text_structure.xml 133 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 4 min, 20 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Kolei — Ludwik Zagórny - Marynowski, Minister Sprawiedliwości — Wacław Makowski. Z Najwyższej Izby Kontroli Państwa: Wiceprezesi: Bolesław Wejchert i Józef Neutwig.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram 11 posiedzenie Senatu. Protokół 9 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 10 posiedzenia Jeży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorzy Bielawski i Kruk. Listę mówców prowadzi s. Kruk.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">S. ks. Albrecht wniósł prośbę o urlop do końca lutego, przedstawiając świadectwo lekarskie. Nie słyszę sprzeciwu, urlop uważam za udzielony. Tak samo s. Kierczyński wniósł prośbę o urlop do dn. 1 marca wręczając świadectwo lekarskie — uważam go za udzielony.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzienny był przezemnie proponowany następujący:</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WojciechTrąmpczyński">1) Ustawa o prowizorium budżetowem za czas od 1 stycznia do 31 marca 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WojciechTrąmpczyński">2) Ustawa o Trybunale Stanu,</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WojciechTrąmpczyński">3) Nowela do ustawy z dnia 18 lipca 1922 r. w przedmiocie nadania mocy prawnej kontraktom i pozbycia nieruchomości, zawieranym w czasie od i 11 listopada 1918 do końca kwietnia 1922 r. w okręgu sądu powiatowego w Czersku na Pomorzu, z pominięciem przepisów o przewłaszczeniu.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Komisja Prawnicza proponuje punkt 2 t. j. ustawę o Trybunale Stanu zdjąć z porządku dziennego, ponieważ nic ukończyła prac. Zatem pozostaje na porządku dziennym tylko punkt 1 i 3.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do punktu 1: ustawa o prowizorium budżetowem za czas od 1 stycznia do 31 marca 1923 r. Głos ma referent s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Dzień dzisiejszy może się stać swojego rodzaju dniem epokowym w historii naszych finansów. Jest to bowiem dzień, w którym, o ile Wysoki Senat przyjmie, w co mam niepłonną nadzieję, wniosek Komisji, będzie uchwalona pierwsza ustawą o prowizorium budżetowem w Rzeczypospolitej Polskiej. Byłby to dzień, o którym można powiedzieć, że położył kres absolutystycznej gospodarce skarbowej, dzień, któryby dał pierwszy zaczątek konstytucyjnych porządków budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#JózefBuzek">Nasze prowizorium budżetowe daje upoważnienia Rządowi prawnie ściśle określone. W prowizorium znajdą Panowie dwadzieścia cyfr, których Rządowi pod żadnym pozorem przekroczyć nie wolno. Prowizorium to jest więc pierwszem prawnem związaniem Rządu w gospodarce skarbowej przepisami ustawowemu Oczywiście, związanie to jest jeszcze niedostateczne, pełne związanie może dać tylko sama ustawa budżetowa. Prowizorium zaś budżetowe nie może pod tym względom dać więcej, aniżeli to, co szanowni Panowie znajdą w uchwalonym przez Sejm i przez Komisje Budżetową Senatu projekcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#JózefBuzek">Projekt ten domaga się dla Rządu kredytu na pierwszy kwartał 1923 r. w kwocie 1.159 miliardów. Tyle mają wynosić przyzwolone przez Sejm i Senat wydatki państwowe w ciągu pierwszego kwartału tego roku. Z tych wydatków przypada na wydatki osobowe 450 miliardów, a na wydatki rzeczowe 709 miliardów. Dodatek do projektu ustawy wyszczególnia specjalnie te wydatki rzeczowe według poszczególnych ministerstw. Dalej stanowi art. 2, że w razie dalszego wzrostu drożyzny wolno Rządowi przekroczyć kredyty tu wymienione najwyżej o 20%. Jeżeli by więc wskutek nieprzewidzianych okoliczności, nieprzewidzianego dalszego wzrostu drożyzny kwoty te wraz z dodatkiem 20% miały się okazać niewystarczającemu Rząd zanim te kredyty przekroczy, musi się postarać o dodatkowe zezwolenie, udzielone tak przez Sejm, jak i Senat, a więc o zezwolenie udzielone w drodze ustawodawczej. Otóż Wysoki Senat zapyta z pewnością, czy kredyty te są wystarczające i czy nie są za duże? Zagranicą oblicza się kredyty przyzwalane w prowizoriach budżetowych zawsze na podstawie budżetu zeszłorocznego. Prowizoria budżetowe upoważniają rząd do czynienia wydatków na podstawie budżetu zeszłorocznego aż do oznaczonej w prowizorium wysokości. Jeżeli np. chodzi o prowizorium na jeden kwartał, przyzwala się 1/4 tych wydatków, na jakie przyzwoliła ustawa budżetowa za rok ubiegły. Zastosujmy ten zwyczaj zagraniczny do naszego prowizorium budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#JózefBuzek">Jeżeli Panowie wezmą do ręki nasz preliminarz budżetowy na rok 1922, to przekonają się, że preliminarz ten przewidywał, iż wydatki zwyczajne i nadzwyczajne Skarbu Państwa w ciągu 1922 r. będą wynosiły kwotę 592 miliardów. Jedna czwarta z tego, a więc kredyt na pierwszy kwartał 1922 r. wynosi 148 miliardów. Z tych 148 miliardów było wydatków rzeczowych — 106 miliardów, osobowych — 42 miliardy. Wydatki osobowe miały więc stanowić 28%. Według poszczególnych gałęzi administracji wypadało z ogólnej kwoty wydatków 148 miliardów na pocztę i koleje — 47 miliardów, na wojsko 38 miliardów, a na całą inną administrację — 63 miliardy, razem na całą administrację państwową bez poczt i kolei 101 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#JózefBuzek">Otóż jest rzeczą jasną, że gdybyśmy w prowizorium budżetowem przepisali, iż wydatki na pierwszy kwartał 1923 r. mają się równać wydatkom na pierwszy kwartał 1922 r., to popełnilibyśmy bardzo grubą niekonsekwencję, bo nie uwzględnilibyśmy wzrostu drożyzny w tym okresie. Ten wzrost drożyzny był bardzo duży. Możemy go mierzyć kilkoma miarami: albo wzrostem ceny złota, czyli kursu dolara, albo wzrostem kosztów utrzymania, albo też przeciętnym wzrostem cen w handlu hurtowym. Otóż jeżelibyśmy wzięli np. cenę złota — kurs dolara — to okazałoby się, że w styczniu 1922 r. dolar kosztował przeciętnie 3.058 mk. a więc 813 razy więcej niż przed wojną. Wartość złota była więc w markach 813 razy większa, niż przed wojną. Tymczasem w grudniu 1922 r. dolar kosztował już przeciętnie 17.808 mk. a więc 4.240 razy więcej, niż przed wojną, wartość złota wzrosła więc 4240 razy więcej, a obecnie, w lutym przy kursie dolara przewyższającym 42.000 wartość złota w markach wynosi 10.000 razy więcej, aniżeli w czasie przedwojennym.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#JózefBuzek">Ceny hurtowe nie wzrosły w tak szybkiej progresji co ceny złota. Główny Urząd Statystyczny oblicza co miesiąc ceny hurtowe mniej więcej 70 najrozmaitszych artykułów: spożywczych, przemysłowych z różnych dziedzin przemysłu i to tak materiałów pierwotnych, jak i półfabrykatów i fabrykatów gotowych. Otóż ceny hurtowe w ten sposób obrachowane, były w styczniu 1922 r. przeciętnie 592 razy wyższe niż przed wojną, w grudniu 3464 razy: w styczniu 1923 r. zaś 5519 razy wyższe. Jeszcze mniej, niż ceny hurtowe, wzrosły koszty utrzymania rodziny pracowniczej, które były w styczniu 1922 r. w markach 469 razy wyższe aniżeli przed wojną, w grudniu już 2310 razy wyższe, a w styczniu 1923 roku 3526 razy wyższe.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#JózefBuzek">Otóż należy nam się teraz zastanowić, jaki skutek wzrost drożyzny wywiera na wydatki budżetu państwowego i czy wzrost tych wydatków odpowiada wzrostowi cen złota, czy wzrostowi cen hurtowych, czy też wreszcie wzrostowi kosztów utrzymania. O ile chodzi o wydatki osobowe, to należałaby przypuszczać, iż powinny one wzrastać równolegle do wzrostu kosztów utrzymania. Wydatki czynione zagranicą i to tak osobowe, jak rzeczowe, winnyby rosnąć równolegle do wzrostu cen złota (dolara), wszelkie zaś wydatki rzeczowe wewnątrz państwa równolegle do wzrostu cen burtowych. Ponieważ wydatki rzeczowe wynoszą w budżecie naszym 72%, a wydatki osobowe tylko 28%, a dalej ze względu, że dość znaczna część wydatków czyniona jest zagranicą, zależy więc od kursu dolara, należy zastosować przy obliczaniu wszystkich wydatków państwowych w pierwszym kwartale 1923 r. przedewszystkiem wskaźnik cen hurtowych. Wskaźnik ten jest dalej wyższy od wskaźnika kosztów utrzymania, a niższy od wskaźnika kursu dolara. Następnie możnaby uwzględnić także wskaźnik kosztów utrzymania. Otóż przeciętne koszty utrzymania były w pierwszym kwartale 1922 r. 491 razy wyższe niż przed wojną, w styczniu 1923 r. zaś 3.527 razy wyższe. Natomiast ceny hurtowe były w pierwszym kwartale 1922 r. przeciętnie 654 razy większe niż przed wojną; w styczniu 1923 r. natomiast były 5519 razy większe niż przed wojną. Z tego wynika, że ceny hurtowe wzrosły od pierwszego kwartału 1922 r. przeszło 8 razy, zaś koszty utrzymania wzrosły trochę więcej niż 7 razy, dokładnie 7.19 razy. Skutek wzrostu drożyzny będzie więc ten, iż wydatki w pierwszym kwartale 1923 r. będą wynosiły okrągło ośm razy więcej, aniżeli wynosiły w pierwszym kwartale 1922 roku. Wydatki państwowe na pierwszy kwartał 1922 roku były preliminowane przez Ministerstwo Skarbu na kwotę 148 miliardów. Jeżeli pomnożę tę kwotę przez 8, to otrzymuję kwotę 1184 miliardy. Panowie widzą, iż prowizorium zezwala na 1159 miliardów, a więc na kwotę o 25 miliardów mniejszą, aniżeli ta, którą obrachowałem. Zaznaczę przytem, że Rząd obrachował tę kwotę na podstawie zupełnie innej metody, mianowicie kalkulował bezpośrednio wydatki państwowe na rok 1923, a potem brał 1/4 cyfry w ten sposób obliczonej.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#JózefBuzek">Obliczenie moje jest jednak ścisłe tylko pod dwoma warunkami. Warunkiem pierwszym jest czy Departament Budżetowy Ministerstwa Skarbu obliczył należycie wydatki na rok 1922, czy, innemi słowy budżet na rok 1922, wtenczas, kiedy został do Sejmu wniesiony, był budżetem realnym i odpowiadał rzeczywistym potrzebom gospodarki państwowej. Drugim warunkiem słuszności mojego obliczenia jest czy rzeczywiście wydatki państwowe wzrastają dokładnie w tej samej mierze co ceny hurtowe, czyli co wskaźnik cen hurtowych. Co do obu tych warunków posiadamy cyfry zupełnie ścisłe.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#JózefBuzek">Od 1 stycznia 1922 r. Centralna Kasa Państwowa zestawia i publikuje co miesiąc rzeczywiste wydatki Skarbu Państwa we wszystkich resortach z wyjątkiem kolei i poczt, gdyż koleje i poczty mają swoje własne kasy i te resorty zwracają się do centralnej kasy państwowej zwykle tylko wówczas, jeżeli chodzi o pokrycie deficytu kolejowego, względnie pocztowego. W publikacjach centralnej kasy państwowej znajdą Panowie, o ile chodzi o koleje i pocztę, nie dochody i wydatki tych przedsiębiorstw ale niemal wyłącznie deficyty kolei i poczt. Co do innych resortów znajdą natomiast Panowie w cyfrach publikowanych miesięcznie przez centralną kasę państwową wszystkie wydatki, względnie wszystkie dochody danego resortu. Z tego powodu należy wyeliminować z rachunku koleje i poczty. Wówczas okaże się, że preliminowano na pierwszy kwartał 1922 r. na wszystkie wydatki państwowe z wyjątkiem kolei i poczt kwotę 101 miliardów. Tymczasem faktyczne wydatki Skarbu Państwa wynosiły bez wydatków na kolej i poczty w pierwszym kwartale 1922 r. 95 miliardów, w II kwartale 111 miliardów, w III — 181 miliardów. Z tego wynika przedewszystkiem iż Departament budżetowy obliczył nadzwyczaj ściśle, nadzwyczaj realnie zapotrzebowanie Skarbu Państwa na rok 1922. Obliczenie to było dokonywane w ciągu I kwartału roku 1922, przyczem miarodajnem były przedewszystkiem ceny ze stycznia 1922 r. Otóż preliminarz obliczał na I kwartał 101 miliardów na wszystkie resorty z wyjątkiem kolei i poczt, rzeczywiste wydatki tych resortów wynosiły zaś 95 miliardów, a więc o 6 miliardów mniej, aniżeli przewidywano. Różnica jest bardzo mała, dowodzi ona wielkiej skrupulatności i umiejętności w układaniu budżetu przez departament budżetowy Ministerstwa Skarbu. Oczywiście, że w następnych kwartałach wydatki musiały być większe i można udowodnić, że wzrastały dokładnie w tej samej proporcji, w jakiej wzrastała drożyzna, o ile wzrost drożyzny wyrazimy wskaźnikiem cen hurtowych. I tak wszystkie wydatki państwowe bez kolei i poczt wynosiły w trzecim kwartale 1922 r. 191 miliardów, a więc trochę więcej, niż dwa razy więcej niż w pierwszym kwartale. Tymczasem wskaźnik cen hurtowych wzrósł dokładnie podwójnie, a mianowicie z 654 na 1299.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#JózefBuzek">Wpływ wzrostu drożyzny występuje także bardzo dobitnie w rozwoju wydatków na płace urzędnicze. Wydatki te wzrosły w ciągu roku 1922 w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#JózefBuzek">Wydatki na płace urzędnicze wynosiły w pierwszym kwartale ub. r. 51 1/2 miliarda; tu są objęte wszystkie kategorie urzędników, nauczyciele, kolejarze, poczciarze i wojsko. W drugim kwartale ten wydatek wynosił już 75.1 miliarda, w trzecim kwartale 114 miliardów, a w czwartym 263 1/2 miliarda. Z tego wynika, iż wydatki osobowe w trzecim kwartale były dwa razy większe, aniżeli w pierwszym, a wydatki w czwartym kwartale były 4 1/2 razy większe, aniżeli w pierwszym. Jeżeli Panowie porównają to ze wzrostem wskaźnika, to okaże się, że dokładnie w tym samym stosunku, jak wzrastała drożyzna, wzrastały pobory urzędników. Jeżelibyśmy teraz obliczyli, ileby według obecnych cen miały wynosić pobory urzędnicze w ciągu 1 kwartału 1923 r., to powinnaby to być cyfra 58 1/2 miliarda pomnożone przez 7.2. Jeżeli tę operację uczynimy, otrzymamy 421.2 miliardów marek, jako kwotę, któraby była potrzebna w pierwszym kwartale 1923 r. na płace urzędnicze. Prowizorium budżetowe żąda 450 miliardów, a więc żąda trochę więcej a mianowicie o 28.8 miliardów więcej. Na ogół jednak Panowie widzą, że kwoty przewidziane w prowizorium odpowiadają wzrostowi cen i drożyzny po styczeń 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#JózefBuzek">Zachodzi jednak pytanie, czy na wypadek dalszego wzrostu cen wystarczy podwyższenie 20% przewidziane w art. 2. Dalszy wzrost cen jest niestety rzeczą bardzo prawdopodobną wobec tego, że kurs marki polskiej coraz bardziej spada. Oczywiście za kursem marki będą podążały stopniowo ceny hurtowe i ceny detaliczne, a wskutek tęgo stanie się koniecznym dalszy wzrost wydatków państwa. Otóż, żeby się o tem przekonać, czy tych 20% wystarczy czy nie, trzeba zrobić następujące obliczenie. Kwota ogólna wydatków przyzwolona bezpośrednio w art. 1-ym prowizorium, wynosi 1159 miliardów. 20% od tej sumy wynosi 232 miliardy, a cała kwota przyzwolona Rządowi wynosi 1391 miliardów, to daje niemal 9 1/2 razy więcej, aniżeli w pierwszym kwartale 1922 r.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#JózefBuzek">W tym pierwszym kwartale, jak już kilkakrotnie mówiłem, przeciętny wskaźnik cen hurtowych wynosił 654, to znaczy ceny hurtowe były w tym kwartale przeciętnie 654 razy wyższe, niż przed wojną. Jeżeli ten wskaźnik pomnożymy przez 9.5, to otrzymamy cyfrę 6213, t. zn., że jeżeli przeciętnie ceny hurtowe w pierwszym kwartale 1923 r. nie będą od cen przedwojennych więcej aniżeli 6200 razy wyższe, to kwota przyzwolona 1.391 miliardów powinna wystarczyć. Jeżeliby jednak wzrost drożyzny poszedł nadal w tem tempie co obecnie, to mogłoby się zdarzyć, że przeciętna ta zostanie przekroczona. Na ten wypadek należy oczekiwać, że pokrycie wszystkich wydatków Państwa kwotą przyzwoloną w tem prowizorium stanie się niemożliwem. Wtenczas nie pozostanie Rządowi nic innego, jak wystąpić do Sejmu i Senatu z prośbą o udzielenie kredytów uzupełniających z powodu wzrostu drożyzny. W sposób powyższy udowodniłbym, iż kwoty, żądane przez Rząd i przyzwolone Rządowi w art. 1 i 2 odpowiadają zarówno rzeczywistemu wzrostowi drożyzny jak i kwotom preliminarza budżetowego na rok 1922.