text_structure.xml
295 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 13 rano.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wojskowych — gen. Władysław Sikorski, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Spraw Zagranicznych — Aleksander Skrzyński, Minister Robót Publicznych — Mieczysław Rybczyński.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Podsekretarze Stanu: w Ministerstwie Skarbu — Bolesław Markowski, w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Zast, Szefa Admin. Armi — gen. Malczewski, Dyr. Dep. Admin. M. S. Z. — Minister Pełnomocny Karol Bertoni.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 97 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 98 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kaniowski, listę mówców prowadzi s. Kaniowski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925, część 11 Ministerstwo Kolei. Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Nim przejdę do właściwego przedmiotu, muszę zająć się tu kwestią osobistą, wycieczkami senatorów Banaszaka i Kowalczyka przeciw posłowi Korfantemu, temu mężowi, którego imię pozostanie w historii na zawsze związane z połączeniem prastarej dzielnicy Piastowej z macierzą polską. Zarzuty były ogólnikowe, trudno więc je odeprzeć oprócz jednego zarzutu s. Kowalczyka, który powiedział, że ci, którzy popełniali nadużycia podatkowe, mają pełną wiarę, że p. Korfanty ich obroni. Zarzut to oszczerczy, musimy go więc stanowczo odeprzeć i wyrazić zarazem ubolewanie, że przedstawiciele klubów, które mają w swojej nazwie wyraz „narodowy”, rozbijają w ten sposób zwartość obozu narodowego, tak potrzebną zwłaszcza dzisiaj, gdy skutkiem świeżych zmian w gabinecie troska o kierunek narodowy naszej polityki kresowej nakazuje stanąć w obronie tego kierunku wszystkim członkom stronnictw narodowych w zwartym szeregu.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SThullie">Przystępuję do budżetu Ministerstwa Kolei. Otóż podnieśli to już poprzedni mówcy, że kolej ma być samowystarczalna. Inwestycje w zasadzie mają być pokryte z pożyczki kolejowej, jednak trzeba do tego starań, ażeby ta pożyczka kolejowa została zrealizowana, a pod tym względem nadzieja jest dość słaba. Wobec tego obowiązkiem jest Ministerstwa Kolei według mego zdania, ażeby wprowadzić tego rodzaju stan do administracji, by zmniejszyć jej koszta i przy koniecznych ze względów państwowych zniżkach pewnych należytości transportowych i potrzebnych inwestycjach nie dopuścić do deficytu. Jest wprawdzie projekt, iż ma być wkrótce wprowadzona w życie reorganizacja kolei, jednakże pozwolę sobie wątpić, czy ta reorganizacja sprowadzi ulepszenie administracji i zmniejszenie kosztów. Np. organa pośrednie między dyrekcjami a stacjami; to według mego zdania przyczynić się może do powiększenia kosztów, pomijając tę okoliczność, że dla tych organów pośrednich trzeba będzie pomieszczeń, trzeba będzie budowli pewnych, gdyż będą się musiały pomieścić w miastach, w których dotychczas nie było tych organów. Oprócz tego powiększy to jeszcze biurokratyzm, o którym tu już mówili poprzedni mówcy, który nie tylko, rozumie się, dotyczy Ministerstwa Kolei, lecz i innych ministerstw, ale w Ministerstwie Kolei także kwitnie, a zwiększenie instancji niejako jest tylko wodą na młyn dalszego biurokratyzmu.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SThullie">Muszę zwrócić tu uwagę na to, ze p. komisarz oszczędnościowy przedstawił pewien projekt, co się tyczy manipulacji stacyjnej. Otóż czyby p. Minister nie zechciał wziąć pod uwagę, czy przez wprowadzenie poruszonych tam zasad nie dałoby się osiągnąć pewnej oszczędności. Dalej zwrócę uwagę na pewną centralizację, która obecnie istnieje i chce rządzić tą ogromną siecią kolejową z biurka referenta ministerialnego. Według tego zdania należałoby prezesom dyrekcji dać jak największą samodzielność, połączoną z pełną odpowiedzialnością. Byłoby też do życzenia, ażebyśmy w sprawozdaniu mogli znaleźć, jak gospodarują poszczególne dyrekcje, gdyż dotychczas tego nie można stwierdzić; w ten sposób, porównywając, moglibyśmy żądać naprzykład usunięcia pewnych nierówności co do ilości personelu, bo o ile mi wiadomo, są takie nierówności np. w dyrekcji warszawskiej i wileńskiej w porównaniu z innemi dyrekcjami.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SThullie">Budżet Ministerstwa Kolei uległ w Sejmie bardzo wielkim zmianom, które były usprawiedliwione tem, że Ministerstwo dostarczyło sprawozdawcy już po przedłożeniu budżetu danych świeższych, ale niektóre zmiany w budżecie są dla mnie rzeczywiście niezrozumiałe. Tak np. w dziale 2, rozdział 5, § 3, naprawa taboru, Sejm zmniejszył kwotę 149 milionów na 144 miliony, a więc o 5 milionów, motywując to krótko: ze względów oszczędnościowych. Nie mogę zrozumieć, żeby względy oszczędności przemawiały za nienaprawianiem taboru i zdaje mi się, ten kto pisał, musiał coś innego mieć na względzie, może przeprowadzenie pewnych oszczędności w wykonaniu tych napraw, ale tak, jak tam jest motywowane, jest dla mnie niezrozumiałe. Zato powiększył Sejm kwotę na budowę nowych kolei o 900.000 zł, na przebudowę istniejących o 4 1/2 miliona, na przebudowę stacji o 1 1/2 miliona. Jeżeli Rząd tych wydatków nie preliminował, to kto wie, czy wobec tego deficytu nie należałoby z temi wydatkami poczekać może rok albo dwa.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SThullie">Muszę zwrócić uwagę jeszcze na jedną okoliczność; mianowicie, żeby powiększyć ruch kolejowy i wyzyskać lepiej nasze koleje, trzeba się starać o powiększenie tranzytu. Zdaje mi się, że Ministerstwo Kolei pod tym względem okazuje za mało sprężystości. Nie mówię już o tranzycie do Rosji, co do którego ubiegły nas już inne państwa bałtyckie, ale nawet co się tyczy tranzytu z Rumunii, to o ile mi wiadomo, w pewnym wypadku, kiedy Rumunia proponowała pertraktacje o tranzyt, tak długo zwlekano z odpowiedzią, aż ten tranzyt wzięła Czechosłowacja.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SThullie">Gospodarka zapasami kolejowemi pozostawia także do życzenia, jak to już podniósł p. sprawozdawca. Otóż nadmiar zapasów i dalsze ich robienie wobec wielkich zapasów zwłaszcza w dyrekcji gdańskiej nie powinne być dłużej tolerowane, gdyż rozumie się, przynosi to straty Skarbowi skutkiem ubytku i psucia się przez długie przechowywanie.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SThullie">Komisja Budżetowa proponuje, by dyrekcję kolei przenieść z Gdańska do jednego z miast pomorskich. Za tą rezolucją oświadczamy się i głosować za nią będziemy? zwłaszcza wobec nieprzyjaznego i prowokacyjnego zachowania się m. Gdańska. Bydgoszcz, która za czasów niemieckich była już siedzibą dyrekcji kolejowej, nadawałaby się na to jaknajlepiej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SThullie">Projektowany jest także obecnie transport naszego drzewa i węgla z pominięciem Gdańska przez Tczew Wisłą do Gdyni. Rozumie się, że potrzebna jest w takim razie zmiana taryfy, gdyż obecnie transport przez Tczew czy przez Gdańsk to jest to samo. Taryfa musi być w ten sposób zmieniona, żeby ten kierunek jak najwięcej uprzywilejować, a uniemożliwić lub przynajmniej zrobić kosztowniejszym kierunek przez Gdańsk.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SThullie">W końcu żądamy, żeby p. Minister Kolei zechciał wnieść pragmatykę służbową dla pracowników kolejowych i projekt ustawy o zabezpieczeniu emerytalnem dla pracowników nieetatowych; dalej by Rząd zechciał jaknajrychlej przedłożyć projekt ustawy o kasach chorych dla wszystkich pracowników kolejowych.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SThullie">Na koniec muszę jeszcze tylko zastrzec się przeciw twierdzeniu s. Grabskiego, który tu wystąpił przeciw pobieraniu za wielkich poborów przez maszynistów na podstawie premii. Proszę Panów, uważam, że system premii jest najkorzystniejszy tak dla pracowników, jak i dla zarządu kolejowego, jest jedyny dla powiększenia wydajności pracy i oszczędności w zużyciu materiałów. Otóż nie rozumiem zupełnie występowania przeciw systemowi premii, który zresztą jest używany wszędzie. Ale p. s. Grabski mówił, dlaczego występuje przeciw temu, mianowicie, że oni za wiele zarabiają. Gdybyśmy stanęli na tem stanowisku, że premie należy zmniejszyć, jeżeli ktoś zarabia za dużo według zdania niektórych, to byśmy zupełnie zniszczyli efekt premii, bo premia ma tylko wtedy wartość, gdy robotnik wie o tem, że przez wzmożoną oszczędność i wzmożoną wydajność pracy może uzyskać większy zarobek. Dlatego prosiłbym p. Ministra, ażeby nie szedł za wskazówkami p. s. Grabskiego i mam nadzieję, że tego nie zrobi, zanadto mam wielkie zaufanie do jego fachowości. Prosiłbym tylko p. Ministra o łaskawe uwiadomienie nas, jak ma się rzecz z temi projektami, które mają wpłynąć do ciał ustawodawczych.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Kolei.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#MinisterKoleiTyszka">Wysoki Senacie! Z tematów poruszonych przez p. referenta i pp. senatorów, zatrzymam się dłużej nad najważniejszą naszą sprawą, a mianowicie finansową. Pan sen. Siedlecki zaznaczył przy rubryce wykonania budżetu za rok 1924, że niedobór wyniósł 20 milionów. Otóż to oświadczenie było zrobione na mocy tych materiałów, jakie były w Ministerstwie w tym czasie, kiedy był przez niego robiony przegląd stanu kasy. W chwili obecnej jestem już w posiadaniu całkowitych zamknięć rachunkowych na rok 1924, któremi pragnę się podzielić z Wysokim Senatem.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#MinisterKoleiTyszka">Otóż preliminarz na 1924 r. przewidywał przewyżkę dochodów nad wydatkami w ilości 21 milionów zł. Zamknięcia rachunkowe wskazują, że faktyczna przewyżka dochodów nad wydatkami wyniosła 71 milionów, t. j. to, co stanowi czysty dochód eksploatacyjny. Dochód ten, który uważam za nadzwyczajnie korzystny i pomyślny dla naszego kolejnictwa, jest rezultatem tych zamierzeń oszczędnościowych, które były postawione na początku 1924 roku, jako najważniejsze zagadnienie działalności przy objęciu Ministerstwa przezemnie i które były wysuwane przy rozpatrywaniu budżetu, tak przez Wysoki Sejm, jak i przez Wysoki Senat. Suma ta 71.000.000 zł. znajdzie swe pokrycie, a dlatego podkreślić muszę, że w 1923 roku taryfy były nadzwyczaj niskie, pobory również, w rezultacie czego miesięczna gotówka, potrzebna w kasach na 1 stycznia 1924 r. dla opłacania poborów wynosiła około 8 milionów i tę gotówkę zastałem na 1 stycznia 1924 r. Przy przejściu zaś z 1924 na 1925 r. na 1 stycznia 1925 r. już znajduję gotówki 57 milionów, t. j. ta suma, która potrzebna jest dla pokrycia potrzeb na każdego pierwszego, więc z powyższego czystego dochodu ta część pieniędzy musiała się pozostać w kasach, jako gotówka na pokrycie potrzeb. Pozatem jeszcze są przewozy kredytowane przez osoby prywatne i przez instytucje rządowe. Te przewozy kredytowane wyniosły na 1 stycznia około 40 milionów, które przeszły na 1925 r., a takich kredytów z 1923/1924 przeszło tylko 6 milionów, co objaśnia się tem, że taryfy wtedy były znacznie niższe, aniżeli obecnie. Powyższym rezultatem jednakże nie zadowoliłem się i w zarządzeniach moich na r. 1925 idę dalej i działalność moją w kierunku oszczędności rozszerzam poza technicznemi stronami, a więc poza paliwem i smarem, które stanowiły najważniejszy obiekt oszczędnościowy 1924 r. teraz przechodzę na dział zasobów naprawy taboru uproszczonej, dalszej organizacji, które to działy dadzą nowe oszczędności i dają prawo przewidywać, że rok bieżący powinien być pomyślniejszy od roku 1924.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#MinisterKoleiTyszka">Przechodząc do budżetu na rok 1925, pozwolę sobie przytoczyć cyfry najgłówniejsze, które scharakteryzują, czego się możemy spodziewać. Gdy w r. 1924 preliminowany był czysty dochód 21.000.000 zł. bez pokrycia, otrzymaliśmy faktycznie 71.000.000 zł. które znalazły swoje zastosowanie zgodnie z tem jak objaśniłem, w r. 1925 w preliminarzu przewidywany był czysty zysk 37.000.000 zł., który jednak wobec trudnych warunków zrealizowania pożyczki kolejowej, musiał być obrócony na inwestycje. Te 37.000.000 zł., uzupełniają 53.000.000 zł., które są przewidziane w budżecie, jako wpływy z pożyczki kolejowej i stanowią razem sumę 90.000.000 zł., mającą pójść na inwestycje. Pozatem jeszcze w samym budżecie włączona jest suma 57.000.000 zł. na nabycie nowego taboru, a gdybyśmy mieli możność łatwego sfinansowania pożyczki kolejowej, to ta suma powinna stanowić czysty zysk kolei, jednakowoż z tego powodu, który przytoczyłem, a mianowicie niemożności zrealizowania pożyczki, zmuszeni jesteśmy wszystkie sumy, stanowiące czysty dochód, obrócić na cele inwestycyjne, a zatem czysty zysk, jaki przewidujemy, t. j. 37 i 57 milionów, to jest 94 miliony, które co do charakteru swego równoznaczne z zyskiem 71 milionów 1925 r. obrócone są na inwestycje.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#MinisterKoleiTyszka">Podkreślić muszę jeszcze jeden moment, że w związku z naszem życiem gospodarczem wysokość ruchu w porównaniu z przewidywanym i z ruchem z roku ubiegłego zmniejszyła się do obecnego czasu średnio o 7%. Naturalnie, zmniejszyły się także i dochody, ale rozchody w tym samym stosunku się nie zmniejszyły, gdyż część rozchodów jest niezależną od ruchu, niezależnie od tego, czy ruch jest duży, czy mały, rozchody są. Jednakże mamy tę pewność, że jeżeli ruch się nie zmniejszy, a nawet spodziewamy się, że się zwiększy, to osiągniemy oprócz oczekiwanego dochodu w ilości 94.000.000 dochód jeszcze wyższy od preliminowanego.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#MinisterKoleiTyszka">Przechodząc do zagadnienia taryf, podkreślić muszę, że od samego początku r. 1924 nasze taryfy kolejowe przeżywały tylko szereg zniżek, gdyż wcale nie były podnoszone; doszliśmy do tego momentu, że gdy potrzeby naszego życia gospodarczego w kierunku węgla zmusiły nas do wydatnych obniżek taryf, to dla skompensowania strat, spowodowanych zniżkami i dla uniknięcia uciekania się do pomocy Skarbu, byliśmy zmuszeni podnieść w nieznacznym stopniu taryfę osobową.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#MinisterKoleiTyszka">Odpowiadając na zarzut co do taryf tranzytowych, tj. jakoby działalność departamentu taryfowego nie była giętką, muszę się podzielić wiadomościami, jakie otrzymuję z gazet czeskich. Otóż te zarzuty, które polskie Ministerstwo Kolei spotykają, co do pewnego zaniedbania w taryfach, takie same zarzuty są robione czeskiemu rządowi przez prasę czeską i parlament i jako przykład wskazywane są polskie koleje, które zdaniem prasy czeskiej śledzą za taryfami i starają się owocnie o przewóz tranzytowy...</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#MinisterKoleiTyszka">Prawda musi być pośrodku. Tak my, jak i oni coś robimy, a że tranzyt nie jest duży, to przyczyna leży nie w naszych i czeskich kolejach, a poza nami. Przy pewnym zastoju naszego przemysłu robić łamania w taryfach w kierunku podwyższenia nie możemy, my tylko robimy szereg zniżek i jednocześnie opracowujemy program na rok następny, gdy życie nasze się unormuje, gdybyśmy zaś obecnie chcieli to zrobić, to tylko drogą podniesienia taryfy, co nie byłoby wskazane. Jeżeli już podniesienie taryf osobowych spowodowało tyle hałasu, to ile by spowodowało podniesienie taryf towarowych, co bezwzględnie pociągnęłoby podniesienie drożyzny.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#MinisterKoleiTyszka">Jak zaznaczyłem, jedną z moich najważniejszych czynności teraz będzie zwrócenie uwagi na gospodarkę zasobową. Jednak te sumy zawrotne, które się cytuje jako wartość wszystkich zasobów, faktycznie przedstawiają się nie tak strasznie, dlatego, że w sumie około 200 milionów, na którą ocenia się wszystkie zasoby nasze, są dwie pozycje bardzo wysokie, które odrazu charakteryzują pewną błędność ustalania wartości zasobów, a mianowicie wartość nawierzchni wąskotorówek, które otrzymaliśmy po zaborcach, a które leżą względnie bez użytku. Ta wartość wynosi 73 milj. zł. Pozatem około 15–16 milionów stanowi wartość starego materiału, tak, że faktycznie połowa odpadnie, możemy przeto mówić o sumie około 100 milionów, jako wartości zasobów. Pozatem wobec tego, że w dziale zasobów w roku 1924 poszczególne dyrekcje nabywały materiał, nie licząc się ze stanem zasobów w pozostałych dyrekcjach, akcja ta obecnie została uzdrowiona w tym kierunku, że wszelkie nabywanie materiału dla potrzeb bieżących jest uzgadniane między poszczególnemi dyrekcjami. Jeżeli w danej dyrekcji jest nadmiar, to się ten nadmiar skierowuje do dyrekcji, która tego nie posiada i t. p.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#MinisterKoleiTyszka">Dużo mówiono o rachunkowości stacyjnej. Mogę oświadczyć, że od 1 września wprowadzimy ostatecznie już uzgodnioną rachunkowość stacyjną. Ona będzie uproszczona. Już są w tej chwili w druku wszystkie formularze. Ilość tych formularzy jest znacznie niższa od obecnej, a mianowicie około 50% formularzy będzie mniej. Jest to opracowane bardzo dokładnie i w porozumieniu się wszystkich dyrekcji, wobec tego, że każda z poszczególnych dyrekcji miała swój system. Sądzę, że to będzie ostatniem słowem w tym kierunku, a da nam to oszczędności dość znaczne, tak w personelu, jako też i w ilości formularzy.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do organizacji jednolitej kolei, tutaj nadmienić muszę, że wprowadziłem już zarządzenia, żeby ta jednolita organizacja była zastosowana. Jednakże uwzględniając to, że aparat kolejowy nie znosi gwałtownych łamań, dałem zlecenie, żeby tę organizację wprowadzać powoli, bez wielkich zgrzytów, żeby nie wywołać nieporozumień. Oświadczyć dziś mogę, że wprowadzenie tej jednolitej organizacji zredukuje ilość pracowników o 600 osób w administracji. Naprzykład, że w Dyrekcji Krakowskiej ilość inżynierów wobec podziału linji na oddziały będzie zmniejszona o 20 kilka osób.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do planu odbudowy kolei, to stary plan odbudowy jest zrobiony na 10 lat i corocznie wprowadzany, roboty inwestycyjne już uwzględniają najgwałtowniejsze potrzeby kolejnictwa, niestety jednak musimy się liczyć ze środkami. Moglibyśmy realizować plan odbudowy dokładniej i intensywniej, gdybyśmy mieli konieczne kapitały inwestycyjne, a ze środków eksploatacyjnych tego robić nie można.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#MinisterKoleiTyszka">Pragmatyka obecnie się wykończa, będzie wniesiona wczesną jesienią na Radę Ministrów do ostatecznego zaakceptowania i przedstawiona do Sejmu i Senatu. Również ustawa emerytalna obecnie jest w Radzie Ministrów i prawdopodobnie jeszcze w tym miesiącu będzie rozpatrywana na Radzie Ministrów. Te sprawy już są dziś zupełnie aktualne i to jest kwestia roku bieżącego, że one będą załatwione.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#MinisterKoleiTyszka">Z punktu widzenia mojego resortu znajduję, że załatwienie tych spraw bardzo ułatwi dalszą akcję eksploatacyjną, gdyż dla każdego fachowca jest wiadomą rzeczą, jaka jest niewygoda z powodu nieposiadania pragmatyki, również krzywdzący jest brak emerytalnego zaopatrzenia nieetatowych pracowników.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#MinisterKoleiTyszka">Pozostałe uwagi cenne Wysokiego Senatu przyjmuję do wiadomości, ze swej zaś strony mogę oświadczyć, że koleje nasze idą naprzód, ulepszają się stale, odpowiadają obecnym wymaganiom naszym i śmiem z całą pewnością Wysoki Senat upewnić, że w najbliższym czasie robiąc nasze najpotrzebniejsze inwestycje, będziemy mogli całkowicie podołać nie tylko naszym wymaganiom, ale także i tranzytowi, który, mam nadzieję, że będzie grał dominującą rolę w życiu kolejnictwa naszego, czem zapewni nam większą dochodowość.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma sprawozdawca s. Siedlecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SSiedlecki">Chciałbym poczynić parę krótkich sprostowań. Mianowicie p. s. Grabski wczoraj zapytał mnie jako sprawozdawcę wręcz, czy ja w imieniu własnem, czy komisji stwierdziłem, że przedsiębiorstwo kolejowe nie powinno dawać dochodów. Otóż mówiłem to w imieniu własnem i w imieniu komisji. Stałem na stanowisku, że wprawdzie kolej jest monopolem państwowym, jednakże monopol ten nie może stać na stanowisku monopolu tytoniowego gdzie tytoń kupuje się za tanie pieniądze i sprzeda się z zyskiem, bierze się za to kwotę, wiele razy przekraczającą koszta. To samo ze spirytusem. Kolej zaś musi stać na innem stanowisku, może dawać tylko bardzo umiarkowane oprocentowanie kapitału, ale nigdy nie można tego traktować jako przedsiębiorstwa monopolowego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SSiedlecki">P. s. Thullie zwrócił bardzo słuszną uwagę na pewne obniżenie, o 5 milionów, kwoty na naprawę taboru i zapytał, jakie były motywy tego. Otóż przeglądając i analizując tę rzecz, mam wrażenie, ze motywy były, że tak powiem, dość biurokratyczne, to znaczy, poprostu mechanicznie skreślono 5 milionów zł., a zrobił to referent Sejmu, żeby wyszukać sobie odpowiednią kwotę dla oszczędności, ponieważ dochody w jego przewidywaniu, zresztą słusznem, będą mniejsze. Mojem zdaniem, ta kwota była zbyt mechanicznie skreślona, jednakże przypuszczam, że jeżeliby Ministerstwo wprowadziło pewną oszczędność, na którą zwróciłem uwagę, mianowicie płaciło za reparację taboru ceny jednostkowe, a nie za dość godzin wykonanej pracy, w takim razie można by tu poczynić tak duże oszczędności, że tą kwotę możnaby skompensować to wszystko, co chciałem powiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekBojko">Rozprawa wyczerpana, przystępujemy do lit. b) część VI, budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WicemarszałekBojko">Głos ma sprawozdawca s. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SJanuszewski">Wysoki Senacie! Budżet wojska w roku zeszłym wraz z dodatkiem budżetowym z dnia 19 grudnia 1924 r. wynosił 699.525.959 złotych, z czego wydatkowano w tymże roku 636.820.791 złotych. W okresie ulgowym wydatkowano jeszcze 38.737.832, razem wydano więc 675.538.629 złotych, czyli, że z tego budżetu na rok 1924 nie wykorzystano 13.361.330 złotych w gotówce, co stanowi 98% budżetu uchwalonego. Materiałowo w rozmaitych służbach wykorzystano budżet w różnym stopniu. Średnio przyjąć można, że nie wykonano zamierzeń materiałowych na 25%, czyli stan materiałowego wykonania budżetu wynosiłby 75%.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SJanuszewski">Jakie były główniejsze przyczyny tego, tak słabego materiałowego i pieniężnego wykonania budżetu na rok 1924? Przedewszystkiem wczesne zamknięcie okresu ulgowego w roku 1923. Zobowiązania zaciągnięte w roku 1923 trzeba było pokrywać w roku 1924 na koszt zamówień roku 1924. Dalej znaczna zwyżka cen i robocizny, mianowicie mniej więcej robocizna wzrosła w drugim półroczu w porównaniu z pierwszem prawie o 20%, ceny średnio o 13,4%. Pozatem również i przyczyny natury organizacyjnej, a więc nieukończenie prac nad ustalaniem stałych typów sprzętu wojennego, oraz brak norm zużycia. Ale najgłówniejszą przyczyną, która napewno wpłynie również na tak słabe wykonanie budżetu materiałowego i w 1925 r., to jest miesięczny przydział sum czyli miesięczne tangenty, albowiem służby, nie wiedząc, co będą miały na miesiąc przyszły, nie są w stanie utrzymać planu gospodarczego, prowadzą go dorywczo, łatając tylko wszelkie swoje poczynania i wszelkie zarządzenia. Otóż w tym wypadku konieczna jest pewna ustawa, której konieczność podkreślił zresztą i sprawozdawca sejmowy, któraby zapewniła Ministerstwu Spraw Wojskowych rok rocznie pewną określoną sumę, tak, żeby armia mogła swój plan, rozłożony na lat kilka, konsekwentnie z roku na rok uskuteczniać.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SJanuszewski">Proszę Panów, w roku zeszłym suma tangent wynosiła 688.629.947 złotych, zaś suma budżetu wynosiła, jak już mówiłem, 699.525.959 zł. Widać więc, że przeszło 10 milionów do budżetu na rok 1924 Ministerstwo Skarbu Ministerstwu Spraw Wojskowych nie oddało. Te 10 milionów wpłynęło dopiero po roku budżetowym, już wtedy, kiedy cała gospodarka uległa realizacji.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SJanuszewski">Otóż, jeżeliby wyciągnąć z tego konsekwencje i wskazówki na ten rok, to konieczne jest, aby na ten rok suma tangent nie była mniejszą od sumy budżetu, który w tej chwili układamy, jak również, ażeby tangenta, którą w pewnym miesiącu przydzielono dla wojska i która nie została wydana, mogła być wydana w miesiącu następnym. Dotychczas te reszty tangent nie wydanych były dawane dopiero w grudniu lub w okresie ulgowym. Ma się rozumieć, że to na plan realizacji wpływa w niezwykle ujemny sposób. Otóż proszę Panów, armię trzeba rozbudowywać konsekwentnie, na zasadzie dobrze obmyślonego planu, tak, aby wszystkie elementy tego planu harmonizowały z sobą. Poniechanie rozbudowy jednego elementu na koszt drugiego, rujnuje cały plan i niesłychanie podraża koszty rozbudowy armii. Właśnie w imię oszczędności, która dziś jest tak konieczną i modną, jest niezbędne zapewnienie ustawą, o której już mówiłem, na szereg lat minimalnych sum dla budżetu wojskowego, a przez to zapewnienie realizacji planu rozbudowy armii.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SJanuszewski">O miesięcznych tangentach, które w tak ujemny sposób wpływają na gospodarkę, mówił również i generalny sprawozdawca budżetu na Komisji Budżetowej z innej okazji. A więc nie tylko w gospodarce Ministerstwa Spraw Wojskowych, lecz i w gospodarstwie innych ministerstw, szczególnie o zakroju gospodarczym, tangenty niesłychanie źle wpływają na prowadzenie planowej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SJanuszewski">Skoro mówiłem o ustawie, zapewniającej Ministerstwu Spraw Wojskowych rok rocznie minimum na wykonanie jednorocznej części kilkuletniego planu, trudno mi w tej chwili pominąć bardzo ważną sprawę, mianowicie sprawę koordynacji pracy poszczególnych resortów państwowych w decyzjach i inicjatywach, które mają lub mogą mieć wpływ na obronę Państwa. Instytucja, któraby była stróżem i wykładnikiem takiej koordynacji jest warunkiem zasadniczym dla rozstrzygnięcia sprawy celowego, a więc i oszczędnego budżetu. Instytucja, która mogłaby wpłynąć na plan rozbudowy i postawiła go na szerszej nieco stopie, któraby uzgodniła go z planem innych ministerstw, jest instytucją, o której się dziś debatuje w Sejmie, mianowicie Najwyższa Rada Obrony Państwa. Otóż uchwalenie tej ustawy i wprowadzenie jej w jak najszybszym czasie, uważam za warunek konieczny dla celowego skonstruowania budżetu, jako części planu gospodarki, obmyślonego na szereg lat.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#SJanuszewski">Tyle chciałem powiedzieć o wykonaniu budżetu 1924 r. i wyciągnąć z niego te wnioski i wskazania, które mogą się przydać przy realizacji budżetu 1925 r. A teraz zanim przystąpię do zreferowania pokrótce budżetu na 1925 r., chcę zaznaczyć, że w schemacie budżetu zaszła pożądana zmiana, mianowicie: że w jednym dziale, w odpowiednich paragrafach i pozycjach, starano się umieścić koszty jednej służby. Zyskuje na tem przejrzystość budżetu i możność lepszego później porównania.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SJanuszewski">Co do przedłożenia rządowego to Sejm w niektórych jego pozycjach poczynił zmiany w wysokościach sum, spowodowane 1) omyłkami w nich zawartemi, 2) zmianą stopnia niezbędności poszczególnych wydatków i 3) rozdzielnikiem sumy 71.600.000, o którą tą sumę Komisja Sejmowa powiększyła przedłużenie rządowe tak, że 640.500.000 rządowego preliminarza urosło do sumy 712.100.000 tę sumę jednak okroiła Komisja Senacka o 2.000.000, mamy więc 710.100.000 w rozchodach budżetu wojskowego. Winien jestem wyjaśnić Wysokiej Izbie, skąd się wzięła ta suma 71.600.000? Będzie to również historia powstania tego budżetu. Jest ona dosyć symptomatyczna i właśnie jako taką podaję ją do wiadomości.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#SJanuszewski">Mianowicie w realizacji planu gospodarki, wytyczonej według poglądów sztabu generalnego na rok 1925, służby przedłożyły swoje żądania w wydatkach zwyczajnych na 678 milionów z czemś i w nadzwyczajnych na 557 milionów, razem przeszło 1 miliard, 200 milionów. Jednakże okólnik Ministra Skarbu, który mówił, że preliminarze poszczególnych ministerstw na obecny rok nie mogę być pod żadnym warunkiem w łącznej sumie wyższe od wydatków budżetu na r. 1924, zmusił administrację armii do rewizji żądań i zadań postawionych przez sztab generalny, a wypełnianych przez służby, skutkiem czego po nadzwyczajnej kompresji pierwotne potrzeby uległy zmianie do tej wysokości, która jest w preliminarzu rządowym. Otóż jasnem było, że przedłożenie Rządu nie jest zgodne z istotnemi potrzebami wojska, szczególniej, iż w czasie układania tego budżetu drożyzna się znacznie podniosła. Budżet na rok 1925 był układany po cenach mniej więcej połowy czerwca. Otóż z tego powodu suma 71.600.000 złotych została wniesiona w Komisji Sejmu i tę sumę właśnie w myśl propozycji Rządu i sprawozdawcy Sejmu, budżet się powiększył, jak również i poszczególne pozycje zmieniły się w myśl jej rozdzielnika. Z tej sumy 38 milionów przeznaczono na wzrost drożyzny i robocizny, gdyż jak mówiłem, budżet układano według cen czerwcowych 1924 r., a 33.600.000 przeszły na inwestycje.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SJanuszewski">Historia powstania tego budżetu jest bardzo ciekawym przejawem oschłej metody stosowania szablonu do najżywotniejszych zagadnień państwowych i zwróciłem na to uwagę Wysokiej Izby, ażeby właśnie tym przykładem jeszcze raz podkreślić ważność dwóch ustaw, mianowicie ustawy, któraby zapewniała wojsku na pewien szereg lat minimum potrzeb materialnych, ażeby administrator wojska nie był już krępowany najprzeróżniejszemi okólnikami i nie musiał się stosować do tych okólników, a nie do rzeczywistych potrzeb, i ustawy o Najwyższej Radzie Obrony Państwa, która przez skoordynowanie poszczególnych wysiłków ministerstw w kierunku obrony Państwa wpłynie w dodatni sposób i na budżet wojska.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SJanuszewski">A teraz po tych krótkich wyjaśnieniach przechodzę do poszczególnych pozycji budżetowych, a więc do dochodów.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#SJanuszewski">Mianowicie dochody preliminowane na 16.188.862 zł. Suma ta w sprawozdaniu naszego generalnego sprawozdawcy jest niejako podana w wątpliwość, mianowicie referent generalny budżetu wyraził wątpliwość co do możliwości jego osiągnięcia. Otóż do tego czasu wpłynęło w styczniu 1.313.437, w lutym 674.279, w marcu 893.938, w kwietniu 709.014, razem w tych czterech miesiącach wpłynęło 3.590.678 zł. Gdyby to wziąć arytmetycznie w stosunku do całego roku to wpłynęłoby rzeczywiście tylko 10 milionów, jednak ze względu na to, że dochody wpływają przedewszystkiem w końcu roku i gros tych dochodów bezwzględnie się wtedy powiększa, sumę 16.188.862 zł trzeba uważać za zupełnie realną, a nawet według mojego zdania za mniejszą od sumy, jaka rzeczywiście wpłynie. Według mojego zdania wpłynie nie 16 milionów, ale o kilka milionów więcej.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#SJanuszewski">Po wstępie i po omówieniu dochodów powinienem przystąpić do analizy gospodarki Ministerstwa Spraw, Wojskowych, jak to zwykle czyniono przy referatach budżetowych; jednak ze względu na to, że doskonały i wyczerpujący referat sprawozdawcy sejmowego ukazał się w druku sejmowym, odstępuję od zamiaru szczegółowej analizy gospodarki odsyłając interesujących się do tego druku a chciałbym tylko w krótkości scharakteryzować pogląd, jaki miała Komisja Budżetowa Senatu na gospodarkę w wojsku.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#SJanuszewski">Komisja na ogół zauważyła dużą poprawę na lepsze i ostrej krytyce gospodarki Ministerstwa Spraw Wojskowych z tej racji nie poddała. Jeżeliby chodziło o niektóre fragmenty, to przy sprawach intendentury była podnoszona sprawa, według mnie dość ważna, dlatego ja podkreślam, mianowicie stosunek intendentury do producentów. Otóż to zbliżenie się do producentów i sprawa zakupu żywności, zboża i t. d. dla wojska wprost była kwestią, która zajęła Komisji Skarbowo-Budżetowej dość dużo czasu, jednakowoż po wyjaśnieniu przedstawicieli wojska, że wojsko dąży bardzo usilnie do tego zbliżenia, sprawę uznano za wyczerpaną. Ponadto kwestia gospodarcza objawiła się jeszcze we wnioskach ogólnych, mianowicie w wniosku, w którym Senat wzywa Rząd, by śledził bacznie koniunktury na rynku wszechświatowym i uzgadniał z niemi swoje zamierzenia gospodarcze. Chodziła o to, ażeby zakupy były robione w czasie odpowiednim, żeby przez zakupy masowe nie podnieść sztucznie cen w kraju, jak również, żeby zakupów na rynku wszechświatowym nie robiono wtedy, kiedy ceny na tym rynku są wysokie. Sprawa ściślejszego kontaktu intendentury ze sferami gospodarczemi była dość silnie podkreślaną, co znalazło nawet wyraz w nieuchwalonej coprawda rezolucji s. Rotenstreicha, aby przy Ministerstwie Spraw Wojskowych utworzyć Radę Gospodarczą, w której by się zbliżyły te dwa czynniki.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#SJanuszewski">Teraz co do gospodarki technicznej i co do zasobów technicznych. Otóż po stwierdzeniu dość powolnego tempa powiększania się tych zasobów i po stwierdzeniu niezbyt energicznego starania się, aby wojsko posiadało odpowiednio wyrobionych fachowców, szczególnie w dziedzinie odbioru sprzętu technicznego, większej dyskusji na ten temat nie było i szczególniejszych wad w gospodarce Ministerstwa Spraw Wojskowych Komisja Budżetowa nie znalazła.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#SJanuszewski">Najżywiej ze wszystkich kwestyj debatowaną była na Komisji Budżetowej sprawa zabezpieczenia korpusu oficerskiego i podoficerskiego. Otóż Ministerstwo Spraw Wojskowych zajęło w tym wypadku stanowisko niezwykle przychylne, to znaczy potwierdziło konieczność zabezpieczenia korpusu oficerskiego i podoficerskiego; a niemożność spełnienia tego postulatu przypisywało brakowi odpowiednich sum w budżecie i oporowi Ministerstwa Skarbu. O tej sprawie z okazji rezolucji mniejszości jeszcze kilka słów na końcu powiem.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#SJanuszewski">Teraz przejdę do wydatków. Otóż wydatki zwyczajne i nadzwyczajne preliminowane były w sumie 640.500.000 zł. podwyższone zostały przez Sejm na sumę 712.100.000 zł. Po skreśleniu 2 milionów obniżone zostały do 710.100.000 zł., tak że budżet wydatków wojska na ten rok preliminowany jest w sumie 710.100.000 zł. Będę mówił tylko o cyfrach poszczególnych działów i porównywał z temi jakie były preliminowane, w specjalną charakterystykę cyfr i zmian nie będę się wdawał, bo to by zbyt dużo czasu zajęło.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#SJanuszewski">A więc władze centralne — suma preliminowana dochodów 106.494 zł. została przyjęta bez zmiany. W dziale I. utrzymanie wojska — suma 9.154.365 zł. została podwyższona do 10.399.046 zł.