text_structure.xml 254 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 20.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu Ferdynand Zarzycki, Minister Rolnictwa Leon Janta Połczyński, Minister Reform Rolnych Leon Kozlowski. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Przemyślu i Handlu Franciszek Doleżal, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Reform Rolnych Józef Radwan.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 50 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 51 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">zmieniającej niektóre przepisy postępowania karnego, w sprawie zmian w ustawie z dnia 2 kwietnia 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">o potrąceniach z uposażenia osób wojskowych, o opłatach od publicznych zabaw, rozrywek i widowisk na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża, w sprawie ratyfikacji umowy pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką o ubezpieczeniu społecznem, podpisanej wraz z protokółem końcowym w Berlinie dnia 11 czerwca 1931 r.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Boczoń, Rój, ks. Szydelski, Terszakowec i Winiarski.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Gorczycy, Jaworskiej, Matłoszowi, Pawłowskiemu i Wojtowiczowi na 2 dni, Araszkiewiczowi i ks. Czujowi na 3 dni, Dobrochowi na 4 dni, Zwierzyńskiemu na 6 dni, Rojowi na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Brodacki na 11 dni, Żuchowski na 24 dni, Michałkiewicz i Niedźwiecki na 1 miesiąc.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Dokończenie rozprawy szczegółowej nad częścią 12 Ministerstwa Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Głos ma p. Władysław Fijałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PWłFijałkowski">Wysoka Izbo! Polska jest państwem rolniczem. Mówi nam o tem statystyka, stwierdza się to stale przy analizie naszego bilansu handlowego, dowodzi też tego i oficjalna polityka Rządu, który kraj nasz zapisał do bloku państw rolniczych, inicjując nawet swego czasu taki blok. Gdyby jednak ktoś tego wszystkiego nie wziął pod uwagę, a chciał sobie wyrobić pojęcie o Polsce na podstawie przedłożonego przez Rząd budżetu na rok 1932/33, musiałby dojść do całkiem odmiennego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PWłFijałkowski">Na podstawie tego budżetu ustaliłby sobie niewątpliwie pogląd, że w Polsce ludzie się zajmują wszystkiem Innem, tylko nie rolnictwem, że rolników jest w Polsce znikomo mały odsetek. I sąd taki byłby słuszny, jeżeli się weźmie pod uwagę, że na 2.446 miljonów wydatków zaledwie 19 1/2 miljona złotych przeznaczone zostało na cele rolnictwa. Tak znikomą sumę, stanowiącą niecały 1% wydatków Państwa, przeznacza Rząd i jego większość sejmowa na potrzeby szkolnictwa zawodowego, na ochronę i podtrzymanie w dobie niesłychanego kryzysu produkcji rolnej, zatrudniającej 70% ludności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PWłFijałkowski">Ale powiedziałby ktoś, że przecież w czasie tak wielkiego braku środków obiegowych, jaki obecnie przeżywamy, wielką zaletą jest zmniejszanie wydatków. Zgoda. Sądzę, że opinja rolników ustosunkowałaby się przychylnie do tak nastawionej gospodarki, gdyby, niestety, nie fakt, że ta oszczędność Rządu przejawiła się przeważnie tylko w stosunku do rolników.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PWłFijałkowski">Cały bowiem budżet na rok następny w porównaniu do budżetu r. b. zmniejszony został zaledwie o około 14% a wydatki na potrzeby rolnictwa zmniejszono aż ponad 60%.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: 64%.)</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PWłFijałkowski">Czyż fakt ten nie jest dobitnem świadectwem, stwierdzającem ponad wszelką wątpliwość, że obecny Rząd i większość rządowa tej Wysokiej Izby nie ma poprostu zrozumienia dla potrzeb rolnictwa i jego znaczenia w Państwie? Tem jedynie można wytłumaczyć sobie pozbawienie rolnictwa finansowej opieki Rządu więcej niż o połowę i tem też tłumaczy się cała polityka gospodarcza sanacji, która doprowadziła już rolnictwo do bankructwa, a całą gospodarkę Państwa postawiła nad przepaścią.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PWłFijałkowski">Od obozu rządowego słyszymy zapewnienia, że rządy sanacyjne są silne i zdolne do rozwiązywania różnych problemów, stojących przed Państwem. Niewątpliwie w walce ze stronnictwami politycznemi rządy te wykazały dużo energji i szczycą się nawet sukcesami, które napewno Polsce sławy nie przyniosą. Ale za to na polu gospodarczem Rząd i cały obóz sanacyjny wykazał wprost rozpaczliwą niezaradność. Okazuje się, że taki problem, jak zgnębienie tego czy innego działacza z opozycji, gdy się ma do rozporządzenia kryminały i policję, jest łatwiejszy do zrealizowania, niż przekonanie kraju o umiejętności prowadzenia gospodarki Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PWłFijałkowski">Jedną z przyczyn niepowodzenia sanacji na terenie gospodarczym jest — naszem zdaniem — podchodzenie do każdej sprawy natury czysto gospodarczej od strony politycznej. Niezawsze jednak sprawy gospodarcze Państwa dadzą się rozstrzygać według wymogów interesów politycznych rządzącej partji. Te właśnie wymogi polityczne zaprowadziły sanację do Nieświeża i Dzikowa. Nieśwież i Dzików wybitnie się zaznaczyły w polityce gospodarczej rządów sanacyjnych,...</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Same rewelacje)</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PWłFijałkowski">...a jednym z dowodów tego jest fakt oddania na stałe teki Ministerstwa Rolnictwa w arendę obszarnika — konserwatysty.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PWłFijałkowski">Ta linja doprowadziła dalej do uzależnienia się od kapitału przemysłowego, a to znowu dało w dalszej konsekwencji z wielką szkodą dla całości gospodarki Państwa rozwinięty system karteli przemysłowych, system, który umożliwił zatrzymanie cen produkcji przemysłowej na wysokim poziomie, podczas gdy jednocześnie polityka taniego chleba zawaliła rolnictwo, niszcząc podstawy równowagi gospodarczej i dając w rezultacie potwornie rozwarte nożyce cen, zrujnowane rolnictwo i zamierający przemysł z powodu zniszczenia konsumenta wiejskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PWłFijałkowski">Słyszymy dalej argumenty, że kryzys obecny obejmuje nietylko Polskę, ale daje się mocno odczuć również gospodarstwu całego świata. Niewątpliwie jest w tem dużo słuszności. Kryzys istotnie dotkliwie dotyka nietylko Polskę. Ale każdy bezstronny obserwator rozwoju kryzysu u nas i zagranicą nie może zaprzeczyć, że skutki tego kryzysu w Polsce są niebezpieczniejsze, niż nawet w państwach przemysłowych, że podważył on głębiej nasze gospodarstwo narodowe, niż w innych państwach. Podkopał bowiem i zrujnował rolnictwo, które u nas jest podstawą egzystencji Państwa i którego nie da się odbudować głosem syreny fabrycznej, czy jakiejmś jednem zarządzeniem, nawet bardzo energicznego ministra.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PWłFijałkowski">Twierdzenie, że nasz organizm gospodarczy jest bardzo silny i że dzięki obecnym rządom oderwał się od kryzysu światowego jest polityką złudzeń, którym sanacja tak łatwo ulega. Niewątpliwie przy odpowiedniej polityce gospodarstwo nasze mogłoby względnie łatwiej, niż niektóre inne państwa, przetrwać kryzys. Ale w państwach rolniczych przy niezaradności rządu, jak to jest u nas, kryzys może mieć nawet powolniejsze tempo, ale bardzo często dużo groźniejsze skutki.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PWłFijałkowski">To też takie argumenty, że u nas jest mniej bezrobotnych, niż np. w Niemczech, czy innych państwach przemysłowych, nie mogą być traktowane poważnie i upadną odrazu, jeżeli się porówna nie ogólną cyfrę bezrobotnych, ale ich stosunek procentowy do zatrudnionych w danej dziedzinie pracowników.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PWłFijałkowski">Drugi argument, że ceny zbóż u nas są wyższe, niż w niektórych państwach rolniczych, też nic nie mówi gdyż nie sama wysokość cen na zboże lub mięso decyduje o opłacalności produkcji rolnej, ale przedewszystkiem i jedynie stosunek cen płodów rolnych do cen artykułów przemysłowych, oraz do podatków i innych świadczeń włożonych na rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PWłFijałkowski">A pod tym względem zdaje się, że w Polsce nie jest lepiej, niż w innych państwach rolniczych, lecz przeciwnie, jest znacznie gorzej. Stwierdzić trzeba ten smutny fakt, że tak niekorzystnej dla rolnictwa różnicy cen płodów rolnych do produktów przemysłowych i do świadczeń podatkowych, jaka jest obecnie u nas, jeszcze w Polsce nie było i zdaje się nigdzie niema.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PWłFijałkowski">Jednym z bezpośrednich skutków tej fatalnej dla rolnictwa różnicy cen jest dzisiejszy stan zadłużenia wsi. Ministerstwo Rolnictwa, uznając widocznie, że dłużej trwać w bezczynności nie wypada, zadało sobie nielada trud i zliczyło te długi, ustalając ich cyfrę na 4 miljardy złotych.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PWłFijałkowski">Nie przesądzając, czy obliczenia te są zgodne z rzeczywistością, chcę tylko zaznaczyć, że w odpowiedzi na te obliczenia pojawiły się głosy krytyki pod adresem rolników, zarzucając wsi lekkomyślne zadłużenie swoich gospodarstw.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PWłFijałkowski">Proszę Panów, zarzut ten jest nietylko niesłuszny, ale ponadto w wysokim stopniu krzywdzący. Mówiąc to, mam na myśli rolnictwo drobne, które z natury swej długów nie lubi, ale mimo to bez długów nigdy gospodarować nie będzie mogło. Ma ono bowiem stałą i przymusową niejako przyczynę tych długów, t. j. ciągle dokonywujące się podziały rodzinne, które są plagą naszej wsi. Walka z trudnościami z tego tytułu wynikającemi była na wsi zawsze ciężka, a dziś jest wprost beznadziejna, tem bardziej, że Państwo nie potrafiło dotychczas zapewnić wsi jakiej takiej pomocy w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PWłFijałkowski">Do tych można powiedzieć naturalnych zadłużeń wsi przyszły zadłużenia z przyczyn odmiennej natury. Mają one związek z hasłami i wskazaniami o potrzebie postępu w rolnictwie. Są to długi z tytułu kosztownych meljoracyj, zaprowadzenia lepszych urządzeń i zabudowań, za nawozy sztuczne i t. p., z których przedewszystkiem długi melioracyjne stały się ciężarami ponad wszelką możliwość ich spłacenia w czasie obecnym.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PWłFijałkowski">Możliwe, że rolnictwo zaczęło w pewnym stopniu ulegać hasłom „radosnej twórczości”, jednak jeżeli tak było, to w bardzo małym stopniu i rolnictwo byłoby sobie z temi trudnościami jakoś dało radę, gdyby kierownicy naszej polityki gospodarczej potrafili utrzymać naturalny stosunek cen wytworów jego pracy, to jest gdyby nie odebrali mu 2/3 dochodów przy zatrzymaniu jednoczesnem w stu procentach ciążących na niem zobowiązań z tytułu długów zaciągniętych przy lepszej koniunkturze, oraz podatków, wysokich cen artykułów przemysłowy cli, monopolowych i t. p.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PWłFijałkowski">Jeżeli więc przy takim przebiegu procesu zadłużenia można mówić o lekkomyślności, to w każdym razie nie wieś ją ujawniła. Kto tutaj jest winien i kto był lekkomyślnym, to już ustaliła opinja publiczna kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PWłFijałkowski">Odpowiedzialność za to spada wyłącznie na Rząd, a przedewszystkiem na Ministra Rolnictwa, który w obliczu straszliwej nędzy zastosował jako środek zaradczy ustawę o ułatwieniu obrotu ziemią, która dzisiaj nikomu nic nie da, a jest raczej wyrazem interesów politycznych obszarników.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PWłFijałkowski">Ponadto zdobył się na podliczenie długów i dał zbawienną radę rolnikom, wyrażającą się w zaleceniu, że ten ciężki kryzys trzeba przetrwać, nie mówiąc ani słowa, jak to należy robić.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PWłFijałkowski">A tymczasem położenie na wsi staje się z dnia na dzień coraz bardziej krytycznem. Do wspomnianych już trudności dołączyła się nowa zmora w postaci różnych kar. kosztów protestów weksli, procesów sądowych, różnych kosztów egzekucyj, niesłychanie wysokich opłat za czynności stale dziś na wsi urzędujących komorników, sekwestratorów, różnych spekulacji przy licytacjach i t. p.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PWłFijałkowski">Wytworzył się stan taki, że dziś kilkunastomorgowego gospodarza można zlicytować i kupić za 500 lub 1000 zł, których wierzyciel żąda, a on w żaden sposób tej drobnej w stosunku do swego majątku kwoty zapłacić nie może.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PWłFijałkowski">Ponadto zaznaczyć jeszcze trzeba inne zjawisko, towarzyszące szalejącemu kryzysowi. Wydać się to może nieprawdopodobnem, a jednak jest prawdą. Oto proszę Panów, znaczna część ludności wiejskiej poprostu się zagładza. Zaległości podatkowe oraz inne zobowiązania, a w związku z tem sekwestratorzy i komornicy powodują znane zjawisko, że ludność wyzbywa się wszelkich zapasów w zbożu, w mięsie i nabiale, odejmując sobie nieraz od ust, byle tylko uniknąć wyrzucenia z gospodarstwa.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PWłFijałkowski">Jest to niewątpliwie jedna z głównych przyczyn zanikania w Polsce konsumcji i pojawiania się na rynkach nadmiaru produktów, co też niewątpliwie wpływa wybitnie na spadek cen.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PWłFijałkowski">Proszę Panów, wszystko to, co powiedziałem, daje zaledwie słaby obraz dzisiejszego położenia gospodarczego drobnego rolnictwa. Nie lepiej jest również i pod względem kulturalnym i oświatowym. O gazecie i książce w tych warunkach mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PWłFijałkowski">W tym stanie rzeczy zachodzi konieczność podjęcia natychmiastowej akcji celem zapobieżenia dalszym skutkom kryzysu. Sprawą najważniejszą jest tutaj przywrócenie równowagi gospodarczej wszystko jedno, jaką drogą. Może to być tak dobrze obniżenie cen artykułów przemysłowych, jak i podniesienie cen płodów rolnych. Niestety, jak dotychczas nie widzimy, aby Rząd miał jakąś zdecydowaną wolę w tym kierunku. Obserwujemy wprawdzie akcję, mającą na celu obniżenie płac w przemyśle, ale nie widzimy dotąd zniżki cen wyrobów przemysłowych. Jest też uzasadniona obawa, że odebrana robotnikom część zarobków może utonąć w kieszeniach tych synekurzystów kartelowych, o których poborach słyszymy ciągle, że idą w bajeczne wprost sumy.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#PWłFijałkowski">Nie można też powiedzieć, aby Rząd zdecydował się na podniesienie cen rolnych, przeciwnie, są fakty, które zdają się wskazywać, że Rząd tej zwyżki nie chce. Niedawno byliśmy świadkami rozwijającej się zwyżki cen żyta. Rolnicy na tej zwyżce budowali już wielkie nadzieje. Tymczasem gazety doniosły, że do Polski sprowadzono tańsze żyto podobno rosyjskie i równocześnie ceny u nas spadły.</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PWłFijałkowski">Jest to fakt niesłychany. W kraju mamy podobno nadmiar zboża. Rząd ogłasza różne zarządzenia o zamknięciu granie przed zbożem zagranicznem, a jednocześnie wjeżdża do Polski i zboże i różne inne artykuły spożywcze, jak np. ryż, tłuszcze roślinne i t. p.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Takiemi plotkami stwarza Pan obniżenie cen. P. Langer: To nie są plotki, to jest rzeczywistość. Głos na ławach B. B.: W Pańskiej głowie.)</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PWłFijałkowski">Metody stosowane przy ochronie celnej produkcji rolnej są takie, że rolnicy nie mogą mieć pewności, że istotnie będą zabezpieczeni przed dumpingową konkurencją zagranicy. Prawie we wszystkich rozporządzeniach Rady Ministrów o zakazie przywozu jest przepis, upoważniający Ministra Skarbu do bezcłowego wwozu różnych rzekomo zakazanych produktów w razie uznania tego za potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#PWłFijałkowski">Są też przepisy, nakładające cła na przywożone artykuły wszystkiemi drogami, z wyjątkiem Gdyni, gdzie stosowane są zniżki ceł.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#PWłFijałkowski">Z punktu widzenia Ministra Przemysłu oraz rozwoju portu gdyńskiego może to jest słuszne, ale dla rodnika jest wszystko jedno, czy ten przywóz odbywa się taką czy inną drogą. Rolnikowi zależy na tem, aby ono wcale do Polski nie doszło, a w każdym razie, że. produkując zboże czy mięso, nie będzie narażony na niespodzianki. Rolnictwo nie może być loterją.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#PWłFijałkowski">Z tego, co powiedziałem, jasno wynika, że Rząd nie ma zdecydowanego zamiaru podjęcia akcji na rzecz zwyżki cen rolnych i niema też nadziei wobec tego na zwarcie nożyc cen.</u>
