go z aresztu i wójt ten w dniu dzisiejszym, jeszcze w tej chwili w 'gminie Długoszynie w pow. chrzanowskim urzęduje, wykonywając w poleconym zakresie działania władzę państwową wobec obywateli.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(Głos: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#AdamPragier">Zapytuję Pana Ministra, czy mu wiadomo, że pod jego zwierzchnictwem jako organ wykonawczy władzy państwowej, urzęduje zabójca, który ma doręczony akt oskarżenia.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Nie będę przytaczał więcej przykładów, bo nie chcę rozbijać mego przemówienia kazuistyką skandalów. Uważam, że podobnie jak po wojnie światowej założono z inicjatywy przyjaciół pokoju wielkie muzeum nikczemności wojennych, tak samo dziś w Polsce dla odstraszenia ludzi uczciwych od spustoszenia, które się dzieje, i od deprawacji, która grozi, gdy się każę urzędnikom obchodzić i łamać prawo, należałoby założyć muzeum nikczemności wyborczych. (Oklaski. Głos na ławach B. B.: Tego już za dużo. Głos na ławach Wyzwolenia: Wstyd! Głos: A kasa chorych to co? Głos: Hańba! Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów o spokój.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AdamPragier">Proszę Panów, okres wyborów przemyślano sobie dość prymitywnie. Jest w kraju władza, która ma za sobą aprobatę faktu dokonanego, ma za sobą nadto dwa wielkie pozytywne atuty. Jeden, to Marszałek Piłsudski, który jest pozytywnym atutem życia polskiego na dłuższy okres historji, który gospodarność polityczna w Polsce kazałaby szanować i nadmiernie nim nie szafować. Drugim atutem była dobra konjunktura gospodarcza. To były dwa atuty, które pozwalały, jak powiadam, tej faktycznej dyktaturze nadać charakter dyktatury łagodnej, przez dużą część ludności afirmowanej i przez część ludności tolerowanej. I oto wyobrażano sobie, że wystarczy zarządzić jak gdyby skrócony plebiscyt nadętą dyktaturą, aby go wygrać i aby ją utrwalić, bez pozytywnego programu budowy Państwa. Albowiem taki program poza ogólnikami, poza słowami, które dyktowało zakłopotanie, nie był nam tu zaprezentowany. I oto z lekkomyślnością, jak powiedziałem, dla tego nieprzemyślanego celu i dla tego prymitywnego programu rzucono na szalę dalszy atut życia państwowego, jakim jest szanowana administracja, i zrobiono plebiscyt, który przegrano.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AdamPragier">Oczywiście można powiedzieć inaczej, jak nam tu powiedziano kiedyś: przegrana czy wygrana zależy od zakresu celów; myśmy nie dążyli wcale do większości, tylko dążyliśmy do tego, aby na tym Sejmie wybić swoje piętno, i dlatego zwyciężyliśmy. W pewnej mierze to się stało, ale jeżeli się przychodzi z takim skromnym programem, to uważam za rzecz politycznie niegospodarczą, przed którą przestrzegać należy, używanie tak znacznych środków, jakich do tego użyto.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AdamPragier">Mimo wszystko w tej chwili po wyborach układ sił społecznych i politycznych w Państwie pozostał niezmieniony; mówię „i politycznych”, chociaż pozory mówią inaczej, a mówię dlatego, że za wyraz zakłopotania uważam owo słowo puste o solidaryzmie, słowo puste, które nic nie mówi, dopóki nie są rozstrzygnięte w Państwie najistotniejsze palące zagadnienia, do których każda z grup ludności inaczej jest ustosunkowana, a które stanowią dla Państwa zagadnienie bytu lub niebytu. Do tych zaliczam także i przede wszystkiem wykonanie reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AdamPragier">Mówi się dla odwrócenia raczej uwagi o potrzebie zmian prawnych. Pewnie, to i owo, a nawet może bardzo wiele w niektórych naszych przepisach podstawowych dałoby się i powinno być zmienione, ale znowu celowość działania państwowego nakazuje zapytać, do czego należy przystąpić wcześniej, przystąpić najpierw i co należy najpierw załatwić. Proszę Panów, to zagadnienie formalnej władzy wykonawczej, zagadnienie pewnych uprawnień Prezydenta Rzeczypospolitej, pewnych uprawnień Rządu, wysokich Izb ustawodawczych, to są kwestje, które niewątpliwie nas interesują, ale dla których zainteresowanie wśród szerokich mas ludności jest na pewno nie większe, niż dla wykonania ustawy o reformie rolnej i dla rozszerzenia stanu posiadania ludności, która szybciej się na wsi mnoży, niż się reformę rolną wykonywa. I dlatego pozwolę sobie stwierdzić, że nie tylko gospodarczo, ale i politycznie nie została ta walka rozegrana. Stąd właśnie, a nie z innej przyczyny wynika to zaniepokojenie, które się wyczuwa w niektórych deklaracjach politycznych.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AdamPragier">Między innemi pewna nuta melancholji, jakby cicha skarga brzmiała w przemówieniu p. posła Radziwiłła. Konserwatyzm w Państwie ma dużą pozytywną rolę do spełnienia, a nie będzie to komplementem dla grupy konserwatywnej bloku rządowego, jeżeli będę się ją starał uważać za najpoważniejszy odłam tego bloku, nie chcę powiedzieć, jedynie poważny. Doktryna konserwatywna atoli ima swoje wymogi, którym bezkarnie przeczyć nie można, bo przestaje wtedy być konserwatyzmem, a staje się bezwyjściowym nonsensem. Mianowicie konserwatyzm jatko doktryna polityczna polega na tem, ażeby stronnictwo stworzone zostało dla reprezentacji tych grup społeczeństwa, które gospodarczo nie są już twórcze, ażeby te grupy społecznie mogły być jak gdyby na pasie ratunkowym utrzymane na powierzchni życia politycznego. I ten, kto umie tej sztuki dokonać, jest zaiste mężem stanu. Proszę Panów, w tem rozumieniu konserwatyzm ma jeszcze jedną ważną rolę do spełnienia w społeczeństwie, mianowicie tę, że przez umiejętność ustępowania i przez cichą rezygnację, która w tem ustępowaniu się mieści, ratuje wiele, co może być jeszcze do uratowania. Tem większy popęd, tem większa skłonność do konserwatyzmu jest w takim kraju, w którym do uratowania pozostało jeszcze bardzo wiele. Dlatego rozumiem u nas ten popęd do tworzenia się stronnictwa konserwatywnego, rozumiem, że konserwatyzm nie jest w tem rozumieniu synonimem reakcji, bo reakcja zamyka oczy na rzeczywistość, nie jest na tyle rozumna, żeby wiedziała, że klasy społeczne przeżyte ustąpić muszą z taktem, tylko zachowuje się bez taktu. I ta pozytywna rola konserwatyzmu w Polsce jest ciągle do spełnienia, ale na to potrzeba, żeby istniała pewna stałość stosunków, która osładza ten gorzki owoc ustępowania i która pozwala zakonserwować tyle, ile do zakonserwowania jest jeszcze możliwe. Na to potrzeba, aby stosunki w Państwie nie były wciąż prowizorycznie, bo przecież na to, co nazwał p. Radziwiłł oświeconym demokratyzmem, zresztą z pewną aprobatą, którą szybko ograniczył oświadczeniem, że stan ten uważa za prowizoryczny, na to przecież potrzeba, aby ten stan rzeczy przedstawiał się jako tako poważnie, żeby dawał pewną gwarancję trwałości i pozytywnego rozwoju. Poza słowną parafrazą oświeconego absolutyzmu na oświecony demokratyzm nic nam jednak nie dano. Przyznam się otwarcie, że wolę już oświecony absolutyzm w swoim czasie, gdy był funkcją życia publicznego w niektórych krajach i kiedy był krokiem naprzód, niż stan rzeczy z nieprawdziwego zdarzenia, który wyjścia w tych sformułowaniach nie ukazuje. Uważam też, że nie wystarcza sproszkowanie społeczeństwa i wprowadzenie równości w posłuszeństwie celem zachowania jedynej hierarchji, różniącej między sobą posłusznych, mianowicie hierarchji bogactwa w atmosferze sprzyjającej pozytywnym celom konserwatywnym.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AdamPragier">P. Radziwiłł powołał się, i w jego ustach brzmiało to nie bez efektu, na przykład walki Stefana Batorego z demokracją szlachecką. Mnie ten przykład nie przekonał, albowiem w owych czasach nie widzę demokracji szlacheckiej, lecz walkę możnowładców feudalnych, którzy w Polsce nie byli zgnębieni przez absolutną władzę monarszą i to spowodowało w następstwie niemożność ukształtowania się silnej władzy w Polsce, gdy tymczasem absolutyzm oświecony w ościennych państwach zdławił już feudalnych panów. To była walka zwycięska nie demokracji z królem, lecz możnowładców, reprezentujących interesy możnych familji, z królem, reprezentującym interes państwa. Siedziba suwerenności państwa dziś się zmieniła, dziś suwerenność państwa ma swoją podstawę w ludzie, cały naród jest tym ośrodkiem, który dzierży w sobie suwerenność państwa. Ale dziś przeciw temu ośrodkowi suwerenności państwa ponownie powstali możnowładcy, inni, niż dawniej, już nie możnowładcy szlacheccy, lecz możnowładcy kapitału finansowego, kapitału przemysłowego i kapitału rolnego. I równość między nimi jest zupełna, równość przywilejów w walce możnowładców przeciw suwerenności narodu, budującego świadomie przyszłość swego państwa na współpracy, na rozwoju, na dobrobycie obywateli. Dlatego, proszę Panów, w tym krytycznym okresie, który Rzeczpospolita dziś przeżywa, przekonani jesteśmy, że działamy nie w interesie egoistycznym klasowym, lecz jednocześnie w interesie Państwa Polskiego jako całości, jeżeli pragniemy, ażeby żyło ono na poziomie Europy, jeżeli pragniemy, żeby żyło ono na poziomie tych wszystkich sił twórczych, które decydują dziś w świecie, a nie są to gromady tak ni stąd ni zowąd z sobą zebrane i nie są także więcej lub mniej dobre towarzystwa od bridge a, tylko są odpowiedzialni reprezentanci wielkich sił społecznych, twórczych i rozwijających się, które nie ustąpią.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AdamPragier">Wicemarszałek Woźnicki;</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#AdamPragier">Głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KarolWierczak">Wysoki Sejmie! W okresie skoncentrowanego obecnie ataku wrogów zewnętrznych Rzeczypospolitej na całość Polski, obowiązkiem Rządu, który wziął na siebie odpowiedzialność za losy Państwa, jest współdziałanie w wytworzeniu siły wewnętrznej narodu, o którego spoistość i siłę rozbiłyby się zakusy wrogów Polski. Dlatego przejęci głęboką troską o potęgę Państwa, musimy zobrazować rzeczywistość polską nie po to, ażeby dać wyraz naszym słusznym narzekaniom na zło, które, zdaniem naszem się panoszy, lecz aby swoim gorącym, z głębi serca płynącym protestem przyczynić się do naprawy. iNie jesteśmy opozycją, rozżaloną na Rząd za bezwzględną walkę, którą wydano obozowi narodowemu w Polsce, w naszej krytyce chcemy wykazać, że jesteśmy opozycją twórczą, opozycją programową, która uważa za swój obowiązek wskazać Rządowi drogi, któremi na pożytek Ojczyzny kroczyć powinien. Już na Komisji Administracyjnej przy omawianiu nadużyć wyborczych zająłem w imieniu mego klubu stanowisko, że nie chodzi mi o podnoszenie poszczególnych zarzutów, stwierdzających nadużycia wyborcze, skarżenie się, że przez rozmaitego rodzaju posunięcia władz pracowano usilnie nad osłabieniem naszego wpływu politycznego; największą pretensję do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mamy o to, że wówczas, kiedy obóz narodowy zwalczano bezwzględnie, nie miano czasu ani widocznie sił na to, aby nie pozwolić na wzrost sił wrogich Państwu, na wzrost obcych agentur w Polsce. Nie o to chodzi, że na ławach poselskich my narodowcy zasiedliśmy w szczuplejszem gronie, gdyż w życiu naszego stronnictwa byliśmy zwalczani niejednokrotnie przez rozmaite wielkie bloki, i bardzo szybko po przegranej bitwie potrafiliśmy się na nowo zorganizować, aby idei narodowej, której wiernie służymy, zapewnić głos ważki na bieg wypadków w Polsce. Tym, którzy jeszcze, raz dzwonią na pogrzeb endecji, odpowiadamy, że przyszłość do nas należy.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KarolWierczak">Niech się dowiedzą, że od 20 lat nie było takiego przypływu nowych sił do obozu narodowego w Polsce, jak obecnie, przeważnie bowiem całe pokolenie młodej inteligencji staje coraz mocniej przy sztandarze narodowym, zwiększa się liczba pracowników narodowych, która skupia koło siebie młodzież wiejską i miejską.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#KarolWierczak">Wczytajcie się szanowni Panowie w dzieło historyka niemieckiego naszego wroga Rekhego pod tytułem „Polenfrage”, jednego z najdokładniejszych badaczy Polski, która, jak on stwierdza, według gruntownie opracowanego planu twórców obozu na rodowego, kroczyła od 40 lat do zjednoczenia i niepodległości, a od niego dowiecie się tej prawdy, że nie ma siły, któraby obóz narodowy w Polsce mogła zniszczyć. Przecież na Komisji Administracyjnej, nie nasz przyjaciel, lecz zdecydowany wróg poseł Grunbaum, oświadczył, że gdybyśmy mieli rządy w Polsce w ręku i użyli takiego nacisku, jaki był użyty przy ostatnich wyborach, to mielibyśmy 80% tej Izby, gdyż mamy poparcie w społeczeństwie i według naszego programu urządzalibyśmy Polskę. Nie gdzie indziej, lecz w „Głosie Prawdy” czytaliśmy pod adresem socjalistów przestrogi, żeby nie przeszkadzali Rządowi, bo gdyby przewrotu majowego nie było, to byłby koniec wpływów lewicy w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(Przebywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#KarolWierczak">Dlatego z zupełną szczerością mówimy: nie mamy do Was nienawiści za to, żeście nas bezwzględnie zwalczali, ale mamy wielki żal do Was, jako odpowiedzialnych za losy Państwa, że walcząc namiętnie z nami, nie potrafiliście przeciwstawić się dziesięciokrotnemu zwiększeniu głosów komunistów, rozrostowi bolszewickiej Hromady białoruskiej, Selrobom ukraińskim, zwiększeniu mandatów niemieckich na Pomorzu i nad Notecią.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(P. Diamond: I wiatrom, które wieją.)</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#KarolWierczak">A przecież w poprzednim Sejmie domagaliśmy się wprowadzenia ustawy antykomunistycznej, wzorem innych krajów szczerze demokratycznych, wykazując, że jest walka nieubłagana dwóch światów.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(Głos: O jakich państwach Pan mówi?)</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#KarolWierczak">Szwajcarja ma ustawę antykomunistyczną, Finlandja ma również taką ustawę. Zresztą podkreślił to także p. pos. Czapiński. Nie można w umysłach obywateli zostawiać przekonania, że wolno być posłem, czy radnym komunistą, a agitację komunistyczną traktować jako działalność przeciw Państwu, Wówczas otrzymaliśmy na Komisji Konstytucyjnej odpowiedź przedstawiciela ministerstwa, że ustawa antykomunistyczna Rządowi nie jest potrzebna. Gdybyśmy mieli wówczas poparcie Rządu, to nie mielibyśmy dzisiaj przedstawicieli III międzynarodówki w Sejmie. Zwalczanie organizacji narodowych, a przede wszystkiem zamknięcie specjalnej organizacji do walki z bolszewikami, Straży Narodowej, jest zaprzeczeniem tej potrzeby, którą rozumieją rządy demokracji zachodu, że nie wystarczy policja i wojsko, lecz trzeba mieć silne oparcie w organizacjach społecznych do walki z zarazą wschodnią. Panowie często powołujecie się na Francję, a przecież teraz na terenie Francji powstała w tym kierunku bardzo silna akcja społeczna. Domagaliśmy się, ażebyście nie zatwierdzili statutu hurtków białoruskich, wówczas nazywaliście nas szowinistami. W kilka miesięcy później musieliśmy referować wnioski w Sejmie, żądające wydania posłów za zdradę Państwa i doczekać się wielkiego procesu w Wilnie, który sprawiedliwie ukarał wrogów Państwa, a jest wyzyskiwany zagranicą do agitacji przeciw Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#KarolWierczak">Przystępując do.zaprotestowania przeciw nadużyciom wyborczym, muszę oświadczyć, że nie możemy przyjąć do wiadomości odpowiedzi p. Ministra na Komisji Administracyjnej. Po przeprowadzeniu szerokiej rozprawy o nadużyciach wyborczych, oświadczył on wbrew rzeczywistości, że konkretnych zarzutów o nadużyciach administracji nie podniesiono, a polecenie popierania przez władze administracyjne Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem było konieczne, gdyż także inni podszywali się w wyborach jako rzekomi zwolennicy obecnego Rządu. Wobec tego administracja musiała mieć jasne instrukcje.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#KarolWierczak">Nie możemy jednak przypuścić, ażeby departament polityczny Ministerstwa, który objął właściwie całą akcję wyborczą, w którego ręku były losy urzędników wszystkich dykasterji państwowych, nie mógł dostarczyć panu Ministrowi zeznań świadków w sądzie warszawskim o biciu przez funkcjonariuszy policji młodzieży akademickiej, która wracała z wieców narodowych, czy skarg, złożonych w poszczególnych sądach o nadużyciach funkcjonarjuszów państwowych, lub listów publicznych podpisywanych przez grono obywateli, wskazujących na rozbijanie i rozwiązywanie zebrań, na zabieranie odezw i numerków. Starostowie wydawali polecenia, że na nasze listy nie wolno głosować. Z prawdziwym bólem dowiadywaliśmy się o tem, jak tłum w szeregu środowisk demonstrował przeciw policji, w której przestał widzieć przedstawicielkę ładu i porządku, lecz widział narzędzie polityczne dla jednej partji, naprz. wypadek, który zdarzył się w Komarnie pod Lwowem, gdzie policja tylko w oparciu o polską ludność może pełnić służbę na terenie mieszanym. Do dzisiejszego dnia ludność polska czuje głęboki żal do policji za rozwiązywanie zebrań narodowych. Jest to poważna przestroga, że należy szybko te rzeczy wyborcze goić. Tymczasem niestety jeszcze dzisiaj szykanuje się ludność, która nie chciała głosować na jedynkę.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#KarolWierczak">Stojąc jednak na stanowisku, że policja wróci do swych właściwych i pożytecznych zajęć dla Państwa, nie poszliśmy za głosem lewicy, aby skreślić dotacje dla policji w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Macie nadzieję, że Wy będziecie przeprowadzali wybory w przyszłości.)</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#KarolWierczak">Dlatego, że uważamy, że jest ona dla Państwa potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#KarolWierczak">Zwracam uwagę, że te nadużycia są jeszcze obecnie robione. Jeden z kolegów przed chwilą mi mówił, że jego brat, który był doradcą bezpłatnym w Banku Gospodarstwa Krajowego w Poznaniu, dlatego, że jest bratem posła, został zwolniony z urzędu. W pow. sokołowskim dziś dalej jeszcze robi się wszystko, ażeby najrozmaitsze organizacje społeczne i gospodarcze osłabiać dlatego, że tam pracują narodowcy.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#KarolWierczak">Jeżeli chodzi o uspokojenie wyborcze, to nie można stać na tem stanowisku, na jakiem stanął kol. Walewski, który chce koniecznie, wbrew decyzji komisji, uszczęśliwić Poznańskie Gazetą Poznańską, ażeby państwowości uczyć dzielnicę o najwyższej kulturze politycznej w kraju. Po naszej interpelacji, którąśmy wnieśli, po tem co się mówiło na Komisji Administracyjnej o działalności p. wojewody Borkowskiego we Lwowie, który, nie ulega to wątpliwości, zwalczał wszystkie bez wyjątku stronnictwa polskie, które nie poszły za jedynką, a co do nas, o których sąd jasno się wypowiedział, uchylając wszystkie konfiskaty naszych odezw wyborczych, występował z różnemi zarzutami, że jesteśmy organizacją antypaństwową i nazywał nas komunistami...</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Wesołość. P. Diamond: Komuniści się obrażą na wojewodę)</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#KarolWierczak">...i który następnie odgrażali się, że jeśli wybory nie przejdą pomyślnie, co w interpelacji podnieśliśmy, to w morzu krwi będą narodowcy utopieni, tego p. wojewodę przenosi się na stanowisko do Poznania. Przecież w ten sposób spokoju powyborczego przywrócić nie można.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#KarolWierczak">Przechodząc do omówienia samego budżetu, podkreślić należy, że stojąc na stanowisku oszczędnościowem, co szczególnie w tym roku złej konjunktury gospodarczej jest wskazane, musimy z przykrością stwierdzić, że wzrost budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w porównaniu z rokiem ub. wynosi 24%, co wynosi 46 miljonów. P. referent w sprawozdaniu na str. 10 dodał do preliminarza zeszłorocznego kredyty dodatkowe, dotąd nieuchwalone i tu znowu przypominam, iż uważamy za rzecz niewskazaną i niedopuszczalną, że dotychczas jeszcze sprawozdania z tej sumy 500 miljonów, którą wydano, nie przedłożono Sejmowi. P. referent budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jednak wie, co się z temi pozycjami, jeżeli chodzi o ten budżet, działo, dodaje bowiem sumę 22,861.000 i 15% na jednorazowe zasiłki 11,469.000, i po tem dopiero dodaniu porównywa preliminarz zeszłoroczny z obecnym. Jest to metoda niewłaściwa, bo preliminarz można porównywać tylko z preliminarzem. W ten sposób niezgodnie z prawdą wykazuje, że właściwie nadwyżki na ten rok w budżecie nie ma. My zgodnie z naszemi wnioskami proponujemy oszczędności na 14 miljonów, a po przyjęciu już w komisji niektórych wniosków, jeszcze stawiamy wnioski o 5.780.200 zł. Wzrost wydatków rzeczowo administracyjnych w centrali wynosi 34%, w całem ministerstwie 30%. Za okres 15 miesięcy od 1 stycznia 1926 do 31 marca 1927 wydano 225.506.834 według następującej tabeli: uposażenia 65,39%, inne wydatki osobowe 0,60%, pomieszczenie 3,49%, wydatki biurowe 3,24%, podróże, przesiedlenia i środki lokomocji 4,20%, wydawnictwa O.,29%, inne 0,04, co daję razem 77,27%. Inwestycje, uzbrojenie policji i KÓP., służba zdrowia 22,73%. Tymczasem w sprawozdaniu, które zostało wydane przez Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów, znajdujemy przechwałki o oszczędności na str. 51 i czytamy, że działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w okresie sprawozdawczym stanowiła dalszy etap w kierunku urzeczywistnienia konstytucyjnych zasad organizacji władz administracyjnych, oszczędności, a w Szczególności zasady zespolenia i udziału czynnika obywatelskiego w administracji.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#KarolWierczak">Jednak nowy statut organizacyjny Ministerstwa sprawił, że wszystko koncentruje się w departamencie politycznym, co czyni inne departamenty zbędnemi. Tak np. sprawy mniejszościowo-wyznaniowe należą do departamentu politycznego i do organizacyjnego i do urzędu dla spraw mniejszości. Po co jest ten ostatni? Co robi? Departament polityczny decyduje o sprawach personalnych nawet innych resortów, nawet gdy chodzi o przeniesienie poszczególnych urzędników.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#KarolWierczak">Przed uchwaleniem ustaw samorządowych, co także podkreślić należy, Ministerstwo zapowiedziało przeprowadzenie zmiany granic województw powiatów i gmin, co nie jest wskazane. Zamierzone są daleko idące zmiany, należy je powstrzymać.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#KarolWierczak">Jeżeli chodzi o rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, z 19 stycznia 1928 r. o organizacji w zakresie działania władz administracji ogólnej, to muszę stwierdzić, że jesteśmy świadkami chęci scentralizowania wszelkich agend życia przy starostwie. Idzie się nie tylko w tym kierunku, że się urzędy podporządkowuje starostom, ale są bardzo daleko idące tendencje, ażeby wszystkie organizacje kulturalne, gospodarcze i społeczne unieszkodliwić i całą działalność upaństwowić, co nie ulega wątpliwości, byłoby wielką szkodą dla rozwoju naszego życia narodowego, gdyż działalność organizacji narodowo-społeczno-oświatowych w kraju naszym, gdzie potrzeba wzmożenia kultury, jest rzeczą tem bardziej potrzebną, a zresztą jest ona wszędzie uznana za wskazaną.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#KarolWierczak">Obecnie przystąpię do omówienia spina wy działalności samorządowej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#KarolWierczak">Jak wiemy, Rząd nie dopuścił do uchwalenia ustaw samorządowych przez poprzedni Sejm, a tem samem przejął na siebie obowiązek podjęcia tych prac na terenie nowego Sejmu. P. Premjer po wyborach powiedział, że pierwszemu zadaniami obecnego Sejmu jeszcze przed ferjami będzie uchwalenie budżetu i ustawy gminnej. Budżet się kończy, ferje za pasem, a o ustawie gminnej nic nie słychać. Podobno Ministerstwo ma projekty gotowe. Dlaczego ich nie wnosi? P. Minister powinien dać wyraźną odpowiedź, czy i kiedy wniesie projekty do Sejmu. Jeżeli Rząd nie wniesie, to my zgłosimy własne wnioski.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#KarolWierczak">Przeprowadzone w b. Kongresówce i w Małopolsce Wschodniej wybory gminne skutkiem wprowadzonego przez sanację, a popieranego przez Rząd rozbicia głosów polskich dały zwycięstwo Rusinom, żydom i żywiołom radykalnym. Rząd nazywa to dopływem „świeżej krwi”. Tam, gdzie obóz narodowy miał wpływ w samorządzie, rozwiązano rady i nie przeprowadza się wyborów wbrew wyraźnemu przepisowi ustawy, który nakazuje odbycie wyborów do 6 tygodni. Przykłady: Lwów, Przemyśl, Zakopane. Zaś tam, gdzie ma większość lewica, restytuowano stare rady: Kraków, Tarnów. Polityka Rządu doprowadziła Zakopane do upadku. Już 20 miesięcy trwa ten stan ex lex, t. j. rządzi komisarz rządowy. Skutkiem ciągłego prowizorjum nie robi się żadnych inwestycyj i Zakopane upada z każdym dniem. Wyborów nie zarządza się tylko dlatego, że istnieje możność zwycięstwa obozu narodowego. Mówił to wyraźnie wojewoda Darowski, oraz szef wydziału bezpieczeństwa major Dziadosz.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#KarolWierczak">Stwarza się przy tem nieopisany chaos administracyjny, na który zwrócił uwagę nawet ultrarządowy Kurjer Krakowski. W ciągu 2 lat Zakopane przeszło następujące fazy: 1) do 1 maja 1926 r.: rada gminna i komisja klimatyczna obie z wyboru, 2) od 1 maja do 30 października 1926 r.: rada gminna i komisarz klimatyczny, 3) od 30 października 1926 r. do 15 maja 1927 r.: wspólny komisarz z radą przyboczną, połączenie gminy z klimatyką, 4) od 15 maja 1927 r. do 1 października 1927 r.: rozłączenie klimatyki od gminy, 2 komisarzy bez rady przybocznej, 5) od 1 października 1927 r. do 1 lutego 1928 r.: zmiana jednego komisarza, reorganizacja urzędu gminnego i klimatycznego, 6) od 1 lutego 1928 r.: znowu połączenie klimatyki z gminą, nowy komisarz, nowa rada przyboczna. To się nazywa „usprawnienie administracji” i w ten sposób wygląda „udział czynnika obywatelskiego w administracji”.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(P. Z. Piotrowski: To złe, ale przedtem przy p. Kozłowskim było jeszcze gorzej.)</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#KarolWierczak">Jednym z komisarzy w Zakopanem na sezon 1927 był naczelnik wydziału zdrowia z Województwa krakowskiego. W ten sposób był on równocześnie swoim własnym szefem i podwładnym, co równało się zupełnemu skasowaniu jednej instancji. Jest to złamanie ustawy o postępowaniu administracyjnem.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#KarolWierczak">Przykładów innych można dostarczyć jeszcze wiele. Ministerstwo wystąpiło przeciw akcji oszczędnościowej, podjętej przez Rząd poprzedni na terenie samorządu. Dla zachęcenia samorządów do szerokiej akcji inwestycyjnej specjalnym okólnikiem z dn. 21 lipca 1927 r. polecono samorządom wyzyskanie wszystkich źródeł dochodowych. Okólnik ten jest wykonywany w ten sposób, że władze nadzorcze wyższych instancji wprost wstawiają do budżetów związków komunalnych rozmaite nowe podatki, jak monstrualnie nieraz pojmowany podatek od zbytku, bądź też podwyższają do maximum stawki podatkowe. Nie osłabia tej tendencji ogólnikowe zalecenie Ministerstwa, aby uwzględniano zdolność płatniczą ludności. Jest to nic nie mówiący frazes. Ministerstwo nie posiada żadnych danych o obciążeniu ludności podatkami i opłatami komunalnemi. P. referent generalny budżetu oblicza je na miljard zł. Gdy sumę tę porównamy z podatkami bezpośredniemi na rzecz Państwa, mającemi według preliminarza wynosić 521 milionów zł., zobaczymy, że obciążenie ludności podatkami komunalnemi jest bardzo znaczne, że polityka Ministerstwa musi doznać ograniczenia w „radosnej twórczości”.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#KarolWierczak">Jak lekko traktuje się te rzeczy, dowodzi akcja Banku Gospodarstwa Krajowego w zakresie kredytu komunalnego. Bank ten opracował zapotrzebowanie kredytowe związków komunalnych na dziesięciolecie 1928–1939. Wynosi ono 4.350 miljonów zł., rozliczonych pracowicie na województwa 1 rozmaite stopnie związków samorządowych. Opracowywanie nierealnych planów, bo chyba nikt nie wierzy, żeby samorządy mogły dostać skądkolwiek 4 miljardy zł. wprowadza zamieszanie do lokalnych planów gospodarczych, wywołuje chaos i straty. Chociażby stał się cud, żeby te pieniądze można było dostać, to skąd się potem spłaci takie pożyczki? Oczywiście pieniędzy się nie dostanie, Ale na skutek rozbudzonych niezdrowych nadziei niejedno miasto i powiat rozpędziły się do rozmaitych robót i będą musiały je przerwać. Trzeba trochę ograniczyć „radosną twórczość”, Gdyby Ministerstwo posiadało lepsze cyfry statystyczne, samo weszłoby na właściwą drogę. Niestety, pomimo pieczołowitego nadzoru, o którym mówi sprawozdanie, Ministerstwo jakoś nie ma tych danych, To, co urząd statystyczny daję, stanowi odnośnie do gmin wiejskich i miast mniejszych zaledwie niecałe 20%.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#KarolWierczak">Wielkie nadzieje, przywiązywane do powołania do życia Państwowej Rady Samorządowej, zawiodły zupełnie. Po jednem posiedzeniu spoczęto na laurach, nie zwołano jej choć wyszło w międzyczasie kilkanaście ważnych dekretów, dotyczących samorządu. Spotkał ją los wszystkich innych bajratów, tworzonych do walki z Sejmem, Akcja aprowizacyjna, rozbudowywana na nowo przez obecny Rząd, nie wydaje żadnych rezultatów. Ogromne sumy 40 miljonów zł., wydane na cele państwowej rezerwy zbożowej, nie osiągnęły celu. Posłużyły one, podobnie jak kredyt i subwencje w innych działach, do celów politycznych (drukarnia w Krakowie kupiona przez miasto od spółki „Proletarjat”).</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#KarolWierczak">W imię prawdy podkreślić należy, że wobec mniejszości narodowych nie mogliśmy zauważyć żadnego konkretnego programu. Nic nie pomogą oświadczenia przedstawiciela Rusinów z 'Wołynia w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem, jakoby tam dopiero od przewrotu nastąpił wzrost zaufania Rusinów'” do Polski, gdyż właśnie w tym czasie jesteśmy świadkami wzmożenia się komunizmu na Wołyniu o czem świadczy wybór bolszewizujących zwolenników Selrobu i unieważnienie list.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#KarolWierczak">Wzrost dążności odśrodkowych widzimy na całym obszarze ziem wschodnich, czego dowody spotykamy codziennie niemal w tej Wysokiej Izbie, Stawiane są ciągłe wnioski nagłe, będące stekiem obelg przeciw Państwu Polskiemu, Jest kardynalnym obowiązkiem Rządu z miejsca prostować oszczerstwa, zawarte w nagłych wnioskach, czego niestety żaden z Ministrów, a zwłaszcza najczęściej atakowany Minister Spraw Wewnętrznych, nie czyni.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#KarolWierczak">Uważamy za rzecz w ogóle niedopuszczalną, aby przedstawiciele mniejszości w polskim Sejmie wbrew ślubowaniu poselskiemu składali oświadczenia, że jeszcze w tem pokoleniu doprowadzą do oderwania 1/3 części obszaru Rzeczypospolitej na rzecz zjednoczonej Ukrainy czy Białorusi.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#KarolWierczak">Nie byliśmy i nie potrafiliśmy być wrogami ruchów wyzwoleńczych narodów, dlatego życzymy naszym pobratymcom Słowianom, aby ich ideały niepodległościowe mogły być realizowane, ale nigdy kosztem ziemi Chełmskiej czy grodów Czerwieńskich, które są dla nas relikwiami narodowemi, przesiąkniętemi krwią męczeńską polską, są kolebką najwybitniejszych przedstawicieli ducha i rycerskości narodu polskiego. Mieszka tam od wieków ludność polska, w wielu powiatach w przeważającej liczbie. Ludność tamtejszą łączy związek krwi przez mieszane małżeństwa, łączą wspólne dole i niedole. O każdą piędź tej części Polski, jak to miało miejsce w r. 1918–19 i 1920, lała się ofiarna krew całej Polski, Nie zapominajcie Panowie, że ziemi tej bronią nie tylko prochy rycerstwa polskiego, o które rozbijały się ataki barbarzyńców, niosących zagładę cywilizacji rzymskiej, ale, że Lwów, odznaczony orderem Semper fidelis, będzie zawsze dumą całej Polski, jako gniazdo orląt polskich, tej bohaterskiej drużyny, idącej na pewną śmierć, aby tylko piersią swą zasłonić Lwów od pohańbienia przez wroga.</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#KarolWierczak">Panowie, naród, który walczy o swą wolność, nie może wyciągać ręki po własność innego narodu. Myśmy na konferencji pokojowej w Paryżu nie sięgali po ziemie, które przed rozbiorami nie należały do Polski. Walczyliśmy o takie granice na wschodzie, aby stanowiły one prostą linję, łączącą polską ziemię Wileńską na północy, z polskiem Podolem na południu. Nie rewindykując naszych praw z tytułu rusyfikacyjnej działalności i teroru religijnego na rzecz prawosławia, posunęliśmy granicę na wschód o tyle tylko, o ile tego wymagała konieczność.</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#KarolWierczak">Dlatego jak najbardziej stanowczo protestujemy przeciw sięganiu przez kogokolwiek po ziemie, tak wielkiemi ofiarami przez naród polski okupione i w przyszłości na prowokacyjne w tym kierunku oświadczenia nie pozwolimy.</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na ławach mniejszości. Nie złamiecie nam ducha, Panowie, trudno.)</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#KarolWierczak">Lewicy polskiej, która z powodu osłabienia nas w tym Sejmie nabrała tupetu w kokietowaniu mniejszości i zapraszaniu ich do współrządów w Polsce, dla ochłodzenia jej zapałów przypominam oświadczenie z r. 1924 p. pos. Thugutta, że z mniejszościami w Polsce rządu nikt nie stworzy, bo sięgają one od razu do wysokości 4 piętra. I dlatego możnaby na oświadczenie pp. Czapińskiego, Dąbskiego i Kalinowskiego pod adresem młodej, hożej dziewoi ukraińskiej powiedzieć: I ty im wierzysz, biedna dziewczyno? Nikt inny, tylko Polacy Badeni i Bobrzyński popierali i tworzyli ruch ukraiński i srodze tego później żałowali, gdyż znalazły się wpływy, co zwróciły go przeciw Polsce. Dlatego też flirt mniejszościowo-lewicowy jest niebezpieczny. Trzeba szukać na polu oświatowem i gospodarczem współpracy z bracią słowiańską, która zamieszkuje Rzeczpospolitę Polską, a nie zadawać się z tymi, którzy narzucają się na przywódców tej ludności, gdyż bardzo często odnoszą się oni wrogo do wszystkiego, co polskie. Mimo wzmożenia popieranego przez rząd austrjacki ruchu ukraińskiego ludność ukraińska głosowała na listy opozycyjne polskie, zwalczane przez rząd.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#komentarz">(Głos: Rząd Badeniego.)</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#KarolWierczak">Ja mówię o 1911 r., gdy nie było Badeniego, kiedy były wybory powszechne za czasów Bobrzyńskiego. I wówczas na listy, zwalczane przez rząd, na osoby Skarbka, Zamorskiego i Dębskiego w okręgach mieszanych głosowali Rusini i otrzymaliśmy tam większość. Stwierdzamy przeto, że w tem najkapitalniejszem zagadnieniu w budowie wewnętrznej Polski, w stosunku do mniejszości narodowych, widzimy brak programu, gorzej, zupełny chaos. To schlebianie lub za daleko idące koncesje, a po jakimś czasie represje, ta ciągła huśtawka polityczna wywołuje tylko coraz większe rozgoryczenie i wzrost apetytów.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#KarolWierczak">Także ciągłe koncesje, udzielane żydom, ogłaszane w „Epoce”, wywołały niezadowolenie tego zespołu żydowskiego, który tworzy blok mniejszości narodowych i który może posługuje się p. posłem Wiślickim z „Jedynki” dla załatwiania swoich pewnych spraw, ale go za swego przedstawiciela nie uważa.</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#KarolWierczak">Podnosząc te zarzuty, domagamy się naprawy warunków w budowie wewnętrznej Polski, Po tem wszystkiem, co powiedziałem, zaufania do Rządu mieć nie możemy i będziemy głosowali za wnioskami, które zgłosiliśmy w komisji, Wicemarszałek Woźnicki:</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#KarolWierczak">Z stenogramu przemówienia p. posła Pragiera stwierdziłem, że p. poseł Pragier w pewnej chwili, mówiąc o akcji wyborczej, użył wyrażenia „nikczemności wyborcze”. Uważam za konieczne zwrócić uwagę p. posłowi Pragierowi na niewłaściwość tego wyrażenia.</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#KarolWierczak">I proszę Panów Posłów, ażeby się zastosowali na przyszłość do art. 39 regulaminu, który nie zezwala na odczytywanie przemówień poselskich tym posłom, którzy dostatecznie władają językiem polskim.</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#KarolWierczak">Głos ma p. Sobolewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MarianSobolewski">Wysoka Izbo! Muszę na wstępie zaznaczyć, że dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, toczona tu w naszym Sejmie, odbiega najzupełniej od takich dyskusji w innych parlamentach. Muszę stwierdzić na początku, że gros zarzutów, podnoszonych przeciw budżetowi tego Ministerstwa, dotyczy głównie animozji wyborczych i głównie zarzuty z tego okresu były używane jako argumenty walki z całem Ministerstwem Spraw Wewnętrznych. Proszę Panów, my mamy to poczucie, że stawianie kwestji na tej płaszczyźnie absolutnie nie ułatwi realnego załatwienia i traktowania tego budżetu, a okoliczność, że Panowie głównie do tych zarzutów wyborczych ciągle powracacie, zmusza nas po prostu, ażebyśmy z zarzutami, które tu były podniesione, mogli się raz wreszcie rozprawić. Chodzi o zasadniczą rzecz, która została zupełnie słusznie według naszego zdania ujęta przez pp. pos. Niedziałkowskiego i Pragiera, chodzi o to, czy Rząd Polski ma prawo ingerować w akcji wyborczej, czy nie ma prawa. Tu jest rzeczywiście głęboka różnica zdań między nami. My wszyscy i Rząd jesteśmy tego zdania, że Rząd ma to prawo i ma ten obowiązek.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(P. Dąbski: My to odbijemy na Waszej skórze za kilka lat.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#MarianSobolewski">Panowie stoicie na stanowisku, że nie ma tego prawa. Przekonywanie się wzajemne co do tego jest rzeczywiście rzeczą bardzo trudną.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(P. Dąbski: Jeszcze będziecie żałować tej teorji, zobaczycie.)</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#MarianSobolewski">Zaraz pierwszy mówca, przemawiając w Komisji Budżetowej, zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, p. Pragier, w dn. 10 maja podniósł fakt, że „walkę z partyjnictwem zamieniono na walkę z wolną myślą polityczną, którą chce się reglamentować”. Pozwolę sobie stwierdzić, że zarzut był gołosłowny i że p. poseł nie przytoczył żadnych dowodów. I pozwolę sobie też stwierdzić, że wątpię, aby można Rząd Marszałka Piłsudskiego posądzać o to, by środkami policyjnemi chciał toczyć walkę z wolną myślą polityczną.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Wrzawa. Śmiechy.)</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#MarianSobolewski">Całkiem co innego, proszę Panów, jest przeciwstawianie jednej myśli politycznej drugiej myśli politycznej, całkiem co innego walka ze zdegenerowanemi objawami partyjnictwa naszego, a całkiem co innego walka z wolną myślą polityczną.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#MarianSobolewski">Przechodzę do przemówienia p. pos. Niedziałkowskiego, którego tekst autentyczny mam przed sobą, drukowany był w Robotniku. P. poseł powiedział: He razy słucham dyskusji nad okresem wyborczym, tyle razy zdaje mi się, że te debaty są ściągane jakby rozmyślnie na zupełnie niewłaściwą płaszczyznę. Mnie absolutnie nic nie obchodzi, czy ten lub inny starosta w mniejszym lub większym porządku był w zgodzie z ustawą. Ale chodzi o to, czy czynny udział Rządu w wyborach jest możliwy czy niemożliwy, i dochodzi do tego zapatrywania, że administracja państwowa z chwilą, gdy uczestniczy w kampanji wyborczej tego lub innego stronnictwa, trać; charakter administracji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#MarianSobolewski">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że już p. Minister Spraw Wewnętrznych w swem przemówieniu na Komisji Administracyjnej całkowicie jasno wyłożył Panom tę rzecz i również myśmy przedstawiali, że nie jesteśmy partją...</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#MarianSobolewski">...że u nas jest kilka partji...</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(Głos: Nie jesteście partją w znaczeniu ideowem.)</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#MarianSobolewski">...i że te wszystkie partje razem oświadczyły gotowość współpracy z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: Za jego pieniądze.)</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#MarianSobolewski">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że nie jest to popieranie partji przez Rząd, tylko popieranie przez Rząd całej grupy partyj, które oświadczyły solidarność z Rządem i gotowość lojalnej współpracy.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Myśmy to 5 lat temu też słyszeli z tamtej strony Izby, tylko o wiele wymowniej.)</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#MarianSobolewski">P. poseł Pragier mówiąc o stosunkach wewnętrznych, panujących w klubie „Jedynki”, pozwolił sobie zwrócić się z pewnego rodzaju komplementem do stronnictwa konserwatywnego. Dziękujemy mu za, takie uznanie.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan należy do stronnictwa konserwatywnego?)