text_structure.xml
275 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 134 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 135 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego, punkt pierwszy: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji międzynarodowej! konwencji o zwalczaniu obiegu i handlu publikacjami pornograficznemu i dołączonego do niej aktu końcowego, podpisanej w Genewie dnia 12 września 1923 r. (druk sejm. nr 1857). Jako sprawozdawca głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SPosner">Wysoki Senacie! Sejm przyjął wczoraj nareszcie, po długich latach namysłu konwencję, uchwaloną jeszcze we wrześniu 1923 r. w Genewie, w sprawie zwalczania handlu publikacjami pornograficznemi.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#SPosner">To samo pytanie, które zadałem wczoraj, musze zadać i dziś, bo nie mogę zrozumieć dlaczego dokumenty międzynarodowe tyle czasu odlegują się w szufladach naszych urzędów. Konwencja ta uchwalona jeszcze we wrześniu 1923 r., dopiero w 1925 r. przesłana została do Sejmu. Jestem przedstawicielem Rządu w Komisji Genewskiej przy Lidze Narodów dla opieki nad dzieckiem i młodzieżą i w tej komisji wielokrotnie, zadają mi pytanie: dlaczego Rząd polski tak powoli wykonywa swoje zobowiązania w dziedzinie międzynarodowej? Każdy z nas rozumie, że ta konwencja zupełnie tak samo mogła być przesłana w listopadzie czy w grudniu 1923 r., jak w maju 1925 r. Tymczasem nie wiem, czy to dlatego, że treść taka jest niemiła i nieprzyzwoita, czy dla czego innego, dość, że urzędnik, wstrzymał przesłanie do Sejmu tej konwencji międzynarodowej. Sejm nie spieszył się również, tak, że dopiero w lipcu 1926 r. ta prosta konwencja, co do której niema żadnej wątpliwości, że będzie przyjęta, co do której niema nawet żadnej dyskusji, dostała się pod obrady Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#SPosner">Walka z pornografią jest bardzo stara, gdyż zanim państwa wzięły się do niej, społeczeństwa walczyły z pornografja i kościół z nią walczył, w szczególności z handlem różnemi wyrobami pornograficznemi, ale pierwsze zgromadzenie międzynarodowe, tej sprawie poświęcone, z inicjatywy Francji odbyło się w 1910 r. w Paryżu. Wtedy zjechali się przedstawiciele wielu państw, zwłaszcza tych, które produkują bardzo wiele pornografji i zobowiązali się tam, że odtąd wypowiadają walkę na śmierć i życie wszelkim producentom pornografji i handlarzom. To zobowiązanie czysto moralnej natury nie miało znaczenia praktycznego. Wzięła się po raz wtóry do tego Liga Narodów i w roku 1923 uchwaliła konwencje, pod którą podpisane są wszystkie państwa należące do Ligi Narodów, w tej liczbie także i Rzeczpospolita Polska.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#SPosner">Konwencja ta nakłada na państwa zobowiązanie, że uczynią wszystko, co tylko jest w ich mocy, aby przeciwstawić się handlowi pornografią. Jest to walka bardzo trudna. Wedle mego przekonania, prawie beznadziejna.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#SPosner">Dlatego, że walczyć z handlarzem który umie przystosować się do wszelkich warunków, zakreślonych przez kodeksy karne narodowe i międzynarodowe, jest rzeczą nadzwyczaj trudną. Producent, nie produkuje pornografji dla swego kraju, ale zawsze nazewnątrz; on drukuje w Budapeszcie, ale sprzedaje w Polsce. W Budapeszcie policja węgierska, sądy węgierskie potrafią go nakryć i chwycić. O ile trudniejsza jest walka z takim panem na terytorjum obcego państwa. To się odbywa drogą tajemniczego porozumienia się z podobnymi handlarzami w. innych krajach Europy i dlatego walka jest tak trudna.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#SPosner">Ona jest trudna jeszcze dla innego powodu. Gdzie jest granica pomiędzy pornografią a sztuką? — ja sobie nieraz zadawałem to pytanie. Nie dlatego, ażeby rzeźbiarze, powiedzmy, najwięksi rzeźbiarze starogreccy, albo z czasów renesansu rzeźbili figury, które się mogą niektórym ludziom wydawać nieprzyzwoitemi dlatego, że nie noszą figowych listków, nie dlatego, ale dam Panom pewien przykład z życia wzięty.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#SPosner">Był pewien pan w Warszawie, któremu się nie wiodło w życiu i który wreszcie, może z rozpaczy, chwycił się produkcji pornograficznej; założył pismo. które nosiło nazwę „Dekameron” i potrafił w ciągu 6 miesięcy pismo to doprowadzić do 40.000 egzemplarzy. Nie wiem pod wpływem jakich czynników, może być, że działała tu zazdrość wydawców, dowiedziała się o tem policja i nareszcie zauważyłam że w kioskach sprzedaje się ten „Dekameron”, który urągał nietylko moralności, nietylko wszelkiej przyzwoitości, ale nawet wszelkiej estetyce. 40.000 egzemplarzy w naszych warunkach jest to cyfra olbrzymia. Kiedy tego pana policja zaczęła badać, odpowiedział: cóż ja złego zrobiłem? „Dzieje grzechu” Stefana Żeromskiego to jest znacznie większa pornografja, niż to, co ja drukuję, a „Dzieje grzechu” należą do arcydzieł polskiej literatury...</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#komentarz">(S. ks. Prądzyński: To kwestja.)</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#SPosner">... i nikt tego nie kwestjonuje, wprawdzie czyni to właśnie Kolega Senator, ale nie można powiedzieć, żeby to była powszechna opinia. Jest to książka bardzo czytana, książka, która liczy dzisiaj sprzedanych prawdopodobnie 100.000 egzemplarzy, nikt jej nie atakował, prócz Księdza Kolegi i prawdopodobnie jemu podobnych.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#komentarz">(Głos: Oraz poważnych krytyków. Inny głos: Minister Grabski. Inny głos: I wielu innych w swoimi czasie.)</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#SPosner">Wiem, że Stanisław Grabski podzielał pogląd Ks. Senatora, ale mimo to, ta książka zdobyła bardzo wielu czytelników, jest bardzo rozpowszechniona.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#komentarz">(S. ks. Prądzyński: Wśród młodzieży)</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#SPosner">Otóż ten pan mówi: Cóż ja robię gorszego? Żeromskiego czytają ci sami ludzie, którzy i mnie czytają. To jest prawda, bo kto jest prenumeratorem lub nabywca takiego „Dekamerona”? To są młodzi studenci, gimnaziści, albo młodzi urzędnicy...</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#SPosner">... po powiatach, którzy się bardzo nudzą na swoich stanowiskach i życie sobie uprzyjemniają czytaniem głupich dowcipów,</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości Makowski: I starsi panowie)</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#SPosner">... a także i pewni starsi panowie, jak mówi p. Minister, lubią to czytać, ja nie przeczę, że pomiędzy starszymi panami jest to upodobanie, ale Pan, Panie Ministrze, przecież nie ma na myśli tu senatorów? Tak jest, pomiędzy starszymi panami, — których tu przecież jeszcze niema — są także tacy, którzy się lubują w takich rzeczach. Opowiadano mi o jednym znakomitymi adwokacie w Warszawie, który posiada tak wielkie i tak piękne zbiory pornograficzne, że nie może dać sobie rady z tem, jak je schować przed własnemi dziećmi, bo jednak ma zrozumienie, że to nie jest sposób wychowania dzieci, ofiarowywanie im bardzo pięknych nawet wydawnictw pornografji francuskiej.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#SPosner">We Francji wychodzi czasopismo „La Vie Parisienne”, jest to cudownie zrobione czasopismo artystyczne. Gdyby ten „Dekameron” stał pod względem sztuki i wykonania na wysokimi poziomie, to nie wiem, jaka byłaby różnica pomiędzy nim a „La Vie Parisienne”. „La Vie Parisienne” jest, według mego skromnego zdania, zupełną pornografią, tam się drukuje pornograficzne anegdoty, powieści i t. d. i że autorowie, którzyby nigdy w żadnem Innem piśmie nie drukowali podobnych rzeczy, którzy pisują w bardzo znanych czasopismach francuskich, tam drukują utwory, które są pornografją tysiąc razy gorszą, aniżeli Dzieje Grzechu.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#SPosner">Pismo to cieszy się opieką samego rządu, który zwołuje międzynarodowe konwencie dla walki z pornografja, ma 100.000 prenumeratorów, jest rozpowszechnione na całym świecie, bo „La Vie Parisienne” możemy znaleźć w każdej warszawskiej cukierni, a nawet i w niejednym polskim dworze, w którym lubią czytać po francusku. W tej samej „La Vie Parisienne” drukują się całe stosy ogłoszeń, gdzie młodzi panowie poszukują młodych dziewcząt i gdzie młode dziewczęta ofiarowują swoje usługi młodym panom, w szczególności oficerom z kawalerji…</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#SPosner">Jak tu walczyć w tych warunkach z pornografja? I dlatego mimo tych wszystkich konwencji, długo jeszcze, zanim wzrośnie moralne poczucie ludzkości i moralna odpowiedzialność ludzkości, te rzeczy będą się bardzo krzewiły, tembardziej, że one przynoszą bardzo duży dochód.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#SPosner">Jest tylko jeden środek walki z tem, poza tym, o którym powiedziałem, ale na który jednak jeszcze bardzo długo trzeba będzie czekać, to jest wzrost odpowiedzialności moralnej człowieka, to jest czysta sztuka. Czytałem, że ojcowie kościoła używali tego porównania, że Lucypera wypędza się przez Belzebuba. Nie wypędza się Lucypera przez anioła, tylko przez Belzebuba i dlatego, jeżeli chcemy zwalczać pornografie jako złą sztukę, możemy ją zwalczać tylko przy pomocy dobrej, szlachetnej, pięknej sztuki i jeżeli będziemy wydawali czasopisma może nawet lżejsze, ale stojące na wysokim poziomie artystycznymi, to to jest najskuteczniejsza droga do zwalczania pornografji.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#SPosner">Cóż pod tym względem może zrobić policja? Opowiadał mi jeden z warszawskich wydawców, że pewnego dnia zgłosił się do niego policjant i kazał mu usunąć z wystawy artystyczne albumy fotograficzne rzeźb Michała Anioła, twierdząc, że to jest nieprzyzwoite, że zaczepił go jakiś starszy pan na ulicy, i powiedział, że w księgarni dzieją się straszne rzeczy. Proszę Panów, to są ci, którzy pierwsi oceniają wartość artystyczną albo pornograficzną danego utworu, to są ci panowie, którzy, pomimo, że są urzędnikami państwowymi, nie mają najmniejszych kwalifikacji do wydawania oceny o wartości tych rzeczy.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#SPosner">Określiłem warunki, w których przychodziła do skutku ta konwencja. Powiedziałem o wszystkich słabych jej stronach. Treść jej jest bardzo prosta. Państwa, których reprezentanci w ilości kilkudziesięciu podpisali ją, przyrzekli w imieniu swoich rządów, że uczynią wszystko, co jest w ich mocy, aby zwalczać pornografię, zarówno w sensie narodowym, jak i międzynarodowym, to znaczy, że nietylko będą chwytali własnych handlarzy ale będą czynili wszystko, co jest w ich mocy, aby chwytać handlarzy, którzy, mieszkając na innem terytorjum, działają na ich własnem terytorjum. Państwa obowiązują się uzupełnić swoje kodeksy, o ileby nie były wystarczające dla zwalczenia tej hydry, odpowiedniemi przepisami.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#SPosner">Rząd polski; podpisując tę konwencje w Genewie, wziął na siebie zobowiązanie i teraz będzie rzeczą p. Ministra Sprawiedliwości, aby wykonać to, co przyrzekliśmy w Genewie i aby zorganizować na terenie Polski walkę z pornografja.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#SPosner">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę, aby Wysoki Senat przyjął tę konwencie do ratyfikacji w brzmieniu, przyjętem przez Sejm, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Słyszeliśmy tutaj sprawozdanie p. referenta, które Właściwie powinno się było zakończyć wnioskiem, ażeby odrzucić tę konwencję, bo nam udowadniał, że jest do niczego. Otóż pod tym względem jestem zupełnie przeciwnego zdania. Sądzę, że ten fakt, że my dzisiaj ratyfikujemy tę konwencję, nakłada pewne obowiązki na Rząd i mamy prawo domagać się od Rządu, ażeby w myśl tej konwencji postępował, co się dotychczas niestety nie dzieje. Naturalnie nie odnosi się to do obecnego p. Ministra Sprawiedliwości, który dopiero co objął rządy, ale do dawnych ministrów sprawiedliwości. Myśmy swojego czasu wnieśli interpelację i odpowiedź Ministerstwa Sprawiedliwości była dla nas zupełnie zadawalająca. Ministerstwo uznało, że trzeba walczyć i mówiło, że już coś się robi, że już jedno pismo skonfiskowano, jedno zawieszono, ale skutek był żaden. Po tej interpelacji, jak i przed nią, stan walki jest zupełnie ten sam. Otóż, jeżeli obecnie jest Rząd naprawy moralnej, to ja sądzę, że ten właśnie Rząd powinien rzeczywiście wziąć się do źródeł tego zła, które psuje charaktery i umysły młodzieży. Nawet istniejące dotychczas ustawy wystarczają, żeby tylko p. Minister zechciał nakazać prokuratorom, by czytając pisma nie cieszyli się dowcipami, lecz by baczyli na interes Państwa i występowali ostro, ewentualnie nawet, aby, jak w b. zaborze austrjackim, wytaczano śledztwa karne przeciw tym osobom, a nietylko obiektywne postępowanie.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#SThullie">Pan sprawozdawca powiedział, że widzi ratunek tylko w czystej sztuce. Jestem odmiennego zdania. Nie czysta sztuka jest ratunkiem przeciw temu, ale religja.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#SThullie">Jeżeli nie oprzemy się na tej podstawie, to do niczego nie dojdziemy w walce z tem i żadnej naprawy moralnej nie będzie. Udaję się więc do Rządu, ażeby tę sprawę wziął na serjo.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda. Komisja wnosi o przyjęcie ustawy bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy bez zmiany, ażeby wstali. Większość, ustawa bez zmiany przyjęta.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu drugiego: Dalszy ciąg dyskusji nad projektami ustaw: a) zmieniającej i uzupełniającej Konstytucję Rzeczypospolitej z dnia 17 marca 1921 r. (odbitka nr 446); b) o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (odbitka nr 444 i 447) (głosowania).</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Dyskusja nasza w przedmiocie reformy Konstytucji i uchwalenia pełnomocnictw dla Rządu, została wczoraj rozszerzona przez deklarację p. Prezesa Rady Ministrów i jest moim obowiązkiem wziąć pod uwagę ten obraz, który tu został wczoraj przez p. Prezesa Rady Ministrów nakreślony.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#SPosner">P. Prezes Rady Ministrów, jakby przewidując, a może też odpowiadając na zarzuty — nie wiem zresztą jakiego rodzaju to mogły być zarzuty — które go spotkały po odczytaniu deklaracji poprzedniej w Sejmie, przewidując, że i z naszej strony może paść zarzut tego samego rodzaju, odpowiedział, że obraz, który nakreśla, nie jest tak zupełnie optymistyczny, jak się to komu może wydawać. Ja jednak nie podzielę opinji p. Prezesa Rady Ministrów. To był obraz nadzwyczaj piękny, nadzwyczaj ponętny, cały malowany różową farbą na różowem tle.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(P. Prezes Rady Ministrów Bartel protestuje.)</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#SPosner">Ponieważ słyszę z tej strony pewną uwagę, to dodam, — jednak namalowany z takim umiarem i z takim talentem, że nie był wcale brzydki, przeciwnie, był wzruszający.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#SPosner">Proszę Panów, korzystając tylko z pewnej określonej ilości czasu i mówiąc pod kontrolą tak surowego Marszałka, jakim jest p. Marszałek Senatu, nie mogę tu brać pod uwagę wszystkich ustępów tego wczorajszego przemówienia. Ale chcę zwrócić uwagę Pań i Panów na kilka szczegółów, które mnie bardzo uderzyły.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#SPosner">Muszę przedewszystkiem podziękować p. Prezesowi Rady Ministrów. P. Bartel wczoraj powiedział, że do tych czynników, które składają się w jego świadomości na wiarę w przyszłość rozwoju Państwa Polskiego, zalicza on i pracowitość polskiego robotnika. My przywykliśmy dotychczas słyszeć tylko zarzuty pod adresem polskiego robotnika.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie.)</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#SPosner">Bardzo miło mi, jest skonstatować, że i w Senacie po tej stronie Izby znajdują się panowie, ci właśnie, którzy są w bliskim bardzo kontakcie z polskim robotnikiem, którzy mówią, że to jest nieprawda. Ale ja nie mówię tylko o Senacie, mówię o ogóle naszego społeczeństwa, w szczególności niektórych jego warstw. Mieliśmy kiedyś odczyt publiczny pod przewodnictwem jednego z największych przemysłowców polskich, który spierał się z Ministrem Pracy i Opieki Społecznej, dowodzącym konieczności utrzymania ustawy o 8-mio godzinnym dniu pracy. Ten przemysłowiec twierdził, że robotnik nasz…</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos: Chce pracować więcej.)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#SPosner">Panie Senatorze, niech Pan nie przerywa, bo przemówienie będzie dłużej trwało i męka pańska będzie trwała dłużej… Że robotnik nasz, jeśli nawet pracuje dobrze, tak jak wy mówicie — wy socjaliści — że zwraca na siebie uwagę zagranicą i gdziekolwiek znajdzie się na obczyźnie, w Ameryce czy we Francji, wszędzie należy do najlepiej pracujących robotników i żadnych skarg ze strony pracodawców na niego niema, — to jednak gdy przychodzi do kraju, między swoich, przestaje pracować. I jakgdyby bał się, że tej krzywdy za mało, dodał jeszcze: to samo dotyczy naszych inżynierów, gdy jesteśmy we Francji, w Ameryce, mamy cudowne pomysły, najlepiej pracujemy, ale cóż robić, jak znajdziemy się w kraju, to nic nie potrafimy. I to jest nieprawda, to jest przesada. Ale ja rozumiem tego człowieka — on chciał się ratować, a zwykle jak człowiek, chce się ratować, to z deszczu wpada pod rynnę.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#SPosner">Z zadowoleniem wielkiem stwierdzam, że p. Prezes Ministrów, z tak autorytatywnego miejsca podkreślił, że te wszystkie posądzenia są nieprawdą.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#SPosner">Myśmy w zeszłym roku, korzystając z gościnności p. Marszałka, który ma tak cudowne pomysły, że zbiera u siebie senatorów i oświeca ich przy pomocy największych specjalistów, jakich nauka i technika polska posiada, mieliśmy jeden wieczór, poświęcony naukowej organizacji pracy. My socjaliści, otrzymawszy zaproszenie, poszliśmy na ten odczyt w tem przekonaniu, że tam pierze będzie leciało z polskiej klasy robotniczej i że my, będziemy musieli protestować przeciw tym, jak myśleliśmy oszczerstwom, które ci przedstawiciele naukowej organizacji pracy pod adresem polskiego robotnika będą rzucali. Pokazało się, ku naszemu miłemu rozczarowaniu, że ci wielcy specjaliści przez cały czas wymyślali tylko na fabrykantów, tylko na inżynierów i, a było ich trzech, każdy po kolei tłumaczył nam laikom tajemnicę naukowej organizacji pracy i mówił: robotnik polski to jest najlepszy materjał, jaki tylko istnieje na świecie, a całe zło w fabryce, to kapitalista, który nie rozumie, w jaki sposób kapitał swój zużytkować i inżynier, który mu służy w sposób niewłaściwy! Proszę Panów, ci panowie nam opowiadali, że w fabrykach, w których zaprowadzali nowe metody produkcji, już po zaprowadzeniu tej metody, kiedy się okazało, że przy pomocy pewnych środków można w sposób znacznie tańszy i szybszy produkować, zamiast otrzymać podziękowanie od fabrykanta, otrzymali od niego tylko wymyślanie, bo mówił: co ja mam zrobić z temi maszynami, które teraz stoją puste, a za które tyle pieniędzy zapłaciłem i które wcale się nie opłacają? Więc stwierdzam z wielką radością, że p. Prezes Rady Ministrów znalazł się na tej samej linji, na której byli sześć miesięcy temu ci znakomici specjaliści, przedstawiciele najwyższej sztuki inżynierskiej, opartej na naukowem badaniu pracy i z tego tytułu ja mu bardzo serdecznie dziękuję.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#SPosner">Kiedy się mówi o klasie robotniczej, o jej pracy to z natury rzeczy człowiek musi mówić o prawodawstwie robotniczem i ja, stwierdzając tutaj stosunek p. Prezesa Rady Ministrów do robotnika polskiego, korzystam ze sposobności, żeby wyprowadzić z tych słów jego ten wniosek, że naszemu prawodawstwu robotniczemu, naszemu prawodawstwu socjalnemu pod jego rządami nie stanie się żadna krzywda. Dlaczego? Dlatego, że nie może się stać żadna krzywda tej klasie pracującej pod rządami ludzi, którzy chcą społeczeństwo odrodzić i którzy chcą demokrację polską wyleczyć z jej błędów rzeczywistych albo urojonych.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#SPosner">Ale wracam jeszcze na chwile do wczorajszej deklaracji p. Prezesa Rady Ministrów. P. Prezes Rady Ministrów wspomniał także o walce z drożyzną. I właśnie na tym różowym obrazie znalazłem fragment poświęcony tej sprawie, z którego to fragmentu okazało się, że drożyzna zmniejsza się bardzo znacznie, jeżeli chodzi o ceny hurtowe i zmniejsza się nawet jeżeli chodzi o ceny detaliczne. Ja niestety nie podzielam tego optymizmu i wystarczy czytać codzienne wykazy naszych gazet, ażeby stwierdzić, że drożyzna wcale nie zmniejsza się, ale przeciwnie rośnie, i że robotnik, który kupuje bochenek chleba, czy trochę masła, nie tylko, że nie płaci mniej, ale on płaci więcej. P. Prezes Rady Ministrów mówił: będzie lepiej, a będzie lepiej między innemi i dlatego, że my powołamy do życia instytut dla badania cen, który będzie się zajmował sprawą konjunktury handlowej, eksportu i badaniem cen. Nie wiem czy to jest lekarstwo na ból. jakim jest drożyzna. Nie jestem przyjacielem represji policyjnych, ale widząc straszny wyzysk nie tylko klasy pracującej, ale ogółu społeczeństwa przez zorganizowaną armję wyzyskiwaczy, którzy nazywają się producentami albo handlarzami, nieraz myślałem, że przecież musi się znaleźć jakiś miecz, który sobie z tą hydrą lernejską na podobieństwo Herkulesa starożytnego poradzi.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#SPosner">Czytamy niekiedy w gazetach, że w chwili złego humoru p. komisarza Rządu na targach aresztuje się jakiegoś Pietrzykowskiego albo Ganzpomadera, albo dwóch Ganzpomaderów i potem gazety piszą, że komisarz Rządu pokazał, że wreszcie mamy silny Rząd. Potem zaś jest zupełnie cicho i ceny wcale nie spadły, ale co tydzień idą konsekwentnie w górę. Jest rzeczą ciekawą, że czy urodzaj zapowiada się dobrze, czy źle, czy jest wiosna, czy jesień, dla tych panów nie istnieje żaden kalendarz rolniczy, oni sobie z konsekwencją zegara co parę minut podwyższają ceny. Mówi się u nas dużo o niechęci jednego wyznania do drugiego i panowie z klubu żydowskiego podkreślają bardzo słusznie antysemityzm, jaki panuje w stosunkach między jednymi a drugimi obywatelami tego kraju, tam jednak, gdzie chodzi o wyzysk obywateli, wszystkie wyznania bez najmniejszej różnicy podają sobie ręce.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#SPosner">Proszę Panów, ścigamy drobiazg, a nie idziemy do tych, którzy w ręku swoim mają władzę podwyższania i obniżania cen. Kiedyś rozmawiałem z jednym z naczelników urzędu do walki z lichwą. Ci panowie zmieniają się, nie wiem dlaczego, co 6 miesięcy, co 6 miesięcy jest tam jakiś inny zbawca. Rozmawiałem z tym panem, był to znany adwokat warszawski. Pytałem: mój kolego, powiedzcie mi troszkę o tajemnicach tego urzędu walki z lichwą, kto są ci najwięksi paskarze w Warszawie, czy to jest ten Pietrzykowski i ten Ganzpomader. Powiedział mi: kolego, co mówicie za rzeczy i wymienił dwa nazwiska, których tu nie będę powtarzał ze względu na szczególny stosunek Senatu do jednego z nich. To nie byli ci, którzy sprzedają kury albo marchew na targowiskach, ale to byli wielcy dygnitarze przemysłu. Jeżeli chcemy powiedzieć sobie prawdę, gdzie jest źródło tego wyzysku i wzrastającej z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień siłą jakiegoś fizycznego prawa drożyzny, to musimy pójść do tej Bastylji naszego przemysłu, do tej olbrzymiej organizacji, gdzie beczka obok beczki, jedna na drugiej, tworzą wielką piramidę wyzysku społecznego, a na górze siedzi jeden znany nam i jakże sympatyczny poseł. Tam w rękach tych panów tkwi, jak w świątyni egipskiej za kotarą, tajemnica tej strasznej nędzy, jaka się szerzy w naszym kraju. Jeżeli Panowie ustanowią generała, czy jeszcze większego dygnitarza wojskowego komisarzem m. st. Warszawy, lecz jeżeli ten generał nie będzie miał odwagi tam zajrzeć i pomówić na serjo z tymi panami, to wszystkie zapowiedzi w gazetach o silnym rządzie, który zrobi porządek z handlarzami, który będzie dążył do tego, ażeby na rynku warszawskim zapanowała zasada słusznych cen, do niczego nie doprowadzą.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#SPosner">Przeczytam Panom ustęp z pewnej książki, pisanej przez fachowca, nie przez żadnego polityka, a już najmniej przez socjalistę, prawdopodobnie przez przeciwnika socjalizmu. Nazywa się ta książka: „Problem skarbowy w świetle prawdy”.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#komentarz">(Głosy: Autor?)</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#SPosner">P. G. Leliwa. Nie wiem, jak się nazywa ten pan, ale powiem, że był jakiś czas ministrem skarbu.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#SPosner">„Nieomal wszyscy, nawet najdrobniejsi przemysłowcy i kupcy są zrzeszeni w potężnych związkach przemysłowych, kupieckich i rzemieślniczych. Zrzeszone są poszczególne branże, których przedstawicieli łączy wspólny interes i jako sekcje wchodzą w skład centralnych organizacji, mających na czele wpływowych posłów i senatorów. Związki te mają na celu przedewszystkiem śrubowanie cen i obronę swych członków przed możliwą ingerencją władz państwowych. Jeżeli dla słabego ekonomicznie organizmu społecznego stanowi największe niebezpieczeństwo lichwa, to tembardziej jest niebezpieczna i nawet zabójcza lichwa zorganizowana i uprawiana bezkarnie. O rozmiarach, jakie przybrała lichwa w naszem Państwie, świadczą wymownie dane Głównego Urzędu Statystycznego o rozpięciu cen w handlu hurtowym i detalicznym. Tak np. w miesiącu czerwcu r. 1925 wskaźnik cen hurtowych stanowił 119,3, w handlu zaś detalicznym 178,4, innemi słowami przeciętny towar w handlu detalicznym kosztował nieomal o 50% drożej niż w hurcie”.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#SPosner">Autor, ten minister skarbu, podaje tu wykazy dla wszelkiego rodzaju towarów, dla towarów białych, dla towarów wełnianych, dla węgla i t. d. i t. d. czego czytać nie będę, ale przeczytam zakończenie tego rozdziału:</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#SPosner">Wielki przemysł w okresie inflacyjnym przyzwyczaił się do konjunktury niewymagającej żadnego wysiłku w kierunku modernizacji technicznej i zdobywania nowych rynków, ceny bowiem na wyroby przemysłowe wzrastały szybciej, niż płace robotnicze, pożyczki zaś otrzymywane z P. K. K. P., dzięki szybkiej deprecjacji marki polskiej przeistaczały się w subwencje rządowe. Wytworzyła się demoralizacyjna atmosfera, która sprzyjała oponowaniu zarządów przedsiębiorstw przez wszelkiego rodzaju aferzystów, nie posiadających odpowiednich kwalifikacji, przez koterje, pochłaniające z krzywdą drobnych akcjonarjuszy nietylko osiągane zyski, lecz często nawet kapitał obrotowy przedsiębiorstw. Z chwilą wprowadzenia zlotowej waluty przemysł, przyzwyczajony do bytu pasożytniczego, nie mógł się zastosować do nowej konjunktury, wymagającej udoskonalonych metod pracy, oraz taniej, a sprężystej administracji. Nic więc dziwnego, że sfery przemysłowe widziały jedyny ratunek w deprecjacji złotego i przywróceniu raju inflacyjnego. Sekundowały im w tem sfery bankowe, przyzwyczajone również do żerowania na podłożu inflacyjnem”.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#SPosner">Ta prawdziwa, nie stronnicza, nie partyjna, nie socjalistyczna analiza rzeczywistości naszego życia, — właściwie rozprawia się z tym ustępem wczorajszego przemówienia p. Prezesa Rady Ministrów, który był poświęcony sprawie drożyzny. Póki rzeczy będą tak się miały, jak się mają dziś, póki będzie istniała Bastylja tego wyzysku, Bastylja zorganizowanej lichwy, jaką jest organizacja przemysłu, handlu i rolnictwa, gdzie się wiążą ze sobą wszystkie interesy producentów, handlujących i bankierów i gdzie nigdy nie chodzi o interes Państwa i społeczeństwa, ale tylko o egoistyczny interes pewnych klik, pewnych kategorji, pewnych producentów w wielkim stylu, dopóty wszelkie zamierzenia p. Premjera Rady Ministrów, wszelkie zapowiedziane instytuty dla badania cen, dla badania koniunktur żadnego związku mieć nie będą z naprawą naszych stosunków.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#SPosner">P. Premjer Rady Ministrów mówił jeszcze wczoraj o redukcji urzędników. Jeżeli naprawdę Senat dziś większością głosów przyjmie uchwalone w Sejmie ustawy o zmianie Konstytucji i o udzieleniu Rządowi pełnomocnictw, jakich Rząd się domaga, to każdy z nas rozumie, że nastaną w kraju rządy urzędników. Jeżeli Rząd, uważa, że Sejm i Senat nie są na wysokości zadania; że przez stałe i ciągle obrady nie tylko nie poprawiają naszych stosunków państwowych, ale przeciwnie w bardzo wielkim stopniu sprzyjają temu, że nasza machina państwowa pracuje tak powoli, to przecież Rząd musi zadać sobie pytanie, czy przy pomocy tego personelu, jakim rozporządza, będzie mógł tę machinę puścić w ruch w szybszem tempie, aniżeli dotychczas. Byłem sam urzędnikiem państwowym, nie długo, ale zawsze tyle, żeby zrozumieć tajemnice tej machiny. To jeszcze nie było w czasie, kiedy redukowano urzędników, przeciwnie, to było wówczas, kiedy zapychano urzędy urzędnikami. Byłem radcą prawnym jednego z ministerstw polskich. Przypominam sobie bardzo dobrze, jak musiałem się opędzać ministrom, którzy stali na czele tego resortu, w którym pracowałem i którzy mi co parę tygodni przyprowadzali jakiegoś urzędnika do wydziału prawnego, domagając się, ażebym go przyjął. Wyznaję szczerze, że nie miałem pracy dla tych, których tam zastałem, tembardziej więc dla ludzi nowych nie mogłem wymyślić żadnej pracy. Odbywały się pomiędzy nami takie pojedynki, w których minister mówił: panie mecenasie, niech pan będzie łaskawi zrobić to ustępstwo dla mnie, bo musiałem to przyrzec, komuś bardzo wysoko postawionemu. To nie był poseł, wtedy Senatu jeszcze nie było, więc nie był to senator, to był zupełnie inny, ktoś, stojący nawet poza bezpośredniem życiem państwowem, ani urzędnik, ani dygnitarz, to była osoba prywatna, na której temu ministrowi bardzo zależało. O otóż, proszę Panów, nikt nie pytał o to, czy ten urzędnik ma kwalifikacje, czy stoi na poziomie tych wymagań, jakie do niego stosować należy, ale — on miał protekcję. Prawdopodobnie p. Prezes Ministrów, jako Małopolanin, zna pewną anegdotę o matce galicjance, — dziś byłaby to matka Polka, — która prosiła Pana Boga nad kołyską swojego dziecka: nie daj mu, łaskawy Panie Boże, wielkiego rozumu, bo wielki rozum prowadzi do wielkiej herezji; nie daj mu Panie Boże wielkiego serca, bo wielkie serce, to jest źródło wielkich nieszczęść osobistych; Panie Boże, w łasce swojej niepomiernej daj mu protekcję! To był moment, który sprawiał, że urzędnicy dostawali posady i awanse na tej posadzie zdobywali i na tej drodze miernoty ludzie często nie zasługujące na to, aby się znajdować w towarzystwie przyzwoitych ludzi, dostawali się na bardzo wybitne stanowiska.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#SPosner">Będąc owym radcą prawnym ministerstwa i należąc z natury rzeczy do komisji kwalifikacyjnej miałem w ręku dokumenty pewnego młodego człowieka, w których było zapisane, że jest inżynierem z domowem wykształceniem. Do tej pory mówiłem o moralnej wartości, teraz kilka słów — o fachowej wartości. Ja nie rozumiem, jak można powiedzieć „inżynier z domowem wykształceniem!” Ale, proszę Panów, to są fakty. Wyszedłem z urzędu i poszedłem gdzie indziej, ale resort mój został. Potem przyszły czasy żelaznej miotły p. Moskalewskiego i zaczęto ze wszystkich ministerstw wymiatać różnych ludzi. Czy Panowie słyszeli, żeby kiedyś był wymieciony jaki naczelnik wydziału, lub jaki dyrektor departamentu? To zawsze będą tylko albo maszynistki, bo to jest linja najmniejszego oporu, bo mimo, że kobieta w naszem społeczeństwie posiada prawo wyborcze, to jednak jej ciężar gatunkowy społeczny jest tak mały, że najłatwiej jest ją zepchnąć, najłatwiej uporać się z kobietą. I dlatego one są wszędzie zewsząd zawsze wymiatane. Myśmy mieli niedawno w Sejmie taki wypadek, kiedy także usunięto nie mężczyzn, ale kobiety z urzędów, które zajmowały. Potem idą drobne urzędniczki XII kategorji, potem drobni urzędnicy XII klasy, potem pomocnicy referentów i w ten sposób rośnie i pęcznieje ta cyfra, którą się przedstawia izbom ustawodawczym; w zeszłym roku wymieciono tylu i tylu urzędników. Czy przez to się zmieniła organizacja pracy w ministerstwach? Ależ nigdy. Bo na miejsce dawnych urzędników powoli przyjmuje się nowych i to nie biorąc pod uwagę ich kwalifikacji, ale w myśl tej zasady: Panie Boże daj mu protekcję.