          <u xml:id="u-3.38" who="#PWłFijałkowski">A jakie są zamiary Rządu u dziedzinie podatków? Z uchwalonego budżetu wynika, że i tutaj nie zarysowuje się żadna akcja, któraby dawała nadzieję poważniejszych ulg w spłacaniu podatków; przeciwnie, ujawniła się tendencja do podwyższania ciężarów podatkowych, jak i do objęcia dawniej wprowadzonemi podatkami takich gospodarstw, które nawet w czasie wysokich cen od podatków tych były wolne. Mam tu na myśli, proszę Patiów, podatek dochodowy, który obecnie urzędy skarbowe nakładają nawet na małorolnych gospodarzy, którzy w latach ubiegłych przy lepszej konjunkturze dochodu do opodatkowania nie mieli. Skąd się tam teraz znalazły dochody, to jest tajemnicą Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-3.39" who="#PWłFijałkowski">W sprawie długów, jak dotychczas, Rząd jest również bezradny. Nie potrafi się zdobyć ani na wprowadzenie dłuższych prolongat, ani też nie widać zamiarów przyjścia z inną pomocą. Jeżeli jeszcze dodamy do tego, że Rząd nie ujawnia wcale zamiaru obniżenia cen takich artykułów, jak sól, nafta, drzewo, nawozy sztuczne i t. p., które są w bezpośrednim zarządzie Państwa, to będziemy mieli całokształt ustosunkowania się Rządu do koniecznych potrzeb rolnictwa. Jest to polityka zabójcza i musi doprowadzić kraj do jeszcze większej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-3.40" who="#PWłFijałkowski">Zasługuje również na podkreślenie ustosunkowanie się Rządu, a w szczególności Ministra Rolnictwa, do organizacyj rolniczych i działalności społecznej wsi. Stwierdzić trzeba odrazu, że jak w całej polityce gospodarczej, tak i tutaj, jest kompletny chaos i brak przemyślanego planu w zamierzeniach, Jednym z dowodów tego, co powiedziałem, jest stale uprawiana dwutorowość w pracy. Pracę tę prowadzi Ministerstwo Rolnictwa, Ministerstwo Reform Rolnych, a także Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. W województwach centralnych działały dwie organizacje społeczno-rolnicze. Rząd i ludzie obozu rządowego uznali, że to jest niedobrze, przeprowadzono więc unifikację. Zaledwie jednak tego dokonano, Rząd doszedł do przekonania, że organizacja dobrowolna, społeczna tu nie wystarcza i że trzeba działalność oprzeć na samorządach, a właściwie na starostwach. W międzyczasie Ministerstwo Rolnictwa miało ponadto różne fazy, a więc stworzono t. zw. okręgi ćwiczebne z licznym personelem instruktorskim. W innym znowu czasie ufundowane do pracy i kontroli bardzo liczne wydziały rolne przy urzędach wojewódzkich. Był czas, że zajęto się izbami rolniczemi i nawet zorganizowano jedną w Warszawie ale poto tylko, aby ją po kilku miesiącach zacząć likwidować.</u>
          <u xml:id="u-3.41" who="#PWłFijałkowski">Oto, proszę Panów, niektóre tylko fragmenty opieki Rządu nad rolnictwem. Wszystko to było budowane i rozwalane, a musiało przecież kosztować dużo pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-3.42" who="#PWłFijałkowski">Pełno w tem wszystkiem jakiegoś osobliwego nowatorstwa, eksperymentowania, a rezultat tego jest taki, że i organizacja społeczna niewiele mogła zrobić wobec takiej praktyki i z tego bezpośredniego kontaktu Rządu z rolnikami też nic nie zostało.</u>
          <u xml:id="u-3.43" who="#PWłFijałkowski">Ponadto cała ta działalność nacechowana była i jest tendencjami politycznemi. Kto nie śpiewa „Pierwszej Brygady”, lub podczas wyborów nie szedł do urny wyborczej z niesioną jawnie jedynką, ten nie ma tam pola do pracy.</u>
          <u xml:id="u-3.44" who="#PWłFijałkowski">I dlatego też bardzo niemile dotknęły rolników podniesione swego czasu zarzuty obecnego p. Ministra Rolnictwa, że rolnictwo jest niezorganizowane, że mu nie pomaga i że nie bije pięścią w stół. Odpowiedź na te zarzuty jest prosta. Rolnictwo nasze nie zorganizuje się dopóty, dopóki zamiast pomocy w organizowaniu będzie doznawało przeszkód, jak to jest dzisiaj. Co zaś do owego bicia, to p. Minister wie chyba, że za takie rzeczy Rząd, w którym on zasiada, posyła ludzi do Brześcia.</u>
          <u xml:id="u-3.45" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Znowu Brześć.)</u>
          <u xml:id="u-3.46" who="#PWłFijałkowski">Na jeden jeszcze fakt z polityki p. Ministra Rolnictwa chcę zwrócić uwagę, a mianowicie na fakt wyręczania przez niego w pracy Ministra Spraw Zagranicznych. Zamiast opiekować się nietylko samą produkcją rolną, ale przedewszystkiem szukać zbytu dla tej produkcji, zamiast dążyć do zapewnienia rolnictwu wpływu na całą politykę eksportową, która jest centralizowana w różnych syndykatach handlarzy i niezawsze prowadzana po linji interesów rolnictwa, p. Minister zabrał się do organizowania bloku państw rolniczych. Są ludzie, którzy twierdzą, że akcja ta przyniosła Polsce pewne korzyści natury politycznej czy moralnej. Wszyscy jednak zgadzają się na to, że korzyści praktycznych rolnictwu naszemu ta zagraniczna działalność nie przyniosła żadnych. Co więcej, z punktu widzenia interesów rolnictwa, mojem zdaniem, przyniosło to znaczne szkody. W odpowiedzi bowiem na tę akcję zarysowało się porozumienie państw przemysłowych, a w rezultacie tego straciliśmy i tak już nikłe możliwości zbytu naszego zboża, mięsa i nabiału na rynkach zagranicznych, z których zostaliśmy wyrzuceni naw7et przez te państwa, z któremi p. Minister robił blok, marząc, że tą drogą uszczęśliwi rolnictwa kapitałami zagranicznemi.</u>
          <u xml:id="u-3.47" who="#PWłFijałkowski">Mojem zdaniem, daleko więcej mielibyśmy powodów do wdzięczności dla p. Ministra Połczyńskiego, gdyby nie szukał dla Polski współpracy z państwami rolniczemi, ale dopilnował interesów rolnictwa w naszych traktatach handlowych, przedewszystkiem z państwami przemysłowemu Przecież cała nasza polityka traktatowa wszystko ma na celu, tylko nie interesy rolnictwa. Dowodem tego ostatnie miesiące, w czasie których straciliśmy prawie zupełnie możliwości ulokowania nawet minimalnych partyj produktów zwierzęcych na rynkach zagranicznych. Również nie lepiej jest z eksportem naszego nabiału.</u>
          <u xml:id="u-3.48" who="#PWłFijałkowski">Tymczasem zamiast polityki osiągania może drobnych, ale realnych korzyści dla rolnictwa p. Minister poprowadził wielką politykę zagraniczną, która zakończyła się fiaskiem, i kosztowała bardzo drogo, bo zamiast zabrać się do pracy i regulowania stosunków własnemi siłami lata całe rolnictwo było łudzone możliwościami pomocy z zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-3.49" who="#PWłFijałkowski">Coprawda, za ten stan rzeczy ponosi odpowiedzialność nietylko p. Minister Połczyński, ale całe nasze ziemiaństwo konserwatywne, którego politycznym reprezentantem w Rządzie jest p. Minister. Za tę tekę oraz za nadzieję uzyskania wpływów politycznych konserwatyści nasi stanęli przy rządach sanacji. Zrobili to, sądząc, że tą drogą dojdą do władzy i obronią swoje folwarki przed reformą rolną. Cel pierwszy osiągnęli — mają swego ministra w Rządzie, co zaś do drugiego — to niewiadomo, czy się uda, bo widzimy, że niejeden już zleciał z folwarku, a wszyscy w wielkim stopniu — tak jak i chłopi — przestali już być właścicielami swoich majątków, a jeżeli na nich jeszcze dotychczas siedzą, to dlatego, że wzamian za to poparcie polityczne otrzymali pewną ulgę przy ściąganiu podatków, daleko większą niż chłopi, bo ci żadnej nie odczuli. Pamiętać jednak muszą, że idąc razem z tą krypto-dyktaturą, razem z nią zakończą swoją egzystencję.</u>
          <u xml:id="u-3.50" who="#PWłFijałkowski">Na jeden jeszcze moment z taktyki Rządu i większości rządowej tej Wysokiej Izby chcę zwrócić uwagę, a mianowicie na ten poprostu potok podziękowań i pokłonów, zalewających ławy pp. Ministrów ze strony pp. posłów rządowego bloku, a co wczoraj osiągnęło bardzo wysoki poziom.</u>
          <u xml:id="u-3.51" who="#PWłFijałkowski">Ody się wczoraj na to patrzyło i słuchało, trzeba było przyznać pełną rację p. posłowi Czetwertyńskiemu, że Polską dziś rządzą dziedzice, a na ławach środkowych tej Wysokiej Izby siedzą ich poddani...</u>
          <u xml:id="u-3.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych, P. Sanojca: A kto jest Czetwertyński?)</u>
          <u xml:id="u-3.53" who="#PWłFijałkowski">...którzy czy jest, czy niema za co, korzystają z każdej okazji, aby dziękować i kłaniać się.</u>
          <u xml:id="u-3.54" who="#komentarz">(P. Duro: Fornale i pachciarz Wiślicki. P. Sanojca: Najnowszy chłop, Czetwertyński.)</u>
          <u xml:id="u-3.55" who="#PWłFijałkowski">Taktykę tę można oceniać w dwojaki sposób: albo pp. posłowie z ław środkowych rozumieją, że odpowiedzialność za dzisiejszy stan kraju spoczywa na nich i zgodnie z Konstytucją, udzielając poparcia temu Rządowi, chcą pokazać, że przyjmują pełną odpowiedzialność za działalność tego Rządu na siebie...</u>
          <u xml:id="u-3.56" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Nakaz zabrania im rozumieć.)</u>
          <u xml:id="u-3.57" who="#PWłFijałkowski">... albo też chcą w ten sposób udowodnić, już po raz niewiadoma który, całemu krajowi, o czem zresztą kraj już dawno wie, że żadnego wpływu na bieg życia w Polsce nie mają i są poprostu posłani do wstawania siadania i kłaniania się.</u>
          <u xml:id="u-3.58" who="#komentarz">(P. Sanojca: A Wy leżycie.)</u>
          <u xml:id="u-3.59" who="#PWłFijałkowski">Możnaby też posądzić Panów o chęć zamazania w ten sposób istotnego stanu rzeczy w kraju, ale jeżeliby tak było, to doprawdy te wersalskie podrygi byłyby podobne do ruchów jakiegoś towarzystwa tańczącego poloneza na cmentarzu.</u>
          <u xml:id="u-3.60" who="#PWłFijałkowski">Jedną jeszcze cechę w tej taktyce Panów Posłów zaobserwowałem i pozwolą Panowie, że szczerze i lojalnie ją Panom przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-3.61" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kto to Panu napisał?)</u>
          <u xml:id="u-3.62" who="#PWłFijałkowski">Otóż, proszę Panów, ta taktyka Wasza ma wybitne cechy demagogji i nieszczerości, i to nawet w stosunku do własnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-3.63" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-3.64" who="#PWłFijałkowski">Składanie różnego rodzaju postulatów do Rządu i publikowanie ich w prasie wtenczas, kiedy się ma wszystkie warunki i ponadto obowiązek decydowania, i a nazywam demagogią i twierdzę, że mam rację.</u>
          <u xml:id="u-3.65" who="#PWłFijałkowski">Krytykowanie Rządu poza parlamentem, a uchwalanie jego woli w parlamencie, co Panowie często czynicie, ja nazywam nieszczerością, chociaż można to nazwać również i inaczej. Zamiast apelować, składajcie Panowie rolnicy z B. B. wnioski, które na komitetach swoich rolniczych uchwalaliście, które w prasie ogłaszaliście, a my z opozycji niewątpliwie za takiemi w nioskami głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-3.66" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B: Spróbujcie nie głosować. Inny Głos: My Was za opiekunów nie potrzebujemy.)</u>
          <u xml:id="u-3.67" who="#PWłFijałkowski">Reasumując to wszystko, co powiedziałem, konkretyzuję żądania drobnych rolników; które winny być. zdaniem naszem, realizowane natychmiast, jeżeli Polska niema się stać jakiemś cmentarzyskiem nędzy i rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-3.68" who="#PWłFijałkowski">Więc uważamy za konieczne podjęcie natychmiastowych i energicznych kroków ze strony Rządu w kierunku zapewnienia opłacalności produkcji rolnej, co może się stać jedynie przez osiągnięcie równowagi cen artykułów rolnych w stosunku do cen produkcji przemysłowej i do świadczeń podatkowych na rzecz Państwa i samorządów. Dopóty zaś, dopóki to nie nastąpi, należy natychmiast zabezpieczyć rolników przed niesumiennymi wierzycielami za pomocą opieki prawnej odpowiednio zastosowanej do rolnictwa: odłożyć ściąganie z rolników wszelkich rat z tytułu pożyczek długoterminowych z banków państwowych, odłożyć ściąganie rat z tytułu nożyczek krótkoterminowych, odpowiednio obniżyć pobór podatków; obniżyć o 50% ceny drzewa opałowego i budulcowego, obniżyć odpowiednio ceny nawozów sztucznych, obniżyć stawki taryfy kolejowej na przewozy artykułów rolnych, obniżyć odpowiednio ceny soli, nafty i węgla.</u>
          <u xml:id="u-3.69" who="#PWłFijałkowski">Wymienione zadania, zdaniem naszem, są konieczne i do przeprowadzenia możliwe, gdyby była w tym kierunku wola, należyte zrozumienie u Rządu i u większości rządowej tej Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-3.70" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Chłopskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Pomianowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPomianowski">Wysoki Sejmie! W momencie, kiedy dyskusja budżetowa wysuwa to, go jest istotnie w obecnem naszem życiu ciężkiem i tragicznem — nędzę wsi, kiedy istotnie ogól rolników wytęża słuch na odgłosy tego, co tu mówimy i co przynosimy w dziedzinie bezpośredniego podniesienia ekonomicznego, — temat, który w tej chwili chcę poruszyć, zdawałby się narazie mniej aktualnym. Uważam jednak, że tem bardziej i tem mocniej należy właśnie teraz podkreślić doniosłość zagadnienia szkolnictwa rolniczego i oświaty rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PPomianowski">W momencie, kiedy stoimy wobec wyścigu pracy, jednocześnie stoimy wobec wytężonego wyścigu mózgów. Im bardziej przeto będzie sprawny i wyćwiczony mózg rolnika polskiego, tem prędzej i tem łatwiej w tym ogólnym wyścigu dojdzie do mety.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PPomianowski">Mówiąc przy tegorocznym budżecie Ministerstwa Rolnictwa o zagadnieniu szkolnictwa i oświaty rolniczej, mam tem trudniejsze zadanie, że odnośne te pozycje budżetu są zredukowane o 4.381.300 zł, czyli o 53% . Z prawdziwym bólem musieliśmy się na to skreślenie zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Fundusz dyspozycyjny trzeba było skreślić!)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PPomianowski">Zdajemy sobie jednocześnie sprawę, że to jest kres oszczędności. Mamy nadzieję, iż jesteśmy w momencie, że kryzys nie pójdzie dalej i dlatego z tej Wysokiej Trybuny podnosimy wagę i powagę tego zagadnienia w naszem życiu.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PPomianowski">Na Komisji Budżetowej klub nasz uważał również, że oszczędności, które tutaj zastosowano, doszły do kresu. I dlatego były postawione dwa wnioski, mianowicie: o dodanie 120 tys. zł na przysposobienie rolnicze i 120 tys. zł. na szkoły wędrowne.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PPomianowski">Niestety, twarda rzeczywistość przy zestawianiu ogólnego budżetu w trzeciem czytaniu zmusiła nas do cofnięcia tych wniosków. Podkreślam tu jednak jak najmocniej te potrzeby dla uwydatnienia konieczności poważnej rozbudowy w przyszłości budżetu szkolnictwa i oświaty rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PPomianowski">Proszę Panów, specyficzny nasz typ polskiej szkoły rolniczej, stanowiącej syntezę dobrej szkoły zawodowej rolniczej, z uniwersytetem ludowym w okresie dziesięciolecia jest wielkim dorobkiem niepodległej Polski. Już w okresie podziemnego życia ostatnich lat w niewoli potworzyły się szkoły rolnicze, które przyszły historyk kultury słusznie nazwie kuźnicami młodych sił ludu polskiego. Szkolnictwo to wchłonęło najlepszy element wsi i oddało jej pierwszych przodowników, którzy przynieśli zarówno postęp rolniczy, jak i dobrą wieść nowego życia, a przedewszystkiem budzili wieś do idei niepodległości. Kilka szkół, które były zorganizowane jeszcze przed osiągnięciem niepodległości, szczycą się w tej chwili każda pewną skromną tablicą, na której widnieje liczny szereg nazwisk uczniów, którzy położyli życie w obronie Ojczyzny, przeważnie jako ochotnicy.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PPomianowski">W momencie, kiedy niepodległa Polska mogła zacząć tworzyć prawodawstwo, jedną z pierwszych ustaw w dziedzinie dźwignięcia kultury wsi była ustawa z 9 lipca 1920 r. o ludowem szkolnictwie rolniczem.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Głosy na ławach P. P. S: Które pogrzebaliście zupełnie.)</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PPomianowski">Panie Kolego, Pan Kolega wybaczy, że będę mówił poważnie w stosunku do obrad Izby i nie będę odpowiadał na wiecowe okrzykli.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PPomianowski">Ustawa z 9 lipca 1920 r. postawiła sobie wyraźnie dwa cele: przygotowanie zawodowe samodzielnych gospodarzy i gospodyń i wychowanie twórczych obywateli państwa. Stałe realizowanie przez szkołę tych dwu równorzędnych zadań dawało jakby dwa skrzydła istotnej mocy do życiowego lotu chłopcom i dziewczętom, wracającym do swych chat.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PPomianowski">Organizacja szkoły rolniczej, opartej o własne gospodarstwo i łączącej teorję ze stałą pracą uczniów postawiło sobie jako pierwsze najważniejsze zadanie w możliwie najkrótszym czasie, bo w okresie 11 miesięcy, dać możliwie istotne praktyczne przygotowanie do zawodu.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PPomianowski">Mógłby mi ktoś powiedzieć, że nie wszystkie szkoły stoją na tym poziomie. Stwierdzam jednak, że szkolnictwo rolnicze znajduje się w stanie organicznego rozwoju i stwierdzam, że mamy już cały szereg szkół, które rozwinęły się w całej pełni. Zwrócę uwagę na kilka rekordowych przykładów dorobku w tej dziedzinie, jako na przykłady sił, znajdujących się już w stanie energji kinetycznej, a tem samem tkwiącej w stanie energii potencjalnej w pozostałych szkołach. Przykłady plonów żyta w Trzyciążu — 35 centn. z ha, ziemniaków w Mieczysławowie — 220 centn. z morgi, co równa się 392 centn. z ha, wysokie plony buraków w Łowiczu, które w czasie próbnych wykopków w zdumienie wprawiły naszych ministerjalnych gości zagranicznych lub udój przeciętny rocznie 5.000 litrów mleka od krowy — świadczą, czem te szkoły stać się mogą jako gospodarcze wzory, gdy po pełnem zmontowaniu wszystkie pójdą naprzód w wyścigu pracy.