text_structure.xml 106 KB
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">Początek posiedzenia o godzinie 11 minut 05</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Posiedzeniu przewodniczą wicemarszałek Bogdan Borusewicz oraz przewodniczący Zygmunt Frankiewicz</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Otwieram uroczyste posiedzenie Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Nasze spotkanie, nasze posiedzenie komisji jest poświęcone pamięci Michała Kuleszy, profesora, człowieka, który tworzył samorząd terytorialny w Polsce razem z całą grupą innych osób.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Chcę przypomnieć, że to w Senacie tworzono samorząd, ustawę o samorządzie terytorialnym. Wybory odbyły się w czerwcu 1989 r., prace nad ustawą o samorządzie rozpoczęły się w październiku 1989 r., a zakończyły się w styczniu 1990 r. Tak szybkie przeprowadzenie tych prac i wyborów w takim terminie było możliwe dlatego, że grupa osób wcześniej pracowała nad powołaniem samorządu terytorialnego i w momencie gdy wygraliśmy wybory parlamentarne, właściwie natychmiast te prace się rozpoczęły. Były one prowadzone w Senacie. Sejm zajmował się innymi sprawami, nie mniej ważnymi, ale gdy popatrzymy na to z perspektywy historycznej, można powiedzieć, że mniej trwałymi. Senat zajął się utworzeniem samorządu terytorialnego. Tak jak mówię, w styczniu ustawa o samorządzie terytorialnym była gotowa, a już w maju odbyły się wybory do samorządu terytorialnego. Zawdzięczamy to także prof. Michałowi Kuleszy. Dzisiejsze uroczyste posiedzenie służy zachowaniu pamięci o nim, a związane jest z dziesiątą rocznicą jego śmierci, śmierci, która przyszła zbyt wcześnie. Jednak Michał Kulesza dokonał wiele, wykonał olbrzymie zadanie.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Witam wszystkich obecnych. Nie będę teraz wskazywał każdego, ale chcę powiedzieć, że są wśród nas także twórcy tego samorządu, m.in. pan sędzia Stępień, który był wtedy w Senacie, w grupie, która tworzyła samorząd. Są z nami osoby, które w nowej sytuacji tworzyły nowy system, system, który był w zasadzie zapomniany. Przyznam, że działacze opozycji, do której należałem, różne rzeczy mieli w głowie, ale o samorządzie wtedy nie myśleli. Gdyby nie było tej grupy, która oczywiście była z opozycją związana bezpośrednio czy pośrednio, gdyby nie było tej grupy osób i gdyby nie było determinacji w Senacie, to zapewne samorząd by powstał, ale nieco później, a wiemy też z naszego doświadczenia, wiem to też z mojego doświadczenia, że to, czego nie zrobiono od razu po 1989 r., później bardzo trudno przychodziło robić. Z tymi sferami życia publicznego, gospodarczego, które nie zostały od razu zreformowane, borykamy się w zasadzie do dzisiaj. Wspomnę choćby o służbie zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Tak więc cieszę się z tak licznej obecności, cieszę się, że są z nami osoby, które brały w tym udział, będąc w Senacie, brały udział w pracach nad utworzeniem samorządu terytorialnego. Przyznam, że ja przyglądałem się temu trochę z boku, bo w tym czasie byłem w związku „Solidarność”, w kierownictwie związku „Solidarność”, który też specjalnie samorządem terytorialnym się nie zajmował i o tym nie myślał.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WicemarszalekBogdanBorusewicz">Chciałbym teraz oddać przewodnictwo panu przewodniczącemu Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej i poprosić o poprowadzenie posiedzenia komisji.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#komentarz">Przewodnictwo obrad obejmuje przewodniczący Zygmunt Frankiewicz</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękuję panu marszałkowi Borusewiczowi.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Mamy na sali bardzo wielu znamienitych gości. Pozwólcie państwo, że przynajmniej część z naszych gości przywitam. Zacznę od pani Ewy Kuleszy. Witamy panią bardzo serdecznie.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Oprócz pana marszałka Borusewicza jest jeszcze pani marszałek Gabriela Morawska-Stanecka. Witamy bardzo serdecznie.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Pana premiera Jerzego Buzka nie trzeba przedstawiać.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#Gloszsali">Ale witać trzeba.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Witamy bardzo serdecznie.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Współorganizatorem, a także – co ważniejsze – pomysłodawcą i inicjatorem dzisiejszego uroczystego posiedzenia komisji jest pan prof. Jerzy Stępień, którego bardzo serdecznie witam.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Będzie z nami zdalnie pan prof. Hubert Izdebski…</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">…a na sali jest pan prof. Arwid Mednis z Uniwersytetu Warszawskiego, kierownik Zakładu Nauki Administracji na Wydziale Prawa i Administracji, który to wydział również jest współorganizatorem dzisiejszego posiedzenia. Witam bardzo serdecznie.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Pozwólcie państwo, że nie będę wymieniał wszystkich. Tak jak powiedziałem, są tu sami bardzo ważni, zacni goście. Wszystkich państwa witam.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Do członków Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej mam pytanie: czy ktoś ma uwagi do zaproponowanego porządku obrad posiedzenia komisji? Rozumiem, że nie ma takich uwag.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">W związku z tym przystąpię do realizacji tego porządku.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Proszę o zabranie głosu pana prof. Jerzego Stępnia. Wypowiedź będzie oczywiście na temat prof. Michała Kuleszy jako eksperta Komisji Samorządu Terytorialnego i Administracji Państwowej w latach 1989–1993 oraz pełnomocnika rządu do spraw samorządu terytorialnego w rządach Hanny Suchockiej oraz Jerzego Buzka.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Panie Profesorze, bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Panie Marszałku! Panie Przewodniczący! Wszyscy Szanowni Państwo!</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Chciałbym zacząć od tego, że zostałem tu wymieniony jako inspirator tej konferencji. No, znalazłem się, że tak powiem, w łańcuszku osób, które do tej konferencji doprowadziły, ale pierwsza inspiracja przyszła ze strony siostry pana prof. Kuleszy, Anny, która zresztą jest na sali…</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">…i która gdzieś spotkała mojego poprzednika w Trybunale Konstytucyjnym, prof. Safjana, on z kolei do mnie zadzwonił i mówi: słuchaj, może warto pomyśleć o jakimś podkreśleniu tej daty. Wiadomo, że niebawem minie 10 lat, jak Michał jest poza naszym kręgiem. Stąd moja wizyta w Senacie. No i w końcu się spotykamy, z czego bardzo się cieszę.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Pokazać Michała Kuleszę, nawet w czasie tak uroczystej sesji i merytorycznej sesji, jak sądzę, będzie niezwykle trudno, dlatego że to była osobowość niezwykle bogata, wielowątkowa, można powiedzieć. Stąd m.in. zaproszenie także pana Wojciecha Onyszkiewicza…</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">…który Michała Kuleszę poza siostrą znał chyba najdłużej. Michał Kulesza był, o czym zresztą nieczęsto mówił, drużynowym słynnej „Czarnej Jedynki”, od której tak wiele rzeczy się zaczęło i która, że tak powiem, doprowadziła wielu młodych ludzi do kręgu KOR-owskiego. Pan Wojciech też był członkiem KOR. Tak więc Michał też ma tutaj swój udział. Michał Kulesza to oczywiście człowiek uniwersytetu. Mam nadzieję, że pan prof. Hubert Izdebski przedstawi tu wspaniale jego sylwetkę. Z kolei prof. Hubert Izdebski znał Michała właściwie od czasów studiów, tak jak ja, ale zdecydowanie lepiej, ponieważ razem kończyli studia, także podyplomowe, robili doktoraty mniej więcej w tym samym czasie, a później wiele lat współpracowali. Tak więc myślę, że ta konferencja pokaże nam to i owo z tej bogatej osobowości, ale na pewno zostanie jeszcze wiele wątków, które trzeba będzie gdzieś w przyszłości wydobyć.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Od czego chciałbym zacząć? Od takiej refleksji, która pojawiła się w momencie, kiedy zobaczyłem książkę Marcina Króla pod tytułem „Byliśmy głupi”. To była jedna z jego ostatnich książek, wydana bodaj na rok czy na 2 lata przed śmiercią. Treść tej książki – zresztą wskazuje na to przywołany tytuł „Byliśmy głupi” – chciała udowodnić, że te elity „Solidarnościowe”, które przejęły władzę w 1989 r., były nieprzygotowane do odpowiedzialności za państwo, za prowadzenie całego mechanizmu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">I ja sobie wtedy tak pomyślałem: kto był głupi, to był głupi, ale na pewno nie dotyczy to prof. Jerzego Regulskiego, który już pod koniec lat siedemdziesiątych wiedział, chociaż był inżynierem i ekonomistą, że bez samorządu terytorialnego nie da się zbudować normalnego państwa. Notabene w czasie kampanii wyborczej do Senatu – całkiem niedawno to odkryłem – w maju 1989 r. do swoich przyszłych wyborców w Jeleniej Górze mówił: ja przychodzę tutaj, proszę was o głos, ponieważ chcę zmienić ustrój państwa. Wyobraźcie sobie państwo, to był maj 1989 r. Wtedy za takie słowa… może już nie wtedy, ale jeszcze rok wcześniej za tego rodzaju słowa szło się do więzienia. Prawda? Bo to był zamach na coś, co było święte i nienaruszalne. Ale tak w gruncie rzeczy o to Regulskiemu chodziło, chodziło mu o to, że bez tego istotnego elementu, jakim jest samorząd terytorialny, nic się nie da zrobić. Taką osobą na pewno też nie był Michał Kulesza, który właściwie całe swoje życie naukowe poświęcił szeroko rozumianej administracji, mechanizmowi państwa. Ja później jeszcze na chwilę wrócę do tego wątku, żeby pokazać, że samorząd terytorialny nie był dla Michała, a mówię to na podstawie nie wiem ilu setek rozmów i godzin z nim spędzonych, celem samym w sobie. To był tylko element postrzeganej znacznie bardziej skomplikowanej rzeczywistości państwa jako całości. I właśnie te osoby już w latach siedemdziesiątych, osiemdziesiątych, oczywiście bez wiary w to, że kiedykolwiek ich idee zostaną zrealizowane, pracowały nad samorządem terytorialnym.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Prof. Regulskiemu udało się przekonać organizatorów pierwszego zjazdu „Solidarności”, że ta problematyka powinna znaleźć się na zjeździe. Może na ten temat coś więcej powie nam pan ojciec dyrektor, który był delegatem…</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">Wypowiedź poza mikrofonem</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Proszę?</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#Gloszsali">Dziadek dyrektor.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Tak, dziadek dyrektor, który był delegatem, podobnie zresztą jak Jerzy Buzek i ja, na pierwszy krajowy zjazd „Solidarności”. W każdym razie tam się pojawiają te zapisy o samorządzie terytorialnym. I co tu dużo mówić? Gdy się je przeanalizuje, choć są krótkie, to bardzo wyraźnie widać, że autorzy tego punktu „Samorządna Rzeczpospolita” doskonale wiedzieli, na czym polega klasyczny samorząd terytorialny.