text_structure.xml
164 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Sprawozdanie stenograficzne z 304 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 6 maja 1922 r.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 10 mln. 40 przed pół.).</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">Minister Spraw Wewnętrznych Antoni Kamieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszalek">Otwieram posiedzenie. Protokół 302 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 303 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają posłowie Sołtyk i Harasz, listę mówców prowadzi p. Sołtyk.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszalek">Proszę P. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Zyskowskiego i tow. z Nar. Chrz. Kl. Rob. do p. Prezydenta Ministrów i p. Ministra Zdrowia Publicznego w sprawie nadużyć służbowych lekarza powiatowego w Grajewie w pow. szczuczyńskim.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpHarasz">Interpelacja p. Borunia i tow. do p. Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego w sprawie majoratu Brzeziny w pow. kieleckim.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszalek">Interpelacje te prześlę p. Prezydentowi Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszalek">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszalek">Nr. 1: Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej w przedmiocie ustawmy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu (Druk Nr. 3444 i 3445).</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszalek">Głos ma sprawozdawca p. Grzędzielski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PGrzedzielski">Wysoki Sejmie! Komisja Konstytucyjna przychodzi przed Wysoki Sejm z dziełem, które ma usunąć ostatnią prawie przeszkodę, jaka stała przed ukończeniem prac tego Sejmu, przeprowadzeniem nowych wyborów i oddaniem przez Sejm konstytucyjny, przez Sejm suwerenny władzy, którą Konstytucja mu nadała, a więc władzy ustawodawczej i kontrolującej, pierwszemu normalnemu Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PGrzedzielski">Dzieło to przychodzi przed Wysoki Sejm z pewnem opóźnieniem, trzeba jednak z góry zaznaczyć nie jako usprawiedliwienie, ale jako stwierdzenie faktu, że wina tego jeżeli nie zupełnie, to w każdym razie nie w przeważnej części spoczywa na Sejmie konstytucyjnym. Wszystkie stronnictwa całkiem jasne, zaznaczyły swoje stanowisko, że dążą do jak najprędszego ukończenia kadencji Sejmu konstytucyjnego, jednakże przeszkody były większe, niż dobra wola wszystkich stronnictw. A przeszkody te polegały przedewszystkiem na tem, że Państwo Polskie zaledwie od roku znajduje się w stanie pokojowym, że dotąd walczyło o swoje granice, że tych granic jeszcze dotychczas nie można uważać za ustalone i że są wielkie przestrzenie Rzeczypospolitej, które, w dziele opracowania konstytucji i wykończenia ordynacji wyborczej nie brały udziału i dotychczas jeszcze udziału brać nie mogą. Więc to poczucie sprawiedliwości wobec tych przestrzeni działało podświadomie we wszystkich, którzy brali udział w opracowaniu ordynacji wyborczej, i sprawiało, że trzeba się było liczyć z głosem i z interesami tych, którym los jeszcze nie pozwolił brać bezpośredniego i czynnego udziału w opracowaniu ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PGrzedzielski">Przestrzeniami tem i są przedewszystkiem ziemia wileńska, której przedstawiciele nie mogli brać udziału w opracowaniu ordynacji wyborczej, a tylko pośrednio jeden z posłów, który równocześnie zasiadał w Sejmie Litwy Środkowej, czasami mógł zabrać głos, ale chociaż jego zdanie było bardzo cenne, jednakże nie mogło być tak traktowane; jak to było w interesie ziemi wileńskiej, zwłaszcza, że daty przez niego podane opierały się przeważnie na jego prywatnych informacjach. Przedstawiciele całej połaci Kresów Wschodnich wogóle dotąd w Sejmie naszym się nie znajdują i nie mogli nam służyć swoją cenną radą i swoimi pomysłami. Ślązk Górny, ta ziemia, o którą się tyle krwi wylało i o którą się tyle walczyło, także na polu dyplomacji, wogóle nie mógł nam w obradach służyć swoją pomocą.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PGrzedzielski">Mimo to trzeba stwierdzić, że wypracowanie Komisji Konstytucyjnej stanowi w sobie całość zwartą, wykończoną, wykończoną nawet w szczegółach, dotyczących tych dzielnic, o których przed chwilą mówiłem. Pod tym względem opracowany przez Komisję Konstytucyjną projekt ordynacji wyborczej góruje nad ordynacjami wyborczemi innych państw, które także powstały z zawieruchy wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PGrzedzielski">Przedewszystkiem kardynalne zasady, któremi musi się powodować w ordynacji wyborczej państwo demokratyczne, zostały raczej lepiej i wyraźniej przeprowadzone w projekcie, który przedkłada Komisja, niż np. w Czechach lub Austrii. Jakkolwiek warunki tam były bez porównania lepsze i łatwiejsze od tych, w których się Polska znajduje, tamtejsze ordynacje wyborcze należy uważać za niewykończone. W Austrii dwa okręgi: 12 i 17 nie istniały w chwili dokonywania wyborów; co do okręgu 12, nawet nie jest w ustawie oznaczone, gdzie on się ma znajdować, prawdopodobnie ma to być okrąg karyncki, a 17 stanowi t. zw. Burgenland, to jest część Węgier, która ze względu na przeważną ilość mieszkających tam Niemców została częściowo przyłączona do Austrii. Tam wybory nie były przeprowadzone. Ordynacja czeska z góry stwierdza, że w okręgach 22 i 23 — są to okręgi podkarpackie — a dalej w części okręgów 14, 9 i 13, — są to okręgi graniczące z Austrią dolną, względnie Austrią górną — i na Spiszu i Orawie, wogóle wybory odbędą się w trybie, przepisanym w drodze rozporządzenia rządu, a także rządowi przyznano prawo ewentualnego wyznaczenia dla pewnych okręgów mandatów nieobsadzonych.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PGrzedzielski">Otóż, proszę Panów, wskazuje to na pewne zaufanie narodu do rządu, w jednem i drugiem państwie, ale z drugiej strony jest to znaczne wykrzywienie zasady, iż wyborów nie pozostawia się rządowi, że ludność sama jest suwerenem i sama decyduje o tern, kogo chce mieć przedstawicielem swoim i kontrolerem rządu. Środek ten, może praktyczny na daną chwilę, narusza jednak kardynalną zasadę, która normuje stosunek rządu do ciała parlamentarnego i do ludności. Otóż w ordynacji, którą w imieniu Komisji mam zaszczyt Panom przedstawić do uchwalenia, uniknęliśmy tego błędu: cała Polska jest jednakowo traktowana, całą Polskę podzielono na okręgi, każdemu okręgowi przydzielono tę ilość mandatów, którą Komisja uznała za właściwe, tak, że ordynacja wyborcza jest całością i nie potrzeba, ażeby Rząd tutaj uzupełniająco załatwiał to, co ma załatwiać ludność sama w akcie wyborczym.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PGrzedzielski">Drugą przyczyną, dla której nie można było wcześniej z ordynacją przód Wysoki Sejm wystąpić, było to, że pierwszy referent tej sprawy kolega Buzek, który ma największą część zasługi w przeprowadzeniu tego dzieła, zachorował i musiał być zastąpiony przez innego sprawozdawcę. Jest to zatem okoliczność od woli Komisji niezawisła i powinna już sama przez się służyć za dostateczne usprawiedliwienie opóźnienia.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PGrzedzielski">Co do przebiegu prac w Komisji, to drukowane uzasadnienie zawiera należyte przedstawienie szczegółów, dlatego do tego nie chcę wracać. Przechodząc, zaś do strony merytorycznej, zaznaczani, iż ordynacja wyborcza opracowana została ściśle na zasadach ustalonych dla prawa wyborczego przez Konstytucję. Przy opracowywaniu i uchwalaniu Konstytucji toczyła się walka zasadnicza o to, na jakich zasadach prawo wyborcze i organizacja ciał parlamentarnych ma ją być przeprowadzone. Do tych ogólnych uwag, które tam były już wygłoszone i które znalazły wyraz w Konstytucji, nie uważam za właściwe powracać. Zaznaczę tylko to, co jest potrzebne dla zrozumienia, w jaki sposób Komisja Konstytucyjna sobie uzmysłowiła i dała wyraz zasadom, które są ogłoszone jako nienaruszalne kanony w naszej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PGrzedzielski">Odnośnie do prawa wyborczego trzeba się załatwić z jedną kwestią ogólną, z której wynika następnie uzasadnienie szczegółowych postanowień: jaki charakter ordynacja wyborcza nadała czynnemu prawu wyborczemu. Pod tym względem zarysowują się w teorii, a także i w wynikach prac wszystkich ciał, które ordynację wyborczą układały, dwa zasadnicze stanowiska: jedno, które wychodzi ze źródła naturalnego prawa suwerenności narodu i ludu w wykonywaniu prawa wyborczego, a drugie — teoria nowsza, a raczej dziś powszechnie przyjęta, iż prawo wyborcze czynne należy uważać za funkcję publiczną, za wynik porządku prawnego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PGrzedzielski">Nie byłem czynny w uchwalaniu ordynacji wyborczej w pierwszem czytaniu, dlatego nie mogę wiedzieć, jak w dyskusji się ta rzecz zaznaczyła. Oceniając rzecz już gotową, którą otrzymałem, przyszedłem do przekonania, że ordynacja wyborcza w pierwszem czytaniu została zbudowana na tej drugiej zasadzie. Z tego wynika konsekwencja, że Państwo ma nie tylko prawo, ale i obowiązek uregulowania czynnego prawa wyborczego w taki sposób, żeby to odpowiadało jego interesom. Chociaż więc kardynalną zasadą, przez konstytucję naszą uświęconą, jest równość prawa wyborczego, to jednak pewne ograniczenia wynikają albo z natury rzeczy, albo są konieczne w interesie Państwa. Takie ograniczenia wprowadzają wszystkie ordynacje wyborcze i to ordynacje wyborcze państw najbardziej demokratycznych. A więc wynika z tego zasada, że prawo wyborcze może, przysługiwać tylko obywatelom Państwa; druga zasada, że musi być oznaczona pewna granica wieku dla tych, którzy mają czynne prawo wyborczo wykonywać; trzecia zasada, że do wykonania prawa wyborczego stawia się pewien warunek, mianowicie zamieszkanie w pewnej miejscowości i to zamieszkanie stałe; czwarta zasada, że od prawa wyborczego muszą być wykluczone pewne kategorie, mianowicie przedewszystkiem ci, których godności i cnocie obywatelskiej można coś zarzucić, a więc brak pewnych kwalifikacji moralnych; oprócz tego brak pewnych kwalifikacji umysłowych, czy to wskutek wieku, o czem pierwej była mowa, czy też wskutek choroby umysłowej; również brak pewnych potrzebnych kwalifikacji gospodarczych, co należy rozumieć w ten sposób, jak to przeprowadzają prawie wszystkie ordynacje wyborcze, że od prawa wyborczego czynnego i biernego wyklucza się tych obywateli, którzy popadli w konkurs.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PGrzedzielski">Jest jeszcze jedno ograniczenie, stosowane w innych państwach, które do naszej ordynacji nie weszło, mianowicie że od prawa wyborczego wyklucza się tych, którzy korzystali, albo korzystają z dobroczynności publicznej. Otóż tego postanowienia w ordynacji naszej niema, może dlatego, że w takim razie musielibyśmy rozciągnąć to wykluczenie na tych wszystkich, którzy z funduszów państwowych czerpią zasiłki, jako bezrobotni. Gdyby ściśle takie postanowienie wykonać, trzebaby wykluczyć tych wszystkich, którzy wskutek klęski ekonomicznej pobierają zasiłki z państwowych funduszów, bo granica między zasiłkami dla bezrobotnych, a korzystaniem z dobroczynności publicznej nie jest tak jasna, ażeby można wprowadzać to do ustawy. Dlatego zupełnie słusznie takiego postanowienia niema w naszej ordynacji.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PGrzedzielski">Natomiast zgodnie z tem, co wprowadzono w ordynacjach wyborczych niektórych innych państw, nasza ordynacja wyklucza pewne cenzusy, które były powszechnie stosowane nawet w państwach demokratycznych, mianowicie wyklucza bezwzględnie cenzus majątkowy, a wyklucza także cenzus umysłowy, wykształcenie, dlatego, że to sprzeciwia się zasadzie równości i powszechności prawa wyborczego. O ile chodzi o wykształcenie, to gdyby ono naprawdę miało mieć doniosłość, trzebaby wymagać przynajmniej wykształcenia elementarnego, co w Polsce, która przeszła ciężkie stosunki pod względem oświaty z winy państw zaborczych, doprowadziłoby do tego, że znaczna ilość obywateli, uświadomionych zupełnie politycznie, byłaby wykluczona z powodu, że wrogowie nasi nie postarali się dla nas o szkolnictwo. Dlatego też ze względu na stosunki, jakie u nas panują, nie można było u nas wprowadzić cenzusu, choćby umiejętności czytania i pisania, bo to wykluczałoby od prawa wyborczego bardzo szerokie masy, które bez winy własnej, a tylko z winy państw zaborczych, nie mogły otrzymać takiego wykształcenia.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PGrzedzielski">Co do biernego prawa wyborczego, to ordynacja wyborcza stoi ściśle na stanowisku przyjętem także w innych państwach, że czynne prawo wyborcze równa się prawu biernemu, że nie wprowadza się wyższego cenzusu majątkowego, ani umysłowego dla biernego prawa wyborczego. Tylko o jednem postanowieniu należy tutaj przypomnieć, a mianowicie, że utrzymano przepis co do wyższej granicy wieku biernego prawa wyborczego, jaki jest i w innych ordynacjach wyborczych.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PGrzedzielski">Ordynacja nasza, co do tych materii, o których przed chwilą mówiłem, w jednym punkcie odbiega od ordynacji państw, które równocześnie z nami powstały z zawieruchy wojennej. Odnosi się to do czynnego prawa wyborczego wojskowych. Takie prawo posiadają wojskowi w Czechach, a także w Austrii, a tylko bardzo poważne względy wpłynęły na to, żeby im tego prawa w Rzpltej Polskiej nie przyznawać.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PGrzedzielski">Co do wykluczenia pewnych osób, które popadły w kolizję z ustawodawstwem, ordynacja wyborcza nie wprowadza do projektu rządowego zasadniczych zmian, rzecz ta przeszła naogół w komisji bardzo gładko, czego wynikiem jest to, że do tego ustępu, mianowicie do art. 3, są zgłoszone tylko dwie poprawki, poprawka związku posłów narodowości żydowskiej i poprawka P.P.S.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PGrzedzielski">i poprawka P. S. L. — „Wyzwolenie”. Odpowiedź na pierwszą należy zachować do rozprawy szczegółowej, natomiast co do drugiej już w tem miejscu zaznaczam, że poprawka ta zasadnicza już w rozprawie ogólnej musi się spotkać z odparciem. Brzmi ona, że zasądzenie za czyny, popełnione z pobudek politycznych lub społecznych, nie pociąga za sobą utraty prawa wybierania. Komisja stanęła na stanowisku, że poprawki takiej przyjąć nie można, bo wychodziłoby to na rewizję prawomocnych wyroków, odnośnie do tego, czy momenty polityczne czy niepolityczne działy w danej sprawie. Niepodobna, żeby komisje wyborcze, czy też wyższe instancje wyborcze mogły badać, czy to było z pobudek politycznych lub społecznych. Zresztą, — „pobudki społeczne”, to wyrażenie tak szerokie i tak nieokreślone, że pod to dałoby się podciągnąć wszystko i wychodziłoby na to, że wszystkie czyny karygodne mogłyby być uważane za wypływające z takich pobudek i nie mogłyby być przeszkodą do wykonania prawa wyborczego, co byłoby złamaniem zasady, że w tak ważnej funkcji, jak wybieranie przedstawicieli ludu dla prawodawstwa i kontroli rządu, mogą brać udział tylko ci, których cześć obywatelska jest bez żadnej skazy.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PGrzedzielski">Odnośnie do stosunku urzędników i wogóle pracowników państwowych do ordynacji wyborczej stanęliśmy ściśle na stanowisku Konstytucji, dlatego o tem nie będę mówił.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PGrzedzielski">Przechodzę obecnie do najistotniejszej i najkonkretniejszej materii, mianowicie, do rozdziału III, który określa liczbę posłów, okręgi wyborcze i obwody głosowania.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PGrzedzielski">Projekt rządowy proponował 400 posłów. Ponieważ w tej liczbie 400, przy zastosowaniu metody jedynie odpowiadającej celowi nie można było zmieścić potrzeb wyborczych Państwa Polskiego i trzeba było albo zniżyć, albo podwyższyć tę liczbę, przeto Komisja, trzymając się zasadniczo liczby 400, doszła do liczby 408. Wypada to, w uwzględnieniu wyników ostatniego spisu ludności, który jednak nie na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej był przeprowadzony, że jeden mandat przypada przy 408 posłach na 65,958 obywateli, przy 400 posłach na 67,297. Odpowiada to, jak już przedstawiłem w pisemnem sprawozdaniu, mniej więcej cyfrze, która jest w Anglii, wyższe jest cokolwiek od Austrii i Węgier, odpowiada także cyfrze włoskiej, a więc nie odbiega od zasadniczych norm, jakie zastosowano w innych państwach.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PGrzedzielski">Odnośnie do tego wypadnie się zastanowić nad tern, jakie metody zastosowano przy rozdziale mandatów i przy urzeczywistnieniu zasady proporcjonalności. W tym kierunku trzy zagadnienia należy uważać za zasadnicze: po pierwsze, jaki należy zastosować system list wyborczych, po drugie, w jaki sposób należy rozdzielić mandaty, po trzecie, w jaki sposób należy jak najściślej przeprowadzić zasadę proporcjonalności, czyli w jaki sposób zużytkować resztki głosów, które nie były tak wielkie, żeby stronnictwom, biorącym udział w wyborach, przyznać przynajmniej jeszcze jeden mandat.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PGrzedzielski">W kierunku pierwszym zagadnienie przedstawia się w sposób następujący: Należało zastosować albo system list wolnych, albo system list skonsolidowanych. Pierwszy system wolny zapewnia wyborcy możność najbardziej elastycznego zużytkowania przysługującego mu prawa oddania jednego lub kilku głosów, pozostawia mu możność swobodnej zmiany w listach czy to drogą skreślenia pewnych kandydatów z listy, czy oddania pewnemu kandydatowi kilku głosów, albo przenoszenia kandydatów z jednej listy na drugą. System ten daje wprawdzie wielką swobodę, czyni zadość potrzebie zaspokojenia indywidualnych zapatrywań, z drugiej jednak strony pod względem technicznym jest bardzo ciężki, sprawia, że obliczenie głosów staje się nadzwyczaj skomplikowanem, a ponadto przyczynia się do tego, że indywidualności zanadto się uwydatniają i wskutek tego raczej następuje rozproszkowanie i rozbicie się myśli politycznej, niż wyrobienie trwałych silnych przekonań politycznych. Dlatego systemu list wolnych nie zastosowano prawie w żadnej nowszej ordynacji wyborczej. Ordynacje wyborcze, zwłaszcza w państwach większych, gdzie to by sprawiało większą trudność, stoją na stanowisku list związanych.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PGrzedzielski">Listy związane krępują wprawdzie indywidualność wyborcy, bo zmuszają go do tego, żeby głosował na jedną ustaloną listę, przyczyniają się jednak do tego, że stronnictwa są więcej zwarte, więcej karne i zarząd stronnictw uzyskuje większą władzę nad tymi, którzy zgłosili swoją przynależność. Następnie pod względem technicznym system ten jest bez porównania łatwiejszy i więcej odpowiada stosunkom, w jakich się znajduje Państwo Polskie, bo bez porównania łatwiej głosować na jedną listę i zapamiętać sobie, czy zapisać jej numer, niż z listy skreślać poszczególnych kandydatów, albo przenosić ich z jednej listy na drugą, bo sposób przydzielania jednemu kandydatowi większej ilości głosów jest u nas wykluczony, gdyż pluralności w głosowaniu ordynacja nasza wogóle nie przyjęła. System list związanych znalazł sposób zastosowania w wyborach konstytuant w Rzeszy Niemieckiej, Austrii, Czechach i Jugosławji, a także obecnie w wyborach do parlamentów Rzeszy Niemieckiej, Austrii i Czech. System ten był także stosowany w wyborach do Sejmu Konstytucyjnego i okazał się praktycznym. Praktyczność ta okazała się także z doświadczenia, poczynionego w innych państwach, które nie stoją na stanowisku list związanych, bo doświadczenie okazało, że, o ile sobie przypominam, 83% list przechodzi wogóle bez skreśleń. Wobec tego tylko mały stosunkowo procent ludności korzysta z prawa kreślenia, albo zmiany kandydatów. Zaznaczam więc, że ordynacja wyborcza nasza stoi ściśle na zasadzie list związanych.