text_structure.xml
336 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25 rano)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Bolesław Miklaszewski, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Reform Rolnych — Wiesław Kopczyński, Wiceminister Pracy i Opieki Społecznej — Gustaw Simon.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 68 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 69 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Porządek dzienny był ogłoszony na poprzedniem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1924, a mianowicie: a) dalszy ciąg dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Głos ma s. Braude.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Sprawozdanie Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SBraude">Sejmu wspomina o tem, że istnieje wniosek rządowy o oddzielenie departamentu wyznań od departamentu oświaty. Nasze stronnictwo mogłoby w zupełności przyklasnąć specjalnie z naszego zasadniczego punktu widzenia, my żydzi bowiem w naszej gminie żydowskiej dopatrujemy się nie tylko gminy wyznaniowej, której przeznaczeniem jest wyłącznie załatwianie spraw religijnych żydowskich, ale w gminie żydowskiej upatrujemy podstawową formę organizacji narodowej społeczności żydowskiej. Sądzimy, że społeczność żydowska jest nie tylko towarzystwem wyznaniowem, ale jest także społecznością narodową, która obok religijnych celów i religijnych objawów społecznego życia, ma jeszcze wiele kulturalnych, społecznych zadań i interesów, które w tej gminie muszą być zaspokojone.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SBraude">Takie pojmowanie gminy żydowskiej w gruncie rzeczy zgodne jest także z tradycją Państwa Polskiego. Niepodległa Polska nigdy na gminę żydowską nie patrzyła jako na gminę żydowską, wyłącznie wyznaniową, ale traktowała ją zawsze jako podstawową formę organizacji żydowstwa polskiego. Jeżeli zaś gminę żydowską przemianowano na gminę czysto wyznaniową, to jest to objaw w gruncie rzeczy porozbiorczy, pochodzący z Zachodniej Europy. Działo się to w Paryżu na owym pamiętnym konsystorzu, zwołanym przez Napoleona I-go, gdzie w związku z kwestią równouprawnienia żydów ustalono pod naporem dyktatora francuskiego, że społeczeństwo żydowskie jest tylko społecznością religijną. Ale, moi Panowie, ten rozwój żydowstwa, ani pod względem prawno - państwowym, ani pod względem wewnętrznym nie wyszedł wcale na dobre ani żydowstwu, ani tym narodom, które takiego przekształtowania żydowstwa się domagały. W żydowstwie doprowadził do całkowitego zastoju w rozwoju kultury narodowej, a w stosunku do narodów tubylczych, wśród których żydowstwo żyje, także jakoś ten proces asymilacyjny ostatecznie nie doprowadził do tej harmonii jakiej się po nim spodziewano. Dlatego też, moi Panowie, sądzimy, że Polska powinna wrócić do pierwotnej swojej tradycji, powinna nauczyć się znowu patrzeć na gminę żydowską, jako na komórkę organizacyjną narodowej społeczności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SBraude">Niestety, dekret Naczelnika Państwa, obecnie jeszcze obowiązujący, który normuje stosunki społeczności' żydowskiej, nie idzie w tym kierunku, lecz w sposób bardzo wyraźny i stanowczy ścieśnia granice jej zasad organizacyjnych. Dekret ten idzie jeszcze dalej w tym kierunku, niż ustawa nadana społeczności żydowskiej przez okupantów niemieckich, bo zasadniczo zmienia nawet tytuł tej gminy i ustala, że żydzi stanowią tylko towarzystwo wyznaniowe, zmienia nawet tytuł naczelnej rady żydowskiej na rade religijną gmin wyznaniowych i konsekwentnie prowadza tę myśl, że żydzi w Polsce stanowią tytko towarzystwo religijne i na tej zasadzie gumna żydowska służyć ma tylko do zaspokojenia celów religijnych.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SBraude">Otóż my przeciw tej zasadzie i przeciw takiemu pojmowaniu zadań i celów gminy żydowskiej z całą stanowczością się zastrzegamy i pragnęlibyśmy, ażeby rozwój stosunków ustawodawczych w Polsce co do żydów przecież szedł inną droga. Niestety nasze władze administracyjne w tym przez nas wskazanym kierunku nie idą.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SBraude">Rozporządzenie p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie przeprowadzenia wyborów do gmin żydowskich kroczy dalej po linii ograniczenia naszego życia gminnego. Przeprowadzono u nas wybory do gmin żydowskich, opierając się w b. Królestwie Polskiem na wspomnianym dekrecie Naczelnika Państwa; w Małopolsce zaś na dawnych ustawach austriackich. W jednym i drugim wypadku istniejący stan prawny zadowolić nas nie może. W b. zaborze austriackim, obecnej Małopolsce, odbyły się wybory do gmin żydowskich na zasadzie prawa wyborczego, najbardziej reakcyjnego w założeniu, opartego na zasadzie nie tylko cenzusu, ale także systemu kurialnego. W b. Królestwie Polskiem również przeprowadzono wybory nie na zasadzie ogólnego równouprawnienia wyborców, nie na zasadzie powszechnego prawa głosowania, ale czyniono różnice między cenzytami a resztą wyborców w ten sposób, że cenzyci jako tacy zostali wciągnięci automatycznie do listy wyborców, podczas, gdy inni wyborcy musieli się zarejestrować, musieli przejść przez cały alembik zaświadczeń wyborczych, zanim można było ich wciągnąć do list wyborczych.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SBraude">Tę formę wyborów uważa p. Minister Oświaty za łaskę żydom wyświadczoną. Kilkakrotnie w przemówieniach swoich, zarówno na Komisji, jak i na plenum Senatu przytaczał to przeprowadzenie wyborów jako ustępstwo wobec żydów, jak gdyby ono po 5 latach istnienia Państwa było nie elementarnym obowiązkiem administracyjnej władzy rządowej, lecz jakimś aktem politycznym, który miał zapoczątkować jakiś nowy stan rzeczy, jakiś objaw przychylności władzy wobec ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SBraude">W związku z tem, proszę Panów, ministerstwo zarządzeniami swojemi co do wewnętrznego życia, co do pracy nowopowołanych gmin wstąpiło na drogę, która jest wręcz sprzeczna z elementarnemi zasadami naszej Konstytucji. P. Minister Oświaty wydał rozporządzenie, że językiem urzędowym kierownictwa gmin żydowskich w Królestwie ma być język polski oraz, że obrady zarządów gmin mają być, i mają się odbywać przy drzwiach zamkniętych. Proszę Panów, ten fakt, że p. Minister narzuca autonomicznym gminom żydowskim język urzędowania według swojej woli, wskazuje, do jakich konsekwencji prowadzi ta zasada przemiany gminy żydowskiej na wyłącznie wyznaniową. P. Minister uczynił krok, który jest zasadniczo sprzeczny z naszą Konstytucją. Konstytucja wyraźnie zaznacza, że mniejszości religijne i narodowe mają prawo w swoich instytucjach zarówno religijnych, jak szkolnych, używać swobodnie swojej mowy. Używanie zatem swojej mowy w swoich instytucjach jest konstytucyjnie każdej mniejszości narodowej i religijnej zagwarantowane. Jakim więc prawem p. Minister Wyznań Religijnych narzuca gminom żydowskim język urzędowy? Przeciwko temu postanowieniu p. Ministra Wyznań Religijnych zakładamy najuroczystszy protest oświadczamy, że nie możemy zgodzić się na to, aby władze państwowe wkraczały w wewnętrzne życie naszych gmin. Nasze gminy mają zagwarantowaną autonomię i musimy zastrzec się przeciwko temu, aby władze administracyjne przepisywały tym autonomicznym instytucjom formę swojej organizacji, a przedewszystkiem język, którego te instytucie mają używać.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SBraude">Proszę Panów, dalszą konsekwencją tego jednostronnego stanowiska naszej polityki rządowej wobec mniejszości żydowskiej jest fakt, że w budżecie obecnie Senatowi przedłożonym dotacja państwowa dla całego społeczeństwa, dla całej organizacji wyznaniowych gmin żydowskich w Polsce figuruje w pierwotnej cyfrze 2.000 zł, a w podwyższonej cyfrze 10.000 zł., podczas gdy inne wyznania, liczebne znacznie mniej liczne figurują w cyfrach wielokrotnie większych. Poważono się w budżecie Państwa Polskiego dla całej społeczności religijnej żydowskiej wstawić kwotę, podwyższoną już do wysokości 10,000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SBraude">My, proszę Panów, tej cyfry budżetowej przyjąć nie możemy; uważamy ja nie tylko za zupełnie nierealną, ale uważamy ją także za moralny policzek, wymierzony społeczności żydowskiej. Bo, jeśli sprawozdanie Komisji Budżetowej powołuje się na to, że według obowiązującego dekretu społeczność religijna żydowska zaspakaja swoje potrzeby za pomocą podatków, nakładanych na członków gmin, to trzeba być ślepym, ażeby nie zrozumieć, że tą drogą państwo kulturalne i świadome swoich obowiązków wobec kulturalnego rozwoju swoich obywateli, pójść nie może. Czy można sobie wyobrazić, że wszystkie gminy żydowskie są w stanie z własnych funduszów, z własnych podatków pokryć te potrzeby kulturalne, które stanowią elementarny wyraz ich duchowego zapotrzebowania? Czyż nie istnieje mnóstwo gmin biednych, które muszą upaść, które rozwijać się nie mogą, jeżeli Państwo zostawi je same sobie, jeżeli nakaże im wszystkie swoje potrzeby kulturalne pokrywać z dochodów, zaczerpniętych od swoich własnych członków, i czyż nie należy do elementarnych zadań Państwa, ażeby przyjść z pomocą poszczególnym gminom, ażeby ułatwić gminom spełnienie swojego zadania?</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SBraude">Cóż dopiero mówić o centralnych zapotrzebowaniach kulturalnych! Przecież także naczelna rada żydowska będzie miała wiele wydatków, a skazywanie jej na czerpanie funduszów z własnych dochodów, jest skazaniem jej na bezczynność, na bezpłodność wobec zadań, które ją czekają. Istnieją przecież potrzeby instytucji centralnych, jak szkół rabinackich, szkół centralnych dla kształcenia nauczycieli religii, istnieje potrzeba centralnych instytucji pomocy społecznej, oraz różnych instytucji kulturalnych, a skąd społeczeństwo żydowskie ma czerpać pokrycie na te wydatki, jeżeli Państwo przychodzi mu z tak marną pomocą.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SBraude">Dlatego też my zasadniczo tę cyfrę odrzucamy i jako wyraz protestu stawiamy wniosek, postawiony już przez naszych towarzyszy w Sejmie, a który my odnawiamy w Senacie, ażeby skreślić całkowicie tę sumę, ten ochłap, który nam rzucono. My nie możemy zgodzić się na to, ażeby taka suma wogóle w budżecie Państwa Polskiego istniała, wolimy, ażeby wcale o organizacji żydowskiej nie mówiono, ale nie możemy zgodzić się na to, ażeby w ten sposób nas traktowano.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SBraude">Przechodząc od spraw wyznaniowych, do spraw szkolnictwa, najpierw powszechnego, muszę podkreślić, że my żydzi w tej dziedzinie znajdujemy się pod względem prawno-państwowym w obecnej chwili w dziwnem położeniu. Ustawa konstytucyjna gwarantuje nam prawo swobodnego zakładania własnych szkół elementarnych prywatnych z własnych środków. Możemy według Konstytucji dowolnie zakładać szkoły, możemy je dowolnie organizować. Państwo dotychczas na te szkoły grosza nam nie daje. Z drugiej strony ta sama Konstytucja, która gwarantuje mniejszościom narodowym i wyznaniowym prawo zakładania własnym kosztem swoich szkół mniejszościowych, wprowadza zasadę przymusu szkolnego. Wyłania się tedy ta konsekwencja, że Państwo zmusza dzieci mniejszości, a więc w tym wypadku dzieci żydowskie, uczęszczać do szkół, ale możności zakładania tych szkół Państwo tym mniejszościom nie daje, pozwala im tylko tworzyć te szkoły z funduszów własnych.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SBraude">W ten sposób przymus szkolny staje się narzędziem do wynaradawiania dzieci żydowskich, w ten sposób przymus szkolny daje Państwu możność przymusowego ściągania dzieci żydowskich do szkół nieżydowskich, jak długo mniejszość żydowska nie ma możności budować z własnych funduszów tych szkół, które są jej konstytucyjnie zagwarantowane. Tak np. u nas w Łodzi, a tak samo i wszędzie, gdzie przymus szkolny się stosuje, że się dzieci żydowskie zmusza do uczęszczania do szkół przez Państwo utrzymywanych i zakładanych, na których program ta mniejszość żydowska nie ma żadnego wpływu. Leży więc tu w ukryciu, na dnie tego przymusu szkolnego zupełna negacja tych praw i swobód, które Konstytucja mniejszościom narodowym i wyznaniowym przyznała.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SBraude">Dlatego my ten obecny stan rzeczy uważamy za groźny w najwyższym stopniu dla mniejszości żydowskiej i dla mniejszości wogóle, i sądzimy, że nie może on być utrwalony, gdyż stanowi negację naszej Konstytucji. Musimy wystąpić z żądaniem, ażeby Państwo dało nam możność zakładania tych szkół mniejszościowych, do których mamy prawo. Ale co się tyczy samego prowadzenia tych szkół, to jeszcze nie mamy żadnej gwarancji, że szkoły te prowadzone będą tak, jak nam Konstytucja to zabezpiecza. Przykład dopiero onegdaj uchwalonych ustaw dla mniejszości narodowych, ukraińskiej i białoruskiej, daje nam już pewne przeczucie tego, po jakiej drodze Państwo kroczyć pragnie w chwili, kiedy zgodzi się na ufundowanie z funduszów publicznych szkół mniejszościowych żydowskich. Proszę Panów, dotychczas Państwo traktuje zagadnienie szkoły mniejszościowej tylko z punktu widzenia językowego, ale przecież zagadnienie szkoły narodowej mieści w sobie coś więcej niż sprawę języka wykładowego, a mianowicie sprawę programu tej szkoły. Przecież każdy naród dąży nie tylko do zapoznania swoich dzieci z jego językiem, ale także pragnie je wychowywać w duchu swoich wierzeń, swoich tradycji i ideałów, w duchu odpowiadającym swojemu charakterowi narodowemu. W tym kierunku dotychczasowe ustawodawstwo polskie żadnych wskazań nie dało, przeciwnie zdaje się dążyć świadomie do tego, ażeby tę całą stronę zagadnienia szkoły mniejszościowej zupełnie negować. A my sądzimy, że szkoła nasza, szkoła żydowska, ma wychowywać młodzież nie tylko w naszym języku, ale także w duchu żydowskim, w duchu tych wierzeń, w duchu tych zasad, w duchu tych nadziei, które są integralną częścią naszego życia narodowego.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SBraude">Ale jeśli równocześnie pragniemy w całej pełni i z głębi przekonania, ażeby ta szkoła równocześnie wychowywała żydów na dobrych obywateli Państwa, jeżeli sądzimy, że zadaniem szkoły żydowskiej jest tworzenie tej syntezy w naszem wychowaniu, syntezy między narodowem uświadomieniem żydowskiem, a pełnem uświadomieniem obywatelskiem polskiem, to stworzenie tej syntezy jest przecież zasadniczem zagadnieniem ustawodawstwa szkolnego polskiego. A dotychczas w tej dziedzinie nie zrobiono nic i nie mamy na razie żadnych nadziei, żeby zarząd szkolny, zarząd oświaty polskiej miał zamiar wkroczyć na tę drogę i pójść w kierunku tych wskazań, które są jedynem możliwem rozwiązaniem zagadnienia wychowawczego mniejszości narodowych w Polsce. Mamy konkretny tego przykład w samym programie nauki religii w naszych szkołach publicznych. Na naukę religii przeznacza ogólny program szkolny 2 godziny tygodniowo. Może dla nauki innej, dla nauki katolickiej, gdzie jest może ściśle ograniczony materiał nauczania, 2 godziny tygodniowo wystarczają, ale każdy pedagog, który miał kiedykolwiek do czynienia ze szkołą żydowską, wie, że liczba 2 godzin tygodniowo na nauczanie religii jest absurdem, że niema wtedy możności przeprowadzenia jakiegokolwiek programu, bo religia żydowska obejmuje zakres o wiele szerszy, chociażby tylko ze względu na modlitewnik żydowski, który jest w języku hebrajskim. Więc chociażby tylko z punktu widzenia nauki religii, ze względu na przygotowanie pedagogiczne młodzieży do posługiwania się modlitewnikiem hebrajskim, potrzeba nam całkiem innej metody nauczania i całkiem innego programu. Wobec tego jesteśmy zupełnie bezradni, bo jeżeli dzieci żydowskie ma się przygotowywać do szkół według programu ogólnopaństwowego, obowiązującego w szkołach powszechnych, to niema możności wprowadzenia tego programu w dziedzinę naszego wychowania, chociażby tylko religijnego. I stąd tak bardzo w oczy bijący brak religijnego zmysłu wśród nowego pokolenia żydowskiego. Stoimy przed tem zagadnieniem i dążymy do jego rozwiązania, ale Państwo zamiast nam iść z pomocą, hamuje nas na każdym kroku.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SBraude">To samo zagadnienie w szerszym jeszcze zakresie występuje w dziedzinie szkół średnich. Co do szkół średnich jesteśmy pod względem konstytucyjnym i ustawodawczym już zupełnie na piasku osadzeni. Niema żadnych zobowiązań Państwa do podtrzymania szkół średnich żydowskich, wogóle szkół średnich mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(Głos: Niech się kształcą w szkołach państwowych.)</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SBraude">Proszę Panów, pozostają więc tylko szkoły państwowe, ale przecież jeżeli Państwo już w swojej Konstytucji godzi się na to, aby mniejszości narodowe i wyznaniowe miały możność tworzenia własnego systemu wychowawczego, to przecież nie można ograniczać się tylko do szkół powszechnych. Przecież wychowanie nie polega tylko na samej szkole powszechnej, lecz może w wyższej jeszcze mierze na szkole średniej. Więc, proszę Panów, społeczeństwo żydowskie szło obecnie ta drogą z konieczności mu wskazaną i utworzyło w Polsce prywatne żydowskie szkoły średnie. Te szkoły rozwijały się bardzo pomyślnie, ale nakładają na społeczność żydowską takie ofiary, na rodziców żydowskich takie ciężary, że absolutnie nie są oni w stanie temu podołać i szkoła żydowska średnia staje się w ten sposób szkołą tylko dla wybrańców, dla bogaczów, którzy mogą takie koszty kolosalne ponosić. A te szerokie warstwy naszej młodzieży, tej młodzieży, która przedewszystkiem garnie się do pracy, do nauki, do szkolnictwa średniego, są siłą wypadku ze szkolnictwa średniego wykluczone. Jeden z panów senatorów mówił o szkołach państwowych, ale czy Panu Senatorowi nie jest wiadomo, że do państwowych szkół średnich żydów się nie dopuszcza? Czy Panu nie wiadomo, że się poprostu popycha ludność żydowską do żydowskiego szkolnictwa, które panom w gruncie rzeczy jest tak bardzo contre coeur, a jeżeli się ją do szkoły państwowej dopuszcza, to się tam ją tylko wynaradawia, bo niema tam nawet elementarnych możliwości kształcenia się w dziedzinie żydowskiej. Czy to może być stan zdrowy i normalny? Czy możemy na taki stan z punktu widzenia żydowskiego się zgodzić?</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#SBraude">Proszę Panów, ta nowa ustawa szkolna, niedawno uchwalona dla narodowości ukraińskiej i białoruskiej, wprowadza do szkolnictwa średniego zasadę, że w szkołach prywatnych w języku polskim musi być wykładany nie tylko sam język polski, któremu szerokie rozmiary zabezpieczono w sposób zupełnie wystarczający, ale ponadto musi się w języku polskim wykładać także historię powszechną i geografię. Tu jest, proszę Panów, znowu jawne i wyraźne naruszenie zasadniczych przepisów naszej Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Głos: Nic podobnego.)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#SBraude">Co do szkół prywatnych to Konstytucja wyraźnie zaznacza, że w szkołach prywatnych, utrzymywanych przez mniejszości, mają one same prawo ustalać język nauczania, a Konstytucja gwarantuje tylko z punktu widzenia polskiego zabezpieczenie nauki języka polskiego w rozmiarach dostatecznych. O ile chodzi o naukę samego języka polskiego, nie czynimy zastrzeżeń.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Głos: Chwała Bogu.)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#SBraude">Zgadzamy się w zupełności z tem, że powinien być zabezpieczony w tym względzie rozmiar dostateczny, któryby odpowiadał celowi, ale rozszerzanie tego wykładu także na historię i geografię czyni z tej szkoły, znowu szkołę utrakwistyczna z tej szkoły, która zasadniczo według przepisów ustawy utrakwistyczną być nie powinna.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#SBraude">I znowu trzeba sobie uświadomić, że przecież zagadnienie wychowania w szkole średniej, nie jest tylko zagadnieniem języka, bo przy nauczaniu historii nie chodzi o język wykładowy, lecz o metodę nauczania, o system, a przedewszystkiem o treść nauczania. Przecież historia to jest pewien światopogląd, a jeżeli istnieją odrębne pod względem kulturalnym środowiska narodowe, to muszą mieć możność swoje dzieci kształcić i rozwijać w kierunku swego światopoglądu. I tu, mojem zdaniem, Państwo bezwzględnie nie powinno się mieszać do tej autonomii kulturalnej, która jest przyznana w Konstytucji mniejszościom narodowym. Dlatego też i na tym punkcie obecny stan rzeczy wcale a wcale zadawalać nas nie może. Musimy się domagać od Państwa, by tworzyło także szkoły średnie dla mniejszości narodowych i to nie na zasadzie utrakwistycznej jak to przewiduje ostatnia ustawa. Nie wiem, jak jest z punktu widzenia politycznego, ale z punktu widzenia pedagogicznego i wychowawczego, chyba dla każdego jest jasne, że szkoła utrakwistyczna z wszelkich możliwych form szkoły jest najgorszym jej typem.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#SBraude">Jeśli przejdę teraz od szkolnictwa średniego do szkolnictwa wyższego, to tutaj, proszę Panów, na pozór panuje prawie zupełna swoboda, a jednak niema dziedziny, w którejby społeczeństwo żydowskie obecnie było bardziej upośledzone, jak w dziedzinie szkolnictwa wyższego.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#SBraude">Proszę Panów, przedewszystkiem co się tyczy docentów. W szkolnictwie wyższem u nas w Polsce omal nie dopuszcza się docentów żydów. Tu w Warszawie siedzi czcigodny rabin tutejszej gminy, profesor Szor, który jest uznany na Zachodzie za naukową powagę w swojej dziedzinie, lecz profesor Szor nie mógł na uniwersytecie lwowskim dostać się do katedry i to doprowadziło go do tego, że opuścił Lwów i rzucił się na inne pole duchowej pracy. Proszę Panów, a czy doświadczenia, które cały świat poczynił z docentami żydami, usprawiedliwiają naprawdę ten eksterminacyjny sposób postępowania wyższych szkół polskich, czy naprawdę ci wielcy uczeni i badacze, którzy zdobią uniwersytety zagraniczne, nie powinni także społeczeństwu polskiemu służyć za przykład i napomnienie, że nauka polska powinnaby także posługiwać się tą potęgą duchową, jaka się w umysłowości żydowskiej mieści?</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#SBraude">Usuwa się nie tylko docentów żydów, ale powstał teraz bardzo silny prąd usuwania także młodzieży żydowskiej ze szkół wyższych. Ten osławiony numerus clausus, który niejednemu z Panów tak bardzo przemawia do serca, czy to nie jest de facto nie „numerus clausus”, lecz „spiritus clausus”? Czy rozwój nauki w Polsce naprawdę stoi na takim poziomie, że może sobie nauka polska na takie eksperymenty pozwalać? Niedopuszczanie żydów do katedr doprowadziło do tego, że w ogólności mówiąc, nauka polska nie stoi na tym poziomie, na jakim staćby mogła i powinna. Powołuję się na słowa p. Premiera, który delegacji Komisji Oświatowej, która się u niego zjawiła, wyraźnie oświadczył, że nauka polska, oświata polska kosztuje zadużo, nie dlatego, żeby ona tyle kosztować nie powinna, ale dlatego, że nie daje społeczeństwu tyle, ileby przy tym nakładzie dać mogła. A jako jeden z pierwszych przykładów przytoczył p. Premier niedostateczny stan rozwoju nauki w wyższych uczelniach. U nas doszło przecież do tego, że, jak ongiś Napoleon powiedział, że każdy żołnierz nosi buławę marszałkowską w swoim tornistrze, tak każdy profesor uniwersytetu u nas nosi tekę ministerialną pod pachą. Wielu z naszych najzdolniejszych profesorów uniwersytetu rzuca się na politykę, a katedry obsadzane są przez zastępców. I czyż przy takim stosunku stawianie zupełnie poza nawias badaczy i uczonych żydowskich służy polskiej nauce? A czy to eliminowanie uczniów żydowskich, i to na żądanie studentów, na żądanie nie opinii publicznej lecz samej uczącej się młodzieży, czy to nie wprowadza czynnika pajdokracji do szkolnictwa wyższego, czy w ten sposób ma się rozwijać nauka w Polsce, któraby mogła konkurować i mierzyć się z potężnym rozwojem myśli naukowej na świecie?</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#SBraude">Jak daleko ta pajdokracja w naszem wyższem szkolnictwie może doprowadzić, mamy tego przykład na sprawie pozornie drobnej, na sprawie trupów żydowskich dla prosektoriów medycznych. Pewien odłam młodzieży polskiej, który szuka tylko pozorów do walki z kolegami żydowskimi, wykrył, że żydzi nie dają trupów do prosektoriów medycznych. To jest prawda, ale jeżeli młodzież polska, ta prawicowa, ta „rozwojowa” młodzież polska powołuje się na to, że ona daje trupy polskie, a żydzi swoich żydowskich trupów do prosektoriów dawać nie chcą, że więc dlatego trzeba odsunąć żydów od prosektoriów państwowych, to młodzież ta zapomina o jednej rzeczy, że owe trupy są wprawdzie polskie, ale są to trupy bezimienne, bezdomne, trupy żebraków, trupy tych nieszczęśliwych, o których nikt się nie upomina i których pamięć zupełnie zatraca się w świadomości społeczeństwa. Więc to samo społeczeństwo, które urządza dla swoich bliskich, dla krewnych wspaniałe, okazałe pogrzeby, nie może powołać się na to, że daje swoje trupy do prosektoriów, jeśli daje trupy ludzi zapomnianych, nieszczęśliwych, którzy byli postawieni zupełnie poza nawias społeczeństwa. Nasz stosunek do naszych trupów jest inny, my nie czynimy różnic między bogatymi a biednymi. Jeśli niegdyś sławny angielski uczony Bentam sam przed śmiercią zapisał swoje ciało anatomii, twierdząc, że chce służyć jeszcze po śmierci nauce, to i my na takie ujęcie sprawy moglibyśmy się zgodzić. Jeśli Państwo wprowadzi ogólną służbę prosekcyjną, tak jak istnieje ogólna służba wojskowa, jeśli wzniesiemy się na ten poziom rozwoju, że powiemy: trupy dla prosektoriów muszą być dostarczane ze wszystkich sfer, ze wszystkich grup społecznych i wyznaniowych, wtenczas, proszę Panów, i my, jak nie uchylamy się od służby wojskowej, tak i od tej ciężkiej służby uchylać się nie będziemy. Ale jak długo do prosektorium idą tylko ci biedni, wydziedziczeni i bezimienni, tak długo my naszych wydziedziczonych i naszych bezimiennych bronić będziemy przed taką profanacją.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Gdzie tu logika?)</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#SBraude">Logika zupełnie jasna, Panie Ministrze. U nas w żydowstwie jest obowiązek, który się nazywa „Chesed szel emes”, to jest prawdziwa miłość bliźniego i w naszych gminach żydowskich istnieją specjalne towarzystwa, i to złożone nie z płatnych urzędników, ale z dobrowolnych pracowników, nieraz szczególniej na zachodzie, z najwybitniejszych członków gminy, i ci uważają za najświętszy swój obowiązek dbać o każdego trupa, pochować go według przepisów wiary. Jeżeli w którem mieście umrze człowiek biedny, bezimienny, to całe miasto nim się zajmuje i kierownicy gminy pełnią osobiście, własnemi rękami najcięższą służbę miłości wobec jego trupa. To jest nasze stanowisko wobec naszych trupów, to jest ta logika, Panie Ministrze.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#komentarz">(S. Nowodworski: To nie żądajcie chrześcijańskich, niech będzie równouprawnienie.)</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#SBraude">Owszem zgodzimy się na wszystko, ale tylko wtedy, jeżeli będzie naprawdę równouprawnienie w tej dziedzinie, równouprawnienie nie tylko wyznań ale wszystkich warstw społecznych.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#SBraude">Już z tych kilku przykładów, a mógłbym ich namnożyć, gdyby czas mój nie był ograniczony, wynika, że nasza pozycja zarówno na polu organizacji wyznaniowej, jak i na polu organizacji szkolnej jest całkowicie niezabezpieczona i władza administracyjna, władza rządowa odnosi się do nas zarówno w dziedzinie wyznaniowej, jak i szkolnej w sposób niezgodny z zagwarantowanemi nam przez Konstytucję prawami.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#SBraude">Z tych wszystkich względów oświadczam w imieniu mojego Klubu, że będziemy głosować przeciw budżetowi Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kaniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! Na samym wstępie muszę oświadczyć parę słów w odpowiedzi senatorowi Bohdanowiczowi, Koernerowi i innym senatorom, którzy tu przed Wysokim Senatem rozwijali obrazy prześladowania w Polsce ich wyznań i ich narodowości. Zacznę najpierw od tych prześladowań, o których mówił p. s. Bohdanowicz w zeszłym tygodniu w Senacie. Te wszystkie opowieści p. s. Bohdanowicza mogły się wydać Wysokiej Izbie jakby jakąś nowością, ale tak nie jest. P. s. Bohdanowicz z temi samemi żalami i skargami wystąpił na posiedzeniach Komisji Oświatowej Senatu w kwietniu b. r. i tam otrzymał z miarodajnego źródła odpowiedź należytą, to jest od reprezentanta Ministerstwa Wyznań i Oświaty, p. radcy Borowskiego.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SKaniowski">P. s. Bohdanowicz postawił Rządowi Polskiemu kilka zarzutów, które jakoby wykazują, że Rząd ma na celu osłabienie cerkwi prawosławnej. Zarzuty te są następujące:</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SKaniowski">1) Rząd zmniejsza liczbę parafii prawosławnych;</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SKaniowski">2) Rząd zmniejsza majątki cerkiewne;</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SKaniowski">3) Rząd ogranicza prawosławnych w sprawie obywatelstwa polskiego;</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SKaniowski">4) nie troszczy się, ażeby prawosławni mieli niezbędne szkoły duchowne dla przygotowania duszpasterzy prawosławnych;</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SKaniowski">5) cała organizacja cerkwi prawosławnych w Polsce została utworzona przy udziale i za zgodą Rządu Polskiego;</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SKaniowski">6) Rząd zajmuje się uregulowaniem kalendarza cerkwi prawosławnej, a ostatni zarzut — zabrania się udzielania posłom i senatorom prawosławnym informacji i materiałów w sprawie cerkwi.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SKaniowski">Będę starał się na te wszystkie zarzuty odpowiedzieć, posługując się dokładnemi protokółami Komisji Oświatowej Senatu. Zaznaczam, że protokóły Komisji Oświatowej Senatu są prowadzone przez s. Szebekę bardzo dokładnie i ściśle i na podstawie tych protokółów można mieć dokładny obraz, co w Komisji się mówi i jakie stanowiska zajmują poszczególni senatorowie, ewentualnie reprezentanci Rządu.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SKaniowski">Go do pierwszego zarzutu, że Rząd zmniejsza liczbę parafii prawosławnych, to na posiedzeniu Komisji senackiej w dniu 9 kwietnia p. radca Borowski powiedział, co następuje:</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#SKaniowski">„Sejm uchwalił a Ministerstwo opracowało projekt rewindykacji kościołów i kaplic. Nie chcemy ustaw wyjątkowych, przekładamy włączenie do ogólnej ustawy, regulującej stan ludności prawosławnej. Podstawę prawną posiadamy doskonałą. Rząd zaborczy dokonał gwałtu, bo siła była po jego stronie, gdybyśmy dziś, po obaleniu tej siły, tolerowali te gwałty, nadalibyśmy im moc prawną. Niektórzy wojewodowie tego nie rozumieli i sprzeciwiali się wykonaniu woli ludności, domagającej się zwrotu swoich kościołów. Rozporządzenie Komisarza Ziem Wschodnich poleca rewindykację wszystkich świątyń i w Litwie środkowej. Prokuratoria stoi na tem stanowisku, że cerkiew nie jest właścicielem nieruchomości, ale to punkt sporny, na którym się Ministerstwo nie opiera”.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SKaniowski">Następnie co do drugiego zarzutu, że Rząd zmniejsza majątek cerkiewny, to na tem samem posiedzeniu radca Borowski powiedział, co następuje: „Statystyka w Polsce wykazuje trzy, a z uwzględnieniem repatriantów cztery miliony prawosławnych, którzy są podzieleni na 5 djecezji. Redukcja parafii prawosławnych jest konieczna ze względu na równouprawnienie wyznań. Duchownych prawosławnych musimy traktować narówni z katolickimi. Wobec tego, że ustawa z r. 1921 przekazuje grunty Państwu, wykazanie tych gruntów Ministerstwu Reform Rolnych, zredukowanie własności gruntowej oraz ilości parafii było nieuniknione.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SKaniowski">Prawosławni otrzymują to samo, co my wywalczymy w konkordacie dla naszych duchownych. od 13 do 15 ha dla proboszcza, 150 dla biskupa. Na tem samem stanowisku stoi i Ministerstwo Reform Rolnych. Mamy o 400 parafii zadużo”.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SKaniowski">Następnie był postawiony zarzut, że Rząd ogranicza prawosławnych w sprawie obywatelstwa polskiego. Na ten zarzut radca Borowski odpowiada: „Z tą sprawą — to jest ze sprawą redukcji parafii prawosławnych — łączy się i sprawa obywatelstwa polskiego, którego nikomu zgóry nadawać nie można. W Grodzieńszczyźnie w obecnej chwili liczba parafii prawosławnych jest większa niż przed wojną. Nadawanie obywatelstwa polskiego jest aktem łaski, którym obdarzać obcych przybyszów nie można, póki się nie ustali liczby potrzebnego nam duchowieństwa prawosławnego”.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SKaniowski">Na czwarty zarzut, streszczający się w tem, że Rząd nie troszczy się o to, ażeby prawosławni mieli szkoły duchowne dla przygotowania duchownych prawosławnych, odpowiedział p. radca Borowski w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SKaniowski">„Przechodząc do studiów teologicznych, komunikuję, że pogłoska o zamknięciu seminariów w Krzemieńcu i Wilnie i o utworzeniu nowego w Chełmie — jest zgoła bezpodstawną. Rząd zwrócił się do zarządu seminariów z żądaniem reformy i reorganizacji albowiem od lat 20 nie zmieniło się w nich nic, tak jak gdyby w tym czasie nie była powstała Polska. Fronda, polegająca na nieporozumieniach między wyższem a niższem duchowieństwem, nie ustanie dopóki Rząd nie będzie posiadał wpływów w seminariach. Skoro duchowny jest urzędnikiem stanu cywilnego, musi znać język polski. Słuszny postulat Rządu polskiego, aby w seminariach językiem wykładowym był język polski, i aby w tych, gdzie językiem wykładowym jest białoruski lub ukraiński, język polski uwzględniono w rozmiarach potrzebnych dla urzędnika polskiego, nie mógł być dotąd w praktyce przeprowadzony. Żądanie to może być przykre dla starszych księży, jest jednak koniecznem. Seminaria winne być zreformowane na wzór gimnazjów państwowych, dawać uczniom prawo do matury, aby nie wszyscy z konieczności szli do stanu duchownego. Rząd winien mieć na względzie cele pozytywne — samowystarczalność cerkwi.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SKaniowski">Przed paru tygodniami uniwersytet warszawski dał swoją zgodę na wprowadzenie prawosławnego studium teologicznego z językiem wykładowym polskim, dopuszcza się jednak czasowo drogą wyjątku dla paru profesorów, między innymi dla metropolity Djonizjusza, wykład w języku rosyjskim”.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SKaniowski">Następny zarzut, że cała organizacja cerkwi prawosławnej w Polsce została utworzona przy udziale i za zgodą Rządu Polskiego, w ten sposób odpiera radca Borowski:</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SKaniowski">„W całym świecie kościół prawosławny nie ma takiego położenia, jak w Polsce. Nie będąc bowiem organem państwowym, ani urzędowym, korzysta z opieki Państwa — czego np. niema w Ameryce. O tem, jak cerkiew prawosławna jest traktowana w Rosji, wiemy wszyscy i mówić o tem chyba nie potrzebuję. Cerkiew prawosławna w Polsce posiada autonomię i autokefalię. To, co jest zyskiem, zostało przez s. Bohdanowicza nazwane krzywdą. Autokefalia to samorząd, który leży w interesie samej cerkwi, bo, gdyby jej nie było, powstałaby anarchia. Wszak patriarcha podlega różnym wpływom. Przy napiętych stosunkach Polski z Rosją jest wprost niedopuszczalne, aby Moskwa mogła wywierać jakieś wpływy w Polsce.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SKaniowski">Myśl autokefalii nie wyszła od Rządu Polskiego. W marcu 1920 r. biskupi prawosławni zwrócili się do Ministerstwa Wyznań Religijnych o utworzenie jakiegoś rządu dla cerkwi prawosławnej i o podniesienie arcybiskupa Jerzego do godności. głowy kościoła prawosławnego. Rząd nie poszedł, jak ongiś, śladami Sobieskiego, nie zachował się wobec tej sprawy obojętnie, ale współdziałał z duchowieństwem prawosławnem, aby uchwała z czerwca 1922 t. o autokefalii doszła do skutku i wykonał uchwałę soboru, dotyczącą biskupów, którzy się tej władzy poddać nie chcieli.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SKaniowski">Autokefalia leży w interesie samej cerkwi, bo Państwo w żadnym razie i pod żadnemi warunkami na dyktando z Moskwy by się nie zgodziło. Prawosławie w Polsce istnieje nie od dziś. Już po Unii Brzeskiej utworzono zależną od Konstantynopola metropolię prawosławną. Metropolita Gedeon poddał ją w zależność od patriarchy moskiewskiego, nie uzyskawszy na to zgody patriarchy konstantynopolitańskiego, do czego rząd ówczesny nie przywiązywał żadnej wagi. Kiedy Piotr Wielki zniósł patriarchat i utworzył synod, władzę w kościele prawosławnym w Polsce zaczęli sprawować Rosjanie i skutek nie dal na siebie długo czekać. Tu leży źródło ingerencji Katarzyny w sprawy polskie. Dopiero po rozbiorach Sejm Czteroletni podjął próbę autokefalii, ale było zapóźno. W r. 1830, Synod Petersburski objął jurysdykcję nad prawosławnymi w Polsce i cerkiew zaczęła pełnić nie zaszczytną rolę rusyfikatorki.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#SKaniowski">Trudno się chyba spodziewać, abyśmy uznali możliwość jakiejkolwiek zależności' od Moskwy. Byłoby moralnym absurdem, aby mogła ona grać jakąś rolę w Polsce. Ostatnie instrukcje zostały uchwalone przez sobór już po uznaniu Polski przez Rosję. Niepodobna było nawet zastanawiać się nad niemi, skoro sobór pozwolił sobie przywłaszczyć prawo mianowania duchownych i nakazywał nic nie płacić Rządowi Polskiemu. Jakikolwiek związek administracyjny między Polską a Rosją jest zarówno ze względów moralnych jak państwowych niezniszczalny. W przeciwieństwie do kościoła zachodniego panuje w kościele wschodnim zasada decentralizacji. Wszystkie państwa tworzyły cerkwie autokefaliczne, samowładne. Historia nie zna przykładu, aby ją tworzył sobór. Autokefalia w Polsce jest, musi być i uznanie jej to rzecz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Uznał ją patriarcha konstantynopolitański i przesłał jej swoje błogosławieństwo”.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#SKaniowski">A dalej czytamy w protokóle z dnia 11 kwietnia, że wyjaśnienia radcy Borowskiego: „O tem, aby duchowieństwo prawosławne w Polsce miało otrzymywać dyrektywy z Moskwy i pozostawać w zależności od Tichona, nie może być mowy. Cała walka przeciw autokefalii z tego źródła bierze swój początek. Autokefalia de facto istnieje, chodzi o to, by ją de jure uznało 16 patriarchów, a do tego jeszcze daleko. Do burzenia istniejącej autokefalii i tworzenia nowej Rząd nie dopuści. W historii niema precedensu, aby sobory, złożone z laików i z duchownych, tworzyły autokefalię. Albo ją wprowadzał Rząd, albo samowolnie metropolita, ale nigdy zwołana nieświadoma ludność. Panowie, którzy twierdzą, że występują w charakterze przedstawicieli ludności prawosławnej, nie uznają swoich biskupów. Gdyby tak występowali w państwie niemieckiem lub austriackiem, okrzyczanoby ich jako heretyków.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#SKaniowski">W seminariach w Krzemieńcu i w Wilnie jest 80% Rosjan, synów popów, którzy nie chcą, aby ich uważano za Ukraińców lub Białorusinów. Na prawosławnem Polesiu 150.000 prawosławnych zapisało się jako Polacy, w Chełmie po polsku mówi ¾ prawosławnych. Wprowadzenie języka polskiego jako wykładowego do seminariów nie ma na celu wynarodowienia, ale nauczenie popa po polsku, aby się mógł porozumiewać z władzami. Państwo ma prawo wymagać, by duchowny, który jest funkcjonariuszem państwowym, znał język tego państwa”.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#SKaniowski">A wreszcie dnia 10 kwietnia na posiedzeniu, na którem senatorzy Czerkawski i Bohdanowicz postawili zarzut, iż patriarcha konstantynopolitański miał otrzymać od Rządu Polskiego 30.000 franków, odpowiedział p. radca Borowski, co następuje:</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#SKaniowski">„Pogłoska o tem, jakoby patriarcha konstantynopolitański otrzymał od Rządu Polskiego 30.000 franków, jest pozbawiona wszelkich podstaw. Patriarcha na mocy uchwały biskupów sam wysłał metropolicie Dionizemu błogosławieństwo i wyraził żal z powodu zamordowania jego poprzednika.