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#SJanuszewski">Główną rolę odegrała tu, ma się rozumieć, podwyżka drożyźniana. Teraz dział II, uzbrojenie — suma 220.495 zł. została utrzymana bez zmian. W dziale IV, żegluga powietrzna — sumę 1.020.340, Sejm podwyższył do 1.035.974 zł., co zostało również przez komisję senacką przyjęte. W dziale V, inżynieryjno-budowlanym — 1.035.401 zł. pierwotnego preliminarza zostało zmienione na 2.004.901 zł. W dziale technicznym została bez zmiany suma 807.200 zł. W dziale sanitariat i weterynaria — suma 186.948 zł. została zmieniona na 113.403 zł., w dziale szkolnictwo suma 128.942 została powiększona na 173.300 zł., i w dochodach ogólnych suma 390.609 zł. została zwiększona do sumy 1.012.109 zł., także w marynarce została ta sama suma 315.930 zł. Dodano do tych dochodów, bo tu mówię o dochodach, 200.000 zł., jako zysk czysty centralnego zarządu wytwórni wojskowej. O centralnym zarządzie wytwórni wojskowej, który będzie na końcu budżetu, jeszcze kilka słów powiem, gdyż będę musiał tutaj z tego miejsca polemizować ze sprawozdawcą Sejmu, p. posłem Czetwertyńskim.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#SJanuszewski">Tak więc suma wszystkich dochodów wynosiłaby 16,188,862 zł.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#SJanuszewski">Teraz przejdę do wydatków. Otóż wydatki we władzach centralnych preliminowano na 11,551,383 zł., zmniejszono na 11,518,755 zł. Potem w dziale I utrzymanie wojska preliminowano 367,070,060 zł., a podwyższono na 393,159,231 zł. W dziale II uzbrojenie — preliminowano 37,635,382, a przyjęto 38,199,950 zł. W dziale IV — lotnictwo, żegluga powietrzna — preliminowano 13,707,839 zł, a przyjęto 15,647,839 zł. W dziale V — inżynieryjno-budowlanym — preliminowano 28,894,021 zł., a przyjęto 30,807,021 zł. W dziale VI — technicznym preliminowano 14,855,846 zł., a przyjęto 13,963,581, a więc zniżono tę pozycję. W dziale VI — sanitarno-weterynaryjnym — 3,967,817 zł. preliminarza rządowego, obniżono na 3,884,126 zł. W szkolnictwie preliminowano 5,150,645 zł., a obniżono na 5,121,844. W wydatkach ogólnych preliminowano 7,757,005 zł., a przyjęto — 8,636,393 zł. Dalej w marynarce preliminowano 8.350.000 zł., a przyjęto — 8.014.200 zł.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#SJanuszewski">Teraz wydatki nadzwyczajne. Otóż w dziale inżynieryjno-budowlanym preliminowano 31.160.000 zł., przyjęto 35.893.050 zł. W wydatkach wprowadzono jeszcze dział VI, dział techniczny, gdzie preliminowano 639.600 zł. W wydatkach ogólnych zamiast 108.400.000 preliminowano 128.992.060 zł. Na marynarkę wojenną preliminowano 10.542.000 zł. Na budowę i urządzenie młynów pierwotnie 2.794.000 zł jednak Senat, a szczególnie sprawozdawca generalny budżetu, szukając możności zrównoważenia naszego budżetu pozycję, tę jako niekonieczną zredukował o 2 miliony. Nie wiem co p. Minister Spraw Wojskowych wobec obcięcia tych dwóch milionów zechce z tego miejsca powiedzieć, jeżeli wogóle będzie mówił — stało się to podczas nieobecności przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wojskowych. Aczkolwiek jest to, według mojego zdania, wielka krzywda dla planu wojskowego, te 2.000.000 szły na budowę młynów, a mielenie w swoich młynach kosztuje o 25% taniej, jednak bez tej sumy plan wojskowy nie będzie zachwiany i jako referent na obcięcie tej sumy musiałem się zgodzić. Pozycja ta zatem wynosi nie 2.794.000, lecz 794.000 zł.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#SJanuszewski">W końcu wydatki nadzwyczajne centralnego zarządu wytwórni wojskowych pierwotnie preliminowane na 15.000.000 przyjęto bez zmiany. Skoro jestem przy tej przedmowie muszę zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na to, że centralny zarząd wytwórni wojskowych jest oryginalną i może jedyną próbą stworzenia z państwowych fabryk jednostki pracującej na zasadach prywatnego przemysłu. Powstał na mocy statutu z dnia 5 czerwca 1925 r., władzą jego są władza naczelna, główna dyrekcja, poszczególni dyrektorzy fabryk, komisja rewizyjna. Grono akcjonariuszy w tej chwili reprezentuje Ministerstwo Spraw Wojskowych jako odpowiedzialny właściciel tych fabryk. Celem przy stworzeniu centralnego zarządu wytwórni wojskowych było oparcie tej wytwórczości na tych wszystkich zasadach i przesłankach, jakie panują w prywatnych przedsiębiorstwach, a więc przedewszystkiem chodzi o to, ażeby centralny zarząd mając możność kalkulacji strat i zysków, mógł dążyć do zysków. Gdybyśmy w założeniu tę zasadniczą rzecz pominęli, jak chce sprawozdawca sejmowy, który powiada, że wytwórnie wojskowe nie powinny dawać żadnego czystego zysku, lecz, że koszt wyrobu produktów, czy to mniejszy, czy większy powinien być ściśle dostosowany do rozchodów, podcięłoby to samą zasadę centralnego zarządu wytwórni wojskowych, sam cel jego istnienia, jako odrębnej organizacji. W takim razie fabryki poszczególne można byłoby oddać odpowiednim departamentom i pracować w sposób biurokratyczny, nie dbając o to, jakie są koszta produkcji, a przecież właśnie koszta produkcji przedewszystkiem charakteryzują warsztat wytwórczy.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#SJanuszewski">Otóż przeciw temu poglądowi z tego miejsca muszę najusilniej i w imieniu komisji zaprotestować i żądać, aby rozwój centralnego zarządu wytwórni wojskowych szedł w dalszym ciągu w kierunku całkowitego osiągnięcia zasad prywatnego przemysłu w swojej organizacji, powinien przeto uzyskać w swoim statucie zasadę osobowości prawnej. Do tego czasu centralny zarząd wytwórni wojskowych pod względem prawnym nie przedstawia jednostki niezależnej.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#SJanuszewski">Tyle chciałem powiedzieć co do budżetu. Razem więc budżet, z centralnym zarządem wytwórni wojskowych, zwyczajny i nadzwyczajny, w rozchodach wynosi 710.100.000 zł. Jest to bardzo poważna suma, którą społeczeństwo ze swoich podatków daje w ręce administracji wojskowej, z największą więc uwagą, lecz z wielką życzliwością śledzić winno, jak ta suma jest spożytkowaną i czy główny cel wydatkowania tej sumy, to jest zapewnienie obrony Państwa, jest zrealizowany, przytem podatnik-obywatel Rzeczypospolitej Polskiej płacąc 26 zł., 12 gr. na wojsko — bo tyle wynosi na głowę — płacić je winien w tem dumnem przekonaniu, że płaci nie tylko na rzecz obrony swego Państwa, lecz że te pieniądze idą wprost na ochronę całej cywilizacji Zachodu, że w elementach warunkujących dzisiaj pokój, a więc istnienie dzisiejszej cywilizacji i kultury, jego 26 zł 12 gr. grają pierwszorzędną rolę. Klucz od pokoju europejskiego znajduje się dziś w kieszeni Polski, do niej wyciągają się niespokojne i brutalne ręce. Miejmy silną armię, żebyśmy mogli po męsku powiedzieć: „ręce przy sobie”.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#SJanuszewski">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych w sumach, które przed chwilą przedstawiłem.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#SJanuszewski">Tyle, Wysoki Senacie, jako sprawozdawca Komisji Budżetowej. Muszę teraz kilka słów powiedzieć już jako nie referent, a mianowicie w sprawie rezolucji mniejszości. Otóż rezolucja mniejszości, a więc rezolucja moja, brzmi: „Senat stwierdza niedostateczność uposażenia wojskowych zawodowych i zwraca uwagę Rządu na konieczność bezzwłocznej poprawy bytu osób wojskowych, a to drogą wniesienia projektu nowej ustawy uposażeniowej, któraby normowała uposażenie wyłącznie wojskowych i urzeczywistniała gwarancje, zawarte w ustawie o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów”.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#SJanuszewski">Dalszej części ód słów: „Do czasu zaś uchwalenia” aż do słów: „z tegoż budżetu” zrzekam się, z tego powodu, że p. Minister Skarbu dał p. Ministrowi Spraw Wojskowych z oszczędności możność i prawo, by drogą remuneracji przynajmniej doraźnie poprawił byt korpusu oficerskiego. Następny zaś ustęp: „Celem odciążenia uposażenia oficerów” i t. d. aż do samego końca zostały przez komisję Senatu przyjęte, i tylko omyłkowo jest tu zamieszczony przez sprawozdawcę generalnego jako wniosek mniejszości. Sądzę, że Wysoki Senat z tego powodu nie będzie tego ustępu traktował jako wniosku mniejszości, lecz jako wniosek komisji. Więc podtrzymując tylko pierwszą część, mianowicie tę, którą czytałem, zrzekam się następnej części, tak, że moja rezolucja ostatecznie brzmiałaby: „Senat stwierdza niedostateczność uposażenia wojskowych zawodowych i zwraca uwagę Rządu na konieczność bezzwłocznej poprawy bytu osób wojskowych, a to drogą wniesienia projektu nowej ustawy uposażeniowej, któraby normowała uposażenie wyłącznie wojskowych i urzeczywistniała gwarancje, zawarte w ustawie o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów”.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#SJanuszewski">Jestem przekonany, Wysoki Senacie, że gdyby na komisji był obecny p. Minister Spraw Wojskowych, który, zdaje się, podtrzymywał przedtem tę tezę w Komisji Sejmowej, rezolucja ta byłaby przeszła mimo oporu przedstawicieli Ministerstwa Skarbu. Zaszedł nawet niemiły incydent, gdyż przedstawiciel Ministerstwa Skarbu twierdził, że w tym kierunku uzgodnione zostało między Ministrem Spraw Wojskowych, a Ministrem Skarbu stanowisko co do tej rezolucji.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#komentarz">(S. Buzek: Proszę Pana, tego nie wolno mówić, nie wolno przeciwstawiać Ministra Wojny Ministrowi Skarbu.)</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#SJanuszewski">Ja w tej chwili mówiłem nie jako sprawozdawca i co do tego zastrzegałem się, również uczyniłem to na komisji i na tej zasadzie tylko referuję budżet, inaczej bym go nie referował. Otóż przedstawiciel Ministerstwa Skarbu powiedział, że to zostało między obydwoma ministrami uzgodnione, ale z przebiegu posiedzenia które odbyło się tego samego dnia w Sejmie, widać było, że zgody jeszcze nie było i sprawa jest jeszcze otwarta. Wobec obecnej sytuacji i warunków, w których korpus oficerski się znajduje, rezolucja ta jest konieczna do przyjęcia. Jestem daleki od tego, aby w sposób taki, jak p. Premier, który z tego tu miejsca wczoraj bronił swych urzędników, bronić konieczności wydzielenia ustawy uposażeniowej wojskowej. Chciałem to postawić na płaszczyźnie więcej ideowej. Korpus oficerski, który spełnia swoje zadanie bez względu na to, ile dostaje i bez względu na to, czy to są godziny nadliczbowe czy nie, ma jednakże w służbie swojej pewne cechy odrębne, które objąć ogólną ustawą uposażeniową jest rzeczą prawie niemożliwą. Wobec tego możliwe są ciągłe tarcia gdy damy dodatek oficerom za jakąś specjalną funkcję, będą sobie tego życzyły i całe rzesze cywilnych urzędników, wtłoczone w te same ramy ustawowe. Otóż jeżeli ustawa będzie inna, łatwiej będzie uwzględnić odmienne cechy służby. To jest motyw zgłoszonej przezemnie rezolucji i prosiłbym Wysoką Izbę o uchwalenie jej, nie ma ona innego zadania, jak przyjść z pomocą korpusowi oficerskiemu i zadośćuczynić jego potrzebom.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wysoki Senacie! Ogólna wysokość ustalonych na rok 1925 wydatków na wojsko wynosi, jak szanowni panowie wiedzą, 727,100,000 w stosunku 708,700,000 na wojska lądowe i 18,400,000 na marynarkę wojenną w związku z programem jej rozbudowy. Wysokość tego budżetu, jak również i fakt podwyższenia o 71.600.000 w związku z aktualizacją cen, była przedmiotem krytyki propagandy zagranicznej, która, jak zawsze, tak i w danym wypadku, starała się dopatrzeć i światu udowodnić w tej podwyżce rzekome militarystyczne dążenia powojennej Polski. Ze jednak ta propaganda, która tak często rozchodzi się z faktami i cyframi, dziś nie znajduje posłuchu jak ongi na zachodzie, dowodem są obrady na konferencji międzynarodowej o handlu bronią, która odbyła się w Genewie i na której specjalne stanowisko Polski zostało w całej pełni docenione i zrozumiane. Sądzę więc, że jestem zwolniony od wyjaśnienia tego rodzaju zarzutów propagandy, działającej zagranicą przeciwko Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W kraju natomiast krytykowano budżet wojskowy dwojako. Jedni, i ci głośniej, zarzucali, że budżet ten jest zbyt niski i nie odpowiada potrzebom Państwa, drudzy, może nie tak głośno, ale, według mego zdania, daleko niebezpieczniej zapytują się bądź w kuluarach, bądź w izbie, bądź w swojem sumieniu, czy wydatki, które nowoczesna Polska łoży na wojsko, nie są za duże, czy pod tym względem nie żyjemy nad stan.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pierwsze zarzuty, to jest te, które oskarżają nas o to, że budżet wojskowy jest za niski, chociaż czasem osobiście przykre, armii nie szkodzą. Na swoje usprawiedliwienie chcę tylko jedno tutaj przytoczyć. Zdaje mi się, że złym byłby organizator, a w wojsku napewno złym byłby ten dowódca, od dowódcy plutonu począwszy, a skończywszy na naczelnym wodzu, gdyby poprzestał tylko na określeniu celów, natomiast nie umiał znaleźć i realnie ocenić środków, przy których pomocy te cele są osiągalne. Wówczas bowiem łatwo moglibyśmy tworzyć na papierze bardzo piękne programy, które w życiu pod ciężarem rzeczywistości tegoż życia by się załamały.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Otóż w końcu swojego przemówienia pragnę zaapelować do Wysokiej Izby i za jej pośrednictwem do kraju, argumentując i broniąc wysokości wydatków wojskowych w Polsce nowoczesnej i ich koniecznej potrzeby. Muszę jednak stwierdzić, że podług mojego sumienia i mojego głębokiego przekonania istotnie w trudnym okresie ogólnej sanacji skarbu i produkcji społeczeństwo łoży na wojsko tyle, ile łożyć może.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Daleko niebezpieczniejsze są te drugie zarzuty, które mówią, że wydatki na wojsko są za duże. A dlatego są niebezpieczne, że w pewnym momencie mogłyby znaleźć tego rodzaju sformułowanie, które idąc drogą mechaniczną na redukcję wydatków ogólno-państwowych w sposób również mechaniczny, a więc najbardziej szkodliwy, mogłoby się odbić na naszem pogotowiu obronnem i dlatego jest moim obowiązkiem, jako rzeczoznawcy technicznego, który te rzeczy może daleko jaśniej i wyraźniej widzi, przed tego rodzaju formułowaniem zarzutów i zbyt może lekkiem traktowaniem tego zagadnienia społeczeństwo przestrzec.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli dotknę kilku cyfr w tym budżecie, to nie po to, aby nużyć uwagę szanownych panów, lecz by w pewnym stopniu można zainicjować trochę odmienne traktowanie tych cyfr, niż to było w przeszłości. Mam na myśli zarzut, że budżet wojska jest budżetem przeważnie wegetacyjnym, zaproponowałbym więc, abyśmy podzielili na grupy te wydatki, o których obecnie mowa, bo wtedy dopiero otrzymamy jaśniejszy obraz celowości i programowości organizacji obrony Państwa. Otóż, jeżeli pod tym kątem widzenia potraktujemy cyfrę globalną 727 milionów, okrągło mówiąc, to będziemy mogli powiedzieć, że budżet ten w dziale uposażenia, wyżywienia, umundurowania i zakwaterowania wojska, a więc, istotnie, w działach czysto wegetacyjnych, przewiduje wydatek 410.500.000 zł. Muszę powiedzieć, że gdybyśmy chcieli uczynić zadość wymaganiom ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej i gdybyśmy chcieli wszystkich zdolnych do służby wojskowej rekrutów kategorii „A” wcielić do wojska i wyszkolić odpowiednio, to ta pozycja musiałaby być znacznie podwyższona, aby, jak statystyka ostatnich trzech lat wykazała, rozporządzać 200.000 tego rodzaju ludzi. A wcielić możemy, jak to wynika z wyjaśnień do budżetu i z poprawki sen. Buzka, która proponuje, ażeby w art. 11 ustawy skarbowej wstawić nowy artykuł o tekście., który ustala stan liczbowy szeregowych niezawodowych na 244.576 w sile zbrojnej lądowej i 1.618 w sile zbrojnej morskiej, z czem się zupełnie zgadzam. Widzą więc panowie, że około 117.000 możnaby gdyby istniała 2-letnia służba wojskowa, sprowadzić do stanu liczebnego w ten sposób przewidzianej armii. O tem, zresztą, będę jeszcze mówił, wracając do kwestii 18-miesięcznej służby, którą drogą konieczności życiowych musielibyśmy na próbę wprowadzić do pewnych kategorii służby.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Drugą pozycją bardzo ważnych wydatków jest pozycja, którą nazwę ogólnie inwestycjami wojska. Umieszczono tam wydatek na C. Z. W. W. i środki komunikacyjne, na budowę koszar i magazynów mobilizacyjnych, na szkolnictwo i wogóle na inne rzeczy w łącznej sumie 18.000.000, co w sumie ogólnej daje 149.500.000. Bardzo często przy rozpatrywaniu naszego budżetu o tej pozycji, która jest na wskroś inwestycyjna, zapomina się i podsumowywa się ją pod wydatkami wegetacyjnemi, co jest błędne i co chcę z okazji dzisiejszego przemówienia sprostować.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Trzecią grupę stanowią wydatki inwestycyjne, związane bezpośrednio z pogotowiem mobilizacyjnem armii i wynoszące w dzisiejszym budżecie 147.800.000.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Oczywiście gdyby możliwości finansowe Państwa były daleko większe, to ostatnia pozycja musiałaby być bezwzględnie zwiększona i ci, którzy krytykują i zarzucają, że budżet jest za niski specjalnie co do tej pozycji, mają rację, jeżeli potrzeby wojskowe bezwzględnie i bez uzależnienia od możliwości dnia dzisiejszego miałyby być traktowane.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Komisja Skarbowo-Budżetowa Wysokiego Senatu skreśliła z proponowanych przez Rząd pozycyj okrągło 2 miliony złotych, przeznaczonych na budowę młynów i piekarni. Słusznie zaznaczył senator Januszewski, że nie jest to wydatek pierwszej potrzeby. Dążyliśmy przedewszystkiem do uproszczenia administracji, do potanienia przemiału przez urządzenie nowoczesnych piekarni, do poprawienia wypieku chleba, do dania lepszego chleba żołnierzom. Ale jeżeli Wysoki Senat uznał za niemożliwe ze względów wyższych przywrócenie tej pozycji, oczywiście nie mogę powiedzieć, ażeby przez to pierwszorzędne zagadnienie obrony Państwa zostało narażone na szwank.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jak z realizacji dotychczasowych budżetu wynika, wojsku przyznana została do czerwca włącznie suma w wysokości 353.700.000, która zużytkowana została przez wojsko. Wynikałoby z tego, że w wysokości 10.300.000 jesteśmy niżej, aniżeliby to wypadało z tych nieszczęśliwych tangentów miesięcznych, które są koniecznością skarbową, a które w bardzo wysokim stopniu utrudniają administrację tak poważnego i tak rozległego resortu, jak administracja wojskowa.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie chciałbym jednak, ażeby Wysoki Senat z tego wyciągał tego rodzaju wnioski, ażebyśmy się o tyle w przewidywaniach naszych rozchodził z realnemi potrzebami, by te 10 milionów były przeznaczone istotnie na skreślenia. Jest to konsekwencja trudności, w jakich się ciągle jeszcze Skarb nasz znajduje, i odbija się to między innemi na tym zupełnie słusznym postulacie, mianowicie, dania możności dokonywania w większym rozmiarze zakupów zboża, co specjalnie w obecnym okresie byłoby racjonalne. A pozatem zwalnia to w wysokim bardzo stopniu tempo całego szeregu bardzo poważnych umów, których realizacja została przesunięta na następne miesiące.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mówiąc o wysokości wydatków wojskowych i przyznając, że są one duże, jestem zobowiązany dać wyjaśnienie Wysokiej Izbie, czy administracja wojskowa w administrowaniu temi wydatkami, które jej Izby Ustawodawcze oddają do dyspozycji, kieruje się pod każdym względem zasadą bezwzględnej oszczędności i bezwzględnej celowości, jak to słusznie poruszył p. senator Januszewski. Otóż zdaje mi się, że można bez żadnej przesady stwierdzić, że w każdym razie jesteśmy na tej drodze. Przyznaję, że dużo jeszcze pod tym względem jest do poprawienia i byłoby błędem, gdyby administracja wojskowa, osiągnąwszy pewne rezultaty, spoczęła na laurach. Jest tylko pierwszy rzut zrobiony, jest tylko ustalona pewna metoda pracy, pewien program, są także osiągnięte i pewne rezultaty w życiu.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Daleko jesteśmy od ideału i potrzeba jeszcze będzie bardzo celowego, na dłuższy przeciąg czasu rozłożonego i konsekwentnie realizowanego wysiłku, aby ten ideał bezwzględnie osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">„Gros” wydatków idzie, jeżeli chodzi o wegetacyjne wydatki, na wyżywienie wojska, stąd też słuszna jest uwaga obydwu Izb Ustawodawczych, czy w tej dziedzinie wszystko dzieje się dobrze.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Sądzę, że zasada decentralizacji, zasada ryczałtu, którego wyniki miałem sposobność osobiście stwierdzić, wyniki dodatnie tak w obrębie korpusu krakowskiego, jak i w obrębie korpusu grodzieńskiego, którego próba kończy się z dniem 1 lipca — zdaje się upoważniać nas do tego, że wprowadzenie w całej armii zasady ryczałtu, zyskania bezpośredniego kontaktu z producentem — ominięcie kosztownego pośrednictwa — te trzy zasady, które w dalszym ciągu będą bardzo energicznie w ciągu 1925 roku obserwowane w wojsku, wydadzą dalsze pożądane rezultaty.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ponieważ jedna z tych spraw była omawiana na komisji, pozwolę sobie przytoczyć, jeśli chodzi o zakup zboża u producentów, następujące cyfry, uzupełniające te wyjaśnienia, które podawał zastępca intendentury wojsk na komisji. Chcę zakomunikować, że w 1923 roku zakupywano zboże w kraju wprost u producentów w 8 proc., resztę u pośredników. W 1924 roku osiągnęliśmy już zakupy u producentów 38,2 proc., czyli o 30 proc, osiągnęliśmy poprawy. Jest to poprawa duża, ale znowu oświadczam, że nie wyczerpuje całości programu, że musimy bezwarunkowo dążyć nieomal do podwojenia tego procentu w najbliższym okresie pracy i że jesteśmy zresztą na tej drodze przez to, żeśmy uprościli po naradzie z producentami przepisy i że dążymy do zorganizowania producentów, odnosząc się w tym kierunku z apelem do Ministerstwa Rolnictwa i wogóle do resortów cywilnych, których rzeczą jest doprowadzić do tego, aby administracja wojskowa mogła w większych ilościach zakupywać w poszczególnych częściach kraju od odpowiedniego zrzeszenia producentów potrzebne ilości zboża i aby miała gwarancję finansową, techniczną i jakościową, że te zboża będą w odpowiedniej jakości wojsku dostarczane. Zakupy masowe, dokonane w odpowiednim czasie — oto postulat wojska.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie mogę twierdzić, owszem muszę rzetelnie skonstatować, że ta zasada znajduje coraz pełniejsze zrozumienie także i po stronie Ministerstwa Skarbu, kwestia jednak trudności skarbowych, związanych z tangentami miesięcznemi, staje w sprzeczności z tym postulatem. Mam nadzieję że ogólna poprawa finansowa i gospodarcza kraju pozwoli nam i pod tym względem pójść w kierunku realizacji zupełnie słusznych postulatów.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Tak samo poprawę mógłbym podkreślić gdy chodzi o tak namiętnie krytykowany zakup koni w kraju i zagranicą, czemu dała wyraz izba poselska, wydając zakaz zakupu choćby jednego konia poza granicami kraju w roku bieżącym. Chciałbym z całą siłą przekonania stwierdzić, że i pod tym względem jako obywatel kraju, z drugiej strony jako żołnierz, którego mam pretensję reprezentować, staram się szukać wyjścia, zgodnego z interesem z jednej strony rolników, a z drugiej strony zgodnie z tym bezpośrednim interesem, jaki w tym wypadku ma czynnik obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W r. 1924 zakupiliśmy naogół 3.106 koni, z czego 1781 u producentów a 1325 u pośredników. Natomiast zagranicą zakupiliśmy w sumie 3.051 koni. Jak ta rzecz pod wpływem szeregu zarządzeń administracji wojskowej, wydanych w duchu żądań Izby, a z zapewnieniem interesów wojskowych wygląda w roku 1925? W roku 1925 przyznano 5.136.000 na zakup koni, wydatkowano z tego już 3.605.000 do 1-go czerwca 1925 r. i za te 3.605.000 zakupiono wszystkie konie w kraju, czyli zakupiono 3.351 koni w kraju, z czego 2.831 u producentów, a tylko 520 u pośredników. Mówię gołe cyfry, gdyż sądzę, że te cyfry i fakty mówią same za siebie i że one najlepszym są sprawdzianem, czy zarzuty, zbyt lekko niejednokrotnie formułowane i zbyt pochopnie generalizowane, które nie przyczyniają się do uspokojenia opinii w kraju, a tylko w takiej atmosferze wojsko celowo pracować może — czy te zarzuty były słuszne, czy nie. Na podstawie tych cyfr z czystem i spokojnem sumieniem mogę stwierdzić, że poprawa i w tej dziedzinie następuje i to poprawa stała.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zasada bezwzględnej oszczędności jest również stosowana i przestrzegana, proszę Wysokiego Senatu, w całej administracji wojskowej. Gdybyśmy wzięli przeciętny wydatek na żołnierza — ja, niestety, miałem w ostatniej chwili sporządzone tylko przeciętne, odstąpiłem więc od zamiaru przedstawienia tych danych, gdyż były zbyt generalne — ale i z tych przeciętnych wynika, że w r. 1923 wydaliśmy na żołnierza 7.50, w r. 1924 — 6.80, w r. 1925 — 6.68. Jeśli uprzytomnimy sobie, że pod względem inwestycji i pod względem poprawy wyżywienia i umundurowania, zakwaterowania żołnierzy, a także pod względem inwestycji czysto bojowych poszliśmy naprzód, to i te cyfry już jakkolwiek niezupełnie ścisłe, wykazują postęp pod względem oszczędności, o ile chodzi o administrację. Postęp zupełnie wyraźny, bośmy dawniej wydawali na żołnierza więcej, a mimo to w tych najważniejszych dziedzinach, które nie wpływają na dobroć administracji i odrębnie muszą być traktowane, byliśmy w tyle.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pod kątem celowości i oszczędności podjęto w r. 1924 gruntowną rewizję organizacji pokojowej armii. Ta rewizja jest na ukończeniu. Z nią związana jest także ustawa o etatach wojskowych, której przedłożenie musiało zostać odroczone do sesji jesiennej, dlatego, że chcemy mieć zagadnienie ustosunkowania się poszczególnych broni w obrębie ogólnych etatów armii u siebie bezwarunkowo rozstrzygnięte, ażeby później nie potrzebować swojego przedłożenia korygować. Przewidywania organizacyjne i potrzeby organizacyjne armii polskiej na stopie wojennej, jej potrzeby ze stanowiska mobilizacyjnego i ze stanowiska operacyjnego zostały w tej gruntownej rewizji armii pokojowej bardzo konsekwentnie po raz pierwszy zastosowane. Doprowadzono również do pewnej harmonii pomiędzy poszczególnymi broniami, służbami, których przerost, jak np. takich saperów, jak wojsk kolejowych, jak łączności, mogliśmy obserwować w przeszłości co do armii polskiej, tak jak mogliśmy obserwować przerost służby, ogólny przerost dowództwa i sztabów, przerost wogóle administracji. Otóż ten błąd został obecnie skorygowany i wskutek tego dochodzimy do wzmocnienia piechoty, artylerii, lotnictwa i broni chemicznej, których potrzeby wojenne w poprzedniej organizacji nie były należycie uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jest to poprawa nie tylko teoretyczna, ale mająca doniosłe praktyczne znaczenie, i „dlatego pozwalam sobie zwrócić na nią uwagę Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ograniczono ponadto dowództwa sztabów i administrację do niezbędnego minimum. Praca ta nie może dać efektywnego rezultatu w krótkim czasie, bo jak wszelkie zagadnienia organizacyjne, nie może być traktowana rewolucyjnie, musimy drogą ewolucji zmierzać do poprawienia istniejącego stanu rzeczy, gdyż tylko ta droga, szczególnie w tak delikatnym organizmie jak wojsko, może zapewnić spokojną pracę, która jest najważniejszym wskaźnikiem i najważniejszą dyrektywą dla naczelnego kierownictwa wojskowego. Jestem jednak przekonany, że w dalszych odstępach czasu poprawki te bardzo dodatnio zaciążą nie tylko na pracy wojska, nie tylko przyczynią się do podniesienia tych specjalnych broni, które w przyszłej wojnie pod względem sprawności bojowej będą odgrywały pierwszorzędną rolę, ale przyczynią się w wysokim stopniu do podniesienia wartości mobilizacyjnej, jaką bezwzględnie armia pokojowa mieć powinna.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Podkreślam ponadto, że wzmocnimy wydatnie przez to organizacyjne posunięcie siłę ognia piechoty, wprowadzając na miejsce istniejącej 1 kompanii karabinów maszynowych na pułk 3 kompanie karabinów maszynowych, co już jest dokonane. Tak samo wzmocnienie siły ognia kawalerii jest w toku przez wprowadzenie na każdy pułk szwadronu samochodów pancernych. Wogóle kawaleria w ciągu 1924 r. została kompletnie zreorganizowana, przyczem jej wartość bojowa nie tylko w rozumieniu nadania jej pewnego nowoczesnego kierunku, ale także przez wzmocnienie siły została wydatnie podniesiona. Zwrócono baczną uwagę w roku 1924 na rozwój artylerii, który jest obecnie pełny. Jestem szczęśliwy, że mogę Wysokiej Izbie zakomunikować, iż sprzęt wojenny całej naszej artylerii, który był przestarzały i bardzo zniszczony, został w całości w roku 1924 zastąpiony nowym.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Można również stwierdzić, proszę Wysokiej Izby, że polski lotnictwo ruszyło wreszcie z martwego miejsca.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Głos: Trumny)</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Z temi trumnami także nastąpiła zupełnie wyraźna poprawa, co jak sądzę, całe społeczeństwo, choćby porównywując wypadki z 1923 r. i początku 1924 r. z obecnemi, stwierdzić może. Obecnie mogę to zupełnie stanowczo i otwarcie podkreślić, że wypadki są ograniczone tylko do tego niezbędnego minimum ryzyka, jakie tego rodzaju broń we wszystkich państwach, nawet daleko wyżej pod względem technicznym stojących, w sobie zawiera. Obecnie na miejscu 3 pułków lotniczych, które mieliśmy w 1923 r., mamy ich 6, jakkolwiek niekompletnych, których jednak dokompletowanie będzie dokonane w 1925 r. Jest to tylko początek i ten wydatek 32.000.000 zł., który budżet 1925 r. przewiduje na lotnictwo, w dużym bardzo stopniu nie wyczerpie naszych potrzeb w tej dziedzinie i pod żadnym warunkiem nie może być porównywany z wysiłkami państw zachodnich, czy z wysiłkami naszych sąsiadów, jeżeli chodzi o preliminarze w dziedzinie lotnictwa, tej broni przyszłości. Nie mniej jednak, dostosowując nasze zamierzenia do możności organizacyjnych, do możności personalnych, jakimi rozporządzamy w tej broni, mogę powiedzieć, że jesteśmy na normalnej, naturalnej drodze rozwoju, która będzie musiała być z wielkim wysiłkiem w dalszej przyszłości według ustalonego już obecnie planu i programu kontynuowana.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W r. b. ustalono i zabrano się do wykonania zasadniczych wytycznych kompletnej reorganizacji marynarki wojennej, jak również i programu jej rozbudowy na najbliższe 3 lata. Jestem przekonany, że tak przy nowej obsadzie personalnej, jak i przy tym programie i przy tych wytycznych, które obecnie są ustalane, marynarka wojenna nie tylko pod względem operacyjnym odpowiada swojemu zadaniu, ale, jeżeli weźmiemy kooperacje, między innemi materiałową Rosji sowieckiej i Niemiec (kooperacja wojenna, która bezapelacyjnie jest stwierdzona), to znaczenie reorganizacji jest bardzo duże: i marynarka i inwestycje, które przeprowadzamy, przyczynią się także w bardzo wysokim stopniu do podniesienia walorów pierwszorzędnych zagadnień ogólno państwowej natury, podkreślą bowiem naszą wagę w docenianiu tego skrawka wybrzeża morskiego, jaki na podstawie traktatu wersalskiego został Polsce przyznany. W związku z aktualną dyskusją międzynarodową ma to, zdaje się, bardzo poważne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W kompletnej przebudowie jest również służba budownictwa.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(S. Kalinowski: A obrona przeciwgazowa?)</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">O tem się me mówi w dziale przemysłu wojennego.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Według poglądów oddziałów liniowych, rejony inżynierii i saperów, jeżeli coś budują, to tak powoli, że te budowy są przeznaczone dla przyszłego pokolenia. I pod innym względem budownictwo to jakkolwiek w porównaniu z 1922 i 1923 r. zrobiło duży bardzo postęp, nie stało na wysokości zadania. Potrzeby nasze w tej dziedzinie są bardzo duże. Nie chcę ich tutaj wymieniać, ale mogą to nawet poszczególni obywatele kraju stwierdzić, obserwując, że do dnia dzisiejszego, a więc w tyle lat po ukończeniu wojny, musimy niejednokrotnie oddziały wojskowe kwaterować po wsiach i folwarkach. Higiena pomieszczenia tych oddziałów — nie mówię o mieszkaniach dla kadr zawodowych — pozostawia niezwykle do życzenia tak, że i w tej dziedzinie Państwo Polskie będzie musiało się zdobyć na wielki wysiłek. Jesteśmy przeto obowiązani zrobić wszystko, żeby pod względem organizacyjnym sprawa ta była postawiona na właściwej płaszczyźnie. Po długich studiach, wyzyskując miniony martwy sezon budowlany, zadecydowaliśmy oddzielenie służby właściwego budownictwa od służby saperów i od fortyfikacji, stworzyliśmy departament budownictwa z fachowym inżynierem na czele, a więc wprowadziliśmy słowem czynnik fachowości do tego działu służby, i jak mamy tego dowody od kilku miesięcy daje to niezwykle dodatnie rezultaty.</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wprowadzając reorganizację tę dalej w dół i wprowadzając ją niejako systemem amerykańskim, to znaczy, tworząc tam kierownictwa budowlane, gdzie one są uzasadnione, i podporządkowując fachowcom, centralnie sprawami kierującym, jestem przekonany, że tę dziedzinę budownictwa potrafimy także gruntownie już w bieżącym roku sanować.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ulepszono również służbę artylerii, wprowadzając instytucję badań — instytut artyleryjski, pod którym to względem będziemy także i w innych działach administracji życia technicznego wojska ten wzór naśladowali.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wogóle, jeżeli mówimy o dziedzinie organizacyjnej, to wydaje mi się, że jesteśmy na racjonalnej obecnie drodze, gdzie czynniki wojny oraz możliwości i potrzeby pokoju są harmonizowane, i z chwilą, gdy ustawa o najwyższych władzach obrony Państwa zostanie przez izby ustawodawcze — co uważam za rzecz pilną i konieczną — uchwaloną, jestem przekonany, że ten gmach, budowa armii narodowej będzie w sposób zdrowy od fundamentów aż do góry założone i ugruntowane.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">O wynikach pracy dla wojska w dziedzinie wyszkolenia mówiłem obszernie w Sejmie. Podniosłem pracę nad ujednostajnieniem doktryn i metod wyszkolenia: podjęliśmy szereg instrukcji, które w 1924 roku wydaliśmy i których wydawnictwo będzie w 1925 r. w dalszym ciągu kontynuowane. Podniosłem również i pracę nad podniesieniem poziomu i wykształcenia fachowego naszej kadry zawodowej. Trudności, jakie przy tej pracy napotykamy są przedewszystkiem trudnościami materialnej natury. Brak odpowiednio urządzonych obozów ćwiczebnych, brak plonów ćwiczebnych w poszczególnych garnizonach, ciągłe braki, jeżeli chodzi o amunicję ostrą i ślepą, ciągłe braki, jeżeli chodzi o sprzęt — to są rzeczy, które dadzą się w całości usunąć dopiero wówczas gdy będziemy rozporządzali daleko większemi sumami na rzecz wojska, niż to może być dzisiaj. Ale i pod tym względem w porównaniu z latami poprzedniemi nastąpiła w 50 proc, poprawa, co jestem obowiązany w stosunku do Ministerstwa Skarbu lojalnie stwierdzić.</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Drugą trudność w wyszkoleniu wojska stanowi 18-miesięczna służba wojskowa, którą z musu wprowadziliśmy w piechocie, artylerii, taborach, służbie gospodarczej i sanitarnej. Zdaję sobie najzupełniej sprawę z tego, jakie trudności to za sobą pociąga szczególniej w tej fazie, w której kadry zawodowe, zwłaszcza podoficerów, nie są dość liczne i nie są do zadań instruktorskich w całem tego słowa znaczeniu, jeżeli chodzi o podoficerów z dawnych armii zaborczych specjalnie — przygotowane. Jeżeli przygotowanie rezerw, jeżeli przygotowanie wojskowe młodzieży nie jest przed służbą wojskową z taką intensywnością, jakby należało, prowadzone, jeżeli słowem, otrzymujemy pod względem wojskowym do armii surowy materiał, niemniej jednakowoż wydaje mi się, że nie tylko droga próby 18-miesięcznej w tym dziale służby i broni będzie musiała być utrzymana, ale, że to będzie konieczność stała. Trudno jest przewidzieć tak silne zwiększenie stanu liczebnego armii, ażebyśmy mogli przeszkolić tak wielką ilość zdolnych do noszenia broni, co również leży w interesie wojska i co na pierwszem miejscu musi być postawione.</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jest moim przeto obowiązkiem te trudności łamać, albo je usuwać. Tu chcę zakomunikować Wysokiemu Senatowi, że przedewszystkiem dbam o to, aby stany ćwiczebne kompanii, szwadronów i baterii nie odbiegały zbytnio na papierze od stanów żywnościowych, co było chorobą armii w początkach jej istnienia. Poprawa pod tym względem jest znaczna, z 75 proc, ludzi ćwiczebnych dziś w porównaniu do tych, którzy jedzą w kompaniach, doszliśmy w niektórych wypadkach nawet do 90 proc, co jest bardzo dodatnim objawem, ale trzeba będzie jeszcze cały szereg posunięć celowych, aby ze strony Ministerstwa kierownictwu oddziałów liniowych w tym względzie pomóc. Przewiduję zatem zastąpienie sił kancelaryjnych, o ile tylko to jest możliwe we wszystkich wypadkach, siłami cywilnemi, ażeby w ten sposób inteligentniejszy element oficerski przesunąć do oddziałów liniowych. Po drugie przewiduję zastąpienie instytucji ordynansów oficerskich, przynajmniej w formacjach liniowych, odpowiednim ekwiwalentem, aby również w ten sposób 5.000 ludzi wtłoczyć do oddziałów ćwiczebnych i, o ile możności, bronić wojsko od tego, aby nie miało żołnierzy nienależycie wyszkolonych. Zależy to i od skarbu, aby swój zresztą także interes odpowiednio zrozumiał i nie stawiał mnie w tej pozycji, bym musiał utrzymywać instytucję ordynansów, której to instytucji jestem przeciwny nie tylko ze względów technicznych, ale i ze względów moralnych.</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">A muszę się przy tej instytucji tak długo utrzymywać, jak długo nie dostanę rekompensaty za to, t. zn. jak długo się Ministerstwo Skarbu nie zgodzi na postulat, by zwracać oficerom to, co taki żołnierz kosztuje. Zdaje się, że to z ogólnego państwowego, a nawet ze ściśle finansowego stanowiska jest najzupełniej uzasadnione, gdyż w ten sposób możemy mówić jeżeli nie o redukcji 5.000, a gdybyśmy to do wszystkich oficerów zastosowali, to i 12.000 żołnierzy w ogólnej liczbie wojska, to w każdym razie możemy mówić o tem, że nie będziemy potrzebowali z chwilą, kiedy przystąpimy do rozbudowy broni pancernych, do rozbudowy organizacji obrony przeciwgazowej, do rozbudowy lotnictwa, co wszystko nie było przewidziane w naszej potrzebie i polityce wojskowej, nie będziemy potrzebowali podwyższenia prezencyjnej postawy armii, bo znajdziemy to pokrycie w redukcjach, które wynikną ze zniesienia tego rodzaju instytucji. Wreszcie zdążamy do ograniczenia bezwzględnego służby administracyjnej i wartowniczej do niezbędnego minimum. O przeszło 60 proc, ograniczenie takie w ciągu 1924 r. zostało osiągnięte i dokonane, ale i w dalszym ciągu przez wprowadzenie stróżów cywilnych zamiast utrzymywania wartowników w poszczególnych obiektach i magazynach wojskowych będziemy mogli jedynie racjonalnie to całe zagadnienie rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Doszkolenie oficerów dobiega w r. b. końca tak że pod tym względem rok 1925 zapoczątkowuje rok normalny. Dużą troską natomiast będziemy musieli i w dalszym ciągu otoczyć kwestię podoficerów zawodowych, których wciąż za mało i których wyszkolenie, jak powiadam, i wyrobienie będzie musiało być jeszcze w przyszłości poprawione i podniesione.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ustawa o podstawowych prawach i obowiązkach szeregowych i rozporządzenie wykonawcze, które przed kilkoma dniami zostało opracowane i wydane, powinny, mojem zdaniem, w tej dziedzinie i dla tego zagadnienia stanowić punkt zwrotny. Pewne objawy dodatnie tej ustawy już możemy obserwować, polegające na tem, że w ostatnich dwóch miesiącach mieliśmy istotnie bardzo liczne zgłoszenia ze strony rezerwowych podoficerów na zawodowych z chęcią stawiania się w linii, bo położenie ich ustawowo jest już dziś rozstrzygnięte, czego nie było w przeszłości.</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pocieszającym również jest objawem, proszę Wysokiej Izby, że możemy wskazać w roku bieżącym na liczne zgłaszanie się młodzieży do szkół oficerskich. Z korpusu kadetów około 90 proc, dobrowolnie zgłasza się obecnie do wojska, czego nie było w przeszłości. Z podchorążych rezerwowych 130 w 1925 r. zgłosiło chęć pozostania na stałe w wojsku i zgłosiło się do szkół wojskowych w porównaniu z kilkunastoma z roku zeszłego. Jest to objaw pocieszający, bo świadczy o autorytecie wojska i szkół wojskowych oraz o patriotycznym nastroju społeczeństwa i o zrozumieniu wagi zagadnienia obrony Państwa. I to tem lepiej silniej, im skromniejsze i cięższe pod względem materialnym jest położenie oficerów.</u>
