text_structure.xml
375 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Sprawozdanie Stenograficzne z 19 posiedzenia Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z 24 kwietnia 1956 r.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Przewodniczy na posiedzeniu Marszałek Sejmu Jan Dembowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszalek">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszalek">Protokoły 17 i 18 posiedzeń Sejmu uważam za przyjęte, gdyż nie wniesiono przeciw nim zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszalek">Prezydium Sejmu ustaliło porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia, który został Obywatelom Posłom doręczony.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszalek">Czy kto z Obywateli Posłów pragnie zabrać głos w sprawie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia?</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszalek">Nikt głosu nie zabiera.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszalek">Na wstępie dzisiejszego posiedzenia proszę o zabranie głosu Przewodniczącego Delegacji Zgromadzenia Ludowego Ludowej Republiki Albanii Towarzysza Pilo Peristeri.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#Marszalek">Przewodniczący Delegacji Zgromadzenia Ludowego Ludowej Republiki Albanii Pilo Peristeri) (witany hucznymi,</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#komentarz"> długotrwałymi oklaskami):</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#Marszalek">Szanowny Towarzyszu Marszałku Sejmu! Drodzy Towarzysze i Przyjaciele Posłowie!</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#Marszalek">Pozwólcie, że w imieniu Zgromadzenia Ludowego Ludowej Republiki Albanii i całego narodu albańskiego przekażę serdeczne pozdrowienia najwyższemu organowi władzy państwowej Polski Ludowej, a poprzez niego — całemu bratniemu narodowi polskiemu.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#Marszalek">Pozwólcie mi podziękować z całego serca Sejmowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej za zaproszenie delegacji Zgromadzenia Ludowego Ludowej Republiki Albanii.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#Marszalek">Nasze Zgromadzenie Ludowe przyjęło z wielką radością Wasze zaproszenie. Jesteśmy *) przemówienie wygłoszone w języku albańskim; tłumaczenie odczytał poseł Stanisław Stachacz.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#Marszalek">przekonani, że przybycie naszej delegacji parlamentarnej do bratniej Polski przyczyni się do jeszcze większego zacieśnienia przyjaźni i braterskiej współpracy, która łączy nasze kraje oraz stanowić będzie wkład w utrwalenie pokoju.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#Marszalek">Naród albański szczególną sympatią darzył bohaterską postawę bratniego narodu polskiego w naszej wspólnej walce i wie dobrze, jak drogo kosztowało go zwycięstwo. Jednakże ani zamordowanie milionów ludzi, ani miasta zrównane z ziemią ręką faszystowskich barbarzyńców nie mogły zdławić oporu narodów, a tym bardziej narodu o tak wielkich tradycjach rewolucyjnych i kulturalnych, narodu, który dał ludzkości Kopernika, Chopina i Mickiewicza, który wydał również tak wybitnych rewolucjonistów jak Kościuszkę, Dąbrowskiego, Marchlewskiego, Dzierżyńskiego i Bieruta.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#Marszalek">Naród albański, który witał wczoraj z wielką radością wyzwolenie Polski i ustanowienie władzy ludowej, śledzi dziś z niemniejszą uwagą Wasze ogromne postępy w dziedzinie pokojowego budownictwa gospodarki i rozwoju kultury.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#Marszalek">Wasze osiągnięcia przyczyniły się do tego, że Polska stała się dziś silnym państwem i wysoce uprzemysłowionym krajem, co idzie w parze z podniesieniem dobrobytu mas pracujących i wzrostem prestiżu i roli Polski na arenie międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#Marszalek">Towarzysze i Przyjaciele!</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#Marszalek">W czasie naszego pobytu w bratniej Polsce, od Warszawy do Krakowa i od Stalinogrodu do Wrocławia, mogliśmy poznać z bliska Wasz wspaniały naród i jego wielkie osiągnięcia. Byliśmy świadkami wielkiego rozmachu, z jakim buduje się u Was socjalizm i walczy o utrwalenie pokoju.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#Marszalek">Bezpośrednio po wyzwoleniu Polski niejednemu trudno było zrozumieć, jak mógłby się odbudować kraj, który został tak bardzo zniszczony. Wasze osiągnięcia wykazały najlepiej, do czego zdolny jest naród, który ujął władzę w swoje ręce i sprawuje ją pod kierownictwem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej i przy wydatnej pomocy Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#Marszalek">Polska, która ongiś była przedmiotem intryg i ofiarą agresji imperialistycznych, dziś stała się silnym bastionem pokoju. Naród stał się gospodarzem swojego kraju i pracuje dla swojego szczęścia.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#Marszalek">Ta wspaniała rzeczywistość oślepia reakcyjne koła na Zachodzie, które za wszelką cenę starają się ją oczerniać po to, by wprowadzić w błąd i zdezorientować Waszych braci za granicą; gdyby znali oni prawdę, porzuciliby na pewno bezpodstawne kłamstwa i reakcyjne bzdury, by powrócić na łono swojej wolnej Ojczyzny i brać udział w budowaniu wspaniałych dzieł dla szczęśliwej przyszłości narodu.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#Marszalek">My ujrzeliśmy na własne oczy zakrojoną na szeroką skalę odbudowę zburzonych w czasie wojny miast i ośrodków przemysłowych, widzieliśmy nowe miasta, jak np. olbrzymią Nową Hutę, widzieliśmy przebogate kopalnie węgla i inne ośrodki przemysłowe. Przemierzyliśmy wasze piękne i rozległe pola, gdzie szybko rozwija się kolektywizacja. Odwiedziliśmy szkoły i instytucje kulturalne, widzieliśmy zabytki kultury i sztuki. Pośród nich szczególne wrażenie wywarły na nas Pałac Kultury i Nauki w Warszawie i Młodzieżowy Dom Kultury w Stalinogrodzie.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#Marszalek">W czasie naszego pobytu mieliśmy okazję spotkać się z robotnikami, spółdzielcami i pracownikami nauki i kultury. Wszędzie rzucał nam się w oczy wielki rozmach, a zarazem sumienna dyscyplina w pracy, radość życia i wiara w przyszłość.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#Marszalek">Wszędzie, gdzie byliśmy, przyjmowano nas jak braci i wszędzie mieliśmy wrażenie, że spotykamy ludzi znajomych, z którymi rozstawaliśmy się z żalem, czego nigdy nie zapomnimy.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#Marszalek">Czuliśmy się wszędzie jak w naszym domu. Wszędzie spotykaliśmy się z ludźmi gotowymi pokazać nam wszystko, poinformować nas o wszystkim. Na twarzach mężczyzn i kobiet, na twarzach pięknych i zdrowych dzieci czytaliśmy sympatię dla naszego narodu. W Waszym bohaterskim i pracowitym narodzie poznaliśmy wspólne dla obu naszych narodów cechy — szlachetną dumę ze swojej pięknej i bogatej Ojczyzny i słynną polską gościnność. Doznaliśmy uczucia głębokiej sympatii wobec naszego narodu, którą tak samo ze swej strony żywi nasz naród wobec narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#Marszalek">Wasze sukcesy budzą w nas wielką radość, ponieważ uważamy je za nasze sukcesy, za sukcesy całego obozu pokoju i socjalizmu. Jesteśmy szczerze wzruszeni serdecznością, z jaką nas przyjęto. Opuścimy Wasz kraj z najlepszymi wrażeniami i wspomnieniami.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#Marszalek">Towarzysze i Przyjaciele!</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#Marszalek">Tak jak w Waszym kraju, tak i u nas osiągnięto wielkie sukcesy w dziedzinie rozwoju gospodarki i kultury w ciągu ostatnich dwunastu lat. Kraj nasz zmienił swe oblicze: z zacofanego ongiś kraju rolniczego stał się dziś krajem rolniczo-przemysłowym.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#Marszalek">Naród nasz osiągnięcia te odniósł pod przewodnictwem Albańskiej Partii Pracy, dzięki wspaniałemu patriotyzmowi klasy robotniczej, chłopstwa pracującego i naszej inteligencji, przy pomocy Związku Radzieckiego i krajów demokracji ludowej, a pośród nich Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#Marszalek">Zespolone jak zawsze w wielkiej rodzinie obozu pokoju i socjalizmu ze Związkiem Radzieckim na czele, kraje nasze kroczyć będą zawsze naprzód ku szczęściu i dobrobytowi naszych narodów.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#Marszalek">Pozwólcie, Towarzysze, życzyć Wam z całego serca nowych sukcesów w Waszej pożytecznej pracy dla dobra dzielnego, pracowitego i miłującego pokój narodu polskiego, dla pomyślnego rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, dla zachowania pokoju i zacieśnienia przyjaźni między narodami.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#Marszalek">Niech żyje bratni naród polski!</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#Marszalek">Niech żyje przyjaźń polsko-albańska!</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#Marszalek">Niech żyje pokój na całym świecie!</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#komentarz">(Huczne oklaski. Wszyscy wstają.)</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#Marszalek">Dla wygłoszenia sprawozdania Komisji Finansowo-Budżetowej o przedłożonym przez Radę Ministrów sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa za rok 1954 udzielam głosu sprawozdawcy posłowi Ludomirowi Stasiakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PoselStasiakLudomir">Wysoki Sejmie! Budżet państwa za rok 1954 został wykonany po stronie dochodów w 101,3%, a po stronie wydatków w 101,1%.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PoselStasiakLudomir">Struktura wykonania budżetu jest prawidłowa, albowiem wskazuje po stronie dochodów na dalszy wzrost dochodów z gospodarki uspołecznionej, a po stronie wydatków na to że podstawowe kwoty zostały zużyte na dalszy rozwój naszego przemysłu i rolnictwa, na usługi socjalno-kulturalne, przy jednoczesnym zmniejszeniu się wydatków na obronę narodową i administrację.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PoselStasiakLudomir">Mimo korzystnego ukształtowania się globalnych wskaźników wykonania budżetu, w poszczególnych działach klasyfikacji budżetowej występuje wiele nieprawidłowości. Dotyczy to zwłaszcza dochodów z gospodarki uspołecznionej, które zostały wykonane w 98,4%, oraz dochodów z podatków z gospodarki nieuspołecznionej, których wskaźnik wykonania dochodził do 96,5%.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PoselStasiakLudomir">Wykonanie budżetu świadczy o skierowaniu dalszych poważnych środków pieniężnych na rozwój gospodarki narodowej, na dalszy postęp w dziedzinie uprzemysłowienia kraju, poprawę zaopatrzenia ludności w artykuły przemysłowe i rolnicze oraz zwiększenie świadczeń kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PoselStasiakLudomir">Przebieg wykonania budżetu jest wyrazem realizacji polityki Partii i Rządu, zmierzającej do zmniejszenia dysproporcji między poszczególnymi gałęziami gospodarki narodowej i dalszego podniesienia stopy życiowej mas pracujących. Przejawia się to w zwiększeniu finansowej pomocy dla rolnictwa, w zmianie struktury inwestycji, a mianowicie w zwiększeniu udziału nakładów na rolnictwo, urządzenia socjalne i kulturalne, gospodarkę komunalną i mieszkaniową oraz w pewnym stopniu w zmniejszeniu udziału nakładów na przemysł.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PoselStasiakLudomir">Dlatego też oceniając osiągnięcia jak również braki w wykonaniu budżetu należy wspomnieć o wykonaniu Narodowego Planu Gospodarczego, z którym, budżet jest ściśle związany.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PoselStasiakLudomir">Plan produkcji przemysłu za rok 1954 został przekroczony o 2%. Grupa A i grupa B rozwijały się w zasadzie równomiernie. Podstawą wzrostu produkcji był dalszy rozwój przemysłu ciężkiego. Do wydatnego podniesienia wzrostu produkcji zarówno w przemyśle ciężkim, jak i lekkim przyczyniło się wprowadzenie do eksploatacji szeregu nowych obiektów i nowych mocy produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PoselStasiakLudomir">Dzięki zwiększeniu mocy produkcyjnej, wzrostowi wydajności pracy w wielu przemysłach i polepszeniu zaopatrzenia zwiększyła się poważnie produkcja surowców i paliw, maszyn i urządzeń oraz podstawowych środków produkcji dla rolnictwa, a także został przekroczony plan produkcji wielu towarów dla ludności.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PoselStasiakLudomir">W oparciu o to została dokonana częściowa obniżka cen, podwyżka płac niektórych grup pracowników i robotników, wzrosły dochody pieniężne chłopów.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PoselStasiakLudomir">Jednym z najważniejszych zagadnień planu gospodarczego na rok 1954 — zgodnie z wytycznymi Partii i Rządu — była walka o wzrost produkcji rolnej, o pogłębienie więzi między miastem i wsią, przemysłem a rolnictwem, klasą robotniczą i pracującym chłopstwem. Znalazło to wyraz między innymi w nastawieniu przemysłu na przyśpieszenie tempa wzrostu artykułów przeznaczonych na potrzeby wsi, zwiększeniu podaży towarów poszukiwanych przez chłopów, polepszeniu przez państwo warunków skupu niektórych płodów rolnych przy dostawach kontraktacyjnych oraz zwiększonej pomocy ze strony państwa zarówno dla spółdzielni produkcyjnych, jak i chłopów indywidualnych w formie kredytów krótko i długoterminowych, zwiększeniu dostaw maszyn rolniczych i nawozów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PoselStasiakLudomir">W reku 1954 produkcja rolnictwa wzrosła o 4,8% w porównaniu z 1953 r. Pomimo to plan produkcji globalnej rolnictwa został wykonany tylko w 98,1%.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PoselStasiakLudomir">Szczególnie zły przebieg miało wykonanie planu produkcji rolnej w PGR. Produkcja globalna PGR wzrosła o 10% w porównaniu z 1953 r., jednakże osiągnęła ona zaledwie 88% poziomu planowanego. Niepełne wykonanie planu produkcji rolnictwa odbiło się ujemnie na wykonaniu planu skupu podstawowych artykułów rolnych, co w konsekwencji musiało zaciążyć na wykonaniu planu produkcji szeregu artykułów przemysłu rolnego, przemysłu rolno-spożywczego, jak np. mięso, cukier.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PoselStasiakLudomir">Plan inwestycyjny został wykonany w 99,5%, co w porównaniu z procentem wykonania za rok 1953 oznacza postęp. Jednak i na tym odcinku wystąpiły poważne niedociągnięcia. Nakłady inwestycyjne na przemysł ciężki zostały przekroczone o 3%, przy równoczesnym nieosiągnięciu zaplanowanych nakładów na rolnictwo, które wykonane zostały w 97,6%, co w świetle uchwał II Zjazdu PZPR należy uznać za zjawisko ujemne.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PoselStasiakLudomir">Osiągnięcia w zakresie realizacji Narodowego Planu Gospodarczego, zwłaszcza zaś na odcinku wzrostu produkcji przemysłu, nie znalazły jednak korzystnego odzwierciedlenia w budżecie, ponieważ przekraczaniu planów produkcji nie towarzyszyło odpowiednie zwiększenie akumulacji, a w konsekwencji i zwiększenie dochodów budżetowych z gospodarki uspołecznionej. Wprost przeciwnie, plan akumulacji za rok 1954 nie został wykonany. Niedobór akumulacji (po wyeliminowaniu wpływu obniżki cen) w stosunku do planu wyniósł 5,9 mlrd zł. Niedostateczna walka o obniżkę kosztów własnych i o wzrost akumulacji socjalistycznej jest szczególnie niebezpieczna dla realizacji dalszego podnoszenia poziomu życiowego mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PoselStasiakLudomir">Dlatego też dalsze podniesienie poziomu życiowego mas pracujących wymaga maksymalnego wysiłku celem rozwoju produkcji rolnictwa, pełnego wykonania planu obniżki kosztów, ścisłej dyscypliny finansowej na wszystkich odcinkach gospodarki. Niedociągnięć i braków w tych dziedzinach jest bardzo jeszcze wiele. I tak np. w przemyśle, w budownictwie w dalszym ciągu istniała nieprawidłowa gospodarka materiałowa, wyrażająca się w przekraczaniu norm zużycia materiałowego, w marnotrawstwie materiałów, w gromadzeniu nadmiernych zapasów, niewłaściwym magazynowaniu, w przewozie materiałów droższymi środkami komunikacyjnymi, w nieuzasadnionym używaniu do produkcji surowców pełnowartościowych zamiast zastępczych.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PoselStasiakLudomir">W PGR występowała zła organizacja pracy, marnotrawstwo, niedostateczne stosowanie mechanizacji, złe wykonywanie prac agrotechnicznych.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PoselStasiakLudomir">W obrocie towarowym ujemnie na niewykonanie obniżki kosztów wpłynęło istnienie dużych mank i ubytków, złe magazynowanie towarów, zbędne przewozy towarów, niezsynchronizowanie dostaw z przemysłu oraz dostarczanie przez przemysł towarów w asortymentach i wzorach nie odpowiadających zapotrzebowaniu rynkowemu.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PoselStasiakLudomir">Poważny wpływ na niewykonanie planu obniżki kosztów wywarły duże straty na brakach na skutek niewłaściwej kontroli technicznej, nieprzestrzegania reżimów technologicznych, braku kontroli międzyoperacyjnej, w wyniku czego braki w półfabrykatach przedostają się do dalszych faz produkcji, powodując marnotrawstwo siły roboczej i materiałów.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PoselStasiakLudomir">Również aparat finansowy niedostatecznie jeszcze walczył o terminowe dokonywanie wpłat, niedostatecznie nadzorował prawidłowość deklarowania oraz odprowadzania do budżetu należności, jak również w niedostatecznej mierze przeprowadzał kontrole w przedsiębiorstwach.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PoselStasiakLudomir">Poważne niedociągnięcia — mimo pewnej poprawy w stosunku do r. 1953 — istnieją również w zakresie dokonywania wydatków, W zakresie finansowania usług socjalno-kulturalnych wskaźniki wykorzystania kredytów budżetowych przewyższają wykonanie zadań wypływających z Narodowego Planu Gospodarczego, w związku z czym występowało przekraczanie norm budżetowych. Niedostateczne wykonywanie zadań rzeczowych występuje w zakresie instytutów naukowo-badawczych i szkół wyższych, szkolnictwa zawodowego, oświaty oraz zdrowia i kultury fizycznej, co m. in. wyrażało się w zmniejszeniu ilości miejsc w przedszkolach, szpitalach itp.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PoselStasiakLudomir">Duże zastrzeżenia do pracy Ministerstwa PGR musi budzić niewykorzystanie kredytów na cele socjalno-kulturalne.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PoselStasiakLudomir">A więc np. nie wykorzystano 23% sum przeznaczonych na przedszkola wiejskie, 49% na świetlice dziecięce, 56% — na dziecińce.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PoselStasiakLudomir">Trzeba podkreślić, że w roku ubiegłym Sejm zatwierdził także niewykorzystanie przez to Ministerstwo kredytów na cele socjalne.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PoselStasiakLudomir">Podobne zastrzeżenia musi budzić niewykorzystanie sum budżetowych przez Ministerstwo Rolnictwa, które w okresie napiętej walki o wzrost produkcji rolniczej nie wykorzystało 11% kredytów przeznaczonych na POM; w 45% nie zostały wykorzystane sumy na popieranie produkcji zwierzęcej, a w 11% kredyty na upowszechnienie wiedzy rolniczej.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PoselStasiakLudomir">Wysoki Sejmie! Komisja Finansowo-Budżetowa poświęciła dwa posiedzenia analizie sprawozdania Rządu z wykonania budżetu za rok 1954. Obrady sprowadzały się nie tylko do omawiania wyników roku 1954, ale również Komisja starała się w oparciu o dane z lat ubiegłych wydobyć te zjawiska, które występując z roku na rok niewątpliwie ciążą na naszym życiu gospodarczym i w związku z tym wymagają specjalnej troski i poważnej czujności tak ze strony Rządu, jak i społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PoselStasiakLudomir">Szczególnie dużo miejsca poświęciła Komisja sprawie niewykonywania planów obniżki kosztów własnych, co ma zasadniczy wpływ na stanowczo za mały, w stosunku do naszych możliwości produkcyjnych, wzrost stopy życiowej. W samym roku 1954 niedobór, jaki zaistniał z powodu niewykonania planu obniżki kosztów własnych, wynosił 4 mlrd zł. Bezpośrednio na ten stan rzeczy złożyły się: niewykorzystanie w pełni mocy produkcyjnej poszczególnych przedsiębiorstw, marnotrawstwo materiałowe, niedostateczny wzrost wydajności pracy w wielu przemysłach, słabe wprowadzanie nowej techniki, pospolite wreszcie brakoróbstwo i stale jeszcze występujące przerosty administracji w stosunku do pracowników zatrudnionych w produkcji.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PoselStasiakLudomir">Członkowie Komisji dla wyjaśnienia przyczyn stałego występowania wyżej wymienionych zjawisk zaprosili na swoje posiedzenie przedstawicieli Ministerstwa Kontroli Państwowej, Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego oraz Państwowej Komisji Cen.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PoselStasiakLudomir">W trakcie dyskusji szereg posłów zwracało uwagę na wadliwość systemu planowania, złą strukturę poszczególnych przedsiębiorstw, wadliwą organizację pracy oraz częstokroć niewłaściwy system płac. W wielu wypowiedziach poruszano zagadnienie cen, zwracając uwagę na dysproporcję między poszczególnymi cenami oraz na niedopuszczalne przejawy podnoszenia cen przez prostą zmianę nazwy towaru, a także na częste zjawisko niedostarczania na rynek tańszych asortymentów towarów. Ma to miejsce np. z wędlinami.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PoselStasiakLudomir">Po odpowiedzi Prezesa Państwowej Komisji Cen ustalono, że w celu uniknięcia tego rodzaju niedociągnięć będą się odbywać raz na kwartał posiedzenia Komisji Finansowo-Budżetowej poświęcone polityce cen.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PoselStasiakLudomir">Trzeba również stwierdzić, że odpowiedzi na zapytania poselskie udzielone przez przedstawiciela Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego nie zadowoliły członków Komisji.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PoselStasiakLudomir">Członkowie Komisji domagali się bardziej skutecznej reorganizacji wielu centralnych zarządów, zerwania z systemem zbyt drobiazgowego planowania centralnego, przekazania większych uprawnień kierownictwom przedsiębiorstw i terenowym radom narodowym.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#PoselStasiakLudomir">Zwracali uwagę na niedopuszczalne fakty niewykorzystywania w pełni mocy produkcyjnych poszczególnych zakładów oraz na zaniżanie planów produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#PoselStasiakLudomir">Ze szczególną krytyką posłów spotkał się fakt istnienia 59 nieczynnych cegielni, mimo że wiele z nich posiadało podstawowe urządzenia produkcyjne, oraz wykorzystanie zaledwie w 77% zdolności produkcyjnych przemysłu wapiennego i gipsowego.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#PoselStasiakLudomir">A przecież rynek nasz cierpi na dotkliwy brak materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#PoselStasiakLudomir">Dużo uwagi poświęciła Komisja sprawie przechwytywania części dochodu narodowego przez elementy spekulacyjne na skutek pochopnego udzielania przez przedsiębiorstwa państwowe zleceń na wykonywanie robót i usług często fikcyjnym spółdzielniom.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#PoselStasiakLudomir">Straty, jakie poniosło z tego tytułu państwo, sięgały w samym tylko resorcie hutnictwa około 60 mln zł, a w resortach budownictwa przemysłowego i miast i osiedli — około 30 mln zł. Komisja stwierdziła, że zapobiec tego rodzaju zjawiskom może bardziej sprężysta kontrola tak państwowa, jak i społeczna przez większe powiązanie załóg z ich przedsiębiorstwami.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#PoselStasiakLudomir">Komisja Finansowo-Budżetowa zwróciła również uwagę na niedostateczną pracę aparatu finansowego, który nie zawsze ma dostateczne rozeznanie terenu, w rezultacie czego elementom spekulacyjnym udawało się ukryć część dochodów przed opodatkowaniem.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#PoselStasiakLudomir">Przykładem niedopuszczalnego liberalizmu w sprawie egzekwowania należności państwa od obywateli jest kwota 90 min zł, jaka na dzień 31 grudnia 1954 r. należała się Skarbowi Państwa z tytułu elektryfikacji wsi.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#PoselStasiakLudomir">Komisja Finansowo-Budżetowa poddał a krytyce dotychczasowy system przedkładania przez Rząd sprawozdań z wykonania budżetów za okres sprzed 2 lat, który nie pozwalał na operatywne i skuteczne wnikanie Sejmu w pracę poszczególnych resortów, i wystąpiła z wnioskiem o przedkładanie Sejmowi sprawozdań z wykonania budżetu za rok ubiegły najpóźniej w III kwartale następnego roku.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#PoselStasiakLudomir">Komisja Finansowo-Budżetowa stwierdza słuszność obecnego kierunku prac Rządu zmierzających do likwidacji nadmiernej centralizacji, do wzmocnienia samodzielności przedsiębiorstw i rad narodowych, do regulacji płac i do wzmocnienia udziału społeczeństwa w sprawowaniu kontroli poprzez dalszą demokratyzację życia — co niechybnie przyczyni się do wyrównania omawianych braków.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#PoselStasiakLudomir">Komisja Finansowo-Budżetowa wnosi, aby Wysoki Sejm przyjął następującą uchwałę:</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#PoselStasiakLudomir">Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej zatwierdza przedstawione przez Radę Ministrów sprawozdanie z wykonania budżetu państwa za rok 1954.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Łączna dyskusja nad:</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszalek">a)Exposé Prezesa Rady Ministrów, b)Projektem ustawy budżetowej na rok 1956 (druki nr 63 i 67), c)Sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954 (druki nr 64 i 68).</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszalek">Otwieram dyskusję.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszalek">Jako pierwszemu udzielam głosu posłowi woj. szczecińskiego Janowi Jabłońskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PoselJablonskiJan">Wysoki Sejmie! Przedłożony pod obrady Wysokiego Sejmu budżet państwa jest budżetem pokoju, budżetem umocnienia i dalszego rozwoju gospodarki narodowej, budżetem zaspokajania potrzeb ludzi pracy naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PoselJablonskiJan">Jest faktem bezspornym, że realizacja tego budżetu zależna jest od wysiłku całego naszego narodu. Nie ulega wątpliwości, że klasa robotnicza, chłopstwo pracujące, inteligencja pracująca naszego kraju dołoży wszystkich starań, aby ten budżet wykonać.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PoselJablonskiJan">Chcę zwrócić uwagę na niedostateczną troskę niektórych ministerstw i komórek planowania o pełne wykorzystanie istniejących rezerw. Chcę tutaj dać kilka przykładów dotyczących właśnie tego zagadnienia, o ile chodzi o Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PoselJablonskiJan">Na terenie woj. białostockiego istnieje 30 kaflarni dających łącznie produkcję około 11 mln sztuk. Jest to około 30% produkcji ogólnokrajowej. Jednak praktyka lat 1953/54 i atmosfera, jaka istnieje w Ministerstwie Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, nie sprzyja dalszemu zwiększeniu produkcji kafli. W latach 1953/54 zmniejszono załogę o około 10%, wychodząc z założenia, że nie ma zapotrzebowania w naszym kraju na kafle. W tym czasie magazyny były zapakowane kaflami i nawet w chłopskich stodołach te kafle były magazynowane. Działo się to wtedy, kiedy niewątpliwie zapotrzebowanie kraju było stosunkowo duże, przekraczające nasze możliwości produkcyjne. Jest to wynik braku jakiejś konkretnej synchronizacji poczynań między PKPG a całym Ministerstwem.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PoselJablonskiJan">Dla przykładu: obecnie jedno tylko z przedsiębiorstw białostockich MPRB ma potrzeby 650 tys. sztuk i tafcie złożyło zapotrzebowanie. Pokrycie tego zapotrzebowania — zaledwie 150 tys. sztuk. Szukamy rozwiązania w ten sposób, żeby produkować piece z cegły dziurawki. Jasna rzecz, że i wygląd estetyczny tych pieców pozostawia wiele do życzenia, a po drugie należałoby zastanowić się, czy wyzyskaliśmy wszystkie możliwości, aby się zgodzić z takim niedoborem kafli. Mniej więcej taka sytuacja ma miejsce i gdzie indziej.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PoselJablonskiJan">Takie są potrzeby kraju, ale stwierdzić należy, że atmosfera braku zbytu, mimo oczywiście sprzecznych faktów, nie została zlikwidowana w samym ministerstwie kierującym produkcją. Załogi kaflami, poprzez racjonalizację, a więc przejście na jednorazowy wypał kafli, doprowadziły do tego, że produkcja kaflami białostockich może być zwiększona o 60%, ale na realizację tego wniosku potrzebne jest spełnienie trzech warunków: 1) rozładowanie tej atmosfery o niepotrzebnej produkcji, jaka jeszcze istnieje w Ministerstwie Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, 2) wprowadzenie pras w zakładach specjalistycznych, podległych Ministerstwu Przemysłu Drobnego, ponieważ produkcja dotychczasowa oparta jest nieomal wyłącznie na pracy ręcznej i w takiej sytuacji nie będziemy mogli zaspokoić zwiększonej przepustowości pieców, 3) potrzebne są nieduże nakłady inwestycyjne — pobudowanie kilku dodatkowych suszarni.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PoselJablonskiJan">Drugi przykład to zagadnienie kredy. Na Białostocczyźnie jest taka miejscowość Mielnik, bardzo bogata w złoża kredowe. Kreda ta jest potrzebna nam w budownictwie, jest potrzebna w rolnictwie jako produkt pastewny, a z drugiej strony może być zużyta jako nawóz rolniczy. Obecnie produkujemy około 10 tys. ton. Głębokość złóż sięga 80 metrów. Są to nieprzeliczone miliony ton drogocennej kredy. Obecnie produkcja odbywa się systemem chałupniczym, osiągamy około 10 tys. ton wydobytej kredy rocznie. Ta kreda może być wykorzystywana jako surowiec dla produkcji cementu. Właściwie należy nakładem około miliona złotych przeprowadzić roboty odkrywkowe.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PoselJablonskiJan">Obecnie Zarząd Przemysłu Terenowego jest przygotowany do zwiększenia eksploatacji tych złóż. Potrzebne są dodatkowe środki transportowe, ponieważ każdą tonę trzeba dowozić 12 km do najbliższej stacji kolejowej. Ale wychodząc z założenia wykorzystania drogi wodnej, ponieważ złoża znajdują się na brzegu Bugu, można i — wydaje się — należy zorganizować transport wodny, aby móc wywozić tę kredę i na eksport, i rozwozić ją dobrym stosunkowo połączeniem wodnym dla potrzeb kraju. Na nieszczęście wymaga to uzgodnienia między dwoma resortami, które — jak dotychczas — nie mogą dojść do porozumienia. Zdaje mi się, że przez to gospodarka narodowa traci zbyt wiele i z takim stanem rzeczy nie należałoby się dalej godzić.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PoselJablonskiJan">Trzecie zagadnienie, które chcę poruszyć, to jest sprawa gospodarki torfowej. Wydaje mi się — jak wynika z wygłoszonego exposé Prezesa Rady Ministrów — dojrzała sytuacja, aby tę gospodarkę torfową jakoś ulepszyć. Obecnie mamy sześć komórek szczebla centralnego, które się zajmują eksploatacją torfu: jest mała komórka przy PKPG, jest Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, jest specjalistyczny Centralny Zarząd Przemysłu Torfowego, jest Centralny Urząd Gospodarki Torfowej na prawach resortu, jest komórka w CRS ze swoim aparatem torfowym, jest Instytut Torfowy tzw. — „Torfoprojekt” i jest — „Geotorf”, czyli sześć instytucji szczebla centralnego.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PoselJablonskiJan">W województwach jest odpowiednia komórka podległa Centralnemu Zarządowi, tzw. przedsiębiorstwo torfowe posiadające w zasadzie na Białostocczyźnie, a więc w zagłębiu torfowym numer 1, dwa zakłady produkcyjne ze swoją administracją. Niezależnie od tego jest samodzielny referat torfowy przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej, są pełnomocnicy, a raczej inspektorzy torfowi przy prezydiach powiatowych rad narodowych, jest odpowiednik zajmujący się wydobyciem torfu w PZGS, istnieje cała hierarchia, cała drabina biurokratyczna, w zasadzie przez nikogo nie koordynowana, a praktycznie rzecz biorąc ten torf wydobywany jest w Białostocczyźnie i rozprowadzamy w samej Białostocczyźnie, tylko z tą różnicą, że trzeba zezwolenie na torf otrzymywać w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PoselJablonskiJan">Dlatego nasuwa się konkretny wniosek, aby scentralizować, a raczej połączyć te instancje centralne, żeby powstała jedna komórka koordynująca w skali krajowej eksploatację torfu, a sprawę eksploatacji i dystrybucji torfu przekazać komórkom istniejącym przy prezydiach wojewódzkich rad narodowych, ewentualnie je przeorganizowując.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PoselJablonskiJan">Chciałbym poruszyć jeszcze jedno zagadnienie, również w tej samej dziedzinie przerostu administracyjnego, ale już na innym podwórku, tj. na podwórku PGR. Chodzi mi tutaj o istniejące przy Ministerstwie PGR tzw. Biuro Urządzeń Melioracji Rolnych. Na terenie Białostocczyzny powstaje nowa jednostka w postaci Zjednoczenia PGR w Gołdapie. Powiat gołdapski jest swoją specyfiką wybitnie różny od innych powiatów. Jest to teren wybitnie sfalowany, górzysty, na którym trudno znaleźć jakąś płaską równą przestrzeń, wynoszącą np. ponad 4 ha. Tendencje Ministerstwa PGR idą w tym kierunku, żeby wybudować gospodarstwa rolne według wzoru farm. Ten farmowy system budownictwa wymaga w każdym gospodarstwie przestrzeni nie mniejszej niż 8—12—15 ha.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PoselJablonskiJan">Praktyka lokalizacji takich gospodarstw w powiecie gołdapskim wygląda dość charakterystycznie, ponieważ z reguły wszystkie obory, chlewnie umieszczone są na bagnach, a jedna lokalizacja była tak charakterystyczna, że oborę umieszczono na środku dość pokaźnego jeziora. Wydaje mi się, że to jest po prostu tragikomiczne. Czy nie można byłoby obdarzyć większym zaufaniem istniejące przy zjednoczeniach PGR komórki inwestycyjne, które by w oparciu o istniejące komórki budownictwa wiejskiego przy prezydiach wojewódzkich rad narodowych mogły rozwiązać tę lokalizację konkretnie na miejscu, a nie tak, jak to się obecnie odbywa, kiedy trzech przedstawicieli WRN w okresie zimy wyjechało na nartach, oczywiście to jest przyjemna rzecz, ale zima ma to do siebie, że śnieg zasypuje równiny i nie widać co jest pod spodem — i stąd następuje taka lokalizacja stawianych obór i chlewów.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PoselJablonskiJan">Dlatego uważam, że Ministerstwo PGR powinno przemyśleć możliwość przekazania tych koncepcji komórkom inwestycyjnym istniejącym przy zjednoczeniach.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PoselJablonskiJan">Ten system nadmiernej centralizacji, nieufność do ludzi pracujących w terenie, przynosi nam olbrzymią szkodę i bez jakichś drastycznych posunięć w tej dziedzinie trudno nam będzie wygospodarować te sumy, które przewidywane są w budżecie przedstawionym Wysokiej Izbie dla podniesienia stopy życiowej mas pracujących naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. szczecińskiego Mikołaj Dachów.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PoselDachowMikolaj">Obywatele Posłowie! W roku 1956 państwo przeznaczyło na rozwój rolnictwa i zaopatrzenie wsi większą sumę niż w roku ubiegłym. Wieś otrzymała również więcej materiałów budowlanych na cele produkcyjne, więcej artykułów przemysłowych i innych środków.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PoselDachowMikolaj">Uchwały V Plenum KC wskazują na konieczność zastosowania wielu ulg dla gospodarki rolnej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PoselDachowMikolaj">Dyskusja na zebraniach z chłopami na wsi, jak i dyskusja na komisjach sejmowych wykazała, że ta wielka pomoc państwa, która zmierza w kierunku podniesienia na wyższy poziom życia materialnego, wymaga bardzo wielkiej rzetelności i uczciwości od tego aparatu, który to realizuje.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PoselDachowMikolaj">Ja osobiście chciałem stwierdzić, że szereg spraw, które były poruszane na komisjach i poprzednich sesjach, uległo poprawie, że resorty coraz poważniej traktują uwagi posłów. Pomimo poprawy są jeszcze jednak pewne braki, które przeszkadzają w rozwoju produkcji.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PoselDachowMikolaj">Ja chciałbym się zatrzymać nad kilkoma sprawami, które były tematem obrad Komisji Obrotu Towarowego, które mają bezpośrednio wpływ na podniesienie produkcji rolnej i życia chłopów na wsi.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PoselDachowMikolaj">Pamiętam, jak już na jednej z poprzednich sesji Sejmu mówiłem o brakach w pracy aparatu skupu, wskazując na nadmierną ilość central i w ogóle aparatu skupu. Minister Mierzwiński odpowiedział mi, że nie ma central za dużo, że potrzebne są one po to, aby lepiej załatwiać chłopów. Zgodziłem się wówczas z tym, ale dziś widzę, że muszę wrócić do tej samej sprawy.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PoselDachowMikolaj">Mimo pewnej poprawy na odcinku skupu wiele jest jeszcze braków.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PoselDachowMikolaj">Do braków tych należy sprawa odbioru od chłopów materiału zakontraktowanego, na przykład w wielu województwach nie odbiera się wszystkich zakontraktowanych jałówek i cieliczek, są nawet wypadki, że chłopi doprowadzają kilkakrotnie zakontraktowane sztuki, narażając się na stratę czasu.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PoselDachowMikolaj">Braki te dotyczą nie tylko zwierząt, ale i produktów roślinnych — na przykład w województwie warszawskim w punkcie skupu Radzymin w dniu 28 stycznia tego roku 30 plantatorów lnu czekało 8 godzin na odbiór surowca, a nawet i po 8 godzinach nikt nie przyszedł, by len odebrać i chłopi odjechali do domu, klnąc na takie porządki.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PoselDachowMikolaj">Podobny wypadek miał miejsce 31 stycznia w punkcie skupu Boboszewo pow. Płońsk.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PoselDachowMikolaj">A teraz inne przykłady. W roku ubiegłym wielu plantatorów buraka cukrowego nie otrzymało należnych im wytłoków. W dalszym ciągu przewleka się sprawy rozliczeń chłopów z umowy, co wpływa na poderwanie zaufania u chłopów do systemu kontraktacji.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#PoselDachowMikolaj">A wiemy, że po raz pierwszy w tym roku mamy trudności z wykonaniem planu kontraktacji buraka cukrowego i to mimo poprawy warunków skupu. Wpływa na to i fakt, że w niektórych powiatach woj. białostockiego, bydgoskiego i krakowskiego nie ma nawozów sztucznych na plantacje buraka cukrowego — stąd szereg chłopów traci zaufanie i zrywa umowy.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PoselDachowMikolaj">Wydaje mi się, że niezależnie od szybkiego usunięcia tych i innych braków, trzeba by wyciągnąć wnioski, ukarać winnych tych zaniedbań.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PoselDachowMikolaj">Drugą sprawą, jaką chciałem poruszyć, jest sprawa zaopatrzenia wsi w materiały budowlane. Otóż chcę stwierdzić, że na wszystkich spotkaniach z wyborcami sprawa ta jest poruszana jako jedna z głównych bolączek — szczególnie skarżą się chłopi gospodarujący indywidualnie, że przydział materiałów budowlanych nie dochodzi do nich w należnej im ilości.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#PoselDachowMikolaj">Jak kręte drogi przechodzi przydział materiałów budowlanych dla wsi — świadczy oto takie pismo urzędowe Ministerstwa Handlu Wewnętrznego skierowane do Wydziału Handlu Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Rzeszowie, które mówi, że: — „Potrzeby mieszkańców pozostałych miast tamtejszego województwa, poza Rzeszowem, należy pokrywać z puli przydzielonej dla strefy wiejskiej (CRS), z której również należy dysponować odpowiednie ilości materiałów przez aparat detaliczny sieci miejskiej — MHD i ZSS.” Pod tym pismem podpisany jest wicedyrektor Serwa Stefan.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#PoselDachowMikolaj">Czy takie same pisma wysłał dyrektor Serwa do innych województw — nie wiem, wiem jednak, że z puli wiejskiej materiałów budowlanych korzystają i miasta inne. Tak na przykład w Wałbrzychu budowlana spółdzielnia — „Remont”, posiadająca swe punkty w miastach, otrzymuje materiały budowlane z puli wiejskiej, i to wtedy gdy usługi tej spółdzielni dla wsi nie wynoszą nawet pół procentu wszystkich robót spółdzielni — „Remont”.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PoselDachowMikolaj">W całym zaś województwie wrocławskim spółdzielnie takie, jak wałbrzyska „Remont”, zabierają wsi jedną trzecią szkła oraz dwie trzecie cegły i kafli.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PoselDachowMikolaj">W województwie szczecińskim spółdzielnie budowlane, znajdujące się w miastach i dla miast pracujące, otrzymują z puli wiejskiej jedną piątą kafli, jedną czwartą szkła i jedną trzecią cegły.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PoselDachowMikolaj">Jeszcze gorzej wygląda to w województwach łódzkim i rzeszowskim.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#PoselDachowMikolaj">Przykładów takich można by dać o wiele więcej. Chodzi mi o to, żeby urzędnicy zajmujący się sprawą rozdziału materiałów budowlanych zrozumieli, że to jest sprawa bardzo ważna dla każdego chłopa, któremu wie je przez wybitą szybę lub cieknie przez dziurawy dach, i nie pożyczali tych materiałów z puli chłopskiej dla miast na wieczne nieoddanie.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#PoselDachowMikolaj">Sprawa uczciwego przydziału tych materiałów przyczyni się poważnie do zaspokojenia potrzeb wsi, lecz ich całkowicie nie rozwiąże. Potrzeby wsi wzrastają wraz ze wzrostem stopy życiowej w całym kraju.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#PoselDachowMikolaj">Przed wojną chłop budował chałupę bez podłogi, przeważnie o jednej, dwóch izbach. Dziś jest inaczej — nawet na przekór naszym inżynierom budowlanym — chłop buduje dom trzy, czteroizbowy, a takie domy wymagają więcej materiałów budowlanych. Ale są i tacy, którzy na skutek braku troski o potrzeby wsi nie mogą zbudować i jednej izby, i dlatego chcę chwilę zastanowić się nad pomocą chłopom w pozyskiwaniu materiałów budowlanych. Uważam, że szerzej należy wyjść z hasłem organizowania przez wieś różnych form zespołowego wyrobu cegieł, pustaków i innych materiałów budowlanych.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#PoselDachowMikolaj">Niestety jest jedna przeszkoda, którą stanowi opał — węgiel, konieczny dla wypalania cegły. Węgiel może zastąpić miał czy torf, ale i o te środki opału trudno.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#PoselDachowMikolaj">W sprawie materiałów budowlanych nasuwają mi się następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#PoselDachowMikolaj">1)Pulę materiałów budowlanych przeznaczoną dla potrzeb gospodarstw chłopskich należy zabezpieczyć przed możliwością dowolnego ich rozgrabienia.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#PoselDachowMikolaj">2)Stwierdzić należy, że stan poważnej części budynków mieszkalnych i gospodarczych na wsi jest katastrofalny i wymaga remontu. Utrudnia to bardzo rozwój produkcji rolnej, a szczególnie hodowli. Dlatego też uważam, że należy przyjść chłopom z szeroką pomocą w organizowaniu różnych form zespołowego wyrobu cegły i innych materiałów budowlanych. Pomoc w tym wypadku musi być konkretna i szybka w materiałach opałowych, które stanowią konieczność w wypalaniu wapna czy cegły.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#PoselDachowMikolaj">3)Największe braki odczuwa wieś w drewnie. Wiele mówiło się o tym na komisjach sejmowych. Na krajowej naradzie budownictwa ujawniono, że nie ma kontroli zużycia materiałów budowlanych, mówiono nawet, że lepiej opłaca się zrzucać deski z IV piętra, niż oszczędzać je. Z tego można by wyciągnąć wniosek, że jednym daje się za dużo, drugim za mało. Jedni uprawiają szkodliwe marnotrawstwo, a drudzy nie mają drzewa na najkonieczniejsze potrzeby. Należy więc obciąć przydziały tym, którzy marnotrawią, a dodać tym, którzy tego koniecznie potrzebują, to znaczy wsi, gdzie trudno jest o deski na koryto dla świń lub naprawę komina. Z' drugiej strony unikniemy w ten sposób wielu kradzieży drewna w lasach państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#PoselDachowMikolaj">Wysoki Sejmie! Poważną bolączką na terenie wsi i PGR jest brak dostatecznej ilości węgla, a co ważniejsze, jego zła jakość. Nie będę się nad tą sprawą długo zatrzymywał, gdyż jest to sprawa znana, ale chcę przy okazji przypomnieć, że cukrownie za zanieczyszczone buraki potrącają chłopom z wypłaty. Takie same formy powinny być stosowane do przemysłu węglowego za przesyłanie na wieś kamienia lub miału, który oprócz zgrzytu zębów, nic więcej nie przynosi.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#PoselDachowMikolaj">Uważam, że przydziały węgla dla chłopów są za małe i należy je zwiększyć.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#PoselDachowMikolaj">Pokazałem tych kilka faktów, które poruszają stale na zebraniach poselskich chłopi i uważam, że usunięcie tych braków pomoże nam w szybszym rozwoju gospodarki na wsi.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. warszawskiego Honorata Jurkowa.