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#SKaniowski">Geneza powyższej pogłoski jest następująca: Poprzednik obecnego patriarchy uważał spór o autokefalię w Polsce za spór między Polską a Rosją, a siebie za powołanego do rozstrzygnięcia tego sporu. Proponował więc wysłanie misji dla zbadania sprawy na miejscu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważało za właściwe pokryć koszty tej misji i wyznaczyć na ten cel 30.000. Jednakże Ministerstwo Skarbu pieniędzy nie miało, a Ministerstwo Wyznań uważało to za nieodpowiednie?” Wreszcie chciałem jeszcze odpowiedzieć krótko na zarzut, że Rząd zajmuje się uregulowaniem kalendarza cerkwi prawosławnej. O tem była mowa w dniu 9 kwietnia na posiedzeniu Komisji Senatu, a mianowicie tak powiedział tamże p. radca Borowiki:</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#SKaniowski">„O tem, że sprawa kalendarza jest piekącą, świadczą choćby ciągle deputacje ludności prawosławnej. Sobór w Konstantynopolu pracuje nad nią od dwóch lat i od jego uchwały uzależnia swoje stanowisko metropolita. W innych państwach, jak w Rosji, Grecji, Finlandii została ona rozstrzygnięta dekretem Rządu, w Małopolsce sprawa ta jest bardzo skomplikowana. Prawosławnych łatwo byłoby skłonić, tem więcej, że przed paru dniami sobór nadesłał list, w którym oświadcza, że ruchome święta zostaną po staremu, a jedynie nieruchome mogą ulec zmianie, stanowisko kościoła unickiego jest uzależnione od zgody wszystkich wyznań. Jak się wobec tej sprawy zachowa tak gorliwie opiekująca się żydami Liga Narodów, trudno przesądzać”. Na końcu co do ostatniego zarzutu, że zabrania się udzielać posłom i senatorom prawosławnym informacji i materiałów w sprawach cerkiewnych, to trzeba zauważyć:</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#SKaniowski">Duchowieństwo prawosławne nie posiada przedstawicielstwa w parlamencie i w miejsce tych oficjalnych zastępców występują inne osoby. Wyższe duchowieństwo prawosławne zdaje sobie sprawę z konieczności odłączenia względów politycznych od religijnych. Uchwała z 1922 r. żąda, aby ustała ingerencja posłów sejmowych, którzy posługują się religią, jako bronią w celu przeprowadzenia innych spraw.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#SKaniowski">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć osobiście p. s. Bohdanowiczowi na to stanowisko, jakie on zajął w sprawie burzonego obecnie soboru prawosławnego. P. s. Bohdanowicz powiedział, że sobór prawosławny na Placu Saskim w Warszawie, to pamiątka niewoli, że obcy zjeżdżają się i fotografują, jakiego barbarzyństwa my Polacy się dopuszczamy. Otóż ja chcę p. Bohdanowiczowi powiedzieć, że tak jest, my wiemy, że sobór to jest pamiątka niewoli, ale niewola już minęła, zniknęła, niewoli niema i sobór prawosławny zniknąć musi.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#SKaniowski">W końcu chcę odpowiedzieć na to, co tu mówiono o poufnym dokumencie Dyrekcji Kolejowej w Wilnie. Mówiono tu o usuwaniu kolejarzy wyznania prawosławnego. Proszę Panów, jeżeli taki poufny dokument Dyrekcji Wileńskiej dostaje się do rąk pracownika kolejowego, to jest to najlepszym dowodem, że tego pracownika kolejowego nie można zatrudniać u siebie, bo na wypadek mobilizacji czy innych jakich podobnych sytuacji — czyż on dotrzyma tajemnicy urzędowej, jeżeli ten dokument dał panom do rąk?</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#SKaniowski">Chciałbym teraz odpowiedzieć parę słów p. s. Koernerowi, który przed kilku dniami tutaj w Senacie miał dłuższe przemówienie w dyskusji nad ustawami językowemi. S. Koerner w przemówieniu swojem wysunął postulat w sprawie t. zw. języka żydowskiego, sam jednak przyznał, że osobiście uważa za swój język narodowy język hebrajski. Nie możemy więc wiedzieć, w czyjem imieniu p. s. Koerner przemawiał — w każdym razie wątpliwości wśród jego współwyznawców są widocznie bardzo poważne i wśród żydów samych powinnaby zapaść jakaś decyzja. My, Polacy, możemy opowiedzieć się jedynie za językiem hebrajskim, nawet w interesie spoistości samego narodu żydowskego. Wszelkie inne t. zw. języki żydowskie, czy najdawniejszy żydowsko-armejski, czy spaniolski „Dżudezmo”, czy języki żydów wschodnich, jak żydowsko-arabski, żydowsko-perski, żydowsko-tatarski Karaitów, czy wreszcie rozmaite odcienie najpowszechniej używanego języka — „idisz” („judisz”), zwanego także żargonem, nie mogą mieć pretensji do uznania i poparcia z naszej strony. Świadczą one o tem, że żydzi, mieszkający w t. zw. przez nich „diasporze” chcieli, mogli i umieli przyswajać sobie języki ludów, wśród których żyli tylko widocznie nie chcieli przyswoić sobie języka polskiego. Choć wśród Niemców żyli czas stosunkowo krótki — choć wskutek okrutnych prześladowań musieli wyemigrować do nowej ziemi obiecanej, to jest do Polski, to jednak w ciągu 6 wieków językowi niemieckiemu pozostali wiernymi. Widocznie zasada Talmudu „oko za oko, ząb za ząb”, nie jest stosowaną powszechnie, widocznie dla prześladowców swych umieją być wdzięczni. Wdzięczności tej dali jasny wyraz w czasie wojny, o czem wszyscy dokładnie wiemy, dlatego tych rzeczy nie będę powtarzał. W ich imieniu p. H. Löwe autor wydanego w r. 1915 słownika niemiecko-żydowskiego w przedmowie do tego dziełka wyraził nadzieję, że żargon żydowski będzie pomostem, po którym wpływ niemiecki przedostanie się do polsko-rosyjskiej i bałkańskiej Pół-Azji. Z oferty tej skorzystali Niemcy w czasie wojny, korzystają i obecnie. Nie dziwcie się więc Panowie, że już choćby tylko z powyższych powodów do żądań waszych w sprawie uprawnienia żargonu odnosić się musimy z jaknajwiększą rezerwą.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#SKaniowski">Chciałbym jeszcze odpowiedzieć na ten zarzut s. Braudego, że się nie pozwala młodzieży żydowskiej w prosektorium kształcić na trupach katolików. Otóż młodzież chrześcijańska uważa, że jeżeli te trupy chrześcijan bezimiennych, żebraków, ludzi wydziedziczonych mają służyć za materiał do nauki, to niech służą dla nich, ale nie dla Żydów. Niech trupy bezimiennych żebraków Żydów znajdą się w prosektorium dla studentów Żydów, to wtedy będzie zgoda między medykami katolikami a medykami Żydami.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#SKaniowski">Chcę odpowiedzieć jeszcze p. s. Kalinowskiemu, który w rozprawie budżetowej przed kilku dniami powiedział: „Muszę stwierdzić, że na Ukrainie podczas pierwszego rządu ukraińskiego Polacy mieli szkoły polskie zupełnie niekrępowane i szkolnictwo polskie mogło rozwijać się zupełnie swobodnie”. Ale to jest tylko jeden fakt historyczny i my go nie negujemy, Wskażę jednak drugi fakt także historyczny, a miał on miejsce w 1918 r., kiedy Austria się rozpadła i kiedy Ukraińcy zachodni zajęli Galicję Wschodnią. Co stało się wtedy ze szkołami polskiemi? Wszystkie zostały zamknięte. Nie pozwalano w szkołach polskich wykładać nawet religii w języku polskim, a Polaków, którzy na ulicach mówili po polsku, katowano za to, że mówią po polsku. To jest drugi fakt historyczny i to musiałem panom senatorom przypomnieć.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Więc te fakty się anulują.)</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! Już nieraz ta wysoka trybuna służyła panom z t. zw. mniejszości narodowej do przedstawiania swoich żalów, skarg i t. d. na ucisk Rządu Polskiego. Panowie żadną miarą nie chcecie pogodzić się ze stanem faktycznym. W wystąpieniach swoich publicznych rzucacie hasła walki z Polską i powodujecie, że ten biedny lud, pragnący spokojnej pracy na roli, czy w warsztatach, zbałamucony przez was, widzi w Polakach swoich nieprzezwyciężonych wrogów. Już onegdaj w Senacie ks. Maciejewicz na to zawołał: „Zmieńcie taktykę, a będziemy mogli mieć do was zaufanie”. Dla was, panowie, nie istnieją prawa, ustawy i Konstytucja Polska. Wy nad temi urządzeniami państwowemi przechodzicie do porządku dziennego, powołując się ustawicznie na traktaty o mniejszościach narodowych, a ja stwierdzam, że kiedy posiadamy tak liberalną Konstytucję, jak nasza z 17 marca 1921 r., to żaden obywatel nie śmie się skarżyć, żeby ona gwałciła jego sumienie czy wolność ducha narodowego. U nas w Polsce wszyscy są równi, niema uprzywilejowanych, ani niema pokrzywdzonych. Lecz panowie chcecie mieć przywileje poza Konstytucją, chcecie mieć jakieś jeszcze inne prawa i w ten sposób chcecie zdobyć to, czego inny obywatel Polski nie posiada. Równe prawa i równe obowiązki. Praw nie uznajecie, lub chcecie mieć większe, a co do obowiązków, to udowadniać nie potrzebuję, że dla wzmocnienia siły państwowej nie pracujecie, jeno robotą swoją wprowadzać usiłujecie rozkład i ferment wewnątrz Państwa. My na to nie pozwolimy i wszelkim tego rodzaju zakusom mocno się przeciwstawimy. Chcemy spokoju i zgodnej współpracy jako równi z równymi, ale najpierw musimy zobaczyć u panów chęci do lojalnej działalności względem naszego Państwa, chcemy się przekonać, że chcecie być lojalnymi obywatelami Polski. Gdy się to uwidoczni, to bądźcie panowie przekonani, że zajdziecie w nas prawdziwych braci, że wtedy praca około urządzenia Państwa potoczy się raźniej i szybciej, że wtedy zapanuje spokój tak bardzo pożądany dla ugruntowania siły mocarstwowej Polski.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! W rozważaniach budżetowych nad gospodarką Rządu w poszczególnych resortach ministerialnych wysuwa się między innemi zagadnieniami natury poważnej troska o przyszłość narodu. Ten problem pozostaje w najściślejszym związku z wychowaniem młodego pokolenia. W zeszłym tygodniu, kiedy referowałem nowelę do ustawy, dotyczącej kwalifikacji zawodowych do nauczania w szkołach średnich ogólnokształcących i w seminariach nauczycielskich, powiedziałem z tej wysokiej trybuny, że takie społeczeństwo, jaki nauczyciel, a więc zaznaczyłem, że należy czuwać nad tem, aby w szkole naszej uczył dobry nauczyciel. Przypomnę Wysokiemu Senatowi, że w roku ubiegłym Polska obchodziła wielką uroczystość, a mianowicie 150-letnią rocznicę utworzenia Komisji Edukacji Narodowej i śmierci ks. Stanisława Konarskiego. Były to dwie wielkie rocznice, związane nicią jednej idei, jednem dążeniem, które przez wychowanie nowego pokolenia chciało wlać w żyły upadającego narodu nowe, twórcze siły.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#SKaniowski">Mówiąc o nauczycielu Komisja Edukacyjna tak powiedziała:</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#SKaniowski">„Skoro włożony na siebie obowiązek przyjmie nauczyciel przejęty ważnością urzędu i świętością powinności swoich, zabierze się do wykonania onych z jak największą gorliwością o pospolite ludzkości i Ojczyzny dobro; uważać siebie będzie jak obywatela służącego Ojczyźnie w wychowaniu synów jej, a współobywatelów swoich, rozważy istotę edukacji człowieka i obywatela, jako ona zależy na tem, aby ucznia sposobnym ze wszystkich miar uczynić do tego, żeby i jemu było dobrze i z nim było dobrze. Cokolwiek stanowi szczęśliwość szczególną człowieka: zdrowie, cnota i obyczaje, rozsądek pewny, dobry rząd domowy, miłość, przyjaźń i szacunek u drugich; cokolwiek składa szczęśliwość publiczną: równa i najściślejsza sprawiedliwość, prawodawstwo mądre, obrona krajowa, cnoty obywatelskie, niepodległość w zdaniu, szlachetność myśli i postępków, szanowanie jako najświętsze własności cudzej; to wszystko jest rzeczą edukacji i celem starań nauczyciela”. Wogóle Komisja Edukacji Narodowej ideał nauczyciela zakreślała bardzo górnie, w nim widząc niejako treść dobrej szkoły i ośrodek dobrego wychowania młodego pokolenia. W XVIII rozdziale tych ustaw Komisji Edukacji Narodowej czytamy takie określenie zadań ucznia:</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#SKaniowski">„Jako każdy z młodzi tym umysłem do szkoły przychodził powinien, żeby oświecenia rozumu i dobrych obyczajów, na czym zależy edukacja, ku dalszemu Ojczyzny i swemu dobru nabył, tak z szczerej swojej chęci i ochoty, a nie z dozoru i przymusu przykładać się ma do wszystkich powinności, jeżeli prawdziwy i trwały pożytek otrzymać żąda. Często zatym sam z sobą rozmyślać będzie: jak mila rzecz jest coraz więcej umieć, czego się nie wiedziało poznawać: rodzicom, krewnym i nauczycielom pociechę, spółrówiennikom przez dobry przykład zachęcenie, sobie chwałę przynosić; sposobić się do przyszłych usług w Ojczyźnie i własnego swego szczęścia; jak przeciwnie żałosna i niesumienna, starań i kosztów Rzeczypospolitej i rodzicielskich, trudów i troskliwości pracujących około edukacji zawód czynić, czas najzdatniejszy do nabycia wszelkiego dobra marnie tracić, siebie na pośmiech i pogardę, a najczęściej na nędzę i niedostatek w dalszym biegu życia wydawać. Te uwagi ożywiać ochotę jego, jakożkolwiek w ćwiczeniach pracę osładzać i szlachetny cel edukacji wystawiać mu będą. Powinien na siebie poglądać, jako na młodego obywatela, który się sposobi i do tego dąży, aby się stał obywatelem dojrzałym”. Czerpiąc ze skarbnicy dorobku duchowego XVIII wieku wzory dla swoich dzisiejszych zamierzeń, musimy sobie powiedzieć, że jest naszym najświętszym obowiązkiem wychowywać dla Rzeczypospolitej zdrowego duchem i ciałem obywatela, któremuby dobrze było w odrodzonej Ojczyźnie i z którymby Państwu było dobrze.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#SKaniowski">W dyskusji budżetowej omówiono już dokładnie, czem ma być szkoła powszechna w Państwie, jakie jej zadanie i jaki ma mieć charakter. Podkreślono również zupełnie słusznie, że szkoła powinna być wolna od wszelkich wpływów politycznych. Szkoła powinna być najświętszą świątynią nauki, z której mają promieniować na młodzież i całe społeczeństwo najszczytniejsze ideały: ukochanie Boga i miłość do Państwa. Taka szkoła wychowa młodzież w duchu moralnym i patriotycznym. Dziś nikt nie poważy się twierdzić, że oświata w ogólnej gospodarce państwowej jest rzeczą obojętną czy drugorzędną. Wszyscy wiemy, ilu mamy analfabetów, wszyscy wiemy, że w spadku po zaborcach otrzymaliśmy sieć szkolną bardzo niedostateczną i lichą, zwłaszcza na terenie b. Królestwa Kongresowego. Wiemy, że obok dobrego nauczyciela potrzebna jest i dobra szkoła.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#SKaniowski">O zagadnieniu budowlanem mówiono i w Sejmie, mówiono obecnie i w Senacie; chcę tylko podkreślić, że obecnie już niewiele czasu mamy letniego i jesiennego na pracę budowlaną, że te prace należy z jak największym pośpiechem wykonać. W przeświadczeniu, że akcja budowlana trwać musi dłuższy czas, wyrażamy nadzieję, że Rząd na podstawie wypracowanego planu budowlanego będzie z roku na rok oddawał nowe budynki szkolne. W tej pracy nie wolno zwalniać tempa, bo każde opóźnianie roboty przyprawia społeczeństwo o straty nie dające się obliczyć.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#SKaniowski">Chcę podkreślić bardzo smutny objaw, jaki w ostatnich czasach miał miejsce, a mianowicie, że w czasie zimowym bardzo wiele szkół z powodu braku opału było zamykanych. I tak w ostatnim sezonie zimowym 46% szkół z powodu niedostarczania opału na czas stało całemi miesiącami nieczynne i czas najlepszy dla pracy szkolnej marnowano.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#SKaniowski">Otóż należałoby, by Rząd zawczasu tą sprawą się zajął. Przypominam, że w Sejmie domagano się we wnioskach od Rządu, by zaliczkował wydatki preliminowane w budżetach rad szkolnych miejscowych, zanim ściągnięte zostaną podatki. Tę kwestię administracji szkolnej należy poddać gruntownej rewizji i uczynić należy wszystko, aby aparat szkolny należycie funkcjonował.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#SKaniowski">Co się tyczy nauczycielstwa samego i jego kwalifikacyj, to o tem szczegółowo mówiono, chcę tylko podkreślić jeden moment, że pod względem gospodarowania silami nauczycielskiemi należałoby zwrócić uwagę na nasze Kresy Wschodnie. I zgodzę się co do tego z postem referentem Rymarem, że wysyłanie do województw wschodnich (na Wołyń, Polesie, Wilno, Nowogródzkie) sił niewykwalifikowanych w tak wielkiej ilości nie przyniosło ani korzyści, ani zaszczytu Państwu Polskiemu i polskiej kulturze. Odzie są warunki trudne pod każdym względem, tam wysyłać się powinno ludzi kwalifikowanych i życiowo silniejszych. Dziś ten wielki błąd odrobić trudno, ale nie mniej czas jeszcze na postawienie nakazu: od dziś nie puścimy do szkolnictwa wogóle, a do szkolnictwa powszechnego w województwach wschodnich w szczególności, ani jednej siły niekwalifikowanej — co więcej, jak najszybciej wycofamy sity niefachowe, dotąd w szkolnictwie tem zatrudnione.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#SKaniowski">Co do redukcji nauczycieli chciałem podkreślić jedną rzecz, że powinno uważać się na rozsądną gospodarkę. Dużo wrzawy narobiło rozporządzenie iż dnia 16 czerwca 1924 r. w sprawie redukcji nauczycieli i zakładania i otwierania szkół powszechnych na rok szkolny 1924/25. Na wschodzie jest dużo kolonii polskich bez szkół, koloniści czekają na oświatę, i w razie gdyby ten reskrypt miał być utrzymany, będą oni dalej bez światła wiedzy dla swoich dzieci. Nie wolno nam zapominać o obowiązkach kulturalnych względem tych, którzy osiedlili się na wschodnich krańcach naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#SKaniowski">Chciałbym podkreślić jeszcze jeden objaw ujemny, a mianowicie ten, że zeszłego roku mówiono o redukcji koni inspektorskich. Inspektorzy sami proszą o zredukowanie koni, bo mają zbyt szczupłe fundusze na utrzymanie tych koni. Co do mnie, to wyrażę zapatrywanie, że jeżeli gospodarka tak dalej pójdzie, to konie same się zredukują, bo pozdychają.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#SKaniowski">Chcę podkreślić jeszcze jedną rzecz ze stanowiska naszego stronnictwa, mianowicie ten Objaw, że 95% naszej młodzieży uczy się rolnictwa od swoich ojców, dziadów i t. d. Szkół rolniczych jest bardzo mało, należałoby więc przystąpić do odpowiedniego pogłębienia dokształcania, według systemu, który jest na Zachodzie przyjęty. Takie przygotowanie do życia w szkołach powszechnych drogą dokształcania, przyniesie wielką korzyść dla rzesz rolniczych.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#SKaniowski">Szkoły rolnicze dotychczasowe niech zostaną ośrodkiem nieco wyższej wiedzy rolniczej w swoim powiecie czy na obszerniejszym terenie, ale nie mogą przygotować do zawodu rolniczego.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#SKaniowski">Co do szkół zawodowych podkreślę jeden w moment. Przejęto 19 szkół zawodowych od Tymczasowego Wydziału Samorządowego we Lwowie na mocy rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z dnia 26/X.1921 r. Opieka nad temi szkołami przeszła na rząd polski. Mimo to szkoły te do dzisiaj mają dziwną nomenklaturę, co wygląda bardzo zabawnie. Np. b. krajowa szkoła tkacka w Krośnie, b. krajowa szkoła kołodziejsko-kowalska w Kamionce Strumiłowej. Taka jest pieczątka i nazwa tych szkół zawodowych galicyjskich. Co to znaczy: „b. krajowa szkoła”? Należałoby jakoś ten tytuł usunąć. Wprost nie umiem sobie wytłomaczyć, czy może mieć jakieś znaczenie wydany przez takie szkoły dokument czy świadectwo z napisem, bo świadectwo wydane z pieczątką „b. szkoła” znaczy, że obecnie już niema tej szkoły. Proszę Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o wejrzenie w te rzeczy i o unormowanie nazw tych dawnych szkól zawodowych w dzielnicy galicyjskiej.</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#SKaniowski">Teraz parę słów o szkolnictwie prywatnem. Prywatnych szkół gimnazjalnych jest w Polsce bardzo wiele, bo 513, gdy szkół publicznych jest 255. Przypomnę, że stosownie do uchwały Sejmu Ustawodawczego z dnia 18 marca 1921 r. na pokrycie deficytu, wynikłego ze zwolnienia uczniów niezamożnych od wpisów, udzielało się zasiłków tym szkołom, które opłacają personel szkolny według norm państwowych z doliczeniem najwyżej 10%. W obecnym ustawodawstwie w obecnym budżecie, niema rubryki zasiłków dla szkolnictwa prywatnego. To nie powinno się powtórzyć w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#SKaniowski">Chcę tu jeszcze odeprzeć zarzut, jaki postawił s. ks. Bolt. Powiedział on, że na Pomorzu młodzież nie prowadzi się należycie, że szerzą się kradzieże i jest wśród młodzieży wielki procent klasyfikacji ujemnych. Otóż chcę na to odpowiedzieć, że nie można poszczególnych wypadków generalizować. Młodzież nasza jest naogół dobra, a jeżeli się tu i owdzie znajdzie jakieś wykroczenie, to władze szkolne wkraczają i usuwają.</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#SKaniowski">Muszę zakończyć, bo p. Marszałek Senatu przypomina mi już dwukrotnie, że mój czas upłynął. Na zakończenie chciałbym wyliczyć kilka braków w szkolnictwie średniem. Mianowicie brak jest rubryk na wycieczki naukowe, na metodyczne dokształcanie nauczycieli, na honoraria za opracowywanie podręczników i pomocy naukowych, na przeprowadzki, koszty rejentalne, sądowe i z tytułu przeniesienia własności, na koszty utrzymania ogrodów botanicznych, na szkolnictwo prywatne, na stypendia dla nauczycieli i kandydatów na nauczycieli, na stypendia dla uczniów, na zasiłki dla burs i instytucji, opiekujących się młodzieżą; na zapomogi na studia i prace pedagogiczne, na zasiłki dla wysłużonych nauczycieli szkól prywatnych, na nowe zakłady naukowe. Te wszystkie braki są bardzo wielkie. Z ciężkiem sercem przyjęliśmy je do wiadomości, ale wyrażamy zapatrywanie, że w przyszłym budżecie takich braków u nas nie będzie.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#SKaniowski">Stronnictwo moje będzie głosowało za budżetem.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#SKaniowski">Na samym końcu odczytam rezolucje, zgłoszone przezemnie:</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-5.56" who="#SKaniowski">„1) SENAT wzywa RZĄD, aby zawczasu wydał odpowiednie zarządzenia zapewniające szkołom powszechnym potrzebną ilość opalu na sezon zimowy roku szkolnego 1924/25.</u>
<u xml:id="u-5.57" who="#SKaniowski">2) Z uwagi na to, że bez odpowiednich budynków szkolnych nie może szkoła odpowiedzieć swemu zadaniu, a pod tym względem jest sytuacja nader opłakana, SENAT wzywa RZĄD, aby zorganizował długotrwałe kredyty na budowę szkół, a po zapewnieniu tychże, aby natychmiast przystąpił do szerokiej akcji budowlanej.</u>
<u xml:id="u-5.58" who="#SKaniowski">3) Z uwagi na to, że z powodu obcięcia budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w roku sanacyjnym w budżecie tegorocznym nie uwzględniono zupełnie bardzo ważnych pozycyj któreby miały na celu dalsze kształcenie nauczycieli, SENAT wzywa RZĄD:</u>
<u xml:id="u-5.59" who="#SKaniowski">a) aby w budżecie na rok 1925 była wstawiona odpowiedniej wysokości pozycja na wyjazd nauczycieli szkół średnich zagranicę dla studiów naukowych i pedagogicznych;</u>
<u xml:id="u-5.60" who="#SKaniowski">b) aby w budżecie na rok 1925 wstawiono odpowiedni kredyt na prowadzenie uzupełniających kursów nauczycielskich dla nauczycieli szkól średnich, obejmujący całokształt przedmiotów wykładanych.</u>
<u xml:id="u-5.61" who="#SKaniowski">4) SENAT wzywa RZĄD, aby:</u>
<u xml:id="u-5.62" who="#SKaniowski">a) w budżecie na rok 1925 wstawił większa pozycję na „Wydawnictwa” i „Biblioteki nauczycielskie”, albowiem w tegorocznym budżecie w dziale V par. 6 poz. 2 jest bardzo skromna wprost małoznaczna — a to tem bardziej, że ma służyć dla pokrycia wydatków na cele trzech rodzajów szkolnictwa (powszechnego, średniego, ogólnokształcącego i zawodowego).</u>
<u xml:id="u-5.63" who="#SKaniowski">5) SENAT wzywa RZĄD, aby w budżet na rok 1295 wstawił odpowiednią pozycję na djety dla kierowników wycieczek szkolnych, które mają na celu zapoznanie młodzieży z kulturą, zabytkami i właściwościami kraju.</u>
<u xml:id="u-5.64" who="#SKaniowski">6) Celem uproszczenia administracji szkolnej SENAT wzywa RZĄD, aby przeprowadził reorganizację biur rad szkolnych powiatowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Preliminarz budżetowy, przedłożony przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na rok bieżący, wynosił 105 milionów złotych, przychodzi jednak do Senatu w kwocie 241,600,000. Budżet ten jest trzykrotnie większy od wydatków na te cele preliminowanych na rok 1923, a referent sejmowy był zdania, że jeszcze będą potrzebne dodatkowe kredyty. Ja jednak jestem innego zdania. Wobec tego, że referent generalny powiedział, że dochody będą mniejsze o 250 milionów mniej więcej niż są preliminowane, zdaje się, że Rząd nie będzie mógł nawet tyle wpłacić, ile w tym budżecie jest przewidziane i od Rządu będzie zależało, które wydatki będą wykonane, a które nie.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SThullie">Chociaż na szkoły powszechne wydaje Państwo 67% całego budżetu, a liczba szkól wzrosła w porównaniu z czasami przedwojennemi o 100%, zaś liczba uczniów o 48%, mimo to wyniki nie są jeszcze odpowiednie do tych cyfr, a to wskutek braku pomocy naukowych i braku opału. Poprzedni mówca o tych sprawach już mówił, dlatego ja przyłączam się do jego wywodów.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SThullie">Szkolnictwo powszechne cierpi także z powodu braku budynków. Najwięcej ma dzielnica pruska; Małopolska ma 63%; zabór rosyjski 3% własnych budynków. Potrzeba wydatku na budynki dla szkół powszechnych jest ogromna i trudno by było Rzeczpospolitej na ten wydatek się zdobyć, jeżeli nie potrafimy go zmniejszyć w ten sposób, że postawimy mniejsze wymagania co do budynków szkolnych, niż to zrobiło Ministerstwo. Lepiej będzie, jeżeli będziemy mieli budynki skromniejsze, ale jeżeli one wogóle będą, niż trzymać się ideału i nie mieć budynków wcale.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SThullie">Przechodzę teraz do szkolnictwa średniego. Tutaj uderza nas, że na Pomorzu i w Poznańskiem liczba szkół polskich jest zaledwie dwa razy większa od szkół niepolskich, a w kuratorium wileńskiem 16 szkołom polskim odpowiada 15 niepolskich. Z tego wynika, że szkól polskich jest stosunkowo za mało i powinniśmy koniecznie dążyć do powiększenia ich liczby.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SThullie">Rząd przychodzi także z pomocą szkołom prywatnym, ale pomoc ta jest w ten sposób wykonywana, że daje się urlopy płatne nauczycielom, którzy w szkołach tych uczą. Według mojego zdania, ponieważ takie urlopy płatne obciążają szkolnictwo publiczne i są właściwie subwencjami dla szkolnictwa prywatnego, powinno to znaleźć odpowiedni wyraz w budżecie. Przy takich płatnych urlopach dzieją się czasem rzeczy nieodpowiednie. I tak udzielono pewnemu dyrektorowi gimnazjum we Lwowie urlopu, aby mógł prowadzić zakład wychowawczy metodystów, przyczem ten dyrektor odstąpił od wiary katolickiej, a figuruje ciągle jeszcze jako znajdujący się na płatnym urlopie. Czy w ten sposób Rząd subwencjonuje amerykańskich metodystów?</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SThullie">Wprowadza się nowy system nauki, o którym nie będę nić mówił, tylko jedno muszę podnieść. Mam na myśli wiwisekcje, które w szkolnictwie zaprowadzono, w ten sposób zaprawiając dzieci do okrucieństwa. Rozumiem potrzebę wiwisekcji w szkołach wyższych, gdzie chodzi o cele naukowe, ale tu niema mowy o takich celach naukowych, a jest to bardzo szkodliwe pod względem moralnym.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SThullie">Podnieść muszę także niebardzo przychylne stanowisko Ministerstwa względem szkolnictwa handlowego w Małopolsce. Ministerstwo już obniżyło typ szkół handlowych, istniejących we Lwowie i Krakowie, a rozwojowi prywatnej szkoły eksportowej we Lwowie stawia trudności, zamiast o ile możności dopomóc tej szkole, która jest dla Polski tak potrzebna. Mam nadzieję, że dotychczasowa niechęć do tego rodzaju szkół ustąpi sprawiedliwemu postępowaniu Ministerstwa, które przecież nie może się ograniczać do popierania szkół w Warszawie, ale będzie je popierało także w całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SThullie">Przechodzę teraz do szkół wyższych. Tutaj zwrócić muszę uwagę, że budżet nauki i szkół wyższych wynosi tylko 10% budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, tyle ile szkolnictwo średnie, a 6, 7 razy mniej niż szkolnictwo powszechne. Nie wiem czy stosunek ten jest odpowiedni. Postęp nauki, która ma też ogromne znaczenie dla Państwa, związany jest ściśle z laboratoriami, których budowa i utrzymanie wymaga ogromnych kosztów, ale koszty te są niezbędne dla rozwoju przemysłu a nawet i dla obrony Państwa. Oszczędzać na tem nie można. Dotychczasowej ilości szkół wyższych ani wydziałów w naszych szkołach obecnych nie potrzebujemy wcale powiększać, chodzi tylko o to, żeby istniejące już szkoły i wydziały lepiej zaopatrzyć w środki potrzebne do nauki, aby nauka polska mogła podążyć za nauką światową i zrównać się z nią.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SThullie">Procent studentów żydów w szkołach wyższych wynosił 25,9, więc jest około 2½ raza większy niż to odpowiada stosunkowi procentowemu ludności. Jasną jest rzeczą, że to się dzieje z krzywdą ludności chrześcijańskiej i usunięcia tej krzywdy się domagam. Na niektórych uniwersytetach procent żydów jest jeszcze większy, w Krakowie 32,3%, w Warszawie 31,8%, we Lwowie 43,9%, w Państwowym Instytucie Dentystycznym 45,7%. Otóż stosunki takie są niemożliwe nadal do utrzymania i dlatego też zdziwiłem się ogromnie, że p. s. Braude właśnie co do tego punktu skarży się jeszcze, że się krzywda żydom dzieje. Skarży się także, chociaż znowu niesłusznie, na to, że żydów nie dopuszcza się jako profesorów do uprawiania nauki i że z tego powodu nauka polska stoi niżej od innych. Powoływał on się tutaj na przemówienie p. Prezesa Rady Ministrów. Nie przypominam sobie dobrze tego ustępu przemówienia, ale chociażby nawet p. Prezes Rady Ministrów wyraził takie zapatrywanie, to ja uznaje p. Prezesa Rady Ministrów jako fachowca w sprawach finansowych, ale w sprawach nauki, w sprawach badań naukowych zdaje mi się, że nie jest on taką powagą, żeby się na niego powoływać.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SThullie">Ważną rzeczą dla nauczania średniego i wyższego są podręczniki szkolne, 'których cena jest ogromnie wysoka, dla studentów często niedostępna. Jedną z głównych przyczyn tej drożyzny, jest drożyzna papieru. Szkoły wyższe już niejednokrotnie udawały się do Ministerstwa, ażeby uwolnić od cła papier przeznaczony na podręczniki naukowe. Cło wprawdzie zostało zniżone, ale to nie wystarcza. Nasze papiernictwo pracuje maszynami z przed 50 laty, nie możemy więc ochraniać takiego przemysłu i przez to pozbawiać narodu książek. Żądamy więc zupełnego uwolnienia od cła papieru, przeznaczonego na podręczniki i na dzieła naukowe. I dlatego też pozwalam sobie zgodnie z Komisją Oświatową przedstawić rezolucję do uchwalenia;</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SThullie">„Senat wzywa Rząd, aby zniżył wydatnie lub zniósł zupełnie cło od papieru przeznaczonego na podręczniki szkolne i wydawnictwa naukowe”.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SThullie">Uchwalona ustawa o szkolnictwie przewiduje szkołę dwujęzyczną. Jednak pomimo to zostają jeszcze szkoły prywatne, w których wykłada się w jednym języku. Otóż budowanie takich szkół prywatnych i dostarczanie dla nich urządzeń, jest dla nas, Polaków, wskazane i pożyteczne tam, gdzie jesteśmy w mniejszości. Ale są trudności co do budowy szkół. Mianowicie według obecnego prawodawstwa, na to, ażeby otrzymać od Rządu subwencję, czy pożyczkę, musi gmina zakupić grunt i tę pożyczkę zagwarantować. Jeżeli chodzi o szkoły mniejszości, to trudno żądać od gminy, której większość jest innej narodowości, ażeby to zrobiła, dlatego domagamy się zmiany ustawy pod tym względem, żeby mogła to robić nie tylko gmina, ale również towarzystwa oświatowe albo inne, aby w ten sposób umożliwić budowę szkół dla mniejszości.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SThullie">Przechodzę teraz do budżetu Wyznań. Oświadczam, że jestem za daleko idącą tolerancją dla wyznań przez rząd uznanych, jesteśmy za ich autonomią, domagamy się przeto zniesienia ustaw państw zaborczych, które temu się sprzeciwiają, a przedewszystkiem żądamy zniesienia przestarzałego ustawodawstwa, krępującego sprzecznie z Konstytucją kościół katolicki, zawartego w 9 i 11 tomie ustawodawstwa rosyjskiego. Obecnie wprawdzie te ograniczenia przeważnie nie są wykonywane, ale mimo to dążymy do wyraźnego zniesienia tych praw. Jak żydzi domagają się zniesienia ograniczeń, które ich dotyczą, tak samo i my domagamy się zniesienia ograniczeń naszego kościoła. Dlatego stawiam w porozumieniu z Komisją następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#SThullie">„Senat wzywa Rząd, aby jaknajrychlej wniósł projekt ustawy, znoszącej ograniczenia, zawarte w danych ustawach rządów zaborczych, krępujące wbrew Konstytucji kościół katolicki”.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głos: Tylko kościół katolicki, a inne wyznania nie?)</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#SThullie">Ja tylko wnoszę co do kościoła katolickiego. Panowie mogą wnieść tylko rezolucję co do innych wyznań.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#SThullie">Chcę teraz powiedzieć jeszcze parę słów o potrzebie i celach zawarcia konkordatu. Tutaj nie potrzeba dużo udowadniać, dlatego żądamy tego konkordatu. Przedewszystkiem większość państw cywilizowanych ma stosunki ze Stolicą Apostolską uregulowane na mocy konkordatu. Polska tembardziej powinna mieć konkordat, że religia katolicka jest wyznaniem największej części ludności. Dalszy powód jest ten, że cześć kraju należy do djecezji, których siedziba jest poza obrębem Rzeczypospolitej, jak Śląsk Cieszyński; Śląsk Górny a i na Wileńszczyźnie są takie stosunki. Z tego mogą wyniknąć skutki dla Państwa niebezpieczne i konieczną jest rzeczą, ażeby konkordat te sprawy uregulował.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#SThullie">Nareszcie uposażenie kleru, sprawa ta wiąże się ze sprawą reformy rolnej i może być załatwiona tylko po porozumieniu ze Stolicą Apostolską. Więc, znowu zgodnie z Komisją Oświatową. Pozwolę sobie przedstawić rezolucję:</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#SThullie">„Senat wzywa Rząd, aby w najbliższym czasie zawarł konkordat ze Stolicą Apostolską”.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#SThullie">Jeszcze parę słów o świętach. W pełnomocnictwach daliśmy Rządowi możność uregulowania świąt, rozumie się w porozumieniu z kościołem katolickim. Ale idzie tu jeszcze o święta unickie. Otóż kościół unicki ma daleko więcej świąt, niż kościół rzymsko-katolicki. Jeżeli chodzi rzeczywiście o to, ażeby było więcej dni roboczych, to nie trzeba się ograniczać do zniesienia tylko pewnej ilości świąt rzymsko-katolickich, ale także i unickich. Dlatego prosimy Ministerstwo, żeby w rokowaniach z Rządem, dążyło do zredukowania także świąt grecko-katolickich, i żeby podobne redukcje Rząd przeprowadził także w stosunku do cerkwi prawosławnej.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#SThullie">W myśl Komisji Oświatowej wnoszę odpowiednią rezolucję:</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#SThullie">„Senat wzywa Rząd, aby w rokowaniach o konkordat ze Stolicą Apostolska starał się o przyjęcie przez obrządek grecko-katolicki kalendarza gregoriańskiego i o zmniejszenie ilości świąt grecko-katolickich do liczby obowiązującej dla obrządku rzymsko-katolickiego.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#SThullie">Senat wzywa Rząd, aby odnośne rokowania co do ilości świąt przeprowadził też z zarządem cerkwi prawosławnej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SHasbach">Wysoki Senacie! Z Wielkiem zadowoleniem moglibyśmy dziś skonstatować, że jest dopuszczalne odczytywanie dłuższych przemówień u nas w Senacie. To jest dla nas, dla przedstawicieli mniejszości narodowych, wielkie ułatwienie, jednak ja, chociaż jestem takim przedstawicielem mniejszości narodowych, dam sobie radę i o ile mi nie zabraknie słów, powiem Panom, co będzie potrzeba.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SHasbach">Proszę Panów, sprawy wyznań religijnych i oświecenia publicznego i wszystkie sprawy, które były w zeszłym tygodniu omawiane podczas debaty o ustawach, dotyczących organizacji szkolnictwa i języka państwowego, są ściśle z sobą związane. Widzimy w tych wszystkich sprawach, jak czerwoną nić, to, że są one skierowane przeciwko mniejszościom narodowym.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SHasbach">Podczas owej debaty w zeszłym tygodniu konstatował p. s. Koerner, że zapomnieli panowie o istnieniu żydów. To samo mogę ja dziś skonstatować, że zapomniano o egzystencji Niemców, których i w Kongresówce i w Galicji znaczna ilość się znajduje. Dla nich jest to ogromnem utrudnieniem, że nie mogą w sądach i w pewnych władzach używać swojego języka macierzystego. Żądania, mniejszości narodowych są oparte na gwarancjach, które rząd polski dal Lidze Narodów przy przyznaniu Polsce pewnych granic. Wiadomo było, że przez przyznanie tych granic pod władzę Polski oddaje się ogromną ilość mniejszości narodowych, i właśnie forum międzynarodowe żądało od Polski gwarancji.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#SHasbach">Słyszeliśmy w zeszłym tygodniu w Komisji Skarbowo-Budżetowej, co było dla nas bardzo ważne i przyjemne, że większość tej Izby stoi na stanowisku, iż traktaty międzynarodowe muszą być gruntownie utrzymane i tę samą opinię wyraził przedstawiciel Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Działo się to przy dyskusji w sprawie oddania dóbr księciu austriackiemu. Proszę Panów, sądzimy, że jeżeli Polska, Rząd polski, parlament polski w takim wypadku stoi na stanowisku wykonania traktatu międzynarodowego, to tembardziej powinne dotrzymać traktatów w tych punktach, które odnoszą się do polskich obywateli.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SHasbach">Przechodzę do spraw szkolnictwa. P. s. Thullie powiedział, że w pewnej części naszego kraju niema dość szkół polskich. Przyznajemy to i jesteśmy tak samo za tem, aby cała kultura w Polsce się podniosła, ażeby analfabetyzm się zmniejszył, ale te szkoły polskie nie powinne być otwierane takim sposobem, jak to się czasami u nas dzieje. U nas robi się to w taki sposób, że zamyka się niemieckie szkoły i do tych samych budynków wsadza się szkoły polskie. Podobnie dzieje się w zakresie reformy rolnej. Nie widziałem ani na Pomorzu, ani w Poznańskiem, żeby Ministerstwo Reform Rolnych dużo nowego zrobiło; widziałem tylko, że z jednej osady wyrzuca się ludzi, którzy tam pracowali przez wiele lat dla dobra kraju, w którem żyli, i do tych samych osad wprowadza się nowych ludzi. Czy oni będą pracowali na korzyść kraju, to dopiero w przyszłości zobaczymy. To samo się robi ze szkołami.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#SHasbach">Są szkoły bardzo ładnie wybudowane za pieniądze niemieckiej ludności i to jest bardzo łatwo i bardzo wygodnie zmienić taką szkołę niemiecką na polską. Wczoraj dostałem list z Wilkowyji pod Gnieźniem, skąd taki wypadek podają do wiadomości. Pewnego pięknego dnia inspektor szkolny oświadczył, że ta szkoła już nie będzie istniała, że trzeba wybrać nową reprezentację. Ta reprezentacja będzie zwołana przez wójta i wójt mówi do rodziców: proszę panów, ponieważ jesteście niemcami, wiec nie macie wcale przedstawicielstwa w tej radzie i nie mogę was wpisać do tej listy. Ta skarga została wniesiona przez dawniejszą rade szkolną. Tym ludziom odebrano szkołę i teraz 30 albo 40 dzieci nie mają gdzie iść do szkoły. Ja ten wypadek Panu Ministrowi dokładnie jeszcze przedłożę.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#SHasbach">Dostaliśmy wczoraj również skargę z Torunia, gdzie zamknięto szkołę średnią, w której się uczyło 200 dzieci niemieckich. Nie widzę żadnej podstawy prawnej do tego i będę bardzo ciekawy odpowiedzi, jaką mi da p. Minister w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#SHasbach">Utrudnienia, które nam robi Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, są ogromne. Skonstatowaliśmy, że w ostatnim roku do tego Ministerstwa wysłaliśmy więcej wniosków, petycji i t. p., niż do wszystkich ministerstw razem.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#SHasbach">Proszę Panów! Mogę Panom powiedzieć, że wszystkie nasze projekty, nasze postulaty są oparte na pewnych gwarancjach, my nie żądamy żadnych prerogatyw, tylko staramy się o to, abyśmy dostali to, co zostało nam zagwarantowane. Idzie o interpretację tych wszystkich traktatów, idzie o dobrą wolę i do tego chcieliśmy dojść. Ale jak długo u naszych czynników rządowych nie będzie dobrej woli, to zmiany nie będzie i stosunki między mniejszościami narodowemi a Rządem nie mogą być takie, żebyśmy mogli głosować za budżetem.