<u xml:id="u-11.45" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wychowanie fizyczne i sportowe żołnierza nie tylko oficera i kadry zawodowej, ale i szeregowych zrobiło duży w ostatnich czasach postęp.</u>
<u xml:id="u-11.46" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zamierzona organizacja centralnego instytutu wychowania fizycznego, jak również ustalona już w obrębie poszczególnych Ministerstw, a mająca być na najbliższem posiedzeniu Rady Ministrów uchwalona ustawa o powszechnem wychowaniu fizycznem młodzieży i przysposobieniu wojskowem, która zatem może jeszcze w bieżącej kadencji będzie Wysokim Izbom przedłożona, mojem zdaniem, wprowadza tę rzecz na normalne ustawowe tory. Ze strony wojska wprowadzono dalej tę zmianę, że zadania te zostały przeniesione z P. K. U. na oddziały liniowe, na pułki, dywizje i korpusy wprost. Jestem przekonany, że tego rodzaju reorganizacja i innowacja podniesie nie tylko poziom tego zagadnienia, ale przyczyni się też do lepszego jego spopularyzowania, gdyż w dotychczasowych warunkach za formalistycznie, za papierowo rzeczy te były traktowane, jak również do silniejszego kontaktu wojska ze społeczeństwem, co musi być naszym naczelnym postulatem. Uchwalenie przedłożonej ustawy pozwoli nam, w pewnym przynajmniej stopniu, zbliżyć swoje w tej tak ważnej dziedzinie wysiłki do wysiłków chociażby naszych sąsiadów, które tak w Niemczech, jak i w Rosji są olbrzymie.</u>
<u xml:id="u-11.47" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W mojem przemówieniu chciałbym jeszcze dotknąć kwestii przemysłowej, kwestii samowystarczalności na wypadek wojny, czego w 100 proc, nie jesteśmy w stanie osiągnąć, ale czego przestrzeganie i do czego dążenie jest naszym bezwzględnym obowiązkiem.</u>
<u xml:id="u-11.48" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Chciałbym także naszych przyjaciół zagranicą a także i wrogów naszych, jednych uspokoić, drugim odpowiedzieć, że przypuszczenia pod tym względem co do armii polskiej są w chwili bieżącej dalekie od rzeczywistości, a zwłaszcza przypuszczenie, że armia polska nie może dłużej jak 1 miesiąc bić się na wypadek odcięcia od zagranicy, ponieważ zapasy mobilizacyjne są bardzo małe, a zdolność samodzielnej wytwórczości amunicji żadna. Otóż z całym spokojem stwierdzam, że i pod względem usamodzielnienia się materialnego zrobiliśmy poważny krok naprzód, i jeżeli wysiłki nasze będą w dalszych kilku latach kontynuowane, ten stopień samowystarczalności, który ludzkich granicach jest do osiągnięcia, będzie przez nas osiągnięty.</u>
<u xml:id="u-11.49" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-11.50" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na to dam jednak parę cyfr, gdyż poprzestanie na ogólnikach, jeżeli o naszych przeciwników idzie, byłoby może nawet szkodliwe, zamiast pożyteczne.</u>
<u xml:id="u-11.51" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Otóż chcę stwierdzić, że w r. 1924 uruchomiono około 40 nowych fabryk lub też rozpoczęto w istniejących już fabrykach prywatnych produkcję przedmiotów natury wojskowej, które dotychczas sprowadzono z zagranicy, co odbiło się zresztą na zapotrzebowaniu naszem walut zagranicznych, które w roku ubiegłym, jak w roku bieżącym, w porównaniu do lat poprzednich bardzo ze strony wojska zmalało.</u>
<u xml:id="u-11.52" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przedstawię ten wysiłek w poszczególnych działach.</u>
<u xml:id="u-11.53" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">A więc:</u>
<u xml:id="u-11.54" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do fabrykacji amunicji w r. 1925 będzie ukończona i przygotowana produkcja wszystkich rodzajów amunicji tak dla piechoty, jak i artylerii, nie wyłączając najcięższej.</u>
<u xml:id="u-11.55" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-11.56" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Przez sprowadzenie specjalnych agregatów, co już jest dokonane, będzie możliwe fabrykowanie nawet amunicji dla artylerii ciężkiej.</u>
<u xml:id="u-11.57" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-11.58" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ażeby pokryć zapotrzebowania wojenne w naszym planie mobilizacyjnym przewidujemy — bo na tę drogę poszliśmy — taką rozbudowę fabryk i takie magazynowanie potrzebnych maszyn, aby rozrost produkcji wojennej był możliwy.</u>
<u xml:id="u-11.59" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pod względem przemysłu obrabiarkowego, maszynowego, który był dużą bardzo zawadą w naszym programie rozbudowy przemysłu amunicyjnego, poszliśmy na sprowadzanie odpowiednich technicznych wzorów z zagranicy i na zapoczątkowanie w sposób poważny w roku zeszłym tej gałęzi niesłychanie ważnej z punktu widzenia obrony państwowej przemysłu wojennego kraju. Praca ta jest w pełnym toku, daje bardzo poważne rezultaty, i mam pełne prawo twierdzić, że zagadnienie to zostało pozytywnie także w stosunku do zapotrzebowań przyszłościowych wojennych rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-11.60" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W dziedzinie broni w r. 1924 produkowaliśmy 14.000 karabinów. Cyfr ze zrozumiałych powodów nie chcę podawać co do 1925 r. i 1926 r., pragnę tylko stwierdzić, iż jestem przekonany, że niedługo dojdziemy do 150.000 karabinów rocznie. Nie chcę tego terminu czasu wymieniać ze względów konfidencjonalnych, a co będzie musiało być w przyszłości dalszej jeszcze stopniowane. W stosunku do broni maszynowej jest w opracowaniu umowa, która jest na ukończeniu — uruchomienia w kraju fabryki broni maszynowej oraz broni towarzyszącej dla piechoty.</u>
<u xml:id="u-11.61" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do dział ukończono ostatecznie warsztaty naprawy powrotników — jednej z najważniejszych części funkcjonowania dział — i mam nadzieję, że wbrew zarzutom i alarmom jeszcze w roku bieżącym potrafimy uruchomić w Starachowicach warsztaty gruntownej reparacji dział, tak że ten anachronizm, iż zepsute działa musieliśmy posyłać za granicę do naprawy, nawet jeżeli chodzi o poważną reparację, o rurowanie dział, będzie usunięty.</u>
<u xml:id="u-11.62" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wspomniałem tu o Starachowicach, która to sprawa została poruszona w interpelacji w Izbie poselskiej. Otóż chcę stwierdzić, że przed kilkunastu dniami celowe zabiegi ze strony Rządu doprowadziły do tego, że Rząd stał się w większości właścicielem Starachowic, i że od tego dnia będzie mógł sanację tego przedsiębiorstwa z całą energią doprowadzić do końca. A wobec tego, że otrzymaliśmy potrzebne pieniądze na przeprowadzenie sanacji przedsiębiorstwa tego do końca, temat ten należy już do przeszłości.</u>
<u xml:id="u-11.63" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W dziedzinie lotnictwa, jeżeli chodzi o przemysł, rok 1924–1925 był okresem przełomowym dlatego, że nie tylko doprowadziliśmy do gruntownej sanacji istniejącą w Lublinie fabrykę „Klagę i Laśkiewicz”, która dziś stoi na wysokości zadania pod względem technicznym, ale potrafiliśmy uruchomić — bo w r. 1925 już przystąpiono do produkcji—4 nowe fabryki aeroplanów. Fabryka motorów jest obecnie studiowana i mam nadzieję, że w roku 1927 będziemy mogli przystąpić także i do fabrykacji motorów aeroplanowych w kraju.</u>
<u xml:id="u-11.64" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W dziedzinie obrony przeciwgazowej, o którą interpelował mnie senator Kalinowski, rozpoczęto w kraju fabrykację masek gazowych, w przygotowaniu natomiast jest produkcja wszystkich aparatów, potrzebnych do obrony przeciwgazowej, tak że, jeżeli chodzi o obronę, a o niej tylko z tej trybuny mogę mówić, będziemy w najbliższym czasie zupełnie pod tym względem samowystarczalni — to znaczy — będziemy produkowali wszystko, co do tej obrony, w nowoczesnem nawet znaczeniu tego słowa, jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-11.65" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-11.66" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">W przemyśle telefonicznym, telegraficznym oraz radiotelegraficznym przemysł krajowy w ciągu roku 1924 i 1925 zrobił tak wielkie postępy, że na wypadek wojny armia nie będzie zdana na dostawy zagraniczne.</u>
<u xml:id="u-11.67" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie mówię o przemyśle włókienniczym i skórzanym, dlatego że pod tym względem byliśmy oddawna samowystarczalni. Pewna poprawa, o ile chodzi o techniczne ujęcie tego zagadnienia, została w ostatnich czasach dokonana.</u>
<u xml:id="u-11.68" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Stoi przed nami wielki problem — doprowadzenie do tego, ażeby przedewszystkiem zabezpieczyć w kraju potrzebne surowce i to nie tylko co do pewnych gatunków stali, co do których jesteśmy w pertraktacjach z niektóremi hutami, pracującemi w kraju, ale także i pod każdym innym względem.</u>
<u xml:id="u-11.69" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Drugi wielki problem to przygotowania w odpowiednich ilościach wykwalifikowanego robotnika i inżyniera.</u>
<u xml:id="u-11.70" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Trzeci wielki problem to zabezpieczenie odpowiedniej ilości nowoczesnych urządzeń i na wysokości zadania pod względem technicznym stojących maszyn.</u>
<u xml:id="u-11.71" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Te wszystkie zadania są studiowane z całą skrupulatnością w zorganizowanym obecnie departamencie przemysłu wojennego. Tuszę również, że rada przemysłu wojennego, która została zwołana na 22 czerwca po raz pierwszy, da także Ministerstwu Spraw Wojskowych dużo dodatniego pod tym względem materiału.</u>
<u xml:id="u-11.72" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie byłbym jednak za tem — jakkolwiek Wysoka Izba widzi, że do tego przedmiotu odnoszę się z taką powagą, na jaką zasługuje — żeby wprowadzać specjalny podsekretariat stanu dla spraw przemysłu wojskowego. Wydaje mi się, że poza już istniejącą organizacją i poza kolaboracją poszczególnych Ministerstw, na której chciałbym pracę tę w przyszłości oprzeć i zogniskować w Najwyższej Radzie Obrony Państwa i jej generalnym sekretariacie — bo te komórki są powołane, żeby przynajmniej w najbliższym okresie czasu temu zdaniu odpowiedzieć — wprowadzenie rzeczy nowych, któreby organizacyjnie wojsko przeciążyły, nie byłoby według mnie w całości celowem.</u>
<u xml:id="u-11.73" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Zdaje mi się, że na podstawie tych faktów i cyfr mogę z całym spokojem stwierdzić, że armia narodowa konsoliduje się, i to konsoliduje się wewnętrznie nie tylko pod względem technicznym, pod względem wyszkolenia, słowem, pod względem fachowym, ale chciałbym dodać, że konsoliduje się także i pod względem moralnym. Wojsko, a specjalnie polski korpus oficerski w olbrzymiej swej większości, proszę Panów, pracuje ciężko, pracuje jednakże z pobudek czysto ideowych. Zdaje mi się, że Wysoka Izba będzie ze mną w zgodzie pod tym względem, w tę samą nutą uderzył także i mój szanowny przedmówca — iż polski korpus oficerski wogóle kadra zawodowa wojska polskiego, nie zna innych haseł, oprócz haseł wypisanych na swoich sztandarach, i nie zna innych obowiązków poza obowiązkiem wobec Rzeczypospolitej, jako takiej.</u>
<u xml:id="u-11.74" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
<u xml:id="u-11.75" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Mam również wrażenie, że polski korpus oficerski zdaje sobie sprawę, iż ten wielki wydatek, ten wielki wysiłek finansowy, przeznaczony na podniesienie pogotowia obronnego narodu, cokolwiekbyśmy o tem mówili, jest poważnym dowodem ze strony obecnego pokolenia, że pokolenie to istotne w przyszłość mocarstwa Rzeczypospolitej wierzy i że na jej zabezpieczenie nie poskąpi żadnych wydatków. Jest to ten czynnik moralny, o którym oficerowi polskiemu nie wolno nigdy zapominać. Polska armia narodowa nie jest, proszę Panów, armią odwetu, ani armią zaboru i wszelkie twierdzenia, że wysokość tych wydatków podkreśla właśnie nasze tendencje wojownicze, o których wspomniałem na wstępie, nie mają żadnego uzasadnienia i w historii i w tradycji.</u>
<u xml:id="u-11.76" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Pozwolą Panowie, że w kilku słowach tę tradycję przypomnę, bo przeżywamy taki moment historyczny, iż dobrze jest o takich rzeczach pamiętać i dobrze jest nie zapominać doświadczeń historycznych. Wydaje mi się, że wszyscy podzielają moje przekonanie, iż poczucie niesprawiedliwości wojny zaborczej tkwiła głęboko w psychice narodu, i że niesprawiedliwość wojen zaborczych była zwalczana nie tylko przez pisarzy politycznych naszego złotego wieku, ale także przez mężów wojskowych tej miary, co hetman Jan Tarnowski i hetman Stanisław żółkiewski. którzy mówili, że „wojna zaborcza jest przeciwna rozumowi i przeciwna Bogu”. Możnaby nawet z tego zrobić pewien zarzut naszej historii, bo wojny nasze były aż zanadto tylko obronne, i niejednokrotnie ten czynnik obronny przemieniał się w inercję, która stawała w poprzek bardzo racjonalnym zamierzeniom najwybitniejszych naszych ludzi.</u>
<u xml:id="u-11.77" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Muszę powiedzieć również i przypomnieć, że Andrzej Frycz-Modrzewski, jeden z najmędrszych naszych mężów stanu, był jednym z pierwszych wśród tych, którzy jeszcze w wiekach średnich mówili o wiecznie trwałym pokoju, zabezpieczonym nie tylko siłą oręża, ale i porozumieniem bezpośredniem sąsiadów przez ich reprezentantów i umowami arbitrażowemi, przyczem społeczność chrześcijańska w jego rozumieniu zastępuje dzisiejszą Ligę Narodów. Ale tenże Frycz-Modrzewski, występuje przeciwko bezbronności narodu, mówi, że stara przypowieść powiada, iż „okazja czyni złodzieje”, i przed tą okazją trzeba się strzec. Z chwilą, kiedy ten zdrowy czyn pacyfistyczny wyrodził się w antymilitaryzm w XVI wieku, z chwilą, gdy z tego powodu w XVII wieku Polska stała się zupełnie bezbronną wtedy złodzieje mieli „okazję” i wtedy Polska stała się łupem sąsiadujących wielkich mocarstw. O tem wielkiem doświadczeniu historycznem, zdaje się, nam zapominać nie wolne, gdyż jak dawniej, tak i dziś, sąsiadujemy z narodem, który gloryfikuje i apoteozuje wojnę, twierdząc, jak to mówił Moltke, że „wojna jest jednem z ogniw boskiego porządku świata”, a sen o wiecznym pokoju jest „snem tylko i to pięknym”. Fryderyk, nasz wielki wróg, mówił, że „traktaty są po to, ażeby je łamać”, a Betman-Hollweg niedawno podczas wielkiej wojny nazwał je „świstkami papieru”. Dlatego w okresie, kiedy się tak dużo mówi o traktatach i paktach gwarancyjnych i kiedy się mówi z narodem, który gloryfikuje wojnę, my dążąc z całą stanowczością do gruntowania istotnego i trwałego pokoju, musimy dbać o to, ażeby ramię naszego Państwa nie było bezbronne i ażebyśmy naszym sąsiadom nie dawali „okazji”.</u>
<u xml:id="u-11.78" who="#komentarz">(Brawa).</u>
<u xml:id="u-11.79" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Dwa słowa winienem jeszcze odpowiedzieć na zapytanie Pana Senatora Januszewskiego co do uposażenia zawodowych wojskowych. Moje stanowisko jest znane, dałem mu wyraz w Komisji Wojskowej, gdzie był również p. Wiceminister Markowski, z którym byliśmy pod tym względem w zgodzie. Muszę bezwarunkowo stwierdzić, że uposażenie jest nikłe i że trzeba dążyć do poprawy. Mój program poprawy jest bardzo skromny, jest tak skromny, że powinien być, programem dla każdego człowieka, który ma prawo do pracy, ale ma prawo również do normalnego ludzkiego życia, gdyż ja nic innego nie pragnąłbym, jak tylko tego, aby kadry zawodowe miały najmniejsze, lecz higieniczne mieszkanie, aby mogły tak żyć, tak się odżywiać i tak się ubierać, aby nie zwracały uwagi opinii publicznej złem ubraniem, aby nie głodowały podczas najcięższych ćwiczeń, aby miały zabezpieczoną zimę i aby mogły szkolić w sposób odpowiedni swoje dzieci. Do niczego innego nie dążę, jak tylko do tych 4 punktów, które, zdaje mi się, muszą być postulatem każdego przeciętnego nawet robotnika. Jednak muszę stwierdzić, że, aby tak skromny ideał osiągnąć, trzeba w obecnych warunkach dużego wysiłku Skarbu. Jaką drogą to zrobić, ta rzecz jeszcze nie jest rozstrzygnięta w łonie Rządu, i stąd zbytnie jej precyzowanie jest, jeśli chodzi o stronę Rządu, niemożliwe bowiem Rząd nie może występować z dwiema formułami wobec Izb Ustawodawczych. Za każde jednak wystąpienie Izby Ustawodawczej czy Izby Poselskiej, która wybrała ad hoc specjalną komisję, byłbym bardzo obowiązany. Wniosek szanownego przedmówcy, czy jaki inny, który jednak staje na stanowisku potrzeby tej poprawy, jest, mojem zdaniem, bardzo pożyteczny, bo wnosi uspokojenie także do kadr zawodowych, które przekonywują się, iż zagadnienie to jest traktowane zasadniczo i że z chwilą, kiedy Państwo będzie w możności, z pewnością nie poskąpi wydatków na to, ażeby byt, zawarowany pragmatyką oficerską i żołnierską, był zapewniony. Z drugiej strony, jako przełożony, szef konstytucyjny armii, muszę z całą żołnierską twardością oświadczyć, że mimo ciężkiego położenia położenie to nie może się w żadnym stopniu, i na szczęście nie odbija się, na dyscyplinie pracy, a nawet nie może się nazewnątrz ujawnić w takim czy innym wyglądzie poszczególnego wojskowego.</u>
<u xml:id="u-11.80" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Ten, niestety, twardy apel z tej trybuny jestem obowiązany skierować do swoich podwładnych, bo nie chciałbym, ażeby z omawiania tej sprawy wyciągnęli fałszywe wnioski.</u>
<u xml:id="u-11.81" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Mendelson.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SMendelsohn">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#SMendelsohn">Polska ze względu na swoje położenie geograficzne, ze względu na swoich sąsiadów ze wschodu i zachodu, potrzebuje dla utrzymania swej niezależności i całości swoich granic silnej i bitnej armii. Podstawą zaś bytu, należytego rozwoju i wielkości tej armii, która ma być rękojmią niezależności i całości granic Rzeczypospolitej, są odpowiednie fundusze, czerpane z ogólnego budżetu państwowego. Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych wypełnia mniej więcej 35% całego budżetu Państwa, którego aktywami są podatki i daniny ludności, składane w lwiej części przez ludność miejską, a jaki odsetek stanowi tu ludność żydowska, przypuszczam, że wiadomo bardzo dobrze każdemu z Szanownych Panów. Zabierając tedy głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych i zdając sobie sprawę z jego wagi, pragnę podkreślić z jednej strony stanowisko nasze wobec Państwa i dać wyraz naszym lojalnym uczuciom obywatelskim, z drugiej jednak strony uczciwie i sumiennie wypełnić obowiązki naszych mandatów, nasze obowiązki wobec tej części ludności Państwa, którą tu mamy zaszczyt reprezentować, upomnieć się o prawa ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SMendelsohn">Jako prawi obywatele Państwa Polskiego, oświadczamy tu z tego miejsca, że obowiązki nasze wobec Państwa spełniać chcemy i spełniamy je chętnie i nigdy się od nich uchylać nie myślimy. Nie chcemy szczędzić ofiar krwi ani mienia tam, gdzie idzie o interes Państwa. Już tu na wstępie mego przemówienia pragnę odeprzeć dające się niestety tak często słyszeć, a nie uzasadnione insynuacje pod naszym adresem: żydzi uchylają się od służby wojskowej, żydzi są dezerterami. Pomijając zupełnie statystykę więzienną, która świadczyłaby wręcz przeciwnie i wykazałaby istotny stan rzeczy, wystarczy mi powołać się tylko na to, co stwierdził poseł frakcji narodowej, mianowicie prezes Komisji Wojskowej w Sejmie, p. poseł Mączyński, że w armii jest podwójna ilość żydów, licząc w stosunku procentowym do ludności całego Państwa. Ci żydzi w dwukrotnie tak wysokiej liczbie niż by kontyngentowo na nich wypadała, służą i służyli nie w kancelariach, ani też na synekurach, to są żołnierze frantowi, jak to stwierdził na posiedzeń! i Komisji Wojskowej w Sejmie, zdaje się, p. poseł Kościałkowski.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#SMendelsohn">Ta tak słuszna zasada, że kto domaga się równych praw, ten też spełniać winien w równej mierze i obowiązki, jest niestety od pierwszej chwili niepodległego bytu państwa do nas niesprawiedliwie zastosowana. Bezzasadnie zarzuca się nam, jak to powyżej podałem, że od tych równych obowiązków się uchylamy. Pod zarzutem nielojalności wobec państwa, a co więcej pod hańbiącym i straszliwym zarzutem szpiegostwa, usuwa się od czasów osławionej jabłonny żydów z kancelarii wojskowych, ze sztabów i z oddziałów telefonicznych. Napis na każdym aparacie telefonicznym za czasów wojny: „Ostrożnie, nieprzyjaciel słucha” był stosowany w praktyce niestety wobec żydów. A jednak to praktyczne życie przekonało nas o bezzasadności tego wszystkiego. Dziś wiemy chyba już wszyscy doskonale, że smutnej i niezaszczytnej pamięci Bagińscy, Dobrowolscy i im podobni ciemni ludzie nie byli żydami i z żydostwem nie mieli nic wspólnego. A jednak raz postawiona zasada: „Precz z żydami z tyłów armji i zasada walki „z wewnętrznem niebezpieczeństwem” zostaje konsekwentnie przeprowadzona. By nawet cień podejrzenia nie padł na lekarzy wojskowych i inne czynniki poborowe, brano żydów bezwzględnie na ich stan zdrowia w rekruty, aż doszliśmy do takiej liczby, że zatrwożyła ona posłów pewnych frakcji i skonstatowali oni, że żydów w wojsku jest dwa razy tyle niżby być powinno i że jest ich zawiele na placach ćwiczeń i z bronią w ręku. Fakty powyższe chyba dość wymownie świadczą o tem, że obowiązki nasze spełniamy conajmniej narówni ze wszystkiemi.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#SMendelsohn">Ale czy też jesteśmy traktowani narówni ze wszystkimi innymi? Na to pytanie możemy dać tylko odpowiedź negatywną. Musimy, niestety, z prawdziwym żalem stwierdzić to, co ja, jak również moi koledzy już nieraz z tej Wysokiej trybuny wykazywaliśmy, że słuszne żądania ludności żydowskiej, na Konstytucji naszej oparte, absolutnie nie bywają uwzględniane. Żydów na stanowiska oficerów zawodowych się nie dopuszcza, a nawet bardzo rzadko do szkół podoficerskich, a istniejąca jeszcze znikoma ilość żydów oficerów jest już na wymarciu.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#SMendelsohn">Oferty dostawców żydów na dostawy wojskowe bywają odrzucane nawet wtedy, kiedy są dla Skarbu Państwa korzystniejsze, na dowód czego może służyć interpelacja zgłoszona przez posłów naszego klubu w tej sprawie, co też na senackiej Komisji Budżetowej udowodnili koledzy senatorowie p. Szereszewski i dr. Rotenstreich. Święcenie soboty i świąt uroczystych stanowi tymczasem tylko jeszcze jedną koncesję papierową, która w praktyce zostaje załatwiona bardzo problematycznie.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#SMendelsohn">Złe traktowanie żołnierzy żydowskich i mniejszości narodowych przez ich bezpośrednich przełożonych, podkreślam jeszcze raz przez ich bezpośrednich przełożonych, przekracza wszelkie pojęcie ludzkie i przybiera coraz bardziej zastraszające rozmiary.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#SMendelsohn">Nie mam tu bynajmniej zamiaru nużyć Szanownych Panów wyliczaniem poszczególnych faktów, albowiem zajmowałoby to zadużo czasu, gdybym chciał tylko przytoczyć fakta wyliczone choćby w jednem piśmie wręczonem przezemnie i kolegę z mojej frakcji, p. Kirszbrauna, dopiero kilka tygodni temu w zastępstwie p. Ministra Spraw Wojskowych p. gen. Majewskiemu, które dość mówią same za siebie. Ale zresztą wynurzenia takie żadnego skutku by nie odniosły, czego najlepszym dowodem może być to, że jest już prawie rok temu, jak podczas dyskusji nad ustawą o obowiązkach i prawach szeregowych wojska polskiego wyliczyliśmy szereg krzywd, a pomiędzy innemi i fakt utopienia żołnierza żyda przez swoich kolegów nieżydów, którzy, wracając z miejsca wypadku, pozwolili sobie na żart, że nic złego się nie stało, bo i tak żydów jest zadużo na świecie, więc nic nie szkodzi, jeżeli o jednego będzie mniej. Swojego czasu wnieśliśmy interpelację w tej sprawie, ale dotychczas sprawa ta pozostała na martwym punkcie.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#SMendelsohn">Duszpasterstwo wyznania mojżeszowego w porównaniu z innemi wyznaniami w wojskowości jest tak upośledzone, że w całej armii jest zaledwie 2 rabinów wojskowych, a należałoby przynajmniej do każdego D. O. K. dać rabina wojskowego. Tę sprawę na Komisji Skarbowo-Budżetowej poruszył wyczerpująco kol. s. Bodek.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#SMendelsohn">Argumenty, któremi w Sejmie posługiwał się p. pos. Miedziński dla obciążenia p. Ministra Spraw Wojskowych, mogłyby mi posłużyć w pewnej mierze do usprawiedliwienia p. Ministra Spraw Wojskowych, mianowicie, że wszystko to, co jest złe, zrobili jego poprzednicy, i nawet z zadowoleniem mogę stwierdzić, że dla wypadków bicia i złego traktowania żołnierzy żydów, wyższe czynniki władz wojskowych miały należyte zrozumienie i istotnie wystąpiły przeciwko temu.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Min. Spraw Wojskowych gen. Sikorski: Nikogo nie wolno bić.)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#SMendelsohn">Ale niestety niższe szarże wojskowe bardzo często ignorują zupełnie rozkazy władz wyższych, a to smutne zjawisko ujawnia się nie tylko w dziedzinie wojskowości, ale też we wszystkich dziedzinach administracji państwowej i wychodzi na wielką szkodę Państwu.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#SMendelsohn">Natomiast mogę z całą stanowczością stwierdzić, że bardzo lakoniczna replika p. Ministra Spraw Wojskowych na wszystkie skargi i zarzuty, wypowiedziane w Sejmie przez p. posła Feldmana, w której p. Minister stwierdza, że zarzuty złego traktowania mniejszości narodowych, to są słowa p. Ministra w odpowiedzi p. Feldmanowi...</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Minister gen. Sikorski protestuje)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#SMendelsohn">...tak jest, Pan będzie łaskaw sprawdzić w stenogramie, tak było, Panie Ministrze. Pan poseł Feldman mówił o żydach, a Pan Minister zamiast odpowiedzieć o żydach, mówił o mniejszościach narodowych i pan Minister stwierdził, że zarzuty były nieuzasadnione i że temu przeczy zupełnie życie. Mogę jednak stwierdzić, że fakty przemawiają inaczej. Więc gdy mowa o mniejszościach narodowych, to przypuszczam, że wystarczy fakt, który miał miejsce dopiero w końcu zeszłego miesiąca, albo na początku tego miesiąca. Jak mnie tak i Sz. Panom zapewne wiadomo z prasy, że odbył się proces w sądzie wojskowym, gdzie było oskarżonych 5 oficerów za to. że bili i szykanowali żołnierzy białoruskich.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(S. Zubowicz. Gdzie był ten proces?)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#SMendelsohn">W sądzie wojskowym. Jeszcze niema miesiąca jak to było.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Min. Spraw Wojskowych gen. Sikorski: To nie tylko o mniejszości chodziło.)</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#SMendelsohn">To była sprawa o bicie i szykanowanie żołnierzy białoruskich.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych gen. Sikorski: Wogóle żołnierzy.)</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#SMendelsohn">Przynajmniej tak czytałem w prasie. Na rozprawie sądowej pomiędzy innymi był świadkiem jeden pułkownik, którego nazwiska nie chcę nawet wymienić...</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#SMendelsohn">...z szacunku dla wojskowości. Chcąc usprawiedliwić tych właśnie oficerów oskarżonych, powiedział on, że nic dziwnego nie jest, jeżeli się bije żołnierzy z mniejszości narodowych, gdyż mniejszości narodowe to element wrogi względem Polski i nie powinien się wcale znajdować w koszarach. A gdy przewodniczący zrobił mu surową uwagę, że mniejszości narodowe w Polsce stanowią 30% jej ludności i nie wolno o nich tak mówić, a także, że obowiązkiem pułkownika jest dbać o to, aby żołnierze w koszarach czuli się jak u siebie w domu, wtedy ten pułkownik odpowiedział, że formalnie właściwie powinno tak być, ale faktycznie jest to niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#SMendelsohn">Co się zaś tyczy specjalnie żołnierzy żydowskich, to mam tu w ręku nawet szereg faktów, stwierdzających nasze skargi. Żeby nie być zupełnie gołosłownym, niech mi wolno będzie wspomnieć tylko o jednym kwiatku tego wielkiego bukietu. Otóż, proszę szanownych Panów, w drugiej kompanii 36 p. p. odbywał się wykład szermierki, wykładał plutonowy podchorąży Twarowski. Chcąc się zabawić, Twarowski rozkazał szeregowemu Weinbergowi, człowiekowi z natury spokojnemu i posłusznemu, wleźć na stoły z karabinem i bagnetem i wykonywać na stołach ćwiczenie szermiercze. Żołnierze chrześcijanie wykręcali Weinbergowi nogi i przewracali stoły, na których się ćwiczył. Podchorąży śmiał się, przyglądając się tej zabawie, potem rozkazał Weinbergowi przez wszystkie stoły — biegiem marsz. Gdy ten przebiegł wszystkie stoły, wtedy podchorąży rozkazał otworzyć okno i rozkazał Weinbergowi wyskoczyć przez to okno. Naturalnie Weinberg tego rozkazu nie wykonał. Wtedy podchorąży wydał rozkaz Weinbergowi: pod ławki biegiem marsz. Weinberg kopany przez kolegów chrześcijan nie mógł tego rozkazu wykonać. Na to podchorąży, zwracając się do obecnych, zawołał: Kto ma igłę lub szpilkę? Żądany przedmiot wnet się znalazł w ręku podchorążego, który począł nielitościwie kłuć Weinberga w pośladek. Weinberg poderwał się.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(Głosy: To niemożliwe)</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#SMendelsohn">Naturalnie, że to jest trudne do uwierzenia. Weinberg poderwał się i z rozpaczliwym płaczem pobiegł do dowódcy kompanii. Podchorąży zaskarżył jednak Weinberga o niewykonywanie rozkazu. To jest jeden fakt, takich faktów mógłbym więcej przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wojskowych: Co dalej było?)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#SMendelsohn">Jeśli p. Minister sobie życzy, to mogę przedstawić dowody.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wojskowych: Ja się pytam, co dowódca kompanii z tym faktem zrobił?)</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#SMendelsohn">Co było dalej, tego ja nie wiem.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Jeszcze niema roku, odpowiedź dopiero po roku przychodzi.)