text_structure.xml 349 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#JanWoźnicki">Otwieram posiedzenie. Protokół 18 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 19 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp. Karau i Róg. Listę mówców prowadzi p. Karau.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#JanWoźnicki">Usprawiedliwiają nieobecność pp.: Bień, Karuzo, Strutynskyj i Tabor.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#JanWoźnicki">Udzieliłem urlopu pp.: Bule, Potworowskiemu i Zdzisławowi Strońskiemu na 1 dzień, Mieczysławowi ' Czarneckiemu, Janowi Dąbskiemu, Górskiemu, Karuzo, Kiernikowi, Koczarze, Andrzejowi Koterowi, ks. Kunickiemu, Kurowskiemu, Ledwochowi, Leszczyńskiemu, Milczyńskiemu, Plucie, Putkowi, Seniukowi i Stolarskiemu na 2 dni, Dratwie, Kautzkiemu i Lesserowi na 3 dni, Reichowi, Włosińskiemu i Gustawowi Zielińskiemu na 4 dni, Gołuchowskiemu i Sanojcy na 5 dni, Michałkiewiczowi na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#JanWoźnicki">Proszą o udzielenie urlopów pp.: Serwetnik na 9 dni, Kohut i Suda na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929. Dokończenie rozprawy nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoki Sejmie! Kiedy rok temu szef resortu gospodarczego p. Minister Kwiatkowski z trybuny parlamentu polskiego dał pewien pogląd na dodatnie rezultaty w dziedzinie gospodarczej osiągnięte i z wielkiem namaszczeniem, w słowach pełnych entuzjazmu, zapowiedział, że tego rozpoczętego pochodu rozwojowego w życiu gospodarczem Polski nikt nie zdoła powstrzymać, albowiem Polska obfituje w olbrzymie zapasy dóbr naturalnych i miljony rąk do pracy, a położona w sercu Europy, siłą rzeczy ma jak najlepsze warunki rozwoju i tem samem stanie się bardzo poważnym czynnikiem w życiu gospodarczem w tej części świata, klub parlamentarny N. P. R., w którego imieniu miałem zaszczyt wówczas przemawiać, uważał za skazane przestrzec p. Ministra przed zbytnim optymizmem, albowiem mieliśmy poważne wątpliwości, czy te wszystkie zapory i przeszkody, stojące na drodze tego zapowiedzianego rozwojowego pochodu gospodarczego Polski, uda się p. Ministrowi tak łatwo usunąć. Dlatego też z wielkiem zainteresowaniem śledziliśmy przebieg i wszystkie objawy w życiu gospodarczem Polski w roku ubiegłym, ażeby się przekonać, czy istotnie posuwamy się naprzód w tem zapowiedzianem przy śpieszonem tempie i bez przeszkód, i czy zamiary p. Ministra Przemysłu i Handlu w nakreślonym przez niego programie zostały, zrealizowane. Doświadczenie życiowe r. ub. przyznało nam w tym wypadku dużo racji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#FranciszekRoguszczak">Proszę Panów, należę do ugrupowania społeczno-politycznego, które w rozwoju życia gospodarczego widzi równocześnie rozwój i potęgę wielkiej Polski i dobrobyt jej obywateli. Dlatego, abstrahując od wszelkich momentów natury politycznej, chcę w tej materji dorzucić kilka uwag, które mi się w tej chwili nasuwają.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#FranciszekRoguszczak">Nie należymy do ludzi, którzy by pewne i widoczne postępy w życiu gospodarczem starali się bagatelizować, lub dodatnie rezultaty w tej dziedzinie zaciemniać. Dlatego też przyznajemy, że p. Minister Kwiatkowski dzięki swej energji i fachowej znajomości, aczkolwiek nie całkowicie, to jednak znaczną część swego zapowiedzianego programu zrealizował i że pewne, dość znaczne postępy w życiu gospodarczem Polski mogliśmy w roku ubiegłym obserwować.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#FranciszekRoguszczak">Ze szczególnem uznaniem muszę podkreślić wysiłek p. Ministra około rozbudowy portu w Gdyni i pomnożenia floty handlowej. Apele nasze w tej materji, które rok rocznie z trybuny parlamentu polskiego do szefów resortu gospodarczego kierowaliśmy, znalazły u p. Ministra Kwiatkowskiego 100-procentowe zrozumienie i w 100% zostały wykonane. Jest to bardzo dodatni rezultat zabiegów szefa resortu gospodarczego. Fundusze państwowe, preliminowane w budżecie zeszłorocznym dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jeżeli chodzi o wydatki rzeczowe, zostały użyte celowo, z wielkim pożytkiem dla kraju i życia gospodarczego i pod tym względem nie tylko nie można p. Ministrowi uczynić żadnego zarzutu, lecz przeciwnie, należy to mojem zdaniem podkreślić z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#FranciszekRoguszczak">Zgadzam się z p. Ministrem, że dla rozwoju życia gospodarczego w ogóle, a dla przemysłu w szczególności, Polska jest najodpowiedniejszym terenem na kontynencie europejskim, że możliwości rozwojowe w tej dziedzinie są prawie nieograniczone; lecz zwrócić muszę uwagę na to, że decydujący wpływ na rozwój życia gospodarczego w Polsce wywiera przeważnie inicjatywa obca ludzi niezupełnie jeszcze Polsce oddanych, którzy w przeważnej części do naszych przyjaciół nie należą i dlatego najwznioślejsze porywy p. Ministra czy nawet Rządu nie zawsze mogą być w 100 procentach wykonane.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli mówimy o znacznym przypływie kapitału, to aczkolwiek jestem zwolennikiem przypływu kapitału zagranicznego do Polski, tym kapitałem, który ostatniemi czasy się u nas lokuje, zbytnio się nie zachwycam, albowiem nie należy on wcale do kapitału twórczego, lecz przeciwnie, do kapitału uważającego Polskę za teren eksploatacyjny, który należałoby jak najbardziej wyzyskać i z zyskami uchodzić.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#FranciszekRoguszczak">Jesteśmy świadkami oryginalnego zjawiska, że kapitał napływa do Polski w dwóch formach: w formie pożyczek i równocześnie w formie kapitału akcyjnego, ulatnia się zaś również w dwóch formach, w formie procentów i w formie dywidend, a więc wyzysk podwójny. Nowych warsztatów, które by wskazywały na dalszy i normalny rozwój, nie widzimy wcale. Ten stan rzeczy, który obecnie obserwujemy, nie rokuje dobrych widoków na przyszłość i obawiam się katastrofy, jeśli temu nie zaradzimy wczas.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#FranciszekRoguszczak">Ten fakt powinien się stać mojem zdaniem w Polsce sygnałem alarmującym i zwrócić uwagę Wysokiego Rządu i Sejmu na to niepożądane, szkodliwe dla kraju i życia gospodarczego zjawisko. Więc albo się tę kwestię unormuje w sposób możliwy dla kraju, albo będziemy musieli szukać sposobów na gromadzenie oszczędności narodowych, sposobów takich, które by pozwoliły rozbudować ogniska w tej dziedzinie, uniezależnić się od wpływów obcych i wrogich i postawić nasze warsztaty pracy na odpowiednim poziomie technicznym, godnym mocarstwowego stanowiska Polski.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#FranciszekRoguszczak">O całkowitej stabilizacji życia gospodarczego u nas mówić nie można tak długo, jak długo Rządowi nie uda się pokonać dwóch największych trosk, to jest drożyzny i bezrobocia, które w Polsce robią największe postępy. Jeżeli zaś notujemy zmniejszanie się bezrobocia to tylko dzięki wielkiemu eksportowi sił roboczych.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#FranciszekRoguszczak">Niepokojącym i niepożądanym objawem w życiu gospodarczem Polski jest stale ujemny bilans handlowy. Staliśmy się krajem importującym i to przeważnie środki pierwszej potrzeby. Nasze umowy handlowe są po części przestarzałe i niezupełnie odpowiadają interesom obecnej Polski. Wysiłek Rządu w ostatnim czasie idzie w kierunku zawarcia umowy handlowej z Niemcami. Muszę powiedzieć, że nawet po zawarciu tej umowy wiele sobie nie obiecujemy. Pertraktacje toczą się już od kilku lat bez żadnego rezultatu i wskazują na zupełnie złą wolę ze strony Niemiec. Trudności powstają głównie z tego powodu, że Niemcy nie reflektują absolutnie na nasze płody rolnicze, przy których my się upieramy, mojem zdaniem zupełnie niepotrzebnie, albowiem doświadczenie uczy, że nie Niemcy od nas, lecz my od Niemiec musimy żywność sprowadzać. Zresztą obecnie wiele państw rozważa teorję samowystarczalności. Mam wrażenie, że to i dla Polski jest bardzo ważnym problemem, nad którym należałoby się zastanowić, i to tem bardziej, że położenie geograficzne naszych warsztatów przemysłowych jest tego rodzaju, że o jakiejkolwiek ekspansji na zachód Europy nie może być mowy. Zaś nasi najbliżsi sąsiedzi, czy to na zachodzie, południu, północy, czy wschodzie absolutnie do naszych przyjaciół nie należą i nam absolutnie w tem nie pomagają i pomagać nie będą. Przeto według mego zdania, należy nam zwrócić baczniejszą uwagę na rozszerzanie pojemności rynku wewnętrznego, albowiem stosunki nasze z zagranicą tak jakoś dziwnie się układają, że kosztem naszej pracy i naszych wysiłków bogacą się inne kraje. Zasługuje to na uwagę tem więcej że mamy przed sobą odbudowę kraju. Jest to praca co naj mniej dla dwóch pokoleń. Zatem nasze warsztaty pracy na ten czas mają zapewniony byt. Przy wzmożonej inicjatywie w tym kierunku rynek wewnętrzny z łatwością pochłonie te 10% naszej produkcji, którą eksportujemy.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#FranciszekRoguszczak">Jest ogólna skarga, że do eksportu dopłacamy. Ta rzecz jest dla mnie wprost niezrozumiałą i niewiarygodną, tem więcej, że w Polsce mamy pewne walory, które pozwalają nam mierzyć się z innemi państwami, albowiem mówiąc o całokształcie naszych stosunków gospodarczych, nie można pominąć tego najważniejszego czynnika, odgrywającego pierwszorzędną rolę w tej dziedzinie, t. j. kwestji robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#FranciszekRoguszczak">Mamy wytrawnego, pracowitego i wysoko cenionego robotnika, który znany jest z tych zalet na całym świecie. Robotnik polski zdobył sobie sławę we wszystkich krajach, do których go los zapędził. Dorównywa on robotnikom wszystkich krajów i narodów. Chociaż warsztaty w Polsce pod względem technicznym pozostawiają bardzo wiele do życzenia, wydajność robotników polskich nie ustępuje w niczem warsztatom nowocześnie urządzonym na zachodzie Europy.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#FranciszekRoguszczak">Przeciwnie, pod tym względem zdobyliśmy nawet rekord światowy, lecz tych zalet polskiego robotnika należycie się u nas nie docenia. Mybyśmy mogli konkurować z całym światem, gdyby należycie doceniano zalety polskiego robotnika. I kiedy na zachodzie Europy robotnik znajduje w pracy przyjemność i należyte odszkodowanie, to u nas jest przeciwnie. Nie Ma bowiem kraju, w którym by robotnik był tak marnie opłacany, jak w Polsce; nie ma też kraju, w którymby robocizna w kosztach produkcji wynosiła tak znikomy odsetek, jak u nas. Wykażę to Panom za chwilę na podstawie cyfr.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#FranciszekRoguszczak">Ograniczony czas nie pozwala mi na szczegółową analizę wszystkich problemów gospodarczych. Jestem zniewolony zająć się tylko temi, które ze względu czy to na eksport, czy rozbudowę kraju, wydają mi się najbardziej palącemi, w których uregulowanie stosunków nieznośnych nie cierpi zwłoki.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli wezmę pod uwagę przemysł budowlany, to dzieją się rzeczy wprost horendalne. W tych warunkach, jakie się u nas wytworzyły, nie może być w ogóle mowy o uruchomieniu budownictwa na szerszą skalę. Jeżeli Rząd nie wkroczy i nie zapobiegnie niczem nieuzasadnionym, a niebywałym w świecie cenom na materjały budowlane, to budownictwo w Polsce nie ruszy z miejsca. Już dziś jesteśmy świadkami poważnego zastoju w tej dziedzinie, albowiem koszta nowej budowy przekroczyły 5-krotnie ceny przedwojenne. Badałem przyczyny tego anormalnego zjawiska i przyszedłem do przekonania, że właściciele materjałów budowlanych wychodzą z założenia, iż ceny reguluje konjunktura. Cena cegły, jak stwierdził to p. Minister Robót Publicznych, doszła do 150 zł. za tysiąc, a nawet cyfrę tę przekroczyła.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#FranciszekRoguszczak">Stwierdził to p. Minister Robót Publicznych i ja nie mam powodu nie wierzyć temu, Panie Kolego. Robocizna zaś w kosztach produkcji cegły wynosi zaledwie 10%. Fachowcy twierdzą, że cena cegły ponad 35 zł. za 1000 jest w obecnym czasie absolutnie nieusprawiedliwiona i niczem nieuzasadniona. A zatem jest to mojem zdaniem paskarstwo w najwyższem tego słowa znaczeniu. Ten stan rzeczy przekreśli oczywiście siłą faktów całą akcję w odbudowie kraju, przekreśli wszelkie sumy, wyznaczone na ten cel w budżecie państwowym i w budżetach samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#FranciszekRoguszczak">I z przykrością muszę stwierdzić, że Rząd w tej dziedzinie okazuje prawie że zupełną bierność. P. Wicepremjer Bartel zapowiedział swego czasu, że do eksperymentów w życiu gospodarczem Rząd nie dopuści. Tymczasem wypada mi to dziś stwierdzić, iż te eksperymenty dzieją się dzisiaj już na szeroką skalę.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#FranciszekRoguszczak">Podobne zjawisko obserwujemy także w przemyśle hutniczym i metalowym i tu natrafiamy na pewne fakty, które rzucają jaskrawe światło na stosunki w tym przemyśle panujące. Robocizna w kosztach produkcji wynosi zaledwie od 4–6%, w niektórych wypadkach dochodzi wprawdzie do 10%. Cenę zaś żelaza ustalono na 350 zł. za tonnę. Jest to cena zasadnicza. Tymczasem, gdy żelazo dojdzie do konsumenta wewnątrz kraju, cena wzrasta prawie że o 100%, a zatem rozpiętość jest zbyt widoczna. Na usprawiedliwienie tych poczynań panowie przemysłowcy przytaczają taki argument, że dopłacać muszą do eksportu od 18 do 25 złotych na tonnie, oraz brak planowych zamówień ze strony Rządu. Z pierwszą tezą nie mogę się pogodzić, ale drugiej przyznaję najzupełniej rację, albowiem niedostateczne i nieplanowe wykorzystanie warsztatów pracy podraża znacznie produkcję.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#FranciszekRoguszczak">Eksport konieczny jest ze względu na szczupłość pojemności rynku wewnętrznego i ze względu na ujemny bilans handlowy. Mam jednak wrażenie, że przyczyny ujemnego bilansu handlowego szukać należy w nieprzemyślanej polityce wywozu produktów rolnych po cenach niskich, które sprowadzamy następnie po cenach wygórowanych. To zjawisko powtarza się stale u nas, powodując ciągle wzrost kosztów utrzymania. Nie winię za to p. Ministra Przemysłu i Handlu, albowiem winę w tym wypadku ponosi zupełnie inny resort. Tymczasem na niego zwala się winę za ujemny bilans handlowy.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#FranciszekRoguszczak">Następstwem tej polityki jest, że robotnicy stale muszą zabiegać o rewizję umów zbiorowych. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym jako przedstawiciel robotników nie potrzebował tej kwestji poruszać, gdyby w tej dziedzinie ustaliły się stosunki i nie były codzienną troską i ustawicznemi zabiegami w życiu robotników, u których było zawsze należyte zrozumienie dla potrzeb kraju i rozwoju życia gospodarczego, szczególnie jeśli chodzi o przemysł metalowy i hutniczy.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#FranciszekRoguszczak">Przez szereg lat, kiedy przemysł ten był istotnie w trudnem położeniu, zadowalali się oni bardzo skromnemi zarobkami, uważając, że przemysł hutniczy i metalowy dla potrzeb kraju i obrony kraju ma bardzo doniosłe znaczenie i wierząc w to, że przecież raz nadejdzie chwila, kiedy przemysł ten musi się ożywić i straty powstałe w zarobkach jakoś się wyrównają. Niestety, robotnicy doznali bardzo sromotnego zawodu w tym kierunku. Wprawdzie w ostatnim czasie przemysł hutniczy i metalowy znacznie się ożywił, ale równocześnie w znacznie szybszem tempie rozpoczęła swój pochód drożyzna, która przekreśliła wszystkie budżety robotnicze, a rezultat tego jest taki, że środki utrzymania rodziny robotniczej wskutek inflacji złotego na rynku wewnętrznym kurczą się z dniem każdym, a gonitwa za największą wydajnością powoduje, że robotnikom siły fizyczne wypowiadają posłuszeństwo, rezultatem czego jest przeważnie choroba lub nieszczęśliwe wypadki, które u nas mnożą się w zastraszający sposób. Obawiam się przeto, że granica cierpliwości wśród robotników na nieuregulowanie tych stosunków może się skończyć, albowiem w ostatnim czasie nagromadziło się tyle materjału palnego, że wybuch jego spowodować może katastrofę, jeśli stosunki w krótkim czasie nie zmienią się na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#FranciszekRoguszczak">Na dowód, jakie stosunki zarobkowe panują w przemyśle hutniczym i metalowym, przytoczę parę cyfr, które doskonale ilustrują ten stan rzeczy. Na 26.500 robotników zatrudnionych w przemyśle hutniczym, 22.000 zarabia poniżej minimum egzystencji według wskaźnika drożyźnianego, w tem 7.500, którzy zarabiają zaledwie do 100 zł. miesięcznie, a 4.500 zarabia nieco powyżej minimum egzystencji, t. j. ponad 200 zł. miesięcznie. Przeto pytam się, czy w tych warunkach można mówić o spokoju społecznym w życiu gospodarczem. Sądzę, że nie.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#FranciszekRoguszczak">Jeśli już mowa o przemyśle hutniczym i metalowym. Chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół, a mianowicie na specjalizację przemysłu przetwórczego, będącego obecnie prawie w zupełnem zaniedbaniu, którego ważności się jakoś u nas należycie nie docenia. Mam wrażenie, że jest to wprost koniecznością państwową, by i tę gałąź przemysłu przystosować do potrzeb i pojemności rynku wewnętrznego, przy czem kładę szczególny nacisk na rozbudowę szkół zawodowych, których brak daję się odczuwać na każdym kroku. Należycie wyszkolonych sił technicznych mamy bardzo znikomą ilość, przeto kierownictwa techniczne naszych warsztatów znajdują się przeważnie w rękach obcych i niezupełnie Polsce oddanych. Nasze uczelnie, które co prawda z roku na rok się udoskonalają, nie dostarczają nam jednak jeszcze dla życia gospodarczego sił pod względem teoretycznym i praktycznym doskonałych. Dlatego fachowców u nas brak i wnoszę apel do szefa departamentu gospodarczego, by temu zagadnieniu raczył poświęcić znacznie więcej uwagi.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#FranciszekRoguszczak">Jeszcze jedna rzecz, która mi się w tej chwili nasuwa. Śląsk posiada warsztaty pracy pod względem technicznym najlepiej urządzone i najtaniej produkujące, które jednak, nie wiem z jakiej przyczyny, nie są należycie przez zamówienia państwowe wykorzystywane, przeciwnie, pomija się je, chociaż ich oferty są niejednokrotnie o 50% niższe. Mówi się w ostatnim czasie u nas dużo o racjonalnej gospodarce. Wobec tego pytam się, czy to można nazwać racjonalną gospodarką, jeśli wagony kolejowe, któreby można naprawiać na Górnym Śląsku, gdzie są na miejscu warsztaty reperacyjne, technicznie udoskonalone, specjalnie do tego przystosowane i o 50% taniej roboty wykonywające, transportuje się do Gdańska, Wilna i jeszcze gdzieś indziej, płaci się ogromne sumy przewozowe, idące w setki tysięcy złotych, płaci się znacznie wyższe koszta reperacyjne, a warsztaty śląskie każę się przekształcać na warsztaty innego rodzaju, albo zamykać i robotników zwalniać, i to właśnie tam, gdzie bezrobocie stało się zjawiskiem chronicznem. Gdy jednak kto ulegnie namowie i swój warsztat przekształci, wkładając wielkie sumy w inwestycje, zamówień mimo to nie otrzymuje.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#FranciszekRoguszczak">Ministerstwo Komunikacji ma na to jedno usprawiedliwienie, a mianowicie, że ma zawarte kontrakty i musi się do nich stosować. Mam jednak wrażenie, że ogólny interes Państwa wymaga, aby tego rodzaju praktyk bardzo kosztownych zaniechać. My nie żądamy, by z dyrekcji gdańskiej, wileńskiej i innych przywożono wagony na Śląsk, jeśli warsztaty reperacyjne są na miejscu, ale domagamy się i domagać się będziemy, by wagony uszkodzone reperowano na miejscu, tem więcej, że mamy do tego przystosowane warsztaty, fachowych robotników, robimy to znacznie lepiej, szybciej, a co najważniejsze, znacznie taniej.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#FranciszekRoguszczak">Krótki czas nie pozwala mi na bardziej szczegółową analizę bardzo ważnej gałęzi przemysłu, jakim jest przemysł cynkowy. A szkoda, bo w tej materji miałbym bardzo dużo do powiedzenia. Dwa lata temu stoczyliśmy na terenie Sejmu bardzo ostrą walkę, poddaliśmy bardzo ostrej krytyce politykę przemysłu cynkowego. Zapewniano nas, że przez uchwalenie ustawy o popieraniu tego przemysłu stosunki zmienią się na lepsze. Muszę stwierdzić, że zamiast poprawy nastąpiło znaczne pogorszenie. Pytam się, czy byłoby w któremkolwiek państwie możliwym tego rodzaju fakt, że 90% cynku surowego wywozi się do Niemiec, tam go się walcuje i dalej przerabia, a walcownie u nas, które stoją obok hut, stoją bezczynnie i tysiące robotników się zwalnia. Że mieliśmy słuszność, zwalczając 2 lata temu ustawę cynkową, dowodzi fakt, że Rząd przekonawszy się o jej szkodliwości, sam zniósł ją w ostatnich miesiącach dekretem Prezydenta. Tu znów muszę zaapelować do p. Ministra, aby metodom stosowanym w przemyśle cynkowym raczył położyć kres, wymaga tego bowiem interes państwowy i społeczny.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#FranciszekRoguszczak">Przechodzę z kolei do przemysłu, który jest regulatorem całego życia gospodarczego w Polsce, to jest do przemysłu węglowego. Polska jest krajem bardzo bogatym w zapasy węgla. W gospodarstwie narodowem zajmuje węgiel pierwsze miejsce, stanowi on blisko 50% ogólnego przewozu towarów w Polsce, a zatem blisko 50% dochodów kolei państwowych czerpie się właśnie z tego źródła. Ten fakt jest chyba dostatecznym dowodem dla należytego oświetlenia znaczenia przemysłu węglowego w Polsce. Przed przemysłem węglowym stoją u nas ogromne możliwości rozwojowe, albowiem pojemność rynku wewnętrznego jest olbrzymia. Konsumpcja wewnętrzna kraju wzrosła w ostatnim czasie bardzo znacznie, co jest bardzo dodatnim i pocieszającym objawem na przyszłość. 2/3 naszej produkcji węglowej pochłania już rynek wewnętrzny, a zaledwie 1/3 stanowi eksport.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#FranciszekRoguszczak">Mam wrażenie, że polityka węglowa winna iść po linji dalszego rozszerzania rynku wewnętrznego, gdyż w ten sposób przede wszystkiem zagwarantuje się normalny rozwój przemysłu węglowego. Kładę szczególny nacisk na rozbudowę węglowego przemysłu przetwórczego, albowiem w tej dziedzinie Stoimy w Polsce na poziomie o wiele niższym, niż zachodnia Europa. Rozumiem najzupełniej, że tego nie jesteśmy w stanie zrobić w przeciągu kilku lat, sądzę jednak, że większy nacisk Rządu byłby w tym wypadku wskazany, bo w tej dziedzinie przybraliśmy zbyt powolne tempo.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#FranciszekRoguszczak">Proszę Panów, Polska może się poszczycić nie tylko bogatemi pokładami węgla, ale równocześnie najlepszymi górnikami w świecie. Historja górników polskich jest znana i wszędzie tam, gdzie górnik polski się pokazuje, uchodzi za artystę w górnictwie. Pod względem wydajności górnik polski wyprzedził wszystkie kraje, bo na głowę i dniówkę górnika polskiego osięgnęliśmy ilość dotąd nienotowaną w świecie, bo blisko 2 tonny na głowę i dniówkę. Mówię tu o załodze pod ziemią, a jeżeli chodzi o całość załóg górniczych pod ziemią i nad ziemią, to dochodzimy już nieomal do 1% tonny na głowę i dniówkę. Przy czem muszę podkreślić, że ten rekord światowy pod względem wydajności jest dziełem wyłącznie samych górników, gdyż pod względem technicznym nie czyni się w tym przemyśle prawie że żadnych ulepszeń.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#FranciszekRoguszczak">Biorąc pod uwagę pilność i wydajność naszego górnika, sądzić by należało, że pod względem płacy przoduje on również w świecie. Niestety tu spotykamy coś wręcz przeciwnego. Górnik polski pod względem płacy stoi na ostatniem miejscu w świecie. Ażeby nie być gołosłownym, przytoczę Panom cyfry, ile wynosi robocizna w kosztach produkcji w krajach, z któremi bijemy się o zdobycie rynków zagranicznych. I tak:</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#FranciszekRoguszczak">W Anglji robocizna w kosztach produkcji wynosi 71%, w Belgji 68%, w Niemczech 52%. Natomiast w Polsce, proszę Panów, jeżeli weźmiemy pod uwagę statystykę wydajności Związku Górniczo-Hutniczego, oraz Rady Zjazdu przemysłowców górniczych i porównamy wydajność i przeciętną cenę węgla na rynku wewnętrznym oraz przeciętne zarobki tak brutto jak i netto, to się przekonamy, że robocizna w kosztach produkcji według zarobku brutto wynosi 18%, a według zarobku netto zaledwie — 15%.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#FranciszekRoguszczak">Zaraz Panom to udowodnię. W przeciętnej cenie węgla, jaką uzyskaliśmy na rynkach zagranicznych w roku ubiegłym, koszt robocizny wynosił 20%. Według sprawozdania p. referenta wywieźliśmy za granicę w roku ubiegłym 11.580.000 tonn i uzyskaliśmy za to 201.000.000 złotych w zlocie. Śledziłem przebieg zestawienia bilansu handlowego i tam napotykamy zupełnie inne cyfry, mianowicie za węgiel uzyskaliśmy nie 201.000.000, lecz 209.500.000 złotych w zlocie. Przeliczywszy zaś tylko to, co p. referent podaje, to jest 201.000.000 według przeciętnego kursu 1,72, otrzymamy sumę około 345 milj. naszych złotych obiegowych. Jeżelibyśmy, Panie Referencie, liczyli po 24 zł. za tonę, to otrzymamy sumę tylko 277.920.000 zł., a zatem tutaj brak sumy tylko 67 milj. zł. Gdy jednak będziemy liczyli sumy istotnie uzyskane na rynku zagranicznym, t. j. 209.500.000, to przeciętna cena podniesie się w tym wypadku o 1 zł. 50 gr. na tonie, ale równocześnie, Panie Referencie, i zarobek spadnie o cały 1%. Pan Referent dojdzie do tej cyfry, jeśli przeliczy po 31.50 zł. Ta cyfra zupełnie się zgadza, jeżeli będziemy liczyli cyfry istotnie za węgiel na rynkach zagranicznych osiągnięte.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#komentarz">(P. Zarański: Cyfry, podane przeze mnie, są zupełnie ścisłe.)</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli p. Referent mówi, że te cyfry są ścisłe, to proszę liczyć. Ja zadałem sobie nieco trudu, aby te cyfry zanalizować i może to uczyni także p. Referent, a przekona się, że moje obliczenie jest ścisłe.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#komentarz">(P. Byrka: Błąd leży w tem, że Pan liczy tonnę po 24, a referent tego nie przyjmuje za podstawę obliczenia. To u Pana jest błędem.)</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#FranciszekRoguszczak">Właśnie, że P. referent liczył po 24 zł, tymczasem istotna cyfra wynosi 31,50 zł. Przytem p. referent urządził się bardzo wygodnie w swojem sprawozdaniu, bo pominął zupełnie kwestję robocizny, jakby ona wcale nie istniała. Panowie przemysłowcy zaś podają, że robocizna w kosztach produkcji węglowej wynosi około 40%. W jaki sposób ci panowie do tej cyfry doszli, jest dla mnie zagadką. Twierdzę, że to jest nieścisłe i niezgodne z prawdą, a jako dowód niech Panom posłużą cyfry, które przed chwilą przytoczyłem.</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#FranciszekRoguszczak">W jaki sposób sporządza się u nas statystykę, przytoczę Panom bardzo charakterystyczny fakt. Nakładem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wychodzi, zdaje mi się, co pół roku pismo, w którem się porównywa zarobki w górnictwie na Śląsku z r. 1914 z r. 1927 i dowodzi się tam, że zarobki podniosły się o 26%. Muszę stwierdzić, że jest to niezgodne z istotnym stanem rzeczy. Zarobek górnika na Śląsku w r. 1914 wynosił 6 marek, czyli półtora dolara. Przeciętny zarobek całej załogi — 4 m. 90 fen. czyli 1 dolara i 20 centów. Według statystyki Śląskiego Związku Górniczo-Hutniczego, którego chyba w tej chwili nikt nie posądzi, by statystykę układał na swoją niekorzyść, pomylono się o 3 zł na głowę i dniówkę. Nie chciałbym za to winić p. Ministra Pracy, bo nie sądzę, by ta pomyłka stała się z jego wiedzą, ale mam wrażenie, że tego rodzaju pomyłki w piśmie urzędowem są niedopuszczalne. A zatem według statystyki Związku Górniczo-Hutniczego upada nie tylko ta rzekoma podwyżka o 26%, ale nadto obecny stan zarobków w stosunku do r. 1914 jest niższy o 3 zł na głowę i dniówkę.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#FranciszekRoguszczak">Ale mało tego. Statystyka tego samego źródła wykazuje, że jeżeli weźmiemy przeciętny zarobek netto za rok ubiegły, oraz jeżeli weźmiemy normalny czas pracy 25 dniówek w miesiącu, to się przekonamy, że zarobek przeciętny górników polskich wynosi miesięcznie tylko 175 zł, a ponieważ według obliczenia komisji wojewódzkiej do badania kosztów utrzymania, koszta te wynoszą najmniej 205 zł, a zatem braknie górnikowi tylko 30 zł do najskromniejszego życia.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#FranciszekRoguszczak">Na podstawie tych faktów Panowie mogą się przekonać, że wszyscy górnicy polscy nie zarabiają nawet minimum egzystencji. Podobne stosunki panują tak samo w przemyśle metalowo-hutniczym i cynkowym. Tymczasem ceny na węgiel w stosunku do r. 1914 wzrosły z 3 na 4 dolary.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#FranciszekRoguszczak">Te kilka cyfr, które przed chwilą rzuciłem, dają nam jaskrawy obraz stosunków, panujących w przemyśle górniczym, i Panowie z tej Wysokiej Izby niech ocenią, czy w tych warunkach można myśleć o normalnym rozwoju naszego gospodarstwa narodowego. To przecież są rzeczy dotąd nie notowane w kronikach, że przemysł górniczy w Polsce, mając największą w świecie wydajność a najmniejsze zarobki, urągające wszelkiej przyzwoitości i poczuciom ludzkim, mimo to nie może konkurować z zagranicą, gdzie, jak już wykazałem, zarobki górników są kilkakrotnie wyższe.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#FranciszekRoguszczak">To też nie mogę wyjść z podziwu, że p. Minister Przemysłu i Handlu zgodził się na 10% podwyżkę cen węgla na rynku wewnętrznym i tem samem nałożył haracz na obywateli kraju w wysokości około 90 miljonów złotych w stosunku rocznym. Skutki tego już się w kraju pokazują. Przemysł, od węgla zależny, podniósł ceny na swoje produkty w znacznie wyższym stopniu niż podskoczyły ceny węgla. W Komisji Budżetowej i na plenum Sejmu mówcy wszystkich kierunków politycznych zgodnie stwierdzają, że w życiu gospodarczem następuje zastój, gdyż tego rodzaju metody baronów węglowych siłą faktu działają zabójczo.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#FranciszekRoguszczak">P. Minister jest wielkim optymistą. Przysłowie mówi, że przyszłość do optymistów należy. Kilkuletnie doświadczenie uczy nas jednak, że już bardzo wielu Ministrów optymistów załamało się w połowie drogi, nie osiągając mety. Obecnemu ministrowi, którego znam osobiście i którego bardzo wysoko cenię, nie życzę, by dzielił los swoich poprzedników. Musimy jednak przyznać, że czas spojrzeć niebezpieczeństwu w oczy i szukać środków zaradczych, zanim przybierze groźniejsze rozmiary. Zdaje mi się, że p. Minister w ostatnim czasie stał się mniej odpornym wobec przemysłowców. Cyfry, które z tej strony wychodzą i p. Ministrowi są przedkładane, daleko odbiegają od rzeczywistości. Wykazałem to już Panom przed chwilą, a dla charakterystyki przytoczę jeszcze jeden znamienny fakt. Produkcja węgla wynosiła w 1927 r. — 38.000.000 tonn, biorę cyfry okrągłe — eksport 11,5 milj. tonn, konsumcja wewnętrzna 22 milj., czyli razem 33,5 milj. tonn, a zatem 4,5 milj. tonn gdzieś się ulotniło. Wartość tej produkcji wynosi według przeciętnej ceny na rynku wewnętrznym tylko 150.000.000 zł. Muszę podkreślić ten fakt, że cyfry, które przytaczam, to jest ten węgiel, który jest zakwalifikowany do wysyłki.</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#FranciszekRoguszczak">Zdaje mi się, że te cyfry należałoby poddać gruntowniejszej analizie, albowiem tego rodzaju metody wprowadzają opinję publiczną w błąd. Jestem zdania, że kapitał zagraniczny, że kapitał w ogóle powinien być należycie oprocentowany, ale mamy prawo domagać się, by statystyki odpowiadały istotnemu stanowi rzeczy, by w ten sposób nie ukrywano zysków nadmiernych.</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#FranciszekRoguszczak">Przede wszystkiem musimy się domagać, by księgi prowadzone były w języku polskim, aby bilanse sporządzano w walucie polskiej. Dziś każdy prowadzi te rzeczy, jak mu się podoba, dlatego trudno jest nawet wybitnym ekonomistom i bilansistom zorjentować się w tych zawiłych stosunkach. Mówimy, że nasz złoty jest murowany, że nic mu nie grozi, dlatego pytam, po co posługujemy się podwójną walutą, to jest złotym i złotym w złocie, którego przecież nikt nie. widzi i nawet nie wie, jak wygląda, a druga rzecz, po co i na jaką pamiątkę sporządza się u nas bilanse w dolarach czy funtach szterlingach, kiedy ani w Angiji ani w Ameryce nikt bilansu na złotym polskim nie opiera.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#komentarz">(Głos. Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#FranciszekRoguszczak">Więc albo złoty jest murowany, to go się nie wstydźmy i dajmy mu naczelne miejsce przynajmniej wewnątrz kraju, a jeżeli jest inaczej, to wprowadźmy u nas dolary, płaćmy pracownikom państwowym i robotnikom pobory w dolarach, może w ten sposób zrobimy z Polski Amerykę.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#FranciszekRoguszczak">Tak długo jednak, póki dolarów u nas nie ma, opierajmy się we wszystkich naszych poczynaniach na złotym jako jednostce monetarnej w Polsce obowiązującej.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#FranciszekRoguszczak">A teraz jedno zapytanie miałbym do p. referenta. W sprawozdaniu podane są wprost zawrotne cyfry robotników zatrudnionych w przemyśle, a mianowicie w górnictwie miało być zatrudnionych w 1927 roku 141.724 osób. Tymczasem według statystyki przeze mnie zestawionej było ich na Śląsku 76.727, w Zagłębiu Dąbrowskiem 29.736, w Zagłębiu Krakowskiem 9.180, razem 115.643, a zatem, Panie Referencie, brakuje mi tu tylko 26.081 górników. Przeto prosiłbym Pana Referenta, czy jest w stanie wyjaśnić nam, gdzie te 26.000 górników mogą się znajdować.</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#komentarz">(P. Zarański: Mamy i innych górników, nie tylko węglowych.)</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#FranciszekRoguszczak">Pan widocznie liczy i tych górników, którzy chodzą po górach.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#FranciszekRoguszczak">W hutnictwie p. referent naliczył 58.457 osób. Tymczasem według statystyki, sporządzonej przez Radę Zjazdu przemysłowców i Związek Górniczo-Hutniczy, to znaczy w woj. kieleckiem i woj. Śląskiem razem, gdzie jest istotnie hutnictwo, mamy razem tych hutników 26.278 osób. Tu znów brakuje mi, Panie Referencie, tylko 32.179 hutników.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#komentarz">(Głos: Może oni do Związku nie należą, dlatego Pan o nich nie wie.)</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#FranciszekRoguszczak">Może i tę cyfrę p. referent nam wyjaśnić raczy. Podpadają mi wprawdzie cyfry z innych gałęzi przemysłu również, ale nie chcę już dalej trudzić p. referenta i zadowolę się, jeżeli mi wyjaśni te dwa pytania. Chodzi mi przede wszystkiem o górników i hutników, albowiem i jedni i drudzy są moimi najlepszymi przyjaciółmi, przeto chciałbym wiedzieć, gdzie oni się znajdują. Jeszcze o jedno wyjaśnienie chcę prosić p. referenta.</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#komentarz">(P. Zarański: Ja jestem także Pańskim przyjacielem, bo jestem górnikiem.)</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#FranciszekRoguszczak">Panie Referencie, jest dużo górników, którzy wiedzą o tem, że węgiel jest czarny i że jest na Śląsku. Jeżeli chodzi o tę stronę, to ja się zawsze z każdym będę mierzył, ponieważ pół wieku mego żywota spędziłem w kopalni, więc w tych rzeczach mam dość duże doświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#FranciszekRoguszczak">Otóż chciałbym jeszcze prosić p. referenta, ażeby raczył Wysokiej Izbie wyjaśnić, w jaki sposób dochodzi się do tej przeciętnej ceny za węgiel poniżej 20 zł za tonnę. Ja udowodniłem, że przeciętna cena, jaką uzyskaliśmy na rynkach zagranicznych w 1927 r., wynosiła tylko 30 zł za tonę, według. sprawozdania p. referenta i według bilansu handlowego 31.50. W kraju zaś węgiel opałowy kosztuje przeciętnie 34 zł loco kopalnia.</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#komentarz">(P. Hołyński: Gruby gatunek, ale miał ile kosztuje?)</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#FranciszekRoguszczak">Panie Hołyński, niech się Pan mnie nie pyta, ile kosztuje węgiel. Przypuszczam, że mieszkając w tem środowisku, będę wiedział, że najlepszy węgiel kosztuje 36.50 czy tak? Zgadza się to czy nie?</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#komentarz">(Głos: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#FranciszekRoguszczak">Najtańszy węgiel opałowy kosztuje 32.50.</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#komentarz">(P. Hołyński: A inny węgiel?)</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#FranciszekRoguszczak">Inny węgiel to jest miał. Ponieważ Pan jest członkiem Lewiatana, Panie Hołyński, to Pan wie, że Lewiatan wydaje takie zeszyty co miesiąc, które Pan zapewne zna, a przynajmniej powinien znać. Gdy Pan do nich zajrzy, to Pan się przekona, że ten węgiel, o który Panu chodzi, wynosi zaledwie 6–8% ogólnej produkcji. Ja go Panu daruję, ja go w ogóle nie biorę do tej przeciętnej ceny, bo on tam nie należy. A zatem w tym wypadku nie mają Panowie racji. Twierdzę, że 92% węgła opałowego kosztuje 34 zł za tonę przeciętnie. Przeto tego rodzaju zestawienie cyfr jest, mojem zdaniem, największem oszustwem.</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#FranciszekRoguszczak">Podobnie jest z przeciętnemi zarobkami, gdzie znowu 90% górników zarabia znacznie mniej niż minimum egzystencji, a 10% zarabia powyżej i różnica jest tylko w tem, że przez tę znikomą ilość górników podnosi się fikcyjnie zarobki.</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#FranciszekRoguszczak">Na zakończenie jeszcze jedna uwaga, wprawdzie smutna, ale sądzę, że parlament polski o tych rzeczach wiedzieć powinien. Zdobyliśmy nie tylko rekord w wydajności, ale również zdobyliśmy światowy rekord wypadków nieszczęśliwych w górnictwie polskiem. W r. 1927 mieliśmy w górnictwie tylko 24% nieszczęśliwych wypadków wśród załóg pod ziemią, a 20% wśród całości załogi i to przeważnie na Śląsku. Jest to jedna wielka plama na naszym przemyśle górniczym. Jest to jeden wielki skandal nie notowany w świecie. Gdzie szukać przyczyny tego zjawiska? Otóż umowy akordowe są tego rodzaju, że górnik, chcąc uzyskać zarobek, który by mu umożliwił wyżywienie siebie i rodziny, nie baczy na przepisy górnicze i grożące mu niebezpieczeństwo i przy tem pada ofiarą swego zawodu. Nieszczęśliwe wypadki są wynikiem premji, stosowanych przez pracodawców za większą wydajność, w gruncie rzeczy zaś są one raczej biczem niż wynagrodzeniem, albowiem, przy bardzo nikłych płacach pobudzają one do zaniechania wszelkich środków ostrożności i do nadmiernego wysiłku fizycznego, który zwykle kończy się nieszczęściem.</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#komentarz">(P. Hołyński: Pan przytoczył to dosłownie z Komisji Ankietowej, która mówi o jednej kopalni.)</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#FranciszekRoguszczak">Nie należałem do Komisji Ankietowej i materjały tej komisji nie są mi dostępne. Mam inne źródła, z których te wiadomości czerpię.</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#komentarz">(P. Hołyński: Mam przed sobą egzemplarz.)</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#FranciszekRoguszczak">Natomiast znacznie gorzej przedstawia się ta sprawa w przemyśle cynkowym, gdzie 1/3 robotników stale choruje i to przeważnie na gruźlicę. Statystyka wykazuje, że w przemyśle cynkowym zaledwie 11% robotników dochodzi do 40 roku życia. Otóż to jest smutny, lecz prawdziwy obrazek z życia robotników w ciężkim przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-2.71" who="#FranciszekRoguszczak">Panowie ze stronnictw włościańskich, którzy nie zawsze okazywali należyte zrozumienie dla ustawodawstwa społecznego, jak sądzę, po zaznajomieniu się z temi stosunkami swój dotychczasowy pogląd zmienią i życzliwiej niż dotąd tę sprawę traktować będą. P. referent przeszedł nad nią do porządku dziennego, pominął ją zupełnie, a ja uważam, że jest ona niekompletnie i nie dość objektywnie przedstawiona.</u>