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Ja Michała Kuleszę pamiętam ze studiów, ale był rok niżej ode mnie, w związku z tym te kontakty nie były takie jakieś bliskie. Bliżej go poznałem w okresie Okrągłego Stołu, kiedy pracowaliśmy w podzespole do spraw samorządu terytorialnego i organizacji społecznych, bo przy Okrągłym Stole do jednego worka wrzucono organizacje społeczne i samorząd terytorialny, uważając – dzisiaj wiemy, że błędnie – że samorząd terytorialny to też jakaś organizacja społeczna, a nie po prostu władza publiczna par excellence. Michał – co tu dużo mówić – był najlepiej z nas wszystkich przygotowany do dyskusji przy Okrągłym Stole. Trzeba powiedzieć, że po drugiej stronie też siedzieli specjaliści, nie będę ich wymieniał z nazwiska, ale mogę powiedzieć, że to byli naprawdę jedni z najlepszych specjalistów zajmujących się państwem i strukturą władzy lokalnej, aczkolwiek reprezentowali zupełnie inny punkt widzenia, bo dla samorządu terytorialnego w takim państwie, jakim był PRL, oczywiście miejsca nie było. To wynikało niejako z logiki tego systemu. Był tam jeszcze Walerian Pańko, który był prawnikiem, specjalistą głównie od zagospodarowania przestrzennego. Prof. Regulski też był specjalistą od zagospodarowania przestrzennego, zajmował się problematyką ekonomiki miast i miał olbrzymie doświadczenie, także zagraniczne. Ale, tak prawdę mówiąc, Michał Kulesza był tutaj postacią centralną i, jak pamiętam, najbardziej intensywne, że tak powiem, fragmenty tych obrad były związane z jego wystąpieniami.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Jak wiadomo, przy Okrągłym Stole nie spisaliśmy protokołu uzgodnień, powstał protokół rozbieżności. Michał Kulesza – to też dla niego charakterystyczne – mówił: ponieważ po 2 stronach siedzieli dobrzy prawnicy, to ten protokół rozbieżności został bardzo precyzyjnie sformułowany, prawda? W każdym razie z takim bagażem startowaliśmy na zakończenie Okrągłego Stołu.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Okazało się, że w Sejmie kontraktowym znalazł się prof. Walerian Pańko, a Regulski i ja znaleźliśmy się w Senacie. No i siłą rzeczy w sposób naturalny zwróciliśmy się do Michała Kuleszy. Nawet nie wiem, czy wyrażaliśmy to w jakiś sformalizowany sposób, to było po prostu naturalne, że on jest razem z nami, a to, że my pełnimy takie czy inne funkcje, naprawdę nie miało żadnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Te prace legislacyjne się zaczęły, jak tutaj pan marszałek powiedział, gdzieś dopiero w październiku, ale już na pierwszym posiedzeniu merytorycznym Senatu, to było bodaj 29 lipca 1989 r., jeszcze nie było rządu Tadeusza Mazowieckiego, została podjęta uchwała Senatu o przystąpieniu do pracy nad inicjatywą ustawodawczą. W tym czasie Senat nie miał wątpliwości, że właśnie samorząd terytorialny to będzie pierwsza reforma, którą się zajmiemy. Chociaż oczywiście były już wtedy podpowiadane inne reformy, reforma służby zdrowia, edukacji, wszystkich możliwych, że tak powiem, dziedzin życia publicznego, bo w tym Senacie znalazło się bardzo wielu wybitnych ludzi, bodaj 60% to byli profesorowie wyższych uczelni, którzy naprawdę znali się na różnych swoich dziedzinach bardzo dobrze.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">No i co? No i w końcu powstaje rząd Tadeusza Mazowieckiego, Jerzy Regulski zostaje podsekretarzem stanu w ministerstwie, co było też moim zdaniem jakimś, że tak powiem… Brakuje mi w tej chwili słowa. W każdym razie tak wielka reforma, jaką dzisiaj widzimy po jej skutkach, prawda?, miała być wprowadzona w dziwny sposób, przez jakiegoś podsekretarza stanu w Urzędzie Rady Ministrów. Jak ktoś zna strukturę rządową, to wie, że to jest kiepska pozycja. Notabene pełnomocnicy rządu poza tym, że mają ten szumny tytuł, najczęściej nic nie mogą sprawczo zrobić, dlatego że wszystkie ich decyzje muszą być firmowane przez jakiegoś konkretnego ministra. Ale na szczęście Senat miał wtedy taką silną polityczną pozycję, silny mandat, silną legitymację, bo to były wybory bezpośrednie. Myśmy się czuli, że tak powiem, znacznie mocniej legitymizowani niż np. członkowie Sejmu kontraktowego, nawet po tej naszej stronie OKP-owskiej. Tak że tu się zaczęły bardzo intensywne prace i oczywiście Michał miał czołową funkcję do spełnienia. Chociaż muszę powiedzieć, że był też w nie bardzo zaangażowany – szkoda, niestety nie mogłem do niego dotrzeć – pan prof. Zygmunt Niewiadomski, wtedy młody doktor, który właśnie wrócił zza granicy ze swoją książką, za chwilę habilitacyjną, o samorządzie terytorialnym we Francji, w Szwajcarii i w Niemczech. Tak więc Michał potrafił też zgromadzić ekspertów, którzy byli nam potrzebni do rozwiązywania poszczególnych problemów, opracowywania różnych zagadnień, a to związanych z mieniem komunalnym, a to związanych z finansowaniem albo np. z rozwiązaniem kwestii dochodów zwrotnych, nadzorem nad działalnością samorządu. Była cała masa różnego rodzaju szczegółowych zagadnień. Wtedy dopiero pojawiła się też pani prof. Teresa Rabska. I to był właściwie jedyny profesor tytularny, bo Michał w tamtym czasie nie był nawet profesorem uniwersyteckim, był już po habilitacji, ale profesorem nie był. Jedyna pani Rabska to był taki, tak jak dzisiaj mówimy, belwederski profesor. Tak że ten cały establishment naukowy związany z administracją trzymał się z boku albo raczej starał się hamować te nasze zapędy.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Oczywiście dużo by trzeba było mówić. Ja będę telegraficznie, skrótowo zwracał uwagę na istotne fragmenty, które dużo mówią o Michale, ale może dotąd nie były pokazane. Taki przykład. Gdzieś tutaj w Senacie w grudniu pracujemy nad kolejną wersją ustawy o samorządzie i w pewnym momencie, gdzieś koło drugiej mówię: Michał, czy ty sobie zdajesz z tego sprawę, że my już nigdy w życiu nie będziemy robili czegoś ważniejszego? Michał to potwierdził. I to była prawda, mimo że w późniejszym czasie przyszło nam pełnić wiele zaszczytnych funkcji. Tyle że tak naprawdę wszystkie te nasze późniejsze pozycje czy funkcje były konsekwencją tego, co robiliśmy właśnie wtedy, w listopadzie, grudniu czy styczniu, na przełomie 1989 r. i 1990 r., to jest ten moment.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Drugi moment, który bardzo dobrze zapamiętałem. 19 stycznia – takie rzeczy się pamięta, jak sądzę, do końca życia – Senat podejmuje uchwałę o przekazaniu do Sejmu już uchwalonego projektu ustawy o samorządzie terytorialnym, projektu zmiany konstytucji, ordynacji wyborczych, no, cała masa aktów prawnych została przygotowana w Senacie. I na drugi dzień Michał do mnie przychodzi i mówi: słuchaj, mam taki pomysł, żebyśmy szybko przetłumaczyli te projekty na angielski, na francuski i wysłali do Rady Europy, ja tam mam znajomego urzędnika, niech on rzuci na to okiem. Gdzieś tam w trakcie licznych stypendiów, które Michał Kulesza odbył w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych na uniwersytetach, szczególnie niemieckich, ale także angielskich, poznał właśnie pana Locatellego, wtedy sekretarza Stałej Konferencji Władz Lokalnych i Regionalnych Rady Europy, i do niego te przetłumaczone na chybcika projekty wysłaliśmy. Proszę sobie wyobrazić, że dosłownie po kilku dniach przychodzi z Rady Europy zaproszenie na posiedzenie Stałej Konferencji Władz Lokalnych, żebyśmy opowiedzieli o tym naszym projekcie. I to spotkanie w Strasburgu odbyło się 5 lutego, tak, 5 lutego 1990 r., to było takie tempo. Notabene, gdy przyjechaliśmy do Strasburga – ja wtedy po raz pierwszy wyjechałem na Zachód – pomyliliśmy budynek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z budynkiem Parlamentu Europejskiego. Okazało się, że w tym drugim nikt na nas nie czekał, ale w tym pierwszym na nas czekali. I wtedy cały dzień spędziliśmy z urzędnikami i działaczami czy z funkcjonariuszami tej Stałej Konferencji, którzy mieli nasze teksty i zadawali nam bardzo szczegółowe pytania. Wtedy dopiero dowiedzieliśmy się, że jest coś takiego jak Europejska Karta Samorządu Lokalnego, chociaż ona początkowo była źle przetłumaczona. Nieważne. W każdym razie wtedy dowiedzieliśmy się, że istnieje taki dokument. Mało tego, dowiedzieliśmy się, że Rada Europy pracowała nad tym dokumentem trzydzieści parę lat, dokładnie od 1950 r. Na drugi dzień po powstaniu Rady Europy zaczęto pracować nad konwencją poświęconą władzom lokalnym i te prace skończyły się dopiero w 1985 r. Gdy myśmy przyjechali do Strasburga, to kończył się proces ratyfikacji przez poszczególne państwa Europejskiej Karty Samorządu Terytorialnego. A tutaj okazuje się, że my za tą żelazną kurtyną potrafiliśmy zrobić coś, co najprawdopodobniej ma ręce i nogi, o czym szybko się przekonaliśmy, bo to wynikało z rozmów z nami, to po pierwsze, a po drugie przyszło do Senatu, ja byłem wtedy przewodniczącym tej komisji, pismo podpisane przez pana Locatellego, muszę go w końcu gdzieś odszukać, sekretarza tej Stałej Konferencji, który pisał, że ustawa, którą przysłaliśmy, odpowiada w założeniach Europejskiej Karcie Samorządu Lokalnego. Dla nas to było coś zupełnie niezwykłego. W tym momencie, kiedy Sejm już uchwalił te ustawy, nasze relacje się trochę rozluźniły, ponieważ Michał dostał bardzo istotne zadanie, mianowicie zbudowania takiego intelektualnego zaplecza dla samorządów w postaci profesjonalnych mediów, ale o tym będzie później mówił prof. Hubert Izdebski.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">I następny taki bardzo charakterystyczny moment. Po wyborach 27 maja obserwowaliśmy, co dzieje się w tym samorządzie przez nas wykreowanym. Okazało się, że bardzo szybko rady wybrały swoje zarządy, burmistrzów, wójtów, prezydentów, ale w tym samym czasie rząd Tadeusza Mazowieckiego zaproponował rejonizację, powołanie administracji rządowej na szczeblu dawnego powiatu. I obserwowaliśmy, że właśnie w tych miasteczkach, które kiedyś były powiatami, a nie planowano powołania rejonu, tworzył się ruch społeczny na rzecz utworzenia tam rejonu administracji ogólnej. Rząd Tadeusza Mazowieckiego proponował 100 takich rejonów, ale ostatecznie, jak wiadomo – bodaj z końcem sierpnia pojawiło się rozporządzenie Rady Ministrów, które określało, gdzie te rejony mają być – tych rejonów było już 268. Jednym słowem te społeczności lokalne dały wyraźnie do zrozumienia, że sobie tutaj życzą jeszcze jakiejś administracji, chcą nad tym panować. Z tego po jakimś czasie, to już był raczej 1991 r., zrodziła się pewna myśl, i to też jest sugestia Michała. Mówi do mnie tak: słuchaj, przecież my tych rejonów nie zlikwidujemy, prawda? To jest niemożliwe. One są nam niepotrzebne, ale my ich nie zlikwidujemy. To co możemy z tym zrobić? Możemy je jakoś ucywilizować. I z tego właśnie pojawia się myśl, żeby je po prostu usamorządowić. I już wiosną 1991 r. powstał projekt ustawy powiatowej, która później trafiła do samorządów, do organizacji samorządowych, do opiniowania. Pan Piotr Fogler jako poseł na pewno pamięta, jaki był los tego projektu. W każdym razie on się pojawił później, na początku 1992 r. w Sejmie i w gruncie rzeczy można byłoby już w 1993 r… My byliśmy gotowi i intelektualnie, i organizacyjnie do tego, żeby drugi etap reformy przeprowadzić w 1993 r. i gdyby nie upadek rządu Hanny Suchockiej, to najprawdopodobniej wtedy byśmy ten drugi etap reformy przeprowadzili. Ale to oczywiście nie było możliwe z uwagi właśnie na to polityczne, że tak powiem, trzęsienie ziemi, jakie wtedy nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">W gruncie rzeczy przez te 4 lata nie zasypialiśmy gruszek w popiele. Były już samorządy, były… Może jeszcze na chwilę się zatrzymam. Kiedy powstaje rząd Hanny Suchockiej, Michał dostaje właściwie po raz pierwszy taką samodzielną pozycję pełnomocnika rządu do spraw samorządu terytorialnego i pracuje już nad konkretnymi reformami. Przy czym trzeba też powiedzieć, że to nie były projekty związane tylko z samym samorządem terytorialnym, ale one miały już taką ambicję, żeby zreformować całą administrację publiczna. To był także wynik działania pewnych zespołów, których byliśmy członkami, właśnie Michał Kulesza, Hubert Izdebski i ja kierowaliśmy tymi zespołami jeszcze w okresie rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego. Myśmy mieli już taką całościową wizję administracji publicznej z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów zamiast URM, ze służbą cywilną etc., etc., z gabinetami ministrów itd., itd. Wprowadzały to w życie, jeśli chodzi o te pomysły na administrację centralną, niestety dopiero kolejne rządy po 1993 r., a już nie my, chociaż to były nasze idee i nasze, mogę powiedzieć, konstrukcje, przynajmniej w tym zakresie intelektualnym. Ta olbrzymia praca, którą Michał ze swoim zespołem wtedy wykonał, w jakimś sensie nie poszła na marne, dlatego że ona później była gotowym materiałem do następnego kroku już w okresie rządu Jerzego Buzka, niemniej jednak wtedy się tego nie udało zrobić. Ale w tym okresie 1993–1997 Michał rozwijał te swoje teoretyczne rozważania na łamach „Samorządu Terytorialnego”, o czym pan prof. Hubert Izdebski będzie mówił, ale jednocześnie bez przerwy spotykał się z samorządowcami, ja często brałem udział w tych spotkaniach. W każdym razie był postacią, wokół której to wszystko narastało. Tak że to było takie naturalne, że Michał będzie dalej to prowadził. Tym bardziej że ja już wtedy chciałem… myślałem o tym, żeby się kompletnie wyłączyć z polityki. Niestety albo stety nie było to możliwe, w pewnym momencie zadzwonił do mnie pan Jerzy Buzek i te moje inne plany zostały pokrzyżowane, zostałem podsekretarzem stanu. I w tym momencie znowu zaczęliśmy bardzo blisko współpracować, bo ja byłem w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji podsekretarzem odpowiedzialnym właśnie za cały ten pion administracji.