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#SPosner">To są te krytyczne uwagi, które ośmieliłem się złożyć do dyspozycji p. Prezesowi Rady Ministrów, który wczoraj powiedział, że prosi o krytykę, ale o krytykę twórczą, to jest taką, na którą będzie patrzył, jako na akt współpracy z Rządem.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#SPosner">Czy moja krytyka jest twórcza — nie wiem, ale w każdym razie pochodzi z dobrej woli, nie ma swego źródła, w zasadniczej niechęci, nieżyczliwości, albo nienawiści do tego Rządu. Przeciwnie, proszę uważać za akt współpracy z tym Rządem. Mamy nadzieję, — być może, że to jest tylko marzenie, — że p. Minister wyprowadzi z tego, co powiedziałem pewne wnioski praktyczne.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#SPosner">Teraz, proszę Panów, przechodzę do przedmiotu, który mnie właściwie na tę trybunę sprowadził, to jest do zajęcia stanowiska wobec reform konstytucyjnych, które Panowie złożyli do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#SPosner">Proszę Panów, dziś jest pewnego rodzaju psychoza na świecie, w kierunku wymiatania Sejmu i Senatu. Moda jest na wszystko, toć wiadoma rzecz: moda jest czasem na wojsko, czasem na cywilów, czasem na ubranie, czasem na krótkie suknie, czasem na długie, na wszystko jest moda, moi Panowie. Teraz przyszła moda na świecie taka, że cokolwiek jest złego i gdziekolwiek coś złego się stało, to wszystko składa się na karb istnienia w tym nowym, ślicznym powojennym świecie pozostałości anachronizmu, rudymentów przedwojennej opieki, mianowicie na tę starą instytucję, niewiadomo poco tłukącą się jeszcze po świecie, która nazywa się parlamentem. I oto proszę Panów, tu i ówdzie wymiatają te parlamenty. Szczęśliwy żołnierz mules gloriosus, nie chcę tego tłumaczyć na polski język, bo chodzi o zaprzyjaźnione państwo, kondotjer w stylu wszystkich kondotierów, których tak pełno było w miastach włoskich, Benito Mussolini, stary mój towarzysz, którego znałem w czasie, gdy był na wygnaniu jako anarchista — ja nigdy anarchistą nie byłem — a jemu nie wystarczał ani socjalizm prawy, ani socjalizm lewy, on zawsze starał się być bardziej czerwony od najczerwieńszych sztandarów, jakie istniały w stosunkach socjalnych. Otóż ten Benito Mussolini powiedział sobie raz, że trzeba skończyć z parlamentem, bo parlament to kontrola nad tem co robi rząd, co robią urzędnicy i Panowie wiecie co stało się z włoskim parlamentem. Od tego czasu w Grecji skończono z parlamentem, w Hiszpanji skończono z parlamentem — tam parlamentu niema. Muszę dodać, że w Grecji il w Hiszpanji nigdy właściwie nie było parlamentarnego życia, ale we Włoszech ja nie mogę bez uczucia melancholii mówić o tem, co się dzisiaj dzieje. Panowie czytają tylko oficjalne depesze wysyłane przez biuro prasowe p. Mussoliniego. Obraz rzeczywistości włoskiej jest zupełnie inny niż ten, który nakreślają oficjalne sprawozdania i oficjalni dziennikarze rządu włoskiego. Być może, że jeżeli dla kogoś ideałem jest to, o czem stary Tacyt kiedyś mówił, ostrzegając: pacem appellant solitudinem faciunt — (mówią o pokoju, a czynią cmentarz z życia), jeżeli dla kogoś to jest ideałem, to może znaleźć we Włoszech duże zaspokojenie swojego tak pojętego idealizmu. Ale jeżeli ktoś jest przyjacielem rzeczywistego życia, jeżeli chce, aby to życie się rozwijało na normalnych zasadach i jeżeli chce wydobyć ze swego społeczeństwa wszystkie talenty, wszystek genjusz, wszystkie zdolności do pracy i energję do czynu, to droga włoska jest zaprzeczeniem tego ideału. Dzisiaj, powoli w innych społeczeństwach za przykładem włoskim, hiszpańskim, greckim tu i ówdzie pojawiają się zdania, że trzeba ukrócić to gadulstwo parlamentaryzmu, które przecież nic nie daje, nic nie tworzy. Parlament to jest tylko, jak gdyby „młyn na strudze, który miele zboże swoje i cudze”. Panowie wiedzą doskonale, że to jest nieprawda.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#SPosner">P. Prezes Rady Ministrów opowiadał wczoraj o wielkiej ilości ustaw, które mają być przygotowane i Rząd ma je ogłosić. Czytaliśmy o ustawie handlowej, przemysłowej, o spółkach akcyjnych i t. d. P. Minister Sprawiedliwości swojej listy, swego jadłospisu jeszcze nam nie przedstawił, przypuszczam, że będzie również długi. Ja nie wiem, dlaczego ustawa o spółkach akcyjnych musi być uchwalona na drodze pełnomocnictw, kiedy przecież ona miała czas w ciągu 7 lat być uchwalona przez Sejm Ustawodawczy, przez sejm ordynaryjny pierwszy i przez Senat? Wszak przypominam sobie ile przez 4 lata — bo przecie mówię już na podstawie czteroletniego doświadczenia, myśmy pracy wkładali — my z Komisji Prawniczej Senatu — w uchwalenie każdej ustawy, która do nas przychodziła z Sejmu, my, którzy pracujemy przecież pod damoklesowym mieczem dwumiesięcznego ograniczenia, bo nam już nie potrzeba żadnego bata, my mamy Konstytucję i w tej Konstytucji jest powiedziane, że Senat musi w ciągu 2 miesięcy przedstawić swoje uwagi do projektu wychodzącego z Sejmu, jeżeli w ciągu 2 miesięcy tego nie uczyni, to ten projekt, staje się ustawą ipso facto! Przypominam sobie, że nam przysłano ustawy o prawie autorskiem, nielojalnej konkurencji, o patentach. Panowie sobie przypominają w jakiem tempie przyśpieszonem, z jakiem pędem trzeba było te sprawy robić i kończyć. Dlaczego? Bo co dnia zjawia się przedstawiciel rządu do prezesa Komisji Prawniczej i mówił: „Panie Senatorze, czy nie możnaby trochę prędzej? Rządowi tak zależy na, tej ustawie”. Początkowo dawaliśmy się nabierać na to, ale po tem zrozumieliśmy, że to jest tylko nabieranie. Dlaczego? Dlatego, że społeczeństwo jeżeli dotąd istniało, bez prawa patentowego, to może istnieć jeszcze 6 miesięcy bez tego prawa. Na tem mogą stracić różni panowie, którzy kupują patenty, ale naród, społeczeństwo?! Albo prawo autorskie — prawda, to jest bardzo piękna rzecz, wyrażam wielką pochwalę Komisji Kodyfikacyjnej, bo to jest dzieło Komisji Kodyfikacyjnej, ale czyż trzeba było koniecznie na poczekaniu, w ciągu 6 miesięcy uchwalić taką rzecz? Pewnego dnia dowiedziałem się, że ustawa wodna, uchwalona jeszcze przez Sejm Ustawodawczy do dziś dnia nie ma rozporządzenia wykonawczego, że ona wcale jeszcze nie jest wykonywana. Tak samo pędzono ją przez Sejm i mówiono tym biednym rolnikom: słuchajcie, uchwalcie prędzej tę ustawę — a każdy rolnik ma Wisłę, Przemszę, albo inną rzekę, która na wiosnę wylewa — jak ta ustawa będzie uchwalona, zobaczycie, że nie będzie wylewów. W takich warunkach pracował Sejm i Senat.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#SPosner">Czytając różne gazety, ma się wrażenie, że ten Sejm i Senat, to są organizacje protestu i rewolucji przeciw temu, co rząd chce czynić. W ciągu 30 lat pracuję nad historją parlamentaryzmu i widzę, że nie było na świecie tak pokornych izb prawodawczych, jak te, do jednej z których mam zaszczyt należeć. Nie było tak przywiązanych izb do każdego rządu, bo nawet jeżeli na czele rządu stali ludzie, których my zwalczyliśmy, albo jeżeli na czele rządu stali ludzie, których zwalczała prawa strona tej Izby, to nigdy nie było mowy o jakimkolwiek bojkocie lub obstrukcji. Komisje sejmowe pracowały zawsze i stale. Panowie mówią o prawie budżetowem; Sejm nie uchwalał ustaw budżetowych? A ileż to ustaw budżetowych Panie Prezesie Rady Ministrów rząd składał Sejmowi i Senatowi? Ile to lat myśmy byli bez prawa budżetowego, bez ustawy budżetowej i tylko ciągle uchwalaliśmy prowizorja budżetowe? To jest nasza wina?</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#SPosner">W zeszłym roku uchwaliliśmy ustawę o reformie rolnej. To jest zła ustawa, mówię to jako prawnik, ale była uchwalona. Jest to nędzny kompromis, ale rząd pędził nas — Panowie sobie przypominają, żeśmy zmarnowali cały miesiąc wakacji naszych, kiedy między nami są ludzie niezdrowi, schorzali, którzy potrzebują odpoczynku, a czasem i kuracji, myśmy cały wrzesień zmarnowali na to, aby tę ustawę opracować. Siedzieliśmy i kłóciliśmy się od rana do wieczora w ciągu całego września. W trzy miesiące później pytam p. Ministra Reform Rolnych co tam z reformą rolną? „My opracowujemy rozporządzenie wykonawcze do ustawy o komasacji”. Ja myślałem, że całe państwo jest skomasowane, bośmy dwa razy uchwalali tę ustawę o komasacji, ustawę nadzwyczaj trudną, złożoną, ciężką. Ci, którzy ją referowali musieli się dobrze napracować. Jest tak trudna, tak źle napisana, że domagałem się od ministra, żeby ze względu na to, że to będzie ustawa przeznaczona dla szerokich mas pracujących, dodać do niej komentarz popularny, praktyczny, ażeby każdy chłop, który się ma komasować, zrozumiał, o co tam chodzi, bo tej ustawy nawet prawnik nie rozumie. Odpowiedział mi w styczniu, „że my teraz piszemy rozporządzenie wykonawcze do ustawy o komasacji, a potem dopiero przyjdzie czas na reformę rolną”. Panie Ministrze, Pan z takim aparatem chce wykonać ten kolosalny jadłospis ustaw, o którym nam tutaj mówią, że trzeba było zawiesić działanie Sejmu i Senatu, ażeby umożliwić wzbogacenie prawodawstwa polskiego o tę wielką ilość ustaw, które, gdyby Senat miał uchwalać, to toby trwało 5, 10, albo 15 lat.</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#SPosner">Nie wierni, co Rząd na tem zyska, ale nie z tego stanowiska utylitarnego i praktycznego przeciwstawiam się art. 6 ustawy o zmianie Konstytucji, lecz ze stanowiska zasadniczego. Minister Sprawiedliwości cytował na komisji kilka razy starego Montesquieu. Wczoraj s. Buzek odpowiadał: co to jest podział władzy, to było dobre za czasów Montesquieu, dzisiaj to jest przestarzałe. Nie, panie Ministrze, w tem niema nic przestarzałego. To jest wieczne. I gdyby Arystoteles przyszedł między nas, największy prawoznawca i logik starożytności, gdyby Macchiavelli przyszedł między nas, gdyby Montesquieu przyszedł między nas on, który swojem jasnem spojrzeniem Francuza oceniał rzeczywistość XVIII wieku, nic innego nie powiedział działby. To jest wieczne. Bez podziału władz nic może być żadnego nowoczesnego na prawie opartego państwa. Na prawie, a nie na sile, na tem prawie, które jest siłą, ma sile, która jest prawem. Niema innego podziału.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#SPosner">Byli niegdyś wielcy Polacy, którzy nazywali się Joachim Lelewel i Adam Mickiewicz. To byli twórcy polskiej demokracji. I kiedy Joachim Lelewel, pan Joachim jak go nazywano podówczas. 8 września 1831 r. wychodził z palącej się Warszawy na ciężką, kamienistą drogę tułactwa. z którego nie miał nigdy więcej powrócić do kraju, to w tobołku swoim wyniósł z Warszawy marzenie o polskiej demokraci. I ci wielcy ludzie, którzy w ciągu całego wieku błogosławili naszym wszystkim poczynaniom w dziedzinie odbudowy Państwa Polskiego, nigdy nie rozumieli go inaczej, jak tylko w sensie państwa demokratycznego. Kiedy w roku 1S63 zginęli na szubienicy Traugutt i jego przyjaciele, jeden z nich w przededniu śmierci pisał do rodzimy swojej: „Cóż, trudno, oddam życie, ale przynajmniej chłop polski będzie wolny”.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#SPosner">Proszę Panów, myśmy całe życie nasze w czasie konspiracji, w czasie walki z caratem, w czasie walki ze wszystkiemi zaborcami, nigdy o niczem innem nie marzyli, nigdy niczego innego nie budowali, jak tylko — tak nam się zdawało — podstawy śpiżowe demokracji. I gdyby teraz nagle „Pan Joachim” oto z tych drzwi, które są przed nami, wychyli się ku nam i usłyszał, że już nie ma być w Polsce demokracji, że na miejsce tych podstaw demokracji, jaką jest pełnoprawny parlament, jedyne źródło ustawodawstwa w Polsce, ma stanąć Rząd, który ma być jednocześnie i władzą wykonawczą i prawodawczą, i gdy kiedyś znowu zbierze się drugi sejm, to ten rząd, albo inny rząd, bo skąd Panowie wiecie, że będziecie na swoich stanowiskach? — temu przyszłemu sejmowi, o którym nie wiadomo, jaki będzie, czy będzie lepszy, czy gorszy, złoży dopiero owe ustawy, ów owoc cudowny, wyrosły na drzewie polskiej biurokracji, — wtedy, proszę Panów, on — a to był największy historyk, jakiego Polska miała, powiedziałby tak: co, to mój naród jest tak mało cierpliwy ledwie siedem łat istniała ta demokracja, ledwo zaczęła się formować, to jest małe dziecko, które dopiero zaczyna mówić i wy przychodzicie i mocną nogą przydeptujecie młodą płonkę, którą trzeba było wychować!” Parlament wychowuje się tak samo, jak każda organizacja polityczna musi być wychowana, ale musi być wychowana czem? Zamiast tego, żeby ten Rząd przyszedł do nas i podał rękę, żeby pomógł nam wyjść z tej sytuacji. Wy mówicie: my stworzymy Radę Stanu, Rade Prawodawczą przy Prezydjum Rady Ministrów, która nam będzie pomagała, tworzyła te ustawy. Przecież gra jest przeciw Sejmowi i przeciw Senatowi, i może w tej Radzie nie będzie przedstawicieli Sejmu i Senatu, może być Panom wystarczą ci referenci starsi, naczelnicy wydziałów, sędziowie powiatowi, członkowie sądów okręgowych, członkowie Sądu Najwyższego. Być może, że Wam to wystarczy, ale mnie się zdaje, że to wcale nie wystarczy. P. Minister nie lubi odpowiadać na moje pytania. Prawdopodobnie i to pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Ale ja go znam tyle lat, że nie potrzebuje wcale słyszeć, żeby zrozumieć odpowiedź, jaka jest na jego ustach.</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#SPosner">My na Komisji Prawniczej nieraz się kłócimy. Kiedyśmy na Komisji Prawniczej dysputowali prawo autorskie, przywołaliśmy w charakterze doradcy przedstawiciela Komisji Kodyfikacyjnej i nic nie zyskaliśmy na jego autorytatywnej opinji. Przyznał się, że w Komisji Kodyfikacyjnej poglądy są także podzielone, ci panowie także między sobą się kłócą i kłócą się w ciągu długich miesięcy i to jest powód dlaczego dzisiaj nie mamy jeszcze ustawy karnej. Panie Ministrze, wielkie są różnice w poglądach na podstawy filozoficzne i to jest przyczyna tarć, które są tak wielkie w Komisu Kodyfikacyjnej, że tem nie jeden projekt, ale dwa, łub może trzy projekty będą musiały walczyć ze sobą, ażeby wreszcie jeden projekt zwyciężył. Więc, proszę Panów, czego Wy chcecie od tego Sejmu i Senatu? Wy przejdziecie przez to samo piekło, pod takiem samem jarzmem kandyńskiem, przez które my ciągle przechodzimy.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#SPosner">W ustawie o reformie konstytucyjnej jest jeden artykuł, którego odczytywać nie będę. Panowie wszyscy go znają, w którym jest mowa o tem, że poseł albo senator, który znajduje się w stosunku lukratywnym do Rządu, będzie podlegał pewnej odpowiedzialności. Jest to artykuł, za którym ja jestem gotów zawsze głosować. Gdybym jeszcze kiedyś w życiu miał sposobność pod przewodnictwem p. Marszałka pracować nad regulaminem Senatu, czy Sejmu, to, proszę Panów, domagałbym się, ażeby te artykuły, które dotyczą osobistej wartości posłów i senatorów, ich pracy poza Sejmem i Senatem, były w znacznym stopniu wzmocnione. Jestem bezwzględnym przeciwnikiem tego, aby poseł i senator ziarnował się jakiemiś lukratywnemi interesami. Kiedy się wchodzi do tego Sejmu, można być biednym albo bogatym, ale w czasie, kiedy wykonywa się ten obowiązek nie wolno bogacić się.</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#SPosner">Franciszek Nowodworski, który był pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego, nie żyjący już dzisiaj znakomity przedstawiciel prawicy naszej, powiedział mi z wielkiem oburzeniem w pierwszym roku istnienia Senatu: kolego, czy wiecie, że są w Senacie panowie, którzy są jednocześnie członkami rad nadzorczych banków? Mówię: Nie wiedziałem. Tak jest, są. Ja, przynajmniej w stosunku do sędziów Sądu Najwyższego ukróciłem to, nie uważam, żeby to można było kamuflować, służyć kapitałowi zorganizowanemu w bankach i jednocześnie służyć tak czystej idei, jaką ma być praca prawodawcy polskiego. Uważam, że dla bankierów w Senacie nie może być miejsca.</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(S. Misiołek: I w Sejmie!)</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#SPosner">Nie mogę przemawiać w imieniu Sejmu, tylko w imieniu Senatu.</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#SPosner">Uważam, że jak przed 2.000 lat Chrystus wymiótł ze świątyni Salomona handlarzy, tak samo dobrzeby było, gdybyśmy także usunęli z naszego grona tych wszystkich łudzi, którzy nietylko pracują ustawodawcza, ale pracują także w tej dziedzinie, w dziedzinie — nie chcę powiedzieć — pracy ludzkiej, ale wymiany dóbr ludzkich, która nazywa się bankiem międzynarodowym. Demokracja nie jest plutokracją, tak samo, jak nie jest ochlokracją. Demokracja to nie jest organizacja polityczna bankierów, tak samo, jak nie jest organizacją ochlokracji, rzezimieszków. Dla rzezimieszków, dla plutokratów w izbach ustawodawczych polskich miejsca być nie może.</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#SPosner">Panowie widzą, co się dzieje we Francji! Prezes Rady Ministrów wczoraj tu w wymownych słowach witał zjednoczony rząd...</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#komentarz">(Głos: Jedności narodowej.)</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#SPosner">... pp. Poincaré'go, Briand'a i Herrio'ta, odbudowaną koalicję narodową we Francji. Proszę Panów, Francja jest w strasznej sytuacji finansowej i Francja z tej sytuacji finansowej nie wyjdzie, jeżeli nie będzie zdeptana hydra finansjery międzynarodowej. Moi przyjaciele w parlamencie francuskim domagają się daniny majątkowej od tych, którzy zbierają, nie pracując, którzy zarabiają na jakichś kombinacjach giełdowych, na wyzysku demonicznym, zbierają straszne fortuny, miljardy miliardów, a rząd francuski nie ma pieniędzy na opłacenie urzędników, i robotnik francuski płaci ten straszny podatek inflacyjny, który i my płaciliśmy w Polsce w ciągu kilku lat. Rezultaty tego podatku inflacyjnego są dziś widoczne — to jest ruina całego kraju. We Francji nieraz się słyszy takie wyrazy: Republika francuska pisze się w skrócie R. F. Ty wiesz, co znaczy R. F.? „Rotschild Fréres”. Litery R. F. mówią: To nie jest demokracja, to, jest demokracja bankierów. Dziś nietylko socjaliści tak mówią we Francji. Panowie mogą wierzyć, że p. Poincaré jest bardzo niedaleki od tego poglądu; on dobrze zna się na tych rzeczach, on był adwokatem tej finansjery, on wie dobrze jaki wpływ mają banki francuskie na całe życie polityczne i społeczne we Francji, a jednak p. Poincare nie domaga się żadnych pełnomocnictw. A my damy pełnomocnictwa! Albośmy nie dawali pełnomocnictw wszystkim Pańskim poprzednikom? Azali nasz klub nie głosował za pełnomocnictwami dla rządu p. Władysława Grabskiego? Albośmy prowizorja budżetowe odrzucali? Myśmy głosowali za prowizoriami, budżetowemi, a to są przecież pełnomocnictwa, z czego żaden rząd nie zdaje sprawy. My nigdy nie wiemy co się stało z pieniędzmi wydanemi przez ten czy ów rząd, o tem się nie mówi. Więc my damy pełnomocnictwa. A p. Poincare nie żąda żadnych pełnomocnictw. Pytałem się p. Ministra Sprawiedliwości na Komisji Konstytucyjnej: Panie Ministrze, co znaczy art. 6, jeżeli z tego artykułu usunie się wszystko, o czem tam jest mowa pod różnemi liczbami? Jeżeli Rząd nie może uchwalać żadnych ustaw o charakterze budżetowym, ani ustaw, dotyczących poboru rekruta, wojny ani pokoju, — bo to wszystko zostaje przy izbach prawodawczych, — to co właściwie zostaje, pytam się? Tam jest mowa o nagiej potrzebie państwowej. Co to jest? Jeżeli to nie ma być wojna, ani rekrut, jeżeli, to nie ma być budżet, to cóż to będzie? Mówiłem, tu jest coś, czego ja sobie wytłumaczyć nie mogę, Panie Ministrze. Zdejm Pan strach z oczu moich. P. Minister do dzisiejszego dnia na moje pytanie, przecież tak naturalne, tak skromne, tak uczniowskie, nie odpowiedział. Proszę Panów, my nie możemy dopuścić do lego, ażeby w Konstytucji były jakieś takie tajemnice. To było dobre dla młodzieńca z Sals z owej ślicznej ballady Szyllera, który koniecznie chciał się dowiedzieć, co tam jest za ową cudną kotara świątyni; pokonał wszystkie przeszkody i okazało się, że tam siedział — krokodyl. Ja nie mogę dopuścić do tego, ażeby w Konstytucji naszej siedział jakiś ukryty krokodyl. Panowie Ministrowie, ja mówiłem do was, że stosunek nasz do Rządu nie jest stosunkiem nienawiści. Nie chcę powiedzieć, że to jest stanowisko miłosne, bo Panowie powiedzą, że jeżeli to jest stosunek miłosny, to głosujcie za ustawą, cóż może być naturalniejszego, rzućcie się w moje objęcia, to jest stosunek miłosny!</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#SPosner">Ale my będziemy za panem głosowali. Pan wie o tem, Pan się już pocieszył. Bierzecie na siebie straszną odpowiedzialność, nie tylko przed przyszłymi Sejmem, ale przed historją. Wy zmieniacie Konstytucję, która jest ustawa nie na dziś i nie na jutro, ale która jest, pisana na zawsze, cis aei, jak mówili Grecy. Na zawsze. Wy ją zmieniacie, wy ją podziurawiliście. Wy w tej Konstytucji, w której jasno były rozgraniczone prawa i kompetencje trzech władz, na których wspiera się gmach Państwa Polskiego, granice zamazaliście. P. Prezes Rady Ministrów powiedział wczoraj, że ponieważ ordynacja wyborcza jest wyłączona z pośród tych ustaw, które Rząd będzie miał prawo nadać, to Sejm będzie powołany do tego, aby tę ustawę uchwalić: „Kłóćcie się, moje dzieci, tak się kłóćcie, ażebyście się wzajemnie zjedli”.</u>
<u xml:id="u-6.45" who="#SPosner">Bierzecie na siebie straszną odpowiedzialność. Ponieważ powiedziałem, że stosunek mój do was jest stosunkiem życzliwości, pozwólcie, że was ostrzegę, żeby nie przyszedł czas, kiedy będziecie sobie odczytywać z pism zbiorowych Adama Mickiewicza ten wiersz: „Znasz li tem kraj, gdzie wielkich sto podwoi, gdzie kolumn rząd i tłum posągów stoi. Wszystkie mnie witają twarzą biała: Pielgrzymie nasz, ach, co się z tobą stało!”.</u>
<u xml:id="u-6.46" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Jest jeszcze zapisanych do głosu 11 mówców. Jeżeli mamy dziś skończyć, to trzeba ograniczyć czas przemówień. Dyskusja potrwa do godz. 1 min. 45, a zacznie się na nowo o godz. 4.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#SZdanowski">Wysoki Senacie! Nie ulega wątpliwości, że bezpośrednim powodem wzięcia tej ustawy pod obrady, był zamach majowy. On spowodował, że i społeczeństwo i Rząd i przedstawiciele ciał ustawodawczych zrozumieli, że w naszej Konstytucji musi być jednak coś zmienione i poprawione.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#SZdanowski">Ale jeżeli tak mówię, to jednak chciałbym odrazu uderzyć w pewną legendę, która zaczęła się około tego rozumowania tworzyć mianowicie legendę, że powodem zamachu był źle w ustawach określony stosunek między Prezydentem a ciałami ustawodawczemi, że powodem zamachu było nierozstrzygnięte w Konstytucji naszej tego pytania, jaki jest stosunek Prezydenta do Sejmu. To wszystko, co W tym kierunku legendę urobić próbowało, jest podstawowym błędem. Przecież widzieliśmy, że zamach nie został spowodowany rozdźwiękiem między Prezydentem a Sejmem, przecież istniał rząd przez Prezydenta mianowany, rząd prawowity. Wcale nie zatarg konstytucyjny był powodem tego, co się stało. Wszyscy widzieli, że atak był skierowany nietylko przeciw zagadnieniom konstytucyjnym, i że będąc skierowany przeciw Prezydentowi, był równocześnie skierowany przeciw Sejmowi. Przecież widzieliśmy w ciągu szeregu dni, jak wybuchy prasy, popierającej to co się stało, przedewszystkiem na Sejm były wymierzone.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#SZdanowski">Jednym z celów zmiany Konstytucji musi być przywrócenie autorytetu głowy państwa, naruszonego zamachem.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#SZdanowski">Drugim celem, celem może nawet podświadomym w nas wszystkich, i w inicjatorach wniosku i w nas samych, jest poczucie, że trzeba było, chociażby a contrario stwierdzić, że Konstytucja obowiązuje w tych punktach, które obecnie zmianom nie podlegają. Inaczej mogłaby powstać wątpliwość w społeczeństwie, czy wogóle Konstytucja jeszcze obowiązuje w Polsce.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#SZdanowski">Moment zaatakowani Sejmu, moment znalezienia winnego stanu, który wymagał tak tragicznych rozwiązań — w Sejmie, moment ten był taktycznie dobrze wybrany. W całym świecie, trwa teraz t. zw. kryzys parlamentaryzmu. Czy to słowo, które uogólnia rozmaite objawy, to samo oznacza w naszemi Państwie, co oznacza w państwach innych, nad tem możnaby dłużej dyskutować. To samo pojęcie może nie zupełnie identyczne fakty w rozmaitych państwach obejmuje. Sądzę, że w szeregu dziedzin to, co jest kryzysem parlamentarnym na Zachodzie, nie ma tych samych bezpośrednich powodów u nas. Przecież ani tego przesytu warstw, w parlamencie pracujących, ani pewnego wewnętrznego dojrzewania przemian w społecznej organizacji, które mogłyby się pomieścić w łupinie form dzisiejszego ustawodawstwa, ani zdyskredytowania parlamentaryzmu przez długotrwałe rozmaitego rodzaju sojusze, czy kombinacie, czy nawet afery parlamentarzystów, przy parlamencie tak krótko istniejącym, jak nasz, nie możemy uważać u nas za powód kryzysu.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#SZdanowski">Należy także zauważyć, że naród nasz, niedawno dopiero w całość państwową związany, ma tak nowe horyzonty przed sobą i ma tyle do zaspokojenia aspiracji, że treść więcej aniżeli sama forma długi czas jeszcze przy dyskusjach i zamierzeniach naszych rolę odgrywać musi. Niemniej stwierdzić trzeba, że są pewne wspólne powody, które wytwarzać mogą ten t. zw. kryzys parlamentaryzmu i u nas. Przedewszystkiem ogromne, zbiednienie Europy. Ono zmusza do oszczędności, zmusza do ciężarów, utrudnia niezmiernie wszelką popularność czynników rządowych w dzisiejszych czasach. Następnie bezwzględność warstw społecznych, których członkowie i przedstawiciele przeszedłszy przez wielką wojnę jej bezwzględność i stosunki między warstwowe, czy międzynarodowe, wnoszą. Z tą bezwzględnością i z tem zubożeniem związana chęć zastąpienia w przebudowach państwowych dawnych sfer uprzywilejowanych przez nowe, gdy te nowe uprzywilejowania mają dotyczyć większości społeczeństwa, a nie jak dawniej mniejszości, stwarza problemy prawie nierozwiązane i sternicy państw trudności nie do przezwyciężenia na drodze swej widza.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#SZdanowski">To, co u nas ułatwiło akcję przeciwko Sejmowi i dyskredytowało popularność Sejmu, to przedewszystkiem, pretensje, że ten Sejm nałożył ciężkie podatki, a nie dał tych dobrodziejstw, które na wiecach obiecywano, że niedostateczne dał uposażenia. Podobny objaw mieliśmy przecież i przy ostatnich wyborach owego 11 maja we Francji, rząd Poincaré'go wywróciło i nową większość zbudowało przedewszystkiem także niezadowolenie kraju z Sejmu, który go zanadto obciążył. Zdaje mi się, że ten moment za mało uwzględniamy, mówiąc o stosunku naszego społeczeństwa do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#SZdanowski">Proszę Panów, myśmy przy poważnej pracy w ciągu lat ostatnich doszli do stwierdzenia naukowego i praktycznego, owego popularnego powiedzenia, że „z próżnego i Salomon nie naleje”. Myśmy doszli do tej prawdy, że bez wielkiego wysiłku pracy i oszczędności nic się w Państwie nie zbuduje. Myśmy doszli do tego, że bez fachowego wykształcenia, bez znajomości rzeczy nikt specjalnych wynalazków w administracji naszej nie dokona. To są wszystko prawdy, do których myśmy żmudną pracą i wysiłkiem doszli, ale to są prawdy — rozumieją Panowie — niesympatyczne. Jest w Polsce zawsze mnogo ludzi, którzy wolą wierzyć w cuda i w różowe obietnice wróżów, którzy jak Deus ex machina przed niemi się zjawia, a na chwile tylko mogą ukoić ich nadzieję, mówiąc, że bez pracy, bez umiejętności, bez oszczędności, cudów w Polsce dokonać można.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#SZdanowski">Stwierdzając te wszystkie powody, które mogły opinje publiczną, nastroje publiczności orzec w Sejmowi skierować, trzeba jednak spokojnie, objektywnie, stwierdzić, że są pewne zasługi, które ten Sejm czy wogóle parlamentaryzm w Polsce położył. Przecież w ogromnej części parlamentowi zawdzięcza się ostateczne utrwalenie ustroju naszego państwa. Przecież i pod auspicjami tego Właśnie Sejmu dokonane było uznanie ostateczne naszych granic, związane i z polityką, przez ten Sejm prowadzoną. Przecież ten Sejm, stworzył podwaliny do reformy walutowej, która, chwilowo załamana, daje jednak warunki poprawy na przyszłość i utrwalenia naszego pieniądza. Wreszcie ten Sejm stwierdził, że nie trzymał się tylko doktryny, owszem gotów był rezygnować i ze swoich ambicji, gdy w dwóch wypadkach na rząd p. Władysława Grabskiego, w głębokiem przeświadczeniu, że to jest dla państwa potrzebne i dla ulepszenia ustawodawstwa, przelał swoja władze ustawodawcza. Wreszcie ten Sejm, trzeba to znowu z cała bezstronnością stwierdzić, był w możności wykonać to zadanie, które jest przecież głównym obowiązkiem każdego parlamentu. Utworzył parlamentarny rząd. Proszę Panów, dla niejednego z tu obecnych, dla członków stronnictw, które do większości nie należały, mogą być wspomnienia tworzenia rządu większości, niemiłe, ale każdy to przyznać bezstronnie musi, że osiągnięcie porozumienia wśród znacznej ilości stronnictw, stronnictw dawniej i nieraz się zwalczających, w imię interesu państwowego, było wielką tego Sejmu zasługą i było zaprzeczeniem tym oskarżeniom i zarzutom, że stronnictwa w Polsce przeżarte wzajemną nienawiścią do porozumienia dojść nie mogą, i że nie mogą stanąć na wysokości interesu państwowego i interesu tego zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#SZdanowski">Poza wspólnemi z innemi państwami przyczynami podsycającemi kryzys parlamentaryzmu i u nas, poza temi, trudnościami, które każdemu rządowi, i każdemu parlamentowi dzisiaj wielkie stawiają przeszkody, jest jednak w naszej Konstytucji i kilka specyficznych jeszcze powodów, które sprawiają, że działalność naszego Sejmu ma pewne wady większe może, aniżeli gdzieindziej posiadać musiała, gdyż odbywa się w warunkach mniej niż gdziekolwiek przychylnych. Jesteśmy państwem bezsprzecznie przecież niżej od zachodnich naszych sąsiadów w kulturze stojącem, posiadamy znacznie niższy poziom oświaty, mniejsza ilość stowarzyszeń kulturalnych czy oświatowych. Przy tych warunkach mamy jeden z najniższych w Europie poziom cenzusu wieku dla czynnego prawa wyborczego. Objektywnie i bezstronnie na to patrząc musi to być przecież uważane za błąd oczywisty, który na rezultacie każdego wypowiedzenia się woli społeczeństwa musi wybitnie zaważyć.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#SZdanowski">Drugim powodem są pewnie przywileje, które ustanowione są w naszej Konstytucji dla przedstawicieli ciał ustawodawczych, przywileje, które spowodowały, że także i w opinii publicznej robiono zarzuty, że przedstawiciele ci tworzą jakąś oligarchję, o której tu p. Premjer wspominał, że niesprawiedliwie i bez potrzeby ze zbyt wielkich przywilejów korzystają. Zatem brak sankcji za niestosowanie się do art. 22 Konstytucji, był oczywistym błędem. Mała odpowiedzialność poselska za popełnione czyny jest z pewnością także powodem zyskania sobie dużej niechęci wśród społeczeństwa. Tego rodzaju określenie przy „nietykalności” jak „poza Sejmem”, znajduje się, o ile wiem, tylko w naszej Konstytucji. Określenie, że tylko w razie „pospolitej zbrodni”. — to słowo „pospolitej” przy słowie „zbrodni” jest, także tylko naszej Konstytucji właściwe, — jak Panowie wiedzą, prowadzi do tego, że słuchacze na rozmaitych wiecach i zebraniach ze zdumieniem patrzą, jak można przeciw Państwu publicznie i jawnie występować, będąc za to nieodpowiedzialnym. Musi to wytwarzać przeświadczenie, że Państwo jest bezwolne i bezsilne, zatraca się Państwa suwerenność.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#SZdanowski">Trzecim powodem, który z pewnością osłabia działalność naszego Sejmu, jest bezgraniczna proporcjonalność w naszej ordynacji wyborczej. Tyle razy stwierdziliśmy, że bez większości żaden parlament rządu wytworzyć ani normalnie pracować nie może. Takie rozdrobnienia głosów nie długo doprowadzą do tego, że będziemy mieli w Sejmie przedstawicieli, którzy będą każdy w swojem imieniu przemawiali, to przecież jest zaprzeczeniem zupełnem istnienia parlamentaryzmu i wszelkiej parlamentarnej pracy.