text_structure.xml 418 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie, Protokół 73 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 74 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Ładyka. Listę mówców prowadzi p. Ładyka.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Chudy, Kurowski, Mochniej, Urbański i Franciszek Zieliński.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopu posłom: Szturmowskiemu na 1 dzień, Maksymilianowi Czarneckiemu, Dziduchowi, Faustyniakowi, Mieczysławowi Fijałkowskiemu, Hyli, Łazarskiemu, Mikołajewskiemu, Naderowi, Okuliczowi, Olewińskiemu, Pławskiemu, Stadnickiemu, Stankiewiczwi, Zdzisławowi Strońskiemu, Wojewodzie, Wojciechowskiemu, Ziemniakowi i Zwierzyńskiemu na 2 dni, Wolfowi na 3 dni, Miklaszewskiemu i Willowi na 5 dni, Markowiczowi i Graebemu na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Prosi o udzielenie urlopu na 8 dni z powodu choroby poseł Grzesik. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu usta/wy w sprawie ratyfikacji protokółu dodatkowego, podpisanego w Tallinie dnia 5 lip ca 1929 r., do traktatu handlowego i nawigacyjnego między Polską a Estonią, podpisanego w Tallinie dnia 19 lutego 1927 r. (druk nr 684).</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Nikt głosu nie żąda, odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#IgnacyDaszyński">Punkt 2 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu handlowego i nawigacyjnego między Polską a Łotwą, podpisanego wraz z protokółem końcowym w Rydze dnia 12 lutego 1929 r. (druk nr 685).</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#IgnacyDaszyński">Nikt głosu nie żąda, odsyłam do Korniej i Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#IgnacyDaszyński">Punkt 3 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany niektórych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. Rz. P. Nr, 12 poz. 93) w brzmieniu ustawy z dnia 4 marca 1929 r. (Dz. Ust. Rz. P. 1930 r. Nr. 5 poz. 43) (druk nr 677).</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#IgnacyDaszyński">Odsyłam do Komisji Prawniczej,</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#IgnacyDaszyński">Punkt 4 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie jednorazowego zasiłku dla funkcjonariuszów państwowych, sędziów, prokuratorów, osób wojskowych oraz emerytów, wdów i sierot (druk nr 686).</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#IgnacyDaszyński">Odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 5: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym ma r. 1930/31 (druk nr 700). (Dokończenie dyskusji szczegółowej nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jesteśmy w środku dyskusji. Głos ma p. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AugustUtta">Wysoka Izbo! Budżet i działalność Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zostały już wczoraj przez moich przedmówców poddane wszechstronnemu oświetleniu i dość surowej i majem zdaniem uzasadnionej krytyce, P. Minister, według naszego przekonania, przy układaniu budżetu okazał zbytnią ustępliwość na korzyść innych Ministerstw, a co się tyczy szkolnictwa niemieckiego, to niestety nie znalazł ani jednego grosza na poparcie prywatnego szkolnictwa niemieckiego, które, jak jemu jest wiadome, znajduje się w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Witam przeto z uznaniem pierwszy krok uczyniony przez Komisję Budżetową, który wyraża się w tem, że przyznana została pewna suma na popieranie niemieckiego szkolnictwa powszechnego. Żałuję jednak bardzo, że drugi nasz wniosek bardzo skromny nie uzyskał w komisji większości. Wniosek ten ponawiam i proszę Wysoką Izbę o uchwalenie go na plenum, Pomimo znacznego podwyższenia wydatków w resorcie Ministerstwa faktyczne wydatki na oświatę są o kilka milionów mniejsze, niż w roku ubiegłym. Nie będę powtarzał ogólnej krytyki działalności Ministerstwa, ani wchodził w analizę budżetu, gdyż nie pozwala mi na to czas, jaki mam do dyspozycji, i nie chcę powtarzać uwag tu już poczynionych. Dlatego przejdę odrazu do spraw, które nas szczególnie dotyczą, to jest do scharakteryzowania stosunku Ministerstwa Oświaty do potrzeb kulturalno-oświatowych ludności niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AugustUtta">Stosunek ten od pierwszej chwili powstania Państwa Polskiego nie był przychylny i poprawny. Już w dniu 7 lutego 1919 r. został ogłoszony dekret byłego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego o zniesieniu wydanej w dniu 12 września 1917 r. w porozumieniu z Komisją Przejściową Tymczasowej Rady Stanu ustawy, dotyczącej potrzeb szkolnych mniejszości. Niemieckie gminy szkolne i niemieckie związki szkolne w byłym zaborze rosyjskim zostały rozwiązane. Cały majątek niemieckich gmin szkolnych, składający się z przeszło 560 osad szkolnych, z zabudowaniami, gruntami i inwentarzem szkolnym, wartości około 12 milionów złotych, został uchwałą Rady Ministrów z dnia 3 marca 1919 r. ludności niemieckiej bez żadnego powodu i bez żadnej podstawy prawnej odebrany i przekazany na własność gminom politycznym.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AugustUtta">Aby ten bolesny i bezwzględny cios, który dziś dla szkolnictwa naszego okazał się nawet śmiertelnym, wśród ludności niemieckiej nie wywołał krzyku oburzenia i protestu przed całym światem kulturalnym, Rada Ministrów uchwaliła szkoły niemieckie przejąć na etat państwowy, pozostawić im prawo korzystania z dotychczasowego ich majątku i tam, gdzie życzyć sobie tego będzie większość rodziców, pozostawić w szkole niemiecki język wykładowy.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AugustUtta">Uchwałę tę ludność niemiecka przyjęła z dobrą wiarą, iż naród polski po odzyskaniu wolności i tylu smutnych doświadczeniach z wiekowej niewoli, nie zechce w stosunku do swoich współobywateli narodowości niemieckiej stosować metod, przeciw którym tak głośno protestował tyle lat. Wierzyliśmy w to tembardziej, iż w byłej dzielnicy rosyjskiej pomiędzy społeczeństwem niemieckiem i polskiem panowały naogół poprawne stosunki, a wielu z nas walczyło razem z Polakami pod hasłem: „Za naszą i waszą wolność” o wykładowy język ojczysty we wszystkich szkołach.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AugustUtta">Lecz cóż się stało? Termin składania deklaracyj, przewidziany w uchwale Rady Ministrów, nie został ludności niemieckiej należycie ogłoszony. Dlatego też w wielu miejscowościach dowiedziano się o zarządzeniu tem dopiero po upływie terminu. W innych miejscowościach, gdzie ludność niemiecka przystąpiła do składania deklaracyj za niemieckim językiem wykładowym, grożono jej wywłaszczeniem z posiadłości i wygnaniem do Berlina. W innych wypadkach obietnicami, a nawet podstępem wymuszano od rodziców podpisy, iż zgadzają się na wprowadzenie wykładowego języka polskiego, z utrzymaniem nauki języka niemieckiego, jako przedmiotu. W latach zaś następnych wyrugowano naukę języka niemieckiego, a szkołę połączono z innemi szkołami polskiemi. Jako jeden z wielu jaskrawych przykładów przytoczę tu kolonię Bukowiec w pow. łódzkim. Po złożeniu deklaracyj za wykładowym językiem niemieckim przybył do tej kolonii sekretarz inspektoratu szkolnego, groźbami i podstępem uzyskał kilka podpisów za wprowadzeniem w szkole nauki w dwóch językach, to jest niemieckim i polskim. Na podstawie tego pisma w szkole, liczącej 130 dzieci wyłącznie narodowości niemieckiej, wprowadzony został wykładowy język polski. Od 10 lat ludność Bukowca kołacze do drzwi Ministerstwa i domaga się usunięcia wyrządzonej jej dzieciom krzywdy, lecz bezskutecznie.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AugustUtta">Tam, gdzie ludność stała czujnie na straży swej szkoły, próbowano wyrugować wykładowy język niemiecki drogą nacisku na nauczycielstwo. Tych nauczycieli, którzy wbrew prawu i woli ludności wprowadzali do szkół wykładowy język polski, zwalniano od egzaminów kwalifikacyjnych, przenoszono na lepsze posady i t. p., tych zaś nauczycieli, którzy nie poddali się tym demoralizującym wpływom, usuwano z posad, lub przenoszono do innych szkół. Tu znów przytoczę jeden z wielu przykładów: we wsi Leśnik, pow. tureckiego w szkole niemieckiej pracował niejaki p. Greger. Posiadamy od niego pisemne oświadczenie, iż inspektor szkolny obiecywał mu zwolnienie od wszystkich egzaminów, o ile wprowadzi w szkole wykładowy język polski. Nauczyciel poczynił pewne próby, lecz rodzice dzieci szkolnych oparli się temu z całą bezwzględnością. Wówczas inspektor szkolny zwolnił p. Greger a zupełnie ze służby, a w szkole wprowadził wykładowy język polski, łamiąc przepisy prawne. Rekurs rodziców Ministerstwo uchyliło ze względów formalnych, a mianowicie z powodu rzekomego niedotrzymania terminu. Przy rozpatrzeniu tego powodu okazało się, iż inspektor szkolny przedstawił kuratorium łódzkiemu pokwitowanie opiekuna głównego, na którem to pokwitowaniu była sfałszowana data i podpis opiekuna. Doniesiono o tem prokuratorowi, lecz mimo tak prostej sprawy sprawców fałszerstwa nie wykryto. Ministerstwo zaś wbrew przyrzeczeniu, wydanemu na piśmie, po upływie 2 lat nie dało żadnej merytorycznej odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AugustUtta">Takiemi i podobnemi sposobami odebrano ludności niemieckiej w byłym zaborze rosyjskim przeszło 400 szkół powszechnych, które rząd zobowiązał się uchwałą Rady Ministrów z dnia 3 marca 1919 r. utrzymywać z funduszów państwowych wzamian za zabrany ludności niemieckiej majątek szkolny.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AugustUtta">Wpierw szukano przynajmniej pozoru prawa przy likwidacji szkół niemieckich, lub gdy na próby wyrugowania wykładowego języka niemieckiego ludność reagowała stanowczym protestem, przywracano z powrotem wykładowy język niemiecki. Od chwili zaś objęcia Ministerstwa Oświaty przez p. Świtalskiego, a następnie obecnego Ministra p. Czerwińskiego władze szkolne zupełnie ignorują uchwałę Rady Ministrów z dnia 3 marca 1919 r. Po wsiach, gdzie uświadomienie ludności jest mniejsze, inspektorzy szkolni bez żadnej ceremonii komasują szkoły niemieckie ze szkołami polskiemi, rugują z nich wykładowy język niemiecki, pozostawiając przejściowo dla uspokojenia oburzonej ludności od dwóch do trzech godzin tygodniowo nauki języka niemieckiego, jako przedmiotu. Aby nie być gołosłownym, przytoczę tu znów z ostatniego okresu kilka przykładów: w pow. słupeckim w ten sposób wyrugowany został język niemiecki ze szkół w Wierzchach, gdzie do szkoły uczęszcza 73 dzieci niemieckich, w Gawronach — 44 dzieci niemieckich, a w Oborach, gdzie do szkoły uczęszcza 105 dzieci niemieckich, zamianowano już nauczyciela narodowości polskiej i poczyniono pewne przygotowania, zmierzające również do usunięcia ze szkoły wykładowego języka niemieckiego. Jako podstawę swych zarządzeń inspektor szkolny wskazuje znaną ustawę językową z r. 1924, która — jak wiadomo — obowiązuje tylko w województwach wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AugustUtta">W pow. łódzkim wbrew dwukrotnym protestom ludności niemieckiej połączono szkołę niemiecką w Stanisławowie Nowym i sąsiednią szkołą polską i wyrugowano wykładowy język niemiecki, pozostawiając zaledwie trzy godziny nauki języka niemieckiego, jako przedmiotu. To samo uczyniono w Anielinie, pow. łaskiego. w Mariampolu, pow. łęczyckiego zwolniono tymczasowego nauczyciela narodowości niemieckiej bez żadnej winy z jego strony ze służby, a na jego miejsce zamianowano nauczycielkę-Polkę, która prowadzi naukę wyłącznie w języku polskim i dzieciom ewangelickim nikt nie wykłada religii. Oprócz tego wbrew istniejącemu od założenia szkoły to jest około 100 lat praktykowanemu zwyczajowi zabroniono ludności ewangelickiej zbierania się na nabożeństwa w domu szkolnym. Wszystkie rekursy i protesty w tej sprawie pozostają bez odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#AugustUtta">Nauczycieli narodowości niemieckiej przenosi się do szkół polskich. Od początku b. roku szkolnego rozpoczęto przenoszenie nauczycieli niemieckich z Pomorza i Poznańskiego na Kresy Wschodnie, gdzie daje im się takie warunki pracy, iż większość z nich będzie zmuszona zupełnie wystąpić ze służby. Niemieckie zaś szkoły pozostają bez nauczycieli lub zostają obsadzone przez nauczycieli narodowości polskiej, nie władających dostatecznie językiem niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#AugustUtta">Inspektorzy szkolni nakazują podczas wizytacji nauczycielom, aby naukę historii i geografii, a nawet niejednokrotnie i innych przedmiotów prowadzili bezwzględnie w języku polskim. Tym nauczycielom, którzy dla uniknięcia zatargu z rodzicami domagają się zarządzenia tego na piśmie, wpisuje się do arkusza służbowego niedostateczną ocenę pracy.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#AugustUtta">Rozwój szkolnictwa prywatnego, zarówno powszechnego jak i średniego, utrudnia się na każdym kroku przez nieudzielanie koncesyj, nieuzasadnione odmawianie praw publiczności, odbieranie nauczycielom bez podania motywów praw do nauczania, odmawianie zezwoleń na budowę domów szkolnych i t. p. Dotyczy to szczególnie województw: pomorskiego i poznańskiego. Stosunki na Górnym Śląsku, pomimo Konwencji Genewskiej, nie są również lepsze, lecz nie będę o nich mówił, ponieważ w tej sprawie zabierze głos mój kolega klubowy z tej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#AugustUtta">Jak wynika z powyższego, władze szkolne przeciwstawiają się wyraźnie przepisom Konstytucji i ustaw szkolnych. Ludność niemiecka 10 lat szuka daremnie u Rządu uwzględnienia ich słusznych dążeń, wszystkie próby załatwienia tej sprawy, czynione z naszej strony, nie odnoszą skutku. Sytuacja pogarsza się z każdym dniem. Nie dziwcie się przeto Panowie, jeżeli po tylu smutnych doświadczeniach ludność niemiecka zwątpi zupełnie w dobrą wolę Rządu i zacznie na innem forum szukać obrony swych potrzeb kulturalnych.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#AugustUtta">Chcemy ostatecznie wyjaśnić stosunek Rządu do. szkolnictwa niemieckiego, a tem samem nasz stosunek do Rządu i do budżetu, dlatego pod adresem p. Ministra stawiam następujące pytania:</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#AugustUtta">1) Czy Ministerstwo jest skłonne niezwłocznie przystąpić do ustawowego unormowania szkolnictwa niemieckiego?</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#AugustUtta">2) Czy p. Minister gotów jest wydać zarządzenie, aby stosownie do art. 18 ustawy z dnia 17 lutego 1922 ar. o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół powszechnych, nie wciągano szkół niemieckich do ogólnej sieci szkolnej i aby w skomasowanych bezprawnie szkołach przywrócono z powrotem wykładowy język niemiecki?</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#AugustUtta">3) Czy zarządzenie inspektorów o wprowadzeniu w szkołach niemieckich nauki historii i geografii w języku polskim zostało wydane w porozumieniu z Ministerstwem i czy p. Minister gotów jest zarządzenie to, niezgodne z prawem, cofnąć?</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#AugustUtta">4) Czy p. Minister gotów jest wstrzymać bezpodstawne przenoszenie nauczycieli niemieckich do szkół polskich, a wniesione rekursy przeniesionych rozpatrzeć przychylnie?</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#AugustUtta">5) Czy p. Minister gotów jest wydać zarządzenie, aby zaniechano wszelkich szykan i trudności przy ubieganiu się organizacji kulturalnych i osób prywatnych o koncesje na szkoły prywatne z wykładowym językiem niemieckim lub zezwolenia na budowę domów szkolnych?</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#AugustUtta">Od udzielenia przez p. Ministra wyraźnej odpowiedzi na powyższe pytania uzależniamy nasze ustosunkowanie się do budżetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Pułjan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#RomualdPułjan">Wysoki Sejmie! Pośpiech w pracach budżetowych spowodował, iż w szczególności w dyskusji nad budżetem oświaty nie poruszono wielu zagadnień, dotyczących tego resortu oraz nie poczyniono w preliminarzu zmian dla zadośćuczynienia w pewnej mierze przynajmniej niektórym potrzebom życia.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#RomualdPułjan">W dochodach Ministerstwa brak jest pozycji 7 milionów, wpływającej z podatku przemysłowego na szkolnictwo zawodowe, nie wprowadzono też do budżetu wpływów, otrzymanych z opłat uczniów. Jeżeli Ministerstwo zarządziło pobieranie opłat w szkolnictwie średniem i jeżeli one już od dłuższego czasu były pobierane na pokrycie wydatków rzeczowych, administracyjnych i tylko ze względu na uchwałę Sejmu nie są one uwidocznione w budżecie, to uważam, że należałoby je nieco podnieść, a nadwyżkę powstałą przeznaczyć na stypendia dla zdolnej, a niezamożnej młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#RomualdPułjan">W dziale wydatków suma, przeznaczona na zwrot opłat szkolnych za dzieci funkcjonariuszów państwowych, została zmniejszona, mimo znacznego wzrostu opłat za naukę w szkołach prywatnych. Od r. 1925 wysokość zasiłków pozostaje bez zmian. W dziedzinie nauczania powszechnego stwierdzić należy znaczny wzrost wydatków na uposażenie w związku ze zwiększoną ilością etatów nauczycielskich. Ilość ta jednak, jakkolwiek Ministerstwo przewiduje powiększenie etatów o 4.000, zgodnie z oczekiwanym przypływem znacznej ilości dzieci do szkoły, nie będzie jeszcze wystarczająca, a to z tego powodu, że przez to jeszcze nie zostaną uzupełnione braki, powstałe w latach 1928/1929 i 1929/30.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#RomualdPułjan">Ministerstwo, korzystając z niewielkiego dotychczas przyrostu, względnie ze zmniejszenia się ilości dzieci w wieku szkolnym, w województwach zachodnich i południowych, potrafiło zapewnić całej prawie młodzieży naukę w szkołach. W województwach jednak centralnych około 8% dzieci, a na wschodzie aż 21,9% dzieci pozostało i pozostaje poza szkołą. Ten stan rzeczy musi wywoływać rozgoryczenie ludności i tu pragnę zwrócić uwagę Ministerstwa, że np. w woj. białostockiem, a co gorsza, w pogranicznych powiatach są miejscowości, gdzie młodzież już od kilku lat nie pobiera nauki z powodu braku nauczycieli, mimo istnienia na miejscu względnie odpowiedniego budynku i inwentarza szkolnego, pozostałego z czasów przedwojennych. Wszelkie zabiegi ludności miejscowej u inspektorów pozostają bez skutku, gdyż zapotrzebowania ich na etaty nauczycielskie nie są uwzględniane przez władze wyższe.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#RomualdPułjan">Na tle braku szkół powszechnych prowadzona jest agitacja antypaństwowa, nawet wśród rdzennie polskiej ludności. Brak nauczycieli, a w związku z tem i szkół publicznych coprawda częściowo uzupełnia szkolnictwo prywatne, jednak stanu tego, że np. w woj. białostockiem i wileńskiem uczęszczało w roku ubiegłym do szkół prywatnych 25.140 młodzieży — nie można uznać za dopuszczalny, albowiem niezawsze poziom naukowy, a zwłaszcza kierunek wychowawczy tych zakładów jest zgodny z interesem naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#RomualdPułjan">W związku z realizacją powszechnego nauczania pozostaje zagadnienie budownictwa szkolnego. Po pewnem ożywieniu, jakie niewątpliwie można było zaobserwować w latach poprzednich, następuje w tej dziedzinie zastój, spowodowany ciężką sytuacją ekonomiczną, jaką obecnie przeżywamy. Zakres potrzeb w centrum Państwa i na wschodzie i do tego czasu był znaczny, a wobec spodziewanego w ciągu następnych lat 10 przyrostu dzieci, spotęguje się jeszcze w większym stopniu. Ogólna suma wydatków na ten cel, jak to podaje referent budżetu, wyniesie około 4 miliardów zł.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#RomualdPułjan">P. referent oświadcza, że istnieje opracowany przez Ministerstwo projekt zdobycia potrzebnych na ten cel funduszów w postaci wprowadzenia procentowych dodatków do istniejących podatków w znacznej wysokości, mianowicie do podatku gruntowego od 60 do 165%, do podatku od nieruchomości — od 40 do 110%, do podatku przemysłowego od 8 do 22% i do podatku dochodowego od 8 do 22%. Projekt ten, zdaniem naszem, jest w obecnej chwili i w najbliższej przyszłości niemożliwy do urzeczywistnienia.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#RomualdPułjan">Należy wyrazić ubolewanie, że Ministerstwo, mimo stwierdzenia Ministra, „iż od maja 1926 r. poczęto wyciągać z archiwum projekty ustaw zasadniczych”, a chodzi tu o ustawę o budownictwie szkoliłem z dn. 17 lutego 1922 r., nie potrafiło wystąpić z projektem jej nowelizacji dla obudzenia większego zainteresowania samorządów budownictwem szkolnem i nie wyzyskało bardziej, niż obecne, sprzyjających warunków gospodarczo-finansowych. Naszem zdaniem, aktualnem jest zagadnienie zmniejszenia kosztów budowy i wskutek tego złagodzenia ewentualnych ciężarów podatkowych. Ale trzeba przy tem wyraźnie postawić pytanie, czy lepiej zostawić setki tysięcy, a może nawet około 2 milionów, dzieci bez szkoły, a dla reszty zakładać szkoły wysoko zorganizowane, czy też dać możność każdemu dziecku zdobyć niezbędnego minimum wiedzy, potrzebnej w życiu.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#RomualdPułjan">Ministerstwo, o ile można sądzić z enuncjacji jego kierowników i dotychczasowej praktyki, stoi na doktrynerskiem stanowisku organizowania za wszelką cenę i bez względu na warunki szkół wysoko zorganizowanych. Tymczasem opinia zainteresowanej ludności i twarde prawo życia domagają się czego innego: szkół dla dzieci; niech będą one niżej zorganizowane, byleby były dostępne dla wszystkich, byleby były rzeczywiście powszechne.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#RomualdPułjan">Praktyka innych państw tę tezę potwierdza, np. w Prusach, według danych powojennych z r. 1921, istniało 33.281 szkół, z czego 1-klasowych było 36,5%, 2-k lasowych — 23,1%, 7-klasowych tylko 8,5%, 8-klasowych zaś tylko 4,4%. Że tak jest, dowodzi tego ilość klas, jaką posiadaliśmy w szkołach powszechnych w 1927/8 i 1928/9 r. Otóż, obliczając ilość klas w poszczególnych kuratoriach w tych latach, stwierdzamy, że w niektórych okręgach szkolnych ilość klas wydatnie się zmniejszyła, choć właśnie w tych okręgach szkolnych największy odczuwa się brak szkół. Tak np. w kuratorium poleskiem w r. 1927/28 było klas 2106, a w r. 1928/29 tylko 1792, w wileńskiem — w r. 1927/28 było 2060 klas, a w r. 1928/29, tutaj powiększono, było 2353, następnie w lubelskiem w r. 1927/28 było 5365, a w r. 1928/29–5015.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#RomualdPułjan">Tutaj muszę zainterpelować p. Ministra w związku z oświadczeniem jego poprzednika, a kontynuatorem przecież polityki p. Świtalskiego jest obecnie p. Minister Czerwiński, w takiej sprawie: p. Minister Świtalski oświadczył w dn. 19 grudnia 1928 na Komisji Budżetowej, co następuje: w sprawie komasacji szkół chcę ustalić zasadę oddalenia conajmniej 3 klm. i rozpocząć akcję dostarczania furmanek dla dzieci szkolnych w dnie zimne i słotne. Otóż nie słyszeliśmy nic o tem, żeby oświadczenie to zostało wprowadzone w życie.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#RomualdPułjan">Nie rezygnując więc z ideału, którym niech pozostanie szkoła 7-klasowa, należy przedewszystkiem zakładać jak największą ilość szkół bez względu na to, że to będą szkoły o niższym poziomie organizacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#RomualdPułjan">A teraz druga sprawa — to sławetne normy budowlane dla szkolnictwa powszechnego, wymiary budynków szkolnych mimo znacznego ich obniżenia w r. 1925 słusznie są uważane za „nieszczęsny hamulec” rozbudowy szkolnictwa powszechnego na terenie wsi i mniejszych miast. W okresie katastrofalnego braku budynków szkolnych Ministerstwo stoi uparcie na stanowisku, że szkoły nawet w tych wypadkach, gdy organizacje samorządowe chcą wznieść budynek na szkołę z własnych pieniędzy bez zasiłku lub pożyczki od Państwa, szkoły te winny mieścić się w gmachach, zakrawających na pałace. Słusznie powiada jeden ze znawców naszej biurokracji, „że nieraz po wsiach i gminach obliczono, że gdyby postawić budynek szkolny po swojemu, wypadnie to taniej, niż budynek, na który się otrzyma 50% zasiłku rządowego, ale i z tem budownictwem są trudności: nie wolno go stawiać na placu szkolnym, więc zaczęto oglądać się za innemi placami. Jeżeli kto pobuduje na placu nieszkolnym budynek, który nazwie np. domem ludowym, to może uniknąć przepisów o wy miarach z r. 1922 i 1925. Dom talki może być najęty przez gminę, może być nawet wystawiany z tą myślą, że będzie w nim szkoła. Ale trzeba ten zamiar zakonspirować przed władzami szkolnemi, albo zapewnić sobie ich ciche zezwolenie. Takie znęcanie się nad zdrowym rozsądkiem, takie lekceważenie możliwości gospodarczych trwa od r. 1922”.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#RomualdPułjan">Dogmatem jest w pewnych kołach nauczycielskich, a niestety ostatnio też w Ministerstwie t. zw. jednolitość szkół. Dogmat ten jednak nie może ostać się wobec wymogów i praktyki życia; chodzi wyznawcom tego dogmatu o takie zorganizowanie systemu szkolnego, by każda szkoła o niższym poziomie organizacyjnym była przygotowaniem do wyższej.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#RomualdPułjan">Zasada ta może mieć całkowite zastosowanie wyłącznie do szkół średnich ogólnokształcących, lecz nigdy w tym stopniu do szkół powszechnych. Nauka w szkole powszechnej może tylko ubocznie mieć na celu przygotowanie do szkoły średniej ogólnokształcącej.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#RomualdPułjan">Nie jest prawdą, iż szkoła niejednolita jest przeszkodą do przejścia zdolnej jednostki do szkoły wyższego rządu. W daleko większym stopniu przeszkodą do takiego przejścia i ukończenia szkoły średniej jest bieda, brak środków na pomoce naukowe i otrzymanie w mieście.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#RomualdPułjan">Natomiast nauka w szkole powszechnej, która jest podstawą kultury szerokich mas i na której kończy swoje wykształcenie 92% młodzieży, winna odpowiadać wymogom i potrzebom życia ekonomicznego. Aktualną więc jest oddawna sprawa rewizji programów szkolnych, czemu dał wyraz p. Minister w swym odczycie wileńskim. Lecz mimo stwierdzenia, że nie są one dostosowane do potrzeb naszego życia zbiorowego, nie mamy o zamiarach Ministerstwa, zmierzających do przebudowy programów szkolnych, informacji.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#RomualdPułjan">Reforma byłego Ministra Świtalskiego ograniczyła się tylko do mechanicznej redukcji godzin i materiału naukowego, zwłaszcza w szkole średniej. Ta powierzchowna, bez głębszej myśli zarządzona zmiana, spowodowała tylko zwiększenie pracy nauczycielstwa (naprzykład w szkole średniej o 2 godziny tygodniowo, naturalnie nieopłacane). W ten sposób wprowadzono pośrednio ustawę sanacyjną Nr. 2 Nie zmniejszyło się zaś ilości pracy młodzieży wskutek przedłużenia czasu trwania każdej lekcji to jedno, a następnie z powodu przeniesienia wykładów niektórych przedmiotów na godziny popołudniowe. Reforma ta uniemożliwiła wprowadzenie i ugruntowanie w szkole systemu wychowawczego. Okólniki Ministerstwa w sprawie organizacji pracy wychowawczej pozostały na papierze.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#RomualdPułjan">Społeczeństwo ma prawo domagać się, aby ustrój szkolnictwa i programy szkolne nie były narzucane mu przez urzędników Ministerstwa bez wysłuchania opinii zainteresowanych czynników społecznych. P. Minister wprawdzie zapowiedział powołanie do życia Rady Wychowania Narodowego, lecz wobec niechęci i uprzedzenia czynników rządowych do współpracy ze społeczeństwem, zachodzi obawa, że sprawa ta pójdzie w odwlokę. Z jaką zazdrością czytaliśmy o zwołaniu w kwietniu roku ubiegłego w Czechosłowacji sejmu szkolnego. Zgromadził on najwybitniejsze jednostki z różnych sfer społeczeństwa. Przedstawiciele sfer szkolnych mieli możność zapoznania się z nurtującemi w społeczeństwie prądami i poglądami i wspólnie naradzać się nad systemem wychowania narodowego w tej republice. Ilość szkół zawodowych u nas, mimo wysiłków Państwa i samorządów, jest ciągle niedostateczna. W kraju, gdzie 65% mieszkańców czerpie źródła swego utrzymania z rolnictwa, ilość uczniów w normalnych szkołach rolniczych wynosi zaledwie 2027, do ludowych zaś szkół tego rodzaju uczęszcza tylko 4781 młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#RomualdPułjan">Staje się nieodzowną koniecznością wprowadzenie za przykładem Anglii i innych państw do programu szkół powszechnych; przedmiotów rolniczych. Mimo uchwalenia w roku ubiegłym przez Sejm rezolucji w tej materii, nie słychać, by sprawa tak ważna posunęła się naprzód. Z przykrością też należy stwierdzić, iż w preliminarzu budżetowym znajdujemy pozycję na stypendia akademickie znacznie zmniejszoną w porównaniu z budżetem za rok ubiegły. Co gorsza Ministerstwo nie wykonało uchwały Sejmu w sprawie podwyższenia wysokości stypendiów akademickich. Poruszam tę sprawę między innemi w związku z zarzutem p. Ministra pod adresem młodzieży akademickiej. Zdaniem mojem gorsze wyniki pracy naukowej młodzieży chrześcijańskiej w porównaniu z młodzieżą żydowską są spowodowane cięższe mi warunkami materialnemi, w jakich młodzież chrześcijańska się znajduje.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#RomualdPułjan">Przechodząc do sprawy wychowania młodzieży, nie będę wyliczał znanych już powszechnie faktów, które świadczą o wrogim stosunku niektórych urzędników Ministerstwa i kuratoriów do kościoła i religii, oraz do organizacyj, stojących na gruncie katolickim. Przytoczyliśmy niektóre z tych faktów w interpelacji naszej, złożonej w d. 31 stycznia p. Prezesowi Rady Ministrów. Ale przemówienie wileńskie p. Ministra nasuwa cały szereg uwag, które nie mogą być pozostawione bez odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#RomualdPułjan">P. Minister w przemówieniu wileńskiem oświadczył, że „głównym celem wychowania publicznego powinno być wychowanie dobrych obywateli Państwa”. Wyliczając jednak czynniki, którym może być powierzona praca nad wychowaniem młodego pokolenia Minister Państwa o olbrzymiej przewadze ludności katolickiej, Państwa o wspaniałych tradycjach współpracy z kościołem rzymsko-katolickim, Minister kraju, w którym kościół położył olbrzymie zasługi, pomija to, że za jeden z potężnych i nieusuwalnych czynników powinno się uważać ten kościół. Milczenie p. Ministra, zwłaszcza w zastawieniu z art. 120 Konstytucji budzi uzasadniony niepokój społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Głos: Chadeków, a nie społeczeństwa.)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#RomualdPułjan">Może być, zobaczymy później, jakie będą skutki.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#RomualdPułjan">Z odpowiedzi p. Ministra na interpelację w Komisji Budżetowej wynika, że zajmuje on stanowisko awyznaniowe, a przecież cała nasza przeszłość, nasze dziejowe posłannictwo i psychika narodu jest nierozerwalnie złączona z kościołem katolickim. My uważamy, że tylko religia katolicka może nasz naród sharmonizować wewnętrznie, zaszczepić w nas zgodę i utrwalić poczucie wspólnoty narodowej, P. Minister zarzuca, że lekcje religii w naszych szkołach nie dają dostatecznej kultury religijnej Otóż tutaj należy postawić pytanie: czy w szkołach naszych, zwłaszcza państwowych, są zawsze warunki sprzyjające rozwojowi kultury religijnej w duszach wychowanków, następnie czy wogóle w kraju mamy tę zdrową atmosferę, w której jedynie mogą się wyrabiać szlachetne i mocne charaktery.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#RomualdPułjan">Czyż otoczenie, stosunki polityczne w Państwie naszem nie sprawiają, iż triumfuje bezcharakterny oportunizm, a wierność wobec zasad często staje się przedmiotem kpin lub nawet szykan i prześladowania?</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#RomualdPułjan">P. Minister główną rolę w wychowaniu publicznem przeznacza rządowi. Zgodzilibyśmy się z takiem ujęciem sprawy z pewnem ograniczeniem na rzecz praw rodziny, wynikających z prawa naturalnego, ale pod warunkiem, że kierownicy naszego wychowania narodowego będą wyznawcami zasady: pedagogika państwowa nie może się obyć bez pomocy instytucji moralno-religijnej, a taką jest w Polsce kościół katolicki.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#RomualdPułjan">Nie chcę być źle zrozumianym i zaznaczam, że ujęcie takie nie wyklucza wielkodusznej tolerancji dla mniejszości wyznaniowych. Ale uznania tej prawdy nie możemy oczekiwać od ludzi, którzy nie są szczerymi wyznawcami światopoglądu katolickiego. Nic więc dziwnego, że polityka Ministerstwa wywoływała i wywoływać musi głębokie zaniepokojenie i słuszne protesty olbrzymiej większości społeczeństwa polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Smulikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JulianSmulikowski">Wysoka Izbo! Budżet tegoroczny niewiele daje materiału do wprowadzenia jakichś nowych zagadnień. Zagadnienia te powtarzają się z roku na rok, dlatego byłoby rzeczą bezcelową, gdybym wracał do tych wszystkich momentów, które tu zostały dokładnie poruszone bądź przez sprawozdawcę, bądź przez poszczególnych mówców. Powtarzają się tu i to z roku na rok te same cyfry, które nam grożą przyrostem dzieci, które nam grożą katastrofą szkolną. Nie chcę zatem tych rzeczy powtarzać, ograniczę się tylko do najogólniejszych uwag.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JulianSmulikowski">Chcę stwierdzić, że niestety budżet nasz szwankuje, gdy chodzi o podstawy publicznego wychowania, o szkolnictwo powszechne w najistotniejszych momentach, mianowicie szwankuje w odpowiedniej ilości etatów nauczycielstwa. Przypominam, że 7-klasowe szkoły wskutek ustawy sanacyjnej p. Wł. Grabskiego straciły prawo do osobnego kierownika i że jedną z najbliższych reform powinno było być, ażeby dodać specjalnie dla 7-klasowych szkół około 2.000 etatów, ażeby w szkole takiej był kierownik i 7 nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JulianSmulikowski">Dalej budżet nasz niedomaga w drugiem zagadnieniu, o którem wszyscy mówią, to znaczy w zagadnieniu budownictwa szkolnego. Tu przyłączam się do chóru żądań, ażeby nareszcie Rząd wystąpił z programem, z planem zrealizowania tego najważniejszego zagadnienia, już nie tylko szkolnego, ale i państwowego. Panowie wiecie, że Ministerstwo z taką próbą wystąpiło. Za pewne posunięcie naprzód należy uważać naradę na Zamku, gdzie tę kwestiję omawiano, natomiast słusznie należy domagać się, ażeby Rząd wystąpił z konkretnym planem realizowania tego. Wszystko, co się dzieje w dziedzinie budownictwa jest rzeczą przypadkową. Kwoty, wstawione do preliminarza, są kroplą w morzu. Ja, podobnie jak i inni mówcy, twierdzę, że kwota 20.000.000 zł niewiele przyczyni się do poprawienia tego stanu rzeczy, ale i to, co się stało, stało się przypadkowo. Doskonale przecież wiemy, że zarówno Rząd jak i większość Sejmu, należąca do centrolewu, stanęły na stanowisku — z czego zarzutu im nie robię, — że w danych warunkach należałoby utrzymać kwotę 7.500.000 zł, i gdyby nie odwaga jednego członka centrolewu p. Pawłowskiego, który wyłamał się...</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(P. Czapiński: Panie Kolego, był i drugi wniosek.)</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JulianSmulikowski">O tym drugim wniosku nie słyszałem... który wyłamał się i zaproponował 20.000.000 zł, bylibyśmy mieli w tym budżecie tę samą kwotę, jaką zaproponował Rząd.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JulianSmulikowski">A zatem tylko dzięki przypadkowi w tak poważnej kwestii, jak budownictwo szkół, albo się te kwoty podnosi, albo one opadają. Powiadam, że nawet nie czynię z tego zarzutu tym stronnictwom, bo twierdzę, że tam, gdzie niema konkretnego planu finansowego, obliczonego na zrealizowanie całości zagadnienia, można działać tylko impresjonistycznie, ale nie realnie.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JulianSmulikowski">Nie mogę się zgodzić z postawieniem kwestii przez mego przedmówcę, który apeluje do p. Ministra, ażeby zadowolił się budowaniem szkół, chociażby nisko zorganizowanych Uważam, że szkoły nisko zorganizowane to są pieniądze wyrzucane w błoto. Szkoły nisko zorganizowane nie spełniają swego celu, nie z winy szkoły i nauczyciela, ale z winy poprostu programu nauczania w tych szkołach. Zresztą te rzeczy są znane, nie potrzebuję ich dłużej uzasadniać.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#JulianSmulikowski">Nie mógłbym się również zgodzić na to, aby i w tych nisko zorganizowanych szkołach, o których przedmówca mówił, wprowadzić, jako osobny przedmiot, przedmioty rolnicze.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(P. Pułjan: W wyższych klasach.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#JulianSmulikowski">P. Pułjan reprezentuje, zdaje się, pogląd, który ujawnił się w broszurze byłego premiera, Władysława Grabskiego, pogląd zupełnie mylny. Nie przeczę, że w środowisku wiejskiem w metodzie nauczania należy posługiwać się tematami z otoczenia i to jest metoda najsłuszniejsza w świecie, ale jest szalona różnica, gdy chodzi o stosowanie metody, a gdy chodzi o wtłaczanie w umysły dotąd nie ukształcone, nie wyrobione, już przedmiotów nauczania, jako takich.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, mam bardzo poważną pretensję do p. referenta, że łatwo ulega sugestii, jaką pewne koła rozwijają w ostatnich czasach, gdy chodzi o stosunek szkoły do kościoła, gdy chodzi o stosunek nauczycielstwa do zagadnień szkolnych, gdy chodzi o stosunek ministerstwa do zagadnień, związanych ze stroną wychowawczą szkoły. Nie wiem dlaczego p. przedstawiciel Komisji Budżetowej uległ zaniepokojeniu z powodu relacji prasy, omawiającej konferencję, odbytą w Łowiczu, jak pisze, pod egidą Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, wchodzimy w dziwny okres stosunków, które zapanowały na terenie naszego Państwa. Nacjonalizm i klerykalizm podniosły głowę i przystąpiły do ofenzywy. Z drugiej strony muszę stwierdzić, że umilkły te głosy, które z tem walczyły...</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie to Radziwiłłowi!)</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#JulianSmulikowski">Owszem, ja także mogę powiedzieć to Radziwiłłowi — umilkły te głosy, które z tym wojującym klerykalizmem bój toczyły. Nie słychać już donośnego i dźwięcznego głosu p. Czapińskiego, który rok rocznie przy budżecie nad Ministerstwem Wyznań załamywał ręce i wojował.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(P. Czapiński: Bardzo mi przyjemnie, że Kolega mnie tak żałuje.) Bardzo żałuję. Przypisuję to, proszę Panów, taktyce politycznej, która przemożnie panuje nad zasadami w tej Wysokiej Izbie, a mam wrażenie, że w sejmach niemal całego świata względy taktyczne poprostu zjadają zasady (Głos: Tak jest.) i wczoraj byliśmy świadkami takiego przemówienia p. Czetwertyńskiego...</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#komentarz">(Głos: I Radziwiłła.)</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#JulianSmulikowski">Radziwiłła nie, ponieważ p. Radziwiłł ofensywnie nie występował.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#komentarz">(Głos: Tylko stanął do licytacji.)</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#JulianSmulikowski">Otóż już powiedziałem, moje stanowisko jest takie i nie sympatyzuję ani z przemówieniem ks. Radziwiłła, ani z przemówieniem ks. Czetwertyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#komentarz">(Głos: Sami książęta.)</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#JulianSmulikowski">Te stosunki przejawiają się szczególnie w prasie. Powstała, o ile nie mylę się, katolicka agencja prasowa, i trzeba sine ira et studio stwierdzić, że przysłowie, które powstało o katolickiej agencji prasowej, ma głębokie uzasadnienie. Przysłowie to brzmi: kłamie jak katolicka agencja prasowa.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#komentarz">(Głos: A co robi Pat? Inny głos: Obraził katolicyzm.)</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#JulianSmulikowski">Cały szereg artykułów, które się zjawiają w dziennikach, poprostu rusza zwartą ławą ofensywy na ministerstwo, na nauczycielstwo i organizacje nauczycielskie. Żeby uniknąć wszelkich nieporozumień, mogę stwierdzić imieniem mojego klubu, że nasz klub nie stoi na stanowisku zwalczania jakichkolwiek uczuć religijnych, przeciwnie, stoi na stanowisku, że masy wierzące mają zupełnie prawo do tego, żeby ich uczucia religijne były zaspokojone, ta musimy z całym naciskiem podkreślić i podkreślamy.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#komentarz">(Głos: W teorii.)</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#JulianSmulikowski">I w teorii i w praktyce stoimy na tem stanowisku, ale umiemy doskonale odróżnić uczucia religijne od wojującego klerykalizmu.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#JulianSmulikowski">Uważamy, że wojujący klerykalizm, połączywszy się z nacjonalizmem, rozpoczął walkę już nie tylko ze swoimi przeciwnikami politycznymi, czy z przeciwnikami jego poglądów na oświatę, ale rozpoczął walkę, mojem zdaniem, już bezpośrednio z samą zasadą państwowości.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#komentarz">(Głos: Z czego to Pan wywnioskował?)</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#JulianSmulikowski">Ataki na p. Ministra właśnie idą z tej strony. Ja muszę zgłosić również pretensję do, p. Ministra, ale wprost przeciwną. Mam pretensję do p. Ministra, że nie przeciwdziała i nie tępi tych miazmatów, które nacjonalizm wojujący wprowadza do szkoły i do zasad wychowania.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#JulianSmulikowski">Dotąd obowiązuje szereg podręczników, które wyraźnie wprowadzają politykę nie tylko nacjonalistyczną, ale politykę jednej partii politycznej. Pozwolę sobie Panom przytoczyć tu z pewnego podręcznika, powszechnie używanego w szkołach, zasady, które oddawna istnieją, i którym niestety ministerstwo nie przeciwdziała. Myślę o podręczniku „Polska Współczesna”, którego autorami są: Bujak, Pazdro, Próchnicki i Sobiński. Jest tam np. takie zdanie: „Doświadczenie uczy, że w przedsiębiorstwach państwowych gospodarka jest naogół gorsza i droższa, niż w prywatnych”.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#komentarz">(Głos: P. Krzyżanowski to samo mówi.)</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#JulianSmulikowski">To ma być pogląd...</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#komentarz">(Głos: Czy to nie jest słuszne? P. Piotrowski: To odpowiada ideologii klubu B. B.)</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#JulianSmulikowski">I słusznie mówi p. Piotrowski, że to odpowiada ideologii i prawicy i referenta klubu B. B., p. Krzyżanowskiego.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#JulianSmulikowski">Niemniej stwierdzam, że takie zdanie w podręczniku być nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Czy dlatego, że prawdziwe? P. Z. Piotrowski: Nieprawdziwe! P. St. Stroński: Wszyscy wiedzą, że tak jest, że ta gospodarka jest zawsze droższa. P. Z. Piotrowski: To jest nieprawda. P. St. Stroński: Niech Pan da przykład. Głos na ławach B. B.: Zwalczanie etatyzmu. P. St. Stroński: Oni pisali 10 lat temu, kiedy o etatyzmie nie było mowy.)</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#JulianSmulikowski">P. Stroński mówi, że 10 lat temu. Muszę zaznaczyć, że ten podręcznik, i o to mam pretensję do ministerstwa, jest nowem wydaniem z r. 1929, a omawia także już kwestię majowej rewolucji.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#JulianSmulikowski">A zatem jest to już podręcznik, który musimy nazwać współczesnym.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ale dalsze wydanie.)</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#JulianSmulikowski">Dalsze wydanie, ale poprawione.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(Głos: A co pisze o rewolucji majowej?)</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#JulianSmulikowski">To za daleko by nas zaprowadziło, ale jeżeli Kolega ciekaw, to wolę odczytać to, co nas będzie bliżej interesowało niż rewolucja majowa, bo pod tym względem może nie zgodzilibyśmy się.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#JulianSmulikowski">W drugim ustępie, który ma osobne tytuliki: „Lewica obala rządy”, „prawica je podtrzymuje” — czy to jest prawdą Panie Kolego Stroński? Otóż uczniowie gimnazjalni z takiemi wiadomościami wychodzą ze szkoły. Jak to brzmi? Pan Marszałek i Panowie pozwolą, że odczytam.</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Na całym świecie jest tak, że lewica jest rewolucyjna.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanDąbski">Proszę Panów Posłów nie prowadzić rozmów,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JulianSmulikowski">Twierdzę, że to nie zgadza się z istotnym dzisiejszym stanem rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JulianSmulikowski">„Jest rzeczą uwagi godną, że dotychczasowe zmiany rządów, nie wyłączając przewrotu majowego, wywoływały przeważnie stronnictwa lewicowe, a nowe rządy znajdowały potem poparcie w prawicy. Przyczyną tego była z jednej strony większa skłonność lewicy do roli opozycji, a z drugiej strony — proszę, słuchajcie Panowie, z lewicy — to, że w naturze rządu leży szukanie oparcia w warstwach i stronnictwach, reprezentujących siłę gospodarczą i umysłową, bo bez podatków i bez wykształconych ludzi nikt nie potrafi rządzić wielkiem państwem”. A zatem słusznie, Panie Ministrze, lewica może mieć pretensje, że uczniowie w szkole średniej uczą się, że na lewicy niema wykształconych ludzi,</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(P Piotrowski: Oświecony absolutyzm.)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#JulianSmulikowski">co nie jest zgodne z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#JulianSmulikowski">Takich przykładów, jak ten jeden, mógłbym zacytować wiele, mógłbym je z wielu podręczników wyłuskać i wykazać, że jednak tutaj nie nastąpiła w całem tego słowa znaczeniu sanacja, gdy chodzi o wychowanie państwowe.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#JulianSmulikowski">Bo p. Minister był atakowany właśnie z tego tytułu, że w swoim odczycie zaakcentował konieczność i wychowanie państwowego i jego linię.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, p. Ministra zaatakował p. poseł Czetwertyński, muszę stwierdzić, w sposób dotąd w żadnym wypadku w Sejmie polskim niepraktykowany.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#JulianSmulikowski">P. poseł Czetwertyński urządził atak na osobiste przekonania p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To jest świństwo z pod najciemniejszej gwiazdy, ordynarne świństwo, Głos na ławach B. B.: Skandal.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanDąbski">Przywołuję p. Polakiewicza do porządku.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To jest ordynarne świństwo i chamstwo. P. Z. Piotrowski: Dlaczego Pan tego nie powiedział, gdy mówił p. Radziwiłł? P. Polakiewicz: Ale on nie atakował. P. Z. Piotrowski: Myśl była ta sama. Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JulianSmulikowski">Pozostawiam wszystkim kulturalnym ludziom ocenę samego faktu wkraczania w dziedzinę osobistych wierzeń religijnych jednostki. Sądzę, że ta dziedzina jest tak subtelna, że nikomu obcemu w nią z brutalnością — nie chcę powiedzieć słonia, chociaż to się nadaje do tego określenia — wkraczać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JulianSmulikowski">Ale ta rzecz koliduje jeszcze z drugą zasadą, mianowicie koliduje z zasadą konstytucyjną wolności sumienia. Z tego wynikałoby, że nasze zasady są tylko pustym dźwiękiem na eksport, dźwiękiem bez istotnego znaczenia. Ale taktyka, którą rozpoczął p. Czetwertyński, zmierza do czegoś jeszcze ważniejszego, mianowicie zdąża on do tego, aby zasadniczo ustalić precedens, że urzędu państwowego w szczególności urzędu ministra nie może sprawować nikt innych, tylko ten, kto jest przynależny do wyznania katolickiego.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A Zdziechowski? Przecież był prawosławnym. Protesty na prawicy. P. Rybarski: Udowodnij Pan to! Głos: Nie wolno zatruwać duszy narodu polskiego. Głosy na prawicy: Udowodnij Pan to! P. Polakiewicz: A dr. Adam? Głos na prawicy: Czy on był Ministrem Oświaty? P. Polakiewicz: To wszystko jedno. Ciemnogród! Faryzeusze! P. Z. Piotrowski: Ależ Wy jesteście w tym punkcie przyjaciółmi endeków. P. Polakiewicz: Jeżeli Pan to twierdzi, to Pan ma fijoła w głowie, P. Z. Piotrowski: To jest kłótnia w rodzinie, Papież i ich błogosławił i Panów błogosławił. Wrzawa.).</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JulianSmulikowski">Pozwolę sobie podkreślić, że p. posłowi Czetwertyńskiemu chodziło o stworzenie precedensu sprzecznego z zasadami Konstytucji, sprzecznego z wielowiekową tradycją Narodu Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JulianSmulikowski">Przeciw tego rodzaju postępowaniu, przeciw temu niesłychanemu atakowi, kolidującemu już z interesem Państwa, kolidującemu z najładniejszą tradycją Narodu Polskiego, z głębi sumienia protestujemy.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. i trakcji P. P. S. P. Z. Piotrowski: Papież się pogniewa na Was. Oni mają biskupów a wy Papieża, tak przecież pisaliście w czasie wyborów.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Balicka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#GabrielaBalicka">Wysoki Sejmie! W dziedzinie wychowania publicznego atmosfera spokoju jest koniecznym warunkiem, by mogło się ono normalnie rozwijać i dać pomyślne rezultaty. Niestety, w naszem życiu dzieje się inaczej, bo w ostatnich trzech latach zapanowała atmosfera niepokoju na całej linii.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#GabrielaBalicka">Administracja szkolna została podporządkowana władzom politycznym i stronnictwu rządzącemu; pracownicy żyją bez pewności jutra, mimo odpowiednich kwalifikacji, w pełni sił, przenoszeni zostają na emeryturę, obciążeni li tylko winą przynależności do innego, niż rządowe, ugrupowania. Nauczyciele jakże często jedynie ze względów politycznych pozbawiani zostają warunków pracy i przenoszeni z placówki, na której działalność ich była owocna? Wielu zgóry już dziś straciło nadzieję, żeby ten system uległ zmianie, gdy. p. Minister, w odpowiedzi na memoriał przedstawicieli szkół wyższych i średnich odpowiedział, że przenoszenia w dalszym ciągu będą.