</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#MarianSobolewski">Tak, należę. Otóż muszę oświadczyć, że my konserwatyści uważamy ten komplement za pewnego rodzaju broń polityczną, stosowaną tu wobec Jedynki systematycznie od dłuższego czasu, mającą na celu, wbrew temu, co twierdzą pp. Pragier i Niedziałkowski, szerzenie wśród nas niesnasek; oświadczam jednak, że ta broń zupełnie chybia celu.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#MarianSobolewski">My się solidaryzujemy i w zupełności zgadzamy się z tem, co twierdzi p. Kościałkowski, jak p. Kościałkowski solidaryzuje się z tem, co twierdzimy my.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#MarianSobolewski">P. pos. Pragier, mówiąc dalej o roli administracji państwowej podczas wyborów, pozwolił sobie — nie mam pod ręką dokładnego tekstu, ale przypominam sobie, że p. pos. Pragier powiedział, że rola tej administracji graniczyła w wielu wypadkach z pewnego rodzaju lokajstwem. Muszę oświadczyć się stanowczo przeciw temu i muszę wziąć w obronę władze administracyjne polskie przed podobną niczem zupełnie nieuzasadnioną insynuacją. Władze administracyjne polskie nigdy nie będą spełniały jakichś lokajskich czynów, ale jest faktem, że był okres w dziejach polskich, gdzie one rzeczywiście mogły być uważane za lokajów pewnych partji i jako przykład pozwolę sobie przytoczyć fakt, który mnie osobiście spotkał kilka lat temu. Gdy 5 czy 6 lat temu zgłosiłem się do Prezydjum Rady Ministrów i oświadczyłem, że chcę wrócić do służby państwowej, wysoki dygnitarz Prezydjum Rady Ministrów ówczesnego rządu zapytał: Czy pan należy do jakiegoś stronnictwa? — Należę. — Do jakiego? — Do konserwatywnego stronnictwa. — I wówczas ten pan parsknął mi śmiechem w oczy i powiedział: I pan chce dostać posadę? Panie Kolego, niech pan się zapisze…</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Głos: To był jakiś strasznie głupi urzędnik.)</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#MarianSobolewski">Ale był, i to wysoki dygnitarz Prezydjum Rady Ministrów. I otrzymałem wówczas radę od niego, abym się zapisał do Piasta albo do Wyzwolenia, to zupełnie obojętne...</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#MarianSobolewski">...a wtedy w ciągu pół miesiąca dostanę tę posadę. Nie skorzystałem z tej oferty, ale stwierdzam, że jeżeli mogła być mowa o lokajstwie, to wtedy było lokajstwo partyjne.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#MarianSobolewski">Dziś ono raz na zawsze ustało.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#MarianSobolewski">Pan pos. Pragier, chcąc nam w plastyczny sposób przedstawić te wszystkie straszne nadużycia wyborcze, pozwolił sobie również zaproponować, czy nie byłoby wskazanem założyć muzeum wszystkich nadużyć wyborczych i strasznych gwałtów, które się tu działy. Ja w zamian proponuję, żeby założyć drugie muzeum: wszystkich bezprawi partyjnych, które w Polsce były dokonane. Może takie muzeum założymy.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#komentarz">(P. Bagiński: Widzimy całą sztuczność tego oświadczenia.)</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#MarianSobolewski">P. pos. Niedziałkowski w niewątpliwie bardzo dobrem swojem przemówieniu kilka dni temu powiedział, usprawiedliwiając poparcie, jakiego klub jego użyczył w maju 1926 r., że „naród został zawiedziony w swych nadziejach”. Ja mam to uczucie, że szanowni Panowie popełniają ten sam błąd, który bardzo często był popełniany z innej strony tej Wysokiej Izby, a mianowicie Panowie identyfikują słowo „naród” ze słowem „partja”, bo wierzę, że po zamachu majowym Panowie byliście zawiedzeni w swoich nadziejach z powodu, że Marszałek Piłsudski nie poszedł po linji politycznej, suflowanej mu wówczas przez P. P. S. I tu jest błąd. Byli inni, którzy się znacznie wcześniej zorjentowali, jakie były cele Marszałka Piłsudskiego i od razu przy nim stanęli, a Panowie dopiero po pewnym czasie to zrozumieli. W każdym razie orjentacja nastąpiła. P. pos. Niedziałkowski, mówiąc, że właściwie nic się nie zmieniło od czasów majowych, że stosunki są te same, przytoczył dwa słowa: zamiast słowa „naród”, które słyszeliśmy po tej stronie Izby, teraz słyszy się słowo „Państwo” i twierdzi p. Niedziałkowski, że jak w tamtych szeregach bardzo często to słowo „naród” było nadużywane, tak w tej chwili nadużywa się słowa „Państwo”, Muszę zapytać p. pos. Niedziałkowskiego, dlaczego nie wspomniał o trzeciem słowie, które najczęściej jest na ustach szanownych Panów, dlaczego nie wspomniał o tem słowie, które spotykamy kilkakrotnie w każdym numerze „Robotnika” i „Naprzodu”, o słowie „partja”. Ja mam wrażenie, że w przywiązaniu swojem do partji Panowie w Wysokim Sejmie nie znajdą absolutnie żadnego ugrupowania, któreby szło tak daleko. Nie kwestjonując w niczem wielkiego patrjotyzmu niektórych członków klubu P, P. S., którego mamy dowody bardzo wielkie, mam to uczucie, że tę prawdę, która była wypisana w poprzednim Sejmie: „Salus reipublicae suprema lex”, Panowie z lewicy stawiają często na równi z interesem swojej partji. Ten interes partyjny podyktował Panom nie tak dawno, bo przed kilkoma dniami, że do wrogów naszych bardzo ciężkich, których wrogości dla Państwa naszego Panowie bynajmniej mi nie zaprzeczą, po zwycięstwie Waszej partji w wyborach, nie zawahaliście się Panowie ani na chwilę wysłać telegram gratulacyjny pod adresem Berlina.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#komentarz">(Głos: To cóż się stało?)</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#MarianSobolewski">Nie wiem, mam (bardzo poważne wątpliwości, czy w tym wypadku interes Państwa z interesem partji nie jest w pewnej kolizji.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#MarianSobolewski">P. Niedziałkowski pozwolił sobie twierdzić, że nic się właściwie w stosunkach wewnętrznych naszych nie zmieniło; że to jest rzecz obojętna, czy znalazł się członek partji takiej lub innej, który przenosi starostę, albo czy robi to obecnie ten lub inny prezes związku ziemian; to jest rzeczą zupełnie obojętną, w każdym razie wpływy na administrację i przenoszenia starostów są. Mam zaszczyt należeć do związku ziemian, bo jestem obszarnikiem, mam 23 morgi piasku w radzymińskim powiecie.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#komentarz">(Głos: To Panu zostawimy.)</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#MarianSobolewski">I wobec tego prosiłbym bardzo, żebyście Panowie byli łaskawi wskazać nam nazwisko tego prezesa związku ziemian, bo my go chcemy na miejsce p. Steckiego zrobić prezesem związku ziemian tutaj w Warszawie, bo to musi być nadzwyczaj wpływowa osoba, która ma możność dzisiaj przy p. Ministrze Składkowskim wpływać na przeniesienia starostów. Chciałbym tego prezesa związku ziemian, widzieć. Pójdę dalej, Panowie mi nazwiska tego nie wymienią., pozwolę sobie stwierdzić, że na ławach Jedynki nie ma ani jednego posła, ani senatora, który ma wpływ na jakieś personalne posunięcia p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Ale kto przenosi?)</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#MarianSobolewski">Ja p. Koledze odpowiem, jeżeli p. Kolega zechce się udać do prezesa naszego klubu p. posła Sławka, to na drzwiach zobaczy bardzo ciekawy napis, ten napis brzmi, że wszelkie rozmowy w jakichkolwiek prywatnych sprawach i protekcjach prywatnych są wykluczone i upraszam pp. kolegów, ażeby absolutnie się z temi rzeczami nie zwracali, jeżeli nie chcą narazić się na jakąś przykrość z mojej strony.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: Ale kto przenosi?)</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#MarianSobolewski">Ja się zapytuję Panów, czy jakikolwiek prezes stronnictwa w poprzednim Sejmie miał taką odporność na interwencje poselskie.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: Minister nie przenosi.)</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#MarianSobolewski">A -natomiast pozwolę sobie przytoczyć inne przykłady przenoszenia starostów.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#MarianSobolewski">Specjalnie pod adresem p. posła Michałkiewicza pozwolę sobie przytoczyć inne przykłady przenoszenia starostów. W b. Galicji był starosta, który zwalczał prezesa bardzo poważnego ugrupowania, a który w swojej gorliwości służbowej poszedł tak daleko, że zdawało mu się, że są to dawne czasy austrjackie. Wbrew okólnikowi p. Ministra Spraw Wewnętrznych poszedł w swych zapędach przedwyborczych tak daleko, że p. Minister, nie czekając na jakąkolwiek interwencję, z miejsca po wyborach uznał za wskazane i słuszne starostę tego przenieść i usunąć z służby administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#komentarz">(Przerywania, wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JanWoźnicki">Panie Pośle Michałkiewicz, Pan nie ma głosu, przywołuję Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MarianSobolewski">Będąc przy wywodach p. posła Niedziałkowskiego, muszę na jeden według mego zdania zasadniczy punkt jego przemówienia zwrócić uwagę Panów, a to następujący: „Niepodobna powiększać znaczenia jednej władzy Państwa przez obniżenie powagi i znaczenia drugiej, albowiem przez to obniżenie powagi i znaczenia władzy ustawodawczej obniża się znaczenie i powagę Państwa jako takiego”. Zarzut bardzo poważny, ale zapytuję się Panów, coście robili przez szereg lat przed majem, w jaki sposób został w Konstytucji naszej i w praktyce obniżony autorytet i znaczenie władzy wykonawczej i osoby Prezydenta Rzeczypospolitej. I proszę Panów, jeżeli do maja przyszło, to była to reakcja przeciw temu, że władza wykonawcza została i przez Sejm i przez stronnictwa sejmowe i przez Konstytucję naszą poniżona, a nie postawiona na równi z władzą ustawodawczą.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MarianSobolewski">P. Niedziałkowski w bardzo interesującym swoim artykule z przed 2 dni twierdzi, że zagadnienie właściwie należałoby ująć inaczej, twierdzi, że rzeczą, nad którą powinniśmy się zastanowić, jest, „że klasa robotnicza musi zdobyć dla siebie dzisiaj w 20 stuleciu, dzisiaj, wobec problemów społecznych, gospodarczych, politycznych, miary kolosalnej, wpływ odpowiednio duży na politykę Państwa”, i „że czas najwyższy zrozumieć, że nikt nie zdoła rozwiązać zagadnienia władzy przeciwko ruchowi socjalistycznemu i bez ruchu socjalistycznego, ani w Polsce ani w Europie”.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MarianSobolewski">Proszę Panów, to jest rzeczywiście bardzo głębokie ujęcie tej sprawy, partyjne, ale nie mniej bardzo głębokie. Otóż najpierw pierwsza wątpliwość, co do Europy; nie sięgajmy tak daleko, bo w tej chwili w Europie jest próba rozwiązania tych trudności, z któremi państwa się spotykają. Pierwsza próba robiona jest we Włoszech przez Mussoliniego i tutaj nie wiem jak ta próba wypadnie...</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#MarianSobolewski">...ale we Włoszech o wpływach socjalistycznych nic nie słychać. Tam jest zupełny spokój.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos na ławach PPS.: No, nie bardzo, coś o tem wiemy.)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#MarianSobolewski">My tu przy takiem ujęciu sprawy musimy oświadczyć, że nikt z nas, a z pewnością i w Rządzie jest to samo zapatrywanie, nie może negować, że robotnik polski ma wszelkie prawo, aby przy jego zasługach patriotycznych, jakie on ma, miał wpływ na politykę Państwa, ale to określenie „odpowiednio duży” można rozumieć w zupełnie inny sposób. My jesteśmy tego zdania, że odpowiednio duży, to jest dostosowany co najwyżej do tych ław. A jeżeli chodzi o takie wpływy, to mogę zapewnić, że zasiadający obecnie w Rządzie p. Minister Moraczewski, który jest szczerym i głęboko przekonanym socjalistą, ma ten wpływ i robotników do tej pory umiał wyśmienicie bronić, bo o jakichkolwiek stratach, któreby klasa robotnicza przy rządach Marszałka Piłsudskiego poniosła, myśmy nie słyszeli.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#MarianSobolewski">Zresztą muszę powiedzieć, że Panowie, zwalczając przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jedną z bardzo poważnych jego pozycji, mianowicie fundusz dospozycyjny, ułatwili do pewnego stopnia zadanie tym, którzy wzięli sobie to trudne może zadanie obrony w tej Izbie tego funduszu. Panowie ułatwili to przez jasne zupełnie postawienie sprawy tem, że p. pos. Pragier oświadczył, że „damy fundusz dyspozycyjny tylko naszemu własnemu rządowi, a żadnemu innemu”. Mam to uczucie, że w tem oświadczeniu brzmiała jakby pewna nuta niechęci ze względu na to, że Panowie na podstawie swego programu partyjnego chcieliby, żeby wszystko działo się jawnie i nawet niechętnie dalibyście własnemu rządowi ten fundusz dyspozycyjny. Pocieszam się tylko tem, że Panowie może nie będą przez dłuższy czas w tem przykrem położeniu, aby uchwalać fundusz dyspozycyjny własnemu rządowi.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos: Prędzej, niż się Panu zdaje.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#MarianSobolewski">Muszę powiedzieć, że o ile w przemówieniach innych mówców 'jeszcze możemy się dopatrzyć pewnych przynajmniej chęci rzeczowego ujęcia sprawy, to ostatnie przemówienie p, pos, Pragiera w drugiej części, miało charakter bardzo zaczepny. P. pos. Pragier jakby chciał w strono tę (wskazuje na ławy B. B.) rzucić rękawicę. Mogę oświadczyć p, pos. Pragierowi, że my się nie zlękniemy, że rękawicę podejmiemy i chętnie idziemy do walki.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#MarianSobolewski">Przechodząc do wywodów innych mówców w tej dyskusji, muszę zatrzymać się ma wywodach p. Marszałka, (zwracając się do prezydującego Wicemarszałka Woźnickiego) nie wiem, czy mi wolno to uczynić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanWoźnicki">W tej chwili złożę przewodnictwo. Parnie Pośle Dąbski, proszę o objęcie przewodnictwa.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MarianSobolewski">Przechodząc do wywodów p. Marszałka Woźnickiego. wyrażam przede wszystkiem, proszę mi tego za złe nie mieć, pewnego rodzaju żal do Panów, żeście Panowie dali tu dziś p. kolegę Bagińskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Wesołość, Głos: Proszę nie obrażać.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#MarianSobolewski">Niewątpliwie p. Bagiński spełnił uczciwie i sumiennie swój obowiązek poselski, ale mam wrażenie, że przytaczanie w dyskusji budżetowej parlamentu polskiego 40 nakazów płatniczych i 28 zakazów nieudzielenia pozwolenia na noszenie broni, to nie argumenty, z któremi możnaby się serio rozprawiać.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(P. Śmiała: My też prosimy, ażeby się Pan w Sanojcę nie zamieniał)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MarianSobolewski">Ja się w Sanojcę nie zamieniam, Z przemówienia p. Woźnickiego muszę jeden tylko fragment podnieść. P. pos. Woźnicki, zwracając się do tej strony Izby, oświadczył nam, że Panowie dopomożecie do tego, ażeby ta strona Izby już się bardziej nie rozszerzała. Mamy tedy sojusz znika, w tym Sejmie, pierwszy blok, który oświadczył chęć współpracy w pewnym Konkretnym wypadku.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MarianSobolewski">Tu trzeba zapytać, dlaczego tak się stało, że ta strona Izby (skrajnie prawa) jest taka mała. Gdyśmy rozpoczynali akcje wyborczą, gdyśmy przystępowali do niej, tośmy sobie dobrze zdawali sprawę z tego, że argumenty, których będziemy mogli użyć, są ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MarianSobolewski">A Panów nie są ograniczone. Panowie nie potrzebują ograniczać, Panowie idą w obietnicach daleko dalej, Myśmy tak daleko iść nie mogli. Musieliśmy liczyć się z tem, że potrafimy zjednać dla myśli, która, reprezentujemy, tylko tych ludzi, którzy do tej myśli dorośli. Nam nie wolno było posługiwać się demagogia.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Wrzawa i wesołość. Głos: A drzewo sprzedawane taniej?)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#MarianSobolewski">Myśmy nie mogli składać żadnych obietnic, ani w imieniu Bloku, ani w imieniu Rządu, z którym współpracujemy.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanDąbski">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarianSobolewski">Przyznaję, że stan ekonomiczny Polski jest jeszcze tego rodzaju, jest tyle biedy i tyle nędzy, że argumenty, przytaczane przez tę stronę Izby, daleko łatwiej do głodnych i biednych trafiają. Mogę Pana, Panie Pośle Woźnicki, również zapewnić, że tak ze strony Rządu, jak i z naszej strony będą wszystkie wysiłki zrobione, ażeby ten stan usunąć i ażeby nasze wpływy w ten sposób i na tę stronę rozszerzyć, ażeby nasz stan, posiadania i tu się rozszerzył, Do tego przyjdzie z pewnością.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MarianSobolewski">Przychodzi kolej na p. Wicemarszałka Dąbskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MarianSobolewski">Tu rzeczywiście bardzo mało argumentów będę używał. Jedną rzecz tylko chcę podnieść, że jeżeli p. Poseł twierdzi, że nie może zrozumieć, co łączy nas razem w klubie Jedynki, co łączy ks. Radziwiłła z p. Sanojcą i p. Kościałkowskim, jaki wspólny polityczny program, to myśmy to Panom powiedzieli całkiem wyraźnie. Prezes naszego klubu p. Sławek i ks, Radziwiłł zupełnie jasno i konkretnie określili, o jakiej polityce myślimy i jakie cele chcemy osiągnąć, Ale ja się w zamian zapytam Panów i Pana, Panie Marszałku, ażeby Pan był łaskaw nam wyjaśnić przy sposobności, jaka wspólna linja polityczna i program polityczny łączą p. Wronę, p. Ledwocha i p. Towarnickiego, Jeżeli Panowie ten argument do nas stosują, to my się pytamy również, bo my nie jesteśmy partją, a Panowie jesteście partją jednolitą. Dlatego chcielibyśmy znać program polityczny, łączący tych panów.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MarianSobolewski">Proszę Panów! Nie mogę jeszcze pominąć milczeniem jednego punktu wywodów p. pos. Wierczaka. P. kol. Wierczak żalił się na akcję p. wojewody lwowskiego Borkowskiego podczas wyborów i powiedział, że p. wojewoda odsunął wszystkie stronnictwa polskie, które nie chciały iść na współpracę z Rządem. O ile nam wiadomo, było to tylko jedno stronnictwo Związek Ludowo-Narodowy.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(P. Wierczak: I Stronnictwo Ludowe i P. P. S. i Wyzwolenie.)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MarianSobolewski">Mam wrażenie, że było tam tylko jedno stronnictwo niedopuszczone, bo samo nie chciało. Byli również i ludzie, którzy swego czasu należeli do innych stronnictw, to przyznaję, był ks. Czartoryski, ale nie było innego stronnictwa. Ale gdy dzisiaj Rząd zdecydował się na przeniesienie p. wojewody Borkowskiego do Poznania, uważamy to za bardzo zdrowe i dobre pociągnięcie. Niech Panowie będą łaskawi przypomnieć sobie, jakie to wielkie zmiany stosunków zaszły w Poznańskiem po maju; niech Panowie sobie przypomną obchód 3 maja zeszłego roku, a jak tego roku było. Niech Panowie nie zapominają o tem, że lista, zdaje się, uzyskała tam aż 6 mandatów. Zmiana stosunków tam jest bardzo wielka i to zmiana według nas na lepsze...</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Rozbicie społeczeństwa.)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MarianSobolewski">...i niewątpliwie, proszę Panów, rok albo dwa lata urzędowania nadal tam p. Borkowskiego dalej tę zmianę pogłębią i z pożytkiem Państwa przeprowadzą. Panowie się dziwicie, że w Galicji Wschodniej, we Lwowie, zmobilizowały się wszystkie stronnictwa polskie i tylko jedno stronnictwo Panów nie mogło wziąć udziału w tym bloku. Mam w łonie Związku Ludowo-Narodowego wielkiego przyjaciela, dla którego jestem z wielkiem zaufaniem to jest były poseł do pierwszego Sejmu Ptaś. Pan Ptaś, człowiek bardzo poważny i przez Panów, przed kilku laty, kiedy mówiliśmy o polityce Związku Ludowo-Narodowego, oświadczył mi: To jest nasze przekleństwo, że nigdy nie potrafimy dojść do władzy i zatrzymać jej, ale zawsze potrafimy naszą nieszczęśliwą taktyką doprowadzić do tego, że wszystkie inne stronnictwa polskie przeciw nam się zgrupują. Tak było za czasów austriackich i tak się stało teraz.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#MarianSobolewski">(Proszę Panów, chciałbym przejść do (pozycji budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, która przez Panów wszystkich prawie bez wyjątku najbardziej stanowczo jest zwalczana. Chcę mówić o funduszu dyspozycyjnym, o tych 6 miljonach, które Panowie skreślili w Komisji Budżetowej. Ażeby rzeczowo się do tej rzeczy ustosunkować, pozwolę sobie Panom zacytować dwa zdania, które w obronie tego funduszu na Komisji Budżetowej powiedział p. Minister Składkowski. Powiedział on: „Stan bezpieczeństwa ogólnego poprawia się, zwłaszcza na wschodzie, nie. mogę tego powiedzieć o szpiegostwie, którego nie mogę opanować bez specjalnych zarządzeń. W r. ub. organa bezpieczeństwa zlikwidowały 70 afer szpiegowskich, aresztując 264 szpiegów. 70 afer szpiegowskich o ile walki ekonomiczne mas robotniczych są łagodniejsze, bo nie ma czarnych strajków i sabotaży, to zwiększyły się akty teroru względem przedstawicieli władz bezpieczeństwa oraz stosowanie terroru w walkach partyjnych. Są te walki partyjne organizowane specjalnie przez naszych komunistów...</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Głos na ławach komunistów: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MarianSobolewski">...których legalizacji Rząd Polski zupełnie słusznie się sprzeciwia. P. Minister mówił dalej: „Wykrycie takich zamierzeń i paraliżowanie ich wymaga oczywiście kosztów. Na Ministerstwie Spraw Wewn. spoczywa obowiązek bronienia przed tajną ingerencją tych czynników wszystkich innych resortów życia państwowego”.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#MarianSobolewski">Proszę szanownych Panów, w tych krótkich, prostych, żołnierskich słowach jest scharakteryzowany cel, na który ma być przeznaczony fundusz dyspozycyjny. P. Minister Składkowski niestety, według mniemania pewnej ilości Panów, nie należy do ekwilibrystów parlamentarnych, zarzuty robili mu Panowie w jego nieobecności, radzono p. Ministrowi, ażeby poszedł na kursy przeszkolenia politycznego do pana generała Konarzewskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Głos: To się odnosiło do p. Wicepremiera Bartla.)</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MarianSobolewski">To się odnosiło do p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(Głos: Ależ nie.)</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#MarianSobolewski">Jeżeli tak, to przepraszam. Jabym nie chciał, proszę Panów, być źle zrozumianym. Nie myślę występować tu w obronie p. Ministra, bo ani nie jestem do tego powołanym, ani p. Minister tej obrony nie potrzebuje. Widziałem na Komisji Administracyjnej, jak się p. Minister Składkowski zachował. P. Minister Składkowski na szereg zarzutów, podniesionych przeciw niemu, zaczął od tego, że najpierw merytorycznie sprostował szereg zarzutów a potem z miejsca przeszedł do ataku. Najpierwszy strategik tej Izby p. poseł Grunbaum odrazu zorjentował się w sytuacji...</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MarianSobolewski">...w tej chwili z honorem i w porządku zarządził odwrót. Muszę stwierdzić, że ton przemówień szanownych Panów na Komisji Administracyjnej przed przemówieniem a po przemówieniu p. Ministra był całkiem inny, te przemówienia dziwnie jakoś złagodniały. Pos. Grunbaum mówił: Zdaję mi się, że p. Minister jest źle poinformowany. To już nie było: jak mógł p. Minister dopuścić i t. d., tylko: zdaje mi się, że może p. Ministra, źle poinformowano. Nie myślę więc bronić p. Ministra, chcę apelować do tych panów, którym te stosunki przedstawiono pod względem agitacji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(P. Grunbaum wchodzi na Salą. Ogólna wesołość i wrzawa głuszy dalsze słowa mówcy.)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#MarianSobolewski">Proszę Panów, wracając do funduszu dyspozycyjnego i do celów, na jakie on jest przeznaczony, pozwolę sobie również zacytować jedno z oświadczeń p. pos. Pragiera. P. pos. Pragier na komisji dn. 10 maja twierdził, że zwalczać komunizm może tylko własna praca masy robotniczej, którą to pracę prowadzi P. P. S. My się z tem zupełnie zgadzamy z małą poprawką tego zdania, a ta poprawka będzie brzmiała następująco: Zwalczać komunizm może także praca masy robotniczej, którą to pracę prowadzi P. P. S. Nie zaprzeczamy, że tę pracę Panowie prowadzicie, ale pozwolę sobie stwierdzić, że ciężaru tej walki Panowie nie jesteście w stanie udźwignąć na własnych tylko barkach, dlatego że Panowie nie macie do czynienia z partią zwykłą, z partją, któraby szła jakiemiś legalnemi drogami do zrealizowania swych celów, lecz Panowie macie do czynienia z akcją państwową największego państwa w Europie, które staje w obronie tej akcji komunistycznej i które ją najbardziej żywo i gorąco popiera. Twierdzę, że nie ma stronnictwa w tej Izbie, któreby było w stanie samo ciężar tej walki wytrzymać, może to zrobić Rząd polski i nikt więcej tylko Rząd polski przy poparciu większości społeczeństwa polskiego. Mamy żal do pewnego stopnia do Panów, że Panowie może z szkodą zaniedbują ten front walki politycznej, kierując go w inną stronę, gdzie wam żadne niebezpieczeństwo absolutnie nie grozi. Pozwolę sobie stwierdzić, że intensywność tej walki wzrasta. Im lepiej w Państwie Polskiem będzie, im bardziej ustabilizowane będziemy mieli stosunki, im bardziej pewny będzie nasz złoty, im mniejsze będzie bezrobocie, im lepiej będzie w Polsce, tem musi być intensywniejszą akcja naszych sąsiadów z lewa i z prawa, tem więcej pieniędzy zostanie na tę akcję rzucone i tem większym funduszem musi Rząd polski rozporządzać, chcąc się częściowo przynajmniej tej akcji przeciwstawić. Jeżeli p. Kiernik, jako b. Minister Spraw Wewnętrznych, w komisji, uznając potrzebę tego funduszu dyspozycyjnego, ograniczył go tylko do miljona, to zapytuję p. Ministra, dlaczego, czy p. Minister nie zdaje sobie sprawy z tego, że intensywność tej roboty szpiegowsko-komunistycznej wobec tych cyfr przytoczonych przeze mnie, a cytowanych przez p. Ministra wzrosła znacznie? Czy p. Minister sądzi, że p. Minister Spraw Wewnętrznych zdołał otrzymać te 6 miljonów tak od razu, bez żadnej walki z Ministrem Skarbu? Muszę tu stwierdzić, że jest to minimum, które jest potrzebne do tej walki i Panowie chcą to minimum odebrać.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#MarianSobolewski">Nie będę kwestjonował tego, co mówi p. prof. Rybarski, czy rzeczywiście wszystkie pozycje, zamieszczone przez referenta, są słusznie użyte, ale p. pos. Rybarski nie kwestjonuje jednego, że w budżecie Rzeszy znajduje się pozycja 6 miljonów marek na fundusz dyspozycyjny dla ministra spraw wewn. a prócz tego posiadam wyraźne informacje, które wczoraj udało mi się uzyskać, mówiące, że drugie 6 miljonów ma pruski minister spraw wewn. Jeżeli fundusz Rzeszy w 50%, to twierdzę, że fundusz pruski w 90% jest zwrócony przeciw nam. A jaki jest ten fundusz dyspozycyjny na wschodzie zwrócony przeciw nam? Przecież tam lwia część budżetu idzie na akcję polityczną i na propagandę zagraniczną. I wobec tego Panowie chcecie odmówić funduszu na walkę z tymi wrogami?</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#komentarz">(Głosi Nie chcemy dać na walkę z „wrogiem wewnętrznym”.)</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#MarianSobolewski">To nie jest argument. Myśmy już Panom powiedzieli, że jeżeli chodzi o akcję wyborczą, to trzeba jasno tę sprawę postawić, że się nie ma zaufania do tego Ministra, czyli zgłosić votum nieufności.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#komentarz">(Głos: Pan Minister powiedział, że nic sobie nie robi z votum nieufności.)</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#MarianSobolewski">Uchwalcie votum nieufności, a jutro może nie będzie p. Ministra, na jego miejscu zasiądzie kto inny, który zapyta: A gdzie fundusz dyspozycyjny na tę walkę? Pozwolę sobie stwierdzić, że Panowie stawiają tę kwestię pod względem personalnym a nie rzeczowym.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#MarianSobolewski">Jeszcze z jednego klubu był podniesiony formalny zarzut przeciw funduszowi dyspozycyjnemu. Mam tu na myśli przemówienie reprezentanta Klubu Ukraińskiego, który powiedział: Spełniamy swe obowiązki wobec Państwa Polskiego, płacąc podatki i dając rekruta, ale przeciw funduszowi dyspozycyjnemu będziemy głosować dlatego, że wiemy o tem, iż rozmaite wydawnictwa ukraińskie, które są życzliwie dla Państwa Polskiego usposobione, były z tego funduszu subwencjonowane. Proszę Panów, w przemówieniu swojem p. reprezentant Klubu Ukraińskiego w krytyce stosunków, panujących o nas w Polsce, zaszedł tak daleko, że reprezentant klubu „Jedynki”, który przeciw temu reagował, spotkał się z oklaskami większości tej Izby. Panowie poszliście bezwzględnie za daleko. Jaka jest nasza linja wobec Panów, to zostało jamo oświetlone, My z tej linji strącić się nie damy, my na tej linji wytrwamy. Jeżeli Panowie stawiają pewne zarzuty, jeżeli Panowie operują takie mi rzeczami, jak podatki, to i nam wolno odpowiedzieć na te zarzuty i mogę zadokumentować tu kilka cyfr, w których świetle ten zarzut dość dziwnie wygląda. Mam przed sobą wykaz wpływów podatkowych izby skarbowej lwowskiej, które obejmują trzy województwa, zamieszkane przez ludność, która Panów do Sejmu wybrała: woj. lwowskie, stanisławowskie i tarnopolskie. Pozwolę sobie zwrócić uwagę Panów na tę rzecz, że woj. lwowskie może być uważane w połowie przynajmniej za województwo polskie, jeżeli nie w większości, i jeżeli pamiętamy, że dwa największe centra podatkowe, Borysław i Lwów na wpływ się składają tych podatków stamtąd, to rzecz jasna, ze głównie ludność polska do tego się przyczynia. Wpływy z tych trzech województw za rok poprzedni wynosiły 180 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Z jakich podatków są to wpływy?)</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#MarianSobolewski">Cały wpływ podatkowy izby lwowskiej z wyjątkiem monopoli, z wyjątkiem tytoniu spirytusu. Dodatek z tytoniu wyniósł 382 miljony, dodatek ze spirytusu 360 miljonów i to już z całego Państwa. Jeżeli to podzielimy przez 16, przez ilość województw, to wypada na trzy województwa 120 miljonów z tego wszystkiego. Powiedzmy, że wpływy z tych 2 monopoli wyniosły 120 miljonów, to jest razem 300 miljonów. Chciałbym zwrócić uwagę Panów, że wpływy w woj. lwowskiem, gdzie jest Lwów i Borysław, są bezwzględnie wpływami polskiemi, Wielkie wydatki ponosi Państwo na administrację wszystkich tych trzech województw, wynoszą one 314 miljonów, czyli Państwo Polskie dopłacało do tego...</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach mniejszości.)</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#MarianSobolewski">...dopłacało do bezpieczeństwa, do sądów, do władz administracyjnych, z których Panowie korzystali. Twierdzenie Panów, że z pieniędzy Panów dziś cokolwiek z funduszu dyspozycyjnego się dzieje, jest gołosłowne i na niczem nie oparte. To są nasze polskie pieniądze i jak niemi rozporządzamy, to tylko od nas zależy, a nie od Panów.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#MarianSobolewski">My z naszej linji politycznej wobec mniejszości narodowych nie zejdziemy, ale chcielibyśmy się zastrzec kategorycznie, aby ze strony Panów spotykały zarzuty ludzi, którzy, należąc do tej samej narodowości, co Panowie, z całem zaufaniem oświadczyli lojalność wobec Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Bogusławski za pieniądze.)</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#MarianSobolewski">Rozróżniamy bardzo dobrze, kto jest sprzedawczykiem, a kto lojalnym obywatelem Państwa Polskiego, który chce z tem Państwem współpracować.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#MarianSobolewski">Ani Rząd Marszałka Piłsudskiego, ani my, póki tu jesteśmy, nie dopuścimy do tego, aby włos z głowy im spadł. To nie zaczepka względem nich, to walka, zwrócona przeciw wszystkim nam, a solidarnie w chronię tych, którzy do nas przyszli, będziemy występowali.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#MarianSobolewski">Streszczając się, proszę Panów, chcę powiedzieć, że najważniejszem zagadnieniem w tej dyskusji budżetowej, najważniejszym punktem, około którego obraca się cała dyskusja, jest fundusz dyspozycyjny. Rząd polski w 10 roku istnienia Państwa przychodzi do Izby i twierdzi, że ze względów polityki wewnętrznej., z powodów, które tu zostały poparte cyframi, przytoczonemi przez p. Ministra, potrzeba na walkę z tym największym wrogiem, komunizmem, 6 milj, zł. Jeżeli, proszę Panów, w tej Izbie uchwała taka nie zapadnie, to niewątpliwie część winy spadnie i na mnie, że nie potrafiłem w należyty sposób tej słusznej pozycji, tego słusznego żądania obronić.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#komentarz">(P. Smoła: Pewno, że Pan dużo zepsuł.)</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#MarianSobolewski">Kończąc moje wywody, chciałbym jeszcze wspomnieć o przemówieniu prezesa Jedynki p. pos. Sławka, które Panowie przed kilku dniami słyszeli. P. pos. Sławek wspomniał Panom o tych imponderbiljach, tak często wspominanych w przemówieniach p. Marszałka Piłsudskiego. Ta ręka do zgody przez nas i przez Rząd Marszałka Piłsudskiego została wyciągnięta i zaraz na pierwszem posiedzeniu Sejmu spotkała nas odmowa. Pozwolę sobie stwierdzić tu, że myśmy sobie najzupełniej zdawali sprawę z tego, jakie są szanse wyboru p. Wicepremjera Bartla na Marszałka tego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#komentarz">(Głos; Niebardzo.)</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#MarianSobolewski">Bardzośmy dobrze sobie sprawę zdawali. Pozwolę sobie przytoczyć fakt, że zaraz po posiedzeniu jeden z posłów z tych ław oświadczył mi osobiście, że „chcąc tańczyć, trzeba się nauczyć tańczyć, a Panowieście się jeszcze nie nauczyli”. Otóż proszę Panów, my tańczyć w tej Izbie inie 'będziemy, my na żaden pakt, jaki miał miejsce w poprzednim Sejmie nie pójdziemy. Pakt Lanek oroński będzie jedynym w historji Państwa Polskiego, drugi raz się nie powtórzy. Pozwolę sobie zakończyć tem, co powiedział p. Prezes, że głównym celem naszym, głównym celem Bezpartyjnego Bloku jest naprawa Konstytucji, i zapewniam Panów, że ten cel będzie osiągnięty, musi być osiągnięty, w Sejmie lub chociażby mimo Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#komentarz">(Wrzawa. Oklaski na ławach B. B. P. Zahajkiewicz: Prosimy pociągnąć do odpowiedzialności za to wyrażenie. Głosy; Co te pogróżki znaczą. Antypaństwowe przemówienie. To bolszewizm.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JanDąbski">Wskutek wrzawy nie dobrze słyszałem koniec przemówienia mówcy. Donosi mi p. sekretarz, że p. poseł Sobolewski oświadczył, że cel zmiany Konstytucji będzie osiągnięty mimo Sejmu. Przywołuję go za to do porządku.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#JanDąbski">Odraczam posiedzenie do godziny 3 m. 30.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Kohut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#OsypKohut">Proszę Panów! Konstrukcja państwa nowoczesnego jest tego rodzaju, że najszerszym warstwom społeczeństwa danego państwa przejawia się to państwo przede wszystkiem dziedziną działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z tego wynika praktyczna konsekwencja, że społeczeństwo rozumie i osądza państwo wedle pracy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wedle pracy administracji. Jest to zupełnie naturalne, dlatego, że właśnie do zakresu działania Ministerstwa Spraw Wewnętrznych należy urzeczywistnianie zasadniczych praw jednostki, wolności osobistej, wolności domu, kultury, wyznań, przesiedlenia, zarobkowania. Z drugiej strony pojęcie państwa obecnie jest ściśle związane z pojęciem praworządności. Pojęcia te są prawie identyczne. Nie ma państwa, gdy nie ma praworządności.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#OsypKohut">Gdy z tego punktu widzenia osądzać będziemy działalność polskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dla którego budżet przewiduje takie miljony, to musimy stwierdzić, że działalność tego Ministerstwa stoji w rażącej sprzeczności z pojęciem praworządności, wręcz to pojęcie wyklucza, a tem samem odbiera Polsce miano państwa, względnie tworzy nowy typ państwa, państwa opartego na zasadzie bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#OsypKohut">Proszę Panów! Trzeba mianowicie stwierdzić, że organa administracji: starostwie, wojewodowie i policja nie uznają żadnych praw, prawo nic ich nie obchodzi. Tak, proszę Panów, zaraz dam Panom przykłady. W postępowaniu administracyjnem w praktyce nie ma toku instancji, szczególnie w postępowaniu karno-administracyjnem, nie ma sądownictwa administracyjnego, któreby zmuszało organa administracyjne do zastosowania prawa, dalej nawet sądownictwo, wymiar sprawiedliwości w sprawach cywilnych i karnych w sądach w praktyce zaczyna się poddawać pod wpływ administracji. Zasadnicze prawa człowieka, jego wolność osobista, wolność domu, tajemnica listów, nie istnieją, nawet nie istnieją dla jednostek, które zdała stoją od jakiejkolwiek polityczno-społecznej działalności, a więc dla jednostek, wobec których administracja powinnaby i mogłaby z całą objektywnością prawo istniejące stosować.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#OsypKohut">Parę przykładów, które zilustrują wszystkie te twierdzenia, które wypowiedziałem. Jest dr Martyniec, który jako student poszedł na wojnę i w r. 1924 wracał przez Pragę, Tam nie dają mu prawa wjazdu do Polski, przechodzi więc przez zieloną granicę. Jest obywatelem, znanym w mieście Bohorodczany. Policja go zaaresztowała z miejsca, chociaż miał przy sobie wszelkie wymagane dokumenta i odstawiła go do więzienia. Starostwo wsadziło go do wiezienia, nie dając mu orzeczenia karnego. Gdy prosił mnie o interwencję, przychodzę do p. starosty, nazywa się on dr. Unger i pytam: Co to ma znaczyć, na jakiej podstawie, p. Starosto? A 'bez podstawy — odpowiada starosta. Będzie siedział w areszcie. W takim razie, jeżeli nie ma innej rady, telegrafuję natychmiast do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, przecież on zarządzi zastosowanie jakiegokolwiek prawa. Rób Pan sobie, co chcesz. Za godzinę przychodzi do mnie woźny od p. starosty i powiada: Pan starosta gotów jest wypuścić dr. Martyńca o ile Pan wniesie rekurs w ciągu godziny. — Idę do starosty i powiadam: Dobrze, zastosuję się nawet do tego, tylko proszę mi dać to orzeczenie karne, bo nie wiem, przeciw czemu mam rekurs wnieść.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Głos: W którym to roku było?)</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#OsypKohut">W 1925.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: To już dawno.)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#OsypKohut">Ale epilog jest dziś, właśnie za czasów ministra generała Składkowskiego. Tu jest orzeczenie karne, w którem napisano, że na zasadzie rozporządzenia jakiegoś komisarza czy komisji z 1920 r. za nielegalne przekroczenie granicy karze się dra Martyńca aresztem 14-dniowym bez zamiany na grzywnę. Wnoszę rekurs w ciągu godziny i podnoszę w rekursie, że zasada prawna, na podstawie której dr. Martyniec został ukarany, w danym razie nie może być zastosowana, ponieważ w rozporządzeniu nic się nie mówi o takim fakcie, a więc tem samem nie ma sankcji karnej w tym wypadku, i powiadam dalej, że tak samo do tego wypadku można zastosować przepisy o kuciu koni albo o tem, że na drogach publicznych trzeba jeździć prawą stroną, a nie lewą.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#OsypKohut">Gdy wniosłem ten rekurs w ciągu godziny, dr. Martyniec został wypuszczony, potem przychodzi odpowiedź od województwa, zatwierdzająca orzeczenie starostwa. Wniosłem skargę do Trybunału Administracyjnego, który dekretuje skargę, a po półtora roku rozmyśla się i podaje mi do wiadomości, jako zastępcy prawnemu, że odrzuca skargę, ponieważ to nie należy do kompetencji Trybunału Administracyjnego. Proszę Panów, jest jasne, że to należy do kompetencji Trybunału Administracyjnego, gdyż należą do niej sprawy orzekania o legalności zarządzeń karnych administracji. Mimo to Trybunał Administracyjny to odrzucił i ja na to nie mam żadnego dalszego środka prawnego.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#OsypKohut">Proszę Panów, potem starostwo wezwało dr Martyńca do odsiedzenia kary. Dr. Martyniec na podstawie art. 54 dekretu o postępowaniu karno-administracyjnym przedstawił świadectwo lekarskie, że jest chory i że przed upływem 6 do 7 tygodni nie może w areszcie przebywać. Starostwo odmawia i od razu sprowadza przez policję dr. Martyńca do aresztu, chociaż nawet w tym dekrecie i w tym art. 54 wyraźnie napisano, że przeciw decyzji starostwa przysługuje dalszy środek prawny do Województwa. A więc nie oczekując prawomocności tego rozstrzygnięcia wsadza się dr. Martyńca do aresztu. Podaję telegram do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który nie odnosi żadnego skutku, jestem osobiście tamtego tygodnia, przychodzę do Ministerstwa, przedkładam ten papier p. starosty dr. Nowaka odnośnemu referentowi, nie wiem, jak się nazywa; referent powiada — słusznie, przysługuje rekurs, nie powinien był p. starosta zamykać przed uprawomocnieniem się tej decyzji. Wtedy powiadam: „To proszę zarządzić natychmiast uwolnienie dr, Martyńca z aresztu,” „Proszę Pana ja to zbadam, ja nie mogę tak”. Prawdopodobnie do dnia dzisiejszego p. Martyniec pewnie swoją karę już odsiedział A było to jeszcze w tym czasie, kiedy areszt prewencyjny administracyjny nie istniał.