text_structure.xml 446 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 25.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 90 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 91 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpWojtowicz">O poborze rekruta w 1933 r., w sprawie częściowej zmiany ustawy z dnia 18 marca 1925 r. o izbach morskich, o zamianie gruntów państwowych na gramy gminne w Poznaniu, o zamianie parcel, będących własnością Skarbu Państwa, położonych w Gdańsku, na parcele, należące do W. M. Gdańska, o sprzedaży gruntu państwowego w gminie Młociny, w pow. warszawskim, o wpisywaniu do ksiąg hipotecznych na rzecz Skarbu Państwa prawa własności nieruchomości państwowych, będących w zarządzie państwowego przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, o kierowaniu robotami budowlanemi i sporządzaniu projektów, planów tych robót na obszarze m. Gdyni, w sprawie zatwierdzenia układu między Rzecząpospolitą Polską a W. M. Gdańskiem celem uchylenia dwukrotnego opodatkowania w zakresie danin na przypadek śmierci, podpisanego w Gdańsku dnia 29 maja 1929 r., w sprawie zatwierdzenia układu między Rzeczą pospolitą Polską a W. M. Gdańskiem celem uchylenia, dwukrotnego opodatkowania opłat stemplowych od weksli (podatku wekslowego), podpisanego w Gdańsku dnia 29 maja 1929 r., o zatwierdzeniu umowy między Rzeczpospolitą Polską a W. M. Gdańskiem w sprawie zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu w dziedzinie podatków bezpośrednich, podpisanej w Gdańsku 29 maja 1929 r., o zatwierdzeniu umowy, zawartej między Rzecząpospolitą Polską a W. M. Gdańskiem w sprawie ochrony i pomocy prawnej w dziedzinie podatków, podpisanej w Gdańsku dnia 17 marca 1924 roku, o dostawach i robotach na rzecz Skarbu Państwa, samorządu oraz instytucyj prawa publicznego.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpWojtowicz">Przystępujemy do porządku dziennego: Dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o szkołach akademickich (druki nr 648, 713 i odbitki nr 212, 214 i 215). Dyskusja ogólna została zakończona. Przystępujemy do debaty szczegółowej.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpWojtowicz">Głos ma p. Staniszkis. Ograniczam czas przemówień doi 15 minut. Proszę ściśle trzymać się tematu, nie będę dopuszczał dyskusji ogólnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PStaniszkis">Proszę Panów, sprawa, która jest poruszona w naszym wniosku do art. 1, związana; jest z ogólnym charakterem ustawy. Wprawdzie p. Minister i p. referent podkreślili w dyskusji na Komisji Oświatowej że projekt niniejszy pozostawia szkołom akademickim ich charakter samorządowy, to jednak jest rzeczą charakterystyczną, że w całej ustawie ani razu nie użyto wyrazu samorząd. Ustawa obecnie obowiązująca miała właśnie odrazu w art. 1 wyraźnie zaznaczony charakter samorządowy w wyrazach następujących:</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PStaniszkis">„W granicach jej zostaje przyznany każdej z nich (t. j. szkół) samorząd i możność wydawania własnego statutu” i t. d. Otóż to określenie ma niezwykle doniosłe znaczenie dla szkół akademickich dlatego, że ono jest podstawą do regulowania stosunków między władzą nadzorczą, t. j. Ministerstwem a, szkołami akademickiemi. Otóż ten stosunek, oparty na zasadzie samorządu, który jest do pewnego stopnia samorządem swoistym, polega na tem, że wprawdzie minister jest władzą nadzorczą, jest władzą, że tak można powiedzieć, zwierzchnią, ale nie jest władzą hierarchiczną, to znaczy, że szkoły akademickie, władze szkół akademickich nie są obowiązane do bezkrytycznego wykonywania wszystkich zarządzeń Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia. Publicznego, ale są uprawnione do odwoływania się do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, który może decydować o tem, czy dane zarządzenie jest legalne, czy nie, czy jest oparte na tytule prawnym. Gdyby tego nie było, to wówczas władze szkół akademickich nie miałyby podstawy do zwracania się do Najwyższego Trybunału Administracyjnego dlatego, że one nie byłyby właściwie jednostkami organizacyjnemi, które nie podlegają władzy hierarchicznej Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wprawdzie w art. 1 p. referent wprowadził w ust. 4 określenie szkół akademickich, jako „posiadających osobowość prawną”, i to do pewnego stopnia ogranicza tę chęć pozbawienia szkół akademickich prawa odwoływania się do Trybunału, ale powiedziałbym, że dopiero ogranicza, a nie nadaje tego prawa w całości, w całej pełni, a to dlatego, że niema w art. 1 tej zasadniczej charakterystyki szkół akademickich jako jednostek samorządowych. Dla nas określenie szkół akademickich, jako posiadających osobowość prawną, w połączeniu ze stwierdzeniem samorządowego charakteru szkół akademickich, dawałoby dopiero pełnię tych uprawnień, które powinny przysługiwać szkołom akademickim. Jak ważną jest ta sprawa, na to wskazuje zatarg, który powstał w swoim czasie między jedną ze szkół akademickich a Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które starało się ograniczyć osobowość prawną szkół akademickich do osobowości prawnej w dziedzinie prawa prywatnego. Wskutek tego, kiedy szkoła akademicka zwróciła się ze skargą do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, to Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stanęło na stanowisku, że ta uczelnia akademicka przekroczyła swoje uprawnienia. Otóż wówczas Najwyższy Trybunał Administracyjny w dniu 9 listopada 1926 r. powziął zasadniczą decyzję, w której przesądził, że szkoły akademickie mają osobowość prawną również w dziedzinie prawa publicznego, to znaczy, że zarządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego obowiązują je tylko wówczas, jeżeli one zostały wydane zgodnie z obowiązującemi przepisami. Najwyższy Trybunał Administracyjny wydał następujące orzeczenie:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PStaniszkis">„Najwyższy Trybunał Administracyjny poddał w pierwszym rzędzie rozwadze podniesiony przez pozwaną władzę zarzut braku legitymacji do wniesienia skargi ze strony skarżącego uniwersytetu”, — to znaczy zarzut ze strony ministerstwa rozważył — „poczem zarzut ten uznał za nieuzasadniony, a to z tego powodu, że ustawa o szkołach akademickich nadała tym szkołom w związku z przyznanym im samorządem charakter osób prawnych, to chociażby — tak, jak zresztą z brzmienia art. 5 tej ustawy by wynikało — nadanie to miało głównie na celu stworzenie możności prawnej posiadania przez szkołę akademicką i nabywanie przez nią własnego majątku, jakoteż zarządu tym majątkiem, to jednak, ponieważ przyznanie omawianego charakteru nie jest ograniczone przez ustawę tylko do wymienionej ostatnio dziedziny prawnej, uznać należy, że obejmuje ono szerszy zakres, a mianowicie odpowiadający przyznanemu szkołom tym samorządowi. Jeśli więc szkoła akademicka występuje wobec sądu prawa publicznego z twierdzeniem, że władza państwowa naruszyła przyznany jej przez ustawę samorząd, uznać należy, że czyni to jako osoba prawna, a zatem ma legitymację do wniesienia skargi”. To jest orzeczenie niezwykle ważne dlatego, że przesądza ono o tem, że szkoły akademickie są osobami prawnemi w pełnem tego słowa znaczeniu, to znaczy nietylko jako osoby prawa prywatnego, ale i jako osoby prawa publicznego.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PStaniszkis">Dlatego wnosimy poprawkę, żeby dodać w ust. 4: Szkoły akademickie posiadają osobowość prawną w zakresie prawa prywatnego i publicznego.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PStaniszkis">Wniesienie tej poprawki jest tem bardziej niezbędne, że art. 6 w myśl projektu p. referenta stwarza pewien dziwoląg, o którym później będzie jeszcze mowa, mianowicie, że wniesienie skargi do Trybunału Administracyjnego wymaga zgody Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Otóż jeżeli tutaj w art. 1 przyjmiemy naszą poprawkę — w zakresie prawa publicznego i prywatnego, — to wtedy oczywiście stanie się już nieaktualnym ustęp 5 art. 6, dlatego, że ta nasza poprawka przesądza o tem, jaki charakter pod względem osobowości prawnej ma posiadać samorząd szkół akademickich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommersten.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PSomtnerstein">Wysoka Izbo! Art. 1 ustawy o szkołach akademickich powiada, że są one zorganizowane na zasadzie wolności nauki i nauczania. Uświadomione żydowstwo zawsze wyznawało zasadę wolności nauki i nauczania i zasad tych broniło. Dzieje ludzkości dowodzą, że żydowstwo stało zawsze w pierwszych szeregach postępu i demokracji i nieraz za to dostawało i dostaje cięgi od reakcji i autokracji.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PSomtnerstein">Dlatego w tych sprawach żadnych nauk od nikogo nie potrzebujemy i od nikogo nie przyjmiemy, nie przyjmiemy w szczególności od p. Czapińskiego, który od pewnego czasu bardzo intensywnie interesuje się Kołem Żydowskiem i moją skromną osobą, z czego nie jestem dumny, a pozatem burżuazją żydowską. Byłoby lepiej, aby p. Czapiński zainteresował się żydowską prasą robotniczą, z którejby się dowiedział, że nawet żydowskie warstwy robotnicze odmawiają mu prawa przemawiania w ich imieniu. Taka „Arbeitersthnme” w związku z dyskusją w sprawie uniwersyteckiej powiada: „Obu burżuazyjnym konkurentom głównym w dziedzinie uniwersyteckiej sekunduje dzielnie P. P. S. z Centrolewu. Dziennikarze i posłowie pepesowscy przejmują się głęboko „wysoką kulturą” uczonych (czytaj polityków endeckich w togachj profesorskich), którzy „ratują honor wiedzy polskiej” i „stoją na straży swobody sumienia”. A może przeczytać p. posłowi Czapińskiemu, co w „Volkscajtung” pisze Wł. Kosowski w artykule p. t. „Walka z antysemityzmem”?</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PSomtnerstein">„W stosunku P. P. S. do antysemityzmu ujawnia się ten sam oportunizm, jakim się ona odznacza we wszystkich innych kwestjach polityki robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PSomtnerstein">„Postawić sobie za zadanie walkę z antysemityzmem jako narzędziem reakcji, a w tym czasie wdawać się w interesy z najnikczemniejszymi wykorzystywaczami antysemityzmu tylko dlatego, że ci są w opozycji do istniejącego reżimu — jest jasnym nonsensem.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PSomtnerstein">„Niestety P. P. S. nie jest wolna od tej, w wysokim stopniu szkodliwej taktyki. Cóżby powiedziała P. P. S., gdyby socjaliści niemieccy szli ręka w rękę z deutsch-nacjonałami i hitlerowcami, ponieważ jedni i drudzy byli w opozycji do rządu? Nie rzekłaby o nich nic dobrego”. P. pos. Czapiński żali się i napada na mnie, że zostałem na komisji po wyjściu polskich stronnictw opozycyjnych. Zostałem i został reprezentant Klubu Ukraińskiego, bo my walczymy nie o władzę w Polsce, lecz jesteśmy wybranymi posłami naszego społeczeństwa i mamy obowiązek bronić interesów naszego społeczeństwa do ostatka całym naszym wysiłkiem, chociażbyśmy mieli przekonanie o bezowocności tych zmagań, i wytrwać na naszym posterunku.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PSomtnerstein">Nie potrzebujemy opieki p. posła Czapińskiego. Pytam się, gdzie i kiedy była ta opieka? Jakie postulaty, przez nas jako mniejszość narodową wysuwane, popierali posłowie z P. P S.? Czy posłowie z P. P. S. głosowali za naszemi wnioskami, choćby w dziedzinie kulturalnej, w sprawie szkolnictwa świeckiego? A gdy byli w rządzie, czy jakiekolwiek dezyderaty mniejszości narodowych były spełnione? Odzie byli posłowie z P. P. S. wtedy, gdy był strajk z tego powodu, że przedsiębiorca żydowski przyjął do swego przedsiębiorstwa także robotników żydowskich?</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PSomtnerstein">Wysoka Izbo! P. poseł Czapiński chwali się tem, że wspólnie z nami przeprowadzał walkę przeciw numerus clausus w Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(P. Czapiński: Nie chwali się, tylko przypomina.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PSomtnerstein">P. Czapiński ma odwagę poczytywać sobie za zasługę, że nie popierał czarnej reakcji w jej zakusach przeciw najprymitywniejszym prawom ludzkim i obywatelskim.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PSomtnerstein">Czy p. Czapiński sądzi, że miałby raczej znaleźć się w jednej linji z p. posłem Bieleckim, który bicie Żydów i zupełne ich wyniszczenie podnosi do kanonu polskiej tradycji dziejowej?</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PSomtnerstein">Czy nie czuje p. pos. Czapiński wraz z tymi kolegami swoimi, którzy wczoraj z tej trybuny przemawiali w obronie nauki i nauczania, że powinni orni wszyscy bez wyjątku w sposób najbardziej stanowczy odżegnać się od tych, którzy z jednej strony walczą o wolność nauki i nauczania, a odmawiają tychże praw młodzieży żydowskiej, pochwalając i inspirując napadanie i bicie bezbronnych studentów i studentek żydowskich? Sądzę, że byłby czas, aby p. pas. Czapiński zamiast krytykować nasz klub, zwrócił się do autokrytyki i krytyki własnego stronnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Pośle, ma Pan głos do poprawki do art. 1.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PSommerstein">Przechodzę do sprawy wolności studiowania. Postawiliśmy poprawkę w art. 1. Uważamy, że kwestja wolności studiowania pozostała nadal aktualną. Przez lat 12 działania dotychczasowej ustawy tej wolności studiowania młodzież żydowska nie miała. P. Bielecki nie dalej jak wczoraj dał próbkę, jak to obrońca tej wolności nauki i nauczania pojmuje wolność studiowania, gdy chodzi o młodzież żydowską. Nie pomija żadnej sposobności rozwinięcia swej ideologii żydożerczej, opartej nie na znajomości spraw żydowskich, ale może na. broszurze o protokółach mędrców Sjonu. Za wniesienie tej ustawy wini Żydów, jakoby oni tę ustawę inspirowali i jakoby ta ustawa była wyłącznie na korzyść Żydów. P. Bielecki boi się…</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(P. Mielecki: Nie boję się.)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PSommerstein">Nie boi się? Więc spodziewa się, wyraża przekonanie, że z powodu tej ustawy nie będzie można Żydów bić w tym samym stopniu, a jemu sen z powiek płoszy ta myśl, że ongiś Rzymianie wycinali Żydów w pień, a przy dzisiejszych metodach nie doszło się jeszcze do tego stopnia doskonałości.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Powiedział, że tego nie zaleca.)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PSommerstein">Tego nie słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PSommerstein">My domagamy się wolności studiowania. Postowi Bieleckiemu, który w propagowaniu numerus clausus drogą bicia Żydów widzi nietylko rozwiązanie kwestji żydowskiej w Polsce, ale zbawienie Polski, zacytuję słowa profesora uniwersytetu lwowskiego, dr. Ryszarda Ganczyńca, który charakteryzuje numerus clausus, a zatem brak wolności studiowania, jak następuje: „Numerus clausus, jako prawo wyjątkowe stosowane wobec pewnej klasy obywateli polskich, sprzeciwia się Konstytucji polskiej, daje powód do dalszego rozpolitykowania i rozsadzania polskich wszechnic, działa demoralizująco na wychowanie młodzieży, i wzbudza u młodzieży polskiej poczucie klasy uprzywilejowanej, demoralizująco działa dlatego, że stwarza precedens dla innych dziedzin życiowych, dla innych klas ludności. Dlatego zwalczam numerus clausus, jako człowiek i wychowawca, jako uczony i Polak”. Konstatujemy, że mimo nieudałych prób ustawowego sankcjonowania numerus clausus Judaeorum trwa na całym szeregu wydziałów na wszystkich wszechnicach i stosowany jest ze wzmagającą się ostrością. Liczba studentów Żydów stale się zmniejsza, Jeżeli p. pos. Bielecki twierdził, że gdyby nie było numerus clausus, to nastąpiłby zalew Żydów na uczelniach, to dlaczego nie wymienił tego wypadku — przyjęcia w tym roku 7 czy 8 studentów Żydów i 4 studentek na wydział medyczny we Lwowie na setki przyjętych nie Żydów.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PSommerstein">My reklamujemy dla naszej młodzieży swobodę studjowania, domagamy się ścisłego i ustawowego sprecyzowania procedury wpisowej, stworzenia drugiej instancji, domagamy się bezwzględnego przyjmowania studentów do ćwiczeń i laboratoriów i jednolitego postępowania przy nostryfikowaniu dyplomów zagranicznych. W tym duchu stawiamy nasze poprawki do art. 1 i do szeregu innych artykułów ustawy, jakkolwiek to się znowu nie podoba p. posłowi Czapińskiemu, poprawki te będziemy podtrzymywać i sądzimy, że przyjęcie naszych poprawek leży właśnie na linji zrealizowania haseł wolności nauki, nauczania i studiowania.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pana poprawki nam się podobają — tylko, że Pan ich nie przeprowadzi.)</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PSommerstein">A czy swoje przeprowadzicie?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PKomarnicki">Poprawka nasza do art. 1 ma za zadanie wypowiedzieć w tym naczelnym artykule ustawy fundamentalną zasadę ustroju szkół akademickich, t. j. że ustrój ten opiera się na samorządzie. Motywy, jak: e kierowały nami przy stawianiu, tej poprawki, są dwojakiej natury. Jedne są natury uczuciowej, do nich się przyznaję i wysuwam je na czoło, gdyż o nich będę mówił krótko.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PKomarnicki">Drugie są natury prawniczej, oparte na argumentach i przesłankach prawniczych.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PKomarnicki">Co do pierwszych — stwierdzam, że samorząd uniwersytecki jest instytucją, która liczy za sobą wieki, samorząd uniwersytecki jest naszą tradycją, samorząd uniwersytecki wrósł w krew i stał się pierwiastkiem naszej kultury.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PKomarnicki">„Samorząd uniwersytecki” — jak mówi prof. Balzer „to nie pomysł wczorajszy, który z łatwością dałby się zastąpić jakąkolwiek koncepcją dzisiejszą, jak się tę rzecz nieraz przeprowadza w zakresie innych spraw w przesadnej dążności do ciągłego, nie zawsze dość przemyślanego, nie zawsze wskazanego czy potrzebnego reformowania. Samorząd uniwersytecki, to twór, uświęcony tradycją szeregu wieków, wiekową praktyką ukrzepiony, wiekowem doświadczeniem wypróbowany. Gdyby nie było najistotniejszych, najważniejszych przyczyn jego utrzymania, spoczywałby już dawno w lamusie porzuconych rupieci. Tymczasem wszędzie, gdzie kwitnie cywilizacja, i kultura, gdzie istnieje troskliwość o ich podniesienie i najpełniejszy rozwój, samorząd ten dochował się po dzień dzisiejszy, bez uszczerbku, bez umniejszenia. Nawet państwa o wybitnem nastawieniu w kierunku policyjnego systemu rządów, w zasadzie tedy przeciwne wszelakiej idei samorządowej, jak Prusy np., na co ostatnio trafnie zwrócono uwagę, niczem tego samorządu n;e uszczupliły, ani o uszczupleniu jego nie myślą, świadome szkód, jakie przez to wyrządziłyby samym sobie; a wytłumaczymy tem również, dlaczego b. Austria, mimo wspomniane konflikty z uniwersytetami polskiemi, nie miała odwagi, czy też wprost wstydziła się tknąć w czemkolwiek ich samorządu. Bo samorząd uniwersytecki, to nie instytucja, stworzona dla wygody profesorów; to rzecz, związana najściślej z pomyślnym rozwojem samej nauki, z rozwojem i rozkwitem cywilizacji i kultury narodowej, związana z niemi do tego stopnia, że można ją nazwać koniecznym tego rozwoju warunkiem”. Oczywiście do tych słów nie można nic więcej dodać dla podkreślenia wielkiej wagi samorządu uniwersyteckiego i do tego, że te momenty sentymentalne, uczuciowe są zarazem dyktowane głęboką racją celu wyższych uczelni. Dlatego nie chodzi nam o utrzymanie zewnętrznych cech samorządu, o berła i togi, ale o utrzymanie jego treści wewnętrznej. Dlatego chodzi nam o to, ażeby i przepisy ustroju samorządowego były w dalszych artykułach wcielone i w tym celu stawiamy szereg poprawek szczegółowych.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PKomarnicki">Przechodzę teraz do momentów drugiej kategorii, do momentów ściśle prawniczych.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PKomarnicki">Otóż według koncepcji ustawy z 1920 r. i według tej koncepcji, jaka leży u podstawy naszych poprawek, uczelnie akademickie są to osoby prawne, jako osoby prawa publicznego, osoby wyodrębnione. Operujemy tutaj pojęciem samorządu nowożytnego, nie jako związku obywateli przeciwstawiającego się państwu, tale jako instytucji wyodrębnionej, posiadającej własne prawa. Następnie pojęcie władz akademickich jest pojęciem władzy, która pochodzi z wyboru i nie jest urzędem podporządkowanym hierarchicznie, tylko jest instytucją legalnie podlegającą zwierzchniemu nadzorowi centralnego organu, czyli ministerstwa. I nawet ta ustawa, która chciała wszystko, co można, odebrać samorządowi uniwersyteckiemu, nawet ta ustawa, która zawiera w art. 4 przepis tak sprzeczny z istotą samorządu, a mianowicie, że minister jest władzą naczelną szkół akademickich i sprawuje nad uniwersytetami zwierzchni nadzór, podczas gdy powinny zostać tylko ostatnie słowa, nawet ta ustawa, np. mówiąc o rektorze, w art. 8 ust. 1, używa wyrażenia: rektor jest przedstawicielem szkoły nazewnątrz. O ile rektor jest przedstawicielem szkoły nazewnątrz, to dowodzi, że szkoła jest wyodrębniona i posiada charakter osoby prawa publicznego.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PKomarnicki">Również i ustawodawstwo szczegółowe dowodzi, że tak a nie inaczej musi być pojmowany charakter szkół akademickich. Przytoczę ustawę z dnia 23 kwietnia 1923 r. o przekazaniu uniwersytetowi Jana Kazimierza we Lwowie budynków posejmowych. Ustawa ta postanawia, że wymienione w niej budynki, będące własnością Państwa, przekazuje się na stałe i wyłączne używanie uniwersytetowi, że ustawa niniejsza stanowi tytuł prawny do intabulacji prawnej używania nieruchomości. Należy odróżnić przekazanie jakiemuś urzędowi używania jakiejś nieruchomości państwowej lub jakiejś części mienia państwowego, od tego podziału, który był dokonany przy, uniwersytecie Jana Kazimierza, gdy majątek, który należał poprzednio do innej jednostki samorządowej, do tymczasowego wydziału samorządowego, do samorządu terytorjalnego, przekazano samorządowi korporacyjnemu, jakim jest uniwersytet.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PKomarnicki">Istotę władzy rządowej mad szkołami akademickiemi precyzuje również ustawa z dnia 13 lutego 1924 r. o przyznaniu Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie praw szkół akademickich państwowych. W art. 1 powiada ta ustawa: „Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie, utrzymywanej przez Towarzystwo Wyższej Szkoły Handlowej, przyznaje się następujące prawa, przysługujące państwowym szkołom akademickim: a) Wyższa Szkoła Handlowa podlega władzy nadzorczej Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego bez pośrednictwa podległych ministrowi władz szkolnych?4 Tu właśnie w ustawie, która przyznaje prawa państwowych szkół akademickich Wyższej Szkole Handlowej, jest skomentowane, na czem polega władza ministra nad szkołami akademickiemi, gdyż mają być to te same prawa, które posiada minister w stosunku do państwowych szkół akademickich. Otóż te prawa polegają na władzy nadzorczej. Dlatego też szkoły akademickie zarówno w administrowaniu swoim majątkiem, zarówno w zawieraniu umów, nietylko prywatnoprawnych, ale i publiczno-prawnych, np. umów z władzami wojskowemi o korzystanie z klinik, również w zakresie nominacji, kiedy musi być odpowiedni wniosek, odpowiednia uchwała, taksamo w uchwalaniu swoich regulaminów, jak przedewszystkiem w uchwalaniu swojego statutu — występują jako osoby publiczno-prawne. Uchwalanie własnego statutu, to jest zasadnicze prawo autonomiczne, to jest Właśnie ten moment w list roju szkół akademickich, który stanowi o ich autonomii. P. referent na komisji powiedział, że właśnie autonomja nie jest uszczuplona, być może, przepisy zwracają się przeciwko samorządowi, ale nie przeciwko autonomii; szkoły akademickie mają pozostawione prawo uchwalania własnego statutu. Oczywiście prawo uchwalania własnego statutu jest podstawowem prawem szkół akademickich. Coprawda jest ono w tej ustawie uszczuplone przez to, że zbyt wiele miejsca zajmuje już nie nadzorcza, ale normodawcza władza ministra, wreszcie i przez ten przepis, który pozwala ministrowi do czasu zatwierdzenia statutu regulować te dziedziny, które będą objęte statutem przez własne rozporządzenia, co w praktyce może sprowadzić to podstawowe autonomiczne prawo uniwersytetów do zera, dlatego, że zatwierdzenie statutu oczywiście może się przeciągnąć. Nasz uniwersytet, uniwersytet wileński i uniwersytet warszawski dotychczas nie mają zatwierdzanego statutu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekMakowski">Parnie Pośle, Pan Poseł przemawiał do art. 1.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PKomarnicki">To jest prawo podstawowe, zasadnicze, które zarazem przesądza o charakterze osoby prawnej i o oparciu ustroju szkół akademickich na zasadzie samorządu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PKomarnicki">Kończąc, konkluduję: Zacząłem od wykazania tych momentów natury uczuciowej, na których opiera się nasza obrona samorządu uniwersyteckiego. Powołuję się na wielowiekową tradycję, na te imponderabilja, które jednak w życiu, w funkcjonowaniu szkół akademickich posiadają podstawowe znaczenie. Ale w grę wchodzą nietylko te imponderabilja, nietylko te momenty tradycji, bo nie chcemy, ażeby powstały pewne formy bez treści jako konwencjonalne ukłony w stronę tradycji. Chcemy zrealizowania samorządu w konkretnych przepisach i dlatego wniosek nasz, że ustrój szkół akademickich jest oparty na zasadzie samorządu, znajduje zrealizowanie w konkretnych i szczegółowych przepisach i tworzy z niemi jedną całość. Oczywiście, gdyby tylko sama poprawka do art. 1 została uchwalona i nie zostały uchwalone dalsze wnioski, to byłaby to forma bez treści.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PPiotrowski">Art. 1 ustawy jest typowym dla całego prawodawstwa sanacyjnego. Oddaje on ducha ustawy, bo przekreśla zasadę wolności.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PPiotrowski">We wszystkich poprzednich ustawach, w ustawach, które Sejm uchwalił, podobnie, jak np. w u stawie prasowej, gdzie na czele artykułu wskazano, że wolność prasy jest zagwarantowana, a cała ustawa była przekreśleniem wolności prasy, podobnie i tu w art. 1 na samym wstępie spotykamy deklarację, że: „Szkoły akademickie zorganizowane są na zasadzie wolności nauki i nauczania”. I w dyskusji szczegółowej w komisji i w ogólnej tutaj wykazałem, że cała ustawa w swojej treści i duchu jest przekreśleniem właśnie wolności nauki i nauczania. Wykazali to również wszyscy profesorowie, występujący przeciwko projektowi obecnemu.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PPiotrowski">To jest jedna sprawa. Z tej pięknej deklaracji został tylko pusty frazes, treść jest kagańcowa, policyjna i jest pogrzebaniem istotnej wolności.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PPiotrowski">Drugą sprawą w tym artykule jest, że „zadaniem szkół akademickich jest kształcenie i wychowywanie słuchaczy na świadomych swych obowiązków obywateli Rzeczypospolitej”. Również to oddaje ducha całej ustawy; nie mówi się o prawach, tylko o obowiązkach. Ma się obywatela w przyszłości tak wychowywać i kształcić, żeby tylko znał obowiązki wobec państwa, praw mieć nie będzie, prawu ma mieć tylko ten, który będzie rządził państwem, prawa może mieć tylko ten, który będzie stał na czele państwa jako minister, jako przedstawiciel władzy wykonawczej. Jest to wielkie niebezpieczeństwo, sięgające głęboko w całe życie ustrojowe Polski, że przyszły urzędnik administracyjny i przyszły sędzia, który wyjdzie z tych szkól akademickich, ma również mieć tylko poczucie obowiązków, a nie praw. Jest to więc, jak powiedziałem, klasyczny przykład ducha ustawy.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PPiotrowski">Z tego miejsca po raz. drugi protestujemy przeciwko oświadczeniu p. Ministra, który stanął na tem właśnie stanowisku, że w Polsce obywatele mają za duże poczucie praw, a za mało poczucia obowiązków.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PPiotrowski">My nie chcemy wprowadzać przeciwwagi, że obywatel powinien mieć jedynie prawa. My uważamy, że narówni powinien mieć poczucie i prawa i obowiązku, a zapewnione prawa, bo wtenczas dopiero może być wolnym obywatelem, ale nie, jak będzie miał tylko poczucie obowiązku wobec Państwa, gdyż wtedy może być poddanym, a nie obywatelem wolnym.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PPiotrowski">Chcąc dać temu wyraz, oświadczamy, że w art. 1 będziemy głosowali za wnioskiem, że ustrój szkół akademickich jest oparty na samorządzie. Stawiamy wniosek, żeby tutaj dodać słowa, ażeby szkoła akademicka wychowywała na świadomych swych obowiązków i praw obywateli.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PPiotrowski">Poprawka ta została odrzucona przez większość rządową, przez co daliście Panowie wyraz poglądowi na ustrój szkół akademickich i na ustrój wogóle całego Państwa. Podnosząc te rzeczy, uważam, że odrzucenie poprawki, że ustrój szkół akademickich jest oparty na samorządzie, odrzucenie poprawki o prawach narówni z obowiązkami, charakteryzować będzie całą ustawę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 2 ma głos p. Zahajkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PZahajkiewicz">Klub Ukraiński do art. 2 proponuje, ażeby między szkołami akademickiemu państwowemi wstawić również postanowiłem e o ukraińskim uniwersytecie. Poprawka opiewa, ażeby dodać jako p. 14, to jest ostatni w art. 2 — również Uniwersytet Ukraiński we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PZahajkiewicz">Wysoki Sejmie! Poprawka ta jest dowodem niepowstrzymanego pędu całego ukraińskiego narodu do pełni rozwoju, do pełni wszechstronnego rozwoju, a zatem także i na polu nauki. Kiedyś naród ukraiński dał światły wyraz temu przez założenie jednego z najpierwszych uniwersytetów — Petromohilańskiej Akademji w Kijowie, a naród nasz ustami mas swoich zaświadczył niezłomny pęd do nauki, do wykształcenia, masowym udziałem w plebiscycie szkolnym o ukraińską szkolę powszechną. Obecnie stawiamy tę poprawkę, opierając się na obowiązującem ustawodawstwie oraz powodowani względami słuszności i sprawiedliwości. Wspominając o obowiązującem ustawodawstwie, miałem na myśli ustawę z 26 września 1922 r. (nr 90) o samorządzie wojewódzkim, w szczególności w woj. lwowskiem, tarnopolskiem i stanisławowskiem. W art. 24 tej ustawy jest postanowienie, że Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwali utworzenie uniwersytetu ruskiego i zapewni mu potrzebne środki finansowe ze Skarbu Państwa. Uniwersytet ten zorganizowany autonomicznie, zgodnie z przepisami dotyczącemi szkół akademickich, podlegać będzie bezpośrednio Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Następnie zaś art. 26 powiada, że samorząd przewidziany temi ustawami ma być wprowadzony najpóźniej w przeciągu dwóch lat po ogłoszeniu niniejszej ustawy. W tymże czasie przystąpi rząd do założenia uniwersytetu ruskiego.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PZahajkiewicz">Ustawa ta została ogłoszona dnia 25 października 1922 r., a zatem dzień 24 października 1924 r. był dniem ostatnim, w ciągu którego ustawa ta powinna była być wykonana.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PZahajkiewicz">Ustawa ta obejmuje dwa akty: akt ustawodawczy i akt administracyjny, akt Sejmu i Senatu oraz akt Ministerstwa Sprawiedliwości. Ten drugi akt zależny jest od pierwszego, ponieważ utworzenie szkół akademickich jest dziełem i przywilejem legislatywy. Był tedy rząd obowiązany, i do dziś obowiązek ten istnieje, do wniesienia w czasie odpowiednim projektu ustawy o utworzeniu uniwersytetu ruskiego do Izb ustawodawczych w ten sposób, aby w przeciągu dwóch lat rząd mógł już poczynić odpowiednie zarządzenia, aby w tymże samym dwuletnim czasookresie uniwersytet ukraiński mógł zostać wprowadzony w życie.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PZahajkiewicz">To mówi ustawa i zdaje mi się, że nie kto inny ale przedewszystkiem Rząd powinien stać na straży wykonania ustawy i od Rządu też my domagamy się wykonania ustawy. Stwierdzam to, jako pierwszy punkt wytyczny, że uniwersytet ukraiński powinien był być już założony najdalej do 24 października 1924 r. Obowiązku tego rząd do dzisiejszego dnia nie wykonał i projektu takiego Sejmowi nie przedłożył. Ukraiński naród i ukraińska reprezentacja sejmowa stały na straży tych postanowień i ze swojej strony zrobiliśmy wszystko co można, ażeby przyśpieszyć zrealizowanie tego obowiązku i ażeby rządowi przypomnieć ten obowiązek. Tu nawiasem stwierdzam, co już poprzednio zostało w toku dyskusji tej podkreślone, że wydanie lub przyjęcie przez ciała ustawodawcze uchwały przeze mnie dopiero co przytoczonej spowodowało Radę Ambasadorów do zarządzeń w świecie polityki zewnętrznej, o których wiemy. Oświadczenie Rządu Polskiego, że wyda taki statut, oraz fakt, że ta ustawa już wówczas była wydana, spowodowały decyzję Rady Ambasadorów, wcielającą wschodnią Galicję w granice Rzeczypospolitej Polskiej. Jestem głęboko przekonany, że nie odbiegnę od rzeczywistości, gdy stwierdzę, że niewykonanie tej ustawy i niewniesienie tego projektu jest niewykonaniem międzynarodowych zobowiązań, jakie Rzeczpospolita Polska na terenie politycznym i dyplomatycznym zaciągnęła. Powiedziałem, że z naszej strony zrobiono wszystko, co można było, ażeby przypomnieć rządowi ten obowiązek. I tak dnia 30 czerwca 1923 r. kompetentne w tej sprawie ukraińskie czynniki oświatowe i kulturalne wniosły do rządu i do ciał ustawodawczych memorjał, przedstawiający niejako wytyczne i płaszczyznę na jakiejby odpowiednia ustawa mogła być wykonana. Memorjał ugrzązł gdzieś w aktach ministerstwa i nie był nawet przedmiotem żadnych deliberacyj i tem mniej nie został zrealizowany.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PZahajkiewicz">Chcąc utworzyć kuźnię nauki i dać młodzieży naszej naszą własną świątynię nauki i możność pobierania nauki w naszym ojczystym języku, utworzyliśmy towarzystwo prywatnego uniwersytetu ukraińskiego, uniwersytet ten w miarę sił został odpowiednio skompletowany i prowadzono na nim wykłady. Rządowi przedłożono w tym celu statut odpowiedniego stowarzyszenia, obejmującego ten uniwersytet, jednakowoż rząd ten statut odrzucił i zatwierdzenia uniwersytetu naszego jako szkoły odmówił. W ten sposób nauka została wpędzona w podziemia. Młodzież studiująca na tym uniwersytecie, ściągnęła na siebie miano, które miała swojego czasu młodzież polska na Litwie za czasów Nowosilcowa jako „politycznie zmarła” w tem znaczeniu, że nie wolno było jej przyjmować — tam chodziło o rozwiązanie szkół średnich — nie wolno było jej przyjmować do szkół wyższych i dostęp jej do urzędów był zamknięty. W ten sposób stwierdzam rzecz dość dziwną i ciekawą, że nauka została zepchnięta w podziemia.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PZahajkiewicz">Proszę Wysokiej Izby! Do tych argumentów natury jurydycznej, w których stwierdziłem, że niewykonanie tej ustawy kłóci się z pojęciem praworządności, na której straży Rząd stać powinien, dodam, że poprawkę tę podyktowała nam zasada słuszności i sprawiedliwości, albowiem 7 miljonów ukraińskiej ludności w granicach Rzeczypospolitej nie ma własnej wyższej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PZahajkiewicz">Bierzemy całą ludność ukraińską w granicach Rzeczypospolitej bez tak zwanych „sokalskich kordonów”, które być może Panowie chcielibyście zachować. A więc 7 miljonów nie ma świątyni nauki. A wiemy wszyscy, że w szkołach wyższych chodzi o dwie kwest je: chodzi o pobieranie nauki w języku ojczystym przez młodzież i o, możliwość tworzenia nauki, utrzymania tego olbrzymiego warsztatu pracy, który środkami prywatnych jednostek czy ugrupowań oczywiście utrzymany być nie może. O tę właśnie świątynię nam chodzi. Wiemy wszyscy i to miałem na myśli, gdy powiedziałem, że względy sprawiedliwości argumentują i przemawiają za naszą poprawką, iż uniwersytet we Lwowie do czasu utworzenia wskrzeszonego Państwa Polskiego był uniwersytetem utrakwistycznym. Na uniwersytecie tym było 12 katedr nadzwyczajnych, zwyczajnych i docentur w mowie ukraińskiej wykładanych. Młodzież ukraińska miała zupełną swobodę używania mowy ukraińskiej w korespondencji i w wypełnianiu indeksów. Te prawa zostały odjęte z przechrzczeniem uniwersytetu na miano Jana Kazimierza, jakie obecnie nosi i z zaprowadzeniem tych reform, jakie nastąpiły. Dziś, chociaż dodajmy, ani jeden profesor drogą rozporządzenia nie został usunięty, ani jeden wykład w ukraińskiej mowie nie odbywa się.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PZahajkiewicz">Ukraińska mowa straciła wszystkie te prawa, jakie miała poprzednio w uniwersytecie we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PZahajkiewicz">Jeśli przebija się w naszej poprawce żądza, żeby przywrócić coś, co było, żeby przywrócić prawo należne nam, to nie odbiegiem od prawdy, jeśli nazwałem ten argument argumentem sprawiedliwości, aby nam dać to, co nam się należy. Już mówca nasz w generalnej dyskusji to podkreślił, że według obecnego numerus clausus młodzież nasza jest pozbawiona możności frekwencji na uniwersytetach, chociażby nawet w tym procentowym stosunku, jaki na nas wypada. Jesteśmy pozbawieni z jednej strony możności utrzymania naszych świątyń nauki, naszej pracy naukowej, gdzie nasi uczeni i adepci nauki pod kierunkiem światłych profesorów mieliby możność dalej rozwijać się, z drugiej strony młodzież nasza jest pozbawiona dostępu do tej pracy. I dlatego postawiliśmy te poprawki.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PZahajkiewicz">Proszę Wysokiej Izby, niestety, różne wprost zmyślone i bałamutne opinje rzuca się w społeczeństwie polskiem na to, żeby wyrobić mylne wyobrażenie o stanie rzeczy. Niedawno dnia 4 stycznia r. b. w artykule „Gazety Porannej”, omawiającym tragiczne zajście w Gródku Jagiellońskim, czytaliśmy, że ukraińskie społeczeństwo we wschodniej Małopolscy i na Wołyniu ma zupełnie równe uprawnienia ze społeczeństwem polskiem i powiada się tam, że mowa ukraińska rozlega się na ukraińskich katedrach we Lwowie. No, proszę Panów, cui bono tego rodzaju legendy zmyślone się rozsiewa? Panowie wiecie, jakim klejnotem jest możność pielęgnowania nauki i jakim klejnotem jest dostojeństwo tlej nauki, której obronie dał wyraz profesor Balzer, kilkakrotnie tu wspominany, w traktacie, w jakim zajął stanowisko wobec Momsena.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PZahajkiewicz">Dlatego też, proszę Panów, jeśli względy słuszności i sprawiedliwości grają jakąkolwiek rolę w umysłowości ludzkiej, jeśli twierdzenie, iż chce się dać jakieś prawa, gra, jakąkolwiek rolę, Wysoka Izba powinna przychylić się do tej poprawki. Chyba, że może chcecie przypomnieć nam tezę, iż rozwój wszystkich sił twórczych narodu jest możliwy tylko przy zupełnej niepodległości politycznej, a więc chyba nam przypominacie, że tej niepodległości politycznej nie mamy.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PZahajkiewicz">Proszę o przyjęcie poprawki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dubois.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PDubois">Wniosek, zgłoszony przez p. Zahajkiewicza w sprawie utworzenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, jest, jak już tu było z tej trybuny stwierdzone, ponowieniem kilkakrotnie w tej materii składanego przez nas wniosku, czy to z okazji debat budżetowych, gdyż przy każdym niemal budżecie stawialiśmy wniosek, aby wstawić odpowiednią pozycję na stworzenie uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie, czy też ponowieniem naszych dwóch specjalnych wniosków, domagających się stworzenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PDubois">Stanowisko nasze w tej sprawie wypływa z całokształtu naszych zapatrywań, iż mniejszości narodowe mają prawo do całkowitego rozwoju kulturalnego w Rzeczypospolitej. Z ubolewaniem stwierdzamy, iż to prawo nie zostało w Polsce wprowadzone. Dochodzi do tego, że np. mniejszość białoruska nie ma prawie ani jednej szkoły w swoim języku.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Ani jednej.)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PDubois">Ja mówiłem „prawie” ani jednej dlatego, że Panowie z B.B. powoływali się na dwie szkoły o mieszanym języku. Ale Pan Poseł ma rację, białoruskiej szkoły niema ani jednej.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PDubois">Wniosek p. Zahajkiewicza tak, jak popieraliśmy na Komisji Oświatowej, jak daliśmy temu wyraz na plenum, będziemy i teraz popierali.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PDubois">Przy tej okazji musimy stwierdzić pod adresem p. Sommersteina, że jeśli stajemy w obronie mniejszości narodowych, to nie poczytujemy tego sobie za. zasługę, ale za nasz obowiązek, wypływający z naszego programu i naszego stanowiska w polityce bieżącej.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PDubois">Oczywiście wiemy dobrze, że polityka narodowościowa sanacji, mimo pewnego dyplomatycznego zwrotu p. Ministra Pierackiego na Komisji Budżetowej, jest polityką nawskroś nacjonalistyczną i na ten racjonalny postulat stworzenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie nie pójdzie. Stosunki narodowościowe, o czem oczywiście tutaj szerzej mówić nie mogę, pogarszają się stale. Zaognienie między społeczeństwem polskiem a ukraińskiem powiększa się coraz bardziej. Nie wierzymy, aby Rząd, który dokonał pacyfikacji, mógł stworzyć jednocześnie uniwersytet ukraiński we Lwowie, a ostatnie wypadki w związku z napadem w Gródku Jagiellońskim i straceniem Biłasa i Danyłyszyna…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Proszę wrócić do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PDubois">…nie świadczą o tem, aby uniwersytet ukraiński mógł być za Waszych rządów stworzony. Te wypadki są wyrazem tej polityki, którą obóz sanacyjny na kresach wschodnich prowadzi, polityki w swym rezultacie zaogniającej coraz to bardziej istniejące stosunki. Wprawdzie mówiono, że ś. p. Hołówko miał być elementem pośredniczącym między społeczeństwem polskiem a ukraińskiem, ale zagadkowa śmierć jego…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Proszę p. Posła trzymać się tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PDubois">…o której rewelacje były w nr 70 „Vossische Zeitung”, a które zresztą do społeczeństwa polskiego dostać się nie mogły, bo były skonfiskowane….</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę przemawiać do rzeczy, bo odbiorę Panu głos.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#Marszałek">P.Dubois: Wobec tego, że mi nie wolno mówić o tem, ograniczę się do stwierdzenia, że ta misja p. Hołówki pogodzenia społeczeństwa polskiego z ukraińskiem nie udała się. Potem próby żadne nie były ponawiane i dziś nie zanosi się na to, aby wniosek p. Zahajkiewicza mógł być uchwalony. Niemniej my będziemy głosować za nim, aby dać wyraz naszemu stanowisku, że uniwersytet ukraiński we Lwowie istnieć powinien i mniejszości narodowe powinny mieć pełne swobody kulturalne i polityczne. To nasze zasadnicze stanowisko zadokumentowaliśmy w swoim czasie, zgłaszając wniosek o autonomji terytorialnej dla ziem wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S. i Klubu Ukraińskiego.)</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#Marszałek">Do art. 3 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Są w tej ustawie artykuły ważniejsze i mniej ważne i trzeba sobie wyrobić pewną perspektywę na to, co jest istotnego, a co podrzędnego znaczenia. Art. 3, który teraz omawiamy, należy do zasadniczych artykułów w tej ustawie. Można sobie zadać pytanie, po co ta cała ustawa została stworzona? Na co ma być dokonany ten przewrót w życiu szkół akademickich? Zostało to zrobione dla art. 3 tej ustawy i dla tych paru artykułów, które mówią o młodzieży akademickiej. Cel i tu i tam jest ten sarn. Profesorowie dotąd byli względnie niezależni, młodzież była względnie niezależna pod władzą i opieką szkół akademickich, cieszących się pewnym samorządem. To się ma skończyć.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PWiniarski">P. Makowski, przemawiając wczoraj, powiedział, że jest olbrzymia różnica między pierwszym projektem, a tym, nad którym teraz dyskutujemy. Nie myślę temu przeczyć, są różnice i w pewnych szczegółach bardzo korzystne poprawki w projekcie ustawy. Ale istota rzeczy pozostała. Wprawdzie p. Makowski z wytwornym sceptycyzmem mówił kilkakrotnie, że można w stosunku do różnych postanowień tego projektu zachować się tak i tak, myśleć i głosować tak i tak, i wreszcie o całej ustawie powiedział, że można się zapatrywać na nią tak i tak. Muszę powiedzieć nawiasem, że ten swój sceptycyzm p. Makowski posunął nawet do sceptycyzmu względem faktów, mianowicie powołując się na to, że zachodziła kolizja między biurokracją a uniwersytetami, gdy ministrem oświaty był „endek p. Grabski”. A gdy zaprotestowano, powiedział, że bezpośrednio przedtem był p. Grabski i że za jego urzędowania wynikły te nieporozumienia. Stwierdzam, że korespondencja między uniwersytetami a ministerstwem z powodu polityki departamentu IV datuje się z początku roku 1925. P. Miklaszewski był ministrem od 19 grudnia 1923 r. do 11 grudnia 1924 r., a p. Zawidzki był ministrem od 11 grudnia 1924 r. do 25 marca 1925 r. tak, że p. Grabski z temi rzeczami nie miał nigdy nic do czynienia.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PWiniarski">Juści, można tak i tak. Jeżeli p. Makowski powiedział, że pierwszego projektu nie podjąłby się bronić, ja powiedziałbym, że będę także sceptycznym, i że przemówienie jego mogło wywołać różne wrażenia, ale z pewnością nie robiło wrażenia szczerości. P. Makowski powiedział, że art. 9 nie byłby absolutnie do przyjęcia w pierwszej redakcji…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, jesteśmy przy art. 3.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PWiniarski">Już wracam do art. 3. …natomiast art. 3 jest zupełnie do przyjęcia i że można się zapatrywać tak i tak, ale ostatecznie zgodzić się można. W słuchaczu pozostało takie wrażenie, że gdyby — par impossible — zdarzyło się było, że art. 3 zostałby zmieniony, a art. 9 pozostałby w pierwszej redakcji bez zmiany, to p. Makowski powiedziałby, że z art. 3 nie godziłby się zupełnie, natomiast na art. 9 można się doskonale zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PWiniarski">Otóż spróbujmy jeszcze zastanowić się nad art. 3, który, jak powiedziałem, jest istotnym dla całego projektu. O co tutaj chodzi? O znoszenie, zwijanie katedr, oddziałów i wydziałów. Jak jest dziś? O tem dziś mówi art. 12 ustawy uniwersyteckiej w punkcie 6: „Do zakresu działania zebrania ogólnego profesorów należy „uchwalanie wniosków, dotyczących tworzenia osobnych wydziałów, oddziałów i nowych katedr”. A jakże jest ze znoszeniem? Tutaj nie chodzi o formalną inicjatywę; chodzi o to, że ministerstwo tworzy wydziały czy katedry w porozumieniu z zainteresowaną szkołą.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PWiniarski">I ta sama zasada musi być także stosowana, gdy chodzi o znoszenie. Tu nie chodzi o to, kto wystąpi z inicjatywą formalną, tylko chodzi o to, że do zniesienia musi być zgoda, porozumienie między rządem a zainteresowaną szkołą. I dlatego musi mnie wprawiać w bardzo poważne zdziwienie, kiedy p. referent powołuje się na to, że możnaby drogą budżetową te rzeczy załatwiać. Przypominam, że prof. Czerny, który jako rzeczoznawca przemawiał ma posiedzeniu Komisji Oświatowej, rozumował także mniej więcej w ten sposób: Przez zapomnienie minister mógłby nie uwzględnić jakiegoś wydziału czy katedry w budżecie i przez to samo byłyby zniesione. Proszę Panów, to są bardzo złe obyczaje sejmowładcze, złe obyczaje parlamentarne. Te rzeczy były już nieraz przedmiotem dyskusji, mianowicie wtedy, kiedy ze strony parlamentów zjawiały się tendencje, żeby politykę, i to zwłaszcza politykę personalną załatwiać zapomocą pewnych skreśleń, opuszczeń, pominięć w budżecie. Przez to, że minister zapomniał uwzględnić w budżecie jakiegoś sądu, nie wynika, żeby ten sąd został zniesiony. Stąd, że minister zapomniał w budżecie uwzględnić wydział czy katedrę, nie wynika, że przez to zostaje zniesiony wydział czy katedra i usunięty profesor z nią związany. To są poglądy, które prowadzą do anarchii. Na to zgodzić się nie można.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PWiniarski">Co do znoszenia katedr, która to sprawa ściśle wiąże się z profesorami, bo profesorowie są niejako tytularnymi posiadaczami katedr, to istnieje także postanowienie w ustawie uniwersyteckiej, mianowicie w art. 12 p. 8, że do ogólnego zgromadzenia profesorskiego albo Senatu nieraz z kwalifikowaną większością głosów według statutu należy uchwalenie wniosku, dotyczącego usuwania profesora z katedry. A potem, w dekrecie o stosunkach służbowych profesorów istnieje art. 23 o przekroczeniu 65 lat życia, art. 24 o ustąpieniu profesora z katedry. Oto wszystko. Ale mówić, że te rzeczy zasadniczo załatwi się drogą budżetu, nie można tak, jak nie można mówić, że się je załatwi przy pomocy art. 114. To wogóle ciekawa sprawa z tymi art. 114, bo jeszcze w końcu stycznia r. b. przedstawicielom Rządu nie przychodziło do głowy, że można skorzystać z art. 114 do załatwienia tej sprawy. P. Minister Jędrzeje wiesz na komisji mówił, że gdy chce stworzyć katedrę to jest bezsilny, o ile się na to nie zgodzi żaden uniwersytet. Mój kolega, p. Stroński odpowiedział, że niech tylko p. Minister spróbuje taki prezent dać uniwersytetowi, to uniwersytet napewno go przyjmie z otwartemi rękami. A dopiero parę dni temu zjawił się na komisji w oświadczeniu ks. Żongołłowicza art. 114. Cóż on mówi? Podkreślono, że ma, charakter przejściowy i tam, gdzie mówi o studiach, to mówi o studiach w znaczeniu tej ustawy, — to jest rozdziału 7 tej ustawy, — t. j. określenie porządku studjów, na jakie przedmioty trzeba się zapisać, na ile godzin student musi się zapisać, aby semestr czy trymestr był mu zaliczony, jakie przedmioty mają być wykładane na danem studjum; to są rzeczy, które dotyczą toku studjowania przez akademików, i które nie mają nic wspólnego z zagadnieniem, które my tutaj rozważamy.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PWiniarski">Tu nie chodzi o emocje, o wzruszenia, lecz o argumenty. Jakież to argumenty da się wytoczyć za tem, że znoszenie katedr, oddziałów i wydziałów ma się pozostawić porozumieniu ministra ze szkołą akademicką? Gdybyśmy nie mieli tu jakiegoś wspólnego punktu wyjścia, to w takim razie nie moglibyśmy się dogadać, jednak taki wspólny punkt wyjścia istnieje, bo p. Minister, p. referent i p. prof. Makowski i my wszyscy jesteśmy zgodni z tem, że to ludzie robią naukę, że nie można mówić abstrakcyjnie o nauce i nauczaniu, a równocześnie gnębić profesorów j pozbawiać ich możności pracy dla nauki i nauczania, te rzeczy najściślej się ze sobą wiążą; a skoro już wyjdziemy z tego wspólnego założenia, to sądzę, że można dojść także do wspólnego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PWiniarski">A więc - 1) skoro ludzie robią naukę, a profesor jest człowiekiem, to trzeba, żeby ten profesor miał to przekonanie, że jego długie i kosztowne przygotowalnie zapewni mu skromny chociażby kawałek chleba, jemu i jego rodzinie, że ten warsztat, który on sobie stworzył, pozostanie jego warsztatem, i że będzie mógł tak długo, jak będzie mógł i jak mi prawo pozwoli, na tym warsztacie pracować.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PWiniarski">2) Profesor jest obywatelem i wolno mu zabierać głos w sprawach publicznych, i wolno mu mieć odmienne przekonanie od rządu, wolno mu brać udział w życiu publicznem, wolno mu kandydować z partyj opozycyjnych. Konstytucja nawet zachęca do tego, dając mu pewne ułatwienia w porównaniu z innemi kategoriami obywateli. Byłoby źle, gdyby te rzeczy rozstrzygały o mianowaniach i usuwaniach, gdyby profesor musiał żyć ciągle pod grozą usunięcia z katedry.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PWiniarski">3) Praca naukowa wymaga spokoju i nie można twórczo pracować, jeżeli się nie ma spokoju. Projekt ustawy tein niezbędny spokój odbiera.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#PWiniarski">4) Aby zapełnić te katedry profesorów, którzy przekraczają liczbę 800, potrzeba, żeby ludzie godzili się na ciężki i nie bardzo świetny w dzisiejszych stosunkach zawód, bo gdzieindziej lepszą i prędzej można zrobić karierę; żeby profesor miał to przekonanie, że poświęciwszy się pracy naukowej, będzie mógł spokojnie i niezależnie nad nauką pracować. Jeżeli dziś już mamy zgórą 150 katedr nieobsadzonych i jeżeli przejdzie ta ustawa, która pozwala profesorów wyrzucać w każdej chwili z katedr, to gdzie się znajdą ludzie, którzy będą chcieli się poświęcić karjerze naukowej?