          <u xml:id="u-2.72" who="#FranciszekRoguszczak">Rok rocznie podnosiliśmy tę kwestję z trybuny parlamentu polskiego, domagając się ściślejszej kontroli ze strony Rządu. Wprawdzie Rząd częściowo na tę palącą sprawę zareagował, powołując Komisję Ankietową do zbadania istotnego stanu rzeczy. Wyniki badań tej komisji nie są nam dotąd znane, sądzę jednak, mając w tej dziedzinie bardzo bogate praktyczne doświadczenie, że rezultat Komisji Ankietowej nie wiele będzie odbiegał od rzeczywistości, a więc i od tego, co tu w tej chwili przedstawiłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma poseł Wiślicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WacławWiślicki">Wysoki Sejmie! Kiedy sobie przypomnimy dawną dyskusję przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu i porównamy ją z dzisiejszą, widzimy, że kolosalna nastąpiła zmiana.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Mianowicie?)</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WacławWiślicki">Mianowicie — zaraz, zaraz, co się Panowie tak niecierpliwią? Zmiana powstała na tle ogólnej psychologji myślenia w Państwie. To nastrojenie się pod kątem widzenia interesu gospodarczego, który powinien być jednem z pierwszych zagadnień dla poczynań i rozważań w calem Państwie, przeniosło się dziś na to tło i na dyskusję dzisiejszego parlamentu. Co wpłynęło? Jaki nastrój? Jakkolwiekby Panowie chcieli rozważać, faktem jest, że czynniki polityczne, o których Panowie wciąż tutaj mówią, mają wtórne znaczenie dla tych zagadnień gospodarczych, nad któremi dzisiaj przyszliśmy się naradzać.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki)</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WacławWiślicki">W tamtych parlamentach zagadnienia gospodarcze chciano rozstrzygać pod kątem widzenia interesów bloków politycznych, które były robione i życie gospodarcze leżało trupem w Polsce. Jeżeli dziś parlament chce te zagadnienia rozstrzygać w płaszczyźnie stabilizacyjnych stosunków, to do tego zagadnienia dochodzić będzie inaczej. Prawda, że tu wielu z Panów mówi: sytuacja gospodarcza jest ciężka! Katastrofa! Trzeba pójść na cmentarz i zacząć się modlić do nieboszczyków, żeby ratowali Polskę! Ale nie chciały te same kluby tego widzieć wtedy, kiedy myśmy mówili, że będzie źle i kiedy myśmy wołali: Panowie, źle idziemy.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Głos w centrum. I dziś nie jest dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#WacławWiślicki">Z tej trybuny, tylko w innej sali, mówili: to jest zawracanie głowy, jest świetnie, dobrze, lepiej nie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WacławWiślicki">Panowie przypominają sobie, co mówił p. Grabski, któregoście tu popierali i który doprowadził do nędzy i rozpaczy całe Państwo.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(P. Chwaliński: Pan sam był najlepszym przyjacielem Grabskiego.)</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#WacławWiślicki">Ja mu życzę lepszych. Mam wrażenie, że to Pan był jego najlepszym przyjacielem, kiedy wraz z Plutą robiliście te wszystkie — nie chcę złego wyrażenia użyć — te wszystkie interesy, aby nic nie płacić, a wszystko brać. Ale sytuacja w Państwie Polskiem jest teraz inna. Obecny p. Minister Przemysłu i Handlu jest może pierwszym ministrem, który patrzy trzeźwo i otwarcie na tę sytuację, w jakiej Polska jest, powiada: powody i przyczyny kryzysu, który przechodziliśmy, to było nieuznawanie poszczególnych zagadnień gospodarczych. Panowie w tamtym Sejmie, i ekonomiści i gazety, od prawicy do lewicy wymyślali i krzyczeli: po co handel w Polsce jest potrzebny? Z początku wysuwaliście tezę spółdzielczości. Wszystko załatwią kooperatywy, to nasz ratunek, paskarzy nie potrzebujemy, produkcja przemysłowa może dojść bezpośrednio do konsumenta i w myśl tego parlament tworzył ustawy. Obecny Minister Przemysłu i Handlu powiedział, że myśmy nie doceniali tego momentu gospodarczego. Proszę Panów, przy tym poziomie kulturalnym, jaki jest naszych wsi, przy naszej komunikacji i niemożności dojścia do konsumenta — co słusznie powiedział wczoraj pan poseł Diamand, kupiec musi być, bo on wtłacza towar konsumentowi. Dziś Rząd przyszedł do wniosku, że ustawa o walce z lichwą była demagogiczną i zamiast potanienia doprowadziła do podrożenia towaru. Doszliśmy nareszcie do tego, że dziś handlem wszyscy się interesują od prawego skrzydła aż do lewicy, nawet i w P. P. S. mówi się: gdzie handel? Dlaczego w Polsce handlu nie ma? A co nastąpiło? Pauperyzacja, spadek świadectw, spadek konsumcji, a ceny, o których się mówi…</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Chłopi nie mają za co kupować, dlatego jest spadek konsumcji.)</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#WacławWiślicki">Zaraz, proszę Pana, dojdę do tego, dlaczego chłopi nie mają za co kupować. Panowie nie myślicie o tem, żeby chłop miał pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WacławWiślicki">W tej atmosferze rozpatrujemy budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Ale, proszę Panów, rozpoczynając od analizy budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, musimy sobie jasno powiedzieć, że Polska szła po linji ograniczenia inicjatywy prywatnej. Całe ustawodawstwo gospodarcze i socjalne było skierowane na to, żeby zatamować inicjatywę gospodarczą. Panowie sami do tego się przyczynili, przede wszystkiem kiedy uchwalaliście system etatyzmu monopolistycznego i wszystko zamienialiście w monopole, czy to tabaczny, czy zapałczany, czy spirytusowy, czy sacharynowy. Dla ratowania i otrzymywania jakichś pożyczek, które były w powietrzu, robiliście monopole i tamowaliście w ten sposób inicjatywę.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Myśmy byli przeciwni.)</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#WacławWiślicki">Nie byliście Panowie przeciwni.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#komentarz">(Głos: Byliśmy, Panie.)</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#WacławWiślicki">Drugiem zagadnieniem było u nas zagadnienie komunalne i zagadnienie podniesienia spółdzielczości.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#WacławWiślicki">Jestem zwolennikiem i popieram z całą energją spółdzielczość tam, gdzie ona ma produkować. Rozumiem, że na wsi rolnik znajduje się w takiej sytuacji, że dla powiększenia swojej produkcji indywidualnie nie może tam podołać i musi kolektywną pracą wytwarzać. Ale jeżeli mamy tworzyć spółdzielnie, czy komunalne wydziały zaopatrywania m. Warszawy, które mają sprzedawać buty, mydła, mąkę, perfumy i czekoladki i robić to za pieniądze z podatków brane i otrzymywać bonus podatkowy, płacąc o połowę mniej…</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Głos w centrum: Lepiej oddać na Nalewki.)</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#WacławWiślicki">Żeby Pan te same warunki podatkowe zastosował na Nalewkach, toby Pan nie krzyczał, że jest źle, toby Panowie jeździli na Nalewki kupować, a kupowalibyście taniej. Ale że te Nalewki upadają, to krzyczycie, że jest źle. Na szczęście, że w tym Rządzie możemy mówić o Nalewkach, bo jak wyście rządzili, to o Nalewkach nie można było mówić.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Mówiliśmy prawdę.)</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#WacławWiślicki">Jabym się wołał dowiedzieć, coście Panowie robili z Endecją przy rządzie. System, zmniejszający obciążenie podatkowe, wynikły na skutek protekcjonalizmu, przy tego rodzaju kooperatywach i spółdzielniach — nie przyczynił się do potanienia towarów i powiększenia konsumcji, ale stworzył tylko biurokratyczny aparat.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Głos: Chleb dla urzędników.)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#WacławWiślicki">Chleb dla urzędników i większe podatki, ażeby te rzeczy utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#WacławWiślicki">Trzecie zagadnienie, to jest zagadnienie karteli. Zagadnieniem karteli myśmy się zasadniczo mało interesowali, ale to jest zagadnienie pierwszorzędnej wagi i które powinno być poddane tak samo rewizji parlamentu. Problem karteli w Polsce wymaga uregulowania, bo znajdujemy się w wyjątkowej sytuacji. Przyjrzyjmy się, jak się konstruowały kartele w Niemczech. Tam w kartelu biorą udział wszystkie czynniki gospodarcze. Przede wszystkiem biorą udział kupcy.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#WacławWiślicki">Kartele, które są obliczone na regulowanie ceny i na powiększenie produkcji, powinny być podtrzymywane. Rozumiem, że część przemysłu znajduje się w takiej sytuacji, że musi być skartelizowana, ale to musi być pod opieką p. Ministra Przemysłu i Handlu. Nie można dać prawa regulowania tej sprawy tak, żeby z tego kartelu wyeliminować zupełnie handel, żeby handel znajdował się poza tym kartelem i nie można tworzyć karteli po to, żeby one były tylko pewnem wyzyskaniem ceny, a nie powiększaniem konsumcji. Rozumiem, że ze względu na sytuację międzynarodową syndykat hutniczo-żelazny musiał być stworzony, ale nie można pozwalać, żeby kilku przemysłowców chciało w ten sposób regulować zadania kartelu, nie powołując do tego tego krytyka, którym jest w zagadnieniu ceny i konsumcji — kupiec, który te rzeczy najlepiej regulować może. Kupiec nie może być tylko w rękach tego kartelu popychadłem do pewnych funkcji, ale musi być dopełnieniem. Nie wolno dopuścić do tego, żeby kartel nie pozwolił sprowadzać z zagranicy konkurencyjnych towarów i przez to zmniejszał konsumcję i podwyższał ceny. To musi być wzięte pod uwagę, żeby handel brał jak najbardziej czynny udział w całej sprawie. Jeżeli w ten sposób uregulujemy zadania kartelu, to zrozumiemy, że dziś u nas kartel reguluje ilość wyprodukowanych towarów według swojej wygody. Kartel, zamiast pomyśleć, aby na wołyńskiej wsi zamiast drzewa używano żelaza, po prostu nie dopuszcza do rozpowszechniania żelaza dla podbicia cen. W takich warunkach konieczna jest energiczna ingerencja Rządu. Nie idzie o to, żeby jakiś przedsiębiorca zarobił, idzie o to, żeby Państwo i wszystkie stany w tem wzięły udział. Nie ulega kwestji, że sprawa jest ciężka, skomplikowana i to zagadnienie musi być specjalnie uregulowane nie pod kątem widzenia takim lub innym, tylko pod kątem widzenia interesów ogólno-polskich.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#WacławWiślicki">A trzecia sprawa, która rzeczywiście dla nas jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Jako przedstawiciel handlu żydowskiego zwracam się z prośbą do p. Ministra, aby był łaskaw wziąć nas w opiekę przed swoim kolegą Ministrem Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#komentarz">(Głos: Tu cię boli. P. Lewandowski: Kolega klubowy, bo również poseł z Jedynki.)</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#WacławWiślicki">Dobrze, porozumiemy się.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#WacławWiślicki">Jakie jest zagadnienie podatkowe? Widzieliśmy obraz niebywały może w historii parlamentaryzmu, że wniesione projekty ustawowe odrzucono a priori przed rozstrzygnięciem tego zagadnienia z punktu widzenia merytorycznego.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#WacławWiślicki">Ja się Panów pytam, czy demokratyzm polega na tem, aby obciążenie miast wynosiło 73 zł na głowę, a obciążenie Wsi wynosiło 3,30? Czy to jest pański demokratyzm, czy w ten sposób Panowie chcecie budować?</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki na ławach chłopskich.)</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#WacławWiślicki">Panowie nie mówcie tak głośno. Szkoda bardzo, że nie przeszedł jeden z waszych bardzo wybitnych posłów, który się nazywa Kowalczuk. On by wam opowiedział, w jaki sposób doszło do 3,30; onby wam opowiedział o konferencji w Ministerstwie Skarbu z p. Ministrem Grabskim i p. Ministrem Zdziechowskim, żeby nie ruszać, broń Boże, podatku gruntowego, który jest śmiesznością i żeby nie wprowadzać podatku majątkowego na wsi, bo mówicie, że nie jesteście w stanie płacić.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: 600% — to jest śmieszność?)</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#WacławWiślicki">Na co?</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Tyle płacimy.)</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#WacławWiślicki">Jak to płacicie?</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#komentarz">(Głos: Ja Panu mogę dziś udowodnić. Inny głos na ławach chłopskich: Wyście potrafili wydać w noc Sylwestrową 6 miljonów na hulankę. Niech Pan idzie na wieś i zobaczy, jak na wsi żyją).</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#WacławWiślicki">To nic Panom nie pomoże. Życie musi przejść ponad tego rodzaju okrzykami.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki na ławach chłopskich.)</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#WacławWiślicki">Nie można miast zniszczyć. Moi kochani Panowie, to nie pomoże. 73 złote i 3,30 to jest proporcja, która się nie da w Polsce utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#komentarz">(Wrzawa, przerywania. Głos: Niech Pan idzie na wieś i żyje bez tych wygód.)</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#WacławWiślicki">Denerwowaniem się Panowie nie uregulujecie sprawy. Nie denerwowaniem. Panowie, uregulujecie sprawę, nie denerwowaniem.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(Głos: To jest prowokacja. Niech Pan nie prowokuje, to nie będziemy się denerwować.)</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#WacławWiślicki">Wszędzie o tem mówiłem, i inaczej by mnie nie wybrali.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#komentarz">(Inny głos: Inaczej Pan gadał podczas wyborów. Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#WacławWiślicki">Otóż, proszę Panów łaskawych, ten system podatkowy nie da się utrzymać. Podatek obrotowy, który był obliczony w momencie inflacji i wyliczony był tak, ażeby Skarb nie tracił na stopie podatkowej…</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#komentarz">(Wrzawa. Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#WacławWiślicki">Ja widziałem odezwy endeckie w Warszawie w czasie wyborów, w których było napisane że jak endecy przejdą, to chleb 20 gr. będzie kosztował. Również widziałem, jak wyście, chłopi, agitowali w Hrubieszowskiem, mówiąc, że jak wejdziecie do Sejmu, to wszystko będzie darmo. Niestety, nie uwierzyli kandydatowi i nie przeszedł.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#WacławWiślicki">Proszę łaskawych Panów, podatek obrotowy musi sparaliżować i sparaliżował nasze życie. Nie można tego podatku regulować li tylko z punktu widzenia interesu fiskalnego. W tym wypadku rola Ministra Przemysłu i Handlu musi być dominująca.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#WacławWiślicki">I w ustawie o tym podatku powiedziane jest na każdym kroku, że Minister Skarbu nie może tym podatkiem regulować sprawy w ten sposób, póki Minister Przemysłu i Handlu nie da pewnych wskazówek.</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#komentarz">(Głos: Przecież nie reguluje.)</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#WacławWiślicki">Od dwóch lat reguluje. Tego, czego nie można było dostać od p. Zdziechowskiego, wtedy kiedy p. Zdziechowski mówił pompatycznie: cóż wy chcecie Panowie, podatek obrotowy jest niczem! to dzisiejszy Rząd ruszył ten podatek, ruszył go z miejsca, tylko nie miał możności. Bały się te stronnictwa dania pełnomocnictw, bo czuły, że 77 i 3,30 będzie naruszone. A poza tym podatkiem sprawa świadczeń socjalnych. Więc kupiec, który handluje manufakturą, musi płacić asekurację za swego urzędnika od nieszczęśliwych wypadków.</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#komentarz">(Głos: Tak się należy. Inny głos:' Jak mu paczka na głowę spadnie.)</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#WacławWiślicki">Jakby mu paczka na głowę spadła, to jabym go wylał, bo to jest kiepski urzędnik.</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-4.58" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, świadczenia socjalne i podatki komunalne, które płacimy, są tego rodzaju obciążeniem dla handlu, którego handel w żadnym wypadku wytrzymać nie może.</u>
          <u xml:id="u-4.59" who="#komentarz">(Przerywania. Głos P. P. S.: Jeżeli nie wytrzyma, to nas puści.)</u>
          <u xml:id="u-4.60" who="#WacławWiślicki">Jeszcze nie mamy do was zaufania. Na razie wasz socjalizm wisi na kołeczku.</u>
          <u xml:id="u-4.61" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-4.62" who="#WacławWiślicki">Tanie Kolego, Pan mnie nie zaimponuje, bo ja siedziałem w więzieniu, kiedy Pan nie wiedział, czy niepodległa Polska będzie.</u>
          <u xml:id="u-4.63" who="#komentarz">(Głos: Nie wiadomo za co Pan siedział.)</u>
          <u xml:id="u-4.64" who="#WacławWiślicki">Niech Pan kolega Niski powie za co siedziałem. Otóż, proszę Panów, ten system w stosunku do handlu musi być zmieniony, a musi być zmieniony nie dlatego, że to jest interes wyłącznie kupca, tylko dlatego, że to jest jedyny aparat możliwy, który może zwiększyć konsumcję w Polsce, jedyny czynnik, którym można dojść do powiększenia konsumcji i dlatego to zagadnienie podatków i świadczeń socjalnych, które nie ulega żadnej wątpliwości, jest bardzo skomplikowane, które wyszło…</u>
          <u xml:id="u-4.65" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-4.66" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, mówmy ze sobą jasno. Polska powstała od 10 lat. Te wszystkie socjalne zagadnienia, które są na całym zachodzie, są rezultatem narostu stosunków w całem państwie. I klasa robotnicza się rozwija i przemysł i handel się rozwija w Polsce, to rozporządzenie przyszło jednego dnia przy niewyrobionej klasie robotniczej, przy słabym aparacie gospodarczym, przy braku kapitałów i majątku i Panowie chcecie, żeby to, co dawały wieki całe na Zachodzie, żeby Polska otrzymała w ciągu 10 lat. To są rzeczy niemożliwe z punktu widzenia kapitalistycznego, jak i…</u>
          <u xml:id="u-4.67" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Pan nie walczy o Polskę, tylko o paskarzy.)</u>
          <u xml:id="u-4.68" who="#WacławWiślicki">Chciałbym, żeby w Polsce było dużo paskarzy, ale niestety, jest ich dużo mniej, a wie Pan gdzie są? Tam, za Żelazną Bramą, ta biedna przekupka, której robi się protokół, że sprzedaje towar drożej.</u>
          <u xml:id="u-4.69" who="#WacławWiślicki">Proszę Panów, jest jeszcze jedno zagadnienie, jest sprawa bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-4.70" who="#WacławWiślicki">Bilans handlowy roztrząsamy u nas w Polsce pod kątem widzenia nie rzeczowym, ale psychologicznym. Nam się zdaje, że jeżeli jest nieaktywny bilans handlowy, to jest koniec naszego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-4.71" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan sam o tem krzyczał w poprzednim Sejmie.)</u>
          <u xml:id="u-4.72" who="#WacławWiślicki">Nigdy nie krzyczałem, stoję na stanowisku, że analiza bilansu handlowego musi być rzeczowa, musi być analiza cyfr. Jeżeli ja w ciągu kilku lat inflacji warsztatów nie powiększałem, muszę je teraz powiększyć. Sprawa bilansu handlowego leży gdzie indziej, nie leży w zagadnieniu wwozu, ale w zagadnieniu wywozu. I trzeba nastawić całą psychikę naszą, wszystko do tego, by poruszyć te wszystkie elementy, by te małe przemysły i warsztaty rzemieślnicze umiały konkurować i poszły na eksport. Nie kwestja wwozu, ale kwestja wywozu tę rzecz ureguluje. A do tego wywozu nastawił się p. Minister Przemysłu i Handlu, budując instytut eksportowy, współpracując z instytucjami handlowemi, które wywóz ten podniosą i bilans handlowy wyprowadzą na plus i damy pracę ludziom.</u>
          <u xml:id="u-4.73" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Daj Boże.)</u>
          <u xml:id="u-4.74" who="#WacławWiślicki">W kilku słowach chciałbym poruszyć zagadnienie rozpiętości cen. My nie mamy ostatecznie najwyższych cen. Kwestja drożyzny między producentem a konsumentem jest zagadnieniem systemu podatkowego i opłat socjalnych. Dam jeden przykład: zboże przerobione na chleb posiada w cenie swojej groszy 4,80 podatku obrotowego w jednym kilogramie chleba. Czy to można wytrzymać? To jest rozpiętość, którą pragnę zanalizować.</u>
          <u xml:id="u-4.75" who="#WacławWiślicki">Na zakończenie muszę Panom oświadczyć, że sytuacja handlu jest bardzo ciężka. Handel, który nie korzysta z kredytów, handel, który jest wszystkiego 2% bezpośrednio w Banku Polskim opłacany, handel, który ma dopiero dostawać kredyty za pomocą Banku Gospodarstwa Krajowego, przy niezmiernych podatkach i ciągłych wizytach sekwestratorów, zabierających mu cały jego kapitał obrotowy, już i tak zjedzony inflacją i różnemi naszemi stosunkami, to wszystko powoduje to, że miasta i miasteczka się pauperyzują, a przez to pauperyzuje się również i wieś.</u>
          <u xml:id="u-4.76" who="#komentarz">(Głos: Ale jakoś śmiertelność między tymi kupcami jest mała.)</u>
          <u xml:id="u-4.77" who="#WacławWiślicki">Ja nie wiem, czy Pan jest lekarzem.</u>
          <u xml:id="u-4.78" who="#komentarz">(Głos: Ja tylko statystykę biorę.)</u>
          <u xml:id="u-4.79" who="#WacławWiślicki">Gdybyśmy liczyli na sentymenty P. P. S., tobyśmy nie potrzebowali mówić o tem w Sejmie. Otóż, kończę — kupiectwo żydowskie, w imieniu którego przemawiam — idzie do pracy z Rządem dla naprawy Rzeczypospolitej i wierzy, że Rząd pamiętać będzie, że byliśmy elementem gospodarczym, który w Polsce w dawnych czasach odgrywał pierwszorzędną rolę i który w dzisiejszej Polsce odbudowanej tę rolę odgrywać chce i może.</u>
          <u xml:id="u-4.80" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Harniewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#HipolitHarniewicz">Wysoka Izbo! Stopień rozwoju handlu i przemysłu jest wskaźnikiem bogactwa państwa i narodu. Handel i przemysł wielki rozwijają się w Polsce nieźle, jeżeli zaś chodzi o handel drobny, o przemysł i rzemiosło, to ich stan pozostawia bardzo wiele do życzenia. Przez rozwój tej dziedziny życia gospodarczego da się wydatnie zmniejszyć bezrobocie na wsi i wzmocnić strukturę społeczno-narodową.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#HipolitHarniewicz">Polska ma pocieszające zjawisko stałego wzrostu ludności. Znaczna część tego przyrostu przypada na wieś i rok rocznie zasila szeregi bezrobotnego wiejskiego proletarjatu.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#HipolitHarniewicz">Przedstawiciele lewicy, idąc w kierunku najmniejszego oporu, widzą rozwiązanie zagadnienia bezrobocia na wsi w przeprowadzeniu reformy rolnej. Jestem również zwolennikiem przeprowadzenia reformy rolnej i to w dodatku jak najprędszego, żeby nasz najważniejszy aparat gospodarczy — rolnictwo, przestał się już przebudowywać, a wreszcie zaczął się rozbudowywać. Jednocześnie jestem głęboko przekonany, że przeprowadzenie jak najradykalniejszej nawet reformy rolnej nie rozwiąże kwestji bezrobocia na wsi, a to dlatego, że wzrost ludności stale postępuje, jeżeli zaś chodzi o teren Rzeczypospolitej, to jest czynnikiem stałym. Musimy szukać innych sposobów rozwiązania tak palącego zagadnienia, jakim jest bezrobocie na wsi. Oczy polityków szczególnie ludowych i całego narodu muszą być zwrócone na nasze miasta i miasteczka. W tym kierunku musimy prowadzić naszych bezrobotnych wiejskich. Zadanie to jest niezmiernie trudne, ale ponieważ jest trudne, jest jednocześnie zbawienne, powinniśmy się podjąć tego zadania i konsekwentnie je przeprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#HipolitHarniewicz">Jakie są warunki potrzebne do stworzenia polskiego mieszczaństwa i polskiego stanu średniego? Warunki te są następujące: musimy dać spokój przesadnemu liberalizmowi w traktowaniu imigracji do Polski. Dzieje się rzecz niesłychana w Polsce, jest przeludnienie i bezrobocie, setki tysięcy naszych robotników i chłopów muszą jechać na poniewierkę gdzieś za granicę Państwa, a jednocześnie otworem stoją granice Rzeczypospolitej dla imigracji i to imigracji specjalnego typu, imigracji zorganizowanej, przygotowanej do wypierania naszego polskiego żywiołu z miast i wsi. Z tem musimy skończyć i nie osłaniać tego demokratyzmem. Przyglądać się, jak tysiące i miljony ludzi naszych na wsi głoduje, pozostawiać ich na pastwę zorganizowanej imigracji, nie jest demokratyzmem. Mamy na świecie przykład demokracji, demokracji silnej, prawdziwej, to jest Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Emigracja europejska podniosła to państwo do potęgi, ale co się tam dzieje? W interesie państwa zamknięto granice przed imigrację europejską. Zrobiono w to w imię instynktu samozachowawczego państwa i narodu amerykańskiego. Jednakowe prawa kierują wszystkiemi narodami i wszystkiemi państwami na świecie. Jeżeli to jest demokratyczne i dopuszczalne w Ameryce Północnej, to musi Być demokratyczne i dopuszczalne u nas. I w imię właśnie instynktu samozachowawczego pierwszym krokiem, jaki musimy zrobić po drodze opanowania miast i miasteczek, będzie zamknąć polską granicę dla imigracji specjalnego typu.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#HipolitHarniewicz">Rozpoczął się już, powiadam, atak na ziemię i wieś polską. Rzecznik i obrońca imigracji zorganizowanej, p. poseł Heller, powiedział, że musimy przebudować żydowskie warsztaty pracy, musimy te warsztaty znaleźć na wsi, np. na osuszonem Polesiu, czy gdzie indziej na roli. To już przekracza miarę...</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#HipolitHarniewicz">...to jest rękawica, rzucona ludowi polskiemu. I tu z punktu trzeba oświadczyć, że na tę prowokację odpowie zwarta ludowa masa siłą i nigdy nie pozwoli, ażeby po opanowaniu naszych miast wędrówka zaczęła się na wieś.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#HipolitHarniewicz">Rozpoczniemy wojnę, wojnę świętą przeciw takim zamiarom, w tej wojnie będzie się decydował byt i los polskiego ludu.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#HipolitHarniewicz">Drugim warunkiem, niezbędnym dla rozwoju naszego mieszczaństwa, jest opieka i pomoc czynników rządowych w sprawie rozbudowy tych warsztatów, do których się zbierają wieśniacy. Tu się słyszy często o rzekomym terorze, jaki się stosuje względem niektórych narodowości. Jest to zmyślone. A ja przytoczę przykład z życia, jaki to terror stosuje się w naszych miastach i miasteczkach, zwłaszcza w. b. zaborze rosyjskim, kiedy jakiś odważniejszy Wieśniak, czy przemysłowiec, czy nawet z wolnego zawodu, ma śmiałość założenia jakiegoś zakładu lub rozpoczęcia jakiegoś interesu. Tam dopiero zaczyna się terror, szykany przez kahał, do tego stopnia, że często robi się nawet zamachy na polskie warsztaty pracy...</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#HipolitHarniewicz">...i dlatego prosimy o opiekę nasze władze rządowe, bo podobne rzeczy w Polsce nie powinny się dziać. Póki Polacy rządzą w Polsce, mamy głos i żądamy, ażebyśmy byli równo traktowani, aby nie było stanu wyjątkowego dla rzemieślników polskich w polskich miastach.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#HipolitHarniewicz">Prosimy jednocześnie o opiekę i pomoc materjalną dla polskiego rzemiosła. Postępuje się zupełnie słusznie, że prowadząc pracę nad rozbudową miast, robi się najrozmaitsze ulgi w budownictwie, jak np. zwalnia się domy nowo wybudowane aż na 15 lat od świadczeń i podatków. To jest zachęcające i takie same sposoby muszą być stosowane i do rozpoczynającego się rzemiosła i przemysłu wychodźtwa wiejskiego. Trzeba początkujące warsztaty zwolnić od podatków, chociaż na pierwszy okres czasu, póki warsztat mocno nie stanie.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#HipolitHarniewicz">U nas dzieje się tak, że warsztat nim rozpocznie pracę, nim handlowiec czy przemysłowiec śmiały zacznie swój interes prowadzić, już w pierwszym roku przychodzi sekwestrator ściąga najrozmaitsze podatki i rezultat jest ten, że już w pierwszym roku musi właściciel warsztat zamykać jeszcze przed jego należytym rozwojem. Pomoc rządowa powinna polegać na długoterminowych, nisko oprocentowanych pożyczkach. Niestety, muszę stwierdzić, że Rządowi polskiemu nie leży na sercu rozwój mieszczaństwa, stanu średniego.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#HipolitHarniewicz">Na subwencje ludowego przemysłu wyznaczono tylko 60.000 zł. Suma ta doskonale charakteryzuje stosunek Rządu do tej kwestji.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#HipolitHarniewicz">Trzecim sposobem rozwoju mieszczaństwa i stanu średniego jest szkolnictwo zawodowe. Musimy rozwinąć szkolnictwo zawodowe. Pod tym względem Stoimy również bardzo kiepsko. Na 5 województw północno-wschodnich istnieje tylko 12 szkół zawodowych rządowych, a w tem tylko jedna szkoła handlowa. Czy możemy w sobie rozwinąć zamiłowanie i zdolności do handlu, jeżeli 5 województw obsługuje tylko jedna szkoła handlowa? W rozwoju szkolnictwa musi nastąpić znaczna poprawa.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#HipolitHarniewicz">Wreszcie jako czwarty środek dla rozwoju stanu średniego i mieszczaństwa musi być zastosowana jak najszersza propaganda na wsi, powinniśmy obudzić wśród najszerszych mas ludowych i wśród całego naszego społeczeństwa poczucie ważności znaczenia tego zadania, jakiem jest tworzenie stanu średniego i mieszczaństwa. Powinniśmy rozbudzić chęć i dążenie do samodzielnego życia gospodarczego. Powinniśmy powiedzieć sobie, że dość posługiwania się faktorami. Faktorstwo wżarło się w polskość, we wszystkie jej dziedziny życia nie tylko w handel, ale i w politykę. Rola faktorów w życiu gospodarczem jest bardzo szkodliwa. Dla tych panów nie istnieje kwestja rozbudowy gospodarczej Państwa, rozbudowy przemysłu, przed nimi majaczy tylko zysk. Faktor jest rzecznikiem stron obu i obu stronom służy. Jest to demoralizujące. Musimy z rolą faktorów w Polsce skończyć, musimy zabrać się do samodzielnego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#HipolitHarniewicz">Dla zilustrowania szkodliwej roli, jaką faktor odgrywa w naszem życiu gospodarczem, przytoczę chociażby obrót drzewem. Olbrzymie tereny leśne, historyczne polskie puszcze na wschodzie, nieprzejrzane bory, dziś są w likwidacji. Mieszkańcy tamtych miejscowości oczekiwali, że na miejscu lasów powstaną fabryki, rozbuduje się przemysł drzewny, fabryki najrozmaitszych wyrobów z drzewa, jak mebli, sprzętów gospodarczych, przetworów chemicznych drzewnych. Ale nadzieje nasze zostały zawiedzione. Na miejsce borów zamiast fabryk powstały tylko pasieki i odczuwa się dotkliwszy brak drzewa na opał i budowle dla miejscowej ludności naszej. Chłopu, który ma zamiar stawiać chałupę czy stodołę, dziś drzewa brak, bo musi to drzewo kupować u faktora, a faktor nie zadaje sobie trudu handlować na detal, bo wszystko drzewo idzie do Prus. I tutaj nie dopisał solidaryzm oświeconej demokracji. Faktorom wyprzedaje się całe przestrzenie, a gdy przyjdzie chłop polski i prosi o sprzedaż drzewa na chałupę, to się z nim nie chce gadać. Podobne stosunki nie są solidaryzmem klasowym, to jest rozdrażnianie klasowe. Całe zapasy wiekowe drzewa powędrowały na zachód do Prus i Angiji, tam się rozbudowuje przemysł i handel drzewny.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#HipolitHarniewicz">Bardzo szanuję energję ludzi i energję pewnych partji. Właśnie mam na myśli P. P. S., która wykazała bardzo dużo energji w zapowiedziach, ale niestety, nic nie zrobiła, żeby drzewo w stanie nieobrobionym, pracę dla naszych robotników za miljardy złotych, w kraju zatrzymać, to poszło bez żadnej z Waszej strony przeszkody do Prus. To jest smutne i tutaj właśnie załamała się Wasza rola. I pozycja klasowego solidaryzmu, którą tutaj zajmuje „oświecona demokracja” i pozycja obrońców robotników, obie się załamały pod natarciem jednej wielkiej siły, siły zorganizowanej, a tą właśnie siłą jest żydowskie faktorstwo. Sile tej musimy przeciwstawić solidarną, zwartą siłę narodową polską.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#HipolitHarniewicz">Kończąc, muszę podnieść jedno bardzo ważne zagadnienie, dotknąć wiekopomnego dzieła, jakie wznosi się w resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, t. j. rozbudowy portu w Gdyni. To jest dzieło wiekopomne, na to dzieło składa się wysiłek całego narodu i przysporzy ono chluby temu ministrowi, który je prowadzi i skończy. To dzieło jest wyrazem naszej ekspansji na zachód, ekspansji w właściwym kierunku. Jednak tutaj trzeba postawić kropkę nad „i” i troszcząc się żeby ekspansja nie była tylko chwilową, trzeba obok niej rozwijać ekspansję we wszystkich dziedzinach naszego życia, tak w dziedzinie gospodarczej, jak i politycznej.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#HipolitHarniewicz">Ale, niestety, ekspansja polityczna w kierunku zachodnim bardzo a bardzo w ostatnim czasie osłabła, czego dowodem jest, że nasze przedstawicielstwo z tamtych dzielnic do Sejmu znacznie się zmniejszyło na korzyść przedstawicieli niemieckich i to osłabienie może bez wątpienia ujemnie wpłynąć i na ekspansję gospodarczą. Tężyzna narodu polskiego i jego odporność w konkurencji życiowej i dziejowej z narodami innemi i narodowościami, zamieszkującemi nasze Państwo, niestety, ostatnio bardzo a bardzo osłabła. Przyczyną jest to, że niestety, szczególnie w ostatnich latach, nastawia się psychikę narodu na plan Polski narodowościowej. I to sprawia, że aspiracje i dążenia narodowości, zamieszkujących nasze Państwo, bardzo się rozbudziły, a nasza energją życiowa pod tym wpływem zmniejsza się. Czas skończyć z mrzonkami, nigdy Polski narodowościowej nie zbudujemy, a przykład Austrji, zresztą negatywny, niech Panów do tego nie zachęca. Zupełnie inne były tam warunki, Austrja była przede wszystkiem odnogą potentata niemieckiego, a ludność wchodząca w skład imperjum austrjackiego, szczególnie polska, niezwykle była potulna. Z takiemi narodowościami można było zbudować państwo narodowościowe. Ale w Polsce mieszkają narodowości, które szykują się do rozdarcia Rzeczypospolitej Polskiej. Nie czas bawić się w budowanie Polski narodowościowej. Powinniśmy stanąć mocno na gruncie budowy Polski ludowej i Polski narodowej, bo tylko na tej drodze znajdziemy rozwiązanie wszystkich zagadnień, a przede wszystkiem zagadnienia gospodarczego i zagadnienia najważniejszego, które tutaj poruszyłem, mianowicie stworzenia stanu trzeciego — polskiego mieszczaństwa.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#HipolitHarniewicz">Nawiązując do tego, co powiedziałem, pozwalam sobie złożyć następującą rezolucję: „Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd, a w szczególności Ministerstwo Przemysłu i Handlu oraz Ministerstwo Rolnictwa do niezwłocznego wydania zarządzeń, wzbraniających wywozu drzewa za granicę w stanie nieobrobionym”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Stanisław Zalewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#StanisławZalewski">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu daję nam pożądaną sposobność do rozważenia zespołu zagadnień, które może nie całkowicie należą do spraw, powierzonych p. Ministrowi Przemysłu i Handlu, ale w których oczywiście musi on mieć głos decydujący, gdyż one mają ze swej strony wpływ na ukształtowanie się tak ważnego zagadnienia jak możliwości naszego eksportu, a zatem na zagadnienie bilansu handlowego i płatniczego.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#StanisławZalewski">Mam na myśli sprawę naszych gospodarczych stosunków umownych, traktatów i konwencji handlowych. O sprawie tej wspomniał już referent budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu i p. pos. Diamand w mowie wczorajszej, którą Panowie niewątpliwie jeszcze pamiętają. Niezmiernie żałuję, że p. pos. Diamand jest nieobecny, utrudnia mi to zapewnienie go, że przyszłość naszą, i przyszłość świata wyobrażamy sobie zupełnie inaczej, niż szanowny p. pos. Diamand. Nie wierzymy mianowicie zupełnie w socjalizację kuli ziemskiej i sądzimy, że ta przyszłość będzie tak daleką od tego, co o niej sądzi p. pos. Diamand, jak daleką jest jego ocena teraźniejszości od tego, co się istotnie na świecie dzieje, chociaż na poparcie swego poglądu p. poseł Diamand przytoczył tak poważny argument, jak ogłoszenie pewnej firmy, zamieszczone w Neue Freie Presse, która wyrabia w Wiedniu obuwie. To ogłoszenie zacnego szewca jest dla nas argumentem zupełnie nie przekonywającym i nie sprawi, ażebyśmy w tej dziedzinie zmienili nasz pogląd. Niestety, nie mogę dalej polemizować z pos. Diamandem, którego nie ma, i przechodzę do sprawy, która mnie w tej chwili najbardziej interesuje, mianowicie do zagadnienia naszych traktatów handlowych.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#StanisławZalewski">Widzimy w tej dziedzinie bardzo poważne luki. Nie mamy stosunków umownych z zakresu gospodarki handlowej z największymi naszymi sąsiadami, t. j. z Niemcami i Rosją. Co się tyczy rokowań naszych handlowych z Niemcami, z którymi z niezmierną cierpliwością prowadzimy już rozmowy od lat blisko 4, to szanowny p. pos. Diamand wyraził tu przekonanie, że nie dochodzą one do skutku z tego powodu, że decyduje o tych sprawach p. Minister Spraw Wewnętrznych. Stronnictwo i klub, do którego mam Zaszczyt należeć, posiadają nierównie mniej od Polskiej Partji Socjalistycznej danych i możności, ażeby mieć dokładne informacje o układzie sił i stosunków wewnątrz Rządu. Ale sądzę, że bez względu na to, jaki minister o tych sprawach decyduje, stosunki nasze z Niemcami nie są unormowane, nie z naszej, nie z Państwa naszego winy. Pozwolę sobie tu wyrazić przekonanie, że pogląd p. posła Diamanda, jakoby nawiązanie tych stosunków było normalne, właściwe i konieczne, jest tylko naszym poglądem. Natomiast ze strony Niemiec pogląd ten na te sprawy jest wręcz przeciwny. Jest rzeczą zupełnie jasną, że nie możemy dojść do porozumienia gospodarczego z Niemcami ze względów natury politycznej.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#StanisławZalewski">Niemcy byli przeciwni zawarciu traktatu handlowego z nami dlatego, że polityka ich przewidywała, zresztą jak się okazało najmylniej, że gospodarczo nie będziemy w stanie istnieć bez porozumienia z nimi. Obecnie zaś przekonawszy się, że tak nie jest, nie życzą sobie porozumienia gospodarczego z nami dlatego, że nie chcą wywoływać w świecie wrażenia, że nastąpiło odprężenie polityczne między Niemcami a Polską, gdyż cała wschodnia polityka niemiecka jest walką z nami. Oto jest istotna przyczyna, dla której do porozumienia gospodarczego z Niemcami dojść nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#StanisławZalewski">Warto jest przytoczyć tutaj powody wysuwane przez Niemcy jako przyczynę niemożności porozumienia się z nami, powody pozornie ściśle gospodarcze. Wszystkim jest doskonale wiadome, że rokowania natrafiają na trudności co do dwóch artykułów specjalnie, mianowicie: co do wywozu naszego węgla i co do wywozu naszych płodów rolniczych. Pozwolę sobie przypomnieć, że kiedy w 1918 r. Niemcom wydawało się, że w najbliższym czasie rozprawią się ostatecznie z przeciwnikiem i staną się dyktatorem świata, wówczas sfery niemieckie, miarodajne dla tych spraw, złożyły rządowi niemieckiemu memorjał, w którym domagały się aneksji naszego Zagłębia węglowego. Wynika z tego, że węgiel polski był Niemcom potrzebny, skoro chciały go posiąść i chciały go mieć bezpośrednio wyłącznie dla siebie, bez granicy celnej. Obecnie proponujemy Niemcom wwiezienie pewnej ilości naszego węgla przy istniejącej granicy celnej i spotykamy się z ich sprzeciwem.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#StanisławZalewski">To samo w pewnej mierze dotyczy płodów rolnych. Kiedy w r. 1919 delegacji niemieckiej w Wersalu rządy państw sprzymierzonych i stowarzyszonych przedłożyły warunki pokoju, wówczas w odpowiedzi delegacja niemiecka podkreśliła, że Niemcy nie mogą oddać Poznańskiego i Pomorza, gdyż te dzielnice są żywicielami Niemiec i że Niemcy umrą literalnie z głodu, jeżeli posiadać ich nie będą. A kiedy obecnie proponujemy Niemcom, że im z tych dzielnic dostarczymy artykułów żywnościowych i płodów rolnych, Niemcy kategorycznie odmawiają wpuszczenia tych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#StanisławZalewski">Zdaje się, że tych dwóch argumentów byłoby dość na to, ażeby odpowiedzieć p. posłowi Diamandowi, iż nie jest rzeczą naturalną, z punktu widzenia niemieckiego, ani prostą i jasną, że powinien istnieć pomiędzy Polską i Niemcami stosunek umowny, oparty na zasadach gospodarczych, a nie politycznych. Dopóki niemiecki punkt widzenia na te sprawy się nie zmieni, nie zmieni się też istota układu stosunków gospodarczych. Zresztą, warto zaznaczyć, że w dziedzinie gospodarczej pomimo wojny celnej polsko-niemieckiej, nie ponosimy tak wielkich strat, jakby to mogło się wydawać. Statystyka wykazuje tylko nieznaczny spadek wywozu polskiego w porównaniu między latami 1924–1928. W tym stanie rzeczy, nie mamy żadnej przyczyny do pośpiechu. Dlatego też wydaje się nam, że byłoby rzeczą bardzo pożyteczną, ażeby to wytrzymanie sytuacji zastosować w naszej polityce gospodarczej i w metodach prowadzenia pertraktacji. To też musimy z niemiłem zdziwieniem podkreślić, że czynione są posunięcia, które wskazują na pewien brak spokoju z naszej strony. Mam tu na myśli wychwytywanie niektórych zagadnień i rozwiązywanie ich nie w całokształcie, ale zupełnie oddzielnie, poza koleją. I niestety, w tej kolejności nasze interesy nie są dostatecznie brane pod uwagę i dostatecznie gwarantowane.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#StanisławZalewski">Mam specjalnie na myśli układ w sprawie drzewa. Zdaje mi się, że ten układ jest przedłożony Wysokiej Izbie do ratyfikacji, znajduje się w komisji i tam będziemy mieli możność zająć względem niego stanowisko. W każdym razie muszę powiedzieć, że ten układ, zgodnie z głosami, jakie dochodzą nas z kraju, jest uznany powszechnie przez sfery zainteresowane za niepomyślny. Wypuściliśmy poważne zapasy drzewa surowego do Niemiec, daliśmy pracę niemieckim tartakom — i ponosimy wszystkie dalsze konsekwencje, które oczywiście z tego wynikają. Podkreślam to — aczkolwiek jest to mała cząstka zagadnień naszych umownych stosunków gospodarczych z Niemcami — ponieważ obawiamy się, że jest to symptomat, że kompetentne czynniki naszego Rządu będą dalej posuwały się po tej drodze, drodze nie załatwiania całokształtu, a wychwytywania pewnych zagadnień, co uważalibyśmy w obecnych warunkach za bardzo niewskazane.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#StanisławZalewski">Proszę Panów, chciałbym podkreślić jeszcze jeden moment. Mianowicie jeżeli chodzi o stosunki z Niemcami, to poza bezpośredniemi umownemi stosunkami, lub nieumownemi, które z nimi mieć możemy, Niemcy wchodzą w sferę wielkich zagadnień światowej gospodarki, są powiązane w ten sposób ekonomicznie z krajami, z któremi jesteśmy w przyjaźni. Stwarza to dla nas pewne możliwości gospodarcze. Nie chcę się dłużej nad tem zatrzymywać, jest to zagadnienie poważne i wymaga obszernych studjów, ale pozwolę sobie przytoczyć przykład. Oto międzynarodowe porozumienie banków, w którem zresztą dla braku kapitałów w tej chwili uczestniczyć nie możemy, wywiera taki wpływ na układ stosunków, że Niemcy nie mogły uchylić się od pokrycia części naszej pożyczki, choć był to okres ostrej walki gospodarczej. Analogje w sprawie bezpośrednio obchodzących nas artykułów, chociażby węgla lub cukru są jasne.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#StanisławZalewski">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie teraz przejść do sprawy naszego stosunku do Rosji. I z Rosją nie mamy gospodarczych stosunków umownych; prowadzimy z nią mozolne i długie pertraktacje, które rozpoczęte zaraz po zawarciu traktatu ryskiego, dotąd prowadzone są bezskutecznie. Muszę jednak podkreślić, że rynek rosyjski, wbrew opinji tych, którzy chętnie żyją wspomnieniami, nie przedstawia się dla nas w sposób zbyt interesujący, rynek ten bowiem nie jest rynkiem we właściwem tego słowa znaczeniu. Zbiorowisko ludzi, którzy wszystkiego potrzebują i są doprowadzeni do stanu zupełnego wyczerpania gospodarczego, a którzy w zamian nic lub prawie nic dać nie mogą, nie jest rynkiem. I dlatego nie wyobrażam sobie, aby Rosja, bez której zresztą trudno wyobrazić sobie rekonstrukcję Europy, w najbliższym czasie, weszła w orbitę gospodarczą świata. W tym stanie rzeczy stwierdzić należy, że zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie z najbliższymi naszymi sąsiadami stosunki. gospodarcze nie są umownie uregulowane.