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#OsypKohut">Druga sprawa: chłop złapał złodzieja na strychu i dał mu raz po gębie i na chłopa złodziej wniósł skargę do sądu. To było we wsi Pochówka, pow. Bohorodczany. Został ukarany w sądzie grzywną 6 zł. Jednak miał to nieszczęście, że komisarz gminny, który dawno już cierpi do niego wielką przyjaźń, doniósł to staroście, a starostwo powtórnie karze tego chłopa aresztem przez 7 dni bez zamiany na grzywnę. To było jeszcze przed dekretem obecnym, który wprowadza podwójne osądzenie tego samego faktu, zatem było to wówczas niedopuszczalne, Robię rekurs, powołuję się na ustawę, załączam wyrok sądowy, władza administracyjna II instancji, Województwo zatwierdza to; wnoszę skargę do Trybunału Administracyjnego i chociaż upłynęło od tego czasu półtora roku, dotychczas żadnej odpowiedzi nie ma, a wobec poprzedniego przykładu, możemy się spodziewać, że odpowiedź co do orzekania o legalności, które według art. 1 ustawy należy do tego Trybunału, wypadnie tak jak w poprzednim wypadku.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#OsypKohut">Wreszcie ostatni przykład, który mi się osobiście zdarzył. W tej samej wsi o godz. 10-ej wieczór komisarz gminny z posterunkowym chodzi po domach, zagląda przez okna, zobaczył światło w jednym z domów, wchodzi i otwierając drzwi, krzyczy: Złodzieje, marsz spać! W domu tym przypadkowo zebrali się goście i prządki przędły. Ludzie przestraszyli się, zaczynają się chować, starsi wychodzą przez drzwi. Wtedy on bierze jednego po drugim, wali przez łeb pałką i wyrzuca za drzwi. Przyszli do mnie i żalili się na to, więc jako adwokat, powołany do tego, aby stawać w obronie prawa, wnoszę doniesienie do sądu przeciw temu komisarzowi i posterunkowemu za naruszenie prawa wolności osobistej i wolności domu. Przeprowadza się śledztwo, świadkowie pod przysięgą zeznają, że fakt taki zaszedł, jednak p. prokurator pisze, że nie znajduje podstawy do ścigania i ten komisarz gminny i policjant nie ponieśli żadnej kary.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#komentarz">(Wrzawa,)</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#OsypKohut">Więc niech Pan wie, że może do Pana przyjść komisarz gminny i Pańskich gości walić przez łeb i za to nie będzie ukarany.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#OsypKohut">Myśmy już do tego przywykli, ale jest druga rzecz do której ja, jako adwokat, nie mogę przywyknąć, chociaż zaczynam przywykać: oto ten komisarz gminny i posterunkowy wnoszą skargę do sądu na mnie za to, że obraziłem ich, posądzając o naruszenie ustawy o wolności osobistej i wolności domu; dostałem dwa miesiące aresztu za to. Sąd wyższy w Stanisławowie zatwierdza ten wyrok.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#OsypKohut">To są przykłady dla zilustrowania stanu prawnego u nas na ziemiach ukraińskich, w danym razie w Galicji Wschodniej. Mówiłem o wieśniakach, którzy zdała są od jakiejkolwiek działalności politycznej, ale proszę Panów, wobec jednostek, które, opierając się na pisanej Konstytucji, wykonywują swoje prawo działalności społecznej, zupełnie już nie istnieją elementarne zasady wolności osobistej, którą wywalczyła sobie ludzkość przed stuleciami. Nie istnieje wolność osobista, człowiek nie zna dnia ani godziny, kiedy przyjdzie posterunkowy, zaaresztuje go, odstawi do sądu i dopiero po kilku tygodniach albo miesiącach więzienia wypuszczają tego człowieka z aresztu, ponieważ nie ma żadnych podstaw do ścigania. Przypomnę fakt, że w roku 1922 dziesiątki tysięcy Ukraińców było w ten sposób zamkniętych po aresztach.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#komentarz">(Głos: Dziesiątki tysięcy?)</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#OsypKohut">Tak, przyznaję, że trudno w to wierzyć. Sam miałem to szczęście. Później nawet Skarb Państwa musiał płacić tym ludziom odszkodowanie za bezprawny areszt. Sam miałem przyznane takie odszkodowanie za to, że trzymano mnie 2 tygodnie bezprawnie w więzieniu. A było to w czasie waluty markowej, przyznano mi odszkodowanie, jako zwrot strat, albowiem zniszczyłem całkowicie ubranie, dlatego, że musiałem spać w błocie, — było to na jesieni — bez żadnej podściółki ze słomy, ale niestety wypłacenie tego odszkodowania przyszło wtedy, gdy tę kwotę musiałem zostawić listonoszowi.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#komentarz">(Głos: Zacznij Pan od stworzenia świata.)</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#OsypKohut">To jest sprawa wolności osobistej, sprawę wolności domu już Panom zobrazowałem w fakcie, który miał miejsce we wsi Pochówka, gdzie komisarz walił gości przez łeb. Tak samo tajemnica listów nie istnieje dla tych jednostek, bo listy nie dochodzą, albo przychodzą ze znacznem opóźnieniem, a dopiero po pewnym czasie pan starosta zdradza się z tem, iż zna treść korespondencji danej jednostki. Nie dawniej jak wczoraj, tu w urzędzie pocztowym w Sejmie list, który otrzymałem otwarty, oddałem do zbadania, aby wyjaśniono, kto ośmielił się go otworzyć, a był to list polecony.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#OsypKohut">Proszę Panów! Takie są u nas stosunki prawne. Wobec chłopów ta sprawa wygląda jeszcze gorzej. Przychodzi posterunkowy do chłopa i powiada: zajmujesz się polityką, chodź, zobaczymy jak tam u ciebie na, podwórzu? 'Ogląda czy w studni jest woda, czy w jamie od gnoju jest gnojówka, czy jest słoma na strychu, a przy dachach słomianych zawsze jest słoma na strychu, i wtedy pisze nakaz karny, jak to przytaczał także p. Bagiński. Gdy chłop przeciw temu wnosi rekurs, to nie odnosi on żadnego skutku. Jeżeli powiedziałem, że nie ma toku instancji dla postępowania karnego, to muszę oprócz przykładów wyjaśnić, że faktycznie, gdy chodzi o orzeczenia karne, starosta telefonicznie porozumiewa się z wojewodą, wydaje orzeczenie w porozumieniu z wojewodą i oczywiście rekurs nie może odnieść żadnego skutku. Podział instancji jest tylko terytorialny, a nie ma wyższej instancji odwoławczej, co w każdej administracji być powinno. Ta persekucja, te stosunki, szczególnie i specjalnie się zaostrzyły po wyborach wobec jednostek, które nie głosowały na Jedynkę, a szczególniej, które odważyły się głosować na listę nr. 22. Pozostawiam na boku omówienie wyborów, bo komisja, wybrana przez ten Sejm, ostatecznie przedstawi Panom przerażający koszmar tych wyborów. Pozostawiam to na boku, a będę mówił tylko o normalnych stosunkach.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#OsypKohut">Wolność słowa, wolność prasy, oczywiście nie istnieje. Znany jest Panom dekret prasowy, uchylony przez Wysoki Sejm, a mimo to stosowany do dzisiaj. Wolność zgromadzeń. Wczoraj, w poniedziałek miał się odbyć wiec poselski w Krzemieńcu. Przed miesiącem podano zgłoszenie do p. starosty. Na 4 dni przed wiecem pisze p. starosta krzemieniecki: Proszę powiedzieć, kto będzie obecny na tym wiecu, bo o ile osoby tylko z pow. krzemienieckiego, to wydanie pozwolenia do mnie należy, jeżeli przybędą z innego powiatu, to do Województwa, a o ileby przyjechał poseł z innego okręgu, to należy to do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poza tem trzeba przedłożyć treść przemówienia posła. Proszę Panów, to było w ostatnich dniach wobec wiecu poselskiego, który miał odbyć się wczoraj dnia 4 czerwca 1928 r. Gdy zaś wyjątkowo władze administracyjne, jak to było podczas wyborów, musiały czasem zgodzić się i zezwolić na odbycie wiecu, to w takim razie policja zamawiała sobie indywidua z pod ciemnej gwiazdy, które miały za zadanie wywoływać niepokój, przerywać mówcy. Policja z tego korzysta, wiec rozwiązuje, a potem te indywidua stają w sądzie, potwierdzają doniesienie policji, potwierdzają to, czego dany mówca nie powiedział nawet. W kilku wypadkach taką rolę wzięli na siebie nawet osadnicy na Wołyniu.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#OsypKohut">Proszę Panów, wobec dekretu o rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości nie można na wiecu politycznym w ogóle o niczem mówić. Gdy na jednym wiecu wspomniałem o fakcie, który był przedmiotem gorących debat tu. w tym Sejmie, zdaje się roku zeszłego, czy też jeszcze poprzedniego, i. o których czytaliśmy w gazetach: o zbyt częstych katastrofach lotniczych, a gazety polskie, pisząc o tem nazywały aeroplany nawet trumnami latającemi, gdy ja o tem wspomniałem, to zostałem ukarany przez starostwo w Horodczanach aresztem tygodniowym z zamianą na grzywnę 125 zł. Wniosłem rekurs do Województwa, w którym podałem numer gazety, gdzie było o tem napisane, — to było jeszcze przed dekretem prasowym o rozpowszechnianiu nieprawdziwych wiadomości, — ale nie pomogło nic, musiałem karę zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#OsypKohut">Na wiec przychodzi reprezentant władzy, albo nie przychodzi, gdy przychodzi reprezentant władzy, to przyprowadza z sobą cały oddział policji, a jeśli go nie ma, to przychodzi 8, 10 policjantów, którzy wchodzą do lokalu wiecu, mieszają się z zebranymi, każdy wyjmuje papier i pisze, chociaż obowiązująca ustawa powiada, że osoba uzbrojona nie może się znajdować na wiecu publicznym. Oczywiście żadne zażalenia nie odnoszą skutku. Jeżeli po tym wiecu śpiewają hymn narodowy ukraiński, to pan przedstawiciel władzy, który przed zamknięciem wiecu Wstał i mógł już odejść, bo go nikt nie zatrzymywał, na nowo siadał i podczas śpiewania cały czas siedział. To jest dzikość i brutalność, w obecnych czasach nigdzie nie znana: wszędzie hymn narodowy jest w poszanowaniu, tylko nie jest w poszanowaniu policji polskiej na ziemiach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#OsypKohut">Dalej wolność prasy. Wspomniałem o tem i znają Panowie dekret prasowy. Otóż według rozporządzenia tego dekretu gazety nasze przeważnie wychodzą białe, albo nie wychodzą wcale. Nawet nie dotrzymuje się postanowień tego dekretu, W dekrecie powiedziano, że jeżeli gazeta ma być zajęta, to w ciągu 24 godzin redakcja powinna być o tem zawiadomiona. Zazwyczaj czas ten jest przekraczany i przez to naraża się daną gazetę na straty materialne.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#OsypKohut">Wolność stowarzyszeń kulturalno-oświatowych obecnie na terenie ziem ukraińskich nie istnieje, Jak Panowie już tu słyszeli, Towarzystwa „Proświty” na Wołyniu zostały przez administrację zamknięte. A natomiast policja państwowa, czy też wydział bezpieczeństwa sam opracował statut i powiedział: Taki statut, takie stowarzyszenia oświatowe Panowie zakładajcie.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#OsypKohut">Stowarzyszenia młodzieży sportowo-pożarnicze zniszczono tak samo wszystkie, które przed wojną istniały, a gdy założono to nowe, to te od razu stały się pastwą administracji. Policja zawsze notuje i rejestruje członków takiego stowarzyszenia kulturalno-oświatowego. Przychodzi do zarządu stowarzyszenia, jak to już mówił także p. Bagiński czy ktoś inny, i żąda wykazu imiennego członków, chociaż nie ma prawa, żąda pod przymusem aresztu, jak to miało miejsce w kilku wsiach pow. bohorodczańskiego. Wszelkie rekursy, zażalenia nic odnoszą żadnego skutku, a później do tych osób, które zapisała policja, przychodzi ona i szuka przyczepki, aby wydać jakiś nakaz karny.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#OsypKohut">Policja u nas nie jest policją bezpieczeństwa publicznego, nie jest po to, aby bronić życia i mienia obywateli, tylko jest po to, alby niszczyć pracę kulturalno-oświatową, społeczną wśród narodu ukraińskiego. Policja wydaje wyrok na każdego Ukraińca, czy jest lojalny wobec Państwa, czy nie. Gdy policja wyda wyrok o nielojalność, to ta jednostka jest „vogelfrei”, jest poza wszelkim prawem, jednostce takiej odmawia się wszelkich praw. Przykładem kooperatywa spółdzielcza „Zgoda” w Woli Barańskiej. Urząd skarbowy powiada: Ponieważ według pisma policji państwowej członkowie zarządu kooperatywy odnoszą się nielojalnie do Państwa, a to odnoszenie się nielojalne do Państwa jest to, że nie głosowali na Jedynkę, to przez to — powiada się, — cofamy koncesję ma sklep tytoniowy. I proszę Panów, takie mi papierami i lakierni orzeczeniami zasypuje się wszystkie instytucje i poszczególne jednostki na terenie ziemi ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#OsypKohut">Co do brutalności policji, co do 'tego, że biją, strzelają i mordują, to Panowie to w Sejmie słyszeli, a także jest wniosek p. Seniuka, drugi wniosek, który jest na porządku dziennym dnia dzisiejszego, i szereg interpelacji, wniesionych do p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Jedno trzeba zaznaczyć, że to strzelanie i mordowanie, to nie jakiś fakt oderwany, to nie przypadkowe, to ścisłe wykonywanie dekretu o użyciu broni przez policję. Tam w tym dekrecie wyraźnie powiedziano, że daję się możność policji zastrzelenia każdego, kiedy chce. Tak wygląda w praktyce stosowanie tego dekretu o użyciu broni przez policję państwową.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#OsypKohut">Dalej nie ma mowy o tem, alby stosowane były ustawy językowe we władzach administracyjnych. Jest wyraźny 'przepis tej ustawy językowej, „kresowej”, o tem, że na pisma w języku ukraińskim należy odpowiadać w języku ukraińskim. Niestety, proszę Panów, władze administracyjne tego przepisu prawie nigdy nie przestrzegają i z zasady odpowiadają tylko w języku polskim. Proszę Panów, taki pan starosta w ogóle jest panem wszechwładnym, udzielnym panem w powiecie. Jego orzeczenia, jak powiedziałem, są ostateczne; zespolenie władzy rozumie on w ten sposób, że każdy inny urząd jest mu podległy, rozumie w ten sposób, że w czasie rozprawy wzywa przez woźnego sędziego karnego do siebie i daję mu instrukcje. „Wszelki żywioł” ma służyć panu staroście. Jeżeli pan starosta ma automobil, kupiony za pieniądze powiatu, to szoferem jest policjant posterunkowy, jeżeli p. starosta dr. Unger jedzie sobie na letnisko do Rosólnej, to nie troszczy się zupełnie o mieszkacie: posterunek policji wyrzuca z jego mieszkania dotychczasowego mieszkańca, pan starosta się sprowadza, jest tam sobie przez pałę wakacje — p. dr. Unger w Rosólnej — potem odjeżdża, a posterunek sprowadza się na powrót.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#OsypKohut">Gdy, proszę Panów, do tego wszystkiego dodać system prowokacji, system szpiclowstwa, o którym już ktoś z kolegów posłów wspomniał, — te metody, które znane były i przejęte zostały od Rosji, a które zaczyna się stosować obecnie w Galicji, gdzie tego dotychczas nie znano, to mamy, proszę Panów, taki mały, krótki rzut oka na te „prawne” stosunki, ma praworządność ma ziemiach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#OsypKohut">Pan pos. Radziwiłł z tego miejsca dał wyraz oburzenia z powodu, że poseł z klubu „Undo odważył się porównać Polskę z Prusami. Twierdzę, że p. pos. Radziwiłł powinien był dać wyraz swemu poczuciu zaszczytu przez to porównanie.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#OsypKohut">Tak, dlatego, że jest tu książka p. Ministra Staniewicza, który wyraźnie powiada, że Prusy, państwo pruskie zdobyło się na doprowadzenie aparatu administracyjnego do doskonałości, państwo, które potrafiło umiejętnie wychować personel administracyjny w poczuciu i poszanowaniu prawa i obowiązków. To jest na str. 12. Wobec tego p. pos. Radziwiłł powinien sobie uważać to za zaszczyt, bo sam p. Minister Staniewicz powiada, że Polsce jeszcze daleko do tego, czem są Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#OsypKohut">Osobną kartę dziejów, tragicznych dziejów stanowi samorząd na ziemiach ukraińskich. Proszę Panów, istnieją państwa podzielone — w teorji, bo w praktyce prawie takich nie ma — na centralistyczne, państwa reglamentacji wszelkich przejawów społecznych przez państwo, a z drugiej strony państwa, oparte na zasadach samorządności. Proszę Panów, my Ukraińcy zawsze w państwowości swojej od czasów najdawniejszych stosowaliśmy jak najszerzej zasadę samorządu. Ale Polska, trzeba powiedzieć, tej zasady nie zna; trzeba powiedzieć, że nawet w ustawodawstwie, o którem będę mówił, Polska buduje się na zasadzie absolutystycznego centralizmu.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#OsypKohut">Przede wszystkiem zniszczono samorząd, który pozostawiła Austrja na ziemiach b. zaboru austriackiego i który nawet pozostawiła Rosja na ziemiach ukraińskich b. zaboru rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#komentarz">(Protesty.)</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#OsypKohut">Tak, Polska zastała samorząd, który przez Polskę został zniszczony; jeżeli Pan nie jest poinformowany, nie jestem winien. Zaczęło się od tego, że od razu zaprowadzono system komisarski, który doprowadził do strasznego zniszczenia gminnej gospodarki, a oprócz tego doprowadził do demoralizacji Społeczeństwa wskutek bezprzykładnej samowoli tych komisarzy. Przez 9 lat utrzymywano ten system i co do tego nie można porównać Polski z Zachodnią Ukraińską Republiką Ludową, która w drugim miesiącu swego istnienia podczas wojny już przeprowadziła wybory do samorządów gminnych.</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#OsypKohut">Szkoda, że Panów tam nie było.</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#komentarz">(Głos: Mordowaliście ludzi.)</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#OsypKohut">Ten system komisarski utrzymywaliście przez pełne lat 9. Oczywiście, ci komisarze byli narzędziem policji i starostów, za co pozwolono im kraść i dowolnie marnować majątek gminny. Dopiero w r. 1927 zarządzono wybory do samorządu gminnego. P. Wiceminister Jaroszyński wyraźnie powiedział że Rząd nie może brać odpowiedzialności za działalność komisarzy mianowanych przez siebie. Zarządzono te wybory zeszłego roku, jednak administracja w praktyce nie chciała rozstać się z dotychczasowym systemem i wypowiedziała zaciekłą walkę samorządom gminnym. Proszę Panów, w wyborach, w głosowaniu do rad gminnych to stanowisko, ta walka administracji przeciw wprowadzaniu samorządu oczywiście była ograniczona tylko do tego, że nie uwzględniano rekursów przeciw wpisywaniu na listę wyborców osób nieuprawnionych, natomiast z całą jaskrawością i bezwzględnością ta tendencja sprzeciwiania się wprowadzeniu samorządu wystąpiła po przeprowadzeniu wyborów do rad gminnych, przy sprawie wyboru zarządów gminnych. Gdy dany komisarz gminny, który dotychczas we wsi panował, starał się za pomocą policji i starosty mieć swoją listę i przeprowadzić swoich stronników do rady gminnej, rzecz jasna, że po takiej gospodarce dziewięcioletniej nie było ani jednej wsi, gdzieby komisarzowi udało się uzyskać większość, albo chociaż znaczniejszą mniejszość. Gdy jednak w tych wyborach brakowało danemu komisarzowi do wyboru na naczelnika gminy parę głosów, to w krótkiej drodze starostwo w czasie bezpośrednio przed zarządzeniem wyborów pismem swem do zwierzchności gminnej unieważniło tyle a tyle mandatów członków rady gminnej.</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#komentarz">(Głos: Gdzie tak było?)</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#OsypKohut">Było to w Krzywcu, w tym samym Krzywcu.</u>
          <u xml:id="u-20.45" who="#komentarz">(Głos: Prosimy o dowody.)</u>
          <u xml:id="u-20.46" who="#OsypKohut">Zaraz dam więcej przykładów. Otóż wybory do zarządu gminnego odbywały się w ten sposób w gminie Krzywiec i te wybory odbywały się pod tenorem wyjętego z torby rewolweru policjanta.</u>
          <u xml:id="u-20.47" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B,)</u>
          <u xml:id="u-20.48" who="#OsypKohut">Zaraz dam więcej przykładów. Dalej, gdy nareszcie mimo wszystko nie udało się prawie nigdzie przeprowadzić w wyborach na naczelnika gminy dotychczasowego komisarza, to na to użyto całej skali innych sposobów, mianowicie nie dopuszczano do objęcia urzędowania przez nowy zarząd gminny, pozwalano na zarządzenie nowych wyborów. W gminie Horocholina do dnia dzisiejszego trzeci raz przeprowadza się wybory gminne. Rok temu zarządzono wybory gminne, a tymczasem do dnia dzisiejszego jest około 30% gmin, w których urzędują komisarze, w których wie jest przywrócony samorząd gminny. Nawet w tych wsiach, gdzie ostatecznie zarząd gminny ukonstytuował się i objął urzędowanie…</u>
          <u xml:id="u-20.49" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.50" who="#OsypKohut">Niech Pan nie krzyczy, nie jestem ministrem, Pan mnie z równowagi nie wyprowadzi. Nawet w tych wsiach, gdzie istotnie zarząd przejął urzędowanie, to nie samorządy gminne, nie rada gminna, tylko pan starosta kieruje wszystkiemi sprawami, zastrzeżonemi samorządom. Gdy jest nawet uchwała wyraźna, jak w Starych Bohorodczanach, gdzie uchwalono, że z tłoki gminnej wszyscy obywatele mają korzystać, mimo tej uchwały przychodzi pismo od p. starosty, że ma się tłokę wynająć w drodze licytacji.</u>
          <u xml:id="u-20.51" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Rada powiatowa.)</u>
          <u xml:id="u-20.52" who="#OsypKohut">I do tego przejdę.</u>
          <u xml:id="u-20.53" who="#OsypKohut">Sprawa obsadzenia posad sekretarzy gminnych należy, jak Panowie wiedzą, jak się zdaje i p. dr. Seidler wie, do kompetencji zarządu gminnego, lecz praktyka tymczasem jest tego rodzaju: przychodzi do mnie z Jabłonki chłop i mówi: chcieliśmy zwolnić z urzędu dotychczasowego sekretarza, bo dał się dobrze we znaki, zdzierał gminę, nabijał sobie dobrze kieszeń, a pan starosta powiada, że nie pozwoli zwolnić. Ja powiadam: przyjacielu, nie może być, tyś pewnie pana starostę źle zrozumiał, on nie ma prawa zabierać głosu w tej sprawie. Chłop mówi: nie, on tak mi wyraźnie powiedział. Idę do p. starosty i pytam: pewnie chłop nie zrozumiał Pana, bo tak, a tak powiedział. — Owszem, dobrze zrozumiał, nie pozwolę, żeby ten pisarz był zwolniony z urzędu, ponieważ on przy wyborach pracował na korzyść Jedynki, nie pozwolę, ażeby on był zwolniony z urzędu pisarza.</u>
          <u xml:id="u-20.54" who="#komentarz">(Głos: I on Panu tak mówił?)</u>
          <u xml:id="u-20.55" who="#OsypKohut">A ja powiadam: Panie starosto, to chyba być nie może, jest ustawa, która powiada tak, a nie inaczej. Na to powiada p. starosta dr. Nowak: Nie ustawa, tylko moja wola rozstrzyga. Jestem pewnego dnia w Stanisławowie i spotykam p. sen. Makucha, który był u wojewody, a ten mu powiedział: jeżeli Pan zauważy jakiekolwiek uchybienie, proszę mi donieść, to wydam zarządzenie. Więc piszę list polecony do p. wojewody: Panie wojewodo, tak a tak powiedział sen. Makuch, podaję fakt z p. starostą, donoszę mu, że przyjeżdżam do Warszawy za dni 14 i proszę mi dać odpowiedź, ażebym mógł w Sejmie czy przed Ministrem Spraw Wewnętrznych przedstawić nie tylko oświadczenie i postępowanie starosty dra Nowaka, ale i odpowiedź p. wojewody. Dotychczas odpowiedzi na to nie ma, wniosłem interpelację do pana Ministra i odpowiedzi także nie mam.</u>
          <u xml:id="u-20.56" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-20.57" who="#OsypKohut">Pan w to nie wierzy? Rzeczywiście trudno w to uwierzyć, to przyznaję. Tak jest w sprawach gminnych i w ogóle to oświadczenie, że „nie ustawa, ale moja wola”, to jest zasada nie tylko w tych sprawach gminnych, ale w każdej innej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-20.58" who="#OsypKohut">A teraz budżety gmin. Samorządy gminne i rady gminne nie mają swobody układania swych budżetów. I oto, gdy gmina w pow. Samborskim, biedna gmina, wstawiła do budżetu 20 zł. na oświatę ukraińską, to wydział powiatowy skreślił tę pozycję, natomiast wstawił pozycję 120 zł. na ochronę dla sierot po poległych legjonistach we wsi, w której przypadków nie było ani jednej duszy nieukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.59" who="#OsypKohut">Na Wołyniu sołtysi i wójtowie dziś są dalej ślepem narzędziem policji i starostów. I dalej teraz jeszcze policjant posterunkowy przychodzi do naczelnika gminy, jak to miało miejsce w Starym Łyścu pow. Echorodczany, przynosi juksty zbiórki dobrowolnej na cele narodowe polskie, od razu zabiera pewną ilość pieniędzy z kasy gminnej, wydziera pewną ilość kartek i mówi: to zbierzcie między ludźmi i do kasy gminnej zwróćcie. Oni tego nigdy nie mogą zrobić i pieniądze w ten sposób z kasy gminnej się zabiera w gminach, które za tych ciężkich czasów nie mają środków na to, aby do jakiego takiego porządku doprowadzić drogi gminne, gdyż według ustawy z r. 1920 wydziały powiatowe przerzuciły ciężar utrzymania większości dróg powiatowych na same gminy. Więc, proszę Panów, w ten sposób przedstawia się.samorząd gminny, tego samorządu w rzeczywistości u nas nie ma w zupełności.</u>
          <u xml:id="u-20.60" who="#OsypKohut">Co do wydziałów powiatowych, to twierdził p. referent Polakiewicz, że wybory do nich były, zarzucił mi, że mam krótką pamięć. Stwierdzam, że właśnie wybory do wydziałów powiatowych nie były przeprowadzone jeszcze w ogóle. Te rady powiatowe składają się z osób powołanych przez starostów, dowolnie zaopinjowanych, oczywista w pierwszym rzędzie przez policję. I sam starosta wbrew elementarnym zasadom pojęcia samorządu, jest przecież przewodniczącym wydziału powiatowego, gdy jest zasada elementarna, że urzędnik administracyjny nie może być kierownikiem samorządowej instytucji. Więc tak wygląda samorząd powiatowy.</u>
          <u xml:id="u-20.61" who="#OsypKohut">O trzeciej instancji samorządowej, jaka była w Galicji wschodniej, o krajowym tymczasowym wydziale samorządowym, który został skasowany, mówić nie będę.</u>
          <u xml:id="u-20.62" who="#OsypKohut">Proszę Panów, gdyby jednak te stosunki prawne, oczywista w cudzysłowie, ktoś z Panów tak chciał wy tłumaczyć, że jest to wynik ogólnej płynności stosunków w Państwie w okresie budownictwa Państwa, to takiemu tłumaczeniu kłam zadaje ustawodawstwo, dotyczące sfery działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Proszę Panów, wspomniałem już o dekrecie o użyciu broni. P. Minister Spraw Wewnętrznych wspomniał w swojej mowie, że:</u>
          <u xml:id="u-20.63" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-20.64" who="#OsypKohut">„Za strzeżone zostały zarządzenia, upoważniające policję do użycia broni. Sprawiło to ten efekt, że zarządzenia (władz policyjnych mają posłuch zapewniony”. W danym razie, jak świadczy wniosek, który jest na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia, a także wypadek, jaki opowiadał tu pos. Hawryluk, to ponad te oczekiwania p. Ministra praktyka okazała się jeszcze lepszą, bo spokój i posłuch jest nie tylko „zapewniony”, ale — wiekuisty.</u>
          <u xml:id="u-20.65" who="#komentarz">(Wrzawa,)</u>
          <u xml:id="u-20.66" who="#OsypKohut">Proszę Panów! Mówiono o 'dalszych dekretach, o postępowaniu karno-administracyjnem. Mówił o tem p. Seidler i znajduje w nim strony bardzo dodatnie. Ale przecież ten dekret zaprowadza nieznaną dotychczas instytucję prewencyjnego aresztu administracyjnego, którego nie było w postępowaniu administracyjno-karnem.</u>
          <u xml:id="u-20.67" who="#komentarz">(Głos: Nie ma.)</u>
          <u xml:id="u-20.68" who="#OsypKohut">Nie ma naprawdę? To dobre!</u>
          <u xml:id="u-20.69" who="#OsypKohut">Dalej zaprowadza ten dekret podwójne osądzenie tego samego faktu, to jest, że ten sam fakt ma prawo sądzić sąd i niezależnie od tego władza administracyjna, czego przed tem nie było.</u>
          <u xml:id="u-20.70" who="#OsypKohut">Mówił p. pos. Seidler o odwołaniu do. sądu. To jest nie tyle korzystne dla jednostki, ile szkodliwe dla sądownictwa, bo do sądownictwa wprowadza się metody postępowania administracyjnego. To jest strona bardziej negatywna dekretu, niż pozytywna. Za to już włosy stają dęba na głowie...</u>
          <u xml:id="u-20.71" who="#komentarz">(Wesołość. P. Bagiński: Nawet jak ich niema.)</u>
          <u xml:id="u-20.72" who="#OsypKohut">...tak nawet jak ich nie ma, — przy czytaniu dekretu o stanie wyjątkowym i o stanie wojennym. Przewidziane tam są rzeczy, których także nie było w tych państwach poprzednich, w Austrji.</u>
          <u xml:id="u-20.73" who="#komentarz">(Głos: Myli się Pan. Inny głosi Ilu powiesili!)</u>
          <u xml:id="u-20.74" who="#OsypKohut">W Austrji nie było. Była praktyka tylko podczas wojny, ale to było bezprawie. Aresztowanie przez starostę, które przewiduje ustawa o stanie wyjątkowym i o stanie wojennym, aresztowanie na trzy miesiące, później jeszcze na trzy miesiące, później konfinacja na 6 miesięcy, razem na rok i to bez żadnego sądu według uznania starosty, to jest ten dekret.</u>
          <u xml:id="u-20.75" who="#OsypKohut">Dalej trzeba wspomnieć o tak niewinnym dekrecie, jak o ochronie granic. Jest tam artykulik bardzo niewinny, zdaje się, 11, który powiada, że p. starosta ma prawo osoby, karane sądownie, albo administracyjnie za wystąpienie przeciw Państwu, w powiatach pogranicznych wysiedlać z powiatu na 3 lata. Co do tego dekret w zupełności nie przytacza, które to przestępstwa administracyjne uważane być mają, za przestępstwa przeciw Państwu. Jeżeli tego rodzaju postanowienia nie ma, to pozostawia się do dowolnej oceny staroście.</u>
          <u xml:id="u-20.76" who="#OsypKohut">Powiedział ktoś z Panów, zdaje się, p. p. Bagiński, że boi się tej iskry, która kiedyś na Kresach może padnie, a nie wie o tem, że Rząd się iskry nie boi w zupełności, bo ma te dekrety przewidziane na wypadek tej iskry, a to o stanie wyjątkowym i stanie wojennym, które potrafi on dobrze wykorzystać.</u>
          <u xml:id="u-20.77" who="#OsypKohut">I nawet teraz już policjanci pragną tej iskry, alby tę wyjątkową ustawę można raz wreszcie na ziemiach ukraińskich zastosować.</u>
          <u xml:id="u-20.78" who="#komentarz">(Głos: W jaki sposób?)</u>
          <u xml:id="u-20.79" who="#OsypKohut">Temi dekretami daję się administracji możność tępienia tysięcy obywateli bez żadnego sądu. Oczywiście, nie boi się tej iskry Rząd, ale nie boi się jej i naród ukraiński.</u>
          <u xml:id="u-20.80" who="#OsypKohut">W ten sposób przytoczyłem fakty, jeszcze więcej faktów mieści się w portfelu p. Ministra, gdyż daliśmy szereg interpelacji, i te fakty dokładnie Panom ilustrują moje twierdzenie, że Polska buduje się obecnie nie tylko w praktyce, ale i w ustawodawstwie, na zasadach centralizmu, absolutyzmu, na zasadach państwa policyjnego. P. p. Polakiewicz powiedział: Jak można mówić o państwie policyjnem, kiedy mamy tytko tylu a tylu policjantów. Więc p. p. Polakiewicz rozumie państwo policyjne w ten sposób, czyni to pojęcie zależne od takiej czy innej ilości policjantów?</u>
          <u xml:id="u-20.81" who="#OsypKohut">Proszę Panów, mogą sobie Panowie budować Państwo według zasad, jakie chcą, według zasad średniowiecza, czy zasad policyjnych, czy zasad absolutyzmu, czy strachu Bożego, czy bicza Bożego, — tylko niech Panowie nie ważą się zamierzać się tym biczem na naród ukraiński, naród, który umiłował wolność i kulturę, który umiłował sprawiedliwość i prawo. Proszę Panów, naród ukraiński znajdzie wszystkie drogi i sposoby do swego wyzwolenia, te wszystkie drogi i sposoby, jakie znajduje każdy naród, który zdobywa sobie niepodległość państwową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Gdybyśmy chcieli stosunek nasz do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i do budżetu w ogóle, uzależnić od stosunku Rządki do nas, to oczywiście musielibyśmy głosować przeciw budżetowi. Ponieważ jednak budżet nie jest dla nas sprawą Rządu, ale sprawą Państwa, sprawą interesów i konieczności państwowych, dlatego, jak to już kolega mój w dyskusji ogólnej zaznaczył, stosunek nasz do budżetu jest czysto rzeczowy.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WładysławKiernik">Mówiąc przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie chciałbym się zatrzymywać przy suchych cyfrach i przy wnioskach o podniesienie czy o zniżenie tej czy owej pozycji budżetowej, lecz chciałbym nieco zająć się ogólnym kierunkiem i działalnością Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które to Ministerstwo, jak w „Materjałach”, nam przedłożonych przez p. Wicepremjera Bartla, a dotyczących działalności Rządu, wyraźnie powiedziano, Ministerstwo to ma w szeregu innych ministerstw odrębne stanowisko. Jest ono w przeciwstawieniu do innych ministerstw, posiadających specjalną i wyraźnie ograniczoną sferę działania, jak gdyby władną; o charakterze ogólnym. Powołane jest do wykonywania czynności wkraczających we wszystkie niemal dziedziny życia państwowego. Jest to prawda i z tego punktu widzenia wychodząc, nie można traktować p. Ministra Spraw Wewnętrznych, jako tylko zwierzchnika urzędników, wykonywujących pewne czynności administracyjne, nie można go także traktować ze stanowiska tylko zwierzchnika policji państwowej, a musimy w nim widzieć wyraz i reprezentanta istotnej polityki wewnętrznej Państwa i czynnik odpowiedzialny za tę politykę.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mimo to w kilku słowach chcę dotknąć także niektórych szczegółów działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, zanim przejdę do ogólnej polityki wewnętrznej Państwa, to czynię to dlatego, że nie chciałbym być posądzony o brak objektywizmu w ocenie dodatnich stron pracy tego Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#WładysławKiernik">Nie mogę zaprzeczyć, że zwłaszcza w dziedzinie ustawodawstwa, w kierunku uporządkowania naszej administracji zrobiono wiele w ostatnich dwóch latach. Nie mogę wprawdzie stanąć na stanowisku, że przedtem nie było nic, i że wszystko się zaczęło w Polsce, jak się to często mówi, dopiero od maja. Nie mniej jednak 'twierdzę, że okoliczności, które pozwoliły obecnemu Rządowi pozostawać już prawie dwa łata na stanowisku sternika nawy państwowej, umożliwiły bądź ukończenie rozpoczętych już przedtem prac, bądź podjęcie nowej inicjatywy w dziedzinie ustawodawstwa dotyczącego naszej administracji.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#WładysławKiernik">Nie będę zatrzymywać się w tej chwili nad poszczególnymi tekstami odnośnych ustaw względnie dekretów, albowiem życie dopiero wypróbuje istotną wartość, celowość, pożyteczność tych projektów, ale sam fakt wprowadzenia ich w życie, a więc ujednostajnienie naszego ustawodawstwa, które przedtem było chaotyczne — ze względu na ustawodawstwa trzech zaborów — niewątpliwie musimy uważać za dodatni moment w działalności obecnego Rządu. Muszę jednakże zarazem wyrazić żal, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, które znalazło dość inicjatywy i czasu na uregulowanie wielu potrzeb w zakresie ustawodawstwa administracyjnego — jednakowoż nie spełniło swego zadania i nie dało tej inicjatywy tam, gdzie chodziło o wykonanie Konstytucji w zakresie praw obywateli w stosunku do Państwa. Mamy ustawy o stanie wyjątkowym, o sądach doraźnych, o stanie wojennym, ale nie mamy ustaw wykonawczych do Konstytucji: czy to o zgromadzeniach, czy o stowarzyszeniach, czy o ochronie tajemnicy listowej, czy o ochronie wolności osobistej, prawa domowego i t. d. Widzę w tem lukę w pracach ministerstwa, może usprawiedliwioną tem, że stawiając interes i potrzeby Państwa na pierwszym planie, można twierdzić, iż zbyt często akcentowało się przede wszystkiem interes i prawa obywateli w stosunku do Państwa, zamiast akcentować odwrotnie, — interes Państwa w stosunku do obywatela. Podnoszę to w tem przekonaniu, że Rząd obecny w dalszym ciągu swojej działalności będzie poczuwał się do zajęcia się także temi sprawami.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#WładysławKiernik">Muszę powiedzieć jednak, że o ile w dziedzinie samorządu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wykazało inicjatywę w zakresie funkcjonowania istniejącego samorządu, w dziedzinie, jak się samo chlubi w swojem sprawozdaniu, ułatwiania kredytu temu samorządowi celem przeprowadzenia pewnych inwestycyj, to jednakowoż w sprawie tak zasadniczej i tak ważnej dla Państwa, jak ustalenie ustroju samorządni, muszę Rządowi przypisać przeważnie minusy. Nie wystarcza regulowanie pewnych szczegółowych dziedzin życia samorządowego, jak biurowość, kasowość, czy rachunkowość, co niewątpliwie także jest pożyteczne, jeżeli nie ma jednolitych, prawnych podstaw życia samorządowego i ustrój u tego samorządu w myśl Konstytucji, jeżeli Rząd nie tylko że nie ułatwił, ale śmiem twierdzić, że w poprzednim Sejmie utrudnił przyjście do skutku ustaw o samorządach. Rząd nie zajął żadnego stanowiska w tej sprawie, tak że Sejm, czy poszczególne stronnictwa, które niekoniecznie były zachwycone projektami, wówczas przez większość stronnictw w Sejmie proponowanemi, nie miały możności ustosunkowania się do tych projektów, lub nawet ich poprawy i to może w myśl życzeń Rządu. To muszę tu zapisać na minus Rządu, bo Stoimy wobec faktu, że do dzisiejszego dnia ta ważna dziedzina życia państwowego, która jest jednym z fundamentów naszego Państwa i Konsytucji, jest dotychczas w zawieszeniu. Rząd tłumaczy się tem, że ustawa o pełnomocnictwach wykluczała to z zakresu prawodawczego działania Rządu, ale właśnie przed chwilą podkreśliłem 'stanowisko negatywne Rządu w stosunku do prac Sejmu poprzedniego, bo trzeba przyznać, czy kto zgadzał się z temi projektami, czy nie, że te projekty byłyby uchwalone i że przyjście ich do skutku i uchwalenie ich ostateczne przez Sejm było tylko kwest ją możności zebrania się Sejmu, pozwolenia Sejmowi na odbycie odpowiedniej ilości posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: Tylko trzeciego czytania)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#WładysławKiernik">...co jak wiadomo się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#WładysławKiernik">Również i w dziedzinie tak ważnej, a będącej dziś na porządku dziennym, to jest zagadnienia zasadniczego ustroju naszego Państwa, zmiany Konstytucji, wykazało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dużą bierność. Szereg mówców w dyskusji ogólnej i w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych podnosił, że kwestja naprawy naszego ustroju państwowego, naprawy Konstytucji jest decydująca dla dalszego rozwoju państwowości polskiej. Tymczasem oprócz ciągłych zapewnień i haseł rzucanych w mglistej formie, nie słyszymy żadnego szczegółowego projektu, koło którego mogłaby się skrystalizować jakaś część opinji publicznej i Sejmu, nawet może większości. Przypuszczaliśmy, że Rząd, który mimo wyborów przeprowadzonych nie ustąpił, a więc uważa się w dalszym ciągu za dzierżycie la prawnego władzy państwowej wykonawczej, że Rząd ten przyjdzie obecnie do nas z projektami ustaw samorządowych, o których tyle się pisze, a także i p. Minister Spraw Wewnętrznych zaznaczył na Komisji Budżetowej, że sprawa opracowania tych projektów jest w toku. Tymczasem nie mamy żadnych projektów, ani stanowiska Rządu jasno określonego — ani w sprawie samorządu, ani w sprawie Konstytucji, którą Panowie z Bloku popierającego Rząd podkreślali jako bardzo ważną, nie mamy żadnego skonkretyzowanego oświadczenia rządowego, które byłoby wskaźnikiem, po jakiej linji Rząd chciałby iść w tej sprawie i jakie stronnictwa mógłby zgrupować dla tej sprawy. To musimy uważać za minus.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#WładysławKiernik">Jeżeli słyszymy ciągle o efektach działalności Rządu pomajowego, o pacyfikacji, stabilizacji, normalizacji życia polskiego państwowego, to muszę powiedzieć, że niestety w tych słowach nie zawsze treść się mieści, a jeżeli jest jakaś treść, to ona nie jest w zupełności taką, jakby Panowie głoszący to chcieli widzieć. Jest pacyfikacja stosunków w kraju, niewątpliwie, ale w znacznej mierze dlatego, że te stronnictwa, te czynniki społeczne, przeciw którym głównie zwrócony był przynajmniej formalnie, zewnętrznie akt przewrotu majowego, nigdy nie niepokoiły Państwa, w każdym razie mogę to powiedzieć w imieniu swego stronnictwa, że nigdy niepokoju w Państwie nie wywoływało, a przeciwnie zawsze starało się o utrzymanie ładu i porządku społecznego.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#WładysławKiernik">Muszę powiedzieć, że jeżeli jest mowa o stabilizacji stosunków, to tej stabilizacji nie widzą nawet Panowie z Bloku Bezpartyjnego. Wszak dopiero przed kilku dniami p. poseł Radziwiłł wyraźnie oświadczył, że nikt, a najmniej sam Marszałek Piłsudski nie uważa obrotnego stanu w Polsce za normalny albo stały. Nie ma więc stabilizacji pod względem politycznym, a twierdzę, że nie ma i stabilizacji pod względem gospodarczym mimo niezaprzeczalnych sukcesów Rządu, których nie myślę bynajmniej negować.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mówi się o stabilizacji, to pomija się bardzo często to wielkie ujemne zjawisko gospodarcze, jakiem jest drożyzna. Nie mówi się o wzroście drożyzny, o stabilizacji cen, nie mówi się, że drożyzna wzrosła prawie o 50% w ciągu dwóch lat w różnych dziedzinach życia gospodarczego. Nie określam dokładnej cyfry, bo wzrost drożyzny waha się odnośnie do różnych artykułów, ale niemniej w poszczególnych działach dosięga 36–50% i pod tym względem o stabilizacji mówić nie można. A w braku tej stabilizacji politycznej, ekonomicznej i gospodarczej brak jest też pacyfikacji społecznej, o której poprzednio mówiłem, bo jednak mimo tej poprawy stosunków, którą się Panowie chlubicie, musimy stwierdzić niezaprzeczalnie wielki wzrost komunizmu w Polsce, komunizmu, który uważamy wszyscy, stojący ma gruncie państwowym, za niebezpiecznego wroga Państwa i którego rozrostowi przecież wszelkiemi siłami powinniśmy przeciwdziałać.