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#SZdanowski">Pozatem Sejmowi temu zarzuca się jeszcze, że ma on małe kompetencje, że mało w nim jest żywiołów prawniczo dostatecznie przygotowanych i dojrzałych do rozumienia naszych stosunków gospodarczych, jest to rzeczą oczywiście konieczną przy małym rozwoju życia gospodarczego i, życia związkowego w naszem Państwie. Ale jeżeli te rzeczy się stwierdza, to naturalnie tem usilniej dążyć się musi do tego, aby podstawowe przyczyny tej małej kompetencji usunąć i aby umożliwić zatuszowanie tych błędów, które na ustawodawstwie naszem skutkiem niedojrzałości ciążą. Tymczasem w tym kierunku nasza Konstytucja niezmiernie mało zrobiła. Objektywnie patrząc, każdy chyba się zgodzi, że przesiewanie każdej ustawy przez dwa sita dawać musi i wszędzie zresztą daje, i u nas stwierdziliśmy, że daje dobre wyniki. Tymczasem kompetencja naszego Senatu została ograniczona do takich granic, jakie w Europie tylko w jednej Austrji dzisiaj istnieją. Nie można jednak zapominać, że w Austrji, której konstytucja w wyjątkowo rewolucyjnych warunkach powstała, mała kompetencja drugiej iżby zastąpiona jest szerokim zakresem działania sejmów krajowych i istnieniem trybunału konstytucyjnego. U nas, dając nazwę Senatu Izbie naszej, odjęto całą wewnętrzną treść wartości tego słowa. Brak dalej w naszym Sejmie i tych instytucji, które w tych państwach, gdzie drugiej Izby niema, czy gdzie ma niewielka kompetencję, zastępują do pewnego stopnia to drugie sito, które, jak mówiłem, dla ustawodawstwa jest potrzebne. Nie pomyślano zupełnie w naszej Konstytucji o utworzeniu takiego ciała jak t. zw. komisja główna w Czechosłowacji, jak specjalna komisja, przewidziana w konstytucji jugosłowiańskiej, jak komisja rady państwa Rzeszy Niemieckiej, która jest pomostem miedzy jednym sejmem a drugim i daje pewna kontrolę i współprace z rządem w czasie, kiedy izby są rozwiązane, jak wreszcie rada stanu w Rumunji. Pozostawiono w naszej Konstytucji Senat, z niezmiernie małemi prawami i nie stworzono nic, coby ten brak uprawnień w inny przynajmniej sposób zastępowało. Brak Trybunału Konstytucyjnego a dziś gdy autorytet władzy państwowej, która zastąpiła dawna królewska, która mogła dawniej zatargi konstytucyjne autorytatywnie rozstrzygać, jest mniejszą dziś, gdy każdy zatarg konstytucyjny łatwo staje się głęboką rysą w ustroju państwa, staje się brak Trybunału Konstytucyjnego defektem niebezpiecznym. W dyskusji w Sejmie byt wysuwany przykład, że Trybunał Konstytucyjny utrącił w Ameryce jakąś niezmiernie popularną ustawę, ale, proszę Panów, jeżeliby to miało być jedynym powodem, dla któregobyśmy mieli być przeciwni, to wydaje mi się, że argument ten jest niezmiernie nikły. Wiemy o tem, że dużo innych nieporozumień trybunał ten rozstrzygnął i że Stany Zjednoczone mają dużo ustaw dobrych. Mamy przykład powojenny, że najbardziej demokratyczna konstytucja, najdalej idąca w przeprowadzeniu rozmaitych hasłowych zasad w organach państwa, konstytucja austrjacką utworzyła u siebie trybunał konstytucyjny. Mamy go i w konstytucji czeskiej, która winna być wzorem, ideałem do naśladowania dla nas, jako stworzona w państwie, o warunkach podobnych do naszego, i głęboko przemyślana w umyśle człowieka, który rozumiał cele i zadanie swego narodu.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#SZdanowski">Jeżeli uznajemy, że ta Konstytucja nasza posiada tyle braków, że braki jej muszą ważyć na całej naszej przyszłości, o ile zmienione nie będą, to z ubolewaniem stwierdzić wypadnie, że wnioski, które przyszły od Rządu, i te, co się w Sejmie dały przeprowadzić, dają niezmiernie fragmentaryczną tylko naprawę.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#SZdanowski">Mówi się dużo o temi, że prawo rozwiązywania Sejmu przez Prezydenta jest rzeczą niezmiernie ważną, która zupełnie przemieni stosunek sił w Państwie. Ale przecież to samo postanowienie jest w konstytucji francuskiej. I czy było stosowane? Było stosowane raz, i to z ujemnym wynikiem. Istnienie jakiegoś przepisu prawnego nie dowodzi jeszcze możności jego wykonywania i celowości jego użycia. Proszę Panów, nieraz rozwiązywana jest izba angielska. Ale przecież właściwie nie król, nie władza najwyższa rozwiązuje zgromadzenie, rozwiązuje formalnie — prawda, ale faktycznie rozwiązuje izbę rząd i to rząd, który jest wyraźnie emanacją partyjna rządzącego stronnictwa. I jest to nie rozstrzygnięciem zatargu między władzą najwyższą a parlamentem, ale jest świadomą wolą większości rządzącej. Wmawia się dzisiaj, że dokonujemy jakichś wielkich czynów, ale gdy się im przypatrzymy w perspektywie historycznego ich znaczenia, to doskonale zdajemy sobie sprawę, że uchwalone dziś zmiany, nie są przekształceniem, powodującem jakieś gruntowne zmiany w naszych stosunkach.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#SZdanowski">Nową próbą naprawy, to wprowadzenie pełnomocnictw. O ile chodzi o pełnomocnictwa między dwiema kadencjami Sejmu, to są one pożyteczne, na tak zwany wszelki wypadek, ale o ile chodzi o te, które mają działać i w czasie kadencji Sejmu, to mam wielkie wątpliwości czy podczas sesji sejmowych Rząd będzie mógł wydawać takie rozporządzenia, czy wogóle stosunki wzajemne będą takie, że to będzie możliwem. Powtóre uważam, że jeżeli już Sejm obraduje, jeżeli już ciało prawodawcze funkcjonuje, to dlaczego ono niema nad ustawami pracować? Zamiast dokonania gruntownej reformy naszej, Konstytucji, zamiast naprawy tych błędów, które od podstaw funkcjonowania Sejmu mogłyby poprawić uchwalamy przelanie ustawodawstwa na rząd. Uważam to za błąd, za pozbycie się pewnego kłopotu z głowy w ciężkiej chwili, ale wcale nie za radykalne lekarstwo, któreby i na przyszłość było lekarstwem.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#SZdanowski">Niestety, Rząd, który jak się okazało z dyskusji konstytucyjnej w Sejmie, miał pewne walory do wygrania, dla pójścia w projektach dalej — walorów tych nie wyzyskał i nie wykazał zrozumienia potrzeby głębszej już teraz przebudowy ustroju Państwa.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#SZdanowski">My głosować będziemy za wszystkiemi przez komisję uchwalonemi zmianami w dążeniu do wzmocnienia autorytetu Państwa, jego głowy, jego rządu i jego parlamentu.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#SZdanowski">Przechodzę teraz do obecnych pełnomocnictw. Żałuję, że p. Prezes Rady Ministrów w tej chwili nas opuścił, — chciałem właśnie dotknąć jego wczorajszego przemówienia. P. Prezes Rady Ministrów wprawdzie bardzo słusznie przyznał, że jednym z głównych powodów możności dania nam dość różowego obozu chwili obecnej jest strajk angielski i jego na terenie Polski konsekwencje, jednakowoż troszeczkę może za bardzo odsunął od siebie przypuszczenie, zarzut, jak mówił, który mu robiono, że pewne przemyślenia jego poprzedników były przesłankami tego, że stan dzisiejszego naszego Skarbu i gospodarstwa społecznego trochę lepiej się przedstawia. Gdyby chodziło tylko o przemyślenia, to bym się zgodzili, iż zupełnie jest słuszne, iż z przemyśleń mało tylko p. Premjer może korzyści odnosić, ale nie o przemyślenia tu chodzi, ale raczej fakty, które poprzednie rządy stworzyły. Przecież jeżeli się dziś mówi o wpływach podatkowych, które wystarczyły w tym miesiącu na to, żeby pokryć rozchody, to te wpływy nie są rezultatem polityki ostatnich 2 miesięcy, ale są wynikiem całej polityki finansowej, która poprzednio była ustalona. Tego rodzaju rzeczy nie można kłaść na karb zasług jednego, czy też nawet dwóch miesięcy.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#SZdanowski">P. Premjer mówił, że dzięki kredytom nawozowym i zbożowemu eksportowi, który Rząd teraz wspomoże, zmieni się wszystko na lepsze w roku przyszłym. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że te rzeczy były także w zeszłym roku robione w tych samych, o ile mi się zdaje, rozmiarach.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#SZdanowski">Jeżeli porównamy budżet zeszłoroczny z 500 miljonami niedoboru pokrytego z rozmaitych nadzwyczajnych źródeł, z deficytem, koło 70 miljonów, który mamy dziś od nowego roku po 1 Iipca, to przecież na Herkulesa nie jest to zasługą tego obecnego Rządu!</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#SZdanowski">Dalej, proszę Panów, dużo wczoraj słyszeliśmy o reorganizacjach, o rozmaitych projektach, przerabianiach statutów jednych ministerstw, kasowaniu innych i t. d. P. Posner rzucił tu nazwisko p. Moskalewskiego w pewien, pomniejszający go sposób. Ja trochę bliżej tę sprawę znam, pracowałem także w komisjach p. Moskalewskiego i jestem przeświadczony, że w każdej sprawie. której się Rząd obecny dotknie przy reorganizacji jakiejkolwiek gałęzi administracji, spotka się z rezultatem tej benedyktyńskiej o głodzie, nieraz nocami prowadzonej pracy, którą p. Moskalewski pozostawił w protokółach i memorjałach swoich i rozmaitych komisji. Dziś Rząd korzystać może z ogromnego zebranego i opracowanego materjału. To jest jedna z tych prac, której wartości nie można negować i wyobrażać sobie, że bez, niej przy energji lub dobrych chęciach kilku ludzi od jutra rozpocznie się w rozmaitych ministerstwach reorganizacja i masowa fabrykacja nowych ustaw. Wreszcie nie mogę i tego także pominąć, że jednym z. filarów obecnego Rządu, jak wogóle każdego, rządu, jest Minister Skarbu. A ten przecież także doświadczenie swoje, wielkie doświadczenie, zdobył w rozmaitych innych poprzednich pracach i z pewnością gdyby tego doświadczenia nie miał, to rząd obecny na ważnym odcinku nie byłby tak dobrze jak jest podparty.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#SZdanowski">W ten sposób chciałem dać parę konkretnych dowodów na to, abyśmy nie przypuszczali, że tak od 1 czerwca, dzięki wysiłkom kilku ludzi, którzy się razem pierwszy raz zebrali, wszystko naraz w Polsce polepszyło się i zmieniło.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#SZdanowski">Teraz przypatrzmy się tym pełnomocnictwom, o których ustawę przed sobą mamy. Zapytuję się po pierwsze czy Wogóle te pełnomocnictwa są potrzebne, a po drugie w jakim Rząd je użyje kierunku? Z przemówień i interwiewów p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Sprawiedliwości kraj musiał nabrać przekonania, że Polsce jednej rzeczy brakuje, t. j. ustaw. Już p. s. Posner nad tem się zastanawiał, czy te ustawy będą teraz lepiej opracowane, czy nie. Mnie się zdaje, że nieporządki, jakie w Polsce istnieją, na jakie ludzie narzekają, nie pochodzą z braku ustaw, lecz raczej z tego, że te ustawy za szybko szły za sobą, za bardzo z sobą niezwiązane. Ani sędzia arii administrator nie miał czasu zapoznać się z niemi. My cierpimy raczej na hypertrofję ustaw. Mnie się zdaje, że zasługą Senatu było to, że trochę wstrzymywał ten rozpęd. Teraz się pytam, czy ten deszcz ustaw, który ma przyjść, robiony tak, że przy najlepszej woli i dużej umiejętności za pełnomocnictw p. Władysława Grabskiego mieliśmy, o ile pamiętam, 7 ustaw, które w ciągu 3 tygodni uległy zmianie i nowelizacji, uporządkuje nasze stosunki wewnętrzne. Czy Panowie przypuszczają, że ten aparat administracyjny, — a p. Premjer przecież sam zwrócił uwagę, że on nie jest dość sprawny — da sobie radę, chociażby z uczeniem się tych ustaw, które codziennie będą napływały, naturalnie, jeżeli to będą ustawy w rzeczach ważniejszych, bo jeżeli to będą rzeczy drugorzędne, to miał rację p. s. Posner, że mogłyby jeszcze czas jakiś poczekać. W jakim kierunku pójdą te ustawy? To jest Wielki znak zapytania. Proszę Panów, p. Premier bardzo mocno podkreślił, że jest przeciwny wszelkiej stronniczości i że można być pewnym, że od stronniczości ten Rząd będzie daleki. Ale nie wystarczy określić stanowczo przez wyłączenie. Jeżeli się mówi o programie tego lub owego stronnictwa, to się wie mniej więcej w przybliżeniu w jakim kierunku będą realizowane jego zamierzenia, czy zamierzenia jego przedstawicieli. Każda nazwa stronnictwa, istniejącego dawno, pracującego dłużej, które przeszła przez różne doświadczenia, sama nazwa stronnictwa reprezentuje nietylko nazwę, ale pewną grupę łudzi. Grupa ta ozy swojem doświadczeniem, czy swoją nauką, czy dawną współpracą coś w państwie reprezentuje i jest kuźnicą urabiania pewnych politycznych poglądów na najpoważniejsze sprawy publiczne. Jeżeli odrzucimy to pojęcie, jeżeli Rząd sobie powie, że przeciwstawia się wszelkiej stronniczości, to jestem ciekaw, kto będzie współtwórcą tych ustaw, które tworzyć zamierza? Słyszeliśmy przecież, że administracja nie bardzo jest mocna i nie bardzo kompetentna, żeby tak śpiesznie Sejm i Senat w pracy zastępować. Z pewnością będzie szereg ludzi zapraszanych, aby współdziałali w opracowywaniu projektów ustaw. Proszę Panów, czy taki człowiek w Polsce, który cokolwiek znaczy, zna życie w jakiejkolwiek dziedzinie pracy się odznaczał i wogóle jest poważną jednostką w Polsce może istnieć bez urobienia sobie jakiegoś światopoglądu czy sposobu zapatrywania na bieg rzeczy w państwie i na drogi, potrzebne do naprawy urządzeń państwowych? Czemże jest stronnictwo? Stronnictwo jest związkiem ludzi, wspólne zapatrywania na sprawy publiczne mających.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#SZdanowski">I ja się zapytuję: jeżeli ktoś sobie powie, że będzie rozmaite zebrania zwoływał, rozmaitych ludzi do narady zapraszał, a nie będzie przytem stronniczym, czy można być naprawdę pewnym, że nie ulega on w 80% wypadków złudzeniom, że dobór nie będzie następował na podstawie stosunków innych tylko na podstawie pewnych zapatrywań politycznych?</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#SZdanowski">P. Premjer mocno skrytykował istnienie stronnictw w Polsce, ale przecie dzisiaj przy poparciu Rządu tworzy się właśnie jakieś nowe stronnictwo. O tworzeniu stronnictw, które nie są partyjne, nieraz słyszeliśmy. Zwykle przed każdem! wyborami pojawiają się takie sielankowe programy, stronnictw apartyjnych i apolitycznych. Do takiego właśnie programu dzisiaj p. Premjer sięga. Naprawdę dziwnemi mi się wydały z różnych stron pochodzące propozycje rozszerzenia pełnomocnictw. Najsprzeczniejsze z sobą grupy polityczne wyobrażały sobie, że właśnie ich aspiracje mogą być przez ten Rząd dobrze zrealizowane, może to być chwilowo pewnem pocieszeniem dla Rządu, że „widocznie jest tak bezstronny, że dotąd jeszcze z prawicy czy lewicy z zaufaniem doń ludzie przychodzą”. Ale krótko trwa zwykle zasługa z obietnic godzenia najsprzeczniejszych z sobą rzeczy. Zdaje mi się, że musi wypływać konieczność zdobycia się na pewną jasną linję, która da możność określić każdemu słuchaczowi czy widzowi w jakim kierunku pójdą działania tego Rządu. Spójrzmy na te działania. Zacznę od rzeczy nie tak wielkiej wagi, ale dosyć charakterystycznej, mamy Rząd, który jest wybitnie Rządem rolniczym, 5 ministrów tak naliczyłem, już dało wyraz stawianiu na pierwszem miejscu spraw rolniczych. P. Prezes Rady Ministrów na wczorajszem posiedzeniu Senatu powiedział, że sprawy rolnicze są mu niezmiernie bliskie, że uważa za jedną z najważniejszych rzeczy, by rolnik w Polsce nie był bity niskiemi, nieproporcjonalnie niskiemi w stosunku do, zagranicy cenami produktów, które zbywa, a znów bity drugi raz przez wysokie ceny przedmiotów, które nabywa. Przy takiej opinji i głosach przedstawicieli Rządu, zdarza się fakt, że dyrektora spółdzielczego związku mleczarskiego w Warszawie aresztuje się za podbijanie cen masła. Ceny, masła, jak Panowie wiedzą z „Wiadomości Statystycznych”, są 2 1/2 raz mniejsze aniżeli zagranicą. Pytam się, czy to jest rzeczywiście takie przekroczenie, które ma być karane, i czy zgodne jest takie zarządzenie z planem gospodarczym, który się przed nami roztacza? Dwa dni temu znów czytam, że odbyta się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych konferencja między Ministrem Spraw Wewnętrznych a Ministrem Rolnictwa. W tym wypadku Minister Spraw Wewnętrznych reprezentuje sukcesora Ministerstwa Aprowizacji i on zwołuje konferencje na temat, czy mają być wprowadzone cła wywozowe na zboże. Nie uchwalono tych ceł wprawdzie, ale przy tym kierunku tego Rządu, o jakim się słyszy, czy można widzieć cel jaki w zwołaniu takiej konferencji?</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#SZdanowski">W związku z tą t. zw. polityką cen muszę poświęcić parę słów uwagom s. Posnera. P. Posner tu mówił o związku polskich przemysłowców i producentów, jako o Bastylji kapitalizmu, zarzucał, że te związki przeciwstawiają się dobru Państwa, jego rozwoju gospodarczemu i t. d. P. Posner powoływał się na pewną broszurę i powiedział, że ponieważ to jest podobno jakiś wyższy urzędnik, który tę broszurę napisał, więc to jest człowiek, który nic nie ma wspólnego z socjalizmem, człowiek objektywny. Ja postawiłbym tę rzecz odwrotnie: ten urzędnik napisał rzecz, która szła po myśli p. Posnera i była socjalistyczna, w niektórych wnioskach. Wiemy aż nadto dobrze, o istnieniu takich poglądów i wśród wyższych urzędników, Bastylja, o której p. Posner tu mówił, jest pierwszym warunkiem rozwoju naszego Państwa. Przecież my do tego czasu wciąż rozbijamy wszystkie siły, mające na celu podniesienie produkcji i obronę produkcji. Przecież to było niestety treścią ogromnej części naszego ustawodawstwa. P. Posner powiada, że jego zdanie tak samo, wygłaszane jest dziś we Francji. Rzeczywiście tam była tak samo jego polityka, i dlatego tam przyszedł ciężki kryzys i dlatego teraz musiało nastąpić szerokie zjednoczenie w parlamencie dla przeciwstawienia się powstałemu skutkiem takiej polityki kryzysowi. Przecież to nie jest argument do wysuwania wśród nas, że jest szkodliwym bastionem kapitalizmu związek producentów, czy związek przemysłowców, czy związek finansistów. I przemysłowcy i finansiści pracują w zakresie, dzięki któremu Państwo istnieje. Nie ma państwa bez przemysłu, i tak samo nie ma państwa bez finansistów. Oni wszyscy są na usługach państwa, są tak samo obywatelami kraju, jak każdy inny. Są obywatelami pożyteczniejszemu bo dzięki ich pracy i organizacji, państwo wyżywić może swych obywateli, może się rozwijać gospodarczo i stać go wtedy na inne rzeczy. Twierdzenie, że to są ludzie, którzy nie powinni być w ciałach prawodawczych, jest argumentem nie na wysokości tej Izby.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#SZdanowski">Dalej słyszeliśmy o tem, że Rząd będzie zupełnie bezstronny w nominacjach urzędników i że taki sam rozkaz został wydany dla wojska. Przyjmujemy to do wiadomości i będziemy czekali rezultatów, jakie te obietnice dadzą. Bo przecież jeśli dziś Panowie uważnie gazety czytacie, to widzicie jak szybko rozmaite zmiany są dokonywane, i że całe społeczeństwo musi nabrać głębokiego przekonania, że tylko właśnie polityczne względy na zmiany powodują. Usunięto rzeczywiście nietylko, tak jak. s. Posner tu wspomniał, rozmaitych drugo, czy trzeciorzędnych pracowników, których łatwiej się było pozbyć, ale usuwa się dziś i osoby na wybitnych stanowiskach i to niekoniecznie idące na emeryturę, osoby w sile wieku, którym się potem i tak będzie płaciło, usuwa się osoby na stanowiskach wybitnych, usuwa się dyrektorów departamentów i naczelników wydziałów, osoby na stanowiskach tego rodzaju, z których usunięcie nie powinno następować bez powodu, usunięcie, ot nie wiem dla jakich względów. Tymczasem po całym szeregu tych usunięć nie usłyszeliśmy ani razu o karze, czy procesie, wytoczonym osobom usuniętym. Daje to do myślenia, że jednak nie było podstawy rzeczywiście słusznej, że zarzuty, które robiono w celu usunięcia, nie były na tyle usprawiedliwione i że rzeczywiście inne a nie rzeczowe momenty w grę wchodziły przy wydawaniu decyzji usunięcia.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#SZdanowski">Mimo zastrzeżenia apolityczności i bezstronności tego Rządu, muszą zwrócić uwagę fakty, które nam dużo dają do myślenia. Mamy wolność prasy i bynajmniej nie wzywam do ostrego obchodzenia się z prasą, nie z tej strony rzecz biorę, ale przecież na prasę, która od rządu w znacznym stopniu prawdopodobnie zależy, czy na prasę, która ma pewnie przywileje od rządu, rząd ma tyle wpływu, że społeczeństwo jest w prawie uważać, że to co się tam piszę, jest z wolą rządu pisane. Otóż jeżeli pismo jakieś np. ma przywilej taki — nie wiem czy on w tej chwili istnieje, ale do bardzo niedawna istniał — że obowiązkowo musi być przez wojsko prenumerowane, to przecież nie jest do pomyślenia, aby Rząd nie odpowiadał za to, co się tam drukuje, i aby to się drukowało wbrew woli Rządu. Mam wrażenie, że się wytworzyła obok Rządu podobnie jak ongiś w Konwencie rodzaj „La Montagne”. Obok Rządu się wytworzyła i z naciskiem na Rząd działa. Rząd może mówi, że nie wie o tem, że to co ona robi jest bez jego autoryzacji, ale, proszę Panów, tam są nazwiska najbliższych współpracowników Rządu. Nieraz ta „góra” będzie pchała Rząd, — nie wiem gdzie popchnie i stawiać muszę nad tem znak zapytania, bo nie wiem co Rząd dziś z jej wymaganiami zrobi.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#SZdanowski">Otóż w jednym z tych pism, które może nie jest organem rządowym, ale jest fam wielu współpracowników bardzo bliskich Rządowi, czytamy codziennie takie wezwanie, które przypominają nam owe dawne czasy: woła się tam, takich a takich urzędników należy usunąć. Muszę stwierdzić, że są tam nazwiska ludzi i poważnych i niezmiernie zasłużonych. Pytam się czy to jest po myśli Rządu, że ta „góra” mu tego rodzaju propozycje narzuca, żeby pod jej naciskiem ich słuchał, czy też to jest wbrew woli Rządu? Powiada się, że pismo nie jest własnością Rządu. Niech tak będzie w każdym razie jest sprawione przez niezmiernie ofiarnych ludzi, bo rozumiemy wszyscy, że stworzenie pisma tego formatu jest rzeczą wielce kosztowną. Mam wielki szacunek dla ofiarności tych ludzi, którzy w dzisiejszych czasach dla pouczenia opinji publicznej przeznaczają takie sumy, ale w każdym razie to nie ulega wątpliwości, że są to ludzie, którzy są w bliskich z Rządem stosunkach, i za to, co oni piszą, muszę czynić Rząd odpowiedzialnym. Pytam się, czy jest dla autorytetu wojska potrzebne, żeby ten organ jeszcze ciągle podkreślał poglądy, że ci oficerowie, czy generałowie, którzy 12 maja stali po stronie Prezydenta, są buntownikami, że są to generałowie Witosa, którzy bunt robili i t. d. Mnie się zdaje, że to nie jest w interesie armji, że to niezmiernie obniża powagę armji. I czy jest wskazanem przed sądem orzekać o winach wojskowych, zajmujących najpoważniejsze stanowiska?</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#SZdanowski">Znam przykład taki. Było to dawno — w r. 1855. Pewnego niższego oficera, w Petersburgu, Polaka, oskarżono i zrobiono u niego rewizję. Na trzeci dzień następca tronu, późniejszy Aleksander II, wezwał go do siebie i przepraszał go, że ta rewizja splamiła honor munduru. Być może, że przykład, z takich dawnych czasów cytowany, jest zbyt odległy i warunki może inne, ale bez takiej psychologji, hartu ducha i siły w wojsku, sądzę, być nie może, i sądzę, że nie jest w interesie Rządu, aby w pismach, na które wpływ posiada, dalej ten typ agitacji był uprawiany.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#SZdanowski">Proszę Panów, proszę przejrzeć numer pisma, mającego pewne przywileje od Rządu, numer z dn. 28 czerwca, zatem już z tych czasów, kiedy Rząd miał zamiar iść do nas po pełnomocnictwa, a zatem kiedy Rząd Izby szanował. Z tych czasów zatem, gdy Rząd Izby szanował, jest artykuł, który w ten sposób odnosi się do całego naszego ustroju parlamentarnego, że wprost w zdumienie wprowadza, co do zamiarów rządu.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#SZdanowski">Tolerowanie tego rodzaju rzeczy jest prawie współdziałaniem. Zbaczamy trochę z drogi parlamentaryzmu. Czy jest to słuszne i czy jest to dobre? Czem można dziś parlamentaryzm zastąpić? Można go zastąpić albo dyktaturą wojskową, albo dyktaturą idei narodowej, to znaczy mniej lub więcej tem, co na terenie włoskim nazywa się faszyzmem, albo można go wreszcie zastąpić tem, co zrobiono na wschodzie, to jest dyktatura proletarjatu. P. Posner był dzisiaj wielkim zwolennikiem utrzymania parlamentaryzmu, jednak muszę zwrócić uwagę, że jest członkiem obozu, będącego nieraz zwolennikiem dyktatury proletarjatu, nawet w niedalekich czasach mieliśmy z jego obozu bardzo ostre ataki na parlamentaryzm. Co do dyktatury wojskowej, któraby, parlamentaryzm miała zastąpić, to przecież znane jest powiedzenie, że bagnetami wszystko można zrobić, ale usiąść na nich nie można. Dyktatura wojskowa to rzecz na krótką metę. Zwykle zostawia po sobie próżnię bardzo niebezpieczną, tem bardziej, dla narodu, w tych warunkach jak nasz, żyjącego, jeszcze niedostatecznie mocno zespolonego. Dlatego tego systemu ja się obawiam w naszych stosunkach.</u>
<u xml:id="u-8.35" who="#SZdanowski">Pozostaje drugi system, system t. zw. dyktatury idei narodowej, to co we Włoszech nazwano faszyzmem. I tu się nie zgodzę z tem, co p. Posner mówił, że Włochy w cmentarz się zmieniają. Mam wrażenie, że dzisiaj niezadowolonych we Włoszech jest znacznie mniej niż było jeszcze rok temu. Kraj niezmiernie mało od, natury uposażony, a z ogromną i rosnącą ludnością. Jeżeli przypatrzymy się bilansowi włoskiemu, to on wygląda co roku lepiej, jeżeli się przypatrzymy budżetowi włoskiemu, to on jest jedynym budżetem, który ma superaty a skutki wysokiego budżetu państwa nie wywracają. Niema nędzy i krzyków z tego powodu, że budżet jest wysoki; Włochy to dzisiaj jedyne państwo w Europie powojennej, gdzie jest niesłychany ruch budowany i inwestycyjny, którego poza Niemcami, gdzie trwał w czasach inflacji, gdzieindziej nie widzimy. Wreszcie Włochy to państwo mające w stosunkach międzynarodowych taką wagę i codziennie większą wagę, że powiedzieć o niem: to jest cmentarz, jest chyba nieporozumieniem, które z tej mównicy nie mogło być powiedziane, nie były to słowa czysto objektywnej natury. Ale mimo to, iż powiadam, że p. Posner nie miał racji, charakteryzując rezultaty faszyzmu, to na doświadczenie włoskie patrząc, trzeba sobie powiedzieć, że taka dyktatura wymaga długiej tradycji charakterów, wymaga wielkiej wewnętrznej energji i pracy, której z dnia na dzień się nie dokonuje. Można tego rodzaju projekty, czy myśli snuć na przyszłość, ale usuwanie filarów z pod parlamentaryzmu, usuwanie parlamentaryzmu jako filara z ustroju, który mamy, uważam mimo całej sympatji dla wysiłku włoskiego w tej chwili za niesłuszne i za nieostrożne.</u>
<u xml:id="u-8.36" who="#SZdanowski">Pozostaje rzecz trzecia, pozostaje dyktatura proletarjatu — ustrój, do którego jakeśmy widzieli u naszego sąsiada wschodniego dochodził się może nawet nie z własnej woli i może nawet nieświadomie. Grupa, która z Leninem razem organizowała rewolucję nie miała w głowie całego tego ustroju, który wreszcie narzuciła Rosji. Program, ten tem się odznacza, że jest najbardziej pochyłą równią dla nieuporządkowanych stosunków wewnętrznych. P. Premjer wczoraj mówił, że robiono mu zarzut, iż swój program od Lenina zaczerpnął. Daleki jestem od takich zarzutowi i od porównywania pełnomocnictw z Leninizmem, dziwię się, że ktoś mógł to powiedzieć, ale gdy mamy Rząd, co do którego kierunku i woli zorjentować się nie możemy, obawiam się żeby nie zapanowały w Polsce stosunki nieuporządkowane, które po równi pochyłej pójdą dalej. Obawiam się, że choć nie od Lenina program jest wzięty, ale do Lenina brak programu i brak jasności w działaniach Rządu doprowadzić może.</u>
<u xml:id="u-8.37" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-8.38" who="#SZdanowski">A mówię że doprowadzić może, gdyż w przemówieniu wczorajszem p. Premjera ani jednego słowa o tem zagadnieniu nie było, a przecież wiemy, że to zagadnienie pewien walor w Polsce posiada i że dużo faktów w Państwie o niem myśleć każe.</u>
<u xml:id="u-8.39" who="#SZdanowski">Nie wiedząc jak brzmi odpowiedź Rządu na szereg pytań, które Stawiamy, widząc, że są pewne inkoherencje w jego postępowaniu, nie mogąc sobie wytłumaczyć dalszego rozwoju jego myśli, nie znając kuźnicy, w której się jego praca odbywa i z której projekty i zamierzenia wychodzą, muszę oświadczyć w imieniu mego stronnictwa, że za pełnomocnictwami dla Rządu p. Premjera Bartla głosować nie możemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Mamy tu do uchwalenia dwie ustawy, różniące się bardzo: zmiana Konstytucji, którą uchwalamy na czas nieograniczony, i ustawę o pełnomocnictwach, którą uchwalamy obecnemu Rządowi. Zacznijmy od pierwszej. Zmianę Konstytucji zapoczątkował nasz Klub w Sejmie, Klub Chrześcijańskiej Demokracji. Cieszymy się, że inne stronnictwa poparły tę naszą inicjatywę, a także, że Rząd przedstawił swój projekt. Zmiana Konstytucji ma na celu wzmocnienie władzy wykonawczej i uzdrowienie parlamentu. Wzmocnienie władzy wykonawczej Prezydenta widzimy w projekcie rządowym przez możność rozwiązywania Sejmu i Senatu, przez prawo veta i przez możność wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Prawo Prezydenta rozwiązywania Sejmu przyjmują wszystkie stronnictwa. Prawa veta Sejm nie uchwalił, ale wedle mego zdania nie jest to potrzebne, bo Prezydent już na podstawie obecnej Konstytucji ma obowiązek ogłaszania ustaw, uchwalonych przez Sejm i Senat, jednak bez określenia terminu i może nie ogłaszać ustawy rok i więcej, a to jeszcze więcej, niż prawo veta.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SThullie">Przez zmianę Konstytucji zamierzamy uzdrowić parlament. Że parlament nasz uzdrowienia potrzebuje, nie będę tu udawadniał. Już sam p. Premjer, a tak samo p. sprawozdawca za mnie to zrobili. Ale winna temu, wedle mego zdania, przedewszystkiem ordynacja wyborcza, niezastosowana do kultury wyborców. Potrzeba ją koniecznie zmienić, aby była możliwa stała większość, z której powstaję rząd. Trzeba podnieść wiek wyborców i posłów, znieść proporcjonalność, która znów powoduje rozproszkowanie stronnictw w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#SThullie">Trzeba wzmocnić także stanowisko Senatu. Senat, któremu Konstytucja dala cień władzy okazał się w tych czterech latach potrzebnym. Z początku kadencji Sejm odrzucał wicie naszych poprawek, teraz jednak pozbył się już tej drażliwości i przeważnie ważnie przyjmuje poprawki Senatu. Jednak Konstytucja krępuje działalność Senatu i dla ulepszenia parlamentu komisja proponuje zrównać prawa Senatu i Sejmu.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#SThullie">Ogólnie uznana wada naszej Konstytucji jest za daleko posunięta nietykalność poselska, której nadużywają niektórzy posłowie, występując bezkarnie przeciw Państwu, i buntując ludność. Dlatego podjąłem wniosek naszego klubu sejmowego i komisja przyjęła mój wniosek, zmierzający do tego, by nietykalność nie dotyczyła działalności posła poza Sejmem i trwała tylko przez czas, sesji, a nie przez czas mandatu. Ci panowie, którzy głosują przeciw temu wnioskowi, ukrócającemu nadużycia nietykalności, udawadniają chyba, że im poprawa moralna Sejmu nie leży na sercu, gdyż ochraniają tych, którzy popadają w konflikt z prawem karnem.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#SThullie">Art. 44 daje Prezydentowi Rzeczypospolitej prawo wydawania dekretów z mocą ustawy w czasie od rozwiązania Sejmu do zebrania się nowego, ale ogranicza to prawo do nagłej konieczności państwowej. Rozumiem potrzebę takiego pełnomocnictwa, o ile ono będzie ograniczone rzeczywiście tylko do ustaw nagłych i koniecznych. Ale artykuł ten daje Rządowi możność nadużywania, jak to było np. z §14 w Austrji; rozwiązywano parlament na to, aby można było ten paragraf zastosować a w czasie wojny nie zwoływano parlamentu przez 3 lata i rządzono § 14. Miejmy nadzieję, że Rząd polski, pouczony smutnym przykładem rządów § 14 Austrji, nie nadużyje art. 44. Ale Sejm i Senat muszą zachowywać sobie prawo uchylania takich rozporządzeń. Według uchwały sejmowej miałby tylko Sejm to prawo. Na to przystać nie możemy. Senat nie może Się zrzec prawa odrzucenia jakiejkolwiek ustawy, dlatego też będziemy głosowali za poprawką komisji.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#SThullie">Przechodzę teraz do ustawy o pełnomocnictwach. Że zachodzi jej potrzeba, to także p. sprawozdawca obszernie udowodnił. Potrzeba najprzód uzgodnienia rozmaitych ustaw z Konstytucja i wydania ustaw, przewidzianych przez Konstytucję. Ustaw takich jest tyle, że przerastają one możność uchwalenia ich przez Sejm, a więc musimy poruczyć to Rządowi.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#SThullie">Dalszą naglącą potrzebą jest reorganizacja i uproszczenie administracji. Potrzeba tu zmiany systemu, a po części i zmiany osób. Administracja nasza wyrodziła się w biurokracje, która przeszła o wiele osławioną biurokrację austrjacką. Cechuje ją brak odpowiedzialności za załatwianie Spraw. Najprostsza sprawa nie jest, rozstrzygnięta przez referenta, lecz do załatwienia jej potrzeba zawsze 4, 5 podpisów. Ci urzędnicy, rozumie się tracą czas na to, załatwienie się przeciąga, a oprócz tego odpowiedzialność, podzielona przez 5 zbliża się do zera.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#SThullie">Opowiadano mi, że właściciel pewnego folwarku chciał przeprowadzić bydło czy konie z jednej stajni do drugiej, odległej o kilometr, jednak ta pierwsza stajnia była w rejonie, który z powodu zarazy został zamknięty. Otóż nic wystarczyło, że weterynarz na miejscu stwierdził, że w tej pierwszej stajni nie było wypadku zarazy i oczywiście musiało rozstrzygać ministerstwo. Rozumie się, że jeżeli takiem rzeczami ministerstwo się zajmuje to potrzeba bardzo dużo urzędników w tem ministerstwie, a Państwo tego opłacać nie może.