</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PWiniarski">5) Racjonalna organizacja, szkół akademickich zależy w bardzo małej mierze od rządu i od ministerstwa. Na naukę składa się szereg czynników, które przez rektorów były poruszone, jak istnienie uczonych, pracujących w pewnych dziedzinach, lub korzystnie wytworzone w danem środowisku warunki dla pracy nad pewną dziedziną nauki i ministerstwo może tu pomóc, albo zaszkodzić, ale wszystkiego zrobić nie może.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#PWiniarski">Otóż jeżeli weźmiemy to wszystko pod uwagę, to musimy stwierdzić, że profesor, ażeby mógł odpowiedzieć swoim zadaniom i spełnić pierwszy obowiązek pracy naukowej, musi mieć zapewniony spokój i pewne jutro. Art. 3 zaś odbiera profesorowi ten spokój i tę pewność jutra. W art. 3 w połączeniu z dekretem z dnia 27 października 1932 r. profesor traci nieusuwalność, przestaje być niezależny, a tem samem przestaje być niezależna nauka i nauczanie. I tu mniszę zwrócić się do p. Makowskiego. Powiedział on: Niema co zwalczać art. 3, bo w art. 23-a dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z października znajduje się to zło. Zabierzmy się więc do art. 23-a!</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PWiniarski">Otóż widzę w tem głos sumienia i oczekuję p. Makowskiego na rendez-vous w Komisji Oświatowej, tam, gdzie będzie mowa o uchyleniu dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z października 1932 r. Taki sam odgłos niespokojnego sumienia widzę w rezolucji, która została przedłożona przez p. Małkowskiego, która będzie pożyteczna. Jeśli dekret z października zostanie uchylony, jeśli zostanie art. 23, to nie będzie miała żadnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PWiniarski">Zwracam uwagę na doświadczenie, doświadczenie Polski, doświadczenie innych krajów, które wykazało, że do tego, ażeby nauka mogła iść normalnym torem, trzeba stworzyć odpowiednie warunki. Otóż te odpowiednie warunki nie mogą być wytworzone, jeżeli profesor nie będzie pewny jutra, jeżeli art. 3 pozostanie w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PWiniarski">Jeżeli wszystkie obiektywne powody przemawiają przeciw art. 3, to chyba tylko powody polityczne mogą przemawiać za jego utrzymaniem, chyba tylko to, że jest potrzebny systemowi. I rzeczywiście jeżeli lekarz, zdawałoby się, człowiek, który wykonywa zawód niezależny, został jednak w dzisiejszych czasach uzależniony, jeżeli nawet na niezależnych rejentów znalazł się sposób, jeżeli adwokatów uzależniono, jeżeli niezależnych sędziów, których niezależność jest zagwarantowana konstytucyjnie, uzależniono jednak, to byłoby dziwnem w tym systemie rządzenia, alby profesorowie jedni mieli stanowić wyjątek. W ten sposób wprowadza się politykę do nauki i do nauczania wyższego, czego dotychczas szkoły akademickie strzegły. Nikt nie może powiedzieć, aby jakikolwiek profesor czy akademik był traktowany zależnie od jego przekonań. Każdy profesor i każda władza akademicka uważałaby sobie za hańbę, aby kierowała się w swojej pracy względami politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PWiniarski">Ale, proszę Panów, p. referent powiada, „trudno, to jest etatyzm”, jest taka, tendencja, że teraz władza państwowa rośnie wszędzie. Tak łatwo godzi się z tą tendencją, a nie widzi tego, co się dzieje w kraju z powodu tej tendencji, nie słyszy tego głosu rozpaczy, który idzie ze wszystkich sfer społeczeństwa, nawet z pośród tych, którzy są związani z Rządem i zasiadają na ławach B. B. Doświadczenia etatyzacji są aż nadto wymowne. Ja wiem, jak jest w Rosji bolszewickiej. W Rosji bolszewickiej nawet matematyka została upaństwowiona i zaprzężona do służby politycznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Czas Pańskiego przemówienia już upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PWiniarski">Dwie minuty. Więc ktoby obciął się przekonać o ten, niech przeczyta w „Przeglądzie Pedagogicznym” artykuł p. Zofji Picard, gdzie są uchwały władz bolszewickich, które piętnują niezależną matematykę i twierdzą, że matematyka powinna być polityczną. My jesteśmy jaknajdalsi od tego. Niech Panowie nie widzą w nas przeciwników politycznych. My jesteśmy głosem 800 profesorów szkół wyższych i 12 szkół akademickich, jesteśmy sługami wielkiej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PWiniarski">Panowie nie możecie się tłumaczyć, że nie byliście uprzedzani. Prof. Kutrzeba powiedział, że ten artykuł jest absolutnie nie do przyjęcia — za decyzję Panowie bierzecie na siebie całą odpowiedzialność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PBryła">Wysoki Sejmie! Nawiązując ido tego, co mówił mój przedmówca, zaznaczam, że art. 3 jest jednymi z tych artykułów, które budzą najwięcej zastrzeżeń i najwięcej protestów. I to z kilku powodów.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PBryła">Chodzi mianowicie o to, że na podstawie art. 1 może Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po wysłuchaniu rady wydziałowej i senatu akademickiego, a czasem tylko rady wydziałowej zwijać katedry, oddziały, a nawet wydziały szkół wyższych. Powoduje to oczywiście obawy u profesorów, przedewszystkiem z tego powodu, o którym mówił przed chwilą p. prof. Winiarski. Mianowicie na podstawie art. 9 ust. 1 postanowienia Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1932 r. na skutek zwinięcia choćby katedry, a tembardziej oddziału czy wydziału nastąpić może przeniesienie profesora, jednego czy też kilku, w stan nieczynny, a po roku zupełne zwolnienie go z profesury. Spowoduje to w konsekwencji niepewność, która się odbije w sposób dwojaki. Przedewszystkiem profesor, choćby przeniesiony i rzucony gdzieindziej, nie znajdzie tych warunków pracy, jakie sobie stworzył. Każdy profesor posiada przecież pewną specjalność, dla której tworzy warsztat pracy, który prowadzi od początku i doprowadza do pewnej doskonałości. Jeżeli rzucimy go w inne miejsce, warsztat ten nie będzie z nim przeniesiony, będzie musiał tworzyć go od nowa, od początku. W wielu wypadkach, zwłaszcza w katedrach o ogólniejszym zakresie może to nie mieć znaczenia, ale w katedrach specjalnych nastąpi to prawie zawsze.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PBryła">Ale chodzi także o rzecz gorszą, chodzi o to, że wogóle cały spokój, cała stałość pracy profesora zostać może zwichnięta, bo w myśl tego rozporządzenia może być zwolniony z katedry. Jak wykazywano tu wielokrotnie i z kilku stron, minister mógłby skorzystać z tego artykułu, aby usunąć niemiłego sobie pod względem politycznym profesora — a przecież polityka, przynależność polityczna, żadnej roli grać tu nie powinna. Wszystkie głosy profesorów zupełnie zgodnie stwierdzają, że talki stan rzeczy musi pociągnąć za sobą to, że wybitni fachowcy w bardzo wielu wypadkach nie będą chcieli ubiegać się o pracę w szkołach wyższych. Już przy pierwszem czytaniu tej ustawy miałem sposobność zwrócenia uwagi na to, że do pracy naukowej, do pracy ma katedrach szkół wyższych pociągał zawsze urok tej niezależności i stałości pracy więcej niż cokolwiek innego. Nawet już dziś przy dotychczasowym stanie rzeczy bywały niejednokrotnie wypadki, zwłaszcza na politechnikach, kiedy wybitni fachowcy, wybitni specjaliści rezygnowali z katedr, dlatego, że poprostu przemysł dawał im znacznie lukratywniejsze zajęcia. Takich przykładów mamy szereg; nazwiska można cytować: prof. Rothert, słynny elektrotechnik, prof. Sochacki, znakomity mechanik, prof. Teszczenko-Czopiwski, świetny metalurg, prof. Trepka, znany chemik — wszyscy ci opuścili katedry i przeszli do przemysłu. A cóż dopiero będzie teraz, kiedy sytuacja się pogorszy, kiedy ta stałość i niezależność pracy profesorów, która sprowadzała ich na katedry szkół wyższych mimo bardziej lukratywnych zajęć w przemyśle zostanie uszczuplona.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PBryła">Specjalnie, jak wspomniałem, dla politechnik jest ten artykuł wysoce niekorzystny z tego powodu, że wydziały, specjalnie w tych szkołach, przenikają się nawzajem. Nieraz niewiadomo właściwie, czy do jednego wydziału czy do innego należy dana katedrą. Konkretny przydział poszczególnych katedr do wydziałów jest niejednokrotnie zupełnie, przypadkowy. Czasem należą one do takich wydziałów, dla których mają nieomal mniejsze znaczenie, a równocześnie w większym stopniu służą wydziałom innym.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PBryła">Otóż brzmienie art. 3 nawet ze stanowiska projektodawców tu jest niejasne i nieokreślone. Mianowicie: czy zwinięcie takiej katedry leży wtedy „w ramach wydziału”, czy też zachodzi tu drugi przypadek? Dlatego właśnie dla politechnik, więcej jeszcze niż dla uniwersytetów, ustęp ten jest niekorzystny i należałoby obawiać się jego złych skutków, gdyby został uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#PBryła">Co się tyczy zwijania całych wydziałów, to niejednoktrotnie oczywiście bywają wydziały zbyteczne, ale niejednokrotnie istnieją też zbyteczne tendencje do zwijania wydziałów, które są potrzebne. Ale któż może o tem najlepiej wiedzieć, jeżeli nie senat danej szkoły?</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PBryła">Specjalnie zwracałem ma to uwagę również na Komisji Oświatowej, że z tego powodu budzi się niepokój nawet wśród społeczeństwa katolickiego, które obawia się, że przy tendencjach, które już swojego czasu raz nawet się ujawniły, że może zajść okoliczność — powiedzmy — że ministrem będzie ktoś w guście Combes'a, że minister ten będzie chciał zwinąć wszystkie wydziały teologiczne wszystkich szkół akademickich. I na zasadzie brzmienia art. 3 tej ustawy będzie miał prawo to wykonać. Dlatego też uważamy za skrajne minimum tego, co powinno być wprowadzone w tym artykule, żeby artykuł ten usuwał choćby w pewnym stopniu obawy szkół wyższych i obawy społeczeństwa katolickiego, żeby przyjąć przynajmniej tę poprawkę, którą zgłaszamy, mianowicie, że wszelkie zmiany musiałyby następować wyłącznie „po uzgodnieniu z senatem danej szkoły”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek formalny p. Dobrzańskiego o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(P. Piotrowski: Proszę o głos przeciw wnioskowi.)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#Marszałek">Przeciw wnioskowi formalnemu głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PPiotrowski">Wypowiadam się przeciw formalnemu wnioskowi o zamknięcie dyskusji, dlatego, że uważam, iż art. 3 jest istotą całego projektu rządowego. I w komisji i jak widzimy tutaj zaczyna się metoda odcinania od głosu tych, którzy chcą się wypowiedzieć. Ja chcę dać wyraz stanowisku temu, że my uważamy art. 3…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Pan nie był zapisany do głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PPiotrowski">Chciałem się zapisać właśnie, a w regulaminie niema przepisu, kiedy trzeba zapisać się do głosu.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PPiotrowski">Art. 3 jest istotą całego projektu rządowego. Wprowadza stałą reorganizację, niepewność, daje ministrowi możność usuwania profesorów i podważa dotychczasowy ich charakter. Profesor wyższej uczelni to nie jest urzędnik administracyjny, tonie jest nauczyciel szkoły powszechnej, dla którego przed kilku laty panowie z samej i wskazywali na konieczność stabilitas loci nauczyciela szkoły powszechnej. Obecnie i tam już znieśliście tę zasadę i teraz chcecie na wyższych uczelniach podważyć pewność i stałość stanowiska profesora.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PPiotrowski">Dlatego wniosek formalny, zmierzający do ograniczenia dyskusji, ażeby w tej istotnej części ustawy nie dopuścić do wypowiedzenia się, to jest metoda, która ujawniła się już w komisji. Nasze stanowisko zasadnicze nie jest podyktowane tylko chwilowym stosunkiem do tego Rządu, ale wypływa z zasadniczych względów. Daliśmy mu wyraz i w pier wszem czytaniu i na komisji tutaj chcę podkreślić, że takich pełnomocnictw nie dalibyśmy nawet własnemu socjalistycznemu ministrowi. Nie dali ich socjaliści w Niemczech wtedy, kiedy byli u władzy w r. 1918 i 1919 r., ponieważ oni uznawali, że tam, gdzie chodzi o swobodę i wolność nauczania na wyższych uczelniach, to przeważa wzgląd nietylko praktyczny, chwilowy, ale ten zasadniczy wzgląd na dobro kultury.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#PPiotrowski">I dlatego ja kategorycznie wypowiadam się przeciw zamykaniu dyskusji, bo uważam, że w ten sposób knebluje się usta w zasadniczej sprawie. Panowie z ław stronnictwa rządowego nie mają nic do powiedzenia, Słabe wywody i argumentacje jednego z tych posłów świadczą o tem że spełniacie rozkaz i niema to nic wspólnego z argumentami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Poddaję wniosek o przerwanie dyskusji pod głosowanie. Kto z Panów Posłów jest za wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość — wniosek został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do art. 5. Głos ma poseł St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PStanisławStroński">Art. 5 wymienia zebranie ogólne profesorów na doczesnem miejscu, jako pierwszą zkolei władzę akademicką. Oprócz tego, zebranie to już ze swojego składu jest ciałem bardzo poważnem, bo składającem się ze setki lub więcej uczonych. I z tego powodu jest rzeczą zajmującą, żeby jasno ujrzeć, jaki właściwie jest zakres działania tego poważnego ciała, wymienionego na pierwszem miejscu władz akademickich i składającego się z licznego grona uczonych.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PStanisławStroński">Otóż owszem, powiedziano w punkcie 2, że „Zebranie ogólne profesorów uchwala statut szkoły”, a w punkcie 5, że „uchwala swój regulamin”, ale przypuszczam, że nawet twórcy tej ustawy nie wyobrażają sobie tej sprawy tak, że zebranie ogólne profesorów będzie uchwalało stale swój statut i stale będzie uchwalało swój regulamin. Wprawdzie znam takie rządy i takie sposoby rządzenia, które są w permanentnej niejako rewolucji, ale nie przypuszczam, ażeby ustawodawcy przypuszczali, że zebranie ogólne profesorów przeznaczone jest na to, ażeby stale i ciągle uchwalać statut szkoły i ciągle uchwalać regulamin. Zwracam uwagę na to, gdyż to jest jedyny zakres, w którym to zebranie ogólne profesorów może coś uchwalać. Jeśli to jednorazowe, że tak powiem, załatwienie sprawy odpadnie, cóż wolno zebraniu ogólnemu profesorów?</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PStanisławStroński">Otóż zebranie ogólne profesorów, wedle p. 3, „rozważa ogólne zagadnienia nauczania i wychowania”, tylko rozważa, przyczem wyraźnie zastrzeżono w dalszym ciągu, że „na żądanie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego lub rektora wypowiada opinje w sprawach o charakterze ogólnym, dotyczących szkoły lub nauki”. A zatem to zebranie ogólne profesorów może tylko „rozważać” sprawy, a wypowiadać „opinje” może tylko wtedy, jeżeli tego zażąda minister lub zażąda rektor. Trzeba przyznać, że jak na zebranie setki uczonych ten tryb postępowania i ten tryb zwracania się do niego jest zupełnie bezprzykładny.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PStanisławStroński">Dalej w p. 4 powiedziano, że zebranie profesorów wysłuchuje i rozpatruje plan działalności i sprawozdania roczne rektora ze stanu szkoły, ale dodano wyraźnie: bez podejmowania uchwał, czyli zastrzeżono się, że nawet gdy wysłucha rektora w zakresie planu działalności i w zakresie planu szkoły, nie wolno mu powziąć uchwał.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PStanisławStroński">Dodajmy do tego, że to zebranie ogólne profesorów nie może wogóle inaczej odbyć się, według obecnego brzmienia ustawy, jak tylko na życzenie rektora, bo tylko on ma prawo je zwołać, a nie istnieje to, co istniało w dawnej ustawie, co istnieje we wszystkich urządzeniach, dotyczących podobnych zebrań, że na żądanie poważnej części, jak np. jednej z rad wydziału, mogą się zebrania odbyć. Jeżeli zatem rzucimy okiem na art. 5, to on pozostaje raz na zawsze pomnikiem obecnego poprawiania ustaw. Zezwala się na zgromadzenie ogólne profesorów, ale to ogólne zgromadzenie profesorów nie ma żadnych praw. Mojem zdaniem, prawo, jakie ma to zebranie ogólne profesorów, jest określone w art. 3, mianowicie, że ono ma prawo ze swojego grona od czasu do czasu pewną ilość członków tracić, a nowi na to miejsce będą mogli w uproszczony sposób być wprowadzeni. Jak powiadam, gdy kiedyś będą badali tę ustawę, to ten art. 5 z tem wielkiem na poczesnem miejscu wymienionem ogólnem zgromadzeniem profesorów, któremu nic nie wolno zrobić, nawet zebrać się z jakiejś poważnej własnej inicjatywy, pozostanie jako curiosum pomajowego ustawodawstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PTrąmpczyński">Mam mówić do art. 6. W tym artykule p. referent wprowadził większą poprawkę, w której pomijam części mało interesujące, mianowicie o składzie senatu akademickiego. Jednakże ostatni ustęp, 5-ty ustęp wywołał protesty z różnych stron, a między innemi także i mój. Ten artykuł o senacie akademickim mówi w ust. 5, że wniesienie skarg do Najwyższego Trybunału Administracyjnego wymaga uchwały senatu. Dotąd byłoby jeszcze znośne, ale jest dodatek „i zgody Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”, „uchwala ta nie może być zawieszona przez rektora”. Nasz klub stawiał wniosek, aby ten cały ustęp skreślić. Mojem zdaniem, zależy głównie na tem, aby były skreślone słowa „i zgody Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Ten przepis nowy, który wprowadził p. referent, jest rzeczywiście unikatem w historii prawodawstwa, bo pozwanym będzie zawsze Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#PTrąmpczyński">Zarzuciłem tej poprawce brak sensu, bo nie było w historii prawodawstwa wypadku, ażeby do wniesienia skargi było wymagane zezwolenie porwanego, to jest ministra. Twierdzę, że na sto wypadków w 99 będzie pozwanym Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. I co to ma za sens, pozwolić senatowi akademickiemu uchwalić skargę, gdy Minister Oświecenia ma na nią zezwalać? Referent powiedział, że może być pozwany inny minister, np. Minister Skarbu. Może taki wyjątkowy wypadek się zdarzy, ale to robić przedmiotem specjalnego przepisu, to jest rzecz niesłychana. Tak samo p. Makowski bronił tej poprawki argumentem, że przecież jest nie do pomyślenia, że Minister Oświaty pozwoli na wytoczenie skargi przeciwko sobie. Obydwa wywody są wynikiem zaambarasowania wnioskodawców i tego, że wnioskodawcy późno się zorientowali, iż się okropnie skompromitowali tą poprawką.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PTrąmpczyński">Na co jest przeznaczony w naszem ustawodawstwie środek tak skomplikowany, jak skarga do Najwyższego Trybunału Administracyjnego? Przecie nie do rozsądzania jakichś teoretycznych kwestyj, tylko poprostu jako obrona konstytucyjna wobec nadużyć i bezprawi instytucyj ministerialnych. Istnieje wprawdzie odległa możliwość, że minister pozwoli na wytoczenie skargi — i o tyle p. Makowski ma rację, — ale on pozwoli tylko w tym razie, jeżeli chodzi o jakieś kwestje wysoce teoretyczne, na których nie będzie mu zależało. Ale jeżeli ma być zaskarżony o bezprawie, to wątpię, czy się znajdzie taki minister, nie licząc dzisiejszego, o którym to wiem napewno,...</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#PTrąmpczyński">...któryby pozwolił na rozpatrywanie tego bezprawia. Otóż ta cała osławiona poprawka, jak powiadam, jest niebywałą w historji prawodawstwa, ale jest typową dla dzisiejszego systemu, ażeby minister dla każdego obywatela był ostatnią instancją. To widzimy w innych dziedzinach, we wszystkich ustawach, dziś fabrykowanych. Dzisiejsza ustawa o uniwersytetach ma ten cel, ażeby profesorom uprzytomnić, że mają być pokornymi służkami p. ministra. Opinja publiczna twierdzi, że ustawa jest pokwitowaniem za to, że profesorowie nie wahali się potępić przed światem bezprawia brzeskiego. Naród cały, zapewniam z tego, miejsca, jest im wdzięczny za to wystąpienie, gdyż oni uratowali honor narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PBryła">Wysoka Izbo! Korzystam z głosu przy tym artykule dlatego, ażeby zwrócić uwagę na szereg poprawek, któreśmy postawili, poprawek, dotyczących senatu i roli senatu w wielu poszczególnych artykułach dalszych. Już wielokrotnie, tak sarno moi szanowni przedmówcy, jak i ja zwracaliśmy uwagę w Komisji Oświatowej na znaczenie senatu, który powinien być „naczelną władzą kolegjalną szkoły”. Tak nawet mówi projekt. Chodzi o to, ażeby ta władza była nietylko de nomine, ale i de facto. W tym senacie powinny się koncentrować wszystkie interesy i potrzeby poszczególnych wydziałów. Podkreślam raz jeszcze, że specjalnie dla politechnik ten ustęp jest ważny. Uzasadniałem to szerzej przy omawianiu art. 16. W konsekwencji senat powinien zatrzymać tę rolę, jaką miał dotychczas. W ostatecznem brzmieniu projektu pewne prawa zostały mu w paru miejscach zwrócone, ale, niestety, w minimalnym stopniu. Ale w szeregu artykułów, i to najważniejszych, senat w prawach został ogromnie uszczuplony. Tu zacytuję szereg artykułów: senat, o którym była, już wielokrotnie mowa, powinien mieć prawo rozstrzygania sporów kompetencyjnych, co jest opuszczone w art. 7 ust. 2; powinien być instancją dyscyplinarno-odwoławczą, co jest opuszczone w art. 52; powinien mieć głos i to duży w sprawie studjów specjalnych — art. 21; prawo przenoszenia do innych szkół prawa wykładania docentów — art. 20 ust. 12; mianowania docentów profesorami tytularnymi — art. 32, decydującej opinji o mianowaniu profesorów — art. 33; mianowania profesorów zwyczajnych — art. 35; nadawania godności profesorów honorowych — art. 36; opinjowania w sprawach honorowych stopni naukowych — art. 42; zamknięcia szkoły — art. 39.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PBryła">Niestety, w tych wszystkich sprawach znaczenie senatu zostało, albo zmniejszone albo nawet zredukowane wręcz do zera. Np. w tak zasadniczych artykułach, jak 3, 33 i szeregu innych pozostaje zasada, że senat będzie miał wyłącznie głos opiniodawczy i nic więcej. Nie chcę powtarzać szeregu argumentów, jakie były przytaczane na plenum Sejmu i w Komisji Oświatowej, ale podkreślam raz jeszcze, że znaczenie senatu w obecnym projekcie uległo znacznej redukcji i znacznemu zmniejszeniu, senat przestaje być łącznikiem, który łączył wszystkie wydziały szkoły, a staje się raczej ciałem doradczem rektora. I to jest największy w stosunku do senatu brak projektu. Wszystkie szkoły temu się przeciwstawiają i wszystkie szkoły pod tym względem w wysokim stopniu ucierpią.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekCar">W płynął wniosek formalny p. Bersa o przerwanie dyskusji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#WicemarszałekCar">Przechodzimy do art. 7. Głos ma p. Staniszkis.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PStaniszkis">Proszę Panów! Art. 7 jest właściwie odpowiednikiem dawnego art. 22 w ustawie z 1920 r. Według tego art. 22 rektor z ważnych powodów miał i dotąd ma prawo „zawiesić wykonanie uchwały senatu”, a w takim razie przedstawia sprawę do ponownego uchwalenia na najbliższem posiedzeniu senatu, nie później, jak w ciągu 14 dni; gdyby senat potwierdził swą pierwotną uchwałę, rektor obowiązany jest ją wykonać. Otóż ta redakcja pierwotna została zmieniona, a w zmianie, która została wprowadzona do nowej ustawy, znajduje swój wyraz brak zaufania do profesorów, jak zresztą i do całego społeczeństwa. Ten brak zaufania polega na tem, iż projektodawcy i ci, którzy głosowali za tą ustawą, sądzą, że profesorowie, zasiadający w senacie, mogą uchwalać jakiekolwiek wnioski, które są sprzeczne z obowiązującemi ustawami i wskutek tego mogą być wnioski, których wykonanie minister powinien mieć możność zawiesić za pośrednictwem rek tonal. To, że rektor ma prawo zawieszania uchwał, jest rzeczą zupełnie normalną i wogóle w każdem ciele samorządowem, w każdej organizacji samorządowej przewodniczący takiem prawem jest obdarzony. Jeżeli np. przewodniczący w radzie miejskiej korzysta z tego uprawnienia, a właściwie magistrat, to wówczas to, ciało uchwalające, jak dotąd było, może kwalifikowaną większości ponowić swoją uchwałę. Jeżeli uchwała ta była zgodna z ustawami, musiała być wykonana.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PStaniszkis">Tutaj ustawa idzie dalej, dlatego, że projektodawca chciał pozbawić senat możności decydowania w sprawach podległych jego kompetencji, nawet wówczas, jeżeli ta decyzja leży w ramach ustaw, które upoważniają senat do takiego czy innego działania, Jeślibyśmy już chcieli przypuśćmy poprawić ustawę z 1920 r. i jeślibyśmy chcieli jej nadawać pewną większą zgodność z zasadami ogólnemi ustaw, w państwie obowiązujących, to należałoby rozróżni dwie ewentualności: jedną, jeżeli uchwała senatu będzie sprzeczna z obowiązującemi przepisami, i drugą, jeżeli ona tylko nie podoba się rektorowi, jeżeli rektor jest zdania, że dla interesów szkoły należałoby powziąć uchwałę w innym duchu. Otóż zupełnie inna powinna być procedura, jeżeli uchwała jest sprzeczna z obowiązującemi ustawami, dlatego, że wówczas rektor powinien taką uchwałę zawiesić, a ewentualnie, gdyby senat upierał się przy swojej uchwałę, sprzecznej z ustawą, wówczas oczywiście minister może być instancją rozstrzygającą, czy uchwała: jest zgodna z ustawą, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PStaniszkis">Zupełnie inaczej powinniśmy się ustosunkować do wypadków, kiedy ta uchwała jest niezgodna z interesami szkoły według opinji rektora. Rektor mógłby w ocenie znaczenia uchwały mylić się i w tym wypadku ponowna uchwała senatu powinna być obowiązującą, powinna być wykonaną. Przecież musimy pamiętać o tem, że profesorowie szkól akademickich składają przysięgę, zobowiązują się trzymać się ustawy, przysięgają, że będą stali na straży interesów szkoły akademickiej, której są profesorami. To daje gwarancję, że uchwały będą zapadały w odpowiedniej atmosferze i będą powzięte po odpowiedniej rozwadze. Nie słyszeliśmy na komisji ani od przedstawicieli Ministerstwa, ani od referenta o wypadku, żeby zdarzyła się kiedykolwiek uchwała senatu taka, któraby była sprzeczna z ustawą i co do której musiałby minister wkraczać, względnie w jakikolwiek sposób na nią reagować. Widzimy więc, że obawy większości rządowej nie są uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PStaniszkis">W myśl tych wywodów proponujemy do art. 7 poprawkę: „Rektor powinien zawiesić uchwałę senatu, jeżeli sprzeciwia się ona obowiązującym przepisom. W tym wypadku obowiązany jest on w terminie, który ustała regulamin senatu zwołać ponowne zebranie celem powtórnego rozpatrzenia sprawy. Jeżeli senat pierwotną uchwałę podtrzyma, rektor przedstawia sprawę Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#PStaniszkis">Rektor może zawiesić uchwałę senatu, gdy uzna to za potrzebne ze względu na interes publiczny lub dobro szkoły. W tym przypadku jest on obowiązany w przewidzianym regulaminem senatu terminie zwołać ponowne zebranie senatu celem powtórnego rozpatrzenia sprawy. Jeżeli senat pierwotną uchwałę podtrzyma, rektor obowiązany jest ją wykonać”. W ten sposób przeprowadzamy rozróżnianie między zawieszenem, które jest podyktowane motywami niezgodności z obowiązującemi ustawami, a zawieszeniem opartem na czynniku indywidualnym, subiektywnym poglądzie rektora.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 8 głos ma p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Punkt 1 art. 8 brzmi: „Urząd rektora jest najwyższą godnością w szkole; rektor jest przedstawicielem szkoły nazewnątrz, wykonawcą uchwał senatu, przełożonym grona nauczycielskiego, zwierzchnikiem pomocniczych sił naukowych i t. d.”. W imieniu Klubu Narodowego proponuję skreślić ustęp: „Rektor jest przełożonym grona nauczycielskiego” z następujących powodów: Przedewszystkiem rektor, jak dotychczas jest wybierany przez senat, lub przez ciało elektorskie odpowiednio złożone i wybór jego jest definitywny. I w tym definitywnym wyborze rektora, już przez żadną władzę nie zatwierdzanym., znajduje swój wyraz istotny samorząd uniwersytecki. W brzmieniu tego ustępu, że rektor jest przełożonym grona nauczycielskiego, tkwi koncepcja utworzenia z rektora najwyższego urzędu, ale nie najwyższej godności.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Jakie są co do tego głosy byłych rektorów tak doświadczonych, jak ś. p. Oswalda Balzera, albo rektora Leona Pinińskiego? W książce znanej już wszystkim „W obronie wolności szkół akademickich” prof. Balzer pisał z powodu pierwotnego projektu ustawy o szkołach akademickich, że sposób ustanawiania naczelnego kierownika spraw uniwersyteckich, samego rektora jest taki, iż wprawdzie mówi się o jego wyborze przez delegatów wydziałowych, zawsze jednak zaraz znajdzie się dodatek, że minister może odmówić przedstawienia wybranego rektora do zatwierdzenia Prezydentowi i to bez jakichkolwiek co do tego zastrzeżeń w projekcie, zatem według własnego uznania i widzimisię. W tym pierwotnym projekcie był ustęp, aby nie wybór delegatów, ale sposób wyznaczania delegatów był zastrzeżony i ustalony przez ministra. Wobec tego rektor Piniński podnosi, że minister obok wybranych z pomiędzy członków rady wprowadzić może ponadto elektorów przez rząd wyznaczanych, przez co swobodny wybór rektora zmieniłby się pośrednio w mianowanie go przez rząd.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Ponadto rząd, według pierwotnego projektu, miałby prawo złożyć rektora z urzędu, jeżeli się okaże, że rektor nie podoła obowiązkom rektorskim. Otóż te przepisy zostały nieco obecnie zmienione, ale tem nie mniej one wyrażają pragnienie, kim miał być ten rektor wybrany, a następnie mianowany na wniosek ministra przez Prezydenta Rzeczypospolitej. W wyrażeniu, że rektor ma być „przełożonym grona nauczycielskiego” mieści się pogląd na rektora, który z jednej strony ma być wyrazem pełnego samorządu przez wolny wybór niezależny od żadnej nominacji, a z drugiej strony ma on być nominałem, mianowanym na wniosek ministra.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Otóż według dotychczasowego ustroju szkół akademickich należy stwierdzić, że rektor nie jest przełożonym grona nauczycielskiego, bo jest nim dziekan na każdej radzie wydziałowej. W jaki sposób rektor, jako przełożony ma wykonywać swoją władzę na takich uniwersytetach, które mają od 100 do 120 profesorów? Dlatego też rektor nie jest przełożonym grona nauczycielskiego, lecz rektor razem z dziekanami, stanowiąc senat, może być jako ciało zbiorowe kolegjalnym przełożonym całego grona nauczycielskiego. I dlatego możnaby powiedzieć, że rektor i dziekani są przełożonymi grona nauczycielskiego. Natomiast powiedzenie, że „rektor jest przełożonym grona nauczycielskiego” wyraża, ten pogląd, że wybór na rektora nie wystarcza, że nie wystarcza samo zaufanie kolegów, lecz że potrzeba nadto nom: nacji władzy zwierzchniczej.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Ta sprawa była przedmiotem dyskusji na Komisji Oświatowej i sam p. Minister uznał, że jeżeli przyjdzie do przedstawienia wniosku P. Prezydentowi o mianowaniu rektora, to w takim razie będzie on przedstawiał wniosek senatu, a jednocześnie obok wniosku senatu, wniosek własny. W dyskusji podniosłem, że P. Prezydenta Rzeczypospolitej p. Minister nie powinien stawiać w trudnej sytuacji wybierania pomiędzy wnioskiem senatu a wnioskiem ministra i że w takim razie niepoparcie przez p. Ministra kandydata senatu, albo niezatwierdzenie wniosku ministra doprowadzić może do konfliktu w łonie rządu i stać się sprawą polityczną. Dawniej sytuacja była bardziej uproszczona. Był wybieralny rektor i grono elektorów wybierało tego rektora definitywnie, jako reprezentanta szkoły, dając w ten sposób wyraz istnieniu pełnego samorządu korporacji profesorskiej.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Kwestja zatwierdzenia tego rektora przez Prezydenta Rzeczypospolitej nie jest rzeczą tak prostą, bo zatwierdzenie jest właściwie aktem rządowym i obok podpisu ministra musi mieć podpis także i premiera. Słowem w tych słowach: „przełożony grona nauczycielskiego” mieści się jakaś mieszana koncepcja: rektor samorządowy, a jednocześnie rektor mianowany, ale ostatecznie można powiedzieć, że taki rektor jest przedewszystkiem nominatem.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Według obecnego stanu prawnego przełożonym grona profesorskiego nie jest rektor. Jest on primus inter pares, razem z senatem stanowi to kolegialne ciało przełożone wszystkich profesorów i młodzieży. I dlatego, z tych zasadniczych założeń wychodząc, proponujemy skreślenie ustępu o charakterze rektora, jako przełożonego grona nauczycielskiego. Do drugiego ustępu tegoż artykułu proponujemy następującą poprawkę: „Rektor czuwa nad działalnością władz akademickich oraz zakładów celem zapewnienia legalności i prawidłowości toku ich pracy”. Dalszy ustęp brzmi: „Rektor zarządza majątkiem szkoły oraz rozstrzyga spory kompetencyjne między władzami akademickiemi”. Samorząd uniwersytecki wymaga w myśl ustawy z 1920 r.” ażeby majątkiem uniwersytetu zarządzał senat, w którego rękach spoczywa nietylko zarząd majątkiem szkoły, ale także funkcja przełożonego całego grona profesorskiego, a nadto jurysdykcja dyscyplinarna nad młodzieżą i nadzór nad rozwojem jej życia organizacyjnego. Zarząd majątkiem szkoły odbywał się w ten sposób, że w senacie zawsze był mianowany referent lub komisje i wszystkie sprawy w formie gotowych wniosków przychodźmy na senat. Wszystkie tarcia, zresztą zrozumiałe, które istniały pomiędzy radami wydziałowemi, na zebraniu senatu były łagodzone i uzgodnione celem ich załatwienia i wreszcie w ten sposób zarząd majątkiem dla dobra uczelni mógł być uskuteczniony bez wielkich tarć.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Tymczasem oddanie zarządu tak skomplikowanego, jakim jest zarząd majątkiem uniwersyteckim wszystkich wydziałów, w ręce rektora może doprowadzić do wewnętrznych tarć pomiędzy wydziałami, ponieważ nie będzie tego senatu, nie będzie tego koleżeńskiego zespołu, który te tarcia zapomocą wzajemnego przekonywania mógłby znosić. A dalej rozstrzyganie sporów kompetencyjnych między władzami uniwersyteckiemi może być w skuteczny sposób przeprowadzone w ciele kolegjalnem takiem, jakiem jest senat. Zresztą wielowiekowe doświadczenia wskazywały na to, że spory kompetencyjne znajdowały nowe załatwienie w senacie prędzej czy później ponieważ zawsze uniwersytety reprezentowane przez senat miały tę ambicję, żeby te spory kompetencyjne były raczej załatwiane w senacie, aniżeli wychodziły na zewnątrz. A jeżeli wychodziły z senatu nazewnątrz do ministra, to tylko wówczas, jeżeli strony były niepojednalne i minister musiał rozstrzygać sprawy definitywnie. Jednakże to były wypadki bardzo rzadkie, dlatego, że senat, mając powierzone sobie prowadzenie całego uniwersytetu, jako całości, złożonej z paru wydziałów, dbał o to, żeby wszelkie spory kompetencyjne były załatwiane wewnątrz senatu i nie wychodziły nazewnątrz. Było to poprostu ambicją korporacyjną profesorów. Tymczasem, jeżeli te spory kompetencyjne będzie rozstrzygał rektor, to jestem przekonany, że na tem nie zyska harmonja uniwersytetu, nie zyska współdziałanie wszystkich rad wydziałowych, przeciwnie, to doprowadzi do większych zaognień i do częstszego odwoływania się do wyższych instancyj bez załatwienia tych spraw wewnątrz uniwersytetu, co jest jego obowiązkami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 9 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PWiniarski">Znów, jeżeli mamy mówić o art. 9 i proponowanych do niego poprawkach, trzeba przypomnieć sobie, jakie miejsce zajmuje ten artykuł w ogólnym systemie, proponowanym nam przez p. referenta w tym projekcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PWiniarski">Otóż dotychczas główną władzą akademicką nietylko z imienia, ale rzeczywiście był senat. I ponieważ w senacie skupiają się przedstawiciele wszystkich wydziałów pod przewodnictwem rektora: dziekanii, prodziekani, delegaci wydziałów, więc senat ma największe może kompetencje do tego, ażeby różne, nieraz bardzo trudne i wymagające czasem dość delikatnego dotknięcia sprawy — czasem bardzo drażliwe — rozstrzygać. Obecnie senat zostaje właściwie zniweczony, przestaje istnieć, zostaje pusta forma, ale treści niema. Podnosiliśmy już to nieraz, że w tem wszystkiem widzimy wyraz pewnej tendencji bardzo niebezpiecznej, której wprawdzie przedstawiciele Rządu nie dali wyrazu, ale której dali wyraz, nie owijając w bawełnę, ludzie, należący do organizacji „Zrębu”. W tej ich koncepcji szkoła, akademicka, jako całość, miałaby przestać istnieć. Cóż wspólnego ma wydział prawniczy z wydziałem medycznym, albo humanistyczny z przyrodniczym i matematycznym lub teologicznym. To są te szkoły zawodowe i jako oddzielne szkoły zawodowe trzeba je traktować. Znosi się to, co jest najcenniejszą rzeczą, jeżeli chodzi o wytworzenie ogniska twórczej pracy naukowej, mianowicie pewną zbiorowość, której praca idzie na wszystkich odcinkach, zazębiając się wzajemnie niekiedy bardzo ściśle. To ma być teraz zniweczone. Każdy wydział ma być traktowany wyłącznie jako szkoła zawodowa, nie mająca nic wspólnego z innemi wydziałami. To jest ta niebezpieczna koncepcja, którą ma przygotować projekt ustawy i w związku z odebraniem senatowi tej naczelnej roili, w życiu szkoły akademickiej, z pozbawieniem senatu władzy, jaką dotychczas posiada, pozostaje to, co mamy w projekcie: przekazanie całej władzy w ręce rektora. Słusznie nazwano w komisji rektora tak wyposażonego we władzę dyktatorem uniwersytetu. Ogólne zebranie nie ma żadnego wpływu. Senatowi została odebrana cała władza, rady wydziałowe, każda zamknięta do interesów swojego tylko wydziału tak, że wszystko zostaje oddane rektorowi.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PWiniarski">W związku z tem pozostają postanowienia art. 9, do którego mam zaszczyt zgłosić poprawki. Przedewszystkiem ten rektor ma być zatwierdzony przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i t. d. Otóż dotychczas rektor nie był zatwierdzany przez Prezydenta Rzeczypospolitej i to nie przynosiło ujmy wcale jego powadze. Gdyby od początku istnienia Rzeczypospolitej był przepis, że rektor musi uzyskać zatwierdzenie Prezydenta, to prawdopodobnie wytworzyłoby się już pewne prawo zwyczajowe, któreby nakazywało traktować tę rzecz z dużą oględnością i z całym szacunkiem należnym tak Głowie Państwa, jak i godności rektora. Gdy przez kilkanaście lat tego zatwierdzenia nie było i w tych drażliwych okolicznościach, w tej bojowej ustawie wprowadza się zatwierdzanie rektora, to nie można zapobiec temu, że szeroka opinja kraju uważa przepis o mającem nastąpić zatwierdzeniu rektora przez Prezydenta Rzeczypospolitej za środek do niezatwierdzania osób niewygodnych rządowi.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#PWiniarski">Jakie kryterja mogą tu wchodzić w grę? Przecież rektorem może zostać tylko profesor. Profesor był już mianowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej na wniosek p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Więc został uznany za odpowiedniego, za godnego do piastowania urzędów akademickich. Obiektywnie biorąc, nominacja przez Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza, że osoba nominata jest właściwa, posiada wszystkie zalety na to, aby być profesorem i pełnić rozmaite funkcje i urzędy akademickie. Jeżeli wymaga się te, raz po raz drugi specjalnego zatwierdzenia Prezydenta Rzeczypospolitej po to, aby profesor mógł być rektorem, to nasuwa się przypuszczenie i zupełnie uzasadnione praktyką w różnych dziedzinach, że tu będzie chodziło o względy polityczne. To są już rzeczy, które w bardzo drażliwem położeniu będą stawiały zarówno Głowę Państwa, jak ministra oświecenia, jak i samego nominata. Przedewszystkiem pytanie, czy rzeczywiście minister może odmówić przedstawienia do zatwierdzenia rektora Głowie Państwa?</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PWiniarski">Wydawałoby się, że skoro tak się rzeczy mają według ustawy, to w takim razie minister tak czy inaczej, z wnioskiem dodatnim albo wnioskiem ujemnym, ale musi przedstawić kandydata do zatwierdzenia przez Prezydenta Rzeczypospolitej. A tymczasem ministrowi daje się wielką władzę, mianowicie nie nadawania dalszego biegu sprawie zatwierdzenia rektora. Tak, że rząd nie będzie w tej sprawie woale poinformowany, nie będzie mógł wziąć odpowiedzialności za to, co robi Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Prezydent Rzeczypospolitej także nie będzie poinformowany, bo minister będzie mógł uchwałę profesorów schować pod suknio, albo zwrócić uniwersytetowi z tem, że nie uważa za możliwe przedstawić Prezydentowi kandydata.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PWiniarski">To są bardzo ważne sprawy, które mogą zburzyć dotychczasowy spokój życia uniwersyteckiego. Dlatego proponujemy w naszej poprawce skreślić przepis o zatwierdzeniu rektora w jego godności przez Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PWiniarski">Druga sprawa: rektor według art. 9 jest wybieramy na trzy lata; motywem ma być, że trzeba zapewnić ciągłość władzy i ciągłość pracy. Proszę sobie jednak nie wyobrażać, aby ciągłość pracy nie była zachowana dzisiaj, jeżeli profesor jest długie lata profesorem, jeżeli jest wybierany na delegata do senatu raz, dwa razy, czasem przez parę lat i tam uczy się spraw uniwersyteckich, potem zostaje dziekanem, jako dziekan znowu należy do senatu, także bierze udział w administracji uniwersyteckiej, potem zostaje prodziekanem i znowu należy do senatu; nie można sobie wyobrazić, żeby rektorem wybrany został człowiek zupełnie surowy, który przedtem nie brał udziału w administracji uniwersytetu. I właśnie to, co się dzieje obecnie, że rektor zasiada w senacie kilka lat z rzędu, jest najlepszą gwarancją ciągłości pracy i administracji uniwersyteckiej i tego doświadczenia i tej ciągłości nie zastąpi przepis, że wybrany rektor ma urzędować przez trzy lata. Ten przepis ma bardzo złe stromy, które zostały podniesione przez wszystkich uczonych, którzy o tem pisali, a którzy mają za sobą chlubnie sprawowane rektoraty. O co chodzi? Chodzi o to, że rektorat jest to bardzo ciężka godność. Gdy profesor zostaje wybrany rektorem, to na cały rok musi się pożegnać z pracą naukową, porzucić zakład, musi przestać być au courant tego, co się dzieje w jego gałęzi wiedzy, a poświęcić się wyłącznie administracji uniwersytetu. Rok może to wytrzymać, przez rok może profesor bez ujmy swojej, jako pracownika i nauczyciela, poświęcić się wyłącznie administracji uniwersytetu, ale przez trzy lata z rzędu, to znaczy zupełnie wyjść z kursu nauki, to znaczy w zupełności poświęcić się zagadnieniom administracyjnym. Proszę sobie wyobrazić tego rektora, który po trzech latach wraca do zakładu: ile czasu będzie musiał poświęcić na to, aby zorientować się, co przez te trzy lata zmieniło się, co stało się w jego dziedzinie wiedzy. W tych warunkach znaleźć rektora będzie rzeczą niezmiernie trudną i może ludzie, którzyby najbardziej nadawali się na rektorów, nie zechcą piastować tej godności, gdyż nie zechcą odrywać się na 3 lata od swej pracy. Mogą Panowie powiedzieć, że gdzieindziej rektor urzęduje dłużej, np. we Francji. Prawda, ale we Francji rektor nie jest rektorem w naszem znaczeniu tego słowa, on jest kuratorem okręgu szkolnego:, on jest urzędnikiem administracyjnym i nie jest wcale wymagane, ażeby był profesorem uniwersytetu, przykładem jest nominacja rektora uniwersytetu w Grenoble. Francuski rektor, który równocześnie i głównie zajmuje się i szkołami początkowemi i średniemi, jest urzędnikiem administracyjnym. Nie można przecie brać argumentów ze stosunków zupełnie odmiennych. Dlatego domagamy się, ażeby rektor był wybierany na rok, jak dotychczas, a rzeczą szkoły będzie w każdym konkretnym wypadku ocenić, czy sytuacja nadaje się do tego, ażeby prosić tego uczonego o pozostanie na stanowisku rektora jeszcze przez rok lub dwa lata. Oczywiście bywały wypadki, gdy to wynikało z okoliczności, gdy tego wymagała potrzeba rzeczywista szkoły, że rektor urzędował nie rok, ale 2 i 3 lata i więcej, że przypomnę przykład ś. p. rektora Święcickiego, który w ciągu 5 lat z rzędu był rektorem w Poznaniu. Ale to są wyjątkowe okoliczności i najlepszym sędzią, czy można, czy trzeba, czy należy to czynić jest sama szkoła akademicka. Dlatego domagać się musimy ażeby ta rzecz była pozostawiona bądź samym szkołom, bądź, ażeby była określona w statucie szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PWiniarski">Dalej trzecia sprawa: sposób wyboru delegatów, którzy mają wybierać rektora. Regulamin i termin wyborów określa, ustala Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Znowu pełnomocnictwo, znowu nie wiadomo, jak rektor będzie wybrany, jak często będzie się zmieniać te przepisy, które ustalać ma Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. To jest pełnomocnictwo, dane ministrowi zupełnie niepotrzebnie. Czy nie jest rzeczą prostszą i lepszą, czy nie jest rzeczą, która narzuca się niejako sama przez się, ażeby ten sposób wybrania delegatów, regulamin i termin wyborów określić w statucie szkoły? Dlaczego to ma zawsze pozostawać w mgławicy, w niepewności, dlaczego mamy pozostawiać władzy administracyjnej możność trzymania do ostatniej chwili zawieszenia rzeczy tak ważnej?</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PWiniarski">Sądzę, że obiektywnie nie można ani jednego argumentu przytoczyć na rzecz tego przepisu, projektowanego przez Rząd i p. referenta. Przeciwnie, wszyscy są tego zdania, że względy obiektywne przemawiają za tem, żeby sposób wyboru delegatów, regulamin i termin wyboru rektora był raz na zawsze określony w statucie każdej szkoły. To nie znaczy, żeby minister nie miał tu nic do powiedzenia, bo jak wiadomo, statut szkoły musi być zatwierdzony przez ministra, ale chodzi o to, żeby było wiadomo, czego się trzymać, a nie tak, że minister może decydować i może za każdym razem decydować inaczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PBryła">Wysoki Sejmie! Art. 9 należy rzeczywiście do tych, w których zostały wprowadzone korzystne zmiany do pierwszego brzmienia projektu. Jednakowoż, jeżeli się powiedziało a, można powiedzieć i dociągnąć te rzeczy aż do takiego końca, jakiego pragną wszystkie szkoły wyższe.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#PBryła">Chodzi mi o dwie rzeczy, o których szerzej mówił przed chwilą mój przedmówca prof. Winiarski, dlatego będę się skracał w moich wywodach. Chodzi o zatwierdzanie wybranego rektora przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz o wybór rektora na trzy lata.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#PBryła">Po co wybór rektora zatwierdzać ma minister? Rektor jest przedewszystkiem mężem zaufania swoich kolegów i w tym charakterze nie powinien podlegać żadnemu zatwierdzaniu tak, jak dotychczas nigdy nie podlegał. Rektor powinien być przedewszystkiem tym, kim był dotychczas: pierwszym pomiędzy swoimi kolegami, a nie przełożonym swoich kolegów, jak o tem wspomina art. 8. I niema żadnych powodów, ażeby wciągać jeszcze do zatwierdzania rektora także i dostojną osobę Prezydenta, a w konsekwencji wprowadzać pewien moment polityczny do tego wyboru, przy którym nigdy żadne względy polityczne dotychczas nie były brane pod uwagę, ani żadnej roli nie grały.</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#PBryła">To samo dotyczy również trzyletniej kadencji rektorskiej. Są kraje, w których rzeczywiście rektor jest wybierany na szereg lat, ewentualnie nawet, w których czynności jego są nieograniczone co do terminu. Dotyczy to nietylko Francji, ale i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, jednakowoż „prezydent uniwersytetu” bynajmniej nie jest tam profesorem, ale czynności jego są par excellence administracyjne, a nie inne. Jeżeli o to chodzi, to nawet projekt w dzisiejszem brzmieniu wcale nie zabezpiecza tego, że rektor wybrany raz będzie pełnił swoje funkcje przez trzy lata, bo jeżeli nie będzie chciał, będzie mógł się zrzec swojej działalności w terminie szybszym, a więc i w terminie jednorocznym. I dlatego aczkolwiek kadencja trzyletnia rektora ma i swoje korzystne strony, jest jednak rzeczą wskazaną, aby długość jej pozostawić woli danej szkoły i tradycji danej szkoły. Dlatego jeszcze na komisji wnieśliśmy wnioski jednoznaczne z obecnie wniesione mi wnioskami p. prof. Winiarskiego, a mianowicie wniosek, aby „czas trwania władzy rektorskiej określał statut szkoły”, aby ustęp 3 i 4 skreślić, a wreszcie, aby sposób wyboru delegatów, regulamin i termin wyborów określał statut szkoły. Zaznaczam, że w rozdanych drukach jest omyłka i dlatego ściśle cytuję, które ustępy w myśl naszego projektu mają być skreślone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PNiedziałkowski">Chcę zwrócić uwagę na jeden drobny szczegół. O ile zrozumiałem referenta, to sformułowanie art. 9 w tym sensie, iż p. Prezydent zatwierdza rektora, miało na celu nadanie większej powagi, większego prestiżu stanowisku rektora. Tymczasem Panowie jednocześnie tak obwarowali ten artykuł szeregiem innych przepisów, że zatwierdzenie przez p. Prezydenta staje się fikcją. Mojem zdaniem jest bardzo szkodliwe dla powagi Głowy Państwa tworzenie takich sytuacyj, w których jego rola, rzekomo zatwierdzająca, staje się rolą zupełnie fikcyjną. Według koncepcji Panów minister może nie przedstawiać Prezydentowi kandydata wybranego przez zgromadzenie profesorskie do zatwierdzenia, to znaczy, że Prezydent w tym momencie nie ma nic do powiedzenia; ma coś do powiedzenia wtedy, jeżeli otrzyma wniosek ministra i w tem sformułowaniu, jeżeli wniosku tego nie uwzględni, to automatycznie wchodzi w konflikt z ministrem, ponieważ nie zgodził się na jego wyraźny wniosek. Jak Panowie chcą, ale to nie ma nic wspólnego z pojęciem zazatwierdzania, albo odmawiania zatwierdzenia decyzji ze strony Głowy Państwa:, to jest zupełnie niepotrzebne wciąganie Głowy Państwa do aktu, w którym ta Głowa Państwa faktycznie nie ma nic do powiedzenia. Jak już powiedziałem, sądzę, że to fikcyjne wciąganie Głowy Państwa do tego rodzaju rzeczy jest tylko najbardziej ujemnem ze stanowiska prestiżu i powagi Głowy Państwa w Państwie. Demokracja parlamentarna tego nie wymaga, ażeby Prezydent nie miał nic do powiedzenia. Sądzę, że można swobodnie wniosek Panów w kwestji zatwierdzania rektora wyjąć z kategorii zagadnień politycznych, to znaczy, że p. Prezydentowi przedstawia się każdy wniosek zebrania profesorskiego i że Prezydent decyduje tak czy owak w sposób definitywny. Panowie jednak — i to jest bardzo charakterystyczne — woleli pod przykrywką nadania większego autorytetu rektorowi i Głowic Państwa, faktycznie podporządkować wybór rektora tylko jednemu czynnikowi, t. zn. biurokracji Ministerstwa Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#PNiedziałkowski">Inna kwestja, że pod względem rzeczowym wogóle nie ma potrzeby, żeby wybór ten był przez kogokolwiek zatwierdzany i dlatego będziemy głosowali za poprawką p. prof. Winiarskiego, chociaż osobiście muszę wyrazić mu wielkie współczucie, że tyle energii poświęcił na zgłaszanie poprawek, które, niestety, nie mają żadnych szans na wcielenie w życie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 10 głos ma p. Staniszkis.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PStaniszkis">Redakcja art. 10 jest jednym z dowodów, jak źle została ułożona i przygotowana ta ustawa. Art. 10, który jest jednym z artykułów, regulujących uprawnienia rektora, zawiera między innemi sprawę zupełnie nie wiążącą się z uprawnieniami rektora i jego urzędowaniem, mianowicie sposób mianowania urzędników sekretarjatu. Gdyby ta ustawa była porządnie ułożona, to oczywiście ten ustęp, który mówi o mianowaniu urzędników sekretariatu i stosunku do tej sprawy senatu, musiałby się mieścić w tym dziale ustawy, gdzie jest mowa o uprawnieniach senatu. Tymczasem tutaj ubocznie załatwiona jest sprawa mianowanie urzędników sekretariatu.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PStaniszkis">Proszę Panów, w obowiązującej ustawie ta sprawa była wyraźnie uregulowana i wiadomo było, które stanowiska w administracji szkół akademickich są obsadzone samodzielnie przez senat na które stanowiska senat sam mianuje; ustawa przewidywała dokładnie, w jakich wypadkach senat tylko stawia wnioski, a ministerstwo dokonywa nominacji.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#PStaniszkis">W myśl właśnie tego art. 6 myśmy zgłosili poprawkę, która przewiduje, że mianowanie urzędników do VIII stopnia służbowego włącznie i funkcjonariuszy niższych dokonywane jest przez senat, a po drugie, że uchwalanie wniosków o mianowanie kierownika sekretarjatu i urzędników od VII stopnia służbowego począwszy należy do senatu, który przedstawia kandydatów do zatwierdzania ministerstwu.