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#JózefBuzek">Obliczenia podobne do obliczeń powyżej dokonanych trzebaby poczynić także co do cyfr umieszczonych w dodatku do ustawy o prowizorium budżetowem, mianowicie co do cyfr przedstawiających wydatki rzeczowe poszczególnych resortów. Obliczanie wydatków wszystkich resortów doprowadziłoby nas za daleko, Panowie pozwolą więc, że przeprowadzę odpowiednie obliczenie tylko dla wydatków Ministerstwa Spraw Wojskowych. Wydatki te są ze wszystkich Ministerstw największe, mianowicie wydatki rzeczowe na wojsko mają wynosić w pierwszym kwartale 1923 r. — 294 miliardy. Czy kwota ta nie jest za wysoką? Zbadajmy tę kwestię wszechstronnie.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#JózefBuzek">Wydatki faktyczne na wojsko wynosiły w pierwszym kwartale 1922 r. 38 miliardów — będę mówił tylko w miliardach — w drugim kwartale 53 miliardy, a w trzecim — 87 miliardów. Otóż przy wskaźniku cen hurtowych 654, wynosiły wszystkie wydatki na wojsko, tak rzeczowe, jak osobowe, kwartalnie kwoty 38 miliardów. Ponieważ ceny hurtowe w styczniu 1923 r. były 8 razy większe, aniżeli w pierwszym kwartale 1922 r., trzeba brać cyfrę 8 razy większą, ta 8 razy większa cyfra daje 307 miliardów. Od tego jednak należy odciągnąć wydatki osobowe, które w resorcie Ministerstwa Spraw Wojskowych wynoszą okrągłe 15%, a więc 46 miliardów. W ten sposób obliczone wydatki rzeczowe wyniosą 261 miliardów. Tymczasem Rząd zażądał 293 miliardów, więc o 32 miliardy więcej. Oznacza to więc zwiększenie kredytu na wojsko o 10%. Czy to zwiększenie jest nieuzasadnione, albo zbyt wygórowane? Otóż, zanim tę kwestię rozstrzygniemy, musimy się zastanowić wogóle nad wysokością naszych wydatków na wojsko. Wydatki nasze na armię wynosiły w pierwszym półroczu 1922 r. według cyfr, które przytoczyłem, 91 1/2 miliarda. Jeżeli cyfrę tę podzielimy przez wskaźnik cen hurtowych, jeżeli więc obliczymy wydatki na wojsko w markach, o wartości wymiennej przedwojennej, to okaże się, że wydatki nasze na armię w I półroczu 1922 r. wynosiły 125 milionów marek przedwojennych. W trzecim kwartale w ten sam sposób obliczone wydatki nasze na armię wynosiły 67 milionów marek przedwojennych. Na cały rok 1922 szacujemy wydatki nasze na wojsko na 251 milionów marek przedwojennych. Ponieważ stan naszej armii wynosi 275.000 ludzi, okazuje się, że przeciętny wydatek nasz na armię wynosi na jedną osobę wojskową dziennie 2 1/2 marki przedwojennej, czyli 3 fr. 8 ct. Otóż jest rzeczą bardzo ciekawą i bardzo charakterystyczną, że z wyjątkiem Szwecji niema w Europie państwa, któreby miało niższe wydatki na armię. Co do tego są bardzo ciekawe cyfry, opublikowane niedawno przez Ligę Narodów. Niedawno Liga Narodów rozpatrywała kwestię rozbrojeń i badała wydatki wojskowe przed wojną i po wojnie dla szeregu państw europejskich i pozaeuropejskich. Okazało się, iż wydatki te, i to wydatki zwyczajne i nadzwyczajne, to jest wydatki na fortyfikacje, na lotnictwo i t. d. razem wynosiły dziennie na jedną osobę wojskową w Szwecji: w roku 1913 2 fr. 78 ct., w r. 1921 — 2 fr. 60 ct. W Belgii wydatki te były znacznie większe, wynosiły bowiem w 1913 r. 5 fr. 85 ct. a w r. 1922 — 3 fr. 80 ct., przyczem zaznaczam, że wydatki za rok 1922 przerachowałem na franki o wartości wymiennej przedwojennej w ten sposób, że wydatki we frankach z r. 1922 podzieliłem przez wskaźnik cen hurtowych belgijskich. Takie samo przerachowanie uskuteczniłem co do wydatków powojennych na wojsko w Szwecji, we Włoszech, we Francji i t. d. We Włoszech wydatki na armię, na jedną osobę wojskową wynosiły dziennie we frankach w 1913 r. 5 1/2, po wojnie w 1922 r. 4 1/2 fr. We Francji przed wojną w 1913 r. 4 fr. 67 ct., po wojnie zaś w 1922 r. 5 fr. 5 ct. Otóż u nas, jak już obliczyłem, wydatki te wynosiły tylko 3 fr. 8 ct., a więc znacznie mniej, niż np. we Francji, we Włoszech, w Belgii a nawet w Czechosłowacji, której przeciętny wydatek na wojsko wynosił w r. 1922 na osobę wojskową dziennie 4 fr. 44 ct. Otóż, jeżeli w nadzwyczajnych warunkach, w jakich Żyjemy, kredyt na wojsko został zwiększony o jakieś 10% ponad normę z I kwartału 1922 r., to to jest rzeczywiście zwiększenie wydatków nadzwyczaj umiarkowane.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#JózefBuzek">Nawet z tem zwiększeniem będziemy mieli, jeżeli pominiemy Szwecję, najmniejsze wydatki na jedną osobę wojskową w całej Europie. Dodajmy, iż Szwecja ma bardzo krótką służbę obowiązkową w wojsku, utrzymuje stale pod bronią bardzo małą liczbę osób, i to tłómaczy niskie wydatki na jedną osobę wojskową. Oczywiście, wysokość ogólnej cyfry wydatków na wojsko nie przesądza kwestii, czy wydatki, jakie na armię uchwalamy, są należycie i ekonomicznie użyte, ale w kwestii tej można dyskutować tylko przy budżecie, nie zaś przy prostem prowizorium budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#JózefBuzek">Zbadajmy teraz nasze wydatki na administrację cywilną, przyczem pod administracją cywilną rozumiem wszystkie wydatki natury zwierzchniczej, a więc wszystkie wydatki cywilne bez wydatków na koleje i pocztę, bo to są przedsiębiorstwa państwowe, które same powinny się rentować. Jeżeli obliczymy wydatki natury zwierzchniczej na cele cywilne, to wynosiły one w markach o wartości przedwojennej, a więc już po podzieleniu wydatków tych w markach obecnych przez wskaźnik cen hurtowych w pierwszem półroczu 1922 r. 152.000.000, a w trzecim kwartale 72.000.000, a w całym roku 1922 wynosiły one razem około 304.000.000. Ponieważ ludność Rzeczypospolitej bez Śląska wynosi 26 milionów i kilkaset tysięcy, więc nie trudno obliczyć, że na głowę ludności wynoszą nasze wydatki cywilne 11 mk. 67 f. przedwojennych, czyli 14 fr. 40 ct. przedwojennych. Kwota ta obejmuje wszystkie nasze wydatki cywilne natury zwierzchniczej, więc wydatki zwyczajne i nadzwyczajne, tudzież wydatki na oprocentowanie i amortyzację długu państwowego. Daleko więcej wynoszą wydatki cywilne w innych państwach. Z obliczenia wydatków cywilnych na głowę ludności innych państw wyłączyłem wszystkie wydatki nadzwyczajne, a także wydatki na amortyzacje i oprocentowanie długu państwowego, dla innych państw podaję więc tylko wydatki zwyczajne na administrację cywilną. Otóż te wydatki wynosiły przed wojną w roku 1913 na głowę ludności w Rosji 20 fr. u nas tylko 14, a więc wydajemy na głowę ludności nawet mniej, aniżeli wydawała Rosja. W Rzeszy Niemieckiej i w Prusach wynosiły na głowę ludności przed wojną zwyczajne wydatki cywilne 48 fr., w Austrii — 34 fr., we Włoszech — 27 fr., w Danij — 30 fr., w Szwecji — 27 fr., w Holandii — 35 fr., we Francji — 36 fr., w Anglii — 39 fr.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#JózefBuzek">Po wojnie wydatki cywilne wszędzie znacznie wzrosły. Wynosiły one np. we Francji, bez wydatków budżetu specjalnego, t. j. bez wydatków budżetu, które mają być pokryte z reparacji niemieckich, na głowę ludności 54 fr., w Szwecji — 41 fr., w Danii — 60 fr., w Holandii — 59 fr., a to wszędzie franków o wartości przedwojennej. Ten wzrost wydatków na cele cywilne byłby jeszcze znacznie (we Francji kilkakrotnie) wyższy, gdybyśmy wydatków w walucie powojennej nie byli przerachowali na franki o przedwojennej sile kupna.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#JózefBuzek">Otóż Panowie widzą, że wydatki nasze cywilne są bez porównania niższe, niż były w Niemczech lub w Austrii przed wojną, a jeszcze większą jest ta dysproporcja, jeżeli porównamy wydatki nasze z wydatkami powojennemi innych państw.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#JózefBuzek">W świetle cyfr przytoczonych nie może być mowy o tem, żeby prowizorium budżetowe przyznawało na administrację cywilną kwoty większe, jak to co jest najwięcej koniecznem minimum. Inną jest oczywiście kwestia, czy te kredyty są odpowiednio zużyte, czy są zużyte w sposób jak najwięcej ekonomiczny. Rozbiór krytyczny i szczegółowy tej kwestii należy do dyskusji nad budżetem. Tam jest miejsce, by od pozycji do pozycji zastanowić się, czy jest ona celowa, i czy uchwalenie tej pozycji oznacza jak najwięcej ekonomiczne zużycie pieniędzy podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#JózefBuzek">Tutaj tylko szanowni Panowie pozwolą, że zbadam sumarycznie jedną kategorię wydatków, mianowicie wydatki na urzędników. Otóż przedewszystkiem co do absolutnej wysokości poborów naszych urzędników, to porównałem te pobory z poborami przedwojennemi urzędników austriackich i urzędników rosyjskich.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#komentarz">(S. Kędzior: Dziewiąta część)</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#JózefBuzek">Niezupełnie, Panie Kolego, cyfrę dziewiątą część bierze Pan Kolega prawdopodobnie z Rocznika Polski, profesora Weinfelda, obliczenia te są tak ścisłe, jak to było możliwem dla osoby prywatnej, ale osoba urzędowa, która ma do dyspozycji aparat urzędowy, może dokonać obliczeń dokładniejszych od prof. Weinfelda. Główny Urząd Statystyczny dokonał takich obliczeń. Obliczenia te dają informacje znacznie dokładniejsze i prawdziwsze. Prof. Weinfeld obliczał pobory urzędników na podstawie przepisów ustawowych, Główny Urząd Statystyczny zaś pobory faktycznie wypłacone. Pobory obliczone abstrakcyjnie na mocy przepisów ustawy mogą się różnić od poborów faktycznych, mianowicie w obliczeniach na podstawie ustawy absolutnie się nie wie, jak obliczać dodatki, powiedzmy, za wysługę lat, albo dodatki za wyższe studia, albo jak obliczyć te dodatki drożyźniane, które są przyznawane przez Radę Ministrów, Jeżeli się jednak weźmie to, co faktycznie urzędnikom wypłacono, i to bardzo wielkiej liczbie urzędników, to wtenczas nie trudno ściśle obliczyć przeciętne rzeczywiste pobory urzędników. Te pobory rzeczywiste są trochę większe, aniżeli pobory obliczone abstrakcyjnie na podstawie samych tylko przepisów ustawowych. Otóż okazuje się, że austriacki urzędnik ministerialny XI kategorii otrzymywał 169 marek miesięcznie, urzędnik rosyjski 140 marek. Nasi urzędnicy XI kategorii otrzymali w styczniu tego roku przeciętnie 230.667 marek, czyli, jeżeli się kwotę tę przez wskaźnik kosztów utrzymania (3527) podzieli, wyniesie to 65 marek o wartości przedwojennej. Urzędnik XI kategorii otrzymuje więc obecnie 65 marek, podczas gdy przed wojną urzędnik austriacki brał 169 marek, a urzędnik rosyjski 140 marek. Widzą więc Panowie, że realne płace urzędników XI kategorii wynoszą mniej więcej 40% płacy przedwojennej.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#JózefBuzek">Jeżeli się weźmie urzędników IX kategorii, to rzecz się ma podobnie. Austriacki urzędnik IX rangi przed wojną pobierał 300 marek, rosyjski urzędnik 270 marek, a nasi urzędnicy IX stopnia otrzymali w styczniu tego roku przeciętnie po 370.896 marek, czyli dzieląc to przez wskaźnik kosztów utrzymania, 105 marek przedwojennych, czyli 35% austriackiej płacy przedwojennej.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#JózefBuzek">Jeżeli teraz weźmiemy VII kategorię, to pobory miesięczne urzędnika ministerialnego austriackiego przed wojną wynosiły 512 marek, urzędnika rosyjskiego 540 marek, a naszych urzędników VII kategorii — 168 mk.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#JózefBuzek">Przejdźmy teraz do urzędników V kategorji, a okaże się, iż austriacki urzędnik tej kategorji otrzymywał 988 mk. miesięcznie, rosyjski — 1080, nasi otrzymują — 257, to znaczy tylko część.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#JózefBuzek">W trzeciej kategorji różnice są następujące: rosyjski urzędnik III kategorji otrzymywał — 2160, austrjacki — 1843, a nasz urzędnik III kategorji — 462. Z tego wynika, iż realne pobory naszego urzędnika III kategorji wynoszą mniej, niż pobory urzędnika rosyjskiego i austriackiego VII kategorji. Dysproporcja w poborach jest więc, zwłaszcza u rang wyższych, nadzwyczajna.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#JózefBuzek">Z drugiej jednak strony zachodzi dysproporcja podobna co do liczby urzędników, lecz oczywiście w odwrotnym kierunku. Co do tego pozwolę sobie tylko wskazać niektóre cyfry; mianowicie posiadam cyfrę urzędników państwowych na obszarze b. Małopolski za czasów austriackich w dniu 1 lipca 1914 r., i posiadam także cyfry urzędników na tym obszarze w r. 1922; przeważną część tych cyfr znajdą Panowie w objaśnieniu do budżetu na rok 1922. Co się tyczy Poznańskiego i Pomorza, to posiadam cyfry urzędników, zatrudnionych w landraturach i rejencjach całego państwa pruskiego w r. 1913; cyfry te wyjąłem z budżetu pruskiego z roku 1913. Cyfry te są bardzo ciekawe.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#JózefBuzek">Prusy miały 487 powiatów wiejskich. W tych 487 powiatach wiejskich było w 1913 r. 2,443 urzędników z etatem ministerstwa spraw wewnętrznych, a mianowicie: 485 landratów, 523 sekretarzy powiatowych, 607 asystentów, 487 woźnych, 33 powiatowych sekretarzy asekuracyjnych, 236 pomocników kancelaryjnych (z czego 50 urzędników, czynnych w powiatowych urzędach asekuracyjnych), i 72 innych urzędników. Panowie widzą z tego dokładnie, że w każdem starostwie było przeciętnie 4 urzędników i 1 woźny. Oczywiście nie miały landratury w Poznańskiem i na Pomorzu więcej urzędników z etatu ministerstwa spraw wewnętrznych, niż landratury innych prowincji pruskich. Ile jest teraz urzędników z etatu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w naszych starostwach w Poznańskiem i na Pomorzu? Otóż co do tego przytaczam cyfry, wyjęte z budżetu naszego na rok 1922; etat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Napewno 10 razy tyle.)</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#JózefBuzek">Nie, tyle nie, 10 razy tyle byłoby zadużo, w rzeczywistości mamy w tych dwóch województwach 55 starostw, liczą one 903 urzędników i woźnych, podczas gdy według normy pruskiej wypadałoby 275. 275 i 903, to znaczy, iż mamy przeszło 3 razy więcej urzędników, aniżeli Prusacy, ale za to też płacimy przeszło 3 razy mniejsze pobory, aniżeli oni, widzą więc Panowie, że to się mniej więcej wyrównuje.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#JózefBuzek">Teraz co się tyczy Małopolski, to mamy dokładną statystykę za rok 1914 w budżecie austriackim na rok 1914/15. Urzędników budowlanych nie mogłem obliczyć, bo odnośny zeszyt budżetu austriacki ego zaginął mi, ale wszystkie inne zeszyty posiadam, mogę więc podać dokładne cyfry urzędników galicyjskich, z wyjątkiem urzędników budowlanych. Rozpoczynam od urzędników, których miało Namiestnictwo Galicyjskie i wszystkie starostwa galicyjskie, a to wraz z urzędnikami w służbie rolniczej, przemysłowej, ale bez urzędników na służbie sanitarnej i weterynaryjnej i oczywiście bez urzędników służby budowlanej (obecnych urzędników Ministerstwa Robót Publicznych). Otóż wszystkich tych urzędników było na obszarze Małopolski w Namiestnictwie i w starostwach w 1914 roku — 1413, obecnie mamy ich 2298. Więc tutaj dysproporcja nie jest tak rażąca, ale o 50% mamy w służbie politycznej więcej urzędników, aniżeli było za czasów austriackich.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#JózefBuzek">Co do władz sanitarnych, to jest dysproporcja, o której mowa, znacznie większa, a mianowicie władze sanitarne za czasów austriackich w Namiestnictwie i starostwach zatrudniały 106 osób, u nas Uczy personel sanitarny 316 osób, a więc 3 razy więcej. Personel weterynaryjny za czasów austriackich w Namiestnictwie i starostwach wynosił 122 osoby, obecnie wynosi 227 osób w województwach i starostwach.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#JózefBuzek">Bardzo ciekawe są dane co do policji państwowej. Otóż obecnie policji państwowej odpowiadają za czasów austriackich żandarmeria, następnie dyrekcje policji we Lwowie, Krakowie i Przemyślu, tudzież policja wojskowa, która się w tych miastach znajdowała. Jeżeli zliczymy etaty wszystkich trzech wymienionych kategorii, to okaże się, że to, co odpowiada naszej policji państwowej, liczyło w Małopolsce w 1914 r. 4.918 osób. Obecnie nasza policja państwowa wynosi 9.530 osób.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#komentarz">(Głos: I nic nie robi.)