text_structure.xml 166 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 20 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu — Józef Karśnicki. Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu — Franciszek Doleżal, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Kolei — Julian Eberhardt.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 122 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 123 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Gruetzmacher i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Kaniowski.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">P. Prezes Rady Ministrów donosi, iż p. Prezydent Rzeczypospolitej postanowieniem z dnia 7 lutego 1926 r. zwolnił inż. Jędrzeja Moraczewskiego z urzędu Ministra Robót Publicznych i równocześnie poruczył kierownictwo Ministerstwa Robót Publicznych, Podsekretarzowi Stanu inż. Mieczysławowi Rybczyńskiemu, oraz jednocześnie zawiadamia, iż p. Prezydent Rzeczypospolitej postanowieniem z dnia 13 lutego 1926 r. zwolnił inż. Mieczysława Rybczyńskiego z powierzonego mu kierownictwa Ministerstwa Robót Publicznych i równocześnie zamianował posła na Sejm p. Norberta Barlickiego Ministrem Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Komisja proponuje, ażeby punkt pierwszy: Wybór dwóch członków Trybunału Stanu przełożyć na koniec posiedzenia. Nikt się nie sprzeciwia. Zatem przechodzimy do punktu drugiego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych w sprawie ratyfikacji konwencji konsularnej między Polską a Związkiem Socjalistycznych Republik Rad (druk sejmowy nr 2051). Jako sprawozdawca głos ma s. Bartoszewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SBartoszewicz">Wysoki Senacie! Konwencja konsularna, o której ratyfikacji mamy zadecydować, została podpisana w Moskwie w dniu 18 lipca 1924 r. Konwekcja ta była przewidziana już w art. 21 Traktatu Ryskiego z 18 marca 1921 r., wespół z innemi konwencjami, które miały być zawarte po traktacie pomiędzy Polską a Rosją. Dopiero dziś decydujemy się na jej ratyfikację Nie sądzę, żeby z tego mógł być robiony jakiś formalny zarzut; kwest ja wyboru czasu ratyfikacji zależy zawsze od rządów i sądzę, że moment dzisiejszy nie jest najgorszy do tej ratyfikacji.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SBartoszewicz">Zanim przejdę do samej konwencji i ocenię jej znaczenie, chciałbym zadać tu pytanie zasadnicze, czy wogóle taka konwencja konsularna z Rosją dzisiejszą jest dla nas potrzebną i konieczną? Otóż twierdzę, że jest ona dla nas potrzebna ze względów ogólno-politycznych i ze względów specjalnych, dla których zawiera się każdą konwencję konsularną.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SBartoszewicz">Ze względów ogólno-politycznych uważam, że jest rzeczą dla nas wskazaną, żebyśmy robili wszystko, coby mogło doprowadzić do normalniejszych, jeżeli nie normalnych, stosunków pomiędzy nami a naszymi sąsiadami, gdyż jest rzeczą konieczną, ażeby temi, czy innemi drogami nastało uspokojenie na wschodzie Europy; ażebyśmy mogli odpierać ciągłe zarzuty, któremi się nas szkaluje, dowodząc, że Polska test centrem niepokoju na wschodzie Europy, że Polsce grozi każdej chwili jakiś zatarg zbrojny, albo, że Polska występuje agresywnie przeciw swoim sąsiadom.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SBartoszewicz">Ta rzecz jest' pierwszorzędnej wagi, a musimy jeszcze pamiętać i o tem, że traktować należy Rosję dzisiejszą nie tylko, jako związek republik socjalistycznych rad, ale także i jako państwo, które ma swą przeszłość historyczną i historyczną przyszłość. Z tego punktu widzenia niewątpliwie te względy ogólno-polityczne mają swoje znaczenie przy zawarciu takiej konwencji konsularnej, która powoduje, że stosunki między temi państwami mogą się ułożyć na podstawach wzajemnego porozumienia, w tych formach, które są przyjęte między poprawnie żyjącemi ze sobą państwami.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SBartoszewicz">Ale poza temi względami ogólno-politycznemi są jeszcze i inne, specjalnie związane z umową konsularną. Umowa konsularna ustanawia na terytorium drugiego państwa, urzędników państwowych o specjalnych prawach i przywilejach, a największą troska i obowiązkiem tych urzędników jest dawać opiekę obywatelom swego państwa. Otóż z tego punktu widzenia jest rzeczą także konieczną. ażebyśmy taką konwencje konsularną z Rosją dzisiejszą zawarli. Wprawdzie możnaby powiedzieć. że przecież w dzisiejszej Rosji Polaków, obywateli Państwa Polskiego, jest niesłychanie mało: że ci, którzy optowali za Polską, musieli już do tej pory wyjechać z Rosji i że zatem obiektu dla opieki konsulów naszych właściwie nie będzie. Ale przecież konwencję konsularną zawiera się nie na kilka miesięcy; jest ona ujęta bezterminowo, bo zawsze myśli się o uregulowaniu stosunków na dłuższy przeciąg czasu, leżeli dziś Rosja sowiecka jest zamknięta dla cudzoziemców, jeżeli prawie wszyscy Polacy, którzy są obywatelami Państwa Polskiego, stamtąd wyjechali, to jednak może przyjść moment i nie wątpimy, że przyjdzie taki moment, kiedy polscy obywatele będą mogli i! będą musieli wyjeżdżać do Rosji sowieckiej i wtedy konsulowie będą mieli możność wykonywania swojej opieki. Przecież musimy przewidywać zawarcie traktatu handlowego z Rosją. Rokowania w tym kierunku toczą się już oddawna. Mam nadzieję, że obecnie kiedy dostatnie widzimy pewne odprężenie stosunków, jest rzeczą możliwą, że ten traktat handlowy przyjdzie do skutku.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SBartoszewicz">Otóż jeśli to nastąpi, to stosunki handlowe i ekonomiczne z Rosją będą takie, że nasi obywatele będą tam wyjeżdżali i konsulowie nasi będą mieli kun się opiekować. Jednak nawet dla 'tej ludności polskiej która dziś znajduje się na terytorium Rosji sowieckiej, dla tych Polaków, którzy nie są obywatelami Państwa Polskiego, obecność naszych konsulów tam nie jest obojętną, a to dlatego', że w uprawnieniu konsulów naszych, w myśl tej konwencji, jest także robienie w charakterze notariuszów, aktów prawnych, nie tylko między obywatelami naszego państwa, a więc państwa wysyłającego, ale także między obywatelami państwa t. zw. przyjmującego, t. j. tego, na którego terytorium konsul rezyduje 1 uprawia swą opiekę, wtedy, naturalnie jeżeli te akty stosują się do pewnych obiektów, leżących na terytorium Polski', lub mających skutki prawne na terytorium Polski.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SBartoszewicz">Otóż z tego punktu widzenia, nie mówiąc już o innych, nie jest rzeczą obojętną, aby tam, gdzie się znajdują bardzo znaczne jeszcze skupienia ludności polskiej, były urzędy konsularne Państwa Polskiego', któreby mogły W pewnych warunkach przyczyniać się do ułatwieni wewnętrznych stosunków tamtejszych obywateli! w tym sensie, o którym mówiłem. Pamiętać należy, że ludności polskiej, która nie należy do Państwa Polskiego, żyłę w Rosji na kresach, jeszcze wiele setek tysięcy. Można rachować, że minimalna ich liczba wynosi półtora miliona, więc istnienie tam naszych konsulów n:ie jest rzeczą zupełnie obojętną. Z tej więc racji, przychodzę do wniosku, że zawarcie i uprawomocnienie konwencji konsularnej, podpisanej w Moskwie w 1924 r., jest dla nas rzeczą potrzebną.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SBartoszewicz">Przechodzę teraz do samej konwencji. Obejmuje ona mniej Więcej wszystkie te tematy, jakie znajdują się W każdej konwencji! konsularnej; poza tą konwencją są dwa protokóły dodatkowe, które wchodzą jako część składowa samej konwencji i Oprócz tego, między pełnomocnikami układających się stron, były jeszcze wymienione listy, o których notom powiem, jakie jest ich znaczenie i treść. Nie będę naturalnie. Wysoki Senacie, przechodził tutaj kolejno wszystkich artykułów tej ustawy i interpretował ich znaczenia. Uważam za swój obowiązek jedynie wskazać na działy, które zawiera ta konwencja i na to specjalne jej właściwości, które ją odróżniła ja od innych konwencji! konsularnych, powiedzmy, typu zachodnio europejskiego. Panowie rozumieją, że przy głębokiej różnicy, jaka zachody miedzy ustrojem naszego Państwa; i ustrojem związku Rad Socjalistycznych, przy zabieraniu konwencji konsularnej musiały być porobione zastrzeżenia, wynikające ze zrozumiałej ostrożności, ażeby ta różnica w ustroju nie spowodowała krzywdy zarówno dla naszych obywateli; jak i dla funkcjonowania samych konsulatów.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SBartoszewicz">Otóż konwencja konsularna, obejmuje przedewszystkiem dział organizacji, naszych konsulatów, po drugie, dział tyczący się praw i przywilejów konsulów, tego, co się ogólnie określa słowem „immunitetu”, i następnie — dział, który mówi o czynnościach i obowiązkach konsulów na 'terytorium drugiego państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SBartoszewicz">W pierwszym dziale organizacji! muszę odrazu zaznaczyć różnicę, specjalne właściwości tej konwencji. Powiedziane jest na wstępie, w art. 1, że każda z układających się stron ma prawo mianować swoich konsulów w miastach i portach drugiego Państwa. W innych konwencjach konsularnych, które obejmują naturalnie ten zasadniczy artykuł, jest zwykle powiedziane w sposób negatywny, że państwa zastrzegają sobie wyjęcie pewnych miejscowością w których nie życzą sobie obcego konsulatu. W tej konwencji jest 'to określone pozytywnie, mianowicie, że wyznaczenie siedziby i okręgu terytorialnego każdego konsulatu będzie przedmiotem specjalnej ad hoc umowy układających się stron.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SBartoszewicz">Od togo przepisu odrazu przejdę do wymiany listów, jakiej dokonano przy podpisaniu traktatów. W tych listach właśnie nastąpiła umowa pomiędzy obu stronami' co do siedziby konsulatów. Zgodzono się wówczas, że na 'terytorium Polski mają być otwarte konsulaty rosyjskie w Łodzi, we Lwowie i. Generalny konsulat W Gdańsku. Natomiast Rosja zgodziła się, ażebyśmy otworzyli' konsulaty W Piotr ogrodzie, czyli, jak się dzisiaj, mówi, w Leningradzie, W Kijowie i Chabarowsku, a oprócz tego generalny konsulat w Tyflisie. Pozatem zostało jeszcze umówione, że o ile Polska będzie chciała otworzyć konsulat w Nowo-Mikołajewsku, to w takim razie Rosja żąda od nas otwarcia konsulatu w Krakowie. Otóż na podstawie tych listów, same strony określiły siedziby konsulatów w obu krajach.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SBartoszewicz">Wspomnę jeszcze co do Organizacji! konsulatów, że ta konwencja nie przewiduje konsulatów honorowych i konsulów honorowych i, że wszyscy konsulowie, którzy będą urzędowali na terenie obu stron, muszą być t'. zw. konsulowie de carriere, t. j. mianowani! przez Rząd i będący obywatelami, państwa wysyłającego. Tym konsulom, tym urzędnikom — konsulom wszelkiej rangi, nie wolno zajmować się na terenie drugiego państwa żadnym handlem, przemysłem i pracą zarobkową. To jest zwykły przepis. Ale co do organizacji konsulatów jest W tej konwencji specjalny artykuł, art. 3, który powiada, że cały personel konsulatu nie wyłączając niższego personelu, t. zn. nawet woźnych i szoferów, musi być określony i oznaczony zgóry w specjalnej umówię między kontraktującemi stronami, a nazwiska wszystkich, mających wejść w skład konsulatu muszą być uprzednio! zakomunikowane rządowi drugiego! państwa. Konsulaty więc nie mogą być dowolnie organizowane, zarówno my jak i druga strona, musimy wiedzieć kto wchodzi w skład konsulatu, mającego się tworzyć i jaka jest liczba personelu.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SBartoszewicz">Jest jeszcze jedna właściwość w dziale organizacyjnym, mianowicie kwestia zastępstwa konsula wtedy, jeżeli oni znajduje jakąś przeszkodę w swojem urzędowań. Otóż specjalność ta polega na tem, że zastępca musi być zgóry wiadomy rządowi drugiej strony. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zgóry musi Wiedzieć, kto w razie przeszkody zastępuje, konsula, tak że i pod tym względem niespodzianki osobowe muszą być wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SBartoszewicz">Jeżeli przejdziemy do kwestii t. zw. immunitetów, to znaczy praw i przywilejów konsulów, to znajdziemy tu rzeczy, których nie ma w zwykłym typie konwencji konsularnej. Więc jest przedewszystkiem nietykalność osobista konsulów, a potem nietykalność konsulatów. Co do nietykalności osobistej znajdujemy w art. 4 specjalne postanowienie, którego próżno szukalibyśmy w innych konwencjach. W artykule tym jest powiedziane, że konsul nie może być pozbawiony wolności, na terytorium drugiego państwa ani W drodze administracyjnej, ani w drodze środków zapobiegawczych, ani! w dradze wykonania wyroku sądowego, chyba tylko w specjalnie wyjątkowych wypadkach jeżeli jest skazany wyrokiem sądowym z artykułów, wymienionych w tym art. 4 punkt 1. Są to artykuły trzech kodeksów karnych, obowiązujących na terytorium Państwa Polskiego i kodeksu karnego sowieckiej Rosji. Otóż tam są wyliczone te zbrodnie: przytoczę tu tylko takie: 'fałszerstwo monet, znaków i walorów państwowych, zabójstwo, morderstwo, gwałt i pozbawienie wolności, szpiegostwo i! t. d., to są te zbrodnie, które zwykle w konwencjach konsularnych ujęte są ogólne. a nie podane są de nominativem. Tutaj przez ostrożność wymieniono wszystkie artykuły kodeksów! obowiązujących w Polsce i Rosji i tylko z tych artykułów konsul może być pozbawiony wolności;, przez skazanie go wyrokiem sądowym.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SBartoszewicz">Musze przytem jeszcze zaznaczyć, że w protokole końcowym są pewne wyjaśnienia co do tych artykułów konwencji, a przedewszystkiem jest jeden punkt ciekawy z tego względu, że usuwa możność zastosowania wobec urzędników konsularnych, którzy są obywatelami polskimi ant. 10 kodeksu sowieckiego. Art. 10 kodeksu sowieckiego jest Oryginalny tem, że dopuszcza stosowanie analogii w sprawach karnych, to jest w kwestji bądź określenia zbrodni, bądź nałożenia kary. Rozumieją Pątnowie, że takie zastosowanie analogii w kodeksach karnych mogłoby doprowadzić do komplikacji bardzo nieprzyjemnych i było rzeczą konieczną, zawarować sobie niestosowane tego art. 10 kodeksu sowieckiego do naszych obywatelu, będących urzędnikami konsularnymi. Otóż to zostało uczynione. Jest jeszcze jedno zastrzeżenie, że o ile z wyroku sądowego konsultowani mogą być pozbawieni wolności tylko z tych artykułów, to co do wdrożenia postępowania karnego, nie wolno ich pozbawiać wolności z tych samych artykułów, wtedy, jeżeli nie są złapani na gorącym uczynku. To są ważne zastrzeżenia nietykalności osobistej, które pobierają specjalnego charakteru w tej konwencji konsularnej. Pod względem nietykalności konsulatów, jest także pewna różnica z innemi konwencjami; Mianowicie zwykle zastrzega silę nietykalność archiwum konsularnego, tu zaś jest powiedziane, że biura konsulatu, archiwum i korespondencja urzędowa są nietykalne. To niewątpliwie ma swoje znaczenie praktyczne, jeżeli uzupełni się to przepisem, że konsul w pewnych wypadkach ma prawo zezwolić na wejście władz miejscowych i dokonanie rewizji lub oględzin lokalu. To jest także wywołane warunkom takiem, bo samemu konsulowi może w pewnych wypadkach zależeć na tem, żeby miejscowe władze bezpieczeństwa, wprowadzić do swego biura, ale w tym wypadku archiwum konsularne i urzędowa korespondencja są nietykalne: nie wolno ich ani przeglądać, ani naruszać, ani Opieczętować.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#SBartoszewicz">Są oczywiście i inne jeszcze Immunitety, o których specjalnie mówić nie będę, bo się powtarzają we wszystkich konwencjach. Wspomnę tylko jeszcze o zwolnieniu od podatków :i opłat państwowych i lokalnych. Otóż jest tu jeden specjalny przepis, którego się nie spotyka w innych konwencjach, że konsulowie i urzędnicy konsulami, jeżeli są obywatelami Państwa Polskiego oraz ich żony i małoletnie dzieci są zwolnieni! od podatków osobistych bezpośrednich i. od innych opłat lokalnych i państwowych. Wyszczególnienie tu że dzieci jest wywołane specjalnością systemu podatkowego w Rosji sowieckiej. Tam bowiem jest t. zw. podatek od osób niepracujących, „nie trndiaszezichsialic” i oczywiście możliwe byłoby w takim razie zakwalifikować te żony i dzieci, jako osoby niepracujące — bo z reguły, jako żony i dzielił konsulów nie pracują, nie zarobkują — 4 wtedy wymierzyć im podatek od osób niepracujących. Dlatego wstawione zostało zastrzeżenie, że żony i dzieci konsulów zwolnione są od podatków.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#SBartoszewicz">Przy wymianie listów między pełnomocnikami, jeden odnosi się do organizacji konsulatów, a drugi do ustalenia korespondencji między konsulatami na terytorium tego państwa, w którem urzędują. A Więc na podstawie wymiany tych listów! będzie dozwolone, ażeby między konsulatami i, przedstawicielstwami dyplomatycznemi danego kraju na terenie tego państwa, w którem te konsulaty urzędują, korespondencja mogła być przesyłana przez specjalnych urzędników, mających specjalne świadectwa, wiozących korespondencję opieczętowaną i wizowaną. Przy tej wizie winno być zaznaczone, że ta korespondencja nie podlega ani, otwarciu, ani zatrzymaniu. Jest to system kur jerów. Panowie rozumieją, że przy dzisiejszych komunikacyjnych stosunkach w Rosji sowieckiej było to rzeczą absolutnie konieczną. Otóż zgoda pod tym względem nastąpiła; są pewne zastrzeżenia, mianowicie co do ilości wysyłanych przez konsulaty kurierów w przeciągu miesiąca, a także i co do, wagi przesyłek, że waga nie może przenosić Więcej, nuż 6 kg. W ten sposób zagwarantowana została możność odpowiedniego znoszenia się pomiędzy konsulatami.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#SBartoszewicz">Przechodzę teraz do czynności konsulów. Tutaj najmniej będę mógł wytknąć specjalności dzisiejszej konwencji. Są niewątpliwie — ale nie chcę wchodzić w szczegóły — pewne rzeczy, które odróżniają tę konwencję od innych. Między innemi jest taki artykuł, który mówi! o tem, że konsulaty o konsulowie mają prawo zwracać się do urzędów, miejscowych, które, w miarę możności, nie mają prawa odmówić wydania pewnych aktów 4 dokumentów, wyliczonych właśnie w tym artykule. Jakie to są akty i dokumenty? Przedewszystkiem są to akty i dokumenty stanu cywilnego, a więc metryki urodzenia, śmierci i t. d. Następnie są to świadectwa szkolne, dyplomy uniwersyteckie 11. zw. spiski służbowe, to znaczy świadectwa o służbie do roku 1917, wreszcie inne dokumenty sądowe i administracyjne, które znajdują się w posiadaniu władz miejscowych i które mogą być doręczone obywatelom drugiego państwa wtedy, jeżeli państwo udziela tych dokumentów, lub odpisów tych dokumentów własnym obywatelom. Ten przepis jest wywołany praktycznemu względami!. Panowie wiedzą jakie istniały związki i rodzinne i ekonomiczne między ludnością, która tam się znajduje, a naszym krajem i naturalnie wydobywanie takich dokumentów jest koniecznością dla ludzi, którzy wyjechali w warunkach nienormalnych, przyjechali bez żadnych dokumentów, potrzebują tych dokumentów dla najrozmaitszych powodów i W ten sposób przez konsulów mogliby je wydobyć.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#SBartoszewicz">Następnie ciekawą specjalnością w tym dziale czynności konsularnych, są te czynności, które dają konsulom prawo funkcjonowania, jako urzędnicy stanu cywilnego. Jest powiedziane, że konsulowie mają prawo funkcjonowania, jako urzędnicy stanu cywilnego t. j. mają prawo dawać świadectwa urodzenia, zejścia etc. a między innemi! udzielać ślubów cywilnych, naturalnie obywatelom własnego państwa. Otóż znowu w protokóle jest zastrzeżenie, że tylko Wtedy można te śluby cywilne dawać, jeżeli ustawodawstwo miejscowe na to zezwala, t. j. wogóle uznaje śluby cywilne, w razie zaś gdyby ich nie uznawało, to uprawnienie konsulów znika.