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#PStaniszkis">Otóż czy nie byłoby lepiej, gdyby ta rzecz zupełnie wyraźnie i w sposób zdecydowany i jasny była sprecyzowana w ustawie, a nie, żeby robić to drogą wykluczenia? W art. 10 p. 1 brzmi: „Mianowanie urzędników sekretariatu, o ile na mocy specjalnych przepisów nie należy do władz akademickich, wymaga wniosku senatu”. Otóż stwierdzam, że obecnie niema przepisów, na mocy których mianowanie należałoby do władz akademickich, a to z tego powodu, iż rozporządzenie Prezydenta z 7 października 1932 r. przewiduje, że władza naczelna, minister może przekazać kierownikom władz i urzędów i instytucjom bezpośrednio podległym mianowanie urzędników. Ono mówi tylko o możności, a więc o tem, że minister może przekazać, ale też może i nie przekazać i skutkiem tego minister może jednej szkole dać te uprawnienia, a innej szkole tych uprawnień nie dać. To różni się z tem, co było poprzednio, dlatego że poprzednia ustawa z 1922 r. o służbie cywilnej, która została zmieniona tem rozporządzeniem, przewidywała przekazanie tego prawa nominacji na podstawie specjalnych przepisów. Tutaj o przepisach niema mowy. A więc to może być dokonane indywidualnie w stosunku do rozmaitych urzędów, instytucyj państwowych, a może być potraktowana dana instytucja inaczej niż inne, nawet równoległe do niej i jej odpowiadające. Art. 17 ustawy z r. 1922 przed jej zmianą, łącznie z ustawą z r. 1920 był traktowany w ten sposób, że szkoły akademickie miały jakby generalne pełnomocnictwo do mianowania urzędników do VIII stopnia włącznie. Dlatego też ta redakcja art. 10, która powołuje się na jakieś specjalne przepisy, według nas, nie jest dobrą i właściwą. My załatwiamy to poprawką naszą do art. 6. Gdyby ta poprawka nasza do art. 6 była przyjęta, wówczas już ten ustęp art. 10 p. 1, gdzie jest mowa o mianowaniu urzędników sekretariatu, byłby zbędnym, bo sprawa byłaby uregulowana w art. 6.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 11 głos ma p. Nowodworski.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ja miałem być zapisany pierwszy.)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#WicemarszałekCar">Pierwszy jest zapisany p. Nowodworski.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Byłem 5 minut temu u p. sekretarza i w porozumieniu z p. Nowodworskim to ustaliłem.)</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PStStroński">Ażeby zrozumieć znaczenie zmiany, wprowadzonej w tem, co się znajduje w dzisiejszym art. 11, trzeba mieć przed oczyma dotychczasowe postanowienia w tym względzie i zmiany obecne.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PStStroński">Według dotychczasowych postanowień art. 27 ustalał sprawy w ten sposób: „Rektor czuwa nad porządkiem na terytorjum szkoły przy pomocy organów szkolnych. W razie grożącego niebezpieczeństwa rektor może pozwolić na wkroczenie organów władz bezpieczeństwa. Władze te mogą wkraczać same tylko w wypadku wyjątkowo nagłym, zawiadamiając o tem natychmiast rektora”. Budowa jest jasna. Rektor w ogromnej przewadze czuwa razem z organami uniwersyteckiemi nad porządkiem na obszarze szkoły.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PStStroński">Wedle nowej ustawy art 11 p. 1 mówi: „Rektor czuwa nad porządkiem na terenie szkoły i jest władny wzywać pomocy organów bezpieczeństwa, gdy uzna to za konieczne?4 P. 2 mówi dalej: „Organa bezpieczeństwa mogą wkroczyć z własnej inicjatywy na teren, podlegający władzy porządkowej rektora, gdy nie można w inny sposób usunąć niebezpieczeństwa, zagrażającego życiu lub zdrowiu ludzkiemu, albo odwrócić ciężkich szkód dla mienia publicznego. O wkroczeniu winna władza bezpieczeństwa natychmiast zawiadomić rektora.”.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PStStroński">Znaczenie tej zmiany jest dla wszystkich odraz u zewnętrznie widoczne. Mianowicie udział władzy bezpieczeństwa w zestawieniu z udziałem rektora rozrósł się. To już nie jest tak, jak było poprzednio, że do rektora wszystko należy, a zupełnie wyjątkowo do kogoś innego, ale jest wprowadzona conajmniej równorzędność rektora i władz bezpieczeństwa. Przyczem nigdy nie może zajść taki wypadek, że władze bezpieczeństwa będą zaskoczone przez rektora, ale może zajść ten wypadek, że rektor będzie zaskoczony przez władze bezpieczeństwa. Rektor w tem nowiem ujęciu pozbawiony jest mocy działania, którą miał dotychczas, przy pomocy organów szkolnych. To nie istnieje, to się usuwa. Tę rzecz najprostszą, mianowicie, żeby rektor przy pomocy organów szkolnych mógł działać, usuwa się, a skoro on jest taki biedny, nic nie może, to trzeba mu pomóc z zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#PStStroński">Powtóre w dotychczasowej ustawie było powiedziane, że władze bezpieczeństwa mogą same wkroczyć tylko w wypadkach wyjątkowo nagłych. Usunięcie tych warunków z nowej ustawy — bo to zostało usunięte — jest najlepszem określeniem, do czego się obecnie zmierza. To nie wyjątkowo, to równorzędnie z rektorem mają wkraczać te władze bezpieczeństwa. Dlatego ten art. 11 wprowadza zupełnie mowy ustrój w sprawach porządkowych w szkołach wyższych. Z całą odpowiedzialnością trzeba taką rzecz uchwalać, zdając sobie z tego sprawę, że to nie są błahostki. Przyjdą chwile, kiedy trzeba będzie się zapytać, czy to, co było dotychczas, było gorsze, czy to, co się działo dotychczas, było gorsze, niż to, co się będzie działo w przyszłości, kiedy zamiast rektora wprowadzi się władze policyjne do szkół wyższych.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#PStStroński">Dotyczy to młodzieży. Trzeba przyznać, że istotnie sprawa młodzieży w naszych czasach, to jest sprawa, która rodzi wiele kłopotów i wiele trosk. Jakich?</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#PStStroński">Młodzież powojenna jest niewątpliwie inna, aniżeli młodzież okresu przedwojennego. Ona jest inna przedewszystkiem w zakresie ogólnym swoich pojęć. Bo ta młodzież wzrastała w czasie wojny i w czasie powojennym, czyli w czasie niesłychanej burzy dziejowej, gdy wszystkie poprzednie wartości zostały zachwiane, nietylko te, które były związane z wojną, ale także okresu powojennego. Zachwiały się także pojęcia podstawowe, nad któremi pierwotnie wogóle nie prowadziło się sporów. Wiadomo było, że pieniądz to jest pieniądz, że życie gospodarcze ma pewne niezłomne zasady, że życie społeczne układa się naogół w takich a takich łożyskach. A tymczasem po wojnie okazało się, że pieniądz nie jest wcale pieniądzem, że zasady gospodarcze, uważane za niezłomne, przestają być wogóle zasadami, że całe życie społeczne wogóle nie układa się w żadne łożyska, ale idzie najmniej przewidzianemi skokami. Co to znaczy? To znaczy, że to, co dawniej samo niejako z życia wchodziło w umysły młodzieży i tworzyło w niej podstawowe pojęcia, to obecnie przestało istnieć i ta młodzież wychowuje się w nieufności do tego, co było uważane za prawdziwe. Ten wielki przełom, jaki się dokonał w umysłach młodzieży, jest zagranicą przedmiotem daleko posuniętych badań ludzi, którzy się zajmują współczesnem życiem młodzieży. Odbywają się co pewien czas ankiety, w których znający młodzież, a także sarna młodzież przemawia, żeby dać wyraz tym wielkim przeobrażeniom, jakie się w pojęciach jej wytworzyły i które sprowadziły pewien przewrót w jej pojęciach.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#PStStroński">Wśród młodzieży jest jeszcze coś innego i to już nawet powiedziałbym, nie we wszystkich latach powojennych, ale w ostatnich latach, mianowicie w latach tego niesłychanego światowego przesilenia gospodarczego, które uważane jest za niemal dotychczas bezprzykładne w dziejach. Bo w związku z tem, co się stało? Stało się to, że młodzież kształci się w szkołach wyższych lub w innych zawodach, a kiedy się wykształci, nie znajduje pracy. Stwarza to w całym świecie osobne zupełnie zagadnienie, ustawicznie wysuwane. We Francji niedawno, kiedy przyszła nowa ustawa skarbowa, która między innemi mówiła, że opróżniające się miejsca w urzędach nie będą obsadzane, wywołało to w szkołach wyższych bardzo żywe manifestacje, gdzie młodzież, ze zwykłą sobie pogodą, ale i ze zwykłą sobie złośliwością wystąpiła przeciw ówczesnemu niedawnemu ministrowi skarbu p. senatorowi Chéron'owi. W Czechosłowacji obecnie zajmowano się właśnie tą sprawą, bo statystyki stwierdziły, że wogóle rośnie coraz bardziej bezrobocie w wieku młodym, koło 25 lat i że trzeba szukać jakiegoś wyjścia z tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#PStStroński">Jest jeszcze trzecia przemiana, być może, szczególnie polska. Mianowicie, że swojego czasu, wtedy, kiedy myśmy byli młodzi, mieliśmy drogę przed sobą bardzo jasno wytkniętą, a mianowicie dążeniem młodzieży polskiej było odzyskanie niepodległości Polski. Kiedy niepodległość Polski została odzyskana, wtedy to proste zagadnienie stało się zagadnieniem daleko bardziej złożonem, mianowicie w jaki sposób niepodległość Polski naprawdę budować i utrzymać. Czyli, że w tym zakresie przekonań politycznych, już dziś niema tej prostoty zupełnej, jednolitej niejako linji postępowania, jaka istniała wówczas.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#PStStroński">Trzeba powiedzieć, że młodzież z tego wielkiego zagadnienia, a raczej z tych wszystkich zagadnień, kiedy jest przewrót pojęć, kiedy są wielkie przewroty gospodarcze, wzbudzające nieufność do dotychczasowego stanu rzeczy i kiedy w zakresie polityki narodowej zaszły takie znaczne zmiany, młodzież wychodzi obronną ręką. Zjawiskiem, o którem się powinno myśleć w każdej chwili, jest to, że Polska jest bodaj tym krajem, w którym wśród młodzieży jest najmniej komunistów. Powinniśmy Panu Bogu dziękować każdej chwili, że diak jest. Być może, że ci lub owi są niezadowoleni, że młodzież jest zbyt oddalona od ich pojęć, ale cały naród powinien być zadowolony i dumny, że młodzież jest tak daleka od tych przewrotowych pojęć, jakie gdzieindziej młodzież ogarniają.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#PStStroński">I dlatego nie trzeba się dziwić, że wczoraj p. Makowski, kiedy miał powiedzieć, co myśli o młodzieży, powiedział, że on jest dla młodzieży, naogół biorąc, a nawet silniej to powiedział, z pełnem uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#PStStroński">I oto, kiedy my dziś mamy się zastanawiać nad tem, jak ma wyglądać w przyszłości w uniwersytetach sprawa młodzieży, kiedy mamy przed sobą te wielkie zagadnienia, jak: e dziś o życiu młodzieży rozstrzygają, na to pada jedno jedyne załatwienie: policja w szkole wyższej!</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(P. Sanojca: Bez bujania!)</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#PStStroński">Nawet jak policja będzie miała wstęp, to Pan nie będzie miał wstępu do szkół wyższych.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#PStStroński">I dlatego trzebią się zastanowić, czy tutaj istnieje taka możność załatwienia. Pani przewodnicząca Jaworska bardzo nie lubi powoływania się na wzory rosyjskie, które w tym względzie są najbogatsze. Ale pozwolę sobie przypomnieć, że w r. 1765 Fryderyk II już wpadł na ten pomysł,...</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#komentarz">(P. Sanojca: A może Fryderyk Barbarossa?)</u>
          <u xml:id="u-54.16" who="#PStStroński">...że kiedy studenci w Halle w dzień imienin królewskich zanadto hucznie się zachowywali, wydał rozkaz, żeby wcielić ich do miejscowego pułku, a w r. 1804 Fryderyk Wilhelm wydał znowu t. zw. Kabinetsorder, ażeby podzielić poszczególne grupy uczniów pomiędzy poszczególnych profesorów zwyczajnych, professores ordinarios, zur Aufsicht, t. j., ażeby oni do pewnego stopnia tych uczniów nadzorowali — nie chcę użyć silniejszego wyrażenia. Ale z tem miał okropny kłopot minister, kiedy przyszło do wykonania tego Kabinetsorder, bo minister przyszedł do przekonania, że trzebaby oddać pod kuratelę nietylko studentów, ale także i profesorów pod względem ich przekonań politycznych.</u>
          <u xml:id="u-54.17" who="#PStStroński">Te rzeczy nigdzie i nigdy się nie powiodły i nigdzie i nigdy dobrej pamięci nie pozostawiły. To jest tylko wyżywianie przyszłych burz. I dlatego trzeba, ażeby dzisiaj w Sejmie zdawano sobie sprawę, że kto wiatr sieje, ten burzę zbiera, a postanowienia art. 11 są świadomem stwarzaniem tej burzy.</u>
          <u xml:id="u-54.18" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wy skończycie na tem, że na taczkach wywiozą Was z uniwersytetów.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Dubois.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PDubois">Art. 11 ustawy, jeśli chodzi o młodzież, jest najbardziej charakterystyczny, bo bez obsłonek oddaje młodzież pod nadzór policyjny i całkowicie od władzy policyjnej tę młodzież uzależnia. Już dotychczasowa ustawa dawała policji bardzo znaczną możność ingerowania w stosunki studenckie, ale ustawa obecna oddaje tę młodzież całkowicie pod dyktando policji, aby policja wychowywała tę młodzież tak, jak sobie system sanacyjny tego życzy.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#PDubois">Pozwala art. 11, żeby policja z własnej inicjatywy, według własnego widzimisię mogła wkraczać na uniwersytet wtedy, gdy uzna bezpieczeństwo za zagrożone. My wiemy, co ta formułka „wzgląd na bezpieczeństwo” znaczy, chociażby z praktyki ustawy o zgromadzeniach. Dlatego możemy powiedzieć zupełnie otwarcie, że z chwilą wejścia w życie tej ustawy dawne tradycje niezależności akademickiej, respektowane wszędzie zagranicą, zostaną przekreślone i złamane. W tym art. 11 ujawnia się właśnie zupełnie jaskrawo jeden z celów tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#PDubois">Mówiono tu, że celem tej ustawy jest zemsta za Brześć względem profesorów, że celem też jest chęć podporządkowania niezależnych ludzi systemowi, że dalej ma się na celu podporządkowanie nauki i wychowania celom dyktatury, jak to się dzieje we Włoszech i Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#PDubois">Ale art. 11 odkrywa jeszcze następny cel tej ustawy — poskromienie młodzieży, podporządkowanie jej drogą represji policji, a tem samem całemu systemowi.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#PDubois">Represje, jeżeli chodzi o młodzież socjalistyczną, istnieją i teraz. Ustawicznie konfiskuje się odezwy akademickie, zakazuje się zebrań Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, ustawicznie trzyma się lewicowych akademików w więzieniach, nawet policja zamordowała studenta Grotowskiego w Warszawie. Wszystko to świadczy, że ruch socjalistyczny młodzieży akademickiej nie rozwija się w warunkach normalnych. Ale to się dzieje przy starej ustawie, która bądź co bądź ingerencję władz administracyjnych i policyjnych w stosunki studentów hamuje, a z chwilą wejścia w życie nowej ustawy organizacje akademickie zostaną wydane całkowicie na łup policji.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#PDubois">Co jest celem represyj stosowanych do młodzieży akademickiej? Oto to, że dotychczasowe środki represyjne okazały się dla systemu rządzącego niewystarczające i system postanowił je rozszerzyć. Analogicznie do faszyzacji całego życia społecznego, co przejawia się w tych ustawach, które ostatnio w Sejmie przeszły — przystąpiono także do faszyzacji życia uniwersyteckiego, przede wszystkiem młodzieży akademickiej.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#PDubois">Powodem represyj, zamierzonych względem młodzieży, jest to, że sanacja tej młodzieży akademickiej w swoim obozie nie ma. Nie mogąc zdobyć jej w inny sposób, chce ją zdobyć w drodze przymusu i represyj. Ale Panowie tej młodzieży akademickiej mieć nie mogą, bo Panowie nie mają czem jej zjednać. Pozostają Wam, jako środek jednania młodzieży, tylko represje. Panowie w swoim obozie nie mają żadnych elementów, któreby przyciągały młodzież do Waszego obozu.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#PDubois">Parne Sanojca, dopóki Pana w Izbie niema, jest spokój. Gdy Pan się pokrzepia w bufecie, jest w Izbie cisza, ale jak Pan się pokrzepi i przyjdzie na salę, to zaraz urządza Pan awantury.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#PDubois">Proszę Panów, nic tej młodzieży akademickiej do Waszego obozu nie przyciąga, bo przyciągnąć nie może. Młodzież idzie tam, gdzie znajduje ideowość, u Was tej ideowości nie widzi, widzi serwilizm, widzi poszukiwanie posad i to tylko bardzo nieliczny odsetek młodzieży akademickiej i to najgorszej wartości może przyciągnąć. Młodzież lubi proste i jasne drogi, lubi proste i jasne sytuacje. Go ma przyciągać tę młodzież do Waszego obozu.?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekCar">Proszę trzymać się art. 11, Pan ciągle mówi na inny temat.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PDubois">Owszem, to się wiąże z art. 11 dlatego, że mówi on o represjach, a ja uważam, że je stosujecie dlatego, że nie macie innych środków na przyciągnięcie młodzieży. Proszę Panów, środki represyjne nigdy n;e dają żadnych rezultatów. Represje, jakie się stosowało do młodzieży akademickiej, zawsze kończyły się fiaskiem. Nic nie pomogło rosyjskiemu ministrowi oświaty w 1901 r. Bogolepowowi, że młodzież akademicką oddawał w sołdaty. Minister zginął z ręki eserowca Karpowicza, a system carski runął.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PDubois">Tę nieskuteczność represyj rozumiał nawet bardzo ciemny rosyjski generał Dragomirow, bo gdy po wojnie tureckiej kazano mu otoczyć uniwersytet w Kijowie, złożył meldunek: „Stoju w bojewom poriadkie, no wraga nie wiżu” — stoję w bojowym porządku przed uniwersytetem w Kijowie, ale wroga nie widzę. P. Minister Jędrzejewicz widzi wroga wśród młodzieży uniwersyteckiej i dlatego policję chce postawić nietylko dokoła uniwersytetu, ale chce ją wprowadzić na teren samego uniwersytetu.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#PDubois">Na ziemiach polskich pionierstwo w zakresie zwalczania młodzieży akademickiej i stosowania represyj bezsprzecznie przypada Nowosilcowowi. On to właśnie w raporcie do cara Aleksandra I wskazał niebezpieczeństwo, płynące dla rządu z wyższych uczelni. „Miałem już szczęście — pisze Nowosilcow — zawiadomić Waszą Cesarską Mość, że dzieła naukowe, służące do wykładów różnych kursów na uniwersytecie, są po większej części napisane na zasadach szkodliwych dla młodzieży i że zachodzi konieczna potrzeba przejrzenia tych dzieł z powodu nagannych zasad, zawartych w nich, podług których kursa na uniwersytecie są wygłaszane?</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PDubois">Zasady naukowe „naganne”, podręczniki „szkodliwe” państwowo, a profesorowie? Jedynym typem profesora, który znajdował łaskę w oczach Nowosilcowa, to typ profesora Pelikana z uniwersytetu wileńskiego typ plugawego moralne służalca, przekazany pogardzie potomności w III części „Dziadów” Mickiewicza.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#PDubois">Pionierskie poczynania Nowosilcowa ujął w metodycznie opracowany system walki rosyjski minister oświaty hr. Uwarow, który pisze w raporcie: „Na arenie wielowiekowej walki z duchem polskim rząd obecny wydaje walną bitwę. Zabitych i rannych może się okazać znaczna liczba, ale pole bitwy pozostaje w rękach rządu. Rok rocznie wzmacnia się działalność rządu, jak coraz bardziej osłabiają się siły przeciwnika. W okręgach kijowskim i białoruskim więcej niż 10.000 młodzieży znajduje się w rękach rządu. Tylu zakładników jeszcześmy nigdy w Polsce nie mieli”. Jednakże ani poddanie pod nadzór policyjno-administracyjny zakładów naukowych, ani przejrzane, poprawione i najwyżej zalecone dla nauki podręczniki historji, ani bursy i specjalne internaty stworzone dla młodzieży, ani masowe mianowania „Pelikanów” na katedry uniwersyteckie nie doprowadziły do zamierzonego celu.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#PDubois">Skutek był taki, że w sprawozdaniu swojem, złożonem w r. 1864, pisze kniaź Czerkaski dosłownie: „Poziom umysłowy obniżył się, pokolenie wychowane po roku 1830 jest ciemniejsze, niż jego ojcowie, ale usposobione dla nas jeszcze bardziej wrogo”. Świadczy to doskonale, proszę Panów, o tem, że represje bezwzględnie nie doprowadzą do niczego. Nie łudźcie się Panowie, żebyście drogą represyj doszli do takiej sytuacji, w którejby młodzież akademicka ustosunkowała się do Was przychylnie, bo młodzież akademicka pójdzie tam, gdzie będzie widziała wielkie ideały, pójdzie za nowemi i prądami społecznemi,...</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Kto ma co przeciw temu?)</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#PDubois">...pójdzie tam, gdzie będzie bilo żywe tętno, a tego w Waszym obozie nie znajdzie. Czem Wy tę młodzież przyciągniecie? Czy temi pozorami siły, którą rzekomo macie? Wasza siła okaże się złudzeniem, gdy w równej walce staniecie w szranki z opozycją. Wasza siła polega na tem, na czem chcecie oprzeć swe wpływy w uniwersytetach, mianowicie na bagnetach i na przemocy fizycznej ludzi uzbrojonych wobec cywilów.</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#PDubois">Słusznie kiedyś w polemice z p. Matuszewskim powiedział p. Słonimski, że nie ma równych z nim szans, bo Matuszewskiego broni cenzor, a on nie ma tej obrony. Taksamo kiedyś malarz Gruss powiedział generałowi Wieniawie: „Chętnie o tem pomówię z p. pułkownikiem, ale kiedy spotkamy się w bieliźnie”. Malarz Gruss wymienił dosłownie i dosadnie o jaką część bielizny mu chodzi, bo malarze i marszałkowie lubią wyrażać się nieprzyzwoicie.</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#PDubois">Mówiąc to, chcę stwierdzić, że młodzież nie może pójść za Wami, dlatego iż ona brutalności nie znosi. Lubi walkę i ceni walkę i ceni siłę, ale wtedy, gdy widzi, że płaszczyzna walki dla obu stron jest równa.</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#PDubois">Panowie myślą, że przyciągną młodzież tem, co opowiadacie o swoich zasługach w walce o niepodległość. Oczywiście udział w walce o niepodległość brał nietylko Wasz obóz i nie ma on jedynie monopolu na miano niepodległościowego.</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#PDubois">I P. P. S. chyba w tej walce niepośledniej miary rolę odegrała, a w Waszym obozie są przecież tacy, którzy składali wieńce pod pomnikiem Katarzyny…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekCar">Przywołuję Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PDubois">Mówię o p. Meysztowiczu. Są też i tacy, którzy o niepodległość nie walczyli, są i tacy, którzy należeli do P. P. S. lewicy.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PDubois">Kryzys kapitalizmu, który przeżywamy…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekCar">Wzywam Pana do porządku po raz drugi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PDubois">…przedewszystkiem sproletaryzował młodzież inteligencką i ona musi zrozumieć, że walka z systemem policyjno-administracyjnym jest nierozerwalnie związana z systemem kapitalistycznym, z systemem dyktatury, która jest ostatnią próbą ratunku kapitalizmu. Młodzież akademicka, chcąc zwalczyć represje na wyższych uczelniach przeciwko sobie stosowane, musi stanąć w jednym szeregu z proletariatem do walki o rząd robotniczo-włościański. Nie może być swobody na uniwersytetach, jak i nigdzie w całym kraju, póki nie będzie zwycięstwa w walce politycznej. Walka o polityczne swobody, o zmianę systemu politycznego łączy się zupełnie nierozłącznie z walką o wolność nauki na poszczególnych uczelniach.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(P. Marjan Malinowski: Rozbijanie Żydów na ulicach.)</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#PDubois">O Żydach będziemy mówili przy następnym artykule.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PDubois">Jeżeli młodzież clicie się przeciwstawić wszystkim tym represjom, to musimy ją wezwać, ażeby stanęła wspólnie z proletariatem do walki przeciw dyktaturze i przeciw faszyzmowi.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Różne okrzyki na ławach B. B. i lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekCar">Proszę Pątnów Posłów o spokój. Wpłynął wniosek p. Łazarskiego o przerwanie dyskusji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek przyjęty…</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#WicemarszałekCar">Do art. 12 ma głos p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PKomarnicki">Art. 12 ustawy mówi o tem, że rektorowi na czas sprawowania urzędu rektorskiego Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zmniejsza wymiar obowiązkowych zajęć profesorskich.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PKomarnicki">Chcę zwrócić przedewszystkiem na to uwagę, że przepis ten właściwie należy co do treści swojej nie do tej ustawy dlatego, że treścią odnosi się on do pragmatyki służbowej, która obecnie jest uregulowana dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej i dlatego już z czysto kodyfikacyjnego względu nie powinien się tutaj znaleźć. Ale oprócz tego względu natury formalno-prawnej również jest rzeczą nieodpowiednią, ażeby ten przepis tutaj figurował, albowiem jako pierwszy obowiązek na samo czoło obowiązków profesorskich wysunięty jest obowiązek pracy naukowej; jako drugi obowiązek — obowiązek wykładów i ćwiczeń; wreszcie dopiero na trzeciem miejscu idzie obowiązek sprawowania godności honorowych. Dlatego też uwolnienie od tych zasadniczych obowiązków rektora, który przewodniczy uczelni, nie jest rzeczą właściwą, a przedewszystkiem nie jest właściwe, ażeby to figurowało w ustawie. Oczywiście konieczność umieszczenia tego przepisu w tej ustawie wynika z koncepcji rektora, któremu przeznacza się długą, trzyletnią kadencję i którego zakres kompetencyj się rozszerza, uszczuplając zakres kompetencyj senatu, z którego współdziałania dotychczas rektorzy w bardzo wielkiej mierze korzystają. Obecnie bowiem pomiędzy członków senatu są podzielone rozmaite agendy, są im przydzielane rozmaite referaty i wskutek tego może być rektor odciążony.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#PKomarnicki">Ale jeżeli występuje konieczność tego przepisu w związku z koncepcją urzędu rektorskiego, jaką przyjmuje ta ustawa, to jest to jeden dowód więcej, że ta koncepcja oparta jest na fałszywych podstawach. Już na Komisji Oświatowej miałem możność wykazania, że przepis o 3-letniej kadencji rektorskiej, z którym wiąże się ten przepis art. 12 o konieczności uwolnienia rektora na czas sprawowania tego urzędu od zasadniczych obowiązków profesorskich, jest nieżyciowy dlatego, że od godności rektorskiej będą w tych warunkach uchylali się najwybitniejsi uczeni, których właśnie obcięlibyśmy widzieć na czele uczelni, a jeszcze i dlatego, że nie sposób przecie będzie zmusić rektora, ażeby to brzemię przez 3 lata dźwigał. Należy liczyć się z tem, że jeżeli ta ustawa wejdzie w życie, to zjawiskiem bardzo częstem, niemal codziennem będą rezygnacje z rektorstwa po upływie roku, to jest po upływie tej kadencji, jaka jest obecnie. Doświadczenie uczy, że tylko w wyjątkowych wypadkach 3-letnia kadencja, gdy zjawiał się profesor, który miał specjalne uzdolnienia administracyjne, była możliwa. W naszym uniwersytecie kilku rektorów dwa lata sprawowało swój urząd i to był właściwie kres, bo ponadto nigdy się nie wychodzi, ani elekci tego nie chcieli, ani też nie uważało grono profesorskie, że obiór po raz trzeci dla uczelni będzie z korzyścią. Dlatego wprowadzenie takich nieżyciowych przepisów może później spowodować, że funkcjonowanie tej ustawy w życiu napotka na duże trudności.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#PKomarnicki">Kadencja rektora jest związana, jak później będę mówić, z kadencją prorektora, który ma być w innym roku wybierany. Przy ustąpieniu rektora po jednorocznej kadencji te wybory rektora i prorektora, mogą wypaść w jednym roku i ster spraw szkoły akademickiej znajdzie się w rękach jeszcze niedoświadczonych i nie będzie tego łącznika, jakim jest obecnie to, że ustępujący rektor staje się prorektorem. Dlatego uważam, że przepis art. 12, jako odnoszący się do pragmatyki służbowej, a więc co do treści swojej nie należący do tej ustawy, a po drugie, kolidujący z zasadniczemi obowiązkami profesorskiemi, które pragmatyka wymienia na pierwszemi miejscu, to jest prowadzeniem pracy naukowo-pedagogicznej i naukowej, i że ten przepis razi nawet tu, wysunięty śród nielicznych przepisów tego działu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 13 głos ma p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PKomarnicki">Do art. 13 zgłosiłem wniosek, żeby ten artykuł skreślić z tego powodu, że on tutaj również jest nieodpowiedni. Zawiera on przepis, że w sprawach dyscyplinarnych rektor podlega wyłącznie wyższej komisji dyscyplinarnej. Również ten przepis nie odnosi się pod względem treści do tej ustawy, która mówi o kompetencji organów władz akademickich, ale nie reguluje stosunków personalnych. Również i przepis art. 13 odnosi się do pragmatyki, a nie do ustawy o szkołach akademickich i z tych względów także powinien być usunięty.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#PKomarnicki">Następnie zwrócę uwagę, że dice się w art. 13 stworzyć pewien przywilej dla rektora, pewne jego wyróżnienie podobnie, jak to bywa. np. w uniwersytetach pruskich, gdy profesor na czas sprawowania urzędu rektorskiego otrzymuje wyższą rangę. Chodzi więc tutaj o wyróżnienie rektora i dlatego podporządkowuje się go wyższej komisji dyscyplinarnej. Ale zwracam uwagę na to, że w ten sposób stwarza się pewnego rodzaju privilegium odiosum dla tego rektora, przywilej wątpliwej natury, ponieważ jednocześnie pozbawia się go możności korzystania z instancji odwoławczej, z możności apelacji. Wreszcie nie wypada już tutaj, kiedy chce się podnieść prestiż władzy rektorskiej, specjalnie to podkreślić, mówić wśród tych artykułów, dotyczących zakresu jego kompetencji, o jego odpowiedzialności dyscyplinarnej. To odrazu ma jakgdyby unaocznić i uprzytomnić hierarchiczne podporządkowanie rektora ministrowi, podkreślić zmianę jego zasadniczego charakteru, t. i., że nie jest najwyższym reprezentantem danej uczelni i przewodniczącym grona profesorów tej uczelni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 15 udzielam głosu p. Komarnickiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PKomarnicki">Art. 15 rozpoczyna nowy dzieł ustawy. Podczas gdy poprzednie artykuły odnosiły się do władz centralnych, do zebrań ogólnych, senatu i rektora, art. 15 odnosi się już do samorządu wydziałowego. Podkreślał wielokrotnie na komisji nieobecny teraz na plenum podczas dyskusji nad tą ustawą p. referent, że punkt ciężkości samorządu uniwersyteckiego musi się położyć na. kwestię samorządu wydziałowego, który należy rozbudować jeszcze bardziej w tym kierunku, ażeby usamodzielnić jeszcze bardziej tę podstawową komórkę życia naukowo-szkolnego zakładu i profesorów. Jednakowoż przepisy art. 15 nie realizują tego w dostatecznej mierze. Wprawdzie ustęp 1 sformułowany jest bardziej ogólnie, mówi o tem, że rada wydziałowa powołana jest do załatwiania wszelkich spraw, dotyczących nauki i nauczania na danym wydziale, jednak to już jest nieścisłe i proponujemy, ażeby słowo „wszelkich” skreślić z tego powodu, że niektóre sprawy naukowe powinny być przez radę wydziałową załatwiane w ścisłej łączności z senatem.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#PKomarnicki">Mamy inne zapatrywania na rolę samorządu wydziałowego, dlatego potrzeba zdaniem naszem wyraźnie w art. 15 specyfikować jakie rzeczy należą do zakresu rady wydziałowej, a następnie, jakie rzeczy należą do senatu. Pozatem, mówiąc o samorządzie wydziałowym, musimy zwrócić uwagę na to, czy kompetencje tego Organu samorządu wydziałowego, jakim jest rada wydziałowy nie są uszczuplone przez rozszerzenie uprawnień ministra. Co się tyczy tych agend, które powinny być powierzone do ostatecznego rozstrzygnięcia radom wydziałowym, to wymienić należy przedewszystkiem nadawanie niższych stopni naukowych. To nadawanie niższych stopni naukowych, które są zarazem stopniami zawodowemi, można powierzyć radzie wydziałowej do wyłącznej kompetencji. Ale zato, co się tyczy nadawania wyższych stopni naukowych, a więc stopnia doktorskiego, to jesteśmy zdania, że ono powinno należeć do rady wydziałowej tylko w zakresie stawiania wniosków i ten wniosek powinien być zatwierdzany przez najwyższą władzę uczelni, jaką jest senat, albowiem doktorat jest nadawany nie w imieniu rady wydziałowej, lecz w imieniu całej szkoły, a nawet, ściślej powiedziawszy, — co proponowali panowie rektorzy na konferencji, odbytej w Krakowie w 1927 r., w swoich poprawkach nowelizacyjnych do ustawy z 1920 r. — doktorat jest nadawany w imieniu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Są przecież te słowa „sub auspiciis Serenissimae Reipublicae Poloniae” wypisane na czele dyplomów doktorskich. Dlatego też dla powagi stopnia doktorskiego, dla powagi uczelni i dla kontroli pracy wydziałów w tej mierze powinno się żądać i powinno się wprowadzić do tej ustawy, ażeby nadawanie stopnia doktorskiego było zawsze zatwierdzane przez senat.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#PKomarnicki">W tym kierunku idzie nasza: poprawka, żeby w specyfikacji punktu 1 napisać, że do rady wydziałowej należy uchwalanie wniosków w sprawie nadawania honorowych stopni naukowych. To oczywiście łączy się z naszą poprawką do art. 6, w której do kompetencji senatu zaliczamy zatwierdzanie tych wniosków. To samo dotyczy uchwalania wniosków w sprawie nadania honorowego stopnia naukowego, a więc przyznawania doktoratów honoris causa. Również te same momenty, które przemawiają za tem, żeby doktorat faktycznie był nadawany w imieniu całej uczelni i przez najwyższą władzę samorządową, — te same względy wymagają, żeby stopień honorowy naukowy, a więc doktorat honorowy był nadawany przez senat. Wydział występuje z wnioskiem i jeżeli chodzi o poziom naukowy, jasko o podstawę nadania w konkretnym przypadku stopnia, honorowego, to wtenczas senat jest ostatnią instancją i minister nie zatwierdza tego wniosku, minister ma głos tylko przy zatwierdzaniu doktoratów honorowych, udzielonych za zasługi społeczne albo polityczne.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#PKomarnicki">Dalej żądamy, żeby w wyszczególnieniu uprawnień rady wydziałowej również wymienić uchwalanie wniosków o przyznawanie nagród pieniężnych i medali studentom wydziałów. Jest to środek, który służy do pobudzenia intensywności pracy naukowej.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#PKomarnicki">Wreszcie przyznawanie stypendiów mnisi być również wyłączną kompetencją mady wydziałowej i tego domaga się nasz wniosek, zgodnie z Konstytucją, która przyrzeka pomoc Państwa uczniom pilnym a niezamożnym, a więc potrzebującym pomocy i wyróżniającym się postępami. Tylko bowiem te dwa momenty: postępy w nauce i niezamożność mogą w przyznawaniu stypendiów decydować. Wszelkie inne momenty muszą być usunięte zupełnie na bok, dlatego też organem jedynie właściwym do orzekania w tej sprawie jest, rada wydziałowa; Jest to, jak podkreślił na Komisji Oświatowej Sejmu p. rektor Kutrzeba, obowiązek bardzo trudny i żmudny, ponieważ rady wydziałowe zdają sobie dokładnie sprawę z odpowiedzialności przyznawania poszczególnym studentom stypendiów i dlatego te wnioski są bardzo starannie przygotowywane. Zwykle powołuje się referenta, który rozpatruje te podania bardzo, szczegółowo, zarówno co do postępów kandydata, jak i co do jego stosunków materialnych. Oczywiście żadnych innych momentów nie bada, nie pyta się, czy student należy do Obozu Wielkiej Polski, czy do Legjonu Młodych, bo to są te okoliczności, które nie mogą mieć najmniejszego znaczenia w życiu młodzieży w stosunku do organów wydziałowych i nie mogą mieć wpływu na udzielanie lub odmawianie stypendiów. Niestety ta koncepcja przyznawania stypendiów, która była w poprzedniej ustawie, w tej ustawie została Wykreślona, ponieważ w Komisji Oświatowej Sejmu jest jeszcze drugi wniosek ustawodawczy, dotyczący stypendiów akademickich, który domaga się, aby p. Minister przyznawał 20% Stypendjów i ażeby inne wnioski były do ministerstwa posyłane wraz z pełnym wykazem tych, którzy się o stypendia ubiegają. A więc wprowadza się ingerencję organu centralnego, który nie ma bezpośredniej styczności z życiem młodzieży, z jej postępami, który nie ma możności fachowego załatwienia tej sprawy i jemu powierza się to załatwienie. I dlatego też ten punkt, punkt stypendiów, który tutaj znajduje się wyraźnie przez nas wymieniony w uprawnieniach rady wydziałowej, ten punkt budzi szczególną troskę ciała profesorskiego. I szczególnie konferencja rektorów, jak również senat i ogół ciała profesorskiego odczuwa to uszczuplenie tej kompetencji rad wydziałowych w przyznawaniu stypendjów.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#PKomarnicki">Uważamy, że dużo rzeczy w tej ustawie jest nie do przyjęcia. Dużo mówiło się tutaj między innemi o art. 3, ale ja postawiłbym kwestię stypendiów akademickich również na jednej płaszczyźnie dlatego, że to jest ten środek regulowania życia akademickiego, który powinien się znaleźć tylko w rękach kierowników młodzieży — jakimi są profesorowie, a nie w rękach czynnika administracyjno-politycznego. Tutaj wszystkie nawet najmniejsze aluzje, najmniejsze wątpliwości powinny być usunięte co do tego, że jakiekolwiek inne momenty będą fora;ne pod uwagę. Dlatego też rektorzy i ciała profesorskie do tego właśnie punktu, do przyznawania stypendiów jako atrybucji samorządowej przywiązują wielką wagę. Droga do serc młodzieży, droga do wpływów wśród młodzieży nie powinna iść nigdy przez korupcję, nie powinna nigdy iść przez to, ażeby za pomocą środków materialnych te wpływy zyskiwać.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#PKomarnicki">Wreszcie co do punktu 3 mamy jeszcze poprawkę, ażeby rada wydziałowa mogła być zwołania nietylko z inicjatywy dziekana, ale także z inicjatywy rektora, z inicjatywy senatu i oprócz tego 1/4 rady wydziałowej. Musi być ta możność, musi być ten związek pomiędzy funkcjonowaniem poszczególnych organów i oprócz tego musi istnieć uprawnienie członków rady wydziałowej, ażeby rada wypowiedziała się w jakiejś ważnej kwestji bieżącej, kiedy zechce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 16 głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PBryła">Wysoka Izbo! W art. 16 jest mowa o składzie rad wydziałowych, do których mają wejść profesorowie zwyczajni i nadzwyczajni oraz delegaci docentów. Opuszczono tu zupełnie profesorów honorowych. Wogóle w całej ustawie niezrozumiałe jest usunięcie profesorów honorowych na plan drugi, a nawet na plan zupełnie podrzędny. To usuwanie profesorów honorowych na plan dalszy widzimy w szeregu artykułów, mianowicie w art. 16, 18, 33 i 36, z których pierwszym jest właśnie obecnie omawiany artykuł.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#PBryła">Profesorowie honorowi to są ludzie, którzy przepracowali szereg lat w szkole. Profesorowie honorowi to ludzie, którzy pod każdym względem posiadają ogromne doświadczenie, tak w dziedzinie nauki, jak na polu pedagogicznem, jak w zakresie spraw administracyjnych szkoły. To są ludzie, którzy mają zawsze dużo do powiedzenia, których głos zawsze na radach wydziałowych czy innych zebraniach będzie cenny i drogocenny.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#PBryła">Do rad wydziałowych mają należeć przecież w myśl projektu także delegaci docentów, a zatem ludzie, którzy wchodzą dopiero w świat nauki, ludzie niejednokrotnie młodzi, którzy zaczynają dopiero szukać odpowiedniego doświadczenia. Dlaczego w takimi razie profesorowie honorowi zostają z rady wyłączeni? Dlaczegóż odbiera się im prawo uczestniczenia w odpowiednich komisjach egzaminacyjnych?</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#PBryła">Przecież jeżeli chodzi o ścisłość, to nawet według art. 36 profesorowie honorowi mniszą być zatwierdzani specjalnie przez ministra, więc moment polityczny żadnej roli odgrywać tu nie może. Dlaczego więc to usunięcie profesorów honorowych na drugi plan? Wychodząc z założenia, że projekt ustawy wyrządza profesorom honorowym niezasłużoną krzywdę, zgłaszamy tak w artykule omawianym, jak również w art. 18, 33 i 36 odpowiednie poprawki, domagające się tego, by profesorom honorowym dać prawa, odpowiadające ich doświadczeniu, wiedzy i godności w szkole, prawa, jakie dotychczas posiadali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Staniszkis.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PStaniszkis">Proszę Panów! Ja potraktuję tutaj razem trzy poprawki dlatego, że chodzi o wstawienie tego samego wyrazu profesorowie „honorowi” w art 16, 18 i 19.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#PStaniszkis">Zagadnienie profesorów honorowych było załatwione w poprzedniej ustawie w zupełnie inny sposób. Art. 31 dotychczasowej ustawy głosi, że „nadto” do rady wydziałowej należą ci profesorowie honorowi, którzy jako profesorowie zwyczajni lub nadzwyczajni należeli do rady, zanim zostali profesorami honorowymi, a wreszcie „rada wydziałowa ma prawo powoływać do swojego grona” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PStaniszkis">Otóż, proszę Panów, obecna ustawa w art. 16, który mówi: o składzie rady wydziałowej, przewiduje, że do rady wydziałowej należą tylko profesorowie zwyczajni, nadzwyczajni i delegaci docentów, natomiast pomija profesorów bon omowych. Otóż uważam, że czyni to niesłusznie. Przedewszystkiem musimy pamiętać, że jeżeli chodzi o nasze położenie w Polsce co do liczby sił naukowych, to nie mamy ich w nadmiarze. Dowodem tego jest chociażby fakt, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego powiedział nam na posiedzeniu Komisji Oświatowej, iż stokilkadziesiąt katedr jest obecnie nieobsadzonych, stokilkadziesiąt katedr wakuje. I dlatego profesorowie honorowi są bardzo cenni i jeżeli który z nich pomimo przekroczenia wieku, pomimo, że kilkadziesiąt lat już pracował jajko badacz i jako pedagog, chce nadal pracować, to należy z tej jego gotowości skwapliwie korzystać.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#PStaniszkis">Z tego powodu uważam, że jakiekolwiek obniżanie stanowiska profesora honorowego w uczelni akademickiej jest niepożądane. Wszak profesorem honorowym, jak to widzimy z art. 36 omawianej ustawy, może zostać profesor tylko na podstawie wniosku rady wydziałowej, dalej opinii senatu i musi być mianowany przez Prezydenta. To już daje gwarancję, że profesorem honorowym zostanie tylko człowiek, który jest w pełni sił umysłowych, który może zupełnie sprawnie pracować jato badacz i jako profesor. Ja ze swego doświadczenia muszę zaznaczyć, że jeden z moich profesorów, który zmarł przed kilku laty, ś. p. Emil Godlewski starszy, zachował pełnię władz umysłowych, zdolność od pracy naukowej do przeszło 80-go roku życia. I czy byłoby słuszną rzeczą, gdyby dla, jakiegokolwiek powodu profesora, który posiada zdolności pedagogiczne, profesora, który posiada wartości wybitne jako uczony sławy światowej, nie dopuszczać do grona rady wydziałowej, w której poprzednio zasiadał i pracował? Przecież niejednokrotnie profesor honorowy według mnie również może piastować godności Akademickie. To ułatwia w znacznym stopniu pralce innych profesorów, gdy ich grono jest liczniejsze i te obowiązki przypadają ma profesorów rzadziej.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#PStaniszkis">Następnie muszę podkreślić, że tym profesorem honorowym zostaje się tylko w wyjątkowych okolicznościach. Raczej należałoby iść w tym kierunku, żeby dopuszczać do wykładania profesorów innych, którzy po przekroczeniu swego wieku wprawdzie nie otrzymali tego wysokiego tytułu profesorów honorowych, ale są w pełni sił i mają walory badaczy i kierowników młodzieży i jej prac naukowych. Otóż tu uważam, że zacieśnienie uprawnień profesorów honorowych jest niewłaściwe i że oni również powinni być członkami pełnoprawnymi rad wydziałowych.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#PStaniszkis">Chwała Bogu, że z ustawy znikł przepis, który poprzednio istniał w projekcie rządowym i przewidywał, że profesor honorowy oprócz prawa wykładania zachowuje prawo brania udziału w uroczystościach akademickich. To już zakrawało na jakąś ironję, na jakiś żart niesmaczny w stosunku do tych ludzi, którzy na to nie zasłużyli.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#PStaniszkis">Teraz zachodzi draga kwestia, mianowicie w jaki sposób ustosunkowuje się dziekan do rady wydziałowej. Punkt 5 tego artykułu mówi, że postanowienia, odnoszące się do zawieszania uchwał senatu przez rektora, stosują się analogicznie także do dziekana w stosunku do rady wydziałowej. Przy odpowiednim artykule, zdaje się art. 7, miałem możność przedstawienia poglądu na to, w jakich wypadkach uchwały nie mogą być zawieszane, a w jakich powinny być zawieszane przez przewodniczącego. Nie będę wobec tego powtarzał tych argumentów, które tam powiedziałem. Ten punkt zresztą postanawia, że odnośne postanowienia art. 7 mają tu zastosowanie. Natomiast zachodzi inna okoliczność.</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#PStaniszkis">W p. 6 tego art. 16 przewidziane są wypadki, w których dziekan jest: obowiązany do zawieszania uchwał rady wydziałowej. Tego zawieszania uchwał rady wydziałowej ma obowiązkowo dokonywać dziekan wtedy, gdy tego zażąda rektor, a ostateczna decyzja w tym razie znów należy do. Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#PStaniszkis">Proszę Panów, to postanowienie jest zupełnie zbędne. Każda uchwała rady wydziałowej musi być przedstawiana senatowi. Senat musi tę uchwałę, jak panowie tutaj niejednokrotnie proponują, opatrzyć swoją opinją, jak my proponujemy, senat ma głos decydujący, a więc może ją wstrzymać lub zatwierdzić. I w tem marny już zupełną gwarancję, że gdyby rada wydziałowa powzięła uchwałę, któraby była sprzeczna z obowiązującemi ustawami, któraby narażała na szwank interes szkoły, albo któraby nawet była sprzeczna z pewną jednolitością liniji postępowania w szkole, gdyby np. uchwała jednego wydziału pozostawała w sprzeczności zasadniczej z uchwałą innego wydziału, to senat jest tym czynnikiem, który nad tem wszystkiem czuwa. Dlatego uważamy, że nie należy tutaj uciekać się do takiego wyjątkowego środka, jakim jest nacisk, nakaz wydany przez rektora dziekanowi co do zawieszenia uchwał rady wydziałowej. Dziekan ma uprawnienia dane mu w ust. 5 tego artykułu, on ma możność korzystania z tych uprawnień, jeżeli zaś nie korzysta, to wtedy mamy ostatnią instancję, to jest senat, który za całość biegu spraw w szkole odpowiada. Uważam, że wprowadzenie nakazu, zmuszenia, dziekana nakazem, aby wbrew swoim przekonaniom cokolwiek robił, jest rzeczą niewłaściwą i nieuzasadnioną, psuje harmonijną budowę organizmu szkół akademickich, opartą na zasadach samorządowych. Dlatego też wnosimy, aby ust. 6 art. 16 został skreślony.</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#PStaniszkis">Proszę Panów, analogicznie do następnych artykułów wnosimy również, aby profesorów honorowych uwzględniać także przy powoływaniu ich na dawne stanowiska w obrębie wydziału.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#PStaniszkis">Art. 18 przewiduje, że dziekanem może być wybrany profesor zwyczajny i nadzwyczajny. My uważamy, że profesorów honorowych powinno się stawiać narówni i z tamtymi profesorami i dlatego wnosimy, aby po słowie „nadzwyczajny” wstawić słowa „i honorowi”. Tak samo w ant. 19 jest mowa o tem, kto może być zastępcą, prodziekanem i w tym wypadku w ust. 3 tego artykułu po słowach „profesorów zwyczajnych i nadzwyczajnych wydziału” należy również wstawić: „profesorów honorowych”. Otóż na tem wyczerpałbym kwestię profesorów honorowych, którą uważam za bardzo ważną dla normalnego funkcjonowania szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-72.11" who="#PStaniszkis">Jeszcze do art. 20 zrobiliśmy pewną propozycję. Mianowicie w art. 20 według nas p. referent popełnił pewną niedokładność. Zwracaliśmy uwagę na, to w Komisji Oświatowej, ale p. referent nie wziął tego pod uwagę. Dlatego muszę tutaj jeszcze raz o tem wspomnieć. Mianowicie art. 20 przewiduje, że w szkołach jedno wydziałowych rada wydziałowa jednocześnie spełnia funkcje senatu, a rektor jest jednocześnie dziekanem, prorektor jest prodziekanem. Otóż zdawałoby się, że wszystko jest w porządku. Lecz tutaj muszę zaznaczyć, że rektora, wybierają profesorowie zwyczajni i nadzwyczajni, a zostali pominięci delegaci docentów. Skąd to nieporozumienie wyszło?</u>
          <u xml:id="u-72.12" who="#PStaniszkis">W obecnej ustawie sprawa szkół jednowydziałowych jest postawiona odwrotnie: mianowicie w dawnej ustawie jest w art. 33 mowa o tem, że „w szkołach akademickich, składających się z jednego wydziału, rada wydziałowa spełnia zadanie zebrania ogólnego profesorów i senatu”. Jaka wypływa z tego konsekwencja? Że zasadniczą podstawą organizacyjną szkoły jednowydziałowej jest rada wydziałowa. Rada wydziałowa wybiera swego dziekana, prodziekana, a w wyborach w obrębie rady wydziałowej biorą udział profesorowie zwyczajni, nadzwyczajni i honorowi i delegaci docentów. Tymczasem w projekcie, który obecnie dyskutujemy, sprawa została jakgdyby odwrócona. W szkole jednowydziałowej jest wybierany przedewszystkiem nie dziekan, lecz rektor. Wychodząc z tego założenia, nasi wnioskodawcy proponują, żeby wybór był dokonywany tylko przez profesorów zwyczajowych i nadzwyczajnych, z pominięciem docentów.</u>
          <u xml:id="u-72.13" who="#PStaniszkis">Jakie z tego będą konsekwencje? W Krakowie istnieje Uniwersytet Jagielloński i istnieje np. Akademia Sztuk Pięknych, uczelnia jednowydziałowa. Otóż jeżeli w tej uczelni jednowydziałowej będą dokonywane wybory, to delegaci jej docentów będą pozbawieni głosu, a delegaci docentów rad wydziałowych w uniwersytecie będą mieli większe od nich prawa, gdyż będą posiadali prawa wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-72.14" who="#PStaniszkis">My stoimy na tem stanowisku, że delegaci docentów nie powinni być pozbawieni swoich praw, że oni powinni brać udział w wyborze swego dziekana i prodziekana. Ażeby już nie zmieniać całej redakcji art. 20, niech oni będą uwzględnieni jako ci, którzy będą brali udział w wyborze rektora, a w tym wypadku będą oni jednocześnie wybierać swojego dziekana, tutaj bowiem dziekan i rektor są jedną i tą samą osobą. Jeszcze raz stwierdzam, że nie można pozbawiać delegatów docentów ich praw, ażeby oni;nie brali udziału w wyborze swojej władzy administracyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 21 Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PKornecki">Art. 21 stanowi w ustawie osobny rozdział, zatytułowany: „Studja specjalne”. Według tego artykułu Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ma uzyskać prawo, żeby bez wniosku wydziału, względnie senatu, mógł tworzyć w szkołach akademickich specjalne studja. Tutaj wprawdzie nie mówi się, jakie to mają być studja, ale pomówię o nich później. Jak wiemy, takie uprawnienie zasadnicze uzyskuje minister już przez art. 3, według którego uzyskuje on wogóle prawo tworzenia i likwidacji nietylko studjów, ale także wydziałów, oddziałów i katedr. Mamy więc tutaj w ust. 1 właściwie powtórzenie tych uprawnień, jakie co do studjów uzyskał minister w art. 3 projektu.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PKornecki">Ważniejszym może, i nowością w całym projekcie ustawy, jest ust. 2: Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — według tego ustępu — może po wysłuchaniu — należałoby przypuszczać: opinji senatu — powołać w studjum specjalnem nie zorganizowanem w ramach wydziału, radę profesorów w analogicznym składzie jak radę wydziałową, oraz przyznać radzie tej niektóre uprawnienia, przysługujące radom wydziałowym, kierownikowi studjów zaś — niektóre uprawnienia dziekana.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#PKornecki">Widzimy więc z tego, że do szkół akademickich wbrew stanowisku i opinji odnośnych wydziałów, względnie senatu, może być decyzją ministra wprowadzone studjum, studjum, przeciwko któremu nawet szkoła jako taka może się oświadczyć. Ponieważ to studjum nie znajduje się w ramach wydziału, minister będzie miał prawo nadać radzie profesorów uprawnienia rady wydziału, zaś kierownikowi studjum — uprawnienia dziekana.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PKornecki">Zapytam się teraz, w jakim celu zamieszczono ten art. 21 w projekcie ustawy? Oczywiście ust. 1 tego artykułu jest niepotrzebny wobec uprawnień danych ministrowi w art. 3. Twierdzę, że właśnie celem głównym tego artykułu jest dać ministrowi uprawnienia zawarte w ust. 2.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#PKornecki">A teraz przejdę do wyjaśnienia i rozwinięcia naszego poglądu na ten projekt. Żeby zrozumieć art. 21, trzeba się cofnąć o rok wstecz do ustawy o ustroju szkolnictwa. Mianowicie art. 53 ustawy o ustroju szkolnictwa, wprowadzony przed rokiem do tej ustawy, już w związku z ustrojem całego szkolnictwa w Polsce przesądza istnienie także na uniwersytetach, w uczelniach wyższych specjalnych studjów dla ściśle określonych celów. Według tego art. 53 dla studentów szkół wyższych będą zorganizowane studja w zakresie obrony technicznej Państwa, nauki obywatelstwa oraz sprawności fizycznej, Studja te będą utworzone albo przy szkołach wyższych, albo oddzielnie na zasadach, jakie ustala rozporządzenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#PKornecki">Proszę Panów, w uzasadnieniu do projektu ustawy o ustroju szkolnictwa znajdujemy także uzasadnienie do tego art. 53, które odbija się swoim refleksem na obecnej ustawie akademickiej. Otóż w tem uzasadnieniu przed rokiem Rząd pisał: „Ze względu na bezpośrednie znaczenie nauki obywatelstwa, wiadomości związanych z obroną Państwa i sprawności fizycznej, jak i ze względu na to, że częstokroć nie będą one miały charakteru ścisłych nauk, organizacja nauczania w zakresie tych przedmiotów będzie należała bezpośrednio do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. A więc widzimy, że Minister zastrzegł sobie organizację tych studjów dla siebie wyłącznie, ponieważ, jak powiada, może się zdarzyć, że studja te „nie będą miały charakteru ścisłych nauk”. Wprowadzenie tych przedmiotów w zakres studjów wyższych nie jest bynajmniej nowością. I tu powoływał się Rząd na przykłady amerykańskie i angielskie, dosyć ogólnikowo, wreszcie na końcu jest powiedziane: „Przystosowanie szkół wyższych do potrzeb państwowych najsilniej występuje we Włoszech i w Rosji, gdzie program nauczania podkreśla obowiązek nauki w zakresie wiadomości politycznych”. Mamy w tem wyjaśnieniu z przed roku niejako uzasadnienie do art. 21 obecnej ustawy. Uzasadnienia tego nie powtarza się w tym projekcie rządowym, jaki został wniesiony obecnie. Zresztą było to niepotrzebne i ta sprawa jest jasna. Chodzi Rządowi o to, aby mieć prawo narzucić szkołom akademickim studja specjalne, szczególnie wychowania obywatelskiego, nauki obywatelstwa, nawet wówczas, gdyby szkoły akademickie się temu sprzeciwiały, z uwagi na to, że jak jest powiedziane w tem uzasadnieniu, te studja nie będą miały charakteru ścisłych nauk. Oczywiście szkoła akademicka jest ogniskiem, w którem rozwijają się nauki ścisłe, i może się nie zdecydować na przyjęcie takiego studjum.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#PKornecki">My się temu sprzeciwiamy, uważamy, że Rząd jako taki, mając w związku z polityką bieżącą specjalne cele do realizowania, ma możność tworzenia studjów czy kursów przy innych szkołach, czy specjalnie otworzyć tatki kurs, korzystając ewentualnie z pomocy szkół akademickich. Dalecy jesteśmy od tego, aby sprzeciwiać się wychowaniu fizycznemu, postawieniu na należytym poziomie sprawności fizycznej młodzieży, czy kwestji obrony Państwa. Są to rzeczy zupełnie zrozumiale i sądzimy, że jeżeliby chodziło o naukową stronę tego zagadnienia, czy poszczególnych zagadnień dla przygotowania elity w dziedzinie nauki dla tych celów, to uniwersytety napewno zgodzą się, żeby takie studjum u siebie otworzyć lub też Ministerstwo będzie mogło uzyskać wniosek uniwersytetu, po odbyciu pewnych narad z odnośną radą wydziału lub z senatem całym, alby takie studium zostało utworzone. Wiemy, że istnieje studium takie np. w uniwersytecie poznańskim jako studjum wychowania fizycznego i dobrze się rozwija, następnie są studja pedagogiczne w poszczególnych uniwersytetach. Ale powtarzam, drogą normalną, to znaczy, że szkoła czuje się na siłach utworzyć takie studjum, występuje z wnioskiem i minister wniosek zatwierdza, i tworzy się studium na podstawie decyzji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#PKornecki">Nasza poprawka zmierza ku temu, aby art. 21 nadać brzmienie następujące:</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#PKornecki">„W szkołach akademickich mogą być tworzone na wniosek rad wydziałowych, zatwierdzony przez senat, lub na wniosek senatu, studja specjalne. Studja te opierałyby się na statucie zatwierdzonym przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Nie możemy zgodzić się na to, aby pozostawić brzmienie tego artykułu w propozycji komisji, właśnie z tego względu, że jak widać z ust. 2 tego artykułu, szkole wbrew woli szkoły, wbrew protestowi nawet władz akademickich, na podstawie tego artykułu decyzją ministra jednostronną może być narzucone studium, może być utworzony nawet osobny wydział z tego studjum i osobny dziekan tego wydziału.</u>