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PoselJurkowaHonorata">Wysoki Sejmie! Zapowiedź podniesienia płac dla pracowników najniżej uposażonych wywołała zrozumiałe zadowolenie wśród całego społeczeństwa. Wszyscy przecież pragniemy tego, aby podnosiła się nasza stopa życiowa. Ale chcę omówić drugą stronę tego samego zagadnienia, a tą drugą stroną są sprawy komunalne i mieszkaniowe, które na naszym terenie woj. warszawskiego wyrosły do najpoważniejszego problemu.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PoselJurkowaHonorata">Oto, jak wyglądają miasteczka w naszym województwie. W Otwocku na 177 km ulic — niecałe 2 km ulic posiada nawierzchnię ulepszoną, zaś 84% ulic nie posiada w ogóle twardej nawierzchni. Toteż Otwock, miasto sanatoriów, przez cały okres wiosenno-letni i jesienny tonie w tumanach kurzu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PoselJurkowaHonorata">Oświetlenie tego miasta zaspokojone jest zaledwie w 15%. To 30-tysięczne miasto nie posiada ani wodociągów, ani kanalizacji, a 85% istniejących studzien posiada wodę nie nadającą się do spożycia.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PoselJurkowaHonorata">Miasto Mińsk Mazowiecki, liczące 17,5 tys. mieszkańców, posiada 2/3 ulic o nawierzchni gruntowej, a 28,5 km ulic nie posiada oświetlenia.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PoselJurkowaHonorata">Podobnie gospodarka komunalna przedstawia się we wszystkich miastach naszego województwa. Ale jeszcze gorzej wyglądają u nas sprawy mieszkaniowe.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PoselJurkowaHonorata">54% ogólnej liczby budynków mieszkalnych stanowią u nas budynki drewniane. Z tego 3/4 mają już więcej jak 25 lat i uległy naturalnemu zniszczeniu. 20% budynków mieszkalnych w naszych miastach stanowią budynki tzw. mienia opuszczonego, niekonserwowane należycie w okresie okupacji i w pierwszych powojennych latach.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PoselJurkowaHonorata">Konsekwencją tego jest fakt, że 12.116 budynków mieszkalnych w naszych miastach wykazuje powyżej 60% zniszczenia, przy czym 766 budynków o łącznej liczbie 4.573 izb zamieszkałych przez 10.248 osób wymaga natychmiastowego przekwaterowania, bo domy te grożą zawaleniem.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PoselJurkowaHonorata">Chcę tutaj przeczytać urywek z listu, jaki Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Pułtusku przesłało na ręce naszego zespołu poselskiego z prośbą o pomoc. Oto ten urywek:</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PoselJurkowaHonorata">„W dniu 17 stycznia 1955 r, zawaliły się stropy budynku przy ulicy Rybitew, gdzie zamieszkiwało 11 rodzin. Obeszło się bez wypadku w ludziach, mimo to nie zdążono ewakuować rzeczy rodziny ob. Tusińskiej i ob. Królikowskiego, które to zasypane zostały gruzem.” „W miesiącu sierpniu 1955 r. nastąpiło usuwanie się wewnętrznej ściany i stropów przy ul. Daszyńskiego nr 20, gdzie zamieszkiwało 5 rodzin. I w tym wypadku zdążono usunąć ludzi, jednak w lokalu ob. Bolesława Wydry zostały zasypane wszystkie rzeczy. W budynku przy ul. 22 Lipca zawalił się strop, gdzie została pokaleczona ob. Sierpińska, która kilka miesięcy musiała leżeć w szpitalu.” W Pułtusku takich wypadków można by naliczyć jeszcze kilkanaście, i nie tylko w Pułtusku. Są one właśnie następstwem głodu mieszkaniowego i beznadziejnej sytuacji, że w Pułtusku np. gdzie jeszcze jest 50 budynków zagrożonych, z których jak najszybciej trzeba wykwaterować 297 rodzin, gdzie w każdej chwili grozi tam niebezpieczeństwo dla zdrowia i mienia ludzkiego, nie można znaleźć na to żadnej rady. Ani MRN, ani my jako zespół poselski nie będziemy mogli w tym wypadku poradzić.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PoselJurkowaHonorata">Chcę dodać, że wyżej wspomniana ob. Sierpińska po wyjściu ze szpitala kilka dni siedziała w MRN, bo bała się wrócić do tego swego domu, który ruszał się za podmuchem wiatru. Niemniej cóż miało jej poradzić przy najlepszych chęciach Prezydium Rady, jeżeli nie rozporządza żadnym zapasem mieszkań? Wobec tego dana obywatelka zmuszona była zamieszkać w tym samym mieszkaniu i mieszka w nim do dziś.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PoselJurkowaHonorata">W Płońsku 43 domy od trzech lat przeznaczone do rozbiórki stoją do dziś zamieszkałe, bo nie ma gdzie przekwaterować ludzi, a wypadki wprowadzania się całych rodzin do biur Powiatowej Rady Narodowej nie należą do rzadkości.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PoselJurkowaHonorata">W MRN w Mińsku Mazowieckim leży 2.135 podań o przydział mieszkań. Są to podania z lat ubiegłych, a nowe wciąż napływają. Brak tam jest 75 tys. m^2^ powierzchni mieszkalnej. W Wołominie wiele rodzin mieszka w drewutniach. W Pustelniku znajdziecie takie mieszkania, gdzie ludzie na noc zawieszają drewniane półki.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#PoselJurkowaHonorata">Ja się pytam — poradźcie, bo nie potrafię tej sprawy sama rozwiązać — w jaki sposób my, działacze społeczni, posłowie na Sejm mamy przemawiać do tych ludzi, którzy sypiają na półkach, mieszkają w drewutniach, przekonywać ich, że władza ludowa, że socjalizm to jest ustrój, który dba o człowieka i martwi się o to, żeby mieli warunki do pracy? Ja w takich wypadkach nie potrafię do tych ludzi mówić.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PoselJurkowaHonorata">Wskaźnik zagęszczenia jest u nas najwyższy w kraju. Średnia w kraju wynosi 1,7 mieszkańca na jedną izbę, a u nas 2,1 mieszkańca, przy czym niedostateczny program budownictwa, duży przyrost naturalny, duży napływ ludności z innych województw, która nie mogąc się zameldować w Warszawie, osiedla się w miasteczkach podstołecznych, stale pogarszają stan, o którym wspomniałam.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#PoselJurkowaHonorata">W 1955 r. zapotrzebowanie u nas wynosiło 13.844 izb. mieszkalnych, a oddano do użytku zaledwie 5.044 izby, ~z~ czego 49% izb przeznaczonych zostało dla użytkowników specjalnych. Na rok bieżący program budownictwa dla miast woj. warszawskiego wynosi ogółem 5.484 izby, z czego 53,5% pochłoną znów użytkownicy specjalni.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#PoselJurkowaHonorata">Przyjmując, że wzrost ludności będzie nie mniejszy niż w latach ubiegłych, kryzys mieszkaniowy naszych miasteczek ulegnie więc dalszemu pogłębieniu.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#PoselJurkowaHonorata">Nadesłany przez PKPG projekt rozdzielnika izb mieszkalnych budownictwa ZOR-owskiego przewiduje przydzielenie na rzecz mieszkańców z budynków zagrożonych zaledwie 99 izb, na całe województwo, co na ok. 80 miasteczek województwa wypada niewiele więcej jak jedna izba na jedno miasto.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#PoselJurkowaHonorata">Zapytuję więc, kto będzie ponosił odpowiedzialność za możliwe wypadki z ludźmi, które będą następowały przy dalszym zawalaniu się starych domów?</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#PoselJurkowaHonorata">Wobec przewidywań, że w okresie planu 5-letniego ogólny przyrost ludności naszych miast wyniesie 105 tys. osób, zapotrzebowanie z tego tytułu wyniesie 53.500 izb. Ponadto 8.458 budynków trzeba rozebrać. Stąd, ażeby w minimalnym stopniu zaspokoić zapotrzebowanie mieszkańców, przy tym samym co obecnie zagęszczeniu potrzeba 62 tys. izb nowych, tj. dwa razy tyle co przewiduje plan 5-letni.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#PoselJurkowaHonorata">Rady narodowe na szeroką skalę prowadzą u nas remonty zabezpieczające. W ub. r. wyremontowaliśmy 1.757 domów. W r. b. planuje się remont 1.470 budynków na sumę 39.790 tys. zł. Biorąc jednak pod uwagę potrzeby naszego województwa, suma ta jest także niewystarczająca.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#PoselJurkowaHonorata">Z tego, co powiedziałam, wynika taki wniosek: za małe są fundusze przeznaczone na budownictwo komunalne i mieszkaniowe naszego województwa — ale twierdzę, że i tych funduszów, jakimi rozporządzamy, nie umiemy wydatkować jakby należało.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#PoselJurkowaHonorata">Oto przykład. W fabryce urządzeń dźwigowych w Mińsku Mazowieckim kilka lat temu wybudowano Dom Robotnika. Duży, piętrowy, okazały budynek kosztował grubą gotówkę. Dom ten posiadał jedną salę widowiskową i kilka małych klitek. Resztę przestrzeni zajmują schody, korytarze i hole. W sumie młodzież fabryczna, która tutaj stanowi 3/4 zatrudnionych, nie ma się gdzie zejść, aby poćwiczyć w zespołach artystycznych, poczytać gazety, czy pograć w szachy. Wypadałoby teraz przystąpić do budowy nowego Domu Robotnika. Ale czy stać nas na taką rozrzutność?</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#PoselJurkowaHonorata">Prowadzone roboty remontowe kosztują nas także zbyt drogo, a potanienie ich nie zawsze zależy od dobrej woli inwestora, czy wykonawcy. Oto przykłady. Miejskie Przedsiębiorstwo Robót Remontowo-Budowlanych w Mińsku Mazowieckim posiada do transportu zaledwie jeden samochód. Poza tym posługuje się prywatnym transportem konnym, który kosztuje bardzo drogo. Gdyby przedsiębiorstwo to mogło posługiwać się transportem zmechanizowanym, oszczędziłoby miesięcznie ponad 7 tys. zł, a roczna oszczędność przedsiębiorstwa wystarczyłaby na wyremontowanie około 70 izb, co w skali powiatu jest bardzo dużo.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#PoselJurkowaHonorata">Każde powiatowe przedsiębiorstwo otrzymuje na 1 milion zł przerobu taki sam przydział materiałów budowlanych. I tak np. wyżej wspomniane przedsiębiorstwo dostaje przydziały rur kanalizacyjnych, chociaż wcale robót kanalizacyjnych nie prowadzi. Rury te zwozi ono na miejsce, a następnie musi szukać na nie nabywcy, który by w zamian mógł odstąpić drewno czy inny materiał budowlany, który jest na tym terenie potrzebny. Komu potrzebna jest taka gospodarka — pytam — kto w ten sposób gospodaruje funduszami społecznymi?</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#PoselJurkowaHonorata">Albo przykład inny, dotyczący tego samego przedsiębiorstwa. Zaopatruje się ono w cegłę w woj. olsztyńskim i krakowskim, a leżąca o 7 km od siedziby przedsiębiorstwa cegielnia w Grzebowilku dostarcza swoje wyroby do Jeleniej Góry. Czy nie jest to aż nazbyt rażące marnotrawstwo?</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#PoselJurkowaHonorata">Takich mankamentów można by przytoczyć wiele. Niezbyt one pochlebnie świadczą o naszej gospodarce. Najwyższy już chyba czas na to, aby o oszczędności materiałów, transportu i funduszów państwowych mówić nie tylko z okazji takich czy innych świąt. Oszczędność powinna się stać naszą zasadą, naszym codziennym nawykiem. Nie wolno nam bezmyślnie trwonić zasobów wypracowanych mozolnym trudem całego narodu.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#PoselJurkowaHonorata">Smutna statystyka mieszkaniowa, jaką przedstawiłam, fatalne warunki, w jakich mieszkają nasi ludzie pracy, powinny zmusić nas do zerwania z biurokratyczną obojętnością i bezsilnym rozkładaniem rąk. Bo przecież mieszkanie jest największą potrzebą każdego człowieka. Dlatego trzeba nam zmobilizować wszystkie siły i wszystkie rezerwy, aby rozwiązać ten naprawdę palący problem. A znaleźć te rezerwy można, tylko trzeba przyjrzeć się z bliska naszemu życiu. Podbuduję to moje twierdzenie drobnym przykładem.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#PoselJurkowaHonorata">Decyzją Ministerstwa Skupu płacimy 10 zł od każdego kwintala skupionego na wolnym rynku zboża. Te 10 zł to jest premia przeznaczona dla tych pracowników skupu, którzy pracując w terenie przekonają chłopa o tym, że słusznie jest dostarczyć zboże do magazynu państwowego. Niemniej cena, jaką płacimy chłopu za zboże dostarczone, jest dosyć dobra i chłopa nie trzeba przekonywać o tym, on sam z chęcią swoje zboże wiezie do państwowych magazynów, po co ma on stać na targu i szukać nabywcy przypadkowego. Wobec tego premią dzielą się pracownicy GS, ci, którzy na tę premię nie zarobili. Ostatnio np. Gminna Spółdzielnia w Korytnicy wypłaciła z tytułu nie zarobionej premii magazynierowi 1.100 zł, drugiemu członkowi zarządu 600 zł i kancelistce 600 zł. A w skali województwa wypłaciliśmy już takich niezasłużonych premii 6 milionów zł. Ile to jest pieniędzy w skali krajowej? Czyż nie słuszniej byłoby te pieniądze przeznaczyć na budownictwo mieszkaniowe lub na remonty mieszkań ludzi pracy?</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#PoselJurkowaHonorata">Obok konieczności oszczędniejszego gospodarowania najpoważniejszą, moim zdaniem, nie wykorzystaną dotąd rezerwą jest budownictwo indywidualne, któremu dotąd niewiele poświęciliśmy uwagi. W naszych miasteczkach znajduje się wiele rodzin, posiadających zasoby pieniężne i materiałowe ze spłat rodzinnych, z własnych oszczędności, które przecież mogłyby być użyte na budowę domków jednorodzinnych. Poza tym mamy przecież przodowników pracy, mamy rodziny, których dochody sumują się kilkoma pensjami, mamy ludzi dobrze sytuowanych, którzy chcą inwestować, chcą odpoczywać po pracy we własnym ogródku. Należałoby więc, moim zdaniem, takim rodzinom stworzyć warunki ku temu, aby mogły one zaoszczędzone pieniądze wydatkować właśnie na te cele.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#PoselJurkowaHonorata">Drugą stroną tego zagadnienia jest sprawa zwiększenia państwowych rezerw na budownictwo mieszkaniowe. Nie jestem przeciwna rozbudowie przemysłu ciężkiego, ale nie wolno nam tracić z oczu faktu, że nawet najlepsza maszyna bez udziału człowieka stanowi tylko martwy przedmiot.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#PoselJurkowaHonorata">I jeszcze jedno. Rady narodowe, faktyczny gospodarz terenu, niewiele mają do powiedzenia, co, gdzie i jak budować. O przydziałach mieszkań z budownictwa ZOR-owskiego decydują wszyscy, tylko nie rady. Niewiele one mają także do powiedzenia w sprawach lokalizacji, a nawet poważniejszych remontów.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#PoselJurkowaHonorata">Oto np. Warszawska Wojewódzka Rada Narodowa, znając chyba najlepiej potrzeby swego terenu, wystąpiła w 1954 r. do PKPG z wnioskiem o przeniesienie kredytów, przeznaczonych na budowę 200 izb mieszkalnych w Ursusie na budowę w Płocku i Żyrardowie, Na to PKPG skreśliło wyżej wspomniany kredyt. Nie chcecie budować w Ursusie, nie budujcie wcale — zadecydowano.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#PoselJurkowaHonorata">Albo inny przykład. Okręgowy Zarząd Kin przydzielił Miejskiej Radzie Narodowej w Pułtusku 450 tys. zł na remont kina. Za te pieniądze Miejska Rada Narodowa chciała wyremontować wypalony budynek i przenieść tam kino, a w pokinowym budynku urządzić Miejski Dom Kultury. Pieniędzy by wystarczyło, bo społeczeństwo zadeklarowało swoją pomoc. Jednakże Okręgowy Zarząd Kin sprzeciwił się temu i zagroził cofnięciem dotacji. Wobec tego cóż miała robić Miejska Rada Narodowa w Pułtusku? Zgodnie z zaleceniem pieniądze wydatkowała na drobne remonty, a wypalony budynek, gdzie znalazłoby pomieszczenie kilka rodzin robotniczych, nadal świeci pustymi oknami i aby przystąpić do jego remontu, trzeba nowych funduszów ze skarbu państwa.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#PoselJurkowaHonorata">Inny przykład. Dostali 200 tys. zł z przeznaczeniem na budowę barakosklepu. I tu inicjatywa społeczeństwa wyszła naprzeciw temu i chciano wyremontować duży piętrowy budynek, gdzie mógł być urządzony sklep, a na górze byłyby mieszkania dla ludzi. Znów ktoś się sprzeciwił. To komenderowanie prowadzi często do absurdu.</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#PoselJurkowaHonorata">Na przykład Gromadzka Rada w Sarbiewie (powiat płoński) robiła starania o przydział żerdzi na ogrodzenie szkoły, żerdzie takie otrzymała, ale szkoły ogrodzić nie może, bo ktoś z zewnątrz uznał, że te właśnie żerdzie powinny być zużyte na kozły do suszenia siana, a nie na ogrodzenie szkoły.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#PoselJurkowaHonorata">Czyż to nie zakrawa na kpiny? Czyż po to wybieraliśmy terenowe organa władzy ludowej, by teraz wiązać im ręce instrukcjami i zarządzeniami, których wiele pisanych jest bez uprzedniego zaznajomienia się z potrzebami terenu.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#PoselJurkowaHonorata">Niewiara w masy, chęć skoncentrowania całego życia gospodarczego jedynie w rękach mądrych i gospodarnych ministerstw i jednostek centralnych — stanowi poważną przeszkodę na drodze do lepszego życia. Dobrze, że nasz Rząd dostrzegł tę przeszkodę i dobrze, że zapowiada jej usunięcie. Dobrze, że widzi wielką potrzebę mocniejszego oparcia się o terenowe komitety Frontu Narodowego, które — śmiem twierdzić — lepiej potrafią zmobilizować i wykorzystać rezerwy ludzkie i materiałowe dla rozwiązania miejscowych potrzeb. Potrafią one także lepiej kontrolować celowość wydatkowanych sum.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#PoselJurkowaHonorata">Reasumując powyższe stawiam wniosek o szersze potraktowanie w naszym budżecie wydatków na zaspokojenie potrzeb komunalnych i mieszkaniowych dla ludności woj. warszawskiego oraz popieram zapowiedź rozszerzenia kompetencji terenowych organów władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszalek">Udzielam głosu posłowi woj. lubelskiego Janowi Karolowi Wendemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PoselWendeJanKarol">Wysoki Sejmie! Jest wypróbowanym i dobrym zwyczajem parlamentarnym (a jak wiadomo — na wysokiej fali rewizji wielu spraw i poglądów również parlamentaryzm doczekał się pewnej rehabilitacji), jest więc dobrym zwyczajem parlamentarnym omawiać podczas sesji budżetowych sprawy ogólne, interesujące wyborców, trapiące społeczeństwo, kraj.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PoselWendeJanKarol">Przedłożony nam pod obrady budżet na rok 1956 winien, naszym zdaniem, odpowiadać przede wszystkim kilku podstawowym postulatom.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PoselWendeJanKarol">Po pierwsze — na progu planu 5-letniego budżet winien odzwierciedlić naszą wolę konsekwentnej budowy państwa sprawiedliwości społecznej, państwa socjalistycznego, a więc musi budżet zawierać wszystkie te elementy finansowe, które rzutują bezpośrednio na naszą politykę gospodarczą, społeczną i kulturalną, które odpowiadają powyższemu założeniu.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PoselWendeJanKarol">Po wtóre — budżet na rok 1956, budżet dwunastego roku Polski Ludowej, winien w większym niż dotychczas stopniu uwzględnić słuszne żądania ludzi pracy w Polsce, domagających się — i to jest chyba zrozumiałe — wyczuwalnego wzrostu stopy życiowej.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PoselWendeJanKarol">Po trzecie — budżet winien w jakiś sposób odzwierciedlić powszechne wołanie społeczeństwa o szybkie i radykalne usprawnienie i potanienie naszej rozrośniętej do olbrzymich rozmiarów administracji państwowej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PoselWendeJanKarol">Czy i jak przedłożony budżet odpowiada wymienionym postulatom?</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PoselWendeJanKarol">Gdy pierwszy postulat — dalsza wszechstronna rozbudowa naszej narodowej gospodarki socjalistycznej — odpowiada w zasadzie założeniom ustrojowym i dążeniom społeczeństwa, trudno równocześnie łudzić się, że ludzi pracy zaspokaja ten skromny, niestety, ruch wzwyż niektórych płac uwzględnionych w budżecie.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#PoselWendeJanKarol">Społeczeństwo wita tę decyzję Rządu ze zrozumiałym. zadowoleniem, traktuje ją przecież raczej jako dobrą zapowiedź, jako pierwszą jaskółkę, jako słuszną, zdrową tendencję, a nie jako pełne zaspokojenie naprawdę słusznych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PoselWendeJanKarol">Trzeci zaś postulat — zmniejszenie, usprawnienie i potanienie administracji — nie znalazł jeszcze zadowalającego odbicia w budżecie, ani nawet we wczorajszym exposé Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PoselWendeJanKarol">Wysoki Sejmie! Znane wydarzenia ostatnich miesięcy, wydarzenia, których ponownie tu wymieniać nie ma potrzeby, spowodowały, że obecna sesja Sejmu toczy się nie tylko w atmosferze dużego ożywienia politycznego, ale w nowym dla naszego kraju, dla naszego życia publicznego klimacie moralnym.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#PoselWendeJanKarol">Cały kraj przenika odświeżający prąd niedyrygowanej dyskusji ideologicznej, politycznej, gospodarczej i kulturalnej. We wszystkich środowiskach — podkreślam to — trwa zażarte, często nawet brutalne, ścieranie się poglądów na temat przeszłości i przyszłości kraju.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PoselWendeJanKarol">Wśród młodzieży toczy się ostra i odważna, imponująca swym rozmachem wymiana myśli na temat dróg, form i metod naprawy Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#PoselWendeJanKarol">Trwa naturalny proces przewartościowania wartości, odbrązowiania pomników, nowego odczytywania tekstów, detronizacji geniuszów, degradacji fałszywych teorii i błędnych założeń i związanej z nimi karygodnej praktyki.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PoselWendeJanKarol">Nie mylę się chyba stwierdzając, że od dziesiątków lat — ani w okresie międzywojennym, ani w Polsce Ludowej — nie notowano wśród naszego społeczeństwa tak żarliwej, tak twórczej i tyle dziesiątków tysięcy ludzi obejmującej debaty na temat poważnych, najpoważniejszych przecież spraw publicznych.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PoselWendeJanKarol">Jest to w moim głębokim przekonaniu zjawisko wysoce pozytywne, budujące, pozwalające nam patrzeć naprawdę optymistycznie w przyszłość. Nie ulega bowiem wątpliwości, że ta powszechna dyskusja polityczna — ta w prasie, na zebraniach publicznych, w zakładach pracy i na uczelniach i ta, która toczy się w każdym niemal domu polskim — mimo że gwałtowna, ostra i kąśliwa, mimo że często nie pozbawiona sporej dozy demagogii i braku odpowiedzialności za słowo i czyn — jest przecież źródłem ożywczej, konstruktywnej, uzdrawiającej myśli ideowo-politycznej. A to jest przecież najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PoselWendeJanKarol">Prawda, są wyjątki niedobre.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PoselWendeJanKarol">Jest niesmaczne, gdy np. w prasie literackiej mało odpowiedzialni felietoniści w sposób tani i niekulturalny napadają, lżą i grożą działaczom państwowym i partyjnym, gdy perorują przemądrzale a demagogicznie, gdy w związku z tragicznym wstrząsem przeżywanym przez międzynarodowy ruch rewolucyjny podejmują się lekkomyślnie oceny problemów teoretycznych, spraw i rzeczy historycznych naprawdę nie prostych.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PoselWendeJanKarol">Jest niedobrze, gdy w pewnych ośrodkach studenckich młodzież akademicka — której Polska Ludowa daje chyba naprawdę więcej niż może — staje się w swym zacietrzewieniu brutalna, nietolerancyjna i napastliwa, gdy wysuwa koncepcje i żądania nie tylko niesłuszne i demagogiczne, ale — powiedzmy sobie — po prostu nieżyciowe.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PoselWendeJanKarol">Takie i podobne wypady nieodpowiedzialne] krytyki i nieodpowiedzialnych propozycji dotyczących najwyższej wagi spraw natury wewnętrznej czy zagranicznej są tym niebezpieczniejsze, jako że stanowią wodę na młyn różnych kacyków, którzy śnią, marzą o powrocie „dawnych dobrych czasów”, — „zamordyzmu” i zastraszania, bo wtedy im było łatwiej...</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#PoselWendeJanKarol">Na szczęście są to wyjątki.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PoselWendeJanKarol">Chcę być dobrze rozumiany. Jestem daleki od najbłahszej nawet myśli o potrzebie krępowania kogokolwiek, a szczególnie młodzieży, w jej szlachetnym, krytycznym porywie demaskatorskim.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PoselWendeJanKarol">Należy jednak z tej trybuny zaapelować do niej, by nie przyczyniała się do wskrzeszania niesławnych tradycji bezpłodnego sejmikowania i bez mała liberum veto, by odwrotnie — zgodnie z piękną tradycją polskiej postępowej młodzieży akademickiej — była pryncypialna i bojowa, ale równocześnie tolerancyjna i rozumna, a nade wszystko, by odróżniała szczerą ideowość i zapał od jałowej, nieuczciwej demagogii lub wrogich podszeptów nieproszonych — „opiekunów”.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PoselWendeJanKarol">Obywatele Posłowie! Oceniając pozytywnie rozwój obecnej sytuacji politycznej w kraju Stronnictwo Demokratyczne sądzi, że zaistniały też lepsze niż dotychczas warunki, większe możliwości dalszego zacieśniania współpracy z Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą, jak również ze Zjednoczonym Stronnictwem Ludowym.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#PoselWendeJanKarol">I Stronnictwo Demokratyczne deklaruje, że w granicach swoich politycznych i organizacyjnych możliwości, z pożytkiem dla wspólnej sprawy — może ono i chce być w pełni współodpowiedzialne za losy kraju. Nie należy bowiem ukrywać faktu, że w minionym okresie negliżowania demokratycznych norm życia politycznego nie można było mówić o politycznie słusznym stosunku do Stronnictwa. Brak było stałej współpracy, istniał — zwłaszcza na niższym szczeblu, ale nie tylko tam — nieuzasadniony brak zaufania do członków Stronnictwa, niewykorzystywanie jego aktywu lub postponowanie go.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#PoselWendeJanKarol">Jest zrozumiałe, że ten stan rzeczy utrudniał poważnie Stronnictwu wypełnianie obowiązków jako partii politycznej, jako reprezentanta miejskich warstw pośrednich.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#PoselWendeJanKarol">Wydaje się nam, że spełnienie dziś postulatu rozszerzenia współpracy między partiami politycznymi jest celowe i ułatwiłoby m. in. szybsze przyciągnięcie inteligencji i rzemiosła, pozostającego w orbicie oddziaływania Stronnictwa Demokratycznego, do pracy nad sprawniejszą budową Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#PoselWendeJanKarol">Wysoki Sejmie! Pragnę omówić kilka problemów naszego życia politycznego i gospodarczego, bardzo w naszym mniemaniu istotnych dla właściwego układu spraw w obecnym nowym, tak ważnym etapie rozwoju, w który wkroczył nasz kraj.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PoselWendeJanKarol">Problem pierwszy — to problem inteligencji polskiej. Powiedzmy od razu: na odcinku tym sytuacja nie jest najlepsza. Jest przecież tak: gdy analizujemy problemy najtrudniejsze tak z dziedziny gospodarki narodowej, spraw społecznych, czy frontu ideologicznego — nauki, oświaty, sztuki, bądź wymiaru sprawiedliwości — wszędzie napotykamy ostry problem inteligencji, już to w aspekcie materialnym, już to politycznym.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PoselWendeJanKarol">Przypomnijmy, że kraj nasz może poszczycić się w przeszłości i obecnie stosunkowo liczną, wysokiej klasy zawodowej i etycznej warstwą inteligencji.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#PoselWendeJanKarol">Sprawa wygląda jednak tak, że część naszej inteligencji (przede wszystkim starsza) boczy się trochę na Polskę Ludową, na Rząd, Sejm, na kierownictwo państwowe. A ostatnio, jak wiemy, wysuwa ona szczególnie dużo zarzutów, przejawia wiele pretensji, i to wcale nie wyłącznie natury materialnej.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#PoselWendeJanKarol">Wiemy, że stopa życiowa inteligencji jest wyjątkowo rozpięta: rozciąga się ona od wysokiej stopy życiowej np. wybitnego twórcy do niskiej — nauczyciela, czy lekarza. I co tu owijać w bawełnę: nie jest dobrze, gdy nauczyciel szuka dodatkowego zarobku w introligatorstwie, farmaceutka — w bieliźniarstwie, a młody grafik — przy szoferce. Jest jasne, że sprawa ta musi się znajdować w orbicie stałej troski Rządu i winna być możliwie szybko pozytywnie rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#PoselWendeJanKarol">Ale, jak wspomniałem typowy dla inteligencji naszej chłodek. (wykluczam tu oczywiście jej przodujący aktyw ideowy), rezerwa wobec naszej rzeczywistości, zachowanie pozycji tzw. obiektywnego obserwatora — nie wynika tylko z pozycji natury materialnej.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#PoselWendeJanKarol">Inteligencja — przede wszystkim starsza, ale również duży odłam inteligencji młodej — ma do nas pretensję natury politycznej, czy jeśli ktoś woli — moralnej.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#PoselWendeJanKarol">Z perspektywy lat Polski Ludowej wygląda to w skrócie mniej więcej tak: pokutująca do niedawna jeszcze teoria o zaostrzeniu się walki klasowej w związku z postępami socjalizmu skrupiła się w dużej mierze przede wszystkim na inteligencji, w najłagodniejszej formie przybierając postać manifestacyjnego braku zaufania do niej.</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#PoselWendeJanKarol">Z kolei znane skutki stalinowskiego okresu — schorzenia życia politycznego, codzienne łamanie form praworządności, fingowanie procesów, podtrzymywanie atmosfery zastraszania, niedopuszczanie do powstania samodzielnej naukowej czy artystycznej myśli twórczej — wszystko to odsunęło od nas część inteligencji, a co najmniej uczyniło ją obojętną na wiele gorących spraw Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#PoselWendeJanKarol">Przecież ten brak zaufania do inteligencji — powtarzam, nie tylko do starej — występował w wielu bardzo postaciach, z których każda była równie dokuczliwa, co niesprawiedliwa. Przejawiał się zarówno w niewłaściwym wykorzystaniu zawodowym wielu specjalistów, jak i złym ustawieniu ich w pracy, tak w utrudnianiu awansu, jak i w nieprzyjmowaniu np. na wyższe studia.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#PoselWendeJanKarol">Różne i przemyślne były rodzaje i formy manifestowania nieufności wobec inteligencji. Doprowadziło też to, zwłaszcza w niektórych naszych komórkach państwowych, do hołdowania zasadzie kultu niekompetencji, a nierzadko nawet kultu analfabetyzmu czy półanalfabetyzmu.</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#PoselWendeJanKarol">Pamiętajmy też, że większość tej rzeszy niesłusznie od nas odtrącanych i jeszcze do niedawna w różny sposób postponowanych żołnierzy AK, którzy przecież w masie swej walczyli uczciwie o niepodległość Polski, to byli inteligenci, lub dzieci inteligentów.</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#PoselWendeJanKarol">Czyż trzeba tu przytaczać szamańskie niemal praktyki odprawiane przez niektórych personalników nad ankietami — i nie tylko ankietami — pracowników inteligentów?</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#PoselWendeJanKarol">Opowiadano mi niedawno o tragikomicznym dialogu między pewnym personalnikiem, a młodym pracownikiem naukowym, który miał być przyjęty do pracy, stosownie do swych kwalifikacji. Rozmowa toczyła się w gabinecie personalnika, który wertując wielostronicową ankietę w pewnej chwili zapytał stroskany swego rozmówcy: — „A wasz ojciec podczas okupacji co robił? — Był w AK. — A, to niedobrze. A co teraz robi? — Ojciec nie żyje. — Ach, to dobrze.” To nie jest, niestety, anegdota.</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#PoselWendeJanKarol">Obywatele Posłowie! Wydaje mi się, że w wypadku inteligencji sprawa zaufania, zresztą wzajemnego zaufania, jest problemem szczególnie ważkim. Musimy okazać inteligencji — i starej, i młodej — zaufanie naszego ustroju i naszego państwa, pełne nasze zaufanie.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#PoselWendeJanKarol">Powtarzamy przecież wciąż — i słusznie, że naród nasz przeszedł w ciągu ostatniego dziesiątka lat wielką drogę, że wyrósł i okrzepł politycznie. To prawda. Nie odmawiajmy więc tego również starej inteligencji. Zaufajmy jej i przyciągnijmy ją do wspólnej pracy. Myślę, że przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#PoselWendeJanKarol">Ja, Obywatele Posłowie, wierzę głęboko w rozum ludzki. A nasz ustrój, idea socjalistyczna jest przecież nie tylko najszlachetniejszą i najpiękniejszą, ale również najrozumniejszą ideą społeczną, jaką do dziś sformułował rozum ludzki. Wierzę więc, że ta idea musi zapalić umysł i serce każdego rozumującego człowieka w Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#PoselWendeJanKarol">Problem drugi — sprawa rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#PoselWendeJanKarol">Wczoraj Prezes Rady Ministrów w swoim exposé poświęcił nieco uwagi sprawom rzemiosła, szkoda tylko, że stało się to jedynie z okazji omawiania bolączki nadużyć w aparacie gospodarczym państwa.</u>
<u xml:id="u-11.45" who="#PoselWendeJanKarol">Trzeba stwierdzać, że — według naszego rozeznania — do rzemieślniczej spółdzielczości pomocniczej rzeczywiście przedostały się w swoim czasie elementy spekulanckie, nic wspólnego z rzemiosłem nie mające, i uczciwi rzemieślnicy prowadzą zdecydowaną walkę o oczyszczenie swych organizacji i instytucji.</u>
<u xml:id="u-11.46" who="#PoselWendeJanKarol">Nie wolno nam jednak nie dostrzegać znaczenia rzemiosła jako problemu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-11.47" who="#PoselWendeJanKarol">Słusznie wskazuje się np. na konieczność koncentrowania działalności rzemiosła przede wszystkim na usługach dla ludności.</u>
<u xml:id="u-11.48" who="#PoselWendeJanKarol">Praktyka życia codziennego wskazuje jednak na to, że powołane do tego organy władzy państwowej nie wykazują dostatecznej troski o stworzenie rzemiosłu — i to zarówno indywidualnemu, jak i zrzeszonemu w spółdzielniach pomocniczych — warunków dla wypełnienia stojących przed nim zadań. Mam nadzieję, że będziemy na tej sesji mówić o tym.</u>
<u xml:id="u-11.49" who="#PoselWendeJanKarol">Musimy więc stwierdzić z całą otwartością, że w swej polityce ekonomicznej Rząd nie docenia w pełni znaczenia rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-11.50" who="#PoselWendeJanKarol">Jest tak: właściwie wszyscy mówią o wadze tego zagadnienia, ale w praktyce w wielu decydujących organach naszej centralnej i terenowej organizacji gospodarczej sprawa jest niedoceniana i w rezultacie jak najgorzej rozwiązywana zarówno pod kątem polityki fiskalnej, jak surowcowej, lokalowej, szkoleniowej itd. Konsekwencje? Konsekwencje są równie przykre, jak kosztowne.</u>
<u xml:id="u-11.51" who="#PoselWendeJanKarol">Wiedzą o tym ekonomiści, czuje to każdy obywatel w życiu codziennym, wie każdy z nas. I dlatego mamy prawo domagać się od Rządu, aby wejrzał w sprawy rzemiosła i unormował je rozumnie i sprawiedliwie, w interesie zarówno tej wartościowej 150-tysięcznej warstwy rzemieślników, jak i państwa.</u>
<u xml:id="u-11.52" who="#PoselWendeJanKarol">Dalsza sprawa.</u>
<u xml:id="u-11.53" who="#PoselWendeJanKarol">Wysoki Sejmie! Nie ulega już chyba dziś dla nikogo wątpliwości, że jedną z największych bolączek naszego życia publicznego, bolączek rzutujących przykro na naszą prężność gospodarczą, hamujących nasz postęp techniczny i obniżających naszą stopę życiową — jest rozrost, rozdęcie naszego aparatu administracji państwowej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-11.54" who="#PoselWendeJanKarol">Wspomniał o tym Obywatel Premier i chciałbym kilka uwag dorzucić, ponieważ wydaj e mi się, że sprawa ta dojrzała do szybszej decyzji.</u>
<u xml:id="u-11.55" who="#PoselWendeJanKarol">Uprzytomnijmy sobie taki fakt. Na dzień dzisiejszy mamy w administracji centralnej aż 37 ministerstw oraz 21 centralnych urzędów, komitetów i komisji, nie licząc takich jednostek jak Urząd Rady Ministrów i PKPG i nie uwzględniając szeregu instytucji gospodarczych i organizacji typu społecznego dotowanych ze skarbu państwa. Wystarczy krótki rzut oka na nomenklaturę tych resortów i zakres ich kompetencji, by dojść do jedynie chyba słusznego wniosku, że można możliwie szybko przystąpić do ostrej — podkreślam, ostrej — komasacji tych urzędów.</u>
<u xml:id="u-11.56" who="#PoselWendeJanKarol">No bo czy naprawdę — biorę przykładowo — obok Ministerstwa Pracy musi istnieć kilka oddzielnych resortów dla spraw rezerw pracy, szkolenia zawodowego, płac?</u>
<u xml:id="u-11.57" who="#PoselWendeJanKarol">Czy naprawdę tak odległa i antagonistyczna jest w naszym państwie problematyka oświaty i szkolnictwa wyższego?</u>
<u xml:id="u-11.58" who="#PoselWendeJanKarol">Czy np. takie dwa Ministerstwa — Przemysłu Rolnego i Spożywczego i Przemysłu Mięsnego i Mleczarskiego mają krańcowo różne zadania?</u>
<u xml:id="u-11.59" who="#PoselWendeJanKarol">A Ministerstwo Handlu Wewnętrznego i Ministerstwo Skupu? A Ministerstwo Przemysłu Lekkiego i Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła, o którym tu dziś też mówiono? A dwa ministerstwa budowlane plus Ministerstwo Przemysłu Materiałów Budowlanych? Czy wszystkie te resorty muszą być od siebie tak skrzętnie odseparowane?</u>
<u xml:id="u-11.60" who="#PoselWendeJanKarol">A z kolei urzędy centralne i centralne zarządy?</u>
<u xml:id="u-11.61" who="#PoselWendeJanKarol">Wydaje się, Wysoki Sejmie, że dojrzała sprawa reformy, która powinna przynieść w efekcie nie tylko znaczne obniżenie kosztów administracji, ale — śmiem twierdzić — również znaczne jej usprawnienie.</u>
<u xml:id="u-11.62" who="#PoselWendeJanKarol">Wśród olbrzymiej rzeszy pracowników mamy bowiem bardzo duży odsetek ludzi zdolnych, od których przy właściwym uregulowaniu ich spraw bytowych oraz równoczesnym zwiększeniu ich uprawnień i obowiązków — można oczekiwać dobrej i sprawnej pracy.</u>
<u xml:id="u-11.63" who="#PoselWendeJanKarol">Pragnę wreszcie, Obywatele Posłowie, dotknąć choćby pobieżnie sprawy poruszonej przez Prezesa Rady Ministrów, sprawy będącej pozostałością okresu sfingowanych oskarżeń, fałszywych procesów, bezprawnego przetrzymywania przez lata całe w więzieniu i zwolnienia bez wyjaśnienia i bez udzielenia satysfakcji moralnej i materialnej.</u>
<u xml:id="u-11.64" who="#PoselWendeJanKarol">Chodzi dziś o szybkie sprawdzenie i sprawiedliwe zamknięcie wszystkich tych ponurych spraw sądowo-śledczo-więziennych, co do których istnieje choćby najmniejszy cień podejrzenia, że były nieczyste. Chodzi o pełną rehabilitację ludzi i imion. Kręcą się bowiem wciąż jeszcze ludzie z żalem w sercu do Polski Ludowej za niesłuszne oskarżenia, za osadzenie w więzieniu i za brak rehabilitacji.</u>
<u xml:id="u-11.65" who="#PoselWendeJanKarol">Obywatel Premier mówił, że sprawą tą zajmują się kompetentne czynniki. Apelujemy więc do nich o przyśpieszenie tych spraw.</u>
<u xml:id="u-11.66" who="#PoselWendeJanKarol">Załatwmy ten rachunek szybko. Otrząśnijmy się z tego. Niech o naszym ustroju, o naszym Państwie Ludowym wrogowie mówią co chcą, niech tylko muszą stwierdzić, że jesteśmy ludźmi czystych rąk i czystego sumienia.</u>
<u xml:id="u-11.67" who="#PoselWendeJanKarol">Obywatele Posłowie! Uczestnicząc w tym wielkim, powszechnym i permanentnym niejako politycznym referendum, jakie się odbywa w kraju, bo tak chyba można to zjawisko nazwać, dochodzi się do wniosków — jak już wspomniałem na początku — optymistycznych, budujących. Bo końcowy wynik tego referendum nie budzi chyba wątpliwości: za Polską Ludową. Ale zjawisko to świadczy również o tym, jak bardzo w ciągu tych 10 lat nasz naród wyrósł politycznie, jak niepostrzeżenie niemal przyswoił sobie naukowy pogląd na świat, jak zrósł się z socjalizmem. Właśnie między innymi siła i pryncypialność krytyki, właśnie pasja demaskatorska — o tym świadczą.</u>
<u xml:id="u-11.68" who="#PoselWendeJanKarol">Dzieje się tak dlatego, ponieważ w tym samym smutnym okresie kultu jednostki, i wszystkich jego smutnych skutków, kraj nasz przeszedł przecież olbrzymi szmat drogi, przekształcił się przecież z gospodarczo-politycznego zaścianka europejskiego w poważne państwo o wysokim potencjale ekonomicznym, w kraj, z którym się liczy świat, w państwo całą gębą. I nikt nie powinien o tym zapominać, zwłaszcza ci, którzy tak zapamiętale i uczciwie bija się o naprawę błędów, o wykorzenienie zła, wymiecenie brudów z naszego podwórka.</u>
<u xml:id="u-11.69" who="#PoselWendeJanKarol">Notowany olbrzymi wzrost aktywności politycznej) społeczeństwa świadczy wreszcie o tym, że w minionym okresie, mimo rozkwitu — jeśli można tak powiedzieć — dyryżyzmu oraz frazesu i banału, w naszym społeczeństwie nie tylko nie wygasł, ale zaostrzył się temperament polityczny, że nasza żywotność umysłowa, mimo że tłumiona i ocembrowywana przez wiele lat, nie tylko się nie zmniejszyła, ale wzrosła, że nie ostygły serca i nie wyjałowiły się umysły, a co najważniejsze, że nie wygasła nasza inicjatywa intelektualna i ta nasza — może niesforna, może kąśliwa, ale bardzo polska — żywotność myślowa.</u>
<u xml:id="u-11.70" who="#PoselWendeJanKarol">Mówię o tym dlatego, gdyż wydaje mi się, że obok nieodwracalnie tragicznych spraw, związanych ze stalinowską epoką kultu jednostki i beriowszczyzną, najcięższą, najtrwalszą, najtrudniejszą do naprawienia krzywdą wyrządzoną ludziom naszych krajów — było zabijanie w nich samodzielnej twórczej myśli.</u>
<u xml:id="u-11.71" who="#PoselWendeJanKarol">Przemoc, wywarta na intelekcie człowieka, na jego inicjatywie i krytycyzmie myślowym, na jego przedsiębiorczości i inteligencji, na śmiałości twórczej, pomysłowości, samodzielności — pociąga za sobą, jak wiemy, ciężkie skutki, rzutujące na najczulsze elementy życia narodu i państwa.</u>
<u xml:id="u-11.72" who="#PoselWendeJanKarol">Dlatego cieszymy się, szczerze i gorąco, że nie zlikwidowana została, że ożyła szybko w naszym kraju i że prężnieje inicjatywa, myśl naukowa i polityczna oraz odwaga twórcza obywatela Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-11.73" who="#PoselWendeJanKarol">Z drugiej strony nie miejmy żalu do opinii publicznej, gdy twierdzi, że dla dobra kraju i dobra całego naszego obozu kierownicy naszej nawy państwowej — i Sejm, i Rząd — my wszyscy — winniśmy byli i mogliśmy wykazać więcej samodzielności politycznej i więcej stanowczości w wielu żywotnych dla naszego życia publicznego zagadnieniach. A mówi się tak dlatego, ponieważ powszechnie wiadomo — i to zapisuje się jako wielki, naprawdę historycznego znaczenia plus — że dzięki takiej stanowczości, przejawianej w szczególnie trudnych i skomplikowanych sprawach i okresach, uniknięto u nas szczęśliwie nieodwracalnych decyzji politycznych, co pozwala nam dziś — nie tylko politykom, ale całemu narodowi — chodzić wobec świata z otwartym czołem. Jest to rzecz wielka.</u>
<u xml:id="u-11.74" who="#PoselWendeJanKarol">Powiem, Obywatele Posłowie, więcej. Sądzę, że ta nasza śmiała, tak szeroko rozlana pryncypialna dyskusja polityczna i krytyka błędów przeszłości dawniejszej i bliższej, oraz szybkie wyciąganie z nich teoretycznych i praktycznych wniosków — oddziaływać będzie w jakiś sposób twórczo również i poza granicami naszego kraju. A to też jest coś warte.</u>
<u xml:id="u-11.75" who="#PoselWendeJanKarol">Jesteśmy, Obywatele Posłowie, na progu trwałej demokratyzacji naszego życia. Dlatego nie obawiajmy się i nie hamujmy pod żadnym pozorem, choćby doraźnie — żywej prężnej dyskusji i ostrej, choćby bolesnej krytyki.</u>
<u xml:id="u-11.76" who="#PoselWendeJanKarol">W ostatecznym bowiem obrachunku — służy ona sprawie naprawy Rzeczypospolitej, dobru naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-11.77" who="#PoselWendeJanKarol">Wydaje mi się, że dziś zadanie polega chyba przede wszystkim na tym — ujmując to w skrócie, bardzo wielkim skrócie — aby konsekwentnie i do końca wyciągnąć pełne wnioski z nowej sytuacji historycznej, z potrzeby opracowania nowych własnych form i metod kierowania naszą narodową gospodarką, polityką, kulturą — słowem z niełatwej próby wykreślenia polskiej drogi do socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-11.78" who="#PoselWendeJanKarol">Chcę, Obywatele Posłowie, zakończyć swoje uwagi akcentem podwójnie optymistycznym. Wierzę bowiem głęboko, że oczy szczenię i uzdrowienie atmosfery politycznej w kraju, że odejście od niedemokratycznych norm życia publicznego i wadliwych metod kierowania administracją i gospodarką narodową przyspieszy — wbrew rachubom nieprzyjaciół Polski Ludowej — wzrost siły naszego państwa, spowoduje rzeczywiste skupienie się społeczeństwa wokół sprawy najbliższej każdemu Polakowi — umocnienia suwerenności, siły i dobrobytu Polski.</u>