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#SHasbach">Proszę Panów! Mieliśmy przecież bardzo dobry przykład innego postępowania. Przypomnę Panom czasy rosyjskie i to, jakie położenie było na Bałtyku, w jakim położeniu byli Niemcy nadbałtyccy. Tam Niemcy mieli swoje szkoły. Rozumie się, że mowy państwowej dobrze uczono i każdy człowiek, który się uczył w tych szkołach, musiał nią władać, a jestem przekonany, że także wielu Panów polskiej narodowości uczyło się w uniwersytetach i w szkołach tam nad Bałtykiem, bo one były dobre. Tam wykłady odbywały się w języku niemieckim, ale rosyjski język jako urzędowy był tak samo używany. Czy Panowie nie przyznają, że ci Niemcy, którzy żyli nad Bałtykiem, byli doskonałymi obywatelami rosyjskimi, że Rosja mogła się w każdym czasie na nich oprzeć? Ja nie widzę powodu, dlaczego takie stosunki, jakie tam były, nie mogłyby zapanować i u nas na przyszłość, ale to zależy naturalnie od dobrej woli Rządu, Rząd zaś robi to, co mu wskazuje parlament.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#SHasbach">Dalej mamy ogromne trudności, ażeby dostarczyć dostateczną ilość nauczycieli. I pod tym względem wszystko zależy tylko od dobrej woli, ażeby Rząd nam pomagał. Jeżeli np. potrzebujemy nauczycieli fachowych, którzy są obywatelami w. m. Gdańska, to jest jakiś paragraf w ustawie, który można i tak i tak interpretować, i mimo to, gdy stawiamy wniosek o dopuszczenie takiego nauczyciela do naszych szkół prywatnych, gdzie my sami płacimy duże pieniądze za tego nauczyciela i za całe wykształcenie naszych dzieci, Ministerstwo pozwolenia nam nie daje. Ja jestem tego zdania, że w kraju takim, jak nasz, gdzie analfabetyzm jest jeszcze tak wielki, może lepiejby było, żeby się uczyć od kogokolwiek. Chciałbym właśnie i p. Ministrowi dać moją opinię, że i dla ministerstwa szkolnictwa pożądanemby było więcej oświaty a mniej polityki.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#SHasbach">Proszę Panów, ja kończę swoje przemówienie, Klub nasz za budżetem nie będzie głosował.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Godlewski.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Głos: Niema go.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Głos ma s. ks. Maciejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SksMaciejewicz">Europa już od setek lat przechodziła najrozmaitsze ewolucje i przybierała najrozmaitsze kształty. Był czas, kiedy każdy kraj europejski, stawszy się chrześcijańskim, uważał za swoje zadanie rozwijać ducha chrześcijańskiego wśród, tych napływowych elementów, jakimi były ludy, przechodzące ze wschodu i północy podczas wędrówki narodów. Nic więc dziwnego, że wtedy dwie rzeczy ściśle się łączyły — chrystianizm i moc państwa. Jednak z biegiem czasu nadużycie władzy państwowej rozwinęło się dość daleko i dość szeroko i przyszedł nowy okres, kiedy ewolucja państwo chrześcijańskie przekształciła w Imię haseł postępu, reformacji i t. d., na zasadzie sławnego „cujus regio, ejus religio” czyje państwo, tego wyznanie. Ale to dziś się zmieniło, nawet zbankrutowało i nasze dzisiejsze demokracje stoją na stanowisku „suum cuique” „każdemu oddać, co się mu należy”.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SksMaciejewicz">Zdaje mi się, że Państwo Polskie zrozumiało to wielkie zadanie, i każdemu chce oddać, co mu się słusznie należy. Sądzę, że z czystem sercem mogę twierdzić. iż nikt u nas nie może z dobrą wolą zaprzeczy Państwu Polskiemu tej tendencji, iżby nie chciało oddać każdemu tego, co mu się należy. Jeżeli może nie daje odrazu, jeżeli nie idzie w tym względzie ekspresem naprzód, to tylko dlatego, że budujemy się dopiero, że nasze Państwo nie należy do tych państw, które istniały bez przerwy i rozwijały się, lecz musiało w pożarach, zgliszczach i rozlewie krwi budować swoje fundamenty, bronić swoich granic i tworzyć ustawy. W ten sposób, nic dziwnego, że są pewne niedokładności i braki. Chciałbym bardzo, aby ci panowie, którzy powiadają, że z nami razem niosą losy Państwa...</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Głos: Objaw dobrej woli.)</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SksMaciejewicz">...byli cierpliwi i chcieli zrozumieć, że to Państwo, które ledwie co powstało, nie może odrazu myśleć tylko o nich, lecz przedewszystkiem o własnych granicach i wzmocnieniu swojego bytu.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SksMaciejewicz">Otóż, jeżeli chodzi o objaw dobrej woli, to wydaje mi się, że dzisiejsza mowa s. Braudego wcale nie znamionuje dobrej woli. Ton, w którym przemawia, był tonem rozkazu, pogróżek i zapowiadania, że ma być autonomia dla żydów, od której nie odstąpią i od której się nie cofną, a Rząd musi dać fundusze, nie pytają się jednak, z czego ten Rząd pokryje to wszystko, o co im chodzi. Kiedy nam dziś chodzi o związanie końca z końcem kiedy nam chodzi o zrównoważenie budżetu, s. Braude występuje z groźnym protestem i żąda, ażeby dano mu wszystko, bo on na to czeka i tego pragnie. Ja to kładę na karb temperamentu p. Braudego, tylko mnie dziwi jego konsekwencja logiczna. Powiada pięknie, że naród żydowski szanuje ogromnie swoich zmarłych, a z drugiej strony wytyka nam, że my, naród postępowy i kulturalny, nie umiemy szanować tych bezimiennych bezdomnych, nieszczęśliwych i on staje w ich obronie. Zdawałoby się, że konsekwencja będzie ta: my, szanując tych umarłych, krajać ich w prosektorium nie będziemy. Ale s. Braude nie mówi: „damy do prosektorium swoich trupów tyle, ile młodzieży żydowskiej w tych uniwersytetach się kształci”, tylko rzuca frazes po to, ażeby przez pisma, doszło do wiadomości tej biednej, przesądnej baby, która zabieranie ciała uważa za czynność antyreligijną, że senator żyd, który bronił chrześcijańskiego trupa zmarłego biedaka, a ze strony chrześcijańskiej nie było nikogo, któryby bronił jej trupa po śmierci. Przynajmniej tak ja zrozumiałem to rozumowanie s. Braudego.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#SksMaciejewicz">Otóż trzeba być konsekwentnym i trzeba konsekwentnie rzeczy te przeprowadzać. Jeszcze raz, jak mówiłem kiedyś, i teraz powtarzam: miejcie panowie cierpliwość, a gdy ją będziecie mieli, to się przekonacie, o naszej dobrej woli, bo nikt was nie prześladuje i nie eksterminuje. Przypuszczam zresztą, że jeszcze sprawy żydowskie będą na porządku dziennym, wtedy będziemy mogli o nich mówić, teraz śpieszę do innej sprawy.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SksMaciejewicz">Chodzi o s. Bohdanowicza. P. s. Bohdanowicz przedstawił siebie jako uosobienie pewnych tendencji i kierunków cerkiewnych, czy religijnych w społeczeństwie rosyjskiem. P. s. Bohdanowicz postawił nam bolesny zarzut, powiedział, że Ministerstwo chce stanowczo wyniszczyć prawosławie i dąży do tego, aby obniżyć jego urok i znaczenie i że właśnie dopiero wtedy będzie świetlana jego przyszłość i jasna droga, jeżeli z tej dzisiejszej drogi Ministerstwo się cofnie.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SksMaciejewicz">Słuchając tego wszystkiego, pytam sam siebie, kiedy Rząd wydał takie rozporządzenie, a Sejm i Senat taką ustawę, któraby ograniczała prawosławnych, dawniejszych Rosjan, a jak się powiada dziś, Białorusinów czy Ukraińców? Nie mogłem tego nigdzie znaleźć, a w szczególności ani jednego takiego faktu. Te zarzuty obracają się tylko około pewnych nadużyć miejscowych — tam ktoś zamknął drzwi cerkwi, gdzieś jakiś ksiądz sprzedał ornaty i przedmioty religijne z cerkwi. Przypuszczam, że gdyby tak było, to prokuratoria wtrąciłaby się w tę sprawę, dowiedziawszy się o takim fakcie.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SksMaciejewicz">Dalej Panowie się skarżycie, że na Placu Saskim sobór się rozbiera. Ja pierwszy w poprzednim Sejmie broniłem tej sprawy i może wskutek mego przemówienia uchwalono wówczas dalsze istnienie tego soboru, ale nie dlatego, żeby go oddać ludności prawosławnej, lecz, że ten budynek był potrzebny naszym żołnierzom i naszej ludności. I dziś powtarzam: może jest to błędem, że się stało tak, jak się stało. Ale jeżeli s. Bohdanowicz przedstawia to jako ranę prawosławia, które jest gnębione, to muszę powiedzieć, że chociaż ja, jako kresowiec, może mniej odczuwam to, że Polacy we wnętrzu Państwa, w sercu narodu nie mogli znieść, ażeby ten budynek stał dalej w stolicy jako symbol groźnej Rosji, i siły Moskwy, to jednak skoro on sam z tego stanowiska wychodził to i ja sądzę, że naród słusznie pozbył się tej świątyni. Ja tu jedno życzenie pragnę wypowiedzieć, mianowicie, żeby rozebrany materiał nie poszedł ad usum profanum — dla użytku czysto świeckiego. Pierwszy Sejm, kiedy uchwalił Konstytucje, asygnował 10,000,000 — podówczas to były duże pieniądze — na postawienie wotywnego kościoła Opatrzności Boskiej. Dotychczas tego nie uczyniono, lecz byłoby wskazanem, ażeby przy naszych dzisiejszych trudnych warunkach finansowych przynajmniej te materiały po soborze na Saskim Placu zostały oddane właśnie na rzecz tej nowej świątyni. Przypuszczam, prawosławni nie będą się gniewali, jeśli ten materiał obrócimy na budowę własnej świątyni.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#SksMaciejewicz">Zdaje mi się zresztą, że przed kilku laty w pismach — może to jest mylne, s. Bohdanowicz poprawi — była wiadomość, jakoby patriarcha Tichon uroczyście zawiadomił Rząd Polski o tem. że rosyjski patriarchat, czy sobór darował narodowi polskiemu tę świątynię. Więc skoro ta rzecz została darowana, to przypuszczam, że dziś s. Bohdanowicz nie może powiedzieć, że się soborowi dzieje krzywda. Przecież kto otrzymał darowiznę, może nią rozporządzać, jak chce.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SksMaciejewicz">Jeszcze raz stwierdzam, że nasza tendencja nie jest ta, ażeby dokuczyć prawosławnym, ale taka, ażeby pozbyć się tego, co powstało gwałtem, nie dla potrzeb religijnych, ale dla uświetnienia władzy prawosławnej rosyjskiej.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SksMaciejewicz">Przechodzę teraz do bolesnych zarzutów, które pod adresem mego miasta rodzinnego zostały postawione, mianowicie, że w Wilnie w pałacu prawosławnego biskupa shańbiono świątynię, że zabrano tam cerkiew i urządzono kinematograf. Tak, istotnie. Był pałac, który należał do władyki-biskupa; różnie ludzie mówili, jak on był zdobyty. Po wyjeździe biskupa przyszli tam Niemcy, a po wyjściu Niemców zajęła tem, dom organizacja robotnicza liga chrześcijańskich robotników. Liga zabrała nie cerkiew, tylko budynek, który się nazywał pałacem biskupim. W dawnych zaś pałacach biskupich, jak również u wielkich magnatów są bardzo wielkie sale, które były przeznaczane dla celów religijnych i w takiej właśnie sali była urządzona kaplica w której odprawiano nabożeństwa prawosławne. Dzisiaj istotnie jest tam kinematograf, lecz to nie była cerkiew, tylko sala chwilowo zmieniona na cerkiew. Kinematograf tego miejsca nie hańbi, bo to jest jedyny w Wilnie chrześcijański kinematograf. należący do stowarzyszenia chrześcijańskiego, które ma na celu wpajać w szerokie masy zdrowe zasady, nie zaś dawać niezdrowe sensacje. A jeżeli tak, to mnie się zdaje, że ten ciężki zarzut s. Bohdanowicza musi odpaść, bo intencja Ligi jest uczciwa i szlachetna, a gmach jest zwyczajnym prywatnym domem, a nie cerkwią.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SksMaciejewicz">S. Bohdanowicz powiada, żeśmy szereg cerkwi zabrali, a pomija inny fakt, świadomie prawdopodobnie zapomina o tem, o którym mu przypomnę, czego nie chciałem przedtem czynić, że nam od rozbioru Polski, to znaczy od czasów Katarzyny II do 1914 r., do wojny, zabrano 1416 kościołów. Niech nad tem zastanowi się p. Bohdanowicz i powie, czy ludność katolicka może spokojnie na to patrzeć. A jeżeli mu jeszcze -przypomnę, że w 1790 r. na terenie miedzy Knyszynem a Orszą, między Dynaburgiem a Pińskiem, na tej ogromnej przestrzeni, którą p. Bohdanowicz chce uczynić Białorusią, było tylko 20 000 prawosławnych, reszta zaś ludności była katolicko-łacińska i katolicko-unicka, bo było tam wtedy 1,398,478 dusz unickich i 1,639,854 dusz łacińskich, to chyba mi przyzna, że wszyscy ci ludzie, którzy uważali się za członków narodu polskiego i kościoła katolickiego, mają na tym wielkim obszarze prawo w swych wnukach większe, niż tych 20.000 prawosławnych, wykluczając oczywiście późniejszych przybyszów politycznych z Moskwy. Jeżeli sięgniemy jeszcze dalej na południe, gdzie jest to co dziś uważamy poprostu za morze prawosławia na Ukrainie, to przecież, jak poprzednim razem mówiłem i dziś przypomnę, ta ludność ukraińska pochodziła z rodzin zbiegów polskich, którzy szli i osiedlali się tam, pędzeni głodem grosza lub ziemi. To wszystko Katarzyna II przewróciła na prawosławie, a jak dzieje wykazują, 3,000,000 ludzi było gwałtem na Ukrainie nawróconych. Nic też dziwnego, że nie tylko wśród tych, którzy badają historię, ale w każdej wsi, w każdej wiejskiej chacie do dziś jest tradycja, że ten kraj byt katolicki, i nic dziwnego, że ta ludność katolicka, kiedy wreszcie się doczekała, że wróciły rządy własne, dziś szturmuje i domaga się oddania jej świątyń.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#SksMaciejewicz">P. s. Bohdanowicz powiedział, że były niektóre kościoły unickie zniszczone, a na ich gruzach budowano świątynie prawosławne, ale zapomniał powiedzieć nam o tem, że po powstaniu była specjalna kontrybucja, nałożona na ziemiaństwo polskie na Kresach, które przez długi szereg lat, zdaje się, aż do początków panowania Mikołaja II, płaciło haracz na budowę prawosławnych cerkwi. Więc jakkolwiek cerkwie prawosławne rząd budował, budował je za pieniądze polskie, mamy tedy pewną rację powiedzieć, że chociaż tu i owdzie bywało tak, że na gruzach i fundamentach starej cerkwi unickiej zbudowano wspaniałą nową cerkiew prawosławną, to jednak ma rację ludność szturmować i domagać się, ażeby te dawniejsze kościoły jej oddano.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#SksMaciejewicz">Tymczasem jakkolwiek mamy prawo do 1.416 obiektów, dotychczas mamy zajętych w Lubelskiem 155 b. kościołów katolickich, byłych unickich — 102, kościołów wzniesionych na miejsce unickich 35, kościołów niewyjaśnionego pochodzenia — 9, w woj. białostockiem 25, w woj. poleskiem 17, w woj. nowogródzkiem 3, w wołyńskiem 2. razem 202 kościoły. Odebrano 202 kościoły wtedy, kiedy nam się należy 1416, to nie jest chyba krzywda prawosławnych, to tylko dowodzi, że ludność katolicka jest zbyt cierpliwa, że skandalów i awantur nie robi. Jeżeli nawet gdzieniegdzie były utarczki między jedną i drugą ludnością, to wskutek tego, że miejscowa policja nieumiejętnie się brała do swych obowiązków.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#SksMaciejewicz">A były też fakty takie, że wyświęcono kościół, oddano go katolikom, a potem przyszła policja i z powrotem manifestacyjnie oddała go prawosławnym. Proszę sobie wyobrazić, jak to musiało drażnić i boleć tych, do których świątynia już należała. Powiedziano tu, że w Chełmie i w Zamościu odebrano sobory, ale i to trzeba wiedzieć, co to był Chełm, co to była Chełmszczyzna i co się tam działo. Tam unici byli gnębieni straszliwie, tam mieszkał biskup Eulogjusz, który ciągle się skarżył, że panowie, księża i ukryte nauczycielki t. zw. nieszczęśliwą „podjaremnuju Ruś” prześladują, że gdyby nie panowie, nie księża, to wszystko byłoby dobrze. I wskutek tych płaczów, i lamentów utworzono gubernię chełmską, wydzielono Chełmszczyznę nie dlatego, żeby łagodzić prześladowania, ale żeby naszej ludności rzucić rękawicę.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#SksMaciejewicz">Co do sytuacji prawosławia w Polsce, to jestem tego zdania, że ludność rosyjska nie jest bynajmniej krzywdzona. Skoro tylko uspokoiło się po wojnie, Rząd zaczął pertraktacje, jak urządzić kościół prawosławny. Stworzył 5 okręgów, 5 djecezji i dał 5 biskupów na 3,000,000 ludności, bo tyle tej ludności mamy w Państwie. Od p. s. Buzka, przedstawiciela Komitetu Statystycznego, otrzymałem wczoraj wykaz statystyczny, który mówi, że mamy 2,847,000 prawosławnych, którzy mają 5 djecezji, 5 biskupów, podczas kiedy my, katolicy, liczący 17,366.000 ludności mamy tylko 18 djecezji, a unici, liczący 3,000,000 ludności mają tylko 3 djecezje, więc zdaje mi się, że jeżeli zaczniemy zestawiać te rzeczy, to przekonamy się, że właśnie łacinnicy i unici są upośledzeni, a prawosławni mają pewne przywileje, bo mają więcej biskupów i djecezji, niż ich stosunek liczebny tego wymaga.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#SksMaciejewicz">Pozatem jest w robocie u Ministerstwa ustawa o fakultecie teologicznym i po wakacjach będzie urządzony fakultet teologiczny u prawosławnych w Warszawie. Przypuszczam, że odpowiedniej jest urządzić go w Warszawie, niż np. w Pińsku, bo tu i profesorów można znaleźć i biblioteki można mieć i stosunki się układają tak, że lepiej mieć go w Stolicy niż na Kresach. Seminaria są dwa, i one wystarczają. O te seminaria, niestety toczy się walka, bo s. Czerkawski chce, żeby jedno było ukraińskie, a s. Bohdanowicz drugie przekształca na białoruskie, a ludność protestuje przeciwko temu. Nie wiem, jak w Krzemieńcu, ale w Wilnie sami prawosławni powiadają: my nie chcemy, ażeby w cerkwi mówiono po białorusku, bo to jest jeżyk niekulturalny, nieliteracki, my mamy literacki język ze swoją tradycją. O ile słyszałem, bardzo rzadko, niektórzy tylko popi zaczęli przemawiać do Judu w miejscowej gwarze, t. zw. tutejszej, pozatem wszędzie panuje język rosyjski. Więc co Rząd ma robić? Czy słuchać ss. Czerkawskiego i Bohdanowicza, czy przedstawicieli tamtej ludności, która protestuje i powiada, że nie chce tych nowych prób i nowych stosunków w cerkwi.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(S. Czerkawski: To nie są przedstawiciele.)</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#SksMaciejewicz">Dlaczego oni się do Pana nie przyznają? Poza ludnością, która się dzieli' na dwie części, są jeszcze przedstawiciele hierarchii są biskupi, są kapłani.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Hierarchia rosyjska.)</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#SksMaciejewicz">To tak Pan mówi, ale są w kraju popi, którzy mają za sobą lata całe pracy, są solidarni z ludnością i powiadają, że im się krzywda się dzieje, godzą się na autokefalię, jaka jest, i chcą tylko spokoju i opieki Rządu.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#SksMaciejewicz">Wiec trzeba się z tem liczyć i nie wyobrażać sobie, że cala sprawa b. rosyjskiej i prawosławnej cerkwi rozgrywa się w tej tylko sali. Ja inaczej na rzeczy patrzę, bo przysłuchuję się także tym, którzy tam w kraju walczą z Wami i przeciw Wam protestują. Jak Rząd ma, pytam, postępować wobec tych wszystkich tendencji, wobec poglądów stronnictw, i tych które panują tam wśród ludności: jedni chcą, aby cerkiew prawosławna rozwijała się spokojnie, inni protestują. W komisji np. było tak: s. Czerkawski przemawiał za autokefalią, godził się z tym stanem, tylko chciał, żeby u niego na Wołyniu był biskup ukraiński. Natomiast s. Bohdanowicz protestuje przeciw temu, i ma swoją rację, bo był sekretarzem biskupa Eleuteriusza, który został wycofany z obiegu, stąd s. Bohdanowicz uważa, że ma prawo w imieniu kościoła przemawiać. Gdzie jest słuszność, po czyjej stronie, i co ma zrobić Ministerstwo? Zdaje mi się, że sprawiedliwość będzie w środku i właśnie tego środka złotego trzyma się Ministerstwo, bo chce wszystkich pogodzić, chce też utworzyć hierarchię kanoniczną, dać tej cerkwi opiekę i podstawę. Jeżeli przedstawiciel Ministerstwa w Komisji twierdził, że Polska nie pozwoli na to, aby zewnętrzne władze jakiegoś państwa wracały się w wewnętrzne życie cerkwi polskiej, miał do tego rację tembardziej, że organizacja cerkwi wschodniej jest taka, iż autokefalia, niezależność cerkwi kanonicznie w każdem państwie istnieć może. Jeżeli autokefalia istnieje w Grecji, Bułgarii, Serbii, Rumunii i we wszystkich prawosławnych krajach, dlaczego tylko Polska ma ulegać naciskowi Moskwy i różnym tendencjom politycznym zewnątrz, które prą do tego, by cofnąć historię i przywrócić dawne stanowisko cerkwi rosyjskiej. Na to się zgodzić nie można i możemy tylko wezwać Ministerstwo, by stało twardo broniło sprawiedliwości, oddając „suum cuique” — każdemu co mu się należy.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli zwrócimy uwagę na stosunki kościoła katolickiego, i porównamy je, to się przekonamy, że do dziś dnia ani władze rządowe, ani Sejm, ani Senat ani jednego ograniczenia nie wydały przeciwko Innowiercom. Natomiast w tym samym czasie, Rząd polski, dziedzicząc po Rosji, Niemczech i Austrii rozmaite prawodawstwa, nie przystąpił, do zniesienia tych bolących ograniczeń, które za czasów zaborców krępowały kościół katolicki. Jeżeli kto ma narzekać, to właśnie my katolicy, my jesteśmy krępowani, nam się dzieje niesprawiedliwość. Panowie zaś nie możecie przytoczyć ani jednego dokumentu przeciw temu, co mówię.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#SksMaciejewicz">Dalej s. Bohdanowicz powiedział, że w kolejowej dyrekcji wileńskiej wydano rozporządzenie, ażeby prawosławnych usuwać, nie przyjmować. Jeżeli tak było, to było źle, było nadużycie prawa, bo Ministerstwo nie wydało takiego rozporządzenia. Ale być może dyrekcja miała pewne racje. W czasie ruchów bolszewickich, jadąc z Warszawy do Grodna, sam słyszałem jak kilku kolejarzy opowiadało, że mieli trzech kolegów prawosławnych na jednej stacji. Żyli z sobą bardzo dobrze i pewnego dnia poszli się zabawić. Będąc pod dobrą datą ci prawosławni! mówili: my służymy wam, bo wy płacicie, ale gdy przyjdzie ruch silniejszy, kiedy będzie można coś zrobić dla Rosji, to opuścimy was i wrócimy do dawnej państwowości rosyjskiej. Tych, którzy tak mówią ja nawet nie potępiam, trudno wyrwać, z ich duszy to uczucie, które się tam gnieździ, to przyzwyczajenie do pierwszeństwa i przywilejów. Ale, jeżeli oni głośno w wagonie tak mówili, nie dziwmy się, że dyrekcja, znając podobne nastroje, zaczyna personel przesiewać i przenosić takich panów na inne stacje. Rząd ma do tego prawo i Konstytucja nie przeszkadza przenosić na inne stanowisko urzędnika, na Śląsk czy na Wołyń, czy na granicę łotewską czy też do centralnych części Państwa. Każdy też uczciwy urzędnik, który rozumie interes Państwa, musi się poddać rozkazowi swojego przełożonego, bo inaczej nie jest urzędnikiem lojalnym, tylko takim, który dba o interes osobisty albo o interes swego separatyzmu. Rząd polski na takie pojmowanie obowiązku służby zgodzić się nie może i musimy wezwać Rząd, by twardo stał na stanowisku i żeby miał na względzie nie interes pracowników, ale polską rację stanu, a gdy tak będzie traktować rzecz, to zdaje mi się, że Państwo na tem tylko wygra.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#SksMaciejewicz">Dziś panów z mniejszości tą wszystko boli. Boli ich, że odbieramy cerkwie, kościoły, że nie daje się im wybitnych stanowisk, że każe się im zajmować nieraz podrzędne miejsca. Nie mogą się pogodzić ci panowie z tem, że język państwowy jest ten, którego dawniej nie było. Wszystko to są bolączki, do których może następne pokolenia powoli się przyzwyczają; dziś musimy te skargi tolerować, łagodnie traktować, musimy nawet przebaczyć naszym kolegom wybryki, na które sobie pozwalają, grożąc, że kiedyś będzie rzeź, jakieś siczowe powstanie. Wszystko to są gorycze wskutek bólu, jaki w duszach ich panuje. Do czasu my możemy to cierpliwie znosić, ale z drugiej strony musimy cegłę do cegły dokładać i budować nasz wielki pałac państwowy.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#SksMaciejewicz">Jedno jeszcze dodam, mianowicie, s. Hasbach cieszył się ogromnie z tego, że może czytać przemówienie w Senacie zamiast mówić. Potem cieszył się, że w Komisji Budżetowej powiedziano, iż będziemy zachowywać traktaty i wszystkie umowy międzynarodowe. Czy p. s. Hasbach dopiero dziś przetarł oczy i dowiedział się o tej naszej lojalności? Przecież my oddawna tę lojalność okazujemy. Twierdzi dalej s. Hasbach, że nie umie dobrze mówić po polsku, a przecież s. Hasbach przyjechał nie z Pomorza lecz z Podlasia. Mieszkał w dawnej Rosji, był przed wojną mieszkańcem Białegostoku, gdzie ludność robotnicza jest polska i [nieczytelne] zamiast po rosyjsku rozmawiać z nimi po polsku i nauczyć się. I dzisiaj s. Hasbach byłby już [nieczytelne] bo przecież ma już 5-letnia praktykę sejmową. Wtedy byłoby jemu przyjemnie, że Polska traktaty zachowuje, a nam byłoby przyjemnie, że s. Hasbach mówi po polsku i przystępuje do roboty Senatu nie tylko teoretycznie. S. Hasbach nie uczynił tego. Gdyby s. Hasbach był kulturalnym państwowcem Niemcem i pamiętał o tej przysiędze, którą złożył, to nie powiedziałby dzisiaj, że nie może głosować za budżetem. Przecież s. Hasbach wie, że państwo bez budżetu istnieć nie może. Jeżeli obala się budżet, to obala się i państwo i dlatego przeciwko rozumowaniu s. Hasbacha muszę stanowczo zaprotestować.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Głos: Tego w żadnym parlamencie niema, wszelka opozycja głosuje, przeciwko budżetowi. Ksiądz się tu myli.)</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#SksMaciejewicz">Można głosować jak kto chce, ale jeżeli zestawimy rozumowanie i głosowanie razem, to musimy się zgodzić, że to przyjemności nam nie robi.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#SksMaciejewicz">P. s. Braude argumentował w ten sposób: ponieważ nam się krzywda dzieje, więc obalamy budżet. A przecież w Komisji panowie samiście prosili o te 10.000. Panowie prosiliście o to, ażeby zadokumentować tą podwyżką, że polskie władze chcą wam pomóc. My mamy za sobą tradycję, my maimy za sobą ofiary, składane na ołtarzu ojczyzny przez dziadów i pradziadów, i z tego tytułu prosimy, żeby z tych skarbów praojców były obsłużone potrzeby kościoła.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#SksMaciejewicz">Ale s. Braude po ojcach, dziadach i pradziadach ziemi ani gmachów nie otrzymał i dlatego nie może domagać się pokrycia. Panowie mieliście autonomiczne gminy, swój porządek i panowie sami rozporządzacie żydowskiemi kapitałami. Wnieście sami jakieś pokrycie, wtedy będziemy mogli mówić o pomocy państwa. Ale nie możemy pozwolić na to, żeby rząd dawał wam na szkoły, na gminy wszystkie i na wasze synagogi ze Skarbu, kiedy wy sami na to nic nie chcecie dać.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Głos: My płacimy podatki.)</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#SksMaciejewicz">My oprócz podatków dajemy jeszcze ziemię i sami pobudowaliśmy gmachy. Panowie do dziś widzicie, że nasza administracja siedzi w klasztorach, w gmachach popijarskich i pojezuickich i innych. Dlatego mamy prawo się domagać: dajcie swe ofiary, złóżcie na państwo, a wtedy będziemy się mogli porozumieć. Zarówno s. Kaniowski jak i ja pragniemy zgody, bodaj cały Senat chce tego, ażebyśmy żyli w zgodzie i pojednaniu, ale za cenę pohańbienia honoru ojczystego na to nie pozwolimy.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#komentarz">(Wrzawa. S. Braude: To jest oszczerstwo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Wysoki Senacie! Wiele faktów z przemówień pp. senatorów zostało sprostowanych. To mi ułatwia zadanie. Postaram się ograniczyć do możliwie krótkiego przemówienia, żeby nie nadużywać cierpliwości Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Głównym przedmiotem dyskusji z powodu budżetu i ustaw językowych są zagadnienia kresowe, a właściwie zagadnienia językowe i wyznaniowe. Nad sprawami szkolnemi obszerniej się zatrzymywać nie będę z tego powodu, że je tu mniej poruszano; przecież one są załatwione świeżo, dopiero przed paru dniami za pomocą ustaw, i nad niemi w paru słowach tylko będę mógł się zatrzymać.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Główną rzeczą, na którą chciałbym zwrócić uwagę, to jest sprawa wyznań. S. Bohdanowicz bardzo obszernie i bardzo poważnie starał się postawić zarzut Państwu Polskiemu, jakoby ono starało się pognębić i zniszczyć prawosławie. I, proszę Panów, kiedy rozpatrzyłem ten stenogram zupełnie szczegółowo, przekonałem się, że zarówno założenie, jak i wnioski — przepraszam najuprzejmiej — są zupełnie fantastyczne. Najpierw liczby. Stosunek, który p. senator podał, ludności prawosławnej do katolickiej, jest z gruntu niedokładny, chociaż liczby te są ogłoszone urzędowo. Te liczby są takie: ludność katolicka wynosi około 18.000,000, ludność prawosławna około 3,000,000. stosunek więc jest nie jak 1 : 3, ale 1 : 6. Jeżeli się weźmie w stosunku do całej ludności polskiej, to ludność prawosławna stanowi 1/9. Teraz, jeżeli chodzi o budżet, w którym jakoby wyznanie prawosławne jest pokrzywdzone, to również, gdyby panowie senatorowie byli łaskawi szczegółowo się zapoznać z faktami, przekonaliby się, że te liczby są nieścisłe. Albowiem duchowieństwo prawosławne ma mniejszą sumę w gotówce, ale ma za to kolosalne tereny w swojej dyspozycji, które pozostały po państwach zaborczych i kwestia uregulowania stosunku do całego duchowieństwa w Polsce przedstawia się w ten sposób: co się da w ziemi, tego się nie da w gotówce. I dlatego paroch, albo proboszcz, albo biskup będzie miał nadział ziemi, żeby dochodem z tego nadziału ziemi, z tej gospodarki mógł pokryć to, co Skarb ma wyłożyć. To dotyczy zarówno kościoła katolickiego, jak i prawosławnego.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jak wyglądają te rzeczy w stosunku do duchowieństwa prawosławnego. Tutaj zacytuję parę cyfr. Zwracano już uwagę na to, że duchowieństwo prawosławne na zjazdach diecezjalnych w Wilnie i Grodnie samo się zrzekło poborów w gotówce od Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Teraz, jaki jest stan posiadania duchowieństwa prawosławnego? W woj. wołyńskiem zarządca parafii Zarycze posiada 568 ha ziemi. Zarządca parafii Obeniże 289 ha. Zarządca parafii Głuche 280 ha. W woj. poleskiem zarządca parafii Chabowicze 400 ha., zarządca parafii Telechany — 300 ha. W woj. nowogródzkiem zarządca parafii Dworzec — 223 ha. W woj. białostockiem zarządca parafii w Jałówce — 150 ha., w Podarosku, tyleż. Całe dziesiątki, a nawet setki parochów — przepraszam, ja tych rzeczy nie mogę z głowy cytować, Panowie pozwolą, że zacytuję z pisma, bo mógłbym źle zacytować, albo adres podałbym niedokładny — jeżeli są setki parochów, którzy posiadają po 100 i więcej dziesiątków hektarów ziemi, tymczasem duchowieństwo katolickie na zasadzie ukazu cesarskiego z 1843 r. miało za normę na Kresach Wschodnich 36 ha.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: 33.)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Tak jest 33, a w b. Królestwie Kongresowem tylko 6 morgów ziemi, to zdaje mi się, że mimo, iż duchowieństwo prawosławne zrzekło się uposażenia w gotówce, to jednak jest ono w stosunku do duchowieństwa katolickiego na całym terenie b. zaboru rosyjskiego w daleko lepszem położeniu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy redukcji parafii prawosławnych, to proszę zwrócić uwagę na to, tych liczb nie będę cytował, bo były one podane i przez s. Kaniowskiego, i przez innych Panów, ale zwrócę uwagę na niektóre liczby. Mianowicie, kwestia uregulowania przez Rząd Polski stosunku jego do kościoła prawosławnego, jest obecnie w następującem stadjum. Ustawa, a więc nie rozporządzenie, nie dekret, ale ustawa, regulująca stosunek kościoła prawosławnego, została już opracowana. Została ona zakomunikowana legalnej reprezentacji kościoła prawosławnego — metropolicie Djonizemu do zaopiniowania.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy uregulowania stosunków parafii prawosławnych, to ta, rzecz została opracowana, szczególnie pod względem statystycznym. Za podstawę zostały wzięte następujące zasady: paraf ja prawosławna ma obejmować teren do 8 km. w promieniu, od 2 do 3.000 dusz, kościół i wszystko, co z tem jest związane. Otóż, prószę Panów, ta rzecz została opracowana szczegółowo, statystycznie i projekt ministerialny, który został opracowany na tych podstawach, został zakomunikowany przedstawicielstwu kościoła prawosławnego. Przedstawicielstwo kościoła prawosławnego wyraziło swą zgodę. Ten projekt obejmuje 1253 parafii i filii etatowych. Dotychczas ta sprawa nie była uregulowana, a więc pozostały stosunki takie, jakie były poprzednio. Teraz chcemy tę rzecz uregulować dekretami i kiedy ta rzecz za zgodą kościoła prawosławnego zostanie uregulowana, wtedy będą ustalone parafie w taki sposób, jaki będzie odpowiadał realnym warunkom owej ludności. To jest, pozytywna praca Rządu, to nie jest dążność do czegokolwiek innego, tylko do wprowadzenia praworządności na terenach, które są objęte ludnością prawosławną.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jak ta sprawa przedstawia się liczbowo? Jeden duchowy prawosławny przypada przy tem uregulowaniu na 2.400 dusz. Tymczasem jeden duchowny katolicki przypada w djecezji Lubelskiej na 3547 dusz, a w djecezji Łucko-Żytomierskiej na 2580 dusz. Liczba dusz, odpowiadająca jednemu proboszczowi, w przeważnej liczbie parafii nie przekracza 2400 dusz. Tam, gdzie będzie mniejsza liczba dusz, tam będzie stworzona filia danego kościoła.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jak te sprawy się przedstawiają w pojedyńczych województwach? Mianowicie, są takie parafie prawosławne, które mają mniej, niż 2400 dusz: I tak w djecezji wołyńskiej na 680 parafii istnieje obecnie jeszcze 87 parafii, liczących mniej, niż 1000 dusz, 192 parafie, liczące mniej, niż 1500 dusz, 176 parafii, liczących mniej, niż 2000 dusz a zaledwie 23 parafie, liczące po 4000 i więcej, niż 4000 dusz.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">W obecnej chwili ludność katolicka, licząca około 11,000,000 dusz na terenie b. zaboru rosyjskiego, posiada 11 djecezji, czyli na jedną djecezję przypada około 1,000,000 dusz, tymczasem ludność prawosławna, licząca na temże terytorium 3,000,000, posiada 5 djecezji, czyli na jedną djecezję przypada 600,000 dusz.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż projekt rządowy uregulowania stosunków cerkwi prawosławnej uwzględnia wszystkie realne potrzeby ludności prawosławnej, i nie są to rzeczy gołosłowne, to są fakty, oparte o szczegółowe badanie stosunków, miejscowych przez odpowiednie urzędy wojewódzkie, te rzeczy zostały opracowane zupełnie szczegółowo, są tabele i wypisy dla każdego województwa z osobna, wszystkie one przeszły przez opinię metropolii prawosławnej, znalazły zatwierdzenie tej metropolii i uznanie tej metropolii prawosławnej, i innego załatwienia w praworządnem państwie w tych sprawach być nie może.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Proszę Panów! Jeżeli w ten sposób te sprawy się przedstawiają, to to są fakty, które dowodzą nie tego, że Rząd Polski prześladuje kościół prawosławny, ale, że używa całego swego aparatu i całej dobrej woli, aby te sprawy uporządkować po wiekowych odwrotnych stosunkach. Nad tą sprawą dłużej się nie będę zatrzymywać, sądzę, że te dane, które tu zakomunikowałem, wystarczają na to, ażeby dowieść, że w tym kierunku jest prowadzona zupełnie pozytywna praca, zdążająca do stworzenia praworządności na terenach wschodnich Rzeczypospolitej w dziedzinie administracji i w dziedzinie porządku, dotyczącego kościoła prawosławnego.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Podnoszono kwestię rzekomego wkraczania Rządu do kompetencji i autonomii cerkwi. Jabym się zapytał, jak te sprawy należy inaczej rozumieć, jeżeli nie tak, iż Rząd powinien być w tych rzeczach informowany. Było tu podnoszone, że niema żadnych starań o to, ażeby umożliwić wykształcenie narybku duchowieństwa prawosławnego. Śmiem stwierdzić, że dzieje się wręcz odwrotnie. Seminaria duchowne prawosławne w Wilnie i Krzemieńcu są obecnie reorganizowane w tym duchu, aby mogły one zapewnić ludności prawosławnej dostateczną ilość duchowieństwa przyszłego. To się dzieje również w porozumieniu z przedstawicielami kościoła prawosławnego — i to jest załatwiane realnie i praktycznie.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy wykształcenia wyższego duchowieństwa, o typie akademickim, to nie dalej, jak na ostatniem posiedzeniu Rady Ministrów przeszła uchwała, która po odpowiednich przygotowawczych zabiegach w stosunku do senatu akademickiego Uniwersytetu Warszawskiego, stwarza studium prawosławne przy Uniwersytecie Warszawskim. Sprawa ta jest faktem dokonanym i wejdzie w stadium realizacji w najbliższym roku akademickim. To nie są żadne deklaracje principjów, to są fakty, to są czyny, które świadczą o wręcz przeciwnem stanowisku Rządu, niż to, co s. Bohdanowicz raczył tu zaznaczyć.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Stwierdzam zupełnie kategorycznie i oświadczam, że zagadnieniem i dążeniem Rządu nigdy nie było jakiekolwiek upośledzenie ludności prawosławnej, przeciwnie — te fakty dowodzą o wręcz przeciwnem stanowisku.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Jest jeszcze jedno zagadnienie z działu wyznaniowego, które chciałbym tu poruszyć. Mianowicie s. Braude zaznaczył, że jest antykonstytucyjnym czynem moje rozporządzenie w dziale organizacji gminy wyznaniowej żydowskiej. Panowie by sobie życzyli, aby te gminy obejmowały wszystkie dziedziny życia. Rząd nie ma funkcji prawodawczych, obowiązkiem Rządu jest stosować się do praw i przepisów, istniejących w Państwie; to, o czerń panowie mówicie, to jest muzyka przyszłości. To, co ja reprezentuję, to są rozporządzenia w dziedzinie istniejących praw i przepisów. Otóż zaznaczam, że wcale nie wydawałem rozporządzenia, któreby polecało gminom izraelickim w Państwie Polskiem, aby wszyscy, którzy przemawiają, przemawiali w języku polskim. Odpowiednie rozporządzenie powiada, że kierownictwa obrad ma się odbywać w języku państwowym. To było w „Naszym Przeglądzie” dwa razy drukowane, albowiem raz to rozporządzenie zostało dane, lecz było wydrukowane mylnie, drugi raz zostało przysłane sprostowanie do tego pisma, lecz zostało wydrukowane na ostatniej stronie wbrew prawu i przepisom. I dopiero po następnem żądaniu ze strony władz było wydrukowane w „Naszym Przeglądzie”, w tem samem miejscu, gdzie było dane rozporządzenie. Stwierdzam, że to jest ścisłe zupełnie wyjaśnienie, które charakteryzuje zupełnie inaczej tę sprawę, niż p. senator raczył to przedstawić. Tu jest powiedziane o kierownictwie obrad. Czy w tym stopniu nie uznajecie panowie języka polskiego, iż nie uznajecie protokółów i prowadzenia przez przewodniczącego obrad na posiedzeniach zebrań gminnych i to jeszcze posiedzeniach organizacyjnych języka polskiego. To samo dotyczyłoby posiedzeń zakańczających okres wyborczy, kiedy stary zarząd nie zdał swojej władzy, nowy jeszcze się nie ukonstytuował. Rozporządzenie to jest zupełnie fałszywie interpretowane, i przeciw, temu muszę się kategorycznie zastrzec. Ani jeden wyraz w tem rozporządzeniu nie narusza praworządności w Państwie Polskiem; tylko zaślepienie pewnego rodzaju, przepraszam, że takiego wyrażenia użyłem, ale jestem spowodowany do tego temi ostremi przejawami, jakie W czasie tego posiedzenia uwidoczniły się, jestem tem zdumiony w najwyższym stopniu, mogło doprowadzić do takiej interpretacji wbrew rozporządzeniu Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Co się tyczy stosunku ludności żydowskiej do Państwa Polskiego, to ogromnie się ucieszyłem, gdy tu usłyszałem oświadczenie p. s. Koernera. który powiedział: my uważamy siebie za lojalnych obywateli Państwa. Ale z tej samej trybuny wniesiona była przez p. Grünbauma interpelacja w sprawie tego, że w Terespolu rozporządzeniem zamknąłem żydowską szkołę. Dlaczego to nastąpiło?</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ośmiokrotnie w ciągu szeregu lat Ministerstwo żądało od zarządu tej szkoły, ażeby się ona zarejestrowała i ośmiokrotnie szkoła ta odmawiała uznania prawa Państwa Polskiego do rejestracji, do kontroli. Tę sprawę prowadził poseł Pryłucki. Teraz sobie przypominam jego nazwisko. Oświadczyłem panom postom, że zatwierdzę każdą szkołę żydowską, specjalnie, jeśli chodzi o szkoły towarzystwa „Ort'u”, które odpowiadają wymaganiom lojalności W stosunku do Państwa Polskiego — i to się dzieje systematycznie.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Teraz jeszcze jedna sprawa. P. s. Hasbach był łaskaw powiedzieć, że Polska w stosunku do mniejszości narodowych nie uwzględnia potrzeb ludności niemieckiej. Miałem przyjemność rozmawiać z p. senatorem, między innemi o szkole średniej i o świadectwach maturalnych dla uczniów niemieckich. Panowie wtedy z p. Daczką przyszli do mnie, ażebym dał ułatwienia maturalne przy egzaminach w szkołach niemieckich. Dałem wtedy te ułatwienia, ale powiedziałem: „Panowie czas już, ażeby ludność niemiecka zechciała się uczyć państwowego języka polskiego”. 