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#SBartoszewicz">Jakież są zwykłe czynności konsulów? Są to te czynności, które zawsze się powtarzają, a więc jako urzędników stanu cywilnego, jako notariuszy i wogóle jako tych, którzy w każdej okazji mogą i muszą bronić praw i interesów swoich własnych obywateli i w tym celu właśnie mają prawo zwracać się do władzy — bądź po informacje, bądź z za żaleniami na skutek skarg, wnoszonych do nich przez obywateli własnego kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#SBartoszewicz">Jest cały dział, który dotyczy czynności konsularnych co do statków i okrętów, które zawijają do portów i okręgów terytorialnych. Pod tym względem nie ma nic specjalnego, coby odróżniało tę konwencję od innych. Jest przepis, że kiedy zbiegnie ktoś z załogi okrętu na ląd, wtedy konsul oczywiście ma prawo żądać jego wydania. To jest zwykłe prawo, uznane już oddawna i we wszystkich konwencjach konsularnych się znajduje, tu tylko jest zaznaczone pod jakimi warunkami może go tamto państwo nie wydać władzom miejscowym, mianowicie jeżeli ten zbieg jest obywatelem państwa przyjmującego, a został przez państwo, które żąda jego wydania, oskarżony o zbrodnię polityczną. W takich wypadkach zbiega się nie wydaje. Jest to przepis specjalny, którego nie spotyka się w innych konwencjach.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#SBartoszewicz">Nie chcąc wchodzić w szczegóły, uwydatniłem najważniejsze punkty, które różnią tę konwencję od innych. W miarę możności robiono wszystko, czego ostrożność w tych warunkach specjalnie wymaga. Wobec konieczności zawarcia tej konwencji i innych umów między nami i Rosją i wobec tego, że warunki wymagają od nas, aby wogóle mnożyły się formalne podstawy do pokojowego stanu na wschodzie Europy i przewidując zawarcie traktatu handlowego z Rosją — a wówczas powinny już istnieć nasze placówki konsularne w tych punktach, gdzie nasza działalność handlowa będzie się przejawiać, wnoszę w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych o przyjęcie przedłożonej ustawy ratyfikacyjnej bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Komisja wnosi o przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem tej ustawy ratyfikacyjnej bez zmiany, aby wstali. Stel większość, ustawa bez zmiany przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych oraz Skarbowo-Budżetowej w sprawie ratyfikacji układu między Polską a Francją, Wielką Brytania, Holandią i innemi o konsolidacji długów reliefowych Polski. (Druk sejmowy nr 1989).</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Komisja Spraw Zagranicznych oraz Komisja Skarbowo-Budżetowa poleciły mi prosić Senat o przyjęcie układu między Polską z jednej strony, a Francją. Wielko Brytanią. Holandią, Norwegią, Szwecją, Szwajcarią i Danią z drugiej strony o konsolidacji długów reliefowych Polski.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SPosner">Szanowni Panowie i Panie, tytuł tej ustawy jest trochę niezwykły, bo zawiera wyraz, którego nie zna żaden słownik polski, a mianowicie długi „reliefowe”. Z tego powodu należy się tej konwencji pewne wyjaśnienie historyczne. W 1920 r. z inicjatywy Francji i Belgii i nie bez inicjatywy szlachetnej p. Paderewskiego powstał w Paryżu komitet, do którego weszły prócz Francji i Belgii, Stany Zjednoczone, Anglia, a także szereg państw neutralnych, które me brały udziału w wojnie światowej i komitet ten miał na celu zaopatrzenie tych państw środkowej Europy, które najbardziej ucierpiały od wojny. Do tych państw zaliczono następujące: przedewszystkiem Polskę, potem Austrię, Czechosłowację, Jugosławię, Rumunię, Węgry, Estonię, Łotwę i Litwę. Komitet ten zebrał bardzo znaczny fundusz, tak znaczny, że przy repartycji tego funduszu na Polskę wypadła olbrzymia suma 72.000.000 dolarów. Pieniądze te zostały udzielone państwom, które tu wymieniłem na pewnych warunkach: 1) kredyty te zostają udzielone w towarach, 2) państwa te zobowiązały się długi z tego tytułu powstałe, zwrócić 1 stycznia 1925 r„ 3) od sum, które zostały pożyczone, zobowiązały się płacić 6% rocznie.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SPosner">Proszę Panów, wyraz relief znaczy: zapomoga!, wsparcie. Więc w tytule tej ustawy mieści się, jak gdyby charakter Charytatywny. Z warunków, które wyliczyłem wynika jednak, że ta charitas była zupełnie specjalnego rodzaju, albowiem była to charitas, za którą się liczyło procent i jak na stosunki zachodnio europejskie, stopa 6% rocznie była jeszcze wtedy — bo dziś nie jest — ale wtedy była uważana za bardzo wysoką. Następnie dobroczynność ta wyrażała się w dostarczaniu tym przez wojnę najbardziej dotkniętym krajom towarów i musimy zdradzić pewną tajemnicę, że to nie były towary czerpane z fabryk, z magazynów fabrycznych, ale były to po największej części takie towary, które zostały nagromadzone przez zainteresowane państwa dla celów wojennych, dla celów wyżywienia wojsk. Państwa te, rzecz oczywista, powinny były w każdym razie stać na tem stanowisku, że muszą być przygotowane na wszelkie ewentualności, a więc w chwili zawieszenia bronił w listopadzie 1918 r. wszystkie państwa wojujące posiadały mniej lub więcej olbrzymie składy towarów i chodziło o to, żeby się tych towarów jak najprędzej pozbyć. Do tego pozbycia się tych towarów na drodze bardzo przezornej, bardzo umiejętnej prowadziła ta charitas. Satyryk rosyjski Szczedryn opowiada kiedyś, „że są tacy ludzie, którzy potrafią i kapitał zdobyć i niewinność zachować. Charakterystyka znakomitego satyryka ma niejakie zastosowanie do tej dobroczynności. Kapitał został nie tylko zachowany, jak się pp. Senatorowie przekonają z dalszych moich wywodów, ale zostaje w sposób nadzwyczaj poważny powiększony o olbrzymią ilość procentów, które przez te państwa obdarowane, przez te państwa, którym się Wyświadczyło to dobrodziejstwo przez bardzo długie lata będą płacone.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SPosner">Otóż, kiedy się zbliżał termin 1 stycznia 1925 r., to znaczy termin, w którym należało spłacić dług wraz z procentami, w pierwszej kolejce znalazła się Polska, Polska pierwsza okazała w Londynie, albowiem tam była siedziba komitetu, chęć mówienia o tem, na jakich warunkach dług będzie spłacony. Panowie rozumieją powody, dla których Polska to uczyniła. Początkowo, te państwa otrzymały olbrzymie zapomogi, które u nas wyraziły się w sumie 20 zgórą milionów dolarów — muszę zapisać na dobro naszego rządu, że nie wyzyskał całej sumy, przeznaczonej dla Polski, t. j. 72 miliony dolarów, lecz ograniczył się tylko do 20 milionów dolarów, już widać w 1921 r. rząd nasz zrozumiał, ze to charitas jest bardzo kosztowna i lepiej nie korzystać z żadnych dobrodziejstw, lecz zrobić interes, tak, jak się robi interesy z kupcami. Słowem na 1 stycznia było 20 miljonów dolarów do spłacenia. Przyszedł Termin i Rząd Polski zaczął w Londynie w komitecie tym układać się o sposób spłacenia tego długu. Polska zgłosiła się pierwsza i wywołało to pewne zdziwienie dlatego, że w 1920 r., kiedy się ten komitet tworzył, był on otoczony atmosferą wielkiej sympatii i przyznawano Wprawdzie, że te warunki t. j. stopa procentowa, termin spłaty długu są bardzo Ciężkie, ale uważano, że przecież tego nikt nie spłaci. Państwa, które ofiarowały te towary mię będą przecież takie niedobre, aby żądać od tych biednych, nieszczęśliwych, przez wojnę tak strasznie zniszczonych krajów europejskich spłaty kapitału razem z procentami. To jest niedopuszczalne, przecież cała akcja miała charakter czysto moralny, głęboko chrześcijański?...</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SPosner">Proszę Panów, oczywiście to się tak rozwiało, jak nadzieje Francji, które były żywione przez ludzi bardzo sceptycznych, przez ludzi bardzo ostrożnych, przez samego nawet p. ministra Brianda, kiedy jechał on do Ameryki latem zeszłego roku, aby tam potęgą swojej wymowy wymóc na Stanach Zjednoczonych, aby one zgodziły się na to, żeby olbrzymie dług? Francji w Ameryce zostały spłacone na takich warunkach, żeby procent nie był liczony, ażeby część kapitału była darowana, bo przecież my, Francja, prowadziliśmy wojnę razem z wami i nie tylko dla siebie, ale dla całego świata. P. Briand wrócił, jak Panom Wiadomo, do Franci! bardzo smutny i bogatszy o jedno jeszcze głębokie rozczarowanie. To samo stało się z tymi długami. Długi te wynosiły olbrzymią ilość dolarów dlatego, że państwa obdarowane liczyły na to, że wogóle od nich niczego żądać nie będą i nie myślały o tem, aby płacić procenty. I spółka nie zapłaciła ani grosza procentu od r. 1921 aż do r. 1925. Zgłosiła się w grudniu 1924 r. w Londynie i oświadczyła, że gotowa jest mówić o tem, w jaki sposób ten dług ma być spłacony. Otóż pomiędzy Rządem polskim reprezentowanym w Londynie przez naszego posła uwierzytelnionego, a prezesem tego komitetu, p. Johnem Bradburg, została dokonana wymiana listów oficjalnych, która doprowadziła do zawarcia ugody, w myśl której długi te będą spłacone. Naszym negocjatorom udało się jedną rzecz zdobyć na sumieniach i na szlachetności naszych dobrodziejów, a mianowicie stopa procentowa została z 6% obniżona do 5%. Pozatem jednak wszystkie procenty, które narosły, zostały doliczone do kapitału i utworzyły bardzo poważną sumę, która według umowy zawartej w grudniu, będzie spłacana począwszy od 1 lipca 1926 t. j. b. r. w ciągu 14 lat w ratach półrocznych: 1 lipca i 1 stycznia aż do roku 1940. Rząd polski, takie mam wrażenie, załatwił tę sprawę jak mógł najlepiej, w danych warunkach, nie mógł jej inaczej załatwić, bo był związany pewnemi umowami, zaś komitet mógł był inaczej tę rzecz załatwić, ale z tego, co powiedziałem, wynika jasno, że i ten komitet nie mógł tej sprawy Inaczej załatwić, bo fest takie starodawne francuskie przysłowie, że najpiękniejsza córa Francji nie może dać swemu królowi czego innego, tylko to co posiadła, jeżeli sumienia nie posiadał, to nie może go dać. Słowem, że dnia 1 stycznia 1925 r. została zawarta umowa, którą scharakteryzowałem, dl trzeba tylko życzyć, żeby jaknajprędzej i jaknajlepiej została przez nasz rząd i przez nasz skarb wykonana.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SPosner">Jak wygląda ten dług? Otóż ten dług w kapitałach wygląda dziś jak następuje: jesteśmy dłużni Danii 355.934 koron duńskich; Francji, która pomimo to, że sama była w tak straszny sposób zniszczona przez wojnę, wzięła jednak udział w pracach komitet, dłużni jesteśmy 233.834 fr.; Wielkiej Brytanii jesteśmy dłużni 4,017,654 f. szterl.; Holandii — 416.548.13 florenów; Norwegii — 16.522.601 koron norweskich i! 1.247.000 funtów; Szwecji — 249.920 koron szwedzkich i Szwajcarii 74.751 franków złotych. Proszę Panów, kiedy przyjdzie wreszcie ta błogosławiona chwila, gdy ten dług w styczniu 1940 r. będzie spłacony, to okaże się, że my, będąc dłużni Anglii 4 miliony funtów, zapłacimy w kapitale i, procentach 7.160.000 funtów. Prawie 100% więcej, aniżeli dłużni jesteśmy w kapitale. Cytuję to z zaznaczeniem, że oczywiście zupełnie analogicznie będą obliczane te długi dla wszystkich innych krajów, wobec których Polska znalazła się w charakterze dłużniczki. Stąd łatwo zrozumiemy, jak lukratywnym był ten interes dla państw, które w 1920 r. poczuły w swojem sumieniu obowiązek przyjścia z pomocą krajom tak bardzo przez wojnę poszkodowanym.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SPosner">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie tej ustawy w postaci, w jakiej została przyjęta przez Sejm, dodam tylko jeszcze dwie uwagi. Jedna uwaga natury redakcyjnej. Przy każdej niemal ustawie komisje senackie zgłaszają pod adresem Rządu przypomnienie, że ustawy, które wpływają do komisji senackich, są pod względem językowym traktowane przez nasze urzędy w sposób poprostu niemożliwy, są przygotowane ze stanowiska języka urzędowego polskiego w sposób tak lekkomyślny, że niema ani jednej ustawy, którąby można było pozostawić w takiem brzmieniu, w jakim ona do Senatu wpływa. My za każdym razem ponawiamy prośbę, aby Rząd jednak poczuł w swojem sercu trochę litości dla języka polskiego, bo wydaje nam się, że dobry język obowiązuje tak samo Henryka Sienkiewicza jak i każdego polskiego urzędnika. Niema dwóch języków polskich, niema jednego języka polskiego dla wielkiej mańki literatów, a drugiego — dla urzędów polskich, dla władz polskich, dla języka kodyfikacji polskiej, dla sposobu, jakim się mówi w Sejmie albo Senacie. Nam się wydaje, że ten język jest jeden i pomimo wszelkich różnic dzielnicowych jest jeden zasadniczy język polski. I dlatego nie przestaniemy, pomimo niepowodzeń, jakie nas na każdym kroku pod tym względem spotykają, nawoływać do poprawy. W tej ustawie — na co zwrócił nam wczoraj uwagę jeden z kolegów senatorów — w zamknięciu tabelki?, która wykazuje Ilość pieniędzy, jaka będzie spłacona przez rząd polski, nie jest powiedziane np. „ogółem”, tylko jakiś wyraz cudzoziemski: „total”. Widocznie urzędnikowi, który tłumaczył tę tabelkę z języka angielskiego czy francuskiego, nie chciało się wysilić, aby powiedzieć to po polsku, tylko poprostu przepisał wyraz odnośny z dokumentu cudzoziemskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SPosner">W samej ustawie w jednem miejscu, zamiast starego polskiego słowa, pochodzenia łacińskiego, ale zupełnie uprawnionego u nas „raty”, używa się wyrazu „amutety”. Może to jest dla czyjegoś ucha bardzo ładnie wyrażenie, ale tego wyrażenia niema w żadnym słowniku polskim, począwszy od Lindego, a skończywszy na Kryńskim i, mnie się wydaje, że niema żadnej potrzeby wprowadzania tej nowej terminologii do naszego urzędowego języka. Gdyby nawet była potrzeba, to zostawmy to filologom, a nas może zadowolić stary polski wyraz „raty”. To jest pierwsza uwaga, którą komisja poleciła mi dodać do mego referatu.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#SPosner">Jest jeszcze druga uwaga, na która wczoraj zwrócono uwagę w Komisji Skarbowo-Budżetowej. Mianowicie, że raty spłaty tych długów są załatwione w tej konwencji w ten sposób, że Rząd polska obowiązuje się płacić jedną ratę 1 lipca, a drugą ratę 1 stycznia. Otóż jeden z członków Komisji Skarbowo-Budżetowej zwrócił uwagę, że to są terminy, w których zbiegają się wszystkie nasze zobowiązania zagraniczne, wskutek tego w miesiącu czerwcu i grudniu Ministerstwo Skarbu odczuwa olbrzymią potrzebę gromadzenia walut zagranicznych, co prowadzi do tego, że waluta polska zaczyna się na rynku chwiać. Może ta konstrukcja całkowicie nie odpowiada rzeczywistości, na to żeby nasz złoty się chwiał wpływa szereg różnych przyczyn, ale nie ulega żadnej wątpliwości!, że zależało także od nas określenie terminu na 1 kwietnia i 1 października, tak jak określiliśmy na 1 stycznia i 1 lipca. Bardzo być może że fakt, iż złoty nasz w zeszłym roku zaczął się chwiać pierwszy raz w czerwcu, a drugi raz w grudniu znajduje się w związku z tem, że w tych właśnie miesiącach okazała się potrzeba nagromadzenia wielkich zapasów walut zagranicznych, nie tylko dla długów państwowych, dla zobowiązań, które Rząd miał płacić, ale i na spłatę olbrzymich zobowiązań, które ciążą na naszym przemyśle i handlu w stosunku do zagranicy, Z obowiązku komunikuje Wysokiemu Senatowi uwag, które poczyniono na Komisji Skarbowo Budżetowej i mam nadzieję, że Rząd przyjmie je do zatwierdzającej i wykonawczej wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#SPosner">Po tych kilku słowach wnoszę jeszcze raz prośbę komisji, ażeby ustawę przyjąć bez zmian w brzmieniu sejmowem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda. Przystępujemy do głosowania. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy bez zmian, ażeby wstali. Większość, ustawa przyjęta bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu czwartego porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych oraz Skarbowo-Budżetowej w sprawie zatwierdzenia protokółu, podpisanego w Insbrucku dnia 29 czerwca 1923 r. Jako sprawozdawca głos ma s. Hempel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SHempel">Wysoki Senacie! Na zasadzie traktatów, zawartych w St. Germain i w Trianon pomiędzy państwami sprzymierzonemi i stowarzyszonemi a Austrią i Węgrami, długi, ciążące na b. monarchii austriacko-węgierskiej zostały podzielone 4 przekazane państwom sukcesyjnym i cesyjnym, mianowicie tym, które powstały po rozpadnięciu się monarchii austriacko-węgierskiej i tym, które odziedziczyły po niej pewne terytoria. Podział ten został dokonany na podstawie decyzji Komisji Odszkodowań. Poszczególne państwa, które były obciążone miały obowiązek wydać własne obligi, ostemplować je i następnie je spłacać. Wywiązały się jednak z tego powodu technicznie prawie niemożliwe warunki regulacji, ponieważ posiadacze, dajmy na to, obligacji b. monarchii austriacko-węgierskiej znaleźli się w posiadaniu rozmaitych cząstkowych obligacji najrozmaitszych państw. Jeżeli do tego jeszcze dodamy komplikacje, jakie spowodował obowiązek płacenia amortyzacji i procentów, to przyjdziemy do wniosku, że techniczne przeprowadzenie tej regulacji stało się prawie zupełnie niemożliwe. Dlatego na skutek propozycji Podkomisji Odszkodowań utworzona została kasa posiadaczy obligacji przedwojennego długu austriackiego i węgierskiego. Długi te, podzielone między państwa sukcesyjne i cesyjne, miały być wszystkie przedstawione kasie posiadaczy obligacji, a ta miała je w terminach przewidzianych protokółem insbruckim z 29 czerwca 1923 r. regulować. Skutkiem tego nastąpiło pewne uproszczenie, ponieważ właściciele obligacji zgłaszali się do jedynej instytucji, która porozumiewała się bezpośrednio z sukcesyjnemi i cesyjnemi państwami po b. monarchii austriacko-węgierskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#SHempel">Co do charakteru tych długów, to rozpadają się one zasadniczo na dwie kategorie, mianowicie na 4% austriacką rentę złotą i na 4%-ową węgierską rentę złotą. Pozatem są jeszcze różne inne tytuły 5 mandaty, których nie będę tu szczegółowo wymieniał. Główne z ich są: 41/2% skrypty skarbu austriackiego z 1914 r. 4 1/2% renty węgierskie z 1913 r., 4 1/2% amortyzacyjne renty węgierskie z 1914 r. Zastanówmy się, jakie ciężary spadły z tego tytułu na Polskę.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#SHempel">Z tytułu długów austriackich na Polskę przypadło ogółem 13.733%, z tytułu zaś długów węgierskich przypadł na Polskę tylko bardzo mały ułamek 0.075%. Cyfrowo rzecz przedstawia się tak, na Polskę przypadłe z tytułu austriackich długów 66.618.779 florenów, pozatem z różnych innych mandatów 21.917 koron; zaś z tytułu długów węgierskich bardzo drobna suma 277.615 koron. Ponieważ regulowanie tych obligacji bez udziału wspólnej kasy było niemożliwe, zorganizowanie jej było pewnego rodzaju udogodnieniem i ustępstwem państw sukcesyjnych i cesyjnych, które w tem sposób ułatwiły regulację, wzamian za co mocarstwa te zastrzegły sobie pewne redukcje i udogodnienia. Redukcje polegały ma tem, że od walorów wyszczególnionych pod p. 1 i 2 t. j. od austriackiej złotej renty 4% i od węgierskiej złotej renty 4%, obciążenia zredukowano do 32%, zaś co do wszystkich innych przezemnie już wymienionych walorów obciążenia zredukowano do 27% obciążenia według parytetu złota. Były to więc warunki b. dogodne dla obu stron. Regulacja stała się wogóle możliwą, a państwa osiągnęły pewną redukcję, do której: należy jeszcze dodać tę okoliczność, że zaległości płatności kuponów, począwszy od daty wejścia w życie traktatów w S. Germain i Trianon, aż do uruchomienia kasy będą rozłożone na 12 rat, począwszy od 1 stycznia 1926 r. kończąc na 1 października 1937 r. Na poczet tych zobowiązań preliminowano w naszym budżecie na rok 1926 pewne sumy, mianowicie w dziale 5 § 14 poz. 4 sumę 3.000.000 zł, z czego nasze państwo wpłaciło już w 2 ratach 850.000 franków złotych, a mianowicie 2 stycznia i 6 lutego 1926 r. tytułem wykonania powyższej uchwały. W roku 1926, należy jeszcze wypłacić 4 1/2 miliona przytaczam okrągłe sumy na procenty i około 21/2 miliona fr. zł na amortyzację, razem 61/2 miliona franków, co również w budżecie naszym jest przewidziane.