          <u xml:id="u-74.9" who="#PKornecki">Notabene nie widzimy w tych przepisach jeszcze rzeczy bardzo ważnej, mianowicie, kto będzie na tem studjum wykładał. Z uzasadnienia do art. 53 ustawy o ustroju szkolnym, które przytoczyłem, widać, że skoro te studja nie będą musiały mieć charakteru ścisłych nauk, będą mogli na nich wykładać ludzie nie mający odpowiedniego cenzusu, nie mający prawa wykładania w szkołach wyższych, będą to zatem ludzie, którzy zwyczajnie nazywają się lektorami w uniwersytecie, a tu będą mogli uzyskiwać charakter członków rad wydziałowych, czy charakter dziekanów, przez samo zaliczenie tego studjum do kategorii rad wydziałowych. Otóż uważam, że to jest łamanie zasad ustroju szkół wyższych, że to jest sprzeczne z zasadą samorządu, który szkoły wyższe powinny posiadać, i uważam, że to jest niepotrzebne. I tu, jeżeli chodzi o t. zw. naukę obywatelstwa, która była motywowana względami na wychowanie państwowe, pozwolę sobie powołać się na opinję rektora Kutrzeby, wypowiedzianą w tej sprawie ma Komisji Oświatowej. P. rektor Kutrzeba powiedział:</u>
          <u xml:id="u-74.10" who="#PKornecki">„Nietylko przez swoje prace z zakresu historii ustroju Polski starałem się służyć idei wychowania państwowego, wskazując w nich na wartość państwa, konieczność przejęcia się obowiązkami wobec niego, ale i teoretycznie tę rzecz omawiałem, np. na zjeździe historyków polskich w Poznaniu w r. 1925, wskazując jakiemi sposobami należy się dostawać do duszy dziecka i młodzieży, by uczucia państwowe w nich wyrobić. Jednakże tak, jak się ujmuje tę kwestję w stosunku do młodzieży uniwersyteckiej, co do stanowiska więc twórców ustawy w sprawie młodzieży uważam, że mylną tutaj chce się kroczyć drogą. O ile chodzi o szkoły powszechne i średnie, tam wychowanie państwowe powinno i może polegać na zwracaniu się do uczucia i wyobraźni, może posługiwać się obawą kary. Zgoła inaczej ta rzecz się przedstawia, jeżeli ma się do czynienia z młodzieżą uniwersytecką, a więc taką, która zaczyna samodzielnie myśleć, która chce samodzielnie myśleć i powinna samodzielnie myśleć. Do niej zwracać się można tylko drogą rozumowania. Wszakże już młodzież gimnazjalną w wyższych klasach zaznajamia się z życiem państwowem, wszakże wprost wymaga się od niej, ażeby czytała np. dzienniki z praktyki wiem, że daje się referaty z życia politycznego: o polityce zagranicznej Państwa, o stronnictwach w kraju istniejących. Wpośród młodzieży akademickiej jest już pewien spory procent takich, którzy osiągnęli lat 21 i mają prawo głosowania, a wszyscy inni wkrótce to prawo dostaną. Jakże więc można zabronić im, by zajmowali się zagadnieniami polityki? Niechże dyskutują te kwestie w stowarzyszeniach ideowych, swobodnie, bez żadnego przymusu, niechże sobie wyrabiają własne sądy. A choćby poglądy tej młodzieży nie były po naszej myśli, nie należy się tem przerażać, wszakże oni pójdą w życie, które ich także urabiać będzie, wszakże te ich przekonania będą ulegać modyfikacjom, zmianom. Jeden z wybitnych konserwatystów wprost wypowiedział zdanie, że byłoby rzeczą bardzo szkodliwą, gdyby już młodzież była konserwatywna, gdy dorośnie, poglądy jej mogłyby być bardzo przykre”. Proszę Panów, w tym artykule dotyczącym tworzenia studjów specjalnych bez zgody szkół wyższych, widzimy tendencje do oddziaływania sztucznego na młodzież, co jest niezgodne z temi zasadami, o których mówił rektor Kutrzeba w sprawie wychowania państwowego w uniwersytetach i dlatego proponujemy, żeby ten artykuł opiewał w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-74.11" who="#PKornecki">„W szkołach akademickich mogą być tworzone na wniosek rad wydziałowych, zatwierdzony przez senat, lub na wniosek senatu, studja specjalne. Studja te opierają się na statutach, zatwierdzonych przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 23 ma głos p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Znowu musimy wrócić do jednej z tych kwestyj, gdzie istotę rzeczy stanowi przesunięcie kompetencji między władzami akademickiem”. Gdy staniemy na stanowisku obowiązującej dziś ustawy, że naczelną i rzeczywistą władzą akademicką jest senat, to stąd wynikają pewne wnioski, które ustawa obowiązująca z r. 1920 wyciąga, gdy wszystkie czynności nadzoru nad funkcjonowaniem poszczególnych zakładów akademickich sprowadza ostatecznie do senatu. To jest ten regulator, który ma obowiązek zajmować się wszystkiem, co się dzieje w szkole akademickiej, ma obowiązek zabierania głosu i ma kompetencje do tego, ażeby nietylko nadzorować, ale także zarządzenia odpowiedni wydawać.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#PWiniarski">Obecnie ma być inaczej. I jeżeli już niejednokrotnie podkreślano, że senat został odarty ze swoich kompetencyj na rzecz innych czynników uniwersyteckich, przedewszystkiem rektora, to tutaj znowu mamy do czynienia z wypadkiem, że ta kompetencja została podzielona pomiędzy rektora i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Chodzi o kierownictwo zakładami, to znaczy: seminarjami, laboratoriami, klinikami. Gdy kto zostaje mianowany profesorem, to w tym jego akcie nominacyjnym mieści się jak gdyby upoważnienie go do wykonywania niezbędnych czynności, związanych z wykładami danego przedmiotu i posiadaniem odpowiedniej katedry. Jeżeli kto został mianowany profesorem chirurgji, to jednocześnie mieści się w tem uznanie jego kwalifikacji do kierowania kliniką chirurgiczną.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#PWiniarski">Powstaje kwestja zakładów uniwersyteckich, nie związanych z żadną katedrą. Co wtedy robi? Rzecz także prosto się rozwiązuje. Wtedy szkoła powierza: kierownictwo takiego zakładu jednemu z profesorów. W jaki sposób następuje to powierzenie kierownictwa? Proponuje się nam tutaj, żeby kierownika zakładu naukowego mianował Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego bądź na wniosek rady wydziałowej, bądź na wniosek senatu.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#PWiniarski">Uważamy, że to nie odpowiada istocie organizacji szkół akademickich, że natomiast będzie wynikało z istoty samorządu akademickiego, ażeby tę kompetencję powierzyć wyłącznie władzy akademickiej, to znaczy, ażeby powierzanie kierownictwa zakładu w obrębie jednego wydziału oddać radzie wydziałowej, powierzanie kierownictwa zakładu w obrębie uniwersytetu, poza jakimkolwiek wydziałem, oddać senatowi. I to jest treścią pierwszej naszej poprawkę Jeżeli chodzi o punkty 3 i 4 tego artykułu, rozróżniają one opiekę nad zakładem i nadzór gospodarczy. Co do opieki, to niewiele tu powiedziano, rozumie się przez nią z pewnością opiekę nad naukową działalnością zakładów. Ale nie można oddzielić tej opieki od nadzoru nad gospodarczą stroną życia zakładu. Zakład tem lepiej będzie funkcjonował, im lepiej będzie zaopatrzony, i profesor, jak to wynika z organizacji szkół akademickich, musi mieć sobie powierzoną troskę o naukową działalność zakładu i jego gospodarcze kierownictwo. Tych rzeczy nie można rozdzielać. Można je rozdzielić w projekcie, na papierze, ale nie w życiu. Dlatego profesor musi mieć i jedno i drugie sobie powierzone.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#PWiniarski">W projekcie ustawy powiada się, że w razie potrzeby można zawiesić kierownika zakładu. Słusznie. Niewątpliwie będzie się to zdarzać niezmiernie rzadko. Nie znam wypadku zawieszenia kierownika zakładu naukowego. Można sobie wyobrazić, że takie zawieszenie w kierownictwie zakładu zajdzie w nagłym wypadku, gdy zostaną spostrzeżone jakieś nieprawidłowości i wtedy rzecz dojdzie do rektora, rektor może go zawiesić, poczem idzie to do naczelnej władzy, t. j. do. senatu, który będzie ostatecznie decydować. Aliści w p. 4 jest powiedziane, że rektor ma się zwrócić do. Ministra Oświaty, który wyda ostateczną decyzję. Wiąże się to z tą koncepcją, którą uważamy za fałszywą, że należy wzmocnić władzę rektora i ministra nad szkołą akademicką, a osłabić władzę samorządu. Opiera się to jakoby na konieczności zapewnienia odpowiedzialności za gospodarkę majątkiem państwowym. Rada wydziałowa będzie gospodarzyć, ale nie będzie mogła być odpowiedzialną za tę gospodarkę; senat, ciało wielosobowe, także nie może odpowiedzialności ponosić i jedynymi ludźmi, którzyby mogli tę odpowiedzialność ponosić będą rektor i minister.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#PWiniarski">Stąd wniosek, że w obrębie szkoły władza należy do jednego człowieka, do rektora, a poza szkołą do jednego człowieka, do ministra. Wydaje mi się, że rozumowanie to grzeszy w jednym punkcie: oto za gospodarkę zakładu odpowiada kierownik zakładu. A oczywiście, czy do senatu albo do rady wydziałowej należy nadzór nad tem kierownictwem, to w ostatecznym wyniku są rzeczy, które nic przenoszą odpowiedzialności na radę wydziałową czy na senat, bo jedynie i istotni odpowiedzialnym za działalność zakładu jest sam kierownik. Przez to, że oddaje się wielkie kompetencje rektorowi i ministrowi, nic zwalnia się od osobistej odpowiedzialności kierownika zakładu. Jeżeli gdzieś dostrzeże się nieprawidłowości w gospodarce zakładu, to kierownik za to odpowiada. Inaczej być nie może, bo odpowiedzialność jest indywidualna. Odpowiedzialność ministra, wczoraj o tem dużo mówiono, może być czysto fikcyjną.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#PWiniarski">A sądzę, i powiedziałem to na komisji, że przedewszystkiem p. Minister nie może przesadzać w braniu na siebie odpowiedzialności za wszystko, co się dzieje w zakresie Ministerstwa Oświaty. Jeżeli chodzi o samorząd, to przecież i władza samorządowa także ponosi pewną odpowiedzialność. Taksamo jak Minister Spraw Wewnętrznych nie może ponosić odpowiedzialności za wszystko co się dzieje w samorządach, taksamo i Minister Oświaty nie może ponosić odpowiedzialności za wszystkie drobiazgi, które zachodzą na terenie administracji, nauki i nauczania. Otóż ta odpowiedzialność zawsze jest podzielona, oparta na ogólnych zasadach prawnych; jest zindywidualizowana.</u>
          <u xml:id="u-76.8" who="#PWiniarski">Kierownik wydziału ponosi odpowiedzialność. I tu nie wejdzie w grę żaden argument o pozbawieniu rady wydziałowej albo senatu kompetencji w tym zakresie, ani żaden argument na rzecz swobody jednostkowej władzy rektora albo ministra w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-76.9" who="#PWiniarski">Dlatego też proszę o przyjęcie zgłoszonych poprawek do art. 23.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 24 ma głos p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#PBryła">Wysoka Izbo! Wielu zgłoszonych poprawek nie motywowaliśmy wcale, ponieważ częściowo rozumieją się one same przez się, częściowo zaś pokrywają się z wnioskami innych kolegów, więc dodatkowa motywacja ich była zbędna. Jeżeli przy tym artykule, zupełnie podrzędnym, stwierdzam to, zapisałem się do głosu, to tylko poto, żeby podkreślić w jaki sposób podchodzimy do całej sprawy, do całego projektu ustawy, żeby podkreślić, że podchodzimy dziś do niej, mając na oku tylko dobro szkół wyższych. Ta myśl przyświecała mam nawet przy artykule tak podrzędnym, jak art. 24.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#PBryła">Otóż tutaj chodzi o poprawki najzupełniej podrzędne. Mianowicie w ust. 1 jest zdanie, które brzmi: „Kierownicy bibliotek… powinni posiadać stopień doktora”. Zwracałem już uwagę na Komisji Oświatowej i obecnie zwracam uwagę, że ustęp ten jest zupełnie niedostosowany do politechnik. Stopień doktora nauk technicznych na politechnikach jest wielką rzadkością; jest to stopień bez porównania rzadziej tam spotykany, niż w uniwersytetach i z tego powodu w konsekwencji takich kandydatów na to stanowisko, którzy by mieli stopień doktora nauk technicznych, napewno nie będzie. Zwracam uwagę na to z tych powodów, o których wspomniałem przed chwilą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 25 głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#PRybarski">Art. 25 dotyczy administracji gospodarczej szkół akademickich i jest pierwszym artykułem z tego działu. W administracji gospodarczej szkół akademickich projekt rządowy przewiduje wzmocnienie kontroli, wzmocnienie udziału czynnika nadzoru nad szkołami akademickiemi.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#PRybarski">Oczywiście żadna instytucja kontroli się nie obawia, ale proponując pewne zmiany w tym projekcie, chcę zwrócić uwagę na to, że cele, które ma do osiągnięcia szkoła akademicka, niezawsze są zgodne i niezawsze dadzą się pogodzić z temi różnemi sposobami kontroli i tą biurokracją, która się wytworzyła, Np. przed paru miesiącami szef biura personalnego w ministerstwie p. dr. Owsionka rozesłał do wszystkich szkół akademickich i do wszystkich profesorów pewien kwestjonarjusz do wypełnienia. Jest w nim p. 23, na który ma profesor odpowiedzieć; „Charakterystyki trwałe, np. kalectwo funkcjonariusza państwowego (niedorozwinięcie umysłowe żony, męża lub dzieci)”. Zdaje mi się, że tutaj ktoś inny cierpi na niedorozwinięcie umysłowe, ktoś, kto tego rodzaju projekty redaguje. P. Owsionka w życiu uniwersytetów jest bardzo mało znaną osobistością, natomiast jest osobistością znaną z procesu zabójcy Korczyńskiego i bądź co bądź zwracać się z podpisem ministers twa, z podpisem urzędnika ministerstwa do profesorów i stosować szablon niewiadomo skąd wzięty, w tym wypadku nie jest rzeczą właściwą.</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#PRybarski">Następnie Panowie żądają kontroli i reformy nauki. Robi się tę kontrolę także w Rosji sowieckiej. Tylko jest jedna różnica pomiędzy stosunkiem obecnych rządów do nauki w Rosji sowieckiej i w Polsce, bo trzeba to przyznać, Rosja Sowiecka daje jednak duże dotacje na cele naukowe, natomiast w Polsce to, co jest dziś, to jest już materialna ruina naukowa. Nie mówię już o pensjach profesorów. Nie będę się skarżył na to, że np. szofer Prezydium Rady Ministrów ma tyle, ile profesor nadzwyczajny. Ten moment pomijam, ale mówi się o wielkiej kontroli zakładów, o dotacji, gdy ta dotacja wynosi miesięcznie 3 zł, 3,40 — to jest ta dotacja miesięczna dawana nieraz na książki. Tu się mówi o rozmaitych innych celach; są dotacje na wychowalnie fizyczne, dla 400 osób wystawiona zakład kosztem 20 miljonów złotych; tymczasem biblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego, stara biblioteka uniwersytecka marnieje, niszczeją zbiory, bo nie wykonano uchwalonej w r. 1928 ustawy o kredytach na budowę gmachu biblioteki. Dzisiaj w. Polsce dochodzi się do tego, że na wydawnictwa naukowe, które tu w Warszawie jako wydawnictwa archiwum głównego wydawano za rządów rosyjskich, na które za okupacji niemieckiej były pieniądze — dzisiaj na to pieniędzy niema przy dzisiejszym budżecie, a równocześnie ci wszyscy panowie mówią; my się opiekujemy nauką, my dbamy o naukę. Panowie nie macie zrozumienia dla nauki i potrzeb nauki, bo nie doszłoby dzisiaj do tego, że wydawnictwa naukowe, które…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę wrócić do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#PRybarski">To jest kwestja budżetu uniwersyteckiego, tu jest mowa o udzielaniu funduszów. Panowie mówią o popieraniu nauki. To ma być reforma nauki. Dzisiaj odbywa się na wielką skalę likwidacja materialnych podstaw nauki i kto tę likwidację przeprowadza, nie ma, prawa występować jako czynnik reformujący podstawy nauczania i nauki w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-82.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 27 głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#PKornecki">Art. 27 jest nowością w porównaniu z dotychczasową ustawą o szkołach akademickich. Mianowicie wprowadza on nową instancję organu doradczego dla rektora, który się ma nazywać komitetem administracyjnym. W skład tego komitetu wchodzą powołani przez rektora na okres trwania jego kadencji profesorowie zwyczajni i nadzwyczajni szkoły, nadto z urzędu kierownik sekretariatu szkoły. Rektor układa regulamin komitetu i przewodniczy jego obradom.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#PKornecki">Zgłosiliśmy poprawkę, żeby ten artykuł skreślić. Jest to konsekwencją naszego stanowiska co do systemu ustroju władz akademickich. My stoimy na tem stanowisku, że zarząd i administracja majątkami szkoły, tak sarnio temi majątkami, które stanowią własność szkoły, jak i temi dobrami, które zostały przekazane szkole przez rząd, — że to powinno należeć do senatu, gdyż tak jest dotychczas, że senat jest najwyższą władzą w szkole i senat załatwia także sprawy majątkowe. Tutaj, w tej koncepcji ustroju władz akademickich, którą mamy w projekcie, rzecz wygląda inaczej. Senatowi odbiera się uprawnienia, pozbawia się go, jak to wykazali już moi koledzy, tych uprawnień, jakie miał między innemi także w dziedzinie administrowania majątkami; powiększa się natomiast władzę rektora. I jak się okazuje z tego art. 27, widocznie projektodawcy nagle przerazili się tem powiększeniem władzy rektora, że jeden człowiek nie da sobie rady tak, jak mogła sobie dać radę władza kolegialna, bo stwarza ją ad hoc organ doradczy, opiniodawczy, złożony z profesorów i sekretarza uniwersytetu. Otóż my uważamy, że to jest rzecz niesłuszna i niewłaściwa. Władzą zarządzającą powinien pozostać senat tak, jak jest dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-84.2" who="#PKornecki">Z doświadczenia można powiedzieć, że senat, jakkolwiek krytykowało się władzę kolegialną w dyskusji na komisji, zupełnie dobrze daje sobie radę z tem zagadnieniem. Praktyka była tego rodzaju, że powoływał sobie senat specjalistów, więc np. referenta budżetowego, referenta budowlanego, referenta dla majątku szkoły i to nietylko z grona profesorskiego, ale także z poza profesorów. I gdy się sprawy odnośne decydowało na senacie, wtenczas referent występował, referował, przedstawiał ze strony fachowej, odbywała się dyskusja, której zakończeniem oczywiście była decyzja. Z analizy uprawnień senatu, które Obecnie są przewidziane w tej ustawie, wynika, że są one bardzo małe, także w dziedzinie naukowej prawa mu zmniejszono. Odbiera się senatowi zagadnienia materialne, gospodarczo-administracyjne niby nato, ażeby mógł poświęcić więcej wysiłków, więcej energii zagadnieniom naukowym; tymczasem odebrano jedne i drugie, zagadnienia materjalne zupełnie, a w zagadnieniach z dziedziny naukowej także nastąpiły ograniczenia.</u>
          <u xml:id="u-84.3" who="#PKornecki">Natomiast wyolbrzymiona jest władza rektora, wymaga oczywiście tego art. 27, który stwarza mu organ doradczy i pomocniczy dla załatwiania tych spraw, których jeden człowiek nie może załatwić. Stoimy nadal na stanowisku, że te sprawy powinny być pozostawione senatowi, który potrafi najlepiej te rzeczy załatwić według dotychczasowego zwyczaju i dlatego zgłaszamy poprawkę do tego ort. 27, ażeby ten artykuł skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 28 ma głos p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Zgłaszam poprawkę do art. 28 w punkcie 3. Mianowicie punkt 3 tego artykułu brzmi: „Nauczycielami akademickimi mogą być osoby, które przyczyniły się do rozwoju nauki, a w szkołach — wydziałach — artystycznych również artyści, którzy zaznaczyli się swą pracą twórczą w dziedzinie sztuki”. Pierwotne brzmienie tego projektu rządowego użyło zamiast słów „osoby, które przyczyniły się do rozwoju nauki” słowa „uczeni”. Ja stawiam poprawkę, ażeby zamiast słów obecnego projektu wstawić słowa dawnego projektu rządowego, a mianowicie, ażeby ten ustęp brzmiał: „uczeni, którzy przyczynili się do rozwoju nauki”. Wysoka Izbo! Żyjemy w okresie bardzo rozszerzonych interpretacyj ustawowych. I dlatego uważam, iż należy ściśle powiedzieć, o jakie to osoby chodzi, jakie to osoby przyczyniają się do rozwoju nauki. Jest rzeczą logiczną, że przedewszystkiem uczeni i to tem bardziej, że w drugim ustępie tego punktu 3 powiedziane jest, że jeżeli chodzi o twórczość w dziedzinie sztuki, to osobami, które przyczyniają się do tej twórczości, są artyści.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Więc logicznem będzie, jeżeli również w pierwszym ustępie wymienimy, że osobami, które przyczyniają się do rozwoju nauki, są uczeni.</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Ta sprawa nie jest tak prosta, jak się wydaje. Mianowicie sprawia podnoszenia poziomu nauki i przyczyniania się do jej rozwoju była przedmiotem Obrad drugiego zjazdu naukowego, który się odbył w Warszawie 2 i 3 kwietnia 1927 r. i w którym wśród wielu kolegów brałem także udział. Już wtedy rozstrzygano sprawy, jak przy masowym dopływie akademików na wyższe szkoły można wykonać ten kontrakt, jaki niejako, zawiera uczelnia z młodzieżą. Ten kontrakt, oczywiście, musi być dotrzymany przez szkołę akademicką z chwilą, kiedy młodzież została do niej przyjęta. Otóż, aby spełnić ten obowiązek wówczas, a, tembardziej teraz, kiedy zmniejsza się budżet szkół akademickich o 1/3 w porównaniu z dawnemi, skoro jest coraz mniej miejsc, a coraz więcej słuchaczy, należy się uciekać do tego środka mechanicznego., jakim jest ograniczenie przyjęć, by zastosować liczbę uczących się do miejsc w szkołach wyższych, do ilości sił nauczających. Ten środek nie jest wystarczający. Mówiono również o tem, żeby poddać rewizji pedagogiczne metody w myśl przemówienia prof. Mikułowskiego-Pomorskiego. Oczywiście, mówiono i o tem, żeby Rząd wystąpił do ciał ustawodawczych z Inicjatywą powiększenia budżetu szkół akademickich. Ale i te środki nie mogą wystarczyć. Podniosłem, że pozostaje jeszcze inny sposób ograniczania masy młodzieży: przez naturalną selekcję, dokonywaną przez wyższe szkoły w czasie studjów. Selekcja taka może być dokonana przez podniesienie poziomu naukowego szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-86.3" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Pozwalam sobie odczytać odnośny ustęp ze swego przemówienia: „W naszych czasach demagogicznych istnieje tendencja obniżania wykładów do poziomu źle przygotowanej młodzieży, wstępującej ze szkół średnich do uniwersytetów i szkół wyższych. Jest to tendencja błędna i szkodliwa dla młodzieży i dla profesorów. Szkoła wyższa winna przygotowywać myśl naukową polską do wyższej skali poznania Prawdy, a tem samem do skuteczniejszego współzawodnictwa w świecie, w którym nie zajmuje ona takiego stanowiska, jakieby się jej należało stosownie do geniuszu umysłu polskiego. Podniesienie poziomu naukowego stawia wymagania zarówno profesorom jak i młodzieży, jest zatem środkiem podnoszącym poziom szkoły wyższej wogóle jako całości. Gdy szkoły wyższe pójdą po tej drodze, imię schylając się do rosnącego w Polsce niedokształcania”, — co jest bardziej aktualne dziś niż kiedykolwiek „zyskają szlachetny środek obrotny przeciw zalewowi przez masę, nadadzą ton całemu szkolnictwu średniemu i ocalą powołanie szkół akademickich”. Uważam, że te słowa, które wypowiedziałem na drugim zjeździe naukowym, zwołanym przez przedstawicieli Rządu i przez prezydium kasy Mianowskiego, bardziej niż kiedykolwiek stosują się do dzisiejszej chwili i z tego punktu widzenia mamy dziś prawo i niejako tytuł do tego, by zaproponować te zmiany, alby nie było żadnej wątpliwości, jakie to osoby przyczyniają się do rozwoju nauki. Trzeba wprost powiedzieć, że to są uczeni. Bo np. możnaby powiedzieć, że do takich osób zalicza się członków rady oświecenia, którą p. Minister zwołał 9 i 10 listopada ab. r. Przecież p. Minister powołuje tych ludzi na to stanowisko — przynajmniej tak należałoby przypuszczać — jedynie dla ich zasług naukowych lub też artystycznych. Dlatego też członek rady oświecenia ma formalnie, niejako urzędowo, przyznana i uznaną powagę w dziale oświecenia. W każdym razie i onby mógł być zakwalifikowany jako ta osoba, która przyczyniła się do rozwoju nauki, a więc mógłby mieć pretensje uzasadnione do tytułu nauczyciela akademickiego. Otóż np. takim członkiem rady oświecenia jest p. Kaden-Bandrowski, który głosi, że Dante i Homer to są trupy, a życie tkwi tylko w współczesnych utworach. Mógłby on także rościć sobie prawo do tytułu nauczyciela akademickiego mimo, że człowiekowi, który „drogą, cudną i straszną spuściznę swoich ludzkich przodków przekreśla”, nie pozostaje nic do dania poza zmiennością chwili bieżącej, jak to powiedział p. rektor Rozwadowski w swym artykule, zamieszczonym w zbiorowej książce wydanej w obronie wolności szkół akademickich. Albo możnaby powiedzieć, że osobą, która przyczynia się do rozwoju nauki, jest pan Geldhab, gdyby dał 1200 zł, nie jak u Fredry na „Spalone Bamberga przedmieście” lecz na uniwersytet lub na politechnikę. On także mógłby mieć pretensje do tytułu nauczyciela akademickiego.</u>
          <u xml:id="u-86.4" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Aby usunąć te wszystkie wątpliwości, wynikające z t. zw. szerokiej interpretacji, proponuję, żeby wrócić do pierwotnego tekstu projektu rządowego i w p. 3 zamiast słów: „osoby, które przyczyniły się” dać słowa: „uczeni, którzy przyczynili się do rozwoju nauki”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 30 głos ma p. Komornicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#PKomarnicki">Art. 30 ustawy traktuje o przewodzie habilitacyjnym. Przewód habilitacyjny jest wprowadzeniem danego pracownika naukowego w świat wykładający, daje mu możność wykładania, uzyskania stanowiska docenta.</u>
          <u xml:id="u-88.1" who="#PKomarnicki">To jest kwestja, która nas bardzo żywo obchodzi i dlatego do tego artykułu zgłosiliśmy kilka poprawek, ponieważ, zdaniem naszem, przewód habilitacyjny nie jest odpowiednio ujęty w obecnej redakcji i redakcja ta przedstawia pewne niebezpieczeństwa. Boimy się, by przez obniżenie wymogów przy przewodzie habilitacyjnym nie ułatwiło się dostępu do wyższych uczelni osobom, które nie mogą wykazać się odpowiedniemi kwalifikacjami. Dlatego też uważamy, że kwestja przewodu habilitacyjnego powinna być możliwie wyczerpująco określona w samej ustawie. Z tych względów ustawa z roku 1920 przewodowi habilitacyjnemu poświęca aż 8 artykułów. To wszystko obecnie jest skomasowane w jednym art. 30, wprawdzie dość długim, ale jednakowoż zawierającym bardzo liczne luki.</u>
          <u xml:id="u-88.2" who="#PKomarnicki">Dlatego proponujemy pierwszą poprawkę do ustępu 3 tego artykułu, aby sformułowanie przebiegu habilitacji, to znaczy tych stadjów, które się na nią składają, ściśle sprecyzować w samej ustawie. Proponujemy w tym punkcie brzmienie dotychczas obowiązujące, z tego względu, że zawiera ono do każdego stadjum habilitacji te wymogi, które są konieczne.</u>
          <u xml:id="u-88.3" who="#PKomarnicki">A więc przewód habilitacyjny składa się z 3 aktów:</u>
          <u xml:id="u-88.4" who="#PKomarnicki">1) Z oceny rozprawy habilitacyjnej, która musi być wydrukowana w języku polskim lub w języku wykładowym przedmiotu. Ma ona stanowić istotny postęp nauki i świadczyć o samodzielności naukowego myślenia autora. Tych słów niema w tekście dzisiejszej ustawy. Jest tylko „ocena kwalifikacyj naukowych”, ale to jest zupełnie niewystarczające.</u>
          <u xml:id="u-88.5" who="#PKomarnicki">Dalej chcemy mieć rękojmię w samej ustawie, że to podstawowe stadjum, na którem się opiera habilitacja, nie będzie ułatwione z tych czy innych względów. Następnie jeszcze jest w tamtej ustawie, że przy ocenie mogą być wzięte pod uwagę także inne prace naukowe i to uważamy za słuszne. I wreszcie zastrzeżenie, że rozprawa doktorska nie może być rozprawą habilitacyjną. To są wszystkie te wymogi, które są niezbędne i które expressis verbis…</u>
          <u xml:id="u-88.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Dusi Pan wolność kandydatów.)</u>
          <u xml:id="u-88.7" who="#PKomarnicki">Nie chciałbym robić dygresji, żeby nie przedłużać swego przemówienia, ale przypuszczam, że nie moglibyśmy Pana habilitować.</u>
          <u xml:id="u-88.8" who="#PKomarnicki">Drugie stadium, to jest dyskusja habilitacyjna, o której ustawa nic nie mówi poza samem wymienieniem, że jest taka dyskusja. Chcemy, ażeby była określona treść tej dyskusji, jej zakres, jej przedmioty i dlatego proponujemy brzmienie, które pozwala na rozszerzenie ram dyskusji habilitacyjnej. A mianowicie dyskusja habilitacyjna wedle naszej poprawki może objąć nietylko temat rozprawy habilitacyjnej, lecz całość przedmiotu, z którego kandydat się habilituje. Panowie przyznają, że to jest wymóg zasadniczy i nie można z niego zrezygnować. Następnie dodajemy jeszcze, że w dyskusji habilitacyjnej mogą brać udział oprócz referentów pracy habilitacyjnej także wszyscy członkowie rady wydziałowej. Trzeba te zastrzec, ażeby później nie było kwestjonowane prawo udziału w dyskusji habilitacyjnej innych członków rady wydziałowej.</u>
          <u xml:id="u-88.9" who="#PKomarnicki">A wreszcie punkt 3, wykład habilitacyjny, którego wymogów znowu punkt 3 art. 30 wcale nie określa. Jaki ma być ten wykład habilitacyjny? Wykład habilitacyjny ma się odbywać wobec członków wydziału ma temat obrany przez kandydata, a zatwierdzony przez radę wydziałową; wykład tem ma na celu stwierdzenie umiejętności jasnego przedstawiania zagadnień naukowych w świetle współczesnego stanu nauki.</u>
          <u xml:id="u-88.10" who="#PKomarnicki">Sądzę, że to są wymogi, które wcale nie mogą być kwestionowane i nie mogę zrozumieć, dlaczego one nie znalazły się w ustawie. Możnaby tutaj pośrednio sądzić, że chodziło o to, ażeby dać treść dla ustępu 6 art. 30. Ustęp 6 art. 30 brzmi: Rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego określa sposób postępowania habilitacyjnego w tramach powyższych postanowień. Uważamy, że to nie powinno mieć miejsca, bo to jest ta dziedzina ścisłej nauki. A przecież mówi się, że projekt stoi na gruncie wolności nauki. Jeżeli nawet Pątnowie kwestionują wpływ na tę wolność nauki warunków personalnych, odnoszących się do samej osoby badacza, my się z tem nie zgadzamy, bo nauka jest żywym tworem żywej jednostki i nie możną oddzielać nauki od badacza, a więc ta kwestia, w jakich warunkach badacz będzie postawiony, odbija się na produktywności jego pracy. Ale tutaj, proszę Panów, zachodzi kwestja już ściśle naukowa, kwestja habilitacji jest par excellence, całkowicie, kwestią nauki. I dlatego, jeżeli w art. 1 mówi się o wolności nauki, to w tej dziedzinie, w sprawie habilitacji, rozporządzenie ministra nie ma nic do zrobienia, to już powinno być pozostawione temu ciału naukowemu, które dokona tego aktu, a więc radzie wydziałowej z zatwierdzeniem senatu, ażeby nie przeważała na radzie wydziałowej tendencja ułatwiania tego aktu.</u>
          <u xml:id="u-88.11" who="#PKomarnicki">Wnosimy więc jako następną poprawkę, żeby p. 6 artykułu tego skreślić i to się wiąże z poprzednią poprawką, żądającą szczegółowego unormowania przewodu habilitacyjnego” w samej ustawie, ażeby tutaj nie było żadnych luk i potrzeby uzupełnień przez rozporządzenie ministra. To jest kwestja czystej nauki, tutaj musi być pełna autonomja ciał naukowych.</u>
          <u xml:id="u-88.12" who="#PKomarnicki">Następnie do ust. 5 zgłosiliśmy poprawkę, żeby skreślić słowa „po wysłuchaniu opinii senatu” i ażeby na miejscu tych słów napisać „na wniosek senatu”. Uchwała rady wydziałowej — jak brzmi ten punkt — nadająca kandydatowi prawo wykładania, podlega zatwierdzeniu Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po wysłuchaniu opinji senatu. Potrzeba zatwierdzania habilitacji jest też rzeczą sporną, ale jej już tutaj nie poruszam. Właściwie habilitacja nie nadaje obecnie żadnych praw służbowych, jest to czysto naukowe prawo wykładania, przytem zupełnie bezpłatnego. Docenci pod względem materialnym są postawieni niżej wszelkiej krytyki. Ci początkujący pracownicy naukowi muszą torować sobie drogę do tego stanowiska naukowego w warunkach materialnie jaknajgorszych. Położenie służby uniwersyteckiej jest lepsze pod względem materialnym niż położenie docentów, Dlatego też tutaj żądać zatwierdzenia, to nie jest konieczne. Ale tego nie kwestionuję z tego punktu widzenia, że tendencją moją jest raczej utrudniać dokonywanie habilitacji, jednem słowem podwyższać wymagania, niż ułatwiać.</u>
          <u xml:id="u-88.13" who="#PKomarnicki">Ale pozatem jeszcze jest wysłuchanie opinii senatu. Uważamy tak samo, jak i przy doktoratach, że senat powinien mieć głos decydujący. Może się zdarzyć, że w pewnym wypadku wytworzy się koniunktura na wydziale dla kandydata, że będzie faworyzowany. Otóż potrzeba tutaj pewnej kontroli. Potrzeba oprócz tego, ażeby na wydziałach była, równomierność. Jeden wydział tej samej uczelni może znacznie bardziej ułatwiać habilitację, niż inny wydział. Musi być ta równomierność i związane z tem osiągnięcie pewnego poziomu. Żądamy, ażeby tutaj był wniosek senatu, to znaczy, żeby uchwała była zatwierdzona.</u>
          <u xml:id="u-88.14" who="#PKomarnicki">Wreszcie czwarta poprawka, którą zgłaszam do art. 30, odnosi się do ust. 9, który brzmi: „Wynikające z habilitacji prawo wykładania wygasa, gdy docent osiągnie ten rok życia, w którym Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może przenieść profesora w stan spoczynku z powodu osiągnięcia granicy wieku”. Ten przepis jest zupełnie niezrozumiały i nieracjonalny, nie ma żadnego uzasadnienia. Wogóle można kwestionować przenoszenie profesorów przy osiągnięciu granicy wieku w stan spoczynku, ponieważ, jak wykazuje doświadczenie, znakomici uczeni częstokroć zachowują zdolność twórczej pracy naukowej w bardzo późnym wieku, że wymienię chociażby takiego Virchowa i Wundta, u nas rektora Zdziechowskiego, który już przekroczył siedemdziesiątkę, Tadeusza Zielińskiego, Stanisława Starzyńskiego, senatora Głąbińskiego i szereg innych nazwisk. Otóż jeżeli to może być kwestionowane w stosunku do profesorów z tego punktu widzenia, że mówi się: trzeba, ażeby katedra była uwolniona i dla nowej młodej siły zawakowała, to jednak wykładanie, które jest złączone z charakterem docenta, możnaby pozostawić, bo przecież docent nie ma żadnego innego prawa i wykłada bezpłatnie, gdyż przypadki zleconych wykładów, słabo zresztą bardzo honorowanych, dla docentów są bardzo ograniczone, więc docent daje bezpłatną pracę dla młodzieży, a pozbawia się go możności tej jedynej, jaką ma, prawa wykładania.</u>
          <u xml:id="u-88.15" who="#PKomarnicki">Przepis ten nie ma żadnego uzasadnienia, żadnej celowości, jest pozatem w ekonomii sił naukowych, jakiemi rozporządzamy, nieusprawiedliwiony i dlatego wnoszę, ażeby p. 9 tego artykułu skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 32 głos ma p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Art. 32 projektu brzmi: „Prezydent Rzeczypospolitej może na wniosek Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia. Publicznego przedstawiony na podstawie uchwały rady wydziałowej i po wysłuchaniu opinji senatu mianować tytularnymi profesorami szkoły akademickiej za wybitną działalność naukową (artystyczną) docentów, którzy wykładają w tym charakterze conajmniej przez lat pięć”. Ja wnoszę imieniem klubu naszego poprawkę, ażeby zamiast słów: „po wysłuchaniu opinii senatu” było „na wniosek senatu”. Wychodzimy z tego założenia, z którego wypływają wszystkie nasze poprawki, że mianowicie naczelną władzą kolegialną Uniwersytetu jest senat i on ma przedewszystkiem głos zatwierdzający we wszystkich sprawach naukowych. Jeżeli więc chodzi o to, ażeby nadać tytuł tytularnego profesora, szkoły akademickiej docentowi, który wykłada w tym charakterze conajmniej przez lat 5, to także w tym wypadku, zdaniem naszem, nie wystarcza opinia senatu, gdyż dostatecznie już merytoryczną jest pod tym względem opinja rady wydziałowej, lecz ze względu ma potrzeby szkoły akademickiej jako całości o nadaniu tytułu profesora wyrokować powinien senat. I dlatego, broniąc tej zasady zwierzchności senatu i ostatecznego głosu tego senatu w sprawach naukowych, proponujemy, ażeby senat nie był sprowadzony, jak jest i w tym artykule, do poziomu ciała opiniodawczego, lecz ażeby miał głos stanowczy i mógł mieć prawo stawiania wniosku do ministra celem zatwierdzania uchwal rady wydziałowej.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Z tego samego założenia płynie poprawka do art. 33 p. 3. Mianowicie w p. 3 powiedziane jest: „Rada wydziałowa wybiera po wysłuchaniu wniosku specjalnej komisji, powołanej do oceny wyników ankiety, kandydata lub kandydatów i przedstawia ich Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego za pośrednictwem senatu, który zaopatruje wniosek swoją opinją. Uważamy, że przez to sprowadza się senat do roli pewnego pośrednika, który wnioski rady wydziałowej zaopatruje tylko swoją opinją, a p. Minister może tę opinję uwzględnić albo przejść nad nią również do porządku dziennego. Przez to spycha się senat do roli ciała opiniodawczego, do funkcji zupełnie szczątkowej w porównaniu z tą władzą naczelną, jaką senat sprawuje w szkole akademickiej, a którą to funkcję prof. Estreicher przyrównał do serca szkoły akademickiej. Dlatego też proponujemy, aby p. 3 art. 33 nadać brzmienie następujące: „Rada wydziałowa po wysłuchaniu wniosku specjalnej komisji, powołanej do oceny wyników ankiety, wybiera kandydata. Wniosek rady wydziałowej podlega zatwierdzeniu przez senat, który następnie przedstawia go Ministrowi”. Z tym wypadkiem połączyłbym art. 35. W tym artykule jest powiedziane, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może na wniosek rady wydziałowej przedstawić nadzwyczajnego profesora do nominacji na profesora zwyczajnego. Nasza poprawka do art. 35 proponuje, aby po słowach: „na wniosek rady wydziałowej” wstawić: „zatwierdzony przez senat”. A więc także i tutaj w art. 35 nie ograniczamy się do tego, żeby wniosek rady wydziałowej był przedstawiony bezpośrednio Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, lecz, ażeby ten wniosek był zatwierdzony przez senat.</u>
          <u xml:id="u-90.2" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Ta sprawa ma wielkie znaczenie, ponieważ wynika z innej zgoła koncepcji szkół akademickich, aniżeli ta, na której się opiera obecna ustawa. Nasza koncepcja, zresztą nie nasza, bo wiekowem doświadczeniem ustalona i potwierdzona, polega na zachowaniu samorządu szkoły akademickiej, a wyrazem tej idei samorządu szkoły akademickiej jest senat, który w danym przypadku także musi zaopatrzyć wniosek rady wydziałowej w swoje zatwierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-90.3" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Otóż przyczyny tej budowy nietylko wynikają z ogólnej budowy szkół akademickich jako pewnej całości, której interesów stróżem jest senat, ale także poprostu z niektórych konieczności życiowych. Przedewszystkiem kandydat, który jest przedstawiony przez radę wydziałową, który przeszedł przez ocenę komisji, następnie przez dyskusję na radzie wydziałowej, a więc kiedy już przez dwa sita przeszły jego kwalifikacje moralne i naukowe, następnie może na wniosek rady wydziału poddać się sądowi przedstawicieli wszystkich wydziałów w senacie. Senat wówczas rozpatruje jeszcze raz kwalifikacje osobiste a także dorobek naukowy kandydata i potrzeby katedry. Ze swego doświadczenia wiem, że były takie wypadki, między innemi na uniwersytecie poznańskim, że senat nie zatwierdzał uchwały rady wydziałowej, czy to dlatego, że uważał, iż pomnażanie katedr na jednej radzie wydziałowej bez uwzględnienia tego, iż podobne katedry istnieją na innych, nie zgadza się z interesem szkoły jako całości, czy też dlatego, że po uchwale rady wydziałowej zaszedł jakiś fakt który dyskwalifikował kandydata pod względem osobistym, a także zahaczył jego dorobek naukowy. Jeżeli chodzi o to, aby wniosek co do tego, kto ma być mianowany profesorem, dawał pełną gwarancję zarówno co do kwailifikacyj osobistych jak naukowych kandydata, to nie należy ograniczyć się do wniosku rady wydziałowej, ale również należy ten wniosek poddać zatwierdzeniu senatu. Praktyka wykazała duże bardzo znaczenie senatu przy ocenie kandydata.</u>
          <u xml:id="u-90.4" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Jeszcze jeden wzgląd. Rada wydziałowa często staje przed faktem napływu słuchaczów; z chwilą, kiedy się opróżni katedra, są potrzeby pedagogiczne, które nie cierpią zwłoki, dlatego rada wydziałowa śpieszy się z osobą kandydata i wskutek tego pośpiechu niektóre kwalifikacje naukowe i osobowe mogą być pobieżnie zbadane. Gwarancją bezstronności i kompetentności wniosku, który ma być przedstawiony Ministrowi Oświecenia, jest ostateczna opinja senatu zatwierdzająca wniosek poszczególnych rad wydziałowych.</u>
          <u xml:id="u-90.5" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Podałem poprawki do art. 32, 33 i 35, pozostaje mi art 34.</u>
          <u xml:id="u-90.6" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">W art. 34 jest powiedziane na końcu ustępu, że rada wydziałowa przedstawia kandydatów na katedry i że „kandydaci poprzednio nieuwzględnieni przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego mogą być ponownie przedstawieni tylko po wykazaniu się nowym dorobkiem naukowym”.</u>
          <u xml:id="u-90.7" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Otóż Klub Narodowy proponuje, ażeby ten ustęp końcowy skreślić, począwszy od słów „kandydaci” aż do końca artykułu.</u>
          <u xml:id="u-90.8" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Oczywiście, że mogą zachodzić tego rodzaju wypadki, iż rada wydziałowa przedstawi swojego kandydata, nawet zatwierdzonego przez senat, a p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie uzna za stosowne kandydatury zatwierdzić dla tych lub innych względów. Wtedy zachodzi konflikt w ocenie kandydata pomiędzy p. Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia. Publicznego a senatem danej uczelni. Oczywiście dla rozwiązania tego konfliktu musi nastąpić porozumienie, zanim rada wydziału, względnie senat, przedstawi p. Ministrowi powtórnie ten wniosek. Zachodzą wypadki i były tego rodzaju wypadki w historji szkół akademickich, że rada wydziału, względnie senat, parokrotnie powtarzała swój wniosek co do kandydata, którego za pierwszym razem p. Minister nie zatwierdził. Ale oczywiście to są zaostrzone konflikty i rzadkie, a naogół dochodzi do porozumienia.</u>
          <u xml:id="u-90.9" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Ten przepis, który zawarty jest w końcowym ustępie art. 24, a wymaga, żeby kandydat ponownie przedstawiony p. ministrowi wykazał się nowym dorobkiem naukowym, jest właściwie utrąceniem tego kandydata, ponieważ potrzeby naukowe, a także i pedagogiczne uniwersytetów nie mogą czekać, a następnie zdobycie nowego dorobku naukowego to jest rzecz, której nie można wytrząsnąć z rękawa, nowy dorobek naukowy wymaga czasu, zresztą nie może być jakąś mechaniczną kompilacją. Profesor zajmujący katedrę, który się liczy z opinją swoich kolegów zarównom w kraju jak i zagranicą, jest obowiązany podawać tylko to, co stanowi pewien postęp w nauce, a to są rzeczy, które nie są wprost proporcjonalne do ilości czasu, jaki się wkłada w pracę naukową. Bo praca naukowa, jak i artystyczna — jak to pięknie powiedział Henri Poincare — nawet praca matematyczna wymaga fantazji, wymaga twórczości, wymaga pomysłowości, a nie jest tylko pracą mechaniczną, nie jest kompilacją. I dlatego to jest naszem zdaniem niezrozumienie, co to jest praca naukowa, jeżeli kandydatowi odrzuconemu stawia się warunek, żeby wydał nową pracę naukową, tak jak gdyby te wszystkie prace naukowe, które zakwalifikowały go jako kandydata na katedrę i zostały rozpatrzone przez radę wydziałową, a następnie zatwierdzone przez senat, nie były wystarczające i jakby trzeba było tylko jeszcze nowej pracy naukowej, żeby p. Minister zechciał się nad jego kandydaturą ponownie zastanowić. Uważamy, że ten przepis utrąca możliwość zatwierdzenia kandydatury rady wydziałowej, bo w takich wypadkach niema czasu, nietylko dlatego, że praca naukowa nowa wymaga wiele wysiłku, ale i dlatego że w uczelni nie może przez dłuższy czas wakować potrzebna katedra. Proponuję, żeby ten ostatni ustęp skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Bryła. Nieobecny.</u>
          <u xml:id="u-91.1" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 36 udzielam głosu p. Komarnickiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#PKomarnicki">Do art. 36 mamy dwie poprawki. Pierwsza odnosi się do ust. 1 tego artykułu, a mianowicie: „Prezydent Rzeczy pospolitej może na wniosek Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oparty na uchwale rady wydziałowej, mianować profesorem honorowym wybitnego uczonego, artystę, zwłaszcza z grona profesorów, ustępujących z katedr”. Domagamy się, ażeby nie było napisane „opinji senatu”, ale żeby było „wniosek senatu”, to znaczy, ażeby uchwała rady wydziałowej była zatwierdzana przez senat.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#PKomarnicki">To jest zgodne i konsekwentne z całą naszą koncepcją jedności nauczania, tego domagamy się zarówno przy doktoratach, habilitacji, jak i profesurach honorowych. O tej poprawce nie będę dłużej mówił, bo już uzasadniłem ją, przemawiając przy sprawie habilitacji.</u>
          <u xml:id="u-92.2" who="#PKomarnicki">Dlatego przechodzę do, poprawki drugiej, odnoszącej się do ust. 3. Ustęp ten brzmi: „Profesorowie ustępujący z katedr z powodu przekroczenia granicy wieku, którym nie został nadany tytuł profesora honorowego, tracą prawo wykładania, zachowując prawo korzystania z zakładów szkoły”. Otóż proszę Panów, to jest przedmiot, nad którym warto się zastanowić, który wywołał już dyskusję z okazji ustawy z 1920 r. Mam na myśli opinje prof. Makarewicza i prof. Longchamps. Prof. Makarewicz poświęcił bardzo dużo uwagi właśnie specjalnie profesorom honorowym i aczkolwiek uzasadnienie do rządowego projektu ustawy o szkołach akademickich powołuje się na opinię profesorów Makarewicza i Longchamps'a, jako niezadowolonych z ustawy z 1920 r” to jednak właśnie w tym punkcie, któremu prof. Makarewicz w swojej opinji poświęcił tyle uwagi, w tym punkcie projekt idzie w diametralnie przeciwnym kierunku, aniżeli żąda tego prof. Makarewicz. Prof. Makarewicz żąda raczej ułatwień dla nadania tytułu „profesora honorowego” w tym sensie, żeby nie było potrzebne połączenie nadania tego tytułu aż z aktem Prezydenta Rzeczypospolitej, raczej chce on zostawić to do autonomicznej uchwały władz akademickich, albowiem istnieje nominacja pierwotna na profesora nadzwyczajnego, następnie na profesora zwyczajnego; nadanie tego tytułu profesora honorowego jest raczej kwestją odznaczenia, kwestią oceny działalności naukowej. Dlatego wprowadzanie nowego aktu nominacyjnego nie wydaje się uzasadnione. Prof. Makarewicz uważa też, że mogą nawet zachodzić pewne sprzeczności, pewne kolizje, wynikające z tego, że profesor zwyczajny z powodu przekroczenia wieku musi ustąpić, a potem następuje jego ponowna nominacja i niejako reaktywowanie.</u>
          <u xml:id="u-92.3" who="#PKomarnicki">Dalej pozostaje kwestja, że profesor, który nie otrzymał tytułu profesora honorowego, traci prawo wykładania. Czy taka konsekwencja musi być przyjęta, czy ona niejako mechanicznie ma nastąpić przy przekroczeniu granicy wieku? Uważam, że to jest niesłuszne. Dlatego nasza poprawka, brzmi, ażeby zamiast „profesorowie ustępujący” napisać „profesorom ustępującym”, a zamiast „tracą prawo wykładania” napisać „prawo wykładania może być nadane uchwałą rajdy wydziałowej, zatwierdzoną przez senat”. Więc jeżeli można zatrzymać się na tem, że tytuł profesora honorowego jest zatwierdzany przez Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, bo możną powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju symetria ustawodawczą, że postępuje się analogicznie, jak przy powołaniu profesora zwyczajnego i nadzwyczajnego, to jednakowoż kwestję prawa wykładania nie połączonego z godnością profesora honorowego możnaby pozostawić zupełnie swobodnie do uznania rady wydziałowej. Bo przecież rada wydziałowa ma dostateczne kryterium, dostatecznie zna danego człowieka i wie, czy po przekroczeniu granicy wieku zachowuje on żywość i świeżość umysłu, czy może prowadzić prace naukowe i pedagogiczne. To są takie same racje, jak i co do docenta, i nie potrzeba jeszcze specjalnych gwarancyj, bo jeżeli jego wykłady nie będą stały na odpowiednim poziomie, to oczywiście nikt na nie będzie chodził i one ustaną.</u>
          <u xml:id="u-92.4" who="#PKomarnicki">Wprowadzanie tutaj ingerencji ministerstw a jest nietylko wątpliwe, ale jak, niestety, dotychczasowa praktyka nas uczy, może być dokuczliwe, niesłuszne, kiedy tym ludziom, zasłużonym, Starym czyni się takie przykrości i to przykrości właśnie związane z tem, że im się zamyka możność pracowania jeszcze przecież niedługo na, ukochanym warsztacie pracy. To, co mówię, nie jest frazesem, nie jest abstrakcją, ale, niestety, to są rzeczy tak bolesne, że nie chcę się nad niemi więcej rozwodzić i nie chcę nazwisk wymieniać, ale istotnie to postępowanie ministerstwa częstokroć dużą krzywdę czyni ludziom, którzy się zasłużyli i także młodzieży, która zostaje pozbawiona możności słuchania ich wykładów, w których jest synteza pracy naukowej całego ich życia. Wtenczas, kiedy ten człowiek najwięcej może dać tej młodzieży, wtenczas go się osuwa. Oczywiście, że taki profesor zasłużony cieszy się specjalnym autorytetem, głos jego może silniej rozbrzmiewać, ten głos — może nie być czasami przyjemny, kiedy wypowiada śmiało, otwarcie swoją opinję. Takie fakty były, ale jednakowoż nie można z tem wiązać takich konsekwencyj. I dlatego też uważam, że dla dobra szkół akademickich i dlatego, żeby nie czynić krzywdy ludziom zasłużonym, ten ustęp art. 36 powinien być przyjęty w naszej redakcji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#PPiotrowski">Zabierając głos przy art. 36, chcę wskazać ma punkt trzeci jako na punkt szkodliwy. Punkt ten opiewa, że „profesorowie, ustępujący z katedr z powodu przekroczenia granicy wieku, którym nie został nadany tytuł profesora honorowego, tracą prawo wykładania, a zachowują prawo korzystania z zakładów szkoły”.</u>