<u xml:id="u-11.79" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszalek">Zarządzam przerwę 20-minutową.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 12 min. 10 do godz. 12 min. 40.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#Marszalek">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#Marszalek">Udzielam głosu posłowi woj. warszawskiego Wacławowi Śliwińskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Wysoki Sejmie! Przedłożony do uchwalenia projekt naszego budżetu na rok 1956 reprezentuje właściwe kierunki rozwoju naszej gospodarki, jak również prawidłową strukturę dochodów.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PoselSliwinskiWaclaw">W roku bieżącym w ogólnej kwocie dochodów budżetowych udział dochodów z ogólnej gospodarki uspołecznionej wzrasta w porównaniu do roku 1955 o 1,1% i stanowić będzie 87,1%. Natomiast udział dochodów z gospodarki nieuspołecznionej maleje o 0,2% i wynosić będzie 4,4%. Dochody od ludności również maleją o 0,3%, a udział ich w budżecie stanowi zaledwie 5,4%. Jest to dowodem dalszej socjalizacji naszej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PoselSliwinskiWaclaw">W zakresie wydatków na gospodarkę narodową przeznaczamy 57% ogółu wydatków, tj. o 2,2% więcej niż w r. 1955, na obronę narodową 9,4%, tj. o 1,5 mniej niż w roku ubiegłym.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Budżet przewiduje nadwyżkę dochodów nad wydatkami w sumie 4,6 miliarda zł. Nadwyżka ta w trakcie wykonania budżetu powinna być powiększona drogą osiągnięcia wyższej akumulacji przez nasze przedsiębiorstwa socjalistyczne, od których w roku bieżącym oczekujemy lepszej pracy i poprawy rentowności.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Zakładamy na rok bieżący wzrost akumulacji przedsiębiorstw o 6,5 miliarda zł w porównaniu do roku 1955, co jest wynikiem zwiększonych zadań ilościowego i jakościowego wzrostu produkcji oraz dalszego postępu w zakresie obniżki kosztów.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Planowane zyski przedsiębiorstw uspołecznionych wzrastają w porównaniu do roku 1955 o 14%, niemniej zasięg deficytowości jest jeszcze w naszej gospodarce nadmierny, co zobowiązuje szereg resortów do zwrócenia szczególnej uwagi na zabezpieczenie prawidłowej działalności gospodarczej i finansowej w podległych przedsiębiorstwach.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Dla podkreślenia możliwości uzyskania lepszych wyników działalności przedsiębiorstw uspołecznionych wydaje się konieczne zwrócenie uwagi na niedociągnięcia stwierdzone w roku 1955, które nie powinny się powtórzyć w roku bieżącym. W roku 1955 przedsiębiorstwa nie wykonały planu akumulacji na sumę przeszło 3 mlrd zł, przemysł ciężki — 1.100 mln zł, przemysł lekki 2 mlrd, budownictwo 900 mln, rolnictwo i leśnictwo 1.200 mln, natomiast obrót z zagranicą dał nadwyżkę 2.900 milionów. Należy zwrócić uwagę na pozycję po stronie dochodów z obrotów z zagranicą w sumie 2.900 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Można stwierdzić, że taka polityka nie jest słuszna, bowiem wynika z wygórowanych cen za artykuły sprowadzane z zagranicy, i to za artykuły tak masowego spożycia, jak i artykuły zaopatrzeniowe. Trzeba stwierdzić, że straty poniesione przez poszczególne Ministerstwa, nieudolność niektórych resortów, ich złą gospodarkę przerzuca się na barki społeczeństwa, by z wygórowanych cen czerpać dochody celem zrównoważenia budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Zasługuje także na podkreślenie fakt, że tą samą drogą szukano dochodów, aby pokryć równowagę budżetu i w artykułach zaopatrzeniowych. Np. obcinacz do dachówki do przemysłu terenowego sprowadza się z NRD za sumę 35 tys. zł, a kiedy zapytano naszych inżynierów, za jaką sumę wykonaliby ten detal w formie prototypu, otrzymano oświadczenie, że nie drożej niż za 7 tys. zł. Jest to jeden z dowodów, że ta polityka ciąży i na artykułach zaopatrzeniowych i wydaje mi się, że tą drogą nie pomagamy rozwojowi przemysłu terenowego, którego wiele cennych artykułów służy dla codziennego zaspokajania potrzeb społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Jedną z poważnych przyczyn wpływających ujemnie na rentowność naszych resortów, na wypracowanie akumulacji, jest przerost aparatu administracyjnego, biurokratyczna struktura organizacyjna aparatu państwowego i gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Wystarczy wspomnieć, że w Polsce mamy przeszło 300 centralnych zarządów zatrudniających przeszło 40 tys. ludzi, ludzi o wysokich kwalifikacjach, o długim stażu w pracy zawodowej, ludzi doświadczonych, ale oderwanych od produkcji.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Gdybyśmy usiłowali dokonać rachunku, ile ten aparat kosztuje, ile wynosi fundusz płac wraz z pochodnymi wydatkami, ile wspomniane zarządy zajmują pokoi na biura, ile z tych biur dostarczylibyśmy kulturalnych i wygodnych mieszkań — to doszlibyśmy do wniosku, że staje się nieodzowne przeprowadzenie niezwłocznej reorganizacji w kierunku likwidacji niektórych zarządów, jak też reorganizacji zarządów centralnych, niezbędnej do prawidłowego kierowania naszą gospodarką narodową. Bo czyż można się pogodzić z tego rodzaju sytuacją, że Ministerstwo Przemysłu Lekkiego ma aż 21 centralnych zarządów zatrudniających 2.744 osoby, że Ministerstwo Handlu Wewnętrznego ma 18 centralnych zarządów o stanie zatrudnienia 2.722 osoby, lub że Ministerstwo Przemysłu Drobnego i Rzemiosła ma 13 zarządów zatrudniających 1.200 osób? I cały szereg innych ministerstw, które nadmiernie rozbudowały centralne zarządy, poprzez które rzekomo — wydaje im się — dobrze kierują, pomagają terenowi, wpływają na prawidłowy rozwój przedsiębiorstw, wpływają na ich ilość i jakość produkcji, na całość ekonomiki przedsiębiorstw. Ale gdybyśmy tych ludzi, którzy tkwią za biurkiem, przesunęli do produkcji, na teren zakładów, na teren budowy, do POM- ów, do przedsiębiorstw budownictwa wiejskiego, to moglibyśmy się spodziewać, że sytuacja ulegnie poprawie, ponieważ w wielu wypadkach w zakładach pracy kierują produkcją ludzie niedoświadczeni, ludzie o małym stażu w pracy zawodowej, a częstokroć majstrowie, jak w budownictwie wiejskim czy też w POM-ach, gdzie od dłuższego czasu odczuwać się daje brak specjalistów.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Dla uzasadnienia chcę przytoczyć dwa przykłady.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Centralny Zarząd Budownictwa Drobnej Wytwórczości — przecież tyle w tym sztuczności, tyle bezmyślności. Ministerstwo przez swój były zarząd kierowało swoich przedstawicieli do poszczególnych wojewódzkich rad narodowych z agitacją o przekazanie przedsiębiorstw — malutkich, mizernych przedsiębiorstw budownictwa drobnej wytwórczości do dyspozycji Ministerstwa. Zgodziło się 6 województw, z tego stworzono Centralny Zarząd, a z przedsiębiorstw zjednoczenie o zatrudnieniu bardzo małym i o małej puli przerobowej.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PoselSliwinskiWaclaw">A czy ma prawo egzystencji w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego taki centralny zarząd jak Zarząd Transportu, który kieruje w całej Polsce ruchem transportowym towarów dla sieci detalicznej. I zarząd handlu prezydium rady wojewódzkiej, chcąc korzystać z transportu, musi korzystać z tego transportu, który jest scentralizowany w Ministerstwie Handlu Wewnętrznego, a częstokroć uzyskanie go przychodzi z opóźnieniem i niejednokrotnie koszty tego transportu wynoszą więcej od wartości przewożonej masy towarowej.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Te dwa przykłady mogą stanowić dowód, że przerosty w wielu centralnych zarządach, w wielu resortach, zwłaszcza w tych resortach, które mają swoje odpowiedniki w prezydiach rad narodowych, powinny ulec likwidacji.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Olbrzymia rezerwa istnieje w rozbudowaniu aparatu państwowego. Przytoczyć należy lokalizację hurtu handlowego, którego sieć organizowała się żywiołowo, bez przemyślenia, przez cały szereg lat i do dzisiejszego dnia nie mamy tego odcinka uporządkowanego. Weźmy taki fakt.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Hurtowni wełny w Garwolinie, która zaopatruje jeden powiat, a więc jest mała wartość puli towarowej, dodaj e się powiat Mińsk Mazowiecki, który ma prostą drogę do Warszawy, a ewentualnie do Siedlec. Po cóż, komu jest ona tam potrzebna? Lub Hurtownia Spożywcza w Sierpcu, maleńkim mieście o charakterze rolniczym, musi być hurtownią, bo została założona kiedyś bez większego rozeznania, a obok po drugiej stronie istnieje hurtownia PZGS-u, która w tę samą mąkę i w te same cukierki zaopatrzyć może cały powiat o charakterze wiejskim.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Wydaje mi się, że taki chaos, kosztujący wiele milionów złotych, istnieje jeszcze na całym terenie Polski w zakresie hurtu, tak przemysłowego, jak i spożywczego. I dlatego też trzeba powiedzieć, że suma postawiona na poprawę i regulację płac — 5 mlrd zł jest sumą postawioną bardzo nieśmiało, bez większego rozpoznania rezerw i możliwości wygospodarowania kwot.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Najlepszym przykładem, jak masy reagują na zmniejszenie aparatu, jest zainteresowanie uchwała Rządu o reorganizacji państwowych gospodarstw rolnych, wypowiedzi w spotkaniach z ludźmi nawet nie bardzo zainteresowanymi produkcją rolną. Sam fakt ludzie przeżywają z zadowoleniem i z zadowoleniem komentują. że Prezydium Rządu weszło już na drogę regulacji i likwidacji przerostów administracji.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PoselSliwinskiWaclaw">W naszym budżecie poważną pozycję zajmują nakłady na pokrycie budżetów terenowych. Budżet terenowy oddaj e codzienne usługi ludziom pracy w wielu resortach. Weźmy oświatę czy zdrowie — prawie w 90%. I dlatego też praca rad narodowych, praca prezydiów, jest dziś ważniejsza niż w pierwszych latach po unifikacji władzy, bowiem cały szereg kompetencji przekazuje się do prezydiów rad narodowych wojewódzkich czy powiatowych, a rola i znaczenie rad narodowych wzrasta. Ale zwiększenie kompetencji i uprawnień przychodzi jeszcze dość nieśmiało.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Cały szereg spraw, które w wyniku uchwały Rządu Nr 446 winny być załatwiane przez prezydia rad powiatowych, nie zostało załatwionych przez Urząd Rady Ministrów, jak też i przez poszczególne resorty. Praca nad wykonaniem uchwały 446 nie miała swego właściwego zakończenia. I dlatego trzeba uważać, że te prace powinny być na nowo wszczęte, ale w ten sposób, żeby zacząć przepracowywanie etatów w centralnych instancjach, a następnie przejść do wojewódzkich i powiatowych, bowiem już pierwszy etap pracy dał odczuć, że istnieje opór i kierownicy wydziałów opierają się na olbrzymiej ilości pism, okólników i zarządzeń, które spływają poprzez poszczególne resorty.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Trzeba powiedzieć, że samo Ministerstwo Rolnictwa do Zarządu Rolnictwa na przestrzeni 1955 r. skierowało 6.775 pism. Bądź co bądź są to dokumenty obowiązujące — i ten aparat, dość szeroki, był zablokowany wykonaniem tych zarządzeń częstokroć o charakterze nie dyrektywnym a stastycznym, ewentualnie drobiazgowym. Tak samo Ministerstwo Handlu Wewnętrznego na przestrzeni 1955 r. skierowało 3.975 pism. Jest to przecież lawina dająca pełne ręce roboty temu aparatowi na szczeblu wojewódzkim, a ten z kolei musi przekazać ten materiał na szczebel powiatowy.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Nie można powiedzieć, aby nie grzeszyło też lawiną uchwał i Prezydium Rządu. Prezydium Rządu uchwaliło przeszło tysiąc uchwał w ciągu roku, a także suma decyzji Urzędu Rady Ministrów przekracza tysiąc. Takie uchwały, jak zmiana cen boczku bez żeberek, ewentualnie zmiana ekwiwalentu za dostarczanie skór surowych przez producentów, sądzę, nie powinny być przedmiotem uchwał Rządu, a kompetencją resortowych ministrów.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PoselSliwinskiWaclaw">A przecież taki dokument trzeba czytać, trzeba go zbadać, on blokuje i przykuwa do biurka.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PoselSliwinskiWaclaw">W wyniku uchwały prezydium rady wojewódzkiej skierowało cały szereg wniosków do Prezydium Rządu jeszcze w październiku, ażeby zwiększyć kompetencje rad powiatowych, mianowicie uprawnienie do dysponowania produkcją cegielni spółdzielczych przekazać prezydium rady powiatowej. A jak to się stało? Województwo warszawskie wystąpiło z inicjatywą zwiększenia produkcji materiałów budowlanych w celu dopomożenia zdewastowanej wsi w odbudowie i wyprodukowało — powiem, nie z wielkim wysiłkiem — 6,5 mln cegieł, około tysiąca ton wapna palonego, ażeby i tą produkcją dysponowały powiaty. Ale Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego już na 1956 rok zapowiedziała: to będzie nasze, dawajcie do wspólnego worka. Jesteśmy pod bilansem.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Przecież taka decyzja nie buduje, nie zachęca ludzi do wysiłku organizacyjnego, ona utrąca inicjatywę.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Następnie wystąpiono, aby przenieść z Wojewódzkiej Komisji Planowania Gospodarczego na prezydia powiatowych rad narodowych prawo decyzji odnośnie puli surowcowej dla uspołecznionych zakładów usług i rzemiosła, co wymaca zmiany zarządzenia przewodniczącego PKPG, dalszego uprawnienia prezydiów rad narodowych do uchylania orzeczeń kolegiów przy prezydiach miejskich i gromadzkich rad narodowych w trybie jakiejś ustawy.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Dalej wystąpiono, aby przyznać prezydiom powiatowych rad narodowych prawo orzekania o zastępczej odbudowie budynków mieszkalnych stanowiących własność indywidualną — w celu przekazania ich ubiegającym się o to urzędom i instytucjom na lokale i mieszkania.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#PoselSliwinskiWaclaw">I jeszcze wystąpiliśmy, aby przekazać prezydiom powiatowych rad narodowych prawo udzielania urlopów nauczycielom, o czym obecnie decyduje wydział oświaty w prezydium rady wojewódzkiej.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Cały szereg wniosków w wyniku prac nad uchwałą Nr 446 zostało wystosowanych do Urzędu Rady Ministrów, jak też i do poszczególnych ministerstw, na co nie mamy odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Bo czyż można się zgodzić, że taki ważny resort jak komunikacja drogowa jest scentralizowany, a wojewódzkie zarządy dróg publicznych, które lekko zahaczają się tylko, są oderwane od kompetencji rad narodowych i mamy kilku gospodarzy na drogach? I to przedsiębiorstwo scentralizowane, należące do resortu, jest dobrze uzbrojone — i koszty wykonania są dosyć wysokie. Trzeba stwierdzić, że o 60% koszt wykonania przez to przedsiębiorstwo jest wyższy aniżeli przez wydziały komunikacji czy też referaty na szczeblu powiatowym.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Natomiast wymaga jeszcze zwrócenia uwagi takie zagadnienie jak przepisy inwestycyjne. Nie można przemilczeć takiego faktu, że ażeby uzyskać teren pod większą czy mniejszą budowę — powiedzmy 2 czy 10 tys. metrów — trzeba decyzji przewodniczącego Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego. Ale zanim się otrzyma tę decyzję, potrzebny jest cały szereg opinii, cały szereg dokumentów, załączników. Skompletowanie tego wszystkiego wymaga wielkiego czasu i nakładu sił. Ale gdy trafia to do Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, to przecież minister Szyr tego nie widzi, ani nie widzi tego dyrektor departamentu, bo to są dziesiątki tysięcy dokumentów w Polsce, to jest sekretarka z facsimile — i wówczas... sprawiedliwości stało się zadość. Decyduje częstokroć referent. A czyż ten referent jest na wyższym poziomie niż przewodniczący prezydium wojewódzkiej rady narodowej, czy przewodniczący wojewódzkiej komisji planowania gospodarczego? I te kompetencje dla ułatwienia, dla uproszczenia powinny przejść na prezydium rady wojewódzkiej.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Dziś można stwierdzić, że rady narodowe, aparat rad narodowych nabrał dużo doświadczenia, oparł się o wzrastającą aktywność działaczy Frontu Narodowego, nawiązał ten bliski i serdeczny kontakt ze społeczeństwem. Wzrósł ogromnie autorytet rad narodowych. Społeczeństwo widzi w nich sprawiedliwą władzę, coraz więcej nabiera zaufania i dziś można pozwolić na przejście do rad narodowych całego szeregu kompetencji, które resorty wzbraniają się jeszcze im przekazać.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Dla udokumentowania, że coraz więcej jesteśmy związani z masami pracującymi miast i wsi, podam fakt, że w zeszłym roku nasze województwo w oparciu o działalność komitetów Frontu Narodowego wykonało w czynach drogowych 470 km dróg o wartości przeszło 60 mln zł, że u nas jest żywotnych 566 komitetów społecznych, które już mają własne środki sięgające przeszło 15 mln zł, że ludność sama dokonuje wysiłków, ażeby przy własnej pomocy zaspokajać swoje potrzeby kulturalne, oświatowe, że ta ludność wierzy i oczekuje pomocy od prezydiów rad, od Prezydium Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#PoselSliwinskiWaclaw">I dlatego tak ważne jest zagadnienie inwestycji pozalimitowych. Bo przecież nie można sobie powiedzieć, że te 500 przeszło komitetów społecznych to będą wszystko inwestycje limitowane, tam trzeba zaczęte roboty dokończyć w ramach inwestycji pozalimitowych i decyzja otwarcia konta inwestycyjnego winna leżeć nie w kompetencji Państwowej Komisji Planowania Gospodarczego, a w kompetencji prezydium wojewódzkiej rady narodowej. To nam przyśpieszy przyjście z pomocą tym wszystkim ludziom, którzy dokonali poważnego wysiłku, poważnego wkładu, zawiązując i gromadząc środki w komitetach społecznych.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Należy też dać pełnomocnictwa prezydiom rad w zakresie gospodarki materiałami budowlanymi. Kompetencje Państwowej Centrali Handlu Materiałami Budowlanymi winny należeć do prezydium wojewódzkiej rady narodowej. Wtedy nie byłoby tego, co tutaj mówiła posłanka Jurkowa, że cegła z cegielni w Mińsku Mazowieckim wędruje do Szczecina, a cegła z Zielonej Góry — do Mińska Mazowieckiego.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Stać nas na to, żebyśmy sobie zbilansowali nasz materiał miejscowego pochodzenia i nim kierowali, a Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego winna tylko regulować niedobory i nadwyżki. Wtedy bylibyśmy zainteresowani w rozwijaniu tej produkcji, a także mielibyśmy wpływ na jej jakość, która jeszcze jest wątpliwa.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Zagadnienie kin. Przecież mamy u siebie pewne komórki, które dopracowały się doświadczeń, a w zakresie kinofikacji prezydia rad nie mają nic do mówienia. Kierują zarządy okręgowe czy centralne, które naprawdę są nam mało znane i nie ma jakichś większych uzgodnień. Wszystko to mieści się w budżecie centralnym. Inwestycje i kapitalne remonty też idą bez naszej opinii.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Wydaje mi się, że prezydia rad narodowych już są na tym etapie dopracowania się i doświadczeń, i odpowiedzialności, że można im dać większe uprawnienia i nie stwarzać warunków duszenia inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#PoselSliwinskiWaclaw">Mnie się wydaje, że te trudności, które teraz przeżywamy, można rozwiązać. Istnieją warunki do tego; masy pracujące chcą pracować, masy pracujące dają swój ofiarny wysiłek, mają olbrzymią inicjatywę, a gdy będziemy mieli większą wiarę w zdolność naszego aparatu, w trafność jego decyzji, w jego inicjatywę, to w tych naszych polskich warunkach — przy ofiarnej klasie robotniczej, przy pracowitości chłopstwa, szybciej dopracujemy się i zgromadzimy środki finansowe, ażeby byt mas pracujących w Polsce poprawić.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszalek">Udzielam głosu posłowi woj. warszawskiego Henrykowi Korotyńskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PoselKorotynskiHenryk">Wysoka Izbo! Wczorajsze exposé Prezesa Rady Ministrów świadczy dobitnie, że nasz Rząd, nasza władza ludowa wysoko ceni i widzi wielkie wartości tej, — jak to Obywatel Premier określił — ogólnokrajowej narady aktywu politycznego. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że wszyscy uczestnicy tej ogólnokrajowej narady, a więc miliony dobrych, gorąco miłujących swój kraj i oddanych sprawie socjalizmu obywateli przyjmie słowa Prezesa Rady Ministrów jako zachętę do dalszej energicznej walki ze złem, do oczyszczenia naszego życia ze wszystkiego-, co stare i rozwijania wszystkiego, co nowe i twórcze.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PoselKorotynskiHenryk">Istotnie, idzie przez nasz kraj, przez różne jego klasy, warstwy, środowiska wielka fala aktywności politycznej, aktywności gospodarczej. Porównajmy, Obywatele Posłowie, choćby nasze poselskie spotkania z wyborcami sprzed roku, czy tym bardziej jeszcze dawniejsze — porównajmy je z tymi dzisiejszymi naradami, dyskusjami, spotkaniami. To także — jak mówią — niebo i ziemia.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PoselKorotynskiHenryk">Jestem pod silnym wrażeniem niedawnego spotkania — „Życia Warszawy” z jego czytelnikami. Było to oczywiście w porównaniu z naradami w fabrykach, czy z aktywem politycznym, czy ze spotkaniami w środowisku twórczym — małym, drobnym fragmentem tej ogólnokrajowej narady politycznej, która się w Polsce toczy. Ale było to spotkanie dlatego charakterystyczne, że nie przyszedł nań jakiś określony aktyw, jakiś kolektyw określonego zakładu przemysłowego, lecz — jak to się mówi — ludzie z ulicy, przechodnie, którzy usłyszawszy, że ma być takie spotkanie z redakcją gazety, zaszli sobie do Klubu Prasy Międzynarodowej na Nowym Świecie. Byli to inteligenci — i nie tylko inteligenci, była to młodzież — i nie tylko młodzież, byli tam także robotnicy. Wszyscy mówili otwarcie, nieraz podając swoje nazwiska, mówili to, co myślą, czują, atakowali ostro i bez wygładzania kantów to, co uważają za złe w naszym życiu. Pytali o wszystko publicznie— o różne sprawy, o których nie tak dawno jeszcze szeptało się po kątach po kryjomu. Jeden z mówców powiedział: Kiedy przestałem bać się własnego cienia, powiem na naradzie o sprawie Sejmu, o sprawie dawnych wyborów, o tym, co nie powinno być. Musimy sobie cenić, że będziemy wyławiać te sprawy, przestaliśmy się bać własnego cienia.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PoselKorotynskiHenryk">Spotkanie to zaświadczyło raz jeszcze, że gruntownie mylą się ci, którzy myślą, że właśnie ów szary przechodzień mało interesuje się polityką, niewiele wie, co się dzieje w naszym kraju — i na wierzchu, i za kulisami. Ów przechodzień, tzn, miliony naszych obywateli, myślą, widzą, dyskutują, pytają i krytykują, troszczą się serdecznie o nasz kraj, o nasze budownictwo i mają wolę, chcą i żądają rzeczywistego uczestnictwa w gospodarowaniu krajem. Sądzę więc, że na szczęście dla sprawy socjalizmu mylą się ci wszyscy poklepujący po ramieniu tzw. szarego człowieka, a na szczęście nie myli się nasz Rząd, nasza Partia, która widzi, ceni i pobudza tę aktywność polityczną, tę aktywność gospodarzy naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PoselKorotynskiHenryk">„Partię ogarnia obecnie — mówił Pierwszy Sekretarz naszej Partii tow. Ochab — głęboki nurt twórczej myśli, śmiałej krytyki niedostatków i błędów naszych. To wielkie ożywienie, ten bujny rozwój demokracji w Partii już nam wniósł olbrzymi przypływ nowych sił. Komitet Centralny wysoko ceni to ożywienie i pragnie, zgodnie z uchwałami III Plenum, aby Partia szła dalej tą drogą.” Oczywiście, w czasie tak gorącej dyskusji zdarzają się jakieś wyskoki świadczące o zamieszaniu pojęć, padają krzywdzące nieraz oceny, ale nie ma nic błędniejszego jak przerażać się takim czy innym wyskokiem, taką czy inną niesłuszną oceną. Nie ma nic błędniejszego, jak nie widzieć poza tymi błędami czy wyskokami tego wielkiego nurtu, tego głębokiego nurtu, który jest zdrowy i twórczy, który — wierzę w to głęboko — pozwoli nam szybciej otrząsnąć się z ciężkich błędów i wypaczeń minionego okresu i pójść szybko naprzód.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PoselKorotynskiHenryk">Warto pamiętać, że jesteśmy — jak to wczoraj powiedział Obywatel Premier — u początku procesu demokratyzacji. Jakże więc będą wyglądali ci, którzy już teraz się boją, kiedy ten proces demokratyzacji rozwinie się dalej? Chyba oszaleją. Mówię to w związku z tym, że doszły nas niedawno, zresztą spoza Warszawy, z miasta niedalekiego od Warszawy, jakieś groźne pomruki ludzi tak przywykłych do starego systemu, starych metod, że wyprowadza ich z równowagi każde potknięcie i każda inność. Mamy dopiero pączki nowego kwiatu. Cóż oni powiedzą, gdy piękny kwiat socjalistycznej demokracji rozkwitnie wszystkimi kolorami. Próbowano w tym niedalekim mieście — co tu mówić, było to w Łodzi — wbijania klina między naszą inteligencję a klasę robotniczą.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PoselKorotynskiHenryk">Nasza inteligencja, stara i nowa, związana jest z klasą robotniczą — przodującą klasą narodu. Naszą inteligencję ożywiają te same cele w Polsce Ludowej co klasę robotniczą. Ta jedność jest dla sprawy socjalizmu niezmiernie doniosła i pragnę z tej trybuny oświadczyć — co jest moim głębokim przekonaniem — że tej jedności nic nie zdoła naruszyć.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PoselKorotynskiHenryk">Poseł Wende mówił tu niedawno o inteligencji młodej, a również o starej inteligencji. Ja też nie chcę rozmazywać naszych błędów wobec starej inteligencji, zwłaszcza tej z tzw. haczykami. Jest sporo pretensji, jest brak zaufania, jest sporo goryczy. Mnie się zdaje, że to jest sprawa, w której nie specjalnie inteligencja, ale my wszyscy na naszych naradach robimy porachunki z przeszłością, my też szukamy najlepszego wyjścia dla naszych spraw. Te wszystkie uczucia poszukiwania są udziałem klasy robotniczej, są udziałem młodzieży — i również inteligencji. Wydaje się, że jest niepotrzebne podkreślanie o boczeniu się części inteligencji, zwłaszcza starej inteligencji.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PoselKorotynskiHenryk">Oczywiście, jak wspomniałem, są i pewne minusowe produkty uboczne tej ogólnokrajowej narady politycznej. Wspomnę tu jako przykład, że na niezwykle pożytecznej, żywej i śmiałej naradzie budowlanych znaczna część sali nie zgodziła się na to, aby na dość demagogiczne wystąpienie jednej z dyskutantek, wystąpienie, które zdobyło sobie poklask, odpowiedzieć na tej naradzie i odeprzeć niektóre niesłuszne i krzywdzące zarzuty postawione przez ową dyskutantkę. Albo inny, już całkiem zabawny przykład. Na pewnym zebraniu pierwszy zabrał głos jakiś obywatel, który — co tu gadać — mówił bez sensu i po kilku minutach było widać, że jest to człowiek niezupełnie normalny. Gdy przewodniczący zebrania zapytał się obecnych, czy chcą dalej słuchać o tym, co mówi ów obywatel, najpierw była chwila ciszy, a potem kilka energicznych głosów odezwało się: Co to znaczy? Każdy ma prawo wypowiedzieć co chce, nie należy ucinać dyskusji itd. A przecież ów przewodniczący zebrania chciał tylko uchronić słuchaczy przed gadaniną maniaka. Jest więc obecnie pewne przewrażliwienie, szczególne wyczulenie, ale jest ono psychologicznie zrozumiałe. Gdy po tak długim hamowaniu otworzono te tamy, powstała swobodna dyskusja i zrozumiałe jest pewne przewrażliwienie, żeby nic nie tłumiło tego nowego ducha dyskusji, ducha mówienia prawdy.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PoselKorotynskiHenryk">Istnieje oczywiście problem, że w toku toczących się dyskusji będą się rozlegały także głosy obce, nieraz wręcz wrogie. Trzeba z nimi polemizować. Trzeba im się przeciwstawiać, a nieraz tego nie robimy — i to jest źle — ale trzeba nam być bardzo ostrożnym w określaniu, co jest obce i wrogie. Trzeba być ostrożnym dlatego, aby uczciwego obywatela nie skrzywdzić, aby nie zamrozić dyskusji i aby taki czy inny wrogi głos nie przesłaniał nam tego głównego, cennego, zdrowego nurtu aktywności, demokratyzacji, jawności życia publicznego.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#PoselKorotynskiHenryk">Bardzo trafia mi do przekonania diagnoza Obywatela Premiera we wczorajszym exposé, że w tej nowej atmosferze działalność wroga jest bodajże trudniejsza, a my w walce klasowej jesteśmy w warunkach demokratyzacji i jawności życia publicznego lepiej uzbrojeni zarówno wobec przeciwników wewnętrznych, jak i wobec antyludowej propagandy, idącej z zewnątrz przez głośniki radiowe.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PoselKorotynskiHenryk">Zadanie więc polega na tym, żebyśmy rozwijali zdrowy nurt aktywności obywatelskiej i rozszerzali go na cały kraj. A że nie wszędzie on jeszcze dociera, to pewne. Oto np. list jednego z radnych Otwocka. Pisze on o starych, niedemokratycznych, administracyjnych metodach, panujących w życiu tego miasta.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PoselKorotynskiHenryk">I stwierdza (cytuję): — „Do Sejmu dotarł już duch prawdy, duch XX Zjazdu, ale do Otwocka, do Prezydium Powiatowej Rady Narodowej jeszcze nie.” *(Wesołość.) A Otwock jest tak niedaleko od Warszawy!</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PoselKorotynskiHenryk">Teraz trochę o prasie. Obywatel Premier mówił wczoraj również o prasie, a jego słowa będą dla nas, dziennikarzy, mocną zachętą, abyśmy dalej i lepiej służyli Polsce Ludowej i socjalizmowi, pomagali naszej Partii w jej trudnej i odpowiedzialnej roli kierowniczki narodu w obecnym niezwykle doniosłym okresie historycznym. Prasa nasza, jej partyjni i bezpartyjni pracownicy mogą chyba bez zarozumialstwa powiedzieć, że przyłożyli swoją cegiełkę do rozwijania tych wielkich, wspaniałych, dobrych przemian, które przenikają całe nasze życie.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PoselKorotynskiHenryk">Jakie dziś najważniejsze problemy stoją przed prasą i radiem Polski Ludowej? Podstawową sprawą jest to, że aby prasa mogła należycie spełnić swoje zadanie, nie wolno jej w żadnym razie utracić tego kontaktu z czytelnikami, tego zaufania czytelników, którego sobie już sporo zaskarbiła. Aby nie utracić tego kontaktu i tego zaufania — więcej, by wzmocnić ten kontakt i rozszerzyć to zaufanie, prasa nasza i radio nie mogą się spóźniać. Co to znaczy: nie mogą się spóźniać? To znaczy, muszą szybko informować społeczeństwo, szybko odpowiadać na jego pytania i wyjaśniać mu w porę te sprawy i problemy, które nurtują naród, na które domaga się on odpowiedzi. Dziś rozwój zdarzeń jest przyśpieszony — trzeba nam wszystkim działać szybko. Prasa i radio muszą się spieszyć i przede wszystkim dobrze słuchać i dobrze znać myśli i uczucia narodu.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PoselKorotynskiHenryk">To wszystko jest nieodzownym warunkiem, ażeby prasa i radio mogły spełniać dwa swoje podstawowe zadania: po pierwsze — być głosem przodującej i zdrowej opinii publicznej, po drugie — kształtować tę opinię zgodnie z ideami i celami naszej Partii, ideami i celami socjalistycznymi.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PoselKorotynskiHenryk">Kilka słów o tych dwóch zadaniach.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PoselKorotynskiHenryk">Mówię o wyrażaniu przez prasę i radio przodującej zdrowej opinii publicznej, a nie wszelkiej opinii publicznej, boć przecież są w naszym kraju takie grupy — ba, cała klasa kułaków — są takie grupy, którym socjalizm jest obcy, które by chciały, żeby socjalizm się w Polsce przewrócił, bo im lepiej było w dawnych kapitalistycznych stosunkach.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PoselKorotynskiHenryk">Oczywiście ich opinii prasa nasza nie będzie wyrażała; nigdy zresztą nie miała zamiaru wyrażać.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#PoselKorotynskiHenryk">Są także w naszym kraju silne jeszcze pozostałości obcej burżuazyjnej ideologii, są także tacy, którzy nie oczyścili się z nacjonalizmu, antysemityzmu, z trucizny antyradzieckiej, która nam była wsączana przez tyle lat przed wojną. Takim poglądom nie będziemy dawać głosu, ani w prasie, ani w radio, ani na zebraniach i naradach. To jest bowiem obce sprawie socjalizmu, to jest obce ogromnej większości naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PoselKorotynskiHenryk">Drugie zadanie — z pierwszym ściśle związane i współzależne — jest to zadanie kształtowania opinii publicznej. Nie może być nasza prasa kliszą fotograficzną, która odbija wszystko, co się nasunie przed obiektyw. Zadaniem ważnym i trudnym naszej prasy i radia jest świadome wybieranie z wielkości zjawisk tego, -co najważniejsze, co najbardziej postępowe i skupianie na tym uwagi całej opinii publicznej, przekonywanie jej, wyjaśnianie kroków i celów władzy ludowej.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#PoselKorotynskiHenryk">Nie będzie mogła nasza prasa wykonać tego zadania, jeżeli nie będzie ściśle zespolona z. życiem Partii, jeżeli nie będzie dobrze znała i rozumiała dorobku myśli partyjnej, polityki i zamierzeń Komitetu Centralnego, którego jest pomocnikiem, ale samodzielnie myślącym, z inicjatywą własną — pomocnikiem.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#PoselKorotynskiHenryk">Odpowiedzialna i zaszczytna rola prasy w naszym ustroju na tym właśnie, jak mnie się zdaje, polega, że prasa jest tym najlepszym terenem, na którym spotykać się może, wzajemnie przenikać i uzupełniać myśl z góry — od kierownictwa i myśl z dołu — od narodu, od mas pracujących. Nie ma lepszego i szerszego terenu dla tego spotkania.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#PoselKorotynskiHenryk">Pragnę zapewnić Wysoką Izbę, że nasza socjalistyczna prasa i nasze radio starają się i będą się zawsze starały jak najlepiej te swoje zadania wypełniać.</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#PoselKorotynskiHenryk">Wiemy, że jeszcze nam daleko do należytego wykonywania naszych powinności. Poszukujemy najlepszych dróg i metod, popełniamy błędy, nie jesteśmy wolni od wypaczeń, o których tutaj mimochodem tylko wspomniał Obywatel Premier, a o czym ja, jako dziennikarz, powiedzieć jestem obowiązany.</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#PoselKorotynskiHenryk">Popełniamy błędy, krytyka tych błędów pomoże nam w ich unikaniu. Zdajemy sobie sprawę z wielkiej odpowiedzialności, jaka szczególnie w obecnym okresie spada na dziennikarzy i redaktorów. Jeżeli już mowa o odpowiedzialności, to wydaje się, że dojrzała sprawa, że całkowitą odpowiedzialność za prasę powinni ponosić jej redaktorzy. Mam na myśli, że do tej pory w pewnym sensie odpowiedzialny jest Urząd Kontroli Prasy.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#PoselKorotynskiHenryk">Mnie się zdaje, że dojrzała do przemyślenia sprawa, że trzeba zmienić kompetencje tego Urzędu, żeby ograniczyły się do bardzo ważnej roli, mianowicie do strzeżenia tajemnicy wojskowej i gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#PoselKorotynskiHenryk">Mija 10 lat istnienia tego Urzędu i myślę, że należycie uczcimy ofiarną pracę tego Urzędu, jeżeli zmniejszymy jego ciężką odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#PoselKorotynskiHenryk">Zachęcony tym, że wczoraj Obywatel Premier obiecał cenną pomoc dla prasy i radia w szybszym i pełniejszym informowaniu oraz zapowiedział dążenia Rządu do zwiększenia skuteczności krytyki prasowej — pragnę po pierwsze podjąć propozycję urządzania stałych konferencji prasowych z Prezesem Rady Ministrów. Wszyscy dziennikarze na to, można powiedzieć, z utęsknieniem czekają i bardzo o to prosili.</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#PoselKorotynskiHenryk">Po drugie — dziennikarze mają jeszcze jedną prośbę osobiście do Obywatela Premiera, a także do innych naszych mężów stanu: aby zechcieli swoje przemówienia przygotowywać nieco wcześniej, dostarczać prasie te przemówienia przed ich wygłoszeniem, pod tak zwanym — „embargo”, tzn. z terminem opublikowania. Pozwoli to nam nie spóźniać naszych gazet, tak jak to się stało dzisiaj z powodu wczorajszego przemówienia Obywatela Premiera.</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#PoselKorotynskiHenryk">A więc prosimy: więcej informacji i szybkiej informacji dla prasy.</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#PoselKorotynskiHenryk">Sprawą dużej wagi dla prasy i zwłaszcza dla jej czytelników jest znany wszystkim fakt, że mamy za mało papieru w stosunku do ogromnego wzrostu zapotrzebowania na prasę. Pragnę tu podkreślić, że nakłady pism codziennych, a w jeszcze większym stopniu tygodników wzrosły w porównaniu z okresem przedwojennym ogromnie, co najmniej pięciokrotnie. Zdajemy sobie więc sprawę i powinni wiedzieć o tym nasi czytelnicy, że przy takim wzroście nakładów prasy, a także książek, musiały powstać trudności z papierem.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#PoselKorotynskiHenryk">Ale trudności — trudnościami, a czytelnicy chcą czytać i to dużo czytać, tymczasem muszą nieraz stać w ogonku po gazety, a nierzadko — odchodzą z kwitkiem, Apelujemy więc do Rządu — apel taki uchwaliła już sejmowa Komisja Oświaty, Nauki i Kultury — aby przydział papieru dla prasy w planie 5-letnim był większy, niż to przewidują wskaźniki projektu planu. Wskaźniki te tak nieznacznie zwiększają przydział papieru dla prasy, że zważywszy na przyrost ludności i dalszy wzrost czytelnictwa ogonki przed kioskami mogą się jeszcze wydłużyć. Jeżeli, Obywatelu Premierze, Rząd nasz ceni sobie prasę — a jakiż rząd jej nie ceni — to prosimy: nie tylko więcej informacji, ale i więcej papieru!</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#PoselKorotynskiHenryk">My, dziennikarze, będziemy robili wszystko, aby zapełnić tę zwiększoną ilość papieru jak najcelniejszym słowem, które będzie dobrze służyło naszemu narodowi i Partii, będzie skutecznie uderzało w błędy i wypaczenia, w kacyków i tłumicieli demokracji, niezależnie od ich stanowisk, będzie ostro raziło wrogów socjalizmu i szerzyło przyjaźń między narodami na całym szerokim świecie.</u>
<u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Ryszard Nieszporek.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PoselNieszporekRyszard">Wysoki Sejmie! Obrady nasze odbywają się w niezwykle żywej atmosferze zainteresowania wyborców obecną sesją Sejmu.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PoselNieszporekRyszard">Szczególnie wysoką temperaturę zainteresowanie to osiągnęło w naszym województwie. Sądząc z licznych wypowiedzi w szeregu dyskusji przemówienie Pierwszego Sekretarza KC PZPR tow. Ochaba zwróciło uwagę nie tylko w tej części, która dotyczyła życia politycznego, ale również uważnie czytano to, co mówił tow. Ochab o sytuacji gospodarczej kraju.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PoselNieszporekRyszard">Do zabrania głosu na obecnej sesji skłania mnie jednakże fakt niesłusznego potraktowania naszego województwa w projekcie budżetów terenowych na rok 1956.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PoselNieszporekRyszard">Trzeba powiedzieć, że szczególnie rok 1955 był rokiem poważnych osiągnięć rad narodowych!. Wybrane w roku 1954 rady okrzepły, poważnie wciągnęły się w realizację trudnych zagadnień gospodarczych, jak akcja żniwna, akcja skupu, które w ubiegłym roku odbywały się bez specjalnych pełnomocników, akcja czynów społecznych itp. Rady narodowe nie tylko dojrzały do kierowania terenowym przemysłem, ale zdołały w wielu jego gałęziach wykazać decydujący wpływ na coraz lepsze dostosowanie asortymentu przemysłu terenowego do potrzeb społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PoselNieszporekRyszard">Osiągnięcia te jednakże sprowadzają się do wzrostu odpowiedzialności rad narodowych, natomiast wiele jest jeszcze do zrobienia, jeżeli chodzi o budowanie autorytetu rad.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PoselNieszporekRyszard">Na drodze do wzrostu tego autorytetu stoi wiele przeszkód, tkwiących w radach, które dadzą się przełamać w terenie. Podstawowe z nich to biurokratyzm, sprowadzający pracę aparatu rad do tzw. urzędowania, robiący wiele krzywdy ludziom, komplikujący często proste ludzkie sprawy do problemów uwięzionych w pęczniejących plikach akt.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PoselNieszporekRyszard">Wiele na tym odcinku już się zmieniło, świadczy o tym chociażby fakt wzrostu wpływu skarg do Prezydium Wojewódzkiej Rady, co w dużym stopniu ma swe źródło w zaufaniu społeczeństwa do ich skuteczności, ale jeszcze w wielu wypadkach zdarza się ich przewlekłe, bezduszne załatwianie.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PoselNieszporekRyszard">Podnieśliśmy autorytet rad terenowych, oczyszczając je z ludzi przypadkowych, niedojrzałych do wykonywania zadań, do których powołali je wyborcy. Ale trudno byłoby sprowadzać zagadnienie podniesienia poziomu pracy rad jedynie do możliwości tkwiących w terenie.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PoselNieszporekRyszard">O jednym z najważniejszych źródeł jeszcze niedostatecznego wzrostu ich autorytetu świadczy potraktowanie naszego województwa we wspomnianym już projekcie budżetu. Zdaniem każdego obywatela nasze potrzeby winny się w nim kształtować w sposób ściśle powiązany ze strukturą gospodarczą i ludnością województwa. Towarzysze w resortach i PKPG wiedzą, że na Śląsku zamieszkuje i pracuje 25% klasy robotniczej kraju, że udział Śląska w globalnym wydobyciu węgla wynosi 90%, w produkcji hutniczej — 80%, w produkcji energii elektrycznej — 40%.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PoselNieszporekRyszard">Większość robotników pracuje w warunkach niebezpiecznych dla życia, mieszkają w wyjątkowo zagęszczonych i zadymionych okręgach i w końcu nie da się zaprzeczyć fakt, że powiaty północne naszego województwa, a więc częstochowski, zawierciański, będziński, kłobucki i myszkowski pod względem socjalno-bytowym i kulturalnym w dalszym ciągu wskutek niedostatecznego budownictwa mieszkaniowego, socjalnego i kulturalnego są gorzkim wyrzutem sumienia.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PoselNieszporekRyszard">Nawet w tej trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, nie możemy w staraniach o środki budżetowe zrezygnować z podstawowego postulatu, tj. stworzenia robotnikom Śląska warunków nie gorszych aniżeli w innych województwach, bo od tego zależy wydobycie i produkcja. Tymczasem w projekcie budżetu te sprawy wyglądają inaczej i wręcz niezrozumiale.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PoselNieszporekRyszard">Udział naszego województwa w budżecie terenowym na rok 1956 wynosi 11,3%, co pokrywa się mniej więcej z procentowym udziałem ludności województwa w liczbie ludności całego kraju.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PoselNieszporekRyszard">Jeżeli chodzi o wzrost wskaźników wydatków, jesteśmy umieszczeni na ósmym miejscu.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PoselNieszporekRyszard">Szczególnie niezrozumiały jest dla nas zbyt niski, w porównaniu z budżetem innych województw, wskaźnik wzrostu wydatków na potrzeby kulturalne, oświatowe, zdrowia itp.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PoselNieszporekRyszard">I tak np. wskaźnik wzrostu wydatków dla naszego województwa na rok 1956 w zakresie oświaty wynosi 104,2%, a dla województwa szczecińskiego 136,7%, dla miasta Łodzi 120,3%.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PoselNieszporekRyszard">Nie lepiej traktowane jest na naszym terenie szkolnictwo zawodowe. Wskaźnik wydatków dla naszego województwa w tej dziedzinie wynosi 98,1%, podczas gdy dla woj. gdańskiego 113,8%, białostockiego 123,1% itp. Oznacza to między innymi, że z dumą podkreślany przez resort kultury stan posiadania szkół artystycznych na Śląsku nie jest niczym poparty, bo szkoły te od lat nie zakupują w dostatecznym stopniu instrumentów, nie przeprowadzają remontów, nie mówiąc już o inwestycjach budowlanych.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PoselNieszporekRyszard">To samo można by powiedzieć o szkolnictwie zawodowym resortów zdrowia i oświaty. Dobitnym przykładem krzywdzącego stosunku do potrzeb naszego województwa w zakresie kultury i sztuki jest wskaźnik wydatków wynoszący dla naszego województwa 20,1, podczas gdy woj. krakowskie ma 181,8, koszalińskie 166,7, kieleckie 150. Dochodzimy wskutek tego do takich między innymi paradoksów, że miejskie i powiatowe rady narodowe otrzymują na upowszechnienie kultury od 3 do 7 tys. zł rocznie, a na potrzeby szczególnie ważnych ośrodków, jak Stalinogród, Gliwice, Zabrze, Bytom, Częstochowa, gdzie sprawa upowszechnienia jest niemniej istotna jak w m. Łodzi, daje się — „wyjątkowo wysoką” sumę, bo aż 10 tys. zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PoselNieszporekRyszard">Rzeczywiście więc nasze prezydia niewiele mogą zrobić i nie bardzo wiedzą, jak i za co tę kulturę upowszechnić. Odpowiednio do takiej polityki finansowej aktywizuje się też środowisko twórcze, a wnoszenie na plenarne sesje rad narodowych spraw kultury, tak gorąco zalecane przez resort kultury, kończy się gorzką porażką co śmielszych prezydiów.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PoselNieszporekRyszard">A nie należy zapominać, że w naszym województwie zamieszkuje 500 tys. autochtonów i wskutek tego te sprawy nabierają wyjątkowego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PoselNieszporekRyszard">W dziedzinie zdrowia wskaźnik wydatków dla Śląska wynosi 116,1%, podczas gdy m. Łódź, woj. kieleckie i woj. olsztyńskie mają powyżej, bo 120—127%. Ta sprawa wymaga jakiejś generalnej rewizji. Podkreślam raz jeszcze, że woj. stalinogrodzkie zamieszkuje 25% klasy robotniczej kraju, a w ogóle 22% ludności pracującej kraju. Może towarzysze decydujący o tych sprawach nie biorą pod uwagę, że górnicy pracują 2 niedziele w miesiącu i stan ten nie prędko się zmieni i że czas ich pracy grubo przekracza 8 godzin dziennie, że w hutnictwie jest ciągłość pracy, że w chemii jest praca szkodliwa dla zdrowia. Te wyjątkowo wyczerpujące i nie bezpieczne dla zdrowia zawody wymagają nie tylko słów uznania dla górnika i hutnika i powoływania się na ich trud, ale wymagają konkretnych, większych aniżeli gdziekolwiek indziej, nakładów finansowych na profilaktykę lekarską, na rozbudowę i uzupełnienie wyposażenia klinik i szpitali, rozbudowę żłobków — warunki te wymagają przyznania potrzebnej województwu ilości godzin lekarskich.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PoselNieszporekRyszard">Wysoki Sejmie! Plan 5-letni będzie apelował przede wszystkim do górnika i hutnika śląskiego o wyższą, rytmiczną wydajność pracy. Partia pójdzie do mas górniczych z jasno postawionym programem ich dalszego wysiłku, nie obiecując gruszek na wierzbie, ale należałoby się zastanowić, czy wobec potrzeby zwiększonego wysiłku, którą zrozumie śląski robotnik, może istnieć taka dysproporcja w rozdziale budżetu.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PoselNieszporekRyszard">Zdaniem naszym równie ważnym problemem, wykraczającym poza budżet terenowy, ale związanym z wydatkami, jest sprawa budownictwa mieszkaniowego, które mimo już pewnego postępu jest jeszcze niewystarczające i wpływa hamująco na wydajność robotnika.