</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#JózefBuzek">Znaczy więc, że niemal dwa razy więcej. Rzeczą bardzo charakterystyczną jest, że nie komasuje się tej policji na Wschodzie, mimo zaostrzonych tam stosunków, ale komasuje się ją w zupełnie spokojnem województwie krakowskiem. Teraz co się tyczy władz szkolnych, to w Namiestnictwie w radzie szkolnej krajowej i w powiatach etat tych władz wynosił 134 osoby. Obecnie liczy etat władz szkolnych powiatowych i kuratoriów w Małopolsce 619 osób, z tego 83 woźniców. A więc mamy wzrost przeszło czterokrotny.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#JózefBuzek">Z tego, proszę Panów, wynika, że ażeby dojść do stosunków normalnych, mianowicie, ażeby dojść do podwyższenia realnego uposażenia urzędników do tej normy, jaką mieli urzędnicy przed wojną, nie pozostaje nic innego, jak zorganizować naszą administrację w ten sposób, żeby liczba personelu nie była większa, aniżeli przed wojną. Że to jest rzeczą możliwą, dowodzą chyba cyfry przytoczone. Praca w tym kierunku będzie bezwątpienia długa i uciążliwa. Pracy tej nie będzie można rokować dobrego wyniku, jeśli nasza gospodarka budżetowa nie będzie oparta na gruncie ustawy, bo tylko ustawa daje gwarancje, że jeżeli raz pewien program będzie wytknięty, to program ten będzie w rzeczywistości wykonany. Ta gwarancja ustawowa wprawdzie nie jest zupełna, ale jest znacznie większa od tej, którą może dać każdocześnie zmieniający się rząd. Bo ostatecznie jeżeli rząd niema oparcia o ustawę, jeżeli wszystko zależy od niego, to polityka w pierwszem półroczu będzie taka, a jak się rząd zmieni, będzie inna i nigdy do sanacji stosunków dojść nie potrafimy. Dowodem tego choćby ta ustawa o naprawie Skarbu, którą Sejm Ustawodawczy uchwalił w grudniu 1921 r. Oczekiwaliśmy, iż ustawa ta da nam cuda, ustawa ta oparła punkt ciężkości sanacji na osobie Ministra Skarbu. Po doświadczeniach, jakie odtąd mieliśmy, możemy powiedzieć, że gwarancja ta nie okazała się wystarczająca.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#JózefBuzek">Dlatego Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu dała wyraz zapatrywaniu, iż pierwszym i podstawowym warunkiem trwałej naprawy Skarbu jest wejście na drogę czysto konstytucyjnej gospodarki finansowej, pierwszym warunkiem tego jest związanie gospodarki każdoczesnego rządu ustawami. Związanie to ma nastąpić tak co do sposobu układania ustawy budżetowej, jak i co do jej uchwalania, a zwłaszcza co do sposobu jej wykonania. Interes państwa wymaga, by została wydana ustawa przepisująca, iż rządowi, który przed dniem 1 stycznia nie otrzymał ani budżetu, ani prowizorium budżetowego, nie wolno było ani jednego feniga wydać, czy to na pensje urzędnicze, czy na pensje ministerialne, czy na pobory posłów i senatorów, czy na wojsko i t. p. Wogóle winno znaleźć bezwzględne zastosowanie prawo, iż bez ustawy, uprzednio na wydatki przyzwalającej, nie może być absolutnie uskuteczniony żaden wydatek. Istnienie takiego prawa jest regułą w państwach zachodniej Europy, i te państwa na tej praktyce bardzo dobrze wychodzą. Natomiast państwa, które nie znają tego prawa i traktują swój budżet w ten sposób, jak my dotychczas, albo jak traktowała prawa budżetowe Austria, poczyniły na tej praktyce jak najgorsze doświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#JózefBuzek">Otóż, ażeby oprzeć gospodarkę naszą o silną podstawę ustawy, Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu uprasza przeze mnie, jako przez swojego referenta, ażeby Panowie byli łaskawi przyjąć rezolucję następującą:</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#JózefBuzek">„Senat stwierdza, że koniecznym warunkiem trwałej naprawy Skarbu jest uchwalenie ustawy budżetowej, normującej sposób układania, uchwalania i wykonywania corocznego budżetu państwowego, oraz prawne znaczenie corocznej ustawy skarbowej. Wobec tego Senat wzywa Rząd, by przedstawił władzy ustawodawczej jak najspieszniej projekt takiej ustawy”.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#JózefBuzek">Oprócz tego upraszam o przyjęcie bez jakiejkolwiek zmiany prowizorium budżetowego. Chodzi o to, żeby jak najwcześniej zakończyć ten stan prawny, w którym Rządowi właściwie wszystko wolno, bo nie wiążą go żadne ustawy. Chodzi o to, żebyśmy możliwie szybko ograniczyli Rząd przynajmniej temi dwudziestu cyframi, które się w naszym projekcie ustawy znajdują.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#JózefBuzek">Proszę o uchwalenie prowizorium budżetowego: bez zmiany, żeby nie zachodziła potrzeba odsyłania ustawy o prowizorium budżetowem napowrót do Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma senator Stecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#JanStecki">Wysoki Senacie! Referent Komisji Skarbowo-Budżetowej s. Buzek określił moment dzisiejszy, jako moment, w którym mamy przed sobą epokową ustawę. Jakie jest zainteresowanie Rządu tym epokowym momentem, Szanowni Panowie mogą stwierdzić.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Wskazuje na ławy rządowe.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#JanStecki">A jednak moment ten jest w istocie interesujący. Stajemy naprawdę po raz pierwszy przed próbą ustawowego określenia wydatków państwowych. Stajemy wprawdzie nie wobec całorocznego prowizorium, któreby pozwoliło szczegółowo i skrupulatnie zbadać całość wydatków i dochodów Państwa, lecz wobec t. zw. prowizorium na pierwszy kwartał 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#JanStecki">Czem zwykle bywa prowizorium? Zwykłe prowizorium odpowiada albo jakiejś części zeszłorocznego budżetu, do którego wykonania w zakresie wydatków Rząd uzyskuje upoważnienie dla braku uchwalonego całorocznego budżetu, albo też odpowiada jakiejś części preliminarza na rozpoczynający się okres budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#JanStecki">Projekt ustawy, który mamy przed sobą, nie jest ani jednem, ani drugiem, nie jest przeto prowizorium w ścisłem znaczeniu tego wyrazu.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#JanStecki">Obok wydatków, opartych na wykonaniu budżetu roku 1922 w stosunku do pierwszego kwartału obecnego okresu, są tam także pozycje świeże, noszące podwójne miano: nowych i inwestycyjnych, a więc pozycje, przekraczające zakres wydatków prowizorycznych i sięgające w głąb preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#JanStecki">Wobec tego niepodobna, zdaniem mojem, traktować ustawy w ten sposób, jak się traktuje zwykłe prowizorium i trzeba koniecznie rzucić pewne światło na jej treść wewnętrzną.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#JanStecki">Szanowny pan senator Buzek z nadzwyczajną erudycją i benedyktyńską zaiste cierpliwością dokonał ogromnej pracy porównania obecnego prowizorium zarówno z zeszłorocznem wykonaniem budżetowem, jak również z wydatkami budżetowemi innych państw europejskich w okresie przedwojennym, stwierdzając — bo to stwierdzić można za pomocą rachunków — że z jednej strony te wydatki prowizoryczne idą mniejwięcej równolegle do t. zw. wskaźnika cen hurtowych, a z drugiej strony, że te wydatki prowizoryczne nie tylko naogół nie przekraczają w absolutnych cyfrach wydatków innych państw europejskich w okresie przedwojennym w odnośnych działach budżetowych, ale nawet w bardzo wielu razach stoją niżej. Sądzę, że tego rodzaju oświetlenie projektowanej ustawy prowizorycznej nie wystarcza; jest to bowiem określenie, że tak powiem, pozbawione wszelkiego politycznego subiektywizmu.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#JanStecki">Kiedy miałem zaszczyt wobec Wysokiego Senatu przemawiać, w sprawie emisji biletów skarbowych, spotkałem się z zarzutem przedstawiciela jednej z grup, które tu zasiadają, że ograniczam swoje uwagi do zakresu czysto rzeczowego i nie dotykam strony politycznej zagadnienia. Wobec tematu, który nas zajmuje, sądzę, że niepodobna uniknąć, ażeby tej strony politycznej zagadnienia nie dotknąć.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#JanStecki">Zanim do niej przejdę, pozwolę sobie zwrócić uwagę jeszcze na niektóre cyfry. Jak powiedziałem, prowizorium to mieści w sobie obok cyfr zwykłych, odpowiadających zeszłorocznemu wykonaniu, także jeszcze cyfry, pochodzące z dodatków drożyźnianych, nowych i inwestycyjnych. Nawet i cyfry drożyźniane wymagają pewnego oświetlenia, bo jak zwróciła uwagę Komisja Skarbowo-Budżetowa Sejmu, ogólna kwota tak zwanych wydatków osobowych powiększała się u nas w roku zeszłym szybciej, aniżeli wskaźnik kosztów utrzymania, w przeciwstawieniu do wskaźnika cen hurtowych. Z drugiej zaś strony wiemy wszyscy i p. senator Buzek stwierdził to pod koniec swego przemówienia, że uposażenie urzędników państwowych pozostawia bardzo wiele do życzenia, że jest niewystarczające, a ustawiczne skargi i codzienne doświadczenie w zupełności tę opinię potwierdzają. Cóż więc znaczy, że ogólna kwota wydatków osobowych postępuje szybciej, aniżeli wskaźnik kosztów utrzymania, a jednocześnie uposażenie urzędników państwowych pozostaje wciąż niedostateczne? To znaczy, że istnieje z jednej strony wadliwa organizacja urzędów, zatrudniających nadmiar urzędników, o czem już mówił p. s. Buzek, z drugiej strony, że istnieje urzędów tych nadmiar.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#JanStecki">Może nadmiar urzędników w istniejących już urzędach przypisać trzeba nietyle ich niesprawności lub nieudolności, czy nawet, nie chciałbym powiedzieć, jednostkowej, wyjątkowej tu i owdzie opieszałości — ile wadliwej organizacji tych urzędów, która sprawia, że każda praca „rozkawałkowywa” się i powtarza, przechodzi przez zbyt wiele rąk.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#JanStecki">Zatem pierwszym wnioskiem, jaki się nasuwa, jest ten, że prowizorium budżetowe daje nam obraz wadliwej organizacji urzędów naszych i w najmniejszym stopniu nie zapowiada, ponieważ ten stan rzeczy w cyfrach na kwartał bieżący niejako ustala — zmiany pod tym względem. Wiemy wprawdzie, że Sejm powziął uchwałę, wzywającą Rząd do zredukowania liczby urzędników o 10% w określonym terminie; wiemy także, że w poszczególnych ministerstwach przystąpiono, lub też ma się przystąpić w najbliższym czasie do prac przygotowawczych, któreby pozwoliły tę uchwałę Sejmu wcielić w życie. Obawiam się jednak, że idąc tą drogą nie tylko nie otrzymamy pożądanego efektu, nie tylko nie poprawimy w istocie składu osobowego naszych urzędów, lecz, owszem, możemy go narazić na znaczną szkodę, jeżeli przy redukcji urzędników zwierzchność będzie kierowała się jakimikolwiek innemi względami, oprócz względu na należytą organizację podwładnych im urzędów. Nadto trzeba zwrócić uwagę, że, jak słychać, zamiast redukcji, mają być tworzone jeszcze w niektórych dykasteriach pewne nowe wydziały i w ten sposób pewne nowe obciążenia wydatkami osobowemi.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#JanStecki">Wydatki nowe w prowizorium, zdaniem mojem, są rzeczą niepraktykowaną tembardziej, że te wydatki nowe spotykamy w tych właśnie działach, na które zwróciła szczególną uwagę konferencja byłych ministrów, która wskazała jako jeden z pierwszych warunków naprawy Skarbu — powstrzymanie się od wszelkich nowych wydatków i inwestycji. Już w pobieżnem wyjaśnieniu, które otrzymaliśmy w Komisji Skarbowo-Budżetowej, znaleźliśmy potwierdzenie tego faktu, uwidocznione w półurzędowem zestawieniu projektowanego na pierwszy kwartał r. b. prowizorium. Są to kredyty w zakresie kolejnictwa, które, jak wiadomo, stanowi główną bolączkę naszego Skarbu, główne jego obciążenie. Uważam za potrzebne wytłómaczyć, dlaczego powoływałem się i w dalszym ciągu powoływać się będę na wyniki konferencji byłych ministrów Skarbu, odbytej niedawno z inicjatywy p. Prezydenta Rzeczypospolitej. Naprzód dla wysokiego i, jak mniemam, bezspornego autorytetu tych narad, powtóre dlatego, że obecny p. Minister Skarbu był jednym z uczestników tej konferencji i w działach, które nas szczególniej interesują, podpisał je bez żadnego votum separatum. A jednak w prowizorium, za które odpowiedzialność bierze — rzecz prosta — obecny p. Minister Skarbu, jako jego współtwórca w znacznej części — w tych właśnie działach znajdujemy cyfry stwierdzające, że idzie się bez należytego tych wskazań konferencji uwzględnienia.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#JanStecki">Wszakże wydatki, preliminowane w prowizorium na kwartał pierwszy na koleje, są zapowiedzią dalszych, które w następnych kwartałach mają się powtarzać. A wszakże, jako pierwszy warunek poprawy Skarbu wskazywano, że budżet kolei państwowych powinien być wyłączony z ogólnego budżetu państwowego i oparty na zasadach budżetu osobnego przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#JanStecki">Nie podobna traktować tematu tego, nie biorąc pod uwagę tych komentarzy, któremi p. Minister Skarbu zaopatrzył ustawę o prowizorium w Sejmie podczas rozpraw, które się nad nią toczyły. W tych uwagach p. Minister Skarbu przedewszystkiem kładł nacisk na konieczność podniesienia danin publicznych, w szczególności obciążeń podatkowych. Czynił to w taki sposób, jak gdyby oczekiwał ze strony ciał prawodawczych jeżeli nie zdecydowanych, to przynajmniej znaczniejszych pod tym względem trudności i oporu.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#JanStecki">Uważam za konieczne oświadczyć w imieniu tej grupy, którą mam zaszczyt reprezentować, iż nie tylko zgadzamy się na to, ale jesteśmy za jaknajdalej idącem podniesieniem podatków, za jaknajdalej posuniętemi obciążeniami podatkowemi pod dwoma wszakże warunkami: popierwsze, ażeby te obciążenia podatkowe nie uchybiały w niczem zasadom racjonalnego ustawodawstwa podatkowego, po drugie, żeby nie podkopywały w niczem przedsiębiorczości wytwórczej kraju.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#JanStecki">P. Minister Skarbu, jako historyk, zajmował się działalnością Towarzystwa Rolniczego w siódmem dziesięcioleciu ubiegłego wieku i wie dobrze, iż w krytycznych momentach kraju odwołanie się do ofiarności publicznej zawsze odnosiło pożądany skutek. Teraz na widownię dziejową obok warstw, które niegdyś jedyne dźwigały odpowiedzialność za losy kraju i narodu, wystąpiły warstwy inne i niema żadnego powodu powątpiewać, że będą ożywione takiem samem, a daj Boże, jeszcze większem zrozumieniem interesów Państwa i jeszcze większą ofiarnością, aniżeli tego przykłady mieliśmy niegdyś. Ze strony tych warstw mamy prawo oczekiwać nie tylko ofiarności podatkowej, na którą ich w tym stopniu nie stać, w jakim stopniu stać warstwy zamożniejsze, ale także ofiarności z tego, co stanowi największe ich bogactwo, a zarazem największy czynnik bogactwa narodowego, t. j. ofiarności z pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#JanStecki">Nie mogę pominąć milczeniem pewnego momentu, który w uzasadnieniu projektowanego przez siebie systemu skarbowego, będącego podstawą ustawy prowizorycznej, którą roztrząsamy, poruszył p. Minister Skarbu. Mianowicie, wzywając do tej ofiarności podatkowej, powiedział, że Polska jest przedmurzem pewnego nieszczęścia, które przedewszystkiem podkopuje zasadę własności i z tego powodu ci, którzy własność posiadają, osobliwą powinni przywiązywać wagę do utrwalenia bytu Państwa Polskiego. Nie sądzę, ażeby to było szczęśliwe motywowanie tej niezbędnej ofiarności, chociażby dlatego, że system podkopujący własność, pomimo kordonów granicznych do Polski się umiał przedostać i jego ślady i wpływy dają się wyczuwać w niejednej z ustaw powojennych, w odrodzonej Polsce obowiązujących, i w niejednem z zamierzeń ustawowych w zakresie życia gospodarczego. Za daleko by nas zaprowadziła analiza tych aktów ustawodawczych. Przyjdzie na to pora i wtedy pomówimy o tem obszerniej. Teraz chcę tylko powiedzieć, że współtwórcami tych aktów któremi podkopano zasadę własności, były przedewszystkiem te żywioły, na których Rząd obecny opiera się, i z których siłę swoją pragnie czerpać. Nie zapowiada to napewno ziszczenia się planów Ministra, który do obrony zasady własności powołać chce czynniki podkopujące.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Czasy się zmieniają)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#JanStecki">Tak jest, ale nie w tym kierunku. Zmienią się w innym.