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#StanisławZalewski">Nie podzielani optymizmu lewej strony tej Izby, która, zwłaszcza w swoich pismach, daję wyraz przekonaniu, że obecny sukces socjalnej demokracji niemieckiej i ewentualne jej dojście do rządów, stworzy pod tym względem warunki nowe, bardziej pomyślne. Przeciwnie, jesteśmy sceptycznie usposobieni do tych grup, które podobno mają zamiar ubiegać się w Niemczech o władzę, bo mamy doświadczenie, zwłaszcza z socjaldemokracją niemiecką. Jeżeli przypomnę nazwisko socjalisty posła Breitscheida, który, występując na mityngach w Gdańsku, a zdaje mi się także na Górnym Śląsku, dawał wyraz konieczności rewizji granic Polski, to nie wzbudzę większych wątpliwości i zastrzeżeń, stwierdzając, że nie jesteśmy w tej dziedzinie optymistami. Dlatego musimy przynajmniej, według naszego rozumienia przez, długi jeszcze okres czasu liczyć się z tem, że na wschodzie i na zachodzie z największymi sąsiadami stosunki nasze gospodarcze pozostaną niezmienione.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#StanisławZalewski">Kieruje to z natury rzeczy myśl naszą ku północy i ku południowi. Jeżeli chodzi o południowych naszych sąsiadów to, niestety stosunki, które były z nimi uregulowane, zostały zachwiane poważnie. Mam pewne wątpliwości, czy sposób, a zwłaszcza czas, w którym przeprowadzono waloryzację ceł, nie stał się przyczyną naruszenia stanu faktycznego, czy czas ten był wybrany szczęśliwie, czy nie było to zbyt późno. Biorąc rzeczy po prostu i po ludzku, podniesienie ceł byłoby łatwiej zrozumiane, gdyby razem z poprawą naszego pieniądza, uregulowało się także zagadnienie celne. Gdyby waloryzacja była zrobiona w sposób jednolity, to nierównie łatwiej byłoby pozyskać dla niej opinję naszych bezpośrednich sąsiadów na południu i tych dalszych, z którymi mieliśmy aktywny bilans handlowy i z którymi, mam tu na myśli Czechy, Rumunję i Jugosławję, łączą nas wielkie interesy polityczne, a zwłaszcza podstawowy kardynalny interes utrzymania traktatów pokojowych. Mamy nadzieję, że stosunki gospodarcze, które zostały zachwiane, będą przywrócone do poprzedniej równowagi i że możliwości gospodarcze zarówno w tych krajach, jak i w krajach, do których te państwa dają nam dalszy przejazd, będą mogły być znowu odtworzone.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#StanisławZalewski">Jeżeli chodzi o stosunki gospodarcze, które kierują nas na północ, to tam sytuacja przedstawia się najnormalniej. Mamy porozumienia zarówno z krajami bezpośrednio położonemi nad Bałtykiem, jak i z krajami zamorskiemi, do których nas ta droga prowadzi. Ostatnio zawarliśmy umowy z Estonją i Łotwą. Oddane są one do ratyfikacji Wysokiej Izbie i zajmiemy w stosunku do nich stanowisko we właściwym czasie.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#StanisławZalewski">Jeżeli mowa o tych krajach, to myśl nasza z natury rzeczy kieruje się ku zagadnieniu naszej polityki morskiej, ku zagadnieniu morza polskiego w ogóle. Rozwój Gdyni napełnia zarówno Państwo, jak i wszystkich jego obywateli, usprawiedliwioną dumą. Tego samego uczucia doznajemy wobec rozwoju naszej marynarki handlowej. Rozumiem doskonale, że Rząd musiał tutaj dać inicjatywę, albowiem niepodobna w zaczątkach takiego przedsięwzięcia znaleźć odpowiednich sił, a zwłaszcza odpowiednich możliwości finansowych. Wolelibyśmy jednakże, aby znaleziono na to elastyczniejszą i odpowiedniejszą formę, niż formę przedsiębiorstwa państwowego, nie tylko dlatego, że zasadniczo nie uważamy za wskazane rozszerzać zakres działalności Rządu w sferze gospodarczej, ale i dlatego, że sam rodzaj przedsiębiorstwa tego wymaga elastyczności, sprężystości, ruchliwości i wielu cech, które daję tylko przedsiębiorstwo prywatne. Rozumiejąc rolę Rządu w tej sprawie, widzielibyśmy dużo chętniej, gdyby inna, odpowiedniejsza forma do tego była wynaleziona.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#StanisławZalewski">Sądzimy wreszcie, że zagadnienia polskiej polityki morskiej, nie mogą być rozważane, jeżeli się nie poruszy sprawy Gdańska. Zagadnienie jest wysoce skomplikowane i trudne. Jest ono skomplikowane i trudne dlatego, że w samym Gdańsku, jak tu Wysokiej Izbie jest wiadome, ścierają się dwa prądy: prąd gospodarczy, pragnący współpracy z Polską i prąd, który nazwałbym politycznym, będący na usługach polityki nam wrogiej i robiący wszystko, aby utrudnić sytuację naszą polityczną, zwłaszcza w Lidze Narodów. Otóż, pragnęlibyśmy, aby sprawa gdańska była traktowana na gruncie gospodarczym, a nie na gruncie politycznym. Sądzimy, że teraz jest odpowiednia chwila do zajęcia właśnie takiego stanowiska. Wysoka Izba przypomina sobie doskonale, że w ciągu wielu lat na każdej sesji Rady Ligi Narodów mieliśmy t. zw. sporne sprawy z Gdańskiem. Były to nieraz sprawy tak drobne, że jeden z najwybitniejszych członków Ligi Narodów mógł zupełnie słusznie powiedzieć, że Gdańsk usiłuje zamienić Radę Ligę Narodów na swoją radę miejską.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#StanisławZalewski">Dostrzegamy jednak obecnie poważną poprawę w tym względzie. Mija już druga sesja Rady, a na jej porządku dziennym nie ma spraw gdańskich. Uważamy to za dowód, że sfery gospodarcze uzyskują coraz poważniejszy głos w polityce Wolnego Miasta, i należycie rozumieją jego interes. Można to też uważać za naturalny skutek wymowy cyfr, które jaskrawo świadczą o wielkim rozwoju portu gdańskiego, który w ciągu kilku lat czterokrotnie powiększył swój obrót. Jest to fakt bez precedensów. Jeżeli gdańszczanie należycie go rozumieją, docenią i wyciągną z tego należyte konsekwencje dla sposobu określenia swego stosunku do Rzeczypospolitej i jeżeli nie będą przeciwstawiali się naszym interesom gospodarczym, to sądzę, że Rzeczpospolita ze swej strony zechce ustosunkować się do Wolnego Miasta tak, jak to przystoi wielkiemu państwu w stosunku do miasta, będącego jego portem. Szczodrobliwość i wspaniałomyślność Rzeczypospolitej powinna tu znaleźć szerokie zastosowanie, aby gdańszczan pozyskać i uprzystępnić ich umysłom zarówno cel istotny stworzenia wolnego miasta, jak i dobroczynne skutki wynikające dla niego z istniejącego stanu rzeczy. Przez takie postawienie sprawy wraz z budową portu w Gdyni, będącego nie konkurentem, lecz uzupełnieniem gdańskiego, mocno staniemy nad morzem.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#StanisławZalewski">Umocnieni nad Bałtykiem z jednej strony, rozwinąwszy i pogłębiwszy naszą współpracę gospodarczą z Czechami, Rumunją i Jugosławją, z któremi łączą nas wspólne interesy w naszem życiu gospodarczem przestaniemy być zależni od dobrej lub złej woli naszych bezpośrednich wschodnich i zachodnich sąsiadów, a linja naszego rozwoju i naszych zainteresowań gospodarczych zamiast posuwać się dawnemi szlakami, do których przyzwyczailiśmy się w ciągu ubiegłego wieku, zmieni się. Zamiast kierunku wschodnio-zachodniego ekspansja nasza będzie szła po linji północno-południowej, zgodniejszej ze strukturą naszego Państwa, z jego możliwościami i z temi celami, które racja stanu Rzeczypospolitej każę jej postawić sobie dla osiągnięcia naprawdę mocarstwowego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">Głoś ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#JanWoźnicki">P. Minister Przemysłu i Handlu Kwiatkowski:</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#JanWoźnicki">Wysoki Sejmie! Rozpatrując na tle budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu ogólną sytuację gospodarczą kraju, ewolucję pojęć i faktów — możemy wszyscy zgodnie stwierdzić, że stan obecny w wielu zasadniczych kwestjach nie może być uznany za zadawalający. W najtrudniejszych warunkach wewnętrznych i zewnętrznych odbudowujemy nasze gospodarstwo narodowa. Konsekwencje, które są wyciągane na płaszczyźnie najwyższego najdoskonalszego rozwoju form kapitalistycznych, form, które rozwijają się w atmosferze przesyconej na wszystkich szczeblach hierarchji społecznej, we wszystkich klasach zrozumieniem wartości produkcji — nie mogą być wyciągnięte w kraju, w którym przez całe dziesięciolecia hamowano lub paczono rozwój gospodarczy, w kraju, który zamiast rozwoju kapitalistycznego, przeszedł w dziedzinie gospodarczej zagładę wojenną, w kraju, który prawie od powstania swego i swej samodzielności znalazł się w spekulacyjnej atmosferze inflacji. Jedyną drogą prawdziwą i niezawodną uzdrowienia życia gospodarczego Polski w całym przekroju, uzdrowienia łącznie z rewizją stosunku produkcji do swych współpracowników, jako najważniejszego i twórczego elementu produkcji, jest wyzwolenie i uruchomienie, jest spotęgowanie wytwórczości przy stopniowem rozbudzeniu konsumcji. To właśnie jest celem polityki gospodarczej Państwa i tę właśnie politykę Rząd realizuje.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#JanWoźnicki">Można oczywiście zawsze spierać się o to, czy dzieje się to w dostatecznej mierze. Używając kryterjów, mierników bezwzględnych, można podjąć się opracowań na temat, jak daleko Polska pozostaje w tyle poza Ameryką, Anglją, Niemcami, Czechosłowacją, ale z tych rozważań nie pozostanie żaden szczątek realnych skutków.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#JanWoźnicki">W skali względnej r. 1927 i 1928 zaznaczył się wyraźnym i dość znacznym postępem: przede wszystkiem w dziedzinie produkcji, w dziedzinie konsumcji na rynku wewnętrznym, w dziedzinie wzrostu zatrudnienia, w dziedzinie inwestycji, inwestycji zarówno państwowych, jak i szeregu wielkich organizacji prywatnych, inwestycji o ogólno-państwowem znaczeniu, następnie w dziedzinie wzrostu własnych oszczędności, w dziedzinie napływu obcych kapitałów, a wreszcie w ogólnej stabilizacji stosunków ekonomicznych. W r. 1927 wyprodukowaliśmy węgla więcej o 2.300.000 ton niż w r. 1926, który był rokiem wyjątkowym i o 9 miljonów ton więcej niż w r. 1925. W r. 1927 wyprodukowaliśmy rudy żelaznej o 200 tysięcy ton więcej, niż w r. 1926 i o 300 tysięcy ton więcej, niż w roku 1925. Koksu wyprodukowaliśmy o 300 tysięcy ton więcej, niż w r. 1926 i o 400 tysięcy ton więcej, niż w r. 1925. Surówki żelaznej średnio o 300 tysięcy ton więcej, niż w obu poprzednich latach, stali o 460 tysięcy ton więcej, wyrobów walcowanych o 350 tysięcy ton, cementu o 250 tysięcy ton, cynku o 30 tysięcy ton, superfosfatu o 100.000 ton, nawozów azotowych o ok. 50.000 ton, papieru o 30.000 ton więcej. Produkcja garbarń wzrosła w porównaniu z r. 1926 o półtora miljona sztuk skór, wyprodukowanych i o 2.000 ton skóry podeszwianej. W przemyśle jutowym przerobiono w r. 1927 więcej, niż w r. 1926 o 10.000 ton juty. W przemyśle bawełnianym przerobiono w r. 1927 o 14.000 ton bawełny więcej, niż w r. 1926. W przemyśle wełnianym przerobiono w r. 1927 więcej, niż w r. 1926 o 7.500 ton wełny.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#JanWoźnicki">Przywieziono do Polski w r. 1927 więcej niż w r. 1926 skór surowych do przerobu o 10.000 ton więcej, rur żelaznych, cynkowych i ołowianych o 500.000 ton więcej, nawozów sztucznych o 200.000 ton więcej, żelastwa dla przerobu o 300.000 ton więcej, maszyn i aparatów o 27.000 ton więcej, z nadwyżką wartości 80 miljonów złotych franków.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#JanWoźnicki">Konsumcja na rynku wewnętrznym w ciągu r. 1927 w porównaniu z r. 1926 wzrosła: węgla o 4.500.000 ton, wyrobów żelaznych o 300.000 ton, soli kuchennej o 30.000 ton, nafty o 14.000 ton, ryżu o 35.000 ton, śledzi o 20.000 ton, tłuszczów jadalnych o 10.000 ton etc.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#JanWoźnicki">W pierwszym kwartale r. 1928, w stosunku do analogicznych miesięcy r. 1927 wzrosła produkcja węgla o 100.00 ton, stali o 17.000 ton, cynku o 5.000 ton.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#JanWoźnicki">Na dzień 1 kwietnia 1927 r. zatrudnionych w przemyśle było 640.000 osób. W r. 1928 w tym samym czasie — 727.000 osób.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#JanWoźnicki">Wagonów towarowych załadowywano dziennie w marcu 1927 r. 14.400, w marcu 1928 r. 16,200.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#JanWoźnicki">Walut w marcu 1927 r. w Banku Polskim było według obecnego parytetu złotego 403 miljony, w 1928 roku w marcu — 843.000.000. Wkłady w kasach oszczędności w marcu 1927 r. wynosiły 78 milj., w marcu 1928 roku 178.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#JanWoźnicki">Stan i sytuacja zarobków robotniczych jest w dalszym ciągu niezadawalniająca i wykazuje dużą rozpiętość. W każdym jednak razie należy stwierdzić, że w okresie od kwietnia 1926 r., do kwietnia 1927 r., bo za ten czas mam ścisłe cyfry, zaszła poprawa na lepsze i to nie w skali względnej, ale w skali bezwzględnej. Jeżeli zestawi się dzienne płace robotnicze, wyrażone w złotych o przedwojennej sile nabywczej, a więc przeliczy się już na pełną wartość nabywczą złota, obserwujemy zjawisko ścieśnienia się wprawdzie rozpiętości zarobków, ale natomiast obserwujemy zjawisko, że w grupach zarobkujących najmniej następuje wyraźna poprawa. Tak więc w tych złotych parytetowych, które uwzględniają różnicę cen kartofli, produktów spożywczych, ubrania i utrzymania w stosunku do okresu przedwojennego, mamy tego rodzaju zjawisko:</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#JanWoźnicki">Tkacz, który w kwietniu 1926 r. zarabiał tych parytetowych złotych 2,12, w kwietniu 1927 r. zarabiał 2,43; górnik, który zarabiał 3,12 zarabia 3,70; tokarz, który zarabiał 8,32 zarabia 8,45; zecer ręczny, który zarabiał 10,39 zarabia w tym czasie 9,03.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wybory się do tego przyczyniły, Panie Ministrze.)</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#JanWoźnicki">To jest wszystko przed wyborami, bo dotyczy 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Wesołość. Głos na ławach B. B.: Kolega spał.)</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#JanWoźnicki">Nie mogę, oczywista rzecz, być tu także posądzonym o stronniczość, bo cytuję te cyfry z „Robotnika”, zawarte w dodatku gospodarczym, z dnia 22 maja 1927 roku.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(P. Zaremba: Tam jest komentarz z kwietnia 1926 r., że były znaczne redukcje płac w porównaniu z 1925 r. Polecam to uwadze.)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#JanWoźnicki">Owszem, ale nie we wszystkich grupach.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#JanWoźnicki">Jeżeli ten legjon cyfr, które przytoczyłem, ma się nazywać urzędowym optymizmem, to byłaby to najbardziej uproszczona metoda krytyki. Uważam, że nieusprawiedliwiony optymizm jest w życiu Państwa wysoce szkodliwy. Jeżeli idzie o horoskopy przyszłości, to stoję na tem stanowisku, że nawet w najlepszych warunkach nie należy bawić się w optymizm, ale urzędowy, nieumotywowany cyfrowo, pesymizm wieszczy, bo odnoszący się do przyszłości, a wiejący na całe Państwo, tak częsty z wysokich trybun sejmowych, jest niemniej szkodliwy.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(P. Hołyński: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#JanWoźnicki">Tem bardziej szkodliwy, im dokładniej sobie uświadomimy, jak ciężkie i przeobrażające kraj od podstaw zadania ma do pokonania współczesne pokolenie polskie. Jakże ma się uspołeczniać kapitalista polski, z natury trudny do uspołecznienia, wobec widma niedawnych jeszcze orgji dolarowych, gdy straszą go wciąż w pismach, a co gorsza, z trybuny sejmowej, załamaniem się konjunktury gospodarczej, załamaniem się waluty lub fatalistyczną nieudolnością administracji państwowej?</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#JanWoźnicki">Sprawozdania stenograficzne sejmowe, chociażby z ubiegłej kadencji sejmowej, są istotnie wielką a bogatą kopalnią takich proroctw. Zacytuję tylko dla przykładu zdań kilka ze sprawozdania stenograficznego 311 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 25 stycznia 1927 r. P. Prezes Głąbiński mówi:</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#JanWoźnicki">„…z rozmaitych oświadczeń przedstawicieli Rządu dowiadujemy się, iż znajdujemy się w dobie pewnego rozwoju ekonomicznego i że na dalszy rozwój ekonomiczny możemy liczyć, to jednak są i inne oznaki, które świadczą o tem, że przeciwnie, w kraju naszym gospodarka narodowa znajduje się w zastoju, że zachodzi niebezpieczeństwo, że stosunki gospodarcze raczej mogą się pogorszyć, niż polepszyć”.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#JanWoźnicki">P. poseł Roguszczak na posiedzeniu 320 Sejmu z dnia 8 lutego 1927 roku powiada: „Stojąc bezpośreddnio w życiu gospodarczem, stwierdzam, że ono się kurczy, nawet takie warsztaty pracy, jakiemi są polskie kopalnie skarbowe”. „Najlepszy dowód mamy z budową portu w Gdyni. W budowie tego portu postępujemy dwa kroki naprzód, a jeden wstecz. Wygląda to tak, jakby budowa rozłożona była na sto lat”.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#JanWoźnicki">„Mam wrażenie, że płaci się tam za to, co się robi i za to, czego się nie robi, gdyż ze sprawozdania wynika, że konsorcjum polsko-francuskie, z którem zawarto umowę o budowę portu, budowy tej wcale nie wykonuje i misję tę znów powierzyło jakiemuś żydowi polsko-duńskiemu. Ten przyjaciel polsko-duński szuka znów budowniczych w Polsce”.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(P. Wiślicki: A dziś p. Roguszczak dziękował p. Ministrowi i stwierdził poprawę. Po co więc te proroctwa, po co ta blaga?)</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#JanWoźnicki">Dalej prorokuje p. poseł Roguszczak: „Rząd chwali się ogromnym przyrostem walut zagranicznych w Banku Polskim. Dodatni to zresztą rezultat. Ponieważ historja się powtarza, obawiam się, aby się nie powtórzyła historja 1924 i 1925 r.”.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#JanWoźnicki">Mówiąc dalej o czekających wydatkach, powiada: „Zresztą p. Grabski mógł te 233 miljony złotych wydać, bo je wówczas miał, p. Czechowicz zaś ich wydać nie będzie mógł, bo ich nie ma i mieć nie będzie”.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Dobry finansista, zna się na węglu i na finansach.)</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#JanWoźnicki">„Jeden z największych przemysłów w Polsce, podstawa naszego gospodarstwa narodowego, t. j. przemysł węglowy, zaczyna znów przechodzić w. Stan wegetacji zaledwie” i t. d. Takich oświadczeń Panowie znajdą sami bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(Głos: O soli i salinach może nam Pan Minister coś powie.)</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#JanWoźnicki">W tej chwili jestem przy innym temacie.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Niech Pan czeka i saliny przyjdą.)</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#JanWoźnicki">Również jest rzeczą wysoce nieścisłą odsyłanie wszystkich dodatnich objawów naszego gospodarstwa narodowego na karb światowej ogólnej konjunktury. Konjunktura światowa oddziaływa na naszą sytuację i gospodarstwo światowe tworzy niewątpliwe łańcuch współzależności. Ale szczególnie na rynek polski konjunktura światowa wnosi mało czynników pozytywnych, szczególnie w r. 1927 w przeciwstawieniu i w odróżnieniu od r. 1926. W r. 1924 i 1925 zapanowało w Europie zachodniej, szczególnie w Niemczech, który to rynek konjunkturalnie na nas wybitnie oddziaływał, — najpierw ożywienie, a prawie od początku r. 1925 wysokie napięcie konjunkturalne. Jest to stwierdzone we wszystkich naukowych pismach dotyczących tego zagadnienia. W Polsce w tym czasie rozwinął, się najsilniejszy kryzys. Dlaczegóż wówczas konjunktura światowa pchała Polskę w kierunku przeciwnym? Zjawisko to jest zbyt skomplikowane, by można było odwrotnie twierdzić, iż nie zachodzi doniosłe oddziaływanie konjunktury światowej na rynek polski. Nie można jednak tym ogólnikiem rozstrzygnąć pracy i postępu dzisiejszej Polski. Jeżeli istnieje urzędowy optymizm, to polega on na tem, że, spotykając naturalne piętrzące się trudności i zapory, a nieraz bezwład gospodarczy, pierwszą myślą naszą jest nie panika przed tą trudnością, albo raczej szerzenie tej paniki, lecz przeciwnie, szukanie środków i sposobów przełamania tej trudności. Urzędowy optymizm polega ponadto na tem, że mamy tę świadomość — a w duchu i wszyscy Panowie tę świadomość podzielacie, — iż jednym z elementów konjunktury gospodarczej w Polsce jest fakt, iż ster Rządu i nawy państwowej pozostaje w ręku Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#JanWoźnicki">Urzędowy optymizm polega wreszcie na tem, że zasadnicze linje działalności Rządu są świadomym programem walki z temi trudnościami, z któremi Polska się styka w granicach środków materjalnych i ludzi, którymi rozporządzać możemy.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#JanWoźnicki">W resorcie Ministerstwa Przemysłu i Handlu wyrazem tej polityki jest właśnie budżet wydatków. Oczywista rzecz, że wobec predestynowania postulatu równowagi budżetowej w stosunku do wszystkich innych postulatów państwowych, tylko nieznaczna część programu gospodarczego Ministerstwa Przemysłu i Handlu może znaleźć realny i cyfrowy wyraz w budżecie. Są ważne zagadnienia gospodarcze, jak np. w dziedzinie przemysłu naftowego i wiertnictwa naftowego, w dziedzinie przemysłu solnego i salin państwowych, w zakresie komunikacji wodnej, w zakresie polityki subwencyjnej etc., które właśnie ze względów budżetowych muszą ulec odsunięciu na plan dalszy, do lat następnych. Inne zagadnienia siłą faktów i sytuacji gospodarczej Państwa domagać się mogą i domagać się muszą w pewnych momentach nowych wydatków, wydatków o charakterze inwestycyjnym w najszerszem tego słowa znaczeniu, na podstawie np. dodatkowej ustawy skarbowej, co oczywiście formalnie i rzeczowo jest możliwe dopiero wówczas, gdy otrzymamy i posiadamy nadwyżki w budżecie ogólnym. Takie np. zagadnienie, już dziś wyłaniające się, wiąże się z programem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, dotyczącym usprawnienia i naprawy salda bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#JanWoźnicki">Zrealizowanie więc budżetowo tych wydatków inwestycyjnych w tem najszerszem tego słowa znaczeniu, łącznie z wydatkami, które opierają się o t. zw. fundusz „F” pożyczki stabilizacyjnej, dotyczy tylko niektórych ważnych postulatów programu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Tem niemniej wiąże się ono najściślej z rozwikłaniem jednego z najbardziej skomplikowanych zagadnień gospodarczych współczesnej Polski, z zagadnieniem ewolucji i rozwoju konsumcji na rynku wewnętrznym, a zarazem z tendencją ku równowadze bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#JanWoźnicki">Szybko postępujący rozwój konsumcji w Polsce, choć zawsze jeszcze wykazujący stan niewątpliwie znacznie niższy, niż w innych państwach Europy zachodniej, jest zasadniczo zjawiskiem bardzo korzystnem i dodatniem, szczególnie w perspektywie dalszej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#JanWoźnicki">Doraźnie wywołuje on jednak dwa zjawiska, oddziaływujące ujemnie na bilans handlowy: zwiększenie importu i zmniejszenie eksportu. Jeżeli przejdziemy szczegółowo cyfry obrotu towarów polskich i cyfry rozwoju produkcji, widzimy cały szereg zjawisk nowych, zjawisk niezmiernie charakterystycznych i głęboko sięgających w ustrój gospodarczy Państwa. Przywozimy coraz więcej surowców bawełnianych, przywozimy coraz więcej maszyn i urządzeń do przerobu bawełny, produkujemy sami coraz więcej tych samych urządzeń i maszyn do przeróbki bawełny, natomiast eksport produktów włókienniczych spada i maleje. To samo dzieje się w dziedzinie materjałów budowlanych; sprowadzamy coraz więcej ryżu, tłuszczów, śledzi, widzimy większy spadek eksportu cukru, związany między innemi z faktem rozwinięcia się konsumcji na rynku wewnętrznym.</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#JanWoźnicki">Ponadto następuje w zaniedbanej w okresie wojny i inflacji produkcji modernizacja, dostosowanie się stopniowe do warunków wytwarzania na zachodzie. Z tem stoi w ścisłym związku zjawisko rozwoju importu maszyn do niebywałej cyfry 130 milj. zł. franków w ciągu ostatnich kilku miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#JanWoźnicki">Tymczasem eksport polski przechodzi silny proces przestawiania się. Przestawia się przede wszystkiem jakościowo. Jeżeli idzie o jedno z tak wielkich i zasadniczych zagadnień, jak zagadnienie eksportu drzewa, to już od roku obserwujemy ruch cyfr w tym pożądanym kierunku, o którym Panowie posłowie mówili.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#JanWoźnicki">Wywozimy znacznie więcej drzewa obrobionego. Jeżeli w r. 1926 wyeksportowaliśmy drzewa obrobionego 1.500.000 tonn, to w r. 1927 wyeksportowaliśmy drzewa obrobionego wzwyż 2.000.000 ton. Równocześnie zaznacza się, szczególnie w ostatnich miesiącach, dalszy rozwój eksportu drzewa obrobionego i spadek drzewa nieobrobionego, jak np. kloce, kłody i dłużyce. Natomiast eksport drzewa surowego, którego w okresie styczeń — kwiecień 1927 r. wywieźliśmy 614.000 ton, w r. 1928 spadł do 460.000 tonn. Oczywista rzecz, że zagadnienie to musi być rozwiązywane w kierunku dalszego ograniczenia eksportu drzewa surowego — ale zrealizowanie całkowite tej polityki wymaga czasu.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#JanWoźnicki">W dziedzinie hutniczo-metalurgicznej dokonywują się wielkie inwestycje, szczególnie na Śląsku, o których nie wspomniał p. poseł Roguszczak. W dwóch tylko hutach wielkich dokonywa się inwestycji na sumę ogólną 30 milj zł.; dokonywa się w tym kierunku, ażeby zastąpić dotychczasowy import do Polski własną produkcją, względnie, ażeby w dziedzinie eksportu stworzyć nowe w świecie stanowisko Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#JanWoźnicki">Wszyscy Panowie stwierdzają, a i ja jestem z Panami w zupełnej zgodzie w ocenie sytuacji i tych trudności, które Polska ma do przezwyciężenia w dziedzinie obrotu towarowego na swoich granicach wschodnich i zachodnich z dwoma swoimi najbliższymi sąsiadami.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#JanWoźnicki">W Rosji konsumcja towarów w stosunku do konsumcji przedwojennej znacznie zmalała. Na granicy niemieckiej wojna celna wytworzyła szereg trudności w obrocie towarów.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#JanWoźnicki">Stanowisko Rządu i stanowisko Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie traktatu polsko-niemieckiego jest znane; deklarowałem je kilkakrotnie i nie mam nic więcej w tej sprawie do dodania. Jesteśmy gotowi w każdej chwili zawrzeć traktat, oparty na równowadze gospodarczych interesów i bez zachowania tej równowagi traktatu tego nigdy nie zawrzemy.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#JanWoźnicki">Ponieważ trudności naszego zbytu na zachód jak gdyby stabilizują się, przeto podjęliśmy obecnie wielką akcję szukania i zdobycia nowych rynków zbytu i nowych dostawców. Wielkie wysiłki zostały podjęte w r. 1927 dla rozwinięcia naszych stosunków, przede wszystkiem na rynkach północnych i trzeba powiedzieć, że przedsięwzięcie to w znacznej mierze miało powodzenie. Eksport nasz na rynkach północnych został rozwinięty dość poważnie. Obecnie zwracamy się na południe, południo-zachód i południo-wschód. Tempo naszych prac znacznie w tym kierunku podnieśliśmy. Dopiero na tem tle nabierają pewnego znaczenia inwestycje, wykonane przez Min. Przemysłu i Handlu, gdyż budżet Ministerstwa głównie koncentruje się na wydatkach inwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#JanWoźnicki">Wydatki administracyjne tego resortu są jedne z mniejszych w stosunku do wszystkich innych resortów i z roku na rok coraz pełniej są pokrywane z własnych wpływów. W r. bieżącym wpływy administracyjne i wpływy z przedsiębiorstw, któremi administruje Min. Przemysłu i Handlu pokrywają prawie w 100% wydatki administracyjne Ministerstwa. Gros wydatków Ministerstwa stanowią wydatki inwestycyjne: grupa pierwsza dotyczy rozwoju produkcji rolnej w Polsce. Uważamy, że w tej dziedzinie w najkrótszym czasie i w sposób najbardziej niewątpliwy, możemy dojść do poważnych rezultatów. Jesteśmy wciąż na granicy samowystarczalności pod względem produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#JanWoźnicki">Kilka dni niepogody w okresie miarodajnym decyduje o tem, czy wobec wielkiej produkcji i wielkiej konsumcji znajdujemy się poniżej w granicy samowystarczalności, czy też znajdujemy się w niewielkim stopniu ponad tą granicą. Jeżeli zachodzi zjawisko pierwsze, jak naprz. w tym roku posiadamy niewspółmiernie duże obciążenie w dziedzinie bilansu handlowego przez import zbóż, jeżeli przekroczymy tę granicę samowystarczalności, natychmiast następuje odprężenie w dziedzinie bilansu handlowego. To też w związku z tem stoi wielka akcja pochłaniająca poważne kwoty na rozbudowę fabryki związków azotowych w Tarnowie i na rozbudowę Chorzowa. Chorzów między latami 1923 a 1927 rozwinął produkcję nawozów azotowych od 40.000 ton do 160.000 ton, a w ciągu następnego roku 1928/29 doprowadzimy produkcję w Chorzowie do ok. 200.000 ton.</u>
          <u xml:id="u-9.51" who="#JanWoźnicki">Budujemy wielki kompleks fabryk w Tarnowie, kompleks, który nie tylko w każdem państwie europejskiem, ale który nawet w Ameryce mógłby stanowić objekt pod względem wielkości i organizacji poważny i współmierny z tamtejszymi warunkami. Jeszcze kilka tygodni temu poza wielką kolonją dla współpracowników, robotników i urzędników na tem miejscu nie wyłaniały się kontury tej fabryki. Jeżeli dziś Panowie tamtędy przejeżdżacie, widzicie olbrzymi szereg wielkich, imponujących budynków fabrycznych, które powstają tam przy współpracy 3.500 robotników. W tej dziedzinie produkcji w ciągu kilku lat zajmiemy jedno z najważniejszych miejsc w świecie, a prawdopodobnie trzecie miejsce w Europie.</u>
          <u xml:id="u-9.52" who="#JanWoźnicki">W przygotowaniu przez inne działy i agendy państwowe znajduje się rozwój produkcji związków fosforowych i soli potasowych. Ułatwiamy też import wszystkich nawozów sztucznych. Nie stanęliśmy na stanowisku ciasnego zainteresowania producenta, ale właśnie wielkie zagadnienie rolne wysunęliśmy na plan pierwszy. Rozbudowaliśmy też w znacznej mierze kredyty na kupno nawozów sztucznych.</u>
          <u xml:id="u-9.53" who="#JanWoźnicki">Druga grupa inwestycji dotyczy rozwoju komunikacji morskiej i handlu polskiego. Polska przed wojną pracowała prawie wyłącznie na rynkach państw zaborczych. To ścieśnienie działalności handlu polskiego odbiło się fatalnie nie tylko w sytuacji ekonomicznej i finansowej, ale odbiło się fatalnie i na sytuacji politycznej Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.54" who="#JanWoźnicki">Dziś obserwujemy rozwój Gdańska przy współpracy gospodarczej z Polską, który dochodzi do najwspanialszego rozkwitu ze wszystkich portów na Bałtyku. Gdańsk, który w r. 1913 przeładował i załadował niecałe 2 milj. tonn, dochodzi obecnie w relacji rocznej do około 8 milj. tonn. W Gdyni zostaje dokonane wielkie dzieło narodowe, a nie mogą powstać takie trudności, których nie bylibyśmy dzisiaj w stanie pokonać i przełamać. W r. 1924 obrót towarowy w Gdyni dosięgał corocznie 10.000 tonn. W r. 1925 załadowaliśmy i wyładowaliśmy w Gdyni 52.000 tonn, w r. 1926 w czasie strajku angielskiego i pewnego konjunkturalnego napięcia dla przeładowania towarów, przeładowaliśmy okrągło 400.000 tonn. W r. 1927 przeładowaliśmy 900.000 tonn, a w maju 1928 r. przeładowaliśmy i załadowaliśmy około 200.000 ton i w ten sposób w roku 1928 zbliżamy się do 2 milj. tonn, a więc przekroczymy cyfrę, którą miał Gdańsk w r. 1913.</u>
          <u xml:id="u-9.55" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-9.56" who="#JanWoźnicki">Zakontraktowane prace i zakontraktowane urządzenia przeładunkowe w Gdyni, dają zupełną pewność do stwierdzenia, że w ciągu roku, a więc do połowy r. 1929, cały dawny program, który obejmował czasokres do. końca 1930 r., będzie wykonany i w ten sposób Gdynia uzyska zdolność przeładunkową około 4 milj. ton rocznie. Dziś, gdybyśmy zdołali dostarczyć na wybrzeże i przeładować jeszcze około miljona tonn w relacji rocznej, wszystko byłoby sprzedane bez trudności.</u>
          <u xml:id="u-9.57" who="#JanWoźnicki">Powołaliśmy do życia nową stałą linję do Brazylji, która zostanie uruchomiona w pierwszych dniach września, linję stałą, która zapewni swobodniejszy i skontrolowany wyjazd w dogodniejszych warunkach dla naszych emigrantów bezpośrednio z Gdyni i bez potrzeby przesiadania i zapewni możność zabrania sporej ilości towarów na te rynki, gdzie konkurencja nasza ma duże szanse powodzenia.</u>
          <u xml:id="u-9.58" who="#JanWoźnicki">Również korzystnie pracuje nasza flota handlowa. Jeżeli w roku 1926 instytucje i organizacje prywatne stawiały wobec nas, jako kategoryczny postulat, że za każde 10.000 ton uruchomionego tonażu musi się zapewnić na szereg lat subwencję, w wysokości miljona franków złotych, to uważałem, że to żądanie jest tak wygórowane, iż wołałem rzucić ten miljon franków złotych na dokonanie eksperymentu t. j. na raty któremi obciążyłem kupno własnych okrętów. Muszę dziś powiedzieć, że prawie po półtorarocznej działalności, okręty nasze nie miały ani jednego dnia postoju, otworzyły nową, narazie bardzo, małą, ale nową pozycję w bilansie płatniczym, wynoszącą za rok ubiegły około 5 miljonów złotych, a ponadto uzyskaliśmy doświadczenie, które wskazuje, że znacznie zmniejszonemi, powiedzmy, 10-krotnie zmniejszonemi subwencjami można prowadzić przedsiębiorstwa żeglugowe. Jest to niewątpliwie nauka nowa, przede wszystkiem dla kupiectwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.59" who="#JanWoźnicki">Przy wielkich okrętach naszych budujemy obecnie kabiny wygodne dla panów przemysłowców i kierowników wielkich warsztatów produkcji, dla kierowników wielkich organizacyj handlowych, zapraszając ich, aby oni łącznie ze swoim towarem odbyli podróż po raz pierwszy do miejsc zbytu tego -towaru. Wtedy dopiero przekonają się, na ile trudności napotyka eksport polski i nauczą się warunków tego eksportu, a równocześnie przekonają się, jak wielką zdolność konkurencyjną mogą oni posiadać.</u>
          <u xml:id="u-9.60" who="#JanWoźnicki">Trzecia grupa inwestycji, to są „różne inwestycje” Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Rozbudowujemy Państwowy Instytut Geologiczny, rozbudowujemy go w całem poczuciu, że Polska ma przed sobą w dziedzinie górniczej jeszcze wielką, znacznie spotęgowaną rolę do odegrania. Całe połacie kraju i całe setki kilometrów kwadratowych nie były badane geologicznie i prace górnicze, które były podejmowane tam były podejmowane na podstawie prymitywnych metod, na podstawie raczej domysłów, a nie naukowych i ścisłych metod. Rozbudowujemy kopalnię w 'Brzeszczu, stworzyliśmy Instytut eksportowy, Instytut badania konjunktur i cen, dwa elementy, bez których polityka gospodarcza prowadzona być nie może. Instytut badania konjunktur został w ciągu bardzo krótkiego czasu uruchomiony i zorganizowany i rozpoczął pozytywną pracę, wydając kwartalnik, który wprowadza po raz pierwszy do Polski nowe pojęcia ekonomiczne i stawia przed oczyma nowe zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-9.61" who="#JanWoźnicki">Instytut badania cen znajduje się w organizacji i w ciągu najbliższych miesięcy będzie uruchomiony. Zajmie się przede wszystkiem zbadaniem tych przedsiębiorstw, które w oficjalnych swoich sprawozdaniach i bilansach wykazują bardzo duże straty, bądź też nie wykazują wypłacalnych dywidend i zysków. Chcę stwierdzić, że na tej podstawie chcemy rozszerzyć i pogłębić badania Komisji Ankietowej i chcemy, żeby te badania, które były wykonane w pewnym momencie, były trwale kontrolowane i sprawdzane, celem stwierdzenia, czy polityka gospodarcza Państwa i Rządu posuwa się po torze właściwym, czy rezultatem tej polityki jest usprawnienie i meljoracja kosztów własnych, czy przeciwnie pogorszenie się ich i dalsze rozszczepienie.</u>
          <u xml:id="u-9.62" who="#JanWoźnicki">To jest synteza budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Niewątpliwie można w dziedzinie polityki ogólnej dyskutować bardzo długo, wyczerpująco i obszernie, można stawiać tysiące nierozwikłanych zagadnień, można wskazywać na wielkie zaniedbania, jednak Stoimy po raz pierwszy wobec budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, który jest skrystalizowanym symbolem nowej i twórczej pracy. Jeżeli budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu ongiś, przed dwoma, czy trzema laty, dochodził do 0,36 budżetu całego Państwa, a w dziedzinie prac inwestycyjnych reprezentował 0,6% inwestycyj całego Państwa, to dziś sytuacja ta wygląda w ten sposób, że budżet nasz łącznie z sumami, które czerpiemy z funduszu „F” na rozbudowę fabryk tarnowskich, reprezentuje prawie 3% budżetu sumarycznego Państwa, a w dziedzinie wydatków inwestycyjnych, objętych tym preliminarzem i preliminowanych dodatków, jednak z wykluczeniem inwestycyj Ministerstwa Komunikacji, obejmuje około 25% inwestycji całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.63" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-9.64" who="#JanWoźnicki">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie budżetu w przedłożeniu rządowem.</u>