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#SThullie">Pewien włościanin białoruski, Bednarczuk Paweł, z kolonji Kokory, gm. Hricowice, powiat nieświeski, który 18 już lat mieszka w tej gminie, stara się o obywatelstwo polskie już do 4 lat, dotychczas napróżno, bo nie może prawa swego udowodnić, gdyż podczas wojny jego dokumenty zaginęły. Wskutek tego był zmuszony dwa razy udawać się do Warszawy, a ponieważ nie miał pieniędzy, więc piechotą szedł dwa razy do Warszawy. Podróże jego i czekanie przez cztery lata do niczego jednak nie doprowadziły. Otóż pytam się znowu, czy nie dziwną jest rzeczą, że rozstrzygnięcie co do obywatelstwa takiego Bednarczuka gdzieś z kolonji Kokory, nie może nastąpić przez władze powiatowe, chociażby województwo, tylko o taką rzecz trzeba się znowu udawać do ministerstwa wskutek tego przewleka się sprawa w nieskończoność.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#SThullie">Reforma administracji jest koniecznie potrzebna, ale ci, którzy tę reformę przeprowadzają, muszą się znać na administracji. Żądamy, ażeby wszyscy urzędnicy mieli pełne kwalifikacje, ażeby nie zdarzało się, że na stanowisku wyższem w administracji znajduje się malarz z wykształceniem domowem. Powiedział p. Premjer, że chciałby obsadzania posad urzędniczych nie ze względów politycznych. Zupełnie się z tem zgadzamy i wogóle bardzo wiele zdań, które wczoraj wypowiedział p. Premjer, możemy podpisać, ale chodzi o wykonanie tego wszystkiego w myśl tych zasad.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#SThullie">Zamiast tego, zamiast wykonywania tych zasad widzimy rugi tak w służbie cywilnej, jak i w wojsku, usuwa się urzędników, którzy znają na wylot administrację, dlatego, że przypuszcza się, że sympatyzują z jakiemś stronnictwem. Potem na ich miejsce daje się innych, którzy nie są z temi sprawami obeznani.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#SThullie">Jeszcze na jedno muszę zwrócić uwagę z przemówienia p. Premiera w Sejmie. Podnosił on zasadę praworządności. Bardzo się cieszymy, że chce tę zasadę, która w dniach majowych została tak pognębiona, podnieść wysoko i mamy nadzieje, że tak będzie. Jednak znowu praktyka już dotychczasowa nie wykazuje zawsze tej praworządności. Np. konfiskaty pism rozmaitych. Prawda, Rząd ma władzę, ma obowiązek nieraz konfiskować, a najpierw konfiskaty te muszą być przeprowadzane w myśl ustaw, a nie z ich pominięciem, a potem konfiskaty nie powinne być stale zwracane tylko na prawo, ale również i na lewo, jeżeli rzeczywiście ma być praworządność. Jeżeli się broni władzy przez konfiskaty, zawieszanie pism, to postępuje się zupełnie słusznie, ale zwracam uwagę, że do władz Rzeczypospolitej nie należy tylko p. Prezydent Rzeczypospolitej i Rząd, lecz także i ciała ustawodawcze, a nie słyszałem jeszcze, by skonfiskowano jakieś pismo za napaści albo obelgi, zwrócone przeciw ciałom ustawodawczym.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Głos: Kurjer Czerwony.)</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#SThullie">I dlatego bym prosił p. Ministra, aby zechciał i w tę stronę zwrócić swoją uwagę.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#SThullie">Zapowiedziana jest tu ustawa prasowa. Bardzo dobrze, tylko spodziewam się, że ta ustawa prasowa będzie oparta na wzorach europejskich, a nie na wzorze rosyjskim.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#SThullie">Świadczenia socjalne przechodzą rzeczywiście siły naszego przemysłu i handlu i Rząd będzie tu musiał wkroczyć, nie w tymi sensie, żeby znieść te świadczenia, toby było zupełnie nieodpowiednie, lecz żeby dostosować je do rzeczywistej potrzeby. Tu byłoby bardzo pożądane wkroczenie także w gospodarkę kas chorych i uwzględnienie przytem wniosku naszego klubu o reorganizacje i zmianę ustawy o kasach chorych.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#SThullie">Równowaga budżetu, o której także mówił p. Premjer, rozumie się jest potrzebna. Oszczędności. są potrzebne, ale niech te oszczędności będą rozumnie przeprowadzane, bo jeżeli te oszczędności mają być tego rodzaju, że się zamyka uniwersytet z braku opału, albo światła, albo zaspokojenia odpowiednich potrzeb laboratoriów, to nie jest to oszczędność uzasadniona, ta oszczędność się zemści na Państwie, ponieważ Państwo potrzebuje tych, którzy się uczą w uniwersytetach, nietylko dla polskiej nauki, lecz dla przemysłu, dla handlu, dla obrony Państwa. A z drugiej strony, gdy się oszczędza na laboratorjach, to równocześnie, jak dzienniki donoszą, podnosi się, czy tworzy się nowe jakieś dodatki, dla dowódców Wojskowych. Czy pieniądze, które się zaoszczędzi na zamknięciu laboratorjum, mają być w ten sposób użyte? Jeżeli tak, to musielibyśmy się przeciw takiej gospodarce bardzo zastrzec.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#SThullie">Obecna sytuacja gospodarcza nie pozwala na podnoszenie podatków pod żadnym warunkiem, dlatego też kol. sen. Adelman zgłosił wniosek, ażeby w tych pełnomocnictwach ograniczyć możność podwyższania podatków, względnie, ażeby tych 10%, które na mocy istniejącej ustawy może pobierać Rząd do 1 stycznia, nie miał już prawa pobierać po 1 stycznia. Jeżeli Rząd będzie potrzebował, niech przyjdzie i ciała ustawodawcze to uchwalą. Dochody możnaby podwyższyć przez odpowiednią administrację w monopolach. Mamy nadzieję, że Rząd nareszcie weźmie się do tego i Rząd sanacji moralnej zechce także naprawić zarząd monopolów, bo co do tych rzeczy, które się dzieją obecnie, to wspomnę tylko niektóre fakty, które doszły do mych uszów. Np. w Jasionowie Polnym koło Horodenki jest gorzelnia i właściciel tej gorzelni ma równocześnie likiernię. Otóż zdawałoby się, że produkując spirytus, będzie mógł ten właściciel użyć go potem, rozumie się po odpowiedniem opodatkowaniu, do swoich likierów. Nie, nie wolno mu. Ten wyprodukowany spirytus idzie do Warszawy, a z Warszawy przysyłają mu spirytus do likierni. Taka gospodarka nie może przynieść dochodów. Gdyby to było w prywatnem przedsiębiorstwie, nie znaleźlibyśmy takiego przedsiębiorcy, któryby w ten sposób postępował.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#SThullie">Albo np. w Stebniku jest warzelnia soli i tam nie wolno tej soli sprzedawać na miejscu. Ci. którzy tam mieszkają, nie mogą na miejscu kupować.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#SThullie">Kupić można tylko w Warszawie. Dlaczego sprzedaż ma być w ten sposób scentralizowana, tego nie wiem. Dawniej za czasów austriackich Wydział Krajowy, obecnie Samorządowy był dzierżawcą od Austrji tego monopolu solnego i wywiązywał się zupełnie należycie z zadowoleniem publiczności i jeszcze przynosiło to mu dochody. Obecnie rządzi się wszystko z Warszawy i skutki odczuwa potem publiczność, która niezawsze i nie wszędzie dostanie soli, a ta sól, nie wiem, czy także do Warszawy musi iść. Faktycznie obecnie w Stebniku jest tyle soli i tyle odpadków, że potem te odpadki wrzucają napowrót do wody zamiast sprzedać, żeby chociaż bydło mogło z tego korzystać. Otóż mamy nadzieję, że Rząd weźmie siłę do naprawy tej gospodarki monopolowej.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#SThullie">Rząd będzie miał teraz pełnomocnictwo do wydania rozmaitych ustaw. Chciałbym parę ustaw przypomnieć Rządowi, mianowicie ustawę rybacką dla b. zaboru rosyjskiego. Swego czasu już uchwalono tu w Senacie wezwanie do Rządu, aby taką ustawę przedłożył, bo jest rzeczywiście skandalem, żeby dotychczas W b. zaborze rosyjskim nie było wcale ustawy rybackiej i wolno było robić, co się komu podoba z rybami i niszczyć je.</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Jest.)</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#SThullie">Tu niema. Słyszałem, że w Ministerstwie rzeczywiście pracują nad tem, tylko to trwa tak długo, że jak będzie w tem samem tempie postępowała praca dalej, to nie wiem, czy za 10 lat tej ustawy się doczekamy.</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#SThullie">Dalej możeby p. Minister Sprawiedliwości zechciał pomyśleć, czyby nie była potrzebna ustawa o trustach. Zgadzamy się na to, że przemysł musi się łączyć, ale gdy przemysł, złączony w trusty, opanowuje całkowicie rynek i dyktuje ceny, w takim razie jest obowiązkiem Rządu wkroczyć, aby nie było nadużyć, aby bronić spożywców.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#SThullie">Przypomnę jeszcze jedną ustawę o oddaniu b. kościołów katolickich, które obecnie są prawosławnemu...</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#komentarz">(Głos: I zabudowań kościelnych.)</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#SThullie">Senat co do tego uchwalił rezolucje do Rządu półtora roku temu, aby przedłożył taką ustawę. Nie chcemy, aby się to działo sposobem administracyjnym, ale to, co się należy kościołowi katolickiemu i co dawny rząd zaborczy zabrał, chcemy, aby w legalny sposób zostało oddane. Prosimy p. Ministra, by tą sprawą się zajął.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#SThullie">Słyszałem, że p. Minister Młodzianowski już przygotował ustawę antyalkoholową, ale ma to być taka ustawa antyalkoholowa, która pozwala na używanie alkoholu, ile i gdzie się komu podoba. Jeżeli to zostanie aprobowane przez Rade Ministrów, wątpię czy rozpajanie Polski może być pomocne dla poprawy moralnej. Mnie się zdaje, że wprawdzie może Skarb coś na tem zyska, ale daleko więcej straci na więzieniach i na domach dla obłąkanych.</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#SThullie">Te pełnomocnictwa wyłączają niektóre działy od dekretowania i postawiłem wniosek mniejszości, żeby skreślić w tych pełnomocnictwach ordynację wyborczą dla Sejmu i Senatu. Ponieważ jednak komisja się oświadczyła w większości przeciw temu i ponieważ mam nadzieję, że Sejm potrafi przecież tę ustawę przeprowadzić, tak mię przynajmniej koledzy z Sejmu zapewniają, wobec tego, ten wniosek mniejszości cofam.</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#SThullie">Jeszcze jest kwestja co się tyczy ustaw szkolnych. Otóż w komisji uchwalono skreślić to wyłączenie ustaw szkolnych. Mnie się zdaje, że nie byłoby to wskazane, żeby zupełnie skreślić, to znaczy, żeby Rządowi wszystkie ustawy do dyspozycji oddać. Więc postawiłbym poprawkę do art. 2, żeby po słowie „szkolnych” dodać „w dziedzinie szkolnictwa powszechnego i średniego”, a więc żeby to było wyłączone. W dziedzinie szkolnictwa wyższego niech Rząd wydaje ustawy, jednak spodziewam się, że nie zniosą one autonomji szkół wyższych, bo jest to tego rodzaju zasada, że Rząd jak sądzę, nie zechce przeciw niej się oświadczyć.</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#SThullie">Rząd zakreślił w expose p. Premjera pewną linję swego postępowania. Na tę linję iść możemy i dlatego będziemy głosowali za pełnomocnictwami w nadziei, że to, co p. Premier jako swój program tu przedstawił, rzeczywiście wykona. Jednak pewne niepokojące fakty już nas trochę w tej nadziei osłabiają, mianowicie boimy się, żeby Rząd nie poszedł drogą pewnych doktryn, postępowych wbrew zwartej opinji katolickiej narodu. Mianowicie półurzędowe pismo „Nowy Kurjer Polski” dziś w artykule wstępnym staje w obronie kościoła narodowego i daje nauki tolerancji kościołowi katolickiemu. Otóż myślę, że nie jest to rola Rządu, gdyż przecież Konstytucja zapewnia kościołowi katolickiemu rządzenie się według własnych ustaw. Niechże już Rząd zostawi to, co dla kościoła katolickiego jest pożyteczne, to sam kościół oceni.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#SThullie">A potem ostatnie słowa p. Premiera Bartla są dwuznaczne. Mianowicie powiedział p. Bartel: wy pójdziecie na spoczynek, a my będziemy robić.</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości Makowski: Mówił o feriach.)</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#SThullie">Chce to tłumaczyć w tym sensie, że mowa o ferjach, ale możnaby to tłumaczyć różnie. Dobrze, że p. Minister przyjmuje to pierwsze tłumaczenie.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#SThullie">Na zakończenie powiem jeszcze o jednem wyrażeniu p. Premjera, który potępił antysemityzm gospadarczy, czem się bardzo zachwyca p. sen. Ringel. Muszę powiedzieć, że my Chrześcijańska Demokracja antysemityzm też potępiamy. Nie jesteśmy antysemitami, o ile w tem słowie „antysemityzm mieści się nienawiść do rasy semickiej, my jesteśmy asemitami. My Żydom zostawiamy niech się rządzą, jak chcą, jesteśmy za równouprawnieniem, ale niestety często musimy bronić sprawy Polaków w Polsce przed Żydami. Jesteśmy zawsze w stanie obronnym, nie zaczepiamy, bronimy się tylko przeciw Żydom i tę obronę nazywa się antysemityzmem. Zdaje mi się, że w Polsce przecież musimy iść za zasadą, że w pierwszej linji gospodarzami w Polsce są Polacy, nawet tak to ustala traktat wersalski, bo mówi o mniejszościach, wiec o pewnych obywatelach osobno, a o Polakach nie mówi, bo Polacy są gospodarzami, mniejszości są także obywatelami, ale to już jest inna kategorja. A więc my Polacy katolicy będziemy zawsze bronić się przeciw temu, ażeby nas nie majoryzowane. Mniejszość ta nieraz chce nie w stosunku do swej liczebności być zastąpiona, lecz chce być zastąpiona nieraz w większości ponad żywioł polski. Otóż pod tym względem musimy wyrazić swoje zapatrywania i od tego postępowania nie ustąpimy, a mamy za sobą całą ludność katolicką polską.</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Biały.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#SBiały">Wysoki Senacie! Klub mój jest zdania, ze nie leży w interesie Państwa omawiać obecnie z tej trybuny ostatnie wypadki w Państwie i powstałe przez nie położenie polityczne Państwa. Przez wypadki te została wytworzona nowa sytuacja polityczna, do której mój klub dostosuje się tak, jak wedle jego zdania wymagać będzie dobro Państwa, narodu i ludu. To też w dyskusji nad przedłożeniami, będącemi przedmiotem teraźniejszych obrad ograniczę się tylko do złożenia następującego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#SBiały">Stronnictwo ludowe już oddawna stwierdziło duże braki w naszej Konstytucji i pierwsze, bo jeszcze w r. 1924, wystąpiło z publiczną inicjatywą zmiany Konstytucji, zwłaszcza w kierunku zwiększenia władzy Prezydenta Państwa, zapewnienia tylko czynnikom dojrzalszym czynnego i biernego prawa wyborczego do Sejmu i rozszerzenia kompetencji Senatu. Uchwalone przez Komisie Konstytucyjną przedłożenie o zmianie Konstytucji częściowo odpowiada tym postulatom, zatem będziemy za niem głosowali, jesteśmy jednak zdania, że powinna również ulec zmianie ustawa wyborcza do Sejmu i Senatu w kierunku zmniejszenia ilości posłów i zabezpieczenia parlamentu przed rozbiciem na drobne partje.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#SBiały">Co do projektu ustawy o pełnomocnictwach dla Rządu, to wobec niezdolności Sejmu do intensywniejszej pracy ustawodawczej uznajemy zgodnie z inicjatywą Rządu potrzebę przelania części władzy ustawodawczej, zwłaszcza w sprawach nie cierpiących zwłoki, na Rząd, a wobec tego będziemy głosowali także za ustawą o pełnomocnictwach dla Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekksStychel">Wedle zapowiedzi mamy obradować przed południem do godziny min. 45. Udzielam głosu s. Banaszakowi z tem zastrzeżeniem, że o 1 min 45 nastąpi przerwa. Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SBanaszak">Proszę Panów! Rząd żąda od Senatu zmian i uzupełnień Konstytucji, co prawda pociesza nas, że są to tylko drobne zmiany, wywołane chwilową koniecznością państwową. Dalej żąda się od nas, żebyśmy uchwalili Prezydentowi prawo dekretowania w czasie, gdy izb ustawodawczych niema, a wreszcie, żebyśmy dali Prezydentowi pełnomocnictwa, które wedle mego zdania, nie są tak małe, jak to twierdził np. przedstawiciel klubu P. P. S., lecz nadzwyczaj wielkie, szerokie, obszerne. Rzeczywiście Izby mają dać prawo dekretowania z mocą ustaw, pełnomocnictwa nie p. Prezydentowi; de facto Prezydent zostanie w Polsce tem czem był, szerokie prawa mają być dane Rządowi, bo nie Prezydent tylko Rząd odpowiada przed Sejmem za Prezydenta w każdym wypadku, więc damy tle prawa, jeśli je uchwalimy, Rządowi.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#SBanaszak">Rząd uzasadnia życzenie swe tem, że chodzi mu o częściową naprawę równowagi miedzy władzami ustawodawczemi a wykonawczemi. Prawdą jest, że władza wykonawcza w Polsce jest słaba, prawdą jest dalej, że naród żąda i woła wprost o rząd silny. Naród chce wiedzieć, że ma rząd. Życzeniem narodu jest mieć silny rząd, nie chwiejny, rząd energiczny, ale rząd praworządny, rząd, który stoi na gruncie Konstytucji, prawa, praworządności. Takiego rządu życzy sobie społeczeństwo. Przyznaję. że nie było równowagi tych władz, że Sejm zamienił się w ciało prawie wszechwładne, że sejmowładztwa zamieniło się prawie w ochlokrację.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#SBanaszak">Przypominam szanownym Panami, że klub N. P. R. dawno już, ostatnim razem jako członek rządu parlamentarnego w programie swym wypisał umocnienie władzy wykonawczej, a w szczególności danie Prezydentowi prawa rozwiązywania Sejmu Pytam się, a prawie nie potrzebuję pytać, bo pewnie każdy senator mi odpowie, że nie było istotnem złem w życiu parlamentem naszem, że Prezydent nie miał prawa rozwiązywanie Sejmu i Senatu. Nie to było wedle mego zdania istota wadliwości parlamentu naszego, że w tym kierunku władza wykonawcza nie miała tego prawa. Będziemy głosowali za takim wnioskiem. Zło istotne jednak tkwi głębiej. Przecież wiemy, że obecny Sejm jest słaby. Tak potulnego i powolnego sobie Sejmu żaden rząd jeszcze u nas nie miał. Tego potulnego Sejmu Rząd nie rozwiąże. Mimo naszego wniosku Sejm sam także się nie rozwiąże. Więc właściwie uchwala się coś, co będzie tylko kwestją teoretyczna.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#SBanaszak">W innych krajach opinja publiczna daje wyraz zadowolenia, czy niezadowolenia swojemu przedstawicielstwu w nowych wyborach, przez nowe wybory. Ale czy ktokolwiek, kto zna specjalne stosunki polskie, wyobraża sobie, że wobec małej jeszcze kultury, małego wyrobienia politycznego szerokich warstw ludności w Polsce ta ludność wykaże tyle samodzielnego krytycyzmu i wyrobienia politycznego, że w nowych wyborach da właśnie wyraz swej opinji i wybierze Sejm, który będzie lepszy, niż obecny? Ta więc zmiana Konstytucji nie naprawia istoty rzeczy. Na to potrzeba zdrowego narodowego wychowania politycznego, a tego jeszcze niestety w naszych stosunkach nie widzę. Więc nie to jest największą wadą Konstytucji naszej, że Pan Prezydent nie miał prawa rozwiązywania Sejmu.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#SBanaszak">Najważniejszą wadą w Konstytucji jest to, że Konstytucja przewiduje ordynację wyborczą, która, objektywnie wziąwszy, w naszych stosunkach nie może wytworzyć rządu parlamentarnego. Bo mamy paradoks: Konstytucja żąda rządów parlamentarnych i to jako zasady, a nasza ordynacja wyborcza nie może ich stworzyć, wiec mamy contradictio in adjecto, mamy ten paradoks, że Konstytucja od Sejmu wymaga czegoś, czego wskutek naszej ordynacji wyborczej stworzyć nie może. To jest absolutna wada Konstytucji i tu powinna przyjść zmiana. Powinniśmy pomyśleć o tem, ażeby w ramach Konstytucji, nie naruszając jej przepisów zmienić ordynację wyborczą w kierunku zmiany arytmetyki i geografji wyborczej. Jak jest obecnie? Mamy województwa, w których 60% ludności z wyrobieniem politycznem wybiera taką samą liczbę postów i senatorów, jak w innych województwach 5 czy 6% ludności, której prawo wyborcze jest obojętne, która nie rozumie swego prawa wyborczego. Wiec tu arytmetyka i geografja wyborcza powinne być zmienione i przypuszczam, że Rząd o tem pomyśli.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#SBanaszak">Według mego zdania, drugą wielka wadą, dla której nasz parlamentaryzm niedomaga, jest nadzwyczajna przesada nietykalności poselskiej. Takiej nietykalności żadna. Konstytucja świata nie zna. Główną ideą nietykalności jest to, ażeby żaden rząd nie mógł wstrzymać posła od powiedzenia w parlamencie prawdy. A w Polsce co? Ta nietykalność na zasadzie naszej Konstytucji, a także wskutek jej interpretacji wyrosła do tego, że w Polsce każdy poseł może jeździć po całym kraju i na wiecach, szczególnie na wschodzie może wzywać ciemne tłumy do gwałtów i rabunków i zbrodni antypaństwowych to zupełnie bezkarnie. Podżegany, uwiedziony obywatel idzie do aresztu, a podżegacz winny tego nieszczęścia, jest zupełnie wolny. Ten wybujały, przesadzony przepis prawny, którego, jak powiedziałem, nie zna żadna konstytucja, według mojego zdania, zabija polski parlamentaryzm. Nawet za gwałtowną obstrukcje w Sejmie nie można posła i senatora pociągnąć do odpowiedzialności. Jeżeli dziś Sejm w znacznej części społeczeństwa nie bardzo jest lubiany i nie bardzo szanowany, to zdaje się, że winien temu jest także ten poseł, który swojem karczemnem, chamskiem zachowaniem się obraża innych ludzi, bije ich, a potem jeszcze chełpi się: Mnie nic nie można zrobić, bo jestem posłem. Takie zachowanie się niektórych posłów musi Sejm dyskredytować. To jedno.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#SBanaszak">A potem, proszę Wysokiego Senatu, czy jest to demokracja, żeby poseł i senator stali nad prawem? Poseł powinien czuć, że jest takim samymi obywatelem, jak każdy inny. Dawniejsza bezkarność i wszechswoboda szlachecka zgubiły Polskę, a dziś zdaje się, że bezkarność posłów gubi Polskę, bo kompromituje jej parlament. Zwracam uwagę, że w Senacie takich zatargów nie mamy. W Sejmie wisi niezałatwionych spraw przeszło 80, gdzie się prokuratura Państwa domaga wydania posłów za przestępstwa, które nie są w związku z wykonywaniem obowiązków poselskich.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#SBanaszak">A nadużywanie interpelacji poselskich? To zasypywanie Sejmu interpelacjami w sprawach, które nie są załatwione w toku instancji, ta ingerencja w sprawach, które mają załatwić inne urzędy. A zaczepianie prawomocnych wyroków sadowych, a obchodzenie prawa pod płaszczykiem interpelacji przez immunizowanie czynowi karygodnych, szczególnie czynów antypaństwowych! O tej kwestji, także koniecznie musimy pomyśleć i Rząd musi o tem pomyśleć, bo jeśli parlament nie funkcjonuje dobrze, to przyczyną tego jest także nadużywanie interpelacji, do gloryfikowania czynów przeciwpaństwowych.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#SBanaszak">Rząd uzasadnia, że musi mieć prawo dekretowania i pełnomocnictwa dlatego, że jest to konieczność państwowa i nadzwyczajna chwila tego wymaga. Głównie powstaje wątpliwość, co do tego, czy obecna chwila jest powodem, czy obecny Rząd jest godzien zaufania dla udzielenia mu tak szerokich i obszernych pełnomocnictw. Nie ukrywam przed sobą obawy, że prawie każdy senator ma pewne, a nawet znaczne co do tego wątpliwości. Kto wie nawet, czy sam czcigodny p. referent ich nie ma.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#SBanaszak">Pełnomocnictwa są bowiem najwyższym dowodem zaufania. De facto daje je Senat in blanco, bo Rząd dotychczas nie miał sposobności, ufundować tego zaufania.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#SBanaszak">Jeżeli będą udzielone, to wzywamy Rząd, ażeby ograniczył się do techniczno-administracyjnych i ekonomicznych kwestji; do rozstrzygania wątpliwych politycznych i społecznych kwestji, od zmiany całego ustawodawstwa robotniczego na gorsze powinien się Rząd wstrzymać. Nie zapominajmy, że narodowy ruch robotniczy jest zasłużony, że narodowy ruch robotniczy jest podwaliną państwowo-twórczą. Narodowa Partja Robotnicza w Senacie, tak samo jak to uczynił w Sejmie nasz klub przez usta swego prezesa klubowego p. Popiela, wzywa Rząd ażeby ustawodawstwa robotniczego nie pogarszał. Jeden krok na polu politycznem i społecznem, jedno nadużycie tego zaufania zdyskredytuje raz na zawsze nietylko ten Rząd, lecz cały pomysł dawania rządowi pełnomocnictw w tak szerokim zakresie.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#SBanaszak">Także znaczne krępowanie prasy, taryfowanie jednej części oficerów i podoficerów, oraz urzędników przed drugą, amnestjowanie zbyt szerokie lub rozróżniające prawomyślnych od nieprawomyślnych, byłyby to praktyki rządowe, leszcze wstrętniejsze, niż ucisk zaborców, bo ci równo uciskali cały naród.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#SBanaszak">Czy może demokratyczny republikanin mieć zaufanie do Rządu, który otaczają miłością prawie najskrajniejsze elementy z prawicy i lewicy? Który z tych elementów zostanie w, końcu oszukany, w którym kierunku pójdzie Rząd, czy w kierunku monarchji, czy w kierunku komunizmu? W którym kierunku pójdzie Rząd, który czasem mówi, że milczy, a którego Minister Wojny mówi, że z Senatem wogóle nie chce mówić, chociaż interpelacje i kontrola Senatu dotyczą także Ministerstwa Spraw Wojskowych, a także Senat uchwala przecież budżet spraw wojskowych.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#SBanaszak">Obawiam się, czy nie idzie tu o zmierzch parlamentaryzmu, zmierzch demokracji, zmierzch demokratycznej republiki. To są nadzwyczaj ważne sprawy, które napełniają nas pewnem niedowierzaniem, pewną nieufnością do Rządu. Obawiam się, żeby nie było gorzej, niż dotychczas. Jeżeli dotychczas rządziły Państwem Polskiem partje wszechwładnie, to zdaje mi się, że jeszcze gorzej będzie, jeżeli Państwem będą rządziły kliki.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#SBanaszak">Prawda, pan Premjer Bartel pociesza nas, bo mówi po pierwsze: moralność podniosę, po drugie: stan gospodarczy i przemysłowy podnosi się i jest lepszy. Proszę Panów, wierzę, że p. Premjer Bartel szczerze w to wierzy, co mówi. Poważamy i cenimy go jako człowieka szczerego szlachetnego, z dobrym charakterem, ale obawiamy się, czy p. Bartel nie przecenia swego stanowiska jako Premier, obawiamy się, czy nie przecenia swego wpływu w Radzie Ministrów. Ma zapanować moralność w Polsce, ma zapanować etyka. Pięknie! Cudownie. Ale odrazu muszę się zapytać, czy to moralność, że w niełaskę u Rządu popadli ci, którzy bronili praworządności i forytuje się tych drugich. Mówi się o tem, że przywróci się pewne dodatki funkcyjne dla pewnych oficerów. Przecież i my chcemy naprawy bytu oficerów i urzędników, ale chcielibyśmy, aby każdy urzędnik, każdy oficer i każdy pracownik państwowy byli równomiernie traktowany w Rzeczypospolitej Polskiej, To jest moralność. Nie chcielibyśmy, żeby komukolwiek działa się krzywda dlatego właśnie, że miał odwagę, że spełnił swój obowiązek i stał na straży praworządności, tej praworządności, o której sam p. Bartel mówił, że Rząd musi ją pogłębić i wszelkie odchylenia od tej linji bezwzględnie będzie tępił. Zdaje mi się, że to nie jest moralność traktowanie sprawy. O moralności, o podniesieniu moralnem mówić tu nie można, bo taka praktyka sieje niezadowolenie i jest przeciwieństwem moralności. Musi to wywołać i wywołuje niezadowolenie i rozkład w armji. Każdy spisek wywołuje kontrspisek, każda bojówka wywołuje z konieczności kontrbojówkę, a pamiętajmy, że spiskowanie ma tę ujemną stronę, że spiskujący nie mają zaufania do innych, a drudzy do spiskujących.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekksStychel">Jeżeli p. Senator ma zamiar mówić jeszcze dłużej niż 10 minut, to przerwiemy mowę.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(S. Banaszak: Będę mówił dłużej.)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekksStychel">W takim razie przerywamy posiedzenie do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma w dalszym ciągu s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SBanaszak">Proszę Panów, póki nie przeniknie narodów świata idea pacyfizmu, póki narody świata nie będą mogły skasować i znieść armji i wojska, każde państwo nowoczesne musi dziś utrzymywać armję narodową, nie jakichś Landsknechtów, tylko armję narodową. I Rzeczpospolita Polska musi mieć narodową. Ta Rzeczpospolita, to nie panowie Piłsudski, Trąmpczyński, Grabski, Witos lub Muśnicki: Tych panów nie będzie, ale Polska musi być. A nie będzie jej, gdy zabraknie armji narodowej, armji broniącej praworządności.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SBanaszak">Ojcowie Konstytucji naszej, autorzy jej o tem serdecznie myśleli i w dwóch artykułach mówią o praworządności dosłownie, jak następuje: Art. 90: „Każdy obywatel ma obowiązek szanowania przestrzegania Konstytucji Państwa i innych obowiązujących ustaw i rozporządzeń władz państwowych i samorządowych”. Art. 93: „Wszyscy obywatele są obowiązani szanować władze prawowitą i ułatwiać spełnianie jej zadań, oraz sumiennie pełnić obowiązki publiczne!, do jakich powoła ich naród lub właściwa władza”. I p. Premjer Bartel uznaje to i serdeczną pieczołowitością chce otaczać praworządność, bo dosłownie mówi w swem expose: „Jako pierwsze zadanie w dziedzinie polityki stawia sobie Rząd pogłębienie praworządności. Wszelkie odchylenie od tej, linji Rząd tępić będzie bezwzględnie”. A my Polacy musimy szczególnie przestrzegać praworządności. Przecież jeszcze przed, kilku laty, przed naszą niepodległością wychowywaliśmy się wszyscy quasi antipraworządnościowo. Przecież narodowo-politycznie dobrem było to, ażeby nie przestrzegać tej praworządności państwa zaborczego, tylko, żeby sprzeciwiać się polityce wynarodowienia nas. Więc wszyscy byliśmy wychowani w takim duchu, który sprzeciwiał się pojęciu praworządności. Teraz pomału rozwijamy i u nas, i w młodem pokoleniu, mając państwo własne, ten cudowny delikatny kwiat praworządności, ten klejnot, tę źrenicę istnienia państwowego. Dlatego zadaniem Rządu jest i musi być pielęgnowanie, kultywowanie tej wielkiej idei nietylko słowami, lecz także czynami. Czy czyny Rządu idą w parze z jego słowami?</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SBanaszak">Przechodzę do drugiej części przemówienia p. Premjera, mianowicie do tego ustępu, gdzie, nas p. Premjer pociesza, że znacznie poprawiła się sytuacja gospodarcza. Obawiam się, czy p. Premjer nie popadł tu w zbyt wielki optymizm. My też widzimy, że się w pewnej; mierze sytuacja gospodarcza poprawia. Ale nigdy nie uwierzymy w to, że jest to skutek dni majowych, a nie stosunków gospodarki światowej. Jeżeli się sytuacja gospodarcza poprawiła, to nie jest to zasługa obecnego Rządu, lecz raczej konjunktury światowej.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#komentarz">(S. Kędzior: Strajku górników angielskich.)</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SBanaszak">Si Lyra non lyrasset, Lutherus non saltasset. Gdyby dawne rządy nie uchwaliły podatków, gdyby dawne rządy nie naprawiły waluty, gdyby dawni ministrowie, czy to sprawiedliwości, czy skarbu, czy kolei, nie grali już na lirze, toby obecny Rząd nie mógł tańczyć. Rakiem toczącymi nas, i tu podnoszę głos ostrzegawczy, jest brak zaufania świata do Polski i zanik zaufania wzajemnego obywateli do siebie. To zaufanie może wrócić tylko przez najściślejsze zachowanie praworządności. Wszelkie gwałty w rodzaju przetrzymywania długo w aresztach obywateli, którzy w dobrej wierze bronili praworządności, wszelkie takie czynności Rządu musza to zaufanie coraz więcej podkopywać.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. S. ks. Maciejewicz: To niegodne Rządu!)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SBanaszak">Ma Ksiądz Senator rację, bo to nie godne Rządu mścić się na kimś, zemsta zawsze jest niegodną bronią. Dlatego uważam, że przetrzymywanie w areszcie b. ministra Rzeczypospolitej, który spełnił swój obowiązek konstytucyjny, przetrzymywanie go w areszcie wojskowymi, a nie, jak tego ustawa żąda, jeśli przekroczył swe kompetencje, jeśli złamał prawo, oddanie go przed Sejm, a przez Sejm przed Trybunał Stanu (Potakiwanie), bo przed nimi odpowiada minister polski, tylko przetrzymywanie go w areszcie uważam, że ta rzecz nas praworządności nie nauczy i jest niegodna Rządu.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SBanaszak">Cieszę się natomiast, że nareszcie uznaje Rząd, że Polska jest w przeważającej części krajem rolniczym, i że koniecznie trzeba podnieść produkcję rolną. Głównym bowiem błędem niektórych dawnych rządów było to, że się forytowało w podatkach ku oburzeniu reszty ludności, rolnika, a nie starano się, ażeby chłop miał jakieś dochody.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SBanaszak">Optymizm p. Premjera Bartla co do poprawy sytuacji gospodarczej według naszego zdania nie jest tak bardzo uzasadniony, bo w dwóch największych ośrodkach przemysłowych w Polsce, mianowicie w okręgu łódzkim i na Górnym Śląsku mimo niewątpliwie pewnej poprawy spowodowanej zwłaszcza na Górnym Śląsku konjuktura gospodarczą międzynarodową liczba bezrobotnych nie uległa poważnej zniżce, ciągle jeszcze dosięga cyfr, tak potwornych, że ich wysokość w związku z przedłużającym się, kryzysem staje się wprost katastrofalna.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SBanaszak">A polityka oszczędnościowa. Nie wiem, czy można myśleć o racjonalnej polityce oszczędnościowej Rządu obecnego, jeżeli kasuje się np. stanowisko wiceministra pracy, a tworzy posadę dla drugiego wiceministra wojny.