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#JanStecki">Zresztą czy wystarczą same podatki do opędzenia potrzeb Skarbu? Zarówno konferencja b. ministrów Skarbu, jak i ekspose p. Prezesa Rady Ministrów zaznaczyły w sposób aż nadto wyraźny, że nie. To co powiedziała pod tym względem konferencja b. ministrów Skarbu, jest zapewne w pamięci wszystkich P. Prezes Rady Ministrów mówił mniej więcej w te słowa: „Największe wysiłki w zakresie stałego podwyższenia podatków bezpośrednich i największe oszczędności nie zrównoważą budżetu, jeżeli przedsiębiorstwa państwowe, monopole, podatki pośrednie i cła, będą dawały tak małe dochody, jakie dają obecnie. Ale czyż prowizorium wprowadza nas na tę drogę? Prowizorium idzie po drodze starej, po drodze utartej, prowizorium preliminuje wydatki, które właśnie przedewszystkiem — nie licząc wydatków na wojsko — zmierzają w kierunkach, tutaj przezemnie zaznaczonych.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#JanStecki">P. Minister sądzi, że byłoby rzeczą nieroztropną myśleć o warunkach dzierżawy przedsiębiorstw państwowych Odezwał się o tem dość ironicznie, że „złapane pieniądze za tytoń, albo koleje, wystarczyłyby zaledwie na kilka miesięcy, a co dalej?” Mówić o niedogodnych warunkach dzierżawy, o kapitalistach, którzy na dogodnych warunkach tych dzierżaw by się nie podjęli, byłoby rzeczą, jak mniemam, właściwą wtedy tylko, gdyby obecne warunki, w jakich istnieją i w jakich funkcjonują przedsiębiorstwa państwowe były dogodne.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#JanStecki">Na tego rodzaju gospodarkę, na trwonienie wpływów państwowych i dobra państwowego zgodzić się nie możemy, a nie mając przed oczyma planu racjonalnej gospodarki, ani objawów oszczędności, nie możemy przyjąć tego prowizorium. Gdzież bowiem są ślady tej oszczędności? Statystyka i matematyka to są dwie takie nauki, umiejętności — jak statystyka — za pomocą których można dowieść bardzo wielu różnych rzeczy, naprzykład — nikt w wątpliwość nie podaje — stwierdzenia, że preliminarz budżetowy na rok 1923 odpowiada wzrostowi drożyzny w porównaniu z rokiem 1922. Ale preliminarz na kwartał pierwszy roku obecnego zestawiany był w początkach stycznia, wówczas, kiedy kurs dolara wynosił około dwudziestu kilku tysięcy marek. W roku ubiegłym, przy preliminarzu, dającym w wydatkach — 591 miliardów i przy deficycie 510 miliardów, wydaliśmy ogółem 1101 miliardów, co czyni — jeśli pominiemy wydatki na koleje i na poczty — mniej więcej jakieś 800 miliardów w stosunku rocznym, a więc 200 w stosunku kwartalnym, przy przeciętnym kursie dolara w grudniu 17.700 mk., Rząd preliminuje 1.159 miliardów, przy kursie, przewyższającym wówczas niewiele 20.000 za dolar, jakieś dwadzieścia kilka tysięcy. Nie można powiedzieć, żeby to była oszczędność daleko posunięta, nie można, zwłaszcza, jeżeli się to zestawi z poprzedniemi wskazówkami, jakie usiłowałem dać w tym względzie Wysokiemu Senatowi.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#JanStecki">Tymczasem przeto o realizacji zaleceń oszczędnościowych, zmierzających do naprawy Skarbu, tyle tylko wiemy. P. Prezes Rady Ministrów w ekspose swojem, mówiąc o niezbędnych oszczędnościach, zastrzegał się zupełnie słusznie, iż państwo dopiero powstające, organizujące wiele dziedzin życia i cały aparat państwowy i mające do pokonania tysiączne trudności, nie może tych oszczędności posuwać zbyt daleko. Mówił zupełnie słusznie, zwłaszcza, jeżeli to ma się odnosić do budżetu M. S. Wojskowych, albowiem sądzę, że nie znajdzie się nikt w tej Wysokiej Izbie, ktoby chciał wkraczać na drogę oszczędności kosztem choćby najmniejszego uszczuplenia siły obronnej Państwa. Przeciwnie, wszystkie ofiary, jakie na ten cel muszą być poniesione, powinny być przyjęte chętnie i wotowane bez żadnych trudności, pod jednym oczywiście warunkiem, że gospodarka wewnętrzna w Ministerstwie Spraw Wojskowych będzie zupełnie racjonalna, że administracja wojskowa będzie stała na wysokości zadania, i w tej dziedzinie nie będzie trwonienia grosza publicznego na żadne cele, nie związane bezpośrednio z zadaniem zapotrzebowania armii i utrzymania siły obronnej na należytej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#JanStecki">Poza temi pozycjami na wojsko w sumie 185 z górą miliardów, obejmującej i inwestycyjne wydatki, spotykamy pozycje odnoszące się do Ministerstwa Robót Publicznych i Ministerstwa Kolei, wreszcie do Głównego Urzędu Ziemskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#JanStecki">O kolejach już mówiłem. Wyjaśnienia, udzielone nam w Komisji Skarbowo-Budżetowej, stwierdzają tylko to, że chodzi tam istotnie o inwestycje nowe, o inwestycje, które mają być pokrywane po staremu z ogólnego funduszu państwowego. Co się tyczy wydatków na Ministerstwo Robót Publicznych, to te wprawdzie wynoszą zaledwie w okrągłej cyfrze 8.4 miliarda, a więc sumę stosunkowo niedużą w porównaniu z tą ogólną cyfrą, którą wysuwa prowizorium, jednakże dają zbyt wiele do myślenia i zanadto stwierdzają, że idziemy dawną drogą, abym mógł o cyfrach tych choć paru słów nie powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#JanStecki">Mamy tam zapomogi dla przedsiębiorstw prywatnych, które podjęły, przez Państwo prowadzone agendy. Mamy tam zapomogi na cele budowlane, zapomogi, jak sądzę, tembardziej niebezpieczne i tem większej wymagające oszczędności, że już p. referent Ministerstwa Skarbu na Komisji Skarbowo-Budżetowej oświadczył, że cały fundusz, który w swoim czasie był asygnowany na budowę domów urzędniczych w Warszawie, budowę, prowadzoną kosztem Skarbu, został zmarnowany i domy te nadają się dziś tylko na rozbiórkę. Gospodarka w tym zakresie musi być przeto przedmiotem szczególnej dbałości.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#JanStecki">Co się tyczy zadań Głównego Urzędu Ziemskiego, to, nie wdając się zupełnie w istotę ustawy o reformie agrarnej, trzeba stwierdzić tylko jedno, że wykonanie jej nie dało dotychczas żadnych zasługujących na uwagę wyników z punktu widzenia tych nadziei, które przywiązywali do wykonania ustawy jej twórcy; że osadzenie 7.000 mniej więcej osadników wojskowych w województwach kresowych i rozparcelowanie mniej więcej 130.000 ha dóbr państwowych w przeciągu trzech lat ostatnich, pochłonęło sumy niepomiernie wielkie w stosunku do osiągniętych korzyści. Dalej rzeczy tym trybem iść nie mogą, jeżeli to nie ma być prostem marnowaniem pieniędzy. Przytem jest to urząd, który, jak może wielu członków Wysokiego Senatu miało sposobność spostrzec z preliminarza tego urzędu na rok 1922, prowadzi interesy swoje w ten sposób, iż zysk własny z parcelacji kalkuluje na 140%. Pochłania zatem te 140% zysków. A gdzież jest instytucja parcelacyjna, którejby państwo pozwoliło parcelować ziemię ze 140% zwyżką? A prócz tego wymaga jeszcze w dalszym ciągu tak znacznej dotacji.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#JanStecki">Wprawdzie pan Minister Skarbu, chcąc zachęcić do przyjęcia tego preliminarza budżetowego, oświadczył, że suma ta jest stosunkowo mała, że 1.159 miliardów marek polskich to jest zaledwie 200 milionów złotych polskich. Żałuję bardzo, że nie podał domniemanej cyfry wartości ogólnej majątku narodowego. Cyfry tej podać nie można, a ustalić trudno, bo majątek narodowy z każdym miesiącem, z każdym niemal tygodniem topnieje. Przejadamy swe zasoby z powodu dotychczasowego kierunku gospodarki skarbowej, to jest z powodu spadku wartości marki. Tak więc, jeżeli przed rokiem — 2 cyfry tylko rzucę dla porównania — posiadacz miliona marek polskich miał 290 dolarów, to w obecnej chwili ma ich zaledwie dwadzieścia parę. Jak daleko dojdziemy, i dokąd dojdziemy, idąc dalej w tym kierunku?</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#JanStecki">Oto dlaczego zezwolę sobie stwierdzić, że Rząd marnuje ten kapitał, który mu dały postanowienia konferencji belwederskiej i nie zdaje sobie sprawy z ważności momentu psychicznego, w którym opinia publiczna, i opinia ciał prawodawczych, mając zwróconą uwagę na to zagadnienie, zrobiłaby w tym kierunku z pewnością bardzo wiele.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#JanStecki">Dobre finanse zależą od dobrej polityki. Że polityka Rządu jest złą — z naszego oczywiście punktu widzenia — o tem możnaby mówić bardzo długo i sądzę, że gdy przyjdą debaty nad całorocznym preliminarzem budżetowym, będziemy o tem mówili, ilustrując ją w szczegółach. Teraz zaś powiedzieć tylko trzeba, że nie może być dobrą polityka taka, przy której Rząd usiłuje wyzyskiwać antagonizmy, istniejące pomiędzy różnemi grupami polskiemi i sprzęgać niektóre z tych grup z żywiołami, które dążą do osłabienia i rozsądzenia państwowości polskiej. Ślady działalności Rządu w tym kierunku są aż nadto widoczne i za to ponosi odpowiedzialność cały gabinet, przedewszystkiem wobec opinii publicznej kierownik tego gabinetu.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Insynuacje. Przerywania na ławach żydowskich)</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#JanStecki">W szczególności, o ile chodzi o politykę p. Ministra Skarbu, to nasuwa ona w ostatnich czasach coraz więcej wątpliwości. To, czego jesteśmy świadkami w dniach ostatnich, t. j. eksperymenty, oparte na zamierzeniach wprowadzenia stałego miernika do polskiego systemu kredytowego, dążą — oczywiście nieświadomie, pomyślane są w najlepszej woli, ale z pewnością taki efekt dadzą — do całkowitego zrujnowania kredytu i do podkopania całego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#JanStecki">Nie wiem, czy pod względem prawnym jest rzeczą zupełnie pewną, oparcie systemu. kredytowego przez instytucje państwowe na teoretycznie istniejącym, faktycznie wszakże nieobecnym złotym polskim, ale wydaje mi się, że więcej jeszcze wątpliwości prawnej budzić musi zamierzenie oparcia na pewnym, już nawet prawnie, nawet ustawowo nieistniejącym mierniku, który, według projektów Ministra Skarbu, ma być czemś pośredniem między kursem złota a ceną giełdową zboża.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#JanStecki">Pytam się, w jaki sposób temu miernikowi wartości, który powinien być stałą jednostką, może być nadawana w drodze rozporządzeń i publikacji Ministra Skarbu wartość, któraby regulowała obieg dóbr, obieg bogactwa w calem społeczeństwie? Czy nie wynikną stąd niesłychane zamieszania i wstrząśnienia? Wszakże w tej samej chwili, kiedy przedstawiciel Ministerstwa Skarbu w Komisji Skarbowo-Budżetowej zapewniał nas, że nic się nie stanie w tym zakresie bez uprzedniego przedyskutowania sprawy z komisjami obu Izb, w tym właśnie momencie dowiadujemy się, że obie najpotężniejsze państwowe instytucje finansowe, Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa i Pocztowa Kasa Oszczędności, zapowiadają, że przestaną w najbliższym czasie przyjmować inne weksle, jak tylko 6-cio tygodniowe, że nie będą udzielać kredytów na innych warunkach, jak tylko opartych na stałym mierniku złotym, stawiając w ten sposób ogromne rzesze zainteresowanych...</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#JanStecki">Niech Panowie nie sądzą, że to jest sprawa kapitalistów i przemysłowców. W danym razie interes robotników jest zupełnie zgodny z interesem przemysłowców, jeżeli bowiem staną zakłady przemysłowe, to znajdziemy się wobec ogromnych rzesz bezrobotnych, które Państwo będzie musiało żywić.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#JanStecki">Tak więc, proszę Panów, takie rzeczy powinny być wprowadzane w życie po uprzedniem i starannem przedyskutowaniu ich zarówno z przedstawicielami Izb ustawodawczych, jak instytucji gospodarczych, ponoszących także odpowiedzialność za bieg życia ekonomicznego i poczuwających się do tej odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#JanStecki">Z tego wszystkiego zatem, co powiedziałem, wynika, że wobec zasadniczo złej polityki Rządu, która nie może dawać zaufania żywiołom, dbającym o utrzymanie powagi Państwa i jego narodowego charakteru, wobec niebezpiecznej polityki Ministra Skarbu, w żaden sposób nie możemy ponosić odpowiedzialności przez przyjęcie prowizorium budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#JanStecki">I ostatnie słowo: powtarzano tutaj wielokrotnie, że prowizorium budżetowe jest koniecznością państwową. Ja tego charakteru tej ustawie odmawiam. Koniecznością państwową są ustawy o poborze rekruta, koniecznością państwową są ustawy, uprawniające podatki, koniecznością jest wymiar sprawiedliwości i odpowiednia egzekutywa. Koniecznością państwową nie jest prowizorium. Odmowa prowizorium równa się votem nieufności dla Rządu. Istnienie zaś takiego Rządu, jaki mamy obecnie, nie jest koniecznością państwową i mniemam, że w taki sposób nawet Rząd obecny misji swojej rozumieć nie może.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(Brawa na prawicy).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wpłynęła interpelacja Senatorów Adama, Szarskiego i tow. ze Zw. L. N. w sprawie zarządzeń p. Ministra Skarbu w dziedzinie monetarnej. Odczytuję ją, ponieważ należy do tego samego mniej więcej tematu i p. Minister Skarbu oświadczył, że jeżeli będzie dyskutowana po wyczerpaniu porządku dziennego, to gotów jest na nią odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#WojciechTrąmpczyński">„Wobec obiegających pogłosek o zamierzeniach p. Ministra Skarbu na polu monetarnem, w szczególności o zaprowadzeniu wskaźnika złotego, pogłosek, które wywołały niezwykłe zaniepokojenie wśród szerokich kół społeczeństwa i przyczyniają się bezwątpienia do zaostrzenia i tak już groźnego położenia na rynku walutowym, niżej podpisani zapytują p. Ministra, czy te pogłoski są bezpodstawne, a w razie przeciwnym, czy p. Minister uważa zaprowadzenie tak ważnych zarządzeń za możliwe bez uprzedniego porozumienia się z ciałami ustawodawczemi?”</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja nad tą interpelacją może nastąpić tylko po wyczerpaniu porządku dziennego i może stanąć na porządku obrad tylko wtedy, jeżeli nikt nie zaprotestuje.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Chwilowo ma głos p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterSkarbuGrabski">Korzystam ze sposobności, że poprzedni p. senator poruszył sprawę, wyrażoną w tej interpelacji, aby zabrać głos merytorycznie w sprawach tutaj poruszonych. Przedewszystkiem muszę zaprzeczyć temu, jakoby został wprowadzony wskaźnik złoty, jakoby Ministerstwo Skarbu wydało takie zarządzenia, któreby zmuszały kogoś do stosowania się do wskaźnika złotego. Nic podobnego nie było. Przygotowuję ustawę o sanacji Skarbu i w tej ustawie istotnie nie znajduję możliwości innej sanacji naszego Skarbu, jak przejście do złotego polskiego, do emisji złotego polskiego...</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterSkarbuGrabski">...i do natychmiastowego zastosowania rachowania na złote polskie wszystkiego tego, co stanowi dochód państwowy i w ten sposób zabezpieczenia Skarbu Państwa od tego spadku, przeciw któremu ogół naszego społeczeństwa już z górą od dwóch lat umiał się zabezpieczyć, patrząc, jak jedynie Skarb polski jest narażony na wszystkie niebezpieczeństwa spadku marki polskiej. Więc na tem będzie oparty projekt, który dziś dopiero — a może należy powiedzieć, który już jest gotowy i będzie rozpatrzony przez Radę Ekonomiczną Ministrów w sobotę, przez Radę pełną Ministrów w poniedziałek i w najbliższym czasie zostanie wniesiony do Izb prawodawczych. Przedtem zaś, w sobotę rano, jeszcze przed ostatecznem wniesieniem projektu na Komitet Ekonomiczny Ministrów, zwołam przedstawicieli sfer gospodarczych, ażeby z nimi omówić główne przedmioty, tyczące się życia gospodarczego i związane z tym właśnie projektem, w tym celu, aby nie mówiono, że Rząd lekceważy sfery gospodarcze i nie liczy się z ich opinią.