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#SHempel">Co do szczegółów redakcji samego protokółu insbruckiego, to ponieważ on został doręczony wszystkim panom senatorom w druku sejmowym nr 2161, nie będę jej w extenso przytaczał, przytoczę tylko pewne charakterystyczne szczegóły, dające gwarancję wykonalności i, zastrzeżenia w razie niewypełnienia warunków przez któregokolwiek z kontrahentów.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#SHempel">Z ważniejszych artykułów wymienię następujące. Najpierw sam oficjalny tytuł kasy. Kasa nosi tytuł: Kasa Wspólna zagranicznych posiadaczy przedwojennych długów publicznych austriackich i węgierskich.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#SHempel">Art. 10 podnosi, że w razie niewykonania przez jedno z państw, któregoś z postanowień niniejszej umowy, posiadacze osobiście lub związki posiadaczy w lich imieniu odzyskują w stosunku do tego państwa całkowite prawa, wypływające z kontraktów i kontraktów emisyjnych pożyczek wyżej wymienionych.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#SHempel">Następnie w art. 15 zastrzega się dla każdego państwa prawo cofnięcia udzielonej przez niego ratyfikacji niniejszej konwencji na wypadek, gdyby większość państw zdecydowała się jej nie ratyfikować. W art. 18 podniesiono, że w razie sporu pomiędzy kasą wspólną jednego lub więcej państw sukcesyjnych lub państw cesyjnych co do zastosowania niniejszej konwencji, sprawa sporna zostanie przedłożona kolegjum arbitralnemu, składającemu się z dwóch arbitrów, wyznaczonych każdy przez każdą ze stron, którzy w razie rozbieżności zdań wybiorą superarbitra dla rozstrzygnięcia sprawy. Orzeczenie kolegjum arbitralnego obowiązuje obydwie strony.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#SHempel">Na zakończenie pozwolę sobie bardzo krótką ustawę w całości przeczytać.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#SHempel">Mianowicie art. 1 brzmi: Zatwierdza się protokół, podpisany dnia 29 czerwca 1923 r. w Innsbrucku z jednej strony przez delegatów państw sukcesyjnych i cesyjnych b. monarchii austro-węgierskiej i z drugiej strony przez przedstawicieli posiadaczy obligacji austriackich i węgierskich, dotyczący trwałego uregulowania spraw, związanych z obsługą pewnych kategorii dłużników austriacko-węgierskich.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#SHempel">Art. 2. Wykonanie niniejszej ustawy poleca się Ministrowi Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#SHempel">I następnie art. 3 i ostatni: Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#SHempel">Rząd uważa ustawę tę za wysoce korzystną ze względu na to że długi zostały zredukowane dosyć poważnie do 32% w jednym wypadku, a do 27% obciążenia poszczególnych państw w złocic — w drugim wypadku. Ponadto uzyskane zostały ulgi spłaty zaległych kuponów na lat 12.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#SHempel">Ustawę tę i protokół insbrucki rzeczywiście uważać należy za bardzo korzystne dla Polski, i dlatego w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych Senatu mam zaszczyt prosić o przyjęcie tej ustawy bez zmiany w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Thullie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Rozumie się głosować będziemy za przedstawioną ratyfikacją tego układu, jednak przy tej sposobności, jeżeli chodził o długi przedwojenne Austrii, chciałbym poruszyć sprawę należności powstałych podczas wojny austriackiej, ponieważ obecny stan jest dość dziwny. Pożyczki, które państwo austriackie dawało obywatelom swoim, a obecnie obywatelom polskim, zaczyna rząd ściągać i egzekwować państwo austriackie zaś winne było także obywatelom pewne świadczenia. Otóż nie sądzę, ażeby te świadczenia wszystkie płacić odrazu. Wtem, że tu potrzebny jest rozrachunek, ale W tym wypadku, jeżeli ten, sam obywatel jest winien państwu austriackiemu i temu samemu obywatelowi jest także winne państwo austriackie, to czyżby się nie dało tego chociaż w części skompensować?</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SThullie">Proszę Rząd, ażeby zechciał nad ta sprawą się zastanowić i przynajmniej wstrzymać egzekucje tych należności w tych wypadkach, gdy ta kompensata zachodzi. Przecież nie słuszna jest rzeczą, ażeby egzekwować, zwłaszcza, że w obecnym czasie taka egzekucja może zniszczyć obywatela polskiego, a zapłacenie świadczeń odesłać ad fellciora temporal. Proszę więc, aby Rząd zechciał nad tą sprawą się zastanowić i odpowiednie zarządzenia, czy to w drodze ustawodawczej, a może tylko w drodze rozporządzenia wydać, ażeby przynajmniej, wstrzymać w tych wypadkach egzekucje. To mogłoby wystarczyć, gdyby Rząd uznał to za słuszne. Tę sprawę imieniem klubu naszego przedstawiam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu się nie zgłosił. Komisja proponuje przyjęcie ustawy bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi większość — ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych, Prawniczej oraz Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy o cudzoziemcach (odbitka nr 383).</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Ringiel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SRingel">Wysoki Senacie! W Imieniu Komisji Prawniczej oraz Komisji Spraw Zagranicznych, której sprawozdawcą jest p. sen. Buzek, mam zaszczyt donieść, że obie komisje uchwaliły zapowiedzenie zmian w tej ustawie, i proponuję, ażeby Senat uchwalił to zapowiedzenie zmian, ponieważ są rozmaite wątpliwości tak co do konstrukcji ustawy, jak i co do zasadniczego ujęcia sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Nikt nie protestuje, zmiany uważam za zapowiedziane.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie uzupełnienia poz. 6 p. 4 taryfy celnej (druk sejmowy nr 2290). Jako sprawozdawca głos ma s. Adelman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Skarbowo Budżetowej proszę o przyjęcie bez zmian ustawy w sprawie uzupełnienia pozycji 6 p. 4 taryfy celnej. Powody, które skłoniły komisję do przyjścia z tym wnioskiem, są następujące:</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#SAdelman">Jakie zmiany ustawa ta zaprowadza w taryfie celnej? W r. 1924 ustawa celna wyznaczyła od pomarańczy i cytryn cło 30 zł. W r. 1929, chcąc z powodu złego bilansu handlowego zmniejszyć ilość przywożonych towarów zagranicznych, podniesiono cło od pomarańcz i cytryn na 120 zł. Ustawa ta proponuje zmianę w tym kierunku, ażeby dla cytryn U pomarańcz, pochodzących z Włoch, zmniejszyć cło O 60%, to jest na 48 zł.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#SAdelman">Zapytacie się Panowie słusznie, jaki powód skłania Państwo Polskie, ażeby w rok niecały żądać właśnie zniżki dla takiego produktu, który nie jest koniecznie potrzebny dla wyżywienia ludności. Otóż powód ten leży w ogólno-europejskiej mizerii węglowej.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#SAdelman">Jak wygląda sprawa węgla w Europie, to jest Panom dość znane, ale jaka rzecz nadzwyczaj charakterystyczna, przytoczę to, co robi Anglia. Otóż Anglia, aby umożliwić eksport węgla, ustanowiła 21/2 szylinga zniżki na formę. Do 1 maja — ponieważ 1 maja kończy się ta umowa — wynosi to 30 milionów funtów szterlingów, czyli przeliczywszy na naszą monetę, daje to 1.100 milionów złotych, więc prawie 1/2 naszego budżetu państwowego. To daje wyobrażenie, jakie są trudne warunki właśnie w eksporcie węgla i jak wielkie ofiary trzeba ponosić dla tego eksportu. To samo jest z Niemcami, choć może nie w tym stopniu.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#SAdelman">Otóż Polska, miała dawniej łatwy zbyt węgla w Niemczech, lecz z powodu wojny celnej został on uniemożliwiony. Więc Polska musiała szukać innych rynków zbytu; przedewszystkiem szukała tych naturalnych rynków, które węgla wcale nie mają, t. j. w Austrii, we Włoszech, w Szwecji, w Norwegii i Danii. Starano się węgiel przewozić przedewszystkiem przez Gdańsk i Gdynie, lecz Gdańsk i Gdynia nie mają dotychczas takich urządzeń mechanicznych, żeby tamtędy można było przewozić większą ilość węgla, to znaczy przeładowywać na okręty. Prócz tego nasze koleje państwowe musiały zniżyć taryfę na 6% złotego od tonny, i wskutek tego traciły. Ponieważ przy takiej taryfie kolejom państwowym absolutnie się nie opłacało przewozić węgla, maja one zamiar podwyższyć taryfę na 8 złotych. Gdyby to przyszło do skutku, to eksport węgla przez Gdańsk teraz był by prawie niemożliwy; będzie możliwy dopiero wtedy, gdy skończymy przedewszystkiem kolej okrężną, obchodzącą Górny Śląsk, i gdy urządzenia w Gdańsku i Gdyni zostaną odpowiednio rozszerzone, aby ułatwić przeładowanie, a tem samem i eksport. Jest nadzieja, że wtedy ten nasz węgiel na północ będzie można wywozić. Prawdopodobnie po 1 maja, przynajmniej dotychczas są wszelkie po temu wskazówki — jeżeli w Anglii nie nastąpi ugoda między pracodawcami a robotnikami, i wybuchnie tam strajk, wtedy tak Szwecja, jak Norwegią będą musiały kupić polski węgiel, ażeby się zaopatrzeć na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#SAdelman">Więc w drugiej połowie roku, jeżeli jak powiedziałem poprawią się warunki łatwiejszej dostawy, jest wszelka nadzieja, że polski węgiel będzie mógł iść na północ, ale narazie sytuacja jest niedobra, i dlatego Rząd Polski musiał szukać jeszcze innych rynków zbytu i otrzymał go narazie we Włoszech. Rząd włoski zobowiązał się wziąć 500.000 tonn węgla, a mianowicie 250.000 tonn węgla dla kolei państwowych włoskich, a 250.000 tonn węgla kupuje firma Misreli dla prywatnych odbiorców. Rząd włoski zobowiązał się te 500.000 tonn odebrać do dnia 1 grudnia, i Panowie rozumieją, że jeżeli się zobowiązał, to naturalnie zażądał za to pewnego ekwiwalentu. Węgiel polski ma bardzo niebezpiecznego konkurenta w węglu angielskim, oraz w węglu rosyjskich sowietów, które z nad Donu łatwiej, prędzej i taniej mogą dostawiać węgiel, niż Polska. Więc ze strony Włoch będzie to, jeżeli nie ułatwienie dla Polski...</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: Uprzejmość.)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#SAdelman">...to z pewnością znaczna pomoc, dzięki której 3.000 robotników w Polsce otrzyma zajęcie, gdyby zaś się to nie stało, ilość bezrobotnych powiększyłaby się.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#SAdelman">Czegóż rząd włoski wzamian za to żąda? Niczego więcej, jak tylko obniżenia taryfy celnej na pomarańcze i umożliwienie przywiezienia do Polski 750 wagonów pomarańcz. Niech Panowie nie sądzą, że to jest ilość bardzo znaczna. W r. 1923 przywieziono do Polski 1156 wagonów, w r. 1924 — 3080 wagonów, 1925 — 3241 wagonów, ogólnej wartości 13.454.000 zł. t. j. 1% ogólnego przywozu. Więc jeżeli teraz pozwala się przywieźć z Włoch 750 wagonów, to jest stosunkowo mała cześć tego...</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos: Czwarta część.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#SAdelman">...cośmy przywozili. Cło jest obniżone na 48 zł., ale niech Panowie nie sadzą, że to jest cło bardzo niskie. Cło najwyższe w Europie mają dotychczas na pomarańcze Niemcy, t. j. 20 marek złotych, czyli na nasze pieniądze dzisiaj wynosi to 38 zł. I z tego cła Niemcy zrzekają się jeszcze pewnej kwoty tak, że nie wynosi ono więcej jak kilkanaście złotych dla pomarańcz włoskiego pochodzenia.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#SAdelman">Jeszcze jedna rzecz mianowicie jak się teraz przedstawia kalkulacja? Otóż przedstawia się następująco: Cena sprzedażna węgla wynosi loco stacja Tarij so 32 fr. szw., loco granica polska na złote tworzy to cenę 18.65, w kopalni kosztuje 16.30. Przyjąwszy, że produkcja kosztuje od 13 do 15 złotych, widzimy, że zysk netto na tym węglu wynosi 1 zł. 30 gr. Ogólna ilość węgla będzie 500.000, pomnożywszy to przez 18.65, otrzymamy kwotę 9.325.000 zł, jaką za węgiel od Włoch dostaniemy.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#SAdelman">Kalkulacja na pomarańcze wygląda tak: 750 wagonów loco granica polska kosztować będzie kwotę 10.312.000 zł, to znaczy, że mniej więcej te obydwie kwoty się wyrównają. Jest tylko jedna różnica, mianowicie, że Włochy zobowiązały się ten węgiel wziąć, a my zobowiązaliśmy się tylko do wolności przewozu, to znaczy, że te 750 wagonów, które mają przyjść, niekoniecznie musimy skonsumować. Mnie się zdaje, że jeżeli w ten sposób wziąć tę sprawę, to interesowi Polski projekt tej ustawy zupełnie odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#SAdelman">Po tych moich wywodach zdaję się, że Panowie zgodzicie się na to, i proszę, żeby Panowie projekt tej ustawy przyjęli bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Komisja wnosi o przyjęcie tej ustawy bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi większość, ustawa bez zmian przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o prawie właściwem dla stosunków prywatnych międzynarodowych (prawo prywatne międzynarodowe) (odbitka nr 370). Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo! W imieniu Komisji Prawniczej mam zaszczyt przedstawić referat w sprawie projektu ustawy o prywatnem prawie międzynarodowem. Ustawa ta wymaga pewnego wyjaśnienia i zgóry chcę przeprosić Wysoką Izbę, jeżeli to wyjaśnienie zajmie nam troszeczkę więcej czasu, niż zazwyczaj w podobnych wypadkach, dlatego że jest to sprawa nadzwyczaj specjalna, bardzo złożona, wielkiej wagi i niespecjalistom zupełnie nieznana.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#SPosner">Panowie! Ustawa, którą tu dzisiaj referuję, co do której będę prosił, ażeby ją Senat przyjął, ma swoją historię. Jest to pierwsza ustawa, która wyszła z warsztatu Komisji Kodyfikacyjnej, a zarazem jest to pierwsza ustawa, która weszła na warsztat Komisji Kodyfikacyjnej. Jak tylko Komisja Kodyfikacyjna zorganizowała się i zebrała, pierwszą sprawą, którą się zajęła, jeszcze w 1919 r., było t. zw. prawo międzydzielnicowe. Panowie wiedzą, że Polska zmartwychwstała. Państwo Polskie znalazło się wobec kilku kodeksów cywilnych, że na ziemiach dawnego zaboru austriackiego panował kodeks austriacki, na ziemiach dawnego zaboru pruskiego panowało prawo cywilne niemieckie, a my tu w dawnej Kongresówce żyliśmy pod rządami prawa francuskiego, właściwie Kodeksu Polskiego z 1825 r. Był jeszcze kodeks rosyjski, który do dnia dzisiejszego rządzi na kresach. Otóż Państwo Polskie znalazło się wobec zbiegu całego szeregu kodeksów cywilnych, a ponieważ stanowimy jedną całość i między obywatelami, zamieszkałymi w różnych dzielnicach, istnieją stałe stosunki natury handlowej i natury prawnej, trzeba się było zastanowić nad tem, w jaki sposób sądy, jeżeli stają wobec sporów między obywatelami dwóch dzielnic, albo wobec spadków, które się otwierają, wobec spraw małżeńskich, które dotyczą obywateli, pochodzących z dwóch różnych dzielnic, mają sobie dać radę z temi sprawami. Trzeba było pomyśleć o tem, jak ułożyć normy prawne, żeby mogły być stosowane przez nasze sądy przy zbiegu tych różnych kodeksów w sposób taki, aby uczynić zadość interesom stron i sprawiedliwości. Otóż powstała potrzeba przystąpienia natychmiast do kodyfikacji t. zw. prawa międzydzielnicowego, to znaczy kodyfikacji norm, które powinne być stosowane przez sądy w razie gdy się zdarzy kolizja między normami jednego i drugiego prawa prywatnego.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#SPosner">A kiedy już była mowa o kodyfikacji norm na wypadek kolizji między jednym a drugim kodeksem, obowiązującym na ziemiach polskich. Komisja Kodyfikacyjna powiedziała sobie, że przy tej sposobności załatwi jeszcze drugą sprawę, sprawę kodyfikacji międzynarodowego prawa prywatnego. Bo tak samo, jak istnieją kolizje między dzielnicowemu prawami prywatnemi, obowiązującemi na ziemiach polskich w różnych dzielnicach, istnieją także kolizje między Państwem Polskiem, a pozostałym światem cywilizowanym. Proszę Panów, każdy z nas rozumie, że państwo jest suwerenne, że na swojem terytorium jest suwerenne w zakresie stosowania tych czy innych praw, ale suwerenne jest każde państwo, więc z natury rzeczy każdy chce, aby każdy spór, każda sprawa była załatwiana wedle jego praw. Cóż więc zrobić z cudzoziemcem, który mieszka na terytorium naszego Państwa, albo mieszka gdzieindziej, ale ma sprawy na naszem terytorium?</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#SPosner">Dam przykład. Fabrykant łódzki kupuje bawełnę amerykańską, która rośnie w południowej Ameryce, kupuje za pośrednictwem pośrednika, który mieszka w Londynie. Nie jest to przykład fikcyjny, kupujemy bawełnę w Londynie, bo Londyn jest jeszcze dotychczas centrum handlu bawełną dla całego świata. A więc tu wchodzą w grę trzy różne państwa: państwo południowo-amerykańskie, Anglia. i Polska. A jeżeli powstanie spór, między temi trzema czynnikami, wedle jakiego prawa ma on być rozstrzygamy? Trzeba jednak powiedzieć!, wedle jakiego prawa, bo inaczej, każdy sędzia na swój sposób będzie starał tę rzecz załatwić, i będzie to, co stworzy chaos, który oczywiście, jeżeli dotyczy drobnych interesów, nie wywoła wielkiego poruszenia, ale jeżeli dotyczy wielkich interesów, to wywoła poruszenie tak kolosalne, że może tu w grę wchodzić nie tylko interes wykonania ustawy i prawa, nie tylko interesy stron zainteresowanych, lecz wogóle bezpieczeństwo i spokój Państwa.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#SPosner">Dam jeszcze drugi; przykład. Jest cudzoziemiec Anglik, który osiedlił się w Polsce, mieszka tu długie lata, zdobywa tu majątek, umiera. Ma on rodzinę; rodzina zgłasza się do spadku po nim, a spadek ten obejmuje różnorodne przedmioty. Posiadał on majątek w Anglii, kupił willę nad jeziorem Genewskiem i wreszcie posiadał majątki u nas, nie tylko w jednej dzielnicy, lecz w dwóch, trzech dzielnicach. W jaki sposób tę masę spadkową zjednoczyć, ażeby spadkobiercy nie wyszli poszkodowani i ażeby stało się zadość prawu i suwerennym interesom Państwa Polskiego? Jeszcze przykład ten utrudnię i powiem-, że spadkobiercy tego Anglika są obywatelami różnych krajów: jedna córka wyszła za Belga, druga za Holendra; każda z nich podlega prawu cywilnemu innego kraju. Mamy tu zbieg różnych prawodawstw: mamy prawodawstwo belgijskie, prawodawstwo holenderskie, prawodawstwo polskie i wreszcie, ze względu na willę nad jeziorem Genewskiem, prawodawstwo szwajcarskie. W jaki sposób wyjść z tych trudności?</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#SPosner">Otóż sposób wyjścia z tych trudności, to międzynarodowe prawo prywatne. Jest to prawo bardzo stare, jakkolwiek do dnia dzisiejszego rzadko tylko kodyfikowane, Rzymianie tego prawa nie znali dlatego, że ułatwili sobie sprawę w ten sposób, że w I wieku po narodzeniu Chrystusa konstytucja t zw. Antonińska ogłosiła wszystkich obywateli, zamieszkałych na terytorium, znajdującem się w tej czy innej formie pod panowaniem rzymskiem, za obywateli rzymskich. A więc jeżeli to byli obywatele jednego tylko kraju, jednego tylko imperium Romanum, które — jak Państwo wiedzą ze studiów historycznych — nazywało się orbis terrarum t. zn. cała ziemia, to nie było wogóle kolizji między ustawami, którym ci obywatele podlegali. Wskutek tego więc prawnicy rzymscy tą sprawą się nie zajmowali. Sprawa stała się aktualną jednak w średnich wiekach, mianowicie w XI, XII i XI wieku pod wpływem coraz bardziej rozwijającego się życia społecznego i handlowego w miastach północnych Włoch, w miastach Lombardy okazała się potrzeba zastanowienia się mad temi normami kolizyjnymi. Każde miasto, czy to Mantua, czy Lucca, czy Parma, czy Mediolan, żyło pod rządami własnego statutu i było zazdrosne o to, aby tylko jego własny statut był stosowany na jego terytorium. Gdy jednak miedzy mieszkańcami różnych republik włoskich wytwarzały się coraz liczniejsze i żywsze interesy handlowe i sędziowie stawali wobec zagadnienia, w jaki sposób wybrnąć z kolizji ustaw panujących na terytoriach tych drobnych miast, bo od jednego miasta do drugiego było np. 3 godziny drogi i z chwilą, gdy ktoś przebył te 3-godzinną drogę i znalazł się -w sąsiedniem mieście, okazywało się, że podlegał już nie swojemu prawu, lecz prawu innego miasta. Wytwarza się np. kolizja, że ktoś był obywatelem Martuli, a jego dobra znajdowały się na terytorium Lukkii, i trzeba było tę sprawę załatwić. Otóż wielcy prawnicy średniowieczni, których wymienię tylko trzech: Alberico de Rosate, Bartolus i Baldus, żyjący na przestrzeni 2 stuleci, zajęli się pierwsi wytworzeniem pewnych sposobów, przy pomocy których te stosunki, te spory między obywatelami różnych republik włoskich mogły być załatwiane.