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Głos: I wydaje się „Głos Prawdy”)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#SBanaszak">Właśnie temu Rządowi mamy dać szerokie pełnomocnictwa. Wychodzimy z założenia, że żaden parlament, a więc i nasz żadnemu rządowi nie może dać pełnomocnictw jako carte blanche, jak tego sobie życzy art. 6 projektu. Musi być zawsze pozostawiona ciałom ustawodawczym możność wkroczenia przeciw możliwymi nadużyciom. Uważam za zupełnie niewątpliwe, że między rozlicznemi dekretami, których należy się spodziewać, znajdzie się ten luz ów, który w opinji publicznej wywoła ostry protest. Mamy przykłady z naszej przeszłości parlamentarnej, weźmy naprzykład rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o waloryzacji, a szczególnie przepisy o przerachowaniu wkładów oszczędnościowych w bankach, o nierównem i krzywdzącem traktowaniu waloryzacji hipotek.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#SBanaszak">A jakie sposoby zapobiegawcze daje obywatelom projekt sejmowy w takich razach? Gdy Sejm wydaje z ręki władzę ustawodawczą tylko na pewien czas, Senat pozbywa się jej na zawsze, bo traci zupełnie wpływ w kierunku zniesienia dekretów Prezydenta. Senat więc miałby się pozbawić prawa, które już ma zagwarantowane Konstytucją. Należy się zapytać, czy tego rodzaju pogorszenie Konstytucji w obecnej sytuacji jest rzeczowo czemkolwiek uzasadnione, temi bardziej, jeżeli się zechce sine ira et studio ocenić dotychczasowa czteroletnią ustawodawczą działalność Senatu. Na to pogorszenie Konstytucji my nic pójdziemy. Tak samo głosować będziemy przeciw pełnomocnictwom.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SWoźnicki">Wysoka Izbo! Z polecenia mojego klubu mam przedstawić pogląd klubu na rozpatrywane obecnie projekty ustaw. Jestem w prawdziwym kłopocie, gdyż obszerność tematu, gdyby się chciało omówić wszystko, co w przedłożeniach rządowych zostało poruszone, sprawia, że jest prawie niemożliwe, żeby ten temat wyczerpać w sposób, odpowiadający powadze zagadnień, które przed nami postawiło życie. Z drugiej strony nie chciałbym też nadużywać cierpliwości szanownych Panów. Dlatego będę się musiał ograniczyć do pewnych fragmentów omawianych tu zagadnień. Ułatwili mi to w znacznym stopniu mol przedmówcy, albowiem niektóre zagadnienia zostały tu omówione w taki sposób, że nic już prawie do tego dodaćbym nie potrafił. Szczególniej kwestję konieczności istnienia parlamentaryzmu, to zagadnienie, które obecnie i w prasie i w opinji publicznej omawiane jest bardzo szeroko i wszechstronnie, omówili tu z różnych punktów widzenia moi szanowni przedmówcy s. Posner i s. Zdanowski i tak skutecznie obronili parlament i parlamentaryzm, że dodać do tego cokolwiek byłoby niesłychanie trudno, mógłbym raczej coś ująć. Bo jeżeli zupełnie usprawiedliwiona jest obrona parlamentaryzmu i parlamentu, to mojem zdaniem nie zupełnie usprawiedliwiona jest obrona każdego parlamentu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#SWoźnicki">Nasz parlament raz już dlatego, że Konstytucja dała mu ramy, w których obracać się musi i w których zawsze należycie może spełniać zadania, jakich nowobudujące się państwo od parlamentu wymaga, a powtóre dlatego, że skrępowany został przez Konstytucje przez nadanie mu takich form, które sprawną jego działalność w znacznym stopniu uniemożliwiają, nie zdał dotychczas egzaminu życiowego nie spełnił zagadnień, które miał do spełnienia, i. dlatego rewizja naszej Konstytucji stała się koniecznością. Klub mój już w Sejmie Ustawodawczym, natychmiast po uchwaleniu Konstytucji, miał bardzo poważne zastrzeżenia co do jej wartości dla Państwa. Byłem w tem przykrem położeniu, że kiedyśmy w Sejmie Ustawodawczym święcili uroczystość uchwalenia Konstytucji, musiałem z tej trybuny protestować przeciw temu świętu narodowemu, które było ogólnie obchodzone w całym kraju. Obecnie wszyscy już doszli do przekonania, że Konstytucja jest wadliwa i trzeba ją zmienić. Gdybyśmy byli zarozumiali, moglibyśmy twierdzić teraz, żeśmy przewidywali lepiej, co się stać może. Protestowaliśmy, że Konstytucja jest wadliwa przedewszystkiem w tych punktach, które hamują sprawność działania naszego parlamentu przez wprowadzenie dwuizbowości. Następnie protestowaliśmy przeciw Konstytucji dlatego, że prawa Prezydenta są zbyt pomniejszone, protestowaliśmy dlatego, że zbyt skrępowany jest samorząd, który, działając w swoim zakresie w pewnych jednostkach autonomicznie odciążyłby centralę, odciążył nasz parlament i odciążył rząd od spełniania bardzo wielu zadań, które przed nowobudującem się państwem stoją. Obecnie nie wszystkie te rzeczy podniesiono w rewizji konstytucji, a pewne zagadnienia niektórzy panowie chcą załatwić w odwrotnym kierunku, nicbyśmy sobie życzyli. Życie wysunęło inne zagadnienia i postawiło je na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SWoźnicki">Leży przed nami projekt rządowy, zaaprobowany przez Sejm i mamy się do niego ustosunkować. Do tego zadania powinniśmy się brać z całą powagą, albowiem konstytucja jest prawem, które zmieniane zbyt często być nie może. Konstytucja jest ustawą ustrojową, na której opierają się inne ustawy, która więc musi być czemś stałem, dającem gwarancie stałości i dlatego zbyt częsta i lekkomyślna zmiana Konstytucji byłaby niesłychanie dla Państwa szkodliwa. Jeżeli się już takich zmian dokonywa, to nie należy dokonywać ich samodzielnie i dość często. Samowolną zmianą konstytucji nazywam taką zmianę, która jest dokonana bez porozumienia i z najwyższą władzą, z najwyższym suwerenem w państwie, jakim jest naród. Jesteśmy, w tej sytuacji, że nie mieliśmy możności i czasu do zasiągnięcia opinji szerokich warstw narodu, jak on się zapatruje na kwestję zmiany Konstytucji, co w tej sprawie uważa za najwłaściwsze, co uważa za mniej ważne. Zdaje mi się, że wybory, któreby się odbywały pod hasłem zmiany Konstytucji, wysunięcie przed wyborami pewnych zagadnień konstytucyjnych i ustrojowych, przedyskutowanie ich wobec szerokich mas ludności, byłoby nie tylko pożyteczne dla tych, którzyby później zmiany Konstytucji dokonywali i mieliby pewne uprawnienie do ich dokonania, dane przez najwyższą władzę w państwie, przez naród; lecz z drugiej strony byłoby pożyteczną szkołą dla ludności, która szkoły życia politycznego państwowego nie posiada, albowiem bytowała przedtem w niewoli. Jeżeli dyskusja się nie odbyła, to uważam, że w tych warunkach dokonywanie zbyt szerokich, zbyt daleko Sięgających zmian Konstytucji jest jednak zamachem na prawo najwyższego suwerena w Państwie, na prawo, narodu, który w tym względzie wypowiedzieć się ma prawo, ma obowiązek, a my tego wypowiedzenia się mamy obowiązek słuchać.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#SWoźnicki">Praca taka nie powinna być też dokonywana ze względu na pewne aktualne zagadnienia, na pewne chwilowe jakieś potrzeby, nie powinna być dokonywana ze względu na to, że tego sobie ktoś, chociażby bardzo. możny i władny, życzył. Już błędem poprzedniej pracy naszej nad Konstytucją było to, że pewna część Sejmu Ustawodawczego, a może cały Sejm Ustawodawczy nie umiał pozbyć się tego, żeby nie mieć na uwadze domniemanego kandydata na przyszłego Prezydenta Rzeczypospolitej, żeby nie mieć w uchwalaniu Konstytucji na uwadze osoby ówczesnego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, i pewna część tak Komisji Konstytucyjnej Sejmu Ustawodawczego jak i samego Sejmu Ustawodawczego, mając to na uwadze, chciała koniecznie przez nienawiść do tej osoby ograniczyć, jak najbardziej prawa Prezydenta. Inna oczywiście część Izby musiała to wziąć pod uwagę, do tego się ustosunkować i na tem tle odbywały się bardzo zajadłe Spory.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SWoźnicki">Obecnie doszliśmy jednak do przekonania, że bez względu na to, kto tym Prezydentem będzie, władza jego nie powinna być iluzoryczna, powinna być faktyczna, a podział władzy powinien być tak uskuteczniony, żeby nie było niedomówień, żeby podział władzy był wyraźny i odpowiedzialność wyraźna. Dlatego też z radością powitać należy, że obecne zmiany Konstytucji prawdopodobnie nie będą dokonywane już w takiem skrępowaniu, jak było dokonywane uchwalenie Konstytucji. Jak może być dokonana zmiana Konstytucji? Obecny Sejm i obecny Senat są bardzo skrępowane przepisami art. 125 Konstytucji, pragnąc dokonać tych zmian. Różnie komentują przepis art. 125, ale jak nas teraz praktyka nauczyła, uzgodniono poglądy na tę kwestję w ten sposób, że 2/3 Sejmu i 2/3 Senatu muszą się zgodzić na zmianę jakiegoś artykułu Konstytucji. Pod względem technicznym przekonaliśmy się, że nie jest to rzecz łatwa, nie łatwo nadać głosowaniu w Sejmie taką formę, ażeby wola Sejmu wyraziła się w sposób zupełnie niewątpliwy. Pewne trudności w głosowaniu będziemy mieć i w Senacie, a najważniejsza trudność wyniknąć może wtedy, gdy wola Senatu będzie różna od woli Sejmu i gdy należytego wyjścia z tej sprawy nie będzie można znaleźć. Już jest kwestją sporną, czy gdy Senat zmieni jakieś postanowienie, które Sejm powziął, a Sejm się na to nie zgodzi, można będzie jeszcze sprawę z powrotem do Senatu odesłać, czy można będzie jeszcze nad tem dyskutować w ciągu tej samej inicjatywy. Jest to kwestja sporna i nastręczająca wiele trudności. Z tego powodu nakazana jest ogromna ostrożność w dokonywaniu zmian przez głosowanie, żebyśmy nie byli świadkami konfliktu, który może wyniknąć i dlatego powinniśmy wszystkie zasadnicze i ważniejsze, a nie podyktowane koniecznością chwili zmiany Konstytucji odłożyć do Sejmu następnego, który będzie co do charakteru swojego do pewnego, stopnia konstytuanta i w łatwiejszy sposób może załatwić zmiany Konstytucji, i gdzie nie będzie drugiej instancji, jak to obecnie ma miejsce.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#SWoźnicki">Inicjatywa główna do obecnej zmiany Konstytucji pochodzi od obecnego Rządu Inicjatywa ta szła w kilku kierunkach, ale bardzo ograniczonych. Chodziło, o to, żeby lepiej załatwiać ustawy budżetowe w Sejmie i Senacie, w pewnym określonym czasie i o zagwarantowanie tego, żeby budżet koniecznie byt uchwalony przez ciała ustawodawcze. Całkiem jest zrozumiale, że jest to sprawa bardzo ważna i że Rządowi, który chce praworządnie rządzić, musi na tem bardzo zależeć, żeby miał budżet załatwiony i uchwalony.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SWoźnicki">Następna kwestja, to uprawnienie Prezydenta do rozwiązywania Sejmu i Senatu. Tu nie widzimy tak nagłej konieczności załatwienia tej sprawy, bo jakikolwiek jest to kwestja bezsporna, jakkolwiek konieczność nadania Prezydentowi prawa rozwiązywania parlamentu jest rzeczą dla wszystkich zrozumiałą, to zdaje mi się, że w obecnej chwili ważniejszą jest rzeczą samo rozwiązanie Sejmu i Senatu, niż nadanie Prezydentowi prawa rozwiązania Sejmu i Senatu bez gwarancji, czy naprawdę je rozwiąże, bo większem złem jest istnienie parlamentu, który postawiony jest w sytuacji niesłychanie upokarzającej, w sytuacji takiej, że pod dyktatem do pewnego stopnia Rządu uchwala pewne rzeczy, których Rząd się od niego domaga. Zdaje mi się, że z tem naczelnem hasłem, z którem Rząd idzie do pracy swej w Państwie, z hasłem sanacji moralnej całkiem nie godzi, się to, co Rząd z tym parlamentem chce sobie robić. Jeżeli naprawdę, jak to enuncjacje rządowe i organa prasy sprzyjającej Rządowi, dawały do zrozumienia i zupełnie wyraźnie się z tem wypowiadały, w całem społeczeństwie jest przekonanie, że ten parlament powinien zakończyć swe istnienie, to jednak to, co Rząd robi, utrzymywanie przez Rząd Sejmu nie ma jednak cech tej sanacji moralnej, której Rząd dokonać pragnie. Bo opieranie się na parlamencie upokorzonym i doprowadzonym do takiego stanu, w jakim znalazł się Sejm obecny, rządzenie przy takimi parlamencie za pomocą pełnomocnictw dlatego, że ten parlament upokorzony pełnomocnictwa da i nie będzie w rządzeniu przeszkadzał, bo musi być potulny, zdaje mi się z sanacją moralną wiele wspólnego nie ma. Dlatego przeciw temu najkategoryczniej się wypowiadamy.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#SWoźnicki">Będziemy się domagali, ażeby Rząd dopomógł tym stronnictwom, które rozumieją upokorzenie, w jakiem znajduje się w Polsce parlament, do odświeżenia przedstawicielstwa narodowego, nadania mu więcej powagi przez nowe wybory, przez to, że wszystkie stronnictwa i wszystkie czynniki, które biorą udział w wyborach, odwołają się do narodu. Ci, którzy na nasze miejsce przyjdą, będą śmiało powoływali się na świeżo wyrażoną wolę ludności. Rozumiem, że dla Rządu będzie to niewygodne. Przedstawicielstwo, które w sposób niewątpliwy powoła się na świeżo wyrażoną wolę narodu i wypowie się na kwestję rządzenia, kwestje tworzenia państwowości polskiej, dla Rządu może być niewygodne, ale nie to, co jest wygodne dla Rządu, tylko to, co na dłuższy dystans dla Państwa jest konieczne, powinno istnieć.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#SWoźnicki">Jeżeli chodzi o kwestję formalną o to, czy inicjatywa Rządu co do zmian Konstytucji ma podstawę, to mam bardzo poważne wątpliwości. Nigdzie w Konstytucji nie powiedziano, że Rząd ma prawo inicjatywy co do Konstytucji. To prawo jest przyznane Sejmowi, wyraźnie powiedziano, że tylko 100 posłów może podpisać tego rodzaju wniosek i zapowiedzieć na 15 dni, zanim zostanie złożony, i tylko w tej formie zgłoszony wniosek może być przedmiotem dyskusji i decyzji parlamentu. Ani Rząd, ani stronnictwa, które zgłaszały swoje wnioski, tych warunków nie spełniły i dlatego cała ta inicjatywa z punktu widzenia prawno-konstytucyjnego wisi cokolwiek w, powietrzu. Jednakże z całą dobrą wolą Sejm do tej inicjatywy się ustosunkował i na niej się opierając przesłał Senatowi do rozpatrzenia kilka zaledwie wniosków, które w związku z dokonaniem zmiany Konstytucji chciał wprowadzić. My tu w Senacie, sądzę, mieliśmy nietylko prawo, ale i obowiązek nad temi tylko projektami się zastanowić. Nad temi tylko projektami, bo może być dla wielu z nas, a może dla bardzo znacznej większości bardzo ważną i miłą sprawa rozszerzenia kompetencji Senatu, ale zdaje mi się, że i w tej sprawie naród ma coś do powiedzenia. Oczywiście, siedząc tu w Senacie, przyzwyczaiwszy się do tej instytucji, w której się pracuje, pokochawszy może tę pracę, niektórzy panowie uważają, że ośrodkiem świata stał się ten Senat i że jest on tak kochany przez cały naród, jak jest kochany przez niektórych panów senatorów. Im się zdaje, że obrona Senatu, obrona dwuizbowości, która idzie z tej izby, jest podejmowana tak dla interesu państwowego, jak i dla woli narodu. Nawet kot przyzwyczaja się do mieszkania, dlaczego by się i senatorowie do tego towarzystwa, zresztą bardzo miłego, i do tego domu przyzwyczaić nie mieli? Ale to nie znaczy, że panowie senatorowie, oddając sobie całą sprawiedliwość, a mojem zdaniem, zbyt wielką sobie sprawiedliwość oddają co do wartości tej pracy, mają już najzupełniejszą rację. O wartości pracy senatorów możnaby powiedzieć wiele, ale o tem, jak się nami opinja publiczna interesuje, świadczy choćby obsadzenie galerji na takich bardzo ważnych debatach, jak debaty nad konstytucją, nad pełnomocnictwami dla Rządu.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#SWoźnicki">To nie o samą galerję chodzi, galerja jest zawsze wyrazem zainteresowania, jakie społeczeństwo ma nietylko dla rozpatrywanych w izbie spraw, lecz i dla samej Izby. I oto mamy świadectwo, jak się interesuje obradami Senatu opinja publiczna. Proszę Panów, chciałbym, abyśmy nie byli tak, jak ten ewangieliczny faryzeusz, co to przyszedł przed wielki ołtarz i stojąc dumnie, dziękował Panu Bogu za to, że jest taki mądry, cnotliwy i wielki i że nie jest taki, jak tem celnik, który tam gdzieś w przedpokoju stoi. Tak zawsze wygląda nasza opinją o samych sobie, nawet w porównaniu z Sejmem, jeżeli ją robimy. P. senator Buzek i inni panowie, zastanawiając się tu nad wartością jednoizbowości czy dwuizbowości i broniąc dwuizbowości, zapomnieli o tem, że zupełnie przeciwne mieli przekonanie jeszcze temu lat kilka, kiedy Senatu nie było. Pamiętam z Komisji Konstytucyjnej…</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(S. Buzek: Panie Senatorze, ja postawiłem wniosek w Komisji Konstytucyjnej przeciw dwuizbowości.)</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#SWoźnicki">Było kilka wniosków Pana Senatora, wiec nie pamiętam, który. Pan senator Buzek w Komisji Konstytucyjnej bronili jednoizbowości, w Sejmie Ustawodawczym wielu bardzo szanownych i bardzo łubianych przez nas kolegów broniło jej z całym zapałem, również obecny nasz kolega sen. Błyskosz bardzo wymownie bronił jednoizbowości i mówił, że nieszczęściem dla kraju będzie, jeżeli Senat będzie uchwalony. Może nie wywróżył, bo nieszczęścia niemal, ale też i żadnem szczęściem nie jest. Obecny Wicemarszałek Sejmu p. Dębski w bardzo długiem przemówieniu w Sejmie Ustawodawczym bronił jednoizbowości i mówił o tem, że źródłem bolszewizmu, który się w Europie tak zagnieździł, było to, że niektóre państwa miały senat.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#SWoźnicki">Powtarzam dosłownie. Mogę Panom zacytować to ze stenogramu, który świeżo przeglądałem, szukając dowodów na to, jak niektóre kluby obecnie zmieniły swe przekonania i jak się na kwestję jednoizbowości czy dwuizbowości zapatrywały. Nie cytuję powiedzeń kolegów z mego klubu czy klubów dalej na lewo siedzących, jak PPS., cytuję powiedzenia kolegów z klubu Piasta, dlatego, że dla mnie charakterystyczne jest, jak wiele przez te cztery lata się nauczyli. Proszę Panów, ta umiejętność przystosowywania się do tego, co jest, jest bardzo chwalebna, ale świadczy nie o postępowych, lecz o konserwatywnych nawykach i to tylko chciałem i pragnąłem stwierdzić.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#SWoźnicki">My też mamy zastrzeżenia co do wartości naszej Konstytucji, mamy te, co mieliśmy poprzednio, mamy i nowe, przez nowe doświadczenia nabyte, i we Właściwym czasie, kiedy zmiana Konstytucji będzie łatwiejsza, bo wiemy, że niektóre nasze postulaty nie znalazłyby uznania w obecnej konjunkturze parlamentarnej, jak również przez to, że przez alembik dwuizbowy przechodzić muszą, będziemy musieli zgłosić szereg poprawek do Konstytucji. Nie zgłaszamy ich teraz, bo nie chcemy nic przemycać, ani nie chcemy znosić jaj kukułczych do cudzych gniazd. Chcemy, aby zmiana Konstytucji tak, jak my ją rozumiemy, odbyła się w całem świetle dziennem, żeby była dyskutowana na zgromadzeniach ludowych i dostosowana do woli szerokich warstw ludowych, które mają jednak w tej sprawie swój głos, ponosząc bardzo ciężkie świadczenia na rzecz Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#SWoźnicki">Tu podkreślić muszę z przykrością, że niektórzy nasi parlamentarzyści doszli w naszej praktyce życia państwowego do tego przekonania, że u nas lud jest jeszcze nieprzygotowany do tego, ażeby tak ważąc zagadnienia państwowe miał prawo i umiejętność rozstrzygać. Dawało się to wyczuć w przemówieniu p. sprawozdawcy kol. sen. Buzka, który mówiąc o tem, doprowadził swe rozumowanie do konkluzji, oczywiście nie w wnioskach, ale w całem rozumowaniu jego przebijało to, że wnioskiem logicznym z tego byłoby zaprowadzić monarchię, w najlepszym razie monarchję konstytucyjną. Wartość głosowania ludowego w wywodach sen. Buzka została całkowicie poderwana i zdyskredytowana. Mojem zdaniem tak źle nie jest, nie jest także również, jak to nam na Komisji Konstytucyjnej dowodził p. Marszałek Trąmpczyński, że lud nasz niema zupełnie kultury, albo ma za mało kultury na to, aby mógł w całości brać udział w rozstrzyganiu ważnych problematów państwowych. Kto temu ludowi się przygląda, kto z nim współpracuje, kto umie się wczuć w jego duszę, ten znalazł tam niewątpliwie i bardzo wiele rozumu i bardzo wiele instynktu życiowego i państwowego i bardzo wiele poczciwości i dostojności, na podstawie której tworzy się prawdziwa kultura narodowa. Ta kultura, która mogła być w pewnej części narodu naszego zaszczepiona w pruskiej szkole, albo ta kultura, którą zaszczepiło krętactwo partji w dawnym zaborze austrjackim, nie jest jeszcze tem, cobyśmy chcieli widzieć w ludzie naszym. Kultura, to nie umiejętność korzystania z aparatu radiowego, użycia słuchawki telefonicznej, przejechania się autem, czy przejścia po ulicy wtedy, kiedy tam krążą tramwaje i auta, kultura prawdziwa polega na czem innem i zarodki tej kultury w narodzie naszym tkwią głęboko, choćby z tego jeszcze powodu, że naród nasz w niewoli był ciemiężony, a w tem ciemięstwie wytwarzały się tego rodzaju wartości, których nam lekceważyć nie wolno.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, będziemy więc rzecznikami szeregu postulatów co do zmiany Konstytucji wtedy, gdy na to przyjdzie czas. Poruszymy wtedy kwestję istnienia Senatu. W tak dorywczej tylko dyskusji, jak to teraz ma miejsce, nie możemy tej kwestji zasadniczej rozstrzygać, nie możemy ocenić dotychczasowej pracy tej izby, nie możemy zdać sobie sprawy z tego, coby było dla Państwa lepsze w, tych warunkach istnienia, w jakich teraz istnieje, czy istnienie jednej czy dwóch izb. Zastanowimy się nad tem w czasie właściwym i sądzę, że dyskusja w tej sprawie będzie równie wyczerpująca i gorącą, jak to miało miejsce w Sejmie Ustawodawczym. Jeżeli zwycięży Senat, to wyjdzie z walki wzmocniony, jeżeli upadnie, to okaże się, kto miał rację wypowiadając siwe poglądy na tę kwestję.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#SWoźnicki">Jeżeli teraz tak aktualną dla wielu jest kwestja nadania Prezydentowi prawa rozwiązywania parlamentu, to mi się zdaje, że ona stanie się daleko mniej aktualną, gdy weźmiemy pod uwagę całość kadencji. Dlaczego w czasie gdy się Państwo buduje, gdy życie idzie szalonem tempem, nie tak, jak było przed wojną, lecz kiedy pewne przeobrażenia i w psychice i w gospodarce społecznej i we wszystkiem dokonywają się z szaloną szybkością, parlament ma być odnawiany raz na 5 lat? Ci nowi ludzie, którzy tam nabywają doświadczenie w pracy u dołu, nie mogą się ni<e to, że doczekać, bo może tak bardzo nie czekają na ten zaszczyt, ale nie mogą przyjść ze swojem doświadczeniem, zdobytem w pracy u dołu, do parlamentu dlatego, że parlament trwa 5 lat. Ta kadencja, jak na czasy obecne jest zbyt długa i postawimy wniosek o skrócenie kadencji przynajmniej do lat 3. Wtedy kwestja rozwiązana parlamentu może stać się nie tak bardzo aktualną, bo kiedy upłynie 2 czy 2 1/2 roku od wyborów i będziemy na pół roku przed następnemi wyborami to rozwiązanie parlamentu nie będzie kwestją aktualną i konieczną, będzie można zaczekać do następnych wyborów, żeby odświeżyć reprezentację narodową. Ale 5 lat jest stanowczo za długo i dlatego odpowiedni wniosek przez nas niewątpliwie będzie postawiony.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#SWoźnicki">Również uważamy za zbyt długą kadencję urzędowania Prezydenta Rzeczypospolitej 7 lat, to ogromny szmat czasu, wybiera się przeważnie ludzi starszych, mają oni czas w ciągu swojego urzędowania nabrać różnych narowów i nawyków, których nie mieli jeszcze, kiedy byli wybierani na swój urząd, mogą wprowadzać pewna ostentacje, monarsze zwyczaje, uważać, swe długoletnie sprawowanie urzędu Prezydenta za urząd z Bożej łaski, z nieba i z tego powoli mogą być zbyt wielcy w własnem przekonaniu, a to przekonanie pokrywa często małość faktyczną.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Trzeba małych ludzi nie wybierać.)</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#SWoźnicki">Oczywiście, ale omyłki są zawsze możliwe. Ale nasi „mali” ludzie, jeżeli mamy już wyraźnie gadać, dla was są często zbyt wielcy. Był tego przykład, kiedy wybrany był na Prezydenta Narutowicz, nie wiem, czy to dla was był mały człowiek, czy duży, jednak okazało się, że był zaporą życia publicznego i usunięto go. Później o drugim wybranym Prezydencie Panowie głosili, że Pan, Bóg dał nam dobrego Prezydenta.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#SWoźnicki">Również i sposób wybierania Prezydenta jest kwestją, którą trzebaby poddać bardzo poważnej rozwadze. Wybór Prezydenta, szczególnie przy tych prerogatywach, które Prezydentowi teraz chcemy dać, jest sprawą ważna. Jeżeli Prezydent ma rozwiązywać parlament, to nie może być wybierany przez parlament, to rzecz nie ulegająca najmniejszej wątpliwości. Dlatego obmyślenie formy, w jakiej odbywać się powinien wybór Prezydenta przez cały naród, jest mojem zdaniem kwestją bardzo na czasie. Wtedy, kiedy to będzie miało miejsce. oczywiście nie będziemy zupełnie przeciwni obmyśleniu formy, w jakiej mogłoby znajdować swój wyraz veto Prezydenta Rzeczypospolitej przy uchwalaniu ustaw.</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#SWoźnicki">Oczywiście, w takiej formie, w jakiej nam to Rząd zgłosił w swoim projekcie, to veto uważalibyśmy tylko za komedyjkę. Cóż to, miesiąc odroczenia, kiedy Prezydent Rzeczypospolitej teraz może w sposób, nielegalny wprawdzie, ale w sposób półlegalny odroczyć ogłoszenie uchwalonej przez obie izby ustawy? Niema terminu w którym Prezydent jest obowiązany uchwaloną przez obie izby ustawę ogłosić. I to przez dwa, trzy miesiące, może sobie zawsze zastosować i ten moment rozwagi być może. A jeśli Rząd jest usłużny, może wnieść nowelę do ustawy, kiedy jeszcze nie była ogłoszona. Mieliśmy już takie wydarzenie i w takim razie prawo Prezydenta w tej nielegalnej formie istnieje. Chcielibyśmy to prawo veta nadać, ale wtedy, kiedyby nie było tego t. zw. momentu rozwagi w drugiej izbie, albo kiedy Prezydent, wykonując prawo veta, musiałby rozwiązać parlament i odwołać się razem z tym parlamentem do woli narodu. Takie rozwiązanie parlamentu, kiedyby się całemu narodowi stawiało przed oczy pewne sporne zagadnie nie do rozstrzygnięcia, byłoby znów doskonałą szkołą życia politycznego dla narodu całego.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#SWoźnicki">Również należy dokładniej omówić kwestję rozwiązania Sejmu. Ona tu, w tym elaboracie, który mamy przed sobą jest zupełnie doraźnie załatwiona i już budzi bardzo wielkie wątpliwości. Już komisja porozumiewawcza między jedną a drugą izbą nie mogła dostatecznie tej kwestji rozstrzygnąć i myślę, że na tym punkcie konflikt jest bardzo możliwy.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#SWoźnicki">Stosunek Państwa do wyznań religijnych, to kwestja, która musi być jeszcze raz bardzo poważnie dyskutowana i ostatecznie załatwiona, dlatego, że niewyraźne powiedzenie o uprzywilejowaniu jednego wyznania nad drugiemi w taki sposób, że zajmuje ona naczelne miejsce między równouprawnionemi wyznaniami, nic nie mówi, wolałbym wyraźne wypowiedzenie w tym lub innym kierunku. My stoimy na stanowisku oddzielenia wyznania od Państwa, ażeby sprawy religijne były załatwione w własnym zakresie i nie wkraczały w dziedzinę spraw państwowych.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#komentarz">(S. ks. Prądzyński: Przestarzałe)</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#SWoźnicki">Przestarzałe, ale w wielu państwach bardzo dobre życiu państwowemu oddało usługi.</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#SWoźnicki">Również w bardzo szczupły sposób omówiony jest stosunek Państwa do szkoły i stawia się szkołę w bardzo dużej zależności nietylko od administracji, ale i od kleru różnych wyznań, który się tam rządzi jak chce. Mojemi zdaniem rozdział zupełnie wyraźny nastąpić musi i nastąpi.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#SWoźnicki">Następnie kwestja rozdziału kompetencji w rządzeniu między władze państwowe i samorządowe. Takie dokładne rozgraniczenie kompetencji jest konieczne i musi nastąpić wyraźne zupełnie określenie, dlatego, że Konstytucja w tym kierunku nie daje zupełnie wyraźnych wskazówek dla dalszego ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#SWoźnicki">Również konieczne będzie jeszcze raz przedyskutować i ostatecznie załatwić kwestję prawa własności. Proszę Panów, dotychczasowe nasze doświadczenia z najważniejszą reformą, jakie Państwo Polskie miało niejako przekazaną sobie przez całe wieki, z reformą rolną, muszą się nareszcie skończyć. Te doświadczenia wskazują zupełnie wyraźnie, że pewna warstwa ludności nie ma zupełnie zrozumienia dla interesu Państwa, nie dla interesu ludności, ale dla interesu Państwa, który wymaga, aby sprawy rolne należycie zostały uporządkowane. Jeżeli się ma do czynienia z takim zupełnie tępym uporem, wyzyskującym wszystkie środki prawne i nieprawne po temu, ażeby wykonanie takiego ważnego prawa zsabotować, to mojem zdaniem, zupełnie otwarcie to mówię, powinno być jeszcze raz przedyskutowane zagadnienie, czy Państwo może płacić ludziom prywatnym, jednostkom bardzo nielicznym, za tę ziemię, która przed wiekami nie była ich własnością i która ich własnością być nie powinna, dlatego, że gospodarowanie na tej ziemi i danie warsztatu szerokim warstwom ludności jest obecnie bardzo ważnem, najważniejszem zagadnieniem państwowem, kwestją istnienia Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#SWoźnicki">Obecnie wypadnie mi omówić poprawki, zgłoszone do ustawy, nad którą się zastanawiamy, te kilka materji, które zostały przez Rząd poruszone i do tych przedewszystkiem stosunek nasz wyjaśnię. Oczywiście jesteśmy tego zdania, że uchwalenie budżetu przez ciała ustawodawcze jest koniecznością państwową, albo też odmówienie budżetu Rządowi i wtedy Rząd ustępuje. Jest to znowu kwestja życia i śmierci, dlatego że nie można przecież żadnemu Rządowi, nawet takiemu, do którego się ma najwyższe zaufanie, pozostawiać rządzenia pieniędzmi podatkowemi, tak ciężko przez ludność składanemi na rzecz Państwa, bez żadnej kontroli i bez żadnego rozumnego i umotywowanego planu. Dlatego jesteśmy za temi wszystkiemi poprawkami, które zostały zgłoszone, a stosunek nasz na zgłoszonych przez komisję senacką w tej sprawie poprawek jest pozytywny. Uważamy, że poprawki, które komisja senacka do art. 3 projektu rządowego zgłosiła, bardzo wyjaśniły tekst i będą pomocą w wykonaniu naszego prawa budżetowego.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#SWoźnicki">Dalej są poprawki do art. 6, zgłoszone przez Rząd w kwestji wydawania przez Rząd dekretów z mocą ustawy. Stosunek nasz do tego zagadnienia jest również zasadniczo pozytywny; chcemy tylko, ażebyśmy się do tej zmiany Konstytucji również stosowali tak, abyśmy nie mieli na względzie jednego tylko Rządu, który jest obecnie, a do, którego jedni mogą mieć większe, a drudzy mniejsze zaufanie. Chcemy to zagadnienie rozważać pod kątem widzenia, że może stać się tatki wypadek, że następny Sejm, który ma prawo zmiany Konstytucji, będzie w zaraniu swego istnienia rozwiązany, nie dokona zmiany Konstytucji i to, co my obecnie w Konstytucji napiszemy będzie obowiązywało jeszcze lat 30, a w takim razie postanowienia, zawarte w ant. 6, gdyby nie posiadały żadnych zastrzeżeń, mogłyby się stać bronią w rękach tego czy innego rządu przeciw tej czy innej stronie Izby, bronią taką, któraby mogła doprowadzić do całkowitego zaniku parlamentaryzmu. Tegobyśmy nie pragnęli i dlatego wszystkie wyłączenia, które są zgłoszone, uważamy za zupełnie celowe i będziemy za niemi głosowali.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#SWoźnicki">Oczywiście, jeżeli Chodzi o poprawki zgłoszone w Komisji Konstytucyjnej Senatu, to wypowiadam się przeciw poprawce, uchwalonej przez Komisję, że rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej tracą moc obowiązującą, jeżeli nie zostaną złożone Sejmowi i Senatowi w ciągu dni 14 na najbliższe posiedzenie Sejmu, lub jeżeli po złożeniu ich Sejmowi lub Senatowi zostaną przez nie uchylone. Byłoby to prawo wyjątkowe. Dekret, rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej obowiązuje jako ustawa i chodzi teraz o jej, uchylenie, bo pozytywnego zatwierdzenia Komisja nie przewiduje. Jest tam wprawdzie poprawka p. sen. Ringla, ale jest to poprawka mniejszości, większości na Komisji nie uzyskała i to rozporządzenie obowiązuje jako ustawa, jako prawo państwowe. Jeżeli obowiązuje jako ustawa, to tylko w drodze ustawodawczej zmienione lub odwołane być może. Tak jest z każdą ustawą. Jeżeli jest ustawa uchwalona w drodze ustawodawczej, to w drodze ustawodawczej zmieniona lub uchylona być może, jeżeli jest ustawa ogłoszona z mocą ustawy, to też tylko na drodze ustawodawczej uchylona być może. Ale nie jest drogą ustawodawczą to, co zaproponował nam Sejm, że Sejm może zwykłą swą uchwałą albo zupełnie zmienić, albo uchylić taką ustawę, nie jest również drogą ustawodawczą to, co proponuje nam większość Komisji, aby Senat mógł swą własną uchwalą obok Sejmu uchwalić moc prawną takiej ustawy. Bo my teraz jesteśmy takim sublokatorem w Sejmie i dlatego jednocześnie nie odbywają się posiedzenia Sejmu i Senatu. Ale kiedy tamtą okrągłą salę wybudują, a my tu zostaniemy, jeśli Senat będzie utrwalony, to może być rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej wydane, w tamtej Izbie będzie się odbywało posiedzenie, na którem to rozporządzenie będzie zatwierdzone, a w tej Izbie odrzucą tę ustawę. I co Rząd będzie obowiązany uczynić? Wykonać ustawę, czy nie wykonać. Ktoś powie: naturalnie nie wykonywać jej, bo Senat ją odrzucił; a inny powie: naturalnie, wykonać ją, bo Sejm jej nie odrzucił. Sejm wypowiedział wyraźnie swą wolę, że ta ustawa ma istnieć. I dlatego dla uniknięcia tego rodzaju konfliktu wypowiadamy się za poprawką, zgłoszoną przez s. Kasznicę, która brzmi: „lub jeżeli w Sejmie została w trybie ustawodawczym uchylona lub zmieniona”.