          <u xml:id="u-9.65" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanWoźnicki">Zarządzam przerwę do godz. 3%.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JanWoźnicki">Wznawiam posiedzenie. Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. — dokończenie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Głos ma p. Mianowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#HenrykMianowski">Wysoki Sejmie. W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu pragnąłbym Wysokiej Izbie zwrócić uwagę na jeszcze jeden dział, a mianowicie na t. zw. drobną produkcję, a w szczególności na rzemiosło. O rzemiośle i małej produkcji mówił w swojem sprawozdaniu p. referent prof. Zarański, zwrócił uwagę, zdaje mi się przedstawiciel Związku Ludowo-Narodowego p. Lewandowski oraz przedstawiciel Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji. Otóż chciałbym do tych wywodów dorzucić kilka uwag.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#HenrykMianowski">Faktem jest, że od czasu powstania Polski, rzemiosło i drobna produkcja znalazły się w bardzo niekorzystnej sytuacji wskutek zniszczeń wojennych, przemarszu wojsk i rekwizycji, znalazły się one w sytuacji stokroć gorszej aniżeli wielki przemysł i wielki handel. Na usprawiedliwienie należy dodać, że szczupłość budżetu Państwa w okresie odrodzenia Polski, kiedy to po wojnie należało zająć się odbudową od samych podstaw prawie całego naszego życia gospodarczego i naszej państwowości, nie pozwalała na uwzględnienie interesów drobnej produkcji w tej mierze, w jakiej się należało. Zaś obrony dla drobnego przemysłu i rękodzieła nie mogły stanowić bezwładną związki przemysłowe tak z w. cechy, z których nawet najruchliwsze w swojej działalności były ograniczono rogatkami miast i miasteczek. Wprawdzie tych związków przemysłowych, t. zw. cechów było w Polsce około 2.100, a oprócz tego porozrzucanych było po Polsce setki stowarzyszeń rzemieślniczych. Jednak bez żadnego związku między sobą, zazwyczaj unieruchomione lokalnemi stosunkami, pozbawione środków materjalnych nie były one w stanie obronę rzemiosła i drobnego przemysłu postawić na szerokiej platformie polityki państwowej, tylko zazwyczaj ograniczały się do postulatów względnie próśb natury lokalnej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#HenrykMianowski">Proszę Panów, na tego małego producenta i rzemieślnika można się zapatrywać pod najrozmaitszemi kątami widzenia. Są nawet niektórzy, którzy przechodzą nad tą warstwą zupełnie do porządku dziennego, jako nad rzeczą w przyszłości skazaną na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#HenrykMianowski">Nie wiem, kto ma rację, ale jednak faktem jest, ta warstwa istnieje, ona żyje i ona jest nadzwyczaj liczna.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#komentarz">(Głos: 10% wymarło.)</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#HenrykMianowski">Według obliczeń Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które mniej więcej zgadzają się z ostatnim spisem ludności, ilość samodzielnych warsztatów w Polsce wynosi 319.400, natomiast ilość pracowników, zatrudnionych w tych warsztatach, jest 886.200. To są ci pracownicy, którzy są zajęci w samych tylko warsztatach rzemieślniczych. Ale do przemysłu drobnego zalicza się tak samo całą produkcję ludową, czyli t. zw. przemysł ludowy i przemysł zdobniczy, który właściwie koncentruje się w miastach.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#HenrykMianowski">Przemysł ludowy, obejmujący stokilkadziesiąt rozmaitych przemysłów, zatrudnia sezonowo w Polsce około 2 miljony ludzi. Przemysł domowy i artystyczny, trudny do zarejestrowania, ma w Polsce mniej więcej 25.000 warsztatów.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#HenrykMianowski">W końcu do tego właściwie rodzaju produkcji należy zaliczyć tak samo i przemysł chałupniczy, zatrudniający kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Ogółem rzemiosło wraz z drobnym przemysłem skupia około 3 miljonów ludności przemysłowo wytwarzającej, a wliczając rodziny wytwórców, zainteresowane życiowo w tych przemysłach, uzyskamy liczbę około 10 do 12 miljonów ludności kraju, t. z. około 40% całej ludności, która w całości (w rzemiośle) albo dodatkowo (jak na przykład w przemyśle ludowym), żyje z produkcji w tych przemysłach.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#HenrykMianowski">Proszę Panów, nie będę mówił o rzemiośle, ale chcę przedstawić cyfry niektóre, które będą świadczyły o potędze samego przemysłu ludowego. Według dat podanych przez ś. p. Stokłosa, radcę Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jednego z najlepszych znawców przemysłu ludowego, napięcie pracy w zakresie przemysłu ludowego oblicza on na 400 do 600 miljonów dniówek rocznie. Cyfry te wskazują na wysokość pokrycia potrzeb przez produkcję ludową i na jej rolę w całokształcie życia gospodarczego. Jak niektóre gałęzie przemysłu ludowego są potężne, to zaznaczę, proszę Panów, że przemysłowi ludowemu tkackiemu odpowiada dziś obszar kultur lnianych 120.000 ha. Jak potężna to jest podstawa dla rozwoju przemysłu ludowego, świadczy, że, o ile pamiętaną, trzy lata temu pod ogromny przemysł cukrowniczy uprawa buraków wynosiła tylko około 160.000 ha. Już nie mówię, jakie znaczenie ma dla Polski zorganizowanie tego działu przemysłu, zorganizowanie w odpowiedni sposób produkcji lnu ze 120.000 ha, uregulowanie moczenia i czesania lnu. Przecież, proszę Panów, na krajowej produkcji lnu swego czasu został zbudowany Żyrardów i oparto 100 lat temu budowę fabryki żyrardowskiej i to na produkcji lnu z samego Królestwa Polskiego. Jak rozumiano w owym czasie wartość tej produkcji w Polsce, świadczy, że Girard, jeden z wybitniejszych techników francuskich i wynalazców w dziedzinie przeróbki lnu, został specjalnie do Królestwa Polskiego sprowadzony i jego nazwiskiem ośrodek fabryczny nazwano, gdzie skoncentrowała się przeróbka lnu, Żyrardowem. Dziś kultura lnu tak upadła, że fabryka żyrardowska zamiast w dalszym ciągu zajmować się tą gałęzią produkcji, przeszła w większej części swojej na przeróbkę bawełny.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#HenrykMianowski">Proszę Panów! Jako dowód, że dzisiaj jest ta gałęź przemysłu znacznie rozwinięta, świadczy, iż przecież produkcja w przemyśle ludowym tkanin lnianych wynosi około 70 miljonów mtr. płótna. Nie chcę zastanawiać się nad tem, jaką rolę odgrywają inne gałęzie przemysłu ludowego, jak: koszykarstwo, gdzie pod wiklinę zajętych jest prawie 50.000 hektarów ziemi, gdzie rocznie dziś, kiedy eksport wyrobów koszykarskich zmalał w Polsce, jednak mimo wszystko tych wyrobów wywozi się zagranicę około 1.000 wagonów. W końcu, gdy przejdę do przemysłu zdobniczego, którego celem jest zachowanie wzorów etnicznych i tradycji artystycznych ludowych z ich racjonalnemi osobliwościami, to ten dział zatrudnia około 25.000 warsztatów, posiadając przy tem szczególną wartość reprezentacyjną i propagandową na zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#HenrykMianowski">Otóż, jeżeli zbierzemy to wszystko razem, to możemy się przekonać, że ta ogromna masa ludzi, ta warstwa pracująca, reprezentująca razem z rękodziełami około kilku milionów ludności, przedstawia dla Państwa ogromną wartość, i rękodziełem i drobnym przemysłem Państwo ze względu na interes państwowy powinno się bezwzględnie zająć. Muszę tu stwierdzić, iż akcja opieki nad drobną produkcją zaczęła się nie przed wyborami, ją rozpoczęto kilka lat temu, a Rząd Marszałka Piłsudskiego w osobach p. Wicepremjera Bartla, Ministra Kwiatkowskiego, a w ostatnich miesiącach generała Góreckiego dla tej warstwy, o której mówię i którą znam, bo się z nią bezpośrednio stykam, ogromnie dużo zdziałał. Już nie mówię o tem, że zdziałał wiele przede wszystkiem pod względem ustawodawczym, ale także i pod względem kredytowym., Zrozumiano dopiero teraz u góry, że upadek rzemiosł, to jest pozbawienie pracy i zubożenie klikuset tysięcy warsztatów, na których bądź co bądź opiera się dziś dobrobyt i bogactwo naszych miast i miasteczek. Upadek rzemiosł to jest zniszczenie jednego z głównych czynników naszego bogactwa i dochodu narodowego, to jest zniszczenie tych żywotnych komórek, które rozmieszczone równomiernie w Polsce wchłaniają z pożytkiem dla Państwa nadmiar sił roboczych, płynących do miast ze wsi polskiej, która jest coraz bardziej przeludniona. Miasta nie tylko wchłaniają dziś ten nadmiar, ale ten nadmiar ludności wiejskiej, bezrobotnej uczą zawodu i tem ją stale wiążą z miastem. Upadek i podcięcie egzystencji drobnej produkcji na wsi, to jest zubożenie, obniżenie konsumcji i obniżenie stopy życiowej miljonowych rzesz.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#HenrykMianowski">Tak jest i i dlatego należy to doceniać.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wysokie podatki.)</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#HenrykMianowski">Nie. Panie, przeważnie ta ludność zarobkująca przemysłem ludowym nie podpada pod ustawę przemysłową i nie jest nadzwyczaj obciążona podatkiem, to jest zniszczenie tych warsztatów, które w wielu wypadkach przy racjonalnej polityce Państwa są zalążkiem i początkiem średniego, a czasem wielkiego warsztatu pracy, opartego nie o kapitał zagraniczny, tylko o inicjatywę, pracę i kapitał krajowy. I słusznie powiedział p. Minister Staniewicz na posiedzeniu Sejmu dnia 1 czerwca r. b.: Program agrarny można będzie tylko wówczas rozwiązać, jeśli powstanie przemysł i rozwiną się miasta i miasteczka, które pochłoną nadmiar ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#HenrykMianowski">Dotychczasowe stosunki prawno-administracyjne, wśród których pracował przemysł i rękodzieła, były po prostu w Polsce nie do zniesienia, np. na terenie Państwa Polskiego obowiązywało 5 ustaw. W b. Kongresówce obowiązywało rozporządzenie księcia Namiestnika z r. 1816, na Kresach Wschodnich przepisy oparte na zbiorach praw b. cesarstwa rosyjskiego, w b. dzielnicy pruskiej ustawa o ordynacji procedurowej z r. 1869, w Małopolsce ustawa austrjacka z r. 1907, a prócz tego na terenach Orawy i Spiżu ustawa węgierska. Na tym terenie jednolitym pod względem gospodarczym obowiązywało zatem 5 najrozmaitszych ustaw i szereg najrozmaitszych rozporządzeń. Ta różnorodność ustaw i przepisów powodowała chaos w stosunkach wewnętrznych, przemysłowych, a szczególnie wśród rękodzieła. Jak się mogła inicjatywa i przedsiębiorczość polska swobodnie rozwijać, kiedy ustawy zaborcze rozdzielały państwo na 4 względnie 5 dzielnic, kiedy rzemieślnik albo przedsiębiorca nie mógł pójść z jednej dzielnicy do drugiej i tam założyć warsztat. I dlatego, Proszę Panów, zapoczątkowana przez Rząd Marszałka Piłsudskiego unifikacja ustaw w dziedzinie ustawodawstwa gospodarczego, jak ustawa przemysłowa, nowa ustawa o izbach handlowych, z innego zakresu ustawa budowlana nadzwyczaj ważna, ta unifikacja ustaw, zapoczątkowana przez Rząd Marszałka Piłsudskiego jest w życiu gospodarczem wielkim krokiem naprzód.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Już w starym Sejmie to było zapoczątkowane. Głos na prawicy: Miał Pan możność w starym sejmie?)</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#HenrykMianowski">Gdyby Pan tam był, toby Pan z pewnością przeprowadził, tylko dlaczego kol. Rzepecki nie przeprowadził bez Pana.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(Wicemarszałek Woźnicki dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#HenrykMianowski">Proszę Panów, wierzę, że z wielu tych ustaw nie wszystkie odnośne sfery i nie wszystkie dzielnice są w zupełności zadowolone i nie należy się temu dziwić. Przemysł, handel, rzemiosło, rozdzielone przez 150 lat niewoli kordonami na trzy zabory, wychowane w innych tradycjach, zżyte z innemi ustawami, nie mogą się pogodzić z jednolite mi ustawami, które nie czynią zadość potrzebom i postulatom pojedynczych dzielnic, tylko są dostosowane do nowych warunków, jakie zaistniały w niepodległej Polsce. Nowe ustawy mają już swoje błędy i niedociągnięcia, które powstały stąd, że w tej olbrzymiej pracy unifikacyjnej należało zniwelować różnice dzielnicowe w dziedzinie ustawodawstwa gospodarczego i stworzyć dla obywateli Państwa nowe warunki prawne celem osiągnięcia dobrobytu. Jakkolwiek nowo obowiązująca ustawa przemysłowa nie jest doskonała, jednak w najbliższym czasie rozwój ekonomiczny naszego kraju wskażę, w którem miejscu należy poczynić korektury i w którem miejscu znowelizować ustawę. Szczególnie dla rzemiosła ustawa ma kolosalne znaczenie. Rząd bowiem dzisiejszy przez wydanie ustawy przemysłowej, nie tylko uregulował życie przemysłowe pod względem prawno-administracyjnym, ale przez stworzenie samorządu gospodarczego, t. zw. izb, jako stałego przedstawicielstwa sfer gospodarczych, stworzył doskonałą platformę dla rozwoju ekonomicznego Polski, oddając równocześnie samorządom inicjatywę w dziedzinie stworzenia najrozmaitszych organizacji zawodowych, handlowych, kredytowych i oświatowo-zawodowych. Racjonalne wprowadzenie w życie ustawy przemysłowej, a odnośnie co do rzemiosł dobre nastawienie do prac izb rzemieślniczych i korporacji stworzy zdrową platformę dla odrodzenia rzemiosła przy czynnej pomocy czynnika obywatelskiego. I tu świat rzemieślniczy musi pamiętać o jednej rzeczy, że nawet najlepsza ustawa nic nie pomoże, jeżeli cały świat rzemieślniczy sam nie przyczyni się do swego odrodzenia. Od rządu wszystkiego spodziewać się nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#HenrykMianowski">Odnośnie do izb rzemieślniczych, to, według informacji, będą one powołane do życia w drugiej połowie b. r. Jednak, ażeby dobrze mogły spełnić zadania, określone ustawą, będą musiały posiadać personel urzędniczy odpowiednio przygotowany tak pod względem ekonomicznym, jak i pod względem oświatowo-zawodowym, a na to są potrzebne odpowiednie środki materjalne. Te sumy, jakiemi rozporządzają izby rzemieślnicze z dodatków do patentów i kar rejestracyjnych, są, zdaniem mojem, tak minimalne, że w niektórych województwach, szczególniej na wschodzie, nie wystarczą nawet na zapłacenie lokalu i jednej siły pomocniczej, a przecież zakres działania izb rzemieślniczych odnośnie do kształcenia i wychowywania uczniów jest znacznie szerzy, niż zakres działania izb handlowych. Dlatego też jednem z najważniejszych zadań, zdaniem mojem, Ministerstwa Przemysłu i Handlu dziś jest, zanim izby się zbiorą, w najbliższym czasie wypośrodkowanie i ustalenie tych funduszów, jakie potrzebne są izbom rzemieślniczym do normalnego funkcjonowania.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głos: To będą nałożone nowe ciężary.)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#HenrykMianowski">Ustawa przemysłowa dla opieki nad stowarzyszeniami i korporacjami ustanawia w każdem województwie t. zw. instruktorów, którym jednocześnie powierza opiekę nad wszelkiemi zamierzeniami sfer rzemieślniczych i drobnej produkcji, mającemi na celu podniesienie tego stanu. Jeżeli więc, proszę Wysokiej Izby, przyszłe, rozporządzenia, określające funkcje instruktora uczynią z niego nie tylko urzędnika, załatwiającego akta, ale uczynią z niego naprawdę obywatela, towarzysza, wychowawcę i nauczyciela tych sfer i to w myśl wskazań, zawartych w znakomitej rozprawie Tadeusza Szukiewicza, urzędnika Ministerstwa Przemysłu i Handlu: „Instruktorzy Korporacyj Przemysłowych”, to wierzę, że rzemiosło będzie umiało wyzyskać warunki, jakie mu stworzył Rząd Marszałka Piłsudskiego przez ustawę i stanie się poważnym i twórczym czynnikiem w naszem życiu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#HenrykMianowski">Przyszłe losy rzemiosła i drobnego producenta, znajdującego się dzisiaj w nadzwyczaj ciężkiej sytuacji, na losach którego tak ujemnie zaciążyła wojna światowa, nie są tylko uzależnione chociażby nawet od najlepszych i najzdrowszych warunków prawno-administracyjnych. Inne są także czynniki, od których kto wie, czy nie w wyższym stopniu uzależniona jest przyszłość tego działu naszego gospodarstwa krajowego.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#HenrykMianowski">Do czynników, które spowodowały upadek rzemiosła drobnego i które - winny być w najbliższym czasie usunięte, należy zaliczyć: niski stopień oświaty tak ogólnej, jak zawodowej — wskutek tego niski stopień fachowości; 2) brak funduszów obrotowych i inwestycyjnych (dziś sytuacja się zmieniła), a w konsekwencji tego tłumaczy się wiele braków i wad, jak: a) wadliwe nabywanie surowca po wysokich cenach i bez żadnego wyboru, co fatalnie wpływa na kalkulację; b) prymitywne urządzenia mechaniczne, które podrażają koszta produkcji, uniemożliwiając mu nie tylko konkurencję z wielkim przemysłem, ale też i z drobnym przemysłem z zagranicy; c) niezdolność rzemiosła względnie drobnego przemysłu do podejmowania większych robót i dostaw; d) brak organizacji dla zbytu drobnej produkcji, a wskutek tego uzależnienie drobnego producenta od najrozmaitszych spekulantów; 3) nieuregulowanie warunków dostaw; 4) stałe pomijanie go przy większych dostawach tak rządowych, jak i wojskowych. Jeżeli przypatrzymy się bliżej tym czynnikom, to widzimy, w jak wysokim stopniu życic drobnego producenta uzależnione jest od oświaty, umiejętności zrzeszania się od współdzielczości i jak wielkie zadania ciążą na instruktorach przemysłowych i samorządach gospodarczych. Jeżeli wspomniałem, że jednym z czynników jest brak oświaty zawodowej, to muszę i temu działowi kilka słów poświęcić. Co się tyczy oświaty, to proszę Panów, mamy dziś do wykształcenia zawodowego w całej Polsce około 250–300.000 uczniów i terminatorów, a szkól dokształcających wieczorowych mamy zaledwie dla kilkudziesięciu tysięcy. A przecież ustawa przemysłowa zawiera wyraźnie postanowienie, że każdy z praktykantów musi mieć szkołę dokształcającą skończoną, zanim zostanie samodzielnym rzemieślnikiem. Blisko dla 200.000 terminatorów, uczniów i praktykantów należy zorganizować szkoły dokształcające.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#komentarz">(Głos: Ale nauka w tych szkołach nie wiele jest warta)</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#HenrykMianowski">Z tego nie wynika, że szkoła jest zła, ale wynika to, że nie jest odpowiednio nastawiona do pracy, są n aj rozmaitsze braki. Trzeba pamiętać o tem, że uczeń przychodzi do szkoły po 8-godzinnym dniu pracy zmęczony i tak projekt rządowy o szkołach dokształcających, który jeszcze w tamtym sejmie był przedstawiony, zawierał postanowienia na wzór ustawodawstwa niemieckiego, aby szkoły dokształcające — co ma już miejsce w Poznaniu — trwały przez jeden dzień w tygodniu. Więc tutaj braki pod tym względem są ogromne. Dalej ustawa przemysłowa na wzór ustawy niemieckiej żąda od rzemieślników, którzy chcą zatrudniać uczniów i terminatorów, egzaminów specjalnych t. zw. majsterskich. Ale gdzie są instytuty i kursy, któreby temu zadaniu podołały, gdzieby majster lub pracownik fabryczny, pracujący już przez czas dłuższy w zawodzie, mógł się dokształcać i zaznajamiać z najnowszemi zdobyczami na polu techniki i produkcji rękodzielniczej. Wprawdzie w tej dziedzinie zrobiliśmy wiele w przeciągu ostatnich lat, zrobiliśmy bardzo wiele, ale w stosunku do tego zapotrzebowania, jakie dziś istnieje i wobec wymogów, przed jakiemi Stoimy z racji ustawy przemysłowej, to jest wszystko bardzo a bardzo mało. Szkolnictwo zawodowe jest jednym z czynników naszej polityki gospodarczej i pod tym kątem widzenia trzeba się zapatrywać na szkolnictwo zawodowe. Szkoły zawodowe o najrozmaitszych poziomach i rodzajach, to nie są szkoły ogólnokształcące, lecz muszą czynić zadość potrzebom ogólno-gospodarczym i wyprzedzać jego rozwój w wielu wypadkach i do tego życie przygotowywać i dlatego w polityce ekonomicznej szkoły zawodowe mają kolosalne znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#HenrykMianowski">Szkoła zawodowa powinna szerzyć wśród młodzieży entuzjazm dla naszego życia gospodarczego, dla techniki, dla solidności w pracy zawodowej. Ona winna w młodzież wpajać tę świadomość, że pracownik na niwie gospodarczej, to jakby żołnierz na posterunku. Twórcza jednostka w życiu gospodarczem nie śmie stać na miejscu, ona musi stale udoskonalać siebie i swój warsztat pracy.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#HenrykMianowski">W społeczeństwie, jak i wśród młodzieży, powinien powstać nastrój do pracy fizycznej, jeszcze dziś istnieje ten frazes, który stał się przysłowiowy w naszem życiu narodowem, w szkole, w domu, że się mówi: jak nie będziesz się uczył, pójdziesz do rzemiosła, do terminu. Jaki jest skutek tego? Skutek jest taki, że, jak Panom wiadomo ze statystyki, po miastach już dziś synowie po ojcach nie odziedziczają warsztatów, nie ma ciągłości w pracy gospodarczej. Synowie wolą obejmować posady marnie płaconych urzędników, niż pójść tą drogą, jaką szli ich ojcowie, dlatego nasze warsztaty się nie rozwijają, bo znajdują się zazwyczaj w rękach tylko jednego pokolenia. Mam cyfry które noszę przy sobie, a których się wstydzę, mianowicie mam cyfry z jednego okręgu, w którym do szkół dokształcających synów rzemieślników chodzi zaledwie 3%. Poznańskie stoi i pod tym względem bardzo wysoko, tam do szkół dokształcających uczęszcza ok. 60% synów rzemieślniczych, t. zn. 60% rzemieślników kształci swoje dzieci w przemyśle i rzemiośle. Nastrój w społeczeństwie musi być zmieniony, w młodzież musi być wpojony ten entuzjazm do życia gospodarczego i wiara w przyszłość gospodarczą Polski. Dlatego młodzieży po ukończeniu nauki zawodowej w terminie, lub warsztacie w 18 lub 20 roku nie można opuszczać. Należy się nią zająć. Ona powinna być dalej dokształcana na kursach, w instytucjach i t. d. Z powodu zaś, że nasza młodzież, idąca do zawodów praktycznych, jest nadzwyczajnie biedna i bardzo prędko po wyjściu ze szkoły zniechęca się do życia, gdyż ono w większej ilości wypadków przynosi jej zawody, powinno się, jak jest w innych państwach, młodemu pracownikowi wyszkolonemu praktycznie, który ma umiejętność zawodu, a za całą hipotekę tylko 10 palców u rąk, dopomóc do zakupna warsztatu i narzędzi. Dziś każdy nowo otwarty mały warsztat jest przeważnie źle nastawiony do pracy. Ale, proszę Panów, wyszkolenie młodzieży i opieka nad rzemiosłem i drobną produkcją, popieranie jej przez spółdzielnie, kasy rzemieślnicze i t. d. jest to jeden i ten sam dział pracy. Dlatego też wyrażam tu zapatrywanie, że to, co dziś jest rozdzielone na 2 części, a mianowicie: w Ministerstwie Oświaty, (szkolenie zawodowe), i w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, w wydziale rzemiosł i drobnego przemysłu, (opieka), winno być ze względu na rozwój rzemiosła, dla dobra drobnej produkcji, dla dobra samej młodzieży, bezwzględnie razem związane i tworzyć jedną całość.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#HenrykMianowski">Muszą te dwa działy być razem połączone, bo popieranie i opieka nad drobnym przemysłem wymaga opiekowania się młodzieżą, która się poświęca pracy zawodowej i to aż do czasu, kiedy stanie na własnych nogach. Szkoły dokształcające, instytuty, bursy, kursa specjalizujące, muzea, kasy, izby rzemieślnicze, korporacje — to wszystko przecież tworzy razem jedną całość. Zagranicą jest to razem traktowane jako całość. Wierzę, że jeżeli nie dziś, to w najbliższym czasie ten dział pracy, której celem jest szkolenie zawodowe i opieka nad produkcją rzemiosła, nad drobnemi producentami, znajdzie się przy jednym resorcie. Do jakiego ministerstwa będzie on zaliczony, to nie jest moją rzeczą. Np. w Austrji — rzemiosło stało bardzo wysoko. A cały ten dział był umieszczony w Ministerstwie Robót Publicznych i tworzył jednostkę w sobie zamkniętą.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#HenrykMianowski">Jeżeli przejdę teraz do kredytów, to muszę stwierdzić, że poprzednie rządy pragnęły drobnej produkcji przyjść z pomocą, jednak stosunki, jakie istniały wówczas w państwie, nie dopuszczaj do wprowadzenia tej pomocy w życie, a po drugie, jeżeli chodzi o kredyt rzemieślniczy, nie zorjentowano się wtedy, w jaki sposób ten kredyt wprowadzić i udostępnić go szerokim masom.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#HenrykMianowski">Proszę Panów, kiedy na przykład 200 milj. marek przyznano ustawą z grudnia 1920 r., te 200 milj. przedstawiały właściwie wartość 2 milj. zł. Następnie podwyższono ten kredyt na 500 milj. marek w roku następnym i on przedstawiał wartość już tylko 1.100.000 zł. W r. 1923 podniesiony ten kredyt został do sumy 4 miljardów marek, co robiło już razem tylko 200.000 zł. Dlatego też, proszę Panów, ten kredyt wskutek dewaluacji i spadku waluty polskiej został właściwie zniszczony i dlatego też już w pierwszym kwartale 1923 r. udzielanie kredytu dla drobnych producentów zostało bezwzględnie wstrzymane. Dopiera w 1926 r., względnie w drugiej połowie tego roku za rządów Marszałka Piłsudskiego…</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tak nie było.)</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#HenrykMianowski">Jeżeli tak nie było, to proszę mi powiedzieć, jak było.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#komentarz">(Głos: Was to boli.)</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#HenrykMianowski">Rząd, orjentując się w sytuacji znając i odczuwając potrzeby rzemiosła, przeznaczył na ten cel z P. K. O. kredyt w wysokości 5 miljonów złotych. Kredyt został rozprowadzony w ten sposób, żeby najłatwiej i w formie najtańszej trafić do producenta. Wskutek tej pomocy kredytowej w 1926 roku...</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#komentarz">(Głos: To jest zasługa Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#HenrykMianowski">...wtedy u was, dzięki kredytowi p. Ministra, wielka kasa rzemieślnicza w Poznaniu została powołana do życia i wspaniale się rozwija. Wskutek tej pomocy kredytowej, choć minimalnej, bo, jak obliczyłem, wypadało na jeden warsztat rzemieślniczy 15 zł., to jest prawie nic.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(Głos: Na jednego mieszkańca 1 zł.)</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#HenrykMianowski">A jakby Pan obliczył według mieszkańców Europy, toby jeszcze mniej wypadło. Otóż ten kredyt nie tylko był pomocą dla pewnej ilości producentów nawet w najdalszych okolicach polskich, ale przy pomocy tego kredytu z 1926 r. powstał szereg spółdzielni, a wiele spółdzielni znacznie się rozwinęło. Proszę Panów, nie wiem, jak inne dziś spółdzielnie, ale niedawno, w Krakowie nastąpiło połączenie takich dwu spółdzielni rzemieślniczych, którym rząd z pomocą przyszedł w roku 1926. Prawda, że jednej z nich dwa lata przedtem przyszło z pomocą Towarzystwo Ubezpieczeń od Wypadków, jednak w każdym razie dzisiaj tą kasa rzemieślnicza w Krakowie ma około 500.000 wkładów bez majątku własnego, portfel wekslowy wynosi 3.000.000 i około 30.000.000 obrotu. Druga kasa rzemieślnicza we Lwowie ma dzisiaj portfel wekslowy około 1 miljona i około 18 milj. zł. obrotu. Nie chcę mówić o innych kasach rzemieślniczych, które dzięki temu kredytowi, jak kasa w Warszawie i Katowicach i t. d., wspaniale się rozwinęły.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#komentarz">(Głos: Ile było plajt?)</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#HenrykMianowski">Ani jednej. Rzemieślnik to jest pewny płatnik. Wie Pan dlaczego? Czy Pan widział kiedy zbankrutowanego krawca? Jeżeli mu się zostawi igłę, nożyczki, stół i żelazko i t. d., to chociaż mu jest bardzo ciężko i przez rok może nic płacić, to z pewnością po roku, gdy warunki pracy się polepszą, zapłaci.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#HenrykMianowski">Rząd, widząc dodatnie skutki tej akcji, mając za sobą doświadczenie, nie poprzestał na tej doraźnej pomocy — Bank Gospodarstwa Krajowego z prezesem gen. Góreckim na czele, w połowie b. r. uruchomił przez Komunalne i Powiatowe Kasy Oszczędności t. zw. kredyty terminowe 10-kwartalne w wysokości 13.500.000 zł. na 9% — o tem pan Lewandowski mówił wczoraj.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#komentarz">(Głos: Miało być 150 miljonów.)</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#HenrykMianowski">Może wyście obiecywali, bo ja, stojąc przedtem bardzo blisko tej sprawy, jako ten, który się nią zajmował, jednak nie wiem nic o 150 miljonach. Prawdą jest, że te kredyty rozprowadzane były tylko przez kasy oszczędności, ale dlatego tylko przez kasy oszczędności, a nie przez spółdzielnie, gdyż przy rozprowadzaniu już 5-miljonowego kredytu okazało się, że kasy spółdzielcze nie chciały dawać i nie dawały gwarancji. Członkowie Rad Nadzorczych nie chcieli dawać gwarancji osobistej. A tam, gdzie cala Rada, jak miało to miejsce w jednej spółdzielni na wschodzie, zgodziła się, ażeby dać gwarancję za przydzieloną sumę do rozdziału, to jeden z głównych członków Rady, który był bogaty, i którego podpis decydował o gwarancji z kwoty 25 tysięcy, przeznaczonej dla wszystkich rzemieślników, wziął dla siebie 12 tysięcy. I dlatego Bank Gospodarstwa Krajowego poszedł nie przez spółdzielnie tylko przez kasy oszczędności. Kasy oszczędności mają bowiem gwarancję powiatu względnie miasta. Więc nie można mówić, jakoby Bank Gospodarstwa Krajowego źle postąpił, że kredyty terminowe w wysokości 13,5 milj. zł. rozprowadził po kraju przez kasy oszczędności. Innego bowiem wyjścia nie było.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#HenrykMianowski">Oprócz tego, Panowie zapewne wiedzą, że drobnemu przemysłowi, kupiectwu, rzemieślnikowi najdogodniej jest korzystać po miastach z kredytu w kasach oszczędności. Kasy oszczędności zajmują się w przeważnej ilości wypadków tego rodzaju kredytem, który dla małego człowieka jest najwięcej dostępnym, szczególnie na wschodzie. I ten, kto wspomaga i zakłada kasy oszczędności, siłą rzeczy zakłada te instytucje, przez które najłatwiej trafić do tego małego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#HenrykMianowski">Dlatego nieocenioną zasługą Rządu jest, iż przedsięwziął od roku akcję zakładania kas oszczędności na kresach wschodnich, po małych miastach i miasteczkach. Kto dziś tworzy kasy oszczędności i stawia je na nogi, ten stawia równocześnie na nogi średnią warstwę pracującą.</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#HenrykMianowski">Oprócz tego kredytu kasy oszczędności słabe, które niedawno powstały, a jest ich kilkadziesiąt, dostały w ciągu b. roku jako lokatę na razie na ruszenie z miejsca około 685 tysięcy. Następnie kasom oszczędności roztworzono kredyt redyskontowy w wysokości 10.630.000 do 30 maja r. b., a oprócz tego Bank Gospodarstwa Krajowego uruchomił równocześnie kredyt dla zrzeszeń gospodarczych o charakterze społecznym. Po rozpoczęciu planowej akcji na podstawie okólnika nr. 416, normującego tę działalność, Bank Gospodarstwa Krajowego udzielił ogółem tego kredytu 230 spółdzielniom kredytowym w kwocie 7 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#HenrykMianowski">Po rozpoczęciu tej planowej działalności przyznano jeszcze kredytu 29 spółdzielniom na kwotę około 2.968.000, t. j. łącznie do 9 maja udzielił Bank Gospodarstwa Krajowego kredytu 10.225.000 dla spółdzielni. Więc jeżeli razem zbiorę te wszystkie kredyty, które w ciągu roku udzielił Bank Gospodarstwa Krajowego dla małej produkcji, a także po części i dla małego kupca, w pewnych wypadkach pośrednio, a w innych wpadkach bezpośrednio, to okaże się, że w ciągu tego roku mniej więcej do 30 maja Bank Gospodarstwa Krajowego zasilił średnią warstwę kwotą 34.951.000 i to bez 5 miljonów, które poszły przez P. K. O. A zatem dzisiejszy Rząd i Bank Gospodarstwa Krajowego tak się zajął tym człowiekiem, małym producentem i małym kupcem, jak żaden inny Rząd przedtem. Nie będę robił poprzednim rządom pod tym względem zarzutów, bo słusznie mogą one powiedzieć, nie stać było Polskę wówczas na tak intensywną akcję kredytową, ale faktem jest, że w dzisiejszych czasach, za istnienia rządu Marszałka Piłsudskiego, mały i drobny producent został tak zasilony kredytem, jak nigdy jeszcze w Polsce średnie warstwy przemysłowe tego nie miały.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#komentarz">(Głos: Panie Pośle, życie wskazuje co innego, jednak w Lublinie przez trzy tygodnie drobny przemysł strajkował.)</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#HenrykMianowski">Z planowem wzmożeniem akcji kredytowej, przy planowem rozmieszczeniu po kraju spółdzielni kredytowych i przy wytrwałej współpracy samego rzemiosła i samorządów gospodarczych będzie można z czasem, pod egidą Ministerstwa Przemysłu i Handlu, przystąpić do rozbudowy współdzielili surowcowych, spółdzielni wytwórczych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#HenrykMianowski">W końcu, proszę Wysokiej Izby, dwie uwagi: 1) ustawa przemysłowa w swojem wykonaniu znacznie rozszerzyła zakres czynności Wydziałów Przemysłowych przy województwie, zarówno w zakresie wielkiego przemysłu drobnego, jak i rzemiosł. Ustawa przemysłowa wprowadziła jako nowość terminy w załatwianiu spraw. Oprócz wykonywania funkcji o charakterze administracji w zakresie przemysłu i rzemiosła, z ustawy przemysłowej i z ustawy o izbach przemysłowo-handlowych wynika także obowiązek władz przemysłowych brania udziału przy tworzeniu samorządu gospodarczego. Dlatego wobec rozszerzonego zakresu działania Wydziałów Przemysłowych, skład personalny Wydziałów Przemysłowych (w ostatnich czasach znacznie zredukowany) jest wobec tych zadań absolutnie nie wystarczający. To samo, zdaniem mojem, odnosi się nie tylko do władz przemysłowych II instancji, ale w wielu wypadkach odnosi się tak samo i do władz przemysłowych I instancji, na które ustawa przemysłowa także znaczne obowiązki nakłada.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#HenrykMianowski">2) Na zakończenie muszę stwierdzić, że przez poparcie rozwoju rzemiosła porozrzucanego po miastach i miasteczkach, przez poparcie i rozwój przemysłu domowego i ludowego, dającego zatrudnienie i wyżywienie kilku miljonom ludzi, rozmieszczonego czasem wielkiemi skupieniami po Polsce, szczególnie w najbiedniejszych okolicach (np. na całem Podkarpaciu), można przyczynić się w najszybszy sposób do równomierności w rozkładzie dobrobytu na całem terytorjum Polski. Nie dobrze bowiem jest, gdy przemysł we wszystkich swych formach i przejawach koncentruje się tylko w pewnych okolicach i skupieniach (rozumie się z wyjątkiem, jeżeli zmuszają do tego czynniki naturalne gdyż wtedy, gdy przemysł ten koncentruje się tylko w pewnych okolicach, wytwarzają się znaczne różnice w dobrobycie i bogactwie w obrębie jednego gospodarstwa społecznego. I dlatego, proszę Panów, o to należy dbać. Tym czynnikiem wyrównywującym w tej gospodarce społecznej jest bezwzględnie czynne poparcie akcji rzemiosł i drobnej produkcji. Rozumie się, że tej polityce musi odpowiadać i rozwój szkolnictwa zawodowego. Szkoły zawodowe, instytuty przemysłowe, rękodzielnicze, kursy zawodowe, zbiory rzemiosła i drobnego przemysłu, muszą być porozmieszczane planowo po całym kraju. Nie można bowiem żądać, by majster, czeladnik, albo ten, który w swoim zawodzie chce się wykształcić lub zawodu nauczyć, względnie uczeń odbywał podróże dla wykształcenia się w swym zawodzie.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Eisenstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#KarolEisenstein">Wysoka Izbo! Po raz pierwszy w Polsce odrodzonej p. sprawozdawca budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu poświęcił nieco więcej uwagi problemowi rozwoju handlu w Polsce. Dotychczas bowiem nie można było zaobserwować, żeby dla rozwoju kupiectwa Rząd cośkolwiek uczynił. Żali się p. sprawozdawca, że nie ma w kupiectwie ciągłości tradycji, że nikt nie ma ambicji tworzenia przedsiębiorstwa handlowego jako podstawy swej egzystencji, że minimalną jest liczba firm handlowych, pozostających przez szereg pokoleń w jednej rodzinie i że handel dotychczas był uważany tylko za środek do robienia majątku. Nie kupiectwo ponosi w tem winę, lecz wina leżała w pewnym systemie i dopiero obecny Minister Przemysłu i Handlu zrozumiał doniosłość kupca w odbudowie Państwa Polskiego i w swojem przemówieniu w Sejmie dnia 8 lutego 1927 r. podkreślił:</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#KarolEisenstein">„Najważniejszą kwestją niewątpliwie w rozwoju rynku wewnętrznego jest postawienie kupiectwa w Polsce na warunkach racjonalnej pracy. W tej dziedzinie mamy jeszcze zjawiska, którym trudno dać wiarę. Są okolice w Polsce nie używające węgla, konsumujące minimalne ilości żelaza, nawozu sztucznego, papieru, mydła, nafty, cukru i t. d. Stwierdzić należy, że rozwój konsumcji to przede wszystkiem pionierska praca niedocenianego na ogół kupca. On sam odbudować musi rynek wewnętrzny i dlatego musi być uważany w państwie, jako czynnik pozytywny, któremu należy dać pomoc państwową i ochronę”.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#KarolEisenstein">Ale od słów do czynu jeszcze bardzo daleko. Faktycznie kupcowi dotychczas z żadną pomocą się nie przyszło. To też z pewnem zdziwieniem wysłuchałem przemówienia p. Mianowskiego, który chciał Sejm przekonać o ogromie pozytywnej pracy Rządu dla drobnych rzemieślników i kupców. Gdybyśmy tak wzięli bezkrytycznie wszystko, co p. Mianowski nam tu powiedział, to doszlibyśmy do przekonania, że w raju żyją rzemieślnicy i że kupcom świetnie się powodzi.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos: Źle go Pan zrozumiał.)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#KarolEisenstein">Ja doskonale p. Mianowskiego zrozumiałem i wiem, że jest wręcz przeciwnie i dlatego należy bliżej się przypatrzeć warsztatom rękodzielniczym kupiectwa, a wówczas, będzie można sobie prawdę powiedzieć, że właściwie wszystko chyli się ku upadkowi. Tak handel, jak rzemiosło nie mające dotychczas żadnego poparcia ze strony dotychczasowych rządów, traktowane jako czynnik zbędny, jako element paskarski, obarczany niesłychanie wygórowanemi podatkami i świadczeniami społecznemi, bez możności pracy a w ślad zatem pozbawione możności prowadzenia aktywnej polityki wzorem zachodu, znalazły się w tem położeniu, że 90% jest w stanie niewypłacalności. Przyczyna również leży w tem, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu dotychczas było ekspozyturą Lewjatana, że stało pod jego przemożnym wpływem i niczego nie można było dokonać, na co nie było zgody możno władcy Lewjatana, p. Wierzbickiego. Faktycznie, Minister Przemysłu i Handlu był tylko tubą Lewiatana w Sejmie. Muszę przyznać, że p. Minister Kwiatkowski pomału wyzwala się z pod wpływu Lewjatana, ale niezupełnie; ciągle jeszcze Lewjatan go kontroluje i ma silny jeszcze wpływ.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#KarolEisenstein">I właśnie zasługą Lewjatana było, że wprowadzono waloryzację ceł, która okazała się szkodliwa dla Państwa. Doprowadziła nas do niepotrzebnych zatargów z sąsiadami, podcięła kredyt kupcom, zachwiała wiarę w praworządność i w wartość zawartych traktatów handlowych, a w konsekwencji odbiła się na kieszeniach konsumentów. Bo jednocześnie z podniesieniem stawek celnych, nasi przemysłowcy podnieśli ceny na wszystkie wytwory wyrabiane w naszych krajowych fabrykach do wysokości zwaloryzowanych ceł. Żaden urząd badania cen, ani urząd dla walki z lichwą nie ma przystępu do fabryk, ale do małego kupca, do rzemieślnika, który ledwie zarabia na kawałek chleba dla siebie i rodziny, do niego trafia władza na kontrolę i robi protokóły, a wówczas sypią się kary, jak z rogu obfitości.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#KarolEisenstein">I jak z jednej strony jest kupiectwo i rzemiosło zupełnie bez ochrony, tak z drugiej strony jest otaczane aż zanadto wielką opieką przez p. Ministra Skarbu. Już tu wiele mówiono o tej opiece. Również p. kol. Wiślicki rzecz tę poruszył, ale naprawdę, od kiedy przeniósł się z Klubu Żydowskiego, zmienił się do niepoznania, bo mówił tak, jak B. B. Zwykle twierdził i słusznie, że kupiectwu dzieje się szalona krzywda w szczególności na polu podatkowem, a dzisiaj mówił delikatnie bardzo o tym problemie — a może mu nie wolno było mówić o tej szalonej nędzy, o tych okropnościach i torturach, jakie przechodzi mały kramarz kupiec lub rzemieślnik, któremu zabiera się nie tylko grosz ostatni, ale odbiera się nawet możność egzystencji, egzekwując niejednokrotnie ostatnią poduszkę. P. Minister biada, że nasz bilans nie jest aktywny, wina tego stanu nie leży po stronie kupiectwa, winę ponosi Rząd, który nie może zdobyć się na odwagę, ażeby znieść wszystkie barjery, które są przeszkodą dla rozwoju naszego handlu, mam tu na myśli sprawę paszportów. Zagranicą każdy obywatel otrzymuje paszport w przeciągu 2 godzin, bez jakichkolwiek trudności i kosztów i ma możność przyjazdu do Polski, gdzie zbywa swoje towary. A kupiec polski nie może się z kraju wydostać, bo paszportów nie dostaje. Nie dawno skarżył się mi wybitny masarz, wyrabiający świetne wędliny, że nie może otrzymać paszportu do Wiednia, jakkolwiek w Wiedniu proszą się o jego wyroby. Tak się popiera nasz wywóz, kto nie ma świadectwa handlowego drugiej kategorji, ten paszportu handlowego nie otrzymuje.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#KarolEisenstein">Świadectwa przemysłowe t. zw. patenty są świetnym hamulcem rozwoju naszego handlu. Na całym świecie nie ma tych barbarzyńskich legitymacji. To było dobre może wówczas, kiedy tutaj carat rządził. Panowie znieśliście sobór w Warszawie, jako widomą oznakę rządów carskich. Miejcie odwagę znieść i ten symbol carskiego barbarzyństwa, jakiemi są świadectwa przemysłowe, które zupełnie niszczą i podkopują handel i rzemiosło. Bo gdy rzemieślnik chce sobie otworzyć już nieco większy warsztat, to równocześnie inspektor podatkowy żąda wykupienia wyższego świadectwa. To samo jest z kupcem, jeżeli on sobie otworzy nieco większy sklepik i tu władza skarbowa domaga się wykupienia wyższego świadectwa, w ten sposób doskonale uniemożliwiając sferom gospodarczym zdobycie rynku zagranicznego, rozwój wewnątrz kraju i tem samem faworyzując zagranicznych przemysłowców i kupców.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#KarolEisenstein">Opowiadał nam tutaj p. Mianowski o miljonach, które Rząd rzekomo wyasygnował...</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(P. Idźkowski: Nie rzekomo, tylko w istocie.)</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#KarolEisenstein">...na poparcie rzemiosł i handlu. Nie mam powodu nie wierzyć p. Mianowskiemu, że prawdę powiedział, ale muszę tu zaznaczyć z naciskiem, że rzemieślnik żydowski, że kupiec żydowski ani jednego grosza z tych miljonów nie otrzymał, jakkolwiek przy wymiarach podatkowych doskonale się o nich pamięta. Jakże może społeczeństwo żydowskie mieć zaufanie do Rządu, który głosi, że programem jego jest sanować życie w Polsce tak polityczne, jak i gospodarcze, a który nie zdobył się do dziś na odwagę, aby traktować Żydów równomiernie z innymi obywatelami. Nie żądamy żadnych przywilejów, ale skoro tak dobrze o nas pamięta inspektor podatkowy, mamy prawo żądać, aby i Rząd przy rozdziale pieniędzy z podatków płynących, pamiętał o tych obywatelach, którzy niczego innego nie chcą, jak tylko pracować. Rząd rozdzielił poważne sumy między spółdzielnie...</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Głos: Spółdzielnie jeszcze nie otrzymały.)</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#KarolEisenstein">...za wyjątkiem spółdzielni żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głos: 50 miljonów dolarów macie.)</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#KarolEisenstein">Byłbym szczęśliwy, gdyby to prawdą było i nie mówiłbym o tej bolączce z tej trybuny, by Pana przekonać, gdyby tak było istotnie. Ale skoro jesteśmy obywatelami polskimi i skoro żąda się od nas, abyśmy w pełni stali na straży Państwa Polskiego, płacąc podatek krwi i mienia, mamy prawo żądać jednocześnie, by i o nas pamiętano.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Z tą krwią to nie bardzo. Inny głos: Pan się mija z prawdą.)</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#KarolEisenstein">Są to fakta i panowie mogą je skontrolować, a wówczas przyznacie, że kupiectwo nie przyniosło żadnej w ogóle pomocy kredytowej.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#KarolEisenstein">Z jednej strony przez system barjer, z drugiej strony przez reglamentację towarową uniemożliwia się rozwój i podcina się handel w Polsce. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że reglamentacja towarów w Polsce jest odzwierciadleniem wpływów Lewjatana na Rząd, który w ten wygodny dla siebie sposób chce się uchronić przed importem, przed konkurencją zagranicy, aby móc kosztem konsumentów uzyskać wyższe ceny za swoje produkty, a winę za drożyznę zwalić na kupiectwo.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głos: Całe zło, to Nalewki.)</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#KarolEisenstein">Proszę Panów, gdyby nie Nalewki, to nie wiem, jakby nasz cały eksport wyglądał i jakby gospodarczo Polska wyglądała. Panowie musicie przyjąć do wiadomości, że ci, którzy z Nalewek wyjechali zagranicę, tam dziś są cennym nabytkiem, cieszą się dużem poważaniem i dochodzą do wysokich godności, ale w tym oto okrzyku okazuje się cała mentalność Panów.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(P. Chwaliński: A dlaczego Wiślicki nie wyjechał, tylko poszedł do Jedynki?)</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#KarolEisenstein">O to musi się Pan zapytać kol. Wiślickiego.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#KarolEisenstein">Otóż, proszę Panów, przez reglamentację doprowadził Rząd do tego, że kredyt zagranicą jest dla kupiectwa kompletnie niedostępny, a równocześnie lamentujemy, że nasz eksport maleje. Nic w tem dziwnego. Zagranica odpłaca się pięknem za nadobne. Jeżeli p. sprawozdawca równocześnie żali się, że u nas nie ma kupiectwa większego, to i temu nie należy się dziwić. Skoro w Polsce jedna tylko kategorja ludności ma obowiązek płacenia i uginania się pod podatkami, by na swoich barkach utrzymać budżet państwa, a tą kategorją jest właśnie handel i kupiectwo, to nic dziwnego, że te warstwy nie tylko nie mogą się rozwijać pomyślnie, ale chylą się niechybnie ku upadkowi. Kupiectwo zmuszone jest opłacać i podatek obrotowy.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#KarolEisenstein">Jest to podatek nieżyciowy i strasznie ciężki, a kupiec opłaca go z własnej kieszeni.(Głosi Na pewno nie z własnej), gdyż przy obecnej konkurencji jest nie do pomyślenia, by kupiec mógł przerzucić tę opłatę na konsumenta i zapytuję, dlaczego Rząd nie chce się zgodzić na propozycję kupiectwa, by podatek obrotowy ściągać wprost u producentów, bo wówczas uchwycono by z miejsca cały podatek, wówczas minimalnym kosztem mógłby Rząd mieć kontrolę istotnego obrotu. Ale doskonale pojmuję, dlaczego się nie chce tego robić, bo gdy się stoi na stanowisku, że handel jest w rękach żydowskich, stwarza się dogodną sytuację w maksymie: niech Żydzi płacą. I cóż pomogą tu nawet te posunięcia Rządu, który zapowiada, że ewentualnie obniży stawki do 1%.</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(Głos: Gdzie Pan to przeczytał?)</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#KarolEisenstein">Tak, Panowie, przynajmniej twierdziliście, a Rząd nieoficjalnie daję temu wyraz.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#KarolEisenstein">Rząd obecnie chce obniżyć podatek na 1%. Rząd wprawdzie obniżył już podatek obrotowy przy produktach żywnościowych z 2% na 1%, ale tam, gdzie nie ma ksiąg handlowych, tam się upraszcza rzecz w ten sposób, że wymiar podwyższa się dziesięciokrotnie, nawet czterdziestokrotnie i podatek wynosi, nie 1%, ale często dochodzi do fantastycznych cyfr. Panowie nie dopuściliście, aby podwyższono podatek gruntowy, gdyż Panowie jesteście patrjotami aż do kieszeni. Jeżeli przychodzi aż do kieszeni, to kieszeń Wasza jest zamknięta, a żydom każecie płacić.</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#komentarz">(Głos: Żydzi nie umieją gospodarować na roli.)</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#KarolEisenstein">Kupiectwo płaci podatek dochodowy, podatek obrotowy, podatek majątkowy, patent handlowy, patent akcyzowy, podatek drogowy, podatek szyldowy, mógłbym tak wyliczać bez liku.</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos: A drogowego podatku nie płacą rolnicy?)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#KarolEisenstein">Płacą, ale z różnicą, że rolnik płaci grosze, a kupiec płaci do 20–30% od patentu.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#KarolEisenstein">Otóż, jak Panowie widzicie, cały ciężar naszego nad wyraz ogromnego budżetu, w którym ludność wiejska licząca 80%, w minimalnej cząstce tylko uczestniczy, spada głównie na handel i rzemiosło tak, że handel i rzemiosło muszą zupełnie podupaść, jeżeli pan Minister Przemysłu i Handlu nie zechce w interesie Państwa nieco bardziej zaopiekować się temi sferami.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#KarolEisenstein">Mówi się tutaj wiele o pomocy kredytowej. Ale, proszę Panów, jak wygląda ta pomoc kredytowa w istocie? Może większe kupiectwo otrzymuje pewną pomoc ale drobne kupiectwo zdane jest na łaskę Opatrzności. Większe kupiectwo, o ile ono dziś jeszcze istnieje, w pewnym kontekście stojąc z Lewjatanem, ma pewną możność uzyskania pewnych kredytów...</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#komentarz">(Głos: Gdzie Pan to stwierdził?)</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#KarolEisenstein">...ale drobne kupiectwo, które w ostatnich czasach, aby się ratować, stworzyło całą sieć spółdzielni, oparte i zdane jest jedynie i wyłącznie na swoją własną pomoc. Nawet instytucje państwowe, jak Bank Gospodarstwa Krajowego i Bank Polski, nie udzielają żadnych kredytów. Drobnej rzeczy, której kupiectwo się domaga, a mianowicie, aby Bank Polski zezwolił na opłacanie weksli w trzecim dniu, także nie można uzyskać, bo nie ma się w ogóle zrozumienia dla potrzeb kupiectwa.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#KarolEisenstein">Często odnosi się takie wrażenie, że żyjemy w Polsce po to, żeby jak najmniej pracować. Mam na myśli dekret Pana Prezydenta Rzeczypospolitej o czasie pracy. Drobny kupiec lub rzemieślnik, pracując sam, chciałby zarobić sobie na kawałek chleba i na zapłacenie podatków. Lecz jeśli już Pan Bóg ześle mu klienta, to mu się pracę uniemożliwia, a ostatni dekret Pana Prezydenta jest ukoronowaniem tego. Za trzymanie sklepu otworem po godzinie siódmej, chociażby pięć minut, jest kupiec karany wysoką grzywną, jeżeli mu się to zdarzy po raz drugi w ciągu roku, to zasądzony zostaje na karę aresztu. Kupiec lub rzemieślnik zostaje skazany na 4 do 6 miesięcy bezwzględnego aresztu za to, że uczciwie chce pracować. Czy Panowie zdają sobie sprawę z tego, że się z ludzi, nieposzlakowanych obywateli ciężko pracujących, robi kryminalistów, że się ich wsadza do więzienia jedynie i wyłącznie dlatego, że chcą pracować.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#KarolEisenstein">Powiedział Kolega, że tylnemi drzwiami wchodzą klijenci, ale przecież policja i inspektorowie pracy ściśle kontrolują.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#komentarz">(Głos: Mają rację celem wykorzenienia nieuczciwej konkurencji.)</u>