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#SPosner">Tu tkwi początek prawa międzynarodowego prywatnego. Była to tylko doktryna, nie była to kodyfikacja, były to, pewne propozycje naukowe, które zostały wtedy przez tych mężów w prawie biegłych na podstawie wielkiej znajomości kodeksu rzymskiego i wielkiego doświadczenia praktycznego z życia samego chwycone, z życia samego skrystalizowane i ułożone w postaci pewnych norm. Tradycja tej doktryny włoskiej torowała sobie drogę przez następne wieki, przeszła do Francuzów; XV, XVI wiek, to era największego rozwoju doktryny we Francji. Potem poszła dalej, do Belgii. Holandii. Ten stan trwał aż do XIX w. W XIX w. zaczęły wzrastać i rozwijać się stosunki handlowe i cywilne między obywatelami całego świata. Przytoczyłem wyżej przykład pouczający, jak fabrykant łódzki! kupuje bawełnę w Brazylii: za pośrednictwem agenta, mieszkającego w Londynie, to jeden przykład, ale takich stosunków są miliony i miliony — stało się rzeczą konieczną jakoś to skodyfikować. Ale szło to bardzo trudno, dlatego, że, jak powiedziałem na wstępie, suwerenność terytorialna każdego -państwa jest rzeczą przyrodzoną i państwa nic z niej nie chcą ustąpić. Państwo mówi moje prawo, to prawo, które stosuje do wszystkich obywateli; mieszkających na mojem terytorium. Dziś jeszcze Anglia i Stany Zjednoczone stoją na tem stanowisku, aczkolwiek -poza Anglią i Stanami Zjednoczonemu niema już państw, należących do t. zw. komitas gentium, to jest do tego wielkiego związku państw cywilizowanych, któreby podzielało ten pogląd. Przeciwnie we wszystkich państwach albo na drodze naukowej, na drodze doktryny, albo na drodze jurysprudencji, jak we Francji, z biegiem lat, z biegiem stuleci w ciężkim trudzie naukowym i w ciężkim trudzie społecznym; w trudzie życia, wytworzyły się -te pewne normy, -które już na rubieży XIX i XX w. zaczęto kodyfikować. I to jest źródło t. zw. 6 konwencji haskich które zostały między r. 1893 a 1913 zawarte przez szereg państw europejskich, konwencji, które mają na celu wytworzenie systemu norm kolizyjnych na wypadek sporu między ustawami cywilnemi krajów. Proszę Panów, jeżeli weźmiemy do ręki kodeks niemiecki, który zaczął obowiązywać od roku 1900. a więc już w XX wieku, 25 lat temu, to w ustawie wprowadczej, jak to mówią w Wielkopolsce, w Einfuhrungsgesetz zum burgerlich- enbesetzbuch w pierwszym rozdziale, od art. 1 do 27, znajdujemy system tych norm, które znalazły w Polsce wyraz kodyfikacji, którą mam zaszczyt tu przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#SPosner">Komisja Kodyfikacyjna przystąpiła do tej pracy, muszę to stwierdzić, jest moi-m obowiązkiem stwierdzić, pełna najlepszej wiary i -pełna bardzo wielkiej nauki. Poleciła ona wygotowanie pierwszego projektu tej, kodyfikacji prof. Zollowi, a nie zadowoliła się tym jednym projektem; który został natychmiast przygotowany, poleciła wygotowanie drugiego projektu prof. Roztworowskiemu. To była podstawia, na której rozwinęła się wielka, długotrwała dyskusja w Komisji Kodyfikacyjnej, najpierw w podkomisjach, a potem w cywilnej komisji kodyfikacyjnej. Dyskusja ta trwała półtora noku i dość przeczytać protokóły tych posiedzeń, aby zdać sobie sprawę z trudności, wobec których ta komisja kodyfikacyjna stała, i ze sposobu, w jakim trudności te starała się załatwić.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#SPosner">Trudności te byty bardzo wielkie. Bardzo wiele uchwał Komisji Kodyfikacyjnej, dotyczących poszczególnych paragrafów tej ustawy, którą dziś się Senat zajmuje, zapadało małą większością głosów Były sprawy, co do których wogóle nie można było osiągnąć większości, tak te rzeczy są trudne do kodyfikowania, tyle tu się zbiega różnych interesów fi tak trudno dojść do porozumienia w tych sprawach. Mieliśmy mały obraz tych trudności na naszej Komisji Prawniczej, gdzie różne sprawy, które, zdawałoby się, są już załatwione przez myśl prawniczą i judykaturę najwyższych instancji sądowych środkowej Europy, jednak na Komisji. Prawniczej wywoływały bardzo wielkie spory i długotrwałą deliberację. Zdaje mi się jednak, że z czystem sumieniem powinniśmy to dzieło Komisji Kodyfikacyjnej przyjąć, a powinniśmy je przyjąć dlatego, że właściwie w najmniejszej tylko ilości wypadków wprowadza ono rzeczy nowe. Dzieło Komisji Kodyfikacyjnej kodyfikuje tylko to. co istnieje, co istnieje w Europie, we wszystkich krajach, które albo, mają już początki kodyfikacji; albo nie mając jeszcze kodyfikacji, jak np. Francja, mają bogatą judykaturę sądową, która najzupełniej wystarcza do załatwienia tych wszystkich spraw. My judykatury nie mamy dotychczas, judykatura dopiero z czasem się wytworzy, wytworzy się pewna tradycja Sądu Najwyższego w tych wszystkich sprawach.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#SPosner">Przy pomocy tej kodyfikacji te pierwsze czasy, początki da się przejść o wiele łatwiej, niżby się to dało zrobić bez niej. Zdaje mi się, że z czystem sumieniem możemy przyjąć tę kodyfikację prawa międzynarodowego prywatnego. Nie możemy inaczej postąpić, bo gdybyśmy zwiedzieli, że kodyfikacja jest zbyteczna, jak to powiedziało na samej Komisji Kodyfikacyjnej kilku jej członków, że Francja nie ma takiej kodyfikacji, poco mamy się z tem spieszyć, to musiałbym odpowiedzieć: Tak, Francja nie ma kodyfikacji, ale Francja ma judykaturę i ta wystarcza najzupełniej sądom francuskim do załatwiania tych wszystkich trudnych sporów. My jesteśmy w innej sytuacji, przedewszystkiem mamy niezałatwione kolizje między ustawami dzielnicowemi, u nas panującymi w zakresie stosunków cywilnych; a powtóre wobec świata całego właśnie przy tym chaosie kodyfikacji, cywilnej wewnętrznej musimy się starać o to, ażeby ułatwić nasze stosunki ze światem, ażeby zazębić je i to coraz mocniej i lepiej o stosunki cywilne i handlowe świata całego. To leży w interesie naszego rozwoju; w interesie naszego dobrobytu państwowego. I dlatego ci panowie, którzy podnosili zarzuty, że jest jeszcze czas na to, aby przystosować do kodyfikacji; pozostali w bardzo malej mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#SPosner">Komisja Kodyfikacyjna zgodziła Się, że chwila ta nie tylko jest właściwa do załatwienia tej sprawy, ale poprostu do tego nagli. Zdaje mi się, że i my staniemy na tem stanowisku, bo niema dziś innego wyjścia z tej sprawy. Wobec tego, że unifikacji kodeksu cywilnego dla całej Polski, niema; innego stanowiska zająć nie możemy. Trzeba nam i przy tej o wsobności wyrazić życzenie, aby ta kodyfikacja, unifikacja ustaw w zakresie prawa cywilnego dla całej Rzeczypospolitej Polskiej stała się jak najprędzej faktem dokonanym...</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(S. Banaszak: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#SPosner">...ale nie łudźmy się, że ta chwila nastąpi prędko, ona prędko nie nastąpi,. Mimo wszystkich zapewnień znakomitego prezydenta Komisji Kodyfikacyjnej — a jutro właśnie obie komisje prawnicze, Sejmu i Senatu, zbiorą się na łączne posiedzenie z Komisją Kodyfikacyjną, aby wysłuchać sprawozdania p. Prezydenta prof. Fiericha — mimo wszystkich zapewnień członków Komisji Kodyfikacyjnej, jestem przekonany, że ta chwila nie nastąpi prędko muszę szczerze powiedzieć, że wcale sobie tego me życzę. Ze względów politycznych oczywiście niczego więcej nie pragnę jak. tylko tego aby unifikacja stała się czynem ile możności jak najprędzej. Żeby tak można było jeden kodeks cywilny wziąć, np. kodeks cywilny b. Królestwa Polskiego z 1825 r., i narzucić go, bo jest dobry kodeks cywilny, jak na swoje czasy — pierwsza połowa XIX wieku — zanadto dobry, narzucić go wszystkim innym dzielnicom, to byłoby załatwienie sprawy unifikacji, ale na to by się nie zgodziła żadna inna dzielnica prócz tej do której ja należę. Więc trzeba dążyć do tej unifikacji, ale nie można się łudzić, ażeby stała się ona faktem dokonanym w czasie bardzo prędkim. Powiedziałem, wcale tego sobie nie życzę, bo zdaję sobie dokładnie sprawę i dałem temu wyraz w różnych swoich pracach, zamieszczonych w czasopismach polskich, że kodyfikacje, dokonane prędko nie dają dobrych rezultatów, są złe. Przypomnijmy sobie tylko, że kodyfikacja prawa cywilnego Niemiec, narodu, który przygotowywał się przez stulecia do dokonania tego czynu, została dokonana w dwudziestu kilku latach, a została dokonana w sposób tak zły, że trzeba było zwołać drugą komisję kodyfikacyjną, ażeby tem pierwszy projekt kodeksu cywilnego zupełnie zmienić. I dlatego nie łudźmy się, aby ta sprawa mogła być załatwiona prędko. Wszystko jest złe, co się robi sobotnim sztychem na niedzielny targ. A jeżeli chodzi o rzecz tak poważną, tak misterną i tak delikatną, jak ustawa, to nie ulega wątpliwości, że im dłużej Komisja Kodyfikacyjna ma obowiązywać na wszystkich ziemiach polskich, tem lepiej i dla kodyfikacji i dla Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#SPosner">Na przykładzie tych ustaw, które otrzymujemy w naszej komisji, a które są opracowane właśnie sobotnim sztychem na niedzielny targ przez różne nasze resorty ministerialne, doskonale przekonywamy się, jak to źle prędko w tych sprawach pracować, i że pierwszy rezultat tej prędkiej, szybkiej pracy jest taki, że niema większej ustawy, któraby w ciągu kilku lat nie doznała kilku nowelizacji, które mają swoje źródło przedewszystkiem w tem, że pierwowzór, ten pierwszy rzut ustawy był zły i fałszywy. Dlatego nie łudźmy się. a ponieważ nie możemy się łudzić, nie pozostaje nam nic innego, jak przyjąć ten dar Komisji Kodyfikacyjnej, który ona na naszym stole dziś składa.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#SPosner">Komisja Prawnicza zastanawiała się bardzo długo i poważnie nad wszystkiemi artykułami tej ustawy. Nie będę się. proszę Panów, zastanawiał się tu nad temi artykułami, dlatego, że zajęłoby to nam bardzo dużo czasu i właściwie nie dałoby praktycznego rezultatu. Są to sprawy nadzwyczaj specjalne, które wywołują między prawnikami dużo sporów i wreszcie bywają załatwiane przez głosowanie, albo przez to, że jedni czy drudzy prawnicy, doskonale do tej sprawy przygotowani, przekonywają się nawzajem. Mieliśmy kilka takich wypadków na Komisji Prawniczej, że przekonaliśmy się, żeśmy się mylili przy pierwotnem odczytywaniu artykułów. Muszę szczerze wyznać, że kiedym się przygotował do referatu o tej ustawie, to pierwsze dziesięć artykułów, które przeczytałem, zaraz zmieniłem, a zacząłem od pierwszego, gdyż uważałem, że to tak me może zostać, że to niedokładne, niedoskonałe, że trzeba szukać innej formy. Przeczytałem kilkanaście książek, wreszcie po długim przygotowaniu się cała poprzednią pracę przekreśliłem i nabrałem przekonania, że najlepiej zostawić tę rzecz tak, jak jest, dlatego, że jeżeli tu zmienić jeden artykuł w zasadniczych rzeczach, to trzeba całą ustawę zmienić, tak się te wszystkie artykuły z sobą wiążą, tak się jeden o drugi zazębiają, jak system kółek w zegarku, gdzie jeżeli jedno kółko wyjąć, albo wyłamać tylko dwa zęby w jednem kółku, to zegarek stanie, jeszcze trochę pochodzi, ale stanie.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#SPosner">I nabrałem przekonania, że ta praca Komisji Kodyfikacyjnej, która trwała 11/2 roku, i praca Sejmu, która trwała pół roku, powinna być dla nas w chwili tej dostateczna gwarancja że niema potrzeby, ażebyśmy przystępowali z szkłem powiększającem do każdego wyrazu, do każdego artykułu, który się mieści w tej ustawie, i wystarczającą gwarancją żebyśmy ograniczyli do minimum, poprawki, które do tej ustawy wprowadzamy.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#SPosner">Komisja Prawnicza ten pogląd podzieliła i Panowie się przekonają z tych poprawek, które przeczytałem i które będą musiały być przez nas przyjęte, albo odrzucone, że jest ich istotnie bardzo niewiele.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#SPosner">Przedewszystkiem, proszę Panów, muszę powiedzieć, bo to już jest los każdego sprawozdawcy Komisji Prawniczej, muszę się poskarżyć troszeczkę przed kolegami w Senacie na język naszych ustaw. Prowadzimy z tem stale walkę. Przed chwilą, referując ustawę z resortu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, miałem sposobność mówić o tej naszej bolączce i teraz znów, mając do czynienia z tak ważną, z tak ciekawą, z tak piękną ustawą, muszę zwrócić uwagę na to, że Komisji Kodyfikacyjnej i tym, którzy się tą ustawą zajmowali później, nie starczyło widocznie czasu na to, żeby tę ustawę pod względem redakcyjnym wycyzelować tak, jak wycyzelowali pod względem treści norm, które ustawa zawiera. Panowie zauważą w tych poprawkach kilka poprawek gramatycznych, które tyczą się całej ustawy i w ostatecznej jej redakcji będą musiały być uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#SPosner">Jest kilka rzeczy, o których tu będzie mówił mój kolega Jackowski, który jest referentem ustawy tego samego rodzaju, ustawy o prawie międzydzielnicowem; nie chcę mówić o tych poprawkach, albowiem weszły one na stół komisji prawniczej z inicjatywy kol. Jackowskiego, a szanuje prawo autorskie i nie chcę wchodzić w jego kompetencję, uważam, że zrobi on to z wielkim taktem i talentem. Dlatego ograniczam się do poprawek językowych, o których tu mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#SPosner">Jest proszę Panów artykuł, który wywołał na Komisji Prawniczej bardzo długa dyskusję, to jest art. 40, który nosi specjalny podtytuł „Odwet”. Komisja Kodyfikacyjna, muszę to powiedzieć dla jej honoru, uważała, że myśl tego artykułu powinna znaleźć miejsce w tej ustawie. Albowiem panowie, którzy mówili, że ustawa ta jest przedwczesna, mówili także: Bardzo dobrze, my zawsze lecimy naprzód, zawsze chcemy być pierwsi i cokolwiek ludzie wynaleźli, czy to jakiś wynalazek, czy też jakąś nową teorię wymyślili, Polska musi być zawsze pierwsza, zawsze melduje się do głosu i mówili jeszcze: Ja także wyznaję ten pogląd, ale czemu się tak spieszymy, są przecież państwa, które nie mają wcale systemu prawa międzynarodowego prywatnego np. Anglia nie uznaje tych norm. Wprawdzie Anglia ma sporą literaturę w tej dziedzinie, nie ma jednak kodyfikacji i nie ma norm, o których mówimy, ale powtarzam, ma bogata literaturę z tej dziedziny. Tak samo Stany Zjednoczone. W Stanach Zjednoczonych jest bardzo wielu pierwszorzędnych specjalistów z dziedziny prawa międzynarodowego i na wszystkich kongresach naukowych z tej dziedziny są przedstawiciele i Anglii i Ameryki. I gdziekolwiek się mówi o kodyfikacji prawa międzynarodowego, czy w Instytucie dla prawa międzynarodowego — jest taka instytucja specjalna, która istnieje od 50 lat, czy gdziekolwiek indziej, np. w Lidze Narodów, gdzie się zaczyna kodyfikować prawo międzynarodowe, wszędzie tam są przedstawiciele angielskiej i amerykańskiej myśli prawniczej. I chociaż jeszcze rząd angielski tego obowiązku nie spełnił, to prawnicy polscy, którzy jesteśmy zwolennikami prawa międzynarodowego prywatnego, uważamy, że Anglia i Ameryka, chociaż zwolna, ale wstępują na tę drogę i nic mądrzejszego nie zrobią, aniżeli to. co my dziś robimy. Ale mówili ci prawnicy: My się tak śpieszymy i dajemy cudzoziemcom daleko idące prawa i poszanowanie prawa osobowego, prawa ojczystego, lex patria, gdy tymczasem nasze prawo ojczyste w innych państwach wcale nie będzie szanowane. Anglia powie, że nie zna żadnego prawa ojczystego Polski, jak nie zna prawa ojczystego Belgii i Francji, ona powie: znam tylko swoje prawo, jeżeli będzie się cudzoziemcowi dobrze działo pod tem prawem, to dobrze, a jeżeli nie. to tem gorzej dla niego. Dlatego Komisja Kodyfikacyjna powiedziała, że trzeba jednak pamiętać o tem. że mogą być państwa, które w tych wszystkich sprawach zajmują inne stanowisko, niż my. i na wszelki wypadek oświadczyła, że do tej ustawy trzeba będzie dodać rezolucję, która będzie przewidywała zachowanie się Państwa Polskiego w razie, gdyby jakieś inne państwo nie uznało tych norm prawnych, które tu zostały skodyfikowane. Rząd poszedł jeszcze dalej, albowiem projekt tej rezolucji włączył w tę ustawę jako art. 40. nazwał to odwetem i oświadczył, że jeżeli się zdarzy taki wypadek, że któreś państwo zajmie w tych wszystkich sprawach inne stanowiska, aniżeli my, jeżeli nie będzie szanowało naszych obywateli, jeżeli będzie ich nawet krzywdziło, to Rada Ministrów postanowi, że względem tego państwa te normy prawne nie będą miały zastosowania.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#SPosner">Komisja Prawnicza stanęła na innem stanowisku. Komisja Prawnicza wczoraj bardzo znaczną większością głosów uchwaliła, że nie będzie to odwet na wypadek czegoś, co się gdzieś może zdarzyć, a już w żadnym razie Komisja Prawnicza nie chciała się zgodzić, na to, ażeby czynnik polityczny, Rady Ministrów, mieszał się do tego, w jaki sposób ta ustawa będzie przez sądy wykonywana, tylko uchwaliła ogólną zasadę, zasadę wzajemności, że wszystkie te normy mają mieć zastosowanie tylko w granicach wzajemności: jak ty mnie, tak ja tobie. Jeżeli nie chcesz wykonywać tego prawa, to ja nie będę go wykonywał względem twoich obywateli. Jest to najważniejsza zmiana, jaka została wprowadzona przez Komisję Prawniczą do tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#SPosner">Teraz, jak już powiedziałem, jest szereg poprawek, które Panowie będą łaskawi do poszczególnych artykułów wpisać, a które tu po trochu wyjaśnię.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko.)</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#SPosner">Do art. 1 Komisja proponuje następujące poprawki: Panowie zauważą, jest to na drugiej stronie: P. 3 art 1: „Zdolność osób prawnych oraz wszelkich spółek i stowarzyszeń oceniaj się podług prawa, obowiązującego w miejscu ich siedziby, a następnie idzie art. 2, który mówi: „Zdolność osobistą kupca w jego obrocie handlowym ocenia się podług prawa obowiązującego w siedzibie przedsiębiorstwa. Komisja uważała, że te dwa ustępy należą do siebie i dlatego wyłączyła p. 3 z art. 1 i postawiła go po art. 2 jako art. 3 a), tak, że tu merytorycznie nic nie zmieniła, zmieniła tylko kolejność tych ustępów, uważała bowiem, że popełniono tu pewien błąd logiczny, którego sobie nawet nie mogła dobrze wytłumaczyć.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#SPosner">Muszę dodać, ponieważ jestem przy art. 3, że Komisja uchwaliła, aby wyraz „kupiec w całej tej ustawie został zastąpiony wyrazem „handlujący wedle terminologii, przyjętej w ustawodawstwie b. Kongresówki; w naszym kodeksie handlowym. Pojęcie „handlujący, jak wiadomo, jest obszerniejsze od pojęcia „kupiec i dlatego jest tu bardziej właściwe. Zamiast „w obrocie handlowym — to także taki strasznie nieszczęśliwy neologizm, który zaczyna wchodzić do naszego języka prawniczego, a jest dosłownem tłumaczeniem z języka niemieckiego — proponujemy stare wyrażenie, które nam dotychczas wystarczało „stosunki handlowe. Zdaje się nam, że „stosunki handlowe, to coś bardziej szerokiego i bardziej jasnego, niż „obrót handlowy, który posiada znaczenie bardziej ograniczone, bardziej technicznie, a w które się wkłada szereg rzeczy, których pierwotnie w wyrazie „obrót, dosłownie przetłumaczonym z niemieckiego, niema.