</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#SWoźnicki">Wypowiadam się również przeciw skreśleniu ant. 8 projektu sejmowego. Artykuł ten mówi: „Jeżeli ten Sejm” — to jest Sejm następny — „będzie rozwiązany przed upływem roku po ukonstytuowaniu się i nie dokona rewizji ustawy konstytucyjnej, z prawa jego w tym zakresie może korzystać następny Sejm w ciągu pierwszego roku swojego istnienia”. Jak konieczną jest zmiana Konstytucji, to świadczą liczne poprawki, które zgłoszone zostały do Konstytucji, a przecież cały parlament nie zgłosił jeszcze wszystkich poprawek swoich, myśmy ich także jeszcze nie zgłosili. Jeszcze nie zgłosił szereg stronnictw swoich poprawek do Konstytucji, a zgłoszone będą niewątpliwie, ta konieczność zmiany Konstytucji istnieje, gdy są tak liczne głosy w tym kierunku. Jeżeli ta konieczność istnieje i jeżeli tej konieczności nie stanie się zadość, a ja twierdzę, że nie stanie się zadość w tym Sejmie, bo z kilkudziesięciu zgłoszonych poprawek przyjętych zostało tylko kilka ze względu na ich większą aktualność, to trzeba dać możność najbliższemu Sejmowi rozważenia tych projektów, które będą zgłoszone i dokonanie tych zmian w Konstytucji, które życie podyktuje, a nie zmuszać do czekania lat 20 na zmianę Konstytucji, albo żeby następny Sejm w drodze zwykłej 2/3 głosów Sejmu i Senatu mógł tych zmian dokonać, bo to bardzo trudne. To też jeżeli w ciągu roku przyszły Sejm nie będzie mógł na właściwej drodze dokonać zmiany Konstytucji i gdyby miał być rozwiązany, Uważam za słuszne, ażeby następny Sejm mógł jeszcze sprawą zmiany Konstytucji w takiej samej ułatwionej formie się zająć i trzeba mu dać na to przynajmniej rok czasu. Gdyby Sejm następny był rozwiązany po kilku miesiącach istnienia, a tamten miałby jeszcze rok to razem miałyby półtora roku do dwóch lat na zmianę Konstytucji, a Konstytucja przewiduje przecież 5 lat Sejmowi następnemu. Jeżeli czas potrzebny ma zmianę Konstytucji skrócony będzie do 3 lat, dlaczego nie mielibyśmy tej poprawki uchwalić? Poszedłbym nawet dalej i zgłosiłbym poprawkę, żeby Sejm trzeci, jeżeli będzie uprawniony do zmiany Konstytucji, nie mógł być rozwiązany przed upływem tego terminu, t. j. przed upływem roku. Chciałbym go uczynić konstytuantą, ale na przeciąg jednego roku. Zdaje się, że p. sen. Buzek nie zrozumiał sensu tej poprawki. Chodziło oto, żeby mieć dwa lata na ewentualne dokonanie zmian Konstytucji, którychby trzeba dokonać.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#SWoźnicki">A teraz razem, hurtem, wypowiem się przeciw wszystkim poprawkom do Konstytucji, zgłoszonym w Senacie. Przedewszystkiem z punktu widzenia formalnego uważam, że nie powinne one być tu zgłoszone, że powinniśmy się zastanowić tylko nad poprawkami w granicach, jakie nam Sejm przedłożył, więc co do prawa inicjatywy ustawodawczej dla Senatu oczywiście z rozważań moich w kwestji jednoizbowości czy dwuizbowości wynika zupełnie wyraźnie, że nie możemy się na te poprawki zgodzić i nie będziemy za niemi głosowali. Wypowiadam się przeciw poprawkom, co do ograniczenia nietykalności poselskiej. Idą one w tym kierunku i tak zostały skonstruowane, że poseł z mniejszości, nie należącej do Rządu, a obdarzony jakimś temperamentem gorącym, siedziałby pół roku czy pięć miesięcy w Sejmie, a pięć czy sześć miesięcy w kryminale. To do tego prowadzi. Wcale do tego nie mamy żadnych powodów dążyć i dlatego będziemy jak najkategoryczniej przeciwstawiali się temu tak teraz, jak zawsze.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, wszystkie dalsze poprawki są również tego rodzaju, że przeciw wszystkim się wypowiadamy. Aby jednak zwrócić uwagę na to, jak to się na, kolanie takie poprawki formułuje i zgłasza do uchwalenia tu i proponuje Sejmowi na komisji. przeczytamy tylko jeden mały ustęp z poprawki, zdaje mi się, s. Kasznicy, która zmienia art. 35: „Każdy projekt ustawy, uchwalony przez Sejm i Senat, będzie przekazany, drugiej Izbie do rozpatrzenia”. Nie wiem gdzie jest ta druga izba, jeżeli jest tu mowa o Sejmie i Senacie. Można było powiedzieć przez Sejm lub Senat, bo prawo inicjatywy ma przysługiwać i Sejmowi i Senatowi, więc jeżeli rozpatrzy Sejm, to potem przejdzie do Senatu i odwrotnie. Więc tej drugiej Izby w tym wypadku nie widzę, chyba że jest to przemycenie w ten sposób trzeciej Izby. Takie brzmienie poprawek świadczy, że niedostatecznie zostały sformułowane i w tej formie nie mogą być przyjęte, bo nie możemy się ośmielać.</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#SWoźnicki">Teraz jeszcze słów kilka o pełnomocnictwach, z których wynika stosunek do Rządu, który otrzymać te pełnomocnictwa od nas pragnie. W zasadzie jesteśmy za udzieleniem pełnomocnictw Rządowi. Głosowaliśmy za pełnomocnictwami dla rządu p. Grabskiego i nie widzimy powodów, dla którychbyśmy nie mieli udzielić tych pełnomocnictw Rządowi który przychodzi i z hasłami sanacji moralnej i z bardzo wyraźnym, dobrym i specjalnie sprecyzowanym programem i który budzi w nas bardzo wiele zaufania, nie W całości co do składu, ale co do swojej dobrej woli. Dlatego też pełnomocnictw tych udzielimy, ale ta nasza dobra wola, zdaje mi się, nakłada i na Rząd pewne obowiązki, ażeby nie zostało nadużyte to zaufanie, które wykazujemy, głosując za temi pełnomocnictwami. A pewne takie zaniepokojenie w nas obudzić musi szereg faktów, których byliśmy świadkami. Więc np. mianowanie uzupełniających ministrów do tego Rządu. Co jedno mianowicie, to jakoby kulą w płot, co jedno mianowanie nowego ministra, którego się odrazu nie zamieniało, budzi szereg wątpliwości, skąd się wziął ten człowiek i czy daje gwarancję jakiejś pozytywnej zgody z intencjami tego Rządu, mającemi na celu gruntowną naprawę stosunków, naprawę Rzeczypospolitej. Żadnej gwarancji te mianowania nam nie dawały i dlatego mamy szereg zastrzeżeń co do składu osobowego tego Rządu, Ale z drugiej strony w tym Rządzie zasiada człowiek, do którego zawsze żywiliśmy wielkie zaufanie, zasiada Józef Piłsudski. Jest to człowiek, z którym politycznie byliśmy związani: szeregiem prac wspólnie dokonanych, prac, któremi się szczycimy. Mamy wielki sentyment dla tej wspólnej z Józefem Piłsudskim przeszłości i dlatego mamy do niego zaufanie, znając go, że z tej linji budowania dobrej przyszłości Państwa Polskiego nigdy nie zbłądził. Być może, że w ostatnich czasach to, co się w Polsce działo, mogło go rozgoryczyć, mogło go doprowadzić do dania wyrazu swojemu rozgoryczeniu w sposób jemu właściwy i to uwzględnić należy. Należy uwzględnić, że jest to człowiek, który całe życie poświecił walce o niepodległość, wyobraził sobie tę Polskę piękną, bogatą, szczęśliwą i takiej Polski nie widzi. Wielu z nas taki zawód przeżywa i Piłsudski taki zawód przeżywa z nami i tak. jak umie, bierze się do odbudowy państwowości Polskiej, do odbudowy Polski mocnej i potężnej i w tem przeszkadzać mu nie będziemy. I mamy zaufanie, że on to zrobić może, bo mimo wszystkie głosy, które się rozległy o jego nieumiejętności, o jego niefachowości choćby w dziedzinie pracy wojskowej, które się rozlegały z bardzo wysokich miejsc i z bardzo autorytatywnych ust. proszę Panów, najbliższa przyszłość po tych przemówieniach okaże, że ci wszyscy fachowcy zmykali przed tym człowiekiem, gdy tylko zechciał wziąć się do roboty.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Głos: Nie zmykali)</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#SWoźnicki">Zmykali, aż się kurzyło, przez płoty i przez rozmaite opłotki. Wiec fachowcy, którzy posiadają za sobą cała potęgę, którzy posiadają autorytet prawa i władzy, zmykają kiedy się fachowiec dobry wziął do roboty. Pod tym względem mamy całkowite zaufanie, że i nadal tę moc, jeżeli jej trzeba będzie użyć na wrogów Państwa, będzie można wyzyskać z pożytkiem dla Państwa i ku jego chwale, jak to było w roku 1920. Mamy w tym kierunku zaufanie i mimo pewne różnice i pewne wydarzenia, jakie miały miejsce w związku z pewnemi zmianami poglądów politycznych między nami a p. Premjerem Bartlem, jednak nigdy rozdźwięk polityczny z nim nie zachwiał w nas wiary, że jego zamiary są dobre, szczere i patriotyczne i że chce on Państwu służyć w miarę swych sił i możności jak najlepiej. Dlatego przypatrywać się będziemy pracy tego Rządu i będziemy w miarę możności Rządowi temu pomagać jeżeli tej pomocy będzie potrzeba. Ale w razie gdybyśmy się zawieść mieli na tej pracy, to odczujemy ten zawód, przebolejemy mocniej, niż każdy inny, bo ten Rząd jednak ma charakter Rządu demokratycznego. Rząd demokratyczny pierwszy raz w Polsce przyszedł do władzy i zachwianie się tego Rządu, upadek jego byłby wielką klęską demokracji. My tego rządowi temu nie życzymy, życzymy mu jak najowocniejszej prac, jak najlepszej realizacji jego zamierzeń.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Czerkawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SCzerkawski">Wysoki Senacie! W imieniu Klubu Ukraińsko-Białoruskiego oświadczam, że i tutaj, w Senacie, jak i w Sejmie, będziemy głosowali przeciw przyjęciu przedłożonych projektów, które są dziś na porządku dziennym: przeciw ustawie o zmianie Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej i ustawie o upoważnieniu Prezydenta do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Będziemy tak głosować, wychodząc przedewszystkiem z demokratycznej zasady konieczności bronienia parlamentaryzmu przed wymierzonemi przeciwko niemu dążeniami autokratyzmu; z drugiej zaś strony — w przeświadczeniu, że żaden rząd w Polsce, nawet Konstytucją mniej skrępowany i pewnemi pełnomocnictwami obdarzony, nic dobrego dla naszego narodu nie zrobi, a tymczasem po uchwaleniu zmian Konstytucji przestaną dla nas istnieć pewne warunki życia politycznego w Polsce, w których to warunkach mniejszości narodowe pozbawione praw, w tej liczbie nasz naród ukraiński, w każdym, razie mają przynajmniej możliwość prowadzenia walki o zdobycie tych praw.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SCzerkawski">Proszę Panów! Nie da się zaprzeczyć, iż postanowienia Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r., są liberalne i postępowe. Jednakowoż wie o tem cały świat, że ta Konstytucja polska istnieje tylko na papierze, że jest jeno towarem, przeznaczonym na eksport, pułapką na światową opinje publiczną. Konstytucja polska miała wykazać przed światem, że Polska jest krajem wolności i równouprawnienia wszystkich obywateli. A jak ta wolność i równouprawnienie wyglądają w rzeczywistości, o tem myśmy w przeciągu 5 lat obowiązującej mocy Konstytucji przekonali się dostatecznie.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SCzerkawski">Naprzykład: art. 3 Konstytucji postanawia, że Rzeczpospolita Polska opiera swój ustrój na zasadzie szerokiego samorządu...</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(S. Kędzior: Terytorialnego!)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#SCzerkawski">... tak, terytorialnego. Konstytucja obowiązuje już przeszło 5 lat, a samorządu jak nie było, jak niema. Co więcej, Państwo Polskie zniosło dla ludności ukraińskiej na terytorjum Galicji Wschodniej ten samorząd, który tutaj był za czasów reakcyjnej austriacko węgierskiej monarchji. Na ogólną liczbę 3.000 gmin wiejskich Galicji Wschodniej rozwiązano 2.584 rad gminnych, na 124 rad miejskich rozwiązano 74, a na 54 rad powiatowych rozwiązano 42. Na miejsce wybieranych przez ludność naczelników gminnych ustanowiono, wedle widzimisię politycznej władzy, komisarzy rządowych, którzy prowadzą niszczycielska, a nawet rabunkową gospodarkę majątkiem gminnym, a względem narodu ukraińskiego prowadzą politykę eksterminacji. Tak samo ograniczono do minimum uprawnienia b. wydziału krajowego, a obecnie Tymczasowego Wydziału Samorządowego. Na ziemiach naszych, które ongiś należały do rosyjskiego imperium, panują takie same stosunki. Państwo Polskie skonfiskowało na rzecz Skarbu Państwa wielkie majątki, należące dawniej do ziemstw samorządowych, powiatowych i gubernjalnych. Postanowienia generalnego komisarza ziem wschodnich z 1920 r. o powiatowych sejmikach i gminnych radach są właściwie kpinami z samorządu. Słusznie jeden z uczonych polskich, zwolennik rzeczywistego samorządu. nazwał tego rodzaju samorząd, samorządem kasarnianym. Tak wygląda samorząd w praktyce.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SCzerkawski">Art. 21 Konstytucji gwarantuje postom nietykalność poselską, W rzeczywistości ogranicza się wolność poselską do śmiesznych granic.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(Głos: Za mało jeszcze?)</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#SCzerkawski">Ja mówię o posłach ukraińskich i białoruskich, nie o Polakach, rozumie się… Ukraińskim i białoruskim posłom nie wolno w województwach: poleskiem, wołyńskiem, nowogródzkiem i wileńskiem bez zezwolenia władzy zwoływać sprawozdawczych poselskich wieców, a władza, jak wiadomo, jest bardzo „sprężysta” i takich zezwoleń nie wydaje, albo bardzo rzadko. Postanowienie o nietykalności jest martwą litera prawa, przynajmniej, jeżeli nie co do większości tego Sejmu, to co do naszych posłów, i dlatego tak często następuje wydawanie posłów, niemiłych większości sejmowej i rządowej. Klub ukraiński już widział tę zasadę nietykalności posłów stosowana w praktyce wobec trzech swoich członków. A oto wczoraj wpłynął do Sejmu nowy wniosek o wydanie p. Chruckiego, p. Nazaruka i p. Wasyńczuka za przemówienia na wiecu w Pińsku, który był dwa lata termu. Wniosek ten niedawno wpłynął i sporządzony został też niedawno w czerwcu r. b. już za obecnego Rządu.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#SCzerkawski">Art. 96 Konstytucji postanawia, iż wszyscy obywatele Państwa są równi wobec prawa i że urzędy publiczne są w równej mierze wszystkim dostępne na warunkach prawem przepisanych. W rzeczywistości obywatele narodowości ukraińskiej i wogóle obywatele, należący do t. zw. mniejszości narodowej, są wyjęci z pod tego prawa. Do służby państwowej nie przyjmuje się obywateli narodowości ukraińskiej, chyba pod warunkiem, iż zmienią wyznanie.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(S. Kędzior: Ależ przyjmuje się!)</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#SCzerkawski">Państwo, Polskie wydaliło ze służby wielką ilość urzędników i funkcjonariuszy państwowych byłego państwa austryjackiego i rosyjskiego li tylko z powodu, iż są oni narodowości ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(S. Kędzior: To nieprawda!)</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#SCzerkawski">Co więcej. Państwo Polskie przejęło od państwa austryjackiego fundusz emerytalny, lecz wydalonym ze służby funkcjonariuszom narodowości ukraińskiej odmówiło wypłacenia emerytury. Tysiące takich osób żyje w nędzy, a papierowa konstytucja gwarantuje wszystkim obywatelom) równość, dostępność do służby w urzędach publicznych. Dużo Ukraińców i Białorusinów, urodzonych na terenach należących obecnie do Polski, z rodziców, którzy też z dziada — pradziada mieszkają na tych terenach, nie jest uznawanych przez władze za równouprawnionych obywateli Polski, nie korzystają z najelementarniejszych praw obywatelstwa, nawet z prawa wolnego ruchu, bo nie posiadają obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#SCzerkawski">Art. 97 Konstytucji postanawia, iż ograniczenia wolności osobistej, zwłaszcza rewizja osobista i aresztowanie dopuszczalne są tylko w wypadkach prawem przepisanych i w sposób określony ustawami, na podstawie polecenia władz sadowych. Aresztowani, co do których w przeciągu 48 godzin nie podano na piśmie, z podpisem władz sadowych, przyczyny aresztowania, odzyskują wolność. Tak postanawia Konstytucja. Niestety policja państwowa stoi wyżej ponad postanowieniami Konstytucji. Władze policyjne aresztują masowo obywateli narodowości ukraińskiej i wogóle obywateli, należących do t. zw. mniejszości narodowych, zwykle bez polecenia władz sądowych, i należy to do bardzo rzadkich wypadków, gdy władze policyjne wykazują się poleceniem władz rządowych. Co więcej, władze policyjne tygodniami i miesiącami całemi przetrzymują więźniów politycznych w aresztach policyjnych, bez przesłuchania i bez odstawienia do sądu. Są liczne fakty, iż władze policyjne, ażeby wymusić zeznania, używają środków… średniowiecznych.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#SCzerkawski">Art. 99 konstytucji, postanawia, iż Rzeczpospolita uznaje wszelka własność. czy to osobista poszczególnych obywateli, czy to zbiorowa związków obywateli, instytucji, ciał samorządowych. Tak jest na papierze. Ale co stało się np. z własnością cerkwi prawosławnej? Państwo Polskie uznaje w konstytucji własność prywatną, lecz w praktyce wobec cerkwi prawosławnej znosi się zasadę własności prywatnej.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#SCzerkawski">Art. 105 konstytucji poręcza wolność prasy, lecz wolności niema dla prasy naszej. Liczne konfiskaty są oczywistym tego dowodem. Dochodzi do takich kuriozów, iż cenzura konfiskuje artykuł w jednem piśmie taki, który był wydrukowany i nie skonfiskowany w drugiem. Niedawno odbywał się sąd w Łucku za konfiskatę tygodnika „Gromada”. Skonfiskowano tam nietylko kilka artykułów, ale i interpelację, która te artykuły były w swoim czasie immunizowane; odbył się sąd, i redaktor został uniewinniany, ale fakt stał się i artykuły a nawet poselska interpelacja nie zobaczyły światła dziennego.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#SCzerkawski">Art. 99 postanawia, iż każdy obywatel ma prawo zachowania swojej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowej. Lecz cóż mówić o stosowaniu tego artykułu, kiedy władze państwowe rozpoczęły w prowokacyjny sposób cała krucjatę przeciw terminowi „Ukrainiec”, „ukraiński”. Chcą one gwałtem wydrzeć naszemu narodowi jego nazwę, którą on sam siebie nazywa, i narzucić mu nazwę inną. Naśladują władze w mistrzowski sposób carską Rosie, która jak wiadomo Panów mieszkańców Polski kongresowej nazywała „prywiślińskij urożeniec”. Konstytucyjne państwo polskie robi to samo, co carska despotyczna Rosja.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#SCzerkawski">Dalej postanawia Konstytucja, iż osobne ustawy państwowe zabezpiecza mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowościowych. Tymczasem wbrew temu postanowieniu wydaje Sejm takie ustawy, które mają zgnębić i już nawet zgnębiły rozwój ukraińskiego i białoruskiego szkolnictwa. Mam na myśli wiadome Panom trzy ustawy językowe, z dnia 31 Iipca 1924 r., których to ustaw i teraz Panowie bardzo gorliwie bronicie, wyłączając z pełnomocnictw Rządu ustawy językowe i szkolne. Tak wygląda Konstytucja polska w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#SCzerkawski">Mimo to, my stoimy na tem stanowisku, że należy bronić obecną Konstytucję, dzięki której w Polsce, może w przyszłości zapanuje prawdziwy parlamentaryzm, parlamentaryzm, który dotychczasowy stan rzeczy w Polsce może zmienić na lepsze. Może np. zmienić się stosunek stronnictw w Sejmie, po nowych wyborach napewno się zmieni ilość naszych posłów w dodatnim kierunku. Wtenczas przynajmniej będzie możliwe wszczęcie pewnej akcji o zdobycie praw, walki parlamentarnej o te prawa. W każdym razie jest to możliwe tylko w warunkach istnienia w Polsce Konstytucji nieobciętej, parlamentaryzmu nie wykoszlawionego. A jakie owoce może wydać w najbliższej przyszłości ograniczenie demokratycznego ustroju i parlamentaryzmu w Polsce dla nas. o tem możemy wnioskować, biorąc pod uwagę losy mniejszości! narodowych tych państw, gdzie, jak np. we Włoszech z podobnych jak w Rzeczypospolitej Polskiej podczas przewrotu majowego pobudek, ograniczono parlament i pogrzebano demokracje.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#SCzerkawski">Przyjęcie ustawy, zmieniającej Konstytucję, nawet w takiej postaci, w jakiej ona wyszła z Sejmu, tembardziej ze zmianami senackiej Komisji Konstytucyjnej, już robi w Konstytucji poważne wyłomy na niekorzyść nasza, ponieważ zmniejsza się Sejmowi, względnie stronnictwom sejmowym, możliwość oddziaływania na rząd i jego politykę.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#SCzerkawski">Ten cel miał być osiągnięty właściwie przez zmianę ordynacji wyborczej w tym kierunku, ażeby zmniejszyć przedstawicielstwo niepolskich narodowości w przyszłym Sejmie. Lecz wszelka zmiana ordynacji wyborczej szkodziła jednocześnie wielu stronnictwom polskim. Dlatego też zamiast zmiany ordynacji wyborczej nastąpiła zmiana Konstytucji w tym sensie, ażeby rząd uniezależnić od wpływu parlamentu, od wpływu władzy ustawodawczej. Otóż władza, wykonawcza może Sejm teraz rozwiązać, i wogóle Rząd może całkowicie obejść się bez Sejmu, ponieważ projektowane zmiany Konstytucji przelewają na władze wykonawczą prawo ustawodawcze. Najgłówniejszem prawem parlamentu jest prawo budżetowania. To prawo zostało ograniczone w ten sposób, że po upływie pewnego terminu Rząd może ogłosić w charakterze ustawy swój projekt budżetu. To samo dotyczy i drugiej ważnej ustawy, o poborze rekruta. W razie nieuchwalenia tej ustawy na czas. Rząd ma prawo pobierać rekruta w ramach kontyngentu zeszłorocznego. Co do innych ustaw, to Rząd może otrzymać pełnomocnictwa do ich wydawania na czas i zakres nieograniczony, nawet podczas trwania sesji sejmowej. Wreszcie już bez żadnych pełnomocnictw ma prawo Prezydent wydawać dekrety z mocą ustaw w okresie miedzy rozwiązaniem jednego Sejmu, a zwołaniem nowego. A przy niej ograniczonej możliwości rozwiązania Sejmu, pozornie z różnych powodów, można znacznie Przedłużyć ten okres dekretowania ustaw, bez żadnych pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#SCzerkawski">W tak rozmaite sposoby Rząd został uniezależniony od parlamentu. Co było przewodnią myślą tych zmian w stosunku miedzy Rządem a Sejmem? Skoro parlament w całości nie może wpływać na Rząd, to opozycyjne stronnictwa, a więc i przedstawicielstwo niepolskiej narodowości tem mniejszy nacisk będą mogły wywierać na politykę Rządu. A wiec przez taką zmianę został osiągnięty ten ceł, do którego zmierzała i zmiana ordynacji wyborczej. Innemi słowy chce się wyeliminować od wpływu na politykę Rzeczypospolitej 40% obywateli narodowości niepolskiej…</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głos: 30%)</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#SCzerkawski">30% jest tak samo niemało… tak, ażeby zrealizowane było hasło: „w Państwie Polskiem tylko Polak jest gospodarzem”. Nie chcemy być pachołkami polskiego pana, nie możemy pójść za takiemi zmianami Konstytucji. Jako naród pozbawiony praw, nie możemy nigdy oświadczyć się za projektem, który ogranicza prawa ciał ustawodawczych, jedynej trybuny, którą możemy wyzyskać dla obrony naszych praw wobec wrogich nam czynników państwowych. Nie możemy pomagać w kopaniu grobu dla demokracji, która jakkolwiek w Polsce jest nieliczna, a do tego bez wpływu, znaczenia i siły. — to przynajmniej w teorji jest orędownikiem i obrońcą uciemiężonych. A takimi w Rzeczypospolitej Polskiej jesteśmy my.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#SCzerkawski">Z tych samych zasadniczych powodów nie możemy głosować i, za udzieleniem szczególnych pełnomocnictw Rządowi p. Bartla względnie p. Prezydentowi Rzeczypospolitej. Pomijając jednak zasadnicze stanowisko, gdybyśmy chcieli być tak naiwni i łatwowierni i chcieli wierzyć, że Prezydent Rzeczypospolitej, powodowany ludzkiemi uczuciami, na podstawie uprawnień do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy zechce zmienić bodaj częściowo nasze krytyczne położenie w Polsce, to bliższe zaznajomienie się z tym projektem ustawy rozwiewa te nasze mrzonki. Najważniejsze dla nas sprawy, najbardziej piekące i krzywdzące nas przepisy są według art. 2 projektu wyłączone z upoważnień, przyznanych p. Prezydentowi.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#SCzerkawski">Oprócz tego i Rząd p. Bartla, t. zw. Rząd „moralnego odrodzenia” wobec nas jest taki sam, jak i poprzednie Rządy. Przynajmniej nie było w dotychczasowej działalności tego Rządu żadnych czynów, któreby umożliwiały nam udzielenie tych pełnomocnictw. Już niedługo mamy początek roku szkolnego, a Rząd nie zrobił jeszcze nic. ażeby naprawić nasze krzywdy, zrobione nam przez p. Stanisława Grabskiego. Rząd ten istnieje już od maja, a nie usunął ani jednego wojewody, czy starosty na naszych ziemiach, którzy konsekwentnie trzymają się starych zasad i starych metod rządzenia, gwałcąc polską Konstytucje na szkodę tak miejscowej ludności, jak Państwa Polskiego. Słowem, nowy Rząd nic nie zrobił dobrego dla naszego narodu ukraińskiego i białoruskiego, przeciwnie za obecnego Rządu względem nas stosuje się stare praktyki eksterminacji a nawet prowokacji.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#SCzerkawski">Najświeższym przykładem tej prowokacji są wiadome wszystkim Panom rewelacje o ukraińskiem szpiegostwie na korzyść sąsiedniego państwa, o czem jeszcze i teraz tak gwałtownie krzyczy odpowiednio inspirowana polska prasa. To szpiegostwo jest taką samą prawdą jak i to powstanie w Małopolsce Wschodniej, o czerni tak samo prasa bardzo głośno krzyczała. Jest jasnem, że stworzenie ad hoc pewnego szpiegostwa ma na celu sztuczne wytworzenie antyukraińskiego nastroju w Polsce pod którego presją mają być zaniechane, zaniedbane, do kosza rzucone wszystkie obietnice obecnego Rządu, dane Ukraińcom i Białorusinom. Nawet nie wiadomo jeszcze, czy inspiratorem tego hałasu antyukraińskiego jest tylko policja polityczna, ta znana nam stara policja, która została tą samą i przy nowym Rządzie, czy też źródła tego należałoby szukać nawet i wyżej.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#SCzerkawski">Wobec tego wszystkiego, jak już z początku powiedziałem, my Ukraińcy i Białorusini, nie możemy oddać swoich głosów za przyjęciem projektowanych ustaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Koskowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SKoskowski">Wysoki Senacie. Nie przedłużałbym tych debat, obfitujących w tak bardzo interesującą i wyczerpującą argumentację, gdyby nie pewien moment, który wydaje się memu klubowi i mnie zasługującym na specjalną, a pilną uwagę. Idzie tu o uchwały Komisji Konstytucyjnej, dotyczące rozszerzenia praw Senatu. Uczyniliśmy krok niewątpliwie śmiały w kierunku przeobrażenia naszego systemu parlamentarnego i ustalenia normalnego systemu dwuizbowego w Polsce. Wiem, że istnieje w Polsce pewna liczba, zdaje mi się malejąca, ale jednak dosyć jeszcze czynna i żwawa, przeciwników systemu dwuizbowego. I nawet dzisiaj mieliśmy tu wyraz tych opinji, wyrażonych zresztą w sposób dosyć warunkowy i nie tak kategoryczny jak to bywało w epoce, kiedy zapadały uchwały co do Konstytucji. Jeden z bardzo czynnych przeciwników tego systemu, p. poseł Niedziałkowski, ogłosił niedawno książkę, w której między innemi dotknął i tego przedmiotu, przyczem stwierdza, że literatura teoretyczna w świecie jest prawie całkowicie po stronie systemu dwuizbowego. Tenże sam autor cytuje także znakomitego i znanego Panom pisarza francuskiego z zakresu prawa publicznego Esmeina, który również stwierdza, że system dwuizbowy stał się — jak on się wyraża — aksjomatem w nauce prawa konstytucyjnego. Mnie się zdaje, że te dwie cytaty zwalniają nas od obowiązku motywowania, ze stanowiska teoretycznego, uchwały, która zapadła w Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SKoskowski">Pozwolę sobie natomiast zwrócić uwagę na praktykę europejską. W tym sensie zasługuje na szczególną uwagę, jak zawsze, kiedy mowa o parlamentaryzmie i parlamencie, a w tym momencie w szczególności — praktyką angielska. Panowie i Panie wiedzą, że w ostatnich kilku czy kilkunastu latach sprawa Izby Lordów — nie należy myśleć, że sprawa systemu dwuizbowego wogóle — ale sprawa Izby Lordów i jej przekształcenia była na porządku dziennym w Anglji. I otóż w toku 1917 rząd angielski do zbadania tej sprawy i zaproponowania wniosku powołał specjalną komisję pod przewodnictwem znakomitego, powszechnie znanego pisarza politycznego i dyplomaty lorda Bryce'a. Komisja składała się z 30 osób w równej części z delegatów Izby Gmin i Izby Lordów, ze wszystkich stronnictw, zarówno przedstawicieli skrajnej prawicy jak i przedstawicieli skrajnej lewicy. Komisja pracowała przez dwa lata. Uchwały zapadły, oczywiście jak to bywa w tych razach, zwykłą większością głosów. O tych uchwałach nie będą mówił, pozwolę sobie natomiast zaakcentować te momenty, które znalazły uznanie powszechne, to znaczy i prawicy i lewicy. Mianowicie komisja lorda Bryce'a, popularnie zwana „Bryce-Conference” doszła do następujących wniosków. Zanim je wymienię, pozwolę sobie jeszcze raz zwrócić uwagę, że było to zaledwie kilka lat temu, i to w państwie, które bardzo cenił empiryzm, które bardzo zwraca uwagę na doświadczenie, w państwie, w którem doktryna nie gra żadnej roli. Mamy więc tu tylko owoc czystej i żywej praktyki. Komisja tedy doszła do następujących wniosków:</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#SKoskowski">Przedewszystkiem, że rozważanie spraw przez drugą izbę jest pożyteczne specjalnie w tej naszej dobie, a to dlatego, że Izba Gmin jest nadzwyczaj zajęta nawałem coraz bardziej mnożących się projektów praw i coraz powierzchowniej te projekty rozważa. To jest punkt pierwszy. Następnie komisja doszła do wniosku, że inicjatywa co do prawodawstwa pożądana jest bardzo w izbie drugiej, w izbie wyższej, szczególnie w sprawach, kiedy chodzi o problemy, że tak powiem bezsporne, ale tak ważne, iż dobrze jest, jeżeli Izba Gmin, izba pierwsza, izba niższa, posiadać będzie materjał gotowy, przerobiony i w formę prawną należycie ubrany.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#SKoskowski">Trzeci moment, który jest najczęściej podnoszony nietylko w Anglji, ale i wszędzie tam, gdzie się mówi o tej sprawie, to jest moment zwłoki. I tu komisja lorda Bryce'a doszła do wniosku, że moment zwłoki gra ogromną rolę, mianowicie, jeżeli chodzi o Sprawy o niezwykłej doniosłości, jeżeli potrzeba, żeby opinją narodowa miała czas, skrystalizować się i ujawnić. Tak więc tutaj w uzasadnieniu Izby drugiej przez Anglików jest uwzględniony moment wysoce demokratyczny.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#SKoskowski">I wreszcie punkt czwarty, na który komisja lorda Bryce'a zgodziła się jednomyślnie, to jest że są chwile, w których Izba Gmin jest bardzo zajęta codziennemi, częstokroć bardzo ważnemi sprawami, i nie może się oddać rozważaniu spraw, które profanum vulgus zwykł uważać za rzeczy oderwane, teoretyczne lub należące wyłącznie do dziedziny dyplomacji i kół rządzących. Miedzy innemi wskazuje komisja, np. na dziedzinę polityki zagranicznej, co do której utrzymuje, że dyskusja może się z wielkim skutkiem i pożytkiem toczyć właśnie w izbie wyższej, tem pożyteczniej, im mniej losy rządu zależne są bezpośrednio od tej dyskusji i od uchwał, czyli kiedy całkowita bezinteresowność, że talk powiem, debat, jest zagwarantowana.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#SKoskowski">Tak więc widzimy, że w Anglji, w tym kraju czysto empirycznym, wszystkie stronnictwa, zarówno radykalne, jak i konserwatywne zgadzają się, na to, że izba wyższa spełnia wysokie funkcje, że jest pożądana i właśnie z punktu widzenia demokratycznego, niezbędna.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#SKoskowski">Dotychczas byliśmy w sferze opinji i pojęcia. Spójrzmy teraz na fakty. Oto liczne dominia angielskie, gdzie wszędzie panuje system dwuizbowy, to jest Kanada, Australia, Afryka Południowa, Nowa Zelandja, wszędzie mają w swoich parlamentach dwie izby, chociaż niektóre z tych krajów są bardzo niewielkie. I żadnej mowy, żadnej akcji i żadnych wątpliwości co do systemu dwuizbowego tam niema. Istnieją tylko spory, nawet dużych rozmiarów i wysoce interesujące, dotyczące wyłącznie składu izby wyższej, bo może być, jak wiadomo, skład dziedziczny i przez nominację i przez wybory rozmaitego stopnia i t. d.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#SKoskowski">A więc, jak widzimy, praktyka angielska nietylko dawna, nietylko tradycyjna, ale i najnowsza, jest bezwarunkowo za systemem dwuizbowym.