5 lat granica w stosunku do ludności niemieckiej została ustalona. Na to p. s. Hasbach powiedział mi wtedy: „Das ist eine Nadelsticherei” i to z Wielkiem oburzeniem. Wszak prawda.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(S. Hasbach: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Na ten rok ja, jako polski Minister Oświaty, zgodziłem się na ustępstwa, ale równocześnie powiedziałem, że w roku przyszłym panowie będziecie musieli w zakresie języka polskiego wyjść poza poziom 4 klas szkoły powszechnej, bo w, tych granicach na ten rok panowie mieliście zobowiązanie co do znajomości języka polskiego.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Dalej panowie powiedzieliście, że my wam przeszkadzamy w działaniu. Wnieśliście Panowie 101 interpelacji.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#komentarz">(S. Hasbach: Słuchajcie.)</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Kazałem zbadać te interpelacje szczegółowo i tylko 18 okazały się jako mające treść rzeczowa i z tych 18 większą część można była załatwić we władzach I instancji, u inspektora okręgowego.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(S. Hasbach: Zdanie Pańskie.)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Otóż twierdzę, proszę Panów, że Państwo Polskie w stosunku do ludności niemieckiej musi się trzymać przepisów prawnych, które je obowiązują, a więc na terenie Poznańskiego i Pomorza zgodnie z Traktatem Wersalskim, na terenie Śląska, zgodnie z konwencją Genewską, a na terenie Królestwa Polskiego zgodnie z istniejącemi przepisami. Do wszystkiego tego należy zastosować zasady ogólne, dotyczące potrzeb ludności i stwierdzam, że już po tych ustawach, które tu zostały wydane, w ostatnim okresie nastąpiło pewne załamanie w poglądach pojedyńczych przedstawicieli ludności.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Ja mam to przekonanie jako człowiek, który ma głęboką wiarę w wielką przyszłość Państwa Polskiego, wiarę w to, że te nastroje zdenerwowania, że te wyrażenia przeciwpaństwowe, tu w parlamencie wypowiadane, już w najbliższej przyszłości w znacznym stopniu złagodnieją. I te ustawy, proszę Panów, które zostały wydane, są początkiem znalezienia drogi do współżycia. Krytyka może być słuszna i jest pożądana. Państwo powstające musi mieć zarówno wielką energię czynu, jak i wielką energię samokrytyki, ale proszę Panów, jeżeli ktoś nic więcej nie ma wobec Państwa prócz krytyki i nienawiści, to hamuje pochód tego Państwa w jego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#komentarz">(Oklaski. S. Hasbach: A na Śląsku?)</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Panie Senatorze, ja Śląsk znam, ja ze Śląska byłem wyrzucony dwukrotnie, aus Preussen ausgewiesen, znam Śląsk dobrze.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#komentarz">(S. Hasbach przerywa.)</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoMiklaszewski">Panie Senatorze, przepraszam, ja chcę zwrócić uwagę na to, że tak, jakeśmy w ciągu 5 lat dali sobie radę z dotychczasową organizacją Państwa Polskiego, jakeśmy nie mieli kolei, a teraz mamy kolei, jakeśmy nie mieli szkół, a teraz mamy szkoły, jakeśmy nie mieli wojska, a teraz mamy wojsko, jakeśmy nie mieli granic, a teraz mamy granice wywalczone krwią, naszych synów i ojców, tak. proszę Panów, patriotyzm wielkiego narodu polskiego da sobie radę i z temi niesłychanie trudnemi zagadnieniami i niedługo będziecie Panowie czekali na to, że opanujemy tę sytuację. Na tem kończę.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SWoźnicki">Wysoka Izbo! Gdyby ktoś w Polsce, bardzo życzliwy, pragnął się dowiedzieć z debaty oświatowej, z debaty nad budżetem Ministerstwa Oświaty o stanie szkolnictwa, o stanie oświaty w Polsce, o pochodzie Polski ku kulturze, to spotkałby go tutaj ogromny zawód. Czekałem, że p. Minister Oświaty w swojem expose na właściwe który skieruje dyskusję naszą. Oczekiwałem, że dowiemy się tutaj o tem, jak szkolnictwo nasze idzie ku górze, dowiemy się też o jego brakach i będziemy mogli jeszcze choć krótko w zakończeniu tej dyskusji nad tem się zastanowić. Podziwiam bardzo zdolności p. Ministra Oświaty do obrony przed tymi, którzy atakują politycznie działanie jego resortu, ale w każdym razie sądzę, że Senat zasłużył na to, ażeby mu przedstawiano plany i zamierzenia Ministerstwa w dziedzinie oświaty, aby Senat nad tem siłę mógł zastanowić, bo nie dosyć jest widzieć same cyfry, które, mojem zdaniem, podtrzymują tylko dotychczasowy zły stan szkolnictwa naszego, a nie rozbudowują szkolnictwa, nie popychają go na lepsze tory i z tego powodu nie mogą sprawić tego, ażeby to szkolnictwo jednakże uzupełniło te wielkie braki, jakie spowodowała 150-letnia niewola.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SWoźnicki">Od czasu, gdy mieliśmy możność zastanawiania się, chociaż prowizorycznego, zupełnie nieoficjalnego, na Komisji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, zawsze miałem to wrażenie, że Ministerstwo-Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego niedostatecznie broni swego resortu i nie umie zażądać od władz skarbowych tego, ażeby dostatecznie zabezpieczyły ten resort w fundusze na budowanie naszego szkolnictwa. Tak się dzieje w dziedzinie budownictwa szkolnego, w dziedzinie wykonywania ustawy a zakładaniu szkół powszechnych, w szkolnictwie średniem, które pozostawione jest na opiece prywatnej inicjatywy, tak się dzieje i w dziale nauki. Wszędzie są braki, zaniedbanie i jakkolwiek możemy się cieszyć, że mamy ministrów doskonalić radzących sobie z politycznemi zagadnieniami Ministerstwa, jak tego mieliśmy dziś dowód, to jednak smucić się należy, że ta druga strona nie znalazła należytego uwzględnienia wtedy, kiedy Minister przy budżecie swego Ministerstwa głos zabiera.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SWoźnicki">A więc nic mamy wcale podstawy do dyskusji, gdyż nie mamy oświadczenia p. Ministra co do jego planów i zamierzeń, nie wiemy, jak się rozbuduje szkolnictwo, jakie są w tym kierunku zamierzenia Ministerstwa. A wszak zaniedbania są ogromne, bo prócz ustawy o tymczasowym ustroju władz szkolnych, która nie jest jeszcze należycie wykonana, i prócz drobniutkich ustaw, nie mamy wcale konstytucji szkolnej, nie mamy ustawodawstwa szkolnego i nic nie dowiedzieliśmy się, jakie są pod tym względem zamierzenia naszego Ministerstwa, co też Ministerstwo zamierza robić w dziedzinie kształcenia nauczycieli a i tu zaniedbania i braki są ogromne. Nie wiemy, jak Ministerstwo pragnie wykonać ustawę o budownictwie szkolnem i ustawę o zakładaniu i utrzymaniu szkól powszechnych. Tego wszystkiego nie wiemy i rozwijać na tem dyskusji nie mamy możności, choćby dlatego, że ona już jest skończona i zainteresowania się temi sprawami także i wśród panów senatorów nie widać, bo wszakże sami skierowali dyskusję na zupełnie inne, na polityczne tory, nie pragnąc i nie chcąc zająć się rzeczowo sprawą kultury i oświaty.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SWoźnicki">Wobec tego, nie mając możności o tych rzeczach mówić — a ja do tych spraw się tylko zapisałem — poprzestaję na wyrażeniu jak najusilniejszego protestu przeciw takiemu traktowaniu oświaty w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Julian Nowak.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SJuljanNowak">Wysoki Senacie! Chciałbym wspomnieć tu o potrzebach szkól wyższych. Byłoby to niewątpliwie wniesieniem sowy do Aten, gdybyśmy chcieli Wysoką Izbę przekonywać o potrzebie nauki, bo wszyscy bardzo dobrze wiedzą, że bez wyższej nauki niema ani znaczenia politycznego w świecie, nie może być rozwoju rolnictwa, przemysłu, tak, że państwo, które chce dorównać innym cywilizowanym państwom, musi pod grozą utraty tego wszystkiego, pielęgnować nauki wyższe, bo to nie jest żaden zbytek, lecz konieczność.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SJuljanNowak">Przy pewnej sposobności mieliśmy możność usłyszeć od p. Ministra Skarbu, że nasze szkoły wyższe nie mogą się podnieść, bo ich jest za dużo. Muszę powiedzieć, że nowe szkoły nie założyły się same, lecz założył je jakiś rząd. Co do poparcia finansowego, to rozumiem, że teraz jest rok sanacji, ale gdyby ta sanacja trwała dłużej, to następstwem jej byłby zupełny zanik szkół wyższych. Wszak nie wystarczy szyld, że to jest uniwersytet, szkoła wyższa; aby szkoła była rzeczywiście wyższą, trzeba wielkiego nakładu intelektualnej pracy, która musi stać na poziomie międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SJuljanNowak">Narazie dotknę tylko dwóch rzeczy, mianowicie kwestii asystentów i t. zw. dotacyj głównie dla przyrodniczych instytutów. Nie jestem powołany do tego, żeby oceniać, o ile katedry humanistyczne i prawnicze potrzebują asystentów i w jakiej ilości. To już musi rozstrzygnąć Ministerstwo. Ale, że przyrodnicze instytuty bez asystentów są martwe, to nie ulega wątpliwości. Dalej, dotacje dla instytutów przyrodniczych są tem samem, co kapitał obrotowy dla fabryki. Proszę sobie wyobrazić fabrykę, w której jest dyrektor, personel, maszyny, a niema żadnego kapitału obrotowego. Taka fabryka musi być bezczynną. Tak samo jest z instytutami przyrodniczemi w Polsce i tu tkwi ogromne niebezpieczeństwo. Niech nasze Ministerstwo dba o to, aby tak nie było i w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SJuljanNowak">Chcę dotknąć jeszcze sprawy budownictwa. Nie chcę mówić o polityce budowlanej co do naszych szkół wyższych w chwili, kiedy sanacja Państwa jest w toku. Nie teraz pora mówić o tem wyczerpująco. Wspomnę tylko o tem, że w niektórych uniwersytetach mamy budynki już na ukończeniu. Np. budynek mieszkalny dla asystentów jest prawie cały gotowy, jednakże brak drobnej kwoty do jego ukończenia. Słyszałem, że podobno w sierpniu mają być asygnowano dalsze na ten cel fundusze. Jednakże doświadczenie uczy, że kiedy fundusze zostaną wyasygnowane w sierpniu, to na miejsce dochodzą we wrześniu, a jak się miejscowa władza budowlana rozpędzi do rozpoczęcia robót, to upłynie 2–3 tygodnie, tak, że w roku bieżącym gmach nie byłby ukończony. Zwracam się zatem z apelem do p. Ministra, aby zrobił ta, co należy, aby skłonił p. Ministra Skarbu do tego, aby te fundusze mogły być asygnowane teraz i aby w tym roku gmach mógł być skończony, tudzież, aby i w przyszłym budżecie uwzględnił te ważne rubryki, mianowicie asystentów zakładów przyrodniczych i t. zw. dotacje przyrodniczych zakładów, bo inaczej tak się zapóźnimy w ogólnym rozwoju międzynarodowej nauki, że nie będziemy w stanie go dopędzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Stanisław Nowak.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SStanisławNowak">Wysoki Senacie! Wobec wielkiego znużenia Izby, ograniczę się do szkolnictwa powszechnego, a mianowicie do jednego tylko zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#SStanisławNowak">Czcigodny sprawozdawca ks. s. Bolt w swojem sprawozdaniu podniósł, że szkolnictwo powszechne jest podstawą do tworzenia średniej i wyższej naszej oświaty. Z tego stanowiska wychodząc, powinniśmy dbać o to szkolnictwo, sterać się, żeby ono cieszyło się coraz większą opieką całego narodu i Rządu. Tymczasem u nas tak nie jest. U nas, jak tu mówiono, mało się robi, szczególnie na polu szkolnictwa, a ja muszę tu zaznaczyć, specjalnie szkolnictwa fundamentalnego, powszechnego. Najlepszym dowodem jest, że gdy na podstawie preliminarza budżetowego senacka Komisja Kultury i Oświaty odbyła kilka posiedzeń, straciła bardzo dużo czasu i powzięła szereg rezolucji bardzo poważnych, Komisja Skarbowo-Budżetowa z temi rezolucjami załatwiła się w sposób nielitościwy, zostawiła tylko dwie rezolucyjki nic nie mówiące a wszystkie rezolucje zasadnicze usunięto — niema ich.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SStanisławNowak">Nie będę tu opowiadał o tem, co się miało robić, dość, że przychodzimy do uchwalenia budżetu i niema rady, trzeba ten budżet uchwalić i skończyć raz z tą sprawą.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#SStanisławNowak">Mówiąc o szkolnictwie powszechnem, trzeba sobie zdać sprawę, że dziesiątki szkół jest zamkniętych, że naszemu szkolnictwu nie zapewniamy żadnego rozwoju na lata przyszłe, bo wszystkie ustawy, które o tem mówią, pozostają na papierze, kredyt zamknięty, nic się nie buduje i nic nowego się nie tworzy. A śmiem tu zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz, a mianowicie na zasadnicze postanowienie konstytucyjne. W art. 118 jest powiedziane: „W zakresie szkół powszechnych nauka jest obowiązkowa dla wszystkich obywateli Państwa”. Mamy więc obowiązkową naukę, wszystkie dzieci mają chodzić do szkół powszechnych bez różnicy wyznania. Mamy szkołę nie wyznaniową, lecz szkołę powszechną. To powinno być wykonane, to jest nasz dogmat. Tymczasem jak u nas to wygląda? U nas ta powszechność i to uczęszczanie do szkół jest prawie fantazją. Słyszeliśmy tu z ust referenta i to wiemy, że prawie 1½ miliona dzieci naszych obowiązanych uczęszczać do szkoły, ile pobiera nauki, do szkoły nie chodzi: bo szkół niema. A do jest jeszcze smutniejsze, to, że w szkołach które są czynne, frekwencja jest coraz gorsza. Zwracam uwagę na przerażające rezultaty frekwencji w szkołach naszych. Szkoły pustoszeją, gdy przyjdzie zima w szkołach, w szkołach niema prawie dzieci w bardzo wielu miejscowościach, przeważnie z powodu braku opału, z powodu braku świadczeń rzeczowych.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SStanisławNowak">Niedalej, jak przed kilkunastu dniami załatwiał się Wysoki Senat z moim wnioskiem o zespoleniu władz administracyjnych i podporządkowaniu władz szkolnych władzy administracyjnej. Wysoki Senat wychodził z tego założenia, że wiadome rozporządzenie Rządu było bardzo pożyteczne, że zespolenie jest konieczne ze względów politycznych. Szło wtedy o zespolenie pod względem osobowymi, personalnym. Lecz ja śmiem tutaj zaapelować do Wysokiego Senatu, ażeby domagał się od Rządu, aby władze administracyjne poczuwały się także do obowiązków co do świadczeń pod względem rzeczowym. Nasze władze szkolne nie mają żadnej egzekutywy i nie mogą zmuszać do uczęszczania do szkół, nie mogą zmusić samorządów do świadczeń rzeczowych co do opału, dlatego konieczną jest rzeczą wezwać Rząd, iżby władze administracyjne przyszły z pomocą władzom szkolnym i na wezwanie Rządu wystąpiły energicznie i zrobiły z tą frekwencją i z temi świadczeniami jakiś porządek.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#SStanisławNowak">Z tego powodu ograniczę się w tej sprawie do postawiania rezolucji: „Senat wzywa Rząd do wydania rozporządzenia w tym kierunku, iżby władze administracyjne I i II instancji obowiązane były wykonywać na żądanie władz szkolnych ściśle i bezzwłocznie zarządzenia tychże władz odnośnie do przymusu szkolnego i świadczeń rzeczowych ze strony samorządów, to jest wsi, i gmin na rzecz szkół, a w szczególności w sprawie dostarczania opału i koniecznego remontu”.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SStanisławNowak">Ażebyśmy w najbliższym czasie, to jest z rozpoczęciem przyszłego roku szkolnego, a więc od września, mogli naukę puścić w ruch porządnie, jest konieczne przyjście z pomocą naszym władzom szkolnym przez uchwalenie tej rezolucji. Proszę o uchwalenie tej rezolucji, ponieważ i tak szereg rezolucji innych, bardzo ważnych, został skreślony.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Bohdanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SBohdanowicz">Zabieram głos, Wysoki Senacie, ażeby dać odpowiedź p. Ministrowi Wyznań Religijnych. Mówił on, iż moje twierdzenie, że stosunek liczebny ludności prawosławnej do katolickiej ma się jak 1 : 3, nie jest prawdziwie. Być może, że w mojem twierdzeniu jest omyłka, ale muszę stwierdzić, że również statystyka Ministerstwa nie odpowiada rzeczywistości. Broszura Srokowskiego dobrze już tę sprawę wyświetliła, że statystyka państwowa nie odpowiada stanowi rzeczy.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: A skąd Pan ma swoją statystykę?)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SBohdanowicz">Ja mówię o broszurze Srokowskiego.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Ale Pan skąd ma statystykę?)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#SBohdanowicz">Nam zabroniono nawet z kancelarii prawosławnych brać wiadomości. Ale gdy byłem sekretarzem t. zw. rady diecezjalnej, miałem bardzo dużo takich dokumentów, gdzie prawosławni byli zapisani jako katolicy. Mamy takie przykłady, dostarczone nam i przez kolegów Ukraińców, że we wsi, gdzie znajduje silę np. 150 prawosławnych, zapisano ich 77 i t. d. Na podstawie tych przykładów jesteśmy przekonani, że i statystyka państwowa nie odpowiada rzeczywistości, tembardziej, że była ona sporządzona jeszcze wtedy, kiedy bardzo dużo prawosławnych, t. zw. bieżeńców, nie powróciło jeszcze z Rosji. A w takim razie, jeżeli nie będzie prawdą stosunek 1 : 3, to tak samo 1 :6 napewno nie jest prawdą.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SBohdanowicz">Jeżeli prawda jest godziłeś pośrodku, pomiędzy cyframi 3 i 6, to stosunek budżetów wyzwania prawosławnego i katolickiego, wyrażony liczbą 67, tak daleko jeszcze odbiega nawet od 6, że w każdym razie żadnej sprawiedliwości to niema.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#SBohdanowicz">Ale nam nie chodzi o te pieniądze, nie chcemy wcale tych pieniędzy, niech Rząd weźmie je z powrotem, bylebyśmy tylko nie widzieli tego ucisku, który mamy. P. Minister starał się udowodnić, że żadnego ucisku przy redukcji parafii prawosławnych nie było, że jedna parafia prawosławna przypada na 3.000 prawosławnych. Muszę stwierdzić, że nic podobnego. Dlaczego w takim razie według projektu Ministerstwa o redukcji parafii prawosławnych, redukcji podlegają i takie parafie, które mają 4, 5, 6.000 i więcej dusz? Z tego widzimy, że redukcji! podlegają nie tylko te parafie, które nie są niezbędne dla ludności prawosławnej, ale i te, które są bardzo dla niej potrzebne. A więc tu zaznacza się pewne usiłowanie Ministerstwa, żeby w taki sposób osłabić prawosławnych. P. Minister mówi, że 1 duchowny prawosławny przypada na 2.400 parafian. Ale już choćby z tego budżetu widzimy, że kiedy duchownych prawosławnych jest 1.100, duchownych katolickich jest około 10.000. Jeżeli weźmiemy nawet statystykę Ministerstwa, to i w takim razie widzimy, że różnica jest nie na korzyść prawosławnych. Nie będę odpowiadał koledze ks. Maciejewiczowi, ale ponieważ on już nie może z tej trybuny teraz mi oponować...</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekksStychel">Zwracam Mówcy uwagę, że w tej samej materii przemawia już po raz drugi, więc może mówić tylko 5 minut. Ten czas już minął. Proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SBohdanowicz">W takim razie, nie mając czasu; nie mogę dać odpowiedzi i kol. Kaniowskiemu, chociaż nie mówił on od siebie, ale cytował to, co mówił przedstawiciel Ministerstwa. W każdym razie stwierdzam, że na takie rzeczy, jak np. dlaczego nie wykłada się religii prawosławnej ani w jednej szkole na wsi, dlaczego nie daje się obywatelstwa duchownym prawosławnym, nawet tym, którzy z dziada pradziada pochodzą z tej ziemi, dlaczego wysyła się z Polski biskupów prawosławnych za przestępstwa religijne, a nie jakieś tam polityczne, dlaczego z tych duchownych prawosławnych robi się „agentów państwowych”, na wszystko to i jeszcze na szereg innych pytań nie otrzymaliśmy Odpowiedzi i wobec tego, myślę, że to, co mówiłem, jest prawdą.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekksStychel">Lista mówców wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SksBolt">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wykazała, że temat ten wszystkich pp. senatorów bardzo głęboko obchodzi. Niestety, zauważyłem, że w dyskusji! nad tym budżetem często odgrywało rolę uczucie i polityka, a mniej zajmowano się samym budżetem. Dyskusja jednakże wykazała, że wszystkie Skargi, które podnoszono ze strony mniejszości narodowych, nie były w żadnej mierze usprawiedliwione. Tak mówcy, jak i p. Minister wykazali, że niesłusznie żalą się panowie wyznania mojżeszowego na upośledzenie pod względem wyznaniowym i szkolnym. Tak samo panowie prawosławni! dostali zupełnie jasną odpowiedź z kilku ust, jak niesłuszne są te skargi, które w tak wysokim tonie zostały tutaj wypowiedziane.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SksBolt">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest w Polsce tak określony i tak ujęty, jak na to obecna sanacja i stosunki skarbowe pozwalają. Podkreśliłem zaraz w swojem pierwszem przemówieniu, jako referent, że Rząd czynił w tych 4, 5 latach wysiłki nadzwyczajne, aby szkolnictwo i oświatę podnieść na jaknajwyższy stopień. Niestety, coraz gorsze stosunki finansowe tym bardzo podniosłym zamierzeniom Skarbu i Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie sprzyjały.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SksBolt">Jeżeli tu przy budżecie nie poruszamy spraw innych, jak ustawodawstwo, jak metody, jak kierunki oświaty, to robimy to umyślnie dlatego, przypuszczam, ponieważ ten przedmiot bardzo szeroko i długo rozważany był w Komisji Oświaty. Tam przecież właśnie jest pole i sposobność do uzgodnienia poglądów w spokojnych rozprawach, do porozumienia się z Ministerstwem, do dania Ministerstwu wskazówek, do usłyszenia Ministra, do wysłuchania poglądów p. Ministra na ten przedmiot i tam właśnie powinno siłę omówić i ustawodawstwo i kierunek, metody, zasady i podstawy wychowania publicznego. Dyskusja o tych przedmiotach, tutaj na plenum Senatu, byłaby bezpłodna, Przekonaliśmy się dziś w przeciągu tylu godzin, a także i poprzednio, że taka dyskusja spokojna, wymagająca poruszenia wielu szczegółów, wymiany poglądów i krytykowania różnych metod szkolnych, wymaga też innego miejsca i innego spokoju, jak ten, który się objawił u nas właśnie podczas rozpraw nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SksBolt">Z tego powodu także Komisja Budżetowa nie wniosła na plenum Senatu tych rezolucji, które powzięła Komisja Oświaty, lecz przedłożyła, tylko ściśle te rezolucje, które powzięła sama, a które dotyczą bezpośrednio samego budżetu.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SksBolt">Wszystkie inne rezolucje, w większej części nawet przyjęte przez Komisję Budżetową, odesłano z powrotem do dalszego użytku do Komisji Oświatowej. I sądzę też, że tam właśnie będzie w przyszłości pole, żeby te życzenia!, które wyraził p. s. Wicemarszałek Woźnicki, były...</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Pogrzebane!)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SksBolt">...dalej rozważane i uwzględnione. To samo dotyczy i tych życzeń, które przedstawili co do rezolucji przesianej z Komisji Oświatowej do Komisji Budżetowej p. s. Stanisław Nowak.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SksBolt">Myślę, że po tej całej dyskusji możemy z dość czystem sumieniem wyjść z tej sali, możemy to uczynić nawet z pewną dumą, że Polska tak uboga, w tak ciężkich warunkach rozpoczynająca pracę na polu wychowania i szkolnictwa, jednak zrobiła poważny krok naprzód. Znam wszystkie niedostatki naszego szkolnictwa, a zwłaszcza szkolnictwa powszechnego, wiem, że ani materiał w ludziach, ani materiał w środkach pomocniczych, w podręcznikach, ani gmachy nie wystarczają jeszcze do tego, ażeby szkolnictwo stało na tej wyżynie, na jakiej się w państwie kulturalnem znajdować powinno. Atoli w tem mocnem przekonaniu wychodzimy z tej sali po rozprawie nad tym budżetem, że jesteśmy na dobrej drodze i że w najbliższej przyszłości szkolnictwo polskie będzie takie, jakie w państwie kulturalnem być powinno.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekksStychel">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego załatwiony, przechodzimy do budżetu Ministerstwa Kolei.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WicemarszałekksStychel">Jako sprawozdawca głosi ma s. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SKrzyżanowski">Budżet Polskich Kolei Państwowych jest kolosalny i wyraża się cyfrą bez mała 1 miliarda złotych, czyli jest równy budżetom wszystkich ministerstw wraz z budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych. Łatwo więc domyśleć się, że błędy w ułożeniu tego wielkiego budżetu mogą stworzyć taki deficyt, że naruszy on równowagę ogólno państwowego budżetu.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#SKrzyżanowski">Dr. Zimmerman, generalny komisarz Ligi Narodów w Austrii, mówi, że oszczędności w kolejnictwie w chwili obecnej są naczelnemi problemami w reorganizacji austriackich finansów państwowych. My możemy to samo powiedzieć o polskich finansach i o polskiem kolejnictwie.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SKrzyżanowski">Cóż widzimy obecnie? Przed wojną wiele państw, władających kolejami, miało wcale pokaźne dochody. Po wojnie jednakże koleje przestały narazie dawać dochód. Sprawa dopłat ze strony państwa zajęła wszystkie rządy i kolejnictwo we wszystkich prawie państwach już podległo reorganizacji i szybko się uzdrawia. Wybitnym tego przykładem jest kolejnictwo szwajcarskie. W roku 1921 wydatki eksploatacyjne zmniejszyły się o 4,6% w porównaniu z rokiem poprzednim, w roku 1922 zmniejszyły się o 8%, w roku 1923 zmniejszyły się o 17. Równowaga budżetowa została po 9 latach deficytu osiągnięta.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SKrzyżanowski">Oczywiście, należy w Polsce zrobić to samo i to jak najprędzej. Polskie Koleje Państwowe mogą dawać dochód, dotąd jednak Polskie Koleje Państwowe dawały i dają znaczny deficyt.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#SKrzyżanowski">A więc w roku 1923 budżet był ułożony tak: oczekiwane były dochody 380 mil. zł., wydatki eksploatacyjne 374 mil. zł. i wydatki inwestycyjne 180 mil. zł. Do tego dochodzą dotacje Skarbu Państwa w sumie 315 mil., czyli, że PKP. zażądały około 60% dopłaty. W styczniu roku bieżącego Polskie Koleje Państwowe zażądały podniesienia wydatków o 35,000,000 zł. i kwotę tę otrzymały. Dziś jeszcze niema możności sądzić, czy i o ile budżet przyjęty przez Sejm jest realnym. Niema dotychczas ani jednego sprawozdania miesięcznego z wykonanych budżetów. Faktem jednak jest, że Ministerstwo oprócz dotacji na t. zw. inwestycje i powyższych 35,000.000 zł., żadnych innych funduszów nie otrzymało od Skarbu. W 1924 roku narazie PKP. żądają tylko 100 milionów dopłat, a nie 89 milj. zł., jak to jest podane w preliminarzu, o wpłacie zaś czystego zysku 21 mil. zł., podanych w preliminarzu niema mowy.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SKrzyżanowski">Czy jednak PKP. zadowolą się temi dopłatami? Budżet dochodowy PKP. został ułożony na tej podstawie, że ruch na kolejach w 1924 roku będzie taki sam, jak w roku ubiegłym. Na tej podstawie zostały też określone rozchody PKP., a więc jeżeli ruch towarowy i osobowy się zimniejszy, cały budżet PKP. straci równowagę i przestanie być realnym.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#SKrzyżanowski">Zwróćmy się do danych statystycznych. Statystyka ruchu na PKP. w ciągu ostatnich miesięcy daje parę niepokojących cyfr, mianowicie:</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">[tabela]</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#SKrzyżanowski">Surowe te cyfry już dają duża do mówienia. Zdawałoby się wprawdzie, że w kwietniu 1924 r. przewieziono więcej towarowi niż w kwietniu 1923. Lecz, analizując te cyfry, dowiadujemy się, że jest to ruch w dyrekcji katowickiej, ruch na nieznacznych przestrzeniach, dochód zaś brutto z przewozów w kwietniu 1924 roku jest mniejszy od preliminowanego o prawie 18%. Cyfra ta mówi sama za siebie. Ruch towarowy w czerwcu spadł o 30% w stosunku do zeszłorocznego.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SKrzyżanowski">Jeżeli! więc przyjąć pod uwagę, że PKP. dotąd nie uiściła podatku węglowego, który wyniesie do końca roku zapewne około 7 mil. zł., jeżeli przyjąć też pod uwagę zadłużenie PKP. u prywatnych wytwórni, co wynosi Około 18 mil. zł., oraz znaczne wydatków, pochodzące z odszkodowania personelu zwalnianego stopniowo, a nie odrazu, to otrzymamy poważne cyfry niedoboru, który powinien być zarządzeniami kierownictwa PKP. i Ministerstwa Kolei pokryty drogą oszczędności. Nie można zaś w oczekiwaniu większego ruchu na kolejach trzymać wielkich ilości personelu i wielkich zapasów materiałów na składach. Ze zmniejszeniem napięcia ruchu należy wydatki zmniejszać, ale Zarząd PKP. tego dotychczas nie uczynił. Tutaj sprężysta administracja powinna działać z całą pełnią władzy, w przeciwnym razie deficyty kolejowe naruszą równowagę budżetu Państwa.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#SKrzyżanowski">Możnaby tutaj powiedzieć, że źle prosperujące przedsiębiorstwo można sprzedać albo wydzierżawić. Odpowiem jednak na takie pytanie słowami rzeczoznawcy Ligi Narodów do zbadania kolei państwowych austriackich, sir Williama Acworta, który twierdzi, że państwo musi zatrzymać w ręku koleje, a to z następujących przyczyn:</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#SKrzyżanowski">1) cesja kolei w ręce prywatne jest pod względem politycznym niemożebna,</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#SKrzyżanowski">2) byłoby niemożliwe znaleźć kupca albo dzierżawce, któryby przejął koleje na warunkach, jakie państwo racjonalne mogłoby akceptować i</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#SKrzyżanowski">3) historia podaje, że jest niemożliwem określić warunki dzierżawy kolei państwowych, tak żeby te koleje pracowały zadawalająco w prywatnym ręku.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#SKrzyżanowski">A więc państwo musi nieść to brzemię gospodarki kolejowej.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#SKrzyżanowski">Chodzi więc o to, czy można poprawić stan finansowy PKP. i jakim powinien być normalny budżet?</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#SKrzyżanowski">Państwowe Koleje Polskie są warte, jak to jest zaznaczone w projekcie ustawy o naprawie Skarbu, 3.694,434.000 zł. Sieć kolejowa polska ma wiele braków, a wśród poważniejszych braków należy podkreślić brak planowości w rozbudowie z państwowego punktu widzenia. Jednakże linię dochodowe górują nad strategicznemi, więc a priori twierdzić należy, że koleje nasze powinne dawać dochód. Przy obliczaniu zysków przyjąć należy pod uwagę raty amortyzacyjne ubezpieczeniowe, oprocentowanie, dalej fundusz zapasowy, emerytalny, równowartość podatków etc. Liczę, że PKP. powinno dać na pokrycie tego wszystkiego 4%, czyli około 160 mili. zł. rocznie.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#SKrzyżanowski">Tej pozycji wcale niema w preliminarzach dotychczasowych Ministerstwa Kolei, ale pozycję tę należy wprowadzić. Wtenczas po otrzymaniu tych 160 milionów, wszystkie preliminowane t. zw. nadzwyczajne wydatki, będą mogły być pokryte bez otrzymywania dotacji od Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#SKrzyżanowski">Zastanowię się tutaj nad pojęciem wydatków nadzwyczajnych. W wielu budżetach błędnie określają te pozycję. Ustalmy, co to się nazywa wydatkiem nadzwyczajnym. A więc wydatek charakteryzuje silę jako zwyczajny albo nadzwyczajny nie przez nadaną mu a priori cechę przedmiotową, lecz przez wielkość i rodzaj dochodu, który go ma pokryć.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#SKrzyżanowski">Aby zrozumieć tę myśl, wniknijmy w budżet robotnika. Otóż, dla robotnika polskiego wydatek na nabycie obuwia i odzieży dla całej rodziny, lub wydatek na leczenie chorej żony, lub na wesele córki, będzie wydatkiem nadzwyczajnym. W Stanach Zjednoczonych stosunki są takie, że tamtejszy robotnik układa swój budżet inaczej, dla niego sprawienie kilku garniturów, wyprawienie hucznego wesela córce, będą wydatkami zwykłemi wobec jego dużych zarobków. Dopiero przy kupnie automobilu Forda, ten robotnik będzie musiał sięgnąć do kapitałów zaoszczędzonych oraz obciążyć przyszły dochód i ten wypadek na kupno automobilu będzie dla niego wydatkiem nadzwyczajnym.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#SKrzyżanowski">Przejdźmy do budżetu nowoczesnego państwa: jeżeli np. Polska zatrudnia większą ilość urzędników, niż starczy na to dochód społeczny z uwzględnieniem konieczności kapitalizacji i konsumcji społecznej, to odpowiednia część ogólnego wydatku na ten cel wyłożonego, będzie wydatkiem nadzwyczajnym. Trzeba wtenczas albo uciekać się do dochodu nadzwyczajnego albo redukować liczbę funkcjonariuszy, jak to uczyniła Anglia, jak to czyni Francja czy Austria, jak to wreszcie stosuje Rosja Sowiecka, a na co dotąd nie bardzo może się zdobyć Polska. Granicą więc i busolą wydatków państwa, jest jego siła ekonomiczna. Jeżeli dochody zwyczajne nie pokrywają wydatków wogóle, to niema równowagi budżetowej.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#SKrzyżanowski">Przechodząc do wydatków PKP., t. zw. nadzwyczajnych, widzimy, że są to wydatki na naprawę toru i budynków, na niewielkie stosunkowo budowle, na pewną ilość nowego taboru. Już p. Premier w jednej ze swoich mów w r. b. ustalił, że zakupu taboru stanowczo nie można nazywać inwestycją, gdyż jest to wydatek nadzwyczajny. Mamy więc prawo twierdzić, że te niewielkie w porównaniu z wartością PKP. wydatki są wydatkami zwyczajnemi i powinne były być pokryte z dochodów PKP.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#SKrzyżanowski">W jaki jednakże sposób pokryć te wydatki? Czy powiększyć dochody czyli podnieść taryfy kolejowe jeszcze wyżej, opierając się na tem, że w porównaniu z innemi krajami, Polska ma taryfy cokolwiek niższe. Twierdzę, że obecnie, w czasie sanacji Skarbu i w czasie odbudowy kiedy stan gospodarczy kraju nie jest zadawalający, nie należy podnosić taryf; powinne być one obecnie tylko, że tak powiem, oszlifowane, przystosowane do rodzaju towaru i więcej różniczkowane.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#SKrzyżanowski">Dotychczasowy stan taryf jest w Polsce zupełnie niezadowalający. Dosyć jest zaznaczyć, że wyłącznie wskutek złych stawek taryfowych drzewo nasze nie idzie wcale zagranicę a wskutek tego cała branża handlu drzewnego i związanych z nią zajęć, dochodów i zarobków stoi na miejscu, co się przyczynia do zwiększenia srożącego się obecnie kryzysu. Należy podkreślić, że taryfy na przewóz węgla górnośląskiego, dąbrowskiego i krakowskiego do niedawna jeszcze nie były zróżniczkowane, a obecnie są wprawdzie zróżniczkowane, lecz niedostatecznie; że dalecy jesteśmy od dostosowania taryfy do wartości towaru i do koniunktury, w jakiej się ten towar znajduje wobec konkurującej z naszym przemysłem zagranicy. Ministerstwo Kolei zaczyna obecnie wchodzić na drogę sanacji w tych sprawach, które grają pierwszorzędną rolę w życiu kraju i państwa. Mamy jednak obecnie jeszcze rażące anomalie: drzewo, klepka, idzie z Rosji przez Zdołbunów i Równo zagranicę, a z Polski nie idzie. Rumunia wywozi swoje zboże przez Węgry a nie przez Polskę.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#SKrzyżanowski">Tutaj chciałbym zwrócić uwagę nie w imieniu Komisji, ale osobiście, na ten stan rzeczy, jaki istnieje w dziedzinie taryf dla Kresów Wschodnich. Obecnie Ministerstwo opracowało stawki taryfowe; ulgi dotyczą najwyżej przestrzeni 660 km., a tymczasem drzewo idące z Kresów do Gdańska musi przebyć 800 km. Ponieważ przestrzenie powyżej 800 km. nie są uwzględnione, wytworzył się taki stan rzeczy, że drzewo z Kresów wcale nie idzie i cały przemysł tartaczny w m. Wilnie jest do tego stopnia zagrożony, że większość tartaków stoi i jeżeli w przeciągu paru tygodni nie nastąpi polepszenie sytuacji, to wszystkie tartaki staną. Spowoduje to ogromne straty i dla kolei i dla miasta, a również odbije się to na stanie majątkowym właścicieli lasów. Memoriał o tem leży na biurku p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#SKrzyżanowski">Widzę tylko jedną prawidłową drogę do naprawy finansów kolejnictwa, a tą jest droga oszczędności i reorganizacji kolei. Strona gospodarczo-handlowa PKP stale szwankowała, jednakże obecnie, jak się zdaje, stosunki na PKP zaczynają się poprawiać. Uzdrowienie w kolejnictwie, tak jak w całem życiu gospodarczem kraju daje się odczuwać. Cóż jednak absorbuje uwagę wszystkich myślących ludzi w kraju w obecnej chwili? Otóż, najpoważniejszem zagadnieniem obecnej chwili jest obniżenie kosztów produkcji. Odnosi się to także do kolejnictwa. Idzie obecnie o rzeczy wielkie, o rewizję postulatów podstawowych naszego życia gospodarczego. Tutaj należy żądać zgodnego wysiłku woli wszystkich.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#SKrzyżanowski">Cóż widzimy obecnie? Cena 1 tonny dźwigarów mostowych wynosi w Polsce 180 dolarów, podczas kiedy w Niemczech tylko 110 dolarów. Nie bacząc na pewne obniżenie się cen żelaza, właściciele wytwórni parowozów żądają zamiast płaconych w styczniu i lutym 34000 dolarów za 1 parowóz aż 48,000 dolarów. Został utworzony trust, ale nie trust techniczny, jakby należało, lecz trust handlowy, mający na celu podwyżkę cen. Gdyby wytwórnie utworzyły związek, mający na celu zmniejszenie kosztów produkcji, a zarazem zmniejszenie ceny parowozu i bliski kontakt z hutami żelaznemi, to PKP mogłyby dostać taniej tabor potrzebny im, ale nie niezbędny. Jednym więc ze środków zaoszczędzenia na PKP jest odpowiednia polityka Ministerstwa Kolei, uzgodniona z Ministerstwem Handlu i Przemysłu. Obecny ruch nie wymaga dużej ilości taboru, więc, o ile wytwórnie taboru mylnie kalkulują, że Rząd będzie zmuszony albo przepłacić im na dostawach albo kupić tabor zagranicą, to znaczy tak czy inaczej sobie zaszkodzić, to należy poprostu wstrzymać się od kupna w razie niedojścia do porozumienia i poprzestać na przyśpieszeniu napraw taboru w warsztatach kolejowych.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#SKrzyżanowski">Tak długo zatrzymałem się na tej pozycji budżetowej, gdyż pozycja ta wynosi po kilku zmniejszeniach jeszcze 56 milionów złotych i ma tendencję do powiększenia się o conajmniej kilkanaście procent. Tutaj mocne stanowisko Ministerstwa Kolei może dać wielką oszczędność.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do kwestii personalnej. Sprawa ta jest zawiła i bardzo specjalna. Powiem tylko ogólnie, że na PKP istnieje zbyt duża armia pracowników i że należy iść w kierunku jej zmniejszenia. Jeżeli porównać koleje francuskie, które naogół znacznie intensywniej pracują, jednakże mają dużo wspólnego z naszemi, to muszę zanotować, że tam na 1 km linii przypada tylko 9 ludzi, podczas kiedy u nas aż 13,8 pracowników. Ministerstwo Kolei dąży do doprowadzenia liczby pracowników na 1 km do normy 11,5 ludzi, co da w końcu roku bieżącego pewne oszczędności. Sprawy tej nie traktuje Ministerstwo Kolei po macoszemu, bada ją bardzo uważnie i dotychczasowe braki w technice redukcji będą usunięte bezwzględnie. Naturalnie nie powtórzą się fakty posyłania ludzi młodych i pełnych sił na emeryturę.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do następnej pozycji. Jest nią budowa węzła warszawskiego. Wiąże się z nią także budowa t. zw. linii średnicowej. W literaturze technicznej i ogólnej wielokrotnie poruszano tę sprawę i jest ona dostatecznie oświetlona pod względem technicznym. Nie może się tylko prawodawca zdobyć tutaj na decyzję, jak to u nas zwykle bywa. Budowa ta jest kolosalna, wymaga naogół jeszcze jakich 150 milionów złotych. Ten olbrzymi na nasze stosunki kapitał będzie wyłożony na budowę nieprodukcyjną. Wszyscy bezstronni badacze sprawy przyszli do wniosku, że conajmniej na najbliższe 5 lat budowa ta wcale nie jest potrzebną. Nic mówię tutaj o detalach i drobnych robotach. Należy więc wstrzymać zupełnie tę rozbudowę i uważać odnośną pozycję dział V rozdział 2 § 3 poz. 1–1,900,000 zł. za ostatnią w szeregu najbliższych lat.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do działu II rozdział 4B § § 2 i 3. Paliwo i smary dla parowozów. W tym dziale można zrobić duże oszczędności, przedewszystkiem wprowadzając w życic postulaty, wypracowywane obecnie przez specjalny dział centrali Ministerstwa, w którym jest skoncentrowaną gospodarka cieplna, jednak należy też wszelkiemi sposobami przeciwdziałać masowym kradzieżom i trwonieniu węgla. Ministerstwo Kolei częściowo już weszło na tę drogę, stosując system zwiększonych premii dla maszynistów. Zwracam uwagę na wielkość tej pozycji, która wynosi 113,000,000 zł. Zima tegoroczna dużo zaszkodziła ewentualnym oszczędnościom, ale i w marcu i kwietniu mieliśmy niestety przepał.