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PPomianowski">Wartością tych szkół jest związanie bezpośrednie umysłu chłopca i dziewczyny z konkretną rzeczywistością wszystkiego co słyszą w szkole nanizanie na schemat potrzeb rozwojowych własnego gospodarstwa, wzięcie wszystkich wskazań praktycznych i teoretycznych jako bezpośrednich wskazań reorganizacji gospodarstwa własnego.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jeszcze rok Waszej gospodarki, a wszystkie zostaną zamknięte.)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PPomianowski">Tak sądzi Pan Kolega, to jest wolne przekonanie, niczem nie uzasadnione. Podobnie przed chwilą słyszeliśmy cały szereg dowolnych pogłosek i plotek o obcem zbożu, które za chwilę zostaną sprostowane, a których powtarzanie jest szkodą dla naszego wewnętrznego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PPomianowski">Najważniejszem jednak zagadnieniem i największą wartością tych szkół jest wychowanie obywatelskie, wychowanie na twórców nowego Państwa. Chłopcy i dziewczęta, którzy wracają ze szkół rolniczych, są nastawieni nietylko na dobrobyt materialny, ale przedewszystkiem są nastawieni na zdobycie dobrobytu duchowego, opartego na wewnętrznej harmonji i poczuciu nieprzemijającej wartości swej pracy życiowej, w podnoszeniu i dźwiganiu kultury. Zdajemy sobie sprawę, że zagadnienie kultury wsi jest jednem z naczelnych zagadnień naszego życia państwowego. Zagadnienie kultury wsi jest jedną z państowych racyj stanu. Dlatego cały nasz klub, jak i cały nasz obóz w myśl podstawowej swej ideologji pilnie dbać będzie i nadal o najpełniejszy rozwój tego typu szkół rolniczych jako zakładów wychowawczych, dających przodowników w tworzeniu pełnej kultury wsi i jej odrodzenia.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#PPomianowski">Częstokroć spotykałem się ze zdaniem, nawet tu w tych sferach, że szkoły rolnicze nie kształcą ogółu. Proszę Panów Kolegów, byłoby naiwnością sądzić, żeby ktoś ma tego rodzaju typie szkoły chciał opierać powszechność nauczania. My zdajemy sobie sprawę ze swoistego charakteru tych szkół, z ich specyficznych wartości, z ich specyficznego dorobku i właściwej roli. Wiemy, że z tych szkół wychodzą ci, którzy nie frazesem demagogicznym, nie chęcią tylko, ale czynem realizują dźwignięcie kultury i odrodzenie wsi. I zdajemy sobie sprawę, że szkoły rolnicze — że użyję tego porównania — oczywiście mutatis mutandis — są w dziedzinie życia wiejskiego tem, ozem uniwersytety w dziedzinie życia narodu. One dają wsi pewną żywą warstwę inteligencką i wydobywają pewne siły twórcze.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A poco się szkoły likwiduje? Wszystkie te szkoły na kursy Panowie przemieniają.)</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PPomianowski">Słyszę zdanie o likwidowaniu tych szkół. Otóż stwierdzam tutaj, że to są te plotki, któremi w dalszym ciągu niepokoi się tę Izbę i niepokoi masy wyborcze. Proszę zajrzeć do urzędowej statystyki i sprawdzić istotny stan.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#PPomianowski">Jest jeszcze jeden zarzut, mianowicie, że szkoły te mają małą frekwencję i że są drogie. Szkoły rolnicze, które są w pełnym rozwoju, dają przykład, że pełną bodaj nadmierną frekwencję można osiągnąć nawet w najcięższym roku kryzysowym. W roku zeszłym zwiedzałem cały szereg szkół i mogę przytoczyć imienny przykład szkoły w Zwoleniu, która już w czasie kryzysu miała więcej, niż podwójną ilość kandydatów, która prowadzi dwa równoległe kursy i która w ciągu ostatnich paru lat dała 162 absolwentów, z których 159, a więc 98% pracuje na roli. Biorę ten przykład narazie jednostkowy, jako znów przykład tych wartości potencjalnych, które tkwią w szkolnictwie rolniczem, aby je zanalizować, aby wyprowadzić stąd wniosek, żeby to, co było w danej szkole, było powszechne we wszystkich innych. Przyczyną licznej frekwencji jest umożliwienie pobytu w szkole synom drobnych rolników, którzy przychodzą z chaty, aby z powrotem do swej chaty wrócić, bo to jest ideałem tej szkoły. W szkole nauka jest bezpłatna, uczniowie płacą tylko za utrzymanie w internacie wartość około 1 mtr. zboża miesięcznie, płacą zatem rocznie od 12 do 15 metrów zboża, a więc sumę, która w budżecie przeciętnego gospodarza niezawsze da się uzyskać. Wszystkie szkoły, które osiągnęły wysoką frekwencję, rozwiązały to zagadnienie w ten sposób, że opłatę za koszta wyżywienia przepołowiły i w ten sposób stworzyły napływ kandydatów i możliwość selekcji. Wierzę, że w najbliższej przyszłości kilku lat szkoły rolnicze będą się opierały na dużym doborze uczniów i uczenie, wydobywając i zwracając wsi najhardziej rzutki, najbardziej wartościowy i najibardziiej twórcizy element ludzki.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PPomianowski">Podkreślam najmocniej, iż zadaniem szkoły rolniczej tego typu jest tworzenie chorążych rezerwy cywilnej armji rolniczej, których należy dalej powołać do organizowania najliczniejszych rzesz rolniczych. Dlatego typ tej szkoły oddawna wybił się na pierwszy plan. Jeden z dawniejszych ministrów rolnictwa, p. Stanisław Janicki, określił jej rolę w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#PPomianowski">„Ludowe szkoły rolnicze — to czołowe reduty na froncie walki o duchową i materialną kulturę wsi polskiej. Wzmożenie produkcji rolnej, stanowiącej jedną z najważniejszych podstaw gospodarczego bytu Państwa Polskiego, da się osiągnąć wtedy, gdy rolnik polski z wrodzoną sobie pracowitością połączy całą współczesną umiejętność i technikę pracy, zdobytą przezeń praktycznie w szkołach rolniczych. Jako Minister Rolnictwa przeznaczam na orgnizację sieci ludowych szkół rolniczych poważne sumy budżetowe, które — w miarę możności — staram się powiększyć, z wiarą, że jest to lokata najpewniejsza, oparta o pień życia narodu, która wzmoże stokrotnie jego siły życiowe”.</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PPomianowski">Dziś w okresie cięższym, kiedy Minister nie jest w stanie, choćby najbardziej chciał, powtórzyć końcowych słów swego poprzednika o zwiększeniu środków, lecz z bólem serca zmuszony był je do pewnych granic skrócić, jednak słyszeliśmy na komisji oświadczenie p. Ministra, które potwierdza potrzebę utrzymania i usprawnienia dalszego tego typu szkół, jako zrębu szkolnictwa rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PPomianowski">Mówiąc o oświacie rolniczej i o szkolnictwie rolniczem należy dążyć do jej powszechności i obok typu szkoły dla przodowników tworzyć cały szereg szkół innych, które są obliczone na jednostronne zagadnienia zawodowe i mogą objąć już szersze masy rolnicze, a które będą tańsze. A więc szkoły dwuzimowe, a więc szkoły wędrowne, które rozwijają się obecnie i cały szereg szkół o kursie krótszym i o najróżnorodniejszych dziedzinach zawodu.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#PPomianowski">Zagadnienie szkół nie wyczerpuje całokształtu zagadnienia oświaty rolniczej. Musimy postawić sobie tezę, że aby nasycić istotnie wiedzę i potrzeby oświatowe ogółu rolników, trzeba wmyśleć się i wpatrzeć w całokształt warunków organizacyjnych życia wsi i podejść z tym rodzajem pracy, z temi wskazaniami i metodami, które pozwolą oświacie rolniczej dotrzeć wszędzie, tak, jak dochodzi słońce, powietrze i rosa.</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PPomianowski">Należy wydobyć i uruchomić wszystkie żywe siły organizacji rolników i związać nadto planowo z pracą propagandową wszystkich, którzy stale z rolnictwem współżyją. Już były próby, wydające bardzo ciekawe i pozytywne rezultaty wciągnięcia w tę pracę nauczycielstwa szkół powszechnych. Były pewne próby z przygotowywaniem duchowieństwa do tej pracy już w seminariach. Jest bardzo ciekawy dotąd w pełni w życie nie wcielony polski referat na międzynarodowym kongresie rolniczym o oświacie rolniczej w wojsku. Jest cały szereg tych zagadnień, które czekają dalszego rozwiązania. Propaganda oświaty rolniczej w Polsce rozporządza dziś pod opieką Ministerstwa Rolnictwa wprost imponującym aparatem nowożytnych z praktyką życiową związanych metod, jak np. przysposobienia rolnicze i t. d. i cały szereg rozwijających się nowoczesnych środków i metod propagandy do radja i filmu rolnego włącznie. W miarę dalszego ich rozwoju należy je stale syntetyzować i koordynować.</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#PPomianowski">Nadchodzą nowe wielkie zagadnienia. Zwracam uwagę, że obecna ustawa o ustroju szkolnictwa, która w tej chwili jest na porządku dziennym prac Komisji Oświatowej, określa w art. 11, że „Szkoła powszechna ma za zadanie dać na poziomie, odpowiadającym wiekowi i rozwojowi dziecka, potrzebne ogółowi obywateli jednolite podstawy wychowania i wykształcenia ogólnego oraz przygotowanie społeczno - obywatelskie z uwzględnieniem potrzeb życia gospodarczego. Szczebel trzeci szkoły powszechnej ma za zadanie przysposobienie młodzieży pod względem społeczno-obywatelskim i gospodarczym. Zagadnienia kulturalno - gospodarcze środowiska, w którem szkoła się znajduje, winny być uwzględniane w materjale naukowym wszystkich trzech szczebli”. Następnie art. 15 tejże ustawy o dokształcaniu młodzieży w dostosowaniu do potrzeb życia zawodowego i gospodarczego powoła w niedalekiej przyszłości do życia nową potężną formę organizacyjną dla podniesienia także i oświaty rolniczej. Tutaj wytężone siły współpracy Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Oświaty stworzą to głębokie powszechne nastawienie rolnicze już od samego zarania kształcenia ogółu najmłodszych rolników.</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PPomianowski">Dlatego wydaje mi się, że jest rzeczą konieczną, ażeby na terenie Ministerstwa Rolnictwa powstał jeden wielki wydział nie szkolnictwa rolniczego, ale oświaty rolniczej, któryby w możliwie najbliższym czasie, gdy tylko na to siły budżetowe pozwolą, stał się wielkim departamentem oświaty rolniczej, który w dalszym ciągu pozwoli na wytężenie całego mózgu Polski do czujnej pracy nad koordynowaniem i budowaniem wielkiego zagadnienia oświaty rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PPomianowski">Projekt ustawy o ustroju szkolnictwa w p. 2 art. 57 przewiduje, że całe szkolnictwo rolnicze pozostawia się. tak jak dotychczas, w Ministerstwie Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PPomianowski">Uważam, że wyrywanie szkolnictwa rolniczego z całokształtu prac, jako jednego fragmentu tej pracy silnie zazębionego z innemi — jest rzeczą niemożliwą i szkolnictwo to winno pozostać w dalszym ciągu pod opieką Ministerstwa Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PGruszczyński">Wysoka Izbo! Budżet Państwa nie może być ciężarem dla ludności, nie może być za wysoki, gdy jednak dokonywa się redukcji, należy starać się o pewną równomierność, Redukując zeszłoroczne budżety poszczególnych resortów. największą kompresję zastosowano do budżetu Ministerstwa Rolnictwa, bo aż do 38% poprzednio preliminowanej kwoty, na rok 1931/32 wynosił on 48.800.000 zł, obecnie 19.500.000 zł. I rzecz charakterystyczna, w ubiegłym roku budżet Ministerstwa Rolnictwa uległ także największej kompresji, bo gdy przy innych resortach dochodziła ona zaledwie do 3%, tutaj aż ponad 17%. Świadczy o tem, iż budżet Ministerstwa Rolnictwa albo najmniej z wszystkich innych jest broniony, albo mimo kryzysu nie docenia się roli, jaką rolnictwo w całokształcie gospodarstwa narodowego odgrywa.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PGruszczyński">A teraz przypatrzmy się bliżej stosunkom, panującym w rolnictwie. Zadłużenie jego wzrasta. Gdy w roku ubiegłym p. Minister Rolnictwa obliczył długi rolnicze na 600–700 miljonów zł, a, ówczesny referent budżetu p. Stroynowski na około 2 miljardy, od których płaciło się rocznie 300 miljonów zł procentów, to już w dniu 16 października. 1931 r. na sejmowej Komisji Rolnej p. Minister Rolnictwa określił zadłużenie rolnictwa kwotą 3.850 milj. zł. od których płaci się rocznie 498 milionów procentów. To zadłużenie rolnictwa jest wynikiem przedewszystkiem niskich cen na wytwory rolnicze i hodowlane w stosunku do wysokich kosztów produkcji i nadmiernego opodatkowania. Można przyjąć, iż od roku 1926 rolnik utracił 50% swego majątku. Wskutek tego katastrofalne są także warunki nabywców ziemi z parcelacji, bo spłaty są niezmienione, a wartość ziemi i dochód z niej kolosalnie się zmniejszyły.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PGruszczyński">Gdy przeciętny dochód na głowę mieszkańca w Polsce wynosi rocznie według obliczeń statystycznych 893 zł, to obciążenie budżetem państwowym, pozabudżetowemi funduszami poszczególnych ministerstw, budżetami samorządowemu świadczeniami socjalnemi, oraz ubezpieczeniem od ognia, wynosi około 130 zł na głowę, czyli mamy me dobór. który pokrywać trzeba już z substancji majątkowej.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PGruszczyński">Wypłacalność stale maleje. Widzimy to chociażby z wpływów podatków bezpośrednich. Na Komisji Budżetowej p. Minister Skarbu przedstawił nam porównanie wpływów faktycznych podatków z kwotami preliminowanemi za pierwsze 9 miesięcy 1931/32, z którego wynika, iż niedobór wynosi 12%, mimo nawet silnego, jak wyraził się p. Minister Skarbu, działania sekwestratora. Gdybyśmy jednak porównali wpływy rzeczywiste z dwóch takich samych okresów, czyli niejako dwóch części realnego życia, t. j. 9 miesięcy roku budżetowego 1930/31 r. i 9 miesięcy roku budżetowego 1931/32 r., to okazałoby się, że rzeczywisty wpływ z podatków bezpośrednich zmniejszył się nie o 12, lecz o 16/, czyli niemożność płacenia podatków jest teraz daleko większa, niż podał p. Minister Skarbu. Zmniejszoną wypłacalność ludności ilustrują zresztą i następujące dane: a) stopniowy wzrost zaległych kwot podatków, na 1 stycznia 1929 r. 414 i pół milj. zł, a na 1 października 1931 r. 1.181 miljonów zł; podobnie jest i z zaległościami samorządowemi i świadczeń socjalnych; b) upadłości w ciągu kilku lat ostatnich wzrosły niepomiernie, podobnie ma się sprawa z protestami wekslowemi. Gdy zaś taka koniunktura jest w Państwie, dla urealnienia budżetu podnosi się podatki i tworzy nowe. A na brak dopływu podatków do Skarbu nie pomogą ani dotychczasowa lichwiarska stopa procentowa od zaległości, ani armja egzekutorów i wysokie grzywny, oraz koszta egzekucyjne, jeśli ludność pieniędzy mieć nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PGruszczyński">Nieopłacalność w rolnictwie nie okazuje się jeszcze w ten sposób, że zaprzestaje się produkcji, bo rolnicy utrzymują swoje zakłady wytwórcze w ruchu nawet wtedy, gdy jest niekorzystna konjunktura, to tłumaczy nam między innemi, że mimo niekorzystnej konjunktury wytwórczość zbóż się nie zmniejsza. Zubożenie na wsi jednak jest ogromne, ludność obywa się najniezbędniejszemi i najtańszemi artykułami. Wiele o tem mówi także spadek wartości nabywanych nawozów sztucznych. W porównaniu z sezonem jesiennym 1929 r. zmalała ona o 70%.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PGruszczyński">Głód gotówkowy na wsi spowodowały: zła konjunktura dla produktów rolnych i artykułów hodowlanych, rażąco niskie ceny, osiągane przy sprzedaży, oraz niemożność zbytu. Przeciętna stopa procentowa na wsi od pożyczek prywatnych przewyższa 3% miesięcznie, tak wysoki procent jest powolnem konaniem rolnika. Pożyczki z instytucyj państwowych z powodu wysokiego oprocentowania, przesadnej ostrożności biurokratyzmu i krótkoterminowości są niedostępne i niewyzyskiwane.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PGruszczyński">Między cenami rolnemi a przemysłowemi rozwarły się nożyce, należy je jak najrychlej zamknąć i zabezpieczyć rentowność produkcji rolnej. Niestety, Rząd sam podtrzymuje drożyznę w kraju wysokiemi cenami artykułów monopolowych, a, w rezultacie konsumcja ich zmniejsza się ogromnie. Przemysł zaś, wezwany do obniżki cen artykułów, uskutecznić tego nie może, gdyż wszystkie świadczenia publiczne i socjalne są utrzymane w dotychczasowej wysokości, no i administrację ma on za kosztowną.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PGruszczyński">Eksport kurczy się. Dnia 19 stycznia 1932 r. podwyższono w Niemczech cło na masło z 50 na 170 mk. od 100 kg., a wywóz masła z Polski do Niemiec w r. 1931 wyniósł powyżej 70.000 q wartości 32 milj. zł, t. j. około 1/7 ogólnej wartości całego wywozu naszego w r. 1931.