</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#SMendelsohn">Już stwierdziłem tutaj, że po interpelacji o utopienie przeszło rok minął i jeszcze niema odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Czy pułkownik pochwalił to postępowanie, czy reagował?)</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#SMendelsohn">Tymczasem, o ile mi wiadomo, to ten podchorąży jeszcze zaskarżył tego żołnierza.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#SMendelsohn">Już stwierdziłem wyżej, że winę w takich wypadkach należy przypisać niższym szarżom wojskowym, ale trudno, w życiu parlamentarnem wszelkie zarzuty bywają skierowywane wyłącznie pod adresem ministra. Otóż, proszę Sz. Panów, w takich warunkach, gdy się toczy dyskusja nad budżetem Ministra Spraw Wojskowych, uważam za nasz obowiązek uczynić oddanie naszych głosów za budżetem zależne od spełnienia naszych słusznych postulatów, które mogą być objęte następującemi punktami:</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#SMendelsohn">1) Odwołanie i uznanie za niedopuszczalne z punktu widzenia państwowego wszelkich tajnych cyrkularzy i rozkazów, co do ograniczania praw żołnierzy żydów, wydanych w swoim czasie przez b. Ministra Spraw Wojskowych p. gen. Sosnkowskiego.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#SMendelsohn">2) Zupełne i faktyczne równouprawnienie żołnierzy żydów, służących w szeregach armii, także przy obsadzaniu stanowisk i przy awansach.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#SMendelsohn">3) Umożliwienie żołnierzom żydom odprawiania swoich modlitw codziennych, uczęszczania na nabożeństwa w ich dni świąteczne, święcenie soboty i świąt uroczystych, ma się rozumieć bez dodatku w rozkazach: „o ile służba na to zezwala”, bo to daje niższym szarżom wojskowym możność różnej interpretacji i nadużywania swej władzy, a w czasie pokoju służba zawsze zezwalać na to powinna i może.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#SMendelsohn">4) Umożliwienie żołnierzom żydom, którzy się tego domagają, korzystania z rytualnego wiktu. Religia nasza żadnych generalnych dyspens nie uznaje więc nie może być tak, jak to kiedyś mylnie proponował z tej wysokiej trybuny p. generał Haller, żeby były dyspensy generalne. Ja twierdzę, że religia nasza żadnych dyspens nie uznaje, a trudności techniczne dadzą się pokonać w porozumieniu z zarządami odnośnych gmin żydowskich.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#SMendelsohn">5) Nieczynienie różnic między dostawcami wojskowymi, jeżeli tylko oferują swoje dostawy z jednakową korzyścią dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#SMendelsohn">6) Obsadzenie przynajmniej każdego D. O. K jednym odpowiednim rabinem wojskowym, co pod względem moralnym wpłynie dodatnio na wojsko wogóle, a na żołnierzy żydów w szczególności.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#SMendelsohn">Dotąd niestety postulatom tym, słusznym i sprawiedliwym, nie dzieje się zadość. Zmuszeni jesteśmy często zadawalać się pozorami równouprawnienia tam, gdzieby w myśl prawa ustawy konstytucyjnej i w imię dobrze zrozumianego interesu Państwa powinno ono być w praktyce faktycznie zastosowane i dopóki ono faktycznie zastosowane nie będzie w całej pełni, za budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych głosować nie będziemy mogli.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. s. Kiniorski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SKiniorski">Chcę poruszyć jedną sprawę z tych, które były poruszone w referacie s. Januszewskiego, później w przemówieniu p. Ministra Spraw Wojskowych, sprawę według mnie bardzo ważną, której osobiście się dotykałem i którą się interesują, a mianowicie sprawę bezpośrednich zakupów przez wojskowość u producentów, jak ważną jest ta sprawa świadczy nie tylko poruszenie jej dzisiaj w obydwu przemówieniach, ale od paru lat zarówno na komisji sejmowej, jak i senackiej sprawa ta jest omawiana, bo ona rzeczywiście odpowiada zarówno interesom wojska, jak i interesom szerokich sfer rolniczych. Przez te zakupy wojsko unika wysokich kosztów pośrednictwa, reguluje ceny na rynku i nie pozwala rolnikom padać ofiarą spekulacji.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SKiniorski">Jeżeli np. weźmiemy obecny przednówkowy czas, to mógłbym tu zacytować wprost przerażające cyfry, jak dalece producenci są obecnie wyzyskiwani wskutek braku gotówki. Gdyby w tym sezonie Ministerstwo Spraw Wojskowych, które przecie kilkanaście tysięcy wagonów zboża kupując, mogło chociaż parę tysięcy wagonów zaliczkować, to byłoby to ogromnem uregulowaniem rynku i ogromną pomocą dla rolników. I rzecz dziwna, we wszystkich tych przemówieniach stwierdzono doniosłość tej sprawy i ja osobiście, gdy jeszcze nie jako senator, ale jako kierownik jednej z organizacji rolniczych w tej sprawie zwracałem się do najwyższych przedstawicieli spraw wojskowych, również doznawałem zawsze jak najprzychylniejszego przyjęcia, ale cóż z tego, gdy przyszło do praktyki, zawsze jakieś przeszkody się piętrzą i dotychczas daleko do tego, ażeby sprawa ta była na dobrej drodze.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SKiniorski">Na jednem z zebrań w Ministerstwie Spraw Wojskowych, poświęconem tej sprawie, szef intendentury generał Neugebauer, przytoczył cyfry, które i dziś również znalazły echo w przemówieniach p. Ministra Spraw Wojskowych, mianowicie, że sprawa ta jest na dobrej drodze, że widać ciągły postęp w tych zakupach bezpośrednio u producenta, tak, że z 8% w 1923 r. zakupów u producentów wzrosły one w 1924 r. na 38%. Nie mogę kwestionować prawdziwości tych 38%, ale bardzo byłoby ciekawe, żebyśmy się mogli dowiedzieć, jacy to właściwie producenci sprzedawali zboże, bo często bardzo, mogę przypuszczać, zachodzą pomyłki co do samej kwalifikacji producentów i często może komuś zależało na tem, żeby uchodzić za przedstawiciela producentów, a rzeczywiście producentem nie był. Ja jednak z mojej praktyki muszę stwierdzić, że od kilku lat zwykle w tym sezonie organizacje rolnicze i to wszystkie zarówno drobnej jak większej własności, starają się wejść w kontakt z Ministerstwem Spraw Wojskowych, a jednak dotychczas kroniki nie zanotowały jakiejś większej transakcji między intendenturą Ministerstwa Spraw Wojskowych a organizacjami rolniczemi.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SKiniorski">P. Minister Spraw Wojskowych mówił, że dążąc do tego celu, trzeba zorganizować producentów. Mnie się zdaje, że to jest trud zbyteczny. Producenci oddawna są zorganizowani i właśnie czekają tylko na sposobność, żeby mogli swoich organizacji użyć do tych celów, które zarówno dla wojska, jak i dla producentów są potrzebne. Trzeba skonstatować, że o ile w najwyższych sferach wojskowych wśród wyższych urzędników pod tym względem zawsze spotykamy się z największą przychylnością i dobrą wolą, to jednak gdy przyjdzie do wykonania, zjawiają się jakieś przeszkody, coś się dzieje, że zawsze te pertraktacje muszą się w końcu rozchwiać. I tu oczywiście trudno jest powiedzieć, po której stronie jest racja, chcąc być bezstronnym. Z jednej strony intendenturą mówi, że organizacje rolnicze, zrzeszenia rolnicze niechętne są do dostawy produktów rolnych, ale jeżeli posłuchamy przedstawicieli organizacji rolniczych, to usłyszymy zarzuty wprost przeciwne, że właśnie doznają oni już nie tylko wielkich przeszkód w postaci nadzwyczajnych trudności, rozmaitych niepotrzebnych i zbytecznych formalności, bardzo dokuczliwych wymagań, ale że wprost odczuwają w wojskowości pewnego rodzaju niechęć do zawierania kontraktów właśnie w sprawie produktów.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SKiniorski">Że tak jest, że to nie jest niechęć ze strony producentów, o tem może świadczyć pewien fakt, może drobny, ale w każdym razie charakteryzujący sytuację. Mianowicie w marcu tego roku został przez Ministerstwo Spraw Wojskowych, przez VI departament — intendenturę ogłoszony przetarg ofertowy na dostawę owsa pochodzenia zagranicznego. W tem ogłoszeniu była zastrzeżona dostawa 600 wagonów owsa to jest suma dość poważna, tembardziej że w tem ogłoszeniu był specjalny warunek, że oferty na częściową dostawę owsa są niedopuszczalne. Jedno z największych zrzeszeń rolniczych w kraju, mianowicie Kooperacja Rolna zaofiarowała swoje usługi i złożyła ofertę, która na posiedzeniu w dniu 30 marca, to jest w dniu przetargu, jak zaznaczył sam przewodniczący gen. Majewski, została uznaną za najniższą ze wszystkich ofert. Zdawałoby się, że te 600 wagonów powinno się było Kooperacji przyznać. Tymczasem po paru dniach Kooperacja dostaje wezwanie do dostawy 100 wagonów. Rzecz oczywista, że 600 wagonów i 100 wagonów, to jest wielka różnica. Przy kalkulacji, przy stawianiu cen, inaczej kalkuluje się 600 wagonów, a inaczej 100 wagonów. Ta cena, którą wtedy Kooperacja postawiła na 600 wagonów, nie mogła być wystarczającą przy 100 wagonach. Skutkiem tego kooperacja tych 100 wagonów nie mogła dostarczyć. Nie jest to niechęć, ale niemożność wykonania umowy, gdyż było wyraźnie zaznaczone, że nie wolno składać ofert na części, ale na całą ilość, a więc o 100 wagonach nie mogło być mowy. Później kiedy oferta okazała się tańszą, obniżono ją do 1/6.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#SKiniorski">Cytując ten fakt na potwierdzenie tego, co mówiłem poprzednio, chciałbym podkreślić to dziwne zjawisko chęci z obu stron i braku wszelkiego rezultatu. Chciałbym, żeby ta chęć ujawniała się nie tylko w słowach, ale w czynie. I pod tym względem pozwalam sobie w imieniu sfer rolniczych do p. Ministra Spraw Wojskowych zgłosić apel, aby nie tylko teoretycznie, ale i praktycznie bezpośrednie dostawy dla wojska przez wielkie organizacje rolnicze mogły być dokonywane.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Zubowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SZubowicz">Wysoki Senacie! Troska o armię jest to pierwszorzędna troska każdego z obywateli i pomimo to, że naród polski jest zupełnie pacyfistycznie usposobiony i pragnąłby ze wszystkimi sąsiadami zachować jak najlepsze stosunki, jednak warunki polityki międzynarodowej, chęć odwetu ze strony sąsiadów najbliższych wymagają od nas najwyższej czujności w myśl starorzymskiej zasady: si vis pacem, para bellum, co tłumacząc na język współczesny wyraża: „jeżeli chcesz zaznać pokoju, bądź przygotowany do wojny obronnej”.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SZubowicz">Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych pochłania przeszło 700 milionów złotych z ogólnych wydatków, preliminowanych w sumie przeszło 2 miliardów złotych. Polska jest krajem ubogim, zniszczonym przez wojnę, przechodzi w chwili obecnej ostry kryzys gospodarczy, sięgający do podstaw życia gospodarczego wsi i miast. Jeżeli w tej chwili kraj zdobywa się na tak wielką ofiarność, to chce, ażeby każdy grosz użyty był celowo, by stan armii pod każdym względem stał na wysokim poziomie, by pod osłoną walecznej, jednolitej i patriotycznej armii można było pracować spokojnie, nie troszcząc się o to, czy jutro zły sąsiad nie zniszczy warsztatu pracy.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SZubowicz">Siła armii to nie tylko uposażenie techniczne, wyekwipowanie i wyszkolenie żołnierza, lecz również wytworzenie tej wielkiej siły moralnej, pod której wpływem każdy poszczególny żołnierz jest zdolny do największych wysiłków, ofiar i poświęcenia dla dobra ojczyzny. Zjawia się pytanie, jak to osiągnąć, jak przetworzyć egoistyczną naturę ludzką, jak wykrzesać ten zapał, to wielkie bohaterstwo, które z narażeniem życia zdobędzie się bezimiennie na wielki czyn dla ogólnego dobra. Armia liczbowo mała może być groźna dla swych sąsiadów, jeżeli jej walory moralne będą wysokie. Oto ideał, do którego winien dążyć ten, który jest powołany stać na czele wojska.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SZubowicz">My wszyscy, bez różnicy przekonań politycznych, tęsknimy za władzą silną, świadomą swych celów, mającą plan jasno wytknięty na przyszłość, jasno i twardo przeprowadzającą swoje projekty w czyn. Brak większości parlamentarnej, utrudniając wytworzenie silnego, opartego o większość rządu, jest zjawiskiem ujemnem w naszem życiu wewnętrznem, bo w wojsku jest warunkiem niezbędnym, by armia nasza nie była zbiorowiskiem ludzi uzbrojonych, lecz jednolitem aparatem, jednolicie działającem na zewnątrz. Autorytet w wojsku, to połowa powodzenia, a czy my o to dbamy, czy względy polityczne dnia dzisiejszego nie przeważają i nie zasłaniają nam perspektywy jutra?</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SZubowicz">Minister wojny to, według mego rozumienia, mąż o śpiżowej woli charakteru, świadom swych celów, nieugięty w swych planach i zamierzeniach, człowiek nie poddający się wpływom, skądkolwiekby pochodziły, to człowiek wielkiego zapału, to wielki psycholog mas, które mu poruczono.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SZubowicz">A czy posiada obecny p. Minister te właściwości, czy jest właściwym człowiekiem na właściwem miejscu — o tem śmiem wątpić. Oddany polityce dnia dzisiejszego, szukający najmniejszych punktów tarcia, niezdecydowany w zasadniczych kwestiach ustroju naszej młodej armii celem dogodzenia tym lub innym prądom politycznym. Bezwątpienia jest on człowiekiem wybitnie zdolnym, bezwątpienia mógłby dużo uczynić, brak mu tylko woli, któraby umiała podporządkować interesy tego lub owego stronnictwa dobru publicznemu. Nie wywiera presji, by ustawy normujące podstawowe zagadnienia bytu armii, jak ustawa o najwyższych władzach wojskowych, zostały uchwalone w tempie i w czasie jaknajodpowiedniejszym. W kwestiach najbardziej spornych, objętych wspomnianą ustawą, nie wypowiada swego zdania, pozostawiając je otwartemi dla fluktuacji najrozmaitszych wpływów, wpływów, nic nie mających wspólnego z dobrem i istotą armii, a uzależnionych od personalnych względów.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SZubowicz">W doborze najbliższych swych współpracowników usuwa jednostki uzdolnione fachowe, jak np. generała Dąbkowskiego. Protekcjonizm zagnieździł się w pałacu Ministerstwa Spraw Wojskowych, a gdzie jak gdzie, ale w wojsku tylko faktyczne zasługi i uzdolnienia fachowe powinne być brane w rachubę, bo aparat wojskowy w ręku nieudolnych wykonawców może przynieść szkody niepowetowane, może narazić całość granic i zachwiać mocarstwowe stanowisko Państwa. Ludzie ustosunkowani nie spełniają rozkazów i to im uchodzi bezkarnie.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SZubowicz">Tak np. pułkownik Marczewski od 14 miesięcy przeniesiony na stanowisko kierownika inżynierii w Tarnowie, pozostaje w Toruniu i nie pełniąc żadnej funkcji, pobiera pełną gażę pułkownika.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Minister Spraw Wojskowych gen, Sikorski: Gen. Dąbkowski winien tu jest widocznie, to jest jego szef.)</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SZubowicz">Byt materialny oficerów jest w stanie bardzo opłakanym, prócz tego każdemu oficerowi odlicza się z poborów przymusowo najrozmaitsze opłaty, tak że tylko drobną część gaży otrzymują do ręki. Oficerowie żonaci dosłownie przymierają z głodu, nic więc dziwnego, że najbardziej uzdolnieni korzystają z lada sposobności, by zrzucić mundur i przejść do cywila.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wojskowych gen. Sikorski: Nie jest tak źle)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#SZubowicz">Rozumiem doskonale, że przy dzisiejszych warunkach ekonomicznych trudno jest zrobić coś stanowczego w tej kwestii, nie widzimy jednak żadnych wysiłków, by ulżyć smutnej doli oficera polskiego. Trudno wymagać entuzjazmu w pracy, zapału u tych, którym troska o jutro odbiera całą energię. Wiadomo jest, że stałe borykanie się z nędzą zniechęca, spacza najsilniejsze organizmy ludzkie.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(S. ks, Maciejewicz: Bardzo piękny felieton.)</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#SZubowicz">Wzrost samobójstw jest wskaźnikiem, że coś się psuje. W kwietniu było ich 42, wszak w ostatnich czasach dwa samobójstwa miały miejsce nawet w kompanii przybocznej w Belwederze. Te symptomatyczne wydarzenia powinne napawać troską tych, w których rękach los wykolejeńców spoczywa.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(P, Minister Spraw Wojskowych: Lepiej o tem nie mówić)</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#SZubowicz">Karność powinna być osiągnięta nie tylko przez mechaniczną dyscyplinę, a przez panowanie duchowe nad duszami żołnierzy. Żołnierz uświadomiony i świadomie spełniający swoje zaszczytne obowiązki, oto cel jaki powinno wytknąć dowództwo. Ażeby żołnierz był uświadomionym, trzeba zapału, trzeba poświęcenia, trzeba pracy ideowej jego zwierzchników, tylko taki żołnierz oprze się wszelkim pokusom, wszelkiej zbrodniczej agitacji; tylko taki żołnierz, świadomy obywatel będzie prawdziwą ostoją naszego Państwa, tylko taki żołnierz w chwili walki stanie w obronie najświętszych praw naszej Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#SZubowicz">Referaty oświatowe zostały zepchnięte na ostatni plan.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#SZubowicz">Troska napawa każdego obywatela, patrzącego krytycznie na dzisiejszą gospodarkę w Ministerstwie Spraw Wojskowych, i nasz bezwzględnie krytyczny stosunek do Rządu w dużej mierze jest wynikiem stosunków obecnie panujących w wojsku. Chmury gromadzą się na firmamencie — ostatnie wypadki w Chinach każą nam być podwójnie czujnymi, gdyż w mojem głębokiem przekonaniu nasze odosobnienie w tej chwili jest wywołane w pewnej mierze niewiarą wielkich mocarstw, czy naprawdę jesteśmy mocnem przedmurzem, mogącem wstrzymać nawałę wschodnią.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma senator Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie, chciałbym poruszyć jedną kwestię, mianowicie kwestię dostaw. Wszyscy składamy wielkie podatki, które w wielkiej części idą na utrzymanie wojska, lecz także byłoby życzeniem, żeby przy rozdawnictwie dostaw społeczeństwo było odpowiednio uwzględnione i aby udzieleniem tych dostaw można było przy dzisiejszym kryzysie pomóc, zwłaszcza rękodziełu. Za czasów zaborczych Galicja uzyskała od rządu zaborczego zapewnienie, że pewna część dostaw będzie dana rękodzielnikom, Otóż czegoś podobnego możemy także żądać od Rządu Polskiego i dlatego też zwracam się do p. Ministra Spraw Wojskowych, ażeby przeznaczył część dostaw dla rękodzielników, i ażeby tę część, przeznaczoną dla rękodzielników, rozdzielił równomiernie na wszystkie dzielnice Polski. Może być, że należałoby tu uwzględnić jeszcze więcej rękodzieła na Kresach, ponieważ one obecnie bardzo podupadły, a przecież walczą o polskość na ziemiach naszych.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#SThullie">Z tego powodu pozwalam sobie postawić następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SThullie">„Senat wzywa Rząd, by część dostaw wojskowych przekazał rękodziełu, uwzględniając przytem równomiernie wszystkie dzielnice Polski”.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Zgłosiłem się do głosu przedewszystkiem dla postawienia wniosku, który p. Minister Spraw Wojskowych był łaskaw z tej trybuny już odczytać, zgłaszając swoją zgodę na ten wniosek. Mianowicie Szanowni Panowie przypominają sobie, iż uchwaliliśmy dnia 22 kwietnia 1925 roku ustawę o poborze rekruta, a art. 2 tej ustawy opiewa w sposób następujący: „Wszyscy poborowi uznani za zdolnych do służby w wojsku stałem, winni otrzymać wyszkolenie wojskowe w ramach stanu liczebnego wojska ustalonego w budżecie na rok 1925”. Otóż ustawa ta wydrukowana w Dzienniku Ustaw postanawia, iż mamy w budżecie na rok 1925 ustalić stan liczebny wojska. Sejm o tem nie myślał i przepuścił tę sprawę. Ja to poruszyłem podczas rozpraw na Komisji Skarbowo Budżetowej, ale potem, gdym referował ustawę skarbową, sam o tem zapomniałem i dopiero gdy miałem budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych przed sobą, przypomniałem sobie, że trzeba będzie ten wniosek przedstawić. Otóż wniosek ten opiewał, zupełnie zgodnie oczywiście z cyframi znajdującemi się w przedłożeniu rządowem, w ten sposób, jak p. Minister był łaskaw tu przeczytać i proszę o przyjęcie tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SBuzek">Dalej nie mogę nie zabrać głosu dla pewnej polemiki z niektórymi z szanownych kolegów, którzy przedemną przemawiali. Polemiki zdaje mi się wymagałyby przedewszystkiem to stanowisko, któremu dał wyraz szanowny nasz p. referent, uzasadniając swój wniosek mniejszości. Ja jako referent generalny wskutek tego mam obowiązek zastępować stanowisko większości, a czynię to tem chętniej, że uważam je także osobiście za zupełnie uzasadnione. Mianowicie cała Komisja Skarbowo-Budżetowa stoi na tem stanowisku, że uposażenia oficerów są za niskie, że wymagają koniecznie poprawy bytu, więc żadnej różnicy zdań co do tego niema i nie było na Komisji Skarbowo-Budżetowej, Różnica zachodziła tylko co do tego, że szanowny kol. s, Januszewski uważał, że przedewszystkiem należy w odrębnej ustawie poprawić byt oficerów, podczas kiedy większość komisji uważała, że nie jest w interesie Państwa i nie jest także w interesie samej armii, żeby w ten sposób przeciwstawiać stan jeden, stan oficerski, ogółowi urzędników państwowych i większość komisji stoi na tem stanowisku, że nie należy wyrywać niektórych kategorii, oddających całe swoje siły i usiłowania Państwu, i o nich głównie pamiętać, lecz należy uwzględniać w miarę sił finansowych wszystkich i temu swojemu stanowisku Komisja dała wyraz, uchwalając rezolucję, gdzie wskazuje na naglącą potrzebę poprawienia bytu tak funkcjonariuszy państwowych cywilnych, jak i wojska. Otóż prosiłbym Wysoki Senat w tym względzie o przyjęcie stanowiska większości Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SBuzek">Nie podzielałbym także tego zdania szanownego pana referenta, iż wydatki wojskowe wymagałyby powiększenia. Otóż, proszę Panów, kwestię tę należy rozpatrywać przedewszystkiem z punktu widzenia czysto wojskowego. Oczywiście, gdybyśmy mieli odpowiednie środki, to byłoby rzeczą wskazaną ze względu na to, co się dzieje, stosownie do tych środków łożyć na armię, ale jedno musimy sobie uprzytomnić, że wszystkie nasze dochody z podatków wynoszą 1.500 milionów okrągło, dziś nieco wyżej się preliminuje, ale liczmy tylko 1.500 milionów. Jeżeli z tych 1.500 milionów oddajemy 710 milionów na cele obrony Państwa za pomocą armii, to ma p. Minister Spraw Wojskowych najzupełniejszą rację uznając, że robimy bardzo dużo. Bardzo łatwo mówić: powiększymy tę sumę 710 milionów, ale proszę wskazać, które podatki mamy powiększyć, albo proszę powiedzieć, które wydatki mamy skreślić z budżetu cywilnego, to wtenczas dyskusja będzie się toczyła na podstawie racjonalnej, na podstawie uwzględniającej wszystkie czynniki, które wymagają uwzględnienia. Z tego powodu uważam, że i w latach przyszłych podwyższenie będzie możliwe tylko o tyle, o ile nasz dochód z podatków bardzo znacznie wzrośnie ponad kwotę tych 1.500 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#SBuzek">Mam wielkie uznanie dla Ministerstwa Spraw Wojskowych, że mając na oku całokształt interesów Państwa uzgadnia swoje stanowisko z Ministerstwem Skarbu i że stoi na stanowisku ogólno-państwowem także i w tej dziedzinie i zupełnie niezrozumiałym byłby apel do p. Ministra Spraw Wojskowych, w którymby go wzywano, ażeby przeciwstawił się Ministrowi Skarbu i nie uzgadniał swego stanowiska. To nie byłoby godne szefa ministerstwa, który powinien być wybitnym wojskowym, ale który musi być i wybitnym mężem stanu. I zdaje mi się, że będę z pewnością wyrazem stanowczej większości tej Izby, jeżeli powiem, iż cieszymy się bardzo, że na czele naszej armii stoi człowiek, któremu przymiotów wybitnego męża stanu nikt nie odmówi.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Brawa i oklaski).</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SBuzek">Jedno chciałbym jeszcze dodać. Mianowicie p. Minister Spraw Wojskowych słusznie zvr5cił uwagę na to, że tym wszystkim kłamstwom, które się za granicą rzuca o rzekomym militaryzmie Polski, zagranicą już nie wierzą. Ale proszę Panów, jeżeli się zapytamy, kto to spowodował, to musimy powiedzieć, że bardzo znaczna część zasługi ma p. Minister Spraw Zagranicznych, ale także p. Minister Spraw Wojskowych. On to w kraju i za granicą uzasadniał to stanowisko naszej armii, stanowisko naszego głównego dowództwa i uzasadniał w sposób godny Polaka, odpowiadający tym ideałom, jakie nasz naród zawsze ożywiały i znalazły wyraz w dziełach naszego nieśmiertelnego i największego myśliciela politycznego Andrzeja Frycza-Modrzewskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo! W długim i wielkim referacie, który nam ofiarował dziś p. Minister Spraw Wojskowych, a którego cała Izba bez wyjątku napewno słuchała z bardzo wielkim zainteresowaniem, ja nie znalazłem niestety ustępu — nie dziwię się zresztą temu bo ten referat obejmował całość tak bardzo złożonego, tak obszernego resortu, jakim jest Ministerstwo Spraw Wojskowych — nie znalazłem żadnego ustępu, dotyczącego szkolnictwa, nie wojskowego, ale szkolnictwa ogólnego, doszkalania żołnierzy i doszkalania oficerów w armii polskiej. I dlatego pozwalam sobie zabrać głos, ażeby zwrócić uwagę Wysokiej Izby, a także wywołać może odpowiedź p. Ministra Spraw Wojskowych, jak te sprawy stoją w armii polskiej. Mnie chodzi o tak zwane wychowanie obywatelskie żołnierza, albowiem żołnierz przecież jest nie tylko człowiekiem i żołnierzem, t. j. fachowcem, zawodowcem, ale jest także obywatelem i mnie się wydaje, że przedewszystkiem obywatelem; ponieważ w armii nie mamy dzieci, a mamy tylko dojrzałych ludzi, a więc jest ten żołnierz przedewszystkiem obywatelem. Otóż czy ten pierwiastek obywatelskiego doszkalania, który obecnie wszędzie na świecie w demokratycznych armiach jest na pierwszym planie, czy ten pierwiastek znajduje dostateczne zastosowanie i u nas? Ja wyznaję, że mam pod tym względem duże wątpliwości i byłbym obowiązany p. Ministrowi, gdyby te wątpliwości rozproszył.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SPosner">Nasza armia nie jest jednolita. Ona dąży do jednolitości, ale nie jest jednolita, nie tylko dlatego, że pochodzi z różnych zaborów, ze dzisiejsze pokolenie żołnierzy otrzymywało jeszcze wychowanie i wykształcenie w różnych warunkach politycznych i społecznych, ale jest niejednolita także pod względem rasy, pochodzenia, plemienia. W armii naszej zespolone są różne wyznania, najróżnorodniejsze żywioły etnograficzne, w armii naszej znajdują się również różnorodne strefy kulturalne. Mamy tam pierwiastki o bardzo wysokiej kulturze, nie tylko ogólnej ale i moralnej, ale mamy także przedstawicieli plemion zacofanych. Opowiada się, nieraz słyszałem to od żołnierzy naszych, że kolegują w armii z żołnierzami, którzy nie umieją chodzić po schodach, mówią, że oni chodzą na czworakach. A więc najróżnorodniejsze czynniki wchodzą w skład naszej armii i tam spełniają swój obowiązek, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ale też obowiązkiem armii jest w ciągu tych 2 lat, kiedy ten żołnierz znajduje się pod sztandarami armii polskiej, wychować go, te różnice, jakie zachodzą, wielkie różnice, w granicach możliwości ociosać, wyrównać i podnieść ten element kulturalnie. Zdaje mi się, że drogą ku temu jest t. zw. wychowanie obywatelskie żołnierza.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#SPosner">Tak jest wszędzie na świecie, tak jest przedewszystkiem we Francji i ten przykład jest dla mnie nadzwyczaj ważny. Przyglądałem się w ciągu bardzo długich lat armii francuskiej, widziałem ją podczas wojny. Jeżeli żołnierz francuski, we Francji, która do tej ostatniej wielkiej wojny była zupełnie nieprzygotowana, wytrzymał te 4 lata strasznej wojny, w której armia francuska straciła 1.800.000 w zabitych i 1.200.000 w kalekach prawie 100-procentowych, to proszę Panów, zawdzięcza to Francja szkole ludowej, z której ten żołnierz wyszedł i zawdzięcza temu właśnie, że całe wychowanie w szkole elementarnej francuskiej jest oparte na zasadzie wychowania obywatelskiego żołnierza. To dziś nie ulega żadnej wątpliwości, to jest taka prawda jak dwa a dwa cztery, to wszyscy dziś wiedzą i każdy pisarz wojskowy francuski, czy to będzie marszałek Foch, czy którykolwiek bądź z oficerów sztabu generalnego francuskiego, który w tej sprawie zabiera głos, to przedewszystkiem podkreśla. Proszę Panów, Valery Radot znany bardzo katolicki pisarz francuski, zięć Pasteura, z tego przedewszystkiem znany, że napisał znakomitą biografię Pasteura — otóż Valery Radot, mając już ponad 50 lat, sam się zmobilizował w 1914 r. ażeby służyć ojczyźnie swojej i teraz opowiada w pamiętnikach swoich — które nie zjawiły się w handlu księgarskim u nas i dlatego to opowiadam — że w czasie bombardowania Verdun był świadkiem następującej sceny. Panowie wiedzą, czem było bombardowanie Verdun, jak tam było strasznie, jaki tam nastrój panował wśród żołnierzy francuskich. Otóż dziesiątego dnia bombardowania prowadzono nad ranem oddział jeńców niemieckich. On nie był wtedy na służbie, ale stał i przyglądał się. Wprowadzono tych żołnierzy niemieckich, obdartych, pokaleczonych, przez jakieś wrota fortecy Verdun. Koło tych wrót stał na straży żołnierz, a opodal stała grupa żołnierzy, którzy czekali na zwolnienie, przychodziły bowiem grupy żołnierzy, które miały służbę rano i zwalniały tych nocnych. Ci, którzy byli wolni, przyglądali się tym jeńcom niemieckim, z powodu których tak długo i ciężko cierpieli. Jeden z młodszych żołnierzy zdjął karabin i chciał kolbą tych jeńców uderzyć, a-na to żołnierz, który stał na straży, zatrzymał go i powiedział: Pamiętaj, że jesteśmy Francuzami. Muszę się przyznać, że czytałem tę stronicę ze wzruszeniem, bo ta opowieść może dla niektórych ma wartość tylko anegdotki, ja jednak w tej małej anegdotce znajduję wyraz trwającej 50 lat pracy rzeczypospolitej francuskiej około stworzenia obywatela z żołnierzy tej rzeczypospolitej. Jabym bardzo pragnął, ażeby nasz żołnierz stanął także na tak Wysokiem stanowisku obywatelskiem, na jakim znajduje się dziś żołnierz francuski i jeżeli zabieram dziś głos w tej sprawie, to dlatego, że przypuszczam, iż p. Minister Spraw Wojskowych stoi na tem samem stanowisku i do tego samego celu dążyć będzie, chciałbym tylko z jego ust usłyszeć dopełnienie jego wielkiego referatu. Idzie mi o dokształcenie obywatelskie, nie tylko o żołnierzy, lecz także o oficerów, rozumie się z innego stanowiska. Żołnierz ma być kształcony na obywatela, oficer, jak mniemam, nie potrzebuje kształcenia na obywatela; on już jest obywatelem, tylko oficerowie powinni otrzymywać wykształcenie pod tym względem, żeby wiedzieli w jaki sposób z tego żołnierza zrobić obywatela. Otóż, proszę Panów, zapytuję p. Ministra, czy w programach naszych wyższych szkół wojskowych uwzględnione są nauki społeczne, czy w równej mierze zwrócona jest tam uwaga na naukę, która dzisiaj nazywa się w naszem szkolnictwie nauką o Polsce współczesnej, która dzisiaj jest przedmiotem nauczania w szkołach średnich — czy zwrócona jest na to uwaga i czy oficerowie nasi otrzymują wykształcenie polityczne i społeczne takie, jakie powinni posiadać, jeżeli naprawdę mają bronić Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#SPosner">Oto tych kilka uwag, które uważałem za swój obowiązek nie tylko senatorski ale i obywatelski, zwrócić pod adresem p. Ministra Spraw Wojskowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Czuję się w obowiązku odpowiedzieć na pytania, kierowane pod moim adresem, i z tego obowiązku chcę się wywiązać bez zamiaru dłuższego zabierania czasu.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do wniosku p. senatora Thulliego jestem w zupełności z nim w zgodzie w miarę, oczywiście, możliwości, dlatego że istnieje pewna trudność przy poparciu rękodzieł. Poza Małopolską, gdzie zrzeszenia rękodzielnictwa stanowią odrębne osobowości prawne, we wszystkich innych dzielnicach jest ta trudność właśnie, która stoi na zawadzie, iż rękodzieła są o 10% przeciętnie droższe. Jestem obowiązany przychylić się do tego zdania, żeby nawet czasem płacić drożej, aby tylko zdrowe zasady na przyszłość ugruntować w kraju, jednak procenty te nie mogą iść za daleko, bo rozumieją szanowni panowie, że, jeżeli wojsko ma tak nieduże środki do swej dyspozycji, to stara się możliwie najekonomiczniej niemi gospodarować, by jaknajwięcej osiągnąć pod adresem czysto bojowego pogotowia armii. W roku obecnym 40% zamówień wykonywujemy we własnych wytwórniach, 50% przekazaliśmy — nie wiem, czy to jest wykonane, ale taki jest zamiar — na przemysł, a tylko 10% na rękodzieła. Może Wysoka Izba przyjąć jedynie to zapewnienie, że, jak to mówiłem dwukrotnie w rozmowach, czy to będzie mowa o producentach, czy o rękodzielnikach, ja ze swej strony zajmuję to stanowisko, że z rzeczywistością trzeba się liczyć, zastaliśmy po państwach zaborczych wiele ugrupowań rękodzielniczych, które produkują w sposób przestarzały i wskutek tego drożej, co drogą ewolucji trzeba poprawić. Nie można na wojsko za dużo liczyć, gdyż nawet, jeżelibyśmy wszystkie zamówienia dali rękodziełu, to podtrzymalibyśmy je, według naszych obliczeń, na jakie dwa miesiące. Ze swej strony będę dążył, aby ten procent, który był przeznaczony na przemysł w pewnym stopniu przenieść na rękodzieła. Tak samo w odniesieniu do producentów, poza niektóremi wielkiemi związkami. Zdaję sobie dokładnie z tego sprawę, jak trudno jest kogoś przesadzić z toru, z którym się zżył i do którego się przyzwyczaił, i nakazać mu tor nowy. Zwłaszcza jest to trudne dla wszystkich organizacji, ale najtrudniej dla intendentury, która pod tym względem jest bardzo konserwatywna. Wyrażam jednak nadzieję, że i z tem damy sobie radę.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Co do wspomnianych 100 wagonów, to fakt ten był następstwem zbyt raptownego zmniejszenia kredytu, który na te zakupy był przeznaczony, a który, ponieważ chodziło o Skarb, musiał być rzeczywiście zredukowany.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na zarzut s. Mendelsohna nie będę odpowiadał, bo p. senator wygłosił go bez przekonania. Mogę zupełnie spokojnie powiedzieć, że fałszywą zastosowano do tego zasadę. Bardzo żałuję, że teraz akurat między 12 a 1 1/2 jest pora obiadowa i niema dowódców na placu, jestem jednak przekonany, że gdyby się porozumiał telefonicznie mógłbym Wysokiej Izbie przedłożyć dalszy ciąg tej opowieści, którą rozpoczął p. s. Mendelsohn i że ona wypadnie akurat odwrotnie. Jeżeli istotnie taki wypadek był, to wyżsi oficerowie od dowódców kompanii począwszy, zastosowali się do dyrektyw Ministerstwa Spraw Wojskowych i na pewno jednostka ta jest już ukarana. Mówię to, nie znając dalszego ciągu, ale jestem pewien, że nie będzie rozbieżności między zasadniczym rozkazem, a jego wykonaniem. Ja muszę, Panie senatorze, zwrócić się przeciw samemu cytowaniu takich faktów. Mam pewne doświadczenie, że takich faktów można przy 300.000 ludzi naliczyć znacznie więcej, ale one jeszcze o niczem absolutnie nie świadczą, a dla celów innych są świadectwem jakiegoś fałszywie komentowanego w społeczeństwie kierunku ze strony wojska do mniejszości narodowych, czy do Żydów. Absolutnie to nie jest sprawiedliwe. Zajmowanie uwagi Wysokiej Izby takim drobiazgiem, takiem obrzydliwem zresztą nadużyciem jakiegoś plutonowego, mojem zdaniem, nie odpowiada ani powadze całego zagadnienia, ani, co najważniejsza, nie odzwierciadla rzeczywistości i jest ad usum jakiejś innej polityki. Bardzo chętnie odpowiem na te pytania, ale wtedy, gdy one będę poważnie sformułowane. Twierdzę, że z wyjątkiem świętowania soboty, armia zrobiła wszystko, do czego ją Konstytucja w stosunku do Żydów zobowiązuje. Świętowania soboty armia nie będzie wprowadzać, armia bowiem nie jest czynnikiem stojącym nad Państwem. Niech Państwo, Rząd, Izby Ustawodawcze sprawę tę tak, czy inaczej rozstrzygną, wtedy w armii taki a nie inny sposób będzie praktykowany.