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#SPosner">Do art. 3 komisja wprowadza poprawkę następującą: Wyrazy w nawiasie: „(art. 9 ust. 1)”, umieszczone po wyrazie: „Polsce wpisać po wyrazach: „czynność prawną. Komisja uznała, że porządek wyrazów jest niewłaściwy i że należy czytać: „w Polsce” czynność prawną, a potem otworzyć nawias „(art. 9 ust. 1). Następnie końcowe wyrazy tego artykułu: „gdy tego wymaga bezpieczeństwo uczciwego obrotu będą omówione przez kol. Jackowskiego, albowiem brzmienie tego ustępu jest zupełnie jednakowe w obu ustawach.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#SPosner">W art. 4 w punkcie 1 wyrazy: „w ostatnim czasie zastąpić przez „ostatnio; w punkcie 3 usunąć wyraz „znikłego przez „lub zmarłego, ponieważ dotyczy to praw obowiązujących w Polsce, a my terminu „znikły nie znamy; termin ten znają ustawodawstwa cudzoziemskie, np. ustawodawstwo francuskie. Tak samo w tytule art 4 wyraz „znikły ma być skreślony.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#SPosner">W art. 6 należy usunąć ostatnie wyrazy: „lub praw spadkowych, a to w związku z art. 38, o której to zmianie powiem później.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#SPosner">W art. 8 w punkcie 2 wyrazy : „jest położona należy zastąpić wyrazami „się znajduje. To wyrażenie „jest położona, które powtarza się kilka razy w ustawie, wszędzie powinno być zamienione na „znajduje się”.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#SPosner">W art. 9 w punkcie 4 wyrazy: „kupca w jego obrocie handlowym zastąpić przez: „handlującego w zakresie jego stosunków handlowych, i, jak mówiłem, wszędzie wyrażenie „kupiec należy zastąpić przez „handlujący.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#SPosner">Następuje długa przerwa, Komisja nie naruszyła wcale następnych artykułów, dopiero w art. 17 w punkcie 1 Komisja proponuje, aby zamiast: „właściwemi są” dwukrotnie wpisać „właściwe są” i ten sposób wyrażania się naszych kodyfikatorów należy poprawić wszędzie. W art. 17 trzeba to poprawić 2 razy, w art. 18 raz, w art. 19 raz, w art. 33 raz, w art. 34 raz, w art. 28 raz.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#SPosner">Proszę Panów, należy jeszcze zwrócić uwagę na poprawkę do art. 24, gdzie wyraz: „opiekuńczych należy zastąpić przez wyrazy: „w zakresie pieczy prawnej.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#SPosner">Wart. 28 na końcu ust. 1 — jest to uchwala większości Komisji — należy dodać wyrazy: „Nie dotyczy to nieruchomości w Polsce położonych, do których dziedziczenia właściwe jest prawo polskie”.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#SPosner">W art. 40, jak to już powiedziałem. Komisja uchwaliła usunąć zasadę odwetu i zamiast tego wprowadzić zasadę wzajemności. W art. 40 początkowe wyrazy talk, jak je odczytam: „przeciw Państwu, które w zakresie prawa prywatnego” trzeba skreślić, a zamiast nich wpisać: „O ile państwa obce”, dalej tak, jak w tekście, a następnie wyrazy począwszy od: „Rada Ministrów” do końca skreślić, a w miejsce nich wpisać: „będzie w stosunku do obywateli, tego, państwa, stosowana zasada wzajemności”.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#SPosner">W art. 42 wyrazy: „powierza się” zastąpić przez „porucza się”. Tego żąda elegancja prawnicza, dlatego, że we wszystkich ustawach piszemy „porucza się” i niema powodu, żeby do tej jednej ustawy wprowadzić inny sposób wyrażania się.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#SPosner">Wreszcie, proszę Panów, jestem obowiązany do tego, ażeby Panom przedstawić wnioski mniejszości, które znajdą tu napewno bardzo wymownego obrońcę w osobie p. s. Balińskiego, a mianowicie w p. 1 art. 1 wyrazy: „albo jeżeli cudzoziemiec jest obywatelem dwóch państw” skreślić, a w art. 12 ust. 3 skreślić. Ponieważ p. s. Baliński te rzeczy bliżej omówi; ja o nich tu sądu nie wypowiem.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#SPosner">Proszę Panów, w postaci tej ustawy i poprawek, które wprowadziła do niej większość komisji, proszę, ażeby Wysoki Senat zechciał to wielkie dzieło Komisji Kodyfikacyjnej przyjąć, po wprowadzeniu tych poprawek, w brzmieniu, przyjętem przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma s. Baliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SBaliński">Zadaniem mojem, Wysoki Senacie, jest tylko przyłączyć się do wniosków mego poprzednika. Umotywuję tylko poprawki do 2 artykułów, które, zdaje się, są uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#SBaliński">Art. 1 tej ustawy określa jedną część norm wprowadzonych, t. j. mówi o zdolności prawnej osób, a więc w tym wypadku cudzoziemców, którzy pod względem stosunków prawnych mogą być przedmiotem rozważań naszych władz, przedewszystkiem co do pełnoletności i ubezwłasnowolnienia. Nasza zasada postępowania jest bardzo słuszna r pod względem zdolności do czynności prawnych według dawnych 1 obecnych doktryn decyduje lex patrie, ta zasada, którą postawiłem na początku, że zdolność prawna osoby w kwestii prawnej jest oceniana według praw kraju, do którego dana osoba należy. Ale oczywiście prawodawca powinien przewidywać i takie wypadki. kiedy przynależność cudzoziemca do danego kraju jest wątpliwą, albo się ustalić nie da. Cóż ma wówczas robić nasz sędzia, notariusz, czy urzędnik?</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#SBaliński">Na to jest druga część tego artykułu. Jeżeli nie można ustalić, do jakiego państwa należy cudzoziemiec, to wtedy stosuje się prawo miejsca jego zamieszkania. Więc, jeżeli jest spór między Meksykańczykiem a Amerykaninem i Meksykańczyk powiada, że jak podpisywał to był według ustawodawstwa swojego kraju małoletni?, a Amerykanin utrzymuje, że wtedy właśnie ów Meksykańczyk stał się obywatelem amerykańskim i był pełnoletni, jeżeli jest zatem kwestia sporna, to w takim razie według mojego projektu stosuje się prawo zamieszkania i ustala się, czy ten cudzoziemiec mieszka w Ameryce, czy w Meksyku. Zdaje mi się, że to wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#SBaliński">Tymczasem w tym artykule mamy ustęp, gdzie jest przewidziana alternatywa, jeżeli ta osoba jest jednocześnie obywatelem dwóch państw. Zdaje się; że ten ustęp jest zupełnie zbyteczny. A jeżeli zdarzy się taki wypadek, iż cudzoziemiec będzie posiadał dwa paszporty, z jednej kieszeni wyjmie np. paszport francuski, a z drugiej — amerykański; to sędzię uzna, że nie może ustalić obywatelstwa i zastosuje zasadę miejsca zamieszkania. Dodatek zatem o podwójnem obywatelstwie jest tu zupełnie niepotrzebny, bo ten wypadek będzie mógł podlegać ogólnej zasadzkę niemożności ustalenia obywatelstwa.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#SBaliński">Ale natomiast, chociaż jest zupełnie zbędny, budzi pewne niebezpieczeństwo. Przedewszystkiem zawiera w sobie uboczne wprawdzie, ale zupełnie wyraźne usankcjonowanie przez nasze władze prawodawcze jednoczesnego obywatelstwa podwójnego. Otóż nasza Konstytucja w art. 87 orzeka, że względem obywateli polskich niema mowy o podwójnem obywatelstwie. Kto jest obywatelem Polski nie może być obywatelem innego państwa. Zasada podwójnego obywatelstwa jest bardzo szkodliwa dla tych państw, które tego nie znają. Mieliśmy wypadki, z historii niedawnej, że państwo niemieckie wprowadziło zasadę dla swoich obywatel podwójnego obywatelstwa przez to, że korzystając w państwach ościennych jako obywatele tych państw ze wszystkich praw obywateli tego kraju, jednak zachował swoje obywatelstwo. To są stosunki, które może kiedyś Liga Narodów rozstrzygnie, ale zdaje się, że one nie odpowiadają ideałów etyki międzynarodowej, jaka panuje w Lidze Narodów.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#SBaliński">Otóż pytam się pocóż mamy bez żadnej potrzeby konkretnej tutaj, że tak powiem przemycić taką zasadę tolerancji podwójnego obywatelstwa, której dla swoich obywateli nie uznajemy, która jest zabroniona w art. 87 Konstytucji; i która może będzie kiedyś przedmiotem rozprawy Ligi Narodów? Dlatego też możemy z zupełnie czystem sumieniem wykreślić te słowa o podwójnem obywatelstwie, a wtedy jeżeli będzie dodane po słowie: „jeżeli” słowo „zaś”, to złączy gramatycznie obie części tego artykułu, a w praktyce, naszym władzom żadnych kłopotów nie przysporzy.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#SBaliński">Drugą poprawkę mniejszość komisji chce wprowadzić do art. 12. Artykuł ten mówi o zawieraniu małżeństw i w pierwszym i drugim ustępie zawiera normy zupełnie słuszne, bardzo dla cudzoziemców liberalne, dlatego, że stosuje do nich leks patrie, że mogą się żenić według swoich praw. W pierwszym ustępie artykuł ten głosi: Prawną możność zawarcia ważnego związku małżeńskiego ocenia się dla każdej ze stron według tej ustawy ojczystej, zatem szanujemy lex patrie dla tych obywateli. Jednakże ust. 2 wprowadza do tego punktu pewne ograniczenia, oparte jednakże na takich zasadach, które w całym święcie przeszkadzają zawarciu związku małżeńskiego. Mianowicie powiada się; że cudzoziemcom, którzyby według swych praw ojczystych mogli zawrzeć związek małżeński, nie wolno, mimo to, zawierać małżeństwa w Polsce przed tutejszem polskiemi władzami, jeżeli przeciw podobnemu małżeństwu, według prawa, w Polsce obowiązującego, zachodzi jedna z trzech następujących bardzo ważnych przyczyn, które wylicza. Władza nasza zatem nie może udzielić małżeństwa cudzoziemcom w tych wypadkach, kiedy jest pokrewieństwo lub powinowactwo bardzo blisko, np. brat i siostra, kiedy jest nastawanie na życie małżonka, kiedy jest możliwa bigamii i t. d. Otóż to jest bardzo słuszne, nasze władze nie mają prawa udzielać małżeństwa cudzoziemcom nawet jeśli ich lex patrie na to pozwala w tych czterech wymienionych w tym punkcie wypadkach, bo są to przeszkody wielkiej wagi.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#SBaliński">Tymczasem mamy punkt trzeci, który zupełnie kasuje ustęp drugi i) odbiera mu wszelka sankcję. Punkt trzeci tego artykułu mówi: Przekroczenie tych zakazów nie powoduje nieważności) małżeństwa. Zatem jeżeli nasz urzędnik wbrew p. 2 tego art. udzieli małżeństwa cudzoziemcowi. to małżeństwo jest ważne. Albo jedno albo drugie, albo skasować ust. 2 jako niepotrzebny, albo ust. 3, bo ust. 3 kasuje przepisy ust. 2.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#SBaliński">Logika prawna wymaga, ażeby p. 3 art. 12 był skreślony. Dlatego popieram te dwie poprawki, które są złożone do art. 1 i do art. 12.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Za podstawę głosowania bierzemy zmiany, proponowane przez komisję, z poprawkami, wniesionemi już na posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Proszę o oddzielne głosowanie poprawek, zgłoszonych przeze mnie.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Uważam za przyjęte te zmiany, proponowane przez komisję, co do których niema żadnego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#Marszałek">Pierwszy taki wniosek nadszedł do art. 6, ażeby na końcu dodać wyrazy „lub praw spadkowych”. Jednakże przyjęcie tej zmiany jest zależne od rozstrzygnięcia głosowania nad art. 28. Nasamprzód będziemy głosowali art. 28 według wniosku s. Nowodworskiego pojedynczo nad punktem 1 i 2.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Pierwszego nie żądam, tylko drugi.)</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#Marszałek">P. 1 nie będziemy głosowali, tylko p. 2 art. 28, ażeby na końcu ust. 1 dodać wyrazy: „nie dotyczy to nieruchomości w Polsce położonych, do których dziedziczenia właściwe jest prawo polskie”. Jest to wniosek komisji. S. Nowodworski wnosi o odrzucenie tego wniosku. Zatem proszę Senatorów, którzy są za tylko co odczytanym wnioskiem komisji do art. 28 punkt 2, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość. Punkt 2 art. 28 jest przyjęty. Z tego wynika jako logiczna konsekwencja, że w art. 6 musi być dodane także: „lub praw spadkowych”. Co do tego niema wątpliwości. Innych wniosków nie słyszałem, oprócz tych, które postawił ostatnio s. Baliński.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#komentarz">(S. Bielawski: Panie Marszałku, zaszło nieporozumienie. Wyrazy: „lub praw spadkowych” powinny być skreślone, a nie dodane.)</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#Marszałek">Więc te wyrazy „lub praw spadkowych” w art. 6 muszą być skreślone.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#Marszałek">Pozostaje nam tylko głosowanie nad poprawkami, wniesionemi przez s. Balińskiego. Po pierwsze w ustępie 1 art. 1 po wyrazie: „jeżeli” dodać wyraz: „zaś”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem s. Balińskiego, aby wstali. Biuro nie jest zgodne, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem s. Balińskiego do art. 1 ust. 1, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: za wnioskiem s. Balińskiego do art. 1 głosowało senatorów 26, przeciw 24, zatem wniosek przeszedł.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#Marszałek">Następne wnioski s. Balińskiego są drukowane w odbitce nr 394, mianowicie pierwsza poprawka, ażeby w art. 1 wyrazy: „albo jeżeli cudzoziemiec jest obywatelem dwóch państw” — skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem S. Balińskiego, aby wstali.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(Głos: To jest konsekwencja przyjętej poprawki.)</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#Marszałek">Biuro jest zgodne, że sto! teraz Większość — poprawka przyjęta. Ostatnia poprawka s. Balińskiego do art. 12 brzmi: „Ustęp 3 tego artykułu skreślić”.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#komentarz">(S. Posner: To jest niemożliwe!)</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#Marszałek">Ustęp 3 brzmi.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#Marszałek">„Przekroczenie tych zakazów nie powoduje nieważności małżeństwa”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Biuro nie jest zgodne, musi znowu nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem s. Balińskiego, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem s. Balińskiego głosowało senatorów przeciw — 25.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#Marszałek">Poprawka przeszła. Stwierdzam, o ile nie usłyszę żadnego protestu, że wszystkie poprawki wniesione przez komisję zostały przyjęte, o ile nie stoją w sprzeczności z poprawkami tu na plenum podstawionymi. W ten sposób sprawa została załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#Marszałek">Wpłynęły dwie interpelacje, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#Marszałek">Interpelacja s. Zdanowskiego i tow. z klubów Zw. Lud. Nar., P. S. L. „Piasta, Chrz. Nar. i Chrz. Dem. do p. Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie wynagrodzenia obywateli polskich za majątki, wywłaszczone przez rząd rumuński w Besarabji.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#Marszałek">Interpelacja s. Szczepanika i tow. z klubu Zjednoczenia Niemieckiego w Senacie 3 innych do pp. Prezesa Rady Ministrów, Ministra Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie przedsięwziętych w ostatnich dniach w woj. Śląskiem aresztowań polskich obywateli niemieckiej narodowości i w związku z tem zamieszczonych w polskich pismach wezwań do gwałtów.</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#Marszałek">Oprócz tego wpłynęły dwa Wnioski, mianowicie :</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#Marszałek">Wniosek s. Osińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i „Jedność Ludowa w sprawie szkolnictwa polskiego na wychodźtwie. Wniosek ten odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#Marszałek">Wniosek s. Osińskiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i „Jedność Ludowa w sprawie zabezpieczenia oszczędności wychodźtwa polskiego. Wniosek ten odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#Marszałek">Dalszy ciąg porządku dziennego będzie załatwiony o godz. 5 po poł.</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#Marszałek">Odraczam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.32" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o prawie właściwem dla stosunków prywatnych Wewnętrznych (prawo prywatne międzydzielnicowe) (odbitka nr 371). Jako sprawozdawca głos ma s. Jackowski;</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#SJackowski">W imieniu Komisji Prawniczej Senatu mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie projekt prawa, przyjęty przez Sejm w dniu 18 grudnia 1925 r. i zatytułowany: Ustawa o prawie właściwem dla stosunków wewnętrznych (prawo prywatne międzydzielnicowe).</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#SJackowski">Przedewszystkiem pytanie pierwsze, czy ta ustawa jest zbyteczna? Oto już przedmówca, kolega s. Posner, wyręczył mnie w uzasadnieniu pilności, z jaką się właśnie tę ustawę powinno załatwić. Powinna ona była nawet być dużo wcześniej przedstawiona Izbom Ustawodawczym, a to ze względu na rozmaitość tych praw cywilnych, które w rozmaitych częściach Polski obowiązują. Czemże bowiem jest ta ustawa? Jest niczem tanem, jak wskazówką dla sądów, ażeby jednolicie rozstrzygały te spory, w których występuje konflikt, kolizja między prawem jednej części Polski a prawem części drugiej. Te kolizje, te spory o to, które prawo ma być w sporze między stronami decydujące, wedle jakiego prawa, że tak powiem czy poznańskiego czy krakowskiego; czy warszawskiego, czy wileńskiego rzecz ma być rozstrzygana, te normy, te wskazówki dla sądów nie były i nie są dotąd jednostajne we wszystkich dzielnicach. W inny sposób rozstrzyga podobne spory prawo niemieckie, raczej prawo, które obowiązuje w Kongresówce, i dlatego te sądy były w tem położeniu, że inaczej tę samą wątpliwość rozstrzygały w Warszawie, a raczej na terenie Poznańskiego. To uważano i uważa się za okoliczność wprowadzającą chaos w pojęciach prawnych jakoteż i chaos w tem znaczeniu, że nikt nie jest pewny, jak dany spór będzie rozstrzygnięty, bo może się pokazać, że on powinien być rozstrzygnięty w Warszawie a nie w Poznaniu, albo w Poznaniu a nie we Lwowie, i nigdy nie będzie na pewno wiadomem, jakie prawa zastosować, bo według rozmaitych drogowskazów te prawa stosowane by być musiały.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#SJackowski">Dlatego trzeba było oddawna pomyśleć o wydaniu takich jednolitych przepisów dla postępowania sądów, aby sądy wiedziały, którą ustawę z ustaw u nas obowiązujących zastosować. I dlatego to Komisja Kodyfikacyjna, jak to widać z jej raportów i z jej wyjaśnień, już w 1919 r., to znaczy wkrótce po swojem ukonstytuowaniu się przystąpiła do opracowania przepisów, dotyczących właśnie sposobu rozstrzygania owych kolizji pomiędzy rozmaitemi prawami prywatnem na terenie Polski obowiązującemi; Ale pozwolę sobie nadmienić, że to — że tak powiem — dostrzeżenie Komisji Kodyfikacyjnej było poprzedzone już dużo wcześniejszem, bo jeszcze w 1918 r., dostrzeżeniem tej luki przez nasze Ministerstwo Sprawiedliwości. Już w 1918 r. powstała przy Ministerstwie Sprawiedliwości komisja, do której byli zaproszeni działacze, prawnicy, nie tylko z Królestwa Kongresowego, ale i z innych dawnych zaborów Polski, zarówno ze Lwowa, jak i z Poznania, którzy już się zaczęli zastanawiać nad sporządzeniem projektu do prawa, któreby te kolizje w prawie prywatnem między dzielnicami naszemi stanowczo rozstrzygało. Ta praca oczywiście została przerwana z chwilą powstania Komisji Kodyfikacyjnej i Komisja Kodyfikacyjna zadanie to zrealizowała w tym projekcie prawa, który — jak miałem zaszczyt wspomnieć, przyjął był Sejm 18 grudnia 1925 r. z nieznacznemi stosunkowo zmianami, a który w tej chwili przedstawiam Wysokiej Izbie do rozważenia.