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PoselNieszporekRyszard">Chciałbym też szczególnie mocno podkreślić nasze potrzeby w zakresie budownictwa i sieci kin w woj. stalinogrodzkim. Przez dziesięć lat z coraz mniejszym przekonaniem tłumaczyliśmy wyborcom — „obiektywne trudności” stojące na przeszkodzie w przywróceniu przedwojennego stanu posiadania kin na terenie Śląska, a szczególnie na terenach Ziem Odzyskanych. Tłumaczyliśmy tym, że w pierwszym rzędzie musimy zaspokoić potrzeby wsi. Stajemy bezradni wobec pustyń kulturalnych panoszących się w nowopowstałych osiedlach — utrudnia nam to oderwanie dorastającej młodzieży od chuligaństwa, a równocześnie rezygnujemy z tak masowego, najbardziej przystępnego środka oddziaływania na masy, jakim jest kino.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PoselNieszporekRyszard">Nasz Okręgowy Zarząd Kin w Stalinogrodzie mimo usilnej walki z Centralnym Urzędem Kinematografii nie zdołał od kilku lat wydobyć od tej instytucji nie tylko potrzebnych kredytów na inwestycje, ale nawet konkretnej odpowiedzi, kiedy zostaną one zrealizowane. Sprawa ta, jak powiedziałem, jest szczególnie ważna na terenach autochtonicznych, gdzie ludność przyzwyczajona była do wyższego poziomu życia kulturalnego, gdzie sprawa dostępu do kina nie była żadnym problemem, a dzisiaj po 10 latach nie zdobyliśmy się na to, aby w miejsce 11 brakujących do stanu posiadania kin z okresu przed 1945 r., zbudować chociażby jedno. Bilety do kin nie są drogie, potrzeba kina w masach jest silniejsza aniżeli nawet teatru.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#PoselNieszporekRyszard">Należałoby zastanowić się, czy nie można by opodatkować biletów wstępu o minimalną sumę i nadwyżki te zostawiać w województwie na inwestycje kinowe.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#PoselNieszporekRyszard">Rozwiązania tych problemów społeczeństwo oczekuje od rad narodowych i coraz żarliwiej o nie nalega. Bez pomocy państwa nie rozwiążemy ich i dlatego ze sprawami tymi staję przed Sejmem.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#PoselNieszporekRyszard">Chciałbym jeszcze tutaj krótko wspomnieć o tym, że autorytet rad narodowych, ich właściwą pracę hamują niektóre odgórne, często przeżyte i skostniałe metody kierowania.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#PoselNieszporekRyszard">Podstawowym elementem w pracy rad narodowych, jako gospodarza terenu, jest planowanie. Powołano do tych czynności miejskie, powiatowe i Wojewódzką Komisję Planowania Gospodarczego. Niestety, w przeważającej mierze ich funkcja nie polega na planowaniu potrzeb województwa, które by wpływało na planowanie centralne, ale jest skrzynką przelotową dla odgórnie ustalonych planów. Próby przełamania tego stanu rzeczy były. Dowodem tego są zarządzenia PKPG w sprawie opracowań projektów planu gospodarczego na rok 1956 i projektu 5-latki. Zarządzenia te przewidywały uprawnienia dla prezydiów WRN w zakresie składania resortowym ministerstwom wniosków i postulatów do sporządzanych przez nie projektów planów. Prezydium WRN skorzystało z tych uprawnień, wysłano opracowany materiał, widząc w tym geście PKPG początek ery zdrowego rozsądku w tych sprawach. No, niestety, do dnia dzisiejszego nie zanotowano ani jednego wypadku, by którekolwiek z ministerstw odpowiedziało w tej sprawie, nie mówiąc już o uwzględnieniu tych postulatów.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#PoselNieszporekRyszard">PKPG przejęło niesłusznie całkowicie sprawę rozdziału mieszkań zabezpieczonych dla resortów i rad terenowych. PKPG określa rozdzielnik, podaj e ilość, miejscowość, gdzie się ma znajdować przydzielone mieszkanie, rada narodowa natomiast ma jedynie tę przyjemność wyznaczania na którym piętrze i który numer, poza tym WRN i PRN nie ma nic do gadania.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#PoselNieszporekRyszard">Wydaje nam się, że przeanalizowanie tych wszystkich niedociągnięć PKPG uwolni tę instytucję od wielu nieżyciowych czynności, a nam pozwoli usprawnić naszą pracę.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#PoselNieszporekRyszard">Wiele jest jeszcze niezrozumiałych w naszej gospodarce inwestycyjnej przepisów finansowych, które nie tylko zaprzeczają słusznie wysuwanej zasadzie oszczędnościowej, ale czasami mają decydujący wpływ na termin ukończenia obiektu.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#PoselNieszporekRyszard">Budujemy np. w dwóch powiatach szkoły. Jeżeli widać, że w jednym z nich brak siły roboczej czy materiału powoduje przerwy w budowie, natomiast w drugim powiecie istnieją większe możliwości przerobowe, to o przerzuceniu środków finansowych decydować musi resortowy minister. Uzyskanie takiej decyzji trwa od 1 do 3 miesięcy, co w praktyce równa się najczęściej zaprzepaszczeniu kredytów, a tym samym przeciąganiu się inwestycji i wzrostowi jej kosztów.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#PoselNieszporekRyszard">Analogicznie ma się sprawa z przerzuceniem składników tytułu inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#PoselNieszporekRyszard">A już zupełnie nie do rozwiązania, dzięki jakimś sztywnym przepisom bankowym, jest sprawa, wydawałoby się prosta, np. taka: przedsiębiorstwo ma trudności w dostawie dachówki. Potrzeba jej około 10 tys. sztuk. Idzie zima, prowizoryczny dach grozi zaciekami, przedsiębiorstwo może dostać dachówkę od swego zaopatrzenia dopiero na wiosnę. Wobec tego inwestor ubiega się o przydział, WKPG z różnych źródeł zdobywa dachówkę. Wydawałoby się, że zostaje jedynie jej odbiór. Tak przynajmniej myśli inwestor. Tymczasem wcale tak nie jest. Dachówkę musi dostarczyć wykonawca, inaczej bank nie zapłaci rachunku, nawet gdyby ją przywieziono z Ministerstwa Budownictwa.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#PoselNieszporekRyszard">I tutaj już nikt nic nie poradzi — śniegi i deszcze spowodowały zacieki, trzeba w niektórych miejscach zrywać tynki i oczywiście malować. Załoga siedzi na budowie miesiąc dłużej, a to wszystko kosztuje.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#PoselNieszporekRyszard">Bezsilność rad narodowych w tym wypadku i niekończące się inwestycje nie przeszkadzają nikomu, ani w PKPG, ani w resortach, a nas w terenie ponosi niecierpliwość, kosztują liczne telefony do ministerstw i delegacje pracowników do Warszawy, co wcale nie umacnia autorytetu władz centralnych.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#PoselNieszporekRyszard">Wysoki Sejmie! Konieczność przekazania szerszych kompetencji radom narodowym wszystkich szczebli na pewno wpłynie na poprawę na tym tak ważnym dla gospodarki narodowej i mieszkańców odcinku.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#PoselNieszporekRyszard">Sprawy gospodarki komunalnej są problemem do dziś nierozwiązanym, to jest powiązanie nowych osiedli ze starymi osiedlami względnie wioskami czy miastami. DBOR buduje osiedla, porządkuje, montuje gaz, wodociągi, kanalizację, wszystko jest gotowe, tylko to wszystko nie jest wykorzystane, bo nie zostało skoordynowane i nie było funduszów na to, żeby doprowadzić inwestycje do końca, całkowicie uporządkować teren, żeby połączyć z siecią, która niejednokrotnie jest o 1—2 km.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#PoselNieszporekRyszard">To samo dotyczy dróg. W województwie brak na te cele u nas 72 miliony zł. My budujemy piękne osiedle w Pyskowicach, czy Gołonogu, ale cóż, trzeba będzie helikopterem latać z powodu niedoprowadzenia dróg do osiedla! Nie ma na to pieniędzy. O tym się nie pamięta.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#PoselNieszporekRyszard">Problem jest bardzo ważny. Powinno być planowanie osiedli i inwestycji równomierne z powstawaniem osiedli, zagospodarowanie danego odcinka powinno iść w parze z urządzeniami gospodarki komunalnej.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#PoselNieszporekRyszard">Sprawa bardzo ważna, szczególnie u nas w woj.</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#PoselNieszporekRyszard">śląsko-dąbrowskim, to jest sprawa oczyszczania miast i oświetlania naszych miast. Trzeba, Towarzysze, widzieć, że na Śląsku setki ton pyłu i dymu dziennie wychodzi na ulice i dostaje się do płuc robotników, że na Śląsku zgrupowało się 6 miast powyżej 100 tys. mieszkańców na 20 takich miast w całej Polsce. A tymczasem tam, gdzie się skupia najwięcej klasy robotniczej, te miasta są najbrudniejsze.</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#PoselNieszporekRyszard">Nie zostało do dziś rozwiązane zagadnienie oczyszczania miast. Jeszcze jak przed 50 laty, stare kobiety i dziadkowie zamiatają ulice miotłą. Tych ulic miotłą nie pozamiatają z tej prostej przyczyny, że nie można równać Torunia, czy Gdańska z woj. śląsko-dąbrowskim. I dotychczas sprawa czystości miast nie została rozwiązana. Na Śląsku Opolskim, dawnym i teraz na ziemiach autochtonicznych, co miesiąc czy na komitetach powiatowych czy miejskich, na plenach jest sprawa czystości miast stawiana. Słyszymy to na każdej sesji Rady Narodowej, że te miasta, co kiedyś świeciły czystością, są teraz brudne. Dlaczego? Bo nie ma odpowiednich warunków, żeby te miasta pozamiatać. A jednocześnie Ministerstwo Gospodarki Komunalnej nie może rozwiązać takiej sprawy, jak mechaniczne zamiatanie ulic. Nie rozumiem w ogóle, że w takim kraju, gdzie potrafiliśmy postawić przemysł samochodowy, okrętowy, zbudować samoloty odrzutowe — żeby nie można było skonstruować zamiataczek mechanicznych, żeby robotnik, który musi przez 8 godzin dziennie pracować w prochu i gazie, musiał w tym brudzie chodzić po ulicy. Dlatego powinno Ministerstwo Gospodarki Komunalnej zabrać się do tego i wyjaśnić Sejmowi, kiedy będzie rozwiązana sprawa mechanicznego zamiatania ulic.</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#PoselNieszporekRyszard">Drugi problem — uważam, jeszcze gorszy, a łatwiejszy do rozwiązania — to jest sprawa oświetlenia naszych miast. 300 tys. górników i hutników, a przede wszystkim ćwierć miliona pracujących pod ziemią musi jeszcze borykać się z trudnościami z powodu braku światła.</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#PoselNieszporekRyszard">Śląsk produkuje około 50% energii elektrycznej, a jednocześnie nasze miasta toną w — „egipskich” ciemnościach. Kilkuletnie domagania się i prośby do Ministerstwa Gospodarki Komunalnej nie odnoszą żadnego skutku. Jakaś niezwykła niechęć i do czystości, i do oświetlenia cechuje to Ministerstwo, nie mówiąc już o nieudolności uregulowania tej sprawy. Myśmy się zwracali, lecz nie widzimy polepszenia i jest u nas coraz gorzej.</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#PoselNieszporekRyszard">Zwróciliśmy się do Ministerstwa Energetyki, aby Ministerstwo to przejęło oświetlenie miast górnośląskiego okręgu przemysłowego, w którym zamieszkuje półtora miliona ludzi. Ministerstwo Gospodarki Komunalnej odpowiedziało — nie. Nie rozumiem, sami nie robią, a drugiemu nie pozwolą. My wierzymy i mamy pełne zaufanie do Ministerstwa Energetyki, że jeśli ono weźmie w swoje ręce tę sprawę, będą mieli światło i górnicy, i hutnicy — i Śląsk będzie oświetlony. Dlatego też proszę Rząd, aby polecił Ministerstwu Energetyki zajęcie się tą sprawą. Nie jest to wielki wysiłek, a może przynieść dużo dobrego.</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#PoselNieszporekRyszard">Chciałem poruszyć jeszcze jeden problem ważny dla naszego województwa, to jest sprawę handlu wewnętrznego. Od 1 stycznia roku bieżącego powołano wojewódzkie zarządy handlu. Zrobiono to po to, aby usprawnić sieć placówek i dostosować obrót masy towarowej do potrzeb mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#PoselNieszporekRyszard">Równocześnie Minister Handlu Wewnętrznego, tow. Minor powołał cały szereg przedsiębiorstw specjalistycznych: spożywczych, odzieżowo-galanteryjnych i usług gastronomicznych, planowanych i rozliczanych centralnie. Zapewne w ramach kompresji etatowych Ministerstwo Handlu Wewnętrznego powołało centralne zarządy dla tych kategorii przedsiębiorstw, ale nie o to chodzi. Sprawa w tym, że dochody tych przedsiębiorstw odpływają z województwa, obniżając w bardzo poważnym stopniu możliwości akumulacji środków budżetu terenowego, co stwarza sytuację szczególnie trudną w naszym województwie, wynikającą z niewłaściwego zrozumienia i faworyzowania szczególnie specjalistycznych sklepów spożywczych, jeżeli chodzi o przydział i rozrzut masy towarowej, zwłaszcza jeśli chodzi o takie artykuły jak masło i wędliny oraz o artykuły specjalne, jak się je w Polsce nazywa.</u>
<u xml:id="u-17.48" who="#PoselNieszporekRyszard">Jak te przykłady wyglądają? W miesiącu styczniu Dom Delikatesowy w Świętochłowicach otrzymał 10 ton wędlin, podczas gdy 34 sklepy MHM przeznaczone do sprzedaży wędlin otrzymały 34 tony. W Będzinie Dom Delikatesowy otrzymał 10 ton wędlin, a 22 sklepy MHM otrzymały 22 tony wędlin. Ten sam Dom Delikatesowy w Będzinie otrzymał w styczniu 7 ton masła, pozostałe sklepy spożywcze — 4,8 tony.</u>
<u xml:id="u-17.49" who="#PoselNieszporekRyszard">Słuszne, że powinny być Delikatesy, ale nie należy robić Delikatesów z takimi artykułami, jak jajka i masło. Przychodzi delegat zagraniczny i mówi: u nich masło— to delikatesy, u nas to artykuł spożywczy.</u>
<u xml:id="u-17.50" who="#PoselNieszporekRyszard">Myśl przewodnia sklepów specjalistycznych jest słuszna, ale byłoby jeszcze słuszniej, aby były one w zasięgu Wojewódzkiego Zarządu Handlu, który powinien prowadzić całokształt polityki towarowej i obrotu województwa. Byłoby słuszne rzucić większą część masy towarowej, a szczególnie masła, na odległe tereny robotnicze i my, jako rady narodowe, potrafimy to zagadnienie na pewno lepiej rozwiązać aniżeli ze szczebla centralnego Ministerstwo Handlu Wewnętrznego, potrafimy rozwiązać je z korzyścią dla robotnika.</u>
<u xml:id="u-17.51" who="#PoselNieszporekRyszard">Wysoki Sejmie! Wnioski moje zmierzają w następujących kierunkach:</u>
<u xml:id="u-17.52" who="#PoselNieszporekRyszard">1.Konieczne jest z naszego punktu widzenia umieszczenie potrzeb naszego województwa na odpowiednim miejscu w budżecie państwa.</u>
<u xml:id="u-17.53" who="#PoselNieszporekRyszard">2.Konieczne jest zwiększenie kompetencji rad narodowych wszystkich szczebli w zakresie planowania gospodarczego oraz w dokonywaniu słusznych zmian w wykonawstwie inwestycyjnym i środkach finansowych.</u>
<u xml:id="u-17.54" who="#PoselNieszporekRyszard">3.Specjalnie ważną sprawą i konieczną jest nakłonienie resortu kultury i Centralnego Urzędu Kinematografii do specjalnego rozpatrzenia potrzeb Śląska, do przywrócenia wreszcie na Ziemiach Odzyskanych stanu posiadania kin sprzed 1945 r. oraz do szybszego budownictwa kin w nowych miastach i osiedlach, jak Nowe Tychy, Pyskowice — pow. gliwicki, Toszek itp. Chciałem podkreślić, że resorty, które mają te kina w swojej dzierżawie jako magazyny, rękami i nogami bronią się, żeby oddać je do ponownego użytku.</u>
<u xml:id="u-17.55" who="#PoselNieszporekRyszard">4.Konieczne jest przekazanie przez Ministerstwo Handlu Wewnętrznego przedsiębiorstw specjalistycznych, tj. — „Delikatesów”, — „Gastronomii”, kawiarń, — „Galluxów” i bazarów — kompetencji Wojewódzkiego Zarządu Handlu.</u>
<u xml:id="u-17.56" who="#PoselNieszporekRyszard">5.Konieczne jest, aby Ministerstwo Zdrowia w większym niż dotychczas stopniu uwzględniało w środkach finansowych na usługi w dziedzinie zdrowia i w planach inwestycyjnych specyfikę naszego województwa.</u>
<u xml:id="u-17.57" who="#PoselNieszporekRyszard">I ostatni wniosek — przyspieszenie rozwiązania sprawy mechanizacji zamiatania ulic oraz przekazania oświetlenia w okręgu przemysłowym do resortu Ministerstwa Energetyki.</u>
<u xml:id="u-17.58" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszalek">Ogłaszam przerwę obiadową do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 14 min. 5 do godz. 16 min. 10.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#Marszalek">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#Marszalek">Udzielam głosu posłowi woj. rzeszowskiego Wacławowi Rózdze.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#Marszalek">Poseł Rózga Wacław: Wysoki Sejmie! Nasze osiągnięcia, cyfry przedłożonego projektu budżetu są dowodem słuszności naszej drogi, naszych założeń programowych. Dyskusja na komisjach sejmowych, często nacechowana ostrą krytyką poszczególnych resortów, jak i wnioski, zmierzają do pełniejszego zaspokojenia potrzeb ludności, poprawienia naszej gospodarki oraz likwidacji tego wszystkiego, co przeszkadza w rozwoju twórczych sił narodu, co hamuje nasz marsz do socjalizmu.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#Marszalek">Naród nasz, a szczególnie klasa robotnicza, pracujące chłopstwo wysoko ceni to, co mu dała władza ludowa i ofiarnie trudzi się nad realizacją naszych wielkich planów gospodarczych, czując się w pełni gospodarzem swego kraju.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#Marszalek">Społeczeństwo nasze zdaje sobie sprawę z trudności obecnego okresu historycznego i rozumie, że nie można w zbyt krótkim czasie odrobić wiekowego zacofania, że — jak mówi stare przysłowie — — „nie od razu Kraków zbudowano”. Nie znaczy to, że wszystko, co się u nas dzieje, jest dobre, jest usprawiedliwione, że nie można było dokonać i więcej, i lepiej wielu spraw rozwiązać. Nasi wyborcy — a mają do tego pełne prawo zagwarantowane Konstytucją — nie mogą pogodzić się z wieloma brakami utrudniającymi im życie i domagają się większej troski o ich potrzeby. Rozumieją, że stać nas na to, choćby w wyniku zaprowadzenia lepszej gospodarczości w całej naszej gospodarce narodowej, w wyniku usprawnienia pracy wielu resortów i instytucji oraz bardziej przemyślanego podziału środków.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#Marszalek">Wyborcy nie mogą zrozumieć, by nie można było w ciągu 12 lat lepiej rozwiązać warunków mieszkaniowych. Sytuację w tej dziedzinie wszyscy znają i nie będę jej tu cyframi i przykładami ilustrował.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#Marszalek">Argumenty o setkach tysięcy wybudowanych izb w kraju nie przekonywają ani tysięcy młodzieży, której sytuacja mieszkaniowa nie pozwala zakładać rodzin, ani tysięcy młodych małżeństw, które nie mogą wspólnie zamieszkać, ani rodzin stłoczonych we wspólnym mieszkaniu, w którym ciasnota i współlokatorstwo zatruwa życie.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#Marszalek">Argumenty te nie przekonywają i tych, którzy mieszkają z małymi dziećmi w zagrzybionych, wilgotnych mieszkaniach, ani ogromnej rzeszy dojeżdżających latami po kilkadziesiąt kilometrów do pracy. Dla tych ludzi sprawa mieszkania to rzecz niesłychanie ważna, jeśli nie najważniejsza w ich życiu. Trzeba widzieć te rzesze ludzi obijających progi rad narodowych, rozmawiać z nimi i widzieć często łzy w oczach ludzi, którzy przeszli od Lenino do Berlina — aby zdać sobie w pełni sprawę z wagi tego problemu. Wydaje się słuszne, by poważnie zwiększyć w planie 5-letnim budownictwo i remont mieszkań. Sprawa mieszkaniowa to jeden z bardzo poważnych elementów składających się na poziom stopy życiowej ludności, a potrzeba szybkiego jej podnoszenia to sprawa bezsporna.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#Marszalek">Drugi problem, który szczególnie wybija się w dawnej Polsce — „B” — do której zaliczyć należy Rzeszowszczyznę — problem, którym żyją masy chłopskie i domagają się jego pełnej realizacji, to sprawa likwidacji wiekowego zacofania, to sprawa pomocy państwa dla społecznej działalności wsi. W tym kierunku chłopi z wielu, wielu wsi i miasteczek od lat zdzierają podeszwy w delegacjach do różnych władz o pomoc w elektryfikacji, w budowie szkoły, świetlicy, drogi czy mostu.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#Marszalek">W wielu miejscowościach ludność zgromadziła poważne ilości materiałów, jak drzewa, cegły, materiałów elektryfikacyjnych, pieniędzy, ofiarowując bezpłatną robociznę itp. Na rok 1956 do planu czynów społecznych chłopi woj. rzeszowskiego zgłosili do końca marca zadania na ponad 110 mln zł, a do 5-letniego planu czyny społeczne na ponad 1/2 mld zł. Z tego po dokładnej selekcji wybraliśmy jako niezbędne do realizacji w bieżącym roku zadania na sumę 91.652 tys. zł, na co chłopi deklarują swój udział w materiałach, robociźnie i gotówce wartości 63.772 tys. zł, prosząc o udział państwa w sumie 27.880 tys. zł, to jest 30% wartości zaplanowanych zadań. Do sumy 91.652 tys. zł wartości zadań nie zostały włączone ani potrzeby w elektryfikacji, ani udział w budowie kolei do Kolbuszowej.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#Marszalek">W ramach czynu zakłada się:</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#Marszalek">—meliorację na 9.960 tys. zł — z tego wkład ludności 76%;</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#Marszalek">—drogi na 32.154 tys. zł — w tym wkład ludności 80%;</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#Marszalek">—remont i budowa remiz strażackich oraz zbiorników wodnych na 11.228 tys. zł — w tym wkład ludności 61%;</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#Marszalek">—na cele kulturalne 23.133 tys. zł — wkład ludności 70%;</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#Marszalek">—budowa siedzib gromadzkich rad narodowych 4 mln zł — wkład ludności 58%;</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#Marszalek">—budowa i remont szkół 7.816 tys. zł — wkład ludności 30%.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#Marszalek">Podobnie w gospodarce komunalnej i w sporcie.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#Marszalek">W ubiegłym roku otrzymaliśmy 4.103 tys. zł na czyny drogowe — efekt gospodarczy blisko 25 mln zł, w tym 32 km dróg o twardej nawierzchni, 42,5 km dróg ulepszonych żwirem i żużlem, zbudowano 7 mostów o łącznej długości 322 mb oraz wykonano wiele robót konserwacyjnych. To dowodzi, że cyfry, o których mówiłem, są realne do wykonania.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#Marszalek">Trudno będzie przekonać ludność o tym, że tych 27 mln zł pomocy państwa dla zaspokojenia ich potrzeb, dla poparcia ich inicjatywy, ich czynu, nasze państwo nie jest w stanie wydzielić. Przecież to jest najefektywniejsza lokata środków, najtańsze realizowanie zadań. Każda złotówka pomocy państwa w czynach społecznych daje 3 i 1/3 zł efektów gospodarczych. A przecież tu nie najważniejszy jest efekt gospodarczy, ale polityczny, ale sprawa aktywizowania — wciągania milionów chłopów do zespołowego wysiłku, do społecznego działania, do odpowiedzialności za stan swojej wsi, gromady, do poczuwania się gospodarzem nie tylko swojej zagrody, ale gospodarzem kraju.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#Marszalek">Czyny społeczne spełniają ogromnie ważną rolę wychowawczą, są środkiem pogłębienia więzi władzy z masami, pomagają w likwidacji zacofania kulturalnego i gospodarczego, pomagają w lepszym rozumieniu polityki naszego Rządu, doceniania naszego ogromnego dorobku. Pozwalają na uruchomienie kolosalnych rezerw i wywołują twórczy ferment w masach.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#Marszalek">Nie należy zapominać, że mimo wielkiego rozwoju naszego kraju, mimo Nowej Huty, odbudowy Warszawy, Tych i setek innych fabryk i obiektów, tysięcy nowych szkół, świetlic, zelektryfikowanych wsi — są wioski i miasteczka, gdzie nic nowego się nie stało, a nawet wykrusza się to, co kiedyś zbudowano, np. ubytek niektórych dróg, mostów, substancji mieszkaniowej w szeregu miejscowościach itd. Rodzi się tam dużo wątpliwości co do faktycznych osiągnięć naszej gospodarki. Byłem jesienią na otwarciu mostu w zapadłej wsi powiatu kolbuszowskiego — Mchawie. Tamtejsi chłopi nazwali ten most swoją Nową Hutą. Mówili, że takie znaczenie, jak dla całego kraju ma Nowa Huta, dla ich okolicy ma ten most. Czy naprawdę nas nie stać pomóc ludności, by w czynie społecznym budowała swoje — „Nowe Huty”? Ja myślę, że stać nas na to bez uszczuplania podstawowych zadań planu narodowego.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#Marszalek">Proponuję — pod rozwagę Rządu — wydzielić fundusz równy 0,15% przewidywanego budżetu państwa w 1957 r. na popieranie czynów społecznych, ustalając zarazem warunki udziału, pomocy państwa dla różnych kategorii zadań: np. przy szkołach średnio 67%, a dla dróg 20% itd. O wysokości przewidzianych środków na ten cel dla każdego województwa powiadomić rady narodowe w takim terminie, by gromadzkie rady narodowe na sesji budżetowej mogły w oparciu o te środki uchwalić plan i ustalić zadania ludności.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#Marszalek">Zgłaszam równocześnie dezyderat o rozpatrzenie w najbliższym czasie przez Prezydium Rządu możliwości dofinansowania czynów społecznych w województwie rzeszowskim do wysokości przedłożonej na Komisji Finansowo- Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#Marszalek">Wydaje się, że należy również skończyć z nienormalnym stanem pozbawiania w praktyce gromadzkich rad narodowych wielu uprawnień.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#Marszalek">Jeśli przypatrzymy się bliżej działalności gromadzkiej rady narodowej, to — wyłączając szereg teoretycznych uprawnień — w praktyce okaże się, że dana gromadzka rada posiada uprawnienia do mobilizowania chłopów w wykonywaniu obowiązków wobec państwa, karania opornych, natomiast możliwości kierowania życiem społecznym i gospodarczym gromady są poważnie ograniczone, bo uprawnienia zastrzeżone są dla powiatu czy województwa. Takie sprawy, jak kredytowanie na rozwój rolnictwa, limitowane są w powiecie w oparciu o plany kontraktacyjne; o wszelkie pożyczki czy kredyty chłop musi starać się w powiecie. Podobnie rzecz ma się z przydziałem nawozów, materiałów budowlanych, zaopatrzeniem w towary i wiele innych.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#Marszalek">Na regulowanie tych spraw gromadzka rada narodowa ma Wpływ raczej pośredni — opiniujący.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#Marszalek">Przeprowadza się w wielu gromadach różne prace inwestycyjne kredytowane przez państwo, jak budowa, rozbudowa szkoły czy kapitalny remont, budowa jakiegoś mostu i wiele innych. Jakie jest uprawnienie gromadzkiej rady narodowej w tej sprawie, jeśli chodzi o lokalizację, urządzenie, obniżkę kosztów budowy? Praktycznie żadne, bo to wszystko przeprowadza i załatwia powiat ze swoją — „nieomylną mądrością”, a gromadzka rada narodowa, sami chłopi, przyglądają się, jak buduje się za państwowe pieniądze most w ich gromadzie — i często jeszcze narzekają, że robota posuwa się zbyt wolno.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#Marszalek">Wiele prezydiów gromadzkich rad narodowych zgłaszało swoje rzeczowe uwagi, że np. budowa szkoły umieszczona w planie inwestycyjnym jest zbyt kosztowna, że za te same pieniądze można by zbudować szkołę i jeszcze powiedzmy świetlicę gromadzką czy mieszkanie dla nauczyciela, takie bowiem pozycje kosztorysowe jak urządzenie placu i zieleni, wyposażenie wewnętrzne i szereg innych prac sięgających nieraz dziesiątków tysięcy złotych może wykonać sama gromada.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#Marszalek">Ponadto bolączką naszych czasów stała się długa i zawiła procedura zatwierdzania planów i dokumentacji przez różne instancje, chociażby to dotyczyło nawet mniejszych prac. Stawia się tu zwykle tyle warunków, chodzenia, — „kolektywnego” rozpatrywania, że nieraz zniechęca to nawet najbardziej ofiarnych ludzi.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#Marszalek">Ktoś może powiedzieć, że przecież gromadzka rada narodowa jest gospodarzem terenu, bo uchwala własny budżet i gospodarzy nim. Tak, to prawda, ale przecież wszystko w budżecie jest limitowane przepisami, wskaźnikami, których zmienić nie można. Po co tu dyskutować na sesjach budżetowych gromadzkich rad narodowych — mówią często radni — przecież wysokości poborów dla pracowników nie zmienimy, bo mają ustalone grupy; węgla jednej szkole nie damy więcej, a drugiej mniej, bo to jest z góry obliczone, jedno wiaderko węgla na piec w ciągu dnia; sumy na sprzątanie są z góry wyliczone, a do spraw inwestycji widocznie na tym etapie się nie nadajemy.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#Marszalek">Stąd też dyskusje budżetowe w gromadzie i również w powiecie są z reguły jałowe, pełne sloganów, bo po cóż tu dyskutować, gdy za nas myślą inni tam wyżej, którzy jak lekarz choremu człowiekowi przepisali recepty, pigułki, a on je ma zażywać.</u>
<u xml:id="u-18.34" who="#Marszalek">Ciekawe, że dla uchwalenia tego administracyjnego budżetu Biuro Rad Narodowych przy Radzie Państwa zaleca na sesję gromadzkiej rady narodowej zapraszać całą gromadę. Ja nie wiem, czy jest tam nad czym dyskutować.</u>
<u xml:id="u-18.35" who="#Marszalek">W wyniku tej sytuacji nie bez sensu zrodziło się powiedzenie, że terenowe rady narodowe większe uprawnienia posiadają do odpowiedzialności aniżeli do decyzji.</u>
<u xml:id="u-18.36" who="#Marszalek">Uważam, że wszystko to, co robi się na terenie gromady i dla zaspokojenia potrzeb gromady, powinno mieć odbicie w budżecie gromady. Gromadzka rada winna mieć również prawo gospodarowania środkami zaoszczędzonymi w realizacji przewidzianych budżetem zadań, tj. obracać te środki na zaspokojenie nowych potrzeb swej gromady. A jakie dałoby to korzyści, niech świadczy następujący przykład.</u>
<u xml:id="u-18.37" who="#Marszalek">Chłopi z wioski Grzegorzówka w gromadzie Dylągowa powiatu Rzeszów podjęli starania o budowę nowej szkoły. Zgłosili się w tej sprawie do powiatowego Wydziału Oświaty, tam im powiedziano, że jeśli pokryją jedną trzecią kosztu budowy tej szkoły, to wprowadzona zostanie do planu, oraz że koszt takiej szkoły wyniesie 570 tys. zł. Wobec tego chłopi zapytali, co składa się na tak wysoką cenę szkoły. Kiedy im powiedziano, że na tę kwotę składa się m. in. 85 tysięcy zł na urządzenie placu budowy, 56 tys. na wyposażenie szkoły i 26 tysięcy na dokumentację, to chłopi mówią: odrzućcie te 85 tysięcy, bo my plac sami urządzimy, odrzućcie 58 tysięcy, bo wyposażenie starej szkoły nam na razie wystarczy, odrzućcie 18 tysięcy na dokumentację, bo my mamy takiego inżyniera, co nam za 8 tysięcy zrobi, a z tego, co pozostanie, my jedną trzecią pokryjemy.</u>
<u xml:id="u-18.38" who="#Marszalek">Ta chłopska kalkulacja pokazuje, że gdyby sprawę budowy szkoły im oddać, to zaoszczędziliby państwu 300 tys. zł, tj. za te same pieniądze zbudowaliby dwie szkoły. Czy nie słuszniej będzie te sprawy powierzyć ludności pod kierownictwem gromadzkiej rady narodowej i zachęcić ją pozostawieniem zaoszczędzonych pieniędzy, jak w wypadku Grzegorzówki, np. na meliorację, drogi, świetlice czy inne potrzeby danej gromady?</u>
<u xml:id="u-18.39" who="#Marszalek">Myślę, że lepiej będzie zmienić niektóre nasze przepisy, niż marnować wielkie możliwości.</u>
<u xml:id="u-18.40" who="#Marszalek">Jesienią ubiegłego roku wybrała się delegacja jednej z gromad powiatu krośnieńskiego do Warszawy o pomoc w dokończeniu domu ludowego, w którym część pomieszczeń przeznacza się na cele kulturalne, część na zlewnię, sklep i straż pożarną. Jeden z ministrów przejrzał dokumentację tego piętrowego obiektu, wysiłkiem chłopów wyciągniętego w stanie surowym pod dach, powiedział, że w jego resorcie nie ma zatwierdzonego tego rodzaju czy typu budynku, że żadne założenia projektowe Ministerstwa Kultury nie przewidują tego rodzaju obiektu, dlatego nie może im pomóc, mimo że całe piętro przewidywało się na cele kulturalne.</u>
<u xml:id="u-18.41" who="#Marszalek">Na długie nalegania chłopów zgodził się wreszcie im pomóc. A na czym polegała jego pomoc? Napisał na moje ręce pismo, że jest bardzo zachwycony inicjatywą i wysiłkiem chłopów z Odrzykonia i uważa, że należy im koniecznie pomóc. Muszę dodać, że myśmy i bez jego rady wiedzieli o tym, że należy pomóc — ale nie poszliśmy w jego ślady; podobnego pisma do gromadzkiej rady nie ważyliśmy się wysyłać.</u>
<u xml:id="u-18.42" who="#Marszalek">Ktoś mógłby powiedzieć, że nic prostszego, jak wstawić do planu dokończenie tego domu ludowego, jak go nazywają chłopi. Otóż to nie taka prosta sprawa — żaden resort nie chciał przyjąć tego gromadzkiego dziecka. Nie można go było sfinansować i z rezerwy budżetowej, bo przecież Państwowa Komisja Planowania Gospodarczego nie posiada w tysiącach swoich formularzy takiej rubryki, w której mogłaby się zmieścić ta — „bezpaństwowa” inwestycja. Nie można było też sfinansować ze środków na czyny społeczne — bo figurowały w przedziałce na — „drogi”. W tym roku postanowiliśmy dofinansować te inwestycje z tegorocznej rezerwy budżetowej, ale do tej pory nie wymyśliliśmy jeszcze, w jaki sposób oszukać wszystkie władze, żeby pomóc chłopom z gromady Odrzykoń.</u>
<u xml:id="u-18.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.44" who="#Marszalek">Chciałbym tu podać jeszcze jeden przykład pomocy resortu, w tym wypadku pomocy spółdzielni produkcyjnej w Dębnie pow. Łańcut. Spółdzielcy poprzedniej zimy udali się w delegacji z przewodniczącym spółdzielni zastępcą posła tow. Słabiakiem na czele do Ministerstwa Rolnictwa o pomoc w zelektryfikowaniu dużej spółdzielni Dębno i spółdzielni Chałupki Dęblańskie.</u>
<u xml:id="u-18.45" who="#Marszalek">Ministerstwo przyrzekło wprowadzić ich do planu. Rzeszowskie Przedsiębiorstwo Elektryfikacji Wsi zobowiązało się zrobić szybko dokumentację, wygospodarować część materiałów i do 22 lipca 1955 r. te dwie spółdzielcze wioski zelektryfikować. Mimo parokrotnych monitów w Ministerstwie, że dokumentacje gotowe, że czekamy na formalną decyzję, by przedsiębiorstwo mogło załatwić formalności bankowe i przystąpić do roboty, zapewnieni przez Ministerstwo, że wszystko jest na dobrej drodze cierpliwie czekamy. Po 22 lipca na Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej doszliśmy do wniosku, że należy ratować autorytet Ministerstwa Rolnictwa i postanowiliśmy zdjąć około 1,5 mln zł rezerwy budżetowej przewidzianej na inne pilne potrzeby i te dwie wioski spółdzielcze zelektryfikować. Od paru miesięcy pali się światło w Dębnie i w Chałupkach Dęblańskich, a decyzji Ministerstwa o otwarciu środków i wprowadzeniu do planu — jeszcze nie ma.</u>
<u xml:id="u-18.46" who="#Marszalek">Wysoki Sejmie! A teraz chciałbym w formie interpelacji poruszyć sprawę mającą niezmiernie ważne znaczenie gospodarcze dla województwa rzeszowskiego.</u>
<u xml:id="u-18.47" who="#Marszalek">Do historii walki o linię kolejową weszła sprawa budowy kolei na odcinku Rzeszów — Tarnobrzeg przez Kolbuszową, długości 68 km.</u>
<u xml:id="u-18.48" who="#Marszalek">Jak dotąd, już drugie pokolenie działaczy tego terenu z niespotykaną cierpliwością i wiarą w przyszłość zabiega o realizację podjętych zamierzeń, zapoczątkowanych jeszcze swego czasu w parlamencie austriackim</u>
<u xml:id="u-18.49" who="#komentarz">(wesołość),</u>
<u xml:id="u-18.50" who="#Marszalek">kontynuowanych w sejmie Polski sanacyjnej, a obecnie w sejmie Polski Ludowej.</u>
<u xml:id="u-18.51" who="#Marszalek">Na przestrzeni tego czasu zmieniły się ustroje społeczne, zmieniło się wiele rządów, a budowa wspomnianego odcinka kolejowego posunęła się tylko nieznacznie naprzód.</u>
<u xml:id="u-18.52" who="#Marszalek">Pod naporem opinii publicznej władze austriackie przystąpiły do budowy tego szlaku komunikacyjnego, gdzie roboty były już poważnie zaawansowane, przerwane jednak zostały wybuchem pierwszej wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-18.53" who="#Marszalek">Po powstaniu państwa polskiego uchwałą Sejmu w 1919 r. zadecydowano o dalszej budowie linii kolejowej. Opracowano szczegółową dokumentację, wykupiono tereny, wykonano nasypy na całej niemal długości, wybudowano już kilka budynków stacyjnych, zamianowano nawet naczelników stacji, gdzie niektórzy z nich do dziś czekają na objęcie swych funkcji</u>
<u xml:id="u-18.54" who="#komentarz">(wesołość),</u>
<u xml:id="u-18.55" who="#Marszalek">a potem pracę przerwano.</u>
<u xml:id="u-18.56" who="#Marszalek">W okresie tworzenia się COP-u i budowy zakładów przemysłowych w Dębnie w latach 1937—1939 władze sanacyjne uruchomiły od strony Tarnobrzega do Dęby 15-km odcinek tej linii — i znów na przeszkodzie dalszej realizacji stanęła druga wojna światowa.</u>
<u xml:id="u-18.57" who="#Marszalek">Po wyzwoleniu w roku 1948 przepracowano powtórnie dokumentację z zamiarem włączenia tej inwestycji do planu 3-letniego, potem do planu 6-letniego. Wiązano również duże nadzieje z obecnym planem 5-letnim, ale okazuje się, że nadzieje te są raczej złudne, bowiem Ministerstwo Komunikacji wysuwa swoje, naszym zdaniem, zbyt powierzchowne obiekcje.</u>
<u xml:id="u-18.58" who="#Marszalek">Nie można powiedzieć, żeby się tam obecnie nic nie robiło, owszem kończy się oddanie pod eksploatację 12-km odcinka tej trasy — tym razem od strony Rzeszowa.</u>
<u xml:id="u-18.59" who="#Marszalek">Pozostaje zatem spięcie tej linii na odcinku Głogów — Dęba długości 42 km, z czego na 41 km wykonane są już dawniej nasypy ziemne, przedstawiające dziś po wielu latach 40% wartości użytkowej.</u>
<u xml:id="u-18.60" who="#Marszalek">Ludność powiatu kolbuszowskiego, żywotnie zainteresowana tą budową, poprzez komitety Frontu Narodowego zorganizowała komitet do budowy tej linii, który już zadeklarował społecznie na ten cel 150 tys. dniówek roboczych, ponadto w ramach województwa można wygospodarzyć 15 km szyn kolejowych. Linia ta skróciłaby połączenie Rzeszowa z Warszawą o 60 km, podniosłaby żywotność miasta powiatowego Kolbuszowej i powiatu, rozwiązałaby problem dojazdu wielu tysięcy ludzi do pracy w okolicznych fabrykach — bowiem jest to rejon przeludniony — ma pierwszorzędne znaczenie dla przebiegu eksploatacji odkrytych złóż siarki w rejonie tarnobrzeskim i gazu w kolbuszowskim, nie mówiąc już o tym, że wzdłuż tej trasy położonych jest kilka cegielni i innych zakładów, jak również dałaby możliwości lepszej eksploatacji okolicznych lasów czy obsługiwania tą linią położonych obok — i innych bardzo ważnych obiektów.</u>
<u xml:id="u-18.61" who="#Marszalek">Wiele zatem aspektów, nie mówiąc już o politycznych, przemawia za tym, aby budowa linii kolejowej kolbuszowskiej znalazła się ostatecznie w planach inwestycyjnych Ministerstwa Komunikacji, by tym uczynić zadość sprawiedliwości, spełnić marzenia i wysiłki całego pokolenia tego upośledzonego kiedyś rejonu.</u>
<u xml:id="u-18.62" who="#Marszalek">Chciałbym tu nadmienić, że w sprawie tej wyjeżdżała do Warszawy delegacja mieszkańców powiatu kolbuszowskiego z udziałem posłów zespołu rzeszowskiego. Była ona u wiceprzewodniczącego PKPG, tow. Lesza, u wicepremierów Jóźwiaka - Witolda i Jędrychowskiego i jak do dziś nie mamy żadnych postanowień i wiadomości w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-18.63" who="#Marszalek">Głęboka wiara społeczeństwa pow. kolbuszowskiego w słuszność tego postulatu, przedstawionego Wicepremierom, pozwala przypuszczać, że tym razem głos obywateli ziemi rzeszowskiej nie pozostanie bez echa.</u>
<u xml:id="u-18.64" who="#Marszalek">Proszę o sprecyzowanie stanowiska Rządu w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-18.65" who="#Marszalek">Wysoki Sejmie! Przedłożony nam projekt budżetu wraz z poprawkami komisji jest wyrazem naszej woli walki o umocnienie pokoju i o dalszy rozwój naszej gospodarki. Sumienna jego realizacja zakłada dalszą poprawę stopy życiowej i lepsze zaspokojenie codziennych potrzeb ludności miast i wsi.</u>
<u xml:id="u-18.66" who="#Marszalek">Posłowie woj. rzeszowskiego popierają ten budżet i będą za nim głosować. Będą również usilnie Współdziałać w jego realizacji.</u>