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Na zapytanie s. Posnera odpowiem tak poważnie, jak poważnie zostało postawione, na samym końcu; natomiast krótko bardzo zatrzymam się na przemówieniem s. Zubowicza.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Bardzo cenię jego zdanie i jego osobistą oceną pod moim adresem, ale nie będę p. senatora ani uzupełniał, ani dziękował za uznanie, ani też bronił się przeciw zarzutowi braku woli, gdyż to jest w rozbieżności z rzeczywistością.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos: Za dużo woli)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Nie polemizuję z tym zarzutem, który mam wrażenie trochę należy do przeszłości, bo był akurat wzorowany na jednym z posłów Wysokiego Sejmu, który mówił, że nie zabieram głosu w tak ważnej sprawie, jak organizacja najwyższych, władz wojskowych, ale od tego czasu, kiedy p. Miedziński postawił na ten zarzut, ja już 3 razy mówiłem w Komisji Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">I nie tylko nie uchylam się, ale z wielką gotowością, ponieważ właśnie była mowa o najważniejszym punkcie ustawy, to swoje zdanie sprecyzuję. Po pierwsze zaryzykuję twierdzenie, że ustawa jest bardzo dobra, wbrew temu wszystkiemu co twierdzono, wbrew nawet obrzucaniu mnie błotem, ponieważ bardzo jest źle, gdy błota używa się jako środka walki politycznej. — umiem dziś twierdzić, jakkolwiek ta ustawa nie jest jeszcze uchwalona, że jest ona bardzo dobra z punktu widzenia obrony, z punktu widzenia armii, z punktu widzenia ciągłości i niezależności od zmian politycznych pracy na rzecz obrony. Bardzo dobra ustawa, będzie przeprowadzona i to prawie jednomyślnie. To była próba ogniowa kompetencji Naczelnego Wodza i Ministra Spraw Wojskowych, jednakże uczciwe i uzasadnione moje stanowisko zwyciężyło i Komisja wbrew wszystkim, nawet wbrew głosowi przyjaciela politycznego p. senatora, ten bardzo drażliwy i drastyczny, a dla przyszłości niezwykle ważny punkt ustawy przyjęła, przyczem komentowanie samej Konstytucji i fałszywa i szkodliwa jej interpretacja na przyszłość została usunięta.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Opierając się, jak zawsze tylko na rzeczowej pracy, a nie wbrew temu co się mówi, na kombinacjach i szacherkach politycznych, jestem spokojny o dalszy ciąg zarzutów. Zycie to powie, że one się w zupełności mijają z prawdą.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Brawa na prawicy).</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli jednak takie czy inne założenia polityczne, takie czy inne poglądy, czy sentymenty osobiste przenosi się z płaszczyzny politycznej na płaszczyznę wojskową, to jest moim obowiązkiem, choćby to był obowiązek bardzo ciężki i przykry, temu się przeciwstawić. Wojsko stoi poza walką polityczną i poza życiem partyjnem stronnictw i nie wolno nikomu, kto wierzy w te piękne słowa, które p. senator na wstępie swego pięknego referatu wypowiedział, wojska do tych sporów wciągać. Za najświętszy i najważniejszy obowiązek, który z największą energią bronić będę, uważam nie wciąganie w tę walkę wojska.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">I tu proszę Panów, chcę stwierdzić, co p. senator Posner, mówiąc o czynniku moralnym, bardzo słusznie postawił, że byłoby szalonym błędem, gdybyśmy stali na stanowisku dawnych armii zaborczych które tworzyły mechaniczny militaryzm, rozsypujący się zresztą w gruzy w chwilach próby w naszych oczach — byłoby szalonym błędem, gdybyśmy z tego nie wyciągnęli konsekwencji. Jeżeli chodzi o same twierdzenia, jestem z niemi w zgodzie, ale jeżeli chodzi o wniosek, to jak można, jeżeli się serio te ideały wyznaje, rzucać to ziarno niepokoju wobec żołnierza i oficera, nie cofając się nawet przed niezgodnem z prawdą twierdzeniem że Rząd, że Minister Spraw Wojskowych nie dba o uposażenia, że rzuca zawodowe kadry w nędzę, kiedy przecież te 3 1/2 miliona złotych ostatnio po bardzo ciężkich staraniach uzyskałem jako dotacje i każdy uczciwy powie, że w tej chwili Rząd więcej w tym kierunku zrobić nie może. Więc jak można formułować taki zarzut, który mógłby wywołać niepokój w szeregach armii, i równocześnie powoływać się na tak wzniosłe hasła i ideały, co do których niema pomiędzy nami rozbieżności. Dlatego sądzę, że nie jest tak źle w wojsku z tym nastrojem moralnym i że te podejrzenia, czy też przypuszczenia są dalekie od tego nastroju, który jest w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wymieniono tu nazwisko generała Dąbkowskiego. Bardzo żałuję, że p. senator był łaskaw to zrobić. Nie odpowiadałbym na zaczepkę jednego z dzienników, który dzisiaj mnie o to zaczepił, ale z chwilą, kiedy w tej Wysokiej Izbie tego rodzaju zarzuty padają i kiedy przy tem się mówi, że protekcjonizm rozwielmożnił się za czasów mojego ministerstwa, kiedy ja właśnie stawiam sobie jako zasadę bezwzględnie pod hasłem tylko rzeczowego obiektywizmu uporządkowanie spraw personalnych w armii. Wkrótce prawdopodobnie i temu zaprzeczą, że wogóle byłem na froncie w armii polskiej, a byłem przez całą wojnę i wiem, że nie wolno segregować krwi i zasług żołnierzy i oficerów i dzielić ich na 1, 2 i 3 klasę, bo wtedy autorytet dowódcy i dowództwa za jednym zamachem zostałby pogrzebany. Gen. Dąbkowski jest zasłużonym oficerem, porządnym człowiekiem i bardzo dobrym saperem, ale złym budowniczym i niech Panowie nie zmuszają mnie, ażebym musiał wymieniać wszystkie sprawy, które są obecnie przedmiotem rozważań cywilnego szefa departamentu budownictwa, gdyż musiałbym mówić o Wilnie, Rembertowie, Mołodecznie, Kaliszu i całym szeregu spraw budowlanych. Mam śmiałość to uczynić, jeśli Panowie mnie do tego zmuszą, ale Panowie zmuszają mnie do krzywdzenia gen. Dąbkowskiego, tak porządnego człowieka i mającego tak wielkie zasługi. Niech Panowie nie biorą go w opiekę, gdyż on w swojej karierze wojskowej nie jest narażony na żadne niebezpieczeństwo; ale trzeba tę rzecz traktować z punktu widzenia fachowości — obecnie jest tam inżynier Wiliński na czele, a ponieważ nastąpiło przeorganizowanie departamentu, stąd jest ta zmiana. Wywołaniem tej dyskusji Panowie tylko temu człowiekowi, którym chcą się interesować, zaszkodzą.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Bezkarność rozkazodawstwa jest bardzo ciężkim zarzutem, szczególnie dla dowódcy, a o tem nie świadczą drakońskie wyroki sądowe za bicie żołnierzy, wyroki, które powodują tego rodzaju konsekwencje, że dowódca brygady za uderzenie w twarz oficera dostaje 6 miesięcy twierdzy, przenoszenie i zwalnianie wysokich nawet dowódców z chwilą, kiedy się im udowodni, że w życiu nie egzekwują rozkazów raz wydanych Szereg faktów może to ogólnikowe twierdzenie, sformułowane dla ubocznych celów politycznych, odeprzeć.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Muszę o nich dlatego mówić, żeby one nie wywołały fałszywego wrażenia w korpusie oficerskim i podoficerskim.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Poruszono tutaj bardzo poważny temat, t. j. doszkolenie oficerów i podoficerów i wychowanie obywatelskie żołnierzy. Co do p. sen. Zubowicza o tyle nie potrzebuję uzasadniać, że istotnie znieśliśmy oficerów oświatowych, bo nie możemy przej- [brak kawałka tekstu] obecność takiego człowieka, do którego p. Minister [brak kawałka tekstu] mować funkcji Ministerstwa Oświaty i tworzyć agend Ministerstwa Oświaty w obrębie wojska. Natomiast mając ograniczone środki i dążąc do ekonomii, postawiliśmy zasadę, że oficerowie liniowi mają być odpowiednio doszkoleni, jak to już jest od dłuższego czasu, bo ta tendencja co do zniesienia oficerów oświatowych, o co p. Zubowicz mnie atakował, a natomiast przeniesienia ich pracy na oficerów liniowych, oficerów kompanijnych, oficerów batalionowych była postawiona w 1922 r. W Sejmie o tych rzeczach mówiłem obszerniej i dlatego powołam się na moje przemówienie sejmowe, gdzie wykazałem, w jakim stopniu zwalczamy przedewszystkiem analfabetyzm, doprowadzając do tego, że dziś wszyscy żołnierze po 18 miesiącach służby wychodzą, umiejąc czytać i pisać po polsku. Jest bardzo ważnym motywem i muszę powiedzieć, że dla mnie, jako dla szefa konstytucyjnego armii niezwykle przyjemnym, że ten apel skierował pod adresem Ministra Spraw Wojskowych właśnie reprezentant polskiej partii socjalistycznej, a zatem stronnictwa demokratyczne nie żywią nieufności do wojska i wprost do niego apelują, aby tę rolę w normalnych warunkach bardzo ważną, a specjalnie w polskich istotną, o której sen. Posner mówił, rolę obywatelską, rolę wychowawczą spełniało.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Doszkolenie kadry oficerów zawodowych pod względem zawodowym zostało, jak to zaznaczyłem, ukończone i istotnie nasze programy, które były układane przez człowieka, który te rzeczy rozumie i docenia, przez obecnego generała Kukiela, ówczesnego szefa oddziału trzeciego, do dnia dzisiejszego utrzymane. Te programy szkół oficerskich w stopniu minimalnym, w stopniu potrzebnym zapewniają mu ogólne wykształcenie, ale dziś jest w rozważaniu projekt, ażeby jeszcze i ogólne dokształcenie oficerów po dokończeniu zawodowego doszkolenia pogłębić, rozszerzyć i ażeby tę inicjatywę na rok 1926 przygotować i podjąć.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Jeżeli zaś chodzi o cały zespół armii to od tej głównej zasady, której niejednokrotnie dawałem wyraz, że armia polska musi stanowić jednolitą całość, że tak, jak w obrębie korpusu oficerskiego nie może być żadnych sztucznych różnic i sztucznych ścian, tak również nie może być różnic pomiędzy oficerami a podoficerami, pomiędzy oficerami, podoficerami a żołnierzami, że pod względem moralnym muszą oni stanowić jednolitą całość, bo tylko tego rodzaju armia może wytrzymać próbę wojny, a nawet komunistycznej agitacji i komunistycznej akcji w czasie pokoju, że w tym kierunku, od tej zasady naczelnej począwszy, aż do szczegółów, aż do świetlicy, którą ma dzisiaj każdy batalion, aż do teatru, który ma dzisiaj każdy pułk, aż do kin, tylko z odpowiednim programem, które także w wielkich ilościach zostały założone w armii, aż do wdrażania w rozkładzie codziennych zajęć i w codziennem życiu poczucia dyscypliny w wyższem tego słowa znaczeniu.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Bez żadnej przesady mogę twierdzić, że armia jest pod tym względem na dobrym torze i że o tej zasadzie koniecznej, o której mówił p. Posner, nie zapomniano. Oczywiście, że 18 miesięczna służba i brak funduszów ogranicza pod tym względem nasze zamierzenia.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#MinisterSprawWojskowychgenSikorski">Wbrew temu, co twierdzą oskarżyciele, wbrew temu, co twierdzą reprezentanci mniejszości narodowych, stwierdzam, że rezultat tych rozkazów, zresztą ideowo zgóry redagowanych, jest tego rodzaju, że istotnie żołnierz polski wychodząc z armii, kończąc swoją zawodową służbę, wychodzi jako prawdziwy, świadomy swych praw, ale także świadomy i swoich obowiązków, zasymilowany w całem tego słowa znaczeniu obywatel polski, który ma pełny szacunek dla demokratycznej Rzeczypospolitej Polskiej, ale także, który ma pełny szacunek dla autorytetu, jaki armia powinna posiadać.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca sen. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SJanuszewski">Proszę Wysokiego Senatu, chciałbym tylko w krótkich słowach sprostować twierdzenie s. Buzka, jakobym walczył o podniesienie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Otóż w moim referacie nie było tej myśli, żeby suma budżetowa w tym roku była zamałą i żeby należało ją podnieść. Myślą moją było to, że potrzeby wojska są tak wysokie, iż suma 710 milionów nie jest zbyt wielka w stosunku do sumarycznych potrzeb wojska. Wysokość budżetu M. S. Wojsk, jest unormowana czasem w jakim mamy spełnić materialne potrzeby obrony Państwa. Przykro mi, że p. sen Buzek rzecz tę inaczej zrozumiał.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SJanuszewski">Tutaj jeszcze chcę powiedzieć kilka słów co do wyjaśnień p. Ministra Spraw Wojskowych, w sprawie przemysłu wojennego. Mianowicie chciałbym tutaj, niestety, bardzo mi przykro, że muszę to uczynić, zmatować nieco ten optymizm, jaki wiał z przemówienia p. Ministra co do przemysłu wojennego i racjonalnego i fachowego reagowania na przejawy rozwoju tego przemysłu. Otóż twierdzę, że w porównaniu z latami poprzedniemi bezwzględnie Ministerstwo Spraw Wojskowych poczyniło w tym kierunku duże postępy, ale postęp ten nie jest dostateczny, a to wskutek tego, że obok p. Ministra Spraw Wojskowych niema ludzi, którzyby znali się na przemyśle wojennym, ludzi, którzyby mieli pojęcie o wymaganiach i warunkach, w jakich przemysł wojenny pracuje. Nie można żądać od szefa administracji i od szefa Sztabu Generalnego, aby te rzeczy znali. Otóż moje dążenie do wprowadzenia cywilnego podsekretariatu dla przemysłu wojennego płynie stąd, żeby obok p. Ministra Spraw Wojskowych postawić człowieka fachowego, któryby służył radą, może to zresztą nie być podsekretarz, tylko doradca kontraktowy jednak w każdej chwili mógłby o poradę się zwracać, jest mojem zdaniem rzeczą konieczną.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SJanuszewski">Ze tak jest, na dowód tego muszę zwrócić uwagę na pewne błędy, jakie do tego czasu, dzięki złym doradcom, p. Minister Spraw Wojskowych popełnił. Mianowicie p. Minister mówił, że w dziedzinie przemysłu obrabiarkowego zaszedł postęp i że poczynione zostały pewne posunięcia. Otóż ja osobiście, jako technik, inżynier-przemysłowiec, muszę podkreślić, że te posunięcia były uskutecznione w sposób niecelowy i błędny. Mianowicie były w wojsku do rozdania pewne zamówienia na maszyny typu obrabiarkowego. Zamiast znaleźć kilka fabryk, dwie, trzy i im rozdać, maszyny te rozdane zostały kilkunastu fabrykom. Sami Panowie wiedzą i wie każdy, kto zna przemysł w Polsce, że niema miejsca u nas, na kilkanaście fabryk typu obrabiarkowego. Miejsce jest w Polsce najwyżej na dwie takie fabryki. Otóż skupienie tego zamówienia w dwóch fabrykach i rozdanie im byłoby o wiele racjonalniejsze aniżeli to, co zostało zrobione, i sądzę, że p. Minister tu rację mi przyzna. Nie wina to jednak p. Ministra, tylko jego doradców.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SJanuszewski">Jeśli chodzi o doradców w dziedzinie przemysłu, to w otoczeniu p. Ministra znajdują się tacy, którzy do wyrobu prochu zakupują saletrę chilijską, nie wiedząc, że saletra chilijska do tego się nie nadaje, lecz saletra inna, i to jest mały fakcik, który znamionuje, że koniecznie potrzebni są w armii tacy ludzie, którzyby p. Ministra w tym kierunku instruowali lepiej i dokładniej.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SJanuszewski">To samo powiedziałbym o naprawie armat, i o sprawie nieistniejącego u nas przemysłu — silników lekkich dla awiacji. Chociaż p. Minister ma duże kredyty i możność poczynienia dużych zamówień, przemysł silnikowy u nas nie powstał. Muszę więc podtrzymać swój projekt, który mówi o tem, żeby przy p. Ministrze był doradca, któryby się znał na przemyśle, i sądzę, że po namyśle p. Minister w tym wypadku przyzna mi rację.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SJanuszewski">Co do rezolucji s. Thulliego i Buzka, na które p. Minister się zgodził, to rozumie się, że je usilnie jako referent popieram.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SJanuszewski">A teraz powiem jeszcze kilka słów już nie jako sprawozdawca. P. s. Buzek co do mojej rezolucji mówił, że dąży przedewszystkiem do poprawy bytu oficerów. Otóż to nie jest moją myślą w rezolucji, którą zgłosiłem. Nie przedewszystkiem lecz w sposób inny, Chcę dać wyjaśnienie dyplomatycznej natury: przypuszczam że i p. Minister popiera tę rezolucję tylko nie może się za nią jasno wypowiedzieć z tego powodu, że nie zostało w łonie Rządu stanowisko co do niej uzgodnione. Mnie chodzi o techniczne inne traktowanie uposażenia wojska, to znaczy, żeby w osobnej ustawie ująć odrębności służby wojskowej, ale nie o to aby nią przedewszystkiem poprawić byt oficerów, a później dopiero urzędników, przeciwnie. Jestem za tem, żeby wszystkim funkcjonariuszom państwowym wojskowym i cywilnym, dawać dostatecznie. Według mego zdania, ustawa ogólna nie obejmuje tych odrębności pracy fachowej, jaka jest bezwątpienia w wojsku. O ile mi wiadomo, w większej części państw mają oficerowie osobne ustawy o uposażeniu</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(S, Buzek: Nie, Niemcy, Czechy mają ogólne ustawy)</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#SJanuszewski">Oto wszystko, co chciałem powiedzieć.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Proponuję przerwę do godziny 4 min. 15.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#Marszałek">Po przerwie przystępujemy do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Na porządku dziennym część 5: budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Przystępując do rozpatrywania budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych na r. 1925, należy nam przedewszystkiem rzucić okiem wstecz i zapytać się jaki użytek zrobiło Ministerstwo Spraw Zagranicznych z kredytów, przyznanych mu na r. 1924. Pod względem cyfrowym odpowiedź jest bardzo łatwa. Zamknięcia rachunkowe, choć tymczasowe, za r. 1924 mówią nam, że wydatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych w roku tym wynosiły wraz z okresem ulgowym 17.773.000 zł. Ponieważ ustawa skarbowa na r. 1924, wraz z dodatkową ustawą skarbowy preliminowało wydatki te na kwotę 18.212.000 zł, wynosiły faktyczne wydatki Ministerstwa o 439.000 zł mniej, aniżeli preliminowano.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SBuzek">Dłuższej odpowiedzi wymaga natomiast pytanie, co Ministerstwo Spraw Zagranicznych za pomocą tych środków zdziałało i czy działalność jego stała na wysokości zadania, czy była dla Rzeczypospolitej korzystną? W latach ubiegłych słychać było bardzo często skargi, iż Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie ma określonej linii politycznej, iż nie stara się kierować wypadkami politycznemi, ale jest przez te wypadki popychane. Sądzę, iż zarzutu tego Ministerstwu Spraw Zagranicznych w roku 1924 absolutnie robić nie można. Obecny Minister Spraw Zagranicznych potrafił bowiem sformułować jasno program polskiej polityki zagranicznej, bronić go wytrwale wobec swoich i wobec zagranicy i zjednywać dla tego programu opinię publiczną Polski i zagranicy. Nie ulega wątpliwości, że dzięki temu programowi odniosła Polska szereg niewątpliwych sukcesów w dziedzinie polityki zagranicznej. Zasługuje to na tem większe uznanie, że na początku roku 1924 zaszły w polityce międzynarodowej fakty, grożące wielkiemi niebezpieczeństwami dla Rzeczypospolitej i wymagające bardzo aktywnej polityki zagranicznej ze strony naszego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SBuzek">Jednym z tych faktów jest przedewszystkiem wzrost potęgi ekonomicznej i stanowiska międzynarodowego obu głównych przeciwników Rzeczypospolitej w polityce międzynarodowej, to jest Rzeszy Niemieckiej i Rosji sowieckiej. W grudniu 1923 r. skończyła się w Niemczech era polityki inflacyjnej, a w ciągu bardzo krótkiego czasu zdołały Niemcy przeprowadzić nie tylko sanację swej waluty, ale także sanację swego skarbu i wspierane międzynarodową pożyczką Dawesa, mogły przystąpić do rozbudowy życia gospodarczego. Równocześnie rozpoczęła Rzesza Niemiecka rozwijać bardzo aktywną politykę zagraniczną, a ostrze tej polityki było wymierzone wprost w Rzeczpospolitą Polską. Polityka p. Stresemanna i jego najbliższych współtowarzyszy, popierana przez bardzo a bardzo szerokie koła społeczeństwa niemieckiego i przez większość Reichstagu, wychodziła z założenia, że Niemcy nie mają obecnie i nie będą miały jeszcze przez długie lata dość siły, by wymusić rewizję Traktatu Wersalskiego na wszystkich frontach. Dlatego oświadczyły Niemcy gotowość zagwarantowania wschodnich granic Francji i Belgii pod warunkiem, że wielkie państwa zachodnie pozwolą im na zrewidowanie granic wschodnich Niemiec, to jest, że pozwolą im na przystąpienie do ponownego rozbioru Polski. Niemcy liczyły na to, że Anglia, zagrożona przez agitację bolszewicką i pragnąc pozyskać silnego sojusznika przeciw niej, będzie dążyła do rozluźnienia nici, łączących od czasu traktatu w Rapallo Berlin z Moskwą, i będzie popierała wszelkiemi siłami wstąpienie Niemiec do Ligi Narodów, który to krok należy uważać za równoznaczny z zerwaniem kooperacji Niemiec z Moskwą. By umożliwić Niemcom wstąpienie do Ligi Narodów, dążyła polityka angielska do pogodzenia Niemców z Francją. Dlatego to Anglia oświadczyła gotowość zagwarantowania bezpieczeństwa granic wschodnich Francji i Belgii, Niemcy ze swej strony oświadczyły swoją gotowość do udzielenia tej gwarancji w tej nadziei, iż Francja, mając pewność militarnego poparcia Anglii na wypadek napadu Niemiec, nie będzie tak wysoko ceniła sojuszów łączących ją ze wschodnimi sprzymierzeńcami, t. j. z Polską i z Czechosłowacją i że w ten sposób otworzy się dla Niemiec możliwość osiągnięcia rewizji granic wschodnich.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SBuzek">Wobec grożącego wskutek tych zamiarów niemieckich niebezpieczeństwa odwołał się nasz Minister Spraw Zagranicznych przedewszystkiem do naszego wiernego sojusznika, któremu zawdzięczamy nasze wyswobodzenie, do Francji. Zdarzenia ostatnich miesięcy są nowym dowodem, iż przymierze polsko-francuskie, solidarność polsko-francuska jest rozumiana przez Francuzów, bez względu na to, do jakiego należą obozu, do prawicy, czy też lewicy. Ta zdumiewająca naszych nieprzyjaciół solidarność polsko-francuska jest wynikiem wspólności celów i ideałów politycznych obu narodów w dziedzinie polityki zagranicznej. Zgodność ta wystąpiła samorzutnie zwłaszcza we wrześniu 1924 r. podczas obrad nad pamiętnym protokółem genewskim. Nie ulega wątpliwości, iż zdecydowane stanowisko, zajęte w sprawie protokółu genewskiego przez naszego Ministra Spraw Zagranicznych, zjednało Polsce sympatie także w kołach lewicy francuskiej i wzmocniło przez to moralną podstawę sojuszu polsko-francuskiego.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SBuzek">Oprócz sojuszu polsko-francuskiego, głównie gwarantującego nienaruszalność naszych granic wschodnich, nasz Minister Spraw Zagranicznych odwołał się jeszcze do szeregu innych gwarancji. Pierwszą i najważniejszą z nich jest moralne prawo narodu polskiego do województw zachodnich jako kraju czysto polskiego, tudzież niewzruszona wola narodu do bezwzględnej obrony tego swego moralnego prawa, do obrony tych swoich kresów zachodnich wszelkiemi ofiarami, do ostatniej kropli krwi. Ziemie, które Niemcy pragną wydrzeć Rzeczypospolitej, są ziemiami rdzennie polskiemi i dlatego nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych słusznie rozwinęło propagandę za granicą, wykazującą, jak dalece mija się z prawdą propaganda niemiecka, twierdząca, że ziemie te są zamieszkane w większości przez ludność niemiecką. Jest tylko do życzenia, ażeby ta propaganda Ministerstwa Spraw Zagranicznych jeszcze się wzmocniła, bo niekrytyczne koła w krajach, zwłaszcza anglo-saskich i w krajach byłych neutralnych są gotowe wierzyć tym z wielką pewnością wygłaszanym kłamstwom o charakterze rzekomo niemieckim tej części Rzeczypospolitej, którą Niemcy chcą zabrać.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SBuzek">Dalszych środków obrony nietykalności naszych granic zachodnich szukał p. Minister Spraw Zagranicznych w polityce swojej wobec samej Rzeszy Niemieckiej. Pan Minister Skrzyński w swych przemówieniach i czynach dowiódł, że Rzeczpospolita niema względem Rzeszy Niemieckiej żadnych planów agresywnych, żąda tylko bezpieczeństwa i dobrych sąsiedzkich stosunków. Polska prowadzi politykę pokojową na wszystkie strony, szuka też przyjaciela także w sąsiedzie zachodnim, jeżeli on stanie na zasadzie punktów Wilsona, z których najważniejszym jest prawo każdego narodu do samookreślenia i prawa Rzeczypospolitej do wszystkich ziem niewątpliwie polskich. Niemcy program Wilsona swojego czasu przyjęli jako podstawę stosunków pokojowych i żal mi stwierdzić, iż o tem niestety nawet lewica niemiecka zapomina. Słusznie stwierdził nasz Minister Spraw Zagranicznych, że Rzeszę Niemiecką, nie uznającą prawa narodu polskiego do ziem niewątpliwie polskich, Polska do złych sąsiadów zaliczyć musi, podczas gdy do Niemiec, któreby uznawały nietykalność granic Rzeczypospolitej, Polska odnosiłaby się z tą samą przyjaźnią, z jaką odnosi się do wszystkich tych sąsiadów, którzy wobec Rzeczypospolitej nie żywią planów zaborczych.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SBuzek">Do gwarancji wynikających z sojuszu polsko-francuskiego i z poparcia niezbałamuconej opinii publicznej państw neutralnych przyczynił Minister Skrzyński jeszcze gwarancję dalszą przez zawarcie traktatu politycznego z Czechosłowacją. Jak wiadomo nieszczęśliwy podział Śląska Cieszyńskiego wykopał głęboki rozdział między obu narodami. Rozdział ten udało się Ministrowi Skrzyńskiemu wyrównać przez zapewnienie Polakom w Czechosłowacji praw narodowościowych i przez usunięcie wszelkich innych kwestii spornych między obu stronami. W ten sposób otwiera się dla Polski i dla Czechosłowacji droga do coraz większego pogłębiania stosunków przyjaznych, do coraz to ściślejszej kooperacji na terenie międzynarodowym i do coraz to ściślejszego sojuszu politycznego.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SBuzek">Z wielką radością powitaliśmy dalej podróż p. Ministra Skrzyńskiego do Rygi, Tallinu i Helsingforsu. Propaganda niemiecka i sowiecka pracowały usilnie nad tem, żeby przedstawić Polskę jako państwo zagrażające bezpieczeństwu państw bałtyckich. Cieszymy się bardzo, iż umowy polityczne podpisane w Helsingforsie stworzyły podstawę do pełnego zaufania stosunków między państwami bałtyckiemi a Polską, i sądzimy, iż należy pracować nad dalszem pogłębieniem i zacieśnieniem tych stosunków. Oczywiście jest to możliwem tylko wtenczas, gdy państwa bałtyckie będą pamiętały, iż fundamentem ich niezależności narodowej jest Rzeczpospolita Polska.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SBuzek">Żądając coraz to ściślejszych stosunków z państwami bałtyckiemi i stojąc twardo na zasadzie traktatu naszego z Rumunią, nie żywimy żadnych aspiracji przeciwko Rosji sowieckiej, pod tym względem zgadzamy się z polityką p. Ministra Skrzyńskiego, dążącą do usuwania wszelkich nieporozumień między Polską i Rosją sowiecką i do zbliżenia się gospodarczego, korzystnego dla obu stron.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SBuzek">To były główne kwestie naszej polityki zagranicznej. Pozwoliłem je sobie, proszę Panów, dlatego przytoczyć, ażeby przedstawić ważność zadań, jakie leżą przed naszem Ministerstwem Spraw Zagranicznych, a tem samem uzasadnić to podwyższenie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jakie proponuje Sejm i jakie proponuje także Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SBuzek">Faktyczne wydatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych w r. 1924 wynosiły, jak już mówiłem, 17.773.000 zł. Projekt rządowy preliminował wydatki tego Ministerstwa na r. 1925 w kwocie 18.525.000 zł, Sejm podwyższył to do kwoty 20.814.000 zł, a Komisja Skarbowo-Budżetowa podwyższyła jeszcze tę sumę o 24,000, a więc do kwoty 20.838.000 zł. Podwyżka ta jest uzasadniona, jak już zaznaczyłem, ważnością zadań Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako tego ministerstwa, któremu przypada w udziale najważniejsza może część obrony niepodległości i całości Rzeczypospolitej. W tym celu Ministerstwo Spraw Zagranicznych musi wykonywać pewną pracę, któraby zdołała sparaliżować skutecznie wrogą Polsce pracę zagranicznych urzędów naszych sąsiadów. Wysokość wydatków na kontrakcję oczywiście zależy w znacznej mierze od wysokości wydatków na akcję i z tego to powodu, proszę Panów, będzie rzeczą wskazaną podać kilka cyfr porównywających budżet naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z budżetami państw sąsiadujących.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SBuzek">Przedewszystkiem bardzo chętnie podałbym porównanie z budżetem sowieckim, ale to jest tajemnica; nie wiemy, ile sowiety wydają na propagandę, wiemy, że wydają sumy olbrzymie, ale jak wielkie one są, to pozostaje tajemnicą. Natomiast co do Rzeszy Niemieckiej, to jesteśmy w stanie podać cyfry dokładne z budżetu ich ministerstwa spraw zagranicznych. Tak samo, proszę Panów, możemy podać cyfry budżetowe ministerstw spraw zagranicznych innych państw zachodnich.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SBuzek">Przy ocenie tych budżetów należy pamiętać jeszcze o tem, iż po wojnie wzmogła się aktywność wszystkich ministerstw spraw zagranicznych; polityka zagraniczna obecna jest daleko więcej aktywna, niż przed wojną, rezultatem czego są zwiększone wydatki. Przed wojną normalne wydatki ministerstwa spraw zagranicznych wielkiego państwa wynosiły 23–24 milionów zł, i to była niemal we wszystkich wielkich mocarstwach cyfra jednakowa. Oczywiście zadania polityki zagranicznej we wszystkich tych państwach były jednakowe, środki działania jednakowe, a więc wydatek musiał być jednakowy. Więc weźmy np. budżet niemieckiego i francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych za rok 1913. Widzimy, że Niemcy wydawały wówczas na swoją centralę 3.965.000 zł, więc blisko 4 miliony, Francja wydawała 4.055.000, więc ta sama cyfra. Na placówki zagraniczne Niemcy wydawały 15 milionów, Francja 13.900.000. Natomiast na propagandę Niemcy wydawały 4.846.000, Francja — 4.925.000, a więc niemal zupełnie te same ilości. Po wojnie, proszę Panów, wydatki te znacznie się wzmogły. Obecnie ministerstwa spraw zagranicznych wielkich mocarstw wydają od 45 do 50 milionów zł. Budżet francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych przewiduje kwotę 50.264.000 zł, budżet Stanów Zjednoczonych — 51.229.000, a budżet niemiecki — 45.530.000. I znowu, proszę Panów, mamy w budżetach francuskim i niemieckim niemal zupełnie te same liczby. Jeżeli zbadamy, co kosztuje teraz centrala niemiecka, samo ministerstwo spraw zagranicznych niemieckie, to okaże się, że kosztuje ono 6.525.000, a francuskie — 6.200.000, więc i tu ta sama liczba. Teraz placówki zagraniczne: kosztują ona Francję 22.271.000, a Niemcy — 22.161.000.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SBuzek">Wydatki na propagandę i inne wydatki w Niemczech wynoszą 17.220.000, a we Francji — 21.000.000. Budżet Stanów Zjednoczonych wykazuje niemal te same cyfry, mianowicie też 51.000.000, tylko podział jest inny, mianowicie Stany Zjednoczone na propagandę mało wydają, natomiast wydają bardzo dużo na placówki zagraniczne. Wydatek Stanów Zjednoczonych na centralę wynosi to samo, co we Francji i w Niemczech, natomiast na propagandę tylko 4.255.000, na placówki zagraniczne aż 41 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(S. Posner: W tem mieści się i propaganda)</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SBuzek">Po części tak, ale bardzo mało. Ja ten budżet dokładnie przestudiowałem.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SBuzek">Oczywiście budżety mniejszych państw są skromniejsze, weźmy np. budżet Czechosłowacji. Budżet czechosłowackiego ministerstwa spraw zagranicznych przewiduje w roku 1925 okrągło 26 milionów złotych; z tego na centralę — 2.700.000 zł, na placówki zagraniczne — 18.892.000 zł, a 5.301.000 na inne działy. Dla porównania podaję, że nasz budżet wynosi obecnie tylko 20.838.000, na centralę wydajemy trochę mniej niż Czesi, mianowicie 2.489.000, na propagandę trochę więcej, mianowicie 6.984.000, ale głównie z tego powodu, że część wydatków na propagandę w Czechach ponosi fundusz dyspozycyjny Prezydjum Rady Ministrów. Natomiast na placówki zagraniczne Czesi wydają o 50% więcej niż my; mianowicie my wydajemy 11.000.000, a Czesi 18.892.000.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#SBuzek">Od czego zależą przedewszystkiem wydatki Ministerstwa Spraw Zagranicznych? Od ilości placówek zagranicznych, od, ilości poselstw i od ilości konsulatów. W tym względzie zachodzi wielka różnica między państwami światowemi a państwami średniemi, do których zaliczam Polskę. Państwa światowe muszą mieć w każdem państwie poselstwa, a konsulaty muszą mieć niemal wszędzie, bo niemal wszędzie mają swój handel, mają swoich poddanych, żyjących tam w większej liczbie. Co do Polski sytuacja jest trochę inna. My nie mamy interesu utrzymywania poselstwa w każdem państwie na kuli ziemskiej, tak samo nie mamy powodu utrzymywania konsulatów wszędzie. Naogół należałoby uznać, iż obecna ilość poselstw i konsulatów powinnaby być wystarczającą, oczywiście o ile chodzi o Pekin, to tam musi być poselstwo i uważamy je za konieczne, w miarę naprawy stosunków z Litwą musi być poselstwo i w Kownie, ale pozatem, to uważam, że mamy już poselstwa wszędzie tam, gdzie są potrzebne. Liczba naszych poselstw wynosi obecnie 30. Z najbliższych naszych państw sąsiadujących Czechosłowacja ma 25 poselstw, Rumunia 17. Oczywiście Niemcy mają więcej, bo 47, Francja 45, Ameryka 49, bo tyle jest państw na kuli ziemskiej. Co się tyczy konsulatów, to Francja ma konsulatów płatnych 165, a 623 konsulatów honorowych, to znaczy agencje konsularne, które są obsadzone przez konsulów honorowych nie przez konsulów zawodowych, ale konsulów zawodowych ma 165. Ameryka ma konsulatów jeszcze znacznie więcej, mianowicie w samej Europie — 119 konsulów zawodowych, a wszystkich konsulów generalnych i wicekonsulów amerykańskich jest 494 według budżetu na r. 1924. Mniejsze państwa oczywiście mają mniej. Weźmy Czechosłowację, która ma handel zagraniczny przeszło dwa razy większy niż nasz — ma ona 79 konsulatów; Szwajcaria, która również ma handel zagraniczny znacznie większy niż my, ma konsulatów tylko 8, Belgia, która ma handel zagraniczny kilkakrotnie większy niż nasz, ma 60 konsulatów.