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PGruszczyński">Import niektórych artykułów mamy jeszcze za poważny, należy ograniczyć go do minimum i dążyć do samowystarczalności. I tak np. wełny sprowadzamy do Polski za około 200 milj. zł rocznie i to przeważnie nie od producentów, lecz od pośredników, w tem gros z Niemiec. Fachowcy obliczają, że gdyby Ministerstwo Rolnictwa popierało akcję owczarstwa w Polsce stale tak, jak w czasie od 1 stycznia 1931 r. do 1 lipca 1931 r., to za 5 lat nastąpiłaby samowystarczalność wełny. Jeszcze w budżecie na r. 1931/32 była kwota 4.160.000 zł na zasiłki i inne wydatki na podniesienie hodowli i rybactwa, obecnie jest tylko 700.000 zł, z których na dział owczarstwa p. Minister Rolnictwa chce przeznaczyć tylko 30–50.000 zł, gdy potrzeba na to 500.000 zł. Ujemne saldo bilansu handlu zagranicznego Polski za pięciolecie 1926–1930 wynosi 634,357.000 zł. W tym samym okresie wwieziono do Polski wełny, odpadków i wyrobów bawełnianych za 725.437.000 zł. A więc import ten decyduje o pasywności naszego bilansu handlowego. P. Minister Rolnictwa nie wierzy wogóle w autarkję Polski w dziale włókiennictwa, a na dowód tego przytoczył na Komisji Budżetowej zdanie, że dla wyprodukowania wełny za 200 miljonow trzeba zjeść lub wyeksportować skopowiny za 300 milionów. Ja tego poglądu podzielić nie mogę, bo dla uzyskania wełny z owiec nie trzeba ich zabijać.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PGruszczyński">Owce strzyże się na żywca i to dwa razy do roku.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PGruszczyński">Kryzys wymaga bardzo ostrożnej, skoordynowanej polityki gospodarczej. Nie rozbudowano dotychczas samorządu gospodarczego, a więc izby rolnicze i odpowiadające im organizacje; nie mogą w odpowiednim stopniu ani inicjować, ani opinjować ustaw i rozporządzeń w sprawach gospodarczych, a szczególnie teraz współpraca z niemi jest konieczna. Nawet obiektywnie odtwarzając sytuację w rolnictwie, widzimy, iż jest ona katastrofalna. Już i obecnego exposé p. Ministra Rolnictwa nie cechuje tak duży, jak w roku ubiegłym optymizm. Masowe licytacje, które rujnują warsztaty rolne, i katastrofalne zubożenie ludności wołają o gruntowną reformę całokształtu systemu podatkowego z powodu przeciążenia płatników podatkami państwowymi. samorządowemi i świadczeniami socjalnemi.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PGruszczyński">Klub mój, doceniając grozę sytuacji, zainicjował pracę nad przywróceniem równowagi gospodarczej w Państwie, wnosząc w ostatnich dniach do Sejmu projekt ustawy o ulgach kryzysowych.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PGruszczyński">Narazie choćby tylko szybkie doraźne środki, później gruntowne studja. Nie trzeba długo nad tem się namyślać, bo pomoc może przyjść za późno.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PGruszczyński">Klub mój do obecnego budżetu Ministerstwa Rolnictwa ustosunkował się negatywnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Saenger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PSaenger">Wysoki Sejmie! Przemawiać do budżetu Ministerstwa Rolnictwa jest zadaniem trudnem i smutnem, ponieważ w żadnej dziedziny naszego życia gospodarczego stosunki nie są tak opłakane, jak właśnie w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PSaenger">Z przedłożonego nam budżetu o tem coprawda wnioskować nie można, przeciwnie robi on wrażenie, jakgdyby rolnictwo nie wymagało już specjalnej opieki. Podczas gdy wydatki całego tegorocznego budżetu państwowego wynoszą 2.446 miljonów wobec 2.886 miljonów w r. ub., to znaczy 85% zeszłorocznej sumy, dla Ministerstwa Rolnictwa preliminowano 19,5 miljona wobec 48,5 miljona w roku ubiegłym, t. j. tylko 40%. W tem obniżono fundusz dla popierania produkcji rolnej z 15 miljonów na 3,7 miliona, fundusz dla szkolnictwa rolniczego z 8,2 miliony na 3,8 miljona. Dla popierania rolnictwa i szkolnictwa rolniczego mamy zatem bardzo mało środków pieniężnych. Z całego tegorocznego budżetu Ministerstwo Rolnictwa otrzymuje niecałą setną część, Ministerstwo Spraw Wojskowych zaś 833 miljony, t. j. przeszło 1/3.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PSaenger">Z tych cyfr każdy niewtajemniczony mógłby przypuszczać, że u nas armja znajduje się w opłakanem, a rolnictwo w świetnem położeniu. W rzeczywistości zaś jest wręcz przeciwnie i położenie rolnictwm jest bardziej katastrofalne, niż kiedykolwiek.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PSaenger">Gdy dwa lata temu przemawiałem do tego budżetu, krótko po mianowaniu obecnego p. Ministra Rolnictwa, stwierdziłem, iż najważniejszem zadaniem p. Ministra powinno być wysunięcie na pierwszy plan potrzeb rolnictwa i jego Ministerstwa, ponieważ od działalności tego Ministerstwa zależy los 70% wszystkich obywateli Polski. Niestety, mamy wrażenie i przedłożony budżet to potwierdza, że Ministerstwa Rolnictwa odgrywa zupełnie drugorzędną rolę i wszystkie zarządzenia dla ochrony rolnictwem znajdują się w stanie kompletnej dezorganizacji. Sprawy rolnicze spoczywają częściowo nietyle w rękach Ministerstwa Rolnictwa, ile zależne są od innych resortów, które nie uwzględniają dostatecznie interesów i niedoli rolnictwa. Szczególnie ważna dla rolnictwa akcja stabilizowania cen zbożowych podlega naprzykład Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, które powierzyło czynność tę specjalnemu przedsiębiorstwu, Państwowym Zakładom Przemysłowo-Zbożowym.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PSaenger">Że sprawa stabilizowania cen zbożowych nic podlega Ministrowi Rolnictw a, jest niezrozumiałą anomalją, którą należy natychmiast usunąć. Dotychczasowa działalność P. Z. P. Z. bynajmniej nie idzie w kierunku interesów rolnictwa. Zakup żyta rosyjskiego uskuteczniony swego czasu przez P. Z. P. Z. wywarł na usposobienie wewnętrznych rynków zbożowych przygnębiające wrażenie. Żądać musimy, żeby działalność P. Z. P. Z. była podporządkowana li tylko Ministerstwu Rolnictwa i ograniczyła się jedynie do zadania stabilizowania i podtrzymania cen zbożowych. P. Z. P. Z. nie powinny stać się wielką i niepotrzebną instytucją etatyzmu, która hamuje i utrudnia wolny i normalny handel zbożem.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PSaenger">W tej ważnej sprawne decyduje dotychczas Ministerstwa Spraw) Wewnętrznych, natomiast zupełnie niejasnem jest, kto wreszcie wywiera decydujący wpływ na inne zarządzenia dla poparcia rolnictwa, jak naprzykład premiowanie eksportu bekonów. Ministerstwo Rolnictwa, jak mi się zdaje, w tej sprawie nie decyduje.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PSaenger">Że wobec takiej dezorganizacji wszystkie zarządzenia dla ochrony rolnictwa przynoszą tylko nieznaczne korzyści, rozumie się samo przez się. Koncentracja wszystkich tych spraw w Ministerstwie Rolnictwa jest wobec tego konieczną potrzebą, żeby Minister Rolnictwa nikt możność bronić interesów rolnictwa i to skutecznie wobec innych Ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PSaenger">Głęboko smutne położenie rolnictwa jest tak ogólnie znane i tak często omawiane, iż zbytecznem jest przedstawiać je jeszcze raz tej Wysokiej Izbie. My wszyscy wiemy i wszyscy poza tą Wysoką Izbą też powinni wiedzieć i rozumieć, że ceny na produkty rolnicze, przedewszystkiem na bydło, trzodę chlewną i produkty mleczarskie spadły niepomiernie, ceny zaś tych artykułów, które rolnik kupić musi, jak np. wegiel, żelazo i t. d. pozostały na swej anormalnej wysokości, tak, że o czystych zyskach zarówno u większych, jak i u mniejszych rolników już od dawna mowy być nie może. Wszyscy powinni wiedzieć i rozumieć, że zadłużenie rolnictwa wzrosło w sposób zastraszający, że wszyscy rolnicy żyją w największych kłopotach i patrzą w przyszłość z uczuciem zupełnej rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PSaenger">Niestety, są jeszcze tacy, którzy, zdaje się, o tem nic nie wiedzą, są to pewni urzędnicy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i Ministerstwa Skarbu. Mimo wszelkich starań ze strony rolnictwa nie obniżono dotychczas odpowiednio składek do kas chorych i innych ubezpieczeń społecznych, z których poważne sumy są gromadzone zupełnie bezcelowo i jeszcze bardziej bezcelowo marnowane bez najmniejszej korzyści dla biednych ubezpieczonych. Te nadmierne składki stanowią dla rolnictwa, szczególnie ziem zachodnich, nieznośne wprost obciążenie. I mimo wszystkich starań nie nastąpiła dotychczas zasadnicza reorganizacja kas chorych i zakładów ubezpieczeniowych, których biurokratyzm całkiem lekceważy nasze ciężkie położenie gospodarcze. Byłoby wdzięcznem zadaniem dla Ministra Rolnictwa wpłynąć w tym sensie na swego kolegę z Ministerstwa Opieki Społecznej. Taki sam wpływ byłby pożądany na Ministra Skarbu. Organa tego Ministerstwa nie są widocznie poinformowane co do nędznego położenia rolników. To ujawnia się szczególnie przy wymierzaniu podatku dochodowego, który w roku ubiegłym dla prawie wszystkich podatników rolniczych bynajmniej nie był obniżony, lecz przeciwnie jeszcze podwyższony.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PSaenger">Niektóre urzędy skarbowe postępują zupełnie samowolnie, nie uznają zgodnych z prawdą deklaracyj podatników i wymierzają podatki w niemożliwej i bezpodstawnej wysokości. Ustawowy przeciw temu dopuszczalny środek reklamacji, jedyna obrona, która pozostaje nieszczęśliwemu podatnikowi, traci znaczenie, ponieważ reklamacyj nie załatwia się nawet w przeciągu kilku lat, chociaż ustawa przewiduje dla ich załatwienia, ściśle określony termin. W pewnym wypadku jeszcze do dziś dnia mimo wszystkich nalegań władza skarbowa nie załatwiła reklamacyj z roku 1925. Tymczasem podatki są ściągane bezlitośnie i podatnicy przymusową sprzedażą inwentarza i mienia doprowadzeni są do zupełnej ruiny i rozpaczy. Stwierdzić muszę i to z całym naciskiem, że w licznych wypadkach sposób nałożenia i ściągania podatków, jak i niezałatwiania reklamacyj nie da się pogodzić z zasadami prawnemi w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PSaenger">Szczególnie dobrą opinję mają władze skarbowe — jak mi się zdaje — o dobrobycie i sile płatniczej niemieckich rolników i podatników. Dlatego też zwykle nakłada się na nich specjalnie wysokie podatki i ściąga się je ze szczególną pilnością. Mniemanie, że niemieccy podatnicy płacić mogą specjalnie wysokie podatki, możnaby było przyjąć za uznanie ich szczególnych zdolności gospodarczych. Wolelibyśmy jednak, gdyby uznanie takie było wyrażone nam w innej formie, a nie taką dość niesprawiedliwą metodą.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PSaenger">Mógłbym służyć jeszcze licznemi przykładami tych niedomagań, lecz ze względu na ograniczony czas mego przemówienia muszę z tego zrezygnować, aby poruszyć jeszcze kilka innych ważnych spraw, mianowicie: sprawę zadłużenia rolnictwa i sprawę kredytu rolnego. Zadłużenie licznych gospodarstw rolnych wzrosło bezsprzecznie dzisiaj do tego stopnia, że dalsza ich egzystencja jest zagrożona. Jako środek zaradczy proponują pewne sfery częściowe skreślenie zobowiązań w rolnictwie albo radykalne obniżenie stopy procentowej. Olbrzymiego niebezpieczeństwa takich środków bardzo popularnych i dogodnych może dla pewnej części zadłużonych nie należy jednakże lekceważyć. Zarządzenia tego rodzaju stanowiłyby takie pogwałcenie własności prywatnej i takie naruszenie fundamentów, na których opiera się cała nasza gospodarka krajowa i cały nasz system kredytowy, że szkody tych zarządzeń tak teraz, jak i w przyszłości przewyższyłyby niezmiernie ewentualne przejściowe korzyści. Tego rodzaju eksperymentów należy zatem bezwzględnie unikać. Z drugiej strony zaś nie należy przeoczyć, że musi być znaleziona droga, aby rolnikom, którzy czasowo nie mogą wypełnić swych zobowiązań, zapewnić czas wytchnienia w celu wywiązania się ze swych należności. Stałe niepokojenie takich przedsiębiorstw przez wierzycieli i związane z tem przedwczesne i nieracjonalne sprzedaże inwentarza i zapasów gospodarczych nie leżą w interesie wierzycieli samych, przedewszystkiem nie w interesie gospodarki krajowej.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PSaenger">Konieczna jest wobec tego ustawa, wprowadzająca dobrowolne nadzory sądowe również i nad gospodarstwami rolnemi, jakie dotychczas możliwe są jedynie w przedsiębiorstwach przemysłowych. Podczas takiego nadzoru w licznych wypadkach możliwem będzie utrzymać takie gospodarstwa i na podstawie rozsądnych układów uwzględnić interesy tak dłużnika, jak i wierzyciela. Prawie we wszystkich wypadkach niebezpieczeństwo leży nie tyle w wysokości zadłużenia, ile w nagłości i krótkich terminach płatności zaciągniętych długów, ponieważ, niestety, możność zaciągnięcia długoterminowych pożyczek była u nas bardzo ograniczona.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PSaenger">Oprócz tych środków do uzdrowienia stosunków w rolnictwie jest konieczne stworzenie normalnych warunków prawnych, które ułatwiłyby sprzedaż gruntów. Dotychczas stoi na przeszkodzie temu cała masa przepisów wyjątkowych, jak specjalne zezwolenie urzędu ziemskiego na przewłaszczenie, prawo pierwokupu i wszystkie przepisy, związane z ustawą o reformie rolnej, które prawie że uniemożliwiają dobrowolny podział i parcelację własności ziemskiej. Wobec tego utrudnione było niezmiernie przenieść gospodarstwa rolne z rąk niezdolnych rolników w ręce dzielnych, odsprzedać część gospodarstwa celem pokrycia długów i uzdrowić wielkie majątki odsprzedażą folwarków, albowiem przy takich niepewnych stosunkach prawnych każdy się boi kupna ziemi. Natychmiastowe całkowite zniesienie wszystkich tych rozporządzeń jest zatem konieczne. Rzeczywistość sama, życie praktyczne pokazały, że wszystkie te przy zielonym stole obmyślane przepisy nie były dla rolników błogosławieństwem, lecz ogromną szkodą. Uniemożliwiają one rozwój najlepszych elementów i gwałcą zasadę, że w życiu gospodarczem droga winna być właśnie szeroko otwartą dla najzdolniejszych.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PSaenger">Zniesienie wszystkich tych przepisów jest konieczne jeszcze z innego względu, mianowicie ze względu na siłę kredytową rolnictwa, które najwięcej cierpi z powodu bruku długoterminowych i tanich kredytów. Wartość objektów, podlegających tak licznym przepisom wyjątkowym, jest wobec tego z góry obniżona i zupełnie niepewna i nieprzejrzysta — właśnie te przepisy odstraszają kapitał zagraniczny od lokaty w polskich hipotekach ziemskich. Słyszymy to stale specjalnie wyraźnie z ust kapitalistów zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PSaenger">Wysoki Sejmie! Tylko w krótkich słowach poruszyć mogłem kilka najważniejszych zagadnień. Nikt, kto zna stosunki w rolnictwie, nie zaprzeczy temu, że wszystkie te i dużo innych spraw są palące i że poprawa obecnego zła jest konieczna i przy dobrej chęci też możliwa. Ale dotychczasowe metody są zupełnie niewystarczające. Po pierwsze, wszystkie te palące sprawy nie są skoncentrowane w Ministerstwie Rolnictwa jedynie do tego powołanego i wobec tego nie są traktowane z jednolitego i jasnego punktu widzenia. Po drugie, sprawy te nie są załatwiane dosyć szybko, lecz przez zbyt długotrwałe narady w różnych komitetach, jak np. teraz sprawa ochrony gospodarstw rolnych przed egzekucjami przymusowemu niesłychanie przewlekane. I jedno i drugie przynosi nieobliczalne szkody, których możnaby uniknąć przez szybkie i energiczne załatwienie najbardziej palących spraw.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PSaenger">Powinniśmy sobie zdać sprawę z tego, że każdy stracony dzień jest dalszym krokiem na drodze do zupełnej ruiny naszego rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Lechnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PLechnicki">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, zainicjowana wczoraj, dała nam bardzo ciekawy obraz tego, co mówią różni przedstawiciele naszej opozycji z prawej i lewej strony. Gdybym sobie chciał uprościć zadanie, to zadanie, które Panowie stawiają nam stale przed oczyma, zajmując jedno i to samo stanowisko polityczne w stosunku do większości sejmowej, to byłoby bardzo prostem wykazać, że to, co mówiła ta strona Izby (wskazuje na prawicą), koliduje zupełnie z tem, co mówiła ta strona Izby (wskazuje na lewicą). Jednak zdajemy sobie doskonale sprawę, że opozycja, która jest tak jednolita pod względem politycznym, twórcza. w znaczeniu gospodarczem nie jest i dlatego żadnego programu realnego, jako takiego, stworzyć nie może. Będę więc z konieczności rozdzielał odpowiedzi i odpowiadał zarówno tej stronie Izby (wskazuje na prawicą), jak i tej (wskazuje na lewicą) na to wszystko, co wczoraj zostało powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PLechnicki">Wszyscy Panowie skarżą się, że budżet Ministerstwa Rolnictwa jest za mały i że nie odpowiadał tym wielkim celom, którym budżet Ministerstwa Rolnictwa w Polsce odpowiadać powinien. Zdaje mi się jednak, że te wszystkie skargi, które słyszeliśmy, będziemy słyszeć zarówno przy Ministerstwie Rolnictwa, jak przy Ministerstwie Reform Rolnych, przy Ministerstwie Handlu i Przemysłu, jak przy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, czy Robót Publicznych, jak słyszeliśmy o tem przy Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — słowem przy wszystkich bez wyjątku budżetach miinisterjalnych z wyjątkiem oczywiście Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Ministerstwa Spraw Wojskowych. Z drugiej zaś strony wszyscy Panowie będziecie twierdzili, że w Polsce zbyt wielkie są podatki, że społeczeństwo zarówno wiejskie jak i miejskie jest przeciążone i żądać będziecie od Rządu i od większości rządowej, żeby opracować budżet spadający jak najmniejszym ciężarem na barki podatników.