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">I na koniec tego mojego wystąpienia powiem tak: to nie było tak, że nasze relacje były cały czas idealnie, że tak powiem, przyjacielskie i nigdy nie było żadnych napięć, były napięcia i pomiędzy Kuleszą i Regulskim, i pomiędzy mną i Kuleszą, niemniej jednak zawsze dbaliśmy o to, żeby stanowić przynajmniej na zewnętrz pewien zespół, który ma wspólne wartości i który niezależnie od tego, jakie mamy indywidualne poglądy w różnego rodzaju szczegółowych sprawach, wspólnie pcha te taczki i zmienia nasze państwo. Dziękuję bardzo za uwagę.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękuję panu profesorowi.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Proszę pana prof. Huberta Izdebskiego, redaktora naczelnego miesięcznika „Samorząd Terytorialny”, o wystąpienie pod tytułem „Profesor Michał Kulesza jako redaktor i wydawca profesjonalnych czasopism dotyczących samorządu terytorialnego”, to będzie wypowiedź zdalna.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Mam nadzieję, że mnie słychać.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Słychać bardzo dobrze, Panie Profesorze.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Państwo Marszałkowie! Szanowni Państwo Senatorowie! Szanowni Państwo!</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Bardzo dziękuję za zaproszenie do udziału w tej bardzo ważnej konferencji, bo rzeczywiście mówimy o osobie, która wpłynęła w sposób widoczny na to, co dotyczy nie tylko samorządu terytorialnego, ale generalnie kształtu ustrojowego naszego państwa. Michał nie był do końca zadowolony, zwłaszcza w tym słynnym artykule o tym, jak uczeni administratywiści traktują to, co się zadziało i co się mogło zadziać, ale tym większe jest znaczenie tego, co zostało na ten temat i napisane, i wydane, i powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Jako inicjator i jako redaktor wydawnictw Michał Kulesza był bardzo aktywny. Jest to ważna, ogólnie znana zresztą część jego działalności, choć może nie do końca uświadamiamy sobie, w jakim rozmiarze. Na pewno w środowiskach samorządowych występuje świadomość roli Michała w powstaniu i – co może jest jeszcze ważniejsze – utrzymaniu się na rynku 2 czasopism, miesięcznika „Samorząd Terytorialny” i tygodnika „Wspólnota”. Jerzy Korczak w opracowaniu „Piśmiennictwo samorządowe i jego wpływ na funkcjonowanie samorządu terytorialnego: z perspektywy 25-lecia miesięcznika «Samorząd Terytorialny»” zauważył, że 10 marca 1990 r. ukazał się ostatni numer tygodnika „Rada Narodowa”, w którym pod sam koniec jego istnienia rzeczywiście zaczęto również pisać o potrzebie odejścia od modelu jednolitości władzy państwowej i przejściu do tak czy inaczej rozumianego, niekoniecznie tak jak z tego wyszło, czyli klasycznego już samorządu terytorialnego.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">10 marca ukazuje się ostatni numer „Rady Narodowej”, a już 17 marca ukazał się pierwszy numer zupełnie nowego tygodnika – Pismo Samorządu Terytorialnego „Wspólnota”, które było wydawane przez Wydawnictwo „Przemiany” związane z Kancelarią Prezydenta, z artykułem wstępnym redaktora naczelnego tejże „Wspólnoty” Michała Kuleszy pod tytułem „Wielka karta małej społeczności”. Tutaj zacytuję to, co napisał prof. Korczak: „We «Wspólnocie» zaczęto publikować absolutnie wszystko, co łączyło się z odradzającym się samorządem, naukowe artykuły pisane przez najwybitniejszych przedstawicieli rodzącej się właśnie doktryny prawa samorządu terytorialnego, wyjaśnienia i interpretacje przepisów autorstwa wybitnych znawców prawa, wyroki sądów administracyjnych, informacje z życia codziennego polskich gmin oraz prac legislacyjnych i rządowych. Brakowało jednak pisma – i tu dalszy ciąg wypowiedzi Jerzego Korczaka – o większych ambicjach naukowych, w którym mogłyby być publikowane obszerniejsze artykuły naukowe, analizy, glosy do orzecznictwa itp.”. Do tego jednak najpierw potrzebne było odpowiednie wydawnictwo. I w tym celu Michał Kulesza doprowadził w grudniu 1990 r. do przekształcenia Wydawnictwa „Przemiany” w spółkę międzykomunalną – i rzeczywiście wspólnikami były jednostki samorządu terytorialnego – w Międzykomunalną Spółkę Akcyjną „Municipium”, która stała się wydawcą wielu czasopism o tematyce samorządowej, w tym najważniejszego z nich miesięcznika „Samorząd Terytorialny”. Z końcem 2001 r. nastąpiła zmiana wydawcy miesięcznika, którym w miejsce „Municipium” stał się koncern wydawniczy Wolters Kluwer.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Pierwszy numer „Samorządu Terytorialnego”, podwójny, ukazał się na przełomie stycznia i lutego 1991 r. Tutaj bardzo ważne było słowo wstępne redaktora naczelnego, czyli Michała Kuleszy, który przedstawił program tego pisma, ale co istotne, przypomniał o tym, że jest to w gruncie rzeczy kontynuacja tego, co działo się w prasie samorządowej II Rzeczypospolitej, bo rzeczywiście od 1929 r. wychodził wtedy nie miesięcznik, tylko kwartalnik, zresztą podtytuł był „Kwartalnik poświęcony teorii i życiu samorządu terytorialnego”, tytuł „Samorząd Terytorialny”, i obok niego już wcześniej występował tygodnik „Samorząd”. I o ile programowo „Samorząd Terytorialny”, właśnie ten kwartalnik poświęcony teorii i życiu samorządu terytorialnego miał mieć charakter naukowy, o tyle tygodnikowi „Samorząd”, przy okazji zresztą i „Samorządowi Miejskiemu”, i innemu czasopismu samorządowemu, powierzono nadal rolę prasy o charakterze informacyjnym czy popularyzatorskim. I w 1990 r, w 1991 r. mamy z powrotem „Samorząd Terytorialny” jako pismo naukowe, tyle że już miesięcznik, a nie kwartalnik, no i mamy „Wspólnotę”, czyli dawny „Samorząd”, który ma charakter, można powiedzieć, ogólniejszy, informacyjny, popularno-naukowy, również bardzo istotny. Co istotne, Michał Kulesza był przez cały czas redaktorem naczelnym „Samorządu Terytorialnego”, do chwili śmierci. „Wspólnoty” nie porzucił, ale już nie dał rady i ostatecznie po 10 latach przestał być redaktorem tego bardzo istotnego, żywotnego niesłychanie czasopisma, nadal wydawanego przez spółkę „Municipium”. Jest tu mowa o „Samorządzie Terytorialnym”, o miesięczniku, jest tu mowa o „Wspólnocie”. Myślę, że wszyscy ci, którzy związani są z samorządem terytorialnym, pamiętają te tytuły, mają świadomość ich istnienia, korzystają z treści obydwu tych tytułów.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Jednak może warto tu jeszcze przypomnieć inne inicjatywy wydawnicze i redakcyjne Michała Kuleszy, które może tylko po części bezpośrednio dotyczyły samorządu terytorialnego, ale zawsze były przez Michała – to, co sędzia Jerzy Stępień tu już podkreślał – traktowane, cała ta problematyka samorządowa, jako część, organiczna część całości rozumianej jako organizacja i funkcjonowanie całego systemu władzy publicznej. Te inicjatywy są tu, jak się wydaje, godne przypomnienia.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Po pierwsze, Biuletyn Rzecznika Praw Obywatelskich i materiały rzecznika praw obywatelskich, które Michał Kulesza zainicjował i wydawał jako współtwórca w latach 1987–1988 Biura Rzecznika Praw Obywatelskich i kierownik jego Biura Studiów i Analiz. Po drugie, przypomnieć trzeba serię reprintów klasyków polskiej myśli administracyjnej II Rzeczypospolitej Wydawnictwa „Przemiany”, też wspominanego tutaj, był to pierwszy wydawca „Wspólnoty”, i następnie krótko, bo krótko wychodziły, ale wyszło kilka bardzo istotnych pozycji z tego zakresu także w wydawnictwie „Municipium”.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Tu już pośrednio pan sędzia Stępień o tym wspomniał, ale może nie z punktu widzenia samej inicjatywy wydawania, mianowicie warto wspomnieć o wydawaniu materiałów dotyczących reformy administracji publicznej, bo w ramach „Municipium” Michał Kulesza zainicjował i pilnował, aby były wydawane, trochę może antydatując tutaj to, co znaleźć można na kartach tytułowych, materiały Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Reformy Administracji Publicznej, którym to pełnomocnikiem był w latach 1993–1994. W 1994 r., jak wiadomo, zrezygnował z tej funkcji, widząc, że niewiele z tego wychodzi, ale niejako rzutem na taśmę zainicjował serię, która nie wyszła w całości, jednak zakres tego, co zostało wydane, z tą myślą, że nie przydało się teraz, ale niewątpliwie przyda się w przyszłości i – co więcej – przydało się… W każdym razie jest to godne przypomnienia. Jeżeli mówimy tutaj o przypomnieniu, to dodam, że w ramach zamierzonych działów wydano kilka bardzo istotnych materiałów. Dział I „Zagadnienia ogólne” – to wszystko był zeszyt pierwszy, niestety dalszych zeszytów w ramach poszczególnych działów nie było – „Założenia i kierunki administracji publicznej”, czyli ten materiał programowy, który został przygotowany pod kierunkiem Michała Kuleszy w 1993 r. Dział II „Reforma centrum rządu”, taki tytuł miał ten dział, zeszyt pierwszy „Funkcjonowanie i aparat Rady Ministrów i prezesa Rady Ministrów wraz z projektem wstępnym ustawy o organizacji, trybie pracy Rady Ministrów oraz o zakresie działania ministrów”. Dział IV „Pracownicy administracji”, znowu zeszyt pierwszy i niestety jedyny „Państwowa służba cywilna wraz z projektem ustawy o służbie cywilnej”. Dział V „Zamówienia publiczne”, zeszyt pierwszy „Projekt ustawy o zamówieniach publicznych oraz materiały informacyjne”.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Nie wszystko to dotyczyło wprost samorządu, ale jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio na pewno dotyczyło. A to, co jest istotne, to rzeczywiście wszystkie te materiały służyły temu, żeby całościowa reforma administracji publicznej przebiegała na rzecz zwiększenia, a nie zmniejszenia roli samorządu terytorialnego. Tu już pan sędzia Stępień wspomniał o tym, że to się przydało w przyszłości, pierwsza ustawa o zamówieniach publicznych, a potem nie taka sama, ale też zainicjowana w końcu w ramach tego wydawnictwa, a wcześniej projekt przygotowany w ramach Biura Pełnomocnika Rządu do spraw Administracji Publicznej, ustawa o służbie cywilnej. Tak się złożyło, że ten projekt wstępny ustawy o organizacji, trybie pracy Rady Ministrów oraz o zakresie działania ministrów z niewielkimi zmianami stał się ustawą pod tym samym tytułem w ramach już nowego rzutu, tej tzw. reformy centrum i w sierpniu 1996 r. stał się ustawą. Dzisiaj trochę zmieniona nosi nazwę ustawy o Radzie Ministrów, co zresztą wynika również z tego, że konstytucja w 1997 r. wprowadziła tu pewne istotne zmiany.