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#SKrzyżanowski">Radykalnie coprawda w tej płaszczyźnie nie da się rozwiązać zagadnienia trakcji według stanu obecnego nauki technicznej i praktyki zagranicznej. Widzę rozwiązanie tego problemu w dziale II rozdział 9 § 7. Koszty badań i rewizji. Do tej pozycji Komisja Komunikacyjna, działając w zastępstwie Komisji Budżetowej Sejmu, wprowadziła wydatek około 1 miliona na badania nad nowemi typami lokomotyw turbinowych i gazowych oraz gazowo-elektrycznych.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do działu warsztatowego — rozdział 5 tegoż działu, § 2 suma 160,779,641 złotych, a na samą naprawę taboru przeznaczono 139 milionów złotych. Nasuwa się tutaj myśl, że można zrobić wielką oszczędność, wprowadzając szereg poważniejszych zmian do gospodarki warsztatowej. Dosyć powiedzieć, że dotąd parowóz przebywał w głównej naprawie około 200 dni, a z łatwością można wykonywać te naprawy już w okresie 90 dni, a nawet powinno się dążyć do wykonywania tych napraw w ciągu 60 do 70 dni, do czego w paru wypadkach warsztaty na Pradze już doszły. Naturalnie, stare warsztaty należy zamknąć i budować nowe, czego też Sejm żąda jednogłośnie.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#SKrzyżanowski">Należy warsztaty główne wyodrębnić w ciągu kilku miesięcy, z najdalszym terminem początku wyodrębnienia w ciągu ostatnich miesięcy roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#SKrzyżanowski">Mówiąc o oszczędności mam na względzie zasadę racjonalnego w ostatecznym wyniku przysporzenia mienia skarbowego, a nie mechaniczne obniżanie pensji lub zmniejszanie etatów. Takie zjawisko, jak np. zupełnie nieodpowiadające ani pracy, ani latom wysługi uposażenie t. zw. werkmistrzów, których jest naogół więcej niż tysiąc, nie powinno mieć miejsca. Za nienormalną rzecz powinno się też uważać to, że w warsztatach jeden inżynier przypada na 500 pracowników, zamiast na 50. Tego rodzaju praktyka przynosi nie oszczędności, ale bardzo duże straty.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#SKrzyżanowski">Cyfr oszczędności w preliminarzu tutaj rozpatrywanym naturalnie dzisiaj podać nie można, gdyż są one wypadkową wielu bardzo czynników, i dopiero w miarę urzeczywistniania programu oszczędnościowego mogą być określane z pewnem przybliżeniem.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#SKrzyżanowski">Kończąc przegląd pozycji preliminarza, w których dałoby się przeprowadzić oszczędności, Wskażę jeszcze na pozycję I — 5 § I rozdziału I działu 2. Służba Centralna Dyrekcji. Otóż, istnieją tam wydziały administracyjne. Jest to hipertrofia sekretariatu osobistego przy prezesie Dyrekcji. Dotychczasowa praktyka wykazuje nam szereg niewłaściwości, które wynikają z istnienia tego wydziału w dotychczasowych ramach, jako nadbudowy nad wydziałami fachowemi. Dotąd istnieje taka anomalia, że kierownik z działu fachowego nie decyduje o awansie, czy degradacji podwładnego, o jego tranzlokacji etc.; załatwia to wydział administracyjny i to bardzo rozwlekłym trybem biurokratycznym. Przedsiębiorstwo tak żywe, jakim jest kolej, nie może posługiwać się takim aparatem. Zreformowanie centrali dyrekcji pod tym kątem widzenia da poważne oszczędności w preliminarzu.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#SKrzyżanowski">Oto są główniejsze pozycję budżetowe, wymagające uwagi pp. senatorów.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#SKrzyżanowski">Badając praktykę państw zagranicznych oraz poglądy teoretyków finansistów na tę sprawę, to otrzymamy parę cennych wskazówek. Należy do nich uprzednia kontrola w gospodarce kolejowej. Pewien sposób rozwiązania tej sprawy jest wskazany w sprawozdaniu Komisji Budżetowej Sejmu (druk nr 1210 część II). Jest tam (str. 271) w stanie ilościowym urzędników Ministerstwa Kolei Żelaznych wymieniony kontroler generalny. W zasadzie myśl ta jest doskonała, jednakże chodzi tutaj o dwie rzeczy. Przedewszystkiem, nie została dotąd ogłoszoną instrukcja dla takiego kontrolera generalnego, ani dla jego 9 zastępców w poszczególnych dyrekcjach. Urząd ten nie będzie synekurą tylko pod warunkiem osobistej wielkiej odpowiedzialności takich kontrolerów, którzyby mieli swego rodzaju egzekutywę i bez których zezwolenia Dyrekcja nie miałaby prawa robić wydatków.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#SKrzyżanowski">Praktyka kolei rosyjskich, jak podają źródłowe oficjalne prace komisji rewidującej kolejnictwo rosyjskie, wskazuje, że przedstawiciele ministerstwa skarbu (analogiczni do tych naszych kontrolerów) mieli faktycznie bardzo małą ingerencję, a więc okazywali mały wpływ na rozmiar wydatków. Ale już obecny Rabkrin rosyjski czyli robotniczo-włościańska inspekcja ma znacznie większe prawa. Rabkrin ma prawo wstrzymać jawnie nielegalne zarządzenie władz, mogące przynieść materialny lub finansowy uszczerbek republice. Ma w razie zauważonej niegospodarności i poważnych uchybień, prawo domagać się usunięcia odnośnych funkcjonariuszy. Funkcjonariuszy winnych nadużyć i naruszeń prawa ma prawo pozywać do sądu, występując w charakterze oskarżyciela lub powoda.</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#SKrzyżanowski">Zresztą we wszystkich państwach rozumieją wielkie znaczenie kontroli prewencyjnej, szczególnie tej, która sięga do genezy wydatku, bo to może dodatnio wpływać na równowagę budżetu.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#SKrzyżanowski">Drugim czynnikiem dobrze funkcjonującej instytucji Kontroli Generalnej jest skład osobowy. Postawmy na jej czele oportunistę, człowieka o słabej woli, a sparaliżujemy najlepszą pisaną instrukcję. Przechodzę do niektórych pozycji dochodów.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#SKrzyżanowski">Ruch podmiejski osobowy dałby większe dochody, gdyby Ministerstwo Kolei usunęło nieporządki, bo wozi i darmo i za biletami 3 klasy w 2 klasie. Ruch podmiejski, towarowy, dalby większe dochody, gdyby skutecznie z nim nie konkurował ruch kołowy.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#SKrzyżanowski">Zdaje mi się, że całe zagadnienie zostało już wyczerpane, chciałem tylko poruszyć jeszcze zagadnienie wysunięte w ostatnich czasach przez ludzi nauki i pracy i wynikające z doświadczeń zagranicy, czy koleje mają być samowystarczalne, czy też ma być z niemi tak, jak było dotychczas. Na to pytanie zdaje mi się, nie może być innej odpowiedzi, jak tylko jedna: że zasadą życia kolei w Polsce i gdzieindziej musi być samowystarczalność, a więc wszystkie reformy z tem muszą być związane. W najświeższych czasach to zagadnienie budzi, o ile wiadomo, niezadowolenie wśród urzędników kolejowych, a to z powodu obawy, czy ta reforma, nie przyniesie ze sobą pogorszenia ich losu. Zdaje mi się jednak, że jeżeli Ministerstwo Kolei i nasz Rząd naprawdę wejdzie na tę drogę, to kwestia uposażenia i zabezpieczenia urzędników przedewszystkiem rozstrzygnięta być powinna.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#SKrzyżanowski">Na tem kończę moje sprawozdanie.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#SKrzyżanowski">Mam zaszczyt prosić o zatwierdzenie budżetu Ministerstwa Kolei Żelaznych bez zmian.</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#SKrzyżanowski">Jeszcze muszę zaznaczyć, że Komisja uchwaliła 6 rezolucji; wszystkie one są umieszczone w sprawozdaniu ogólnem, które nam referował s. Buzek i wszystkie wychodzą z założenia jak największych oszczędności.</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#SKrzyżanowski">Mam zaszczyt prosić o przyjęcie tych rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekksStychel">Zarządzam przerwę dwugodzinną. Wznowimy posiedzenie o kwadrans na 5-tą.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WicemarszałekksStychel">Wznawiam posiedzenie. Do budżetu Ministerstwa Kolei głos ma s. Grabski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SGrabski">Wysoka Izbo! Od początku Sejmu Ustawodawczego zasiadałem w Komisji Komunikacyjnej i miałem sposobność dobrze śledzić rozwój naszych kolei. Oczywiście postępy, jakieśmy zrobili, są ogromne, ale mimo tego jest bardzo dużo do powiedzenia i bardzo dużo do skrytykowania. Jednakże nie wszystko jest winą samych kolei naszych, przyczyną braków jest głównie zniszczenie wojenne. Trzy czwarte linii otrzymaliśmy w stanie kompletnego zniszczenia, taboru prawie nie było, tabor był chory i kulał, bardzo mało było taboru zdrowego i stąd idzie bardzo dużo naszych bolączek.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SGrabski">P. s. Buzek jako generalny sprawozdawca budżetu naszego powiedział, że referat sejmowy posła Tabaczyńskiego nie będzie się zgadzał z powodu braku przewozu w tym roku. Tymczasem p. Minister, czy jego zastępcy ogłosili bilans kolei z pierwszego półrocza, który bardzo optymistycznie wygląda. Ja jednak twierdzę, że nie wszystko tak różowo się przedstawia, i że budżet Kolei przyniesie nam jeszcze duże niespodzianki, a na te wielkie dochody, któreśmy w pierwszem półroczu rzekomo mieli, składają się ogromne oszczędności, które, gdyby w tem tempie miały być nadal utrzymane, zemściłyby się na całym ruchu kolejowym. Gdyby się dalej szło tym trybem musiałby się ruch załamać. Doszło już do tego, że kolejom chcą dać pewną autonomię, prawie całkowitą, ażeby je zrobić samowystarczalnemu Bardzo dobrze, ale ja nie wierzę w samowystarczalność, są bowiem dwie siły, które jej przeszkadzają.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SGrabski">Przedewszystkiem biurokracja. Biurokracja na kolejach w Polsce jest bardzo rozwinięta. Wprawdzie na to skarżą się w całej naszej administracji, ale jeżeli się bliżej studiuje to, co się dzieje na kolejach jest rzeczywiście bardzo ciężkie do wytrzymania i do zniesienia, kosztuje nas to szalone pieniądze. Biurokracja o tyle już zwyciężyła, że, jak p. Minister w Sejmie oświadczył, nasza reorganizacja kolei ma się oprzeć na systemie zbliżonym do austriacko-rosyjskiego, pominięty zaś został całkowicie pruski system kolejowy. Można mówić o Prusakach i o państwie pruskiem, co się chce, lecz ich urządzenia kolejowe były pierwszorzędne. Niemcy nadzwyczaj oszczędnie prowadzili koleje i doprowadzili je do ogromnych dochodów. Więc przyjęcie systemu austriacko-rosyjskiego uważam rzeczywiście za zwycięstwo biurokracji, a za klęskę dochodowości naszych kolei. Być może, że się mylę, że p. Minister to wytłomaczy, ale ja nie mogę się z tem pogodzić. Pochodzę z części Polski, która była pod zaborem pruskim i muszę stwierdzić chociaż kilka takich faktów. Nie tylko za niemieckich czasów, ale i później, dopóki kolej nie została zjednoczona i dopóki ta reforma była jeszcze daleko, to na jakiejś mniejszej stacji, trzecio czy czwarto — rzędnej, wychodziło druków jakie 35 kg. rocznie. Dziś dochodzimy do cyfry 300 kg. rocznie. To jest szalona rzecz ile ten papier i to wszystko kosztuje, a ile siły i czasu muszą zużyć urzędnicy, którzy to mają wypełnić. Łudziłem się myślą, że przy redukcji, przy oszczędnościach, jakie będą zaprowadzone, te rzeczy się zmienią, ale niestety doradcą p. Komisarza Moskalewskiego był człowiek, który wprawdzie stał na czele naszych kolei i ma wielkie zasługi około naszego ruchu kolejowego, ale on właśnie jest tym, który tę całą pisaninę zaprowadził i ten pan, biorąc się do redukcji, robił to zazwyczaj mechanicznie co do urzędów, co do ilości pociągów, ale nie stosował w tem, co było jego własnem dziełem, jego poprostu dzieckiem, t. j. w tych drukach i pisaninie. Ta rzecz zmieniła się na korzyść tylko w jednym wypadku, to znaczy, że zamiast wysyłania raz na dzień ogromnego egzemplarza raportu wagonowego, który ma 135 cm. długości, a 40 parę cm. szerokości, dziś wysyła się ten egzemplarz raz na miesiąc, choć za dawnych czasów wysyłało się taki raport raz na miesiąc o wielkości pół arkusza. Jabym p. Ministra bardzo prosił, ażeby zrewidował, czy tych rozporządzeń zmienić nie można, tembardziej, że to są rzeczy, które obciążają budżet.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SGrabski">Jak mechanicznie stosowało się oszczędność, żywym tego przykładem jest oszczędność z telefonem kolejowym. Trochę już ona ustała, nie wiem dlaczego, może moja konferencja z p. Moskalewskim to zrobiła, może przekonałem go, że to jest duża oszczędność, jeżeli telefon istnieje, jeżeli daje możność szybszego obrotu wagonów, że porozumiewanie się przez telefon nie zajmuje tyle czasu, i że jeszcze za to my płacimy. Dawniej opłacał rząd jako właściciel kolei, dziś wszyscy interesanci składają się na opłacenie telefonu. Zniesienia telefonu nie możemy uznać za oszczędność i z tego powodu, że gdy dawniej każde zawiadomienie szło telegramem czy posłańcem, więcej zabierało czasu urzędnikowi niż dziś uwiadomienie telefoniczne. My opłacamy telefon, a każą jeszcze płacić za każde zawiadomienie telefoniczne dawniej 180,000 mk., dzisiaj 10 groszy.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SGrabski">Więc biurokratyczna organizacja jest jednym z powodów dla których nie mogę wierzyć narazie w samowystarczalność. Prócz tego powodu wewnętrznego jest jeszcze powód zewnętrzny, mianowicie demagogia, która wpływa i wpływała na administrację. Może gdy koleje zrobią się samowystarczalne i autonomiczne, będzie mniej wpływała na ruch kolei. Proszę Panów, gdy tę redukcję stosowano, powiedział mi jeden radca kolejowy: w samowystarczalność póty nie uwierzę, póki związki zawodowe albo związki inwalidów będą nam narzucały swoich inwalidów. Inwalida to jest przecież człowiek chory, który tym czynnościom nie podoła, ja muszę mu zapłacić, a on tego nie zarobi. Otóż ta demagogia powinnaby być zupełnie odsunięta od kolei.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SGrabski">Ministerstwo samo się trochę przyczynia do tej demagogii przez to, że pomaga związkom zawodowym przez urlopowanie urzędników. Wprawdzie słyszałem i z rozpraw sejmowych wiem, że jakie 60% urzędników zostało odwołanych. Ja w imieniu mego Klubu wniosę tutaj rezolucję na końcu, którą uważam za zupełnie słuszną i potrzebną, ażeby od 1 stycznia odwołać wszystkich urlopowanych urzędników.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SGrabski">Przeszkadza tu także nasze zachowanie się w Sejmie i Senacie, bo i my też uprawiamy demagogię. Przy pragmatyce urzędniczej uposażenie dwojakie urzędników kolejowych — to jest przecież, mojem zdaniem, demagogia. Ja nie należałem do tych, którzy za tem głosowali, zostałem przegłosowany, ale uważam to za demagogię ze strony Sejmu i Senatu i dziwię się, że Rząd na to poszedł. To się powinno także powoli zreformować.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SGrabski">I jeszcze jedno, uważam za demagogię, za rzecz która szkodzi bardzo finansom kolei, to są t. zw. ulgowe bilety. 50% pasażerów jeździ u nas za darmo lub za znacznemi zniżkami. Jeżeli Minister jakikolwiek, czy to Oświaty, czy Spraw Zagranicznych czy Wewnętrznych, chce swego urzędnika gdzieś wysłać, niech mu da pieniądze, albo niech mu da przekaz na bilet, który się na koncie odpowiedniego wydziału zapisze. U nas niema tych przekazów, tylko urzędnik ma prawo do połowy biletu i jeździ ile razy chce. Minister innego działu chlubi się w swoich finansach, że zrobił oszczędności, ale ta gospodarka obciąża bardzo budżet kolejowy. Skąd kolej do tego przychodził, ażeby swoje świadczenia darowywała. Jeżeli inaczej nie można, jeżeli Państwo pieniędzy gotowych nie ma, to niech daje przekaz na bilety kolejowe, który się odrachuje na debet tego ministerstwa, które z bezpłatności korzysta. To są rzeczy konieczne, jeżeli nie postaramy się to przeprowadzić, to nas to zabije. A muszę powiedzieć, że Ministerstwo słusznie obawiało się że pierwsi będą silę bardzo temu opierali urzędnicy kolejowi, i oto mam wiadomość z przed kilku tygodni, że w dyrekcji poznańskiej odbyło się zebranie urzędników kolejowych, którzy sami oświadczyli, że chętnie się zrzekną tych biletów zniżkowych, lecz muszą mieć naturalnie na małych stacjach dwa razy w miesiącu bilety t. zw. targowe dla swoich żon, pozatem jeszcze bezpłatne bilety dla urlopów, lub dla innych specjalnych okazji, a zresztą zrzekają się zniżek, jeżeli wszystkie inne dykasterie także się ich zrzekną. Otóż wobec takiego usposobienia kolejarzy, p. Minister mógłby nareszcie sam postarać się jaknajprędzej przeprowadzić tę sprawę w Rządzie, mimo oporu zainteresowanych ministrów, którym te skreślenia nie będą na rękę.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SGrabski">Nie mogę mówić o wszystkich kolejach polskich, bo ich nie znam, ale o tych które znam bliżej, które mnie bliżej obchodzą, muszę powiedzieć, że są takie, urzędy, które ukryły się przed redukcją, a które w kołach kolejowych uważane są za niepotrzebne.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SGrabski">Dawniej w dyrekcji było jedno biuro wagonów, dziś jest ich kilka, zdaje się, że na każdym dworcu I klasy, tego napewno nie wiem. Rozumie się, każde biuro wagonów musi mieć swoich urzędników. To są wszystko wydatki, które bardzo drogo kosztują.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SGrabski">Dalej są tak zwane kierownictwa pociągów. Te kierownictwa pociągów utrzymały się z czasów wojny. Przed wojną wogóle ich nie znano. To były biura kolejowe do dysponowania pociągami dla przewozu wojska, na ich czele stał oficer. Wojna się skończyła, oficerowie odeszli, a biura kierownictwa pociągów, jak słyszałem z dosyć pewnych źródeł, nadal istnieją. Takie biura oczywiście muszą mieć swoich urzędników, swoją organizację i znowu kosztują. Dawniej przed wojną załatwiał te sprawy naczelnik stacji ze swoimi urzędnikami. Dlaczego on nie ma teraz dalej tego robić?</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SGrabski">Przechodzę teraz do stanu inżynierów kolejowych. Stwierdzić muszę, że my przyrostu inżynierów kolejowych mieć nie będziemy. Przed południem p. s. Krzyżanowski, w swojem sprawozdaniu mówił, jak jest z inżynierami kolejowymi, że powinien być jeden na 50 pracowników, a jest jeden na 500. Otóż co do uposażenia inżynierów, to jako inżynier komunikacji z wykształcenia, sam wiem, ile to trzeba nauki i pracy i to sumiennej pracy, aby zostać inżynierem. A dzisiaj nasz inżynier kolejowy ma mniej niż maszynista, który nie ma żadnego wykształcenia fachowego tylko trochę praktyki, przeszedł kurs palaczy, i może kurs maszynistów, często pisać i czytać ledwo umie a prowadzi maszynę. Otóż ten człowiek otrzymuje wiele więcej, niż fachowy inżynier kolejowy. Te rzeczy powinne ulec zmianie, bo dziś już tylko starzy inżynierowie trzymają się kolei, a młodzi albo uciekają, albo się nie zgłaszają do służby i kolej zamiast mieć coraz więcej, ma coraz mniej, bo każdy, kto się szanuje i swoją wartość czuje, do kolei na tych warunkach nie idzie.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SGrabski">Jeżeli mówiłem tutaj o stosunkach kolejowych, to chcę potrącić także o przemysł z koleją związany. P. s. Kędzior wspomniał w ogólnej debacie nad budżetem, że płaciliśmy niedawno grube miliardy za wagony i lokomotywy Baldwina. Otóż zdaje się, że dziś nasz przemysł stoi bardzo wysoko i już nie będziemy w tym kłopocie, żebyśmy musieli z zagranicy sprowadzać, może jeszcze czynimy to w tej chwili, ale później nie będzie potrzeba sprowadzać, bo nasze fabryki kolejowe, których liczba wzrasta, wystarczą do zaspokojenia naszych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SGrabski">Ale jest trochę skarg na koleje, że koleje bardzo źle zamawiały, a jeszcze gorzej płaciły. Przypuszczam, że to był brak pieniędzy, który się w zimie dawał odczuwać. Nie tylko do mnie, ale i do kolegów moich zgłaszali się różni fabrykanci z prośbą o interwencję w Ministerstwie Skarbu, żeby wyasygnowało pieniądze, które im się za wagony należą.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SGrabski">Jeżeli mówimy o przemyśle kolejowym, to jest bardzo ważna sprawa, której bliższe wyjaśnienie chciałbym usłyszeć od o. Ministra. Idzie o to. jak się przedstawia sprawa szyn. O ile ja wiem, produkcja szyn łącznie z Górnym Śląskiem nie wystarcza na to, aby nasze nowe koleje miały dość. Ledwo starczą szyny na remont starych kolei. Czy można w jakiś sposób zachęcić nasz przemysł krajowy, aby szyn produkował więcej niż innych rzeczy, które mu się więcej opłacają, tego ja już nie wiem, bo to jest rzeczą Ministerstwa, które będzie mogło to ocenić.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SGrabski">W ostatnich paru tygodniach zaszła rzecz, która zaniepokoiła nasze społeczeństwo. W Sejmie dwóch posłów, p. Diamand na komisji, a p. Kuryłowicz na plenum Sejmu, poruszyli sprawę rzekomej mistyfikacji p. Prezydenta przez fabrykę „Parowów” i obydwaj twierdzili, że ten parowóz nie został wybudowany, tylko złożony z części sprowadzonych. Powoływano się na organa Ministerstwa Kolei, na bezpośrednich dyrektorów, lub, że tak powiem, na adiutantów p. Ministra na komisji w Sejmie. Tymczasem w prasie przed dwoma tygodniami czytaliśmy zupełnie co innego i dziwna rzecz, że „Parowóz” powoływał się znowu na organa Ministerstwa Kolei. W interesie krajowego przemysłu i w celu uspokojenia zaniepokojonego społeczeństwa, że jednakże fabrykuje się tutaj i że wystarczy fabrykacja krajowa, choćby narazie jeszcze może niezupełnie, ale w bliskiej przyszłości chcielibyśmy usłyszeć wyjaśnienie tej sprawy od p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SGrabski">Teraz chciałbym pomówić o brakach w połączeniach. Mamy jeszcze bardzo dużo braków w połączeniach, te połączenia są przerywane, niedokończone i trzeba koniecznie coś w tej sprawie zrobić. P. s. Buzek w Komisji Celnej poruszył sprawę wykonania na rok przyszły umowy genewskiej co do dostaw z Dolnego Śląska i roztrząsając pytanie, czy jesteśmy przygotowani na to, żeby dostarczyć aprowizacyjne dostawy z Dolnego Śląska niemieckiego na Górny Śląsk polski, odpowiedział, że prawdopodobnie nie. Ja twierdzę z całą stanowczością, że koleje na to nie są przygotowane, przed trzema laty, a raczej w roku 1922, przy ugodzie górnośląskiej, wniosłem rezolucję, którą p. Korfanty tu przedstawiał, a którą Sejm jednogłośnie uchwalił, a w zeszłym roku mój Klub wniósł interpelacje w tej sprawie. Obiecuje się nam to ciągle i miałem zapewnienie z łona Ministerstwa od tych panów, którzy tem kierują, że to będzie zrobione, bo takie ominięcie korytarza w Kluczborku jest konieczne. Otóż czytałem teraz w ostatnich czasach, że ta sprawa nie będzie wcześniej załatwiona jak w 1927 roku. Jeżeli to prawda, byłoby to ciężką klęską, ponieważ nasze koleje wszelki żywy towar, t. j. wszelkie bydło, czy trzodę, czy żywą, czy mięso w stanie świeżym, musiałyby transportować przez węzeł łódzki, a zwracam uwagę panów, że węzeł łódzki jest niekompletny, jest nieuporządkowany. Ja wiem o tem, bo sam starałem się o jedno połączenie kolejowe i chciałem, by je stosowano w Koluszkach. Powiedziano mi, że węzeł jest niekompletny, niedostosowany ku Warszawie, tylko ku Częstochowie, a więc w tym wypadki ku Górnemu Śląskowi. Ten węzeł ma prawo przetrzymywania towarów pięć dni legalnie, ale przetrzymuje je i 9 dni, a wtedy bydło w wagonach zdycha z braku opieki. W takich warunkach nie zaprowiantujemy nigdy Górnego Śląska. Moglibyśmy również zorganizować dostawę mleka na Górny Śląsk, gdyby tylko Ministerstwo chciało. Nie tylko zachodnie województwa poznańskie i pomorskie, ale tak samo i ziemia kaliska, łódzka i część warszawskiego wzięłyby w tem udział, tylko zdaje mi się, że za mało uwagi zwraca się na to, żeby były chłodnie i wagony odpowiednie do przewozu mleka.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#SGrabski">Proszę Panów, pozatem chce się jeszcze o jedno zapytać, mianowicie o strategiczne koleje, które Rząd miał robić w swojej administracji, a które są konieczne. Czy będą one zrobione? W planie p. Ministra, który miałem w ręku, a nawet mam w swoich papierach, jest przewidziane, że ma to być jak najprędzej robione. Ale kolej, która miała być robiona jeszcze w zeszłym roku, nie jest zaczęta, tak samo prawdopodobnie będzie i z tą, która miała być w tym roku budowana. To są rzeczy bardzo ważne dla naszego Państwa. Strategiczne koleje powinne mieć pierwszeństwo przed wszystkiemi innemi.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SGrabski">Chciałbym poruszyć teraz jedną sprawę, obchodzącą województwo, które mnie wybrało, jest to zatem zadanie trochę lokalne. Lecz jeżeli nasze województwo, jest dobrym płatnikiem podatków, a nasza dyrekcja kolejowa, póki się nasza waluta nie załamała, przez pierwsze półrocze 1923 r. dawała plusy, miała bilans zupełnie aktywny, to mamy prawo żądać, ażeby komunikacja kolejowa, była dobra. W prawdzie takiej, jaka była przed wojną, teraz żądać w Polsce nie możemy, ale domagamy się, ażebyśmy mieli przynajmniej dwa stałe kuriery z Warszawy, to jest jedną parę nocnych kurierów i jedną parę dziennych. To jest ogólne żądanie wszystkich. Bardzo żywo i szeroko także prasa nasza tego się dopomina, a ja daję tu wyraz temu żądaniu.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SGrabski">Przytem przychodzi mi na myśl, że tutaj mamy bardzo ożywiony ruch podmiejski od Warszawy; zapytuje się więc p. Ministra, czy się robi coś w tym kierunku, ażeby dalekobieżne pociągi obciążyć, ażeby te pociągi nie miały nic wspólnego z ruchem podmiejskim, żeby mogły zyskać na czasie i stawały tylko w większych miastach, jak np. między Warszawą i Łowiczem, w Sochaczewie i w Błoniu nie więcej. I powinien być specjalny ruch podmiejski, który będzie przeznaczony tylko dla podmiejskiej publiczności.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SGrabski">Chcę poruszyć sprawę pociągu, którego teraz niema t. zw. expressu międzynarodowego: Paryż — Ostenda — Berlin — Poznań — Warszawa. Że ten pociąg przez pół roku nie chodził, to nie było winą naszej kolei, lecz. winą oporu Niemiec, które tego pociągu nie chciały przepuszczać, ale przychodzi mi na myśl, że my w Polsce tak jakbyśmy się czegoś musieli wstydzić, mamy ten pociąg zawsze w nocy. Przypominają mi się słowa ostatniego francuskiego ambasadora przed wojną w Wiedniu, p. Dumaine, który powiedział, że to była szykana austriacka i węgierska, żeby przez Serbię wszystkie orient-expressy szły tylko w nocy. Austro Węgry chciały przedstawić Serbię jako kraj dziki, jako kraj bandytów i t. d., żeby podróżni nie mogli się przekonać, że to jest kraj urodzajny, ładny, który ma przyszłość. Mam wprawdzie wrażenie, że będą trudności, że oczywiście będą bronili swego stanu posiadania ci, którzy go mają. To jest prawda, ale chciałbym, ażeby p. Minister w tej dyskusji otrzymał pewien atut do wygrania na odnośnej konferencji, że Senat go zobowiązał do tego, ażeby przeforsował to, aby te pociągi szły w dzień, a nie w nocy.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SGrabski">Nie będę mówił o taryfach towarowych. Mówił o tem szeroko przed południem p. s. Krzyżanowski. Taryfy towarowe to jest rzecz ogólnego programu gospodarczego Rządu. Ponieważ Rząd nasz nie ma żadnego programu gospodarczego, więc oczywiście i kolej nie mogła też opracować żadnego programu gospodarczego, ani taryfowego. A jednak jest to wielka szkoda. Mnóstwo towarów w głębi kraju jest za drogich, musimy więc je brać z zagranicy, i kolej powinna mieć jakieś wskazówki, co taniej przewozić, co przywozić i co wpuszczać taryfowo, a czego nie. Jabym bardzo sobie życzył, ażeby p. Minister wpłynął na to, by to narzędzie gospodarcze — a kolej jest bardzo ważnem narzędziem programu gospodarczego Rządu — ona miała taryfy towarowe uzgodnione z całym programem gospodarczym i żeby te taryfy prędko weszły w życie. Chociaż przypuszczamy, że w pierwszych czasach będziemy mieli deficyty, jak to obydwaj referenci, generalny całego budżetu i specjalny budżetu kolejowego, stwierdzili, to ja jednak stoję na tem stanowisku, że kolej może i będzie przynosić zyski, ale polityka Rządu, co do wprowadzania i wywożenia towarów musi być jasna.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SGrabski">W tej nadziei Klub mój głosować będzie za budżetem kolejowym, tylko do rezolucji już podanych w sprawozdaniu ośmielam się dołączyć w imieniu mojego Klubu, następujące rezolucję:</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#SGrabski">1) „Senat wzywa Rząd, aby od 1.1 1925 r. wycofał wszystkich urlopowanych urzędników kolejowych ze związków zawodowych,</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#SGrabski">2) aby niezwłocznie zrewidował taryfy osobowe dotyczące ulg biletowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SJanuszewski">Wysoki Senacie! Przy budżecie Ministerstwa Kolei kilka słów chcę powiedzieć o lotnictwie cywilnem.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SJanuszewski">Otóż w ramach organizacyjnych Ministerstwa Kolei, mieści się referat lotnictwa cywilnego, t. zw. żeglugi powietrznej. W budżecie wstawiona była uprzednio suma 2,000.000 zł. na ten cel, jednak Sejm, nie wiem z jakiego powodu, sumę tę zniżył do około 1.500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#SJanuszewski">Niestety, nie mogę tu zgłosić wniosku o reasumpcję i podniesienie tej sumy do wysokości poprzedniej 2,000.000 zł., ponieważ mamy przyjąć budżet ten bez zmian, jednak chce zwrócić uwagę szanownego referenta tego budżetu na to, że o ileby na komisjach sejmowych można było zmianę tych kwot uzyskać, to niechże referent tego budżetu wespół z p. Ministrem postarają się powrócić do tej minimalnej sumy, jaka jest potrzebna u nas w Polsce, to znaczy, żeby tę sumę podnieść do sumy pierwotnej 2.000.000 zł. z czemś w wydatkach zwyczajnych.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SJanuszewski">Lotnictwo wogóle w Polsce nie ma szczęścia. Nie ma szczęścia już choćby dlatego, że odrazu zostało umieszczone w złych ramach organizacyjnych, bo przy Ministerstwie Kolei. Natura tego Ministerstwa jest obcą, zgoła obcą lotnictwu i potrzebom lotnictwa. Wszędzie, na zachodzie, lotnictwo zostało umieszczone w ministerstwie robót publicznych, a to z tego powodu, że zasadniczem zagadnieniem lotnictwa cywilnego jest zagadnienie budowy przyziemia jakoto: organizacja lotnisk, budowa hangarów i t. p., a więc kwestię, które z Ministerstwem Kolei nie mają nic wspólnego. To też skutkiem tego jest niezwykle słaby rozwój lotnictwa cywilnego w Polsce. Dość powiedzieć, że lotnictwo cywilne u nas w porównaniu z naszymi sąsiadami jakby zupełnie nie istniało. My subwencjonujemy za każdy kilometr przejazdu około 1½ zł. podczas gdy zagranicą do 6 zł. Samo to zestawienie tych dwóch cyfr wskazuje na niedostateczne zainteresowanie budżetowe Ministerstwa lotnictwem cywilnem.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#SJanuszewski">Lotnictwu potrzebne są szkoły dla pilotów, szkoły dla mechaników, potrzebny jest również przy politechnice chociażby warszawskiej jakiś wydział lotniczy. Dotychczas jest tylko studium, niezwykle mało dotowane i niezaopatrzone w odpowiednie laboratoria, wskutek czego ma ono tylko trzech, czy czterech słuchaczy. Sumy przeznaczone na Instytut Erodynamiczny, rzecz zasadniczą dla rozwoju lotnictwa, Ministerstwo W. R. i O. P. skreśla z roku na rok. Otóż Ministerstwo Kolei, nie pilnowało, żeby te sumy zostały wyegzekwowane i raz wreszcie w budżet wstawione. Nie chcę się dłużej nad tem rozwodzić, ponieważ stan lotnictwa jest znany z dzienników i komisji. Zaznaczam, że przedewszystkiem dla poprawy istniejącego stanu rzeczy, lotnictwo powinno być przeniesione z Ministerstwa Kolei do Ministerstwa Robót Publicznych, ewentualnie do przyszłego Ministerstwa Komunikacji.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SJanuszewski">Z tego powodu zgłaszam rezolucję, która brzmi: „Senat wzywa Rząd, aby agendy lotnictwa cywilnego przeniósł z Ministerstwa Kolei do Ministerstwa Robót Publicznych”.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(S. Smólski: Przecież Ministerstwo Robót Publicznych będzie zniesione.)</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#SJanuszewski">Ministerstwo Robót Publicznych ma być zamienione w min. komunikacji. Nie wiem czy to wogóle przyjdzie do skutku i kiedy i dlatego zgłaszam ten wniosek na wszelki wypadek, bo jeżeli nie będzie zamienione, to jednak kwestia ta przez mój wniosek może uzyskać odpowiednie rozwiązanie. Bądź co bądź, Rząd, zdając sobie sprawę z wagi lotnictwa w projekcie owego ministerstwa komunikacji, przeznaczył dla lotnictwa, już nie osobny referat, lecz nawet osobny departament. Wysoki Senat jak i Rząd powinny wziąć pod uwagę, aby na czele tego departamentu stał nie dyrektor departamentu, lecz tak jak w państwach zachodnich, podsekretarz stanu, chociażby była godność tytularna. Może będziemy gościć u siebie w przyszłym roku trzech podsekretarzy stanu: czeskiego, angielskiego i francuskiego, byłoby więc wysoce niewygodnem, żeby nasze lotnictwo reprezentował dyrektor. Pozatem Rząd powinien w szybkiem tempie korzystać z tych poczynań, celem popchnięcia rozwoju żeglugi powietrznej naprzód, jakie społeczeństwo w ostatnich czasach wykazało. A będzie można to zrobić, jeżeli Rząd postawi na kierowniczych stanowiskach odpowiednie jednostki z wysokim prestige'em, bo one będą mogły wydobyć od społeczeństwa bardzo znaczne sumy na lotnictwo. Z tego względu zgłaszam drugą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#SJanuszewski">„Senat wzywa Rząd, aby rozpatrywał możliwość powołania podsekretarza stanu dla spraw lotnictwa cywilnego przy Ministerstwie Robót Publicznych, ewentualnie przy przyszłem ministerstwie komunikacji”.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#SJanuszewski">W końcu, aczkolwiek nie lubię się powoływać na przykłady zagraniczne, muszę powiedzieć, że lotnictwo francuskie ma wiele szczęścia do senatu francuskiego. Kiedy w bieżącym roku odbywa się w sali tego senatu zjazd federacji międzynarodowej aeronautycznej, prezes senatu wyraził się, że uważa to sobie za zaszczyt, za wielkie szczęście, że ten zjazd zechciał w sali senatu obradować. Pozatem — ⅔ senatu francuskiego tworzy koło lotnicze. Wierzę w to mocno, że i w naszem Senacie lotnictwo będzie mogło takie samo poparcie, i że Wysoki Senat przyjmie te dwie rezolucje, które zresztą nie zobowiązują Rządu do niczego, tylko zwracają mu na te sprawy uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Siedlecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SSiedlecki">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Kolei Żelaznych jest ogromny, wynosi on w wydatkach około miliona złotych. Przy tak wielkich wydatkach w jednym resorcie, każda oszczędność, robiona oczywiście nie przez jakieś ślepe skreślenie pozycji, ale przez racjonalne oparcie na doświadczeniu i nauce, jest pozycją bardzo poważną.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SSiedlecki">Na pytanie, czy w tem olbrzymiem przedsiębiorstwie państwowem, jakim są koleje w Polsce, pieniądze wydaje się racjonalnie, nie mogę odpowiedzieć „tak”. Robota jest nie dość starannie rozplanowana, nie jest dobrze wyzyskana ani praca ludzi, ani praca maszyn. Kontrola jest zbyt biurokratyczna, zbyt formalna, a więc niemrawa i niesamodzielna. Wobec tego straty małe są notowane, straty wielkie, zaś uchodzą uwadze czynników miarodajnych.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SSiedlecki">Przejdę do rzeczy konkretnych. Opał w kolejnictwie jest rzeczą pierwszorzędną. U nas spala się na parowozach, jak to już zaznaczył referent, o 30% węgla więcej, niż powinno się spalać, niż spala się w innych krajach. Czynniki zainteresowane tłómaczą nam to ciężką zimą tegoroczną, ale okazuje się, że i w marcu i w kwietniu były także zbyt wielkie wydatki na opał. Tu przy racjonalnej gospodarce opałowej można oszczędzić bardzo wiele. Jeżeli się zważy, że spalamy węgla około 4 milionów tonn rocznie, to oszczędnie choćby 1 miliona tonn, jest rzeczą zupełnie łatwą, a to przecież stanowi kilkadziesiąt milionów złotych i te pieniądze koleje mogłyby, że tak powiem, zarobić dla państwa.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SSiedlecki">Teraz co do taboru. Z powodu podwyższenia taryfy kolejowej i kryzysu gospodarczego mamy poważnie ruch zmniejszony, a wobec tego zjawiska mamy nadmiar wagonów i parowozów. Zjawisko to wymaga bardzo szybkiej decyzji w dwóch kierunkach :</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SSiedlecki">1) Ponieważ posiadamy bardzo wielką ilość t. zw. „chorych” wagonów i maszyn, Ministerstwo powinno zarządzić jak najszybsze wycofanie tych „chorych” wagonów i jak najenergiczniejszą reperacje. Tę reperację należy prowadzić z możliwym wysiłkiem, wyzyskawszy warsztaty kolejowe do najwyższych granic. Oczywiście zaznaczam bardzo wyraźnie, że chodzi mi o wyzyskanie warsztatów kolejowych własnych, nie zaś o oddawanie napraw zagranicę, a tendencja ku temu jest wielka. Oczywiście wskazane, jest dawanie reperacji wytwórniom prywatnym krajowym, o ileby warsztaty kolejowe były zajęte.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#SSiedlecki">2) Następnie koniecznem jest wycofanie także części zdrowego taboru kolejowego i postawienia go do zapasu.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#SSiedlecki">Tembardziej zaś nie można obecnie oddawać do ruchu wagonów nowych, które przychodzą z wytwórni, należy je również wycofać i dać do zapasu. Tym zapasem oczywiście powinno dysponować Ministerstwo jako określoną rezerwą i dopiero z chwilą zwiększenia ruchu kolejowego, wprowadzać ten zapas w użycie. O ile mi wiadomo, kolej nie reaguje na to zjawisko dosyć energicznie; traktuje zmniejszenie ruchu kolejowego jako jakiś dopust Boży, biernie się przygląda temu zjawisku. Nawet pojawiły się notatki w pismach, że ma ograniczyć roboty w warsztatach kolejowych, w co ja osobiście nie chciałbym wierzyć.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#SSiedlecki">Następnie, już referent wspomniał o tem, że w warsztatach kolejowych w Polsce mamy za mało sił inżynierskich, że mamy na 500 robotników jednego inżyniera, wtedy kiedy powinien być 1 inżynier na 50 robotników. W dodatku są te siły inżynierskie, bardzo wiekowe, bardzo często spotyka się inżynierów w wieku lat 60 i 70. Nie można oczywiście od takiego wieku wymagać sprężystości i jasności myśli i jakiegoś rwania się do postępu W technice kolejowej. I chyba tym podeszłym wiekiem inżynierskim mógłbym tłomaczyć to, że warsztaty u nas starają się wykręcić od robót, które właśnie do kolejnictwa należą.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SSiedlecki">Chodzi mianowicie o warsztaty reperacyjne dla maszyn kolejowych. Kolejnictwo nie powinno się bawić w zakładanie luksusowych fabryk mebli, w oświetlanie miast całych przez elektrownie kolejowe i t. p. jak to się w tej chwili bardzo często dzieje, ale powinno reperować własny tabor, bo w przeciwnym fazie reperacja ta znacznie będzie więcej kosztować i będzie zrobiona nie należycie.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#SSiedlecki">Tymczasem co się dzieje np. w warsztatach kolejowych w Końskiem? Trzeba zaznaczyć, że Końskie znajduje się kolo Radomia, w tym specjalnym zakątku Polski, który pod względem strategicznym można uważać na wypadek wojny za najbezpieczniejszy. Na wypadek wojny obronnej, bo o takiej wypada Polsce i myśleć i debatować, nawet po zajęciu przez nieprzyjaciela dużej części kraju, czy od wschodu, czy od zachodu, nasze kolejnictwo może w Konskiem spokojnie reperować swój zdezolowany tabor, chociażby nawet było zupełnie odcięte od świata. Wtedy oczywiście trudno będzie posyłać wagony do „Wiednia” lub Gdańska, jak to w tej chwili robimy i mamy ochotę robić.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#SSiedlecki">Otóż niektórym czynnikom w Ministerstwie Kolei nie miały szczęścia podobać się warsztaty kolejowe w Końskiem, a nawet od paru lat trwa bardzo wyraźny bojkot budowy tych warsztatów. Pomimo uchwały Sejmu, pomimo wstawienia do budżetu kwoty na to, pomimo przedstawień poselskich, sprawa warsztatów w Końskiem nie tylko nie posunęła się naprzód, ale w ostatnich czasach nawet się cofa. Obecnie zamiast rozbudowy warsztatów w Końskiem, wywozi się stamtąd maszyny, dopuszcza się do zniszczenia odpowiednich urządzeń wodnych około Końskiego i t. d.