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PGrzedzielski">Co do drugiej materii, sposobu proporcjonalnego podziału, to jest na to kilka metod ściśle matematycznych. Najwięcej odpowiadałaby zasadzie proporcjonalności i sprawiedliwości metoda, któraby z całego Państwa tworzyła jeden tylko okrąg wyborczy, bo wtedy każda najmniejsza nawet ilość głosów mogłaby być wyzyskana. To stanowisko zostało przeprowadzone ściśle tylko w jednem państwie, mianowicie w Rzeszy Niemieckiej, bo wymaga ono zarazem ustanowienia stałego dzielnika wyborczego, który w Niemczech wynosi 60,000. Zasada ta, teoretycznie niezaczepiana, okazuje się w praktyce szkodliwą, a szkodliwość ta właśnie w Polsce, która znajduje się w zupełnie odmiennych warunkach, byłaby jeszcze bez porównania większą. Ujemną stroną tej zasady jest to, że za nią idzie nieustalona ilość posłów, tak, że w chwili rozpoczęcia aktu wyborczego nie da się w żaden sposób powiedzieć, ilu posłów do ciała parlamentarnego w przyszłości się wprowadzi. A ponieważ u nas jest system dwuizbowy, nie możnaby także ustanowić ścisłego stosunku ilościowego między Izbą poselską a Senatem.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PGrzedzielski">Drugą niekorzyścią, wypływającą z tego systemu, jest to, że dzielnik wyborczy musiałby być z natury rzeczy znaczny, a więc wobec rozbicia stronnictw w poszczególnych okręgach musiałby sprowadzić w bardzo wielu wypadkach to, że żadne ze stronnictw, stawiających pewne listy w okręgach, nie uzyskałoby wymaganej większości i byłoby wiele okręgów, któreby w pierwszym boju wyborczym nie zdobyły mandatów, tak że okręgi te nie byłyby właściwie reprezentowane, byłyby reprezentowane przez kandydatów z list państwowych, list centralnych, ale to nic jest przedstawicielstwo w znaczeniu ścisłem, bo taki kandydat, który wchodzi z list państwowych, już z natury rzeczy nie może mieć tak ścisłego związku ze swoimi wyborcami, jak ten, który wychodzi z listy okręgowej.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PGrzedzielski">Po trzecie — i to jest właśnie decydujące dla Państwa Polskiego — system ten krzywdzi okręgi, które się znajdują w gorszych warunkach komunikacyjnych, bo w nich głosowałaby skutkiem tego znacznie mniejsza ilość ludności. A ponieważ Polska w tych warunkach się znajduje, ponieważ w Polsce na całych obszarach nie tylko stosunki komunikacyjne, ale wogóle stosunki pracy są bardzo złe, wobec tego w Polsce ta ujem na strona odbiłaby się w sposób bardzo przykry, bardzo wybitny i te dzielnice, które wymagają przedstawicielstwa z powodu swego zniszczenia wojennego i z powodu tego, że są z Państwem dziś jeszcze luźniej związane, wyszłyby w łych wypadkach jak najgorzej, bo byłyby pozbawione przedstawicieli pierwszego rzędu, którzy wychodzą z list okręgowych. Dlatego ordynacja wyborcza odrzuciła system stałego dzielnika wyborczego, natomiast wprowadziła zasadę, że dla każdego okręgu z góry wyznacza się ściśle oznaczoną ilość posłów.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PGrzedzielski">Co do samego przeprowadzenia rozdziału mandatów przy wyborach, to system wprowadzony w ordynacji wyborczej nie jest systemem czystym, lecz systemem skombinowanym. To się właśnie łączy z kwestią załatwienia się z resztkami, które w każdym okręgu pozostają nie w tej wysokości, któraby wystarczała do przydzielenia jeszcze jednego mandatu stronnictwu.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PGrzedzielski">Pod tym względem system niemiecki polega na tem, że ma oprócz wyboru pierwszego jeszcze dwa obliczenia, co odnosi się do związków okręgowych. Według ordynacji niemieckiej dopuszczone są związkowe listy w granicach pewnych okręgów. Związków takich ordynacja nasza nie dopuszcza i stanowczo stoi na stanowisku, że je wyklucza. W Niemczech resztki głosów najpierw się przeliczą i dzieląc przez zasadniczy , dzielnik 60,000, ustalony dla całego państwa, przydziela się według ilości głosów listom związkowym w granicach pewnego okręgu, ale pod warunkiem, że przynajmniej jedna z tych list osiągnie połowę dzielnika wyborczego, t. zn. 30,000. Beszta, która jeszcze pozostaje, przechodzi na listy państwowe z tern ograniczeniem, że z listy państwowej stronnictwo nie może uzyskać więcej, niż otrzymało ze wszystkich list okręgowych razem. Austriacka ustawa stoi na stanowisku innem, mianowicie dwojakiem; z jednej strony wyznacza okręgom ściśle określoną ilość posłów, z drugiej strony 15 mandatów zachowuje dla list, centralnych.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PGrzedzielski">Ordynacja nasza wprowadza listy centralne, przeznaczone na to, ażeby z nich można obsadzić te mandaty, które w pierwszej walce wyborczej nie zostały obsadzone i wprowadza dwa stadja, dwa sposoby przeliczania; jeśli przy pierwszym sposobie przeliczania z listy państwowej nie zostanie obsadzona pewna ilość mandatów, to mandaty te przypadają listom państwowym w trzeciem przeliczeniu. W tym kierunku idą jednak pewne ograniczenia we wszystkich ordynacjach wyborczych.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PGrzedzielski">Ograniczenie wprowadzone przez ordynację naszą, polega na tem, że z list państwowych mogą korzystać tylko te listy okręgowe, które zgłosiły przystąpienie do pewnej listy państwowej, i że nie może korzystać z mandatu, przypadającego z listy państwowej to stronnictwo lub ta organizacja wyborcza, która przynajmniej w trzech okręgach nie przeprowadzi swoich posłów. Liczbę trzech okręgów utrzymaliśmy zgodnie z tern, cośmy w pierwszem czytaniu uchwalili. W drugiem czytaniu podwyższono tę liczbę do 10, jednakże w trzeciem czytaniu propozycja ta się nie utrzymała.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PGrzedzielski">Celem dalszym list państwowych jest to, ażeby zapobiec pewnej niekonsekwencji systemu proporcjonalności wyborów. Obok wszystkich zalet, jakie ma proporcjonalność, jest jedna niekorzyść, mianowicie, ta, że proporcjonalność przyczynia się do rozproszkowania kierunków politycznych i faworyzuje w wysokim stopniu mniejsze stronnictwa, doprowadza do tego, że utrudnia wytworzenie pewnych zwartych większych stronnictw, które mogłyby łatwiej porozumiewać się na platformie jednej wspólnej myśli politycznej. Ażeby temu zapobiec, wszystkie ordynacje wyborcze wprowadzają pewne poprawki.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PGrzedzielski">Poprawką taką w ordynacji naszej jest postanowienie, że całkiem małe stronnictwa, do pewnego stopnia efemeryczne, które nie były w stanie przeprowadzić przynajmniej w trzech okręgach swoich kandydatów, nie mogą korzystać z list państwowych.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PGrzedzielski">Przy tej sposobności odnośnie do rozdziału mandatów proszę, ażeby Wysoki Sejm zechciał sprostować pewną omyłkę, która do druku się zakradła. Przy przydziale mandatów na poszczególne okręgi ogólna cyfra ma wynosić 408, jeżeli się jednak przeliczy cyfry, które przypadają na poszczególne okręgi, okaże się, że suma ogólna daje tylko 407; nie jest to błąd, którego dopuściła się Komisja Konstytucyjna, jest to tylko omyłka druku. W pozycji okręgu 12: Błonie (Grodzisk), Skierniewice, Rawa, Grójec wydrukowano 5 mandatów, a tymczasem, jak to było w pierwszem czytaniu uchwalone i nigdy nic zaczepione, okrąg ten ma 6 posłów. Wskutek tej poprawki liczba 408 odpowiada rzeczywistej uchwale, a także i arytmetycznie jest zgodna z tern, co druk przedstawia.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PGrzedzielski">Przy tej sposobności muszę się załatwić, a przynajmniej usiłować załatwić się z pewnem i zażaleniami, które podniesiono przeciw uchwale Komisji Konstytucyjnej, a które także w późniejszych zebraniach czy memoriałach podano do wiadomości Komisji, względnie do wiadomości mojej. Chodzi mianowicie o kwestię pokrzywdzenia miast. Ordynacja wyborcza stanęła tak, jak Konstytucja, na zasadzie równości i powszechności prawa wyborczego a zwłaszcza na zasadzie równości, wykluczając wszelki cenzus, z wyjątkiem cenzusu wieku i cenzusu moralności. Jeżeli się tę zasadę ściśle przeprowadzi, to wszelkie twierdzenie, że miasta zostały pokrzywdzone przez to, że dostały mniej mandatów, i wszelkie zażalenia z tego powodu są nieuzasadnione, a nieuzasadnione dlatego, że miasta w rzeczywistości nie zostały pokrzywdzone. Przeprowadzenie zasady, aby miasta czy to z tytułu, że są środowiskiem, gdzie się skupia inteligencja, czy też, że miasta są środowiskiem przemysłowem, więc gromadzą większą ilość ludności, byłoby niesłuszne, gdyż właśnie to byłoby naruszeniem zasady, że prawo wyborcze w państwie demokratycznem jest zupełnie równe. Urzeczywistnienie tych właśnie żądań byłoby wprowadzeniem nierówności, byłoby oparciem systemu wyborczego na pewnej klasowości, co w myśl Konstytucji jest przecież niedopuszczalne. Można od tej zasady odstąpić tylko wtedy, jeżeli za odstępstwem przemawiają pewne zasadnicze względy i to w takim stopniu, ażeby nie robiło to ujmy innym uprawnieniom.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Maj).</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PGrzedzielski">Rola miast ma niezmierną doniosłość w rozwoju cywilizacji, ale odnosić się to może tylko do stolic i ordynacje wyborcze innych państw, tak czechosłowacka, jak austriacka, rzeczywiście wprowadzają do pewnego stopnia uprzywilejowanie miast pod względem mandatów i to w stopniu bez porównania wyższym, aniżeli się to u nas dzieje. Stosunek, zastosowany w naszej ordynacji wyborczej jest taki, że dzielnik ludnościowy dla całej Polski wynosi 65,958, czyli w zaokrągleniu 66,000. Wypadałoby w tym stosunku dla miast 29,5 mandatów, tymczasem ordynacja wyborcza dla 4 miast t. zw. stołecznych: Warszawy, Lwowa, Krakowa i Poznania, a prócz tego dla Łodzi przyznaję 37 mandatów, czyli jest to podwyższenie o 27%. Dzielnik ludnościowy wyborczy dla Warszawy, która otrzymała 16 mandatów, wynosi 58,000, wobec dzielnika ogólnego 66.000, dla Łodzi jest jeszcze wyższy, bo 56.000, dla Poznania wynosi 52,000 przeszło, dla Krakowa 45,000, dla Lwowa 43.000. Otóż właśnie z tych miast Krakowa i Poznania, które są naprawdę uprzywilejowane, przyszły najostrzejsze protesty i żądania znacznego podwyższenia liczby mandatów, to samo ze Lwowa, żeby zamiast 5 przyznać mu 20. Gdybyśmy to chcieli urzeczywistnić, to pociągnęłoby to za sobą znaczne podwyższenie mandatów dla całej Polski i trzebaby ciało poselskie obliczać na 600 osób, co byłoby lewiatanem, i prawic nie możnaby niem kierować.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PGrzedzielski">Faktycznie miasta są uprzywilejowane już przez to, że mieszkańcy ich mają ułatwione wykonywanie prawa wyborczego. Miasta są przecież więcej zwarte. Oddalenie wyborców od lokalu wyborczego jest minimalne, mają oni łatwiejszą możność wykonywania swojego prawa wyborczego, czego o wsiach powiedzieć nie można.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Głos: Konie mają)</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PGrzedzielski">Nie wszyscy mają konie, w mieście są dorożki i tramwaje. Miasta nie są pokrzywdzone.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#PGrzedzielski">Należy jeszcze zwrócić uwagę na jedna Niestety rozwój społeczeństwa polskiego poszedł w tym kierunku, że miasta nasze nie są wyłącznie polskie, że są mało polskie, za mało polskie. Otóż prawdą jest, że miasta biorą żywszy udział w życiu kulturalnem, ale w miastach tych mieszka bardzo wielka ilość ludności, która dotychczas w życiu kulturalnem Polski udziału tak wybitnego nie brała. Powiększenie liczby mandatów miejskich doprowadziłoby do dania większej ilości mandatów tym, którzy dotąd jeszcze nie pracowali nad kulturą polską, a zaznaczyli bardzo wybitnie swoją odrębność. Dlatego, jeżeli w zasadzie uznajemy słuszność tego motywu, że miastom trzeba dać wyższą ilość mandatów ze względu na ich inteligencję, to co do miast polskich musielibyśmy jeszcze na to poczekać, aż te miasta naprawdę przyznają się do polskości.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(P. Grünbaum: Nie może być w Polsce miast niepolskich)</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PGrzedzielski">Jeżeli o polskości decyduje umysłowość, to położenie geograficzne może jest mniej ważne, aniżeli ten wzgląd pierwszy.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PGrzedzielski">Zresztą o pokrzywdzeniu niektórych warstw ludności tak się krzyczy dużo i głośno, a proszę się przypatrzeć, jak jest dzisiaj w błogosławionej Austrii, która zawsze uchodziła za kraj, w którym pewne odłamy ludności miały dużo do powiedzenia i które nią podobno rządziły. Proszę przyjrzeć się, jak wygląda w Wiedniu, gdzie we wszystkich okręgach wyborczych dzielnik ludności wyborczy Waha się około cyfry 38.000, a w dzielnicy Leopoldstadt wynosi 43.000 i nie słyszałem o tem, żeby do Ligi Narodów ktokolwiek z tego powodu apelował. Uważali ci, którzy tworzyli ustawę, że mają prawo i obowiązek ustalać stosunki w ten sposób, a inni, których to dotknęło, z tern się liczą. Więc niema ani pokrzywdzenia miast, ani pokrzywdzenia pewnego odłamu ludności, która w miastach mieszka.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Głos: To nie jest argument)</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PGrzedzielski">Na co kogo stać. Pan będzie inaczej argumentował.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#PGrzedzielski">Co do zarządzenia wyborów i ogłoszenia ich, muszę tutaj zaznaczyć, że Komisja odrzuciła wszystkie wnioski o skrócenie terminu pomiędzy datą ogłoszenia wyborów i datą ich przeprowadzenia. Termin według projektu rządowego i według wniosku, jaki Komisja uchwaliła w pierwszem czytaniu, wynosi 78 dni. Prawda jest, że utrzymywanie Państwa przez tak długi czas w napięciu wyborczem, nie jest korzystne, ale każde postanowienie ustawowe powinno być zastosowane do warunków, w jakich Państwo się znajduje. Niemożna tego traktować po doktrynersku i powiedzieć: — „ponieważ jest odpowiedniejsze, żeby termin ten był znacznie krótszy, to my taki termin wprowadzimy”, ale trzeba liczyć się z możliwością przeprowadzenia dobrych i sprawiedliwych wyborów, któreby odpowiadały rzeczywiście woli ludności. Zresztą Panowie przyznają, że o ile chodzi o termin krótszy, to zysk 2, 3, 5 dni nie będzie stał w odpowiednim stosunku do tego, ile pracy trzeba będzie włożyć w to, żeby ordynację wyborczą jeszcze raz w tym kierunku przerobić, bo żeby można było tylko na plenum tę rzecz załatwić, pozwolę sobie o tern wątpić. Trzebaby chyba jeszcze raz tę rzecz do Komisji odesłać, ale toby zajęło więcej czasu i przeprowadzenie wyborów raczej by odsunęło, a nie przyśpieszyło. Państwo Polskie znajduje się w wyjątkowych warunkach, a ludność nie jest jeszcze państwowo zwartą, panuje jeszcze ustawiczna fluktuacja, ludność ciągle wraca i przybywa. Ludzie, którzy od wielu lat byli poza granicami Polski, i którzy z myślą państwową polską i z jej kształtowaniem się nie zżyli, wracają dziś i chcieliby także mieć jakiś głos przy wyborach. Tak samo nie przygotowany do wyborów jest i aparat rządowy, a nawet i aparat obywatelski, który wybory przeprowadzić musi. Doświadczenia przeszłych wyborów nie mogą być tutaj miarodajne, bo właśnie na kresach, gdzie ta fluktuacja i to niebezpieczeństwo złych wyborów jest największe, ten aparat wcale nie funkcjonował, bo tam wyborów nic było.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#PGrzedzielski">Rząd stanął też na stanowisku, że ten okres 78 dni powinien być utrzymany, bo nie może przyjąć gwarancji, żeby w terminie krótszym mógł należycie wybory przeprowadzić. A przypuszczam, że dla większości Komisji, a w szczególności dla mnie, ważniejszem jest uczciwe przeprowadzenie wyborów i takie, żeby dało rzeczywisty wyraz woli ludności, niż żeby ze względu na skrócenie przeprowadzić wybory w sposób, któryby komukolwiek, ozy to Rządowi, czy jakiemuś stronnictwu dał możność fałszowania woli wyborców. Możnaby z wielkiemi zastrzeżeniami i powątpiewaniem co do możności skrócenia zgodzić się na skrócenie tych czasokresów, które dotyczą czynności, leżących wyłącznie w rękach Rządu. Na to by się można zgodzić, ale z góry zaznaczam, że efekt będzie bardzo marny i nie zrównoważy tych niekorzyści, jakie mogłyby wyniknąć z odwłoki w uchwaleniu ordynacji. Natomiast tam, gdzie chodzi o zagwarantowanie ludności prawa należytego skontrolowania list wyborczych i zastanowienia się nad kandydatami list wyborczych i przyszłym wynikiem wyborów, wszystkie odnośne czasokresy uważam za nie nadające się do skracania i poprawki co do nich za niemożliwe do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#PGrzedzielski">Również sprzeciwiam się temu, co proponuje poprawka Związku Ludowo- Narodowego, żeby kalendarz wyborczy wcielić do ustawy. Postanowienie art. 13 mówi, że zarządzenie wyborów ma zawierać kalendarz wyborczy, czyli że to jest czynność wyłącznie administracyjna. Taki kalendarz tylko wtedy będzie miał wartość praktyczną, jeśli w nim wszystkie obliczenia będą przeprowadzone według ściśle oznaczonych dni. Dzień rozpisaniu wyborów, przypuśćmy, jest oznaczony na 14 lipca, dzień wyborów na 1 października, a więc kalendarz ma powiedzieć: nie w terminie tylu a tylu dni, tylko że do dnia np. 20 lipca ma być to a to zrobione, do dnia 25 lipca tamto, do dnia 1 sierpnia co innego i t. d. Tylko taki kalendarz wyborczy będzie miał jakąś wartość realną. To, co proponuje poprawka, jest tylko powtórzeniom tego, co jest w ordynacji wyborczej, i będzie postanowieniem czysto teoretycznem, bo jeżeli będzie podana tylko liczba dni, trudno, aby każdy wyborca sam sobie obliczył, na który dzień taka a taka czynność przypadnie. Jeśli mamy mieć rzecz praktyczną, jeśli ma być ona kompendium dla władz i kompendium dla wyborców, to kalendarz musi być wydany dopiero wtedy, kiedy dzień rozpisania wyborów, jako też i dzień samych wyborów będą drogą rozporządzenia ściśle oznaczone. A to przecież w samej ustawie stać się nic może.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#PGrzedzielski">Co do składu komisji wyborczych i przeprowadzenia wyborów należy zaznaczyć, że Komisja tutaj przekreśliła prawie całkiem projekt rządowy. Projekt ten stał na stanowisku, że cały punkt ciężkości przeprowadzenia wyborów leży w ręku władz administracyjnych, podczas, gdy Komisja stanęła na stanowisku wypróbowanem już przy poprzednich wyborach, że należy się starać o to, aby władze administarcyjne miały na wybory wpływ jak najmniejszy. Zadanie władzy administracyjnej, polegające na przygotowaniu całego aktu wyborczego, na postaraniu się, aby podczas wyborów i całej akcji wyborczej spokój w Państwie był zachowany, jest dostatecznie wielkie, ażeby nie obarczać jej jeszcze innemi zadaniami. Natomiast samo przeprowadzenie wyborów, sam skład komisji i cały tok instancji należy pozostawić przedewszystkiem czynnikom obywatelskim, ale jeśli już dla pomocy tych czynników obywatelskich ma być wzięty jaki organ władzy, to raczej niech to będzie organ sędziowski, a nie administracyjny.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#PGrzedzielski">System, jaki tu zastosowano, a właściwie w szczególności system list państwowych spowodował, że potrzeba było wprowadzić specjalny rodzaj komisji, mianowicie państwową komisję wyborczą, która nie jest instancją ponad komisjami obwodowemi i okręgowemi, ale której zadaniem jest właśnie rozliczenie i przydział mandatów, które z list państwowych dla poszczególnych stronnictw przypaść mają. Skład tej listy państwowej jest charakterystyczny, mianowicie pierwszy raz w Polsce, a może i bez precedensu gdzieindziej, wprowadzono, że propozycja co do składu tych komisji wychodzi od klubów poselskich, i ordynacja postanawia, że nie wszystkie kluby poselskie mają to prawo, tylko 8 najliczniejszych klubów. Zgłoszono do tego poprawkę, która domaga się, żeby wszystkie kluby poselskie miały to prawo, ale w takim razie ciało to byłoby za wielkie, a ponieważ ordynacja stoi także na stanowisku, że raczej faworyzuje większe stronnictwa, niż mniejsze, które tylko przypadkowo zjawiają się na powierzchni życia politycznego, dlatego ja na poprawkę tę zgodzić się nie mogę.