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#RedaktorNaczelnyMiesiecznikaSamorzadTerytorialnyHubertIzdebski">Na koniec może jeszcze podzieliłbym się jakąś uwagą wynikającą z doświadczeń osobistych, z zawsze znakomicie przeze mnie pamiętanej współpracy z Michałem. Mianowicie mieliśmy, jak wiadomo, wspólnie z Michałem opracowany i wydany podręcznik nauki administracji dla prawników „Administracja publiczna. Zagadnienia ogólne”. Rzeczywiście było to dzieło wspólne, bo co prawda każdy miał odpowiedni rozdział czy rozdziały do opracowania, ale potem każdy mógł wprowadzić, oczywiście w uzgodnieniu z drugim, to, co do rozdziału drugiego uważał za stosowne, i rzeczywiście trudno czasem ustalić, kto jest autorem może nie rozdziału, ale poszczególnych zdań w tym rozdziale. Tak więc to wskazuje na to, jak elastycznie podchodził do tego, żeby rzeczywiście to, co uważał za stosowne do przekazania innym, znalazło odpowiednie treści i wyraz. Ale co tu jest istotne? Pierwsze wydanie tego podręcznika wyszło w 1998 r., kiedy Michał był w wirze, można powiedzieć, w rozgarze działalności, co tu też pan sędzia Stępień wspomniał, jako sekretarz stanu zajmujący się właśnie reformą administracji publicznej w ramach rządu pana premiera Buzka. I co jest najciekawsze? To, że najbardziej był aktywny, twórczy, najłatwiej było uzyskać od niego odpowiednie części do tego podręcznika, zresztą do innych wydawanych materiałów również, wtedy gdy był najbardziej zajęty. To właśnie ta energia, która wzmacniała się w ramach jakże bogatego zakresu jego działania, szczególny wyraz znajdowała wtedy, gdy tę energię kierował w różne strony. Ta jedna aktywność zatem wzmagała u niego drugą. Temu zawdzięczamy i to, co tutaj było, jest i niewątpliwie będzie jeszcze dzisiaj przedmiotem omawiania, mianowicie to, co było jego dziełem w organizacji funkcjonowania administracji publicznej, czyli generalnie ustroju państwa, w tym wspomnianą przeze mnie już tę smutną ocenę realizacji kierunku zmian. Starał się ten kierunek zmienić, opracowując projekt ustawy, która w ostatniej wersji przybrała tytuł i kształt ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego. Można powiedzieć, że było to ostatnie dzieło Michała, które przez prezydenta Komorowskiego zostało wniesione do Sejmu w 2013 r., ale już po śmierci Michała. No, jak wiadomo, niewiele czy nic z tego nie wyszło, bo ten projekt padł ofiarą dyskontynuacji prac sejmowych, ale tym bardziej trzeba o nim pamiętać, bo zwłaszcza w obecnej sytuacji, w świetle tych zaszłości, które od 2015 r. w odniesieniu w ogóle do samorządu terytorialnego i nie tylko wystąpiły, jest to dzieło, które wymaga przypomnienia i wymaga zrealizowania, oczywiście w sposób już odpowiadający dzisiejszym warunkom i okolicznościom. Również o tym, można powiedzieć, ostatnim dziele Michała Kuleszy warto pamiętać, o dziele, które przybrało formę projektu ustawy, druk sejmowy nr 1669 z 2013 r. Dziękuję bardzo za uwagę.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękujemy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Zaproponuję państwu drobną zmianę kolejności wypowiedzi, dlatego że chciałbym skorzystać z okazji, że na sali jest 2 bardzo ważnych przedstawicieli rządu, którzy wprowadzali drugą część reformy administracji publicznej w Polsce, wymieniony wcześniej pan premier Jerzy Buzek i jest też z nami pan premier Janusz Steinhoff. Ponieważ pan premier Jerzy Buzek musi niedługo wyjść, prosiłbym, żeby teraz zabrał głos, a kolejne 2 wypowiedzi trochę przesuniemy.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Dziękuję bardzo, Panie Przewodniczący.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Chciałbym państwa przeprosić, bo niestety obowiązki uniemożliwiają mi pozostanie do godziny 13.00, tak jak tu jest zaplanowane.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Mówimy o niezwykłym człowieku. Uświadomiłem sobie po tych 3 wystąpieniach, po słowach pana przewodniczącego, że co najmniej przez 30 lat historia naszego kraju i wielkiej przebudowy po systemie komunistycznym obracała się wokół Michała Kuleszy. W różnych wymiarach. Tu jest bardzo mocno podkreślany wymiar samorządowy i słusznie. Jest z nami Rzeczpospolita samorządów, wielu z państwa – tu już były wspominane osoby – którzy bezpośrednio brali udział w reformie, w działaniach proreformatorskich w tym zakresie. Myślę, że ważne, że jest z nami żona Michała, Ewa, która reprezentuje fundację o nazwie „Fundament Rzeczypospolitej”. Myślę, że w tych słowach „fundament Rzeczypospolitej” zaklęta jest cała prawda o Michale Kuleszy. On w gruncie rzeczy zajmował się budową takiego fundamentu, niezależnych, mocnych instytucji, działających zgodnie z regułami prawnymi, mających procedury, które działają, które są także społecznie kontrolowalne, nadzorowane. Takie instytucje i takie procedury są potrzebne absolutnie wszędzie w demokratycznym dobrze zarządzanym państwie. Przykładami takich państw mogą być na pewno kraje skandynawskie z ich demokracjami i ich nadzwyczajnymi rezultatami od gospodarki po edukację, od pomocy społecznej po zręby budowy przyjaznej atmosfery międzynarodowej. One to wszystko robią i wszystko opierają na dobrze zorganizowanych instytucjach, w których obywatelskość ma zasadnicze znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Przygotowane są jeszcze inne wykłady, nie chciałbym w żaden sposób wchodzić w zakres tych wykładów, ale powiem najkrócej, jak można. W 1988 r. powstała instytucja rzecznika praw obywatelskich, wspominał o tym pan prof. Izdebski. Ja obserwowałem, my obserwowaliśmy to z prowincji – przepraszam pana prezydenta, że to wspaniałe miasto nazywam prowincją, może pan mi nie wybaczy, jednak jest to 320 km od Warszawy, a nie było takich połączeń, jakie są w tej chwili. To była ważna rzecz. I tam przy okazji organizowania biura pojawiło się nazwisko Michała Kuleszy, rzecznik praw obywatelskich Michał Kulesza. Mówię o tym, bo o samorządach będzie dużo, tutaj już wszyscy wiemy, ile Michał w tej materii zrobił.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Nie chcę się tu rozwodzić, ale dodam, że był członkiem Kolegium NIK za czasów Waleriana Pańki. No, kluczowa instytucja z punktu widzenia państwa i jego transparentności, uczciwości wydawania środków finansowych – niezwykła sprawa.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Służba cywilna. Powoływaliśmy ją w latach 1998–1999 z wielkim wydatkiem energetycznym i intelektualnym, żeby to przeszło. Michał Kulesza także tam był obecny, doskonale to pamiętam.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Lata 2004–2013. Ponieważ ten zespół ludzi rządowych, którym miałem zaszczyt w jakiś sposób kierować, nie przejął mediów publicznych, przez całe 4 lata były we władaniu opozycji, warto to przy takiej okazji przypomnieć, bo tworzenie czarnego PR nie było takie trudne wobec tego, że na media publiczne nie mieliśmy żadnego wpływu… Dlatego mnie osobiście bardzo interesowało to, co robił Kulesza. W latach 2004–2013 był członkiem Rady Konsultacyjnej Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Także szlachetna i dobra instytucja.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Proszę państwa, wymieniam tylko niektóre szczegóły, tylko niektóre dokonania z tych wielkich zasług Michała. Powiem, że był wspaniałym współpracownikiem. Wyrastaliśmy niewątpliwie z lat osiemdziesiątych, odbył się wtedy tu wspominany pierwszy zjazd „Solidarności”, wszystkie przesłania pierwszego zjazdu były nam doskonale znane i identyczny system wartości umożliwiał dyskusję. Jurek wspominał o tym, że nie we wszystkim się zgadzaliśmy, to prawda, ale to była niezgodność, która budowała, bo budowała lepsze rozwiązania, rozumienie siebie nawzajem, a więc to była wspaniała niezgodność. Ja muszę państwu powiedzieć – to kompletna dygresja – że ja czasami spotykam Marka Jurka, który jest z nieco innej przestrzeni politycznej niż ja, ale ja mogę z nim rozmawiać, także na temat tego, że on nie jest zainteresowany pobytem w Unii Europejskiej. To nic, ale mamy argumenty i rozumiemy się, staramy się dociekać, dlaczego tak jest, skąd to się bierze, mamy prawo myśleć inaczej. O tym wspomniałeś, Jurku, a to jest bardzo ważne.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Te silne instytucje, które Michał budował, dzisiaj – czujemy to – drżą w posadach, a przede wszystkim cierpi samorząd. Jesteśmy w instytucji, która ma na celu czuwanie nad samorządnością, tak się nazywa ta komisja. To niezwykłe, że tu właśnie jesteśmy.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">Michał – to ostatnie zdanie – był niezłomny w tym, co robił, potrafił dyskutować, potrafił się spierać, nawet uznawać inne racje. Na początku kadencji przyszedł do mnie… Osobno przyszli Jan Maria Rokita i Michał Kulesza i mówili mi o reformie administracji publicznej. To taka konkretna dygresja. Mówili o reformie wojewódzkiej: zmienić liczbę, samorząd, a potem będziemy myśleć o reformie powiatowej. Tu nawiązuję do słów naszego marszałka, czyli Bogdana, że jak się nie zrobi zaraz, to być może nie zrobi się w ogóle. I ja ich zapytałem, dlaczego nie możemy zrobić teraz jednej i drugiej reformy. Zapytali: „Jak jednej i drugiej?”. Odpowiedziałem: „I tej na poziomie regionu, i tej na poziomie powiatu”. Powiedzieli, że się zastanowią. Przyszli za jakiś czas i powiedzieli mi, że możemy zrobić to razem. I robiliśmy to razem. Ja pamiętam te rozmowy, to były czasami bardzo trudne rozmowy. Wymagało to od całego rządu skupienia i intelektualnego wsparcia dla tego, co robili i co proponowali tacy ludzie jak Michał Kulesza.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PoseldoParlamentuEuropejskiegoJerzyBuzek">On był niezłomny. Ja myślę, że taka sama niezłomność jest oczekiwana od nas dzisiaj, żebyśmy utrzymali naszą państwowość, naszą obywatelskość na najwyższym poziomie. Każdy z nas tam, gdzie jest, obojętnie, czy daleko od Polski, czy w samym sercu Polski, jest, jak sądzę, do tego przygotowany. Myślimy o tym z okazji upamiętnienia tej smutnej daty, jaką jest dziesiąta rocznica odejścia Michała. Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękujemy.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Teraz zapraszam do zabrania głosu pana dra hab. Arwida Mednisa, kierownika Zakładu Nauki Administracji na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Wystąpienie będzie miało temat „Profesor dr hab. Michał Kulesza jako człowiek uniwersytetu”.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Tak jest. Dziękuję, Panie Przewodniczący.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Szanowni Państwo!</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Bardzo dziękuję za zaproszenie na dzisiejsze spotkanie. W imieniu całego naszego Zakładu Nauki Administracji, którego kierownikiem przez 18 lat był Michał Kulesza, bardzo dziękuję za tę inicjatywę.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">To, co wydaje mi się szczególnie cenne, to to, że wspominamy Michała Kuleszę w jego różnych rolach. Przygotowując to wspomnienie, sięgnąłem do księgi pamiątkowej, którą wydaliśmy w 2016 r., księgi ku pamięci Michała Kuleszy. Już z samej tej części wspomnieniowej, do której kontrybuowało wiele osób, wynika, jak różne role pełnił w życiu Michał Kulesza. Był naukowcem, był reformatorem, był oczywiście nauczycielem akademickim. Był zaangażowany w wiele projektów. Ja szczególnie wspominam współtworzenie Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, bo wtedy miałem przyjemność poznać Michała Kuleszę. Nie mówiliśmy o tym, że był też znakomitym praktykiem – tutaj patrzę na m.in. pana mecenasa Palinkę – był radcą prawnym, który potrafił bronić swoich racji w sądzie. To, co mi przychodzi do głowy, to to, że sfery życia Michała Kuleszy nawzajem się przenikały, bo swojej ogromnej wiedzy teoretycznej używał jako reformator, o czym mówił wcześniej pan sędzia Stępień. Używał jej też w swojej praktycznej działalności jako radca prawny. Ale działało to też w kierunku odwrotnym, bo kiedy się zdarzyło, że Michał Kulesza przegrał jakąś sprawę w sądzie administracyjnym czy w Trybunale Konstytucyjnym, to siadał i pisał znakomity tekst naukowy. Ja niektóre te teksty nazywam tekstami interwencyjnymi. To było pewnie robione pod wpływem tego, że konkretną praktykę osądzał jako złą. M.in. tekst wspominany już tutaj przez pana prof. Izdebskiego… Do tego tekstu jeszcze za chwilę wrócę. Było tak, że praktyka inspirowała go również w działalności teoretycznej.