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#komentarz">(Głosy w centrum: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MinisterSkarbuGrabski">A teraz po uspokojeniu, bo sądzę, że to moje oświadczenie uspokoiło znacznie tych, którzy się boją, że Rząd postawi wszystkich w obliczu czegoś dokonanego, chcę oświetlić, co też to Ministerstwo Skarbu zrobiło takiego, wskutek czego takie ogromne zaniepokojenie niby to powstało? Przedewszystkiem jakie zaniepokojenie? Istotnie przed tygodniem mówiono mi, że w Łodzi fabryki gotowe są stanąć z powodu jakoby odmawiania im kredytu. Wyjechał delegat P. K. K. P., członek Dyrekcji Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej do Łodzi, ażeby bezpośrednio przekonać się, jakie to kredyty niezbędne dla prowadzenia fabryk zostały wstrzymane. Okazało się, że nic podobnego nie było. Okazało się, że fabryki nie myślały stawać, że była to tylko pogłoska, która zaniepokoiła pewne sfery, że kredyt będzie dany na 6 tygodni, a nie na trzy miesiące. Czyż to wymaga ustawodawczego sankcjonowania, że trzeba, jeśli ktoś wymaga kredytu trzymiesięcznego, dawać na trzy miesiące, a nie na 6 tygodni? Rząd ma obowiązek wglądać, w jaki sposób udzielany jest kredyt, bo to się tyczy instytucji, która czerpie swoje środki z druku marki polskiej. Przecież P. K. K. P. nie ma innych marek, tylko te, które pochodzą z druku. Rząd ma obowiązek zatroszczyć się, w jaki sposób te środki, które z druku powstały, to znaczy powstały kosztem ogółu, przyczyniają się dla dobra ogółu, a w jaki sposób przyczyniają się w szczególności do wzbogacenia jednostek, powstałego tylko wskutek spadku marki polskiej.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#MinisterSkarbuGrabski">Jednocześnie wyłania się kwestia złotego polskiego, ale ona nie odrazu się wyłoniła. Najpierw te same sfery, tak zaniepokojone dzisiaj, zwracały się o to, czyby nie otworzyć rachunku w dolarach, czyby nie przyjmować dolarów, ażeby wypłacać dolarami?</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#MinisterSkarbuGrabski">Wtenczas wszyscy ci, którzy mają później wypłaty, albo potrzebują później kupować za dolary surowe produkty, odrazu mogliby te dolary lokować w instytucjach bankowych. To była pierwsza uczyniona mi propozycja. Czy miałem więc pójść na to i puścić w obieg, i wprowadzić w życie polskie dolara, który jest czemś obcem, a w którym cała Polska jest dziś zamiłowana i stosuje go obok marki polskiej? Ja nie mogłem się na to zdecydować i wołałem zastanowić się nad tem, czy rzeczywiście nie mamy złotego polskiego? Przecież uchwaliliśmy go, uchwaliliśmy go w r. 1919, a następnie przecież Sejm poprzedni uchwalił pożyczkę w złotych polskich i ten złoty polski już na niekorzyść skarbu polskiego rachuje się, bo skarb polski ogłasza jego kursy coraz wyższe. Więc jeżeli idzie o to komuś, aby ulokować swoje pieniądze w tej pożyczce, to ludzie czytają o tem i wiedzą dobrze, że kurs tego złotego polskiego zwiększa się. W ten sposób jest zrozumiałe i jasne, że jeżeli jedna sfera, jedni projektodawcy przychodzą i mówią : prosimy o otworzenie rachunku w dolarach, a następnie przychodzi ktoś inny, ktoś ze sfery przemysłowej czy bankowej i mówi: ja o dolarach nie myślę, jestem gotów pójść na złotego polskiego i otworzyć u siebie wkłady w złotych polskich i wypłacać na moje własne ryzyko złote polskie; słowem, jeżeli ktoś przyjdzie nareszcie z taką uczciwą propozycją, że chce oddać to, co wanien, to muszę uwzględnić, że podstawią dla przyszłej sanacji skarbu i społeczeństwa powinno być to, iż oddać należy to, co się należy, jeżeli się bierze coś, to trzeba oddać, co się jest winnym w istocie i w rzeczywistości, a nie zasłaniać się pewnym miernikiem wartości. Jeżeli znalazł się taki bank, który powiedział, że ma odwagę zobowiązać się wobec tych, którzy wkłady będą robili, wypłacać podług wartości złotego polskiego, tego złotego, który ogłasza się w pożyczce państwowej, to czyż miałem powiedzieć również: nie! jak powiedziałem innym, występującym z inicjatywą rachunku w dolarach?</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MinisterSkarbuGrabski">Sądzę, że jest to szczęśliwa chwila, szczęśliwy przejaw w psychice naszego narodu, iż nastąpił zwrot w dotychczasowym rachowaniu na spadek marki. Gdy powstała inicjatywa, należy próbować, jakie będą z tego skutki. Jeżeli skutki będą dobre i okaże się, że obudzą one zmarnowany a wszechpotężny dla każdego narodu zmysł oszczędności, będzie to znamienny krok do sanacji naszego społeczeństwa i skarbu. Wszyscy z trwogą powinni patrzeć na to, co się dzieje. Pierwszą podstawy dobrego zrozumienia interesów gospodarczych jest oszczędność. Przecież oszczędności dziś zaginęły. Gdzie są te dawne wiejskie, drobne kasy oszczędnościowy, w których się gromadziła taka masa środków pieniężnych ze wsi? Gdzież są te wkłady w bankach, wkłady w Pocztowej Kasie Oszczędności? Są zredukowane, i to, co jest, są to rachunki przejściowy. To nie są oszczędności, te oszczędności maleją z roku na rok i my mamy na to patrzeć w dalszym ciągu i czekać. Dlatego sądzę, że zbędne są trwogi. Ministerstwo Skarbu nie wydało żadnego zarządzenia, któreby sta wdało kogokolwiek wobec faktu, nic się nie zmieniło w naszem prawodawstwie, Ministerstwo dało upust i pozwoliło lokować w złotych polskich jako mały równoważnik tego, co Sejm uchwalił w jesieni roku zeszłego, pozwalając na pożyczkę złotą. Tę inicjatywy powinniśmy uważać, że zapoczątkuje nie chaos, nie niebezpieczeństwo, ale odwrotnie, pierwszy przejaw drogi do sanacji, nic sanacji samej, ale drogi do sanacji. Znajduję szereg ludzi, którzy przejmują się tą ideą, iż nareszcie ta marka polska przestanie być poniewierana, iż ten, kto chce coś odłożyć, to gorączkowo chwyta się akcji, obcych walut, iż ten, kto nie będzie chciał stracić, znajdzie możność lokowania swych marek w tych lub innych bankach, stowarzyszeniach drobnego kredytu, w kooperacjach, w których znalazłem pełne uznanie dla tego kredytu w złotych, że o ile kasy drobnego kredytu takie rachunki otworzą, to dopiero wtedy oszczędności naprawdę napływać będą, a jeżeli oszczędności napływać będą, jeżeli marka polska napływać będzie, i nie będzie kupowała dolara, to to właśnie stanie się czynnikiem, który może ją podnieść i te wszystkie alarmy, które na ten temat słyszeliśmy, że to się przyczyni do upadku marki, to to jest tylko płonna obawa, ale to nie jest obawa o markę polską. Marka polska to wytrzyma, przejdzie przez tę próbę zwycięsko i łatwiej doprowadzimy ją do stabilizacji. Te alarmy mają inny podkład, to jest zwyczajna obawa przed czemś nowem, przed czemś koniecznem, ale mniej dogodnem, niż dzisiejszy stan rzeczy. Ale ten dzisiejszy stan rzeczy, bardzo dogodny dla pewnych osób, jest bardzo zły dla Polski i musi ustać.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Brawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Koerner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MozesKoerner">Wysoki Senacie. Obliczenia prowizorium budżetowego, które nam przedstawił szanowny pan referent, przypominają, jakby rozwiązanie zadania, gdzie zgóry jest dana odpowiedź i dopiero do tej wiadomej odpowiedzi należy zastosować takie obliczenia, przy których wypadałaby ta właśnie odpowiedź. Takie są obliczenia s. Buzka, co do zgodności cyfr i sum, podanych w prowizorium budżetowem w stosunku do wydatków zeszłorocznych. Proszę Sz. Panów, gdyby liczyć według tych sposobów, to należałoby wszakże taki sam miernik zastosować i do dochodowy ale ja bardzo wątpię, aby sz. p. referent chciał stosować ten sam miernik do dochodów państwa; przypuszczam, że nie. Wyszlibyśmy na tem bardzo niedobrze, a trudno jest tak jednostronnie rozpatrywać ten budżet, ażeby stosować jakiś miernik do rozchodów nie licząc się zupełnie z dochodem. Co do tego dochodu, nie słyszeliśmy ani jednego słowa, i nie wiemy właściwie, jak się przedstawia chociażby przypuszczalny stan budżetu na rok 1923. Prowizorium budżetowe nie daje możności szczegółowego rozpatrzenia budżetu, dlatego, że są to cyfry przypuszczalne, że otrzymujemy tylko cyfry ryczałtowe, a nie mamy żadnych wyszczególnień.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MozesKoerner">Nie możemy wobec tego poddawać tych cyfr jakiejkolwiek analizie, mniej lub więcej zgodnej z prawdą. Rozumiałbym, gdyby sz. p. referent nam powiedział, jakie są przypuszczenia Ministerstwa Skarbu, chcemy p. Ministrowi Skarbu dać te sumy, chcemy zalegalizować je i koniec. To bym zrozumiał, ale dostosowywać swoje obrachunki i obliczenia, wtedy, gdy się nie zna żadnych szczegółów — jest conajmniej bardzo ryzykownem.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MozesKoerner">Natomiast na Komisji Skarbowo-Budżetowej otrzymaliśmy informacje, które wywołały pewne obiekcje i sądzę, że słuszne. Został nam przedstawiony plan, co do t. zw. kredytów nowych, ale, jak szanownym Panom wiadomo, w przedstawionem nam prowizorium budżetowem, figurują dwie sumy, które razem stanowią z górą 185 miliardów na kredyty nowe. Zdawałoby się, że skoro otrzymaliśmy na Komisji Skarbowo-Budżetowej mniej lub więcej ściślejsze dane o tych właśnie kredytach, to p. sprawozdawca poinformuje nas nieco bliżej o tych właśnie wydatkach. Niestety, nie usłyszeliśmy tego, a zaznaczyć należy, że przedstawiciel Ministerstwa Skarbu, który był obecny na Komisji Skarbowo-Budżetowej, zakomunikował nam między innemi, że w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych jest przewidziany wydatek 500 milionów na nowe towarzystwo, które się utworzyło z prywatnego towarzystwa żeglugowego, wraz z rządową jakąś inicjatywą. Co to za pieniądze, w jaki sposób to ma być zlikwidowane, dlaczego to zostało tak zrobione? Dokładnych wyjaśnień nie mamy, a słyszeliśmy, że Rząd godzi się dać 500.000.000 do spółki jakiemuś prywatnemu towarzystwu, które, o ile z pogłosek tylko sądzić można, bynajmniej nie jest trwałem i doskonaleni, co do rękojmi finansowej.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#MozesKoerner">Natomiast wśród wydatków na roboty nowe, nie znaleźliśmy wydatku, który powinien być umieszczony. Szanownym Panom wiadomo, że Rząd podjął się bardzo doniosłego zadania dla przyszłości nie tylko stolicy Państwa, ale dla całego Państwa — Rząd przystąpił do budowy węzła kolejowego warszawskiego. Jest to przedsięwzięcie pierwszorzędnej wagi, przedsięwzięcie, które powinno być w jak najszybszym czasie wykonane i wykończone. A tem nie mniej w wydatkach na roboty nowe, nie znaleźliśmy na to ani jednego grosza. To, co w Niemczech dało możność w bardzo szybkiem tempie rozwinąć się stolicy Niemiec — Berlinowi, to zostaje u nas hamowane, natomiast wydaje się sumy milionowe i miliardowe na jakieś wydatki, które bliżej nam nie są znane.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#MozesKoerner">To samo dotyczy budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Już zaznaczył jeden z przedmówców moich, że co do Ministerstwa Spraw Wojskowych nie powinniśmy czynić żadnych oszczędności, ale w pewnych granicach. Obrona Państwa winna być postawiona w takich warunkach, aby się nie liczono z groszem, skoro ten grosz w większej czy mniejszej mierze jest potrzebny, jednakowoż do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych wstawiona jest suma — wśród tych wydatków nowych — 77 miliardów na zapas zaopatrywania. Jest to lwia część tych właśnie wydatków nowych. Na zapytanie nasze, czy istotnie te 77 miliardów będą zużyte w przeciągu I kwartału, otrzymaliśmy odpowiedź, że nic podobnego, tylko drobna część tej sumy może być, albo będzie wydatkowana w ciągu I kwartału roku 1923.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#MozesKoerner">Muszę przy tej okazji zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, że art. 2 proponowanej ustawy brzmi:</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#MozesKoerner">„Przekroczenie kredytów prowizorycznie ustalonych w art. I może nastąpić tylko w razie dalszego wzrostu drożyzny w granicach 20% tych kredytów”.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#MozesKoerner">A więc zdawałoby się, jeżeli sądzić podług referatu s. Buzka, że chcemy ukrócić wydatki państwowe, chcemy nałożyć pewien kaganiec, nie chcemy dopuścić do tego, ażeby Rząd mógł przekroczyć sumy preliminowane w prowizorium budżetowem poza pewne granice, a temi granicami ma być 20% od tych sum, ale rozumieliśmy to tylko tak, że te 1.159 milionów są istotnie potrzebne, bo to jest minimum, i w tych 1.159 miliard znajdują się tylko takie sumy, które bezwzględnie będą wydane i tę sumę będzie wolno Rządowi jeszcze przekroczyć tylko o 20%. Okazuje się jednak, że są jakieś ukryte sumy, które wcale nie będą wydane i mają być traktowane może jako dodatek do tych 20%. A nie są to bynajmniej drobne sumy, bo jak Wysoki Senat słyszał, jest to jedna z bardzo poważnych pozycji — 77 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#MozesKoerner">Nie chciałbym tutaj poruszać sprawy dla nas bardzo bolesnej, a która powinna była być omawiana może przed rozpatrywaniem jakiegokolwiek budżetu — sprawę rozbudowy, która została uchwalona przez Sejm Ustawodawczy, jako ustawa o komitetach rozbudowy. O tem słyszeliśmy bardzo mało, i ta sprawa która dla nas powinna być pierwszorzędnej wagi nie jest wyjaśniona, i nie znalazła odzwierciadlenia w tem prowizorium, takiego odzwierciadlenia, na jakie zasługuje.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#MozesKoerner">Już podczas ekspose p. Prezesa Rady Ministrów słyszeliśmy, że najważniejszą sprawą dla Państwa Polskiego w tej chwili jest naprawa Rzeczypospolitej, naprawa Skarbu, naprawa finansów i stanu gospodarczego. Odczuwamy to rzeczywiście bardzo dotkliwie, że trzeba dążyć do tej naprawy, że nastała ostatnia chwila. Wiemy wszak wszyscy, bo czujemy to na własnej skórze, co znaczy drożyzna szalejąca w ostatnich czasach; wiemy wszyscy co znaczy dewaluacja naszej marki w ostatnich czasach. I co Rząd poczynił w tym względzie, czy istotnie ta naprawa Rzeczypospolitej jest przewodnią myślą Rządu w tej chwili? Pragnąłbym tu przytoczyć mały przykład.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#MozesKoerner">Dla nas teraz sprawą pierwszorzędnej wagi jest rozwój i dobrobyt miast. Warszawa, stolica Państwa, znajduje się w niezmiernie ciężkich warunkach finansowych. Miasto zwróciło się do p. Ministra Skarbu, przedstawiło mu stan rzeczy i prosiło o pożyczkę. Przed chwilą p. Minister Skarbu wykładał nam, że złoty polski nie jest jeszcze wprowadzony, nikt nie żąda żadnych zobowiązań w złotych polskich i że dopiero po bliższem rozpatrzeniu tej sprawy wspólnie z przedstawicielami zainteresowanych stron zostanie ona zadecydowana. Niestety muszę stwierdzić, że w odpowiedzi na prośbę miasta Warszawy p. Minister postawił warunek: owszem, pożyczkę dam, ale pożyczka musi być w złotych polskich. Proszę sobie teraz wyobrazić: miasto, które nie może być odpowiedzialnem za politykę Rządu, i które nie powinno ponosić konsekwencji tej polityki, ma wziąć na siebie niesłychany ciężar, bo ma otrzymać, powiedzmy, dziś pewną sumę w markach polskich, dać zobowiązanie w złotych polskich i po 6 miesiącach zapłacić w złotych polskich. Jeżeli polityka Rządu doprowadzi do tego, że złoty polski będzie wówczas kosztował bardzo wiele marek polskich, to znaczy miasto będzie musiało zapłacić sumę wielokrotnie przewyższającą dług, który zaciągnęło. Proszę Panów, tak jednak nie jest, jak mówił p. Minister, sprawa złotego polskiego istotnie zaniepokoiła niektóre sfery i słusznie zaniepokoiła. Nie chcę twierdzić, iż p. Minister Skarbu nie ma racji, że dzięki obecnej sytuacji rozwinęło się niesłychane, niedopuszczalne spekulowanie, i ludzie, którzy dostają pewną wartość dziś, oddają jutro tylko część tej wartości. Tak jest, ale, proszę Wysokiego Senatu, nie można tego zmienić odrazu. To zaniepokojenie, które powstało, ma jednak pewne podstawy.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#MozesKoerner">Śmiem twierdzić dalej, że skarbowa i gospodarcza polityka Rządu nie może być odłączoną od ogólnej polityki Rządu, że są to sprawy z sobą nierozerwalnie złączone. Bez uleczenia stosunków wewnętrznych w Państwie niema naprawy Skarbu, bez tego, ażebyśmy czuli i widzieli, że warunki życia u nas są takie, jak w państwie praworządnem, nie może być naprawy Skarbu, nie może być naprawy naszej gospodarki. Naprawa powinna być bezwzględnie oparta o czynnik moralny, ażeby do własnej administracji mieć bezwzględne zaufanie. Powtarzam pytanie, czy istotnie ten czynnik, to zaufanie istnieje? Niestety, trzeba przyznać, że w znacznej mierze brak go.