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#WładysławKiernik">I dlatego, proszę Panów, nie podzielam tych optymistycznych złudzeń, które Panów kolegów z Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem niejednokrotnie opanowują. Chcę się patrzeć bez jakiejkolwiek złośliwości, nienawiści, czy jakichkolwiek innych partyjno-politycznych względów na działalność Rządu, ale nie mogę zasłonić także oczu na to, co jest faktem, na to, co Parowie nazywają rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#WładysławKiernik">Dlatego, gdy i normalizacja życia polskiego, o której się talk często mówi, nie zawsze przedstawiła się w ten sposób, ażeby można ją uważać za racjonalną normalizację życia politycznego i gospodarczego, to mogę stanowczo chyba twierdzić, że dalecy jesteśmy od tego idealnego stanu rzeczy, który Panowie chcieliby jednak w społeczeństwo wmówić.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#WładysławKiernik">Nie chciałbym mówić dzisiaj specjalnie o wyborach, ani o nadużyciach wyborczych…</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#komentarz">(Pos. Reger: Bo was już niema.)</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#WładysławKiernik">Ja żyję jeszcze chwała Bogu, jak Pan widzi. Może to było Pańskie pobożne życzenie, które się nie spełniło, a jeżeli p. Kolega wspomniał o tem, to muszę powiedzieć, że wcale nie mamy pretensji żadnych, żeśmy weszli w mniejszej liczbie, aniżeli do poprzedniego Sejmu, że porażka poniesiona przez nasze stronnictwo zupełnie nie decyduje jeszcze o przyszłości i rozwoju tego stronnictwa. Możemy natomiast z zadowoleniem stwierdzić, że aczkolwiek jest nas mniej, to jesteśmy jedynem stronnictwem włościańskiem w tej Wysokiej Izbie, które reprezentuje i ma prawo reprezentować wszystkie dzielnice Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#komentarz">(Głos: Zanadto śmiałe twierdzenie.)</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#WładysławKiernik">Może mnie Panowie nie zrozumieli, nie chcę twierdzić, że my wyłącznie, ale jest faktem, że w naszem gronie, w naszem stronnictwie znajdują się przedstawiciele włościaństwa z Pomorza, z Poznańskiego, jak ze Śląska, tak z Kongresówki, jak i Małopolski. Aczkolwiek inne stronnictwa ludowe weszły w pokaźniejszej liczbie, jednakowoż nie możecie Panowie tego stwierdzić, aby reprezentowały faktycznie i obejmowały całą Polskę.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#WładysławKiernik">Jeżeli zamierzam o tej sprawie mówić, to nie dlatego, abym chciał podnosić jakiekolwiek żale, bo żale nie są rzeczą męską, żale są rzeczą słabych, my żalić się nie mamy zamiaru. Jednak dotknę pewnych faktów, które miały miejsce w okresie akcji przedwyborczej, a i po wyborach, a czynię to dlatego, że jak słusznie podniósł p. Minister w swojem sprawozdaniu na Komisji Budżetowej a obecnie szan. p. referent, kwestja dobrej administracji, to nie tylko kwest ja organizacji i ustaw, ale kwestja ludzi, którzy wykonywują te ustawy i tę administrację spełniają. Szan. pan referent słusznie w swojem sprawozdaniu podniósł, że urzędnik administracyjny i policjant winien być obywatelem, który siłę i wiedzę swoją poświęca Państwu, a jednoczę śnie jest przyjacielem, doradcą i stróżem życia, zdrowia i mienia współobywateli, płaconym z pieniędzy podatkowych. Obywatel polski — mówił p. referent — ma uzasadnione prawo domagać się od funkcjonariusza państwowego, od Państwa, wczucia się w jego potrzeby życiowe i t. d. Nad tą kwestją do porządku dziennego przejść nie możemy i już w Komisji Budżetowej pozwoliłem sobie twierdzić, że sposób, w jaki urzędnicy państwowi, sposób w jaki administracja brała udział w wyborach bezwzględnie nie może wpłynąć dodatnio nie tylko na poziom jej dalszego rozwoju, ale nawet, twierdzę, na jej moralność i na zaufanie społeczeństwa do tychże organów administracyjnych. Pod tym względem mógłbym nagromadzić bardzo wiele dowodów i będę korzystał z tego, że p. Minister Spraw Wewnętrznych na Komisji Administracyjnej apelował wprost, aby przytoczyć materjały konkretne, na które jest gotów odpowiedzieć. Nie byłem na ostatniem posiedzeniu Komisji Administracyjnej w czasie przemówienia p. Ministra Spraw Wewnętrznych, jednakże dowiedziałem się, że był łaskaw także w jednym punkcie sprostować moje twierdzenie podniesione na Komisji Budżetowej o fakcie wprowadzenia nadzoru policyjnego nad osobą posła i b. ministra. Nie wiem, czy p. Minister zaprzeczył kategorycznie temu twierdzeniu, czy tylko oświadczył, że mu nic o tem nie wiadomo, jednakże będę korzystał z tego, żeby p. Ministrowi dostarczyć odpowiednie dowody, powołać poważnych świadków, których p. Minister może zechce przez ewentualnych delegatów swoich — naturalnie z poza władz interesowanych — przesłuchać i stwierdzić, że nie zwykłem rzucać faktów nieuzasadnionych. Jeżeli przypatrzymy się rzeczom, które działy się w czasie wyborów, to nie możemy przejść spokojnie nad tem do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#WładysławKiernik">P. starosta Limanowski wydał okólnik przed wyborami w którym pisze:</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#WładysławKiernik">„Doszło do wiadomości starostwa, że niektórzy panowie naczelnicy gmin i członkowie zwierzchności gminnych biorą udział w pracach i zebraniach organizacji politycznych, zwalczających Rząd. Zwracam tedy uwagę pp. naczelników gmin i członków zwierzchności gminnych, że udział ich w organizacjach politycznych, przeciwnych Rządowi, jest bezwarunkowo niedopuszczalny i karygodny. Uważam, że partje polityczne, zwalczające Rząd, wprowadzają miejscową nieuświadomioną ludność w błąd, powołując ją do współpracy politycznej pod pozorem rzekomo lojalnego ustosunkowania się do Rządu, gdy w rzeczywistości organa ich centralne zajmują wobec rządu stanowisko zdecydowanie wrogie”. Prawdą jest, że naczelnik gminy, czy członek zwierzchności gminnej jest zarazem funkcjonariuszem administracyjnym, niewątpliwie, że on w poruczonym sobie zakresie działania wykonywa pewne funkcje państwowe, niewątpliwem jest jednak również, że naczelnik, czy członek zwierzchności gminnej jest obywatelem, który ma zastrzeżone i zagwarantowane Konstytucją prawo swobody przekonań i przynależności do takiego stronnictwa, jaką mu jego przekonania dyktują. Uważam, więc, że okólnik p. starosty Limanowskiego pozostaje w niezgodzie z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#WładysławKiernik">Jeżeli w dalszym ciągu kilka jeszcze faktów przytoczę, ilustrujących to, co nazwałem na Komisji demoralizacją administracji, względnie niebezpieczeństwem tej demoralizacji, to proszę Panów:, muszę oświadczyć, że wyprzedziłem p. Ministra Spraw Wewnętrznych i przemawiając przed nim w Komisji budżetowej koncedowałem, przyznawałem, że mojem zdaniem Rząd miał prawo, a może nawet pewien obowiązek wzięcia udziału w wyborach i zainteresowania się niemi. Rząd jednak ma sam przez się tak szeroką sferę wpływów, że bez gwałcenia czy to Konstytucji, czy praw obowiązujących jest w stanie przeprowadzić swoją linję kierunkową, którą chce przy wyborach wytyczyć. Jeżeli chcę mówić o pewnych faktach, to nie ze względu na talki czy inny wynik wyborów, bo to należy do Sądu Najwyższego, o ile wniesiono protest, a mówię tylko o faktach, w których dopatruję się łamania praw ze strony organów administracji, które chyba przez p. Ministra tolerowane nie będzie. P. Minister wyraźnie oświadczył, że nie wie o żadnych nadużyciach przy wyborach i że nadużycia będzie tępił z całą surowością. Bardzo słusznie podkreślił i podzielam jego zapatrywania, gdy mówił na Komisji Administracyjnej, że bierze odpowiedzialność za podległe sobie organy w zakresie udzielonych im instrukcji. Chcę jednak wierzyć, że tego rodzaju fakty, o których mówiłem, leżały poza instrukcjami' p. Ministra, i idą na własny rachunek tych podległych organów, które widocznie zbyt gorliwie chciały interpretować otrzymane instrukcje i w oczach władz przełożonych zasłużyć na pochwałę. Byli starostowie, którzy jeździli na jednym wózku z agitatorami Uprawiającymi najgorszą demagogję, szkalującymi przeciwników, stronnictwa i ludzi, i brali udział w wiecach, wiec te zagajali.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#komentarz">(Głos: Przemawiali.)</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#WładysławKiernik">Przemawiali.</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#komentarz">(Głos: Obiecywali pieniądze.)</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#WładysławKiernik">Stwierdzam, że byli starostowie, których nazwiska podam, jak również i świadków, którzy grozili ludziom za niewykonanie prawa wyborczego w tym kierunku, który staroście odpowiadał i żądali od nich głosowania na pewne listy pod grozą utraty bądź to pewnych korzyści, jak koncesji przemysłowych i t. p. Mam przed sobą list pewnego światłego chłopa, którego nazwisko podać mogę, że starosta odnośnego powiatu wezwał go do siebie i oświadczył, że ponieważ stronnictwo Piast występuje przeciw Rządowi i gwałci prawo rządowe — nie wiem, co to znaczy — żądał wystąpienia ze stronnictwa, a gdy włościanin ten oświadczył, że tego nigdy nie uczyni i że pozostanie pod sztandarem Piasta, zagroził mu, że zrzuci go z godności członka Rady Przybocznej Powiatowej. Tę groźbę pan starosta wykonał, albowiem mam przy sobie reskrypt Pana Starosty z dnia 3 kwietnia 1928 r., w którym pisze: Zawiadamiam Pana, że Pan Wojewoda Krakowski reskryptem z dnia 31 marca 1928 r. liczba 1488/4 z r. 1928 zwolnił Pana z dalszego pełnienia obowiązków członka rady przybocznej i kierownika zarządu powiatowego. Naturalnie na to miejsce został powołany ktoś inny — nie piastowiec, tylko przedstawiciel wielkich obszarów dworskich uzupełniając w ten sposób ten surogat samorządu, który jeszcze pozostał w Małopolsce. Nie będę rozwodził się nad tem, że należałem także do tych szczęśliwych, którzy zostali takim reskryptem z rady przybocznej odnośnego powiatu zwolnieni — jako człowiek widocznie podejrzany, pod względem politycznym, czy też wykazujący niedostateczne doświadczenie i znajomość spraw samorządowych, chociaż 20 lat w tym samorządzie pracowałem, jako członek wydziału, a następnie jako wiceprezes rady powiatowej tym samorządem kierowałem. To było tylko ulgą dla minie, ale wspominam o tem dla zobrazowania systemu, który u nas panuje. Były wypadki, że starosta w ogóle ignorował Konstytucję. Kazałem wydrukować wyjaśnienia dla mężów zaufania przy obwodowych Komisjach Wyborczych ściśle według ustawy, pouczenie jak się mają zachowywać i jakie są ich prawa 1 — to jest ściśle wyjęte z ordynacji wyborczej. Mogę p. Ministrowi wręczyć taki egzemplarz. Trzy takie egzemplarze po wyjściu z druku posłano do p. starosty. Starosta telefonicznie drukowania zakazał i oświadczył, że nie pozwala na wydanie tego rodzaju pouczenia. Zakazał również ten starosta, bo przezornie zapytał, czy nie drukuje się coś więcej, zakazał drukowania kwestjonarjuszy, które polegały na tem, że dla swoich mężów zaufania kazałem przygotować formularze zawierające rubryki do wpisywania ilości głosujących i ilości głosów, padłych na poszczególne listy. Może chodziło o to, ażeby kontrola w komisjach nie była zbyt dokładna, ale o kwestjach dotyczących komisji wyborczych nie będę teraz wspominał. Przyzna p. Minister, że te fakty świadczą już nie o dokuczliwości, bo o to mniejsza, ale o tem, że organy administracji mu podległe, widocznie wbrew instrukcjom p. Ministra, pozwalały sobie ignorować prawo i łamały ustawy dla osiągnięcia wyników, które nie stały w żadnym stosunku do tego rodzaju wysiłków, jak to już wspomniałem. Dlatego o ile słusznie p. Minister uczynił oświadczając po męsku, że bierze odpowiedzialność za podległych mu urzędników, którzy działali w myśl jego instrukcji, sądzę, Panie Ministrze, że Pan nie weźmie odpowiedzialności za tych, którzy pozwalali sobie łamać prawo i naruszać Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#WładysławKiernik">Chełpi się obecny Rząd, chełpi się także klub popierający ten Rząd, że ten Rząd jest silnym, pierwszym silnym Rządem w Polsce. Ale proszę Panów, trzeba stwierdzić, że w szerokich sferach społeczeństwa, a mam tu na myśli przede wszystkiem te sfery włościańskie, które reprezentuję, że w sferach tych tkwi głębokie poczucie prawa i że tak jak z jednej strony chłop polski chce silnego Rządu, to z drugiej strony chce, ażeby ten Rząd był nie tylko silnym, ale także mądrym i sprawiedliwym, albowiem tylko ten Rząd, który nie tylko wykazuje siłę, czy fizyczną, czy materjalną i na niej się opiera, ale który w zarządzeniach swoich kieruje się także rozwagą, a przede wszystkiem poczuciem sprawiedliwości, tylko ten Rząd będzie miał posłuch i autorytet w narodzie. Nie wystarcza sama siła fizyczna. Może być istotnie, że Rząd ten dla tego lub owego jest postrachem, ale to nie jest jeszcze autorytet, który jest potrzebny Rządowi, jeżeli ma on spełnić swoje istotne zadania państwowe.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#WładysławKiernik">Dzisiaj przemawiał z tej trybuny p. pos. Sobolewski z Bloku popierającego Rząd i rzucił bardzo ważkie słowa, które również są echem tego poczucia siły, która ma nadać nie wiem komu, Rządowi obecnemu, czy innym czynnikom prawo, z pominięciem Konstytucji, z pominięciem przedstawicielstwa narodowego, narzucenia narodowi i Państwu nowej Konstytucji. Słowa p. pos. Sobolewskiego brzmiały, że musi nastąpić naprawa ustroju konstytucyjnego, musi nastąpić zmiana z Sejmem lub mimo Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#komentarz">(Głos: Mimo tego Sejmu.)</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#WładysławKiernik">Ja nie chcę robić sporu o to słowo, ale tak zrozumiałem zdaje się nie sam, że była mowa o narzuceniu Konstytucji z pominięciem Sejmu w ogóle. Będę bardzo zadowolony, jeżeli p. Sobolewski zjawi się na trybunie dla sprostowania i oświadczy, że nie miał tego na myśli...</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#WładysławKiernik">...i że to jest także zapatrywanie wszystkich Panów z Bloku rządowego, że Panowie nie dopuszczają nawet myśli narzucenia siłą Konstytucji, chociaż można sądzić, że ta myśl może u Panów się błąkać, skoro organy prasy, które reprezentują kierunek przez Panów reprezentowany, chociażby wziąć tak poważny w oczach Panów krakowski „Czas”, zupełnie bez osłonek pisał kilkakrotnie o tem, że ewentualnie należy zmianę konstytucji narzucić. Nie wiem dlaczego się mówi o używaniu siły wtedy, kiedy jeszcze nie próbowano nikogo przekonać, kiedy, jak powiedziałem poprzednio, nie (zgłoszono żadnego projektu, kiedy niewiadomo, panie pośle Sobolewski, czy przypadkowo nie znajdzie się i w tym Sejmie, jeżeli Pan chciał mówić tylko o tym Sejmie, większości dla zmiany Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#WładysławKiernik">Muszę stwierdzić, że moje stronnictwo było tem, które jedno!z pierwszych rzuciło hasło konieczności naprawy naszego ustroju państwowego. Moje stronnictwo w uchwałach Kongresu w grudniu 1926 roku żądało ścisłego rozgraniczenia zakresu działania władzy wykonawczej od ustawodawczej, równowagi tych władz, wzmocnienia władzy Prezydenta. To coście Panowie uzyskali po przewrocie majowym 1926 r., prawo Prezydenta do rozwiązywania Sejmu, to było proszę Panów naszym postulatem, który można było przeprowadzić nawet bez tak ciężkich ofiar, które to ze sobą przyniosło.</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#komentarz">(Przerywania: Wypadki grudniowe!)</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#WładysławKiernik">To był grudzień 1924 r. a Pan chce mówić o grudniu 1922 r. Pan kolega chyba pamięta, że myślimy w wypadkach grudniowych roku 1922 żadnego udziału także nie brali.</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#WładysławKiernik">I dlatego p. pośle Sobolewski bardzo mi się wydało dziwnym, że właśnie z ust Pana jako przedstawiciela kierunku konserwatywnego padło słowo, które mówiło o możliwości przeprowadzenia zmian Konstytucji drogą nowego zamachu, drogą gwałtu, drogą narzucenia, drogą poza prawem, drogą poza Konstytucją, drogą przewrotu, a więc drogą niepraworządną…</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#komentarz">(Głos: Oni tylko miną nadrabiają, ale sami mają stracha. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#WładysławKiernik">Ja sądzę, że jeżeli komu, to właśnie konserwatywnej grupie Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem powinno zależeć na tem, ażeby prawo w całym swoim majestacie obowiązywało, ażeby praworządność nie była nigdzie i nigdy naruszana, albowiem przypominamy sobie, jak Panowie deklamowali i prawili o praworządności, wtedy, kiedy chodziło o reformę rolną, o której obecnie mówił p. Radziwiłł, że grupa konserwatywna przeciw niej nie występuje, pamiętamy jak Panowie pilnie strzegli, żeby przepisy ustawy o wykonaniu reformy rolnej, zwłaszcza o odszkodowaniu za ziemie, mające być rozparcelowane pomiędzy włościan, nie były w rozdźwięku z Konstytucją. Nie trzeba wywoływać wilka z lasu. P. pos. Sobolewski powinien wiedzieć, że są jeszcze programy w Polsce, że są stronnictwa, które do dnia dzisiejszego stoją na stanowisku reformy rolnej bez odszkodowania i że możliwość w innej dziedzinie pójścia po linj i niepraworządnej może być zachętą także i dla innych, ażeby dzieło reformy rolnej, które w tak ślamazarnem tempie posuwa się naprzód, zostało faktycznie wprowadzone na nowe tory.</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#WładysławKiernik">I dlatego uważam, że jeżeli słyszymy tutaj w dyskusji ogólnej oświadczenia przedstawicieli bloku bezpartyjnego, że nie mają na myśli ani dyktatury, ani faszyzmu, że natomiast chcą tylko leczyć parlamentaryzm, to zdaje mi się, że nie to jest droga do leczenia parlamentaryzmu, o której mówił p. Sobolewski.</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#WładysławKiernik">W każdym bądź razie my, jako przedstawiciele włościan, dla których trybuna parlamentarna, jest bodaj jednym posterunkiem obrony ich praw, oświadczamy kategorycznie, że jak z jednej strony jesteśmy za naprawą ustroju państwowego w kierunku wzmożenia powagi Prezydenta i władzy wykonawczej, jasnego rozdziału kompetencji władzy wykonawczej i ustawodawczej i równowagi tych władz, tak, aby możność pełnej działalności i trwałości Rządu zapewnioną była ma równi z prawami i autorytetem przedstawicielstwa narodowego, aby prawa parlamentu były szanowane na równi z prawami i atrybucjami przysługującemi władzy wykonawczej, tak z drugiej strony będziemy bronili ustroju parlamentarnego.</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#WładysławKiernik">Albowiem dziś trzeba powiedzieć, że jeżeli może jeszcze przed rokiem ktoś się łudził, że parlamentaryzm się przeżył, to jednak innej lepszej formy ustroju państwowego nie widzę. Widzimy bankrutujące naokoło dyktatury, widzimy wprawdzie we Włoszech system Mussoliniego, ale nie jest on jeszcze dostatecznie wypróbowany, nie wykazał ostatecznych swych rezultatów, nie możemy się więc oświadczać co do niego, and wróżb żadnych stawiać. Jednak w większości wypadków musimy stwierdzić, że w Państwach na wskroś demokratycznych i parlamentarnych, że np. we Francji, naszej najlepszej sojuszniczce, w tej Francji, która przetrwała również ciężkie przesilenie gospodarcze, a bodaj i polityczne, jednakże bez dyktatury, bez przewrotu dokonano dzieła sanacji finansowej i gospodarczej do tego stopnia, że Francja wysunęła się dziś na czoło państw dysponujących zlotem i odgrywających ważną rolę na targach pieniężnych. Proszę Panów, okazuje się z tego, że można na drodze prawa przeprowadzić naprawę stosunków, można przeprowadzić tak zwaną sanację także w ustroju parlamentarnym, można i Konstytucję naprawić, jeżeli dobra wola będzie, ale Panowie samiście sobie w znacznym stopniu to zadanie utrudnili.</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#WładysławKiernik">Przeciw komu to głównie zwracało się stanowisko Rządu przy ostatnich wyborach? Słusznie tu powiedziano: zapomniano niemal o komunistach, a wszystkie prawie siły Rządu, a w każdym razie wiele z tych sił zużyto na zwalczanie stronnictw, jak Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast”, którego program jest na wskroś państwowymi, które nawet temu Rządowi uchwala budżet, o ile uważa, że, to jest konieczność państwowa.</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#WładysławKiernik">Podcinalilście gałąź, na której obcięliście siedzieć, ale nie o Was nam chodzi, bo my nie chcemy być tą gałęzią, na której wy będziecie siedzieć, ale podważaliście podstawy, na których Państwo musi się opierać, podcinaliście to stronnictwo i walczyliście z tymi, którzy chcieli faktycznie naprawy ustroju naszego Państwa i wprowadzenia ładu i porządku.</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#WładysławKiernik">My, którzy reprezentujemy szerokie masy włościańskie, my budujemy Państwo na innych podstawach, aniżeli Panowie chcą budować. Wychodzimy z założenia, że Państwo nasze będzie silne i mocne, że Państwo to ochroni się przed wszelkiemi niebezpieczeństwami, jeżeli będzie zbudowane na przywiązaniu do Państwa i zadowoleniu miljonów mas narodu. Panowie budowaliście na wierze, na przywiązaniu do jednego człowieka, a niedawno wypadki pokazały, że gdy przyszła przejściowa choćby niedyspozycja Prezesa Rządu, byliście w trosce o przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: My? — to wyście rozpuszczali różnego rodzaju niestworzone bajki.)</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#WładysławKiernik">Tak, proszę Panów, organy najbardziej zbliżone do Panów, bo „Głos Prawdy” wyraźnie pisał o ciężkich i ponurych chwilach choroby Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#WładysławKiernik">Okazuje się, że myśmy mieli rację, my, którzy nie zaprzeczając niczyich zasług, którzy szanując uczucia i sentymenty Panów, a nawet może je rozumiejąc, uważamy jednak, że państwa na jednym, choćby najlepszym człowieku, budować nie można. Państwo oprzeć trzeba na kardynalnych cnotach miljonów obywateli; nie można 'będzie mówić ani o rzeczywistej poprawie gospodarczej, ani o stabilizacji, czy pacyfikacji, jeżeli nie przypomnimy sobie starej prawdy, że tylko praca obywateli, ich oszczędność, a przede wszystkiem praworządność w Państwie może być podstawą należytego rozwoju Państwa. Temi drogami pójdziemy dziś, tak jak chodziliśmy niemi dotychczas, w tem przeświadczeniu, że czy się to komu podoba, czy nie podoba, oddajemy tem dobrą przysługę Państwu, Ojczyźnie i ludowi.</u>
          <u xml:id="u-22.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. S. L. „Piast”.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanWoźnicki">Dla uniknięcia omawiania pewnego incydentu, który miał miejsce przed przerwą obiadową, muszę oświadczyć, że pos. Sobolewski zgłosił się do głosu dla wyjaśnienia słów wypowiedzianych przez niego w czasie przemówienia. Głosu udzielić mu nie mogłem ze względów regulaminowych, ale oświadczenie takie zostało złożone na piśmie i p. pos. Sobolewski przy końcu rozpraw głos uzyska do oświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Czyszewiski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie jest samowystarczalnym, albowiem dochody jego wynoszą 20 milj. a rozchody prawie 220 milj. Z czego wynika, że rozchody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych opierać się muszą na dochodach Ministerstwa Skarbu, pochodzących z podatków obywateli Państwa. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jako władza nadzorcza nad gminami bezwzględnie może poważnie ingerować na rozwój gospodarczy tak samorządu miejskiego jak i wiejskiego. Otóż dotychczas, proszę Panów, mówiono z różnych stronnictw i specjalnie zajmowano się opieką t. zw. stanu chłopskiego, ale nie słyszałem jeszcze z ust poprzednich mówców obrony stanu średniego, bo niewątpliwie każdy z Panów zgodzi się z tym faktem, że jak miasto jest komórką sercową państwowości i skupieniem większego przemysłu i handlu, tak również wieś z drugiej strony od miasta jest zależna i odwrotnie. I dlatego w krótkiem mojem przemówieniu, bo czas mój jest ograniczony, chcę zwrócić uwagę szan. Panom na fakt, że w ostatnich dniach Bank Gospodarstwa Krajowego ma zamiar zwrócić się do miast o ściągnięcie od miast około 80 milj. zł. w celu scentralizowania wszelkich komunalnych kredytów i aby kredyty udzielane były tylko przez Bank Gospodarstwa Krajowego.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Jak Wysokiej Izbie wiadomo, na ziemiach zachodnich istnieje Centralny Związek Komunalny ziem zachodnich, który wyłonił z siebie Bank Komunalny Kredytowy, który dotychczas w swej działalności poważnie wpływał na rozwój gospodarczy miast, udzielając średniemu stanowi specjalnie w miastach przez swoje kasy oszczędności poważnego długoterminowego i taniego kredytu, wpływając przez to ma silny rozwój rękodzielnictwa, drobnego przemysłu i handlu i handlu domokrążnego. I tu trzeba zwrócić uwagę na to, ażeby właśnie te instytucje nadal istniały, ażeby one mogły własne obligacje komunalne wydawać i urządzić własny długoterminowy kredyt i przez to poprawić stan średni w miastach. Niewątpliwie i to zagadnienie musiałoby być rozwiązane drogą ustawodawstwa, ale ja w mojem krótkiem przemówieniu z braku czasu nie mogę kwestji tej Wysokiemu Sejmowi należycie przedstawić i zgłaszam rezolucję do Rządu, ażeby zechciał wpłynąć na Bank Gospodarstwa Krajowego, do zaniechania scentralizowania kredytu komunalnego w tymże Banku.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Niewątpliwie również należy do najważniejszego zagadnienia rozbudowa miasta w ogólności. Widzimy proszę Panów miasta na Kresach wschodnich prawie że zniszczone przez okres długoletniej wojny, widzimy miasta, które nie mają instytucji użyteczności publicznej, kanalizacji, gazowni, elektrowni, wodociągów i szpitali. Jeżeli tam ruszy się robota i odpowiedni nacisk będzie wywarty ze strony Rządu, ze strony Szanownych Panów, to niewątpliwie i w tej dziedzinie będzie musiała nastąpić naprawa rozwoju gospodarczego tych miast, tej zasadniczej kultury miasta, która przyciąga ludność ze wsi do miast, a w mieście ludność czuję się więcej obywatelami Państwa posiadającymi swój dobrobyt. Przez rozpoczęcie tej rozbudowy miast bezwzględnie rozpocznie się okres intensywnej pracy i nie będzie szemrania szerokich mas robotniczych, ani z lewicy socjalistów i komunistów, którzy będą szemrali tylko dlatego, że brak im wszystkich tych kulturalnych potrzeb, brak pracy i dostatecznych zarobków, aby mogli zaspokoić swe kulturalne potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Czas mojego przemówienia się kończy i pozwalam sobie odczytać rezolucję i proszę o łaskawe uchwalenie:</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Sejm wzywa Rząd do przeciwdziałania dążeniom Banku Gospodarstwa Krajowego w Warszawie do centralizowania kredytu komunalnego i tem samem zlikwidowania istniejących banków komunalnych, albowiem dla samorządu miejskiego i wiejskiego potrzebne są instytucje komunalno-kredytowe już istniejące, znające specjalne ich potrzeby i które przy dotychczasowej swej działalności kredytowej poważnie przyczyniły się do rozwoju gospodarczego miast i wsi.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Takiej znajomości stosunków i takiej troski trudno szukać w innej instytucji, choćby w Banku Gospodarstwa Krajowego, którego działalność oprócz samorządu, obejmuje wszelkie inne dziedziny życia finansowego.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Banki samorządowe, stojące pod nadzorem Rządu, rządzone przez własne organy, znają stosunki w każdym samorządzie i wiedzą najlepiej, ile i kiedy udzielać komunie kredytów, albowiem w zarządzie banku zasiadają członkowie magistratów i wydziałów powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Dlatego też nie należy dążyć do utrudniania pracy kredytowej już istniejącym bankom komunalnym, przez odbieranie im prawa wydawania własnych obligacyj komunalnych oraz odmawianie im racji bytu, przeciwnie, należy umożliwić rozszerzenie ich działalności kredytowej, która poważnie wpłynie na rozwój gospodarczy samorządów i odciąży działalność kredytową tak Banku Gospodarstwa Krajowego jak i Rządu.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#KazimierzLudwikCzyszewski">Uważani to w tym wypadku, że mogą Banki komunalne zasilać samorządy, jak również ludność tam zamieszkałą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Baran.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StepanBaran">Wysoki Sejmie! Probierzem ustosunkowania się naczelnych czynników państwowych do ludności jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nie dziw więc, że dyskusja nad budżetem tego Ministerstwa nosi zawsze charakter polityczny i pod tym kątem prowadzone są debaty nad działalnością tego resortu państwowego. Tem bardziej dzisiaj, gdy t. zw. Rząd sanacyjny przeprowadził niedawno wybory do ciał ustawodawczych, wybory, które szerokiem echem odbiły się w publicznej opinji, w krajowej i zagranicznej prasie, a nawet w tej Izbie już przy samem jej otwarciu.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Marek.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#StepanBaran">Część polskiego społeczeństwa, specjalnie ta, której reprezentanci zasiadają obecnie na lewicy Sejmu, spodziewała się zasadniczych zmian i reformy rządzenia Państwem po krwawym przewrocie na ulicach Warszawy w maju 1926 r. Przewrót się udał, do władzy prawie nieograniczonej przyszedł Marszałek Piłsudski, twórca metod rewolucyjnych w walce o niepodległość Państwa Polskiego, sam bojownik w czasach niewoli narto do polskiego l w czasach wojny światowej, bożyszcze fanatycznie tron oddanych wówczas jego współpracowników, z których dziesiątki zasiada ją obecnie na ławach lewicy sejmowej, ale już nie jako jego polityczni sprzymierzeńcy.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#StepanBaran">Krótki czas rządów pomajowych wyleczył ich zupełnie ze wszelkich iluzji, bo przekonali się niezwłocznie, zmieniły się tylko osoby, zaś system pozostał ten sam. Z wielkiej chmury spadł mały majowy deszcz, który nie ożywił politycznego i Społecznego gruntu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#StepanBaran">Zaznaczył to bardzo dobitnie imieniem Wyzwolenia p. Wicemarszałek Woźnicki w dyskusji generalnej nad preliminarzem budżetowym, podkreślił to również przed kilku dniami z tej trybuny p. Wicemarszałek Dąbski w imieniu Stronnictwa Chłopskiego i p. pos. Niedziałkowski w imieniu P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#StepanBaran">Pod pozorem życia realnego prysły złudzenia, jak bańka mydlana. Nie prysły tylko u nas, Ukraińców, bo tych złudzeń myśmy nigdy nie mieli. Na przewrót majowy i jego wyniki patrzyliśmy się zawsze chłodno i trzeźwo, wiedząc z góry, że on zasadniczo w niczem nie zmieni ciężkiego położenia narodu ukraińskiego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#StepanBaran">O naszem stanowisku politycznem do Państwa Polskiego i do obecnego Rządu nie będę mówić, ono jest znane Panom z deklaracji Prezesa Klubu Ukraińskiego p. pos. dra Lewickiego, złożonej w tej Izbie na początku obecnej sesji sejmowej i z jego mowy przed kilku dniami, przy generalnej dyskusji nad przedłożonym preliminarzem budżetowym.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#StepanBaran">Po tych wstępnych uwagach przystąpię do omówienia i oświetlenia niektórych agend w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#StepanBaran">Ogólna suma budżetu w wydatkach tego, resortu wynosi 223,405,105 zł. na ogólną sumę Wydatków administracyjnych 2,458,514,762 zł. czyli okrągło 9% i w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła prawie o 36 miljtonów. Połowę wszystkich wydatków, bo 111,290,780 zł. pochłania policja państwowa, a wzrost wydatków w tej rubryce wynosi okrągło 11 miljonów. Osobno figuruje fundusz dyspozycyjny z wielką kwotą 6 milljonów., przeznaczony, zdaje się w większości na subwencje dla t. zw. prasy gadzinowej.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#StepanBaran">Jakże się przedstawia na tle tych cyfr działalność Ministerstwa i jego organów? Jak przyznaję sam Rząd w drukowanych „Materjałach” ze swej działalności, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w odróżnieniu od innych Ministerstw, posiadających specjalną, wyraźnie odgraniczoną sferę działania, ma władzę o charakterze ogólnym i w swej działalności w pierwszej i drugiej instancji zespala szereg innych ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#StepanBaran">Zastanowię się przede wszystkiem nad jego działalnością polityczną talk w zakresie czysto państwowym, jako też w sferze samorządowej. W „Materjałach” powiedziano, że celem przeprowadzonej reorganizacji politycznej administracji państwowej jest przyciągnięcie i współpraca z czynnikiem obywatelskim na terenie działalności urzędów starościńskich i wojewódzkich.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#StepanBaran">Tak ono jednak w praktyce nie jest. I już samo rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 19-go stycznia 1928 r. o organizacji i zakresie działania władz administracji ogólnej inaczej tę sprawę rozstrzyga, nadając wojewodom i starostom tak szeroką skalę uprawnień, że są oni obecnie prawie dyktatorami. Nie zapomniano także o fabrykacji małych dyktatorów, mianując nimi każdego posterunkowego policji państwowej, na podstawie rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych z 21 maja 1906 r. o doraźnych mandatach (karnych w postępowaniu karno-administracyjnem na obszarze b. zaboru rosyjskiego i na podstawie analogicznego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 września 1927 r. w postępowaniu administracyjnem na obszarze Galicji, upoważniając funkcjonariuszy administracji względnie policji państwowej do nakładania kar pieniężnych do wysokości 10 zł. za przekroczenia przepisów administracyjnych, I policja korzysta obficie z powyższych mandatów, a sprężystość służbową każdego posterunkowego ocenia się wedle ilości wydanych przez niego karnych mandatów. Mandaty karne stały się prawdziwą plagą egipską i utrapieniem boskiem osobliwie chłopów. Posterunkowy w czasie obchodu znajdzie trochę słomy na podwórzu chłopskiem...</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#komentarz">(Głos: Śmiecić nie wolno na ulicy.)</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#StepanBaran">...już kara, za gnojówkę koło stajni osobna kara, za nienależyte umieszczenie tabliczki z napisem u wozu chłopskiego mowa kara i t. d. w nieskończoność.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#StepanBaran">System obecnych rządów nazwał w tej Izbie przed kilku dniami p. pos. Radziwiłł systemem oświeconego demokratyzmu, zaprzeczając, by był on dyktatorskim lub faszystowskim. Ja nazwałbym obecny system systemem policyjnego demokratyzmu, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ministerstwem policji, które zrealizowało ideę demokratyzmu w tym choćby kierunku, że nadało odrobinę dyktatorskiej władzy nawet zwykłemu posterunkowemu policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#StepanBaran">Co do narodowego życia ludności ukraińskiej praca Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i jego organów miała charakter z reguły represyjny. Całokształt narodowego życia ukraińskiego poddano pod dozór policji, począwszy od towarzystw oświat owych i sportowych, aż do organizacji spółdzielczej, nie mówiąc już o życiu politycznem. Wyrocznią nieomylną we wszystkich ukraińskich sprawach nie tylko na Wołyniu i Polesiu, ale niemniej i w Galicji, jest komisarjat i posterunek policyjny, które informują o wszystkich sprawach ogólnych i konkretnych starostwo i władze wyższe, i których opinja jest miarodajną. Formalnie zniesiono wprawdzie policję polityczną, jako osobny urząd, i jej agendy przydzielono zwykłej policji kryminalnej, w rzeczy samej istnieje ona i nadał, w starostwach i urzędach wojewódzkich są osobni referenci z agendami dawnej policji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#StepanBaran">Istnieje kolosalna armja policyjna, na rok bieżący 31.693 ludzi, w tem 900 oficerów i 30.795 szeregowych, nie licząc urzędników policyjnych i 573 niższych funkcjonarjuszów. T. zw. Kresy Wschodnie literalnie zasiano posterunkami policyjnemi i policją państwową, która miesza się do wszystkiego i o wszystkiem chce decydować. Całą swą energiję zwraca policja państwowa w kierunku zwalczania ukraińskiego ruchu narodowego, węsząc w każdym Ukraińcu, który jest członkiem czytelni, współdzielni, lub kółka amatorskiego, niebezpiecznego wywrotowca i mając ich zawsze na oku, jak również prenumeratorów i czytelników ukraińskich gazet na wisi, gazet legalnych, wydanych w Polsce i cenzurowanych przez polską prokuraturę i policję. Dodam, że wedle instrukcji posterunkowy musi z obchodu przyjść z t. zw. pozytywnym wynikiem, to znaczy, za wszelką cenę znaleźć przestępstwo i wyszukać winnego. Piszą więc raporty do starostwa i powiatowej komendy policji, doniesienia do sądu i prokuratury nieraz zmyślone albo wprost z osobistej zemsty, co najdobitniej wykazują sądowe rozprawy, w czasie których większość oskarżonych przez policję sąd uwalnia od winy i kary.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#StepanBaran">Z tych wszystkich powodów utworzył się obecnie stosunek wielkiego naprężenia między ukraińską ludnością a posterunkiem policji. Mimochodem wspomnę o rzeczy powszechnie znanej, stwierdzonej wynikami przewodów sądowych, o biciu aresztantów zwykłych i politycznych, nie bandytów, o nierzadkiem torturowaniu i zakuwaniu w kajdany za lada drobnostkę. Poprawy pod tym względem nie ma żadnej i zdaje się nie będzie, i prędzej niedźwiedzica w górach karpackich, jak o tem wspomniał ironicznie w tej Izbie reprezentant Huculiszczyzny p. pos. Szekeryk-Donykiw, znajdzie ochronę ze strony państwowej władzy politycznej, niż chłop ukraiński.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#StepanBaran">Represje państwowej władzy politycznej odczuwa boleśnie przede wszystkiem niezależna ukraińska prasa. Kagańcowy dekret prasowy z maja zeszłego roku nada je tej władzy wielkie uprawnienia i ona też z nich skrzętnie korzysta. Zaprowadzono dwie cenzury, prokuratorską i policyjną. Władza polityczna stara się zniszczyć ukraińskie niezależne wydawnictwa polityczne i to zupełnie świadomie i planowo. Dotyczy to przede wszystkiem ukraińskiego dziennika „Diło” i ludowego tygodnika „Swoboda” we Lwowie, organu Ukraińskiego Nacjonalno-Demokratycznego Zjednoczenia.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#StepanBaran">Nakazów konfiskacyjnego zajęcia nie doręczano niekiedy nawet w 24 godz., chociaż polskie gazety we Lwowie otrzymywały je do 2 godzin po zajęciu. Robiono to w tym celu, by gazeta ukraińska wyszła później, poniosła materjalnie straty i straciła na aktualności. Chcąc ochronić się przed materjalnemi stratami, wydawnictwo „Diło” i „Swoboda” posyłało pierwsze egzemplarze do starostwa grodzkiego we Lwowie i wstrzymywało się od druku całego nakładu na wypadek zajęcia. To jednakże nie pomagało, bo można było nie drukować i trzy dni i wyczekiwać daremnie nakazu zajęcia. Natomiast po wydrukowaniu, w 12 godziny po doręczeniu pierwszych egzemplarzy, lufo po wydrukowaniu całego nakładu nawet po 3-ch dniach zjawiał się natychmiast funkcjonarjusz starostwa, zabierał cały nakład i w ten sposób. Opóźniał o kilka dni wyjście gazety, co się często zdarzało zwłaszcza z tygodnikiem „Swoboda”. Bywało i tak, że funkcjonarjusz starostwa przychodził pod lokal drukarni, mając w kieszeni nakaz zajęcia, śledził pod oknami drukarni, a przekonawszy się, że całego nakładu jeszcze nie wydrukowano, nie doręczał tego nakazu, chyba aż dnia następnego po wydrukowaniu całego nakładu, który natychmiast w całości zabierał. Starostwo grodzkie we Lwowie konfiskuje nawet mowy wygłoszone w Sejmie, jak się to stało w zeszłym tygodniu ze skonfiskowaniem w dzienniku „Diło” we Lwowie stenogramu mowy p. pos. dr. Lewickiego, wygłoszonej w te j Izbie przed kilku dniami przy sposobności generalnej dyskusji budżetowej. Jeszcze gorzej jest z prasą ukraińską w absolutnem carstwie p. Media na Wołyniu, a dzieje się to dlatego, by drukowanej niezależnej myśli ukraińskiej nie dopuścić do rąk ukraińskich mas.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#StepanBaran">Przechodzę obecnie do samorządu. Jest on oddany w całości i niepodzielnie pod nadzór i władzę państwowej administracji politycznej, która w Galicji Wschodniej samorząd ten.systematycznie niszczyła i niszczy.