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Patrząc na działalność uniwersytecką, trzeba powiedzieć, że Michał Kulesza był nie tylko naukowcem, nie tylko badaczem, ale także fantastycznym dydaktykiem. Nie stronił od udzielania się w strukturach uniwersyteckich. Przypomnę, że był prodziekanem naszego wydziału na początku lat dziewięćdziesiątych, to była jego kolejna rola. Jak wspomniałem, przez 18 lat, od 1995 r. właściwie do śmierci, był szefem naszego zakładu. Tu chcę jeszcze wspomnieć o takiej rzeczy, że choć był człowiekiem niezwykle zajętym, to znajdował czas dla swoich doktorantów – sam byłem jego doktorantem – dla nas wszystkich, dla pracowników. Jego działalność doskonale wpisywała się w taki model, który powinien być charakterystyczny dla życia akademickiego, czyli model „mistrz i uczniowie”. Miał cierpliwość, zawsze mógł coś ciekawego doradzić i powiedzieć. Sam jestem tego najlepszym przykładem, bo mój doktorat był akurat dość daleko od zagadnień samorządowych, tych głównych, którymi zajmował się Michał Kulesza. Mimo wszystko jego uwagi były zawsze bardzo cenne.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Z Wydziałem Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego Michał Kulesza był związany przez prawie pół wieku. Wliczam w to też okres studiów, o których wspominał pan sędzia Stępień. Ja zajrzałem do wspomnienia pana sędziego. Wspomnę ten okres studiów z dwóch powodów. To były lata 1965–1969, a więc obejmowały okres, o którym pan sędzia napisał, że nie był nudny, bo rok 1968 i wydarzenia na Uniwersytecie Warszawskim…</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Pałowanie wszyscy pamiętamy.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Tak, ja to sobie nawet wynotowałem, Panie Sędzio. Pomyślałem sobie, że to były zdarzenia, które na pewno ukształtowały tamto pokolenie, jeśli chodzi o takie myślenie o władzy, o ustroju. Pan sędzia napisał: milicyjne pałki przywróciły naszemu pokoleniu ostrość widzenia. Tak? Bardzo cenna uwaga. Nudno na pewno nie było.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Tuż po studiach Michałowi zaproponowano pracę na naszym wydziale. Po 4 latach, w roku 1973 obronił doktorat pod tytułem „Prewencyjne działania administracji”, a w 1987 r. uzyskał stopień doktora habilitowanego nauk prawnych. To była praca o administracyjnoprawnych uwarunkowaniach polityki przestrzennej. Wspominam o tym dlatego, że polityka przestrzenna to kolejny obszar zainteresowań Michała Kuleszy. Później został on profesorem nadzwyczajnym UW. Jednocześnie w tych latach odbył szereg staży na uczelniach brytyjskich i niemieckich, stąd też wydaje mi się, że bardzo cenna była uwaga pana sędziego o tym, że był świetnie przygotowany teoretycznie. Prawda? Tutaj padło sformułowanie, że w zasadzie od strony teoretycznej był najlepiej przygotowany z reformatów.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Tak jak wspomniałem, udzielał się też w strukturach uczelni. Na początku lat dziewięćdziesiątych był prodziekanem naszego wydziału. Jeśli chodzi o nasz zakład, to stworzył go wspólnie z nieżyjącym już prof. Markiem Elżanowskim. Początki tego zakładu… Muszę o tym wspomnieć, bo te początki trochę giną w pomroce dziejów. Wtedy chodziły takie plotki, że panowie profesorowie powołali ten zakład po to, żeby troszkę inaczej uprawniać naukę o administracji, i że samo sformułowanie „nauka administracji” to był taki trochę pretekst. Tak? Po prostu chcieli się trochę oddzielić od pozostałych. Nie wiem, czy to jest prawda, ale szczerze powiedziawszy, nawet jeśli Michał traktował naukę administracji jako pretekst, to doskonale się w tym wszystkim znalazł. Prof. Regulski napisał we wspomnieniach takie zdanie, że Michał stworzył nową naukę o administracji publicznej opartej na zasadach państwa prawa, demokracji i samorządności i starał się ją rozwijać. Tak więc, czy to był pretekst, czy nie, osiągnięcia naukowe Michała Kuleszy są tutaj na pewno ogromne.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Dla nas w zakładzie, a miałem przyjemność pracować tam praktycznie od samego początku, był mentorem, człowiekiem, którego słuchaliśmy nie dlatego, że coś wymuszał, bo miał władzę, ale dlatego, że po prostu był autorytetem. Kiedyś, choć wiedziałem, jak jest zajęty, udało mi się namówić go do tego, żebyśmy się częściej, bardziej regularnie spotykali na seminariach doktorskich. Muszę się tym podzielić, bo pewnie nie każde seminaria tego typu tak wyglądają. One odbywały się mniej więcej co miesiąc, każdy z naszych doktorantów miał do przedstawienia jakiś temat, a potem była dyskusja i każdy był proszony o to, żeby się wypowiedzieć. Wypowiadaliśmy się w takiej kolejności: najpierw doktoranci, potem doktorzy. I pamiętam coś, co nas zawsze uderzało. Wydawało się, że jak już ostatni z nas się wypowiadał, to temat był wyczerpany, że nie było już nic do powiedzenia. Na koniec głos zabierał profesor i okazywało się, że do powiedzenia jest jeszcze dużo, że są nowe obszary, których jeszcze nie dotknęliśmy. To zawsze było fascynujące, to była taka przygoda intelektualna, którą tak naprawdę powinna być nauka.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Tak jak mówiłem, to wpisywało się w model „mistrz i uczniowie”. Podkreślam również… Nawet 3 czy 4 miesiące temu spotkałem naszego byłego studenta z lat dziewięćdziesiątych, który chodził na wykłady Michała, a u mnie był na ćwiczeniach. I on wspominał wykłady Michała Kuleszy. Pamiętajmy, że tak samo wtedy jak dzisiaj nauki administracyjne to nie jest pierwszy wybór studentów. Wtedy to raczej było prawo karne, cywilne, później prawo handlowe, dzisiaj różne nowe technologie itd., itd. Ale Michał potrafił porywać ludzi, to był nauczyciel inspirujący wiele osób. Wielu naszych studentów zmieniło swoje zainteresowania właśnie pod wpływem Michała Kuleszy.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Oczywiście publikował. O niektórych publikacjach wspominał prof. Hubert Izdebski. Ja tylko chcę wspomnieć o wybranych, to jest mój osobisty wybór. Michał opublikował 150 publikacji naukowych i oprócz tych oczywistych, do których często wracamy… Ja chciałbym wspomnieć o jego publikacji z 1985 r. pod tytułem „Materiały do nauki prawa administracyjnego”. Proszę państwa, ilu myśmy studentów wychowali na tych materiałach? Michał wykonał ogromną pracę. Pamiętajmy, to były lata osiemdziesiąte, gdzie nie było jeszcze elektronicznych baz. Te materiały były bardzo proste w konstrukcji. W ogóle te egzemplarze były przepisywane na maszynach do pisania. Tego chyba nie ma w wersji elektronicznej, chyba że ktoś zrobił z tego pdf. Warto do tego zajrzeć. Te materiały to był wybór pierwszych orzeczeń, z pierwszych lat działania NSA z krótkim komentarzem. Co było w tym bardzo cenne? To, że Michał Kulesza miał dar wynajdywania rzeczy, o których wiedział, że to chwyci u słuchaczy, u naszych studentów. Nasi absolwenci po paru latach wspominali np. case związany ze sprawą nadania dziecku imienia Solidariusz. Nie wiem, czy ktoś z państwa pamięta, że były takie sprawy. À propos czego? À propos wolności obywatelskich. To były lata osiemdziesiąte. Prawda? I sąd powiedział: „A dlaczego nie można nadać? Co ogranicza? Jest jakaś lista dedykowanych imion?”. To były tego typu casusy, takie przypadki, które Michał wybrał, bo to się potem udawało wyryć w pamięci ludzi. Do dzisiaj, proszę państwa, korzystamy z podręcznika, o którym wspominał prof. Izdebski. To jest ten wspólny podręcznik profesorów, „Administracja publiczna. Zagadnienia ogólne”. Chociaż od ostatniego wydania upłynęło, żebym nie skłamał, kilkanaście lat, to zarówno siatka pojęciowa, jak i przejrzystość języka powoduje, że my to jeszcze dzisiaj polecamy, przynajmniej niektóre fragmenty. Ja sam prowadzę dwa seminaria na kierunku administracja. To jest jeszcze w wielu fragmentach podręcznik aktualny i świetnie napisany.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">Wspomniałem – chcę do tego wrócić – o tekstach interwencyjnych. Jest tekst opublikowany chyba w „Samorządzie Terytorialnym”, który jest dzisiaj cytowany w podręcznikach, chociaż raczej pod kątem krytycznym. Michał postulował istnienie takiej kategorii aktów generalnych stosowania prawa. Jeśli dobrze pamiętam, to też był wynik przegranej przed Trybunałem Konstytucyjnym. Zdenerwowany usiadł i napisał świetny tekst. Wspomnę także tekst „O tym, ile jest decentralizacji w centralizacji, a także o osobliwych nawykach uczonych administratywistów”. Już w samym tytule widać emocje, które nim targały. To jest, proszę państwa, tekst… Ja mam do niego taki osobisty stosunek, bo kiedyś prowadziłem sprawę, w której zakwestionowano możliwość tworzenia czegoś takiego jak Karta Warszawiaka. Organ mówi: a gdzie jest w ustawie napisane, że można coś takiego robić? Nie ma. Michał tym tekstem przebijał się w świadomości, pokazywał, że samodzielność gmin to jest m.in. to, że nie każde działanie w sferze zarządzania publicznego, działalności organizatorskiej wymaga podstawy prawnej. To jest o tym tekst. My go do dzisiaj dajemy studentom do przeczytania. A ile to już lat? To był tekst z 2009 r. Te i wiele innych tekstów to są przykłady takich kamieni milowych, jeśli chodzi o publikacje, o rzeczy, które do dzisiaj są aktualne.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#KierownikZakladuNaukiAdministracjinaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimArwidMednis">I ostatnia rzecz, o której chciałem wspomnieć, właściwie przedostatnia, to to, że ukoronowaniem działalności Michała Kuleszy na naszym wydziale było powierzenie mu przez ówczesnego dziekana, pana prof. Krzysztofa Rączkę, poprowadzenia wykładu inauguracyjnego w 2010 r., gdy Michał był już bardzo schorowany, pod takim charakterystycznym tytułem „III RP – między Bigo a Panejką. W 20-lecie restytucji samorządu terytorialnego”, gdzie starał się oddać ten odwieczny spór dotyczący tego, jak ten samorząd ma wyglądać. A przecież ten spór trwa już chyba prawie 100 lat, od momentu, kiedy te pierwsze teksty Panejki i Bigo się ukazały. Pomimo ciężkiej choroby, o której wiedzieliśmy, on się nie użalał. Co więcej – i za to go ceniliśmy – miał taki dystans do siebie, duże poczucie humoru. Bardzo często, jak się wypowiadał, szczególnie jak słuchacze byli zniecierpliwieni, mówił: „Ale, wiesz, ja do tego jestem profesorem, żeby coś powiedzieć na ten temat”. To takie coś, za co na pewno go zapamiętamy. Bardzo dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Proszę o zabranie głosu pana Wojciecha Onyszkiewicza, członka Komitetu Obrony Robotników. Wystąpienie na temat „Michał Kulesza, harcerz i przewodnik młodzieży”.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Dziękuję bardzo za zaproszenie. Przyjąłem je z takim poczuciem, że „Czarna Jedynka”, którą Michał współtworzył i która stworzyła Michała, jest bardzo ważnym, a mało znanym obszarem jego działalności właśnie dlatego, że tam zaczynał. Michała bardzo nam brakuje. Brakuje nam też tego Michała z „Czarnej Jedynki”, Michała, który wychowywał młodzież, ale nie tylko młodzież.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Moją wypowiedź organizują słowa, które były przedtem wypowiedziane. Spróbuję poprzez słowa „harcerz, przewodnik młodzieży”… Spróbuję powiedzieć, jak Michał rozumiał te słowa i co Michał w rozumienie tych słów wniósł.