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#SSiedlecki">Oczywiście nie posądzam odpowiednich czynników kolejowych o działanie świadome na niekorzyść kolejnictwa, ale uważam, że działanie na niekorzyść warsztatów w Końskiem jest nie tylko ze szkodą dla kolejnictwa, ale także ze szkodą dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#SSiedlecki">Teraz chciałbym parę słów powiedzieć o parowozach nowego typu. Parowozy zwyczajne, które obecnie widzimy, nie są oczywiście ostatniem słowem nauki. Spalają one bardzo dużo węgla: mówiąc krótko na 100 tonn węgla spalonego przez obecne parowozy tylko 6 tonn idzie na korzyść ruchu, zaś 94 tonny leci w powietrze.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#SSiedlecki">Wydajność obecnych parowozów wynosi 6 do 6½%, to też zwiększenie wydajności jest ogromną oszczędnością na opale, a przez to nie tylko oszczędnością pieniężną na wydatek na opał, ale jednocześnie i oszczędnością w ruchu, ponieważ kolej jest zwolniona wtedy od przewożenia opału na własny użytek.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#SSiedlecki">Jest kilka typów nowych lokomotyw, mianowicie są parowozy paro-turbinowe oraz elektryczne różnych typów, to znaczy elektryczne, poruszane motorami spalinowemi, wielkie, małe i akumulatorowe.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#SSiedlecki">Lokomotywy z turbinami parowemi dają oszczędność na węglu do 60%, zaś elektryczne, spalinowe wogóle nie spalają węgla, tylko ropę naftową, olej niebieski To znaczy produkty naftowe i benzynę w ilości stosunkowo bardzo małej i wobec tego mniej obciąża się kolej przewozem tego materiału opałowego. W dodatku lokomotywy nowych typów maja ciągły, posuwisty ruch, w odróżnieniu od lokomotyw obecnych, które mają ruch szarpiący, wobec tego lokomotywy nowych typów znacznie mniej zużywają i szyny i tor.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#SSiedlecki">Sejm wstawił do budżetu milion złotych na zakup maszyn nowych typów. Dowiaduję się, że czynniki, od których to zależy robią wszystko, ażeby te maszyny o ile możności nie były zakupione w tym roku. Wprawdzie robi się to w sposób przyzwoity, w sposób biurokratyczny, oglądają, wyjeżdżają za granicę na komisje, ale w każdym razie maszyn się nie kupuje i w tym roku nie będziemy ich mieli. Robi się to oczywiście z wielką szkoda dla kolei.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#SSiedlecki">Jednocześnie wtedy, kiedy Ministerstwo Kolei Żelaznych nie kupuje nowych maszyn, powołując się na to, że to będą rzeczy drogie, to za maszyny starego typu płaci się bardzo drogo i tej rzeczy wcale się nie reguluje. Przypomnę, że swego czasu płaciliśmy za parowozy baldwinowskie 45,000 dolarów za sztukę, kiedy w tym samym czasie można je było w Europie dostać po 30,000 dolarów. Przed paroma miesiącami było wielkie niebezpieczeństwo, że Stoczni gdańskiej będzie oddany wielki obstalunek na parowozy po cenie od 45.000 do 60,000 dolarów za sztukę. To niebezpieczeństwo w tej chwili zostało usunięte, ale jednocześnie cena parowozów w wytwórniach krajowych kalkuluje się około 35,000 dolarów za sztukę i to wtedy, kiedy Belgia nam dostawia po 20,000 dolarów i po tej cenie dostaniemy je nie tylko w Belgii, ale w Niemczech i we Włoszech. Ta sprawa domaga się uregulowania i to uregulowania teraz, a nie kiedyindziej, ponieważ Ministerstwo Kolei nie potrzebuje parowozów na gwałt i dlatego, nie mając popytu na parowozy, może zupełnie spokojnie uregulować te rzeczy i ustalić cenę jak najniższą.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#SSiedlecki">Chcę też wspomnieć o ruchu podmiejskim. Stwierdzonym jest faktem, że ruch podmiejski osobowy w przeciwieństwie do ruchu normalnego daje zyski. Wiemy doskonale, bo widzimy to w Warszawie codziennie, że ruch podmiejski u nas pomimo kryzysu i zwiększenia cen na bilety nie zmniejszył się, a jeżeli się zmniejszył, to w bardzo małym stopniu. Jednakże chciałbym wiedzieć, co Ministerstwo Kolei w ostatnich czasach zrobiło w kierunku udogodnienia ruchu podmiejskiego. W normalnym ruchu kolejowym mamy w tej chwili nadmiar maszyn i taboru, ale w ruchu podmiejskim stale go brak. Wielu z nas nie wyjeżdża pod miasto w niedzielę i święta, z obawy, żeby się nie wygnieść i nie wystać podczas jazdy w okropny sposób. Naoczni świadkowie mówią mi również, że u nas zaczęła się jazda na t. zw „gapę”, tłok na kolei jest tak wielki, że konduktor nie jest w stanie skontrolować, czy wszyscy mają bilety.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#SSiedlecki">Do doraźnego opanowania ruchu podmiejskiego koniecznem jest także i zastosowanie maszyn nowego typu, o których mówiłem, to jest maszyn spalinowych lekkich, bo wtedy ruch podmiejski zyska na częstotliwości. Pociągi podmiejskie nie powinny odchodzić co dwie, a nawet co godzinę, ale co 20 minut. Jednakże dla nas w tej chwili jest to rzecz ogromnie trudna dlatego, że przyczepienie do wielkiej maszyny zwyczajnej 2,3 wagonów, bo na więcej publiczności w ciągu 20 minut się nie znajdzie, jest rzeczą zbyt kosztowną. Taki parowóz, za nim się w nim rozpali pod kotłem ogień i zanim zrobi się para, zużyje tyle węgla, że się nie opłaci ta ilość na tę małą liczbę biletów, którą uzyskuje się na krótkich dystansach przy ruchu podmiejskim. Tymczasem przy lokomotywach spalinowych, tego okresu rozpalania wcale niema, maszyna rusza odrazu z miejsca i niema przedwstępnego kosztu, którego każda maszyna obecnie wymaga. To pierwsze. Po drugie maszyny spalinowe są maszynami lekkiego typu i zużywają tylko tyle siły, ile potrzeba na przewiezienie tych 3, 4 czy 5 wagonów. Wtedy tak samo byłby zysk dla kolei i wygoda wielka dla publiczności.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#SSiedlecki">To się tyczy doraźnego opanowania ruchu podmiejskiego przez Ministerstwo. Ale wogóle ruch podmiejski jest przecież kopalnią pieniędzy dla kolei, jak kopalnią pieniędzy jest ruch tramwajowy dla miasta, trzeba jednak w tym kierunku prowadzić określoną politykę, dążącą do elektryfikacji ruchu podmiejskiego. Nie widzę, żeby Ministerstwo Kolei prowadziło w tym kierunku jakąś określoną politykę.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#SSiedlecki">P. s. Grabski wspomniał tu o wielkiej biurokracji w drukach. Oczywiście każda młoda biurokracja ma hiperprodukcję druków, hiperprodukcję niepotrzebnej statystyki, a potrzebnej właśnie się nie robi. W tym kierunku bardzo wiele można zaoszczędzić.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#SSiedlecki">Teraz chciałbym powiedzieć kilka słów o gospodarce leśnej. W marcu roku bieżącego rada oszczędnościowa wydelegowała kilka podkomisji do badania różnych działów gospodarki kolejowej, głównie gospodarki leśnej oraz elektrowni i gazowni kolejowych. Miałem zaszczyt przewodniczyć podkomisji kolejowo-leśnej, następnie bytem członkiem ministerialnej komisji kolejowej, która badała również gospodarkę leśną. Obie te komisje pracowały więcej niż dwa miesiące, dlatego miałem możność przyjrzenia się gruntownie tej gospodarce. Proszę Panów, ponieważ nie mam tyle wymowy, żeby w czarnych słowach odmalować czarne rzeczy, powiem o wrażeniu, jakie miałem badając gospodarkę leśną.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#komentarz">(Głos: Co za przesada!)</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#SSiedlecki">Otóż kiedy przeglądałem i badałem dokumenty, tartaki, składy materiałów leśnych dyrekcji wileńskiej, miałem wrażenie, że dyrekcją kierowali ludzie chorzy na manię kupowania. Zwykle na taką manię chorują kobiety i to się odbija na kieszeni ich mężów. Tu byli opanowani tą manią kupowania urzędnicy kolejowi, a koszty płaciło Państwo. Zwykle mąż gdy ma taką utracjuszkę żonę, dąży do rozwodu. Wiem, że Ministerstwo Kolei Żelaznych chce również rozstać się z urzędnikami, którzy przyczynili mu tyle krzywdy. Życzę mu w tym kierunku jak najlepszego powodzenia.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#SSiedlecki">Panowie mi wybaczą ten żartobliwy ton, ale trudno mówić o tych sprawach inaczej. Za dużo widziałem bezkarnych kpin z interesów Skarbu i interesów Państwa. Dla przykładu przytoczę parę liczb z dyrekcji wileńskiej. Mianowicie dyrekcja wileńska w tej chwili posiada 400,000 metrów przestrzennych drzewa opałowego. To drzewo ma dwie wady: jest w bardzo złym gatunku, bo ma przynajmniej 25% zgnilizny i próchnicy w sobie, a następnie jest go za dużo. To jest jego druga wada. Jak wielka jest ilość 400,000 metrów przestrzennych, to powiem obrazowo. Mianowicie metr przestrzenny jest to mała furka; gdyby to drzewo załadować na takie furki w całości i przypuścić, że fura zajmowałaby 5 metrów drogi, to wypadły tak wielki tabor kolejowy, że ciągnąłby się sznurem na 2000 kilometrów. Oczywiście w Polsce niema tak długiej drogi, trzebaby przejechać Polskę dwa razy. Ponieważ obecnie dyrekcja wileńska przeszła z opalania drzewem na opał węglem, ponieważ z drugiej strony deputaty opałowe dla służby kolejowej wydaje się już w tej chwili kolejarzom w taki sposób, że są one mało co niższe w cenie od ceny rynkowej, więc bardzo wątpię, żeby na ten cel dużo opału poszło. Z tegoby wynikało, że materiału opalowego w dyrekcji jest 4 razy tyle niż potrzeba. Wobec tego trzy czwarte tego materiału trzeba sprzedać na rynku. Tymczasem zachodzi ta trudność, że w tej chwili rynek jest przepełniony drzewem: jest większa podaż niż popyt. Trzeba wobec tego te zapasy sprzedawać niżej kosztu, oczywiście ze stratą dla Skarbu. Ma dyrekcja wileńska również wiele drzewa materialnego, desek, dyli i t. d., a i ten materiał jest w złym gatunku np. deski są czwartej klasy. Jest to kompletne śmiecie, które ani dla Dyrekcji nie ma żadnej wartości, ani na rynku, obecnie nikt tego nie kupi.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#SSiedlecki">Co się tyczy elektrowni kolejowych, o których wspominałem, a które ubocznie udało mi się widzieć, to np. elektrownia kolejowa w Brześciu oświetla prócz kolei i całe miasto Brześć, oczywiście dając światło zwyczajnym „cywilnym” obywatelom za pieniądze. Jednak okazuje się, że daje to światło nie wszystkim obywatelom, lecz tylko miłym sobie, albo odwrotnie nie daje go niemiłym sobie. Właśnie do Komisji zgłosił się jeden lekarz, który wyjaśnił nam, że ponieważ jest na bakier z panem dyrektorem oddziału kolejowego, odebrano mu elektryczność. Czy jest do pomyślenia, żeby np. prezydent m. Warszawy kazał odebrać komuś z obywateli światło elektryczne tylko dlatego, że ten obywatel nie jest w dobrych stosunkach z prezydentem? Ale kwalifikowanie odbiorców prądu w mieście polega na tem, że tu wchodzi w grę tylko zysk i wygoda obywateli. Elektrownie kolejowe rządzą się widocznie innemi zasadami. Co do wygody obywateli, to jest ona problematyczna, co zaś do zysków, to również narazie nie mógłbym w tej chwili dać na to odpowiedzi zadawalającej. Ale elektrownie kolejowe istnieją nie tylko w Brześciu, gdzie elektrownia kolejowa jest koniecznością, ale np. w Warszawie na Pradze. Po co prowadzi się elektrownię kolejową na Pradze, kiedy miejski prąd jest tańszy, tego nie wiem.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#SSiedlecki">Z tego, co powiedziałem, a mówiłem o rzeczach, które, jak mogłem stwierdzić, rzeczywiście miały miejsce, wynika przedewszystkiem wniosek, że praca i organizacja kolei polskich jest daleką od doskonałości i że bardzo wiele można w nich poprawić, ulepszyć i zaoszczędzić.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#SSiedlecki">Ostateczny mój wniosek byłby następujący: Skarb nasz potrzebuje oszczędności, potrzebuje jej jak najwięcej; otóż w budżecie kolei polskich przy dobrej gospodarce i oszczędnych rządach bardzo dużo można uporządkować i bardzo dużo zaoszczędzić.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SŚredniawski">Wysoki Senacie! Nie znając się na kolejnictwie specjalnie, mogę tylko co do tematów, podnoszonych przez poprzednich mówców, dodać to, co się ciągle człowiekowi o uszy obija. Mianowicie, wszędzie słyszy się narzekania, że jest przepełnienie urzędów kolejowych. Jeden dobry mój znajomy, kolejarz, opowiadał mi, że np. w pewnym wydziale w krakowskiej dyrekcji kolejowej było przed wojną 18 urzędników, dziś jest razem z pannami 70. Na małych bocznych stacjach kolejowych, gdzie było trzech urzędników, teraz jest conajmniej 7. Tak samo kiedyś znowu słyszałem, że dawniej na pewnych stacjach dwóch portierów wystarczało, teraz jest 6. Ponieważ budżet kolejowy istotnie nas zjada, bo po budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych istotnie Ministerstwo Kolei najwięcej rujnowało finanse Państwa. z tego powodu jest gwałtownie potrzebną rzeczą, by jak najrychlej złemu zaradzić.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SŚredniawski">Jednak mnie chodziło o co innego i dlatego prosiłem o głos; mianowicie faktem jest, że jednak bez kolei trudno podnieść gospodarkę w kraju. Kolei nam potrzeba, szereg lat upłynęło, a nie przybyło nam ani jednego kilometra kolei w pewnych okolicach. Trzeba koniecznie w tym kierunku coś zrobić. Polska, podzielona pomiędzy trzema państwami, była traktowana zawsze po macoszemu, nie dbano o jej rozwój gospodarczy, a koleje budowano tylko ze względów strategicznych, mało się troszcząc o jej gospodarcze potrzeby. W państwach, w których był wprowadzony samorząd, te samorządy starały się uzupełniać sieć kolejową. przystosowując ja do swoich potrzeb gospodarczych. Oczywiście w każdym zaborze sieć kolejowa była dostosowana do potrzeb danego państwa, a tylko luźno związana z sąsiedniemi państwami. Po utworzeniu Państwa Polskiego. Rząd polski znalazł się w bardzo trudnem położeniu, bo odziedziczone koleje nie były dostosowane do potrzeb i całości Państwa Polskiego i trzeba było i jeszcze trzeba bardzo wiele linii wybudować, żeby odpowiadały tym potrzebom. Trzeba zatem wybudować kilka linii na Górny Śląsk, ażeby jego bogate zagłębie węglowe wraz z jego przemysłem połączyć z sercem Polski i portem polskim. Położenie finansowe Państwa nie pozwala jednak obecnie na tak potrzebne inwestycje. Najbardziej upośledzony pod względem gęstości sieci kolejowej jest b. zabór rosyjski, następnie austriacki, najlepiej zaś sytuowany był b. zabór pruski.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SŚredniawski">Mimo to wszystko żadna dzielnica Polski nie może czekać, dopóki Rząd nie wybuduje wszystkich kolei tam, gdzie one najbardziej są potrzebne. Życie bowiem nie stoi i każda dzielnica i każda okolica potrzebuje dla swojego rozwoju gospodarczego odpowiedniej komunikacji kolejowej. Trzeba więc stworzyć takie warunki, aby budowa tak bardzo potrzebnych kolei mogła przyjść do skutku, nie obciążając zbyt wiele Państwa. W Galicji była ustawa o budowie kolei lokalnych z dnia 17 lipca 1893 r. i na podstawie tej ustawy sejmu galicyjskiego w przeciągu lat około 19 wybudowano 18 kolei lokalnych długości około 800 km. Wykonano to przy pomocy stron zainteresowanych, t. j. prywatnych osób, samorządów gmin i powiatów, przy małej pomocy rządu austriackiego i nawet niezbyt wielkich ofiarach funduszu krajowego. Sejm galicyjski uchwalał rocznie przeciętnie po 600,000 koron na fundusz kolejowy, a na utrzymanie biura kolejowego około 200,000 koron. Dotąd Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę z dnia 14 października 1921 r. o budowie kolei prywatnych z kapitałami prywatnemi, ale to może być dobre dla okolic wysoko uprzemysłowionych i bogatych, lecz w okolicach ubogich, a tych jest najwięcej, nie potrafi się zebrać tak wielkiego kapitału potrzebnego na budowę kolei. Należałoby zatem uchwalić jeszcze dwie ustawy, przy pomocy których możnaby przeprowadzić zebranie i zapewnienie funduszów na budowę kolei lokalnych z mniejszym lub większym udziałem rządu czy samorządu stosownie do warunków miejscowych. Samo istnienie takich ustaw pobudzi strony interesowane oraz samorządy do szukania środków na pokrycie budowy kolei.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SŚredniawski">Niema wprawdzie jeszcze ustawy wprowadzającej organizację samorządu wojewódzkiego i dlatego panuje ogólny zastój w rozwoju gospodarczym ku wielkiej szkodzie społeczeństwa i Państwa. Obecnie nie tylko nie buduję się kolei, ale także drogi i mosty wybudowane już niszczeją. Nie buduje się szkół ani szpitali, szkoły zawodowe są zaniedbane, a niektóre zupełnie nieczynne, nie prowadzi się regulacji rzek, ani nie zabudowuje się potoków górskich, tylko wyjątkowo tu i owdzie coś się robi; nie prowadzi się melioracji i t. d., słowem wszędzie zastój w życiu gospodarczem i w kulturze. Przez zorganizowanie samorządów tchnie się nowe życie w cały ustrój gospodarczy, stworzy się lokalne ogniska twórcze myśli i pracy, które dziś zamierają, a coraz większy brak zarobków dla ludności, która chciałaby pracować, powiększa ogólną nędzę! Wielu chciałoby do Ameryki wyjechać, nie puszczają, do Niemiec — także nie można, tylko do Francji — małe ujście, w kraju zaś niema dostatecznych zarobków, nie korzysta się z tych sił dla stworzenia nowych wartości w kraju, co jest niepowetowaną szkodą dla społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#SŚredniawski">Z tych tedy powodów wnoszę o łaskawe przyjęcie następujących rezolucji:</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#SŚredniawski">„Senat wzywa Rząd, ażeby wypracował i przedłożył Sejmowi projekt ustawy dla ułatwienia budowy kolei lokalnych na zasadach ustawy galicyjskiej z dn. 17.VII 1893 r., a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#SŚredniawski">1) jeżeli strony interesowane i Rząd złożą lub zapewnią w sposób prawomocny — ⅓ część kosztów budowy kolei, a sejmik wojewódzki uzna tę kolej za użyteczną i potrzebną, wydział samorządu wojewódzkiego — ⅔ części kosztów budowy pokryje z funduszu na ten cel corocznie uchwalanego i kolej wybuduje.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#SŚredniawski">2) Senat uznaje, że pożądanem byłoby oprócz tego wypracowanie drugiego projektu, w którymby w większej mierze uczestniczył Rząd w kosztach budowy kolei, a to przy liniach mających większe znaczenie dla ogólnych interesów Państwa oraz uwzględnieniu stosunków finansowych samorządu wojewódzkiego i ludności danego województwa na zasadach następujących: jeżeli strony interesowane, to jest prywatni obywatele, powiaty i gminy złożą lub zapewnią w sposób prawomocny pokrycie części kosztów projektowanej budowy kolei, a sejmik wojewódzki uzna tę kolej za użyteczną i potrzebną i pokryje, względnie zapewni pokrycie — ⅓ części kosztów budowy, a Rząd to zatwierdzi, wtedy Rząd obowiązany pokryć resztę, t. j. — ⅓ część kosztów z funduszu na ten cel corocznie preliminowanego.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#SŚredniawski">3) Senat wzywa Rząd, ażeby jak najrychlej wypracował i przedłożył Sejmowi projekt ustawy o ustroju samorządów wojewódzkich”.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#SŚredniawski">Rezolucje te zostały panom rozdane w sobotę. Proszę uprzejmie o ich uchwalenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Szereszowski:</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SSzereszowski">Wysoki Senacie! Sanacja Skarbu oznacza nie tylko uzdrowienie w dziedzinie finansów lecz oznacza też uzdrowienie warunków gospodarczych. Te warunki gospodarcze muszą być uporządkowane i ułożone w taki sposób, ażeby się stały trwałą i stałą podwaliną zdrowego Skarbu i zdrowego pieniądza, czyli, że proces sanacyjny musi się toczyć po dwóch równoległych torach, po torze finansowym i po torze gospodarczym. Jeżeli te prace nie będą równolegle uwzględnione, jeżeli sprawę te sprowadzi się li tylko do mechanicznego ustalenia obiegu pieniądza, to na dłuższą metę nie daje to rękojmi trwałości.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#SSzereszowski">Tutaj dla Rządu jest oczywiście duże pole dla pracy, żeby wykazać swoją zabiegliwość. Poza zarządzeniami, które mają na celu wzmożenie i podniesienie produkcji, Rząd musi jeszcze przedsięwziąć pewne zarządzenia, które mają na celu uregulowanie naszego bilansu handlowego, a więc: prohibicję, t. j. zakaz wwozu pewnych rzeczy zbytku, ustanowienie opłat wywozowych, odpowiednią politykę ceł i kolejową politykę taryfową. Ministerstwo Kolei w tej dziedzinie zostaje siłą rzeczy powołane na prawach równego współpracownika do przyczyniania się do uzdrowienia Skarbu, i w tej dziedzinie ma ono do spełnienia bardzo poważne zadanie. Mianowicie powinno Ministerstwo Kolei śledzić spadki lub wzmożenia się pewnych pozycji przewozowych, powinno badać przyczyny tego i jeżeli przyczyna ta leży w taryfach kolejowych, powinno Ministerstwo bezzwłocznie temu zaradzić.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#SSzereszowski">Proszę Panów, pytanie jest, czy w dotychczasowym okresie sanacji, jaki przechodzimy, Ministerstwo spełniło dobrze swoje zadanie? Pozwolę sobie wykazać na pewnych przykładach, że niezupełnie. Prawda, że Ministerstwo Kolei miało jeszcze jedno poważne zadanie, t. j. zrealizowanie swojej samowystarczalności, jednak to zadanie nie powinno było przerastać nad zadania udziału w sanacji Skarbu, gdyż przez to, zdaniem mojem, została wyrządzona wielka szkoda także procesowi sanacji.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#SSzereszowski">Nietyle w Ministerstwie, ile raczej wogóle w Rządzie powinne być ustalone dwie tezy, dwa czołowe nakazy, mianowicie:</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#SSzereszowski">1) że to, co jest zbytecznem w kraju, musi być bezwzględnie wywiezione;</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#SSzereszowski">2) jeżeli temu wywozowi stoi na przeszkodzie nieodpowiednia taryfa kolejowa, to ta taryfa musi być zmieniona.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#SSzereszowski">Taryfowa polityka kolei stanowi bowiem część integralną gospodarczej strony procesu sanacji, musi ona współdziałać dla osiągnięcia harmonijnej całości i dlatego Ministerstwu Kolei za winę można poczytywać, jeśli w tym punkcie nie stało na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#SSzereszowski">Mamy w naszym bilansie handlowym dwie ważne pozycje: wywóz ziemiopłodów i wywóz drzewa. Przy niskich obecnie cenach ziemiopłodów na rynku wszechświatowym, koszt przewozu jednego wagonu żyta z wschodniej Małopolski, np. ze Lwowa, pochłania około 37% wartości tego zboża. Jeżeli zaś idzie ono z dalszych stacji, z Kołomyji lub Tarnopola, pochłania 43%, zaś przy nasionach pastewnych, przewóz pochłania wogóle 96% wartości towaru. Oczywiście przy takich taryfach o wywozie niema mowy, i to co jest zbyteczne gnije w kraju, ze szkodą dla bilansu handlowego.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#SSzereszowski">Jeżeli weźmiemy drzewo, to w 1922 r. stanowiło ono 10% naszego eksportu ogólnego, w 1923 r. wywieźliśmy już 1.650.000 m³ i to stanowiło 18% naszego ogólnego wywozu. A drzewa do wywozu mamy sporo. Według danych Ministerstwa wyręby roczne nasze w Polsce wynoszą około 29.000.000 m³, na zużycie wewnętrzne potrzeba około 24.000.000, czyli zostaje zbytecznych 5,000,000. Jeżeli dodamy jeszcze, że obecnie, ze względu na daninę lasową dozwolone zostało wycięcie 5-letnich wyrębów w ciągu 3 lat, to skonstatujemy, że mamy znaczne ilości drzewa na wywóz. Tymczasem po zwaloryzowaniu taryf na początku roku bieżącego, koszty przewozu stały się od kosztów przewozu przedwojennych droższemi od 8 do 80%, a to dlatego, że brakowało zróżniczkowania gatunków drzewa w taryfie, wszystkie gatunki szły pod jedną pozycję. Coprawda ten błąd został naprawiony, ale mimo to jeszcze fracht jest zbyt drogi.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#SSzereszowski">Jeżeli jeszcze dodamy do tego, że na rynku wszechświatowym jest teraz koniunktura dla drzewa bardzo niekorzystna, mianowicie, że ceny bardzo spadły i przy niektórych gatunkach drzewa koszt przewozu zjada wielką część ceny, którą można uzyskać, to zobaczymy, że należy temu zaradzić w ten sposób, żeby Ministerstwo, oczywiście w granicach swojej kompetencji, przedsięwzięło kroki dla umożliwienia wywozu zarówno zboża jak drzewa, że powinno było, zdaniem mojem, elastyczniej stosować taryfy tanie, chociażby one nawet nie pokrywały kosztów eksploatacji. Powtarzam jeszcze raz to, co już powiedziałem, — że niewywiezienie w tym roku jest równoznaczne ze zmarnowaniem naszych bogactw, bo na przyszły rok będziemy mieli zarówno świeże zboże, jak i świeże drzewo.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#SSzereszowski">Nie można tu się zgodzić na zdanie sprawozdawcy Komisji Budżetowej Sejmu, posła Tabaczyńskiego, że zbyt niskie stawki przewozowe są szkodliwe dla produkcji i handlu, bo umożliwiają poszukiwanie sztucznych rynków zbytu. Tu nie idzie o stworzenie nowych gałęzi przemysłu, któreby potrzebowały sztucznego rynku zbytu, tu idzie o rynek wszechświatowy dla naszego zboża i drzewa, dla rzeczy, które mamy stale. Kolei powinna traktować to obniżenie taryf jako rzecz koniunkturową, jako rzecz przejściową. Jeżeli koniunktura na świecie się poprawi, wtedy kolej może wynagrodzić sobie straty w ten sposób, że to polepszenie koniunktury mogłaby zagarnąć dla siebie. Chciałem jeszcze powiedzieć że gdyby Rząd, w danym wypadku Minister Kolei, w latach o złych koniunkturach stanął po stronie eksporterów, żeby umożliwić eksport, to miałby wielkie zasługi i pod tym względem, że w ten sposób stworzonoby ciągłość stosunków handlowych i ustalonoby panowanie nad jakimś rynkiem zbytu, a to jest rzecz ogromnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#SSzereszowski">Proszę Panów, stałe stosunki handlowe to znaczy tyle, co warsztat pracy. Nie można tutaj powiedzieć: Nic nie szkodzi, w tym roku nie sprzedaje, ale za to przyjdę w przyszłym roku sprzedać. Jeżeli urywa się stosunki, to zostaje się wypartym przez konkurenta, który zajmuje moje miejsce, a na przyszły rok, ja muszę jego wypierać. Mamy klasyczny przykład w historii handlu rosyjskiego. W Rosji w r. 1891 został wydany zakaz wywozu zboża, do tej pory wywożonego do Niemiec. Jaki był rezultat? Niemcy oczywiście bez zboża zostać się nie mogli, poszli na świat szeroki i znaleźli Argentynę i odtąd Argentyna została ich stałym dostawcą. A więc pod tym kątem widzenia należy tę sprawę traktować. Dla utrzymania i pielęgnowania stałych stosunków handlowych, gdy koniunktura nie jest korzystna, Ministerstwo Kolei powinno odważyć się na pewne ofiary, ale naturalnie ze ścisłą kalkulacją, aby te ofiary nie poszły do kieszeni eksporterów, ale wyszły na dobro handlowi. Tego wszystkiego nie zrobiono i dużo zboża i drzewa pozostało w kraju, przez co stała się wielka krzywda naszemu bilansowi handlowemu.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#SSzereszowski">Nie stawiam oczywiście żadnych wniosków, chciałbym tylko podkreślić, że mojem skromnem zdaniem Ministerstwo Kolei w sensie mych wywodów powinno zrozumieć szóstą rezolucję, którą Komisja Skarbowo-Budżetowa dziś przedkłada Senatowi do uchwalenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kasperowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SKasperowicz">Wysoki Senacie! Preliminarz budżetowy, który tu rozpatrujemy, wpłynął do Sejmu jeszcze w roku zeszłym w październiku, a więc te wszystkie dezyderaty, te wszystkie uwagi, które zrobiono w późniejszym czasie, mianowicie w grudniu, w styczniu i w lutym w Komisjach Skarbowo-Budżetowej i Komunikacyjnej, oczywiście nie mogły być uwzględnione. Mam nadzieję, że w preliminarzu na rok 1925 Ministerstwo Kolei te wszystkie słuszne dezyderaty i uwagi uwzględni.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#SKasperowicz">Budżet kolejowy składa się z dwóch części: z części dochodowej i części rozchodowej. Ta druga część składa się z rozchodów zwyczajnych i z części inwestycyjnej, czyli rozchodów nadzwyczajnych. Część pierwsza dochodowa ma za podstawę swoją prawie wyłącznie przewozy. To jest główna, podstawowa część do sporządzenia budżetu dochodowego. Ta właściwie część, a mianowicie przewozy, powinna być oparta na statystyce z lat ubiegłych, a więc przy sporządzaniu budżetu dochodowego powinne być przytoczone dane statystyczne przynajmniej z paru lat ubiegłych, dotyczące przewozów, tak projektowane, jak i sprawozdawcze. Niestety tych danych nie mamy i Ministerstwo Kolei dopiero od r. b. zaczęło prowadzić tę statystykę, a więc dopiero w roku 1926 będziemy mogli mieć taki budżet dochodowy, który będzie się opierał na danych sprawozdawczych i statystycznych.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#SKasperowicz">Główną cześć dochodów stanowią dochody z przewozów, dalej z wszelkich dzierżaw, jako to dzierżaw bufetów, placów, czynszów z dzierżawy taborów i t. d. ściśle z tym budżetem dochodowym jest związany i budżet rozchodowy. Budżet rozchodowy i budżet dochodowy powinne przedstawiać pewną harmonijna całość. Wszelkie wydatki budżetowe i rozchody powinne być ściśle związane z dochodami i z temi przewozami i na podstawie ich powinne być opracowane. Trzeba tu powiedzieć, że do określenia rozchodów powinien być zastosowany pewien miernik, pewien współczynnik który dotyczy pociągo-kilometrów, wagono-osio-kilometrów, parowozo-kilometrów. Później powinne być przytoczone różne reklamacje, akta i wszystko to, co dotyczy wydatków kolejowych. Niestety tych współczynników w budżecie obecnym nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#SKasperowicz">To były nasze dezyderaty, które były wypowiedziane tuż w lutym i oczekujemy w przyszłości ich uwzględnienia. W budżecie kolejowym przeciętne od 60 do 70% wydatków stanowią wydatki zależne od ruchu. Jakie to są wydatki zależne od ruchu? Są to wydatki, które składają się z wydatków na obsługę pociągów, na obsługę parowozów, na smary, na węgiel, wogóle na paliwo i t. p. Powinna być przytoczona tutaj metoda obliczenia, tak drużyn parowozowych jak konduktorskich. Niestety ten budżet nie zawiera tych obliczeń, wskutek przyczyny, o której już przedtem mówiłem. P. prof. Buzek, omawiając w dyskusji generalnej Ministerstwo Kolei, twierdził, że nie będzie ono miało dochodu 20,000.000 zł, które były preliminowane. Ja nie mogę się z nim zgodzić. O ile jestem poinformowany, to dochody za przewóz zmniejszyły się prawie o 30%, a więc dochody będą mniejsze. Ale rozchód jest związany ściśle z dochodem, mniejsze są dochody, więc Ministerstwo ma mniej prawa do rozchodów, zmniejsza się przewóz, zmniejsza się przebieg, ergo zmniejszają się wszystkie wydatki, związane z tym przebiegiem. Pozostają tu wydatki, które nie zależą od ruchu i których przeciętnie jest około 30%. Są to wydatki na utrzymanie toru, na stacje i t. d. Oczywiście, że wpływy za przewozy nie zależą od Ministerstwa Kolei Żelaznych, może być najlepsza chęć tego Ministerstwa, ale nic ono zrobić nie może.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#SKasperowicz">Jeżeli weźmiemy sytuację obecną, widzimy ogólny zastój w życiu gospodarczem Państwa. W okresie sanacji wszystko prawie stanęło: stanął przemysł, stanął handel, stanęły i przewozy. Oczywiście stanął także przewóz głównego towaru, mianowicie drzewa, a to tak z powodu konkurencji na rynku światowym, jak i z tego powodu, że ważny nabywca tego drzewa, Niemcy, w chwili obecnej zaprzestał nabywać drzewo od Polski. Oczywiście i podwyższenie taryfy wpływa na handel drzewem, lecz nie można, proszę Panów, przypisać całkowitej winy podwyższeniu taryfy. Ministerstwo Kolei, mając na względzie samowystarczalność, powinno bronić się przed deficytem, powinno podwyższać te taryfy, żeby osiągnąć tę samowystarczalność.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#SKasperowicz">Proszę Panów, nie zawsze takie rzeczy, jak np. drzewo, węgiel i t. d. mogą być przewożone kolejami żelaznemi. Wiemy doskonale, że np. taki gatunek drzewa, jak drzewo eksportowe nie może więcej wytrzymać przewozu, jak 350–400 km. Wtedy zjawia się pomoc dla takiego przewozu, właśnie pomoc ze strony dróg wodnych. Jeszcze wczoraj p. kolega s. Kędzior, referując budżet Ministerstwa Robót Publicznych, Wskazał na konieczność opracowania projektów dróg wodnych, regulacji rzek i kanałów. Uważam, że obecnie jest to na porządku dziennym. Nie wiem, czy w istocie będzie to robiło Ministerstwo Robót Publicznych, ponieważ uważam, że sam czas jest pomyśleć o tem, żeby to Ministerstwo było dołączone do Ministerstwa Kolei i żeby było ministerstwem komunikacji, obejmującem wszystkie środki komunikacyjne. Wtedy będzie ciążyło na tem ministerstwie ogromne zadanie sporządzenia takiego projektu, aby jak najprędzej przy pierwszej sposobności można było przyjść kolejom żelaznym z pomocą przez przygotowanie dróg wodnych dla powiększenia naszego eksportu, a przez to dla powiększenia naszego bilansu handlowego, który stanowi drugą niezbędną część równowagi budżetowej Państwa.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#SKasperowicz">Jest jeszcze druga droga, która prowadzi do powiększenia wyników eksploatacji, do powiększenia tego współczynnika eksploatacji, którym jest stosunkiem wydatków do dochodów, bo im mniejszy będzie ten współczynnik, tem lepsze będą wyniki eksploatacji kolei. Jest to droga prawdziwej oszczędności. Lecz winienem tutaj zaznaczyć, że zupełnie błędne jest przekonanie, że do tej oszczędności prowadzi redukcja. Nie, proszę Panów, czasem redukcja prowadzi do powiększenia wydatków. Dla stwierdzenia tego przytoczę tu w końcu kilka konkretnych przykładów.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#SKasperowicz">Jest jedyna droga, która prowadzi do prawdziwej oszczędności, a tą jest dobra organizacja. Tylko tak przychodzi prawdziwa oszczędność. Jeżeli będziemy mieli dobrą organizację, jeżeli wprowadzi się niezbędną kontrolę nad wszystkiemi wydatkami eksploatacyjnemi, a mianowicie nad należytem wykorzystaniem taborów, nad zmniejszeniem postojów tak wagonów, jak i pociągów towarowych, nad pozyskaniem przewozu ładunków tranzytowych, nad uregulowaniem przewozu drobnicowego ładunków, wtedy osiągniemy zmniejszenie tych wydatków i polepszenie znaczne rezultatów eksploatacji. Czego zaś do tego potrzeba? Potrzeba stałej i ścisłej kontroli nad tą pracą.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#SKasperowicz">Powiedziałem, że przytoczę tutaj kilka przykładów. Ostatnio czytaliśmy o nadużyciach, które miały miejsce na stacji Warszawa — Wschodnia. Czego one są wynikiem? Tego, że niema kontroli, któraby stale śledziła za tem, żeby nie przewożono towarów, mających klasę 1, pod klasą 10, żeby pasażerowie, którzy w ruchu podmiejskim stanowią gros, nie jeździli bez biletu. Dosyć często jeżdżę pociągami podmiejskiemi i mogę skonstatować fakt, że każdy nieuczciwy pasażer, mający bilet do Włoch, lub do VI posterunku, śmiało może jechać do Skierniewic, bo niema wcale kontroli, a to z powodu oszczędności, z powodu redukcji personelu. Na tem Ministerstwo Kolei traci bardzo znacznie. Uważam, że wtrącanie się d. Komisarza Oszczędnościowego przeszkadza p. Ministrowi Kolei wprowadzić tutaj niezbędną kontrole i organizację, któraby później z czasem doprowadziła również do automatycznej redukcji, a dala dobre bardzo wyniki pod względem eksploatacji kolei. Jedynym człowiekiem, jedynym czynnikiem, który może sądzić o tem, jak powinna być przeprowadzona ta organizacja. jest odpowiedzialny Minister Kolei, a nie nieodpowiedzialny p. komisarz oszczędnościowy.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#SKasperowicz">Jeszcze jest niezbędne dla należytego postawienia sprawy, żeby Ministerstwo Kolei w projekcie swojej organizacji uwzględniło utworzenie wyższej rady technicznej, która powinna rozpatrywać wszelważniejsze projekty. Po wojnie światowej mamy dużo obiektów zniszczonych budynków, mostów, mamy rozbitą centralizację, musimy budować nowe gmachy i mosty i powinniśmy pokazać Europie, że możemy własnemi siłami to stworzyć. Ale to wszystko powinno przejść przez pewne sito, przez pewną krytykę i to krytykę osób doświadczonych, osób nauki wysokiej. I właśnie teraz daje się odczuwać brak tej wyższej rady technicznej, bo dopuszcza się bardzo często uchwalanie takich projektów technicznych, które przy istnieniu rady nie byłyby dopuszczalne. Uważam tedy, że to jest jedno z pierwszych zagadnień przy tej nowej organizacji.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#SKasperowicz">Jeszcze jeden dezyderat przy tej organizacji. Wydatki zasobowe stanowią około 50% wszystkich wydatków. Jednakowoż Departament Gospodarczy nie jest wyodrębniony w Ministerstwie, jest połączony z departamentem mechanicznym, a oczywiście, że taki dyrektor mechaniczny więcej będzie dbał o sprawy mechaniczne, niż o gospodarcze. Uważam, że obejmując 50% tych wydatków trzeba mieć odpowiedzialny organ, któryby przeprowadzał pewne badania tych wszystkich materiałów, podlegających nabyciu i miał pewien wpływ na nasze ogólne stosunki przemysłowo-handlowe.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#SKasperowicz">Oto jest to wszystko, co chciałem powiedzieć z okazji budżetu i co do przyszłej organizacji. W końcu chciałem jeszcze zwrócić Ministerstwu Kolei uwagę na utrzymanie torów. Często miałem możność jeździć koleją i 'szczególnie w dyrekcji wileńskiej uderzyło mnie, że sten torów i służby drogowej jest dość zaniedbany. Może to są rezultaty tego, że ta dyrekcja uległa największemu zniszczeniu i że podkładów nie tyle zmieniano ile się było powinno, dalej, że tory nie były przygotowane należycie do zimy. W takim razie na ten stan torów trzeba zwrócić większą uwagę.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Popowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SPopowski">Wysoki Senacie! Ponieważ jeden z pierwszych mówców w sprawie budżetu Ministerstwa Kolei postawił pod znakiem zapytania dostateczny stan przemysłu kolejowego, czuję się w obowiązku stwierdzić, że w obecnym czasie przemysł kolejowy, pracujący na potrzeby kolejowe, stoi już na tej wysokości, że może zupełnie pokrywać normalne zapotrzebowanie naszych kolei. Podkreślam wyraźnie to słowo „normalne”, albowiem zapotrzebowanie w chwili obecnej jest tak duże, jak nigdy i nawet przy największym wysiłku Ministerstwa Kolei może ono pokryć zaledwie 25–30% wytwórczości fabryk.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SPopowski">Przedtem przemysłu kolejowego wcale nie było na naszych ziemiach, gdyż ta mała fabryka wagonów Zieleniewskiego, która była w Sanoku, nie mogła przy współczesnych warunkach uchodzić za wytwórnie wagonową, a prócz tego była tylko jedna fabryka wagonów Lilpop i Rau w Warszawie, także z dość ograniczoną produkcją. Po wojnie Skarb Państwa w celu utworzenia tego przemysłu zawarł umowy z wytwórniami krajowemi i na mocy tych pięciu umów stworzono 5 wytwórni wagonowych z produkcją normalną 8.000 wagonów rocznie. Ta produkcja została już w rzeczywistości osiągnięta z końcem zeszłego roku, lecz wstrzymano ją z powodu zmniejszeń, jakie okazały się konieczne dla sanacji Skarbu. Pozatem wytwórnie te zobowiązane są dać Ministerstwu Kolei 200 wagonów osobowych.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SPopowski">Założono już 3 wytwórnie parowozów: „Warszawa”, „Chrzanów”, a w budowie jest wytwórnia w Poznaniu Towarzystwa Cegielskiego. „Warszawa” jest w ruchu, już pierwsze lokomotywy są zrobione. Naturalną i zrozumiałą rzeczą było, że nie można było odrazu wszystkich części robić w kraju, chociażby dlatego, że trzeba było wyszkolić odpowiednio robotników, lecz zwolna wytwórnie te robią coraz więcej części i „Warszawa” już w znacznej części montuje swoje parowozy, pozatem prowadzi duży remont parowozów. To samo robi „Chrzanów”, a „Cegielski” jest w budowie, jednak na koniec tego roku jest zobowiązany rozpocząć dostawę parowozów. Tak więc Ministerstwo Kolei jest zupełnie zabezpieczone pod względem zaopatrzenia swoich potrzeb. Na nieszczęście nie jest ono i nie będzie w możności dać tyle zamówień tym wytwórniom, do ilu się zobowiązało.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SPopowski">Wytwórnie szyn kolejowych i wszystkich innych podobnych rzeczy jak osie, bandaże i t. d. są w zupełnie zadawalającym stanie. Tego wszystkiego na Śląsku możemy dostarczyć dostateczną ilość.