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#MozesKoerner">Jako przedstawiciel ugrupowania, które pod tym względem miałoby bardzo wiele do powiedzenia, muszę podkreślić, że nasza administracja urzędnicza zgóry postawiła sobie za cel pewne ograniczenia, A tam, gdzie istnieją ograniczenia, ograniczenia niedopuszczalne w państwie konstytucyjnem, tam już nie może być praworządności. Administracja nasza jest zespołem ludzi, tylko pewnej kategorii. Część obywateli nie ma dostępu do niej i ma zamknięte wrota do tej sfery ludzi. Mam na myśli ludność żydowską, której przedstawiciele zupełnie nie są dopuszczani do zajmowania jakichkolwiek urzędów w administracji państwowej. Jest to ograniczenie z góry postawione i dlatego tylko, że dany obywatel należy do tego lub innego wyznania, do tej lub innej narodowości, zgóry jest powiedziane, że nie może zająć żadnego stanowiska w hierarchii rządowej, i administracyjnej. Rząd nasz idzie po tej samej drodze co poprzednio, i z tej drogi, na razie przynajmniej, nie widzimy, aby schodził.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#MozesKoerner">Ostatnio mamy do zanotowania sprawę, która może, ująwszy ją szeroko, ma za sobą pewne podstawy, nie chcę temu przeczyć, ale została odrazu przez Rząd ujęta w ten sposób, iż musi być krytykowana. Mam na myśli ostatnie zarządzenie, jakie zostało wydane przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych w stosunku do t. zw. uchodźców. Proszę Panów, jeżeli te zarządzenia mają na względzie usunięcie z Państwa obywateli obcych, którzy bez pozwolenia i wbrew prawu znajdują się w granicach Państwa, to jest prawo danego Rządu. Ale jak to prawo jest stosowane? Rozumiałbym, gdyby ostrzeżono tych przybyszów, i dano im pewien termin, dość długi naturalnie, bo to są ludzie, którzy uciekli z piekła, i z takich warunków, o których może nie wiedzieć tylko ten, kto tam nie był.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#MozesKoerner">Tymczasem tym ludziom stawia się bardzo krótki termin prekluzyjny i powiada się im: proszę się wynosić. I nie tylko „proszę się wynosić”, ale odstawia się ich do granicy, rzuca się na pastwę losu. I jeszcze może nie byłoby i w tem nic tak strasznego, gdyby to byli ludzie winni temu. Ale wśród tych mas ludności, które się wyrzuca z kraju, znajdują się w dużej ilości tacy ludzie, którzy mają gotowe paszporty i wizy na wyjazd zagranicę, bądź to do Ameryki, bądź do innych krajów. Rząd postępuje w tym wypadku bez serca, i oddaje ich na pastwę bolszewików.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(S. Stecki: Nic im tam nie grozi).</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#MozesKoerner">Panie Senatorze, tam odrzucają ich i bawią się nimi jak piłką. Muszę panu zakomunikować, że władze bolszewickie ich nie wpuszczają i odsyłają z powrotem, tak że ci ludzie muszą zginąć na tej granicy.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#MozesKoerner">Gdybyż przynajmniej administracja stosowała się ściśle do tych przepisów i cyrkularzy, które zostały wydane i odnosiła to tylko do tych osób, do których te cyrkularze się stosują! Najgorszem jest, że, jak się okazuje, niektórzy panowie wojewodowie zaczynają po swojemu postępować, bo za takich samych uchodźców uważają t. zw. obcokrajowców t. j. ludzi, których obywatelstwo polskie, dzięki niedopełnieniu niektórych formalności jeszcze nie jest ustalone, chociaż są to ludzie, którzy od dziesiątków lat bez przerwy w Państwie Polskiem mieszkają, a nawet ojcowie ich też tu mieszkali i tu się urodzili. Ich również zalicza się do kategorii uchodźców i odstawia się do granicy i rzuca na pastwę losu.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#MozesKoerner">Taki sam stosunek jest niestety Rządu obecnego i w sprawie oświaty. P. Prezydent Ministrów zaznaczył w swojem przemówieniu, że jest to sprawa pierwszorzędnej wagi dla Państwa, ażeby nie było w Państwie Polskiem ciemnoty, ażeby nie było ludzi, którzy wskutek niskiego poziomu umysłowego nie poczuwają się względem Państwa do obowiązku wspólnego życia z innymi obywatelami. Niestety i pod tym względem nasz Rząd nie poszedł ani na krok dalej, niż to czyniły rządy poprzednie. Proszę Wysokiego Senatu! Nasz Rząd dotychczas traktuje oświatę nie w języku polskim, jako coś takiego, co istnieć w Państwie nie powinno. — Ale muszę powiedzieć, że jeżeli istnieją jakieś drogi do podniesienia kultury i poziomu umysłowego jakiejkolwiek grupy ludności w Państwie, to te drogi powinny być wyzyskane niezależnie od tego, czy prowadzą do celu za pomocą języka polskiego, żydowskiego, białoruskiego, ukraińskiego, czy jakiegobądź innego. Nie rozumiałbym takiego obywatela i takiego Rządu, któryby sobie powiedział; wolę mieć ciemną ludność, byle tylko nie uczyła się w innym języku, jak w języku polskim. Taka droga nie jest drogą do podniesienia dobrobytu ludności i nie jest drogą do podniesienia stanu naszej gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#MozesKoerner">Niestety, musimy również zaznaczyć, że niedalej jak wczoraj, ta właśnie polityka oświatowa posunęła się do tego, że został wniesiony projekt ustawy o t. zw. numerus clausus. Rzecz prosta, że argumenty zawsze znaleźć można, żeby obronić swoje stanowisko, choćby najbardziej wsteczne. Ale ta droga nas nie wprowadzi na te tory, na które każdy wierny obywatel chciałby pójść. Ta droga doprowadzi tylko do tego, że w pewnych sferach zmniejszy ilość inteligencji, ilość ludzi zdolnych do pracy dla Państwa, a nie sądzę, żeby to leżało w interesach jakiegokolwiek rządu, aby ilość inteligencji zmniejszyła się.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#MozesKoerner">Takie postępowanie Rządu, taka polityka Rządu prowadzi do spotęgowania poglądu, że w Państwie istnieje jakaś część obywateli drugiej kategorii, część obywateli, która nie powinna i nie może być traktowana jednakowo z narodowością panującą, z obywatelami narodowości polskiej. Wykonanie i wykonywanie prawa względem tej części obywateli drugiej kategorii uważa się za jakiś przywilej. Nie są to żadne przywileje. Niczego więcej nie żądamy, niczego więcej nie domagamy się, tylko tego, aby względem wszystkich bez różnicy wyznania i narodowości obywateli stosowano te same prawa, aby nie było tego, że jeden może korzystać z jakiegoś prawa, a dla drugiego prawo to nie istnieje. Taka droga i taka polityka prowadzi tylko do istnienia tymczasowych ustaw, do istnienia jakiejś tymczasowości, która, rzecz jasna, musi się odbić na możliwościach i możnościach naprawy Skarbu Rzplitej. Nie chciałbym sięgać po przykłady, ale pozwolę sobie przytoczyć Rosję, tego kolosa, który zginął, który rozwalił się, może głównie dlatego, że tam panowała wszechwładnie tymczasowość. Tam te tymczasowe prawidła i tymczasowe prawa stawały się w bardzo krótkim czasie prawami stałemi. My jednak wierzymy w to, że mamy państwo oparte na Konstytucji, i nie powinno być miejsca dla żadnych praw tymczasowych i dla żadnej tymczasowości.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#MozesKoerner">Czas pewien łudziliśmy się, czas bardzo krótki, że Rząd obecny czyni wszystko i czynić będzie, aby uzdrowić zarówno stosunki gospodarcze, jak i polityczne. Jednak oświadczenia tego Rządu, oświadczenia drażniące i jątrzące nie prowadzą do tego, aby ta wiara się dalej w nas utrzymała. Ciężkie położenie finansowe Państwa — a tego wszyscy jesteśmy świadomi — wymaga oparcia się o wspólny wysiłek wszystkich obywateli bez różnicy narodowości. I ja nie znam w Państwie Polskiem narodowości, któraby nie zechciała w tym wysiłku wziąć udziału. Niema takiej ani jednej — Rząd jednak patrzy na niektóre narodowości zupełnie inaczej, bo już a priori powiada, że te narodowości nie chcą brać udziału w tym wysiłku i odrazu zgóry stosuje do nich jakieś specjalne ustawy, specjalne metody i specjalne warunki. A jeśli to czyni, to przedewszystkiem względem ludności żydowskiej. Żydów zgóry Rząd skazuje na to, że są to obywatele nielojalni. Jako przedstawiciel tej ludności muszę przeciw temu jak najkategoryczniej zaprotestować.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#MozesKoerner">P. Prezes Rady Ministrów stwierdził, że obecnie wydajność pracy w Państwie znacznie się obniżyła. Jest to uwaga słuszna. Stwierdził, że praca jest w tej chwili potrzebna Polsce więcej, niż kiedykolwiek i znowu słusznie. Okrzyk przedstawiciela Rządu: maksymum płacy, maksymum pracy, jest okrzykiem, który wszyscy w pamięci mieć stale powinni. Ale cóż ten Rząd dotychczas zrobił, czy istotnie czynił wszystko, aby to maksymum pracy wydobyć? Śmiem twierdzić, że nie. I znowu muszę przytoczyć przykład. Istnieje ustawa o t. zw. odpoczynku niedzielnym.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Poruszenie na prawicy).</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#MozesKoerner">I do czegóż to prowadzi? Proszę Szanownych Panów, ja bardzo wysoko cenię tę trybunę i zapewniam Panów, że nie chcę bynajmniej tu wysuwać spraw, których omówienie nie zmierzałoby do tego, aby rezultat był dla wszystkich bez wyjątku jaknajlepszy, a tem samem i dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#MozesKoerner">Jednak ta ustawa dotyczy kilku milionów ludności, która dzięki niej zmuszoną jest świętować w ciągu roku jedną trzecią czasu. Czyż Panowie uważacie, że jest to wskazane, ażeby marnować część pracy tej ludności? Czy Wysoki Senat uważa za dobre, że rzemieślnik żydowski pracuje zamiast 7 dni tylko 4 1/2, a półtora dnia idzie na marne, czyli dobro to ginie. Tak, bezwarunkowo ginie i ginie dla dobra Państwa. A pozatem do czego to jeszcze prowadzi? Prowadzi to przedewszystkiem do pauperyzacji części ludności, części produkcyjnej, prowadzi do tego, że osłabia zdolność płatniczą kilku milionów ludności. Jeśli ludność mniej pracuje, to tem samem musi to wpływać na stan naszego budżetu. Wszak to jest chyba zupełnie jasne. Sądzę, że ci panowie senatorowie, których sprzeciwy słyszałem, kiedy zaczęłem o tem mówić, zmienią zdanie, skoro zrozumieją, że takie postępowanie musi wpłynąć na zmniejszenie zdolności podatkowej. A słyszeliśmy od p. Ministra Skarbu, jaka jest droga do naprawy Skarbu Rzeczypospolitej Polskiej? Podniesienie, powiększenie i śrubowanie podatków i jeszcze raz podniesienie i powiększenie podatków. Ale jakim sposobem sądzicie Panowie, można będzie te podatki ściągnąć, skoro ludność nie będzie mogła ich dawać, jeżeli będzie się zmniejszało ilość pracy zamiast powiększać tę pracę? Nie przypuszczam, aby się znalazł jakiś cudowny sposób, sposób czarodziejski, któryby mógł inną drogą powiększyć zdolność podatkową ludności, jak tylko drogą powiększenia pracy. Ustalił się jednak u nas zwyczaj, że Rząd niektórych zagadnień, które są niepopularne, publicznie poruszać nie chce i odpowiedzi na takie pytania również dać nie chce. Do takich właśnie zagadnień zalicza się sprawa, o której przed chwilą mówiłem, — sprawa odpoczynku niedzielnego, zmuszająca część ludności do świętowania 2 1/2 dnia w tygodniu zamiast jednego. We wszystkich państwach cywilizowanych istnieją ustawy o przymusowem odpoczywaniu jednego dnia w tygodniu, ale nigdzie nie zmusza się obywateli innego wyznania, aby świętowali dzień świąteczny innego wyznania. Sądzę, że ten Rząd, który nie ulęknie się wydobycia sprawy na światło dzienne, i śmiało na tę sprawę da odpowiedź, Rząd, który nie ulęknie się stosować sprawiedliwych, choćby najdrażliwszych, środków względem ludności żydowskiej, może nam dać rękojmię, że istotnie droga, którą obrał, prowadzi do naprawy skarbu. Niestety, tego nie widzimy. I dlatego tylko, że tego nie widzimy, a przeciwnie widzimy zupełnie co innego, Senackie Koło Żydowskie nie może głosować za prowizorium budżetowem, przedłożonem przez Rząd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoki Senacie! W dyskusji nad prowizorium budżetowem, zarówno w Sejmie, jak i dzisiaj w przemówieniu naszego szanownego referenta s. Buzka, głośnem echem odbił się pogląd, że zatwierdzenia przedłożonego nam projektu ustawy o prowizorium budżetowem wymaga konieczność utrwalenia legalności w naszej gospodarce skarbowej i budżetowej, że więc zatwierdzenie tego prowizorium będzie jednoznaczne z wytworzeniem tej legalności, natomiast nieuchwalenie projektu ustawy pozostawi dotychczasowy stan eks lex, da Rządowi wolną rękę do gospodarowania finansami państwowemi bez żadnych ograniczeń. Pogląd ten zresztą był poparty i przez p. Ministra Skarbu w jego przemówieniu w Sejmie, do którego będę jeszcze miał sposobność powrócić. Ten pogląd według mego najgłębszego przekonania jest conajmniej nieporozumieniem, a nawet, powiem więcej, jest wyraźnym błędem, jeśli na obecny stan rzeczy w tej dziedzinie naszego życia państwowego spojrzymy z punktu widzenia Konstytucji, która już weszła w życie, która już obowiązuje, co do której w tym punkcie mogłyby być pewne wątpliwości tylko dopóki istniał Sejm Ustawodawczy, z chwilą jednak powstania ciał prawodawczych na zasadzie tej Konstytucji wyłonionych, żadnych wątpliwości być nie może. Otóż art. 4 Konstytucji powiada: „Ustawa państwowa ustala corocznie budżet Państwa na rok następny”. Przepis bardzo krótki, z którego jednak wypływa szereg konsekwencji, konsekwencji formalnych i merytorycznych.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#StanisławNowodworski">Konsekwencje formalne są takie, że ponieważ budżet państwowy ma być ustalany corocznie na rok następny, więc Rząd powinien go przedłożyć ciałom ustawodawczym w takim terminie, ażeby przed nastąpieniem owego roku ciała ustawodawcze mogły go uchwalić. Obowiązkiem ciał ustawodawczych jest tego uchwalenia dokonać, o ile zaś z jakichkolwiek powodów okaże się to niemożliwem, wtedy Rząd jest obowiązany we właściwym terminie przyjść z prowizorium budżetowem, a ciała ustawodawcze powinny to prowizorium rozważyć.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#StanisławNowodworski">Konsekwencja merytoryczna jest niezmiernej wagi i do niej przechodzę. Jest ona mianowicie taka, że z art. 4 Konstytucji wynika niezbicie, iż żaden wydatek ze Skarbu Państwa nie może być uczyniony bez zgody ciał ustawodawczych. W tych warunkach, zdaje rai się, jest jasne, iż o możności kontynuowania przez jakikolwiek rząd takiego stanu, w którym rząd sam przyznaję, że uchwala i wypłaca różne nowe kredyty, od czasu ukonstytuowania Sejmu i Senatu mowy być nie może. Takie postępowanie Rządu musi się według wyraźnego brzmienia Konstytucji uznać za nielegalne. I dlatego uważam, że Rząd zupełnie prawidłowo postąpił, złożywszy Sejmowi jeszcze w grudniu prowizorium budżetowe, ale postąpił zupełnie nieprawidłowo, jeżeli już po zgłoszeniu prowizorium przyznawał jakiekolwiek nowe kredyty, o które jednocześnie dodatkowych wniosków do prowizorium budżetowego do Sejmu i do Senatu nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#StanisławNowodworski">Aby poprzeć konieczność uchwalenia przedłożonego projektu ustawy, p. Minister Skarbu w Sejmie powołał się między innemi na to, że uchwalenie tej ustawy da mu broń dla powściągnięcia zbyt hojnej niekiedy ręki jego kolegów z Rządu. Zdaje mi się, że tu p. Minister Skarbu był w błędzie, bo jak to wywiodłem poprzednio, Konstytucja daje dostateczną pod tym względem broń p. Ministrowi Skarbu. Uważam jednak to wypowiedzenie się p. Ministra Skarbu za znamienne z tego powodu, że nasuwa ono bardzo niewesołe myśli o celowości i o przyszłych dodatnich skutkach działań Rządu, o którym sam p. Minister Skarbu publicznie z trybuny sejmowej konstatuje, że ten rząd, głoszący hasło naprawy Rzeczypospolitej, wymaga nakładania hamulca z zewnątrz, ażeby nie czynił rzeczy sprzecznych z naprawą skarbu. Takie wystąpienie p. Ministra Skarbu pokazuje mi tylko raz jeszcze, w jak nieodpowiednich pod wieloma względami warunkach pracy postawiła go szlachetna ambicja służenia Ojczyźnie, nawet w składzie rządu, który kontynuuje szkodliwe dla kraju praktyki rządów poprzednich.