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Najpierw „harcerz”. Miałem dosyć dużo w życiu do czynienia z różnymi działaniami społecznymi. Bardzo często okazywało się, że tacy najświetniejsi organizatorzy zbiorowego działania, czy to w działalności opozycyjnej, czy w komitetach obywatelskich, czy w ruchach samorządowych, mieli za sobą trening harcerski. Co nazywam treningiem harcerskim? To były bardzo różne instytucje, to było prawdziwe harcerstwo, to było socjalistyczne harcerstwo, to byli wychowankowie Klubu Inteligencji Katolickiej. Ale to zawsze było oparte na starym pomyśle Baden-Powella, skautowskim pomyśle, świetnym dlatego, że podpatrzonym, a nie wymyślonym. Podpatrzonym w czymś, co funkcjonowało, to znaczy w młodzieżowych gangach, młodzieżowych bandach, których pierwszą, ważną cechą charakterystyczną było to, że były oparte na działaniu, na wspólnym robieniu tego, co dla wszystkich było ważne. To były grupy rówieśnicze, jeśli prowadzone, to przez niewiele starszego, który był takim naturalnym autorytetem. Niesłychanie ważną rzeczą w tych grupach było coś, co jest podstawą wszelkiego dobrego wychowania, wszelkiego dobrego dowodzenia. Mówię o dowodzeniu albo wychowywaniu przez zadania. Działanie polegało na tym, że każda grupa, coraz to mniejsza grupa, dostawała jakieś ważne zadanie do wypełnienia i w zasadzie od niej zależało, jak ona je wypełni. To uczyło samodzielności i przede wszystkim odpowiedzialności. Najważniejsze, co młodzi ludzie z tego wynosili, to to, że dosyć wcześnie poznawali pewne ważne rozróżnienie – że nie jest ważna odpowiedź na pytanie, co chcesz, ale ważna jest odpowiedź na pytanie, co powinieneś zrobić w tej sytuacji, czego ta sytuacja od ciebie wymaga To rozróżnienie było fundamentalne.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Co do tego wszystkiego wniósł Michał? Michał wniósł do tego wszystkiego swój nieprawdopodobnie uporządkowany umysł. Michał w „Czarnej Jedynce” znalazł się w takim trudnym czasie, kiedy odeszli ci, którzy byli wychowani w harcerstwie po 1956 r., wielkie autorytety, dzisiejsi profesorowie Kijowski, Barański. I nastał Michał, wychowanek tej drużyny. I co wniósł Michał? To, co wnosił zawsze. Jak to określił jeden z jego wychowanków, wniósł system prawny, wniósł reguły oparte na całościowym spojrzeniu. Wiedział, że za cokolwiek się bierzesz, budujesz wokół tego cały świat, i że cały ten świat musi być uporządkowany. A Michał miał fenomenalnie uporządkowaną głowę, w której każdy szczegół pasował. Słowem, zrobił to, co potem przez całe życie robił z Polską.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">„Czarna Jedynka” była niezwykłą drużyną, ponieważ funkcjonowała w zasadzie tak jak harcerstwo po 1956 r. przez cały czas, aż przestała istnieć za czasów niepodległości. Ale to już jest w zasadzie drugi punkt, to jest punkt o harcerstwie w Polsce, bo ono różni się od skautingu w świecie. Na te 66 lat, bo mniej więcej tyle lat upływa od powstania „Czarnej Jedynki”… Ona była jedną z pierwszych, jak sama nazwa wskazuje, drużyn, które powstały jeszcze w 1911 r. Do czasu, kiedy Michał już przestawał mieć bezpośredni kontakt z drużyną, to już były czasy KOR… Na te 66 lat mniej niż 1/3 to są czasy Polski niepodległej. Pozostałe czasy to są czasy harcerstwa, które działa w warunkach wrogiej rzeczywistości, a to działanie w warunkach wrogiej rzeczywistości niesie ze sobą dwie konsekwencje. Jedna to stała świadomość, że Polska żyje, póki my żyjemy, czyli świadomość odpowiedzialności za całą zbiorowość, za Polskę, za kraj, za wszystkie sprawy. „Czarna Jedynka” też to miała. Druga była jeszcze ważniejsza. Żeby przetrwać i żeby działać, harcerstwo musiało się nauczyć pewnego szczególnie uważnego stosunku do tej otaczającej go wrogiej rzeczywistości. To najlepiej widać na przykładzie najtrudniejszego czasu w funkcjonowaniu harcerstwa, czyli czasu okupacji. Najwybitniejszy ze wszystkich harcerzy Aleksander Kamiński był tego współtwórcą. Kamiński zauważył kiedyś, że dzieci na podwórkach bawią się w rozstrzeliwanie kolegów, i zdał sobie sprawę z tego, że jeżeli nie nauczysz się walczyć z otaczającą nas wrogą rzeczywistością, to się do niej przystosujesz. Stąd właśnie niezwykła uważność na otaczającą wrogą rzeczywistość i budowanie własnej rzeczywistości, która będzie z nią w sporze.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Jak to wyglądało w „Czarnej Jedynce”? No, wyglądało to tak, że „Czarna Jedynka” przez cały czas po 1956 r. funkcjonowała niezmiennie, tak samo. Była taka sama po 1956 r., mimo że formalnie i w sprawozdawczości w liceum Rejtana już nie było harcerstwa. Był krąg instruktorski, była Harcerska Służba Polsce Socjalistycznej. Ale to wszystko było w sprawozdawczości. W rzeczywistości były te stopnie, które już nie istniały w ZHP, wszystko było tak samo jak wcześniej. Dlaczego to mogło tak działać? Dlatego, że stosunek do rzeczywistości opiera się na trzech parametrach, na które trzeba bardzo uważać. Pierwszy to świat wartości, świat wizji, którym mocno żyjesz. „Czarna Jedynka” była kuźnią demokracji, podmiotowości, aktywności społecznej, stąd jak był Marzec, to oczywiście natychmiast był kłopot z ludźmi z „Czarnej Jedynki”, którzy się angażowali. Stąd był później KOR itd.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Drugi element, coś, co musisz widzieć. Musisz uważnie obserwować wrogą rzeczywistość. Z jednej strony musisz uważnie obserwować, żeby niezauważalnie się do niej nie przystosować. A więc musisz zbudować swój kontrobraz, swój kontrświat. Z drugiej strony nie możesz przegapić szansy na to, żeby twój świat wartości realizować. Stąd „Czarna Jedynka” była demokratyczna. „Czarna Jedynka” miała swoją, podpatrzoną od „Czarnej Trzynastki Wileńskiej”, konstytucję. Bardzo ważnym twórcą tej konstytucji był Michał Kulesza. To były jego pierwsze próbki konstytucyjne. I, jak to u Michała, wszystko było domyślane do końca, to się dawało stosować. Ta nauka podmiotowości, którą przynosiła „Czarna Jedynka”… W pewnym momencie stworzyła się taka szansa, żeby ją przenieść na teren szkoły. Niedługo przed czasami KOR liceum Rejtana było terenem budowania samorządności uczniowskiej dokładnie według podręczników Aleksandra Kamińskiego, stąd ludzie, którzy to tworzyli, byli potem taką gotową ekipą, która poszła robić KOR, a z kolei ich wychowankowie, czyli uczniowie z Rejtana, stali się w Uniwersytecie Warszawskim podstawą fenomenu, jakim na terenie uniwersytetu w latach stanu wojennego był samorząd Uniwersytetu Warszawskiego. Jaruzelski doprowadził do tego, że powstała ustawa o samorządzie otwierająca ogromne pole do działania, bo był pewny, że ona będzie martwa, a świetnie prowadzeni ludzie, w ogromnej mierze z liceum Rejtana, ten samorząd wprowadzili w życie.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Mimo to, mimo tej ważnej obserwacji rzeczywistości… Tu już przechodzę do Michała Kuleszy przewodnika. Przewodnik musi przewodzić, musi wiedzieć, dokąd prowadzić. Mimo tej uważnej obserwacji rzeczywistości… Michał zauważył, że stworzyło się pole do działania, to znaczy do akcji pomocy po strajkach w 1976 r., ale ten bardzo odpowiedzialny Michał Kulesza bał się, że wejście w zwarcie z władzą będzie tak naprawdę końcem wartościowej rzeczy, jaka jest „Czarna Jedynka”. W związku z tym nie angażował się w to, pozostawał w stosunku do tego na dystans. Później sam przyznawał, że się pomylił, ale skoro już się pomylił, to, jak to Michał, wyciągnął z tego wnioski. Pomyślał sobie, że skoro to jest możliwe, to może i możliwe będą samorząd, administracja publiczna, praworządne państwo.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Co znaczy wyobraźnia Michała, co znaczy Michał jako przewodnik, wszyscy wiemy najlepiej. To wszystko zawdzięczamy tak naprawdę jego niezwykłej umysłowości. On potrafił na wszystko spojrzeć całościowo i wszystko przełożyć na reguły, które dają się zastosować, zobaczyć każdy element. W związku z tym o Michale przewodniku, o jego wizji nie trzeba mówić. Jak tę wizję realizował? Rzecz jasna, jak stworzysz warunki do działania, to już coś realizujesz, bo stwarzasz warunki. Ale Michał był też człowiekiem rozmowy, człowiekiem dialogu. Robił to, co uwielbiał, w związku z czym emanował entuzjazmem. Działał w ogromnej mierze przez rozmowy i uczył późniejszych drużynowych, że rozmowy są strasznie ważne, bo rozmowy rozszerzają świat możliwości. To w gruncie rzeczy dzięki temu podejściu „Czarna Jedynka”, która była drużyną różnych, bardzo sprawnych ludzi, sprawnych żeglarzy itd., była jednocześnie wspaniałym miejscem dla dzikich kaczątek, oferm, dziwaków. Sam się do nich zaliczałem. To tam znalazł swoje miejsce późniejszy profesor w Stanfordzie Grzegorz Madejski czy późniejszy reżyser Andrzej Pawłowski, którzy byli po prostu dzicy, którzy nie nadawali się nigdzie indziej, a tam mieli swoje miejsce. I to podejście powodowało, że oni potrafili znaleźć tam swoje miejsce, potrafili się w swojej dziedzinie zrealizować, potrafili w działaniu dowiedzieć się, że coś mogą, a skoro mogą, to za coś odpowiadają. To doprowadziło do tak śmiesznej sytuacji, że bardzo świetnie zorganizowaną KOR-owską akcję pomocy zaczął człowiek o dwóch lewych rękach, który po prostu wiedział, że w sytuacji, w której jesteś jedyny, jesteś najlepszy, nieważne, że jesteś kiepski. I poszło.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PanWojciechOnyszkiewicz">Kilka miesięcy temu opowiadałem w czasie promocji książki o Janie Józefie Lipskim… Uderza mnie podobieństwo tych osób i podobieństwo oddziaływania tych dwóch osób. Michał, ten spokojny, wyważony, widzący daleko, głęboko myślący, nie był takim naturalnym, porywającym autorytetem dla młodych ludzi. O wiele większe szanse mieli ci, którzy świetnie śpiewali albo robili różne wspaniałe, dzikie przedsięwzięcia. Mimo to właśnie Michał, a nie kto inny, został dla ludzi z „Czarnej Jedynki” głównym autorytetem, główną pomnikową postacią, główną busolą, jak to lubił mówić. Pogrzeb był dla nich bardzo wielkim wydarzeniem. Często, jak są na cmentarzu, idą na grób Michała. Michał zawdzięcza to spokojnej rozmowie, która potrafi wszystko ustawić, także twoje myślenie, ale też drugiej rzeczy – zupełnie inaczej słuchamy osoby, która mówi te same rzeczy, które robi w życiu, a zupełnie inaczej słuchamy osoby, która tylko mówi. Taki był Michał Kulesza harcerz.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękuję wszystkim naszym prelegentom.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Zostało nam ok. 20 minut na dyskusję. Do zabrania głosu zgłosiły się 2 osoby. W kolejności: pan dziadek, dyrektor Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich i pan Olgierd Dziekański.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Dziękuję bardzo. Proszę?</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">Wypowiedź poza mikrofonem</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Teraz już dziadek, tak. Kiedyś mówili na mnie ojciec dyrektor, ale po pierwsze, są inni, godniejsi tego określenia, a po drugie, w międzyczasie się trochę zestarzałem.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Wspominał już o mnie przez chwilę Jurek Stępień, dlatego zanim przejdę do tego, co od początku chciałem powiedzieć, to przypomnę tylko, że podczas obrad Okrągłego Stołu w podzespole, którego prace zakończyły się protokołem rozbieżności, dzięki Bogu, rej po naszej stronie wodziły tak naprawdę dwie osoby, Jerzy Regulski i Michał, przy czym Jerzy brał na siebie – trudno to nazwać dyskusją – dysputę polityczną z drugą stroną. Ona praktycznie nie była możliwa, dlatego że druga strona miała inne podejście, inny sposób widzenia rzeczywistości i państwa. Michał mówił jako prawnik i oczywiście był o wiele lepszy od prawników z drugiej strony. Oni też mieli jakieś tam wykształcenie, ale oni się w sposób naturalny podzielili pracą. Jak mówię, dzięki Bogu, nie doszło do porozumienia tylko do podpisania protokołu rozbieżności, bo gdyby doszło do porozumienia, to po Sejmie kontraktowym mielibyśmy rady narodowe kontraktowe, a tego sobie zupełnie nie umiem wyobrazić. Tak więc na szczęście do porozumienia nie doszło.