<u xml:id="u-18.67" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.68" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. stalinogrodzkiego Dominik Horodyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PoselHorodynskiDominik">Wysoka Izbo! Uczestniczymy wszyscy w głębokiej dyskusji ideologicznej i politycznej, która przeorywuje nasz kraj. Cechą tej dyskusji jest troska o socjalizm, jest wspaniałe, pełne zaangażowanie się ogromnych mas ludzkich w walkę o to, by było lepiej, sprawiedliwiej i rozsądniej żyć i pracować w Polsce Ludowej. Nigdy jeszcze tylu ludzi u nas w naszym kraju nie przeżywało tak osobiście spraw państwa, rządzenia, gospodarzenia, kultury.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PoselHorodynskiDominik">Niejeden z nas, posłów, zamierzał z okazji debaty sejmowej powołać się na doświadczenia tej dyskusji, wskazać na ważne sprawy związane z latami strukturalnego skrzywienia socjalizmu, które ciążyły i ciążą jeszcze na naszym życiu, wskazać na sprawy, które bolą, które należy wyprostować, czy wypalić.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PoselHorodynskiDominik">Trzeba przyznać, że Premier Cyrankiewicz w ogromnym stopniu utrudnił nam to zadanie. W swoim exposé bowiem powiedział lwią część tego, co leży nam na sercu, co sami chcieliśmy powiedzieć. Tak więc znów jesteśmy świadkami ograniczania roli posłów i uniemożliwiania opozycji, bo jakaż to opozycja, na której czele staje rząd? To powiedzenie nie jest paradoksem, jest stwierdzeniem faktu, z którego należy się cieszyć, gdyż na pewno dla narodu jest najlepiej, gdy jego kierownictwo nadąża za przemianami w społeczeństwie, gdy ich nie hamuje.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PoselHorodynskiDominik">Na najbliższy okres jest sprawą najważniejszą, by Rząd współpracując z Sejmem zapewnił konsekwentną realizację wszystkich słusznych wytycznych działania przedstawionych wczoraj przez Premiera, którego wystąpienie powinno też położyć kres — „wróżeniu z fusów” na tematy meteorologii (zrobią — „przymrozek”, czy nie, będzie — „wiosna”, nie będzie wiosny) i utrwalić okres konsekwentnych posunięć i rozważnego działania nad naprawą wszystkiego, co w naszym kraju naprawione być musi.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PoselHorodynskiDominik">Zadania nasze są przede wszystkim gospodarcze: musimy podnieść pilnie najniższe płace, zwiększyć wydajność pracy i produkcję, w pierwszym rzędzie rolniczą, systematycznie podnosić stopę życiową, zaspokajać głód mieszkaniowy, likwidować nędzę i biedę tam, gdzie jeszcze jest. Ale klucz do rezultatów gospodarczych leży w sferze zagadnień politycznych, gdyż trzeba uruchomić ekonomiczną inicjatywę mas, odzyskać zaufanie tam, gdzie zostało zachwiane, rozpłomienić entuzjazm pracy, wiarę ludzi w celowość wysiłku.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PoselHorodynskiDominik">Obywatele Posłowie! Reprezentuję tutaj tych bezpartyjnych działaczy społecznych, którzy doszli do rewolucji socjalistycznej, na pozycje sojuszników ruchu robotniczego późno, dopiero w 1945 roku. Ścieżki, które nas na te pozycje przywiodły, były w niejednym wypadku równie zawiłe i trudne, jak ścieżki tego oficera Roszczina z pięknej książki Aleksego Tołstoja — „Droga przez mękę”.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PoselHorodynskiDominik">Razem z rewolucją polska przeżyliśmy jej dni chwały i jej dni ciężkie, bolesne. Pamiętamy czasy, kiedy wybór był najtrudniejszy, bo między mniejszym i większym złem, tak jak zdarza się to w szczególnie charakterystycznych momentach historii. Nie było wtedy wyspy szczęśliwej, gdzie można by schronić się ze swą troska. Można było albo zdradzić socjalizm, jak uczynił to niejeden ze słabych ludzi, można było narazić go na niebezpieczeństwo w groźnej sytuacji międzynarodowej, można było wreszcie umyć ręce od jego spraw. My wszyscy, Partia, wy, Obywatele Posłowie, setki tysięcy bezpartyjnych świadomie wybrało inną drogę, tę, którąśmy poszli i która zawiodła nas do sytuacji dzisiejszej, do dni wielkiego rozrachunku i wielkich nowych perspektyw. Byliśmy świadomi tego wyboru i jesteśmy świadomi jego kosztów, bierzemy za niego pełną odpowiedzialność, taką samą jak ludzie partyjni.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PoselHorodynskiDominik">I do nas nawraca ciągle pytanie: czy ciężkie błędy okresu minionego były nieuniknione? Na pytanie to nie można uczciwie odpowiedzieć bez szczegółowej analizy przyczyn, które umożliwiły utrwalenie się jednostkowych rządów Stalina i wpływu tych sytuacji na kraje demokracji ludowej, bez uwzględnienia uwarunkowań historycznych, ekonomicznych i międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PoselHorodynskiDominik">Analizy tej jeszcze nie mamy i nie będziemy jej jeszcze prędko mieli. Ale mechanizm, który doprowadził do tak głębokich schorzeń musimy studiować wszyscy, nie tylko historycy, by nigdy nie mogło się to zło powtórzyć.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PoselHorodynskiDominik">Nie tyle w teorii, ile w praktyce społecznej pogodzić musimy dyktaturę proletariatu i konieczności wynikające z budowy socjalizmu z poszanowaniem dla różnorodności opinii, ze swobodą dyskusji. Przemiany gospodarcze wyprzedziły w pewnym stopniu w naszym kraju demokratyzację życia społecznego. Obecna dyskusja to dopiero początek, rozwój demokratyzacji oznaczać będzie coraz większą jawność życia politycznego i gospodarczego, coraz większy wpływ opinii publicznej na decyzje — mówił o tym wczoraj Obywatel Premier — i na sposób rządzenia państwem.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PoselHorodynskiDominik">Będzie to droga długa i niełatwa, i nie szybka z całą pewnością — gdyż być może sami z trudem tylko w pewnym stopniu zdajemy sobie sprawę, jak dalece okres kultu jednostki zaciążył na naszym myśleniu i działaniu, na naszych przyzwyczajeniach, jak wiele spraw trzeba będzie odkrywać w ich prawdziwym wyglądzie.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PoselHorodynskiDominik">Wysoka Izbo! Obywatel Premier mówił tu szeroko o posunięciach zmierzających do zapewnienia pełnej praworządności socjalistycznej. Chcę zatrzymać się krótko na szczególnie odpowiedzialnych zadaniach obecnego kierownictwa Komitetu do Spraw Bezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PoselHorodynskiDominik">Powiedzmy sobie szczerze, dawny resort bezpieczeństwa kierował się w swej pracy demoralizującą zasadą, że cel uświęca środki. Zasada ta prowadziła między innymi nie tylko do niedopuszczalnych metod stosowanych w śledztwie, lecz również do stosowania wulgarnych nacisków, do szerzenia powszechnej podejrzliwości, do zachęcania do donosicielstwa.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PoselHorodynskiDominik">To wszystko nie miało nic wspólnego z prawdziwą czujnością wobec wroga. I jakkolwiek nawroty do tych metod muszą być dziś z całą siłą tłumione, bądźmy pewni, że nie jest tak łatwo ludzi przekonać, że to nigdy nie wróci. Dlatego w moim najgłębszym przekonaniu bezpieczeństwo, aby mogło się w pełni wywiązywać ze swych szczególnie poważnych obowiązków wobec państwa i ludzi pracy, musi pozyskać pełne zaufanie i poparcie opinii publicznej. Bezpieczeństwo musi w pierwszym rzędzie odzyskać pełny autorytet moralny.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PoselHorodynskiDominik">Przechodzę teraz do sprawy, która wydaje mi się wymaga traktowania z dużą dojrzałością. To sprawa odpowiedzialności poszczególnych kierowników za wypaczenia, nadużycia czy niedopatrzenia w poprzednim okresie. Z jednej strony wszyscy, którzy są osobiście winni, powinni odejść, a nawet zostać pociągnięci do odpowiedzialności, jeśli ich przekroczenia na to zasługują. Dotyczy to nie tylko pewnych ludzi czy przestępców typu Różańskiego, ale jeśli idzie o przeniesienia z pracy, również tych kacyków nieuleczalnych i nieuleczalnych dzierżymordów, którzy istnieją jeszcze i działają na różnych szczeblach. Z drugiej strony — i to wydaje mi się nie zostało do tej pory w tej debacie podkreślone — musimy się zdecydowanie przeciwstawić tendencjom do „pogoni za czarownicami”. Nie po to wyzbyliśmy się rodzimej odmiany beriowszczyzny, żeby dopuścić teraz do nawrotu podobnego ducha, do nadgorliwego szukania winnych, czy rzekomo winnych, a takie tendencje się pojawiają w niektórych środowiskach.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PoselHorodynskiDominik">Zauważyłem w przemówieniu ob. Premiera pewien pesymizm co do możliwości szybkiej i skutecznej reformy naszej administracji. Zapewne wynika on z dobrej, pełniejszej niż u mnie znajomości rzeczy. Ale czy nie jest sprawą do przemyślenia, do przedyskutowania, w jakim stopniu kult jednostki skrzywił naszą koncepcję, może nie tyle koncepcję, ile praktykę państwa i potrzebę jego rozmiarów, wielkość jego aparatu. Czy nie trzeba tu śmiałych rozwiązań teoretycznych i praktycznych? Ale nigdy nie zreformujemy administracji, jeśli nie będziemy wiedzieli, co zrobić z masą ludzi, która musi zmienić zawód, jeśli nie rozbijemy kultu urzędowania. Potrzebna jest jakaś szeroka reedukacja psychiczna naszej masy urzędniczej, pokazanie im, że istnieje świat poza biurem, gdzie będą mieli życie ciekawsze, pełniejsze. Przekwalifikowanie nie może być tylko sprawą konieczności, ludzie muszą chcieć zdobyć inne kwalifikacje niż biurowe. Tak np. dziś dziewczyna woli pracować za 700 zł w biurze, niż za wyższą płacę w sklepie, bo uważa pracę biurową za coś lepszego. Przejście do produkcji jest traktowane wprost jak katastrofa życiowa.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#PoselHorodynskiDominik">To są zagadnienia, którymi się powinna zająć nasza propaganda i wychowanie społeczne.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PoselHorodynskiDominik">Reforma administracji wymaga podniesienia kwalifikacji kadr. Im ludzie pracują lepiej, tym może być ich mniej. Trzeba przeprowadzić rewizję dawnych zwolnień fachowców z aparatu państwowego; dotyczy to nie tylko takich Ministerstw, jak Handlu Zagranicznego, ale całego szeregu innych urzędów. Pomimo wszelkich deklaracji Rządu ostatnich miesięcy i tygodni, ludzie niegdyś usunięci niesłusznie nie są przyjmowani z powrotem, a co gorsza na nowych miejscach napotykają na stałe trudności. Sądzę, że w czasie obrad komisji wielu posłów otrzymało różne listy od takich ludzi. Ja otrzymałem szereg takich listów. Ciągle zła polityka kadr, wynikająca z dawnej nieufności, jeszcze w poważniejszym stopniu niż na administracji odbija się źle na naszym życiu gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#PoselHorodynskiDominik">Jeśli idzie o rolę Sejmu, o coraz pełniejsze wykonywanie przez Sejm jego uprawnień konstytucyjnych, to proponuję, byśmy trzymali po prostu Premiera za słowo. Mało się da dodać do tego, co mówił Wczoraj, a na pewno bez pełnej pomocy kierownictwa Rządu Sejm nie potrafi sprawować prawdziwej kontroli nad działalnością wszystkich organów władzy i administracji państwowej. Pogodzenie dyktatury proletariatu z parlamentaryzmem ludowym jest sprawa trudną, nową, wymagającą czasu. Przewodnikiem powinna być dla nas Konstytucja PRL, której coraz pełniejsze wykonywanie jest jedną z gwarancji praworządności ludowej. Już obecna praca komisji sejmowych dała dużo cennego materiału Rządowi. W toku dalszego rozwoju naszego parlamentaryzmu wyniknie wiele nowych zagadnień, jak chociażby problem pogodzenia obowiązków posła z pracą zawodowa itd. Nie trzeba się tych nowych zagadnień bać, trzeba je przewidywać.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PoselHorodynskiDominik">Sejm nasz jest Sejmem Frontu Narodowego. W obecnej sytuacji jedność narodu jest aktualniejsza w Polsce niż kiedykolwiek. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że strukturalne formy Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Narodowego nie są w stanie ani objąć, ani właściwie reagować na wielki ruch idący od dołu. Prezydium Komitetu nie zbiera się od dawna, żywi ludzie nie dyskutują ze sobą, nie podejmują wspólnych decyzji. To oczywiście odbija się na stanie wszystkich ogniw Frontu Narodowego. Trudno jest na ten temat dyskutować dłużej, bo jest to sprawa, która wymagałaby całego referatu.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PoselHorodynskiDominik">Szkoda, że Obywatel Premier nie ustosunkował się we wczorajszym exposé do omawianego ostatnio w prasie problemu AK. Ja sam jestem b. oficerem AK i wiem lepiej od tych, którzy byli w innych szeregach, jak sprawa ta jest skomplikowana, jak obrosła kompleksami. Gdy dziś chcemy i możemy wymazać wszelkie krzywdy przeszłości, pamiętajmy o AK, pamiętajmy o żywych i umarłych. Ale najsłuszniejsze nawet słowa same nie rozwiążą problemu. Trzeba dopilnować, trzeba wydać odpowiednie instrukcje, by naprawdę wszędzie byłych akowców traktowano tak, jak na to zasługują. Mimo wszelkich deklaracji, mimo tego, że w prasie tak się dużo o tym pisze, tak jeszcze nadal nie jest.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#PoselHorodynskiDominik">Jeśli idzie o poległych, to mamy w stosunku do nich dług ogromny. Każdy, kto był w bitwach, wie, że wbrew lekkomyślnemu polskiemu powiedzeniu „za ojczyznę zginąć!” — dobrowolnie jest bardzo trudno. Myśmy zapomnieli o grobach poległych. Jest na cmentarzu wojskowym w Warszawie kwatera zorganizowanych grobów akowskich powstańczych i jest tam pomnik z napisem — „Gloria Victis” — chwała zwyciężonym. Pomnik jest pęknięty, groby zapadnięte, duża część krzyży zawalona. Proponuję, by Rząd przeznaczył odpowiednie kwoty, może do dyspozycji Prezydium Ogólnopolskiego Komitetu Frontu Narodowego, w celu doprowadzenia cmentarza powstańców akowskich do porządku i uczynienia zeń pomnika godnego ich bohaterskiej śmierci.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#PoselHorodynskiDominik">Obywatele Posłowie! Chce teraz zwrócić Waszą uwagę na zagadnienie, które, zdaniem moim i zdaniem moich kolegów, jest jednym z centralnych zagadnień w naszym kraju. Mam na myśli stosunki miedzy marksistami i katolikami. Wyraźnie mówię: nie tyle stosunki między państwem socjalistycznym i kościołem, ile właśnie między ludźmi partyjnymi niewierzącymi i bezpartyjnymi wierzącymi. Te pierwsze bowiem, patrząc głąbiej, będą zawsze funkcją tych drugich, warunkują je niejako.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#PoselHorodynskiDominik">Oczywiście i stosunki państwa z kościołem mają ogromne znaczenie. Ale nie chcę tu mówić o całości stosunków świata katolickiego z obozem rewolucji, o roli politycznej Watykanu, którą znamy, o możliwościach współpracy między postępowymi nurtami w chrześcijaństwie i socjalizmem itd. Na szerokie omówienie tych spraw nie starcza mi czasu. Chcę się ograniczyć do tego, co uważam za najważniejsze.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#PoselHorodynskiDominik">Formalnie sytuacja ludzi wierzących w Polsce nie budzi wątpliwości. Konstytucja gwarantuje wolność sumienia i kultu, kościoły są pełne ludzi itd. Równocześnie jednak ta dziedzina życia społecznego i duchowego jest tą dziedziną, w której wszystkie schorzenia, określane dziś jako okres kultu jednostki, dały się szczególnie boleśnie odczuć.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#PoselHorodynskiDominik">O co idzie? W istocie podejście do tego szerokiego zagadnienia było przede wszystkim w dużym stopniu taktyczne. Troszczono się, jak ustawić tę wrażliwą sprawę, zapominając często o istotnych wartościach, o tym, co dzieje się w ludziach. Weźmy np. podejście do tej sprawy różnych referentów Urzędu do Spraw Wyznań. Ileż oni ludzi zdemoralizowali, ile sumień powykręcali. A co gorzej — czynią to dalej.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#PoselHorodynskiDominik">Weźmy sprawę kultury. Cały wysiłek administracji i propagandy szedł w tym kierunku, by stworzyć zamknięte getto katolickie — w kraju, gdzie jest tylu katolików. Nawet tak wybitne ogólnonarodowe osiągnięcie, jak dzieło literackie Gołubiewa, było świadomie przemilczane, bo obce, bo nie nasze. Więcej jeszcze, tak bezspornie socjalistyczny działacz i pisarz jak Wojciech Żukrowski, przyjmowany z honorami w Pekinie i Moskwie, traktowany bywa jak podejrzana figura na swych wieczorach literackich — bo katolik.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#PoselHorodynskiDominik">Ciekawą relację na ten temat znaleźć można w — „Nowej Kulturze” sprzed tygodnia. Epitety — religianctwo, obskurantyzm i chuligaństwo wymienia się w pismach jako plagi narodowe jednym tchem. Stopniowo wytworzyło się poczucie podziału na obywateli I i II kategorii. Głęboko fałszywy podział. Wiem coś o tym, Obywatele Posłowie, bo przez paradoks sytuacji jestem jednym i drugim, jestem raz władzą ludową i raz obywatelem, który nie całkiem jest w porządku. Ta sytuacja świadczy, że nie przemyślano sprawy do końca, że nie wyciągnięto wniosków z oczywistych faktów. Z takich chociażby faktów, które w paru słowach wymienię.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#PoselHorodynskiDominik">Pierwszy — że Polska to kraj w ogromnej większości katolicki, że miliony ludzi wierzących ofiarnie buduje socjalizm i uważa go za swój ustrój, że ci ludzie wierzący patrzą na świat oczami socjalistycznymi.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#PoselHorodynskiDominik">Drugi — że praktyka uczy, że wrogami socjalizmu mogą być na równi ludzie wierzący i niewierzący, i na odwrót.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#PoselHorodynskiDominik">Trzeci — że właśnie w Polsce, dzięki rewolucji zrodził się szeroki ruch postępowy katolicki, który jest dorobkiem i rewolucji i katolicyzmu, dorobkiem całego narodu.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#PoselHorodynskiDominik">Czwarty — że wewnątrz samej społeczności katolickiej u nas, i nie tylko u nas, toczy się i toczyć się będzie ostra walka między tym co stare i tym co nowe, że przebieg tej walki nie jest dla sprawy socjalizmu obojętny.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#PoselHorodynskiDominik">Takie są fakty. Dopóki ich nie uogólnimy — a to jest trudne, zgadzamy się z tym — powinniśmy je przynajmniej respektować.</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#PoselHorodynskiDominik">Katolicy i marksiści winni się nawzajem szanować, widzieć jedni w drugich istotne, prawdziwe wartości, a nie okazję do okolicznościowych sukcesów taktycznych. I powiedzmy, czyż myślący katolicy nie zawdzięczają wiele marksizmowi, żeby wymienić tylko takie sprawy, jak poznanie praw rozwoju ekonomicznego i społecznego. Czyż w wielu marksistach nie widzą wspaniałego przykładu konsekwencji w dążeniu do realizacji najszlachetniejszych celów ludzkości? I na odwrót, czyż właśnie obecny przełom nie skłania do zastanowienia się, że jednak pewne wartości są ponadczasowe i ponadklasowe, choćby tak proste pojęcie jak człowiek dobry, sprawiedliwy, prawdomówny. Pojęcia, które w naszym życiu społecznym szanowaliśmy zbyt mało.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#PoselHorodynskiDominik">Najważniejszą sprawą — obok budowania wzajemnego szacunku — wydaje mi się przywrócenie szacunku staremu humanistycznemu pojęciu tolerancji. Wzajemnej tolerancji światopoglądowej na gruncie socjalizmu. Ale nie pojmowanej jako tolerancja oświeconych dla obskurantyzmu. Człowiek wierzący to naprawdę nie imbecyl, nie rodzaj gorzej rozwiniętego gatunku ludzkiego.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#PoselHorodynskiDominik">Koniecznością również wydaje mi się coraz szersza, prawdziwa laicyzacja państwa i jego instytucji. Tak odwracają się sytuacje historyczne. Dawniej kościół rządzący, broniąc się przed postępem, nie dopuszczał do laicyzacji państwa. Jak wiadomo jednak burżuazja doprowadziła do laicyzacji. Dziś katolicy postępowi mówią o laicyzacji państwa socjalistycznego. Choć wygląda to na paradoks, jest po prostu logicznym wnioskiem z faktu wciągania coraz większej ilości ludzi do rządzenia na wszystkich szczeblach. Jak mają wspólnie rządzić niewierzący i wierzący, gdy państwo ma być wyrazem określonych założeń filozoficznych?</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#PoselHorodynskiDominik">To są wszystko sprawy skomplikowane, zagadnienia nowe, które musimy tu na naszej ziemi wspólnie rozwiązać. Do na tej ziemi przez długie pokolenia żyć będą obok siebie ludzie wierzący i niewierzący. Żyć będą w kraju socjalistycznym. Muszą to być ludzie wolni, wyprostowani, bez zakłamanych czy skrzywionych sumień.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#PoselHorodynskiDominik">Wysoki Sejmie! Wielkiemu obrachunkowi, którego dokonuje nasz obóz po XX Zjeździe KPZR, towarzyszy radosny zgiełk reakcji i ciemnoty na całym świecie, zgiełk ludzi, którzy jak nic nie rozumieli, tak i nadal nie rozumieją. Są tacy ludzie i u nas, słyszymy co dzień ich głosy. Wołają: „Nie wierzmy w nic, urządzajmy się, kpijmy ze wszystkiego”. Współczująco szepcą nam do ucha: — „Ścigaliście chimerę, patrzcie co z niej zostało, patrzcie kim był Stalin”. — Jak głupio mylą się ci ludzie, jak gorzkie czeka ich rozczarowanie.</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#PoselHorodynskiDominik">Myśmy ścigali i ścigać będziemy dalej nie żadną chimerę, lecz najpiękniejszą z idei — ideę sprawiedliwego, wolnego życia ludzi na ziemi. I mimo wszelkie błędy i tragiczne potknięcia — bliżej jesteśmy tej idei dziś, niż kiedykolwiek.</u>
<u xml:id="u-19.40" who="#PoselHorodynskiDominik">Przepędziliśmy śmiertelną groźbę wojny. Stoimy u progu ery pokoju, w którą wchodzimy z dłonią wyciągniętą do wszystkich ludów świata, do wszystkich uczciwych ludzi.</u>
<u xml:id="u-19.41" who="#PoselHorodynskiDominik">Zbudowaliśmy najcięższy odcinek naszej polskiej drogi do socjalizmu. Innym już będzie lżej iść tą drogą. Są w nas siły, by do (końca otrząsnąć się ze złych schorzeń. Dużo już zrobiliśmy we własnym domu. Przepędziliśmy zeń strach, najpodlejszego intruza. Obumiera niezdrowy kult hierarchii i władzy, mistyczny stosunek do państwa.</u>
<u xml:id="u-19.42" who="#PoselHorodynskiDominik">Ten wielki obrachunek — wyciągane zeń wnioski dają nam nowe stokrotne siły. Naród nasz jest głęboko patriotyczny. Dumny jest z nowych możliwości, które otwierają się przed Polską, przed jej polityką zagraniczną, gospodarczą i kulturalną.</u>
<u xml:id="u-19.43" who="#PoselHorodynskiDominik">Władza ludowa, szeroko pojęta władza ludowa, kierownictwo Partii, Rządu, Sejm, Front Narodowy — mają dziś olbrzymią szansę głębszego związania ze sobą serc i myśli przygniatającej większości Polaków.</u>
<u xml:id="u-19.44" who="#PoselHorodynskiDominik">Musimy uczynić wszystko, by znalazły swe ujście najlepsze cechy w ludziach — bezinteresowność, ofiarność, miłość nauki, techniki i sztuki.</u>
<u xml:id="u-19.45" who="#PoselHorodynskiDominik">Idziemy do pokojowej rywalizacji z kapitalizmem. Kończy się okres wrogiej izolacji, idziemy u boku Związku Radzieckiego — naszego wypróbowanego sojusznika. Nigdy narody nasze nie rozumiały się tak dobrze. Wiemy dziś, jaką cenę wyrzeczeń i ofiar płaciły narody radzieckie za zbudowanie potęgi socjalistycznej, na której my się możemy oprzeć. Miarą naszego trudu mierzymy ich trud, o ileż większy, bo przez długie lata ponoszony w samotności i wrogim otoczeniu. Miarą naszych przeżyć mierzymy ich przeżycia. Olbrzymia potęga obozu socjalizmu, to nie tylko jego przemysł i rozwój gospodarczy. To przede wszystkim ludzie naszych krajów szanujący się wzajemnie, złączeni mocną przyjaźnią. Wspólnie idziemy do rywalizacji ze światem kapitalistycznym. Nie mamy obaw co do jej wyników. Wiemy, że ekonomiczne prześcignięcie krajów kapitalistycznych wymaga i wysiłku i czasu. Zwycięstwo nasze będzie tym szybsze, im szybciej wzór naszego życia społecznego, humanistyczne wartości praktyki socjalizmu, losy człowieka socjalizmu staną się godne zazdrości, gdyż nie są osiągalne winnym ustroju społecznym.</u>
<u xml:id="u-19.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. szczecińskiego Edmund Osmańczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wysocy Przedstawiciele władzy ludowej! Wczorajsze exposé Premiera było pierwszą od lat wypowiedzią stanowiska Rządu, z którą można podyskutować. Po raz pierwszy usłyszeliśmy nie szereg gładkich, ogólnych, w zasadzie bezspornych sformułowań, zamykających od razu dyskusję, lecz bogate informacje o poglądach i zamierzeniach Rządu, informacje zmierzające do rozwinięcia dyskusji. Sprawę informowania Sejmu ob. Premier wysunął na czoło swego exposé. Istotnie dla sejmowej kontroli pracy Rządu szeroka informacja jest więcej warta, ale wstępnym warunkiem w ogóle dla prac Sejmu musi być obopólna wola dyskutowania o pracach i czynnościach Rządu. Do tej pory — powiedzmy szczerze — tej woli po stronie Rządu nie widzieliśmy zbyt wiele i dlatego Sejm musiał zajmować się hurtowym, formalistycznym zatwierdzaniem dekretów, a nie tym, o czym mówi Konstytucja. Toteż wyrażoną w exposé Premiera gotowość Rządu szerokiego informowania Sejmu i prowadzenia szerokiej dyskusji z Sejmem należy uznać za bardzo ważną zapowiedź zasadniczej zmiany dotychczasowych niedobrych obyczajów — na dobre demokratyczne obyczaje.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PoselOsmanczykEdmund">Sądzę, Obywatele Posłowie, że w tych szlachetnych zamiarach będziemy umacniać Rząd ze wszystkich naszych sił i na pomoc Sejmu w tej sprawie Rząd może liczyć na pewno.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wysoka Izbo! Jesteśmy w twórczym okresie oczyszczania rewolucji. W społeczeństwie naszym nie bez powodów jednak występują dość zmienne nastroje, to dużych nadziei, to znów nieufności lub niewiary. Exposé Premiera może powstrzymać te wahania w opinii publicznej, ale pod jednym warunkiem, że tak jak Sejm ma być poinformowany szeroko, tak samo społeczeństwo będzie otrzymywało maksimum wiadomości.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PoselOsmanczykEdmund">Występujące dotychczas w dyskusjach ogólnikowe nawoływanie do realistycznego podchodzenia do wszelkich spraw jest w gruncie rzeczy w obecnym rewolucyjnym okresie ograniczaniem i hamowaniem wyobraźni twórczej społeczeństwa. W praktyce pozwala to określać najzdrowszą myśl lekceważącym mianem — „nierealistycznej” lub — „co najmniej przedwczesnej”.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PoselOsmanczykEdmund">Aby nie było nieporozumień, zastrzegam się z miejsca, że jestem sam gorącym zwolennikiem realistycznego podchodzenia do wszelkich problemów państwowych i społecznych. Tylko sądzę, że jeśli się nawołuje do tego, to trzeba równocześnie stworzyć wszystkim obywatelom warunki umożliwiające takie właśnie podchodzenie do spraw. Śmiem natomiast twierdzić, że dotychczas warunki te — mimo ogromnych obecnie możliwości stworzenia ich) w całej pełni, bo tak chyba należy interpretować exposé Premiera — są dopiero w zalążku.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PoselOsmanczykEdmund">Kiedy człowiek może rozumować realistycznie? Oczywiście tylko wtedy, kiedy w rozumowaniu swoim może oprzeć się na faktach, na cyfrach, na licznych i pewnych informacjach, a nie na ułamkach prawd, udostępnianych często w formie gotowej przeżutej papki, oraz na morzu plotek wypełniających miejsce wolne od rzetelnych informacji. W minionym okresie mówiło się często: wroga plotka wciska się w nasze życie. Starano się więc ją zdusić, najczęściej krzykliwymi sloganami i karami administracyjnymi oraz tym bardzo kosztownym, a mało w skali całego kraju skutecznym brzęczykiem, mającym zagłuszyć wrogą radiostację.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PoselOsmanczykEdmund">Słabość tych metod była i jest oczywista. Celem winno być bowiem nie zagłuszanie w różny sposób wrogich plotek, lecz wypieranie ich rzetelnym, szerokim informowaniem społeczeństwa o wszystkich naszych troskach i radościach, a tego, niestety, dotąd nie robiliśmy. Toteż niejedna informacja o sprawach najbardziej obchodzących całe społeczeństwo z niepojętym trudem przedostawała się i przedostaje się na łamy prasy, nie mówiąc już o tym, że nieraz była psychologicznie mocno spóźniona a zawsze nieprzyjemnie lakoniczna.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PoselOsmanczykEdmund">Sądzę, że trzeba sobie otwarcie powiedzieć, iż miniony okres wypaczeń wyrodził i w tej dziedzinie jakieś bardzo niezdrowe obyczaje, które po dziś dzień utrudniają naszemu Rządowi znalezienie właściwej drogi do codziennej, szczerej, otwartej rozmowy ze społeczeństwem.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PoselOsmanczykEdmund">Pragnę przypomnieć, że w Polsce Ludowej mieliśmy inne tradycje i obyczaje. W pierwszych latach naszego Ludowego Państwa — o ileż cięższych i trudniejszych niż lata obecne — kierownictwo Partii i Rządu odznaczało się śmiałą polityką szerokiego informowania społeczeństwa zarówno z trybuny parlamentarnej jak i poprzez Polską Agencję Prasową, jak wreszcie poprzez liczne spotkania dziennikarzy, prasy i radia z premierem i poszczególnymi ministrami. Premier — personalnie osoba ta sama co dzisiaj — miał wówczas sekretariat prasowy, który był codziennym łącznikiem między Prezydium Rządu a prasą i radiem; w Ministerstwie Spraw Zagranicznych co dzień informował dziennikarzy krajowych i zagranicznych stały rzecznik naszego Rządu, niezapomniany Wiktor Grosz; w większości ministerstw były referaty prasowe mające za zadanie codzienne informowanie o pracach danej dziedziny życia państwowego; nawet ówczesna Komisja Planowania urządzała konferencje prasowe.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PoselOsmanczykEdmund">Potem to wszystko jakoś obumarło. Jedyną formą kontaktu kierownictwa z prasą i radiem stało się instruowanie redaktorów naczelnych, na jakie tematy należy na danym etapie pisać sążniste artykuły. Znikło bogactwo informacji w naszych dziennikach, zastąpione przedrukami ogromnych oficjalnych wypowiedzi osobistości naszego kraju i obozu oraz „oryginalnymi” artykułami mówiącymi to samo, tylko nieco w innym szyku zdań. Doszło do tego, że w większości redakcji dzienników, szczególnie terenowych, zlikwidowano serce każdego codziennego pisma: działy informacji własnej. Dodam tutaj, że po dziś dzień w naszych centralnych pismach w większości nie istnieje tego rodzaju dział. Toteż nie należał do wyjątków fakt, który zdarzył się bodaj w 1952 r. jednemu z pism Wybrzeża, że wiadomość o burzy szalejącej nad Gdynią i Gdańskiem dziennik ten nadał z jednodniowym opóźnieniem, a wiadomość zaczynała się od słów: — „Jak donosi z Warszawy Polska Agencja Prasowa, przedwczoraj u nas na Wybrzeżu szalała burza”...</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PoselOsmanczykEdmund">Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wobec katastrofalnego upadku naszej prasy rozpoczęło przed dwoma laty wielka ofensywę twórczą, która dała poważne rezultaty. Udało się w warunkach ograniczenia wielkim wysiłkiem dziennikarzy odrodzić naszą prasę i stworzyć z niej instrument, wyjątkowo w naszym obozie przystosowany do podjęcia zadań, jakie postawiła chwila obecna. Fakt, że prasa i radio są dziś w stanie podjąć z powodzeniem, tzn. w oparciu o zdobyte zaufanie czytelników i słuchaczy, każde zadanie, jakie stawia chwila obecna, jest wielkim kapitałem politycznym, którego nie wolno nam zmarnować.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PoselOsmanczykEdmund">Tymczasem, ośmielę się twierdzić, że marnotrawimy ten kapitał. I dlatego uważam za konieczne omówienie sprawy tej publicznie, tu — wobec Wysokiej Izby oraz Rządu — w głębokim przekonaniu, że może to w poważnym stopniu dopomóc do oczyszczenia z niedobrych pozostałości minionego okresu wzajemnych stosunków między Rządem a opinią publiczną w ogólności oraz między Rządem a prasą i radiem w szczególności.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#PoselOsmanczykEdmund">Kształtowanie tych stosunków drogą propagandy jest anachronizmem, podobnym do pomysłu używania kotłów parowych jako zbiorników energii w atomowej siłowni.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#PoselOsmanczykEdmund">Termin — „propaganda”, ukuty przez kościół katolicki, oznacza dosłownie szerzenie prawd objawionych wśród pogan. Światopogląd materialistyczny każę nam odrzucać wszelkie dogmaty, zarówno religijne jak i polityczne. Światopogląd socjalistyczny sprzeciwia się z kolei traktowaniu mas ludowych jako pogańskich, zacofanych, którym dawkuje się każdą prawdę, jak lekarstwo dzieciom — kropelkami.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#PoselOsmanczykEdmund">W nas te staroświeckie formy propagandy działają, niestety, po dziś dzień. Po staremu prawdę się sączy kroplomierzem i to różnej wielkości dla różnych kręgów społeczeństwa. Im szerszy krąg, tym mniejsza kropelka. Zaznaczam, że chodzi mi tu o metodę kropelkowego informowania społeczeństwa przez Rząd o naszych wewnętrznych sprawach. Uważam, że problem kroplomierza prawdy zasługuje nie tylko na gorzki uśmiech czytelników — „Szpilek”, ale i na zasadniczą debatę tu w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#PoselOsmanczykEdmund">W kroplomierzu tym widzę bowiem jedno z głównych źródeł i minionych wypaczeń, i tego, że nawet dziś marnotrawimy możliwości, jakie posiadamy nie w propagandzie — to słowo wyrzućmy z powrotem na burżuazyjny śmietnik — lecz w nowoczesnym socjalistycznym ułożeniu codziennych stosunków między ludem a tymi, którym lud władzę powierzył.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#PoselOsmanczykEdmund">W tym nowoczesnym, socjalistycznym ułożeniu codziennych stosunków obie strony posiadają wspólnie ów wartościowy instrument ludowej prasy i ludowego radia. Instrument ten, jeśli ma spełniać swą rolę, musi być miejscem codziennego spotkania się opinii publicznej z opinią kierownictwa Partii i Rządu, tak jak o tym obszernie i słusznie mówił poseł Korotyński.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#PoselOsmanczykEdmund">Na razie, mimo otwartych możliwości, jesteśmy jednak jeszcze dalecy od tego. Na razie, mimo szeregu oznak zwiastujących wiosnę i w tej dziedzinie naszego życia działają nadal stare nawyki i jeszcze tu i ówdzie można usłyszeć niezwykłe zarzuty wobec ludowej prasy i ludowego radia, że jest rzeczą niedopuszczalną, aby prasa i radio wyrażając opinię publiczną naciskały Rząd na przyspieszenie tej czy innej decyzji, czy opublikowanie tej czy innej informacji, których brak — dodajmy — wywołuje zamęt i ułatwia wrogiej lub bzdurnej plotce dywersyjną robotę.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#PoselOsmanczykEdmund">Jest tu jakieś zasadnicze nieporozumienie, które należy jak najprędzej wyjaśnić. Przecież nasze państwo jest państwem ludowym, a więc takim, w którym opinia mas pracujących ma pełne prawo i obowiązek domagania się od swego rządu takich czy innych posunięć czy informacji i rząd, który to robi, nie kapituluje przed nikim — jak to ma miejsce w krajach kapitalistycznych — lecz przeciwnie, umacnia swoją klasową więź z masami pracującymi.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#PoselOsmanczykEdmund">I jeszcze jedno wyjaśnienie. W minionym okresie, kiedy prasa nasza chyliła się ku upadkowi i jej wpływ na społeczeństwo malał w sposób zatrważający, przyczyną tego były niewątpliwie tendencje zamienienia naszej prasy w różne mutacje jednego, oficjalnego, rządowego monitora. Otóż trzeba bardzo wyraźnie powiedzieć, że nasza prasa nie może być tak zwaną prasą prorządową w burżuazyjnym rozumieniu.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#PoselOsmanczykEdmund">Nasza prasa jest prasą ludową, tak jak nasz Rząd jest rządem ludowym i choć różne funkcje wykonuje rząd i prasa, rola ich jest jednakowa: służebna w stosunku do ludu. I jestem przekonany, że w tym się wyraża istota partyjności i naszego Rządu, i naszej prasy.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#PoselOsmanczykEdmund">Tu muszę dodać już jako dziennikarz, że dla nas dziennikarzy ciężko wywalczania ludowość naszej prasy stała się wielkim awansem moralnym. To, że w naszym ustroju żaden nasz dziennikarz nie służy rządowi, czy jakiejś grupie, lecz tak jak ludzie naszej Partii i ludzie naszego Rządu ma służyć wyłącznie interesom ludu pracującego, wielkiej sprawie socjalizmu i internacjonalizmu — to daje dopiero pełnię moralnej godności naszemu zawodowi, naszemu polskiemu dziennikarstwu.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wysoka Izbo! Te zasadnicze rozważania o wzajemnym stosunku rządu, opinii i prasy byłyby niepełne, gdybym nie rozwinął szerszej sprawy — istniejących dotąd zahamowań w rozwoju naszej prasy i radia i nie przedłożył konkretnych wniosków Wysokiej Izbie i Rządowi.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#PoselOsmanczykEdmund">Rozpocznę od zahamowań rodzących się w samej prasie i w radio. Ostatnie dwa miesiące przyniosły nam gwałtowne rozbuchanie się naszej publicystyki, co było zjawiskiem bezspornie pozytywnym, ponieważ rozładowywało ciężką atmosferę, jaka się wytworzyła poprzednio. Niezliczone głosy czytelników i słuchaczy świadczyły, że publicystyka ta dzięki metodzie mówienia wreszcie bez osłonek pozyskuje ludzi, aktywizuje, przyciąga do Partii, umacnia Front Narodowy. Oczywiście przy tak bujnej publicystyce musiały się zdarzyć takie lub inne niezręczne sformułowania czy słowa wyrzucane na oślep. Te trochę plew nieuniknionych przy każdej młócce wpadało jednak niektórym ludziom w oczy i przesłaniało widok pięknie się sypiącego zdrowego ziarna. I te trochę plew — powtarzam — spowodowało, że wystąpiło nagłe zahamowywanie twórczej, odważnej publicystyki. Jest to zjawisko wysoce niepokojące, a ponieważ rodzi znów moc wrogich i bzdurnych plotek, należy oświetlić je publicznie.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#PoselOsmanczykEdmund">Od razu wyjaśniam, że nie zamierzam bynajmniej uniewinniać któregokolwiek z naszych publicystów, łącznie z moją osobą, z szkodliwych sformułowań czy słów rzucanych na oślep w formie dyskusji, aczkolwiek mógłbym się nieraz mocno spierać o to, czy dane sformułowanie lub wypowiedź była naprawdę szkodliwa, czy też nie. Ale nie o to chodzi. Sednem problemu jest to, że nasza prasa i nasze radio dawały upust gwałtownie ujawniającej się opinii publicznej, opinii ludowej, dawały upust w czasie, gdy kierownictwo milczało lub po staremu kroplomierzem lakonicznych komunikatów ujawniało cząsteczki prawdy. Redakcje, znając nastroje i nie chcąc dopuścić, by wolne od informacji miejsce wypełniły rodzime i radiodywersyjne ploty, zmobilizowały setki publicystów, którzy starali się utrafić w te problemy, które najbardziej nurtują nasze społeczeństwo. Robili to przy tym wyłącznie na własną odpowiedzialność, z głębokiej potrzeby serca, umysłu i sumienia, ale bez żadnej możliwości konsultowania się z naszym kierownictwem, ponieważ od wielu, bardzo wielu lat nie ma dobrego zwyczaju organizowania spotkań z publicystami — podkreślam, właśnie publicystami — i dawania wyczerpujących odpowiedzi na każde pytanie, na jakie natykają się co krok dziennikarze będąc w stałej łączności z rzeszami czytelników i słuchaczy.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#PoselOsmanczykEdmund">Na to, żeby móc uczestniczyć w konferencji prasowej z naszym obecnym Premierem, w 1948 r. wystarczyło być aktywnym polskim publicystą, w 1955 r. trzeba było natomiast już być co najmniej wybitnym amerykańskim korespondentem, bo tylko dla zagranicznych korespondentów urządzało się konferencje prasowe.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#PoselOsmanczykEdmund">Toteż trudno wyobrazić sobie tę wielką radość, jaka zapanowała w naszych sercach, kiedy usłyszeliśmy ze strony Obywatela Premiera o gotowości nawiązania do dawnych konferencji prasowych i kontynuowania tego dobrego i koniecznego w naszym życiu zwyczaju.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#PoselOsmanczykEdmund">Aby nie było żadnych niedomówień, to naprawdę nie my, dziennikarze, dla naszej tylko satysfakcji potrzebujemy jak najwięcej od Was codziennego szerokiego materiału informacyjnego. Tego potrzebują masy pracujące po to, aby móc naprawdę twórczo w pełni współrządzić naszym Ludowym Państwem.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#PoselOsmanczykEdmund">W epoce kroplomierza żądało się praktycznie ślepego zaufania. Wiemy, że to nie dało dobrych skutków, bo ślepe zaufanie demobilizuje twórczą myśl w szerokich masach, a jednocześnie demoralizuje rządzących i w konsekwencji prowadzi do łamania praworządności, do pogardzania opinią publiczną, do bezdusznego, a diablo za to kosztownego planowania i marnotrawienia energii społecznej.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#PoselOsmanczykEdmund">To wszystko doprowadziło do tak absurdalnych już wypaczeń w lekceważących społeczeństwo metodach kropelkowego informowania, że nawet życiorysów ludzi powołanych na wysokie stanowiska państwowe nie podaje się do wiadomości publicznej, co powoduje z jednej strony zrozumiałe rozgoryczenie, z drugiej zaś strony ułatwia wrogowi sianie oszczerczych plotek. Przykładów mógłbym podać tysiące, bo zwyczaj ten przyjął się powszechnie, ale zatrzymam się na jednym. Przed tygodniem opinia publiczna dowiedziała się, że Ministrem Rolnictwa został Antoni Kuligowski — i kropka. Oczywiście, kilkanaście tysięcy ludzi w Polsce orientuje się dobrze, że nasz kolega poseł Kuligowski od długiego szeregu lat koncentrował się w swej pracy politycznej na zagadnieniach rolnych, że jest poza tym fachowcem w tej dziedzinie i jego przyjście do Ministerstwa Rolnictwa jest chyba zapowiedzią reorganizacji dotychczasowych metod pracy tego kulejącego Ministerstwa. Ale czy o tym nie powinny wiedzieć i miliony bezpośrednio zainteresowanych ludzi na wsi? Opinia publiczna ma przecież prawo wiedzieć, kim są ludzie, którzy są wysuwani na czołowe stanowiska w naszym państwie. Dlaczego to tylko my, posłowie, raz na cztery lata musimy przedstawiać nasz życiorys obywatelom wyborcom, natomiast ludźmi nie przedstawionymi w ogóle społeczeństwu mają być nasi ministrowie, podsekretarze stanu, nasi ambasadorowie czy posłowie.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#PoselOsmanczykEdmund">Autorytet i zaufanie można budować jedynie na powszechnej znajomości ludzi i faktów. Każda inna droga to ślepy zaułek ślepego zaufania, do którego nie wolno nam zawracać.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#PoselOsmanczykEdmund">To wszystko, co mówię, zmierza do jednego celu: do całkowitego zlikwidowania najgroźniejszej psychicznie i politycznie choroby społecznej, mającej swe źródła w wypaczeniach minionego okresu — kompleksu bezsiły, rodzącego się u bardzo wielu obywateli wobec niemożliwości przebicia się przez te różne kręgi wtajemniczenia i wobec niemożności załatwienia nieraz najprostszych spraw w anonimowym gąszczu biurokracji.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#PoselOsmanczykEdmund">Nie będę taił, że jeszcze cztery miesiące temu sam nosiłem się z myślą, z którą przypuszczam niejeden z tu obecnych na sali posłów się zmagał, z myślą złożenia mandatu poselskiego wobec męczącego poczucia bezsiły. Jeśli tego nie uczyniłem, to tylko dlatego, że jeszcze raz zaufałem fałem moim przyjaciołom komunistom, którzy wierzyli, iż XX Zjazd odmieni radykalnie sytuację i skończy się w jakiś sposób okres bezsilnego szamotania się.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#PoselOsmanczykEdmund">Potem, kiedy radzieccy nasi przyjaciele zdobyli się na zastosowanie rewolucyjnego wstrząsu, za co wdzięczne im będą pokolenia, słyszałem zewsząd pytania — każdy je słyszał i słyszy — — „wiedziałeś przecież o tej, czy o tamtej sprawie?” Tak, to prawda, wiedziałem sporo, ale nie wszystko i, co gorsza, nie miałem ani możności zdobycia całej prawdy, ani zaradzenia temu złu, o którym mi było wiadome.</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#PoselOsmanczykEdmund">Ten pogłębiający się problem bezsiły wytłumaczę może najlepiej nie na tych wielkich politycznych sprawach, ale na konkretnych problemach ekonomicznych naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#PoselOsmanczykEdmund">Czy ktoś z nas, tu obecnych na sali, nie wiedział o tym, że w naszej gospodarce marnotrawi się miliony niewykorzystanych, rdzewiejących pod gołym niebem, kosztownych maszyn, często sprowadzanych za ciężkie dewizy z zagranicy?</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wiedzieliśmy o tym już choćby z prasy, która alarmowała, że tu czy tam leżą na polu i marnują się drogocenne maszyny. Byli posłowie, którzy w konkretnych wypadkach interweniowali. I jaki skutek? Taki sam, jak alarmy w prasie. To znaczy żaden. Tylko ani ci posłowie, ani prasa, nie zdawali sobie sprawy, że ich bezsiła pozwoli narosnąć temu jednemu tylko marnotrawstwu maszyn do horrendalnej cyfry ponad 3 miliardów zł. Ujawniło się to dopiero na jednej z naszych komisji sejmowych, ale znów w sposób ograniczony. W prasie nie wymieniono tej cyfry 3 miliardów zł. Społeczeństwo nasze wie nadal tylko tyle, ile wiedziało dotąd, ano... że się marnotrawi również maszyny. Z wstrząsającego ogromu naszego marnotrawstwa nie zdaje sobie sprawy.</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#PoselOsmanczykEdmund">A przecież bez pełnej mobilizacji całego społeczeństwa nie zlikwidujemy tęgo bezmiaru marnotrawstwa, często potrójnego: marnotrawstwa pieniędzy, materiałów i energii społecznej, nie zlikwidujemy źródeł szerzącej się choroby zniechęcenia, bezwładu, bezsiły i nie rozwiniemy owej inicjatywy mas, o której mówił wczoraj Premier, a dziś poseł Rózga.</u>
<u xml:id="u-21.39" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wysoka Izbo! Jesteśmy w twórczym okresie oczyszczania ludowej rewolucji, Społeczeństwo naprawdę gorąco popiera Partię i Rząd we wszystkich posunięciach, potwierdzających i umacniających ten historyczny proces.</u>
<u xml:id="u-21.40" who="#PoselOsmanczykEdmund">I dlatego uważałem za swój obowiązek tak szczerze i otwarcie postawić sprawę szkodliwych hamulców, które — mimo wszystko — występują nadal w stosunkach między Rządem, opinią a prasą.</u>
<u xml:id="u-21.41" who="#PoselOsmanczykEdmund">Trzeba nam zatem wypracować wiele nowych demokratycznych form owej publicznej relacji między władzą ludową a społeczeństwem. Przede wszystkim musi być zapewniony dalszy rozwój radia i prasy, tego cennego instrumentu, który pozwala na codzienną styczność opinii Rządu z opinią publiczną, radia i prasy, która ma wyrażać i kształtować opinię publiczną.</u>
<u xml:id="u-21.42" who="#PoselOsmanczykEdmund">Konieczna tu jest likwidacja istniejących dotąd zahamowań.</u>
<u xml:id="u-21.43" who="#PoselOsmanczykEdmund">Chciałbym też przyłączyć się w tym miejscu do protestu posła Korotyńskiego przeciwko określonemu, nieodpowiedzialnemu atakowi na literatów i dziennikarzy, który miał miejsce ostatnio w Łodzi.</u>
<u xml:id="u-21.44" who="#PoselOsmanczykEdmund">Wracając do konkretnych dezyderatów — wydaje się, że trzeba jak najszybciej skonkretyzować zapowiedzi wyrażone we wczorajszym exposé Obywatela Premiera i zacząć od form najprostszych, a więc od szerokiej, codziennej informacji o czynnościach Rządu i problemach rozpatrywanych aktualnie przez Rząd. Dalej od przywrócenia dobrego zwyczaju jak najczęstszych, co tygodniowych konferencji prasowych u Premiera i, zależnie od aktualności poszczególnych zagadnień, u tego czy innego ministra. Wreszcie od wprowadzenia zwyczaju, że raz w tygodniu ktoś z kierownictwa przez kwadrans, nie dłużej, będzie rozmawiał przez radio ze społeczeństwem. Nie przemawiał do narodu, lecz rozmawiał o wielkich i małych troskach i radościach naszego życia.</u>
<u xml:id="u-21.45" who="#PoselOsmanczykEdmund">Rozmowy te wypełniłyby zimną lukę, nieraz kilkumiesięczną, dzielącą oficjalne, bardzo długie referatowe wypowiedzi kierowników naszego Ludowego Państwa.</u>
<u xml:id="u-21.46" who="#PoselOsmanczykEdmund">Czy to minimum konkretnych dezyderatów jest realne — odpowiedzcie proszę, Obywatelu Premierze.</u>