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#SJackowski">W imieniu Komisji Prawniczej muszę powiedzieć, że ta komisja niewiele zmian zrobiła. Ten projekt już był powstał po długiej, bo po kilkoletniej deliberacji Komisji Kodyfikacyjnej, a więc oczywiście został przepuszczony przez takie filtry myślowe i przez takie głębokie wszechstronne rozważanie, że sama rzecz wyszła już w szacie, że tak powiem doskonałej. Jednak, jak wszystko, co jest ludzkie, nie zawsze i nie w każdym calu, nie w każdym punkcie jest dobre, i zawsze może ulec poprawie, tak samo i ten projekt, tembardziej, że nie trzeba się z tem taić, że w łonie samej Komisji Kodyfikacyjnej ścierały się rozmaite zapatrywania, rozmaite poglądy na kwestię takiego czy innego rozstrzygnięcia sprawy, będącej na jej warsztacie prawnym, na jej warsztacie myślowym. To też te dwie rzeczy zostały w tym projekcie zdecydowane tak, jak się decyduje tam, gdzie pracuje ciało zbiorowe, jak się decyduje w naszych komisjach parlamentarnych, to znaczy większością głosów. Musimy więc sobie powiedzieć, że ta ustawa, chociaż przeszła przez duże doświadczenie myślowe j: przez duże doświadczenie życiowe, jednak w pewnych momentach uległa temu, czemu ulegają wszystkie rzeczy robione zbiorowo. A więc niewątpliwie były różnice zdań i nic dziwnego, że pomiędzy Komisją Kodyfikacyjną a komisją senacką też zaszła pewna różnica w poglądach, jak pewne rzeczy rozstrzygnąć, różnica zdań, że to S owo powinno być tak a nie inaczej ułożone i to nie tylko pod względem czysto redakcyjnym, lecz także pod względem rozwiązania, będącego przedmiotem zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#SJackowski">Po tym ogólnym wstępie, jeżeli przejdę do wyłożenia zasad, do wyłożenia treści, czem się zajmuje nasza ustawa, to się okazuje, że ona się zajmuje temi zagadnieniami, któremi! już dawno się zajmowano i które tuż dawno znalazły pewne rozstrzygniecie, nawet już w świecie rzymskim. Mianowicie już w świecie rzymskim słynny Gajusz podkreślił, że stosunek prawa do osoby i stosunek prawa do rzeczy, to dwie odmiennie dziedziny. Można tu podpatrzeć szereg reguł, szereg przepisów, które można odnieść tylko do osób, t. zw. statuta personalia, oraz szereg innych reguł i przepisów, które można odnieść tylko do stosunków rzeczowych, majątkowych, a które Gajusz nazwał statuta realia. Te zasady, że tak powiem, odwieczne w zakresie stosunków cywilnych zostały i musiały być uszanowane zarówno przez Komisie Kodyfikacyjną, jak i w naszych pracach parlamentarnych dla tej prostej przyczyny, że jest to doświadczenie wieków, doświadczenie, z którem się liczyć należy jako z taką wskazówką, która wiele rzeczy dobrze załatwia i dobrze rozstrzyga.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#SJackowski">Ale jeżeli ludzkość, a w szczególności jeżeli dziedziny prawne dochodzą do pewnych uogólnień, to z temi uogólnieniami jest zawsze tak, jak z wszelkiemi syntezami i uogólnieniami; one wyrażają myśl, wyrażają podstawowe łożysko, ale w zastosowaniu do konkretnych przejawów życia trzeba od nich zrobić pewne odstępstwa. Samą teorią żyć nie można, a dziedzina prawna jest właśnie dziedziną konkretnego życia ekonomicznego, bo ekonomiczne życie właśnie w formie prawnej się przejawia. I dlatego, aczkolwiek wychodzi się z tych starych zasad, to w tych starych zasadach trzeba było zrobić pewne innowacje, na które wskazuje już i praktyką życia, a więc wyrokowanie sądowe, ale też i takie, które zalecają doktryny i teorie prawne. W tym kierunku ustawa ta została skonstruowana.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#SJackowski">Jeżeli idzie o naczelny punkt wyjścia, zagadnienie rozmaitych praw i ich zastosowalności, to pierwszym punktem głównym jest osoba i jej zdolność prawna, zagadnienie, według jakich praw reguluje się zdolność prawa osoby. Zagadnienie to w stosunkach międzynarodowych jest bardzo łatwe, rozstrzyga się ono na zasadzie przynależności do państwa. Kto jest Francuzem, podlega prawu francuskiemu, kto jest Włochem, podlega prawu włoskiemu, a kto Polakiem, podlega prawu polskiemu. Niestety, to polskie prawo cywilne dziś jest jeszcze niejednolite i dlatego trzeba było powiedzieć, czem będziemy się kierowali w określaniu zdolności prawnej obywatela. Przyjęto tu analogię z zasadami, któremi się kierowano w prawie międzynarodowem, przyjęto tu analogie stosunku obywatela do terenu prawnego, z którego wyrósł, z którego pochodzi; na którym mieszka, czy na którym pracuje, i zdecydowano się, że trzeba oceniać zdolność prawna według miejsca zamieszkania. Nie było lepszego kryterium, o ile byśmy nie weszli; w teorie Polizeistantu. jakiegoś przywiązania, glebe adscriotio, do jakiejś miejscowości prawnej. A jeżeli punktem wyjścia miało być miejsce zamieszkania dlatego; żeby wiedzieć, czy zdolność prawna ocenia się według prawa poznańskiego, prawa lwowskiego, czy prawa pińskiego, to trzeba sobie powiedzieć, że człowiek nie stale i nie zawsze mieszka na danym terenie prawnym, i dlatego to pewne przepisy prawne należało wydać. Te przepisy wyrażają się w określeniu, w sposobie oznaczenia tego miejsca zamieszkania. Przywiązano to miejsce zamieszkania do miejsca stałego pobytu, miejsca stałe! chęci założenia sobie ogniska gospodarczego, ogniska stałego, stałej pracy. Dlatego mamy zagadnienie takie: No, a jeżeli ktoś będzie zmieniał to miejsce zamieszkania, czy tak z dnia na dzień, czy z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc zmieniać się będzie jego przynależność prawna, przynależność do danego terenu prawnego i w miarę tego jego zdolność prawna? Na to pytanie trzeba było odpowiedzieć, że rzeczy cywilne, rzeczy zobowiązaniowe, rzeczy prawne nie znoszą zmian z dnia na dzień, że ludzie w stosunkach ekonomicznych — a prawo jest wyrazem, ustosunkowań ekonomicznych — muszą mieć pewną stałość, pewną możność przewidywania, i nie powinni swym sposobem postępowania wprowadzać innych w błąd, że ci mogliby liczyć, iż rzeczy się rozstrzygają według takiego to prawa, a wskutek niejasnego stanowiska drugiej strony okazałoby się. że rzecz powinna być rozstrzygana wedle prawa innego. Dlatego to Komisja Kodyfikacyjna uważała, że oznaczenie terenu prawnego, oznaczenie zdolności prawnej przywiązane jest do miejsca zamieszkania w charakterze stałego pobytu, o charakterze stałym, dopiero wtedy, gdy to zamieszkanie trwało co najmniej dwa lata. Sejm skrócił ten okres dwuletni do jednego roku. Komisja Prawnicza Senatu uważała jednak za właściwe z tych właśnie motywów, z potrzeby stałości, z potrzeby jasności sytuacji dla osób trzecich, żeby te trzecie osoby wiedziały, z kimi mają, czy mogą mleć do czynienia i jakie mogą być konsekwencje prawne, że moment zmiany trzeba sprowadzić do tej normy, którą przyjęła Komisja Kodyfikacyjna, to jest do czasu dwuletniego; do czasu dwuletniego zaufania dlatego, że jeżeli zwrócimy uwagę na to, iż spadkobranie uzależnione jest też od przynależności obywatela do tego czy innego terenu prawa cywilnego, to i to spadkobranie mogłoby być zmieniane w odstępach, powiedzmy, półtorarocznych, byłyby ciągłe zmiany tego spadkobrania, nigdy nie byłoby wiadome dokładnie, wedle jakiego prawa ma się oceniać spadkobranie, raz mógłby sąd powiedzieć, że istniał animus przebywania na danem miejscu, a drugi raz, pomimo upływu rocznego terminu, tego animus nie było. O ile jednak termin przedłuży się jeszcze o rok, t. j. do dwóch lat, to jest to wielkie ułatwienie dla sądu, to raz, a zarazem jest pewność dla obywateli, że ten termin dwuletni już stanowczo legitymuje ich zapatrywanie, że dany osobnik pod względem zdolności prawnej i konsekwencji z tego wynikających ulega przepisom tego a nie innego kodeksu prawnego.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#SJackowski">Jeżeli tedy zasada została przyjęta dla decydowania o zdolności prawnej osób, to jednak nie mogła być rozciągnięta na wszystko. O wyjątkach od tej zasady mówi art. 5, który stwierdza, że o ile zachodzą takie sytuacje prawne, że zastosowanie zasady zdolności prawnej według przynależności terenowej byłoby połączone z obrazą poczucia prawnego, z obrazą porządku prawnego, to należy od niej zrobić wyjątek i aczkolwiek przy normalnej ocenie, według lex domieili, w podstawie miejsca zamieszkania dana czynność musiałaby być uznana za ważna, to jednak, jeżeliby to prowadziło w konsekwencji do obrazy poczucia prawnego, takie rozwiązanie ostać się nie może. Te zasadę nową zawiera art. 5 przedstawionej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#SJackowski">Dla stosunków rzeczowych, nabywania rzeczy ustawa przedstawiona przyjmuje znowu stare przepisy i zwyczaje, mianowicie lex rei site, to znaczy że rzeczy ruchome, a nawet i nieruchome, o ile dotyczy to samej rzeczy, t. zw. praw rzeczowych, muszą być regulowane miejscem ich znajdowania się; lex rei site decyduje, jakie prawo ma być zastosowane. Skutkiem tego nieruchomości i prawa rzeczowe, z niemi związane, posiadanie nieruchomości, regulują się wedle art. 8 miejscem; gdzie się rzecz znajduje.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#SJackowski">Jeżeli tedy mamy dwie zasady, zasadę przynależności terenowej prawnej, i drugą zasadę kierowniczą położenia nieruchomości, to powstaje zagadnienie, wedle jakiego prawa ma się rządzić spadkobranie. I tu przychodzimy do art. 27. Komisja Kodyfikacyjna zaproponowała w art. 27, aby prawo spadkowe ulegało temu prawu, któremu podlega osoba, bez względu na to, czy spadek składa się z rzeczy ruchomych, czy nieruchomych. Ta zasada jest zupełnie nowa, bardzo zalecana przez teorię, dotychczas jednak w praktyce nie znajduje ona tak wielkiego zastosowania, jakby to miało nastąpić według projektowanej ustawy. Komisja Prawnicza Senatu uważała, że ta inowacja jest zbyt wielka i że wywołałaby duże komplikacje prawne. Jeżeli się bowiem zważy, że wszystkie nieruchomości mają zwykle szczegółowe przepisy zarówno hipoteczne, jak notarialne i inne, które są ściśle przywiązane do przenoszenia prawa na nieruchomości; do ich regulowania takiego, lub innego, że co do sposobu spadkobrania z nieruchomości; istnieje w danem środowisku prawnem pewien pogląd prawny, którego odrazu przekreślić nie można, a zwłaszcza przekreślać co dwa lata, czy co półtora roku, to z tego wynika to, że należało zasadę podaną w art. 27 uzupełnić, przez dodanie, że prawa spadkowe, o ile się odnoszą do nieruchomości, muszą być regulowane według prawa tego miejsca, gdzie nieruchomość sile znajduje. Stąd poprawka do art. 27, że aczkolwiek jest przyjęta ogólna zasada osobliwości w spadkobraniu, to jednak nie dotyczy to nieruchomości, do których dziedziczenia właściwe jest prawo miejsca, gdzie się nieruchomość znajduje.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#SJackowski">Zmiana do art. 27 jednocześnie wywołała potrzebę zaprojektowania zmiany do art 8 przez wykreślenie z tego artykułu ostatnich słów: „lub praw spadkowych”, które tam były bez względu na to, czy to dotyczyło mienia ruchomego, czy nieruchomego.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#SJackowski">Następna zmiana jest w art. 24, który mówi o ustanowieniu opieki nad ludźmi, którzy jej potrzebują. W końcu tego artykułu powiedziano, że prawo osobiste jest właściwe, że reguluje wszystkie sprawy opiekuńcze, ale to wyrażenie „opiekuńczych” wydało się Komisji Prawniczej zbyt wąskie, dlatego że pod sprawami opiekuńczemi rozumie się przeważnie przepisy proceduralne, mające na celu dokonanie pewnej formalności, stworzenie opieki; sprawowanie tej opiekł, jednak nie dotyczy to wyrażenie ważnego; dla osoby opiekowanej zagadnienia dochodzenia jej praw, o ileby opiekun, zarządca niesumiennie wywiązał się z włożonego nań obowiązku. Dlatego to, żeby nie było wątpliwości, jakim prawem ma być regulowana odpowiedzialność owego opiekuna, a ten opiekun może być przecież z innego terenu prawnego, postanowiono końcowe słowa w art. 24 „opiekuńczych zastąpić przez wyrazy: „w zakresie pieczy prawnej”. A więc wszystko, co dotyczy zakresu pieczy prawnej, nie tylko ustanowienia opieki, jej wykonano, ale i odpowiedzialności z opieki regulować się będzie według tego prawa, któremu podlega opieka prawna.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#SJackowski">Następnie Komisja Prawnicza Senatu dostrzegła w art. 5 wyrażenie: „uczciwy obrót”, które nie tylko nie odpowiada duchowi języka polskiego, nie tylko nie nazywa rzeczy dobrze, ale wprowadza pewną inowację, która nie jest powszechnie uznaną w świecie prawniczym, jako wyrażenie zupełnie nieścisłe: nawet w Komisji Kodyfikacyjnej pod tym względem była gruba różnica zdań. Materia. o której się mówi w art. 5, dotyczy zagadnienia, że oto ktoś, nie mający zdolności prawnej dokonywa pewnego czynu, a potem powie: „Ja zań nie odpowiadam, nie płacę, szukajcie wiatru w polu”. Wszystko przemawia za tem, że tolerowanie podobnego postępowania, w którem nie można było dostrzec ze strony zainteresowane! i ewentualnie pokrzywdzonej żadnego niedołęstwa, wołałoby o pomstę do Boga i dlatego wprowadzono jako korekturę: „gdy tego wymaga bezpieczeństwo uczciwego obrotu”. Tymczasem jest powszechną zasada, znaną ze wszystkich kodeksów i ze wszystkich procedur, że tam, gdzie mamy do czynieniu z delikatną sytuacją prawną, gdy prawo nie wystarcza, zawiera luki, gdy wyraźnie prowadzi do absurdu moralnego, a często nawet logicznego, że tam trzeba powiedzieć: pas, dalej nie idziemy, musi się zaapelować do tego, co jest praźródłem prawa, bo wszystkie prawa cywilne nie są niczem innem, jak skrystalizowaniem dla [nieczytelne ], zasadności moralnej, i są wyraźnym wykładnikiem tych zasad. Jeżeli tedy z istniejącego prawa dochodzi się do zaprzeczenia tych fundamentalnych i podstawowych zasad, to należy powiedzieć: dalej iść nie wolno; wszystkie kodeksy tej zasadzie, temu przepisowi dają wyraz i powiadają: Apelujemy do słuszności, sąd rozstrzygnie wedle zasad słuszności i porządku prawnego. I dlatego jest zaprojektowana taka zmiana w art. 5. żeby wyrazy, które przed chwilą w Wysokiej Izbie zacytowałem, zostały zastąpione wyrazami: „skoro tego wymagają zasady słuszności lub porządku publicznego”.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#SJackowski">Mówiłem już o tem. że wogóle w stosunkach zobowiązaniowych decyduje o zdolności do zawierania umów zdolność prawna, oceniana według przynależności terenowej. Ale są pewne osoby, które nie mogą sobie stworzyć same tej przynależności terenowej dlatego, że są niepełnoletnie, i dlatego o nich należy wspominać. O tych osobach mówi art. 3 i mówi; jakie są ich zdolności prawne, określa, jakie są zasady dla rozwiązania zagadnienia. W art. 3 w punkcie 2 spotykamy wyrażenie „niewłasnowolne”. To wyrażenie dobrze odpowiada przepisom prawa austriackiego, ale dla terenu prawnego Królestwa Kongresowego i Kresów Wschodnich to pojęcie jest niejasne, a nawet bałamutne pod względem prawnym, i dlatego Komisja Prawnicza uznała, że należy powrócić do pierwszej redakcji, która była zaprojektowana przez Komisję Kodyfikacyjną i która narówni z wyrażeniem „niewłasnowolne” użyła wyrażenia „nieletnie”. Komisja postanowiła uzupełnić art. 3 w punkcie 2 dopisaniem 2 słów, mianowicie: „nieletnie lub”. W ten sposób treść, która zawiera ten art. 3 będzie zupełnie jasna i nie będzie budziła wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#SJackowski">W art. 6 i w nagłówku do art. 6 Komisja Prawnicza Senatu dostrzegła pewien błąd techniczny, który polega na tem, że użyto tu niepotrzebnie wyrazu „znikłego”. Ten wyraz kiedyś istniał w prawodawstwie Królestwa Kongresowego, jednak na zasadzie ustawy z dn. 27 stycznia 1922 r. został zastąpiony przez wyrażenie „zmarły” i dlatego on jest tu zupełnie niepotrzebny. Zaprojektowaliśmy więc wykreślenie tego słowa tak w nagłówku do art. 6, jak i w samym art. 6.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#SJackowski">W art. 4 spotykamy się z wyrażeniem określającem osobista zdolność osoby zajmującej się handlem lub przemysłem oznaczonej przez słowo: „kupiec”. To słowo, które może nie razić pp. Senatorów z innych dzielnic, jest słowem w naszej dzielnicy pogardliwem. Zresztą ono ogromnie ogranicza pojęcie kupca tylko do kupca sprzedającego. Tymczasem to. co się nazywa powszechnie po francusku „commerçant”, odpowiada i zostało przetłumaczone przez prawodawców polskich z czasów Królestwa Kongresowego, a więc prawodawców niezależnych, jako handlujący. Tak samo razi użycie wyrażenia „w jego obrocie handlowym”. Jest to niemczyzna, o czem tu mówił p. senator Posner i dlatego Komisja Prawnicza Senatu, ażeby uniknąć tych wyrażeń, nieodpowiadających dokładnie treści, bo pod słowem „kupiec” może być rozumiany i przemysłowiec i bankier i wogóle każdy, który się nazywa po francusku „commerçant”, i zajmuje się handlem towarów przez siebie wytworzonych albo cudzych nabytych, zaproponowała użycie w tym punkcie wyrazów: „handlującego w zakresie jego stosunków handlowych”. Przez to rzecz będzie i jasna i odpowiadać będzie dotychczasowemu polskiemu przekładowi francuskiego słowa „commerçant”, które nawet w tłumaczeniu sporządzonem przez Komisie Kodyfikacyjna było użyte, ho tam Komisja Kodyfikacyjna użyła słowa francuskiego „commerçant”.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#SJackowski">To samo stosuje się i do art. 11 p. 4, gdzie podobna poprawka została przez Komisję Kodyfikacyjną zaproponowana.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#SJackowski">Dalej Komisja Prawnicza Senatu dostrzegła, że technika ustawodawcza została w art. 3 obrażona. Oczywiście wynikło to prawdopodobnie z niedopatrzenia technicznego, ale niewłaściwem byłoby, gdyby w Wysokiej Izbie to niedopatrzenie nie zostało poprawione. Mianowicie cześć 3 art. 3 zupełnie nie godzi się ani z częścią 1 ani z częścią tem przykuł. Dlatego należało podnieść cześć 3 art. 3 do godności osobnego artykułu; bo traktuje o zupełnie innej materii, a ponieważ traktuje o osobach prawnych, o zdolności prawnej tych osób, należało jednocześnie ten artykuł umieścić po załatwieniu tej treści. która dotyczy zdolności osób fizycznych, i dlatego zaproponowano przeniesienie tego punktu, jako osobnego artykułu po art. 4. Oczywiście wskutek takiej poprawki numeracja ustawy ulegnie stosownej zmianie.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#SJackowski">Wreszcie w art. 2 Komisja Prawnicza Senatu uznała za potrzebne dokonać pewnej poprawki, któraby harmonizowała bardziej z początkiem tego artykułu, to jest zastąpiła czas przyszły w wyrazach: „podlegać będzie” stosownie do tego, jak się to mówi w początku tego artykułu, na czas teraźniejszy i postanowiła słowa: „podlegać będzie” zastąpić słowami: „podlega”.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#SJackowski">W art. 5 znajdujemy cytatę. Art. 5 mówi o tem, że w pewnych wypadkach, gdzieby nie można było zastosować zwykłej oceny do zdolności prawnej, indywidualnej oceny, należy zastosować prawo wedle miejsca sporządzania czynności i odsyła do art. 11 ust. 1. Ponieważ w art. 11 ust. 1 mówi się nie tylko o miejscu sporządzenia czynności, lecz i o Innem miejscu i ponieważ to odesłanie mogłoby wywołać wątpliwość, czy ma to być lex loci aktus, tam, gdzie czynność została dokonana, przeto, żeby tej wątpliwości nie nastręczać, Komisja Prawnicza postanowiła umieszczone w nawiasie odesłanie: „(art. 11 ust. 1)” skreślić, przez co jasność dyspozycji ustanowionej w art. 5 nie ulega najmniejszemu powątpiewaniu ani zachwianiu.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#SJackowski">Wreszcie nastręczają się poprawki czysto, lingwistyczne, natury stylistycznej. W art. 10 ust. 2 Komisja Prawnicza zaproponowała zastąpić wyrazy „jest położona” przez „znajduje się”. A następnie tak, jak było już w poprzednio przyjętej przez Senat w ustawie o międzynarodowem prawie prywatnem, Komisja Prawnicza postanowiła i co do referowanej przezemnie ustawy formę „właściwem” zastąpić przez „właściwe” t. j. zamiast przypadku szóstego, dać przypadek pierwszy, jako poprawniejszy pod względem językowym. Odnosi się ta poprawka do art. 3 ustęp 1, art. 3 ustęp 3, art. 18, 19, 21, 23, 24 część 1, i 27.