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#GabrielaBalicka">Ciągłe zmiany programów i zapowiedzi zmian dalszych uniemożliwiają stałość kierunku. Prace szkolne cierpią na tem. Praca wychowawcza w ostatnich czasach wobec postawienia nowych postulatów wychowawczych, jak wprowadzenie oświetleń politycznych do zjawisk bieżącego życia, jak postawienie ideału wychowania „państwowca” bez bliższego określenia, jak to należy rozumieć, budzi poważne obawy, czy zamiast wychowania „obywatela”, nie zacznie się wychowywać „rządowca”. W dziedzinie oświaty pozaszkolnej ujawniają się tendencje, dążące do zerwania z naszą tradycją narodową i kulturą chrześcijańską, jak np. wystąpienia urzędników Ministerstwa na konferencji w Łowiczu.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#GabrielaBalicka">Szkolnictwo prywatne, które należałoby otoczyć delikatną opieką, musi walczyć o możność zachowania swojego indywidualnego typu, zagrożone w każdej chwili, by go nie spotkała niezasłużona kara przeniesienia do niższej kategorii uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#GabrielaBalicka">Wymienione wyżej braki i bolączki są niczem wobec zagadnienia szkolnictwa kresowego. Tutaj mamy już do czynienia ze stanem katastrofy, nie tylko szkolnej, ale narodowej.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#GabrielaBalicka">W Małopolsce Wschodniej, gdzie nie wzmacnia się żywiołu polskiego, ale osłabia, gdyż ludność rozprószona niema szkoły polskiej, popiera się natomiast tendencje odśrodkowe mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(P. Wojtowicz: To są kłamstwa endeckie, szerzone tendencyjnie, aby z tego robić atut polityczny!)</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#GabrielaBalicka">Doszło do tego, że społeczeństwo samo dla obrony swojej polskości musi zakładać kolon je wakacyjne, które opiekują się w Państwie Polskiem polskiem dzieckiem, wbrew tendencjom Rządu, który nie reaguje na rutenizowanie swoich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#GabrielaBalicka">Mówi się o krzywdach mniejszości narodowych, tymczasem szkoły polskie borykają się z trudnościami, a np. gimnazjum prywatne białoruskie w Nowogródku przy 130 uczniach otrzymało 7 etatów nauczycielskich państwowych. Podobnie poparcie otrzymały ukraińskie gimnazja prywatne na Wołyniu.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#GabrielaBalicka">Kurator Pytlakowski we Lwowie zamiast starać się o podnoszenie szkolnictwa i zaspakajanie potrzeb kulturalnych ludności polskiej prowadzi walkę z organizacjami nauczycielskiemi, które stoją na gruncie chrześcijańsko - narodowym.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#GabrielaBalicka">Na Wołyń sprowadza się masami nauczycieli Ukraińców z Małopolski, którzy prowadzą agitację separatystyczną. Każda reakcja społeczeństwa polskiego uważana jest za brak praworządności, jak za czasów carskich kryją się z nią obywatele w wolnej Rzeczypospolitej Polskiej!</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#GabrielaBalicka">To nie jest frazes, gdy powiem, że polskość naszych Kresów jest poważnie zagrożona i że szkolnictwo kresowe i cały system uprawiany przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ponosi tu główną winę.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#GabrielaBalicka">Mówi p. Minister o wychowaniu dobrego „państwowca”. Jakiego — należy zapytać? Czy takiego, którego na Wołyniu nauczy nauczyciel Ukrainiec, ażeby wyrzekał się swojej polskości na wschodzie i ziemię tę uważał za terytorium, którego wyrzec się też może?</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanDąbski">Proszę Panów o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#GabrielaBalicka">Czy takiego, który w Małopolsce Wschodniej, pozbawiony szkoły polskiej zapomina mówić po polsku, a czasem pacierza nawet nie umie w ojczystym języku, bo do kościoła daleko, a niski stan kultury nie zapewnia dziecku dostatecznej pod tym względem opieki rodzicielskiej? I to wszystko dzieje się na Kresach, tam, gdzie granicę najpewniejszą stanowi stopień świadomości i poziom, kultury narodowej, gdzie dla stworzenia tej moralnej i nie do zwyciężenia granicy należałoby posyłać najlepsze siły nauczycielskie; takiego nauczyciela, któryby rozumiał i tradycje narodowe i czuł, jakie są narodowe potrzeby Państwa na daleką metę i aspiracje narodu do chwały i wielkości.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#GabrielaBalicka">Ale chociaż zastraszone społeczeństwo kresowe słabnie na duchu, rozumie jednak, że przeznaczone jest na to, by broniło polskości na Kresach i coraz częściej upomina się o swoje święte prawa. Rozumie, że musi być jakoby te słupy graniczne mocno wbite, które będą fundamentem i obroną tej ziemi ojczystej.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#GabrielaBalicka">Panie Ministrze, społeczeństwo rozumie, że musi dobyć z siebie całą energię. Panie Ministrze, nadszedł wielki czas, żeby Ministerstwo zrozumiało także swoje pod tym względem obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i w centrum-)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Jaworska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MariaJaworska">Wysoka Izbo! Miałam zamiar mówić o kwestiach, łączących się ściśle z budżetem, mianowicie o oświacie pozaszkolnej i szkolnictwie średniem, jednak wczorajsze przemówienie, p. Czetwertyńskiego tak, jak oburzyło większość tej Izby, tak do głębi oburzyło i mnie. W części słuszną odprawę p. Czetwertyńskiemu dał p. Smulikowski, uważam jednakże, że z naszej strony, jak i ze strony tych wszystkich ludzi, których sposób bycia nie jest inny poza murami Sejmu, a inny w Sejmie, że dla tych wszystkich ludzi obowiązkiem jest jak najpoważniej zaprotestować przeciw wprowadzaniu takich metod, jakie wprowadził do Sejmu p. Czetwertyński.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#MariaJaworska">Dwa lata pobytu w Sejmie przyzwyczaiły mnie do różnych smutnych rzeczy, przyznaję się jednak, że nie przypuszczałam w najgorszych nawet przewidywaniach, że będę świadkiem, że będę uczestniczką takiego przeżycia, jakiego byłam wczoraj. Bo to nie tylko wejście do duszy ludzkiej, jak mówił poseł Smulikowski i gospodarowanie w niej, nie tylko wejście do najtajniejszego zakątka, który — zgadzam się w tem z p. Czetwertyńskim — jest najgłębszą, najpoważniejszą stroną życia ludzkiego, ale to jest wejście do tej duszy z butami i wprowadzenie do tej duszy tłumu, nie tylko tego tłumu, który jest w Sejmie, o ile chodzi o ilość ludzi, ale tłumu z ulicy, bo dziś z pewnością dzienniki powtarzają to, co p. Czetwertyński wczoraj powiedział, i dziś ulica wchodzi do duszy człowieka i gospodaruje w tym zakątku, który powinien być święty.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Pająk: To Panowie daliście pierwsi przykład wchodzenia do najtajniejszych zakątków duszy ludzkiej, to Wyście pierwsi wprowadzili tę metodę w Sejmie. Wrzawa. Różne okrzyki. Głos na prawicy. Na komisji Minister także wchodził do duszy!)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#MariaJaworska">Bardzo dyskretnie mówił p. Minister na Komisji Budżetowej i bardzo głęboko... Może najgorszą rzeczą jest to, że dzieje się to wszystko właśnie w imię religii i w imię Chrystusa.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przecież to są pasożyty religii. P. Rybarski: Czy Pani to mówi w imieniu Bloku Bezpartyjnego?)</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#MariaJaworska">Zaryzykowałabym twierdzenie, że to, co w tej chwili mówię, te wyrazy oburzenia na przemówienie p. Czetwertyńskiego, mówię w imieniu całego Bloku.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Głos: Ludność Cieszyna protestancka będzie Wam wdzięczna. Hańba i wstyd!)</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#MariaJaworska">Jeszcze jedna rzecz: mówił to ten człowiek, który przedtem w kilku zdaniach bardzo nastrojowo mówił o ochronie młodzieży przed złemi nastrojami, które w społeczeństwie panują. Dalej mówił o konieczności zachowania powagi, prestige'u najwyższych czynników w Państwie, ale nie rozumiał, że takiem przemówieniem on podważa prestige nie tylko władzy państwowej, ale najwyższej władzy wychowawczej dla młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(Głos: Wyście ją najbardziej podważyli)</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#MariaJaworska">Boć Minister jest tym wychowawcą wychowawców i jego prestige Wy podważacie.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Czy Wasz system trzeba tylko chwalić?)</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#MariaJaworska">Jeszcze jedna rzecz, Panie Pośle...</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Ciągła wrzawa i różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#MariaJaworska">Ja nie przeszkadzałam Panu, Panie Pośle, proszę więc i mnie nie przeszkadzać. Mianowicie jestem przekonana, że p. Czetwertyński, ks. Czetwertyński...</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(Różne okrzyki. Głos: A armaty, wymierzone przeciwko Prezydentowi, to jest wychowawcze?)</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#MariaJaworska">nie potraktowałby tak żadnego człowieka po za murami tego Sejmu...</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#MariaJaworska">... ale w Sejmie z p. Czerwińskim postępuje tak dlatego, że jest Ministrem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#MariaJaworska">A dalej. P. Czetwertyński pochodzi z tego stronnictwa, w którem dr. Ernest Adam, jeden z twórców T. S. Z., jeden z tych, który ma zasługi ogromne około stworzenia i ożywienia niegdyś bardzo poważnej pracy oświatowej na naszym terenie, był protestantem.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#komentarz">(P. Rybarski: O p. dr. Adamie wygłaszaliście, że kradł pieniądze. Głos na ławach KI. Nar.: Nie on jeden, u nas są protestanci.)</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#MariaJaworska">Przechodzę teraz do samego zagadnienia. Zgadzam się z p. Czetwertyńskim, że życie religijne jest najpoważniejszem zagadnieniem. Zgadzam się z p. Balicką, że to są te nieprzemijające wartości wychowawcze. Zgodziłabym się i z p. Czetwertyńskim i z innymi, że życie religijne naszego społeczeństwa i młodzieży pozostawia wiele do życzenia, tylko mam wrażenie, że Panowie atakujący nie zorientowali się całkowicie, w kogo te ataki godzą. Za życie religijne szkoły odpowiada przedewszystkiem duchowieństwo. I ksiądz prefekt, który odpowiada swojemu zadaniu pod względem intelektualnym, charakteru i zdolności pedagogicznych, jest twórcą życia religijnego i temu nikt nie potrafi przeszkodzić</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#MariaJaworska">w postawieniu i pogłębianiu lekcji religii. Otóż jeżeli Panowie jesteście zaniepokojeni tem, co się dzieje w szkole, to składacie przez to votum nieufności duchowieństwu.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#MariaJaworska">Przechodzę teraz do drugiego co do wagi zagadnienia, poruszanego tutaj przez p. prof. Kalinowskiego, a na Komisji Budżetowej ujętego może najgłębiej przez p. Balicką. P. Balicka tak postawiła, o ile pamiętani, sprawę. Mówiąc o tych najtrwalszych nieprzemijających wartościach wychowawczych, zarzuciła właśnie p. Ministrowi, że on wydobywa przemijające wartości, natomiast przeciwstawiła im nieprzemijające wartości. O ideałach religijnych już mówiliśmy. Tu przypuszczam, że Pani Posłanka myślała jeszcze o ideałach ludzkości i narodu. I zgodzilibyśmy się wszyscy, że w tem zestawieniu te ideały, mające za tło ludzkość i naród, są głębokie, są bardziej nieprzemijające niż państwo tylko. Zdaje mi się jednak, że p. Balicka się ze mną zgodzi, że kazać młodzieży żyć tylko ideałami ludzkości, to jest niebezpieczna rzecz. To są za odległe ideały</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#MariaJaworska">i wydaje mi się, że zgodzi się p. Balicka ze mną, że poprzez naród trzeba iść do ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#MariaJaworska">I co do tego niema między nami nieporozumienia.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#MariaJaworska">A teraz dalej. Mnie się zdaje, że wszyscy bardzo dobrze pamiętamy, jak to mogliśmy służyć tym największym naszym ideałom za czasów niewoli, kiedyśmy państwa nie mieli, kiedy Polskę nazywano Mesjaszem narodów. Jesteśmy dumni z tego, ale mam wrażenie, że żaden Polak z naszej Izby nie pragnąłby, abyśmy znowu znaleźli się w tej sytuacji, abyśmy po raz drugi byli Mesjaszem narodów. I Chrystus tylko raz dał się ukrzyżować.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#MariaJaworska">Niewola nas nauczyła, że najwyższe ideały ludzkości można realizować tylko w granicach państwa, a więc musimy dziś w sentymencie, w miłości największej, w radości z odzyskania Państwa, tę młodzież wychowywać i tak my państwowe wychowanie rozumiemy.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#MariaJaworska">Ta strona Izby przedewszystkiem</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Wskazując na prawicę.)</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#MariaJaworska">zarażona tą chorobą, niestety, i ta strona Izby,</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Wskazując na lewicę.)</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#MariaJaworska">zaczyna uciekać coraz bardziej od tego samego terminu; państwo, jakbyście się bali tego słowa tak, iż w człowieku budzić się zaczyna nieraz podejrzenie, iż się z tego państwa nie cieszycie.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Czego dziś nie podciąga się pod państwowość?)</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#MariaJaworska">I oto dochodzę do końca. Kto się nie cieszy z odzyskania Państwa, kto nie przeżył duchowo tego odzyskania Państwa, ten nie może mówić o wychowaniu młodzieży, bo jest zatruwaczem duszy.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#MariaJaworska">Jeszcze ostatnie zdanie. Kiedyś w dziecinnych latach, bardzo odemnie odległych, zachwycałam się książką, którą przypuszczam, większość Izby również się zachwycała — „Sercem” Amicisa.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#komentarz">(P. Piotrowski: Teraz jest Kaden Bandrowski.)</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#MariaJaworska">I marzyłam, ażeby kiedyś polska literatura wydała takie dzieło i ażeby w Polsce była taka rzeczywistość, ażeby w Polsce chłopcu czy dziewczynie można było codziennie wykazywać tę wielkość Państwa i uczyć czcić Państwo w każdym jego symbolu. Marzyłam cudnie, srodze mnie zbudzono. Zamiast czci dla Państwa w każdym przejawie, w każdem ujęciu, w każdym reprezentancie byliśmy świadkami poniewierania reprezentantem Państwa najbliższego młodzieży. Tego przeżycia nie zapomnę nigdy sprawcom jego i mam wrażenie, że wszyscy, którzy są w głębi duszy tymi, którzy walczyli o tę niepodległą ojczyznę — również tego przeżycia p. Czetwertyńskiemu nie zapomną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Zerbe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Pan Prezes Rady Ministrów w swojej mowie programowej z 10 stycznia poruszył sprawę t. zw. mniejszości narodowych i powiedział; „Stanowisko moje w sprawie mniejszości narodowych jest Panom znane. Lojalni obywatele bez różnicy wyznania i narodowości powinni mieć zapewnione wszelkie prawa, wynikające z Konstytucji. Obecnie t. zw. sprawa mniejszości niegdyś sztucznie zaogniona straciła dużo ze swej ostrości, a życie coraz więcej przynosi potwierdzenia zgodnej współpracy wszystkich obywateli”.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#EmilZerbe">Pan Minister Oświaty zaś ze swojej strony traktuje oświadczenie p. Prezesa Rady Ministrów jako wiążące dla siebie i za wystarczające. Jego liberalne zwroty przy poruszaniu tego zagadnienia w Komisji Budżetowej nie rozszerzyły ujęcia tej sprawy przez p. Premiera. Co do tego ujęcia problemu pierwszorzędnego oświadczam w imieniu niemieckich socjalistów co następuje:</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#EmilZerbe">Stanowisko Rządu p. Bartla w sprawie mniejszości narodowych nie zadowala nas i to nie tylko pod względem zasadniczym, lecz i z tęgo punktu widzenia, że nie widzimy w osobie p. Bartla rękojmi dla sumiennego realizowania wypowiedzianego stanowiska i jako dowód przytaczamy jego dotychczasową działalność w rządach Polski.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#EmilZerbe">Konstytucja, na którą się p. Premier powoływał, w art. 109 mówi: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swojej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych. Osobne ustawy państwowe zabezpieczą mniejszościom w Państwie Polskiem pełny i swobodny rozwój właściwości narodowościowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszościowych o charakterze publicznoprawnym, w obrębie związków samorządu powszechnego”. Na urzeczywistnienie tych przepisów konstytucyjnych, które według oświadczenia p. Premiera, jako prawo, wynikające z Konstytucji, powinno być zapewnione obywatelom t. zw. mniejszości narodowych, czekamy już od czasu uchwalenia obowiązującej Konstytucji, od roku 1921. Nieustanne domagania się przedstawicieli mniejszości narodowych, by wprowadzono te konstytucyjne prawa, dotychczas nie zostały uwieńczone powodzeniem. Zawsze taksamo, jak dziś, rządy Państwa Polskiego pozbywały się swego obowiązku konstytucyjnego oświadczeniami mniej więcej w tym sensie, jak p. Prezes Rady Ministrów i Minister Oświaty uczynili to w obecnej chwili. My ze swej strony nie przestaniemy się domagać nadal przy każdej sposobności urzeczywistnienia praw zagwarantowanych nam przez cały naród Państwa Polskiego w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#EmilZerbe">Wysuwam ponownie na podstawie art. 109 Konstytucji kilka zasadniczych postulatów, wyłuszczonych przezemnie już szczegółowo w przemówieniu do budżetu Ministerstwa Oświaty 7 lutego 1929 r. Są to tezy dla rozwiązania narodowościowej sprawy niemieckiej w Polsce. Zasady te są:</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#EmilZerbe">1) zupełne i rzeczywiste równouprawnienie narodowej mniejszości niemieckiej we wszelkich dziedzinach prawa publicznego i w życiu codziennem:</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#EmilZerbe">2) jednakowe z innymi obywatelami Państwa traktowanie obywateli, należących do narodowej mniejszości niemieckiej przy wszelkich zarządzeniach w dziedzinach państwowo - administracyjnych, gospodarczej i społecznej; prawo do pracy;</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#EmilZerbe">3) prawo używania języka niemieckiego w instytucjach prawa publicznego, jak w administracji, w sądownictwie i t. p. w tych miejscowościach, gdzie mniejszość niemiecka stanowi znaczniejsze skupienia;</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#EmilZerbe">4) zapewnienie mniejszości niemieckiej rozwoju swej kultury i swego szkolnictwa i używania języka;</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#EmilZerbe">5) przeprowadzenie samorządnej na demokratycznych podstawach opartej organizacji narodowo-kulturalnej o charakterze publiczno - prawnym dla całokształtu życia mniejszości niemieckiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Wprowadzenia tych zasad w życiu państwowem będziemy się coraz więcej domagali i tem mocniej, im więcej zmuszeni jesteśmy obserwować i na własnej skórze odczuwać systematyczne gwałcenie ogólnoludzkich i konstytucyjnie zagwarantowanych praw swobodnego rozwoju naszego życia kulturalnego. Prawie codziennie musimy walczyć z praktykami i szykanami władz szkolnych. O każdą szkołę, o każdy oddział szkolny, o każdego nauczyciela osobno, o ojczysty język nauczania, o prawo samookreślenia rodziców, nawet o każdą godzinę wykładania języka niemieckiego dla dzieci niemieckich w szkołach z polskim językiem nauczania.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#komentarz">(Głos: A dzieci polskie w Niemczech?)</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#EmilZerbe">Ja jestem za, musimy stoczyć walkę z nieżyczliwie, a nawet wrogo do nas ustosunkowaną administracją szkolną, tym lojalnym obywatelem, o którym p. Premier Bartel mówił, i mnie obchodzi tylko to, co się tworzy tymczasowo w Polsce. Co do mego stanowiska, do spraw innych narodowości, zamieszkałych w innych państwach, to pod tym względem oświadczyłem się już przy innych sposobnościach. Tylko czasami udaje się nam coś wywalczyć. Praktyka władz szkolnych, o której mówiłem obszernie w debatach budżetowych dawniejszych i dziś nie ustała, a doprowadziła do tego, że ongiś kwitnące powszechne szkolnictwo niemieckie jest dziś całkowicie podważone w fundamentach, bo już nie spełnia tych funkcji, które każdy naród nowoczesny uznaje za niezbędne dla rozwoju swojej kultury. W rozwiązaniu sprawy mniejszości narodowych, która była i jest dla Polski sprawą państwowej wagi, widzimy najlepszą rękojmię zgodnego współżycia ludności niemieckiej i polskiej. Pan Prezes Rady Ministrów twierdzi, że życie coraz więcej przynosi potwierdzenia zgodnej współpracy wszystkich obywateli, ale to zjawisko zachodzi tylko wśród klasy pracującej, bo tu obywatele różnych narodów przyznają sobie wzajemnie, w ramach możliwości praktycznej, prawo do zaspakajania swoich żywotnych potrzeb. Za taką współpracą myśmy się zawsze z całą energią wstawiali.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#EmilZerbe">Każde nawoływanie do współpracy nawet z przyrzeczeniem różnych korzyści, lecz za cenę pozbycia się swojej narodowości, zawsze odrzucimy.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#EmilZerbe">Obecny p. Minister Oświaty mógł jako wiceminister być ostrożnym w wypowiedzeniu się w sprawie mniejszości narodowych, lecz teraz oczekujemy od niego, jako od odpowiedzialnego Ministra zajęcia stanowiska zasadniczego z wysunięciem praktycznego programu, a tu chodzi nie tylko o sprawę t. zw. mniejszości narodowych, lecz i o sprawę całego Państwa Polskiego i narodów, mieszkających w tem Państwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kozłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PKozłowski">Wysoka Izbo! Do zagadnień oświatowych ogólnej natury zabielałem głos na komisji i tutaj o nich mówić nie będę. Chcę tylko poruszyć jedno zagadnienie szczegółowo, mianowicie zagadnienie wychowania fizycznego.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PKozłowski">Wysoka Izbo! Pamiętamy wszyscy z naszej młodości, jak wychowanie fizyczne było zaniedbane, pamiętamy jeszcze wszyscy jak niewinna gra w palanta albo jakikolwiek bądź sport był czemś ukrytem, czemś co się przerywało, gdy przychodził nauczyciel. Te czasy dawno minęły. Te czasy dziś należą już do przeszłości. Wychowanie fizyczne i sport w wychowaniu człowieka są jednym z niesłychanie ważnych czynników w wychowaniu nie tylko fizycznem, ale także moralnem młodzieży, jest dziś traktowane jako ten czynnik, który kształtuje charakter człowieka. Ta sprawa jest więc dziś już poniekąd psychicznie rozwiązana i rozstrzygnięta.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PKozłowski">Rozpoczęliśmy i my bardzo intensywną pracę nad wychowaniem fizycznem młodzieży i stwierdzić trzeba, że jest to jeden z działów Ministerstwa, który rozwija się może najlepiej. Oczywiście można temu wychowaniu fizycznemu jeszcze dziś niejedno zarzucić, przedewszystkiem brak mu jeszcze tradycji, brak mu należytego pogłębienia, jeszcze nie weszło tak głęboko w społeczeństwo jak wejść powinno, jeszcze najszersze masy społeczne nie są w wychowanie fizyczne wciągnięte, niemniej tendencja wychowania fizycznego na tem polu nie pozostawia najmniejszej wątpliwości. To wychowanie idzie właśnie w głąb społeczeństwa, organizując najszersze masy obywateli, idąc nie tylko do miasta, ale przedewszystkiem na wieś.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PKozłowski">O tem najlepiej świadczy budżet wychowania fizycznego. 77,1% całego budżetu to budżet przeznaczony na wyszkolenie i proszę Panów, przedewszystkiem idzie to na instruktorów, których w r. b. przewiduje się 1.163 mężczyzn, oraz 107 kobiet. Takie jest przeznaczenie olbrzymiej większości całego funduszu. Instruktorzy mają kształcić pół miliona młodzieży, dziś w organizację P. W. ujętą, tę olbrzymią masę, i jak Panowie widzicie, nie jest przesadna ilość instruktorów. Trzeba stwierdzić, że znaczna część tych instruktorów są to instruktorzy bezpłatni, ideowi. Wielu z nich dostaje tylko bardzo nieznaczny dodatek, pobory natomiast płatnych, o których mówiłem, wynoszą zaledwie 300 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PKozłowski">Jak Panowie widzicie, olbrzymia większość tego budżetu, to budżet wyszkolenia. I tu przedewszystkiem lewa część Izby musi tej pozycji przyklasnąć. Przecie pierwszem i podstawowem hasłem socjalizmu jest skrócenie służby wojskowej, przecie przedewszystkiem socjaliści żądają, ażeby armię stałą możliwie przemienić w pogotowie bojowe społeczeństwa. Właśnie ta młodzież, która przechodzi przeszkolenie w P. W., która odbywa odpowiednie ćwiczenia przez odpowiedni okres czasu w obozach, ma skróconą służbę wojskową o 3 miesiące. Jest to po myśli lewej strony Izby i właśnie lewa strona Izby powinna tego funduszu bronić najintensywniej, bo on zmniejsza wydatki, zmniejsza czasokres służby wojskowej w armii czynnej.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PKozłowski">Dalsza pozycja budżetu to kursy dla instruktorów, bo przecież my nadmiaru tych instruktorów nie mamy, musimy ich kształcić i właśnie przez podniesienie poziomu instruktorów będziemy mogli należycie podnieść stan wychowania fizycznego.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PKozłowski">Jak przy wielu innych budżetach, tak i tu zaczepione zostały środki lokomocji Na te środki lokomocji preliminuje się w budżecie minimalne sumy, nie odpowiadające w żadnem zestawieniu skreśleniom, które Panowie pragną uczynić; a przecież środki lokomocji w organizacji P. W. mają szczególne znaczenie, bo instruktor musi objeżdżać szereg wsi, musi objeżdżać szerokie tereny, musi robić zbiórki, ćwiczenia i te środki lokomocji są mu tutaj nieodzowne. Proszę Panów, uważam te pozycje budżetowe za najzupełniej bezsporne.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PKozłowski">Pozostaje teraz jeszcze fundusz, przeznaczony na inwestycje. Stanowi on 19,7% całego budżetu, a wyrażony w cyfrze stanowi 500.000 zł, a więc zaledwie 1/3 część tej sumy, którą Panowie skreślić zamierzacie. Na jakież inwestycje to idzie? Chodzi tu przedewszystkiem o dokończenie tych prac, które w latach poprzednich się zaczęło, albo tych robót, które zostały podjęte czy to przez miasta, czy przez samorządy i dla których ukończenia potrzebne są jeszcze pewne środki. Chodzi tu o roboty w Łodzi, Wilnie, Lwowie i Krakowie Chodzi naprzykład o rozbudowę Błoni Krakowskich, gdzie lud krakowski bawi się i zajmuje sportem, chodzi o ukończenie pływalni we Lwowie i bieżni w Łodzi. To są wydatki bezsporne, wydatek nie na rozpoczęcie nowych robót, dla dokończenia robót już zaczętych i już w znacznym stopniu dokonanych.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PKozłowski">Ostatnim wreszcie działem budżetu jest pomoc dla stowarzyszeń i klubów wychowania fizycznego, to, co tutaj było podnoszone, zarówno przez referenta budżetu jak i innych mówców, i co zawsze i wszędzie jest najostrzej atakowane. Cała suma na ten cel przeznaczona, stanowi 300.000 zł. A więc znowu nie znajduje się w żadnym stosunku do sumy, która jest proponowana jako skreślenie.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PKozłowski">Jeżeli chodzi teraz o zasiłki, jakie są rozdawane, to Panowie wiedzą, że dostają najprzeróżniejsze, prawie wszystkie kluby sportowe, oczywiście zarejestrowane, oczywiście te związki, które należą do państwowego związku związków sportowych; oczywiście związki nierejestrowane, związki, nienależące do tego związku, zasiłków nie mogą otrzymywać.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PKozłowski">Na Komisji Budżetowej była poruszona sprawa czerwonego harcerstwa. Stwierdzić trzeba, że czerwone harcerstwo nie należy do związku, mimo to otrzymało zasiłki i to dość znaczne, bo 6.000 zł, gdy polskie harcerstwo, które liczy 47.000 członków otrzymuje tylko 15.000 zł. Jest to jeden z więcej dowodów, jak bezstronnem jest wychowanie fizyczne w zakresie rozdawnictwa zapomóg. Tendencją wychowania fizycznego, jak to jeszcze raz podkreślam, jest pójściem w głąb, pójście w najszersze masy społeczne właśnie przez wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe na wieś i do miast, przysposobienie obozów, gdzie młodzież burżuazyjna jest bardzo nielicznie reprezentowana, gdzie olbrzymia większość to są synowie robotników i chłopów. Ja nie widzę żadnej podstawy racjonalnej i słusznej, dla której mielibyśmy prawo skreślać z budżetu wychowania fizycznego olbrzymią jak dla tego wychowania sumę półtora miliona złotych.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PKozłowski">Wysoka Izba pozwoli, że na końcu mojego przemówienia sprostuję jedno oświadczenie, wypowiedziane tutaj przez p. Piotrowskiego. P. Piotrowski zaatakował Pużyńskiego, jakoby ten, wszedłszy do sekretariatu generalnego B. B., był dalej na płatnym urlopie szkolnym. Jest to nieprawdą. P. Pużyński, od 1 kwietnia 1928 r. jest na bezpłatnym urlopie, a czas jego przebywania na bezpłatnym urlopie nie jest mu zaliczany ani do lat służby, ani do emerytury. Twierdzenie p. Piotrowskiego jest najzupełniej fałszywe i jest oszczercze w stosunku do naszego Bloku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#FabijanJeremicz">Wysoki Sejmie! Sprawa szkolnictwa białoruskiego i sprawa szkoły białoruskiej w ciągu 10 lat istnienia Państwa Polskiego nie tylko nie posunęła się naprzód, ale się skurczyła. Mam bardzo mało czasu, aby przedstawić chronologicznie historię szkoły białoruskiej, chcę tylko oświadczyć, że za czasów okupacji niemieckiej mieliśmy 201 szkół, za czasów t. zw. Litwy Środkowej — 400 szkół, w 1925 r. przy ustawach szkolnych złożyliśmy deklaracje na 412 szkół i dziś mamy wszystkiego dwadzieścia parę. Oto jest kroki obraz historii białoruskiej szkoły. Dowiadujemy się dziś z ust p. posłanki Balickiej, że my białorusinizujemy dzieci polskie, czy też Ukraińcy ukrainizują. Ja nie chcę wchodzić w motywy p. Balickiej, chcę powiedzieć tylko jedno: jako kobieta i jako matka powinna być subtelną i naprawdę mogłaby podejść zupełnie inaczej do tych uczuć, jak mówią po rosyjsku świataja — światych do duszy tego dziecka.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#FabijanJeremicz">Jednakże wyście duszę białoruskiego dziecka zdeptali i zniweczyli i ta wasza polityka idzie w tym samy kierunku. Nie mogę nazwać inaczej dzisiejszego przemówienia p. Balickiej, jak sadyzmem i cynizmem w stosunku do nas. Nie wolno rozdzierać tych ran, które my mamy w szkolnictwie białoruskiem, a tak samo i w szkolnictwie ukraińskiem i dlatego nazywam to twierdzenie, jakoby białorusinizujemy polskie dzieci, szczytem cynizmu i sadyzmu.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#FabijanJeremicz">Kiedy zwracaliśmy się do tego lub innego Ministra w sprawie szkolnictwa, to nam zawsze, rozkładając ręce, mówiono: Pian Poseł jest w Sejmie, więc bądźcie łaskawi uchwalić kredyt, a wtedy dopiero możemy coś rozpocząć. To była stała wymijająca odpowiedź co do szkolnictwa. Proszę Panów, naród białoruski nie powinien, mojem zdaniem, mieć tylko obowiązków, nie powinien tylko płacić podatków i dawać rekruta, ale powinien mieć i jakieś prawa. Dlatego czas, naprawdę najwyższy czas, żeby z tych praw, choć małych, korzystał.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#FabijanJeremicz">Z ołówkiem w ręku bardzo skrupulatnie obliczyłem i wstawiam tu do niektórych artykułów poprawki, żeby Sejm uchwalił, żeby raz nareszcie z tego błędnego koła wyjść, żeby można było zapoczątkować szkolnictwo białoruskie. Do dzisiejszego dnia — czy to nie jest nonsensem — mamy przy 2 1/2 milionowej ludności dwadzieścia parę szkół i ani jednego seminarium. Od 4-ch lat chodzę do Ministerstwa Oświaty, jednak dotąd nawet koncesji na utworzenie prywatnego seminarium nie dostaliśmy, a doprawdy byłoby bardzo trudno nam to seminarium bez subsydium rządowego utworzyć, ponieważ rekrutuje się do seminarium tylko młodzież wiejską, a chłopi nie mogliby płacić na utrzymanie w większych miastach synów, płacić za naukę i wyżywienie. To też prosimy, ażeby Sejm uchwalił 100.000 zł. na utworzenie, zapoczątkowanie białoruskiego seminarium nauczycielskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#FabijanJeremicz">Po drugie prosimy o 50.000 zł. na podwyższenie pozycji w dziale IV rozdz. 2. par. 10 na wydawanie podręczników szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#FabijanJeremicz">Po trzecie prosimy o zwiększenie o 150.000 zł. pozycji na utworzenie kursów białoruskich. My mamy nauczycieli, inspektorzy nie zatwierdzają ich na stanowiska nauczycieli, motywując brakiem kwalifikacji. Trzeba więc przeprowadzić jakieś kursy, gdzieby mogli otrzymać te kwalifikacje i nie byli kwestionowani przez inspektorów szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#FabijanJeremicz">I wreszcie wstawiamy 200000 zł. w dziale V par. 11 na ukończenie bursy w Nowogródku. Budynek jest zapoczątkowany nadludzkim wysiłkiem społeczeństwa białoruskiego, doprowadzony już pod pierwsze piętro, jednak niestety, dalej wykończyć nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#FabijanJeremicz">Prosimy zatem, aby te 200.000 zł. było przyznane, co da możność ukończenia rozpoczętej budowy.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#FabijanJeremicz">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie tych poprawek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanDąbski">Głos ma ks. Krayczyrski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#OttoKrayczyrski">Na Śląsku zamieszkuje znaczna mniejszość, która się przyznaje do narodowości niemieckiej, kulturę swoją szanuje i dba o to, aby ją przekazać dzieciom swym. Nie tylko Konstytucja, ale i konwencja genewska gwarantują nam zachowanie i pielęgnowanie naszej kultury. O ile kulturę swą zachowamy wśród naszej mniejszości na wysokim poziomie, to skorzysta z tego i całe społeczeństwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#OttoKrayczyrski">Mimo to sabotuje się konwencję genewską i polonizuje się szkoły mniejszościowe na wszelki możliwy sposób. Równe prawo dla wszystkich — to jedna z najważniejszych zasad naszej Konstytucji. Jednak nie równemi miarami mierzy się u nas na Śląsku. Jesteśmy bardzo upośledzeni, szczególnie w szkolnictwie, pomimo, że płacimy te same podatki jak nasi współobywatele polscy. Nawet do zakładania ochronek dla naszych małych dzieci władze starają się nie dopuścić. Dla polskich dzieci urządza się wielką liczbę tych ochronek — i to dobrze, asygnuje się obfite środki pomocnicze — i to dobrze, ale dla niemieckiej ochronki niema nawet lokalu. W Królewskiej Hucie magistrat umieścił 12 ochronek dla dzieci polskich w lokalach szkolnych, a gdy ludność niemiecka, stanowiąca większość w tym mieście i w radzie miejskiej, prosiła tylko o dwa lokale, to magistrat nawet jednego dla nas nie miał. A przy tem koszty utrzymania szkół ponoszone są w równej mierze przez wszystkich obywateli miasta, tak Niemców, jak i Polaków i tak samo wszystkie wydatki na cele dobroczynnie, mianowicie: wydawanie dzieciom szkolnym posiłków, urządzanie dla dzieci różnych uroczystości. Przy wydawaniu posiłków dzieci niemieckie w Bielszowicach, Chwalowicach, Golaszewicach, Pszyszowiczach i Żorach traktowane są nie na równi z polskiemi.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#OttoKrayczyrski">Pokrzywdzeni jesteśmy również przy wyznaczaniu lokali szkolnych co do czasu nauki szkolnej. Wiadomo wszystkim, że dzieci w godzinach rannych są bardziej zdolne do pracy umysłowej i dlatego wyniki nauki przedpołudniowej są lepsze, niż nauki popołudniowej. Mimo to niektóre szkoły niemieckie prowadzić muszą lekcje tylko popołudniu. Władze szkolne nawet nieraz skracają czas nauki w szkołach niemieckich. Najbardziej pożałowania godne są dzieci niemieckie w Knurowie, które mają lekcje tylko po obiedzie i to w dodatku tylko 3 razy w tygodniu.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#OttoKrayczyrski">W myśl konwencji genewskiej nauczyciele szkół mniejszościowych winni zasadniczo przyznawać się do tej mniejszości i władać, oczywiście, językiem tej mniejszości. Mamy takich nauczycieli Ślązaków, obywateli polskich, którzy z wielką miłością i gorliwością oddają się swemu zawodowi dla dobra dzieci, ale często władze szkolne przedwcześnie takich nauczycieli zwalniają ze służby lub przenoszą w stan spoczynku. podczas gdy przestarzali nauczyciele polscy w dalszym ciągu pozostają w szkołach niemieckich, Robi to wrażenie, jak gdyby władze szkolne nie mogły już doczekać się wieku emerytalnego nauczycieli niemieckich i przenoszą ich w stan spoczynku w środku roku szkolnego na szkodę szkoły, np. rektora Popka w Mysłowicach, który około 16 stycznia skończył 60 rok życia, a 17 stycznia został emerytowany.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#OttoKrayczyrski">Mamy dużo nowych sił nauczycielskich, które skończyły seminarium w Polsce i chętnie objęłyby posady, do których tyle lat się przygotowywały, ale władze szkolne badają przed zaangażowaniem tych nauczycieli, do jakiej narodowości zaliczają się ich rodzice, pomimo, że są to osoby pełnoletnie, a czy córka albo syn może odpowiadać za swych rodziców? Nauczyciele zwołani z innych dzielnic kraju do szkół niemieckich na Śląsku, nieraz nie władają dostatecznie językiem niemieckim i robią błędy nawet w używaniu rodzajników.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#OttoKrayczyrski">Władze szkolne specjalnie się starają wydalać kierowników niemieckich. Marny wszystkiego 70 powszechnych szkół mniejszościowych, z których 54 już mają kierowników polskich, wbrew konwencji genewskiej. Niektórzy z nich należą nawet do antyniemieckich organizacji i starają się rozbić szkoły mniejszościowe. Protestuję najenergiczniej przeciwko takiemu systemowi spolszczenia naszych szkół i naruszania naszych praw. Niemcy spełniają zawsze sumiennie swe obowiązki względem Państwa Polskiego,</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Głos: Co do tego, to można mieć wątpliwości. Inny głos: Nie wszyscy przynajmniej.)</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#OttoKrayczyrski">płacą punktualnie swe podatki, brali udział w znacznej mierze przy sanacji finansów subskrybowaniem akcji za czasów p. Ministra Grabskiego. Wobec tego żądamy żeby nigdzie nasze dzieci nie były upośledzone co do lokali, co do instytucji dobroczynnych, co do sił nauczycielskich i kierowników, ale żeby były traktowane narówni z dziećmi polskiemi, żeby urzędnicy nie byli zwalniani ze służby za to, że swoje dzieci posyłają do szkoły mniejszościowej. Jeżeli życzenie p. Ministra Zaleskiego, żeby mniejszości się nie zwracały do Ligi Narodów, ma się spełnić, to najpierw Rząd powinien zlikwidować obecny system krzywdzenia i polszczenia mniejszości niemieckiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Tomczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#RomanTomczak">Wysoka Izbo! Wysłuchałem licznych przemówień opozycji, ale uważam, że żadne z nich nie wniosło, do dyskusji nad omawianym budżetem pozytywnej myśli, ani uwagi.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#RomanTomczak">Te przemówienia były wykonaniem mniej lub więcej ważnych funkcyj, należących do, obrządku drugiego czytania.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#RomanTomczak">Mówiąc to, nie kieruję się żadną złośliwością, a specjalnie pobudkami mentorstwa, do czego zresztą nie mam zdolności i nie mam obowiązków, jako jeden z młodszych posłów. Jako zwolennik jednak dyskusji parlamentarnej, pragnę podzielić się z Panami temi przykremi wrażeniami, które nie tylko ja odnoszę, że większość Panów stawiała Ministrowi Oświecenia zarzuty nieraz nonsensowne, a w jednym wypadku nawet nieprzyzwoite, bo dotyczące osobistych uczuć Ministra, co ze względu na treść tej wycieczki osobistej dotkliwie obrażało art. 111, a nawet i 45 Konstytucji Panowie nie silili się na to, aby ocenić olbrzymią pracę tego wybitnie ważnego resortu i uznać te rezultaty, które na uznanie w pełni zasługują. Natomiast Panowie przytoczyli tyle zeszłorocznych drobiazgowych szczególików, że gdyby Minister chciał na nich oprzeć organizację swego urzędowania — utonąłby w tych drobiazgach sam, utopił ministerstwo i utopił cały twórczy dorobek, którym zwłaszcza Obecny Minister szczycić się może.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#RomanTomczak">A nikt z Panów nie odegrałby wtedy skutecznie roli murka, bo rola ta nie jest równoznaczną z rolą pływaków.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#RomanTomczak">Ale przejdźmy do budżetu.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#RomanTomczak">Budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ma to do siebie, że niemal każdą pozycją, niemal każdą cyfrą może wywołać duże zainteresowanie.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#RomanTomczak">Wynika to z tego prostego faktu, że budżet ten jest materialnym wyrazem polityki państwowej w dziedzinie wychowania i ukształcenia obowiązującego obywateli, bez względu na ich pozycję socjalną, narodowość, wyznanie, przekonania polityczne i t. p.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#RomanTomczak">Dlatego tyle tu pada w dyskusji słusznych i niesłusznych uwag, tyle wyrażono żądań i życzeń i tyle postawiono zarzutów. Mnie przypada w udziale poruszyć niektóre sprawy, związane z tym resortem, związane z wysoce ważnemu zagadnieniami wychowania narodowego.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#RomanTomczak">Ale nie będę mówił szczegółowo o wszystkich sprawach, składających się na całokształt działalności Ministerstwa Oświaty. Nie będę uzasadniał szczegółowo tych potrzeb, o których już tu mówiono w zakresie budowy szkół. Jest to konieczność państwowa, mówiąca swą wagą sama za siebie i wymagająca zastosowania najpoważniejszych środków przez społeczeństwo, samorządy i Państwo. Jest to wszak kwestia znalezienia na najbliższe lata sumy 4 miliardów złotych dla zapewnienia młodemu pokoleniu wychowania i nauki.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#RomanTomczak">Nie będę również wyczerpywał tym razem sprawy budowy mieszkań nauczycielskich, na co potrzeba około 1,5 miliarda złotych, oraz konieczności zwiększania etatów nauczycielskich o kilka tysięcy co roku, od czego uzależnione jest realizowanie obowiązku powszechnego nauczania.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#RomanTomczak">Gdybym chciał o wszystkich sprawach tego resortu wyczerpująco mówić, musiałbym także uwzględnić kwestię zmiany systemu kształcenia nauczycieli szkół powszechnych, musiałbym dotknąć raz jeszcze kwestii poprawy uposażeń nauczycielskich, oczekującej realnego załatwienia coraz niecierpliwiej.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#RomanTomczak">Ale, proszę Panów, musiałbym, mówiąc o tych sprawach szczegółowo i szczerze, dać wyraz głębokiemu uznaniu dla polityki p. Ministra Czerwińskiego, dzięki której dużo się w tych sprawach zmieniło na korzyść.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#RomanTomczak">To nie jest wyrażenie zadowolenia ze wszystkiego, co ten Rząd w dziedzinie oświaty i kultury uczynił. bądź uczynić zamierza. Mogę nawet twierdzić, że oczekiwano iż uczyni więcej, iż pójdzie naprzód ostrzej i głośniej. Ale trzebaby być silnie dotkniętym tą ciężką nagminną chorobą, jaką jest ślepota, wywołana złośliwem przekrwieniem politycznem oczu, żeby nie widzieć dużej poprawy i dużych sukcesów w dziedzinie rozwoju szkolnictwa i nauki w ostatnich latach.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#RomanTomczak">Nie zmniejsza to oczywiście potrzeb istotnych, które stale, z roku na rok. w związku z ogólnym rozwojem społeczeństwa, wzrastają, nie zakryje to pilnych, a nierozwiązanych dotąd ustawowo spraw, jak zagadnienie ustroju szkolnego, jak potrzeby ustawowego uporządkowania wychowani a przedszkolnego i kształcenia oraz uposażenia nauczycielstwa, pracującego w przedszkolach, jak wreszcie potrzeby udzielenia pomocy postulatom rozwoju sztuki polskiej, oraz wydatnego zasilenia funduszami wydziału oświaty, pozaszkolnej. który prowadząc niezmiernie racjonalną i korzystną dla Państwa działalność, nie dysponuje dotąd takiemi funduszami, jakie są w tych pracach niezbędne.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#RomanTomczak">Kto jednak nie nabawił się zeza politycznego i zdolny jest patrzeć choćby krytycznie, ale rzeczowo i sumiennie, ten stwierdzić musi, że Rząd potrzeby te widzi i niezawodnie wyjść im jak najszybciej po męsku na spotkanie nie omieszka. Ja tę wiarę mam i tutaj ją szczerze wyrażam.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#RomanTomczak">Pragnę jednak specjalnie poruszyć zagadnienie programu i kierunku wychowania i Kształcenia młodzieży polskiej, co powinno być podniesione zwłaszcza dzisiaj, w dobie poszukiwania polskiego ideału wychowawczego.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#RomanTomczak">Nasz dotychczasowy ustrój szkolny i system wychowawczy dają przewagę zagadnieniom teoretycznym nad potrzebami praktycznemi. To jest fakt, który trzeba dostrzec i do którego dostosować należy aktualne metody reorganizowania i uzdrawiania tego systemu wychowawczego.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#RomanTomczak">Jest faktem, że szkoła powszechna jest dotąd jeszcze instytucją oderwaną, nie opartą ściśle w swym programie o potrzeby życia, nie opartą organizacyjnie o szkołę zawodową czy szkołę średnią ogólnokształcącą. Jest faktem, że ci, którzy chcą posiąść przeciętne przygotowanie zawodowe, wychodzą częstokroć ze szkoły powszechnej przedwcześnie i idą do szkoły zawodowej niskozorganizowanej, albo wprost na praktykę, co zdarza się najczęściej — i jest faktem również, że ci, którzy pragną zdobyć wyższe wykształcenie, muszą rezygnować ze szkoły powszechnej i czynić nadludzki dla biednego człowieka wysiłek dostania się do t. zw. gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#RomanTomczak">Dzieje się to nie tylko dlatego, że szkół zawodowych jest za mało, bo posiadamy ich w Polsce zaledwie około 1,200, ale przedewszystkiem dlatego, że w Polsce zakład niższego i średniego przygotowania zawodowego nie cieszy się ani uznaniem, ani nawet sympatią.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#RomanTomczak">Smutny ten fakt wymaga od Rządu silnego przeciwdziałania temu szkodliwemu dla Państwa nastawieniu psychicznemu i obyczajowemu i wymaga łożenia maksymum środków na wszechstronny rozwój szkolnictwa zawodowego i otoczenia go specjalną opieką Państwa. I w tem miejscu uważam sobie za obowiązek poselski dać wyraz prawdzie rzetelnej, i stwierdzić, że dopiero w okresie pomajowym, zagadnienie upraktycznienia programów nauczania postawione zostało wyraźnie i realnie. Linia rządzenia w tej dziedzinie p. Ministra Czerwińskiego jest najściślej do tych potrzeb polskiego życia, do tej polskiej rzeczywistości dostosowana. Szkolnictwo zawodowe rozrasta się stopniowo, ale wyraźnie. Programy szkół powszechnych są uzgodniane z programami szkół średnich. Zagadnienie realizacji postulatu jednolitości ustroju szkolnego wchodzi w początkowe fazy praktycznego stosowania narazie w ramach obowiązujących ustaw.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#RomanTomczak">To wszystko nie jest całkowitem rozwiązaniem korzystnem omawianych problemów, ale jest zapoczątkowaniem takiego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#RomanTomczak">A na specjalne podkreślenie, kiedy mówię o kierunku wychowania, zasługuje stanowisko p. Ministra Czerwińskiego w tym punkcie, który dotyczy zadań wychowawczych szkoły polskiej w dobie dzisiejszej, a który tak silnie atakowany jest przez t. zw. Obóz Wielkiej Polski.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#RomanTomczak">Mówiąc o ideale wychowawczym szkoły polskiej — p. Minister Czerwiński na kongresie pedagogicznym w Poznaniu (dnia 8 lipca 1929 r.), analizując wartości psychiczne obywatela - pracownika i obywatela - bojownika, oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#RomanTomczak">„Z tego, co dotąd było powiedziane, wynika, że za ideał może być uważany typ, który będzie zawierał dodatnie elementy typu „pracownika” i „bojownika”.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#RomanTomczak">Taki właśnie typ, typ bojownika i pracownika w jednej osobie, jest potrzebny naszemu odrodzonemu Państwu, bo potrzebny mu jest typ obywatela, któryby dzielną pracą powszednią, ale w potrzebie i świętym zapałem walki stwierdził swój czynny, szczery patriotyzm”.</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#RomanTomczak">W odczycie zaś swoim o Konstytucji (w Wilnie dnia 28 listopada 1929 r.) p. Minister oświadczył:</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#RomanTomczak">„Musimy to sobie powiedzieć jasno i otwarcie: bez silnego i trwałego rządu nie stworzymy nigdy systemu państwowego wychowania publicznego. Możemy mieć wtedy oświatę, ale tej oświacie jednolitego ducha państwowego braknie”.</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#RomanTomczak">I oto proszę Panów, przeciwko tym głębokim tezom wychowawczym, odpowiadającym najściślej interesom narodu i Państwa, przeciwko Ministrowi, który na straży tych interesów stoi — organizuje się ostrą akcję w pewnych nieodpornych sferach społeczeństwa, oraz w szeregach młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-26.29" who="#RomanTomczak">Jesteśmy świadkami potwornego faktu, że ta sama Narodowa Demokracja, która zatruwała ducha narodu w okresie niewoli — kontynuować pragnie swoje fatalne dzieło i dzisiaj, siejąc w duszach młodzieży defetyzm, nieufność do Rządu i do Państwa, nienawiść do tych historycznych postaci polskich, które męką życia całego dawały świadectwo najwyższych cnót narodowych.</u>