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SBuzek">Wobec tego liczbę 55 konsulatów, które obecnie posiadamy, należałoby uznać za wystarczającą i pod tym względem różnimy się z tą opinią, jakiej dał wyraz szanowny kolega referent sejmowy, p. Kozicki, który jest zdania, że należałoby jeszcze liczbę tych konsulatów znacznie powiększyć. Otóż my po dokładnem rozważeniu wszystkich pro i kontra bylibyśmy tego zdania, że należałoby te konsulaty i te placówki dyplomatyczne, które obecnie mamy, lepiej wyposażyć, lepiej uzdatnić do intensywniejszej działalności, natomiast rozwoju ekstenzywnego, rozwoju ilościowego nie uważalibyśmy za wskazany. N. p. mówiono w komisji sejmowej, że należałoby oprócz konsulatu w Sydney, założyć jeszcze inne konsulaty w Australii, potem należałoby jeszcze założyć konsulat w Afryce Południowej. Otóż szanowni Panowie, ja tego zdania nie podzielam, a to z tego powodu, że już konsulat w Sydney uważałbym za umotywowany właściwie dopiero wówczas, gdyby siedzibę jego przenieść do stolicy Australii, to znaczy do Melbourne. Dlaczego potrzebny jest konsulat w Australii? Powód pierwszy — zbyt wielka liczba naszych poddanych — nie zachodzi. W całej Australii według ostatniego spisu ludności jest 500 Polaków, z tego 351 mężczyzn i 149 kobiet. Otóż dla tej liczby oczywiście konsulatu utrzymać nie potrzeba. Albo też należy konsulaty tworzyć tam, gdzie jest bardzo wielki ruch handlowy. Ten powód też co do Australii nie zachodzi. Mianowicie mamy przywóz do Polski w r. 1924 za 10.911.000 zł, a wywóz — 18.000. Ale jest inna rzecz, są względy natury politycznej, które nakazują, żebyśmy mieli reprezentacje u wszystkich tych członków Ligi Narodów, którzy mają pewne znaczenie, a Australia ma znaczenie duże i dlatego Niemcy, którzy dotychczas mieli swój konsulat generalny w Sydney, przenieśli go obecnie w ostatnim budżecie do Melbourne, ze względów natury politycznej. Gdybyśmy mieli tworzyć placówki w tej części świata, to oczywiście, zdaje mi się, należałoby je uważać za placówki natury raczej dyplomatycznej niż handlowej albo emigracyjnej. Tyle co się tyczy tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#SBuzek">Teraz chciałbym zwrócić uwagę na to, że rzeczywiście jest rzeczą potrzebną, ażeby lepiej wyposażyć nasze placówki zagraniczne, aby przy układaniu budżetu na rok 1926 myśleć o wzmocnieniu aktywności działania tych naszych placówek. Aktywność ta nie może być wystarczająca, wynika to z porównania uposażenia naszych placówek zagranicznych z placówkami chociażby czechosłowackiemi, albo z placówkami Rzeszy Niemieckiej. Niemcy obecnie mają placówek za granicą 112: 47 poselstw i 65 konsulatów. Wydatki tych 112 placówek wynoszą 22.161.000 zł; Czesi mają 101 placówek: 25 poselstw, 76 konsulatów, a wydatki ich wynoszą blisko 19.000.000 zł. My mamy 83 placówek, a mamy wydatków 11.620.000 zł. Skąd to pochodzi? Pochodzi to stąd, że nasz personel kancelaryjny podrefendarski jest stanowczo za słabo reprezentowany. Personel konceptowy moglibyśmy uważać za wystarczający, lecz personel kancelaryjny jest stanowczo za mały. Na 82 placówki mamy 207 urzędników konceptowych w służbie dyplomatycznej i konsularnej, a urzędników podrefendarskich i kancelaryjnych tylko 95. Czesi mają na 101 placówkach 323 konceptowych i 320 podrefendarskich a Niemcy na 112 placówkach 228 konceptowych i 242 kancelaryjnych. Otóż z tych cyfr, które przytoczyłem, wynika jasno, że u nas siły kancelaryjne nie są dostateczne, że w konsulatach i w poselstwach często trzyma się urzędników kontraktowych, którzy nie są tak ściśle związani z Państwem, a tego nie możemy uważać za rzecz wskazaną i korzystną. Chodzi również o odpowiednie uposażenie tych urzędników. Otóż budżet nasz wykazuje pewien postęp w tym kierunku, nastąpiło pewne usystematyzowanie tych poborów, ale ono nie jest jeszcze zupełne i należałoby je dalej prowadzić. Aby to się odbywało racjonalnie, należałoby je wyrównać z poborami, które mają reprezentanci dyplomatyczni i konsularni innych państw w tej samej miejscowości.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SBuzek">I dlatego, proszę Panów, Komisja Skarbowo-Budżetowa prosi Wysoki Senat o uchwalenie także rezolucji wzywającej Rząd, by przedłożył Sejmowi i Senatowi projekt ustawy, normującej uposażenie urzędników służby zewnętrznej, pobierających swe uposażenie z budżetu Ministerstwa Spraw Za granicznych i by do przedłożenia tego dołączył memorandum, przedstawiające uposażenie urzędników dyplomatycznych i konsularnych państw innych — wielkich, średnich i mniejszych. Na tej podstawie będziemy w stanie wyrobić sobie zdanie, jakie uposażenia są konieczne.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SBuzek">Baczną uwagę powinno nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwrócić także na odpowiednie pomieszczenie naszych placówek zagranicznych i na odpowiednie wyposażenie w środki rzeczowe, które są niezbędne. Pod tym względem wydatki naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych są dość niskie. Mamy na 82 placówki zagraniczne wydatków rzeczowych 2.674.000 zł. Natomiast wydatki rzeczowe 101 placówek zagranicznych czeskich wynoszą dwa razy tyle i wydatki rzeczowe placówek niemieckich także dwa razy tyle, choć liczba placówek jest niewiele większa. Otóż, proszę Panów, Komisja Skarbowo-Budżetowa przychodzi nawet z pewnym pozytywnym wnioskiem w tym kierunku, mianowicie chodziło o to, ażeby umożliwić odpowiednie pomieszczenie dla naszego poselstwa w Angorze. Jak Panowie wiedzą, dawniej poselstwa przy Wysokiej Porcie były w Konstantynopolu, teraz jednak Turcy przenieśli swoją stolicę do Angory i przywiązywano do tego bardzo wielkie znaczenie, żeby także i ambasady przeniosły się do Angory. Polska, dając wyraz swoich uczuciom przyjaźni do Turków, była jedną z pierwszych, która przeniosła swoje poselstwo do Angory, ale chodzi o to proszę Panów, ażeby wybudować gmach na pomieszczenie tego poselstwa, i proponujemy na ten cel powiększenie wydatków budżetowych Ministerstwa Spraw Zagranicznych o kwotę 200.000 zł. Ponieważ jednak Komisja Skarbowo-Budżetowa stanęła na tem stanowisku, że wydatki można powiększać tylko o tyle, o ile się je gdzieindziej zmniejszy, więc równocześnie proponuję zmniejszenie uposażeń na placówkach zagranicznych o kwotę 220.000 zł. Jest to możliwe ze względu na to, że niektóre z tych placówek nie mogły być dotychczas obsadzone, zwłaszcza w Rosji.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SBuzek">Przechodząc teraz do budżetu naszej centrali, a więc do budżetu samego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zaznaczę, że wydatki osobowe naszego Ministerstwa wynosiły 1.709.000 zł, wydatki rzeczowe 824.000 zł. Tymczasem wydatki osobowe ministerstwa spraw zagranicznych Rzeszy Niemieckiej wynoszą 4.390.000 zł, a wydatki rzeczowe 1.759.000 zł. Większe wydatki rzeczowe pochodzą stąd, iż w Niemczech nawet po redukcji przeprowadzonej w 1923 r. liczba urzędników i woźnych ministerstwa spraw zagranicznych wynosiła jeszcze 1.029 osób, z tego 483 etatowych. Nasze Ministerstwo liczy obecnie urzędników i woźnych 409, z tego 304 etatowych. Różnica ta wynika z różnicy poborów. Otóż co do tego są bardzo ciekawe cyfry, które umożliwią Panom zorientowanie się co do wysokości poborów naszych urzędników Ministerstwa Spraw Zagranicznych. W dniu 1 maja 1925 r., a więc według przedostatniego miesiąca pobory Ministra Spraw Zagranicznych w Niemczech wynosiły 3.230 zł, u nas 1.215 zł. Sekretarz stanu brał w Niemczech 2.212 zł, u nas 1.018 zł, więc połowę. Dyrektorowie ministerialni, których w Niemczech jest 6, pobierają po 1.704 zł, a w Polsce mamy 4 dyrektorów i każdy z nich pobiera 822 zł. Panowie widzą, że zawsze mniej niż połowę. Radcy legacyjni starsi, których jest 34 w urzędach Rzeszy Niemieckiej, mają pobory przeciętnie po 1.077 zł, u nas jest urzędników odpowiedniej rangi, naczelników wydziałów 19, pobory ich wynoszą 691 zł, więc różnica jest bardzo znaczna. Podobna jest różnica przy starszych referentach i przy referentach, mniejwięcej pobierają 2/3 albo mniej tego, ile odpowiednia ranga w Rzeszy Niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SBuzek">Przytaczam to dlatego, żeby wobec tej jednostronności, z jaką się poprawę bytu pewnych kategorii urzędniczych albo także wojskowych przeprowadza, podkreślić konieczność równomiernego uwzględnienia wszystkich kategorii, a zwłaszcza tej kategorii, od której wymagamy przecież szczególnie wysokich kwalifikacji w interesie bezpieczeństwa Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#SBuzek">Co się tyczy wydatków rzeczowych, to na komisji zwrócono uwagę tylko na jedno, mianowicie na jeden niestosunkowo niski wydatek naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, na bibliotekę.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(S. Posner: Wcale niema)</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#SBuzek">Mianowicie na kupno książek wydano w roku 1924 — 1.560 złotych, a na książki i pisma 3.479 zł. W Niemczech wydatki na kupno książek wynoszą 73.000 marek złotych, a budżet czeski przewiduje na to kwotę 450.000 koron czeskich, więc przeszło 60.000 złotych. Oczywiście, że urzędnicy, którzy przecież powinni wiedzieć o tem, co się w świecie dzieje, którzy powinni śledzić tętno polityki zagranicznej, mogą o tem dowiadywać się po części ze sprawozdań naszych placówek, lecz po części muszą wiedzieć i z literatury. Ta literatura powinna być na miejscu, bo inaczej urzędowanie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych byłoby bardzo utrudnione. Zęby dać wyraz temu przekonaniu, komisja prosi, aby powiększyć wydatki na bibliotekę specjalnie o 20.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#SBuzek">Dalej komisja prosi o powiększenie wydatków na podróże służbowe i przesiedlenia o 24.000 zł. To powiększenie jest prostą konsekwencją uchwał sejmowych. Sejm uchwalił utworzenie nowego poselstwa w Teheranie i placówki konsularnej w Sydney, trzeba więc się postarać o środki, aby ci urzędnicy mogli się tam dostać. Ponieważ środki te nie znalazły się w kwotach preliminowanych, więc trzeba było je dodać. Ponieważ Sejm zapomniał o tem, Komisja Skarbowo-Budżetowa wnosi o powiększenie kwoty na podróże służbowe i przesiedlenia o 24.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#SBuzek">Wreszcie ostatnie wydatki — na propagandę. Otóż co się tyczy wydatków na propagandę to faktyczne wydatki...</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#komentarz">(S. Posner: Pan mi chleb odbiera)</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#SBuzek">...bardzo krótko, nie odbiorę Panu, faktyczne wydatki na propagandę w r. 1924 wynoszą 3.735.000 zł. Projekt rządowy preliminował 4.395.000 zł, a uchwała sejmowa podwyższyła je na 4.770.000 zł. Komisja Skarbowo-Budżetowa uważa tę kwotę za zupełnie racjonalną, a na uzasadnienie przytacza tylko, co następuje. Wydatki propagandowe są przeznaczone zwłaszcza na odpieranie za granicą ataków propagandy wrogiej Polsce, uprawianej przez państwa dla nas nieprzyjazne. Otóż państwa te wydają na to bardzo duże kwoty. Weźmy np. wydatki niemieckiej propagandy, wynoszą one 13.143.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#komentarz">(Głos: Jawne)</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#SBuzek">Tak, jawne, ale uważam, że tam wiele pozatem nie będzie można wydawać, ponieważ jest kontrola parlamentarna, ale i to jest przecie kwota niesłychanie poważna. Czesi wydają na te cele w samym budżecie ministerstwa spraw zagranicznych nieco mniej, bo kwotę 3.000.000 zł, ale mają oprócz tego fundusz dyspozycyjny przy prezydjum rady ministrów, który jest głównie przeznaczony dla ministerstwa spraw zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#SBuzek">Na co idą te wydatki proszę Panów? Otóż co do Polski, to Sejm je podzielił w sposób następujący: Fundusz dyspozycyjny 2.694.000 zł. Delegacje, zbiorowe wycieczki polskie za granicę i zagraniczne w Polsce 545.000 zł, propaganda ekonomiczna 525.000 zł, propaganda kulturalna 720.000 zł, propaganda prasowa i wydawnictwa 325.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#SBuzek">Tymczasem, jakie są wydatki np. w Czechosłowacji? Czechosłowacja wydaje na wydatki polityczne i gospodarcze, służbę informacyjną 4.000.000 koron, wydatki poselstw na propagandę 3.000.000 koron, wydatki poselstw na cele kulturalne 1.500.000 kor., wydatki konsulatów 4.500.000 koron, propaganda i popieranie stosunków kulturalnych i politycznych za granicą 5.000.000 kor., publikacje w zagranicznych czasopismach i książkach 4.000.000 kor. i jeszcze szereg pozycji mniejszych. Niesłychanie ciekawe są wydatki niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych na propagandę. Pozwolę sobie znów tylko przytoczyć cyfry najcharakterystyczniejsze w złotych markach. Więc tajne wspieranie instytucji humanitarnych i naukowych za granicą 3.000.000, propaganda prasowa za granicą 1.500.000, propaganda prasowa w kraju 504.000, wydatki rzeczowe oddziału prasowego rządu 471.000, propaganda wewnętrzna w kraju 300.000, utrzymanie instytutu archeologicznego i naukowego 312.000, wydatki nadzwyczajne i nieprzewidziane 240.000 i t. d. Wszystkie te pozycje wynoszą razem 10.650.700 zł. mk., czyli, jak mówiłem 13.143.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#SBuzek">Komisja Skarbowo-Budżetowa swoje zasadnicze wymagania i żądania pod adresem Ministerstwa Spraw Zagranicznych ujęła w szereg rezolucji. Jedną z tych rezolucji już Panom przeczytałem; inna rezolucja opiewa następująco:</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#SBuzek">„Senat wzywa Rząd, by przy układaniu preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok 1926 uwzględniono konieczność lepszego wyposażenia istniejących już obecnie urzędów zagranicznych dyplomatycznych i konsularnych, by natomiast wstrzymano dalszą rozbudowę sieci tych urzędów aż do czasu, gdy sytuacja finansowa państwa na to pozwoli. Zastrzeżeniu temu nie podlega poselstwo w Chinach, względnie w Kairze”.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#SBuzek">Kilka tu jest także naszych rezolucji specjalnych w tym kierunku. Mianowicie przedewszystkiem jest wezwanie Rządu do jaknajszybszego kreowania poselstwa w Pekinie, potem jest rezolucja wzywająca Rząd do przekształcenia konsulatu w Jerozolimie na konsulat generalny. Potem jest wniosek, aby w okręgach konsularnych, w których znajduje się większe skupienie wychodźctwa zarobkowego, mianować urzędników specjalnych pracujących w dziale opieki społecznej i ochrony pracy. Nareszcie jest wniosek, aby Rząd zorganizował odpowiednio nasze placówki zagraniczne w dziedzinie handlu międzynarodowego i rozwinął przez nie propagandę eksportową, w codziennej prasie zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#SBuzek">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych wedle wniosków komisji i o przyjęcie także tych rezolucji, przyjętych przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo! Wysłuchaliśmy przed chwilą obszernego i wyczerpującego referatu sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i niewątpliwie referat ten jest nie tylko wyrazem poglądów Komisji Skarbowo-Budżetowej, ale także i wyrazem opinii Senatu całego. Takie jest przynajmniej moje przekonanie, że gdy chodzi o ocenę polityki Ministerstwa Spraw Zagranicznych, gdy chodzi o działalność tego ministerstwa, organizację administracyjną, to w danych warunkach materialnych istnienie Państwa naszego ministerstwo to spełnia swoje obowiązki i zadania w najlepszem rozumieniu i w poczuciu jaknajwiększego pożytku dla Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SPosner">Jeżeli chodzi o politykę zagraniczną, to wydaje mi się, że pod tym względem mimo pewnych subjektywnych odchyleń opinia będzie zgodna. Ja przynajmniej, przemawiając tu w imieniu klubu mojego, uważam, że nie może być innej polityki zagranicznej w Rzeczypospolitej w danym czasie, jak tylko ta, którą prowadzi nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych: polityka pokojowa, polityka protokułu genewskiego i wszystkich jego surogatów i fragmentów, polityka pacyfikacji świata, polityka stabilizacji świata, polityka kooperacji z demokracjami zachodu, jakaż inna może być polityka owocna i twórcza Rzeczypospolitej? Dlatego też o ile Ministerstwo Spraw Zagranicznych pozostaje i pozostanie na tej linii, może liczyć zawsze na poparcie klubu, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SPosner">Generalny sprawozdawca, p. prof. s. Buzek, poruszył w swym referacie tak olbrzymie mnóstwo kwestii i oświetlał te kwestie przy pomocy tak olbrzymiego materiału statystycznego, że trudno jest cokolwiek do tego referatu dodać. Dlatego też ja wybieram kilka zaledwie kwestii, które uważam za kwestie pierwszorzędnej wagi i chciałbym z mojego skromnego reflektora senatorskiego na te kwestie rzucić trochę więcej światła, pogłębić je, wykazać ich wielką wagę wobec tej izby prawodawczej i wobec całej naszej opinii publicznej.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#SPosner">Jedna kwestia to jest kwestia propagandy i o tej chciałbym kilka słów powiedzieć. P. s. Buzek zwrócił już uwagę Wysokiej Izby na olbrzymią działalność propagandową Niemiec i Rosji sowieckiej, w szczególności propagandy niemieckiej, bo propaganda rosyjska jest propagandą specyficzną: jest to propaganda nie tylko polityczna, ale i propaganda socjalna. Linie tych dwóch kierunków propagandowych często bardzo mieszają się, są trudne bardzo do izolowania, nie wiemy w granicach jakich etatów budżetowych ta propaganda jest prowadzona, a co do polityki niemieckiej jesteśmy doskonale poinformowani, jakie są jej cele, jakie są jej środki. I proszę Panów, nigdy nie będzie stracony czas, jeżeli się przejrzymy temu, co robi, co chce robić, dokąd dąży i przy pomocy jakich środków dąży do swoich celów propaganda niemiecka. To jest najważniejszy punkt, na który chcę zwrócić uwagę Panów. Niedawno spotkałem się z pewnemi wiadomościami, które mnie bardzo uderzyły i oczywiście uważam za swój obowiązek poinformować o tem tę Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SPosner">Propaganda niemiecka jest nie tylko propagandą słowa, ale jest także propagandą czynu materialnego. My, tak bardzo zajęci pracą codzienną budującego się Państwa, my na wiele rzeczy nie zwracamy uwagi. Nie zwróciliśmy uwagi w ciągu tych kilku lat na to, w jaki sposób toruje sobie drogę po wojnie przegranej ekspansja niemiecka. Proszę Panów, niedawno czytałem o tem, jakie nadzwyczajne postępy robi ekspansja niemiecka w Finlandii, na Łotwie, Estonii. To nie jest propaganda słowna, ale to jest propaganda materialnego czynu. W Finlandii dwie najważniejsze stocznie należą do kapitału niemieckiego. Olbrzymie przedsiębiorstwo Delbricka, największe w Finlandii, należy do kapitału niemieckiego. Szereg gazet finlandzkich jest wydawany za niemieckie pieniądze. To samo możemy obserwować na calem wybrzeżu bałtyckiem. Nie mówię już o Litwie, która znajduje się cała pod ożywczym deszczem propagandy niemieckiej. Ja zwracam na te szczegóły uwagę tej Izby i uwagę naszej opinii publicznej, naszego Rządu. My temu nic przeciwstawić nie możemy jeszcze w tej chwili, a naszym obowiązkiem jest przeciwstawić przynajmniej coś realnego propagandzie słownej, propagandzie pisanej niemieckiej a my pod tym względem czynimy bardzo mało.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#SPosner">Proszę Panów, niedawno miałem zaszczyt być w Genewie i w Genewie pokazano mi w sekretariacie Ligi Narodów pismo niemieckie, którego my nie posiadamy w Warszawie i którego nie mogłem znaleźć w Warszawie pomimo poszukiwań, czynionych w ostatnich tygodniach. Pismo to nosi tytuł „Internazionale Korespondenz” a wychodzi w Berlinie. Jeden zeszyt tego czasopisma z datą roku bieżącego nosi tytuł: „Dawes” to znaczy plan Dawesa. Zeszyt ten zawiera kilkanaście artykułów, mających oświetlić plan Dawesa z różnych stanowisk i te wszystkie artykuły są skierowane przeciw Polsce, wszystkie bez wyjątku.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#SPosner">Mam tutaj w ręku marcowy zeszyt niemieckiego czasopisma „Archiv fur Politik und Geschichte”, znajduje się w nim bardzo obszerny artykuł historyczny prof. Lutza p. t. „Apel do zdrowego sensu, do poczucia sprawiedliwości w Anglij”. Apel ten dotyczy oczywiście rewizji Traktatu Wersalskiego, zwraca uwagę opinii publicznej Anglii na niesprawiedliwość, na nieuczciwość i na bezsens Traktatu Wersalskiego i chce sprowokować w opinii publicznej w Anglii przeświadczenie i przekonanie, że Niemcy mają słuszność, że Niemcy zostały pokrzywdzone i to nie tylko moralnie, ale że Traktat Wersalski podeptał także rozum polityczny świata, że nie może być wykonany, a o ile będzie wykonany, to byłoby nieszczęście dla całego świata.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#SPosner">Artykuł ten prof. Lutza podaje historię tego manifestu na gruncie angielskim w opinii angielskiej. Manifest ten został wydany w ilości 6.000 egzemplarzy — mnie tylko ta kwestia interesuje — został rozesłany imiennie pod 6.000 adresów z prośbą, aby każdy z adresatów na manifest ten odpowiedział i wyraził swoją opinię. Ten niemiecki profesor powiada, że otrzymał parę tysięcy odpowiedzi. Były wśród nich takie, które pokrywały się z opinią niemiecką, byli tacy Anglicy, którzy uważali, że pogląd niemiecki jest zupełnie słuszny, ale jak sam przyznaje, takich poglądów było bardzo mało. Byli Anglicy, którzy bez żadnych ogródek pisali do tego profesora: otrzymaliśmy bezczelny list pański — tak pisze jeden gentelmen angielski — rozważyliśmy wszystkie argumenty, które pan przytoczył w swym liście i przyszliśmy do takiego a takiego przekonania. Manifest ten był zwrócony do całej opinii angielskiej, do izby gmin, do izby narodów, do uniwersytetów, do episkopatu angielskiego, do wszystkich organizacji politycznych, do wszystkich klubów męskich i żeńskich, do całej opinii angielskiej. Wszystkie adresy, jakie tylko można było wydobyć z kalendarzy politycznych angielskich, zostały przez Niemców dla tej sprawy zużytkowane. To przecież są rzeczy bardzo ciekawe, to przecież są rzeczy bardzo zajmujące, a nie tylko zajmujące, lecz i bardzo ważne, bo przecież na to wszystko znajdują się olbrzymie pieniądze, to wszystko strasznie dużo kosztuje i jednak te zbiedniałe od wojny i od powojennych świadczeń Niemcy na to znajdują pieniądze. Tak samo jak znaleźli wedle ich własnego obliczenia 26 miliardów marek złotych na opłacenie robotników, którzy nie chcieli pracować w zagłębiu Ruhry podczas okupacji przez wojska sprzymierzone, choć na opłacenie należności, które wynikały z Traktatu Wersalskiego, jak nam wiadomo, nigdy pieniędzy znaleźć nie mogli.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#SPosner">My na tę propagandę niemiecką nie odpowiadamy wcale. Uważamy, że to jest powyżej czy poniżej naszej godności odpowiadać na te wszystkie rzeczy. Ale mi się zdaje, że na to odpowiadać trzeba.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#SPosner">Kiedy byłem w Genewie, zasiadała tam jednocześnie w Lidze Narodów komisja dla handlu bronią. W komisji tej byliśmy bardzo dobrze reprezentowani i wnioski nasze, przemówienia nasze spotykały się tam z bardzo łaskawem uchem nie tylko większości zgromadzenia bardzo licznego, ale i całości tego zgromadzenia, tej komisji. Kiedy tam z porozumienia Polski i Rumunii został ogłoszony wniosek, dotyczący Rosji, wniosek, który wywołał w samej komisji bardzo sympatyczne echo, gazety polityczne świata informowały swoich czytelników o tem, nic więcej nie dodając, opowiadając, że to i to się stało na komisji. Nagle pojawia się w kilku gazetach niemieckich roztelegrafowana przez berlińskie biuro Wolfa wiadomość o „bezczelnej” inicjatywie Polski na komisji w Genewie, zwróconej przeciw sowietom. Proszę Panów, to była depesza nie sowiecka, lecz urzędowa depesza niemiecka. To biuro prasowe niemieckie, ten dziennikarz niemiecki, którego serce bolało, że sowiety nie są reprezentowane w Genewie, uważał, że oni są powołani do tego, ażeby stanąć w obronie sowietów. Gdziekolwiek tylko wchodzi w grę interes Polski, wszystko jedno, czy to dotyczy wschodniej granicy Niemiec, czy nie, czy to dotyczy którego innego państwa, gdziekolwiek tylko można uderzyć w organizm polityczny Polski, dziennikarz niemiecki jest zawsze na stanowisku i zawsze odpowiada: „Jestem”. My, proszę Panów, na to przeważnie nic nie odpowiadamy. Uważamy, że albo nie warto wdawać się w polemikę z tymi panami, albo, że szkoda pieniędzy na ich zwalczanie. Ja nie podzielam tego poglądu i mnie się zdaje, że i Ministerstwo Spraw Zagranicznych tego poglądu nie podziela.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#SPosner">Ja nieraz słyszałem takie poglądy: Propaganda, propaganda zagraniczna, Panie Senatorze? Pan nam zawsze opowiada o tej propagandzie. Co nam z tego, że kilkunastu dziennikarzy napisze kilkanaście artykułów na obstalunek, ale cóż dalej? — Proszę Panów, to nie jest tylko kilkunastu dziennikarzy, którzy pisują artykuły, z mniejszym lub większym talentem, nie w tem się wyraża propaganda zagraniczna. Propaganda zagraniczna to jest bardzo obszerne pojęcie, to jest olbrzymia klawiatura, znacznie dłuższa niż klawiatura fortepianu, na której człowiek, który umie grać, gra i uderzając w klawisze, w każdej chwili wie, że mu się odezwie Londyn, tam Sydney, tu Melbourne, tam południowa Afryka. Pan Buzek powiedział tu bardzo słusznie, że nam trzeba, ażebyśmy mieli reprezentację także w Australii, ponieważ i Australia gra bardzo ważną rolę w granicach swej siły i możności w Lidze Narodów. Dominia angielskie zaczynają odgrywać coraz większą rolę w systemacie politycznym Europy ze względu na to, co się dzieje w Lidze Narodów, dlatego, że cała polityka angielska jest zależna w znacznym stopniu dziś od polityki, od poglądów od nakazów dominiów angielskich, o czem mogliśmy się przekonać, studiując historię t. zw. paktu zachodniego, gdzie stanowisko ministra spraw zagranicznych Anglii Austena Chamberlaina było dyktowane względami na dyrektywy, na nakazy dominiów angielskich. Dlatego, jak słusznie powiedział p. s. Buzek, na te rzeczy nie trzeba żałować pieniędzy i wszędzie tam, gdzie działają czynniki decydujące o postawie większości zgromadzenia Ligi Narodów, musimy mieć jeżeli nie reprezentację konsularną, to dyplomatyczną. To może być bardzo skromna reprezentacja, ale musi być to echo, które odpowiada na uderzenie klawisza tu, przy ulicy Wierzbowej.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#SPosner">Tak ja rozumiem propagandę zagraniczną. Możnaby na ten temat dużo powiedzieć, ale mnie się zdaje, że to, co powiedziano tutaj przed chwilą, dodane do tego, co z takim autorytetem powiedział tutaj senator Buzek, wystarczy dla poinformowania opinii senackiej i wystarczy na to, aby działalność w tym kierunku Ministerstwa Spraw Zagranicznych uczynić jeszcze bardziej aktywną, niż to było dotychczas.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#SPosner">Chcę zwrócić uwagę Wysokiego Zgromadzenia na jeden jeszcze tylko szczegół, a mianowicie, ponieważ już mowa o propagandzie zagranicznej Polski, to chcę także powiedzieć o propagandzie, która się należy z naszej strony Lidze Narodów. Proszę Panów, 5 lipca zbiera się w Warszawie kongres federacji międzynarodowej przyjaciół Ligi Narodów. Kongres ten będzie się zajmował sprawami wielkiej wagi i jest rzeczą bardzo ważną, ażeby nas na tym kongresie nie brakowało i ażeby na tym kongresie polska opinia była reprezentowana przez najdzielniejszych propagandystów idei polskiej. Propaganda idei Ligi Narodów, według mojego przekonania jest propagandą idei polityki polskiej i dlatego, ilekroć tylko byłem w stanie, na Komisji Spraw Zagranicznych Senatu w roku zeszłym domagałem się od p. Ministra Spraw Zagranicznych, ażeby w porozumieniu z Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego postarał się o to, ażeby na uniwersytetach polskich specjalne wykłady poświęcano propagandzie idei Ligi Narodów.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#SPosner">Proszę Panów, to nie jest puste i próżne słowo. Liga Narodów to nie jest instytucja przemijająca, to jest instytucja obliczona na wielkie dziesięciolecia, to jest instytucja, która dziś jest zaledwie w zalążku, lecz która jakkolwiek pracuje w starej przedwojennej Europie i przy pomocy starych przedwojennych ludzi, jednak już zaznacza istnienie swoje w dziejach polityki świata i w dziejach pacyfikacji świata. I my, Rzeczpospolita Polska, jakkolwiek w społeczeństwie naszem ta sympatia dla Ligi Narodów nie jest wcale jeszcze powszechna, jakkolwiek od czasu do czasu odzywają się głosy sceptyków, podające w wątpliwość pożytek i sympatię Ligi Narodów dla nas, nie mamy najmniejszego powodu uskarżać się na tę Ligę Narodów, która działa jeszcze dziś, bo my tej Lidze Narodów zawdzięczamy nadzwyczajnie wiele rzeczy. I moje głębokie przekonanie jest, że praca u nas w Polsce nad ugruntowaniem przekonania o konieczności istnienia Ligi Narodów jako ogniwa rozwoju instytucji politycznych świata, demokracji świata i pokoju świata, że praca na tem polu jest pracą owocną i my winniśmy wszystko uczynić, co leży w naszej mocy, aby tę pracę naprawdę ugruntować i stworzyć dla niej jak najlepsze, jak najsympatyczniejsze warunki. Dlatego też we Francji ministerstwo oświecenia publicznego domaga się od nauczycieli szkół elementarnych, aby uczyli dzieci, uczęszczające do szkół ludowych, pożytku i konieczności Ligi Narodów. Dlatego p. Francois Alberts, minister oświecenia w gabinecie p. Herriota nakazał w szkołach średnich do nauki historii, do nauki geografii, do wszystkich wogóle dyscyplin humanistycznych wprowadzić rozdziały, dotyczące Ligi Narodów, jako instytucji absolutnie koniecznej w dzisiejszej budowie świata.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#SPosner">I ja tego się domagam od naszych ministrów i bardzo będę wdzięczny p. Ministrowi Spraw Zagranicznych, którego cała polityka rozwija się po linii tej samej, po której kroczy Liga Narodów, jeżeli za pośrednictwem swego kolegi, Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, postara się, aby cały systemat szkolnictwa polskiego, poczynając od szkół ludowych poprzez szkoły średnie aż do uniwersytetów, był wybudowany pod kątem widzenia tych najnowszych potrzeb, tych nowych celów, do których już ludzkość dzisiejsza dążyć poczyna, które — nie ulega wątpliwości — z czasem w nowych, w bardziej uporządkowanych warunkach pokojowej Europy znajdą dla siebie doskonały grunt do rozwoju.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#SPosner">Oto jest kilka uwag, któremi chciałem uzupełnić znakomity referat p. s. Buzka.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Osiński:</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SOsiński">Wysoka Izbo! Przemówienie starać się będę streścić w krótkich słowach, chcę mówić o stronie technicznej budżetu, poruszyć ogólnej polityki Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie mam zamiaru. Politykę tę w ogólnej dyskusji nad budżetem M.S. Z. bardzo rzeczowo przedstawił prezes naszego klubu s. Woźnicki i do tego, co było powiedziane, dodać nic lub ująć nie mogę.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SOsiński">Przemówienie moje chcę ograniczyć li tylko do prac departamentu konsularnego, a ściślej biorąc do pracy tego departamentu na tle wychodźctwa. Zaznaczyć muszę, że prace tego departamentu nie stoją na wysokości zadania, dużo jest braków kardynalnych, za które ponosi winę nie tylko departament konsularny, ale również jedna i druga Izba prawodawcza. Przedewszystkiem omówię winę Izb prawodawczych. W Izbach prawodawczych o wychodźtwie mówi się bardzo mało, rzuca się zdawkowe frazesy, które niewiele kosztują, a kiedy idzie o wspomożenie wychodźctwa, to wszystko kończy się na obietnicach, a czynu realnego niema. Na dyplomację pieniądze zawsze się znajdą i nawet bardzo hojne.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SOsiński">Weźmy jako przykład nasze poselstwo w Wiedniu. Ongiś placówka wiedeńska miała bardzo szerokie zadanie. Jako państwo sukcesyjne monarchii Austro-Węgierskiej musieliśmy cały szereg spraw zlikwidować, ustanawiać nowe warunki współżycia, nic więc dziwnego, że poselstwo nasze było obsadzone bardzo licznie i przez urzędników przeważnie wyższych kategorii. Dziś, kiedy bodaj że wszystkie sprawy sukcesyjne są już załatwione, albo kończymy je załatwiać, to utrzymanie w dalszym ciągu bardzo licznego personelu bo aż 14 urzędników etatowych, co po włączeniu urzędników kontraktowych ze służbą niższą wyniesie około trzydziestu osób jest zbytecznem. Prawda wielu urzędników przyzwyczaiło się mieszkać w Wiedniu i obecnie chcieliby szczęśliwie doczekać się tam swej emerytury, ale te chęci uważam za zupełnie niesłuszne. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej, kiedy poruszaliśmy sprawę zbyt bogatego obsadzenia poselstwa w Wiedniu, nie znaleźliśmy zrozumienia i byliśmy odosobnieni. Komisja uważała za wskazane, żeby kwotę 87.900 zł. przeznaczyć na dodatki drożyźniane dla poselstwa w Wiedniu, jest to największa suma, jaka wogóle jest przeznaczona na dodatki drożyźniane dla placówek polskich.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SOsiński">Jesteśmy hojni dalej. Ni z tego ni z owego okazała się potrzeba nowego etatu sekretarza w Tokio. Nie przeczę, Polska musi dobrze obsadzić swoje poselstwo w Tokio, Japonia jest jednem z większych mocarstw, decydującem o polityce wszechświatowej, ale dotychczas tego etatu nie było i nie wiem, z jakiego powodu etat ten nagle należało stwarzać. Rozumiem, że polityka polska w Azji musi być prowadzona z całą starannością i słusznie Komisja Skarbowo-Budżetowa uważała za wskazane zgłosić rezolucję, wzywającą Rząd do stworzenia nowej placówki dyplomatycznej w Pekinie i w tym celu podobne już rokowania się toczą, czy toczyć się w krótce będą. Rozumiem, że placówka dyplomatyczna w Pekinie będzie prowadzić naszą politykę polską w Azji środkowej, i przeciw temu wcale nie chcemy oponować. Tworzenie dzisiaj nowych etatów w Tokio, mając w perspektywie powołanie do pracy poselstwa w Pekinie, uważamy za wielką rozrzutność i jesteśmy zdania, iż etat ten należy skreślić, tembardziej, że mamy przed sobą więcej celowe wydatki, które ze względów oszczędnościowych pomijamy.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SOsiński">Jeszcze o winach Izb Prawodawczych. Dotychczas stosowaliśmy do wychodźctwa system fiskalny. Niedość, iż zmuszaliśmy setki tysięcy, a nawet i miliony ludzi do wychodźctwa, chcieliśmy ciągnąć i ciągnęliśmy zyski z ich płac głodowych. Z wykonania budżetu w roku 1924 widzimy, że opłaty konsularne na 1924 r., preliminowane na 6.992.500 zł., wpłynęły do kas państwowych w sumie 8.803.173 zł. Preliminowane, bardzo wysokie opłaty konsularne w rzeczywistości były przewyższone.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#SOsiński">Wydatki na utrzymanie konsulatów preliminowano 5.989.000 z setkami, wydano zaś 5.278.000 z setkami, a więc wydatki na konsulaty zostały zmniejszone, a w ten sposób opieka nad wychodźctwem została ograniczona do minimum, zaś zyski z wychodźctwa zostały wyciągnięte do maximum, bo wyżej niż były preliminowane. Dzisiaj Ministerstwo i Izby Prawodawcze zrozumiały swój błąd i opłaty konsularne do pewnego stopnia uległy zmniejszeniu, są one jednak i dziś jeszcze bardzo wysokie, zwłaszcza dla wychodźców przebywających w Francji, którzy zarabiają tam bardzo mało, a paszporty i różne dokumenty stosunkowo do ich zarobków są jeszcze bardzo drogie. Jaki jest brak zainteresowania wychodźctwem naszem, mogą posłużyć fakty, w Sejmie i Senacie przy referowaniu budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, o wychodźctwie naszem nie wspomniano, a wszakże mamy, przeszło 4 miliony emigrantów tak w Stanach Zjednoczonych, jak i na kontynencie. O tym fakcie referenci zupełnie zapomnieli.