          <u xml:id="u-94.1" who="#PPiotrowski">Powiedziałem, iż uważam ten punkt za szkodliwy. Profesorowie nie powinni tracić prawa wykładania. Są to często znakomici uczeni, a przecież wiadomo powszechnie, że u nas w Polsce tak mało ich posiadamy. Obecnie dzieje się tak, że na miejsce starych, ustępujących profesorów zaledwie w połowie wypadków ma się godnego następcę. Starego zdolnego profesora powinno się prosić, ażeby nadal wykładał, a nie ograniczać i nie dawać klauzul ograniczających. To jest jedna, sprawa.</u>
          <u xml:id="u-94.2" who="#PPiotrowski">Druga sprawa: w związku z tem chciałbym się zapytać p. referenta, żeby wyjaśnił, chciałbym się zapytać i p. Ministra, jako projektodawcy,...</u>
          <u xml:id="u-94.3" who="#komentarz">(Głos: Niema go.)</u>
          <u xml:id="u-94.4" who="#PPiotrowski">...naco są te klauzule, pozwalające na wykładanie i korzystanie z zakładów szkoły. Co za łaskawe pozwolenie byłemu profesorowi, żeby korzystał z zakładów szkoły! Sądzę, że nie potrzeba specjalnego pozwolenia w ustawie za warowanego. Dyrektor zakładu może każdemu człowiekowi pozwolić na to korzystanie. Na wypadek zaś, gdyby ten b. profesor był w złych stosunkach ze szkołą, niema sensu, aby ustawa zmuszała kierownika zakładu do wpuszczania go, bo przecież może się tak zdarzyć, że w tym zakładzie może ten profesor, wpuszczony do zakładu wbrew opinji dyrektoria, nawet znaczne perturbacje spowodować.</u>
          <u xml:id="u-94.5" who="#PPiotrowski">Te rzeczy nasuwają się, one są może nie zasadnicze, ale charakteryzują całą ustawę, że ona jest zrobiona nie pod kątem celowości, nie pod kątem istotnego funkcjonowania szkół wyższych, ale w wielu wypadkach pod kątem złośliwości i dokuczania.</u>
          <u xml:id="u-94.6" who="#PPiotrowski">Taki właśnie cel art. 36 z tym tutaj punktem 3 charakteryzuje także i stanowisko autorów i charakteryzuje, jak, przystępowali do tworzenia nowych podstaw dla rozwoju szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-94.7" who="#PPiotrowski">Do tego artykułu zostały zgłoszone poprawki. My wypowiadamy się za poprawką w pierwszym ustępie, gdzie jest powiedziane, że „Prezydent Rzeczypospolitej może na wniosek Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oparty na uchwale rady wydziałowej i opinji senatu, mianować profesorem honorowym wybitnego uczonego”. Jesteśmy za poprawką, ażeby skreślić słowo „opinji”, bo to jest w dalszym ciągu degradacją senatu, ażeby i na podstawie uchwały rady wydziału i na podstawie uchwały senatu można było mianować profesorów honorowych. To jest jedna i poprawka.</u>
          <u xml:id="u-94.8" who="#PPiotrowski">Poprawka druga jest ta, że jesteśmy za skreśleniem ustępu 2, a za wstawieniem w miejsce tego ustępu, alby „profesorowie honorowi mieli prawo wykładania i uczestniczenia w egzaminach odpowiednich komisyj”.</u>
          <u xml:id="u-94.9" who="#PPiotrowski">Takie jest nasze stanowisko i taki jest charakter tego artykułu.</u>
          <u xml:id="u-94.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-94.11" who="#PPiotrowski">Bardzo bylibyśmy ciekawi, gdyby p. referent przerwał swoje milczenie i żeby wyjaśnił nam, czy to jest tylko złośliwość projektu i czem spowodowana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Bryła.</u>
          <u xml:id="u-95.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-95.2" who="#WicemarszałekCar">Do art. 39 głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#PStStroński">Art. 39 obecnej ustawy odnosi się do zawieszania wykładów, a nawet do zamykania szkół. Ni mniej ni więcej. Jest to zatem jeden z artykułów, zawierający najdalej idące postanowienia.</u>
          <u xml:id="u-96.1" who="#PStStroński">Oczywiście zawieszanie wykładów istniało już dotychczas, było potrzebne i było stosowane. Można powiedzieć, że w ustawie dotychczasowej nie było nawet osobnych postanowień, któreby dotyczyły zawieszania wykładów. Ponieważ wstawia ta w art. 1 ustanawiała samorząd szkół wyższych, ponieważ w ant. 27 poruczała ministrowi czuwanie nad porządkiem, ponieważ w art. 19 w punkcie 18 pozostawiała senatowi porozumienie we wszystkich sprawach, które rektor przedłoży senatowi, więc tą drogą mogło być załatwiane i było załatwiane także zawieszenie wykładów w razie potrzeby. Jeżeliby obecnie, zamiast zostawić to w ramach takich, jak dawniej, ogólnych postanowień, powiedziano dokładniej, w jaki sposób to się odbywa, to nie byłoby nic złego. I dlatego uważamy, że powiedzenie w p. 1, że wykłady mogą być zawieszone i powiedzenie na początku p. 2, że tego dokonywa rektor, który odnosi się do senatu w tej sprawie, jest uzupełnieniem dotychczasowego stanu rzeczy, zupełnie dopuszczalnem i korzystnem.</u>
          <u xml:id="u-96.2" who="#PStStroński">Uważamy jednak, że od tej chwili, t. zn. dla dalszej części p. 2, dla p. 3 i 4, kończy się to, co było pożytecznie. Jeżeli rektor odnosi się do senatu, to według poprawek, które my wnosimy, senat rozstrzyga. To rektorowi nie uchybia, bo zawieszenie. wykładów ma samo w sobie coś tymczasowego i, jeżeli senat się zbierze i orzeknie, że zawieszenie wykładów już nie jest potrzebne, albo odwrotnie, że zawieszenie wykładów jeszcze nadal jest potrzebne, to nie ulega wątpliwości, że jedno lub drugie postanowienie nie może naruszyć żadną miarą powagi rektora i rozstrzygnięcie senatu powinno być zakończeniem tej sprawy: albo zawieszenie utrzymane, albo zawieszenie zniesione.</u>
          <u xml:id="u-96.3" who="#PStStroński">Natomiast obecne brzmienie projektu mówi, że jeżeli senat uchwali zawieszenie wykładów, albo wznowienie, wtedy rektor może się na to zgodzić, albo nie i przedkłada sprawę ministrowi i wówczas rozstrzyga minister.</u>
          <u xml:id="u-96.4" who="#PStStroński">Ale nietylko to. Trzeci punkt powiada, że zawieszenia wykładów może dokonać sam minister poza rektorem i poza organami szkoły wyższej. Otóż tutaj już wchodzimy w stan rzeczy nieprawdopodobny. Bo jak można przypuszczać, że i rektor i senat uważają, że wykłady mogą się odbywać i że nie jest potrzebne, ażeby wykłady były zawieszone, a tymczasem dalej od szkoły stojący minister, wbrew rektorowi i wbrew senatowi, a jeżeli nie wbrew, to bez porozumienia z rektorem i senatem, dokonywa zawieszenia wykładów? Przecie zawieszenie wykładów to nie jest rzecz drobna. Wielokrotnie słyszeliśmy, że najważniejszą rzeczą w uniwersytecie są wykłady i praca naukowa i moglibyśmy się zgodzić z tem zdaniem. Tymczasem tak ma być, że rektor i senat uważają, że wykłady mogą się odbywać, a minister postanawia, że wykłady będą zawieszone. Trzeba powiedzieć, że to nie jest wkraczanie na drogę najprostszą i samą przez się zrozumiałą.</u>
          <u xml:id="u-96.5" who="#PStStroński">Ale jest coś więcej, bo w 4 punkcie powiedziano o możliwości zamknięcia wogóle szkół wyższych. Zaczyna się ten punkt: „Jeżeli inne środki zawiodą…”. Jeżeli inne środki zawiodą… brzmi to dosyć niepocieszająco. Jeżeli inne środki zawiodą, wtedy minister zamyka wogóle szkołę. I tutaj dodano, że postanowienie o zamknięciu szkoły może być połączone z zarządzeniem nowych wpisów przy otwarciu przez ministra szkoły, względnie jej części. To znaczy, że przy wpisach mogą być czynione trudności w przyjmowaniu studentów. Nieszczęście chce, że weszła na salę p. Jaworska. Muszę powiedzieć, że to postanowienie znowu zalatuje dziegciem. Jest to rosyjskie postanowienie o zamykaniu szkół z tem, że mogą być zarządzone nowe wpisy ze wszystkiemi utrudnieniami.</u>
          <u xml:id="u-96.6" who="#PStStroński">Nie będę więcej o tem mówił. Uważam, że te postanowienia, tu, w tym artykule zawarte, mówią same przez się. Dotychczasowy stan rzeczy, mianowicie, że w razie potrzeby rektor i senat mają prawo zawieszenia wykładów, jest całkowicie wystarczający. Nie trzeba go utrudniać tem, że kiedy profesorowie rozmawiają ze swoimi studentami i powiadają im: trzeba żebyście przestali w dalszym ciągu zakłócać porządek w uniwersytecie, bo jak nie, to będą zawieszone wykłady — nie trzeba, mówię, żeby studenci mogli powiedzieć: To nie od pana rektora i nie od senatu zależy, bo i tak mogą być zawieszone ponad waszemi głowami przez ministra. Jeżeli się taki stan rzeczy wytworzy, to ani senatowi, ani rektorowi ich zadań się nie ułatwi. Tem bardziej nie należy przewidywać aż takiego stanu rzeczy, ażeby mogła być zamknięta szkoła akademicka z ogłoszeniem nowych wpisów. Zawieszanie nad głowami młodzieży tego rodzaju zarządzeń, wprowadzanie tego rodzaju postrachu, to nie daje dobrych owoców, to jest wprowadzanie w wyobraźnię tych młodych ludzi, którzy są na uniwersytecie, możliwości, budzących wzburzenie zamiast uspokojenia.</u>
          <u xml:id="u-96.7" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-96.8" who="#PStStroński">Ja nie rozumiem, jakie Pan może mieć osobiste wątpliwości w sprawie zawieszania wykładów w uniwersytetach. Co do Pana sprawa jest jasna. Gdyby Pan się pojawił w uniwersytecie, rektor zawiesiłby wykłady, jak na wypadek zarazy, lub innego żywiołowego nieszczęścia.</u>
          <u xml:id="u-96.9" who="#komentarz">(Wesołość i oklaski na lewicy i prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-96.10" who="#PStStroński">Ale i na taki wypadek dotychczasowe przepisy wystarczą. Jesteśmy za tem, ażeby skreślić drugą część art. 39.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-98">
          <u xml:id="u-98.0" who="#PBryła">Wysoka Izbo! Ustępy, dotyczące ustosunkowania s;ę do młodzieży, należą do tych, które, jak się przypuszcza, właśnie byty powodem wniesienia projektu. Nie da się zaprzeczyć i nikt temu nie przeczy, że ustawa pragnie wybitnie zmniejszyć wpływ ciała profesorskiego na młodzież. Zarzuca się, że podczas owych rozruchów rektorzy nie uspokoili młodzieży, że zatem trzeba ręki silnej. Oczywiście nikt nie wierzy w historyjki, które opowiadał p. poseł Grünbaum, że teroryzuje się chłopców i dziewczęta żydowskie, a rektor i profesorowi patrzą na to i nie reagują wcale, tolerują to, a może nawet cieszą się z tego. A my wszyscy wiemy dobrze, że wszyscy rektorowie i profesorowie wpływali na młodzież, aby ją uspokoić. Zarzuca się, że nie zdołali jej uspokoić odrazu. Ciekawe jest, czy ktokolwiek naprawdę przypuszcza, że władze administracyjne potrafią zrobić to lepiej i prędzej. Ostatnie wypadki, o których wciąż się mówi, stwierdzają, że nie. Weźmy choćby przykład ze Lwowa, przykład zaburzeń, które zaszły tam przed paru miesiącami. Od chwili, kiedy niepokoje przeniosły się z uczelni na ulicę, od tej chwili trwały One znacznie dłużej niż w murach samej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-98.1" who="#PBryła">Zaburzenia młodzieży wybuchają często i z różnych powodów. Młodzież jest zapalna i dziwnem byłoby, gdyby nie była zapalna. Na każdy wstrząs, na każdy prąd, który przechodzi przez społeczeństwo, młodzież reaguje najsilniej i najbardziej impulsywnie, w sposób taki, który starsi potępiają. Ale ileż razy reagowała ta młodzież wzniośle i bohatersko! Przypomnijmy choćby rok 1918/19, kiedy właśnie młodzież akademicka pierwsza chwyciła za broń, czy to we Lwowie, czy to w Warszawce. Przypomnijmy Legię Akademicką, która złożyła taką ofiarę krwi! Przypomnijmy rok 1920, w którym również cała polska młodzież akademicka chwyciła za broń. Młodzież, jak wspomniałem, reaguje na wszystko sercem. To też w zupełności mogę się zgodzić na to, co powiedział prof. Makowski, że „młodzież jest lepsza od starszych”, a także, że „poziomi moralny młodzieży jest naogół wysoki”.</u>
          <u xml:id="u-98.2" who="#PBryła">Jeżeli tak jest, to trzeba na nią wpływać odpowiednio do tego. My, którzyśmy byli w szeregach młodzieży, my, którzy pozostajemy z nią w stałym kontakcie, wiemy, że to prawda, wiemy, że młodzież zawsze lepiej przyjmie głos profesorów niż głos inny. Nie należy dla profesorów napewno do przyjemności roztrząsanie sporów pomiędzy młodzieżą, albo łagodzenie wstrząsów, które przez nią przebiegają, i doprowadzanie jej z powrotem do atmosfery pracy. Jeżeli pomimo to profesorowie domagają się, ażeby sprawy młodzieży należały do nich, to dlatego, że są bezwzględnie przeświadczeni, że oni właśnie najłatwiej, najprędzej zlikwidują wszelkie nieporozumienia, wszelkie wzburzenie.</u>
          <u xml:id="u-98.3" who="#PBryła">Słusznie powiada prof. Balzer, w książce „W obronie Szkół Akademickich”, że policja, do której władze administracyjne nieraz się uciekają, nie grzeszy zbytnią znajomością psychologii młodzieży akademickiej i niejednokrotnie pogarsza sytuację.</u>
          <u xml:id="u-98.4" who="#PBryła">Ustęp trzeci daje ministrowi prawo zawieszania wykładów, zamykania szkół bez uprzedniego wniosku senatu akademickiego. O znaczeniu senatu akademickiego, o roli jego w szkole była mowa już tyle razy, że niema co omawiać tego jeszcze raz. Nie wątpię, że w sprawach ujętych w tym artykule może Ministerstwo będzie miało najlepsze intencje, ale czyż jest rzeczą do pomyślenia, ażeby senat akademiki nie miał w tej sprawie nic do powiedzenia? Czy jest rzeczą do pomyślenia, ażeby wedle ant. 36 za rozruchy kilkudziesięciu czy paruset młodzieży miały pokutować tysiące młodzieży, jakie wchodzą do jednej chociażby szkoły, jak np. bez wniosku i zgody senatu? Przecież w myśl ustawy właśni senat jest „naczelną władzą szkoły” i „sprawuje opiekę nad młodzieżą”.</u>
          <u xml:id="u-98.5" who="#PBryła">Wogóle projekt zamknięcia szkół nie rozwiązuje sprawy tak samo zresztą, jak w dotychczasowej ustawie, czy mają w razie zamknięcia szkół zamknięte zostać także zakłady naukowe. Jest usus, że nie, ale w ustawie tego nigdzie niemą. W żadnym zaś wypadku nie powinna zajść taka ewentualność, ażeby w razie zamknięcia szkół i ponownych wpisów musieli studenci ponownie wpłacać czesne. Jedna z naszych poprawek idzie w tym kierunku, aby to uniemożliwić, bo przecież z jakiej racji cała masa młodzieży miałaby cierpieć za pewną jej część, z jakiej racji niewinna młodzież, a chociażby nawet i winna, miałaby opłacać drugi raz czesne, którego i tak dzisiaj płacić przeważnie nie jest w stanie? I stąd płynie nasza poprawka do art. 39, żeby w końcu ustępu 4 dodać: „przy ponownem otwarciu nie pobiera się po raz drugi czesnego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-99">
          <u xml:id="u-99.0" who="#WicemarszałekCar">Do ant. 40 ma głos p. Staniszkis.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-100">
          <u xml:id="u-100.0" who="#PStaniszkis">Art. 40, zdawałoby się, nie powinien wzbudzać wątpliwości. Jednak są tutaj pewne punkty i momenty, na które pragnę zwrócić uwagę i w związku z któremi stawiamy poprawkę.</u>
          <u xml:id="u-100.1" who="#PStaniszkis">Mianowicie p. 2 art. 40 przewiduje: „Projekty programów wykładów i ćwiczeń na rok akademicki układają rady wydziałowe; programy te przedkłada rektor Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do zatwierdzenia”. Otóż proszę Panów, ta sprawa wiąże się do pewnego stopnia z art. 42, gdzie jest mowa w ustępie 3, że szczegółowe przepisy, normujące program studiów, egzaminów i t. d. opierają się na rozporządzeniu Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jasną jest rzeczą, że Minister Oświaty — zresztą zgodnie z art. 114 — jest uprawniony do tego, żeby regulować bieg studjów i zasady, na jakich te studja się opierają.</u>
          <u xml:id="u-100.2" who="#PStaniszkis">Ale to odnosi się do ogólnego programu, do programu, na podstawie którego działają dane uczelnie, szczególnie jeżeli chodzi o pewne uczelnie o charakterze zawodowym, czy to będą uczelnie techniczne, czy też będą to nawet i niektóre wydziały uniwersytetów, dla których to wydziałów są ustalone pewne obowiązkowe programy studjów, których się one muszą trzymać. Ale w ramach tych obowiązkowych programów mogą zachodzić pewne, jeżeli nie odchylenia, to pewne uzupełnienia programów. Poza temi obowiązującemi wykładami uczelnie nie są skrępowane w ten sposób, żeby nie mogły wprowadzać wykładów dodatkowych, które profesorowie wygłaszają, nie będąc do tego ustawowo obowiązanymi. Bardzo często się zdarza, że profesor ogłasza wykłady poza tem swojem minimum, do którego jest obowiązany. Jest to zresztą związane z art. 1, który głosi wolność nauki i nauczania.</u>
          <u xml:id="u-100.3" who="#PStaniszkis">Otóż my godzimy się na to, że przepisy normujące program i porządek studjów i egzaminów są oparte na rozporządzeniu, ale uważamy za niepotrzebne, żeby co roku projekt programów był zatwierdzany przez ministra. I dotąd tego nie było; był wprawdzie ustęp 3 w art. 19 o senacie, który ustanawiał przedkładanie Ministerstwu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego programu wykładów do zatwierdzenia. Ale tego ani Ministerstwo nie żądało, ani też senaty się do tego nie stosowały i tych programów nie przedkładano Ministerstwu. Otóż po co tutaj utrwalać rzecz, która jest martwa, bo szkoły mają ogólny program zatwierdzony, a natomiast co roku mogą do tego programu wprowadzać dodatkowe wykłady, pewne uzupełnienia. Te wykłady, nie objęte tym programem, nie powinny być zatwierdzane. Dlatego też my uważamy za zupełnie zbędną redakcję, że projekty programów są układane i mają być zatwierdzane przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Uważamy, że wystarcza redakcja, że „programy wykładów i ćwiczeń na rok akademicki układają rady wydziałowe”. Resztę tego 40 art. proponujemy skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-101">
          <u xml:id="u-101.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 41 głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-102">
          <u xml:id="u-102.0" who="#PKornecki">Art. 41 obejmuje krótki przepis sprawie opłat na uniwersytetach i szkołach akademickich. Mówi on: „W szkołach akademickich mogą być pobierane opłaty, na cele związane z nauczaniem, z pomocą dla studentów i z nauczającymi. Wysokość opłat, sposób pobierania, ich przeznaczenie i podział oraz sposób zarządzania niemi ustala rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Jest to zagadnienie bardzo ważne w naszem szkolnictwie wyższem. Pozwolę sobie przypomnieć, że jeżeli chodzi o stosunek do Konstytucji, to pobieranie opłat we wszystkich szkołach państwowych, jak wiemy, jest właściwie sprzeczne z postanowieniami Konstytucji. Konstytucja mówi wyraźnie, że szkoły państwowe i samorządowe są bezpłatne. Jednak ustawodawstwo nasze zrobiło pewne odchylenia w tej dziedzinie. Jeżeli chodzi o szkoły akademickie, to obecnie w preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 po raz pierwszy mamy w osobnym dziale „D”, to jest w dziale funduszów, dwa fundusze, dotyczące szkół akademickich. Są to mianowicie: fundusz stypendialny akademicki i fundusz tak zwanych opłat akademickich. Właśnie te fundusze oba mieszczą się w postanowieniach art. 41, ale cóż wynika z brzmienia projektu rządowego i komisyjnego? Wynika to, że studenci mają wnosić opłaty, ale wysokość tych opłat, to co się z temi opłatami dzieje i w jaki sposób są one użytkowane, to wszystko Należy od rozporządzenia Ministra.</u>
          <u xml:id="u-102.1" who="#PKornecki">Tendencja do centralizacji poszczególnych odcinków pracy szkół akademickich w Ministerstwie Oświaty w ostatnich czasach, jak wiadomo bardzo, wzrosła. Szkoły akademickie posiadały dotychczas pewne uprawnienia w tej dziecinie. I tak: jeżeli chodzi o fundusz stypendjów akademickich, to jak wiadomo, stypendja te, po rozdzieleniu kontyngentów na poszczególne szkoły, były nadawane przez same szkoły. Obecnie mamy w Komisji Oświatowej projekt, który odbiera szkołom akademickim nadawanie stypendjów, a właściwie pozostawia im tylko wnioski, natomiast Ministerstwo w 80% ma rozdzielać te stypendja na podstawie wniosku, a w 20% bez wniosków szkół.</u>
          <u xml:id="u-102.2" who="#PKornecki">Ten art. 41 właściwie schodzi się w swojej tendencji z tym nowym projektem o stypendiach akademickich, który znajduje się w komisji. My uważamy to za wysoce niewłaściwe. Jest to jeden ze środków, jaki obecny system rządzenia w Polsce pragnie wyzyskać dla swoich celów partyjnych. Chce się właśnie przez zastrzeżenie dla ministra ostatecznego i wyłącznego wpływu na rozdział stypendjów uzyskać środek pozyskania sobie młodzieży akademickiej, która ze względów ideowych dotychczas nie lgnie do obozu rządowego. Uważamy, że pozostawienie tego szkołom, gdzie stosunek profesorów do młodzieży jest oparty na podstawach nie jakichś politycznych, lecz ściśle wychowawczych, gdzie wytwarza się atmosfera współpracy, przyjaźni, a nawet, jak jeden z profesorów powiedział, koleżeństwa — w takiej atmosferze może być należycie i rzeczowo rozstrzygana sprawa stypendjów, które mają otrzymać najbiedniejsi, najbardziej potrzebujący pomocy. Obawiamy się przeniesienia tego do Ministerstwa, które wprawdzie zbliża się w tej ustawie do szkół akademickich, ale mimo to dalekie będzie od młodzieży akademickiej, bo nie urzędnicy będą się stykali z młodzieżą, tylko profesorowie.</u>
          <u xml:id="u-102.3" who="#PKornecki">Ta sprawa będzie z punktu widzenia szkół akademickich i z punktu widzenia nauki i z punktu widzenia wychowawczego załatwiana jak najgorzej i Rząd powinien zrezygnować ze swego zamiaru, już choćby po tej dyskusji, która naocznie wykazała, iż całe nastawienie ustawy jednej i drugiej idzie w kierunku nie zasadniczym, ale w kierunku utylitarnych, że tak powiem, potrzeb Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-102.4" who="#PKornecki">Jeżeli chodzi o drugi fundusz, fundusz t. z w. opłat studenckich, to przypominam, że stworzony on został z opłat, wnoszonych przez studentów na podstawie art. 72 ustawy z 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich, oraz art. 12 ustawy z 13 października o państwowych stypendiach akademickich. Wreszcie ostatnio, jak wiadomo, zostały zmienione dawniejsze rozporządzenia ministra, mianowicie wyszło rozporządzenie z 12 lipca ub. r. podnoszące w sposób bardzo znaczny opłaty na uniwersytecie. Sprawa ta wiąże się ściśle z tym artykułem, bo znowu musimy powiedzieć, że dysponowanie temi opłatami w myśl tekstu, proponowanego w art. 44, należy wyłącznie do ministra. Nie jest to sprawa drobna. Według preliminarza budżetowego dochody z tego funduszu mają wynosić poważną sumę: same opłaty roczne studentów mają dać 7.200.000, wpisowe 180.000, opłaty za egzaminy poprawcze 100.000, spłata opłat dawniejszych 10.000, opłaty manipulacyjnie 10.000. A zatem jest to fundusz, który wynosi około 7.500.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-102.5" who="#PKornecki">Lecz to są oczywiście tylko wpływy preliminowane. Wiemy, co się dzieje obecnie na wyższych uczelniach. Była o tem zresztą mowa. Młodzież w ogromnej większości wskutek kryzysu, jaki teraz przeżywamy, nie jest w stanie tych opłat uiścić.</u>
          <u xml:id="u-102.6" who="#PKornecki">I należy wyrazić zdziwienie, że taki moment kryzysu wybrał p. Minister na to, aby te opłaty podnieść i w rezultacie spowodować ogromne utrudnienia dla młodzieży polskiej w dalszych studjach uniwersyteckich. Społeczeństwo znalazło się w takiej sytuacji, że oto, jak już była mowa o tem, w samej Warszawie zgórą tysiąc młodzieży zostało zagrożonych relegowaniem, o ile nie uiszczą tych opłat w określonym terminie.</u>
          <u xml:id="u-102.7" who="#PKornecki">Wprawdzie ze strony Ministerstwa pojawiły się uspokajające komunikaty, zarzucające alarmom tak samej młodzieży, jak i ich organizacyj, że są niesłuszne, niewłaściwe, tendencyjne, mające na celu robienie trudności Rządowi. Wiemy atoli, że przed kilkoma dniami nawet rada Banku Polskiego uchwaliła złożyć do rąk p. Ministra Oświecenia sumę 50.000 złotych z zysków, które Bank Polski przy zamknięciu bilansu wykazał, przeznaczając ją na to właśnie, ażeby p. Minister z tych 50.000 przyszedł z pomocą tym studentom, którzy zasługują na pomoc, a którzy opłat wnieść nie mogą. I p. Minister ją przyjął i przypuszczam, że suma ta będzie właśnie na ten cel użyta. A więc są to nietylko alarmy jakichś tam organizacyj, które chcą robić trudności, czy przykrości Ministerstwu, ale rada Banku Polskiego, gdzie zasiadają ludzie poważni, znający sytuację w kraju, którzy wiedzą, co się dzieje na święcie, przyznała poważną sumę na ten cel A społeczeństwo w drodze składek pragnie również przyjść z pomocą młodzieży. To też ze zdziwieniem przeczytałem w niedzielnym numerze jednego z pism sanacyjnych, w „Ilustrowanym Kurjerze Krakowskim artykuł, który ma wszelkie cechy inspiracji urzędowej, w którym to artykule także ostrzega się, że właściwie te składki, te ofiary na studentów są zupełnie niepotrzebne, że się dali nabrać poważni ludzie — prawdopodobnie autor miał na myśli biskupa Szlagowskiego, który poza młodzieżą wydał pierwszy odezwę w tej sprawie — że są to rzeczy niepotrzebne, że Ministerstwo to wszystko załatwi, że ci studenci nie będą usunięci.</u>
          <u xml:id="u-102.8" who="#PKornecki">Ale fakt jest faktem, że opłaty są za wysokie, że ogromna większość młodzieży nie jest w stanie tych opłat uiścić, i że Minister od czasu, kiedy powstały te trudności, nie wydał żadnego zarządzenia celem obniżenia opłat, ani też wyraźnego oświadczenia nie słyszeliśmy, że terminy tych opłat będą odroczone. Mamy jednak prawo z tego miejsca odezwać się do p. Ministra, aby w tej sprawie dał jakieś wiążące oświadczenie publiczne, aby nie ograniczano się do jakichś półoficjalnych komunikatów, które nic nie mówią, przez nikogo nie są podpisane, ostrzegają, względnie uspokajają społeczeństwo, a młodzież nasza tymczasem żyje w warunkach poproś tu nieznośnych. Jak wiemy, to podniesienie opłat zostało uskutecznione nie ze względu na pomoc dla młodzieży, ale głównie po to, aby wydatki budżetowe, które były pokrywane z budżetu, przerzucić na rachunek tych opłat, i mianowicie dotacje naukowe 2,5-miliona i pomoc dla młodzieży, która również była w budżecie umieszczona, figuruje teraz także w tym funduszu.</u>
          <u xml:id="u-102.9" who="#PKornecki">Otóż my do tego art. 41, tak ważnego, wnosimy skromną poprawkę, mianowicie, ażeby pozostawić ministrowi wydawanie rozporządzeń co do wysokości opłat, sposobu pobierania, sposobu zarządzania, a natomiast przekazać władzom akademickim decyzję o przyznawaniu i rozdzielaniu tych opłat w danej szkole. To znaczy, że minister wyda zarządzenia, minister będzie oczywiście przyznawał opłaty odnośnej szkole, a niech władza akademicka dysponuje użyciem tych sum. I tej treści poprawkę do art. 41 zgłaszamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-103">
          <u xml:id="u-103.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Dubois.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-104">
          <u xml:id="u-104.0" who="#PDubois">O ile art. 39 poddaje uniwersytet i młodzież akademicką całkowicie p. Ministrowi pod względem politycznym, ustanawiając p. Ministra panem życia i śmierci tych uniwersytetów i młodzieży akademickiej, pozwalając mu w każdej chwili bez zgody senatu zamknąć uniwersytet, ewentualnie zawiesić wykłady, o tyle art. 41 pod względem społecznym ustanawia pana Ministra dyktatorem życia uniwersyteckiego. Od pana Ministra tedy zależeć będzie, jakie sfery społeczne będą mogły korzystać z nauki na uniwersytecie, bo p. Minister w myśl art. 41 nietylko będzie decydował, jak opłaty studenckie mają być użytkowane, ale będzie też ustanawiał ich wysokość.</u>
          <u xml:id="u-104.1" who="#PDubois">Oczywiście artykuł ten jest sprzeczny z Konstytucją, która gwarantuje całkowitą bezpłatność niańki na wszystkich jej szczeblach. Gdyby praworządność w Polsce była ściśle przestrzeganą, ten artykuł jako sprzeczny z Konstytucją nie mógłby być i nie byłby przez Sejm uchwalony. Mimo to opłaty będą oczywiście uchwalone i zaakceptowane.</u>
          <u xml:id="u-104.2" who="#PDubois">Następnie, co jest drugą wadą tego artykułu, pozostawia się całkowitą swobodę uznaniu ministra co do ustalenia wysokości opłat. A co to jest ta swobodna możność ministra w decydowaniu o wysokości opłat, o tem wiemy z dotychczasowej praktyki.</u>
          <u xml:id="u-104.3" who="#PDubois">Tutaj trzeba stwierdzić, że młodzież socjalistyczna, występująca od samego początku przeciw płatności nauki na wyższych uczelniach, jest w tej walce całkowicie odosobniona. Dzisiaj przedstawiciele Klubu Narodowego postawili wniosek tylko połowiczny, nie stawiając wniosku, żeby nauka w Polsce była bezpłatna. To jest zupełnie zrozumiałe, gdyż sferom, które reprezentuje Stronnictwo Narodowe, nie zależy na bezpłatności nauki. Przeciwnie, obawiają się one, że bezpłatna nauka, stworzyłaby dla młodzieży z tych sfer pochodzącej pewną konkurencję, albowiem wtedy na uniwersytety młodzież robotnicza i chłopska mogłaby uczęszczać.</u>
          <u xml:id="u-104.4" who="#PDubois">Dlatego też walka o bezpłatność nauki na wyższych uczelniach jest prowadzona przez Stronnictwo Narodowe tylko powierzchownie, tylko do połowy, tak, że, jak powiedziałem, młodzież socjalistyczna jest właściwie w tej walce o bezpłatność nauki odosobnona.</u>
          <u xml:id="u-104.5" who="#PDubois">Stronnictwo Narodowe, które w uniwersytetach mą przemożny wpływ na poglądy młodzieży akademickiej, jest obojętne w walce społecznej.</u>
          <u xml:id="u-104.6" who="#PDubois">Młodzież Stronnictwa Narodowego zdobywa się na „bohaterskie” wyczyny i walkę, jeżeli chodzi o zwalczanie Żydów i hece antysemickie, godne potępienia, ale nie występuje w walce o bezpłatność nauki. Zdobywa się ta młodzież na gorsze lub lepsze, na mniej lub bardziej smaczne dowcipy, wywieszając kukłę p. Ministra Jędrzejewicza, przewożąc trumnę z kukłą p. Ministra, a kiedy policja zerwie ten plakat z trumny, wtedy młodzież wywiesza transparent, że policja zbeszcześciła Ministra. Ale w społecznej walce młodzież Stronnictwa Narodowego nie uczestniczy. A sprawa, proszę Panów, jest poważna. Jeżeli weźmiemy oblicze klasowe tej młodzieży, która kończy gimnazja, to jest w niem coś zastraszającego z naszego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-104.7" who="#PDubois">Oto, jak nam „Wiadomości Statystyczne” pokazują, w 8 klasie gimnazjum zaledwie jest 8% dzieci robotników i 4,7% rolników poniżej 5 ha. A w Polsce około 80%, to chłopi i robotnicy. Dzieci tych robotników i chłopów stanowią w surmie zaledwie 12,5% dzieci, kończących 8 klasę gimnazjum, a procent ten na uniwersytecie jeszcze się bardziej obniża, bo wiele osób, które kończą gimnazja, na uniwersytet nie idą, tak, że procent dzieci chłopów i robotników na uniwersytetach jest jeszcze o wiele mniejszy, a przy obecnym kryzysie gospodarczym stale się zmniejsza. Byliśmy świadkami takiego wypadku, że w roku bieżącym na Uniwersytet Jagielloński ani jeden syn chłopski się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-104.8" who="#PDubois">I w tych warunkach, proszę Panów, przychodzi Rząd z ustawą, która pozwala Ministrowi, by zupełnie dowolnie, nie licząc się z położeniem gospodarczem, regulował wysokość opłat, co zresztą Rząd w praktyce już czyni.</u>
          <u xml:id="u-104.9" who="#PDubois">P. Stypiński, naczelnik wydziału Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wyraźnie powiada, że „nauka jest dla tych, którzy mogą płacić”. I rzeczywiście, w tym okresie kryzysu, kiedy zarobki ludzi w Polsce spadły w ostatnich czasach o 50%, p. Minister Oświaty podwyższył i opłaty akademickie o więcej niż 100%. Dawniej na wydziale prawnym opłaty wynosiły 106 zł w dwóch ratach, a dzisiaj wynoszą 270, co świadczy oczywiście o tem, że Ministerstwo Oświaty idzie po linji, którą wyraził w swoich słowach p. Stypiński. Czesne np. na Politechnice podwyższono ze 136 zł do 151 zł, zależnie od wydziału, na zł 320. Dawniej płacono w dwóch ratach, dziś wymaga się, aby płacono odrazu. Nieopłacenie w terminie powoduje dopłaty. Ten, który nie zapłacił w terminie, musi zapłacić karę 40 zł. Jest to premiowanie bogaczów. Stwarza się „numerus clausus”, nie narodowościowy tym razem, ale „numerus clausus” trzosa pieniężnego. Bogaci mogą zapłacić, biedni nie mogą zdobyć się na to. A panowie z sanacji, którzy idziecie po linji polityki kapitalistycznej, nakładacie na tych Kodaków, którzy w terminie zapłacić nie mogą, kary w wysokości 40 zł. Opłaty egzaminacyjne podwyższono z 5 zł na 10 zł.</u>
          <u xml:id="u-104.10" who="#PDubois">Obecnie jest około tysiąca akademików niezamożnych, którzy nie mogą opłacić czesnego i muszą korzystać z jałmużny uprawianej przez gazety, czy z darów choćby Banku Gospodarstwa Krajowego. Postulat młodzieży socjalistycznej o bezpłatnem korzystaniu ze szkół wyższych nabiera dziś właśnie ogromnego znaczenia i musi być przy omawianiu ustawy akademickiej tutaj podniesiony, zwłaszcza, że położenie ekonomiczne akademików pozostawia wiele do życzenia. Poziom życia większości z nich jest niesłychanie niski. Domy akademickie, pobudowane za pieniądze młodzieży, stają się terenem paskarstwa w stosunku do akademików. Za pokój dwuosobowy płaci się 70 zł, gdy tymczasem na przedmieściu, można dostać u skromnej rodziny pokój za 50 zł czy 40 zł. Pewnie, że akademickie doimy mają lepsze pokoje, ale kto nie ma pieniędzy, nie może wybredzać.</u>
          <u xml:id="u-104.11" who="#PDubois">Stypendia są udzielane w niesłychanie malej ilości. Dla ilustracji powiem, że na, 300 studentów jednego z wydziałów politechniki warszawskiej zaledwie 10 pobiera stypendia w wysokości od 60 do 120 zł miesięcznie, co nie wystarcza na. zaspokojenie pierwszych potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-104.12" who="#PDubois">A te motywy, dla których jedni studenci otrzymują stypendja, a drudzy nic, są bardzo brzydkie. Np. studenci Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej i wogóle z organizacyj opozycyjnych stypendiów nie dostają. Protekcja decyduje o otrzymaniu stypendium. Ta tendencja protekcjonizmu odbija się w złożonej w Sejmie ustawie akademickiej, która odbiera senatowi możność udzielania stypendiów, a oddaje je do swobodnego uznania ministrowi, który oczywiście będzie popierał Strzelców i Legjon Młodych.</u>
          <u xml:id="u-104.13" who="#PDubois">Stosowanie takich metod wśród młodzieży jest wychowawczo fatalne.</u>
          <u xml:id="u-104.14" who="#PDubois">Istnieje pomoc obiadowa ze strony Bratniej Pomocy, ale tych obiadów się nie wydaje dlatego, że Ministerstwo, które te obiady subsydiuje, nie wpłaciło obiecanych pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-104.15" who="#PDubois">Komisja pośrednictwa pracy w Bratniej Pomocy nie może akademikom dać pracy, choćby z tego względu, że żadne zapotrzebowania nie napływają, a kandydatów jest kilkuset. Jeżeli chodzi o praktyki wakacyjne, rozdaje się je przy pomocy Legionu Młodych i oni znajdują się w komisji kwalifikacyjnej i dają tylko swoim. Brak pracy i brak mieszkań, niemożność opłacenia czesnego wywołały wzrost chorób wśród młodzieży akademickiej, spowodowały to, że jak o tem czytaliśmy w gazetach, bywały częste wypadki zasłabnięć na uniwersytecie, a także i na ulicy.</u>
          <u xml:id="u-104.16" who="#PDubois">Dlatego, proszę Panów, w chwili, kiedy się uchwala tę ustawę o ustroju wyższych uczelni, musimy powiedzieć, że walka, z wygórowanemi opłatami jest najbardziej aktualnem, najbardziej życiowem zagadnieniem dla młodzieży akademickiej. Dopóki system kapitalistyczny będzie trwał, nie łudzimy się, żeby Panowie się starali, aby dzieci proletariatu miejskiego i wiejskiego były na uniwersytety dopuszczane. Dlatego walka o zmniejszenie opłat uniwersyteckich jest połączona z walką polityczną, z walką z kapitałem i z rządem faszystowskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-105">
          <u xml:id="u-105.0" who="#WicemarszałekCar">Do art. 41 nikt do głosu więcej nie jest zapisany. Do art. 42 nikt się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-105.1" who="#WicemarszałekCar">Do art. 43 ma głos p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-106">
          <u xml:id="u-106.0" who="#PKornecki">Art. 43 jest nowym artykułem, który wypłynął dopiero w komisji. Rząd, względnie p. Minister Oświaty, wnosząc projekt do Sejmu, prawdopodobnie nie myślał o treści tego artykułu. Jest to dziecko p. referenta.</u>
          <u xml:id="u-106.1" who="#PKornecki">Mianowicie p. referent już w dyskusji ogólnej, a raczej w referacie wstępnym do dyskusji ogólnej dotknął zagadnienia burs akademickich, powiedział mianowicie: „Szkoły akademickie winny zająć się młodzieżą w stopniowo organizowanych kolegjach, które młodzieży w nich przebywającej dałyby pełne wychowanie społeczno-państwowe, kulturalno-towarzyskie, sportowe na silnych podstawach moralnych z umożliwieniem wyrobienia religijnego. Wychowanek takiego kolegjum winien wnosić w życie typ mocnego charakteru, moralnie wyrobionego i krzepkiego, ukształconego kulturalnie i fizycznie Polaka”. Potem mówi dalej, że akcję tę możnaby oprzeć na domach akademickich, że dziś problem domów akademickich winien się stać punktem wyjścia do stopniowej, częściowej reformy wychowawczej. Słowem p. referentowi chodzi o to, żeby temi środkami osiągnąć cele bardzo wyraźnie przez niego sformułowane, może wyraźniej, aniżeli przez wyjaśnienia, względnie uzasadnienia do ustawy, mianowicie, żeby szkoły akademickie wychowywały, kształciły młodzież i urabiały według typu, jaki pragnie osiągnąć obecnie rządząca partja w naszem Państwie. Jemu chodzi właśnie o to „wychowane państwowe”, które się realizuje, i do środków „wychowania państwowego” zaliczyć chce także i kwestię burs akademickich.</u>
          <u xml:id="u-106.2" who="#PKornecki">W sformułowaniu tego artykułu p. referent był dość ostrożny. Mianowicie w 1 ustępie powiada, że to szkoły akademickie prowadzą pracę wychowawczą nad młodzieżą, między innemi w kierowanych przez siebie bursach akademickich. Gdyby nic więcej nie było, to możnaby powiedzieć: no, tutaj żadnych jakichś wyraźnych tendencyj niema. Same szkoły akademickie, które i dotychczas opiekują się młodzieżą, wychowują tę młodzież, mogą użyć jako środka wychowawczego także i burs przez siebie prowadzonych.</u>
          <u xml:id="u-106.3" who="#PKornecki">Ale właściwe intencje p. referenta wyłażą dopiero w drugim ustępie. Powiada się tam: rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ustali zasady wychowania w tych zakładach. I tutaj leży właśnie punkt ciężkości, że nie wystarczy tu atmosfera naukowo-wychowawcza, która wytwarza się w Szkotach akademickich w stosunkach profesorów z młodzieżą. A przecież szkoły akademickie są par excellence placówkami wychowania państwowego, bo cóż może być skuteczniejszym instrumentem wychowania państwowego, jak nie właśnie nauka w szkole wyższej, która daje przysposobienie do życia, która daje wyższe wykształcenie, która daje zrozumienie dostateczne zjawisk w najrozmaitszych dziedzinach naukowych, społecznych i t. d. Ale chociaż p. referent sam jest profesorem wyższej uczelni, powiada: zasady, jakie mają przyświecać wychowaniu w bursach, ma ustalić Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Dlaczego minister? Dlaczego nie senat? Dlaczego Chociażby nią zjazd rektorów? Jeżeli zatem chodzi o czysto rzeczowy stosunek, to skoro Państwo ma zaufanie do szkoły akademickiej i powierza jej 40.000 zgórą młodzieży do wykształcenia i wychowania, dlaczego to Państwo nie ma mieć zaufania, do szkół akademickich, jeżeli one zechcą użyć jako środka wychowawczego bursy? Otóż wzmianka o domach akademickich, która znajduje się w referacie wstępnym komisyjnym pana referenta, ułatwia nam pewną orientację w tej sprawie. Mianowicie los jednego z warszawskich domów akademickich, na który nałożony został sekwestr z powodu niezapłacenia pewnej raty bankowej i który wzięty został w zarząd państwowy, dość jaskrawo maluje stosunek Rządu do obecnego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-106.4" who="#PKornecki">Jaki stan jest obecnie? Wiadomo, że wszystkie te domy akademickie stworzone zostały wysiłkiem młodzieży i społeczeństwa. Młodzież wnosiła opłaty w szkołach wyższych.</u>
          <u xml:id="u-106.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-106.6" who="#PKornecki">Społeczeństwo organizowało się w rozmaite komitety młodzieży akademickiej, wojewódzkie, ogólnokrajowe i zbierając składki, dopomagało Bratnim Pomocom Akademickim do wzniesienia tych domów w tym celu, by dzisiejsze pokolenie kształcącej się młodzieży i następne u nas w Polsce pokolenia młodzieży akademickiej miały ułatwiony byt w czasie studiów uniwersyteckich. A w swojem założeniu i w tym ogromnym dorobku, jaki ta akcja przyniosła społeczeństwu polskiemu, widzimy, jak ogromną rolę tutaj spełniła własna inicjatywa samej młodzieży, jej energja, boć przecież robiły to i troszczyły się o to Bratnie Pomoce szkół akademickich. Rozwinął się tam, może niebywały nigdzie zagranicą w państwach europejskich, ogromny pęd do samopomocy, ten samorząd wyższego stopnia, który w szkołach akademickich powinien się rozwinąć wśród młodzieży. Rezultatem tego pędu, tych wysiłków młodzieży są te właśnie zdobycze, ten dorobek w dziedzinie samopomocy.</u>
          <u xml:id="u-106.7" who="#PKornecki">W tej ustawie w tym artykule, a i w wielu innych artykułach, widzimy zupełnie dla nas niezrozumiałą tendencję Rządu w stosunku do młodzieży akademickiej. Mianowicie chce się ją krępować w życiu samorządowem, w życiu społecznem w tych komórkach życia społecznego, które ona sobie sama stworzyła. Jest to niezrozumiałe dlatego, że znowu z drugiej stromy to sarno ministerstwo, ten sam p. Minister nietylko nie przeciwdziała, ale przeciwnie, bardzo popiera akcję wychowawczą w szkołach powszechnych i średnich w t. zw. samorządach szkolnych. Pojawiają się w publikacjach rządowych i prywatnych opracowania tej kwestji. Mógłbym tu wymienić szereg prac naukowych profesorów, nauczycieli, uczonych, działaczów społecznych o samorządzie dla młodzieży szkolnej. W szkołach powszechnych już władze szkolne zalecają, ażeby wprowadzać czy gminy szkolne, czy sklepiki, czy najrozmaitsze inne organizacje samorządowe, ażeby młodzież od wczesnej młodości, od dziecięctwa bodaj przyzwyczajała się do życia społecznego, żeby się sama rządziła. Wyszło niedawno dziełko bardzo poważne dr. Tambenschlaga, który przedtem napisał trzy takie prace wstępne i w ostatniem swojem dziełku p. t. „Samorząd uczniowski, jako czynnik wychowania społecznego — teoria, praktyka, zalety, wady, wskazania” — dochodzi do pewnych wniosków, jakie można wyprowadzać z rozwoju samorządu w szkołach średnich i powszechnych. Pisze mianowicie, że są pewne objawy ujemne, które wynikają raczej z tego, że władza szkolna stosuje pewien przymus do nauczycieli, że się nauczycielowi poleca: zajmij się samorządem. Wskutek tego ingerencja nauczyciela w stosunku do młodzieży może idzie za daleko. Autor po daje tu ankietę, jak się młodzież ustosunkowuje do tego samorządu i pisze tam, że te odpowiedzi są bardzo ciekawe. Powiada np., że nauczycielstwo odnosi się do tego samorządu niechętnie, lekceważąco. Na zapytanie: Dlaczego nie bierze udziału w pracach samorządu? — jeden z uczniów odpowiedział: „Z powodu zbytniej należności samorządu od profesorów”. Więc widzimy, że to się wytyka jako wadę i słusznie, bo jeżeli jest samorząd wśród młodzieży, to trzeba jej zostawić pewną swobodę. Władze naogół nietylko tolerują ten samorząd, ale zachęcają do rozwoju tej akcji wychowawczej w szkołach niższych i średnich, a natomiast w szkołach wyższych robi się wysiłek, żeby młodzież akademicką, jak to się mówi, wziąć za łeb, ograniczyć w dotychczasowych prawach. Oto teraz wysuwa p. referent, że są domy akademickie, które są dorobkiem wysiłku młodzieży i społeczeństwa, więc te domy akademickie trzeba obecnie przekształcić na bursy. P. Minister wyda zasady wychowano państwowego w tych bursach i oto uzyska się środek do wychowania t. zw. państwowego.</u>
          <u xml:id="u-106.8" who="#PKornecki">Już tu była mowa o tem, że ten system nie przyniesie rezultatów. Jeżeli dzisiaj można się powoływać jeszcze w dyskusji na pewien fakt istnienia zamkniętych zakładów w niektórych uniwersytetach, przypuśćmy angielskich, to proszę Panów, to nie jest żaden argument, bo jeżeli, powiedzmy, jest uniwersytet, który ma pewną ideologję zgóry określoną, np. uniwersytet katolicki, czy jakiś inny i do tego uniwersytetu zgłasza się młodzież, która właśnie jest ideowo nastawiona w tym kierunku i chce żyć w zakładzie zamkniętym, chce się podporządkować dobrowolnie przepisom, które tam obowiązują, to oczywiście jest to w porządku, Ale jeżeli Panowie myślą, że przy pomocy burs, do których pójdzie młodzież dlatego, że jest uboga i potrzebuje pomocy materialnej, — że Panowie przy pomocy tych burs będą urabiali jej charakter, w 21, 22, 23 czy 24 roku życia, i że za tę miskę soczewicy ta młodzież zmieni tam swoje przekonania, to się Panowie grubo mylicie. Ten środek wychowawczy, nietylko, że jest niezgodny z zasadami wychowania w ścisłem tego słowa znaczeniu, że jest niezgodny z etyką wychowania, ale da z konieczności zupełnie inny efekt. Ta młodzież będzie się czuła jak w domu zarekwirowanym i administrowanym, będzie czuła, że zamiast przyjaciela tam siedzi wróg, który każę płacić za łazienkę, za elektryczność i t. p. który szykany robi, a to przyczyni się do konfliktów, a nie do celów, jakie wychowanie państwowe ma osiągnąć. My dbamy o to, żeby atmosfera wychowawcza na uniwersytetach była zdrową, pragniemy, żeby nasze szkoły wyższe byty rzeczywiście świątyniami nauki, były ogniskami wychowania narodowego i państwowego, gdzie w wolności rozwija się indywidualność człowieka, gdzie nie będzie przymusu, gdzie będzie to, o czem mówi także profesor Kutrzeba na Komisji Oświatowej, że „przekonania młodzieży kształtują się spontanicznie, one się kształtują na podstawie wpływów i jej własnych przeżyć”.</u>
          <u xml:id="u-106.9" who="#PKornecki">Z tych to względów uważamy ten pomysł burs za wysoce szkodliwy. Nie da on tych celów, o których Panowie myślą, i proponujemy w interesie dobra ogólnego, w interesie szkół akademickich, art. 43 skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-107">
          <u xml:id="u-107.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dubois.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-108">
          <u xml:id="u-108.0" who="#PDubois">Art. 43 oddaje ministrowi wyłączność nad wychowaniem młodzieży, odbiera tę wyłączność profesorom i oddaje ministrowi, ustanawia bowiem jakieś bursy akademickie, w których ma się odbywać wychowanie, a p. Minister ma ustalić zasady wychowania w tych zakładach.</u>
          <u xml:id="u-108.1" who="#PDubois">Jest to jeszcze jeden sposób, zapomocą którego sanacja chce wpłynąć na młodzież. Jeżeli nie odniosą skutku represje, zawarte w innych artykułach, jeżeli nie odniesie skutku „czystka”, którą można przeprowadzić wśród studentów na zasadzie art. 39, który pozwala ministrowi, wbrew senatowi, zamykać albo zawieszać zakłady naukowe; jeżeli nie pomoże sposób wpływania na młodzież drogą protekcji i stypendiów, ma przyjść ten trzeci sposób, rzekomo wychowawczy, niby łagodny, mają przyjść te bursy, połączone z postanowionemi zresztą w innych artykułach niniejszej ustawy studjami, które minister może otwierać bez zgody, poza senatem i wogóle poza uniwersytetem. Będą to jakieś studja obywatelskie, czy wojskowe, zależne tylko od ministra i mające na celu wychowywanie młodzieży „państwowo”, t. zn. „sanacyjnie”. Bursy obok tego mają odegrać pierwszorzędną rolę w dziedzinie tego „państwowego” wychowania młodzieży. I po tych bursach p. Czuma spodziewa się bardzo wiele. Myśli, że dzięki nim, t. zw. państwowe, a właściwie sanacyjne wychowanie będzie tutaj święciło swój triumf. Oczywiście o nic innego w tych bursach nie chodzi, jak tylko o upartyjnienie młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-108.2" who="#PDubois">Jak sobie wyobrażam mniej więcej wychowacie w takiej bursie? Rano w mundurach, oczywiście strzeleckich, czwórkami przy dźwiękach Pierwszej Brygady, pod komendą ks. Żongołłowicza, wyruszają bursacy do kościoła garnizonowego. Po mszy komendę obejmuje p. major Jędrzejewicz i bursa czwórkami pójdzie na jakąś setną akademję w danym roku, obchodzoną ku czci Marszałka Piłsudskiego. Potem nastąpi wymarsz na wmurowanie jakiejś uroczystej tablicy. Potem ćwiczenia wojskowe, gdyż nie ulega wątpliwości, że duch militaryzmu i nienawiści narodowej, to składowe czynniki t. zw. państwowego wychowania. Wieczorem po odśpiewaniu Pierwszej Brygady i pieśniach wojskowych następują pienia religijne, gdyż ten mocny Rząd jest bardzo słaby, jeśli chodzi o kler i pozwala na sklerykalizowanie szkolnictwa w Polsce. Dawniej lewicowcy, ta nawet obecnie rekomendujący się jako wolnomyśliciele sanatorzy, korzą się przed Watykanem, zwalniają kler od podatków, jak to było z podatkiem majątkowym, rezygnują mimo reklamy ze ślubów cywilnych i godzą się na sklerykalizowanie szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-108.3" who="#PDubois">Tak będzie wyglądało to wychowanie „państwowe” w bursach, proponowanych w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-108.4" who="#PDubois">Tu powstaje pytanie, kto wogóle i w szczególności i jak ma wychowywać w tych bursach. Oczywiście piękny frazes i piękne teorje na temat wychowania państwowego, gdy się pisze teoretyczne artykuły to wszystko jest rzecz łatwa, ale młodzieży akademickiej nie wychowuje się słowem i frazesem. Młodzież, zwłaszcza akademicka, a więc młodzież dojrzała obserwuje życie. O wiele większy od wszelkich frazesów i teoryj wpływ na wychowanie młodzieży mają czyny — takie fakty, jak Brześć, Łuck, bicie, pacyfikacja, wybory, jak łamanie prawa. Tak, Panowie, te rzeczy mają o wiele większy wpływ ujemny wychowawczo na młodzież, niż to wszystko, co Panowie w pięknych słowach o wychowaniu państwowem mogą powiedzieć. Po tych faktach nic nie pomogą Wam setki tysięcy złotych, które dajecie z pieniędzy państwowych na „Zrąb” czy „Straż Przednią”. To wszystko Wani nic nie pomoże. Z tych czynów i tych faktów, które młodzież obserwuje, wyciąga wnioski, te gwałty, które popełniacie, oczywiście ujemny także wpływ wywierają na wychowanie młodzieży. Wasze metody wychowują tylko Ryskalczyków. Chcecie, by młodzież szanowała, jak mówicie, Rząd, ale do poszanowania nie można nikogo zmusić ani siłą, ani skoszarowanem życiem. Nie osiągniecie Panowie swych celów, nie zdobędziecie młodzieży zapomocą tych Waszych burs.</u>
          <u xml:id="u-108.5" who="#PDubois">Zresztą, proszę Panów, i tego już próbowano w swoim czasie. Bursy nie są rzeczą nową, bursy były jeszcze za czasów dość dawnych, były w XVIII stuleciu bursy klerykalne i te bursy nie, wychowały klerykałów, lecz Woltera i Renana. Nie wątpię, że Wasze bursy, Wasze koszarowe życie i Wasz system wychowawczy osiągnie takie fiasco, jak klerykalne bursy. W Waszych sanacyjnych bursach doczekacie się swego Woltera i Renana.</u>
          <u xml:id="u-108.6" who="#PDubois">Ale i w Polsce bursy nie są rzeczą nową. Cytowany już przeze mnie minister rosyjski Uwarow był też zwolennikiem zamkniętych zakładów uniwersyteckich, pensjonatów rządowych i stancyj rządowych pod ścisłą kontrolą i nadzorem rządu.</u>
          <u xml:id="u-108.7" who="#PDubois">W roku 1838 pisał w raporcie do cara Mikołaja: „W guberniach od Polski powróconych nic nie może bardziej odpowiadać duchowi systemu naszego, jak długie zatrzymywanie młodzieży w zakładach publicznych zamkniętych”. A w innem miejscu tenże sam Uwarow pisze: „Należy ustanowić jak największą ilość pensjonatów, bo to daje środki lepszego dozoru i przeprowadzenia zasad naszych”. Współczesny zaś delegat Ministerstwa Oświaty na okręg białoruski, idąc po tej samej linji rozumowania, proponował „skrócić o ile można ferje wakacyjne we wszystkich szkołach, gdyż daje się zauważyć, że dzieci, powracające do domu rodzicielskiego, wkrótce zapominają o tych zasadach, jakie władza i nauczyciele w stosunku do nich zakorzeniła”. Wreszcie, proszę Panów, minister Uwarow w tych raportach dodawał, że do uniwersytetu będzie przyjmował profesorów nie żywiących szkodliwych myśli, takich, których sposób myślenia będzie należyty, oczywiście z punktu widzenia rosyjskiego. Jeżeli cytuję te fakty z historii i stwierdzam, że bursy, jako sposób wpływania na młodzież, były stosowane dawniej, to nie czynię tego dlatego, ażeby drażnić p. Jaworską i jej „wypróbowany” patriotyzm i jej zachwyty nad wolnością w Polsce, czynię to poto, by wykazać, że dyktatura wszędzie i zawsze jednakowemi posługuje się środkami i temi samemi metodami dąży w gruncie rzeczy do tych samych celów. Zawsze, jak historia nas uczy, wszystkie te metody represyjne okazały się bezcelowe, bezpłodne i do żadnego celu nie doprowadziły. Idee hr. Uwarowa pokrywają się całkowicie z ideami tej ustawy, ponieważ panujący wówczas system dyktatorski i teraźniejszy również się pokrywają. Jakże podobne jest to wszystko, co się w Polsce dzieje, jakże podobne są te zamachy na szkolnictwo, ta cała rzeczywistość polska do systemów polityki dyktatorskiej rządów rosyjskich w ubiegłem stuleciu. Jakże Wasz sposób rozumowania przypomina tamte czasy. Wtedy drogą represji trzeba było łamać młodzież, bo panował system dyktatorski. Teraz panuje system dyktatorski i teraz chcecie łamać młodzież, niszczyć wolność nauczania, trzeba więc stwarzać bursy, trzeba wpływać na młodzież i urabiać różnemi metodami tę młodzież tak jak się Wam podoba. Zamach na uniwersytety wypływa z całokształtu stosunków politycznych. Wypływa teraz tak, jak wypływał wtedy. Podobne stosunki polityczne wywołują podobne skutki. Świadczą o tem słowa »konserwatywnego tor. Fryderyka Skarbka, który w książce „Dzieje Polski” w tomie II pisze…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-109">