          <u xml:id="u-26.30" who="#RomanTomczak">Wysoka Izbo! Gdy się obserwuje nacisk polityczny pp. endeków na młodzież akademicką, inspirowaną do wystąpień antyrządowych dla określonych celów partyjno - politycznych, gdy się widzi rozpasanie młodzieży korporanckiej w szarpaniu autorytetów narodowych i państwowych, gdy się widzi, że wpływy obwiepolskie sięgają do izb szkolnych, szczególniej niektórych szkół średnich ogólnokształcących, gdy się stwierdza objawy fałszowania historii i podawania tych fałszów młodzieży i dzieciom, gdy wreszcie widzi się nadużywanie przez obwiepolskie wpływy partyjne pewnych poważnych czynników do zamykania z trzaskiem drzwi szkolnych przed wybitnym pisarzem, który niesie izolowanej przed prawdą i pięknem młodzieży słowa o Żeromskim, gdy kolportuje się w szeregach młodzieży i jako cnotę podaje wystąpienia polityczne sędziwych niewolników tęskniących do „wolności słowa” z czasów zaborczych — to, proszę Panów, dusza się wzdryga i rodzi się kategoryczne wołanie zdrowej części narodu, -aby Ministerstwo Oświecenia jako urząd, stojący na straży czystości wychowania publicznego, uczyniło wszystko, by położyć kres tej potwornej robocie, by nie dopuścić szkodników do wkraczania w mury szkolne i szerzenia tam zgnilizny etycznej, rozgrzeszającej za szarganie świętości i rozkładającej duszę tego młodego pokolenia, od którego Rzeczpospolita oczekuje obywatela, pracownika i bojownika.</u>
          <u xml:id="u-26.31" who="#RomanTomczak">Wzywając p. Ministra do przeciwdziałania tej trującej robocie, do silniejszego, niż dotąd, kontrolowania wpływu wychowawczego, wywieranego na młodzież w niektórych kategoriach szkół — pragnę równocześnie stwierdzić, że w działalności swej, twórczej i męskiej znajdzie p. Minister gorące poparcie nie tylko tych kół parlamentarnych, do których ja należę, ale i ogółu tej większości obywateli i tej większości wychowańców, którzy zdają sobie sprawę z tego doniosłego faktu, że „taka będzie Rzeczpospolita, jakie jej młodzieży wychowanie”.</u>
          <u xml:id="u-26.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Burda.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#RudolfBurda">Wysoki Sejmie! Komisja Budżetowa, skreśliła z preliminowanego przez Rząd 9 1/2-milionowego funduszu na wychowanie fizyczne 1% miliona. Skreślając tę sumę członkowie większości komisji powodowali się różnemi motywami. Jedna część tej Izby</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Wskazuje na ławy stronnictw włościańskich.)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#RudolfBurda">— przepraszam, że będę rozróżniał te części, według kolorów — ta więc zielona część tej Izby, głosująca za skreśleniem tego 1% miliona z funduszu wychowania fizycznego, mimowoli przypomina mi pewien epizod, kiedy z tytułu mojej służby oficera wychowania fizycznego, wypadło mi być w jednem miasteczku prowincjonalnem Kongresówki, celem przekonania tamtejszych mieszczan, aby z ogromnego pastwiska, obejmującego kilkanaście morgów przestrzeni, wydzielili małą część na boisko sportowe. Żadne argumenty nie przekonały tych zacnych obywateli, którzy z poczciwym i zacnym księdzem proboszczem na czele stanęli ze mną — biednym oficerem do walki. A jedynym ich argumentem było to, że gdy się tę część pastwiska wydzieli, to gdzież będą nasze źrebaki sobie hasały, gdzież będzie się pasła nasza krówka i gdzie będzie tańcował nasz cielak? Nie można było przekonać poczciwych mieszczan, żadnemi argumentami, że chodzi tu o nowe zagadnienie państwowe, że chodzi o 4 morgi z tego ogromnego obszaru, na zbudowanie boiska sportowego, aby dać możność wychowania fizycznego młodzieży. Kiedy po zebraniu przyszedł do mnie starosta, to żalił się tak: Panie Majorze, niedawno temu zjawił się u mnie niespodziewanie p. Minister Spraw Wewnętrznych — (ten sam, któremu udzieliliście panowie votum nieufności) — Sławoj-Składkowski i pytał się tak: Panie Starosto, czy Pan ma pastwisko dla krów? — Tak jest, Panie Ministrze, jest ogromne pastwisko dla krów. — Ślicznie! A czy ma Pan boisko sportowe dla młodzieży? — Nie. — A jak Pan uważa, co jest lepsze i ważniejsze, czy wychowanie młodego pokolenia na powietrzu i słońcu zamiast nad śmietnikami i ściekami, czy piecza nad świnkami i cielakami? Otóż starosta nie wiedział, czy zastosować się do vox populi swojego miasteczka, czy do nakazu przełożonego i był poprostu zrozpaczony.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#RudolfBurda">Zdaje mi się więc, że zielona część Izby temi zasadami się kierowała, obcinając skromny fundusz wychowania fizycznego o 1% miliona.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#RudolfBurda">Co się tyczy tej części Izby, do której kiedyś miałem zresztą duży sentyment, którą nazywam czerwoną częścią Izby,</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#komentarz">(Wskazuje na ławy P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#RudolfBurda">to kiedy jednego z posłów, zresztą bardzo sympatycznego i bardzo mojemu sercu miłego kolegę, zapytałem: Moi drodzy, dlaczego Wy także głosowaliście za skreśleniem tej sumy? — odpowiedział mi: Myśmy przed rokiem mieli dostać na nasz czerwony sport milion złotych, nie dano nam, to my teraz też nie damy.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#RudolfBurda">Jeżeli więc zagadnienia państwowe, zagadnienia masowego wychowania fizycznego młodzieży są zawisłe od tego, jak mnie dasz to ja tobie też dam, to naprawdę jest to kuluarowa, zakamarkowa polityka i pachnie szantażem.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(P. Z. Piotrowski: W Sejmie był uchwalony w z. r. milion na sport włościajski i robotniczy. To Pan nazywa szantażem? P. Pragier: Proszę o nazwisko.)</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#RudolfBurda">Nie wymienię, nie jestem członkiem waszego klubu, żeby publicznie zdradzać prywatne rozmowy.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(P. Pragier: Taka rzecz bez nazwiska, to jest oszczerstwo)</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#RudolfBurda">Sport i wychowanie fizyczne są to tylko pokrewne dziedziny. Wychowanie fizyczne jest zagadnieniem Państwa, a sport jest zagadnieniem, które pewne kluby mogą przy pomocy Państwa kultywować. W życiu społecznem stwierdzamy anemię fizyczną naszego najmłodszego pokolenia z powodu niedożywiania, stwierdzamy, że to pokolenie pod względem wzrostu jest najniższem po Japończykach, i dlatego wysiłki całego społeczeństwa, a szczególnie reprezentacji jego, t. j Sejmu, powinny być skierowane na poprawienie fizycznej wartości młodego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#RudolfBurda">Jeżeli Państwo wzięło na siebie wychowanie fizyczne, to to przestaje być zagadnieniem poszczególnych partyj, staje się zagadnieniem Państwa i nie w imię interesów jakichś partyj ono ma być kultywowane, ale w imię interesów Państwa.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#RudolfBurda">Dlatego jeśli ktoś przychodzi do mnie, jako do socjalisty i powiada, że jest zwolennikiem czerwonego sportu, to muszę patrzeć na niego tak, jak na człowieka, któryby powiedział, że jest wyznawcą katolickiej czy żydowskiej medycyny. Wychowanie fizyczne, jako zagadnienie państwowe, opiera się na zasadach naukowych i nie może na sobie nosić żadnego piętna politycznego i partyjnego.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#RudolfBurda">Dlatego też, z tego założenia wychodząc, muszę przeciwstawić się w imieniu mojego klubu skreśleniu z i tak skromnej sumy 9 1/2 milionów na wychowanie fizyczne 1% miliona. Zgadzam się z kolegą Piotrowskim, który żąda, aby fizyczne wychowanie młodzieży w Państwie było oparte na ustawie. Tak jest! Jeżeli Państwo samo wzięło na siebie wychowanie fizyczne, to nie można zagadnienia tego wcielać w czyn bez ustawy. Naokoło nas, w całej już Europie, wychowanie fizyczne zostało ustawowo rozstrzygnięte, jedynie w Polsce jesteśmy jeszcze w okresie doświadczalnym. Projekt ustawy, o ile wiem, jest już gotów i w najbliższym roku ustawa o wychowaniu fizycznem powinna wejść w życie i tylko na podstawie ustawy, uchwalonej przez Sejm, wychowanie fizyczne, powinno być z pomocą całego społeczeństwa wykonane. Dlatego też w imieniu klubu oświadczam, że nawet 9 1/2 milionów na wychowanie fizyczne w państwie jest za mało.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. poseł Eugenjusz Bogusławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PBogusławski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PBogusławski">W imieniu prawosławnych Ukraińców, Białorusinów i Czechów z B. B. zabieram głos w sprawie drażliwej, w sprawie, która od kilku miesięcy bardzo niepokoi ludność prawosławną całej Rzeczypospolitej Polskiej. Mam na myśli 755 procesów sądowych o zwrot kościołowi rzymsko — katolickiemu szeregu obiektów, do których Episkopat rzymsko - katolicki rości takie, czy inne pretensje. Tych procesów skierowano przeciw prawosławnym o odebranie 618 świątyń, to znaczy prawie 1/3 części wszystkich świątyń, które znajdują się obecnie w posiadaniu ludności prawosławnej.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PBogusławski">Na kresach u prawosławnych rozpowszechniło się mniemanie, że jeszcze więcej świątyń prawosławnych jest zagrożonych, jedne wskutek wspomnianych procesów, inne wskutek wzmożonej akcji t. zw. unii „wschodniego obrządku”. Tę unię my prawosławni uważamy za niepoważną próbę do rozwiązania poważnej rzeczy — połączenia kościołów. Ta unia nic wspólnego nie ma z unią brzeską, nie posiada jej historycznych podstaw i cech, istnieje od niedawna, a jednak już dużo przyczyniła się do zakłócenia porządku i spokoju na naszych kresach. Znane są wypadki w Żabczu na Wołyniu, które tylko dzięki roztropności władz wojewódzkich, w szczególności b. wojewody Józewskiego, nie miały tragicznych następstw, do których ludność prawosławna już zgóry była przygotowana.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PBogusławski">Podejrzliwość co do unii — czy to nowej „wschodniego -obrządku”, czy to starej brzeskiej potęguje jeszcze i ten fakt, że wśród zakwestionowanych przez Episkopat rzymsko - katolicki obiektów 553 nigdy nie były i nie mogły być obiektami obrządku łacińskiego, lecz unickiego.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PBogusławski">Ma się rozumieć, do takiej ciężkiej i zawikłanej sprawy był wniesiony i polityczny moment: z hasłem obrony prawosławia wystąpiły różne partje i organizacje, z różnemi prawami i słusznością. Najwięcej hałasu z dużą dozą nieuczciwości robi unickie UNDO, które obecnie występuje, jako obrońca prawosławia, a w zeszłym roku z tejże trybuny, przy takiejże sposobności w dyskusji budżetowej, skarżyło się na Rząd, że ten nie dopuszcza na terenach Wołynia, Polesia i innych akcji unickich misjonarzy.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PBogusławski">Cała Europa, cały świat kulturalny mówi obecnie o pacyfikacji stosunków i nie tylko mówi, lecz szczerze pracuje nad urzeczywistnieniem zasad pokoju w życiu. Zdaje mi się, że hasło pokojowe obowiązuje przedewszystkiem duchowieństwo wszystkich religii i wyznań. W naszych czasach nawet termin „ecclesia militans” powinien mieć, jak zresztą niegdyś i miał, sens daleki od wojny fizycznej. Jesteśmy świadkami, że narody, państwa ustępują ze swoich czasem nawet słusznych, interesów, ponoszą nawet ofiary, przy zawieraniu traktatów, umów i układów z sąsiadami, za cenę wznowienia przyjaznych normalnych stosunków. Niestety, na wschodzie Rzeczypospolitej Polskiej stało się odwrotnie. Episkopat rzymsko - katolicki nie zadowolił się temi rewindykacjami,</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(P. Pająk: Co ks. Madej na to powie, przecież to wyraźnie anty rzymsko - katolickie przemówienie?)</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#PBogusławski">które odbyły się na początku powstania Państwa Polskiego, lecz pretenduje obecnie do obiektów, o których zwrocie w tej dobie ani myślił i w ciągu lat 10 istnienia Państwa Polskiego żadnych pretensji nie rościł.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PBogusławski">Nam prawosławnym otwarły się oczy! Stoimy w obliczu niebezpieczeństwa; procesy sądowe nie wróżą pokoju duszom, tego pokoju tak pragnącym.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#PBogusławski">Wciągnięci jesteśmy do walki, której nie chcielibyśmy prowadzić. Ze strony niektórych zainteresowanych czynników kościoła katolickiego już słyszymy głos rozsądku i umiarkowania. Ksiądz metropolita grecko-katolicki, Andrzej Szeptycki, w tych dniach, za pośrednictwem wywiadu dziennikarskiego, oświadczył: „nikogo nie upoważniałem do wypowiadania się w mojem imieniu w tej sprawie”, t. j. rewindykacyjnej, i jeszcze: „sfery duchowne grecko - katolickie żadnego udziału nie mają w tej rewindykacji”. Niewątpliwie prawosławni ze zrozumiałem zadowoleniem czytają oświadczenie księdza metropolity Szeptyckiego, jednocześnie nie ukrywają swego ubolewania, iż w tak ważnej sprawie autorowie skarg sądowych występowali bez zasięgnięcia opinii nie tylko Rządu Państwa Polskiego, lecz i władz kościoła grecko - katolickiego, w którego imieniu występują i na świątynie t. zw. pounickie obecnie pretendują. Nam się zdaje, iż byłoby na miejscu również uprzedzenie i strony (przeciwnej, t. j. prawosławnej, o mogącym wyniknąć procesie, jak to zwykle bywa w praktyce życiowej.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PBogusławski">W danym wypadku nie chodzi nam ani o prawną, ani o historyczną stronę zagadnienia. W swoich dziejach Polacy, jak również Ukraińcy i Białorusini, dużo krzywd zaznali od rządów moskiewskich; jednak Polska po zmartwychwstaniu nie może ze swoich sztandarów usunąć hasła „za naszą i waszą wolność”. Trzeba pamiętać, że pod tem i sztandarami, jak wogóle pod sztandarami polskiemi, walczyli nie jeden raz i prawosławni... I w ostatniej wojnie polsko - bolszewickiej krew prawosławnych żołnierzy armii ukraińskiej była symbolem braterstwa narodów, symbolem przyszłego porozumienia polsko - ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#PBogusławski">Wobec tego nie wolno teraz za historyczne grzechy rządów moskiewskich robić odpowiedzialnymi swoich prawosławnych obywateli własnego i jednocześnie wspólnego państwa; nie wolno niby w imię historycznej sprawiedliwości do świątyń prawosławnych, gdzie w dni uroczystości państwowych słyszymy pieśń „Boże, coś Polskę, zastosowywać zwykłych norm prawa cywilnego na podstawie znanego orzeczenia Sądu Najwyższego, w sprawie spadkobierców prywatnej osoby (Rubcowa). Fakt zmartwychwstania Polski już jest zupełnem zadośćuczynieniem historycznej sprawiedliwości: Polska obecnie potrzebuje wielkich wysiłków swoich obywateli, ich twórczej pracy w nastroju zgody i pokoju. Niestety widzimy próbę wznowienia na terenie Rzeczypospolitej walki religijnej i narzędziem tej walki chcą zrobić sądy polskie.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#PBogusławski">W starożytności boginię sprawiedliwości Temidę wyobrażano zawsze z opaską na oczach, możliwe, że cna była ułomna, bo niewidoma; jej kapłani hołdowali tylko jednej zasadzie — sprawiedliwości: fiat justitia, pereat mundus. Ma się rozumieć, nie mamy zamiaru z tej trybuny wywierać wpływu na sędziów, którzy będą rozstrzygać te procesy. Jednak nasz obowiązek, jako nie tylko widzących skutki wniesienia do sądów skarg o odebranie świątyń ludności prawosławnej, lecz i przewidujących dalsze ciężkie następstwa przyszłej obrony tych świątyń — wezwać patriotyczne sumienie autorów skarg do zrozumienia, że racja stanu — „salus reipublicae” dla wszystkich obywateli wszystkich wyznań jest rzeczywiście najwyższem prawem, że walki religijne nie stoją obecnie na porządku dziennym, że w dziejach historii walki religijne, nie będąc nigdy korzystnemi dla walczących wyznań, zawsze szkodziły Państwu, na którego terenie były rozpoczęte.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PBogusławski">Pod hasłem współpracy z Rządem Polski, współpracy z narodem polskim, weszliśmy do tego Sejmu: za nami — śmiało twierdzimy — stoją masy ludności, która pragnie spokojnej, twórczej pracy, która jest zupełnie lojalna względem Państwa Polskiego i naszym obowiązkiem wobec Państwa Polskiego i narodu polskiego, jest wskazać na przyszłe niebezpieczeństwo, które grozi wielkiemi szkodami dla współżycia na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PBogusławski">Wierzymy, że zdrowy rozsądek Rządu Polskiego, mężów stanu narodu polskiego, znajdzie środki do usunięcia tego niebezpieczeństwa, jednak zarzewie, zaczynających się walk religijnych, zmusza nas do przypomnienia starego rzymskiego ostrzeżenia: caveant consules ne quid republica detrimenti capiat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma P. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#SerhijChrucki">Na wyznanie prawosławne preliminowano na 360% mniej, niż by się należało, gdyby zasada równego traktowania kościołów, zawarta w Konstytucji, była w budżecie stosowana. Co więcej, kwotą tą dysponuje nie cerkiew, lecz departament wyznań religijnych, a on potrafi zrobić oszczędności do 50%. Na usprawiedliwienie tego mówi się, że niema statutu cerkwi prawosławnej. Czyjaż to wina, jak nie Rządu? Czyżby cerkiew prawosławna poniewolona, wyjęta z pod prawa, nie życzyła sobie statutu? Pozatem urbi et orbi ogłoszono o autokefalii cerkwi prawosławnej. A przecież ogłoszenie autokefalii musiało iść w parze z uchwaleniem statutu? Tego nie zrobiono. Metropolitę więc oszukano, a z pojęcia autokefalii zrobiono termin, który nie zawiera żadnej treści.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#SerhijChrucki">Wreszcie, co ma wspólnego z zasadą równego traktowania cerkwi prawosławnej i kościoła katolickiego istnienie lub nie istnienie tego statutu? Lecz budżet to tylko fragment ogólnej polityki względem cerkwi. Za rządów pomajowych w tej polityce nastąpiło znaczne pogorszenie. 6 lat temu Sejm na wniosek Klubu Ukraińskiego powziął uchwałę, wstrzymującą przekazywanie cerkwi prawosławnych kościołowi katolickiemu, a tembardziej rozbiórkę zamkniętych świątyń. Obecnie rozebrano kilkanaście cerkwi w samej Chełmszczyźnie. Jest to jaskrawe bezprawie, bo primo — cerkiew prawosławna jest pozbawiona prawa własności, a secundo — tymczasowy zarząd mieniem cerkiewnem nie uprawnia Rządu do niszczenia samej substancji majątkowej.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#SerhijChrucki">Dziwi mnie, z jakim czołem występuje obecnie w obronie zagrożonych praw rewindykacji cerkwi prawosławnej ten pan, który niedawno bronił praktyk Rządu w dziele zniszczonych cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#SerhijChrucki">Tertio. Dekret z 1918 r. o tymczasowym zarządzie stracił moc prawną, jako sprzeczny z Konstytucją. Dla charakterystyki postępowania Rządu względem świątyń prawosławnych przytoczę dwa tylko fakty.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#SerhijChrucki">W m. Komarowie, pow. Tomaszów Lub. za czasów rosyjskich był zbudowany wspaniały kościół katolicki, za czasów polskich murowaną cerkiew wyświęcono dla potrzeb ludności katolickiej. Drugą zaś drewnianą, za czasów prawosławja zbudowaną, zamknięto. Obecnie obydwie rozebrano.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#SerhijChrucki">Drugi kwiatuszek. We wsi Biszcza, pow. biłgorajskiego przed wojną ludność prawosławna zbudowała przepiękną cerkiew, po wojnie za pomocą wojska polskiego cerkiew tę, mimo oporu wiernych, wyświęcono na kościół. Wówczas ludność prawosławna urządziła sobie dom modlitwy w stodole włościańskiej, obijając ściany i sufit płótnem i zdobiąc je kwiatami i obrazami. I oto prawosławni zauważyli, że dach słomiany zaczyna zaciekać, przeto nowemi snopkami go pokryli. Naraz przychodzi rozkaz — zerwać nowy dach, później miłościwie zezwolono pokryć go dawnemi staremi snopkami.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#SerhijChrucki">Przechodzę do innych kwestyj. Sprawa odprawiania modłów w miejscach publicznych. W roku 1923 głównie na Chełmszczyźnie spotykaliśmy się z zakazem procesyj religijnych i odprawiania modłów na cmentarzach i obok cerkwi zamkniętych. Obecnie ponowiono te stare praktyki i to wszędzie. Oto dla przykładu dwa fakty z liczby mnogich.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#SerhijChrucki">Na Chełmszczyźnie w dniu 15 sierpnia 1929 r. w cerkwi w Łaszczowie, pow. tomaszowskiego, wyruszyła procesja do sąsiedniej wsi; policja procesję z drogi zawróciła. Na Wołyniu w słynnym Żabczu, za każdorazowe odprawianie nabożeństwa na cmentarzu karano księdza grzywną 100-złotową, a włościanom wytaczano sprawy sądowe za urządzenie „bezprawnych zbiegowisk”,</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Głos: To jest duch katolicyzmu.)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#SerhijChrucki">tak bowiem kwalifikowano odprawianie służby bożej. Mimo amnestii, przez Pana Prezydenta obywatelom Żabcza udzielonej, oskarżonych włościan karano grzywną po 150 zł. każdego.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nic podobnego.)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#SerhijChrucki">Ostatniemi czasy podczas wyborów parafialnych do soboru w wielu wypadkach policja wkroczyła do cerkwi i wybory udaremniła.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#SerhijChrucki">A teraz sprawa prawnego stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa. Stosunek ten regulują tymczasowe przepisy z 1922 r. Chociaż tylko minimalne prawa dla cerkwi prawosławnej w tych przepisach są zastrzeżone, jednak obecnie i te znosi się, a mianowicie; według przepisów tych przenoszenie proboszczów odbywało się tylko za uwiadomieniem władzy świeckiej.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#SerhijChrucki">Obecnie Rząd twierdzi, że potrzebne no to zezwolenie. Gdy zapytano o prawną podstawę takiego zarządzenia, odpowiedziano: „Tak Rząd interpretuje przepisy tymczasowe”. Przypomina to stołypinowskie wyjaśnienia. Na skutek tej dowolnej interpretacji zostały zakazane również wybory do soboru.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#SerhijChrucki">Przechodzę do rzeczy najistotniejszej. W ostatecznej swej decyzji, zakazującej zwołanie soboru, p. Minister uzurpuje sobie prawo, przysługujące jedynie soborowi, względnie świętobliwemu synodowi — prawo ustalania ordynacji wyborczej, statutu organizacyjnego i programu prac soboru. P. Minister troszczy się o to, ażeby sobór miał więcej wybieralnych członków; jest również zdania, iż w statucie organizacyjnym soboru winien być zniesiony synod biskupów, jako organ kontrolujący z punktu widzenia kanonicznego uchwały soboru. Nie wchodzę w to czy słuszne, czy nie słuszne z punktu widzenia myśli prawosławnej są żądania p. Ministra, ale na miły Bóg my nie możemy żadną miarą przyznać czy to p. Ministrowi Czerwińskiemu, protestantowi, czy też p. dyrektorowi Potockiemu, wychowankowi o. o. Jezuitów, prawa tworzenia dla nas norm kanonicznych!</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#SerhijChrucki">Charakterystycznem jest, że co do programu prac soboru, to p. Minister wyraźnie podkreślił, że program ten powinien obejmować sprawy wewnętrznego życia cerkwi prawosławnej. Zasmakował widać p. Minister w radosnej twórczości kanonicznej. Podkreślam, że nie chce p. Minister, ażeby sobór uchwalił statut, normujący prawne i materialne położenie cerkwi prawosławnej, wiadomo bowiem, że Ministerstwo spiesznie opracowuje swój projekt statutu, i rzecz jasna; łatwiej zmusić do przyjęcia elaboratu rządowego jednostkę, niż sobór. Czy nie tu leży istotny powód, dlaczego nie zezwolono na zwołanie soboru? Zdaje się, tu również trzeba dopatrywać się przyczyny wydania tajnego okólnika do pp. wojewodów przez Wiceministra Pierackiego w dniu 2/I. Fama głosi, że okólnik ten mówi: „Zwołanie soboru nie jest dla Rządu pożądanem, poleca się przeto pp. starostom, ażeby nie zakazując odbycia wyborów parafialnych, starali się jednak w dniu wyborów odwlec z terenu proboszczów, a ludność namawiali, aby nie brała udziału w wyborach. Na skutek wykonania tego planu powstał samozwańczy cerkiewny komitet białoruski, w osobach ułaskawionych gromadowców i ten komitet nawołuje do bojkotu wyborów do soboru. Uderza, że motywacja tego bojkotu jest identyczna prawie z oświadczeniem p. Ministra. Wśród ukraińskiego społeczeństwa podobną rolę odgrywa „Ukraińska Nywa”, organ p. Józewskiego. Czy nie w tym planie strategicznym tkwi źródło twórczości kanonicznej p. Ministra? Zastrzegamy się przeciw takiej demagogii w polityce względem cerkwi prawosławnej; ostrzegamy również, ażeby w swych faktycznych posunięciach, zresztą podyktowanych najlepszemu intencjami, nie łamano kardynalnej zasady, a ta zasada brzmi: Nie wolno wtrącać się władzy świeckiej do czysto wewnętrznych spraw cerkwi, nie wolno walczyć o lepszy skład i organizację soboru za pomocą Rządu, bo podobna taktyka jest zaprzeczeniem samej idei soborności cerkwi.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#SerhijChrucki">A teraz kwestie, o których mówił p. Radziwiłł. Słuszna jest zasada, że nauczanie powinno odbywać się w języku macierzystym. P. Radziwiłł oburzał się, że dziatwa polska na Wołyniu zmuszona jest w pierwszym roku nauczania i tylko w powszechnych szkołach do pobierania nauki w języku ukraińskim. Nazwał to skandalem. Dla oświetlenia oburzenia p. Radziwiłła kilka cyfr ze statystyki oficjalnej. W języku macierzystym pobiera naukę 98% dzieci polskich i tylko 1,6% istotnie w pierwszym tylko roku nauczania pobiera naukę w języku ukraińskim. A teraz inny obraz. Z dziatwy ukraińskiej 52% nie pobiera wcale żadnej nauki, z uczęszczających zaś do szkół w języku ojczystym uczy się tylko 0,4%, w szkołach utrakwistycznych uczy się 41%, a jedynie w języku polskim pobiera naukę 58% dzieci ukraińskich; państwowej zaś średniej szkoły ukraińskiej lub zawodowej na Wołyniu niema ani jednej, a wyższej uczelni ukraińskiej niema w całej Polsce. O tych rzeczach p. poseł wołyński, magnat na Ołyce, na którego fortunę lud ukraiński wieki pracował, nie raczył i pół słowa powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#SerhijChrucki">Wreszcie sprawa rewindykacji, W latach 1918, 1919 i 1920 gwałtem odebrano od prawosławnych ponad 600 cerkwi. Z tych 600 odebranych cerkwi zaledwie kilka ongiś były łacińskiemi kościołami, kilkadziesiąt powstało już jako świątynie prawosławne, reszta zaś w dalekiej przeszłości były świątyniami prawosławnemi, później stały się cerkwiami unickiemi, a ostatnio z powrotem wróciły do prawosławia. Obecnie idzie nowa fala gwałtu. Wytoczono proces o rewindykację 724 cerkwi. W tej olbrzymiej liczbie prasa polska zdołała doszukać się tylko 6 kościołów ongiś łacińskich, reszta była przed 100 laty unickiemi cerkwiami, jest to więc zamach na cudzą własność, jest to nowy gwałt nad duszą wierzącej ludności prawosławnej. Jako na rzekomy powód tego drugiego w okresie 10-letniego istnienia Państwa Polskiego gwałtu nad ludnością prawosławną powołuje się na gwałt carskiej Rosji nad ludnością unicką. Świadomie przemilcza się przytem fakt, że był to gwałt nad ludnością ukraińską. Stanowczo protestujemy przeciwko machiawelistycznym tendencjom niektórych czynników polskich, które męczeństwo byłych unitów, a więc gwałt nad ludnością ukraińską, jeszcze raz to z naciskiem podkreślam, usiłują obecnie przedstawić jako gwałt nad ludnością polską, a co więcej pragną z męczeństwa ojców naszych ukuć oręż, przeciw nam skierowany. Natomiast z zadowoleniem głębokiem my, prawosławni, witamy oświadczenie głowy cerkwi greckokatolickiej, ks. metropolity Szeptyckiego, który, miłością chrześcijańską i słusznością historyczną powodowany, wystąpił w obronie wiary ojców naszych i, pomny dawnych cierpień ludności ukraińskiej, chciałby zaoszczędzić jej nowego gwałtu w obawie, by ona razem ze świątyniami swemi nie straciła samej wiary Chrystusowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Palijiw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#DmytroPalijiw">Proszę Panów! Wczoraj słyszeliśmy mowę, wypowiedzianą przez p. Czetwertyńskiego. Były słowa o katolicyzmie, o miłości bliźniego, o wielkich walorach religijnych, które dają podstawy moralne w życiu człowieka. Dziś wystąpiła na trybunę p. Balicka, członkini klubu p. Czetwertyńskiego i łzy wylewała nad nieszczęściem dzieci polskich, które — o gore! — ukrainizują się. P. Balickiej za katoliczkę uważać nie mogę, albowiem religia wyraźnie potępia sadyzm. Krzyczy się, że polskie dzieci ukrainizują się — w tym czasie, gdy odebrano prawie wszystkie szkoły ukraińskie. To nawet, proszę Panów, cynizmem nie można nazwać, tylko sadyzmem.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Jak można zarzucać w Sejmie polskim sadyzm!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Wysoka Izbo! Nie będę oczywiście poruszał wszystkich tych zagadnień, które poruszone tu w dyskusji były. Nie dlatego, ażebym któregokolwiek z tych zagadnień nie doceniał lub lekceważył, lecz po pierwsze dlatego, że niepodobna jest mówić o wszystkiem naraz, a następnie dlatego, że niektóre z ważnych podstawowych zagadnień może będziemy mieli możność omówić przy innej sposobności także w tej Wysokiej Izbie. Dzisiaj chcę się skupić na jednej grupie zagadnień, na tej grupie zagadnień, która w ostatnich kilku tygodniach stała się przedmiotem bardzo ożywionej kampanii prasowej kampanii, robiącej wrażenie już jakiegoś huraganowego ognia, zwróconej przeciwko Ministerstwu wogóle, a mojej skromnej osobie w szczególności. Wszyscy szanowni Panowie Posłowie wiedzą, co mam na myśli.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Chodzi mi o odcinek t. zw. zagadnień katolickich. Ja, proszę Wysokiej Izby, nie jestem zawodowym politykiem i często zagadnienia polityczne staram się ujmować tylko na podstawie czystego, uczciwego sumienia. Otóż na tej podstawie uczciwego sumienia muszę tutaj stwierdzić, że coraz bardziej nabieram już nie wrażenia, ale pewności, że w tej całej kampanii chodzi nie tyle o interesy religii, chodzi nawet nie tyle o interesy kościoła katolickiego, jako organizacji, ale chodzi o względy natury politycznej.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. W. z R.: Tylko o to. Oklaski. Głos na ławach P. P. S.: Czy Pan myśli o Radziwille?)</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Księcia Radziwiłła nie mam na myśli, ponieważ książę Radziwiłł bardzo wyraźnie się od tej kampanii odgrodził. Do takiego przekonania dochodzę, gdy z jednej strony obserwuję, gdzie, w których miejscach ogniska tej kampanii powstają, do takiego przekonania dochodzę, gdy analizuję zarzuty, które w tej kampanii, jako pociski, są używane.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Bo proszę sobie pomyśleć: od czasu, jak jestem Ministrem Oświaty, nie wydałem ani jednego nawet w najdrobniejszej sprawie zarządzenia, któreby w jakikolwiek bądź sposób osłabiało t. zw. stan posiadania, czy też wpływ kościoła katolickiego w sprawach, czy to wyznaniowych, czy szkolnych. A jednak kampania jest i kampania się wzmaga. Ale też i zarzuty, które w tym ataku jako pociski są używane, są naprawdę bardzo pośledniego gatunku.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Można je podzielić na pewne kategorie. Do pierwszej kategorii mógłbym zaliczyć pociski, które albo już raz były wystrzelone, albo powinnyby być wystrzelone przeciw jednemu z moich poprzedników i to nie tylko pomajowych, ale i przedmajowych.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#komentarz">(Głos: Grabski.)</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Bo proszę Wysokiej Izby! W ostatnich dniach obiegła prasę pewnych odłamów alarmująca pogłoska, jak to Ministerstwo legalizuje sekty, popiera sekciarstwo, ponieważ został zatwierdzony statut sekty baptystów. Nawet na złamanie Konstytucji w tej gorliwości krytycznej się powoływano. A tymczasem stan faktyczny jest taki, że sekta baptystów na terenie byłej dzielnicy rosyjskiej istnieje legalnie od roku Pańskiego 1854,</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B. W. z R.: Słuchajcie.)</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">że statut wzajemnej pomocy baptystów został zatwierdzony przez Ministra Spraw Wewnętrznych na początku roku Pańskiego 1923.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Biorę zarzut drugi. Opinia publiczna była często alarmowana temi jakoby samorzutnemi strejkami szkolnemi, wybuchającemi tu i owdzie. Ani w jednym wypadku nie było tak, żeby zaszedł jakikolwiek bądź nowy fakt, któryby mógł zaniepokoić rodziców, czy dzieci same. Ani jeden taki fakt nie zaszedł od czasu, gdy objąłem urząd Ministra Oświaty w poprzednim gabinecie. Już na Komisji przytaczałem daty genezy tych zdarzeń, sięgające poza rok 1928, względnie do roku 1928.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Alarmowało się naprzykład także ludność katolicką tem, że Ministerstwo Oświaty mianuje Żydów do seminariów nauczycielskich, albo do innych szkół, gdzie są dzieci katolickie. Jak gdyby ten czytelnik był już tak bardzo nieuświadomiony, tak bardzo nieorientujący się w istotnych stosunkach i nie wiedział, że od czasu powstania Państwa Polskiego, obywatele Państwa mojżeszowego wyznania pracują, jako nauczyciele, w szkołach, że szkół średnich, ani seminariów nauczycielskich państwowych specjalnie dla Żydów w Polsce niema, że więc nie może tu zachodzić jakiś nowy zasadniczy fakt w tej sprawie. Nie chcę przez to powiedzieć, iż winien byłby minister, gdyby tak zrobił, bo Minister Oświaty w Polsce powinien być ministrem dla wszystkich obywateli Państwa.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R. Głos na lewicy: Niestety, tak nie jest).</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Nie dalej, jak wczoraj, tu na tej trybunie także była wzmianka o jakimś obcięciu lekcji religii w szkołach dokształcających. Stan faktyczny jest taki, że nauka religii do szkół dokształcających w b. dzielnicy pruskiej została wprowadzona w r. 1926. bo jej tam poprzednio nie było. Żadnej zmiany, żadnego zmniejszenia lekcji religii w tych szkołach nie było, żadnego takiego rozporządzenia nie podpisywałem, ani ja, ani żaden z moich poprzedników, a jednak takiemi faktami” nawet w tej Wysokiej Izbie się operuje.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">To jest jedna kategoria tych pocisków. Chciałbym zanalizować bliżej jeden z innych najgrubszych pocisków, który w ostatnich czasach został wyrzucony z grubej Berty, t. zw. konferencji łowickiej. Już jeden z pp. posłów przedmówców moich wspomniał tutaj o komunikacie Katolickiej Agencji Prasowej. Wysoka Izba wybaczy mi, że może trochę więcej czasu zabiorę jej tym właśnie szczegółowym wypadkiem owej konferencji łowickiej, bo jest to sprawa symptomatyczna i pewnego znaczenia ogólniejszego.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">W komunikacie Katolickiej Agencji Prasowej — tu, żeby nie być źle zrozumianym, jeżeli będę zarzucał temu komunikatowi kłamstwo, zaznaczam, że nie mam na myśli redakcji Katolickiej Agencji Prasowej. Chcę wierzyć, że redakcja tej agencji została wprowadzona w błąd przez bardzo perfidnie przekręcającego rzeczywistość informatora.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">W komunikacie tym czytamy, że owa konferencja łowicka „daje nam konkretny materiał do zapoznania się z dzisiejszym kierunkiem wrogim katolicyzmowi, idącym od tych, których zadaniem jest szerzyć w Polsce oświatę ludową”. I dalej: „Wbrew przewidywaniom nieoczekiwany ton tej konferencji nadał prof. Limanowski. Wbił on w psychikę uczestników gwóźdź, nad którego wyrwaniem gorliwie pracowali niebylejacy szermierze”. A potem, po streszczeniu referatu prof. Limanowskiego, jest umieszczony szereg wyimików z przemówień obecnych na konferencji urzędników Ministerstwa i kuratoriów, wyimków, zrobionych tak, poprzekręcanych, nieścisłych, aby udowodnić tezę, że przedstawiciele Ministerstwa i kuratoriów robili wszystko, co mogli, aby zwalczać religijne katolickie tezy prof. Limanowskiego.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Proszę Wysokiej Izby, na konferencji tej było blisko 100 osób, na konferencji tej byli ludzie oczywiście różnych przekonań politycznych, ideowych, religijnych. Ale w tym wypadku ta robota owemu informatorowi nie udała się, bo w rzeczywistości stało się tak, że właśnie ci, których on tutaj wymienia, urzędnicy Ministerstwa i kuratoriów, przemawiali w tym samym duchu, w jakim przemawiał prof. Limanowski.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Jak się taki komunikat robi, to pozwolę sobie zilustrować na przykładzie. A więc komunikat przytacza, że p. Dec, kierownik wydziału oświaty pozaszkolnej kuratorium wołyńskiego, mówił: „Religia chrześcijańska stała się narzędziem wojny. Nam zostały zamknięte źródła światła, dopływ objawienia. Artykuły kodeksu karnego zamykają nam usta. Jak długo wiarę będziemy wiązali z kościołami i z tem, co z tych kościołów płynie, tak długo żywej wiary nie będzie”.</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Biorę do ręki przemówienie tegoż p. Deca, złożone do protokółu. Zaczynam je czytać i zdumiewać się muszę. Przemówienie zaczyna się tak:</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">„Żałuję, że nie mogę wypowiedzieć mojego zdania w obecności p. prof. Limanowskiego, lecz w myśl zasady, że „de absentibus nil nisi bene” mogę to uczynić.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Przedewszystkiem pragnę wyrazić p. profesorowi cześć i uznanie za to, że on jako przedstawiciel nauki przyrodniczej utwierdza mnie w tem, do czego wielu z nas doszło po długich łamaniach się i przeżyciach, doświadczeniach i walkach w sumieniu o wypracowanie sobie żywego stosunku do wiary”.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">W tym samym tonie całe przemówienie. Szukam, skąd te zdania zostały wyjęte, które są tutaj podane i biorę specjalnie to ostatnie zdanie: „Jak długo wiarę będziemy wiązali z kościołami i z tem, co z tych kościołów płynie, tak długo żywej wiary nie będzie”. Gdy tymczasem w rzeczywistości — odczytam cały ustęp odpowiedni i to brzmi tak: „Nie umiemy nastawić dusz i serc naszych na źródła Objawienia. Nie możemy się rozprostować ku słońcu — jako ta roślina, o której mówił prof. Limanowski. Sprawy wiary bierzemy powierzchownie, zacieśniamy je li tylko do tego, jaki jest nasz urzędowy (oficjalny) stosunek do kościołów. Nic też dziwnego, że często nie możemy uczuć w nas „cudu” przeobrażenia religijnego, o jakim mówił prof. Limanowski”. I oto inkryminowane zdanie następujące: „Jeżeli li tylko na stosunku do kościołów będziemy zasadzali naszą wiarę — nie będzie w nas żywej wiary”.</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#komentarz">(Głos na prawicy: O to właśnie chodzi. Różne głosy na ławach B. B. W. z R.: Co za perfidja, to łobuzeria, faryzeusze. P. St. Stroński przerywa)</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Panie Pośle, zdaje się, że jednak chyba powinienby Pan zrozumieć: „żywa wiara” to nie jest „żywa cerkiew” i tu niema propagandy żywej cerkwi.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ja tego nie mówiłem, ja mówiłem o tem ostatniem zdaniu.)</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Można taką ścisłość sprawozdań brać, jeżeli ktoś chce, na wesoło, ale w gruncie rzeczy jest to bardzo smutne. Najsmutniejsze w tym wypadku jest to, że ten człowiek, który tak informował katolicką agencję prasową,</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#komentarz">(Głos: Bardzo dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">niezawodnie udawał, że czyni to w imię obrony religii, w imię Chrystusa, w imię Ewangelii.</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Gdy o tem myślę, mimowoli przypomina mi się wczorajsze przemówienie p. posła Czetwertyńskiego. Ja na Komisji Budżetowej, Panie Pośle, nie mówiłem o religii Mickiewicza, o religii żaków średniowiecznych, mówiłem o religijności Mickiewicza i o religijności żaków, a to jest jednak duża różnica. Bo religijność może być różna i różnie używana. Może być religijność szczera i głęboka, z głębi serca płynąca, może być religijność taka, którą się mały człowiek, jak aktor, w płaszcz teatralny drapuje, i może być religijność taka, którą się jako towar na rynek polityczny wynosi.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R. P. Rybarski: Portret Papieża i Marszałka Piłsudskiego przed wyborami to jest towar na rynek wynoszony, to był towar sprzedawany.)</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Gdy o tych rodzajach religijności myślę, to wydaje mi się, że ów sumienny informator Katolickiej Agencji Prasowej był bliski nie tyle kościołowi katolickiemu, ile temu obozowi politycznemu, w imieniu którego p. Czetwertyński wczoraj przemawiał.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Jeżeli, jak to powiedziałem na Komisji Budżetowej, pragnę, aby młodzież nasza wynosiła ze szkoły więcej kultury religijnej, to pragnę między innemi dlatego, alby młodzież nasza miała religijność inną, niż ten informator Katolickiej Agencji Prasowej i żeby robiła z niej inny użytek, niż robią to niektóre obozy polityczne w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">P. poseł Czetwertyński wyraził wczoraj niezadowolenie, że zasiadam już po raz drugi z rzędu w gabinecie ministrów. Mogę upewnić Pana Posła, że przyjąłem tę tekę bez entuzjazmu. Spodziewałem się, że jeżeli nie z żadnej innej strony, to napewno z tej właśnie strony, Panie Pośle, będę miał do przeżycia takie chwile, jaką miałem wczoraj.</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#komentarz">(Głos: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Jeżeli mimo to ten trud podjąłem się ciągnąć dalej, to nie tylko dlatego, że wysoko cenię sobie wolę, która mi ten mandat powierzyła, ale i dlatego, że mam jeszcze dziś pewne bardzo ważne cele do spełnienia na terenie szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Jednym z tych celów, jednym z tych ważnych celów, jakie sobie zakreśliłem, jest to, ażeby wychowanie szkolne w Polsce i młodzież wyzwolić z pod wpływów tego obozu politycznego, który Panowie reprezentują</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-36.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">i to nie tylko ze względów politycznych, ale ze względów wychowawczych, a przedewszystkiem ze względów moralnych.</u>
          <u xml:id="u-36.42" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.W. z R.: Są jeszcze w Polsce charaktery.)</u>
          <u xml:id="u-36.43" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Taki sobie między innemi cel zakreśliłem, i ten dowód, muszę to powiedzieć, nienawiści, jaki Panowie przez swego przedstawiciela wczoraj mi złożyliście, jest dla mnie pewną wskazówką, że praca moja w tym kierunku nie jest bezskuteczna.</u>
          <u xml:id="u-36.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. z R.)</u>
          <u xml:id="u-36.45" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Przechodzę do drugiej kolubryny, wytoczonej w ostatnich czasach, do sprawy odczytów Kaden Bandrowskiego. Właściwie chodzi tu nie o odczyty, ale o jeden jedyny odczyt, powtarzany w wielu szkołach, pod tytułem „Stefan Żeromski, jako prorok niepodległości”. Muszę się przyznać, że w tej sprawie popełniłem pewien błąd i ponoszę pewną winę, tylko, że ten błąd i ta wina są inne, niż to sądzą moi szanowni adwersarze. Ci panowie posłowie, którzy się tą sprawą interesowali, wiedzą już z listu Kadena, jak się rzecz miała. Że on mianowicie zjawił się u mnie już po wygłoszeniu tego odczytu w kilkudziesięciu szkołach, że następnie przedstawił mi skrót i tekst prawie dosłowny tego odczytu. Ale Kaden nie powiedział jeszcze wszystkiego w swym liście, bo nie wszystko wiedział. Nie wiedział, że zanim dałem zezwolenie na wygłaszanie tego odczytu nadal, zebrałem informacje z tych szkół, w których Kaden swój odczyt wygłaszał, i dopiero, stwierdziwszy na podstawie opinii wychowawców skutek tego odczytu, pozwoliłem na tę pracę dalej, Ale Panowie Posłowie mogą powiedzieć: To nie o to chodzi, że dałeś pozwolenie, tu chodzi o co innego, chodzi o to, że Kaden jest pisarzem nieodpowiednim dla młodzieży, że, jak jedno z pism się wyraziło, Kadena trzeba trzymać zdaleka od młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-36.46" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Na tę sprawę mój pogląd, proszę Panów, jest taki. Można, jak kto chce, zapatrywać się na twórczość Kadena, ale nikt nie może zaprzeczyć, że nazwisko jego w naszej literaturze współczesnej należy do tych, których nie można wymazać żadnym ołówkiem cenzorsko - belferskim. Pomijam już to, że Kaden jest autorem wspomnień tego bohaterstwa naszego, na wspomnienie którego i ta Wysoka Izba, pomimo, że tak wysoka, staje na baczność, a każdy książę kościoła podnosi rękę do błogosławieństwa. Ja stwierdzam tylko, że każdy rozumny i realnie myślący pedagog musi się liczyć z tem, że czy chce, czy nie chce, książki Kadena trafiają i będą trafiały do rąk młodzieży. A jeżeli chodzi o książki w rodzaju Kadena, to wpływ ich zależy przedewszystkiem od postawy psychicznej, jaką młodzież wobec tych książek zajmie.</u>
          <u xml:id="u-36.47" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Nasuwa mi się tutaj porównanie, jakiego kiedyś użył Żeromski, mówiąc, że są osoby, które, omawiając, albo raczej obmawiając swoich bliźnich, interesują się jakgdyby nie całą postacią, ale jej częścią dolną, od przepony brzusznej w dół. Otóż wobec książek, przedstawiających całość życia i całość natury ludzkiej, a więc i jej wzloty wzniosłe i jej myśli szlachetne, ale jednocześnie i jej namiętności niskie i jej poziome dążenia, wobec takich książek wszystko zależy od tego, jaką postawę młodzież przymierze. Można nastawić młodzież tak, że będzie patrzyła przedewszystkiem na górną część obrazu. Ale można również młodzież nastawić tak, że będzie patrzyła i szukała przedewszystkiem dolnej części obrazu. Otóż ja nie przewidziałem tego alarmu, który się około tej sprawy zrobił, bo dziś po tym alarmie, po tem biciu w bębny i dzwony bardzo się obawiam, że młodzież, czytając książki Kadena, będzie się nastawiała właśnie na tę dolną część obrazu,</u>
          <u xml:id="u-36.48" who="#komentarz">(P. Z. Piotrowski: Niesmaczna reklama dla p. Kadena.)</u>
          <u xml:id="u-36.49" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Panie Pośle, przecież ja się bronię, ja tłomaczę. Że wyciągnięto Kadena, to już nie moja wina.</u>
          <u xml:id="u-36.50" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Prof. Limanowski wyraził się o sprawozdaniu K. A. P. z konferencji łowickiej, że widzi w niem kolec polityczny. Jeżeli zestawiam sprawozdanie z konferencji łowickiej ze sprawą odczytów Kadena, to już nie kolec, ale całe widły polityczne wychodzą.</u>
          <u xml:id="u-36.51" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie widły, tylko pastorał księdza biskupa Przeździeckiego.)</u>
          <u xml:id="u-36.52" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Proszę Wysokiej Izby, już kończę. Chciałbym jeszcze tylko powiedzieć, że jeżeli nam trudno jest w tych sprawach religijnych porozumieć się na gruncie teoretycznym — zresztą zagadnienia te wogóle trudno jest omawiać szczegółowo w tej Izbie — stańmy na gruncie formalnym.</u>
          <u xml:id="u-36.53" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Ten grunt formalny jest następujący:</u>
          <u xml:id="u-36.54" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Konstytucja nasza orzeka, że w zakładach, w których kształci się młodzież poniżej 18 lat życia, nauka religii jest obowiązkowa. Stoję na gruncie prawa i z tej zasady prawnej już sumienie pedagogiczne każę mi wyprowadzić wniosek, że i na innych lekcjach w szkole i wogóle w oddziaływaniu szkoły na młodzież nie powinno być niczego, coby zasadom, głoszonym na lekcjach religii, przeczyło, ażebyśmy nie wychowywali młodzieży w duchowej anarchii.</u>
          <u xml:id="u-36.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-36.56" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">To jest moje stanowisko w tych sprawach ogólne.</u>
          <u xml:id="u-36.57" who="#komentarz">(P. Hartglas: Czy do wyznania mojżeszowego p. Minister leż takie stanowisko zajmuje?)</u>
          <u xml:id="u-36.58" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">I do wyznania mojżeszowego.</u>
          <u xml:id="u-36.59" who="#komentarz">(P. Hartglas: A dlaczego nie mianuje się nauczycielami religii żydowskiej Żydów?)</u>
          <u xml:id="u-36.60" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Słyszałem tu, że za dużo się żydów mianuje.</u>
          <u xml:id="u-36.61" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopCzerwiński">Jeżeli, proszę Panów — i tu zwracam się do innych klubów, które zagadnienie wychowania religijnego interesuje, jeżeli to, co powiedziałem, jest mało, jest za mało, proszę bardzo, wyciągnijcie szanowni Panowie konsekwencje konstytucyjne. Jeżeli ta akcja się powiedzie, odejdę, nie mając do Was zupełnie osobistego żalu. Ale pozwólcie, że zaniosę jedną prośbę do Was. Jeżeli Wam wciskają argumenty przeciwko mnie, pilnie uważajcie, czy wbrew Waszej woli i wiedzy zamiast twardych, uczciwych kamieni nie wciskają Wam w rękę gródek cuchnącego błota. Kamieni się nie boję, ale błoto jest istotnie przykre.</u>