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(Głos: To jest budżet Ministerstwa Opieki Społecznej)</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#SOsiński">Nie, wychodźctwo jest w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych i tu jest właśnie największa nasza pomyłka prawodawcza. O tem wcale tu nie było mówione, a wszakże ta opieka społeczna nad emigrantami jest sprawowana przez konsulów, przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dzieje się taka anomalia, że Ministerstwo Opieki Społecznej, które posiada w swojem łonie organ powołany do tej pracy, jakim jest bezsprzecznie Urząd Emigracyjny, ma stosunkowo bardzo mało do powiedzenia, bo może tylko powiedzieć coś przez swojego reprezentanta w ambasadzie paryskiej, radcę emigracyjnego, a pozatem reszta informacji, reszta instrukcji idzie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SOsiński">Francja jest poniekąd szkołą dla nas, jak należy organizować wychodźtwo, a raczej, jak nie należy organizować wychodźtwa, dlatego więc powoływać się tu będę specjalnie na stosunki panujące we Francji. Nasz wychodźca w stosunku do władzy, w stosunku do swojego pracodawcy jest niemy. Również jest niemy w stosunku do swojego przedstawicielstwa, albowiem często bardzo nie tylko nie umie dobrze się wysłowić, ale jeszcze częściej jest niepiśmienny. Wyjechawszy z kraju, jest rzucony na łup dobrego lub złego pracodawcy.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#SOsiński">Pozostawiony swemu losowi, nie wie co ma robić; nie wie, jak się ma bronić, a rzadko kiedy przychodzi mu ktoś z pomocą z zewnątrz. Konsulaty we Francji mają przed sobą b. szerokie zadania. Pół miliona emigrantów pracuje na terenie Francji i dla Francji, powinni więc znaleźć tam najlepsze warunki życia. Konwencje, jakie zawarliśmy z Francją, poza małemi brakami, są dobre i wygodne dla robotnika, ale cóż, kiedy nikt nie dopilnowuje ich wykonania. Konsulaty mając dużą ilość emigrantów pod swoją opieką, jak np. konsulat w Lille posiada 4 urzędników kontraktowych i 20 osób sił kontraktowych, co na 250.000 robotników — wychodźców jest ilością b. znikomą. W jaki sposób taki konsulat jest zorganizowany? Gdzieś, w jakimś skromnym i ciasnym budynku, gdzie zaledwie można poustawiać stoliki, gnieździ się w jednym pokoiku po dwóch, trzech urzędników, nie pozostawiając wolnego miejsca interesantom. Interesanci czekają na ulicach miasta, przed konsulatami na swoją kolejkę.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#SOsiński">Pan senator Posner w słowach przekonywających mówił o propagandzie. Mogę się tylko przyłączyć do tych słów, stwierdzić jednak muszę, że najlepsza propaganda nic nie pomoże, jeżeli Francuz, przechodzący około naszego konsulatu, albo po bulwarach zewnętrznych Paryża, ujrzy dziesiątki ludzi, rozłożonych obozowiskiem, i na pytanie co są to za ludzie, usłyszy odpowiedź: Polacy. Wychodźcy ci, przeważnie zmęczeni drogą, nie mając gdzie przytulić głowy, nieraz po dwa lub trzy dni, a czasem nawet po tygodniu, siedzą w Paryżu, Lille czy innej miejscowości, czekając załatwienia swoich spraw. W tych warunkach każda nasza propaganda będzie zawsze powierzchowna, będzie tym zewnętrznym polorem, Francuz nie zrozumie takiej dwutorowości. Cóż więc z tego, że wysyłamy zespoły artystyczne, że budujemy pawilony na wystawie dekoracyjnej w Paryżu, kiedy obok, niemal przed konsulatem polskim, gromadzą się dziesiątki, setki ludzi oberwanych, zmęczonych, zbiedzonych, czekających aż ich konsul zawezwie. Obecnie konsul rozporządza jakimiś dosyć kosztownemi prywatnemi barakami, gdzie od czasu do czasu wydaje najbardziej potrzebującym kartki, ażeby mogli gdzieś przespać się, reszta śpi po parkach, a zwłaszcza na dawnych fortyfikacjach Paryża, gdzie gromadzą się szumowiny społeczne.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#SOsiński">Propaganda nasza, z jednej strony jest bardzo efektowna, z drugiej strony jednak bardzo smutna i przykra dla Polski. Taka propaganda żadnego Europejczyka nie przekona, a sprawia wrażenie przysłowiowego kwiatka przy kożuchu. To są winy przeważnie Izb prawodawczych, albowiem przy uchwalaniu budżetu starają się jaknajwięcej wycisnąć w wychodźcy, dając mu wzamian jaknajmniej. Winy te są bardzo ciężkie i mam nadzieję, że przy uchwalaniu przyszłego budżetu obie Izby nareszcie zrozumieją swój obowiązek względem wychodźtwa. Zrozumieją, że jesteśmy w wysokim stopniu odpowiedzialni za to, że miliony naszych współbraci wyjeżdżają poza granicę kraju i szukają tam dla siebie skromnego utrzymania i zechcą się zająć sprawą emigracyjną głębiej i rzeczowiej, aniżeli to czynili dotychczas. Komisja Skarbowo Budżetowa Senatu jednak dotychczas nie zrozumiała tych postulatów, mimo wniosku aby zapobiec przyszłemu chaosowi, jaki się musi wytworzyć w Belgii, lub Berlinie, kiedy emigracja napłynie tam w większej ilości tembardziej że z Belgią mamy podobno zawierać umowę emigracyjną, więc znowu skierują się tam potoki ludzi. W Niemczech już dziś emigracja, może nielegalna, ale istnieje w bardzo wielkiej ilości i wobec tego trzeba już zawczasu zająć się stworzeniem odpowiedniego aparatu, któryby tę emigrację opanował i umiał ująć w pewne ramy i bronił jej od wyzysku. Niestety, Komisja Skarbowo Budżetowa wniosek mniejszości, żądający ażeby w budżecie na rok 1926 uwzględnić etaty attaché emigracyjnego przy poselstwach w Brukseli i w Berlinie, odrzuciła. Oto winy Izb Prawodawczych.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#SOsiński">Są jednak winy, które ściśle przypisać należy departamentowi konsularnemu. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej przedstawiłem szereg błędów, powiedzmy tylko błędów, popełnionych przez ludzi osadzonych na bardzo wysokich placówkach konsularnych a nawet dyplomatycznych. Nie będę tych win przedstawiać, uważam to za rzecz niewskazaną. To wykazywałoby, że departament konsularny nie zawsze umie poznać się na ludziach i niezawsze umie ludzi nieodpowiednich zawczasu usunąć z zajmowanych przez nich stanowisk.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#SOsiński">Tymczasem jeżeli ktoś popełnił błąd, nawet dosyć ważki na jednem stanowisku, to zostaje przeniesiony na drugie stanowisko i departament konsularny uważa, że wszystko już załatwił. Zarzuty, jakie stawiałem departamentowi konsularnemu co do złego doboru ludzi, zostały przez p. Wiceministra Bertoniego uznam za słuszne. Nie chcę twierdzić, że wszyscy urzędnicy są nieodpowiedni, bardzo wielu, bodaj że znaczny procent urzędników jest zupełnie nieodpowiednich i nieodpowiedzialnych, jednak w dużym procencie są urzędnicy którzy powinni być jak najrychlej usunięci z zajmowanych stanowisk.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#SOsiński">Ze względu iż aparat urzędniczy w konsulatach jest niedostateczny, interesanci są przyjmowani nieraz w sposób nieprzychylny, a nawet i wrogi. I nic dziwnego jeżeli ktoś pracuje w warunkach bardzo złych, jeżeli ma przed sobą stosy zaległości, których odrobić nie może, to nic dziwnego, że każdy nowy interesant jest dla niego wrogiem, który mu przysparza roboty. Wiadomem mi, że w niektórych konsulatach i znowu przytaczał będę Francję, urzędnicy pracują po kilkanaście godzin dziennie za co otrzymują wprost głodowe pensje. U nas utarł się system taniego urzędowania, a wiadomo, że najtańszym urzędnikiem jest urzędnik kontraktowy. Otrzymywał on w roku zeszłym od 400 do 500 fr. miesięcznie, dziś płace te podobno są podwyższone, ale z powodu wzrostu drożyzny we Francji, płace te są nie dostateczne. Urzędnicy kontraktowi nie są tak przywiązani do pracy jak urzędnik etatowy, załatwiają ją, bo muszą i nic dziwnego, że emigrant odchodzi z urzędu emigracyjnego pełen goryczy, a nawet nienawiści do Państwa Polskiego. Uważam, że tu Ministerstwo Spraw Zagranicznych powinno postawić z całą otwartością i z całym naciskiem żądanie lepszego uposażenia urzędników i więcej ilości etatów na placówkach konsularnych. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie występuje z temi żądaniami, jest bardzo skromne pod tym względem; o ile się sprzecza co do placówek dyplomatycznych, to co do konsularnych jest bardzo zgodne z żądaniami Izb Prawodawczych. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie docenia ważności placówek konsularnych.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#SOsiński">Anomalią jest fakt, że opieka nad wychodźtwem jest rozbita na dwie części. Dziś nie wiadomo, kto ponosi odpowiedzialność za wychodźtwo polskie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych, czy też Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Każdemu ministerstwu łatwo zepchnąć odpowiedzialność na jedno lub na drugie ministerstwo, a samo wychodźtwo na tem cierpi. Uważam za rzecz wskazaną i konieczną, żeby raz wreszcie nastąpiła sanacja tych niezdrowych stosunków i żeby wszystkie agendy, które opiekują się wychodźtwem były ześrodkowane w jednem ministerstwie. Mamy Główny Urząd Emigracyjny przy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, tam więc cała praca winna być złożona, a wtedy będziemy mogli śmiało żądać od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, ażeby ono ponosiło całkowitą odpowiedzialność za wychodźtwo polskie.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#SOsiński">W departamencie konsularnym jest trochę za wiele biurokracji i ślepej wiary w raporty. Papier napisany przez urzędnika nieraz winnego jest świętością dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na tych to raportach opiera się cała polityka ministerstwa, na tem polega to dobre mniemanie, że na wychodźtwie dzieje się jak najlepiej. Szkoły są doskonałe, prace kulturalno-oświatowe są prowadzone jak najlepiej, wogóle jest raj dla wychodźców i lepiej dzieje się wychodźcom, niż tym, którzy pozostali w kraju. Chciałbym ażeby departament konsularny trochę więcej krytycznie zapatrywał się na raporty, są one często niezgodne z prawdą. To samo dotyczy raportów różnych stowarzyszeń społecznych i pracujących na emigracji. W wielu wypadkach jest to papier, na którym są cyfry pełne fantazji i nic więcej.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#SOsiński">Powiedzieć muszę o pewnej rozrzutności, jaka panuje w departamencie konsularnym. Miałem raz możność bezpośredniego zetknięcia się z taką rozrzutną gospodarką. Jakiś konsul zawinił, bo przekroczył wydatki budżetowe ustalone przez ministerstwo o jakieś parę tysięcy franków, zdaje się, że 6.000 franków wydał na umeblowanie konsulatu, na podarki jako nagrody dla towarzystw gimnastycznych, sportowych, kulturalnych. Bezsprzecznie jest winien i powinien ponieść odpowiednią karę. Szłoby jednak o to, żeby wymierzenie kary nie kosztowało dziesięć razy więcej, aniżeli samo przekroczenie. Aby dowieść konsulowi, że zawinił sprowadzano parokrotnie urzędników z Francji do Warszawy, którzy zeznawali w tej sprawie. Dwa razy wysyłano specjalną komisję do Francji dla zbadania przewinienia, ostatecznie sprawa została załatwiona, nie wiem w jaki sposób, czy ustalono winę konsula, czy nie, ale to do rzeczy nie należy. Tymczasem według pobieżnych mych obliczeń, przyszedłem do przekonania, że prawie 60.000 fr. kosztowała ta zabawa. Jest rzecz zupełnie nie do pomyślenia, ażeby w sposób kosztowny komisje dyscyplinarne pracowały. Widzimy w tym wypadku zbyt wielką biurokrację, wymagającą pewnego uproszczenia czynności.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#SOsiński">W myśl tego co powyżej powiedziałem, musi być praca nad wychodźtwem ześrodkowana w jednem ministerstwie, a wtedy ta praca będzie owocną i dlatego wnoszę rezolucję: Senat wzywa Rząd do przekazania agend oświatowo-kulturalnych z Ministerstwa Spraw Zagranicznych do właściwego i odpowiedzialnego resortu za wychodźtwo polskie, jakim jest Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Koskowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SKoskowski">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SKoskowski">Po wyczerpującym referacie p. sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i po przemówieniu p. s. Posnera sprawa nie wymaga długich komentarzy. Jest jeszcze jeden motyw dodatkowy, który skraca rozprawy na temat polityki zagranicznej: zaznaczony przez pana senatora Posnera bardzo trafnie fakt, że niema w społeczeństwie polskiem zasadniczych różnic w poglądach na treść i kierunek polityki zagranicznej. Doszliśmy szczęśliwie do tak znakomitego rezultatu, że na tym punkcie różnic istotnych niema. Dziś można mówić o jednolitej opinii kraju, o polityce zagranicznej Polski. Słusznie wszyscy mówcy w tej debacie i w każdej innej, która się tu toczyła na temat polityki zagranicznej, akcentowali niezmienną jej pokojowość. To jest jej cechą charakterystyczną. Jest ona już tradycją na ulicy Wierzbowej.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SKoskowski">W ostatnich czasach ta polityka dzięki może pewnym natchnieniom, które szły i z naszej także strony, z naszej Komisji Spraw Zagranicznych, nabrała cechy większej aktywności; stała się tem, co nazwano u nas czynną polityką pokojową. Nie potrzebuję tu przypominać poszczególnych jej etapów, zapewniających sprawie pokoju niejakie triumfy, wcielających w życie szereg arbitraży, zbliżających narody do nas. Ostatnim jej wyrazem, był stosunek Polski do protokółu genewskiego. Ogromna większość społeczeństwa, można powiedzieć jednolita opinia polityczna Polski, aprobowała stosunek naszej delegacji do tego protokółu, jeżeli chodziło o jego zasadę i następnie o podpisanie go. Jak szanowni Panowie sobie przypominają, zastrzeżenia, które były wyrażone przez opinię polską, były zastrzeżeniami natury praktycznej i oportunistycznej; kwestionowały one stosunek innych narodów, innych potężnych czynników polityki międzynarodowej do tego protokółu, ale nie dotyczyły one naszego do niego stosunku idealnego, a nawet praktycznego. Niestety sceptycyzm, wyrażony w tej mierze przez część opinii polskiej, okazał się raczej trafny. Cóż bowiem widzimy? Widzimy oto, że dziś polityka protokółu genewskiego, niestety, nie stoi na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SKoskowski">Powiedziałem, że polityka pokojowa polska święciła triumfy, ale jakie triumfy? Raczej natury moralnej. Bo w tym czasie, kiedy Polska wraz ze swoimi sprzymierzeńcami rozwijała największą energię około utrwalenia podstaw pokoju, rękojmi bezpieczeństwa europejskiego i bezpieczeństwa traktatów powojennych, w tym samym czasie, jak Panowie sobie przypominają i jak to opinia polska z wielką czujnością zanotowała, rozpoczęła się akcja właśnie przeciw granicom Polski. Już we wrześniu roku ubiegłego uwydatniła się ona w formie podstępnej, tajnej, obłudnej, w bardzo krótkim czasie potem stała się jawną, otwartą i programową. Doszło do tego, że dnia 18 maja r. b. minister spraw zagranicznych Rzeszy Niemieckiej oświadczył w mowie, wygłoszonej w Reichstagu, że Niemcy nie akceptują granicy polsko-niemieckiej, że nie znajdzie się ani jeden Niemiec, któryby uznał, że można drugi raz położyć podpis pod traktatem podobnym, że ta granica nie odpowiada prawom narodu do samostanowienia o sobie i że Niemcy, jakkolwiek nie mają siły i chęci, jak utrzymywał niemiecki minister, do zmiany tych granic manu militari, jednak zrobią wszystko, żeby drogą negocjacji pokojowych doprowadzić do takiego celu. Oto ciekawa i jaskrawa ilustracja do tego, jak sama polityka pokojowa nie mogła doprowadzić do pacyfikacji, polityka jednostronna, bo nie przez wszystkie mocarstwa uprawiana. Problemat ten słusznie zaprząta dziś opinię polską.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#SKoskowski">W tych dniach zapoznaliśmy się z notą aliancką, dotyczącą rozbrojenia Niemiec. Nota ta ujmuje sprawę w sposób niesłychanie powściągliwy, traktuje rzecz w sposób świadomie suchy, starając się unikać wszelkich wyrażeń i wszelkich pojęć, któreby mogły zadrażnić miłość własną Niemiec, jednem słowem nota, której redaktorowie wychodzili z założeń nadzwyczaj pacyfistycznych w stosunku do Niemiec, jednakże doszła do wniosków niepospolicie ostrych. Wskazuje ona mianowicie dwa fakty: 1) że naród niemiecki dąży do organizacji wojskowej według zasad narodu uzbrojonego; 2) że to co się dzieje dzisiaj w Niemczech, grozi pokojowi światowemu. To są twierdzenia arcypacyfistycznej komisji międzysojuszniczej, przesłane Niemcom w ostatniej nocie. — Nota aliancka między innemi powołuje się także na stan umysłów w Niemczech, na sposób, w jaki naród niemiecki organizuje się wewnętrznie do przyszłej rozprawy. Wskazuje więc niesłychaną ilość stowarzyszeń, które poświęcają się specjalnie propagandzie wojny, odwetu i organizacji wojskowej, stowarzyszeń, które jak cytuje „Frankfurter Zeitung” — tym razem zupełnie bezpartyjnie, rozmnożyły się jak piasek w morzu. Ocenia się je na tysiące, a ilość członków, należących do nich, na kilka milionów. Nota aliancka tedy zwraca także na to uwagę i przychodzi do wniosku, w sposób bardzo delikatny, nie akcentując niczego zawiele z pobudek, o których mówiłem poprzednio, że dopóki tu nie uwydatni się rozbrojenie moralne narodu niemieckiego, dopóty mowy być nie może o skuteczności środków pacyfikacji Rzeszy Niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#SKoskowski">Taki jest stan rzeczy u najbliższego naszego sąsiada. Nie byłby on ani niespodzianką dla Polski, ani faktem niezwykle groźnym, a to z tego względu że proces jest dawny, że umysłowość niemiecka jest nastawiona już tak od wieków, że wreszcie i porachunki świeżej wojny są niedawnej daty. Słowem, ten zespół czynników, który potrafił skoalizować przeciw sobie w roku 1914 opinię całego świata i jego siły materialne, może nie przedstawiałby dla nas niebezpieczeństwa bezpośredniego, gdyby nie fakt, że wielka zachęta do tego rodzaju dynamiki stosunków moralnych i organizacyjno-militarnych w Niemczech idzie bądź co bądź ze strony zewnętrznej. Nie można tego ukrywać, to są fakty jawne. Być może, że dla dyplomacji nie jest wygodnem mówić o niej, ale opinia publiczna polska musi je znać i z niemi się liczyć. W Niemczech stan i nastrój umysłów nadzwyczaj się zaostrzył w tym duchu, o którym w tej chwili mówiłem, niewątpliwie poniekąd na skutek interwencji opinii publicznej angielskiej. Niestety olbrzymia jej większość zachęciła Niemcy do myśli o możliwości zmiany granic Polski.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#SKoskowski">Nie zatrzymując się dłużej nad tym przykrym i trudnym problemem, wystarcza stwierdzić, że usiłowania czynnej polityki polskiej nie stanowią panaceum, mogącego sprostać wszystkim żądaniom polityki międzynarodowej. I tutaj skonstatowanie jednej prawdy wydaje mi się użytecznem i koniecznem. Mianowie, że jeżeli pod wpływem tego wzburzenia niemieckiego, wymierzonego przeciwko Pomorzu i Śląskowi, jeżeli pod wpływem roboty podniecającej, roboty, że tak powiem podpalaczy, której podjęła się pewna część opinii angielskiej, odrazu nie zrodziły się skutki bardzo niebezpieczne dla pokoju europejskiego, to zasługa spada tu nietyle na pacyfizm polski, ile na pogotowie obronne narodowe Polski.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#SKoskowski">Teraz jeszcze słówko o Lidze Narodów, o której mówił tu przed chwilą p. sen. Posner w sposób wysoce wymowny i bardzo podniosły. Stoję na tem samem stanowisku praktycznem, co i s. Posner. Liga Narodów jest dużym czynnikiem, może nie potężnym, ale dużym w życiu Europy. Trzeba się z nim liczyć, trzeba najpilniej go badać, trzeba być tam zawsze, starać się atmosferę Genewy zrozumieć i do niej się zastosować. Tylko mój punkt wyjścia jest nieco inny. S. Posner wychodzi ze stanowiska wybitnie idealistycznego; sądzi, iż wszystko pozwala mniemać, że Liga Narodów stanie się w stosunkowo rychłym czasie wielkim, potężnym i decydującym ostatecznie czynnikiem w polityce europejskiej. Nie śmiałbym stanąć na takiem stanowisku; jako człowiek, pragnący trzymać się zawsze ziemi, nie patrzę tak wysoko w górę. Jednakże wnioski praktyczne nie są różne skutkiem tej różnicy w punktach wyjścia. Niezadługo, proszę Panów, Liga Narodów może zapomnieć o swoich bezspornie pięknych idealistycznych celach; niezadługo może świat zapomnieć o tej wspaniałej atmosferze braterstwa i współdziałania, która tak w zeszłym roku opanowała prawie wszystkich mężów stanu, bawiących w Genewie i która niewątpliwie udzieliła się nawet znacznej części opinii w Europie. Dziś się rzeczy nieco zmieniają.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#SKoskowski">Po pierwsze stosunek najpotężniejszego mocarstwa europejskiego, Wielkiej Brytanii, do Ligi Narodów, jeżeli się nie mylę uległ pewnej ewolucji. Jeszcze do niedawna Liga Narodów uchodziła w Londynie za instrument ważny, dogodny i w każdej okoliczności praktyczny; dziś natomiast zaczyna przeważać tendencja do lekceważenia Ligi. Uwydatniła się ona już nawet w r. z. w przemówieniu b. premiera angielskiego Mac Donalda, który usiłował zadać bardzo poważny cios moralny uchwałom Ligi Narodów, mówiąc lekceważąco o decyzji śląskiej. Ona się uwydatniła także w działalności prawie wszystkich wybitniejszych, będących u władzy mężów stanu angielskich. Oto jeden powód, który nie pozwala mi podzielać poglądów idealistycznych p. sen. Posnera, który jednakże każę mi tembardziej liczyć się z praktycznem istnieniem Ligi Narodów jako terenu polityki międzynarodowej. Drugi fakt, który może rychło stanie się wybitnym, to wstąpienie Niemiec do Ligi Narodów. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że Niemcy będą w Lidzie Narodów nie po to, żeby współdziałać z ideą braterstwa narodów, żeby wspierać te idealistyczne pierwiastki, które były w założeniu prezydenta Wilsona i wielu współtwórców Ligi Narodów, lecz po to, żeby bronić swoich interesów praktycznych, materialnych; w tym sensie Niemcy niewątpliwie wprowadzą do Ligi nowy czynnik już bardzo otwarty i jawny, czynnik praktycznej polityki targów, intryg i t. d.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#SKoskowski">Otóż nie może być żadnej wątpliwości, że nasze interesy wówczas mogą być w Lidze poważnie zagrożone. Pozwolę sobie zwrócić Panom uwagę na punkt ciężkości dzisiejszej sytuacji w związku z paktem gwarancyjnym. Samej istoty paktu gwarancyjnego nie ośmieliłbym się tutaj dotknąć dlatego, że nie jest znana ostatnia jego faza, że niewiadomo jeszcze, co negocjacje dalsze przyniosą; natomiast jest tu kwestia, o której można i należy już jawnie mówić, kwestia sposobu interpretowania przez różne mocarstwa artykułów paktu o Lidze Narodów i Traktatu Wersalskiego. Pod tym względem odbywa się niesłychanie ciekawa i niesłychanie doniosła wymiana opinii w świecie anglo-saskim. I niestety, należy stwierdzić, że różnice pod tym względem opinii angielskiej i francuskiej lub polskiej są bardzo wybitne, różnice co do interpretowania zarówno art. 10, jak art. 16 i 19, to jest najważniejszych artykułów, które są w grze w tej chwili artykułów dotyczących i obrony granic, ustanowionych przez traktat i sposobów pomocy państwom napadniętym i wreszcie sposobu rewizji tych granic w przyszłości. Dziś dla nas są to najważniejsze artykuły; otóż właśnie interpretacja ich podlega rozmaitym wahaniom bardzo wybitnym, często jest tak niepodobna jak niebo do ziemi. To co się pisze w Londynie np. o sposobie traktowania kwestii rewizji postanowień terytorialnych i to, co się mówi o tem w Paryżu i w Warszawie, różni się tak głęboko, że prawie nie ma nic z sobą wspólnego.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#komentarz">(S. Posner: Ale tylko w prasie)</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#SKoskowski">Może, ale za to w bardzo wybitnych organach prasy.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(S. Posner: Stojących blisko Llojd Georga)</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#SKoskowski">Nie. Nie tylko. Dajly Telegraph, Observer, New Statesman, Nation, Manchester Guardian, to nie są organa Llojd Georga: Llojd George ma wpływ głównie na Dauly Chronicle. A całość wymienionych pism, to przecież opinia publiczna angielska. Wiemy zaś jaki jest potężny wpływ opinii angielskiej na rządy w Anglii.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#SKoskowski">Z tych wszystkich założeń wychodząc, powtarzam, że zgadzam się z p. sen. Posnerem, iż Liga Narodów jest ważnym terenem polityki międzynarodowej i że trzeba na nią zwracać zdwojoną uwagę.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#SKoskowski">Następnie jeszcze jedno słówko o problemacie propagandy. Poniekąd łączy się ona ze sprawą ogólnej zasady polityki polskiej. Mianowicie, gdyby polityka polska była rozumiana dobrze w całym świecie, to jedno jej echo byłoby zupełnie pewne, jedno echo w najwyższym stopniu ważkie i może dla spraw europejskich decydujące. Mianowicie echo w Ameryce. Wnioskować o tem można z różnych objawów. Mamy pod tym względem dokument szczególnie interesujący i miarodajny, autorytatywny, mianowicie ostatnią mowę ambasadora amerykańskiego w Londynie, Houghtona. Mowa ta była poświęcona stosunkom europejskim oczywiście w bardzo ogólnych i dyskretnych zarysach. Rozumiemy, że w tego rodzaju przemówieniu nie można precyzować kwestii i adresu wyraźnego dawać. Ostatecznie była ona zaadresowana do stosunków europejskich. Ambasador amerykański zaklinał, jeżeli się tak można wyrazić o języku dyplomacji, aby narody Europy zrozumiały, że Ameryka nie zmieni swojego stanowiska do Europy i spraw europejskich, póki Europa nie wejdzie na bezwarunkową i stanowczą drogę pokojową. To upomnienie ambasadora amerykańskiego uczynione oczywiście w porozumieniu z rządem waszyngtońskim ma niewątpliwie nadzwyczajną doniosłość i dla Polski także, bo idzie po linii naszych własnych dążeń. Gdyby się okazało, że nasza polityka tak już płodna, tak stanowcza w sensie pokoju znalazła uznanie między innymi w Stanach Zjednoczonych to rola Polski byłaby i w Europie daleko lepiej zrozumiana i świat nareszcie doszedłby do wniosku, że Polska staje się, jak to obiecywaliśmy przed naszem wskrzeszeniem państwowem, prawdziwym czynnikiem równowagi europejskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SBanaszak">Wysoki Senacie! Ja tylko krótko pomówię o kwestii niemieckiej u nas. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych jest referat dotyczący mniejszości. Referat mniejszości jest tak pojęty, że gdy oskarżają nas słusznie czy niesłusznie Niemcy przed Ligą Narodów, to wtedy ten referat będzie naszym rzecznikiem, naszym adwokatem i będzie Rządu Polskiego przed forum trybunału międzynarodowego bronił. Ja mam wrażenie, że Niemcy, korzystając z naszej nadzwyczajnej uprzejmości, z naszej poprostu przesadzonej kurtuazji w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przychodzą do tego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przed ten referat, z każdą sprawą wewnętrzną, czy to szkolną czy jakąś inną, jak opcja, kolonizacja, likwidacja i tam w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które nie powinno się temi sprawami wewnętrznemi, bo polskiemi, zajmować, przyjmuje się panów posłów i senatorów niemieckich, dyskutuje się z nimi, pertraktuje i potem, potem pomaleńku zapomina pan minister spraw zagranicznych, że przecież to jest kwestia, która należy do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zapominając o tem daje Niemcom przyrzeczenia i tworzy beiraty, nie słuchając wojewodów, właśnie tych wojewodów, którzy przecież powinni być słuchani w tak ważnych kwestiach. Stwierdzam, że jesteśmy wobec Niemców za grzeczni, za delikatni, to Niemcom nie imponuje. Niemcom imponuje siła żelazna — eiserne Hand, eiserne Faust. Kto jest dla niego kulturalny, grzeczny, takich ludzi Niemiec zawsze lekceważy.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#SBanaszak">Źle jest być prorokiem w polityce. Jabym wołał, żeby Niemcy wstąpili do Ligi Narodów, ale mam to przekonanie, że Niemcy nigdy w życiu do Ligi Narodów nie wstąpią. Co to jest Liga Narodów i na co jest stworzona? Na to, żeby bronić uciśnionego, gdy go napadną. Niemców nikt napadać nie chce. Ta cała filozof ja, dyplomacja, te mądre pertraktacje, żeby Niemcy wstąpili do Ligi Narodów — to wszystko jest wedle mego zdania rzecz niepotrzebna, Niemcy tam nie wstąpią. Proszę Panów, dlatego wyrażam życzenie, żeby nie traktować Niemców ani o jotę lepiej, niż na to zasługują i niż do tego mają prawo. Coby powiedział taki Auswaertiges Amt na Wilhelmstrasse, gdyby tam przyszedł nasz poseł Baczewski i powiedział panu ministrowi spraw zagranicznych: Jak tam z polską szkołą? Wyprosiliby go delikatnie. To jest jedna kwestia.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#SBanaszak">A druga kwestia: Dziś, dnia 16 czerwca, odbywają się w Niemczech spisy ludności. Według naszych obliczeń Polaków w Niemczech jest 1.200.000. Z tego wysokiego miejsca już dziś musimy stwierdzić i powiedzieć to w świat, że wiemy o tem, że spisy zostaną przez Niemców sfałszowane, bo Niemcy, proszę Szanownych Panów Senatorów, nigdy nie przeprowadzają spisu tak jak się należy, lecz zawsze listy fałszują na niekorzyść Polaków. Są w naszych rękach rozporządzenia landrata w Opolu i innych, żeby tam gwarę polską uważać za język obcy. Tak samo na Warmii, na Mazurach, w Prusach Wschodnich. Dlaczego Niemiec to wszystko robi? Dlatego, żeby powiedzieć światu, że niema wogóle Polaków w Niemczech. Jeżeli dziś ogłoszą Niemcy, że niema w Niemczech miliona Polaków, tylko przypuśćmy np. 200, 150.000, to z góry musimy zaprotestować, bo jesteśmy przekonani, że to jest sfałszowanie list w tej myśli tendencyjnej i chytrej, aby pokazać, że w Niemczech Polaków niema.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Przechodzimy zatem do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. Głos ma referent s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SKędzior">Wysoki Senacie! Rząd preliminował dochody w etacie Ministerstwa Robót Publicznych na 21.561.412 złotych. Sejm podwyższył dochody administracji o 6.335.000 zł. na 27.896.412 zł. Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu na wniosek p. senatora Koernera obniżyła dochody o 74.000 zł mianowicie dochody zakładów przemysłowych w Łomży i z tartaku w Brześciu nad Bugiem, tak, że komisja proponuje Wysokiemu Senatowi uchwalenie dochodów w sumie 27.822.412 zł. Swoją drogą te dochody są za wysokie, bo jak z doświadczenia okazuje się, w poprzednich latach nigdy tak wysokich dochodów nie uzyskaliśmy jakie były przewidywane w preliminarzu budżetowym.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#SKędzior">Wydatki na administrację preliminuje Rząd w sumie 75.051.233 zł. Sejm zwiększył te wydatki o sumę 9.244.420 zł. W tem o nowe pozycje wydatków 405.800 zł dla rady portu w Gdańsku tak, że suma wydatków na administrację wedle uchwały Sejmu wynosi kwotę 84.295.653 zł. Tę sumę przedstawia Komisja do uchwalenia Wysokiej Izbie bez zmian.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#SKędzior">W grupie przedsiębiorstw mianowicie „zakłady wodociągowe na Górnym Śląsku” uchwalił Sejm zgodnie z preliminarzem rządowym tak dochody, jak i wydatki, które się bilansują w sumie 1.480.000 zł i te sumy przedstawia Komisja Skarbowo-Budżetowa Wysokiemu Senatowi do uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#SKędzior">Co do innych szczegółów nie będę się nad niemi bliżej rozwodził, bo jest drukowane sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej i Panowie senatorowie mogą je przejrzeć.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#SKędzior">Ogółem więc wynosić będą dochody z administracji i przedsiębiorstw 29.302.412 zł, wydatki zaś na administrację i przedsiębiorstwa stanowią 85.775,653 zł, czyli 2,4% wszystkich wydatków brutto, jakie Rzeczpospolita ma wydać w r. 1925. Jest to wydatek bardzo niski, podobnie jak wogóle wydatki produktywne w budżetach innych resortów, np. rolnictwa, przemysłu i handlu, oświaty i pracy, bo wynosi zaledwie 2,4%, podczas kiedy np. w Czechach wydatki na roboty publiczne przedstawiają 7,7% sumy wszystkich wydatków. O Francji niema nawet co mówić, dlatego, że Ministerstwo Robót Publicznych ma we Francji daleko szerszy zakres działania i suma jego wydatków wynosi prawie 2 miliardy franków na roboty publiczne. Jeżeli z tego potrącimy wydatki na kopalnie, koleje, pocztę, telegraf, marynarkę handlową, rybołówstwo w kanałach i rzekach, aeronautykę, a wreszcie na architekturę, która we Francji nie należy do Ministerstwa Robót Publicznych, to na te wydatki, które są preliminowane w naszym budżecie zostanie we Francji 533.850.855 franków.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#SKędzior">Co się tyczy zakresu działania Ministerstwa Robót Publicznych, zakres ten pozostaje dotąd bez zmiany. Obok elektryfikacji kraju Ministerstwo Robót Publicznych zajmuje się głównie trzema działami robót: architekturą z odbudową kraju, budową i utrzymaniem dróg i mostów, wreszcie budowlami wodnemi i melioracjami.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#SKędzior">Koszty utrzymania personelu, który liczy 1.958 urzędników i 870 niższych funkcjonariuszów, tudzież wydatki na studia i projekty wynoszą według preliminarza 11.592.809 zł, wydatki zaś na budowę w 3 działach budownictwa z wyjątkiem odbudowy 52.183.729 zł czyli 22,3%, z czego okazuje się że wydatki na zarząd są nieco za wysokie. Ta wysokość wydatków na koszty administracji, projekty i studia wywołuje potrzebę zmniejszenia personelu, a to nie tylko w centrali, gdzie w niektórych wydziałach jeden urzędnik ma na dzień lub na 2 dni jeden akt do załatwienia, lecz także w dyrekcjach okręgowych robót publicznych i w dyrekcji dróg wodnych w Warszawie i Wilnie, bo częstokroć wydarza się, że w tych dyrekcjach jest więcej urzędników niż w powiatach, t. zn. jest więcej generałów niż oficerów.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#SKędzior">Oprócz tego należy zredukować liczbę architektów powiatowych, bo koncesjonowanie budynków i judykatura w sprawach budowlanych należy nie do Państwa, lecz do samorządów. Tak jest w zaborze pruskim i austriackim, a w przyszłym roku uchwalił także nasz Sejm a następnie i Senat ustawę, według której te sprawy należą do wydziałów powiatowych także w zaborze rosyjskim.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#SKędzior">Byłoby także pożądane zmniejszenie liczby wydziałów, szczególnie w dyrekcji dróg wodnych w Warszawie, gdzie istnieją trzy wydziały budowlane: jeden dla górnej Wisły, drugi dla środkowej Wisły, a trzeci dla dolnej Wisły. Pokazuje się, że jeden wydział nie wie o tem, co drugi robi. I tak w Sandomierzu 1 m3 faszynady, którą się wykonywa we własnym zarządzie, kosztuje w tym roku 3 zł 70 gr. do 4 zł, właśnie dlatego że we własnym zarządzie prowadzi się roboty, podczas gdy na sąsiedniej przestrzeni środkowej Wisły, w sąsiedztwie Sandomierza, gdzie według starego systemu rosyjskiego oddaje się przedsiębiorcom wykonania robót, kosztuje ten sam metr sześcienny faszynady 11 zł t. j. prawie trzy razy tyle.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#SKędzior">Oprócz tego jest wskazana redukcja okręgowych dyrekcji robót publicznych. Do stycznia 1924 r. we Lwowie istniały trzy okręgowe dyrekcje dla trzech województw: lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, co wywoływało pośmiewisko, publiczne zgorszenie, że istniały trzy władze w temsamem mieście, które miały 3 dyrektorów, niewiadomo ilu naczelników wydziałów. Całkiem słusznie więc utworzono jedną dyrekcję okręgową z siedzibą we Lwowie, dla trzech województw, które liczą 5 1/2 miliona mieszkańców. Wobec tego nie rozumiem, po co ma się utrzymać na Kresach Wschodnich w każdem województwie osobną dyrekcję, kiedy ludność tych wszystkich województw liczy zaledwie 4 miliony mieszkańców, półtora miliona mniej niż trzy wschodnie województwa w b. zaborze austriackim. Wskazanem więc byłoby zredukować liczbę dyrekcji na dwie: jedna dla województwa wołyńskiego i poleskiego, druga dla województwa wileńskiego i nowogródzkiego.