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Kiedy miałem honor na Powązkach Wojskowych żegnać krótko Michała w imieniu środowiska samorządowego, już wtedy zdałem sobie sprawę z tego, że zostaliśmy osieroceni. Zostaliśmy osieroceni nie dlatego, że byliśmy krewnymi Michała, tylko dlatego, że byliśmy jego przyjaciółmi z jego wyboru. To on nas traktował jako przyjaciół, to jemu na nas zależało. On często był wobec nas krytyczny. To nie było tak, że on uważał, że samorząd, a już zwłaszcza samorządowcy, to sam ideał. On często nas uczył, on był dla nas autorytetem i profesorem, a kiedy nas pouczał, to nigdy nie były połajanki, to nigdy nie były jakieś uwagi z góry. Widać było, że mu zależało, i dlatego rozmawiał z nami o tym, że moglibyśmy coś robić jeszcze lepiej. Odbywało się to zarówno wtedy, kiedy bronił nas przed sądami, przed Trybunałem Konstytucyjnym w pojedynczych sprawach, jak i wtedy, kiedy brał udział w naszych dużych spotkaniach.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Do dzisiaj pamiętam, jak na pierwszej konferencji wójtów, burmistrzów i prezydentów w Poznaniu, jeszcze nie było wtedy starostów i marszałków, jeden z prezydentów, nie będę przez grzeczność przypominał który, zgłosił postulat, żeby przyjąć uchwałę sprzeciwiającą się wprowadzaniu prawa zamówień publicznych w samorządach. Michał przybiegł do mnie w pewnym momencie i mówił: „Andrzej, zrób coś, przecież to przejdzie”. Ja odpowiedziałem: „Michał, trochę zaufania. Trochę. Ja wiem, że ty się o nas boisz i chcesz jak najlepiej, ale trochę zaufania”. Było nas tam 400. Wynik głosowania nad tym projektem uchwały, bo ona była poddana pod głosowanie, był następujący: 1 za, 390 przeciw. Ale on przybiegł do mnie nie dlatego, że nie miał do nas zaufania, tylko dlatego, że on się bał, że taki populistyczny pomysł się przyjmie. Notabene wtedy nie było jeszcze prawa zamówień publicznych, były prace nad tą ustawą, ale w wielu miastach były regulaminy przetargów. Te dokumenty jeszcze się nie nazywały regulaminami zamówień publicznych, ale już były, także dzięki niemu, także dzięki temu, że on nam zwracał uwagę, że tego typu działalność musi być przejrzysta, że to jest w naszym własnym interesie i w dobrze pojętym interesie samorządu, o który on jako przyjaciel samorządu walczył.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">W drugim etapie reformy była zupełnie inna walka niż ta, o której mówił Jurek Stępień. Chcę wam przypomnieć, że w drugim etapie reformy on wywalczył sobie z panem premierem Buzkiem, który już wyszedł, ale na pewno by to potwierdził, Janusz Steinhoff też na pewno to pamięta, następującą, chciałoby się powiedzieć, procedurę, chociaż lepsze byłoby słowo „proceder”, zwłaszcza że było to nielegalne, bo niezgodne z regulaminem pracy Rady Ministrów. Mianowicie tam, oprócz ustaw ustrojowych, które przeszły dość łatwo, był pakiet 5 projektów, które potem były jedną wielką ustawą, tzw. ustawą kompetencyjną. Na czym polegała ta ustawa? Ta ustawa polegała na tym, że odbierano kompetencje ministerstwom i ich agendom i przekazywano te kompetencje samorządom szczebla powiatowego i wojewódzkiego. Oprócz tego, że istniała taka szóstka, która chodziła do Sejmu… Ministrowie – to były projekty rządowe – nie sprzeciwiali się osobiście, ale wysyłali do Sejmu wiceministrów, którzy mówili: „Nie, nie, tego nie róbcie. To jest oczywiście błąd i nie można dać tego samorządom”. I Michał załatwił sobie z premierem w ramach tego pełnomocnictwa to, że on wysyłał kolejny pakiet projektów zmian w 50 ustawach i prosił o uwagi do końca następnego dnia, podczas gdy w regulaminie Rady Ministrów było napisane, że na uzgodnienia międzyresortowe jest 30 dni. Tak więc jak oni dostawali te projekty w ministerstwach, to ich reakcja była na ogół taka, że oni zdążyli zrobić takie duże rzeczy i nic więcej, bo czas już mijał. I w taki sposób te projekty przechodziły.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#DyrektorBiuraZwiazkuMiastPolskichAndrzejPorawski">Chcę przypomnieć, że zakres decentralizacji, który on wywalczył, jest dużo większy niż ten, który mamy teraz, jest większy niż ten zmniejszony przez obecną władzę, bo odbieranie samorządom pewnych rzeczy, które on wywalczył, zaczęło się dużo wcześniej. Chcę przypomnieć, że były służby zespolone, które odzespolono już za rządu Millera. To nie było tak, że obecny rząd to jest jedyny rząd, który ma pomysły centralistyczne. Ma najmocniejsze, ale one były już wcześniej. I on o nas walczył. On wywalczył komunalizację oświetlenia. Mało kto o tym dzisiaj pamięta, w Senacie to zostało wtedy utrącone, nieważne zresztą. On o nas walczył. Walczył nie tylko o naszą jakość, ale także o jakość warunków, w których przyszło nam działać, i dlatego mogliśmy go nazywać przyjacielem z jego wyboru. To on nas traktował jako przyjaciół. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękujemy,</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Teraz dokonam bardzo prostych obliczeń. Mianowicie zostało nam 15 minut, a zgłoszonych jest 5 osób.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#Gloszsali">3 minuty.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Dziękuję za podpowiedź i bardzo proszę o trzymanie się tego ustalenia.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">W pierwszej kolejności pan minister Olgierd Dziekoński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PelnomocnikZarzadudosprawRozwojuGospodarczegoWojewodztwaKujawskoPomorskiegoOlgierdDziekonski">Bardzo dziękuję. Dziękuję za zaproszenie, dziękuję za możliwość przypomnienia sobie osoby Michała Kuleszy.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PelnomocnikZarzadudosprawRozwojuGospodarczegoWojewodztwaKujawskoPomorskiegoOlgierdDziekonski">Gdy Michał Kulesza rozpoczął pracę jako społeczny doradca pana prezydenta Bronisława Komorowskiego w 2010 r. razem z Jerzym Regulskim, Jarkiem Nenemanem i Pawłem Swianiewicz, to wówczas do pana prezydenta wpłynęła biała księga samorządu terytorialnego. Dziękuję bardzo wszystkim organizacjom samorządu, które ten bardzo ważny dokument wtedy zgłosiły. To skłoniło pana prezydenta do, że tak powiem, wyznaczenia zadania, które postawił przed swoim zespołem doradców – żeby przygotować nową ustawę, o której wspominał Hubert Izdebski, czyli ustawę o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego. I słowa „rozwój lokalny i regionalny” oraz „współdziałanie” to był właściwie klucz myślenia Michała Kuleszy i Jurka Regulskiego, ludzi, którzy byli związani z urbanistyką. Pamiętajcie o tym, że oni byli bardzo kreatywni. To jest dla nich bardzo charakterystyczne. Czy prawnik może być kreatywny? Tak, Michał Kulesza był człowiekiem kreacji, budowania rzeczywistości, przewidywania przyszłości, dociekania przyszłości, kształtowania tej przyszłości. Wydaje się, że to jest właśnie wielki sukces tych ludzi, a w szczególności Michała, który przez 2 lata, spotykając się regularnie co 2 tygodnie w pierwszym roku, a potem co tydzień, pracował nad ustawą. Sekretarzem tego zespołu był zresztą obecny tutaj Grzegorz Kubalski. I Michał wprowadził tę ustawę do Sejmu. Żal tylko, że ówczesny Sejm w roku 2015 nie potrafił skonsumować druku nr 1699, mimo że ówczesna sejmowa komisja samorządu terytorialnego, kierowana wtedy przez Waldiego Dzikowskiego, wprowadziła ten projekt pod obrady, do dyskusji plenarnej. Ta dyskusja nigdy się nie odbyła, ale rozwiązania zawarte w tym projekcie w dalszym ciągu są aktualne, są potrzebne i są konieczne.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PelnomocnikZarzadudosprawRozwojuGospodarczegoWojewodztwaKujawskoPomorskiegoOlgierdDziekonski">Osoba Michała Kuleszy to również osoba związana z metropolią warszawską. Wspomnę też o nowej ustawie warszawskiej, która była w 1994 r., o bardzo wielu kreatywnych pomysłach na rzecz rozwoju, o znakomitej wykładni publiczno-prywatnych przedsięwzięć, którą napisał i którą przecież bardzo mocno promował.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PelnomocnikZarzadudosprawRozwojuGospodarczegoWojewodztwaKujawskoPomorskiegoOlgierdDziekonski">Pozwólcie państwo na końcu na króciutki komentarz, na króciutkie wspomnienie, bardzo osobiste, związane z Michałem Kuleszą, którego poznałem w 1979 r., kiedy prowadziłem z nieżyjącym już Krzysztofem Domaradzkim projekt miasta ogrodu. To coś, co wydawało się nierealne, niemożliwe w tamtym czasie, ale próbowaliśmy to zrobić. Szukaliśmy wtedy prawników, którzy potrafiliby napisać, w jaki sposób powstanie w tamtej rzeczywistości miasta ogrodu, opartego na lokalnej, spółdzielczej aktywności, byłoby możliwe. Zaproponowałem takie opracowanie właśnie Michałowi Kuleszy, a drugie równolegle Zbyszkowi Rudnickiemu, też już niestety nieżyjącemu. I Michał Kulesza napisał wtedy taki tekst, który wydawał mi się zupełnie nieużyteczny. Napisał: trzeba zmienić konstytucję. Przypominam, że to był 1980 r. A on napisał: trzeba zmienić konstytucję, wprowadzić samorząd terytorialny i rzecz sama się potem rozwiąże. Uznałem, że jest to po prostu nierealne. Trzymajmy w pamięci tę wartość Michała Kuleszy – wiarę, że zmiana jest zawsze możliwa, trzeba ją po prostu trwale mieć i bez przerwy do niej dążyć. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo proszę, pan Grzegorz Grzelak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WiceprzewodniczacySejmikuWojewodztwaPomorskiegoGrzegorzGrzelak">Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WiceprzewodniczacySejmikuWojewodztwaPomorskiegoGrzegorzGrzelak">Należę do tych ludzi, którzy konsumowali reformy zaprojektowane zarówno przez Jerzego Regulskiego, jak i Michała Kuleszę. Pamiętam lipiec roku 1990, kiedy po wyborach samorządowych zaprosiłem przewodniczących sejmiku z całego kraju, wtedy 49, do Gdańska. Rozmawialiśmy wtedy z prof. Regulskim i on tę rozmowę rozpoczął w ten sposób: „Ogary poszły w las”. Później tłumaczył mi to w ten sposób, że eksperci czy nawet legislatorzy wykonali pewną pracę, ale dalsze losy samorządu i reformy samorządowej są w rękach tych osób, które zostały wybrane przez ludzi, przez społeczności lokalne i regionalne. Później widziałem to także w zachowaniu samego Michała Kuleszy, który do mnie przyjeżdżał. Pierwszy raz, pamiętam, przywiózł go siedzący tutaj Piotr Fogler. Chodziliśmy po Sopocie i bez przerwy gadaliśmy o przyszłości samorządu terytorialnego. On nas po prostu słuchał, umiał słuchać. Była to sytuacja wyjątkowa, ponieważ my byliśmy szefami struktur, które były bardzo ograniczone w swoich kompetencjach. To były sejmiki samorządowe województw, bez podmiotowości prawnej i de facto bez możliwości prowadzenia polityki regionalnej. Ich działania opierały się na jakimś wpływie na wojewodów, czasem większym, czasem mniejszym. O tym, co będzie dalej… Szczególnie później w Krajowym Sejmiku Samorządu Terytorialnego, gdzie znaleźli się naprawdę bardzo sensowni ludzie, tacy jak kolega Buczkowski świętej pamięci, Zeta Gilowska, też świętej pamięci, niestety, Leon Kieres, my z Piotrem… Tam była wielka energia, żeby posunąć tę reformę dalej i stworzyć rzeczywiście samorządne regiony. Michał bardzo nam w tym myśleniu pomagał, szczególnie po wspomnianej tutaj klęsce rządu pani Suchockiej, po rozwiązaniu tego rządu, kiedy nastąpiła pewna smuta, która trwała aż do roku 1997, jeśli chodzi o dalszy postęp reformy samorządu terytorialnego. Były wtedy trudne dyskusje. Pamiętam, że w naszym gronie pojawiały się nawet takie pomysły, żeby zrobić władze wojewódzkie, regionalne rządowo-samorządowe. Prawda? Bo był już taki nacisk, żeby coś zrobić na szczeblu regionalnym, żeby pójść na jakiś kompromis. On bardzo bronił czystości struktur. Prawda? Jeśli coś jest samorządem, to musi być do końca samorządem. Jeśli coś jest rządem, to jest tu odpowiedzialność zupełnie innego rodzaju. Drugim takim… Tak została skonstruowana reforma roku 1998, 25 lat temu. Dzisiaj mamy okrągłą rocznicę nie tylko odejścia Michała, ale także istnienia tego samorządu. Nie wyobrażam sobie dzisiaj, że miałby to być rodzaj władzy mieszanej, rządowo-samorządowej. Sam na przestrzeni wielu lat stwierdziłem, że to jest bardzo ważny aspekt naszego systemu – pewna rozdzielność kompetencyjna, a w związku z tym także polityczna.