          <u xml:id="u-36.62" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo! Przerywam teraz rozprawę, gdyż na podstawie art. 35 regulaminu pragnąłbym zarządzić teraz, a więc już po upływie pierwszej godziny posiedzenia, wybór obu wicemarszałków i sekretarzy. Przystępujemy do tych wyborów. Proszę Panów Posłów, którzy wybierają wicemarszałków, ażeby wypisali na kartce dwa nazwiska i nic więcej i oddali kartki.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę pp. Sekretarzy o zajęcie się głosowaniem.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#IgnacyDaszyński">Zarządzam krótką przerwę dla przeliczenia głosów.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#IgnacyDaszyński">Wynik głosowania jest następujący: głosowało posłów 165, głosów ważnych oddano 164, większość stanowi głosów 83: poseł Róg otrzymał głosów 151, poseł Żuławski 142, p. Sypuła 8, p. Walnyckij 7, reszta głosów jest rozstrzelona. Wybrani zostali p. Róg i p. Żuławski. Czy p. poseł Róg wybór przyjmuje?</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#komentarz">(P. Róg: Przyjmuję.)</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#IgnacyDaszyński">Czy p. Żuławski przyjmuje?</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#IgnacyDaszyński">W takim razie zapytam się go na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#IgnacyDaszyński">Na sekretarza Sejmu jest proponowany p. Chadaj. Ponieważ niema innych propozycyj, może Panowie zechcą wybrać p. Chadaja przez aklamację?</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#IgnacyDaszyński">Proszę pp. Posłów, którzy popierają wybór p. Chadaja na sekretarza, ażeby wstali. Większość, wybór p. Chadaja na sekretarza jest przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#IgnacyDaszyński">Do oświadczenia zgłosił się p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Jak to się dobrze stało, żeśmy wczoraj szczerze o pewnych ważnych sprawach tutaj w Sejmie pomówili, bo stało się to, czegośmy pragnęli, ażeby do opinii publicznej przez widomą oznakę, jaką jest Sejm polski, przez ten Sejm, a nie inną drogą, doszło do wiadomości ogółu to, czegośmy się dziś dowiedzieli. O to nam chodziło, ażeby opinia publiczna była dobrze poinformowana, jakie są kierunki pracy naszych głównych działów, a przedewszystkiem oświaty i wyznań.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#SewerynCzetwertyński">Chcę tylko się zastrzec, że to, co dzisiaj! p. Minister był łaskaw powiedzieć, że przemówiła przezemnie jakakolwiek mniejsza czy większa doza nienawiści, jest, proszę Panów, nieprawdą.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A cóż to jest innego?)</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#SewerynCzetwertyński">To jest nieprawdą. Kierowała mną tylko chęć dowiedzenia się prawdy i chęć wypowiedzenia swego własnego głębokiego przekonania. Ani jednem słowem, ani słóweczkiem nie dotknąłem tego, co się nazywa sumieniem człowieka. Ani jednem słowem nie dotknąłem tego, jakie były motywy, które p. Ministrem kierowały w przyjęciu innego wyznania, bo te motywy są rzeczą jego sumienia, a więc należą do tej dziedziny, której nawet przeciwnikowi politycznemu dotykać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#SewerynCzetwertyński">Ja tylko skonstatowałem fakt i o tym fakcie powiadomiłem opinię publiczną i dlatego dziś, w odpowiedzi p. Ministra, która jest zapowiedzią bezwzględnej walki z pewnym kierunkiem politycznym, dowiedzieliśmy się jeszcze czegoś, mianowicie, że ten człowiek, tak swój program rozumiejący, nie powinien być ministrem oświaty, bo właśnie kieruje się tem, czem się my nie kierujemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę o spokój. Głos ma do sprostowania p. Zygmunt Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#ZygmuntPiotrowski">Przemawiając wczoraj tutaj w debacie nad Ministerstwem Oświaty, przytoczyłem, że wielu nauczycieli uprawia agitację partyjną i na odezwanie się jednego z pp. posłów z Bezpartyjnego Bloku, kto to jest taki, przytoczyłem fakt, że jest to nauczyciel gimnazjalny, nazwiskiem Pużyński z Włocławka.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(P. Kiernik: Wszyscy inspektorzy szkolni to robią.)</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#ZygmuntPiotrowski">Przytoczyłem, że podczas kampanii wyborczej, otrzymując płacę, jako nauczyciel gimnazjalny, nie uczył, ale uprawiał agitację za kandydaturą B. B., czyli uprawiał agitację partyjną. A później został zwolniony i został wicesekretarzem, czy samym sekretarzem generalnym w B. B. i jest obecnie w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#ZygmuntPiotrowski">Na to dziś p. Kozłowski oświadczył, że jest to nieprawdą, bo p. Pużyński — czytam stenogram — od 1 kwietnia 1920 r. jest na bezpłatnym urlopie, a czas urlopu odpada i nie jest mu zaliczany ani do lat służby, ani do emerytury, twierdzenie więc moje ma być najzupełniej fałszywe i oszczercze.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#ZygmuntPiotrowski">Proszę Panów, ja podtrzymuję, że nieprawdą jest, jakoby p. Pużyński był na bezpłatnym urlopie od 1 kwietnia 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie od 19,20, lecz 1928 r.)</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#ZygmuntPiotrowski">Więc ja oświadczam, że nieprawdą jest, jakoby on był na urlopie od 1 kwietnia 1928 roku, i na dowód przytaczam, że z końcem 1928 r., wprawdzie nie pełniąc w poprzednich miesiącach obowiązków nauczyciela gimnazjalnego, jednak jako wychowawca w 8-ej klasie gimnazjum humanistycznego we Włocławku, był przy maturze i tam egzaminował. Nauczyciel na bezpłatnym urlopie nie może w dwa miesiące później być wychowawcą i występować w oficjalnej roli. Podtrzymuję w całości mój zarzut i wtenczas dopiero gotów jestem go sprostować, kiedy przedstawiciel Ministerstwa z tej trybuny, z dokumentami w ręku, dowiedzie, że się mylę w swojem twierdzeniu. Obecnie stwierdzam, że zarzut p. Kozłowskiego pod moim adresem, pomawiający mnie o fałsz i oszczerstwo, oddaję temu, który go wystosował.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#ZygmuntPiotrowski">Wywody więc p. Kozłowskiego uważam nie tylko za nieścisłe, ale za nieprawdziwe.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(Głos: Nie po raz pierwszy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma sprawozdawca p. Werschler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#LudwikWerschler">Wysoka Izbo! Przedewszystkiem pragnę sprostować nieścisłość, która się zakradła do drukowanego sprawozdania w ostatnim ustępie, zawierającym poprawki komisyjne. Mianowicie, w dziale 6 szkolnictwa zawodowego, wydrukowano w sprawozdaniu, że pozycje w § 11 zwiększono o 100.000 zł przez podwyższenie pozycji 1. Dla dokładności prostuję, że według uchwał Komisji tych 100.000 zł rozkłada się na dwie pozycje, mianowicie na pozycję 1–50.000 na stypendia, i na pozycję trzecią — 50.000 zł na zasiłki dla burs i instytucyj, opiekujących się młodzieżą.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#LudwikWerschler">Nie będę nadużywał cierpliwości Wysokiej Izby, pragnę tylko parę słów jeszcze powiedzieć w związku z przeprowadzoną dyskusją. Chcę przedewszystkiem odpowiedzieć na jeden zarzut, uczyniony pod moim adresem, jako referenta, przez p. pos. Piotrowskiego. P. pos. Piotrowski widocznie przeczytał tylko pobieżnie dotyczący ustęp mego referatu i twierdził wczoraj, jakobym ja, w sprzeczności z większością Komisji, wysunął hasło: raczej jednoklasówka niż komasacja.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#LudwikWerschler">Otóż stwierdzam, że postulat mój w ten sposób nie brzmiał, brzmiał natomiast: raczej jednoklasówka niż żadna szkoła wogóle, i sądzę, że nie tylko większość komisji podzieli mój pogląd, ale podzielą go wszyscy członkowie Wysokiej Izby, z wyjątkiem tych, którzy, zapatrzeni w ten wysoki ideał powszechnej szkoły 7-klasowej, nie liczą się z rzeczywistością obecną i chadzają po obłokach nierealnej utopji.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#LudwikWerschler">Miałem na myśli przy tym postulacie wypadki gwałtownej komasacji tam, gdzie brak jest nawet ustawowych do niej warunków. Są dość liczne wypadki, że mimo trudności terenowych i odległości większej ponad 3 km., szkoły niżej zorganizowane zwija się, wskutek czego powstają strajki, trwające gdzieniegdzie rok i dłużej. Sądzę, że są to rzeczy niedopuszczalne, żeby dzieci w wieku szkolnym pozostawały wogóle bez szkoły z powodu takiego gwałtownego i nawet w niektórych wypadkach nielegalnego przeprowadzania komasacji.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#LudwikWerschler">P. poseł Piotrowski raczył się wczoraj wyrazić, że taki pogląd jest demagogicznem schlebianiem najniższym instynktom. Otóż sądzę, że jest przeciwnie, że właśnie konsekwencje, jakieby wynikały z stanowiska zbyt pryncypialnego i radykalnego, jakie reprezentuje p. kolega Piotrowski, nawet wbrew jego woli, która jest kierowana wysokiemi ideałami 7-klasowej szkoły, doprowadziłyby do poparcia bardzo ciemnych, najciemniejszych chyba instynktów, które wogóle tolerują brak wszelkiej szkoły na wsi.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#LudwikWerschler">Następnie na zakończenie, Chciałbym jeszcze głos mój dołączyć do głosów, podniesionych przez kilku mówców w czasie dyskusji, w sprawie, niesłychanie doniosłej dla dobra naszego szkolnictwa i dla podniesienia atmosfery pracy wychowawczej nauczyciela. Między innemi p. kolega Piotrowski w sposób należyty i trafny i p. kolega Czapski ze Stronnictwa Chłopskiego wyrazili poważne zastrzeżenia co do wciągania nauczycielstwa w wir walk politycznych.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#LudwikWerschler">Pozostaję pod wrażeniem odnośnego ustępu z przemówienia p. kolegi Czapskiego, który jest właśnie przedstawicielem tych światłych chłopów, którzy gorliwy biorą udział w samorządzie szkolnym. P. kol. Czapski z ujmującą prostotą i rzeczywiście z wielką troską o godność nauczycielstwa i godność szkoły ostrzegał Ministerstwo przed konsekwencjami tej metody, jaka jest stosowana, metody pewnego przymusu ze strony bezpośrednich przełożonych na nauczycieli, by brali czynny udział w zwalczaniu pewnych organizacji czy stronnictw politycznych, a byli agitatorami tego stronnictwa politycznego, które reprezentuje dany przełożony. Wyraził zdanie, że jest to metoda demoralizująca.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#LudwikWerschler">I sądzę, że nie wyjdę z ram obowiązujących sprawozdawcę komisyjnego, gdy stwierdzę, że okrzyk, jaki wówczas, w czasie przemówienia kol. Czapskiego, dał się słyszeć z ław B. B., że to jest nieprawda, że ten okrzyk wcale nie był na miejscu. Wszyscy bez wyjątku cieszylibyśmy się, gdyby obawy i zarzuty kol. Czapskiego i kol. Piotrowskiego były mylne.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#LudwikWerschler">Tymczasem stwierdzić muszę, że zarzuty te są niestety słuszne. Nie chcę generalizować. Oczywiście są miejscowości i powiaty, gdzie tej metody nie widać, ale jest bardzo wiele miejscowości i bardzo wiele powiatów, gdzie od czasu wyborów dotychczas te metody są stosowane. Są wypadki czynnego udziału nauczycielstwa w organizowaniu bojówek i rozbijaniu wieców. Są wypadki takie, że rozdaje się w biurach inspektorskich legitymacje partyjne Bloku Bezpartyjnego w tym celu, żeby nauczyciele na wsi później wyszukali odpowiednich ludzi dla wręczenia im tych legitymacji, dla wynalezienia odpowiednich mężów zaufania.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#LudwikWerschler">Sądzę, że stanowisko moje będzie wyrazem opinii całej tej Wysokiej Izby. Chodzi nam o to, żeby okólnik Ministerstwa o apolityczności szkół i nauczycieli nie był w ten sposób interpretowany, że niewolno im brać udziału w życiu politycznem stronnictw innych, z wyjątkiem stronnictwa tego, które jest reprezentowane właśnie przez bezpośredniego przełożonego. W interesie dobra szkoły, interesie podniosłego posłannictwa nauczycielstwa naszego, jest rzeczą konieczną, żeby ta właśnie metoda istotnie niesłychane szkody moralne wyrządzająca w psychice nauczycielstwa, wreszcie ustała, metoda, która się da streścić w dosadnych kilku słowach, mianowicie: za chleb służbowy i za łaskę przełożonego wyzucie się z osobistej swobody własnych przekonań politycznych i oddanie się bezwzględne, nawet wbrew własnemu przekonaniu, w służbę poglądów politycznych swego bezpośredniego przełożonego. To ustać musi, jeżeli ma być uzdrowiona atmosfera w szkolnictwie naszem, dla dobra i szkoły i wysokiego wychowawczego posłannictwa naszego nauczycielstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#IgnacyDaszyński">Odraczam posiedzenie do godz. 4.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#IgnacyDaszyński">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym części 5 Ministerstwa Spraw Zagranicznych na rok 1930–31. Jako sprawozdawca głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Na Komisji Budżetowej debata nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych ukształtowała się apolitycznie. Mówiliśmy na komisji wyłącznie o zagadnieniach organizacyjnych i o zagadnieniu finansowem, przytem prawie nie poruszano momentów politycznych. Ponieważ atoli, jak wiem, szereg klubów chce zabrać głos w debacie i poruszyć momenty polityczne, Wysoki Sejm pozwoli, że i ja, aczkolwiek tylko sprawozdawca komisji, jednak zajmę się kilkoma momentami politycznemi. Zrobię to przy końcu swego przemówienia, lecz na swój własny rachunek, nie obciążając tą polityczną stroną mojego referatu Wysokiej Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#KazimierzCzapiński">Przechodzę wobec tego odrazu na początku do kwestii czysto finansowych.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#KazimierzCzapiński">Budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych w dochodach jest niewielki i wynosi w liczbach okrągłych zaledwie 13 milionów. Oczywista rzecz te 13 milionów dochodów to są rozmaite dochody, związane z wizami i paszportami. Szczegółowa specyfikacja jest następująca: 3.200.000 za paszporty, 5.100.000 wizy, 800.000 za legalizacje, 2.600.000 za świadectwa pochodzenia towarów, różne 1.300.000, razem 13.000.000. O dochodowej części właściwie pozatem nic nie miałbym do omówienia, gdyby nie kwest ja, która powstaje, czy dochód preliminowany nie jest za mały. Albowiem przypominam Wysokiej Izbie, że według uwag Najwyższej Izby Kontroli na rok 1927/28 już wówczas część dochodowa była preliminowana niemal, że o połowę za mała i że wobec tego otrzymaliśmy wówczas ogromne przekroczenia. Zachodzi więc pytanie, czy w roku bieżącym również nie jest preliminowany dochód za mały. Ponieważ atoli, jak dochodzą zresztą wiadomości, ma być prowadzona polityka pomniejszenia cen paszportów, polityka pomniejszenia cen wiz, względnie skasowania wiz, ponieważ dalej czynności zagranicznych placówek są w pewnej mierze związane z intensywnością handlu, który jak wiadomo w ostatnich czasach bądź co bądź podupadł, wobec tego nie ośmielam się przedstawić liczb wyższych, niż zostały preliminowane. Chcę jeszcze zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że Najwyższa Izba Kontroli kilkakrotnie przypominała, iż dochód 13 milionów nieregularnie jest przysyłany z placówek zagranicznych do centrali w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#KazimierzCzapiński">Tyle Wysoka Izbo, o części dochodowej. Teraz przechodzę do daleko ciekawszej części rozchodowej budżetu. Część rozchodowa budżetu w okrągłych sumach wyraża się tak: 56 milionów w porównaniu z 55 milionami z roku ubiegłego, mamy wzrost o jeden milion. Ten milion przypada głównie na urzędy zagraniczne, jest to rozchód, który wzrósł z 33 na 34 miliony.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#KazimierzCzapiński">Zachodzi pytanie, czy ten budżet rozchodowy jest wysoki względnie i absolutnie. I otóż proszę Panów, jeżeli wziąć ten budżet względnie, to znaczy w procentach w stosunku do całości naszego budżetu, to otrzymamy jeden z najwyższych budżetów ministerstw spraw zagranicznych na świecie, bo tylko bardzo nieliczne kraje w rodzaju Wenezueli, kraje egzotyczne, mają tak wysoki względny procent. Wenezuela ma 3 proc., podczas gdy Polska ma około 2%, a właściwie 1,9 proc. Natomiast w Europie te liczby względne są zupełnie inne. Naprzykład w Czechach mamy budżet jeszcze stosunkowo wysoki, bo wynoszący 1,7 proc., Niemcy 0,6, a Francja 0,5 proc, nawet. Szwecja 0,7 proc., Rumun ja zaś zaledwie 0,25 proc., czyli, że jak widzimy, polski budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest stosunkowo wysokim budżetem. I nawet w liczbach absolutnych, wyrażonych w złotych, nie jest on małym budżetem, bo wynosi 56 milj., gdy budżet francuski wynosi 76 milj., a w Czechosłowacji 43 milj. Naturalnie te liczby nie nadają się do ścisłego porównania, bo porównanie tylko wówczas może być ścisłe, jeżeli układ budżetu jest jednakowy, a przytem wszystkiem nie zapominajmy, że Polska ma znaczne mniejszości polskie za granicą, taka zaś pozycja polityczna oczywiście musi się odbić i odbija się na wysokości względnego i absolutnego budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych w części rozchodowej.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli weźmiemy tę część rozchodową, owe 56 milionów, to jako dwie główne pozycje w tej części rozchodowej będziemy mieli następujące: po pierwsze, placówki zagraniczne w kwocie 34 miliony i następnie t. zw. fundusz specjalny w kwocie 12.460.000.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejm pozwoli, że na chwilę zatrzymam się przy tej drugiej pozycji, to znaczy przy funduszu specjalnym. Według preliminarza ów fundusz specjalny, stanowiący odrębny dział, składa się z dwóch paragrafów. Jeden paragraf — to fundusz dyspozycyjny, drugi — to fundusz propagandowy. Pierwszy w wysokości 7 milionów, drugi w wysokości 5 milionów. Otóż uważam i stwierdziłem to szczegółowo na Komisji Budżetowej, że ten fundusz dyspozycyjny brany względnie jest niezmiernie wysoki, bo jeżeli weźmiemy odrębne fundusze dyspozycyjne budżetu propagandowego, to on się wyrazi jako przeszło 12 proc budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, podczas kiedy we Włoszech mamy owe spese secrete tylko 0,8 proc., we Francji depenses secretes 0,7 proc., w Belgii 0,16 proc. Czyli, że W Polsce fundusz dyspozycyjny — proszę zwrócić uwagę, bez funduszu propagandowego — jest bardzo wysoki.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, proszę Panów, postawiłem wniosek, który został przyjęty i o którym będę mówił, wniosek zmierzający do zmniejszenia przedewszystkiem funduszu dyspozycyjnego, a po części i funduszu propagandowego. Już na komisji dla Spraw Zagranicznych wskazałem, że tu nie chodzi o jakąś personalną politykę, tu nie chodzi o zajęcie stanowiska wobec tego czy innego ministra, — chodzi przedewszystkiem o to, że Komisja Budżetowa, w danym wypadku i ja, jako referent, uważaliśmy, że gospodarska funduszami dyspozycyjnemi w Polsce jest źle postawiona, i wskazałem na przykład, że jest tendencja powiększania funduszów dyspozycyjnych wogóle. Weźmy np. fakt taki, że na r. 1927/28 preliminowano 15 milj., Sejm przyznał 13 milj., lecz ostatecznie wydano z tego tytułu 24 miliony. Proszę Panów, uważaliśmy, że gospodarka dyspozycyjna w Polsce jest źle postawiona i wychodząc z tych ogólnych, a nie personalnych założeń, zmierzaliśmy także i do pomniejszenia funduszu dyspozycyjnego i po części propagandowego, co omówię osobno.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#KazimierzCzapiński">Wnioski nasze przeszły w formie następującej: fundusz dyspozycyjny został pomniejszony o 3 miliony, fundusz propagandowy o 1 milion, natomiast kreowano nowy fundusz, jako osobny paragraf, mianowicie fundusz reprezentacyjny, podlegający oczywiście zwykłej kontroli Najwyższej Izby Kontroli. Gdy tę wnioski postawiłem i gdy one zostały uchwalone, zostałem w kilka dni później zaszczycony rozmaitemi polemicznemi artykułami w prasie codziennej, m. in. znajduję tutaj artykuł w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym” p. t: „Urojona rzeczywistość posła Czapińskiego”, w którym to artykule bardzo szczegółowo są wyliczone rozmaite kwoty, z których dochodziłaby się do wniosku, że właściwie liczby podane przezemnie są nieścisłe, bo np. niemieckie fundusze dyspozycyjne są ogromne i t. d. I tutaj się przytacza rozmaite ogromne sumy.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, ja wiem, skąd owe obliczenia są wzięte. To są obliczenia, wzięte z dawnych przeszłorocznych obliczeń francuskich, mianowicie p. Poincare w swojej mowie, wygłoszonej 22 lutego 1929 r. w polemice oświadczył, że fundusze propagandy wynoszą w Niemczech 94 miliony marek, t. zn. we frankach 660 milionów. Kiedy Niemcy domagali się wyjaśnień, wówczas w numerze „Temps” z lutego 1929 r., w imieniu francuskiej rady ministrów podano dokładne obliczenie, które miało dać ten wynik 94 milionów. Istotnie to obliczenie jest. Nie Chciałbym zajmować się polemiką z temi wywodami francuskiemi, ale pozwolę sobie wskazać w każdym razie, że to obliczenie po pierwsze nie jest całkowicie ścisłe, ponieważ 94 miliony marek można otrzymać dopiero wówczas, jeżeli wstawimy do tej globalnej kwoty nie ten fundusz dyspozycyjny, który był wówczas stosunkowo skromny, bo wynosił 8 milionów, a obecnie jest jeszcze znacznie mniejszy, bo tylko 6 milionów, lecz dopiero wówczas, gdy doliczymy ogromne kwoty takie, jak wydatki kredytowe na Zagłębie Ruhry 27 milionów, na „Technische Nothilfe”, na wypadek rozmaitych katastrof żywiołowych 2.500.000, albo przypuśćmy, fundusz kultury narodowej, również 8 milionów. Sumując te najrozmaitsze kwoty, otrzymamy nie tylko 94 miliony, ale kto wie, czy nie więcej. Więc to nie jest liczba całkowicie przekonywająca, pomijając już to, że jak wykazuje porównanie z późniejszemi łatami, np. z r. 1929 wiele tych pozycyj teraz się zmniejsza, i tak np. fundusz dyspozycyjny w Niemczech z 8 milionów zmniejszył się do 6 milionów. A zresztą najważniejsze jest to, że z wyjątkiem owych 6, a przedtem 8 milionów, te fundusze podlegają w normalny albo specjalny sposób kontroli parlamentarnej i społecznej. Zdaje mi się tedy, że ta polemika niewczesna, wszczęta z tego powodu, opiera się na mylnych podstawach.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#KazimierzCzapiński">Podkreślałem już kilka razy, że brak nam ścisłej skodyfikowanej ustawy budżetowej, jaką posiadają np. Niemcy. Podkreślając to, muszę się zastrzec, iż to nie znaczy, żeby Polska nie posiadała, czy w Konstytucji, czy w ustawie skarbowej bardzo wyraźnych określeń w zakresie obowiązków rządu odnośnie do budżetu. Stwierdzam tylko, powinno nastąpić obostrzenie kontroli nad funduszami specjalnemi, nad funduszami propagandowemi, nad funduszami dyspozycyjnemu i t. d. Dotychczasowe bowiem przepisy nie obroniły państwa przed nadużyciami. Aby tej potrzebie uczynić zadość, zaproponowałem znowelizowanie w tym kierunku ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli z 1921 r. i rozbudowę tego prawa, które się mieści w konstytucji i ustawie skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#KazimierzCzapiński">Ponieważ narazie tej obowiązkowej ustawy niema, wobec tego pozwoliłem sobie w Komisji Budżetowej, przy naradach nad ustawą skarbową, postawić pewne wnioski uzupełniające, które przeszły, mianowicie do art. 7 ustawy skarbowej przeszedł mój wniosek zakazujący virement, to znaczy przenoszenia także i na nowokreowany fundusz reprezentacyjny, który wynosi 1 milion. Pozatem wprowadziłem nowy artykuł, ustanawiający kontrolę przez specjalną komisję funduszów propagandowych. Ta komisja wedle mej propozycji ma się składać z prezesa Komisji Budżetowej, z prezesa Komisji Spraw Zagranicznych i referenta każdorocznego budżetu. Ustanowienie w tej albo w innej analogicznej formie kontroli funduszu propagandowego jest rzeczą konieczną. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wówczas dopiero będzie mogło podkreślić konieczność powiększenia funduszów propagandowych, jeżeli Sejm będzie pewny, że nie tylko pod względem rachunkowości, ale i pod względem celowości fundusze propagandowe należycie zostaną użyte.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, z obszerniejszych debat na Komisji Budżetowej w zakresie funduszów specjalnych muszę podkreślić jeden moment. W rozmowie osobistej z p. Ministrem Zaleskim, przed posiedzeniem komisji, zapytałem go, ile jest prawdy w pogłoskach, kursujących w społeczeństwie, jakoby z funduszu dyspozycyjnego, czy propagandowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych szły pewne kwoty na inne potrzeby, mianowicie na politykę wewnętrzną, a w szczególności na prasę sanacyjną. P. Minister wówczas udzielił mi odpowiedzi, że żadne kwoty z funduszu dyspozycyjnego, ani propagandowego na owe cele nie idą. Pragnąłbym tę odpowiedź i tu przytoczyć. Nie mam możności tych rzeczy głębiej zbadać dlatego, że szczególnie fundusz dyspozycyjny nie poddaje się oczywiście także i memu referenckiemu badaniu, ale to oświadczenie Ministra, które było zresztą i na komisji w odpowiedni sposób podkreślone, podaję i tu z tego miejsca do wiadomości Wysokiego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#KazimierzCzapiński">Jednakowoż uważałem przy wszystkich swoich zastrzeżeniach krytycznych za stosowne podkreślić, że pozycję, przeznaczoną na propagandę kulturalno-szkolną dla mniejszości polskich za granicą, uważamy za pozycję opancerzoną i nie chcielibyśmy jej pomniejszać. Taką była uchwała komisji, dotycząca pomniejszenia funduszów specjalnych oraz kreowania nowych paragrafów, względnie zmiany starych w ustawie skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#KazimierzCzapiński">Po tych uwagach co do funduszów specjalnych pozwolę sobie przejść do wydatków ministerstwa już nie w zakresie funduszów specjalnych. Ponieważ wyłuszczyłem je już bardzo szczegółowo i obszernie na komisji, przestanę na krótkiem streszczeniu. Jeżeli weźmiemy centralę, pozwoliłem sobie podkreślić na komisji, że do dziś dnia nie jest obsadzony niezmiernie ważny posterunek szefa departamentu politycznego i już mówiłem tam wówczas, że jest rzeczą niemożliwą, żeby to trwało przez dłuższy czas, gdyż to pomniejsza ekspansję, rozmach i aktywność ministerstwa. W tych licznych momentach, kiedy p. Minister pracuje za granicą, wiceminister zajęty jest w olbrzymim stopniu sprawami administracyjnemi, a wakuje posterunek szefa departamentu politycznego, oczywiście taki fatalny zbieg okoliczności musi się przecież odbijać na aktywności ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#KazimierzCzapiński">Pozatem zwracam uwagę, że liczba etatów urzędniczych została pomniejszona z 34 na 31, liczba funkcjonariuszy niższych została ta sama, mianowicie 71.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#KazimierzCzapiński">Postawiłem szereg wniosków, zmniejszających sumy wydatków, więc np. w przesiedleniach postawiłem wniosek o zmniejszenie preliminowanej kwoty o 100.000. Starałem się zbadać, jak często odbywają się przesiedlenia kierowników placówek zagranicznych, i stwierdziłem na podstawie dostarczonych mi danych, że w roku budżetowym 1929/30 kierowników posterunków politycznych zostało przeniesionych 3, a mianowicie p. Łukaszewicz z Rygi do Warszawy, p. Libicki z Warszawy do Tallina, p. Weydental Jerzy z Warszawy do Szanghaju. Pozatem jeszcze przeniesiono 20 konsulów. W związku z tą przesadną liczbą przeniesień i z innemi różnemi spostrzeżeniami, — postawiłem wniosek o skreślenie 100.000.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#KazimierzCzapiński">Również postawiłem wniosek o pewne skreślenie w lokomocji, natomiast nie mogłem przyjąć wniosku p. prezesa Dąbskiego, który proponował sprzedaż dwóch automobilów. Nie wchodzę w to, czy ilość automobili jest zbyt wielka, czy zbyt mała. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych są 4 automobile, z których trzy są aktywne a jeden zapasowy. Ale w każdym razie uważałem i mój pogląd wtedy podzieliła komisja, nie przyjmując wniosku p. prezesa Dąbskiego, że sprzedaż dwóch automobilów na szmelc, z czego, może być tylko marny grosz, to nie jest celowy krok z punktu widzenia budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-44.18" who="#KazimierzCzapiński">Również w pomieszczeniach skreślam pewną kwotę, zaś na zarzut ministerstwa, jak można skreślać pomieszczenia, kiedy to są kwoty zafiksowane, stałe, komorne za pałac Kronenberga za gmach przy ul. Ś-to Krzyskiej, odpowiadam, że skreślam nie komorne, ale szereg rzeczowych i osobowych wydatków, związanych z utrzymaniem owych gmachów. Tak samo w wydatkach pocztowych, które są bardzo wielkie w preliminarzu, komisja poczyniła pewne skreślenia. Natomiast na mój wniosek komisja zgodziła się podnieść tę kwotę niewielką, która była preliminowana na wydawnictwa ministerialne, na wydawnictwa propagandowe, prowadzone przez centralę; zwracam uwagę, że nie przez fundusz propagandowy, bo to jest rzecz osobna. Wskazywałem, że niektóre wydawnictwa, prowadzone przez centralę, istotnie mają rację bytu i są dobre. Tutaj mam opis tych uskutecznionych w roku sprawozdawczym wydawnictw i muszę powiedzieć, że taka rzecz, jak wydanie zbioru przepisów konsularnych, albo pomoc przy wydaniu pracy Makowskiego: Kwestia litewska, lub drugiej pracy Makowskiego: Zobowiązania międzynarodowe polskie, albo przy wydaniu zbioru traktatów i konwencji handlowych, zawartych przez Polskę, tom I i II, to są rzeczy, które — nie mogę wchodzić w szczegóły wykonania — ale w zasadzie są dobre, Dlatego komisja na mój wniosek podniosła o 50.000 fundusz wydawniczy, ale tworząc przytem specjalną pozycję: Wydawanie dokumentów dyplomatycznych.</u>
          <u xml:id="u-44.19" who="#KazimierzCzapiński">Uważamy, że Polska pod względem zaopatrzenia się w dokumenty dyplomatyczne stoi bardzo nisko. To utrudnia przenikanie opinii publicznej, a w szczególności opinii poselskiej do zawiłych zagadnień polityki międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-44.20" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy przykład Francji. Gdy odbyła się znana międzynarodowa konferencja genewska, zaraz na drugi rok wychodzi książka francuska, zawierająca dokumenty polityczne. Documents diplomatiques. W Polsce ukazują się takie rzeczy także nieraz, niektóre nawet dobre, jak podkreśliłem, jednakowoż zdaje mi się, że wychodzi nie koniecznie to, co jest potrzebne, i niekoniecznie w takiej szacie, jaka jest potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-44.21" who="#KazimierzCzapiński">Przytoczę jeden przykład. W 1927 roku odbyła się konferencja ekonomiczna w Genewie i tu mam francuskie wydanie sprawozdania z tej konferencji, wydanie skromne, które wyszło natychmiast po niej. A dopiero w dwa lata później w 1929 roku wychodzi wydanie polskie luksusowe, na czerpanym papierze. A to nie są nawet polskie dokumenty, lecz zagraniczne, dostępne każdemu czytelnikowi we francuskiem, czy innem wydaniu, nasze zaś ukazują się w dwa lata później i dlaczego w tak luksusowej szacie? Tych rzeczy, oczywiście, zaakceptować nie podobna i dlatego musimy powiedzieć, że nasza podwyżka, jeżeli ją Wysoki Sejm przyjmie, ma być, pewnym dumpingiem pobudką dla ministerstwa, celem wydawania w jak najszybszem tempie, zależnie od zdarzeń politycznych, różnych dokumentów politycznych, ale ona bynajmniej nie oznacza, żeby Wysoki Sejm pochwalał wszystkie szczegóły dotychczasowej praktyki wydawniczej w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-44.22" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, nie będę mówił o polskiem biurze w Gdańsku, aczkolwiek zastanawialiśmy się nad ilością bardzo znaczną etatów w tem biurze. Muszę jednak zwrócić uwagę, że przecież Polska ma tam bardzo dużo swoich agend, pozatem po części reprezentuje Gdańsk na forum międzynarodowem, a następnie w Gdańsku jest przeszło 30 gmachów, należących do Rządu polskiego i administracja temi gmachami należy do biura polskiego w Gdańsku.</u>
          <u xml:id="u-44.23" who="#KazimierzCzapiński">Nad tem zatrzymywać się nie będę, przechodzę do kwestii urzędów zagranicznych polskich. Ogólna ich liczba zostaje bez zmiany, nieco może wzrasta, z 98 wzrosła na 100. Liczba ambasad, według preliminarza, wzrosła z 2 na 3. Oczywiście Koledzy wiedzą, że z dniem 1 stycznia przybędzie jeszcze jedna, mianowicie ambasadą polska w Stanach Zjednoczonych, no i prawdopodobnie, nie wiem w jakim stanie ta rzecz się znajduje, w Turcji.</u>
          <u xml:id="u-44.24" who="#KazimierzCzapiński">Liczba poselstw spadła z 31 na 29, a to wskutek tego, że jedno poselstwo zostało podniesione do godności ambasady, a następnie faktycznie została skreślona Lizbona portugalska, na jej miejsce zaś został wstawiony posterunek w Chinach w Nankinie.</u>
          <u xml:id="u-44.25" who="#KazimierzCzapiński">Liczba konsulatów zwiększyła się z 65 na 68, o 3 więcej, a w jaki sposób się zwiększyła, to jest rzec? dość skomplikowana, mianowicie 3 konsulaty zostały wyodrębnione z poselstw, jeden w Trebizondzie został zniesiony, zaś jeden w Tuluzie, we Francji, został świeżo kreowany. Były na komisji jeszcze inne propozycje zniesienia rozmaitych placówek zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-44.26" who="#KazimierzCzapiński">Był wniosek Palijewa zniesienia posterunku konsularnego w Użhorodzie. Ja tego, jako referent, nie zaakceptowałem i ten wniosek upadł. Natomiast akceptowałem świeżo kreowaną Tuluzę, wychodząc z tego założenia, że emigracja polska do Francji wzrasta. I właśnie niedawno otrzymaliśmy podniesienie kontyngentu robotniczego z Polski do Francji. Ten nowy kontyngent wyraża się liczbą 61.500 osób, z czego 60.500 mężczyzn, a 1000 kobiet. 20.000 mężczyzn do kopalń węgla, 6.000 — do kopalń żelaza, 3.500 do przemysłu i 3000 do budownictwa, 14.000 do różnych działów, 1.000 kobiet do różnych zawodów i 16.000 mężczyzn do rolnictwa. Ponieważ, jak Panowie wiedzą, emigracja rolnicza do Francji wzrasta, i to silnie, więc kreowanie konsulatu w Tuluzie i być może, w najbliższej przyszłości, innych posterunków konsularnych, zdaje mi się zupełnie celowem, tembardziej, że — proszę zauważyć, — emigracja polska we Francji stoi co do liczebności dziś już na czwartem miejscu w serii mniejszości polskich za granicą. Na pierwszem miejscu stoją Stany Zjednoczone — 3 miliony, na drugiem miejscu Niemcy — 1.250.000, na trzeciem miejscu Z. S. S. R. — 900.000, tu już na czwartem miejscu stoi Francja — 600.000, Brazylia dopiero na piątem miejscu — 210.000. W tych warunkach wydaje się rzeczą słuszną, że ów posterunek w Tuluzie został kreowany, natomiast na mój wniosek Komisja uchwaliła skreślić z liczby placówek konsularnych konsulat w Sydney, gdzie jest zresztą konsulat honorowy, bo chociaż w ubiegłym roku ten posterunek uchwalono, jednak nie był obsadzony, ponieważ nie znaleziono odpowiedniego człowieka, kwota preliminowana była za mała itp. Ponieważ ta kwota mogła zostać martwą według udzielonych mi objaśnień, więc komisja skreśliła tę placówkę.</u>
          <u xml:id="u-44.27" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, zainteresowała mnie kwest ja, w jakiej mierze płace przedstawicieli naszych za granicą są dostateczne, za duże, czy za małe. Domagałem się wyjaśnień w tym zakresie. Przedłożono mi tabele porównawcze, zwłaszcza z Czechosłowacją i innemi krajami. Okazuje się, że naogół płace dla przedstawicieli polskich za granicą zbliżają się do płac czechosłowackich. Jeżeli weźmiemy posterunki dyplomatyczne w Wielkiej Brytanji w funtach szterlingach, np. posterunek radcy legacyjnego, to okazuje się, że polski otrzymuje 118, czechosłowacki 150, francuski 130. Jeżeli weźmiemy w Turcji posterunek radcy legacyjnego w funtach, to otrzymuje — polski 89, czechosłowacki 115, francuski 121. Jeżeli weźmiemy posterunki w Z. S. S. R. w dolarach, to tam radca legacyjny otrzymuje: polski 336, czechosłowacki 350, francuski 960, niemiecki 660. W ten sposób wydaje mi się — nie będę szczegółowo w te szczegóły wchodził, — że naogół uposażenia nie są nadzwyczajne, ale w każdym razie stosunkowo dostateczne. Natomiast kontraktowe siły na naszych posterunkach mają wynagrodzenia małe.</u>
          <u xml:id="u-44.28" who="#KazimierzCzapiński">Otóż przyglądając się preliminarzowi, Panowie znajdą dwie nowe ciekawe kwoty uzupełniające, mniej więcej po pół miliona: jedna, to jest kwota na wzmożenie działalności konsulów w zakresie opieki nad wychodźtwem, mniej więcej pół miliona, a druga kwota, też mniej więcej pół miliona — w celu podwyższenia opłat sił kontraktowych. Wbrew niektórym wnioskom o pomniejszenie zaakceptowałem — i komisja ze mną — obydwie te pozycje. Przy ścisłem zbadaniu bowiem okazuje się, że istotnie wzmożenie opieki konsularnej nad ludnością robotniczą daje miejscami niezłe wyniki, i dlatego tej kwoty, ściśle biorąc 438.000 zł. na intensyfikację opieki konsularnej nad wychodźtwem polskiem, nie należy zmniejszać. Z tej kwoty przypada 153 000 na Niemcy, 80.000 na Francję itd., na te miejscowości, gdzie wychodźtwo polskie jest duże. Wydawałaby się podejrzana — jeżeli wolno się tak wyrazić — ta druga kwota 450.000 na siły kontraktowe, ale przy bliższem zbadaniu okazuje się, że w tej globalnej sumie 450.000 tkwią wydatki nieuniknione, np. 200.000 tytułem opłaty składek ubezpieczeniowych dla pracowników kontraktowych. A więc tej sumy też ruszyć niepodobna tak łatwo, jakby się to mogło wydawać. I dlatego w tej dziedzinie również zmian nie proponowałbym.</u>
          <u xml:id="u-44.29" who="#KazimierzCzapiński">Naturalnie zainteresowała mnie kwestia rozdziału centralnych funduszów dyspozycyjnych na placówki zagraniczne, bo jak wiadomo, na każdą placówkę przeznacza się część funduszu propagandowego, czy funduszu dyspozycyjnego. Zainteresowało mnie, czy z funduszu dyspozycyjnego nie biorą poszczególne placówki dyplomatyczne i konsularne zagraniczne na cele reprezentacyjne. Oczywiście ściśle tego ustalić nie mogłem w tak krótkim czasie, ale otrzymałem zapewnienie, że 19 lipca 1927 roku został wydany okólnik, surowo zakazujący przydzielania kwot z funduszu dyspozycyjnego na cele reprezentacyjne.</u>
          <u xml:id="u-44.30" who="#KazimierzCzapiński">O konsulatach słów parę. Z konsulatami łączą się dwie funkcje, po pierwsze funkcje gospodarcze, a po drugie funkcje opieki nad ludnością robotniczą.</u>
          <u xml:id="u-44.31" who="#KazimierzCzapiński">Co się tyczy funkcji gospodarczych, to przed rokiem p. poseł Rosmarin i zresztą inni posłowie również, poruszyli kwestię niedostatecznej ruchliwości, aktywności naszych posterunków konsularnych. Starałem się zbadać to zagadnienie. Okazuje się, że to rozbicie, które wpada w oko, między Instytutem Eksportowym, radcami handlowymi przy placówkach dyplomatycznych a konsulami, było kilkakrotnie usuwane przy pomocy najrozmaitszych środków. Między innemi nie tak dawno odbyła się konferencja tych zainteresowanych czynników, wydana została odpowiednia instrukcja rozdzielająca te funkcje i Ministerstwo wyraża nadzieję, że po tych wysiłkach aktywność i sprawność będzie większa, a w każdym razie, że tarcia między konsulami, radcami handlowymi i Instytutem Eksportowym znikną, bo konsul jest tym, który działa gospodarczo w terenie, radca handlowy jest tym, który kieruje całą polityką handlową polską w danym kraju, np. w zakresie umów handlowych, a Instytut Eksportowy kieruje eksportem kraju, przeprowadza organizację eksporterów.</u>
          <u xml:id="u-44.32" who="#KazimierzCzapiński">Co się zaś tyczy opieki konsulów nad ludnością robotniczą, to i tutaj powstaje kwestia pewnej dwutorowości, bo z jednej strony konsul opiekuje się tą ludnością robotniczą za granicą, a z drugiej strony czynią to również inne organa Ministerstwa, to też były również narzekania na tę dwutorowość.</u>
          <u xml:id="u-44.33" who="#KazimierzCzapiński">Otóż w tym kierunku zostały także przedsięwzięte pewne kroki — czy dostateczne, czy niedostateczne, trudno mi sądzić. Otrzymałem atoli wiadomości z kół robotniczych, że istotnie w ostatnich czasach tu i ówdzie polepszenie w zakresie opieki konsularnej daje się zauważyć. Ponieważ jednak mogą być rozmaite tarcia w dalszym ciągu, z powodu tej dwutorowości, postawiłem rezolucję, którą Wysoka Izba może uchwali, zmierzającą do tego, ażeby Rząd wszelkiemi siłami starał się przeciwdziałać tej dwutorowości i usunąć te powody tarć, które ewentualnie jeszcze istnieją. Przy sposobności omawiania kwestii konsularnej i wogóle naszych posterunków zagranicznych, poruszono szereg osobnych kwestyj, między innemi poruszyłem kwestię szykanowania placówek dyplomatycznych czy konsularnych polskich w Rosji Sowieckiej. W Tyflisie, Kijowie czy w innych miastach mieliśmy dość dziwnego rodzaju demonstracje przed poselstwem, jak niektórzy podnoszą, kierowane nawet przez osoby, stojące na dość oficjalnych stanowiskach. Były wypadki sponiewierania godła Państwa Polskiego itd. Zapytałem p. Ministra, czy skłonny jest poczynić kroki, żeby te wypadki w przyszłości nie miały miejsca, bo aczkolwiek stoimy na gruncie ściśle pokojowym, to właśnie idąc w tym kierunku pokojowym, chcielibyśmy uniknąć wszystkich zadrażnień i faktów, któreby tę pokojowość wzajemnych stosunków mogły podać w wątpliwość. P. Minister oświadczył, że wszystko co będzie mógł, w tym kierunku uczyni.</u>
          <u xml:id="u-44.34" who="#KazimierzCzapiński">Poruszyłem również kwestię anglizacji polskiej ludności emigranckiej w Ameryce przy pomocy duchowieństwa irlandzkiego. P. Minister na komisji również wyjaśnił, że istotnie tam są stosunki niedobre, ale będzie się starał, żeby je znormalizować.</u>
          <u xml:id="u-44.35" who="#KazimierzCzapiński">Jeden z mówców, przemawiających na Komisji Budżetowej, poruszył bardzo ciekawą i słuszną sprawę, mianowicie sprawę bardzo wadliwej organizacji owego zjazdu Polaków z zagranicy, który odbył się w Warszawie. Muszę w całości przyłączyć się do wywodów tego mówcy, mojego kolegi klubowego Piotrowskiego. Bardzo być może, że ten zjazd nie był formalnie urządzony przez Ministerstwo, ale jednak pewne aspiracje Ministerstwa były i należało tak zorganizować ten zjazd, ażeby on był istotnie sprawiedliwą reprezentacją mniejszości polskiej za granicą, czego niestety w Zjeździe, który się odbył, nie zauważyliśmy.</u>
          <u xml:id="u-44.36" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, ostatnim punktem, który omawiałem na komisji, była sprawa funkcjonowania naszej propagandy. Nie będę mówił o tem szczegółowo. Postawiłem na komisji dwie zasady. Po pierwsze, ażeby w naszej działalności propagandowej nie było żadnych t. zw. „Protectionskinder”, żadnych takich ulubieńców urzędowych, którzy specjalnie korzystają ze względów Ministerstwa Spraw Zagranicznych i innych podobnych urzędów.</u>
          <u xml:id="u-44.37" who="#KazimierzCzapiński">Po drugie chodzi o to, żeby nasza propaganda była propagandą Państwa Polskiego, a nie propagandą osób, bo jeżeli propaganda kultury polskiej i Państwa Polskiego wyrodzi się w panegiryk osoby jakiejkolwiek, to przecież nie mamy prawa tolerować takiego stanu rzeczy, żeby z pieniędzy państwowych były wydawane jakieś kwoty na panegiryki personalne.</u>
          <u xml:id="u-44.38" who="#KazimierzCzapiński">I jako na przykład takiego panegiryku wskazałem na książkę francuską pana Carency o Piłsudskim, gdzie są napisane najrozmaitsze horenda, a która to książka, abstrahując już od tego, że ma charakter nie ogólnopropagandowy, lecz osobisty, jednocześnie w treści swojej jest zupełnie nieodpowiednia, o czem miałem zaszczyt mówić szczegółowo na komisji.</u>
          <u xml:id="u-44.39" who="#KazimierzCzapiński">P. Kaden Bandrowski umieścił przed paru dniami w Gazecie Polskiej list, w którym wyjaśnia, iż moje zarzuty, postawione na Komisji Budżetowej, nie są słuszne, dlatego, że i owe pozycje w propagandzie kulturalnej nie są wcale pozycjami finansowemi, lecz jakimiś innemi, a tylko wyjątkowo on figurował być może w jakiejś pozycji finansowej. Ja w odpowiedzi p. Kaden-Bandrowskiemu i celem wyjaśnienia muszę stwierdzić, że o żadnych pozycjach finansowych nie mówiłem, jak o tem świadczy Djarjusz i pamięć członków Komisji Budżetowej. Stwierdziłem tylko fakt, że zaraz na pierwszej stronie sprawozdania z funduszu kulturalnego figuruje p. Kaden-Bandrowski w 6 pozycjach. Czy to są pozycje finansowe, czy nie, w to wchodzić nie mogę i nie będę.</u>
          <u xml:id="u-44.40" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, na zakończenie uwag o tej propagandzie pozwolę sobie wskazać, że przedłożono mi plan propagandy, coprawda ogólnikowy, na rok przyszły. Przyznaję, że naogół możnaby go przyjąć, ale wszystko oczywiście zależy od wykonania. Plan przedstawia się następująco: zjazdy porozumienia prasowego z zaprzyjaźnionemi syndykatami dziennikarzy zagranicznych, pomnik Nürnberga, działacza niepodległościowego Finlandii, stypendia dla dziennikarzy zagranicznych na studiach w Polsce, wystawy zagraniczne gospodarcze, malarskie, imprezy muzyczne, odczyty zagraniczne, dalej propaganda filmowa, opieka nad grobami zasłużonych Polaków na obczyźnie, propaganda teatralna. W szczegóły wdawać się nie możemy, a może nawet nie powinniśmy, bo do tego szerokie forum plenum Sejmu nie nadaje się. W każdym razie ośmielam się twierdzić, że według mojego skromnego mniemania charakter, treść naszej propagandy nie we wszystkiem odpowiadały tym wymaganiom, jakie musimy propagandzie stawiać. Polska jest państwem nowem, nieznanem na ogół za granicą, wartości kultury polskiej nie są znane za granicą, i propaganda polska miałaby duże pole do działania. Czy jednak dotychczasowe funkcjonowanie jej odpowiada tym wielkim wymaganiom, tym wielkim potrzebom i zadaniom — pozwolę sobie, Wysoki Sejmie, wątpić.</u>
          <u xml:id="u-44.41" who="#KazimierzCzapiński">Tak wygląda ta część budżetowo - finansowa i organizacyjna.</u>
          <u xml:id="u-44.42" who="#KazimierzCzapiński">W rezultacie pozwolę sobie przypomnieć, że wnioski, które uchwaliła Komisja Budżetowa, a które wprowadzają zmiany w preliminarzu budżetowym, są następujące: w „Podróżach i przesiedleniach” § 3 skreślono 100.000, w „Środkach lokomocji” § 4 — - 5.000, w „Pomieszczeniach” § 5–10.000 zł., w „Biurowych” § 5–50.000 zł., w „Stypendiach” § 10–5.000 zł. Dalej komisja uchwaliła wnioski pos. Korneckiego, ażeby w dziale 1 par. 2 skreślić — 17.000, w dziale 2 par. 2–4.000, w dziale 3 par. 9–200.000. I pozatem te zasadnicze zmiany w funduszu specjalnym, o których miałem zaszczyt mówić.</u>
          <u xml:id="u-44.43" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, tyle o części ściśle budżetowej. Panowie pozwolą, że na zakończenie, skoro debata ma przybrać charakter polityczny, już nie obciążając odpowiedzialności za to Komisji Budżetowej, powiem parę słów o sprawach z zakresu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-44.44" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, przedewszystkiem chciałbym podkreślić z siłą, że kontrola parlamentu nad polską polityką zagraniczną w latach ostatnich, w szczególności w roku ostatnim, nie była dostateczna. Podczas gdy p. Briand i p. Stresemann, nieboszczyk już, przychodzili często, nieraz co parę miesięcy do parlamentu i zdawali sprawozdanie z różnych swoich agend, my w Polsce mamy ten zwyczaj, chyba niezupełnie normalny i nie odpowiadający potrzebom demokracji, że zaledwie raz na rok z jakimś sumarycznem expose przychodzi p. Minister Spraw Zagranicznych i daje nam sprawozdania. Jest to kontrola niedostateczna i kto wie, czy z tego powodu działalność Polski za granicą nie doznała pewnego uszczerbku. Ja rozumiem dobrze, że odpowiedzialność za to nie spada wyłącznie na p. Ministra Zaleskiego, to jest rzecz oczywista, lecz zagadnienie większej kontroli parlamentu nad polityką zagraniczną wiąże się z całokształtem systemu politycznego, którego nie potrzebuję tu omawiać, bo zresztą niedawno miałem zaszczyt to zrobić. Ale w każdym razie niedostateczność kontroli parlamentu polskiego nad polską polityką zagraniczną ośmielam się z tej trybuny z siłą podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-44.45" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, pozwolę sobie poruszyć teraz parę kwestii natury personalnej. Na Komisji Budżetowej miałem zaszczyt postawić rezolucję, która została pomyślnie przyjęta, witającą przyjazd p. Prezydenta Strandmana do Polski, jako naszego drogiego gościa. Nie będę tego zjawiska tutaj szeroko omawiał, niewątpliwie będę wyrazem całego Sejmu, jeżeli przyjazd p. Prezydenta Strandmana gorąco z tego miejsca powitam.</u>
          <u xml:id="u-44.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-44.47" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, w marcu, za kilka tygodni Państwo Czechosłowackie będzie obchodziło licznym szeregiem uroczystości 80-lecie swego prezydenta Masaryka. P. prezydent Masaryk jest nie tylko wielkim mężem, nie tylko wielkim umysłem i wielkiem sercem, jest nie tylko człowiekiem niezmiernie zasłużonym dla swego narodu, ale ośmielę się podkreślić także to, że przez głębokie zrozumienie społecznych potrzeb ludności pracującej znalazł on dostęp do serca ludności robotniczej. Sam byłem przy tem, gdy kongres np. partii czechosłowackich socjal-demokratów jednomyślnie uchwalił wysłanie depeszy do p. prezydenta Masaryka. Na drodze demokracji łącznie z parlamentem, bez wybuchów i wstrząsów, prowadził p. prezydent Masaryk swój naród do szczęśliwego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-44.48" who="#KazimierzCzapiński">Kiedy za parę tygodni cały naród czechosłowacki owacyjnie będzie witał swego prezydenta i uroczyście będzie obchodził dzień jego urodzin, nie wątpię, że i naród polski będzie brał udział w tym radosnym fakcie.</u>
          <u xml:id="u-44.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-44.50" who="#KazimierzCzapiński">I dlatego pozwalam sobie tutaj, z tego miejsca znowu — przypuszczam, że to nie będzie mojem odosobnionem mniemaniem — przyłączyć się do tych owacyj, które odbędą się w Czechosłowacji.</u>
          <u xml:id="u-44.51" who="#KazimierzCzapiński">Przechodząc do dalszych rzeczy, pozwolę sobie powiedzieć parę słów o tem, że Liga Narodów obchodzi 10-lecie swojego istnienia. Jesteśmy świadomi tego, że Liga Narodów, jako instytucja, nie jest bez wad i wielokrotnie mieliśmy sposobność mówienia o tem, a nasze stronnictwo miało kilkakrotnie sposobność podkreślić rozmaite wady dotychczasowej organizacji Ligi Narodów. Mówiliśmy o jej niedostatecznej demokratyczności, o wadliwem przedstawicielstwie na Lidze Narodów i t. d., ale rozumiemy także, że rola Ligi Narodów w przeszłości już była bardzo poważna, a przypuszczam, że w przyszłości będzie jeszcze bardziej poważna.</u>
          <u xml:id="u-44.52" who="#KazimierzCzapiński">Gdy niektórzy pisarze, jak np. p. Mackiewicz w swojej książce, która niedawno została wydana, powiada: Cóż, Liga Narodów to jest poprostu jakiś związek anglo - francusko - niemiecki i nic więcej, i gdy rozlegają się inne podobnie sceptyczne głosy, to musimy przed temi sceptycznemi głosami przestrzec.</u>
          <u xml:id="u-44.53" who="#KazimierzCzapiński">Liga Narodów i jej poszczególne funkcje, to nie są tylko głosy tych polityków, tych wielkich mocarstw, to nie jest tylko fantazja humanitarnych ludzi, ale to jest rzecz taka, do której zmusił Europę cały splot bardzo poważnych faktów i potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-44.54" who="#KazimierzCzapiński">Gdy obraduje komisja, przygotowująca konferencję rozbrojeniową, i gdy czytamy, że w programach naszkicowanych jest również projekt dotyczący pomniejszenia budżetów wojskowych, jako przedmiot przyszłej konferencji rozbrojeniowej, my w Polsce, którzy istotnie znajdujemy się w ciężkiem położeniu z powodu przerostu wydatków wojskowych, musimy powitać każdą próbę międzynarodowego uregulowania tej sprawy. Albo gdy p. Briand rzuca hasło Paneuropy, Stanów Zjednoczonych Europy, to naturalnie ja tu nie mogę z tego miejsca zgłaszać akcesu do tego projektu; ja rozumiem, że w tym projekcie może być dużo rzeczy wątpliwych, znanych zresztą powszechnie: czy to nie będzie skierowane przeciw Ameryce, czy to nie będzie skierowane przeciw Rosji Sowieckiej, jak zachować się wobec Anglii, która przecież niekoniecznie jest państwem tylko europejskiem, jak zachować się wobec Turcji, która jest częściowo tylko państwem europejskiem,</u>