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#StepanBaran">Na wielkiej przestrzeni od Samu po Zbrucz rozwiązano Rady gminne i władzę lokalną oddano w ręce rządowych komisarzy gminnych, łudzi często znienawidzonych, przybyłych nieraz z zewnątrz, najczęściej Polaków, nie dbających całkowicie o dobro i interes gminy, tylko o własny i o przypodobanie się policji i starostwu. Ta bezkontrolna i rabunkowa gospodarka dobrem i majątkiem gminnym trwała do roku 1927 i zrujnowała doszczętnie setki a może i tysiące gmin. Dopiero w roku 1927 obecny Pan Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski rozpisał wybory do rad gminnych miejskich i wiejskich we Wschodniej Galicji. Ukraiński naród w Galicji, który od szeregu lat cierpiał pod obuchem komisarszczyzny, wziął masowo zorganizowany udział w wyborach do rad gminnych. Ale komisarze i związane z nimi kliki nie chcieli wypuścić dobrowolnie że swych rąk władzy, znajdując niejednokrotnie poparcie w polskich organizacjach narodowych. Przy wyborach gminnych działy się na wielką skalę nadużycia przy układaniu wyborczych list, przy podziale wyborców na koła, wreszcie przy głosowaniu i obliczaniu głosów, — a dopuszczali się tych nadużyć, z reguły bezkarnie, sami rządowi komisarze gminni w tym celu, by wypaczyć wolę większości wyborców i wynik samych wyborów, a w dodatku mieć podstawę do ewentualnego wniesienia protestu wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#StepanBaran">Oprotestowano wybory gminne prawie we wszystkich gminach miejskich i wiejskich z bardzo nielicznemi wyjątkami. Pokrzywdzeni ukraińscy wyborcy wnosili także protesty wyborcze, wykazując faktami i świadkami fałszowanie woli wyborców przez komisarzy gminnych lub przez mianowane przez nich komisje wyborcze. Wnosili protesty wyborcze także i sami komisarze z powodu nadużyć, które sami popełnili, a to w tym celu, by dłużej utrzymać się przy władzy. Naiwni myśleli, że państwowa władza polityczna szybko i objektywnie załatwi protesty i wprowadzi samorząd gminny. Tak jednak nie było. Starostwa przy przeprowadzeniu dochodzeń w sprawie protestów wyborczych (bardzo często postępowały i postępują stronniczo, nie przesłuchując świadków wskazanych w proteście, tylko niektórych, i wpływając nieraz na ich zeznania. Z reguły uwzględniano protesty, wniesione przez polską mniejszość, chociażby w (danym wypadku nie było ustawowej przyczyny do zniesienia wyborów. W większości wypadków z protestami ukraińskiemi było inaczej. W licznych gminach odbyły się po raz drugi wybory, ale i te oprotestowano. W gminach, w których zatwierdzono wybory, rada gminna często nie może się ukonstytuować, bo mniejszość — nieraz nieznaczna, — sabotuje przeprowadzenie wyborów zwierzchności gminnej. W ten sposób w wielkiej ilości gmin Wschodniej Galicji rządzą dotychczas komisarze i dalej rujnują gminy.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#StepanBaran">Nawet wojewódzkie miasto Tarnopol nie ma dotychczas wybranej rady miejskiej i magistratu, bo wybraną w lipcu 1927 r. na podstawie kompromisu 3 narodowości radę miejską, urząd wojewódzki bez żadnej faktycznej potrzeby i podstawy prawnej rozwiązał przed jej ukonstytuowaniem się, na żądanie maleńkiej kliczki i obecnie urzęduje tam jako komisarz rządowy p. ppułlk. Nowakowski w mundurze wojskowym i przy szabli i to oficer zawodowy, który w calem swem życiu nie miał nic wspólnego z samorządem i oczywiście na nim się nie rozumie.</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#StepanBaran">Usunięto zupełnie samorząd powiatowy. Rad powiatowych we Wschodniej Galicji nie ma nigdzie. Na czele powiatowego samorządu stoi obecnie starosta z płacą miesięczną 300 zł. lub wyższą, z prawem używania powozu auta, które powiat musi kupić, a któremi jeździ chyba żona p. starosty lub jego rodzina i znajomi, bo on sam czasu nie ma. Istnieje wprawdzie mianowana przez władze państwowe powiatowa rada przyboczna, ale ona jest zależną w całości od p. starosty. Dawniej było choć trochę lepiej, gdy na czele rady powiatowej stał jakiś wpływowy i utytułowany obszarnik jako marszałek powiatu. Pełnił on służbę honorowo i bezpłatnie, nie obciążał budżetu powiatowego i budował przynajmniej t. zw. drogi marszałkowskie do swych folwarków. To oddanie kierownictwa samorządu powiatowego w ręce starosty jest sprzeczne z przepisami ustawy gminnej i ustawy o reprezentacji powiatowej, ale któżby 'suszył sobie głowę przepisami jakichś ustaw, wystarcza sakramentalny interes obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#StepanBaran">Z dniem 7 lutego r. b. zupełnie usunięto z powierzchni życia samorząd kraj owy, który istniał dotychczas w Galicji wprawdzie jako namiastka pod nazwą Tymczasowego Wydziału Samorządowego. Członkowie jego mianowani przez Sejm w r. 1920 na podstawie osobnej ustawy sejmowej, obecnie na podstawie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z 16 stycznia 1928 r., byli zmuszeni złożyć swe urzędy i opuścić biura, a ich miejsce zajęli wojewodowie we Lwowie, Stanisławowie i Tarnopolu, względnie mianowani przez nich zastępcy. W tym samym dniu pożegnał urzędników Tymczasowego, Wydziału Samorządowego prezes tego Wydziału, b. senator p. Dr. Kędzior, człowiek bardzo zasłużony w sferze podniesienia kultury krajowej w Galicji. Dr. Kędzior wygłosił dłuższą mowę, w której podikreślił warszawskie metody walki z wyrobione mi i wypróbowanemi formami życia samorządowego w Galicji. Warszawa i jej urzędnicy — mówił on — przywykli do ukazów. Za czasów carskich te ukazy stosowano do niej, obecnie ona bardzo obficie obdziela niemi te kraje, przede wszystkiem Galicję, które się znalazły pod jej panowaniem. Wszyscy członkowie Tymczasowego Wydziału Samorządowego, a byli to sami Polacy z różnych politycznych obozów i tylko jeden Ukrainiec, wysłali w dn. 3 lutego r. b. zbiorowy protest na ręce ówczesnego Marszałka Sejmu p. Rataja, zwrócony przeciw rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 stycznia 1928 roku. Wykazano w tym proteście naruszenie przepisów ustaw i Konstytucji przez powyższy dekret, albowiem wedle art. 2 ustawy o pełnomocnictwach Prezydenta, sprawy samorządu, a tem samem sprawy Tymczasowego Wydziału Samorządowego w Galicji były wyjęte spod pełnomocnictw. Rząd obecny z rozmysłem nie wprowadza w życie ustawy o samorządzie wojewódzkim z dnia 26 września 4922 roku, który przewiduje z dn. 26 września 1924 roku wejście w życie osobnego samorządu wojewódzkiego w województwach lwowskiem, stanisławowskiem i tarnopolskiem.</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#StepanBaran">Zniszczenie samorządu prowadzi się konsekwentnie tylko w Galicji. W Poznańskiem i na Śląsku samorządu nie naruszono. Zniszczenie samorządu, jak widocznem jest z taktyki, przeprowadzono w Galicji wyłącznie z motywów narodowościowej polityki eksterminacyjnej. Tem zniszczeniem samorządu zniszczono w Galicji w znacznej mierze ekonomiczny i kulturalny dorobek całych dziesięcioleci i pokoleń. Tymi, którzy konsekwentnie rujnowali w Galicji dorobek ekonomiczny i kulturalny samorządu, są przede wszystkiem Rząd obecny i jego wykładnik w tej dziedzinie p. Minister Składkowski.</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#StepanBaran">Przechodzę do sprawy, o której w obecnej dyskusji najwięcej mówiono, do sprawy wyborów sejmowych i senackich.</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#StepanBaran">Wybory te nie są chlubną kartą działalności obecnego Rządu. Działy się takie nadużycia, była taka samowola czynników urzędowych od najwyżej postawionych do prostych posterunkowych, że nadużycia te pozostaną historyczną plamą na obecnym Rządzie. Nadużycia działy się wszędzie, na całym obszarze Państwa Polskiego, jak o tem mówili w tej Izbie rzecznicy różnych ugrupowań politycznych. Przede wszystkiem jednak działy się na t. zw. Kresach Wschodnich, na terenach zamieszkałych przez ludność ukraińską i białoruską.</u>
          <u xml:id="u-26.29" who="#StepanBaran">Terytorjum zamieszkałe przez ludność ukraińską pod względem nadużyć wyborczych można podzielić na 2 wielkie rejony: na terytorjum Wołynia, Polesia, Podlasia i Chełmszczyzny oraz na okręg wyborczy nr. 53 — Stanisławów i poszczególne inne górskie powiaty w Galicji. W 'tym rejonie ludność ukraińska w czasie wyborów była wyjęta z pod prawa, tutaj nie istniała wolność wyborczych zgromadzeń i wyborczej agitacji, a władze wyborcze i organy administracji państwowej fabrykowali masowo wyniki głosowania, na czyją korzyść, wiadomo.</u>
          <u xml:id="u-26.30" who="#StepanBaran">Terytorium Galicji, obejmujące województwo lwowskie, tarnopolskie i część stanisławowskiego, z wyjątkiem okręgu nr. S3 i niektórych nadgranicznych powiatów górskich, nie miało takich jaskrawych i wyborczych nadużyć, chyba tylko w powiecie borszczowskim, gdzie nadużycia 'wyborcze przybrały kolosalne rozmiary. Nie mam czasu przytoczyć obecnie setek i tysięcy przykładów nadużyć wyborczych. Zrobi to ukraińska reprezentacja parlamentarna i odpowiedni materjał oddano do dyspozycji osobnej komisji sejmowej do badania wyborczych nadużyć. Wspomnę tylko o najważniejszych nadużyciach. Już samo mianowanie p. Wiceministra Gara z pominięciem wszystkich 3 kandydatów, przedstawionych przez zebranie prezesów Sądu Najwyższego, wbrew przepisom art. 16 ust. 3 sejmowej ordynacji wyborczej, było wielkiem wyborczem nadużyciem, jak zresztą zaznaczyli to inni moi przedmówcy.</u>
          <u xml:id="u-26.31" who="#StepanBaran">Dalej naruszeniem ordynacji wyborczej było unieważnienie wyborczych list Bloku Mniejszości nr. 18 w okręgu wyborczym Rzeszów nr. 47, mimo pierwotnego przyjęcia zgłoszonej listy i uzupełnienia żądanych uzupełnień. Tak samo unieważniono w sposób zupełnie bezprawny, a nawet kryminalnie karygodny, listę Bloku Mniejszości nr. 18 w okręgu wyborczym Kowel nr. 56, w którym państwowa władza administracyjna i policja państwowa steroryzowała część wyborców i wymusiła na nich cofnięcie podpisów ze zgłoszonej listy kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-26.32" who="#StepanBaran">Podział na okręgowe komisje wyborcze przeprowadzono tendencyjnie, osobliwie na Wołyniu, Polesiu, Podlasiu i Chełmszczyźnie, tworząc obwody takie, aby ludność ukraińska korzystała jak najmniej z prawa wyborczego z powodu oddalenia często 15–20 klm. od lokalu wyborczego. Tak samo tendencyjnie układano listy wyborcze i wielu ukraińskich wyborców nie wciągnięto do tych list. Administracja państwowa słusznie sądziła, że nie wszyscy uprawnieni wyborcy zdobędą się na taką energję i odwagę, by reklamować swe prawa wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-26.33" who="#StepanBaran">Uniemożliwiano dalej propagandę przy pomocy drukowanego słowa. Niezależne ukraińskie gazety, specjalnie te, które były za listą nr. 18, konfiskowano bezpodstawnie, tak samo broszury i odezwy za tą listą. W Łucku zastępca starosty p. Krasicki przywołał do siebie dnia 8 lutego b, r. właściciela drukarni p. Falika Rychtera i zmusił go do tego, by zaprzestał drukować w swej drukami ukraińską gazetę „Ukraińska Hromada”, która agitowała za listą mir. 18. Takie samo 'polecenie otrzymali ze starostwa wszyscy inni właściciele miejscowych drukarń, wobec czego „Ukraińska Hromada” na czas wyborów przestała wychodzić. Obecnie wychodzi dalej w Łucku, bo wybory już minęły.</u>
          <u xml:id="u-26.34" who="#StepanBaran">Państwowa władza administracyjna i policja robiły wszystko, by w czasie wyborów nie dopuścić na Wołyń agitatorów ukraińskich z Galicji, którzy tam udawali się na wyborczą agitację za listą nr. 18. Ich wszystkich aresztowano i odstawiano -z powrotem do granic Galicji. Także i w samej Galicji były wypadki masowych aresztowań, przede wszystkiem w pow. doliniańskim i borszczowskim, gdzie aresztowano wielu księży świeckich, inteligentów, chłopów i robotników ukraińskich. Aresztowano także i trzymano w więzieniu kandydatów na posłów z listy nr 18, jak p. Ołeksę Jaworskiego z Podhajec w okręgu wyborczym nr. 94 i ks. dr. Pełlicha, obecnego posła w okręgu wyborczym nr. 55. Ludność wiejską teroryzowano, przede wszystkiem w okolicach górskich i podgórskich, gdzie są dobra państwowe i gdzie ludność zależna jest ekonomicznie od kameralnych urzędników. Starostowie i urzędnicy starostwa, cała policja państwowa, inne państwowe urzędy i ludzie od nich zależni, stali się agitatorami wyborczymi za tak zwaną listą rządową. Jednem słowem, polityczna administracij a państwowa i policja przestały być czynnikiem objektywnym, jak tego żąda od nich ustawa.</u>
          <u xml:id="u-26.35" who="#StepanBaran">Skład wyborczy komisji okręgowych i obwodowych utworzono pod kątem interesów wyborczych listy rządowej i one tem samem nie miały również tej obiektywności, jakiej żąda od nich ordynacja wyborcza. W komisjach obwodowych działy się często różne wyborcze misterja, przy czem asystująca wyborom policja państwowa i niektórzy członkowie wyborczej Komisji, a nieraz i cała Komisja wpływała na wyborców, by głosowali na „Jedynkę”. Co więcej bardzo często wpychała kartki wyborcze z jedynką do rąk pojedynczych wyborców, którzy nie mieli zupełnie zamiaru głosować za tą listą. Wyborcom obiecano złote góry — po wyborach nic nie dano — strasząc przy tem opornych na wypadek, gdyby swe głosy oddali na inną listę, specjalnie na listę nr. 18.</u>
          <u xml:id="u-26.36" who="#StepanBaran">W komisji okręgowej nr. 54 w Tarnopolu zaszedł przy samem skrutynium fakt niebywały. Prezes tej komisji, wiceprezes sądu okręgowego p. Czarnecki, zaprosił pełnomocników I st i ich zastępców do aktu wyborczego na środę dnia 7 marca 1928 roku na godzinę 10 rano do sali nr. 8 sądu okręgowego w Tarnopolu. O oznaczonej porze zjawili się pełnomocnicy list pojedynczych, między nimi pełnomocnik listy nr. 18, adwokat z Tarnopola dr. Jakymczuk. P. Czarnecki zakomunikował tylko wynik wyborów, mówiąc, że komisja skończyła swą pracę, rozpoczętą wieczorem dnia poprzedniego, o godzinie 8 rano spisała protokół wyborczy i podpisała listy wierzytelne dla wybranych posłów. W danym wypadku nie dopuszczono wbrew wyraźnemu przepisowi pełnomocników list wyborczych do aktu skrutynium i w ten sposób pozbawiono tych pełnomocników możności kontroli, przewidzianej w ordynacji wyborczej. Wynik był taki, że piąty mandat listy nr. 18 p. Oleksy Jaworskiego, który ogłoszono w urzędowym komunikacie PAT'a wieczorem dnia 5 marca r. b., przepadł i mandat ten dostał się „Jedynce”. W jaki sposób to się stało, na razie nie wiemy. Ukraińska opinja publiczna sądzi, że zajść tu musiał przypadek jakiegoś hokus-pokus wyborczego. Dnia 10 marca b. r. udałem się osobiście w towarzystwie p. d-ra Jakymczuka do p. Czarneckiego, by dopuścił pełnomocników list do skrutynium przy wyborach senackich, na co otrzymałem odpowiedź, że tak, jak postąpił przy wyborach sejmowych, tak samo postąpi przy wyborach senackich, to znaczy nie dopuści pełnomocników list do skrutynjum, co też się i stało. Nieprawdziwem więc jest twierdzenie p. Ministra Składkowiskiego, złożone na ostatniem posiedzeniu Komisji Administracyjnej Sejmu, że p. dr. Jakymczuk z własnej winy nie brał udziału w skrutynjum wyborczem, bo jakoby zaspał. Dr. Jakymczuk nie brał udziału tylko dlatego, ponieważ początek urzędowania komisji oznaczono na dzień 7 marca r. b. o godz. 10 rano, a nie na dzień 6 marca r. b. o godz. 10 wieczorem, o czem dr. Jakymczuk oczywiście nie wiedział.</u>
          <u xml:id="u-26.37" who="#StepanBaran">W ten sposób spaczono wolę ukraińskich wyborców i zmniejszono w sposób sprzeczny z ustawą ukraińską parlamentarną reprezentację. Nas posłów, wybranych wolą narodu ukraińskiego, te wszystkie nadużycia nie odstraszają. Praw narodu ukraińskiego bronić będziemy bez względu na to, jaki rząd rządzić będzie w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-26.38" who="#StepanBaran">Co do osoby p. Ministra Składkowskiego nie żywimy żadnych złudzeń. Jest on wykonawcą systemu i wykonuje go z calem zaparciem i poświęceniem. Za cel swego urzędowania postawił sobie zrobić w Polsce porządek, szkoda tylko, że porządek ten robi wyłącznie na polu sanacji fizycznej. Jak legendarny Harun al Raszyd zjawia się niespodzianie w odległem prowincjonalnem miasteczku dla kontroli żydowskich zajazdów, siejąc postrach między biednymi Żydkami. Zjawia się także i na wsi ale znowu po to, aby skontrolować, czy chłop wypełnił jego rozkaz i wybudował wychodek na swojem obejściu. Wychodek być musi, choćby sam chłop mieszkał w ziemiance, jak kret lub borsuk. Taka fizyczna sanacja żydowskich hotelików i miejsc poza chłopską stodołą jest może potrzebna i dla kulturalnego człowieka zrozumiała, ale pracę tę może wykonać kto inny, niekoniecznie Minister. Natomiast p. Minister Składkowski zapomniał zupełnie o sanacji moralnej i politycznej i lepiej byłoby dla dobra obywateli, gdyby p. Minister Spraw Wewnętrznych kontrolował częściej urzędy administracyjne i posterunki policji i by uczył swoich podwładnych poszanowania ustaw, obiektywności i ścisłego przestrzegania przepisów prawnych, a nie szykanowania ludności.</u>
          <u xml:id="u-26.39" who="#StepanBaran">Do Rządu i do osoby p. Ministra Składkowskiego zaufania nie mamy i będziemy głosować przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma p. Czarnecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PCzarnecki">Wysoka Izbo! Chcę kilka słów powiedzieć o Kopciuszku, jaki znajduje się w naszym budżecie i w naszem życiu państwowym, chcę mówić o sprawie zdrowia publicznego. Proszę Wysokiej Izby, przeceniamy te dane statystyczne, które powiadają, że nasz roczny (przyrost naturalny wynosi prawie 500.000 ludzi, a przeceniamy dlatego, że nie mamy dokładnych danych statystycznych o tem, ile z tego procesu naturalnego przyrostu umiera niemowląt i dzieci do lat 5. Niepewne statystyki, zbierane tu i ówdzie, wykazują, że prawie 50% dzieci urodzonych żywo i zdrowo do 5 roku życia umiera. Dalej, jeżeli porównamy nasze życie z życiem zachodnio- europejskiem, gdzie statystyki są daleko ściślej prowadzone, to procent śmiertelności u nas jest dwa razy większy, a czasem i trzy razy większy niż w Anglji. Proszę Panów, wspominam o tem dlatego, żebyśmy sobie zdali sprawę, że mamy olbrzymie skarby, skarby ludzkiego zdrowia i ludzkich sił i marnujemy je, trwonimy, gdyż one giną dla nas jako całość, i w gospodarce, jaką prowadzimy, w dużym stopniu przechodzą na minus, choć jesteśmy w opozycji do obecnego Rządu, to jednak muszę wyraźnie podkreślić, że poczynania tego Kopciuszka, jakim jest Generalna Dyrekcja Służby Zdrowia w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, są zadziwiające w porównaniu z temi funduszami, jakie ona ma do rozporządzenia. Bo proszę Panów budżet na zdrowie ludzkie wynosi u nas 0,45% całego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: 0,59%)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PCzarnecki">Nie całe, jeżeli będzie nawet 0.50%, to jest mała różnica (Ten sam głos: 0,59%.) Niech będzie 0,60 nawet, przecież to są kpiny w stosunku do potrzeb. Czy Wysoka Izba wie o tem, że w 1926 r. na leczenie chorób zaraźliwych wśród bydła w Ministerstwie Rolnictwa wydano tyle samo, ile miała na wydatki właśnie ta nieszczęśliwa Dyrekcja Służby Zdrowia Publicznego na wszystkie choroby zaraźliwe i na wszystkie sprawy sanitarne wśród ludności? To powinniśmy wiedzieć i to trzeba podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PCzarnecki">Proszę Państwa, nie będę wchodził w szczegóły. Powiadam, ten Kopciuszek w miarę możności, w miarę swoich wpływów, jakie dostał z ogólnego budżetu, robi co może. Można znaleźć wicie usterek w dekretach, które były wydane, lecz pozostawiam sobie na później prawo wnoszenia odpowiednich nowelizacji tych ustaw. Dzisiaj nie będę się w szczegóły wdawał, dziś chcę ująć w całości, w całokształcie to zjawisko, które uważam, że jest źle postawione w naszem Państwie. Bo, proszę Państwa, wszystkie usiłowania, czy to w kierunku Unormowania sprawy szpitalnictwa, czy to w kierunku budowania brakujących szpitali, a szczególnie w dziale szpitali i zakładów psychiatrycznych, wszystko to pozostanie bez dobrego skutku, jeżeli nie będzie usunięty zasadniczy błąd, który w dalszym ciągu swego przemówienia chcę wykazać.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PCzarnecki">Zdrowie publiczne jest największym, że tak powiem, rezerwo arem kapitału całego społeczeństwa; ono daję nam możność wytwarzania dóbr, ono za pośrednictwem pracy tworzy to, co nazywamy bogactwem narodowem i bogactwem indywidualnem. I jeżeli ktoś chce, żebyśmy jako całość zmagali się, żebyśmy te dobra tworzyli, po to, ażeby wzajemnie sobie poziom życia podnieść, to każdy z nas musi o tem wiedzieć, że trzeba to robić z pewnym planem, według pewnego systemu, że na to nie trzeba żałować pieniędzy. Mówi się dużo o potrzebie obrony kraju, a ja zapytam się Wysokiej Izby, jak można bronić tego kraju wtedy, kiedy na komisjach poborowych ma się do dyspozycji nie ludzi zdrowych, rozwiniętych fizycznie, ale różne chuchra, jak można żądać od ludzi słabo rozwiniętych fizycznie, aby mogli ponosić te trudy, które spadają na nich w momencie niebezpieczeństwa Ojczyzny?</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PCzarnecki">Dalej, jeżeli się oblicza ilość godzin pracy, względnie ilość dni pracy straconych przez różne choroby, które możnaby było zwalczyć, usunąć, to wtedy otrzymujemy przerażające cyfry, jak z lekkiem sercem i bez zastanowienia rzucamy w błoto miljony.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PCzarnecki">Znaczenie zdrowia mojem zdaniem jest największe, nie ma nic innego na świecie tak wielce ważnego, jak zdrowie, bo ono daję nam możność dążenia, walczenia i zdobywania różnych ideałów, słowem - daję nam możność sięgania po to, co każdy z nas w duszy swój ej jako nadzieję nosi, to jest zdobywania szczęścia.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PCzarnecki">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli te rzeczy, o których mówiłem ogólnie, każdy człowiek odczuwa, to tem bardziej musi to odczuwać robotnik, który mieszka w suterenie, w małym pokoiczku, chłop, który mieszka w nędznej chacie, który nie ma najprymitywniejszych zasad hygieny w życie wcielonych. Najbardziej te warstwy upośledzone ludzi pracy odczuwają brak wszelkich zarządzeń, które dotyczą zdrowia publicznego.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PCzarnecki">Jako lekarz czuję się w obowiązku zaznaczyć, że można atakować p. Ministra Składkowskiego tak lub inaczej za to, że tam lub ówdzie administracja nie postępowała tak jak powinna była postępować, nie zachowała bezstronności, ale naprawdę jest rzeczą niekulturalną, atakować ministra za to, że kazał po wsiach stawiać wychodki.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PCzarnecki">To są rzeczy poza partjami, to są rzeczy poza kierunkami, to są rzeczy zasadniczej kultury. Ja mam inny pogląd na to i uważam, że nie jest minister spraw wewnętrznych przeznaczony do tak drobnych rzeczy, ja mam pogląd ten, że trzeba stworzyć taką instancję służby zdrowia, któraby miała siłę, i możność o te rzeczy dbać, ale chcę zaznaczyć, że nie należy rzeczy, które służą do podniesienia kultury, używać jako środka do zwalczania niemiłego sobie człowieka. Rzecz sama w sobie jest koniecznością, inna rzecz, że kwest ja przeprowadzenia może jest niezręcznie ujęta. Znamy bajkę o niedźwiedziu, który chciał przyjacielowi swemu muchę spędzić z czoła i zabił go. Jeżeli ten lub ów posterunek przeprowadzał to tą metodą niedźwiedzią, to to nie jest wina rzeczy samej, lecz wina niezgrabności niedźwiedzia.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#komentarz">(Głos. Trzeba nauczyć 'jak traktować.)</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PCzarnecki">Naturalnie, trzeba go nauczyć.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(Głos: Tu mówiono tylko o metodach.)</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PCzarnecki">Jeżeli tylko o tem, to bardzo się z tego cieszę.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(Głos: Pan nie zrozumiał tego.)</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PCzarnecki">Zrozumiałem dobrze, bo było mówione i tak i tak. Dlatego też, Wysoka Izbo, powiadam, że jeżeli gdzie ważne są sprawy zdrowia, to ważne są tem bardziej u nas w Polsce, ponieważ graniczymy z państwem rosyjskiem, które jest stale źródłem różnych chorób, a przede wszystkiem cholery i desynterji.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PCzarnecki">Jest to tem bardziej ważne, że każda epidemja, która ze wschodu do nas przyjdzie, naraża nas na to, że zamykają się granice zachodnie, że stosunki z zachodem są przerwane, wskutek czego są straty gospodarcze. Dlatego też koniecznością jest w Polsce postawienie spraw zdrowia w ten sposób by one były tworzone według jednego planu, według jednego, że się tak wyrażę, dowództwa i żeby były skupione w jednej ręce. Myśmy raz już mieli przykład, że potrafimy zrozumieć niebezpieczeństwo chorób zakaźnych, a to wtedy, kiedy one wdarły się w nasze wschodnie rubieże i pochłaniały tysiące ofiar wówczas był stworzony nadzwyczajny komisarjat do walki z epidemjami, ale potem kiedy epidemja ucichła, to tę skuteczną broń złożyliśmy i oddaliśmy np. łaźnie do dyspozycji miejscowych samorządów, które nie stały na wysokości kulturalnego zadania i w szeregu miejscowości te łaźnie, które miały tworzyć ośrodek czystości, porozbierano, aby pobudować sobie chlewiki, albo co innego, a w innych miejscach posprzedawano je lub powydzierżawiano na spichrze. Ta sprawa winna być ujęta u nas w jedną całość. Tymczasem dziś sprawa przedstawia się tak, że agendy zdrowia, znajdują się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, w Ministerstwie Kolei, w Ministerstwie Sprawiedliwości, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w siedmiu ministerstwach, nie licząc ósmego Ministerstwa Spraw 'Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PCzarnecki">Proszę Panów, ażeby zilustrować konieczność skupienia tych wszystkich rzeczy, dam parę przykładów. Opieka nad matką i dzieckiem jest przydzielona do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. (Głosi 400.000 złotych.) Tak, 400.000 złotych. Tam tworzy się specjalne agendy lekarskie na to, aby te dzieci leczyć, a Dyrekcja Generalna Służby Zdrowia, która jest przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, która składa się z lekarzy i ma cały aparat lekarski, nie ma prawa zajmować się leczeniem tych dzieci, tylko pilnuje, czy domy, w których te dzieci mieszkają, są czyste, zamiecione, czyli ma sanitarną opiekę, którą może wykonywać i nie lekarz. Takich absurdów jest moc, Ze względu na brak czasu nie mogę bliżej przed Wysoką Izbą tej sprawy rozwinąć. Streszczam się więc i powiem: jeżeli chcemy stanąć w szeregu państw kulturalnych, jeśli chcemy, aby nasze skarby, znajdujące się w ludziach pracy, nie były trwonione i rozpraszane, to powinniśmy skupić wszystkie agendy zdrowia w jednej ministerstwie. Ponieważ obecnie jest tak, że Ministerstwo Pracy przez przydzielenie tam kasy chorych, objęło największą ilość agend zdrowia, a to, co się nazywa przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Generalną Dyrekcją Służby Zdrowia, jest szczupłe i nie ma nawet podstaw materjalnych, wobec tego zgłaszamy rezolucję, aby skupić wszystkie agendy sprawy zdrowia przy Ministerstwie Pracy, i Opieki Społecznej. Rezolucja brzmi jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PCzarnecki">„Sejm wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PCzarnecki">1) do przekazania Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej agend sanitarnych, wykonywanych obecnie na zasadzie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 18 stycznia 1924 r. (Dz. U. R. P. Nr. 9 poz. 86) przez Ministra Spraw Wewnętrznych, jak również agend sanitarnych, wykonywanych obecnie przez inne ministerstwa z wyjątkiem Ministerstwa Spraw Wojskowych;</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#PCzarnecki">2) do ustanowienia pod zwierzchniem kierownictwem Ministra Pracy i Opieki Społecznej Głównego Urzędu Zdrowia z dyrektorem lekarzem (Głównym Dyrektorem Służby Zdrowia w 3 stopniu służbowym) na czele;</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#PCzarnecki">3) do zmiany nazwy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na Ministerstwo Pracy, Zdrowia i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#PCzarnecki">Tutaj z boku usłyszałem: „nowa posada”. Nie miałem czasu rozprawiać się z tymi panami posłami, którzy przyczynili się do obalenia Ministerstwa Zdrowia, Przejrzyjcie Panowie, jakie były wtedy wysuwane argumenty, był wysuwany argument oszczędności, ale jeżeli tworzy się osobne agendy lekarskie dla szkolnictwa, dla kolejnictwa przy kasach chorych, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w Ministerstwie Rolnictwa i t. d., to tam, gdzie był jeden człowiek i jeden musiał to wykonać, teraz przyjęto czterech.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#PCzarnecki">I gdybyśmy zebrali wszystkie pieniądze, wydane na fen cel, to by się Panowie przekonali, że był niezgodny z rzeczywistością ten argument, który wysuwano dla skasowania Ministerstwa Zdrowia, bo nie zrobiono żadnych oszczędności, a tylko rozproszono sprawę najważniejszą, sprawę kultury; sprawę bez której nigdy nie staniemy w szeregu ludów nowoczesnych i państw nowożytnych. Tę sprawę zmarnowano i dlatego czuję się w obowiązku podnieść ją i proszę Sejm o to, aby mi pomógł, uchwalając moje rezolucje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma p. Dyboski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#TadeuszDyboski">Wysoka Izbo! Korzystam z chwili, kiedy uwaga Wysokiej Izby została nieco odciągnięta od problemu czysto politycznego nadużyć wyborczych, a została przykuta do zagadnienia niesłychanej wagi, do zagadnienia służby zdrowia publicznego. Nie można rozpatrywać tych zagadnień na tle nader skromnych cyfr, które znajdując się w budżecie Departamentu Służby Zdrowia, jednego z działów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, albowiem Departamentowi Służby Zdrowia przypada przede wszystkiem jedna rola, mianowicie kierowanie całokształtem naszej polityki w sprawie służby zdrowia i kierowanie wszystkich tych wysiłków, które samorządy w swym zakresie, wydają na to sumy pokaźne, robią i bardzo skutecznie prowadzą. Patrząc na całokształt działalności Departamentu Generalnej Służby Zdrowia, chciałbym jedno z wielkiem uznaniem podkreślić, mianowicie ścisły związek, jaki utrzymuje z sanitarjatem międzynarodowym, w szczególności z sekcją higjeny przy Generalnym Sekretariacie Ligi Narodów. Byłoby niewdzięcznością, gdybyśmy nie korzystali z każdej sposobności, ażeby z tego miejsca nie wspomnieć o związku, który łączy nas z największą fundacją sanitarną, fundacją Rockefellera, z której wybitnej pomocy zawsze kraj nasz korzystał.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#TadeuszDyboski">Jeżeli popatrzymy do sprawozdania rządowego, które znajduje się w rękach Panów za okres od maja 1926 r„ to znajdziemy tam także sprawozdanie z działalności legislatywnej Departamentu Służby Zdrowia. Znajdziemy w nim 10 rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej, które mogą wywołać pewną krytykę, które jednak zasadniczo nawet na ławach opozycji, jak to podkreślił kol. Czarnecki, spotkały się z dużem uznaniem. Zagadnienie, które wysuwa kol. Czarnecki, ta unifikacja administracyjna wszystkich agend, dotyczących Służby Zdrowia jest bardzo ważne i bez wątpienia złączenie agend Departamentu Służby Zdrowia w tym zakresie, w jakim one są prowadzone obecnie z agendami higieniczno lekarskiemi, które leżą w zakresie Ministerstwa Opieki Społecznej byłoby bardzo ważne. Nie docenianym jest tylko fakt, że na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stoi obecnie lekarz, który nie zląkł się złośliwej karykatury, nawet przydomku legendarnego Harun al Raszyda i który metodami nie wiem czy warszawskiemi, czy generalskiemi nieubłaganie i konsekwentnie tępi brud i niechlujstwo w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#TadeuszDyboski">Podnoszą się z ław, szczególnie reprezentantów ludności włościańskiej, częste skargi, że w tej swojej konsekwencji p. Minister Spraw Wewnętrznych idzie zbyt daleko w stosowaniu kar administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#TadeuszDyboski">Otóż chciałbym nawiązać do tych stów, które p. Minister tego resortu powiedział w Komisji Budżetowej, że nie tylko nikt z nas, objektywnie na jego działalność patrzący, w tem mu nie przeszkodzi, przeciwnie, że każdy z nas, objektywnie na to patrzący, będzie mu pomagał.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#TadeuszDyboski">Szanowni Panowie, skoro mowa o działalności legislacyjnej Departamentu Służby Zdrowia chciałbym wspomnieć o ustawowem uregulowaniu szpitalnictwa w Polsce. Wspominam o tem dlatego, że ze zbyt poważnych źródeł podnoszą się głosy obawy, iż ten dekret naruszy w znacznej mierze porządek, panujący dotąd w szpitalnictwie. W dzielnicy, z której pochodzę, a więc w Małopolsce, podnoszą się w licznych memorjałach bardzo poważne obawy, że ten dekret zagraża uporządkowanemu szpitalnictwu Małopolski ruiną. Chciałbym wyrazić przekonanie wewnętrzne, że te obawy są przesadzone, że jeżeli w memorjale wydziału lekarskiego uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie ze strony bardzo poważnej takie same obawy zostały podniesione, to muszę przeciwstawić temu argument, że 4 duże szpitale Małopolski, a więc Lwów, Kraków, Rullparków i Kobierzyn na nowym porządku rzeczy tylko zyskać mogą, chociażby ze względów budżetowych, bo zostaną podporządkowane bezpośrednio władzom centralnym. Nie podzielam również obaw, aby nowy porządek rzeczy zagrażał ruiną szpitalom prowincjonalnym dlatego, że przez odpowiednią kontrolę da się uzyskać wpływ na należyte obsadzanie stanowisk kierowniczych i przy odpowiednich środkach da się zapewnić gospodarkę rozsądną finansami tych szpitali.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#TadeuszDyboski">W tymże memorjale, który zacytowałem, spotykamy zdanie, że Kasy Chorych, które korzystają z przywileju zwalniania od płacenia połowy taksy za swych chorych, umieszczonych w szpitalach, powinny co najmniej w połowie przyczynić się do budowy nowych, względnie rozbudowy istniejących już szpitali, Rozumiem tendencję tej tezy, nie przypuszczam jednak, ażeby ona w praktycznem wykonaniu dała się przeprowadzić, raczej przypuszczam, że da się ustawowo znieść ten przywilej z którego Kasy Chorych dotychczas korzystają i przypuszczam, że to się da zrobić na podstawie nieobowiązującego, ale bardzo autoratywnego zdania, wyrażonego przez prezesa zarządu jednej z największych Kas Chorych w Polsce. Przypuszczam, że zniesienie tego przywileju będzie z wielką korzyścią zarówno dla szpitali, jak i dla samych ubezpieczonych w Kasach Chorych członków.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#TadeuszDyboski">Patrząc na całokształt działalności Departamentu Służby Zdrowia. Chciałbym podnieść jeszcze jeden moment Spotykamy tam wydatek, nie pamiętam w jakiej wysokości, na walkę z gruźlicą. Otóż Szanowni Panowie jestem głęboko przekonany, że gdybyśmy nawet ten wydatek potroili, gdybyśmy nawet ten wydatek podnieśli dziesięciokrotnie, nie będzie on mógł zwalczyć tej plagi, która nas nęka, dopóki Rząd nie zdobędzie się na bardzo szeroko pomyślaną i daleko wytyczoną politykę mieszkaniową, dopóki nie zobaczymy na bardzo szeroką miarę zakreślonej polityki ułatwiania kredytów samorządom dla budowy zdrowych i o ile możności nie koszarowych, tanich mieszkań. Ta polityka kredytowa jest koniecznością i bez niej wszelkie wydatki, obracane na zwalczanie tej plagi społecznej, jaką jest gruźlica. Okazały się półśrodkami, szczególniej w ośrodkach przemysłowych, gdzie ludzie pracy mieszkają w warunkach nad wyraz opłakanych. Nie pociesza mnie fakt, że w krajach o wysokiej kulturze, jak np. w Anglji, bywa gorzej. Wystarczy zajrzeć do publikacji Lloyd Georga aby się przekonać, w jakich warunkach mieszkają niejednokrotnie robotnicy angielscy, że takich warunków w Polsce nikt nie zobaczy.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#TadeuszDyboski">Nie zmienia to jednak faktu, że u nas te stosunki wymagają gwałtownej naprawy.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#TadeuszDyboski">Z dalszych punktów, które spotykamy w budżecie Departamentu Służby Zdrowia zwraca naszą uwagę wydatek na zwalczanie chorób wenerycznych. Z wielkiem uznaniem patrzymy na to, że Departament Służby Zdrowia tworzy w największej ilości przychodnie dla wenerycznie chorych osób, przychodnie dostępne dla ludzi pracy, przede wszystkiem w godzinach wolnych od pracy tak, aby drobny zabieg lekarski nie zmuszał do porzucenia pracy na kilka godzin dziennie.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#TadeuszDyboski">W związku z tem jednak chciałbym podkreślić, że to nie wystarcza, że trzebaby nareszcie zerwać z systemem reglamentacji prostytucji, która u nas istnieje w postaci semireglamentacji. Nie jest to krytyka Służby Zdrowia, tylko bardzo ostra krytyka systemu, który w całej Europie już się przeżył. Większość państw europejskich z tym systemem zerwała i większość europejskich państw przeszła na system abolicji zupełnej, nie prowadzenie walki z prostytucją nie prowadzenie walki z wiatrakami, tylko zwalczania chorób wenerycznych przez ułatwienie pomocy lekarskiej najszerszym kołom ludności.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#TadeuszDyboski">Wreszcie, proszę Panów, chciałbym dotknąć jednej niesłychanej bolączki, Kogokolwiek z lekarzy praktykujących Panowie zapytacie, czy to z kolegów z Kowla, czy kolegów z Małopolski, czy z Kongresówki, wszędzie dostaną Panowie jedną odpowiedź, że nie ma w Polsce miejsca dla umysłowo chorych, którzy powinni być umieszczeni w zakładach, Ankieta departamentu służby zdrowia w roku ubiegłym wykazała cyfrę około 22.000 chorych umysłowo, którzy powinni być w zakładach umieszczeni. Statystyka ze źródeł innych podnosi tę cyfrę do 28.000. Faktem jest, że posiadamy łóżek dla umysłowo chorych 9.000, więc mamy olbrzymi niedobór. Widzimy w budżecie zwyczajnym i wydatkach nadzwyczajnych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pozycję 1.400.000 i 1.000.000 na budowę nowych zakładów dla umysłowo chorych. Przede wszystkiem z uznaniem witamy fakt, że wyznaczono 1.000.000 zł. na budowę zakładu dla umysłowo chorych w Chełmie, więc tam, gdzie całe połacie kraju, całe kresy są pozbawione pomocy i opieki dla umysłowo chorych, Jednak z Ubolewaniem musimy patrzeć na to, że istniejące i wzorowo prowadzone zakłady w Małopolsce są i muszą być przepełnione, że taki zakład, jak duży szpital w Kobierzynie w dn. 31 marca b. r. na 500 etatowych łóżek mieścił 900 chorych. Proszę Panów, wykonanie programu całego maksymalnie, to znaczy uzyskanie dostatecznej ilości łóżek dla wszystkich chorych umysłowych w Polsce będzie wymagało wielkich wysiłków finansowych w ciągu całych lat.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#TadeuszDyboski">Przypuszczam jednak i mam pewne podstawy do tego przypuszczenia, że już z nadwyżek budżetowych tegorocznych dadzą się uzyskać fundusze na.wykonanie programu minimalnego, któryby odciążył zakłady istniejące i stworzył możność uwzględniania chociażby pewnych ilości wypadków szczególnie antyspołecznych. Jest to zagadnienie nie czysto lekarskie, lecz zagadnienie ludzkości, staje się to powoli zagadnieniem ekonomicznem, bo chory umysłowo przykuwa do swego łóżka nie małe dziecko, które się nim opiekuj e. ale osobę zdolną do pracy. Zacytować można wypadki, w których chorzy umysłowo puszczali z dymem całe wioski, zacytować można wypadki, gdzie chore umysłowo jednostki wybitnie antyspołeczne są trzymane na łańcuchu w warunkach, które ubliżają kulturze naszego kraju. W tem co mówiłem jestem zgodny zupełnie ze wszystkiemi czynnikami, które na te stosunki nieznośne i opłakane patrzą i jestem z pewnością zgodny z intencjami naszych naczelnych władz, opiekujących się sanitariatem polskim.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#TadeuszDyboski">Obrona budżetu Departamentu Służby Zdrowia, Szanowni Panowie, jest niesłychanie łatwa, budżet ten jest mały, wystarczy mi tylko zaapelować ażebyśmy zjednoczyli wszystkie wysiłki w tak objektywnej dyskusji, jaką zapoczątkował tutaj kol. Czarnecki, ażeby wespół z władzami do tego powołanemi dążyć do poprawy istniejącego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma p. Opolski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#EugeniuszOpolski">Wysoki Sejmie! Jeśli chodzi o Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, to resort ten, śmiem twierdzić, jest jednym z najważniejszych, bo wkracza bezsprzecznie w każdą dziedzinę życia społecznego i państwowego. Rząd obecny, który wziął władzę swoją z przewrotu majowego, potrafił znaleźć żywiołowy oddźwięk w bardzo poważnej większości całego narodu i społeczeństwa bez względu na klasy społeczne, nie da się zaprzeczyć, że warstwy pracujące, masy chłopskie, klasa robotnicza odruchowo, instynktownie przywiązywały do przewrotu majowego i objęcia rządów przez Marszałka Piłsudskiego daleko idące nadzieje nie tylko co do poprawy ogólnopaństwowych stosunków, ale i swego osobistego położenia. I przyznać trzeba, że w porównaniu z tem, co się przed przewrotem majowym działo w Państwie Polskiem, Rząd obecny ma dużo plusów.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A cóż mówił prezes Pański, że nic nie zrobił?)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#EugeniuszOpolski">Nie mniej jednak nie pozostaje bez odpowiedzi jedna zagadka. Warstwy, ludzie, 'stronnictwa, czy też sfery które tak namiętnie, a częstokroć brutalnie, z poniżeniem godności całego Państwa i jego twórcy, pierwszego obywatela Marszałka Piłsudskiego, (potępiały przewrót majowy i we wszelkich pierwszych poczynaniach nowego Rządki na każdym kroku stawiały przeszkody, te warstwy coraz bardziej do tego Rządki się zbliżają, zaś te masy, które nawet czynnie w dniach przewrotu dopomagały, które wytworzyły ten psychiczny nastrój, że większość narodu życzy sobie uporządkowania stosunków, warstwy te reprezentowane w tych, czy innych ugrupowaniach i stronnictwach, coraz bardziej się oddalają. Ja nie mogę stwierdzić, że to jest wina przywódców tych, czy innych ugrupowań, które mają wpływ na warstwy chłopów i robotników. Przeciwnie stwierdzam, że nawet tam, gdzie nie dochodzą wpływy partyjne danych ugrupowań, stronnictw, politycznych — gaśnie i ziębnie autorytet Rządu. P. Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski jednem z pierwszych rozporządzeń podbił sobie szerokie warstwy ludności, szczególnie chłopskie, mianowicie tem rozporządzeniem, że w urzędach administracyjnych jemu podległych, szczególniej w starostwach, ma być każdy bez względu na jego stan sprawiedliwie przyjmowany, wysłuchany i załatwiany. P. Minister w tym okólniku, który po dziś (dzień wisi w każdym urzędzie starościńskim, upoważnia każdego, ktoby się czuł niezadowolony z przebiegu zanadto biurokratycznego załatwienia sprawy, do odwołania się listownie, a nawet telegraficznie do swojej wysokiej osoby.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#EugeniuszOpolski">Jednak z biegiem czasu, z miesiąca na miesiąc to malało, bladło, a dziś należy już do snów rozczarowania, bo po urzędach administracyjnych, starostwach, zapanował dziś z powrotem ten sam nieubłagany duch biurokracji, który potrafi naginać interpretacje artykułów do potrzeb chwilowej konstelacji politycznej albo poszczególnych klas ludności. Podam tylko jeden przykład drobny, ale ilustrujący. W Małopolsce za czasów austrjackich istniało prawo, na mocy którego starosta był mocen zarządzić tak zwaną przymusową obławę w tych okolicach, w których dzika zwierzyna z lasów czyniła drobnym rolnikom szkody, szczególnie chodziło tu o dziki. W pow. jarosławskim, gdzie są wielkie lasy dwóch ordynacji, szkody wyrządzone przez dziki, które naocznie jako rolnik stwierdziłem, były rzeczywiście zatrważające. Ludność okolicznych gmin zainteresowanych przez różne deputacje, uchwały, używając i pomocy poselskiej, upominała się w starostwie o zastosowanie tego prawa i zarządzenie przymusowej obławy. Starostwo jednak odesłało akty do zarządu dóbr i zadowoliło się odpowiedzią, że te dziki, które rzeczywiście wyrządzają szkody, nie pochodzą z lasów tego właściciela, tylko z innych lasów.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#EugeniuszOpolski">Jeszcze żaden Rząd i żadne rozporządzenia nie wprowadziło paszportów na dziki ani metryk. Kiedy ja w interesie uspokojenia ludności nalegałem w starostwie, aby zarządzono obławę, to mi wręcz p. starosta odpowiedział, że nie może tego uczynić, bo strzał do dzików jest dla wielkich właścicieli jedyną zimową przyjemnością.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#EugeniuszOpolski">Trzeba skonstatować, że okres wyborczy pogłębił rozbrat między szerokiemi masami ludności a administracją państwową. Nikt nie bierze za złe, nikt nie przeczy Rządowi prawa, że starał się wpływać na wynik wyborów, ażeby zapewnić kierunkowi przez siebie reprezentowanemu zwycięstwo, ale jeżeli zważymy, że jest to Rząd Marszałka Piłsudskiego, pierwszego obywatela Polski, budowniczego Polski, tego, który miał za sobą większość, jeżeli chodzi o masy pracujące, to metoda, którą administracja państwowa po sługiwała się przy wyborach, miała tylko ten skutek, że autorytet tego budowniczego Polski w szerokich masach zmalał. Zdaję się, że ten Blok, który chciał pociągnąć jak największe masy do idei Marszałka Piłsudskiego, nie dorósł do wysokości swego zadania, skoro nie potrafił w okresie przedwyborczym dogadać się i porozumieć z żadnem z ugrupowań, reprezentujących masy pracujące czy to robotnicze, czy chłopskie.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#EugeniuszOpolski">Jeżeli się silanie na tem stanowisku, że wszystkie te ugrupowania razem wzięte są niegodne dopuszczenia do porozumienia, a może odsądzone od poczucia państwowego, to się musi skutki tego rodzaju ciasnej idei ponosić.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#EugeniuszOpolski">I rzeczywiście skutki tego przeprowadzenia wyborów są straszne. Zaryzykuję zdanie, że gdyby w jakikolwiek inny sposób można było uwierzyć, że ten pierwszy budowniczy Polski, Marszałek Piłsudski, życzy sobie tego czy innego programu, to wynik wyborów byłby zupełnie inny. Tymczasem przeprowadzono ten plebiscyt wyborczy ze skutkiem ujemnym. Ale nie tylko to jest straszne, że skutek jest ujemny w tej Wysokiej Izbie, otwarcie powiadając — że Rząd nie ma większości, ale jest straszniejsza boleść i większa strata przez to, że w szerokich warstwach zmalał autorytet szefa Rządu, Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Pan ma tego żałować?)</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#EugeniuszOpolski">Owszem, ja żałuję. Nie będę tu przytaczał przykładów nadużyć wyborczych, bo już ich tyle z tej trybuny i w Komisji Administracyjnej przedłożono. Podkreślę tylko, że byłoby pół biedy, gdyby metoda ta natychmiast po skończeniu akcji wyborczej ustała. Ale przeciwnie, ona się rozwija dopiero po wyborach i po wyborach szerokie sfery pracującej ludności nie mogą znaleźć w urzędach życzliwego traktowania, o ile się ośmielą przyznać otwarcie, że nie głosowały, albo że po dziś dzień nie poddały się Bezpartyjnemu Blokowi Współpracy z Rządem. W porównaniu z poprzedniemi systemami rządzenia, twierdzę, że plusem jest to, że bezsprzecznie używa się dziś metod bardziej uczciwych. Alle metoda postępowania została ta sama. Ta sama metoda musi wywołać te same skutki, to znaczy rozbrat między szerokiemi warstwami a systemem rządzącym. Jeżeli się zdaje Blokowi Bezpartyjnemu, że potrafi wszelkie ugrupowania polityczne ludowe, czy chłopskie zdusić, przezwyciężyć, względnie, że potrafi szerokie masy zjednoczyć przy pomocy posła, czcigodnego twórcy ruchu ludowego, Bojki, to śmiem twierdzić, że jest to iluzja. Ruchu ludowego w tem znaczeniu, że masy chłopskie upominają się o zupełne równouprawnienie, o dopuszczenie do współudziału w całokształcie życia państwowego, nie potrafi zwalczyć żadna siła.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#EugeniuszOpolski">Jeżeli wszelkie hasła w tym kierunku rzucane z ugrupowań lewej strony tej Izby zwane są demagogją, to może mi wolno będzie przytoczyć chociaż z pamięci słowa, których przypuszczam, że nikt nie nazwałby demagog ją, słowa hr. Cieszkowskiego, który w swojej egzegezie modlitwy pańskiej „Ojcze Nasz” pisze całkiem wyraźnie: „Lud pracujący cierpi dzisiaj stokrotnie bardziej, aniżeli w poprzednich wiekach, mimo, że stosunki się zmieniły na lepsze, a cierpi dlatego, że doszedł do całkowitej świadomości swoich cierpień i przestaje uważać za wolę Bożą te stosunki, w których każą jemu żyć, a przez to tem więcej cierpi psychicznie, tem więcej się upomina”. Pisze Cieszkowski wyraźnie w swojej odezwie do rządzących, że ani klątwy, ani siła bagnetów, ani areszty, ani żadne katusze tego ruchu nie potrafią zatrzymać. Proszę Panów, daleki jestem od myśli kwestjonowania dobrej woli Bloku szukania dobra naszego Państwa. Mimo wszystko chciałbym prosić i chciałbym się zastrzec, ażeby Panowie nie brali wyłącznie w monopol tego pojęcia dobra Państwa i ażeby Panowie pozwolili mieć i innym także swój światopogląd, uformowany także pod kątem widzenia dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#EugeniuszOpolski">Nie udało się to poprzednim rządom, gdy modnem było hasło zblokowanej ósemki „Bóg i Ojczyzna” i doprowadzono je do kompletnego bankructwa. Jeżelibyście Panowie chcieli przyznać każdemu to, co mu się rzeczywiście należy, to śmiem twierdzić, że moglibyśmy się o wiele prędzej i z rzeczywistą korzyścią dla Państwa porozumieć aniżeli w tej formie dyskusji, jaka się obecnie przy debatach budżetowych toczy.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#EugeniuszOpolski">Wracając jednak do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, podkreślam ten rozbrat w szerokich warstwach, na których się opiera byt państwa w stosunku do dzisiejszego pojmowania i funkcjonowania administracji państwowej. Wielu mówców mówiło o sanitarnych i kulturalnych rozporządzeniach p. Ministra, i nikt chyba nie posądza, że mój Klub jest przeciw podnoszeniu kultury ma wsi, albo, że nie widzi, jak straszne, częstokroć azjatyckie pod tym względem panują tam stosunki. Jednakowoż śmiem twierdzić, że w ogóle jest trudno kulturę zaprowadzać rozporządzeniami ministerjalnemi. I widocznie, że doszło do wiadomości p. Ministra Spraw Wewnętrznych to przekręcanie, nadużywanie, a może nawet sabotowanie jego tendencyj, jego ducha w tych rozporządzeniach, skoro czuł się zmuszony do wydania nowego okólnika, przestrzegającego i grożącego usuwaniem tych urzędników, którzyby za daleko posuwali swoją gorliwość. Kultura, mojem zdaniem, musi iść w łączności z postępem oświaty i gdyby Wysoki Rząd nie tylko na terenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale ogólnie nastawił swój aparat rządowy do podniesienia oświaty i kultury w szerokich, ciemnych masach ludności, to obeszłoby się wtedy bez specjalnego rozporządzenia i bez tych dotkliwych kar, częstokroć tendencyjnych i niesprawiedliwie nakładanych.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#EugeniuszOpolski">W Państwie, w którem, jak słyszeliśmy przy debacie nad resortem oświaty, 45–50% jest analfabetów a w ślad za tem ciemnota i skutkiem ma1orolńości nędza jest niżej godności ludzkiego istnienia, w tem Państwie kultury nie da się zaprowadzić ministerialnemi rozporządzeniami i egzekwować jej przy pomocy systemu kar.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#EugeniuszOpolski">Jeżelibym chciał przytoczyć jeszcze jeden bardzo ciekawy przykład z praktyki przeprowadzania wyborów, to powiem, że dwa stronnictwa: Chrześcijan z Przeworska, wydała akurat podobne afisze propagandowe, na których widniał obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. P. wojewoda krakowski okólnikiem do podległych mu starostw i policji kazał owe afisze skonfiskować, pod pozorem profanowania uczuć religijnych, ale lista nr. 30, jak gdyby druga lista rządowa, lista na której czele w środkowej Małopolsce w okręgu rzeszowskim figurował ks. Lubomirski z Przeworska, wydała akurat podobne afisze z Matką Boską i te afisze były wszędzie rozlepiane i walała się ta Matka Boska po wszystkich rynsztokach miast i miasteczek bez obrazy uczuć religijnych. Otóż właśnie to dwoiste stosowanie tych samych paragrafów śmiem nazwać zdemoralizowaniem administracji niższego stopnia, niższej kategorji i podkreślam, że to zdemoralizowanie po wyborach nie tylko nie ustaje, ale całą siłą jedzie dalej i rozbrat między obywatelami a Rządem niepotrzebnie i w sposób niestosowny, częstokroć ordynarny, powiększa. Nie mogę z powodu braku czasu służyć okólnikami i innemi faktami, gdyby jednak ktokolwiek tego ode mnie zażądał w każdej chwili jestem gotów służyć. Z pow. jarosławskiego przytoczyłbym jeszcze dwa ciekawe przykłady. Powstał tam w gminie Szczytnej zatarg natury administracyjnej między zwierzchnością gminną a probostwem obrządku łacińskiego. Cała litera prawa, cały duch ustawy jest po stronie zwierzchności gminnej. Jednakowoż ponieważ to jest sprawa z przemożnym prałatem., oświadczono mi całkiem otwarcie, że trudno i darmo danych paragrafów nie można zastosować i słał się fakt, że wbrew ustawom i z innego resortu, z Ministerstwa Reform Rolnych na sprzedanym plebańskim gruncie, choć okręgowy urząd ziemski dwa razy odmówił pozwolenia na zmianę prawa własności z ustawowych przyczyn, mimo to ksiądz prałat pozwolił wybudować bez konsensu gminy i w ogóle administracyjnego szereg nowych budynków i stworzył fakt dokonany. Obecnie władze powiatowe i wojewódzkie namyślają się, co z tym fantem robić? I w tej sprawie, o ile mi wiadomo, odniosła się ta gmina na podstawie upoważnienia przez p. Ministra, że wolno się do niego odnieść listem poleconym, jednak załatwienia sprawy się nie doczekała.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#EugeniuszOpolski">W innej znowu okolicy w Sieniawszczyźnie, gdzie są wielkie potężne dobra ordynacji książąt Czartoryskich jest także stosowana metoda szykanowania i drażnienia ludności chłopskiej polskiej i ukraińskiej przez administrację ordynacji i czułem się zmuszony oświadczyć p. staroście, że nie biorę żadnej odpowiedzialności za to, co tam pierwszego lepszego poranku lub nocy wybuchnąć na tle tych zatargów może. Ku mojemu zdziwieniu słyszę odpowiedź, że p. starosta o tem wie, że nawet obawia się, że tam albo morderstwo, podpalenie, albo inne bolszewickie rękoczyny powstaną, ale że jest bezradny, a to tylko dlatego, że nie chce zastosować nawet takich przepisów, jakie są w spadku po rządach zaborczych, a któreby swawolę i nadużycia administracji ordynackiej doprowadziły do należytego stanu. I proszę Panów, proszę się nie dziwić, że jeszcze raz podkreślam, że o ile w tym systemie funkcjonowania niższej administracji nie zajdzie zmiana na objektywne jakieś sprawiedliwe traktowanie obywateli Państwa, bez względu na to, czy on chłop polski, czy chłop ukraiński, czy żyd, czy ksiądz, to tak długie Rząd nie może liczyć na to, że z dnia na dzień autorytet jego będzie się powiększał. Ja u siebie potrafię doskonale odgraniczyć, że to, co się dzieje obecnie nie jest ani w połowie w intencjach Rządu, a tem bardziej szefa Rządu, p. Marszałka Piłsudskiego, ale jest nadużyciem tych, czy innych czynników administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#EugeniuszOpolski">Jeżeli mi wolno dotknąć przemówienia przedstawiciela Klubu Bezpartyjnego, p. pos. Radziwiłła, to bezsprzecznie, zupełnie szczerze i bez przekąsu mogę tej mowie oddać najwyższy szacunek. Pomyślałem sobie: mliły Beże, a jednak jest postęp, bo czy jest możliwą rzeczą, ażeby ten sam Radziwiłł, czy inny lat temu 10, 15, czy 20 wstecz to samo powiedział?.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#EugeniuszOpolski">Pomyślałem sobie, quantum mutatus ab illo.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#EugeniuszOpolski">I gdyby można było szczerze wierzyć, że to jest ta właśnie wyciągnięta ręka, to aczkolwiek mamy duże zastrzeżenia i pełną niewiarę do t. zw. zasady solidaryzmu społecznego, to jednak byłaby jaka taka nadzieja, że może się tak stosunki ukształtują nie tylko w tej Wysokiej Izbie, ale i w całem społeczeństwie. Nie mam prawa i nawet ochoty kwestjonować szczerości tej mowy i tej wyciągniętej ręki, ale chcielibyśmy to widzieć w czynie, jeżeli zaznaczyłem w swojem przemówieniu, pewną zmianę ról, w popieraniu Rządu Marszałka Piłsudskiego, to obawiam się, że może miast tej demokracji, czy ona jest ciemna, czy nie ciemna, jak to niektórzy Panowie sądzą, mniejsza o to, ale trzeba skonstatować trzeźwo i realnie, że czynnik demokracji cofa się w dół, a czynnik konserwatywny podnosi głowę. I nie miałbym nic przeciw temu, gdybym wiedział, że te czynniki konserwatywne, rzeczywiście szczerze w mię dobra Państwa chcą i z uderzeniem się we własne piersi i przyznaniem się do winy swoich ojców, jak to zrobił p. Radziwiłł, będą szczerze słowa popierały czynem. Zmierzam do końca i oświadczam, że wrażenia posła, który pierwszy raz wszedł do tej Wysokiej Izby, są nader przykre, dlatego, że nie widzimy możliwości tutaj tym samym językiem porozumienia się, dążąc do dobra Państwa i utrwalenia tego Państwa. I ostatnie przedobiednie przemówienie posła z Bloku Bezpartyjnego p. Sobolewskiego i jego zakończenie, że zmiana Konstytucji przeprowadzona będzie z Sejmem albo mimo Sejmu, napawa nas wielką obawą do czego dążymy, bo proszę Panów, bezsprzecznie wszyscy odczuwamy potrzebę zmiany Konstytucji, a może i ordynacji wyborczej, całe pytanie tylko w tem, jak ma to być zmienione i na czyją korzyść, ciemnej czy oświeconej demokracji? Ale proszę Panów, takie rzeczy można robić albo z Sejmem tym, a jeżeli z tym nie można, to przez rozwiązanie Wysokich Izb, odwołanie się do narodu po raz wtóry w nowym Sejmie, albo można zrobić — i dzieje się tak — drogą przeciwkonstytucyjną, drogą zamachu. Ale ten, kto grozi zamachem, powinien wiedzieć, że najpierw zamach trzeba zrobić, ale gdy się o nim mówi, to ja bym się już nie dziwił, gdyby wszelkie groźby zaczęły padać z lewej strony Izby, o której się tyle słyszy, że tam nic innego oprócz marnej demagogji nie ma. Ale groźby, które padają ze stronnictw rządowych, zakrawają na jeszcze większe zadrażnianie stosunków i ażeby delikatnie powiedzieć, na prowokację wszystkich innych stronnictw i ugrupowań poza Bezpartyjnym Blokiem.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#EugeniuszOpolski">Czuję się w obowiązku ostrzec tak Wysoki Rząd, jak i Wysoką Izbę, że widzę i konstatuję już teraz po wyborach z miesiąca na miesiąc wzmożenie agitacji i nastrojów komunistycznych. Proszę Panów, mając całą świadomość tego, ile jest w tem działania judaszowskich pieniędzy obcego a wrogiego państwa, czuję się w obowiązku ostrzec Wysoką Izbę, a szczególnie sfery rządzące przed tem i prosić o rozpatrzenie, co może być przyczyną, że komunizm się tak gwałtownie rozszerza. Z całą świadomością to twierdzę, że się rozszerza komunizm i nastrój głodnych, nędza mas idzie w tym kierunku tak daleko, że za chwilę najbardziej wysunięty radykalizm wszystkich ugrupowań lewicowych będzie niewystarczający. Nie wiem, czy te ciemne masy i raz wyprowadzone z równowagi dadzą porwać się także ideałom Bezpartyjnego Bloku i ostrzegam przed tem, jako Polak, który ma całą świadomość tej wstrętnej rzeczy, jaką jest obca agentura, prowadząca nie do tego, aby masom pomóc, ale aby podważyć istnienie młodego Państwa. Domagamy się więc od wysokiego Rządu i tych, którzy tak wyłącznic szczycą się popieraniem tego Rządu zwrócenia uwagi, dania ratunku i zapobieżenia temu.</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#EugeniuszOpolski">Głos ma p. Serwetnik.</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#EugeniuszOpolski">P. Serwetnik;</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#EugeniuszOpolski">Wysoka Izbo! Ostatnie wypadki samowoli administracyjnej na Wołyniu, które aż zanadto ilustrują obecny kurs polityki względem narodu ukraińskiego, zmuszają mnie do zabrania głosu mimo zbyt wielkiego ograniczenia czasu na dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#EugeniuszOpolski">Praktyki wyborcze, jak i ostatnie zarządzenia po wyborach p. wojewody Mecha na Wołyniu, przeczą elementarnym pojęciom prawa konstytucyjnego i wolności obywatelskiej. Świadczą one o tem, iż rządy polskie dotychczas nie zrezygnowały z dążenia do wynarodowienia i polonizacji północno-zachodnich ziem ukraińskich przez stworzenie specjalnych warunków ucisku i zatarcia wszelkich przejawów samoistnego rozwoju ukraińskiego życia kulturalnego, gospodarczego i politycznego.</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#EugeniuszOpolski">P. wojewoda Mech, mąż zaufania piłsudczyków, sterujących obecnie władzą w Polsce, zakazał świeżo działalności trzech „Proświt” wołyńskich, tych „Proświt”, które są jedynemi. Organizacjami oświaty pozaszkolnej w kraju odwiecznie pozostającym pod uciskiem kulturalnym.</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#EugeniuszOpolski">Ostatnio p. wojewoda Mech rozpoczął pochód planowy na samodzielną spółdzielczość ukraińską na Wołyniu, zakazując nawet obchodu święta spółdzielczości, odmawiając kredytów kooperacji ukraińskiej i zdążając do podporządkowania samoistnego ruchu ukraińskiego spółdzielczego polskim centralom spółdzielczym.</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#EugeniuszOpolski">Mam w ręku dokument z daty 15 maja b. r., podpisany przez wicewojewodę p. Dziewałtowskiego, w którym zakazuje się odbycie pochodu kooperatywnego w święto spółdzielczości w Boremlu, pow. dubieńskiego, z tych motywów, „iż w pierwszych dniach czerwca odbędzie się ogólny obchód spółdzielczości na Wołyniu”.</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#EugeniuszOpolski">Kredyty dla spółdzielni ukraińskich poddano cenzurze politycznej. O zdolności kredytowej spółdzielni ukraińskiej decyduje nie jej stan finansowy, lecz opinja wydziału narodowościowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, względnie tenże wydział województwa.</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#EugeniuszOpolski">P. wojewoda Mech w sposób dotąd nawet w Polsce niepraktykowany pozwala sobie otwarcie wywierać presję na pozostałe jeszcze na Wołyniu „Proświty”, żądając zmiany zarządów ich, względnie kierowników czytelni, nietolerowanych przez pp. starostów, lub też żądając otwarcie przyjęcia przez „Proświty” wypracowanego przez województwo ogólnego statutu „Proświty”, który całą swoją treścią zmierza do całkowitego wyeliminowania inicjatywy i samodzielności społeczeństwa ukraińskiego i poddania całej działalności społecznej w dziedzinie nawet oświaty pozaszkolnej pod kierownictwo i dozór policyjno-administracyjny.</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#EugeniuszOpolski">Samorządy na Wołyniu są po prostu fikcją i parodją. Pp. starostowie przy pomocy aparatu policyjno-administracyjnego przeprowadzają do samorządów ludzi sobie potrzebnych, wobec czego ludność w tych samorządach nie ma swoich rzeczywistych przedstawicieli; są tam podwładni starostwu burmistrzowie i wójtowie, wybrani z łaski pp. starostów, którzy bezapelacyjnie wykonywują wolę starosty. Na przykład przy wyborach do wydziału powiatowego w Kostopolu p. starosta unieważniał kartki wyborcze, na których były napisane niepożądane dla niego nazwiska kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-32.34" who="#EugeniuszOpolski">Przy wyborach do rady gminnej w Kostopolu, wyznaczeni przez wójta gminy prezesi wiejskich komisyj wyborczych (wszyscy sołtysi) — wykreślali niewygodnych wójtowi delegatów do zebrania gminnego i wpisywali do protokółu całkiem innych ludzi, których życzył sobie wójt. Tak było we wsi Hołowinie i innych.</u>
          <u xml:id="u-32.35" who="#EugeniuszOpolski">Skargi na te niesłychane nadużycia nie odniosły skutku z tej prostej przyczyny, że p. starosta wcale tych skarg nie przyjmował.</u>
          <u xml:id="u-32.36" who="#EugeniuszOpolski">Rola tak spreparowanych samorządów sprowadza się tylko do posłusznego uchwalenia tego, co sobie życzy władza wojewódzka, względnie starościńska. Marnotrawienie pieniędzy, pobieranych z ludności na samorząd, stało się rzeczą zwyczajną. Praktykują się asygnowania samorządowe na różne rauty wojewódzkie, kupno aut dla starostów etc. Naprz. w powiecie kostopolskim, gdzie drogi całkiem nie nadają się do jazdy autem, p. starosta kupił sobie już drugie auto. A że nie może jeździć nim na nienadających się do tego drogach powiatowych, to jeździ sobie razem z komendantem policji po miasteczku w czasie jarmarku i tłumi ludzi, jak to miało miejsce niedawno, przy czem taka podróżka samowładnego komendanta skończyła się ma miejscu zabiciem człowieka. Koszta na nabycie drugiego auta zaoszczędził p. starosta przez zamknięcie szpitala w Stepaniu, pozostawiając w ten sposób na cały powiat tylko jeden nie wielki szpital w Bereznem. Sejmik nie ma ani jednego agronoma, drogi niemożliwe. Pomoc medyczna nie wytrzymuje żadnej krytyki.</u>
          <u xml:id="u-32.37" who="#EugeniuszOpolski">Jako na dziwoląg praktyki administracyjnej można wskazać na taki naprz. fakt: p. starosta kostopolski przyjął sam ma siebie obowiązek dostarczania gminom i magistratom materjałów kancelaryjnych i każę im płacić za takowe ceny dalece przewyższające ceny rynkowe. Gdy naprz. rada magistracka w Kostopolu zaprotestowała przeciwko tak daleko idącej opiece p. starosty, to p. starosta odpowiedział, że rada nie ma prawa w trącać się do jego zarządzenia.</u>
          <u xml:id="u-32.38" who="#EugeniuszOpolski">Wysoka Izbo! Wiele mówiono tu o nadużyciach na korzyść „Jedynki” przy wyborach. Jako poseł z okręgu Łuck, Równe, Kostopol, jako stały tamtejszy mieszkaniec, muszę powiedzieć, że nie ma wyrazów dla określenia tego, co się działo w czasie wyborów w nieszczęśliwej ziemi Wołyńskiej. Dla przytoczenia wszystkich przykładów rażących nadużyć, nie wystarczyłoby kilku dni. Pozwolę sobie jednak naprowadzić w tym kierunku kilka faktów dla ilustracji:</u>
          <u xml:id="u-32.39" who="#EugeniuszOpolski">Oto 14 lutego r. b. kandydaci ukraińscy z listy Nr. 18 pp. Drozdowski i Łoburski zwołali wiec przedwyborczy do m. Torczyn w pow. łuckim. Policja pod pozorem badania dowodów osobistych, rozegnała więc i wielu ludzi za nieposiadanie dowodów osobistych z wiecu sprowadziła na policję i ukarała.</u>
          <u xml:id="u-32.40" who="#EugeniuszOpolski">Wywiadowca policyjny Tkaczuk rozwiązał wiec przedwyborczy kandydata 18-ki, adwokata Rotfelda w Łucku dnia 12 lutego r. b., przy ul. Jagiellońskiej na zamkniętym podwórzu w domu Rozenbojma pod pozorem, iż z drugiego podwórza mogłaby przez płot słyszeć przemówienia młodzież, a następnie, że na podwórzu nie ma dachu. Tenże wywiadowca policyjny Tkaczuk rozwiązał wiec przedwyborczy, urządzony przez Żydów w bóżnicy w Łucku dnia 20 lutego pod pozorem, iż „brak zezwolenia rabina rządowego na wiec”. W tymże dniu rozwiązała policja zebranie wyborcze zwolenników 18-ki w lokalu wyborczym w Łucku, ul. Jagiellońska, przy czem wywiadowca, zapytany. O przyczynach rozwiązania, odpowiedział, że „ja tak chcę”.</u>
          <u xml:id="u-32.41" who="#EugeniuszOpolski">W Torczynie, pow. łucki, dnia 3 marca na wiecu w bóżnicy komendant policji wymierzywszy rewolwer w piersi kandydata 18-ki Rotfelda, zakazał mu dalszego przemówienia i poprowadził, szarpiąc go, na policję.</u>
          <u xml:id="u-32.42" who="#EugeniuszOpolski">W Kostopolu dnia 29 lutego komendant posterunku policyjnego rozwiązał wiec przedwyborczy dlatego, iż dwóch prowokatorów, pozostających pod osłoną policyjną, rzucało jaja w kierunku mówcy. W pół godziny później na drugim wiecu w Kostopolu, gdy zebrani nie chcieli wpuścić owych dwóch prowokatorów, policja przemocą wtargnęła do zamkniętego lokalu, a wraz z nią i owi dwaj prowokatorzy, którzy pod osłona, policji zaczęli bić publiczność, a następnie jeden z nich rozbił mówcy adw. Rotfeldowi głowę butelką, policja, ludzi śpieszących mu na pomoc, szablami rozpędzała, a następnie odeszła z napastnikami. Protokółu o tem żadnego nie spisała policja. Mimo skarg w województwie, komendant policji w Kostopolu usunięty nie został.</u>
          <u xml:id="u-32.43" who="#EugeniuszOpolski">W dniu wyborów przy głosowaniu stosowano względem wyborców podejrzanych o niesprzyjanie „Jedynce” najrozmaitsze środki, by nie dopuścić ich do głosowania, brakowano legitymacje, sporządzano protokóły za rzekomą agitację przy lokalu wyborczym i t. p. jednocześnie „Jedynka” korzystała z najdalej idącej tolerancji i poparcia komisyj wyborczych. Wszędzie w lokalach wyborczych leżały numery „Jedynki”, były nawet plakaty, często mężowie głosowali za swoje żony — tak było np. w obwodowej komisji Nr. 57 w Tuczynie, pow. Równe, gdzie głosowali i za siebie i za swe nieobecne żony: Aron Albert, Aleksander Kluk, Bronisław Otfinowski.</u>
          <u xml:id="u-32.44" who="#EugeniuszOpolski">Ogólny stosunek władz administracyjnych do ludności ukraińskiej na Wołyniu, jak również i na innych ziemiach ukraińskich streszcza się krótko: wszystko co ukraińskie, jest wrogie i dlatego potępiane. Wszelki przejaw myślenia i ruchu politycznego ukraińskiego jest prześladowany i z góry zakazany. Wolność zebrań jest skrępowana w sposób niesłychany. Nie zezwolono np. odbycia konferencji przedstawicieli „Proświt” dla omówienia kwestji przyjęcia nowego statutu, o którym mówiłem już, chociaż statut ten zaproponowało „Proswitom” samo województwo.</u>
          <u xml:id="u-32.45" who="#EugeniuszOpolski">Wołyń, Polesie i Chełmszczyznę obrano sobie za teren najłatwiejszej polityki eksterminacyjnej. Polityka p. wojewody Media, w szczególności przez jego stosunek do organizacyj ukraińskich i do wszystkiego w ogóle, co jest ukraińsko-samodzielne, jest nie tylko w sprzeczności ze wszelkiemi zasadami prawa, ale i dziwną pod każdym względem. Tę politykę charakteryzował ze swego stanowiska redaktor tygodnika „Wieś Wołyńska” p. Antoni Jaros w broszurce pod tytułem: „Z działalności Wojewody Wołyńskiego p. Władysława Media”. Pozwolę sobie zacytować niektóre miejsca tej broszurki:</u>
          <u xml:id="u-32.46" who="#EugeniuszOpolski">„W swojej działalności politycznej p. wojewoda różne robił łamańce aż do pierwszych dni września r. ub. Od tego mniej więcej terminu p. wojewoda zajął stanowisko zdecydowanie opozycyjne w stosunku do ukraińców, natomiast przyjazne w stosunku do rosjan”. „Jeżeli weźmiemy sprawę komitetów zbiórki dla powodzian w Małopolsce i wynikłego zatargu pomiędzy komitetami powiatowemi a starostami — p. wojewoda, mając możność polubownego zlikwidowania wywołanych incydentów — raczej zaognił sprawę…” (str. 4).</u>
          <u xml:id="u-32.47" who="#EugeniuszOpolski">„Społeczeństwo polskie, patrząc na te niczem nieuzasadnione łamańce, ruszało tylko ramionami, nie mając możności reagowania na podobną działalność. Byli i tacy, którzy zacierali ręce z radości, widząc zdyskredytowanie rządów Marszałka Piłsudskiego przez jego najwyższego przedstawiciela...”. Dalej mówiąc o zbyt gorliwej działalności wyborczej p. Mecha, p. Jaros tamże pisze, że polityka ta była wręcz ujemną (nawet z jego punktu widzenia) i szkodliwą, a doprowadziła do absurdu. „Jeżeli chodzi o łych ukraińców”, mówi on, „których p. wojewoda Mech zrobił posłami, nadmienić wypada, że są to ludzie, nie mający między ukraińcami żadnych wpływów”... (Str. 10).</u>
          <u xml:id="u-32.48" who="#EugeniuszOpolski">Do ilustracji tej działalności p. Mecha jeszcze niektóre fakty muszę oświetlić. Otóż dla zapewnienia mandatów swoim kandydatom z Jedynki prawie wszyscy kandydaci ukraińscy z listy nr. 18 i innych list ukraińskich, byli zaaresztowani, jak również zaaresztowano i osadzono w więzieniu wszystkich wpływowych mężów zaufania z tejże listy. Mnie samego zaaresztowano i przetrzymano 3 tygodnie w więzieniu w Równem pod tym pozorem, iż rzekomo miałem coś powiedzieć przeciw p. Prezydentowi na wiecu, który w istocie wcale nawet nie odbył się. Zwolniono mnie w sam dzień wyborów, kiedy już dalsze trzymanie było zbyteczne.</u>
          <u xml:id="u-32.49" who="#EugeniuszOpolski">Przy stosowaniu podobnych praktyk, dziwnem w istocie jest, dlaczego Jedynka nie uzyskała na Wołyniu wszystkich 100% mandatów.</u>
          <u xml:id="u-32.50" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przy następnych wyborach.)</u>
          <u xml:id="u-32.51" who="#EugeniuszOpolski">Mówiono po wyborach na Wołyniu, że dokonano tu cudu, ale gdyby panowie z Jedynki naprawdę wiedzieli, jak się ten cud odbył, to na pewno wielu z Was zrezygnowałoby z mandatów. Polityka rządowa na Wołyniu nie kryje się z tem, iż zmierza ona ku odseparowaniu Wołynia w jego rozwoju narodowo - politycznym, kulturalnym i gospodarczym od reszty ziem zachodnich ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-32.52" who="#EugeniuszOpolski">Przeciw temu, na mocy upoważnienia moich wyborców, muszę zaprotestować jak najenergiczniej.</u>
          <u xml:id="u-32.53" who="#EugeniuszOpolski">Wołyń, wraz z Polesiem, Chełmszczyzną, Podlasiem i Galicją Wschodnią tworzy całość wielkiej ziemi ukraińskiej, żyje i pragnie żyć nadal jednością aspiracyj narodowych ukraińskich. Wołyń nie da się wciągnąć w separacyjną politykę od reszty ziem ukraińskich dla względów i interesów imperialistycznej polityki polskiej. Wołyń nie jest pustym stepem, na którym bezkarnie może żerować zaborczy imperializm, grając na ciemności i słabem uświadomieniu mas. Masy włościańskie, które mam zaszczyt tutaj reprezentować, dobrze sobie uświadamiają, że obecna polityka polska, zdążająca do odseparowania Wołynia od reszty ziem ukraińskich, zmierzająca ku unicestwieniu połączenia się we współpracy wszystkich organizacyj ukraińskich na wszystkich ziemiach zachodnio-ukraińskich jest skierowana tylko na zgubę tej ziemi ukraińskiej na osłabienie niepodległościowego ukraińskiego ruchu całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-32.54" who="#EugeniuszOpolski">Z tej trybuny wysokiej wobec praktyk rządów na Wołyniu, w szczególności wobec praktyk p. wojewody Mecha, poczuwam się do obowiązku stwierdzić raz jeszcze, jako dodatek do oświadczeń mówców ukraińskich w tym Sejmie i oświadczeń ukraińskiej parlamentarnej reprezentacji w Sejmie poprzednim, iż Wołyń, ta prastara ziemia ukraińska, czuję się, myśli i dąży do przyszłości niepodległościowej razem ze wszystkiemi ziemiami ukraińskie mi, w szczególności z Galicją Wschodnią, Chełmszczyzną, Podlasiem i Polesiem jako jedna całość.</u>
          <u xml:id="u-32.55" who="#EugeniuszOpolski">Wobec powyższego, protestując przeciwko polityce Rządu w stosunku do ludności wszystkich ziem ukraińskich, w szczególności zaś przeciwko praktykom p. wojewody Mecha, głosować będziemy przeciwko budżetowi.</u>
          <u xml:id="u-32.56" who="#komentarz">(Głos: Myśleliśmy, że Pan będzie głosował za budżetem.)</u>
          <u xml:id="u-32.57" who="#EugeniuszOpolski">Głos ma p. Pacholczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AntoniPacholczyk">Wysoki Sejmie! Z tego, cośmy słyszeli podczas dzisiejszej debaty, moglibyśmy dojść do wniosku, że samorządu w Polsce w ogóle nie ma. Pierwszy mówca, p. pos. Bagiński, twierdzi dosłownie, że samorząd w gminie wiejskiej nie istnieje, zaś p. pos. Pragier zupełnie niedwuznacznie powiedział to samo. Postaram się więc w krótkich słowach dowieść, że prócz dwóch posłów, których wymieniłem, inni, jeżeli nie całkiem, to przynajmniej w dużej części odbiegali od istoty rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#AntoniPacholczyk">Zarzucano Rządowi, że nie szedł na rękę poprzedniemu Sejmowi i nie współdziałał przy uchwaleniu ustaw samorządowych. Zapomniano -o drugiej bardzo ważnej okoliczności, że Rząd obecny urzęduje dopiero od 1926 r., a dwa sejmy poprzednie bardzo na serjo i bardzo gorąco zajmowały się uchwaleniem ustaw samorządowych i przez lat 10 sprawy tej nie załatwiły.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Więc dlatego Rząd musiał przeszkadzać uchwaleniu ustaw samorządowych)</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#AntoniPacholczyk">Nie. Rząd nie przeszkadzał w uchwaleniu ustaw samorządowych. Nie mam upoważnienia do składania oświadczenia w imieniu Rządu, jednak na podstawie obserwacji, których i Panowie zaprzeczyć nie będą mogli, każdy, kto się tą sprawą interesował, dojść musi do wniosku, że projekt ustaw samorządowych, który był na warsztacie w Komisji Administracyjnej w poprzednim Sejmie, był dziełem daleko idącego kompromisu, że był to twór, który gdyby był ujrzał życie w tej postaci, w jakiej się znajdował w Komisji Administracyjnej, byłby z pewnością niezdolny do rozwoju i niewątpliwie dla tych powodów Rząd nie przyłożył ręki do tworów pokracznych, które nie byłyby zdolne wytrzymać próby życia. Proszę Panów, ponieważ Rząd nie miał pełnomocnictw w tym zakresie i nie mógł tej sprawy dekretem uregulować, przystąpił do działania w bardzo szybkiem tempie i do realizowania wszystkich spraw, które zmierzały do rozwoju samorządu w najdrobniejszych szczegółach. Ażebym był dobrze zrozumiany, ażebym dostatecznie uwypuklił ważność przeprowadzenia wyborów do samorządu, muszę, niestety, cofnąć się nieco pamięcią wstecz.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#AntoniPacholczyk">Otrzymaliśmy po zaborcach samorząd różny w każdej dzielnicy pozaborczej. Jeżeli chodzi o były zabór rosyjski, a w szczególności o b. Kongresówkę, to samorządu nie mieliśmy prawie zupełnie. Był niejako samorząd gmin wiejskich, który jednak prawie że nie był samorządem. Ludność wiejska w szczególności nie rozumiała samej istoty samorządu i dekret o utworzeniu rad gminnych, dekret o powołaniu samorządów powiatowych z r. 1918 był dla pojęć ludności wiejskiej zupełną nowością. Ludność wiejska, przystępując do wyboru rad gminnych, wcale nie zdawała sobie sprawy, jakie rady gminne będą miały zadanie, co będą robiły, mniemała natomiast, że rady gminne będą kontynuowały te zadania, jakie mieli pełnomocnicy na podstawie ustawy z roku 1864. Rozumiała przez to, że zamiast 2 płatników będzie 12 ludzi, którzy będą niewątpliwie lepiej spraw ludności wiejskiej bronili i o niej pamiętali. I pod tem hasłem poszła do wyborów, nie bardzo zastanawiając się nad tem, kogo do samorządów wybierać. Ale gdy raz gminy wykroczyły poza ramy określone ustawowo:, i zaczęły działać ponad przepisami często, a do tego działania były zmuszone przez życie, przepisy nie wytrzymały próby życiowej, dlatego też ludność zupełnie ujemnie do tych organów się ustosunkowała, zarówno do samorządów gminnych, jak też do samorządów powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#AntoniPacholczyk">W interesie więc idei samego samorządu i w interesie niezatracenia i niezabijania w pojęciu ludzikiem tej wielkiej rzeczy, jaką jest samorząd, leżało, aby te organy samorządowe, jak najrychlej odnowić, a o ile się nie mylę, sejm pierwszy jeszcze uchwalił, aby kadencję organów samorządowych przedłużyć do uchwalenia nowych ustaw ustrojowych. Kadencja zatem rad gminnych i sejmików powiatowych, a również i rad miejskich trwała blisko lat 10. Reprezentacje tego samorządu zupełnie straciły zaufanie u społeczeństwa, zostały nawet w dużej części znienawidzone, a przez podkopywanie zaufania do samorządu, jako takiego, wytworzyło się to, co niektórzy z przedmówców nazywali niszczeniem, ja dodam: niszczeniem samorządu. Jeżeli więc zarzuca się Rządowi, że nie docenia samorządu, a jeżeli obok tego jesteśmy świadkami, że Rząd sam przeprowadza nowe wybory, aby skończyć z tem niezadowoleniem, świadczy to wymownie o tem, że dobre intencje Rządu w kierunku rozwoju samorządu są niezaprzeczalne.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#AntoniPacholczyk">Jeżeli mówimy o samorządzie, nie od rzeczy będzie pomówić o stosunku władzy nadzorczej samorządu wyższego rzędu do samorządu niższego rzędu. Przedtem, kiedy nie ten Rząd, ale poprzednie Rządy rządziły, stosunek samorządów wyższego stopnia do samorządów podległych był taki, że nie pytano się samorządu niższego, czy on chce, czy nie chce na to lub na owo uchwalić, i budżety niemal z reguły robiło się czerwonym ołówkiem czy czerwonym atramentem bez zgody, aprobaty i bez wiedzy tego organu, który budżet miał uchwalić. Lecz właśnie ten Rząd, któremu dziś się zarzuca, że jest grabarzem samorządu, już w roku 1926 bardzo kategorycznie daję zarządzenie, aby władze nadzorcze, które zatwierdzają budżety, nie poważyły się wstawiać do budżetu związków komunalnych żadnych pozycyj, któreby nie wynikały z obowiązku ustawowego. W każdym razie zastrzega, że jeżeli zachodzi potrzeba wstawienia jakiejś pozycji do budżetu związku 'komunalnego, należy budżet ton zwrócić danemu związkowi, ażeby uchwałę swą zrewidował, należy go spowodować do tego, by dobrowolnie na siebie odpowiednie obowiązki przejął. Jednocześnie zarządzenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zwraca uwagę na to, że raczej należy doprowadzić do rozwiązania związków komunalnych, które nie chcą, albo nie umieją sprostać swoim zadaniom, nie umieją docenić swojej roli, niż narzucać im pewne zadania i obowiązki, a przez to wytrącać je z poczucia odpowiedzialności za swoje własne czyny i działania.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#AntoniPacholczyk">Żeby tego rodzaju zarządzenie było niszczeniem samorządu, jak ktoś się wyraził…</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#komentarz">(Głos: Stara metoda wraca.)</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#AntoniPacholczyk">Jeżeli stare metody wracają pomimo kategorycznych zarządzeń, nie od rzeczy będzie zauważyć, że wina leży nie w administracji Państwa, ale w samem społeczeństwie. My powiadamy, że fu i owdzie gminą rządzi starosta i zapominamy przy tem, że nie starosta jest władzą nadzorczą, lecz wydział powiatowy. Starosta jest władzą nadzorczą w stosunku do wójta w zakresie administracyjnym, w zakresie zaś działania samorządowego władzą nadzorczą jest wydział powiatowy i starosta sam nie może nic postanowić bez zgody wydziału powiatowego. Jeżeli więc są jakieś, powiedzmy, wykroczenia poza te przepisy, należy to przypisać bierności naszego społeczeństwa, że ono albo nie chce, albo nie umie...</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#komentarz">(Głos: Nie ma za co.)</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#AntoniPacholczyk">…ująć się za sprawą samorządów.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#AntoniPacholczyk">Proszę Panów, ten Rząd, który niby to nie docenia istoty samorządu, powołał Państwową Radę Samorządową. P. pos. Wierczak twierdzi, że jest to nowa 'instytucja do walki z Sejmem, twierdzi oprócz tego, że ta instytucja nie była zwoływana, P. pos. Wierczak nie wiedział o tem, że Państwowa Rada Samorządowa powołana przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych odbyła dwa posiedzenia i że na 16 czerwca znów posiedzenie Państwowej Rady Samorządowej zostało wyznaczone pomimo, że ani Rząd, ani Państwowa Rada Samorządowa z tym Sejmem walczyć nie zamierza.