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#StanisławNowodworski">Wracając do ustawy o prowizorium zdaje mi się rzeczą jasną, że różnica pomiędzy uchwaleniem a nieuchwaleniem prowizorium jest taka, że o ileby prowizorium nie zostało uchwalone, w takim razie Rząd — jeżeli będzie nadal czynił jakiekolwiek wydatki — będzie je czynił na swoją odpowiedzialność; natomiast jeżeli prowizorium zostanie uchwalone, to Rząd w jego granicach będzie czynił wydatki na odpowiedzialność tych, którzy to prowizorium uchwalili. Dlatego uważam, że jest rzeczą konieczną zastanowić się nad wysokością tego prowizorium, t. j. nad tą zasadniczą i bodaj jedyną kwestią każdego prowizorium. Ustalenie tej wysokości w naszych warunkach jest stokroć trudniejsze, niż w jakichkolwiek bądź innych normalnych warunkach bytu państwowego. W normalnych warunkach na kwartał przypuśćmy, bierze się 1/4 część wydatków zwyczajnych, zatwierdzonego ostatnio budżetu, dorzuca się jakiś ryczałt na wydatki nadzwyczajne i w ten sposób ma się ustaloną cyfrę prowizorium. U nas nie mamy zatwierdzonego budżetu za rok zeszły i oprócz tego mamy drugie zjawisko — spadek waluty, które uniemożliwia oparcie się na cyfrach z poprzedniego roku, chociażby niezatwierdzonych, ale faktycznie wydatkowanych i zmusza do wprowadzenia jeszcze korektywy w postaci czy! to wskaźnika statystycznego, jak to zrobił sz. p. referent s. Buzek, czy w postaci dodatków drożyźnianych, jak to czyni Rząd. Jako punkt wyjścia jednak te dwa czynniki wziąć trzeba i te dwa czynniki brał i szanowny nasz p. referent, brała również i Komisja Skarbowo-Budżetowa Sejmu. Ale, wyszedłszy z tych samych założeń, poszli dalej innemi drogami.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#StanisławNowodworski">Co się tyczy bardzo ciekawych, głęboko przemyślanych i szczegółowo opracowanych wywodów naszego szanownego referenta, to ja nie szedłbym tak daleko, jak przed chwilą p. senator Koerner. Uważam, że każda metoda jest dobrą, jeżeli prowadzi do celu i jeżeli można sprawdzić, czy jej wyniki są ścisłe. Metoda p. senatora Buzka, jak to wykazał nam na szeregu innych zestawień, może doprowadzić do słusznych cyfr, jednakże nie doprowadza do uzasadnienia projektu prowizorium budżetowego w tej postaci, w jakiej nam został zgłoszony do zatwierdzenia, gdyż z wywodów p. senatora Buzka możnaby wyprowadzić tylko jeden wniosek, a mianowicie, że należałoby tę ustawę całkowicie przebudować, zmienić, wstawić w art. 1 jedną cyfrę i znieść zupełnie całą tabelę, która specyfikuje kredyty przyznane na poszczególne resorty. Na moje zapytanie w tym względzie na Komisji Skarbowo-Budżetowej sam p. referent przyznał, że tą metodą niepodobna dojść do cyfr, które zostały zatwierdzone przez Sejm. Ja próbowałem także robić pewne przeliczenia i także do tych cyfr nie doszedłem. Słowem, ta integralna część projektu ustawy, zatwierdzonej przez Sejm, tabela, która ma właśnie nakładać owe więzy na poszczególne ministerstwa, nie ma przy tym systemie żadnego uzasadnienia. Ta tabela powstała na innej drodze, na tej, którą poszła Komisja Sejmowa. Otóż interesującem jest sprawdzić tę metodę, jaką zastosowała Komisja sejmowa. Komisja sejmowa wyszła z takiego założenia: wzięła 1/4 część kredytów rzeczowych z roku ubiegłego, według budżetu, dodała dodatki drożyźniane, dodała kredyty nowe z IV kwartału 1922 r. i kredyty nowe z I kwartału 1923 roku i w ten sposób wyprowadziła ogólną sumę kredytów rzeczowych, oddzielnie zaś ryczałtem sumę kredytów osobowych. Otóż przy takiem postawieniu sprawy, proszę Panów, nie mamy już do czynienia z prowizorium budżetowem i w tym względzie zupełnie się zgadzam z szanownym moim przedmówcą, p. sen. Steckim, że to nie jest prowizorium budżetowe. To jest budżet, budżet wprawdzie krótki, tylko na 3 miesiące, wprawdzie bardzo ogólnikowy, bo wskazujący tylko jedną cyfrę dla każdego resortu, umożliwiający przeto Ministrowi Skarbu, t. zw. virement, t. j. przenoszenie z pozycji do pozycji w nader szerokim zakresie, bo aż w zakresie całej sumy, wynoszącej czasem 300 miliardów dla jednego resortu na 3 miesiące.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#StanisławNowodworski">Jeśli zaś to jest budżet, to w takim razie, niepodobieństwem jest nie przeanalizować chociażby zgrubsza tych zasadniczych pozycji, które w skład tego budżetu wchodzą. Obliczenie Komisji sejmowej odsyła nas przedewszystkiem do budżetu roku zeszłego, ponieważ bierze jedną czwartą preliminowanych kredytów rzeczowych na rok 1922, w ogólnej sumie 106 miliardów 91 milionów. Otóż, jeśli zajrzymy do tamtego budżetu, a uważam, że mamy prawo i obowiązek to zrobić, to w tamtym budżecie znajdziemy szereg różnych wydatków preliminowanych w tej sumie 106 miliardów, takich wydatków, które były jednorazowemi w roku zeszłym, lecz w tym roku już się powtórzyć nie mogą. Przytoczę dla przykładu: likwidacja b. Ministerstwa Aprowizacji — 5 1/2 miliarda, likwidacja Ministerstwa b. Dzielnicy pruskiej, łącznie ze specjalnym kredytem, przyznanym tej dzielnicy na różne potrzeby w roku zeszłym — 1 1/4 miliarda, koszty ściągnięcia daniny państwowej jednorazowej — 640 milionów; Komisariat Nadzwyczajny do walki z epidemiami do 2 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(S. Woźnicki: To są wszystko miliony.)</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#StanisławNowodworski">Wydatki Urzędu Emigracyjnego dla Repatriantów z Rosji, dziś już prawie zlikwidowanego, około 4 miliardów; pożyczka na organizację Kasy Chorych około 1/2 miliarda i wiele innych, drobniejszych pozycji, które, jak powiadam, przedstawiają wydatki w tym roku już nie powtarzające się, a stanowiące w ogólnej sumie, niemniej, niż 20 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#StanisławNowodworski">Następnie wydatki inwestycyjne. Niezbędne są one w tym roku, na to się zgadzam zupełnie. Ale wydatki inwestycyjne na pierwszy kwartał r. b. są już przewidziane w tej sumie ostatniej w druku sejmowym, która wynosi 158.878.000.000, jako kredyty nowe na pierwszy kwartał 1923 r. Co się tyczy kredytów na rok 1922, to obejmują one rzeczy już dokonane, wstawione jednakże znowu w preliminarzu na pierwszy kwartał r. 1923. W budżecie pierwotnym, bez dodatków drożyźnianych, wynoszą one 112.500.000.000 tak, że jednem słowem, łącznie z poprzedniemi wliczono nie mniej, niż 132.000.000.000 wydatków, które na rok bieżący już umarły. Czwarta część tych 132.000.000.000 stanowi 35 miliardów, czyli 1/3 część ogółu przewidzianych kredytów rzeczowych. Co do dodatków drożyźnianych, to ponieważ przypuszczam, że znaczna część tych wydatków powinna była być zrobiona w pierwszem półroczu, kiedy wzrost drożyzny nie był tak wielki, z ogólnej sumy tych dodatków drożyźnianych nie będę liczył już 1/3, ale 1/6. Ta 1/6 z tych 417.000.000.000 stanowi 70.000.000.000.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#StanisławNowodworski">W ten sposób otrzymamy z budżetu zeszłorocznego cyfr bez pozycji na kwotę 105.000.000.000. Zaznaczę, że „cyfry bez pozycji”, to nie jest mój termin; to jest termin, który na moje zapytanie w tym względzie usłyszałem na Komisji Skarbowo-Budżetowej od p. przedstawiciela Ministerstwa Skarbu. Przyznaję, że słyszałem taki termin po raz pierwszy. Nie uważam go za zdrowy, i zdaje mi się, nikt z nas chyba nie uważa za pożądane, aby w budżetach, czy w prowizoriach budżetowych polskich były cyfry bez pozycji.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#StanisławNowodworski">Następnie, jeśli przejdziemy do rozdziału kredytów na rzeczowe i osobowe, to znowu spotkamy ciekawe zjawisko. Cały budżet na rok 1922 wynosił 592 miliardy, 1/4 tej sumy stanowi 148 miliardów: 106 miliardów, to kredyty rzeczowe, a więc osobowe 42 miliardy. Mnoży się je dziesięciokrotnie, miałbym co do tego pewne wątpliwości, ponieważ według mego obliczenia płace od stycznia do stycznia wzrosły 9,5 razy, a nie dziesięciokrotnie, ale godzę się na mnożenie dziesięciokrotne — to jest 420 miliardów, a nie 450. Więc znowu odpada 30 miliardów.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#StanisławNowodworski">Następują dalej kredyty nowe, które są podzielone na dwie grupy: kredyty z czwartego kwartału 1922 r. i pierwszego kwartału 1923 r. Ogromnie mnie te kredyty z czwartego kwartału zainteresowały i dlatego postawiłem przedstawicielowi Ministerstwa Skarbu na Komisji, pytanie: czy te sumy są już wydane, czy nie. Otrzymałem odpowiedź: tak, wydane. W tych warunkach absolutnie zrozumieć nie mogę, w jaki sposób ta suma 26 miliardów mogła się znaleźć w prowizorium budżetowem na pierwszy kwartał 1923 r. Przypuśćmy, że Ministerstwo Sprawiedliwości w czwartym kwartale nabyło plac w Łodzi pod Sąd Okręgowy, to nie będzie już w pierwszym kwartale 1923 roku tego placu kupowało. Zarząd stadnin państwowych otrzymał sumę olbrzymią, bo 1,2 miliarda mk. na zakup ogierów rasowych w Anglii. Słyszeliśmy od przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, że było to nawet względnie tanio, ponieważ to było dawniej i udało się taniej nabyć funty na te zakupy. Teraz ten wydatek już się nie powtórzy. 4 miliardy marek trzeba było wydatkować na kapitał obrotowy dla fabryki azotowej w Chorzowie. Już tych miliardów po raz drugi w tym kwartale wydawać nie potrzeba. I tak dalej, odnośnie do wszystkich pozycji z wyjątkiem zaledwie paru drobniejszych, jak np. 3.200.000 marek kredytów na podróże i na wpisy dla dzieci urzędników w Kancelarii Prezydenta Rzeczypospolitej. Pozatem te wszystkie 26 miliardów bezwzględnie już do wydatków w pierwszym kwartale nie należą, tak, że otrzymujemy przeszło 160 miliardów w tem prowizorium w liczbach nie usprawiedliwionych żadną pozycją. Jeżeli do tego dodamy, że z mocy art. 2. Minister Skarbu ma jeszcze prawo do przekroczenia preliminarza o 20%, to ta suma wzrasta bez mała do 200 miliardów uprawnień Pana Ministra Skarbu do czynienia wydatków na pozycje, z góry nie przewidziane.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#StanisławNowodworski">Gdybyśmy zaś chcieli wprowadzić poprawki, przypuśćmy tak, jak to jeden z członków Komisji Skarbowo-Budżetowej proponował na Komisji, żeby rozdzielić w art. 1 kredyty na rzeczowe, inwestycyjne i nowe, to do niczego by nas to nie doprowadziło, bo musielibyśmy wprowadzić takie same poprawki i do tabeli, stanowiącej część art. 1, a wówczas Stajemy przed zagadnieniem, któregoby nikt na świecie rozwiązać nie potrafił. W tych warunkach dojść należy do przekonania, że t. zw. ustawa o prowizorium budżetowem, przedłożona tutaj, jest i merytorycznie i formalnie najzupełniej błędna i że może ona być uchwalona jedynie na odpowiedzialność tych, którzy za nią przyjmą odpowiedzialność. Klub, który mam zaszczyt reprezentować, odpowiedzialności tej nie przyjmie.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek Trąmpczyński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Siedlecki.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Głosować, dość tego gadania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#StanisławSiedlecki">Wysoka Izbo! Obecne prowizorium jest to pierwsza próba ściśle konstytucyjnego załatwiania budżetu. To prowizorium ma swoje wady i w deliberacji nad temi wadami niewątpliwie wygodniej byłoby i dla nas poznać wiele szczegółów tego prowizorium, chociaż normalnie przy uchwalaniu prowizorium nie wchodzi się w szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#StanisławSiedlecki">Np. byłoby warto bardzo — choć już i na Komisji mieliśmy sposobność trochę o tem usłyszeć — byłoby warto dowiedzieć się o tych miliardach, które szły na zapomogi prawie bezzwrotne, bo zwrotne tylko w 1/5 części, na kooperację rolną, na Towarzystwo Żeglugi, na przemysłowców, na banki i t. d., na tych wszystkich, którzy żerują na spadku marki polskiej.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#StanisławSiedlecki">I byłoby bardzo korzystne dla nas, gdybyśmy mogli te spostrzeżenia podać opinii publicznej do wiadomości. Ale najważniejszą wadą tego prowizorium, i to właściwie chciałbym tu podnieść, jest to, że my nad niem debatujemy w tej chwili, t. j. 15 lutego, kiedy powinno być uchwalone definitywnie przed 1 stycznia. To jest najważniejsza wada. P. senator Stecki powiedział, że to nie jest zwykłe prowizorium. Niewątpliwie, jabym to nazwał niezwykłem prowizorium, ale właśnie ta niezwykłość tembardziej się staje niezwykłą, im dłużej debatujemy.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#StanisławSiedlecki">Nawet ta niezwykłość będzie powoli przechodziła w tak zwaną musztardę po obiedzie...</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: W operetkę)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#StanisławSiedlecki">...mianowicie z chwilą, gdy przyjdzie ostatni termin tego prowizorium t. j. dzień 31 marca. I w dodatku mogłaby nastąpić jeszcze ciekawsza historia, mianowicie, gdyby taka dyskusja długo potrwała, mogłoby to prowizorium spotkać się z następnem prowizorium na drugi kwartał roku obecnego i stanęłyby że tak powiem „do ogonka”. Nie chcąc tworzyć takich prowizorycznych „ogonków”, z naszej strony będziemy głosowali za obecnem prowizorium bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Gaszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#StanisławGaszyński">Wysoka Izbo! Przedłożona nam do zatwierdzenia ustawa o prowizorium budżetowem na pierwszy kwartał w ogólnej sumie z górą tryliona marek polskich, która to suma przerachowaną na walutę realną stanowi około 30 milionów dolarów, jest dowodem, że p. Minister Skarbu kroczyć pragnie ku uzdrowieniu finansów polskich z busolą w ręku, która się zwie — Konstytucją. Jeżeli prowizorium budżetowe, jak każde prowizorium, nie jest ścisłe ani dokładne, to przecież i budżet właściwy nieraz również musi się opierać na znacznem zaufaniu do Ministerium Skarbu, a tembardziej musimy być względni w stosunku do prowizorium, którego termin upływa 31 marca, a te, może właściwe, poprawki, o których tutaj wspominano, już opóźniły zatwierdzenie tego prowizorium, my zaś w Senacie powinniśmy pamiętać o dewizie, że wszelka zwłoka równa się śmierci.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#StanisławGaszyński">Klub mój ma zapewne zastrzeżenia do niektórych pozycji w zestawieniu tych kredytów, a mianowicie co do oświaty, zdrowia publicznego i sprawiedliwości, ale o tem będziemy mówić przy zestawieniu właściwego budżetu. Klub mój głosować będzie za prowizorium budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#StanisławGaszyński">Co zaś do rezolucji, przyjętej przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu dnia 13 lutego 1923 r., zasadniczo jesteśmy jej przeciwni, gdyż ma charakter inicjatywy ustawodawczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu. Tło dzisiejszej naszej debaty, jest następujące: — jeśli zestawimy ilość marek emitowanych przez P. K. K. P. w ciągu pierwszych trzech miesięcy roku 1922, to ogólna ilość wynosiła 21 miliardów; jeśli zestawimy ilość marek, emitowanych w ostatnich trzech miesiącach, to ogólna ilość wynosi 325 miliardów, z czego 132 miliardy tylko w samym grudniu. Jeśli zestawimy z innemi walutami, a wiemy, że dolar obecnie wynosi 45 do 46 tysięcy mk. — idziemy więc ku ruinie nie tylko finansowej, ale i gospodarczej. Myślę, że wychodząc z tych założeń i licząc się z temi okolicznościami, należy ocenić to prowizorium. Mówiąc o niem dziś należy raczej wyrazić obawę, że ponieważ operuje ono już liczbami astronomicznemi, więc być może, liczby te są właściwie już za małe, dolar bowiem wciąż idzie w górę, należy więc wyprowadzić wniosek o stanie, który trwoży s. Steckiego. Mianowicie z tych danych można przyjść do wniosku, że może stoimy w przededniu, a przynajmniej blisko, nie daj Boże, tej epoki, czy tego okresu, kiedy nie będzie różnicy między milionem, miliardem i bilionem marek, kiedy to wszystko nic nie będzie warte, wtedy prawo własności zacznie się chwiać i może runąć.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Należy się obawiać załamania prawa własności i te obawy należy mieć na względzie, oceniając złożone nam prowizorium.