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#PGrzedzielski">Co do przedstawiania kandydatów na listy państwowe, to ordynacja wyborcza wprowadza daleko sięgające ograniczenia. Kandydatów na listy państwowe mogą przedstawiać tylko te organizacje polityczne, które dysponują siłą polityczną przynajmniej w dwóch okręgach i w każdym mają co najmniej po 500 zwolenników. Jednakże dla stronnictw, które w dotychczasowym życiu politycznem, mianowicie w Sejmie, brały udział, wprowadzono to, że zamiast tych 500 wyborców, może listę państwową zaproponować albo 5 posłów, albo w przyszłości, gdy się rozpisze wybory do trzeciego sejmu, pięciu senatorów.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#komentarz">(Głos: Wtedy będzie już inna ordynacja)</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#PGrzedzielski">Czy będzie inna ordynacja, o tem nie wiem, ale Pan ma bliższy związek z tymi, którzy przyszłość przewidują, bo ja takich związków nie utrzymuję; zwykle stoję na gruncie realnym i uważam, że Senat będzie jeszcze jakiś czas utrzymany.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#PGrzedzielski">Ordynacja wyborcza nie wprowadza jeszcze także pewnych postanowień, które były w druku w pierwszem czytaniu, mianowicie pewnych postanowień karnych dla utrzymania spokoju w obradach ciał prawodawczych. Większość Komisji uznaje, że postanowienia takie są nieodzowne, że dotychczasowe postanowienia dzielnicowe, nieskoordynowane, nie wystarczają. Ale ze względów kodyfikacyjnych i konstrukcyjnych stanęła na stanowisku, że tego nic można umieszczać w ordynacji wyborczej. Ordynacja zajmuje się zagadnieniem przygotowania i przeprowadzenia wyborów, lecz wcale nie należy do niej kwest ja, co ma się dziać w przyszłości w tych ciałach prawodawczych. Zresztą dla zabezpieczenia spokoju obradom ciał prawodawczych, oraz innych, które biorą udział w życiu publicznem, jak rady gminne, rady powiatowe, sejmiki, a nawet zgromadzenia publiczne, dałaby się zrobić jakaś specjalna ustawa, ale to nie należy do ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#PGrzedzielski">Tak samo ordynacja wyborcza nie zawiera postanowienia o języku, w jakim mają urzędować komisje, a to dlatego, że tej sprawy absolutnie nie można załatwiać przy sposobności ordynacji wyborczej. To jest zagadnienie o wiele szersze, zagadnienie nie obejmujące całe Państwo. Tu należy oczekiwać, ażeby jaknajśpieszniej, w każdym razie przed rozwiązaniem tego Sejmu, była uchwalona ustawa o państwowym języku urzędowym. Ta rzecz zatem do tej redakcji ordynacji wyborczej nie weszła.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#PGrzedzielski">Ordynacja wyborcza wreszcie załatwia ściśle i dokładnie sprawę zastępstwa posłów i opróżniania się mandatów. Rzecz ta jest opracowana szczegółowo, są tu zgromadzone postanowienia, które tak zabezpieczają uzupełnianie liczby posłów w razie opróżnienia mandatu, czy to wskutek zrzeczenia się, czy wskutek pozbawienia posła mandatu, że niepotrzebnem się już stało wprowadzanie wyborów uzupełniających. Wogóle, co do wyborów uzupełniających we wszystkich prawie ordynacjach są postanowienia, które je czynią niepożądanemi. Przy wyborach uzupełniających pewne stronnictwa, wskutek szczęścia, mogą uzyskać przedstawicielstwa w okręgach, w których już je mają, a wtedy zwichnie się zasada proporcjonalności. Więc jeżeli opróżni się mandat większości w pewnym okręgu, a równocześnie nie zrobi się tego, co jest w niektórych ordynacjach, np. w ordynacji austriackiej, mianowicie, że jeżeli połowa posłów z pewnego okręgu mandat straci, albo mandat zostanie opróżniony, to także i druga połowa musi mandat złożyć, musi się go zrzec, tak, że przeprowadza się ponowne wybory wszystkich posłów w całym okręgu — to wprowadzenie wyborów uzupełniających może doprowadzić do zupełnego pokrzywdzenia.</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#komentarz">(Głos: To jest niemożliwe)</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#PGrzedzielski">Owszem, były takie możliwości i była taka propozycja. Ale większość Komisji uważa, że ponieważ według ordynacji na każdej liście okręgowej powinno być wypisane przynajmniej jeszcze o połowę więcej posłów, aniżeli potrzeba, a listy państwowe będą miały i tak znaczną ilość członków, tedy uzupełnianie się posłów w ciągu kadencji sejmowej będzie przez to tak zabezpieczone, że chyba tylko w razie nadzwyczajnego jakiegoś wypadku, czy kataklizmu mogłoby się zdarzyć, że pewien okrąg do końca kadencji nie byłby reprezentowany. Przewidywania takie mają bardzo mało szans i należy raczej przyjąć, że ordynacja wyborcza, ustanawiając listy państwowe, jako rezerwuar, z którego będzie się czerpać, zupełnie zabezpiecza pełną liczbę mandatów.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#PGrzedzielski">Reszta będzie należała do dyskusji szczegółowej, a w szczególności do załatwienia się z poprawkami.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#PGrzedzielski">Co do ordynacji senackiej, to należy jedno tylko zaznaczyć, że Komisja, stojąc na stanowisku, że Senat powinien obejmować 1/4 część tej liczby posłów, która jest przydzielona izbie poselskiej, podwyższyła liczbę posłów, proponowaną w projekcie rządowym, ze 100 na 102, jako odpowiadającą tej proporcji. Zresztą ordynacja wyborcza do Senatu ma analogiczne mutatis mutandis zastosowanie z ordynacją sejmową i niema tutaj takiego odstępstwa, któreby wymagało szczegółowego objaśnienia.</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#PGrzedzielski">W imieniu Komisji Konstytucyjnej wnoszę o przyjęcie ordynacji wyborczych w tem brzmieniu, w jakim została zaproponowana i o przejście do dyskusji szczegółowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszalekMaj">Głos ma p. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PBuzek">Wysoki Sejmie! Ustawy, będące przedmiotem naszych obrad na dzisiejszem posiedzeniu, są bezwątpienia najważniejszem uzupełnieniem naszej Konstytucji. Nasza Konstytucja czyni Sejm głównym organem Rzeczypospolitej, oddaje mu całą władzę ustawodawczą i naczelną kontrolę nad Rządem, czyni Rząd w zupełności zależnym od Sejmu. Z tego powodu będą przyszłe rządy w naszem Państwie takie, jakim będzie Sejm, wybrany na podstawie nowej ordynacji, którą obecnie mamy uchwalić. Z tego powodu, uchwalając niniejszą ordynację, decydujemy już na długi szereg lat o przyszłości wprost naszego Państwa, należy się nam więc zastanowić bardzo dokładnie nad poszczególnymi przepisami niniejszej ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PBuzek">Zastanawiając się nad zasadami ordynacji wyborczej, nie będzie od rzeczy przypatrzeć się dotychczasowemu naszemu sejmowaniu, zadać sobie pytanie, czy ten Sejm, który był wybrany na podstawie ordynacji wyborczej z r. 1918, odpowiedział w zupełności swoim zadaniom, a jeżeli sąd wypadnie pod tym lub innym względem ujemnie, to należy się zastanowić nad tem, czy przyczyny tych ujemnych objawów nic tkwią w samej ordynacji wyborczej.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Głos: Może w posłach)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PBuzek">Przepisy ordynacji wyborczej bardzo dużo decydują o tem, kto wejdzie do Sejmu. Uchwalając ordynację wyborczą, piszemy swój testament, (Głos:</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">Nie wszyscy), ale Sejm jako całość. Mam nadzieję, że nie wszyscy posłowie indywidualnie, ale Sejm jako całość piszę swój testament w tej chwili, a jeżeli piszę się testament, potrzeba być szczerym. Pisząc ten testament, trzeba się zastanowić dokładnie nad przyczynami, które wpływały na życie tego Sejmu i należy nam zaznaczyć, że jeżeli ustawy, uchwalone przez Sejm, są czasem przez krytykę słusznie uznawane za zbyt mało przemyślane, nie nadające się w bardzo wielu wypadkach do ścisłego przeprowadzenia, to oczywiście ma to swoją przyczynę w tem, że nie wszystkie stronnictwa sejmowe posiadają dostateczny zapas specjalistów, potrzebnych przy uchwalaniu poszczególnych ustaw. — Stronnictwa nasze, przy tej ordynacji, jaka była w r. 1918, nie były w stanie wprowadzić tych fachowców, którzy im są bezwarunkowo potrzebni przy układaniu ustaw, jeżeli te ustawy mają być rzeczywiście przeprowadzone w myśl tego, co Sejm sobie życzy. Panowie wiedzą, że bardzo wielka część ustaw, któreśmy uchwalili, napotkała w przeprowadzeniu na bardzo wielkie i znaczne przeszkody, a Sejm tego nie przewidział i nie był w stanie dać środków zaradczych. Przyczyną tego jest to, że niema dostatecznej liczby specjalistów, którzy się znają na danej dziedzinie ustawodawstwa</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PBuzek">(P. Hartglas: P. Profesor chce podnieść cenzus?)* Proszę zaczekać, i nie wysnuwać z każdego zdania wniosków, których mówca nie chce wysnuć.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PBuzek">Drugą przyczyną, dla której nasz Sejm niedomaga, jest brak silnej większości, któraby była w stanie dać podstawy pod silny rząd. Jeżeliśmy wyłonili z naszego łona rządy parlamentarne i półparlamentarne, to podstawy dla każdego z tych rządów były bardzo wątłe, a to z powodu, że Sejm nasz składa się ze zbyt wielkiej liczby stronnictw, ponieważ społeczeństwo jest rozdrobnione pod względem politycznym na atomy, a na takim piasku oczywiście trudno jest budować rząd silny.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PBuzek">W ciągu 39 miesięcy, które ubiegły od chwili zebrania się Sejmu, mieliśmy już 5 rządów. Pierwszy rząd Paderewskiego trwał 11 miesięcy, drugi rząd Skulskiego okrągłe 6, trzeci rząd Grabskiego kilka tygodni, rząd Witosa 14 miesięcy, a rząd Ponikowskiego trwa 8 miesięcy. Otóż w porównaniu z państwami zagranicznemi, przynajmniej z państwami Zachodu okazuje się, że stosunki u nas są bardzo mało po temu, żeby rząd nasz mógł zbudować silne podstawy dla rozwijającego się życia państwowego. Weźmy np. stosunki angielskie. Jeżeli weźmiemy 5 ostatnich rządów, to musiały sięgnąć wstecz aż do roku 1895, mianowicie od roku 1895 do chwili obecnej było tam także 5 rządów. Pierwszy rząd, Salisburego trwał 7 lat od roku 1895 do 1902, drugi rząd Balfoura trwał do roku 1908, był to zresztą rząd tej samej barwy, co rząd Salisburego, ale ponieważ wuj umarł, więc pozostawił dziedzictwo Balfour'owi. Potem przyszedł rząd Campbell Bannermana, trwał 2 lata i 4 miesiące. Wskutek śmierci Bannermana przyszedł rząd Asquit'a, który trwał 8 lat i 8 miesięcy, a następnie rząd Llojd George'a, który stoi u steru rządów od 7 grudnia 1916 r., a więc 5 lat i 5 miesięcy. Miał zatem dość czasu, żeby kierować nawą państwową. W takich stosunkach, oczywiście, rząd może mieć program, ustalić jakiś stały kurs dla nawy państwowej i ma czas, aby program ten wprowadzić w życie.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PBuzek">Otóż z tego powodu, czego musimy wymagać od nowej ordynacji wyborczej? Musimy wymagać dwóch rzeczy, po pierwsze, aby ułatwiła stronnictwom wprowadzenie fachowców do Sejmu, a powtóre, aby utrudniła rozbijanie się społeczeństwa na atomy, aby utrudniła rozbijanie się naszego Sejmu na zbyt wielką ilość drobnych stronnictw. W ten sposób, proszę Panów, Sejm nasz, który będzie wybrany na podstawie nowej ordynacji wyborczej, będzie lepszy od swego poprzednika i będziemy mogli o sobie powiedzieć to, co Grecy uważali za najwyższy zaszczyt, jeżeli ktoś mógł powiedzieć, że syn jest lepszy, niż on sam.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(P. Weinzieher: Wielki optymista z Pana)</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PBuzek">Jestem optymistą, bo gdybym nim nie był, tobym przestał być politykiem, w polityce trzeba być optymistą, w pewnych granicach oczywiście. Otóż mam tę nadzieję z powodu, że główne zasady naszej ordynacji są takie, że nam dają pewną gwarancję w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#PBuzek">Tem się nasza ordynacja, uchwalona przez komisję, różni od projektu rządowego, że wprowadza listy państwowe na warunkach, które utrudnią tworzenie nowych drobnych stronnictw i ułatwią zespolenie się stronnictw już istniejących w większe organizmy zdolne do objęcia i sprawowania rządów.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PBuzek">System list państwowych jest czasem z niektórych stron atakowany jako rzekomo niedemokratyczny, mianowicie twierdzi się, że część posłów wchodzi właściwie na podstawie nominacji przez kluby, t. j. stronnictwa polityczne, ale twierdzenie to nie jest ścisłe. Demokracja polega na tem, że powstają stronnictwa polityczne, które w imieniu ludu obejmują rządy i władzę w państwie, na istnieniu stronnictw politycznych cała demokracja właściwie polega, one są głównym czynnikiem rozwoju państw nowożytnych i oczywiście trzeba wypełnienie tego zadania stronnictwom ułatwiać, a nie utrudniać. Ułatwia im to wprowadzenie list państw owych. Każde stronnictwo będzie mogło sobie dobrać, w pewnej oczywiście mierze, tych ludzi, jakich do pracy w Sejmie potrzebuje. Ułatwi to także podział pracy, konieczny w technice parlamentarnej, mianowicie każde stronnictwo będzie miało znacznie większą część posłów, wybranych w okręgach i zobowiązanych do pracy okręgowej, ale oprócz tego będzie miało specjalistów, którzy będą mogli głównie skoncentrować swoją robotę w Sejmie. W każdym razie, mamy nadzieję, iż przepisy projektu w tym względzie wyjdą Państwu naszemu na korzyść.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PBuzek">Co się tyczy teraz samego systemu wyborczego, który proponuje Komisja, to system ten jest przedmiotem uwag ujemnych, uwag krytycznych, czemu się oczywiście dziwić nie można, ponieważ dotyka on w pewnym względzie interesów istniejących stronnictw. Zdaje mi się jednak, że obawy tych stronnictw są w znacznej mierze przesadzone.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głos. O nie)</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#PBuzek">Przedewszystkiem czy nasz system faworyzuje zbytnio stronnictwa silniejsze? Ja twierdzę, że nie. Za granicą, gdy wprowadzono system proporcjonalny, były wypadki, iż znacznie więcej faworyzowano stronnictwa silniejsze. Weźmy np. ustawę ostatnią francuską z lipca 1919 r., dzielnik wyborczy w poszczególnych okręgach jest zupełnie niezgodny z naszemi przepisami; mianowicie we Francji oblicza się dzielnik wyborczy w ten sposób, że dzieli się liczbę oddanych głosów przez liczbę mandatów; a gdy wskutek tego pewne mandaty w okręgach pozostaną nieobsadzone, to nic przydziela się ich do wspólnej kurii państwowej, tylko daje się stronnictwu najsilniejszemu w okręgu. Więc stronnictwo, które miało najwięcej głosów, otrzymuje resztę mandatów w nierozdzielonych okręgach, co wynosi czasem 2 mandaty, a może wynosić i więcej. Więc jest to system, który bezwarunkowo więcej proteguje stronnictwa silniejsze, aniżeli ten system listy państwowej, który zawiera nasza ordynacja wyborcza.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PBuzek">Także pod względem wielkości okręgów nasza ordynacja jest mniej więcej normalna, w porównaniu z wielu ustawami zagranicznemu Weźmy ustawę francuską, która mówi, że najwięcej mogą być tworzone okręgi sześciomandatowe. W Belgii także sześciomandatowe okręgi są normą. Na 30 okręgów jest tam 186 mandatów, t. zn. 6 mandatów przeciętnie, na okrąg. A u nas ma się rzecz tak samo; mamy mandatów 408, według drukowanego tekstu, a po przeliczeniu właściwie 407, a okręgów wyborczych mamy 68. Przeciętnie jest znowu 6 mandatów.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PBuzek">Tak samo nie jest rzeczą słuszną, jeżeli się zaczepia przepis naszej ordynacji, w myśl którego w drugiem skrutynjum nie można otrzymać więcej mandatów, niż połowę mandatów zdobytych przez pewne stronnictwo w okręgach wyborczych. Ten przepis uważam za jeden z najważniejszych.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Przeciwny demokracji)</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#PBuzek">Demokracja nie wymaga rozdrobnienia Sejmu na małe grupki. Celem tego przepisu, jak to zaznaczyłem, jest utrudnić powstawanie nowych stronnictw, utrudnić rozbijanie stronnictw, a ułatwić tworzenie stronnictw silniejszych.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#PBuzek">Jeżeli ten cel będzie osiągnięty, to ten przepis będzie miał zupełnie ten sam skutek, co przepis, który proponuje kol. Niedziałkowski. Weźmy np. wynik wyborów w Rzeszy niemieckiej. Tam rozdrobnienie stronnictw nie jest takie duże, jak u nas. Stronnictw jest tam o połowę mniej, a rezultat jest taki, że dla tamtejszych stosunków jest wszystko jedno w praktyce, czy się wprowadza ten przepis w myśl uchwały komisji, czy też wniosek p. Niedziałkowskiego. Jaki bowiem był tam wynik wyborów? Wybrano w okręgach socjalistów 77, a z listy państwowej i krajowej weszło 17, gdy połowa z 77 wynosiłaby około 39. Więc to jest zupełnie obojętne. Niezawiśli socjaliści przeprowadzili 76 w okręgach, a z listy państwowej i krajowej 15, niemiecko-narodowi 46 i 16, niemiecko- ludowi z 2 okręgów 47; z listy państwowej i krajowej 13, centrum 47 z okręgów, a 12 z listy państwowej i krajowej, liberalne stronnictwo ludowe 22 z okręgów, a 4 z listy państwowej. Komuniści tylko są dotknięci, bo wprowadzili z okręgów jednego i z listy państwowej też jednego, a przy naszym systemie nie otrzymaliby nic. Więc dla każdego większego stronnictwa jest to rzecz obojętna. Jeżeli zaś chodzi o to, aby utrudnić rozbijanie stronnictw, aby nie dopuścić do zatomizowania się życia politycznego, to należy przyjąć system, jaki proponuje Komisja, a mianowicie to ograniczenie, że z listy państwowej w drugiem skrutynjum nic może być więcej wybranych posłów, aniżeli połowa tych, którzy uzyskali mandat w okręgu. W naszych warunkach na jakiś czas to jest rzecz absolutnie konieczna.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#PBuzek">Co się tyczy innych przepisów naszej ordynacji wyborczej, to chciałbym tylko zwrócić uwagę na przepisy najważniejsze. Ordynacja wyborcza powinna dawać gwarancję, ażeby rezultat wyborczy był wynikiem woli ludności, i powinna ludności ułatwiać spełnianie obowiązku wyborczego, dostęp do urny wyborczych. Z tego powodu jesteśmy innego zdania, niż większość Komisji, mianowicie jeżeli chodzi o podział na obwody glosowania, żądamy, ażeby przedewszystkiem usankcjonowano zasadę, że każda gmina ma być oddzielnem miejscem wyborczem: żądamy, aby tak, jak dotychczas ma to miejsce, zwłaszcza w Małopolsce, nawet gminy małe stanowiły własny dla siebie obwód głosowania, tak, żeby wyborcy nic musieli chodzić do drugiej gminy, by tam oddać swoje głosy. Dalej przy większych gminach żądamy podziału gminy na obwody głosowania i uważamy, że obwód taki nic powinien liczyć więcej, niż 2.000 mieszkańców, bo 2.000 mieszkańców oznacza przeszło 1.000 wyborców, t. zn. przy większym udziale wyborców 800 głosujących, co w naszych warunkach należy uważać za liczbę już dosyć znaczną, a nic zbyt wielką, żeby nie można przeprowadzić głosowania w ciągu 12 godzin. Z tego powodu postawimy do art. 12 poprawkę, domagająca, się, ażeby każda gmina stanowiła miejsce głosowania, oraz, ażeby gminy większe, które mają więcej, niż 2.000 mieszkańców, były podzielone na obwody, tak, żeby liczba ludności każdego obwodu wynosiła maksymum 2.000 mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#PBuzek">Dalej, co się tyczy samej taktyki, w jakiej wybory mają być przeprowadzone, to większość Komisji nie podziela stanowiska Zw. Lud.-Narod., który proponuje przeprowadzić cały akt wyborczy w ciągu dni 49. Wniosek Zw. Lud.- Narod, byłby do przeprowadzenia pod jednym tylko warunkiem, gdybyśmy mieli listy stale wyborcze. Ale my list stałych wyborczych nie mamy. Zawsze przed każdemi wyborami muszą być listy wyborcze osobno, ad hoc ułożone^ ^i z lego powodu nic może termin, w którym się wybory wyznacza u nas, być tak krótki, jak za granicą, jak w tych państwach, które mają stałe listy wyborcze, ustalone z początkiem roku, oraz na zawsze dla wszelkich wyborów, dokonywanych w ciągu tego roku. Jeżeli skrócimy termin tak, jak to proponuje wniosek Zw. Lud.