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PLechnicki">Otóż, proszę Panów, w tych twierdzeniach jest contradictio in adjecto: albo jedno albo drugie. Albo żądacie zmniejszenia budżetu i w takim razie musicie z konieczności stać na tem samem stanowisku, co i my, mianowicie, żeby wszędzie, gdzie to jest możliwe, budżet zmniejszać przy każdem ministerstwie, mając na względzie dzisiejsze ciężkie warunki. Albo rozdymajcie budżet we wszystkich resortach, ale wówczas nie skarżcie się na obciążenia podatkowe.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Chodzi o celowość zniżek.)</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PLechnicki">Moi Panowie, cały szereg spraw, które tu były poruszone, były z punktu widzenia ekonomiki rolniczej wprost zabawne. Nie będę szczegółowo odpowiadał np. na takie uwagi, że Polsce nie grozi troska o zagadnienie mięsa baraniego, bo owce się strzyże, a nie zabija. Z równą dozą słuszności możnaby dowodzić, że niema i zagadnienia zbytu mięsa bydlęcego, bo krowę się tylko doi.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PLechnicki">W dodatku chciałbym jeszcze zaznaczyć, że mówiono tu na przeróżne tematy i poruszano sprawy, które raczej związane były z budżetami Ministerstwa Skarbu, Ministerstwa Reform Rolnych, czy Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PLechnicki">Wczorajsze przemówienie ks. Czetwertyńskiego było przemówieniem de omnibus rebus et quibusdam aliis. Była to mowa — istna silva rerum — w której poruszono sprawy nie odnoszące się w ścisłem tego słowa znaczeniu do budżetu Ministerstwa Rolnictwa. Błędu tego nie uniknął i p. pos. Fijałkowski. Poruszył on sprawy, które właściwie odnoszą się do Ministerstwa Reform Rolnych, dlatego też będę.zmuszony również odpowiadać, choc częściowo, na różne tematy.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PLechnicki">P. pos. Fijałkowski zarzucił Rządowi i naszemu klubowi, że zahamowano całkowicie sprawę reformy rolnej. Zdaniem jego osoba p. Ministra Rolnictwa jest atutem konserwatystów sanacyjnych, a głównym celem p. Ministra jest przejście do porządku dziennego nad ustawą o reformie rolnej. A jednak jeżeli tego rodzaju twierdzenia padają z tych ław, to przypomnę, co Panowie pisali dwa lata temu. Powołani się na świadectwo, które nie będzie tem czy innem przemówieniem z tej trybuny, ani takim czy innym artykułem polemicznym w gazecie.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PLechnicki">Powołam się na Wasze referaty przy budżecie na rok 1928/29.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PLechnicki">Prezes stronnictwa „Wyzwolenie”, p. M. Malinowski, referując w roku 1928/29 budżet Ministerstwa Reform Rolnych, pisał obszernie o wykonaniu tych prac. Reforma rolna to kapitalne zagadnienie sprawy parcelacji, sprawy komasacji i regulacji serwitutów. O parcelacji u p. Malinowskiego czytamy ni mniej ni więcej, tylko, co następuje: „W akcji parcelacyjnej ostatnie lata wykazują postęp. Znaczny zanik tych prac obserwowaliśmy w latach 1923, 1924 i 1925”.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Głos: Tej nowej ustawy nie było wówczas.)</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PLechnicki">To są lata, kiedy nie było jeszcze sanacji w Polsce. „Z kolei dawała parcelacja 176, 131 i 121 tysięcy ha. Rok 1926 uwidacznia w tym względzie poprawę, bo dale z parcelacji rządowej i prywatnej, osadnictwa wojskowego i Państwowego Banku Rolnego razem 218.288 ha, a r. 1927 według prowizorycznych obliczeń daje: z parcelacji rządowej, prywatnej, osadnictwa wojskowego i Państwowego Banku Rolnego razem 238.985 ha”.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PLechnicki">Jeśli od zagadnienia parcelacji przejdę do zagadnienia regulacji, to pisze p. pos. Malinowski: „W tym dziale pracy w r. b. najpoważniejszą jest akcja scaleniowa. Jak to stwierdzają dane Ministerstwa Reform Rolnych, w r. 1927 praca scaleniowa znacznie się rozrosła”. Później cytuje p. poseł Malinowski szereg danych statystycznych.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PLechnicki">Jeśli chodzi o znoszenie służebności, to znów czytamy: „Akcja likwidacji służebności następuje raźno. W r. 1924 zlikwidowano 4.021 gospodarstw, w r. 1925 gospodarstw 5.597, w roku zaś 1926 — 12.404 gospodarstw, a w r. ub. Ministerstwo Reform Rolnych wykazuje 20.549 gospodarstw, których serwituty zostały zlikwidowane”. Tak mówi p. pos. Malinowski, przedstawiciel Waszego stronnictwa.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PLechnicki">Ale to było — powiecie w jednym roku, następnie już się rzeczy zmieniły. Otóż w następnym roku referentem budżetu Ministerstwa Reform Rolnych w Senacie był nie kto inny, jak p. sen. Iżycki; i p. sen. Iżycki nie przytacza szczegółowych cyfr, tylko powołuje się na artykuły ówczesnego Ministra Reform Rolnych, a obecnego posła p. Staniewicza, umieszczone w czasopiśmie „Rolnictwo”, zeszyt 1 i 2 na r. 1930. Sam fakt powoływania się w tym dziale na p. Staniewicza, ówczesnego aktywnego ministra, chyba jest dostatecznym dowodem, że ocena ze strony sen. Iżyckiego tej części prac naszego Rządu była bardzo pozytywna i że uważaliście ją z punktu widzenia Waszego stronnictwa za celową. Dalej p. senator Iżycki pisze: „Zmniejszono więc pomoce kredytowe udzielane bezpośrednio przez Ministerstwo Reform Rolnych o 6 i pół miljona, a podniesiono natomiast o takąż sumę prace techniczne i fundusze specjalne. Prace Ministerstwa będą prowadzone, pomimo ograniczenia pierwotnych zamierzeń, nawet cokolwiek intensywniej, niż w latach poprzednich, co uwidocznia załączona niżej tablica”.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PLechnicki">Tablica ta jest niezmiernie wymownym dowodem, jak bardzo mimo niezwiększenia budżetu i przy tej samej ilości pracowników wzmogła się intensywność i zakres pracy Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PLechnicki">Takie same wymowne słowa mógłbym cytować odnośnie do Państwowego Banku Rolnego, o którym p. senator Iżycki pisze: „Rozpatrując bilans Banku Rolnego, który jest właściwie bankiem typu mieszanego, długo i krótkoterminowego kredytu, co może jest główną wadą tej instytucji, musimy zaznaczyć znaczny i stały rozwój banku i t. d. i t. d.” Te dwa głosy, które przytoczyłem w tej sprawie, molem zdaniem wystarczają na to, żeby więcej te.go zarzutu nie podnosić. Ja wiem jednakowoż z praktyki, gdyż czwarty rok jestem posłem sejmowym, że przy każdej okazji, czy to z tej trybuny czy gdzieindziej, będziecie Panowie podnosić zarzuty, że rządy pomajowe hamują i przerywają wykonanie reformy rolnej. Ja cytuję to dlatego, żeby było wiadome, jak się istotnie sprawa przedstawia, jak Wasi przedstawiciele oceniają pracę Ministerstwa Reform Rodnych, gdy chcą rzeczowo ujmować sprawę i czują odpowiedzialność za każde napisane słowo.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PLechnicki">P. poseł Fijałkowski twierdził, że ustawa wniesiona przez Ministerstwo Reform Rolnych a ostatnio przezemnie referowana, ustawa o ułatwieniach spłat dla obciążonych gospodarstw rolnych, jest wielką zdobyczą polskiego obszarnictwa. Mówił już p. poseł Mikołajczyk na ten temat w czasie dyskusji nad tą ustawą, Jeśli nazywa się zdobyczą likwidację pewnego stanu posiadania, jeśli nazywa się zdobyczą to, że komuś ułatwia się śmierć, że kogoś się przekreśla, to nie wiem, jak nazwać ustawy, które istotnie z taką czy inną pomocą dla tego stanu posiadania by przyszły. Tłumaczyłem wówczas, dlaczego ta ustawa jest konieczna, brałem te rzecz z punktu widzenia kredytu długoterminowego. Uważałem, że usunięcie z naszej płaszczyzny działania deficytowych obiektów rolnych i powołanie na ich miejsce twórczych i bardziej odpornych na dzisiejszy kryzys rolny nowych gospodarstw, a za takie uważam wielkochłopskie gospodarstwa w Polsce, jest celem tej ustawy. Zdobycz obszarnictwa polega chyba na ułatwieniu mu śmierci. O postulatach, zgłoszonych przez p. posła Fijałkowskiego, mówić będzie mój kolega klubowy i dlatego tej sprawy szerzej omawiać nie będę.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PLechnicki">Co się tyczy przemówienia ks. Czetwertyńskiego, które, jak określiłem na wstępie, jest istotnie pewnem silva rerum, tak wiele rzeczy porusza, to na zasadzie notatek, które robiłem wczoraj, sprawdziwszy je dziś w „Gazecie Warszawskiej”, mogę wyliczyć tematy omawiane wczoraj przez księcia. W telegraficznem streszczeniu brzmią one: 1) do podstaw, 2) nasz rodzimy kryzys, 3) spóźnione działanie, 4) wprowadzić pieniądze do obrotu. 5) oddłużenie rolnictwa, 6) zasada preferencji, 7) polska fantazja, 8) dziedzice całej Polski, 9) bez planu i programu.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PLechnicki">To jest mniej więcej ton wczorajszego przemówienia ks. Czetwertyńskiego. Jeśli chodzi o pierwszą sprawę, która została określona jako zwrot do podstaw, a odwrócenie się od górnego zagadnienia waluty, to stoję na zupełnie przeciwnym biegunie. Sprawa waluty jest ważną sprawą, przenika całą naszą gospodarkę narodowy od dołu do góry, sięga głęboko we wszystkie dziedziny życia, np. w najniższą naszą komórkę administracyjno-gospodarczą, jaką jest samorząd gminny. Zdaje mi się. lekceważenie tego zagadnienia z punktu widzenia dołów jest jakiemś nieporozumieniem. Czem groziłaby nam dewaluacja? Gdybyśmy na tę sprawę nie zwracali stale uwagi, gdybyśmy z całem uznam'em, na każdem miejscu nie podnosili wielkiej zasługi dzisiejszego Rządu, który pomimo wielkich trudności czuwa celowo nad utrzymaniem waluty, to byłoby dziwnem i niezrozumiałem. Tem bardziej, że niektórzy sz. panów rzecz tę oceniają trafnie. Jestem w tem położeniu, że nie potrzebuję, odpowiadać własnemi słowami, ale zacytuję nie kogo innego, jak p. posła Rybarskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Czetwertyński z pewnością tego nie zalecał.)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PLechnicki">Z tego, co mówił, to wynikało, że trzeba od tego zagadnienia odwrócić się do czego innego.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PLechnicki">P. prof. Rybarski jakieś 10 dni temu, zdaje mi się. w „Gazecie Warszawskiej” z dnia 31.I.1932 pisze: „Niema prawie nikogo w Polsce, ktoby widział ratunek dla dzisiejszego położenia gospodarczego Polski w zmianie systemu walutowego… oświadczenia rządowe brzmią wyraźnie. Uwydatniają one niebezpieczeństwo inflacji, groźnej szczególnie dla Polski. Bezwzględna stałość waluty jest warunkiem uzyskania poprawy gospodarczej… wszelkie jej wstrząśnienia byłyby zapowiedzią nowej ostrzejszej jeszcze fazy przesilenia.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PLechnicki">Trudno znaleźć organizm bardziej delikatny i pobudliwy, niż system obiegu pieniężnego. Drobne nawet zmiany mogą, jak lawina wywołać olbrzymie skutki… tłum rządzi się często irracjonalnemi pierwiastkami. O tem ani na chwilę nie wolno zapominać.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PLechnicki">Źródła niepewności i rozpaczliwego nastroju tkwią nietylko w naszych wewnętrznych warunkach, lecz również i z zewnątrz przychodzą coraz to nowe wstrząśnienia.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PLechnicki">Stałość waluty jest dla wszystkich, bez względu na ich zapatrywania polityczne i stosunek do rządu, niewzruszonym dogmatem”.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#PLechnicki">Proszę Panów, gdy 10 dni temu przeczytałem ten artykuł, w którym z każdego zdania przebija niewypowiedziane uznanie dla tego, co się w tej chwili w Polsce dzieje,...</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#komentarz">(Przerywania. Wesołość na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#PLechnicki">...uznanie dla tego wielkiego wysiłku, który jest dorobkiem obecnego Rządu, to w danej chwili nie rozumiałem, co oznacza ren artykuł p. prof. Rybarskiego. Dziś jednak, po wczorajszem przemówieniu ks. Czetwertyńskiego, ten artykuł rozumiem. P. posłowi Rybarskiemu nie chodziło, aby tym artykułem przekonać kogokolwiek z nas, nie chodziło o wyrażenie uznania dla Rządu — było to powiedziane pro foro interno. — Chodziło o przekonanie własnych adherentów, którzy w myśl twierdzenia b. premiera Grabskiego, że ziemianie w Polsce bardzo lubią dewaluację, też o niej skrycie marzą.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Przerywania. Głos na prawicy: Pan bardzo kunsztownie to wykombinował.)</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#PLechnicki">Może być, ale to wynika ściśle z tego wrażenia, jakie odniosłem przeczytawszy „Gazetę Warszawską”.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#PLechnicki">Dalej ks. Czetwertyński zarzucił Rządowi brak umiejętności budżetowego przewidywania, w przeciwieństwie cytując dochodowość kas skarbowych francuskich. Wydaje mi się, że to jest bardzo uproszczone rozumowanie. Ks. Czetwertyński nie mówił nic o kasach austrjackich, niemieckich, włoskich, holenderskich, angielskich, Stanów Zjednoczonych, belgijskich, czeskich, węgierskich, nie mówił o tych ogromnych deficytach, które są w tych państwach, ale mówił tylko o Francji. Jest przecież wiadomem, jak szeroką strugą płynie złoto z całego świata do tego kraju francuskiego. Gdyby ks. Czetwertyński wypowiedział tę mowę parę lat temu, przed wielkiemi reformami Poincare'go, to wtedy nie mówiłby o Francji, tylko o Stanach Zjednoczonych. By dowiedzieć się, co się dziś dzieje w Stanach Zjednoczonych, dość przeczytać artykuł Romana Dmowskiego w dzisiejszym numerze „Gazety Warszawskiej”.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Pan czytuje Gazetę Warszawską?)</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#PLechnicki">Owszem, stale czytam Gazetę Warszawską i daje mi to obraz, czem jest program gospodarczy Panów.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#PLechnicki">Ks. Czetwertyński żąda wprowadzenia pieniędzy do obrotu, twierdząc, że nie wystarczy patrzeć w górę i podziwiać walutę, trzeba widzieć, że tam na dole zmniejsza się obrót pieniężny. Minister Skarbu musi zrobić wielki wysiłek, ażeby wprowadzić pieniądze do obrotu na dole. To jest żądanie, które, przypuszczam, każdy rolnik tu obecny przyjąłby bardzo chętnie. Żądanie wprowadzenia możliwie największego kredytu na dół, zaspokojenie naszych potrzeb, przedłużenie kredytów krótkoterminowych na długoterminowe byłoby rzeczą niezmiernie dla każdego rolnika przyjemną. Czy to jest wykonalne przy dzisiejszym stanie Skarbu i choćby wobec tych zastrzeżeń, jakie ma p. profesor Rybarski, odnośnie zmiany jednego z artykułów statutu Banku Polskiego? Wydaje mi się rzeczą wątpliwą.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#PLechnicki">Książę Czetwertyński również mówił bardzo dużo o samorządzie. „Uderzyło mnie oświadczenie, że samorząd jest winowajcą, że Skarbowi należy się wszystko, a samorządowi resztki — o ile będą — wołałbym już, żeby ten stan został określony wyraźnie, żeby nie robiono, tak jak w Rosji, że gdy jest źle, to szuka się sprawcy w postaci wroga wewnętrznego”. Mnie się zdaje, że to stanowisko, które zajęliśmy w stosunku do samorządu, nie jest takie, jak pozwolił sobie określić p. poseł Czetwertyński. My nie szukamy winowajcy w samorządzie. Mnie najłatwiej jest mówić o samorządzie powiatowym i gminnym, zresztą przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa prościej jest mówić o tym samorządzie, niż o samorządzie miejskim. Jeżeli przeprowadzimy pewną analogję budżetu państwowego i samorządowego, podzielimy wydatki zarówno w budżecie państwowym, jak w budżecie samorządowym, nie w sposób pionowy, a w sposób poprzeczny i weźmiemy dział personalny budżetu, do którego w budżecie państwowym zaliczone być muszą renty i emerytury, a w budżecie samorządowym tak zwane pozycje na administrację, to dojdziemy do wniosku na podstawie tej analizy, że wydatki personalne są wydatkami najbardziej stałemi, najbardziej sztywnemi. Nie można bowiem w stosunku do ludzi zajmować innego stanowiska na 1 kwietnia, a innego na l września czy 1 października. Są to wydatki, które obowiązują przez cały rok tak w samorządzie, jak i w budżecie państwowym. W budżecie państwowym ten dział wydatków wynosi bez mała 50%, a w budżetach dobrze zorganizowanych samorządów powiatowych 15%, 18%, w gorzej zorganizowanych 20–25%, a w budżetach gminnych nawet jeszcze mniej. A zatem w budżecie samorządów jest ogromna przewaga wydatków inwestycyjnych, które jeśli chodzi o b. zabór rosyjski, w samorządzie powiatowym wyrażają się -przez budowę dróg bitych, względnie regulację rzek, a w budżetach gminnych przez budowę szkól. W budżecie zaś Państwa inwestycje wynoszą stosunkowo znacznie mniejszy procent. Z tego punktu widzenia musi być słusznem twierdzenie Klubu Bezpartyjnego Bloku, że w budżetach samorządowych należy iść jeszcze dalej w ograniczeniu inwestycyj w tych kryzysowych czasach, wtedy, gdy w budżecie rządowym ograniczenie wydatków jest coraz trudniejsze wobec tego charakteru budżetu, o którym mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#PLechnicki">Podwyższenie cen na produkty rolne, a obniżenie cen na artykuły przemysłowe skartelizowane p. pos. Czetwertyński określił jako nieaktualne. Wydaje mi się, że trzy tygodnie temu w „Rolniku i Ekonomiście” p. prof. Rybarski wypowiedział się najzupełniej inaczej. W bardzo długim i ciekawym artykule wypowiedział się w zupełnie przeciwnym kierunku, mianowicie, że pewne zrównanie cen przemysłowych, dostosowanie ich do możliwości rolnika jest raczej postulatem dnia dzisiejszego. Tę sprawę poruszaliśmy tu wszyscy przedstawiciele B. B.