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#SJackowski">W art. 32 poprawka redakcyjnej natury sprowadza się do zastąpienia słów „swej siedziby” przez „jej siedziby”, jako pod względem językowym wrażenie bardziej właściwe. Także wyrażenie w art. 3, że wykonanie tej ustawy „powierza się”, zastąpić przez wyrażenie „porucza się”, w myśl bardziej zrozumiałego słowa bo „poruczać” znaczy zlecać, polecać komuś coś do zrobienia, a słowo „powierzać” często oznacza powierzać tajemnicę, powierzać piecze, a nie wykonanie czegoś, tylko raczej zachowanie czegoś, oparte na wierze, a nie na czynności. Zresztą było to już tak obszernie motywowane przez s. Posnera, przy poprzedniej ustawie, że nie uważam za potrzebne więcej uzasadniać tej poprawki. przez Komisje Prawniczą zaproponowanej.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#SJackowski">Wreszcie zakończenie, jest tytuł ustawy. Tytuł tej ustawy jest podwójny, jest to rzecz, z którą po raz pierwszy w Izbach ustawodawczych się spotykamy. Możeby nic nie przemawiało przeciw takiemu podwójnemu tytułowi, gdyby nie to, że ten drugi tytuł, który się znajduje w nawiasie, a który brzmi: „Prawo prywatne międzydzielnicowe” nie jest ani na czasie ani właściwy, dlatego, że zbytnio podkreśla jakoby niecałość, nie integralność naszego terenu prawnego. Musimy stać na tem stanowisku, że aczkolwiek są rozmaite prawa na terenie Polski obowiązujące, to stanowimy jedną całość integralną i o żadnych dzielnicach Polski, o żadnem oddzieleniu czegoś od Polski mowy być nie może. A ponieważ jest to zbyteczna pod tytułacja, Komisja Prawnicza przyszła do przekonania, że ten cały podtytuł: „Prawo prywatne międzydzielnicowe” powinien być opuszczony. Zdaje mi się. że jeżeliby użyć jakiegoś podtytułu, to możnaby mówić o prawie prywatnem międzywojewódzkie, czy jakimś innem, dzielnic prawnych zaś nie znamy, znamy tylko poszczególne tereny prawne, które się tak czy inaczej zmieniają i zresztą już się zmieniły, dlatego, że granica terenów prawnych pod względem administracyjnym cywilnym w wielu razach już została zatarta, mamy jedną ustawę o spółdzielniach, jedną ustawę bankowa, mamy jeszcze inne ustawy, których cytować nie będę, jednakowe i dlatego użycie podtytułu „Prawo prywatne międzydzielnicowe nawet nie odpowiada naszej sytuacji pod względem praw obowiązujących. Dlatego w myśl postanowień Komisji Prawniczej mam zaszczyt prosić o skreślenie tego podtytułu, oraz o przyjęcie tych wszystkich poprawek, które miałem zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda. Przystępujemy do głosowania na podstawie odbitki nr 395, w której są zestawione zmiany, proponowane przez Komisję Prawniczą. Te zmiany, o ile nie usłyszę innego wniosku, będę uważał za przyjęte. O oddzielne głosowanie wnosił p. s. Nowodworski tylko co do art. 27 p. 2, pozatem nile słyszę danych wniosków. W tym art. 27 komisja wnosi, żeby w końcu ust. 1 dodać: „Nie dotyczy to nieruchomości, do których dziedziczenia właściwe jest prawo miejsca, gdzie nieruchomość silę znajduje”. Zdaje się. że w pierwszej ustawie o prawie międzynarodowem zostało to już przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Niestety tak.)</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Czy p. Senator podtrzymuje swój wniosek?</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Podtrzymuję. Proszę o oddzielne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem komisji do art. 27 p. 2, ażeby wstali. Mniejszość. Wniosek komisji odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">Zatem mogę skonstatować, jeżeli nie usłyszę protestu, że wnioski postawione przez komisję, umieszczone w odbitce nr 395, z wyjątkiem wniosku do art. 27 p. 2, zostają przyjęte. Uważam, że w ten sposób sprawa została załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządź ku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o prawie autorskiem (druk Senatu nr 25.) Głos ma s. Baliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SBaliński">Wysoki 9enacie! W Sejmie sprawozdawca Komisji Prawniczej i Oświatowej, p. Konopczyński, zaczynając swoje przemówienie do projektu ustawy o prawie autorskiem, wyrazi! wielka radość, że Izby prawodawcze zajęły się już praktycznie i skutecznie sprawą tej kategorii obywateli polskich, którzy przez swoje twórcze zdolności! prowadzą naprzód dzieło kultury, zarówno w piśmiennictwie, nauce, w sztukach plastycznych, muzyce, jak w fotografii, sztuce kinematograficznej i innych objawach twórczości umysłowej ludzkości;</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SBaliński">Podzielając tę radość, uważam się za zwolnionego od zabierania czasu Wysokiemu Senatowi powtarzaniem tu historii tych ustaw, które przechodziły w Zachodniej Europie i u nas rozmaite koleje. Wspomnę tylko jedno, że w istocie to, co nazywamy psychologicznemu poczuciem prawa; zmieniło znacznie poglądy na prawa twórców w stosunku do tych, którzy z tych utworów przez techniczne reprodukowanie i, sprzedawanie najwięcej, jeżeli nie jedynie, korzystają. Ale nie dosyć tego.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SBaliński">Oprócz należytego zabezpieczenia praw majątkowych wszystkich kategorii twórców, które już ustawy rozmaitych państw zaczęły uwzględniać od końca XVI w. i które w przeciągu zeszłego wieku coraz bardziej się rozszerzyły na korzyść twórców, nasz projekt sejmowy, dzięki owocnej w tym względzie pracy Komisji Kodyfikacyjnej, oprócz ujednostajnienia ustawy o prawić autorskiem w naszych trzech dzielnicach, wprowadził także pewne udoskonalenia. Polegają one głównie na tem, że Sejm obok praw materialnych uznał 1 ustawowo określił także ściśle prawo autorskie, prawo duchowe twórcy do swojego dzieła, ażeby tego dzieła bez jego woli nie zmieniano, nie przeistaczano, odpowiedniemi sankcjami! prawnem! to obronił, a także precyzyjnie określił różnicę między prawami oryginalnych twórców, a prawami! zależnymi. to jest prawami twórców drugiego rzędu, którzy, korzystając z oryginalnego dzieła, jednak przez przekład czy przeróbkę za zgodą autora, wprowadzają także pewne swoje własne cechy twórcze. W ten sposób została u nas wprowadzona zasada prawa autorskiego samoistnego, niezależnego r prawa autorskiego zależnego, oczywiście, o ile ta zależność jest zgodna i nie narusza prawa oryginalnego twórcy.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#SBaliński">Następnie Komisja Kodyfikacyjna, po długich bardzo deliberacjach; po rozpatrzeniu bardzo wielu memoriałów piśmiennych i wysłuchaniu dezyderatów interesowanych stroń, przedewszystkiem rzecznika autorów, a potem plastyków, muzyków, a w pewnej części także i wydawców, dzieła swojego dokonała i w konstrukcji całej ustawy dała bardzo słuszne i ścisłe sformułowanie właściwych norm.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SBaliński">Nie mogliśmy się zgodzić na Komisji Prawniczej z tem, ażeby ustawa ta była w Istocie zupełnie doskonałą. Są tam pewne drobne i zasadnicze błędy, może nie błędy, tylko wpływ pewnego nastroju. Ponieważ przez długie wieki opinia prawna ludzkości więcej materialnie, że tak powiem, ceniła reprodukcję i więcej płaciła za rozpowszechnianie dzieł sztuki kosztem twórcy, niż wynagradzała samą twórczość i pod tym względem ją krzywdziła i wyzyskiwała, to obecnie, w tej ustawie, daje się odczuć przeciwny kierunek; słuszny w zasadzie, sprawiedliwy i konieczny, ale już jednak do takiego stopnia broniący autorów, jako gdyby zostali uznani za ludzi; którzy sami zgoła swoich praw bronić nie umieją. Więc np. jest tu wiele przepisów, które bronią ich nie tylko od zlej woli wydawców, ale od ich własnych wszelkich zapomnień i niedopatrzeń. Wogóle są twórcy w tej ustawie, aż do przesady bronieni. Wskutek tego Komisja Prawnicza znalazła pewne poprawki, niewielkie, które upoważniła mnie, sprawozdawcę. Wysokiemu Senatorowi przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#SBaliński">Podział materiału ustawodawczego o prawie autorskiem jest zdaniem Komisji Pralniczej, bardzo dobry. Dzieli się ta ustawa na 7 rozdziałów. Pierwszy rozdział, postanowienia ogólne, określa przedmiot prawa autorskiego, podmiot prawa autorskiego i treść prawa autorskiego. Drugi rozdział — ograniczenia, pewne wyjątki od zasad w pierwszym rozdziale przewidzianych. Trzeci rozdział o czasie trwania praw autorskich. Czwarty rozdział o przejściu prawa autorskiego w rozmaitego rodzaju umowach; na mocy których autor twórca może przekazywać częściowo lub w całości swoje prawa na innych, którzy je rozpowszechniają. Piąty rozdział mówi o specjalnej umowie agencyjnej. Szósty o ochronie prawnej. Tu wprowadza się obok dotąd panujących sankcji karnych sankcje natury cywilnej. Wreszcie rozdział siódmy zawiera przepisy przejściowe i końcowe.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#SBaliński">Z kolei pozwolę sobie teraz przy każdym rozdziale motywować Wysokiemu Senatorowi poprawki, które Komisja Prawnicza zgłosiła. Pierwszy rozdział, naukowo ł teoretycznie najważniejszy, zawiera, jak powiedziałem, przepisy o przedmiocie, podmiocie i treści; prawa autorskiego. Pierwszy artykuł zaraz o przedmiocie prawa autorskiego budził i w Komisji; Kodyfikacyjnej i w Rządzie i w Sejmie największe trudności i to trudności natury szczególnej bardzo, może metyle praktycznej, ile natury raczej teoretycznej. Komisja Kodyfikacyjna pod długich debatach, nieznaczną większością głosów ustaliła, że trzeba dać jak najściślejszą; istotna definicję przedmiotu prawa autorskiego, a obok tego, zachować wyszczególnione tak, jak to zrobiła konwencja berneńska, do której Polska przystąpiła już w 1919 r. Ministerstwo Sprawiedliwości i Komisja Kodyfikacyjna dała zatem i definicję i wyliczenie. Rząd uznał definicję za niebezpieczną i niekoniecznie potrzebną i wniósł do ciał prawodawczych projekt zawierający tylko wyliczenie; jakie twory sztuki; literatury, nauki i t. d., są tem objęte. Jednak komisja sejmowa przywróciła pierwotne brzmienie projektu Komisji Kodyfikacyjnej; i dała nam w art. 1, w pierwszym ustępie, definicję, a w dalszych ustępach wyszczególnienie przedmiotów prawa autorskiego; Komisja senacka; choć uważała, że pogląd Rządu, opierający się na stanowisku konwencji berneńskiej byłby może bezpieczniejszy, jednak zgodziła się z Sejmem i żeby nie przewlekać tej bardzo trudnej a) subtelnej sprawy, przyjęła art. 1 w brzmieniu projektu sejmowego. Mimo to uznaje za konieczne wprowadzić pewne już drobne zmiany natury raczej redakcyjnej. A więc po pierwsze, postanowiła zmienić wyraz „piętno”, twórczości, osobistej na wyraz: „cechę” zdaniem komisji senackiej właściwsze, dlatego, że w naszym języku wyraz „piętno” kojarzy się pojęciem czegoś bardziej ujemnego, niż dodatniego. A przecież tu chodzi głównie o obronę twórczości przedewszystkiem dodatniej, która coś wnosi, a nie tylko takiej, która jest może płodem pewnej zarozumiałości czy grafomanii.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#SBaliński">W dalszych ustępach tego artykułu, przy wyliczaniu rozmaitych już szczegółów, które są i faktem i objawem twórczości, a więc i przedmiotem prawa autorskiego, wprowadziliśmy tutaj następującą drobną zmianę. Przedewszystkiem w ustępie drugim, gdzie się wylicza przedmioty prawa autorskiego, a więc „wydane i) niewydane książki, broszury, artykuły oraz przygotowawcze do, nich narzuty, plany, zarysy i szkice; cały obszar produkcji literackiej, naukowej, i nawet praktycznej, o ile ostatnia objawia pewne ślady indywidualnego ujęcia treści”, słowa „i nawet”, zmieniliśmy na słowa „a także”, gdyż „i nawet” jest trochę literackiem wyrażeniem, a nie ustawowem, słowa zaś także” utrzymują ściślejszy, prawniczy styl tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#SBaliński">Dalej w następnym ustępie, przy mapach, które oczywiście powinne być bronione tak samo, jak każdy inny płód twórczości osobistej, zostały wymienione w projekcie sejmowym tylko mapy geograficzne, graficzne i plastyczne, z czego możnaby wnioskować, że wszystkie inne mapy nie są bronione przez ustawę o prawie autorskiem. Wobec tego proponujemy, ażeby te trzy epitety co do, map zupełnie wykreślić i wszelkim mapom, mającym cechę twórczości indywidualnej, dać ochronę prawną. W ostatnim ustępie czwartym tego artykułu również proponujemy zamiast „a nawet” dać łącznik „lub”.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#SBaliński">Dalsze artykuły w rozdziale o przedmiocie prawa autorskiego nie spowodowały prawie żadnych uwag Komisji Prawniczej. Art. 2 określa przedmiot prawa autorskiego zależnego, niesamoistnego, które ten twórca z drugiej ręki otrzymuje już od twórcy głównego oryginalnego. Jednakże i on powinien mieć obronę prawną, być przedmiotem prawa autorskiego, lecz tylko pod warunkiem zamieszczonym w drugiej części tego art. 2, t. j. pod warunkiem zezwolenia istotnego pierwszego twórcy.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#SBaliński">I w tem miejscu dla elegancji stylu wykreśliliśmy wyraz „jednak”, jako niepotrzebny. Pierwsza część tego artykułu stawia zasadę, a druga część stawia zastrzeżenia, że trzeba zezwolenia głównego twórcy. W drugim ustępie tegoż art. 2 jest wątpliwość: „Ograniczenia powyższego nie stosuje się do dzieł, które... i t. d.”. Otóż zdaniem Sejmu i komisji senackiej wszystkie trzy ograniczenia dziś stosuje się, a tu jeżeli używamy liczby pojedyńczej, to można przypuszczać, że chodzi o ostatnie zastrzeżenie z trzech. Dlatego Komisja wnosi: „Ograniczeń powyższych... i t. d.”.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#SBaliński">Art. 3 określa przedmiot prawa autorskiego w dziedzinie fotografii i kinematografii, który został przez Komisję i Sejm rozpatrzony i żadnych obiekcji nie budzi. Tak samo art. 4, który zezwala, aby pewne utwory mające cechy twórczości osobistej, a stanowiące dobro publiczne jak ustawy, rozporządzenia rządowe, orzecznictwa władz i t. p. rzeczy natury oficjalnej, nie były uważane za podlegające prawu autorskiemu, to samo dotyczy i drobnych informacji dziennikarskich, które nie mają cech autorskich, a tylko cechę szerzenia wiadomości. Wprawdzie były tu pewne głosy, że jeżeli otrzymanie informacji dziennikarskich wymaga pewnych specjalnych zabiegów, pewnej sprawności, takie informacje powinne być chronione jednakże zasadniczo byłoby to zanadto wielkiem skrępowaniem wolności prasy.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#SBaliński">Wreszcie art. 5, też bardzo ważny, określa szeroko czyje utwory są objęte tem prawem autorskiem: a więc utwory wszystkich Obywateli Państwa Polskiego, bez względu na to, jakim językiem wyrażają się i w jakiej formie; także cudzoziemców, którzy przebywają w Polsce, lub jeżeli te utwory naprzód ukazały się w Polsce. Pod tym względem Polska daje przykład bardzo szerokiego traktowania ochrony prawa autorskiego wszystkich twórców, nie tylko obywateli swojego kraju, ale i tych, którzy wydają te utwory i dzieła w granicach Polski, albo po polsku za granica.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#SBaliński">W drugim podrozdziale rozdziału I jest mowa o podmiocie prawa autorskiego i tu art. 6 stawia zasadę, że podmiot prawa autorskiego należy w zasadzie do twórcy dzieła. W dalszych artykułach jest to rozwinięte, i może jednym brakiem tego rozdziału jest to, że pomimo rozróżnienia w art. 9 między nakładcą a wydawcą, w innych artykułach ustawy takiego rozróżnienia niema, a nawet w art. 33 mamy poprostu zidentyfikowanie umowy o nakład i umowy wydawniczej. Ale Komisja Prawnicza nie proponuje zmiany tego, bo sądzi, że tę kwestię wyjaśni judykatura, mianowicie, czem się różni nakład od wydania, czem się różni umowa o nakład od umowy o wydanie; jednakże jest to pewnym brakiem tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#SBaliński">Wreszcie trzecim podrozdziałem pierwszego rozdziału jest art. 12, określający treść prawa autorskiego. Artykuł ten jest bardzo ważny, bo wprowadza zasadę tego osobistego, nawet nieprzenoszalnego na nikogo, chyba na swoich następców, prawa istotnego twórcy do strony duchowej swego dzieła, żeby żadne zmiany, żadne przeróbki, żadne spaczenia, nawet takie, które nie przynoszą szkody materialnej, jednakże uwłaczające prawom twórcy, nie mogły być wykonywane bez jego zgody. I właśnie ten artykuł 12 łączy się myślowo z art. 58, gdzie mowa jest o skargach, sankcjach i ochronie prawnej.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#SBaliński">Rozdział 2 wprowadza ograniczenia od zasad przepisów artykułów rozdziału pierwszego, to jest ograniczenia praw autorskich w interesie ogółu. Tu żadnych specjalnych zmian zasadniczych Komisja Prawnicza nie wprowadza, tylko niektóre drobne natury stylistycznej. Przedewszystkiem w art. 13 przez nieuwagę Komisji Kodyfikacyjnej i Sejmu, jest ustalony niewłaściwy porządek. W ustępie pierwszym art. 13 jest mowa, że w dziedzinie piśmiennictwa wolno każdemu pod warunkami art. 16 przedrukowywać w dziennikach artykuły z innych dzienników ogłoszone, bez zastrzeżenia; wolność przedruku nie obejmuje jednak artykułów treści literackiej i naukowej. Tutaj porządek jest taki, że najpierw mówi się o treści literackiej, a potem o naukowej. Literatura stawiana jest wyżej niż nauka. Ale zaraz w tym samym artykule w trzecim ustępie mówi się: „przytaczać w dziełach stanowiących samoistną całość dla wyjaśnienia lub nauczania małe ustępy z wykładów, mów oraz innych utworów naukowych i literackich”. Tu znowu nauka postawiona jest na pierwszem miejscu. My chcemy, aby nauka już zawsze stała na pierwszem miejscu i w pierwszym ustępie proponujemy drobną rzecz, mianowicie, aby przestawić słowa w ten sposób: „naukowej i literackiej”.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#SBaliński">Następnie, proszę Panów, do art. 15 w tym samym rozdziale jest pewna poprawka, dotycząca właśnie ograniczenia, w prawie autorskiem w kwestii kopiowania dzieł sztuki. Mianowicie chodzi o przewidzianą w ustępie 3 art. 15. wolność kopiowania obrazów, znajdujących się w muzeach i świątyniach, aby, o ile zostaną zachowane przepisy ustalone przez zarząd tych muzeów czy świątyń, pozwalać na kopiowanie, tembardziej, jeżeli ono odbywa się nie w celach zarobkowania, bo art. 19 zawiera ograniczenia, jeżeli kopiowanie odbywa się dla zarobkowania. Otóż tutaj komisja sejmowa i Sejm wprowadziły niezmiernie kazuistyczny przepis, że wolno kopjować w świątyniach lub w muzeach dzieła nabyte dla nich bezpośrednio od twórcy. Z tego wynika, że jeżeli obraz został nabyty nie bezpośrednio od twórcy, lecz od kogoś innego, to kopjować go nie wolno. To ograniczenie wydaje się już bardzo krępujące, bezzasadne, tembardziej, że muzea i świątynie mają nadal prawo wydawać odpowiednie przepisy normujące te rzeczy, Otóż takie rozróżnienie między nabyciem bezpośredniem od twórcy, a nabyciem pośredniem, wydaje się zbyteczne, tembardziej, że nie chodzi tu o kopiowanie dla celów zawodowego zarobkowania.