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#AntoniPacholczyk">Proszę Panów, jeżeli chodzi o Państwową Radę Samorządową, to należy z wielkiem uznaniem fakt powstania tej instytucji podnieść, My w tym Sejmie, niezależnie od tego, do jakiego ugrupowania należymy, jednak w pewnych momentach mamy bardzo wiele wspólnych dążeń ku jednemu celowi, jeżeli spotkają się ludzie, którzy specjalnie tą dziedziną życia w Państwie zajmują się, jeżeli może tu nastąpić wymiana zdań. Gdyby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych mogło zasięgnąć opinji instytucyj, które reprezentuje, czy to samorządu miejskiego, czy powiatowego, czy wiejskiego, to niewątpliwie ta opinja mogłaby zaważyć bardzo dodatnio na bardzo ważnych rezultatach pracy tego Ministerstwa. Rząd obecny poszedł bardzo daleko na rękę samorządom w kierunku zdobywania środków i zaspakajania ich potrzeb. Tutaj mówca poprzedni przy debacie nad budżetem Ministerstwa Oświaty podnosił, że oświata jest nienależycie doceniana w Polsce. Zapominamy o tem, że przyczyna tego leży zupełnie gdzie indziej. Jest ustawa o finansach komunalnych z r. 1923, uchwalona przez Sejm, która tak bardzo ograniczyła samorząd, zwłaszcza gminny, że samorząd ten w żaden sposób nie może spełnić w granicach tej ustawy swoich zadań, To się musi odbić przede wszystkiem na oświacie. Proszę Panów, w interesie każdego człowieka leży zaspakajanie przede wszystkiem swoich potrzeb i byłby jakimś ideałem wójt, czy pisarz gminny, któryby w pierwszym rzędzie dał pieniądze komuś innemu, nie wypłaciwszy sobie poborów, A więc te wszystkie potrzeby poza wydatkami administracyjnemi były odkładane, a ponieważ budżety szkolne stanowią mniej więcej jedną trzecią budżetu gminy w tej chwili biorę za przykład gminę zbiorową w b. zaborze rosyjskim — musiała i musi oświata najwięcej cierpieć wskutek braku funduszów, W tym kierunku poszedł bardzo daleko obecny Rząd, umożliwiając związkom komunalnym osiąganie funduszów na zaspokojenie swych potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#AntoniPacholczyk">Dalej, Proszę Panów, już w roku bieżącym zostało wydane bardzo ważne rozporządzenie, które nakłada na związki komunalne obowiązek wymierzenia wszystkich podatków samoistnych w ciągu dwóch pierwszych miesięcy roku budżetowego, a więc w kwietniu i maju do 1 czerwca, ażeby podatnik wiedział, jaką sumę i kiedy ma zapłacić. My wiemy, jakie było i jest jeszcze narzekanie ogromne wśród ludności wiejskiej, że ona nigdy nie wiedziała, kiedy i ile ma płacić. Co dzień i co tydzień przychodzi ktoś i wręcza nakaz płatniczy, w dodatku nakaz płatniczy nienależycie napisany i nie wiedział ten człowiek, czy może się odwołać, czy nie, kiedy i ile ma płacić. I tu w głębokiem zrozumieniu tej sprawy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zarządziło, aby te wszystkie podatki były w pierwszych dwóch miesiącach wymierzone, żeby płatnikowi doręczyć zawiadomienie, że ma w tym a tym terminie tyle a tyle zapłacić. To jest ta daleka troska o usunięcie niepokoju, jaki wśród ludności istnieje.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#AntoniPacholczyk">Dalej nie od rzeczy będzie jeszcze wspomnieć o funduszach pożyczkowych. Wprawdzie już w 1924 roku zostało wydane rozporządzenie o kasach gminnych pożyczkowo-oszczędnościowych, rozporządzenie to jednak było bardzo słabo wykonywane. Obecny Rząd do sprawy tej zabrał się z całym zapałem i obok uruchomienia, obok inicjatywy w kierunku utworzenia nowych kas, urządza szereg kursów instrukcyjnych nie tylko dla pracowników, ale i dla członków tych kas, uświadamiając ich, w jakim kierunku mają kroczyć ku rozwojowi instytucyj oszczędnościowych i pożyczkowych na wsi.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#AntoniPacholczyk">Dalej, jeżeli mowa o oszczędnościach, musimy również nadmienić, iż w tym kierunku zrobił Rząd, jeżeli chodzi o fundusze dla związków komunalnych. Utworzył specjalny fundusz komunalny na wydawanie pożyczek, a nawet zapomóg. Fundusz ten jest lokowany w państwowym Banku Komunalnym i powstaje z 10% potrącenia od podatku od spożycia, zużycia, względnie produkcji. Żaden związek komunalny nie odczuje straty, jeżeli otrzyma 5%, czy nawet mniej z wpływu danego podatku, sumy zaś z tego się tworzą w całem Państwie ogromne i z tego funduszu będą mogły związki komunalne korzystać.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#AntoniPacholczyk">Światło czerwone, niestety, ogranicza moje przemówienie, tak, że będę się musiał streścić. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych we wszystkich poczynaniach wkroczyło w najdrobniejsze komórki naszego życia samorządowego. I tak np. dopiero ten Rząd zatroszczył się o to, aby doprowadzić do jakiegoś porządku rachunkowość i budżetowanie w naszych związkach komunalnych. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że to jest rzecz drobna i niewielkiej wagi, bo cóż znaczy jakaś instrukcja, (dotycząca rachunkowości, są to rzeczy drobne, ale uprzytomnijmy sobie, że tych instrukcyj w ogóle nie było, że Ministerstwo nie było w stanie zrobić żadnej statystyki i wskutek tego budżetowanie było takie, że w każdej pozycji, pod każdym tytułem, jakie kto chciał, takie wydatki zamieszczał. A instrukcja rachunkowa ma i to ogromne znaczenie, że każdy członek rady gminnej będzie mógł stopniowo przechodzić tę szkołę, będzie mógł nauczyć się kontroli, zapoznać się z przepisami instrukcji, znajdzie tę sarnią instrukcję w gminach wiejskich, tę samą instrukcję w wydziałach powiatowych.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#komentarz">(P. Putek: Najważniejszy sens był taki, że tam, gdzie był jeden urzędnik, dziś (potrzeba pięciu.)</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#AntoniPacholczyk">Każdy, kto się na tem zna, wie, że to nie jest zgodne z rzeczywistością.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#AntoniPacholczyk">Jeżeli mowa o poszanowaniu władzy, to jeszcze chcę kilka słów powiedzieć….</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Budżetowanie mieliśmy u nas dawniej. Inny głos: Kiedy projekt ustawy?)</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#AntoniPacholczyk">Będę mówił o tem. Mówimy o poszanowaniu władzy, często powiada się, że poszanowanie władzy jest obecnie troszkę przejaskrawione. Pozwolę sobie przypomnieć rok 1923, kiedy premierem był p. poseł Witos, który jako pierwszy akt swej działalności wydał odezwę do urzędników, aby poprawnie postępowali z ludnością, żeby tę ludność szanowali i żeby poprawnie wszystko załatwiali, ale Proszę Panów, ta bardzo celowa i pożyteczna odezwa, została tylko afiszem, tylko plakatem w biurze, a urzędnik zupełnie zbagatelizował to zarządzenie. Dzisiaj Minister Składkowski wydał polecenie do starostów, jak mają przyjmować interesantów, a rozporządzenie to miało na celu, ażeby ludność, czy to bogata, czy uboga miała dostęp do władzy, aby mogła swoje żale i pretensje tam zanieść, i zarządzenie to w całej rozciągłości zostało wykonane...</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#AntoniPacholczyk">...chociaż je tu i owdzie ośmieszano.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#AntoniPacholczyk">Panowie twierdzą, że wykorzystano w całej rozciągłości administrację do wyborów. Ja na ten temat mało będę mówił, ale taki fragmencik Panom wskażę. W b. Kongresówce obowiązuje jeszcze ustawa z roku 1864, która daję staroście prawo karania wójta i sołtysa aresztem do 7 dni. Proszę Panów, Minister w roku 1927, a więc przed samemi wyborami zakazuje starostom kategorycznie korzystać z tego przepisu prawa, nazywa takie postępowanie w Polsce wysoce niedemokratycznem, niezgodnem z naszym ustrojem konstytucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#komentarz">(Głos: W praktyce było inaczej,)</u>
          <u xml:id="u-33.28" who="#AntoniPacholczyk">Ja ostatecznie nie chcę się z Panami tutaj sprzeczać, jednak twierdzę, że dzisiaj tych kar już nie ma.</u>
          <u xml:id="u-33.29" who="#AntoniPacholczyk">Proszę Panów, co do ustaw samorządowych, to niewątpliwie zachodzi wielka potrzeba, ażeby się one w najbliższym czasie w Sejmie znalazły. Niewątpliwie Rząd w najbliższym czasie ustawy te wniesie, albowiem należy już raz z tą bolączką ogólnopaństwową skończyć, W stosunku do ustaw samorządowych Blok Bezpartyjny stoi na stanowisku jednolitej ustawy w calem Państwie, opartej na zasadzie gminy zbiorowej.</u>
          <u xml:id="u-33.30" who="#AntoniPacholczyk">Marszałek obejmuje przewodnictwo.</u>
          <u xml:id="u-33.31" who="#AntoniPacholczyk">Ja już kończę, proszę Panów, ale teraz Chciałbym kilka uwag powiedzieć nie jako członek Bloku Bezpartyjnego, ale jako człowiek...</u>
          <u xml:id="u-33.32" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-33.33" who="#AntoniPacholczyk">...pod adresem p. Bagińskiego. P. Bagiński między innemi powiedział, że pisarze gminni są hamulcem w samorządzie. Gdyby p. Bagiński — szkoda, że go tu nie ma — wskazał osoby, które hamują samorząd w gminach wiejskich, byłbym mu za to wdzięczny, ale uważam, że uogólnianie tych rzeczy jest krzywdą dla pewnej grupy naszego społeczeństwa. W samorządzie gminnym wiejskim, niestety, pisarz gminny, najczęściej jest tym jedynym, który tego samorządu musi bronić i rozwijać go, a jeżeli jest gdzie inaczej, to jest to znikomy odsetek. Jest mnóstwo ludzi specjalnie odznaczonych za pracę samorządową i społeczną. Jeżeli się jedną miarą wszystkich mierzy, to naprawdę Panowie wyrządzacie ludziom krzywdę, zdaniem mojem, zupełnie niepotrzebnie.</u>
          <u xml:id="u-33.34" who="#AntoniPacholczyk">Jeszcze co do wyborów, to pewne animozje mogły przy nich grać rolę. Ale jeżeli, proszę Panów, czy to urzędnik państwowy, czy urzędnik samorządowy wziął udział czynny w wyborach, to niewątpliwie nie dla wypełnienia jakiegoś nakazu czy rozporządzenia, ale czynił to w głębokiem zrozumieniu własnego zadania i własnego obowiązku.</u>
          <u xml:id="u-33.35" who="#komentarz">(Głos: Ze strachu.)</u>
          <u xml:id="u-33.36" who="#AntoniPacholczyk">Może nawet i tak było. Ci ludzie, którzy pracują ze wszystkiemi odcieniami naszych ugrupowań politycznych, a zwłaszcza ludowych, wiedzą, że między chłopami z „Piasta”, „Wyzwolenia” czy Stronnictwa Ludowego różnice są albo żadne, albo minim a line i ci ludzie powiada ją: gdyby nasi przywódcy pogodzili się, to bylibyśmy szczęśliwi, że wszyscy chłopi mogą nareszcie dla jednej sprawy pracować. Otóż proszę Panów, jeżeli urzędnik, który to głębokie zrozumienie chłopa polskiego doskonale odczuwa i rozumie, zdecydował się w pewnym kierunku, to w tem przeświadczeniu, że przysłuży się dobrej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-33.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Sypuła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#KonstantySypuła">Proszę Panów, klub mój miał ograniczony kontyngent czasu na przemówienia w dyskusji budżetowej do 1 godz. 17 min., nie możemy przeto wyświetlić ludowi pracującemu wszystkich żywotnych kwestyj dotyczących polityki rządu faszystowskiej dyktatury, a więc spraw wojskowych, spraw pracy, reformy rolnej, robót publicznych, oświaty i t. p. Musimy się ograniczyć do oświetlenia działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wczorajsza dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych dobitnie wykazała, że wyznaczenie małego kontyngentu klubom robotniczo-chłopskim ma określony cel. Sejm, korzystając z nieobecności przedstawicieli mniejszości narodowych i z tego, że Frakcja komunistyczna ma ograniczony czas, bez dyskusji uchwalił budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#KonstantySypuła">P. pos. Radziwiłł wczoraj tutaj powiedział, że w społeczeństwie nie ma sprzeczności, że wszystkie stronnictwa jednogłośnie popierają politykę p. Ministra Zaleskiego.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Głos: Ależ teraz jest budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.)</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#KonstantySypuła">Stwierdzam, że ta „jednogłośność” była pozorną! Klasa robotnicza nie zgadza się z tą polityką — jako wymierzoną przeciwko Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#KonstantySypuła">Otóż wracając do resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, o którym jest dziś tutaj mowa, musimy oświetlić jego działalność łączną od wyborów. Wiemy doskonale, że wybory odbywały się pod strasznym terorem faszystowskim. Z jednej strony panowie z Jedynki na przykład na terenie Warszawy mieli do rozporządzenia policję na autach, ażeby ich pilnowała przy naklejaniu plakatów, z drugiej strony policja wyłapywała robotników, którzy naklejali plakaty „jedności robotniczo-chłopskiej”. Z tych aresztowanych nie jeden jeszcze dotąd jęczy w więzieniu za wybory.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Głos: Pan tam powinien być.)</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#KonstantySypuła">Proszę Panów, otóż ci aresztowani za wybory stwierdzili i stwierdzają, te setki robotników jęczących w więzieniach, że pod bokiem i pod opieką Ministerstwa Spraw Wewnętrznych defenzywa doszła już do największej wprawy torturowania więźniów, aresztowanych za to, że bronili klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#komentarz">(Głos: Pan taki odważny tutaj, ale w dniu 1-tgo Maja Pan tak wiał. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#KonstantySypuła">Pod rządami Ministra dra medycyny Składkowskiego doszła defenzywa do takiej wprawy w torturowaniu, że taki Kopeć cynicznie chwalił się przed aresztowanym posłem Rosiakiem: „tak ci poodbijamy wnętrzności, że zdechniesz, a śladu nie będzie”.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#komentarz">(Głos: To nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#KonstantySypuła">Czy to na tego rodzaju przeszkolenie dla defenzywy są przeznaczone fundusze zarubrykowane jako przeszkolenie 233 oficerów Szeregowych policji na kursach specjalnych?</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#KonstantySypuła">Proszę Panów! Olbrzymia suma 212.000.000, przeznaczona na utrzymanie policji, KOP'a, starostów i wojewodów, na te podpory Waszego panowania, jaskrawo charakteryzuje istotę Waszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#KonstantySypuła">Mówili tu wszyscy pp. posłowie, że p. Minister Składkowski bardzo dużo uczynił, bo dał rozporządzenie, ażeby budowano ustępy i śmietniki, ażeby gruźlica nie szerzyła się wśród dzieci proletariackich. Toż to drwiny! Przecież, gdy robotnik, który nie ma na chleb dla (dzieci, przystępuje do strajku o wyższy zarobek, ażeby miał kawałek chleba dla siebie i swoich dzieci, to pan Minister wysyła przeciwko niemu policję z bagnetami, pałaszami i wsadza go do więzienia za to, że śmiał się upominać o kawałek chleba.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Głos: Czy to mowa o Placu Teatralnym?)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#KonstantySypuła">Ja mówię o robotnikach. Panowie wiedzą doskonale, że dzisiaj robotnik w Polsce jest gnębiony i wyzyskiwany, że obecny Rząd popiera i otacza opieką tylko takich wybranych, jak p. Radziwiłł i innych, którzy mają pełne kieszenie...</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#KonstantySypuła">...natomiast klasę robotniczą teroryzuje się, wyzyskuje do ostateczności, narzuca się jej arbitraż, a jeżeli ona nie chce się podporządkować, wsadza się do więzienia strajkujących i delegatów, rozwiązuje się związki zawodowe i puszcza się w ruch wszystkie represje policyjne.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#KonstantySypuła">Otóż proszę Panów, my wiemy, że klasa robotnicza połączy się z robotnikami wiejskimi, z chłopami, którzy również dziś są uciskani.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#komentarz">(Głos: Zna Pan chłopa? Czy Pan był kiedy na wsi? Inny głos: gdyby wszyscy komuniści byli tacy jak Pan, przestałbym się obawiać.)</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#KonstantySypuła">Choć Panowie mówicie, że tak lekceważycie to stronnictwo, które ja mam zaszczyt reprezentować, jednak każdy z Panów mówił tu o wzroście komunizmu, wszyscy wołaliście, że trzeba wyasygnować 10 miljonów złotych funduszów dyspozycyjnych na walkę ź komunizmem.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#komentarz">(Głos: To mało.)</u>
          <u xml:id="u-35.22" who="#KonstantySypuła">Dziś wiemy, że te 10 miljonów ma być przeznaczone na zwalczanie komunizmu. Możecie sobie Panowie od razu powiedzieć, że to jest za mało, ponieważ z każdym dniem komunizm wzrasta, tego nie zaprzeczycie, każdy to twierdzi. Wtedy, kiedy przyjdzie ratować Wasz ustrój kapitalistyczny bagnetem, będziecie chcieli dać nie 10, ale więcej. Ale i sto miljonów, nie wystarczy. Dziś Wam potrzeba tych 10 miljonów, ażeby kupować prowokatorów, aby w ten sposób siać demoralizację. Tworzy się prowokatorów, wynajmuje setki i tysiące szpiclów, którzy wdzierają się do klasy robotniczej, by wydać jej synów w ręce policji — na tortury i katorgi. Albo za te pieniądze będą wydawać odezwy trockistowskie, aby siać zamęt wśród klasy robotniczej. My z tego miejsca ostrzegamy klasę robotniczą przed temi prowokacjami, jakie mają miejsce w Warszawie i (Sprzeciwy) w całej Polsce, gdyż faszystowskie elementy usiłują się wedrzeć do ruchu robotniczego, by go rozbić. Czy Panowie sądzicie, że przestraszycie robotników tem, że będziecie ich wsadzać do więzień? To nie pomoże. Wspomnę ostatnią sprawę Białoruskiej Hromady, gdzie posłowie otrzymali po 12 lat katorgi.</u>
          <u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Głosy: Za mało.)</u>
          <u xml:id="u-35.24" who="#KonstantySypuła">To nie zabiło dążeń ludu białoruskiego do wyzwolenia. Oni prędzej wyjdą z więzienia, aniżeli Panowie sobie życzycie. Tyle ich więzienia, co Waszego panowania.</u>
          <u xml:id="u-35.25" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Czy Pan zamach na nas zrobi?)</u>
          <u xml:id="u-35.26" who="#KonstantySypuła">Klasa robotnicza zażąda od Rządu i od Panów, abyście Panowie zdali rachunek z traktowania klasy robotniczej. Że pd Was niczego innego spodziewać się nie może robotnik i chłop, że Wy dla nich macie tylko katorgę, doskonale sobie z tego zdajemy sprawę. Ostatnio zapadł wyrok w (Białymstoku, tam na setki lat skazano robotników i robotnice…</u>
          <u xml:id="u-35.27" who="#komentarz">(Okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-35.28" who="#KonstantySypuła">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych prowadzi politykę tych wszystkich prowokacji, jakie się stosuje dziś do klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-35.29" who="#KonstantySypuła">Mówiłem już o biciu w defenzywie robotników aresztowanych na skutek prowokacji. Nieraz robotnik nawet nie ma nic wspólnego z partją komunistyczną, a kiedy go się aresztuje, wymusza się na nim takie lub inne zeznania, jak to miało miejsce w Białymstoku.</u>
          <u xml:id="u-35.30" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan był przy tem? Inny głos: W Rosji tak robią.)</u>
          <u xml:id="u-35.31" who="#KonstantySypuła">Ostatnio na terenie warszawskiej defenzywy również rozpanoszył się system bicia aresztowanych, a jeśli to nie pomaga, wszczepia się im drzazgi za paznokcie.</u>
          <u xml:id="u-35.32" who="#komentarz">(Głos: Pan się pomylił, bo to w Moskwie się dzieje.)</u>
          <u xml:id="u-35.33" who="#KonstantySypuła">Kto bólu nie może wytrzymać, przyznaję się do wszystkiego, do prawdy i nieprawdy.</u>
          <u xml:id="u-35.34" who="#komentarz">(Głos: To nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-35.35" who="#KonstantySypuła">Oczywiście, że Panów to nie spotyka, to my wiemy doskonale, przecież Wy nie jesteście robotnikami, lecz panami, gdybyście Panowie byli robotnikami i stanęli w obronie swych własnych interesów, niejeden z Panów znalazłby się w defenzywie. Wtedyby się dopiero przekonał, czy biją, czy nie biją w defenzywie. W defenzywie dzieją się takie straszne rzeczy, o jakich nie chce wiedzieć p. Minister Składkowski, ale o których nie wiedzieć nie może. Tu są nasze interpelacje w tych sprawach. Panowie też doskonale wiedzą, że prawdą jest, co tu mówię… A co się dzieje na Ukrainie i Białorusi Zachodniej? Tu zgłoszono wniosek nagły o tem, że policja zastrzeliła chłopską ukraińską rodzinę Tkaczyków. Były takie wnioski z Białorusi. To nie są fakty odosobnione. Teror szaleje na Ukrainie i Białorusi Zachodniej. Proszę Panów! Tak wygląda polityka Rządu w stosunku do krajów, które są dziś w Polsce burżuazyjnej okupowane, jak Białoruś i Ukraina Zachodnia.</u>
          <u xml:id="u-35.36" who="#KonstantySypuła">Imieniem Komunistycznej Frakcji Polskiej stawiam wniosek o odrzucenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Czuczmaj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MaksymCzuczmaj">Proszę Panów! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powinno być stróżem życia, zdrowia i mienia obywateli, jak to mówi się w sprawozdaniu Komisji Budżetowej. Zadanie to Ministerstwo Spraw Wewnętrznych sumiennie wykonywa tylko względem małej części obywateli, a mianowicie obszarników, kapitalistów, kleru, i tylko względem klasy posiadającej, klasy panującej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest czynnikiem bezpieczeństwa, natomiast dla włościaństwa i robotnictwa i tak zwanych mniejszości narodowych, to znaczy dla narodu ukraińskiego i białoruskiego w Polsce, Ministerstwo to nie jest bynajmniej czynnikiem bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MaksymCzuczmaj">Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych fest budżetem przeważnie administracyjno-policyjnym, albowiem większa część wydatków idzie na utrzymanie wielkich aparatów wojewódzkich i starościńskich, policji mundurowej i niemundurowej i na konfidentów. Ciężar policyjny najwięcej odczuwa chłop i robotnik na ziemiach zachodnio-ukraińskich w Polsce, albowiem na Polesiu np. jeden policjant przypada na 795 mieszkańców, a w woj. warszawskiem 1 policjant na 1470 mieszkańców. 'Oprócz mundurowej policji na ziemiach ukraińskich fest olbrzymia ilość policji politycznej etatowej i kontraktowej, którą pp. wojewodowie i starostowie utrzymują ze swych funduszów dyspozycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#MaksymCzuczmaj">Jak powiedziałem już wyżej, administracja i policja państwowa jest tylko na usługach obszarników i kapitalistów, albowiem włościaństwo i robotnicy za te podatki, które płacą na utrzymanie administracji i policji, nie znajdują ani u p. Ministra, ani u p. wojewody, pp. starostów i policji stróża swego życia, zdrowia i mienia. Urzędnicy państwowi, należący do Ministerstwa 'Spraw Wewnętrznych, są wykonawcami dyktatury faszystowskiej, która obecnie w Polsce panuje. Na dowód przytoczę Panom jeden typowy dokument, który świadczy o tem, że urzędnicy państwowi są wykonawcami tej dyktatury. Oto na przykład mieszkaniec wsi Halewa, powiatu pińskiego. Grot otrzymał następujące pismo:</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MaksymCzuczmaj">„Organizacja faszystowska w Polsce. Dn. 1 czerwca 1927 r. Wyrok. Na posiedzeniu odbytem w dniu dzisiejszym zapadł wyrok o treści następującej: Michał Grot za działalność komunistyczną zostaje skazany na wygnanie z kraju do S. S. R. R. Gdy Michał Grot tego nie uczyni do dnia 8 czerwca r. b., zostanie on zastrzelony dnia następnego o godz. 23-ej. Wykonanie tego wyroku polecono Rycerzowi Błękitnemu. Powyższe przesyłam do zastosowania się. Podpis: Rycerz Błękitny”. Gdy Grot w sprawie tego pisma zwrócił się o ochronę swego życia do zastępcy starosty pińskiego p. Sejba, ten odpowiedział: to był tylko zły żart, wiem kto to pisał, ukarałem tego człowieka, ale nazwiska wam nie powiem.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#MaksymCzuczmaj">Na ziemiach ukraińskich w Polsce panuje samowładztwo i rozpusta czynników administracji i policji. Rozpusta ta już dochodzi do tego, że policja strzela i morduje na ulicach wsi absolutnie niewinnych bezbronnych włościan, jak to miało miejsce niedawno we wsi Wyczekowicze, pow. pińskiego, gdzie policjanci zastrzelili Andrzeja Tkaczyka i postrzelili jego siostrę Ewę Tkaczyk. We wsi Boźkiewicze, pow. Dubno, podczas głosowania w dniu 4 marca policjanci pobili starą kobietę ze wsi Kosarewa, pow. Dubno, Cymbaluk Zofję za to, że nic chciała głosować za Jedynką, tak ciężko, że w kilka dni później umarłą.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MaksymCzuczmaj">Szykany, znęcania się, pobicia, areszty samowolne włościaństwa i robotników, to są codzienne czyny policji na wsi i prowincjonalnych miasteczkach Ziem Ukraińskich w Polsce. Ja przytoczę tylko kilka najbardziej typowych faktów dla udowodnienia tego.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#MaksymCzuczmaj">Podczas akcji wyborczej policja z posterunku w Dombrowicy, pow. Sarny, niewinnie aresztowała mieszkańców tegoż miasteczka Hawrylczyka Bazylego i Mulkę Artema i pędziła ich skowanych na piechotę do miasteczka Sarny, a stamtąd do miasteczka Hanulewicze, z Hanulewicz do Łunińca, z Łunińca z powrotem do Sarn, z Sarn do Pińska, z Pińska do Drohiczyna i Kobrynia, a stamtąd z powrotem do miasteczka Dombrowicy. Ponieważ to już było po głosowaniu, ci męczennicy zostali wypuszczeni na wolność. W ten sposób Hawrylczyk i Mulka maszerowali pod eskortą policyjną około 600 km.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#MaksymCzuczmaj">Policja z pow. pińskiego aresztowała mieszkańca wsi Halewa tegoż powiatu, Sadowskiego, i odwiozła go pociągiem o 200 kim. do miasteczka Kamień Koszyrski, tutaj sporządziła protokół, że Sadowski bezpłatnie jechał koleją państwową i ten protokół został przekazany do sądu pokoju.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#MaksymCzuczmaj">Policja z posterunku Werba, pow. Dubno, samowolnie aresztowała mieszkańców wsi Onyszkowce, pow. Dubno, Mowczaria Teodora, Zińczuka Michała i in., i pędziła ich skutych w kajdany dwa dni z posterunku na posterunek, a 5 marca po głosowaniu bez żadnego zarzutu wypuszczono ich na wolność.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#MaksymCzuczmaj">Mieszkańca wsi Perekładowicze, pow. Dubno, Seniuka, obecnego posła na Sejm, policja z powiatowej komendy w Krzemieńcu aresztowała w Krzemieńcu wtenczas, kiedy przyjechał do okręgowej komisji wyborczej w sprawach wyborczych i ze skutemi w kajdanach rękami eskortowała go 50 km. dom. Dubna.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#MaksymCzuczmaj">Podczas wyborczej akcji policjanci wchodzili do mieszkań włościan i wymagali dowodów osobistych, jak np. u mieszkańca wsi Szibno, pow. Dubno, Kudełki, u mieszkańca wsi Jarosławicze, pow. Dubno, Owczesuka Bazylego i innych. U kogo nie było dowodów osobistych, tego z miejsca aresztowano i odprowadzano do panów starostów. Pp. starostowie skazali ich natychmiast po 1 miesiącu aresztu,, wpakowali ich od razu do więzienia, nawet nie dając im możności złożyć rekursów do pp. wojewodów. To miało miejsce w Kowlu, Dubnie, Równem, Krzemieńcu, Sarnach, Pińsku i innych.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#MaksymCzuczmaj">W ten sposób w więzieniach siedziało w okresie wyborczym tysiące ukraińskich chłopów i robotników.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#MaksymCzuczmaj">W dniu 16 lutego r. b. byli aresztowani przez policję z posterunku Jarosławicze pow. Dubno mieszkaniec wsi Jarosławicze, Owerczuk Sergiusz, i mieszkaniec wsi Czekno, pow. Dubno, Gliński, pod zarzutem przechowywania broni i bibuły komunistycznej. Jak później wyjaśniło się z zeznań świadków u sędziego śledczego, broń i bibułę komunistyczną, którą znaleziono u aresztowanych, podrzucił p. komendant posterunku w Jarosławiczach.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#MaksymCzuczmaj">Kajdanki i prowokacja policyjna to są zjawiska codzienne na wsi.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#MaksymCzuczmaj">Orgja policyjnych szykan i nadużyć nie ustaje i po wyborach; obecnie policja po wsiach, gdzie była słaba wydajność Jedynki podczas wyborów, sporządza całem i setkami protokóły rzekomo za antisanitarność, za psy i t. p. Policja straszy, że kto nie głosował za Jedynką, ten nie dostanie ani ziemi, ani pożyczki i t. p.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#MaksymCzuczmaj">W urzędach starościńskich i wojewódzkich na Ziemiach Ukraińskich w Polsce ruguje się język ukraiński, urzędnicy wbrew ustawie nie chcą przyjmować podań w języku ukraińskim, nie chcą wysłuchiwać próśb w języku ukraińskim, Włościaństwo demoralizuje się przez urzędników, albowiem wykonanie tej, czy innej prośby uzależniają od tego czy innego stanowiska do obecnego Rządu, Na Wołyniu i Polesiu absolutnie stłumiono polityczne i kulturalne życie włościan i robotników, a zwłaszcza na Wołyniu, w tem państwie dyktatora wojewody Mecha. Zabroniono pod pozorem niebezpieczeństwa wszelkich zebrań społecznych. Na dowód tego przytoczę tutaj kilka dokumentów. Inicjatywna grupa organizacji spółdzielczej zwróciła się do p. starosty w Dubnie o zezwolenie na urządzenie zebrania. I oto co starosta pisze:</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#MaksymCzuczmaj">Starosta Dubieński L.XI — 54/K dnia 4 maja 1928, Dubno na Wołyniu. Do p. Pawła Pastucha we wsi Krupiec. Na podanie z dnia 4 maja 1928 r. zawiadamia się, iż ze względów bezpieczeństwa publicznego prośbę o zezwolenie na urządzenie zebrania organizacyjnego we wsi Krupiec załatwia się odmownie. Starosta Kański.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#MaksymCzuczmaj">Drugi dokument z urzędu wojewódzkiego wołyńskiego Nr. 1533/B 728, opiewa: W załatwieniu podania Łuckiego Spółdzielczo - Instruktorskiego Wydziału przy Ukraińskim Banku Spółdzielczym na Wołyniu z dnia 9 maja r. b. L. 629/23, niniejszem zawiadamiam, iż na podstawie art. 1 rozporządzenia K, G. Z. W. z dnia 25/V 1919 r. nie zezwalam na odbycie obchodu kooperatywnego w dniu 241V r. b. w mająteczku- Boremlu pow. Dubno, ze względu na to, iż ogólny obchód spółdzielczości na Wołyniu odbędzie się w pierwszych dniach czerwca r. b.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#MaksymCzuczmaj">Dalej jeszcze jeden dokument. Otóż ze względu na to, że na Wołyniu zlikwidował p. wojewoda Mech Proswitę, inicjatywna grupa urządzenia święta szewczenkowskiego w pow. dubieńskim złożyła podanie o zezwolenie na urządzenie tego święta. Na to otrzymano odpowiedź:</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#MaksymCzuczmaj">Do Pana Jakóba Androszczuka członka inicjatywnej grupy urządzenia święta szewczerikowskiego w Dubnie, Księgarnia T-wa Proświta. Zawiadamiam, iż podana z dnia 14/V r. b. nie mogę załatwić przychylnie wobec udzielenia zezwolenia innej inicjatywnej grupie społeczeństwa ukraińskiego na urządzenie święta szewczenkowskiego, która złożyła do tutejszego starostwa podobne podanie znacznie wcześniej. Starosta Kański.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#MaksymCzuczmaj">To znaczy, że nie wolno urządzać święta szewczenkowskiego innej grupie, jak tylko tej, która spodoba się p. staroście, Tak więc szykanuje się wszelkie prośby społeczeństwa ukraińskiego w tej czy innej kwestji życia gospodarczego i kulturalnego. Wieców i konferencji poselskich na Wołyniu i Polesiu panowie starostowie i wojewodowie zabraniają i nie wydają nawet zezwoleń posłom ze stronnictwa Ukr. Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia. Prasa ukraińska, a zwłaszcza socjalistyczna niszczona jest przez policję, jak to miało miejsce w urzędach pocztowych i gminnych, jak np, w Tesłuchowie, Kniahininie i innych miejscowościach pow. dubieńskiego. Kulturalno-oświatowe towarzystwo „Proświta”, jak np, w Dubnie, Kowlu i Równem zostało zlikwidowane przez wojewodę wołyńskiego wbrew Konstytucji, według której gwarantuje się społeczeństwu wolność tworzenia wszelkiego rodzaju związków społecznych, kulturalno-oświatowych i t. d. P. wojewoda Mech zamierza wprowadzić w życie inne „Proświty”, któreby były ekspozyturą starostów, i dlatego w woj. wołyńskiem ułożony został specjalny statut w języku polskim dla stowarzyszeń ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#MaksymCzuczmaj">Typowy artykuł z tego statutu Panom odczytam. Oto jest ten statut, ułożony dla ukraińskich towarzystw w języku polskim. Art. 39 tego statutu brzmi:</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#MaksymCzuczmaj">„Instrukcje i regulaminy wydawane przez radę dla poszczególnych sekcji albo oddziałów (filji) lub w celu unormowania czynności samej rady, nie mogą przekraczać ram niniejszego statutu i winny być niezwłocznie przedkładane właściwej władzy administracyjnej. W życie wchodzą one dopiero z chwilą otrzymania od władzy administracyjnej zawiadomienia, że zostały przez nią przyjęte do wiadomości”.</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#MaksymCzuczmaj">Oto ten artykuł świadczy Panom, że „Proświty”, które zamierza p. wojewoda Mech wprowadzić w życie, będą tylko ekspozyturą starościńską i żadnych praw do samodzielnego istnienia nie będą miały.</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#MaksymCzuczmaj">W Łucku wydaje się za dyspozycyjne fundusze p. Mecha demoralizujące społeczeństwo ukraińskie czasopismo w języku ukraińskim „Narodni Wistayk”. Gazetkę tę p. Mech narzuca wszystkim gminnym urzędom, prywatnym towarzystwom, jak np. „Proświtom” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#MaksymCzuczmaj">Samorząd za ziemiach ukraińskich został przez pp. wojewodów- i starostów zniszczony. Wybory w zeszłym roku przeprowadzono systemem represji i fałszerstwa, tak jak i do ciał ustawodawczych; rad gminnych nie zatwierdzają pp. starostowie do tego czasu, dopóki z nich nie zostaną wyrzucone wszystkie osoby, które nie podobają się p. staroście, albo wojewodzie. Tym członkom rad gminnych, którzy tworzą choćby nawet słabą opozycję przeciw p. staroście, wytacza się sztucznie kryminalne sprawy i na podstawie tego zostają oni wyrzuceni z rad, jak to było w gminach Malin, Tesunów, Młynów, Boremel, Jarosławieże (pow. Dubno), Korzec (pow. Równe) i in.</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#MaksymCzuczmaj">Wydziały sejmikowe składają się tylko z kandydatów pana starosty i mam tu dokument z pieczęcią, który świadczy o tem, jakie są obecnie wydziały sejmikowe. Przy wyborach do wydziału w powiecie pińskim p. zastępca starosty pińskiego Seib nakazał sejmikowi, aby wybrał tylko tych kandydatów, których na tej karcie postawił. Byli to kandydaci wystawieni z ramienia p. Seiba; p. Roman Skirmunt, Jan Ślepeczuk i inni, i tylko tych kandydatów trzeba było wybrać do tego wydziału. Budżety sejmikowe przyjmuje się pod przymusem starosty, jak to miało miejsce w Kowlu.</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#MaksymCzuczmaj">Jednem słowem samorząd jest absolutnie zlikwidowany, nie przedstawia nawet żadnej fikcji. W samorządzie nie ma przedstawicielstwa chłopów i robotników, tam jest zastępstwo obszarników, kapitalistów i biurokracji. Tak więc władza administracyjna polska na Ziemiach Ukraińskich wprowadziła swoje reformy i faszystowski system rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#MaksymCzuczmaj">Przeciw wyżej wymienionym nadużyciom protestujemy. Oświadczam w imieniu mego klubu, że będziemy głosować przeciw budżetowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#IgnacyDaszyński">P. Minister Spraw Wewnętrznych ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Wysoka Izbo! Nie zamierzam wygłaszać długiego przemówienia o tem, co Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zdziałało w ciągu 2 lat. Mają to Panowie wydrukowane i przypuszczam, że byłoby zajmowaniem Panom czasu, gdybym to wszystko Panom odczytywał. To jest 16 stron druku. Nie zamierzam również zwalczać wszystkich tych argumentów, które fu Panowie ciurkiem cały dzień jak deszcz jesienny podawali. Zamierzam jednak, proszę Panów, podkreślić poszczególne momenty i scharakteryzować poszczególne zarzuty, ażeby mieć prawo na tej zasadzie poprzeć walory tych czy innych zarzutów. Chciałem Panom podać i podkreślić te zarzuty, które mnie subiektywnie najbardziej uderzyły.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Pierwszy to jest odezwanie się p. posła Kiernika z miejsca, że ja powiedziałem, że nic sobie nie robię z wotum nieufności tej Izby. Zdawałoby się, że to jest zarzut bardzo poważny, mocny, że to jest po prostu posądzenie Ministra o stosunek niekonstytucyjny do Izby. Zdawałoby się, że takich rzeczy mówić nie wolno. Zdawałoby się, że jeżeli ktoś taką rzecz do Ministra powie, to powinna cała Izba, jeżeli jest instytucją poważną, a za taką ją mam, powinna zatrząść się ż oburzenia i powinien Minister zatrząść się w swoich podstawach. Tak rozumiem posłannictwo Izby i tak ją szanuję. Na czem p. poseł Kiernik opiera te woje powiedzenie? Przypuszczam, w czem chcę mu pomóc, na tem, co powiedziałem przy końcu na Komisji Budżetowej, kiedy mówiłem o wyborach i tam Odczytałem następującą rzecz: Na tem miejscu śmiem tylko upewnić Panów, że jako Minister Spraw Wewnętrznych w Rządzie Marszałka Piłsudskiego, dopóki jego zaufaniem się szczycę, do tej pory przekonamy jestem, że obowiązki swoje sprawuję zgodnie Z istotnem dobrem Rzeczypospolitej. To jest moje zdanie. Panowie mogą mieć inne zdanie.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(P. Kiernik: Nieporozumienie.)</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">A przypuszczam, jeżeli p. Poseł myślał o czem innem, to prosiłbym bardzo, ażeby te straszne słowa wyjaśnił i oczywiście będę się bronił, a jeżeli się nie obronię, to będziemy musieli przyznać, że to jest niekonstytucyjne.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Pos. Bagiński powiedział: Minister i podwładni — dosłownie jego słowa zacytuję — uważają, że władza jest ponad prawo. Ja się pytam, który z posłów, który naprawdę chce zwalczać nieprawość w Państwie, po takiem powiedzeniu idzie sobie do do tau i nawet nie słucha, co ten Minister na to odpowie.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Oklaski na lawach B. B. Głos: A jeśli jest chory?)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">To ja się powinienem rozchorować, a nie pos. Bagiński. To jest powiedzonko — tu się mówi rzeczy poważne, w których wchodzi w grę interes Państwa, o których mówi się zagranicą, a które wyrabiają opinję o Państwie, mówi się na wiatr, idzie, się do domu i nie daję się oczyścić temu człowiekowi. Ja nie rozumiem takiego postępowania. Ja. traktuję Izbę z całą powagą i z całą lojalnością i tego samego mam prawo wymagać i o to prosić.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Nawiążę jeszcze do drugiego powiedzenia. P.pos. Pragier był łaskaw wypowiedzieć wyraz: „Nikczemności wyborcze”, za co został przywołany do porządku przez Marszałka, chcę tylko to stwierdzić, że był łaskaw powiedzieć rzecz, którą pierwszy raz słyszałem w życiu o swoich kolegach, a którą muszę odnieść 'również i do siebie.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">P. pos. Pragier był łaskaw powiedzieć, że po lokajsku traktuje się administrację i wysługuje się nią po lokajsku. Jestem kolegą swoich urzędników i w imieniu swojem i moich urzędników kategorycznie muszę zaprotestować przeciwko tego rodzaju rzeczom.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Przypuszczam, że to powagi tej Izbie, ani urzędom nie przyczyni. To są takie zarzuty i takie powiedzonka, to są nadużycia po prostu najświętszych rzeczy i to wolno wszystkim tu mówić, to wszystko nie wywołuje żadnej reakcji prócz mojej. Muszę się bronić przeciwko temu w imieniu moich kolegów i swojem, na takie zarzuty nie pozwolę i będę się bronił, tak jest.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Na tem tle należy ustosunkować się do wszystkich innych zarzutów. Te wszystkie zarzuty dają się znowu scharakteryzować w ten sposób, że każdy z Panów w swoich powiedzeniach, kiedy chodziło o charakterystykę budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nie mówił prawie nic o budżecie, tylko na początku swego przemówienia zastrzegł się, iż nie będzie nic mówił o wyborach, a potem mówił cały czas o wyborach. Wybory to jest rzecz, która ma i miejsce raz na pięć lat i mówienie o wyborach nie przyczynia się specjalnie do charakterystyki budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Oczywiście to są rzeczy, które muszą być i będą wyświetlone gdzie indziej, ale Panowie uważają za konieczne mówić o tem.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Ten okres wyborczy w pojęciu i oświetleniu Panów urasta eona jurniej do roku. Weźmy przykład:</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">P. pos. Bagiński powiedział, że 31 października — dosłownie jego słowa cytuję — pewien z sądów ukarał 40 mandatami karnemi włościan. Jeśli sąd zatwierdził mandaty 31 października — a więc na 5 miesięcy przed wyborami, to mandaty musiała policja spisać w sierpniu — t. j. na 7 miesięcy przed wyborami i to miało posłużyć jako dowód, że Rząd karze 40 włościan na 7 miesięcy przed wyborami. Byłoby to tylko narażaniem się. I to p. Bagińskiemu miało posłużyć jako dowód, że Rząd robi akcję wyborczą na 7 miesięcy przed wyborami.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Przecież tego rodzaju rzeczy naprawdę nie trzymają się kupy.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Na 7 miesięcy przed wyborami Rząd rozpoczął akcję przedwyborczą w ten sposób, lżę skazał 40 włościan. Obecnie po wyborach każde pociągnięcie Rządu, każde przeniesienie, każda zmiana, jak mówią, robi się wskutek wyborów, aczkolwiek jest już po wyborach 3 miesiące. A więc 7 miesięcy przed wyborami i 3 miesiące po wyborach to jest razem 10 miesięcy. Chciałbym, żebyśmy wyznaczyli sobie jakiś termin, poza którym każde pociągnięcie Rządu już nie byłoby wyborczem, tylko normalnem; bo to jest przecież jakaś psychoza wyborcza, a my musimy żyć realnem życiem państwowem.</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panowie mówili wiele rzeczy o nacisku na urzędników, że była wywierana jakaś presja na nich. Podobno urzędnicy w ciągu wyborów drżeli i nie wiedzieli co ich spotka, jeżeli się nie udadzą te wybory.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(Głosy: Tak było.)</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panowie pozwolą, ludzie się boją wielu rzeczy, ale dzięki temu, że się kobieta boi, iż w chatę może trafić piorun, to jeszcze nie powód, aby nie spać w chacie, tylko mieszkać pod gołem niebem, Ja twierdzę, że Rząd nikogo jeszcze za wybory nie ruszył.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#komentarz">(Głos: Ruszył, ja siedziałem 2 tygodnie.)</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Więc w takim razie gdzie ci starostowie wyrzuceni, gdzie ci biedni wojewodowie, którzy poszli na grzybki? Pan wojewoda Bniński wyszedł na własne żądanie, był dziś u mnie z wizytą i stwierdziliśmy sobie Wzajemnie, że absolutnie żadnych pretensji do siebie nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Otóż stwierdzam, że ten okres wyborczy trwa już 10 miesięcy, ja zupełnie nie uchylam się od odpowiedzi w sprawie, którą Panowie nazywają nadużyciami wyborczemi i chcę ją scharakteryzować w krótkości, ponieważ o tem już dwa razy mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">W poprzednim Sejmie Rząd Marszałka Piłsudskiego miał znakomitą mniejszość, bo 5 posłów. W społeczeństwie było to przekonanie ugruntowane, że ten Rząd prowadzi Polskę do lepszego jutra. W Sejmie tego przekonania otwarcie wyznawanego nie było. Następnie w okresie wyborczym opinja znowu ukształtowała się w ten sposób, że masy powiedziały: My chcemy iść za Marszałkiem Piłsudskim i za tem stronnictwem, które Marszałek uzna za stronnictwo swoje. I Panowie doskonale podchwycili to hasło i zarówno Wyzwolenie, jak P. Pl. S. jak Stronnictwo Chłopskie…</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panowie pozwolą, że ja będę mówił. Panowie długo tu mówili, cały dzień, ja tego słuchałem, niech Panowie mnie teraz wysłuchają, bo ja też mam takie samo, jak Panowie, prawo mówić w tej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Otóż zarówno P. P. S., powtarzam, jak Stronnictwo Chłopskie, jak Wyzwolenie, — najmniej P. P. S. — powoływały się na Marszałka Piłsudskiego i na jego osobę. Wiem, słyszałem, jak Panowie z tych dwóch stronnictw: Stronnictwa Chłopskiego i Wyzwolenia mówili: wy nas nie straszcie Piłsudskim, on wasz, ale on nasz będzie, bo wy jesteście urzędnicy, to my powiemy do chłopa: co macie chodzić do Piłsudskiego przez urzędników, idźcie przez nas, chłopów. Czytałem na Komisji Administracyjnej i mam tę ulotkę, gdzie Panowie pisaliście: chłopi nie potrzebują się uczyć kochać Piłsudskiego, gdzie powoływaliście się na ten wielki autorytet i siłę, i że wchodzicie jako jego ludzie. A dziś zdradziliście tych, którzy Was wybierali. Ja Wam to mówię otwarcie.</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">To jest największe nadużycie wyborcze, którego nikt nie ukryje.</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Proszę Panów, w tych warunkach dezorjentacji, nieświadomości ludzi, na którą listę mają głosować, ażeby być z Marszałkiem Piłsudskim, bo ten moment był decydujący w tych wyborach, nie jakiś inny, uważałem, że moim obowiązkiem, jako tego, który odpowiada za kierunek myśli państwowej w Polsce, jako ten człowiek, który ma obowiązek urabiać opinję nie tak, jak inni, którzy podczas wyborów sami umywali ręce, a podstawiali rozmaite kanalje do robienia wyborów — że moim obowiązkiem było zająć takie stanowisko, jakie zająłem.</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Ja świadomie z tem stronnictwem, które powiedziało, że będzie popierało Marszałka Piłsudskiego, w tych wyborach (przyjąłem udział i ja to Panom mówię otwarcie, a Panowie wyciągajcie konsekwencje, jakie chcecie, ale ja stąd odejdę zawsze, jako człowiek uczciwy, którego, musicie, chcecie, czy nie chcecie, szanować, bo ja mówię prawdę w oczy.</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Pan Minister przyznaję się do tego, co było w czasie wyborów? P. Polakiewicz: Przecież jasno i otwarcie mówi.)</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">W tym celu…</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panowie, ja Panom nie przerywałem, czy Panowie jesteście mniej mężczyznami, niż ja, że nie możecie się opanować? Ja się opanowywałem cały dzień.</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Przecież tfu chodzi o wyjaśnienie prawdy, a nie o to, żeby tę prawdę w tobołek zawiązać. Przecież, jak jest tu Panów 400, to ja Panom prawdy w tobołek nie zawiąże, nie jestem takim kuglarzem.</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Więc kiedy powziąłem decyzję, że przyjmę udział w wyborach, wtedy wezwałem do siebie wojewodów i w ustny sposób poleciłem im, żeby (poparli Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem...</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To było nadużycie.)</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">...zaś wojewodowie to wykonali następnie przez starostów. I to jest ten moment, moment atmosfery, moment tego, że Rząd zaangażował się w wyborach. Poza tem po okresie wyborczym, który trwał faktycznie 3 miesiące i który jest okresem najwybitniejszego napięcia życia wewnętrznego Państwa, — w czasie wyborów, jak w czasie każdego innego aktu państwowego musiały być i były duże niedociągnięcia i (duże nadużycia. Kwestją jest, ażebyśmy z obu stron te wszystkie rzeczy zważyli i te wszystkie rzeczy podnieśli, czy są one tak wielkie, że wpłynęły na wybory, czy są one tak wielkie, że skaziły wolę ludu, czy też są to psikusy, czy są to różne drobne kawały, z któremi Panowie tu dziś cały dzień jeden po drugim występujecie, czy może nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-39.39" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">1 proszę Panów, to nie jest nic dziwnego, jak któryś z Panów w ciągu trzech miesięcy obserwował prace jakiegoś starosty albo innego urzędnika, że każdy z Panów ma do powiedzenia o kilku jego niedociągnięciach albo nadużyciach. To jest proste i jasne. I jeżelibym jak który z Panów obserwował, tobym to samo odrobił. Kwest ja jest, czy te nadużycia są takie, że po prostu walą pięścią w łeb i w sprawie tych nadużyć, które walą pięścią w łeb, ja będę słuchał.</u>