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#BronisławKrzyżanowski">Dalej wypada się liczyć z tem, że nie mieliśmy dotychczas ani jednego konstytucyjnie zatwierdzonego budżetu; teraz zaś, kiedy nam się przedkłada prowizorium, powiadamy, że, nie zatwierdzimy go, to znaczy, dalej będziemy istnieć bez konstytucyjnych ram. A wszakże to jest jedyny sposób wejścia na drogę naprawy. Wszystko, cokolwiek się działo dotychczas, prowadziło właśnie ku spadaniu marki. Konferencja belwederska przecież nie dodała otuchy, ani nam, ani światu. Przecież zagranica oceniła tę konferencję jak najgorzej. Ta konferencja powiedziała, że musi być w dalszym ciągu emisja i inflacja. Więc jak uniknąć tej emisji, w jaki sposób ją zatamować? Tylko wejściem na drogę Konstytucji, na drogę wyrównania budżetu. To jest pierwszy krok. Ale kiedy Rząd wchodzi na drogę konstytucyjnego załatwienia budżetu, my mówimy — nie! To są pozycje niepotrzebne, to są pozycje, które budzą tysiączne wątpliwości. Gotów jestem zgodzić się z tem, że są pozycje, które budzą wątpliwość. Ale oceńmy je. Tu są wysuwane różne pozycje. Przedewszystkiem tu jest pozycja t. zw. nowych kredytów z ostatniego kwartału 1922 r. Cóż to za pozycja? To jest pozycja wynosząca 26 miljardów. Jeśli odrzucimy twierdzenie, że wszystkie pozycje wogóle są za małe, to zważmy jaki stosunek stanowi 26 miljardów do 1.159 miljardów. Wszakże to jest tak niski procent, że bardzo odbiega od wahań w granicach od 10 do 15%, dopuszczalnych w każdym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Następnie wysuwa się poszczególne tytuły. Wysuwa się pytanie: w jaki sposób mogą być w prowizorium nowe kredyty? W prowizorium rzekomo należy brać stare pozycje i najwyżej dodać jakiś procent. Ależ zatrzymanie kredytów, to znaczy zahamowanie biegu prac, to znaczy przestanie budowania mostów, o ile się buduje, przestanie zakładania szkół. To znaczy zahamowanie biegu życia w państwie. Przecież dlatego, że my zatwierdzamy prowizorium, że się to dzieje dopiero w połowie pierwszego kwartału — Państwo biegu życia wstrzymać nie może.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Następnie robi się zarzut, iż należy wejść na nową drogę, np. w sprawie budżetu kolejowego, a mianowicie, iż należy ten budżet wyodrębnić, a tymczasem według starych norm ustala się to prowizorium. Ależ dopiero Ministerstwo Skarbu ma złożyć budżet i dopiero ma być wydana ustawa sanacyjna, jeżeli tam nie będą wyodrębnione niektóre rzeczy, to wtedy będziemy mogli o tem mówić. Ale wobec tego, że Ministerstwo nie może złożyć tego budżetu, i wobec tego, że ustawa sanacyjna jeszcze się piszę, mamyż zarzucać, że to jest niezgodnie ułożone z tem, co my mamy dopiero uchwalać? Wszystko to jest zupełnie niezrozumiałe.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#BronisławKrzyżanowski">Następnie postawiony jest zarzut, że zestawienie wzrostu cen i kosztów utrzymania doprowadza do wniosku, że urzędników jest za dużo, że część personelu jest zbyteczna. Wniosek jest zupełnie słuszny. Można się z tem zupełnie zgodzić. Urzędników jest za dużo, więc musimy wskutek tego wejść na drogę usunięcia pewnej ilości, co niedawno uchwalił Sejm. Czyż jednak można wyprowadzić wniosek, że tych urzędników już w ciągu tego pierwszego kwartału nie należy utrzymywać? Oni jeszcze są, nie są usunięci. Robiąc ten zarzut powiadamy, czemu ta reparacja stosunków nie jest załatwiona, a przecież, gdyby ci urzędnicy byli dziś usunięci, to należy im się remuneracja, odszkodowanie w postaci trzymiesięcznej gaży. Takie zarzuty uważam za zupełnie niesłuszne i nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#BronisławKrzyżanowski">P. s. Koerner, o ile występował z krytyką strony ekonomicznej, gospodarczej, to był zupełnie solidarny z tem, co mówił p. s. Stecki. Różnic żadnych nie było. Tylko te może, że wysunął szczegóły, że niektóre z tych szczegółów były nowe, ale ogólne tło było to samo, i to, co w tej chwili poruszam, w jednakowym stopniu jest odpowiedzią na zarzuty tak jednego jak i drugiego z pp. senatorów.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#BronisławKrzyżanowski">Co się tyczy poszczególnych zarzutów s. Koernera, to zarzuty dotyczące węzła kolejowego, rozbudowy, kwestii dworca kolejowego i t. d. nie są poważne. Tu powinna być mowa o koniecznościach państwowych, a zdaje mi się te sprawy tem zupełnie nie są. Słowem, z tych zarzutów, jakie były robione w dziedzinie gospodarczej przez obu panów senatorów, przychodzimy do wniosku, że są one tyleż słuszne i taką samą mają wartość, co zarzuty na poprzedniem posiedzeniu Senatu rzucone przez prawicę mianowicie, że niesłuszne i bezzasadne jest emitowanie przez Ministerstwo Skarbu bonów skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#BronisławKrzyżanowski">Z tego co mówię, bynajmniej nie chcę, aby Wysoka Izba wnioskowała, że pod wszystkiem co Ministerstwo Skarbu zapoczątkowuje, ja się podpisuję. Stoimy w przededniu reform, w przededniu zapoczątkowania rzeczy spornych i trudnych, i dlatego wszystkich nas czeka ciężka i trudna praca analizy i krytyki tych zapoczątkowań, szczegółowa ocena budżetu, tego prawdziwego budżetu, który będzie złożony i tam będzie dopiero miejsce na ocenę poszczególnych pozycji i wtedy być może wypadnie w stosunku bądź do całości, bądź do szczegółowych części zająć stanowisko inne. Ale jestem zdania, że przyjąć to prowizorium jest koniecznością państwową.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#BronisławKrzyżanowski">Co się tyczy zarzutów innych, o których mówił s. Koerner, w dziedzinie krzywd jakie dzieją się ludności żydowskiej, to muszę zaznaczyć, że o ile zachodzą rzeczywiście wypadki łamania Konstytucji, to, oczywiście, Konstytucja powinna być w całej pełni utrzymana.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Panów, klub, do którego mam zaszczyt należeć, przyjmuje prowizorium w całości, jak również przyjmuje rezolucję, zgłoszoną przez s. Buzka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze s. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Metoda, którą zastosowałem, żeby wyjaśnić cyfry, zawarte w art. 1 i 2 prowizorium budżetowego, była przedmiotem krytyki zwłaszcza s. Koernera. Muszę zwrócić uwagę, iż metoda ta nie jest moim wynalazkiem, ale stosuje ją międzynarodowy instytut statystyczny w Hadze, jak i biuro ekonomiczne Ligi Narodów, która w swoich pracach pierwsza ją wprowadziła.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefBuzek">Zresztą każdy z szanownych Panów Kolegów mógł na podstawie cyfr, które przytoczyłem, skonstatować stopień dokładności, względnie stopień niedokładności tej metody. Opiera się ona na rachunku prawdopodobieństwa, który ma to do siebie, że to prawdopodobieństwo jest albo mniejsze albo większe. W każdym razie podałem cyfry, które dowodzą, że stosowanie tej metody nawet na naszym gruncie, jest możliwe bez zbyt wielkiego błędu. Nie mogę wykazywać tych cyfr w ten sposób, jak to uczyniono w sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej sejmowej — cyfry te podał szanowny Pan s. Nowodworski — a nie mogę z tego powodu, że metoda tutaj zastosowana nie jest ścisłą i daje pole do najróżniejszych kombinacji.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JózefBuzek">Szanowny p. s. Nowodworski twierdzi, że tu jest zawarte 159 miliardów plus 26 miliardów kredytów nowych, które do przewidzianego budżetu nie należą i jeszcze inne rzeczy wytknął, ale zapomniał p. s. Nowodworski zaznaczyć, że tu musimy zwrócić uwagę na inne jeszcze cyfry, na wysokość kredytów drożyźnianych. Te kredyty wynoszą 417 miliardów, kwota stosunkowo niska w stosunku do drożyzny. Ja znałem dokładnie sposób powstawania tych cyfr i dlatego wołałem się na nich nie opierać, bo uważam, że gdybym się na nich opierał, to nie stosowałbym metody tak ścisłej, jak ta, którą zastosowałem. Oczywiście nie powinienem był tutaj przytaczać poszczególnych cyfr kredytów, t. zw. nowych, a to z tego powodu, że także w pierwszym kwartale 1922 r.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefBuzek">Było mnóstwo kredytów nowych, kredytów nadzwyczajnych, a jest prawdopodobne że mniej więcej w tej samej mierze będzie się to powtarzało także w roku 1923, bo życie państwowe odbywa się przecież według pewnych prawideł, chyba że przyjdą takie wypadki, jak np. wojna, które wszystko z gruntu zmieniają. Wśród normalnych warunków te stosunki nie zmieniają się z taką szybkością, żeby rachunku prawdopodobieństwa nie można było stosować i do kredytów nadzwyczajnych.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefBuzek">Byłoby rzeczą bardzo wskazaną, aby powiedzieć kilka słów o bardzo ważnej kwestii ekonomicznej, którą poruszył kolega s. Stecki. Jednak zdaje mi się, że na dłuższe omówienie tej sprawy potrzebowałbym conajmniej 20 minut, dlatego zrezygnuję z polemiki. Może, gdy będzie na porządku dziennym, przedłożenie rządowe o naprawie gospodarki skarbowej będziemy mogli nad tem debatować.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JózefBuzek">Co się tyczy naszej rezolucji, to oczywiście nie stoję na tem stanowisku i także w Komisji nikt na niem nie stał, iżby ta rezolucja zawierała jakąś niedozwoloną Senatowi inicjatywę ustawodawczą. Muszę powiedzieć, że jest powszechnie przyjętym zwyczajem parlamentarnym, że uchwalając projekty ustaw wolno przy nich uchwalać także rezolucje, które oczywiście nie mają tej siły co ustawa, ani tej siły, jaką ma inicjatywa ustawodawcza, np. Rządu albo Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JózefBuzek">A więc prosiłbym także o uchwalenie rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Jest postawiony wniosek przez referenta o przyjęcie ustawy o prowizorium budżetowem bez zmian. Poprawek nie wniesiono, zatem stawiam pod głosowanie wniosek referenta w pozytywnej formie. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość — prowizorium przyjęto.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rezolucji, o ile nie usłyszę protestu...</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Prosimy o głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Stawiam pod głosowanie rezolucję, przyjętą przez Komisję Budżetową. Proszę Senatorów, którzy są za rezolucją Komisji, aby wstali. Stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do nr. 3 porządku dziennego: Nowela do ustawy z dnia 18 lipca 1922 r. w przedmiocie nadania mocy prawnej kontraktom pozbycia nieruchomości, zawieranym w czasie od 11 listopada 1918 r. do końca kwietnia 1922 r. w okręgu sądu powiatowego w Czersku na Pomorzu, z pominięciem przepisów o przewłaszczeniu.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma senator Siennicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SSiennicki">Wysoki Senacie! Przedmiotem mojego referatu jest ustawa bardzo krótka, bo zawierająca tylko jeden merytoryczny artykuł. Idzie tu o przedłużenie mocy ustawy z dnia 18 lipca 1922 r. Artykuł ten uchwalony 10 lutego r. b. przez Sejm brzmi:</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SSiennicki">„Z uprawnień, nadanych nabywcom mocą tej ustawy, mogą oni korzystać w przeciągu jednego roku od dnia uchwalenia tej ustawy”.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SSiennicki">Właściwie należy się kilka słów wyjaśnienia, co do znaczenia ustawy z dnia 18 lipca 1922 r. Z punktu widzenia praworządności podobne ustawy nie są pożądane. Stanowią one wyjątek i są uzasadnione tylko oczywiście okolicznościami wyjątkowemi. Otóż w danym wypadku te okoliczności wyjątkowe istniały. Mianowicie w 1918 r. w czasie zawieruchy wojennej, w Czersku na Pomorzu, gdzie przedtem urzędowało 3 sędziów pokoju, którzy zajmowali się przewłaszczeniem, naraz tych sędziów zabrakło i został się jeden niemiec Grafe, który odmawiał przewłaszczenia, t. j. legalizowania kontraktów kupna-sprzedaży i skierowywał strony zainteresowane do pisarza Gaczkowskiego, który jakkolwiek w ustawie jest powiedziane, że to jest pisarz prywatny, ale faktycznie nie był prywatnym pisarzem, ale tłómaczem sądowym, który faktycznie załatwiał takie czynności pod kierunkiem sędziego. Jednak ten sędzia umył ręce od tego i pozostawił samodzielne załatwianie pisarzowi, który te czynności rzeczywiście załatwiał. Następnie obie strony i sprzedający i kupujący legalizowali u władz podpisy czyli właściwie zgoda stron została wyrażona.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#SSiennicki">Sposób takiego załatwiania jest odpowiedni w Małopolsce, ale na Pomorzu istnieją inne prawa, które wymagają jeszcze stawiennictwa stron w odpowiednich urzędach hipotecznych albo u sędziów pokoju. To nie zostało załatwione i z tego powodu, kiedy marka zaczęła spadać, poprzedni sprzedawcy zaczęli występować o zwrot sprzedanych nieruchomości. Naturalnie nabywcom stała się krzywda. Otóż ustawa z 18 lipca dawała możność wykonania tych czynności jeszcze w przeciągu pół roku, to półrocze minęło i nie wszyscy wykonali te czynności. Zdawało się, że kto nie wykona, sam będzie winien, tymczasem z wyjaśnień, które przytoczono w Sejmie, widzimy, iż to nie stało się z winy samych kontrahentów, ale sądy nie mogły tego wszystkiego załatwić, co w dodatku ustawą lipcową było przewidziane. Komisja Prawnicza proponowała termin roczny. Półroczny termin został postawiany na wniosek Ministerstwa Sprawiedliwości, które omyliło się pod tym względem i obecnie właściwie Sejm uchwalił termin roczny, jaki pierwotnie proponował, czyli chodzi właściwie o przedłużenie na jeszcze jedno półrocze.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SSiennicki">Z tych względów, ponieważ to było w założeniach projektu tej ustawy, mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o uchwalenie ustawy w całości. Idzie o przedłużenie jeszcze na pół roku czyli na 6 miesięcy mocy ustawy z dnia 18 lipca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt głosu nie żąda. Stawiam pod głosowanie ustawę, zmieniającą ustawę z 18 lipca 1922 r. w przedmiocie nadania mocy prawnej kontraktom pozbycia nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za całą ustawą, ażeby wstali. Stoi większość, stwierdzam, że ustawa w brzmieniu przyjętem przez Sejm bez zmiany i tu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz przystępujemy do wniosku senatora interpelanta Adama, i za zgodą Ministra Skarbu dyskusja nad odczytaną przeze mnie interpelacją będzie się mogła odbyć, o ile nikt nie zaprotestuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanWoźnicki">Może tę dyskusję odłożyć na czas późniejszy, abyśmy się mogli zapoznać ze sprawą?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosowania nad interpelacją niema. Jeśli więc nikt nie zaprotestuje, otworzę dyskusję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanWoźnicki">Protestujemy.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Wstają senatorowie z klubu Wyzwolenie).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#BronisławKrzyżanowski">P. Minister dał wyjaśnienie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Chodzi o to, że dopiero za dwa tygodnie odbędzie się najbliższe posiedzenie Senatu, a jest rzekomo niepokój co do rozporządzenia Ministra Skarbu; jeśli jednak ktoś zaprotestuje, nie może być dyskusji. Wobec protestu dyskusja musi się odbyć na przyszłem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbycie najbliższego posiedzenia od jutra za dwa tygodnie, ponieważ Sejm nie przygotował jeszcze materiału. Prawdopodobnie posiedzenie odbędzie się przed południem. Porządku dziennego ustalić jeszcze nie mogę, między innemi będzie sprawa o Trybunale Stanu.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Uprzedzam członków Komisji Prawniczej, że będą musieli się zjechać najmniej na dwa, trzy dni przedtem. Dalej przypuszczam, że Komisja Regulaminowa będzie już miała posiedzenie we czwartek.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykani posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 7 min. 35).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>