          <u xml:id="u-44.55" who="#komentarz">(P. Stroński: W każdym razie byłoby to przedwczesne.)</u>
          <u xml:id="u-44.56" who="#KazimierzCzapiński">ale muszę przestrzec przed lekkomyślnym stosunkiem do tych zagadnień międzynarodowych, bo one nie są fantazją jednego ideologa, Panie Kolego Stroński, lecz są instytucją, której Pan i Panu podobni nie doceniają.</u>
          <u xml:id="u-44.57" who="#komentarz">(P. Stroński: W każdym razie jest przedwczesne mówić o tem przy budżecie, trzeba być ostrożnym.)</u>
          <u xml:id="u-44.58" who="#KazimierzCzapiński">Ja też ostrożnie się ustosunkowuję, ja się nie spieszę z tem, ale powiadam, że współdziałanie z temi projektami, poważne ich traktowanie jest rzeczą konieczną, bo te projekty wyrażają nie fantazje i fikcje ideologów, lecz potrzebę świata, w szczególności Europy, po pierwsze związanej tysiącem nici gospodarczych, a po drugie, zmęczonej i zagrożonej kwestiami socjalnemi.</u>
          <u xml:id="u-44.59" who="#KazimierzCzapiński">Europa jest krajem potężnego bezrobocia. Umyślnie, Panie Kolego Stroński, biorę do ręki ostatni biuletyn Ligi Narodów i czytam tam liczby bezrobocia z ostatniego dnia listopada 1929 r.: Niemcy 634.000 bezrobotnych, mała Austria 154.000 bezrobotnych, kochane Włochy, szczęśliwe pod faszystowskiem kierownictwem, 332.000 bezrobotnych, Polska wówczas 126.000, Obecnie 250.000, wreszcie Zjednoczone Państwo Brytyjskie 1.325.000. To są cyfry. I Europa i świat cały, znajdując się w ciężkiem położeniu gospodarczem, widzą u siebie kryzys zbytu, bo kolonie już się uprzemysłowiły, Azja, Afryka się uprzemysławiają, zbytu niema, Europa się dusi, konkurencją Ameryki potężnieje, bezrobocie wzrasta. Zatem czy to będzie Paneuropa, czy Liga Narodów, czy Konferencja Rozbrojeniowa, czy inne objawy, to nie są tylko objawy ideologiczne, lecz to są wyrazy tej tragicznej sytuacji, w jakiej znajduje się Europa. I byłoby błędem do nie darowania, gdybyśmy lekceważyli to wszystko, jako symptomaty trudnej sytuacji Europy.</u>
          <u xml:id="u-44.60" who="#KazimierzCzapiński">Nie chciałbym przedłużać mego referatu, ale pozwolę sobie na chwileczkę udać się do Francji.</u>
          <u xml:id="u-44.61" who="#KazimierzCzapiński">Francja od lat odbywa ewolucję polityczną w pewnym określonym kierunku, w dwóch słowach: od Locarna do Hagi, w dwóch słowach: Francja dąży do porozumienia ze wschodnim swoim sąsiadem. Czy to będzie gabinet lewicowy, czy gabinet bardziej prawicowy p. Tardieu, ta linia polityki jest widoczna i jasna. To nie jest osobiste przedsięwzięcie p. Brianda jako polityka, lecz to jest linia, to jest dążenie właściwie całego narodu francuskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.62" who="#KazimierzCzapiński">Ograniczę się do tej uwagi, że te jednostki, przypuszczam, odosobnione, które mniemają, że p. Briand jest pod tym względem jakimś outsiderem, człowiekiem odosobnionym, głęboko się mylą i stanowisko to jest bardzo szkodliwe, bo to jest polityka całej Francji współczesnej.</u>
          <u xml:id="u-44.63" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, oczywista rzecz, że polityka Locarna, że polityka Hagi prowadzi do pewnych modyfikacyj w stosunkach polsko - francuskich, — do jakich, co do tego nie chcę się tu jako referent oświadczać. Jest rzeczą jasną, że skoro pewne konferencje zamykają okres, że tak powiem powojenny, i rozpoczynają nowy okres polityki europejskiej, to w każdym razie polityka polska w stosunku do Francji, jak zresztą w stosunku do innych państw europejskich, musi uwzględnić momenty gospodarcze i finansowe. Momenty gospodarcze i finansowe odgrywają dziś, powiedziałbym, decydującą rolę w polityce. I ja nie wiem, czy polityka polska — nie chciałbym mówić jaśniej, ale zdaje mi się, że dla każdego jest ta rzecz dość jasna, — czy polityka polska moment finansowo - gospodarczy wogóle, a w stosunku do Francji w szczególności, w dostatecznej mierze wykorzystuje i podkreśla. Ja nawet nie wiem, Panie Ministrze, czy posterunek radcy ekonomicznego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jest obecnie obsadzony.</u>
          <u xml:id="u-44.64" who="#KazimierzCzapiński">Na chwileczkę jeszcze o Niemczech. Proszę Panów, stosunek do Niemiec zdaje się wchodzić w nową fazę. Jakkolwiek mieliśmy zastrzeżenia co do umowy likwidacyjnej, jakkolwiek krytycznie do niej się ustosunkowujemy, a niewątpliwie wszyscy ustosunkujemy się krytycznie, gdy ta umowa likwidacyjna przyjdzie tutaj do ratyfikacji Wysokiego Sejmu, to nie ulega jednak wątpliwości, że umowa likwidacyjna zamyka pewien okres, przekreśla pewne spory, pomniejsza te procesy w Trybunale Haskim, daje możność bardziej otwartych stosunków z Niemcami. Jeżeli jest prawdą to, co słyszymy, że zbliżamy się do finalizacji umowy handlowej z Niemcami, to w związku z tamtą umową stwarza to zupełnie nową sytuację i przy tej sposobności musimy podkreślić, jak to zresztą uczyniłem przy okazji debaty generalnej nad budżetem, że Polska powinna uczynić wszystko, co należy, żeby stosunki polsko-niemieckie znormalizować, żeby w zakresie istniejących możliwości zbliżyć politykę polską do polityki niemieckiej. I my, jako stronnictwo, w tym wypadku liczymy się ze współdziałaniem także stronnictw i grup pacyfistycznych po stronie niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-44.65" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-44.66" who="#KazimierzCzapiński">Panowie z tej strony Wysokiej Izby mogą lekceważyć sobie te momenty, ale uważam, że rozsądna, roztropna i przewidująca polityka polska powinna ten stosunek ugody z Niemcami uwzględniać i aczkolwiek krytycznie ustosunkowujemy się do różnych poczynań p. Ministra Zaleskiego, to jednak muszę powiedzieć, że, abstrahując od konkretnego wykonania, zasady wyłuszczone przez p. Ministra Zaleskiego na Komisji dla Spraw Zagranicznych, zasady pokoju, arbitrażu, rozbrojenia, a zwłaszcza pokojowego współżycia z Niemcami, znajdują pełne zrozumienie w tem stronnictwie, które mam zaszczyt w Wysokiej Izbie reprezentować.</u>
          <u xml:id="u-44.67" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli zachodzą modyfikacje w stosunkach z Francją i w stosunkach z Niemcami, wzrok nasz zwraca się do Anglii, gdzie zaszły w ostatnich czasach bardzo poważne zmiany w rządzie. Nie Chciałbym szeroko omawiać tego zagadnienia, ale pozwolę sobie powiedzieć krótko, że nie wydaje mi się, ażeby polski posterunek w Londynie w obecnym swoim stanie mógł podołać tym wielkim zadaniom, jakie tam stoją przed nim w chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-44.68" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, wreszcie moment ostatni, który Chciałbym poruszyć, i na który zwrócę uwagę Wysokiej Izby, to jest kwestia nawet bardziej bezpośrednio dotycząca budżetu, to jest kwestia ratyfikacji, to jest kwestia 49 art. Konstytucji. Pozwolę sobie przypomnieć Wysokiemu Sejmowi, że 49 art. Konstytucji przewiduje ratyfikację umów międzynarodowych przez p. Prezydenta, atoli powiada: umowy handlowe i celne oraz umowy, które stale obciążają Państwo pod względem finansowym, albo zawierają przepisy prawne, obowiązujące obywateli, albo też wprowadzają zmiany granic Państwa, a także przymierza — wymagają zgody Sejmu. Jeżeli tak jest, jeżeli prawie wszystkie umowy wymagają zgody Sejmu, to pozwolę sobie zapytać, a zresztą już zapytywałem i p. Ministra i Ministerstwo, w jakiej mierze ten art. 49 był przestrzegany. Przed rokiem Polska zawarła umowę handlową z Łotwą i dopiero na dzisiejszem posiedzeniu wpłynął tekst tej umowy, jako pierwsze czytanie. Dopiero w rok po zawarciu!</u>
          <u xml:id="u-44.69" who="#KazimierzCzapiński">Albo weźmy umowę odnowienia handlowej konwencji z Francją. Do dziś dnia na stole ratyfikacyjnym, że tak powiem, Sejmu tej umowy nie mamy. Wobec tego pozwoliłem sobie w obu tych sprawach zainterpelować Ministerstwo. Co do konwencji z Francją otrzymałem odpowiedź następującą, którą Wysokiemu Sejmowi zakomunikuję:</u>
          <u xml:id="u-44.70" who="#KazimierzCzapiński">„IJI konwencja z Francją nie mogła być zgłoszona do ratyfikacji, ponieważ po otrzymaniu z Paryża oryginału i po bliższem jego zbadaniu okazało się, iż zawiera tak dużo błędów zasadniczych, że odpowiedni wydział Ministerstwa Spraw Zagranicznych, w porozumieniu z Ministerstwem Przemysłu i Handlu odesłał oryginał do Paryża celem poczynienia poprawek w porozumieniu z rządem francuskim. Po wielokrotnych ponagleniach oryginał został w styczniu b. r. przesłany do Warszawy i obecnie jest tłomaczony na język polski. Postępowanie ratyfikacyjne zostanie podjęte natychmiast po przetłomaczeniu konwencji i jej wydrukowaniu”.</u>
          <u xml:id="u-44.71" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Co Pan ma temu do zarzucenia?)</u>
          <u xml:id="u-44.72" who="#KazimierzCzapiński">Panie Prezesie, co do tego mógłbym coś nie coś zarzucić, ale skoncentruję swoje uwagi na Łotwie i p. Prezes zauważy, że będę miał wiele do zarzucenia, bo mamy niezgodność z Konstytucją. Mianowicie zapytywałem się p. Ministra w swoim czasie, dlaczego do dziś dnia nie jest przedłożona konwencja polsko-łotewska Wysokiemu Sejmowi do ratyfikacji, podczas gdy się słyszy, że przynajmniej) w części dotyczącej stawek celnych, ta umowa handlowa jednakowoż została w życic wprowadzona. Na jakiej podstawie? Otrzymałem odpowiedź, że postanowienia celne Konwencji handlowej z Łotwą zostały wprowadzone w życie na podstawie ustawy z dnia 21. VII 1924 r. w przedmiocie uregulowania stosunków celnych, art. 7 p. i). Wobec tego Panie Prezesie, bierzemy razem z Panem Prezesem ustawę z r. 1924, która ma nazwę „Ustawa w przedmiocie uregulowania stosunków celnych” i tam czytamy w cytowanym art. 7: „zezwala się Ministerstwu Skarbu do czasu ustalenia się stosunków gospodarczych...”. To znaczy, Panie Prezesie, że widocznie stosunki gospodarcze w Polsce jeszcze się nie ustaliły, skoro to jest stosowane i skoro Ministerstwo na to się powołuje, bo przecież tam jest powiedziane, że ten artykuł Jest ważny do czasu ustalenia się stosunków gospodarczych. A co jest powiedziane w punkcie i)? Powiedziane jest: „wprowadzić w obecnie obowiązującej taryfie celnej konieczne zmiany w związku ze zmianą stosunków gospodarczych i terytorialnych”.</u>
          <u xml:id="u-44.73" who="#KazimierzCzapiński">I otóż zachodzi pytanie, czy kto przedkłada te rzeczy Wysokiemu Sejmowi? Czy wobec tego polityka ratyfikacyjna Ministerstwa jest zgodna z Konstytucją i z tą ustawą, jeżeli przez rok nie przedstawiono ustawy do ratyfikacji? I jeżeli w ten sposób można przekreślić zasadniczy art. 49 Konstytucji o konieczności ratyfikacji umów, powołując się na taką przejściową ustawę, to w takim razie prawo ratyfikacyjne Sejmu zanika, bo przecież p. Prezes i Wysoki Sejm dobrze rozumieją, że najistotniejszą rzeczą każdej umowy handlowej i celnej są stawki celne.</u>
          <u xml:id="u-44.74" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli ustawa z 1924 r. może je regulować sama i wobec tego nie wymaga się ratyfikacji i ratyfikacja może być odłożona, to art. 49 Konstytucji zostaje podważony, Panie Prezesie. To jest sprawa, która wymaga rozpatrzenia. Rozumie się, że w dwóch słowach załatwić się z nią nie mogę, nie sądzę atoli, aby było w porządku wszystko, jeżeli w ciągu roku umowy handlowej z Łotwą nie przedłożyło się Wysokiemu Sejmowi, i jeżeli z powołaniem się na ustawę z 1924 roku zmienia się sobie stawki celne i w ten sposób drogą okrężną umniejsza się prawa ratyfikacyjne Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-44.75" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie, bardzo przepraszam, że ośmieliłem się wprowadzić, aczkolwiek chyba Wysoka Izba uzna, że dość ostrożnie, niektóre momenty politycznie do debaty. Ale wyraźnie zastrzegłem się, że w tej części politycznej nie obciążam Wysokiej Komisji żadną odpowiedzialnością. Ośmieliłem się to zrobić tylko dlatego, że, jak dowiedziałem się od niektórych kolegów, zamierzona jest również i debata polityczna, a nie tylko organizacyjno - finansowa i dlatego jedynie te momenty Wysokiej Izbie przedłożyłem.</u>
          <u xml:id="u-44.76" who="#KazimierzCzapiński">Po tem przeproszeniu, w imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o uchwalenie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych z temi zmianami, jakie poczyniła Komisja Budżetowa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Radziwiłł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wysoki Sejmie, ja niestety nie dysponuję tak długim czasem, jakim dysponował tu mój przedmówca i wobec tego będę musiał odmówić sobie tej przyjemności, żeby z nim polemizować w różnych kwestiach i żeby tu obszernie o polityce naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przemawiać.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Chciałbym przedewszystkiem tutaj oświadczyć, że to co mam mówić, mówię w imieniu Klubu, do którego mam zaszczyt należeć i w jego imieniu oświadczam, że będziemy głosować za restytuowaniem tych funduszów, które zostały przez Komisję Budżetową skreślone, z tem zastrzeżeniem, że gdyby Pan Minister Spraw Zagranicznych uważał, że może z pewnych funduszów zrezygnować, to my naturalnie nasze stanowisko zastosujemy do Jego stanowiska, wychodząc z tego założenia, że on jest przedewszystkiem powołany do osądzenia, jakich funduszów mu potrzeba na zaspokojenie koniecznych potrzeb Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz pozwolą Panowie, że słów parę tylko powiem o skreśleniach. Otóż te skreślenia noszą charakter podwójny i tu zwracając się przedewszystkiem do p. referenta budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, chciałbym odrazu się zastrzec, że jestem daleki od imputowania Panu, albo Wysokiej Komisji względem Ministra i tego wysokiego urzędu, jakim jest Ministerstwo Spraw Zagranicznych, jakichś myśli złośliwych, ale z drugie; strony jeżeli się spotyka ze skreśleniem 500 zł z funduszu, który wynosi 45000 zł i jest przeznaczony na utrzymanie samochodów Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to muszę powiedzieć, że uważam to skreślenie za dość nieszczęśliwe, bo musi wywołać wrażenie pewnej drobnej bardzo złośliwości.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Te skreślenia dały nam pół miliona oszczędności.)</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Sam i jako rolnik, i jako przemysłowiec prowadzę duże przedsiębiorstwa i rozumiem doskonale, jaką wagę mają skreślenia nawet drobnych sum, to co Francuzi nazywają des economies de bout de chandelle. Rozumiem, że z małych skreśleń może się z czasem utworzyć duża suma, tylko robiąc sam u siebie tego rodzaju skreślenia, zawsze unikam chociażby pozorów jakiejś złośliwości. Żałuję, że pozory tej złośliwości tu jednak, mojem zdaniem, zachodzą.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Róg).</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Nie będę mówił o innych skreśleniach, które mają znaczenie finansowe mniejsze, ale przejdę odrazu do zasadniczego skreślenia z funduszu dyspozycyjnego Ministra Spraw Zagranicznych, które wynosi około 3 milionów. Nie będę robił tych porównań, które tu p. referent robił, porównań z innemi państwami, nawet zamorskiemi, jak Venezuela, muszę jednak powiedzieć, że jeżeli p. referent cytuje cyfry Niemiec, to przecież każdy poseł dobrze wie, i my wszyscy w Polsce odczuwamy, że w Rzeszy Niemieckiej specjalnie duża uwaga dziś po wojnie jest zwrócona na Niemców żyjących za granicą. Nie mówię tego jako krytyki, muszę powiedzieć, że podziwiam ten stan rzeczy i pragnąłbym. ażebyśmy się w Polsce do tego dostosowali, zwłaszcza, że porównując nasz budżet chociażby z takim krajem, jak Venezuela, nie możemy zapominać o tem, że 6 a nawet 7 milionów — statystyka nie jest bardzo pewna pod tym względem — prawie 30% Polaków, żyjących na świecie, mieszka za granicą i sądzę, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma między innemi ten bardzo ważny obowiązek, ażeby dbać o polskość Polaków, żyjących poza kra jem. P. Czapiński — tu chcę podnieść lojalność, z którą przyjął oświadczenie p. Ministra Spraw Zagranicznych, że fundusze dyspozycyjne Ministra według wyrażenia, które zdaje się w tej Wysokiej Izbie 6tało się klasycznem, nie są używane na inne cele, niż zostały przeznaczone. Podkreślając tę lojalność, muszę jednak zaznaczyć, że uzasadniając wobec tego oświadczenia skreślenie tylko motywami rzeczowemi, według mojego najgłębszego przekonania, trudno by właśnie, trzymając się tylko rzeczowych motywów, skreślenie tego funduszu uzasadnić. Tyle co do budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz chcę poruszyć jeszcze jedną sprawę, to jest stosunek Najwyższej Izby Kontroli do budżetu i do rachunków Ministerstwa, którego budżet obecnie rozpatrujemy. Przyznaję z góry, że poruszam ten temat także dlatego, że jeden z moich kolegów klubowych, mianowicie mój przyjaciel polityczny p. Sobolewski, mówiąc tu o Najwyższej Izbie Kontroli, w bardzo ostry sposób był przez niektórych panów zaatakowany.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż natykam się tu na dwa, być może drobne, ale bardzo charakterystyczne przykłady. W sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli spotkałem się z dwoma takiemi faktami. Jeden, przyznaję to z góry, jest bardzo drobny, chodzi o kontrolę kasy Ministerstwa. Ta kontrola była przeprowadzona dwa razy, a instrukcje i rozporządzenia powiadają, że w kasie Ministerstwa nie powinna się znajdować większa suma, jak 300.000 zł. Otóż w jednym takim wypadku kontrola wykazała, że w kasie ministerstwa znajduje się 270.000 zł i wobec tego wszystko było w porządku. Natomiast w drugim wypadku kontrola wykazała, że większa suma w kasie ministerstwa się znajduje i było powiedziane głucho: większa suma, wywołując tem wrażenie, że rzeczywiście jakiś nieporządek w kasowości ministerstwa zachodzi. Bo jeżeli się pisze w drukowanem sprawozdaniu ministerstwa tego rodzaju rzeczy, jeżeli to robi Najwyższa Izba Kontroli, to musiało to wywołać takie wrażenie. Tego dnia, kiedy kontrola się odbywała, znaleziono w kasie ministerstwa 309.000 zł., a to dlatego, że tego dnia kurier, który miał wyjechać za granicę, spóźnił się na pociąg, a miał zabrać większą sumę, która z tego technicznego powodu przypadkowo w kasie została. Otóż jest to drobny wypadek, ale muszę powiedzieć, że chcąc krytykować, trzeba być bardzo ścisłym i kropkę postawić nad i.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Drugi wypadek jest daleko charakterystyczniejszy, bo mówi się o szeregu nadużyć, wprost kradzieży, które w tem Ministerstwie zostały stwierdzone Ale zapomina się mówić o tem, kiedy te nadużycia nastąpiły. I to między innemi wprowadziło w błąd naszego kolegę p. marszałka Dąbskiego, który przez nieścisłość tego sprawozdania wprowadzony w błąd, zrobił sobie z tego oręż przeciw obecnemu Ministrowi i stosunkom panującym obecnie w Ministerstwie. Otóż przy bliższem rozpatrzeniu okazuje się, że wszystkie te wypadki, oprócz jednego, tyczą się lat z przed 1926 r. Muszę powiedzieć, że jeżeli Najwyższa Izba Kontroli w swem sprawozdaniu mówi o tego rodzaju nadużyciach, to mojem zdaniem, ma tu również obowiązek stwierdzić, co jest przecież łatwo, i powiedzieć, kiedy te nadużycia zostały zrobione.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pan Sobolewski tego nie mówił.)</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Ja to mówię jako ilustrację, on tylko charakteryzował działalność, a ja Panu przytaczam 2 przykłady, które również mogą rzucić pewne światło na stronniczość działalności i sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Chcę w paru słowach, bo rzeczywiście nie mam już prawie czasu, dotknąć politycznej strony działalności naszego Ministerstwa. Chciałbym na wstępie podziękować p. referentowi Czapińskiemu, że był łaskaw w pewnym stopniu zastąpić mię jako prezesa Komisji Spraw Zagranicznych, wspominając tu o wizycie oczekiwanej za dni parę p. Prezydenta Estonii. Ja również chcę, referując jednomyślną uchwałę Komisji Spraw Zagranicznych, ten temat poruszyć i pozwoli p. Czapiński, że w paru słowach uzupełnię to, co on już powiedział.</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż jest rzeczą niewątpliwą, że wizyta Prezydenta Estonii, złożona Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, jest przedewszystkiem wizytą kurtuazyjną i jako miłego gościa będziemy wszyscy witali prezydenta zaprzyjaźnionej z nami republiki. Ale chciałbym dodać, już tylko od siebie, że mam wrażenie, że jest błędem, jeżeli będziemy się odżegnywali od jakichś celów i od jakichś myśli politycznych również wobec Estonii. Nasza polityką bałtycka, która, mojem zdaniem, jest polityką nader szczęśliwą, ma także cele wybitnie polityczne. Inną rzeczą jest, że Polska, prowadząc tego rodzaju politykę, nie ma celów egoistycznych, ale tu chciałbym bardzo wyraźnie rozróżnić między egoizmem państwowym, między celami egoistycznemi a celami politycznemi, które, prowadząc pewną określoną, a mojem zdaniem, szczęśliwą bardzo politykę, ma Polska. To chciałem tylko z tego miejsca podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz jeszcze z szeregu zagadnień, które były już tutaj i przez p. referenta poruszane, a stanowią działalność naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, chciałbym podnieść jedno tylko zagadnienie, to jest nasz stosunek do Niemiec i bardzo blisko z tem związany stosunek nasz do naszego najbliższego sojusznika, do rzeczypospolitej francuskiej.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż stoję i stałem zawsze na tem stanowisku, że umożliwienie stosunków dobrego sąsiedztwa i zacieśnienie naszych stosunków z Niemcami jest i będzie jeszcze na bardzo długie lata jednem z najważniejszych zadań naszej polityki zagranicznej. Muszę powiedzieć, i to muszę podnieść z uznaniem, że Rząd, a Ministerstwo Spraw Zagranicznych szczególniej, prowadzi politykę słuszną i mojem zdaniem bardzo szczęśliwą. Mam wrażenie, że za parę dni będzie zawarty układ handlowy z Niemcami, a jeżeli będzie zawarty, to muszę to również uważać za sukces tej polityki, którą przed chwilą jako politykę szczęśliwą zbliżenia do naszego sąsiada zachodniego określiłem. Zresztą, nie mając na razie treści samego układu i związanych z nim umów, czy oświadczeń Ministerstwa Spraw Zagranicznych, stoję również na tem samem stanowisku, które zajmował mój przedmówca, to jest uważam, że ofiary, które zostały zrobione w stosunku do Niemiec, niezmiernie może nawet ciężkie, są ofiarami, które, mam nadzieję, będą za takie uznane i w Niemczech i które znajdą po stronie niemieckiej także, mam nadzieję, swój odpowiednik.</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż teraz co do stosunku naszego do Francji obawiam się, że w społeczeństwie francuskiem może się rozpowszechnić mniemanie, że my, że polityka polska może kiedykolwiek zasadniczo stanąć na przeszkodzie do unormowania stosunków między Francją a Niemcami. Otóż zdaje mi się, że jeżeli nie będę wyrazicielem wszystkich partii i wszystkich członków tej Wysokiej Izby, to jednak mogę śmiało powiedzieć, że będę wyrazicielem bardzo wielkiej ilości polityków polskich, jeżeli stanowczo stwierdzę, że to mniemanie jest zasadniczo mylne. Nigdy nie staliśmy i nigdy nie powinniśmy stać na tem stanowisku, że zbliżenie francusko - niemieckie może w czemkolwiek zagrażać Polsce, względnie sojuszowi naszemu z Francją, do której, i to do polityków wszystkich partii, prowadzących politykę zagraniczną, mamy najzupełniejsze zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Mam wrażenie, że to, co p. Czapiński przed chwilą tu powiedział, że błędem byłoby rozróżnianie w polityce zagranicznej Francji zasadniczo polityki lewicy od polityki prawicy — to, zdaje się, p. referent miał na myśli — jest słuszne i jest bardzo bliskie prawdy.</u>
          <u xml:id="u-46.18" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Niestety, jak mówiłem, nie mam czasu, aby powiedzieć coś jeszcze o innych zagadnieniach, które chciałem poruszyć i muszę się zadowolić tem, by do Komisji Spraw Zagranicznych, gdzie będzie za parę dni prowadzona dyskusja nad wyczerpującem expose p. Ministra Spraw Zagranicznych, odłożyć tę dyskusję, zwłaszcza dlatego także, i tu przyznaję się, że mam także pewien motyw osobistej natury, iż spotkał mię niedawno ten wysoki zaszczyt, że byłem pod tym względem osobiście w izbie francuskiej zaczepiony, specjalnie więc dbałem o to, aby mieć sposobność także z tego miejsca moje osobiste stanowisko w tych zasadniczych sprawach zaznaczyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#MichałRóg">Głos ma p. Graliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#ZygmuntGraliński">Wysoki Sejmie! Korzystając z omawiania w tej Wysokiej Izbie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pragnąłbym zwrócić uwagę na niektóre tylko problematy z dziedziny polityki zagranicznej Państwa. Szczegółowe omówienie wszystkich spraw, poruszonych przez p. Ministra Spraw Zagranicznych, będzie mogło nastąpić w przyszłym tygodniu na Komisji. Tutaj chciałbym ograniczyć się do spraw najbardziej aktualnych i, w mojem zrozumieniu, najbardziej ważnych.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#ZygmuntGraliński">Na czoło tych spraw wysuwa się sprawa pokoju i bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej. Niema bowiem nic ważniejszego, jak zapewnienie możliwości swobodnej pokojowej pracy wszystkim obywatelom państwa zdała od obaw i niebezpieczeństw. Pokój w bezpieczeństwie, pokój, oparty na trwałych zorganizowanych podstawach, jest podstawowym programem demokracji polskiej. To nasze polityczne credo, od lat głoszone, podzielane jest zarówno przez całe społeczeństwo, jak i przez parlament i Rząd. Dlatego też sternicy naszej nawy państwowej mogą być pewni, że zawsze znajdzie się w tej Wysokiej Izbie stałe i niezmienne poparcie wszystkich wysiłków, zmierzających do wzmocnienia powszechnej organizacji pokoju. Zgadzamy się całkowicie z p. Ministrem Spraw Zagranicznych, gdy mówi, że nasza dobra wola w tej dziedzinie jest poza wszelkiemi wątpliwościami. W interesie jednak naszym leży bezwzględnie, aby Polska zawsze kroczyła w pierwszym szeregu państw, utrwalających pokój. Powinniśmy posiadać nie. tylko potencjalne nastawienie pokoju, lecz musimy czynnie współpracować w dziele pogłębienia ogólnego bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#ZygmuntGraliński">Jak doniosłą rzeczą, proszę Wysokiej Izby, jest aktywna polityka w tym zakresie, może posłużyć fakt, który miał miejsce w roku 1927 w związku ze zgłoszoną przez nas inicjatywą pokojową, mianowicie, że później oblekła się ona w szaty paryskiej umowy przeciwwojennej.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#ZygmuntGraliński">Wiemy jednak wszyscy o tem, jak ważne jest z punktu widzenia bezpieczeństwa ogólnego, jako też bezpieczeństwa Państwa Polskiego w szczególności, uzyskanie zapewnienia, iż przyjęte normy współżycia międzynarodowego będą szanowane, jak ważne jest, żeby naruszenie postanowień umowy przeciwwojennej paryskiej pociągało, za sobą zbiorową sankcję. Doceniając ważkie znaczenie tej sprawy, parlament polski w dniu 4 lutego 1929 r. uchwalił prawie jednomyślnie, za zgodą p. Ministra Spraw Zagranicznych, rezolucję, w której wezwał Rząd, żeby wszczął starania o jaknajszybsze wprowadzenie w życie paktu Kelloga i włączenie jego postanowień do paktu Ligi Narodów. Jako dowód, że takie stanowisko parlamentu, nacechowane troską o wzmocnienie ogólnego bezpieczeństwa, odpowiadało nastrojom opinii publicznej świata i przekonaniom kierowniczych sfer polityki międzynarodowej, może służyć fakt, że na ostatniem zgromadzeniu Ligi Narodów angielski minister spraw zagranicznych Henderson złożył wniosek, w którym zaproponował, ażeby zgromadzenie Ligi Narodów wyłoniło komisję, mającą na celu opracowanie wniosków, dotyczących uzgodnienia postanowień paktu Ligi Narodów z postanowieniami umowy przeciwwojennej, zawartej w Paryżu. Pani Minister Spraw Zagranicznych, aczkolwiek uchwała Sejmu nakłada nań zupełnie wyraźny obowiązek ujęcia inicjatywy w tym kierunku w swe dłonie, musimy skonstatować ze smutkiem, nic nie przedsięwziął w tym względzie. Co więcej, p. Minister Spraw Zagranicznych ani na ostatniem zgromadzeniu Ligi Narodów, ani też na radzie, gdzie sprawa ta omawiana była kilka dni temu, nie uważał nawet za wskazane chociażby jednem słowem poprzeć wniosku angielskiego, identycznego z uchwałą parlamentu polskiego. A podkreślam raz jeszcze, uchwała Sejmu nie poruszała spraw, należących do rzędu abstrakcyjnych pomysłów z dziedziny zbawczych doktryn, lecz dotyczyła żywotnych interesów Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#ZygmuntGraliński">Pan Minister Spraw Zagranicznych w swojem ostatniem expose utrzymuje, iż „należy żałować, że Liga Narodów poniechała od 1924 roku piać nad rozwojem gwarancji międzynarodowych”, z którem to twierdzeniem całkowicie się zgadzamy. Skoro więc Liga Narodów nie pogłębiła od chwili upadku Protokółu Genewskiego studiów nad rozbudowaniem systemu represyjnego działania, to na ostatniem właśnie zgromadzeniu nadarzała się ku temu świetna sposobność, zwłaszcza, że sprawa sankcji w chwili obecnej ma dla nas bardzo doniosłe znaczenie. Nie należy bowiem zapominać, że sprawa ta łączy się ściśle z zagadnieniem swobody mórz i rozbrojenia, co w związku z obecną londyńską konferencją morską i poglądem prezydenta Hoovera na prawa statków państw neutralnych podczas wojny, nabiera dla nas coraz to większej aktualności i coraz to większego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#ZygmuntGraliński">Ale proszę Wysokiej Izby, nie tylko w tej sprawie stwierdzamy, że kierownictwo naszem Ministerstwem Spraw Zagranicznych nie poszło po tej linii, jaką działalności tego Ministerstwa nakreślił Sejm.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#ZygmuntGraliński">Ostatnie zgromadzenie Ligi Narodów odbywało się pod hasłem przystąpienia do klauzuli fakultatywnej Stałego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Przystąpienie członków Ligi Narodów do klauzuli fakultatywnej zgóry ustala obowiązkową jurysdykcję Trybunału na skutek jednostronnego wezwania państwa, które do klauzuli przystąpiło. Zakresem zaś stosowania przymusowego sądów nic twa międzynarodowego, arbitrażu i mediacji reglamentowanej mierzyć można stopień rozwoju życia międzynarodowego. Naszem bowiem skromnem zdaniem, nie można budować pokoju tylko na oświadczeniach i na najbardziej nawet wzniosłych deklaracjach, trzeba stwarzać organa, któreby szczytne te zasady w życie wcielały.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#ZygmuntGraliński">Na ostatniem Zgromadzeniu Ligi Narodów szereg państw przystąpił do klauzuli fakultatywnej. Na dzień 14 stycznia 1930 r. tylko następujące państwa, członkowie Ligi Narodów do klauzuli tej; nie przystąpiły: Ekwador, Hedżas, Honduras, Japonia, Litwa, Paragwaj, Persja, Polska, Rumunia, Jugosławja i Wenezuela.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#ZygmuntGraliński">Mam wrażenie że fakt, iż Polska znajduje się w liczbie tych 11 państw, nie świadczy najlepiej o działalności naszego Ministerstwa w sprawach, związanych z Ligą Narodów. Nic nie stanęło na przeszkodzie, żeby do klauzuli fakultatywnej przystąpiły nawet faszystowskie Włochy i Hiszpania. Nic nie stanęło na przeszkodzie temu, żeby parlament angielski ratyfikował złożony na ostatniem zgromadzeniu Ligi Narodów podpis Ministra Hendersona. Wielce pouczająca powinna być dla nas debata w parlamencie angielskim w dniu 27 stycznia r. b., kiedy to poprawka Chamberlaina, zmierzająca do ograniczenia zakresu działania klauzuli fakultatywnej i zachowania większej swobody dla floty angielskiej, została głosami partii liberalnej i socjalistów odrzucona. Nic więc nie stanęło na przeszkodzie Wielkiej Brytanii. żeby przystąpiła do klauzuli fakultatywnej; nie widziały też 44 państwa, członkowie Ligi Narodów żadnego w tem niebezpieczeństwa; Polski tylko niestety zabrakło w szeregu tych, którzy dają praktyczne dowody swych wysiłków, skierowanych ku wzmocnieniu organizacji pokoju. Nikt przecież nie zalecał p. Ministrowi Spraw Zagranicznych, żeby wprowadzał w życie doktrynę, zmierzającą, niezależnie od rozwoju sankcji, do oddawania wszystkich spraw spornych pod arbitraż; nie widzimy jednak żadnych poważnych przeszkód, żadnych ważkich obiekcji, któreby uniemożliwiały Rządowi Polskiemu podpisanie klauzuli, zwłaszcza kiedy istnieje zasadniczą możność zgłaszania do tej klauzuli restrykcji. Rząd klauzuli tej nie podpisał i to, proszę Wysokiej Izby, znowuż wbrew uchwale Sejmu z lutego 1929 r., który w tej sprawie dał Rządowi zupełnie wyraźne wskazówki.</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#ZygmuntGraliński">Żałujemy również, że Polska nie tylko nie należy do państw w pierwszym szeregu organizujących pokój ekonomiczny świata i usuwających przyczyny możliwych konfliktów międzynarodowych, lecz przeciwnie, częstokroć przeciwstawia się wysiłkom, zmierzającym do założenia fundamentów współpracy ekonomicznej. Stanowisko Rządu polskiego, chociażby w sprawie przystąpienia naszego do międzynarodowej konwencji o zniesieniu zakazów przywozu i wywozu, konwencji, którą podpisaliśmy, a której nie chcemy ratyfikować, nie odpowiada, zdaniem naszem, dobrze i głębiej zrozumianym interesom Państwa. Mamy nadzieję, że Rząd w inny, bardziej dalekowzroczny sposób ustosunkuje się do propozycji angielskiej co do rozejmu celnego i że przystąpi do tej konwencji, nie zagrażającej naszym istotnym interesom, a mogącej być wstępem do ogólnej stabilizacji stosunków ekonomicznych, A mam wrażenie, że na tej stabilizacji stosunków ekonomicznych Państwu Polskiemu w pierwszej linii zależeć powinno.</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#ZygmuntGraliński">Skoro więc widzimy, że działalność Ministerstwa Spraw Zagranicznych w dziedzinie utrwalenia pokoju w płaszczyźnie powszechnej nie dała tych pożądanych wyników, jak Sejm tego w uchwale swojej sobie życzył, należałoby się zastanowić, jak wyglądała sprawa uzyskania dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa w płaszczyźnie regionalnej, w związku z rokowaniami co do przedterminowego zwolnienia Nadrenii.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#ZygmuntGraliński">W przemówieniu p. Ministra Spraw Zagranicznych, wygłoszonem na Komisji w dniu 31 stycznia, szczególną uwagę zwrócił ustęp, który dotyczy „niebezpiecznego dziedzictwa”. Pan Minister specjalnie podkreślił wówczas te nieprzyjemne dla nas interpretacje, z jakimi — cytuję dosłownie tekst oświadczenia p. Ministra: „musimy się często borykać, zaczynając od Wersalu po przez Spaa, aż do Locarna dochodząc”. Ustęp ten, w sposób bardzo zagadkowy zredagowany, wymaga bliższego zastanowienia się. O ile mi wiadomo, niema dotychczas żadnej prawnej autorytatywnej wykładni umów locareńskich, albowiem przepisy tych traktatów nie miały dotąd praktycznego zastosowania. Jeżeli zaś tę część przemówienia p. Ministra zestawimy z inną częścią, która dotyczy traktatu ryskiego, a w której p. Minister stwierdza, że traktat ten nie krył w swych paragrafach trudności, w przeciwieństwie do umów, zawieranych przez nas na Zachodzie, to nasuwa się domniemanie, czy, wspominając Wersal, Spaa i Locarno, nie miał na myśli p. Minister niepomyślnych etapów w naszem życiu państwowem. Domniemanie to tembardziej nabiera uzasadnienia, skoro się zważy, że w paragrafach traktatu ryskiego kry je się, wbrew temu, co p. Minister stwierdził, również wiele trudności interpretacyjnych, z których p. Minister niezawodnie zdaje sobie dokładnie sprawę.</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#ZygmuntGraliński">Proszę Wysokiej Izby, bardzo daleki jestem od tego, żeby bronić w tej chwili polityki Locarna. Niejednokrotnie dawałem wyraz memu poglądowi, który dziś nie budzi już wątpliwości, że prace przygotowawcze do konferencji locareńskiej nie były w należyty sposób prowadzone, że opinia międzynarodowa nie była w sposób właściwy pozyskana dla naszych postulatów, że opinia publiczna kraju w czujności swojej była usypiana, że w konferencji w Locarno nie odgrywaliśmy tej aktywnej roli, do której ogrom sprawy zmuszał nasze przedstawicielstwo, że wreszcie nie uzyskaliśmy tam tego, co mogliśmy uzyskać.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#ZygmuntGraliński">Z tych też wychodząc założeń, byliśmy wyraźnymi przeciwnikami działalności, a raczej braku działalności p. Ministra Skrzyńskiego. Nie kwestionujemy jednak bynajmniej działalności p. Ministra Skrzyńskiego w innych dziedzinach, wspomnę choćby o uznaniu granic wschodnich Polski, etapie bardzo ważnym w historii życia politycznego naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#ZygmuntGraliński">Parlament w sprawie umów locareńskich był niewątpliwie postawiony przed faktami dokonanemi, a p. Minister Skrzyński zasłaniał się twierdzeniem, że pomimo zabiegów nic więcej nie można było zrobić.</u>
          <u xml:id="u-48.15" who="#ZygmuntGraliński">W omawianiu wyników konferencji haskiej w dziedzinie politycznej p. Minister Spraw Zagranicznych Zaleski był niezmiernie powściągliwy. W sprawie uzyskania dodatkowych rękojmi naszego bezpieczeństwa p. Minister oświadczył, że mimo zabiegów Rządu polskiego nie udało się wprowadzić w życie zaleceń, zawartych w uchwale Sejmu w roku 1929. Analogii tych dwóch oświadczeń pp. Ministrów Skrzyńskiego i Zaleskiego nie będę dalej podkreślał.</u>
          <u xml:id="u-48.16" who="#ZygmuntGraliński">P. Minister Zaleski nie naśladował w swem expose p. Ministra Brianda, który kilkakrotnie i w sposób bardzo wyczerpujący udzielił swemu parlamentowi informacyj co do spraw politycznych, poruszanych na konferencji haskiej. A nie należy zapominać, że opinia publiczna Polski była niemniej zainteresowana wynikiem obrad konferencji haskiej, jak opinia publiczna Francji. Przywiązywała ona duże znaczenie do konferencji haskiej w dziedzinie dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa, zwłaszcza, że uprzednie wystąpienia p. Ministra otwierały przed nią dość pomyślne horoskopy w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-48.17" who="#ZygmuntGraliński">Pan Minister w szeregu swych wystąpień, zarówno w Paryżu i Genewie, jak i w kraju, stale podkreślał konieczność uzyskania dodatkowych gwarancji bezpieczeństwa w związku z przedterminową ewakuacją Nadrenii. Już podówczas niewątpliwie p. Minister Spraw Zagranicznych zdawał sobie sprawę z tego, o czem następnie mówił w Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu w dniu 31 stycznia b. r., że umowy locareńskie wiązały mu swobodę ruchu i działania. Tem niemniej jednak p. Minister stale podkreślał swoją tezę o dodatkowych gwarancjach bezpieczeństwa, co pozwalało wnioskować, że z sprawy tej uczynił główny postulat swej polityki międzynarodowej — Musimy stwierdzić, że postulat ten w najmniejszym nawet stopniu nie został w życie wprowadzony. Co więcej, nawet nie widzieliśmy żadnych zewnętrznych przejawów, któreby wskazywały na to, że sprawa ta stanowiła przedmiot rozważań czynników zainteresowanych W wywiadzie zaś, udzielonym prasie polskiej w przededniu zakończenia piać I konferencji haskiej, p. Minister mówił o dodatkowych gwarancjach w związku z przedterminową ewakuacją Nadrenii w ten sposób, że mogliśmy wnioskować, iż p. Minister słuszność swego dotychczasowego postulatu, głoszonego przez siebie dotąd z taką wytrwałością, podał w wątpliwość.</u>
          <u xml:id="u-48.18" who="#ZygmuntGraliński">Jeżeli więc Wersal, Spa, Locarno, o których mówił p. Minister, miały oznaczać pewne niepomyślne etapy w rozwoju międzynarodowym spraw Polski, to pozostawiając na uboczu sprawę Wersalu, pragnąłbym to Spaa i Locarno, jeśli chodzi o bezpieczeństwo kraju, uzupełnić jeszcze jednym wyrazem, wyrazem, któremu na imię Haga.</u>
          <u xml:id="u-48.19" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-48.20" who="#ZygmuntGraliński">Skoro już omawiam sprawy haskie, to nie chciałbym pominąć milczeniem finansowych wyników tej konferencji. Osiągnięte tam przez Polskę rezultaty uważamy za dobre, przeprowadzone potrącenia za bardzo dla nas korzystne.</u>
          <u xml:id="u-48.21" who="#ZygmuntGraliński">Stosunki nasze z Komisją Reparacyjną były dwojakiego rodzaju: z jednej strony mieliśmy debet, bliżej nie określony, a na debet tem składały się zobowiązania za przejęcie domen publicznych, jak koleje i inne tego rodzaju własności skarbu niemieckiego, t. zw. „biens cedes”, ale mieliśmy też w Komisji Reparacyjnej masz drugi rachunek, wynikający z art. 116 traktatu wersalskiego, o czem jednak p. Minister Spraw Zagranicznych nie wspominał w swojem ostatniem expose. Kredyt ten, też bliżej nieokreślony, powstał z tytułu byłej przynależności naszej do Rosji. Otóż zadaniem naszem było łączne i systematyczne traktowanie sprawy debetu i kredytu. Zarówno w Spaa, jak i w Londynie, przy układaniu planu Dawesa, jak i w Paryżu, przy układaniu planu Younga, stale czuwaliśmy nad tem, by sprawy te były równolegle traktowane. Ten nasz punkt widzenia został całkowicie uwzględniony przy finalizacji spraw reparacyjnych. Skreślenie długów pozwoliło nam ma oczyszczenie hipoteki Państwa, dotąd bardzo poważnemi zastrzeżeniami opisanej, co niewątpliwie będzie miało dodatni wpływ na nasze warunki kredytowe. Przez układy haskie i przez umowy likwidacyjne p. Minister przygotował należycie grunt dla poważnych pożyczek zagranicznych, co do których potrzeby nikt w kraju nie może mieć najmniejszej wątpliwości. Jednakowoż muszę z całą stanowczością stwierdzić, a mam wrażenie, że p. Minister Spraw Zagranicznych mi chyba nie zaprzeczy, że póki nad naszą wewnętrzną polityką stoi wielki znak zapytania, póki nikt w kraju i za granicą nie będzie przeświadczony, że nie grozi nam jakiś wewnętrzny wstrząs ustrojowy, poty o poważnej pożyczce zagranicznej nie będzie mogło być mowy.</u>
          <u xml:id="u-48.22" who="#ZygmuntGraliński">Przechodząc z kolei do omówienia stosunków między Francją, Polską a Niemcami, chciałbym zwrócić uwagę na debatę grudniową w parlamencie francuskim, która dotyczyła wzajemnego ustosunkowania się obu naszych krajów, oraz ich stosunku do Niemiec. W debacie tej uderza nas jeden objaw, że w obronie interesów Państwa Polskiego wypowiadali się tylko przedstawiciele prawicowych stronnictw francuskich, ludzie niewątpliwie bardzo zasłużeni dla dzieła porozumienia z Polską, ale tem niemniej reprezentanci tych sfer społeczeństwa francuskiego, które ani nie mają dziś, ani w dalekiej jeszcze przyszłości nie będą miały, sądzę, decydującego wpływu na kształtowanie się polityki zagranicznej rzeczypospolitej francuskiej.</u>
          <u xml:id="u-48.23" who="#ZygmuntGraliński">Uważam, że jest to bardzo charakterystyczny symptomat, na który stale zwracaliśmy uwagę, że mianowicie nasze przymierze z Francją opiera się głównie na czynnikach prawicowych. Nadto zaznaczyć należy, że przymierze to przez niektóre sfery francuskie traktowane jest raczej jako moralny obowiązek, a nie stawią się go w płaszczyźnie wspólnego interesu obu krajów, jako środek realizacji wspólnych zamierzeń i dążeń. Wobec tego zapytuję, czy nie należy w tych symptomatach upatrywać skutków fałszywego nastawienia naszej polityki francuskiej i czy nie należałoby wiele zmienić z dotychczasowych naszych praktyk wobec Francji.</u>
          <u xml:id="u-48.24" who="#komentarz">(Głos: Co można zrobić?)</u>
          <u xml:id="u-48.25" who="#ZygmuntGraliński">Chciałbym, proszę Wysokiej Izby, zwrócić uwagę tylko na jeden przykład i mam wrażenie, że w tem będzie tkwić odpowiedź dla Pana. Wiemy wszyscy, że z chwilą podpisania aktu ostatecznego konferencji haskiej został między Francją a Niemcami zawarty t. zw. gentelmen's agreement, polegający na tem, że równocześnie z dopuszczeniem na rynek międzynarodowy, a więc i francuski, pierwszej transzy obligacji reparacyjnej, zostanie przyjęta na też rynki niemiecka pożyczka kolejowa i pocztowa. Wiemy, że Francja posiada dziś nadmiar kapitału obiegowego i odzyskuje tę rolę, jaką posiadała przed wojną, rolę bankiera Europy. Jednocześnie wiemy o tem, jak Polsce brak dziś tego kapitału obiegowego i jak potrzebną byłaby dla nas pożyczka. Przypominam, że w Hadze został wydany wspólny komunikat polsko-francuski, w którym m. in. zostało powiedziane; „Przyjazne rozmowy wykazały ponownie istnienie pełnego porozumienia w stosunkach polsko-francuskich. Powyższe wymiany zdań doprowadziły do stwierdzenia możliwości realizacji porozumień gospodarczych i finansowych, mających na celu wzmocnienie sił rozwojowych polskich”. Nic dotychczas nie słyszeliśmy o jakiejś bliższej, finansowej współpracy między Polską a Francją. A nawet przeciwnie, lokowania, które oddawna były prowadzone co do uzyskania pożyczki rolne, w której miał partycypować kapitał francuski, nie doprowadziły do pozytywnego wyniku. Gdy uprzytomnimy sobie, proszę Wysokiej Izby, że odczytany przezemnie komunikat był wydany wtedy, kiedy została przesądzona teza p. Ministra Spraw Zagranicznych o dodatkowych rękojmiach bezpieczeństwa, to nasuwa się pytanie, czy podobny los nie spotka również współpracy w sprawach ściśle finansowych. Proszę Wysokiej Izby, brak czasu nie pozwala mi mówić o sprawach niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-48.26" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Ma Pan jeszcze 5 minut.)</u>
          <u xml:id="u-48.27" who="#ZygmuntGraliński">Skoro mam czas, chętnie temat wyczerpię.</u>
          <u xml:id="u-48.28" who="#ZygmuntGraliński">Chodziłoby mi teraz o omówienie sprawy niemieckiej. Zgadzam się w zupełności z p. Ministrem Spraw Zagranicznych, który mówi, że porozumienie polsko - niemieckie i niemiecko - francuskie powinne być traktowane jako akcje równoległe. Do porozumienia polsko-niemieckiego przywiązujemy bardzo doniosłe znaczenie, czemu niejednokrotnie dawaliśmy wyraz.</u>
          <u xml:id="u-48.29" who="#ZygmuntGraliński">W naszem zrozumieniu jednak równoległość tych porozumień pozostawia wiele do życzenia. Jest ona poważnie spóźniona w czasie na naszą niekorzyść. Należy więc dążyć do jej wyrównania. Jesteśmy szczerymi zwolennikami zawarcia traktatu handlowego z Niemcami w dobrze zrozumianym wzajemny interesie. Zawarcie tego traktatu uważamy za bardzo korzystne zarówno z punktu widzenia interesów rolnictwa, jak i z punktu widzenia naszych warunków kredytowych. A gdyby skutkiem zawarcia tego traktatu miało podupaść jakieś przedsiębiorstwo przemysłowe, stojące na glinianych nogach, to uważamy, że nie stałaby się wielka krzywda dla ogólnego interesu ekonomicznego Państwa. Jesteśmy też szczerymi zwolennikami wyrównania i usuwania spraw, które stanowiły dotąd przedmiot nieporozumień między obu narodami. Nie wchodząc w tej chwili w meritum układów likwidacyjnych i odkładając rozpatrzenie tej sprawy zgodnie z życzeniem p. Ministra do czasu przedłożenia parlamentowi tych umów do ratyfikacji, ani też nie poruszając narazie sposobu regulowania stosunków z własnymi obywatelami w płaszczyźnie międzypaństwowej, pragniemy stwierdzić, że wypowiadamy się pozytywnie za zasadniczą linią postępowania Rządu polskiego w tej dziedzinie. Doceniamy należycie stanowisko demokracji niemieckiej, przeciwstawiającej się energicznie rozszalałej wprost kampanii nacjonalizmu niemieckiego przeciw wprowadzeniu w życie warszawskich umów likwidacyjnych. My ze swej strony również nie poddajemy się sugestiom nacjonalizmu polskiego, rodzonego brata nacjonalizmu niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-48.30" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Nie ma Pan prawa tego mówić, my nic od Niemców nie bierzemy. U nas hakaty niema.)</u>
          <u xml:id="u-48.31" who="#ZygmuntGraliński">To jest u Pana naiwność wielka. A gdybyśmy zamierzali wyciągnąć praktyczne wnioski z tej rozszalałej kampanii prasowej, jaka się toczy z jednej i drugiej strony granicy, z tego wzajemnego licytowania się w patrjotyźmie, to mielibyśmy przed sobą ładny przedsmak tego, jakby wyglądała polityka międzynarodowego porozumienia między Polską a Niemcami, gdyby w tego rodzaju dłoniach znajdowały się stery obu państw.</u>
          <u xml:id="u-48.32" who="#ZygmuntGraliński">Międzynarodowa współpraca, w naszem rozumieniu, może dać zdrowe wyniki tylko wtedy, jeżeli opiera się na czynnikach szczerze demokratycznych, na masach ludowych, które niczego bardziej nie łakną, jak szczerego i lojalnego współżycia z otaczającymi sąsiadami. Na dążeniach tych właśnie mas, mas narodu polskiego, mas miłujących odrodzone Państwo, mas w najwyższym stopniu ofiarnych w pracy dla Państwa, opieramy się w naszych dążeniach i poczynaniach.</u>
          <u xml:id="u-48.33" who="#ZygmuntGraliński">W chwilach najsroższych nawet sporów! wewnętrznych, w chwilach najbardziej nawet rozognionych walk politycznych, w chwilach, kiedyśmy stali na krawędzi zmagań wewnętrznych, parlament polski nigdy nie odmawiał swej współpracy z p. Ministrem Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-48.34" who="#ZygmuntGraliński">Wręcz przeciwnie, przez swe uchwały nawet szczegółowo nakreślał linię postępowania w kierownictwie naszej polityki zagranicznej. Zgodni więc jesteśmy z p. Ministrem, gdy mówi w zakończeniu swego expose o dwóch warunkach, niezbędnych dla pomyślności polskiej polityki zagranicznej. Istota trudności, które napotyka nasza polityka zagraniczna, proszę Wysokiej Izby, leży gdzieindziej, wewnątrz samego Rządu. Jest nią obecna walka ustrojowa, jaką Państwo Polskie przeżywa.</u>
          <u xml:id="u-48.35" who="#ZygmuntGraliński">Skoro więc dwa warunki, o których wspominał p. Minister są spełniane, to my ze swej strony mamy prawo domagać się, by opierając się na świadomych masach narodu polskiego, umiejących rozgraniczyć politykę wewnętrzną od zewnętrznej, p. Minister prowadził planową akcję, przejawiał energiczną aktywność, dokładał wszelkich wysiłków, by stała nasza troska o nietykalność granic przesuwała się z gwarancji zbrojnych na gwarancje, którym na imię: arbitraż i sankcje.</u>