          <u xml:id="u-13.39" who="#KarolEisenstein">Czy naprawdę nam w Polsce już jest tak dobrze, że domagać się musimy w naszych zarządzeniach socjalnych tak radykalnych i dalekich posunięć?</u>
          <u xml:id="u-13.40" who="#KarolEisenstein">A więc z jednej strony kontroluje się kupca i traktuje się go jak zbrodniarza i, rzecz charakterystyczna jest, że zawsze trafia żołnierz policyjny do kupca żydowskiego. Lecz przypatrzmy się i drugiej stronie medalu. Ustawą ustalono, że i fryzjerzy muszą mieć zamknięte warsztaty po 7 godz. wiecz, jak w niedzielę i święta, ale ta sama ustawa zezwala pewnym uprzywilejowanym fryzjerom, ażeby trzymali swoje warsztaty otwarte po godzinie 7 wieczorem, w niedzielę i święta nawet. Na dworcach kolejowych, w urzędach państwowych, a nawet w naszym sejmie to się dzieje. Kontroluje się fryzjera, czy on trzyma otwarty swój warsztat pracy, a w Rzymie, w siedzibie Ojca Świętego, fryzjernie mogą być w niedzielę otwarte.</u>
          <u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-13.42" who="#KarolEisenstein">Również w Niemczech do godziny 11-ej są fryzjernie otwarte, i czyż p. Kolega temu zaprzeczy? Panowie każecie świętować żydom, a sami łamiecie odpoczynek niedzielny. To też musimy się domagać bezwzględnej rewizji tej niezwykle szkodliwej ustawy, która dosadnie nam udowadnia, że w Ministerstwie Przemysłu i Handlu nie broni się należycie tych sfer, które przede wszystkiem zasługują na opiekę.</u>
          <u xml:id="u-13.43" who="#KarolEisenstein">Równocześnie chcę tu podkreślić, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu, którego Minister, p. Kwiatkowski, przedstawił nam tu dzisiaj całokształt swej pracy stosuje w przedsiębiorstwach podległych p. Ministrowi numerus nullus, o ile chodzi o robotników i urzędników żydowskich. Tysiące robotników żydowskich, którzy są bez pracy, setki tęgich urzędników, chemików, inżynierów, którzy chcą pracować, nie mogą otrzymać w państwowych przedsiębiorstwach zajęcia dlatego, że są żydami. Jeżeli p. Minister Skarbu zna dokładnie adres każdego kontrybuenta żydowskiego, to powinien i p. Minister Przemysłu i Handlu jako przedstawiciel Rządu sanacji uszanować te stosunki i tych ludzi, którzy chcą pracować, dopuścić do uczciwej i rzetelnej pracy. W przedsiębiorstwach państwowych narazie żydów się nie przyjmuje i muszę się stanowczo domagać, by metryka chrztu nie decydowała o kwalifikacjach.</u>
          <u xml:id="u-13.44" who="#KarolEisenstein">Muszę jednakowoż przyznać, że p. Minister Przemysłu i Handlu ma pewne zasługi. Przede wszystkiem poczytuję mu za dużą zasługę to, że na terenie Polski powstaną wreszcie izby handlowe. Jest to rzecz dla kupiectwa niezwykłej wagi, bo zniweluje wpływy czynnika, który dotychczas w życiu gospodarczem miał decydujące słowo; ale ordynacja wyborcza do Izb handlowych stanowczo nas nie może zadowolić. Budowaliśmy wiele na tem, że Rząd p. Marszałka Piłsudskiego starać się będzie, aby ordynacja wyborcza do Izb Handlowych nie miała w sobie oblicza programu panów z Ósemki, a jednak nie mógł się Rząd zdobyć na jasne postawienie kwestji, nie chciał mieć marki antysemickiej, a równocześnie bał się prawicy.</u>
          <u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(P. Idźkowski: Pan się myli.)</u>
          <u xml:id="u-13.46" who="#KarolEisenstein">Dlatego mamy taką ordynację wyborczą, która nikogo nie zadawala i mam wrażenie, że tę ordynację wyborczą będzie się musiało zmienić.</u>
          <u xml:id="u-13.47" who="#KarolEisenstein">Chciałbym również zwrócić uwagę, że szkolnictwo zawodowe żydowskie nie otrzymuje tak, jak na to zasługuje, pomocy Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.48" who="#komentarz">(Głos: A jakie otrzymuje?)</u>
          <u xml:id="u-13.49" who="#KarolEisenstein">Prawie że żadnych. Nie mam w tej chwili dokładnych cyfr, ale dam Panom przykład. We Lwowie założono kupiecką szkołę handlową, która się świetnie rozwija, a która otrzymała zaledwie 1.000 zł. rocznie tytułem subwencji, a chyba to nie jest sprawiedliwe. I tutaj musimy się domagać również równomiernego traktowania przez p. Ministra Przemysłu i Handlu. Zdajemy sobie sprawę, że przy najlepszej woli p. Ministra Przemysłu i Handlu jeszcze ciągle w dziedzinie gospodarczej nie decyduje tylko on sam, lecz decydują ministrowie, którzy najmniej mają wspólności z życiem gospodarczem. Niestety, tak jest, że każdy inny Minister na Radzie Ministrów ma więcej do gadania, niż Minister Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-13.50" who="#komentarz">(P. Idźkowski: Skąd Pan to wie?)</u>
          <u xml:id="u-13.51" who="#KarolEisenstein">Interesuję się tem, jak i p. Kolega.</u>
          <u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(P. Idźkowski: To może wiedzieć tylko ten, kto jest ministrem.)</u>
          <u xml:id="u-13.53" who="#KarolEisenstein">Wiele mówi się u nas o tem, że nie powinno się w dziedzinie gospodarczej eksperymentować, a jednak ciągle się eksperymentuje. Jednym z takich eksperymentów jest standaryzacja jaj, która fatalnie odbije się na naszym eksporcie. Nasi eksporterzy jajczarscy docierali do takich rynków, o których nigdybyśmy nawet nie marzyli, ale Ministerstwo Rolnictwa, które winno poświęcić więcej uwagi problemom rolniczym, wtrąca cię do handlu i to w formie eksperymentu z dekretem, który przeprowadza standaryzację jaj w interesie solidności eksportu.</u>
          <u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(Głos: To jest konieczne.)</u>
          <u xml:id="u-13.55" who="#KarolEisenstein">Mamy kiepską hodowlę kur, ona prawie nie istnieje i zamiast zająć się tą ważną dziedziną przede wszystkiem, a potem przyjść ze standaryzacją jaj...</u>
          <u xml:id="u-13.56" who="#komentarz">(Głos: O tem myślimy.)</u>
          <u xml:id="u-13.57" who="#KarolEisenstein">...u nas zrobiło się wręcz przeciwnie. Przedtem eksportowaliśmy do Niemiec...</u>
          <u xml:id="u-13.58" who="#komentarz">(Głos: I z powrotem.)</u>
          <u xml:id="u-13.59" who="#KarolEisenstein">...bardzo wiele zepsutych jaj deklarowanych, jako zepsute, obecnie dekret p. Prezydenta Rzeczypospolitej...</u>
          <u xml:id="u-13.60" who="#komentarz">(Głos: Błogosławiony dekret.)</u>
          <u xml:id="u-13.61" who="#KarolEisenstein">...o standaryzacji jaj nie pozwala na to i zmusza, żeby te jaja wyrzucać i niszczyć handel jajami…</u>
          <u xml:id="u-13.62" who="#komentarz">(Głos: W czyich jest rękach?)</u>
          <u xml:id="u-13.63" who="#KarolEisenstein">Obywateli polskich. Ja rozumiem, że ten obywatel jest może Panu mniej sympatyczny, ale tak jest i z tem należy się pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-13.64" who="#KarolEisenstein">Proszę Panów, musimy się domagać, aby p. Minister Przemysłu i Handlu wydostał się trochę z pod supremacji innych pp. ministrów, aby naprawdę o życiu gospodarczem decydowało Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a równocześnie, żeby kupiectwo znalazło w Ministerstwie Przemysłu i Handlu swojego prawdziwego opiekuna. Opieki p. Ministra Skarbu mamy aż nadto. Domagamy się, aby p. Minister Przemysłu i Handlu w interesie rozwoju handlu wpłynął na p. Ministra Skarbu przede wszystkiem, aby podatek obrotowy został w jak najszybszym terminie zreformowany. Nie chcemy więcej żyć obiecankami, bośmy ich mieli dość. Kupiectwo kompletnie złamane domaga się jak najszybszej reformy całego ustawodawstwa podatkowego, a kupiectwo ma prawo domagać się, by p. Minister Przemysłu i Handlu wziął je pod swoją opiekę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanWoźnicki">Dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#JanWoźnicki">Poza dyskusją wpłynął wniosek p. Kalinowskiego do części 10 budżetu (Ministerstwo Przemysłu i Handlu): 1) (w wydatkach zwyczajnych) Dział 3 § 10 „koszty legalizowania narzędzi mierniczych” zmniejszyć o 120.000 zł. 2) (w rozchodach przedsiębiorstw) Dział 14 § 6 w objaśnieniach nadać punktowi c) brzmienie: „Państwowy Instytut Geologiczny (na prace geofizyczne)”.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JanWoźnicki">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanZarański">Wysoka Izbo! Wobec przebiegu dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, referent właściwie nie miałby potrzeby zabierać głosu a to dlatego, że zasadniczej opozycji przeciw temu budżetowi nie słyszeliśmy z żadnej strony i wskutek tego uchwały, które zostały powzięte przez Komisję Budżetową w dziale Ministerstwa Przemysłu i Handlu, mają zapewnione w tym Wysokim Sejmie przyjęcie. Nagana dostała się referentowi tylko od jednego p. Roguszczaka, który obszedł się z moim referatem, mojem zdaniem, nie całkiem sprawiedliwie, ale tę sprawę może jeszcze sobie wyjaśnimy w dalszej części mojego przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JanZarański">Chciałbym naprzód odpowiedzieć p. Diamandowi, który, niestety, jest nieobecny. P. Diamand wygłosił wczoraj wielką mowę, która w rezultacie właściwie była mową o treści wybitnie politycznej. Ponieważ zaś Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jego zakres działania nie nadaje się właściwie do tego, żebyśmy zagadnienia natury ściśle politycznej przy tej sposobności omawiali i ponieważ referent Komisji Budżetowej co do działu Ministerstwa Przemysłu i Handlu już zgoła nie jest do tego powołany, żeby zajmował w imieniu Komisji stanowisko natury politycznej, przeto właściwie nie jestem obowiązany co do propozycji, które p. Diamand uczynił, w imieniu Komisji głos zabierać. Ale do p. Diamanda, przemawiającego zresztą z tem pogłębieniem przedmiotu i znajomością spraw natury gospodarczej, jaką zawsze się odznaczał — nie potrzebuję tu przypominać, że autorytet p. pos. Diamanda co do znawstwa natury spraw gospodarczej jest powszechnie w naszym kraju uznany — chciałbym, gdyby tu był, wystosować zapytanie, czy w obecnej chwili a także w najbliższej przyszłości ten kapitalistyczny ustrój, na którym jednak opiera się życie gospodarcze Polski, gdyby jednak p. Diamand objął rządy tak, jak to wczoraj zapowiedział, że jego stronnictwo jest do tego przygotowane i gotowe, rządziłby się temi zasadami, jakie zapowiadają się w owych prądach myśli ekonomicznej, które idą z Ameryki, Anglji i Niemiec, czyby się rządził temi zasadami wbrew dzisiejszemu ustrojowi kapitalistycznemu. Zdaje mi się, że tu problem dla Polski jest inny, mianowicie, że jednak nasze życie gospodarcze opiera się jeszcze i na długi czas opierać się będzie na istniejącym ustroju kapitalistycznym i że wskutek i p. pos. Diamand, gdyby objął rządy, jak to zresztą za czasów komisji likwidacyjnej w Krakowie, gdy był kierownikiem działu przemysłowego i jako kierownik wydziału górniczego Ministerstwa Przemysłu i Handlu, już uczynił i spotkał się z uznaniem społeczeństwa małopolskiego, nie wątpię, musiałby się rządzić temi zasadami, jakie dziś obowiązują w ustroju kapitalistycznym. Rzecz idzie, proszę Panów, o nasze zagadnienia gospodarcze, idzie o to, aby podnieść zamożność naszego kraju, zamożność obywateli, stanowiących skład naszego Państwa. I gdyby te umysły, te tęgie umysły, które zarówno z prawej, jak z lewej strony, a może i w centrum, by się znalazły, wyłączając zagadnienia natury politycznej, zajęły się wspólnie rozwiązaniem zawiłych zagadnień natury gospodarczej, to zdaje mi się, że moglibyśmy z optymizmem patrzeć na rozwój życia naszego gospodarczego i nic potrzebowalibyśmy z takim zapasem energji spierać się tu o zagadnienia, odnoszące się do naszego bilansu handlowego, do kapitałów zagranicznych, których potrzebujemy, i t. d.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JanZarański">Panu Roguszczakowi obowiązany jestem odpowiedzieć, że owa pozycja, którą na str. 5 umieściłem, a która odnosi się do ceny węgla loco-Gdańsk, 24 zł., jest zupełnie ścisła.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(P. Roguszczak: Panie Profesorze, ta cyfra nie wyjdzie.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#JanZarański">Panie Pośle, 24 zł., to znaczy 11 szylingów, wynosi cena węgla fob Gdańsk, to znaczy loco-okręt Gdańsk. Trzeba teraz od tej ceny odliczyć fracht, wynoszący 7,20 zł., ponadto od tej ceny jeszcze trzeba odciągnąć koszta przeładunku węgla, opłatę portową, opłatę, manipulacyjną, opłatę postojową, — to nie zawsze, bo to zależy od tego, czy okręt przyjdzie na czas, czy burza mu nie przeszkodziła, ale tę opłatę postojową trzeba płacić, — ponadto w Gdańsku opłaca się od każdego wagonu węgla 5 guldenów t. zw. gdańskiego stempla od listu przewozowego od każdego wagonu węgla. Otóż, jeżeli p. Poseł odciągnie te 7,20 plus 5–6 zł., a więc 13.20, a cena wynosi 24 zł. loco Gdańsk na okręcie, to wyjdzie około 11 zł. ceny węgla w eksporcie. A zatem to jest owa cena — żałuję bardzo, może niezupełnie dokładnie się dla Pana wyraziłem, ale napisałem przedtem, że jest to cena za tonnę najlepszego grubego węgla górnośląskiego, ta cena w marcu loco Gdańsk okręt wynosiła 11 szylingów. I ta pozycja jest ścisła, za jej ścisłość odpowiadam. Eksport węgla jest więc deficytowym interesem.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#JanZarański">Zarzuca mi p. poseł drugą rzecz, że tam jakieś cyfry co do ilości zatrudnionych w górnictwie i hutnictwie osób nie podałem dokładnie. Myślę, że ta kwestja nie wymaga uzgodnienia i rozpatrzenia na plenum Sejmu, to jest tego rodzaju drobnostka, że poza tą salą pogodzimy się i tę cyfrę między sobą uzgodnimy.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(P. Roguszczak: 50 tysięcy ludzi, to nie fraszka.)</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#JanZarański">Wreszcie p. Hamiewiczowi chciałbym odpowiedzieć, że na przemysł ludowy preliminował Rząd 60.000, ale już Komisja Budżetowa — tej sprawy pilnuje zresztą z nadzwyczajną sumiennością i starannością obecny tu p. Maksymiljan Malinowski — podniosła tę pozycję w drugiem czytaniu, zresztą zgodnie z moim wnioskiem na 150.000 zł., a w trzeciem czytaniu Komisja podniosła tę cyfrę jeszcze na 500.000 zł., tak, że zdaje mi się, iż pod tym względem uchwała ta zadowoli nawet p. Malinowskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#JanZarański">Na tem kończę i jestem pewny, że budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu znajdzie w tej Wysokiej Izbie pełną aprobatę.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JanWoźnicki">Minister Przemysłu i Handlu p. Kwiatkowski:</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JanWoźnicki">Proszę Wysokiej Izby! Zabieram głos, by się przeciwstawić wnioskowi p. posła Kalinowskiego, w szczególności wnioskowi, dotyczącemu działu 3 § 10 — koszty legalizowania narzędzi mierniczych. Zmniejszenie sumy 348 tysięcy na koszta legalizowania narzędzi mierniczych byłoby połączone z dużą krzywdą w stosunku do całokształtu życia gospodarczego. Rozwój legalizacji postępuje w tempie nadzwyczaj szybkiem. Jeżeli 2 lata temu ten sam urząd przy tych samych środkach i przy tym samym personelu legalizował 1.600.000 narzędzi, to wedle cyfr pierwszego kwartału 1928, gdyby w dalszym ciągu cyfry te nie wzrosły, ilość legalizowanych narzędzi dojdzie do 3.000.000. Oczywistem jest, że każda legalizacja jest dochodową dla Państwa i uwidacznia się to również w budżecie dochodów. Z tego powodu zmniejszenie sumy 348.000 o 120.000 spowodowałoby bardzo znaczny spadek w dochodach. Dziś sytuacja jest taka, że przemysłowcy i przedsiębiorcy, mający w sposób bezpośredni lub pośredni do czynienia z legalizacją narzędzi, zgłaszają się i oświadczaj ą, że gotowi byliby ponieść sami koszt stworzenia tych nowych prac i koszt wykonania legalizacji, byle tylko nie wstrzymywać im legalizacji miar i narzędzi, któremi muszą pracować. Wprawdzie p. Kalinowski przed półtora rokiem zgłaszał się do mnie, proponując, aby część pracy legalizacyjnej wykonywała inna instytucja, ale ja na to się nie zgodziłem i na to się zgodzić nie mogę. I dlatego stoję na stanowisku, że całą tę pracę legalizacyjną ze względów merytorycznych będzie wykonywał Główny Urząd Miar i dlatego proszę o utrzymanie tych pozycji zgodnie z przedłożeniem rządowem.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JanWoźnicki">Wice marszałek Woźnicki:</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JanWoźnicki">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Głos ma p. Socha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MarcinSocha">Wysoka Izbo! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Poczt i Telegrafów mam zaszczyt w imienia Komisji Budżetowej przedłożyć do zatwierdzenia Izbie z niewielkiemi zmianami.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MarcinSocha">Przede wszystkiem Komisja dokonała zmiany następującej: z administracji przeniosła kwotę 383.485 zł. tak w dochodach, jak i w wydatkach do przedsiębiorstwa, wychodząc z założenia, że kwota ta, stanowiąca dochód z dywidendy za r. 1927 od udziału poczty, w „Paście” powinna należeć do przedsiębiorstwa, bo poczta i telegraf mają prawo wyłączności. Słuszne zatem jest, ażeby pozycja ta znalazła się tak po jednej, jak i po drugiej stronie w przedsiębiorstwie, a nie w administracji.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MarcinSocha">Następnie, ze względu na wyniki komisja podniosła dochód przy opłacie za koncesję udzieloną „Paście” o 162.675 zł., jak również o 796.750 zł. należności za świadczenia na rzecz P. K. O., co stanowi sumę zaległą z lat ubiegłych, należną od Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MarcinSocha">W wydatkach komisja przeprowadziła następujące zmiany w § 2 dodała 20.250 zł., równoważne kwocie figurującej po stronie dochodów, jako wpływ z kar pracowników państwowych, i przeznaczyła tę kwotę na cele kulturalno-humanitarne pracowników, wychodząc z założenia, że przecież Państwo nie powinno patrzeć na to, żeby specjalnie pracowników karać na to, żeby mieć jakiś dochód. Poza tem wstawiona została kwota 36.000 zł. na t. zw. listonoszy obchodowych wiejskich. Komisja wyszła z tego założenia, że, ponieważ, jak świadczy w preliminarzu załącznik pierwszy, na terenie b. Kongresówki mamy zaledwie 47 pośrednictw, w przeciwieństwie do innych części Polski, gdzie, szczególnie na terenie b. zaboru pruskiego, te pośrednictwa się rozwijają, ażeby przez to umożliwić społeczeństwu zapoznanie się bliższe z temi pośrednictwami, wprowadzona ma być instytucja t. zw. obchodowych listonoszy wiejskich, których by można nazwać raczej chodzącą pocztą, i na ten cel jest przeznaczona kwota 36.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MarcinSocha">W tym samym dziale powiększono inne wydatki o 162.675 zł., o czem już wspomniałem, przeznaczone na zakup akcji. Poza tem w rozchodach nadzwyczajnych Komisja powiększyła-preliminowaną kwotę o 230.000 zł., przeznaczając 200.000 na centralny urząd przeładowawczy na Chmielnej, który znajduje się w warunkach urągających wprost wszelkiej hygjenie, a bądź co bądź jest jednym z największych urzędów pocztowych w Polsce i 30.000 na remont kapitalny własnych budynków, których, jak to jest w sprawozdaniu, Ministerstwo ma w swoim zarządzie sporo. W przedsiębiorstwach pomocniczych, mianowicie w radiotelegrafie, Komisja podwyższyła o 200.000 zł. wpływy z abonamentów, obliczając to na podstawie ilości abonamentów z 1 kwietnia 1928 r. Kwotę tę przeznaczyła Komisja w wydatkach na badania naukowe i subwencje, wychodząc z założenia, że należałoby w końcu poświęcić więcej uwagi temu zagadnieniu, aniżeli to było dotychczas. To byłyby zmiany, jakie dokonała Komisja.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MarcinSocha">P. pos. Kornecki zgłosił wnioski mniejszości, zmierzające do zmniejszenia szeregu działów i paragrafów. Wnioski te były wszystkie stawiane na Komisji Budżetowej, nie uzyskały jednak większości i dlatego także tu muszę się przeciw nim wypowiedzieć. Jeden z wniosków tych np. dąży do skreślenia z pozycji 2 „różne wydatki osobowe” kwoty 2.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MarcinSocha">P. Poseł Kornecki nie podał szczegółowo, z czego należałoby tę kwotę 2 miljonów zł. określić, ale jeżeli przyjrzymy się bliżej poszczególnym pozycjom w tym paragrafie, to okaże się, że jest niemożliwe wynaleźć taką kwotę, bo są tu takie pozycje, jak dodatki służbowe, unormowane uchwałą Rady Ministrów, jest pozycja 5 miljonów, z której ewentualnie mógłby ktoś powiedzieć, że można skreślić, ale pozycja ta stanowi wynagrodzenie za utrzymanie agencji pośrednictw i t. zw. ryczałty kancelaryjne, więc z kwoty tej absolutnie nie można skreślić 2 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#MarcinSocha">Między innemi p. Kornecki domaga się zmniejszenia pozycji 13) o 300.000 zł. czyli prawie o 50%. Jest to paragraf, przeznaczony na odszkodowania za zagubione przesyłki pocztowe. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że pozycja odszkodowania za zagubione przesyłki została podwyższona prawie o 100%, to kwota 750.000 nie może być uważana za taką, która by mogła ulec redukcji.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MarcinSocha">Między innemi wnioskami jest także wniosek p. Korneckiego może więcej natury politycznej, mianowicie domagający się w dziale A, w administracji, skreślenia 20.000 zł., kwoty, która ma stanowić uposażenie Ministra. Ze względów rzeczowych już muszę się wypowiedzieć przeciw skreśleniu tej pozycji, a to z powodu że uważam, iż rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, powołujące urząd ministra poczt i telegrafów, było wywołane koniecznością. I istotnie, jeżeli poczta i telegraf ma się w Polsce rozwijać, powinne być otoczone opieką specjalnie powołanego do tego człowieka, a nie, jak było dotychczas, że poczta przechodziła do coraz to innych rąk. Było najpierw utworzone samodzielne ministerstwo, potem była generalna dyrekcja, przydzielona do ministerstwa przemysłu i handlu, potem był projekt, żeby utworzyć ministerstwo komunikacji, w skład którego weszłaby także generalna dyrekcja poczt i telegrafów, w końcu zostało utwrorzone odrębne ministerstwo. Uważam, że rozporządzenie to, powołujące do życia ministra poczt i telegrafów, było naprawdę po myśli i z korzyścią dla rozwoju i sprawności tej bądź co bądź ważnej dziedziny, jaką stanowi w życiu gospodarczem poczta, zupełnie uzasadnione i słuszne.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Faktycznie nie ma etatu ministra.)</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#MarcinSocha">Etatu ministra? P. Pośle ten etat tu jest, nawet p. Poseł, jako członek Komisji Budżetowej, zaakceptował go, głosując za przedłożeniem, skoro nie było nawet wniosku Pana, zmierzającego do skreślenia etatu Ministra.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MarcinSocha">Chciałbym także poświęcić parę słów rozwojowi i działalności naszej poczty i telegrafu. Jak Panowie widzą ze statystyki, umieszczonej w sprawozdaniu, poczta i telegraf w stosunku do r. 1922 okazały silne wzmożenie. Podałem tu cyfry z r. 1922, jako tego roku, w którym władze urzędów pocztowych zostały skoncentrowane w centrali. Z tej statystyki widzimy, że o ile chodzi o rozwój poczty, to w stosunku do r. 1922 wyraża się on mniej więcej 7,5%, rozwój ruchu telefonicznego 20%, gdy rozwój ruchu telegraficznego zaledwie 2,5%. Przy tem nadmienię, że w szczególności zmniejszył się ruch telegramów zagranicznych, bo nawet spadł on o 2,5%, zaś ruch telegramów krajowych wzrósł o 7%. Porównując wzrost obrotu pocztowego, telegraficznego i telefonicznego, wynoszący przeciętnie 13%, a zarazem także większą ilość pracowników pocztowych, dojdziemy do przekonania, że wzrost wyrażający się w stosunku do 1922 r. 1,7%, nie jest wielki.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#MarcinSocha">O ile chodzi o wpływy, to w ostatnich czasach wzmogły się one, należy przewidywać, że dochody z poczty będą większe, niż są preliminowane. Komisja jednak, wychodząc z założenia, że poczta, jako samodzielne przedsiębiorstwo, powinna pokryć nadwyżką ewentualne podwyższenie uposażenia urzędników, nie uwzględniła wniosku, zmierzającego do podniesienia wpływu z opłat pocztowych i telegraficznych. Obrót wykazywany jest coraz większy, bo jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w 1927 r. obrót poczty wynosił niespełna 9 miljardów zł., to już w pierwszym kwartale r. b. wynosił on przeszło 2,5 miljarda, należy się więc spodziewać, że obrót będzie większy o jakieś półtora miljarda, niż w ub. roku.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#MarcinSocha">Z przedsiębiorstw pomocniczych radjotelegraf zaczyna dawać pewne dochody i jeżeli w preliminarzu wykazana jest, pewna nadwyżka rozchodów nad wpływami, to jednak są to rozchody przeważnie nadzwyczajne, a wynoszą przeszło 2.200.000. Są one spowodowane umową z radjem amerykańskiem i oczywiście spłacaniem rat długu i odsetek od pożyczki, zaciągniętej na radjo, a zarazem związane z poborami specjalnie delegowanego inżeniera amerykańskiego, jak również z ubezpieczeniem. Wpływy wzmagają się z dnia na dzień, rozwój jednakże radja u nas nie jest tak wielki, jak gdzie indziej, bo gdy u nas w dn. 1 kwietnia r. b. było zaledwie 150.000 abonentów, to w Czechosłowacji, w tej małej Czechosłowacji było w tym samym okresie o 100% więcej, bo 300.000 abonentów. Jednak każdy niemal tydzień wykazuje szybki przyrost liczby abonentów i trzeba się spodziewać, że i w roku tym kwota, przewidziana jako dochód z radjotelegrafu, także będzie większa i że wpłynie poniekąd na jedno, mianowicie na zainteresowanie się Ministerstwa zagadnieniami i badaniami naukowemi. W każdem bowiem państwie niemal, jak w Niemczech, Francji i Czechosłowacji są specjalne instytuty radjotechniczne, u nas zaś te wszelkie prace i badania dokonywane są dorywczo, są robione tak w Ministerstwie Poczt i Telegrafów, jak w policji, jak w wojsku, jak i w Ministerstwie Komunikacji. Tę rzecz należałoby zmienić, skoncentrować te wszystkie rozproszkowane siły i poprzeć oczywiście w pewnym kierunku także inicjatywę prywatną, która bądź co bądź zaczyna być bardzo ożywioną.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MarcinSocha">Co do państwowej wytwórni aparatów telegraficznych i telefonicznych, to preliminarz nie wykazuje żadnej dopłaty ani wpłaty do Skarbu Państwa. Wprawdzie zestawienie wykazuje zysk w kwocie 203.661 zł., zysk ten jednak przeznaczony jest na cele inwestycyjne i wydatki nadzwyczajne. Państwowa wytwórnia aparatów telegraficznych i telefonicznych miała w r. 1925 przejść do Polskiego Radja, wskutek stanowiska Sejmu została jednak nadal własnością Państwa i jako taka, zaczyna dawać nawet już poważny dochód, jednakże ze względu na szczupłość i brak funduszów na inwestycje nie może ona podołać swemu zadaniu.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#MarcinSocha">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza według propozycji Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Ciołkosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AdamCiołkosz">Wysoki Sejmie! Do rozważania budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów nie mogę przystąpić bez poczynienia paru uwag na temat okoliczności, wśród których to Ministerstwo ujrzało światło dzienne. Jak wiadomo Wysokiej Izbie, Ministerstwo Poczt i Telegrafów istniało od r. 1919 do 1923 r., kiedy zostało zwinięte jednomyślną uchwałą Sejmu i oddane pod zarząd Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z początkiem 1924 r. wydzielono pocztę i telegraf w Generalną Dyrekcję, którą przyłączono potem znów do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. W październiku r. 1926 dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej przyłączono ją do Ministerstwa Komunikacji i Wysoka Izba przypomina sobie, że zniecierpliwiona zwłoką Komisja Budżetowa Sejmu specjalną uchwałą wezwała Rząd do wykonania tego dekretu. W chwili, gdy zdawało się, że te perypetje się skończyły i że organizacja poczty i telegrafu ustaliła się raz na zawsze, pojawia się dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 19 stycznia 1927 r., ustanawiający Ministerstwo Poczt i Telegrafów i przydzielający mu zakres działania Generalnej Dyrekcji a po kilku dniach p. poseł Miedziński został zamianowany ministrem. Panowie pozwolą, że przypomnę, co wśród wesołości Izby mówił o tem p. pos. Byrka w Sejmie: „P. Minister Czechowicz twierdzi, że nominacja nowego ministra i utworzenie nowego ministerstwa nie spowoduje nowych wydatków. Gdybym chciał być złośliwym, tobym p. Ministra poprosił o słowo honoru i dopilnował, aby tego słowa honoru dotrzymał. Panie Ministrze, te rzeczy budżetowe musi się nieraz w trochę dalszej perspektywie traktować. Ta sprawa ma dwa oblicza: jedno jest polityczne, a drugie budżetowe. Ze stanowiska budżetowego wobec uwagi p. Ministra Skarbu, że to nie spowoduje nowych wydatków, mogę tylko jedną uwagę zrobić, że preliminarz nie przewiduje etatu II stopnia służbowego na opłacanie poborów Ministra Poczt i Telegrafów. Żadnej kwestji nie ulega, że jest to nowy wydatek, który będzie musiał być poniesiony. Z funduszu dyspozycyjnego nie mogą być pokrywane etaty.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AdamCiołkosz">„Fundusz dyspozycyjny nie jest na to przeznaczony”.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AdamCiołkosz">Dopiero pod sam koniec dyskusji budżetowej, 10.11. ub. roku, Rząd wniósł uzupełnienie preliminarza budżetowego przez wydzielenie pewnych działów z Ministerstwa Komunikacji i utworzenie z nich osobnej grupy Ministerstwa Poczt i Telegrafów, przy czem jednak był tak niedbały, że nie zaproponował nawet dla p. Ministra etatu II stopnia. Przypominają sobie Panowie, że 12.11 ta poprawka Rządu do budżetu upadła w Sejmie i prawidłowo uchwalony budżet nie przewidywał kredytów dla p. Ministra Poczt i Telegrafów i w ogóle nie przewidywał takiego ministra.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, Rząd zlekceważył tę uchwałę Sejmu i dał tem przykład niepraworządności, jeśli zgodzić się i z poglądem p. Krzyżanowskiego, iż praworządność polega na gospodarowaniu w zgodzie z budżetem, na szacunku dla budżetu, choćby chodziło tylko o 1% zł., bo większą, jak się zdaje, jest różnica między kosztami Generalnej Dyrekcji a Ministerstwa. Pojawił się nawet pogląd, wyrażony w piśmie poważnem, w „Gazecie Sądowej Warszawskiej”, iż p. Miedziński po tej uchwale Sejmu nie jest ministrem i cała jego działalność jest nielegalna, bo brak podstawy prawnej, jaką dla działalności ministra jest budżet uchwalony parlamentarnie. Gdyby Rząd nasz trzymał się wyraźnego przepisu art. 7 Konstytucji i przedłożył nam zamknięcie rachunkowe za rok ubiegły, moglibyśmy się przekonać, czy i o ile obawy p. Byrki były słuszne. Tak zaś nie wiemy, z jakich funduszów pokryta została pensja p. Ministra, któremu dopiero przez uchwalenie tegorocznego budżetu Sejm da legalizację i sankcję parlamentarną.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#AdamCiołkosz">Budżet Ministerstwa na rok obecny zasługuje na baczną uwagę z tego względu, że, być może, po raz ostatni otrzymujemy wgląd w gospodarkę z tego reportu. Dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z 22.III.1928 r. poczta, telegraf i telefony zostały bowiem skomercjalizowane i usuną się z pod kontroli parlamentarnej, a rozporządzenie to wejdzie w życie w dniu ustalonym przez Ministra Poczt w porozumieniu z Ministrem Skarbu. Tem bardziej więc ubolewać należy, że niektóre działy przedsiębiorstwa poczt w preliminarzu na rok bieżący, w porównaniu z preliminarzem poprzednim, potraktowane zostały niejasno, a dotyczy to np. wydatków na remont kapitalny oraz budowę linji telefonicznych i radjotelegraficznych.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, ruch pocztowy, telegraficzny i telefoniczny, a teraz i radjowy jest w każdem państwie miernikiem rozwoju jego życia gospodarczego, a zarazem miernikiem kultury tego kraju. Anglicy powiadają, że po ilości skonsumowanego mydła przypadającej na głowę w stosunku rocznym, poznać można kulturę danego kraju. Sądzę, że można to powiedzenie przenieść na liczbę wysyłanych i odbieranych listów i gazet w danym kraju, na liczbę urządzeń pocztowych. Polska, jak w innej, tak i w tej dziedzinie jest daleko za innemi państwami świata. Dość wspomnieć, że u nas przypada 1 urząd pocztowy na 93 km. kw. (przed 2 laty na 100), gdy w Belgji na 18, w Niemczech na 15, Anglji na 11, a Szwajcarji na 10, ale jest to kwestja gęstości zaludnienia; w Stanach Zjednoczonych, gdzie zaludnienie jest rzadkie, stosunek ten jest jeszcze gorszy, niż u nas. Ale spójrzmy na inne cyfry. U nas 1 urząd pocztowy przypada na 6.525 mieszkańców, gdy tymczasem nawet na Litwie i w Jugosławji stosunek ten przedstawia się pomyślniej, w Szwajcarji zaś dochodzi do 1 urzędu na 981 mieszkańców. Przyjrzyjmy się liczbom, które obrazują ruch pocztowy, a zauważymy, że np. niemiecka poczta doręcza rocznie prawie dokładnie 2 miljardy numerów gazet, gdy nasza tylko 164.000.000, czyli, że u nas 1 człowiek dorosły odbiera pocztą 6 gazet na rok natomiast w Niemczech 60.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(Głos: To nie wina poczty.)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#AdamCiołkosz">Listów doręcza się w Polsce rocznie 556.000.000, czyli 27 na jedną dorosłą osobę, gdy we Francji 5.000.000.000, czyli z górą 200 na osobę. Jeszcze gorzej przedstawiają się cyfry, dotyczące paczek i przekazów, skoro na 1.000 mieszkańców doręcza poczta rocznie w Polsce (dane G. U. S. z r. 1926) 420 paczek, 508 przekazów, 157 przesyłek za pobraniem, 87 zleceń pocztowych. Cyfry te nie są pocieszające; zwłaszcza jeżeli chodzi o wschód Polski, zaniedbanie jest ogromne. Oczywiście, trudno za ten stan rzeczy winić wyłącznie Ministerstwo Poczty — (w stronę B. B.:) Jest Pan zadowolony? — Ze swej strony czyni ono poważne wysiłki, aby rozwinąć sieć poczt, telegrafów i telefonów. I tak w r. ub. utworzyło instytucję pośrednictw pocztowych, telegraficznych i telefonicznych, których z końcem 1927 r. było 945, oraz listonoszy obchodowych wiejskich. W porównaniu z ub. rokiem budżetowym, liczba instytucji pocztowych wzrosła z 4.431 na 4.827; jest to wzrost wcale znaczny. Przybywa stacji telegraficznych, wzrasta długość przewodów telefonicznych, central (w 2 ostatnich latach o 17,6%), a zatem wzrasta ilość abonentów (w tychże latach wzrost o 17,1%). Aczkolwiek cyfry te nie są zadowalające, to jednak postęp jest olbrzymi; wątpliwe jest tylko, czy do rozwoju ruchu przyczynia się polityka taryfowa podnoszenia opłat, o których p. referent niezupełnie zgodnie z rzeczywistością pisze, że są niższe, niż w innych państwach, skoro we Francji ta taryfa jest o 50% niższą od naszej.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#AdamCiołkosz">Przyglądając się budżetowi, widzimy, że wzrost wpływów jest ogromny. W porównaniu z rokiem ubiegłym widzimy w obecnym preliminarzu wzrost opłat pocztowych z 98 na 126 milj., w tem za znaczki z 57 na 75 milj., opłat telegraficznych z 11 na 13 milj., opłat telefonicznych z 29 na 46 milj., w tem abonamenty z 8 na 18 milj., a pojedyncze rozmowy z 21 na 27 milj. W rezultacie czysty dochód w roku bieżącym wzrasta z 22 na 43 miljony, czyli o 21 milj. zł., a wpłata do Skarbu Państwa z 9 na 20, czyli o 11 milj. zł. Jest to wzrost dochodowości o 100%, wzrost niezwykle znamienny, skoro w wielu państwach, jak w Stanach Zjednoczonych, w Belgji we Francji, poczta przynosi tyłka deficyty.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#AdamCiołkosz">Teraz proszę mi pozwolić powiedzieć kilka słów o tem, co powoduje tak znaczny wzrost dochodowości przedsiębiorstwa poczt, telegrafów i telefonów. Można śmiało powiedzieć, że rozwój ten przedsiębiorstwo zawdzięcza ofiarnej i wytężonej pracy swych urzędników i niższych funkcjonarjuszy, o których pracowitości niestety p. referent w swem sprawozdaniu nie uznał za potrzebne nawet wspomnieć. Cyfry świadczą wyraźnie, że ten zwiększony ruch odbywa się przy bardzo nieznacznym wzroście etatów pracowników, a zatem przy wzmożonej pracy istniejącego personelu. I tak np. w roku ubiegłym personel wzrósł zaledwie o 2,3%, a w roku bieżącym wzróść ma o dalsze 3%. To nie wystarczy i rezultat będzie ten, iż z funduszów, przeznaczonych na urlopy, wydział organizacyjny będzie musiał wziąć siły prowizoryczne.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#AdamCiołkosz">Zbyt mała liczba personelu powoduje, że w mieście, liczącem 50.000 mieszkańców, przy głównej ulicy miasta otrzymują pocztę o godz. 1.30 popoł., co powoduje, że duża część miasta, licząca 3.000 ludzi, pozbawiona jest w ogóle doręczania listów, poczty i nawet telegramów, a w takim Przemyślu — nie jest to małe miasto — świeżo ograniczono liczbę okienek i takie skargi napływają zewsząd. Zarazem widzimy, że wydatki na personel maleją. W roku 1926–27 wynosiły 57,6%, w roku 1927–28 54,3%, a teraz wynoszą 45%. Pracownicy przeciążeni są pracą, nie istnieją dla nich ustawy o ochro nie pracy, pracują po 10, 12, a nierzadko 15 godzin na dobę, nie znają spoczynku nocnego, nie znają spoczynku niedzielnego i większość pracowników pracować musi przez 365 dni w roku.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Głos: Nie uchwaliliście im dodatku!)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#AdamCiołkosz">Obliczenia wykazują, że choćby podarować Państwu codziennie jedną godzinę pozasłużbową to i tak poczta zabiera swym pracownikom 260.000 godzin miesięcznie a 3.120.000 godzin w roku, bez żadnego wynagrodzenia, zaś przez służbę wykonywaną w niedziele i święta, zabiera 'ona również 260.000 godzin w roku. Brak dostatecznych kredytów na siły zastępcze, skutkiem czego urlopy wypoczynkowe nie mogą być w pełni wyzyskane, aczkolwiek na tem polu zaznacza się poprawa, choć niedostateczna. Zamierzamy zapobiec temu krzywdzeniu przez zgłoszenie wniosku, który zmierza do przyznania pracownikom pocztowym tak zw. należytości ubocznych w łącznej kwocie 6.086.441 złotych.