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#SKędzior">Dalej muszę zauważyć, że preliminowano zbyt niską kwotę na dotacje funduszu pożyczkowego na budowę dróg samorządowych, mianowicie 20.000 zł na całą Rzeczpospolitą. Również za niską kwotę preliminowano na budowę państwowych dróg bitych, bo 4.885 km. upaństwowionych dróg gruntowych, musi być zbudowane. Otóż dotacja ta wynosi 915.000 zł. Za tę dotację można budować 35 km. szos. Gdyby taką dotację co rok wstawiono do budżetu, to dopiero za lat 130 Rzeczpospolita zbudowałaby wszystkie drogi gruntowe długości 4.885 km.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#SKędzior">Co się tyczy działalności ministerstwa, to na Komisji Skarbowo-Budżetowej przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli podniósł, że dochody w preliminarzu są niedokładnie skonstruowane. I rzeczywiście, jak wspomniałem wyżej, rzeczywistość nie potwierdza tego, co się preliminuje w dziale dochodów, bo te dochody zawsze są niższe od preliminarza, Dalej podniósł przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli, że Ministerstwo Robót Publicznych nie wydało przepisów szczegółowych o dostawach materiałów i wykonaniu robót, skutkiem czego są częste nadużycia, a kierownik domków strażniczych na Kresach Wschodnich pobierać ma roczną renumeratę około 50.090 złotych. Te zarzuty podniósł właśnie przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli, przyczem nadmienił, że rachunkowość techniczna nie jest należycie postawiona. W sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wykazano, że za często zmienia się rozporządzenia o organizacji urzędów technicznych, co doprowadza do dezorganizacji, że rozporządzenia nie są zgodne z ustawami, co zresztą wydarza się nie tylko temu jednemu ministerstwu, ale prawie wszystkim naszym ministerstwom, a nieraz nawet rozporządzenia zmieniają ustawy wskutek czego w myśl art. 3 Konstytucji rozporządzenia te nie mają mocy obowiązującej, bo jeżeli rozporządzenie nie opiera się na ustawie, żaden obywatel nie jest obowiązany do takiego rozporządzenia się zastosować. Przykłady: utworzono osobne dyrekcje robót publicznych dla odbudowy, chociaż ustawa o odbudowie z marca 1920 r. przewiduje, że okręgowe dyrekcje robót publicznych mają się zajmować także odbudową. Wydano rozporządzenie, którem oddano wały zbudowane przez wydział krajowy nad Wisłą w b. zaborze austriackim, dyrekcji regulacji Wisły, podczas kiedy według specjalnych ustaw konserwacyjnych dochód z tych wałów ma służyć na pokrycie konserwacji.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#SKędzior">Najciekawsze są jednak rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej wydane w wykonaniu ustawy z 31 lipca 1924 r. o naprawie Skarbu Państwa i poprawie gospodarstwa społecznego, a pisane na kolanie w ostatniej chwili przed upływem grudnia, gdzie są rzeczy horendalne. Do tych rozporządzeń należy także rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 10 grudnia 1924 r. o reorganizacji Tymczasowego Wydziału Samorządowego przez redukcję urzędników. Przecież każdy śmiertelnik, który to przeczyta, pomyślałby sobie, że zredukuje się pewną liczbę urzędników. Tymczasem co jest w rozporządzeniu? Zmiana statutu krajowego, zmiana instrukcji dla wydziału krajowego przez Sejm krajowy uchwalonej, zmiana obowiązujących ustaw państwowych polskich, jak: ustawy z dnia 26 października 1921 r. o popieraniu publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych, ustawy wodnej z dnia 19 września 1922 r., szeregu krajowych ustaw melioracyjnych, a w końcu ustawy państwowej, drogowej i krajowej ustawy drogowej o budowie i utrzymaniu dróg publicznych i państwowych. Mianowicie art. 34 polskiej ustawy drogowej z dnia 10 grudnia 1920 r. postanawia wyraźnie, że aż do oddania dróg właściwym zarządom obowiązują dotychczasowe ustawy i drogi mają być przez dotychczasowe zarządy utrzymane. Otóż dotychczas obowiązującą ustawą w byłym zaborze austriackim jest ustawa krajowa z dnia 10 grudnia — z tej samej daty, co i polska ustawa drogowa, tylko z roku 1907. Ta ustawa rozróżnia drogi: krajowe, powiatowe i gminne. Administrację dróg powiatowych i gminnych pierwszej klasy oddaje wydziałom powiatowym. Tymczasem rozporządzenie z 10 grudnia 1924 r. mówi, że wszystkie drogi powiatowe i gminne pierwszej klasy ma objąć Tymczasowy Wydział Samorządowy. Przecież to nie jest redukcja urzędników. Po art. 1,2, 3 i 4, które zmieniają zakres działania Wydziału Samorządowego, oddają Wydziałowi zarząd melioracji publicznych i dróg samorządowych, następuje najciekawszy art. 5 tego rozporządzenia Prezydenta, który się zaczyna słowami: „Zmniejszenie liczby funkcjonariuszów zajętych w tymczasowym wydziale samorządowym, związane z niniejszą reorganizacją”. Więc kiedy się oddaje Wydziałowi Samorządowemu zarząd wszystkich melioracji i dróg krajowych, powiatowych i gminnych, to dlatego potrzeba mniej sił. Więc zmniejszenie tego personelu przeprowadzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. To jest najciekawsze wyciągnięcie konkluzji z tych poprzednich przepisów zwiększających agendy. Jeśli się powiększa agendy, to chyba trzeba więcej ludzi do załatwiania tego. Naturalna rzecz, że wszystkie wydziały powiatowe zebrały się i wniosły protest, a takie rozporządzenie nie może być wykonane, podobnie jak poprzednie rozporządzenie co do zabrania wałów nadwiślańskich i oddania ich w zarząd dyrekcji regulacji Wisły.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#SKędzior">Ministerstwo Robót Publicznych zanadto bawi się w wydawanie rozmaitych nowel. Ustawa z dnia 9 lipca 1919 r. o budowie dróg wodnych i regulacji rzek żeglownych jeszcze nie weszła w życie, a tymczasem w roku ubiegłym Ministerstwo przedłożyło już nowelę. W roku 1921 uchwalił Sejm Ustawodawczy ustawę o popieraniu publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych. Ministerstwo jeszcze nie wypróbowało tej ustawy, nie wie jakie doświadczenia zrobi, już wnosi nowelę tego rodzaju, żeby zmienić jeden artykuł, mianowicie art. 5 ustawy melioracyjnej, żeby na osuszanie, drenowanie, nawadnianie gruntów nie dawać żadnych subwencji, tylko pożyczki. Sejm jednakże skreślił ten artykuł i zostało po staremu.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#SKędzior">Teraz ustawa wodna uchwalona 19 września 1922 r. Znów przychodzi Rząd z jakąś nowelą, która, przyznam się, nie ma praktycznego znaczenia. Równocześnie z tą nowelą przedłożył Rząd projekt ustawy o regulacji rzek spławnych, co jest zupełnie uzasadnione, bo dotychczas nie wydano ustawy określającej, które rzeki są spławne i kto ma się przyczyniać do kosztów ich regulacji. Natomiast zmiana ustawy wodnej co do rzek żeglownych nie ma właściwie praktycznego znaczenia. Chodzi mianowicie o regulację rzek w zaborze austriackim, tak spławnych jak żeglownych. Otóż według obowiązujących ustaw krajowych, które utrzymała w mocy polska ustawa wodna, Państwo ma przyczyniać się do kosztów regulacji rzek spławnych 60%, a kraj, czyli obecnie województwa 40%. Tak są dotychczas te roboty prowadzone i dotyczy to karpackich dopływów Wisły i Dniestru, a więc Raby, Skały, Dunajca, Wisłoki, Wisłoka, Stryjca, Swicy, obu Bystrzyc. Nowa ustawa nic innego nie przewiduje, tylko to, co było, z tą różnicą, że naraz ma się wstrzymać wszystkie roboty, bo znosi wszystkie dotychczasowe ustawy krajowe i teraz będzie tabula rasa. Ponieważ sejmików wojewódzkich jeszcze niema, więc rozporządzenia tymczasowego wydziału samorządowego wydane wspólnie z Rządem, zastąpić mają krajowe ustawy specjalne i te rozporządzenia mają ustanowić to, co było dotychczas, tj. udział Państwa w wysokości 60%, a kraju, czyli województwa w wysokości 40%. Ale teraz nastąpi próżnia aż do wejścia w życie rozporządzeń. Co Sejm Ustawodawczy zrobił w ostatniej chwili z nowelą do ustawy melioracyjnej, to samo powinno spotkać nowelę zmieniającą ustawę wodną.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#SKędzior">W ubiegłym roku uchwalił Wysoki Senat szereg rezolucji, których Rząd przeważnie nie wykonał. Z tego powodu Komisja Skarbowo-Budżetowa pozwala sobie ponowić te rezolucje, a obok tego jeszcze dodać jedną naczelną, która się odnosi do budżetowania. Mianowicie Rząd preliminuje niewłaściwie w § 16 wydatki na kanały żeglowe, tudzież na rzeki żeglowne i spławne, które to wydatki winne być rozdzielone, w § 17 zaś wydatki na melioracje, rzeki spławne i zbiornik retencyjny na Sole w Porąbce, który w myśl ustawy z 9 lipca 1919 r. ma być budowany w interesie żeglugi na Wiśle. Rezolucja ta ma więc na celu porządne preliminowanie wydatków. Brzmi ona: „Senat wzywa Rząd, ażeby preliminował w oddzielnych paragrafach wydatki:</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#SKędzior">a) na regulację rzek żeglownych i zbiorników retencyjnych,</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#SKędzior">b) na budowę kanałów żeglownych,</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#SKędzior">c) na regulację rzek spławnych,</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#SKędzior">d) na wykonanie publicznych robót melioracyjnych”.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#SKędzior">Te wydatki powinne być w osobnych paragrafach umieszczone.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#SKędzior">Druga rezolucja, która jest ponowieniem zeszłorocznej, brzmi: „Senat wzywa Rząd, ażeby w myśl uchwały komisji oszczędnościowej z 12 listopada 1921 r. zredukował liczbę wydziałów w centrali i w dyrekcji dróg wodnych w Warszawie, tudzież liczbę dyrekcji okręgowych robót publicznych i ich personelu, zwłaszcza architektów powiatowych”.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#SKędzior">Trzecia rezolucja dotyczy przyspieszenia opracowania projektów i kosztorysów regulacji Wisły, która jest naszą najważniejszą drogą wodną podobnie jak Ren w Niemczech i która może być doprowadzona także do takiego stanu, że mogłyby na niej kursować statki 1000-tonnowe. Jakkolwiek bowiem Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę 9 lipca 1919 roku, to jeszcze dotychczas niema projektu i to od 1919 do 1925 roku, gdyż to, co przez 6 lat nie istniejąca już dyrekcja budowy kanałów żeglownych zrobiła, nie odpowiada ustawie. Ustawa mówi o budowie kanału z zagłębia węglowego do Warszawy z odnogą Wisły w okolicy Płocka. Dalej mówi o budowie kanału z zagłębia węglowego do Krakowa i z Krakowa do ujścia Sanu. O tych ostatnich kanałach zapomniano, a dla kanału Zagłębie — Warszawa zrobiono studia nie do Warszawy, tylko do Łęczycy. Centrum konsumcyjnem i produkcyjnem Państwa nie jest Warszawa, tylko Łęczyca. Co do kanału od Krakowa do ujścia Sanu, to studia zaczęła jeszcze austriacka dyrekcja dróg wodnych w roku 1901. Kiedy w Warszawie utworzono dyrekcję budowy kanałów żeglownych, rozpoczęto znowu studia i zajmowano się wkręcaniem reperów w powiecie mieleckim. Nagle wybuchła wojna bolszewicka i jakkolwiek bolszewicy doszli tylko do Kocka, gdzie była główna kwatera Naczelnika Państwa, 70 kilometrów od najdalej na wschód wysuniętego punktu kanału, który dyrekcja miała trasować i niwelować, inżynierowie uciekli. Uciekli w sierpniu 1920 roku do Krakowa i do tego czasu żaden inżynier nie pokazał się i nic nie robił. Faktem jest, że projekt budowy kanału od Odry do Wisły pod Krakowem i od Krakowa, który miał pierwotnie iść do Dniestru, dyrekcja dróg wodnych, która była pierwotnie w Krakowie, studiuje już od r. 1901, tj. lat 24 i dotychczas nie ma ani zdjęć ani projektu. Więc rezolucja ma na celu, ażeby Ministerstwo Robót Publicznych przyspieszyło opracowanie projektu przedewszystkiem regulacji Wisły, bo to jest nasza najważniejsza droga wodna, a następnie budowy kanałów żeglownych w myśl ustawy z 9 lipca 1919 r.</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#SKędzior">Dodatek jest jeszcze, ażeby Rząd zarządził opracowanie projektu i kosztorysu obwałowania lewego brzegu Wisły od Potoku Kościelnego do Zawichostu, zapewnionego jedną jedyną ustawą melioracyjną uchwaloną przez Sejm Ustawodawczy dla b. zaboru rosyjskiego. Wisła na prawym brzegu od Krakowa aż do ujścia Sanu została obwałowana, a lewy brzeg w kieleckiem jest skutkiem tego na większe zalewy j powodzie narażony. Uchwaliliśmy ustawę 29 kwietnia 1919 r., to znaczy przed 6 laty o tem obwałowaniu, Rząd mało tam zrobił, bo jak słyszymy od posłów z sandomierskiego, ciągle narzekają na to, że się nic nie robi, ale co najgorsze, projekt i kosztorys dotychczas nie jest opracowany, tak, że nie wiemy, ile ma kosztować obwałowanie Wisły od Potoku Kościelnego do Zawichostu.</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#SKędzior">Rezolucja następna dotyczy oddania Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu zarządu dróg krajowych i publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych. Także ciekawa rzecz jest z tym zarządem. W 1919 r., kiedy powstało Ministerstwo Robót Publicznych, nie miało odpowiednich sił i zajmowało się przesypywaniem piasku z jednego miejsca na drugie, np. na prawym brzegu Wisły przy kolei we forcie Śliwickiego, albo rozbierało forty, celem zajęcia bezrobotnych. Wówczas Ministerstwo Robót Publicznych zażądało od generalnego delegata rządu we Lwowie, aby zabrał Wydziałowi krajowemu całe biuro melioracyjne i biuro drogowe, bo według przyrzeczenia otrzymanego od Ministra Skarbu; a wtedy Ministrem Skarbu był p. Karpiński, wszystkie przedsiębiorstwa krajowe miały być wykonywane na koszt Skarbu Państwa. W jaki sposób p. Karpiński mógł to zrobić stante sesione bez uchwały Sejmu Ustawodawczego? ja tego nie pojmuje, ale faktem jest, że opierając się na piśmie Ministerstwa Skarbu — Ministerstwo Robót Publicznych zażądało oddania biur technicznych, argumentując, że jeżeli Ministerstwo będzie utrzymywało drogi krajowe i wykonywało wszystkie melioracje kosztem państwa, to rozumie się samo przez się, że musi Wydział Krajowy oddać i biura techniczne. To się stało. Wydział Krajowy był z tego zadowolony, bo nie przypuszczał, że będzie jakiś samorząd w Polsce sądzić, że będzie to centralizacja. Posłowie zresztą z Małopolski przedłożyli projekt ustawy, ażeby oddać wszystko na własność Państwa i na tej podstawie nawet gmach sejmowy oddano uniwersytetowi Jana Kazimierza. Ale po tem co się okazało? Z powodu kiepskich finansów Państwa, drogi krajowe zaniedbano, a melioracje zdeteriorowano. Na rok 1924 Minister Kucharski skreślił całą dotację na drogi krajowe które zostały bez opieki. Skończyło się na tem, że szczupłe dotacje, jakie miał Wydział samorządowy dla powiatów na drogi powiatowe i gminne, które mają być w przyszłości wojewódzkiemi, oddał Ministerstwu Robót Publicznych. Ostatecznie w roku ubiegłym p. Premier Grabski zadecydował 23 lipca, ażeby oddać drogi krajowe i melioracje publiczne Wydziałowi samorządowemu, czyli jak powiedział Wydziałowi Krajowemu. Argument przytoczył taki: Ponieważ samorządy gospodarują taniej aniżeli państwo, więc drogi krajowe należy oddać wydziałowi krajowemu. Melioracje publiczne zaprojektował wydział krajowy i wykonywał przez kilkadziesiąt lat i należy więc oddać wszystkie publiczne melioracje wydziałowi krajowemu. Ministerstwo Robót Publicznych wykonało tę decyzję co do dróg nawet z dodatkiem powiatowych i gminnych, a co do publicznych melioracji jeszcze dotychczas zatrzymuje zarząd regulacji pięciu rzek, więc rezolucja zmierza do tego, aby Ministerstwo rezolucję zeszłoroczną w całości wykonało.</u>
<u xml:id="u-39.25" who="#SKędzior">Następna rezolucja wzywa ponownie Rząd aby wydał rozporządzenia do ustawy wodnej. Ministerstwo Robót Publicznych wydało już 8 rozporządzeń, co należy przyjąć z uznaniem, pozostały jednak do wydania jeszcze dwa rozporządzenia, jedno o komisjach rewizyjnych wodnych, a drugie o ustanowieniu rzeczoznawców technicznych.</u>
<u xml:id="u-39.26" who="#SKędzior">Siódma rezolucja wzywa Rząd, aby w myśl ustawy z dnia 31 września 1922 r. o tytule inżyniera przedłożył projekt ustawy o wykonywaniu samodzielnie praktyki zawodowej przez inżynierów.</u>
<u xml:id="u-39.27" who="#SKędzior">Rezolucja ósma, którą się ponawia, uchwalona zeszłego roku, na wniosek p. senatora Adelmana, wzywa Rząd, aby w myśl ustawy organizacyjnej z dnia 29 kwietnia 1919 r. zniósł techniczne oddziały budowlane w Ministerstwie Skarbu, Spraw Wojskowych i Oświaty, wydatki zaś na budowę budynków państwowych, stosownie do uchwały Sejmu Ustawodawczego z dnia 4 lutego 1920 r., zamieszczał w preliminarzu budżetowym Ministerstwa Robót Publicznych. Dziś słyszeliśmy od p. Ministra Spraw Wojskowych Sikorskiego, że zorganizował jakieś cywilne biuro budowlane. To jest wbrew ustawie. Według ustawy z 29 kwietnia 1919 r. o organizacji Ministerstwa Robót Publicznych cała architektura należy do tego Ministerstwa, z wyjątkiem budynków kolejowych, górniczych i strategicznych. W roku, jeżeli się nie mylę, 1920 Ministerstwo Spraw Wojskowych przedłożyło projekt ustawy Sejmowi Ustawodawczemu, ażeby zmienić ustawę organizacyjną Ministerstwa Robót Publicznych, i ten projekt ustawy leżał parę miesięcy w Komisji Robót Publicznych Sejmu Ustawodawczego, aż go rzucono do kosza i do r. 1920 sprawa ta nie ujrzała światła dziennego. Tymczasem jure caduco ministerstwa tworzą sobie nowe urzędy, bo jest u nas tendencja, żeby tworzyć jaknajwięcej urzędów.</u>
<u xml:id="u-39.28" who="#SKędzior">Rezolucja 9) jest ponowieniem zeszłorocznej rezolucji uchwalonej na wniosek p. s. Szereszowskiego, ażeby Rząd przy udzieleniu pomocy na odbudowę poszkodowanym wskutek działań wojennych, uwzględniał w odpowiedniej mierze mieszkańców miast.</u>
<u xml:id="u-39.29" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki).</u>
<u xml:id="u-39.30" who="#SKędzior">Rezolucja 10) jest także powtórzeniem zeszłorocznej rezolucji, wniesionej na wniosek s. Adelmana, a dotyczy komornego w budynkach państwowych.</u>
<u xml:id="u-39.31" who="#SKędzior">Wreszcie 11) rezolucja nowa, uchwalona tego roku przez Komisje Skarbowo-Budżetową na wniosek s. Własowa, proponuje wezwanie Rządu, aby zorganizował dla naprawy dróg kołowych na Kresach Wschodnich wypożyczanie dla sejmików powiatowych wąskotorowych przenośnych szyn i wagonetek.</u>
<u xml:id="u-39.32" who="#SKędzior">Proszę Wysoki Senat o uchwalenie dochodów i wydatków Ministerstwa Robót Publicznych w sumach, proponowanych przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SThullie">Chcę tutaj poruszyć tylko jedną sprawę, sprawę ustawy budowlanej. Mam nadzieję, iż nareszcie ten ruch budowlany się rozpocznie i byłoby zupełnie na miejscu, gdyby Ministerstwo Robót Publicznych nareszcie przyszło z projektami ustaw budowlanych, aby ten ruch uregulować, bo te ustawy, które obecnie obowiązują, są wszystkie przestarzałe i we wszystkich dzielnicach inne. Tymczasem Ministerstwo tego nie robi i samorządy same biorą inicjatywę.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SThullie">Miasto Lwów opracowało po długiej, wyczerpującej dyskusji i przy udziale towarzystw technicznych i t. d. ustawę budowlaną dla m. Lwowa, która uwzględnia wszystkie najnowsze doświadczenia, i możnaby powiedzieć, że mogłaby być wzorem dla innych ustaw. Miasto Lwów przedłożyło tę ustawę ministerstwu przed dwoma laty, jednak nie może się doczekać zatwierdzenia, względnie przedłożenia tej ustawy Sejmowi do uchwalenia. Ministerstwo twierdzi, że należy wpierw uchwalić ramową ustawę budowlaną. Ja właściwie nie pojmuję, jaka to będzie ustawa ramowa, która obejmuje m. Warszawę i naprzykład Kozią Wólkę, przecież stosunki są zupełnie odmienne i nie możemy jedną ustawą tego wszystkiego objąć, ramy musiałyby być bardzo szerokie. A widocznie, że te ramy są tak szerokie, skoro ministerstwo, pracując nad tą ramową ustawą, nie może jej dokończyć, Tymczasem co się dzieje? Obowiązują dawne stare ustawy.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SThullie">Weźmy stosunki w Warszawie. Tu obowiązuje stara rosyjska ustawa. Miasto Warszawa kończy już opracowanie nowej ustawy, jednak wobec zapowiedzi ministerstwa, że wyjdzie ta ramowa ustawa, nie przedkłada swojej ustawy ministerstwu. Tymczasem zaszedł np. w ostatnich czasach taki wypadek, że ktoś, kto otrzymał konsens na budowę jeszcze przed wojną, zamierza teraz budować. Magistrat zażądał od niego przedstawienia nowych planów itd. ze względu na to, że od tego czasu zmieniły się stosunki, on jednak udał się do Ministerstwa, ażeby Ministerstwo rozstrzygnęło, że ponieważ w ustawie rosyjskiej nie było terminu, jak długo ten konsens ma być ważny, więc wobec tego on może budować. Wobec tego mogliby budować wszyscy, którzy otrzymali przed 20 laty konsensy, chociaż stosunki zupełnie się zmieniły. Do tego doprowadza brak ustawy.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#SThullie">Otóż byłoby do życzenia, ażeby ministerstwo albo zdecydowało się przedłożyć osobną ustawę dla wielkich miast w Polsce, które i tak muszą dostać osobną ustawę, bo to się nie da inaczej wykonać, albo żebyśmy się raz nareszcie doczekali tej szerokiej ramowej ustawy, aby w jej ramach można było załatwiać te kwest je. Ale jak dotychczas ani jednego, ani drugiego doczekać się nie można. Dlatego też pozwalam sobie zwrócić prośbę do p. Ministra, aby raz wreszcie tę sprawę zechciał załatwić.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Nowak.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SNowak">Ja pragnę tylko kilka słów powiedzieć i postawić rezolucję, nawiązując do doskonałego referatu s. Kędziora. Wspomniał on mianowicie o nadużyciach. Otóż ja raz na pewnem zgromadzeniu także o tem słyszałem. Mają to być nadużycia przy obejmowaniu faszyn. Otóż nie wierzę w to, aby te nadużycia zachodziły, ale żeby wogóle zapobiec takiej opinii, byłoby może dobrze, gdyby przy odbiorze tych obiektów, trudnych do skontrolowania, bo się je zaraz po objęciu topi w wodzie, powoływać jakiś czynnik zzewnątrz. Sądzę, że toby się nie sprzeciwiało konstytucji, i proponowałbym, aby wciągnąć w to czynnik obywatelski. Tak np. żeby w Małopolsce ten odbiór faszyn, które kosztują wielkie sumy, odbywało się np. w obecności reprezentantów wydziału powiatowego. Toby już był jakiś czynnik z poza wydziału urzędowego. Wtedy wszelkim tego rodzaju posądzeniom i przypuszczeniom drogę by się zamknęło.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SNowak">Rezolucja moja brzmiała: Senat wzywa Rząd...</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#SNowak">...żeby przy odbiorze faszyn do kontroli pociągnął także do współdziałania odpowiednie czynniki obywatelskie.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Robót Publicznych.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Chciałem w kilku słowach wyjaśnić niektóre sprawy, poruszone tak przez p. senatora referenta, jak i przez innych pp. senatorów.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Przedewszystkiem w sprawozdaniu p. sen. referenta poruszona została sprawa wysokich stosunkowo kosztów administracyjnych. Otóż wydaje mi się, że sposób obliczenia kosztów administracyjnych w stosunku do wydatków rzeczowych nie jest zupełnie słuszny. Nie mówię już o kwestii kosztów studiów czy pomiarów, bo to może być sporne, czy je należy wliczyć do administracji czy do faktycznych wydatków. Ale pozatem wlicza się do kosztów administracyjnych koszta niższej służby wodnej czy drogowej. Otóż do służby wodnej należy cały szereg osób, które wykonywują czynności nie tylko administracyjne, ale cały szereg czynności budowlanych. To są przewozy faszyn, materiałów i roboty pogłębiania i t. p., to jest faktycznie część robót budowlanych. Kosztów administracyjnych, które tu są wskazane w sumie około 2 milionów, nie można liczyć jako wydane na administrację. Również należy jeszcze i to wziąć pod uwagę, że kilka działów pracy Ministerstwa nie ma zupełnie swoich odpowiedników w kosztach inwestycji. Do takich należy naprzykład cały dział pomiarów, które, jak pomiary gruntów, pomiary triangulacyjne i t. d. polegają tylko na tej pewnej ilości osób tą sprawą zajętych i bardzo nielicznych wydatkach rzeczowych. A więc naturalnie koszty personelu, jeżeli by miały być wszystkie uważane, jako koszty administracyjne, to nie będą miały swojego odpowiednika w wydatkach rzeczowych i skutkiem tego ten procent tak znacznie wzrósł. Jeżelibyśmy wzięli tylko wydatki faktycznie inwestycyjne i tylko personel zajęty dla tych właśnie wydatków inwestycyjnych, jeżeli jeszcze dodam, że tym samym personelem pracuje się na budowach budżetowanych w innych Ministerstwach, a mianowicie na budowach naziemnych, które wynoszą obecnie w innych Ministerstwach kilkadziesiąt milionów, to wobec tego tak przeliczone koszty administracyjne nie przenoszą faktycznie już obecnie 10%, a więc trzymają się w granicach zupełnej możliwości. Z tem się może łączą także i pewne wnioski, które wyciągnięte następnie zostały w postaci rezolucji co do zmniejszenia personelu, względnie zmniejszenia poszczególnych urzędów. A mianowicie wspomniana została sprawa 3 wydziałów budowlanych Dyrekcji Dróg Wodnych w Warszawie i wynikającej rzekomo stąd niewspółmierności kosztów przez poszczególne wydziały przeprowadzanych robót. Otóż jeżeli te trzy wydziały istnieją, to tylko dlatego, że terytorialnie są one rozdzielone pomiędzy trzy miasta, a trudności mieszkaniowe i inne powodują niemożność sprowadzenia tych urzędników do Warszawy. Pozatem różnorodność cen nie polega na braku współdziałania między temi wydziałami tylko dla tej prostej przyczyny, że cały materiał do budowy na Wiśle środkowej, specjalnie na części od Sandomierza do Płocka, sprowadzany jest galerami z Wisły górnej, tak samo cały kamień do roboty na przestrzeni od Warszawy w dół sprowadzany jest również galerami z Puław, względnie z powyżej Puław, skutkiem tego koszty robót naturalnie nie mogą być te same, co koszty robót w zarządzie sandomierskim, gdzie materiał ten jest na miejscu. Jeżeli z tem połączona była sprawa także zwinięcia pewnej ilości posad, zwłaszcza architektów, z powodu przekazania sprawy koncesjonowania budowli samorządom, to muszę tu wspomnieć, że to była tylko jedna z cząstek działalności tych architektów, że główną ich jednak czynnością jest opieka nad istniejącemi budynkami rządowemi, względnie budowa nowych. Otóż obecny stan się przedstawia tak, że przeciętnie na jedno województwo mamy 4–5 architektów rejonowych, z których każdy ma pod opieką kilka powiatów i załatwia tylko sprawy budowli państwowych. Jeżeli się teraz zważy, że w stosunku do 1924 r., kiedy na cele budownictwa cywilnego miało Ministerstwo Robót Publicznych do dyspozycji 14 milionów, przeszliśmy obecnie w 1925 r. do budżetu, który na budowle państwowe cywilne przewiduje 62 miliony złotych, a personel się nie zwiększa — to chyba jest najlepszy dowód, że wykorzystanie tego personelu będzie jaknajpełniejsze. Jeżeli w przyszłości będzie można budżetowe kwoty przeznaczone na nowe budynki państwowe jeszcze zwiększyć, to naturalnie, nawet ta ilość, która jest obecnie, okaże się najprawdopodobniej niewystarczająca. Z tych powodów nie mogę się podjąć wykonania w ciągu roku obecnego drugiej rezolucji, idącej w kierunku zmniejszenia obecnej ilości posad architektów, a także odpowiedniego zmniejszenia wydziałów w ministerstwie względnie dyrekcjach dróg wodnych.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Co do sprawy poruszonej przez sen. Thulliego niewydania ustawy budowlanej, to opracowanie ustawy jest obecnie w ministerstwie już ukończone; musi jednak ona przed przedłożeniem Sejmowi przejść przez pewien alembik znawców, a więc przesłana zostanie związkowi miast i innym instytucjom, których zdanie będzie tu potrzebne. Jeżeli tę opinię otrzymamy dość rychło, to już w jesiennej sesji ustawa ta będzie mogła być Sejmowi przedłożona. Jeśli chodzi o pytanie, czy można pomyśleć sobie ustawę ramową dla całego państwa jednakową, to ustawa ta jest pomyślana w ten sposób, że właściwie zawierać będzie tylko trzy działy, te które muszą być w drodze ustawy uregulowane, a więc kompetencja władz w sprawach budowlanych, następnie sprawa wywłaszczenia gruntów, jeżeli będzie chodziło o regulację w miastach i wreszcie sprawa uprawnień budowlanych. Natomiast to, co w dotychczasowych ustawach wszędzie jest normowane przepisami budowlanemi, nowa, projektowana przez Rząd ustawa budowlana, przewiduje załatwić w ten sposób, że przepisy budowlane dla każdego miasta większego, względnie dla miast lub wsi na terytorium, powiedzmy, jednego, czy kilku województw, będą uchwalały związki samorządowe, a więc gminy, względnie rady wojewódzkie, i te będą tylko osiągały zatwierdzenie rządowe bez ustawy sejmowej.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Robi się to z tego powodu, raz, że jest ogromna różnorodność tych przepisów, ponieważ stosunki budowlane w różnych dzielnicach muszą pozostać ze względów klimatycznych bardzo różnorodni, dalej, że ostatecznie postęp techniczny idzie w budownictwie dość szybko, i jak dotychczas się okazuje, wymaga periodycznych zmian, a więc wskutek tego, gdybyśmy chcieli petryfikować przepisy ustawą sejmową, dla wszystkich miast większych, a następnie dla rozmaitych grup miast i wsi, to powodowałoby to zbyt wielką ilość ustaw, zbyt częste ich uchwalanie, natomiast uchwały rad miejskich, czy też wojewódzkich, odpowiednie przepisy budowlane, czy dla miast, czy dla wsi, czy dla miasteczek uchwalane i zatwierdzane przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, w porozumieniu z Ministerstwem Robót Publicznych, będą odrazu miały moc obowiązującą.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#KierownikMinisterstwaRobótPublicznychRybczyński">Wreszcie co do ostatniej sprawy, poruszonej przez sen. Nowaka, chciałbym zaznaczyć, że wykonywanie jego wniosku administracyjnie byłoby zdaje się trudne. Zdaje się, że mogłaby wystarczyć zupełnie praktyka obecnie stosowana, to znaczy, że o wszystkich większych odbiorach zawiadamiana jest Izba Kontroli i delegat Izby Kontroli, jeżeli uważa za potrzebne, bierze udział w odbiorze dostawianych materiałów.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana, tem samem porządek dzienny wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#Marszałek">Do wzmianki osobistej głos ma s. Kowalczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#SKowalczyk">Wysoka Izbo! Dziś na posiedzeniu przedpołudniowem p. s. Thullie wystąpił z krytyką wczorajszego mojego przemówienia mianowicie co do osoby p. posła Korfantego, twierdząc, że podniosłem przeciw niemu zarzuty oszczercze i że wystąpiłem tu jako przedstawiciel klubu Związku Ludowo-Narodowego.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#SKowalczyk">Najpierw co do tego ostatniego punktu stwierdzam, że nie występowałem w imieniu klubu Związku Ludowo-Narodowego, ale zupełnie prywatnie, jako senator ze Śląska, omawiając sprawy śląskie. Następnie co do osoby p. Korfantego stwierdzam, że nie mam bynajmniej zamiaru odejmować mu zasług, które położył przy pozyskiwaniu Śląska dla Polski, wszelako muszę tu zaznaczyć, że nie tylko p. Korfanty jest zdobywcą Śląska, bo byli także inni ludzie, którzy tak samo pracowali dla zdobycia Śląska jak p. Korfanty, a przedewszystkiem bezimienny ogół ludu śląskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Zwracam uwagę, że Pan ma głos do wzmianki osobistej i powinien się Pań ściśle trzymać tematu.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#SKowalczyk">Dobrze, Panie Marszałku. Teraz, co do oszczerstwa, to żadnych zarzutów oszczerczych nie podnosiłem, lecz stwierdziłem tylko fakty i przeciw wyrazowi „zarzut oszczerczy” jak najenergiczniej protestuję i wypraszam go sobie.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Do osobistej wzmianki ma głos s. Nowodworski.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#SNowodworski">Wysoka Izbo! Podczas mojego wczorajszego przemówienia w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu p. Minister Skarbu wyraził się, że dane, przytaczane przeze mnie, są otrzymane od woźnego ministerialnego. Może cytuję nie dosłownie, tych słów niema w stenogramie, myślę jednak, zdaje mi się, że oddana jest dokładnie.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(S. Koerner: W prasie jest)</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(Głos: W diariuszu tak samo).</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#SNowodworski">Osobiście bynajmniej nie czuję się tem powiedzeniem p. Ministra Skarbu dotkniętym. Ze względu jednak na to, że zarzut ten postawiony mi został jako członkowi Senatu i członkowi mojego klubu, klub mój zwrócił się do p. Marszałka z prośbą o interwencję. Co się zaś mnie tyczy, to uważam, że winien jestem Wysokiej Izbie pewne wyjaśnienie.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#SNowodworski">Dane przytaczane wczoraj przezemnie, zaczerpnięte były z urzędowego raportu referenta wydziału I departamentu I Najwyższej Izby Kontroli, złożonego dyrektorowi tego departamentu dnia 26 lutego r. b. W raporcie tym ów p. referent, wykonując polecenie dyrektora co do zbadania wydatków osobowych z budżetu Ministerstwa Skarbu za rok 1924, na podstawie ksiąg wydziału rachunkowego departamentu kasowego Ministerstwa Skarbu, stwierdza, że oprócz sum, wydanych na remuneracje w centrali Ministerstwa Skarbu, z właściwego paragrafu budżetowego, a mianowicie z działu I § 2, na remuneracje w centrali wydane zostało 352.440 zł 59 gr, z § 2 działu I, to jest z kredytu przeznaczonego na remuneracje dla władz i urzędów skarbowych niższych instancji. Pewna niezgodność w tych cyfrach z cyframi podanemi wczoraj przez p. Wiceministra Markowskiego wynika stąd, że p. Wiceminister Markowski komunikował wczoraj cyfry bez t. zw. okresu ulgowego, jak to zresztą sam lojalnie przyznał, to jest bez tych wydatków, które zostały dokonane w styczniu r. b. na budżet roku zeszłego, a które wynosiły, jak mogę się zorientować tu z tych zestawień, przeszło 100.000 zł. Tak, że cyfra ogólna remuneracji stanowi nie 292.000 zł, jak to wczoraj mówił p. Wiceminister Markowski, ale według tych danych które tu posiadam, 406.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#SNowodworski">W szczegóły sprawy nie mogę się wdawać. I Komisja Skarbowo-Budżetowa i plenum Senatu będą miały w najbliższej przyszłości sposobność zapoznania się z tą sprawą i jej omówienia przy rozpatrywaniu ustawy skarbowej o przeniesieniu kredytów w budżecie na rok 1924, która została już przyjęta przez Sejm i o ile mi wiadomo, jeszcze nie została przekazana Senatowi, co powinno jednakże w najbliższej przyszłości nastąpić. W tym stanie rzeczy jednak mniemam, że mogę uważać, iż to co mówiłem wczoraj, było dokumentalnie uzasadnione, a dokument, na którym się opierałem, składam w ręce Pana Marszałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Wskutek żądania klubu Chrześcijańskiej Demokracji zwróciłem się do p. Premiera z zapytaniem co do incydentu wczorajszego, którego sam nie dosłyszałem. Pan Premier wyraził ubolewanie nad tym incydentem i tłumaczy się tem że został sprowokowany twierdzeniami p. senatora Nowodworskiego. Ja co do kwestii osobistej uważam ten incydent za załatwiony, jednakże sam wyrażam ubolewanie nad tem, ponieważ ten incydent mógł wśród publiczności wywołać wrażenie, że ton w Senacie i ton wobec Senatu się obniżył, a do tego nie dopuszczę, dopóki na tem miejscu stoję.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, o godzinie 10, z następującym porządkiem dziennym: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925, mianowicie działy: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Sprawiedliwości, Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów i ewentualnie Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#Marszałek">Nikt nie protestuje. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 45 wiecz,)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>