<u xml:id="u-21.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszalek">Głos zabiorze poseł woj. gdańskiego Romuald Cebertowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PoselCebertowiczRomuald">Wysoki Sejmie! W exposé Prezesa Rady Ministrów i w pracach wszystkich komisji nad budżetem PRL przebijała głęboka troska o jak najlepsze wykorzystanie zasobów i środków ekonomicznych naszego kraju, oraz szczególna troska o likwidację marnotrawstwa.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PoselCebertowiczRomuald">Najbliższe pięciolecie wymaga koncentracji wysiłków na najważniejszych odcinkach naszej gospodarki narodowej. Program inwestycyjny musi mieć charakter na wskroś racjonalny, a to w myśl podstawowych zasad polityki gospodarczej socjalizmu, od której poważne odstępstwa miały niestety miejsce w latach poprzednich.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PoselCebertowiczRomuald">Jednak niezbędnym warunkiem prawidłowego ustalenia hierarchii potrzeb, prawidłowego ustalenia proporcji w nakładach inwestycyjnych są gruntowne studia, tj. dogłębne rozpoznanie problematyki technicznej i ekonomicznej w danej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PoselCebertowiczRomuald">Jesteśmy w pełni świadomi tego, że osławiony sposób rozstrzygania wątpliwości w tak zwanym trybie administracyjnym, przez osoby niekompetentne, przysparzał ogromne straty naszej gospodarce narodowej.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PoselCebertowiczRomuald">Opowiadając się, na tym miejscu, za walką z kultem niekompetencji, z efekciarstwem i pochopnością decyzji w sprawach pociągających za sobą zbędne wydatki ze skarbu państwa, mam na myśli przede wszystkim konieczność oświetlenia drogi, po której należy pójść w dziedzinie gospodarki wodnej naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PoselCebertowiczRomuald">Gospodarka wodna jest jednym z najbardziej złożonych, jednym z najtrudniejszych problemów techniczno-ekonomicznych, jakie czekają w naszym kraju na rozwiązanie w najbliższym czasie.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PoselCebertowiczRomuald">Ogromne zaniedbanie budownictwa wodnego w Polsce, w okresie kiedy rozwija się ono intensywnie w całym cywilizowanym świecie, spowodowało, że jesteśmy pod względem uporządkowania i zagospodarowania naszych zasobów wodnych jednym z najbardziej zacofanych krajów na świecie.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#PoselCebertowiczRomuald">Stan ten doprowadza już dzisiaj do jaskrawych sprzeczności i jednostronności w wielu planowanych, niewątpliwych osiągnięciach inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PoselCebertowiczRomuald">Cierpi na tym rolnictwo, cierpi przemysł i osiedla, które nie otrzymują wody w wymaganych ilościach oraz pożądanej jakości.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PoselCebertowiczRomuald">Ogromne szkody powodziowe sumują się z rosnącymi w przerażający sposób szkodami, które są spowodowane nadmiernym zanieczyszczeniem naszych rzek. W wielu przypadkach w karygodny sposób ludność-konsument wody pitnej narażana jest na utratę zdrowia, czego drastycznym przykładem była głośna niedawno — „fenolowa” sprawa Krakowa.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PoselCebertowiczRomuald">W miarę przyrostu ludności naszego kraju, w miarę rozwoju przemysłu, energetyki i związanej z tym konieczności intensyfikacji produkcji rolnej, piętrzą się i będą się piętrzyć trudności w zaopatrzeniu w wodę miast, zakładów przemysłowych, elektrociepłowni oraz rolnictwa. Trudności te narastają i będą narastać z roku na rok w tempie coraz szybszym.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#PoselCebertowiczRomuald">Jak wykazują dotychczasowe prace nad planem gospodarki wodnej, prowadzone w Polskiej Akademii Nauk, zapotrzebowanie przemysłu na wodę wzrośnie w ciągu najbliższych 20 lat 3- krotnie, miast blisko 4-krotnie, rolnictwa o około 10 mld m^3^ wody rocznie.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#PoselCebertowiczRomuald">Nawodnienie trwałych użytków zielonych obejmie prawie 4 mln ha, które stanowić będą podstawową bazę paszową naszej hodowli.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#PoselCebertowiczRomuald">Wody, tego coraz bardziej cenionego surowca, mamy w Polsce ilość dostateczną, ale zasoby jej są nierównomiernie rozłożone w czasie i terenie. Wymagają one zatem dla zaspokojenia potrzeb gospodarki narodowej magazynowania wielkich ilości wody w okresach nadmiarowych oraz wielkich przerzutów wody z obszarów nadmiarowych na obszary, gdzie występuje brak wody.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#PoselCebertowiczRomuald">Niewykorzystany pozostaje potencjał energetyczny rzek Polski, którego zdolność produkcyjna sięga 13 mld kWh rocznie. Ba, przyrost roczny zapotrzebowania i zużycia energii elektrycznej wynosi u nas około 11%.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#PoselCebertowiczRomuald">W ciągu najbliższych 20—25 lat musimy zwiększyć naszą moc energetyczną 7-krotnie. co znaczy, inaczej mówiąc, musimy mieć 7 razy więcej elektrowni niż mamy dziś. Wyniesie to 120—140 mld kWh rocznie. Zatem konieczny jest plan energetyczny o szerokiej perspektywie, właśnie dla naszych możliwości energetycznych. Wiele krajów planuje moc potencjału swojej gospodarki już na rok 2000.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#PoselCebertowiczRomuald">Mamy również niewykorzystane zdolności transportowe naszych rzek. Mało tego, Polska stanowi korek między bogato rozwiniętym systemem dróg wodnych zachodu i wschodu Europy.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#PoselCebertowiczRomuald">Plan 6-letni zapoczątkował proces przemiany struktury gospodarczo-przestrzennej kraju. Rozwinięto przemysł na terenach dotychczas zacofanych. Nie dość jednak zwracano uwagi, że największa koncentracja przemysłu występuje na obszarach o najmniejszych zasobach wody (np. okręgi przemysłowe: górnośląski, łódzki, krakowski, podsudecki itp.).</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#PoselCebertowiczRomuald">Brak podejścia naukowego do poruszanych zagadnień, brak należytego kompleksowego rozeznania potrzeb ogólnogospodarczych, brak wyraźnie ujętych w kategorie ekonomiczne ustaleń rozwoju gospodarczego Polski w okresie najbliższych lat dwudziestu, a nawet brak sprecyzowanych metod dochodzenia do tego rodzaju ustaleń, niekompetencja i partyzantka inwestycyjna poszczególnych resortów w zakresie gospodarowania wodą — wszystko to stało się przyczyną popełnienia w okresie ubiegłym wielu błędów, niewykorzystania należytego sum zainwestowanych, co jest szczególnie ważną przyczyną powstania wielu szkód dla całokształtu gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#PoselCebertowiczRomuald">Lokalizacja kombinatów przemysłowych w okolicach cierpiących na brak wody; lokalizacja przemysłów branżowych o wybitnie szkodliwych ściekach, powyżej ujęć wodnych dla miast; rabunkowa eksploatacja wód gruntowych połączona nieraz ze stratami rolnictwa na wielkich obszarach; marnotrawstwo bogatych w składniki nawozowe ścieków miejskich; marnowanie surowców w ściekach przemysłowych, które mogą być odzyskane dla produkcji; połowiczne, jednostronne oraz kosztowne rozwiązania zaopatrzenia w wodę poszczególnych zakładów przemysłowych lub miast — to nieomal codzienne błędy naszego planowania inwestycyjnego.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#PoselCebertowiczRomuald">Wszystko to wiąże się ściśle z brakiem zrozumienia wagi zagadnienia problemu gospodarki wodnej naszego kraju.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#PoselCebertowiczRomuald">Dyletantyzm w tym względzie pogłębia fakt, że odpowiedzialne stanowiska, nawet w administracji ściśle związanej z zagadnieniami wodnymi, obsadzane są ludźmi niefachowymi, których dorobkiem życiowym są kwalifikacje biurokratyczne, nic wspólnego nie mające z techniką i gospodarką wodną.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#PoselCebertowiczRomuald">Niezbędność rozwinięcia prac w zakresie planowania perspektywicznego, planowania regionalnego itp. jest rzeczą dzisiaj ogólnie uznaną. Rozwój i rozmieszczenie sił wytwórczych musi się jednak opierać na naukowej wszechstronnej dokumentacji i sprecyzowanych, stale weryfikowanych kryteriach społeczno-politycznych i ekonomiczno-technicznych. Niedostatki, luki i braki w dokumentacji naukowej muszą być eliminowane. W kompleksowych, zaspokajających potrzeby wodne różnych dziedzin gospodarki wodnej rozwiązaniach należy opierać się o wszechstronną dokumentację naukową, techniczną, opartą o całokształt dorobku światowego.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#PoselCebertowiczRomuald">Dzięki udostępnieniu naszej kadrze technicznej doświadczeń światowych możemy uzyskać oszczędności wielu milionów złotych, gdyż wówczas nie będą miały miejsca, jak dotychczas, rozwiązania nieekonomiczne lub mniej ekonomiczne.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#PoselCebertowiczRomuald">Niezbędne jest dostatecznie wczesne przygotowanie bazy materiałowej i nowoczesnego sprzętu, gdyż to jest jednym z głównych elementów należytego wykorzystania sum inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#PoselCebertowiczRomuald">Niezbędne staje się rozwinięcie niektórych specjalizacji studiów technicznych dotyczących problematyki wodnej.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#PoselCebertowiczRomuald">Kierunek tych studiów, ilość studentów powinna być wyraźniej niż dotychczas powiązana z obecnymi i perspektywicznymi potrzebami gospodarki narodowej.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#PoselCebertowiczRomuald">Zaniedbania w kształceniu specjalistów gospodarki wodą przemysłową, zaniedbania w dziedzinie techniki sanitarnej powinny być usunięte. Należy pogłębić i rozszerzyć studia techniczne w zakresie melioracji podstawowych, w zakresie hydrologii ziem polskich. Przerosty w innych kierunkach technicznych należy przeanalizować.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#PoselCebertowiczRomuald">W podejmowanych obecnie pracach nad perspektywicznymi planami rozwoju i rozmieszczenia sił wytwórczych zostaną, przypuszczam, niewątpliwie uwzględnione wyniki prac i studiów prowadzonych w Polskiej Akademii Nauk, składających się na gruntowną i wszechstronną diagnozę w dziedzinie gospodarki wodnej. Diagnozę, która jest podstawą zarysowanego wstępnie programu inwestycji wodnych na okres najbliższych lat dwudziestu.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#PoselCebertowiczRomuald">Perspektywiczny plan gospodarki wodnej oparty o gruntowne badania przyrodnicze, o analizę nasilenia potrzeb i kryteria najbardziej celowego, najbardziej uzasadnionego ekonomicznie ich zaspokojenia będzie niewątpliwie wkrótce przedmiotem obrad władz gospodarczych i politycznych. Zacofanie nasze w zakresie gospodarki wodnej we wszystkich dziedzinach gospodarczych kraju sprawia, że nakłady inwestycyjne niezbędne dla najbardziej oszczędnie obmyślanego programu inwestycji wodnych, są bardzo poważne.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#PoselCebertowiczRomuald">Prawidłowa jednak realizacja planu, osiągnięcie największych efektów ekonomicznych z sum zainwestowanych wymaga szeregu przedsięwzięć już w czasie najbliższym. W pełni bowiem musi być zagwarantowana logika realizacji planu.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#PoselCebertowiczRomuald">Należy wyeliminować przypadkowość poczynań, skoncentrować wysiłki na najbardziej zagrożonych odcinkach. Nie wystarczy jednak łatać dziur, lecz należy realizować najpilniejsze inwestycje w ten sposób, aby były to ogniwa tego łańcucha, który zwiąże za lat 20 czy 25 wody polskie w jeden system logicznie, konsekwentnie i racjonalnie zbudowany, zaspokajający potrzeby naszego kraju, a równocześnie połączony z systemami wodnymi naszych sąsiadów — Związku Radzieckiego, Czechosłowacji i Niemieckiej Republiki Ludowej.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#PoselCebertowiczRomuald">Do tego jednak niezbędne jest stworzenie możliwości pełnej gwarancji koordynacji wszelkich poczynań inwestycyjnych w zakresie budownictwa wodnego.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#PoselCebertowiczRomuald">Wysoki Sejmie! Woda, która jest dzisiaj zarówno surowcem, jak i czynnikiem produkcji, źródłem energii i artykułem konsumpcyjnym, musi być wykorzystana w tym stopniu, w jakim pozwalają na to środki techniczne i ekonomiczne.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#PoselCebertowiczRomuald">W tym celu niezbędne jest jednak w ciągu najbliższego czasu:</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#PoselCebertowiczRomuald">1.Stworzenie centralnego ośrodka dysponowania wodą i nakładami na inwestycje wodne.</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#PoselCebertowiczRomuald">2.Nowelizacja ustawy wodnej i przepisów z nią związanych.</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#PoselCebertowiczRomuald">3.Poparcie wysiłków PAN w pracach naukowych dotyczących problematyki wodnej.</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#PoselCebertowiczRomuald">4.Usunięcie zaniedbań w szkolnictwie wyższym i zawodowym w kształceniu odpowiednich kadr specjalistów wodnych.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#PoselCebertowiczRomuald">Wysoka Izbo! Musimy rozwiązać zagadnienie gospodarki wodnej, bo — jak utarło się powiedzenie naszych ludzi — woda to wróg, a jednocześnie przyjaciel człowieka.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszalek">Zarządzam 15-minutową przerwę.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Przerwa w posiedzeniu od godz. 17 min. 45 do godz. 18 min. 15.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszalekStanislawKulczynski">Wznawiam obrady.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#WicemarszalekStanislawKulczynski">Głos ma poseł woj. olsztyńskiego Gerhard Skok.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PoselSkokGerhard">Wysoka Izbo! Troska komisji sejmowych o celowe wydatkowanie każdej złotówki była uzasadniona. Świadczyła ona o wielkiej gospodarności, która przepoiła wszystkich nas posłów w trosce o dobro państwowe. Dlatego tym bardziej bolesny jest fakt, że istnieje u nas taka pozycja w budżecie — pozycja strat ponadplanowych, tych strat ukrytych w formułce, którą mamy przyjąć przewidzianą w projekcie ustawy budżetowej — pokrycie niedoboru środków obrotowych za ubiegłe lata. Oczywiście trzeba je pokryć, ale ile postulatów naszych wyborców utrącamy, przekładamy na później, bowiem każde marnotrawstwo, każda ponadplanowa, nieprzewidziana strata — to jeden czy kilka utrąconych postulatów naszych wyborców.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#PoselSkokGerhard">Niesławną pozycję w tej dziedzinie zawsze zajmują u nas PGR-y i warto się z tej przyczyny zwrócić w tej sprawie do robotników PGR i do Ministerstwa PGR. Od tych dwóch czynników zależy walka z marnotrawstwem w PGR- ach. Bowiem trudne warunki pracy w PGR-ach, ogrom ich zadań gospodarczych, ich prężność gospodarcza, którą uzasadnia olbrzymia cyfra 41,5 tys. ha zlikwidowanych odłogów w ciągu ostatniego roku na naszym terenie — one znajdują zawsze uwzględnienie w planowanych stratach. A więc nie ma obiektywnej konieczności istnienia strat ponadplanowych — i dlatego ten apel do Ministerstwa PGR. Chcę powiedzieć, że mimo to PGR-y rozwijają się, ich plony wzrastają, wzrasta produkcja zwierzęca i roślinna — i to jest bardzo potrzebne dla kraju.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PoselSkokGerhard">By jednak uniknąć strat, wszcząć walkę o pełną rentowność PGR, trzeba niewątpliwie przezwyciężyć biurokratyzm w zarządzaniu PGR-ami, który krępuje inicjatywę załóg robotniczych. O biurokratyzmie w PGR wiele mówiono i pisano. Słusznie! Kraj został o tym poinformowany, czasem może i z przesadą. Ale co jest główne w tej pracy? Główne i bardzo szkodliwe zjawisko w biurokratycznym zarządzaniu państwowymi gospodarstwami rolnymi, które występuje jeszcze do dziś w praktyce — to odsunięcie robotników od współrządzenia PGR-ami. Brzmi to niby paradoks, ale niestety jest prawdą. W kraju, gdzie władzę sprawuje klasa robotnicza z chłopstwem, w państwowych gospodarstwach rolnych, które stanowią własność tego robotniczo-chłopskiego państwa, robotnik w praktyce nie ma wiele do powiedzenia. Chcę to twierdzenie uzasadnić.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#PoselSkokGerhard">Otóż np. poczyniono pewne kroki w sprawie włączenia robotników, całej załogi PGR- owskiej do oddolnego planowania. Ale robotnicy nie mają możliwości oceny konkretnych wyników finansowych ich całorocznego wysiłku. Przyczyna tkwi w wadliwym systemie rozliczenia finansowego poszczególnych gospodarstw i zespołów. Oto np. istnieje w rozliczeniach finansowych taka pozycja — koszty ogólnogospodarcze, które są zawsze przekraczane o miliony złotych Na tę pozycję składa się wiele rzeczy — marnotrawstwo inwentarza, transportu, płace ponadetatowe, delegacje i telefony i koszta orki średniej, a więc pozycje różne i nigdy nie można dojść do tego, która z tych pozycji jest najbardziej przekroczona. Na skutek tego załogi robotnicze nie mogą się dowiedzieć, jak faktycznie przedstawia się ich konkretna finansowa sytuacja, gdzie jest źródło strat i — gorzej — nie potrafi w tej sprawie poinformować dyrektor zespołu. Byłem sam świadkiem tego w praktyce. Oczywiście, że przy takim stanie rzeczy trudno jest robotnikom w jakiś rzeczywiście świadomy sposób współgospodarzyć swoim gospodarstwem. Ale robotnicy nie mają decydującego głosu w większości naszych gospodarstw nawet w sprawach swojego własnego bytowania. Owszem, mają prawo do krytyki na zebraniach, ale tak jak robotnicy mają do dyspozycji oręż krytyki, tak samo dużo ludzi w administracji ma do niej bardzo zły. stosunek.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PoselSkokGerhard">W wyniku biurokratycznych wypaczeń w państwowych gospodarstwach rolnych troska o człowieka została zastąpiona takim pojęciem, słusznym niewątpliwie w ekonomii politycznej, ale w życiu PGR-owskim nie zawsze słusznym — pojęciem troski o — „siłę roboczą”. No i trudno się dziwić: jeżeli nasza administracja troszczy się nie o robotników i nie o ludzi, a o — „siłę roboczą”, to jej stosunek zawsze budzi wielkie zastrzeżenia. Stare polskie przysłowie mówi: — „Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie” i to przysłowie nie straciło na swej aktualności. Bo jeśli PGR-y są macochą dla robotników, to ich stosunek do pracy, do rządzenia jest bardzo często niewłaściwy.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#PoselSkokGerhard">Bardzo smutną i tragiczną lekcję biurokracji w tej dziedzinie otrzymała nasza młodzież z pionierskiego zaciągu. Nie będę przypominał wszystkich faktów publikowanych w prasie, nie będę przypominał wszystkich faktów, które znam z osobistego doświadczenia, nie będę mówił o odmrożonych uszach i kończynach różnych ludzi w czasie ostatnich mrozów z powodu braku opału, chociaż zależało to tylko od wysłania furmanek po drzewo. Chodzi mi o to, że każda taka ludzka sprawa, która musiała być przecież załatwiona, nie znalazła bardzo często załatwienia w konkretnym zespole, w którym można było ją załatwić. Bardzo często, jeżeli krytyka była za ostra w mniemaniu biurokratów, znalazła odzew w postaci zwolnienia czy różnych prześladowań.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PoselSkokGerhard">W związku z tym rażąca jest ocena Ministerstwa PGR w sprawie zaciągu pionierskiego, która mówi, że zaciąg nie spełnił swych zadań przede wszystkim dlatego, bo wysłano mało ideową i przypadkową młodzież. Niewątpliwie w tych słowach zawarta jest pewna doza słuszności, ale chcę towarzyszom z Ministerstwa przytoczyć taki fakt z jednego naszego PGR-u. Jeden młody człowiek krytykował kierownika właśnie za zaniedbanie warunków bytowych, i ten go zwolnił, zaś za tym młodym człowiekiem stanęła cała młodzież PGR-u, która stanowiła 90% załogi, grożąc: jeśli go zwolnicie, to my za nim pójdziemy i zostawimy PGR bez załogi. Wówczas ten zwolniony młody człowiek, przewodniczący koła ZMP mówi: — „No, mnie zwolniono, ale wy w tym PGR jesteście potrzebni, bez was PGR nie będzie istniał, krowy zostaną bez opieki. Ja już pójdę, będę dochodził swojej sprawiedliwości, ale wy musicie zostać.” Czy to przykład bezideowości? Chyba nie.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PoselSkokGerhard">Nie mogę powiedzieć, by Ministerstwo energicznie przeciwdziałało naroślom biurokracji. Przeciwnie, odnosi się wrażenie, jakoby biurokracja przerosła wielu ludzi i tam, na tym wysokim szczeblu. Co prawda troską naszego Rządu jest, żeby robotnikom w PGR powodziło się lepiej. Ostatnia podwyżka płac mówi o tym dobitnie. Robotnicy niewątpliwie to doceniają i chcą się za to odwdzięczyć. Zresztą już tego dokonali. Wiadomo, że zima tegoroczna była niełatwa. Trzeba było przeżywić inwentarz przez trudną zimę, długą zimę, mimo braku wielu środków do wyżywienia, a w szczególności kartofli. Chcę tutaj z trybuny sejmowej podziękować robotnikom PGR za to, że przeżywili inwentarz w tym roku lepiej niż kiedy indziej mimo tych ogromnych trudności. Ale po wnioski odznaczeniowe dla robotników PGR Ministerstwo musiało wysłać specjalnych gońców ze względu na to, że administracja nie uważała za konieczne ofiarnych ludzi wyróżnić i pochwalić.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PoselSkokGerhard">Wydaje mi się, że należałoby w związku z tym pomóc Ministerstwu, znaleźć właściwe środki, które by pomogły w zwalczaniu tych ogromnych narośli biurokracji, żeby czasem i pomóc zburzyć to, co zostało stworzone w dziedzinie biurokratycznych zarządzeń w ostatnim czasie. Nie można bowiem powiedzieć, że Ministerstwo w ogóle nic nie chciało robić. Sypały się zarządzenia jedno za drugim przy jednoczesnym zastrzeganiu sobie wielu drobnych rzeczy do ostatecznej decyzji. Oto np. karykaturalna sytuacja w związku ze stołówkami robotniczymi. Były zarządzenia, żeby płacić 9 zł a nie więcej i mimo tych nakazów ta suma regularnie jest przekraczana, bo nikt palcem nie ruszył, żeby na przykład przy tych stołówkach założyć ogródki warzywne. W wyniku tego powstała taka sytuacja, że PGR, które przyczyniają się do zaopatrzenia całego kraju, dla swoich własnych robotników zaopatrują się w mieście.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PoselSkokGerhard">Zło jest również i w tym, że załogi na to wpływu, poza słowną krytyką, nie mają.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#PoselSkokGerhard">Komitety stołówkowe związków zawodowych niewiele mogą tu zrobić choćby dlatego, że kucharka to instytucja niewybieralna i ostatni głos tutaj zawsze ma kierownik.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#PoselSkokGerhard">Obywatele Posłowie, jestem za rozszerzeniem kompetencji dyrektora w stosunku do góry, za położeniem kresu takiemu stanowi rzeczy, żeby o wybudowaniu kuchni musiał decydować podsekretarz stanu w Ministerstwie PGR. Jednocześnie jestem za podniesieniem poziomu politycznego i poziomu odpowiedzialności dyrekcji w stosunku do robotników, ale jestem i za tym, żeby rozszerzyć prawa robotników w stosunku do dyrekcji. Bo mamy smutne doświadczenie. Np. sprawa zakładowych umów zbiorowych w ostatnim roku. Naobiecywano wiele robotnikom, że zrobi się to i owo, ośrodek zdrowia, wybuduje się mieszkania itd. np. w Księżym Dworze. Czynił to tam osobiście wiceminister PGR. Robotnicy swoje produkcyjne zobowiązania wykonali, ale z tymi obiecanymi ze strony dyrekcji rzeczami sprawa się tak nie przedstawia.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PoselSkokGerhard">W związku z tym chciałbym, żeby CRZZ i Rząd rozważył następujące postulaty:</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#PoselSkokGerhard">1.Możliwość rozszerzenia wpływów rad zakładowych na decyzje w sprawach takich, jak wykorzystanie kredytów na budownictwo mieszkaniowe, wpływu robotników na przyznanie deputatów i innych świadczeń, np. opału, na wykorzystanie funduszów zakładowych, na gospodarkę stołówkami pracowniczymi i in.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#PoselSkokGerhard">2.Chciałbym wystąpić z postulatem pewnego ograniczenia praw dyrektora do przedłużania dnia pracy w okresie pilnych robót pniowych i do zarządzania pracy w niedzielę, ponieważ prawo to jest nadużywane. Ono w praktyce stanowi przekreślenie normalnego ludzkiego życia robotnika PGR i ono jest również przekreśleniem jakiejś zasadniczej walki młodzieżowych organizacji i związków zawodowych o wzrost wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#PoselSkokGerhard">W praktyce przecież tak było, że zamiast walczyć o wzrost wydajności pracy, działacze ZMP-owscy również zachęcali do przekroczenia dnia pracy w trudnych okresach, ulegając sugestiom i złudzeniom, że roboty dużo, ludzi mało i w związku z tym istnieje taka konieczność. No cóż, rezultaty opłakane. Przede wszystkim tak: nie rzadkie są wypadki, że młody człowiek, a szczególnie traktorzysta przez cały okres od kwietnia do listopada nie wychodzi z waciaka, nawet nie czuje potrzeby kupienia sobie porządnego ubrania. Dochodzi do tego, że wielu ludzi w dyrekcji nie wytrzymuje psychicznie, jeżeli w niedzielę ktoś kopie piłkę na boisku.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#PoselSkokGerhard">Dochodzi do tego, że ludzie mówią źle o socjalistycznej gospodarce. Przecież to ma być przykład, a ludzie pracują w niedzielę, wówczas kiedy każdy chłop ma wolne, gdy w mieście każdy z wózkiem i rodziną idzie na spacer. Rozumiem, że mogą zaistnieć konieczności, gdy trzeba zarządzić pracę i w niedzielę, np. w czasie żniw, 3—4 razy do roku ale wydaje się, że sprawa ta wymaga rozsądnego potraktowania. Faktycznie to przedłużanie dnia pracy wpływa na spadek wydajności pracy i na cyniczny stosunek do swoich obowiązków, już nie mówiąc o ogromnym wzroście funduszu płac, który jest tego bezpośrednim wynikiem. Wyrządza to również szkody w całym systemie gospodarowania, ponieważ odstrasza wielu ludzi od pracy w państwowych gospodarstwach rolnych.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#PoselSkokGerhard">3.Chcę wystąpić w sprawie ustawodawstwa o ochronie pracy młodocianych i uczącej się młodzieży. Nie wiem, czym się kierowano przy uchwalaniu odpowiednich ustaw w tych sprawach, nie rozciągając ich na robotników rolnych w PGR i wydaje mi się, że dzieje się krzywda młodzieży w PGR, która pracuje ofiarnie, a nie ma możliwości zasadniczego podnoszenia swego poziomu ogólnego i nie otrzymuje zasadniczej pomocy w podnoszeniu poziomu swojej kultury. Pocieszano mnie dzisiaj jeszcze w kuluarach sejmowych, jak występowałem z tymi sprawami, że robotnicy przecież się o to nie upominają, bo wyższe wynagrodzenie za godziny nadliczbowe im to jakoś kompensuje. Czy rzeczywiście tak jest? Wydaje się, że to jest w pewnym stopniu mydlenie oczu. Cóż, że na dzisiaj robotnicy się nie upominają, ale co ma być jutro z młodym pokoleniem w PGR? A jest to sprawa kilkunastu tysięcy młodych robotników w naszym województwie. Chyba będzie się dziać tak jak z jednym dobrze znajomym traktorzystą, który 8 lat od 13 roku życia pracuje z traktorem, potrafi rozebrać i złożyć na powrót taki ciągnik, jak ciągnik gąsienicowy KD-35, ale nie mógł zdać egzaminu na traktorzystę, który składał trzy razy, ze względu na to, że słabo było z jego czytaniem i pisaniem. Wydaje się, że istnieje natychmiastowa potrzeba, jeśli nie rozciągnięcia istniejących ustaw, to opracowania jakichś nowych, uwzględniających specyfikę PGR i uwzględniających dużą pomoc Ministerstwa PGR dla młodzieży pracującej w gospodarstwach tego resortu.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#PoselSkokGerhard">4.Byłem świadkiem dyskusji na Komisji Finansowo-Budżetowej w sprawie 93 min zł na budownictwo mieszkań w PGR jako dodatkowej dotacji. Budowa mieszkań w PGR jest zagadnieniem ważnym, bo tu chodzi o ludzi. Obecnie sprawa rozbija się w dużym stopniu o materiały budowlane, których rzeczywiście jest mało. Są próby stosowania w PGR materiałów zastępczych. Należy również powiedzieć, że tegoroczny budżet podwaja kredyty na mieszkania w PGR w naszym województwie z 33 do 64 mln zł, ale ilość izb wzrośnie tylko z 3.360 do 3.807, tzn. o niepełne 500 izb. To ma związek z podrożeniem kosztów budowy w wyniku zmiany cen zaopatrzeniowych i trochę w związku ze zmianą typu budownictwa, ale w wyniku tego wzrost liczby izb nie jest tak wielki. Chodzi mi tu po prostu o wykorzystanie inicjatywy robotników i nasuwa mi się myśl, żeby np. te sporne 93 mln — może nie tę sumę, może inną — dano robotnikom na indywidualne budownictwo mieszkaniowe w formie kredytów, wiążąc to oczywiście z rozmaitymi warunkami, np. z wykorzystaniem terenowych możliwości materiałowych, które w naszym województwie istnieją, czy też z długoletnim okresem pracy w PGR, z późniejszym umorzeniem zaległości itp.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#PoselSkokGerhard">Wysoka Izbo! Wiele z tych spraw, poruszonych przeze mnie, było już nieraz poruszane w prasie, na różnych trybunach opinii publicznej i wydaje mi się, że mam prawo do zapytania, jakie kroki poczynił Rząd i Ministerstwo PGR, by rozwiązać poruszane przeze mnie czy podobne problemy, względnie jakie jest jego stanowisko wobec tych propozycji? Stawiam to zapytanie w głębokim przekonaniu, że kroki poczynione w kierunku zwiększenia praw załóg robotniczych i ich udziału w rządzeniu pomogą w rozwinięciu inicjatywy robotników, pomogą w poprawie ich życia w PGR i pomogą w tym, żeby wykreślić tę niesławną pozycję ponadoknowych strat, z jakimi corocznie resort PGR wchodzi do naszego budżetu. Przyczynią się do tego, aby budżet nasz jeszcze pełniej realizował postulaty szerokich mas robotniczych w kraju.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. krakowskiego Bolesław Drobner.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Wysoki Sejmie! Ze skromnej mojej powojennej biblioteki wyciągnąłem przed wyjazdem na sesję sejmową małą książeczkę w czerwonej oprawie. To jest dokument naszej wielkości, dokument naszej dumy narodowej — Konstytucja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej z dnia 22 lipca 1952 r., podpisana jeszcze przez Bolesława Bieruta jako Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Cóż w tej Konstytucji jest bodaj że najważniejszego?</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Czytajmy art. 1: — „Polska Rzeczpospolita Ludowa jest państwem demokracji ludowej. W Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej władza należy do ludu pracującego miast i wsi.” Demokracja to jest władza ludowa. Demokracja w naszym ustroju nie może być pozorem, który mamy widzieć, nie może być fikcją, nie może być czymś nieszczerym. Tymczasem musimy zwrócić na to uwagę, że w art. 2 tej Konstytucji jest powiedziane, że lud pracujący sprawuje władzę państwową przez przedstawicieli wybieranych do Sejmu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PoselDrobnerBoleslaw">I oto ten Sejm — organ władzy państwowej, w przeciągu całego roku nie zebrał się ani razu. Ten Sejm nie miał widocznie potrzeby, nie był potrzebny, wystarczał Rząd — organ wykonawczy.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Czy tak być powinno?</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PoselDrobnerBoleslaw">W art. 17 tejże Konstytucji powiedziane jest wyraźnie, że Sejm obraduje na sesjach sejmowych, że Sejm zwołuje Rada Państwa co najmniej dwa razy do roku.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PoselDrobnerBoleslaw">I istotnie, aby nikt nie pomyślał, że się nie dzieje w myśl Konstytucji, to w roku ubiegłym odbyły się dwie sesje sejmowe: jedna w marcu, na której mówiliśmy o budżecie, a druga niedługo potem, związana z ratyfikacją Układu Warszawskiego, w początku maja. I oto Sejm jest niepotrzebny. Istotnie, dwie sesje sejmowe się odbyły i nic w państwie nie ma, niczego takiego, co by interesowało posłów, ażeby mogli dodać swojej energii, swojej inicjatywy.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PoselDrobnerBoleslaw">W exposé Towarzysza Premiera nie słyszeliśmy wyjaśnienia, dlaczego tego Sejmu nie zwołano.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Czy słuszne, ażebyśmy w przeciągu tego roku nie otrzymali w wojewódzkich zespołach poselskich ani jednego projektu dekretu? Dekrety przygotowuje się. Będziemy mieli na tej sesji sejmowej trzydzieści dekretów podobno do zatwierdzenia po krótkich referatach sprawozdawczych. Nic nas nie obchodziło. My mamy obowiązek, który podkreślaliśmy przez ślubowanie, że będziemy wykonywać nasze obowiązki wobec państwa.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Ja nie zgodziłbym się z posłem Osmańczykiem, który mówił tutaj, w Izbie naszej, że już gotów był złożyć mandat sejmowy. To tak nie można. Naturalnie mówił w formie półżartobliwej. Żaden socjalista, żaden komunista nie może składać mandatu, jeżeli mu się coś nie udaje, bo jesteśmy pomni słynnego powiedzenia Karola Marksa, że jeśli socjalista nawet ponosi klęskę jednego dnia, to nazajutrz zaczyna od nowa.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Nikt nie mógł przewidzieć, że XX Zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego będzie tym pociskiem atomowymi, który otrzeźwi nas i wzbudzi w nas chęć do odbywania sesji sejmowych. Nie, wszyscy to powinniśmy robić bez tego wstrząsu, o którym się ciągle mówi, bo to jest nasz obowiązek.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Myśmy obowiązek chcieli wykonać, ale byliśmy za słabi i tu jest nasze poczucie odpowiedzialności, żeśmy nie umieli żądać. Istotnie, myśmy też byli winni.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Mówimy, że łączą nasz naród z narodem stu narodów trzy silne, żelbetonowe mosty: to jest przyjaźń, pomoc i przykład.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Przed kilku dniami obchodziliśmy jedenastą rocznicę układu przyjaźni ze Związkiem Radzieckim. Ten układ to jest murowany podkład, fundament naszego sojuszniczego stosunku. Nic się w tym nie zmieni, choćby po stokroć — „Wolna Europa”, czy — „BBC” chciały tego. Pomoc jest niewątpliwie olbrzymia.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Przypominam sobie, kiedyśmy we wrześniu 1944 r. przyszli na prawy brzeg Wisły do Pragi — nie było co jeść. I przychodziły całe pociągi z żywnością ze Związku Radzieckiego. Przychodziły pociągi — elektrownie. Myśmy mieli tych dowodów bardzo dużo i do dziś dnia korzystamy z tej pomocy.</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Ale przykład — nie zawsze z przykładów dobrych korzystamy. Powiem, że Wierchowny Sowiet — to jest Najwyższa Rada w Związku Radzieckim — inaczej pojmuje obowiązki swoje. Oto w 1953 r. odbyła się sesja budżetowa — 8 sierpnia. Bardzo późno był ten budżet uchwalony w sierpniu 1953 r., a już w 1954 r. — 26 kwietnia, o cztery miesiące bodajże wcześniej był budżet zatwierdzony przez Wierchowny Sowiet. W 1955 r. nastąpiło dalsze skrócenie terminu, bo oto 3 lutego 1955 r. budżet został uchwalony na 1955 r. A już w grudniu między 26 a 29 grudnia 1955 r. został przyjęty, akceptowany budżet na 1956 r.</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#PoselDrobnerBoleslaw">A jak się to dzieje w naszej rzeczywistości? W 1953 r. uchwaliliśmy budżet z końcem kwietnia, w 1954 r. — 24 kwietnia, w 1955 r. — 5 kwietnia, a teraz z końcem kwietnia będziemy przyjmować budżet, co do którego szczegółów żadnych nie mieliśmy.</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Do wojewódzkich zespołów poselskich nadeszły przed miesiącem projekty wojewódzkich budżetów. Były one ogólne. Nie wiedzieliśmy wcale, nikt nas nie informował, na jakie wydatki większe liczyć można, czy jest więcej na drogi w danym województwie, czy więcej na oświatę, kulturę, na spółdzielczość, na popieranie oświaty — żadnych danych.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#PoselDrobnerBoleslaw">A już 6 kwietnia na posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu przyszedł referent Prezydium Woj. Rady Narodowej i powiedział, że tamten projekt jest nieważny. Przychodzą zupełnie nowe dane. Nie mieliśmy z czym pójść do naszych wyborców, by powiedzieć: przypuszczalnie będzie to a to. Byliśmy jak ślepi. To było bardzo źle. Mało tego. Aparat wojewódzkich zespołów traktowany był jako coś, co musi niestety być. Posiedzenia muszą być odfajkowane. Jakżeż inaczej? Nie potrzeba ściśle brać tego obowiązku. Przychodzili na zespoły referenci z WKPG, przychodzili referenci budżetowi z WRN i zarzucali nas cyframi. Nie było żadnych szczegółów, z którymi moglibyśmy iść do naszych wyborców, do prezydiów rad narodowych — były tylko cyfry. I z początku słuchaliśmy. A więc tu podniesiono kwotę na ten cel o 128 koma 4, a tu o 128 koma 6, a w innym wypadku tylko 99 koma 8. Z początku chcieliśmy to przegryźć, nożnie j się powieki sklejały, a na końcu działały te komy lepiej niż luminaletki.</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Mało tego — sądziliśmy, że w Żegiestowie jest sanatorium, w którym chorych nerwowo leczy się snem. Sądziliśmy, że ta aparatura bardzo kosztowna, te środki farmaceutyczne, sprowadzane często z zagranicy, zbyt są kosztowne, bo wystarczy takiego referenta tam posłać, a na pewno wszyscy będą spali.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Ale to się musi zmienić, bo my nie mamy zamiaru dalej być tylko słuchaczami takich referentów.</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#PoselDrobnerBoleslaw">My chcemy pracować. My chcemy i myślimy o tym, ażeby nie ustępować i dawać inicjatywę, co do której wcale Rząd nie naciskał, a więc i nie wykorzystał.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Powiedzmy dalej, jak pracuje Wierchowny Sowiet, jeżeli chodzi o pięciolatki?</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#PoselDrobnerBoleslaw">W 1946 r. 18 marca uchwalono pięciolatkę na okres 1946—50. To samo w marcu 1951 było na okres 1951—55. A wreszcie 24 lutego w bieżącym roku uchwalono już pięciolatkę na 1956— 1960 r.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#PoselDrobnerBoleslaw">A jak u nas? Przykład powinien stamtąd iść. Trzyletni plan na 1947—1949 uchwaliła Krajowa Rada Narodowa 21 września jeszcze w roku 1946. To było dobre.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Przychodzi plan sześcioletni — ten był uchwalony już źle, bo dopiero 21 lipca 1950 r. Ale przecież mamy już PKPG. O ile mnie informacje ścisłe doszły, to w tym PKPG jest 37 departamentów. Podobno jest jeszcze tajemnicą państwową, że tam pracuje 2 tysiące pracowników. Przecież powinniśmy nie z końcem maja tego roku, względnie w początku czerwca dostać plan 5-letni, ale powinniśmy go już byli mieć w tamtym roku. My nie uważamy tego za zdrowe, za słuszne i będziemy przeciw temu bezwzględnie się zastrzegać.</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Opowiem o jednym fakcie z sejmowej Komisji Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, której jestem członkiem.</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Minister Budownictwa Miast i Osiedli referuje różne sprawy, tymczasem rzucamy pytania: A jak to właściwie jest z budowaniem wielkich biurowców? Biurowiec to tańsza budowa, nie potrzebuje łazienek przy każdym jednym czy dwóch pokojach z kuchnią, nie potrzebuje różnych ubikacji, odpada wszystko to, co stanowi komfort w mieszkaniu normalnym. Na to minister odpowiada spokojnie: — „To nie moja sprawa, to PKPG”.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#PoselDrobnerBoleslaw">To jest kult jednostki — jak ja to nazywam —uwielokrotnionej.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Toteż PKPG prosimy o informacje.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#PoselDrobnerBoleslaw">PKPG przysyła swego przedstawiciela, który najspokojniej w świecie mówi: — „Mam wrażenie, że to nie jest słuszne. Biurowiec? dobrze, jak są te biura w poszczególnych mieszkaniach —i także, mam wrażenie, tu nie było wniosków”.</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Tymczasem myśmy w Krakowie dawali wnioski, dawaliśmy plany, dokumentacje, ale nikt nie myślał dotychczas nad tym. W PKPG nie mają zrozumienia i to nie tylko w tym jednym wypadku. Myśmy dali przykład żywy. A słyszałem i towarzysze posłowie wiedzą, że tam coś nie bardzo dobrze się dzieje.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Słyszałem, że tow. Kasman rzucił taką uwagę, zdaje się na Plenum KC, że tam brak koncepcji. Myślę, że trzeba na to zaradzić.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Zwróciłem się dokładnie przed trzema laty do PKPG z prośbą o wydanie instrukcji, jaki ma być przydział koksu dla gmachów chemicznych, dla bibliotek, gdzie jest tzw. klimatyzacja nawiewna i wywiewna. Do dnia dzisiejszego me ma żadnej instrukcji i wszystko zależy tylko od dobrej woli takiego rzeczoznawcy w centrali handlu opałem, żeby wielki zakład chemiczny, w którym gazy trujące żrą pracowników, dostał odpowiedni przydział koksu.</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Może trzeba by stworzyć 38-my departament, który by przynaglał w 37 departamentach załatwianie słusznych spraw.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Dalej, myśmy w naszej pracy sejmowej natknęli się na bardzo niezdrowe stosunki. Mówiłem o tych dekretach. Teraz już jest zniesiony ten straszny zwyczaj, że przy 30 dekretach tak, jakby na rozkaz wojskowy: wstań, padnij, wstań, padnij — myśmy wstawali i siadali, siadali i wstawali. Stanowiliśmy obiekt śmiechu w społeczeństwie. Wiedzieli o tym nasi wyborcy i dziwili się, dlaczego w tak niepoważny sposób głosowanie się odbywa, ale nam było wszystko jedno, bo byliśmy zmęczeni tym wszystkim, bo patrzyliśmy na niezaradność tego całego aparatu.</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Teraz stosunek do naszych komisji sejmowych. Znowu na przykładzie jednej komisji — Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej muszę przypomnieć to, co było już w prasie.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Minister na cały szereg pytań oświadczył, że odpowiedzi będą dawali dyrektorzy departamentów. Jeden dyrektor departamentu powiedział, że kradzieży się nie planowało, a drugi dyrektor, dyr. Neumann — umyślnie daję to nazwisko z pewnych względów — kiedy pytaliśmy się o te kradzieże, to te pytania bardzo go zdziwiły.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Czytam w — „Życiu Warszawy”: — „Pierwszy raz spotykamy się z takimi pytaniami — stwierdził — przecież materiałów które przychodzą na budowę nikt nie będzie liczył. Czy posłowie wyobrażają sobie, że można zważyć żwir lub piasek, albo kto będzie obliczał transport materiałów, który nadchodzi nocą”. Należałoby tylko do tego zmierzać, aby znieść w kalendarzu zimę i wiosnę, żeby jak najdłużej były długie dnie, żeby mniej kradzieży było w nocy.</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Myśmy to oświadczenie dyr. Neumanna przyjęli z niechęcią, z odrazą. Zwróciłem się do tow. Min. Piotrowskiego z żądaniem zdjęcia takiego dyrektora departamentu. To jest człowiek nieżywy, on przejawił brak troski o własność państwową, on nic nie myślał o tych sprawach. Niestety Minister odpowiedział, że on to łącznie z kadrami załatwi, ale dowiedzieliśmy się, że boi się stracić dyr. Neumanna, ponieważ go każde inne ministerstwo chętnie weźmie.</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Jaki jest ten stosunek do komisji sejmowych? Nie mówię tego dlatego, żeby wywołać uśmiechy, a tylko dlatego, żeby odstraszyć od metod, jakie dotychczas były wobec nas stosowane. Musi się nas szanować, a nie tylko uważać za ludzi, którzy muszą na rozkaz bić brawa, a nawet skandować, jeżeli się usłyszy jakieś nazwisko.</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#PoselDrobnerBoleslaw">W bardzo ciekawym — „Liście do towarzysza” ogłoszonym 23 marca w — „Trybunie Ludu” pisał tow. Werfel, że — „przywykliśmy potem, sami zaczęliśmy stosować ten rytuał, klaskaliśmy i wstawaliśmy wraz z wszystkimi — ale powiedz, czy nigdy nie przychodziło ci na myśl, że może mniej ceremonii lepiej by odpowiadało wielkości sprawy?” Trudno, doszliśmy wszyscy do tego przekonania, że tego klaskania i tego skandowania mamy za dużo.</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#PoselDrobnerBoleslaw">My, posłowie, według regulaminu przyjętego przez Sejm Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej złożyliśmy ślubowanie, w którym stwierdziliśmy, że będziemy czynić wszystko dla utrwalenia niepodległości i suwerenności oraz dla pomyślnego rozwoju Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Dlatego niezrażeni posłowie, nie zrażone niczym poselskie zespoły wojewódzkie w tej chwili będą musiały wszystko zrobić, ażeby uaktywnić ten Sejm, jako organ władzy państwowej. Przypomnę maksymę starorzymską „caveant consules nec respublica detrimenti capiat”, to znaczy: niech strzegą konsulowie — a w tym wypadku posłowie — ażeby przez złe metody republika nie cierpiała.</u>
<u xml:id="u-28.47" who="#PoselDrobnerBoleslaw">A teraz zmierzam do innego momentu. Tow. Chruszczow mówił na XX Zjeździe o możności wykorzystania drogi parlamentarnej dla przejścia do socjalizmu, a tow. Togliatti w artykule w — „Prawdzie”, przedrukowanym w naszej prasie, powiedział, że ta wiadomość wywołała ogromne zainteresowanie we wszystkich warstwach społeczeństwa, wśród mas ludowych, a w szczególności wśród robotników, którzy coraz bardziej dążą do stworzenia ustroju socjalistycznego. Musimy podkreślić, że włoska droga do socjalizmu w ustroju kapitalistycznym to coś innego, we Francji to coś innego i w Belgii itd. Ale u nas, w naszym ustroju, naszej Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, ta droga parlamentarna przejścia do socjalizmu już nam nie odpowiada. Pomijam to, że my rewolucyjni socjaliści przed wojną zwalczaliśmy ostro i zdecydowanie wszelkie rewizjonistyczne próby, wszelkie reformistyczne poczynania. Przypominam Edwarda Bernsteina, któremu zarzucaliśmy, że on chce „hineinwachsen in Sozialismus” — to znaczy wrastać w socjalizm powolnymi reformami, zarzucaliśmy nawet I.L.P.</u>
<u xml:id="u-28.48" who="#PoselDrobnerBoleslaw">(tj. Niezależnej Partii Pracy w Anglii), że oni też przypuszczali, iż przez jakieś uchwały Izby Gmin o socjalizacji przemysłu stalowego powoli będą wrastać. Nic podobnego! — point de reveries — nie ma złudzeń co do tego. Kapitalizm światowy jest zawsze na tyle silny, że gdyby w parlamencie w owych warunkach — nie teraz we Włoszech, ale w owych warunkach gdyby się powzięło uchwałę o nacjonalizacji dajmy na to, to naturalnie cały arsenał pocisków byłby przeciwko nim, bardzo zręcznie paraliżując najlepszą wolę tych socjalistów, którzy szli już tą reformistyczną drogą. U nas jest inaczej. Słusznie podkreślił sekretarz KC tow. Morawski w swoim artykule: — „Nam chodzi o zasadniczą przebudowę stosunków społecznych, o obalenie kapitalizmu i zastąpienie go przez ustrój socjalistyczny. Reformizm to polityka ustępstw i reform dokonywanych w ramach systemu burżuazyjnego, mających poprawiać i załatać kapitalizm, a nie likwidować radykalnych źródeł wyzysku i ucisku klasowego.” Dlaczego o tym mówię? Mam swój cel. Dlatego, że u nas na szeregu zebrań, na których była ta nawałnica pytań, zarzutów itd. itd., już zaczęto o tym mówić, czy aby nie byłby słuszny powrót do takich parlamentarnych metod, które by może (nie chcieli tego głośno mówić wrogowie albo przeciwnicy polityczni) zmniejszyły tę drogę do socjalistycznego państwa, a powiem, że konsekwentnie za tym stanowiskiem wyrażonym przez tow. Morawskiego wypowiedział się jasno tow. Ochab na warszawskim aktywie. Pozwolą koledzy posłowie, że przeczytam: — „Zgodnie z prawami historii uważam, że przejście od społeczeństwa kapitalistycznego do socjalistycznego może się odbyć jedynie drogą rewolucyjnych przeobrażeń”.</u>
<u xml:id="u-28.49" who="#PoselDrobnerBoleslaw">I to jest jasne, że myśmy wychodząc z PKWN w Lublinie, z Manifestu Lipcowego nie myśleli wcale o tym, żebyśmy drogą parlamentarną dopiero wznawiali próby ustalania form społecznych, aleśmy wywłaszczyli wywłaszczycieli, znieśliśmy obszarnictwo, znacjonalizowaliśmy przemysł, znacjonalizowaliśmy bankowość itd. itd. Daliśmy nowe formy rozwoju spółdzielczości. Tak się buduje rewolucją socjalną właściwy ustrój socjalistyczny. I słusznie powiedział dalej tow. Ochab, że oczywiście warunkiem rewolucyjnych przemian, które zadecydują o przejściu do socjalizmu, pozostanie polityczne kierownictwo klasy robotniczej z jej świadomą awangardą na czele.” Na krakowskim wojewódzkim aktywie rozpocząłem swoje przemówienie od stwierdzenia dwóch pewników matematycznych, dogmatów. Mianowicie, jeden pewnik to jest, że będziemy umacniać nasz ustrój socjalistyczny, nie dopuścimy do żadnych odchyleń. Niech sobie nikt z przeciwników politycznych nie wyobraża, że my zrobimy jakiś krok wstecz, ażeby później nadrobić dwa kroki naprzód. Żadnego kroku wstecz! Mimo tych ciężkich okresów, jakie przeżywaliśmy, mimo tych trudności, mimo tych niedociągnięć, jakie stwierdzać wszyscy musimy, nie szczędząc sił, dodając entuzjazmu właśnie w stosunku do Rządu, ażeby nie zrobić ani jednego kroku wstecz, a siedmiomilowymi krokami iść naprzód do tego ustroju czysto socjalistycznego. W tym wypadku musimy powiedzieć, że w dyskusji na różnych zebraniach odbiło się właśnie to, że możliwe są różne wahania. Należałoby tym wszystkim, którzy byli kierowani przez Andersów czy Mikołajczyków przypomnieć słowa Asnyka, że to — „daremne żale, próżny trud, bezsilne złorzeczenia, przeżytych kształtów (tego kapitalistycznego ustroju u nas w Polsce) żaden cud nie wróci do istnienia.” A teraz przejdę do sprawy dyskusji, w której młodzież zupełnie wyładowała swój nastrój. Nie mogę się zgodzić z posłem Wendem w ocenie postępowania naszej młodzieży, zwłaszcza młodzieży akademickiej. Kiedy słuchałem jego oświadczenia — prawdopodobnie nie w imieniu Stronnictwa Demokratycznego — to zdawało mi się, że słucham sceny spiskowej z „Kordiana” Słowackiego. Na tej sali nie ma podchorążych, ale tam był podchorąży, rozumny szałem, patriota szczery, który błędnymi drogami chciał dojść do celu. Tymczasem prezes z księdzem na spółkę (przepraszam, Kolego Horodyński, ale z księdzem) lali wodę zimną na głowę podchorążego, tego Kordiana. Młodzież ma swoje prawa, trzeba ją kochać, trzeba jej pomagać. Byłaby złą młodzieżą, gdyby nie była radykalną, rewolucyjną, gdyby nie chciała łamać czego rozum nie łamie. Do niej nie należy podchodzić tak jak do innych, których trzeba dobrze mieć pod okiem, tylko tej młodzieży trzeba powiedzieć, że jeśli macie rację stawiając ten czy tamten zarzut, jeśli macie rację stawiając dziesięć zarzutów, to pamiętajcie o jednym, że u nas wyboru nie ma między dwoma ustrojami, że jest tylko jeden ustrój. I ta nasza kochana młodzież, która ma się oprzeć na materialistycznym światopoglądzie, musi zdobyć się na wielki wysiłek, uczyć się, zdobywać wiedzę, ażeby uzupełnić luki w starszym pokoleniu i pchać tę czerwoną taczkę naprzód.</u>