          <u xml:id="u-48.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MichałRóg">Głos ma p. Berezowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#ZygmuntBerezowski">Wysoki Sejmie! W imieniu Klubu Narodowego mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#ZygmuntBerezowski">Polska, mając do spełnienia rozległe zadania wewnętrzne, pochłaniające na długie lata jej uwagę i siły, potrzebuje pokoju i dąży do pokoju.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#ZygmuntBerezowski">Wszelkie realne usiłowania, skierowane ku organizacji i utrwaleniu pokoju europejskiego, zawsze znajdują w Polsce oddźwięk i zupełne zrozumienie.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#ZygmuntBerezowski">Ale współdziałając czynnie z pokojowemi wysiłkami polityki europejskiej, nie możemy zamykać oczu na dążenia, które pod pozorami pokoju przygotowują możliwość wojny.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#ZygmuntBerezowski">Niektóre państwa wyzyskiwały i wyzyskiwać mogą nadal tendencje pokojowe świata na rzecz takiej zmiany stosunków, która pozwoliłaby na wzrost ich potęgi i umożliwiła realizację nieprzyjaznych zamiarów, jakie żywią wobec swoich sąsiadów.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#ZygmuntBerezowski">Nie możemy zamykać oczu i na to, że dzisiejsza polityka międzynarodowa doprowadziła do znacznego wzmożenia się potęgi niemieckiej, która, likwidując stopniowo postanowienia wersalskie, może naruszyć równowagę i realnie zagrozić pokojowi.</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#ZygmuntBerezowski">W tym stanie rzeczy naród polski widzi główną gwarancję swojego bezpieczeństwa przedewszystkiem we własnych siłach, w niezłomnej woli utrzymania całości terytorium Państwa i w swoich sojuszach; od Rządu zaś musi domagać się, aby nie tylko wyjaśnił światu, czem stać się mogą dla Polski wyniki dotychczasowej polityki międzynarodowej, ale by stał na straży bezpieczeństwa i nie składał na ołtarzu idei powszechnego pokoju — najżywotniejszych interesów Państwa. Musimy stwierdzić, że Rząd nie dopełnił należycie tych obowiązków. Wobec przedterminowego zniesienia okupacji Nadrenii, która była jedną z realnych gwarancji pokoju i bezpieczeństwa nad Wisłą, polski Minister Spraw Zagranicznych nie tylko nie zdołał decyzji tej zapobiec, ale nawet nie zdobył prawa głosu dla Polski w tej doniosłej i żywotnej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#ZygmuntBerezowski">Również w zakresie konsolidacji naszych sojuszów nie uczyniono nic, co byłoby na miarę potrzeb, jakie stawia przed nami nowa sytuacja polityczna w Europie.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#ZygmuntBerezowski">Niektóre posunięcia polskiej polityki zagranicznej mogą nawet nasuwać pewne wątpliwości, czy stoi ona niewzruszenie ma gruncie dzieła konferencji pokojowej w Paryżu, czy też skłania się czasem ku popieraniu dążności odmiennych.</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#ZygmuntBerezowski">Wreszcie musimy stwierdzić z naciskiem, że Rząd nie docenia sytuacji, wytworzonej na naszej granicy zachodniej. Umowa z 31 października, zawarta z rządem niemieckim, gwarantuje dziesiątkom tysięcy Niemców możność pozostania na stałe w Polsce i utrzymania w swoich rękach około 200.000 ha ziemi, w pobliżu tej granicy, na szlakach strategicznych, w dzielnicach, które dla bytu i rozwoju naszego Państwa posiadają wyjątkowe znaczenie. W chwili, kiedy Francja, ewakuując Nadrenię, przystępuje do fortyfikacji pogranicza niemieckiego, p. Minister Zaleski w szczególniejszy sposób wzmacnia naszą granicę zachodnią umową z 31 października. Umowa ta uświęca i utrwala dzieło komisji kolonizacyjnej, daje przywilej obcemu państwu mieszania się do spraw polskich obywateli, zachęca Niemcy do nowych roszczeń i pretensyj do naszych ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#ZygmuntBerezowski">Sądzimy, że „likwidacja wojny”, o której wiele mówi się dziś w Europie, nie może i nie powinna odbywać się kosztem najżywotniejszych interesów Polski i że Rząd polski powinien umieć zaznaczyć i obronić nasze stanowisko zgodne z prawem i godnością narodu.</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#ZygmuntBerezowski">Polska znajduje się w takiem położeniu, że nie może prowadzić ani polityki i. zw. „świetnego odosobnienia”, ani opierać swojego bezpieczeństwa wyłącznie o Ligę Narodów.</u>
          <u xml:id="u-50.12" who="#ZygmuntBerezowski">Polityka europejska poza hasłami solidaryzmu i uniwersalizmu opiera się na zasadzie równowagi sił i Polska, będąc niezbędnym czynnikiem równowagi europejskiej, musi mocno oprzeć się na sojuszach grupujących narody o celach i interesach bliskich celom i interesom naszym.</u>
          <u xml:id="u-50.13" who="#ZygmuntBerezowski">Kamieniem węgielnym naszej polityki zagranicznej i naturalną podstawą naszych sojuszów jest sojusz z Francją. Sojusz ten uważamy za jeden z najtrwalszych w Europie. Wypływa on z najistotniejszych potrzeb i zadań obu narodów i zapewnia im bezpieczeństwo i pokój.</u>
          <u xml:id="u-50.14" who="#ZygmuntBerezowski">Rozumiemy i uznajemy obecne dążności Francji do zawarcia ściślejszego porozumienia z Niemcami w tym samym stopniu, jak chcielibyśmy poprawnych sąsiedzkich stosunków pomiędzy nami a Rzeszą.</u>
          <u xml:id="u-50.15" who="#ZygmuntBerezowski">Jednakowoż musimy stwierdzić z całym naciskiem fakt, że Niemcy pojmują porozumienie z Francją jako zachowanie wolnej ręki na Wschodzie. Dla Polski próba rewizji granicy zachodniej równoznaczna jest z wojną i pod tym względem jednomyślność i wola narodu polskiego nie może ulegać żadnej wątpliwości. Dopóki Niemcy szczerze nie oprą swojej polityki na zasadzie poszanowania obowiązujących traktatów i nienaruszalności granic, wszelkie próby zbliżenia się z niemi naszej sojuszniczki zachodniej nie mogą dać pozytywnych wyników, ani dla bezpieczeństwa Francji i Polski, ani dla sprawy utrwalenia pokoju europejskiego.</u>
          <u xml:id="u-50.16" who="#ZygmuntBerezowski">Wysoki Sejmie! W niedługim czasie będziemy mogła szczegółowo omówić politykę zagraniczną Rządu. Obecnie ograniczamy się tylko do poruszenia w tej krótkiej deklaracji zagadnień najważniejszych i najbardziej aktualnych, celem stwierdzenia, że nie są one w naszem przeświadczeniu, ani rozumiane we właściwy sposób, ani należycie doceniane przez Rząd. Wobec tego oświadczamy, że do polityki zagranicznej Rządu nie możemy mieć zaufania i uważaliśmy za konieczne w rozprawie nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych w pełnym Sejmie dać wyraz temu przekonaniu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#MichałRóg">Głos ma p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Za kilka dni odbędzie się w Komisji Spraw Zagranicznych rozprawa nad expose p. Ministra Spraw Zagranicznych, dlatego nie zajmę się analizą ostatniego expose i naszej polityki zagranicznej. Chcę moje krótkie przemówienie poświęcić tylko sprawie budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, i tu chciałbym zaapelować do p. Ministra, ażeby rozporządzając funduszami, które mu uchwalamy, stosował jak największą oszczędność. W budżecie tym preliminowany jest fundusz specjalny blisko 10 milionów złotych. Jest to blisko 20% całego budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, chciałbym, ażeby tym funduszem przedewszystkiem rozporządzano oszczędnie dlatego, że jestem przekonany, iż oszczędność daleko więcej zaimponuje zagranicy i wzbudzi w niej daleko więcej zaufania, aniżeli rozrzutność. Dotychczasowe praktyki jeżdżenia zagranicę specjalnym salonowym wagonem z całym dworem, te mundury, dyplomatyczne, te reprezentacje, te obiady i rauty, to są zewnętrzne objawy, które dla zagranicy, która zna doskonale nasze stosunki ekonomiczne, wystawiają jak najgorsze świadectwo naszej gospodarce.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: W ciepłych krajach wystarczy listek figowy dla ambasadorów.)</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#JanDąbski">Bądźmy więc oszczędni, a jestem przekonany, że ta oszczędność daleko więcej zaimponuje zagranicy, aniżeli szastanie pieniędzmi i rozrzutność, tak częsta w naszym aparacie zagranicznym.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#JanDąbski">Głównym wydatkiem w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest kwota na utrzymanie urzędów zagranicznych, która wynosi przeszło 32 miliony złotych. Jest to właściwie jeden wielki fundusz dyspozycyjny, bo jak szanowni Panowie widzą, jest tam dział 3, pozatem niema żadnego paragrafu, ani żadnej pozycji. Z ciężkim trudem dopiero do ustawy skarbowej udało się nam wstawić paragraf z dawnej ustawy skarbowej, jak tym funduszem dyspozycyjnym rozporządzać należy. Mamy cały szereg placówek, bez których możemy się spokojnie obejść i dlatego pozwoliłem sobie zgłosić wnioski o redukcję takich właśnie placówek.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#JanDąbski">Chodzi mi mianowicie o zwinięcie poselstwa polskiego w Egipcie, w Kairze, które nas kosztują 309.000 zł., o zwinięcie konsulatu w Użhorodzie w Czechosłowacji, który nas kosztuje 63.000 zł, o zwinięcie poselstwa w Capetown w Unii Południowo-Afrykańskiej, które nas kosztuje 172.000 zł. Mamy większe kłopoty, aniżeli utrzymywanie konsulatu w Egipcie. Egipt jest bardzo sympatycznym krajem, ale mamy bardziej pożyteczne i poważniejsze wydatki, aniżeli pozwolenie panu dyplomacie, aby spędzał czas w bardzo przyjemnym klimacie. Wiele bardzo bogatych państw nie ma placówek dyplomatycznych, tworzą konsulaty honorowe, które bardzo dobrze załatwiają interesy swych krajów, a mają tę dobrą stronę, że bardzo mało kosztują.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#JanDąbski">Zwracam też uwagę, że dział urzędów zagranicznych dysponuje funduszami w sposób zupełnie nieodpowiedni. Podnosi to również Najwyższa Izba Kontroli, pisząc. że w budżetach urzędów zagranicznych, od samego istnienia Polski do okresu 1926–1927 stosowano ogólnie przyjęty podział wydatków rzeczowo-administracyjnych na poszczególne paragrafy, a mianowicie: pomieszczenie, wydatki biurowe, podróże służbowe, środki lokomocji i fundusz zapomogowy. Podział ten jednak został zaniedbany w budżecie urzędów zagranicznych na okres 1927/28 i wszystkie wyżej wymienione pozycje wydatków zostały objęte jednym paragrafem pod nazwą: fundusz rzeczowo - administracyjny.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#JanDąbski">Jakkolwiek Najwyższa Izba Kontroli i w swoich uwagach na rok 1927/28 i na następny rok 1928/29 powtarza i domaga się rozbicia tego globalnego funduszu dyspozycyjnego na poszczególne pozycje, Ministerstwo Spraw Zagranicznych do tego się nie zastosowało, dlatego, że przesunięcie pomiędzy temi wydatkami jest daleko łatwiejsze. I na której pozycji się to odbija? Odbija się na pozycji, która jest zatytułowana: fundusz zapomogowy. Fundusz zapomogowy, to jest ten fundusz, z którego się pomaga jakiemuś biedakowi we Francji, Alzacji, w Ameryce, który nie ma za co powrócić, nie ma z czego żyć, daje się mu kilka czy kilkadziesiąt franków czy dolarów na przeżycie. Nasze urzędy zagraniczne, placówki dyplomatyczne, czy konsulaty są tak filantropijne i humanitarne, że na ludziach biednych oszczędzają i obracają te pieniądze na inne cele, na kupno mebli, obrazów i na fundusze reprezentacyjne. Mimo, że Najwyższa Izba Kontroli poraz drugi zwraca na to uwagę, to pozostaje bez echa. Bo gospodarowanie globalnym budżetem jest łatwiejsze. Pan Wiceminister był łaskaw temu zaprzeczyć, dlatego będę się cieszył, jeżeli p. Minister da wyjaśnienia. I w sprawozdaniu N. I. K. na rok 1927/28 są podane przykłady mianowicie N. I. K. powiada: Przewidywania Kontroli sprawdziły się, gdyż wynik badania wydatków dokonanych przez urzędy zagraniczne w okresie 1927/28 między innemi ujawnił, że w niektórych wypadkach wydatki na pomoc materialną dla obywateli polskich zagranicą uległy zmniejszeniu w porównaniu z okresem poprzednim, co wskazuje na to, że część otrzymanych nadwyżek została użyta na wydatki rzeczowo-administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#JanDąbski">Znajduje to potwierdzenie na kilku przykładach. Konsulat w Detroit w okresie sprawozdawczym 1927/28 z 40.000 dolarów asygnował na pomoc 110 dolarów. Wydatki na pomoc w jednym z konsulatów w Niemczech w okresie sprawozdawczym wyniosły 83 marki, i to dla tych najbiedniejszych przy ogólnej sumie wydatków 79.000 marek. Zapomogi w konsulacie w Rydze wynosiły w okresie sprawozdawczym 1927/28 63 łaty przy ogólnej sumie wydatków 553.000 łat. To jest wstyd, żeby nasze placówki zagraniczne w ten sposób dysponowały funduszem, który jest właściwie filantropijnym i niejednokrotnie te kilka czy kilkanaście tysięcy złotych otarłoby nie jedną łzę, wybawiwszy z nieszczęścia człowieka, który wiemigrował zagranicę, bo nie znalazł tutaj utrzymania, tymczasem na tej pozycji się oszczędza i robi się virement.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#JanDąbski">Proszę więc p. Ministra Spraw Zagranicznych, aby raczył się przychylić do naszej prośby, ażeby nam budżety Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ten Sposób układano, jak są układane budżety Min. Skarbu, t. j. aby każda pozycja, każda pensja każdego ambasadora, posła i t. d. była ujawniona. Budżet musi być tak układany, aby człowiek, który się temi sprawami zajmuje, mógł się orientować. I dlatego prosimy, aby skończyć z dotychczasowym sposobem układania budżetów, które nie ułatwiają orientacji.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#JanDąbski">Chciałbym szanownym Panom zaproponować jeszcze jedną redukcję, mianowicie w rubryce lokomocji. Proponuję redukcję o 10.000 złotych dlatego, że jak się dowiadujemy ze sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, Ministerstwo Spraw Zagranicznych ma 4 samochody. Jak na jedno ministerstwo, to jest stanowczo za dużo.</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#JanDąbski">Te samochody zostały sprawione w tym słynnym roku, — „annus mirabilis” o przeszło pół-miliardowych przekroczeniach budżetowych. Słyszeliśmy o tem od Najwyższej Izby Kontroli, która mówi, że wydatkowano na środki lokomocji ponad preliminowaną sumę 665.555 zł, w tej jednej rubryce, bo cały budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych przekroczono o 5 milionów zł. To wynosi 115% ustanowionej sumy w stosunku do rocznego okresu roku 1926/1927. Wydatki w okresie sprawozdawczym zwiększyły się o 98%. Ten wzrost wydatków tłomaczy się tem, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych w okresie sprawozdawczym wydało na samo kupno samochodów 96.000 zł, podczas gdy wydatki preliminowane w paragrafie wynosiły tylko 50.000, w tem suma na kupno samochodów 30.000 zł. Na pokrycie tych wydatków Ministerstwo Skarbu przeniosło w granicach uprawnień 40.000 zł z § 10 działu 4 na podstawie uchwały Rady Ministrów z dnia 14 marca 1926 roku. Jeżeli Panowie zajrzycie co to jest ten § 10 dz. 4, to przekonacie się, że dział ten nazywa się wykonaniem traktatów pokoju i umów międzynarodowych. Każdy kto to przeczyta i widzi kwotę 2 miliony złotych, to mówi, że nie można ani grosza skreślić, bo jakże nie mają być wykonane traktaty pokojowe, albo umowy międzynarodowe? Tymczasem z tego działu przeniesiono spokojnie 40.000 zł na kupno automobili, co pociąga za sobą ogromne wydatki, bo jak pewien dowcipniś niemiecki powiedział, że z automobilizmem jest tak jak z kobietą — koszty nabycia są tanie, ale koszty utrzymania kolosalne!</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#JanDąbski">Dlatego apelujemy do p. Ministra Spraw Zagranicznych, ażeby był łaskaw stosować ścisłe oszczędności w budżecie, aby takie figle, jakie tu widzieliśmy, już się nie powtarzały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#MichałRóg">Głos ma p. Walnyckyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#KyryłoWalnyćkyj">P. Minister Spraw Zagranicznych apelował w swojem przemówieniu na Komisji, ażeby omawianie zagranicznej polityki wyodrębnić z wewnętrznych sporów w Polsce. Żądanie to świadczyłoby, że polska zagraniczna polityka jest czemś oderwanem od życia, czemś oderwanem od całości polityki i gospodarki faszystowskich rządów w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#KyryłoWalnyćkyj">Oczywiście tak nie jest. Świadczy o tem nie tyle dzisiejsza dyskusja, jak to zapowiadał p. referent, świadczy o tem fakt, że sam p. Minister w swojem przemówieniu na Komisji spory ustęp poświęcił kwestii t. zw. mniejszości narodowych. Ale p. Minister potraktował tę sprawę, jak gdyby wiszącą w powietrzu, jak gdyby kwestia t. zw. mniejszości narodowych była niezależnie od całej polskiej rzeczywistości czemś, co się sprowadza tylko do formuły proceduralnej, nie wychodzącej poza granice i zaścianki Ligi Narodów. Otóż stwierdzam, że problem narodowościowy jest dziś jednym z najbardziej istotnych problemów w świecie, że w samej Europie jest to problem conajmniej czterdziestu milionów ludzi, żyjących w warunkach ujarzmienia i w warunkach ciągłej walki o wyzwolenie, że w szczególności w Polsce, nie mówiąc o mniejszości niemieckiej, żydowskiej, litewskiej, jest to problem conajmniej 9-milionowej ukraińskiej i białoruskiej ludności, żyjącej w województwach wschodnich. Ludność ta ziem zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi żyje w warunkach narodowościowego ucisku i kolonialnego wyzysku,</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#KyryłoWalnyćkyj">żyje w ciągłej i nieprzerwanej walce o swe wyzwolenie. Żadne międzynarodowe traktaty imperialistyczne, żadne akty na terenie Ligi Narodów w rodzaju uchwał madryckiej sesji Rady Ligi z czerwca 1929 r. nie zdołają zdławić i stłamsić tej walki. Nie jest też zgodne z prawdą, że rozwiązanie tego problemu jest zależne od „czystości rąk mniejszości narodowych”, jak o tem nie pierwszy raz mówił p. Minister Zaleski na Komisji. Natomiast prawdą jest, prawdą historyczną, że kwestia ta, że w szczególności kwestia ukraińska i białoruska w Polsce jest problemem rąk zakutych, że w Polsce burżuazyjnej trwa i nie przestanie trwać walka o wyzwolenie ukraińskiego i białoruskiego narodu. Zwycięstwo w walce jest możliwe tylko wraz ze zwycięstwem walki o rządy robotniczo-chłopskie. Do zrozumienia tej prawdy doszedł robotnik i chłop zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi, mając przed oczyma zdobycze rządów robotniczo chłopskich w Związku Republik Radzieckich, w jedynem państwie, które zdołało rozwiązać problem narodowościowy.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#KyryłoWalnyćkyj">W niezależnej robotniczo - chłopskiej Ukrainie i Białorusi wraz z rozwojem budownictwa socjalistycznego, rozwija się w szybkiem tempie i kwitnie narodowa kultura ukraińska i białoruska.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#komentarz">(Głos: Kałmycka republika. Inny głos: Ilu rozstrzelano w Rosji?)</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#KyryłoWalnyćkyj">Mówiąc o rozwoju budownictwa socjalistycznego w Związku Republik Radzieckich, należy równocześnie stwierdzić, że ten niewątpliwy dziś fakt wielkiego postępu gospodarczego w państwie robotników i chłopów, fakt, który wyraził się szczególnie w wynikach pierwszego roku t. zw. pięciolatki, w zdumiewających wynikach osiągniętych tam w dziedzinie wzmożenia produkcji i wydajności pracy przy równoczesnem podniesieniu poziomu życia ludzi pracy, że wszystko to jest dziś źródłem potęgującej się nienawiści i antagonizmu do tego państwa ze strony całego kapitalistycznego świata, który przeżywa obecnie okres kryzysu, upadku, okres gnicia kapitalistycznej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#KyryłoWalnyćkyj">Panowie temu nie zaprzeczą, że ogólna depresja gospodarcza i kryzys ogarnął dziś cały świat kapitalistyczny, nie wyłączając nawet krajów o najwyższej dotychczas koniunkturze, czego przykładem są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Walka o rynki zbytu, walka o źródła surowców, walka o sfery lokaty kapitału, wszystko zaostrza coraz bardziej splot antagonizmów imperialistycznych.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#komentarz">(Głos: A co słychać z Kutiepowem?)</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#KyryłoWalnyćkyj">Sprawa Kutiepowa jest jedną z wielu prowokacji wstrętnych, nikczemnych prowokacji, z jasno wytkniętym celem zrywania stosunków dyplomatycznych z robotniczo-chłopskim rządem.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(Głos: Czy fałszowanie dolarów również?)</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#KyryłoWalnyćkyj">Ogólnie znane zjawiska obecnego kryzysu w świecie kapitalistycznym, które świadczą o załamaniu się kapitalistycznej stabilizacji od wewnątrz, powodują dziś masowe bezrobocie, nędzę i głód szerokich mas pracujących w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#komentarz">(Głos: Butów tam niema.)</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#KyryłoWalnyćkyj">Rośnie też i przybiera na siłach ruch rewolucyjny tych mas.</u>
          <u xml:id="u-54.16" who="#KyryłoWalnyćkyj">Już sam fakt istnienia Związku Republik Radzieckich, który spowodował rozdarcie się całej światowej gospodarki na dwa zasadniczo wrogie sektory i obozy, jest wyrazem kryzysu w świecie kapitalistycznym. To też cały świat kapitalistyczny gotuje się do ostatecznej wojennej rozprawy ze Związkiem Republik Radzieckich.</u>
          <u xml:id="u-54.17" who="#komentarz">(Głos: Co Pan mówi?)</u>
          <u xml:id="u-54.18" who="#KyryłoWalnyćkyj">Wszystkie wysiłki tej „międzynarodowej współpracy”, o której mówił dziś p. Graliński, idą w tym kierunku, żeby wyrównać antagonizmy między poszczególnemi państwami imperialistycznemi dla skonsolidowania wspólnych sił przeciwko wspólnemu wrogowi: związkowi radzieckiemu. Pakty, arbitraże, cała działalność Ligi Narodów, wszystkie morskie, rozbrojeniowe i reparacyjne konferencje, w szczególności ostatnia konferencja w Hadze i Londynie, jako też umowa likwidacyjna polsko-niemiecka — to są szczegóły tego systemu usiłowań w kierunku wyrównania wspólnego frontu wojennej polityki przeciw związkowi radzieckiemu, przeciw państwu budownictwa socjalistycznego.</u>
          <u xml:id="u-54.19" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-54.20" who="#KyryłoWalnyćkyj">W szczególności, to „szczęśliwe zbliżenie polsko-niemieckie”, o którem mówił dziś p. Radziwiłł,</u>
          <u xml:id="u-54.21" who="#komentarz">(Głos: W jakim charakterze Pan tu występuje?)</u>
          <u xml:id="u-54.22" who="#KyryłoWalnyćkyj">ma być, jak to otwarcie przyznaję cała prasa burżuazyjna, tym ostatecznym aktem włączenia odrodzonego imperializmu niemieckiego do bloku antysowieckiego, ma być ostatnim etapem przygotowań do zbrojnego, krzyżowego pochodu przeciwko związkowi republik radzieckich.</u>
          <u xml:id="u-54.23" who="#KyryłoWalnyćkyj">W tym systemie wojennych przygotowań przeciw państwu robotniczo-chłopskiemu, polska polityka zagraniczna odgrywa przodującą rolę. Usiłowania tej polityki idą przedewszystkiem w tym kierunku, żeby powiązać, żeby zmontować anty sowiecki wojenny blok na linii od Czarnego morza do Bałtyku. Wycieczki p. Hołówki, niedawno otwarty most na Dniestrze, przyjazd p. Strandmana — to są ogniwa tej właśnie roboty. P. pos. Radziwiłł, który był bardziej otwarty od referenta p. Czapińskiego, swego sojusznika z P. P. S., stwierdził tu, że ten przyjazd ma nie tyle „kurtuazyjny”, ile „wybitnie polityczny charakter”. To też masy pracujące w Polsce bez różnicy narodowej przynależności witają ten przyjazd nie z uczuciem radości, jak to czyni przedstawiciel P. P. S. p. Czapiński, ale z uczuciem oburzenia i protestu.</u>
          <u xml:id="u-54.24" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#IgnacyDaszyński">Przywołuję Pana do porządku. Jak można przyjazd gościa, przedstawiciela zaprzyjaźnionego z nami kraju, witać z oburzeniem. Co to znaczy?</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#KyryłoWalnyćkyj">Muszę stwierdzić, że ten antysowiecki wojenny blok jest równocześnie blokiem walki z ruchem rewolucyjnym. Dowodem tego jest niesłychany, barbarzyński fakt wydania wybitnego polskiego rewolucjonisty Paszyna przez władze łotewskie, wbrew wszelkim prawom azylu, władzom polskim.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#komentarz">(P. S. Stroński: A jak to było z azylem Kutiepowa w Paryżu?)</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#KyryłoWalnyćkyj">Szczególną rolę w tych przygotowaniach wojennych ma odegrać Ukraina i kwestia ukraińska. Świadczy o tem szereg szczegółów i zjawisk świadczy, o tem znana enuncjacja dzisiejszego Ministra Spraw Wewnętrznych, kiedy był wojewodą wołyńskim, a także głosy prasy rządowej, która nie usta je w mobilizowaniu nastrojów wojennych, która otwarcie i jawnie zajmuje się w ostatnich czasach organizowaniem i propagowaniem kongresu antysowieckiego. Na czele akcji tego kongresu stoi profesor Uniwersytetu Warszawskiego, p. Smal-Stocki, pochodzący zresztą z ukraińskich ziem, okupowanych przez sojuszniczkę Polski — Rumunię.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#KyryłoWalnyćkyj">P. Minister Spraw Zagranicznych, wspomniał w swojem przemówieniu o jakowemś „zaognieniu” między Związkiem Republik Radzieckich a Polską, wynikłem z „oczekiwanych w Kijowie procesów”. Jeżeli p. Minister, mówiąc o tem, miał na myśli znaną dziś aferę b. petlurowskich ministrów, Jefremowa i jego kolegów, to muszę stwierdzić, że knowania tych panów, knowania, których cel i charakter są dobrze znane masom zachodnio-ukraińskim, że knowania te są jeszcze jednem więcej świadectwem ożywienia przygotowań wojennych.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#KyryłoWalnyćkyj">Wrzaski i lamenty obozu zachodnio-ukraińskiej burżuazji, podjęte z racji wykrycia tej kontrrewolucyjnej organizacji, są dowodem, że obóz ten, widząc utrwalanie się zdobyczy robotniczo chłopskiej rewolucji na Ukrainie Radzieckiej i dbając o swoje zagrożone klasowe interesy, kroczy dziś otwarcie i jawnie po drodze aktywnego współudziału z polskim faszyzmem i całym międzynarodowym obozem imperialistycznym w jednym wspólnym froncie wojennej polityki. Polityka ta zwrócona przeciw państwu wolnych robotników i chłopów, przeciw państwu narodów wyzwolonych, jest równocześnie ostrzem swem zwrócona przeciw interesom mas pracujących i narodów ujarzmionych całego świata. Dlatego też robotnik i chłop ukraiński zgodnie i solidarnie z klasą pracującą całej Polski, zgodnie i solidarnie z rewolucyjnym ruchem międzynarodowym, przeciwstawia dziś tej polityce gotującej się wojny, swoją własną, rewolucyjną politykę walki o władzę, walki o obalenie faszyzmu, o zniesienie istniejących granic i traktatów imperialistycznych, o rządy robotniczo-chłopskie w całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach komunistycznych.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kronig.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#ArturKronig">Wysoka Izbo! Pan referent, mówiąc o stosunkach polsko-niemieckich, wyraził nadzieję, iż stosunki te wchodzą obecnie w nową fazę, czego dowodem jest przedewszystkiem podpisanie umowy likwidacyjnej, oraz dobiegające do końca pertraktacje o układ handlowy. Niestety stwierdzić należy, że pocieszające te objawy nie znajdują aprobaty wszystkich grup politycznych polskich, a zwłaszcza nie znajdują aprobaty w Stronnictwie Narodowem. Od czasu podpisania polsko-niemieckiej umowy likwidacyjnej z dn. 31 października r. ub. Stronnictwo Narodowe wszczęło w całym kraju akcję prasową i zgromadzeniową, mającą na celu wytworzenie nastrojów przeciwnych układom z Niemcami. W tym samym duchu jest również dzisiejsze wystąpienie p. pos. Berezowskiego, który z tej trybuny zaatakował zawarcie umowy polsko-niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#ArturKronig">Akcję taką, obliczoną na wywołanie nienawiści narodowej uważamy za szkodliwą dla pokoju, za szkodliwą dla sprawy zbliżenia się dwóch narodów sąsiedzkich, jakimi są Niemcy i Polacy. Jest to typowe stanowisko nacjonalistyczne, które chce na zawsze utrwalić wszystkie przeszkody, wszystkie trudności istniejące między narodami i państwami. My, socjaliści niemieccy w Polsce, staliśmy zawsze na stanowisku, iż w interesie pokoju, oraz w interesie szerokich mas ludności pracującej leży nawiązanie przyjaznych stosunków między Państwem Polskiem a Rzeszą Niemiecką. Staraliśmy się utorować drogę do tego zbliżenia, wysuwając hasło zgodnego współżycia mniejszości niemieckiej z większością polską w kraju i realizując to hasło na każdym kroku. Dążenie nasze jest zarazem dążeniem wszystkich socjalistów w Polsce z polskimi socjalistami na czele, gdyż klasa robotnicza ma największy interes w utrzymaniu pokoju.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#ArturKronig">Dlatego też witamy z radością każdy przejaw, każdy fakt, który może się przyczynić do zbliżenia obu narodów. Cieszymy się, że bez zastrzeżeń przyłączyć się możemy do wywodów szanownego p. referenta, posła Czapińskiego, który, jako przedstawiciel klubu P. P. S., z całym naciskiem podkreślił konieczność porozumienia polsko - niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#ArturKronig">W podpisanej przez oba rządy umowie likwidacyjnej widzimy po długich latach żmudnych i czasami prawie beznadziejnych pertraktacji pierwszy krok na drodze do porozumienia. Umowa likwidacyjna reguluje coprawda tylko pewne zagadnienia specjalne, jednak usuwa ona wiele przeszkód i trudności, załatwia szereg kwestyj spornych, zatruwających przez tyle lat współżycie sąsiedzkie narodów niemieckiego i polskiego. Po tym pierwszym kroku mamy nadzieję, iż nastąpi krok dalszy, t. j. zawarcie tak długo oczekiwanej umowy handlowej.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#ArturKronig">Interes gospodarczy obu krajów, przedewszystkiem interes szerokich warstw ludności wymaga zaprzestania nareszcie wojny gospodarczej. Jest przecież zjawiskiem nienormalnem i niezdrowem, iż zawieramy traktaty handlowe z małemi państewkami, nieraz bardzo odległemi, z których korzyść jest minimalna, a nie mamy dotychczas uregulowanych stosunków handlowych z wielkimi sąsiadami, jak Niemcy i Rosja, mającymi pod względem gospodarczym pierwszorzędne znaczenie dla Polski. Dlatego też apelujemy do p. Ministra Spraw Zagranicznych, aby dążył do sfinalizowania rozpoczętego dzieła, do zawarcia umowy handlowej polsko-niemieckiej. Jesteśmy przekonani, iż zawarcie tej umowy będzie miało zarazem wielkie znaczenie polityczne, gdyż przyczyni się w dużej mierze do zgodnego współżycia obu narodów, a temsamem do utrwalenia pokoju w Europie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#IgnacyDaszyński">Sprawozdawca zrzekł się głosu.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym części 6 Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jako sprawozdawca głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Na szczęście, ostatni mówcy, przemawiający przy budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wprowadzili trochę wojskowego, czy wojennego tonu. Dzięki im można łatwiej, aniżeli to było można uczynić po przemówieniach poprzednich mówców, przejść od budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, od pokoju do wojny.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#SewerynCzetwertyński">W roku 1924, czy 1925 zaszedł również taki wypadek, wówczas zapewniano, że się pracuje dla pokoju, później również szczerze mówiono o potrzebie wojska, o potrzebie postawienia obrony narodowej na należytym stopniu i zdaje mi się, że z tych dwu szczerości, które się tutaj przejawiły wobec rzeczywistości polskiej, ta druga jest bardziej szczera i bardziej odpowiada położeniu, w którem się Polska znajduje, a również i bardziej odpowiada usposobieniu szerokich mas polskich, o którem tak wymownie jeden z przedmówców przy budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych mówił, że tylko pokoju pragnie i niczego więcej.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Sprawy wojska zajmowały Sejm zawsze więcej, aniżeli wszelkie inne. Nie może być sprawy ważniejszej, nad tę jedną, jaką jest sprawa obrony narodowej, zapewnienie jej takiego rozwoju, ażeby tak, jak powiedział zmarły w zeszłym noku Marszałek Foch, będąc kierownikiem Głównej Szkoły Wojskowej: „nietylko trzeba się bić, ale trzeba umieć zadawać takie ciosy nieprzyjacielowi, aby móc go zwyciężyć”. Dziś niestety, poza budżetem wojskowym, w Sejmie głucho o wojsku. Mojem zdaniem, nie jest to dobrze. O żadnej bowiem sprawie tak żywotnej w naszym narodzie nie może być w Sejmie głucho. Przedstawicielstwo narodowe jest z tą sprawą związane po pierwsze interesem państwowym, za który jest odpowiedzialne, powtóre jest związane z tą sprawą troską o jej rozwój. Wreszcie jest związane sercem, uczuciem serdecznem i ze sprawą i z mundurem, jak z żadną inną. Dlatego sprawa ta więcej, niż jakakolwiek inna nadaje się, żeby Sejm mógł z władzami wojskowemi nad nią pracować i mieć wewnętrzną pewność, że jej nie zaniedbywa. Wobec wzrostu wydatków, wobec trudności finansowych, sprawa ta — jak to stwierdziłem w Komisji Budżetowej — przedstawia się i trudno i groźnie. Tembardziej trzeba, żeby ta współpraca istniała. Jestem sam tego zdania i wielokrotnie je wyrażałem przy wielu członkach tej Wysokiej Izby i kiedy pracowaliśmy w poprzednim Sejmie, że nie jestem zwolennikiem tego charakteru współpracy, jaki w pierwszym i drugim Sejmie między Sejmem, a władzami wojskowemi zapanował. Bynajmniej nie uważam, żeby rolą Sejmu było wtrącanie się do drobnych spraw dowództwa obsadzania stanowisk i rozmaitych rzeczy, dotyczących wewnętrznych spraw gospodarki wojskowej. Natomiast uważam, że w ustawodawstwie wojskowem jest wielka luka przez to, że Sejm jest od tych spraw obecnie odsunięty i rezultatem tego jest to, że ustawodawstwo wojskowe od szeregu lat nie posuwa się naprzód. A tymczasem bez ustawodawstwa wojskowego, przy którem te dwa czynniki mogłyby razem współpracować i współpraca ich wydać owoce, nie ma mowy o prawidłowym rozwoju wojska. To, co się odbywa na zasadzie chwilowych rozporządzeń, to, co się odbywa za pomocą chwilowych rozkazów, nie może zastąpić ustawodawstwa. W tem ustawodawstwie znajomość techniki i ustroju wojska, ale jednocześnie i dusza społeczeństwa polskiego powinna znaleźć swoje odbicie. Wielu pragnie wprowadzić jednoroczną służbę, inni inną zmianę, chodzą pogłoski i słuchy, które się kolportuje, nie wiedząc napewno i dokładnie, na czem istota tej zmiany może polegać. Wywołuje się tem złe wrażenie, bo zawsze niedokładne.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#SewerynCzetwertyński">Tymczasem społeczeństwo musi wiedzieć, jakie w tej mierze jest przekonanie przedstawicielstwa narodowego i, mojem zdaniem, w najbliższym czasie praca nad tą sprawą musi być wznowiona. Jak stwierdzono na Komisji Budżetowej zarówno ze strony Sejmu, jak i ze strony przedstawicieli władz wojskowych, jest wiele spraw pilnych, które czekać nie mogą, jest wiele działów ogólnych wojskowości, które tylko za pomocą specjalnych ustaw mogą znaleźć swoje zabezpieczenie i normalny rozwój w przyszłości. A jak mówiłem, sprawy te muszą być wspólne mi siłami, wspólną myślą i wspólną pracą dokonane.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, przechodząc do budżetu, muszę zaznaczyć, że preliminarz budżetowy na rok 1930/31 przewiduje w dochodach sumę wyższą o 1.684.000, a w rozchodach sumę większą o 24.381.439. Jak z zestawienia, które przedstawiłem na Komisji Budżetowej, wynika, faktycznie rozchody nasze wojskowe wzrastają. Niemniej w rzeczywistości są tylko coraz większą sumą pieniędzy. Za coraz większą sumę wydanych złotych możemy zaopatrzyć wojsko w coraz to mniejszą ilość sprzętu i materiału.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#SewerynCzetwertyński">Stosunek, jaki przedstawiłem na Komisji Budżetowej, który się uwidacznia w tabeli, umieszczonej w sprawozdaniu, wykazuje, że w r. 1925 stosunek wydatków, poniesionych na utrzymanie żołnierza, to jest wydatków wegetacyjnych w stosunku do wydatków, poczynionych na jego zaopatrzenie, był 39% do 60% w 1927/28–41% do 59%, w 1929/30–38,5% do 61%, a według preliminarza, uchwalonego w Komisji Budżetowej na rok przyszły, stosunek ten będzie najgorszy z całego czterolecia, mianowicie: 37% do 63%, tyle bowiem pochłaniają wydatki na utrzymanie żołnierza — Przedstawiłem w Komisji Budżetowej, na zasadzie. zbadania naszych budżetów wojskowych za całe 6 lat, że za to administracji wojskowej bynajmniej winić nie można i nie należy. Co można było zrobić w potanieniu kosztów administracyjnych, we wprowadzeniu większej sprawności we władzach centralnych, w oszczędnościach na ludziach, zajętych we władzach centralnych, to przez ten szereg lat zostało dokonane. W tym kierunku prowadzone są jeszcze dalsze prace i usiłowania. Nie wątpię, że one wpłyną na oszczędności. Ale będą to oszczędności małe, które nie dadzą efektu w całości budżetu. Jak przed 5 laty, tak i obecnie, ten pogarszający się stosunek jest uzasadniony ogólnem położeniem finansowem kraju, podrażaniem wciąż cen na szereg przedmiotów, a przedewszystkiem na szereg przedmiotów, dotyczących uzbrojenia wojskowego, tembardziej, że w rzeczywistości za większą sumę pieniędzy coraz trudniej jest się tak samo utrzymać człowiekowi prywatnemu, a więc i Ministerstwu Spraw Wojskowych, które jest bardzo podobne do tego człowieka, bo musi wojsko żywić, odziać, zawodowo nauczać, dokształcać i t. d. Po 10 latach naszej niepodległości, przy tym jednym z najcięższych i jednocześnie najpotrzebniejszych wydatków jesteśmy w błędnem kole. Utrzymanie żołnierza, a więc konieczność kosztuje coraz więcej, a w rzeczywistości na jego zaopatrzenie, na zaopatrzenie całej armii w lepszy sprzęt, na postawienie jej na coraz wyższy szczebel techniczny rozwoju, mamy w rzeczywistości złotych coraz więcej, a zatem materiału i sprzętu coraz mniej. Dowodem tego jest również wzrastające uposażenie.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#SewerynCzetwertyński">Uposażenie od roku 1924 do roku 1930/31, jeżeli budżet ten będzie przyjęty, uwidacznia się w podwojeniu sumy z 1924 r. W roku 1925 uposażenie wynosiło 192.727.442 i stanowiło 26% budżetu. Na rok przyszły uposażenie jest przewidziane w sumie 298.085.780 zł. i stanowić będzie już 35% budżetu. Uposażenie wojskowe wzrasta, jak i wszystkie inne uposażenia. Uposażenie to musiało być podniesione, ponieważ koszty życia i utrzymania wzrosły.</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#SewerynCzetwertyński">Wspomniałem już, że Ministerstwo Spraw Wojskowych czyni wszelkie starania, aby móc wprowadzić znaczne oszczędności. Od szeregu lat, z początku tytułem próby, a obecnie prawie już we wszystkich działach administracji wojskowej, wprowadzona została gospodarka ryczałtowa, która do pewnej jednostki ryczałtowej sprowadza wydatki wojskowe i powierza wydatek ten, w tych granicach zamknięty, obecnie prawie wszystkim jednostkom administracji, jednostkom gospodarczym. Polityka ta w zasadzie jest słuszna. Ma ona dla Sejmu i dla Komisji Budżetowej bardzo wielkie znaczenie. Porównując ten ryczałt jednostkowy z roku na rok, Sejm może najlepiej badać, jaki jest rozwój gospodarki wojskowej, oszczędny, czy nieoszczędny, porównywać tę samą ryczałtową sumę z roku na rok na ten sam przedmiot i tę samą jednostkę, tu więc mamy dokładny sprawdzian oszczędnej gospodarki wojskowej.</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#SewerynCzetwertyński">Jednakże sprawa ta, zdaniem Komisji Budżetowej, jest w Ministerstwie Spraw Wojskowych niezupełnie należycie jeszcze postawiona. Ryczałty nie są jeszcze dostatecznie dokładnie opracowane, często robią wrażenie, jakby były nieco za wysoko obrachowanie i jakby w ten sposób zgóry dawano możliwość jednostce wojskowej czy administracyjnej na tym ryczałcie zrobić oszczędność. Rzecz prosta, że to nie jest celem ryczałtu. Ryczałt jest poto, aby oszczędności żadnej być nie mogło, aby tylko zapobiegliwa gospodarka dowódcy, czy kierownika danego działu mogła odpowiednio się uwydatnić i żeby z pomocą tego samego ryczałtu mógł swój oddział albo lepiej nakarmić, albo lepiej utrzymać, albo lepiej odziać.</u>
          <u xml:id="u-60.9" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie chciałbym zwrócić uwagę, że dla celowej ryczałtowej gospodarki jest rzeczywiście koniecznością, aby zarówno kontrola wojskowa, jak i Naczelna Izba Kontroli otrzymywała sprawozdania nie tylko z wydatków ryczałtowych, nie tylko, że taką i taką sumę dana jednostka otrzymała, ale również z osiągniętych przez tę jednostkę oszczędności. Albowiem Naczelna Izba Kontroli musi w swojem sprawozdaniu podać do wiadomości Sejmu, że, badając wewnętrzną gospodarkę tylu a tylu oddziałów, znalazła w nich takie a takie oszczędności i z wielkości tych oszczędności wyprowadzić wniosek, czy ryczałt był odpowiedni i zaproponować na rok przyszły administracji wojskowej, wobec osiągniętych wyników, ażeby ta jednostka ryczałtowa była odpowiednio zmieniona. Nie jest bowiem ani w interesie Ministerstwa Spraw Wojskowych, ani w interesie kraju, aby przy podobnych poważnych ryczałtach otrzymywano stosunkowo duże oszczędności i żeby za te oszczędności dokonywali sobie dowolnie najrozmaitszych zakupów, nie mających może często bezpośredniego związku ze sprawami wojskowemi, z uzbrojeniem, albo z utrzymaniem żołnierza.</u>
          <u xml:id="u-60.10" who="#SewerynCzetwertyński">Chciałbym zaznaczyć, że jeżeli w dziedzinie utrzymania wojska Komisja Budżetowa znalazła możność poczynienia pewnych oszczędności i te oszczędności, zarówno przez Ministerstwo Spraw Wojskowych jak i przez Komisję Budżetową zostały uznane za słuszne, i w tych kilku paragrafach sumy zostały zmienione, to zrobiła to bardzo oględnie, albowiem w preliminarzu budżetowym i w wydatkach, przeznaczonych na zaopatrzenie wojska w sprzęt i materiał wojskowy nie skreślono ani grosza. Jako cenę przy zakupie żyta i owsa przyjęto cenę bardzo wysoką, mianowicie 36 zł za metr żyta i 34 zł za metr owsa. Podobno cenę taką jako słuszną zalecił Minister Skarbu. Tymczasem wojsko w przeciągu 7 mieś., począwszy od sierpnia roku ubiegłego, aż do stycznia roku bieżącego, potrafiło, mając oddane sobie do dyspozycji pewne sumy obrotowe przez Ministerstwo Skarbu, zrobić zapasy na blisko 7-miesięczny okres, a więc do nowego zbioru. Ponieważ przy tem obniżeniu się ceny, jakie nastąpiło, administracja wojskowa potrafiła zakupić żyto po przeciętnej cenie, wynoszącej około 24 zł., a owies po cenie około 22 zł, więc wytworzyła się bardzo poważna różnica w stosunku do preliminowanej ceny 36 i 34 zł. Komisja Budżetowa, zgodnie z moim wnioskiem, jako referenta, zgodziła się przyjąć cenę 30 zł, a więc o 6 zł wyższą, aniżeli faktycznie była wydatkowana, za półrocze ubiegłe. Zaleciła jednocześnie Ministerstwu Spraw Wojskowych, ażeby cenę 30 zł mogło utrzymać jako cenę przeciętną, nie tylko na przyszły rok, ale na całe trzechlecie. Jedną bowiem z większych przyczyn nieregularności układania budżetów wojskowych, układania ich w innych sumach, a wykonywania w innych były dotychczas w ubiegłych latach i prawie aż do ostatniego roku wielkie wahania cen na rynku zbożowym. Z tego powodu wynikały wielkie różnice w wykonaniu budżetu w porównaniu do preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-60.11" who="#SewerynCzetwertyński">Gdy przeczytamy sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli, przekonamy się, że większa część dodatkowych kredytów, jak np. w 1927/28 r., poszła na wypełnienie braków, wynikłych z powodu zwyżki cen żyta i owsa w tym roku. Ponieważ Komisja Budżetowa, operując preliminarzem na cały rok, a jak obecnie przeszło na 5 kwartałów w roku zgóry, nie może określić, jaka będzie cena tych dwóch produktów zbożowych na rynku, to byłoby obecnie, przy większej już obfitości obrotów kasowych i większej obfitości pieniądza w kasach skarbowych bardzo do zalecenia, ażeby ceny tych produktów nie były ustanawiane na jeden rok, ale na trzechlecie, tak, jak to się dzieje prawie we wszystkich innych państwach, i żeby cena 60 zł, jako przeciętna mogła być w budżecie wojskowym utrzymana niezależnie od ceny rynkowej na rok przyszły, t. j. 1932/33.</u>
          <u xml:id="u-60.12" who="#SewerynCzetwertyński">Komisja Budżetowa uznała za słuszne, ażeby oszczędność, w ten sposób osiągniętą, wbrew życzeniu Ministerstwa Spraw Wojskowych z budżetu skreślić. Uważała bowiem, że jeżeli będą osiągnięte pewne oszczędności, a w pierwszym roku napewno i to znaczone, mniej więcej do tej samej wysokości dochodzące, jak już skreślone, to naturalnie będzie to czystą oszczędnością Ministerstwa Spraw Wojskowych i tą oszczędnością, zgodnie z uchwałą Komisji Budżetowej, będzie mogło Ministerstwo dysponować, przenosząc ją na inne paragrafy, a przedewszystkiem na powiększenie rezerwy zaopatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-60.13" who="#SewerynCzetwertyński">Komisja Budżetowa nie uznała za słuszne pozostawić do dyspozycji M. S. W. całej oszczędności, stworzyłoby to bowiem precedens zupełnie nieprawidłowy. Preliminowanoby w budżecie wyższe ceny od rzeczywistych; w ten sposób powiększanoby sztucznie budżet, a specjalnie działy, na które wszystkie otrzymane oszczędności byłyby przeniesione.</u>
          <u xml:id="u-60.14" who="#SewerynCzetwertyński">Oszczędności winny być zyskiem Skarbu Państwa, a nie zyskiem jednego resortu, Poza temi skreśleniami faktycznemi — skreślono w Dziale I sumę 70.000 zł, w § Wydawnictwa, sumę 60.000 zł, w § Inne wydatki, w Dziale II, w § Wydawnictwa, sumę 34.000 zł., w § Inne wydatki sumę 500.000 zł. — Komisja Budżetowa żadnych zmian nie wprowadziła, pomimo, że wydatki w wielu działach i paragrafach są wyższe od zeszłorocznych. Naprzykład weźmy w tych działach, gdzie preliminowane zostały sumy większe, a gdzie nawet administracja wojskowa powiększenie tych sum mogła tylko wyjaśnić próbą reorganizacji departamentu, gdzie dzieląc departament poniekąd na dwie części, a mianowicie na część zaopatrującą wojsko, t. zn. zakupującą, wykonującą czynności zakupów i na drugą część, kontrolującą te zakupy, układającą plany tych zakupów, przez co wprowadzone zostały w niektórych paragrafach powiększenia budżetowe, Komisja przyjęła do wiadomości i uznając w zasadzie myśl tę za szczęśliwą, prosiła tylko, ażeby w roku następnym, ta reorganizacja departamentów była o wiele jaśniej uwidoczniona w budżecie, aniżeli to było zrobione w budżecie tegorocznym, A mianowicie wyraziła życzenie, ażeby wszystko to, co jest reorganizacją, albo nowym wydatkiem, było bardziej dokładnie przedstawione, zarówno co do ilości osób zajętych, co do czynności przez nie wykonywanych, co do ilości dni roboczych, poświęconych na ten cel, co do etatów funkcjonariuszy zajętych, kontraktowych urzędników, ażeby władze, mając po raz pierwszy do zadecydowania, czy odpowiednie budżety zakładu zaopatrywania armii są normalne i prawidłowo pomyślane, mogły się o tem całkowicie z preliminarza uświadomić.</u>
          <u xml:id="u-60.15" who="#SewerynCzetwertyński">Nie zwracając uwagi, że niektóre cyfry nie zostały dostatecznie usprawiedliwione, jednak w zaufaniu do władz wojskowych komisja cyfry przedstawione w preliminarzu w całej pełni przyznała w tej wysokości, w jakiej zostały zażądane. Komisja Budżetowa musiała przyjąć do wiadomości w dziale umundurowania żołnierza, że koszty tego umundurowania wzrosły silniej, niż jakiekolwiek inne i że z powodu wzrostu kosztów połączonego coprawda z lepszem suknem, z którego szyją się obecnie mundury żołnierzy, w połączeniu ze słusznem żądaniem władz wojskowych, żeby wełna, użyta do wyrobu tych materiałów, była bezwarunkowo pochodzenia krajowego, przez co koszt tego sukna został podrożony, musiała przyjąć do wiadomości, że tak, jak w latach ubiegłych, umundurowanie żołnierza jest niewystarczające i faktycznie wynosi zaledwie 30% normalnego.</u>
          <u xml:id="u-60.16" who="#SewerynCzetwertyński">Faktycznie tak, jak przedstawiona tabelka mówi w sprawozdaniu, żołnierz winien otrzymać umundurowanie w roku preliminowanym za 364 zł, a otrzymuje za 110 zł 66 gr, czyli w stosunku 30,5% tego, co mu się jako normalny ekwipunek żołnierski należy. Komisja Budżetowa musiała nad tą sprawą przejść do porządku dziennego, skonstatowała tylko, że tak jeszcze się dzieje, przypomniała sobie, że i w ubiegłych latach właśnie w umundurowaniu były największe skoki, że jeden rok odbiegał od innych, a to dlatego, że właśnie po oszczędnościach, dokonanych w jednym czy drugim roku, w następnym roku musiano większemi sumami uzupełnić powstałe braki. Wspominam o tym dziale dlatego, że w wielu pismach, które czytałem, krytykowano niektóre obcięcia, dokonane przez Komisję Budżetową i twierdzono, że były dokonane bez żadnego uzasadnienia. A więc krytykowano, że w dziale 2, w § „Inne wydatki”, skreślono poważną sumę pół miliona złotych na kasyna oficerskie, co jest zbyt wiele w porównaniu do wydatków na ten cel z ubiegłych lat.</u>
          <u xml:id="u-60.17" who="#SewerynCzetwertyński">Tymczasem Komisja Budżetowa postanowiła sumę na ten wydatek przeznaczoną, a to mniej więcej około 100.000 zł rocznie w poprzednich budżetach podwoić do sumy 200.000 zł, biorąc pod uwagę, to, co przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wojskowych Stwierdzili, że doprowadzenie tych kasyn oficerskich do porządku jest do pewnego stopnia obecnie bardziej wskazane, niż kiedykolwiek, a to z powodu częstych wizyt, składanych przez przedstawicieli wojsk państw sprzymierzonych, i ze względu, że bardzo dużo tych kasyn było utrzymywanych wyłącznie przez samych oficerów, co obciążało bardzo ich budżet. Komisja Budżetowa uważała jednak za niesłuszne odrazu w jednym roku podnieść ten wydatek jeszcze wyżej, a mianowicie o sumę pół miliona złotych, wobec rażących braków w innych działach, jak poprzedni, a mianowicie w umundurowaniu.</u>
          <u xml:id="u-60.18" who="#SewerynCzetwertyński">Co do innych działów najważniejszych, to w dziale uzbrojenia, wydatków wojsk inżynieryjnych, lotnictwa i t. d. komisja stwierdziła, że te wydatki rosną z roku na rok, ale rosną powoli.</u>
          <u xml:id="u-60.19" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że taki właśnie wzrost w wydatkach, czy to w dziale uzbrojenia, czy w dziale lotnictwa, czy w dziale wojsk inżynieryjnych, jest wzrostem zdrowym i normalnym. Niewątpliwie bowiem w tych wydatkach Ministerstwo Spraw Wojskowych zatrzymać się na pewnych stałych sumach nie może. Każde uzupełnienie ekwipunku, każdy lepszy rynsztunek wojskowy kosztuje drożej, a ponieważ w wojsku naszem jest jeszcze wiele braków i bardzo wiele oddziałów wojska musi być całkowicie przezbrojonych, Komisja Budżetowa, w zrozumieniu tego objawu i tych konieczności, ani jednego pomniejszenia nie dokonała. Komisja stwierdziła, że właśnie w tych działach najważniejszych wzrost jest powolny, ale stały, usprawiedliwiony i tem samem normalny, czyli zapowiadający rozwój zdrowy i dojście po pewnym przeciągu czasu do normalnego, przewidzianego uzbrojenia.</u>