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#AdamCiołkosz">Do pilnych, ale niezałatwionych dotąd spraw pracowników należy sprawa emerytów, zwłaszcza pracowników pocztowych z b. zaboru rosyjskiego, gdzie nie pobierano od nich składek na fundusz emerytalny, sprawa pragmatyki służbowej dla pocztowców, rewizja zaszeregowania, sprawa umundurowania i przeniesień, stabilizacja funkcjonarjuszy prowizorycznych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#AdamCiołkosz">Poczta jest przedsiębiorstwem, które, nawet skomercjalizowane, nie może obejść się bez tego ważnego współczynnika, jakim jest praca ludzka. I ta praca ludzka powinna znaleźć w budżecie poważne uwzględnienie. Preliminarz przewiduje w rozchodach nadzwyczajnych z górą 25.000.000 na inwestycje, przy czem wzrost wydatków na inwestycje jest poważny i w ciągu 3 lat ostatnich wyraża się cyframi: 7,3%, 9.8% i 15%, z czego pewne kwoty pójść mają na nowe budowle. Wyrazić należy obawę, że kwoty te nie zostaną przebudowane. Porównanie z preliminarzem zeszłorocznym wykazuje szereg identycznych pozycji, co nasuwa przypuszczenie, że kredyty zeszłoroczne nie zostały wyzyskane. Z zadowoleniem stwierdzam, że Komisja Budżetowa wstawiła 200.000 zł. na centralny urząd przeładowczy w Warszawie, który budził zgrozę, z ubolewaniem zaś spostrzegam brak pozycji na remont budynku poczty na dworcu głównym w Krakowie. Stan tego budynku badały liczne komisje, co jednak nic nie pomogło. Podobno jeden z członków takiej komisji oświadczył, że jedyną radą jest podłożyć pod ten budynek 4 kg. dynamitu, a potem postawić nowy. Pan ten miał rację. Stan tego budynku jest wprost rozpaczliwy i skoro trudno wgnieść nowy gmach dla poczty głównej w Krakowie — obecny jest za ciasny — możnaby przynajmniej zrealizować istniejący jeszcze za rządów austrjackich projekt budowy nowego gmachu pocztowego na dworcu osobowym, gdzie znalazłaby pomieszczenie także poczta przesyłkowa. Myśl tę polecam uwadze p. Ministra przy układaniu budżetu na rok następny.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#AdamCiołkosz">Chciałbym zaznaczyć, że poczta nie była wolna od nadużyć wyborczych, które p. Minister Składkowski nazwał tu żartobliwie „figielkami”. Przypominam spalenie odezw P. P. S. podczas wyborów do warszawskiej rady miejskiej, oraz cud, jaki się wydarzył z paczką odezw i broszur P. P. S., wysłanych podczas ostatnich wyborów z Warszawy do Zagłębia Dąbrowskiego; odezwy i broszury listy Nr. 2 doszły do rąk adresata, ale po drodze w cudowny sposób zmieniły się w odezwy „Jedynki”. Na gazetach chyba nie bez wiedzy administracji pocztowej odbijane były pieczątki jedynki. Znane są p. Ministrowi rozliczne skargi na cenzurowanie gazet po pocztach wiejskich, gdzie lewicowe, a już tem bardziej socjalistyczne gazety, bywają bardzo często konfiskowane w krótkiej drodze widocznie w trosce o to, ażeby wieś się nie zbolszewizowała. Te praktyki wpływają hamująco na rozwój czytelnictwa gazet.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#AdamCiołkosz">Przechodzę do polityki taryfowej. Gdy chodzi o politykę taryfową, sprzeciwiamy się podwyższaniu taryf, albowiem uważamy, że jest ono impulsem do nowego wzrostu cen, wzrostu wyższego, aniżeliby podwyżka usprawiedliwiła. P. Minister usprawiedliwiał, się na Komisji Budżetowej, że podwyżka była nieznaczna i uzasadniona wzrostem drożyzny. Nie wiadomo, czy drożyzna wywołuje podwyżkę, czy podwyżka drożyznę. Przychylam się do tego ostatniego poglądu, ale p. Minister zna pewno przysłowie: Czyń każdy w swojem kółku, co każę duch Boży, a całość sama się złoży. I tak jest, każdy w swoim resorcie robi i czyni, co każę duch Lewjatana i Nieświeża i stwarza się całość, która brzemieniem drożyzny kładzie się na barki pracujących.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#AdamCiołkosz">Przechodzę do sprawy, która potrafiła roznamiętnić stolicę, jak rzadko która. Obchodzi ona jednak nie tylko stolicę, lecz i szereg innych środowisk. Jest to słynna afera Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej, t. z w. Pasty. Proszę Panów, telefony odgrywają coraz większą rolę, cały ciężar komunikacji przechodzi z telegrafu na telefony. Jest to instytucja użyteczności publicznej, a jako taka powinna być w ręku czynnika społecznego, państwa. Nikomu nie wpadnie na myśl, aby telegraf oddać w obce ręce, ale wpadło na myśl, aby oddać telefon. Ustawa z dnia 27 maja 1919 roku przyznała Państwu wyłączność poczty, telegrafu i telefonu. Z monopolu swego skorzystało Państwo w ten sposób, że dnia 1 lipca 1922 r. Ministerstwo Poczt i Telegrafów wydało „Paście” akt koncesyjny bardzo niefortunny, którym udzieliło jej prawa budowy i eksploatacji sieci telefonicznej w Warszawie, Łomży, Lwowie, Borysławiu, Lublinie, Białymstoku i Sosnowcu, przy czem ten zakres działalności Spółki może być rozszerzony i na inne miejscowości. W spółce tej 8/7 udziałów posiada Państwo, 8/7 kapitał szwedzki, a 1/7 Bank Polski, a zatem większość udziałów, jak powiada p. Minister, jest w rękach czynników polskich. Przychylam się do twierdzenia p. Ministra Moraczewskiego, obecnego tu, który na Komisji Budżetowej przy omawianiu swego resortu z całą stanowczością stwierdził, podając i omawiając plan elektryfikacji kraju, że główne ciągi elektryczne powinny być w rękach Państwa i dlatego chłodno traktujemy oferty amerykańskie i angielskie. Choćby tak było, jak mówił p. Minister i Państwo miało większość w spółce, to ta, zdaniem p. Ministra Moraczewskiego, większość nie daję Państwu gwarancji przewagi na walnych zebraniach. Procentowy zysk dla Państwa ze spółek mieszanych wydaje się p. Ministrowi Moraczewskiemu rzeczą niemoralną, woli zrzec się zysków, a dążyć do zmniejszenia opłat. Byłbym bardzo rad, gdyby pogląd p. Ministra Moraczewskiego był respektowany w Ministerstwie Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#AdamCiołkosz">Państwo zatem większości w spółce nie ma, a choćby ją miało, to zawsze większą korzyść z koncesji odnosi prywatny kapitał, którego myślą przewodnią w działalności jest wyzyskać ludność. Koncesja przewiduje możność zmiany taryfy, ale tylko pod pewnemi warunkami natury finansowej i technicznej. Pasta wprowadziła system liczników, korzystny finansowo dla spółki, ale tamujący rozwój telefonów. Można bowiem było podnieść dochód spółki drogą prostą i bezbolesną, t. j. podnieść ryczałty, aczkolwiek bilans Pasty na dzień 31 grudnia 1925 r. wykazuje, że dotychczasowe ryczałty zupełnie wystarczały na pokrycie kosztów całego przedsiębiorstwa, amortyzację oraz na zastrzeżoną koncesją 8% dywidendę i 10% na fundusz dyspozycyjny rezerwowy. Taką drogą, drogą podniesienia ryczałtu szedł poprzednio p. Minister Kwiatkowski, kierując się opinią fachowców z p. Tołłoczką na czele. P. Miedziński, bynajmniej nie zastał sprawy przesadzonej, poszedł inną drogą, ale choćby, obejmując tekę ministra, zastał sprawę gotową, to minister rządu sanacji powinien był sprawę troskliwie zbadać, tymczasem p. Minister nie tylko po niedawnej podwyżce opłat ryczałtowych o 35% podniósł je jeszcze o 10%, ale nadto wprowadził liczniki i to oryginalnem rozporządzeniem, bo działającem wstecz i nie ogłoszonem pierwotnie w Dzienniku Ustaw, dopiero skutkiem protestów ogłoszono rozporządzenie w Dzienniku Ustaw i przesunięto termin wprowadzenia liczników na lipiec 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#AdamCiołkosz">Proszę Panów, system liczników przyznaję abonentom, którzy są podzieleni na trzy kategorje, tylko pewien bardzo szczupły kontyngent rozmów, po którego przekroczeniu opłaca się każdą rozmowę z osobna. System ten oznacza utajony podatek i nie ma dziś w Polsce drugiego tak uprzywilejowanego przedsiębiorstwa, jak „Pasta”, bo nakłada ona podatek po prostu według swego swobodnego uznania. Opłaty zostały podwyższone w ten sposób, że wzrost ich dochodził do 500%, ile dokładniej, to tajemnica, którą zna tylko „Pasta”. Go najoryginalniejsze, to, że licznik jest poza wszelką kontrolą abonenta; abonent musi akceptować każdy przedstawiony mu rachunek i nie ma możności protestu. Gazownia, elektrownia ustawiają liczniki u konsumenta, ale „Pasta” ma liczniki schowane u siebie. Zapewne, umieszczenie liczników u abonentów pociąga za sobą koszt, bo oczywiście trzeba przeprowadzić dodatkowe przewody, ale zapytuję, czy jest to wytłomaczenie sprawy. Powiada p. Minister, że chodziło mu specjalnie o ukrócenie warszawskiego gadulstwa. Nie lubię, jak się to u nas mówi, „warszawistów”, ale p. Minister ugodził nie w gadułów, bo ci gadają dużo i długo, a nie często, a na to nie ma rady, lecz w ludzi najbiedniejszych, ludzi pracy, skoro telefon nie może być już dziś uważany za luksus. Dzisiaj, gdy ktoś zachoruje w rodzinie, albo zdarzy się napad bandycki, nie można zatelefonować do sąsiada, bo przecież za rozmowę się płaci. Przypomina się powiedzenie o dziecku, wylanem z wanny razem z wodą.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#AdamCiołkosz">Ale co najpikantniejsze to to, że rozporządzenie p. Ministra mówi o opłatach za rozmowy, liczniki zaś rejestrują połączenia i rachunki P. A. S. T.-y także mówią o rozmowach, chociaż liczniki wykazują połączenia.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#AdamCiołkosz">Dalej sposób, w jaki liczniki funkcjonują, jest wadliwy. P. Minister oświadczył, że jeżeli liczniki zawodzą, to na korzyść abonenta. Tak nie jest, gdyż ekspertyza, którą zarządził sąd na wniosek jednego z abonentów, stwierdziła, że dokładność odczytana na tarczy wskazówkowej wynosi około połowy działki, co odpowiada 5 rozmowom. Nie będę cytował dalej, bo tych przykładów jest mnóstwo, ale przytoczę dwa przykłady rachunków. Znaną jest afera aparatu 42–93 (Bratniej Pomocy Studentów Politechniki.), że chociaż telefon był nieczynny i zamknięty, wykazał on 700 rozmów. Inny aparat, proszę Panów, mam tu pokwitowanie, w ostatnim kwartale roku ubiegłego wykazał 786 rozmów, a w pierwszym kwartale roku bieżącego dziwnem zrządzeniem również 786. Można pomyśleć, że właściciel telefonu specjalnie troszczył się o to, aby tak wycelować liczbę swoich rozmów, by co do jednej była równą liczbie rozmów w poprzednim kwartale.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#AdamCiołkosz">Rezultatem tego jest zmniejszenie się liczby abonentów. W lokalach publicznych zastosowano bojkot telefonów, 2.000 aparatów będzie w najbliższym czasie zdjętych, rezygnacje są masowe. Przed wojną stosunek liczby telefonów w Warszawie do liczby telefonów w Berlinie wynosił 10%, obecnie tylko 8%, aczkolwiek w międzyczasie Warszawa stała się stolicą wielkiego państwa. Czy te liczby nie zastanawiają p. Ministra? Nie wspominam już o Ameryce, gdzie na głowę wypada jeden aparat telefoniczny.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#AdamCiołkosz">Zła polityka taryfowa prowadzi do zmniejszenia się ruchu i choćby liczniki wykazywały w zgodzie z rozporządzeniem p. Ministra rozmowy, a nie połączenia, i choćby funkcjonowały prawidłowo, należałoby je skasować. Wysoki Sejm przypomina sobie walkę, jaką, klub nasz toczył o państwową wytwórnię aparatów telegraficznych i telefonicznych, którą chciano oddać na własność polskiego radja. Okazało się, że słuszność była po naszej stronie. Dziś stwierdza p. referent, że wytwórnia pracuje doskonale i zadaniu swemu podołać nie może, tak, że trzeba ją na gwałt rozbudowywać. Materjały, wydawane przez Komitet Ekonomiczny Ministrów, stwierdzają, że wytwórnia ta w roku 1927 dostarczyła Zarządowi Poczt i Telegrafów wyroby na 2.831.750 zł., a to dzięki nadaniu jej bardziej celowej organizacji. Dziś podnosimy również Głos i żądamy, by sieć telefoniczną przejąć z rąk szwedzkich najeźdźców w ręce Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Głos: Obrona Częstochowy.)</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#AdamCiołkosz">By wykupić P. A. S. T.-ę, trzeba niecałego miljona, akt koncesyjny na to pozwala, a teraz jest na to właściwa chwila, kiedy P. A. S. T.-ę wykupić można.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#AdamCiołkosz">Przedkładam, rezolucję i proszę Wysoki Sejm o jej przyjęcie. Rezolucja brzmi:</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#AdamCiołkosz">Wysoki Sejm uchwalić raczy: „Sejm wzywa Rząd do zniesienia opłat telefonicznych licznikowych, wprowadzonych rozporządzeniem p. Ministra Poczt i Telegrafów z dnia 23 czerwca 1927 r., Dz. Ust. Rz. P. Nr.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#AdamCiołkosz">55 z dn. 23.VI.1927.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#AdamCiołkosz">Chcę na zakończenie podać jeszcze jeden mały szczegół. Ministerstwo Poczt i Telegrafów objawia bardzo chwalebną dążność, żeby na znaczkach pocztowych popularyzować portrety wybitnych Polaków. Niestety, zachodzą przykłady pewnych braków, czy błędów. Nie Ma nazwisk tych Polaków; gdy w Niemczech i we Francji znaczki pocztowe opatrzone są objaśnieniami, u nas tych objaśnień nie ma. Świeżo wydano znaczki pocztowe z portretem Sienkiewicza. Gdy pos. Diamand napisał taką kartkę do swego syna, ten mu odpisał: „Dziękuję Ci, kochany tatusiu, za kartkę z obrazkiem, ale zdaje mi się, że król Amanullah na tym portrecie nie jest utrafiony”.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: P. Diamand podziękuje Panu za to.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Minister Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Minister Poczt i Telegrafów p. Miedziński:</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wysoka Izbo! Pomimo, że moje stanowisko jako Ministra jest zakwestjonowane, p. Marszałek Sejmu udzielił mi głosu z tej trybuny w tym właśnie charakterze i jak dotychczas drugi rok w tym charakterze z tą Izbą współpracuję, jeśli nie na plenum to w komisji. Więc pozwolę sobie sądzić, że to są raczej rozważania natury scholastycznej, nie kolidujące z istotnym stanem rzeczy, który jest wyraźny.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jeżeli chodzi o stan prawny, daleki jestem od tego, ażeby te rzeczy bagatelizować i pomijać. Istnieje dekret Prezydenta Rzeczypospolitej kreujący Ministerstwo Poczt i Telegrafów. Ten dekret był w czasie przepisowym przedłożony Sejmowi poprzedniemu i nie został uchylony, a zatem dekret Prezydenta jest w mocy i pod względem prawnym zgodny z życiem praktycznem. Jestem Ministrem Poczt dlatego, że dekret Prezydenta wydany z mocą ustawy może być uchylony tylko w drodze bezpośredniej, a nie pośredniej, więc wszelkie dowodzenia, że skoro w budżecie nie było takiego etatu, to nie ma takiego Ministra, nie są trafne, ponieważ pośrednie uchylanie dekretów z mocą ustawy nie jest rzeczą możliwą i nie byłoby rzeczą prawną.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">P. Ciołkosz daruje, muszę mu przypomnieć pewne fakty i szczegóły z historji jego klubu i jego stronnictwa. Mianowicie pańscy starsi koledzy organizowali polskie Ministerstwo Poczt pod kierownictwem pierwszego Ministra p. Arciszewskiego. Wbrew temu, co mówił p. poseł, w swoim czasie przyjęto jednomyślnie projekt skasowania Ministerstwa Poczt i Telegrafów, wbrew temu nie kto inny jak jeden z posłów P. P. S. z trybuny parlamentarnej wystąpił w obronie istnienia tego Ministerstwa. A zatem pozwolę sobie wyrazić życzenie, ażeby p. poseł Ciołkosz, tak dobrze znający historję Ministerstwa Poczt, t. j. instytucji, którą ja reprezentuję, znał również dobrze historję klubu, który sam reprezentuje.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Teraz co do celowości istnienia tego resortu. Znaleźlibyśmy najlepsze potwierdzenie celowości jego istnienia w wywodach i cyfrach tak obficie cytowanych przez p. Ciołkosza. We mnie doprawdy serce rosło, kiedy słyszałem, że jednak są w tej Izbie panowie posłowie się tak szczegółowo interesują moim resortem, który w ogóle tak wielkiej uwagi nie wzbudza szczególniej w polityce, a szczególnie gdy usłyszałem, że Polska w porównaniu z innemi państwami jest niesłychanie cofnięta w rozwoju swojej sieci poczt, gdy usłyszałem te rzeczy, mnie tak samo dobrze wiadome, które mnie tak bardzo bolą z obowiązku, że Belgja 18, Szwajcarja 14, Niemcy 16 kilometrów na jeden urząd pocztowy, a u nas 93, to muszę powiedzieć, że skoro życie tego kraju, życie gospodarcze, życie przemysłowe i handlowe nadąża z tempem życia w Europie w ogóle i wzmacnia się niesłychanie szybko, że wobec tego w tym kraju sieć łączności, sieć pocztowa, musi być poddana specjalnej opiece, abyśmy mogli zdążyć od tych 93 do 18. Pozwolę sobie sądzić, że właśnie to, co p. poseł Ciołkosz mówił, stwierdza, że zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, zmierzające do wzięcia w specjalną opiekę tego resortu i wyosobnienia go z innych ministerstw, które mają olbrzymi zakres działania i dzięki temu ministrowie nie mogli mu poświęcić odpowiedniej opieki i odpowiedniego czasu — że to zarządzenie wynikało prawdopodobnie z tego, że P. Prezydent Rzeczypospolitej i Rząd znał również te cyfry, które zna p. poseł Ciołkosz.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Sprawa sieci łączności wymaga ogromnej troski i pracy, które w nią wkładamy. Nie możemy pójść w tempie tak szybkiem, ażeby w przeciągu kilku lat odpracować to, co w Polsce jest dziedzictwem braku kultury, niskiej kultury niektórych zaborców.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jeżeli Panowie zwrócą uwagę na bardziej szczegółowe cyfry i jeżeli chodzi o polską statystykę, to Panowie zobaczą, że przy tej przeciętnej 3 km. na jeden urząd pocztowy, są dzielnice, które mają jeden urząd pocztowy na 26 km., mianowicie zabór rosyjski. Gęsta sieć pocztowa jest w b. zaborze austrjackim, natomiast tam, gdzie, jak w zaborze rosyjskim przez lat sto kilkadziesiąt musieliśmy ulegać skutkom i niskiej kultury i rozmyślnego zaniedbywania terenu polskiego, są takie miejscowości, gdzie na 400 km. jest jeden urząd pocztowy. Oczywista rzecz, to się nie da zrobić jednym skokiem, to wymaga pracy lat kilkudziesięciu dla niektórych terytorjów i oczywiście, czy Minister Poczt i Telegrafów, czy Generalny Dyrektor, czy kto inny, będzie robił wszystkie wysiłki w tym kierunku, ale rzecz prosta, cudów nie zrobią. Zresztą, o ile chodzi o wywody p. Ciołkosza, to wydaje mi się, że p. pos. Ciołkosz, wymieniając rozmaite braki w resorcie mi powierzonym, a raczej w podległych mi urzędach i sieciach, nie zarzucał tego wszystkiego mnie, bo doprawdy ja nie mogę pisać za klijentelę i nie mogę poradzić na to, że ludzie mało piszą. Ja nie mogę sam wypisywać, muszę przewozić tyle ile nadają, a że ludzie piszą za mało, to ja na to nie poradzę.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Następnie cały szereg usterek tu wymienionych był omawiany na komisji, usterki te są mi znane i na komisji zadeklarowałem Panom wyraźnie i szczegółowo, t jakie usterki w pracy swojego resortu widzę i jakiemi drogami staram się je zwalczać, jakie pod tym względem i wybrałem środki i metody działania.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Większą stosunkowo uwagę, niż w stosunku do innych rzeczy p. pos. Ciołkosz poświęcił „Paście” — w sprawie tak zwanych liczników. Tu mnie znów spotkał wielki i zawód. Gdy mówiłem o tych rzeczach na komisji sejmowej i na komisji senackiej wczoraj, wydawało mi się, to było dla mnie bardzo pocieszające, że p. p. parlamentarzyści potraktowali tę całą historję liczników tak, i jak na to zasługuje — to jest bez większej uwagi, nie, przywiązując do tego większego znaczenia. Tymczasem główny atak z tej trybuny na plenum właśnie tej sprawie był poświęcony, wobec tego zmuszony jestem i ja Panom pewną ilość czasu tym drobiazgiem zająć.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">P. pośle, to jest drobiazg takiego samego rzędu prawie, jak ta karta pocztowa z portretem Sienkiewicza. Mnie się zdaje, że pos. Diamand nie będzie Panu za to wdzięczny. Mój syn poznałby, że to Sienkiewicz. Gdy wydajemy znaczki pocztowe z podobizną ludzi wielkich i zasłużonych, lecz nie tak popularnych, jak np. z podobizną Kaczkowskiego, to dajemy napis, jednakże przy podobiźnie Sienkiewicza uważaliśmy, iż jest to rzeczą zbyteczną, gdyż postać ta i twarz znana jest nawet zagranicą — w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Co do „Pasty” i tej wielkiej wojny szwedzkiej, to ja nie mogę odpowiadać za konstrukcję spółek, do których Rząd wchodzi jako udziałowiec; ja mogę się zgadzać, lub nie zgadzać z p. kol. Moraczewskim, którego cytował p. pos. Ciołkosz, ale ani ja, ani p. Moraczewski nie byliśmy w Rządzie wówczas, kiedy spółka była zawiązana, skonstruowana — akt koncesyjny z tego czasu istnieje. Ja muszę za nią odpowiadać, gdyż każdy Rząd musi wykonywać zobowiązania rządów innych, chociażby innego kierunku politycznego. Tym bardziej, gdy chodzi o rzeczy, które muszą być traktowane jako przedsiębiorstwo. Ja jestem przedsiębiorcą państwowym. Wszyscy Panowie, nawet ci, którzy nie życzyli sobie widzieć we mnie Ministra wiedzą, że jestem przedsiębiorcą, kontrakt przez poprzedniego dyrektora firmy zawarty muszę honorować. Kontrakt ten postawił mnie wobec pewnej konieczności i za kwestję tego, czy jest rzeczą zdrową ten mieszany wpływ Rządu i kapitału prywatnego, jaki tu ma miejsce, czy nie jest rzeczą zdrową, jestem nieodpowiedzialny i nie będę o tem mówił — natomiast odpowiadam całkowicie za swoją decyzję w sprawie liczników. Ja, człowiek silnej ręki, który nie ulega presji nawet rządowej prasy, i nie ulega krzykom, nie obawia się o swoją popularność polityczną, niewątpliwie, jako polityk, który przypadkowo został szefem resortu technicznego, zrobiłem dziwną rzecz, która nigdy popularności w tym kraju nie zyska, a szczególniej w jego stolicy, Warszawie, ale ja zrobiłem ją dlatego, iż jest to rzecz słuszna i dlatego, że fachowcy, których ja jako niefachowiec słuchać muszę, powiedzieli, że to jest słuszne i potrzebne. Wiedziałem, że się spotkam z krzykiem, doskonale o tem wiedziałem, ale jednakże jeśli mam do wyboru z jednej strony opinję fachowców, a z drugiej strony ewentualność krzyku, to złym byłbym Ministrem, gdybym nie wykonał zleceń fachowców w obawie przed krzykami.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Poza tem pewne rozważania i cyfry statystyczne w wywodzie p. Ciołkosza nie zgadzają się z prawdą. P. Ciołkosz nie miał możności sprawdzenia rozmaitych rzeczy. Chwilami mam wrażenie, że ktoś znający mniej więcej sprawę, ale nie zupełnie z góry — tak gdzieś ze stopnia średniego, może jakiś urzędnik pocztowy, informował pana posła, dlatego, że troszkę wie, ale nie może wiedzieć tyle, ile wie Minister, do którego przychodzą wszystkie elementy i który na podstawie tych elementów może zdecydować. Jeśli ktoś ma tylko szczątki, ułamki tych elementów nie może ocenić tej decyzji. P. Ciołkosz bardzo swobodnie, po dziennikarsku — zdaj e się z zawodu jest dziennikarzem — przedstawił pewne rzeczy, nawet w stylu, wymyślił sobie szwedzkiego najeźdźcę, tak dosłownie było powiedziane. Od dziś sobie postanawiam, że jak spotkam p. Dewey'a nazwę amerykanów najeźdźcami. Jednakże p. kol. Ciołkosz i wszyscy Panowie wiedzą, że Rząd znajduje poparcie u Panów i zupełne zrozumienie, że jeżeli chodzi o kapitały obce, to gwałtownie tych najeźdźców do kraju zaprasza. W kraju, w którym kapitały były zniszczone przez wojnę i wskutek stosunków powojennych, w którym są ręce do pracy, warsztaty do pracy, ale nie ma gotówki, najeźdźców takich się zaprasza.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Czy to nie jest kapitał rabunkowy, czy to jest kapitał, który inwestuje się w produkcji, a nie spekulacja, czy to jest kapitał, który daję dobrą organizację pracy, czy to jest kapitał, który nie zdziera z nas lichwiarskich procentów. Odpowiem zaraz na te wszystkie momenty.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Panowie Posłowie mieli prawdopodobnie niejednokrotnie sposobność zwiedzać urządzenia tej straszliwej „Pasty”, ona stoi otworem w każdym czasie dla Panów. Jest to jedno z najlepiej urządzonych przedsiębiorstw, jakie mamy w tej dziedzinie w Polsce, niewątpliwie najlepsze, ja z mojemi urzędowemi telefonami zawsze odejdę na boczek i wstydzę się, że one wyglądają tak marnie przy tych urządzeniach, które ma w Warszawie „Pasta”. Ja staram się i będę uważał że osiągnąłem dużo, jeżeli moje państwowe telefony będą miały urządzenia techniczne, stojące na tej wysokości, co urządzenia „Pasty”.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Tak samo organizacja pracy, zastosowanie racjonalnych metod i w kontroli i w umożliwieniu wysiłków pracy, a także co do uposażeń, bo to obchodzi p. p. Posłów prawdopodobnie — to wszystko jest postawione wysoko, jak na stosunki polskie. Ja znowu narażam się na to, że jutro o mnie powiedzą, że ja wychwalałem tych Szwedzkich najeźdźców i wygłaszałem mowy pochwalne na rzecz „Pasty”, ale nie mogłem nie dać świadectwa prawdzie, zresztą znanej i innym, nie tylko mnie.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jeżeli chodzi o to, czy ten kapitał pracuje zdrowo, czy nie pracuje lichwiarsko, to mnie się zdaje, że kapitał, który nie z operacji pożyczkowych, ale z inwestycyj w przedsiębiorstwie zadawala się 8% dywidendy, w kraju, w którym 8% jest oficjalną stopą bankową, że tych 8% z kapitału zainwestowanego i pracującego w przedsiębiorstwie nie można uważać ani za lichwę, ani za wyzysk. Moją jest tylko rzeczą dbać o to, ażeby ta pewna swoboda, którą zakreśliła koncesja, bo koncesja przewiduje 8 do 12% dywidendy, żeby ta swoboda nie wychodziła poza te 8%. To jest wszystko, co mogę zrobić, bo inaczej nie wykonam zobowiązań koncesji, ale poza tem twierdzę, że to nie jest dużo i że to jest bardzo zdrowe, jak na nasze stosunki i wcale nie lichwiarskie i nie najeźdźcze oprocentowanie kapitału pracującego.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Następnie lichwa w opłatach i podatkach.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Podatki, tu znowu jest to swobodne szermowanie słowami, które przecież mają swoje określone znaczenie. Podwyższenie taryfy „Pasty” czy opłaty za rozmowy nadkontyngentowe, p. poseł nazywa podatkiem. Dlaczego nic nazywa podatkiem, jeżeli za koszulę w sklepie wezmą ode mnie o złotówkę więcej? Po prostu ktoś daję towar i bierze za to opłatę, to nie jest podatek, to jest zwyczajna operacja handlowa. Kalkulacja tej opłaty jest poddana wszystkim odpowiednim kontrolom i istota rzeczy dopiero leżała w tem przejściu dość lekko zaznaczenem przez p. Ciołkosza, mianowicie tylko o to chodziło, czy ryczałt, czy system licznikowy? Podwyżka być musiała, na podwyżkę się zgadzano, co do tego Rząd nie miał wątpliwości, że podwyżka być musi w związku z ogólną zmianą sytuacji. Następnie jeżeli chodziło o to, czy to ma być podwyżka ryczałtowa, czy licznikowa, to jest kwestja metody. Przyznać tę podwyżkę musieliśmy dlatego, że nie jest prawdą to, co na podstawie nieznanych mi zupełnie danych, względnie znanych z nieodpowiedzialnych artykułów, pisanych przez jedną ze stron walczących w tej wojnie, nie jest prawdą, że dotychczasowe dochody „Pasty” wystarczały na pokrycie wszystkich potrzeb. One nie wystarczały na inwestycje. Ja muszę się dla Warszawy, która się stała stolicą i daleko wyszła poza zakres i charakter, jaki miała w chwili, kiedy za czasów jeszcze rosyjskich Cedergren i „Pasta” powstawała, muszę się domagać inwestycji, a nie mogę zmusić kapitalistów, żeby oni na inwestycje pieniędzy dołożyli z własnej kieszeni, a nie z dochodu przedsiębiorstwa, względnie z podwyżki kapitału akcyjnego. Mam pod tym względem dostateczną gwarancję i kontrolę nad „Pastą” i ze względu na ten układ, o którym p. poseł tu wspominał i ze względu na to, że kapitał akcyjny jest podzielony w ten sposób, że polska grupa, względnie kapitał pozostający pod kontrolą Rządu ma większość, a walne zgromadzenie postanowią o rozdzieleniu zysków. Mam zupełną gwarancję, że zyski nie pójdą na podwyższenie dywidendy, ale na inwestycje. Dlatego z czystem sumieniem dla dobra Warszawy, chociażby mi niewiadomo ile panowie wypisywali, że to jest niszczenie Warszawy dla kieszeni szwedzkich, musiałem pójść na podwyższenie taryfy, a wybrałem metodę licznikową, bo to jest, metoda uznana na całym świecie i wszędzie tam, gdzie nie była wprowadzona, jest wprowadzana. Wybrałem tę metodę pomimo, że mówiono, że wyrzucone ze Szwecji liczniki przyszły do Warszawy. To były argumenty, nie mające nie wspólnego z istotą rzeczy i mające charakter ploteczek. I w Ameryce, gdzie jest tak wspaniały rozwój telefonów, jak to p. Ciołkosz cytował, w tej Ameryce są liczniki. Na czas liczników w rzeczywiście nie wprowadziłem, bo z czasem jest trudniej, bo nawet tu, jeżeli ktoś ma to czerwone światełko, że czas upłynął, to jeszcze mówi. Więc z ograniczeniem czasu jest trudno. Opłata jest za pracę dokonaną. Jeżeli w pewnych wypadkach licznik liczy, kiedy nawet rozmowa nie jest przeprowadzona — bo każdy z nas wie, że często nie chce podjąć słuchawki, chociaż telefon dzwoni, bo ma tego dosyć — ale stacja była zajęta, telefonistka była zajęta, więc to jest również wynagrodzenie za pracę, to nie jest tak źle, to nie jest takie straszne, gdyż chodzi o pracę.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Panie Pośle, rozporządzenie moje jest rozporządzeniem, nad którego wykonaniem ja czuwam i za to odpowiadam. Jeżeli zauważę, że to rozporządzenie w jakimkolwiek momencie z krzywdą dla publiczności czy Rządu będzie naruszone, ja będę reagował. Ale jeżeli jakiś doktór medycyny, czy ktoś inny, nic wspólnego z telefonem nie mający, będzie pisał codziennie w gazetach, że coś jest złego, a mnie moi fachowcy mówią, że nie, to nie zmienię mojego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">System licznikowy jest zdrowy, nowoczesny i wprowadzony we wszystkich państwach, które były cytowane, jako odznaczające się wielkim rozwojem telefonów. W Warszawie nie wpłynęły liczniki mimo robienia z drobiazgów wielkich rzeczy, na zahamowanie rozwoju telefonów. Ilość podań o założenie nowych telefonów w okresie licznikowym była większa, niż przed wprowadzeniem liczników.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Zmniejszyła się ilość rozmów, o co właśnie mi chodziło. Tem właśnie mi w gazetach grozili, ale ja na to liczyłem, to było potrzebne, bo Centrala przy swoich rozmiarach była tak przeciążona, że przy tej ilości rozmów, które prowadzono, nie można już było przyłączać nowych abonentów. Tymczasem dzięki spadkowi liczby rozmów o dwadzieścia kilka do trzydziestu procent mogłem przyłączyć do 15.000 nowych abonentów.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Teraz jeżeli chodzi o rzeczy z tem związane, to w koncesji z „Pastą” była daleko donioślejsza rzecz niż to, czy liczyć ryczałtowo czy licznikowo. Strefa, w której „Pasta” była obowiązana zakładać telefony, wynosiła 3 kim. Panowie wiedzą, co to znaczy dla miasta, które się rozwija eksterytorjalnie na przedmieściach, to są te wszystkie Żoliborza, Gocławki i inne, gdzie mieszka przeważnie ludność pracująca: urzędnicy, nauczyciele, oficerowie, posłowie. Tam jeżeli ktoś chciał założyć sobie telefon, to według koncesji musiał płacić ponad 1.000 złotych, bo się liczy od kilometra. I o to nikt nie krzyczał w prasie i żaden związek abonentów się nie dopominał, a ja przed miesiącem przeprowadziłem na Walnem Zgromadzeniu Akcjonarjuszów uchwałę, zmieniającą koncesję i od 1 stycznia Warszawa będzie miała telefoniczne połączenie według normalnej taryfy w promieniu 8 kim., a nie 3 kim. od Zielnej ulicy. To jest rzecz istotna, która dla Warszawy ma znaczenie ogromne. Ale krzyk potrafi zrobić z drobnej rzeczy wielką, a gdy nie ma krzyku przechodzi się do porządku dziennego nad rzeczami, które istotnie znacznie bardziej są ważne.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">P. Ciołkosz, który o wszystkich innych rzeczach, oprócz nieszczęśliwej „Pasty” poczynił bardzo rzeczowe i bardzo cenne uwagi, tak się dał ponieść temperamentowi 'dziennikarskiemu, gdy przyszedł do tej sprawy, że mówił tak, jak w tych artykułach było napisane. Pan np. powiada: nigdy nie zgadzają się rachunki Pasty z tem, co w rzeczywistości abonent miał.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#komentarz">(P. Ciołkosz przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jak mowa o rzeczach technicznych, to słówko „nigdy” jest tutaj niekoniecznie dobrze użyte, bo było kilka wypadków na czterdzieści kilka tysięcy abonentów. Więc w takim razie o tem mówić nie będziemy.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli chodzi o rzecz poruszoną również tutaj, t. j. uposażenie urzędników, ja od chwili, kiedy przyszedłem do pracy w Ministerstwie Poczt, nie mogę zaprzeczyć, Rząd nie mógł przeczyć temu, że istotnie niekiedy z temi uposażeniami nie jest tak zupełnie dobrze. To były rzeczy związane z temi perypetjami, przez które ten urząd przechodził: raz był Ministerstwem, potem Generalną Dyrekcją, potem był w jakiemś Ministerstwie, w tem czy innem, i uposażenia pracowników poczt i telegrafów nie były włączone do ogólnej pragmatyki, do ogólnych zasad. W całym szeregu wypadków były mniejsze te pobory. Tutaj jednak, widząc te rzeczy i nie zaprzeczając im, muszę powiedzieć, że cały szereg polepszeń został już pod tym względem poczyniony w miarę możności. Rząd nie zaprzecza zupełnie faktowi, że uposażenie pracowników państwowych jest niedostateczne i to nie jest kwestja różnicy zdań co do samej potrzeby, tylko kwestja możliwości czy niemożliwości. Ja tak samo w swoim resorcie, w porozumieniu z Ministrem Skarbu, jak i we wszystkich innych, dajemy to co możemy, nie damy tego, czego nie możemy. Ja nie mogę się zobowiązać, że dam 6 miljonów na dodatki specjalne w tym roku, bo ja może tych 6 miljonów nie będę miał, jak je będę miał, to nie zaniedbam przyjść do Wysokiej Izby z kredytem dodatkowym, z wnioskiem o zatwierdzenie tego wydatku.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ze nie mówię gołosłownie, to Posłowie, którzy badali tę sprawę i p. referent wiedzą — ze znajomości rzeczy, którą p. Ciołkosz wykazuje, widzę że i on wie od pracowników mojego resortu, że im krzywdy nie zrobię, i że w rozmaitych sprawach przez ten czas, kiedy tam pracuję, nastąpiło znaczne wyrównanie i dość znaczna poprawa. Nie będę wymieniał wszystkich rzeczy, które zostały wykonane, ale wspomnę tylko, że to zaszeregowanie, o którem mówił tu pan poseł, jest dawno dokonane.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Częściowo.)</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ładnie częściowo! 12.850 zaszeregowań, w tem 10.000 niższych funkcjonarjuszów od razu dostało przeniesienie i to niektórzy o dwie grupy, z 16 grupy do 14. Niewątpliwie to nie jest wszystko, ale to jest porządny kawał roboty, to jednak 12, prawie 13.000 ludzi odczuło na swojej skórze in plus.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ja moją dobrą wolę i zrozumienie rzeczy faktami udowadniam i Panowie widzą, względnie dowiedzą się, jeżeli zainteresują się temi rzeczami, że ja z moimi urzędnikami i funkcjonarjuszami żyję na bardzo dobrej stopie. Przychodzą, gadamy o wszystkich rzeczach i zwykle się zgadzamy, bo razem patrzymy na to, co można robić, a czego nie można. Co można — dobrze, a jeśli nie można, to choćby do mnie przyszło dziesięć delegacji, nie poradzę, tem bardziej, że jestem przedsiębiorcą i nie mogę się z góry zobowiązać, że dam 6 miljonów więcej, niż przewidywany, przekalkulowany i proponowany projekt budżetu przewiduje.</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Dlatego jeżeli p. Ciołkosz zechce na podstawie dotychczasowej mojej działalności wziąć pod uwagę i uwierzyć, że wszystkie możliwości w tym kierunku zostały wyzyskane, to również musi mi uwierzyć, że muszę się oprzeć i nie mogę się zgodzić w imieniu Rządu na zobowiązanie, że 6 miljonów albo też kwotę, którą pan poseł wymienił, mogę zaakceptować, jako poprawkę do budżetu. Nie wiem na czem ta kwota jest oparta. Budżet skonstruowany przez Rząd w każdej swojej kwocie opiera się na pewnym arytmetycznym rozrachunku. Nie wiem dlaczego pan poseł mówi o 6 miljonach, a nie o 8 czy 5. Ja muszę to zbadać. Ale nawet, gdybym zbadał prawidłowość kalkulacji, nie mogę wziąć na siebie odpowiedzialności za to, dlatego, bo nie wiem, czy moje dochody w tym roku, które mogą być jeszcze ponadto obciążone normalną nadwyżką płac personelowi, pozwolą na wykonanie tego, co leży w moich planach, w całej rozciągłości i na danie 6 miljonów na dodatek specjalny.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Sprawozdawca nie żąda głosu, a zatem zakończyliśmy rozprawę nad budżetem Ministerstwa Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przystępujemy do dalszej części budżetu, mianowicie do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma sprawozdawca p. Chądzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Robót Publicznych nie jest podlany sosem politycznym, nie zawiera także drażnień społecznych, godzi interesy wsi i miasta i dlatego na Komisji Budżetowej przeszedł bez specjalnej walki, przy spokojnej i rzeczowej dyskusji. Komisja Budżetowa w tym budżecie poczyniła tylko nieznaczne stosunkowo zmiany.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AdamChądzyński">Wydatki budżetowe Ministerstwa Robót Publicznych na okres bieżący preliminowane są w wysokości 134 milj. — będę podawał tylko cyfry okrągłe, albowiem ścisłe cyfry znajdą Panowie w sprawozdaniu drukowanem Komisji Budżetowej. Od tej kwoty dla ścisłości trzeba odliczyć około 12 milj., które są przeznaczone na opłaty czynszowe i wynajem pomieszczeń dla urzędów innych, nie Ministerstwa Robót Publicznych, tak, że właściwe wydatki Ministerstwa Robót Publicznych w roku preliminowanym wyniosą 122 milj. W stosunku do preliminarza roku ubiegłego, który wynosił 87 miljonów, budżet Ministerstwa Robót Publicznych zostaje podniesiony o 34 milj. zł. — ciągle mówię w cyfrach okrągłych. Jeżeli jednak preliminarz na rok 1928/9 porównamy z rzeczywistemi wydatkami Ministerstwa Robót Publicznych za okres ubiegły, to rezultat porównania będzie inny. Minister Skarbu otworzył dodatkowy kredyt dla Ministerstwa Robót Publicznych w wysokości 31.959.719 i faktycznie dokonane wydatki Ministerstwa za ubiegły okres budżetowy wyniosły 119 milj. zł. Zatem preliminarz budżetowy na rok 1928/9, według uchwały Komisji Budżetowej, będzie wyższy o niecałe 3 milj. zł. od wydatków Ministerstwa Robót Publicznych, dokonanych w okresie ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#AdamChądzyński">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych w rubryce wydatków stanowi 5% wydatków ogólnej administracji państwowej. Należy jednak stwierdzić, że w dyspozycji Ministerstwa znajdują się nie tylko właściwe kredyty tego Ministerstwa, lecz także niektóre kredyty, preliminowane w innych resortach. I tak wydatki architektoniczno-budowlane poszczególnych Ministerstw, z wyjątkiem Ministerstwa Spraw Wojskowych i Komunikacji w wysokości 27 milj., znajdują się w dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych, a część kredytów, uchwalonych w ustawie o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych z dnia 31 marca 1928 r., również znajdzie się w dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych. Ta suma, mająca być zużytkowana w obecnym okresie budżetowym, jak wyliczyłem, wynosi około 64 milj. a zatem całość kredytów, które się znajdą w roku 1928/9 w dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych, sięga 213 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#AdamChądzyński">Wydatki administracyjne Ministerstwa Robót Rozlicznych wynoszą 12.600.000. Koszta administracji w stosunku do ogólnych kredytów Ministerstwa w roku 1928/9 stanowić będą 5,8%, zatem odsetek kosztów administracji przedstawia się korzystnie.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#AdamChądzyński">Na pokrycie wydatków Ministerstwa Robót Publicznych w dochodach Ministerstwa preliminuje się około 39 milj. zł., w tem dochody z administracji wynoszą 11 miljonów, opłaty pocztowe i kolejowe, przeznaczone na walkę z bezrobociem 15 miljonów, danina lasowa 10 miljonów, wreszcie zwrot pożyczek, udzielonych samorządom na walkę z bezrobociem, a także zwrot pożyczek na odbudowę kraju w łącznej sumie wynosi około 3 milj. zł., razem przeto 39 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#AdamChądzyński">Przechodząc teraz do analizy poszczególnych działów wydatków Ministerstwa Robót Publicznych, stwierdzam, że stosunkowo największa suma preliminowana jest na drogi i mosty, mianowicie 52.820.000 zł. Dotacja na drogi i mosty tegoroczna jest wyższa o 15 milj. od sumy, która była preliminowana w okresie ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#AdamChądzyński">Tu muszę zaznaczyć, że stan dróg w Polsce jest bardzo zły. Polskę należy zaliczyć do tych państw, które pod względem ilości dróg, znajdują się na ostatniem miejscu w Europie. Wypada u nas na 1 km. kw. powierzchni 0.114 km. bieżącego dróg bitych. Lepszy stosunek jest tylko w województwach zachodnich, w b. dzielnicy pruskiej, gdzie na l km. kw. powierzchni wypada 0,3 km. dróg bitych.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#AdamChądzyński">Na utrzymanie dróg w tym roku preliminarz przewiduje 33 milj. zł., więcej o blisko 8 milj. od sumy preliminowanej w r. ub. Dla porównania przytoczę odpowiedni wydatek, przewidziany w budżecie francuskim. Gdy my na utrzymanie dróg wydajemy 33 milj. zł., we Francji, gdzie stan dróg jest dobry, a zatem konserwacja nie wymaga tak dużych kosztów, kwota preliminowana w budżecie tegorocznym wynosi 407 milj. fr. fr. Już to porównanie mówi, jak małe kwoty przewiduje się na utrzymanie naszych dróg, których znaczna ilość została zniszczona podczas wojny i jeszcze nie jest doprowadzona do należytego stanu. Wedle obliczenia Ministerstwa Robót Publicznych, żeby nasze drogi bite państwowe doprowadzić do porządku i utrzymać je jak się należy, należałoby preliminować około 7.000 zł na 1. km. bieżący, tymczasem kredyt tegoroczny preliminuje maksymalną kwotę 2.900 zł. na 1 km. bieżący, a w niektórych województwach jeszcze mniej, bo zaledwie 1.500 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#AdamChądzyński">Jeżeli chodzi o nowe drogi, to preliminarz tegoroczny przewiduje wydatek w wysokości 3,450.000 na budowę 73 km. nowych dróg. Dodaję, że w ustawie o nadzwyczajnych kredytach inwestycyjnych preliminowana jest kwota na budowę 139 km. dróg bitych. Zatem w bieżącym roku zostanie wybudowane przeszło 200 km. dróg bitych.