-Narod., to byśmy rzeczywiście bardzo utrudnili wyborcom dochodzenie swoich praw wyborczych, a przytem nie dalibyśmy gwarancji, że listy wyborców będą odpowiednio urządzone i będą obejmowały rzeczywiście wszystkich tych, którzy mają prawo wyborcze, a nie będą obejmowały tych, którzy prawa wyborczego nie mają.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#PBuzek">Z tego powodu, chociaż w teorii by nam takie skrócenie okresu wyborczego było milsze, w praktyce jednak będziemy musieli obstawać przy uchwale Komisji.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#PBuzek">Jedną z głównych różnic, która wyróżnia korzystnie uchwalę Komisji od projektu rządowego, jest to, że całe postępowanie wyborcze jest według uchwały Komisji bardzo szczegółowo uregulowane. Komisja zadała sobie ten trud, żeby wydać przepisy, któreby uniemożliwiały jakiekolwiek nadużycie w dokonaniu wyborów. Przepisy wprowadzone przez Komisję w bardzo wielu punktach, zwłaszcza przepisy o samem głosowaniu, więc sposób odbywania głosowania, potem sposób obliczenia wyniku wyborów w obwodach, są tak szczegółowo obmyślane, że według naszego zdania wystarczą na zagwarantowanie czystości wyborów.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#PBuzek">Mam nadzieję, że ta praca, którą Komisja w tym kierunku wykonała, nie pójdzie na marne. Gdybyśmy mieli przepisy mniej szczegółowe, nie przewidujące z góry ewentualnych nadużyć, to moglibyśmy z pewnością oczekiwać, że te nadużycia by się zdarzały, bo tam, gdzie się zostawia drzwi otwarte, wchodzą goście, czasem nawet bardzo niemili. A przez to, że Komisja te wrota zamknęła, przyczyniła się znakomicie do postawienia całego aktu wyborczego na właściwych podstawach.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#PBuzek">Chciałbym jeszcze pomówić o jednej kwestii, która w dyskusji publicznej, zwłaszcza w prasie, dość dużo zabierała miejsca, mianowicie o kwestii reprezentacji miast. Konstytucja nasza przewiduje równość prawa wyborczego i rzeczywiście równość ta także w tym względzie powinna być przyjęta, t. j. zasada ta powinna być miarodajna. W państwach zagranicznych prawej wyborcze jest dla wsi i miast zupełnie takie samo.</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#PBuzek">Miasta nie mają żadnego specjalnego uprzywilejowania. Np. we Francji sprawa jest przeprowadzona według formuły matematycznej, mandat na 75.000 mieszkańców. O ile chodzi o Anglię, to tam uprzywilejowane jest jedno miasto City londyńskie, które ma 13.000 mieszkańców i dwa mandaty. Jeżeli się weźmie Londyn, jako całość, to takiego uprzywilejowania absolutnie niema. Liczba posłów Londynu, jako całości nie jest w stosunku do liczby ludności absolutnie większa, niż w obwodach wiejskich. Co się tyczy Niemiec, to tam system wyborczy o to się troszczy, żeby nie było żadnego widocznego uprzywilejowania. Na 60.000 oddanych głosów przypada jeden mandat, wszystko jedno, czy w mieście, czy na wsi. Co się tyczy Czecho-Słowacji, to Praga nic stanowi odrębnego okręgu wyborczego, tylko do Pragi zostało przyłączone dwadzieścia kilka powiatów wiejskich i stworzono w ten sposób ogromny okrąg. Okrąg ten jest rzeczywiście uprzywilejowany, ale to nie jest uprzywilejowanie miasta Pragi, tylko tego okręgu wyborczego, w którym jest położone miasto Praga. Otóż, zdaje się, że nasza ordynacja wyborcza powinna pod tym względem iść za przykładem tych ordynacji zagranicznych i nic powinno być miejsca dla specjalnego uprzywilejowania miast.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#PBuzek">Co się tyczy szczegółów, to stronnictwo nasze ma szereg poprawek. Poprawki te będziemy omawiali na stosownem miejscu, tutaj zaś chcielibyśmy zrobić jedną uwagę zasadniczą. Uwaga ta dotyczy jednej z podstaw zasadniczych całej ordynacji, mianowicie kwestii, kto ma przeprowadzić wybory. Otóż Komisja tutaj poszła drogą inną, niż projekt rządowy, a zdaje, się nam, że drogą zupełnie właściwą. Mianowicie Komisja szuka gwarancji bezstronnego przeprowadzenia wyborów w tem, że komisje wyborcze będą się składały z różnych czynników, a więc przewodniczącym w komisji okręgowej jest sędzia, oprócz tego wchodzi także delegat wojewody i reprezentant samorządu. Co się tyczy komisji miejscowej, to skład jej jest podobny. Przewodniczącego mianuje komisja okręgowa, jednego członka mianuje władza polityczna, innych wybiera rada gminna. My właśnie w tym mieszanym składzie tych komisji wyborczych upatrujemy jedną z istotnych gwarancji czystości wyborów i sprawiedliwego ich przeprowadzenia. Dlatego za tą zasadą będziemy głosowali. W pewnych szczegółach jednakże zastrzegamy sobie prawo wnoszenia poprawek, mianowicie o ile chodzi o skład komisji okręgowych, wydaje nam się, że nie jest rzeczą słuszną, aby miasto było zawsze reprezentowane przez dwóch, a gmina wiejska także przez dwóch. Chcielibyśmy, aby to ustosunkować odpowiednio do liczby ludności, a więc aby miasta miały jednego reprezentanta, a gminy trzech, bo taki jest stosunek między ludnością miejską a wiejską w Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszalekMaj">Głos ma p. ks. Lutosławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PksLutoslawski">Wysoka Izbo! Prace nad ordynacją wyborczą będą należały we wspomnieniach naszych do najmilszych w Sejmie. Były one nacechowane przez cały czas wielkim obiektywizmem, oraz zupełnym brakiem ubocznych i ukrytych intencji politycznych. Istotnie wszyscy członkowie Komisji Konstytucyjnej nawet z przeciwnych obozów, nieraz w zasadniczych rzeczach bardzo sprzeczne ze sobą zajmujący stanowiska, różnych zapatrywań, dążyli wyłącznie do tego, aby na podstawie i gruncie Konstytucji dać Rzeczypospolitej możliwie najlepszą ordynację wyborczą.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PksLutoslawski">Jeśli to mówię, to dlatego, ażeby odraził jasno określić nasze stanowisko, że stojąc całkowicie na gruncie Konstytucji z góry rezygnowaliśmy z walki o jakieś zasady ordynacji wyborczej, które przy pewnym gwałcie nad Konstytucją uczyniłyby ordynację lepszą w naszem przekonaniu. Takich prób z żadnej strony nie było, dlatego, że oczywiście ordynacja wyborcza jest i może być tylko rozwinięciem artykułów Konstytucji. W ramach naszej Konstytucji staraliśmy się złagodzić to, cośmy uważali za ujemne strony systemu w niej przepisanego. Pierwszą taką ujemną stroną i najważniejszą jest konieczny skutek proporcjonalnych wyborów — ogromne rozbicie przedstawicielstwa narodowego na drobne grupy. Widowisko, jakie z siebie daje Sejm niniejszy, który nie jest zdolny do wytworzenia jakiejkolwiek większości, wystarczającem było dla nas zastrzeżeniem, że jest niezbędne takie złagodzenie systemu proporcjonalnego, aby jednak wytworzyć w przyszłych ciałach ustawodawczych większość zdolną do rządzenia krajem. Zadanie opozycji jest twórcze tylko tam, gdzie istnieje stanowcza i świadoma większość; gdzie tej większości niema, najbardziej obywatelskim duchem przepojona opozycja nie może użytecznie pracować, gdyż ani nie jest dość silną, aby do czegoś robionego przez niepewną większość nie dopuścić, ani dość silną, aby przeprowadzić to, co sama uważa za dobre dla państwa. Taki stan rzeczy sprawia, że państwo jest pozbawione odpowiedzialnych za jego losy gospodarzy, a ciało ustawodawcze staje się zgromadzeniem krytyków, w którem twórczych elementów właściwie być nie może, bo twórczość elementów parlamentarnych wymaga dostatecznej siły, aby swój pogląd w wykonaniu państwu narzucić.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PksLutoslawski">Sposoby uczynienia systemu proporcjonalnego mniej szkodliwym w tym kierunku znaleźliśmy i jesteśmy co do tego zgodni, że pewne ograniczenie przez wprowadzenie list państwowych i ograniczenie korzystania z nich przez zbyt małe grupy jest środkiem wskazanym i słusznym.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PksLutoslawski">Dopiero w ostatniej chwili P. P. S. wysunęła zasadniczą odmianę koncepcji list państwowych, która całkowicie przekreśla skutek ich zastosowania. Przez podzielenie z góry mandatów pomiędzy okręgami i listami państwowemi, właściwie nic się ujemnych stron proporcjonalności nie zmniejsza. Dlatego do tej propozycji przychylić się nie mogliśmy, będąc zawsze gotowi iść jak najdalej w umożliwieniu pewnym mniejszościom, byleby nie za drobnym, uzyskania swojej słusznej reprezentacji, jednakże zejście do systemu de Hondta uważamy za skazanie z góry przyszłych ciał ustawodawczych na bezczynność, bezpłodność, może jeszcze gorszą, aniżeli Sejmu obecnego. Pozatem w podziale na okręgi wyborcze wielkich różnic między nami nie było.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PksLutoslawski">Poprawki, które Izba ma przed sobą, właściwie zasadniczej myśli przewodniej nie wykazują, z wyjątkiem poprawek żydowskich, które idą naogół w tym kierunku, ażeby element miejski, w której większość żydowska się znajduje, uczynić bardziej skutecznym czynnikiem wyborczym. Jest to dążenie zupełnie zrozumiałe i uzasadnione. Grupa ludności, którą posłowie żydowscy reprezentują, ma zawsze prawo do tego dążyć, ale z drugiej strony mam wrażenie, że i my mamy wszelkie prawo starać się o to ażeby ta reprezentacja zbyt, liczną nie była, ze względu na nasze doświadczenie, wskazujące, że jej stosunek do państwa całkowicie naszemu poglądowi na dobro państwa nie odpowiada. Myśmy sami chcieli również reprezentację miast powiększyć o jeden okrąg miejski, pragnęliśmy mianowicie z Wilna uczynić osobny okrąg miejski, ze względu, więcej na politykę ogólną w stosunku do Wileńszczyzny, aniżeli ze względów techninki wyborczej. Jednakże opinia kolegów naszych z Wileńszczyzny bezpośrednio zainteresowanych, skłoniła nas do odstąpienia od tego zamiaru na najbliższy czas, dopóki tej ordynacji nie będziemy mogli dostosować do nowych warunków. Nie sprzeciwialiśmy się natomiast znacznemu powiększeniu mandatów z miast wogóle, chociaż zdajemy sobie dobrze sprawę, że to powiększenie liczby mandatów z miast prawdopodobnie przyczyni się do podniesienia liczby mandatów żydowskich, jednak skądinąd interesy miast, jako miast są tak ważne, że danie możności walki o to, ażeby ten miejski mandat dostał się w ręce reprezentacji polskich sfer, uważani za słuszne i wskazane.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PksLutoslawski">Co się tyczy art. 3, mającego ogromną doniosłość polityczną, mianowicie, ograniczającego prawo wyborcze w myśl Konstytucji, nie moglibyśmy się przychylić do stanowiska P. P. R. i P. S. L. „Wyzwolenie”, które proponuje, aby do tego artykułu dodać uwagę, że: zasądzenie za czyny popełnione z pobudek politycznych, lub społecznych nie pociąga za sobą utraty prawa wybierania. Tego rodzaju wystąpienie uczyni w olbrzymiej ilości wypadków cel tego artykułu iluzorycznym, bo określenie intencji zbrodni pomiędzy temi, które tu są wymienione, jest wogóle bardzo trudne, albowiem pewne kategorie zbrodni, których ten artykuł dotyczy, te mianowicie, za które przypuszczalnie komuniści byliby skazani, zawsze byłyby popełniane z pobudek politycznych i oni właśnie powinni być pozbawieni praw wyborczych przedewszystkiem.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PksLutoslawski">Pozatem poprawki są tylko dwie, poza kwestią terminu, mianowicie, jedna w sprawie rad powiatowych w Małopolsce, a druga w sprawie konieczności umiejętności pisania i czytania dla członków Komisji Wyborczej. W szczegółowej rozprawie będziemy mogli w paru słowach umotywować nasze stanowisko, w ogólnej zaś pragnę się zająć tylko sprawą terminu. Zgadzam się całkowicie z p. referentem, że niepodobna na plenum Sejmu zmieniać ustalonego systemu terminu wyborów, niepodobna przy każdym artykule glosować, czy termin ma być trzy czy pięciodniowy, bo naruszenie jednego terminu musi skutkować logicznie w całej konstrukcji i może być precedensem naruszenia wszystkich innych. Dlatego, wyobrażam sobie, że p. Marszałek będzie musiał poddać pod głosowanie najprzód samą zasadę, czy przyjąć konstrukcję terminu 78, czy 49 dniowego. Zależnie od tego w razie przyjęcia jednej propozycji, będzie można głosować w szczegółach, bo inne głosowanie, oczywiście, zmusiłoby do odesłania sprawy do Komisji i ponownego opracowania całego systemu, nie mówiąc o tem, że bardzo łatwo zdarzyć się może, że dwa głosowania nad poszczególnemi artykułami wywołałyby sprzeczność i niezgodność, które nie dałyby się pogodzić w technice wyborczej.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PksLutoslawski">Istnieje natomiast jeden wyjątek, i tu chciałbym się zwrócić do pierwotnego projektodawcy, prof. Buzka, ażeby zechciał bezstronnie rozważyć możność przyjęcia tej propozycji. Mianowicie między propozycjami naszemi, skreślenia terminu są dwie kategorie. Jedna odnosi się do terminu reklamacyjnego, który daje interesowanemu prawo wkroczenia w obronę swoich praw i to jest zagadnienie 14 czy 7-dniowego terminu reklamacyjnego. A druga — to są wszystkie pozostałe terminy, których skrócenie nie ukróca niczyich praw, tylko wymaga większej sprawności od aparatu wyborczego. Osobiście uważam, że i skrócenie terminu reklamacyjnego nie jest szkodliwe dla nikogo, bo doświadczenie nam mówi, że jak człowiek ma dwa tygodnie czasu, to w pierwszym tygodniu napewno nic nie będzie robił, więc jeżeli damy tydzień czasu, to jest akurat ten drugi tydzień i pierwszy tydzień można spokojnie wykreślić. Jeżeliby nawet ta propozycja większości nie znalazła, to pragnąłbym, ażeby może znalazła większość reszta naszych propozycji, ażeby pozostał termin 14-dniowy dla reklamacji, a wszystkie inne terminy zostały według naszej propozycji skrócone. Nie można niedoceniać ogromu niebezpieczeństwa, jakim grozi Państwu zbyt długi okres wyborczy. Wszędzie na świecie okres wyborczy jest wielką gorączką, a w kraju takim, jak nasz będzie gorączką tem większą. Wybory w Wileńszczyźnie dały nam pewien przedsmak tego, jak będzie wyglądał okres wyborczy w Polsce, zwłaszcza w niektórych okręgach. Sądzę, że nie będzie obywatela, który się troszczy o dobro Państwa, żeby się nie zawahał nad tem, czy jest dobrze, ażeby ze względów czysto technicznych i praktycznych narażać Państwo na kilkotygodniową taką gorączkę, czy nie należy dołożyć wszelkich sił, ażeby trudności techniczne pokonać, ażeby praktyczne względy dostosować do tej konieczności, aby jednakże terminy sprowadzać do minimum.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PksLutoslawski">Mam wrażenie, że termin 49-dniowy przez nas proponowany, pod względem technicznym jest zupełnie możliwym do wykonania, a sądzę, że wszystkim nam zależy na tem, aby pomimo to, że oczywiście każdy będzie się starał ujemne strony ordynacji wyborczej hamować i krępować i skutki ujemne tego okresu zmniejszać, bo aż nadto mamy doświadczenia wyborczego u nas i wszędzie na świecie, żebyśmy się mogli łudzić co do tego, ażeby bardzo wielkie skutki te starania odniosły i niema innego sposobu nad ten jak możliwe skrócenie terminu okresu wyborów. Dlatego bardzo usilnie będziemy starali się o to, aby dla naszej propozycji większość pozyskać w tym głównie względzie, a pozatem wykażemy w szczegółowej dyskusji, że technicznych niemożliwości to naogół nie pociągnie za sobą ani ukrócenia niczyich praw.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PksLutoslawski">Na tem w ogólnej dyskusji udział nasz uważam za wystarczający, gdyż pozatem żadnych zasadniczych różnic nie było.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PksLutoslawski">Proponowane wnioski mniejszości, które zostały przez Komisję odrzucone, może przy szczegółowej rozprawie będą wymagały zajęcia stanowiska, ale naogół samo przez się wynika, że wychodzą one z zupełnie odmiennego założenia i odmiennych tendencji, i mam wrażenie, że na dobrą sprawę po ogólnej dyskusji będzie można prawie bez dyskusji przejść do głosowania nad szczegółami.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszalekMaj">Głos ma p. Liebermap.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PLieberman">Szanowni Panowie! Ordynacja wyborcza w tem brzmieniu, jak ją Komisja nam przedłożyła, nie może obudzić zachwytu w nikim, kto jest szczerym zwolennikiem zasad demokracji. Powiedział pan referent, że ordynacja ta nie przedstawia czystego systemu i miał niezawodnie na myśli technikę wyborczą, ale i sam system wyborczy, który jest podstawą ordynacji opracowanej przez Komisję Konstytucyjną, nie jest czystym ze stanowiska zasad demokracji. Z przepisów głównych tej ordynacji przebija się nie chęć zaspokojenia potrzeb nowoczesnego państwa demokratycznego, lecz tylko chęć zabezpieczenia, ugruntowania i utrwalenia interesów wielkich stronnictw. To jest celem ordynacji wyborczej; taki jest i powinien być ideał ordynacji wyborczej w demokratycznem państwie. Powinna ona stworzyć ustawowe warunki, zabezpieczające wybór parlamentu, któryby był wiernem i prawdziwem odbiciem opinii prądów i interesów nurtujących społeczeństwo. To jest ideał ordynacji wyborczej i to powinno się uważać za jej cel. Ordynacja wyborcza. która nie zabezpiecza tej swobodnej gry i walki interesów i idei na arenie parlamentarnej, jest karykaturą szkodliwą dla Państwa, gdyż zmusza te prądy i te interesy i te idee, które w sztuczny sposób zostały wyparte z areny parlamentarnej, okrojone i okaleczone, walczyć poza parlamentem i przeciwko parlamentowi. A to nigdy nie wychodzi na korzyść państwa, nie wychodzi na korzyść rozwoju demokratycznego i interesów życiowych, ideowych i gospodarczych państwa. Parlament, który jest fałszywem odbiciem tej gry interesów i idei, która się odbywa w społeczeństwie, parlament, który jest karykatura tego, co się dzieje w społeczeństwie, staje się w rezultacie parlamentem słabym, bezsilnym, bo nie ugruntował swoich korzeni w duszy i umysłach społeczeństwa, taki parlament będzie i musi być igraszką w rękach rządów, igraszką w rękach przypadku, taki parlament, ponieważ nie tkwi prawdziwie w opinii i ideach społeczeństwa, a usiłuje narzucać mu sztuczne formy i sztuczną treść życiową doprowadza przez to do konfliktu, do wstrząśnięć, do opóźnienia rozwoju w społeczeństwie i w państwie. I tak ordynacja w porównaniu z tym ideałem, jaki jej przyświecać powinien, mnie się przedstawia nie jako instrument demokracji, tylko jako sieć nastawiona przez wielkie stronnictwa na złowienie małych i średnich stronnictw, małych rybek i rybek średniej wielkości. A rybacy, którzy dzierżą i chcą dzierżyć tę sieć w swoich rękach, to są ci dwaj rybacy, którzy tu w tej sali sejmowej bardzo często opierają się ze sobą, ale w tej sprawie dla dokonania dobrego połowu się połączyli, żeby złowić i zdusić te małe rybki</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(P. Rataj: Okonia)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PLieberman">Panie Kolego, Pan się przerazi, gdy Pan dojdzie do przekonania, że</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">i Pańskie stronnictwo może być w tej samej sytuacji, co p. Okoń</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PLieberman">(P. Rataj: To będzie trudno. Głos na prawicy: Dobry rybak wrzuca małe rybki do wody)* Są różni rybacy. W każdym razie świadczy to o naiwności rybaków, jeżeli nastawiają sieci, w które się sami zaplątują i w których zginą.