<u xml:id="u-28.50" who="#PoselDrobnerBoleslaw">To w obronie tej młodzieży.</u>
<u xml:id="u-28.51" who="#PoselDrobnerBoleslaw">I znów, jeżeli mi wolno powiedzieć, dlaczego ta młodzież teraz tak reaguje? Reaguje z tego powodu, że była w strasznym zakłamaniu. Młodzież tego nie lubi, nie znosi, kazali jej bić brawo, kazali jej nosić manekina Tito w obchodzie 1-Majowym. My, niektórzy starsi, wiemy, że on szedł swoją drogą, był marksistą, że to był komunista, a oni się później dowiadywali, że to trzeba odtrąbić. W tej chwili źli, wściekli wyrażają swoje poglądy tak po młodzieńczemu. Kto nie był za młodych lat radykalny, to wiemy, że za starszych lat będzie nikczemnikiem. Dobrze, że ta młodzież tak reagowała, ale my jej musimy pomagać, bo to jest prawdziwie nie jedno ramię, a obie ręce, którymi ma się budować ustrój socjalistyczny.</u>
<u xml:id="u-28.52" who="#PoselDrobnerBoleslaw">A drugi pewnik, o którym mówiłem na wojewódzkim aktywie, jest następujący, że — „będziemy w najbliższym sojuszu ze Związkiem Radzieckim, ponieważ ten Związek jest państwem socjalistycznym i zmierza ku komunistycznemu ustrojowi. Nie zapominajmy, że gdyby nie pomoc i bohaterska walka Czerwonej Armii, może nie odbywalibyśmy narady w tej chwili. Więc dzięki Związkowi Radzieckiemu cieszymy się wolnością.” Takie było stanowisko zajęte na wojewódzkim aktywie w Krakowie, a nie inne, o którym plotki rozmaite się rozchodziły. Mówiłem tam też o granicach Polski. Cytowałem Lenina imponujące oświadczenie. W tej chwili, kiedy wojska polskie sięgały do Złotej Bramy w Kijowie i chciały z powrotem zdobyć wielkie obszary Czartoryskich, Potockich czy Radziwiłłów i znieść to prawo chłopa ukraińskiego do jego ziemi, na której orze i sieje — wtedy Lenin w 1920 r. na Kongresie Pracujących Kozaków wypowiedział słynne słowa: — „Wiemy, że niesłychanym przestępstwem był rozbiór Polski między niemiecki, rosyjski i austriacki kapitał. Nie chcemy wojny o terytorialne granice. Chcemy wyplenić przeklętą przeszłość, gdy każdy Rosjanin uważany był za ciemiężyciela.” Cytuję tow. Ochaba, który powiedział: — „Będziemy demaskować kłamstwa wrogiej propagandy imperialistycznej wypadów antyradzieckich, będziemy wychowywać masy w duchu braterstwa polsko-radzieckiego, w duchu naszej socjalistycznej ideologii.” Powiedział tow. Chruszczów — nie pamiętam wobec kogo — będąc w Polsce: — „Mamy wspólną ideologię mamy jeden cel. Nie zawsze musicie słuchać mnie, musicie mieć sami własne metody i drogi.” Myśmy tych dróg własnych nie szukali, troszkę naśladowaliśmy i doszło do przykrych rzeczy. Ale w depeszy naszej Rady Państwa, Partii i Rządu w 11-tą rocznicę Układu o Przyjaźni czytaliśmy piękne słowa, że ten — „Układ utrwali między narodem polskim i narodami radzieckimi stosunki oparte na zasadzie poszanowania suwerenności, równości oraz wzajemnej pomocy i współpracy.” Tymi słowami dochodzę do jednej bolesnej sprawy. Oto na zamkniętym posiedzeniu XX Zjazdu mówił tow. Chruszczow, że Stalin działał nie za pomocą przekonywania, wyjaśniania, cierpliwej pracy z ludźmi, lecz przez narzucanie swych koncepcji, żądając bezwzględnego podporządkowania się swemu zdaniu. Kto się temu sprzeciwiał lub starał się uzasadnić swój punkt widzenia, słuszność tego stanowiska skazywany był na wyłączenie z kierowniczego kolektywu, a następnie na unicestwienie moralne i fizyczne. I widzieliśmy to w stosunku do bardzo wielu ludzi na naszej ziemi. Z wielkim smutkiem wspominamy to, tylko że trzeba by się zastanowić, czy wszystko już jest naprawione, czy wszystkie krzywdy już są wyrównane?!</u>
<u xml:id="u-28.53" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Cieszymy się i z dużą satysfakcją otrzymał naród nasz wiadomość o ustąpieniu, o odstawieniu Zarakowskiego, prokuratora wojskowego, który opierał się — „na przyznaniach” robionych, fabrykowanych protokółach świadków. To duża satysfakcja.</u>
<u xml:id="u-28.54" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Z dużą satysfakcją przyjmujemy fakt ustąpienia tego speca od hodowli kukurydzy w PGR, ale boimy się, czy aby znów nie wypłynie na jakieś wybitne stanowisko państwowe.</u>
<u xml:id="u-28.55" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Czy nie jest równie odpowiedzialny b. minister Radkiewicz, jak wszyscy inni, którzy wiedzieli o tych sprawach, które miały miejsce niestety w dawnych władzach bezpieczeństwa publicznego. My musimy powiedzieć, że to była przeszłość smutna, ale jej nie zapomnimy. Pewni ludzie muszą odczuć, że sprawiedliwość socjalistyczna musi ich dosięgnąć.</u>
<u xml:id="u-28.56" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Wspomnę o takiej rzeczy — w roku 1948 te macki beriowszczyzny, jakbym je nazwał, sięgnęły także do jednej z dwóch partii, które zjednoczyły się na Kongresie grudniowym w 1948 r., a więc do Polskiej Partii Socjalistycznej, której miałem zaszczyt być członkiem. W tym roku 1948 rozpoczęto kampanię przeciw ludziom najlepszej woli — niewątpliwie byli także i szkodnicy i ludzie źli, ale przeciw wielkim działaczom z dobrą, wspaniałą tradycja. Walka była nieustępliwa, nie szanowano nikogo.</u>
<u xml:id="u-28.57" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Niedawno w Radomiu o godz. 6.45 przechodziłem po przyjeździe pociągu. Patrzę — przede mną idzie znajomy, 70-kilkoletni starzec, na wydeptanych podeszwach pędzi do pracy, bo musi iść do pracy na godz. 7. Zaczepiłem go, kiedy można z nim mówić? Ten stary robotnik garbarski, który miał dwa wyroki śmierci za czasów caratu, zamienione na dożywotnie więzienie, który pracował w Polsce dla dobra klasy robotniczej wedle swojej oceny jak najlepiej, który był prezydentem tego czerwonego miasta, musi harować do 7 wieczorem, bo on nie ma renty zasłużonych. Podobno nie znaleziono w jego życiu żadnej karty pierwszorzędnej, uzasadniającej rentę zasłużonych. Trudno było mi sobie z tym poradzić i postanowiłem przy najbliższej sposobności podnieść, że nie jemu jednemu, ale trzeba tym ludziom z PPS, których odsunięto, kopnięto niesłusznie, których moralnie i fizycznie unicestwiano — trzeba dać pewną rehabilitację, odszkodowanie i rentę zasłużonych.</u>
<u xml:id="u-28.58" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Mam przed sobą list od jednego towarzysza, starego działacza PPS, który w więzieniu carskim w Orle siedział z Feliksem Dzierżyńskim i Unszlichtem, mam przed sobą odbitkę z pisma — „Spółdzielca” z 1922 roku, gdzie donoszą, że w skład nowej Rady Spółdzielczej Związku Robotniczych Spółdzielni Spożywców, w skład Komitetu Naczelnego wszedł Bolesław Bierut, Jan Hempel niedawno zrehabilitowany, Aleksander Ostrowski, nasz przyjaciel Stanisław Tołwiński i Stanisław Tor, a w Radzie obok Altera — bundowca, zlikwidowanego w ZSRR w 1939 r., jest także tow. Nowicki Marian. Ten Marian Nowicki, posiadający 34 lata pracy w spółdzielczości, współtwórca Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej napisał mi list, z którego jeden mały wyjątek przeczytam dla przykładu:</u>
<u xml:id="u-28.59" who="#PoselDrobnerBoleslaw">„Będąc dalekim od postawy w rodzaju — nie wychylać się, odczekać, będąc dalekim od pogrążania się w wątpliwościach lub oczekiwania na wyrównanie uraz osobistych, muszę zauważyć, że aczkolwiek może być mi przykro, to jednak nie mam do nikogo pretensji, że uznano za najwłaściwsze postawienie mnie na bocznym torze.” Tych ludzi należy przywołać do pracy takiej, która odpowiada ich zdolnościom. Nie mówi się w Polsce od roku 1948 o moich trzech przyjaciołach — zadżumionych. Oto człowiek o krystalicznym charakterze, Adam Próchnik, oto przywódca młodzieży socjalistycznej, Stanisław Dubois, oto Norbert Barlicki, współzałożyciel — „Dziennika Popularnego”, organu jednolitego frontu socjalistów lewicowych i komunistów — o nich się nie mówi w ogóle. Szkoda, bo o takich ludziach pamiętać trzeba. Sam pamiętam, że wtedy to, w 1948 r. miałem za sobą 50 lat należenia do Partii Socjalistycznej, a wtedy mnie razem z innymi nazywali podskakiewicze zdrajcami klasy robotniczej. Spotkał mnie duży zaszczyt — bo temu zdrajcy klasy robotniczej przyznała Rada Państwa w 1953 r. — „Sztandar Pracy” I klasy. Ale był także człowiek, który wprost w oczy mówił, że trzej towarzysze, a wśród nich i ja byliśmy — „agenturami”. Zapytałem się: jeśli byłem dla narodowej demokracji agentem za pruskie marki, bośmy z socjalistami niemieckimi się kontaktowali, jeśli byłem agentem bolszewickim za czerwońce, bośmy byli sojusznikami, chociaż nie państwowymi, ale sprzyjali Związkowi Radzieckiemu — to odpowiedz przyjacielu, czy za twarde dolary czy funty szterlingów?</u>
<u xml:id="u-28.60" who="#PoselDrobnerBoleslaw">To były metody, o których mówił tow. Chruszczow tak wyraźnie w swoim przemówieniu na zamkniętym posiedzeniu, że jeśli ktoś tylko chciał się sprzeciwić, wypowiedzieć swoje zdanie, lub starał się uzasadnić swój punkt widzenia bądź słuszność swego stanowiska, skazany był na wyłączenie z kierowniczego kolektywu — powtarzam to — a następnie na unicestwienie moralne i fizyczne.</u>
<u xml:id="u-28.61" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Mówię o tym głośno, ażeby już naprawić to zło, które miało miejsce w Polsce. Na szczęście musimy stwierdzić, że dzięki Bolesławowi Bierutowi — o ile słyszałem — nie było u nas procesu takiego, jaki był w 1949 r, we wrześniu na Węgrzech, jaki był w grudniu w Bułgarii i w Pradze w r. 1952 przeciwko Slansky'emu. Wierzyli niektórzy towarzysze, że tam są na pewno podstawy do tego, żeby tych ludzi aresztowano — Rajka, Kostowa, Slansky'ego, że są materiały przeciwko nim. I u nas było pełno tych lipowych materiałów, dzięki którym ludzie po 5 i pół, 6, 6 i pół lat siedzieli w więzieniu.</u>
<u xml:id="u-28.62" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Chcę wspomnieć, że myśmy w Sejmie Ustawodawczym też źle postępowali. W zaufaniu do tych władz, które miały te materiały pewne w ręku, myśmy wydali sądom aresztowanych już przedtem Gomułkę i Spychalskiego. Żałuję, że miałem zaufanie do tych czynników bezpieczeństwa publicznego, które miały rzekomo takie pewne materiały.</u>
<u xml:id="u-28.63" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Ale zmierzam ku końcowi, bo już zatrzymuję zbyt długo słuchaczy. Chcę wspomnieć o jednym.</u>
<u xml:id="u-28.64" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Do tow. Premiera wnoszę interpelację werbalną, tzn. słowną w następującej sprawie.</u>
<u xml:id="u-28.65" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Pewnego dnia 1950 r. z końcem kwietnia przyszła do mnie w czasie dyżuru poselskiego biedna, wychudzona, zabiedzona kobiecina i dwoje dzieci trzymała za ręce. Z twarzy tych dzieci widać było, że głodne. Zapłakana, nie mogła powiedzieć o co jej chodzi. Wreszcie zdobyłem wiadomość. Jest wdową po listonoszu, który interesował się wszystkim, nienawidził Niemców; on nie wiedział, kto to jest Bór-Komorowski, on nie znał tych gadów, którzy prowadzili Armię Krajową na manowce. On wiedział, że jeżeli wróci do domu, może nie znajdzie żony- żywicielki, matki tych dzieci, bo może ją hitlerowcy chwycili w łapance na ulicy. Ten listonosz przejął się swoją rolą walczącego z hitleryzmem. I owdowiała, on zginął i wdowa dostawała do 1950 r. zasiłek i pomoc. A z dniem 21 marca dano jej papier — nie wierzyłem swoim oczom, bo to jest orzeczenie Komisji Kwalifikacyjnej, weryfikacyjnej przy WRN w Krakowie. Do tej Krzyżowskiej Rozalii oraz matki chorej na gruźlicę Smoleń Amelii. Doniosła jej ta Komisja, że pozbawia ją prawa do zasiłku i pomocy przyznanej orzeczeniem Komisji Kwalifikacyjnej z dnia 20 grudnia z uzasadnieniem: ponieważ poległy zginął w powstaniu warszawskim. Czuła się szalenie pokrzywdzona. Nie wiedziałem, jak uspokoić kobietę, która przyznała się, że ona mówiła mężowi, — „żeby się nie zajmował tym, niech pilnuje domu, a on poszedł.” Odebrano jej zasiłek, zaczęła się nędza i głód. Podyktowałem jej odwołanie do Głównej Komisji Kwalifikacyjnej. Te papiery w oryginale mam u siebie. I oto 30 czerwca 1950 r. przyszło zatwierdzenie orzeczenia Wojewódzkiej Komisji Kwalifikacyjnej z uzasadnieniem, że — „z akt sprawy nie wynika, że zmarły należał do demokratycznego ruchu podziemnego walczącego o wyzwolenie Polski”. Dostała biedna wdowa silny policzek. Wstydziłem się jej tłumaczyć ten fakt. Wdowa biedna nie mogła zrozumieć, że właśnie ten mąż nie był wcale podziemnym żołnierzem tego powstania przeciwko Niemcom, a tylko że on był przybłędą i gdzieś na ulicy zginął.</u>
<u xml:id="u-28.66" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Ja stawiam interpelację werbalną, czy tow. Premier uważa za słuszne wydanie polecenia zrewidowania orzeczeń tej Komisji Kwalifikacyjnej, bo może krzywdę można by jeszcze naprawić tym ludziom, którzy brali udział, tak jak mogli, w służbie naszego państwa, naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-28.67" who="#PoselDrobnerBoleslaw">I ostatnia sprawa, jaką dziś, Towarzysze Posłowie, referować będę. Chcę zacząć od wyrazów uznania dla Komisji Finansowo-Budżetowej. To rzadkie może, może pierwszy raz, ale wojewódzki zespół poselski upoważnił mnie do wyrażenia tego uznania. Za co? Oto mamy w Polsce — biorę tylko jeden przykład — sądy dla małoletnich. Ustawa jest. Są środki rozmaite karne, najczęściej nieletnich dają pod opiekę rodzicom, którzy często są winowajcami złego wychowania, albo dają pod opiekę kuratora. Rzadko bardzo mogą dać wyrok, orzeczenie, żeby takiego chłopca 12 — 13 — 14-letniego, złodzieja, chuligana, oszusta oddać do zakładu wychowawczego, bo takich zakładów wychowawczych nie ma w Polsce za dużo. Nie wydawali sędziowie w sądzie dla nieletnich w Krakowie tych wyroków na zakład wychowawczy, bo w Opolszczyźnie zakład pełny. Wobec tego często wracają recydywiści, już lepiej nauczeni jak mają kraść, żeby nie wpadać, jak mają wyrzucać ludzi z tramwaju, jak mają nożem operować. I teraz krakowski wojewódzki zespół poselski znalazł w Pilicy w pow. olkuskim pałac dawny, pałac wspaniały, już przez konserwatorów odrestaurowany, pałac w wielkim parku z 5 ha roli ornej, ze szklarniami, z ciężarówką towarowa, z całym gospodarstwem rolnym, pałac, w którym są natryski, świetnie pracujące piece.</u>
<u xml:id="u-28.68" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Postanowiliśmy w tym domu, który służył tylko dla dzieci tzw. trudnych, urządzić małe — „Bolszewo”.</u>
<u xml:id="u-28.69" who="#PoselDrobnerBoleslaw">O Bolszewie mówiłem w moich odczytach w 1936 r. po powrocie z Rosji Sowieckiej. 15 tysięcy mieszkańców, kobiet i mężczyzn młodych, to byli kiedyś wszystko łobuziaki, chuligani, oszuści, złodzieje. Ich oddano do takiego zakładu wychowawczego, powoli zwiększała się ta rodzina, piękne miasto powstało, o którym można pisać — „Poemat Pedagogiczny”.</u>
<u xml:id="u-28.70" who="#PoselDrobnerBoleslaw">My możemy stworzyć tutaj małe Bolszewo, bo ten pałac ma jeszcze więcej miejsc niż sto, można dobudować i stworzyć piękną rzecz. Na to trzeba nam było w tej chwili skromnych pół miliona złotych i Komisja Budżetowa natychmiast uznała słuszność tego celu i przyznała te pół miliona. My naturalnie na tym nie staniemy, bo będziemy jeszcze przed końcem tego roku domagali się, aby Komisja Budżetowa wpłynęła na tow. Ministra Dietricha, ażeby w przyszłym roku dano nam milion złotych. *(Wesołość.) I nie będziemy robić oszczędności, bo to jest rzecz słuszna. Dlaczego? Tam będzie stu ludzi rocznie, z których będą arystokraci — jak mówiło się o tych, którzy Kanał Białomorski wybudowali. Oni wychowają się na dobrych obywateli, będziemy z nich dumni. Już nie będzie tego w woj. krakowskim, co opisała w pięknym obrazku Maria Konopnicka, w utworze „Przed sądem”, że sędzia miał małego złodzieja przed sobą, nie wiedział, co z nim zrobić i wreszcie wydał wyrok słowny — „Idź dziecię, ja cię uczyć każę”. I my w tej chwili będziemy mówili tym dzieciom, ofiarom tych strasznych stosunków, dawnych i wojennych, okupacyjnych: — „Jedźcie dzieci do Pilicy, my was tam wychowamy”.</u>
<u xml:id="u-28.71" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Dlaczego ja o tym mówię? Bo to jest jeden z przykładów na fakt, że jeżeli sięgniemy wreszcie do zespołów poselskich, które mają moc inicjatywy, jeżeli sięgniemy do komisji sejmowych, które wykazały nadzwyczajną ruchliwość, zrozumienie wielkie potrzeb naszego społeczeństwa i państwa, to w takim razie będziemy patrzyli śmiało w przyszłość i nie ugniemy się przed żadnymi trudnościami.</u>
<u xml:id="u-28.72" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Muszę kończyć. Sądzę, że dobrze będzie, jeżeli do tej Pilicy pojedzie Aleksander Zawadzki, dobrze będzie jeżeli pojedzie Minister Dietrich, żeby był łagodniejszy, dobrze będzie jeżeli każdy pojedzie. Ale jeżeli ateiście, jakim jestem — przepraszam kolegę Horodyńskiego — jeżeli ateiście wolno używać nadaremnie imienia boskiego, to Boże broń, żeby tam PKPG pojechało</u>
<u xml:id="u-28.73" who="#komentarz">(wesołość, długotrwałe oklaski),</u>
<u xml:id="u-28.74" who="#PoselDrobnerBoleslaw">bo mogą nam ci referenci i dyrektorzy 37 departamentów ułożyć takie instrukcje i regulaminy, że cała myśl dobra poszłaby w strzępy.</u>
<u xml:id="u-28.75" who="#PoselDrobnerBoleslaw">Kończę! Sądzę, że Wysoki Sejm zrozumiał intencję człowieka starszego, który już przeżył sporo lat w różnych warunkach. Jestem przekonany, że jesteśmy na najlepszej drodze odbudowy. Jestem przekonany, że wreszcie będą respektować nasze władze i Rząd, Rada Ministrów, która bardzo rzadko się zbiera (zbiera się tylko Prezydium Rządu), wolę całego narodu i będziemy szczęśliwi, że w jak najkrótszym czasie dojdzie do tego, że będziemy mieli Polskę bielszą ponad śnieg, Polskę szklanych domów.</u>
<u xml:id="u-28.76" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. krakowskiego Wiktor Woźniak.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PoselWozniakWiktor">Wysoki Sejmie! Nawiązując do słów Prezesa Rady Ministrów tow. Cyrankiewicza, który w swym exposé między innymi powiedział, że — „węzłowym zagadnieniem jest likwidacja nadmiernej dysproporcji pomiędzy rozwojem przemysłu a wzrostem produkcji rolnej”, chciałbym wskazać na niektóre problemy dotyczące spraw rolnictwa w woj. krakowskim.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PoselWozniakWiktor">Województwo nasze dzięki pomocy władzy ludowej z każdym dniem zmienia swe oblicze, z województwa zacofanego rolniczo, przysłowiowej nędzy galicyjskiej, stajemy się województwem przemysłowo-rolniczym, a to. zadecydowało u nas o zmianie struktury społecznej i układzie sił klasowych.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PoselWozniakWiktor">Zrealizowany plan 6-letni można nazwać okresem wielkich inwestycji, przy czym zgodnie z założeniami rozbudowaliśmy wielki przemysł w okręgu krakowsko-chrzanowskim, rozpoczęliśmy uprzemysłowienie doliny Dunajca, powstały wielkie obiekty przemysłowe z Hutą im. Lenina na czele.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PoselWozniakWiktor">Przejęcie środków produkcji przez naród i włączenie szerokich mas robotniczo-chłopskich do bezpośredniego zarządzania gospodarką narodową wyzwoliło wiele cennej inicjatywy do coraz większej aktywizacji obszarów dotąd gospodarczo zaniedbanych i ujawnienia rezerw tkwiących w bogatej strukturze ziemi krakowskiej.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PoselWozniakWiktor">Poważny odpływ ludności wiejskiej do miast i ośrodków przemysłowych oraz duży napływ ludności spoza naszego województwa do wielu pięknych ośrodków uzdrowiskowych czy wczasowych, w które bogate jest nasze województwo, stwarza potrzeby dostateczniejszego zabezpieczenia środków spożywczych, szczególnie o ile chodzi o mięso, tłuszcze, mleko, owoce i warzywa.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PoselWozniakWiktor">Biorąc zaś pod uwagę wysoki stopień rozdrobnienia gospodarczego oraz zróżnicowane warunki klimatyczne i glebowe, co stwarza specyficzne trudności w zakresie rozwoju gospodarki spółdzielczej — sprawa właściwej pomocy dla mało i średniorolnych gospodarstw indywidualnych wymaga głębszego spojrzenia w sensie pomocy dla dalszego rozwoju produkcji rolniczej.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PoselWozniakWiktor">Jednym z zasadniczych problemów, którego własnymi siłami nie jesteśmy w stanie rozwiązać, jest sprawa nasiennictwa. Województwo nasze corocznie na kampanię siewną importuje materiał siewny z innych województw, który to przychodzi bardzo lichy i z wielkim opóźnieniem, co ujemnie odbija się na wydajności z ha. O ile z trudnościami zabezpieczany jest materiał siewny dla gospodarstw nasiennych — reprodukcyjnych, to odczuwa się natomiast brak materiału siewnego zbóż na wolne zasiewy, gdzie zapotrzebowanie pokrywamy zaledwie w 12%.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#PoselWozniakWiktor">Potrzeb materiału siewnego w ramach wewnętrznych województwa nie jesteśmy w stanie zaspokoić ze względu na małą ilość obiektów — państwowych gospodarstw rolnych czy innych — władania publicznego oraz małą ilość spółdzielń produkcyjnych. Poza tym państwowe gospodarstwa rolne, których ilość jest nie wielka, nastawione są na własną konsumpcję. Cztery z tych utrzymują stadniny koni.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#PoselWozniakWiktor">Istnieje zatem możliwość, gdyby te gospodarstwa podporządkować Prezydium WRN, ustawić do produkcji nasiennej, a w zamian dać im zboże konsumpcyjne ze skupu PZZ za te ilości, które dostarczają ponad plan dostaw normy obowiązującej — to uzyskalibyśmy prawie że pełną samowystarczalność.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#PoselWozniakWiktor">Na te koncepcje nie chciał zgodzić się Wicepremier tow. Gede. A że istnieją takie możliwości, świadczy to, że otrzymane przez nas w tym roku 200 ton zboża ze skupu PZZ na skrypty dłużne dla poszkodowanych klęskami elementarnymi zostały w większości wymienione w państwowych gospodarstwach rolnych.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#PoselWozniakWiktor">Istnieje też druga możliwość w tej sytuacji, by za zgodą zainteresowanych ministerstw wydzielić w woj. wrocławskim lub opolskim odpowiednią ilość areału państwowych gospodarstw rolnych, które by na podstawie umów zawartych z woj. krakowskim produkowały ziarno siewne odmian zbóż, zrejonizowanych w woj. krakowskim.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#PoselWozniakWiktor">Podobnym zagadnieniem, ujemnie rzutującym na rozwój naszej produkcji rolnej, jest sprawa ziemniaków, których nieurodzajem w roku 1955 zostaliśmy szczególnie dotknięci. Stan zaopatrzenia rolników w ziemniaki można by w poważnym stopniu polepszyć, gdyby więcej na tym odcinku operatywności i troski wykazały WZGS i CRS w sensie przerzutów z terenów mniej lub nie dotkniętych klęską elementarną. Dotyczy to wielu innych nasion, jak koniczyn, nasion pastewnych, których w wielu wypadkach w pewnych okresach rolnicy odczuwają poważne braki.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#PoselWozniakWiktor">O ile wskazałem na przejściowe potrzeby importu dla naszego województwa w zakresie nasiennictwa, to z drugiej strony pragnę wykazać poważną rezerwę, która dotychczas nie jest w pełni wykorzystana.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#PoselWozniakWiktor">Województwo krakowskie posiada ponad 5 i pół miliona drzew owocowych. Obfitujące w piękne sady niektóre rejony województwa napotykają w okresie zbiorów na poważne trudności w sprzedaży owoców. Istnieje jeszcze bardzo duże marnotrawstwo tak drogiego surowca, do niedalekiej przeszłości należy fakt zgnicia 500 ton śliwek w jednym roku w pow. nowosądeckim. Nie możemy, szczególnie w latach urodzaju, zdjąć wszystkich owoców. W roku ubiegłym do 15 listopada skupiono zaledwie połowę owoców, bo brak było opakowań, transportu itp. Nie umiano rozwiązać tego problemu i w wielu innych rejonach, ze względu na brak przechowalni, silosów dla przechowania półfabrykatu owocowego.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#PoselWozniakWiktor">Problem ten wymaga szczególnego spojrzenia ze strony Ministerstwa Handlu Wewnętrznego.</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#PoselWozniakWiktor">W dalszym ciągu, pomimo pewnych usprawnień, odczuwa się brak środków chemicznych do walki z chorobami drzew i krzewów, brak aparatury do ochrony dostosowanej do terenów górzystych. Wydaje mi się, że jest to wynik złego planowania w Warszawie, bo woj. krakowskie sporządza zapotrzebowania odpowiadające planowaniu na cały kraj.</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#PoselWozniakWiktor">W związku ze wzrostem ludności w miastach i zakładach przemysłowych istnieje też wielkie zapotrzebowanie na warzywa szczególnie wczesne. 120 tys. m^2^ inspektów pod szkłem nie pokrywa potrzeb konsumenta. Istnieją duże możliwości tych upraw w spółdzielniach produkcyjnych i PGR-ach, lecz i tutaj istnieje karygodne niedbalstwo.</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#PoselWozniakWiktor">Ministerstwo PGR cztery lata temu zbudowało pod Nowym Sączem, w Zabełczu, szklarnię wielkości 5 tys. m^2^, lecz do tej pory stoi prawie nieczynna, gdyż zapomniano o doprowadzeniu wody i zainstalowaniu centralnego ogrzewania, nie mówiąc już o samym wadliwym projekcie usytuowania — naświetlenia itp. Ogromny nakład inwestycji państwowych, jest niewykorzystany. Cieszymy się, że teraz sprawę tę przejęło Ministerstwo Rolnictwa, które na pewno się tym zainteresuje.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#PoselWozniakWiktor">Wydaje mi się, że problemy te wymagają szczegółowego spojrzenia i koordynacji ze strony Ministerstwa Rolnictwa, Ministerstwa Handlu Wewnętrznego i Ministerstwa Przemysłu Rolnego i Spożywczego — w interesie konsumenta, który mógłby otrzymać towar lepszy i tańszy, oraz podniosłyby się ekonomicznie spółdzielnie produkcyjne, szczególnie w rejonach południowych.</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#PoselWozniakWiktor">Wysoki Sejmie! Mówiąc o środkach pomocy dla chłopów mało i średniorolnych, producentów i plantatorów, nasuwa mi się wypowiedź Ministra Finansów tow. Dietricha, który mówił o — „narzucaniu kontraktacji kultur” — — „nieuznawaniu struktury gleby przy skupie”. Koniecznym jest to wspomnieć dlatego, że wielkie pretensje mają chłopi plantatorzy lnu powiatu limanowskiego, bocheńskiego, myślenickiego, czy wielu innych do Centralnego Zarządu Surowców Włókienniczych i Skórzanych. Punktowi skupu lnu źle traktują chłopów przy odbiorze, źle klasyfikują słomę lnianą, ogromne straty powstałe przy złym przechowywaniu surowca, których nie można nie widzieć, przerzuca się na chłopa plantatora.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#PoselWozniakWiktor">Słaba opieka agrotechniczna powoduje, że nie rzadko, nawet nie z winy chłopa, następuje coroczny nieurodzaj, a w ślad za tym kary konwencyjne i strata plonu. O zasięgu zbiurokratyzowania świadczy fakt, iż zarządzenie z roku 1954 o dostarczeniu środków chemicznych do zwalczania pchełki przewidywało wcześniejszą kolejną opinię rady narodowej lub służby rolnej, co nim w praktyce zostało dokonane, to plon na plantacji został już przez pchełkę zniszczony.</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#PoselWozniakWiktor">Trzeba, żeby Centralny Zarząd Surowców Włókienniczych głębiej przeanalizował te nieraz słuszne bolączki, o których wspomniałem, a których jest o wiele więcej, w zakresie właściwego stosunku do plantatorów i wartości surowca.</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#PoselWozniakWiktor">Głównym kierunkiem rozwoju gospodarczego w przeważającej ilości powiatów woj. krakowskiego są daleko sięgające tradycje hodowli bydła i owiec. W tym zakresie szczególnie pod względem ilościowym nastąpił poważny wzrost w okresie planu 6-letniego.</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#PoselWozniakWiktor">Jeżeli natomiast wziąć pod uwagę produkcyjność zwierząt gospodarskich, szczególnie wydajność mleka od krów, to ta wobec braku pasz treściwych przedstawia wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#PoselWozniakWiktor">Spółdzielcy i chłopi krakowscy widzą wyjście z tych trudności poprzez meliorację i uprawę kukurydzy oraz siew poplonów i roślin pastewnych. Dzięki pomocy państwa zainteresowani chłopi wykonali w roku ubiegłym poważne prace melioracyjne w rejonie Czarnego Dunajca, Pilicy i Uszewki, świadcząc ponad 16 min zł czynem społecznym. Na pewno z radością powitają fakt wzrostu inwestycji państwowych na meliorację i konserwację o 21% więcej w tym roku.</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#PoselWozniakWiktor">Chciałbym jednak wspomnieć, że w ślad za melioracją łąk i pastwisk z całą ostrością wysuwa się u nas problem drenowania gruntów ornych, o czym nie wspomniał ani Minister Dietrich, ani sprawozdawca generalny tow. Gierek.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#PoselWozniakWiktor">W naszym województwie koniecznym jest zdrenować przynajmniej 320 tys. ha rurkowo i 60 tys. ha systemem krecim — razem 380 tys. ha. Sprawa ta jest dla nas ważną o tyle, iż jest to problem około 100 tys. ton zboża więcej, czyli za 10 lat fundusz ten by się zamortyzował.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#PoselWozniakWiktor">Projekt planu 5-letniego naszego województwa zakładał drenowację 31 tys. ha pól ornych, lecz Ministerstwo Rolnictwa i PKPG pozostawiły nam zaledwie 5.800 ha, co jest stanowczo za mało. Powiadacie: brak rurek, istotnie jest ich za mało; przedsiębiorstwa podległe Ministerstwu Przemysłu Materiałów Budowlanych lub Terenowy Przemysł Ceramiczny na dużą produkcję się nie nastawią, bo to jest w stosunku do produkcji cegły o wiele trudniejsze, tu wychodzi wiele braków i jest słaba kalkulacja, bo te braki są nieużyteczne. Zresztą chłopi mają już i tak poważne pretensje co do trwałości rurek, które nieraz trzeba zmieniać po kilku latach.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#PoselWozniakWiktor">A czy nie ma z tego żadnego wyjścia? Nam się zdaje, że jest. My w województwie krakowskim mamy dostateczne złoża dobrej gliny, szczególnie w rejonie Dąbrowy Tarnowskiej, Nowego Sącza, Wadowic i wielu innych. Mamy też ręce do pracy, bo są tacy, którzy zdecydowanie na ziemie zachodnie nie pójdą.</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#PoselWozniakWiktor">Gdyby przydzielić pewną ilość węgla i miału węglowego dla istniejących już około 200 zespołów producentów materiałów budowlanych, to te dostarczyłyby nam poważne ilości cegły, a w to miejsce kilka większych cegielni terenowych mogłoby się przestawić na produkcję rurek zabezpieczając nasze i innych potrzeby.</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#PoselWozniakWiktor">Dużej uwagi wymaga na terenie naszego województwa sprawa rozwijania się wielu innych prostych form zespołowego działania chłopów pracujących.</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#PoselWozniakWiktor">Niewątpliwie celem zasadniczym wszystkich zespołów produkcyjnych jest uruchomienie wszystkich rezerw w walce o wzrost produkcji. Ale niezbędne są również środki pomocy państwa dla rozwoju tych zespołów, a te dotychczas są niewystarczające. Nasze województwo otrzymało 200 tys. zł na II kwartał dla zespołów, których już istnieje ponad 2 tys. ogółem. Jeżeli do tego dodamy, że występuje wiele trudności w doprowadzeniu tych środków dla zespołów, ponieważ w (banku robią trudności, wymagają osobowości prawnej, która dotychczas ani zarządzeniem Ministra Finansów, ani zarządzeniem Ministra Rolnictwa nie została pewnym aktem określona — to nam daje pełny obraz, w jaki konkretnie sposób zabraliśmy się do udzielania pomocy chłopom w zespołowym działaniu.</u>
<u xml:id="u-30.32" who="#PoselWozniakWiktor">Uważam, że prawną osobowość dla poszczególnych zespołów może określić prezydium powiatowej rady narodowej, które dokładnie wie, które zespoły lub zarządy działające w jego imieniu winno zatwierdzić.</u>
<u xml:id="u-30.33" who="#PoselWozniakWiktor">Dotarcie w porę z pomocą fachową i finansową dla zespołów produkcyjnych, które rozwijać mogą swą działalność przy ścisłej współpracy aktywu wiejskiego i pomocy gromadzkich rad narodowych, przyniesie duże korzyści tak polityczne, jak i gospodarcze. Np. rozwijają się organizacyjnie, w coraz szerszym stopniu, zrzeszenia uprawy kukurydzy, która jest tak ważnym czynnikiem dla rozwoju hodowli. Pomoc, jakiej żądają zespoły w postaci maszyn, jak łuszczarek, suszarni lub materiałów budowlanych, czy cementu na silosy, jest jak dotychczas bardzo słaba. Najważniejsze byłoby wydzielić osobną pulę cementu na silosy. Z drugiej strony widzimy niepotrzebne wydatki z sum państwowych na przykład na budowę suszarni, jak w spółdzielniach produkcyjnych w Otwinowie, czy innych majątkach. Skąd one powstają?</u>
<u xml:id="u-30.34" who="#PoselWozniakWiktor">Centralne Biuro Projektów wydało projekt na trzy takie suszarnie w naszym województwie — a podobno jest ich w kraju setki — której koszt wynosi 70 tys. zł. Suszarnie te, ze względu na to, że nie nadają się do zastosowania, stoją bezużytecznie.</u>
<u xml:id="u-30.35" who="#PoselWozniakWiktor">Obywatele Posłowie! Województwo krakowskie wprawdzie uzyskuje wskaźniki produkcyjne w zakresie rolnictwa, rozwija i umacnia wiele zasługujących już na uznanie spółdzielni produkcyjnych, które pod względem produkcji roślinnej lub hodowlanej daleko prześcignęły wydajność w gospodarstwach indywidualnych, ale jednak w stosunku do innych województw jesteśmy poważnie opóźnieni w przebudowie wsi. Niewątpliwie że na to obok przyczyn subiektywnych składa się wiele przyczyn obiektywnych, wynikających ze specyfiki naszego województwa.</u>
<u xml:id="u-30.36" who="#PoselWozniakWiktor">Chciałem tu pokrótce wskazać na niektóre. Np. dotychczasowe limity kredytów inwestycyjnych na budownictwo, na inwentarz żywy i martwy przyznawane dla spółdzielni naszego województwa są niewystarczające. Albowiem zgłoszone dodatkowe potrzeby spółdzielni przy korekcie planu na rok 1956 wynoszą około 3.101 tys. zł i chodzi o to, aby to, co zostało przez spółdzielców wstawione do planu i zatwierdzone przez ogólne zebranie członków, mogło być praktycznie zrealizowane.</u>
<u xml:id="u-30.37" who="#PoselWozniakWiktor">Stąd też zachodzi potrzeba przyznania nawet dodatkowych kredytów na budownictwo zespołowe około 2.000 tys. zł, na inwentarz żywy 352 tys. zł, inwentarz martwy 276 tys., na rybactwo 48 tys. zł, na kultury specjalne 83 tys., na małą mechanizację 91 tys. zł, i na studnie 138 tys. zł.</u>
<u xml:id="u-30.38" who="#PoselWozniakWiktor">Jako problemowe zagadnienie do rozpracowania w naszych spółdzielniach wysuwa się na czoło sprawa małej mechanizacji. Oprócz tego, że o tej sprawie mówili już towarzysze posłowie, my również postulujemy, aby na sprawę małej mechanizacji była zwracana uwaga już przy opracowaniu typowego projektu obór czy chlewni. Praktyka w naszym województwie przy wprowadzeniu małej mechanizacji w oborach czy chlewniach spółdzielczych wykazuje dobitnie, że sprawy tej nie uwzględniano dotychczas w typowych projektach. Warto by się zresztą przyjrzeć tym chlewniom typowym, jeśli chodzi o umiejscowienie chociażby koryt i ich możliwości czyszczenia, ażeby praktycznie wykazać, że to, o czym mówimy, to znaczy, że w spółdzielniach praca staje się lżejszą, w praktyce tak nie wygląda dzięki takim projektom.</u>
<u xml:id="u-30.39" who="#PoselWozniakWiktor">Sprawa dotychczasowej pomocy finansowej członkom — przede wszystkim na budownictwo indywidualne domków na działkach przyzagrodowych wymaga również zmiany. Jak to dotychczas wyglądało? Dotychczas najwyższa granica uzyskania kredytu przez członka na budowę domku wynosi 25 tys. zł. Jeżeli sam członek nie był dostatecznie zasobnym — a w naszym województwie trzeba wyraźnie powiedzieć, że nie byli, bo w pierwszym rzędzie do spółdzielni przystępuje biedota i zupełnie słusznie — to czy za 25 tys. zł można wybudować domek? Wydaje mi się, że nie. Stąd też było wiele rozgoryczenia wśród naszych spółdzielców, którzy z uzyskanych kredytów mogli zakupić zaledwie materiały na budowę i na tym się kończyło.</u>
<u xml:id="u-30.40" who="#PoselWozniakWiktor">Wypływa stąd wniosek, aby górna granica uzyskania przez członka kredytu na budowę domku została podwyższona z 25 tys. do 40 tys. zł. Również dotychczas przyznawany limit dla budownictwa indywidualnego członków na działkach grubo nie zaspokaja potrzeb naszych członków-spółdzielców.</u>
<u xml:id="u-30.41" who="#PoselWozniakWiktor">Dlatego wydaje nam się słuszne, aby przy rozdziale kredytów nieco inaczej potraktowano województwo krakowskie, które ma swoją specyfikę.</u>
<u xml:id="u-30.42" who="#PoselWozniakWiktor">Jak dotychczas, to jesteśmy słabo uwzględniani we wszystkich rozdzielnikach ze względu na małą ilość spółdzielni, ale czy towarzysze z Ministerstwa Rolnictwa zastanawiali się — niewątpliwie tak — co zrobić, aby stworzyć warunki dla przyspieszenia tempa rozwoju spółdzielczości w naszym województwie. Wystarczy podać fakt, że aby stworzyć kompleks 8-hektarowy, trzeba przerzucać 52 właścicieli, co jest nagminne w większości powiatów, a jak dotychczas sprawy komasacji i scaleń posuwają się żółwim krokiem.</u>
<u xml:id="u-30.43" who="#PoselWozniakWiktor">Chciałem się zatrzymać jeszcze i nad takim problemem, czy faktycznie już wszystkie bodźce ekonomiczne działają na chłopów w przechodzeniu na tory gospodarki zespołowej? Jeśli weźmiemy pod uwagę rozdrobnienie gospodarcze, a jest ono przeważnie w tych terenach, w których dzisiaj rozbudowuje się przemysł — to sprawa obowiązkowych dostaw wobec państwa wymaga również pewnego przepracowania.</u>
<u xml:id="u-30.44" who="#PoselWozniakWiktor">Otóż jak wygląda dotychczas sytuacja na tym odcinku? Gospodarstwa indywidualne do 1 ha zwolnione są z obowiązkowych dostaw w ogóle. W naszych spółdzielniach produkcyjnych zrzeszają się same prawie takie gospodarstwa, a obowiązkowe dostawy wówczas daje i spółdzielnia z zespołowej gospodarki, i członek spółdzielni z działki przyzagrodowej. Chłop indywidualny przyglądając się, mówi: — „Po co pójdę do spółdzielni? Po to, abym był bardziej obciążony niż dotychczas?” Dlatego też wydaje nam się słuszne, by sprawie tej przyjrzało się Ministerstwo Skupu i Ministerstwo Rolnictwa, by zagadnienie to ustawić w ten sposób, aby przejście na tory zespołowej gospodarki było rzeczywiście bodźcem materialnego zainteresowania chłopów.</u>
<u xml:id="u-30.45" who="#PoselWozniakWiktor">Zabezpieczenie pomocy kadrowej w postaci stałych agronomów również w naszych spółdzielniach wymaga nieco odmiennego spojrzenia ze strony Ministerstwa. Jeśli w skali krajowej powiedziane jest, że do spółdzielni może pójść na stałe agronom, o ile spółdzielnia posiada ponad 300 ha, to ja bym postawił tu wyraźny wniosek, aby możliwości uzyskania fachowej kadry płatnej z budżetu państwowego miały spółdzielnie, które posiadają już ponad 120 ha. Wynika ta potrzeba stąd, że w poważnej ilości naszych spółdzielni produkcyjnych jest prowadzona intensywna gospodarka, która wymaga zabezpieczenia stałej pomocy fachowej, aby osiągnąć pożądane wskaźniki produkcyjne. Proponowana ilość 120 ha w zespołowej gospodarce w naszych warunkach woj. krakowskiego wymaga już zrzeszenia się poważnej ilości gospodarstw. Mamy na terenie województwa zaledwie jedną spółdzielnię, która posiada około 300 ha.</u>
<u xml:id="u-30.46" who="#PoselWozniakWiktor">Mówiąc o mechanizacji w spółdzielniach produkcyjnych, chcę dodać, że jest jeszcze wiele niedomówień. Gdy spółdzielnia chce przeprowadzić mechanizację, musi np. zawierać transakcje co najmniej z dziesięcioma przedsiębiorstwami handlowymi, gdzie indziej kupuje rury, gdzie indziej kolanka, a wszędzie formalności, podpisy księgowych itp. Nie wiem, czy tych spraw nie mogłoby załatwić jedno przedsiębiorstwo handlowe, jakim jest np. PZGS.</u>
<u xml:id="u-30.47" who="#PoselWozniakWiktor">Jednym z poważnych problemów właściwej mechanizacji rolnictwa, szczególnie podgórskiego, jest dobór odpowiednich typowych ciągników i innych urządzeń wyciągowych i napędzających, mogących mieć zastosowanie w terenach podgórskich.</u>
<u xml:id="u-30.48" who="#PoselWozniakWiktor">Podstawowe właściwości ciągnika dla terenów podgórskich polegałyby na:</u>
<u xml:id="u-30.49" who="#PoselWozniakWiktor">1)dużej statyczności, 2)zwrotności, 3)odpowiedniej sile uciągu dla pokonywania wzniesień oraz możliwości zastosowania w jak najszerszym zakresie narzędzi i maszyn zawieszanych (np. nośne urządzenie hydrauliczne na ciągnikach).</u>
<u xml:id="u-30.50" who="#PoselWozniakWiktor">Ze względu na to, że ciągniki mogą być wykorzystywane jedynie na zboczach do 15% nachylenia, wyższe partie uprawnej ziemi od 15— 30% mogą być jedynie uprawiane przy pomocy odpowiednich urządzeń wyciągowych, jak wyciągi linowe napędzane silnikami stacyjnymi względnie ciągnikami na gąsienicach.</u>
<u xml:id="u-30.51" who="#PoselWozniakWiktor">Rolnictwo nasze obecnie nie dysponuje ani ciągnikiem o odpowiedniej konstrukcji, ani odpowiednimi wyciągami linowymi. Typowe ciągniki naszego rolnictwa jak Ursus 45, Zetor 25-K, KD-35 mogą z trudnością pracować w terenach górzystych, stwarzając duże zresztą niebezpieczeństwo dla traktorzystów i samych maszyn, mając równocześnie bardzo niski współczynnik wykorzystania czasu na pracę efektywną z uwagi na niedostateczną zwrotność i konieczność zwracania stałej uwagi obsługi na sposób ich prowadzenia, by nie dopuścić do ich wywrócenia się. Przy czym Zetor 25-K, posiadający jedynie podnośnik hydrauliczny narzędzi, z uwagi na wysoko umieszczony środek ciężkości nie nadaje się do prac w terenach podgórskich. Pozostałe dwa ciągniki nie posiadają podnośnika hydraulicznego i przy małej ich zwrotności na niewielkich poletkach są jak najmniej ekonomicznie wykorzystywane.</u>
<u xml:id="u-30.52" who="#PoselWozniakWiktor">Obecny park maszynowo-narzędziowy, jakim dysponują POM-y terenów podgórskich, w wielu wypadkach bardzo mało albo zupełnie nie nada je się dla tych terenów, względnie jest wykorzystywany z trudnością i z nieodpowiednimi efektami agrotechnicznymi. Dotyczy to przede wszystkim zupełnego braku obracalnych pługów, nieodpowiedniej szerokości i złej jakości pracy na stokach brony talerzowej ŁBD-4,5, kultywatora KP-3, ciężkich bron BC-9, sadzarek ziemniaczanych SK-2 i SK-4, kopaczek ziemniaczanych TEK-2 itp. A zupełny jest brak ciągnika i narzędzi o odpowiedniej szerokości roboczej do upraw międzyrzędowych. Produkowane i importowane kombajny nie nadają się zupełnie dla terenów podgórskich. Stosunkowo duże opady deszczowe i rozwinięta w znacznym stopniu hodowla zwierząt na tych terenach wymaga wprowadzenia kompleksowej mechanizacji zbioru siana, w których to pracach konstrukcja narzędzi i maszyn musi być przystosowana do warunków górskich. W związku z tym, wysuwają się wnioski.</u>
<u xml:id="u-30.53" who="#PoselWozniakWiktor">Zapewnienie rolnictwu na terenach podgórskich odpowiednich ciągników, urządzeń, narzędzi i maszyn rolniczych wymaga intensywnych prac naukowo-badawczych i konstruktorskich, które zapewniłyby najodpowiedniejszy dobór potrzebnego sprzętu.</u>
<u xml:id="u-30.54" who="#PoselWozniakWiktor">Pierwszym krokiem w tym kierunku było utworzenie w ubiegłym roku stacji doświadczalnej Instytutu Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa na terenie woj. krakowskiego, której zadaniem jest typizacja dla terenów podgórskich odpowiednich ciągników, maszyn i narzędzi rolniczych. Praktyczne jednak potrzeby przerastają absolutnie możliwości personalne i techniczne stacji w jak najszybszym rozwiązywaniu tych problemów, tym bardziej że biurokratyczna procedura potrzebnych inwestycji, jak również niedostateczna pomoc władz nie zapewniają możliwości rozwoju stacji i zakresu jej badań w takim stopniu, jak problem ten wymaga.</u>
<u xml:id="u-30.55" who="#PoselWozniakWiktor">Dla rozwiązania tak trudnego problemu, jakim jest mechanizacja rolnictwa terenów podgórskich, wydaje się konieczne:</u>
<u xml:id="u-30.56" who="#PoselWozniakWiktor">1.Odpowiednia rozbudowa i wyposażenie techniczne i personalne stacji podgórskiej IMER-u z równoczesnym utworzeniem dwu do trzech pomocniczych punktów badawczych stacji przy POM-ach leżących w woj. krakowskim, rzeszowskim i ewentualnie wrocławskim.</u>
<u xml:id="u-30.57" who="#PoselWozniakWiktor">2.Wydzielenie komórki konstrukcyjnej w Biurze Konstrukcyjnym Przemysłu Maszyn Rolniczych, nastawionej na konstrukcję ciągników maszyn i narzędzi dla terenów podgórskich, ściśle współpracującej ze stacją doświadczalną IMER-u.</u>
<u xml:id="u-30.58" who="#PoselWozniakWiktor">3.Umożliwienie personelowi naukowemu i konstruktorom wyjazdów do tych krajów, które są zaawansowane w rozwiązywaniu problemów mechanizacji terenów górskich.</u>
<u xml:id="u-30.59" who="#PoselWozniakWiktor">4.Skoordynowanie na szczeblu centralnym prac naukowo-badawczych prowadzonych dorywczo przez niektóre zakłady naukowe wyższych uczelni i Instytut Mechanizacji i Elektryfikacji Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.60" who="#PoselWozniakWiktor">Wydaje się nam słuszne, by w warunkach województwa, które w 50% jest terenem górskim i podgórskim, przemyśleć sprawę zmiany statutu niższych form spółdzielczości dla terenów górskich i podgórskich, zmianę taką, która by odpowiadała istniejącym tam warunkom. Jeśli np. najniższa forma spółdzielczości produkcyjnej ZUS (zrzeszenie uprawy ziemi) zakłada wnoszenie do zespołowej uprawy tylko gruntów ornych, to wydaje się słuszne, aby w terenach górskich i podgórskich sprawa użytkowania zespołowego gruntów w tym typie została odwrócona, to znaczy aby zespołowo uprawiane były użytki zielone, które przeważają w tym rejonie, natomiast grunty orne mogłyby jeszcze pozostawać w indywidualnym władaniu członka spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-30.61" who="#PoselWozniakWiktor">Dotychczasowa praktyka w naszym województwie wykazuje, że tego typu spółdzielnie (ZUS) nie rozwijają się w terenach górskich i podgórskich, i tym bardziej dlatego zachodzi potrzeba, aby Rada Spółdzielczości Produkcyjnej wspólnie z Ministerstwem Rolnictwa, w oparciu o materiały terenowe, przepracowały zmiany do statutu ZUS dla terenów górskich.</u>