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#AdamChądzyński">Do tegorocznego budżetu Ministerstwa Robót Publicznych wstawiono po raz pierwszy kwotę 2.250.000 zł. na uruchomienie i budowę kamieniołomów i klinkierni. Suma ta spotkała się ze sprzeciwem i krytyką na Komisji Budżetowej. Jednak Komisja Budżetowa kredyt przyjęła, wychodząc z tych samych założeń, co i Rząd, że utrzymanie istniejących dróg i budowa nowych wymaga dostatecznej ilości materjału drogowego, klinkieru i tłucznia. Gdy się okazało, że w Polsce mało mamy materjałów nawierzchni, Rząd przystąpił do rozbudowania kamieniołomów, chcąc zapewnić sobie dostateczną ilość materjału drogowego. Dlatego wydatek na budowę kamieniołomów i klinkierni jest uzasadniony, w imieniu Komisji Budżetowej przemawiam za przyjęciem sumy, proponowanej przez komisję, a jednocześnie oświadczam się przeciw tym wszystkim wnioskom, które obniżają kredyt na kamieniołomy i klinkiernie o miljon zł. To samo, co mówiłem o państwowych drogach bitych, muszę powiedzieć o mostach. 90% mostów na drogach jest w stanie złym, posiada konstrukcję prowizoryczną, wymaga rozbudowy i poprawy. Niestety kredyty w tym roku, aczkolwiek powiększone, wynoszą tylko 3.200.000 zł., z tego tylko 180.000 pójdzie na budowę nowych mostów, pozostała kwota na dalszy ciąg robót już rozpoczętych w okresach poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do drugiego działu wydatków Ministerstwa Robót Publicznych, do budowli wodnych. Preliminarz przewiduje na budowle wodne w wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych razem 36 miljonów zł., przytaczam cyfry okrągłe — to znaczy więcej o 13 miljonów, niż preliminowano w roku ubiegłym. P. Minister Przemysłu i Handlu, przemawiając dziś z tej trybuny, oświadczył w imieniu Rządu, że inwestycje w dziedzinie komunikacji wodnych odkładane są na ostatni plan, a to z powodu, że wymagają bardzo dużych wydatków, narazie Rząd przeprowadza inwestycje pilniejsze. Te słowa można odnieść do pozycji, przeznaczonych na budowle wodne Ministerstwa Robót Publicznych. Mamy wodną sieć komunikacyjną bardzo dobrą, gdybyśmy mogli tę sieć uregulować, czyniąc ją zdolną dla celów żeglugi i spławu, byłoby to z wielką korzyścią gospodarczą dla kraju. Niestety zadanie jest zbyt wielkie i wymaga nakładu, przechodzącego nasze siły finansowe. Możność finansowa Państwa jest dziś niewielka. Możemy prowadzić roboty regulacyjne w drobnym zakresie, nie stać nas jeszcze na budowę dróg sztucznych.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#AdamChądzyński">Nie możemy nawet szczupłego taboru na istniejących rzekach żeglugowych zbyt szybko powiększyć. Wagę komunikacji wodnej Ministerstwo Robót Publicznych docenia. Ministerstwo Robót Publicznych stanęło na stanowisku, że główną arterją komunikacyjną kraju jest Wisła i jeżeli chodzi o politykę wodną, należałoby przede wszystkiem uregulować Wisłę na całej jej długości, uczynić ją spławną nie tylko w granicach b. zaboru pruskiego i austrjackiego, ale także na terenie b. zaboru rosyjskiego, opracowało projekt regulacji Wisły, uwzględniając regulację jej biegu środkowego na terenie b. Kongresówki na długości 420 km. tylko dla celów rolniczych, dla ochrony przed zalewem. Koszt tak pojętej regulacji wyniósłby 300 miljonów zł., regulacja miałaby trwać mniej więcej 15 lat. Projekt takiej ustawy Ministerstwo Robót Publicznych opracowało, przedłożyło go Ministerstwu Skarbu, stamtąd do Sejmu jeszcze nie nadszedł, Rząd sprawę rozważa. Przytaczam ten fakt na dowód, że Ministerstwo Robót Publicznych przykłada dostateczną wagę do zagadnienia komunikacji wodnej i rozumie, że centralnym punktem polityki wodnej w Polsce jest sprawa regulacji Wisły. Jako referent wyrażam zdanie, że byłoby dobrze, gdyby Rząd do tej ustawy odniósł się przychylnie i jak najrychlej przedłożył ją Sejmowi do uchwalenia.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#AdamChądzyński">W dziale budowli wodnych dotacja na fundusz meljoracyjny została przewidziana w wysokości 6.100.000 zł., t. zn. państwowy fundusz meljoracyjny, utworzony ustawą z dnia 26 października 1921 i przeznaczony na poparcie prac meljoracyjnych samorządów i spółek meljoracyjnych, został w tym roku podniesiony o 1.432.000 zł. Jest to fakt niewątpliwie dodatni, aczkolwiek preliminowana suma 6 milj. zł. także nie wyczerpuje potrzeb w tym dziale. Zgłoszone zostały wnioski mniejszości, zmierzające do podniesienia państwowego funduszu meljoracyjnego o 1 milj. zł. Wniosek jest sympatyczny, ponieważ jednak daję pokrycie w formie zmniejszenia kredytów na inny, równie potrzebny dla rolnictwa cel, jak dostarczanie kamienia na budowę i utrzymanie dróg, nie mogę się za tym wnioskiem opowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#AdamChądzyński">Tegoroczny preliminarz Ministerstwa Robót Publicznych rusza z miejsca zagadnienie zbadania bagien poleskich. W formie dyskusji publicznej zajmowano się dłuższy czas tą kwestją, jednak nie umiano jej nadać kształtu realnego. Dopiero rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 15 lutego 1928 r. o utworzeniu biura meljoracyjnego Polesia sprawę badań Polesia traktuje konkretnie. Wyraz tego znajduje się w budżecie tegorocznym, mianowicie przewiduje się w dziale 2, rozdziale 2, § 15 1.500.000 zł. na przeprowadzenie badań.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#AdamChądzyński">Przewidziane jest trwanie badań i pomiarów Polesia przez lat 4, ma to kosztować 6 milj. zł. Dopiero w wyniku przeprowadzonych badań okaże się, czy Polesie można zmeljorować dla celów produkcyjnych kraju i w jakim stopniu. Nadmieniam, że bagna poleskie zajmują 18.000 km. kw. czyli 1.800.000 ha. Gdyby udało się Polesie zmeljorować i osuszyć, byłby to wielki sukces ekonomiczny kraju, znaczna ilość gleby byłaby dostarczona dla potrzeb produkcji rolniczej i reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#AdamChądzyński">Ministerstwo Robót Publicznych sprawę zbadania Polesia potraktowało w sposób realny, podkreślam to jaki plus jego działalności, ujawniony także w tegorocznym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do budownictwa. W budżecie nadzwyczajnym Ministerstwa Robót Publicznych przewidziana jest kwota 4.650.000 zł. na budowę gmachów państwowych. Ten paragraf był w Komisji Budżetowej atakowany, a nawet postawiono wnioski o jego zmniejszenie. Wypowiadam się przeciw tym wnioskom z następujących powodów. Z sumy, o której mówię, 1.378.000 zł. zostanie wydanych na kapitalny remont, 1.400.000 na dalsze prowadzenie już rozpoczętej budowy domów urzędniczych na Kresach Wschodnich i w Małopolsce wschodniej, 1.220.000 na dalszą budowę domu urzędniczego w Warszawie przy ulicy Topolowej. Zatem pozostaje tylko 651.000 zł. na rozpoczęcie nowych budowli, nowych domów urzędniczych i domu zarządu wodnego w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#AdamChądzyński">Wszystkie wnioski, które kredyty na budowę gmachów państwowych starają się zmniejszyć o 1 miljon zł., wstrzymywałyby tylko dokończenie budowli już rozpoczętych i naraziłyby Skarb Państwa na niepotrzebne straty.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#AdamChądzyński">P. Minister Robót Publicznych na Komisji Budżetowej wyjaśnił i stwierdził, że administracować nie sposób tam, gdzie urzędnicy administracyjni nie mają gdzie mieszkać, i dlatego ta pozycja jest całkowicie uzasadniona i proszę Wysoki Sejm o jej przyjęcie.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#AdamChądzyński">Ponieważ jestem przy budownictwie, chciałbym Wysokiemu Sejmowi podać ogólną sumę kredytów budowlanych we wszystkich resortach. Kredyty budowlane Ministerstwa Robót Publicznych wynoszą 4.650.000 zł.; kredyty w różnych częściach budżetu, w różnych ministerstwach, oddane do dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych wynoszą 27,790.000, kredyty budowlane Ministerstwa Spraw Wojskowych, Ministerstwa Komunikacji i Ministerstwa Poczt wynoszą około 60 milj. kredyty budowlane monopoli państwowych wynoszą około 16 miljonów; wreszcie kredyty, przewidziane w ustawie o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych, wynoszą 48 milj. Razem w budżecie tegorocznym, oraz w ustawie o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych przewidziane są kredyty budowlano-architektoniczne w wysokości 156 milj. zł. Jeżeli do tego dodamy sumę, którą Bank Gospodarstwa Krajowego ma udzielić jako pożyczkę na ruch budowlany, a która ma wynosić 100 miljonów zł., to okaże się. że suma, mająca być wydatkowana przez Rząd na budowle, wyniesie około 250 miljonów zł. w roku bieżącym. Jest to znaczna kwota i niewątpliwie przyczyni się do rozwoju ruchu budowlanego. Twierdzę, że się tylko przyczyni, albowiem rozwiązanie kwestji mieszkaniowej w Polsce do dziś nie nastąpiło i niestety, muszę powiedzieć, że nie widać, by znaleziono drogę rozwiązania tej kwestji. Nędza mieszkaniowa w miastach jest straszliwa. Wchodzimy w stosunki gospodarcze normalne, Rząd przystąpił do rozwiązania szeregu palących spraw kraju, a niewątpliwie rozumie doniosłość i tej sprawy, jednak sprawa mieszkaniówka jest skomplikowana i trudna, nie widzimy na razie żadnych konkretnych projektów czy to Rządu, czy samorządów, które by zmierzały do rozwiązania kwestji mieszkaniowej w Polsce, kwestji bardzo pilnej i bardzo palącej.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#AdamChądzyński">Odbudowa kraju. W okresie ubiegłym na odbudowę kraju wydano 40 milj. zł. i odbudowano około 67.000 objektów zniszczonych. Pozostaje jeszcze do odbudowy 390.000 objektów, w tem budynków mieszkalnych 61.200, budynków gospodarczych 327.140 i budynków użyteczności publicznej, jak kościoły, cerkwie, szkoły, szpitale, ochrony i t. d., 1.660. Kredyty potrzebne na odbudowę budynków zniszczonych przez wojnę Rząd oblicza na kwotę około 250 milj. zł. Zwracam uwagę, że w tej sumie mieści się tylko częściowa pomoc państwowa; liczy się bowiem, że odbudowa będzie dokonana głównie kosztem interesowanych, a tylko na tę pomoc, która by przez Państwo została udzielona interesowanym potrzeba jeszcze 250 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#AdamChądzyński">Preliminarz tegoroczny na odbudowę przewiduje dochód z danin lasowych w wysokości 10.000.000 zł. Nadmieniam, że te 10.000.000 z daniny lasowej będą zużytkowane wyłącznie na odbudowę wsi. Odbudowanie zniszczonych budynków w miastach ma być dokonane na podstawie art. 17 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o rozbudowie miast, a mianowicie 20% państwowego funduszu budowlanego ma być rozdzielone przy uwzględnianiu przede wszystkiem tych gmin miejskich, które zostały zniszczone przez wojnę. Jeżeli chodzi o odbudowę wsi, to trzeba zaznaczyć, że danina państwowa jest niewystarczająca. Ministerstwo Robót Publicznych spodziewa się otrzymać z tego źródła jeszcze około 20 milj. zł. — kwota mała i niewystarczająca; trzeba pomyśleć o dostarczeniu nowych źródeł na dalszą odbudowę. Sądzę, że Rząd przyjdzie do Sejmu z odpowiednim wnioskiem na wyszukanie źródeł, potrzebnych do sfinansowania dalszej odbudowy. Sprawa jest pilna, bo jeszcze 50.000 ludzi mieszka w ziemiankach. W interesie powagi Państwa i w interesie sprawiedliwości leży, ażeby odbudowa zniszczeń wojennych poszła przynajmniej tak szybko, żeby ci, którzy mieszkają w ziemiankach, mieli możność zamieszkania już w odbudowanych domach.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#AdamChądzyński">Przechodzę teraz do wniosków mniejszości. Zająłem już stanowisko co do tych wniosków, które zmniejszają kredyty na budowę gmachów państwowych i na budowę kamieniołomów i klinkierni. Obecnie pragnę zająć stanowisko co do wniosku p. pos. Korneckiego, który wszystkie pozycje, przeznaczone na wydatki osobowe, na podróże służbowe i na wydatki biurowe znacznie zmniejsza. Porównywałem wydatki te, preliminowane w budżecie tegorocznym, z wydatkami roku ubiegłego. Rzeczywiście są one wyższe, ale muszę stwierdzić, że wzrost wydatków osobowych, biurowych i na podróże i przesiedlenia jest całkowicie uzasadniony, albowiem w tegorocznym budżecie zostały umieszczone wydatki na ubezpieczenie personelu od nieszczęśliwych wypadków i na ubezpieczenie pracowników umysłowych. Otóż są to wydatki, które wynikają z ustawi rozporządzeń, muszą być uczynione, a które nie były uwzględnione w zeszłorocznym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#AdamChądzyński">Następnie ponieważ liczba robót, które Ministerstwo Robót Publicznych ma wykonać, znacznie się powiększyła, a kredyty w tym roku dochodzą 213.000.000 zł., oczywista rzecz, i nadzór nad wykonaniem tych robót musi być zwiększony, a zatem muszą być częste wyjazdy służbowe, tak, że wzrost pozycji na podróże jest uzasadniony. Wreszcie inwentarz biurowy, który nie był uzupełniany przez szereg lat, teraz musi być uzupełniony, mają być zakupione nowe maszyny do pisania. nowe szafy na akta i t. d. i dlatego podwyższenie wydatków osobowych, biurowych i na podróże służbowe jest uzasadnione. Dlatego wypowiadam się przeciw wnioskom p. Korneckiego.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#AdamChądzyński">Na początku swego sprawozdania zaznaczyłem, że w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych figuruje suma około 12.000.000 zł., która w poprzednich latach nie figurowała, a jest przeznaczona na opłatę czynszu dla urzędów państwowych, nie Ministerstwa Robót Publicznych, lecz innych resortów. Posłowie Kornecki i Kalinowski proponują skreślić tę kwotę. Kwotę tę można by z budżetu Ministerstwa Robót Publicznych przenieść do innych budżetów, taki wniosek byłby właściwy i taki wniosek mógłbym poprzeć jako sprawozdawca, natomiast nie mogę się zgodzić na skreślenie wydatków, które są potrzebne i dlatego oświadczam się przeciw tym wnioskom.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#AdamChądzyński">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Robót Publicznych w propozycji Komisji Budżetowej. Sądzę, że będę wyrazem opinji całej Komisji Budżetowej, jeżeli zaapeluję do p. Ministra, żeby wielka kwota 213 milj. która oddana zostanie do dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych, została wydatkowana w sposób celowy, by roboty prowadzono na podstawie planów przedtem opracowanych i w sposób oszczędny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#StefanWładysławBryła">Wysoki Sejmie! Niezmiernie ograniczony czas przemówienia, którego zresztą pragnę dotrzymać, jest powodem, że nie mogę się głębiej zastanowić nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych, ani też rozpatrzyć szczegółowo jego zamierzeń i prac. Zaznaczam jednak od razu, że w stosunku do tego resortu nastąpił w ostatnich latach w społeczeństwie zwrot radykalny. O ile dawniej uważano go za resort do pewnego stopnia zbędny, za resort w pewnem tego słowa znaczeniu nawet szkodliwy, obecnie ustala się opinja wręcz przeciwna. Społeczeństwo zrozumiało, że jest to resort gospodarczo-techniczny pierwszorzędnego znaczenia, resort, którego znaczenie będzie wzrastało coraz bardziej w miarę normowania i polepszania się sytuacji ekonomicznej Państwa i w miarę możności wykonywania tych olbrzymich zadań inwestycyjnych, jakie przed nami staną. Ministerstwo zaś, uwolnione od ministra, który postawił sobie za główny cel rozparcelowanie go, weszło pod rządami obecnego Ministra na drogę rozwoju, co szczerze przyznawano w dyskusji budżetowej w ostatnim Sejmie na wiosnę roku 1927 i co zupełnie szczerze przyznano także i dziś.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#StefanWładysławBryła">Szersza akcja Ministerstwa Robót Publicznych może rozpocząć się właściwie dopiero wtedy, gdy Państwo będzie w możności wykonania tych ogromnych zadań inwestycyjnych natury gospodarczo-technicznej, jakie przed niem stoją. Dziś cały wysiłek Państwa skoncentrować się musi w kierunku, w którym idą największe potrzeby, w kierunku, w którym zaspokojenie tych potrzeb może nastąpić jak najprędzej i najcelowiej.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#StefanWładysławBryła">Nie będę zastanawiał się np. nad kwestją sztucznych dróg wodnych, która ma znaczenie pierwszorzędne, ale dziś aktualną jeszcze nie jest i być nie może. Nie będę także mówił szerzej o budownictwie, bo p. referent w szeroko opracowanym referacie wyręczył mnie pod tym względem, zaznaczę tylko mimochodem, że nareszcie została wydana w roku bieżącym ustawa budowlana jednolita, która ma może pewne usterki, ale która w ogóle jest bardzo dobra. Podkreślę także tutaj, że właściwie sprawa rozwiązania budownictwa poza budownictwem państwowem leży nie tyle w ręku Ministerstwa Robót Publicznych, ile w ręku Ministerstwa Skarbu. Również nie poruszając, ważnej zresztą, sprawy meljoracji, przejdę do sprawy, którą uważam dziś za bodaj czy nie najważniejszą ze spraw, wchodzących w zakres Ministerstwa Robót Publicznych, mianowicie do sprawy drogowej, zaopatrzenie naszego Państwa w dobrze postawioną i należycie rozgałęzioną sieć dróg ma bowiem pierwszorzędne znaczenie z powodów gospodarczych, z powodów społecznych, z powodów administracyjnych, z powodów kulturalnych, wreszcie z powodów strategicznych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#StefanWładysławBryła">Nie będę tego szerzej uzasadniał — wystarczy wspomnieć cyfry, zresztą znane, że rolnictwo nasze traci rocznie 600 miljonów zł. z powodu złego stanu dróg, albo zaznaczyć, że Rosja budowała i buduje w dalszym ciągu nad naszemi granicami wielką i dobrze postawioną sieć dróg, która w razie ewentualnego starcia musi mieć duże znaczenie strategiczne. Dziś bowiem w miarę rozwoju ruchu automobilowego drogi kołowe przestają mieć znaczenie wyłącznie lokalne, a stają się arterjami komunikacyjnemi pierwszorzędnego znaczenia, tem bardziej, że koszt budowy dróg jest bez porównania mniejszy, aniżeli koszta budowy kolei. Liczyć można według danych zawartych w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych średni koszt 1 kilometra budowy drogi kołowej na około 50.000 zł., podczas gdy koszt budowy 1 kilometra kolei normalno-torowej wynosi kilkanaście razy więcej, a kolei wąsko-torowej — kilka razy więcej.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#StefanWładysławBryła">W referacie Komisji Budżetowej zaznaczono, że, ażeby Państwo nasze zaopatrzyć w należycie postawioną sieć dróg kołowych, powinniśmy zbudować około 54.000 km. dróg bitych. Te cyfry wystarczą, aby zrozumieć jakie zadania pod tym względem są przed nami, zwłaszcza na Kresach Wschodnich, gdzie sieć kolejowa jest niezmiernie słabo rozwinięta, a dróg nieomal nie było. Według danych, zawartych w tem sprawozdaniu, od r. 1919 zbudowano u nas w Polsce 2.080 km Są to cyfry wobec zapotrzebowania niezmiernie niskie. Nie chcę zastanawiać się nad tem, w jakim czasie będziemy mieli te potrzebne 54.000 km., bo doszlibyśmy do bardzo smutnych rezultatów, a przecież, patrząc na prace Ministerstwa Robót Publicznych, stwierdzić muszę, że to, co wykonano, wykonano ponad miarę sił i środków, jakiemi Ministerstwo dysponowało, i wykonane zostało dobrze.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#StefanWładysławBryła">Z cyfr, zawartych w budżecie, widzimy, że w bieżącym roku przewiduje się budowę 73 km. bitych dróg państwowych za sumę 3.450.000 zł., zawartą w wydatkach nadzwyczajnych dz. 2, rozdz. 4, § 10 i sądzę, że ta ilość zostanie wykonana. Natomiast nie podzielam optymizmu referenta, że dalszych 139 km. zostanie wybudowane z sumy 6,160.000 zł., z t. zw. kredytów inwestycyjnych, a nie podzielam z tego powodu, że te kredyty płynne są w zasadzie aż do wyczerpania, ale sposób ich płynności pozostawia dużo do życzenia, i jeszcze dzisiaj, a mamy już połowę czerwca, nie otwarto kredytów za maj, a maj i czerwiec to przecież najlepszy sezon budowlany dla budowy dróg. Na podstawie danych, zaczerpniętych u źródła, doszedłem do przeświadczenia, że Ministerstwo Robót Publicznych w tym roku zdoła wybudować około 150 km. dróg bitych, do czego należy dołączyć około 400 km. dróg budowanych przez samorządy, które zostaną wykonane w znacznym stopniu przy współudziale Państwa. W każdym razie zapewnienie odpowiednich i we właściwym czasie płynnych kredytów uważam za pierwszy warunek należytego rozwinięcia robót budowlanych.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#StefanWładysławBryła">Mimochodem wspomnę, że rok budżetowy, który dziś u nas obowiązuje, jest specjalnie nieszczęśliwy dla Ministerstwa Robót Publicznych, zaczyna się bowiem dn. 1 kwietnia, to znaczy jeszcze w marcu, kiedy właściwie nie wiadomo, jakiemi kredytami można dysponować, a więc nie można należycie przygotować się do robót drogowych.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#StefanWładysławBryła">Jednak zajść może obawa, że nawet te stosunkowo bardzo małe sumy nie zostaną wyzyskane, a to z powodów zupełnie innych. Stajemy bowiem wobec objawu, który najpierw przejawił się w Ministerstwie Robót Publicznych, ale może się wkrótce zacząć przejawiać także w innych resortach, wobec objawu ucieczki pracowników państwowych ze służby rządowej. Nawet świeżo ukończony inżynier nie chce pójść na służbę państwową na stosunkowo wysoki posterunek w resorcie Ministerstwa Robót Publicznych, powiedzmy na ósmy stopień służbowy, ponieważ w służbie prywatnej może dostać kilkakroć większe wynagrodzenie. Wspominam także o dróżnikach, o służbie drogowej, których uposażenie jest poniżej minimum potrzebnego dla egzystencji, gdyż wynosi 60 zł. miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(Głos: Plus jeszcze 12 zł. na mieszkanie.)</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#StefanWładysławBryła">Na terenie Ministerstwa Robót Publicznych ta sprawa nędznego uposażenia pracowników państwowych doszła prędzej do kryzysu, aniżeli gdziekolwiek indziej. I ten objaw, uważany dotychczas za objaw czysto społeczny, dotyczący jednej warstwy, zaczyna nabierać charakteru i znaczenia ogólno-państwowego i gospodarczo-państwowego. Bez należycie wykwalifikowanych sił nie będziemy w stanie przeprowadzić robót technicznych, a tych sił fachowych zaczyna braknąć. To samo może się zacząć przejawiać w przyszłości także i w resortach innych. To też sprawa należytej poprawy bytu pracowników państwowych musi się odbić w konsekwencji na wszystkich warstwach społecznych, na warstwie włościańskiej, na naszem rolnictwie, na naszym handlu i na przemyśle.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#StefanWładysławBryła">Nie mówię tego nawet ze względu na samych pracowników państwowych, ale mówię ze względu na należyte funkcjonowanie całego aparatu państwowego i podkreślam, że ze względu na dobro wszystkich warstw społecznych, ze względu na dobro całego społeczeństwa, konieczne jest należyte unormowanie płac pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Zawałykut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IwanZawałykut">Wysoki Sejmie! Omawiając budżet Ministerstw a Robót Publicznych, muszę w imieniu Klubu Ukraińskiego zaznaczyć, że przemówienie me będzie uzupełnieniem charakterystyki wytycznych polityki Rządu w stosunku do ludności ukraińskiej w sprawach gospodarczych, o których już moi koledzy klubowi wspominali przy sposobności omawiania budżetu Ministerstw: Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#IwanZawałykut">Polityka Rządu w sprawach należących do resortu Ministerstwa Robót Publicznych, a w szczególności w sprawach dotyczących odbudowy kraju, niczem się nie różni od polityki Rządu w ogóle do nas stosowanej. Jest to część polityki eksterminacyjnej, stosowanej do ludności ukraińskiej przez poprzednie rządy i przez Rząd obecny...</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: Co też Pan opowiada?)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#IwanZawałykut">...polityki zmierzającej do całkowitej pauperyzacji naszego narodu i naszej wsi pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#IwanZawałykut">Mam na myśli przede wszystkiem kwestję odbudowy kraju.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#IwanZawałykut">Biorąc pod uwagę budżet Ministerstwa Robót Publicznych, widzimy, że przedstawia się on w wydatkach zwyczajnych i nadzwyczajnych w7 sumie 134.656.405 złotych. W tej sumie ogólnej wydatków tego Ministerstwa mieści się śmieszna suma w porównaniu do tej kwoty — 10.600.000 zł. na t. zw. odbudowę kraju. Sumą ta wydaje się jeszcze tem śmieszniejszą, gdy weźmiemy pod uwagę sumę wydatków całego budżetu na rok bieżący, sięgającą ponad 2 i 1/2 miljarda złotych, dalej wydatki na wojsko w7 sumie 745.000.000, na policję tajną i umundurowaną w sumie 111.290.000, na Korpus Ochrony Pogranicza kwotę 53.517.000 z górą, czyli łącznie wydatki na wojsko i policję w sumie 909.808.000. W obliczu tych cyfr sprawa odbudowy kraju wygląda na kpiny. Kwota na odbudowę stanowi bowiem tylko 0,4% ogólnego budżetu Państwa, a 1,06 wydatków przeznacza się na cele wojskowe i policyjne.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#IwanZawałykut">Nie zapominajmy przy tem, że same t. zw. fundusze dyspozycyjne niektórych ministerstw, a to Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Wojskowych i Spraw Zagranicznych wynoszą ponad 20.000.000 zł. A więc tylko połowę tego — 10.600.000 przeznaczonych jest na cele odbudowy zniszczonych w czasie wojny światowej wsi i miast.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#IwanZawałykut">Terenem walki najrozmaitszych armji w czasie wojny światowej, a więc od r. 1914–1920 były prawie wyłącznie ziemie Wschodniej Galicji, Wołynia, Polesia i Białorusi, co jest bezsprzeczne, a więc tereny ukraińskie i białoruskie, i one przedstawiają najstraszniejszy obraz zniszczenia. Przedstawia się on przede wszystkiem w utracie dorobku materjalnego tej ludności, w zniszczeniu wsi, miast i miasteczek, z których niektóre zniknęły całkowicie z powierzchni ziemi. Terenem najdłużej trwających walk w czasie wojny światowej były obszary nad rzekami San, Dniestr, Bug, Stryj, Złota Lipa, Gniła Lipa, Strypa, Seret, Stochód i inne, stąd i zniszczenia na tych terenach są większe, aniżeli nawet zniszczenia wojenne w Belgji i wschodnich departamentach Francji. Zniszczonych zostało 50 powiatów Wschodniej Galicji, około 30 powiatów Wołynia i Polesia.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#IwanZawałykut">W cyfrach przedstawia się obraz zniszczenia następująco: we wszystkich 50 powiatach w czasie wojny światowej tylko we Wschodniej Galicji zniszczono domów mieszkalnych 150.152 czyli 20%, budynków gospodarskich 941.225 czyli 12% ogólnego stanu budynków z czasów przedwojennych. W niektórych powiatach, jak powiat Brody, zniszczono domów mieszkalnych 46%. Podobny stan sprawy jest na Wołyniu i na Polesiu. Dużo wsi po wojnie przestało prawie istnieć, dużo miast powiatowych zniszczonych w 50%, jak Zborów, Zaleszczyki, zaś dawne miasto powiatowe Husiatyn, położone nad Zbruczem, zostało zniszczone w 100% i dotąd prawie nie jest odbudowane. Innemi słowy 1/5 część ludności znalazła się. po wojnie bez dachu nad głową. Taki obraz zniszczenia jest na terenach Wschodniej Galicji w tych kilku cyfrach wedle statystyki b. Krajowego Urzędu Odbudowy z lutego 1919 r. Nieuwzględnione są w tej statystyce zniszczenia w czasie wojny polsko-ukraińskiej, która pożarła około 50.000 budynków, i wojny bolszewickiej, która zniszczyła około 1.350 domów. Wliczywszy i te zniszczenia, dochodzi ilość zniszczeń od r. 1914 do 1920 do 506.000 budynków, z czego na gminy wiejskie przypada ponad 406.000 budynków.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#IwanZawałykut">Szkody powojenne w budynkach idą w miljardy złotych, a odszkodowania wojennego ludność ukraińska i białoruska nie dostała żadnego. Rządy poprzednie, jak i obecny, nie tylko o odszkodowaniu nie myślą, lecz nawet nie udzielają kredytów ludności ukraińskiej na odbudowę zniszczonych domów.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#IwanZawałykut">Stwierdzić tutaj muszę, że żaden z dotychczasowych Sejmów nie załatwił do dziś sprawy odszkodowania wojennego w drodze ustawy nawet teoretycznie, a żaden rząd poprzedni, ani obecny nie zabrał się dotychczas do tej sprawy wielkiej wagi pod względem gospodarczym, nawet za względu na państwowy interes. Sprawę tę stale i konsekwentnie się omija. Akcja odbudowy kraju, o ile w ogóle o takiej akcji może być mowa, ma charakter dotąd przeważnie subwencji, lub bardzo drobnych pożyczek, które się udziela na podstawie aktu łaski czynników rządowych, a nie z tytułu obowiązku ciążącego na każdoczesnym rządzie względem poszkodowanych w czasie wojny.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#IwanZawałykut">I rzecz naturalna. Wobec braku normy ustawowej w tej sprawie i wobec stosowania, proszę Wysokiej Izby, polityki eksterminacyjnej, o której na wstępie wspomniałem, ludność ukraińska dotychczas z akcji odbudowy nic nie skorzystała, bo jest to ludność drugiej kategorji w pojęciu Rządu i jest na dalszym planie.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Głos: Pan sam najlepiej wie, że tak nie jest.)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#IwanZawałykut">Fundusze, jakiemi rządy rozporządzały, przeznaczone były W formie kredytów dla kolonistów i osadników wojskowych na ziemiach ukraińskich i białoruskich, a nie dla ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#IwanZawałykut">Nie chcę być gołosłownym. Dowodem tego jest reskrypt Ministerstwa Robót Publicznych z dnia 28 czerwca 1920 r. L. 20359/6. Szerokie zaś masy ludności ukraińskiej i białoruskiej zadowalać się muszą do dziś dnia teorją o swem słusznem prawie do odszkodowania i cieszyć się nadzieją i wiarą w słuszność swej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#IwanZawałykut">Pozwolę sobie przypomnieć Wysokiemu Sejmowi niektóre sprawy z niedalekiej przeszłości, dotyczące kwestji odbudowy kraju i sposobu jej prowadzenia przez poprzednie rządy, głównie przez rządy p. Witosa i pp. Grabskich w stosunku do ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Teraz mowa jest o tym rządzie i o tym budżecie.)</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#IwanZawałykut">Ta kwestja dotychczas jest aktualna.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#IwanZawałykut">Zacznę od r. 1919, kiedy to poraź pierwszy pojawiła się na naszych ziemiach ukraińskich władza polska. W tym to roku pojawił się reskrypt Ministerstwa Robót Publicznych pod L. 174/19. Tym reskryptem dało Ministerstwo do dyspozycji ówczesnego delegata w sprawach odbudowy kredyt w wysokości 20 miljonów marek, i tam wyraźnie zaznaczono tak: „zapomogi z powyższego kredytu należy przeznaczać tylko posiadaczom gospodarstw polskich, którzy bezpośrednio skutkiem wojny ponieśli straty rzeczowe”. Gdy się wspomni system stosowany na ziemiach Galicji Wschodniej, a w szczególności na Wołyniu z bezwzględnem wyeliminowaniem tubylczej ludności ukraińskiej i białoruskiej, łatwo sobie można odtworzyć obraz położenia gospodarczego. Wspomnę tu jeszcze, że danina, która była w tym czasie przeznaczona na cel odbudowy, szła za czasów Grabskiego na stabilizację złotego…</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To było za czasów Grabskiego, teraz jest inny rząd, wszystko poszło na odbudowę.)</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#IwanZawałykut">W każdym razie za mało. Wobec takiej polityki dotychczasowych rządów ludność ukraińska chwyciła się środka samopomocy i własną ciężką pracą odbudowała wieś ukraińską już w połowie bez pomocy rządowej.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#IwanZawałykut">Rząd obecny, jeśli ma w ogóle jakąś dozę dobrej woli wobec narodu ukraińskiego, powinien udzielać pożyczek na odbudowę w. formie odszkodowań.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos: Co za odszkodowania? Niech Pan wytłomaczy co to jest odszkodowanie, o którem Pan wciąż mówi.)</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#IwanZawałykut">Nie mam czasu na tłumaczenie.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#IwanZawałykut">Znaczna część wsi ukraińskich i większa część miasteczek leży dotąd w gruzach, a ponad 20.000 rodzin jest bez dachu nad głową i to w 8 lat po wojnie. Dotychczas są nieodbudowane całe wsie i miasteczka, że wspomnę o zniszczonem do gruntu miasteczku Husiatyn w woj. tarnopolskiem, gdzie dotąd ludzie mieszkają nie tylko w ziemiankach, ale w ziemi mokrej razem ze zwierzętami domowemi.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#komentarz">(Głos: To jest wszędzie, i w innych województwach się spotyka.)</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#IwanZawałykut">Trudno będzie wprowadzić zarządzenia sanitarne Ministra Składkowskiego wobec takich warunków, w jakich do dziś dnia żyje ludność. Dobrze by było, gdyby p. Minister Robót Publicznych razem z p. Ministrem Składkowskim zajrzeli tam i zobaczyli, czy zarządzenia sanitarne Ministra Spraw Wewnętrznych można wprowadzić tam, gdzie w norach ludzie ze zwierzętami razem mieszkają.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#IwanZawałykut">Wobec takiego stanu rzeczy, wobec takiej polityki stosowanej do naszego narodu, polityki, zmierzającej do zupełnej pauperyzacji wsi ukraińskiej, zakładamy z tej Wysokiej Trybuny sejmowej uroczysty protest, a z powodów wyżej przeze mnie wyłuszczonych oświadczam, iż Klub Ukraiński głosować będzie przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Chwaliński:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PiotrChwaliński">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych z 87 miljonów w roku zeszłym wzrósł do 134.000.000. Doliczając 93.000.000 uchwalone na roboty publiczne w formie t. zw. ustawy inwestycyjnej, razem Ministerstwo Robót Publicznych będzie rozporządzać sumą przeszło 200.000.000 złotych. Niestety z tej dużej sumy na roboty wodne zostało przeznaczone tylko 29.000.000, a i z tego tylko 13.000.000 na regulację rzek, a 6.000.000 złotych na państwowy fundusz meljoracyjny, t. j. na udział Skarbu Państwa w obwałowaniu rzek.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PiotrChwaliński">Tak samo z 93.000.000, przewidzianych przez ustawę inwestycyjną, na cele regulacji rzek przeznaczono niespełna 3.000.000. Czem zaś jest regulacja rzek?</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PiotrChwaliński">Regulacja rzek to najbardziej dochodowa i produkcyjna inwestycja, która nadto ratuje majątek narodowy i coroczny plony rolników na dziesiątkach tysięcy morgów. Zamiast, żeby na ten cel przeznaczyć co najmniej dziesiątki miljonów złotych, przeznacza się na budowę gmachów przeszło 50.000.000. Tej ujemnej strony nie zmniejsza fakt, że na drogi i mosty jest większa dotacja, co z uznaniem podnosimy. Chociaż jest to bardzo pożyteczne, że się ma przystąpić do studjowania sprawy osuszania Polesia i że na ten cel Rząd przeznacza półtora miljona, jednak zdaniem naszem trzeba najpierw ratować to, co ginie, przeciwdziałać temu, co niszczy majątek narodowy. Należy też bez zwłoki odbudować domy mieszkalne dla blisko 40.000 rodzin, które nie mają jeszcze dachu nad głową i mieszkają w ziemiankach. Na odbudowę zniszczonych mieszkań potrzeba około 50.000.000 złotych, a z daniny lasowej wpłynie na ten cel najwyżej 20.000.000 zł. Z czego pokryje się resztę?</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PiotrChwaliński">Sprawa meljoracyj rolnych należy do budżet u Ministerstwa Rolnictwa, dlatego też mówić o niej nie będę. Część jednak pracy meljoracyjnej (obwałowanie rzek, odwadnianie, nawadnianie, regulacja rzek niespławnych) należy do działu Ministerstwa Robót Publicznych. Jako przykład bardzo skromnego udziału Skarbu Państwa w kosztach robót, przytoczę sprawę kanału Mosińskiego. Kanał ten ma bardzo ważne znaczenie, bo dla olbrzymiego terenu przez wytyczenie granicy polsko-niemieckiej został odcięty główny odpływ dla wód. Znaczną część tej wody z kilku powiatów można odprowadzić bezpośrednio do Warty przez kanał Mosiński. Projekt rozbudowy kanału Mosińskiego przedłożony został Ministerstwu Robót Publicznych już przed kilku laty. Z początkiem 1926 r. doczekaliśmy się zatwierdzenia tego projektu przez Ministerstwo. Kosztorys zrobiono w r. 1924, wynosił on 1.100.000 zł. Ministerstwo przewiduje 40% udziału Państwa w kosztach i na ten rok wyznacza 100.000 zł. Zważywszy, iż stosunki gospodarcze od r. 1924 zmieniły się, że drożyzna robocizny oraz materjałów podniosła się, koszta budowy będą wynosiły około 2.600.000 zł. Przy dotacji 100.000 zł., którą Rząd projektuje, nie może być mowy o rozpoczęciu robót. Zwracam się z apelem do p. Ministra Robót Publicznych aby dotacja ta została podniesioną co najmniej do 300.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PiotrChwaliński">A oto przykład drugi.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PiotrChwaliński">Rzeka Prosną od kilku lat już jest nieoczyszczana, skutkiem czego koryto jej zupełnie zarosło, a woda, rozlewając się po przyległych łąkach i polach, niszczy rok rocznie około 500 hektarów łąk, w czem i pewną część gruntów uprawnych, wyrządzając tamtejszej ludności olbrzymie straty. Trudnością jest, iż rzeka Prosną na pewnym odcinku stanowi granicę z Niemcami, a więc sprawą jej regulacji musi się zająć Rząd, a nie organy samorządowe. Ludność miejscowa chętnie odda pomoc w robociźnie, chodziłoby tylko o danie fachowych sił i przyrządów technicznych. Kwestja jest tem bardziej naglącą, że w pow. wieluńskim powstało już kilka spółek meljoracyjnych, jednak mimo sporządzenia planów nie mogą działać, gdyż bez uregulowania Prosny niemożliwe jest odprowadzenie wody z terenów przyległych.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PiotrChwaliński">Uregulowanie rzeki Prosny leży w interesie zarówno Państwa, jak i czterech zainteresowanych powiatów, a to: wieluńskiego, ostrzeszowskiego, pińskiego i kaliskiego. Rzeka ta niszczy rok rocznie około 6.000 ha łąk i ziemi ornej, co wyrządza setki tysięcy szkody Państwu i niszczy obywateli, mieszkających nad tą rzeką. Tem trudniej zaś podjąć regulację na tym odcinku, że, jak Rządowi wiadomo, granica nie zmieniła się i pozostaje w dalszym ciągu jeszcze niemiecka. Z tych powodów apeluję do p. Ministra, aby, o ile to jest możliwe, przystąpił do regulacji tej rzeki. Proszę Panów, weźmy się do tych małych rzek; przecież narzeka się ciągle na bezrobocie, a tylko meljoracje na wsi mogą zwiększyć rozmiar pracy. Ta rozbudowa jest konieczna i ze względu na to, że jest szereg spółek, a także ze względu na to, że małe rzeki nie są uregulowane. Dlatego meljoracja nie może ruszyć.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PiotrChwaliński">Dalej muszę wyrazić ubolewanie, że wielkie sumy asygnuje się na budowę luksusowych gmachów, a tak mały procent przeznaczony jest na regulację rzek, która wpłynęłaby na polepszenie produkcji rolniczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Socha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#MarcinSocha">Wysoka Izbo! Zabieram głos tylko dla umotywowania wniosków, zgłoszonych przeze mnie na Komisji Budżetowej. W preliminarzu przewidziana jest kwota 200.000 zł. na usunięcie t. zw. szkód żywiołowych. Tę kwotę uważamy za zbyt niską. Wprawdzie p. Minister Robót Publicznych na Komisji Budżetowej mówił, że nie można przewidzieć, czy klęski żywiołowe będą i czy będzie potrzeba aż równo miljon, bo takiej kwoty domaga się mój wniosek. Przypomnę, że szkody wyrządzone w latach ubiegłych przez klęski żywiołowe nie są do dziś usunięte. Kwota jednego miljona na usunięcie szkód, wyrządzonych przez wylewy w samej tylko Galicji jest znikoma. (Minister Moraczewski: Znikoma, to też ja wydałem 7.500.000 zł. Ja tam byłem i objeżdżałem ten teren przez 10 dni.) Podam p. Ministrowi dokładne odcinki w poszczególnych miejscowościach, gdzie szkody nie zostały pomimo upływu kilku lat usunięte.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Minister Moraczewski: To są szkody z innych lat, nie ubiegłego.)</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#MarcinSocha">Rzeki obrywają bardzo wiele gruntu i powszechnie narzeka się, że uzyskać obwałowania i wzmocnienia może tylko ten, kto umie dobrze chodzić koło p. szefa urzędu nadzorczego. Ja p. Ministrowi tylko przypomnę, że San pomiędzy Dębem a ujściem do Wisły oberwał około 40 morgów chłopskiej ziemi. Jest to bądź co bądź bardzo poważna cyfra, jeżeli się weźmie pod uwagę, że to jest na długość jakieś 40 km. W miejscowości Racławice podczas wielkiego wylewu San zalał 15 morgów ziemi, a choć zwracano się o pomoc i do Ministra i do Sandomierza, jednak do dziś dnia nie zrobiono tam najmniejszej pracy, najmniejszego zabezpieczenia i grunta są dalej obrywane.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#MarcinSocha">Wychodząc z tego założenia, proponujemy, ażeby z § 12 w wydatkach nadzwyczajnych po skreśleniu słowa „oraz cementowni” skreślić kwotę 800.000 zł. Uważamy bowiem, że czego jak czego, ale cementowni Rząd we własnym zakresie chyba prowadzić nie powinien. P. Minister niesłusznie obawia się konkurencji cementowni.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Minister Moraczewski: Z tego względu się obawiam, że jest kartel cementowni.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#MarcinSocha">P. Minister narzeka na kartel żelazny, jednak wątpię, żeby na cementownie mógł się powołać, ponieważ my cementownie mamy niemal co wieś.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#komentarz">(Głos: Co wieś to gorzelnia.)</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#MarcinSocha">Dlatego proponujemy skreślenie kwoty 800.000 zł. i przeznaczenie jej na usunięcie klęsk żywiołowych.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#MarcinSocha">Następna poprawka zdąża do zmniejszenia kwoty preliminowanej na budowie o 1 miljon zł, a przeznaczenia jej na meljorację. Z załącznika do preliminarza okazuje się, że plan wykazuje kwotę 150 miljonów zł Z górą kosztów przeprowadzenia meljoracji w najbliższym okresie. W preliminarzu obecnym jest preliminowane 6 miljonów zł. Przyjmując koszt udziału Państwa przeciętnie na 50% w meljoracjach, okaże się. że w ten sposób trzeba by około 15 lat prowadzić te roboty meljoracyjne, jakie są przewidziane w planie gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#komentarz">(Głos: Gdyby zrobiono przynajmniej za 15 lat!)</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#MarcinSocha">Gdyby! Dlatego proponujemy, ażeby kwotę 6 miljonów złotych podwyższyć o 1 milj on, to znaczy na 7 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#MarcinSocha">Skoro jestem przy głosie, to także nie od rzeczy będzie zwrócić uwagę p. Ministra na jedną rzecz. Na Sanie został postawiony w Zarzeczu most, t. zw. systemu Grocha. Jest to pierwszy taki most w Polsce. Ministerstwo Robót Publicznych sprzeciwiło się okryciu blachą belek okratowanych, nie wiem dlaczego. Chyba dlatego, żeby most prędzej zgnił. Mówią głośno, że w Ministerstwie uprawia się politykę, ażeby po prostu faworyzować system inż. Rychniewskiego, a nie system Grocha, chociaż taki fachowiec jak p. Thullie oświadczył się za systemem inż. Grocha. Ja nie będę w każdym razie arbitrem między nimi. Uważam, że p. Minister i samo Ministerstwo najlepiej powinno ich pogodzić i ja tej roli podejmować się nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(Głos: Już się Pan podjął.)