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PLieberman">P. referent nam przedstawił i z referatu drukowanego Panowie widzą, że w ordynacji, która leży przed nami, ustalono liczbę mandatów na 408, tak że chociaż obszar wyborczy będzie większy, niż ten, który służył za podstawę do wyborów tego Sejmu suwerennego, przyszły Sejm będzie miał mniej posłów, niż Sejm dzisiejszy, o którym mówił p. Buzek, że piszę testament. P. Grzędzielski w swoim referacie cieszy się z tego, że będzie mniej posłów, porwany tendencją p. Michalskiego, który, jak Panowie wiedzą, ma miotłę w ręku i wymiata. P. Grzędzielski, idąc za jego przykładem, zapożyczył tej miotły od p. Michalskiego, i cieszy się, że z Sejmu wymiecie kilkadziesiąt mandatów, kilkudziesięciu posłów, którzy powinniby w nim siedzieć, gdyby należycie rozumiano potrzeby parlamentarne Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PLieberman">Pan Kolega Grzędzielski w swoim referacie drukowanym na poparcie tej swojej akcji oszczędnościowy przytoczył cały szereg cyfr. Powołał się na Amerykę</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(P. Cieśla: Zasadę oszczędności powinno się stosować wszędzie)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PLieberman">Ale trzeba wiedzieć gdzie, bo inaczej będziemy podobni do tego człowieka, który przez cały tydzień nie jada obiadów i cieszy się, że robi oszczędności. P. Grzędzielski powoływał się na przykład Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, gdzie istotnie wypada jeden mandat na 210,000 mieszkańców Ten Sejm został wybrany na tej podstawie matematycznej, że jeden mandat wypada na 50,000 mieszkańców; P. Grzędzielski na podstawie projektu Komisji oblicza jeden mandat na 65,000, a w Ameryce jeden mandat wypada na 210,000, w Niemczech jeden mandat na 187,000 (P. Cieśla: Oby u nas jak najprędzej tak było). Zaraz Pana przekonam, jak Pan się myli; Proszę Panów, Ameryka ma około 100 milionów mieszkańców. Gdyby tam przypadał jeden mandat na 100,000, to musiałoby być 1000 posłów. Niemcy mają sześćdziesiąt kilka milionów ludności. Gdyby tam wybierano na tej samej podstawie cyfrowej, co u nas — 65,000 aa jeden mandat, — toby tam wy padło tak że 1000 posłów, czy nawet coś więcej. Otóż, proszę Panów, rzecz ma się tak, że parlament nowoczesny, aby mógł żyć i pracować, nie może przekroczyć pewnego maksymum, bo inaczej stałby się maszyną niezdolną do pracy (Głos: Wiecem). Gdyby np. Chiny, które, jeżeli się nie mylę, mają 320 milionów ludności, miały jeden centralny parlament, i gdyby miały wybierać według zasady jeden poseł na 100,000 mieszkańców, to ten parlament musiałby się składać z trzech tysięcy posłów. I dlatego stosunku liczby mandatów do liczby ludności w wielkich państwach nie można przeszczepiać na państwa, średniej wielkości. Państwa o wielkiej liczbie ludności, o setkach milionów, w interesie pracy swego parlamentu i jego zdolności do życia muszą przyjmować przeciętną wielką liczbę wyborców na jeden mandat, bo inaczej, nie licząc się z tem, doszłyby do monstrualnej liczby posłów, do parlamentu złożonego z 1000 członków, parlamentu, któregoby żaden marszałek, ani żaden aparat nie był w stanie opanować (P. Cieśla:* A zasadą sprawiedliwości wszechświatowej?). Co to ma wspólnego, Panie Kolego, z tą zasadą? Piszemy testament, a ten, co piszę testament, powinien się zdobyć na większą powagę. To nie jest poważny argument, to są docinki, które absolutnie nie przyczynią się do wy świetlenia sprawy. Sądzę, że mówię rzeczowo i każdy rozsądny człowiek musi się z tem zgodzić, że zasada, która przy konstruowaniu parlamentu obowiązuje w Ameryce, w państwie o wielkiej liczbie ludności, nie może być zastosowana w małem.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PLieberman">Ale tak samo parlament, żeby mógł żyć i pracować z pożytkiem dla ludności, musi mieć pewne minimum postów. Pan Kolega Grzędzielski i Komisja Konstytucyjna oblicza, minimum 408 jest wystarczające</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: Za dużo)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PLieberman">Ksiądz kolega Lutosławski, jeśli się zastanowi nad tem, dojdzie do przekonania, że to nie jest za dużo. Przykład tego Sejmu wykazuje, że jakkolwiek ten Sejm ma więcej posłów, niż przyszły będzie mieć, to jednak okazało się, że nie jest za dużo. Dowodem tego jest prąca w komisjach</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(P. ks. Lutosławski: To od gatunku posłów zależy, nie od liczby)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PLieberman">Otóż od gatunku — zgoda. Ponieważ jednak my nie jesteśmy w stanie ani w Konstytucji, ani w ordynacji przepisać wyborcom gatunku posłów...</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: Jesteśmy!)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#PLieberman">Nie jesteśmy. Proszę wskazać mi taki przepis Konstytucji (Głos: Listy państwowe. P. ks. Lutosławski: Czy Pan co pomoże, jeśli Pan po dwóch nieuków za jednego mądrego każe wybrać?). Księże Kolego! Jakich posłów ma wybrać ludność, to jest rzeczą ludności i żadne pobożne życzenia w tym kierunku pomocy nam nie przyniosą (P. ks. Lutosławski: I liczba nie pomoże). Przy wyborach decyduje często interes lokalny, interes partyjny, interes społeczny i nie da się w żaden sposób przekonać ani włościan, że mają wybierać wyłącznie tylko inteligencję (P. ks. Lutosławski:* Wyście swoich wyborców dostatecznie przekonali). Proszę posłuchać i dać mi spokojnie moją myśl rozwinąć, a sądzę, że Ksiądz Kolega się przekona, że nie jest bezzasadne to, co mówię. Jacy mają być posłowie, to jest rzeczą ludności i w tym kierunku nic uczynić nie jesteśmy w stanie dlatego, że ludność nie kieruje się wyłącznie tem, czy dany kandydat jest odpowiedni na podstawie swoich kwalifikacji do ustawodawstwa, i dlatego jedyny ratunek leży w pewnem powiększeniu liczby mandatów, bo to powiększenie daje nam prawdopodobieństwo, że mimo skłonności ludności do wyboru posłów wedle upodobania, a nie wedle potrzeb pracy parlamentarnej, przy większej liczbie posłów wejdzie do Sejmu większy procent ludzi o wykształceniu takiem, jakiego profesor Buzek domaga się dla pożytecznej i wydajnej pracy parlamentu.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PLieberman">Dlatego stronnictwo moje stawia wniosek o powiększenie liczby mandatów. Parlament polski jest w położeniu znacznie cięższem, niż parlamenty całego świata, bo parlament polski prócz zadań, ciążących normalnie na każdym parlamencie, jako to: kontrola budżetów, kontrola kontyngentu rekruta, ustawodawstwo wy pływające z potrzeb życia codziennego, będzie miał jeszcze za zadanie kontynuować budowę Państwa, co potrwa jeszcze dziesiątki lat. Na Sejmie polskim będą, ciążyły znacznie większe poważniejsze zadania, aniżeli na każdym innym parlamencie świata cywilizowanego. Proszę mi pokazać państwo, w którem obowiązuje pięć ustawodawstw cywilnych, wdrażających się tak głęboko jak u nas w stosunki majątkowe wszystkich obywateli, U nas obowiązuje pięć kodeksów cywilnych i one wpiły się w życie i gospodarcze i społeczne tak, że trzeba będzie wielkiej pracy, żeby je wykorzenić, usunąć i zastąpić jednolitem ustawodawstwem dla całego Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PLieberman">Unifikacja ustawodawstwa w Polsce musi być obliczona na dziesiątki lat intensywnej pracy parlamentarnej. A pozatem ciążyć na nas będą normalne zadania, które ciążą na każdym parlamencie, a które po wojnie są olbrzymie, a które w Polsce są dwu i trzykrotnie cięższe. Dalej, do podstawowych funkcji i zadań parlamentu należy kontrola Rządu, kontrola administracji, kontrola biurokracji. Pod tym względem i na tem polu na posłach parlamentu polskiego również ciążą znacznie większe zadania, aniżeli na posłach innych parlamentów, bo nasza administracja jest znacznie mniej skonsolidowana, znacznie mniej doświadczona, znacznie mniej wyrobiona i poseł, który jest kontrolerem Rządu, jako członek Sejmu, jako część całości, i jako jednostka, ma do spełnienia o wiele większe, o wiele uciążliwsze zadania, niż posłowie innych państw. Panowie z życia swego wiedzą, że nie można się opędzić korespondencji, że się nie znajduje czasu, żeby się rozmówić i wysłuchać ludzi pokrzywdzonych przez administrację. Jeżeli więc Panowie stworzą za wielkie okręgi, jeżeli Panowie uchwalicie mandaty, obliczone, na znacznie większą przeciętną liczbę mieszkańców, aniżeli to dotąd było, to posłowie przyszłego Sejmu upadać będą pod brzemieniem tych olbrzymieli zadań, które wymagają intensywnej pracy. To, co powiedziałem, nie jest powiedziane w interesie jednego stronnictwa, ale w interesie wszystkich, w interesie żywotności całego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#PLieberman">Dlatego, proszę Panów, będzie znacznem odciążeniem i znaczną ulgą, jeżeli liczba przeciętna mieszkańców przypadająca na jeden mandat, zostanie zredukowana do tej, jaka dotychczas obowiązuje</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(P. Tabaczyński: To nie jest lekarstwo na to, o czem Pan mówił)</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#PLieberman">Pan chce mieć lekarstwo, które usuwa wszelkie choroby, takie chyba stronnictwo Pańskie posiada.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#PLieberman">Ta przeciętna liczba 408 mandatów na 27 milionów ludności daje według obliczenia prawdopodobieństwa przeprowadzonego przez p. referenta jako dzielnik, przypadający na jeden mandat, liczbę około 28,000 głosów głosujących. Odtąd więc na podstawie tej ordynacji jeden poseł, aby być wybranym, będzie musiał zdobyć w okręgu około 28,000 głosów, to znaczy przeszło dwa razy tyle, ile przypada na podstawie obowiązującej dziś ordynacji dla obecnego Sejmu. Panowie zrozumieją, że jeżeli podwoimy, a nawet więcej, niż podwoimy liczbę głosów i dzielnik przeciętny, przypadający na jeden mandat, to będzie to przepis skierowany przeciwko tym stronnictwom, które są albo mniejszością polityczną, albo mniejszością społeczną, albo mniejszością narodową w tym Sejmie.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#PLieberman">Mówiono tutaj o krzywdzie miast i usiłowano odeprzeć zarzut, że zaproponowana ordynacja wyborcza wyrządza im krzywdę.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#PLieberman">Do rzędu czynników pokrzywdzonych przez taki wysoki dzielnik należą również i miasta. P. Buzek i p. referent usiłoqali wykazać, że miasta są uprzywilejowane. P. Buzek przytoczył przykład Anglii i Francji, gdzie ludność miejska nie jest uprzywilejowana, ale też we Francji i Anglii nie trzeba było specjalnego podkreślenia potrzeby uposażenia miast w większe prawa, gdyż w Anglii miasta stanowią większość wyborców, więc mają i tak przywileje większości, a we Francji ludność miejska stanowi 50%, a więc znowu nie trzeba było przywileju. A więc ten przykład Anglii i Francji spalił na panewce, absolutnie niczego nie wykazał. P. Grzędzielski mówił na wstępie w swoim referacie, że ordynacja wyborcza, ta, o której mowa, zna przedewszystkiem równość wobec prawu, wykonywa Konstytucję lojalnie, uczciwie i zna tylko dwojaki cenzus, przepisany przez Konstytucję, t. zn. cenzus uczciwości i cenzus wieku. Ale p. referent w swojem przemówieniu, a poparł go ks. Lutosławski wprowadził dwa nowe cenzusy i zupełnie otwarcie z całą szczerością, do wprowadzenia tych dwóch nowych cenzusów się przyznał. Kolega Grzędzielski, mówiąc o rzekomej krzywdzie miast, która, zdaniem jego, jest urojoną, powiada, że w miastach żyje pewna część ludności, która nie brała udziału w kulturze narodu, w kulturze Państwa i dlatego dobrze jest, że ta część ludności nie ma takich praw, nie jest tak równo traktowana, jak reszta ludności. Ale proszę Panów, ordy nacja wyborcza nie jest ustawą karna, jest ustawą wyborczą. Ordynacja wyborcza nie ma na celu karania tej części ludności, która nie bierze udziału w kulturze i obdarzania jej mniejszym zasobem praw wyborczych, aniżeli się jej według Konstytucji należy.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#PLieberman">Proszę Panów, równość polega nie tylko na tem, że się każdemu obywatelowi daje jeden głos. To jest równość czysto mechaniczna. Ale tę równość można wykoszlawić i obrócić w przeciwieństwa, jeśli się w tendencyjny sposób przeprowadzi podział okręgów. Np. w Prusiech, gdzie także obowiązywała równość wobec prawa, gdzie każdy wyborca miał jeden głos, był okrąg wyborczy, w którym robotników było 160,000 i tych 160,000 wyborców miało taką samą ilość posłów, jak okręgi wyborcze inne, gdzie nie było robotników, które miały 40 czy 50,000 ludności. Tym słynnym okręgiem wyborczym jest, zdaje się, Spandau — apeluję do Kolegów z b. Dzielnicy Pruskiej, którzy tę rzecz lepiej znają</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#PLieberman">Otóż na tym przykładzie pokazuję Panom, że można się nabożnie modlić do równości wobec prawa, bo przecież każdy ma jeden głos, ale tych, co mają ten jeden glos, rozdzielić tak, iż setki tysięcy głosów stanowią akurat tyle, ile stanowi 20, 30, czy 40,000 innych głosów, którym się przyznaję pierwszeństwo, i do których się jest przyciąganym sympatią, czy interesem, czy Bóg wie czem. Otóż tak jest z miastami.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#PLieberman">Pozornie miasta mają te same prawa, ba, nawet wykazywał p. kol. Grzędzielski, że w Krakowie na 43,000 wypada jeden mandat, a więc że Kraków ma przywilej. Ale zapomniał o jednej rzeczy: że przy tym systemie obliczania może przyjść do tego, że w Krakowie i Poznaniu nie wybierze się ani jednego posła. Dlaczego? Ci Panowie, którzy przeczytali ordynację wyborczą i poszczególne jej przepisy, wiedzą, że mandat wyborczy ustala się w ten sposób, że liczbę oddanych głosów dzieli się przez liczbę mandatów, które mają być obsadzone i liczba, która wynika z tego obliczenia, musi być zdobyta przez każdą listę, inaczej niema wyboru. Więc weźmy przykład Krakowa i Poznania. Jeśli w Krakowie przypuśćmy na 80,000 glosujących krąży 6 lub 7 list stronnictw, walczących tam o rząd dusz, a mandatów jest tylko cztery, wtedy może się zdarzyć, że żadne z tych stronnictw nie osiągnie owego dzielnika, a w takim razie zapytuję się, gdzie się podziały równe prawa miast? A więc np. Kozienice w tem samem Państwie położone, będą miały swoich 3, 4 czy 7 posłów, a Kraków, prastary gród, o tak świetnej tradycji — ośrodek kultury i życia umysłowego w Polsce, nic będzie miał ani jednego posła, bo wszystkie głosy pójdą na listę państwową, komu zaś przypadnie według listy państwowej mandat, na który się złożą te głosy krakowskie, to będzie zależało od porządku, w jakim kandydaci są tam umieszczeni i tam już będą decydowały poszczególne stronnictwa, a wtedy przed tymi kandydatami, którzy mieszkają w Krakowie lub są przywiązani do Krakowa, mogą się znaleźć inni i Kraków będzie bez żadnego zastępstwa w Sejmie. Oto do czego na podstawie tej ordynacji redukują się równe prawu mieszkańców miast. Czy nie jest absurdem ordynacja wyborcza, która prowadzi do takiego rezultatu, że mieścina położona Bóg wie gdzie, za górami, za lasami, ponieważ przeprowadzono tam wybór pięciu czy czterech posłów, będzie miała tych pięciu czy czterech posłów na tej podstawie, że ta mieścina jest częścią składową wielkiego okręgu wyborczego, u miasto Kraków nie będzie miało ani jednego mandatu.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#PLieberman">To samo jest z klasą robotniczą. Klasa robotnicza z małemi wyjątkami nie mieszka na obszarze naszego Państwa w tak zwartych ilościach, żeby mogła w poszczególnych okręgach zebrać ilość głosów dostateczną do zdobycia jednego mandatu. Należy to do wyjątków. A przecież jeżeli Panowie obliczą glosy oddane na stronnictwa robotnicze, to wypadnie na nie więcej, niż milion oddanych głosów; jeżeli się nie mylę, będzie ich 1,100,000. Ponieważ, proszę Panów, w okręgach poszczególnych ci tylko dojdą do wyborów, którzy rozporządzają wielką masą wyborców, to może dojść do tego, i to nie jest wykluczone, że stronnictwo, które rozporządza milionem głosów, nic przeprowadzi wyborów w ani jednym okręgu, bo w ani jednym okręgu nic zdobędzie się na 28,000 głosów i nic uzyska ani jednego mandatu. A przecież to nie jest drobne stronnictwo, które ma wszędzie na wsi i w mieście pokaźną ilość zwolenników, i widocznie odpowiada potrzebom ideowym tego społeczeństwa, skoro ideały wypisane na sztandarze tego stronnictwa, liczącego wśród swoich członków mieszkańców z różnych obszarów Państwa, przyświecają mieszkańcom Państwa naszego wszędzie.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#PLieberman">Panowie mówią: jeżeli nie dojdzie do wyborów w okręgach, to na to wyprowadzamy dowcipne i piękne urządzenie, które nazywa się listą państwową i ta lista będzie objeżdżać całe Państwo i będzie zbierać wszędzie te resztki; z tego się stworzy wielka kupa głosów, potem się to podzieli i będziecie mieli mandaty. To byłoby ładne, gdyby przed tą państwową listą nie stała gilotyna, która ma dwa noże, żeby tem skuteczniej móc obcinać te czynniki i te stronnictwo, na które Panowie patrzycie z góry, jako na stronnictwu drobne. A do tych zagrożonych stronnictw należą także i stronnictwa średniej wielkości. Tą gilotyną są ograniczenia dostępu do listy. Panowie nie tylko ograniczacie dostęp do listy, nie pozwalacie ludziom dostać się do niej, lecz nadto zamieszczacie w ordynacji takie postanowienie, że nawet stronnictwa, które się już dostały do listy, mają wyjść okaleczone. Z jednej strony nic pozwala się wejść, u z drugiej strony, jak już ktoś wejdzie, to niech wyjdzie z rękami i nogami połamanemu niech wyjdzie, jako kaleka. Test już jedno ograniczenie, że korzystać z listy państwowej mogą tylko ci, którzy zdobyli mandaty w trzech okręgach. Ks. posłowi Lutosławskiemu, który widocznie mu wielki apetyt, to nie wystarcza i powiada, że tu trzeba 10 okręgów zdobyć najprzód i pokazać, że jest się silnym, a dopiero wtedy można nastawić rękę i brać z tej wielkiej kupy głosów nazbieranych w całem Państwie. To jest jedno, a drugie - jak już kto w pocie czoła zbierze 3 mandaty i tak się zmorduje, że nareszcie zwycięży w 3-ch okręgach, to przynajmniej należy dać mu nagrodę za to zwycięstwo. Ale nie, Panowie — nie chcę powiedzieć: — „po paskarski”, lecz paskarstwo wkradło się tutaj do ordynacji - powiadacie: zapracowałeś? - dobrze, ale podziel się z nami silnemi, dostaniesz tylko 50%, a 50% idzie dla silnych</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Głos w centrum: Podział zysków. P. Żałuska: Wyście byli zwolennikami silnych i walki)</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#PLieberman">Panie kolego Żałuska, Pan mówi, że myśmy byli zwolennikami silnych (P. Żałuska: I walki). Jesteśmy zwolennikami demokracji przedewszystkiem (P. Żałuska:* Teoretycznie), a demokracja polega na obronie słabych przed silnemi, a Panowie z tej ordynacji wyborczej wykreślacie tę zasadę, a oparliście ja na zasadzie walki przeciw słabym. Śmierć słabym — to jest hasło ordynacji wyborczej. Prawo żyć i rozwijać się mają tylko silni.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#PLieberman">Panowie słyszeliście, jak w tych dwóch poprzednich przemówieniach pogardliwie wyrażano się o tych drobnych stronnictwach, do których Pan kolega także należy i Pan, który tak szyderczo mi docina, także do słabych należy — myśmy towarzysze niedoli</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(Wesołość. Różne głosy)</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#PLieberman">Znów się odzywają kandydaci na silnych, którzy idą z wami, nie z nami słabymi, bo są pewni, że będą silni, ale to może zawieźć.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#komentarz">(Ks. Lutosławski: Czy Pan nie widzi, jak mało jest posłów i jaki przyjemny jest nastrój)</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#PLieberman">To mnie cieszy, że Sejm, który piszę testament jest w dobrym humorze; zwykle nadzwyczaj dobry humor nie towarzyszy pisaniu testamentów (Marszałek dzwoni).*</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#PLieberman">Otóż, proszę Panów, teraz przejdźmy do rzeczy niewesołych dla księdza kol. Lutosławskiego</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(P. Ton: Szkoda go zasmucać, tak rzadko się śmieje)</u>