          <u xml:id="u-60.20" who="#SewerynCzetwertyński">Komisja Budżetowa przyjęła również z zadowoleniem, że właśnie w dziale uzbrojenia, dzięki trochę silniejszej produkcji, w wytwórniach wojskowych koszty wytwarzania amunicji, materiałów wybuchowych, karabinów, produkowanych w naszej państwowej fabryce broni, cokolwiek się obniżyły. Nie zrównały się one z normami europejskiemi, ale do norm tych dochodzą. To również podkreślić należy, jako objaw zdrowy, który w przyszłych latach powinien znaleźć conajmniej swoje powtórzenie, jeżeli nie dalsze obniżenie i dać w ten sposób potwierdzenie, że w tym dziale administracji wojskowej osiągnięto rezultaty, które uwagi Komisji Budżetowej nie uszły.</u>
          <u xml:id="u-60.21" who="#SewerynCzetwertyński">W dziale szkolnictwa i w dziale sanitariatu wydatki od szeregu lat prawie się nie zmieniły. Zarówno Komisja Budżetowa, jak i wielu jej członków, mając do czynienia ze szkolnictwem wojskowem, podkreśla po pierwsze jego wybitne znaczenie, po drugie wysokie rezultaty, jakie specjalnie szkolnictwo wojskowe, operując w porównaniu do budżetów innych państw, małemi środkami w Polsce osiąga.</u>
          <u xml:id="u-60.22" who="#SewerynCzetwertyński">Faktycznie szkolnictwo wojskowe rozpoczęło niewielkiemi środkami, ale stoi na bardzo wysokim poziomie i to, co w ciągu 2 czy 3 lat w szkołach zawodowych wkłada się jako wiadomości specjalne w umysł młodego człowieka, jest rzeczywiście maksymum tych wiadomości, jakie on w tym stosunkowo krótkim czasie osiągnąć może. Tembardziej, jak to już zaznaczyłem, że wydatki tam się nie powiększają, pozostają prawie bez zmiany, najwyżej jakieś niewielkie sumy na powiększenie laboratoriów, lub na pomoce naukowe, pozatem pozostają prawie bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-60.23" who="#SewerynCzetwertyński">Co do konserwacji budynków, to Komisja Budżetowa zaznacza, że jeżeli uchwaliła wbrew proponowanym skreśleniom w budżecie nadzwyczajnym wydatek dość poważny, to tylko dlatego, że administracja wojskowa zapewniła komisję, przynosząc na posiedzenie spis wszystkich w roku przyszłym wznoszonych budowli, że są one już rozpoczęte w latach ubiegłych, ewentualnie w roku zeszłym i w roku przyszłym mają być dokończone. Zastrzegła się komisja, ażeby na przyszłość mogła mieć zawsze spis i wykaz nowych, mających być wzniesionych budowli, trzymając się naturalnie bardzo słusznie zasady, że jeżeli ma się na innych działach oszczędności, jeżeli spotykamy się z brakiem umundurowania, bądź uzbrojenia, to te potrzeby muszą być zaspokojone wcześniej, aniżeli budowle. Najważniejsze bowiem i pilne potrzeby już zostały w szeregu lat zaspokojone, jak to hangary, magazyny, szereg koszar i że z budowlami, które teraz dobudować należy, można poczekać, a tymczasem pilniejsze wydatki w innych działach budżetu poczynić.</u>
          <u xml:id="u-60.24" who="#SewerynCzetwertyński">W wydatkach ogólnych również zmian żadnych nie zaproponowano, tylko przy funduszu dyspozycyjnym Komisja Budżetowa stanęła na stanowisku swej zeszłorocznej uchwały, a mianowicie fundusz proponowany w wysokości 8 milionów zmniejszyła do sumy 6 milionów. Przy tym paragrafie chciałbym udzielić parę słów wyjaśnienia Wysokiemu Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-60.25" who="#SewerynCzetwertyński">Uchwała Komisji, skreślająca 2 miliony, była silnie krytykowana. W szeregu pism przeczytałem takie zarzuty, jakie zupełnie nie licują z powagą instytucji państwowej, jaką jest Sejm i sejmowa Komisja Budżetowa. Zarzucano jej bowiem, krótko mówiąc, ułatwienie szpiegostwa w Polsce. Zarzut ten mnie np. osobiście bardzo boleśnie dotknął.</u>
          <u xml:id="u-60.26" who="#komentarz">(Głos: Wszystkich)</u>
          <u xml:id="u-60.27" who="#SewerynCzetwertyński">Bo proszę Panów, pracuję nad tym budżetem wojskowym, z przerwami od szeregu lat. Pamiętam bardzo dobrze, kiedy przy jednym z pierwszych budżetów w roku 1923 czy 1924, będąc w tych sprawach, jak zresztą wielu w budżetach wojskowych laikiem, pytałem się przedstawicieli wojska, z których jeden obecnie zajmuje bardzo wysokie stanowisko: Jakie jest, Panie Pułkowniku, zdanie Pańskie w tej sprawie, czy są to sprawy, które zapomocą bardzo wielkiej ilości pieniędzy można całkowicie, jako niebezpieczeństwo, z Polski usunąć? Czy to są wiadomości, które można mierzyć ilością pieniędzy? Powiada mi wówczas ten pułkownik — Panie Pośle — bynajmniej. Sprawność, umiejętność, odgrywają tu główną rolę, a o niektórych rzeczach niema możności otrzymania wiadomości, choćby się furami złota płaciło. Dlatego ustosunkowanie tego wydatku do pewne j sumy i powiedzenie, że taka suma zabezpieczy Polskę od szpiegostwa, a cokolwiek niższa nie zabezpieczy, że taka suma daje Polsce dobry wywiad zagranicą, a inna suma na to jest niewystarczająca, jest zupełnie niezgodne z prawdą.</u>
          <u xml:id="u-60.28" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-60.29" who="#SewerynCzetwertyński">Niech Panowie będą łaskawi przyjąć do wiadomości, że te rzeczy specjalnie badałem, i będąc właśnie w tej sprawie laikiem, dowiadywałem się ód osób pod tym względem zupełnie wiarogodnych i wyspecjalizowanych, i proszę Panów, mogę Panów zapewnić i rzecz to przecież zupełnie zrozumiała, bo gdybyśmy byli pewni, że mając wywiad, który będzie nas kosztował 20 milionów, będziemy od wszelkich niespodzianek zabezpieczeni, to i ja i Komisja Budżetowa chętnie byśmy sumę taką uchwalili, a za to o wiele większe sumy z budżetu wojskowego oszczędzili.</u>
          <u xml:id="u-60.30" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę jednak powiedzieć, że moje wewnętrzne przekonanie jest tego rodzaju, że jedną z największych anomalii obecnie na świecie nie jest to, że mówi się o pokoju, a jednocześnie się zbroi, to nie jest to, że się zapewnia w braterskim uścisku, że od jutrzejszego dnia będziemy żyli z sąsiadami w pokoju, po zawarciu tej uchwały, a jednocześnie każdy dla siebie i przyszłych pokoleń obronę narodu stawia możliwie najlepiej, to nie jest żaden fałsz, tak robią wszyscy, przez uzbrojenie chcą zapewnić sobie pokój, ale żeby siedząc obok wzajemnie siebie szpiegować i wzajemnie coraz to większe wydatki na ten cel poświęcać, to jest oczywiście objawem niezdrowym i niekulturalnym.</u>
          <u xml:id="u-60.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Trochę za naiwnie, jak na referenta.)</u>
          <u xml:id="u-60.32" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że o wiele silniejszym argumentem byłoby moralność siwo jego społeczeństwa, moralność ludzi służących w wojsku, moralność tych wszystkich czynników, od których można pewne wiadomości otrzymać, postawić tak wysoko, aby ani jednego złotego na to nie potrzeba było poświęcać.</u>
          <u xml:id="u-60.33" who="#komentarz">(Przerywania: Głos: Naiwnie bezgranicznie.)</u>
          <u xml:id="u-60.34" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, mówiłem Panom, że mówiłem o tem bardzo często...</u>
          <u xml:id="u-60.35" who="#komentarz">(Głos: Z tym pułkownikiem, pewnie w stanie spoczynku.)</u>
          <u xml:id="u-60.36" who="#SewerynCzetwertyński">Nie, powiedziałem, że zajmuje wysokie stanowisko obecnie. Mogą Panowie być innego zdania i być przekonani, że większa suma lepiej zabezpieczy, ale ja się tylko dzielę z Panami mojem wewnętrznem przekonaniem, w imię którego zaproponowałem Komisji to skreślenie, które Komisja przyjęła w tem głębokiem przekonaniu, że w ten sposób oddaję usługi wojsku, a nie wystawiam go bynajmniej na szkodę. W jaki sposób można powiedzieć sobie, że o 2 miliony więcej zapewniamy sobie bezpieczeństwo, a o 2 miliony mniej jesteśmy na to niebezpieczeństwo narażeni?</u>
          <u xml:id="u-60.37" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-60.38" who="#SewerynCzetwertyński">Powiedziałem, że przeliczyłem ten wydatek w stosunku do budżetu 1924 r., licząc wydatki tego roku na złote w złocie i w ten sposób doszedłem do 6 milionów.</u>
          <u xml:id="u-60.39" who="#komentarz">(Głos: Ale w ten sposób można powiedzieć, że wogóle nie potrzebny jest ten fundusz.)</u>
          <u xml:id="u-60.40" who="#SewerynCzetwertyński">Nie, proszę Panów, tak samo tutaj, jak w każdym innym wydatku, tak samo, jak Panowie mogliby powiedzieć, że niesłusznem jest skreślenie sumy, przeznaczonej na lotnictwo lub jakikolwiek inny dział, że jeżeli ta suma nie będzie uchwalona, to narazimy kraj nasz na niebezpieczeństwo, tak samo w tym dziale jest to suma, która podlega zupełnie tej samej kwalifikacji.</u>
          <u xml:id="u-60.41" who="#komentarz">(Głos: To jest różnica.)</u>
          <u xml:id="u-60.42" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tego stanowiska Komisji Pan nie obroni.)</u>
          <u xml:id="u-60.43" who="#SewerynCzetwertyński">Może nie obronię, ale uzasadniam, czem się Komisja kierowała. To sarno co w Sejmie, powiedziałem na Komisji i gdybym miał choć przez chwilę przekonanie, że ta suma jest w rzeczywistości niewystarczająca, że naraża na niebezpieczeństwo nasz kraj, to byłbym pierwszy, aby ją podnieść jeszcze wyżej, aniżeli Ministerstwo Spraw Wojskowych tego żąda.</u>
          <u xml:id="u-60.44" who="#komentarz">(Głos: Trzeba być ministrem spraw wojskowych, ażeby to określić należycie.)</u>
          <u xml:id="u-60.45" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, pozwolę sobie teraz przejść do przedsiębiorstw wojskowych. Komisja Budżetowa przeprowadziła nad niemi szerszą dyskusję. W roku bieżącym miała bowiem sobie przedstawione bilanse tych instytucyj. Ja przynajmniej, jako referent, miałem te bilanse w ręku i pragnąc przedstawić Komisji Budżetowej, co się zrobiło z pieniędzmi, na ten cel wydatkowanemi od szeregu lat, przeprowadziłem ogólny rachunek od roku 1923, w którym to pierwszym roku pierwsze sumy na budowę wytwórni wojskowych w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych przeznaczone zostały. Przedstawiłem rachunki, które wskazują, że wydatki na te wytwórnie wykoszą poważną sumę 107 milionów złotych, a już obecnie należy uważać, że wydatki te nie poszły na marne, bo mamy już szereg wytwórni, które wyrabiają, albo w najbliższym czasie wyrabiać będą cały materiał, który wojsku naszemu jest potrzebny; zarówno w dziale lotnictwa, jak w uzbrojeniu, zarówno w dziale uzbrojenia, jak i inżynierii państwowej, wytwórnie państwowe mogą wszystkie najwybredniejsze nawet wymagania wojska zaspokoić i całkowicie je zaopatrzyć.</u>
          <u xml:id="u-60.46" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego wyraziłem zdanie, że wydatek ten, choć ciężki, choć dokonany wyłącznie z wydatków budżetowych, jednakże był nieodzowny. W inny sposób wytwórnie te w kraju naszym nie powstałyby, nie mielibyśmy bezpieczeństwa i zapewnienia, że potrzebne nam materiały w razie wojny będziemy mieli w pełnej wysokości do swego rozporządzenia. I dlatego przedstawiając to, zaproponowałem Komisji Budżetowej tylko kilka wniosków, a mianowicie: Ponieważ wytwórnie w dalszym ciągu się rozbudowywują, ponieważ corocznie, tak jak i w roku bieżącym, znowu suma 17 milionów złotych jest na te wytwórnie przeznaczona, ażeby Komisja Budżetowa miała przedstawiony sobie plan, przynajmniej na parę lat nakreślony. Zarząd wytwórni wojskowych, ale nie wszystkich, przedstawił taki plan na trzechlecie, przewidując wkłady w sumie 54 milionów złotych. Uważam, że plan ubocznie tylko Komisji Budżetowej przedstawiony nie jest całkowity. Komisja Budżetowa i Sejm powinny Wiedzieć, jakie wydatki czekają kraj na ten cel i w jakim czasie będzie można uważać dalszy nakład za niepotrzebny i wydatki za zamknięte, jaka również globalna suma potrzebna będzie jeszcze, aby te wytwórnie całkowicie na wysokości zadania postawić. Musi Ministerstwo Skarbu łącznie z Ministerstwem Spraw Wojskowych przedstawić, a zdaje mi się, że po wydatkowaniu sumy 107 milionów złotych obrachunek dalszych wkładów jest możliwy i łatwy, musi Sejm wiedzieć, jakie dalsze wkłady są konieczne i jakie dalsze wkłady Ministerstwo Spraw Wojskowych przewiduje. A to dlatego, aby się zastanowić, czy rzeczywiście jesteśmy zmuszeni dalsze wkłady robić z budżetu wobec trudności finansowych, jakie spotykamy, czy też można zalecić Ministerstwu Skarbu, aby w inny sposób szukało pokrycia tego wydatku. Pewna rozpoczęta robota postępuje naprzód, dalszy wyrób udoskonalonego gatunku prochu np. jest konieczny i z tego powodu corocznie z pewnym przymusem musimy ten wydatek przyjąć. Inaczej, jeżeli go będziemy mieli przedstawiony na pewien dłuższy okres czasu, na jakieś 10-lecie przed sobą. Wtedy będziemy mieli czas się zastanowić, wobec wielkości tego wydatku, jak go pokryć.</u>
          <u xml:id="u-60.47" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie przedstawiłem drugi wniosek, wypływający z bilansu, wytwórni, w którym przedstawiłem Komisji Budżetowej, że bilanse przedstawiane są niewłaściwie, zastosowany jest tam sposób bilansów instytucyj prywatnych, a więc odpisy amortyzacyjne, odpisy na szereg rezerw, na fundusze specjalne, odsetek jest bardzo wysoki, czego w zasadzie nasze przedsiębiorstwa państwowe czynić wogóle nie powinny. Przedsiębiorstwa państwowe nie są przedsiębiorstwami prywatnemi; nie powinny tak wysoko, jak obecnie, amortyzować i specjalnych funduszów rezerwowych tworzyć, są one własnością Państwa, które amortyzacji w swoich zakładach przeprowadzać nie powinno. Uważam to za słuszne z tego powodu, że te wysokie stawki amortyzacyjne i tworzące fundusz rezerwowy, spadają jako ciężar jeszcze na obecne pokolenie, które ponosić musi ciężary budowy tychże warsztatów. Przez te wyższe stawki amortyzacyjne podnosi się koszty wyrobu produktów.</u>
          <u xml:id="u-60.48" who="#SewerynCzetwertyński">Przytoczyłem, jako przykład, w sprawozdaniu, że karabin kosztuje 22 do 23 złotych więcej od kosztów faktycznej produkcji, a mogło by to kosztować jeszcze o 20 złotych mniej, gdyby nie odpisy na amortyzację i rezerwy. Obecnie chodzić powinno o to, aby sprzęt wojenny produkować możliwie tanio. Kiedy zaś będziemy rozbudowywać te fabryki z kapitałów amortyzacyjnych, na co użytkujemy te fundusze rezerwowe, to to jest pytanie, o które troszczyć się powinni nasi następcy, a może nawet następne pokolenia. Zresztą z tym wnioskiem zgodzili się także przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wojskowych, którzy uważają, że statut obowiązujący obecnie wytwórnie powinien być zmieniony.</u>
          <u xml:id="u-60.49" who="#SewerynCzetwertyński">Powinno być również uporządkowane premiowanie czy to zarządów wytwórni, czy to inżynierów i robotników, zależnie od potanienia wyrabianych produktów, zamiast wypłacanych dotychczas remuneracji w stosunku do osiąganych czystych zysków.</u>
          <u xml:id="u-60.50" who="#SewerynCzetwertyński">Po przeprowadzeniu powyższej dyskusji i po uzgodnieniu poglądów z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wojskowych Komisja Budżetowa również i w dziale przedsiębiorstw, w dziale B, sumę przeznaczoną na państwową wytwórnię uzbrojenia, w wysokości 12 milionów, kwotę na państwową wytwórnię prochu w sumie 3.500.000 i na państwowy zakład inżynieryjny w sumie 2 milionów przyjęła bez żadnych zmian.</u>
          <u xml:id="u-60.51" who="#SewerynCzetwertyński">W ten sposób przeszliśmy całość budżetu wojskowego. Zaznaczam, zresztą Wysoki Sejm może to stwierdzić, że we wszystkich, i to prawie najważniejszych działach budżetu, jak np. rezerwa zaopatrzenia, Komisja Budżetowa, idąc śladem swych poprzedniczek, nawet nie interpelowała Ministerstwa Spraw Wojskowych, z czego te sumy się składają, na jakie cele idą i bez dyskusji je akceptowała w pełnem do władz wojskowych zaufaniu, że wydatki powyższe będą poczynione możliwie oszczędnie i prawidłowo.</u>
          <u xml:id="u-60.52" who="#SewerynCzetwertyński">Na zakończenie mego referatu chcę zwrócić uwagę Wysokiemu Sejmowi, że ten rok 1930/31 jest stuletnią rocznicą wielkiego, historycznego wydarzenia, a jednocześnie wielkiego czynu wojskowego, na który potrafiła się 100 lat temu zdobyć nieliczna, ale waleczna armia polska. Sto lat temu z męstwem żołnierza skojarzyła się umiejętność, a w wielu wypadkach genjusz dowódców wojskowych. Nie wiem, czy nie to właśnie do dziś jeszcze, pamięć o czynie 1830 roku przypomina światu, jak Polacy «umieli bronić swej wolności i niepodległości niegdyś i — przestrzega ten świat przed jakiemukolwiek zakusami na całość i wolność narodu naszego. Czyn ten również uczy nas, czem jest prawdziwy patriotyzm i powinien przekonać nas, że armia ożywiona patriotycznym duchem jest i będzie najlepszą armią na świecie.</u>
          <u xml:id="u-60.53" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Pająk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#AntoniPająk">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wojskowych na r. 1930/31 wynosi przeszło 33% ogólnych wydatków państwo wyciu Prawie 1/3 część wszystkich dochodów Państwa Polskiego pochłania utrzymanie armii.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#AntoniPająk">Mimo to chcę stwierdzić, że jesteśmy, zdaje się, bardzo daleko w tyle za niektóremi państwami europejskiemi, a zwłaszcza w tyle za Rosją Sowiecką, byśmy mogli wyścig w kierunku uzbrojenia wytrzymać, przynajmniej w tym wyścigu im dorównać. A jeżeli tak jest, to zdaje mi się, że wszyscy Panowie ze wszystkich stronnictw zgodzą się ze mną, że nigdy Państwo Polskie nie będzie mogło, idąc po dzisiejszej linii polityki obronności Państwa, dorównać któremukolwiek europejskiemu mocarstwu w tym względzie. Zestawienie preliminarzy budżetowych poszczególnych państw wykazuje, że jakkolwiek te państwa wydają znaczne kwoty w cyfrze globalnej budżetów na administrację, to ten stosunek, który i do naszego budżetu winien być wzięty pod uwagę, przedstawia się na naszą niekorzyść. Weźmy poszczególne państwa: Stany Zjednoczone wydają 19% swojego budżetu na armię, Anglia 14%, Włochy 26%, Francja 19%, Czechosłowacja 14%, Niemcy 7%. Ja wiem, że Panowie odrazu powiedzą: a ile wydają na te cele na morzu, w powietrzu? Wszystko to tutaj jest uwzględnione. Ja tylko zgodzę się z Panami, że w tych państwach budżety globalne są znacznie wyższe i kwoty wydane na armię są znacznie wyższe, niż nasze. Ale to dowodzi, że my, mając 3-miliardowy budżet, nie możemy dopędzić tych państw pod względem ilości i wartości kwot wydawanych na wojsko, ponieważ budżet nasz w dalszym ciągu w górę rozbudowywany być nie może, a z tem, zdaje się, zgodził się również i p. pos. Krzyżanowski, który nas przekonywał w generalnym referacie, że nasz budżet jest za duży w stosunku do siły płatniczej, a za mały w stosunku do potrzeb. Otóż te potrzeby Państwa Polskiego poza armią są jeszcze bardzo wielkie, a wiążą się ściśle, mojem zdaniem, z obronnością granic i niepodległego bytu Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#AntoniPająk">Nie możemy się zgodzić z zapatrywaniem, że obrona Państwa Polskiego ucieleśnia się wyłącznie w armii i w budżecie wojskowym. Jeżeli my, a słyszeliśmy to podczas całej dyskusji, upośledzamy szkolnictwo, budowę dróg, meliorację, wydatki na bezrobocie, jeżeli upośledzamy gospodarstwo społeczne, nie dając mu potrzebnych zasiłków w formie budowy tych wszystkich rzeczy, to w ten sposób osłabiamy obronność Państwa Polskiego na wypadek wojny.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A Kasy Chorych?)</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#AntoniPająk">Właśnie komisarze, byli emeryci, kapitanowie, pułkownicy w Kasach Chorych nie przyczyniają się do obronności Państwa Polskiego, do czego raczej przyczyniliby się, gdyby zostali w wojsku i tam swoją zdolność fachową wykazywali. Wydaje nam się, że nie popełniamy nie tylko grzechu, ale zbliżamy się coraz bardziej do tego, do czego Panowie powoli wprawdzie, ale wszyscy dochodzicie, że dotychczasowa polityka w zakresie obronności Państwa Polskiego musi ulec zmianie i to p. referent na Komisji Budżetowej i dziś w Sejmie także przyznał. Nie może być tak i nie będzie ze względów gospodarczych, by dotychczasowy system, opierający się tylko na tem stanowisku, że rok rocznie budżet wojskowy wymaga podwyższenia, mógł być w dalszej przyszłości utrzymany.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#AntoniPająk">My stoimy dalej na stanowisku, że trzeba przejść na jednoroczną służbę wojskową, że należy obniżyć armię o 60 tysięcy — wniosek mój zgłoszony w Komisji podtrzymujemy, a nie wyrzekamy się dyskusji na temat ulepszenia obronności Państwa z równoczesnem obniżeniem wydatków na wojsko według dzisiejszych preliminarzy budżetowych. Ministerstwo Spraw Wojskowych do tej dyskusji nie chce stanąć, uważając, że wszystko dzieje się jak najlepiej, i bylibyśmy szczęśliwi, gdybyśmy usłyszeli wreszcie ze sfer miarodajnych na Komisji Wojskowej, jakie są plany i zapatrywania Ministerstwa Spraw Wojskowych na najbliższą przyszłość w tej mierze?</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#AntoniPająk">Chcemy zmniejszyć wydatki konsumcyjne na armię, by tem więcej wydać na poprawienie gospodarczej siły narodu i wzmocnić naszą obronność przez tę siłę gospodarczą. Budowa dróg, budowa szkół i budowa kolei żelaznych jest taką samą działalnością w zakresie obronności Państwa, jak i likwidacja nędzy w kraju, bezrobocia, polepszenie warunków na wsi jest również ważną dziedziną w zakresie obronności Państwa Polskiego, bo żołnierz, rekrutujący się ze społeczeństwa polskiego, będzie miał takie psychiczne nastawienie, jak stosunki w kraju będą wyglądały.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski)</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#AntoniPająk">Dlatego polepszenie tych stosunków gospodarczych w kraju jest niewątpliwą korzyścią dla obronności Państwa. Wydaje nam się, proszę Panów, że chodzi tu o utrzymanie kadr do czasu ogólnego rozbrojenia w Europie, a mamy jednak tę wiarę, że wcześniej, czy później to powszechne rozbrojenie nastąpić musi, bo trudno sobie wyobrazić, aby rozum ludzki wysilał się tylko stale i systematycznie na to, jak kulturę stworzoną przez dziesiątki lat zniszczyć w ciągu jednego roku.</u>
          <u xml:id="u-62.9" who="#AntoniPająk">Proszę Wysokiej Izby, wydaje nam się jednak, że armia musi wyzbyć się tego, co w ostatnich latach niewątpliwie tam się wkradło, to jest polityki, Armia musi zbliżyć się do społeczeństwa i do narodu polskiego. Pan Wiceminister Konarzewski na Komisji, odpowiadając na moje w tym kierunku uwagi, zaznaczył, że zbliżenie to nastąpiło poprzez kasyna oficerskie. Nie neguję znaczenia i ważności tych kasyn, ale nie o takiem zbliżeniu wojska polskiego do społeczeństwa polskiego i do narodu myślałem. Myślałem o tem zbliżeniu, które powinno się dokonać przedewszystkiem na terenie tej Wysokiej Izby. Ministerstwo Spraw Wojskowych powinno wreszcie zrozumieć, że przedstawicielstwo narodowe decyduje o mieniu i krwi swoich obywateli, dlatego nie może być uważane za instytucję zbędną, bo to jest właśnie ta instytucja, która najbardziej na sercu miała i ma konieczność utrzymania niepodległego bytu Państwa Polskiego. Że ta apolityczność armii nie jest dochowana, tego dowiodły, proszę Panów, fakta, tego dowiodły wypadki z 31 października. Dowodzą tego i inne wypadki, które, niestety, w Polsce się dzieją.</u>
          <u xml:id="u-62.10" who="#AntoniPająk">Wydaje nam się, że zaniechanie szkodliwej polityki co do obywateli Państwa Polskiego innych narodowości takżeby się niewątpliwie przyczyniło do podniesienia obronności Państwa w przyszłości. Przywrócenie działania majestatu prawa w całej rozciągłości w stosunku do wszystkich obywateli, uszanowanie woli narodu, ujawnionej w tej Wysokiej Izbie, oto dalsze skuteczne środki obrony Państwa i walki ze szpiegostwem. Panowie ze skreślenia 2 milionów w Komisji usiłują w kraju stworzyć argument walki z lewicą. Otóż nam się wydaje, że to się Panom nie uda. Wciąganie do walki z Sejmem ociemniałych żołnierzy nie przekona nas o tem, że B. B. ma monopol na obronę Państwa Polskiego przed nieprzyjaciółmi. Kto pokrywa wszelkie nadużycia władzy, kto solidaryzował się z rządem pułkowników, walczących z własnym narodem, ten stracił prawo do twierdzenia, że broni niepodległego bytu Państwa Polskiego Niepodległości narodu polskiego broni ta część Wysokiej Izby, która walczy ze swoistą moralnością obozu pomajowego.</u>
          <u xml:id="u-62.11" who="#AntoniPająk">Marszałek Czetwertyński uskarżał się na brak uznania dla katolicyzmu w tej Wysokiej Izbie. Otóż chciałbym, Szanowni Panowie, stwierdzić, że jeżeli chodzi o Ministerstwo Spraw Wojskowych, to nie można posądzać go, aby ten brak katolicyzmu w administracji armii się ujawniał. Mam przed sobą rozkaz garnizonowy nr 62, garnizon piński, 84 pułk piechoty, który brzmi: „Stwierdziłem, że w ostatnim czasie coraz częściej szeregowi przebywają w mieście w czasie trwania nabożeństwa, samowolnie oddalając się z pododdziałów. Zaznaczam, że nabożeństwo jest zajęciem służbowem i uchylanie się od tego uważam za uchylanie się od zajęć służbowych i winnych pociągać będę do odpowiedzialności dyscyplinarnej”. Proszę Wysokiej Izby, jeżeli jednak znajdzie się żołnierz, który ma przekonania, powiedzmy, religijne inne, aniżeli Pan i ja, to wolność jego Zostaje skrępowana, jeżeli mu się rozkazem dowódcy nakazuje przymusowo pójść na modlitwę. Zdaje się, że nawet Panowie Koledzy ze Stronnictwa Chrześcijańskiej Demokracji zgodzą się ze mną, że pacierz wymuszony Panu Bogu nie jest miły. I dlatego apeluję do p. Wiceministra Spraw Wojskowych, żeby w wojsku nie stwarzano przymusów tego rodzaju, których ani Konstytucja, ani żadne prawa nie nakazują.</u>
          <u xml:id="u-62.12" who="#AntoniPająk">Prócz tego poruszyłem na Komisji sprawę traktowania partyjnego robotników, zatrudnionych w przedsiębiorstwach wojskowych. P. Wiceminister Konarzewski był łaskaw mi odpowiedzieć wówczas, że moja interpelacja jest spóźniona, ponieważ robotnicy rzekomo sami tego chcieli. Obecnie mam dokument który stwierdza, że robotnicy nie tylko nie godzili się na strącanie im po 2% od zarobków w fabryce w Radomiu na t. zw. boisko, czy stadjon sportowy, ale przeciwnie, protestowali, lecz ten protest skutku nie odniósł; kto zaś protestował za ostro, został natychmiast zwolniony z pracy. Uważam, że tego rodzaju metody w przedsiębiorstwach państwowych, ze stanowiska przyszłej koniecznej obrony Państwa, nie są pożądane.</u>
          <u xml:id="u-62.13" who="#AntoniPająk">Kończąc, ponawiam nasz wniosek o skreślenie 60.000 ze stałych szeregów armii i życzylibyśmy sobie, Panie Pośle Kościałkowski, żeby Panowie, którzy w głębi duszy rozumiecie, że obecny stan wydatków na wojsko utrzymać się nie da, przystąpili raczej do rzeczowej dyskusji na tem temat, aniżeli do tworzenia w kraju wrażenia, że wy jesteście jedyni obrońcy, a wszyscy inni to zdrajcy, albowiem my się na tę platformę Panom zepchnąć nie pozwolimy, bo Panowie właśnie w ostatnich miesiącach wykazali jak najmniej praworządną partią jesteście i jak najmniej macie prawa mówić o tem, co jest z obroną Państwa związane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Fidelus.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#SzczepanFidelus">Wysoki Sejmie! Zabierając głos przy debacie budżetowej Ministerstwa Spraw Wojskowych, chcielibyśmy zwrócić uwagę, że proponowany budżet tego Ministerstwa na rok 1930/31 jest stanowczo za wysoki, albowiem pochłania prawie 1/3 część całego budżetu państwowego. Zasadniczo my nie jesteśmy przeciwni utrzymaniu odpowiedniej armii w Polsce, albowiem Zdajemy sobie sprawę z tego, że tak młode Państwo, jak nasze, nie skrystalizowane, znajduje się w takich warunkach i granicach geograficznych, że jest koniecznością, ażeby nasza armia była wyszkolona odpowiednio r uzbrojona do takiego stanu, jak dzisiejsza technika tego wymaga.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#SzczepanFidelus">Zdajemy sobie również sprawę z tego, że i państwa zaborcze tak zachodu, jak i wschodu, również oprócz armii, które naturalnie są oficjalne, mają armie drugie, skryte pod różnemi postaciami. Zdajemy sobie również sprawę, że rzeczywiście i nasze Państwo nie może pozostać w tyle i bezsilne na każdy wypadek. Ale natomiast chcielibyśmy zwrócić uwagę na pewną rzecz. Niezależnie od budżetu, jaki daje Wysoka Izba i świadczy cały naród polski na rzecz naszej armii, jest jeszcze również drugi budżet, że tak się wyrażę, budżet dodatkowy, albowiem niezależnie od budżetu państwowego są wstawione pewne pozycje w budżetach gminnych, budżetach powiatowych i budżetach wojewódzkich samorządowych. Pozycje te figurują tam na Ligę Obrony Powietrznej, na przysposobienie wojskowe i na popieranie związków strzeleckich.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#SzczepanFidelus">Nie mamy nic przeciw temu, aby te pozycje tam figurowały, jednakże mamy do tych pozycji wiele zastrzeżeń, jako ci świadczący w podatkach komunalnych na rzecz tych pozycji, albowiem wszystkie instytucje, które naturalnie organizują te związki strzeleckie, przysposobienia wojskowego i inne, chcielibyśmy mieć niezależnie i nie w ten sposób wyszkolone, pod politycznym kątem widzenia. Owszem, zdawaliśmy sobie zawsze sprawę, że kiedy w Polsce naszej wolnej i niepodległej, zacznie się organizować związki strzeleckie i inne oddziały przysposobienia wojskowego, mające na celu to, że kiedyś w przyszłości nasza armia polska zostanie przez to z punktu ciężkości gospodarczej odciążona, to Rząd względnie ta Wysoka Izba postawi wniosek o zmniejszenie stanu liczebnego armii i skrócenie czasu służby w wojsku. Niestety, zostaliśmy zawiedzeni, albowiem częstokroć synowie ludu, synowie robotniczy i młodzież inteligencji zostaje używana do celów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#SzczepanFidelus">Świadczy dobitnie o tem udział w ostatnich zajściach w Krakowie — gdzie posłano ludzi z Nowego Targu, dano im ciupagi w ręce, ażeby poszli bić bratnią organizację w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Górale zawsze z ciupagami chodzą. Głos na lewicy: To zależy od tego, kto im płaci.)</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#SzczepanFidelus">Wyście ich zdemoralizowali.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#SzczepanFidelus">Gdyby taki stan miał istnieć, musielibyśmy przeciwko temu założyć kategoryczny protest, albowiem uważamy, że nie wolno w niepodległej Polsce pchać młodzieży do bratobójczej walki, a gdyby miało się tak dalej traktować tę organizację, to my, włościanie, którzy w wielkiej mierze na ten cel świadczymy i współpracujemy na każdym odcinku, musielibyśmy żądać, ażeby te nasze budżety wieliminować z tych funduszów, albowiem sądzimy, że zamiast dawać na bratobójcze walki, lepiej tworzyć szkoły zawodowe po wsiach, których nie mamy, albo tworzyć swoje własne warsztaty pracy.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#komentarz">(P. Stroński: Albo na armię dawać, zamiast na przysposobienie.)</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#SzczepanFidelus">Bo proszę Panów, dziś na wsi jest przeważnie rękodzielnictwo i jest brak gruntów i to wszystko powoduje, że z chwilą gdy nie damy naszej młodzieży zawodu, wykształcenia jak należy w swoich zawodach, nie damy własnego warsztatu pracy, to będą wygnani, tak, jak dziś panowie obszarnicy proponują, żeby nas wszystkich wieśniaków, naszych synów wywieźć do Peru, do Urugwaju albo Argentyny, aby tam harowali na kapitalistów, naturalnie obcokrajowych. Był czas, gdy na wschodnich rubieżach zawierucha wojenna szalała, to panowie z tej tu strony Izby, nie wszyscy, ale w wielkiej mierze obszarnicy, wołali do chłopów: Chłopy, chodźcie bronić, bo Polska w niebezpieczeństwie!</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#komentarz">(P. Jaruzelski: A cóż to sami tylko mieliśmy bronić?)</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#SzczepanFidelus">I naturalnie chłopi poszli bronić kraju, a teraz tej stronie Izby, tej części, która broniła kraju, odmawia się praw i nazywa się ich zdrajcami. Myśmy wtedy pośpieszyli z pomocą i walczyliśmy o wolność Polski, wtedy, kiedy Panowie obszarnicy uciekali. A kiedy zawierucha wojenna ustała, to nasz p. Jaruzelski i jemu podobni uciekli delikatnie pod skrzydła Marszałka Piłsudskiego, a gdyby Panom groził kiedy stryczek, gdyby u nas w Polsce zapanowała komuna, czego my sobie nie życzymy, to Pan znów obiecywałby chłopom ziemię.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(P. Jaruzelski: Ja nie, upewniam Pana.)</u>
          <u xml:id="u-64.12" who="#SzczepanFidelus">Upewniano chłopów, że dostaną ziemię, a potem powiedziano: dostaniecie chłopi ziemię, ale na cmentarzu. Tak się opierano na naszym patriotyzmie, to jest nagroda za obronę Państwa!</u>
          <u xml:id="u-64.13" who="#SzczepanFidelus">Następnie chcę zwrócić uwagę na rozrzutność w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych, gdzie częstokroć niepotrzebnie szafuje się pieniędzmi.</u>
          <u xml:id="u-64.14" who="#SzczepanFidelus">Wysoka Izbo, w lipcu ub. roku odbywały się na Podhalu ćwiczenia pewnej dywizji. Kiedy władze polityczne zawiadomiły samorządy gminne, że na tym odcinku będą ćwiczenia wojskowe, to na polecenie naczelników gmin, ludność, choć była przed zbiorami, przygotowała stodoły, stajnie, mieszkania i t. d.</u>
          <u xml:id="u-64.15" who="#SzczepanFidelus">Równocześnie było powiedziane, iż każdy naczelnik gminy, w myśl ustawy, winien za minimalnem odszkodowaniem, normowanem przez taksę, ustaloną przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z p. Ministrem Spraw Wojskowych, dać podwody. Myśmy dostarczyli podwody na przewóz materiałów technicznych broni i t. d. Tymczasem gdy podwody pojechały na dworzec kolejowy, to zamiast przywozić materiał palny, techniczny, broń, żywność i t. d. — co się okazało — całe zbiegowisko ludzi patrzy się na to, że na tych podwodach pełno jedzie kobiet. Pytamy się, co to za kobiety — to żony panów sierżantów, plutonowych i kaprali.</u>
          <u xml:id="u-64.16" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-64.17" who="#SzczepanFidelus">Chłopi pytają się, co to ma wspólnego z ćwiczeniami wojskowymi.</u>
          <u xml:id="u-64.18" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-64.19" who="#SzczepanFidelus">Nie o to chodzi, ja jestem obowiązany zmusić obywateli, ażeby dostarczali podwody pod materiał techniczny, pod żywność, ale nie mogę zmuszać, aby dawali podwody pod markietanki, pod żony panów sierżantów, plutonowych i kaprali. Do tego nie jestem obowiązany i nikt mnie do tego zmusić nie może. Chłopi, którzy brali udział w wojnie światowej i widzieli nieraz ćwiczenia wojskowe i dzisiaj to widzą, powiedzieć muszą sobie tak: cóż dziwnego, że w budżecie państwowym 1/3 część pochłania armia, skoro zamiast ludzi szkolić, to na ćwiczenia na wieś jedzie się z plejadą różnych panien, bo trudno skontrolować, która jest żoną p. sierżanta, bo kto wie, gdzie oni ślub brali i w którym kościele.</u>
          <u xml:id="u-64.20" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-64.21" who="#SzczepanFidelus">Proszę Panów, nic dziwnego, że Panowie później w swojej prasie piszecie: Oto ta demagogia, oto ten Sejm, który odmawia p. Ministrowi Spraw Wojskowych funduszu dyspozycyjnego na walkę ze szpiegostwem! Gdyby te oszczędności rzeczywiście sumiennie porobić z ołówkiem w ręku, to zapewne zamiast przewożenia tych wszystkich panien, znalazłaby się może większa pozycja na walkę ze szpiegostwem.</u>
          <u xml:id="u-64.22" who="#SzczepanFidelus">Chcę zwrócić uwagę na jedną rzecz, która ma znamienite znaczenie w dzisiejszej armii. W preliminarzu budżetowym Ministerstwa Spraw Wojskowych jest powiedziane, że dostawa mięsa ma się odbywać naturalnie pierwszej klasy. I dostawcy biorą pieniądze za dostawę mięsa pierwszej klasy. Niech Panowie posłuchają, jak ta dostawa mięsa się odbywa. Oferty są rozpisywane zapóźno, i to tak skromne, że nie mogą dotrzeć doi szerokiego ogółu dostawców. I tylko protegowani ludzie d os tają te oferty i dostarczają mięso najgorsze, jakie tylko na rynku się znajduje, którego nikt nie chce do ręki wziąć, to idzie dla wojska. Na dowód mam przykład.</u>
          <u xml:id="u-64.23" who="#komentarz">(Głos: I dlatego Pan tak źle wygląda.)</u>
          <u xml:id="u-64.24" who="#SzczepanFidelus">Pan tego mięsa nie jadł, nie wie, jak wygląda.</u>
          <u xml:id="u-64.25" who="#SzczepanFidelus">Przytoczę tu jeden fakt. W pewnej gminie pow. wadowickiego zaszedł wypadek zarżnięcia z konieczności 2 krów. Przy takim wypadku zazwyczaj chłopi radzą sobie w ten sposób, że wspólnie obniżają cenę mięsa o jakie 20 groszy w stosunku do ceny sprzedażnej i to mięso pomiędzy siebie rozbierają i konsumują, dając możność temu poszkodowanemu biedakowi nabycia innej krowy.</u>
          <u xml:id="u-64.26" who="#SzczepanFidelus">Co się robi? Utworzono okręgi weterynaryjne. Nie przeciwdziałamy temu, uważamy, że trzeba bronić zdrowia naszej ludności. Ale ciekawa rzecz! Przyjeżdża weterynarz, sprawdza i powiada, że mięso jest dobre, jednak trzeba je sprzedać po tańszej cenie. Ustanawia na to mięso cenę 1 zł. 20 groszy. Ale co dalej? Przyjeżdża dostawca mięsa dla wojska — żałuję, że niema p. Ministra, ani zastępcy p. Ministra, ale Panowie</u>
          <u xml:id="u-64.27" who="#komentarz">(Zwracając się do B. B.)</u>
          <u xml:id="u-64.28" who="#SzczepanFidelus">mu to powiecie, bo przecież jesteście lokajami do tego, ten dostawca zakupuje to mięso od chłopów po 1 zł. 20 gr. i dostarcza do armii, i dla armii jest ono dobre. Dostawca bierze od armii 2 złote, zarabiając na jednej sztuce, ważącej 100 kilo mięsa, 80 zł., zatem na 2-ch 160 zł. — na biednych chłopach wiejskich. To jest rabunek.</u>
          <u xml:id="u-64.29" who="#SzczepanFidelus">Zdajemy sobie sprawę, że przy tych wszystkich wymaganiach, jakie stawia się naszemu żołnierzowi, który w największej ilości rekrutuje się z mas wiejskich, jest obowiązkiem dbać o jego pożywienie, albowiem władze wojskowe wymagają od niego siły fizycznej i umysłowej, sprężystego wykształcenia, należy zatem dbać, aby on dostał racje swoje normalne i w takiej normie, jak to Wysoka Izba ustanowiła, ażeby to mięso, czy inne produkty, odpowiadały wartości cen, jakie z funduszów państwowych, mocą uchwały Sejmu musimy płacić. Jest obowiązkiem Rządu, aby te rzeczy były wypełniane.</u>
          <u xml:id="u-64.30" who="#SzczepanFidelus">Mam nadzieję, że ten stan się poprawi, albowiem nie może Ministerstwo Spraw Wojskowych tak dostawców traktować, aby oni na głodnych żołądkach żołnierzy dorabiali się wielkich fortun i majątków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Stefan Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysoka Izbo! Klub Narodowy nie poraź pierwszy wyraża pogląd, że na wojsko i obronę, w porównaniu do zbrojeń państw ościennych, wydajemy raczej za mało, niż za wiele. Nie możemy wydać mniej w tym roku, niż lat poprzednich, mimo kryzysu gospodarczego, ponieważ stan naszej polityki zagranicznej jest taki, że nie daje nam trwałych rękojmi bezpieczeństwa i pokoju na najbliższe lata. Wysokość naszego budżetu wojskowego wielu stronnictwom tej Wysokiej Izby wydaje się niewspółmierna z siłą gospodarczą kraju. Lecz nawet stwierdzenie tego faktu nie może wpłynąć na zmniejszenie wydatków na obronę Państwa, bo tą niewspółmiernością zmniejszamy ryzyko wojny i okupujemy nienaruszalność granic.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Narazie wysoki budżet wojskowy pozostaje niezmienną koniecznością dziejową, a nadto wyrazem realnej troski naszego pokolenia o zabezpieczenie niepodległości, która stanowi bezcenne dobro moralne narodu polskiego, a za utrzymanie tego dobra wszyscy jesteśmy w równym stopniu odpowiedzialni.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Takie postawienie sprawy nie wyklucza usiłowań, które zmierzałyby do tego, aby wysoki budżet wojskowy uzgodnić ze stanem naszego życia gospodarczego i zmniejszyć zachodzącą między nimi niewspółmierność. Czy tylko przez mechaniczną redukcję wydatków na wojsko, czy raczej przez naprawę życia gospodarczego? Nie ulega wątpliwości, że przedewszystkiem przez twórcze wysiłki w kierunku uzdrowienia naszego życia gospodarczego. Dyskusja budżetowa wykazała jasno, że to życie gospodarcze jest hamowane z wewnątrz przez brak programu, kosztowne doświadczenia, skrępowanie inicjatywy indywidualnej przez państwo i zachwianie zasady własności prywatnej, lecz nie należy zapominać, że jest ono zagrożone także i zzewnątrz przez pianowy nacisk państw przemysłowo silnych i należycie, zorganizowanych, które dążą nieraz pod hasłami pacyfizmu i gospodarczej odbudowy powojennej do podporządkowania swym planom państw gospodarczo słabszych, a w szczególności Polski.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W tych warunkach praca nad rozwojem siły gospodarczej Polski nie tylko zmierza do podniesienia ogólnego dobrobytu, lecz i do zapewnienia bezpieczeństwa, a przez to sarno przy odpowiedniej i ustawowo zapewnionej koordynacji wysiłków rządu i społeczeństwa jest istotną i uszlachetniającą pracą nad przygotowaniem obrony Państwa już w czasie pokoju na wypadek wojny.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zrozumienie tej prawdy nie znalazło należytego wyrazu w działalności rządów pomajowych. Wprawdzie utworzono rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 października 1926 r. Komitet Obrony Państwa, lecz instytucja ta nie weszła w życie, a w każdym razie nie przedstawiła Sejmowi zasadniczych ustaw dotyczących obrony, do czego właśnie jest powołana, zgodnie z brzmieniem art. 2 punkt b tego rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zaraz po zamachu majowym przydzielono do ważniejszych ministerstw oficerów lub tworzono pod ich kierownictwem samodzielne wydziały wojskowe w łonie ministerstw, aby zebrać potrzebne materiały do organizacji obrony Państwa. Ale na tem stadjum praca utknęła i nie doprowadziła do ustawowego ujęcia nowoczesnych zasad obrony Państwa, której przygotowanie i przeprowadzenie już przestało być dziełem wyłącznie Ministra Spraw Wojskowych, lecz stanowi obowiązek całego Rządu. Po trzech latach rządów pomajowych nie mamy tej ustawy, którą posiadają już inne państwa, a która była gotowa przed majem. Wprawdzie mamy rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 sierpnia 1927 r. o rzeczowych świadczeniach wojennych, lecz jest ono tylko fragmentem opartym w dodatku na zbyt uproszczonym poglądzie na życie gospodarcze w czasie wojny i na zasadę własności prywatnej, którą niemal całkowicie znosi. Ani to rozporządzenie, ani zwłaszcza mianowanie wojskowych na stanowiska ministrów i stopniowa militaryzacja Rządu nie rozwiązuje zagadnienia tak złożonego, jakim jest obrona nowocześnie zorganizowanego państwa. Dalej organizacja pracy i dowództwa w Ministerstwie Spraw Wojskowych nie wyszła z okresu prób dostosowywanych do osoby obecnego Ministra.</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zasada dowodzenia została rozwodniona w samem Ministerstwie, a jedność sztabu generalnego rozbita, czego nie spotykamy w żadnem państwie. Połączenie zakresu działania generalnego inspektora z obowiązkami ministra spraw wojskowych, co na zachodzie uważa się za funkcje niepojednalne, sprawiło, że p. Minister Spraw Wojskowych jest prawie niedostępny dla pokrzywdzonych, którzy chcą się uskarżać, a także dla bezpośrednich podwładnych, którzy systematycznie muszą pracować.</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Rola przedstawicielstwa narodowego w dziele zaopatrzenia wojska i organizacji obrony Państwa jest doniosłą, tymczasem p. Minister Spraw Wojskowych pragnie mieć tylko uchwalony wysoki budżet, a jego stosunek do Sejmu polega na systematycznem obniżaniu powagi ciała ustawodawczego przez występy w Sejmie i obrzucanie go w prasie obelgami, które podrywają autorytet Państwa zarówno nawewnątrz, jak i nazewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-66.8" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wreszcie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 sierpnia 1926 r. stawia do pewnego stopnia armię poza Rządem, odsuwając Prezesa Rady Ministrów od spraw wojska i obrony Państwa. Tym sposobem, o czem przestrzegałem w roku ubiegłym, to ustawodawstwo dekretowe zawiera zarodek dyktatury woskowej, a to przy otwarciu sukcesji po obecnym systemie rządów, może doprowadzić do walk wodzów wojska z rządem o władzę w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-66.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech się Pan o to nie obawia.)</u>
          <u xml:id="u-66.10" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W zakresie uzbrojenia na morzu, plan budowy floty morskiej ustalony w r. 1924 został wykonany tylko w 1/3. Zamiast 9 łodzi podwodnych i 5 kontrtorpedowców, mamy 2 kontrtorpedowce i 3 łodzie podwodne, a obstalunki na dalsze 6 łodzi zostały zaniechane. Wobec tego dotychczasowe dzieło pójdzie na marne, jeżeli nie będzie stanowiło pewnej całości i nie będzie miało dalszego programu.</u>
          <u xml:id="u-66.11" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Spójrzmy na planowe zbrojenia Niemiec niemal urzędowo wymierzone przeciw Polsce i jej dostępowi do morza, a wówczas ujrzymy bezplanowość i beztroskę o siłę naszą na Bałtyku.</u>
          <u xml:id="u-66.12" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Państwo zainwestowało w budowę portu, rozbudowę kolei, w polską flotę handlową około 375 milionów według liczb, podanych przez członka rady portu i dróg wodnych w Gdańsku dr. Hilchena, a przez tę inwestycję, dzięki której mogliśmy przewieźć przez własny port 25 milionów tonn towarów, Państwo zaoszczędziło w swym bilansie płatniczym sumę 625 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-66.13" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Czy dla ochrony tej polityki marskiej, która dopiero jest w zaczątku, potrzebna jest flota wojenna? A jeżeli żadnych wątpliwości pod tym względem niema, to budowa floty nie może być wykonywana dorywczo.</u>
          <u xml:id="u-66.14" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Program Poty wojennej powinien być uchwalony jako ustawa, co nie tylko umożliwia uniknięcia fałszywych wydatków, lecz nadto przez systematyczny wysiłek finansowy stanowi realny wyraz troski rządu i społeczeństwa o zachowanie dostępu do morza. Tymczasem p. Wiceminister Konarzewski, przemawiając na komisji w imieniu Ministra Spraw Wojskowych, ustawy o rozbudowie floty i tym razem nie zapowiedział.</u>
          <u xml:id="u-66.15" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W zakresie lotnictwa budżet preliminuje o półtora miliona mniej niż w roku ubiegłym i to wtedy, gdy kraje ościenne broń napowietrzną energicznie rozwijają, a lotnictwo cywilne traktują z punktu widzenia potrzeb wojskowych. O programie na dłuższą metę w tym zakresie i o współpracy z Sejmem w organizacji lotnictwa nie usłyszeliśmy nic pozytywnego od przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-66.16" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zatem, na trzech przykładach: organizacji obrony Państwa w czasie wojny i pokoju, ustroju władz wojskowych, programu rozwoju marynarki i spotęgowania lotnictwa po 3 latach rządów pomajowych widzimy po chwilowym rozmachu zastój i brak twórczych pierwiastków.</u>
          <u xml:id="u-66.17" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W jednej natomiast dziedzinie Minister Spraw Wojskowych rozwinął nieprawdopodobnie energiczną działalność, mianowicie w dziedzinie polityki personalnej w korpusie oficerskim. Na Komisji Budżetowej przedłożyłem dokładną statystykę, zestawioną według Dziennika Personalnego, statystykę przeniesień w stan spoczynku oficerów od maja 1926 do końca 1929 r. Statystyka ta wykazuje, że przeniesiono w tym okresie w stan spoczynku 3.129 oficerów bez generałów, a po doliczeniu przeniesień z dnia 20 stycznia b. r. 3.400, nie wliczając oficerów, oddanych do dyspozycji bez określenia przynależności służbowej. Nic też dziwnego, że ta polityka znajduje swój wyraz w budżecie, w którym emerytury od maja wzrosły dwukrotnie, a w tem wojskowe trzykrotnie. Tych zbędnych obciążeń starczyłoby na raty roczne dla wykonania małego programu morskiego i rozpoczęcia budowy nowych lodzi podwodnych według zamierzeń rządu z r. 1924. Liczebny stan budżetowy oficerów siły zbrojnej lądowej w armii i władzach centralnych podano na 17.905. Więc przeniesiono w stan spoczynku i oddano do dyspozycji okrągło conajmniej 4.000 oficerów, a mimo to kontyngent budżetowy nie uległ zmianie. Tej sprzeczności nie umiał uzasadnić na komisji p. Wiceminister Konarzewski i nie odpowiedział, czy ta olbrzymia luka wypełniona została przez dopływ młodych podporuczników w ciągu ubiegłego trzechlecia. Wobec tego mamy podstawy do sądzenia, że budżetowy stan oficerów nie odpowiada rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-66.18" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ale w większym stopniu, niż ilość oficerów usuniętych z wojska obchodzi opinię żywo sposób, w jaki te usunięcia zostały dokonane.</u>
          <u xml:id="u-66.19" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Na 3.129 oficerów przeniesionych w stan spoczynku, tylko 130 przeniesiono na zasadzie pragmatyki oficerskiej z r. 1922, a więc w sposób normalny. 1.079 oficerów przeniesiono na mocy dekretu Prezydenta o przesunięciu wieku służby o lat 7 wcześniej, co zostało dokonane pod pozorem legalnego znowelizowania ustawy emerytalnej, a bez zmiany odpowiednich postanowień pragmatyki oficerskiej. Wreszcie 1920 usunięto za pomocą sposobów innych, a przedewszystkiem na mocy orzeczeń komisji superrewizyjnych, które wywołały zrozumiałe oburzenie w wojsku i społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-66.20" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Sprawa ta znajduje się w komisji jako wniosek Klubu Narodowego, ale na moje pytanie w Komisji Budżetowej, czy p. Ministrowi Spraw Wojskowych wiadomo jest, że przy tych superrewizjach wydano setki niezgodnych z faktycznym stanem rzeczy świadectw lekarskich o niezdolności do służby i czy p. Minister gotów jest ukarać winnych składania fałszywego świadectwa lekarskiego? — p. Wiceminister Konarzewski odpowiedział, że takie wypadki nie są mu wiadome.</u>