</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#MarcinSocha">Teraz w końcu czuję się zobowiązanym p. Ministrowi udowodnić, że jeżeli chodzi o wiklinę, to może p. Minister otrzymać 3 wiązki dobrej faszyny do regulacji rzeki za jedną wiązkę wikliny. Składam p. Ministrowi takie oświadczenie ośmiu firm, wśród nich jest i firma amerykańska.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(Głos: Oferta! Wesołość.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Rychlik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PiotrRychlik">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Robót Publicznych na rok bieżący jest większy przeszło o 50% od budżetu zeszłorocznego, czyli o 47.191.162 zł. Wskutek tego wydawać się może, że Ministerstwo Robót Publicznych nabrało szerszego rozmachu i postanowiło się zająć energiczniej usuwaniem tych braków, jakie można zauważyć w niektórych dziedzinach, podległych temu Ministerstwu. Z tego porównania wydawać się może, że Ministerstwo postanowiło szczerze zająć się przynajmniej temi dziedzinami, które należy uważać za najważniejsze i które prowadzą do. gospodarczego podniesienia kraju.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PiotrRychlik">Tymczasem rzeczywistość mówi co innego. W r. ubiegłym wyasygnowano na cele drogowe 36.970.000 zł., a w roku bieżącym proponuje się 52.820.000 zł. Chociaż z tego widać, że budżet tegoroczny jest o 15.850.000 zł. większy od budżetu zeszłorocznego, to jeżeli zważymy, że zarówno materjały budowlano-drogowe, jak i robocizna w tym roku są daleko droższe, niż w roku ubiegłym, musimy przyjść do przeświadczenia, że sprawy drogowe są nadal niedostatecznie uwzględniane.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PiotrRychlik">Do takiego samego wniosku musimy przyjść i wówczas, gdy się zastanowimy nad tem, ile przeznacza się na budowę nowych dróg bitych. W r. ub. wyasygnowano na ten cel 3.000.000 zł., a w roku bieżącym przeznacza się 3.500.000 zł., czy stosunkowo nawet mniej, aniżeli w roku poprzednim. Jeżeli uprzytomnimy sobie, że w roku ubiegłym wybudowano 74 km dróg bitych, a w roku bieżącym przewiduje się obecnie budowę tylko 73 km, to musimy nabrać przekonania, że istotnie Rząd nie interesuje się dostatecznie sprawami drogowemi.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PiotrRychlik">Nieco korzystniejszego przeświadczenia nabiera się dopiero wówczas, gdy się uprzytomni, że w roku ubiegłym wyasygnowano na zapomogi na budowę dróg samorządowych 300.000 zł., a w roku bieżącym przewiduje się na ten cel 800.000 zł. Jeszcze korzystniejszego przeświadczenia nabiera się wtedy, gdy się porówna wydatki, przeznaczone na zapomogi na budowanie starych mostów na drogach samorządowych, jak również na kamieniołomy i klinkiernie, oraz wydatki, przeznaczone na utrzymanie dróg samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PiotrRychlik">Ponieważ sprawy dróg w Polsce nie są dostatecznie przez Rząd uwzględniane, dlatego też budowanie nowych dróg bitych postępuje żółwim krokiem. Dotychczas ogólna ilość nowowybudowanych dróg, jak nam powiedział p. referent, wynosi 1.650 km. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że gruntowych dróg, zaliczonych do kategorji państwowych, wojewódzkich i powiatowych, mamy obecnie w Polsce około 26.000 km i że zarówno Rząd, jak i samorządy nadzwyczaj ospale akcję budowy dróg prowadzą, to musimy dojść do przekonania, że zanim wybudujemy tę ilość dróg, upłynie ładnych kilkadziesiąt lat. Dyrektor departamentu drogowego, inżynier Nestorowicz oblicza, że przy dotychczasowem tempie na wybudowanie samych tylko dróg państwowych, których mamy przeszło 4.000 km w stanie dzikim, trzeba mieć około 40 lat czasu.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PiotrRychlik">Ale nie tylko taką ilość dróg gruntowych trzeba przekształcić na bite. Na ostatnim kongresie drogowym w Warszawie oświadczono, że jeżeli Polska chce się zrównać pod względem ilości dróg bitych z państwami zachodniemi, to musimy wybudować jeszcze około 100.000 km dróg bitych w jak najbliższym czasie. Lecz nie tylko powaga Polski wymaga budowy tej wielkiej ilości dróg, lecz przede wszystkiem względy gospodarcze. Szczególniej rolnictwo domaga się dobrych dróg, albowiem złe drogi powodują w tej dziedzinie olbrzymie straty. P. inżynier Nestorowicz w swojej broszurce „Problem drogowy w Polsce i możliwość jego rozwiązania” mówi, że straty rolnictwa z powodu złych dróg w r. 1923 wynosiły 375.000.000 zł. Dzisiaj możemy śmiało powiedzieć, wziąwszy pod uwagę wzrost ceny przewozu furmankami, że straty rolnictwa z powody złych dróg są daleko większe, że wynoszą na pewno więcej niż 1 miljard złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PiotrRychlik">Polska musi postawić na odpowiednim poziomie szkolnictwo powszechne. Musimy doprowadzić do tego, ażeby szerokie masy ludowe mogły korzystać ze zdobyczy kulturalnych, ażeby te masy mogły stać się oświecone, ażeby te masy i siebie i Polskę mogły wznosić na jak najwyższy szczebel kultury. Jednak tego nie da się urzeczywistnić prędzej, póki drogi w Polsce będą się znajdowały w takim stanie, w jakim znajdują się dzisiaj. Dlatego w imieniu „Wyzwolenia” kładę nacisk na to, ażeby nareszcie Rząd zmienił swoje stanowisko w sprawie drogowej, ażeby przystąpi do intensywnej budowy dróg, jak również do Utrzymywania już istniejących dróg w lepszym stanie, ani żeli to czyni dotychczas. Jestem głęboko przeświadczony, że taki przykład Rządu byłby bodźcem i dla samorządów i dla ludności i że sprawa dróg w Polsce posuwałaby się w szybkiem tempie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PiotrRychlik">Ażeby sprawa drogowa w Polsce była w należyty sposób traktowana, w niedalekiej przyszłości zgłosimy wniosek o utworzenie państwowej rady drogowej, lecz z tem zastrzeżeniem, ażeby to była instytucja nie urzędowa, lecz instytucja, w którejby mieli przewagę przedstawiciele samorządu.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Głos: Lepiej niech Pan podatek na to uchwali.)</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PiotrRychlik">Wysoki Sejmie! O budżecie Ministerstwa Robót Publicznych dotyczącym budowli wodnych również musimy powiedzieć, że jest za szczupły. Polska jest krajem rolniczym, więc Rząd powinien wszystko, co leży w jego mocy, czynić, ażeby nie tylko zwiększyć wydajność ziemi, lecz także zabezpieczyć rolnictwo od tych strat, jakie ono corocznie ponosi z powodu powodzi. W samym powiecie sieradzkim wylewy Warty powodują straty w rolnictwie w wysokości około 400.000 zł. rocznie. Jakie straty powodują wylewy rzek w całem Państwie, tego nie umiem powiedzieć lecz sądzę, że wynoszą one bardzo wielką sumę. Dość uprzytomnić sobie, że w 1884 r. po 3-dniowych ulewnych deszczach w 52 powiatach Małopolski i w Krakowie powódź wyrządziła szkody na sumę 39.321.400 franków szwajcarskich, że w r. 1893 straty powodziowe w 35 powiatach Małopolski wynosiły 21.000.000 fr. szw., że w roku ubiegłym straty Polski musiały być również olbrzymie, jeżeli w samym tylko Podlasiu znajdowało się pod wodą 22.400 hektarów ziemi, a w Małopolsce Wschodniej 129.000 hektarów ziemi. Przy tej sposobności muszę oświadczyć, że jest rzeczą bardzo wskazaną, ażeby prowadzono statystykę strat powodziowych, gdyż wtedy i Rząd i Sejm muszą nabrać większego zrozumienia potrzeby meljoracyj publicznych czyli regularyj i obwałowywania rzek i potoków. Jeżeli do tego dodamy, że przez meljoracje publiczne, szczególniej przez regulację większych rzek nie tylko uchronimy rolnictwo przed stratami, lecz także czynimy z tych rzek doskonałe, przez samą naturę wskazane drogi, jeżeli ponadto uprzytomnimy sobie, że przez regulację rzek zyskamy dla rolnictwa dość duże obszary ziemi, na przykład inż. Ingarden w swojem dziele: „Komunikacje wodne i meljoracje rolne” oblicza, że przez uregulowanie samej tylko Wisły w granicach byłej Kongresówki, odzyska się dla rolnictwa 45.000 hektarów ziemi jeżeli to wszystko weźmiemy pod uwagę, to musimy nabrać przekonania, że na meljoracje publiczne nie wolno nam żałować pieniędzy, że Rząd meljoracje publiczne powinien w szybkiem tempie posuwać naprzód.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PiotrRychlik">Kończąc swoje przemówienie, nie przedkładam żadnych radykalnych wniosków, albowiem chcę wierzyć p. Ministrowi Robót Publicznych, że w bieżącym roku nie jesteśmy przygotowani do prowadzenia robót drogowych i meljoracyjnych na szerszą skalę. Wnioski moje zmierzają do tego tylko, żeby działalność Ministerstwa Robót Publicznych przybrała szybsze tempo jedynie tam, gdzie już obecnie jesteśmy do tego przygotowani.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#PiotrRychlik">Wnioski moje są następujące: W dziale 2, rozdział 2 wydatków zwyczajnych § 11 „Wydatki na studja i pomiary przy robotach wodnych” zwiększyć o 97.000 ad. czyli do sumy 1.317.500 zł. W dziale 2, rozdziale 4, § 10 wydatków nadzwyczajnych „Wydatki na budowę dróg państwowych” zwiększyć o 90.000, czyli do sumy 3.590.000. W dziale 2, rozdział 4, § 13 „Wydatki na zapomogi na budowę dróg samorządowych” zwiększyć o 40.000 zł., czyli do sumy 840.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PiotrRychlik">Wnioski moje mają na uwadze przede wszystkiem województwo łódzkie. A dlaczego? Przede wszystkiem woj. łódzkie jest jednem z najważniejszych, a po wtóre, jeżeli weźmiemy np. sprawy drogowe, to jest ono w porównaniu z woj. krakowskiem np. bardzo pokrzywdzone. W woj. krakowskiem, gdzie jest gęsta sieć dróg bitych, wszystkich gruntowych dróg wojewódzkich jest 20 km., w woj. łódzkiem zaś około 500 km, nie licząc tych dróg, które powinne być zaliczone do powiatowych, a w dalszym ciągu są liczone jako gminne. Domagam się tylko tego, by woj. łódzkie było tak samo traktowane, jak woj. krakowskie, a mianowicie, jeżeli na budowę dróg samorządowych w woj. krakowskiem przeznacza się 100.000 złotych, to niech taką samą sumę, to jest 100.000 złotych otrzyma także woj. łódzkie.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#komentarz">(Głos: Pan Poseł ujmuje te rzeczy regjonalnie. Inny głos: Od „Jedynki” się nauczył.)</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#PiotrRychlik">Drugi mój wniosek jest następujący: W dziale 2, rozdział 3, § 10 wydatków zwyczajnych w pozycji „Inne wydatki oraz zakup sprzętu pożarniczego” zmniejsza się o 227.000 złotych, czyli do sumy 9.031.409 zł.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#PiotrRychlik">Chodzi mi o to, ażeby wydatki, wypływające z moich wniosków, miały pokrycie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Łoś.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#DominikŁoś">Wysoka Izbo! Przystępując do szczegółowej dyskusji nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych, pragnę zwrócić uwagę, że jedną z najpilniejszych i najważniejszych pozycji powinna być odbudowa kraju. Na ziemiach polskich odbywały się najcięższe walki przez siedem lat, nasze ziemie przeszły spustoszenie i zniszczenie tak, że z pięknych wsi pozostały zgliszcza i stojące kominy. Uważam, że żadne państwo, które odzyskało swoją niepodległość w tej wojnie, nie zostało tak zniszczone, jak Polska.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#DominikŁoś">W tym roku obchodzimy 10 lat swej niepodległości, 8 lat mija od chwili zakończenia wojny, a jeszcze blisko 50.000 ludzi mieszka w ziemiankach. Można sobie wyobrazić, jakie jest życie tych biedaków, nie mających własnych mieszkań. Narażeni są oni na nędzę w najwyższym stopniu, niehygieniczne warunki bytu; ludzie ci wskutek tego nie są zdolni do żadnej pracy twórczej. Jest rzeczą w wysokim stopniu niewłaściwą i niesprawiedliwą, a dla powagi Państwa szkodliwą, że 50.000 ludzi nie mają dachu nad głową. Dlatego też uważam, że jednem z najpilniejszych i najważniejszych zadań Ministerstwa Robót Publicznych jest dziś dokończenie odbudowy kraju. Na odbudowę kraju w r. 1928/29 preliminarz Ministerstwa Robót Publicznych w dziale wydatków nadzwyczajnych przeznacza sumę 10.600.000. Pomoc ta ma być udzielana na podstawie ustawy z 6 maja 1924 r. w formie pożyczek, udzielanych przez Bank Rolny. Jednak przepisy ustawy o odbudowie z 5 maja 1924 r. oraz rozporządzenie Ministerstwa Robót Publicznych z dn. 9 maja 1927 roku zupełnie nie uwzględniaj ą tych poszkodowanych, którym zostały zniszczone zabudowania gospodarcze, a mianowicie: stodoły, obory i chlewy. Praktyka wykazała, że poszkodowani, którym udzielono pożyczki na zasadzie art. 3 ustawy, po podpisaniu zobowiązań i przyrzeczeń przystąpienia do odbudowy domu, niezwłocznie przystępowali do odbudowy stodoły i obory. Jest to zupełnie naturalne, rolnik dąży do zabezpieczenia swej egzystencji przede wszystkiem, zabezpieczając płody rolne i inwentarz żywy od zniszczenia. Będzie sam mieszkał w ziemiance, w baraku i na komornem, a najpierw zabezpieczy inwentarz żywy i zbiory.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#DominikŁoś">Uważam więc, że zaspakajając potrzeby poszkodowanych podpadających pod art. 3 ustawy, nie można pominąć znaczenia odbudowy budynków gospodarczych i wobec tego należy wszystkich poszkodowanych, którzy mają zniszczone stodoły i obory podporządkować pod art. 3 ustawy z dnia 6 maja 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#DominikŁoś">Dalej uważam, że Ministerstwo Robót Publicznych wobec drożyzny drzewa budulcowego, dochodzącej do 80 zŁ za metr sześcienny, powinno zwrócić uwagę na budowanie domów i budynków gospodarczych z materjałów zastępczych, przeważnie w tych okolicach, gdzie jest brak budulca. Należałoby jednak przeprowadzić specjalne badanie i kalkulacje, wpoić w ludność, że budowa z materjałów zastępczych jest praktyczna, trwała i bezpieczna od ognia.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#DominikŁoś">Ale taka budowa już przywiązuje na stałe mieszkańca do siedziby i w razie komasacji gruntów utrudnia przeniesienie z miejsca, zaś budynki drewniane można z niedużym nakładem przenieść z miejsca na miejsce. Wychodząc z powyższego założenia, uważam, że po wsiach skomasowanych należałoby ułatwić nabywanie lub produkowanie materjałów ogniotrwałych, a przeważnie na pokrycie dachów. Tem powinny się zająć samorządy powiatowe i gminne i otrzymać specjalny kredyt lub pożyczkę długoterminową na zakładanie polowych cegielni, które by umożliwiły nabywanie materjałów ogniotrwałych.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#DominikŁoś">Kończąc swoje przemówienie, składam następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#DominikŁoś">1) Sejm wzywa Rząd, a w szczególności p. Ministra Robót Publicznych, aby zmienił.rozporządzenie z dnia 9 maja 1927 r., które nie uwzględnia tych poszkodowanych, którym zostały zniszczone obory, stodoły, chlewy, w tym kierunku, aby i ich podporządkować pod art. 3 ustawy z dnia 6 maja 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#DominikŁoś">2) Sejm wzywa Rząd do wydatniejszej pomocy i przyśpieszenia całej akcji odbudowy kraju oraz udzielania większych kredytów dla samorządów powiatowych 1 gminnych na uruchomienie pieców polowych i wytwarzanie materjałów ogniotrwałych, a przeważnie do pokrycia dachów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Minister Robót Publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Wysoki Sejmie! Każdy budżet, a więc i budżet Ministerstwa Robót Publicznych musi mieć pewne swoje logiczne uzasadnienie. Logicznem uzasadnieniem jest powiązanie między sobą pewnych wydatków. O ile Wysoki Sejm, który ma to prawo, niektóre wydatki skreśli, to powinien w konsekwencji skreślić i inne wydatki, związane z tamtemi wydatkami.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Żeby nie być gołosłownym przytoczę przykład. Są postawione wnioski, ażeby pozycje kamieniołomów, klinkierni i cementowni zmniejszyć. Wolno to zrobić Sejmowi, jako temu, który decyduje o budżecie, ale proszę zmniejszyć wtedy i kredyty na budowę i utrzymanie dróg, bo jeżeli wydatek na kamieniołomy zostanie zmniejszony, to niepodobna będzie wykonać budżetu w pozycjach odnoszących się do budowy i utrzymania dróg. Trzeba będzie również zmniejszyć pozycje na regulacje rzek, do których jest potrzebny również kamień. O ile kamienia nie będzie można dostać, niepodobna będzie wykonać odpowiedniej ilości robót regulacyjnych na rzekach.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Ta logika budżetu, wiążąca pozycje ze sobą nie dopuszcza do tego, żeby jedną wyrwaną pozycję zmniejszyć, a natomiast powiększyć drugą, bo się osiągnie wprost przeciwny skutek, — niemożność ekonomicznego, gospodarczego wykonania budżetu. Co przyjdzie jakiemukolwiek resortowi z tego, że Sejm wyznaczy mu większą ilość kredytów, jeżeli z tych powiększonych kredytów, skutkiem braku materjału i wynikającego z tego jego podrożenia nie wykona większej liczby robót?</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Dlatego proszę Wysoki Sejm, by nie popełniał tego błędu, ażeby skreślił pozycje umożliwiające teraz i w przyszłości dalsze powiększanie budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. Tyle co do wniosków dotyczących pozycji kamieniołomów, klinkierni i cementowni.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Ponieważ p. poseł Socha już dawniej na Komisji, a teraz w Sejmie wystąpił jako specjalny wróg państwowej cementowni, przeto muszę oświadczyć, że choć nie jestem specjalnym przyjacielem państwowej cementowali, jednak wstawiłem do budżetu tę pozycję, dlatego, że kartel cementowy, który przy dzisiejszym stanie rzeczy ma monopol dostarczania cementu, groził podwyższeniem cen. O ile kartel nie podniesie cen, nie będę budować cementowni, ale jeżeli kartel nadmiernie podniesie cenę, chcę móc przystąpić do budowy cementowni. Muszę mieć broń przeciw monopolowi, z chwilą, gdy zaczyna zagrażać całemu ruchowa budowlanemu. Proszę zważyć, że w budownictwie lądowem, mostowem, wojskowem, pierwszorzędną rolę zaczyna odgrywać cement i u nas i w całym świecie. Cement wypiera cegłę i bez posiadania potrzebnej ilości cementu za właściwą cenę niepodobna wykonać odpowiedniej ilości robót. Nie chcę przysparzać Ministerstwu kłopotu, dlatego nie zapalam się absolutnie do tego, żeby budować państwową cementownię, ale uważam, że jednym z ważnych sposobów bronienia się jest posiadanie bata. Bat niech wasi na kołku, z chwilą kiedy będzie potrzebny, należy go chwycić i bić. Nie chcę szkodzić kartelowi cementowemu, nie chcę wywoływać konkurencji, ale proszę nie podnosić cen ponad usprawiedliwioną normę, poniżej której i państwowa cementownia nie potrafi produkować.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">I dlatego proszę Wysoką Izbę nie skreślać ani tej pozycji, ani tego słowa „oraz cementowali”, bo byście mi Panowie odebrali broń, którą muszę mieć.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Atakowana była ze wszystkich stron sprawa odbudowy kraju; podnoszono zbyt niską sumę, wstawioną do budżetu na cele odbudowy kraju, t. j. odbudowy wsi z powodu zniszczeń wojennych. Zapominają Panowie, że razem z budżetem Sejm uchwala ustawę skarbową, która powiada, że pozycja wydatku na odbudowę równa się kwocie wpływu z daniny lasowej. Jeżeli z daniny lasowej wpłynie 20 miljonów, to na odbudowę kraju pójdzie 20 miljonów, a nie 10, jeżeli mniej, to mniej. Zgodnie z ustawą o odbudowie kraju budżet wskazuje źródło, skąd odbudowa ma być dokonana. Ponieważ reszta wpływów z daniny lasowej powinna wpłynąć w całości w 1928 r., (właściwa danina powinna była wpłynąć w r. 1926), a lasy zalegają jeszcze z długami na daninę w wysokości 20 miljonów — dlatego spodziewam się wpływu 20 miljonów; czy w tym jeszcze roku wpłynie całe 20 miljonów, nie umiem powiedzieć, w każdym razie wolno mi sądzić, że kwota 10 miljonów zostanie w tym roku przekroczona.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Zatem proszę liczyć się z kwotą 10 miljonów, jako z minimum, wstawionem do budżetu. Na komisji miałem sposobność przedstawić, że dla dalszego rozwoju odbudowy należy szukać nowych źródeł. Rząd wystąpił z przedłożeniem podatkowem, w którem to przedłożeniu, jak Panowie w motywach mogliście wyczytać, była objęta i sprawa dalszej odbudowy kraju. Niestety, los tych przedłożeń rządowych jest Panom znany. Ja w tej chwili stoję bez środków na dalszą odbudowę i o ile Sejm nie uchwali nowych źródeł dochodu, odbudowa skończy się z wpływami z daniny lasowej.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Zmianę rozporządzenia z maja 1927 roku, którą proponuje p. Łoś w tym duchu, aby odbudową w pierwszej kolejności objąć także te gospodarstwa, którym wojna zniszczyła tylko budynki gospodarcze, a oszczędziła domy mieszkalne, uważam za zupełnie słuszną, ale możliwą stanie się tylko wtedy, kiedy będą dalsze środki na odbudowę. Ale z chwilą, jak Panowie słusznie podkreślają, gdy jeszcze 50.000 ludzi mieszka w ziemiankach, nie mając innych mieszkań, nie mogę zmieniać rozporządzenia i odbudowywać budynki gospodarskie, a nie mieszkania. Może to wydać się komu złe, ja jednak sądzę, że postępuję najlepiej w interesie ludności. Tak mnie się wydaje; jeżeli się mylę, może kto inny stanie na mojem miejscu i lepiej sprawę tę rozwiąże; ja tak rozumiem, że przede wszystkiem mieszkania muszą być odbudowane. Mogę rozporządzenie zmienić dopiero wtedy, jeżeli ujrzę w perspektywie, że odbudowa kraju nie skończy się z ustaniem wpływów z daniny lasowej. Jeżeli będą zapewnione 150 do 250 miljonów zł., wtedy będzie można prowadzić politykę odbudowy kraju szerszym torem, niż dotychczas. Już dziś można by to robić, gdyby się miało pewność odbudowy dachu nad głową wszystkim mieszkającym w ziemniakach.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Proszę się nie niecierpliwić rzekomo powolnem tempem odbudowy. Panów to może zdziwi, skoro powiem, że wydaliśmy w tym roku nie 10 miljonów, jak budżet przewidywał, ale 20 miljonów złotych, zgodnie z ustawą skarbową. Ministerstwo Robót Publicznych w dziedzinie odbudowy jest jednak tylko skrzynką listową. Ministerstwo Robót Publicznych niewątpliwie nie jest Ministerstwem od ściągania podatków, a jednak do Min Robót Publicznych rzekomo należy ściąganie daniny lasowej. Faktycznie przepisy daniny wykonuje władza polityczna, to jest starosta; ściąga podatek Ministerstwo Skarbu, to jest władza podatkowa; rozdziela władza polityczna, a ja jestem tylko skrzynką pocztową, do której wpływy z daniny zostają przekazane, po to, żebym je natychmiast podzielił i przekazał na województwa; moją istotną rolą jest podział wpływów między województwa. Mimo tego, odpowiadam i za wpływ i za rozdział bezpośrednio, aczkolwiek czynności te podzielone są między trzy Ministerstwa. Po tych wyjaśnieniach nie powinna nikogo zdziwić wiadomość, że z owych 20 miljonów, przekazanych w tym roku do rozdziału między poszkodowanych, w tej chwili jeszcze 7 1/2 miljona leży w Banku Rolnym nie rozdzielone.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Na próbowanie materjałów zastępczych do odbudowy, które proponuje p. Łoś, Ministerstwo już od półtora roku wydaje specjalne kredyty. Daliśmy województwom kresowym: wileńskiemu, nowogródzkiemu, poleskiemu i wołyńskiemu, obecnie dajemy białostockiemu, specjalne kredyty na budowy z materjałów zastępczych. W Wileńszczyźnie zaczęliśmy glinobitne domy, natomiast w innych województwach próbowaliśmy także budowli z żużlo-betonowych pustaków; w białostockiem chcemy próby robić z innych materjałów zastępczych, których próby są obecnie w laboratoryjnych badaniach i studjach. Ministerstwo nie może wystąpić z propozycją i propagandą masowej budowy z materjałów zastępczych, dopóki laboratoryjne badania nie wskażą, który materjał jest dobry, odpowiedni. ogniotrwały, ciepły i wytrzymujący nasz klimat.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Ministerstwo Robót Publicznych pracuje z Instytutem badań chemicznych, politechniką warszawską i politechniką lwowską, a więc z trzema laboratorjami i rezultaty nie mogą być tak szybkie, tem bardziej, że przy tych badaniach nasuwają się najrozmaitsze możliwości.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Zgoła niesłusznem jest twierdzenie p. post Zawałykuta, jakoby przy odbudowie kraju ludność ukraińska nic nie korzystała z odbudowy. Lwia część w roku obecnym z 20 miljonów zł., bo 18 miljonów, zostało użyte właśnie na kresy, a więc w znacznej części na odbudowę zniszczonych Ukraińców i Białorusinów.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. P. Chrucki: Bo przedtem nic nie dostali.)</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Można z trybuny sejmowej mówić o historji od potopu, można każdą sprawę zaczynać od arki Noego, ale ja mówię o budżecie na r. 1928/29 i proszę wyciągać konsekwencje z wykonania budżetów poprzednich, z poprzednich 2 lat, ale skoro Panowie wyciągają cyfry z przed lat 10 i porównują je z przedłożeniem budżetowem obecnem, jak np. p pos. Zawałykut wyciąga fakta z przed lat nie wiem ilu i mówi o nich tak, jakby to i dziś było prawdą, to jako Minister odpowiedzialny za swój resort, muszę sprostować, że twierdzenie posła Zawałykuta jest zupełną nieprawdą. Przeciwnie, przeciw Ministerstwu są ciągle podnoszone zarzuty, że odbudowuje Kresy Wschodnie, zamiast odbudować rdzennie polskie województwa, że zaniedbuje województwa polskie, a odbudowuje ukraińskie i białoruskie. Takie zarzuty spotykają mnie z Kielc, z Łodzi, z Lubelskiego, z Krakowskiego. Oczywiście i te zarzuty są niesłuszne. Każde województwo dostaje wykaz na każdy miesiąc kwot przeznaczonych w Państwie na odbudowę w poszczególnych województwach. Najwięcej otrzymują województwa: wołyńskie, tarnopolskie, białostockie, jako najwięcej znjszczone. Przy rozdziale kieruję się tylko ilością zniszczeń, to znaczy ilością ludności nie odbudowanej, a mieszkającej w ziemiankach, i stosownie do tego, jaki procent nie odbudowanych wypada na województwo, rozdzielam pieniądze, nie oglądając się na żadne inne względy. Nie możną tedy powiedzieć, że my postępujemy stronniczo, nie można powiedzieć, że Ukraińcy nic nie zyskali na odbudowie, gdyż są zupełnie tak samo traktowani, jak ludność całej Polski. Skarga z tego powodu tu podniesiona jest zupełnie nieuzasadniona.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#komentarz">(Głos: Demagogja.)</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Jeden z pp. posłów zarzucił, że preliminowane wydatki na drogi za małe, drugi na regulacje rzek za małe, inny na odbudowę kraju za małe, w rezultacie wynika, że cały budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest za niski.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#komentarz">(Głos: To prawda.)</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Proszę Panów, ja nie mówię, że twierdzenie, to niesłuszne, bo budżet istotnie jest za mały, ale powiem więcej — budżet Państwa Polskiego jest za mały. Po prostu mamy za mały budżet; na ludność 30-miljonową budżet 2% miljarda złotych jest absolutnie za mały pod każdym względem; na oświatę za mało, na przemysł i handel za mało, na rolnictwo za mało; nie macie Panowie działu, o którym można by powiedzieć, że preliminowano pieniędzy dosyć. Panowie głosowaniem wypowiadacie, że na Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest za dużo, że na policję za dużo, ale ruch automobilowy — a sprawa dotyczy mego resortu — wymaga takiego uregulowania przez policję, że skorobyście skasowali całkowicie policję, osiągnęłoby Się najsmutniejsze rezultaty, gdyż ludzie zabijaliby się masowo automobilami po ulicach.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#komentarz">(Głos: W Warszawie.)</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Nie tylko w Warszawie, ale we wszystkich miastach i nie tylko w miastach, ale i na drogach.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Proszę Panów, twierdzę, że budżet Państwa Polskiego jest za mały, ergo i budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest również za mały. Ale proszę liczyć się z tem, że rozwój budżetu musi iść stopniowo, niepodobna naraz budżetu całego Państwa Polskiego doprowadzić do normy budżetu angielskiego, czy Stanów Zjednoczonych, lub Francji, bo musiałoby z tem iść w parze odpowiednie podniesienie podatków. Krajby tego nie wytrzymał. Ta rzecz może być robiona stopniowo; cały budżet musi się rozwijać ewolucyjnie, tak samo i część jego, t. j. budżet Ministerstwa Robót Publicznych. Nie można w tym dziale robić nadzwyczajnych skoków, musi się rozwijać ewolucyjnie.</u>
          <u xml:id="u-35.22" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Jeżeli Panowie powiadacie, że na drogi jest za mało, a p. pos. Rychlik, dając wyraz temu, stawia wniosek, aby podnieść jedną pozycję o 40.000 złotych, drugą o 60.000 zł., to chyba zapomina, że jest i budżet inwestycyjny, w którym na drogi wstawiono 31 miljonów. Jeżeli i to wypuści ze swego rachunku i porównuje tak obcięte wydatki, preliminowane na drogi w tym roku, z wydatkami wydanemi rzeczywiście w przeszłym roku, to może dojść do przekonania, że budżet na drogi jest w tym roku ledwo o 15 miljonów złotych wyższy od wydatków w roku zeszłym, bo preliminuje się 54 miljony złotych, a w tamtym roku wydaliśmy 39 miljonów, więc różnica 15 miljonów, i stwierdzić: ponieważ wydatki na robociznę, na materjały wzrosły, ergoefektywne wydatki, rezultat tego budżetu będzie niewiele większy, aniżeli w zeszłym roku. Pozwolę sobie uzupełnić ten rachunek, dodawszy w tym roku do kwoty 54 miljonów jeszcze 31 miljonów, preliminowanych w budżecie inwestycyjnym, razem 85 miljonów. Gdy Pan tę kwotę 85 miljonów porówna z zeszłorocznym budżetem na drogi w kwocie 39 miljonów złotych, to się Pan przekona, że więcej, niż o 110% podniesione budżet drogowy. A jaki pański wniosek: 110%, to mało, furda 31 miljonów, proszę jeszcze dodać 60.000 i 40.000, akurat te kwoty, tylko 60.000 zł. i 40.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-35.24" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Zestawione obok siebie te cyfry robią niepoważne wrażenie. W tamtym roku budowaliśmy za 40.000.000, ą teraz mamy wykonać robót za 85.000.000. Personel Ministerstwa Robót Publicznych musi być powiększony, inżynierów potrzeba więcej. A jak wygląda stan rzeczywisty? Z jednego tylko woj. krakowskiego w ciągu roku 1928, a więc w ciągu tych 5 miesięcy, ubyło nam 10-ciu doświadczonych inżynierów, może najlepszych… Bądź przez przejście na emeryturę, bądź przez śmierć. Straciliśmy najlepszego fachowca w Polsce, inżyniera Bekera, który budował na Sole w Porębce zaporę. Umarł nagle w sile wieku i rzeczywiście jestem w kłopocie, prawie nie ma drugiego specjalisty w Polsce. Tego się nie bierze w rachubę, tylko się powiada: są pieniądze, buduj! A kim? Cały szereg starszych ludzi przeszło lub przechodzi na emeryturę, ludzi pierwszej klasy. Demoluje się jedno województwo po drugiem w ten sposób. Dwie dyrekcje są nieobsadzone przez dyrektorów i mam trudności, skąd ich wziąć. Napływ nowych sił do służby państwowej jest tak mały, że jeżeli jeszcze Panowie skreślicie mi te stypendja, jakie wstawiłem dla młodzieży, które się wiążą logicznie z całością budżetu, a był wniosek na Komisji Budżetowej, ażeby je skreślić, to można będzie skreślić cały budżet Ministerstwa Robót Publicznych. Dobrych ludzi, tęgich inżynierów trzeba odpowiednio płacić, a tej możliwości nie mam. Sejm mi jej nie daję, wydatki administracyjne redukuje, możliwości podwyższenia poborów urzędników odsunął ad calendas graecas!</u>
          <u xml:id="u-35.25" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Panowie ciągle twierdzą, że na administrację wydajemy za dużo pieniędzy. Zamierzacie skreślić wydatki na budowę domów urzędniczych. Panowie przez uchwalenie wydatków nakazujecie: buduj. Powtarzam ten nakaz inżynierom, tylko nie mówię, gdzie mają mieszkać! Kupcie sobie namioty i koczujcie latem i zimą; mieszkań do wynajęcia nie ma, domów mieszkalnych nie budujemy. Panowie nawet dla świni budujecie chlew, a dla inżyniera, dla urzędnika nie chcecie pozwolić na budowę domów; zamierzacie skreślić sumę na domy urzędnicze. Jak można administrować w ten sposób, jak można w' takich warunkach odpowiadać za resort? Ani większych poborów, ani mieszkań. Największą troską dla mnie jest, gdy trzeba tęgiego inżyniera, który skończy w danem miejscu budowę, przenieść do innej budowy, w inne miejsce, gdzie nie ma mieszkania dla niego. To nie jest tak prostą rzeczą powiększać nieograniczenie budżet Ministerstwa Robót Publicznych, nie dając równocześnie możliwości najrozmaitszych, ale koniecznych, lub co gorsza, wykreślać je z budżetu. Dlatego twierdzę, że pozycje budżetu są przemyślane i logicznie z sobą powiązane.</u>
          <u xml:id="u-35.26" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Jak widziałem, Panowie na ogół z życzliwością odnoszą się do całości robót publicznych, prosiłbym przeto o zachowanie tej życzliwości do końca, nie psucia logiki budżetu i uchwalenie go tak, jak został uchwalony w komisji.</u>
          <u xml:id="u-35.27" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Proszę nie powiększać i nie zmniejszać żadnych pozycji.</u>
          <u xml:id="u-35.28" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Uczyniono parę zarzutów' już ściśle drobniejszej natury, które miałbym do odparcia. Jeden z pp. posłów' podnosił sprawę kanału Mosińskiego, twierdząc, że 40% udział Rządu, wyrażający się w tym roku kwotą 100.000 zł., jest za mały. Należy tedy kwotę tę podnieść.</u>
          <u xml:id="u-35.29" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Wysoka Izbo! udział Skarbu Państwa w tego rodzaju meljoracjach podstawowych, jak kanał Mosiński, jest oparty na ustawie, z której wynika, że udział Skarbu Państwa ma wynosić 40% kosztów budowy. Czy włoży te 40% w roku bieżącym, czy w roku przyszłym dla samej istoty budowy jest rzeczą obojętną, byle cała kwota udziału 40% istotnych kosztów była wpłacona, dlatego nie trzeba podnosić tej pozycji w tym roku, ani ze względu na wzrost kosztów, ani ze względu na spadek wartości złotego.</u>
          <u xml:id="u-35.30" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Pan poseł Socha podniósł, między innemi, że nie robi się robót regulacyjnych przy ujściu Sanu do Wisły, że tam 40 morgów' ziemi w jednem miejscu, a 50 w drugim jest zalewane czy niszczone. Jednak w roku 1927 na regulację od 90 kim. Sanu aż do ujścia wydaliśmy 162.000 złotych. Więc prawdą nie jest to, że tam nic nie robiono, bo jednakowoż 162.000 zł. przebudowano. Przyznam się, że przy objeździć inspekcyjnym Wisły widziałem przy ujściu Sanu duży kawał rzeki Sanu uregulowany z jednej i z drugiej strony. Zapewne regulacji w pewnem miejscu nie ma lub jest niewykończona i woda zabiera grunt. Bardzo byłbym rad, żeby to się przytrafiło tylko w tem miejscu wskazaniem przez p. posła Sochę. Bo łatwo byłoby złe naprawić.</u>
          <u xml:id="u-35.31" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Jeden z Panów podnosił, że dużo małych rzek wymaga regulacji, że nie należy dążyć do regulacji Wisły, ale trzeba przystąpić do regulacji mniejszych rzek, do regulacji Prosny, a ja powiem — Pilicy, Nidy, Bzury, Narwi, Bugu albo innych rzek. I gdybym zaczął wymieniać, któreby należało z tych rzek uregulować, to samo wymienianie zajęłoby ze dwie godziny czasu. Ja wiem, że wszystkie rzeki należy uregulować, ale trudniej Panom osądzić kolejność, w jakiej należy do robót przystępować, aniżeli Rządowi. Trudno, żeby Sejm osądzał, czy najprzód trzeba Prosnę regulować, potem Wisłę, następnie Dunajec, a potem Nidę albo Wartę. Wszystko jedno, jakikolwiek będzie rząd, nawet choćby obecny Rząd, do którego Panowie tak wrogo się odnosicie, każdy rząd lepiej tę sprawę oceni, bo musi mieć na oku cały kraj i obejmuje całokształt prac, podczas kiedy Panowie w najlepszym razie będą mieli na oku swój lub kilka okręgów wyborczych. Proszę Rządowi zostawić decyzję co do kolejności robót. Nie mogę zgodzić się na to, aby ta kolejność była narzucana. Pan powiada: woda w jednej wsi urwała 40 morgów, i woła ratunku, a ja przytoczę miejsce, w którem 80 domów zagrożonych jest upadkiem do rzeki, jak np. w Wyszogrodzie. Czy Panowie chcecie głosowaniem rozstrzygnąć, co należy ratować: 40 morgów czy 80 domów? Proszę zostawić Rządowi ocenę kolejności robót, bo wszystkich robót na razie nie sposób przeprowadzać.</u>
          <u xml:id="u-35.32" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Wreszcie podniósł p. Socha zarzut dosyć przykry, twierdząc, że Ministerstwo Robót Publicznych w dziedzinie drewnianych mostów kratowych proteguje system inż. Rechniewskiego, a nie inż. Grocha. I p. Groch i p. Rechniewski, to jednak byli lub są inżynierami Ministerstwa Robót Publicznych. O mostach systemu inż. Francosa pan poseł Socha przepomniał, choć mógł zrobić zarzut, że nie protegują systemu inż. Francosa. Jednak proszę zostawić Ministerstwu ocenę, która konstrukcja wypada taniej, bo ją łatwiej zrobić, bo jest praktyczniejsza, bo ją łatwiej utrzymywać. Jeżeliby mnie w drodze badań naukowych wykazano, że system A jest lepszy aniżeli B, to po takiem naukowem udowodnieniu powinienbym zastosować system A, a nie B. Ale ponieważ tu w Sejmie takie badanie nie było przeprowadzone, trudno, abym stosował się do życzeń p. Sochy tem bardziej, że p. Socha zarzuca niesłusznie Ministerstwu wrogie usposobienie do systemu Grocha, którego każdy musi cenić jako tęgiego inżyniera. W pewnych warunkach system Grocha jest lepszy, w innych zaś warunkach lepszy jest system Rechniewskiego, i dlatego budujemy jednym i drugim systemem. Ale pan Socha posuwa się tak daleko, że zarzuca nam taką złośliwą wrogość, iż w pewnym konkretnym wypadku konstrukcyjnych części mostu systemu Grocha nie chcieliśmy blachą pokryć! Rzeczywiście, nie chcieliśmy, bo ten obowiązek ciążył w danym wypadku na przedsiębiorcy, i my po prostu żądamy, aby przedsiębiorca obijał most blachą, skoro za to pieniądze wziął. Oczywiście p. Socha broni interesów przedsiębiorcy, a ja bronię interesów Państwa, gdyż skoro robotę ma wykonać przedsiębiorca, to niech robi ze swojej kasy, a nie z pieniędzy podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-35.33" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Niektóre inne zarzuty z bliska rozpatrzone wyglądają tak, jak ten ostatni zarzut.</u>
          <u xml:id="u-35.34" who="#MinisterRobótPublicznychMoraczewski">Apeluję jeszcze raz do Wysokiej Izby o przyjęcie budżetu Ministerstwa Robót Publicznych bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-35.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanWoźnicki">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił, zatem dyskusja nad budżetem Ministerstwa Robót Publicznych jest zakończona i tem samem porządek dzienny jest wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#JanWoźnicki">Wpłynęły następujące wnioski.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Czyta).</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#JanWoźnicki">Wniosek p. Madeja i kol. o zawieszenie postępowania karno-sądowego przeciw posłowi Janowi Stapińskiemu — odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#JanWoźnicki">Wniosek p. Jędrzejewicza i tow. z klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie prze dłużenia prawa uzyskiwania stopnia doktora na wydziałach lekarskich i prawniczych tym studentom, którym ochotnicza służba wojskowa przedłużyła normalny okres studjów naukowych — odsyłam do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#JanWoźnicki">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Buli i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie parcelacji folwarków w dobrach Komory Cieszyńskiej na Śląsku Cieszyńskim.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Buli i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pokrzywdzenia szeregowca Karola Golasowskiego z Kaczyc pod Cieszynem.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Brzezińskiego i kol. z klubu N. P. R. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie komisarycznych rządów w kasach chorych województw poznańskiego i pomorskiego.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Dzięgielewskiego i tow. ze Zw. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niesłusznego nakładania kar za zgromadzenia przedwyborcze.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Roguckiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego i nierównomiernego opodatkowania drobnych rzemieślników podatkiem zarobkowym i obrotowym przez urząd skarbowy podatków i opłat skarbowych w Starym Samborze.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Roguckiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nieprawnego powołania Mikołaja Feszczaka z gm. Sozań, pow. Stary Sambor, woj. lwowskie do czynnej służby wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#MichałRóg">Interpelacja p. Roguckiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Komunikacji w sprawie niewłaściwego liczenia lat służby b. robotnikom kolejowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanWoźnicki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#JanWoźnicki">W związku z porządkiem dziennym następnych posiedzeń pragnę poinformować Wysoką Izbę o zamierzeniach Prezydjum na najbliższy czas: więc w poniedziałek budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, Ministerstwa Sprawiedliwości, ewentualnie Emerytur i Rent inwalidzkich; we wtorek — budżet Ministerstwa Skarbu i Długów Państwowych. W ten sposób we wtorek zakończylibyśmy dyskusję, przedpołudnie środy poświęcilibyśmy na narady klubowe, po południu w środę o godz. 3-ej moglibyśmy przypuszczalnie zacząć głosowanie w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#JanWoźnicki">Następne posiedzenie proponuję odbyć 11 czerwca o godz. 11-ej rano. Na porządku dziennym znajdzie się rozprawa szczegółowa nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych, Ministerstwa Sprawiedliwości i ewentualnie Emerytur i Rent inwalidzkich. Nie słyszę sprzeciwu, zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>