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#SKoskowski">A teraz, zechciejmy spojrzeć na chwilę na kontynent europejski. Mówią nam, czytamy to szczególnie w niektórych pismach przeciwników systemu dwuizbowego, że są przykłady w Europie, że są w Europie państwa, które zaprowadziły u siebie jedną izbę i wcale nieźle się czują. Sądzę, że ten przykład i ten argument jest wysoce słaby. Istotnie są państwa o jednej izbie, ale to są państwa prawie wyłącznie bardzo małe, gdzie zadania państwowe oczywiście są mniej złożone i gdzie wskutek tego jedna izba, być może, jako tako spełnia swe obowiązki, — co do tego mam wątpliwości, ale być może. Ja tego nie zaprzeczam, należałoby zbadać gruntowniej tę sprawę. Ale musze zwrócić uwagę na następujące fakty: Grecja wróciła do systemu dwuizbowego, lubo uprawiała przez kilkadziesiąt lat system jednoizbowy; wydaje mi się to signum temporis. W Estonji jest jedna izba, ale i to krat maty, miljon ludności; a jest tam postanowienie, że na żądanie 1/3 posłów projekt prawa uchwalonego tuż raz ma być poddany powtórnemu głosowaniu po 2 miesiącach, czyli, że, jak widzimy, jeden z najważniejszych zarzutów, stawianych przez przeciwników, — przynajmniej u nas w Polsce, a ci są najgorętsi w świecie, — systemowi dwuizbowemu, że sprowadza zwłokę, stosuje się i do kraju, który niedawno dal sobie konstytucję i to wzorując się na ostatnich wzorach, i który poszedł za radami radykalnemi, bo ma jedną izbę.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#SKoskowski">Wreszcie w Jugosławji jest także jedna izba. Jest to jedyny przykład państwa większego, gdzie jest system jednoizbowy w czystej formie.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(S. Posner: A Niemcy?)</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#SKoskowski">Niemcy maja parlament Rzeszy; mnóstwo rzeczy rozstrzyga się w parlamencie Rzeszy, więc porównanie jest niestosowne. W Jugosławji obowiązuje system głosowania nad projektem ustawy dwa razy. W ciągu tej samej sesji głosuje się zawsze dwukrotnie. Tedy jest zwłoką, która tak bardzo leży na sercu przeciwnikom systemu dwuizbowego. Ale to też doktryny przeciw systemowi temu należą do anachronizmów zupełnych. Stwierdziłem już to na podstawie cytatu autora nieposzlakowanego pod tym względem, P. posła Niedziałkowskiego, że teorja zgadza się co do tego, a praktyka, zharmonizowała się oczywiście w państwach cywilizowanych całkowicie.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#SKoskowski">Jeżeli chodzi o Francje, to rzeczywiście w ostatnich czasach, kilka miesięcy temu, powstała agitacja pod hasłem, że tak powiem: „hejże na Senat!” Tak to po francusku dość szorstko brzmiało. Nie było wprawdzie wcale mowy o skasowaniu Senatu, tylko była mowa o jego reformie. Otóż zaznaczam: na największy opór, na najwięcej temperamentu wykazujący opór, natrafiała ta niewczesna akcja wśród kół radykalnych. Między innemi „Ere nouvelle”, pismo wybitnie radykalne, organ kartelu lewicowego, rozpoczął kontrakcje w wielkim styki przeciwko tej agitacji antisenackiej. utrzymując, że należy ona do resztek anachronistycznych radykalizmu z 48 roku czy 1793 r. i że dzisiejsze stosunki bynajmniej tych pomysłów nie usprawiedliwiają.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#SKoskowski">Przy tej okazji pozwolę sobie tutaj na małe zboczenie od przedmiotu. P. senator Woźnicki mówił tu dzisiaj o pustce na galerji podczas obrad senatu, o słabym zainteresowaniu się szerokiej publiczności obradami izby wyższej, i utrzymywał, że to vox populi, który skazuje na śmierć izbę wyższą. Ja nie mam wrażenia, żeby to byli vox populi. Nie jestem pewny, czy na galerji: parlamentarnej znajdują się zawsze żywioły, które są najbardziej i najżywiej zainteresowane biegiem spraw prawodawczych. Mama wrażenie, że znana anegdota, którą opowiadał jeden ze starych przedstawicieli służby parlamentarnej we Francji, w senacie francuskim: był czas — mówił on — a zdaje się, że nie przeszedł jeszcze, iż szef kancelarji wysyłał od czasu tej lub owej z obywatelek francuskich, piękne bukiety i 2 bilety na galerję w Senacie, ponieważ chodziło o to, aby galerja, przeważnie pusta, jednak jakoś odpowiadała pospolitym przeciętnym wymaganiom i wyobrażeniom o t. zw. popularności ciała prawodawczego. Otóż tak to jest wszędzie, gdzie izba wyższa obraduje nad projektami ustawodawczemi poważnie, tam szeroka publiczność nie interesuje się nią i nie śledzi biegu jej debat. Mnie się zdaje, że nie przesadzę, jeżeli powiem, że w tym braku zainteresowania galerji pracami izby wyższej raczej możnaby odnaleźć element pochwały i uznania, niż element słabości i potępienia.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#SKoskowski">Teraz jeszcze skoro mówiłem o teorji i praktyce zachodnio-europejskiej, należałoby, mając już 4 lata polskiego doświadczenia za sobą, powiedzieć coś o polskiem doświadczeniu. Jednak wyznaję, że uważam ten temat za nieco delikatny, delikatny, w tym sensie, że zawsze jest rzeczą niezbyt szczęśliwą, jeżeli okoliczności zmuszają nas do mówienia o nas samych. Można się tu natknąć na złośliwe przysłowie, które mówi: „własna chwała za piecem stała”. Pod tym, tedy względem pewna wstrzemięźliwość z naszej strony byłaby wskazana. Lepiej będzie, jeżeli fakty nas będą broniły i chwaliły. Otóż te fakty istnieją. Przy pobieżnym rzucie oka na historję prac Senatu w ciągu czterech lat, okaże się, że dzięki pomocy naszego ciała prawodawczego, wiele projektów zostało wybitnie ulepszonych, a niektóre nawet zbudowano na innej zasadzie. Ponieważ takie czasy są, że się mówi najczęściej o popularnych projektach, pozwolę sobie przedewszystkiem zwrócić uwagę np. na projekt ustawy o kwaterunku wojskowym, który w formie pierwotnej, tak jak był przez Rząd proponowany i jak z Sejmu wyszedł, nikogo nie zadowalał. ale który po przeróbce najgruntowniejszej dokonanej przez Senat okazał się sympatyczny i dla władzy wojskowej, i dla opinji publicznej. Tak samo i projekt ustawy stemplowej, projekt ustawy patentowej, projekt ustawy o prawie międzynarodowem prywatnem, projekt ustawy o dzieciach rodziców nieznanych, projekt ustawy o reformie rolnej...</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głos: O przerachowaniu pożyczek państwowych.)</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#SKoskowski">... także i ten, jak słusznie p. Senator powiedział — oraz wiele innych projektów doznało u nas często gruntownej rewizji, tak że światła opinja publiczna, zwłaszcza orientująca się w prawniczych rzeczach, utrzymuje, że forma interwencji Senatu jest w najwyższym stopniu dla biegu naszych prac ustawodawczych pożyteczna.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#SKoskowski">Zresztą stwierdźmy jedno bardzo interesujące zjawisko: oto opór Sejmu wobec poprawek Senatu, czyli wobec współudziału Senatu w pracy prawodawczej, który w pierwszych latach zaznaczył się bardzo silnie, w ostatnich czasach słabnie. To samo, co w literaturze teoretycznej i publicznej, dzieje się i w dziedzinie praktycznych stosunków między Sejmem i Senatem. Słowem mam wrażenie, że i praktyka polska odbyta w warunkach niesłychanie niekorzystnych — trzeba pamiętać, że Senat nie mógł korzystać w pełni ze swoich praw, że ma terminy bardzo ścisłe, że ma obawę, czy jego projekty i poprawki nie przejdą w Sejmie, to wszystko go krępuje i zmusza do oportunizmu — mimo tych wszystkich warunków jednak, doświadczenie wykazało użyteczność naszej pracy i uznanie użyteczności tej pracy przez ten ogół, który ma prawo do formułowania swojej opinji światłej i wydawania wyroków o sprawach publicznych.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#SKoskowski">Ośmieliłem się — zresztą, jeśli się nie mylę, niezbyt długo — zając uwagę Pań i Panów tym problematem, ponieważ chodzi o to, że my tu wprowadzamy niewątpliwie bardzo poważne zmiany. Komisja Konstytucyjna zrobiła krok bardzo rezolutny, zdecydowała się na rozwiązania logiczne. Jeśli mamy reformować ustrój Rzeczypospolitej, to jedną z podstawi na której musi stanąć ta Konstytucja, jest według opinji większości komisji system dwuizbowy. Niema też żadnej wątpliwości, że nie był on powzięty lekkomyślnie i pod wpływem jakiegoś zapału reformatorskiego, czy egoizmu t. zw. esprit de corps, tylko że krok ten jest wypływem zarówno naszych silnych przekonań, jak i obserwacji rozwoju naszych stosunków. W tym sensie mniemam, że komentarz mój był niezbędny, aby ten moment świadomości z naszej strony był podkreślony.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#SKoskowski">W końcu pozwolę sobie jeszcze zaapelować do szanownego zgromadzenia aby dziś, kiedy przystąpimy do głosowania nad tym punktem, okazali się ile możności solidarnymi w poparciu uchwały większości komisji, powziętej bez żadnego doktrynerskiego gruntu i bez żadnych zamiarów partyjnych, tylko z czystych pobudek i motywów empirycznych, opierającego się wyłącznie na doświadczeniu i na niczem więcej. Zdaje mi się, że maximum solidarności, okazanej z naszej strony, zaświadczy także o naszej gotowości wzięcia na siebie obowiązków ciężkich niewątpliwie, ale prowadzących tem pewniej do rzetelnej naprawy ustroju Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SKędzior">Wysoki Senacie! Ponieważ ustawa dotycząca zmiany, Konstytucji, nie nastręcza żadnych wątpliwości i została przyjęta przez wszystkie stronnictw, pozwolę sobie tylko kilka uwag przedstawić co do drugiej ustawy — o pełnomocnictwach.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SKędzior">Rzadko się zdarza, ażeby parlament pozbawił się swoich atrybucji, ażeby prawo uchwalania ustaw odstępował innemu ciału. U nas zdarza się to poraz czwarty. Najpierw podczas najazdu bolszewickiego Rada Obrony Państwa otrzymała pełnomocnictwa; następnie za czasów dyktatury p. Władysława Grabskiego zdarzyło się to w 1924 r. dwa razy: w styczniu i W lipcu. W pierwszym wypadku w r. 1900 było to umotywowane obroną Państwa przed bolszewikami, w r. 1924 — sanacją Skarbu Państwa. W roku bieżącym takiej gwałtownej i koniecznej potrzeby niema, ażeby dawać pełnomocnictwa Rządowi. Jednakże, jak widzimy, w Sejmie zalega kilka bardzo ważnych spraw, np. ustawy samorządowe, konstytucja gminna i konstytucja powiatowa, bo djalog między wójtem zakopiańskim a rajcą warszawskim odbywał się przez trzy lata; dalej, zalegają dwie nowele do ustawy o finansach komunalnych — więc do pewnego stopnia Rząd jest uprawniony, żeby żądać od Sejmu pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SKędzior">Te pełnomocnictwa idą dość daleko, bo podczas kiedy p. Grabskiemu dawaliśmy pełnomocnictwa dla pewnych specjalnych spraw ściśle określonych, to tu tego określenia niema, są tylko ogólne pełnomocnictwa. Ja się obawiam tylko jednej rzeczy, żeby tych rozporządzeń Prezydenta nie było za dużo. Bo jeżeli weźmiemy dzienniki ustaw rozmaitych państw, to widzimy, że w Prusiech w ostatnich dwóch latach tych rozporządzeń i ustaw było 309 w 1923 r., a w 1924 r. liczba zmalała na 193. To jest stare państwo, które nie potrzebuje wydawać wielu nowych ustaw. Ale weźmy nowopowstałe państwa, np. Czechosłowację. Czechosłowacja miała w 1924 r. 319 ustaw i rozporządzeń, w r. 1925–274. A jak się rzecz przedstawia u nas? W pierwszych trzech latach od r. 1919 do 1921 mamy od 523 do 797. W r. 1922 już mamy przeszło 1.000 ustaw i rozporządzeń, w r. 1923–1.160, w r. 1924–1.079, w r. 1926–952, razem 6.300 ustaw.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Głos: Nadmierna produkcja.)</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SKędzior">Ciekaw jestem, kto z obywateli Państwa, a mamy dużo analfabetów, może się zorjentować w tym lesie ustaw i rozporządzeń. A trzeba wiedzieć, że te rozporządzenia, wydawane na podstawie pełnomocnictw także co chwila się zmieniały. Ja np. gdy chciałem się dowiedzieć, ile obywatel państwa jest obowiązany przyjąć niklu, monet zdawkowych niklowych, a ile biletów zdawkowych pięciozłotowych, to musiałem pół godziny stracić i znalazłem to dopiero w 4 rozporządzeniach Prezydenta Rzeczypospolitej z pierwszej połowy r. 1924. Zapewne żaden z panów posłowi senatorów nie wie, ile jest obowiązany przyjąć niklu i ile biletów zdawkowych i w kasie przyjmuje całe worki tego niklu, a ja opierając się na rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej mogę powiedzieć, że nie przyjmę niklu więcej niż za 10 złotych, a biletów zdawkowych — za 100 złotych. Tymczasem w kasach dają, całe worki niklu i cale pakiety biletów zdawkowych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: Teraz nie.)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SKędzior">Dziś wyjątkowo pierwszy raz, nie wiem komu mamy to zawdzięczać, wypłacono w banknotach, ale dotychczas otrzymywaliśmy całe worki niklu i pakiety biletów zdawkowych.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SKędzior">Jeżeli można zarzucić Sejmowi, że dużo spraw zalega, to ja znowu z drugiej strony muszę zarzucić rządom, że zalegają z tem, co jest najważniejsze, co dotyczy, budowy Państwa, bo dotychczas Rząd nie przedłożył projektów wszystkich ustaw konstytucyjnych. Konstytucję państwową uchwalono na wniosek poselski w Sejmie Ustawodawczym. Dopiero po kilku latach Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przedłożyło projekt konstytucji gminnej i powiatowej, a projektu konstytucji wojewódzkiej dotychczas nie możemy się doczekać. A trzeba wiedzieć, że Państwo zaangażowało się wobec mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych co do przedłożenia konstytucji wojewódzkiej. Mianowicie w roku 1922 uchwaliliśmy na gwałt, przed zamknięciem Sejmu Ustawodawczego, w ostatnim dniu, mianowicie 26 września 1922 roku, zasadniczą konstytucję wojewódzką, w której powiedziano, że najdalej do dwuch lat muszą być wprowadzone w b. zaborze austryjackiem samorządy wojewódzkie, t. j. sejmiki wojewódzkie i wydziały wojewódzkie. Te dwa lata już dawno minęły, mianowicie w październiku 1924 roku, a dotychczas Rząd nie przedłożył tych projektów, chociaż od tego zależało zatwierdzenie granicy traktatu ryskiego — co się powiodło naszemu Ministrowi Spraw Zagranicznych wobec mocarstw głównych, — i zezwolenie mocarstw głównych na przeprowadzenie wyborów do obecnego Sejmu w 1922 roku w Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(S. Nowak przerywa.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SKędzior">Najlepiej wie o tem p. prezydent Nowak, bo to było za jego rządów i on przedłożył projekt zasadniczej konstytucji wojewódzkiej i był obecny na Komisji Konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#SKędzior">Co się tyczy wydawania rozporządzeń z mocą ustaw, to w projekcie ustawy uchwalonej przez Sejm jest na pierwszem miejscu postawione uzgodnienie ustaw obowiązujących z Konstytucją w myśl art. 125 Konstytucji. Otóż ja pozwolę sobie zwrócić uwagę, że ustawa z 11 sierpnia 1923 roku o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych jest niezgodna z Konstytucją. Senat 11 sierpnia 1923 roku uchwalił tę ustawę ponieważ była pilna, ale z wyraźnem zastrzeżeniem, że do 15 października Rząd przedłoży nowelę w myśl rezolucji, uchwalonej przez Senat. Pan Wiceminister Markowski oświadczył w imieniu dwóch ministrów: Spraw Wewnętrznych i Skarbu, że się zastosuje do tej rezolucji. Ale Rząd przedkładając dwie nowele do ustawy o finansach komunalnych, zapomniał o zmianie art. 36 i 37 tej ustawy, gdzie jest powiedziane, że władzą nadzorczą nad powiatami i miastami wydzielonemi wszędzie ma być Minister Spraw Wewnętrznych i Minister Skarbu, — dotąd jeszcze dobrze — którzy jednak mogą przelać te prawa na wojewodów i na prezesów izb skarbowych. Jak długo uchwały finansowe wydziałów powiatowych i miast wydzielonych zatwierdzał Minister Spraw Wewnętrznych i Skarbu, była sprawa w porządku i zgodna z Konstytucją. Ponieważ jednak obecnie przekazano te sprawy wojewodzie i dyrektorowi skarbowemu, przekroczono, złamano postanowienie art. 70 Konstytucji, który stanowi, że Państwo będzie sprawowało nadzór nad działalnością samorządów za pośrednictwem wydziałów samorządowych wyższego stopnia. To złamanie Konstytucji powtórzyło się w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej, które także porucza wojewodzie i dyrektorowi skarbowemu nadzór nad powiatami i miastami wydzielonemi, a rozporządzenie ministerjalne wydane do rozporządzenia Prezydenta idzie jeszcze dalej bo wbrew ustawie o finansach komunalnych i wbrew praktyce na całym świecie poleca wojewodzie zatwierdzać nietylko dochody samorządów, ale i wydatki. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej polecało zatwierdzanie uchwał finansowych tylko w dochodach, jednak o wydatkach nie było mowy, bo tego niema nigdzie. Inaczej nie da się pomyśleć samorząd, bo jeżeli wojewoda powie miastu lub powiatowi, że masz tyle a tyle wydać na jakiś cel, to w takim razie rady gminne i rady powiatowe nie mają czego uchwalać. Więc jabym zwrócił uwagę Rządu, że ma obecnie sposobność uzgodnić te ustawy, które nie licują z postanowieniami Konstytucji, z samą Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#SKędzior">Za rządów p. Grabskiego wydawano bardzo dużo tych rozporządzeń pisanych na kolanie, skutkiem czego bardzo dużo było pomyłek. Więc zwracam uwagę, ażeby, jeżeli Rząd będzie wydawał rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, były one należycie obmyślane. Pozwolę sobie przytoczyć z tych rozporządzeń z czasów p. Grabskiego ciekawe wypadki. Ustawa o pełnomocnictwach upoważniała Rząd do ustanawiania delegatów w samorządach dla kontroli finansowej. W przedłożeniu rządowem było: „na koszt samorządów”. Sejm skreślił „na koszt samorządów”. Senat także. Tymczasem czytamy w Dzienniku Ustawi rozporządzenie takie, jak to referent w Ministerstwie pierwotnie projektował: „na koszt samorządów”, wbrew uchwale Sejmu, wbrew uchwale Senatu i wbrew ustawie przez Sejm i Senat uchwalonej. W drugiem rozporządzeniu, gdzie jest mowa o sprzedaży majątków państwowych, jest mnóstwo błędów topograficznych. Znam rozmaite wydawane przez Niemców ustawy i rozporządzenia, w których polskie miejscowości były dokładnie oznaczone, a tu polski urzędnik nie potrafi nawet nazwać dobrze miejscowości polskiej. Są przekręcenia, a w dodatku naprzykład: „upoważnia się Rząd sprzedać komorę celną w miejscowości Otałęż pow. dębickiego”. Najpierw Dębica nie jest miastem powiatowem i żadna miejscowość nie może się znajdować w powiecie dębickim. Po drugie Otałęż znajduje się w powiecie mieleckim. Jeżeli Rząd będzie wydawał takie rozporządzenia, to niech urzędnicy uważają, żeby podobne dziwolągi w nich się nie ukazywały.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#SKędzior">Wogóle tendencją jest tak w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych jak i w Ministerstwie Skarbu wszystkie agendy samorządom zabierać, bo jest za dużo urzędników. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i w Ministerstwie Skarbu jest dwa razy tyle urzędników niż było w biurokratycznej Austrji, ci urzędnicy nie mają co robić, więc wymyślają różne rozporządzenia i unicestwiają samorządy. Ponieważ art. 3 Konstytucji, o czem już wspominał sen. Czerkawski, wyraźnie mówi, że samorządy terytorjalne mają być fundamentem Rzeczypospolitej, więc ja zwracam uwagę Rządu, żeby Rząd wydając te rozporządzenia stosował się do tego postanowienia, a nie nihilizował samorządów, na których ma się opierać ustrój Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#SKędzior">Ze wszystkich rozporządzeń, największym dziwolągiem jest rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 10 grudnia 1924 r. o reorganizacji Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie „przez redukcję urzędników”. Rzeczywiście zredukowano urzędników referendarskich, rachunkowych i manipulacyjnych, ale skutek tego rozporządzenia co do innych urzędników jest wprost przeciwny. Najpierw treść rozporządzenia nie odpowiada tytułowi i upoważnieniu ustawy. Ustawa mówi o reorganizacji przez redukcję urzędników, a tymczasem art. 2 i 3 każe Wydziałowi Samorządowemu we Lwowie odebrać na obszarze 4 województw: krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego, administrację nietylko dróg nie upaństwowionych przez ustawę z dnia 10 grudnia 1920 r., t. j. dróg państwowych t. zw. zdeklasowanych, ale także dróg powiatowych i gminnych, każe odebrać powiatom i gminom drogi, których jest około 10.000 km. A więc to rozporządzenie, nie odpowiada upoważnieniu ustawy, ani tytułowi. Każe odebrać tyle tysięcy kilometrów dróg, więc z tego wynika naturalnie, że musi być więcej inżynierów, którzyby mogli administrować temi drogami. A tymczasem § 5 rozporządzenia mówi: „zmniejszenie liczby funkcjonarjuszy, zajętych w Tymczasowym Wydziale Samorządowym, związane z niniejszą reorganizacją, przeprowadził Minister Spraw Wewnętrznych”. Ale jak on może przeprowadzić redukcję, jeżeli się oddaje drogi, meljoracje, drogi powiatowe, drogi gminne, do czego trzeba powiększenia personelu. I rzeczywiście Minister Robót Publicznych w jesieni 1924 r. przydzielił Tymczasowemu Wydziałowi Samorządowemu kilkudziesięciu urzędników technicznych. § 5 nie zgadza się więc z poprzedniemi i brak tu logiki, bo jeżeli się powiększa agendy, to nie można redukować liczby urzędników. Byliśmy w tej sprawie u Ministra Spraw Wewnętrznych p. Ratajskiego, któremu Tymczasowy Wydział Samorządowy przedłożył memorjał, p. Minister oświadczył, że odpowiedzi na ten memorjał nie będzie wskutek czego stan dawny pozostał bez zmiany. Ponieważ teraz mamy w Rządzie dobrego prawnika, p. Ministra Sprawiedliwości, który jest odpowiedzialnym redaktorem Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, więc spodziewam się, że Rząd obecny, a w szczególności p. Minister Sprawiedliwości nie dopuści do drukowania rozporządzeń, któreby były sprzeczne z Konstytucją.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SHasbach">Wysoki Senacie! Program, przedstawiony wczoraj przez p. Premjera, jest tak obszerny, że choćby nawet przypuścić, że obecny Rząd będzie miał dłuższe życie niż poprzedni, to jednak przeprowadzenie wszystkich jego planów jest wątpliwe.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SHasbach">Najważniejszem zadaniem Rządu jest niewątpliwie zapowiedziana reorganizacja aparatu administracyjnego. Bezskuteczne działanie dotychczasowych rządów na terenie polityki wewnętrznej i zewnętrznej uzasadnia poniekąd niefunkcjonowanie aparatu rządowego. Wychowanie aparatu urzędniczego do bezwzględnego posłuszeństwa i podporządkowania się pod rozkazy rządu centralnego jest podstawowem żądaniem. Niepodobna, żeby każdy urzędnik podrzędny interpretował ustawy i rozporządzenia według swego własnego zapatrywania politycznego i żeby surowość ustawy była stosowana zależnie od tego, czy dany objekt należy do większości, czy do mniejszości narodowych. Zwracam uwagę Rządu na to, że takie nierówne traktowanie narodowości przedewszystkiem musi być usunięte, jeżeli Rząd oczekuje zaufania do siebie i do swoich organów.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SHasbach">Mamy dowody na to, że również przy opodatkowaniu obywateli stosowana jest nierówna miara. Zwłaszcza reklamacje załatwiane są przychylnie lub nieprzychylnie, zależnie od tego, czy pochodzą z polskiej czy z niemieckiej strony. Niestety stwierdzić muszę, że nawet i zaufanie do naszych sądów specjalnie pierwszej instancji zostało poważnie zachwiane. Jesteśmy świadkami takich wyroków, które niezupełnie są bezpartyjne i które wykazują pewien szowinistyczny wpływ z zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SHasbach">Uchwalamy dzisiaj poprawki do Konstytucji. Owszem, każda Konstytucja nadaje się do poprawiania. Jednakże za rzecz najważniejszą uważamy obronę obecnie istniejącej Konstytucji. Zagwarantowane Konstytucją prawa muszą być zapewnione wszystkim bez wyjątku obywatelom bez względu na wyznanie i narodowość. Pod tym względem pozostaje dużo do poprawienia i Rząd silny winien tu zacząć swoją pracę. Po uporządkowaniu i zapewnieniu stosunków prawnych w państwie, zaufanie ludu i całego świata do Państwa przychodzi samo przez się. To zaufanie jest podstawą uzdrowienia gospodarczego. Kredyt materjalny i moralny w życiu państwowem ściśle są z sobą złączone.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SHasbach">Sanacja gospodarczego i finansowego położenia w Państwie u nas jest zagadnieniem najtrudniejszem. Potrzebujemy waluty stabilizowanej i długoterminowych kredytów na niskie procenty.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SHasbach">Konstatuję z przyjemnością, że Pan Premjer ma zamiar wziąć rolnictwo pod swoją specjalną opiekę. I w rolnictwie jest koniecznością, ażeby kapitał obrotowy, stracony przez dewaluację i nadmierne opodatkowanie, został zastąpiony przez tanie kredyty. Specjalnie dla Polski jest ważne stare przysłowie: „Hat der Bauer Geld, hats die ganze Welt”. Przemysł i handel będą miały największe korzyści z rozkwitu rolnictwa, a także bezrobocie zmniejszy się.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SHasbach">Pan Premjer nie poruszył w swojej wczorajszej mowie problematu narodowościowego. Czy uważa kwestję tę za tak mało ważną, aby nie poruszyć jej również i w tej Izbie? Kwestja mniejszości narodowych dawno już przestała być kwestją państw pojedyńczych. Stała się ona kwestją europejską i będzie kwestją światową. Rząd państwa składającego się z tylu narodowości jak Polska, winien kwestję tę traktować z szczególną powagą.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#SHasbach">Jak zagranica osądza stosunek obecnego naszego Rządu do mniejszości narodowych, wynika z artykułu znanego historyka prof. Hoetscha, ogłoszonego przed paru dniami w gazecie „Tag”. W artykule tym powiedziano m. dn.: „Gdy Piłsudski wziął władzę w rękę, przypuszczano, że będzie prowadził politykę liberalniejszą względem mniejszości narodowych. Te nadzieje są jednak bezpodstawne”. Koniec artykułu brzmi: „I rząd Piłsudskiego nie przyniesie mniejszościom narodowym żadnych ułatwień”. Spodziewamy się, że Rząd dowiedzie, iż takie zapatrywanie zagranicy jest mylne.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#SHasbach">I w tej Wysokiej Izbie stawiamy żądanie autonomji kulturalnej dla obywateli, niemieckiej narodowości w Polsce. Jest zasadniczą omyłką twierdzenie, że autonomja kulturalna narusza autorytet Państwa. Przeciwnie, autonomja kulturalna ufundowana musi być w Państwie i rozwijać się pod opieką Państwa. Udzielenie możliwości wolnego i niehamowanego rozwoju właściwości każdego narodu jest jedynym środkiem pozyskania zadowolonych obywateli. Niech Panowie zwrócą uwagę na Amerykę. Oczekujemy również przyznania prawa używania dwóch języków w miejscowościach zamieszkałych przez znaczną ilość mniejszości. „Niech żyje Polska” brzmi również dobrze w języku niemieckim, jeżeli tylko płynie z głębi duszy. Jednakże płynąć z głębi duszy może tylko wtedy, gdy ustaną wszelkie uciski i szykany mniejszości narodowych i gdy prawo zostanie stabilizowane „comme en rocher de bronze”.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SHasbach">W dzisiejszych warunkach nikt nam nie może brać za złe, jeżeli i wobec tego Rządu zachowamy rezerwę i poczekamy, co Rząd nam przyniesie, zanim się zdecydujemy wypowiedzieć mu nasze zaufanie i dlatego głosować będziemy przeciw ogółowi ustaw.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Do dyskusji szczegółowej głos ma s. Adelman.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! Z ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocy ustawy zostały wyłączone przedewszystkiem sprawy nakładania podatków obciążających ludność. Mimo tej zasady w tejże ustawie nadajemy prawo Rządowi pobierania dodatku do podatkowi uchwalonych przy prowizorjum budżetowem, to jest 10% dodatku do podatków bezpośrednich, ceł i stemplowych. Teraz proszę Panów łaskawych, pozwolę sobie zwrócić uwagę, dlaczego te 10% było uchwalone.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SAdelman">Otóż przedewszystkiem rząd p. Skrzyńskiego wniósł dlatego ten dodatek 10%, ażeby deficyt z roku 1926 umorzyć. Ponieważ Sejm i Senat nie zdołały tego uchwalić, Rząd p. Bartla wniósł w prowizorjum budżetowem ten dodatek, żeby był uchwalony do końca roku 26 dla umorzenia deficytu, który miał wynosić około 190 miljonów złotych. Tam kończy się zatem ten dodatek z roku 1926 i przyczyna dla której był on uchwalony. Teraz Rząd żąda przedłużenia na rok 1927. Czy jest potrzeba tego dodatku 10%? Otóż ja wyjaśnię Panom, czy ta kwota jest potrzebna. Nie będę wchodził w cyfry szczegółowe, ale przedstawię Panom tylko fakty. Monopol Spirytusowy z podwyższeniem o 1 zł na litrze spirytusu wedle tych faktów, jakie dotychczas mamy, powinien przynieść rocznie więcej o 100 miljonów. Monopol tytoniowy wedle dotychczasowego zestawienia powinien przynieść więcej o 30 miljonów. To znaczy, że jeżeli nie podniesie się ani konsumcja tytoniu, ani konsumcja spirytusu, Ministerstwo Skarbu otrzyma razem 130 miljonów więcej. Pozostałaby jeszcze kwota 60 miljonów. Ale czy rolnictwu jest tak łatwo te 10% zapłacić? Jeżeli Panowie weźmiecie zestawienie Ministerstwa Skarbu o dochodach z podatków, bezpośrednich, to przekonacie się Panowie, że one za pierwsze półrocze 1926 przyniosły 200 miljonów. W kwocie tej zawiera się 12 miljonów złotych procentu. Co jest dalej z tym dochodem? Wprawdzie można sądzić, że ludność nie chciała płacić także, że nie mogła płacić. Więc jeżeli, proszę Panów, nadal będziemy płacić te 10%, to mojem zdaniem będzie to obciążenie ogromne ludności, wobec dzisiejszego stanu naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SAdelman">I dalej jeszcze: my musimy wiedzieć, na co ten dodatek będzie użyty. On nie będzie potrzebny, według mojego zdania, aby umorzyć deficyt, ale będzie użyty może na sprawy, o których to mówił np. p. Prezes Rady Ministrów, czy to na skanalizowanie Wisły, czy na budowę dróg. Wtedy możemy to uchwalić gdy przyjdzie budżet na rok 1927, bo wtedy będziemy mogli wiedzieć, czy to jest kwota potrzebna. I tak jak poprzednio uchwalił Sejm i Senat te 10%, to gdy się okaże znowu potrzeba, znowu uchwalimy te 10%. Dlatego proszę, aby w myśl mojego wniosku skreślić w tej ustawie słowa „ponad normę przewidzianą ustawą z dnia 1 Iipca 1926 r.”, a tem samem skreślić upoważnienie pobierania dalszych 10% dodatku.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do dyskusji szczegółowej. Głos ma s. Hempel.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SHempel">Wysoki Senacie! W rannej dyskusji p. s. Posner zwracał się do p. Prezesa Rady Ministrów z podziękowaniem za obronę dobrej opinji naszego robotnika i wyrażał nadzieję, że te zdobycze socjalne, jakie dotychczas zostały przyznane przy udziale partji socjalistycznej przeważnie, będą nadal utrzymane. Sprawa została oświetlona jednostronnie, uważaliśmy więc, że jednak nie byłoby zupełnie w porządku, żeby tak ważna i doniosła sprawa, jak sprawa robotnicza, związana z przemysłem polskim, z jego przyszłością, nie była oświetlona również i z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SHempel">P. s. Posner wysuwa znaną w świecie doktrynę, mówi o walce z kapitałem, mówi o zdobyczach socjalnych, a zatem p. s. Posner, człowiek bez zaprzeczenia wielkiej inteligencji i wielkiej erudycji, uznaje, że dla dobra robotnika polskiego potrzebne jest dziś w Polsce jeszcze zwalczanie kapitału. Tego poglądu, przypuszczam, większość tej izby nie podziela; mam również nadzieję, że Rząd także jej nie podziela. Zwalczanie kapitału w Polsce nadzwyczaj szybko dało się załatwić. Raz dlatego, że rzeczywiście Polska dzięki swojej nieszczęśliwej przeszłości narodowego kapitału wcale nie miała, a potem dlatego, że dziś stanęliśmy wobec tego, że przemysł polski kapitału nie posiada, a jakie są tego konsekwencje, to jest Panom wiadome: więc tragedja robotnika, nędza, bezrobocie. Przemysłu niema bez kapitału. Każdemu, kto dotykał się spraw ekonomicznych i gospodarczych, wiadome jest, że są trzy czynniki, bez których niema przemysłu, niema gospodarstwa krajowego. Przemysł potrzebuje sił inteligentnych, kierowników, inżynierów, bez nich niema przemysłu, niema także przemysłu bez kapitału, bez kapitału inwestycyjnego i obrotowego. Tego kapitału my nie posiadamy. Niema także przemysłu bez robotników. Ale tylko te trzy czynniki zgrane z sobą, nawzajem sobie pomagające, mogą wytworzyć pożądany stan gospodarczy, wytworzyć rozwój przemysłu.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#SHempel">Jeszcze raz powtarzam, że trudno mi zrozumieć, żeby tej zasady s. Posner nie rozumiał. Musi rozumieć, że dla robotnika potrzebny jest przemysł, rozwój jego i jego dobrobyt. Tylko wtenczas będzie robotnik czuł się dobrze, wtenczas powróci jego osobisty dobrobyt, jeżeli przemysł polski wejdzie na własne tory, jeżeli się rozwinie, jeżeli będzie ten kapitał, który się dotychczas zwalcza. Inaczej o rozwoju przemysłu, a więc o dobrobycie robotnika mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SHempel">Drugie podziękowanie p. s. Posnera dotyczyło sprawy ustaw robotniczych. Otóż Niemcy, z pewnością dobrze rozumiejące interes robotnika, a mianowicie Schipel w „Sozialistische Monathefte” żądają od robotników, żeby się ratowali pracując przez 10 godzin. Pytam się, dlaczego p. Posner dziękuje p. Bardowi i prosi go o utrzymanie pracy przez 46 godzin tygodniowo? Czy to może leży w interesie robotników? Czy z czystem sumieniem można życzyć sobie takich rzeczy? Czy to nie jest dalszem świadomem pogrążeniem robotnika polskiego przemysłu polskiego w otchłań? Pytam, — dlaczego człowiek tej miary, człowiek bezsprzecznie życzący dobrze robotnikom, tak fałszywie stawia te kwestję: zwalczania kapitału — skrócenia dnia pracy?