<u xml:id="u-11.40" who="#PLieberman">Ta ordynacja jest przeciwko miastom. Nic wiem, czy Panowie zamierzali, nie śmiem posądzać Panów o tak niecne zamiary, Panów, których p. Prezydent Ministrów nazwał tak zacnymi ludźmi (Głos:* Mężami), mężami, ale ta ordynacja jest skierowana przeciwko klasie robotniczej i nie ulega kwestii, czego się i Panowie nie wypierają, że jest skierowana przeciw mniejszościom narodowym. A nie wiem, czy jest w interesie Państwa tworzenie ordynacji takiej, która na zewnątrz robi wrażenie ustawy, uchwalonej pod hasłem walki przeciwko mniejszościom narodowym. Przyszłość Państwa nie leży w walce z mniejszościami narodowemi, tylko w porozumieniu, w zbliżeniu się z niemi. Według statystyki nasze mniejszości narodowe przekraczają 30% ludności, a więc stanowią około trzeciej części ludności. Więc w Państwie jest 9 milionów ludności, którą można podciągnąć pod nazwę mniejszości. Nie należy, nie wolno uchwalać ustawy, która trzecią część ludności niepolskiej, nie mówię o polskiej, uważa za wyzwanie, rzucone pod jej adresem. A te przepisy, które ograniczają i miasta i klasę robotnicza i utrudniają jej zdobycie przedstawicielstwa, będącego w sprawiedliwym stosunku do liczebnej siły, te same przepisy utrudniają, i uniemożliwiają zdobycia takiego przedstawicielstwa i mniejszościom narodowym. I dlatego nad tem zagadnieniem Panowie powinniście się uważnie zastanowić.</u>
<u xml:id="u-11.41" who="#PLieberman">Powiedziano tu, że musi się to zrobić dlatego, ażeby życie polityczne nie było rozproszkowane, ażeby wytępić te drobne kluby, drobne stronnictwa, ale ja teraz zapytuję, czy naprawdę sprawiedliwość, prawda i rozum są tylko monopolem wielkich stronnictw? Zapytuję dalej, czy istotnie leży w interesie Państwa wytępiać i utrudniać życie małym stronnictwom, czy to przedstawia istotnie realny interes Państwa i czy Panowie sądzą, że wielkie stronnictwa eruptywnie wydobywają się z duszy społeczeństwa, jak Minerwa z głowy Jowisza? Czy Panowie nie sądzą, że wielkie stronnictwa zanim się stały stronnictwami wielkiemi, najpierw były małemi, a znam przykłady, że wielkie stronnictwa przez jedną noc po jednych wyborach stały się małemi, i to byli tacy, którzy twierdzili, że rozum polityczny, sprawiedliwość, prawda i wszystkie ideały ludzkie, to my. Panu koledze Buzkowi przypominam przykład staroczechów, którzy byli wielkiem stronnictwem, a po kampanii wyborczej stali się małeni stronnictwem, zwyciężeni przez młodoczechów, a ci nagle po jednej kampanii wyborczej także stali się małem stronnictwem, a na ich gruzach powstał szereg małych stronnictw, które wywalczyły niepodległość Państwa czccho-słowackiego.</u>
<u xml:id="u-11.42" who="#PLieberman">Ja zapytuję, czy uśmiercanie sztucznie przez gilotynę ustawową drobnych stronnictw nie stanowi wielkiego niebezpieczeństwa dla życia publicznego, czy uśmiercanie ich nie może doprowadzić do zastoju, do deprawacji życia publicznego? A dlaczego? Bo małe stronnictwa chcą być wielkiemi stronnictwami, a wielkie starają się pozostać wielkiemi drogą walki.</u>
<u xml:id="u-11.43" who="#PLieberman">A walka małych i wielkich stronnictw doprowadza do oczyszczenia atmosfery politycznej i życia politycznego. Widzieliśmy w tym Sejmie walkę wielkiego i małego stronnictwa i dowiedzieliśmy się w toku tej walki wielu ciekawych pouczających rzeczy. A Panowie, którzy jesteście silni, toczycie między sobą domowe spory, z którychby nic wynikało, że rozum polityczny i wszystkie ideały ludzkie mają w was wyłącznych reprezentantów.</u>
<u xml:id="u-11.44" who="#PLieberman">Przypomnijcie sobie Panowie, co Pas nowie ze Zw. L. X. mówili o stronnictwie — „Piast” i naodwrót. Jakim prawem. Wy, silni, którzy się ciągle swarzycie w tym Sejmie i tyle. Szanowni Panowie, o sobie tajemnic opowiadacie, jakim prawem Wy sobie przywłaszczacie prawa i chcecie nam narzucić ustawę, która tylko Wam daje możność życia, a utrudnia życie tym, którzy są słabi! Była mowa o tem, że trzeba stworzyć większość rządową, mówicie, Panowie, że — „my nie chcemy tępić młodych stronnictw, nie jesteśmy żarłoczni”. Tak, Panowie są zacni i szlachetni. Tępienie małych stronnictw nic jest to wasz cel sam w sobie, ale tylko tą drogą — mówicie Panowie — chcecie dojść do stworzenia większości. Kol. Buzek opowiadał nam, jak to w Anglii długo żyją rządy, jeden 6 lat, drugi 5 lat — nie wiem, czy to dobrze, że tak długo żyją — ale Panie kol. Buzek, tylko jedno pytanie: czy na początku Anglii tak samo było? Pan nam opowiadał o dzisiejszej Anglii i Pan przedstawiał stosunki polityczne dzisiejszej Anglii, starego państwa, o starym parlamentaryzmie i chce Pan przeszczepiać to na grunt naszego Państwa odrodzonego, które żyje 3 — 4 lata i Pan ma pretensję do tego państwa, że nic może stworzyć większości! Co do tej większości, proszę Panów, to była tu mowa o pesymizmie i optymizmie, ja osobiście jestem optymistą i wierzę, że Panowie się porozumieją i znajdują się już na najlepszej drodze. Panowie narzekają, że jest za dużo klubów w tym Sejmie. Ja naliczyłem, że jest ich 15</u>
<u xml:id="u-11.45" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-11.46" who="#PLieberman">Do niedawna było 10), we Francji zaś, w państwie narodowo jednolitem, parlamentarnie wyrobionem, jest 10 stronnictw. Te czasy sielankowe, w których parlament był turniejem między dwoma rycerzami, z których jeden zwyciężał, a drugi był pokonany i następnie czekał na swoją kolej, te czasy bohaterskich bojów parlamentarnych między dwoma tylko przeciwnikami przeminęły, nawet dla Anglii, nawet dla tej klasycznej ojczyzny silnych stronnictw parlamentarnych. Konserwatyści rozpadli się liberali, — to były dwa silne stronnictwa, które przez długie lata stały przeciwko sobie, — też rozpadli się, przyszło trzecie, czwarte i dziś jest w Anglii 5 czy 6 stronnictw i dzisiaj parlament angielski nie jest tą klasyczną areną rycerskich turniejów między dwoma bojownikami, tylko jest targowicą parlamentarną, pełną walk chaotycznych, w których trudno się rozpoznać, kto jest zwycięzcą, a kto pokonanym, kto jest widzem, kto interesowanym.</u>
<u xml:id="u-11.47" who="#PLieberman">We Francji, powiedziałem, jest 10 stronnictw parlamentarnych; w Niemczech, mówił kol. Buzek, jest 7 stronnictw. To są państwa narodowo jednolite, dlatego, Szanowni Panowie, nie traćcie nadziei, wy którzy się tak spieszycie do władzy, nie traćcie nadziei, bo z temi naszemi 15 stronnictwami nie jest tak źle. Różnice między niektóremi klubami są tak subtelne, że wielu kolegów nie może rozeznać się w nich i dlatego w żadnym może Sejmie nic dokonywa się taka emigracja i reemigracja między klubami, jak w naszych klubach. Przecież znani są niektórzy koledzy, którzy są wiecznymi tułaczami. Nic mogę w swoim mózgu pomieścić, jaka jest różnica pomiędzy Panami z N. D., a p. Dubanowiczem; ja np. p. Dubanowicza uważam z jego klubem za repatrianta klubowego. To stronnictwo jest w stanie repatriacji, opuściło dawne swoje siedziby i teraz jest w drodze powrotnej. Dlaczego taki zdrowy proces repatriacyjny powstrzymywać gilotyną ordynacji? Albo np. — „Praca Konstytucyjna”, poco dusić tę staruszkę, która niedługo przecież skona naturalną śmiercią.</u>
<u xml:id="u-11.48" who="#komentarz">(P. Żałuska: Albo P.P.S. i Tusgutowcy, Daszyński i Poniatowski)</u>
<u xml:id="u-11.49" who="#PLieberman">Niech ci Panowie oświadcza, którzy nas bardzo często zwalczali.</u>
<u xml:id="u-11.50" who="#PLieberman">I w naszym Sejmie dokona się proces konsolidacji. Z chwilą skonsolidowania się naszych stosunków, z chwilą, kiedy ten proces zostanie dokonany, a on się już rozpoczął, ta liczba klubów, która Panów przeraża, ogromnie stopnieje. Jeżeli Francja może wytrzymać 10 klubów i utworzyć większość parlamentarną, to i w naszym Sejmie, da Bóg, Panowie będziecie mogli tę większość utworzyć. Jeżeli Panowie teraz jej nic stworzyli, to nie jest tak. jak mówił p. Buzek, który całą winę zwalił na mojego przyjaciela Moraczewskiego, twórcę pierwszej ordy nacji. Nie ordynacja jest winna, że są takie stosunki. Panowie, ci, którzyby chcieli dojść do władzy, boją się wyborów. Nic jest to wygodne przed wyborami obejmować władzę i ponosić odpowiedzialność za to, co się dzieje w kraju. Więc nic Moraczewski ze swoją ordynacją zawinił, lecz ten zdrowy instynkt samozachowawczy, który w Wysokim Sejmie tkwi głęboko i z was robi czynniki silne. To jest zdrowe pojęcie własnego interesu. I dlatego te wszystkie argument ty, któreście Panowie przytoczyli na uzasadnienie tych wyjątkowych przepisów, gilotynujących kluby słabe, drobne, średnie, te wszystkie argumenty mnie nie przekonały. I dlatego my powiadamy, że jest niezrozumiałe, że taka ordynacja, skierowana przeciw miastom, w skutkach, — nie chcę Panom imputować złych zamiarów,—przeciwko robotnikom, przeciwko inteligencji, przeciwko mniejszościom narodowym, a więc przeciwko większości ludności w Państwie, to, że taka ordynacja mogła przyjść do skutku, bo ona jest przykrojona do użytku dwóch wielkich klubów, a wszystkie inne na tej ordynacji źle wyjdą.</u>
<u xml:id="u-11.51" who="#PLieberman">Gdyby Panowie dobrze rozważyli tę rzecz, tobyście doszli do przekonania, że to jest ordynacja, która żadnemu ze stronnictw, stojącemu poza temi dwoma silnemi, nie dogodzi i taka ordynacja nie mogłaby być uchwalona. Jeżeli ma być taka ordynacja, to dalibóg, nie opłacał się ten trud kilku miesięcy i o wiele pożyteczniejsze byłoby pozostanie na gruncie dawnej ordynacji, tej, której Panowie wszyscy jesteście dziećmi, bo ona umożliwia mniejszościom życie w Państwie w formach legalnych, parlamcntanych.</u>
<u xml:id="u-11.52" who="#PLieberman">Powiem Panom jeszcze, że ten trud, jaki podejmujecie, sztucznego zredukowania zastępstwa tych, których Panowie uważają za czynniki słabsze, jest bezcelowy, jest efemeryczny; Panowie nie osiągniecie celu, i te stronnictwa, w które Panowie godzicie śmiertelnie tą ordynacją, nie poddadzą się, nie dadzą się wtłoczyć w sztuczne, ciasne ramy, podyktowane egoistycznym interesem wielkich stronnictw. Te stronnictwa, prędzej, czy później, rozsadzą owe ramy, któreście stworzyli, ale oczywista rzecz, nie wyjdzie to na dobre ani Państwu, ani normalnemu, naturalnemu rozwojowi i będzie w tym kierunku musiała być zużyta moc energii, która mogłaby mice zastosowanie gdzieindziej z wielkim pożytkiem. Mniejszości narodowe, mniejszości polityczne, mniejszości społeczne się nic uspokoją i tą ordynacją się nic zadowolą. Jeżeli Panowie jej nic ulepszycie, jeżeli nie dacie posłuchu głosowi sprawiedliwości, to ta walka, którą owe mniejszości polityczne, społeczne, narodowe dzisiaj przegrają, będzie musiała być rozpoczęta w nowym sejmie ze zdwojoną energią i zaciętością. I nie ulega kwestii, jak doświadczenie innych państw uczy, że wysiłki, podjęte dla zapewnienia sprawiedliwej i prawdziwie słusznej, rzetelnej reprezentacji żywych, pożytecznych czynników życia państwowego w Polsce, zakończą się zwycięstwem. Dlatego też Szanowni Panowie, my proponujemy Panom drogę ulepszenia tej ordynacji i uniknięcia walk na samym wstępie przyszłego Sejmu o stworzenie nowej, sprawiedliwszej ordynacji.</u>
<u xml:id="u-11.53" who="#PLieberman">Wnosimy, ażeby przedewszystkiem sposób obliczenia głosów i ustalenia mandatów był inny, a nie taki mechaniczny, nic taki wrogi dla mniejszości narodowych, społecznych i politycznych, żeby był sprawiedliwszy. Mianowicie, taki sposób obliczania, który doprowadza do obsadzenia w pierwszem głosowaniu wszystkich mandatów, jak to było przy wyborach do tego Sejmu suwerennego. Nieobsadzanie mandatów, oddawanie ich tym, którzy na nie nic zarobili, którzy żadnej zasługi nic mają w ich zdobyciu, jest krzywdą, jest paskarstwem politycznem. My proponujemy system, który prowadzi do obsadzania wszystkich mandatów i w taki sposób, żeby mandat się należał temu, który walczył i który zasłużył wysiłkiem i swoją praca ideową i wyborcza. Po drugie, ażeby uczynić zadość potrzebom, trzeba wprowadzić niezawisłą od ambicji lokalnych większą ilość sił, wykwalifikowanych do bardziej skomplikowanej pracy ustawodawczej. My, godząc się na listę państwową, w naszym wniosku żądamy, aby lista państwowa miała stałą ilość mandatów jej przypadających, i ażeby w tym wypadku wprowadzić stałą liczbę — 52 mandatów, rozdzielić się mającą według tej samej zasady, która przypada według zasady De Liondta, która prowadzi do obsadzenia od razu wszystkich mandatów. Dalej wnosimy, ażeby odpadły te wszystkie ograniczenia, które mają za cel niedopuszczenie do tego, ażeby małe kluby stały się wielkiemi, ażeby rozwijały się naturalnie. Doświadczenie uczy, że to do celu nie prowadzi.</u>
<u xml:id="u-11.54" who="#PLieberman">Taki wniosek przedkładamy, zasadniczo stwierdzając, że jest to jedyny system sprawiedliwy, który odpowiada interesom państwowym i który uniemożliwi odbieranie temu przyszłemu Sejmowi czasu przez walki o stworzenie nowej i sprawiedliwszej ordynacji. Jeśli Panowie tego wniosku przez nas proponowanego nie przyjmą, to będziemy zniewoleni stoczyć przeciw tej ordynacji, która przed nami leży i jest przedmiotem dzisiejszych obrad, ostrą i bezwzględną walkę.</u>
<u xml:id="u-11.55" who="#komentarz">(Rrawo).</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Bagiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PBaginski">Wysoka Izbo! Niewątpliwie musimy uznać za dzień wielkiego święta dla państwowości polskiej, dla stronnictwa naszego może w szczególności, żeśmy nas^ ^reszcie doszli do tego momentu, że mamy ordynację wyborczą. Z dyskusji i przemówień dotychasowych klubów widać, mimo wszystko, że idziemy drogą rzeczowej pracy nad tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PBaginski">Muszę oświadczyć, że zasadniczo godzimy się na ten projekt ordynacji wyborczej. W projekcie tym wysuwa się jeden główny punkt, który specjalnie zwalczają stronnictwa robotnicze. W ocenie argumentów, w szczególności posła Liebermana, nie będę starał się z nim mierzyć ze względu na technikę i umiejętność jego pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PBaginski">Co do rzeczowych argumentów, przypuszczam, że w dużym stopniu należy odstąpić je referentowi. Natomiast chcę zwrócić uwagę na pewne rzeczy, które są sprzeczne z całym podkładem przemówienia posła Liebermana, które stają się osią ataków i argumentów, skierowanych przeciw projektowi. Twierdzi on, że w stosunku szczególnie do warstwy robotniczej i miast ta ordynacja wyborcza jest krzywdzącą.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PBaginski">Otóż muszę wyrazie do pewnego stopnia zdziwienie, że poseł Lieberman, którego stronnictwo wraz z naszem należało do rządu ludowego, który wydał ordynację wyborczą dzisiejszego Sejmu, uznaną przez cały świat za niezmiernie demokratyczną, teraz prowadzi zdecydowaną walkę z obecną ordynacją wyborczą. A cóż wynika z porównania projektu ordynacji wyborczej rządu ludowego z tym projektem? Przez te trzy lata wprowadzono inne systemy wyborcze, mamy także doświadczenie innych państw, dlatego tutaj w demokracji idzie się dalej. Przypominam Panom, że przy uprzednim projekcie nic było listy państwowej. Stronnictwa niniejsze, t. zn. takie, do których należy także i stronnictwo socjalistyczne. w okręgach zbierały pewną ilość mandatów, a nieraz kilka albo kilkanaście tysięcy głosów zupełnie przepadało przy ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego. Obecny tutaj poseł Niedziałkowski był jednym z poważniejszych twórców tej ordynacji i nie uważał on tego za niedemokratyczne, natomiast przy projektowanej obecnie ordynacji wyborczej te kilkanaście tysięcy głosów mniejszych nawet organizacji nie zginą. Oczywiście, jak Panowie mówią, jest możność pomniejszenia tych głosów przez tę — „gilotynę”. Ale zasadniczo te głosy nie przepadną, czyli, że w demokratycznem objęciu tej sprawy, posunęliśmy się nieskończenie dalej.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PBaginski">A teraz, czy należy uczynić jakiekolwiek ograniczenia do listy państwowej?</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#PBaginski">Uważamy to za rzecz słuszną, a to z tego względu, że liczyć się należy z psychologią społeczeństwa polskiego, które się odznacza specyficznem rozczłonkowaniem i rozbiciem życia politycznego. Przecież w tym Sejmie mamy stronnictwa, o których pos. Lieberman mówił, które wprowadzają w błąd wyborców. Występując pod inną firmą, stronnictwa te są co do istoty złączone, albo nieraz różnice mogą być na tle tylko osobistem. Należy te różnice niwelować w Państwie, aby stworzyć podstawę do przyszłych rządów parlamentarnych większości, i to takiej większości, któraby istotnie mogła rządzić. Doświadczenie tego Sejmu poucza nas pod tym względem, że jeśli wyznajemy demokratyzm i dajemy każdej grupie możność postawienia listy państwowej,— a nasz wniosek nawet proponuje, żeby te ograniczenia zmniejszyć, aby nawet 250 wyborców mogło zgłosić listę państwową, to niemniej musimy zahamować niezdrowe instynkty rozproszkowywania społeczeństwa. Drugą tamą ku temu co jest?</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PBaginski">Dobra droga do połączenia się z Piastowcami).</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PBaginski">Ograniczenie 3 okręgów, t. zn. że tylko te stronnictwa mogą korzystać z listy państwowej, które chociażby w 3 okręgach uzyskały po jednym mandacie, jest ograniczeniem małem, które uważamy za konieczne. Dalej w tem ograniczeniu nie pójdziemy, bo wówczas uderzylibyśmy—czego nie chcemy uczynić— w mniejszości narodowe. Wyraźnie stwierdzam, że w ograniczeniu co do list państwowych zmierzamy do ograniczenia, że tak powiem, warcholstwa psychiki polskiej, a nie chcemy ograniczać mniejszości narodowych. Oceniamy, że każda z mniejszości narodowych w Polsce ma widoki do uzyskania 3 okręgów. Panowie Żydzi obecnie podają to w wątpliwość i ja, na każdem posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej, słyszałem co raz inne zdania; raz pos. Grünbaum nas straszył: Panowie, wy nas zdusicie — było to też i przy innym artykule mówione; kiedy w Komisji postawiłem wniosek, aby wszystkie stronnictwa się skonsolidowały, ażeby każda partia miała wyraźną firmę, ażeby nie było utajonych bloków, wówczas p. Grünbaum, coprawda często zgodnie z przedstawicielami prawicy, zwalczał to twierdzenie i straszył nas, że: jeżeli tak rzecz postawicie, to zmusicie Żydów do konsolidacji i wtedy zobaczycie, jaka to silna potęga! My wcale nie chcemy rozbijać konsolidacji żydowskiej, pokażcie, co umiecie, pokażcie tę jedność, a będzie to jeszcze nauką, po której reszta społeczeństwa polskiego też się czegoś nauczy. Przy innej znów^7^ okazji mówi p. Grünbaum: Panowie, nie chciejcie zmuszać nas do konsolidacji, bo przecież będzie taka masa list w społeczeństwie żydowskiem, że to i tak się nie uda. A więc albo jedno, albo drugie. W mniejszości narodowe nie chcielibyśmy uderzać i postanowienie o trzech okręgach nie uderza. Jest i drugie ograniczenie, ażeby z listy państwowej nie można mieć więcej, aniżeli połowę tych mandatów, które się uzyska w okręgach. Co do tego ograniczenia, według nas, zgodnego z psychiką polską to w zasadzie swojej, w tonie, w istocie uważamy je za słuszne. Ponieważ jednak, niektóre stronnictwa, jak socjaliści i N. P. R., twierdzą, że to jest wymierzone przeciw specjalnie nim, gdyż ograniczy ilość głosów, które im się słusznie należą, to choć, coprawda, mamy wrażenie, że przeceniają oni in minus swoje siły, ale jeżeli nas przekonają, to musimy im ustąpić i gotowi jesteśmy głosować za wnioskiem ich — podniesienia do 100% tego ograniczenia.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego tylko do 100%? Bez ograniczenia)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PBaginski">Jak to mówiłem, apetyt rośnie z jedzeniem. Projektu takiego, aby nie było ograniczeń, na Komisji zupełnie nie było. Na początku naszej dyskusji, wszyscy wychodzili z tego założenia, że stawiając listę państwową, nie można tych apetytów i ambicji jednostek rozbudzać, można stawiać ograniczenia dopiero później, w ostatnim momencie przyszedł wniosek, i to niespodziewanie: bez żadnych ograniczeń.