<u xml:id="u-30.62" who="#PoselWozniakWiktor">Wydaje mi się, że problem ten jest ważny nie tylko dla woj. krakowskiego, ale nawet dla poważnej części województw kieleckiego, rzeszowskiego, czy stalinogrodzkiego.</u>
<u xml:id="u-30.63" who="#PoselWozniakWiktor">Jeżeli mowa o rozwoju spółdzielczości produkcyjnej w terenach podgórskich, to wydaje mi się, że trzeba by oprócz zespołowej gospodarki na ziemi uruchomić wszystkie uboczne źródła dochodu dla spółdzielców, które praktycznie chłop indywidualny wykorzystuje, natomiast spółdzielniom i ich członkom dotychczas nie stworzyliśmy możliwości czerpania tych dochodów.</u>
<u xml:id="u-30.64" who="#PoselWozniakWiktor">Jeśli w terenach podgórskich i górskich poważna część lasów należy do indywidualnych chłopów, którzy korzystają z tych lasów wyrabiając w ramach chałupnictwa różnego rodzaju wyroby drzewne, jak części do wozów, style do łopat, wieszaki i inne, sprzedając je, za co uzyskują część swego dochodu — to tej możliwości uzyskania dochodów nie mają spółdzielcy.</u>
<u xml:id="u-30.65" who="#PoselWozniakWiktor">Niezależnie od tego, jeśli chłop indywidualny korzysta w dużej mierze ze zbiórki runa leśnego, jak jagód, grzybów, ziół leśnych itp., to dlaczego członkom spółdzielni w okresach wolnych od pracy nie można by pomóc, umożliwiając im te prace na szerszą skalę.</u>
<u xml:id="u-30.66" who="#PoselWozniakWiktor">Uruchomienie w ramach zespołowej gospodarki wszystkich tych prac dodatkowych przynoszących pewny dochód dla członka spółdzielni, które są od dawna upowszechnionymi pracami w tamtych rejonach, pozwoli zespolić chłopów z zespołową gospodarką i tym samym zapewni im pełniejsze utrzymanie.</u>
<u xml:id="u-30.67" who="#PoselWozniakWiktor">Warto by również rozważyć sprawę opłaty za pracę POM w spółdzielniach terenu górskiego; chodzi tutaj może nawet o zniesienie opłaty w zbożu, jak również o obniżenie stawek w stosunku do terenów nizinnych. W czym ma to swoją wymowę? Otóż jeżeli spółdzielnie w terenach nizinnych i w naszym województwie uzyskują z jednego ha 20 q czterech podstawowych zbóż, to w terenach górskich z 1 ha osiąga się niejednokrotnie 7—10 q. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że obok zapewnienia zboża na chleb dla członków, potrzeba i paszy treściwej dla rozwoju hodowli głównego kierunku w terenach górskich, to stąd wyciągnąć trzeba prosty wniosek, że spółdzielnie nie są w stanie dokonywać opłaty za prace POM w zbożu. Jeśli chodzi o zmniejszenie cen za pracę POM w stosunku do terenów nizinnych, to również ta sprawa jest jasna od strony poważnego zróżnicowania dochodowości z ha, z drugiej strony zróżnicowania wkładu pracy na niekorzyść terenów górskich, na co wpływają trudne warunki terenowe. O ile na przykład w terenach nizinnych na 1 ha pracy POM wypada od 2,10 do 2,70 ha w przeliczeniu na orkę średnią, to w terenie górzystym norma ta jest wyższa i sięga do 3,90 ha przeliczeniowych! na orkę średnią. Jest to wynikiem niewątpliwie specyficznie trudnych warunków pracy, ale nie można się godzić z tym, aby przy tak niskiej wydajności nadmiernie obciążać każdy hektar w uprawie zespołowej spółdzielców. Oto dlaczego sprawa opłaty za pracę POM w spółdzielniach terenu górskiego winna być przepracowana przy bezpośrednim zainteresowaniu się Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-30.68" who="#PoselWozniakWiktor">Szybkie rozwiązanie tego problemu jest uzasadnione i tym, że z roku na rok duże trudności finansowe, nieraz pogłębiające się, mają z tego powodu spółdzielnie w terenach górskich. Ostatnio nawet tego typu spółdzielnie w powiatach limanowskim, myślenickim, nowotarskim i żywieckim były wzięte pod uwagę w zakresie korzystania z umorzeń i scalenia według obowiązujących przepisów.</u>
<u xml:id="u-30.69" who="#PoselWozniakWiktor">Sprawa rewizji norm dla załogi POM, ustalanych centralnie a nie odpowiednich dla naszego województwa, wymaga właściwego przepracowania, tym bardziej że godzi w żywotne bytowe interesy traktorzystów i załogi POM. Jeżeli na ziemiach nizinnych lub na wielkich obszarach traktorzysta potrafi wykonać tym samym wysiłkiem 1 i pół normy, to w naszych warunkach specyficznych z trudnością wykona zaledwie 60% normy, o ile chodzi o orkę, koszenie itp. Wniosek ten uzasadniamy konkretnym przykładem z pow. limanowskiego, gdzie w jednym sezonie na własną odpowiedzialność województwa obniżyliśmy normę orki na małych działkach 1-hektarowych o 30%; wówczas traktorzyści wykonali w ciągu 1 miesiąca tyle pracy, co poprzednio w ciągu całego sezonu prac polowych.</u>
<u xml:id="u-30.70" who="#PoselWozniakWiktor">Obywatele Posłowie! Kończąc pragnę podkreślić, że rozwiązanie tych i innych — szeregu zazębiających się ze sobą problemów w spółdzielniach terenowych górskich i podgórskich, może stać się wielką pomocą w umocnieniu istniejących spółdzielni, w zespoleniu spółdzielców, wpływając dodatnio na powstawanie nowych spółdzielni.</u>
<u xml:id="u-30.71" who="#PoselWozniakWiktor">Pokojowe w całej pełni znaczenie budżetu naszego Państwa Ludowego będzie tym bardziej wyraziste, gdy w praktycznej jego realizacji uruchomimy wszystkie rezerwy, dotychczas nie wykorzystane — w interesie mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-30.72" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszalek">Udzielam głosu posłowi woj. kieleckiego Julianowi Hochfeldowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PoselHochfeldJulian">Wysoka Izbo! W tej wielkiej dyskusji publicznej, w tej wielkiej ogólnonarodowej naradzie, o której w swym exposé mówił Prezes Rady Ministrów i do której nawiązywali moi przedmówcy, miejsce niepoślednie zajęły sprawy nauki i szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PoselHochfeldJulian">Dyskutowali o tym pracownicy nauki i studenci, dyskutowali publicyści i działacze kultury. Dyskutowali na łamach prasy, na zebraniach różnego rodzaju, na konferencjach fachowych i politycznych. W sposób naturalny rzecz stała się też przedmiotem krytyki i wymiany poglądów na forum sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PoselHochfeldJulian">Wachlarz zagadnień, które w tej dyskusji poruszono, był raczej szeroki. Debatowano o stosunku nauki do nauczania, o treści nauczania, o wykoślawieniach w ustawieniu i w nauczaniu tzw. przedmiotów ideologicznych oraz o wpływie tych wykoślawień na zjawisko zwane „drętwą mową”, o organizacji nauczania, o zaniedbaniach i wykrzywieniach w pracy naukowo-badawczej, o materialnym położeniu pracowników nauki i młodzieży studiującej, o nie najlepszych praktykach ministerialnej biurokracji.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PoselHochfeldJulian">Nie można, niestety, powiedzieć, aby Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego zawsze reagowało dość szybko na głos opinii publicznej. Właśnie w tym Ministerstwie zakorzenione było głęboko przekonanie, że w wielu dość istotnych sprawach wyniki przemyśleń i prac fachowców poszczególnych dziedzin, pobudzone przez opinię publiczną i przez tę opinię poparte — wymagają jeszcze przewlekłej kontroli i aprobaty lub dezaprobaty mało z konieczności kompetentnego aparatu urzędniczego.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PoselHochfeldJulian">W tych warunkach trudno się dziwić ludziom, którzy pytają, dlaczego właściwie nauczanie w szkolnictwie wyższym, tak przecież nierozłącznie związane z nauką, z pracą naukowo-badawczą, nie miałoby być zorganizowane na podobnych zasadach, jak owa praca badawcza w Polskiej Akademii Nauk, tj. na zasadach samorządu fachowych wykonawców, skupionych w placówkach nauczających i mających do pomocy sobie — a nie nad sobą — niewielki aparat administracyjny i finansowy.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PoselHochfeldJulian">Osobiście jednak sądzę, że pod niektórymi względami Ministerstwo Szkolnictwa Wyższego jest bezradne. Jest podobnie bezradne, jak bezradne są — lub były dotąd — niektóre inne resorty. Źródłem tej bezradności Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego pod różnymi względami jest ogólne ustawienie spraw nauki i zależność od decyzji narzucanych przez komórki realizujące pewien typ owych ogólnych ustawień drogą zarządzeń administracyjnych i finansowych — komórki takie, jak PKPG, jak Państwowa Komisja Płac, Państwowa Komisja Etatów itp.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PoselHochfeldJulian">Trzeba sprawę postawić jasno, jeśli przyszłość ma przynieść istotną zmianę na lepsze. Nikt nie zamierza negować osiągnięć szkolnictwa wyższego u nas, podobnie jak niewielu chyba będzie takich, którzy gotowi byliby się upierać, że te znane i tylekroć chwalone — chyba ponad miarę — osiągnięcia wolne są od poważnych błędów i skaz, dających się wytłumaczyć, ale nie dających się usprawiedliwić.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PoselHochfeldJulian">Przy wszystkich jednak osiągnięciach naszego szkolnictwa wyższego i nierozłącznie z nim związanej nauki nie sposób nie widzieć swoistej degradacji, jakiej uległa ta niezwykle ważna dziedzina życia społecznego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PoselHochfeldJulian">Dla zilustrowania tej tezy niech mi będzie wolno powiedzieć parę słów o sytuacji — szczególnie materialnej sytuacji — młodej kadry naukowej. Z kilku przyczyn tym właśnie przykładem chciałbym się posłużyć. Najpierw dlatego, że sprawa sytuacji młodej kadry naukowej oraz sprawa uposażeń pomocniczych pracowników nauki była przedmiotem dyskusji na Komisji Oświaty, Nauki i Kultury. Następnie dlatego, że sprawą tą zajęła się specjalna komisja, wyłoniona przez organizację związkową pracowników Uniwersytetu Warszawskiego; komisja ta zebrała ciekawy materiał, który został mi udostępniony. Następnie dlatego również, że poruszenie spraw, związanych z sytuacją moich młodszych kolegów, uważam za swój dług wobec nich — podobnie chyba, jak każdy z pracowników nauki zasiadających w tej Izbie. Ale przyczyna najważniejsza jest inna: oto bo wiem rzeczywisty stosunek do młodej kadry naukowej — powtarzam — rzeczywisty stosunek, wyrażający się w uchwytnych i wymiernych wskaźnikach, nie zaś w ogólnych deklaracjach — ten rzeczywisty stosunek do młodej kadry naukowej świadczy najwymowniej o naszych błędach w polityce, której podstawą powinna być słuszna wizja perspektyw rozwojowych nauki i nauczania. Jak mogą wyglądać te perspektywy, gdy brak zasadniczych warunków materialnej stabilizacji i intelektualnego rozwoju młodzieży naukowej?</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PoselHochfeldJulian">Wszystkie wyższe uczelnie skarżą się u nas na dysproporcję między ilością samodzielnych — szczególnie starszych — pracowników nauki a ilością pomocniczych pracowników nauki. Według stanu na dzień 31.XII.1955 r. na Uniwersytecie Warszawskim samodzielnych pracowników nauki wszelkiego rodzaju było 238, pomocniczych zaś 843. W innych uczelniach — szczególnie uczelniach rolniczych i ekonomicznych — sytuacja przedstawia się znacznie gorzej. Jak w tych warunkach może wyglądać proces nauczania, jeśli nadto uwzględnimy, że wśród pomocniczych pracowników nauki przeważają siły o krótkim raczej — dwuletnim lub trzyletnim — stażu? Jak w tych warunkach może wyglądać efektywność kształcenia i wzrost samych pomocniczych pracowników nauki? Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że postulat planowości i proporcjonalności, postulat zabezpieczenia warunków realizacji zamierzeń był tu wykonywany tylko idealnie. Niesposób też oprzeć się wrażeniu, że nie tylko pochopnie tworzono uczelnie i wydziały, którym brak było sił naukowo-dydaktycznych o należytym poziomie, ale również dość pochopnie odciągano nieliczne siły naukowe z wyższych uczelni do innych placówek, zabezpieczając im tam warunki nieporównanie lepsze pod każdym — nie tylko pod materialnym — względem.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PoselHochfeldJulian">Na sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury mówiono o tej swoistej degradacji i deprecjacji nauki i nauczania na wyższych uczelniach, której wyrazem jest materialna sytuacja pomocniczych pracowników nauki, w zestawieniu z tak samo lub niżej — nieraz znacznie niżej — kwalifikowanymi pracownikami ośrodków, instytutów i biur podległych choćby przemysłowi. Mówiono o tym w związku ze sprawą regulacji płac pomocniczych pracowników nauki, w związku z różnicami poglądów na tę sprawę między sprawozdawcami Komisji, przedstawicielami Ministerstwa i przedstawicielami Państwowej Komisji Płac.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PoselHochfeldJulian">Warto jednak przyjrzeć się tu niektórym szczegółom. Jaką wymowę ma fakt, że pomocniczy pracownicy nauki, młoda kadra naukowa, przyszłość naszej nauki — to właśnie taka kategoria pracownicza, której realne płace w stosunku do 1949 r. nie wzrosły i nie utrzymały się na takim samym poziomie, lecz spadły? Wskaźnik płac nominalnych pomocniczych pracowników nauki waha się około 170 przy podstawie 100 dla 1949 r. Wskaźnik wzrostu cen towarów i usług w tym czasie wynosi 177, przy czym wskaźnik wzrostu cen żywności wynosi 213. A pamiętać trzeba, że w mizernym budżecie pomocniczego pracownika nauki żywność stanowi pozycję dominującą, wg obliczeń organizacji związkowej pracowników Uniwersytetu Warszawskiego dochodzącą do 75%. Mamy więc do czynienia w wypadku pomocniczych pracowników nauki z wydatną obniżką płac realnych.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#PoselHochfeldJulian">Przyjrzyjmy się temu budżetowi. Wkalkulowano weń koszt marnego raczej, głównie stołówkowego wyżywienia, koszt miesięcznego biletu tramwajowego, koszt mieszkania w wys. 30 zł (gdy — nawiasem mówiąc — są osoby, które za prywatnie podnajmowany kąt muszą płacić po 250 zł), koszt prania bielizny, papierosów i zapałek, składek, drobnych zakupów i reparacji, koszt zniżkowego biletu do kina i teatru, koszt prasy. I to wszystko — oczywiście na jedną samotną osobę. A wynosi to razem 1.053 zł 60 gr — gdy uposażenie asystenta wynosi 880 zł. Uposażenie zatem nie pokrywa najbardziej skromnego budżetu wydatków, który właściwie nie przewiduje ani potrzeby ubrania się — drogiej potrzeby — ani potrzeby zakupu jakichś książek, ani potrzeby — mój Boże — wypicia raz na tydzień filiżanki czarnej kawy, ani żadnych innych ekstrawagancji. Jeśli zaś młodemu człowiekowi przyszedłby do. głowy niewczesny pomysł ożenku i np. spłodzenia potomstwa — wówczas biada mu! Musi szukać — musi! — dodatkowych zarobków. I to nie takich, które pokryją różnicę między 1.053 zł a 880 zł, lecz takich, które dadzą mu jeszcze raz te 880 zł. Istotnie do 90% pomocniczych pracowników nauki na Uniwersytecie Warszawskim posiada dodatkowe zajęcia zarobkowe, choć oficjalna statystyka wykazuje liczby niższe.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PoselHochfeldJulian">Jak w tych warunkach wyglądają realne — nie te idealne, nie te postulowane przez moralizatorów, ale realne możliwości wytężonej, samodzielnej, twórczej pracy naukowej?</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PoselHochfeldJulian">Dodajmy do tego warunki mieszkaniowe. Przeciętny kwartalny przydział mieszkań na Uniwersytecie Warszawskim wynosi 6; lista zapotrzebowań obejmuje w tej chwili 160 podań; faktycznie potrzeby są znacznie większe. Przez ile lat mają więc czekać pomocniczy pracownicy nauki Uniwersytetu Warszawskiego na mieszkania?</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#PoselHochfeldJulian">Nie chciałbym zatrzymywać się dłużej na tej sprawie. Dane, które przytoczyłem, są aż nadto wymowne. Sytuacją i perspektywami rozwojowymi młodej kadry naukowej trzeba się zająć wszechstronnie, w aspekcie całej problematyki nauki i nauczania w Polsce. Ale trzeba przede wszystkim przestać po wielkopańsku zamykać oczy na bardzo przyziemną, lecz bardzo podstawową kwestię — kwestię regulacji, sensownej, nie zaś połowicznej regulacji materialnego położenia pomocniczych pracowników nauki. Gdy tej kwestii nie uregulujemy, inne będą się nam rwać. Jest to — nawiasem mówiąc — zasada, o której warto by pomyśleć w kontekście wielu innych spraw, tych spraw, które rwą się nam wbrew najpiękniejszym planom na papierze.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#PoselHochfeldJulian">W sprawozdaniu komisji, powołanej przez organizację związkową pracowników Uniwersytetu Warszawskiego, znajdujemy postulat podwyższenia uposażeń pomocniczych pracowników nauki o 40%. Na sejmowej Komisji Oświaty, Nauki i Kultury mowa była o podwyżce najmniej 30%-owej. Państwowa Komisja Płac upiera się przy 15%. Nie chcę się teraz wypowiadać na ten temat. Chciałbym natomiast wyrazić przekonanie, że na rozstrzygnięcia połowiczne pod tym względem już nie czas. One niczego nie załatwią, niczego nie uregulują ani w materialnym położeniu zainteresowanych, ani w możliwościach skupienia ich na pracy naukowej, nie zaś na szukaniu dodatkowych zajęć zarobkowych.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#PoselHochfeldJulian">Jest oczywiście problem znalezienia pokrycia finansowego. Ale pod tym względem nabraliśmy dość dużo nieufności wobec argumentów, którymi nas dotąd częstowano. Zbyt wiele dziś wiemy o źle zaplanowanych i źle w czasie rozmieszczonych inwestycjach, o marnotrawstwie środków na cele, które dla opinii publicznej były — „tabu”. Były takie aparaty, które kosztowały nas ogromne pieniądze i których członkowie korzystali z powszechnie znanych przywilejów; istotnym rezultatem działania tych aparatów są koszty, które płacimy po dziś dzień i które jeszcze długo będziemy płacić. Były — i niestety jeszcze są — takie przedsięwzięcia, których skuteczność jest bardziej niż wątpliwa, a które kosztują pokaźne sumy. — „Tabu” jest dla nas tylko jedno: niepodległość i siła naszej ojczyzny, dobrobyt i szczęście ludu, sprawa socjalizmu, tj. takiego ustroju, którego rezultaty mierzą się zamożnością i wolnością. Wszystko inne podlega krytyce i przede wszystkim kontroli — bez żadnych — „tabu”. Jeśli tej zasady będziemy się trzymali, jeśli m. in. nieco rozważniej będziemy gospodarować tym produktem dodatkowym, który przecież powinien wracać do klasy robotniczej, do mas pracujących, niekoniecznie w postaci reprezentacyjnych budowli, nadmiernych kosztów propagandy, luksusowych wyposażeń tych czy innych instytucji itd. itp. — wówczas znajdziemy pokaźną ilość złotówek na cele mniej reprezentacyjne, ale za to istotnie umotywowane.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#PoselHochfeldJulian">Gdy już mowa o reprezentacyjnych budowlach, to nie sposób pominąć jeszcze innego aspektu degradacji i deprecjacji nauki i szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#PoselHochfeldJulian">Mówiono i pisano dużo o złym wyposażeniu pracowni i laboratoriów, o braku książek i czasopism zagranicznych, o niedostateczności funduszów na cele naukowo-badawcze. Ja jednak chciałbym zwrócić uwagę na inny jeszcze fakt, który musi się rzucać w oczy każdemu mieszkańcowi Warszawy. Idzie mi o tempo i sposób odbudowy budynków najstarszej uczelni warszawskiej — Uniwersytetu. Sprawa jest niemal anegdotyczna. O sposobie odbudowy np. Pałacu Kazimierzowskiego mówił parę lat temu Franciszek Fiedler podczas uroczystości nadawania mu tytułu doktora honoris causa na Uniwersytecie Warszawskim. Pytał, kiedy Pałac Kazimierzowski będzie odnowiony. Od tamtego czasu Pałac Kazimierzowski został w zasadzie — powtarzam, w zasadzie — odbudowany, gdyż znalazły w nim pomieszczenie reprezentacyjne lokale Rektoratu. Inne szczegóły odbudowy mogą raczej budzić zastrzeżenia.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#PoselHochfeldJulian">Ale proszę się przyjrzeć, jak z zewnątrz wygląda gmach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Proszę się przyjrzeć, co się bez przerwy od 5 chyba lat dzieje z Pałacem Potockich, w którym znalazł — na swą zgubę i nieszczęście — pomieszczenie Wydział Filozoficzny Uniwersytetu Warszawskiego. Proszę się przyjrzeć całemu — że tak powiem — obejściu kompleksu budynków uniwersyteckich przy Krakowskim Przedmieściu. Jest to jeden wielki skandal. A gdy już mowa o reprezentacji, to jakaż może być szlachetniejsza reprezentacja niż starannie i szybko i dobrze odbudowany kompleks budynków uczelnianych, kompleks w poważnej części zabytkowy, pięknie położony, jednocześnie zaś użyteczny, niezbędny? Dziś wstyd jest przyjmować coraz liczniejszych gości zagranicznych w niektórych pomieszczeniach Uniwersytetu, np. w pomieszczeniu Wydziału Filozoficznego w Pałacu Potockich. Dziś wstyd jest prowadzić tych gości brudnymi zakamarkami, wśród śmietników i gruzów, po błocie i prowizorycznych schodkach drewnianych. Wstyd dlatego, że goście ci widzą dysproporcję między wystawnością budowli czysto reprezentacyjnych a brakiem elementarnych wygód i elementarnej estetyki niektórych budowli użytkowych. Zresztą mniejsza o gości zagranicznych. Stokroć ważniejszy jest wstyd, który winniśmy odczuwać przed sobą, przed ogółem, przed masami pracującymi.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#PoselHochfeldJulian">Mówi się nam, że brak jest środków, i siły roboczej, i materiałów, i czasu na wykonanie dokumentacji. Pewnie dlatego marnuje się te środki paćkaninami, które trwają 5, 6 i więcej lat powodując ciągłe niszczenie tego, co już zrobiono. Ale nie w tym ciężar zagadnienia. Widzę bowiem niejedną budowlę warszawską, która mogła poczekać ustępując pierwszeństwa Uniwersytetowi. Jestem głęboko przekonany, że pięknie, starannie i szybko odbudowany kompleks uniwersytecki byłby lepszym pomnikiem naszych czasów, bardziej w swej istocie reprezentacyjnym, choć jednocześnie użytkowym, niż nawet luksusy dobudowanych do starego, niewygodnego i nie pięknego Sejmu biurowych i recepcyjnych pomieszczeń Rady Państwa. Sejmowi z tych luksusów pożytku niewiele. Po staremu komisje gniotą się w małych pomieszczeniach starego Hotelu Poselskiego, po staremu do jednego jedynego telefonu stoją kolejki, po staremu brak miejsca dla pracy posłów, klubów i zespołów. Słowem po staremu, jak w tym dowcipie ze — „Szpilek” opartym na autentycznym tekście księgi telefonicznej: Sejm — patrz Kancelaria Rady Państwa. Ale mniejsza z tym. Popracowaliśmy w tym roku stosunkowo nieźle, nawet gniotąc się w tej części od kuchennych schodów i korona nam z głowy nie spadła. Natomiast szkoda, że wznosząc pewne reprezentacyjne, a mało użyteczne budowle w Warszawie, nie pomyślano o potrzebie pilniejszej również z punktu widzenia reprezentacji, mianowicie o potrzebie starannej odbudowy całego pięknego kompleksu gmachów uniwersyteckich.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#PoselHochfeldJulian">Mówię o tym nie po to, by się rachować z błędami przeszłości, lecz po to, by na tym przykładzie ukazać, iż na przyszłość będzie można prowadzić lepiej nacelowaną politykę inwestycji budowlanych, politykę znajdowania środków na niezbędne wyposażenia kosztem rezygnacji z niektórych kwiatków przy kożuchu. Mówię o tym również dlatego, że według mojego przekonania można by znaleźć środki dodatkowe na dotowanie pracy naukowo-badawczej, gdyby staranniej przyjrzeć się możności zaoszczędzenia na wyposażeniu pewnych instytucji i ośrodków wysoce uprzywilejowanych, a mało efektywnych. Mówię o tym wreszcie dlatego, że jest to jeszcze jeden przykład potrzeby krytyki i kontroli, którą Sejm powinien na co dzień podejmować w odniesieniu do najwyższych nawet ośrodków państwowej dyspozycji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#PoselHochfeldJulian">Wysoka Izbo! W przeddzień rozpoczęcia się plenarnych posiedzeń obecnej sesji sejmowej ukazał się w — „Nowej Kulturze” artykuł pod znamiennym tytułem — „Sesja, którą historia zapisze”. Autor tego artykułu stwierdza, że tytuł ów nie jest komplementem, że plus lub minus, który historii przyjdzie postawić przy opisie tej sesji, zależy od jej rzeczywistego przebiegu, od jej rzeczywistych skutków. Nauczyliśmy się liczyć z prasą — nawet, a może przede wszystkim z tą, której nie można dostać, nie wiadomo czy z powodu złej dystrybucji, czy też złej, niecelowej, nie liczącej się z czytelnikiem gospodarki papierem. Nauczyliśmy się liczyć i z — „Trybuną Ludu” i z — „Życiem Warszawy” i z — „Nową Kulturą” i z „Przeglądem Kulturalnym” i z — „Po prostu”. Warto przy sposobności zaapelować, by gospodarze papieru pomyśleli o usunięciu wszystkich utrudnień, które powodują, że te poczytne pisma, wyrażające autentyczny głos żarliwej, rewolucyjnej opinii publicznej, bywają niedostępne. To przecież nasz wielki sukces. Okazało się, że nie potrzeba ani powieści detektywistycznych, ani obrazków i smaczków, ani flirtu z bikiniarzami, aby prasa była rozchwytywana, czytana, komentowana — prasa codzienna i tygodniowa, poważna, trudna. Prasę tę czytuje nie elita, lecz czytują ją właśnie robotnicy. Powtarzam: to nasz wielki sukces. Póki traktowaliśmy czytelników bądź jak dzieci, bądź jak odmianę bikiniarzy, poty nie szło. A wystarczyło, aby prasa stała się prasą dla dorosłych, a zaczęto ją czytać z zapałem, zaczęto jej słuchać, zaczęto się z niej uczyć naszej sprawy, zaczęto się z nią liczyć. Czytelnicy tej prasy, nasi wyborcy, ludzie pracy w Polsce okazali się — o dziwo! — ludźmi zupełnie dorosłymi i znacznie mądrzejszymi, niż to sobie wyobrażali pewni specjaliści od niedobrej polityki i jeszcze gorszej propagandy. Trzeba, abyśmy się z tą prasą koniecznie liczyli i my tutaj w tym Sejmie, my posłowie — bo prasa ta, jak nigdy, wyraża autentyczną i żarliwą opinię szerokich mas, wyraża ich wolę poprawienia naszych metod budowania socjalizmu, wolę kontroli, wolę brania własnych spraw we własne ręce.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#PoselHochfeldJulian">Artykuł w — „Nowej Kulturze”, o którym wspomniałem, jest zwrócony do nas, do Sejmu — nie do Rządu, nie Rząd bowiem może oktrojować prawa Sejmowi. Artykuł ten przypomina nam to, czego właściwie nigdy nie wolno nam było zapomnieć, choć wypada uczciwie powiedzieć, żeśmy jednak zapomnieli. Przypomina nam on o naszych podstawowych obowiązkach, zapisanych w Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Cokolwiek by nam mówiono o stylu pracy posłów, cokolwiek by mówiono o roli zespołów poselskich i o tzw. pracy terenowej — nasze obowiązki podstawowe nie polegają ani na propagandzie terenowej, ani na pomocy terenowym radom narodowym, ani na załatwianiu interwencji, choć wszystko to należy oczywiście do naszych obowiązków. Nasze obowiązki podstawowe polegają — zgodnie z Konstytucją — na uchwalaniu ustaw i sprawowaniu kontroli nad działalnością innych organów władzy i administracji państwowej, na powoływaniu i odwoływaniu Rady Ministrów oraz poszczególnych jej członków, na egzekwowaniu przepisu, który mówi, iż Rada Ministrów odpowiada i zdaje sprawę ze swej działalności przed Sejmem. Tego właśnie — a nie tzw. terenowej działalności — brakowało dotychczasowemu stylowi naszej pracy. W naszym systemie, w którym zgodnie z Konstytucją władza należy do ludu pracującego miast i wsi, w naszym systemie, którego podstawę — jak mówi wstęp do Konstytucji — stanowi sojusz robotniczo-chłopski, przy czym kierownicza rola w tym sojuszu przypada klasie robotniczej, jej zjednoczonej, rewolucyjnej partii — w naszym systemie Sejm powinien pełnić funkcję niezwykle doniosłą, mianowicie funkcję stróża jawności i kontrolowania życia politycznego. Jest naszym obowiązkiem w tym właśnie kierunku dokonać zasadniczego przełomu na obecnej sesji.</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#PoselHochfeldJulian">Jest naszym obowiązkiem w sposób, który przepisuje nam Konstytucja, realizować nieugięcie i odważnie program wysunięty na czoło tej Konstytucji: program całkowitego zniesienia wyzysku człowieka przez człowieka, program realizacji wielkich idei socjalizmu. Nasza odpowiedzialność przed narodem, przed ludem pracującym — to właśnie odpowiedzialność za przepisany nam konstytucyjnie, specyficzny sposób realizowania tego programu. Od tej odpowiedzialności nic nas nie może zwolnić.</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszalek">Głos ma poseł woj. gdańskiego Jan Trusz.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PoselTruszJan">Obywatele Posłowie! Masy pracujące Wybrzeża w dyskusji nad 5-letnim planem z prawdziwie gospodarską troską podeszły do tego, jak najlepiej opracować plany, wydobyć wszystkie rezerwy, aby efekty gospodarcze, jakie uzyskamy w wyniku realizacji tych zadań, zapewniły naszemu państwu znaczniejsze znaczniejsze gospodarczej i warunków bytowych obywateli.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PoselTruszJan">W wyniku dyskusji załóg kontrplany stoczniowców, portowców i innych zakładów pracy przewidują wykorzystanie dużych rezerw — dzięki którym unikniemy zbędnych inwestycji. Środki uzyskane w ten sposób pomogą lepiej zabezpieczyć inne potrzeby mas pracujących.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PoselTruszJan">Jak wynika z przedłożonego projektu ustawy budżetowej na rok 1956, wydatki na gospodarkę komunalną wzrosną o 11,9%. Środki finansowe na remonty kapitalne mieszkań wzrastają o 22,4% w stosunku do 1955 r.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PoselTruszJan">Przeznaczenie tak poważnych środków na gospodarkę mieszkaniową jest wyrazem troski władzy ludowej o warunki bytowe społeczeństwa i stanowi jedną z form świadczeń, które — poza płacami — przeznaczono na podniesienie stopy życiowej obywateli.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PoselTruszJan">Odbudowa zniszczonych miast województwa poprzez nowe budownictwo, realizowana głównie przez DBOR, dała nam w okresie planu 6-letniego około 40 tys. nowych izb. Odbudowano w 50% dzielnicę Gdańsk-Sródmieście, zabytkową ulicę Długą, powstały nowe osiedla mieszkaniowe w Gdańsku i Gdyni, w Elblągu zapoczątkowano odbudowę śródmieścia.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PoselTruszJan">Pomimo tak znacznego wzrostu budownictwa mieszkaniowego zjawisko braku dostatecznej ilości mieszkań występuje nadal. Przyczyną tego jest znaczna dysproporcja między wzrostem zasobów mieszkaniowych, a wzrostem ludności. Tak np. w okresie lat 1949—1953 liczba ludności wzrosła o około 70 tys. osób. Z nowego budownictwa uzyskaliśmy w tym czasie 24.500 izb, podczas gdy w tym samym okresie ubytek powstały w wyniku dekapitalizacji budynków wyniósł 19.200 izb. Faktycznie zatem przyrost izb mieszkalnych wyniósł 5.300 izb. Na jedną więc izbę przypadło 14 osób z przyrostu ludności, zamiast przewidywanych 3 osób. Z powyższego wynika, że proces dekapitalizacji budynków mieszkalnych był w owych latach bardzo wysoki i stanowił około 1,4% w stosunku do ogólnej puli zasobów mieszkaniowych miast, a nowe budownictwo było jedynie w stanie nie dopuścić do bezwzględnego obniżenia się globalnych zasobów mieszkaniowych. Dekapitalizacja budynków mieszkalnych naszych miast postępuje nadal i nie jest w stanie jej zatrzymać nawet szeroko zakrojona akcja kapitalnych remontów.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PoselTruszJan">Perspektywa planu 5-letniego wybudowania 47.300 nowych izb wobec trudności w opanowaniu znacznej dekapitalizacji budynków, wobec wzrastającego przyrostu naturalnego oraz napływu ludności do miast — niewiele poprawi sytuację mieszkaniową.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PoselTruszJan">Problem walących się domów i niemożności przekwaterowania mieszkających w nich rodzin staje się obecnie główną troską władz terenowych, które z braku rezerw mieszkaniowych nie są w stanie spowodować nawet minimalnej poprawy na tym odcinku. W Gdańsku, Gdyni i Elblągu mamy ponad 400 walących się domów, z których należy wykwaterować ponad półtora tysiąca rodzin.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PoselTruszJan">Istniejące baraki i inne prowizoryczne domki w osiedlach miasta Gdyni o egzotycznych nazwach, jak — „Pekin”, — „Meksyk”, — „Budapeszt”, — „Drewniana Warszawa” itp. winny ulec natychmiastowej rozbiórce, gdyż absolutnie nie nadają się do zamieszkania urągając najprymitywniejszym wymogom sanitarnym oraz zdrowotnym i w bardzo wielu wypadkach zagrażając bezpieczeństwu zdrowia i życia ludzkiego. Przykłady podane w tych trzech miastach mówią w sposób przekonywający o bardzo ciężkiej sytuacji mieszkaniowej, której poprawa może nastąpić jedynie w wyniku zwiększenia budownictwa mieszkaniowego.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PoselTruszJan">W dotychczasowym bowiem stanie, to znaczy na rok bieżący władze centralne w projekcie rozdzielnika mieszkań przeznaczyły z nowego budownictwa DBOR 348 izb na przekwaterowanie rodzin mieszkających w budynkach grożących zawaleniem, z tego w Gdańsku 215 izb, w Gdyni 88 izb i w Elblągu 45 izb.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PoselTruszJan">Te skromne w stosunku do wyżej przedstawionych potrzeb ilości izb jedynie w bardzo nieznacznym stopniu przyczynią się do poprawy omawianej sytuacji. Problem ten pozostaje nadal otwarty i w swoich skutkach staje się coraz bardziej groźny. Trudne warunki mieszkaniowe wielu pracowników przedsiębiorstw morskich, a w szczególności portowców są następstwem odbiegającego znacznie od rzeczywistych potrzeb budownictwa mieszkaniowego w Gdańsku i Gdyni. Obraz tego budownictwa i udział dwóch podstawowych resortów w rozdziale wybudowanych w jego ramach izb daje następujące zestawienie:</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PoselTruszJan">lata 1953 — 1956 —————-- ——— — rozdział izb resort resort w Gdańsku i żeglugi przem. Gdyni — razem masz. 14.244 2.275 6.304 —————-- ——— — Pomimo to przydział izb dla resortu żeglugi w 1956 r. został zmniejszony w porównaniu z 1955 r. nieomal o połowę. Liczba 352 izb, z tego 115 w Gdańsku i 237 w Gdyni w zestawieniu z b. pilnymi potrzebami ludzi przebywających niejednokrotnie — jak to ma miejsce m. in. w przypadku wielu robotników portowych — dosłownie w skandalicznych warunkach mieszkaniowych, w porównaniu do liczby 1.880 izb koniecznych w 1956 r. dla pracowników resortu żeglugi jest więcej niż rażąca.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PoselTruszJan">Bez zwiększenia budownictwa mieszkaniowego w Trójmieście, bez zmiany proporcji przydziałów izb nie może być mowy o szybkiej poprawie nad wyraz ciężkiej sytuacji mieszkaniowej pracowników resortu żeglugi: rybaków, portowców i marynarzy.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#PoselTruszJan">Stosunkowo niedostateczne w swoich rozmiarach nowe budownictwo mieszkaniowe w woj. gdańskim przy równoczesnym jego skoncentrowaniu w trój mieście przyczyniło się do olbrzymiego wprost zaniedbania i całkowitego braku odnowy mieszkań w pozostałych miastach i miasteczkach, gdzie stopień dekapitalizacji budynków jest szczególnie wysoki i nieustannie wzrasta.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PoselTruszJan">W planie 5-letnim przewiduje się przyrost ludności miejskiej w woj. gdańskim — 95.400 osób, z czego 10.000 z migracji wg założeń PKPG, co zdaniem terenowych władz jest liczbą poważnie zaniżoną. Plan 5-letni przewiduje wybudowanie 47.300 izb, ubytek natomiast na skutek dekapitalizacji wyniesie ok. 14.000 izb. Faktyczny zatem przyrost izb mieszkalnych wyniesie 33.300 izb, co zapewni mieszkania dla 53.200 mieszkańców. Dla pozostałych zaś mieszkańców z przyrostu naturalnego i napływu w liczbie 42.200 osób nie będzie można zapewnić mieszkań — pomijając przy tym konieczność poprawy warunków mieszkaniowych ludności, która już obecnie znajduje się w ciężkiej sytuacji. Konieczne jest zwiększenie budownictwa DBOR w planie 5-letnim o 8 tys. izb dla zaspokojenia najpilniejszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#PoselTruszJan">Jednym z głównych obecnie powodów stałego pogarszania się sytuacji mieszkaniowej jest duży napływ ludności do trójmiasta, co wykazują następujące liczby. W 1954 r. i 1955 r. przybyło (poza przyrostem naturalnym) 24.822 osób. Dodając do tego przyrost naturalny, który wynosił w 1955 r. 9.354 osoby, otrzymujemy poważną liczbę w ogólnym wzroście liczby ludności trójmiasta.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PoselTruszJan">Wśród przybywających z zewnątrz stwierdza się znaczną ilość mieszkańców wsi, którzy porzucają dotychczasowe miejsce pracy na roli i przenoszą się do miasta, w czasie gdy wieś, a w szczególności PGR-y cierpią na dotkliwy brak rąk do pracy. Ten niekontrolowany napływ ludności stwarza dodatkowe trudności dla wydziałów kwaterunkowych i oddziałów zatrudnienia prezydiów miejskich rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#PoselTruszJan">W takiej sytuacji zachodzi konieczność wprowadzenia przepisów regulujących sprawy meldunkowe, które spowodowałyby zahamowanie tak wielkiego napływu ludności do Gdańska, Gdyni i Sopotu — leżących w pasie granicznym województwa.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PoselTruszJan">W niewłaściwy sposób jest realizowana również ustawa o planowym zatrudnieniu absolwentów. W bardzo wielu wypadkach absolwenci kierowani są na mocy nakazów pracy na teren woj. gdańskiego z ośrodków naukowych innych województw, podczas gdy absolwenci z Gdańska otrzymują skierowania do pracy na teren innych województw. W wyniku stosowania takich metod powstaje wielkie niezadowolenie i rozgoryczenie absolwentów, którym prezydia rad narodowych nie mogą przydzielić przysługujących im mieszkań.</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#PoselTruszJan">Szczególnego podkreślenia wymaga również występująca często praktyka dokonywania przeniesień tzw. służbowych, dla których zakłady pracy przydzielają mieszkania z rozdzielnika centralnego, co stanowi wielką krzywdę dla pracowników miejscowych. Prócz uzasadnionych przeniesień specjalistów okrętowych czy morskich na Wybrzeże, można by podać wiele przykładów lekkomyślnego narzucania nam przez poszczególne ministerstwa i centralne zarządy ludzi tego typu, jak personalnik w zjednoczeniu cukrowniczym, referent personalny centrali zielarskiej lub agent skupu surowców włókienniczych i skórzanych.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#PoselTruszJan">Radykalnej zmiany wymaga ponadto zasada rozdziału mieszkań z budownictwa mieszkaniowego DBOR-u. W obecnej sytuacji 85,4% izb pochodzących z tego budownictwa stanowi należność poszczególnych resortów, rozdzielaną centralnie. W tym stanie rzeczy prezydia rad narodowych faktycznie nie posiadają prawie żadnego wpływu na rozdział mieszkań i wydają tylko przydziały zgodnie z rozdzielnikiem centralnym dla użytkowników przewidzianych z góry, których potrzeby nie zawsze są tak wielkie i tak pilne jak innych użytkowników.</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#PoselTruszJan">Mieszkańcy Gdańska słusznie wytykają radom narodowym, dlaczego dopuściły i tolerują dotąd fakty zajmowania domów mieszkalnych (willowych) przez poszczególne biura i urzędy. Ale z drugiej strony, gdy się kogoś chce ruszyć z miejsca, to centralne zarządy, CRZZ itp. oskarżają prezydia rad o łamanie praworządności. Myślę, że mieszkania te należy niezwłocznie opróżnić — biura zaś przenieść z nich do licznych przyzakładowych ciągle pustych świetlic lub tzw. sal dla zebrań.</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#PoselTruszJan">Trzeba tylko, by rady narodowe poczuły się wreszcie — „gospodarzami terenu” — wychodziły z inicjatywą i umiały jej bronić przed tymi, którzy nie umieją doceniać władz terenowych.</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#PoselTruszJan">Specjalnej uwagi wymaga również sprawa budownictwa indywidualnego i spółdzielczego. Odnośna uchwała Prezydium Rządu, normująca związane z tym zagadnienia, nie działa prawie wcale, a to ze względu na niewykonywanie jej przez poszczególne resorty. Brak dokumentacji typowej, nieprzyznawanie potrzebnych materiałów i nieudzielanie koniecznej pomocy ze strony państwa w formie pożyczek powoduje olbrzymie trudności w rozwoju budownictwa spółdzielczego i indywidualnego.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#PoselTruszJan">Warunki do rozwoju tego budownictwa ze strony zainteresowanych osób (marynarzy, rybaków, stoczniowców) na terenie woj. gdańskiego są bardzo dobre. Jako przykład niechaj posłuży Władysławowo, gdzie o zezwolenie na budowę ubiega się ok. 300 rybaków. W powiecie puckim w 2 pierwszych miesiącach 1956 r. wpłynęło 20 wniosków o pożyczkę na ogólną kwotę 453 tys. zł, podczas gdy limit na 1956 r. dla całego województwa wynosi zaledwie 1.100 tys. zł. Złożone natomiast w Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej podania o pożyczki na rok 1956 opiewają na ogólną sumę 4 mln zł.</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#PoselTruszJan">Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa zaopatrzenia w materiały budowlane. W 1956 r. Prezydium WRN dotychczas nie otrzymało oficjalnego przydziału tych materiałów. Natomiast otrzymało zlecenie Ministerstwa Handlu Wewnętrznego dokonywania przydziałów na bieżąco w miarę posiadania materiałów budowlanych — tylko na te budynki, przy których roboty rozpoczęto w r. ub.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#PoselTruszJan">Złożone przez Ministerstwo Żeglugi zapotrzebowanie (na materiały budowlane (cegła, cement, żelazo zbrojeniowe i tarcica) przekracza przewidywane roczne przydziały materiałów budowlanych na wszystkie trzy formy budownictwa dla całego województwa. Tego rodzaju sytuacja stawia pod znakiem zapytania możliwość wykorzystania w roku bieżącym przyznanych przez Ministerstwo Żeglugi kredytów na budowę domków jednorodzinnych i zahamuje całkowicie budownictwo powszechne.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#PoselTruszJan">Władze centralne zupełnie lnie biorą pod uwagę specyficznych potrzeb województwa gdańskiego w tym zakresie, wynikających z popularności tego rodzaju budownictwa wśród rybaków i marynarzy, oraz ich możliwości finansowych. Według ogólnie posiadanej orientacji pod względem zaopatrzenia w materiały budowlane na budownictwo powszechne woj. gdańskie traktowane jest najgorzej i znajduje się na szarym końcu. Pewne światło na sposób rozdziału materiałów budowlanych przez Ministerstwo Handlu Wewnętrznego może rzucić fakt, że jeśli np. nieoficjalny przydział drewna dla całego województwa w roku 1956 ma wynieść 831 m^3^, to gdy Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Kartuzach zwróciło się bezpośrednio do Ministerstwa Handlu Wewnętrznego o specjalny przydział tarcicy na przeprowadzenie remontów domów uszkodzonych przez huragan, otrzymało na ten cel w marcu bieżącego roku przydział 800 m^3^ tarcicy.</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#PoselTruszJan">W celu poprawy takiego stanu rzeczy konieczne jest opracowanie w najbliższym czasie typowej dokumentacji technicznej zwiększenia puli materiałowej i kredytów na pożyczki, co spowoduje większy rozwój budownictwa indywidualnego przyzakładowego i spółdzielczego, a tym samym poprawi niezwykle ciężką sytuację mieszkaniową. W celu właściwego i odpowiadającego istotnym potrzebom rozdziału mieszkań należy powiększyć zapas terenowy przynajmniej do 80% ogólnej ilości izb oddawanych do użytku, a resztę pozostawić resortom. Zwiększenie zapasu terenowego zapewni właściwy rozdział mieszkań dla użytkowników, których potrzeby są o wiele lepiej znane prezydiom rad narodowych aniżeli władzom centralnym. W ten sposób na omawianym odcinku będzie zrealizowana zasada decentralizacji dyspozycji tam, gdzie jedynie władza terenowa może wydawać bardziej słuszne decyzje.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#PoselTruszJan">Przemówienie swoje, Obywatele Posłowie, chciałem zakończyć następującymi wnioskami:</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#PoselTruszJan">1.Zwiększyć budownictwo mieszkaniowe w</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#PoselTruszJan">Planie 5-letnim przynajmniej do liczby 56 tys. izb, z czego na DBOR przypadałoby 37,7 tys. izb.</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#PoselTruszJan">2.Wprowadzić przepisy szczególne regulujące sprawy meldunkowe na terenie miast Gdańska, Gdyni i Sopotu, które spowodowałyby zahamowanie wielkiego napływu ludności na teren tych miast.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#PoselTruszJan">3.W rozdzielniku mieszkań z nowego budownictwa w roku bieżącym i w latach przyszłych uwzględnić we właściwej proporcji potrzeby pracowników resortu żeglugi.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#PoselTruszJan">4.Zmienić zasadę rozdziału mieszkań z budownictwa DBOR, pozostawiając rozdział mieszkań do kompetencji terenowych rad narodowych.</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszalek">Na tym kończymy dzisiejsze obrady Sejmu.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#Marszalek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#Marszalek">Następne posiedzenie odbędzie się jutro, dnia 25 kwietnia, o godz. 10. Na posiedzeniu tym będzie kontynuowana dyskusja nad:</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#Marszalek">1.Exposé Prezesa Rady Ministrów, 2.Projektem ustawy budżetowej na rok 1956, 3.Sprawozdaniem Rady Ministrów z wykonania budżetu państwa za rok 1954.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#Marszalek">Podaję do wiadomości, że posiedzenie Komisji Oświaty, Nauki i Kultury odbędzie się jutro, dnia 25 kwietnia, o godz. 9.45 w sali Domu Poselskiego.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#Marszalek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 15.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>