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#WiceprzewodniczacySejmikuWojewodztwaPomorskiegoGrzegorzGrzelak">Wreszcie to, że Michał – to też się wydawało wątpliwe – bardzo promował to, co zresztą zaczęło się chyba już w myśleniu Regulskiego, a mianowicie to, że podstawową jednostką samorządu terytorialnego jest gmina. Prawda? Wyższe szczeble budujemy później, zagospodarowujemy nowe przestrzenie władztwa publicznego, a poszczególne jednostki samorządu terytorialnego są odrębne od siebie, czyli nie podlegają sobie nawzajem w tej strukturze. To jest bardzo ważne. Ja sądzę, że to jest wyjątkowe dokonanie w myśleniu nie tylko Michała, ale całego zespołu ekspertów. Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Dziękujemy bardzo.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">I bardzo proszę o zabranie głosu panią Małgorzatę Gładysz, jeżeli dobrze odczytałem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#DoradcawBiurzeSenatorskimBogdanaBorusewiczaMalgorzataGladysz">Ja byłam jedną z 49 delegatów pełnomocnika rządu do spraw reformy samorządu. Nie byłam ani prawnikiem, ani ekonomistką, byłam architektem. I muszę powiedzieć, że jak myślę o Michale Kuleszy… Po drodze rozmawialiśmy zresztą o tym początku. Bez takiego prostego przedstawienia spraw, które później były w miesięczniku „Wspólnota”, byłoby bardzo ciężko dalej przekazywać gminom wszystko, co się działo. Była to rewolucja absolutna, rewolucja ustroju państwa. Trzeba było mówić bardzo prosto, zwłaszcza małym gminom, o co chodzi w komunalizacji i tych wszystkich ogromnych sprawach. Ja, kiedy mnie zresztą… Pan marszałek Borusewicz wymyślił, że to ja będę tym… Oczywiście starałam się jak najbardziej w tę całą materię wniknąć. Była to wspaniała, fascynująca sprawa. Najlepszym na to dowodem było to, że mimo próśb mojej pracowni projektowej nie wróciłam po krótkim czasie urlopu bezpłatnego, tylko zostałam dalej, żeby to wprowadzać w życie w ramach formy samorządowej i nadal z nimi wszystkimi pracować. Tak jak mówię… Ponieważ cała ta rozmowa jest o Michale Kuleszy, powiem, że nie wyobrażam sobie, żeby bez Michała to wszystko w taki sposób się potoczyło. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękujemy.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Proszę panią Paulinę Kieszkowską-Knapik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WspolnikwKieszkowskaRutkowskaKolasinskiKancelariaPrawnaPaulinaKieszkowskaKnapik">Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WspolnikwKieszkowskaRutkowskaKolasinskiKancelariaPrawnaPaulinaKieszkowskaKnapik">Chciałabym jako adwokatka, która miała szczęście pracować przez 5 lat u boku prof. Kuleszy, przypomnieć państwu o takim naszym wspólnym społecznym grzechu niewdrożenia jednej ważnej grupy zapisów z zakresu jego myśli prawniczej, mianowicie regulacji zdrowotnych. Michał oprócz tego, że zajmował się samorządem, że był pasjonatem, nieustająco próbował zmienić system ochrony zdrowia w Polsce. Niestety nie udało się tego zrobić. Wszystko zaczęło się od tego, że reforma kas chorych została brutalnie usunięta ustawą o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, którą Michał w sposób koncertowy, można powiedzieć, rozgromił w Trybunale Konstytucyjnym. Myślę, że każdy legislator, który zajmuje się zdrowiem, powinien zacząć od lektury skargi konstytucyjnej autorstwa Michała Kuleszy na ustawę, która wprowadziła NFZ. Michał wygrał na poziomie najwyższym z możliwych, to znaczy ustawa ta została uznana za całkowicie niezgodną z konstytucją. Jej następczyni powiela wszystkie jej grzechy i żyjemy z ustawą o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych, która po prostu nigdy nie wdrożyła wyroku z postepowania wygranego przez Michała. Michał walczył o to, żeby grzechy tego systemu, już jakby pierwotnie obarczonego centralistycznym myśleniem o funduszu jako o omnipotentnym decydencie o życiu ludzi… aby ten fundusz nie przerzucał swoich obowiązków na samorządy, na lekarzy, na pacjentów. To się cały czas dzieje. Czytamy codziennie o długach szpitali, o tym, że lekarze są ścigani. To wszystko jest kwestia, która wynika z niewdrożenia wyroku, który wygrał Michał.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WspolnikwKieszkowskaRutkowskaKolasinskiKancelariaPrawnaPaulinaKieszkowskaKnapik">Walczył też o wolność i podmiotowość pacjentów jako prawnik, a później też jako pacjent. Miał takie powiedzenie, że Polska oferuje jedynie równość w niedostępie do leczenia. Chciałabym zaapelować do wszystkich państwa parlamentarzystów, senatorów, aby wprowadzić tę skargę Michała i ten wyrok Trybunału, który miał sygnaturę K 14/03, jako obowiązkową lekturę dla każdego, kto zajmuje się legislacją zdrowotną. Może kiedyś wreszcie ta myśl Michała, który miał również odwagę pozwać Sejm… Przypominam, że był autorem pozwu przeciwko Sejmowi, który wprowadził ustawę 203 nakazującą podwyżkę dla lekarzy, na którą nie było pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#WspolnikwKieszkowskaRutkowskaKolasinskiKancelariaPrawnaPaulinaKieszkowskaKnapik">Był niesamowitym wizjonerem, był człowiekiem o niezwykłym poczuciu humoru, wychował całą grupę ludzi, którzy uważają, że prawo administracyjne jest fajne, choć pan profesor wskazywał tu, że nie jest to może pierwszy instynkt prawnika. Wszyscy jesteśmy beneficjentami jego niesamowitej energii, poczucia humoru i etyki pracy. Polecam ten wyrok jako opus magnum w sferze zdrowotnej. Wszystkie jego osiągnięcia z zakresu tematyki zdrowia cały czas musimy wdrożyć, bo jednak żadna z jego podstawowych myśli, że tak powiem, nie uformowała finalnie naszego systemu ochrony zdrowia. Dziękuję bardzo.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Ostatni głos w dyskusji należy do pani Aleksandry Jakubowskiej.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">Wypowiedź poza mikrofonem</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Aleksander. Tak?</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#AdiunktwKatedrzePrawaiPostepowaniaAdministracyjnegonaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimAleksanderJakubowski">Tak, ale teraz różnie można się identyfikować.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">No, jest tak napisane, że mogłem się pomylić. Przepraszam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AdiunktwKatedrzePrawaiPostepowaniaAdministracyjnegonaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimAleksanderJakubowski">Dziękuję serdecznie za głos.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AdiunktwKatedrzePrawaiPostepowaniaAdministracyjnegonaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimAleksanderJakubowski">Ja miałem przyjemność, a właściwie zaszczyt był seminarzystą pana profesora. Tak jak wspominam, wciąż mam w głowie ten szok, jaki przeżyłem po 4 latach studiów, że oto spotykam profesora, który naprawdę chciał nas posłuchać. Nas, młodych ludzi, traktował jako równych partnerów w dyskusji i naprawdę był ciekawy. Być może robił to po to, żebyśmy nie nabrali tych osobliwych nawyków, o których wspominał pan prof. Mednis.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#AdiunktwKatedrzePrawaiPostepowaniaAdministracyjnegonaWydzialePrawaiAdministracjinaUniwersytecieWarszawskimAleksanderJakubowski">Ale chciałbym też powiedzieć, chciałbym, żeby wybrzmiało, że pan profesor był absolutnie człowiekiem wolności. To przebijało się w tym, co pisał, w tym, czego nauczał, a także w myśleniu o samorządzie terytorialnym. Pan profesor był świadomy tego, że nie zawsze to będzie idylla, że nie zawsze będzie dobrze, ale wychodził z założenia, że żeby dziecko nauczyło się nie dotykać ognia, musi się sparzyć. Wychodził z założenia, że trzeba pozwolić… trzeba dać wolność samorządom. Nawet jeżeli będą popełniały błędy, to na tych błędach się nauczą. Wtedy ludzie uświadomią sobie znaczenie samorządu terytorialnego, bo to jest ich samorząd, bo to oni rządzą, a nie ktoś. Nie ma onych, jesteśmy my. To było naprawdę wielkie i w ten sposób ukształtowało nas wszystkich. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Bardzo dziękujemy.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Jesteśmy po czasie. Czekają członkowie komisji klimatu i komisji samorządu. Powinniśmy byli zacząć posiedzenie o 13.00. Dwie osoby chcą zabrać głos po minucie. Oddam im głos, ale bardzo proszę, żeby to było po minucie.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Pani Ewa Kulesza i pan prof. Jerzy Stępień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PaniEwaKulesza">Ja chciałabym tylko bardzo serdecznie podziękować, powiedzieć, że dla mnie te wspomnienia są wzruszające. Mimo że byliśmy małżeństwem 20 lat i ja praktycznie wszystkie te czasy pamiętam, to i tak za każdym razem dowiaduję się czegoś nowego. Zastanawiam się, jakim cudem – na szczęście, moje szczęście – Michał w tej całej pracy znalazł chwilę, żeby się ze mną ożenić.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">Wesołość na sali</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PaniEwaKulesza">Na poważnie. W tych czasach… To, co teraz dzieje się wokół samorządu… Tym bardziej szkoda, że mojego męża nie ma. Na pewno nie zostawiłby was samych. Dziękuję.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">Oklaski</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Ja chciałbym tylko zasygnalizować pewien punkt następnej dyskusji o Michale Kuleszy – rzecznik praw obywatelskich. Powinniśmy pokazać, czego nie udało nam się zrobić w tym obszarze.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">Tutaj była też mowa o tym – pan o tym mówił, pani też – że Michał otaczał się ludźmi także w swojej pracy. Prawda? Przecież pamiętamy… Niektórzy byli nawet oburzeni, że ciągnął studentów do siebie, do Urzędu Rady Ministrów po to, żeby oni tam merytorycznie pracowali. No i wszędzie spotykam ludzi, którzy są jego entuzjastami. Co tu dużo mówić? W moich czasach prawo administracyjne było najnudniejszą rzeczą na świecie, zresztą sam Michał mówił, że to raczej przypomina regulaminy wojskowe niż prawo w ogóle. Ale dzięki Michałowi na uniwersytecie została stworzona inna atmosfera. Jest bardzo dużo ludzi, którzy pamiętają go właśnie jako entuzjastę, który potrafił tchnąć nowego ducha w prawo administracyjne. To jest bardzo ważne.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#SedziaTrybunaluKonstytucyjnegowStanieSpoczynkuJerzyStepien">I na koniec. Pani Monika Czajka, która tutaj siedzi i która pomaga nam w organizacji tej sesji, jest studentką Michała Kuleszy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Szanowni Państwo, bardzo serdecznie dziękuję wszystkim państwu za wzięcie udziału w tej bardzo poruszającej sesji. Myślę, że to nie tylko wspomnienia i wzruszenie, ale także przypomnienie pewnych wzorców postępowania, teraz już stosunkowo rzadko spotykanych, i pewna nauka dla tych, którzy tu byli, którzy nas słuchali i może jeszcze będą słuchali, jak skutecznie, uczciwie postępować dla dobra państwa. To dobro państwa przewijało się tutaj wielokrotnie, prawie w każdej wypowiedzi, a nie jest to takie częste, nawet w parlamencie.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Dziękuję państwu raz jeszcze.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PrzewodniczacyZygmuntFrankiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">Oklaski</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#komentarz">Koniec posiedzenia o godzinie 13 minut 06</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>