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Gdzie tu jest sprzeczność?)</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#PLechnicki">Ks. Czetwertyński powiedział, że ta sprawa jest dziś nieaktualna. Jeżeli jest nieaktualna, to znaczy, że nie należy dziś dążyć ani do podwyższenia cen rolniczych, ani do obniżenia cen produktów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#PLechnicki">O projektach naszego klubu oddłużenia rolnictwa będzie mówił następny mówca. Jeśli chodzi o preferencje rolne, to ks. Czetwertyński zaatakował Rząd i za to, że pomimo wojny celnej z Niemcami ogromną pozycję w naszym bilansie handlowym zajmuje import z Niemiec. Tak jest, import z Niemiec zajmuje ogromną pozycję, ale jeżeli weźmiemy ostatni numer „Wiadomości Statystycznych”, to widzimy, że równie wielką pozycję w eksporcie co do wartości zajmuje eksport z Polski do Niemiec. Jeżeli weźmiemy np. lata 1930/31, to przywóz z Niemiec wynosił 605 miljonów, wywóz z Polski — 626. W ręku zeszłym przywóz z.Niemiec wynosił 359 miljonów, wywóz -z Polski — 315. Gdyby więc żądanie p. posła Czetwertyńskiego w sprawie preferencji czy kontyngentu na tem polu zostało wykonane, to nie byłoby to niczem innem, jak tylko stabilizowaniem tych stosunków, które od szeregu lat mamy w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#PLechnicki">Ta statystyka odnosi się do roku 1930/31 przed ostatniemi cłami. Ja mówię o tem, co zostało ujęte przez statystykę.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#PLechnicki">Dalej p. poseł Czetwertyński powiada, że rolnictwo polskie musi mieć możliwość produkowania taniej od innych państw europejskich, a wtedy nie będą istniały dla polskiego rolnictwa żadne barjery celne. Takie żądanie byłoby słuszne, gdybyśmy traktowali Europę jako coś zamkniętego, jako wielki rynek produktów tylko europejskich, gdybyśmy powiedzieli sobie, że tylko produkcja europejskich państw rolniczych pokrywa zapotrzebowania importerskie krajów przemysłowych. Mówiąc nawiasem, przez ten wywód ks. Czetwertyński popiera w dużym stopniu politykę, którą starał się prowadzić p. Minister Rolnictwa od dwóch lat, dążąc do przeprowadzenia porozumienia krajów rolniczych. Wydaje mi się jednak, że dla eksporterów płodów rolnych nie jest groźna konkurencja innych krajów europejskich, a w pierwszym rzędzie chodzi o kraje zamorskie. Jeśli się nie mylę co do cyfry, to wydaje mi się, że zapotrzebowanie krajów importujących pszenicę kraje eksportujące Europy pokrywają zaledwie w 15%. Znaczy to, że całą resztę pokrywają kraje zamorskie. Weźmy jakąkolwiek produkcję, choćby tej wełny, o której tak zabawnie mówiono. Porównajmy sposób produkcji wełny w naszym klimacie z tym, jaki się stosuje w Australji, gdzie producent hodowca dzierżawi od swego stanu przestrzeń równającą się całej Małopolsce. Na tej przestrzeni w sposób idylliczny pasą się miljony owiec i tylko w momencie strzyży następują pewne trudności. Jeżeli weźmiemy możność konkurencji naszej, to wydaje mi się, że dla nas ta możność konkurowania co do kosztów produkcji byłaby rzeczą niemożliwą. To samo odnosi się do kosztów produkcji cukru z buraków i z trzciny, jak i kosztów produkcji mięsa wołowego w Argentynie i u nas i t. p. Rolnictwo polskie nie może produkować tanio i książę Czetwertyński myli się w przesłankach swego rozumowania.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#PLechnicki">Wreszcie książę zakończył ogromnym akordem o dziedzicach, którzy się jakoby tu zjawili i są dziedzicami nie swojego obszaru posiadania, nie swoich folwarków, ale całej Rzeczypospolitej i mówił, że tu się rządzi jakąś fantazją, bez planu i bez programu. Wydaje mi się, że przytoczył tu część swego przemówienia, wygłoszonego przed 25 laty na inauguracyjneni zebraniu Towarzystwa Rolniczego. Wypowiedział się wówczas książę, powiem otwarcie, bardzo ładnie. Ale jeśli wezmę to, co przeżywali wówczas inni ludzie, zasiadający tu na ławach poselskich, jeśli pomyślę, że jest tu pomiędzy nimi ten, który wtedy był w pazurach, dosłownie w pazurach -Grüna na ratuszu warszawskim, jeśli ci ludzie wykradali dziesięciu więźniów z Pawiaka, to istotnie wydaje mi się, że jest fantazja i rozmach w tem wszystkiem. W tem, co książę powiedział, choć ja tę robotę głęboko szanuję, fantazji i rozmachu nie było. Wydaje mi się, że większą fantazją było na czele kilkunastu chłopców, niosących na plecach siodła, 6 sierpnia 1914 r. przechodzić granicę rosyjską, aniżeli głosić zasadę zjednoczenia ziem polskich pod berłem cesarza rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy. Głos na prawicy: Niech Pan patrzy na swoje łatwy.)</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#PLechnicki">Jeśli Panowie mówią o tych dziedzicach rządzących Polską, to mnie się zdaje, że ta sprawa trochę inaczej wygląda. Wydaje mi się, że odkąd zasiada Blok Bezpartyjny w tej Izbie, odkąd członkowie Bloku Bezpartyjnego przemawiają na wiecach publicznych, to tam jest wszędzie jedna i ta sama nuta odpowiedzialności za swoje czyny, odpowiedzialności za to, co się dziś w Polsce dzieje,...</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#PLechnicki">...od tej chwili przestało się w Polsce mówić tylko o prawach obywateli, a mówi się przedewszystkiem o ich obowiązkach. I ten ton odpowiedzialności za czyny przenika wszystkie nasze przemówienia. Czy to będzie oświadczenie p. prezesa Sławka w momencie zainicjowania dyskusji budżetowej, czy jakiekolwiek przemówienie któregokolwiek z nas, których p. poseł Stroński łaskawie nazwał statystami Bloku Bezpartyjnego…</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#PLechnicki">...to wydaje mi się, że w tych wszystkich przemówieniach jest właśnie ta nuta odpowiedzialności. Panowie, którzyście z początku tej sesji przez usta swego prezesa zgłaszali gotowość objęcia władzy w Polsce, przedtem od nas nauczcie się ponosić wobec społeczeństwa odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#PLechnicki">A teraz program, proszę Panów. Przy każdej okoliczności, w każdym bezmała artykule naczelnym „Gazety Warszawskiej” ciągle Panowie mówicie: program, program i program. Ja miałem możność dzisiaj po raz trzeci dyskutowania z Panami na temat różnych odcinków programu gospodarczego. W roku zeszłym mówiłem z racji Waszego wniosku o sprawach celnych w odniesieniu do rolnictwa, niedawno dyskutowałem z Panami na temat ułatwień parcelacyjnych i cytowałem to, co w tej samej sprawie przeciwko posłowi Fijałkowskiemu mówił 6 lat temu nie kto inny, jak ówczesny poseł, a dzisiejszy senator p. Głąbiński. Dzisiaj mam możność dyskutowania na ten temat. Mam wrażenie, że Panowie odgrywają w sprawie programu tę sarną rolę, jaką w pierwszym akcie „Wyzwolenia” Wyspiańskiego odgrywa pewna grupa, która powiada: Wołajcie tylko ciągle: Polską, Polska! Dzisiaj podobnie Panowie mówią: Wołajmy tylko: program, program, a w końcu nietylko społeczeństwo polskie, ale my sami uwierzymy, że program mamy. Wydaje mi się, że Panowie się trochę pospieszyli, puścili jedno ogniwo, nie doczekali się, aż społeczeństwo polskie uwierzy w Wasz program, a Wyście już uwierzyli. Poruszyłem te trzy momenty tak różne. Starałem się dowieść, że co innnego mówią Panowie w jednym wypadku, a co innego w drugim, że wystarczy parę lat, ażeby gruntownie zmienić stanowisko wobec tak kapitalnego zagadnienia, jak sprawa przebudowy ustroju rolnego w Polsce. Dowodzi to typowej bezprogramowości.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Madejczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PMadejczyk">Wysoki Sejmie! Po wysłuchaniu przemówień w toczącej się dyskusji nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, zwłaszcza przemówienia ostatniego mówcy z B. B. W. R., doprawdy nasuwają się słowa powiedziane czy w tej Izbie, czy w kuluarach Sejmu, że jeżeli jest tak dobrze w Polsce, to dlaczego jest tak źle. Panowie z B. B., ilekroć wychodzicie na mównicę, staracie się udowodnić, że położenie w kraju jest dobre, że jest lepiej jak było przedtem, przedstawiacie przemówienia różnych ludzi z różnych klubów z przed kilku lat i stawiacie ich niejako przed zwierciadłem. Ale, proszę Panów, żeby przed tem zwierciadłem postawić całą Wysoką Izbę, to mało byłoby takich, którzyby się w tem zwierciadle widzieli na jednej i tej samej drodze, na drodze od początku właściwej i konsekwentnej.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PMadejczyk">Proszę Panów! Jeżeli ja jako drugi przedstawiciel Klubu Ludowego zabieram głos, to dlatego, że czuję obowiązek, że widząc co się dzieje u dołu, że widząc to położenie ludności wiejskiej, tej części narodu, która jest najliczniejsza i uważając, że moment obecny kryje przyszłość przed nami może niebardzo różową, chcę z obowiązku nie dla Was tutaj, Panowie, zasiadający w Wysokiej Izbie, ale dla potomności i historji stwierdzić i odmalować jeszcze raz położenie tej ogromnej większości naszego społeczeństwa, położenie chłopów, bo o większej własności mówić nie myślę, albowiem ta większość jest bardzo silnie w tej Wysokiej Izbie po ostatnich wyborach reprezentowana i ta większość rządzi. Ta większość obszarnicza, biorąc udział w rządach, będzie ponosić także i konsekwencję tych rządów i odpowiedzialność za sposób rządzenia Polską w ostatnich czasach.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PMadejczyk">Pójdźcie Szanowni Panowie na wieś, zajrzyjcie do pierwszej lepszej chaty wiejskiej, a przekonacie się naocznie, jak ta większość narodu dziś wygląda, w jakich warunkach żyje. Są rodziny, obywające się bez światła, bo kupno litra nafty jest dla wielu niedostępną rzeczą. Zapałkę kraje się na cztery części, aby w ten sposób zaoszczędzić.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PMadejczyk">Dochodzi do tego, że chłop, któremu się rodzi dziecko, nie ma czem zapłacić akuszerki i wycina drzewka owocowe — byłem tego naocznym świadkiem i mogę podać fakt i nazwiska, — aby tym sposobem wynagrodzić, albowiem gotówki niema i być jej nie może. Panowie nie macie pojęcia, że to, co było przed rokiem, a to, co jest dzisiaj, to jest jak niebo i ziemia. Panowie się łudzicie, że spokój jest, że musi być dobrze w kraju, bo niema masowych ruchów. Proszę Panów, gdyby Panowie weszli do tych chat nieoświetlonych i przysłuchali się rozmowom, jakie się tam toczą, jakie się tam odbywa sądy nad tem położeniem, tam szuka się winowajcy, tam się ustala odpowiedzialność — nie mówią głośno-, bo strach dzisiaj panuje w masach, boją się policjanta, boją się donosów, boją się kar administracyjnych. Ale to, co się dzieje — ostrzegam — jest niebezpieczne dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PMadejczyk">Panowie wysunęli po przewrocie majowym hasło: wszystko dla Państwa. Otóż ja tu oświadczam, że wszystko dla Państwa od chłopów już ściągnięto, wszystko co mieli dla Państwa już oddali i ja się pytam — co wyście dali dla Państwa? Bo wzięliście już wszystko — posady, stanowiska zabraliście, a ta ludność na wsi, na której się Państwo opiera, została w nędzy, została zrujnowana, pozbawiona możności egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PMadejczyk">I Panowie myślą, że podniesienie Polski da się uskutecznić w jakiś inny sposób? Ja Panom oświadczam, że bez podniesienia ludności wiejskiej, to się nie da zrobić. Jak długo tam nie wpłynie grosz, jak długo jej się nie da możności egzystencji i nie podniesie się sytuacji gospodarczej, tak długo nie podniesie się i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PMadejczyk">Dzisiaj konsekwencje wyczerpania wsi widać w każdej dziedzinie i na każdem polu. Zamiera handel, zamiera przemysł, dochody z monopoli nie dopisują, bo można do wszystkiego ludność wiejską zmusić, ale do tego, żeby kupowała, kiedy nie ma pieniędzy, nikt jej zmusić nie może.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PMadejczyk">W takiej sytuacji znajduje się olbrzymia większość narodu i na to trzeba zwrócić oczy, żeby ratować Państwo, bo tam jest przyszłość i tam jest siła Państwa. Generałami, pułkownikami, garstką szlachty i Wiślickimi Państwa się nie utrzyma, jeżeli się go nie oprze na szerokich masach ludowych.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PMadejczyk">Ale chłop dzisiaj także już zrozumiał, że jak długo miał wpływy w Państwie Boiskiem, jak długo miał wpływy polityczne i jak długo siedziało ich więcej na ławach w Sejmie — tak długo i położenie tej ludności było lepsze. Panowie przypominają sobie czasy, kiedy z tej trybuny mówiono o przywilejach chłopskich, kiedy mówiono, że chłopi rżną pieniądze w sieczkarniach, poseł Wiślicki mówił, że chłopi nie płacą podatków. Prawda, że było wtedy i jaśniej i lepiej na wsi — ale lepiej i jaśniej było w całej Polsce. A dzisiaj te ciemne nieoświetlone chaty chłopskie na wsi — one źle nam wróżą. Nie myślcie, że przesadzam; wasz organ, Ilustrowany Kurjer Codzienny z dnia 8 lutego r. b. pisze o szeregu bolączek wiejskich, a w jednym punkcie pisze: okna wsi są ciemne, niektóre okolice świecą dziś łuczywem, inne piskorzem, jak w średniowieczu. Opowiadano nam, że wieśniacy z pińskiego nie mogąc pozwolić sobie ma naftę, preparują piskorza, suszą go na słońcu, wtykają w niego knot z konopi i tem świecą. To też konsumcja nafty spada, kartel nie chce wziąć udziału w ciężkim kryzysie, przeciwnie potęguje jeszcze ogólny kryzys, ale sam na tem dobrze wyjść nie może.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PMadejczyk">Otóż, proszę Panów, wszystkie dziedziny naszego przemysłu zostały w ostatnich latach zorganizowane w kartele. Jedno rolnictwo nie może korzystać z organizacji, nie może się zorganizować. Ci panowie stworzyli niejako spisek przeciw Państwu, tych panów trzeba postawić przed sądem, jak to się sądziło tych rzekomych naszych spiskowców. Tam jest spisek przeciw Państwu, tam jest zmowa o to, żeby śrubować ze społeczeństwa, wysysać z ludu ostatnie soki, ażeby na nim tuczyła się garstka dyrektorów, garstka ludzi, którzy pobierają królewskie pobory miesięczne.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PMadejczyk">W tej sytuacji my, chłopi, którzy daliśmy dowody, iż gdy zajdzie potrzeba, chcemy dla Państwa Polskiego oddać wszystko, co możemy, a którzy zostaliśmy, proszę Panów, w tym okresie wyczerpani gospodarczo do ostateczności, zwracamy się do Was, którzyście wzięli odpowiedzialność za to Państwo i jego przyszłość — wołamy o ratunek. Jeżeli ten ratunek szybko nie przyjdzie, zobaczycie Panowie, że przyszłość nasza jest bardzo niepewna i czarna.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PRybarski">Wysoka Izbo! Nie zabieram głosu dla celów czysto polemicznych, ale ponieważ p. Lechnicki poruszył dość ważne zagadnienie i w fałszywem świetle przedstawił nasze stanowisko, chciałbym odpowiedzieć kilka słów.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PRybarski">P.Lechnicki zajął się wykazywaniem sprzeczności między stanowiskiem p. Czetwertyńskiego a mojem metodą bardzo oryginalną. Mianowicie przytoczył mój artykuł z „Rolnika-Ekonomisty”, artykuł teoretyczny, uwydatniający sprzeczność w formowaniu się cen w przemyśle i rolnictwie, jako jedno z najważniejszych zagadnień, i powołuje się później na słowa p. Czetwertyńskiego, który mówił, że w dzisiejszej sytuacji obniżanie cen artykułów przemysłowych jest dla rolnika nieaktualne, bo on nie ma za co kupić tych artykułów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PRybarski">W czem może tkwić ta sprzeczność?</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PRybarski">Mój artykuł stawiał problem ogólny i nie mówił specjalnie o stosunkach polskich. Nie mówiłem, że rolnik nie ma za co kupować artykułów przemysłowych. P. Czetwertyński zajął się naszemi stosunkami, uwydatnił olbrzymi brak gotówki na wsi i stwierdził, że w obecnem położeniu, zasadniczo słuszne, jak powiedział, obniżenie cen artykułów przemysłowych jeszcze nie da rolnictwu bezpośrednio korzyści.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PRybarski">I w tym stylu były wykazywane wszystkie inne sprzeczności. Ale p. Lechnicki poszedł dalej, imputował p. Czetwertyńskiemu, jakoby ten nie był zwolennikiem stabilizacji pieniężnej, jakoby on chciał jakiejś dewaluacji. Znowu rzekoma sprzeczność z zajętem przeżeranie stanowiskiem. P. Czetwertyński domagał się, aby znalazł się pieniądz na wsi.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Ale skąd?)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PRybarski">Domagać się łatwo. Otóż my jesteśmy zdania, że jeżeli mówimy o tem, że pieniądz powinien być na wsi, to rozumie się sarno przez się, że drukowanie pieniądza nie jest sposobem dostarczenia pieniądza. To tylko Panom mogą po głowach takie myśli chodzić, stąd powstają te insynuacje.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PRybarski">Skąd wziąć pieniądze, nie będę o tem mówił, o tem dużo mówiono, ale w tej chwili wskażę na to, że pieniądze są w rękach obywateli polskich.