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#SBaliński">Do rozdziału I Komisja Prawnicza nie wprowadziła żadnych zmian, musi jednak stwierdzić przez moje usta; że ten rozdział zawiera przepisy, o czasie trwania prawa autorskiego, które w rozmaitych krajach i w rozmaitych czasach ulegały bardzo wielu, bardzo rozbieżnym zasadom, a to ze względu na dobro publiczne. W sprawozdaniu Komisji Kodyfikacyjnej jest przytoczony cały wykaz, jak rozmaicie w rozmaitych krajach ta sprawa była i jest regulowana. Począwszy od niektórych krajów, gdzie już w 5 lat po ogłoszeniu dzieła, twórca traci prawo autorskie i jego utwór staje się domaine publique, rzeczą publiczną, aż do ustawy berneńskiej, która zachowuje prawo autorskie na lat 50, od śmierci twórcy jest cała drabina różnych krótszych i dłuższych okresów trwania prawa autorskiego za życia i po śmierci twórcy. Nigdzie prawo autorskie pod tym względem nie było takie samo, jak inne prawa majątkowe, to jest żeby przechodziło w drodze sukcesji, testamentu bez ograniczenia liczby lat. My wprowadzamy lat 50 po śmierci autora. Ta zasada wydaje się słuszna, choć były głosy ze strony autorów, dlaczego robić rozróżnienie między prawem majątkowem ogólnem, a tem prawem. Jednak jeżeli Senat zgodził się na to, to z tego powodu, że tu niema w istocie krzywdy autorów, ponieważ inne prawa majątkowe, przechodzące z pokolenia na pokolenie, opłacają bardzo wielkie podatki spadkowe tak że trzykrotne przejście prawa majątkowego na dalsze pokolenia już właściwie wyczerpuje całą wartość na rzecz Skarbu, w tej zaś dziedzinie podlega podatkowi spadkowemu pewna ilość dzieł konkretnych, egzemplarzy książek, egzemplarzy fotografii, ale prawo osobiste autorskie nie podlega opodatkowaniu spadkowemu. Zatem jeżeli sukcesorowie przez lat 50 po śmierci autora korzystają z prawa wyłączności autorskiej, to jednak nie można powiedzieć, żeby oni byli skrzywdzeni w porozumieniu z tymi, na których przechodzą konkretne prawa majątkowe do dóbr materialnych. Ale z tą sprawą była połączona w Komisji Kodyfikacyjnej i ujawniła się w rezolucji sejmowej kwestia, do kogo mają należeć prawa autorskie wygasłe, prawa autorskie po tych twórcach, po których śmierci już minęło 50 lat. Ponieważ jednak ta sprawa jest dosyć sporna. — obecnie była ona także i we Włoszech rozpatrywana i ponieważ niema potrzeby tak gwałtownie łączyć jej ze sprawą prawa autorskiego, słusznie zatem została ona w Sejmie postawiona w formie rezolucji, ażeby Rząd wystąpił z projektem, dotyczącym właściwego uregulowania prawa korzystania z praw autorskich wygasłych. Dlatego też i w Komisji Prawniczej tą sprawą nie zajmowaliśmy się, gdyż powinna ona być przedmiotem osobnej ustawy, a materiał, który Komisja Kodyfikacyjna zebrała w tej sprawie, jest bardzo obfity, rozmaite projekty, jak to urządzić, komu to oddać. Państwu, czy organizacjom naukowym, czy akademiom, dalej czy pobierać od wydawców na rzecz „Skarbu literackiego” — to wszystko będzie przedmiotem obrad, gdy to ustawa wejdzie na porządek dzienny Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#SBaliński">Rozdział czwarty obejmuje niezmiernie ważny dział tej ustawy, a mianowicie mówi o przejściu prawa autorskiego i dzieli się na postanowienia ogólne i na umowy o nakład; po pierwsze: w piśmiennictwie, a potem umowy dotyczące innych działów sztuki i wreszcie nowy dział umów dotąd ściśle nieokreślonych w naszem ustawodawstwie: umowy agencyjne.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#SBaliński">Komisja Prawnicza w 1 art. rozdziału, dotyczącego postanowień ogólnych o przejściu praw autorskich, wprowadziła i zamierza przedstawić teraz Senatowi dodatek do art. 23. Mianowicie art. 23 wprowadza słuszną zasadę, że prawa autorskie można przenosić na inne osoby przez czynności prawne między żyjącymi lub na wypadek śmierci; w braku rozporządzenia ostatniej woli prawo to przechodzi na dziedziców ustawowych, i oczywista, będzie trwało 50 lat. To jest zupełnie słuszna zasada. Jednakże doświadczenie życiowe naszej dzielnicy, a mogę powiedzieć, że i doświadczenie moje osobiste, albowiem nieraz brałem udział w rozmaitych sądach między wydawcami a autorami; dowodzi że — jak to nawet prof. Zoll w swoim pierwotnym projekcie uważał za właściwe — należy najważniejszym umowom o przejściu prawa autorskiego nadawać pod sankcją nieważności formę pisemną. Proszę Panów, chociaż może w ustawach cywilnych niemieckich, w ustawach cywilnych austriackich, niema analogicznego przepisu o konieczności formy pisemnej dla umów, (z wyjątkiem umowy mandatu), jednakże tutejszy kodeks cywilny zna takie rzeczy, chociażby w umowach o depozytach, w umowach o pożyczkach, gdzie także nakazuje się koniecznie formę pisemną. Następnie i ustawa rosyjska z 1911 roku, ustawa dość późno wydana, która była rozpatrywana bardzo szczegółowo przez związki autorów polskich, przez Warszawskie Towarzystwo Prawnicze i przez Biuro Pracy Społecznej i posłużyła posłom w ówczesnej dumie petersburskie! do bronienia tej ustawy, tak samo dla niektórych umów zachowuje konieczność formy pisemnej. Jeżeli ta forma rzeczywiście zostanie wprowadzona, ułatwi niezmiernie regulowanie nieporozumień i sporów między wydawcami a twórcami i zabezpieczy od nieprzyjemnych nieraz kontrowersji, że za pomocą świadków trzeba dowodzić, kiedy umowa została zawarta i jak. W następnych artykułach tego rozdziału autor jest bardzo broniony a jego woła, która nie była ujawniona w tej umowie pisemnie bardzo wyraźnie, została opancerzona w ustawie tak co do ceny, jak i co do egzemplarzy. Ta poprawka Komisji Prawniczej, ten dodatek, ażeby najważniejsze umowy, jak umowy o nakładzie, które przenoszą na pewien czas prawo autorskie od autora, umowy o wyłączności rozpowszechnienia i reprodukowania, wreszcie umowy agencyjne, które nie tylko się łączą z prawem autorskiem, lecz nawet mają cechę pewnego mandatu, pełnomocnictwa, że agent może na swoją rękę w imieniu autora zawierać umowy, powinne być sporządzane na piśmie pod nieważnością. Oczywiście jeżeli nie będzie umowy piśmiennej, to autor jest panem sytuacji, on mówi: niema na piśmie, to umowy niema wogóle. Komisja Prawnicza uznała, że ten dodatek do art. 23 jest niezmiernie ważny tembardziej że głównie jest na korzyść autora, a zabezpiecza od rozmaitych, bardzo przykrych nieporozumień, uwłaszczających godności zarówno twórcy, jak i wydawcy, który także jako obywatel godny jest obrony. Otóż ten dodatek byłby bardzo pożyteczny i mam nadzieję, że i Sejm — o tem mówiłem z p. Konopczyńskim, który był sprawozdawcą również zechce tę poprawkę przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#SBaliński">Następne artykuły, zawierające ogólne postanowienia, o umowach, nie wywołały w Komisji Prawniczej specjalnych jakichś uwag. Chce tylko zwrócić uwagę, że w postanowieniach ogólnych jest niezmiernie ważny art. 31. artykuł który, zdaje się, spowodowała nowa ustawa o prawie autorskiem we Włoszech. Artykuł ten, obu stronom, a głównie autorowi pozwala nie dopuścić do tego aby umowy były o terminie bardzo długim; o charakterze prawie wieczystym, kiedy to autor się zaprzedaje. całą produkcję na przyszłe lata zgóry odstępuje wydawcy, a potem musi cierpieć skutki tego, sława jego wzrasta, mógłby więcej uzyskać, tymczasem jest związany umową. Otóż art. 31 jest bardzo słuszny. Tak jak np. w umowach o działy, nie można się umawiać na dłużej niż na lat 5 o pozostawanie w stanie podzielności, tak tu nie można ważnie zrzec się prawa, żeby po 4 latach istnienia umowy o nakład można tę umowę wymówić, tak że tu i twórca i nakładca mają prawo, jeżeli umowa jest bezterminowa lub dłuższa niż na lat 5. wymówić tę umowę i dać wolną rękę nakładcy, a przedewszystkiem twórcy. Chcę podkreślić i Komisja Prawnicza Senatu z calem uznaniem podkreśliła wielkie znaczenie tego przepisu, który Komisja Kodyfikacyjna, bodaj pierwsza, wprowadziła do projektu ustawy i za którym to naszym przykładem, zdaje się, pójdą inne kraje.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#SBaliński">W przepisach specjalnych, dotyczących umów o nakład, są jeszcze drobne poprawki, którą chcę Wysokiemu Senatowi przedstawić. Mianowicie w art. 36 zamiast „przepisy prawa powszechnego” co w naszej dzielnicy nie jest dobrze rozumiane, ażeby było „ogólne przepisy prawa”. W art. 39 zamiast wyrażenia „sprawiedliwego uznania”, tembardziej, że nie wiadomo czyjego, bo jeżeli ma być mowa o swobodnem uznaniu sądu, to nie trzeba dodawać „sprawiedliwego” bo gdy sąd wydaje wyrok, to ma być uznanie sądu państwowego, czy polubownego ad hoc wybranego przez strony. Należy więc zastąpić to wyrażenie przez wyrażenie bardziej właściwe „zasad słuszności”. Czy spór w danym razie będzie rozpatrywał sąd państwowy, czy polubowny. czy jakiekolwiek inne ciało, które strony same sobie wybiorą. niech decyduje według zasad słuszności. Ten termin „według zasad słuszności” wprowadziliśmy już do uchwalonej dziś ustawy o prawie międzydzielnicowem. Wreszcie do art. 45 jest również pewna merytoryczna poprawka, dotycząca podręczników szkolnych, mianowicie artykuł ten powiada, że twórca ma prawo przystąpić do nowego wydania niezwłocznie po rozsprzedaniu poprzedniego. Nadto drugi ustęp tego artykułu bardzo słusznie stanowi, że służy mu prawo wykupienia; od nakładcy w każdej chwili niesprzedanych egzemplarzy po cenie, po jakiej nakładca sprzedaje je księgarzom, aby móc to zniszczyć i dać lepsze, nowe wydatnie. Ale ostatni ustęp tego artykułu budzi w Komisji Prawniczej pewne wątpliwości i spowodował pewną zmianę. Ustęp ten brzmi: „Bez Względu na pozostały zapas egzemplarzy twórca może przystąpić do nowego wydania dzieła po upływie lat 5 od ukazania się poprzedniego, a przy podręcznikach szkolnych i dziełach naukowych po upływie lat 10”. O ile to dotyczy dzieł naukowych, to w istocie to podniesienie czasokresu z 5 lat na 10 wydaje się Komisji Prawniczej Senatu słusznem, albowiem dzieła naukowe rozchodzą się wolniej, nakładca, wydający dzieła naukowe, niestety daje większe ryzyko, bo dzieła naukowe nie zbyt pochopnie są rozkupywane. Natomiast podręczniki szkolne wykupywane są szybko, a szczególnie podręczniki! dotyczące niektórych nauk dla dobra uczących się i nauczycieli powinne być szybko rozłupywane, ponieważ te nauki się zmieniają. Geograf ja, historia, nauki fizyczne ulegają teraz dość szybkim zmianom. Otóż konieczne zmuszanie, aby autor czekał łat 10, kiedy co do innych utworów wystarczy 5 lat, wydaje się nieracjonalnem, i dlatego komisja proponuje skreślić słowa „podręczniki szkolne”, czyli zachować dla nich ten sam czas pięcioletni, a nie tak długi, jak to słusznie jest postawione dla dzieł naukowych.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#SBaliński">Teraz, Wysoki Senacie, przechodzę do rozdziału niezmiernie ważnego pod względem praktycznym, albowiem chodzi tu już o ochronę praw ustalonych w poprzednich artykułach co do przedmiotu prawa autorskiego i jego treści, bo oczywiście bez sankcji ochrony prawnej samo teoretyczne decydowanie nie miałoby praktycznego znaczenia. Jak powiedziałem na początku, Komisja Kodyfikacyjna słusznie wprowadziła dość daleko posunięte zmiany od ustaw obowiązujących obecnie. Po pierwsze nadała sankcję ochrany prawa natury cywilnej. Wprowadziła diwa rodzaje kar natury cywilnej, mianowicie karę za naruszenie prawa autorskiego, które pociąga za sobą wszelkiego rodzaju odszkodowania, zwrot za wzbogacenie się i t. p. rzeczy, oraz drugą kategorie kar natury cywilnej, ale zbliżoną do karnej, w art. 58 i następnych, za pogwałcenie prawa autorskiego, nie tylko materialnego, majątkowego, lecz i tego prawa idealnego, osobistego do treści dzieła.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#SBaliński">W trzeciem podrozdziale są sankcje czysto karne, niezależnie od cywilnych, z punktu widzenia prawa publicznego, kary kryminalne za wyjątkowo uderzające i naruszające porządek publiczny naruszenie prawa autorskiego a więc plagiaty i t. d. W art. 55 do 57, Komisja Prawnicza nie znalazła przedmiotu do uwag, z wyjątkiem ostatniego artykułu tego podrozdziału, to jest art. 57. Cóż bowiem ten art. 57 powiada? Art. 57 zawiera to, co jest i w ogólnych ustawach cywilnych. Brzmi on: „Od osoby, która, nie wkraczając w prawo autorskie, wyrządza z winy swej szkodę w jego przedmiocie, pokrzywdzony żądać może wynagrodzenia zrządzonej szkody”. Zatem jeżeli ktoś, nawet nie wkraczając w prawo autorskie, jednak jakąś krzywdę wyrządzi, to twórca ma prawo żądać wynagrodzenia wyrządzonej szkody. Ta zasada jest we wszystkich kodeksach, obowiązujących w naszych dzielnicach, zarówno w kodeksie Napoleona, jak i w kodeksie niemieckim, austriackim i w prawie rosyjskiem; ta zasada jest powszechna, każdy czyn, który innemu wyrządza krzywdę, pociąga za sobą obowiązek wynagrodzenia szkód i strat. Dlaczego i tu jeszcze wprowadzać ten artykuł, który jest powtórzeniem zasady ogólnej? Przecież ta ustawa nie uchyla ustaw ogólnych, co do pierwszej części natury cywilnej kiedyś wejdzie do nowego kodeksu, cywilnego dla całej Rzeczypospolitej, a w części karnej do takiegoż kodeksu karnego. Po cóż więc tu wprowadzać to, co już istnieje? Dlatego art. 57 jest pleonazmem, jest zupełnie zbyteczny i jako Jaki powinien być skreślony.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#SBaliński">Także, Wysoki Senacie, art. 58 broni praw osobistych autora specjalnie jeszcze przez instytucję pokutnego, t. j. przez instytucję niemieckiej. „Busse”, dodatkowo oprócz tych wszystkich zwrotów wzbogacenia się f wynagrodzenie szkód. Ten art. 58 w pierwszej części bardzo słuszny, zawiera w drugiej części wyliczenie kazuistyczne rozmaitego rodzaju krzywd natury osobistej w tem wyliczeniu zdaniem jednogłośne Komisji Prawniczej posuwa się niezmiernie daleko, do tego stopnia, że zahacza o prawo innych autorów t. j. krytyków, którzy są przecież także twórcami, i może być powodem ogromnego pieniactwa, bardzo daleko idących sporów, procesów i to częściej od takich twórców, którzy najmniej zasługują na obronę ze względu na niski. poziom swego talentu, swego umysłu. Art. 58 część 1 w związku z art. 12, który mówi o treści prawa autorskiego, w związku zresztą i z innemi, poprzedniemi artykułami i następnemi o sankcjach kryminalnych, zdaje się, aż nadto ustala dla sądów, na czem polega naruszenie osobistych praw twórcy. Dlatego komisja proponuje, ażeby drugą część art. 58 skreślić.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#SBaliński">Dalsze artykuły obejmują przepisy, dotyczące sankcji karnej, kryminalnej za szczególnego rodzaju przestępstwa względem twórców i ich utworów, „Kto wbrew przepisom niniejszej ustawy umyślnie wkracza w wyłączne prawa twórcy lub jego zastępcy prawnego, ulega karze grzywny do 10000 złotych, lub aresztu od 1 tygodnia do 6 miesięcy, albo obu tym karom łącznie”. Powiedziałbym, że ten przepis jest dość surowy, został już nawet przez Sejm złagodzony. Komisja Prawnicza Senatu nie wprowadza zmiany co do zmniejszenia kary, tylko chce usunąć tu dawne określenie minimum, bronią ce sędziemu możności skazania na jeden, a chociażby na trzy dni aresztu, nie koniecznie minimum na tydzień. Dlatego w art. 61, 62 i 63 są zaproponowane zmiany, żeby usunąć te minima kar, natomiast zostawia się maksyma.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#SBaliński">Tu trzeba wspomnieć, że artykuły dotyczące przedawnienia, których komisja Senatu nie tknęła, wprowadzają do przepisów prawa karnego o przedawnieniu niezmiernie długi czasokres, tak długi, jak dla bardzo wielkich przestępstw natury karnej, np. dla zabójstwa. Jest nadzieja, że Komisja Kodyfikacyjna. kiedy będzie rozpatrywała ujednostajnienie kodeksu karnego, oczywiście i te przepisy karne naruszenia prawa autorskiego będzie musiała załatwić. będą one musiały wejść do systemu kodeksu karnego ogólnego, nastąpi sharmonizowanie tych przepisów z ogólnemi przepisami tego kodeksu.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#SBaliński">Wreszcie w przejściowych i końcowych przepisach uwagę komisji zwróciła jedna okoliczność, mianowicie to, że w Komisji Kodyfikacyjnej i sejmowej i w Rządzie były rozmaite zdania co do właściwości sądów dla skarg o naruszeniu prawa autorskiego. Rząd w pierwotnym projekcie wprowadził zasadę, żeby te wszystkie skargi, tak natury cywilnej jak i karnej, podlegały forum sądów okręgowych, a nie sądów pokoju lub powiatowych. W istocie są to sprawy bardzo subtelnej natury. Z istoty swojej będą prowadzone przez obywateli, mieszkających w większych miastach, w większych centrach kulturalnych i oświatowych; bardzo rzadko będzie Się to tyczyło miejscowości mniejszych, tak, że ilość sądów okręgowych jest wystarczającą na to, ażeby dać szybki wymiar sprawiedliwości pokrzywdzonym twórcom, tem bardziej, że w tych sprawach w większości wypadków przewiduje się w zasadzie badanie rzeczoznawców więc nie tylko trzeba większego doświadczenia prawnego, jakie posiadają sędziowie sądów okręgowych, ale i odwołania się do rzeczoznawców, a w sądach pokoju i w sądach powiatowych trudno o otrzymanie tych rzeczoznawców przytem ich zaproszenie jest kosztowniejsze. Dlatego komisja senacka uważała, że trzeba przywrócić przepis projektu rządowego, ażeby nie tylko sprawy natury karnej, które Sejm uznał także za podlegające sądom okręgowym, a nie niższym, lecz sprawy i skargi natury cywilnej, z powodu pogwałcenia prawa autorskiego, czy materialnego, czy duchowego, wszystkie podlegały właściwości sądów okręgowych. Nie będzie to żaden uszczerbek dla autorów, gdyż oni przeważnie gromadzą się w centrach większych, gdzie są sądy okręgowe. Komisja proponuje więc poprawkę, ażeby przywrócić przepis projektu rządowego — że poprzecznictwo w tych sprawach podlega właściwości sądów okręgowych.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#SBaliński">Wreszcie, proszę Panów, co do ostatniego artykułu, od jakiego momentu ma ustawa obowiązywać, muszę wspomnieć, że w art. 71 jest już merytorycznie zaznaczone, od jakiego czasu ma działać ta ustawa co do przejścia prawa autorskiego. Art. 71 jednak do pewnego stopnia broni praw nabytych i powiada, że umowy, dotyczące przejścia prawa autorskiego, ocenia się według przepisów, które obowiązywały w chwili zawarcia umowy. Oczywiście, trudno stosować nowe przepisy do umów, zawartych za dawnych ustaw. Ale w artykule formalnym, o terminie wejścia w życie ustawy, wydało się Senatowi niewłaściwem wprowadzenie tak krótkiego terminu trzydniowego, gdy dotychczas w naszej praktyce prawodawczej, ustawa wchodzi w życie albo z chwilą jej ogłoszenia, albo w czternaście dni po jej ogłoszeniu, jeżeli daje jakiś termin, to dłuższy. Autorzy nasi czekali tyle lat na tę ustawę, więc nic nie zaszkodzi, jeżeli poczekają jeszcze 30 dni od ogłoszenia ustawy, tem bardziej, że obawy Sejmu, ażeby w ciągu tego interwalu nie były zawierane ad hoc specjalne umowy dla obejścia ustawy przyszłej, jest płonna, bo ci wydawcy złej wiary już wiedzą przecież o tej ustawie, więc jeżeliby chcieli w ten sposób bronić swych interesów jakimiś umowami, mogli to już zrobić oddawna. Niema więc racji wprowadzać ad hoc jakiegoś nowego trzydniowego terminu, wejścia w życie tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#SBaliński">To są, Wysoki Senacie, poprawki, które Komisja Prawnicza proponuje wprowadzić. Uznając wielką zasługę Komisji Kodyfikacyjnej, Rządu i Sejmu, w opracowaniu tej ustawy, dla rozwoju kultury w naszym kraju, uważa za konieczne i pożyteczne, wprowadzenie tych kilku poprawek odpowiadających przewodniej myśli ustawy i prosi Wysoki Senat, aby te poprawki zechciał przyjąć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał, przystępujemy do głosowania na podstawie odbitki nr 393. Poprawia komisji są Panom znane. Proszę Senatorów, którzy są za temi poprawkami, aby wstali. Stoi większość, poprawki zostały przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#Marszałek">Co do głosowania przy poprzednim punkcie porządku dziennego, mianowicie nad ustawa o prawie właściwem dla stosunków prywatnych wewnętrznych, muszę jeszcze podać do wiadomości jedno sprostowanie. Poprawka Komisji do art. 27 p. 2, mająca brzmienie: „Nie dotyczy to nieruchomości, do których dziedziczenia właściwe jest prawo miejsca, gdzie nieruchomość się znajduje została odrzucona. Wskutek tego należy także odrzucić poprawkę komisji do art. 8, ażeby skreślić wyrazy: „lub praw spadkowych. Jest to logiczna konsekwencja i rzecz ta nie wymaga nowego głosowania.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#Marszałek">Z porządku dziennego pozostała tylko jeszcze sprawa, pod punktem 1. Wybór dwóch członków Trybunału Stanu. O ile wiem, stronnictwa porozumiały się już, co do tego wyboru. Proszę PP. Sekretarzy o zebranie kartek.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Po obliczeniu.)</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: kartek oddano 69, otrzymali: p. Stanisław Kutrzeba, prof, uniwersytetu krakowskiego głosów 69 i p. Leopold Skulski, inżynier w Warszawie głosów 39. Zatem ci dwaj zostali wybrani. Pozatem p. Balcer otrzymał 30 głosów.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#Marszałek">Proponuję odbyć następne posiedzenie w środę 3 marca o godz. 4-ej po poł. Porządek dzienny nie może być dziś ustalony.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 15 wiecz.).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>