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#PBaginski">Co do pokrzywdzenia interesów^ ^miast, to nie słyszałem w tej sprawie nic prócz ogólników, bo rzeczowo tego nikt nie wykazał. Jeżeli przyjdziemy do okręgów wyborczych, to tutaj dopiero ta rzecz da się zilustrować. Otóż, komunikuję, że co do przydziału okręgów wyborczych, przydziału poszczególnych powiatów do danego okręgu, pod tym względem projekt nas naogół zadawala. Zgłosiliśmy coprawda kilka poprawek, ze względu na to, że niektóre okręgi połączone są wadliwie. Np. powiat wieluński z kaliskim, które się łączą, jak mówią świadomi rzeczy, na szerokość tylko drogi czy wozu, jak powiadają, a to przeczy zasadzie łączności terytorialnej. Dlatego postawiliśmy wniosek, ażeby w okręgu tych 2 powiatów nie łączyć. To wymagało zmiany aż 5 okręgów, aby to jako tako dopasować. Postawiliśmy więc wniosek, aby przywrócić podział proponowany w pierwszem czytaniu, natomiast, ze względu na to, aby nie komplikować sprawy, uważamy przy istnieniu list państwowych, przydział poszczególnych powiatów do okręgów za rzecz drugorzędną. Dlatego wszystkie poprawki, co do podziału powiatów w okręgach, cofamy. Natomiast jest rzecz druga i tu dziwię się, że dotąd żaden z Panów, a w szczególności ci, którzy krytykowali ordynację wyborczą, nie zwrócili uwagi na przydział mandatów w poszczególnych okręgach. I nie należy tutaj ogólnikami się kierować, tylko zajrzeć prawdzie w oczy. Przydział mandatów mija się z jakimikolwiek zasadami słuszności i sprawiedliwości. A w poprzednich czytaniach uchwalono 400 mandatów, później dodano jeszcze 8 mandatów. Jaki jest podział? Jakimi zasadami kierowała się większość komisji? Kiedy na jednem z czytań był mój wniosek, ażeby dodać jeszcze 8 mandatów najbardziej pokrzywdzonym okręgom, wypłynął wniosek Żydów, całej prawicy i partii robotniczych, ażeby 5 największym miastom i tak już uprzywilejowanym, co do przydziału mandatów, dodać jeszcze po jednym mandacie, a ponieważ przedtem już uchwalono na nasz wniosek na kresach dodać 2 mandaty, przez reasumcję ujęto te mandaty okręgom najbardziej pokrzywdzonym i dano miastom. Wówczas przedstawiciele demokratycznych Klubów i zasad równoprawnych, którzy tu już przemawiali — uprzedzam tutaj p. Grünbauma, który prawdopodobnie będzie mówił o tem ogólnem pokrzywdzeniu — nie uważali za odpowiednie, ażeby te zasady sprawiedliwości, jako tako wykonać i nie głosowali wówczas z nami. My wnosimy poprawki, które zmierzają do tego, ażeby całego przydziału mandatów w poszczególnych okręgach nie zmieniać ze względu na to, że toby zmuszało napowrót do odesłania ich do komisji, czego nie chcemy i we wszystkich swoich poprawkach zdążamy do tego, aby je można było tu załatwić, aby istoty i rdzenia projektu nie naruszyć. Dlatego też pewne jaskrawości i niesprawiedliwości przydziału mandatów chcemy wyrównać, i proponujemy, ażeby 5 mandatów odjąć największym miastom, które je uzyskały ponad normę, z dobrego serca, bez żadnej uzasadnienia istotnego, tylko dlatego, że ktoś postawił wniosek i takim okręgom dodać.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(P. Fichna: Sprzeciwiam się temu)</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PBaginski">Pan się sprzeciwia, ale Pan w to nie wierzy.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PBaginski">A wtedy te 5 mandatów, które są mandatami naddatkowemi, niczem nieusprawiedliwionemi, należy oddać najbardziej pod względem arytmetycznym pokrzywdzonym okręgom, a które to okręgi?</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PBaginski">Tutaj cała budowa i istota ordynacji wyborczej w przydziale mandatów okaże się w całej nagości. W ordynacji wyborczej mamy podział na strefy, który jest zaprzeczeniem istoty demokratycznych podstaw dlatego, że różnica między jednym okręgiem a drugim w przydziale mandatów jest niezmiernie rażąca. Wysuwane są różne argumenty tego podziału, i to wieczyste nieszczęście Państwa Polskiego, które z pewnych stron politycznych jest, jako atut wysuwane w naszem życiu, to jest sprawa Kresów i mniejszości narodowych i uważa się, że pod tym kątem widzenia można wszystkie inne rzeczy zepsuć, skarykaturować, ażeby uczynić zadość tylko argumentowi, że Kresy mogą przyjść w tej dużej ilości swoich posłów. I jak się miało na względzie przy budowie wyborczych komisji obawę, ażeby nie uzyskała większości mniejszość narodowa niepolska, tak też i z przydziałem mandatów. Sądzę, że przydział ten w szczególności zemści się na nas, i obudzi niezadowolenie. To, co Panowie mówią, żeby dać miastom, to jest rzecz niczem nieusprawiedliwiona i nieuzasadniona. Nie mogę zrozumieć argumentu ks. Lutosławskiego, że trzeba dać miastom więcej mandatów, choćby tam Żydzi nawet więcej mandatów dostali—taki był sens argumentu ks. Lutosławskiego. Naodwrót, Żydzi będą może w ten sposób argumentować, że trzeba dać miastom więcej mandatów, chociażby tam Narodowa Demokracja miała zwyciężyć.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PBaginski">Na Kresach przeciętna wysokość dzielnika wynosi od 70—80.000 ludności na mandat. Czem to jest uwarunkowane? Cichy argument, — to Panom jest znane, — a no, niech będzie mniej z kresów, t. zn. tych mniejszości narodowych. Mam wątpliwości, czy to właśnie wpłynie na korzyść Państwa Polskiego i dlatego, że mam tę głęboką wątpliwość, dlatego to w zdecydowany sposób podnoszę. To jest ten argument, który w szczególności, co do Galicji Wschodniej będzie obnoszony po całym świecie, a na naiwność nikogo liczyć nie można, że jeżeli się w projekcie wyborczym nie podaje liczb, które wszystkim są znane, a poseł Grünbaum specjalnie je sobie wyliczył i wynotował, — żeby szerszy ogół o tem nie wiedział, a Ukraińcy w szczególności ten argument wykorzystają, dlatego też w interesie Państwa Polskiego leży, ażeby jako tako sprawiedliwie postawić sprawę.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PBaginski">Jakie jest ustosunkowanie wsi do miast, najlepiej zilustruje przykład. Miasto Poznań, przeciętnie na jeden mandat ma 42.500, a okręgi wiejskie, przeważnie w Galicji Wschodniej i na Kresach, a nawet na takich „Kresach”, które się nazywają pow. krasnostawskim, które nie są przecież żadnemi Kresami, wypada 1 mandat na 70,000, albo jak np. w kołomyjskim okręgu, na jeden mandat wypada 82.000 ludności. Teraz mówimy o zasadach demokratyzmu, ale tego przykładu żaden z Panów nie podał. Gdyście mieli do wyboru, czy według zasady sprawiedliwości, dodać jeszcze jeden mandat w okręgach wiejskich, czy też dodać miastu, gdzie dane stronnictwo, — wszystko jedno, czy socjaliści, czy Żydzi, czy Demokracja Narodowa, jako Zw. Lud.-Nar., liczą na zwycięstwo — rozstrzygnął wasz interes partyjny. Uważam za rzecz zupełnie niesprawiedliwą, pokrzywdzenie okręgów wiejskich i mniejszości narodowych, żeby im te mandaty pourywać. Proszę zwrócić na to uwagę. Pod tym kątem widzenia trzeba patrzeć, czy zasada demokratyczna jest zastosowana przy podziale tych mandatów, czy nie. Dlatego też stawiam wniosek, twierdzę wyraźnie, kompromisowy, ażeby powiększyć ilość mandatów na Kresach kosztem tych miast, którym je naddano. Jest to tylko do pewnego stopnia wyrównaniem tej krzywdy, która się dzieje w szczególności ludności kresowej i wiejskiej.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PBaginski">Dziwię się, że pod tym względem nie mieliśmy współdziałania stronnictwa chłopskiego, stronnictwa największego, które miało wpływ na ułożenie ordynacji wyborczej, kiedy właśnie tutaj, w wyraźnym stopniu ludność wiejska w niepomierny sposób jest pokrzywdzona. I dotychczasowe wystąpienia tych Panów, którzy chcieli upatrywać, iż miasta są pokrzywdzone, są prawdopodobnie głosem, który chciał zagłuszyć te istotne liczby: 42.000 i 82.000. Podaję krańcowy przykład. Gdybym chciał dłużej mówić, to dałbym przykładów takich więcej, bo one są przy każdem zestawieniu okręgu miejskiego z wiejskim.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#PBaginski">Jeżeli zwrócimy uwagę na Kresy, to one pod względem ilości ludności będą się coraz bardziej zwiększały i zwiększają się ze względu na powrót uchodźców z Rosji. Natomiast w innych dzielnicach tego nie mamy. I te kresy, do których będzie przybywała ludność i to właśnie dla tych wyborów, będą specjalnie pokrzywdzone. Argument, że do miast przybywało więcej ludności, jest zupełnie słuszny i nie chcemy majoryzować interesów miast, tylko stoimy na zasadzie sprawiedliwości. Z biegiem czasu przewidujemy, że korektywy mogą nastąpić, przed każdymi wyborami do Sejmu. Jeżeli nastąpi powiększenie ludności miast, to mogą być przesunięcia mandatów. Ale ponieważ dzisiaj stosunek jest niewspółmierny do tego układu, dlatego to postawiliśmy wniosek o pewne wyrównanie tej niesprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PBaginski">To samo jest przy podziale okręgów do Senatu. Gdyby się kto spytał, na jakiej podstawie przydzielano mandaty do Senatu, to odpowiedź brzmiałaby: bez żadnej podstawy. Jest wniosek, ażeby danemu okręgowi senackiemu dodać jeden mandat. Przechodzi bez żadnego uzasadnienia i sprawa skończona. Przy takiem stawianiu rzeczy nie może być mowy o rzeczowem racjonalnem załatwianiu sprawy. Dlatego zgłosiliśmy wniosek, ażeby mandaty przydzielić według systemu de Hondte'a, jako najsprawiedliwszego. Uprzedzam, że chcemy stawiać wszystkie poprawki co do przydziału mandatów wyborczych do Sejmu i Senatu en bloc, bo wyrywanie poszczególnych poprawek byłoby niemożliwe i zmusiłoby do odesłania projektu do Komisji.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#PBaginski">Jeżeli chodzi o inne rzeczy, zawarte w ordynacji wyborczej, to nasze poprawki przeważnie zmierzają ku temu, ażeby pewne rzeczy przywrócić, które w pierwszem czytaniu były, i twierdzę, że w pierwszem czytaniu one nieraz lepiej wyglądały. Te poprawki, które tu są zgłoszone, kilka z nich, to nie są nasze oryginalne poprawki, tylko zgłoszone przez większość Komisji, z pierwszego, czy drugiego czytania, któreśmy podtrzymywali. I tak, kwestię, ażeby 2.000 osób było potrzebne na to, ażeby ustanowić obwód wyborczy uważamy za rzecz konieczną i słuszną i taką poprawkę zgłosiliśmy w przeciwieństwie do projektu większości, która chce to rozszerzyć na 3.000 mieszkańców. Następnie, ostatnia nasza poprawka, która jest łącznie nasza i całej lewicy sejmowej, zmierza do tego, ażeby komisje wyborcze, które są rdzeniem całej ustawy, na podstawach bardziej zgodnych z rzeczywistością, i z życiem, i z czystością wyborów budować, to znaczy pomniejszyć wpływ czynników administracyjnych na wybory. Chyba nie potrzebuję w tym Wysokim Sejmie tego dowodzić. Już i ks. Lutosławski był zdania, że wyborów nie powinna przeprowadzać administracja, tylko sądownictwo. Nie będę imputował jakiejkolwiek ukrytej myśli, — gdybym brał pod uwagę te zarzuty, które na sądownictwo padają z tej trybuny | nie mają zaprzeczenia, o tym niezmiernie wadliwym aparacie, o rozpolitykowaniu, i to jednostronnem — to moglibyśmy mieć wrażenie, że może ktoś chce na tych podstawach budować swoją ustawę wyborczą. Znowu z drugiej strony przypominam, że posłowie z klubów: Piast i Zjednoczenie wysuwali projekt rządowy, ażeby oprzeć się na instytucjach wyłącznie rządowych, t. zn. na ingerencji Ministra Spraw Wewnętrznych, starostów i wojewodów. Większość Komisji postawiła tę rzecz inaczej. Nie wiem, jakie kto miał obliczenia. My stawiamy rzecz pod kątem widzenia przyszłościowym, bo dzisiaj nie możemy powiedzieć, jaka z tych instytucji bardziej odpowiada istotnym życiowym interesom i nastrojom dziś nurtującym. Dziś jedno twierdzę, co już na Komisji p. Lieberman miał sposobność wyrazić, że istotnie ten sam Narodowo-Demokratyczny sędzia a starosta, to nie jest jedno i to samo, to są rzeczy różne. I dlatego sądownictwo, mimo wszystko, mimo tendencje partyjne, jakie istotnie w niem nurtują, musi stanąć na bardziej prawnem stanowisku. I to było podstawą dla większości. Natomiast niezupełnie udało nam się tę zasadę czystą przeprowadzić; zrobiono po nad nami kompromis, który zadowolił jednych i drugich, bo wstawiał do składu komisji przedstawicieli panów starostów i wojewodów. O ile w komisji okręgowej przedstawiciel pana wojewody jest zbędny, z naszego punktu widzenia, jest tam policyjnem okiem jego, ale tak szkodliwym, twierdzę, dla komisji nie może być, bo ma do czynienia z ludźmi, których nie można, ani nastraszyć, ani zmajoryzować, bo to przeważnie będą ludzie wyrobieni, — o tyle w komisjach obwodowych, gdzie ma być według tego projektu dodany człowiek przez pana starostę, jeśli zważymy na to, że argument który odpowiadał większości komisji, był ten: a przecież mamy Kresy, jakże można zostawić, aby był przewodniczący tylko jeden od Państwa Polskiego, a zostawić samą ludność miejscową i nie zostawić tego oka policyjnego, które w szczególności dzisiaj na kresach samowładnie rządzi, — to akurat ten argument nam odwrotnie mówi, że należy, w imię czystości wyborów, usunąć tego przedstawiciela władzy administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PBaginski">Tak samo jest ciekawy jeden dodatek, że okręgowa komisja obwodowa, która ma mianować przewodniczącego, ma to czynić po zasiągnięciu opinii policji, to znaczy, ci obywatele, wybrani przez sejmiki, delegowani przez sądy, kiedy chodzi o przewodniczącego, mają jeszcze o opinię o danym człowieku zapytać policję.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PBaginski">Przypuszczam z góry, w naszych warunkach politycznych, jaki będzie tego wynik, że tam, gdzie się przypuszczalnie stworzy komisja, która będzie stała na stanowisku obywatelskiej bezstronności, to nie uzyska często dobrej opinii i zgody, a ponieważ ustawowo jest powiedziane: — „po uzyskaniu opinij ”, to prawdopodobnie będą później różne protesty, gdyby była opinia zła starosty i komisja nie będzie mogła powołać, kogo będzie chciała.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PBaginski">Przy takich sposobach do komisji dostaną się mężowie zaufania władz administracyjnych; a jeżeli weźmiemy pod uwagę w szczególności Kresy, to tam stosunki przedstawiają się jeszcze gorzej, tam przedstawiciel tej władzy administracyjnej będzie istotnym przewodniczącym, nie będzie się chciał liczyć z przepisami ordynacji wyborczej. A późniejsze protesty to jest kwestią przyszłości, a wybory przeszły i posłowie są.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#PBaginski">Dlatego, nic chcąc dopuszczać do tego, w myśl tej przesłanki, chcielibyśmy zmniejszyć wpływ administracji, stąd też i nasz wniosek nie tylko żąda tego. żeby byli skreśleni przedstawiciele władz administracyjnych, ale i tego, żeby władze administracyjne miały prawo wydawania opinii o kandydatach na przewodniczących komisji obwodowych. Natomiast chcemy rzecz jedną wprowadzić, o której nie będę szczegółowo teraz mówił, a przypuszczam, że w szczegółowej dyskusji, może nawet z dużem zainteresowaniem sali, żeby pozbawić prawa obecności w komisji duchownych wszelkich wyznań i funkcjonariuszów policji państwowej. Co do policji, to rozumiem, że to się prawie nie stanie faktem wewnątrz państwa.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#PBaginski">Natomiast z góry można przewidzieć, że jeżeli nie przejdzie wniosek o delegowaniu do Komisji miejscowej przez władze administracyjne, to na kresach, dla większej — „powagi” Komisji, aby ona się wyraziła w tem, żeby wyborcy bali się głosować inaczej, niż tego chcą pewne partie polityczne, to najlepszą radą będzie posadzić w Komisji, jako przedstawiciela władzy administracyjnej policjanta w mundurze. Dlatego, żeby te wypadki uprzedzić, stawiamy ten wniosek.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#PBaginski">Drugi wniosek nasz dotyczy, żeby moralna i religijna presja nie były stosowane, żeby do zetknięcia się z wyborcami w dniu wyborów, w formie urzędowej, nie dopuścić duchownych wszelkich wyznań. My nie stawiamy tego wniosku, dla Komisji okręgowej, bo to jest rzecz inna, tylko tam, gdzie chodzi o to, aby mieć wpływ i nacisk na masy wyborcze. Uważamy, że każdemu obywatelowi to prawo może przysługiwać i tego ograniczenia byśmy nie stawiali, ale tam, gdzie ma się do czynienia z masami przy urnie wyborczej, gdzie państwo polskie i Konstytucja jego, jak również ordynacja wyborcza, na podstawie pięcio-przymiotnikowego prawa głosowania i prawa tajności jest zbudowana to na podstawie przykładów, których nic omieszkam przedstawić przy szczegółowej dyskusji i udowodnię, że zasada tajności wyborów jest łamana przez duchowieństwo i dlatego nie chcemy i nie możemy do tego dopuścić w imię czystości wyborów. To, proszę Panów, co do Komisji.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#PBaginski">Następnie jeszcze jedna rzecz, która różni nas z przedstawicielami może stronnictw robotniczych i innych, ale uważamy, że jeżeli w Komisji okręgowej, stosunek wybierania z rad miejskich i sejmików jest równy, bo po 2 delegatów, to uważamy to za rzecz niesłuszną, bo w 9/10 okręgów, te które wchłaniają w siebie i powiaty, jest ten stosunek, że dane miasta, czy miasteczka nawet stanowią w danym okręgu: 1/4, 1/5, 1/6, a nawet i 1/10 część ogółu ludności.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#PBaginski">Jeżeli my pretendujemy, aby 3/4 miała ludność wiejska, czyli 3 członków Komisji wybranych przez Sejmik i 1/4 czyli jednego członka rady miejskie, to jest zupełnie zgodne ze sprawiedliwością. Jeszcze i to trzeba wziąć pod uwagę, że w sejmikach jest zawsze reprezentacji rady miejskiej.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#PBaginski">Jeśli chodzi o rzeczy może drobne, ale dla nas mające znaczenie, to specjalnie podkreślę sprawę spisu wyborców. Otóż, spis wyborców przy pierwszem czytaniu, jak było to w projekcie prof. Buzka, przewidywał spisywanie ludności nie według alfabetu w całej Komisji obwodowej, ale według domów na terenie Komisji. Według nas, system ten zapewnia, że szereg wyborców nie będzie ginął; jeśli ktoś przyjdzie z reklamacją, to może zajrzeć od razu w jedno miejsce i zobaczyć, czy wszyscy domownicy są zapisani. I to napewno nic pozwoli, ażeby wyborcy się gubili. Komisja przy drugiem i trzeciem czytaniu stanęła na innem stanowisku i to opuściła i ten wniosek mniejszości myśmy zgłosili.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#PBaginski">Tutaj, specjalnie, co do rzeczy ogólnej musieliśmy podkreślić, że jeśli tu niektóre kluby uważały, że pewnie roztoczymy tu walkę o poprawienie ordynacji wyborczej, to my, gdyby miał przejść wniosek Zw. L.-N., popierany przez ks. Lutosławskiego, o skrócenie terminów, byśmy uważali go za casus belli. Jest to rzecz niezmiernie zasadnicza; można tutaj używać na poparcie argumentów ks. Lutosławskiego, coprawda wykrętnych argumentów — interesu państwa — że się skraca okres walk partyjnych; ale jest rzecz druga, która powiększa istotę rzeczy, argument, istotny dla nas, że przy naszych warunkach politycznych, przy warunkach wprowadzenia pierwszy raz ordynacji wyborczej, przy tem, że operuje się materiałem ludzkim, jeszcze nie przygotowanym, — w niektórych terenach zupełnie wyborów nic przeprowadzono, — że skracanie tych terminów obróci się przeciw masie wyborców, czyli obywateli państwa.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#PBaginski">Dlatego uważamy, że terminy, zawarte w tym projekcie większości ordynacji wyborczej są słuszne i odpowiadają rzeczywistej możności zrobienia tego. Skracanie terminów powodowałoby, iż wybory byłyby tym obrazem rzeczywistego nastroju, bo trzeba znać warunki, nastroje, przedewszystkiem warunki na wsi, psychikę powolnego załatwiania wielu rzeczy i w urzędach i w tych komisjach, które nie będą i nie mogą być sprawne, gdyż będą zawierały elementy miejscowe, które po raz pierwszy będą miały z tem do czynienia, że te rzeczy będą się załatwiały powoli i że do tego trzeba dać tyle czasu, aby te wszystkie rzeczy, w miarę czasu, zgodnie z ustawą zostały wykonane.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#PBaginski">Skracanie — to będzie tylko zamęt i zwiększy ilość protestów, o ile będzie przed wyborami mniejsza walka, będzie ostra, tylko w krótszym czasie, o tyle po wyborach będziemy mieli taką masę protestów, że przyszły sejm będzie miał dużo do roboty i prawdopodobnie trzeba będzie unieważniać częściowo wybory; a nie chciałbym bardzo, aby były dopełniające wybory po wyborach głównych, bo te rzeczy jak najgorzej działają na psychikę ogółu ludności.