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#SPopowski">Muszę jednak zwrócić uwagę, że te wszystkie wytwórnie, jakie powstały, mimo różnych zarzutów, jakie tu słyszeliśmy, mają najbardziej nowoczesne instalacje i to jest właśnie ich nieszczęściem, bo nie są one zdolne robić nic innego prócz taboru. W ten sposób właśnie mści się technika nowoczesna. O ile wytwórnia nowoczesna robi to, do czego została stworzona, o tyle jest niezdolna do tego, do czego nie jest stworzona. Zastosowanie tych wytwórni do innych wyrobów jest wprost niemożliwe, tak daleko poszła technika naprzód, taka jest olbrzymia specjalizacja maszyn i urządzeń. Dam Panom na to przykład. Dawniej obręcze toczyły się na zwykłych kołówkach. Toczyło się dwie obręcze na 12 godzin. Dziś mamy specjalne maszyny dla toczenia tych obręczy. Te maszyny robią na 8 godzin do 22 obręczy. Ale cóż z tego? Na dawnych kołówkach można było toczyć także inne rzeczy, na dzisiejszych maszynach nie jesteśmy w stanie zrobić literalnie nic. Taka maszyna jest poza swojem przeznaczeniem zupełnie bezczynna, pomimo swej rzeczywiście precyzyjnej roboty, przy której siła fizyczna robotnika i jego praca doprowadzone są do minimum, bo wymagają od niego tylko pewnej inteligencji, uwagi i sumienności, a sama maszyna robi wszystko, podnosi mu ciężar, ustawia, reguluje i t. d., pozatem jednak ta maszyna nie jest w stanie nic zrobić. Pozwoliłem sobie kiedyś, na jednem z posiedzeń komisji, która rozważała tę kwestię, zaznaczyć, że mamy rzeczywiście takie urządzenia, że może nam ich pozazdrościć Europa, ale na nieszczęście są one tak specjalne, że nawet np. duże kuźnie zaopatrzone w olbrzymią prasę, nie są w stanie nic innego robić, jak te specjalne wyroby, nawet oleju nie można na nich zrobić. Obrazili się na mnie niektórzy słuchacze, gdy wyraziłem przekonanie, że na olej zbyt. W Polsce się znajdzie, bo go bardzo często brak, ale naprawdę miałem rację. Ciągle się mówi o braku urządzeń, o złej organizacji, braku specjalizacji i t. d., podczas, gdy w tej dziedzinie, stwierdzam, zrobiliśmy ogromne postępy i zagranica może nam niejednej rzeczy pozazdrościć.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#SPopowski">Zaznaczam, że budżet Ministerstwa Kolei na te cele przewiduje jednak dość znaczne sumy: na parowozy jest tam 2,000.000, na wagony 36,000.000, na służbę parowozową, na naprawę taboru jest 139,000.000 — razem 195,000.000. Gdyby Ministerstwo Kolei mogło rzeczywiście te sumy wydać tak, jak one są przewidziane, gdyby nie potrzebowało robić dużych oszczędności, to mogłoby te warsztaty pracy zatrudnić, może nie w tym stopniu, do jakiego one są przygotowane, ale jednak w dużym stopniu zmniejszyć te obawy, które dziś ogarniają przemysł kolejowy, że w najbliższych tygodniach zostanie może zupełnie bez pracy.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#SPopowski">Czułem się w obowiązku zakomunikować to Panom sikoro tę kwestię tu poruszono i stwierdzani, iż nie potrzebujemy żywić żadnych obaw, bo nasz przemysł krajowy w zupełności może zadowolić wszelkie zapotrzebowania, nie tylko obecnego Ministerstwa Kolei, ale nawet i przyszłego kolejnictwa, którego rozbudowa jest dla nas nie tylko pożądana, ale konieczna.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Kaniowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SKaniowski">Wysoki Senacie! Parę słów chcę powiedzieć. Państwa zaborcze w czasie wojny europejskiej pobudowały koleje dla połączenia b. Kongresówki z Małopolską, albo Prus Wschodnich z zaborem rosyjskim, czyli z b. Kongresówką. Otóż budowano te koleje, nic wykupiwszy poprzednio ziemi. Jedna jest np. taka droga kolejowa, łącząca Lublin z Rozwadowem, długości 148 km., druga linia Rejowiec — Bełżec, długości 122 km., inna Sapieżanka — Sokal — Ulmowek, długości 60 km. Innych dróg kolejowych nie wyliczam.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SKaniowski">Wogóle takich linii normalno-torowych wykonano w owym czasie wojennym 795 km., a linii wąskotorowych 2.041 km. Gruntów zabrano bez wiedzy właścicieli około 4.750 morgów. Są to grunty, należące do właścicieli małorolnych, a tak samo do właścicieli większych obszarów. Chociaż od kilku lat przez te grunty idzie kolej, właściciele ich do dziś płacą z nich podatki. Do budżetu na r. b. wstawiono kwotę 500,000 zł. na wykupno ziemi, po której idzie już tor kolejowy. Otóż należy zająć się tą sprawą, ażeby już raz załatwić sprawę wykupna owych gruntów. W tym celu stawiam następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#SKaniowski">„Senat wzywa Rząd do jak najrychlejszego wywłaszczenia gruntów, zajętych za czasów rosyjskich okupacji niemiecko-austriackiej pod tory kolei żelaznych i do właściwego wynagrodzenia za nie właścicieli wspomnianych gruntów w celu zwolnienia ich od płacenia podatków”.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#SKaniowski">Przy zapłacie wykupionych gruntów należy dać pierwszeństwo małym rolnikom.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#SKaniowski">Przechodzę do drugiej sprawy. W czasie ostatniej wojny rozpoczęto budowę kolei, która miała po, łączyć Stojanów z Łuckiem, i w czasie wojny z bolszewikami ta praca odbywała się intensywnie. Prowadzono roboty i od Stojanowa i od Łucka, budowano nasypy i przygotowywano tor. Na wykończenie całej linii potrzeba jeszcze pracy na przestrzeni 7–9 km. W tej sprawie udałem się do p. Ministra i prosiłem, ażeby ją uregulował, bo ta jest ważna droga handlowa między zachodem a wschodem, a także ważna droga ze względów strategicznych.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#SKaniowski">Wreszcie chcę zwrócić uwagę na memoriał, jaki ukazał się w ostatnich dniach, wydany przez koło miejscowe polskiego związku emerytów, inwalidów, wdów i sierot kolejowych w Jaśle. Memoriał ten z; dnia 6 lipca 1924 r. mają Panowie Senatorowie zapewne w swoich rękach, ma go także i Rząd, nie będę go zatem tutaj odczytywał, zwracam tylko uwagę na ustęp na str. 4 umieszczony. Czytamy tamże:</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#SKaniowski">„Doprowadzeni do rozpaczy z przykrością i z bolesnem uczuciem upokorzenia, w imię praworządności państwowej i etyki, zwracamy się jeszcze raz z apelem do Wysokiego Sejmu, Senatu i Rządu o rozważeniu naszych słusznych żądań i zastosowanie sprawiedliwości”.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#SKaniowski">Chciałbym prosić p. Ministra Kolei, jakoteż Rząd, ażeby zwrócili uwagę na ten ustęp, gdzie kolejarze emeryci grożą, że w razie gdyby ich kwestia emerytalna nie została pomyślnie załatwiona, to udadzą się do Trybunału Administracyjnego, ewentualnie gotowi są zanieść swoje żale przed forum międzynarodowe z żądaniem wyjaśnienia, rewizji, względnie uzupełnienia Traktatu Wersalskiego, aby osiągnąć jakieś wyrównanie swych krzywd, czegoby za wszelką cenę uniknąć pragnęli. Ten memoriał polecam gorącej rozwadze Rządu. Wogóle zaznaczam, że kwestię emerytalną należy poddać gruntownej rewizji. Na tem kończę.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana. Głos ma p. Minister Kolei.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#MinisterKoleiTyszka">Wysoki Senacie! W przemówieniu swojem w Sejmie przy rozpatrywaniu budżetu przedstawiłem dokładnie stan kolejnictwa naszego, a również i całokształt tych zamierzonych planów, które dążyłyby do udoskonalenia kolei polskich.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#MinisterKoleiTyszka">W obecnej chwili są trzy najważniejsze sprawy, które wysuwają się na czoło zagadnienia kolei, a temi są: organizacja kolei, finanse i oszczędność.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#MinisterKoleiTyszka">Chwila połączenia kolei polskich w jedną całość zastała rozmaite organizacje w dawnych zaborach. Organizacja byłej dzielnicy pruskiej, oparta na zasadach prusko-heskich, kolegialnego charakteru, różni się zasadniczo od organizacji b. zaborów austriackiego i rosyjskiego, które znowu chociaż odmienne od siebie, ale wzorowały się na organizacji francuskiej władzy osobistej. Nadając wielkie znaczenie organizacji, poprzednicy moi już przystępowali do opracowania ogólnej jednolitej organizacji, jednak odmienne warunki pracy, odmienne podstawy prawne. całe wzajemne niezrozumienie się w pierwszych latach w zakresie kolei utrudniało to, a poza tem dodam, że częste zmiany moich poprzedników, wszystko to spowodowało, że kierownicy resortu mego nie mieli możności nic zrobić. Kiedy objąłem urzędowanie, to jedną z pierwszych spraw moich było zajęcie się tą kwestią. Obecnie ta organizacja jest już opracowana, leży w Radzie Ministrów, czeka na uchwalenie i ewentualne zatwierdzenie przez p. Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#MinisterKoleiTyszka">Odpowiadając na zarzut p. s. Grabskiego, dlaczego nie wprowadziłem systemu pruskiego, oświadczyć muszę, że system ten jest mi dobrze znany, oceniam jego dodatnie strony, jednakowoż dwa powody uniemożliwiły mi wprowadzenie tego systemu. Po pierwsze, że system kolegialny, jak wiadomo, opiera się na znacznym szeregu decernentów, t. j. pracowników wysoko wykwalifikowanych. Nie miałbym więc możności zastosować go, ponieważ takich pracowników my na większości naszych kolei, nie posiadamy. A pozatem sprawność pruskiego aparatu kolejowego polegała także na udoskonaleniach technicznych, znacznem zastosowaniu centralizacji, zblokowaniu, czego my także nie posiadamy. Dlatego po porozumieniu Się z dyrekcjami kolejowemi, a także kierując się wskazówkami komisji komunikacyjnej Sejmu i osób fachowych, zatrzymałem się na tym typie organizacji którą ostatecznie opracowałem i którą znajduję, że jest najodpowiedniejsza dla naszych kolei.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#MinisterKoleiTyszka">Go się tyczy tego, jakoby system pruski jest najlepszy, tego powiedzieć nie można, gdyż jest oparty na rutynie i tylko dzięki tym stronom, o których wspomniałem, dochodzi do pewnej perfekcji i sprawności, ale żeby miał być przyczyną dochodów i wielkich zysków kolei, tego powiedzieć nie można. Najlepszym dowodem jest to, że obecnie, o ile mi wiadomo, już ułożony jest preliminarz budżetowy w Niemczech na r. 1925 z deficytem 85.000.000 złotych marek.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#MinisterKoleiTyszka">Przechodzę do sprawy następnej, finansowej. Oceniam doniosłość i znaczenie tego. Trafiłem może na korzystny moment stabilizacji naszej waluty, gdyż za stabilizacją idzie w dalszym ciągu ustalenie taryf naszych, ustalenie naszego budżetu, który jest przedstawiony Wysokiemu Senatowi. Te trzy momenty pozwalają mi już wejść na zdrowe tory gospodarki kolejowej. Zaznaczam, że zatwierdzenie przez Wysokie Izby Prawodawcze budżetu jest dla nas w kolejnictwie okresem epokowym, gdyż to daje nam możność prowadzenia gospodarki z ołówkiem w ręku. Stabilizacja waluty dała mi możność ustalenia tych taryf, które stanowią podwaliny ułożenia mego budżetu eksploatacyjnego. Oświadczam kategorycznie, że polityka taryfowa jest dla mnie zupełnie wyraźna i oceniam znaczenie jej w naszem państwowem życiu. Dlatego nie będę się zatrzymywał nad szczegółami taryfy, nad pewnemi usterkami, ale oświadczam, że to jest jedna z moich najważniejszych prac i w rezultacie, jak już wspomniałem Wysokiemu Sejmowi, mam bardzo dużo wyjątkowych taryf ulgowych, które są dostosowane do naszego życia, w każdym razie do obiektów najważniejszych, jakimi są drzewo, zboże, węgiel. W tym kierunku zrobiłem już bardzo dużo. Jednak proszę być bardzo względnym dlatego, że zmniejszenie taryf jest obosieczne, gdyż zniżając taryfy, mogę wpaść w okres deficytu, co nie jest wskazane nie tylko dla kolej, ale i dla całokształtu naszej gospodarki. W ostatniej chwili zmniejszyłem taryfę na mąkę w celto obniżenia ceny na chleb, co już osiągnięte zostało, szczególniej w wielkich centrach. Dla ulżenia hutom zmniejszyłem taryfy bardzo znacznie na szmelc i rudy. Wszystko to jest w zakresie możliwości, gdyż jednocześnie nie powiększyłem jeszcze żadnej taryfy dla otrzymania kompensaty za to, co mniej obecnie otrzymuję dzięki zniżeniu taryfy.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#MinisterKoleiTyszka">Przechodząc do objaśnienia, kwestii, poruszonych przez pp. Senatorów, przedewszystkiem oświadczam w zakresie oszczędności, co następuje: wiadomo Wysokiemu Senatowi, że działalność naszego Państwa, wogóle naszego Rządu, a szczególniej kolei, odbywa się pod hasłem oszczędności. Otóż oszczędność jest jedną z moich najważniejszych spraw. Naturalnie, za dużo bym potrzebował mówić, gdybym poruszył wszystkie punkty, które opracowuje dla osiągnięcia oszczędności. Oświadczam jednak, że przy moich założeniach oszczędnościowych, przedewszystkiem mam na względzie, żeby aparat kolejowy nie ucierpiał pod względem bezpieczeństwa ruchu, i wprowadzam tylko te oszczędności, które rzeczywiście będą miały charakter stały i zagwarantują nam zmniejszenie wydatków eksploatacyjnych. Do takich należy zmniejszenie ilości opału, oznaczonej na jednostkę pracy. To jest jedno z najważniejszych zagadnień w tym kierunku oświadczam, że Już osiągnąłem dość poważne rezultaty. We wszystkich dyrekcjach utworzyłem komisje cieplne, które tę sprawę postawiły w sposób naukowy i twierdzę kategorycznie, że rezultaty owocne tego dadzą nam się odczuć już w końcu roku bieżącego.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#MinisterKoleiTyszka">Pozatem jest sprawa warsztatowa, sprawa kosztów naprawy taboru. To była tabula rasa do obecnej chwili; obecnie rozesłałem wszystkimi dyrekcjom rozporządzenie reorganizacji pracy warsztatowej w sposób naukowy i one opracowują, i w dalszymi ciągu precyzują tę robotę, żeby ją wprowadzić w czyn. Zaznaczam, że robota nie jest tak prędką i rezultaty tego okażą się dopiero w okresie pół roku. Pozostawienie parowozów w kapitalnym remoncie w ciągu 200 dni jest niedopuszczalne i w tym kierunku robię już wszystkie wysiłki, żeby to nie malało miejsca. Według swej praktyki uważam, że okres 75, względnie 90 dni jest dostateczny.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#MinisterKoleiTyszka">Pozatem kwestię biurokracji, kwestię długiej korespondencji między dyrekcjami i Ministerstwem słusznie podkreślali tutaj pp. Senatorowie. Na tę sprawę zwracałem i zwracam uwagę, żeby to usunąć. Poprawa pod tym względem nastąpi w związku z reorganizacją. Kiedy ta reorganizacja będzie wprowadzona, wtedy automatycznie będę żądał zmniejszenia niepotrzebnej korespondencji, która, oświadczam to Panom, obecnie dosięga horendalnych rozmiarów.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#MinisterKoleiTyszka">Kwestia premiowania jest jednym z. warunków osiągnięcia oszczędności i we wszystkich gałęziach kolejnictwa staram się wprowadzić takie premiowanie.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do inwestycji, to w przemówieniu mojem w Sejmie mówiłem o stanie kolei. Stan ten jest bardzo ciężki pod względem technicznym. Te kredyty, jakie otrzymuję, pozwalają mi tylko na najniezbędniejsze roboty. Z tych 100,000.000, jakie otrzymałem na ten rok, 56,000.000 idzie na tabor, na mocy umów dawno zawartych, a pozostała tylko suma na roboty budowlane. Jest to zamało, aby koleje nasze postawić na odpowiedniej wysokości. Te inwestycje w znacznym rozmiarze są pożądane dlatego, że ulepszenia techniczne pociągają za sobą zmniejszenie kosztów eksploatacji. To ulepszenie daje mi możność osiągnięcia większych zysków przy ulepszaniu warunków technicznych pracy warsztatów.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#MinisterKoleiTyszka">Wspomniano tutaj o taryfach. I dlatego pozwolę sobie wspomnieć o tej samowystarczalności, o której się tyle mówi. Otóż kolej, jako jedyny prawie aparat przewozowy, obecnie przedewszystkiem jest. Ofiarą tej stagnacji przemysłu, jaka zjawiła się jako rezultat sanacji. W związku z tem przewóz nasz się zmniejszył bardzo znacznie. Jednakowoż oświadczam, że wpływy, jakie otrzymałem do miesiąca lipca, a mam nadzieję, że i w sierpniu je otrzymam, te wpływy eksploatacyjne dają mi możność pokrycia wydatków eksploatacyjnych. Ja idę dalej, liczę na zyski i twierdzę, że nasze koleje powitane być dochodowe, ale jest pewna granica. Są przewozy tak nieznaczne, że już żadnych oszczędności zrobić nie można, i jeżeli nie wpadniemy w deficyt, to przynajmniej zwiążemy koniec z końcem. Otóż znajduje, że ten moment związania końca z końcem nastał już obecnie. Naturalnie, że dążeniem mojem jest utrzymać te zyski, których kapitalizacja spowodowałaby możność pokrywania temi zyskami robót nadzwyczajnych, to jest inwestycyjnych, bez uciekania się do obcej pomocy. Jestem mocno przekonany, że jesteśmy w przededniu tego okresu, kiedy przejdziemy do normalnych warunków pracy w przemyśle. I już najbliższa jesień w kolejnictwie da możność otrzymania pewnych zysków, które ja bądź zwrócę Ministerstwu Skarbu, jako dotacje wydane mi w ciągu roku, bądź też w granicach budżetu przejdziemy do robót inwestycyjnych.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#MinisterKoleiTyszka">Jednem z najważniejszych zagadnień jest sprawa budowy nowych kolei. Naturalnie słyszałem z tej wysokiej trybuny żale, dlaczego nie budujemy.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#MinisterKoleiTyszka">Jest jedna wielka przeszkoda: każda budowa potrzebuje znacznych sum. Dlatego my, jako Państwo, w zakresie kapitałów inwestycyjnych robimy tylko niewielkie budowy, które są koniecznością, wobec rozbieżnego charakteru naszych kolei z pod trzech zaborów. My jednak musimy budować koleje wielkie i w tym kierunku zrobiłem już to, co jest zależne od mojego resortu, to jest wydałem przedwstępne koncesje grupom, które wzięły na siebie budowę. Tych grup jest 3 i już 2 z nich wzięły na siebie budowę kolei z Zagłębia. Pierwsza na Wschód dla utworzenia tranzytu, już obecnie nabierającego pewnego znaczenia wobec porozumienia kolejowego zawartego z Rosją. Tutaj zainteresował się kapitał zagraniczny — angielski, który już asygnował pewne sumy na studia; do tych studiów przystąpi się w najbliższych dniach. Studia będą pod kierownictwem, pod wskazówkami Ministerstwa, co do głównych kierunków trasy nowych Unii. W razie pomyślnych konferencji i zawarcia umów z kapitalistami zagranicznym, do budowy tej kolei będzie można przystąpić z wiosną roku przyszłego. Dlatego, żeby jak najprędzej wykorzystać tę nową kolej, ponieważ cała suma nie będzie odrazu asygnowana, opracujemy taki ucząstek od Zagłębia, który rzeczywiście zaważyłby już w najbliższym czasie w naszym ruchu. O tem jeszcze obecnie nie mówię szczegółowo, bo to jest właśnie na warsztacie moim dla zrealizowania w przyszłym roku tego programu, który już naszkicowałem.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#MinisterKoleiTyszka">Drugą grupą są trzy linie od Zagłębia na Warszawę, na Gdańsk i na Poznań. Tutaj koncesjonariusze weszli w porozumienie z finansistami francuskimi i także już prowadzą ostateczne studia. Dlatego jestem przekonany, że jeżeli to porozumienie nastąpi, to już w przyszłym roku przystąpimy do robót. To będzie, mojem zadaniem, wielki krok w historii naszego kolejnictwa. Naturalnie, jest to fakt niezależny odemnie, jest to fakt w związku z całokształtem wogóle spraw finansowych naszych i bodaj nawet całej Europy, ale w danej chwili mam wrażenie, że skutki będą dodatnie.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do budowy nowych kolei, również mam na uwadze linię Kraków — Miechów, a także Łuck — Stojanów. Byłem niedawno w Łucku i porozumiewałem się z przedstawicielami rozmaitych sfer przemysłu, handlu i rolnictwa co do możności zakończenia budowy tej linii niezależnie od grup zagranicznych i jeżeli nastąpi porozumienie pomiędzy nami, t. j. pomiędzy Ministerstwem Kolei i temi grupami, to w przyszłym roku zobowiązałem się, że budowę tej linii wykończę, przyznając jej rzeczywiście wielkie znaczenie dla Łucka.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do obstalunków na tabor, to raz. jeszcze wobec niektórych głosów powtarzam, że obecne obstalunki daję tylko wytwórniom krajowym, w ilościach rzeczywiście dla tych wytwórni niedostatecznych, a to kierując się temi kredytami, jakie mam. Naturalnie daję te obstalunki przedewszystkiem na to, aby wytwórnie otrzymywały pracę, bo dzięki zmniejszonemu ruchowi, dzięki ulepszeniom ruchu obrotu parowozów i wagonów, obecnie posiadamy i tak znaczną ilość taboru odstawionego od pracy.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#MinisterKoleiTyszka">Kilku panów senatorów wypowiedziało obawy co do stanu nawierzchni. Otóż oświadczam, że układając plan oszczędnościowy, jako technik, nie pozwoliłbym sobie nigdy robić to kosztem bezpieczeństwa i dlatego ilość zmienianych szyn nie była wcale zmniejszoną. Gdy w 1922 roku wymieniano 167 kil., w 1923 — 161 kil. w 1924 już przeszło 300 kil., tyle, że było preliminowane na zmianę, i wcale tego nie zmniejszono, również intensywnie robiono zmianę podkładów. Co silę tyczy roku 1925, to wstawiłem do preliminarza zakup szyn już na 800 kilometrów, bo uważam, że nawierzchnia jest najważniejszą częścią składową kolejnictwa.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#MinisterKoleiTyszka">Były narzekania na rozkłady pociągów. Tutaj pozwolę sobie dać objaśni lenie, że rozkłady pociągów były opracowane jeszcze w ubiegłym roku, w miesiącu październiku i według przyjętego zwyczaju na cały rok, z tem, że się je wprowadza od 1 lipca. Ja uważam to za niedostateczne i wprowadzam tę zmianę, ażeby dwa razy do roku wprowadzać zmiany rozkładów i żeby uwzględnione były żądania wszystkich sfer społeczeństwa, bo przecież pociągi są dla nich przeznaczone.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do skargi specjalnie Poznania, co do expressu, który już kursuje od paru dni, oświadczam, że, gdy nasz przedstawiciel pojechał do Paryża, dawałem mu dyrektywy co do tego, żeby był zachowany ten sam rozkład, jaki był przed półrokiem. Jednakże tam jemu oświadczono, że ruch tego pociągu musi być uzgodniony z ruchem okrętów z Ostendy i Calais. Tam jest rozkład ustalony, a jeżeli do tego się doda rewizję celną w Dortmundzie, to wypadło na niekorzyść Poznania, że pociąg przychodzi! z Warszawy do Poznania o godzinę później. Otóż jednocześnie moi przedstawiciele, pamiętając o swoich dyrektywach, otrzymali przyrzeczenie, że od 1 października będzie zrobiona zmiana i żądaniom naszym będzie zadośćuczynienie. To jest, co można było zrobić.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#MinisterKoleiTyszka">Co do warsztatów w Końskiem, powiedziano, że jest pewna niechęć ze strony czynników ministerialnych. Ja tego nie powiem. Ja już znalazłem rozdzielony kapitał inwestycyjny na poszczególne roboty i oświadczam, że mamy dwa warsztaty w Pruszkowie i w Końskiem. Pieniędzy na to wystarczyło, dlatego postanowiliśmy skończyć roboty w Pruszkowie, a do Końskich przystąpić w przyszłym roku; odpowiedni kredyt do preliminarza będzie wstawiony.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#MinisterKoleiTyszka">Reasumując to, co powiedziałem, śmiem twierdzić, że z chwilą ustalenia waluty, ustanowienia racjonalnych taryf, i oparcia gospodarki kolejowej na racjonalnym budżecie nasze koleje będą bezdeficytowe, a nawet w bliskim czasie będą dochodowe. Na tem głębokiem przeświadczeniu opieram całą swoją działalność.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#SKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu! Wypowiadam się przeciwko wszystkim rezolucjom, zgłoszonym tutaj przez mówców. Większa część tematów poruszonych w tych rezolucjach, była przedmiotem obrad Komisji Skarbowo Budżetowej i rezultatem tych obrad jest 6 rezolucji, które są Panom przedłożone i za któremi mam zaszczyt się tutaj wypowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#SKrzyżanowski">Rezolucje zgłoszone mają na względzie już to zagadnienie oszczędności, a to jest już objęte temi 6 rezolucjami, i następnie mają na względzie umożliwić przyśpieszenie budowy kolei. W okresie sanacji i kryzysu jest to sprawa bezprzedmiotowa, przynajmniej w najbliższym półroczu. Następnie jedna z rezolucji ma na względzie sprawę organizacji samorządów wojewódzkich, czyli sprawę tylko pośrednio tu należącą. Jeszcze jedna rezolucja ma na względzie kwestię przeniesienia aparatu, dotyczącego lotnictwa do innego ministerstwa, mianowicie do Ministerstwa Pracy. I to zagadnienie uważam za nieaktualne, chociażby dlatego, że obecnie na porządku dziennym jest skasowanie tego ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#SKrzyżanowski">Z tych wszystkich powodów wypowiadam się przeciwko zgłoszonym rezolucjom i proszę o przyjcie budżetu w ujęciu sejmowem, jak również o zatwierdzenie 6 rezolucji, które są wydrukowane w sprawozdaniu ogólnem.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Kolei wyczerpana. Przechodzimy do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#SOsiński">Proszę Panów! Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej powstało jeszcze w roku 1917, za czasów Rady Regencyjnej. Z samego początku swojego istnienia, zwłaszcza w r. 1918, nie cieszyło się sympatią pewnych warstw społecznych, a specjalnie warstw, w których skład wchodzą pracodawcy. Istniały duże uprzedzenia względem tego Ministerstwa i trwały długo. Dziś dzięki usilnej pracy Ministerstwa ci, którzy z początku byli Ministerstwu niechętni, otaczają je swoją opieką. Nie dawniej jak we wtorek widzieliśmy tu w Senacie przedstawicieli tych stronnictw, zwykle bardzo niechętnych rozporządzeniom Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, popierających i broniących jego rozporządzeń — coprawda szło wtedy o 10-cio godzinny dzień pracy.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#SOsiński">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej miało ciężką pracę, bo od początku swego istnienia znajdowało się pod znakiem likwidacji. Istniało wrażenie, że byłe Ministerstwo Zdrowia Publicznego ostatecznie obejmie i prowadzić będzie agendy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. W ten sposób Ministerstwo na początku swego istnienia miało wiele trudności i przykrości, dzisiaj są one do pewnego stopnia zlikwidowane a Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma przed sobą zapewniony spokojniejszy byt i możność dalszego rozwoju. Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest umieszczony na szarym końcu, wynosi bowiem 18,422,243 zł w wydatkach zwyczajnych 58,109 w wydatkach nadzwyczajnych. Dochody wynoszą wszystkiego 1,472,272 zł., bo też Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest Ministerstwem par excellence niedochodowem. Budżet ten jak Panowie widzą, jest bardzo skromny, zawiera on w sobie jeszcze budżety innych resortów, rządzących się niezależnie od Ministerstwa Prący i Opieki Społecznej a łączność ich z Ministerstwem Pracy polega na tem, że sumy budżetowe mieszczą się w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Do takich instytucji, które rządzą się same i są niezależne od wpływów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, należą obozy dla internowanych, delegacja repatriacyjna w Moskwie i Warszawie.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#SOsiński">Sposób, w jaki został ostatecznie opracowany budżet Ministerstwa Pracy a prawdopodobnie i inne budżety, jest bardzo nieciekawy i szkodliwy. Ministerstwo przygotowało budżet, opracowany na pewnych faktycznych przesłankach, lecz potem samo budżet ten zredukowało na żądanie Rady Ministrów. Ponieważ taki budżet już raz przykrojony należało jeszcze przystosować do polityki oszczędnościowej, został on jeszcze okaleczony przez Ministerstwo Skarbu. Tak okaleczony budżet zawiera takie dziwolągi, że na dział pracy najżywotniejszy, jakim jest bezwzględnie opieka nad dziećmi Ministerstwo Skarbu przeznacza sumę 730.000. Dziś suma ta według, uchwały sejmowej wynosi 2.500.000 zł. Jest to widoczny dowód lekceważenia, z jakim urzędnik Ministerstwa Skarbu przykrawał budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej do polityki oszczędnościowej.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#SOsiński">Redukcja sił urzędniczych w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej jest bodaj większa, aniżeli w innych ministerstwach. Początkowo w centrali pracowało 400 urzędników, dziś po redukcji jest ich zaledwie 146. Redukcja miała miejsce również i wśród agend Ministerstwa. Ogółem dziś tak' w centrali jak i na prowincji pracuje około 800 urzędników. Komisja budżetowa sejmowa zgłosiła wniosek o zmniejszenie i tak już skromnych etatów o 52 etaty, wniosek ten został przez Sejm uchwalony.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#SOsiński">Dziś tak skromny budżet staje się budżetem prawomocnym, jednakże dla Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nie skończyły się kłopoty pieniężne. Na mocy art. 5 ustawy skarbowej p. Minister Skarbu ma prawo wypłacać sumy budżetowe w dowolnych ilościach, a nawet może nie wypłacać sum przewidywanych w budżecie, słowem przeprowadzać różne oszczędności. Są to bardzo duże prawa. Rozumiemy, że Skarb musi mieć silną rękę, któraby hamowała rozrzutność tego czy innego ministerstwa. Ale jest wielkie niebezpieczeństwo, że Ministerstwo Skarbu może w niezrozumieniu czy niedocenieniu prac tego czy innego ministerstwa, w danym wypadku Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, bardzo skromne fundusze skreślać według swego widzi mi się. Mam powody do takich obaw. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej prosiło na sierpień o 900.000 zł., to jest o sumę mieszczącą się w ramach obecnie rozpatrywanego budżetu. Minister Skarbu obcina tę sumę do połowy i listem swym zapowiada Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej przyznanie kredytu w wysokości 425.000 zł., a faktycznie asygnuje tylko 385.000 zł. Naturalnie przy takiej wewnętrznej polityce finansowej, prowadzonej przez Ministerstwo Skarbu, jest rzeczą trudną prowadzić agendy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Nie należy zapominać, że to Ministerstwo ma całe dziesiątki tysięcy dzieci, starców i kalek, oddanych w opiekę. Ministerstwo musi pamiętać, żeby tym wszystkim ludziom jemu powierzonym, nie stała się krzywda, żeby nie zagłodzić swych wychowańców na śmierć. Zwracam uwagę Wysokiego Senatu, że Ministerstwo Skarbu w stosunku do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zbyt usilnie redukuje kredyty i chce zbyt wiele na agendach Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zaoszczędzać.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#SOsiński">Chcę w paru słowach, niedługo, żeby Panów nie nużyć, przedstawić działalność Ministerstwa. Pierwszym najdawniejszym departamentem Ministerstwa Pracy jest inspektorat pracy. Inspektorat pracy musiał dla swej działalności wywalczyć prawo obywatelstwa, tak samo u pracodawców, jak i u zanarchizowanej części robotników. Pamiętamy bardzo dobrze o manifestacjach robotniczych podsycanych przez żywioły komunistyczne, dążące do wywołania zamętu anarchistycznego w Polsce, aby na tem politycznie zarobić. Inspekcja pracy umiała to wszystko uregulować i dziś wszystkie zatargi, przebiegają spokojnie, bez tarć. Dziś, kiedy bezrobocie szerzy się z zastraszającą szybkością, inspekcja pracy ma największe zadanie, ona tylko może załatwić te wszystkie tarcia spokojnie i z korzyścią dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#SOsiński">Działalność inspekcji pracy i w Komisji sejmowej i w Komisji senackiej wywołała jak najmniej sprzeciwu. Nawet słyszałem zdanie, że inspekcja pracy jest zbyt słabą, że należy powiększyć jej agendy, tembardziej, że w takich okręgach, jak np. Drohobycz, zależny od inspektoratu we Lwowie, taki stan wywołuje wielkie trudności w załatwianiu spraw zagłębia naftowego.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#SOsiński">Działalność inspekcji pracy w roku 1923, była owocną. Przeprowadzono wyjaśnień 6290, komisji odbyto 2646, umów zbiorowych zawarto 162.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#SOsiński">Uważam za konieczne podkreślić jedną pracę dotychczas nie wykonaną, a nawet nie zaprojektowaną. Szłoby o przeprowadzenie akcji u dołu społeczeństwa, ja i u góry za rehabilitacją pracy w Polsce pracę uważa się za coś poniżającego, za dopust Boży, a takie pojęcie o pracy jest niezmiernie szkodliwe dla Polski. Należałoby bezwzględnie przystąpić do gloryfikacji pracy, należałoby pracę postawić na pierwszem miejscu w życiu społecznem i państwowem. Przeprowadzeniem gloryfikacji pracy, szerzeniem zamiłowania do pracy i pojęcia, czem praca być winna, musi zająć się specjalnie do życia powołana instytucją, coś w rodzaju instytutu pracy. Instytut pracy wskazałby robotnikowi, jak ma pracować, aby praca jego była twórczą, a naszych przemysłowców nauczył organizowania pracy i wskazałby im, jak organizacja pracy może być przeprowadzoną. W ten sposób może doprowadzonoby pracę u nas do większej wydajności, nie byłoby kramikarskiej polityki wyzysku mięśni robotnika do ostatecznego wyczerpania.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#SOsiński">Parę słów chcę powiedzieć o pracy departamentu opieki społecznej. Gdybym chciał wymienić tutaj wszystkie prace, jakimi się zajmuje departament opieki społecznej, zająłby Panom bardzo dużo czasu. Nie będę tych prac wymieniał, aczkolwiek wartoby było, aby się jednak Panowie zaciekawili działalnością tego departamentu, wychowującego całe dziesiątki tysięcy dzieci opuszczonych i bezrobotnych wobec losu życia. Jeżeli te dziesiątki tysięcy ludzi, przyszłych obywateli nie będą wychowani przez opiekę społeczną, lecz pozostawione swemu losowi, zostaną wyrzutkami społeczeństwa, będą żywiołem, który będzie tępił sprawiedliwość, będzie zakałą normalnie rozwijającego się społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#SOsiński">Ustawa z dnia 18 marca r. z. przekazuje opiekę społeczną samorządom — zupełnie słusznie i należałoby dążyć, by ta ustawa jak najprędzej weszła w życie. Dziś jednak istnieje zamęt, ponieważ ustawy samorządowe nie są jeszcze uchwalone i wogóle nie wiadomo czem będą samorządy, kiedy nowa ustawa samorządowa wejdzie w zastosowanie. Wszystkie te niepewności, niedomówienia niezmiernie utrudniają pracę Departamentu Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#SOsiński">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest najwięcej pokrzywdzonem Ministerstwem. Po pierwsze ma najmniejszy budżet, po drugie dostało się tutaj pod obrady dopiero na samym końcu, tymczasem praca Ministerstwa jest tak owocną, że warto by było jeszcze poświęcić jakiś czas uwagi pracy tego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#komentarz">(Głos: Mówieniem się tego nie naprawi.)</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#SOsiński">Słusznie, ale odnoszę wrażenie, że Pan Kolega nie wie o pracach tego Ministerstwa. Departament Opieki Społecznej zajmuje się dziećmi, starcami, inwalidami, zajmuje się upadłemi kobietami, zajmuje się wszystkimi co cierpią i są pokrzywdzeni, których trzeba bronić przed życiem. A więc przedewszystkiem, zwalcza dziadowanie. Te ogonki, które nieraz stoją przed sklepami, dziady, którzy żebrzą na rogach ulicy, są świadectwem naszej nieudolności życiowej, świadczą, że u nas czegoś brakuje, że nasza praca jest źle zorganizowaną, bo zmusza pracownika iść na starość na dziady.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#komentarz">(Głos: Nie każdego.)</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#SOsiński">Departament opieki społecznej robi wszelkie wysiłki, ażeby temu dziadowaniu zapobiec i do pewnego stopnia zapobiega. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej musi pośpieszyć jaknajrychlej z odpowiedniemi ustawami, które będą prześladować wszystkich, którzy trudni się żebractwem. Następnie Sejm i Senat muszą uchwalić odpowiednie sumy na wprowadzenie wzorowych domów pracy. Radykalnie usunie się żebractwo odpowiedniemi ustawami ubezpieczeniowemi.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#SOsiński">Przechodzę do działalności Urzędu Emigracyjnego. Urząd Emigracyjny likwiduje się coraz bardziej i dzisiaj znajduje się na właściwym terenie pracy. Prowadzi jeszcze agendy w Wejherowie, na Powązkach, w Poznaniu, we Lwowie ma swoją małą ekspozyturę. Urząd Emigracyjny ma bardzo wielkie zadania do spełnienia w dobie dzisiejszej — w dobie bezrobocia. Jest on tym kanałem, przez który przechodzą wszystkie siły robotnicze, które u nas nie mogą znaleźć zarobku i muszą emigrować poza granice kraju.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#SOsiński">Z emigracją naszą nie jest tak dobrze jakby się to wydawało, pomimo najlepszych chęci Urzędu Emigracyjnego, bo emigracja z powodu braku środków pieniężnych jest pozostawiona sama sobie. Gdy we Francji znajduje się nasz atache emigracyjny, opiekujący się emigrantami, to w Ameryce atache emigracyjnego niema i emigracja tamtejsza jest pozostawiona samej sobie. Nawet atache emigracyjny we Francji, który ma bodaj pół miliona Polaków pod swoją opieką, nie mając odpowiednich sum na wyjazdy, ma utrudnioną opiekę nad emigrantami, którzy tam pracują.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#SOsiński">Dzięki wysiłkom Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej uzyskano parę praw bardzo wygodnych dla emigrantów. Był zwyczaj we Francji, że robotnika, które zerwał kontrakt z pracodawca zarządzeniem administracyjnem wysyłano poza granice Francji, a stamtąd swoim kosztem i w trudnych bardzo warunkach wracał do kraju. Dziś załatwianie sprawy sposobem administracyjnym zostało zamienione w ten sposób, że pracodawca może drogą sądową, poszukiwać na robotniku strat, wynikających z zerwania umowy, ale robotnik pozostaje wewnątrz kraju, a więc może znaleźć sobie inną wygodniejszą dla siebie robotę.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#SOsiński">Jest jeszcze jedna sprawa, którą Główny Urząd Emigracyjny dobrze załatwił, a mianowicie zaprowadzenie nauki języka polskiego w szkołach francuskich.</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#SOsiński">Rząd francuski zgodził się na wprowadzanie w szkołach francuskich paralelek w języku polskim, a nauczyciele do tych paralelek będą przysyłani z Polski, w ten sposób dzieci będą się mogły kształcić w języku rodzinnym.</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#SOsiński">Emigracja nasza rozszerza się po całym świecie, ostatnio Francja żądała robotnika nawet do Kamerunu, nie mówiąc już o Brazylii, gdzie robotnik nasz jest bardzo pożądany. W Europie spotyka się naszych robotników wszędzie i można powiedzieć, że zasłużyli sobie na uznanie. Temsamem upada ta mylna legenda, jakoby nasz robotnik był materiałem niezdolnym do pracy, i wstyd nam przynosił.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#SOsiński">Chcę jeszcze jedną sprawę poruszyć w związku z emigracją. Należy przystąpić do natychmiastowego zapoczątkowania funduszu emigracyjnego.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#SOsiński">Fundusz ten da możność utrzymać emigrantów w poczuciu narodowem i w łączności z krajem.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#SOsiński">Fundusz emigracyjny służyć powinien dla celów podtrzymania ducha narodowego wśród emigrantów we Francji, a więc subsydjować powinien różne wydawnictwa, pism tygodniowych lub codziennych. Pisma polskie miałyby powodzenie, nawet wielkie powodzenie, więc trzeba, aby Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pomyślało nad tem i pomogło do powstania takich pism. Należy też zająć się zorganizowaniem, teatru polskiego, zorganizować pokazy film polskich i prelegenci polscy winni jeździć od miejscowości do miejscowości i szerzyć słowem poczucie polskości, by w ten sposób przeciwdziałać wpływom dążącym do zatracenia poczucia narodowego. Przecież francuskie pisma, jak Panowie wiedzą, liczą się z tem, że polski element emigrujący stanie się z czasem francuskim. Takie załatwianie leży w interesie Francji, ale nie w interesie Polski.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#SOsiński">Prace Urzędu Pośrednictwa Pracy wywołały dyskusję, i pewną represję ze strony komisji, albowiem zniesiono pewną ilość etatów urzędniczych. Zmniejszono pozycje przeznaczone na wyjazd, tak, że dziś urzędnicy Pośrednictwa Pracy będą musieli tylko siedzieć przy biurkach i nie będą się bezpośrednio stykali z życiem.</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#SOsiński">W dzisiejszych ciężkich warunkach, kiedy grozi nam bezrobocie, gdyż fala bezrobocia ze Śląska przeleje się i tutaj, a być może obejmie całą Polskę, jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że tylko i jedynie akcja Urzędu Posrednictwa Pracy może być tym kanałem, który odprowadzi nadmiar sił roboczych na rynki zagraniczne.</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#SOsiński">Nadmienić muszę że stan bezrobotnych w dniu 19 lipca wynosił 143.563. Stan ten jest już bardzo groźny, jednak ta liczba bezrobotnych jeszcze nie przekracza tych cyfr, jakie mieliśmy w r. 1921.</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#SOsiński">Słów parę o ubezpieczeniach społecznych. Ubezpieczenia społeczne wywołały największą dyskusję w komisji senackiej.</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#SOsiński">Naturalnie Kasy Chorych dały najwięcej motywów do niezadowolenia.</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#SOsiński">Zapewne nie odpowiadają one wymaganiom, są pewne niedokładności, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej samo widzi te niedokładności i usiłuje je naprawić. Ale dopóki Kasy Chorych będą terenem ścierania się stronnictw, dopóki będą placówkami politycznemi a nie społecznemi, trudno będzie działalność Kas Chorych uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-49.31" who="#SOsiński">Ubezpieczenia społeczne istnieją w Poznańskiem i w Małopolsce w jakim takim rozkwicie, u nas b. Kongresówce i na Kresach znajdują się w stanie niemowlęcym. W kierunku ubezpieczeń społecznych należy pójść jak najprędzej i jak najdalej, by ogarnęły całą Polskę i zapewniły pewną rentę na starość tym wszystkim pracownikom, którzy nie mogą czy nie umieją zaoszczędzić sobie kapitału na lata starcze.</u>