          <u xml:id="u-39.40" who="#komentarz">(P. Dąbski: Nie pięścią, ale obuchem.)</u>
          <u xml:id="u-39.41" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panie Prezesie, jak Pan mówił, to ja nabożnie słuchałem, dlaczego Pan nie jest demokratą, dlaczego Pan mnie nie chce dać tych samych praw, co sobie, Otóż ja stwierdzam, że te wszystkie nadużycia razem z Panami przejrzę i razem z Panami je stwierdzę, Teraz w związku z tem wszystkiem apelowałbym do Panów, że jeżeli Panowie uważacie, iż te nadużycia były tak wielkie, że ja po prostu takich świństw narobiłem w Polsce, jeżeli Panowie uważacie, że cała administracja jest do niczego, że ona jest absolutnie zgangrenowana, to ja naprawdę nie chcę grać roli pretorjanina, który chowa się za togę cezara, nie chcę grać roili człowieka, którego Panowie nie możecie dosięgnąć. Ja stwierdzam zupełnie kategorycznie, że Panowie możecie śmiało zupełnie rozpocząć od wyrażenia mi votum nieufności, ale zaczynajcie Panowie od tego, a nie od tego, że Panowie nie chcecie dać funduszu dyspozycyjnego, albo nie chcecie dać karabinów dla policji, bo w ten sposób nie można robić, że kowal zawinił, a ślusarza powieszono, czy na odwrót. Stwierdzam, że fundusz dyspozycyjny jest rzeczą potrzebną nie mnie, tylko Państwu, karabiny dla policji i urzędnicy i policja są potrzebni nie mnie, tylko Państwu. I to jest tragedja budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że za każdym razem Minister Spraw Wewnętrznych ma jakichś wrogów w Sejmie i ktoś oczywista chce mu dowieść, iż uważa go nie za takiego Ministra, jakiegoby chciał, i wtedy, jak może, to go obala i jak może robi mu tego psikusa, że mu redukuje urzędników, policjantów i odejmuje fundusz dyspozycyjny, Ale ja mogę odejść, być może za 2 tygodnie; ci, których Panowie zredukujecie, mniejsza o nich, oni pójdą gdzie indziej oni sobie znajdą miejsce, bo rzeczywiście handel i przemysł się rozwija; ale ci, którzy zostaną, rady sobie dać nie będą mogli. Praca ponad siły, nie ma 8-godzinnego dnia pracy ani dla urzędnika, ani dla policjanta.</u>
          <u xml:id="u-39.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.43" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Panowie walicie we mnie, w dużego ministra, a faktycznie walicie w tych małych, którzy tam siedzą w starostwie do godziny 10-ej wieczorem i w tego policjanta, który ma mokro w butach i nie może odpocząć, W ten sposób polityki Państwa się nie prowadzi. Stwierdzam, że fundusz dyspozycyjny potrzebny jest dla odparowania penetracji, która ze wszech stron wżera się w Polskę. To, że szpiegostwo się zwiększyło, któryś z Panów z prawej strony powiedział; ładny wynik wypadków majowych. Tak jest, gdyby Polska nie była mocna i potężna. Panowie wiecie o tem, że Polskę w r. 1919, kiedy nasza waluta nic nie była warta, można było całą za mil jon dolarów kupić, gdybyśmy nie mieli swojej ideologji. Ale teraz, kiedy się chce kogo przekupić, to musi się płacić dużo, bo stosunki gospodarcze są lepsze i dlatego szpiegostwo się zwiększa i dlatego większą ławą wali na nas. Stwierdzam, że niektórzy z Panów nawet powiedzieli, że my damy fundusz dyspozycyjny, ale temu Ministrowi, który będzie od nas; w takim razie zwalcie Ministra, ale Polska czekać nie może na ten moment, kiedy Panów Minister przyjdzie...</u>
          <u xml:id="u-39.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.45" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">...bo Polska to nie jest żadnego z nas, tylko wszystkich nas razem...</u>
          <u xml:id="u-39.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.47" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">...i ona ma prawo, żebyśmy wszyscy jej służyli. Ja proszę Panów: walcie Panowie w Ministra, ale oszczędźcie Polski.</u>
          <u xml:id="u-39.48" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-39.49" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenSławojSkładkowski">Głos ma p. Woźnicki:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! Kiedy tu wszyscy pracowicie staramy się unikać wyrażeń zadrażniających i takich, któreby kogokolwiek dotykać, czy obrażać mogły, z ław ministerialnych tego przykładu nie mamy i co rusz, pa dnie takie słowo, które, gdyby było zastosowane do Rządu, Rząd by niewątpliwie sobie wyprosił. P. Minister Składkowski oświadczył nam bardzo głośno, że zdradzamy swoich wyborców. Gdyby kto Rządowi taki zarzut postawił, jakież oburzenie byłoby na ławach Jedynki, Otóż ja w spokojny sposób przeciwko temu protestuję.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#JanWoźnicki">Następnie, co do samej istoty zarzutu, że zdradzamy swoich wyborców, ponieważ w czasie wyborów ustosunkowaliśmy się inaczej do Marszałka Piłsudskiego, a teraz inaczej, to muszę oświadczyć, że zaraz poprosiłem dla zbicia tego zarzutu o dokumenty, które będę mógł natychmiast zademonstrować, lecz jeszcze mi ich nie przyniesiono. Jest wśród nich chociażby artykuł programowy, umieszczony w naczelnym organie naszego stronnictwa, gdzie stosunek nasz do Marszałka Piłsudskiego był określony bardzo wyraźnie w ten sposób, że jesteśmy dumni z jego wspólnej z nami przeszłości, ale gdy Marszałek Piłsudski oparł się dziś na żywiołach wręcz przeciwnych naszemu stronnictwu i naszemu programowi, musimy ten nasz stosunek do niego zmienić. To było wyraźnie i oficjalnie powiedziane przed wyborami.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#JanWoźnicki">P. Minister Składkowski raczył się powołać na dwa dokumenty, które nam zademonstrował na komisji, na jedną ulotkę i na jakiś frazes z „Wyzwolenia”, gdzie piszemy, że ta 4 brygada, która dopiero teraz przyszła, wcale nie jest lepszymi piłsudczykami od nas, czy nowymi piłsudczykami, że my uważamy się także za dobrych piłsudczyków, w tem szerokiem znaczeniu tego słowa, to znaczy za tych dobrych demokratów, którzy razem walczyli z Marszałkiem Piłsudskim za pewne rzeczy, których realizację chcą widzieć teraz, kiedy rządzi Marszałek Piłsudski. Otóż, gdyby p. Minister nie tylko na to się powoływał, ale gdyby przypomniał sobie i te odezwy, w których ten nasz stosunek do Marszałka Piłsudskiego był określony bardzo wyraźnie, ale które zostały skonfiskowane przez Rząd, przez Pańskich funkcjonarjuszy, — to ten obraz dopiero ukazałby się w całem świetle. I to w imię prawdy z powodu określeń jakich p. Minister w stosunku do nas używał, uważam za właściwe w tem miejscu powiedzieć, Marszałek:</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Pragier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#AdamPragier">Gdyby p. Minister Składkowski ten ustęp w przemówieniu mojem dotyczący roli urzędników w czasie akcji wyborczej rozpatrzył na podstawie stenogramu i uważnie przeczytał ten stenogram, to sądzę, że protestu swego nie byłby zgłosił w tej formie. Owszem, powiedziałem i podtrzymuję to, że może być dla kogoś wygodne, żeby uczynić z administracji państwowej swoją prywatną służbę dla przeprowadzenia swoich planów politycznych, ale że nie leży to w interesie Państwa ani w interesie naczelnych władz państwowych, ażeby...</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski: A słowo „lokaj”?)</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#AdamPragier">Było oczywiście. Ale, jeżeli idzie o to muzeum nikczemności wyborczych, o których mówiłem, to pierwsze eksponaty do tego muzeum przedłożyłem Wysokiej Izbie w postaci kolorowych kartek wyborczych, które wręczano na to, alby kontrolować przy urnie wyborczej, jak kto głosuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#IgnacyDaszyński">Dla sprostowania głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! W czasie przemówienia p. Sobolewskiego istotnie powiedziałem, co stwierdził p. Minister Spraw Wewnętrznych, że wobec propozycji” p. Sobolewskiego, ażeby nie głosować za skreśleniem funduszu dyspozycyjnego, lecz raczej jawnie postawić kwestję zaufania, uważałbym to może za bezcelowe, ho p. Minister Składkowski oświadczył w swoim czasie, że z votum nieufności niewiele sobie robi, Ale nie oparłem tego na przemówieniu p. Ministra w Komisji Budżetowej, które p. Minister tutaj przeczytał, bo ono ma zupełnie inną treść i stwierdzam, że jest ono zupełnie w porządku z sumieniem parlamentarnem p. Ministra, Oparłem się na wiadomościach w dziennikach zresztą potwierdzonych przez b. posła p. Mierzejewskiego i obecnego posła p. Wierczaka, na wiadomościach, które donosiły, że w Płocku, z okazji zjazdu straży pożarnej, p. Minister oświadczył co następuje: Jeżeliby nawet Sejm zażądał, abym został przy urzędzie, nie zostanę, jeżeli Marszałek Piłsudski będzie sobie tego życzył ode mnie, a natomiast odwrotnie pozostanę, choćby Sejm chciał, abym się oddalił, jeżeli Marszałek Piłsudski zażąda, ażebym został.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#WładysławKiernik">Przyjąłem z wielką satysfakcją do wiadomości, że p. Minister temu zaprzecza, Nie chcę tu insynuować. Podaję p. Ministrowi fakta, na których się opierałem, pewne dane, osoby poważnie i dzienniki, któremi będę mógł służyć Panom, bo niektórzy pp, posłowie to nawet czytali.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#WładysławKiernik">Wobec tego, że zaprzeczenia urzędowego nie było, miałem oczywiście pełne upoważnienie formalne do powiedzenia tego tu obecnie, Z całą przyjemnością dowiaduję się z dzisiejszego oświadczenia, że p. Minister stoi na gruncie ściśle parlamentarnym i z całą radością usłyszałem tę silną reakcję przeciwko mojemu odezwaniu się, które podawało w wątpliwość usposobienie parlamentarne p. Ministra, który się dziś przedstawił jako stuprocentowy parlamentarzysta.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych dla sprostowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychgenuSławojSkładkowski">W kwestji sprostowania. Ja rzeczywiście przemawiałem w Płocku na zjeździe straży ogniowej i powiedziałem te słowa: „Wybory do Sejmu nie zaświadczą o mojej karjerze, przede wszystkiem nie kandyduję, a następnie, jeżeliby nawet cały Sejm był zadowolony z mojej działalności, a Pan Marszałek Piłsudski, jako mój wódz dmuchowy, powiedział, że mam odejść, to w takim razie ja odejdę. Natomiast, gdyby nawet Sejm był ze mnie niezadowolony, a Pan Marszałek Piłsudski powiedział, że dobrze robię, to będę robił”. Nie powiedziałem „gdyby Sejm dał mi votum nieufności”, ale: „gdyby Sejm był ze mnie niezadowolony”. Czy Panowie są zadowoleni? Nie, Więc ja narazie zostaję.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#IgnacyDaszyński">Dla sprostowania faktycznego ma głos p. Walnyckyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#KyryłoWalnyćkyj">Proszę Panów, Jeszcze w czasie dyskusji nad prowizorjum budżetowem w marcu zabierałem głos i mówiłem o tych zaborczych zakusach, o tych nadużyciach, które są przedmiotem codziennej zaciekłej dyskusji. Dawałem na to dowody, przytaczałem fakty i przytaczałem świadków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Pośle, Pan ma prostować, mało Pan ma czasu, więc niech Pan będzie łaskaw się streszczać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#KyryłoWalnyćkyj">Chcę przystąpić do rzeczy. Dowiedziałem się, że na Komisji Administracyjnej p. Minister Składkowski zainteresował się mojemi danemi i stwierdził, że one nie odpowiadają prawdzie, bo człowiek, świadek, na którego ja się powoływałem, w ogóle nie istnieje w tej wsi, Zacząłem dociekać prawdy i doszedłem do bardzo ciekawego rezultatu. Mianowicie w protokóle mojej mowy z 31 marca, gdzie właśnie mówiłem o tych nadużyciach, podane jest nazwisko i powiat zamieszkania tego człowieka, ale ku memu przerażeniu dowiedziałem się, że jest tak podane, że rzeczywiście p. Minister miał prawo oświadczyć, że nie tylko ten człowiek nie istnieje, ale nawet takiego powiatu w Polsce nie ma. Mianowicie powiedziałem, że tym człowiekiem jest Marcin Wichot w powiecie przemyślańskim, a w protokóle stoi Marcin Wichot w powiecie krzemieńsikim. Że takie pomyłki w stenogramach są możliwe, wszyscy o tem wiemy i na to właśnie jest instytucja korektorska ze strony samych mówców. Ale stwierdzam, że ja to poprawiłem, że ta pomyłka była w pierwszym surowym stenogramie, ja poprawiłem jedno i drugie, ale poprawek moich nie uwzględniono. Jestem daleki od próby jakichś ataków w stronę biura stenograficznego. Wszyscy wiemy, że tutaj są warunki techniczne dla tej pracy bardzo ciężkie, że akustyka jest bardzo zła. Jestem daleki od wszelakich wątpliwości, a co gorsza insynuacji pod adresem pracowników biura stenograficznego, dla ciężkiej ich pracy mam wielki szacunek. Stwierdzam jednak, że w protokóle oprócz pomyłek dźwiękowych, o czem wszyscy wiemy, są pewne wypaczenia. Tak np. w pierwszem przemówieniu mówiłem, że kolonizacja jest jednym ze sposobów przygotowania wojny zaborczej przeciw radzieckiemu związkowi, a tu w protokóle jest powiedziane, że jednym z dowodów nowej narodowościowej wojny a słowa: „w szczególności przeciw związkowi radzieckiemu” są wypuszczone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę pomyłek stenograficznych nie cytować. Wystarczy zrobić dokładną korektę samemu, zamiast interesować swojemi błędami kilkuset kolegów.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#KyryłoWalnyćkyj">Ja korektę dokładnie robiłem i stwierdzam, że jej nie uwzględniono.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#KyryłoWalnyćkyj">Reasumując to, co powiedziałem, stwierdzam, że zarzuty moje nie zostały przez Ministra Spraw Wewnętrznych odparte, bo odparcie tych zarzutów opierało się na mylnym protokole.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#KyryłoWalnyćkyj">Kończąc więc, pozwalam sobie postawić pytanie Panu Marszałkowi, czy oprócz tego poprawiania, tej zwykłej korekty, jaką zwykle każdy poseł robi, nie ma już więcej żadnej korekty pod względem formy i treści.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#IgnacyDaszyński">Pan będzie łaskaw zwrócić się jutro do mnie w biurze, ja to Panu wyjaśnię.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#IgnacyDaszyński">Celem złożenia deklaracji głos ma p. Sobolewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#MarianSobolewski">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie. Wobec tego, że za ostatnie słowa mego przemówienia zostałem przez urzędującego Wicemarszałka przywołany do porządku, doszedłem do przekonania, że mogłem być mylnie zrozumiany. Wobec tego oświadczam, że mówiąc te słowa, miałem na myśli ten Sejm, który może być rozwiązany, a nie Sejm, jako instytucję przewidzianą przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy, Głos: To nie jest po męsku.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Dyskusja przeprowadzona na plenum Wysokiej Iżby nie przyczyniła się do wyświetlenia momentów ważnych z punktu widzenia budżetowego. Dlatego ja nie będę polemizował z szeregiem mówców, ani też nie będę odpowiadał na te wszystkie wywody, raczej natury politycznej, a nie budżetowej. Ograniczę się do odpowiedzi p. pos. Bagińskiemu, który raczył zaatakować mnie jako referenta.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#KarolPolakiewicz">Na Komisji Budżetowej przy przydziale referatów wywiązała się dość długa dyskusja, w której formułowano pewne wytyczne dla referentów. Referenci budżetowi tej Wysokiej Izby, nawet referenci większości, jak to stwierdziliśmy wspólnie na Komisji Budżetowej, mieli dość ciężką sytuację, która mnie spowodowała nawet do złożenia referatu.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#KarolPolakiewicz">Proszę, ażeby Panowie pracę, którą włożyłem w budżet, względnie w dwa budżety, które miałem zaszczyt referować, należycie ocenili, bo chciałem w tej pracy być jak najbardziej bezstronnym.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#KarolPolakiewicz">Korzystam ze sposobności, ażeby odpowiedzieć p. pos. Rybarskiemu. P. pos. Rybarski twierdził, że nie przestudiowałem tych dat, które w sprawozdaniu podałem. Pozycje w moim referacie: 1) Fortdauemde Ausgaben — 23.322.022 R. M. i 2) Einmalige Ausgaben — 48.443.950 R. Mi. — oczywiście są to ogólne wydatki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, podane dla łatwiejszego zorientowania się co do wysokości dalszych pozycyj. Tutaj w sumie 23.322.022 mieści się pierwsza pozycja przypuszczalnie funduszu dyspozycyjnego, w drugiej (pozycji 48.443.950 mieszczą się dwie dalsze pozycje. Samo określenie funduszu dyspozycyjnego jest trudne i względne: jedno formalne jest zgodne z określeniem p. pos. Rybarskiego, drugie faktyczne będzie obejmowało takie wydatki, których cel nie jest wyraźnie określony, co można powiedzieć o pozycji 3), zawierającej sumę 30 miljonów marek.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#KarolPolakiewicz">Wreszcie co do kontroli wydatków, to jest rzecz również bardzo względna. Przypomnijmy sobie chociażby posiedzenie komisji Sejmu pruskiego, na którym omawiano akcję pomocy i kredytów dla niemieckich ziem wschodnich, do których może być zaliczona podana przeze mnie pozycja 30 miljonów. Przypominają sobie szanowni Panowie, że posiedzenie to uznano za tajne i nawet ówczesny pos. Baczewski nie mógł być obecny podczas obrad.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#KarolPolakiewicz">Moje powiedzenie w sprawozdaniu drukowanem, że, teoretycznie rzecz rozważając, mógł Minister Skarbu uruchomić całą sumę 6 miljonów w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zakwestjonował p. pos. Bagiński. Przyłączył się do tej krytyki p. pos. Rybarski, nawet zdaje się w dość ostrej formie, ażebym nie pisał „głupstw”. Mam takie wrażenie. Otóż w prowizorium budżetowem na pierwszy kwartał jest powiedziane, że wydatki budowlane mogą być uskutecznione nie do 1/4, ale do połowy, a natomiast jednorazowe wydatki mogą być wypłacone od razu. Technika wykonania budżetu, Panie Profesorze, przewiduje, że te wydatki jednorazowe, do których może być również śmiało zaliczony fundusz dyspozycyjny…</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#KarolPolakiewicz">Teoretyczne rozważania, Panie Profesorze. Fundusz dyspozycyjny jest funduszem, którym dysponuje według swego uznania i bez kontroli dany minister, któremu się ten fundusz powierza. Otóż mojem zdaniem, a sądzę, że i Wysoka Izba podzieli ten pogląd, bez względu na to, czy fundusz dyspozycyjny temu ministrowi przyzna, czy nie, może on być uważany za fundusz jednorazowy i jako taki może być wypłacony nie tylko w ciągu jednego roku, ale w ciągu jednego kwartału.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#komentarz">(P. Rybarski: Jednorazowy fundusz dyspozycyjny w budżecie nie figuruje.)</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#KarolPolakiewicz">Nie jestem technikiem budżetowania i przyznam się, p. Profesorze, że zanim to napisałem, poradziłem się dwóch moich kolegów, wybitnych budżetowców, którzy powiedzieli, że fundusz dyspozycyjny może być traktowany jako wydatek jednorazowy i może być jako taki wypłacony od razu.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#KarolPolakiewicz">To są faktyczne sprostowania, które czynię i ponownie apeluję do Wysokiej Izby i do moich kolegów z Komisji Budżetowej, ażeby po tych oświadczeniach p. Ministra Spraw Wewnętrznych, które Panowie tutaj mieli, poddali rewizji te niektóre uchwały, które na komisji były przyjęte, a które mojem zdaniem, nie były dyktowane względami rzeczowemi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#IgnacyDaszyński">Przerywam dyskusję. Przystępujemy do p. 2 porządku dziennego: nagłość wniosku posła A. Seniuka i tow. z Klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Zjednoczenia Socjalistycznego (Sel. Rob.) w sprawie postrzelenia mieszkańców wsi Wyszewicze, gm. Pińkowicze, pow. pińskiego, Andrzeja i Ewy Tkaczyk przez posterunkowych policji państwowej w Wyszewiczach.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#IgnacyDaszyński">Dla uzasadnienia nagłości ma głos p. Seniuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#AdrianSeniuk">Wysoka Izbo! Jak niezdrowe stosunki panują na t. zw. Kresach Wschodnich, o tem może świadczyć zajście, które się zdarzyło niedawno, bo 22 maja r. b. na Polesiu. Przebieg zajścia tego jest następujący:</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#AdrianSeniuk">Zachar Tkaczyk kramarz wiejski z Wyszewicz pow. pińskiego i syn jego Andrzej udali się ze swym krarnikiem dnia 22 maja do sąsiedniej wioski Kupniatycz na odpust. Nie zdołali jeszcze rozpakować swego towaru, gdy przystąpił do nich komendant posterunku policji państwowej z dwoma posterunkowymi i zabronił im targować, oświadczając, że na to trzeba mieć specjalne pozwolenie.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#AdrianSeniuk">Usłuchawszy rozkazu, zaczęli Tkaczykowie pakować towar i chcieli odjeżdżać, gdy komendant p. Kozłowski, sprowadziwszy ze wsi furę, zaczął konfiskować towar. Wtedy Andrzej Tkaczyk zażądał od komendanta pokwitowania za zabierany towar, a gdy około ich fury zebrał się tłum ciekawych, komendant zrezygnował z konfiskowania. Zachar Tkaczyk wrócił wtedy z furą do domu, a Andrzej Tkaczyk pozostał dalej na odpuście.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#AdrianSeniuk">Wracając wieczorem z Kupniatycz w towarzystwie swego brata Iwana, zostali obaj zatrzymani w Wyszewiczach tuż obok swego mieszkania przez posterunkowych. Jeden z posterunkowych rzucił się od razu na Iwana Tkaczyka i zaczął go bić, gdy drugi dobywszy rewolweru strzelił do Andrzeja Tkaczyka, raniąc go ciężko w brzuch.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#AdrianSeniuk">Siostra Tkaczyków Ewa, usłyszawszy strzały, wybiegła na ulicę, lecz i ta padła ugodzona kulą posterunkowego Sawickiego w ramię. Gdy na odgłos strzałów zaczęli wybiegać z mieszkania sąsiedzi, posterunkowi, porzucając broń i rannych, rzucili się do ucieczki. Rannych zabrano do szpitala, gdzie ciężko ranny A. Tkaczyk walczy ze śmiercią.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#AdrianSeniuk">Widziałem go 24 maja, gdy byłem na miejscu, walczył wtedy ze śmiercią, a wczoraj przyszedł telegram, że Tkaczyk już umarł. Potem widziałem sam, jak policjanci szukali szabel w ogródku niedaleko od mieszkania tych Tkaczyków.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#AdrianSeniuk">Protestujemy przeciw takiej zbrodni, żądamy dochodzenia w tej sprawie i ukarania winnych. Zwracamy się do szanownych Panów o poparcie nagłości naszego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#AdrianSeniuk">Przeciw nagłości głos ma p. Cieplak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#MarianBogdanCieplak">Wysoka Izbo! W imieniu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem wypowiadam się przeciw nagłości tego wniosku, zwłaszcza po motywach, które przed chwilą wyłuszczył mój przedmówca. Kilkakrotnie w głosowaniach nad nagłością wniosków innych dawaliśmy wyraz swemu zapatrywaniu, że jakość niektórych spraw może wymagać szybkiego zbadania i że Wysoki Sejm może zażądać przyspieszenia procedury postępowania od Rządu, ale częste wnoszenie takich wniosków odbiera im wagę i charakter, jaki mają wnioski nagłe składane w sprawach zupełnie wyjątkowych. W praktyce, jak to obserwowaliśmy w Sejmie poprzednim, wniosków tych bywało tak dużo, że komisje nie mogły inaczej ich załatwiać, jak w trybie zwyczajnym, jako wnioski zwyczajne.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#MarianBogdanCieplak">Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem stoi w myśl zasad Konstytucji na stanowisku ścisłego rozgraniczenia kompetencji organów państwowych i dlatego uważamy, iż Sejm nie powinien wkraczać w kompetencje władz sądowych. Zachwianie równowagi tej byłoby sprzeczne z zasadami demokratycznemi i dlatego Bezpartyjny Blok mocno podkreśla, że przeciwstawi się w każdym wypadku próbom wciągania Sejmu w zakres działalności tak prokuratora, jak sędziego śledczego.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#MarianBogdanCieplak">Wnioskodawcy doskonale sobie zdają sprawę, że z chwilą popełnienia jakiejkolwiek zbrodni zabójstwa, czy ciężkiego obrażenia ciała, wkracza z mocy ustawy prokurator...</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#komentarz">(Głos: Powinien, ale nie wkracza.)</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#MarianBogdanCieplak">...bez wniosku nagłego i dlatego też Wysoki Sejm, mając zaufanie do niezawisłości sądów Rzeczypospolitej...</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#komentarz">(Głos: Prokuratorowie nie są niezawiśli.)</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#MarianBogdanCieplak">...nie powinien swojemi uchwałami wpływać na przebieg i decyzję w okresie śledztwa wstępnego. Inaczej bowiem proteguje się tych, wobec których jest stosowany wniosek nagły.</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#MarianBogdanCieplak">Apelujemy do całej Wysokiej Izby, aby w myśl zasady demokratycznego ustroju Rzeczypospolitej swojem głosowaniem jeszcze raz stwierdziła, że ma całkowite zaufanie do sądów Rzeczypospolitej oraz, że uznaje, iż nie ma powodu do stwarzania pozorów braku bezpieczeństwa czy niesprawiedliwości. Głosowaniem przeciw nagłości stwierdzamy tę prawdę, że każdy obywatel Rzeczypospolitej znajdzie zawsze sprawiedliwą opiekę władz państwowych, bez różnicy wyznania, bez różnicy narodowości i przekonań.</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#MarianBogdanCieplak">Z tego powodu prosimy o odrzucenie nagłości tego wniosku,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#IgnacyDaszyński">Chciałbym powiedzieć parę słów z powodu stanowiska formalnego, zajętego przez p. przedmówcę. Nie chciałbym, ażeby głosowanie w tej sprawie było pojmowane jako votum ufności czy nieufności dla Rządu, Votum nieufności nie może być traktowane i głosowane na tem samem posiedzeniu, na którem jest postawione.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania. Proszę tych Panów Posłów, którzy są za przyznaniem nagłości wnioskowi p. Seniuka i tow., aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Nagłość nie została przyznana, Wniosek odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: nagłość wniosku posłów Roi, Reger a, Pająka oraz członków Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego i Związku P. P. S, w sprawie wykonania ustawy inwalidzkiej z dnia 18 marca 1921 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 32 poz. 135) oraz ustawy z dnia 4 sierpnia 1922 r. (Dz, Ust. Rz. P. Nr. 67 poz. 608) i z dnia 12 lutego 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 21 poz. 223.) Dla uzasadnienia nagłości głos ma p. Roja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#BolesławRoja">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt i obowiązek koleżeński przypomnieć sprawę zaległych wypłat rent inwalidzkich. Sprawa jest dostatecznie znaną, dlatego długo nie będę jej uzasadniał. Wiadome jest, że Rząd, Państwo, zalega z wypłatami rent inwalidzkich od dłuższego czasu, tak, że te zaległości sięgają już 100.000,000 złotych. Inwalidzi na kongresach swoich i drogą licznych delegacyj upominają się o jakąś pomoc i poprawę swego bytu ze strony Państwa. Ten byt ich i obecny stan rzeczy jest faktycznie nadzwyczaj przykry. Inwalidzi, jak Panom wiadomo, są to ci synowie Państwa, którzy nie słowami, ale czynem zasłużyli się Ojczyźnie, którzy nie potrafią, że tak się wyrażę, koło swoich interesów dostatecznie chodzić, dlatego też znaleźli się z biegiem czasu w następstwie zaległości wypłat ze strony Państwa w bardzo trudnej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#BolesławRoja">Zdaję sobie sprawę, że Panowie wszyscy, ta cała Wysoka Izba, bez względu na stronnictwa i na narodowości najżyczliwiej do tej sprawy odnosi się, dlatego też bez dalszego uzasadnienia mam zaszczyt w imieniu stronnictw ludowych i stronnictwa P. P. S. przedłożyć wniosek nagły w tej sprawie. Kwota jest w stosunku do wydatków niewielka, chodzi o wyasygnowanie 18 miljonów na pomoc doraźną. Wypłata ta i pomoc nie będzie dla Rządu bezzwrotną, policzy się bowiem na poczet tych długów, które Państwo pozostaje winne inwalidom.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#BolesławRoja">Proszę o uchwalenie nagłości wniosku.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#komentarz">(P. Kosmowska: Będzie to votum nieufności dla Ministra Skarbu.)</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#BolesławRoja">Nie sądzę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#IgnacyDaszyński">Przeciw nagłości głos ma p. Polakiewicz,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Nie chciałbym, ażeby tak Wysoka Izba, jak też opinja publiczna pozostawała choć przez chwilę pod wrażeniem, że los inwalidów, wdów i sierot po poległych jest nagłym tylko dla pewnej części tej Izby. Jeżeli mam odwagę stanąć i wypowiedzieć się nie przeciwko nagłości, ale przeciwko meritum wniosku, to z tego powodu, że Szanowni Panowie znają moje stanowisko z poprzedniego Sejmu jako tego, który był jednym z rzeczników spraw inwalidzkich, korzystając zresztą z poparcia stronnictw ludowych, do których miałem zaszczyt należeć.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(Głos: I P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#KarolPolakiewicz">Tak, i P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#KarolPolakiewicz">We wniosku nagłym, który przedłożył tutaj imieniem P. P. S. i stronnictw ludowych p. poseł Roja, są motywy, które nie odpowiadają rzeczywistości. A mianowicie: „uprawnieni do zaopatrzenia ze strony Państwa inwalidzi wojenni, ich rodziny otrzymują zamiast należnych rent inwalidzkich i wdowich i sierocych, zaledwie ułamki tych kwot w postaci tymczasowych zaliczek,” To nie jest zgodne z rzeczywistością, albowiem prawdą jest, że inwalidzi, wdowy i sieroty otrzymują zaopatrzenie pełne wedle ustawy z 18 marca 1923 r. To o czem wspomina wniosek, że inwalidom wypłacano zaliczki, miało miejsce w czasach inflacji, do roku 1924, i ta część wniosku odpowiada prawdzie. Z czasów inflacji Skarb Państwa pozostał, że się tak wyrażę, winien inwalidom, wdowom i sierotom pewną kwotę.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(Głos: O to idzie.)</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#KarolPolakiewicz">Może Panowie pozwolą, że swój punkt widzenia wyłożę. Zaległości te tworzyły się do roku 1924, Nie wiem, czy suma podana przez p. Roję odpowiada rzeczywistości, to znaczy, czy stanowi 100 miljonów. Chcę stwierdzić tutaj, że sposób załatwienia tej sprawy, który przedmówca mój proponuje, nie odpowiada celowi. Wniosek mówi tylko o konieczności uregulowania pewnych zaległości, a nie wskazuje budżetowego sposobu załatwienia tej sprawy i pokrycia nowego wydatku.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#komentarz">(Głos: To w komisji się zrobi. Inny głos: Ważnem jest, czy Panowie są przeciw nagłości.)</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#KarolPolakiewicz">Nie.</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#KarolPolakiewicz">Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że ja i koledzy z Bloku Bezpartyjnego, pp. Snopczyński i Karkoszka, wskazali odpowiedniejszą drogę w tej sprawie. Mianowicie do art. 5 ustawy skarbowej pozwoliliśmy sobie zgłosić wniosek, aby Minister Skarbu uruchomił 7 mil jonowy kredyt dla najbardziej okaleczonych inwalidów, wdów i sierot, jako jednorazowy zasiłek.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#komentarz">(P. Gdyk: Będziemy głosował)</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#KarolPolakiewicz">I to w krótkiej drodze rozwiązuje sprawę.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#komentarz">(P. Pająk: To jest 15-procentowe podwyższenie pensji.)</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#KarolPolakiewicz">Jest mi przykro, że podwyżki urzędników nie dotyczą rent inwalidzkich. I dlatego my, opowiadając się za nagłością sprawy, uważamy sposób proponowany dla jej załatwienia za niecelowy i wstrzymujący jej rozwiązanie. Będziemy głosowali za nagłością sprawy, wypowiadając się przeciw meritum wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania nad nagłością.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Posłów, którzy są za nagłością, ażeby wstali. Stoi większość, nagłość przyjęta. Wniosek odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Wstał i ten nawet, który przemawiał przeciw. P. Polakiewicz: Ja przemawiałem za nagłością. Głos: Nie miał Pan prawa zapisać się do głosu inaczej, jak przeciw nagłości.)</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#MichałRóg">Wniosek p. Pacholczyka i kol. z klubu parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie częściowej zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 8 listopada 1927 r., uzupełniającego art, 24 ustawy o państwowym podatku dochodowym (Dz. Ust. Rz, P. Nr. 101 poz. 871) — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#MichałRóg">Wniosek p. Hellera i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie nowelizacji ustawodawstwa o ubezpieczeniach społecznych w kierunku rozszerzenia tegoż na chałupników i rzemieślników — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Sochy z klubu Stronnictwa Chłopskiego do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Skarbu w sprawie urzędowania prezesa Izby Skarbowej w Krakowie, Józefa Gregera.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Sosińskiego do pp. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Skarbu o przyjęcie starszego celnika Kałuży Wiktora z Herbów Śląskich do służby w urzędzie celnym.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Szczepańskiego i kol. z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie niewykrycia zbrodni popełnionych w Trzcianie pow. Rzeszów.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Szczepańskiego i kol. z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie obwałowania Wisły w gminie Pozowice, pow. Kraków.</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Pierackiego i kol. ze Związku Ludowo-Narodowego do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie zamierzonego przeniesienia centrali kartelu naftowego i Polminu ze Lwowa do Warszawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#IgnacyDaszyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#IgnacyDaszyński">Najbliższe posiedzenie proponuję odbyć jutro, dnia 6 czerwca o godz. 11 przed poł. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#IgnacyDaszyński">1) Pierwsze czytanie ustawy o ratyfikacji traktatu ekstradycyjnego ze St. Zjednoczonemi (druk nr. 160);</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#IgnacyDaszyński">2) Dalsza rozprawa budżetowa. Budżet Ministerstwa Komunikacji, Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, ewentualnie Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#IgnacyDaszyński">Rozpatrzenie budżetów pozostałych ministerstw będzie następowało w takiej kolejności: Sprawiedliwości, potem Ministerstwa Robót Publicznych oraz Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#IgnacyDaszyński">Trzeci punkt porządku dziennego: nagłość wniosku Białoruskiego Klubu Chłopsko - Robotniczego w sprawie zawieszenia ścigania sądowego pp. Staganowicza i Greckiego.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#IgnacyDaszyński">W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#IgnacyDaszyński">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>