          <u xml:id="u-66.21" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ale my takie wypadki znamy, jako zjawisko masowe, i będziemy się dopominali pełnego wyjaśnienia tej sprawy oraz ukrócenia nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-66.22" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysoka Izbo! Walczymy o panowanie prawa w armii, o jej konstytucyjną podstawę, głęboko zachwianą po przewrocie majowym. Poczucie prawa jest w armii źródłem tego przeświadczenia, iż wojsko jest zbrojnem ramieniem narodu, a nie dziedziną eksperymentów lub ramieniem jednostek. Prawo stabilizuje armię, samowola ją rozkłada.</u>
          <u xml:id="u-66.23" who="#StefanZygmuntDąbrowski">W tej Wysokiej Izbie ścierają się od lat wielu poglądy na istotę Państwa i pojęcia o demokracji, rozumianej przez stronnictwa lewicy przed majem 1926 r. i w czasie przewrotu majowego zgoła odmiennie od prawej strony tej Izby.</u>
          <u xml:id="u-66.24" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Dzisiaj idziemy inaczej.)</u>
          <u xml:id="u-66.25" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Może kiedyś powie historia, że skutkiem przewrotu majowego, skutkiem, który wynikł zresztą wbrew woli i przewidywaniom p. Ministra Spraw Wojskowych, który za ten przewrót wziął na siebie odpowiedzialność, jest pewne pojednanie zasadniczych sprzeczności w pojęciach o państwie między lewicą a prawicą.</u>
          <u xml:id="u-66.26" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dziś wszyscy już nauczyli się rozumieć, że Państwo tylko wtedy ostać się może, jeżeli posiada niezależne sądownictwo, armię wolną od polityki, bezstronną administrację.</u>
          <u xml:id="u-66.27" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dziś bodaj wszyscy rozumieją po krwawych przeżyciach wojny domowej i doświadczeniach trzech lat ostatnich, że poza demagogią jest demokracja, lecz nie demokracja doktrynerska, oderwana od życia rzeczywistego i właściwego pojmowania natury ludzkiej, lecz demokracja realna, pojęta jako rządy, sprawowane w imieniu prawa, czyli wedle porządku moralno-społecznego oraz obowiązków i praw, które muszą być zagwarantowane wszystkim obywatelom, nie wyłączając tych, którzy służą w armii.</u>
          <u xml:id="u-66.28" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Te konstytucyjne podstawy, zapewnione armii w ustawach, muszą być nienaruszalne. Kto te prawa łamie, a nowych nie stwarza, ten nie tylko niszczy podstawy moralne armii, lecz jednocześnie odwraca ją od idei przewodniej, którą jest troska o całość i nienaruszalność naszych granic, a nadto oddala ją od tej idei przewodniej narodu polskiego, wynikającej z jego posłannictwa dziejowego, że armia polska jest uosobieniem nowoczesnego rycerstwa, stojącego na straży najwyższych ideałów ludzkich, zawartych W cywilizacji zachodniej i chrześcijańskiej, tak bardzo zagrożonej przez komunizm ze Wschodu i jego odbicia komunistyczne na Zachodzie.</u>
          <u xml:id="u-66.29" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kościałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo! Gdy omawiamy budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, należy sięgnąć okiem poza granice naszego Państwa, ku tym sąsiadom, którzy od wieków czyhają na samodzielność i niepodległość naszego Państwa. Gdybyśmy znali dokładnie zbrojenia Niemiec i Rosji, to przypuszczam, że nie spotkalibyśmy się w tej Wysokiej Izbie z wnioskami, godzącemi w siłę obronną naszego Państwa, jakie tu przed chwilą zgłosił p. Pająk, redukując naszą armię o 60.000 żołnierza. Z prawdziwą przykrością stwierdzam fakt, że o ile stronnictwo, do którego p. pos. Pająk należy, było w latach ubiegłych w tej kwestii jeszcze odosobnione, to już w tym roku, a bodaj że i w zeszłym, otrzymało poparcie jednego ze stronnictw włościańskich, które inaczej dotychczas ustosunkowywało się do tych zagadnień, a mianowicie „Stronnictwa Chłopskiego” p. pos. Jana Dąbskiego i razem już połączone w tym wypadku stronnictwa, będące reprezentantami, na szczęście tylko części chłopów i robotników, wnioski te wysuwają.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#komentarz">(P. Pająk: Przyjdzie czas, że i Pan się w tej sprawie połączy z nami.)</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#PKościałkowski">Myli się Pan bardzo.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#PKościałkowski">Przechodzę do omówienia wysokości budżetów rosyjskiego i niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#PKościałkowski">Aby ocenić nastawienia wojenne państw, należy przedewszystkiem uciec się do źródeł, jak te zagadnienia rozumieją naczelni ich wodzowie. Otóż wszechzwiązkowe konferencje partyjne 15 i 14 zjazdu poświęcone były głównie rozpatrywaniu planu gospodarczego sowietów na okres nowego 5-lecia od roku 1928/29 do r. 1932/33, albo wiem rok 1932/33 jest przez sowiety uważany za rok ewentualnej wojny. Podczas tej konferencji wygłosił ich naczelny wódz Woroszyłow przemówienie, w którem wyraźnie ustosunkował się do zagadnień wojennych. Z przemówienia tego chcę parę momentów przytoczyć. Między innemi mówił, że pp. Stalin i Bucharin wykazali jakimi drogami w jakim kierunku rozwija się świat kapitalistyczny. „Przypuszczenia, że ludność stacza się w kierunku nowej wojny, przyjęły obecnie formę pewnika.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#PKościałkowski">Dlatego też przy budżecie nowego pięcioletniego planu powinniśmy wychodzić z założenia konieczności przygotowania obrony. Nie możemy pozwalać sobie na niedbałe lub lekkomyślne ustosunkowanie się do najważniejszych zagadnień, które przedstawiają rozstrzygnięcie kierunku naszego rozwoju historycznego. Plan ten przewiduje głównie i przedewszystkiem wszechstronne zwiększenie i udoskonalenie środków technicznych czerwonej armii. Stan liczebny armii pozostaję bez zmian. Powiększenie budżetu dotyczyć ma tylko powiększenia i udoskonalenia technicznych środków i zapasów mobilizacyjnych”. Myślą przewodnią nowego pięcioletniego planu gospodarczego Z. S. S. R. jest skierowanie głównego wysiłku w stronę przekształcenia dotychczasowe struktury gospodarstwa narodowego, a mianowicie z kraju rolniczo - przemysłowego chcą sowiety przejść i przechodzą na kraj przemysłowo - rolniczy, albowiem rozumieją doniosłość rozwoju przemysłu, potrzebnego dla ewentualnej wojny, w szczególności koniecznego wtedy, gdy się ktoś szykuje do wojny.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#PKościałkowski">W dużym stopniu prace te zostały już uwieńczone rezultatami pomyślnemi. Wojna, o której mówią sowiety, a która, jak powiedziałem, jest według nich w najbliższych latach nieunikniona, staje się tematem stałym wszystkich dyskusji władz sowieckich, przenika do coraz niższych warstw ludności. Coraz intensywniej działa w tym kierunku propaganda, aby usposobić jak najprzychylniej masy do skutecznej walki, która według ich twierdzeń, w niedalekiej przyszłości narzuconą im zostanie. To mocne nastawienie, że przyszła wojna zatrze wszelkie granice między frontem a tyłami, że tak, jak armie na froncie będą walczyły na tyłach ze sobą fabryki, tak samo będą walczyli ze sobą uczeni i tak samo prowadzić będą ze sobą walki wszystkie komórki gospodarcze poszczególnych państw, spotyka zrozumienie w szerokich masach i tam nie myślą o rozbrojeniu, ani o pomniejszeniu sił zbrojnych armii rosyjskiej, lecz odwrotnie o wzmożeniu tych sił. Na każdym kroku podkreśla się, że uwzględniając możność napaści państw kapitalistycznych na państwo proletariackie, nieodzownem jest zwrócenie maksymum uwagi na silny rozwój tych gałęzi gospodarki państwowej, które odgrywają główną rolę w obronie państwa. To też nowy program polityki gospodarczej na najbliższe pięciolecie, w całokształcie swoim jest skonstruowany na podstawie wytycznych rezolucji partyjnych, rozwiniętych przez Woroszyłowa, a realizacja jego, jak stwierdza wystąpienie Rykowa i Krzyżanowskiego na XVI konferencji partyjnej, całkowicie zabezpiecza znaczne wzmożenie się obronności państwa.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#PKościałkowski">Gdyby Panowie zechcieli przejrzeć chociażby tych kilkanaście wycinków z gazet sowieckich i przemówień Woroszyłowa, czy innych, toby stwierdzili, że wielka akcja przygotowania przyszłej wkrótce spodziewanej wojny jest prowadzona na wszystkich odcinkach. Tam nie mówi się już nawet o komunistycznej Rosji, tam na każdym kroku podkreśla się, że komuniści budują socjalistyczne państwo i ku socjalistycznemu państwu zdążają. Aby uchronić to socjalistyczne państwo, muszą mieć zabezpieczone wszystkie granice od urojonej w mojem przekonaniu możliwości ataków sąsiadów. A prawda leży tam, gdzie należy szukać przyczyny przyszłej ewentualnej wojny. Prawdą bowiem jest, że sowiety same dążą za wszelką cenę do wojny, któraby roznieciła pożar rewolucji bolszewickiej na całym świecie.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#PKościałkowski">Jakże teraz wygląda budżet wojskowy sowietów? Budżet ten jest bardzo ciekawy. W roku 1927/28 budżet ten wynosi 979 milionów rubli. Budżet nie jest rozbity na poszczególne pozycje, podaje tylko ogólne kwoty. Wiadomo, że inne republiki, należące do Związku, płacą również odpowiednie kwoty na zbrojenia. W innych komisariatach są poważne sumy ukryte. Razem więc doliczywszy tamte sumy, które są jednak znane, otrzymamy kwotę w wysokości przeszło 1.237.000.000 rubli.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#PKościałkowski">Na rok 1929/30 w przybliżeniu tylko można mówić o wysokości budżetu, albowiem budżet wojskowy uznany został za tajny.</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#komentarz">(P. Pająk: Tam jest dyktatura, u nas jest demokracja.)</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#PKościałkowski">Jeżeli w roku 1929 ogólny budżet państwa wynosił przeszło 7 miliardów rubli, a w roku 1930–11.400.000.000 rubli, to prawdopodobnie w przybliżeniu budżet wojskowy będzie wynosił 1.440.000.000 rubli. Po przerachowaniu przy częściowem uwzględnieniu dodatkowych pozycyj otrzymamy sumę około 707 milionów dolarów, t. j. około 6 miliardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-68.12" who="#PKościałkowski">Przechodzę do budżetu naszego zachodniego sąsiada. Budżet wojskowy Niemiec daje nam dopiero wtedy wyraźny obraz swej celowości i znaczenia pod względem przygotowania wojennego, jeżeli zestawimy go z budżetem z r. 1913. Ten rok 1913, a więc rok wyjątkowo gorączkowych zbrojeń, bo to ostatni rok przed wojną, może służyć jako rok porównawczy. Ogólna siła zbrojna lądowa wynosiła w owym roku 647.000 ludzi, marynarka wojenna — 73.000, w armii lądowej wydatki ogólne wynosiły 1.660.000.000 marek. Po potrąceniu budżetu nadzwyczajnego i poborów na żołd, otrzymamy sumę 552.800.000 mk w armii lądowej 1929 r. Wydatki ogólne — 472 800.000, odtrącenie poborów i żołdu 285.000 marek.</u>
          <u xml:id="u-68.13" who="#PKościałkowski">Z powyższego widać, że utrzymanie obecnie 100.000 armji, po odliczeniu wydatków personalnych które są znacznie większe przy armii zaciężnej, niż przy armii opartej na powszechnej służbie wojskowej, wynosi 52% kosztów utrzymania 650.000 armii przed wojną. Jeśli dalej uwzględnimy, że Niemcy przed wojną posiadały 335 okrętów, a w r. 1929 100, to przyjdziemy do przekonania, że wydatki na małą flotę niemiecką, po odliczeniu wydatków personalnych, wynoszą 85% utrzymania potężnej marynarki niemieckiej przed wojną, stojącej pod względem potęgi na drugiem miejscu, A więc armia lądowa w 1913 r. 670 milionów marek niemieckich, w 1929–384 miliony. Wydatki rzeczowe z r. 1929 stanowią przeto 57% wydatków rzeczowych z r. 1913 przy stanie liczebnym stanowiącym zaledwie 16% stanu przedwojennego.</u>
          <u xml:id="u-68.14" who="#PKościałkowski">Do tego dochodzą jeszcze inne sprawy bardzo charakterystyczne dla budżetu wojskowego Niemiec. Weźmy np. prawo dokonywania virement na sumę przeszło 140 milionów marek niemieckich. A prócz tych źródeł istnieją jeszcze możliwości dodatkowych wpływów budżetowych. Chodzi o t. zw. resztki budżetowe, mianowicie § 30 niemieckiej ustawy budżetowej brzmi: „O ile z pozycji, przy których zaznaczono dopuszczalność virement, oraz z pozycji budżetu nadzwyczajnego pozostają resztki — pozostają one nadal do dyspozycji poza rokiem budżetowym. Nie wyzyskane zaś pozycje z budżetu nadzwyczajnego muszą być rozliczone w terminie nieprzekraczającym 33 lat”. Z ustawy tej więc wyraźnie wynika, że wszystkie wyżej wspomniane sumy pozostają w dyspozycji Ministerstwa Reichswehry i mogą być użyte na cele, nie podlegające kontroli publicznej.</u>
          <u xml:id="u-68.15" who="#PKościałkowski">Ponieważ zaś potrzeby wegetacyjne są w zupełności każdorazowym budżetem zaspakajane, można z całą pewnością przyjąć, że sumy z resztek budżetowych idą na wydatki inwestycyjne, a więc przedewszystkiem na zakup sprzętu, ewentualnie na stworzenie rezerw pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-68.16" who="#PKościałkowski">Nie należy zapominać, że oprócz tych wydatków w Niemczech są wydatki ukryte w różnych innych ministerstwach.</u>
          <u xml:id="u-68.17" who="#PKościałkowski">W roku 1913 Niemcy wydali na armię i marynarkę 1.821.000.000, na policję — 218.000.000, razem 2.040.000.000. Tymczasem obecnie Niemcy wydają na armię i marynarkę 681 195.000, na policję 644.400.000, wydatki ukryte wynoszą minimum dziewięćdziesiąt kilka milionów, co razem stanowi przeszło 1.420.000.000 mk.</u>
          <u xml:id="u-68.18" who="#PKościałkowski">Nie należy jednak zapominać, że rok 1913 przekroczył inne lata o znaczną kwotę, albowiem był to rok, w którym przygotowywano się do wojny.</u>
          <u xml:id="u-68.19" who="#PKościałkowski">Tak wyglądają zbrojenia naszych sąsiadów. Stwierdzić można stanowczo, że Polska wydaje na wojsko przynajmniej trzykrotnie mniej, niż Niemcy, i sześć razy mniej, niż Rosja Sowiecka.</u>
          <u xml:id="u-68.20" who="#PKościałkowski">Czy w tych warunkach wolno mówić o tem, że wydatki na wojsko w Polsce są zbyt wysokie, że należy je obniżyć? Czy w warunkach, w których Polska się znajduje, w warunkach geograficznych i politycznych, o których tylokrotnie była tu mowa, iż staje się wprost banalnem powtarzanie tej prawdy, można tak znacznie zmniejszyć siłę zbrojną? W porównaniu z tem co czynią Niemcy i Rosja, Rosja, która ma tylko urojone przypuszczenia, że może być przez nas zaatakowana, Rosja ze swemi kolosalnemi obszarami i bogactwami naturalnemi, Rosja, nie leżąca między dwoma śmiertelnymi i odwiecznymi wrogami, w jakich to warunkach jest Polska? Wszelkie więc obniżenia budżetu, które cyfrowo może nie mają nawet znaczenia, ale na psychikę narodu polskiego wywierają wielki wpływ, uważam za najbardziej szkodliwe z całej działalności, jaką można w Państwie, które dopiero 10 lat temu odzyskało niepodległość, wprowadzić...</u>
          <u xml:id="u-68.21" who="#PKościałkowski">Proszę Panów, zastanówmy się chwilę nad skreśleniami, które zostały dokonane w Komisji Budżetowej. Skreślenia te, poza paroma rzeczowemi, mają charakter wyraźnego czynienia pewnych złośliwości obecnemu Ministrowi Spraw Wojskowych, p. Marszałkowi Piłsudskiemu. Nikt mnie przekonać nie potrafi, że większość Komisji Budżetowej ustosunkowała się rzeczowo do wysokości funduszu dyspozycyjnego Ministra Spraw Wojskowych, w skład którego wchodzą fundusze na walkę ze szpiegostwem.</u>
          <u xml:id="u-68.22" who="#PKościałkowski">Referat p. posła Czetwertyńskiego, rzeczowy i w dużym stopniu obiektywny, wtedy, gdy przychodzi do kwestii funduszu dyspozycyjnego, musi szukać jakiegoś sztucznego uzasadnienia swego stanowiska, albowiem klub, do którego p. pos. Czetwertyński należy, wyraźnie stwierdza, że nasz budżet wojskowy jest jeszcze za mały, że powinien być większy, że walka może nas czekać ciężka i że do niej musimy być przygotowani, — jednocześnie jednak stwarza jakąś niewytrzymującą krytyki teorię, że jeżeli pomniejszy się o 2 miliony fundusz, wynoszący 8 milionów, to przecie żadnego efektu mieć nie będzie, bo i tak za pomocą tych dwóch milionów nie dałoby się w Polsce wszystkich szpiegów wytępić.</u>
          <u xml:id="u-68.23" who="#PKościałkowski">Niewątpliwie zawsze ci szpiedzy pozostaną, ale mam wrażenie, że cyfra 2 - milionowa, to nie jest drobna cyfra, któraby stanowiąc 1/4 całego funduszu dyspozycyjnego Ministra, nie mogła zaważyć na szali, wtedy gdy chodzi o zabezpieczenie kraju przed wielką nawałą szpiegostwa. Proszę Panów, wydawało mi się, że po zeszłorocznych wyjaśnieniach Marszałka Piłsudskiego...</u>
          <u xml:id="u-68.24" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-68.25" who="#PKościałkowski">Na komisji senackiej, gdy była mowa o tem, że te dwa miliony idą wyraźnie na cele walki ze szpiegostwem, nie znajdzie się w Sejmie Polski Odrodzonej stronnictwo, które z lekkim sercem przejdzie nad tem oświadczeniem do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-68.26" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ubliżono Sejmowi!)</u>
          <u xml:id="u-68.27" who="#PKościałkowski">Panie Pośle Stroński, za to, że Sejm został zelżony, to Panowie taką satysfakcję sobie wymierzacie, Panowie wymierzyli sobie satysfakcję godzącą w obronność Państwa Polskiego. Mam wrażenie, że obelgom wyrządzonym Sejmowi, moglibyście w odpowiednim momencie godniej się przeciwstawić, a nie iść na drogę, która stwierdza, że wszystkie frazesy o patriotyzmie i o ofiarności są gołosłowne.</u>
          <u xml:id="u-68.28" who="#komentarz">(Głos: Myśmy przecież odpowiedzieli. Zażądaliśmy wyjaśnienia, ale wyjaśnienia nie dostaliśmy.)</u>
          <u xml:id="u-68.29" who="#PKościałkowski">I oto proszę Panów, po oświadczeniu p. Marszałka Piłsudskiego, zwycięskiego Naczelnego Wodza z czasów wielkiej wojny, b. Naczelnika Państwa, Ministra Spraw Wojskowych, stwierdzającego wówczas, że te dwa miliony, stanowiące część funduszu dyspozycyjnego będą zużyte na obronę Polski przed szpiegostwem, uchwaliliście skreślenie tej sumy z budżetu.</u>
          <u xml:id="u-68.30" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Zbieraliście na uzupełnienie tego funduszu dyspozycyjnego przez 8 miesięcy i uzbieraliście tylko milion, więc mogliście się przekonać Panowie, jak ciężko temu podatnikowi płacić ten grosz. Wrzawa, różne okrzyki. Głos na ławach B. B.: Dobrowolnie, Panie Pośle. P. Pająk: Prawda, niektórzy dali dobrowolnie, ale olbrzymia większość pod przymusem.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#JanDąbski">Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PKościałkowski">I oto, proszę Panów, wtedy właśnie ci, którym Polska nie przyszła za darmo, ci, którzy od roku 1914 z bronią w ręku, nie żałując ani swej krwi, ani swego zdrowia, ani swego życia młodego, ani mienia szli i walczyli o tę Polskę, postanowili złożyć ze swych groszowych składek fundusz na walkę ze szpiegostwem i uzupełnić te dwa miliony, skreślone przez większość komisji. W ciągu roku przeszło milion zastał zebrany.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#komentarz">(Głos: 90% pod przymusem.)</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#PKościałkowski">To jest kłamstwo. Pan nie ma żadnych danych do uzasadnienia swego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#komentarz">(Głos: Policjanci zbierali na ten fundusz!)</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#PKościałkowski">Ja mogę udowodnić, że był z datków złożony, a jeżeli policjanci składali również swój grosz,</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#komentarz">(Głos: Zbierali.)</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#PKościałkowski">jeżeli policjanci wśród siebie i wśród przyjaciół swoich zbierali, to muszę im z tego miejsca tylko cześć i hołd złożyć.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#PKościałkowski">I oto, proszę Panów, przychodzi po raz drugi ta sama kwestia na porządek dzienny i ja na Komisji Budżetowej parokrotnie zabieram głos i proszę opozycyjną większość Komisji Budżetowej, by cofnęła się z tej drogi, na którą weszła, aby nie utrudniała pracy wielkiego człowieka, któremu w dużej części Polska niepodległość swą zawdzięcza.</u>
          <u xml:id="u-70.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-70.10" who="#PKościałkowski">Cofnijcie się z tej drogi, Panowie, robienia złośliwości i jak to już dziś się uwydatniło, wymierzania sobie w tej formie satysfakcji i nie stwarzajcie z obronności Państwa jakiejś igraszki, która może kosztować nie życie, bo życie jest głupstwem; w porównaniu z utratą wolności, gdyż może ona grozić nam; utratą wolności i niepodległości Państwa.</u>
          <u xml:id="u-70.11" who="#komentarz">(P. S. Dąbrowski: A czyż 37% całego budżetu nie uchwaliliśmy na wydatki wojskowe? A Pan zarzuca nam tu, że nie dajemy pieniędzy na obronę? Proszę znaleźć drugi taki Sejm. P. S. Stroński: Gdyby mniej szpiegowano polityków przeciwnych przekonań, to by więcej, można było walczyć ze szpiegami zagranicznymi.)</u>
          <u xml:id="u-70.12" who="#PKościałkowski">Mam wrażenie, że p. Stroński, który już po raz trzeci w Sejmie zasiada, wie dokładnie, że, jeżeli Pana szpiegują, to tylko defensywa cywilna, która z wojskiem nie ma nic wspólnego. Pan dla wojska nie istnieje, tylko dla defenzywy i służby bezpieczeństwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-70.13" who="#komentarz">(Głos: Więcej jeszcze zróbcie emerytów, a napewno będzie lepiej.)</u>
          <u xml:id="u-70.14" who="#PKościałkowski">I oto proszę Panów, wtedy, na Komisji Budżetowej rozpoczął się odrazu przeciwko mnie atak, że my znowu rzucimy hasło zbierania na fundusz walki ze szpiegostwem dla celów politycznej walki. To hasło nie myśmy rzucili, ale powstało ono samorzutnie.</u>
          <u xml:id="u-70.15" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Pan był jednym z tych, którzy to hasło tworzyli.)</u>
          <u xml:id="u-70.16" who="#PKościałkowski">Ja te rzeczy znam lepiej. Nie Pan był w prezydjum Federacji i nie Pan wie, kto dał inicjatywę, a ja wiem, albowiem w tej Federacji od samego początku zasiadam. Wniosek złożenia tego funduszu padł na zebraniu z ust p. Daremniaka, podoficera, z Sejmem i poszczególnemi partiami nie mającego nic wspólnego.</u>
          <u xml:id="u-70.17" who="#PKościałkowski">Otóż ja na Komisji Budżetowej uprzedziłem was tylko, że to, co robicie z funduszem dyspozycyjnym Ministra Spraw Wojskowych, po wysłuchaniu jego oświadczenia, po akcji byłych wojskowych, celem zebrania tego funduszu, to wszystko zwróci się przeciw wam. I oto ukazał się dokument krwią pisany, dokument, który mówi ni mniej ni więcej, tylko co następuje. Powiecie znowu, że to jest robota B. B.? Nie,</u>
          <u xml:id="u-70.18" who="#komentarz">(Głosy: Samorzutna?)</u>
          <u xml:id="u-70.19" who="#PKościałkowski">— to jest odezwa ociemniałych żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-70.20" who="#komentarz">(Głosy: Aaaaaa. Głos: Ociemniałych na umyśle.)</u>
          <u xml:id="u-70.21" who="#PKościałkowski">Trzeba mieć dużo cynizmu, ażeby się śmiać wtedy, gdy na tej odezwie jest podpis ociemniałych żołnierzy wojsk polskich.</u>
          <u xml:id="u-70.22" who="#komentarz">(Głos: Dlatego jest podpis, że są ociemniali.)</u>
          <u xml:id="u-70.23" who="#PKościałkowski">„Na bezpieczeństwo Państwa nowy dokonywa się zamach: Komisja Budżetowa Sejmu tą samą większością po raz drugi skreśliła Marszałkowi Piłsudskiemu, jako ministrowi spraw wojskowych, dwa miljony złotych na walkę ze szpiegostwem. Kiedy czyniono to po raz pierwszy — Marszałek Piłsudski akt ten określił jako „chęć ułatwienia szpiegostwa w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-70.24" who="#PKościałkowski">Ci, którzy się tego czynu dopuścili, są nieszczęśliwsi od nas. Nam wojna zabrała wzrok, ale dała wzamian Polskę Niepodległą. Jesteśmy ociemniali, ale wolni. Oni nie zaznali jeszcze wolności, bo im niewola wygryzła z duszy Ojczyznę, a dała tylko part je. My, mając Polskę w sercu, umiemy kochać. Oni potrafią tylko nienawidzieć.</u>
          <u xml:id="u-70.25" who="#PKościałkowski">Sąd nad nimi nie należy do nas. Ale do nas należy naprawić krzywdę, którą oni Polsce wyrządzili.</u>
          <u xml:id="u-70.26" who="#komentarz">(Głos: Polska przepadnie, jak nie będzie B. B.)</u>
          <u xml:id="u-70.27" who="#PKościałkowski">Bo gdy oni oślepli duchowo, my za nich, naszemi niewidomemi źrenicami, będziemy patrzeć w przyszłość Polski, by ją ustrzec przed niebezpieczeństwem. Zastępy szpiegowskie, to przednie straże wroga, które wkroczyły w nasze granice. Czy wolny duchem Polak może pozostać bezczynnym, gdy szpieg podgryza korzenie Państwa?</u>
          <u xml:id="u-70.28" who="#PKościałkowski">Nam Polska nie przyszła za darmo. To też z apelem tym nie idziemy do tych, co wierzą, że Polskę wyszachrowano na targowisku międzynarodowem, w czarnych gabinetach tajnej dyplomacji. My idziemy do tych, co dla Polski umieją żyć i dla niej umierać, My, ociemniali żołnierze, ze swych skromnych rent opodatkowaliśmy się wszyscy i złożyliśmy dotąd na fundusz walki ze szpiegostwem przeciętnie po 7 (siedm) złotych każdy. Uczyńcie to i wy. Każda złotówka, na ten cel złożona, to kula w piersi szpiega.</u>
          <u xml:id="u-70.29" who="#PKościałkowski">Gdyby jednak długo miało być, jak dziś — kiedy to na każdy zebrany przez nas mil jon na walkę ze szpiegostwem. Sejm skreślać będzie 2 miliony — szkoda naszych ofiar, a narodowi biada.</u>
          <u xml:id="u-70.30" who="#PKościałkowski">Podpisany: Zarząd Związku Stów. Ociemniałych Żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-70.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Cześć.)</u>
          <u xml:id="u-70.32" who="#PKościałkowski">Niech mi Panowie wierzą, że przedtem, nim zdecydowałem się odczytać tę odezwę z tej wysokiej trybuny i włączyć ją do stenogramu,</u>
          <u xml:id="u-70.33" who="#komentarz">(Głos: Poco Pan to robił?)</u>
          <u xml:id="u-70.34" who="#PKościałkowski">zastanawiałem się bardzo głęboko nad tem, czy to uczynić.</u>
          <u xml:id="u-70.35" who="#komentarz">(Głos: Rzeczywiście warto było nad tem się zastanowić. Partyjność BB zwyciężyła.)</u>
          <u xml:id="u-70.36" who="#PKościałkowski">Według Panów rozsądniejsze byłoby zamilczenie tego faktu, albowiem wówczas nie naraziłbym się wam jako ten, który te rzeczy odczytuje.</u>
          <u xml:id="u-70.37" who="#komentarz">(Głos: Używanie ociemniałych ludzi do polityki cechuje doskonale wasze metody.)</u>
          <u xml:id="u-70.38" who="#PKościałkowski">Zdecydowałem się na to w tem przeświadczeniu, że chwila jest groźna i że musi nastąpić otrzeźwienie w stosunku do zagadnień obrony Państwa. Ale, aby otrzeźwieć, widocznie musicie Panowie przejść przez tak ciężką rzecz, jaką jest odezwa ociemniałych żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-70.39" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Dlatego, że ociemniali to podpisali, bo nie widzą, co podpisali.)</u>
          <u xml:id="u-70.40" who="#PKościałkowski">I przez to, że b. wojskowi zbierali ten fundusz na walkę ze szpiegostwem, przez to, że oni wypowiedzieli walkę faktowi skreślenia go, federacja ich stała się przedmiotem ataków wszystkich, czy to z lewa, czy z prawa tej Wysokiej Izby. Przeciw Federacji posypały się największe zarzuty, jakie tylko posypać się mogły, Przecież niedawno byliśmy świadkami wielkiej debaty na Komisji Budżetowej, wtedy, gdy chodziło o kontrolę Banku Gospodarstwa Krajowego. Przecież nie jest tajemnicą, że ta kontrola spowodowana została przypuszczeniem, że Federacja z tego banku czerpie ogromne pieniądze na swoją egzystencję, a istniało również podejrzenie, że ten milion złożony Marszałkowi Piłsudskiemu na walkę ze szpiegostwem powstał w lwiej części z funduszów Banku Gospodarstwa Krajowego.</u>
          <u xml:id="u-70.41" who="#PKościałkowski">I z kogo składa się ta Federacja, przeciw której taką walkę prowadzą poszczególne partie, a w szczególności stronnictwo, które przed chwilą wygłaszało piękne patriotyczne mowy przez usta p. Dąbrowskiego, a przedtem p. Czetwertyńskiego? Otóż ta Federacja, licząca przeszło 300.000 członków...</u>
          <u xml:id="u-70.42" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Na papierze.)</u>
          <u xml:id="u-70.43" who="#PKościałkowski">Żeby to było na papierze, to byście z tą Federacją tak nie walczyli, ale ona stanowi siłę i ta siła was niepokoi.</u>
          <u xml:id="u-70.44" who="#komentarz">(P. Stroński: Dlaczego to obywatel Państwa ma się niepokoić? Głos na ławach B. B.: Lojalny obywatel nie. P. Stroński: Mnie Pan lojalności wobec Państwa uczyć nie będzie.)</u>
          <u xml:id="u-70.45" who="#PKościałkowski">Otóż ta Federacja składa się z 25 związków, a więc: Związek Oficerów Rezerwy, Ogólny Związek Podoficerów Rezerwy, Stowarzyszenie Rezerwistów i byłych Wojskowych, Związek Legionistów, Związek Peowiaków, Związek Legionistów Puławskich, Centralny Związek Osadników Wojskowych, Związek Obrońców Lwowa, Związek Powstańców Śląskich, Związek Towarzystw i Wojaków Poznań, Związek Towarzystw Powstańców i Wojaków Pomorze, Związek Kaniowszczyków i Żeligowszczyków, Związek Inwalidów Wojsk Polskich, Związek Stowarzyszeń Ociemniałych Żołnierzy, Związek Inwalidów Wojskowych Rzeczypospolitej Polskiej, Związek b. Uczestników Powstań Narodowych, Związek Bajończyków, Legion Śląski, Związek Sybiraków, Związek b. Uczestników Wojsk Straży Kolejowej, Związek b. Wojskowych Polskich w Belgii, Związek Towarzystw Marynarzy Rzeczypospolitej Polskiej, Związek Weteranów Polskich we Francji, Związek Legionistek Polskich.</u>
          <u xml:id="u-70.46" who="#PKościałkowski">Otóż, proszę Panów, istnieje na świecie taka organizacja, która się nazywa Fidac, międzynarodowa organizacja kombatantów. Jest tam przeszło 7 milionów członków i gdy powstała Federacja Polskich Związków Obrońców Ojczyzny, postanowiła dołączyć się do tej wielkiej rodziny byłych kombatantów i zwróciła się z akcesem. Odpowiedź na to brzmiała bardzo charakterystycznie i sądzę, że przekona ona niejednego, a nawet p. posła Strońskiego, że ta Federacją mu dużą wartość, jeżeli chodzi o ustosunkowanie się zagranicznych przyjaciół względem Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-70.47" who="#PKościałkowski">Mianowicie odpowiedź p. Abbot'a, Prezesa Fidacu, a więc tej siedmiomilionowej organizacji, na chęć przyłączenia się Federacji skierowana na ręce p. prezesa Federacji gen. Góreckiego brzmiała, że przyjmuje się ją jednogłośnie i przez aklamację do Fidacu. Pragnę Panu zaznaczyć, było tam powiedziano, że Fidac jest bardzo zadowolony z tego nowego przyjęcia, którego oczekiwał oddawna. Jest Panu wiadomem, że Fidac zawsze podzielał tezę Rządu Polskiego oraz wszystkich Polaków w sprawie korytarza Gdańskiego. Pragnąłbym przypomnieć Panu, że Fidac uważa, że nietykalność granic terytorium Polski jest najlepszą rękojmią pokoju i że Polska może liczyć na jego bezwzględną wierność.</u>
          <u xml:id="u-70.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-70.49" who="#PKościałkowski">Ale proszę Panów, ta nienawiść do Federacji zatoczyła szersze kręgi niż tylko to, co można było tutaj uczynić w tej Wysokiej Izbie, a mianowicie parę organizacji związanych politycznie z prawą części Izby...</u>
          <u xml:id="u-70.50" who="#komentarz">(Głos: Modelski.)</u>
          <u xml:id="u-70.51" who="#PKościałkowski">Tak, pan Modelski, pułkownik, prezes Związku Hallerczyków, wystosował pismo do Fidacu protestując przeciw przyjmowaniu Federacji Związków Obrońców Ojczyzny, stwierdzając, że przecież tam są organizacje, które nie mogą należeć, jak Związek Legionistów, Związek Legionistek, albowiem to są kobiety, a w żadnem innem państwie, prócz polskiego, kobiety nie walczyły, a dalej cały szereg innych, wyliczył ich kilkanaście. I otrzymał od pana Abbot, prezesa Fidacu, Anglika, list, w którym pan Abbot pisze między innemi: „Proszę mi obecnie pozwolić pomówić z Panem z całą szczerością, jak przystało między lojalnymi i wiernymi kolegami z wojny. Byłoby rzeczą godną pożałowania, aby publicznie na posiedzeniu Rady Fidacu było doprowadzone do stwierdzenia raz jeszcze rozdźwięku między swymi polskimi kolegami. Dyskusje prowadzone w łonie delegacji nie powinny być artykułem na eksport. W związku z tem, jeśli Pan podtrzymuje brzmienie swego listu z 4/XII, nie pozostanie mi rzeczywiście nic innego jak tylko przedłożyć go Radzie, która postąpi według naszego statutu. Ufam całem sercem, że po głębokim namyśle dojdą Panowie do urzeczywistnienia jednogłośnego głosowania”.</u>
          <u xml:id="u-70.52" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-70.53" who="#PKościałkowski">Niestety ta nauczka patriotyzmu i godności narodowej dana przez Anglika, przez pułkownika angielskiego pułkownikowi polskiemu nie została przez niego wysłuchana, i z pewnemi zastrzeżeniami został złożony drugi list do międzynarodowej organizacji, w którym twierdzi, że aczkolwiek nie chciałby, żeby te rzeczy wychodziły nazewnątrz, to jednak najkategoryczniej protestuje łącznie ze Związkiem Dowborczyków i emerytów przeciwko przyjmowaniu Polskich Obrońców Ojczyzny do rodziny kombatantów. Potem, co nastąpiło dalej? Potem nastąpiły rozłamy u hallerczyków i dowborczyków. I to wywołało nową falę nienawiści i to wywołało w dużym stopniu, twierdzę to z całą pewnością, wielki wniosek, chcący uzdrowić banki w Polsce, a zwracający się do tego, żeby wyznaczyć komisarza dla zbadania gospodarki Banku Gospodarstwa Krajowego, aby tam wyszukać pozycję, któraby mogła dać broń do ręki w walce z Federacją Związków Obrońców Ojczyzny, z organizacją, która narówni z siłą zbrojną armii, narówni z wojskiem czynnem, powinna być powołana do rozszerzania swoich szeregów, celem stworzenia takich warunków obronności w Państwie Polskiem, jakieby wystarczały dla utrzymania po wieczne czasy niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-70.54" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo, kończąc to przemówienie doznają pewnego lęku, który zrodził się we mnie już przed paru laty, a który coraz więcej się potęguje, lęku przed przyszłością; albowiem żaden naród tak się szybko psychicznie nie rozbroił, jak nasz naród po wojnie, mimo, że wojnę wygraliśmy w nadzwyczajnych warunkach, mimo, że niepodległość tylko co odzyskaliśmy, mimo, że tyle lat dręczeni byliśmy w niewoli, to już o tem wszystkiem tak jakbyśmy zapominali i dziś z lekkiem sercem stawiamy dla celów niewątpliwie demagogiczno partyjnych wniosek o skreślenie z armii czynnej 60.000 żołnierza, a więc 1/4.</u>
          <u xml:id="u-70.55" who="#PKościałkowski">Ta choroba naszego narodu, choroba dawna, znana wszystkim przed rozbiorami, choroba, która wkładała w usta ówczesnych posłów to, co mówił dzisiaj p. Pająk, że ekonomiczna sytuacja kraju nie pozwala na to, ażeby tak wielkie pieniądze szły na armię, że stan gospodarczy zmusza naród polski do pomniejszania siły stałego wojska, stała się przyczyną do rozbiorów Polski.</u>
          <u xml:id="u-70.56" who="#PKościałkowski">Dopóki żyją b. Obrońcy Ojczyzny, dopóki żyją ci, którzy jako garść w narodzie polskim walczyli o niepodległość Państwa Polskiego, wtedy gdy większość była przeciw nim...</u>
          <u xml:id="u-70.57" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Samowola szlachecka doprowadza do upadku. Inny głos: Jak samowola teraz w B. B. Różne okrzyki.)... a teraz samowola rozwydrzonego partyjnictwa, samowola, wstyd mi powiedzieć, jednego z przedstawicieli robotnika polskiego.</u>
          <u xml:id="u-70.58" who="#komentarz">(Przerywania. Wrzawa. Głos: Nie wolno obrażać robotnika polskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#IgnacyDaszyński">Niech Pan nie wprowadza elementów roznamiętnienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PKościałkowski">Kto wprowadza, ja wprowadzam? Otóż proszę Panów, stwierdzam, że dopóki my żyjemy, my, którzy rozpoczęliśmy walkę o niepodległość, my, którzy ją przeprowadziliśmy, my, którzy skupiliśmy dokoła siebie wszystkich tych, którzy zdolni byli do złożenia życia w ofierze,</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#komentarz">(Wrzawa.), my nie dopuścimy do tego, aby siła zbrojna była pomniejszana, a za nami pójdą wszyscy ci, którzy wierzą w przyszłość Polski.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma poseł Pieniążek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#JanPieniążek">Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych obejmuje 1/3 budżetu, więc prawie miliard. Posłowie z Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem żalą się, że na Komisji Budżetowej skreślono 2 miliony z funduszu dyspozycyjnego Ministra Spraw Wojskowych. Ale Panowie zapomnieli, że na Komisji Budżetowej a nawet w Sejmie poruszano sprawę żołdu żołnierskiego. Żołd żołnierski w Polsce w porównaniu z innemi krajami jest najniższy. Ja muszę stwierdzić z tej trybuny, że już kilkakrotnie w imieniu Polskiego Stronnictwa Ludowego stawiałem wniosek o podwyższenie żołdu żołnierza.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#JanPieniążek">W r. 1928 postawiony został wniosek, by w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych w dziale wydatków par. 1 poz. 2 zwiększyć żołd żołnierza do kwoty 3.700.000 zł. W r. 1929 również taki wniosek został postawiony i przez Wysoką Izbę uchwalony. Wniosek brzmi tak: W części 6, budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych wydatki zwyczajne dział 2 pozycja 1 zwiększyć sumę 7.618.561 na podniesienie żołdu dla szeregowych i niezawodowych podoficerów. Pokrycie dla tego wydatku znajdzie się w innych częściach budżetu w oszczędnościach. W r. 1929 Sejm i Senat również uchwalił żołd podwyższyć i do tej pory żołd żołnierza nie został podwyższony.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#JanPieniążek">I o tym żołnierzu nikt w Sejmie nie wspomina. Żołnierz bierze 86 groszy na 10 dni.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#komentarz">(Głos: Bo pułkownicy rządzą!)</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#JanPieniążek">Starszy żołnierz bierze 1.07 groszy, kapral — 1 zł. 72 gr., plutonowy 3 zł. 15 groszy i nikt z Panów o tem nie pamięta, o tych, co bronili Polski, co życie za nią tracili, co z karabinem w ręku wytyczali granice Państwa Polskiego. Panowie tego nie pamiętają, ale Panowie nie mogą zaprzeczyć, że w 1920 roku, kiedy była wojna z bolszewikami, kiedy w niepodległość Państwa Polskiego zwątpiły ościenne państwa, to chłop i robotnik polski poszedł i z karabinem w ręku zdobywał granice Państwa.</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#JanPieniążek">Ja jako poseł i Polak gdy słucham tu tych wszystkich zarzutów, to zdaje mi się, że my wszyscy prócz B. B. jesteśmy bolszewikami, a Blok Bezpartyjny ma monopol na obronę Państwa Polskiego. Panowie z tymi zarzutami daleko nie zajdziecie. Panowie przy wyborach idziecie i wszystko obiecujecie ludowi, ale kiedy przyjdzie w Sejmie jakąkolwiek sprawę bronić lub załatwić, to jej nie poprzecie.</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#JanPieniążek">Żołd żołnierza, wydaje się niektórym Panom, że to jest sprawa drobna i że żołd jest wystarczający, a jak chodzi o wielkich ludzi, o urzędników i oficerów, to obrońców nie brakuje, a ja sądzę, że chłopów i robotników najwięcej służy w wojsku, bo jest ich najwięcej i jak trzeba będzie, to wszyscy pójdą z karabinem w ręku i będą Ojczyzny znów bronić, ale chcemy, aby byli traktowani narówni ze wszystkimi obywatelami. Nie chodzi tylko o tych żołnierzy, którzy służą w wojsku, ale proszę Panów, trzeba zwrócić oczy i patrzeć na tych żołnierzy, którzy idą na ćwiczenia, jako rezerwiści, którzy przeszli wojnę z bolszewikami, pozostawili swoje żony bez kawałka chleba, bez zarobku i beż żadnej zapłaty. Nim to ze starostwa przyjdzie i sprawę zatwierdzą, to tymczasem odbywa ćwiczenia, upływa 5 do 6 tygodni i musi czekać na pieniądze, rezerwista pożycza na życie, żołdu rezerwista nie otrzymuje. To nie jest mała rzecz. W najgorętszych czasach, gdzie jest najwięcej pracy nie patrząc czy są siewy jesienne, a nawet w żniwa idą na ćwiczenia i muszą się zapożyczać, aby mieć grosz. I nie można powiedzieć, że pożywienie jest wystarczające w zupełności i też nie można powiedzieć, że rezerwista może się obejść bez papierosa,</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dlaczego Pan mówiąc to, patrzy się na nas, jakbyśmy byli winni?)</u>
          <u xml:id="u-74.9" who="#JanPieniążek">Mówię do całej Izby, bo nas to boli, ale nie zaprzeczy Pan, że jak żołnierz przyjeżdża na urlop, to on się wstydzi i boi mówić do wielkich ludzi, że mu jest źle, ale jak przyjdzie do nas szaraczków, ten szary żołnierz, to mówi: nie mogę wytrzymać, niema grosza skąd wziąć i prosi matkę, aby dała mu złoty.</u>
          <u xml:id="u-74.10" who="#JanPieniążek">Jak popatrzycie przed koszarami, gdzie kobiety z odległych okolic po kilka i kilkanaście kilometrów idą z kawałkiem chleba, to tego Minister Spraw Wojskowych nie widzi. Nie mają czasu rozwodzić się nad tą sprawą, ale powiem, skąd brać pieniądze na podwyższenie żołdu: znieść w Polsce fabrykę emerytów, która wynosi 127 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-74.11" who="#komentarz">(Oklaski w całej Izbie poza ławami B. B.)</u>
          <u xml:id="u-74.12" who="#JanPieniążek">Ci oficerowie młodzi, którzy idą na emeryturę, którzy mają dodane 7 lat, narzekają i z tego są niezadowoleni, a gdyby te pieniądze poszły na wojsko, z pewnością tego narzekania nie byłoby.</u>
          <u xml:id="u-74.13" who="#JanPieniążek">Chcę również zwrócić uwagę na uprawianie polityki w armii. Panowie nie możecie zaprzeczyć, że niestety oficer, który się nie podoba, który nie należał do tej czy innej partii, przesiedlany jest z jednego krańca na drugi, a pomimo wykształcenia i starszeństwa nominacji nie otrzymuje. Przesiedlenia urzędników wynoszą 60 milionów złotych. Jeżeli wprowadzi się politykę do wojska, to zacznie się rozkład w armii, jeżeli będzie przysposobienie wojskowe, wojsko pańskie, a strzelec wojsko Piłsudskiego, to będą się tylko kłócić, a strzelec będzie dalej rozbijał wiarę.</u>
          <u xml:id="u-74.14" who="#JanPieniążek">Proszę Panów, w tem społeczeństwie, które wszystko dało, które wszystko złożyło na ołtarzu ojczyzny — nie może nikt zaprzeczyć temu, że to nie jest zgodne z prawdą, bo 1920 r. to wykazał. Gdy wojska bolszewickie pod komendą Lenina i Trockiego stały pod Warszawą i Lwowem, to byli ludzie, którzy uciekali do Monte Carlo i wojny nie widzieli, ale stwierdzam, że najwięcej chłopów i robotników poszło tego Państwa bronić. I jeżeli trzeba będzie znowu, to wszyscy pójdą, ale chcemy, ażeby nas na równi traktowano i tego starego żołnierza i tego rezerwistę, który idzie na ćwiczenia i zostawia rodzinę w nędzy, bo gdy trzeba będzie, to oni będą Państwa bronić, Nie mogą Panowie powiedzieć, że jeden człowiek zastąpił swemi piersiami 2.000,000 kilometrów i sam wojnę wygrał, twierdzę, że cały naród przyczynił się do zwycięstwa Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-74.15" who="#JanPieniążek">Naprawdę, gdyby ktoś z obcego państwa przyjechał i posłuchał panów posłów z B. B., toby pomyślał, że tu są nie Polacy, tylko same mniejszości narodowe, a w Sejmie ta strona, gdzie siedzą Radziwiłły i Wiślickie, ma monopol na Ojczyznę i Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-74.16" who="#JanPieniążek">Pozwolę sobie rezolucję postawić: Sejm wzywa Rząd, aby w wykonaniu uchwały Sejmu z dn. 8 lutego 1929 r., która brzmi: „w części 6 budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych wydatki zwyczajne, dział 2 § 1 powiększyć o sumę 7.618.561 zł. na podniesienie żołdów dla szeregowych i niezawodowych podoficerów” wypłacił żołnierzom i podoficerom niezawodowym przynależny im wedle tej uchwały żołd w bieżącym roku budżetowym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Stefan Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysoka Izbo. Zabieram głos z tej trybuny dla faktycznego sprostowania myśli i faktów, które przytaczał nam p. pos. Kościałkowski. Z powodu obniżenia funduszu dyspozycyjnego do wysokości 6 milionów, a więc do tej samej wysokości, jak w zeszłym roku, zarzucał p. pos. Kościałkowski Klubowi Narodowemu i tej Wysokiej Izbie, że nie chce dawać środków na obronę Państwa. Muszę stwierdzić z tej Wysokiej Trybuny, że jeżeli zaliczymy do wydatków wojskowych wszystkie pozycje w innych częściach budżetu, jak ochrona pograniczna i t. d., to wydajemy blisko 37% budżetu na wojsko i ten fakt jest najlepszym wyrazem patriotyzmu Sejmu polskiego. Mogę powiedzieć, jako członek Komisji Wojskowej, zasiadający po raz trzeci w tej Wysokiej Izbie, że niema tak wielkiej sprawy i tak wielkiej ofiary w zakresie obrony Państwa, która, gdy jest umotywowana należycie, nie byłaby uchwalona przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wszelkie zarzuty braku patriotyzmu z powodu nieuchwalenia 8 milionowego funduszu dyspozycyjnego i zredukowania go z powodów umotywowanych do wysokości 6 milionów są niedopuszczalne nie tylko ze strony p. kol. Kościałkowskiego, ale także ze strony p. Ministra Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Pająk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#AntoniPająk">P. pos. Kościałkowski usiłował w swojem przemówieniu z tej trybuny poniżyć robotnika polskiego w opinii. Chybił celu. Oświadczam, że pochodzę ze sfer chłopskich, byłem robotnikiem i jestem z tego dumny. Wszak Marszałka Piłsudskiego podtrzymywał w walce z zaborcami głównie robotnik polski, kompanie legionowe zapełniali robotnicy polscy, całe życie, kiedy Marszałek Piłsudski walczył o Polskę, jak mówił pos. Kościałkowski, zawdzięcza Marszałek Piłsudski robotnikowi polskiemu i Polska cała zawdzięcza wraz z Marszałkiem Piłsudskim robotnikom polskim, że odzyskana została jej niepodległość.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#AntoniPająk">P. pos. Kościałkowski, który tu z tej trybuny oskarża robotników polskich, cieszył się wolnością dzięki robotnikom polskim i chłopom, którzy piersią własną w 1920 r. odparli najazd bolszewicki z pod Warszawy i umożliwili dzisiejszej sanacji moralnej to rządzenie, jakiego jesteśmy świadkami.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#AntoniPająk">Z tego miejsca zakładam uroczysty protest przeciw usiłowaniom poniżenia robotnika polskiego przez p. pos. Kościałkowskiego, który wtedy, kiedy robotnicy polscy ginęli za Ojczyznę, w tajgach Sybiru i na szubienicy, zażywał wszelkich wygód szlacheckich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#IgnacyDaszyński">Z powodu spóźnionej pory odraczam posiedzenie do jutra.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#IgnacyDaszyński">P. Morawski ma głos w celu sprostowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#TadeuszLeonMorawski">Wysoki Sejmie! Książę Radziwiłł, przemawiając wczoraj przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Oświaty, zaznaczył, że przemawia nie w imieniu klubu, części tego klubu, lub jakiejkolwiek organizacji politycznej, czy społecznej, lecz że przemawia wyłącznie jako katolik. To jego stanowisko jest prawdziwie zgodne z duchem i nauką kościoła katolickiego. Wobec tego jednak, że przedstawiciel Stronnictwa Narodowego, stronnictwa nie umiejącego czasem odróżnić kościoła katolickiego od swych celów partyjnych, usiłował obniżyć to stanowisko pos. ks. Radziwiłła, stwierdzam tu w imieniu sfer zachowawczych, że wszyscy zaniepokojeni jesteśmy duchem, który się zakorzenił w Ministerstwie Wyznań i Oświaty, prawie że od zarania niepodległości. Stoimy twardo i wyraźnie na stanowisku katolickiem, na stanowisku, że kościołowi katolickiemu, który jest kościołem przeważającej większości narodu, musi być istotnie zapewnione przodujące i naczelne stanowisko w Państwie Polskiem, nie mając w niczem zamiaru obniżania powagi innych wyznań.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Esprit d'escalier — po 24 godzinach)</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#TadeuszLeonMorawski">Dla nas wszystkich jest wybitne współdziałanie kościoła na polu wychowawczem jawną koniecznością, a dobroczynny wpływ ducha religijnego na życie państwowe jest jednym z warunków wyjścia z trudności doby obecnej i zapewnienia niezbędnych podstaw moralnych dla dalszego rozwoju narodu. Dzisiaj, gdy utrwalenie przywiązania do własnego Państwa, gdy rozwój i potęga tego Państwa stanowić musi najwyższy cel usiłowań każdego Polaka, trzeba się oprzeć silniej niż kiedykolwiek na zasadach nauki i moralności chrześcijańskiej i na tysiącletniej katolickiej kulturze narodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#IgnacyDaszyński">To nie jest deklaracja, ani sprostowanie, tylko mowa.</u>
          <u xml:id="u-81.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku z moją adnotacją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#JanKornecki">Wniosek p. Jana Nosala i tow. z Z. P. P. S. w sprawie podwyższenia emerytur górnikom, wdowom po nich i sierotom, którzy pobierają renty z Kasy Brackiej górników Zagłębia Krakowskiego — do Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Kulisiewicza i kol. do p. Ministra Komunikacji w sprawie tolerowania przez zwierzchnie organy szkodliwej działalności kasjera stacji Błonie, narażającego w swoim czasie Skarb Państwa na straty.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Chwalińskiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie nieprawnego rozwiązania spółki wodnej wsi Krzyworzeka pow. wieluńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#IgnacyDaszyński">Interpelacje te prześlę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-85.1" who="#IgnacyDaszyński">Proponuję odbyć następne posiedzenie, w sobotę dnia 8 b. m. o godz. 10 rano. Na porządku dziennym dyskusja szczegółowa nad następnemi częściami budżetu: część 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych część 10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu, część 8 — Ministerstwo Skarbu, część 17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-85.2" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę innych propozycyj. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>