<u xml:id="u-49.32" who="#SOsiński">Teraz zreferuję dwa działy budżetowe, które nie są zależne od Ministerstwa, choć są budżetowo związane z Ministerstwem, a mianowicie obozy dla internowanych i delegacja dla repatriacji w Warszawie i Moskwie.</u>
<u xml:id="u-49.33" who="#SOsiński">Obozy dla internowanych zostaną zwinięte, i z dniem 1 września przestają istnieć jako placówki rządowe, a przechodzą pod opiekę odpowiedniego centralnego komitetu ukraińskiego, który przy pomocy subsydjów rządowych i ofiarności, będzie obozami zarządzał.</u>
<u xml:id="u-49.34" who="#SOsiński">Stała się wielka krzywda mieszkańcom Strzałkowa i Szczypiorny. Niemcy w roku 1915 pobudowali na gruntach cudzych baraki, zaopatrzyli je w dość kosztowne instalacje techniczne i [nieczytelne] czyli na obóz koncentracyjny i dotychczas te baraki istnieją, lecz od tego właśnie roku właściciele gruntów, na których stoją baraki, nie mogą tych swoich gruntów użytkować, i choć ponoszą wszelkie ciężary z niemi związane nie wiedzą, czy kiedykolwiek będą w tem szczęśliwem położeniu, że powrócą do swojej własności. Przeszło 300 morgów gruntu należących aż do 72 właścicieli jest zajętych pod te dwa obozy. Jest to wielka krzywda i Rząd winien najprędzej ją naprawić. Należałoby nabyć grunty, zajęte pod baraki i wynagrodzić straty poniesione przez właścicieli, albo obozy znieść, a ziemię zwrócić. Baraki były zbudowane z cienkich desek, są wilgotne i po 10 latach użytkowania nie nadają się już do żadnego użytku. Był wprawdzie projekt przeniesienia ich na Kresy, ale projekt ten upadł, sama rozbiórka baraków kosztowałaby więcej niż one są warte. Istniał projekt Ministerstwa Spraw Wojskowych, założenia prochowni, ale ze względu na bliskie sąsiedztwo miasta projekt ten upadł. Najlepsze załatwienie byłoby baraki znieść, a instalacje bardzo zresztą kosztowne, przenieść do jakichś innych urządzeń, ziemię zaś za odpowiedniem wynagrodzeniem zwrócić właścicielom.</u>
<u xml:id="u-49.35" who="#SOsiński">O pracach delegacji repatriacyjnej w Warszawie i Moskwie powiedzieć nic nie mogę, ponieważ w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, które się opiekuje delegacją repatriacyjną w Warszawie, nie umiano powiedzieć, czy ta delegacja faktycznie zostanie zwiniętą. Na mocy uchwały Sejmu z dniem 1 lipca delegacja ta powinna być zlikwidowana.</u>
<u xml:id="u-49.36" who="#SOsiński">To byłoby w krótkości wszystko, co miałbym do powiedzenia o Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Ponieważ panowie [nieczytelne]najprędzej skończyć obrady, poprzestałem na bardzo krótkiem sprawozdaniu, w którem w sposób telegraficzny postarałem się zreferować działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-49.37" who="#SOsiński">Przytaczam jeszcze sumy uchwalone przez Sejm. Są one podzielone na dwie części. Pierwsza część administracja wynosi 18,422,243 zł., w drugiej części przedsiębiorstwa, ustalono sumę w wydatkach 58,109 zł., a w dochodach 1.472,279 zł. Przedsiębiorstwami są wytwórnie, zakłady dla emigrantów i zakłady przemysłowo-szkolne dla inwalidów, wytwórnia mechaniczno-stolarska w Warszawie i etapy emigracyjne w Gdańsku i Lwowie. Mają one budżety opracowane na zasadzie samowystarczalności.</u>
<u xml:id="u-49.38" who="#SOsiński">Zostały uchwalone przez Komisję Skarbowo-Budżetową rezolucje, których odczytywać nie będę. Panowie je znają. Tych rezolucji jest 9. Komisja Budżetowa jednogłośnie je uchwaliła i prosi Wysoki Senat o uchwalenie tak rezolucji, jak i całego budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w brzmieniu uchwały sejmowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Głos ma p. s. Lewczanowska.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#SLewczanowska">Wysoki Senacie.! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej stanowi niecały 1% ogólnopaństwowego budżetu Rzeczypospolitej Polskiej, podczas gdy ten sam budżet w Czechosłowacji wynosi prawie 9% ogólnopaństwowego budżetu, a przypuszczam, że w Czechosłowacji chyba daleko mniej jest ludzi potrzebujących pomocy i opieki państwa, aniżeli u nas.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#SLewczanowska">Z tego szczupłego budżetu lwia część idzie na wydatki administracyjne, i tylko bardzo mała część pozostaje dla właściwych celów tego ministerstwa, dla niesienia pomocy pracującym i tym, którzy stracili zdolność do pracy. Najwięcej tej pomocy potrzebują nasze ziemie ukraińskie i białoruskie, doszczętnie zniszczone przez wojnę, a tymczasem my nie widzimy tej pomocy. Przeciwnie, w tej dziedzinie, gdzie Ministerstwo Pracy i Opiek Społecznej powinno nam przyjść z pomocą, ono niesie nam przygnębienie i wynarodowienie.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#SLewczanowska">Wysoki Senacie! Na ziemiach naszych, przemocą przyłączonych do Rzeczypospolitej Polskiej...</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(Głosy: Jaką przemocą?)</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#SLewczanowska">...na których ludność ukraińska, względnie białoruska, stanowi przeważającą większość, znajduje się dużo ofiar wojny światowej, dzieci, sierot i inwalidów., Jakże wygląda ta pomoc, którą Państwo, a w szczególności Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, niesie tej ludności? Jako jaskrawy przykład tej pomocy wezmę przytułki dla dzieci. Na Wołyniu istnieje 20 ochronek dla dzieci, w ochronkach tych znajdują się przeważnie dzieci miejscowe ukraińskie. Do ostatnich czasów tylko dwa przytułki: sejmikowy przytułek w Życzynie koło Łucka i prywatny przytułek Tow. „Proswita” w Kowlu, miały kierownictwo ukraińskie. Dzisiaj dowiaduje się, że w Kowlu starostwo usunęło kierowniczkę Ukrainkę i posadziło tam katoliczkę, chociaż nie mogę zrozumieć, jak i kto może zmieniać kierownictwo w prywatnym zakładzie. Zresztą dowodzi to raz jeszcze, jak się na każdym kroku gwałci prawo i Konstytucję.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#SLewczanowska">Władza polska zawsze bardzo nieprzychylnie odnosiła się do tych przytułków, które pozostały pod kierownictwem ukraińskiem, i szukała lada pretekstu, ażeby zabrać je w swoje ręce. Tak było w Rafałówce, pow. sarnieńskiego, w Dubnie, w Pijani pow. dubieńskiego, gdzie przytułki ukraińskie zlikwidowano za to, że kierowniczki rozmawiały z dziećmi po ukraińsku i że w przytułku znajdowały się portrety naszych wielkich poetów. W ten sposób, o ile do dziś jeszcze nie zgwałcono jeszcze ostatniego przytułku w Życzynie, u nas na Wołyniu, gdzie jest ponad 80% ludności ukraińskiej, pozostał tylko jeden ukraiński przytułek. Z reszty 19 trzy przytułki (jeden przy klasztorze prawosławnym w Korcu i dwa w pow. krzemienieckim) mają kierownictwo prawosławne — reszta zaś, t. j. 80% znajduje się w ręku kierowniczek polek katoliczek.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#SLewczanowska">Muszę dodać, że te wszystkie informacje mam z wojewódzkiego wydziału pracy i opieki społecznej w Łucku. Ma się rozumieć, że to kierownictwo polskie dąży do tego, ażeby dzieci nasze wynarodowić i spolonizować. Dzieci nie słyszą w przytułku mowy ojczystej, nie mają wykładów religii prawosławnej (chociaż ogromna większość tych dzieci jest prawosławna), mówi się z niemi po polsku i prowadzi się je do kościoła na nabożeństwo.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#SLewczanowska">To samo dzieje się na Chełmszczyźnie, Polesiu i Podlasiu. System wszędzie jednakowy — dzieci nasze są wynaradawiane i nawet wywożone w głąb Polski. My mamy w Klubie list, w którym ojciec pisze, że szuka dwóch swoich synów wywiezionych z przytułku nie wiadomo dokąd.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#SLewczanowska">W Komisji Budżetowej sejmowej p. Minister Pracy i Opieki Społecznej i p. sprawozdawca Komisji powoływali się na to, że na ziemiach naszych niema ochronek rządowych, ale są ochronki prywatne, w których trzeba zabezpieczyć swobodę działania tych prywatnych osób, które je utrzymują. Proszę Wysokiego Senatu! Jakże dziwnie wygląda wobec tego fakt, że z prywatnego przytułku towarzystwa „Proswita”, które powstało i istniało dzięki ofiarom społeczeństwa ukraińskiego i teraz utrzymywuje się prawie wyłącznie z tych ofiar, usuwa się kierowniczkę mianowaną przez „Proswitę”, a stawia się inną, katoliczkę! Dlaczego w naszym przytułku nie szanuje się swobody działania? Zresztą muszę jeszcze powiedzieć, że wogóle prywatnych przytułków jest niewiele, prawie wszystkie otrzymują pomoc z Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, oprócz niektórych żydowskich, które istnieją za swoje fundusze. Większość przytułków utrzymuje się za środki sejmików, więc z tych podatków, które ludność nasza płaci: czasem, prawda z „dobrowolnych ofiar” ściąganych terrorem, jak to było w Horochowie, z przytułkiem ochłopowskim, na który p. starosta Omeryk ściągnął 3 miliardy od żydowskiej ludności, jak to tu już przytoczył p. s. Truskier.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#komentarz">(Głos: Nie ściągnął.)</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#SLewczanowska">Ściągnął, powiedział im, żeby przynieśli 3 miliardy.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#SLewczanowska">Proszę Panów! Nie tak dawne są te czasy, kiedy Wy i dzieci Wasze musiały uczyć się religii swojej w języku cudzym, kiedy Was chciano zrusyfikować. Czy Wy tak prędko zapomnieliście o tem? Czy może chcecie mścić się na nas za te krzywdy, które Wam wyrządziła carska Rosja? Ale Panowie zapominacie, że nie my Was gnębiliśmy, tylko rząd carski gnębił Was i nas, a nas gorzej, bo tu, na Waszej ziemi, Wy mieliście swoją szkołę, chociażby prywatną, swoją książkę, swoje prawo, czego nam carska Rosja nie dawała, byliście obywatelami rosyjskimi, ale nikt nie odmawiał Wam prawa nazywać się Polakami.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#SLewczanowska">A teraz w „ultraliberalnej” i „ultratolerancyjnej”, jak Wy zawsze mówicie, demokratycznej Republice Polskiej, Wy nie chcecie nam dać na naszych odwiecznych ziemiach tego, co Wam dawał samodzierżawny carski rząd, nie chcecie dać nam nawet prawa nazywać się Ukraińcami i modlić się według naszego sumienia. Dzieci nasze wywozicie z ziemi ojczystej do Poznania i Kalisza, ażeby zapomniały o tem, „czyja prawda, czyja krzywda i czyji my dity” jak powiedział nasz wielki Szewczenko.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#SLewczanowska">Proszę Panów, Wy mówicie tu nieraz o zgodnem współżyciu, ale czy to jest droga do zgodnego współżycia — zabieranie nam naszych dzieci i wychowywanie ich w duchu wrogim dla ich własnego narodu? My podawaliśmy Wam rękę zgody i jeszcze w r. 1920 zaraz po przyłączeniu ziem naszych do Polski odbyliśmy tu z Wami konferencję na której wypowiedzieliśmy szczerze wszystko to, cośmy uważali za potrzebne dla zgodnego współżycia naszych narodów, dopóki ich losy złączone będą. I cóż Wyście zrobili z tego wszystkiego, o czem wtenczas mówiono? Zamiast, żeby nam dać nowe szkoły, odebraliście nam te, któreśmy już mieli. Zamiast, żeby odbudować nasze zrujnowane wsie, ułatwić zagospodarowanie się naszym chłopom ukraińskim i białoruskim, Wy zabraliście nasze ziemie i posadziliście na nich swoich osadników, a za te podatki, pod których niezmiernym ciężarem rujnuje się nasz chłop, Wy budujecie folwarki dla tych osadników, podczas gdy nasz naród jeszcze żyje w ziemiankach. Zamiast, żeby otoczyć opieką nasz kraj zrujnowany przez wojnę światową — Wy rujnujecie go doszczętnie i nareszcie zabieracie nam jeszcze dzieci nasze.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#SLewczanowska">Wy dobrze wiecie, jak to wszystko boli — byliście mniejszością narodową i jesteście nią jeszcze dzisiaj na Górnym Śląsku i na Śląsku Cieszyńskim i odczuwacie to boleśnie, chociaż położenie Wasze tam jest bez porównania lepsze, aniżeli nasze tu u Was. Boli i nas to, co Wy Panowie z nami robicie — ale mylicie się, myśląc, że takim sposobem zabijecie duszę narodu. Przeciwnie. Sami po sobie wiecie, że wszelki ucisk tylko hartuje te duszę, tylko daje wzmocnioną świadomość. Wychowacie z naszych dzieci w swoich przytułkach kilka tysięcy janczarów, nieszczęśliwych ofiar Waszego zaślepienia szowinistycznego — ale miliony dzieci ukraińskich i białoruskich wyrosną świadomi wyrządzonych nam przez Was krzywd i świadomi praw swoich i będą się tych praw domagali.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#SLewczanowska">Teraz powiem parę słów o inwalidach wojennych. Nie wiem, czy inwalidzi Polacy są otoczeni dostateczną opieka, wątpię o tem, bo nie byłoby takiego wypadku jak na wiecu inwalidów we Lwowie, gdzie inwalida polski z rozpaczy strzelił sobie w łeb. Ale, że nasi inwalidzi wcale nie korzystają z żadnej opieki, to wiem dobrze. Żebrzą o ile mają na to siły, po miastach i wsiach naszych, lub są ciężarem dla swych rodzin. Prywatna pomoc w tej dziedzinie jest też źle widziana, bo istniejącemu we Lwowie ukraińskiemu towarzystwu opieki nad inwalidami nie dozwolono rozszerzyć swojej działalności na inne województwa, chociaż przynosi ono wielką pomoc inwalidom naszym, zatrudniając ich w miarę ich sił w rozmaitych warsztatach i opiekując się niezdolnymi zupełnie do pracy.</u>
<u xml:id="u-51.16" who="#SLewczanowska">Jeszcze o jednem muszę wspomnieć, mianowicie o obozie internowanych w Kaliszu, który od 1 sierpnia ma być zreorganizowany i oddany pod zarząd Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Jeszcze w lutym, na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu, delegat Komisarza Oszczędnościowego, p. Sawicki, nalegał na zmniejszenie kredytu na obozy internowanych o 170,000 zł., to jest więcej niż o 30%. Zapomniał widocznie p. mecenas Sawicki, że kiedyś mu się bardzo dobrze powodziło na tej Ukrainie, lub chciał w tak oryginalny sposób odwdzięczyć się tym nieszczęśliwym synom Ukrainy, którzy siedzą teraz za drutami w Kaliszu.</u>
<u xml:id="u-51.17" who="#SLewczanowska">Na utrzymanie tego obozu, w którym znajduje się obecnie ponad 700 osób, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wyasygnowało 617,514 zł. Komisja Budżetowa Sejmu z lekkiem sercem skreśliła 308,023 zł., uzasadniając zmniejszenie kredytu tem, że ona uważa za konieczne przyspieszyć likwidację obozu dla internowanych. Czy kto z Panów członków komisji wie, kto znajduje się teraz w tym obozie? Oto jest tam przeszło 240 zakwalifikowanych przez komisję lekarską inwalidów, 140 osób zupełnie niezdolnych do pracy, również też zakwalifikowanych przez komisję lekarską, dalej około 50 osób chorych w szpitalach, tyleż rekonwalescentów po tyfusie i innych ciężkich chorobach, około 140 kobiet, dzieci i starców i oprócz tego obsługa: straż obozowa, straż ogniowa, obsługa piekarska, szpitalna, asenizacyjna — też około 100 osób. Kto miał siły i możność wyjechał, ten już dawno wyjechał z tego raju, bo kto zna warunki życia w obozach internowanych, ten chyba nie wątpi, że nikt tam nie pozostanie dobrowolnie, jeżeli ma możność wyjechać. Pozostali tam tylko starcy, kobiety i dzieci i inwalidzi, niedobitki tych, którzy za Was, Panowie, przelewali krew swoją.</u>
<u xml:id="u-51.18" who="#SLewczanowska">Dużo mówiono i pisano o „Cudzie nad Wisłą”, ale czy kto z Was wspomina o tem, że do tego cudu dopomogła Wam ukraińska armia gen. Omelianowicza Pawlenki. Dywizja pod dowództwem gen. Bezruczki, wstrzymała nacisk Budionnego pod Zamościem i Hrubieszowem, a pięć dywizji pod dowództwem gen. Omelianowicza Pawlenki trzymało bolszewików od Dniestru do Lwowa i nie dopuściło ich do Lwowa. Nawiasem mówiąc, gen. Bezruczko dowodził pod Zamościem i ukraińskiemi i polskiemi oddziałami, i przyznano mu „Virtuti militari” — ale potem nie dali mu go! I oto tym ludziom, którzy dopomogli Wam w tak okrutnej dla Was chwili, dopomogli Wam nawet i nasze ziemie utrzymać przy Was, Wy odwdzięczyliście się tem, że trzymaliście ich w okropnych warunkach, w zimnych mokrych barakach, gdzie starcy i dzieci umierali z głodu i chłodu, podczas, gdy Wy otrzymywaliście z całego świata pomoc, szczególnie z Ameryki, a my dzieci nasze musieliśmy wysłać do Czech, ażeby nie umarły z głodu. Jeżeli zaś wśród Was niektórzy chcieli choć w tysiącznej części spłacić dług wdzięczności wobec tych ludzi, to ich usuwano od tej sprawy (jak np. dyrektora Departamentu Ogólnego Spraw Wewnętrznych, Ładę, którego zredukował Komisarz Oszczędnościowy właśnie z takiego powodu). Przez 4 lata tym ludziom nie dano możności wyjechać z obozu, chociaż mogliby byli przez ten czas znaleźć sobie gdzieś jakieś zajęcie; dopuszczono do tego, że ludzie ci umierali z głodu, chłodu, suchot, tyfusu. A teraz chcecie „zlikwidować” ich z powodów oszczędnościowych i obcinacie te sumy, które asygnuje Ministerstwo!</u>
<u xml:id="u-51.19" who="#SLewczanowska">Proszę Wysokiego Senatu, przypuszczam, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej już samo chyba asygnowało na utrzymanie obozu tylko tyle, ile na to jest niezbędnie potrzebne. Wobec tego wnoszę, żeby utrzymać kredyty według przedłożenia Rządu, t. j. 617,514 zł. i żeby przy likwidacji obozów internowanych:</u>
<u xml:id="u-51.20" who="#SLewczanowska">1) zabezpieczyć internowanym inwalidom i niezdolnym do pracy możność ludzkiego życia na równi z inwalidami polskimi;</u>
<u xml:id="u-51.21" who="#SLewczanowska">2) zaopatrzyć internowanych w ubranie i obuwie;</u>
<u xml:id="u-51.22" who="#SLewczanowska">3) wydać internowanym dokumenty, zezwalające im na wolny ruch i życie na wszystkich obszarach Rzeczypospolitej Polskiej;</u>
<u xml:id="u-51.23" who="#SLewczanowska">4) zabezpieczyć każdemu internowanemu warsztat pracy, tak w zakładach państwowych, jak i prywatnych.</u>
<u xml:id="u-51.24" who="#SLewczanowska">W sprawie przytułków wnoszą w imieniu Klubu Ukraińskiego i Białoruskiego następującą rezolucję :</u>
<u xml:id="u-51.25" who="#SLewczanowska">„Senat wzywa Rząd, a w szczególności Ministra Pracy i Opieki Społecznej, aby zostały wydane rozporządzenia w kierunku:</u>
<u xml:id="u-51.26" who="#SLewczanowska">a) rekonstrukcji istniejących instytucji opieki społecznej, jako to: ochronek i przytułków dziecinnych, schronisk dla starców wdów i sierot na terenach, zamieszkałych przez ludność ukraińską, względnie białoruską, w ten sposób, ażeby zamiast instytucji obecnie mieszanych pod względem narodowości i religii, stworzone były oddzielne ochronki dla Polaków, oddzielnie dla Ukraińców i Białorusinów w procentowym stosunku do liczebnego stanu tych narodowości;</u>
<u xml:id="u-51.27" who="#SLewczanowska">b) powierzenia kierownictwa w tych instytucjach ukraińskich, względnie białoruskich, osobom narodowości ukraińskiej, względnie białoruskiej;</u>
<u xml:id="u-51.28" who="#SLewczanowska">c) przydzielenia z budżetu odpowiednich kosztów na utrzymanie tych poszczególnych instytucji”.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kierczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#SKierczyński">Wysoki Senacie! W Polsce zamało się dba o dobrą politykę społeczną, a dobra polityka społeczna jest u nas bardziej potrzebna niż gdzieindziej, ponieważ głównem naszem bogactwem jest praca, a nie kapitał, ponieważ nasze życie gospodarcze jest niezdrowe i ponieważ nasz wschodni sąsiad spekuluje na nędzy i wyzysku robotnika polskiego, aby móc go użyć do rozbijania Państwa Polskiego. Z tych względów Rząd i ciała ustawodawcze powinne więcej uwagi poświęcić ochronie pracy i racjonalnej polityce społecznej.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#SKierczyński">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest zbyt skromny, wynosi 17,406.357 zł., co stanowi zaledwie 1,10% wszystkich wydatków państwowych, t. j. tyle, ile wydaje się na więziennictwo!</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#SKierczyński">Redukcja etatów w tem Ministerstwie w ostatnich latach była znacznie większa, niż w innych resortach. Wynosiła ona przeszło 60%.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#SKierczyński">Z pośród poszczególnych zadań Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej chcę zwrócić uwagę na kilka punktów.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#SKierczyński">Inspekcja Pracy, najważniejszy bodaj dział w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, funkcjonujący względnie dobrze, ma zbyt małą sieć placówek w kraju. Niema np. inspektora pracy w ognisku przemysłu naftowego w Drohobyczu, również niema inspektora pracy w całem woj. tarnopolskiem, Sejm i Senat uchwalił ustawę o ochronie pracy kobiet i młodocianych. Żeby ta ustawa była należycie wykonywaną, należy w składzie inspekcji uwzględnić również kobiety inspektorki. Chodzi tu przedewszystkiem o przemysł włókienniczy, w którym pracuje około 75.000 kobiet robotnic, z czego w samej Łodzi w r. 1922 pracowało 43.000. Należało więc zamianować tam kobietę inspektorkę, któraby zajęła się specjalnie badaniem warunków pracy kobiet i pilnowała, ażeby przepisy o obronie pracy kobiet, nie zostały martwą literą, lecz były ściśle wykonywane.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#SKierczyński">Również w składzie inspekcji należy uwzględnić więcej niż dotąd lekarzy inspektorów. Gdy np. mała Belgia w r. 1921 miała 10 lekarzy inspektorów, u nas jest ich zaledwie 2. Nic też dziwnego, że niema w Polsce należytego nadzoru nad higieną pracy i ochrona zdrowia robotników bardzo szwankuje. Przecież ścisłe przestrzeganie zasad higieny przemysłowej, to jedno z najważniejszych zasad ochrony pracy. Trzeba więc dla racjonalnej rozbudowy organizacji inspekcji, zamianować lekarzy inspektorów w ważniejszych centrach przemysłu.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#SKierczyński">Domagamy się również, ażeby główny inspektor pracy wydawał corocznie sprawozdania o działalności inspekcji, gdyż są one ważnym materiałem dla regulowania polityki społecznej Państwa i dla układania projektów nowych ustaw.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#SKierczyński">A teraz kilka słów o kryzysie gospodarczym. Mamy w tej chwili przeszło 150.000 bezrobotnych. Nie czekając na wprowadzenie ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, należy już dzisiaj rozwinąć szerszą akcję doraźnej pomocy dla pozbawionych pracy. Ponieważ roboty publiczne mogą dać zajęcie małej ilości bezrobotnych, powinno się stosować wypłacanie zasiłków. Dotychczas akcja zapomogowa objęła tylko miasto Łódź i Górny Śląsk. Akcja ta powinna objąć i inne ogniska bezrobocia, jak Zagłębie Dąbrowskie, Warszawę, Białystok, oraz Poznańskie i Pomorze, gdzie w niektórych miastach jest bezrobocie bardzo dotkliwe.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#SKierczyński">Ponieważ ostatnio Wysoki Senat podwyższył normy zasiłkowe w ustawie o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia, należy podnieść już obecnie zapomogi, wypłacalne w formie doraźnej pomocy. Obecnie np. zasiłki wypłacane na G. Śląsku, wyniosły na rodzinę zaledwie 75 groszy dziennie, co jest kwotą śmiesznie małą i nie może żadną miarą wystarczyć.</u>
<u xml:id="u-53.9" who="#SKierczyński">A teraz jeszcze uwaga o naszej emigracji. Polska obok Włoch jest krajem, który corocznie wysyła setki tysięcy ludzi po pracę na obczyznę. Nasza emigracja do Francji wynosi już przeszło 400.000 głów. Umiejętna i dobra polityka emigracyjna ma dla kraju kolosalne znaczenie. Dotąd jednak państwo nasze nie ustaliło programu swej polityki emigracyjnej. Za mało myślimy o tem i za mało czyni Polska, aby zapewnić naszym emigrantom konieczną opiekę, zarówno jeżeli chodzi o zawieranie kontraktów, jak również o potrzeby materialne i moralne naszych robotników na wychodźstwie Kiedy np. państwo włoskie, aparat werbowania robotników włoskich do Francji, trzyma mocno w swoim ręku, u nas w Polsce o tem, kto może jechać na roboty do Francji, decydują w biurach emigracyjnych, nie Polacy, lecz Francuzi, którzy dobierają sobie robotników według własnego widzimisię. Rząd nasz powinien ująć cały aparat werbunkowy we własne ręce i prowadzić go przy współudziale zawodowych organizacji robotniczych.</u>
<u xml:id="u-53.10" who="#SKierczyński">Kontrakty zawierane w Polsce na roboty do Francji są z reguły bardzo krzywdzące dla naszego robotnika. Starania o zmianę konwencji emigracyjnej polsko-francuskiej nie dały dotąd zadawalających rezultatów. Robotnik polski we Francji z powodu uporu rządu tamtejszego nie ma własnej organizacji, zawodowej, jaką posiadał w Niemczech, a wiadomo jak wielką zasługę i znaczenie miało Zjednoczenie Zawodowe Polskie dla ochrony naszych robotników na wychodztwie. Również nie korzysta nasz robotnik we Francji z ustaw społecznych w takim samym stopniu jak robotnik francuski; jest często gorzej płatny niż robotnik francuski, wykonywujący tę samą prace, co Polak. Tak samo co do szkół polskich są liczne skargi, że robotnik polski, nie zawsze może kształcić swoje dzieci w polskiej szkole i że tysiące dzieci naszych emigrantów wałęsa się po bruku, nie mając możności uczenia silę w szkole polskiej.</u>
<u xml:id="u-53.11" who="#SKierczyński">Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa naszych robotników w Niemczech. Robotnicy nasi są tam narażeni na ciągłe prześladowania rządu i pracodawców niemieckich. W Zagłębiu Ruhry pracuje obecnie jeszcze przeszło 70.000 robotników polskich, które nie posiadają żadnej publicznej szkoły polskiej, i zniewolone są dzieci swoje uczyć prywatnie. co również napotyka na wielkie szykany j trudności ze strony Niemców. Przy wypłacaniu wsparć dla bezrobotnych, nasi robotnicy w niektórych miejscowościach w Niemczech zupełnie są pomijani, składki zaś ubezpieczeniowe muszą opłacać narówni z robotnikami niemieckimi.</u>
<u xml:id="u-53.12" who="#SKierczyński">Wielu emigrantów, którzy wrócili do kraju, znajduje się w ciężkiem położeniu. Z braku pracy i mieszkań narażeni są na głodowanie i jedynie z dobrowolnych wsparć utrzymać się mogą. Inwalidzi pracy, którym renty były już przyznane i dawniej wypłacane, często nie otrzymują ich dziś wcale, albo w takiej sumce, która z ledwością starczy na sól. Przykład: inwalida pracy o 75 procentowej niezdolności do pracy otrzymywał przed wojną miesięcznie około 40 mk. niemieckich, teraz od 1 stycznia do kwietnia otrzymywał z rodziną 300.000 mk. polskich miesięcznie...</u>
<u xml:id="u-53.13" who="#komentarz">(S. Osiński: To było dawniej.)</u>
<u xml:id="u-53.14" who="#SKierczyński">...co uczyniło mniej więcej 1 zł. 70 gr.</u>
<u xml:id="u-53.15" who="#SKierczyński">Rząd polski powinien z całą energią zająć się naszymi emigrantami we Francji, w Niemczech, oraz w innych krajach, tak, żeby nasi emigranci polscy nie byli przedmiotem poniewierki i wyzysku, jak to niestety jest dotąd. Tych, którzy wrócili do kraju, a nie mają dachu nad głową lub pracy, należy otoczyć opieką, inwalidom zaś powinno się wypłacać rentę zwaloryzowaną. Jest kardynalnym obowiązkiem nie tylko Rządu, ale i ciał ustawodawczych, i całego społeczeństwa, aby swojej emigracji nieśli skuteczną pomoc, a powracającym do kraju zapewnili pracę i dach nad głową.</u>
<u xml:id="u-53.16" who="#komentarz">(Brawa na ławach N. P. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wiceminister Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Nie będę Wysokiej Izby nużył długim przemówieniem, tembardziej, że w Komisji Budżetowej Senatu a także na plenum Sejmu, wypowiedziałem się obszernie o działalności Ministerstwa Pracy. Teraz pozostaje mi tylko parę słów wyjaśnienia.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Chcę zaznaczyć, niemal, że w całej rozciągłości podzielam to, co tu w Senacie powiedziano o potrzebie emigracji, opieki, społecznej i pomocy dla bezrobotnych. Wszystko to leży w programie Ministerstwa Pracy, a jeżeli nie jest w całej pełni wykonywane, to z dwóch przyczyn. Pierwsza to przyczyna finansowa, która nakazuje Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej, uwzględnić warunki sanacji Skarbu, a druga — to pewne trudności organizacyjne, bo jak słusznie na wstępie pan referent powiedział, polityka społeczna i opiekuńcza Państwa Polskiego wyrabia sobie dopiero drogę i toruje sobie własne systemy działania, a zatem również pod względem kształtowania swoich instytucji i uporządkowania pracy ich personelu, wymaga to dłuższego czasu.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Co do wypowiedzianych tu tych dezyderatów, to podkreślam, że będą one i nadal stanowiły przedmiot szczególnej troski Ministerstwa Pracy i Opiekli Społecznej.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Nie mogę jednak udzielić swojej aprobaty na to, co powiedziała s. Lewczanowska i muszę w paru słowach na to odpowiedzieć. Czy w obecnym czasie, czy poprzednio, nigdy Ministerstwo Pracy i Opiekli Społecznej, ani samo, ani przez swoje instytucje, nie prowadziło żadnej polityki wynaradawiającej w stosunku do nikogo i nie dawało nigdy w tym kierunku żadnych wskazówek, ani dyrektyw. Jeżeli chodzi o rzekome wywożenie dzieci, to po wstępie, który s. Lewczanowska tutaj wypowie dział a w sposób bardzo ogólnikowy, czekałem, że przytoczy jakieś liczne dowody, któreby wskazywały, że był to system, którego się Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, względnie jakieś instytucje w Polsce trzymają. Jednakże nie usłyszałem tego i dopóki nie otrzymam dokumentów lub aktów stwierdzających, że te rzeczy miały miejsce i dawały pole do specjalnych nadużyć, nie mogę tego zarzutu uznać za słuszny. Zaznaczam, że o ile w ramach Ministerstwa Pracy prowadzona jest akcja opiekuńcza, to jest cna prowadzona równomiernie dla wszystkich obywateli Państwa. Państwu chodzi o to, żeby nikt krzywdy nie doznał i w tym kierunku nie mamy sobie nic do wyrzucenia. Również instytucje dla dzieci i starców polskich, są w stanie niedoskonałym, zwłaszcza na Kresach, ale o tendencji upośledzającej ludność ukraińską i zdążającej do wynarodowienia mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Jeżeli były jakieś lokalne usterki lub nawet nadużycia, co zawsze jest możliwe w Wielkiem państwie, to prosiłbym, żeby do Ministerstwa Pracy wiadomości o tem dochodziły nie w formie uogólnień z trybuny, ale w formie konkretnej, a Ministerstwo podejmuje się zbadać jaknajdokładniej każdą sprawę, i jeżeli była czyjaś wina, to będzie skarcona w odpowiedni, należyty sposób, aby wypadki tego rodzaju usunąć.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Muszę także wyjaśnić, że Ministerstwo Pracy nie prowadzi w szczególności na Kresach, żadnych instytucji we własnej swojej administracji i jedynie udziela zasiłków, i to bardzo niewystarczających, instytucjom bądź samorządowym, bądź prywatnym. Nie może cno więc odpowiadać za wszystko, co się w zakresie tych instytucji dzieje, tembardziej, że subsydja Państwa są tak nikłe, że nie na nich oparte jest istnienie tych instytucji. Zaznaczam jednak, że z tytułu nadzoru i tego skromnego udziału finansowego Państwa, mamy prawo wglądu i jeżeli otrzymamy dowody, że działy się nadużycia, to jesteśmy gotowi do wszelkich w tym kierunku sankcji.</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Reasumując to, co powiedziałem, stwierdzam jeszcze raz, że wnioskom, które zostały tutaj przedstawione jako rezolucje Komisji Senatu, celem ulepszenia dotychczasowej pracy w zakresie polityki socjalnej, postaramy silę w miarę środków, a przedewszystkiem środków finansowych, zadośćuczynić.</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#WiceministerPracyiOpiekiSpołecznejSimon">Chcę wreszcie pod adresem szanownego p. s. referenta wyrazić wdzięczność za bardzo skrupulatne i życzliwe stanowisko, jakie on zajął w stosunku do Ministerstwa Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Ostatni głos ma p. referent.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#SOsiński">Parę słów odpowiedzi senatorom Lewczanowskiej i Kierczyńskiemu.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#SOsiński">Na rezolucję, przedstawioną przez p. Lewczanowską, nie mogę się zgodzić, z następującego powodu: jak to przed chwilą p. Minister Pracy i Opieki Społecznej zaznaczył, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie prowadzi zakładów we własnym zarządzie, tylko subsydiuje zakłady prywatne, lub zakłady prowadzone przez wydziały samorządowe, jest rzeczą niezmiernie pożądaną, ażeby ludność ukraińska mogła wychować swoje sieroty tak, jakby tego sobie życzyła i pragnęła. Jest tylko jedna droga, aby te pragnienia ludności ukraińskiej spełnić, mianowicie wpłynąć na sejmiki, aby dobierały taki personel wychowawczy, jakiego miejscowa ludność sobie życzy.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#SOsiński">Należałoby jeszcze jedną rzecz zrobić, mianowicie społeczeństwo ukraińskie powinno zakładać własne ochronki i żłobki, a mając już zakłady wychowawcze w swych rękach, powinno zwrócić się do Ministerstwa Pracy i Ochrony Społecznej z prośbą o udzielenie odpowiednich subsydjów.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#SOsiński">Jeżeli ludność ukraińska we wskazanym tu kierunku nie pójdzie, to wobec ustawy o opiece społecznej będzie trudno zaspokoić jej słuszne żądania.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#SOsiński">Co się tyczy wywożenia dzieci do innych prowincji, to jest to rzeczą możliwą, a to z powodów następujących. Dzieci zwykle są oddawane do prywatnych zakładów opiekuńczych, zakłady prywatne miewają filie i oddziały porozrzucane po całej Polsce i tam przewożą dzieci. Jest to rzeczą niepożądaną. Uważam, że zakłady prywatne nie powinne w ten sposób postępować, to jest rzeczą karygodną, a z punktu widzenia politycznego szkodliwą. Tej sprawy należy dopilnować na miejscu, wypadki cytowane przez s. Lewczanowską powinne być przez ludność ukraińską podawane do wiadomości Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które dopilnuje by podobne wypadki nie powtarzały się.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#SOsiński">Przed paru laty inwalidzi zachowywali się bardzo wrogo wobec działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej — wówczas znajdowali się w kontakcie z Ministerstwem Spraw Wojskowych; dzisiaj sprawy inwalidów są już do pewnego stopnia uregulowane. Prawda, nie zostały one uregulowane tak, jakby się to stać było powinno. Tym, którzy stracili dla Polski najwięcej, bo możność zarobkowania i egzystencji, powinno społeczeństwo zapewnić egzystencję. Niestety społeczeństwo polskie nie może, czy nie chce zabezpieczyć minimum egzystencji inwalidom wojskowym. Nic więc dziwnego, że istnieje pewien ferment, jednakże takich wystąpień, jakie miały miejsce ongiś, pochodów, niezadowolonych inwalidów, zdążających pod Sejm, obecnie niema. Dziś istnieją nieporozumienia natury drobnej a w niedługim czasie i one muszą się ułożyć i zniknąć. We Lwowie zastrzelił się inwalida, nie z powodu ciężkich warunków życiowych, lecz z innych powodów, zdaje się jak to prasa podawała w gazetach, a co nie było zdementowane, że były to powody natury erotycznej. Faktem jednak pozostanie, że inwalidzi wojskowi nie zostali odpowiednio wynagrodzeni.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#SOsiński">W odpowiedzi p. s. Kierczyńskiemu. S. Kiercyński w swojem przemówieniu podkreślił niektóre braki rzeczowe: jako to brak placówek atache emigracyjnych przy poselstwach polskich. Niestety te placówki będą jeszcze dłuższy czas nie obsadzone, ponieważ komisje sejmowe i senackie skreśliły etaty. Naprzykład istniały 4 etaty inspektorów pracy, co prawda nie obsadzone z powodu braku kandydatów, komisja te 4 etaty skreśliła. Wynagrodzenie otrzymywane przez inspektorów pracy jest tak marne, a żąda się od nich tak wiele, że nic dziwnego, że ludzie nie garną się na te posady. Od inspektora pracy Ministerstwo wymaga tytułu naukowego, następnie znajomości praw socjalnych, wymaga wielkiego taktu, słowem Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej chciałoby mieć anioła na tem stanowisku, a płaci bardzo małe grosze.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#SOsiński">Po zwiniętem Ministerstwie Zdrowia Publicznego, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej uzyskało 4 etaty lekarzy. Jest to bardzo mało, bo i cóż to jest na Polskę 4 lekarzy higienistów. Trudno jest Ministerstwo winić za taki stan rzeczy, przypuszczam, że Ministerstwo chętnieby ich widziało 20 czy 50, to jest taką ilość, któraby zaspokoiła wszystkie żądania i potrzeby, myśmy jednak uchwalili tylko 4 etaty lekarzy higienistów. W tym roku sprawa poruszona przez s. Kierczyńskiego, jest przesadzoną, przy rozpatrywaniu, budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok następny, należy powiększyć etaty tego ministerstwa, a wtedy możemy stawiać Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej odpowiednie żądania.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#SOsiński">Zasiłki już się bezrobotnym wypłaca. Łodzi na ten cel asygnowano pół miliona. Inne miasta otrzymały pożyczkę zwrotną. Prawda, zapomogi te są bardzo małe, wynoszą 70 groszy na osobę, dzisiejszą uchwałą sejmową powiększyły się aż do 90 groszy, a dla obarczonych rodziną dochodzą do 2 zł. 50 gr. Są to sumy bardzo małe.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#SOsiński">Teraz co się tyczy emigracji we Francji. Proszę Panów, nie mogę się z p. kolegą Kierczyńskim zgodzić, jakoby Urząd Emigracyjny nie uzyskał żadnych ulg dla emigrantów. Przeciwnie, Urząd Emigracyjny uzyskał nawet to, czego dotychczas nie mogli uzyskać Włosi, bardzo pożądany materiał emigracyjny dla Francji, gdyż wysyła robotnika wykwalifikowanego. Otóż Urząd Emigracyjny uzyskał dla dzieci polskie szkoły, jak to poprzednio powiedziałem, dla dzieci emigrantów otwarto klasy z językiem polskim, uzyskano dla emigrantów nawet to, czego Francuzi sami nie mają, a mianowicie inspekcje pracy dla robotników rolnych. We Francji nie istnieje inspekcja pracy dla robotników rolnych, tymczasem polscy robotnicy pod pewnemi pozorami otrzymali taką inspekcję. Dzisiaj każdy inspektor prący w tych okręgach, gdzie się znajdują większe skupienia emigracyjne, musi mieć u siebie tłumacza języka polskiego, który objeżdża z nim razem wszystkie środowiska, gdzie pracuje nasz robotnik rolny i załatwiają różnorodne sprawy, i nieporozumienia na miejscu.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#SOsiński">Co się tyczy emigracji do Niemiec, to pomyślne jej załatwienie dla Polski nie jest w mocy Urzędu Emigracyjnego. Niemcy nie chcą się wdawać w żadne pertraktacje. Urząd Emigracyjny nie posyła robotników, lecz zabrania emigrować do Niemiec, ale co można poradzić na emigracje żywiołową, tradycyjną, idącą przez zieloną granicę. Niema innego wyjścia, jak czekać, aż Niemcy będą chcieli w tej sprawie z nami rozmawiać.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#SOsiński">Chciałbym jeszcze w paru słowach dać odpowiedź co do sprawy rent górniczych. Sprawa ta została niedawno załatwiona. Sam miałem odpisy listów rencistów górniczych, w których żądają przyjścia im z pomocą. Pomoc ta jest rzeczywiście groszowa, jest wprost śmiesznie mała. Jednak rzeczy te zostały uregulowane, musiały być uregulowane, ponieważ wynikały z traktatów międzynarodowych. Dziś wprowadzono do budżetu sumę 288.000 zł. na płacenie rent górniczych. Dzisiejsze renty górnicze wynosić będą tyle, ile wynosiły przed wojną, to jest mniej więcej czterdzieści parę złotych miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#SOsiński">To wszystko co miałem do powiedzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej załatwiony. Proponuję odroczenie posiedzenia do jutra do godz. 10 rano. Przypuszczam, że to będzie ostatni dzień posiedzeń. Porządek dzienny będzie stanowiła reszta dzisiejszego. Przypominam jeszcze prezydjum klubów, ażeby jeszcze dziś rozpatrywały rezolucje, postanowione przez Komisję w referacie p. s. Buzka, ażeby jutro było ułatwione głosowanie nad rezolucjami. Powtarzam, że tylko nad temi rezolucjami będziemy specjalnie głosowali co do których będzie jakiś wniosek postawiony.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 25 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>