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Zamożnych. Głos na ławach socjalistycznych: Pułkowników.)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PRybarski">Przecież niedawno oficjalna propaganda wykazywała, że pochowanych jest ponad 200 milj. dolarów w rękach obywateli polskich poza obrotem. Otóż trzeba stworzyć takie warunki, by te wycofywane pieniądze wróciły do obrotu,...</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PRybarski">...a Panowie tego nie potraficie zrobić i dlatego Panowie tych pieniędzy wsi nie dostarczycie.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PRybarski">Wreszcie wskażę na jedno. P. Lechnicki mówił, że artykuł mój, broniący stałości waluty, broniący Banku Polskiego, jest pochwałą Rządu. Chcę stwierdzić, że jeżeli chwalę Bank Polski, to chwalę resztki niezależnych instytucyj. Gdyby Bank Polski był tak swobodny, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, tobyśmy już dziś stałej waluty nie mieli i Panowie, występując teraz z projektem rządowym powiększenia kredytów skarbowych w Banku Polskim, możecie tą drogą podkopać walutę.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego. Głos na ławach B. B.: My ją podtrzymujemy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rudowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PRudowski">Wysoka izbo! Przy rozpatrywaniu, budżetu Ministerstwa Rolnictwa jest konieczną rzeczą zdać sobie sprawę, kto w tej Izbie ma największe prawo moralne do mówienia o rolnictwie i do reprezentowania rolnictwa. Naprzód cyfry. B.B.W.R. ma 84 posłów rolników, w Klubie Narodowym jest ich 22, w Klubie Stronnictwa Ludowego 27, w innych stronnictwach sejmowych 6, razem więc w B.B. 84 rolników, we wszystkich innych stronnictwach 55. Ale cyfry mogą być przypadkowe, skład może być przypadkowy. Chodzi o inne rzeczy. Stwierdzam jednak, że wśród rolników B.B. są przedstawiciele wszystkich odłamów i wszystkich grup rolniczych i wszystkich instytucyj i zrzeszeń rolniczych, czego nie można powiedzieć o innych ugrupowaniach.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PRudowski">Wreszcie, jak sic przedstawia rzeczowa dyskusja tychże rolników? Ośmielani się twierdzić, że jeżeli weźmiemy pęd uwagę wszystkie argumenty i tezy, przytaczane przez panów z opozycji, to albo tam nie znajdujemy wogóle nic nowego, albo nadzwyczaj głęboki pesymizm i narzekania, wreszcie znajdziemy demagogię wielką, albo jeżeli który z Panów Posłów usiłuje mówić rzeczowo o tych rzeczach, to nic innego nie przytacza, jak wnioski i dezyderaty, które rolnicy z B.B. zgłosili już dawno i których wykonanie w najbliższej przyszłości będzie realizowane.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach opozycji.)</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PRudowski">Zobaczycie Panowie niedługo, bodaj jeszcze w tym tygodniu, że będą realizowane.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PRudowski">Nie zaprzeczycie Panowie, że przemówienie p. Czetwertyńskiego miało nutę niesłychanie przeraźliwego pesymizmu. I to jest istotnie dziwne, bo w tej ciężkiej sytuacji, jeżeli dodamy jeszcze pesymizm, który odbierze nam resztki sił, to istotnie do niczego pozytywnego i realnego dojść nie zdołamy. Wprawdzie p. prof. Rybarski twierdzi, że między tezami p. Czetwertyńskiego a jego artykułami w „Rolniku Ekonomiście” niema sprzeczności. Nie mogę w to wierzyć, ale Wy, Panowie, się pogodzicie. Niemniej jednak ta nuta pesymizmu jest przeraźliwa i niedopuszczalna w obecnej ciężkiej i katastrofalnej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PRudowski">Jeżeli weźmiemy przemówienie inne, mianowicie p. Madejczyka, który mówił na końcu, to już jest zupełnie wyraźna demagogja najgorszego gatunku, demagogja taka, z jaką niema żadnej dyskusji. Bo proszę, niech Pan spróbuje zrobić z jednej zapałki cztery i każdą użyć.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Różne Głosy.)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PRudowski">Mam wrażenie, że p. Poseł dużo więcej zapałek — by zniszczył, niżby skorzystał przy tej okazji.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PRudowski">P. Madejczyk powiedział, że przedstawiciele rolników z B. B. wciąż twierdzą, iż jest dobrze i że wszystkim się dobrze powodzi. Stwierdzam, że to jest ostatniego rzędu demagogja. Nie spotkałem się z tem w ostatnich czasach, żeby którykolwiek z ministrów, czy przedstawicieli Rządu, przemawiając z tej trybuny, albo ktokolwiek z posłów B.B. występował z tego rodzaju twierdzeniami, że wszystko jest w tej chwili dobre, śliczne i szczęśliwe. Zawsze stwierdzają tak przedstawiciele Rządu, jak i my, posłowie, że sytuacja jest niesłychanie ciężka i trudna i że trzeba wszelkie siły skupić, aby jak najlepiej tę sytuację opanować. Nie mam zamiaru walczyć z innemi argumentami p. Madeczyka, bo wszystkie są tego samego gatunku.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PRudowski">Jest pozatem jeszcze demagogja wyższego stopnia, ale niemniej przeto również demagogja. Tu mam na myśli, przemówienie p. Fijałkowskiego. Uważam, że jeśli p. Fijałkowski mówił, że dziś polityka Ministra Rolnictwa jest chwiejna, jest pełna zygzaków i nie prowadzi do żadnego pozytywnego rezultatu, to jednak, mojem zdaniem, jest to demagogja. Wydaje mi się, że jeśli p. Poseł przypomni sobie te czasy, kiedy jeszcze organizacje rolnicze nie były zunifikowane…</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#PRudowski">Wysoki Sejmie, pozwolę sobie przypomnieć te czasy, kiedy organizacje rolnicze nie były zunifikowane, wtedy istotnie i dawniej przed kilku laty obserwowało się taką chwiejną politykę, a zwłaszcza w czasach przedmajowych żadnej racjonalnej polityki rolniczej nie było. Dziś bezwarunkowo trzeba stwierdzić, że jest ona należycie skrystalizowana, należycie silnie wyrażona i bezwarunkowo bardzo znaczne są postępy.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#PRudowski">Jeżeli p. Poseł dalej posługuje się tego rodzaju argumentami, że zboże rosyjskie przychodzi do Polski, to mogę to również zaliczyć do...</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Demagogii.)</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#PRudowski">...— tak jest, do demagogii, bo p. Fijałkowski wie dobrze, że to jest nieistotne, że to prawdzie nie odpowiada, bo jeżeli pewna drobna ilość zboża rosyjskiego przeszła do magazynów w Gdańsku, to Pan dobrze się orientuje, że gdyby miała się ukazać na naszym rynku wewnętrznym, musiałaby zapłacić cło tak wysokie, że ono udaremnia zjawienie się tego zboża na rynku wewnętrznym. Więc to jest rzecz, która nie odpowiada prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#PRudowski">Dalej p. Fijałkowski w końcu swojego przemówienia rzucił pewne uwagi realne i konkretne co do polityki obecnej rolnictwa. Istotnie, ma rację w tem miejscu, ale, niestety, nic nowego nie mówi, jak tylko to, co jest programem nas rolników z Bezpartyjnego Bloku, który w tej chwili z całą energją za pomocą Rządu realizujemy i który niewątpliwie w niedługim czasie zrealizowany będzie.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(P. Fijałkowski: Mówicie to, co ja rok temu mówiłem.)</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#PRudowski">Niewątpliwie, że rolnicy Bezpartyjnego Bloku bardzo ubolewają nad obcięciem i okrojeniem budżetu Ministerstwa Rolnictwa, niestety jednak liczą się z koniecznością.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#PRudowski">Jeżeli porównamy czasy obecne z tem, kiedy Ministerstwo Rolnictwa dużo świadczyło, w każdym razie znacznie więcej na rzecz postulatów rolnictwa, aniżeli dziś, ale kiedy nie było żadnej polityki, to niewątpliwie ja jednak wolę czasy dzisiejsze, kiedy subwencje są mniejsze...</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#PRudowski">...i kiedy o ile chodzi o politykę, o te zasadnicze zagadnienia, to jednak polityka jest i to taka, która musi do rezultatu doprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#PRudowski">Nie będę Panom cytował wszystkich rzeczy, które są bardzo charakterystyczne, jak ochrona celna, premje wywozowe i t. d., które stanowią składniki tej całej linji politycznej, jednak najważniejszą rzeczą dla nas w obecnym momencie są te konkretne zarządzenia, które w najbliższym czasie zjawią się niewątpliwie i w sposób bardzo dający się odczuć ulżą obecnej sytuacji rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#PRudowski">Uważam, że trzy rzeczy są najważniejsze, które są w tej chwili na warsztacie i w stadjum realizacji. A więc przedewszystkiem daleko idące ulgi w zaległościach podatkowych skarbowych i samorządowych i w dziedzinie świadczeń socjalnych — rzecz ta w najbliższym czasie będzie zrealizowana. Dalej druga rzecz: zmniejszenie oprocentowania pożyczek długoterminowych. I wreszcie trzecia rzecz najprzykrzejsza obecnie dla rolnictwa, to jest chwilowe wstrzymanie, a następnie zracjonalizowanie bezsensownie obecnie przeprowadzanych egzekucyj i licytacyj. Sposób załatwienia tego problemu drogą pełnomocnictw, czy drogą ustawy, w tej czy innej formie, jest to sprawa drugorzędna, a najważniejsze jest to, ażeby został załatwiony natychmiast i jak najprędzej. I posłowie B.B. nie wątpią, że te postulaty, które są najistotniejsze dla rolnictwa, które więcej znaczą dla rolnictwa w tej chwili niż taka, czy inna wysokość budżetu Ministerstwa Rolnictwa, będą w najbliższym czasie zrealizowane. To jest nasze credo i to jest nasza konieczność.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Długosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PDługosz">Wysoki Sejmie! Krytyka, z jaką się spotkał budżet Ministerstwa Rolnictwa, stwierdziła, że istotnie, jeżeli chodzi o cyfry globalne, to w stosunku do roku zeszłego bezwarunkowo budżet ten jest mniejszy, bo wynosi zaledwie 19.500.000. Niemniej trzeba stwierdzić, że choć budżet w roku ubiegłym wynosił 48 miljonów zł, to wykonany zostanie prawdopodobnie nie więcej, jak w 24 miljonach. Jeżeli dalej weźmiemy pod uwagę, że poza temi kwotami budżetowemi w roku zeszłym, wskutek polityki zastosowanej przez Rząd, mianowicie wprowadzenia premij na eksport przy wywozie zboża w wysokości 6 zł od metra, Rząd wypłacił 29 miljonów zł, to o tę sumę wzrosła i pomoc na rolnictwo. Przez premiowanie zdołał Rząd utrzymać różnicę na wewnętrznym rynku 0,6 zł na kwintalu wyższą, co przy konsumcji 2.500.000 ton dało również w efekcie 150.000.000 zł na korzyść rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest naciągane.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PDługosz">To nie jest naciągane, Panie Pośle, to są cyfry realne, bo jednak przez zastosowanie premij, Rząd podniósł cenę i doprowadził do tego, że nadwyżka ta wpłynęła pośrednio do kieszeni rolnika.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(P. Bogusławski: Nie rolnika, lecz handlarza.)</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PDługosz">Gdyby nie było premij, to wewnętrzna cena zboża nie byłaby 22 czy 19, lecz 13 czy 14, więc pośrednio wpłynęło to również do kieszeni rolnika.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PDługosz">Wszyscy przedstawiła ją tu istotnie czarny obraz położenia, w jakiem znalazło się rolnictwo. I tak p. poseł Czetwertyński mówił o beznadziejnej sytuacji. W roku zeszłym powoływał się na wszystkie zarządzenia, które zastosowano w Niemczech. A przecież okazało się, że rząd niemiecki udzielił pełnomocnictw ministrowi rolnictwa Schielemu, ale w przeciągu 2 lat praktyka wykazała, że te pełnomocnictwa nie dopisały. Nam się zdawało, że usłyszymy coś realnego od p. Czetwertyńskiego. I cóż się okazało? Ci, którzy bacznie przysłuchiwali się jego wywodom, w wyniku muszą przyjść do przekonania, że niema innego wyjścia, jak położyć się do trumny i oczekiwać jakiegoś niespodziewanego zbawienia. Ale, chcąc być bezstronnym, trzeba stwierdzić, że Rząd prócz premij zastosował politykę celną, i każdy obywatel Rzeczypospolitej wie, że chcąc sprowadzić do Polski 1 metr żyta, czy pszenicy, trzeba zapłacić odpowiednie cło. Ta sama polityka Rządu dążyła do oswobodzenia rynku wewnętrznego z nadmiaru zboża i w tym celu utworzono Państwowe Zakłady Przemysłowo-Zbożowe. Prócz polityki premiowej, celnej i interwencyjnej, taką samą politykę Rząd zastosował do tłuszczów, na które nałożono cła, zastosowano premje do bekonów, masła i innych produktów zwierzęcych. I czy jest winą Rządu obecnego i Ministerstwa Rolnictwa, że np. funt załamał się w Anglji i że istotnie na tem tle nastąpiło obniżenie cen bekonów? Nie jest również winą obecnego Rządu to, co wykazał Główny Urząd Statystyczny, że na 1 czerwca 1929 r. mieliśmy sztuk świń 4.300.000, a ostatnio na 30 czerwca 1931 roku, około 8 milionów. A więc nadzwyczajna produkcja. Dlaczego mówię o tem? Dlatego, że tem się tłumaczy obniżka cen trzody chlewnej. Nie jest więc winą Rządu, że to nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PDługosz">Mówię to, żeby wykazać, że jednak była pewna linja postępowania i był pewien program pozytywny, choć nie ogłoszony, ale wykonywany. Cóż nam daje dzisiejsza dyskusjia? Ja się o to pytam i biorę np. ostatnie przemówienie p. posła Madejczyka. Do czego ono się sprowadza, czy daje jakieś konkretne rezultaty? Każdy z nas, kto żyje i pracuje na wsi, wie, jak to wszystko wygląda. Ale, proszę Panów, żadnego chłopa i robotnika nie nakarmimy słowami, jakich tu użył p. pos. Madejczyk.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PDługosz">Ja uważam, że jeżeli jest nieszczęście i rozpacz, to obowiązkiem wszystkich rolników, bez względu na przekonania polityczne, jest skupić się przy tym czynniku, który za te rzeczy odpowiada,...</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PDługosz">...skupić się przy Rządzie.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PDługosz">A jaka jest Panów polityka? Co mówił p. Fijałkowski dziś? Zakończył on swe przemówienie dezyderatami, o których w swojem przemówieniu wspominał p. pos. Rudowski i które w tej chwili są u nas w opracowaniu Jakie Panowie głosicie wśród Was postulaty polityczne? Są tacy, którzy nawołują do niepłacenia podatków, mówiąc, że należy ogłosić moratorium.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Protesty i różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PDługosz">A tymczasem Wasze dzisiejsze wskazania całkowicie odbiegają od tego. Przeczytajcie swoje rezolucje klubowe w pismach, które mówią wyraźnie o tem.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dobroch.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PDługosz">Właśnie p. poseł Dobroch ma wyrok w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(P. Dobroch: Krzywoprzysięstwo.)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PDługosz">Jeżeli Pan mówi, że krzywoprzysięstwo, to trzeba iść z tem do sądu.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PDługosz">Nie jest winą Rządu obecnego, że ograniczono dwa nasze główne rynki eksportowe na trzodę chlewną, mianowicie rynek wiedeński i czeski. Jeżeli weźmiemy cyfry, to cóż się okaże? Że gdy w roku 1928 wywieźliśmy na rynek czeski i austriacki około 1.300.000 sztuk, to w r. 1931 mogliśmy wywieźć zaledwie około 380.000.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Ale dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PDługosz">Dlatego, że istnieje ochrona celna, wprowadzona przez Czechów.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Pan nie zna tych spraw.)</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PDługosz">Nie umiem inaczej mówić, jak w ten sposób, jak te rzeczy wyglądają. Jeżeli chodzi o ogólny eksport, to wynosił w 1928 r. około 1.600.000, w r. zaś 1931 spadł tylko o 100.000, t. j. do 1.500.000. Podkreślam to dlatego, że te momenty należy uwydatnić, podkreślić, bo inaczej wyglądałoby tak, jak gdyby istotnie nikt o rolnictwie nie myślał.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PDługosz">Jeszcze jest w przemówieniach pp. posłów Czetwertyńskiego i Fijałkowskiegio i ustęp, dotyczący opłacalności. Stwierdzam, że zasadniczym programem Rządu i nas wszystkich jest to, aby produkcję rolną doprowadzić do opłacalności. W jakich warunkach ona nastąpi, trudno w tej chwili przewidzieć. To jest nasz zasadniczy postulat i w tym kierunku wszystkie nasze zamierzenia idą.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PDługosz">Mówiło się jeszcze o samorządzie. My w samorządzie pracujemy i djabeł nie jest tak straszny, jak go malują. Wszelkie zarządzenia, idące w kierunku oszczędności, zrobiono.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Kiedy i gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PDługosz">Tam, gdzie ludzie pracują i zdają sobie sprawę z tego, co należy robić. Samorząd w granicach możności te prace prowadzi i tam, gdzie samorządy pracowały rozumnie, nie szły po linji demagogji, to i budżety nie były nadwerężane.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PDługosz">Jeszcze kilka słów o organizacjach rolniczych. Panowie powoływali się na to, że Rząd nietylko nie pomaga, ale nawet przeszkadza pracować, a jako przykład podawali organizacje rolnicze. Uważam za fakt zupełnie dodatni, że wreszcie nastąpiła unifikacja organizacyj rolniczych. Ale co się dzieje? Zaraz prawa strona urządza atak dlatego, że wpływy jej się tam skończyły, że nie ma tam nic do gadania. Panowie na Komisji Rolnej powiedzieli, że tam niema ducha, że niema pracy. Niech się Panowie przekonają naocznie, że istotnie nastąpiło całkowite odmłodzenie życia rolniczego i organizacje stają w tej chwili na własnych nogach.