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#PBaginski">Dlatego też, kończąc uwagi ogólne przy tej dyskusji, podkreślam, że poprawki nasze nie zmierzają do tego w żadnem miejscu, aby odesłać z powrotem do Komisji. Każda z tych poprawek stanowi albo całość, albo kompleks, i będziemy przypuszczalnie głosować w całości nad tem, żeby można tylko pewne części odrzucić, albo całości, co budowy nic nie zmienia.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#PBaginski">Projekt ilości mandatów, złożony przez klub robotniczy i klub żydowski, istotnie godzi w podstawy tej ordynacji, omawianie szczegółów i szukania pewnej korek tury zmusza do odesłania do Komisji. Nie dziwię się, że o pewne rzeczy stronnictwa walczą, ale dziwię się tylko temu, że nowe momenty w ordynacji wyborczej były zbyt późno zgłoszone, gdyby były wcześniej wysunięte, to może nawet niektóre stronnictwa stanęłyby na stanowisku, że mają być stałe listy państwowe, ja osobiście nie jestem zwolennikiem takiego nieograniczonego podnoszenia liczby posłów, jak projektuje wniosek mniejszości, bo już samo doświadczenie nas uczy, że istota rzeczy nie jest w ilości, ale w jakości, i że dzisiejsze posiedzenie jest też tego wyraźnym dowodem</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#PBaginski">Ilość 408 posłów nie jest bynajmniej tak mała i odbiegająca od zasad demokratycznych ogólnie przyjętych, ażeby aż o to walczyć i powiadać, że to nie jest demokratyczna zasada. Według nas w jakości posłów i w ich ustosunkowaniu do pracy jest rdzeń zagadnienia. Zwiększenie niezmierne ilości posłów zwiększa liczbę tych w końcu ogonku stojących posłów i oni nie mają pełnej odpowiedzialności, bo jak np. jest duże stronnictwo i ma 3—4 posłów w okręgu, wówczas wzajemnie o sobie myślą: niech on za mnie robi. Wcale niema odpowiedzialności jednostki.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#PBaginski">A teraz jest rzecz druga. Coprawda p. Niedziałkowski, który jest twórcą projektu powiększenia mandatów, robi to niezmiernie sprytnie. Powiada, że jeżeli się na zasadę stałych list państwowych nie godzić, to cały projekt ordynacji będziemy zmuszeni odesłać do Komisji i jeszcze kilka miesięcy debatować przy tym sposobie debatowania, jaki był w Komisji. Powiada on, że jeżeli to nie przejdzie, to liczy na psychologię ludzką, mianowicie, żeby do każdego okręgu dodać jeden mandat, bo któżby z posłów wyrzekł się takiej przyjemności, żeby mieć jeszcze o jeden mandat więcej. Otóż mam wrażenie, że jeżeli stawiać sprawy nie demonstracyjnie tylko rzeczowo, a na rzeczowe stawianie sprawy było dość czasu w Komisji, to ten projekt co do powiększenia mandatów i zmiany całego systemu należy uważać jako rzecz demonstracyjną. Nie przypuszczam, żeby klub socjalistyczny szedł w tym kierunku, ażeby tę demonstrację posunąć tak daleko, by to miało przewlekać sprawę uchwalenia ordynacji i przewlekać przez to samo zwołanie nowego Sejmu. Ponieważ, jak słyszeliśmy oświadczenia, już teraz nie budzące wątpliwości, że większość stronnictw idzie po drodze szybkiego rozwiązania Sejmu, a jedyną drogą jest szybkie uchwalenie ordynacji wyborczej i nie przychodzenie ze sprawami, któreby mogły tę samą ordynację wyborczą postawić w tem położeniu, że będziemy zmuszeni odesłać ją do Komisji, i wtedy te rzeczy przewloką się miesiącami, a gdy przewloką się poza przedżniwny czas, to oczywiście i wybory na jesieni będą pod znakiem zapytania. W tem więc przeświadczeniu, że idziemy do pracy z dobremi chęciami przyśpieszenia, uważam, że należy stawiać tylko takie poprawki, które nie zmieniają całokształtu tej sprawy</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(Brawa).</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Suligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PSuligowski">Proszę Panów! Systemy wyborcze są nadzwyczaj rozmaite. Istnieje w tym przedmiocie bogata literatura, a my mamy w danym wypadku ułatwione bardzo zadanie. Trudności, jaki system wybrać, na jakim systemie się oprzeć, i jak poprowadzić wybory, są właściwie już załatwione przez Konstytucję. Jej artykuły od 11 do 19 te kwestie zasadniczo już załatwiły, ponieważ ustaliły i zasady wyboru i kto jakim warunkom ma odpowiadać i kto wybiera i kto ma prawo wyborcze, a przedewszystkiem art. 11 mówi, że wybory muszą być równe, bezpośrednie, tajne i proporcjonalne. A zatem zasada jest ustalona. My dzisiaj mamy więc zadanie ułatwione i nawet ci, którzy układali ordynację wyborczą, mieli także zadanie ułatwione. Idzie o zagadnienia, które istotnie zależały od ordynacji, o takie zagadnienia, jak ilość mandatów, ilość okręgów, podział na okręgi, sposoby określania ilości posłów przeznaczonych dla każdego okręgu i tym podobne rzeczy, i w granicach tych właściwie powinniśmy się zamknąć.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PSuligowski">Niewłaściwemi, w mojem głębokiem przekonaniu, były zarzuty stawiane tej ordynacji wyborczej, że ona nie jest demokratyczną i postępową. Skoro odpowiada tym demokratycznym i postępowym zasadom, które przyjęła Konstytucja, a najzupełniej im odpowiada, i skoro się nie wykazało żadnych sprzeczności między artykułami Konstytucji od 11 do 19, a obecną ordynacją wyborczą, to znaczy niewątpliwie, że ta ordynacja odpowiada wymaganiom Konstytucji, a tem samem niewątpliwie jest i demokratyczna i postępowa, i nawet powiedziałbym, bardzo demokratyczna i bardzo postępowa, odpowiada zatem daleko idącym prądom nowoczesnym.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PSuligowski">Ale chociaż odpowiada daleko idącym prądom nowoczesnym w szczegółach pewnych mogą być wady i niedostatki, o których można mówić, o które się można kłócić i różnić. Ja chciałbym zwrócić uwagę na ten niedostatek, który w tej ordynacji wyborczej widnieje, a mianowicie, w głębokiem mojem przekonaniu ordynacja wyborcza nie jest dość sprawiedliwa dla miast. Słyszeli Panowie tu z tej mównicy przed chwilą zarzut taki, że miasta są uprzywilejowane, że kosztem miast pokrzywdzone są okręgi wiejskie. W rzeczywistości jest akurat naodwrót. Miasta nie są dostatecznie wyposażone w prawa nie tylko dlatego, że tylko niektóre większe miasta mają swoich posłów, ale przedewszystkiem dlatego, że ludność miast naszych w krótkim czasie będzie nadzwyczaj prędko rosła. Przy układaniu tej ordynacji opierano się na statystyce, która była zarządzona przez rząd i dokonana w pierwszych dniach września 21 roku. Jestem przekonany głęboko, że ludność naszych miast od tego czasu, jakkolwiek tylko 9 miesięcy minęło, wzrosła znacznie, zresztą ta statystyka miast dokonywana bardzo pobieżnie za pomocą policyjnych środków, bez zastosowania metod, które dają gwarancję prawidłowego obliczenia, stoi i tak wtyle w porównaniu z rzeczywistością. Wspominano o repatriantach, którzy wpływają na powiększenie ludności — ale jakiej! Oczywiście, prawie wyłącznie ludności miejskiej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PSuligowski">Ustawa o ordynacji wyborczej będzie musiała być uchwalona na pewien przeciąg czasu, a jestem przekonany, że z roku na rok ludność naszych miast będzie znakomicie rosła w sposób zadziwiający. My stanęliśmy na pewnym martwym punkcie wskutek naszych nieszczęsnych politycznych stosunków. Mieliśmy ludność miejską nie w tej ilości, jaką mieć powinniśmy. Istnieje w życiu ludzkości wielki proces, który się nazywa urbanizacją, który prowadzi do wzrostu i powiększenia się ciągłego ludności miejskiej. Ten wielki proces dokonywa się w całym świecie. Po części już pod koniec pierwszej połowy 19 wieku, a głównie w drugiej połowie 19 wieku i na początku bieżącego wieku obserwujemy zjawisko, nieznane do tej pory w życiu ludzkości, gwałtowny rozrost miast, które doszły do olbrzymich rozmiarów.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PSuligowski">Powiększenie ilości większych miast i powiększenie ilości ludności miejskiej. Skąd to się wzięło, czy to przypadek? Nie. To jest wielkie prawo natury. Wynika ono z dwóch wielkich okoliczności, które rządzą życiem społecznem. Przedewszystkiem postępy techniczne, o ile dotyczą techniki rolniczej, tak rosną, zastosowanie maszyn, narzędzi do pracy na roli jest tak wielkie, że ilość ludności, która potrzebuje wydobywać ziemiopłody z ziemi na to, aby kraj był należycie zaopatrzony, nie potrzebuje się gwałtownie powiększać. To co dawniej, przy nieporównanie mniejszej ilości ludności, wywoływało potrzebę glebe adscriptio i inne formy łączenia ludzi z ziemią, które nie pozwalały ludziom schodzić z roli i odchodzić od pracy rolnej, potrzebnej na to, aby od głodówki ratować kraj, to co było zjawiskiem naturalnem w wieku XVI, XVII, XVIII, to wszystko wnet się zmieniło. Postępy techniczne są tak wielkie, że wydobywa się z ziemi pięć, dziesięć razy tyle, ile się wydobywało dawniej, bez potrzeby powiększenia ilości rąk pracujących na roli.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PSuligowski">Jeden przykład wystarczy dla zobrazowania tego zjawiska. W roku 1870 w Rzeszy Niemieckiej przeprowadzono doskonałą statystykę według wszelkich metod i prawideł sztuki. Okazało się, że ludność całej Rzeszy wynosiła wtedy 40 milionów, z tego 26 milionów siedziało na roli i należało do ludności rolniczej, a 14 milionów stanowiło ludność miejską. W 40 lat potem w roku 1910 zrobiono statystykę specjalnie dla zamierzonej wystawy miast, która się potem odbyła w Dreźnie w r. 1912 i okazało się, że ludność Rzeszy 1910 r. miała 66 milionów, a więc znacznie się powiększyła, a rozkład jej był taki, że na roli siedziało 26 milionów tak jak dawniej, a w mieście było ludności 40 milionów, czyli, że ludność wiejska została w tej samej liczbie, jak przed 40 laty, a ludność miejska wzrosła z 14 na 40 milionów. Odrazu przyszło to zjawisko, że na ziemi, na roli znajduje się 26 milionów, a już w mieście znajduje się 40 milionów — dużo więcej, niż połowa.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PSuligowski">Ten jeden przykład może Panom zobrazować to prawo naturalne, które prowadzi do takich rezultatów.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PSuligowski">Ale jest współrzędne inne jeszcze zjawisko, które tłomaczy nam dlaczego w taki sposób rozwija się i rozwijać się musi ludzkość, a tem zjawiskiem jest specjalizacja i coraz większe różniczkowanie się zawodów, zajęć i zadań ludzkich. Te nowe zadania, zajęcia, zawody, prace, pochłaniające olbrzymią ilość ludzi, osiedlają się gdzie? W mieście i w ten sposób powiększają ilość ludności miejskiej. Że to, co w tej chwili mówię, jest istotną prawdą, stwierdzoną przez naukę i doświadczenie, wystarczy przytoczyć, że we Francji ludność zamieszkująca miasta stanowi 55% ogółu ludności, w Niemczech 65%, we Włoszech 60%, a w Anglii 77%.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#PSuligowski">To prawo natury, rządzące życiem społecznem, jest obserwowane nawet w Stanach Zjednoczonych. Jest to państwo, które samo obejmuje przestrzeń tak, jak cała Europa, w którem ogromne połacie ziemi są do tej pory niezamieszkałe, w którem konieczność uprawiania roli wymaga nawet rozrzucenia ludności tam istniejącej, a jednak obecnie zaobserwowano tam takie zjawisko, że kiedy w roku 1850 ludność miejska wynosiła zaledwie 8%, a 92% żyło na roli, to już w roku 1900 ludność miejska doszła do 30%, a tylko 70% żyło na roli. W roku 1910, bo tam co dziesięć lat robi się spis ludności, spis jednodniowy, ale niezmiernie dokładny, te 30% znacznie się powiększyło, bo już było 36% ludzi mieszkających w mieście, podczas gdy reszta, a więc 64% mieszkała na wsi.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PSuligowski">Otóż ten stan, w jakim my się znajdujemy, nie odpowiada temu wielkiemu prawu, jakie rządzi ludzkością. My mieliśmy do tej pory zaledwie 1/3 część, zaledwie 33% ludności w mieście. Jak więc wyglądamy w zestawieniu z narodami zachodniemi, z Francją, z Anglią, Włochami, a chociażby z Danią, Szwajcarią czy Hiszpanią? Wyglądamy, jak kraj rolników, ale w tem wyrażeniu, że to jest kraj rolników, tkwi słabość.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos: Nędza rolnicza)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PSuligowski">My za dużo mamy ludzi na roli, a za mało ich mamy przy tych zawodach, przy tych pracach, przy tych zajęciach, które w postępie ludzkości się rozwijają i wielką część ludności swoją pracą zajmują. To nie jest dla nas zjawisko pocieszające, to jest nasza słabość w zestawieniu z państwami zachodniemi. My z tej słabości musimy wyjść. Prawdziwa potęga Państwa Polskiego wymaga, aby to państwo stało się bardziej miejskiem, aby przestało być za bardzo wiejskiem. Dlatego nie możemy obojętnie patrzeć na to zjawisko, które jest rezultatem pracy rządów zaborczych. Rządy te nie dbały wcale o rozwój miast polskich, a co się tyczy rządu rosyjskiego, to trzeba poprostu zaznaczyć, że rząd ten działał przeciw ich rozwojowi, zwłaszcza przeciw rozwojowi i rozrostowi Warszawy, jako dawnej stolicy polskiej.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#PSuligowski">Otóż my, licząc się z tem zjawiskiem, licząc się z tem, że to były skutki naszej niewoli, skutki naszych ujemnych warunków politycznych, spodziewamy się, że z chwilą, kiedy powstała Polska, kiedy przyszedł rząd polski, odzyskamy te warunki, przy których wejdziemy w naturals ny rozwój, a więc w tę epokę, w której ludność miejska będzie się musiała powiększać, w której Polska będzie się musiała stać więcej miejską, jak dotąd była.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(P. Koczur: A kto będzie orał?)</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PSuligowski">Otóż ta okoliczność nie była brana w Komisji Konstytucyjnej pod uwagę. Ja nie należę do stałego składu Komisji Konstytucyjnej. Byłem zaledwie na trzech czy czterech posiedzeniach w zastępstwie jednego z członków mojej grupy, i wtedy, korzystając z przypadkowej obecności, zabrałem głos i upomniałem się o prawa miast, o to, że trzeba zapewnić miastom większe przedstawicielstwo. Zdołałem tyle wyjednać, że zaproponowaną dla Warszawy liczbę 12 posłów powiększono na 16, liczbę posłów dla Łodzi powiększono, zdaje się, z 6 na 8, ale poza temi dwoma ustępstwami nie zdołałem nic więcej zdobyć.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(Glos: I to sukces)</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PSuligowski">Nie będąc stałym członkiem, nie mam prawa na to narzekać, zwróciłem tylko uwagę i na tem poprzestałem, ale mniemam, że w tym kierunku jest jeszcze coś do zrobienia. Przystąpimy do nowych wyborów, po 5 latach ludność się znacznie powiększy, więc powinniśmy mieć w przyszłych ciałach prawodawczych, zwłaszcza w tym drugim normalnym sejmie, taką ilość posłów, przedstawicieli miast, któraby odpowiadała conajmniej stosunkowi prawdopodobnemu, jaki w ciągu tych 5 lat nastąpi, t. j. temu powiększeniu się ludności miejskiej, które nie może, ale musi nastąpić w ciągu tych 5 lat Mam głębokie przekonanie, że jeśli Polska się utrzyma, a przecie wszyscy wierzymy w to i nad tem pracujemy, aby się utrzymała i dalej się rozwijała, nie wiele będzie potrzeba, aby po 25 a może 20 latach ludność miejska przewyższała połowę ogółu ludności Rzeczypospolitej. Z tem zjawiskiem trzeba się liczyć, tymczasem zjawisko to nie było wzięte wcale pod uwagę przy układaniu ustawy, o której w tej chwili mówimy. (P. Grzędzielski:*</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#PSuligowski">Liczono się).</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PSuligowski">Zdaje mi się więc, że należałoby wprowadzić poprawkę, któraby wymierzyła tę sprawiedliwość miastom i dała im możność posiadania odpowiedniej ilości przedstawicieli w przyszłych ciałach prawodawczych.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Głos: A co z Żydami zrobić?)</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PSuligowski">A poprawkę tę, mniemam, że możnaby przyjąć, nawet szanując pracę, którą Komisja Konstytucyjna włożyła, nie wymagając nadzwyczajnych zmian, — poprostu przez powiększenie ilości posłów w tych okręgach przynajmniej, w których skład wchodzą duże miasta, a zwłaszcza miasta, liczące po 100.000 ludności. Mam tu na myśli przedewszystkiem Częstochowę, Sosnowice, Lublin i Białystok. Lublin ma 87.000 mieszkańców, Częstochowa 100.000, Sosnowice 100.000, Białystok ma nawet dużo więcej niż 100.000. Otóż tc przynajmniej okręgi trzeba uwzględnić, a może to się stać bez naruszania tego systemu, jaki tu jest przyjęty. Na takie samo uwzględnienie zasługują jeszcze dwa miasta z b. zaboru pruskiego: Bydgoszcz, liczące prawie 100.000 mieszkańców, i Tczew. Nie byłby to wcale przywilej dla miast, tylko zadośćuczynienie sprawiedliwe i konieczne. To powiększenie w żadnym razie nic doprowadzi do przekroczenia obecnej liczby posłów, więc mniemam, że tak skromne i umiarkowane żądanie, nie burzące system a tu, żądanie, które stawia na uboczu wszelkie zasadnicze zmiany tej ordynacji, jest jednak ze wszech miar usprawiedliwione.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszalek">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#Marszalek">Przystępujemy do nr. 2 porządku dziennego: Nagłość wniosku posłów Klubu P. S. L. w sprawie pogwałcenia Konstytucji i nadużycia władzy urzędowej przez organa policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#Marszalek">Głos ma p. Rataj.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Nieobecny).</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#Marszalek">Jeżeli niema zastępcy, to sprawa musi spaść z porządku dziennego i być odesłana do Komisji. Czy poseł Buzek nie zastąpi p. Rataja?</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#Marszalek">P. Buzek: Nie, nic zastąpię, ale ze względu na to, że mówca jest nieobceny, prosiłbym, ażeby ten punkt odłożyć do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#Marszalek">Marszałek: Czy nikt nie protestuje przeciw temu? (Nikt).* A więc sprawa będzie postawiona na porządku dziennym następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#Marszalek">Wpłynęły następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#Marszalek">Projekt rządowy ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy emerytalnej funkcjonariuszów państwowych z dnia 28 lipca 1921 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 70, poz. 466). Proponuję dzisiejszy dzień uważać za pierwsze czytanie i projekt odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#Marszalek">Wniosek nagły p. Śrótki i kol. z klubu N. Z. L. w sprawie uregulowania własności majątków po Radach Dobroczynnych — odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#Marszalek">Następne posiedzenie proponuję odbyć we wtorek dn. 9 b. m. o godz. 4 po pół. z następującym porządkiem dziennym.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(Czyta):</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#Marszalek">Pierwsze czytanie ustawy o zniesieniu przepisów prawnych, ograniczających równouprawnienie żydów w b. zaborze rosyjskim (druk nr. 3299).</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#Marszalek">Pierwsze czytanie ustawy w przedmiocie regulowania stosunków celnych (druk nr. 3481).</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#Marszalek">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej w przedmiocie ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu (druk nr. 3444 i 3445).</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#Marszalek">Nagłość wniosku posłów klubu P. S. L. w sprawie pogwałcenia Konstytucji i nadużycia władzy urzędowej przez organa policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#Marszalek">Nie słyszę protestu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o g. 2 m. 45 po pół.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>