          <u xml:id="u-109.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę mówić do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-110">
          <u xml:id="u-110.0" who="#PDubois">Wobec tego, że nie mogę odczytać, stwierdzam tylko, że ówczesny rosyjski system polityczny, aby się utrzymać przy władzy, chwytał się represji wobec młodzieży. Tak postępują wszystkie systemy dyktatorskie, bo jednakowe stosunki polityczne rodzą jednakowe metody polityczne dyktatorskich rządów i idą w parze z jednolitym poglądem na wychowanie, na wolność nauki i nauczania. Ale metody represyjne nigdy nie uratowały dyktatorskich rządów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-111">
          <u xml:id="u-111.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-112">
          <u xml:id="u-112.0" who="#PPiotrowski">Dopiero w art. 43 znajduje się poprawka p. referenta o wychowaniu, zgłoszona na komisji. Poza art. 1 ustawy, gdzie również to wychowanie zostało wista wionę, w całej ustawie o wychowaniu niema mowy. Ustawa cała milczy w tej sprawie. Wogóle zagadnienie wychowania w uniwersytecie nie jest wyświetlone ani przez dyskusję naukową, ani przez teorję, ani przez praktykę, jak można więc te niedojrzałe pomysły ubierać w szatę prawdy? Wprawdzie padły tu głosy: Jak to było w autonomicznych uniwersytetach w średnich wiekach? Otóż wówczas uniwersytety, które miały wychowywać w pewnej ideologii dogmatycznej, w systemacie dogmatów, nie chciały dopuszczać świeżego powietrza do swych uczelni i tam właśnie, żeby zasklepiać, żeby w murach swych wychowanków zamykać, tam nie chciano do wyższych uczelni dopuszczać tego, co się nazywa nowoczesnością. Kto chce pod pewnym kątem partyjnym wychowywać młodzież, ten będzie zwolennikiem wychowania zamkniętego, wychowywania we wspólnych bursach, wogóle w domach zamkniętych czy to bursach akademickich, czy klasztornych, czy innych.</u>
          <u xml:id="u-112.1" who="#PPiotrowski">Na komisji p. Jaworska jako przewodnicząca w dyskusji powiedziała, że profesorowie nie powinni się zajmować wychowaniem, bo muszą się zajmować pracą naukową, muszą zajmować się nauką.</u>
          <u xml:id="u-112.2" who="#komentarz">(P. Jaworska: Powiedziałam, że nie mogą się zajmować tak intensywnie.)</u>
          <u xml:id="u-112.3" who="#PPiotrowski">Tak, intensywnie.</u>
          <u xml:id="u-112.4" who="#PPiotrowski">To był argument mato, ażeby dowieść, że trzeba komuś oddać wychowanie, a nie profesorom. Pytam się, komu się będzie powierzało wychowanie młodzieży akademickiej. Czy inspektorom jakimś? Przecież to jest zagadnienie tak ważne, że ustawa powinna je ściśle sprecyzować. O to właśnie nam idzie. Jest to zupełne novum, jakiego nie znają uniwersytety światowe nowoczesne, poza Rosją XIX stulecia. Nie można porównywać, przecież na ironję zakrawa porównywać te bursy, które ma się wprowadzić w Polsce, ze słynnym uniwersytetem w Oxfordzie, z tym nadzorem moralnego i towarzyskiego prowadzenia się młodzieży w poszczególnych kolegjach.</u>
          <u xml:id="u-112.5" who="#PPiotrowski">My określamy jasno i prosto tę rzecz, zawartą w art. 43: tu idzie o politykę, o pewien kierunek partyjny, który obecnie rządzi w Polsce. To jest oddanie młodzieży akademickiej pod komendę Strzelca i sanacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-113">
          <u xml:id="u-113.0" who="#Marszałek">Do art. 43 nikt już nie jest zapisany do głosu. Przystępujemy do art. 44. Głos ma p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-114">
          <u xml:id="u-114.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Do art. 44 w punkcie 3 stawiamy poprawkę. Mianowicie punkt 3 brzmi: „Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może po wysłuchaniu rady wydziałowej ograniczyć liczbę przyjęć słuchaczów każdorazowo na przeciąg jednego roku akademickiego”. Poprawka Klubu Narodowego brzmi następująco: „Rada wydziałowa ma prawo ograniczania liczby przyjmowanych studentów za zgodą Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Otóż przedewszystkiem, zanim przystąpię do uzasadnienia tej poprawki i wykażę, jaka jest różnica z brzmieniem tekstu rządowego, muszę w paru słowach powiedzieć o tym przykrym dla każdego profesora i dla każdej uczelni akademickiej fakcie konieczności ograniczania przyjmowania słuchaczów na uniwersytety. W dyskusji ogólnej na plenum, a także na Komisji Oświatowej wysuwano bardzo wiele momentów w tej sprawie o charakterze politycznym, tak przez przedstawiciela narodowości żydowskiej, p. Sommersteina, jak i przedstawiciela narodowości ukraińskiej i ruskiej. Otóż w rzeczywistości ta sprawa przedstawia się zupełnie inaczej. Kryterja, stanowiące o przyjmowaniu młodzieży, są natury przedewszystkiem praktycznej i życiowej i na ten polega głównie t. zw. numerus clausus.</u>
          <u xml:id="u-114.1" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Mianowicie na tym samym zjeździć (w pamiętniku „Drugiego Zjazdu Naukowego”), zwołanym przez prezesa komitetu Kasy Mianowskiego, na którym był obecny poza nami także i p. Prezydent Rzeczypospolitej i brał czynny udział w naszych rozprawach, p. prof. Świętosławski wygłosił bardzo ciekawy odczyt, który miał tytuł następujący: „Zadania uczelni akademickich, jako ośrodków kształcenia mas młodzieży” i oczywiście wynikały tu sprawy przyjmowania młodzieży, ograniczeń tego przyjmowania. Odpowiedzialność za nieprzyjmowanie dostatecznej ilości słuchaczów z t. zw. mniejszości narodowych, a także i polskich słuchaczów, zrzucana była w różnych rozprawach na same uniwersytety, na rady wydziałowe, tymczasem jest to bardzo jednostronny zarzut, bo rady wydziałowe znajdują się w tem położeniu, że ani pod względem miejsc, ani pod względem środków naukowych nie są w stanie pomieścić tej całej masy młodzieży, która dąży do wyższego wykształcenia, co zresztą jest chlubą naszego narodu. Otóż pozwolę sobie tu przeczytać parę słów z przemówienia Emila Godlewskiego, profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-115">
          <u xml:id="u-115.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, nie może Pan odczytywać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-116">
          <u xml:id="u-116.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Panie Marszałku, parę słów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-117">
          <u xml:id="u-117.0" who="#Marszałek">Nie mogę Panu pozwolić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-118">
          <u xml:id="u-118.0" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Otóż jest ten powiedziane, że każda uczelnia do pewnego stopnia zawiera kontrakt ze słuchaczem, którego przyjmuje. Musi mu dać pełnię środków naukowych w warsztacie naukowym, w którym ten słuchacz się kształci. Otóż okazuje się, że warsztaty naukowe coraz słabiej są uposażone w chwili, kiedy coraz większa ilość młodzieży w tych warsztatach pracuje. Dlatego trzeba pewnemi grupami tę młodzież kształcić, a cały personel asystentów i adiunktów jest przeciążony pracą pedagogiczną, podobnie jak i pracownie, które pomimo zwiększenia się dopływu młodzieży rozporządzają coraz szczuplejszemi środkami materjalnemi, skoro, jak Panowie wiedzą, budżet szkół akademickich został zmniejszony o 30% w porównaniu z dawnemi budżetami. Dlatego nie jest słuszne, żeby radę wydziałową, względnie uniwersytet obciążać całą odpowiedzialnością za nieprzyjmowanie wszystkich słuchaczów, którzy się zgłaszają. Wobec tego odpowiedzialność musi być podzielona i tę odpowiedzialność ponosi także Rząd, który uniwersytetom ani nie dostarcza należytej ilości miejsc w pracowniach, ani nie dotuje odpowiednio tych pracowni tak pod względem personelu pomocniczego naukowego, jak i pod względem środków naukowych. Dlatego konieczność spełnienia swych obowiązków przez uniwersytety wobec słuchaczów wymaga ograniczenia przyjęć. Uniwersytet musi ten obowiązek spełnić, słuchacz zapisany musi mieć to wszystko, co wymaga program danego wydziału i stąd wynika konieczność ograniczenia. Ta sprawa wynika na początku każdego roku akademickiego i niewątpliwie jest rzeczą bardzo przykrą dla ciała nauczycielskiego. Osobiście, będąc profesorem Uniwersytetu Poznańskiego, nieraz mam do czynienia na początku roku szkolnego, zwłaszcza na wydziałach lekarskim i przyrodniczym z faktem, że młodzież z Górnego Śląska, Wielkopolski, z Pomorza, a także młodzież polska, pochodząca z sąsiednich Niemiec, cała ta młodzież, mająca w pierwszym rzędzie prawo do kształcenia się na Uniwersytecie Poznańskim, skutkiem szczupłości miejsca, nie może być cała przyjęta na uniwersytet, chociaż pochodzi z rdzennie polskich ziem zachodnich, dla których Uniwersytet Poznański musi spełniać rolę kulturalną; rola ta jest, jak to mamy sposobność stwierdzić, pilnie bardzo śledzona przez Niemców, chcących wiedzieć w jaki sposób nauka podawana jest na Uniwersytecie Poznańskim w porównaniu z sąsiedniemi uczelniami niemieckiemi. Dlatego też szczególnie rada wydziałowa w Uniwersytecie Poznańskim usiłuje wykazać największą dobrą wolę obciążając personel naukowy pomocniczy więcej może niż gdzieindziej, przyjmując na wydziały przyrodniczy i lekarski dużą ilość młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-118.1" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Dotychczas sprawa tak stoi, że według obowiązującej ustawy rada wydziałowa rozstrzyga o wszelkich sprawach wydziału i jego uczniach, jednakowoż może przelać swe uprawnienia na dziekana według art. 39 p. 3 o przyjmowaniu studentów na wydziały. Otóż wszyscy ci przyjmowań podlegają pewnym sprawdzianom. U nas np. w Poznaniu niema egzaminów wstępnych, a w tym roku zaprowadzano system testów i na podstawie tych testów różniczkuje się młodzież. Komiki a przychodzi na radę wydziałową i wtedy rada wydziałowa ustala, że należy przyjąć tylu a tylu. Pozatem daje dziekanowi prawo przyjęcia pewnej nadliczbowej ilości słuchaczy. Tak ustalona liczba słuchaczy, stosownie do środków i miejsca, zostaje podana do wiadomości Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i wtedy p. Minister przyjmuje do zatwierdzającej wiadomości ilość słuchaczy, zapisanych na uniwersytet.</u>
          <u xml:id="u-118.2" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">W proponowanym tekście rządowym art. 44 p. 3 brzmi: „Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może po wysłuchaniu rady wydziałowej ograniczyć liczbę przyjęć słuchaczów każdorazowo na przeciąg jednego roku akademickiego”, to znaczy, że w ostatecznej instancji decyduje nie rada wydziału, nie ona formułuje wnioski, które przesyła Ministrowi, tylko Minister sam może zarządzić po wysłuchaniu opinii rady, która nie jest zresztą dla niego obowiązująca, ograniczenie przyjęcia liczby słuchaczy. Uważamy, że i rady wydziałowe są raczej skłonne do ograniczenia przyjęcia słuchaczy. Jak powiadam, środki, jakiemi rozporządzają uczelnie, nie pozwalają iść w odwrotnym kierunku, w kierunku powiększania liczby słuchaczy. Dlatego też zdaje mi się, że jeżeli one z przykrością to czynią, to przedstawiają Ministrowi rzeczowemi argumentami umotywowany wniosek czy decyzję co do ilości przyjętych słuchaczów. Poco w takim razie Minister ma sam mieć w ręku możność ograniczania przyjęcia słuchaczy, nawet bez zasięgania opinji rady? Oczywiście kodyfikacja musi być taka, żeby była jasna. W danym razie jaśniejszą jest poprawka w tem brzmieniu, które radzie wydziałowej nadaje prawo ograniczania liczby przyjmowanych studentów, co ona czyni za zgodą Ministra. tem bardziej, że ten p. 3 do pewnego stopnia nie zgadza się z punktem 4, bo o przyjęciu na wydział decyduje dziekan. Więc skoro decyduje dziekan, więc decyduje także i o ograniczeniu liczby przyjmowania słuchaczy. A zatem poco dwa czynniki mają działać, równorzędnie dziekan i Minister?</u>
          <u xml:id="u-118.3" who="#PStefanZygmuntDąbrowski">Zdaje mi się, że dotychczasowy sens tej ustawy polegał na tem, że rzekomo radzie wydziałowej zachowana została pełnia samorządu i samoistnych stanowień o wszystkiem, co było dotychczas jej powierzone. Tymczasem okazuje się, że i tu jest wyłom w dotychczasowych jej uprawnieniach, skoro Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może po fakultywnem zasięgnięciu opinji rady wydziałowej sam ograniczać liczbę przyjmowania słuchaczy. Aby zachować zarówno radzie prerogatywy, które ima ona dotychczas, jak i dziekanowi, Klub Narodowy proponuje dać punktowi 3 brzmienie następujące: „Rada wydziałowa m-a prawo ograniczać liczbę przyjmowania studentów za zgodą Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-119">
          <u xml:id="u-119.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-120">
          <u xml:id="u-120.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Z przemówienia p. Dąbrowskiego dowiedziałem się, że przy numerus clausus nie stosuje się żadnych ograniczeń politycznych i wyznaniowych, a zatem jest to sprzeczne z tom, co mówił p. Bielecki z tego samego klubu. Zdaje mi się, że tę sprzeczność mogę sobie wytłumaczyć w ten sposób, że p. Dąbrowski jest profesorem ma Uniwersytecie Poznańskim, gdzie wogóle Żydów niema.</u>
          <u xml:id="u-120.1" who="#komentarz">(P. Dąbrowski: Owszem, są.)</u>
          <u xml:id="u-120.2" who="#PSommerstein">68 na wszystkich wydziałach na kilaka tysięcy studentów. Tam numerus clausus wyznaniowego czy nawet ma rodowość i owego niema.</u>
          <u xml:id="u-120.3" who="#PSommerstein">O ile chodzi o sarną sprawę, uważam, że projekt przewiduje rzecz właściwszą, niż to, co było dotychczas, że mianowicie Minister będzie decydował o tem, czy należy jakieś ograniczenia liczby studentów na danym wydziale wprowadzić, albowiem dotychczasowe ograniczenia, wprowadzane przesz rady wydziałowe, niezawsze były robione pod znakiem braku miejsc. Np. wprowadzanie takiego ograniczenia na wydziale prawnym jest zupełnie niepotrzebne. Wydział prawny uniwersytetu krakowskiego w swej opinji z 13 marca 1923 r., kiedy chodziło o numerus clausus, powiada: „Numerus clausus nie jest na wydziale prawnym potrzebny, nawet przy ćwiczeniach seminaryjnych, przy których część studentów może być biernymi słuchaczami, odnosząc przytem korzyść”. Prof. Estreicher powiada, że wykwalifikowanych prawników mamy o wiele, wiele za mało, zwłaszcza od czasu nowego porządku nauk. Brak miejsca nie zachodzi. Nieboszczyk prof. Krzymuski, który w bardzo zajmujący sposób wykładał prawo karne, powiada: „Ze względów dydaktycznych nie zachodzi potrzeba ograniczania w salach wykładowych dużo wolnego miejsca”. A mówi się, że na wydziale prawnym jest potrzebny numerus clausus. Na uniwersytecie lwowskim ogranicza się tę liczbę słuchaczów na wydziale prawnym, chociaż rzecz ta nie jest konieczna, bona sali wykładowej są miejsca wolne. Jest rzeczą naturalną, że studenci nie chodzą na wykłady, jeżeli mogą dostać zajęcie uboczne; wielu mieszka na prowincji, ale wprowadza się numerus clausus na wydziale prawnym po to, ażeby mieć powód przez numerus clausus ogólny wprowadzić numerus clausus Judaeorum. I rzeczywiście wydział prawny uniwersytetu lwowskiego, gdy był pytany wówczas o opinję co do wniosku wprowadzenia normy, procentowej, wyraźnie powiedział: „musi być zachowane nierozerwalne junctim między wprowadzeniem numerus clausus a procentowem ograniczeniem ilości studentów i wolnych słuchaczy niepolskich narodowości. Łatwiej bronić, mimo przyjętej w Konstytucji zasady równości wobec prawa, procentowych ograniczeń studentów mniejszości narodowych. Ułatwienie polega na tem, że przez wprowadzenie numerus clausus dozna także część młodzieży polskiej tego samego losu i wtedy można będzie słusznie twierdzić, że się stosuje do jednych i do drugich tę samą miarę, t.j. ogranicza się ich dostęp. Zastosowawszy zaś to samo ograniczenie do obu stron, można potem daleko łatwiej określić stosunek liczebny jednych do drugich, „sprawiedliwie”, t. j. wedle procentowego stosunku Polaków do niepolaków”. Całkiem jasno powiedziane. Nie wiem tylko, czy przystoi właśnie wydziałowi prawnemu uniwersytetu lwowskiego w ten sposób argumentować, że poto należy wprowadzić numerus clausus ogólny, ażeby móc wykręcić, mimo Konstytucji, a w 1923 r. wysoko jeszcze stawiano Konstytucję, zastosowanie tego numerus clausus Judaeorum i określić normy procentowe studentów Polaków do niepolaków. Tak ta rzecz wyglądała na radach wydziałowych. I dlatego nam chodzi o ten punkt, ażeby tę rzecz robił ktoś inny, a w szczególności w danym razie Minister Oświaty. Ponieważ jednak ciągle się mówi, że numerus clausus wprowadza się dlatego, że niema miejsca, więc chcemy, aby to było w ustawie, że minister wprowadza te ograniczenia z powodu braku miejsca. Bo może być inna przyczyna, jak dotychczas było, może pewnego dnia minister powiedzieć, że jest za dużo medyków, czy prawników i że należy wobec tego wprowadzić numerus clausus, chociaż prof. Estreicher pisze, że jest mało stosunkowo prawników, a minister Kozłowski niedawno na Komisji Budżetowej użalał się, że wielka część jego urzędników w ministerstwie jego obecnem i w poprzedniem jego Ministerstwie Reform Rolnych, zdaje się 40% nie ma przepisanego wykształcenia prawniczego. Ciągle się mówi o hipertrofji inteligencji, ale tani, gdzie jest potrzebne wyższe wykształcenie, zwłaszcza wykształcenie prawnicze, tych prawników niema, a wykształceni prawnicy wałęsają się bez zajęcia, i mówi się o hiperprodukcji inteligencji i o wzmożeniu proletariatu inteligencji. Dlatego trzeba w ustawie powiedzieć: dla braku miejsca.</u>
          <u xml:id="u-120.4" who="#PSommerstein">Wreszcie kwestja dalsza. Jeżeli p. Minister bierze w swoje ręce kwestię ograniczenia i sprawę kieruje do rad wydziałowych, to oczywiście w swem rozporządzeniu powinien ustalić zasadę, według której dziekan ma na tę ograniczoną liczbę miejsc przyjmować kandydatów. Ta rzecz jest potrzebna, bo rady wydziałowe dotychczas, względnie dziekan, nie kierowały się właściwie żadnemi zasadami. Gdyby tak pytać dziekana, na podstawie jakich kryterjów te rzeczy robił, to panu profesorów byłoby bardzo przykro. P. prof. Dąbrowski powiedział, jakie to trudne zadania są tego dziekana, który ma nawał zgłoszeń i nie wie, jak te rzeczy załatwić. Jakieś kryterjum trzeba wybrać. Nie wystarczy bowiem wziąć kwiatek i wyrywać listek po listku i według tego się kierować. Te rzeczy muszą być ustalone. W pierwszym rzędzie zdaje się, że powinny decydować kwalifikacje naukowe kandydata, jego świadectwo ukończenia szkoły średniej, świadectwo maturalne.</u>
          <u xml:id="u-120.5" who="#PSommerstein">Odczytałem onegdaj na Komisji Oświatowej przy omawianiu budżetu Ministerstwa Oświaty list chłopca, który ukończył gimnazjum w Złoczowie, był sierotą bez ojca i matki, miał noty bardzo dobre ze wszystkich przedmiotów, był polecany przez Koło rodzicielski, przez T. O. M. w Złoczowie i prezesa sądu okręgowego. Otóż ten chłopiec udał się na wydział medyczny i tam mu odmówiono. Udał się na wydział prawniczy we Lwowie, również mu odmówiono. Więc jacyż kandydaci będą przyjmowani, jeżeli dla chłopca sieroty, który ma najlepszą maturę, którego polecają wszystkie, instytucje społeczne, niema miejsca? Znam wypadki, gdzie nie przyjęto chłopca biednego, mającego dobrą maturę, a chłopca, który miał dostateczną maturę, który ledwo przepłynął przez klasy gimnazjalne, który ma zamożnych rodziców, tego przyjęto. Często koledzy z jednej ławy szkolnej się spotykają, jeden biedny, który nie zostaje przyjęty, a drugi przyjęty jest synem bogatych rodziców, rzeźnika, czy masarza. Niema rzeczowego kryterium, jeżeli chodzi o konkursy, względnie egzaminy. Niema tego kryterjum, jeżeli chodzi o stosunki majątkowe. Spotykamy się dalej z takiemi wypadkami, że ktoś nie został przyjęty na uniwersytet w 1930/31 dla braku miejsca. Ten sam kandydat zgłasza się w r. 1932, powiada mu się, że pierwszeństwo mają ci, którzy w tym roku zdali maturę. Zdaje się, że jest to wbrew wszelkiej logice, bo ten, który się dawniej zgłaszał, powinien być pierwszy. Pytałem się w kilku wypadkach, oświadczył mi dziekan: u nas jest taki usus, że się przyjmuje tylko tych, którzy w bieżącym roku zdali maturę, jeżeli w zeszłym roku nie był przyjęty, to jego rzeczą było być przyjętym gdzieindziej; jeżeli tego nie zrobił, to to idzie na jego własny rachunek. Okazuje się potrzeba ustalenia zasad; jest rzeczą prostą, naturalną i logiczną, że Minister Oświaty, ten czynnik, który uważa z pewnych powodów za konieczne ograniczyć liczbę, przesyła tę decyzję radzie wydziałowej, ustalając jednocześnie zasadę, według której ma dziekan przyjmować kandydatów.</u>
          <u xml:id="u-120.6" who="#PSommerstein">Wreszcie uwaga ostatnia. Uważamy, że od decyzji dziekana jest potrzebna instancja. Dotychczas decyzja dziekana była bezapelacyjna, jedyna. Uczyniono, coprawda, wyłom w związku z naszemu wnioskami, zaproponowano drugą instancję w formie rady wydziałowej. Ta instancja będzie w dużej mierze iluzoryczną. Ustawa budowana jest na tej podstawie, że rektor wobec senatu a dziekan wobec rady zajmuje stanowisko nadrzędne. Trudno w praktycznem wykonaniu wmyśleć się w taką sytuację, żeby w wielu wypadkach rada wydziałowa dezawuowała dziekana, swego przełożonego, bo według ustawy jest przełożonym rady. To będzie instancja fikcyjna. Dlatego proponujemy, ażeby tą drugą instancją był minister, a jeżeliby były duże techniczne trudności, to rektor danego uniwersytetu. Tę poprawkę zgłaszamy i wnosimy o przyjęcie jej do art. 44.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-121">
          <u xml:id="u-121.0" who="#Marszałek">Do art. 45 głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-122">
          <u xml:id="u-122.0" who="#PKornecki">Art. 45 został zmieniony w komisji w tym czasie, kiedy klub nasz z powodów znanych i oświetlonych publicznie nie brał udziału w dyskusji. Artykuł ten w projekcie rządowym poprzednio miał numer 44 a brzmiał następująco: „Nie można być równocześnie studentem dwóch szkół akademickich z wyjątkiem, że jedną z tych szkół jest szkoła artystyczna; w tym przypadku wymagana jest zgoda rektorów obydwóch szkół”. Obecnie z komisji wychodzi ten artykuł jako art. 45 ze zmienionym tekstem, mianowicie, że możną być równocześnie studentem dwóch szkół akademickich tylko za zgodą rektorów obydwóch szkół.</u>
          <u xml:id="u-122.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-122.2" who="#PKornecki">Klub mój zgłasza poprawkę, ażeby przywrócić tekst projektu rządowego. Jest to bodaj Jedyny wypadek, iż popieramy inicjatywę Rządu w jednym z artykułów. Trudno nam zrozumieć, tembardziej, że nie braliśmy udziału w dyskusji, motywy, dlaczego komisja zdecydowała się ten artykuł zmienić. Jak to będzie wyglądało w praktyce? Otóż student będzie mógł na podstawie tego artykułu zapisać się równocześnie do dwóch szkół akademickich, a więc, powiedzmy, może być nawet tak, że będzie na prawie i na politechnice, albo na medycynie i na filozofji i t. p. Dla nas jest to rzecz nie zrozumiała. Przecież minęły czasy, jak to bywało na niektórych wydziałach, np. na prawie, przed wojną, że studenci ograniczali studja do zbierania podpisów i na podstawie podpisów zdawali kollokwia i egzaminy. Obecnie po wojnie w naszem ustawodawstwie i w przepisach o studjach akademickich nastąpiło poważne zaostrzenie warunków i obowiązków studenta, wymagane jest uczęszczanie na wykłady, wymagane są prace seminaryjne i t. d. i trudno sobie wyobrazić, ażeby można być równocześnie słuchaczem dwóch szkół. Można jednak zrozumieć, do czego zmierzał artykuł w redakcji rządowej. Zmierzał on do tego, że student prawą zapisze się do konserwatorjum, ponieważ od dziecka uczy się gry na skrzypcach lub fortepianie i będzie się uczył również w konserwatorium. Albo ma inne zdolności artystyczne i zapisze się do Szkoły Sztuk Pięknych. Taka kombinacja, że można będzie równocześnie być studentem prawa i Akademji Sztuk Pięknych, jest do pomyślenia, ale trudno traktować poważnie taką kombinację, żeby równocześnie być studentem dwóch szkół akademickich. Dlatego też, uważając, że ustawa powinna mieć rzeczywiście uzasadniony sens, proponujemy poprawkę do art. 45, który powinien brzmieć podobnie, jak w projekcie rządowym: „Nie można być równocześnie studentem dwóch szkół akademickich, z wyjątkiem, gdy jedna z tych dwóch szkół jest szkołą artystyczną. W tym wypadku potrzebna jest zgoda rektorów obydwu szkół?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-123">
          <u xml:id="u-123.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 51 głos ma p. Stypułkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-124">
          <u xml:id="u-124.0" who="#PStypułkowski">Prawo brania udziału w życiu akademickiem młodzieży jest nietylko prawem, lecz i obowiązkiem tej młodzieży. Nie chcemy mieć obywateli dzisiejszych, chcemy mieć odtrutkę na dzisiejszą psychozę bierności i uciekania przez obywateli od wszelkiego udziału w życiu publicznem, jako najlepszego środka zachowania się w cieniu, przetrwania dzisiejszych ciężkich czasów. Stan organizacyj akademickich w dzisiejszej dobie daje nam tę gwarancję, że ci obywatele, którzy wyjdą z tej szkoły, podołają swym obowiązkom publicznym, nie będą czekali, aż za nich rząd czy kto inny odrobi te ciężary, które w dzisiejszej Polsce odrobić trzeba, żeby doczekać się lepszych czasów. Idziemy tak daleko, że byliśmy zgodni w tem, żeby wydawanie dyplomów młodzieży akademickiej uzależnione było od wykazania się przesz nich braniem udziału w pracy stowarzyszeniowej, w życiu młodzieży akademickiej. Dlatego też z niezwykłem zainteresowaniem odnosimy się do art. 51 ustawy, który jako karę dyscyplinarną przewiduje pozbawienie prawa udziału w życiu akademickiem na czas ograniczony lub na czas studjów. Prawda, mogą i w szeregach młodzieży akademickiej znaleźć się parszywe owce, które nie będą godne korzystania z tego prawa, a mając nakazane spełnienie tego obowiązku, mogłyby zatruwać szeregi młodzieży. Wówczas o tem decydować jedynie będą powołane organizacje i stowarzyszenia akademickie. Jest to ich najistotniejsze prawo decydowania o tem, w jakich szeregach i z kim mają brać udział w tej pracy publicznej, w tym najistotniejszym obowiązku, jaki ich czeka. Twierdzę, że to prawo decydowania, z kim mają razem pracować dla dobra kraju, jest to może najbardziej wychowawczy moment w życiu młodzieży akademickiej. Sam byłem niedawno studentem i pamiętam, z jakiem żywem nastawieniem młodzież tę sprawę traktuje, sprawę osądzania postępowania swych kolegów, i twierdzę, że niema co do tego objektywniejszego i nawet surowszego sądu nad sąd własnych kolegów. Odebranie młodzieży tego prawa jest odebraniem jej prawa należytego wpływania na bieg swych spraw publicznych, jest to odebranie im najistotniejszego momentu w ich pracy, kształcenia charakterów i właściwej oceny działalności współobywateli. Pozbawienie prawa udziału w życiu akademickiem, traktowane jako kara, przy pozostawieniu jednak słuchacza w wyższej uczelni, jest?to pod względem, swej celowości contradictio in adjecto. Chce się wypuścić zatem w życie publiczne kogoś, komu się daje cenzus człowieka ukończonego, człowieka, który ma przodować ze względu na cenzus naukowy, a jednocześnie posiadającego ten zasadniczy brak wychowania, brak umiejętności współpracy ze społeczeństwem, niezdolnego do pracy społecznej. Poco nam taki obywatel, którego zgóry skazuje się na sobka, myślącego tylko o napełnieniu swego brzucha, którego zgóry się oddziela od treści, jaką w życie społeczne powinien wlać przez swój udział w tem życiu?</u>
          <u xml:id="u-124.1" who="#PStypułkowski">A jakie byłyby skutki? W konsekwencji prowadziłoby to do wytwarzania stałych antagonizmów, stałych tarć między profesorami, Względnie komisjami dyscyplinarnemi a młodzieżą, i między poszczególnymi członkami tej młodzieży a organizacją akademicką, do której oni należeć musieli, skoro ich tego następnie pozbawiono. Młodzież akademicką prowadziłoby to tylko do zatargów z ciałem profesorskiem i uniwersytet mógłby być skazany na to, czego szczęśliwie w wolnej Polsce dotychczas niema, na zatargi i tarcia między młodzieżą a ciałem profesorskiem. Tak byłoby, gdyby przez chwilę można było przypuścić, że ta broń, jaką komisjom dyscyplinarnym ustawa nadaje, jest przeznaczona dla zwykłych komisyj dyscyplinarnych. Niewątpliwie jednak co do tego złudzeń żadnych niema. Ta broń nie jest tym środkiem, który się przewiduje na dzień powszedni, dla tego rzecznika dyscyplinarnego, czy dla komisji dyscyplinarnej uniwersytetu, to jest broń, którą się daje w rękę doraźnym sądom, sądom dyscyplinarnym, mianowanym przez p. Ministra w wypadku takim, jak mówi art. 52, a w wypadku przewinień o charakterze zbiorowym, którym towarzyszą czyny przeciw wolności nauczania lub studiowania. Otóż w takim razie, gdy chodzi o zbiorowe karanie młodzieży akademickiej, daje się tym sądom doraźnym, komisjom dyscyplinarnym ad hoc powołanym, od których niema odwołania, narzędzie rzekomo skuteczne w walce politycznej. Będzie się tedy tworzyło obywateli dwóch klas: jednych, którym wolno będzie swobodnie wypowiadać swoje zdania, gdyż będą pracowali w organizacjach prorządowych, na które Minister będzie patrzył miłem okiem, i drugich, którzy nie będą mogli swobodni zdania swego wypowiedzieć, bo ciągle będą pod tą groźbą, że im zakażą brania udziału w życiu akademickim. To jest tym środkiem zastrzeżone. Pozatem te kary mają za cel również sparaliżowanie, uniemożliwienie działania szeregu organizacyj akademickich choćby przez to, że w chwili, gdy ich działalność okaże się niewygodna dla p. Ministra, mocą zastosowania tej kary może organizacje najbardziej czynne, najbardziej mocno stawiające sprawę, usunąć od udziału w życiu akademickiem, tem samem całą działalność organizacji położyć. Powiecie Panowie, że przecież młodzież akademicka akcentuje stalle swoje zaufanie do profesorów, a przecież te sądy doraźne mają być złożone z pośród profesorów, zamianowanych przez pana Ministra. Zdajemy sobie jednak sprawę, że jeśli Panowie i dzisiaj z pośród 800 profesorów, którzy jednomyślnie przeciw tej ustawie się wypowiedzieli, wyłuskali trzech panów Wałków, którzy wystąpili nietylko w obronie policji w większych uczelniach, lecz wypluli cały swój jad nienawiści względem młodzieży…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-125">
          <u xml:id="u-125.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Proszę nie używać takich wyrażeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-126">
          <u xml:id="u-126.0" who="#PStypułkowski">…to naturalnie i taka komisja doraźna może być zamianowana z pośród takich profesorów, ad hoc do rozsądzenia tej sprawy powołanych.</u>
          <u xml:id="u-126.1" who="#PStypułkowski">Jakżeż inne pod tym względem było choćby przemówienie p. prof. Makowskiego, wskazujące dla mnie aż nadto wyraźnie, że jedynie te metody brzeskie, które niewątpliwie demoralizujący wpływ wywarły ma całe społeczeństwo, odbiły się może i częściowo na młodzieży akademickiej, która jednak posiada wszelkie cenne walory, cenniejsze bodaj od tych, które posiada obecnie społeczeństwo, i z temi walorami pójdzie wielka fala zorganizowanych w silnych organizacjach akademików, by zastąpić dzisiejszych niefortunnych włodarzy Polski!</u>
          <u xml:id="u-126.2" who="#PStypułkowski">Ale proszę Panów, nawet stojąc na gruncie istotnych założeń punktu b § 4 art. 51 ostrzegam Panów, że żadnego to celu nie osiągnie, bo jeżeli ten artykuł zastosowany będzie do akademika indyferentnego, którego nic nie obchodzi więcej poza własnemi sprawami, to oczywiście zastosowanie tego artykułu nie będzie dla niego żadną karą, nie wywrze żadnego wpływu na bieg życia akademickiego. Jeżeli natomiast ta kara zastosowań a zostanie do akademika obywatela, troszczącego się o sprawy publiczne, do tego, któryby chciał przez wspólną pracę podnieść wartość życia duchowego w Polsce, to oczywiście ten akademik przez samo skazanie go na niebranie udziału w życiu akademickiem jawnem nie zaprzestanie przez to swoich usiłowań, by utorować sobie drogę do takiej pracy, która w odpowiednich okolicznościach będzie możliwa. Proszę Panów, tworzycie wtedy bohaterów, bo ci, którzy będą skazani pod kątem widzenia politycznym na tę karę, w oczach swych kolegów będą uchodzili za bohaterów, ci właśnie będą wywierali decydujący wpływ na bieg życia akademickiego młodzieży, choćby nawet z ukrycia. Przestrzegam raz jeszcze Panów przed uchwaleniem tego artykułu. Z tego powodu popieram moją poprawkę o skreślenie tego artykułu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-127">
          <u xml:id="u-127.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do art. 52 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-128">
          <u xml:id="u-128.0" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Gdy tak bez przerwy od 9 rano debatuje się nad ustawą, złożoną z wielu artykułów, to trzeba nieraz wracać do przypomnienia ogólnych tendencyj, jakim ma służyć ta ustawa. Nie zrozumiemy postanowień art. 52 i poprawek, które Klub Narodowy zgłasza, jeżeli nie przypomnimy sobie, że celem tej ustawy jest odebrać istotną władzę senatowi, którą jeden z zasłużonych uczonych i działaczy uniwersyteckich porównał do serca szkoły akademickiej, powtóre dać dużą władzę rektorowi, ale jeszcze większą Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. I tam, gdzie chodzi o sprawy dyscyplinarne młodzieży, te same tendencje znajdują wyraz.</u>
          <u xml:id="u-128.1" who="#PWiniarski">Art. 52 p. 2 prze widuje jako instancje dyscyplinarne przedewszystkiem sędziego jednoosobowego, który będzie wybrany z pośród profesorów, i odwoławczą komisję dyscyplinarną. Na podstawie praktyki, długoletniej praktyki szkół akademickich musimy przyjść do przekonania, że od sędziego jednoosobowego lepszym jest w tych razach sąd kolegjalny. I dlatego pierwsza poprawka polega na tein, żeby zamiast jednego sędziego jako pierwszą instancję dyscyplinarną powołać komisję dyscyplinarną. Ta komisja dyscyplinarna będzie dawała większą gwarancję bezstronnego, spokojnego, zrównoważonego wymiaru sprawiedliwości, aniżeli jeden człowiek. Proszę pamiętać o tem, że młodzież, to żywioł bardzo wrażliwy i że trzeba tu stać nie tylko na gruncie obowiązujących przepisów prawnych, lecz także mieć dużo taktu, żeby tę młodzież należycie prowadzić i trzeba nieraz okazać dużo serca, żeby młodzieżą pokierować.</u>
          <u xml:id="u-128.2" who="#PWiniarski">Drugą instancją odwoławczą, wedle nas, miałby być senat. To senat powinien być powołany do tego, żeby sądzić sprawy, w których skazany odwołuje się od wyroku sądu dyscyplinarnego. Rzecz jest zupełnie zrozumiała. Najwyższą władzą szkoły akademickiej jest senat. W tym senacie są reprezentowane wszystkie wydziały. Ten senat dzięki swojemu składowi daje rękojmię bardzo dużego umiaru, rozwagi i decyzja senatu, wydana wskutek odwołania się od komisji dyscyplinarnej, ma taką powagę, że nikt nie będzie śmiał, nie będzie mógł jej zakwestionować.</u>
          <u xml:id="u-128.3" who="#PWiniarski">I dlatego nie możemy się zgodzić ima to, żeby w wyborze członków komisji dyscyplinarnej, a także tego sędziego jednoosobowego, brał udział ktokolwiek z poza, szkoły. To też już nadaje niewłaściwy posmak tej instytucji akademickiej, daje powód do różnego rodzaju insynuacyj, podejrzeń może o brak bezstronności, o jakieś cele uboczne. W interesie szkoły i zachowania należytego spokoju w szkole akademickiej leży, aby tego rodzaju podejrzeń nie było i aby nie dawać najmniejszego powodu do zakwestionowania bezstronności instytucji dyscyplinarnej. Dlatego domagamy się, aby przepis, który mówi, że Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przedstawia się podwójną listę kandydatów i że Minister z tej liczby wybiera sędziego i członków komisji dyscyplinarnej, był skreślony. tem samem wracamy do stanu rzeczy, jaki istnieje na podstawie dziś obowiązującej ustawy i daje dobre rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-128.4" who="#PWiniarski">Nie możemy się w żadnym razie zgodzić na p. 4, który dla mnie stanowi coś niezwykłego, i nawet dziwić się wypada, że p. referent Czuma, profesor wydziału prawa, nie zwrócił uwagi na ten przepis. Proszę zwrócić uwagę, o co tu chodzi. „W wypadku przewinień o charakterze zbiorowym, którym towarzyszą czyny przeciw wolności nauczania lub studiowania, albo w wypadku czynnych wystąpień przeciw profesorom lub władzom akademickim Minister może powołać specjalną komisję dyscyplinarną”. Przedewszystkiem co to są przewinienia o charakterze zbiorowym? Chciałbym, ażeby mi p. Makowski może to wytłumaczył; bo sądzę, że prawo karne stoi na stanowisku indywidualizacji winy, dochodzi indywidualnie, kto jest winien, i za tę winę indywidualnie karze. Można mówić o wykroczeniach w wystąpieniach zbiorowych, ale nie można mówić o winie zbiorowej. Przypuszczam, niewielu ludzi jest takich, którzy to będą mogli z czystem sumieniem zaakceptować.</u>
          <u xml:id="u-128.5" who="#PWiniarski">Ale pomijając to, idźmy dalej. Gdy zachodzi takie przewinienie o charakterze zbiorowym, wtedy tworzy się specjalną komisję, znowu wbrew postanowieniom Konstytucji, która orzeka, że nikt nie może być pozbawiony sądu, któremu z prawa podlega; i jeżeli civis academicus, obywatel akademicki, popełnił jakieś naruszenie prawa, podlega władzy dyscyplinarnej szkoły akademickiej; rozumieć przez to trzeba zwyczajną komisję dyscyplinarną. Ale tworzenie jakiejś komisji ad hoc, komisji nadzwyczajnej, to rzecz, która podkopuje według mnie elementarne podstawy prawa. Jak ta komisja jest utworzona? Jest utworzona wprawdzie z profesorów szkoły akademickiej, ale mianowanych przez ministra dyskrecjonalne. Teraz wyobraźmy sobie, jaki profesor zechce brać udział w takiej komisji. Zapewniam Panów, że żaden szanujący się profesor nie zechce przyjąć tego rodzaju nominacji. W takim razie trzeba będzie szukać takiego, któryby taką nominację przyjął. Jaką powagę będzie miał człowiek, który będzie w takiej komisji zasiadał i jaką powagę będzie miała komisja?</u>
          <u xml:id="u-128.6" who="#PWiniarski">A jeżeli te wystąpienia o charakterze zbiorowym będą się powtarzały tu i owdzie, czy nie dojdzie do tego, że ta komisja będzie musiała rozjeżdżać ze Lwowa do Krakowa, z Krakowa do Warszawy albo do Poznania, ażeby sądzić tego rodzaju sprawy? Gdyby tego rodzaju komisja była, utworzona, to z pewnością przylgnęłaby do niej nazwa jakiejś czrezwyczajki lotnej.</u>
          <u xml:id="u-128.7" who="#PWiniarski">A teraz idźmy dalej. Zasady pedagogiczne wymagają, aby szkoły akademickie pozostawały w nieustannym kontakcie z swoją młodzieżą; ona ma tę młodzież uczyć, ona ma ją wychowywać, za to bierze na siebie odpowiedzialność; nie wolno czynić nic, coby mogło utrudniać tę rolę szkole akademickiej; nic nie wolno czynić, coby mogło zaburzać normalny bieg spraw w uniwersytecie, czy politechnice.</u>
          <u xml:id="u-128.8" who="#PWiniarski">Proszę pomyśleć, jak młodzież akademicka przyjmie tego rodzaju nadzwyczajną komisję i proszę pomyśleć, jak na tem wyjdzie powaga szkoły akademickiej, jeżeli się okaże, że dla załatwienia danej sprawy o charakterze zbiorowym nie będzie kompetentną szkoła akademicka, która z natury swych praw jest obowiązana do rozstrzygania tych rzeczy, tylko przez ministra będzie powołana specjalna komisja ad hoc, ażeby tego rodzaju sprawę sądzić.</u>
          <u xml:id="u-128.9" who="#PWiniarski">Domagamy się więc skreślenia p. 4 art. 52.</u>
          <u xml:id="u-128.10" who="#PWiniarski">A teraz idziemy dalej: odwołanie. Od orzeczenia sądu dyscyplinarnego może się odwołać skazany, zupełnie w porządku; może się odwołać rektor, zupełnie w porządku, ale dlaczego dawać to prawo Ministrowi Oświaty? Ja tu zupełnie odgradzam osobę Ministra; Oświaty, nie o to chodzi, kto będzie ministrem, tylko chodzi o to, że w sprawy między szkołę a młodzież akademicką wchodzi czynnik trzeci, który bynajmniej nie wprowadza uspokojenia. Tak samo tryb ustalania składu komisyj dyscyplinarnych, liczba sędziów i członków komisyj dyscyplinarnych, kompetencje dyscyplinarne, wszystko to podlegać ma rozporządzeniu p. Ministra. Znowu luzy i wielkie pełnomocnictwa, znowu ogrom kompentencyj nieokreślonych, danych Ministrowi Oświecenia. A tymczasem trzeba, ażeby te wszystkie rzeczy, które powinny być bliżej określone, były raz na zawsze ustalone w statucie szkoły. P. Minister ma możność oddziaływania na statut, przecież będzie zatwierdzał te statuty.</u>
          <u xml:id="u-128.11" who="#PWiniarski">Wreszcie punkt 6 powiada, że Minister może złagodzić lub darować kary, prawomocnie nałożone. Wysoka Izbo! To jest także bardzo niebezpieczne postanowienie, bo my chcemy, aby wszystko pozostało w granicach zwykłego, powszechnego prawa. I jeżeli na mocy przepisów komisja dyscyplinarna ukarze winnego, to ten winny może odwołać się do senatu; jeżeli senat zadecyduje w ostatniej instancji, niema odwołania. Ale proszę sobie wyobrazić wypadek taki: ktoś został ukarany przez komisję dyscyplinarną, odwołuje się do senatu, senat po najwszechstronniejszem rozważeniu sprawy zatwierdza wyrok komisji dyscyplinarnej. Ten słuchacz powinien być ukarany za swój czyn niezgodny z prawem. I otóż wtedy może iść do Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i Minister może mu karę darować albo złagodzić. I znowu powstanie wśród młodzieży akademickiej i wśród społeczeństwa to przeświadczenie, że będą ludzie, którzy gdy zostaną ukarani, to odrazu pomaszerują do Ministra w tem przeświadczeniu, że karę im złagodzi lub daruje. Ale będą i tacy, dla których ten dostęp będzie zamknięty, a jeżeli nie będzie zamknięty, to spotka ich odpowiedź odmowna, Panie Ministrze, zdaje mi się, że to rzecz niebezpieczna dawać to prawo Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wydaje się to być uprawnieniem dla Ministra, w istocie jest dla niego wielkim ciężarem. Może to doprowadzić do niesłychanych komplikacyj w życiu szkoły akademickiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-129">
          <u xml:id="u-129.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wpłynął wniosek p. Gorczycy o przerwanie dyskusji nad tym artykułem. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Większość, zatem przystępujemy do art. 53.</u>
          <u xml:id="u-129.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Pepłowska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-130">
          <u xml:id="u-130.0" who="#PPepłowska">Art. 53, do którego zgłaszam poprawkę, jest bardzo ważny, gdyż zawiera zasady, określające możność organizowania się młodzieży akademickiej.</u>
          <u xml:id="u-130.1" who="#PPepłowska">Stwierdzić należy, że do wszystkich punktów, dotyczących młodzieży, p. Minister Oświaty przywiązuje bardzo znaczną wagę. Artykuł p. Ministra Jędrzejewicza, ogłoszony w piśmie „Nowe Państwo”, w którem znajdujemy wyjaśnienie postulatów, zawartych w projekcie ustawy odnośnie do całego szeregu bardzo ważnych artykułów, dotyczących np. senatu, uprawnień profesorskich, używa bardzo dyskretnego określenia: „tylko nieco ogranicza”. To „tylko nieco ogranicza” powtarza się jak refren, jednak tam, gdzie chodzi o młodzież, p. Jędrzejewicz nie mówi już „nieco ogranicza”, lecz wypowiada się bardzo szczerze: „Minister uzyska możliwość wpływu na sprawy młodzieżowe, którego obecnie obowiązująca ustawa pozbawia go całkowicie”. Musimy zauważyć, że w przeciwieństwie do obowiązującej dotychczas ustawy z r. 1920, która ujmuje zagadnienie dokładnie i szczegółowo, mamy obecnie bardzo krótkie i lakoniczne określenie, mówi się tylko, że studenci szkół akademickich mają prawo zakładania, stowarzyszeń akademickich, natomiast to wszystko, co jest najważniejsze, to wszystka, co określa, w jakich warunkach mają te organizacje działać, z jakich praw korzystać, to wszystko przenosi się do rozporządzenia wykonawczego p. Ministra Oświaty. A więc rozporządzenie ma ustalić warunki zakładania stowarzyszeń akademickich, ich rozwiązywania, ich zgłaszania, względnie rejestracji, zatwierdzania statututów, dokonywania ich zmiany, uzyskiwania przez nie osobowości prawnej, sposobu i zakresu sprawowania nadzoru i opieki nad niemi, jakoteż odpowiedzialność dyscyplinarną członków zarządu za działalność stowarzyszeń. Tak więc mogłoby się wydawać, że jest to skok w nieznane, ponieważ wszystko jest odesłane do rozporządzenia p. Ministra Oświaty. Jednakże tak nie jest, dlatego, że zarówno z poglądów, zawartych we wzmiankowanym przeze mnie artykule p. Ministra Jędrzejewicza, umieszczonym w „Nowem Państwie”, jak i z praktyki dotychczasowej dokładnie wynika, jakie będzie to nieznane, które ma być zawarte w rozporządzeniu wykonawczem.</u>
          <u xml:id="u-130.2" who="#PPepłowska">Nie będę oczywiście cytowała całego artykułu i dokładnie go streszczała, chcę tylko podać najbardziej charakterystyczne punkty. A więc p. Minister, przeprowadzając analogję między młodzieżą a ciałem profesorskiem, zaznacza: „oba pragną jaknajbardziej od niego, t. j. od władzy państwowej, w zakresie świadczeń materialnych uzyskać”. Następnie czytam dalej: o „skrajnem, a przytem jednostronnem rozpolitykowaniu”.</u>
          <u xml:id="u-130.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-130.4" who="#PPepłowska">Bardzo słusznie się Panowie śmieją, właśnie chodzi mi o zaakcentowanie tego określenia „jednostronnego”. Bardzo się cieszę, że Panowie mię zrozumieli. A następnie wymienia p. Minister dezyderaty organizacyjne młodzieży, które określa jako „dążność do posiadania własnej reprezentacji międzyuczelnianej, któraby stanowiła niejako specyficzną władzę naczelną dla ogółu młodzieży akademickiej, jej rząd, regulujący wszystkie potrzeby tej specyficznej zbiorowości”. Zastanowimy się po kolei nad najważniejszemu momentami, przytoczonemi z artykułu p. Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-130.5" who="#PPepłowska">Jeżeli chodzi o niesłychaną zachłanność materialną i to rzekome stanowisko młodzieży, która tylko stale żąda, a nic wzamian za to nie daje, to sądzę, że bardziej wymowne, już wszelkie słowa, będą tablice z nazwiskami poległych akademików, umieszczone we wszystkich uczelniach polskich.</u>
          <u xml:id="u-130.6" who="#PPepłowska">Co zaś do upokarzającego porównania młodzieży ze stanem profesorskim, to aczkolwiek p. Minister Oświaty niezbyt wysoko ocenia profesorów, co bije z jego artykułu, i uważa, że w nowoczesnych państwach mają odgrywać tylko rolę „speców”, co aczkolwiek nie jest poglądem oryginalnym, bo jest powszechnie przyjęte i podzielane u naszego wschodniego sąsiada, to jednak większość społeczeństwa polskiego stoi na innem stanowisku i nie uważa za hańbiące dla młodzieży porównania jej ze stanem profesorskim.</u>
          <u xml:id="u-130.7" who="#PPepłowska">W sprawie rozpolitykowania młodzieży, co do którego p. Minister przyznaje, że spotyka się zresztą i gdzieindziej, zdaje się, że nie potrzebuję argumentować, bo już Panowie, reagując śmiechem na moją cytatę o jednostronności ...</u>
          <u xml:id="u-130.8" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-130.9" who="#PPepłowska">...— właśnie doskonaleśmy się porozumieli — odrazu trafili w sedno rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-130.10" who="#PPepłowska">Proszę Panów, gdyby Rząd się łudził, że młodzież akademicka składa się z samych członków Legjonu Młodych, z Młodzieży Mocarstwowej, z zaszczytnych bohaterów w rodzaju Ryskalczyka,...</u>
          <u xml:id="u-130.11" who="#komentarz">(Ciągła wrzawa i wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-130.12" who="#PPepłowska">...to wtedy napewno nie czynionoby zarzutu rozpolitykowania.</u>
          <u xml:id="u-130.13" who="#PPepłowska">A następnie oburzenie Ministra Oświecenia Publicznego na niesłychane stanowisko młodzieży, która pragnie mieć organizację, łączącą ją w całokształt przedstawicielstwa. Otóż Związek Narodowy Polskiej Młodzieży Akademickiej i wyłoniona przezeń władza: Naczelny Komitet Akademicki, pomyślany jako organizacja powszechna, kierująca całokształtem pracy młodzieży, broniąca całości i słuszności interesów akademickich, reprezentująca je wobec społeczeństwa, władzy i zagranicy, prowadzi ją jasno wytkniętą drogą służby Narodowi i Państwu. To nie jest stanowczo organizacja, któraby sobie zasłużyła na drwiny, albo na szykany.</u>
          <u xml:id="u-130.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-130.15" who="#PPepłowska">Ponieważ jest to naczelna organizacja akademicka, najlepiej charakteryzująca dążenia w tej mierze młodzieży, pragnę kilka słów jej poświęcić i przedewszystkiem odczytać kilka najważniejszych punktów z jej statutu.</u>
          <u xml:id="u-130.16" who="#komentarz">(Głos: Niech Pani poprosi o to Marszałka.)</u>
          <u xml:id="u-130.17" who="#PPepłowska">Więc tylko pierwsze punkty odczytam:</u>
          <u xml:id="u-130.18" who="#PPepłowska">„Zorganizowanie polskiej młodzieży akademickiej, jako części społeczeństwa w służbie dla dobra narodu i Państwa Polskiego. Reprezentacja całokształtu interesów. Wyłączna reprezentacja w sprawach natury zagranicznej. Utrzymanie łączności między poszczególnemu środowiskami akademickiemu, zarówno na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, jak i poza jej granicami. Utrzymanie łączności z młodzieżą akademicką innych państw na terenie organizacji tej i przedsięwzięć międzynarodowych”. A teraz kilka słów z historji powstania Naczelnego Komitetu Akademickiego.</u>
          <u xml:id="u-130.19" who="#PPepłowska">Pierwszy raz zjechali się działacze akademiccy w roku 1918, nie mogli jednak organizacji doprowadzić do skutku, ponieważ była wojna z Ukraińcami, wszyscy poszli do szeregów. Drugi zjazd był w roku 1920 i również zakończył się podobnie, ponieważ było to w okresie wojny i młodzież akademicka, zamiast myśleć o organizowaniu się, chciała dać przykład walki orężnej w obronie granic.</u>
          <u xml:id="u-130.20" who="#PPepłowska">Proszę Państwa, najlepszym dowodem, że organizacja ta powstała na słusznych podstawach, jest to, że młodzież w szeregu innych państw oparła swoje organizacje właśnie na wzorach polskich.</u>
          <u xml:id="u-130.21" who="#PPepłowska">Niezależnie od znaczenia Naczelnego Komitetu Akademickiego w życiu wewnętrznem młodzieży, chciałabym podnieść jego ogromne zasługi ma terenie zagranicznym. Młodzież polska reprezentowana przez Naczelny Komitet Akademicki, należała do inicjatorów Międzynarodowej Konfederacji Studentów. Młodzież polska osiągnęła bardzo poważne triumfy na terenie Konfederacji, bo w ciąga 14 lat istnienia tej międzynarodowej organizacji przez 5 lat z rzędu prezesura jej była piastowana przez Polaków. Teraz na ostatnim zjeździe międzynarodowej organizacji został przyjęty projekt całkowitej reorganizacji, opracowany przez Polskę. Ale oprócz zaszczytów honorowych należy stwierdzić, że młodzież polska użyła swego prestiżu w tym celu przedewszystkiem, żeby na terenie międzynarodowym realizować polskie postulaty w dziedzinie polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-130.22" who="#PPepłowska">Jest to przecież jedyna organizacja międzynarodowa, do której Niemcy nie należą, a nie należą dlatego, że wystawili postulat reprezentowania nietylko studentów Rzeszy Niemieckiej, ale i Austrji i Gdańska, i dopiero kategoryczny sprzeciw młodzieży polskiej udaremnił tę zachłanność.</u>
          <u xml:id="u-130.23" who="#PPepłowska">Mimochodem muszę zaznaczyć, że jednak istnieje organizacja akademicka, występująca pod nazwą „Ligi” i ciesząca się wielkiem poparciem Ministerstwa Spraw Zagranicznych, która uważała właśnie za rzecz słuszną i właściwą, żeby Gdańsk był w Międzynarodowej Konfederacji Studenckiej reprezentowany przez Niemców. Przytem trzeba stwierdzić, że na całą tę akcję Naczelny Komitet Akademicki nie otrzymał poparcia pieniężnego, lecz miał szereg najrozmaitszych utrudnień w otrzymaniu paszportów zagranicznych, a obecnie działalność jego uniemożliwiono zupełnie,...</u>
          <u xml:id="u-130.24" who="#komentarz">(P. Sanojca: Niech żyje Naczelny Komitet Akademicki!)</u>