</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#SHempel">Ponieważ p. Marszałek wzywa mnie do skrócenia mego przemówienia, więc pozwalam sobie wezwać zarówno s. Posnera jak Rząd, żeby mieli, odwagę powiedzieć robotnikowi, że jedynym ratunkiem dla niego, jedyną możnością dojścia do dobrobytu jest wzmożenie pracy. Jeżeli Niemcy, posiadające takie inwestycje, taką organizacje pracy, takie narzędzia — ostatni wyraz techniki. — pracują 10 godzin, gdzież nam mierzyć się z nimi? Czy ma się sumienie nie powiedzieć tego robotnikowi, — dla jakich celów, chyba demagogicznych? Mamy więc nadzieję, że i Rząd i ta strona Izby znajdzie dość odwagi i uważać będzie za rzecz sumienia prawdę raz robotnikowi powiedzieć. Może to nie będzie popularne, ale będzie uczciwe.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SHempel">Pozwolę sobie jeszcze w imieniu mojego klubu wnieść prośbę o zmianę w pełnomocnictwach dla Prezydenta. Chodzi nam o ustawę antyalkoholową. Klub mój prosi, ażeby wnieść poprawkę tego rodzaju: w art. 2. ustawy o upoważnieniach dla Prezydenta po słowie „szkolnych” dodać słowa: „ustaw antyalkoholowych”, to znaczy, że uważamy, iż należy wyłączyć z pod upoważnień Rządu zmianę tej ustawy. Nie idziemy zbyt daleko, nie chcemy, tak jak Ameryka, która z pewnością dobrze rozumie interesy swojej ludności, wprowadzać prohibicji, my niestety tak samo pod względem ustaw, o których mówiłem, jak i pod tym względem nie możemy przodować światu, ale chcemy powoli dochodzić do lepszych rezultatów w miarę sił i możności. Nie zgodzimy się na powiększenie liczby szynków, a doszły nas wiadomości, jakoby Rząd nosił się z zamiarem dawania dalszych koncesji. Jesteśmy mocno przekonani, że wszyscy ci, którym na sercu leży trzeźwość, a więc moralność i dobrobyt naszej ludności, pójdą z nami ręka w rękę i będą za tą naszą poprawką głosowali.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Do szczegółowej dyskusji do art. 1 głos ma s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SŚredniawski">Wysoki Senacie. Z wyjątkiem p. referenta wszyscy szanowni mówcy, którzy tu przedstawiali różne ważne kwestie, dotyczące zmiany Konstytucji i sprawy pełnomocnictw, jednej rzeczy nie podnieśli tak, jak jabym chciał.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SŚredniawski">Otóż dziś za najpilniejszą, najważniejszą rzecz przy zmianie Konstytucji uważam zmianę ordynacji wyborczej. Zapewne wszyscy pp. senatorowie życzyliby sobie tego, żeby przyszła reprezentacja tego Sejmu i Senatu była jak najlepszą, żeby przyszli ludzie jak najzdolniejsi, żeby Sejm i Senat był lepszy, zdolniejszy, niż my.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SŚredniawski">Otóż proszę Panów, już p. referent Krzyżanowski podniósł, że nasz Sejm nie cieszy się zbyt pochlebną opinją za granicami Państwa, mianowicie w państwach zachodnich. Istotnie, Sejm ten, wybrany na podstawie obecnie obowiązującej ordynacji wyborczej nie przyniósł Państwu tego szczęścia, którego się można było spodziewać, a powodem tego jest to, że ordynacja wyborcza poszła zadaleko, że obdarzyła prawami prawie dzieci, dała im prawo głosu, mianowicie młodzieży 21-letniej, że posłowie także są za młodzi, że wreszcie jest ta proporcjonalność i wielkie okręgi, które rozbiły na mnóstwo partji cały ten Sejm, podobno mamy około 20 partji wskutek tego jest walka między temi partjami ciągłe zmiany gabinetów i oczywiście ogólny interes na tem cierpi. Proszę Panów, jeżeli gabinety ciągle się zmieniają, to oczywiście sanacja, uporządkowanie administracji, ani uporządkowanie skarbowości nie jest możliwe. Cenimy bardzo wysoko powszechne wybory i nie, chcemy odbierać nikomu głosu, ale jest słuszne, ażeby przesunąć prawo wyborcze na wiek doświadczeńszy, późniejszy. Przecież każdy z Panów wie, że w 21 roku ani chłopiec, ani dziewczyna nie myślą jeszcze poważnie nawet o swoich obowiązkach, a tem bardziej państwowe sprawy i państwowe potrzeby nic a nic ich nie obchodzą. Otóż proszę Panów, gdy człowiek poczeka jeszcze te kilka lat, to doświadczenie życia przyjdzie i w każdym razie będzie potem lepszym obywatelem i lepiej się zastanowi, nie będzie słuchał demagogicznych agitatorów, tylko będzie się starał mieć także swoje zdanie i swój głos.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SŚredniawski">Z tych tedy powodów uważam, że trzeba koniecznie ordynacje w tym punkcie zmienić. Nie ubliży to nikomu, nie ukróci niczyich praw, a w każdym razie da gwarancję, że będzie więcej świadomy ten wyborca, bo on tworzy przecież tych posłów, on ich wybiera. Z tej samej przyczyny słuszne jest także podniesienie 25 lat wieku posłów, względnie kandydatów na posłów, bo jeszcze więcej wymaga się doświadczenia życiowego od posłów, niż od wyborców. Z bardzo wielu ludźmi mówiłem o tem na zgromadzeniach i nigdy nie spotykałem sprzeciwu. Każdy to z całem uznaniem przyjął i nawet mówiono o późniejszym wieku wyborców. Spotkałem tylko raz jednego człowieka, który mi powiedział przy takiej rozmowie w wagonie: on służy w wojsku, daje krew Ojczyźnie więc zasługuje na prawo wyborcze, lecz dzieje się właśnie przeciwnie, bo daje się głos tym, którzy nie służą w wojsku, dziewczętom, i tym, którzy z jakichkolwiek powodów nie służą, a ten co służy, jest wykluczony od głosu. Więc i tu jest niesprawiedliwość, i słusznem jest, żeby dopiero w 25 roku nadawać prawo głosu.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SŚredniawski">Teraz jeszcze chce zwrócić uwagę na jedną okoliczność, mianowicie że przyszły Sejm ma prawo zmiany Konstytucji. To jest niesłychanie ważne zmiana, więc do tego Sejmu tembardziej powinnibyśmy starać się o to, żeby weszli ludzie talk najświatlejsi. żeby nie zrobili takiej zmiany, któraby mogła wyjść na wielką szkodę naszemu Państwu. I dlatego proszę Panów bardzo, żeby te zmiany przyjęli jak największą ilością głosów, bo ostatecznie one praw nikomu nie odbierają.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kaniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! Chcę w imieniu klubu mojego wnieść poprawkę do art. 125 Konstytucji państwowej.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SKaniowski">Jeżeli przypatrzymy się art. 125 Konstytucji, to zobaczymy, że mamy w nim trzy różne postanowienia co do zmiany Konstytucji. A mianowicie pierwszy ustęp mówi, że zmiany Konstytucji dokonywa Sejm, względnie Senat, przy połowie ustawowej liczby posłów większością 2/3 głosów: drugi ustęp stwierdza, że tylko Sejm jest uprawniony do przeprowadzenia zmiany Konstytucji, a więc wyklucza Senat od rewizji Konstytucji; ustęp ostatni powiada, że rewizję Konstytucji przeprowadza Zgromadzenie Narodowe, złożone z Sejmu i Senatu. Chcę zagwarantować wpływ Senatu na rewizję Konstytucji postawić poprawkę: w art. 125 ustawy z dnia 17 marca 1921 r. w ust. 3 w wierszu 2 po, słowach: „wybrany Sejm”, wpisać: „i drugi z rzędu Senat”. Chce, aby Senat miał także prawo głosu wtedy, kiedy będą się ważyły losy całej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SKaniowski">Ponieważ jestem przy głosie, wiec korzystam z tego, aby w imieniu klubu złożyć zastrzeżenie co do pełnomocnictw dla Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SKaniowski">W art. 2 wykluczone są rozporządzenia ustawodawcze co do ustaw samorządowych. Przypomnę, że wczoraj p. Premjer w expose powiedział w streszczeniu co następuje: „Sprawy, które w zakres pełnomocnictw nie weszły, stanowić muszą przedmiot ustawodawczej troski Sejmu i Senatu. Mam tu na myśli przedewszystkiem ogromną dziedzinę ustaw samorządowych, których uporządkowania i zrealizowania domaga się życie”. A więc p. Premjer uznaje, że ustawy samorządowe powinne być załatwione drogą legalną przez Sejm i Senat, przez ciała ustawodawcze. Są one wyeliminowane z tych pełnomocnictw dla Rządu. Tymczasem chodzą posłuchy, że niektórzy urzędnicy w Ministerstwie powiadają, że na podstawie tych pełnomocnictw przeprowadzą pewne zmiany ustrojowe dla samorządów. My mamy samorządy stopniowane: gminne, powiatowe i samorząd najwyższy, to znaczy wydział Krajowy w Poznaniu i Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie. Otóż chodzi o obronę Tymczasowego Wydziału Samorządowego i Wydziału Poznańskiego, co do których Rząd nie miałby prawa drogą pełnomocnictw przeprowadzać żadnych zmian. A więc ja w imieniu mego klubu z tej trybuny zastrzegam się przeciwko tym zakusom urzędniczym i prosiłbym o ścisłe przestrzeganie tych pełnomocnictw, które dzisiaj Senat będzie Rządowi wotował.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana. Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie zabrać głos tylko w sprawie poprawki sen. Adelmana. P. sen. Adelman wnosi poprawkę o skreślenie w art. 2 wyłączenia dotyczącego normy podatkowej. Mianowicie tam, gdzie jest powiedziane o tem, że Rząd miałby prawo podnieść podatki, jednakże nie ponad normę, przewidzianą w ustawie z dn. Iipca 1926 r., p. sen. Adelman proponuje, ażeby to skreślić i w ten sposób nie dać możności, podniesienia podatków o te 10%, które były uznane ustawę z dnia 1 Iipca 1926 r. Można byłoby powiedzieć, że jest to zagadnienie teoretyczne, tak jak to motywował p. sen. Adelman, ponieważ do dnia 1 stycznia 1927 r. jest już prowizorjum i prowizorjum to pozwala Rządowi skorzystać z normy podniesionem o 10%. zaś po 1 stycznia 1927 r. powinien przyjść normalnie uchwalony budżet i ten budżet oczywiście będzie dostosowany do tej wysokości, jaka będzie potrzebna. Niewątpliwie tak byłoby, gdyby wszystko w dalszym ciągu odbywało się normalnie. Jednakże, zarówno zmiany dotyczące Konstytucji, a przewidujące możliwość rozwiązywania Sejmu i Senatu przez Prezydenta Rzeczypospolitej, jak i pełnomocnictwa są uchwalane w przewidywaniu możliwości tego rozwiązania.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">W przewidywaniu możności tego rozwiązania postanowiono tak w projektowanej do Konstytucji zmianie, że gdyby w chwili rozwiązania Sejmu budżet nie był uchwalony, to w takim razie Rząd pobiera dochody i wydatkuje w granicach zeszłorocznego budżetu. W ten sposób, gdybyśmy mieli wypadek rozwiązania Sejmu i Senatu przed uchwaleniem budżetu, co nie jest oczywiście rzeczą wyłączoną, to w takim razie po 1-ym stycznia 1927 roku odpadałaby możność uzyskania tej 10% nadwyżki, która w obecnem prowizorjum była uchwalona. Na ten wypadek zastrzeżenie wprowadzone przez Sejm staje się aktualne. Rozumiał to Sejm, uchwalając to zastrzeżenie. Miałem sposobność podnosić tę okoliczność w Komisji Sejmowej i właśnie w przewidywaniu tego nie stanowczo przewidywanego, ale ewentualnego zbiegu okoliczności, przy którym by zaszła konieczność prowizorjum automatycznego na I półrocze, czy pierwsze 3 miesiące przyszłego roku, zachowano tę właśnie formułę, która przewiduje automatyczne przedłużenie uprawnień Rządu do pobierania o 10% wyższych podatków i na początku roku przyszłego. Oczywiście, nie jest to konieczność, tylko ewentualność, zarówno, co do wypadku rozwiązania Sejmu, jak i ewentualność co do tego, że tego rodzaju podwyższone podatki byłyby pobierane. Być może, że to nie będzie potrzebne. Jestem nawet może przekonany, że nie będzie to potrzebne, jednakże w tej chwili, kiedy uchwalamy rozmaite prawdopodobieństwa i staramy się zadość uczynić rozmaitymi możliwościom, jakie się mogą przed nami otworzyć, byłoby rzeczą nieopatrzną zamykać tę możliwość, tembardziej, że została ona już przez jedną Izbę uznana i w tej właśnie formie uchwalona.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Przypuszczam, że Senat nie zechce utrudniać sytuacji Rządowi, i poprawki p. senatora Adelmana nie uchwali.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się już nie zgłosił, przystępujemy do głosowania. Na podstawie art. 125 Konstytucji, przyjęcie zmiany Konstytucji może nastąpić tylko większością dwóch trzecich w Sejmie i Senacie. Przypuszczam, że żaden z senatorów nie będzie miał w tem interesu, ażeby głosowanie przedłużać. Ja ze swej strony postaram się uprościć głosowanie i tam, gdzie rezultat głosowania będzie niewątpliwy, głosować będziemy tylko przez powstanie, w innych razach nastąpi głosowanie przez drzwi.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Przystępujemy zatem do art. 1. Proszę wziąć do ręki odbitkę roneo nr 446: Uchwały Komisji Konstytucyjnej do projektu ustawy, zmieniającej i uzupełniającej Konstytucję Rzeczypospolitej z dnia 17, marca 1921 r. Art. 1 według uchwały Sejmu nadaje art. 4 Konstytucji brzmienie: „Ustawa państwowa ustala corocznie budżet Państwa na następny rok budżetowy”. Komisją zmiany nie proponuje. Tak samo tu nie słyszę projektów zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za art. 1, ażeby wstali. Konstatuję, że jest jednomyślnie przyjęty.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Dalej przystąpimy do artykułów, które są dopiero przez naszą Komisję Konstytucyjna zaproponowane. Jest kilka klas tych artykułów. Część dotyczy rozszerzenia praw Senatu. Są to art. 1a), art. 5, art. 5a), art. 6a), art. 6b), 6c), 6d). Czy są wnioski o oddzielne głosowanie nad którym z tych artykułów?</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Głos: Niema)</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#Marszałek">S. Buzek wnosi, aby w art. 6b) wyłączyć słowa: „a także przymierza”. Czy są jeszcze jakie inne wnioski?</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#komentarz">(S. Dobrucki: W art. 5 powiedziano „Sejm i Senat” a ma być „Sejm lub Senat”)</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#Marszałek">To pomyłka drukarska. Ma być „Sejm lub Senat”. Nie słyszę innych wniosków, będziemy głosowali przez drzwi nad rozszerzeniem praw Senatu, zawartem w artykułach la), 5, 5a), 6a), z tą zmianą, że ma być powiedziane: „Sejm lub Senat”, dalej w pierwszej części art. 6b), w art. 6c), wreszcie art. 6d). Jest to jednolity wniosek o rozszerzenie praw Senatu. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskami komisji dopiero co wyliczonemi, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#Marszałek">Rezultat głosowania następujący: za wnioskami Komisji o rozszerzenie praw Senatu głosowało senatorów 63, przeciw 25. Wypełniony więc jest przepis art. 125 Konstytucji, wnioski zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na prawicy. S. Woźnicki: Niedługa uciecha!)</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do drugiej części art. 6b). Zarządzam głosowanie próbne. Komisja proponuje skreślenie w ustępie drugim art. 49 Konstytucji wyrazów „a także przymierza”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi mniejszość. Wniosek został odrzucony. Pozostaje jednak drugi wniosek, o dodanie na końcu ustępu 2 art. 49 Konstytucji słów „i Senatu”.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#Marszałek">Następują poprawki, zgłoszone przez s. Kasznicę. S. Kasznica wnosi poprawkę do art. 11 Konstytucji, ażeby znieść głosowanie stosunkowe. Zarządzam próbne głosowanie. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem s. Kasznicy, aby wstali. Stosunek głosów niewyraźny, musimy głosować przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem s. Kasznicy o skreślenie w art. 11 Konstytucji słów: „i stosunkowem”, żeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem s. Kasznicy głosowało senatorów 50, przeciw 39. Wniosek nie osiągnął zatem większości 2/3 i upadł.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#Marszałek">Przystępujemy teraz do wniosków komisyjnych, mianowicie do art. 1b) i art. 1c). Art. 1b) podnosi wiek wyborców do Sejmu z 21 na 25 lat. a wybieranych z 25 na 30 lat. Czy żąda ktoś rozdzielenia?</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#komentarz">(Głosy: Nie.)</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#Marszałek">Ponieważ przypuszczam na podstawie wyniku, jaki był w Komisji, że i tu będzie opozycja, wiec głosujemy przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji do art. 1b) i 1c), dotyczącym wieku wyborców i posłów, żeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za art. 1b) i 1c) głosowało 55 senatorów, przeciw 37. Większość jest zatem niedostateczna.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 1-d), dotyczącego nietykalności poselskiej. Proponuję, żeby nad całym artykułem razem głosować. Czy jest sprzeciw?</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#komentarz">(Głos: Nie.)</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#Marszałek">Tu również odrazu musimy głosować za pomocą przejścia przez drzwi, nad całym art. 1d), dotyczącym ograniczenia nietykalności poselskiej. Proszę Senatorów, którzy są za art. 1-d), aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za art. 1d) głosowało 54 senatorów, przeciw 37. Poprawka nie uzyskała przepisanej większości.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad art. 2 w brzmieniu sejmowem. Wniosek Komisji Senackiej jest za przyjęciem tego artykułu. Kto jest przeciwny temu wnioskowi Komisji, zechce powstać. Nikt, wniosek jednomyślnie przyjęty.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#Marszałek">Do art. 3 są trzy poprawki komisji Senatu, podobno uzgodnione w komisji porozumiewawczej. Będziemy głosowali nad temi poprawkami en bloc w tej formie, iż zapytam się kto z senatorów jest przeciw poprawkom komisji do art. 3. Nikt się nie sprzeciwia, zatem i tu 2/3 są skonstantowane. Zapytuje się dalej, czy ktokolwiek z Senatorów protestuje przeciw przyjęciu art. 3 z temi poprawkami? Stwierdzam, że nikt nie wstał, a zatem art. 3 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 4. Głosujemy najpierw nad ust. 1 i 2 brzmienia sejmowego.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Może Pan Marszałek zaproponuje odrazu głosowanie w brzmieniu poprawki, którą tu dziś zgłosiłem i która została Panom rozdana.)</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#Marszałek">To się tyczy ust. 3. Głosujemy teraz nad ust. 1 i 2. Ponieważ nie było innego wniosku, zapytuje Senatorów, czy kto jest przeciwny ustępowi 1 i 2 co do prawa rozwiązywania Sejmu i Senatu przez Prezydenta Rzeczypospolitej? Nikt. Pierwsze dwa ustępy przyjęte.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#Marszałek">Przystępujemy do ust. 3. Komisja wnosi brzmienie: „Prezydent Rzeczypospolitej rozwiązuje Sejm i Senat przed upływem czasu, na który zostały wybrane, na podstawie uchwały Sejmu lub Senatu, powziętej większością 3/5 głosów przy obecności conajmniej połowy ustawowej liczby posłów lub senatorów”. Tu jest zmiana s. Zdanowskiego, że w Senacie muszą być obecne także 3/5 ustawowej liczby, a nie połowa. Głosujemy nad wnioskiem s. Zdanowskiego.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(S. Buzek: To jest uzgodnione w komisji porozumiewawczej.)</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#Marszałek">Kto jest przeciwny temu wnioskowi? Jest wątpliwość, musimy znowu głosować przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem s. Zdanowskiego, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem s. Zdanowskiego głosowało senatorów 61, przeciw 31. Brak zatem jednego głosu do kwalifikowanej większości.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Proszę teraz o pozytywne głosowanie brzmienia sejmowego.)</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#Marszałek">Głosujemy teraz nad brzmieniem sejmowem, tu też potrzebne są 2/3.</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#komentarz">(S. Buzek: Jest jeszcze komisyjny wniosek, który nie został przegłosowany. S. Woźnicki: Owszem, nie mam nic przeciw temu. S. Zdanowski: Ja bym proponował, żeby przegłosować teraz brzmienie sejmowe, a jeżeli to nie przejdzie, to wrócimy do komisyjnego. S. Woźnicki: Prosiłbym jednak o odwrotne głosowanie, to jest przedewszystkiem głosować wniosek komisyjny, a później sejmowy. Tak było umówione na konwencie Senjorów. S. Zdanowski: Ta sprawa nie była poruszana. S. Woźnicki: Jeżeli to nie będzie dotrzymane, to i my nie będziemy obowiązani do dotrzymywania umów na konwencie Senjorów.)</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#Marszałek">Na konwencie Senjorów było przewidziane, że najpierw będą przegłosowane wszystkie poprawki, a potem brzmienie sejmowe.</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#Marszałek">Dlatego, jeżeli Panowie chcą głosować nad poprawką komisyjną, to głosowanie to musi się odbyć przed głosowaniem nad brzmieniem sejmowem. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką komisyjną w tej samej sprawie, ażeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem komisji głosowało senatorów 63, przeciw 30. Zatem wniosek komisji przeszedł wystarczającą większością.</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad drugą poprawką do art. 4: w ust. 4 wstawia się po słowach: „odbędą się” słowa: „w terminie przepisanym przez ordynację wyborczą, najdalej jednak”. Proszę Senatorów, którzy są przeciwni tej poprawce, ażeby wstali. Stwierdzam, że nikt nie jest przeciwny.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SBuzek">Panie Marszałku zdaje się, że jest nieporozumienie co do drugiego ustępu. Panowie Koledzy jeszcze dużo dysputowali nad wynikiem poprzedniego głosowania i nie zwrócili uwagi, o co chodzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">W takim razie jeszcze raz muszę skonstatować ilość głosów. Komisja wnosi do art. 4, aby termin nowych wyborów po rozwiązaniu Sejmu inaczej określić. W ustępie czwartym wstawia się w projekcie sejmowym po słowach: „odbędą się” siłowa: „w terminie przepisanym przez ordynację wyborczą, najdalej jednak”, a brzmienie sejmowe jest następujące: „Wybory odbędą się w ciągu 90 dni od dnia rozwiązania”. Proszę Senatorów, którzy są przeciwni wnioskowi komisji, aby wstali. Stwierdzam, że poprawka Komisji upadła.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">Z brzmienia sejmowego załatwione są ustępy 1, 2 i 3. Pozostaje tylko brzmienie sejmowe ustępu 4. Proszę Senatorów, którzy nie chcą tego przyjąć, aby wstali. Jednomyślnie przyjęte.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#Marszałek">Art. 5 w poprzedniem głosowaniu już został przyjęty. Art. 5-a także przyjęty.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#Marszałek">Przechodzimy do poprawki s. Kasznicy do art. 38 Konstytucji. Art. 38 brzmi w tym sensie, że żadna ustawa nie może być niezgodna z Konstytucją. Do tego wnosi s. Kasznica: „O sprzeczności ustaw z Konstytucją orzeka i ustawy sprzeczne z Konstytucją uchyla Trybunał Konstytucyjny, którego skład i sposób działania określi osobna ustawa”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Biuro ma wątpliwości, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką s. Kasznicy o Trybunale Konstytucyjnym, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za poprawką s. Kasznicy do art. 38 głosowało senatorów 58, przeciw 35, zatem większość kwalifikowana nie została osiągnięta.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 6. Najprzód oznajmiam, że s. Jackowski poprawkę swoją do ust. 1 cofa. Ponieważ dla wielu Senatorów głosowanie nad ust. 1 i 2 zależne jest od głosowania nad ustępem 3, więc wedle tego, co zostało umówione na konwencie Senjorów, zaczynamy od ust. 3 art. 6.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#Marszałek">Naprzód jest wniosek komisji ażeby w ustępie 3 zdanie ostatnie brzmiało: „Rozporządzenia te tracą moc obowiązującą, jeżeli nie zostaną złożone. Sejmowi i Senatowi w ciągu dni 14 po najbliższem posiedzeniu Sejmu, lub jeżeli po złożeniu ich Sejmowi i Senatowi, zostaną przez Sejm lub przez Senat uchylone”. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką komisji, żeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: za wnioskiem komisji głosowało senatorów 67, przeciw 27. Większość więc jest wystarczająca.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#Marszałek">Głosujemy teraz nad całym art. 6, o ile nie usłyszę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(S. Koerner: Proszę o głosowanie oddzielne pierwszego ustępu.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są przeciw pierwszemu ustępowi, art. 6 ażeby wstali. Jest niewątpliwie mniej niż 1/3. Kto jest przeciw ust. 2 i 3? Konstatuję, że nikt nie jest przeciwny. Art. 6 z poprawką komisji przeszedł.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 7. Zmiana nie jest proponowaną wobec czego art. 7 pozostaje w brzmieniu sejmowem, jak następuje: Dodaje się do art. 58 Konstytucji zdanie: „Wniosek, żądający ustąpienia Rady Ministrów lub poszczególnych ministrów nie może być poddany pod glosowanie na tem posiedzeniu, na którem został zgłoszony”. Proszę Senatorów, którzy się temu artykułowi sprzeciwiają, aby wstali. Wniosek większością 2/3 przeszedł.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 8. Tu są następujące wnioski. Art. 8 w brzmieniu sejmowem dodaje do art. 125 Konstytucji ustęp: „Jeśli ten Sejm będzie rozwiązany przed upływem roku po ukonstytuowaniu się, nie dokonawszy rewizji ustawy konstytucyjnej, z prawa jego w tym zakresie może korzystać następny Sejm w ciągu pierwszego roku swego istnienia”. Do tego s. Woźnicki proponuje, iż Sejm ten nie może być rozwiązany przed upływem tego terminu. Komisja zaś wnosi, aby artykuł ten skreślić. W próbnem głosowaniu proszę Senatorów, którzy są za skreśleniem, aby wstali.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Panie Marszałku, tu wystarczy 1/3 głosów.)</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#Marszałek">Jest nawet 2/3. A zatem art. 8 zostaje skreślony. Tem samem załatwiona jest i poprawka s. Woźnickiego.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#Marszałek">Poza tem s. Kaniowski wnosi poprawkę do art. 125 Konstytucji, aby następny Sejm nie sam decydował, lecz łącznic z Senatem, żeby nie sam Sejm przyszły mógł zmienić Konstytucję.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Panie Marszałku, proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#Marszałek">Udzielam Panu głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SWoźnicki">Ta daleko idąca zmiana Konstytucji nie była nietylko w Sejmie poruszona w żadnym wniosku, zgłoszonym formalnie, lecz nie była również poruszona na Komisji Konstytucyjnej Senatu. Zgłoszoną została dopiero na plenum. Najkategoryczniej protestuję przeciw głosowaniu tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Panie Marszałku, proszę o głos.)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SZdanowski">Zgadzam się z s. Woźnickim, bo rzeczywiście ta poprawka przez stu posłów nie była podpisana.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">S. Kaniowski wycofał ten wniosek.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#Marszałek">Art. 9: „Wykonanie niniejszej ustawy powierza się Prezesowi Rady Ministrów i wszystkim ministrom”. Czy ma kto jakie wnioski do tego artykułu? Nie, zatem jednomyślnie przyjęty.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Art. 10: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia”. Czy są do tego jakie wnioski? Niema. I ten artykuł jednomyślnie przyjęty.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Tytuł: „Ustawa zmieniająca i uzupełniająca Konstytucję Rzeczypospolitej z dnia 17 marca 1921 r. (Dz. Ust. R z. P. nr 44 poz. 267)”. Tu żadnych objekcji komisja nie miała. Czy kto ma objekcje? Nie, stwierdzam, że tytuł przyjęty.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad ustawą o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Tu nie potrzeba większości 2/3, tylko zwykłej większości. Najpierw głosujemy nad poprawkami, które wniosła komisja, kolejno usuwając poprawki, które wnieśli różni senatorowie.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#Marszałek">Do art. 1 jest poprawka s. Ringla, żeby skreślić wyrazy: „przewidujących wydawanie osobnych ustaw”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#Marszałek">Do art. 2 wnosi komisja, żeby w wierszu 2 liczbę „69” skreślić. To dotyczy stosunku finansowego między Państwem a komunami. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Ponieważ biuro ma wątpliwości, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem komisji, żeby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za wnioskiem komisji głosowało senatorów 47, przeciw 40. Poprawka przeszła.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do drugiej poprawki komisyjnej do art. 2, dotyczącej zbycia majątków, o ile wartość poszczególnego objektu przekracza 100.000 zł. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciej poprawki komisyjnej do art. 2, żeby w wierszu przedostatnim wyrazy: „i szkolnych” skreślić. Jest wniosek s. Sicińskiego o imienne głosowanie. Dalej jest wniosek s. Thulliego.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#komentarz">(S. Thullie: Mój wniosek brzmi, żeby po wyrazach: „i szkolnych” było ograniczenie: w „dziedzinie szkolnictwa powszechnego i średniego”.)</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#Marszałek">S. Thullie wnosi, aby po słowach: „i szkolnych” dodać: „w dziedzinie szkolnictwa średniego i powszechnego”.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#komentarz">(S. Posner: Tego wcale nie było na komisji.)</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#Marszałek">S. Thullie miał prawo jako mówca to przedłożyć.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#komentarz">(S. Koerner: Ale nie przedłożył. S. Thullie: Złożyłem.)</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#Marszałek">S. Thullie złożył mi ten wniosek. Może nie wszyscy rozumieją, o co chodzi, chodzi o to, aby w art. 2 po słowach: „Rozporządzenia te dotyczyć nie mogą spraw szkolnych”, dodać: „w dziedzinie szkolnictwa powszechnego i średniego”.</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#komentarz">(S. Krzyżanowski: Głosujmy najpierw nad poprawką s. Thulliego. S. Woźnicki: Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie głosowania)</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#SWoźnicki">Mojem zdaniem najprzód powinna być głosowana poprawka najdalej idąca, o skreślenie, albowiem jeżeli skreślimy, nie będzie aktualna poprawka s. Thulliego.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Jest jednak kwestja, co jest dalej idące. Uważam, że najprzód trzeba głosować nad poprawką s. Thulliego, bo ona daje jakieś pozytywne prawo.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#SWoźnicki">Panie Marszałku, poprawka o skreślenie słów: „i szkolnych” daje jeszcze większe pozytywne prawo dlatego, że daje prawo wydawania zarządzeń i w dziedzinie spraw szkolnych, więc jest to poprawda dalej idąca.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(S. Koerner: Poprawka przyjęta przez komisję idzie dalej.)</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">S. Siciński cofa wniosek o imienne głosowanie. Głosujemy więc najpierw nad poprawka komisyjną, aby słowa „i szkolnych” skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, aby wstali. Biuro ma wątpliwości, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#Marszałek">Wynik głosowania następujący: za poprawką komisyjną głosowało 39 senatorów, przeciw: 49, zatem poprawka komisyjna upadła.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad ograniczeniem, proponowanem przez s. Thulliego, aby po słowach „i szkolnych” dodać „w dziedzinie szkolnictwa powszechnego i średniego”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość, poprawka s. Thulliego została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do poprawki s. Adelmana, aby skreślić wyrazy: „ponad normę, powiedzianą ustawą z dnia 1 lipca 1926 r.”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawka, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość, poprawka upada.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#Marszałek">S. Hempel wnosi, aby w art. 2 po słowie: „szkolnych” dodać słowa: „ustawy antyalkoholowej”.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za ta poprawką, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#Marszałek">Dalej jest wniosek s. Jackowskiego.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(S. Jackowski: Wycofany.)</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#Marszałek">Jest jeszcze wniosek s. Thulliego.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#komentarz">(Głos: Także wycofany.)</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#Marszałek">Pozostaje zatem jeszcze wniosek s. Czerkawskiego, aby wyrazy: „ustaw językowych” skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#Marszałek">Jest jeszcze poprawka do art. 3 s. Ringla, aby na końcu tego artykułu wpisać wyrazy: „jednakże ustawa traci moc prawną z ustąpieniem Rządu, w czasie urzędowania którego została uchwalona i ogłoszona”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Poprawka odrzucona. Wszystkie poprawki zostały załatwione.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#Marszałek">Wobec spóźnionej pory proponuje Panom odłożyć ostatni punkt porządku dziennego. Terminu następnego posiedzenia nie mogę oznaczyć, być może, że odbędzie się w przyszłym tygodniu, jeżeli zajdzie konieczność.</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8. min. 30 wiecz)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>