          <u xml:id="u-130.25" who="#PPepłowska">...dlatego, że władza dąży do rozwiązania Naczelnego Komitetu Akademickiego, W r. 1931 przed zjazdem Związku Narodowego Młodzieży Akademickiej p. Minister Jędrzejewicz rozesłał okólnik do senatów akademickich, zabraniając stosunków z Naczelnym Komitetem Akademickim i urządzenia wyborów, a w grudniu 1932 r. statut organizacji został odrzucony bez podania motywów.</u>
          <u xml:id="u-130.26" who="#PPepłowska">Muszę powiedzieć, że uniemożliwienie stosunku młodzieży polskiej z zagranicą, przez dezorganizację Naczelnego Komitetu Akademickiego, będzie krzywdą uczynioną nietylko tej młodzieży, lecz przedewszystkiem sprawie naszej propagandy.</u>
          <u xml:id="u-130.27" who="#PPepłowska">Wiemy jak niechęć do obecnego Rządu wpływa niestety na stosunek zagranicy do Polski. W chwili tak wrogiej nam propagandy niemieckiej, kiedy niezbędnem jest przeciwdziałanie na wszystkich polach, to wtedy tak skutecznie służącą sprawie polskiej organizację rozwiązuje się.</u>
          <u xml:id="u-130.28" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-130.29" who="#PPepłowska">Muszę kończyć i skracam swoje przemówienie.</u>
          <u xml:id="u-130.30" who="#PPepłowska">W tym stanie rzeczy, wiedząc, że oddanie młodzieży do nieograniczonej dyspozycji p. Ministra zamieni prawo organizacji młodzieży na prawo represji nad młodzieżą, zgłaszamy konkretny wniosek co do zasad organizacji.</u>
          <u xml:id="u-130.31" who="#PPepłowska">Zresztą musimy powołać się na to, że sam p. Minister w swoim wzmiankowanym już artykule stwierdził, że zupełnie rozumie psychologiczne pobudki nieufności do niego. W tym punkcie całkowicie podzielamy zdanie p. Ministra i dlatego właśnie zgłaszamy wniosek, precyzujący postulaty organizacyjne młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-130.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-131">
          <u xml:id="u-131.0" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek formalny p. Różańskiego! o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-131.1" who="#komentarz">(P. Dubois: Proszę o głos w sprawie formalnej.)</u>
          <u xml:id="u-131.2" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-132">
          <u xml:id="u-132.0" who="#PDubois">Art. 52 i 53, to są artykuły najważniejsze, jeżeli chodzi o młodzież akademicką w obecnej ustawie, dotyczą one sądów dyscyplinarnych i prawa wolności stowarzyszeń akademickich. Tymczasem Panowie przy tych artykułach zastosowali dziwną metodę, dopuszczając tylko jednego mówcę do głosu, gdy przy poprzednich artykułach, o wiele mniej ważnych i istotnych dla młodzieży akademickiej, wolno było trzem i czterem mówcom przemawiać. Panowie w art. 52 wprowadzają sądy dyscyplinarne, które są oparte na zasadach zupełnie analogicznych do tych praktyk, jakie zalecał znany teoretyk, a właściwie praktyk sądownictwa p. Michałowski, który zniósł nieusuwalność i niezawisłość sędziów. Panowie to samo w art. 52 wprowadzacie, ustanawiając komisje dyscyplinarne mianowane przez ministra. Te komisje dyscyplinarne pozatem przypominają sądy doraźne. Niema od nich odwołania. Jeżeli chodzi o art. 53, to zapomocą niego zakazujecie jakiejkolwiek wolności politycznej życia młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-133">
          <u xml:id="u-133.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę mówić do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-134">
          <u xml:id="u-134.0" who="#PDubois">Artykuły te bezsprzecznie muszą być obszernie omówione. My, jako przedstawiciele P. P. S. w obronie młodzieży socjalistycznej, musimy się wypowiedzieć i musimy zaprotestować przeciw niedopuszczeniu nas do głosu. Stwierdzam, że gilotynując dyskusję, Panowie nie chcą ujawnić faktu, że w art. 52 i 53 ustawy represje wobec młodzieży zostały doprowadzone do zenitu, że wskutek tych artykułów wszelka swoboda życia akademickiego zostaje usunięta. P. Marszałek Piłsudski, co cytował w tym Sejmie pos. Bitner, wspomniał w jednym ze swoich wywiadów, jak rosyjscy profesorowie gięli jego ducha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-135">
          <u xml:id="u-135.0" who="#Marszałek">Proszę wrócić do rzeczy, inaczej odbiorę Panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-136">
          <u xml:id="u-136.0" who="#PDubois">Dialektyka dziejów stwarza różne niespodzianki. Teraz dzieje się to samo. Pod rządami Marszałka Piłsudskiego chcecie giąć karki młodzieży akademickiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-137">
          <u xml:id="u-137.0" who="#Marszałek">Postawiony jest wniosek formalny o przerwanie dyskusji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przeszedł.</u>
          <u xml:id="u-137.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 55.</u>
          <u xml:id="u-137.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-138">
          <u xml:id="u-138.0" who="#PWiniarski">Art. 55 mówi o prywatnej szkole akademickiej. W porównaniu z obecnie obowiązującą ustawą, jest tu wprowadzona zmiana i tę Zmianę chcemy zwalczać. Według dzisiejszego stawu rzeczy, o ileby szkole prywatnej miały być przyznane prawa szkoły akademickiej, musi to być załatwione w drodze ustawy, ale ustawa musi być poprzedzona zasięgnięciem opinji szkół akademickich państwowych oraz prywatnych, które te prawa już posiadały, Teraz przepis ten znikł z projektu ustawy. Dlaczego? To się wcale nie tłumaczy. Przecież jeżeli staniemy na stanowisku kompetencji, to musimy powiedzieć, że dla oceny należytego poziomu prywatnej szkoły, dla odpowiedzi na pytanie, czy dorasta ona, do wymagań, jakie stawia się szkołom akademickim, najbardziej są kompetentne szkoły akademickie. tem bardziej niezrozumiałe jest to opuszczenie, że przecież to tylko opinja. P. Minister jest obowiązany najpierw zasięgnąć opinji państwowych szkół akademickich, ale nie jest obowiązany do tej opinji się zastosować. Więc nie widzę, coby tu było w tym przepisie, coby miało Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego krępować. I dlatego w pierwszej części naszego wniosku domagamy się przywrócenia tego przepisu, żeby można było załatwiać te sprawy tylko po wysłuchaniu opinji szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-138.1" who="#PWiniarski">A teraz idą inne postanowienia. Punkt 2: „Minister może udzielić prywatnym szkołom akademickim w drodze rozporządzenia prawa nadawania niższych stopni naukowych, o ile one odpowiadają warunkom, wymienionym w ust. 1 niniejszego artykułu?” Dlaczego, proszę Wysokiej Izby? Jak się to tłumaczy, że p. Ministrowi dana jest tu kompetencja przyznawania takiego prawa w drodze rozporządzenia? Przecież prywatne szkoły akademickie, jak mówi p. 1 tego artykułu, w drodze ustawy mogą otrzymywać prawa państwowych szkół akademickich, a więc prawa w większym lub mniejszym zakresie. Domagamy się skreślenia tego punktu.</u>
          <u xml:id="u-138.2" who="#PWiniarski">W p. 3 chodzi o zatwierdzanie rektora, i prorektora prywatnych szkół akademickich. Domagamy się ewentualnego skreślenia tego przepisu, o ileby art. 9 o zatwierdzaniu rektorów szkół akademickich państwowych został utrzymany, bo jeżeli się nie utrzyma, to odpada i ten p. 3, jeżeli natomiast art. 9 utrzyma się w głosowaniu, to domagać się będziemy, aby nie było tu zatwierdzania rektora i prorektora szkół prywatnych przez Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-138.3" who="#PWiniarski">Nie poruszam tu kwestji mianowania nauczycieli szkół akademickich prywatnych, tylko mimochodem zwrócę uwagę, że rosyjskie prawodawstwo było tu liberalniejsze. Oto prawo z 1 lipca 1914 r. wskazywało dokładnie, kto nie może być kierownikiem wyższego prywatnego zakładu naukowego. W art. 9 były wymienione kategorje osób, którym nie wolno było pełnić tych funkcyj, np. zakonnicy, osoby należące do obcych wyznań, t. zn. nieprawosławni, ci, którzy byli skazani za zwykłe przestępstwo jak kradzież, oszustwo, sprzeniewierzenie powierzonego majątku, bankructwo złośliwe i parę innych kategoryj, ale poza tym przepisem, który wykluczał pewne kategorje od sprawowania funkcyj kierowniczych i nauczycielskich w szkołach prywatnych, nie było tego przepisu, aby prywatne szkoły musiały uzyskiwać zatwierdzenie dla swego personelu, czy to nauczycielskiego, czy kierowniczego.</u>
          <u xml:id="u-138.4" who="#PWiniarski">Musimy przejść teraz do p. 6, który proponujemy w związku z p. 3. Poprawka nasza dotyczy uniwersytetu lubelskiego i brzmi talk: Przepisy o zatwierdzaniu rektora i prorektora — o ileby zostały przyjęte — oraz o zawieszeniu przyznanych praw nie dotyczą Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, w którym sposób powoływania rektora i wicerektora określony jest w jego statucie.</u>
          <u xml:id="u-138.5" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Podczas obrad komisji wykazywałem, że obecnie obowiązująca ustawa wymaga specjalnej procedury przy nadawaniu praw prywatnym szkołom akademickim, mianowicie ustawy z zasięgnięciem uprzedniem opinji szkól akademickich: projekt przewiduje także drogę ustawy. Zadawałem sobie pytanie, czy jest wskazane wobec uniwersytetu lubelskiego i Wolnej Wszechnicy iść inną, jak gdyby skróconą drogą, a to tem bardziej, że za zgodą p. referenta zostało ustanowione junctim między Wolną Wszechnicą warszawską a Uniwersytetem Katolickimi w Lublinie, a każdy przyzna, że te sprawy należy traktować indywidualnie i nie można w jednem zarządzeniu łączyć szkół, które mogą mieć różny charakter i mieć niejednakowy poziom naukowy. Uwaga dotyczyła sposobu załatwienia tej sprawy, natomiast nie występowała przeciw uniwersytetowi lubelskiemu jako takiemu. To też kolega Stroński w przemówieniu swojem przewidział, że nawet będziemy mogli i musieli w domaganiu się praw dla uniwersytetu lubelskiego pójść dalej, aniżeli p. referent. O cóż chodzi? Wobec oświadczenia człowieka, którego mamy wszelkie podstawy uważać za dobrze poinformowanego, że inaczej rzecz zostałaby odwleczona w nieskończoność, nie obstaję przy drodze osobnej ustawy, tem bardziej, że w najbliższym czasie ukaże się jednolita organizacja wszystkich wolnych katolickich uniwersytetów na całym świecie; ta rzecz jest opracowywana pod kierunkiem Stolicy Apostolskiej i to jest dla nas gwarancją, że poziom uniwersytetu lubelskiego będzie odpowiednio utrzymany. Ale jeżeli chodzi o organizację, to już teraz możemy przewidywać, a nawet możemy być pewni, że p. Minister Oświaty będzie musiał w sprawie zatwierdzania rektora, i prorektora odstąpić od zasady, która została w art. 55 sformułowana. Lepiej tedy nie formułować tego rodzaju zasady, jeżeli można przewidzieć, że się będzie musiało od niej odstąpić i dlatego wolimy uniknąć przepisu, od którego prawdopodobnie trzeba będzie odstąpić. Dlatego proponujemy dodać punkt 6, że prawo zatwierdzania rektora i prorektora — o ile wogóle zatwierdzanie rektora i prorektora zostanie uchwalone — nie będzie się stosowało do uniwersytetu lubelskiego. Uniwersytet lubelski ma w swoim statucie, który jest napewno p. Ministrowi znany, art. 13, który powiada, że rektora mianuje Rada Biskupia, powoływana do spraw uniwersytetu lubelskiego przez episkopat rzymsko-katolicki. I znowu muszę powiedzieć, że dla nas, tak, jak i dla całego społeczeństwa polskiego, to jest kwestja zaufania do episkopatu rzymsko-katolickiego w Polsce, ten episkopat posiada cale nasze zaufanie. Pamiętamy list pasterski J. Em. ks. Prymasa Rzeczypospolitej, o którym już mówił wczoraj mój kolega Dąbrowski; dzisiaj chcę tylko przytoczyć jeszcze jeden akt, który jest wypadkiem ostatniej chwili. Mianowicie ukazał się list pasterski księcia Metropolity krakowskiego „przeciw złu dnia, dzisiejszego”, który ostrzega przed biernością, z jaką społeczeństwo przyjmuje to, czem się je traktuje. „Nie umieją ci ludzie” — powiada ks. Metropolita — „zdobyć się na wystąpienie nawet, gdy grozi obniżenie kultury narodowej przez arbitralne odbieranie praw ogniskom wiedzy, tak zasłużonym, które przetrwały wrogie zakusy rozbiorów. Bezwład opanowuje większość społeczeństwa; jak króliki stoją unieruchomione przed paszczą węża. Ci bowiem, którzy zapędzają w tę matnię, w jednych umieją wpoić bezpodstawny optymizm, nałożyć różowe okulary na oczy, przez które wydaje się świadomie czy nieświadomie, że wszystko idzie jaknajlepiej i że tylko małoduszni obawiać się mogą, a innym strachem i groźbą zaciemnią wszystko”.</u>
          <u xml:id="u-138.6" who="#PWiniarski">Otóż z zupełnem zaufaniem do komitetu, który wyznacza władzę uniwersytetu lubelskiego, proponujemy, ażeby Rząd zrzekł się w tym projekcie prawa zatwierdzania rektora i prorektora tego uniwersytetu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-139">
          <u xml:id="u-139.0" who="#Marszałek">Do art. 57 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-140">
          <u xml:id="u-140.0" who="#PWiniarski">Wysoka Izbo! Sprawa jest bardzo prosta i w kilku słowach ją załatwię. Chodzi o postanowienia przejściowe i końcowe. Punkt 1 art. 57 powiada: „Sprawy, których unormowanie ustawa niniejsza przekazuje statutom szkół, będą do czasu ich zatwierdzenia w myśl ustawy niniejszej normowane przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Ta rzecz wydaje się nam niebezpieczną, bo to jest prowizorium, a każde prowizorium jest niebezpieczne i w interesie publicznym i w interesie Państwa leży, żeby prowizorjum trwało jak najkrócej. W naszych poprawkach domagamy się, żeby bardzo wiele spraw, które projekt przekazuje do uregulowania rozporządzeniom ministerialnym, były raz na zawsze uregulowane w statutach szkół akademickich. Więc chodzi teraz o to: gdy ta ustawa wejdzie w życie, trzeba będzie opracować i przedłożyć p. Ministrowi do zatwierdzenia statuty szkół akademickich i to jest luka, bo nie wiadomo, jak długo może trwać to zatwierdzanie, a nam chodzi o to, żeby przejść jaknajprędzej do stanu normalnego. Dlatego proponujemy, ażeby, o ile w ciągu 3 miesięcy Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie podniesie sprzeciwu przeciwko projektowi statutu, złożonemu przez szkołę akademicką, było to jednoznaczne z za twierdzeniem tego statutu. Ale może się zdarzyć, że Ministerstwo ma zastrzeżenia; w takim razie musi je podnieść przed upływem 3 miesięcy. To jest termin zupełnie wystarczający.</u>
          <u xml:id="u-140.1" who="#PWiniarski">Co dalej? Chcielibyśmy tu ograniczyć tę tymczasowość zarówno od strony Ministerstwa jak od strony szkół akademickich. Chcemy powiedzieć, że jeżeli Ministerstwo podnosi jakieś zastrzeżenie przeciw statutowi szkoły akademickiej, to będą dalsze trzy miesiące dla uzgodnienia stanowisk między szkołą akademicką a Ministerstwem. Ale możnaby powiedzieć, że przecież szkoła akademicka może sabotować to postanowienie, bo weźmie projekt statutu na warsztat i będzie nieskończenie długo nad nim się zastanawiała. Nic nie pozwala sądzić, żeby to przypuszczenie było uzasadnione. Przeciwne przypuszczenie, owszem, jest uzasadnione, dlatego, że mamy dwie szkoły akademickie, które od powstania niepodległej Polski do dziś dnia nie mogą się doczekać zatwierdzenia statutów swoich przez Ministerstwo, to jest Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Wileński. Ale powiadam: posito non concesso, przypuściwszy, że szkoła akademicka zechce istotnie sabotować przepis i nie zechce przedstawić Ministerstwu projektu swego statutu, stawiamy poprawkę, żeby art. 57 nadać brzmienie następujące: „Szkoły akademickie obowiązane są w ciągu 6 miesięcy od daty ogłoszenia niniejszej ustawy przedłożyć Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego projekty statutów do zatwierdzenia (art. 3 i 5). Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ciągu następnych 6 miesięcy dokonywa zatwierdzenie statutu w trybie, przewidzianym w art. 3. W razie gdyby którakolwiek ze szkół akademickich nie przedłożyła projektu statutu w terminie określonym w niniejszym artykule, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nada jej statut”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-141">
          <u xml:id="u-141.0" who="#Marszałek">Dyskusja nad art. 57 skończona.</u>
          <u xml:id="u-141.1" who="#Marszałek">Do art. 59 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-142">
          <u xml:id="u-142.0" who="#PWiniarski">Jeszcze krócej. Wobec całego zespołu naszych poprawek, które mają z gruntu zmienić konstrukcję obecnej ustawy, art. 59 musi być skreślony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-143">
          <u xml:id="u-143.0" who="#Marszałek">Do art. 61 głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-144">
          <u xml:id="u-144.0" who="#PWiniarski">Jeżeli chodzi znowu o serję postanowień przejściowych i końcowych, to proponujemy skreślić punkt 1 i 2 art 61. Dlaczego? Bo to wynika z całego kompleksu naszych poprawek, to wynika z tego przeciwstawienia koncepcji ministerialnej, będącej koncepcją większości, koncepcji naszej, która zdaje się jest także koncepcją innych stronnictw opozycyjnych. Chodzi o to, czy władzą naczelną szkół akademickich, władzą rzeczywistą, wyposażoną w należyte kompetencje, a nie z imienia tylko, ma być senat, czy też nie. A jeżeli ma być senat, to trzeba temu senatowi pozostawić te uprawnienia, które ma obecnie. Otóż jesteśmy tu świadkami bardzo ciekawej zmiany. Istnieje rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustawy z dnia 24 lutego 1928 r. o stosunkach służbowych profesorów szkół akademickich. Niedawno, parę miesięcy temu, 27 października ub. r. ukazało się nowe rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustawy, nowelizujące tamto rozporządzenie z 1928 r. I w tem właśnie znowelizowanem rozporządzeniu znajduje się między innemi znamy art. 23 a). W tej sprawie ofertę tu nam składał wczoraj p. Makowski, którego prosiłem dziś rano w pierwszem swojem przemówieniu, ażeby zechciał się stawić na rendez-vous w Komisji Oświatowej do dyskusji nad tem rozporządzeniem i jego art. 23 a). Otóż teraz, po paru zaledwie miesiącach, znowu przystępujemy do nowelizacji tego rozporządzenia. O co chodzi? Jest mnóstwo punktów, od a) aż do o), które się zmienia. A dlaczego? Dlatego, że tam, gdzie obecnie jakąkolwiek władzę posiada senat, w szczególności tam, gdzie chodzi o stosunek służbowy profesorów, trzeba senatowi tę władzę odebrać i przekazać innemu organowi, więc rektorowi i Ministrowi. Muszę przejść pokolei te rzeczy, ażeby Panowie wiedzieli o co chodzi.</u>
          <u xml:id="u-144.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Obiecał Pan, że będzie Pan mówił mało, a mówi Pan dużo.)</u>
          <u xml:id="u-144.2" who="#PWiniarski">Poprzednie artykuły nie wymagały większego uzasadnienia, ale ten artykuł jest dłuższy i wymaga conajmniej 15-minutowego omówienia.</u>
          <u xml:id="u-144.3" who="#PWiniarski">W wypadkach, które zaraz podam, według przepisów obowiązujących obecnie decyduje Minister na wniosek rady wydziałowej, zatwierdzony przez senat. A projekt obecny usuwa to postanowienie o zatwierdzaniu przez senat, tymczasem szkoły akademickie bardzo stoją o to, żeby to pozostawić. Jakie to są wypadki? a) zaliczenie czasu poprzedniej służby państwowej z przerwą i czasu pracy zawodowej; c) zezwolenie profesorowi na zajęcie uboczne wynagradzane i na ciągnięcie z zakładu korzyści materialnych; d) udzielenie urlopów nadzwyczajnych, przekraczających wymiary ustawowe i urlopów w wymiarze pomad 30 dni w ciągu 1 roku akademickiego; f) pozostawienie profesora na katedrze po ukończeniu 65 lat, przyznanie rodzinie profesora usuniętego z katedry (wydalonego) zasiłku na utrzymanie; j) asystenci starsi: wyjątkowe przedłużenie im czasu służby; k) pomocnicze siły naukowe: udzielanie im urlopów ponad 30 dni w ciągu roku akademickiego; n) asystenci młodsi: wyjątkowe przedłużanie im czasu służby. A nadto: b) profesorowie tytularni: nominacja ich na wniosek rady wydziałowej, tylko zaopiniowany przez senat, a nie zatwierdzony przezeń. Przepis, dotyczący nominacji profesorów tytularnych, ma być skreślony z tego powodu, że ima on być umieszczony w ustawie o Szkotach. W wypadkach które zaraz podam według przepisów obecnie obowiązujących, decyduje senat na wniosek rady wydziałowej. Projekt przenosi te uprawnienia na rektora, na wniosek rady wydziałowej. Są to punkty: h) pomocnicze siły naukowe: mianowanie ich i zwalnianie; l) prowizoryczne pomocnicze, siły naukowe: rozwiązanie z niemi stosunku służbowego; zatwierdzenie wniosku rady wydziałowej przez senat — usunięte; m) pomocnicze siły naukowe: przyjęcie rezygnacji i; n) asystenci młodsi: powoływanie wyjątkowo studentów i absolwentów; zatwardzenie wniosku rady wydziałowej przez senat — usunięte.</u>
          <u xml:id="u-144.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-144.5" who="#PWiniarski">Dalej zastępcy profesorów: powoływanie ma być pozostawione według projektu uznaniu rady wydziałowej bez żadnej kontroli senatu, co szkoły akademickie uważają za bardzo szkodliwy przepis. Obecnie uchwały rady wydziałowej wymagają zawsze zatwierdzenia przez senat. We wszystkich tych zmianach, wprowadzonych przez projekt do pragmatyki profesorskiej przejawia się tendencja, w pełni realizowana przez szereg artykułów projektu, aby odebrać senatowi wszelkie istotne znaczenie i szkoły akademickie dzisiejsze, będące jednolitym organizmem, przekształcić w zlepek mechanicznie związanych z sobą szkół zawodowych. Z tej racji należy się zasadniczo przeciwstawić tym zmianom i stąd płynie nasza poprawka, domagająca się skreślenia pp. 1 i 2.</u>
          <u xml:id="u-144.6" who="#PWiniarski">Sądzę, że w tem krótkiem przemówieniu, nie wyczerpawszy nawet przysługujących mi 15 minut, przedstawiłem Izbie wielość i doniosłość tych spraw, w których dotychczas senat akademicki decyduje i które mają obecnie mu być odebrane. To powinno być wystarczającem uzasadnieniem naszego wniosku, skreślającego pp. 1 i 2.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-145">
          <u xml:id="u-145.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 63 głos ma p. Stahl.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-146">
          <u xml:id="u-146.0" who="#PStahl">Wysoka Izbo! Jeżeli chodzi o art. 63, Klub Narodowy wnosi dwie poprawki, mianowicie poprawkę, żeby p. 1 tego art. 63 nadać brzmienie następujące: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem 1 września 1934 r., z wyjątkiem art. 57, który zyskuje moc obowiązującą z chwilą ogłoszenia ustawy”. Otóż, jaka jest intencja tej poprawki Klubu Narodowego? W ustawie p. 1 powiada, że z wyjątkiem niektórych punktów ustawa wchodzi w życie z dniem 1 września 1933 r. Jak widzimy więc, poprawka Klubu Narodowego proponuje odroczeni do r. 1934 wejścia w życie niniejszej ustawy, z wyjątkiem jednego tylko art. 57. Który to jest ten art. 57 i o co chodzi w tej poprawce Klubowi Narodowemu? Art. 57 mówi o statutach szkół akademickich, które miałyby wejść w życie dopiero po wejściu w życie niniejszej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-146.1" who="#PStahl">Klub Narodowy wnosi więc, żeby została ustalona właściwa kolejność między temi Obiema ustawami, t. zn., żeby naprzód zostały ustalone statuty poszczególnych szkół akademickich, które, jak wiadomo, na wniosek rad wydziałowych mają być zatwierdzone, a następnie dopiero żeby weszła w życie cała ustawa, która według propozycji Rządu miałaby wejść w życie już w tym noku.</u>
          <u xml:id="u-146.2" who="#PStahl">Sądzi więc Klub Narodowy, że kolejność ta, żeby naprzód weszły w życie zatwierdzone statuty szkół akademickich, a następnie ustawa, jest kolejnością właściwą.</u>
          <u xml:id="u-146.3" who="#PStahl">Ale prócz tej jednej poprawki Klub Narodowy wnosi jeszcze inną, mianowicie proponuje, ażeby na końcu art. 63 wstawić nowy ust. 13 o brzmieniu następującem: Art. 53 ustawy o ustroju szkolnictwa z dnia 11 marca 1932 r. traci moc obowiązującą w stosunku do szkół akademickich”. Otóż o co chodzi w tej poprawce? Art. 21 tej samej, dzisiaj omawianej, ustawy dalie prawo Ministrowi organizowania studium specjalnego, w którem chodzi o szereg przedmiotów, w szczególności o t. zw. naukę obywatelstwa. Poprawka naszego klubu, jeśli chodzi o art. 21, idzie w tym kierunku, ażeby takie studjum mogło być organizowane na wydziale jedynie na wniosek rady wydziałowej. Otóż poprawka, dotycząca tego artykułu, związana jest z tą samą materją, mianowicie chodzi o to, ażeby tem art. 53 ustawy o ustroju szkolnictwa z dnia 11 marca 1932 r., który da]e Ministrowi prawo organizowania tych studiów specjalnych, nie miał mocy obowiązującej, jeśli chodzi o szkoły akademickie.</u>
          <u xml:id="u-146.4" who="#PStahl">Otóż chciałbym tu w krótkich słowach uzasadnić Wysokiej Izbie to stanowisko Klubu Narodowego, które przeciwstawia się samodzielnemu prawu Ministra do organizowania tego studjum uzupełniającego, niezależnie od wniosku rady wydziałowej, któreby obejmowało szereg przedmiotów, w szczególności t. zw. naukę obywatelstwa. Otóż co należy rozumieć przez ten wniosek, jaka jest intencja ustawy? Intencja ustawy jest ta, ażeby Minister czyli Rząd podporządkował sobie pewną szczególną, bardzo subtelną dziedzinę wychowania publicznego, tę dziedzinę, która dotąd w pewien długoletniem doświadczeniem uświęcony sposób była kształtowana. Nauka obywatelstwa. A więc o co chodzi? Chodzi o wpływ na. kształtowanie się ogólnych pojęć o państwie, jak to się nazywa w języku potocznym, t. j. wpływ na kształtowanie się ideowo-politycznego myślenia. Jeżeli rozważymy problem, czy Ministerstwo powinno otrzymać prawo wpływania na tę dziedzinę życia duchowego młodzieży, to trzeba stanowczo przyjść do przekonania, że nie jest słuszne, ażeby ta dziedzina była przedmiotem wpływu Ministerstwa i Rządu. Dlaczego? Dwie odpowiedzi i to z dwóch dziedzin możemy dać i to zupełnie kategoryczne. Najpierw z dziedziny obserwacji, z dziedziny psychologji, introspekcji, jeżeli ktoś sobie przypomina okres ten życia, gdy na uniwersytecie, kiedy się kształtowały jego ogólne wyobrażenia o państwie, jego ideologja polityczna. Następnie druga odpowiedź musi być dana przez doświadczenie, czyli musimy się zapytać, czy dotychczasowe, ostatnich lat doświadczenia, w których młodzieży była dana swoboda organizowania swej świadomości politycznej, dowodzi, że ta swoboda wyszła na korzyść Państwa, czy młodzież umiała z korzyścią dla Państwa kształtować swą ideologię czy nie.</u>
          <u xml:id="u-146.5" who="#PStahl">Jeżeli chodzi o argumenty z dziedziny samoobserwacji, introspekcji wspomnień, dla niektórych niedawnych, a dla niektórych bardziej dawnych, jeżeli chodzi o porównania z tem, jaki to jest okres rozwoju umysłowego człowieka, trzeba powiedzieć, że Rząd nie powinien się starać o uzyskanie wpływu mechanicznego na tę dziedzinę. Dlaczego? To jest okres, w którym człowiek po raz pierwszy styka się z teoretycznem badaniem zagadnień. Co jest istotą teoretycznego badania? Jest nią pewna, wolność, samodzielność, pewna swoboda własnej pracy myślowej. Równolegle z tym okresem wychowania przychodzi pierwsza chwila, w której człowiek młody styka się z zagadnieniami politycznemi i ma niewątpliwie gwałtowną i instynktowną skłonność do tego, ażeby na własny rachunek, samodzielnie kształtować swą wyobraźnię polityczną. Dlatego sądzę, że jest to nietylko z punktu widzenia wychowawczego szkodliwe, ale i nierealne, nieskuteczne może być organizowanie takich studjów, któreby się zajmowały ze stanowiska państwowego., urzędowego, organizowaniem tej świadomości młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-146.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-146.7" who="#PStahl">Teraz zadajmy sobie drugie pytanie, które może będzie bardziej sporne w tej Izbie z punktu widzenia różnego stanowiska politycznego, mianowicie, co wykazało doświadczenie. Nie chcę sięgać dalej myślą w te czasy dawniejsze, do organizacyj ideowo-politycznych, mających świetne tradycje, które w sposób niesłychanie korzystny i doniosły wpłynęły na rozwój idei i myśli młodzieży przedwojennej, którą potrafiły zorganizować pod hasłem pracy dla przyszłej niepodległości Ojczyzny, dla państwa niezależnego, dla odbudowy, ale weźmy i to dziesięciolecie, czy nie musimy stwierdzić z całą stanowczością, że 10 lat przeszło obowiązywania tej dawnej ustawy o szkołach akademickich, która dawała swobodę młodzieży, czyż to nie był okres, w którym ta samorzutnie kształcąca się indywidualność młodego pokolenia zarysowuje się nietylko w sposób silny i samodzielny, ale w sposób, który pozwala rokować najświetniejsze nadzieje dla tej przyszłości politycznej, która przez ową młodzież będzie w życiu Państwa Polskiego kształtowana? Każdy bezstronny obserwator, każdy, kto zechce głębiej zastanowić się nad ideałami tej młodzieży, która w ciągu 10 lat z ław akademickich wychodziła w życie, musi stwierdzić, że najbardziej znamienne rysy tej indywidualności są wybitnie dla życia państwowego korzystne i pozytywne. Silna, żywa religijność młodzieży, oparcie się na pewnych przesłankach głębokich ideowych, dalej wybitny, zdecydowany patriotyzm, stawienie interesu ogólnego, interesu narodowego nad i przed wszystkie mi interesami partykularnemi, i wreszcie wybitne, konstruktywne zdolności tej młodzieży muszą przekonać każdego, że samodzielne kształcenie się tego ducha młodzieży w ciągu lat 10 stało się egzaminem korzystnym, egzaminem doskonałym, jeżeli chodzi o funkcjonowanie mechanizmu samowychowawczego młodzieży. Panowie, którzy są tak czuli na argument zdolności — tak twierdzicie przynajmniej — zdolności państwowych, czy możecie zaprzeczyć, że ta młodzież nasza w tem 10-leciu potrafiła zorganizować rzeczpospolitą akademicką, formy prawne tego życia akademickiego w sposób bardzo poprawny, w sposób bardzo dobry, w sposób wyróżniający się wśród zdolności tego rod zagoi młodzieży innych narodów? Czy Panowie nie wiedzą, że Związek Narodowy Polskiej Młodzieży Akademickiej uzyskał prymat w życiu młodzieży innych krajów, co się wyraziło przecież w tem, że w Międzynarodowej Federacji Studentów, w tej akademickiej lidze narodów, młodzież polska pierwsze skrzypce, że tak powiem trywialnie, od szeregu lat grała? Tak samo muszą Panowie przyznać, że przecież te wszystkie organizacje młodzieży, które żyją od szeregu lar, zorganizowano na mocnych podstawach prawnych i to nietylko organizacje ideowe, jak Młodzież Wszechpolska, czy inne organizacje, ale i organizacje samopomocowego życia, w których talent ten młodzieży się wyraża, są postawione na wysokim poziomie, że doskonale spełniają swoją rolę. Stwierdzi więc trzeba, że nietylko strona ideowo-polityczna tej młodzieży, która wychowuje się sama w bezpośrednim stosunku do zjawisk życia odbudowanego państwa wykazała wybitnie twórcze znamiona i pozytywne i konstruktywne i państwowe, ale że ta młodzież ma talent administracyjny, poczucie prawa, które wyraziło się w doskonale zorganizowanych organizacjach akademickich, i że to wykazało, że młodzież ta, sama się wychowująca, stanęła na wysokim poziomie i że wszelka akcja, która wychodzi z przesłanek o konieczności ingerencji w życie młodzieży, w to samowychowujące się życie młodzieży, podstaw żadnych w doświadczeniu nie znajduje.</u>
          <u xml:id="u-146.8" who="#PStahl">Dlatego, konkludując, ośmielam się stwierdzić, że skoro się tak zarysowała indywidualność tego młodego pokolenia, które samo się wychowuje, jest rzeczą niebezpieczną, groźną i szkodliwą dla państwowej struktury i pozytywnego ducha tego młodego pokolenia, ażeby dotychczasowa zasada samowychowania była łamana na rzecz niewczesnego, niepotrzebnego etatyzmu. Skończyłem.</u>
          <u xml:id="u-146.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-147">
          <u xml:id="u-147.0" who="#Marszałek">Dyskusja jest zakończona. Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-147.1" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
          <u xml:id="u-147.2" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Jędrzejewicz: Wysoka Izbo! Sprawa zmiany ustawy o szkołach akademickich, nad którą dzisiaj obradujemy, ma już swoją historię. Nie chcę sięgać w dalszą przeszłość, ograniczę się jedynie do przeglądu wydarzeń, związanych z mojem urzędowaniem.</u>
          <u xml:id="u-147.3" who="#Marszałek">Już zgórą rok temu, a ściślej mówiąc wkrótce po objęciu przezemnie urzędowana, zdecydowałem się postawić ją na porządku dziennym moich prac i zamierzeń. Wiedziałem dobrze, że podjąłem się zadana bardzo trudnego, bardzo ciężkiego, bardzo dla mnie osobiście niewdzięcznego. Zdawałem sobie dokładnie sprawę z roli wszystkich czynników, jakie tu w grę wejdą. Wiedziałem, że mogę liczyć jedynie na pomoc mniejszości profesorów, bo większość zachowa się biernie, a reszta nie pozwoli sobie łatwo odebrać przywilejów korporacyjnych. Wiedziałem, że czynniki polityczne podburzą przeciw projektowi młodzież, a po zeszłorocznych ekscesach antysemickich rozumiałem, że na tym odcinku walka będzie się toczyła w formie skrajnie brutalnej i nieliczącej się z niczem. Wiedziałem wreszcie, że partje polityczne zrobią ze sprawy szkół wyższych jeszcze jedną odskocznię do walki z Rządem i większością sejmową, nie cofając się przed jaknajskrajniejszą demagogią.</u>
          <u xml:id="u-147.4" who="#Marszałek">Wiedziałem o tem wszystkiem doskonale, a mimo to zdecydowałem się na podjęcie walki, walki nie z nauką polską, nie z jej niczem nieskrępowaną wolnością, nie ze swobodą twórczej ludzkiej myśli, jak chce opozycja — ale ze złą organizacją studjów akademickich, z przerostem zbiorowych a nieodpowiedzialnych czynników w źle pomyślanym ustroju wyższych uczelni, wreszcie z obniżeniem się poziomu życia kulturalnego w pewnych rozpolitykowanych środowiskach młodzieży, w którem to obniżeniu widzę groźne niebezpieczeństwo dla naszej kultury narodowej.</u>
          <u xml:id="u-147.5" who="#Marszałek">Przewidywania moje ziściły się całkowicie. Teraz, kiedy jesteśmy, rzec można, w ogniu walki o nową konstytucję naszych szkół akademickich, daje się na każdym kroku odczuć, w jak niezdrowej atmosferze toczy się ta walka.</u>
          <u xml:id="u-147.6" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: To dopiero początek.)</u>
          <u xml:id="u-147.7" who="#Marszałek">Dziękuję za zapowiedź.</u>
          <u xml:id="u-147.8" who="#Marszałek">Widzimy oto mężów nauki, ludzi, zdawałoby się, poważnych i opanowanych, którzy szczerze lub nieszczerze — a mam dane, aby twierdzić, że są i tacy, którzy to robią nieszczerze, — wpadają w przerażenie, w stan skrajnej nerwowości z powodu rzekomej klęski, jaka grozi polskiej nauce. Widzimy, że ludzie, którzy przyzwyczajeni są do operowania argumentami, zaczynają operować nastrojami, ludzie, których życie poświęcone było badaniu tekstów, w tym wypadku tekstów obowiązujących ich ustaw przeczytać nie raczyli, ludzie, którym sumienie naukowe nie pozwala w sprawach ich specjalności zabierać głosu, o ile nie zgłębią całej literatury przedmiotu, nie byli łaskawi przestudiować bodaj pobieżnie ustawodawstwa zagranicznego w dziedzinie szkolnictwa wyższego.</u>
          <u xml:id="u-147.9" who="#Marszałek">Efekty tego stanowiska emocjonalnego w sprawce, która wymaga spokojnego i przedewszystkiem rozumowego traktowania, znać i na naszej w tej Izbie dyskusji. Zdawałoby się, że pierwszym obowiązkiem pp. mówców z opozycji, pragnących wykazać, że projekt jest dla nauki szkodliwy, powinno być porównanie go z przepisami, obowiązującemi zagranicą, wykazanie, czy i o ile projekt ten jest gorszy od ustaw czy rozporządzeń spotykanych w państwach o europejskiej kulturze.</u>
          <u xml:id="u-147.10" who="#Marszałek">I dopiero w świetle takiej porównawczej krytyki można, zdawałoby się, wykazać, że projekt naszej ustawy jest nie do przyjęcia, bo jest gorszy, lub mniej liberalny, niż gdzieindziej. Nic jednak w tym rodzaju nie zostało zrobione.</u>
          <u xml:id="u-147.11" who="#Marszałek">Jeden tylko mówca, o ile dobrze słuchałem, powołał się na to, co się dzieje gdzieindziej, i to wybrał właśnie Anglię, kraj najmniej się do tego porównania nadający, o zupełnie innych, zupełnie specyficznych formach życia uniwersyteckiego.</u>
          <u xml:id="u-147.12" who="#Marszałek">I cala dzisiejsza dyskusja toczyła się nie na wyższym poziomie. Słyszeliśmy z ust panów posłów z opozycji całe stosy zarzutów przeciwko projektowi nowej ustawy, jego twórcom i tym, którzy go popierają, słyszeliśmy tanie frazesy w zwykłym wiecowym gatunku, — rzeczowego argumentu przeciw ustawie nie słyszeliśmy żadnego, bo go nie można znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-147.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego. Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-147.14" who="#Marszałek">A młodzież? Czy kto z tej tak głośno awanturującej się młodzieży czytał projekt nowej ustawy? Nikt jej zresztą nie mógł czytać, albowiem poza drukiem sejmowym, wydanym w małym nakładzie i niedostępnym dla publiczności, ustawa wogóle drukowana nie była. A któż czytał starą ustawę z 1920 r., której wogóle w handlu księgarskim niema? Młodzież powtarza bezmyślnie to, co się w nią wmawia już od dawna, krzyczy wielkim głosem, że Rząd chce ją skrzywdzić, nie zdając sobie w gruncie rzeczy sprawy, o co właściwie chodzi.</u>
          <u xml:id="u-147.15" who="#Marszałek">Niejeden z tych młodych ludzi jest przekonany, że nowa ustawa będzie czemś bezprecedensowem w historji, skrępowaniem swobody nauki, myśli, życia akademickiego. I szersza publiczność, być może, wierzy także w te brednie, wierzy poczciwie i szczerze, a politycy poniektórych partyj ręce zacierają z radości.</u>
          <u xml:id="u-147.16" who="#Marszałek">I taka to właśnie pusta, złośliwa, na porównawczym materjale nieoparta krytyka, bardzo umiejętnie, bardzo sprytnie przez zdolnych graczy lansowana w formie zgoła niewybrednej propagandy, wytworzyła dokoła projektu nowej ustawy o szkołach akademickich specyficzną atmosferę.</u>
          <u xml:id="u-147.17" who="#Marszałek">Wracam do historji projektu. Już w styczniu roku ubiegłego zapowiedziałem pp. rektorom, że mam zamiar wypracować nową ustawę o szkołach akademickich, bez znoszenia jednak samorządu tych szkół.</u>
          <u xml:id="u-147.18" who="#Marszałek">W rezultacie długiej pracy, w ciągu której przestudiowano cały szereg wariantów oraz normy prawne obowiązujące w tej dziedzinie zagranicą, doprowadziłem do sformułowania tez zasadniczych, które zostały szczegółowo omówione na konferencji rektorów w jesieni roku ubiegłego. Na posiedzeniu Państwowej Rady Wychowania Publicznego w listopadzie omówiono zagadnienie raz jeszcze, poczem projekt już ujęty w artykuły rozesłano do opinji senatom szkół akademickich Między tym projektem, który nie był jeszcze projektem rządowym, a projektem, wniesionym przezemnie do Sejmu, istnieją zasadnicze różnice. Mówił już o tem p. prof. Makowski.</u>
          <u xml:id="u-147.19" who="#Marszałek">Skąd powstały te różnice? Poprostu stąd, że nie uporałem się przy żadnych rozwiązaniach, że byłem skłonny zawsze szukać rozumnego uzgodnienia tam, gdzie widziałem istotną troskę o dobro sprawy, a nie zacietrzewienie partyjne lub korporacyjne.</u>
          <u xml:id="u-147.20" who="#Marszałek">Stwierdzam, że w szeregu punktów pierwszorzędnych zgodziłem się ze słusznemi argumentami moich krytyków.</u>
          <u xml:id="u-147.21" who="#Marszałek">Nie wiem, czy tę moją ustępliwość bierze mi ktokolwiek za złe. Sądzę, że była ona słuszna i usprawiedliwiona. W swej obecnej formie ustawa różni się znacznie od poprzedniej.</u>
          <u xml:id="u-147.22" who="#Marszałek">Pozwolą Panowie, że wezmę kitka najbardziej charakterystycznych i być może najważniejszych momentów i poddam je krytycznemu przeglądowi. Zobaczymy, jak te rzeczy wyglądają na konkretnych przykładach. Zacznijmy od art. 114 ustawy o szkołach akademickich z roku 1920. Artykuł ten posiada passus następujący: „Przepisy odnoszące się do organizacji i reformy studjów wyda Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przyczem, o ile chodzi o studja techniczne, handlowe i rolnicze, przepisy te wyda w porozumieniu z zainteresowanemi Ministerstwami”. Niektórzy panowie z opozycji twierdzą, że jest to artykuł przejściowy, którego celem jest uzgodnienie studjów akademickich, istniejących uprzednio z przepisami ustawy z 1920 roku. Istotnie, przed artykułem 111, który otwiera grupę czterech artykułów, ten tytuł: „Przepisy przejściowe” istnieje. Cóż jednak robić, skoro ustęp odczytany przezemnie reguluje ogólne zagadnienie w sposób tak konkretny i pozytywny, iż jedna tylko jego interpretacja jest możliwa. Zanim się odważyłem tej Izbie tę interpretację przedstawić, nie z jednym prawnikiem niejedną odbyłem konferencję. Wszyscy się zgodzili, że artykuł ten daje Ministrowi zupełnie nieograniczone pełnomocnictwa co do organizowania wydziałów, zwijania lub tworzenia katedr i zakładów i że innego znaczenia nie można temu tekstowi nadać.</u>
          <u xml:id="u-147.23" who="#Marszałek">Pełnomocnictwa te nie są skrępowane żadnemi absolutnie warunkami.</u>
          <u xml:id="u-147.24" who="#Marszałek">A teraz zobaczmy, jak się przedstawia odnoszący się do tej samej dziedziny art. 3 projektu nowej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-147.25" who="#Marszałek">Art. 3 powiada: „Szkoły akademickie mogą się dzielić na wydziały, a wydziały na oddziały; mogą również istnieć studja specjalne. Podział na wydziały poddziały, studja, oraz wszelkie jego zmiany jako też tworzenie i zwijanie wydziałów, oddziałów, studjów, zakładów i katedr, następuje w drodze rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wydanego po wysłuchaniu opinji, albo na wniosek: a) rady wydziałowej, gdy chodzi o zmianę w ramach wydziału, b) senatu — we wszystkich innych przypadkach”. Widzimy, że w porównaniu z art. 114 art. 3 daleko bardziej ogranicza kompetencje Ministra: po pierwsze w myśl art. 3 Minister, chcąc zreorganizować wydział lub studium, musi wydać rozporządzenie, a więc akt oficjalny, powołujący się na artykuły ustawy, podczas gdy na podstawie art. 114 mógł tego nie robić i znieść poszczególne wydziały czy katedry jedynie w drodze korespondencji pomiędzy uniwersytetami. Powtóre skrępowany jest koniecznością zasięgnięcia opinji rady wydziałowej albo senatu, z opinją których mógł się poprzednio nie liczyć. Opinja ta niewątpliwie dla każdego Ministra stanowi element krępujący, choćby bowiem z jego zdaniem się nie zgadzała, to ponad opinją senatu czy rady wydziałowej tak łatwo się nie przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-147.26" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-147.27" who="#Marszałek">Jak więc Panowie widzą z porównania dwóch, rzetelnie odczytanych tekstów, nowa ustawa w tej dziedzinie, tak bardzo ważnej i bardzo zasadniczej], jak organizacja wydziałów i katedr, jest raczej liberalniej sza od poprzedniej.</u>
          <u xml:id="u-147.28" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-147.29" who="#Marszałek">Muszę Panom powiedzieć, że i rektorzy poszczególnych uniwersytetów nie są tak dalecy od tej mojej interpretacji i od treści art. 3 projektu nowej ustawy. Rozróżniają oni dwa typy zakładów czy katedr — bo do tych rzeczy przywiązują największą wagę — katedry, które pozwoliłbym sobie nazwać katedrami żywemi, to znaczy katedry aktualnie obsadzone przez profesorów i katedry wolne, których zawsze pewna ilość wskutek wypadków śmierci albo też przekroczenia wieku, jest, że tak powiem, do dyspozycji. Otóż rektorzy właściwie nie mają nic przeciw temu, żeby Minister zwijał te katedry nieobsadzone,...</u>
          <u xml:id="u-147.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To już się robi dotychczas.)</u>
          <u xml:id="u-147.31" who="#Marszałek">...ale chodzi jedynie i wyłącznie o to, żeby zabronić Ministrowi zwijania katedr obsadzonych i to żądanie rektorów motywuje się względami na wolność i niezależność myśli naukowej.</u>
          <u xml:id="u-147.32" who="#Marszałek">Nie wiem, czy dla zakładów naukowych, lub dla młodzieży akademickiej, korzystając ej z wykładów danej katedry, jest sprawą zasadniczą, czy ona w danej chwili jest obsadzona. Sprawą zasadniczą staje się to, żeby była obsadzona, a nie zniesiona o tyle, o ile jest niezbędna dla szkoły. Na tę okoliczność, według mojego zdania, panowie rektorzy zbyt mało zwracają uwagi.</u>
          <u xml:id="u-147.33" who="#Marszałek">Przejdźmy z kolei do drugiego punktu spornego — do zatwierdzania rektora. Ody wystąpiłem z koncepcją zatwierdzania, rektora przez Prezydenta Rzeczypospolitej, w rozmowach moich z poszczególnymi profesorami, tymi, którzy się z ustawą nie zgadzają i nawet z rektorami poszczególnych uczelni, napotkałem niesłychanie silny opór. Fakt zatwierdzania rektora wydał się panom rektorom czemś tak potwornem, czemś godzącem w istotę samej autonomji, a ściśle biorąc, samorządu uniwersyteckiego — tak dalece n;e do przyjęcia, że byłem zdumiony tem specjalnem stanowiskiem ludzi, którzy przecież powinni czuć się szczęśliwi, że doczekali się wolnej Polski i Prezydenta Rzeczypospolitej, ludzi, którym mogłoby się wydawać, że akceptacja wyboru rektora przez Prezydenta będzie wzmocnieniem ich powagi…</u>
          <u xml:id="u-147.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. P. Petrycki: Na wniosek Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-147.35" who="#Marszałek">Na czyjś wniosek Prezydent musi zawsze działać, to jest konstytucyjna zasada, p. Pośle.</u>
          <u xml:id="u-147.36" who="#Marszałek">Otóż zapytajmy, jak te rzeczy wyglądają zagranicą, skoro tutaj tego rodzaju pomysł wzbudził tak daleko idący opór. Nasi profesorowie powołują się zazwyczaj bardzo chętnie na ustawodawstwo niemieckie. Ale sam ten termin ustawodawstwo niemieckie jest nieścisły, bo w Niemczech niema ustawodawstwa akademickiego i całe życie szkół akademickich jest oparte na rozporządzeniach ministra, które w każdej chwili przez danego ministra mogą być odwołane. W Niemczech można mówić o pewnych uzusach, ale nie o podstawach prawnych niewzruszalnych tego typu, jakim jest ustawa. Otóż w tych właśnie Niemczech, na które się i tak chętnie powołują oponenci, znajdujemy taki stan rzeczy, że rektor jest wprawdzie wybierany przez profesorów, ale później wybór ten musi być zatwierdzony i to nie przez prezydenta, lecz przez ministra. Lecz tam fakt ten nie wywołuje tragedyj, a u nas projekt zatwierdzania rektora wzbudza takie przerażenie!</u>
          <u xml:id="u-147.37" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słuchajcie, słuchajcie.)</u>
          <u xml:id="u-147.38" who="#Marszałek">Słyszymy ciągłe ubolewania, że autonomja jest zniesiona, samorządu niema. Czyż dlatego, że w projekcie nowej ustawy kompetencje poszczególnych władz uległy pewnemu przesunięciu? Projekt ten przewiduje zmniejszenie kompetencji senatu, zwiększenie natomiast kompetencji rady wydziałowej oraz kompetencji rektora. A przecież rektor, choćby nawet zatwierdzany, senat, wydział, czy dziekan — to są wszystko czynniki uniwersyteckie, swobodnie wybierane przez korporacje. Czy Panowie rzeczywiście mogą w to wierzyć, iż te lub inne przesunięcia kompetencyj wewnątrz tych organów zupełnie niezależnych i swobodnie wybieranych będą musiały samorząd uniwersytecki obalić? Dla mnie jest to nie do przyjęcia. Na tego rodzaju zarzuty odpowiedzi dać nie można…</u>
          <u xml:id="u-147.39" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-147.40" who="#Marszałek">W dalszym ciągu przejdźmy do przepisów dyscyplinarnych oraz do warunków i trybu zakładania stowarzyszeń akademickich. Przyznaję, że w tych dziedzinach istotnie nastąpiła zmiana zasadnicza. Tutaj bowiem występuje rola tego człowieka, którego Państwo stawia na czele oświaty i który ponosi pełną odpowiedzialność za poziom wyższych uczelni — rola Ministra Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-147.41" who="#Marszałek">Przechodząc do tych kwestyj, zastanówmy się przedewszystkiem, czy uniwersytety nasze, ale proszę mi odpowiedzieć uczciwie i rzetelnie, czy uniwersytety nasze stoją istotnie poza życiem politycznem, czy prądy polityczne nie żłobią sobie tam koryta?</u>
          <u xml:id="u-147.42" who="#Marszałek">Istnieje pewne ugrupowanie, które przyznaje się niejednokrotnie w swoich enuncjacjach i w swych organach prasowych, a także w przemówieniach z tej trybuny, że posiada niejako monopol w tym zakresie — jest to Stronnictwo Narodowe. Panowie z tego stronnictwa z durną, zasłużoną, być może, stwierdzają, że młodzież akademicka znajduje się pod ich wpływem. Jest to Wasza pepinjera.</u>
          <u xml:id="u-147.43" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-147.44" who="#Marszałek">Zdaje się, że referuję ściśle to, co wyczytałem niejednokrotnie w pismach Panów, że mamy tu do czynienia z pewną pepinjerą obozu narodowego, który czeka na przyjazny moment, aby władzę wziąć w swe ręce. W tem dopiero świetle stają się dzisiejsze przemówienia Panów rzeczą zrozumiałą. Dlatego pozwolę sobie przemówieniami Panów ze stronnictw lewicy, aczkolwiek bardzo je szanuję, dzisiaj mniej się zajmować, albowiem ci panowie nie są tu czynnikiem zainteresowanym. Wasza reprezentacja akademicka jest bardzo słaba. Życzę panom pod tym względem powodzenia.</u>
          <u xml:id="u-147.45" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-147.46" who="#Marszałek">Powtarzalni, w tem dopiero świetle zrozumiałą rzeczą stają się te Głosy niezadowolenia z nowej ustawy, albowiem można istotnie przewidywać, że taki stan rzeczy, jaki dziś w uczelniach wyższych istnieje, niekoniecznie utrzyma się dłużej i mogą nastąpić pewne przesunięcia.</u>
          <u xml:id="u-147.47" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Przy pomocy ustawy!)</u>
          <u xml:id="u-147.48" who="#Marszałek">Otóż Panowie bronicie swego stanu posiadania i to jest wyraźne postawienie sprawy. Przeciw komu Panowie występujecie? Przeciwko Ministrowi! Wniosek bardzo prosty: panowie ze Stronnictwa Narodowego uważają za pomyślny talki stan rzeczy, gdy potrafią młode pokolenie wychować w myśl programu swego stronnictwa. Gdyby to zrobił natomiast Minister Rzeczypospolitej,...</u>
          <u xml:id="u-147.49" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego. P. Stroński: My dla Ministra robimy! Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-147.50" who="#Marszałek">...gdyby starał się nadać kierunek wychowawczy szkołom według swojego rozumienia rzeczy, wówczas Panowie taki stan uważaliby za zły i protestowalibyście, albowiem traciłoby na tem Wasze stronnictwo. Takie postawienie sprawy jest zupełnie wyraźne i wszystko dla mnie jest jasne i proste.</u>
          <u xml:id="u-147.51" who="#Marszałek">Nietylko jednak w tej dziedzinie chcecie Panowie zniwelować rolę Ministra Oświaty do zera, ale i w każdej innej związanej z życiem szkolnem. I wytwarza się dziwnie paradoksalny stan rzeczy. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest człowiekiem powołanym przez odpowiednie organy Państwa w celu zarządzania całością szkolnictwa. Podlegają Ministrowi bez zastrzeżeń przedszkola, szkoły powszechne, średnie, szkoły zawodowe wszelkiego typu, istnieje jednak pewne tabu, do którego Ministrowi Oświaty dotknąć się nie wolno, a tem tabu jest sprawa młodzieży akademickiej. Wszędzie Minister Oświaty — i Panowie tego nie kwestjonujecie — ma prawo ustalać wytyczne wychowania,...</u>
          <u xml:id="u-147.52" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Nadużywa Minister tego prawa.)</u>
          <u xml:id="u-147.53" who="#Marszałek">...tylko w tej jednej dziedzinie wyłączacie Panowie ingerencję Ministra. Czy tego rodzaju struktura pojęciowa, czy takie podejście do zagadnienia jest właściwe? Czemuż na tym odcinku ukończenie 17 czy 18 roku życia przez młodego chłopca, czy dziewczynę wyklucza ingerencję Ministra? Jakie są tego obiektywne przyczyny? Sądzę, że ich niema. Tym czynnikiem może być tylko czynnik natury politycznej.</u>
          <u xml:id="u-147.54" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Słabo.)</u>
          <u xml:id="u-147.55" who="#Marszałek">Nowa ustawa o szkołach akademickich Panom się nie podoba, przedstawiają ją Panowie w niesłychanie czarnych kolorach. Bronią Panowie samorządu, autonomii, krótko powiedziawszy, swobód organizacyj uniwersyteckich. To w niektórych ustach dziwnie wygląda. P. poseł Dąbrowski np. w swoich przemówieniach podnosił swój katolicyzm i ten swój pogląd na świat, to wyznanie wiary skrupulatnie podkreślał. Skoro jednak p. poseł Dąbrowski uważa za właściwe tak wielce ten swój wyznaniowy charakter zaznaczać, musi zgodzić się na to, że istnieje w Polsce cały szereg uniwersytetów katolickich, które stoją na wysokim poziomie, pomimo że ani samorządu, ani autonomii żadnej w nich niema.</u>
          <u xml:id="u-147.56" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-147.57" who="#Marszałek">Jeśli zatem p. prof. Dąbrowski bije we mnie piorunami, że temi czy innemi przepisami ograniczam w tej czy innej mierze samorząd uniwersytecki — ograniczam, ale nie rujnuje — to uważam, że o ile szczerze stawia sprawę, powinien z temi samemi rekryminacjami zwrócić się do Ojca św.</u>
          <u xml:id="u-147.58" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B.B. P. St. Stroński: My nie mamy zaufania do p. Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-147.59" who="#Marszałek">Proszę Panów, p. poseł Stroński również wytaczał argumenty tego samego rodzaju. Oburzał się np. niesłychanie na rektora mniejszościowego, który dzisiaj już nie istnieje, bo pomysł ten został przekreślony. A pan Stroński jest przecież profesorem uniwersytetu lubelskiego, którego rektor wogóle nie jest wybierany, ale mianowany przez inne ciało. Jeżeli więc istotnie sprawa wyboru rektora tak dalece według p. prof. Strońskiego decyduje o samorządzie, to może p. Profesor najpierw postara się zmienić stan rzeczy w uniwersytecie lubelskim.</u>
          <u xml:id="u-147.60" who="#Marszałek">Powtarzają Panowie na każdym kroku, że występują w obronie wolnej myśli, w obronie nauki. Skoro jednak trzej eksperci, który wypowiedzieli się na Komisji Oświatowej w sprawie projektu nowej ustawy i wysunęli w obronie jej własne argumenty, zbudowane na własnem gruntownem przestudiowaniu sprawy, za ten akt wypowiedzenia swojej swobodnej myśli zostali przez studentów pobici, nie mogą Panowie zaprzeczyć, że coś tu jest mocno nie w zgodzie z logiką i że w ten sposób właśnie wolność myśli została na szwank narażona.</u>
          <u xml:id="u-147.61" who="#Marszałek">Bronicie Panowie wolności nauczania i odmalowaliście ustawę pod tym względem w najczarniejszych kolorach, a przecież wolność nauki i nauczania zawiera i wolność studiowania jako składową część nauczania. Tymczasem niedawno dwukrotnie powtórzył się fakt, że młodzież wyrzucała swoich kolegów z sali wykładowej, nie dopuszczając ich w ten sposób do wykładów.</u>
          <u xml:id="u-147.62" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-147.63" who="#Marszałek">Ja twierdzę, że każdy zaimatrykulowany słuchacz jest kolegą każdego innego zaimatrykulowanego słuchacza.</u>
          <u xml:id="u-147.64" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-147.65" who="#Marszałek">Nie wiedziałem, że pod tak prostemi względami nie możemy się zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-147.66" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-147.67" who="#Marszałek">Potępienia tego rodzaju faktów nigdy na łamach prasy opozycyjnej nie czytałem.</u>
          <u xml:id="u-147.68" who="#Marszałek">Jeśli chodzi o komisje dyscyplinarne, o których tu była mowa, to pozwolę sobie na przytoczenie wypadku, który miał miejsce w zeszłym roku szkolnym, gdzie na skutek bójki, jaka się wywiązała pomiędzy dwiema grupami studentów, z których jedna wyrzucała swoich kolegów z sali wykładowej, druga chciała w niej pozostać, rzecz uległa postępowaniu dyscyplinarnemu. Komisja dyscyplinarna tej uczelni postawiła wniosek ukarania tych, którzy bronili się przeciw wyrzuceniu z sali. I trzeba było w tym wypadku całej presji rektora, aby ten wniosek nie został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-147.69" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Klubu Narodowego. P. Winiarski: A gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-147.70" who="#Marszałek">Nie mam zamiaru o tom mówić, niech Panowie nie wymuszają na minie więcej, niż chcę powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-147.71" who="#komentarz">(P. Winiarski: Bardzo poważny zarzut.)</u>
          <u xml:id="u-147.72" who="#Marszałek">Według Panów tym czynnikiem, który posiada polityczne apetyty, jest Rząd, Panowie, zaś rzekomo skrajnie apolityczni, musicie bronić młodzieży przed zachłannością polityczną Rządu! Proszę Panów, a któż to od szeregu lat przygotowywał wytrwałą i żmudną pracą odskocznię polityczną na terenie akademickim?</u>
          <u xml:id="u-147.73" who="#Marszałek">Mówiliście panowie o Ryskalczyku. Nie mam przyjemności znać tego pana, ale mam dla niego szacunek, bo uczyniwszy napad na wiadomą osobę, nie uciekł i przyjął za swój postępek odpowiedzialność. Nie mogę zaś tego stwierdzić w stosunku do sprawców ostatnich napadów na profesorów.</u>
          <u xml:id="u-147.74" who="#komentarz">(Głosy z ław B B.: Tchórze! Głos na ławach Klubu Narodowego: A Zdziechowski? Wielka wrzawa na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-147.75" who="#Marszałek">Przywołuję p. Lewandowskiego do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-147.76" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Jędrzejewicz: Czy w tych warunkach te ciężkie zarzuty, jakie w ciągu dwóch dni padają na ustawę i na jej autora, można brać poważnie? Według minie nie można.</u>
          <u xml:id="u-147.77" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-147.78" who="#Marszałek">Wbrew temu, co i tu, i na komisji Panowie z opozycji byli łaskawi mówić, ustawa nie znosi samorządu szkół akademickich; jest to rzecz tak oczywista, że przekonywać o tem nikogo nie trzeba. Samorząd istnieje w dalszym ciągu we władzach, w decyzjach, w całym szeregu ważkich decyzyj niekontrolowanych przez nikogo, w organizacji nauki, nauczania, gdzie dużo do powiedzenia ma zespół profesorski, istnieje również w organizacjach młodzieży, aczkolwiek część wpływu jest oddana w ręce Ministra, którego to wpływu był przedtem pozbawiony.</u>
          <u xml:id="u-147.79" who="#Marszałek">Zastanówmy się teraz nad tem, co pozytywnego wprowadza nowa ustawa? Wprowadza pewien wpływ czynnika rządowego, wprowadza możliwość celowej i planowej organizacji, która w chwili obecnej nie istnieje, wprowadza jednolitość form wychowania — rzecz niebywałej wagi, bo gdyby nie było tej jednolitości, mogłoby następować indywidualne rozwiązywanie różnych spraw tam, gdzie powinny być one rozwiązywane jedynie w sposób jednolity.</u>
          <u xml:id="u-147.80" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-147.81" who="#Marszałek">P. Rybarskiemu to się nie podoba.</u>
          <u xml:id="u-147.82" who="#komentarz">(P. Rybarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-147.83" who="#Marszałek">Jeżeli jednak spotykamy takie fakty, że organizację komunistyczną na jednym uniwersytecie legalizuje się, a na drugim nie,...</u>
          <u xml:id="u-147.84" who="#komentarz">(P. Rybarski: Miałem co innego na myśli.)</u>
          <u xml:id="u-147.85" who="#Marszałek">...jeżeli na jednym uniwersytecie organizacja strzelecka jest legalizowana i otaczana opieką, a na drugim jest niezalegalizowana i uważana za szkodliwą, to wprowadzenie jednolitości z punktu widzenia państwowego jest rzeczą konieczną.</u>
          <u xml:id="u-147.86" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Nasłuchaliśmy się wczoraj nie mało gróźb i przekleństw pod adresem ustawy.</u>
          <u xml:id="u-147.87" who="#komentarz">(Na prawicy protesty.)</u>
          <u xml:id="u-147.88" who="#Marszałek">Tak, przekleństw. Ja zgóry wiedziałem, że tak będzie, nie jestem tem zaskoczony i z całym spokojem mogę się przysłuchiwać wszystkiemu, co ktokolwiek niesprawiediiwego zechciał w tej materii powiedzieć, co może podyktowane było ślepotą, może interesem osobistym, a może nawet złą wolą, której niestety w Polsce nie brak.</u>
          <u xml:id="u-147.89" who="#Marszałek">Ja osobiście także wysłuchałem pod moim adresem dużo słów, które mogłyby być przykre, gdyby pochodziły z innych ust. Wśród wielu zarzutów, które pozostawiłem bez odpowiedzi, jest jeden, o którym parę słów pragnę powiedzieć. P. Czapiński był łaskaw przytoczyć urywek z artykułu mojego w „Nowem Państwie”. Odczytam go jeszcze raz: „Ci ostatni profesorowie w stosunku do czasu dawniejszego zmienili się bardzo. Tytuł profesora, uczonego już nie imponuje. Profesor przestał stać na świeczniku, ten sam zresztą los spotkał licznych artystów. Przyszły nowe czasy, nowe zadania, stał się on tylko narzędziem pomocniczem do rozwiązywania zagadnień chwili, aureola uczonego znikła, został tylko głos fachowca”. P. Czapiński, a za nimi inni mówcy, uważają te cytaty za wyraz mego lekceważącego stosunku do nauki i naukowców. Sens tego zdania jest natomiast zupełnie inny. Skonstatowałem, że we współczesnem społeczeństwie autorytet uczonych zmniejszył się; ubolewam nad tem. Sądzę, że dzieje się to z wielką krzywdą dla kultury, ale twierdzę uparcie, że tak jest i choćby p. Lieberman nie wiem jak zaprzeczał temu, ani ja ani on doraźnie nic na, to nie zaradzimy.</u>
          <u xml:id="u-147.90" who="#Marszałek">Piękno nauki i sztuki jest jedynie dostępne dla człowieka, który odczuwa ich potrzebę. Czasy obecnego wielkiego kryzysu dziejowego, wielkich trudności, wielkiej biedy zmniejszają niestety potrzeby duchowe i tego nieuniknionym wynikiem jest deprecjacja wartości twórczości ludzkiej. Tem bardziej należy troską i pieczą otaczać wszystko, co jest warsztatem tej twórczości. Kto ma się tem zająć? Społeczeństwu środki na to nie wystarczają. Dlatego też oczy uczonych i artystów zwrócone są na czynniki państwowe. Rząd utrzymuje wyższe uczelnie, subwencjonuje towarzystwa artystyczne i naukowe, daje stypendia na studja, zaopatruje pracownie i zakłady naukowe. A gdy tenże Rząd w imię koniecznych potrzeb państwowych, w imię tego znaczenia, które nauce przypisuje, pragnie ustalić w tych dziedzinach pewne normy prawne, zresztą na doświadczeniu innych państw oparte, gdy zastrzega sobie pewien niewielki wpływ na, organizację studjów wyższych i nauczanie, to wówczas podnosi się bunt, wówczas zawodowi politykierzy robią zarzut wprowadzania polityki do nauki, podjudzają młodzież, która w bohaterskim porywie obrony zagrożonej wolności myśli obrzuca jajami i bije swych bezbronnych profesorów.</u>
          <u xml:id="u-147.91" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-147.92" who="#Marszałek">Oto atmosfera, w której uchwalamy ustawę, niemniej jednak ustawa ta uchwalona być powinna. Nie łudźmy się! Nie zmieni ona odrazu istniejącego obecnie stanu rzeczy. Nie naprawi z dnia na dzień zastarzałych bolączek, ale stworzy warunki, w których choroba da się łatwo leczyć, wzmocni egzekutywę i podkreśli odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-147.93" who="#Marszałek">Niech mnie Panowie nie straszą datami! Ja nie będę się wstydził daty uchwalenia tej ustawy. Wstydźmy się, że młodzież polska potrafiła znieważać swych profesorów, ale ustawy o szkołach akademickich nie będziemy potrzebowali się wstydzić!</u>
          <u xml:id="u-147.94" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B B.)</u>
          <u xml:id="u-147.95" who="#Marszałek">A co do mojej osoby, to stwierdzić muszę, że będę dumny, jeśli kiedy historja połączy moje nazwisko z nową ustawą o szkołach akademickich.</u>
          <u xml:id="u-147.96" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-148">
          <u xml:id="u-148.0" who="#PStStroński">Proszę o głos w sprawie formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-149">
          <u xml:id="u-149.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-150">
          <u xml:id="u-150.0" who="#PStStroński">Istnieje zwyczaj we wszystkich ciałach ustawodawczych, że przemówienie ministra otwiera rozprawę. W naszym regulaminie nie jest to ściśle napisane. Ale przypominam, że w poprzednim Sejmie nie skądinąd, tylko z tych właśnie ław (wskazuje na B B.) prowadzono rozprawę w ten sposób, że kiedy Panom zależało na jej przedłużeniu, wówczas wstawali z tych ław jeden za drugim ministrowie, przychodzili tutaj przemawiać i p. Marszałek Daszyński, chociaż nie było tego w regulaminie, uważał to za powód dostateczny, żeby rozprawa toczyła się w dalszym ciągu.</u>
          <u xml:id="u-150.1" who="#PStStroński">W tym wypadku stan rzeczy jest taki, że p. Minister, któregobyśmy byli słuchali równie chętnie, a powiedziałbym nawet chętniej, niż p. sprawozdawcy na początku rozprawy, zabrał głos dopiero na końcu. I dlatego teraz prosimy, żeby nie lekceważyć tego przemówienia p. Ministra,...</u>
          <u xml:id="u-150.2" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-150.3" who="#PStStroński">...ażeby dać możność oświetlenia tych rzeczy, które p. Minister wygłosił. Uzasadniamy potrzebę otwarcia dyskusji tem, że chcielibyśmy odpowiedzieć na to, co p. Minister mówił o „zdolnych graczach” i „niewybrednej propagandzie” w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-150.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-150.5" who="#PStStroński">Spokojnie. „Zdolni gracze” to napewno nie Panowie, Panowie mogą być spokojni.</u>
          <u xml:id="u-150.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
          <u xml:id="u-150.7" who="#PStStroński">Chcielibyśmy odpowiedzieć na to, jakoby ci….</u>
        </div>
        <div xml:id="div-151">
          <u xml:id="u-151.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, Pan przekroczył już w tej chwili absolutnie sprawę formalną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-152">
          <u xml:id="u-152.0" who="#PStStroński">Jestem bardzo ścisły, uzasadniam potrzebę rozprawy. Jeżeli Pan Marszałek da mi głos ad meritum, to o każdej z tych rzeczy będę mówił po kwadransie. Chcielibyśmy odpowiedzieć na to, co p. Minister mówił, jakobyśmy bez znajomości ustawy z 1920 r. i tej ustawy mówili o tych sprawach, skoro nam właśnie zarzucano, że szperamy i wyszukujemy wszystko w tych sprawach. Chcielibyśmy odpowiedzieć na to powoływanie się na Francję, bo gdyby trzeba było u nas robić tak, jak zagranicą, w takim razie należałoby naśladować wszystko, co jest we Francji. Chcielibyśmy odpowiedzieć na to, co p. Minister mówił o art. 114 ustawy. Chcielibyśmy odpowiedzieć na to, co p. Minister mówił o Uniwersytecie Katolickim w Lublinie, przedstawiając…</u>
          <u xml:id="u-152.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-152.2" who="#PStStroński">Chcielibyśmy wreszcie zapytać, dlaczego pan Minister tak mało mówił o istocie samej ustawy w swojem przemówieniu, a tak dużo o rozmaitych sprawach ubocznych. Z tego względu, jeżeli Panowie macie odwagę rozprawy, to prosimy Panów na udeptaną ziemię.</u>
          <u xml:id="u-152.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-153">
          <u xml:id="u-153.0" who="#Marszałek">Kto jest za wnioskiem p. Strońskiego, zechce wstać. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-153.1" who="#Marszałek">Dyskusja szczegółowa po 80 przemówieniach została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-153.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Czuma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-154">
          <u xml:id="u-154.0" who="#PCzuma">Do drugiego czytania zostały zgłoszone dwie rezolucje i kilkadziesiąt poprawek. Oświadczam się za rezolucją p. Makowskiego, natomiast sprzeciwiam się rezolucji p. Chruckiego. Tak sarnio się sprzeciwiam wszelkim zgłoszonym poprawkom. Proszę o przyjęcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-154.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-155">
          <u xml:id="u-155.0" who="#Marszałek">Proszę o spokój. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-155.1" who="#Marszałek">Do art. 1 jest poprawka p. Komarnickiego.</u>
          <u xml:id="u-155.2" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-155.3" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój, jeżeli Panowie podczas głosowania będą przeszkadzali, będę stosował bardzo ostre środki regulaminowe.</u>
          <u xml:id="u-155.4" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Prosimy.)</u>
          <u xml:id="u-155.5" who="#Marszałek">Panie Pośle Staniszkis, przywołuję Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-155.6" who="#komentarz">(P. Staniszkis przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-155.7" who="#Marszałek">Panie Pośle Staniszkis, niech się Pan nie naraża na dalsze środki dyscyplinarne.</u>
          <u xml:id="u-155.8" who="#Marszałek">Do art. 1 jest zgłoszona poprawka p. Komarnickiego, żeby artykuł ten skreślić. P. Komarnicki zgłosił wniosek o imienne głosowanie tej poprawki. Kto jest za imiennem głosowaniem? Jest dostateczne poparcie. Zarządzam Imienne głosowanie. Proszę pp. Sekretarzy o zebranie kartek. Ci, którzy głosują za poprawką, piszą słowo „tak”, ci, którzy głosują przeciw poprawce, piszą słowo „nie”.</u>
          <u xml:id="u-155.9" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-155.10" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie oddali kartki? Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę.</u>
          <u xml:id="u-155.11" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-155.12" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik imiennego głosowania nad poprawką p. Komarnickiego do art. 1. Oddano kartek 321, w tem nieważnych kartek 6; „tak” głosowało posłów 108, „nie” 207. Poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-155.13" who="#Marszałek">Głosujemy nad poprawką p. Sommersteina.</u>
          <u xml:id="u-155.14" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-155.15" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-156">
          <u xml:id="u-156.0" who="#PSommerstein">Ponieważ p. Minister oświadczył, że wolność nauczania mieści w sobie także wolność studiowania, poprawkę cofam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-157">
          <u xml:id="u-157.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania poprawki p. Staniszkisa, która jest w odbitce roneo. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 1 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.1" who="#Marszałek">Do art. 2 jest poprawka p. Jeremicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-157.2" who="#Marszałek">Do art. 3 jest poprawka p. Winiarskiego, pierwsza poprawka, która idioty czy pierwszego ustępu.</u>
          <u xml:id="u-157.3" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Proszę o imienne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-157.4" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek o imienne głosowanie. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Poparcie dostateczne, Kto jest za poprawką, oddaje kartkę z napisem „tak”, kto jest przeciw, oddaje kartkę z napisem „nie”.</u>
          <u xml:id="u-157.5" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-157.6" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Posłowie oddali kartki? Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę dla obliczenia. głosów.</u>
          <u xml:id="u-157.7" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-157.8" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. W głosowaniu imiennem nad poprawką p. Winiarskiego do art. 3 oddano kartek 311, Kartka nieważna 1. Głosowało „tak” 108, „nie” 202, zatem poprawka upadła. Do art. 3 poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Bryły. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Wełykanowicza. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka p. Winiarskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 3 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.9" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad poprawkami do art. 4. Jest poprawka p. Bryły. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 4 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.10" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad poprawkami do art. 5. Jest pierwsza poprawka p. Strońskiego do ust. 1. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Są jeszcze dwie poprawki p. Strońskiego. Panie Pośle, czy Pan chce przegłosowania tych poprawek?</u>
          <u xml:id="u-157.11" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-157.12" who="#Marszałek">Zatem poddaję pod głosowanie drugą poprawkę p. Strońskiego do ust. 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Jest poprawka p. Bryły do ust. 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 6 jest trzecia poprawka p. Strońskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 5 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.13" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad poprawkami do art. 6. Jest pierwsza poprawka p. Komarnickiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 5 jest druga poprawka p. Komarnickiego, ażeby ustęp 5 skreślić. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Do punktu 5 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 6 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.14" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad poprawką do art. 7. Do art. 7 jest poprawka p. Staniszkisa. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadla. Zatem art. 7 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.15" who="#Marszałek">Przechodzimy do głosowania nad poprawkami do art. 8. Do ust. 1 jest pierwsza poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, i zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Do punktu 1 klub Chrześcijańskiej Demokracji zgłosił poprawkę. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadla. Do ust. 2 jest druga poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadłą. Zatem art 8 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.16" who="#Marszałek">Do art. 9 poprawka p. Winiarskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadla. Poprawka klubu Chrześcijańskiej Demokracji. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka pp. Bryły i Winiarskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka pp. Bryły i Winiarskiego, ażeby punkt 4 skreślić. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Winiarskiego, dotycząc i ust. 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadłą. Art. 9 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.17" who="#Marszałek">Do art. 10 nie zgłoszono żadnych poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.18" who="#Marszałek">Do art. 11 zgłoszona została poprawka p. Strońskiego i klubu Chrześcijańskiej Demokracji.</u>
          <u xml:id="u-157.19" who="#komentarz">(P. Langer: Stawiam wniosek o imienne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-157.20" who="#Marszałek">Kto popiera ten wniosek, zechce wstać. Poparcie dostateczne. Zarządzam imienne głosowanie. Ci, którzy są za poprawką, zechcą oddać kartki z napisem „tak”, ci, którzy są przeciw, z napisem „nie”.</u>
          <u xml:id="u-157.21" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-157.22" who="#Marszałek">Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę.</u>
          <u xml:id="u-157.23" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-157.24" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik imiennego głosowania nad poprawką p. Strońskiego do art. 11. Oddano kartek 319, w tem nieważne 2, „tak” głosowało 109, „nie” głosowało 208. Poprawka upadła. Art. 11 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.25" who="#Marszałek">Do art. 12 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest, za, tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 12 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.26" who="#Marszałek">Do art. 13 jest poprawka p. Komarnickiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 13 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.27" who="#Marszałek">Do art. 14 jest poprawka p. Staniszkisa, która tyczy się ust. 1. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka tyczy się ust. 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 14 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.28" who="#Marszałek">Do art. 15 są dwie poprawki p. Strońskiego. Pierwsza poprawka tyczy się ust. 1. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła, Druga poprawka tyczy się ust. 3. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 15 przechodzi w brzmieniu koimisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.29" who="#Marszałek">Do art. 16 jest poprawka p. Bryły. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Staniszkisa, dotycząca ust. 1. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 6 jest poprawka p. Staniszkisa. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawką upadła. Zatem art. 16 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.30" who="#Marszałek">Do art. 17 niema żadnych poprawek, zatem przechodzi on w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.31" who="#Marszałek">Do art. 18 jest poprawka p. St. Strońskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 1 jest poprawka klubu Chrześcijańskiej Demokracji. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 1 jest jeszcze druga poprawka klubu Chrześcijańskiej Demokracji. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Za!tem art. 18 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.32" who="#Marszałek">Do art. 19 jest poprawka p. Strońskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 19 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.33" who="#Marszałek">Do art. 20 jest poprawka p. Staniszkisa. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 20 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.34" who="#Marszałek">Do art. 21 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 21 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.35" who="#Marszałek">Do art. 22 jest poprawka p. Bryły. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 22 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.36" who="#Marszałek">Doi art. 23 jest poprawka p. Winiarskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadla. Druga poprawka p. Winiarskiego dotyczy ust. 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 23 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.37" who="#Marszałek">Do art. 24 jest poprawka p. Bryły, Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 24 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.38" who="#Marszałek">Do art. 25 jest poprawka pp. Bryły i Staniszkisa, ażeby ustęp ten skreślić. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 5 jest poprawka p. Staniszkisa. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać, Mniejszość, poprawka upadla. Art. 25 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.39" who="#Marszałek">Do art. 26 jest poprawka p. Sommers teina, odnosząca się do ust. 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Jest druga poprawka p. Sommersteina, dotycząca również ust. 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Dalej jest trzecia poprawka, odnosząca się do tego samego ust. 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 26 przechodzi zatem w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.40" who="#Marszałek">Do art. 27 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 27 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.41" who="#Marszałek">Do art. 28 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 28 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.42" who="#Marszałek">Do art. 29 niema poprawek. Przechodzi on w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.43" who="#Marszałek">Do art. 30 jest poprawka p. Komarnickiego, odnosząca się do ust. 3. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka p. Komarnickiego, odnosząca się do ust. 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Następna poprawka p. Komarnickiego, odnosząca się do ust. 6. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Ostatnia poprawka p. Komarnickiego do ust. 9. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 30 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.44" who="#Marszałek">Do art. 31 niema poprawek. Przechodzi on w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.45" who="#Marszałek">Do art. 32 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 32 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.46" who="#Marszałek">Do art. 33 jest poprawka pp. Strońskiego, Bryły i Ponikowskiego, ażeby ust. 3 nadać brzmienie: „Rada wydziałowa po wysłuchaniu wniosku specjalnej komisji” i t. d. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 33 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.47" who="#Marszałek">Do art. 34 jest poprawka p. Strońskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 34 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.48" who="#Marszałek">Do art. 35 jest poprawka p. Winiarskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 35 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.49" who="#Marszałek">Do art.36 jest poprawka p. Komarnickiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Dalej jest poprawka pp. Bryły i Ponikowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka pp. Bryły i Ponikowskiego, dotycząca ust. 3. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 36 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.50" who="#Marszałek">Do art. 37 i 38 niema poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnemu Do art. 39 jest poprawka p. Strońskiego do ust. 2. Kto jest z tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Dalej jest poprawka p. Strońskiego, dotycząca ust. 3 i 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Do ust. 4 jest poprawka pp. Bryły i Ponikowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Poprawka tych samych posłów do ust. 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 39 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.51" who="#Marszałek">Do art. 40 jest poprawka p. Staniszkisa. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 40 przechodzi w brzmieniu komisyjnemu Do art. 41 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 41 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.52" who="#Marszałek">Do art. 42 jest poprawka p. Sommersteina.</u>
          <u xml:id="u-157.53" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Cofam ją.)</u>
          <u xml:id="u-157.54" who="#Marszałek">Cofnięta. Art. 42 przechodzi w brzmieniu komisyjmem.</u>
          <u xml:id="u-157.55" who="#Marszałek">Do art. 43 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 43 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.56" who="#Marszałek">Do art. 44 jest poprawka p. Dąbrowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Są jeszcze poprawki p. Sommersteina. Czy Pan Poseł się zgadza, żebyśmy te 4 poprawki głosowali en bloc?</u>
          <u xml:id="u-157.57" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Zgadzam się.)</u>
          <u xml:id="u-157.58" who="#Marszałek">Głosujemy nad czterema poprawkami p. Sommersteina. Kto jest za poprawkami, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawki upadły. Jest tu jeszcze poprawka p. Wełykanowicza, Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 44 przeszedł w brzmieniu komisyjnemu Do art. 45 jest poprawka p. Korneckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 45 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.59" who="#Marszałek">Do art. 46 niema żadnej poprawki, tak samo do art. 47, oba przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.60" who="#Marszałek">Do art. 48 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 48 przechodzi w brzmieniu komisyjnemu Do art. 49 i 50 niema żadnej poprawki, przechodzą w brzmieniu komisyjnemu Do art. 51 jest poprawka pp. Sommersteina i Stypułkowskiego, ażeby w ust. 4 skreślić punkt 6. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 51 przeszedł w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.61" who="#Marszałek">Do art. 52 jest poprawka p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Jest jeszcze poprawka p. Winiarskiego.</u>
          <u xml:id="u-157.62" who="#komentarz">(P. Piotrowski: Proszę o imienne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-157.63" who="#Marszałek">Kto popiera wniosek o imienne głosowanie, zechce wstać. Jest dostateczne poparcie, zarządzam imienne głosowanie. Ci, którzy są za poprawką, piszą słowo „tak”, ci, którzy są przeciw „nie”.</u>
          <u xml:id="u-157.64" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-157.65" who="#Marszałek">Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę dla obliczenia głosów.</u>
          <u xml:id="u-157.66" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-157.67" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania nad poprawką do art. 52. Głosowało posłów 314, oddano kartek nieważnych 1, kartek „tak” 106, kartek „nie” 207. Poprawka upadła. Przystępujemy do głosowania nad drugą poprawką pp. Bryły i Ponikowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Głosujemy nad trzecią poprawką do tego farty kuł u tych samych posłów pp. Bryły, Ponikowskiego i Winiarskiego, aby skreślić ust. 3 i 4. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość poprawka upadła. Następnie jest jeszcze poprawka do tego samego artykułu p. Winiarskiego do ust. 5. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Wreszcie jest jeszcze poprawka pp. Bryły, Ponikowskiego i Winiarskiego do tego artykułu. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 52 przechodzi w brzmieniu komisji.</u>
          <u xml:id="u-157.68" who="#Marszałek">Przechodzimy do art. 53. Jest tu poprawka pp. Bieleckiego, Pepłowskiej i Zielińskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Następnie są dwie poprawki p. Sommersteina do tego artykułu. Czy p. Poseł pozwoli postawić je pod głosowanie en bloc?</u>
          <u xml:id="u-157.69" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Proszę.)</u>
          <u xml:id="u-157.70" who="#Marszałek">Kto jest za temi dwiema poprawkami, zechce wstać. Mniejszość, poprawki upadły. Następnie do ust. 2 tego samego artykułu jest poprawka pp. Bieleckiego, Pepłowskiej i Zielińskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Jest jeszcze druga poprawka do tego samego ustępu tego artykułu pp. Bryły i Ponikowskiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Do ustępu 3 i 4 zgłoszona jest, poprawka pp. Bieleckiego, Pepłowskiej i Zielińskiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 53 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.71" who="#Marszałek">Do art. 54 nie została zgłoszona żadna poprawka, przechodzi on w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.72" who="#Marszałek">Do ant. 55 została zgłoszona poprawka p. Winiarskiego do ustępu 1. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Winiarskiego do ust. 2. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Winiarskiego do ust. 3. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali.</u>
          <u xml:id="u-157.73" who="#Marszałek">Mniejszość, poprawka upadła. Art. 55 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.74" who="#Marszałek">Do art. 56 niema poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.75" who="#Marszałek">Do art. 57 zgłoszona została poprawka p. Staniszkisa. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość poprawka upadła. Poprawka pp. Bryły i Ponikowskiego do ust. 1. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka pp. Bryły i Ponikowskiego do ust. 2. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 57 przechodzi w brzmieniu komisyjnem;.</u>
          <u xml:id="u-157.76" who="#Marszałek">Do art. 58 niema poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.77" who="#Marszałek">Do art. 59 poprawka p. Staniszkisa. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 59 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.78" who="#Marszałek">Do art. 60 niema poprawek, przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.79" who="#Marszałek">Do art. 61 zgłoszona została poprawka p. Winiarskiego. Kito jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 61 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.80" who="#Marszałek">Do art. 62 niema poprawek, przechodzi w w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.81" who="#Marszałek">Do art. 63 zgłoszona została poprawka p. Staniszkisa. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Poprawka p. Korneckiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Mniejszość, poprawka upadła. Art. 63 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-157.82" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy.</u>
          <u xml:id="u-157.83" who="#komentarz">(P. Komarnicki: Prosimy o głosowanie imienne.)</u>
          <u xml:id="u-157.84" who="#Marszałek">Zgłoszony został wniosek o głosowanie imienne. Kto popiera ten wniosek, zechce wstać. Poparcie dostateczne. Zarządzam imienne głosowanie. Ci, którzy są za całością ustawy, zechcą oddać kartkę z napisem „tak”, ci, którzy są przeciwni przyjęciu ustawy, kartkę z napisem „nie”.</u>
          <u xml:id="u-157.85" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-157.86" who="#Marszałek">Zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę.</u>
          <u xml:id="u-157.87" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-157.88" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik imiennego głosowania nad całością ustawy w drugiem czytaniu. Oddano kartek 322. W tem nieważne kartki 2. „Tak” głosowało 210, „nie” głosowało 110. Wobec tego ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-157.89" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B.B., na prawicy i na ławach P. P. S. wrzawa. Głos: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-157.90" who="#Marszałek">Wobec tego, że nie zostały przyjęte żadne poprawki w drugiem czytaniu, przystępujemy do trzeciego czytania. Ograniczam czas przemówień do 15 minut.</u>
          <u xml:id="u-157.91" who="#Marszałek">Głos ma p. St. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-158">
          <u xml:id="u-158.0" who="#PStStroński">Do trzeciego czytania klub nasz zgłosił tylko kilka poprawek, mianowicie te poprawki, które odnoszą się do spraw zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-158.1" who="#PStStroński">Jedne z tych poprawek, mianowicie do art. 3, odnoszą się do uprawnień Ministra w zakresie nauki i w zakresie stanowiska profesorów w szkołach wyższych. Drugie poprawki odnoszą się do władz akademickich, a w szczególności do ich korporacyjności. A trzecie poprawki odnoszą się do młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-158.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-158.3" who="#PStStroński">Pierwsza poprawka dotyczy art. 3, mianowicie tego artykułu, który postanawia, że z chwilą wejścia w życie ustawy Minister ma prawo zawsze własną wolą bez zgody senatu, bez zgody rad wydziałowych, znieść jakąkolwiek katedrę, nie mówiąc już o wydziałach, co następnie w połączeniu z art. 23 rozporządzenia pana Prezydenta z października ub. roku o stosunkach służbowych profesorów pociąga za sobą usunięcie profesora. Przed chwilą słyszeliśmy, że pan Minister twierdzi, jakoby już z art. 114 dotychczasowej ustawy to prawo miał, i co więcej, pan Minister twierdził jakoby to prawo było niesporne. My podtrzymujemy tę poprawkę dlatego, że jesteśmy pewni i przekonani, że pan Minister z art. 114 dotychczasowej ustawy tego prawa nie miał, i co więcej, że żaden minister od 1920 r. przez lat 12 nawet nic domyślał się, żeby miał to prawo. Dlaczego? Dlatego, że art. 114 znajduje się w ostatniej grupie artykułów, w postanowieniach przejściowych. I co ten artykuł głosi? Minister wyda przepisy w sprawie organizacji i reformy studjów. Jak można twierdzić, że postanowienie, iż minister wyda przepisy w sprawie organizacji i reformy studiów, jest równoznaczne z art. 3 obecnej ustawy, która postanawia, że minister może, ilekroć chce, przeprowadzić zwijanie katedry? Zdrowy rozsądek, spojrzenie na jeden przepis i na drugi przepis wskazuje, że to są rzeczy całkowicie odrębne. Między obowiązkiem, który tam istniał dla ministra, wydania przepisów w sprawie reorganizacji studiów, jako zarządzenie przejściowe, a tem prawem, które się tu daje ministrowi, cykania powoli, zwijania katedr ile razy zechce, jest różnica i jakiekolwiek zestawienie wogóle jest niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-158.4" who="#PStStroński">P. Minister powiedział, że według ant. 114 minister miał nieograniczone prawo w zakresie tworzenia i zwijania katedr. Czy p. Minister zna dawną ustawę, czy zna jej art. 12 o uprawnieniach zgromadzenia ogólnego, które mogą być także przesunięte na senat, a w którym w p. 6 powiedziano, że właśnie zgromadzenie lub senat mają prawo stawiać wnioski w sprawie tworzenia katedr? Czy jest do pomyślenia, żeby jedno zdanie w przepisach przejściowych na końcu ustawy mogło znosić pozytywne prawo stawiania wniosków, które znajdują się w toku ustawy?</u>
          <u xml:id="u-158.5" who="#PStStroński">I dlatego twierdzę, że jest to dziwoląg prawniczy, żeby mówić, że dotychczasowy art. 114 dawał ministrowi te prawa, które tworzy obecny art. 3. Ja to wiem tak samo dobrze, jak wie p. Minister, który nie zadowolił się art. 114, tylko stworzył sobie art. 3, tak samo jak Panowie to wiecie, którzy głosujecie za art. 3. Jeżeli jesteście zdania, że art. 114 da je te same prawa, to głosujcie za naszą poprawką o zniesienie art. 3, wtedy pokażecie Panowie, że wierzycie swojemu Ministrowi. Ale Panowie nie możecie za tem głosować, ponieważ Panowie znakomicie wiecie, że art. 114 nie dawał tych praw Ministrowi, które daje obecny art. 3. Ten art. 3 ma znaczenie zasadnicze dla rozwoju nauki, ma znaczenie dlatego, że bez zgody tego ciała naukowego mogą być zwijane i tworzone katedry, studja, wydziały i it. d., co jest przeciwne tej zasadzie fachowości, o której tyle się tu słyszało, nadto zaś ten artykuł jest zgubny ze względu na osoby, które zajmują się nauką, ponieważ stwarza czynnik niepewności, który będzie złowróżbny dla przyszłości naszej nauki.</u>
          <u xml:id="u-158.6" who="#PStStroński">Druga dziedzina naszych poprawek, to ustrój władz akademickich, a wzięliśmy tu jeden art. 9 o rektorze, bo w tej sprawie rektora wyraża się rozbieżność poglądów, mianowicie, czy ma pozostać korporacyjność dotychczasowa uniwersytetów, czy też władza jednostki. P. Minister przed chwilą powiedział, że korporacyjność nie została naruszona. Dlaczego nie została naruszona? Dlatego, że w wyliczeniu władz akademickich istnieje zgromadzenie ogólne profesorów, istnieje senat. Ale proszę przyjrzeć się, co one mają robić. Zgromadzenie ogólne profesorów nie ma prawa powzięcia żadnej uchwały, poza nadaniem statutu szkole, a sobie samemu regulaminu. A senat może powziąć uchwały, ale niema ani jednej uchwały, któraby nie mogła być zawieszona przez rektora, a wtedy rozstrzygnięcie przechodzi w ręce Ministra. To się nazywa zachowaniem korporacyjności, gdy ani w jednym wypadku nie istnieje możność powzięcia ostatecznej uchwały przez żadną korporacyjną władzę w szkole wyższej. Dlatego nie rozumiem, jak p. Minister mógł twierdzić, że korporacyjność ustroju została utrzymana.</u>
          <u xml:id="u-158.7" who="#PStStroński">A wreszcie trzecia dziedzina, to jest dziedzina młodzieży, do której się odnoszą nasze poprawki z art. 11, 52 i 53, które wnosimy do trzeciego czytania. Pan Minister określił tu tę drugą potrzebę w zakresie życia młodzieży w ten sposób, że Minister ma dostęp do wszystkiego, ale jest jedna dziedzina, do której Minister nie ma dostępu, t. j. młodzież szkół wyższych, to jest to tabu. Słuchałem z najwyższem zdziwieniem. Jeżeli Minister chce mieć dostęp do młodzieży, to w zakresie jej potrzeb naukowych, jej potrzeb gospodarczych, całego jej życia ma dzisiaj dostęp Ogromny, ale jeżeli ten dostęp do młodzieży ma znaczyć dostęp przez policję, to to jest ta nowość, która została wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-158.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-158.9" who="#PStStroński">Jak można twierdzić, że dotychczasowa władza Ministra Oświaty w Polsce nie daje temu Ministrowi dostępu do młodzieży? Tego dostępu ma Minister bezliku, nie ma tylko dostępu przez policję i dobrze, że go nie ma!</u>
          <u xml:id="u-158.10" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-158.11" who="#PStStroński">To są te trzy nasze poprawki, które wnosimy. Wnosimy je, ponieważ, jak z dotychczasowej pracy, tak i z drugiego głosowania ustawa wychodzi zasadniczo zła, ustawa ta łamie kręgosłup władz akademickich, ustawa ta naraża naukę polską na przewagę niefachowiści, ustawa ta wprowadza czynnik ciągłych zaburzeń w życie młodzieży akademickiej, ustawa ta jest złowieszcza dla naszej przyszłości. I dlatego my swego sumienia tą ustawą obciążać nie będziemy.</u>
          <u xml:id="u-158.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-159">
          <u xml:id="u-159.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Pac.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-160">
          <u xml:id="u-160.0" who="#PPac">W związku z przemówieniem p. Ministra mam tylko jedno do powiedzenia. Mianowicie, ponieważ p. Minister słusznie potępił napady nieznanych sprawców, przeto rozumiem, że sanacja nie będzie już więcej wysyłała nieznanych sprawców na napady, jak to było ze ś. p. Dąbskim i innymi.</u>
          <u xml:id="u-160.1" who="#PPac">Poza tem w imieniu Klubu Ludowego mam zaszczyt oświadczyć co następuje:</u>
          <u xml:id="u-160.2" who="#PPac">Klub Ludowy ograniczył się do przemówień w pierwszem i drugiem czytaniu, natomiast nie zabierał już głosu w szczegółowej dyskusji projektu ustawy o szkołach akademickich w drugiem czytaniu. Nauczeni bowiem doświadczeniem traktowania spraw przez większość rządową, obieramy zawsze taką drogę pracy naszej w Sejmie, aby stwierdzić, że to, co się dzisiaj uchwala, jest nietylko nienormalne wobec potrzeb i dziejowych naszych konieczności, lecz jest nienormalne wobec społeczeństwa, które tyle dobrej woli i zrozumienia dla rozwoju i wzmocnienia Państwa uczyniło. Świat nauki, przedewszystkieim w osobach profesorów i uczonych, następnie zaś młodzież akademicka, która bardzo często własną przyszłość porzucała, aby w chwilach zmagań narodu o wolność i niezależność spieszyć Ojczyźnie z pomocą, dały tyle mocnych dowodów, że zamach, dziś dokonywany przez rządy sanacyjne na wolność nauki i samorząd szkół wyższych w Polsce, na tle poprzednich ustaw o szkolnictwie średniem i powszechnem — staje się złowróżbnem widmem dalszego nienormalnego życia rozwojowego Polski. Wprowadzenie we własnem Państwie i stosowanie do własnych obywateli systemu policyjnego, który swemi metodami prześciga nieraz metody zaborców, musi w konsekwencji doprowadzić do załamania się moralnego wytrzymałości i odporności psychiki społecznej, dając podłoże do fermentów i niepokojów. Podkreślamy z naciskiem, iż działalność rządów sanacyjnych zrujnowała szkolnictwo powszechne i średnie, obniżyła poziom nauczania, wprowadziła utrudnienia i wielkie opłaty, uniemożliwiając w ten sposób synom chłopskim dostęp do źródeł wiedzy. Reakcyjne zamachy na oświatę, a obecnie na wolność nauki, są dziełem zbrodni sanacji, która nic w Polsce nie tworzy, a jeno rujnuje, niszczy i obniża. Dlatego też klub nasz wypowiada się przeciw projektowi ustawy o szkołach akademickich, uważając go za jeszcze jedno ogniwo w łańcuchu ustaw, budujących system policyjno-dyktatorskiego państwa kliki rządzącej, która kieruje się interesem zachowania korzyści i wpływów, a nie interesem Państwa i jego mocarstwowego stanowiska, o czem się tyle deklamuje. Przez tę ustawę, jak oświadczyli najwybitniejsi uczeni, kopiecie grób polskiej nauce i polskiej myśli niezależnej, dlatego głosować będziemy przeciw tej ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-161">
          <u xml:id="u-161.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Piotrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-162">
          <u xml:id="u-162.0" who="#PPiotrowski">Wypowiadamy się i głosujemy przeciw ustawie w trzeciem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-162.1" who="#PPiotrowski">Ustawa daje w ręce rządu dyktatorskiego jeszcze jedno narzędzie ucisku, narzędzie policyjne wobec wyższych uczelni, niszcząc samorząd w tej ostatniej ostoi wolności na polu nauki i nauczania. Ustawa upartyjnia szkolnictwo wyższe po upartyjnieniu już niższego szkolnictwa, po upartyjnieniu sądów, ubezpieczeń społecznych i samorządu terytorialnego. Ustawa oddaje młodzież akademicką pod rozkazy ministra, wprowadza nowe podstawy do rozkwitu protekcjonizmu. Stwierdzamy wreszcie, że niniejsza ustawa jest przejawem zasady teroru wobec wszystkich, którzy nie są w B.B.W.R., podniesionego do wysokości doktryny rządzenia. Będziemy nadal wałczyli wszędzie o istotną niezależność oświaty polskiej i udostępnienie dostępu do szkół ubogim dzieciom naszych warstw pracujących.</u>
          <u xml:id="u-162.2" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-163">
          <u xml:id="u-163.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ima p. Bryła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-164">
          <u xml:id="u-164.0" who="#PBryła">Wysoka Izbo! Ustosunkowaliśmy się do ustawy ściśle rzeczowo, głosowaliśmy przeciw niej z powodów, wyłuszczonych w dyskusji. Ze względów zasadniczych Klub Chrześcijańskiej Demokracji zgłasza w trzeciem czytaniu dwa wnioski identyczne ze zgłoszonemi w drugiem czytaniu, mianowicie do art. 3 oraz do art. 39.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-165">
          <u xml:id="u-165.0" who="#Marszałek">(obejmując przewodnictwo): Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-165.1" who="#Marszałek">Do art. 3 jest poprawka p. posła Komarnickiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.2" who="#Marszałek">Poprawka p. posła Bryły. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.3" who="#Marszałek">Do art. 9 są dwie poprawki p. posła Komarnickiego. Pierwsza poprawka dotyczy ust. 3. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Druga poprawka dotyczy ust. 4. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.4" who="#Marszałek">Do art. 11 jest poprawka p. posła Komarnickiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.5" who="#Marszałek">Do art. 39 jest poprawka p. posła Bryły. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.6" who="#Marszałek">Do art. 52 jest poprawka p. posła Komarnickiego. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, alby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.7" who="#Marszałek">Do art. 53 są dwie poprawki p. posła Komarnickiego. Pierwsza poprawka dotyczy ust. 1.</u>
          <u xml:id="u-165.8" who="#Marszałek">Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby zechcieli wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Poprawka druga dotyczy ust. 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.9" who="#Marszałek">Wszystkie poprawki zostały odrzucone.</u>
          <u xml:id="u-165.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę o szkołach akademickich uchwalił.</u>
          <u xml:id="u-165.11" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-165.12" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami.</u>
          <u xml:id="u-165.13" who="#Marszałek">Pierwsza jest rezolucja p. posła Chruckiego. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi mniejszość, rezolucja upadła.</u>
          <u xml:id="u-165.14" who="#Marszałek">Druga jest rezolucja p. posła Makowskiego. Kto jest za tą rezolucją, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-165.15" who="#Marszałek">Porządek dzienny został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-165.16" who="#Marszałek">Proszę o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-166">
          <u xml:id="u-166.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-166.1" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie wstrzymania egzekucji pożyczki, udzielonej na odbudowę Piotrowi Guz, zamieszkałemu we wsi Łużków, pow. Hrubieszów.</u>
          <u xml:id="u-166.2" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zawieszenia uchwały rady gminnej w Szybalinie, pow. brzeżańskiego.</u>
          <u xml:id="u-166.3" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnych zarządzeń wojewody tarnopolskiego i jego podwładnych przy zakazywaniu i rozbijaniu zebrań Stronnictwa Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-166.4" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji i Narodowej Partji Robotniczej do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie uposażenia funkcjonarjuszów i nauczycieli woj. śląskiego, opłacanych ze Skarbu śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-166.5" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji i Narodowej Partji Robotniczej do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie udziału Skarbu Państwa w dochodach Skarbu śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-166.6" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji i Narodowej Partji Robotniczej do p. Prezesa Rady Ministrów w przedmiocie zamknięć rachunkowych budżetu śląskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-167">
          <u xml:id="u-167.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-167.1" who="#Marszałek">Interpelację Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zachowania się władz policyjnych we Lwowie w dniu 19 lutego 1933 r. ma wiecu poselskim Stronnictwa Narodowego odkładam do porozumienia się z interpelantami.</u>
          <u xml:id="u-167.2" who="#Marszałek">O terminie następnego posiedzenia zostaną Panowie zawiadomieni pisemnie. Proszę Panów przewodniczących komisyj, ażeby w tym okresie czasu intensywnie pracowali. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-167.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 min. 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>