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#komentarz">(P. Rybarski: Na własnych nogach Skarbu.)</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PDługosz">Myli się Pan, pracuję w tych organizacjach i wiem doskonale, jak te rzeczy wyglądają. Pan zna te rzeczy tylko teoretycznie. Dlatego dziś rozpoczęliście atak zarówno w Kołach Gospodyń Wiejskich, jak i w organizacjach rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#PDługosz">To samo robi lewa strona. P. Malinowski, który w każdym numerze „Wyzwolenia” pisze artykuły o potrzebie organizacji i zrzeszania się, obok tego tworzy inne organizacje. A p. Fijałkowski, który jest w tej chwili w tej organizacji i ma możność korygowiania błędów, wpływania na pewne rzeczy w myśl postulatów rolniczych, czemu nie robi tego? Czemu ta podwójna gra? Dlatego, że ona wynika z Waszego życia — nie macie nic do mówienia, żyjecie tylko na gapę. Jest zasadnicza różnica między Wami a nami, a mianowicie ta, że my wierzymy w instynkt samozachowawczy chłopa polskiego, wierzymy w jego miłość dla Państwa i w jego uczucia patriotyczne i wierzymy również, że on się nie da ma złą drogę sprowadzić i ma głębokie zrozumienie dla chwili dzisiejszej. Życie przejdzie ponad Wami — wierzcie mi.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#PDługosz">Cokolwiekbyście Panowie mówili, to jednak masy przekonają się, że tą pracą, którą Wy prowadzicie, do niczego się nie dojdzie.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#PDługosz">Dziś oświadczył p. Fijałkowski, że Panowie będziecie głosować za postulatami zgłoszonemi przez nas. To świadczy niewątpliwie o tem, że jednak życie zmusza Was do tego, że musicie korygować swoje błędy i swój stosunek do wsi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#PDługosz">Wieś polska, jak powiedziałem ma zrozumienie dla chwili dzisiejszej i, proszę Panów, my nie uciekamy od odpowiedzialności. Nie uchylaliśmy się wtedy, kiedy było dobrze, nie będziemy się uchylać, kiedy jest źle, ale praca nasza ma polegać na czem? Ażeby drogą rozumną uczyć rzeczowo pracować, wskazywać na błędy, a jednocześnie w dalszej wspólnej pracy starać się tych błędów unikać. Na to, co mówił p. Madejczyk — a wszystko to jest narzekanie, wymyślanie i negowanie wszystkiego — my absolutnie nie pójdziemy.</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Już w Komisji zapowiedziałem, że nie będę mówił o poruszanych tu sprawach, dotyczących innych resortów, gdyż mieli panowie sposobność bezpośredniego poruszenia ich tam, gdzie należy.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nawet w sprawie Ministerstwa Rolnictwa nie chciałbym mówić o przytaczanych przez niektórych z pp. posłów z opozycji szczegółach. Nie pora po temu, by się rozwodzić o sprawach nawet słusznych, lecz drugorzędnych, wobec ogromu nacierającej na nas fali.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nie będę też oświadczał się co do ilustracji stosunków na wsi tu przytaczanych. Nic nowego one nie dorzuciły.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Natomiast starałem się wyłowić z dyskusji sprawy zasadniczej natury i to niezależnie od tego, czy dzisiaj, czy w Komisji, czy nawet w dyskusji nad innemi resortami zostały podniesione. W Komisji p. poseł Gruetzmacher polecał jako sposób wyjścia z kryzysu zupełny odwrót od koncepcji handlu z zagranicą, a natomiast rozbudowę „samowystarczalności”. Już na Komisji zaznaczyłem, że rzucenie hasła „autarkji” bynajmniej nie jest nowym wynalazkiem, lecz od roku grasuje po Europie i bardzo silnie uderzyło właśnie w polskie gospodarstwo rolnicze, zamykając nam jeden po drugim dotychczasowe rynki eksportowe. Samowystarczalność gospodarcza może być i powinna być rozbudowana do ostatecznych konsekwencyj, lecz nie rozwiąże sprawy rolniczej w tych gałęziach produkcji, gdzie już przekroczyliśmy samowystarczalność. Są to gałęzie najważniejsze, bo zboże, cukier, krochmal, spirytus, produkty hodowlane i drzewo. Trzeba oczywiście iść w kierunku zaopatrzenia kraju w tkaniny z krajowego surowca sporządzane i Rząd w tym celu robi odpowiednie pociągnięcia. Można mówić o wzmożeniu zbytu w kraju tytoni krajowych, ryb, słodu, chmielu i t. d., spraw tych bynajmniej się nie lekceważy i daje im należyte poparcie, lecz są to wszystko fragmenty, chociażby się w milionach obracały. Wywody moje w Komisji rozprowadził i uzasadnił obszernie w art. „Gazety Polskiej” p. dyrektor Rose, tak, że uważam za zbędne do tej sprawy powracać, tembardziej, że została dziś podtrzymana już tylko słabo. Oświetlić ją można z innego jeszcze stanowiska, t. z. znaczenia eksportu rolniczego w naszym bilansie handlowym, kwestji zupełnie decydującego znaczenia. Nie chcąc zabierać tutaj czasu, rezerwuję sobie ten temat do Budżetowej Komisji Senackiej.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">P. poseł Grützmacher w Komisji wyraził swą radość, że kredytów zagranicznych „Bogu dzięki” niema. Pan prezes Rybarski z braku kredytów zagranicznych robił gorzki wyrzut Rządowi.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">P. prof. Rybarski przy dyskusji ogólnej, krytykując całokształt gospodarstwa, potrącił w odniesieniu do Ministerstwa Rolnictwa pomiędzy innemi o błędną według jego zdania metodę syndykalizowania eksportu rolniczego. Wcale nie twierdzę, że to forma idealna, że syndykaty wywiązują się ze swych obowiązków w sposób, nie dający pola do krytyki. Może nadużywają przyznanych sobie „monopoli”, częściej grzeszą przez nieudolność, lecz jednak ta forma eksportu jest lepsza, niż zupełnie chaotyczny, „wolny” eksport. Widzieliśmy bowiem, jak ten odcinek handlu wyglądał w stanie dzikim, póki kto chciał, wywoził produkty nasze rolnicze w takim stanie, jak chciał, a co najgorsze stosując metody handlowe zagranicą już nieznane, a deprecjonujące kupca polskiego wogóle. W dodatku przeważnie handel nasz eksportowy, póki był w rozsypce, był tak słaby, że odrazu popadał w zależność od kapitału zagranicznego i to kapitału trzeciorzędnego, dla którego spełniał rolę pośrednika. W porównaniu z tym zupełnie prymitywnym stanem rzeczy syndykalizacja firm eksportowych stanowi z pewnością postęp, lecz nie załatwia kwestji i sam przy każdej okazji zwracam uwagę na to, jak dalece niedostatecznie rozwiązaną jest u nas kwestja zbytu produktów rolniczych i do jakiego stopnia właśnie ten niedostatek pogłębia u nas wszechświatowy kryzys rolniczy. Powrót do dawniejszej dzikiej konkurencji oznaczałby wszakże cofnięcie się, a na inne drogi organizowania zbytu opozycja nie wskazała.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Ankieta przeprowadzona w styczniu w głównych organizacjach rolniczych na temat rezultatów pracy syndykatów eksportowych trzody i bydła, wykazała w olbrzymiej większości, że zorganizowany świat rolniczy, z Związkiem Polskich Organizacyj Rolniczych na czele, odnosi się pozytywnie do działalności syndykatów.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Jeżeli p. prof. Rybarski zarzuca, że dopuszczanie do karteli przemysłowych podraża towar dla konsumenta krajowego, to i tu ma część racji. Kartele wszakże, które podrażaniem towaru, a chociażby usztywnianiem poziomu cen wobec ogólnej ich redukcji przyczyniłyby się do rozwierania nożyc w ustosunkowaniu się cen produktów przemysłowych a rolniczych, prowadziłyby politykę samobójczą, bo nie liczącą się z możliwościami konsumcyjnemi rynku rolniczego. Czy to węgiel, czy nafta, czy spirytus, czy nareszcie cukier, muszą we własnym interesie prowadzić politykę gospodarczą współczesną, której hasłem jest: duże obroty, przy małych zyskach.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Ze strony Ukraińców spotkałem się ponownie z zarzutem, że Ministerstwo Rolnictwa zajmuje nieprzychylne stanowisko w stosunku do szkolnictwa ukraińskiego. Na Komisji Budżetowej dałem wyraz przekonaniu, iż nie stać nas obecnie wogóle na rozbudowę szkolnictwa rolniczego typu szkoły 11-miesięcznej z internatem, i że wobec tego wstrzymałem budowę takich nowych szkół na całem terytorium Rzeczypospolitej. Nie mogę więc robić wyjątków i obiecywać ich uruchomienia na terenie Małopolski Wschodniej w obecnej sytuacji gospodarczej. W miarę możności budżetowych odniosę się też bezstronnie do poczynań, mających ma celu nadawanie trwalszych form prowadzonej już obecnie akcji oświatowej pozaszkolnej.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Gospodarcze organizacje dobrowolne polskie i ukraińskie nadal odrębnemi idą drogami, przeto uważani za konieczne utworzenie w niedługim już czasie platformy porozumienia społeczeństwa rolniczego Małopolski Wschodniej przez powołanie do życia na tym terenie instytucji, posiadającej charakter publiczno - prawny. Rząd jest zdania, iż instytucja taka stworzy właściwe ramy dla wszystkich obywateli, pragnących rzetelnie pracować nad rozwojem rolnictwa i stworzeniem korzystniejszych warunków dla warsztatów rolnych.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Słyszałem na Komisji Budżetowej zarzut, iż przedstawiciele organizacyj rolniczych ukraińskich napotykają na trudności ze strony czynników administracji państwowej, gdy pragną porozumiewać się z niemi w sprawach gospodarczych. Jestem przekonany, iż zarzuty te polegają na nieporozumieniu, gdyż współpraca i ustalanie wspólnej linji postępowania całego rolnictwa jest przecież częścią mego programu i dałem temu niejednokrotnie wyraz. Dowodem tego mogą służyć między innemi konferencje u p. wojewody lwowskiego, których ramy i przedmiot obrad mogą objąć wszelkie aktualne zagadnienia z zakresu układania planu wspólnej akcji, mającej na celu podniesienie warsztatów rolnych.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nie widzę też przeszkód, dla których spółdzielcze organizacje ukraińskie w odpowiedniej mierze nie miałyby brać udziału w realizowaniu eksportu artykułów rolniczych. Zastrzec się muszę jedynie, iż niezależnie od narodowości opieką swą otaczać chcę tylko takie zrzeszenia producentów, które faktycznie funkcje pośrednika między producentem a rynkiem zbytu ku zadowoleniu pierwszego spełniają.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nie usłyszałem z przemówień opozycyjnych innych poważniejszych refleksyj, wobec tego sam od siebie dorzucę kilka uwag zasadniczych: wszyscy uznajemy, że opłacalność rolnictwa, tak, jak i innych gałęzi wytwórczości, musi być celem polityki gospodarczej. Idą ku temu dwie drogi, jedna — podnoszenia cen zbytu, a druga — potanienia produkcji. Co do pierwszej, to powiedzmy sobie otwarcie, że już widzimy jej kres. Dowóz zagraniczny jest prawie hermetycznie zamknięty, a interwencja zbożowa i system premiowania wywozu podniosły ceny w granicach możliwości skarbowych do pewnego stanu, który pomimo, że zbliża się do maksimum wysiłku, daje rezultat zupełnie niewystarczający do pokrycia kosztów produkcji. Zostaje druga droga, t. j. obniżenie kosztów produkcji. Są w nich pozycje sztywne i bardziej elastyczne. Do najsztywniejszych zaliczam sam charakter rękodzielniczy naszej produkcji, kiedy wielcy nasi konkurenci, jak Ameryka Północna i Kanada, przeszli do produkcji fabrycznej. U nas na 100 ha pracuje 70 par rąk, w zamorskich fabrykach rolniczych — 5 do 7. System naszego gospodarstwa jest rękodzielniczy zarówno w małych, jak i w większych gospodarstwach. Twierdzenie ks. Czetwertyńskiego, iż możemy produkować najtaniej w świecie, jest zupełnie nierealne. Produkujemy drogo i cofnięcie się do cen światowych, np. 16 zł. za zboże chlebowe, byłoby dla nas nie do zniesienia. Rolnik rumuński dostaje 9 zł. za ctn. pszenicy. Nietylko zboże, ale i produkcja bekonów, np. w Danji, jest fabryczną, stąd tańszą i lepszą od naszej. Strukturę rolniczą chcieć zmienić sztucznie, jak np. w Sowietach się próbuje, jest oczywistą niemożliwością, chociażby Sowietom udało się rozwiązać u siebie zagadnienie produkcji pod względem technicznym, to nie uda im się przypuszczalnie rozwiązanie równie ważnego zagadnienia społecznego.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Natomiast niejedno jeszcze osiągnąć można w celu potanienia produkcji przez zbliżenie cen przemysłowych do rolniczych. Nie podzielam pesymizmu ks. Czetwertyńskiego, iż nie warto, iż za późno się czegoś na tej drodze spodziewać. Współpraca wszystkich czynników gospodarczych wymaga koordynacji pomiędzy, jak dotąd, nie zupełnie zazębiającemu się czynnikami struktury gospodarczej w Polsce. W starych organizmach gospodarczych wiekowe doświadczenie wyrobiło pewne rutyniczne współżycie, swoją drogą niewystarczające na zagadnienia obecne. U nas kryzys zastał całokształt życia gospodarczego jeszcze w stadjum chaotycznego zmagania się poszczególnych czynników i stąd u nas tak ciężki jego przebieg.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Twierdzenie ks. Czetwertyńskiego, iż się w innych państwach wszystko przewiduje, zupełnie nie odpowiada faktom, gdyż zmienia się tam politykę gospodarczą co pół roku. Anglja nie przewidywała upadku funta i przechodzi do protekcjonizmu. Od stu lat nie bywały takie przełomy.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Przygotowująca się akcja rządowa, mająca na celu usunięcie z warsztatu rolniczego pewnych absurdów gospodarczych i ułatwienie sprostania swym obowiązkom, zacznie w najbliższym czasie działać. 4 ustawy idące w tym kierunku przeszły już przez Radę Ministrów i w sobotę wpłyną do Sejmu i to:</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">1. Ustawa o odroczeniu i rozłożeniu spłaty zaległości podatkowych państwowych i niektórych komunalnych.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">2. Ustawa o przejęciu egzekucyj administracyjnych przez władze skarbowe, obejmująca świadczenia publ. prawne w zakresie administracji państwowej, komunalnej i ubezpieczeń społecznych.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">3. Ustawa o ulgach w egzekucji sądowej przeciw gospodarstwom rolnym, włącznie wstrzymania egzekucji nieruchomości do 1 roku.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">4. Ustawa o wprowadzeniu przepisów o najniższej cenie licytacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nie będę mówił o szczegółach więcej, jak każdy z Panów może się dowiedzieć z prasy bezpartyjnej. Stokrotnie ma słuszność p. prof. Rybarski, że cała ta akcja powinna była być tak pocichu przygotowana, by z dniem ujawnienia zaczęła działać, lecz właśnie przez prasę opozycyjną zaczęły przesiąkać plotki o rzekomych „moratorjach” lub innych sposobach zwolnienia rolnictwa z zaciągniętych obowiązków. Trzeba było wobec tego dawać komunikaty negatywne, by wyjaśnić, czego w żadnym razie nie będzie. Pomimo tych dementujących stwierdzeń, powstał owczy popłoch w kołach wierzycielskich, powodujący masowe licytacje na wsi. Run ten pokrzyżował po części interwencyjną politykę Rządu, lecz został spowodowany plotkami, lansowanemi czasem w dziecinnem poszukiwaniu sensacyjności, czasem wszakże ze świadomą złą wiarą. Mam nadzieję, że akcja rządowa zdąży na czas, co w obecnych warunkach jest ważniejsze, niż doskonałość opracowania formy zamierzonych zabiegów.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Akcja ta rządowa da rolnictwu warunki do przetrwania, do swobodnej głowy, do złapania oddechu. Od przebiegu akcji tej zależy w znacznej części przyszłe żniwo. Warsztaty rolne są po części w takim stanie wyczerpania, iż obsiewy wiosenne, a przedewszystkiem zasilenie ozimin nawozami sztucznemi, mogłyby wykazać takie niedostatki, żebyśmy w roku przyszłym spadli poniżej samowystarczalności, co dla Skarbu i. dla bilansu handlowego stanowiłoby poważne trudności.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Jak tylko uporamy się z nakręceniem akcji sanacyjnej, weźmie się tę na warsztat.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Wszystkie zabiegi razem kryzysu światowego nie zażegnają. Nie zażegna go wszakże nic z tego, co opozycja wysunęła pozytywnego.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Jednym z rzadkich a bardzo ważnych przymiotów polityka jest dar perspektywy, t. j. rozumienie, co jest pierwszoplanowe, a co dalsze, co konieczne, a co chociażby najbardziej pożądane, co w danych warunkach wykonalne, a co programy na dalszą metę.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Polityk realny wie, że wszelkie sprawy ludzkie mogą być rozwiązane tylko relatywnie i że wybierać tylko można między mniejszem złem a większem.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Wysuwanie bezwzględnego ideału, nawet kiedy nie jest świadomą demagogią, jest wręcz szkodliwe, gdyż odwraca uwagę od możliwych, chociażby skromnych postępów i pogrąża ją w marzeniu o nieziszczalnych celach. Marzenie może w literaturze być uważane za nieszkodliwe snucie utopijnych kombinacyj, w polityce wszakże jest niebezpieczną chorobą, gdyż odwodzi od pracy, praca zaś, ta drobna o określonym i pochwytnym celu, jest właściwem zadaniem gospodarza. Tem różni się przedstawiciel gospodarstwa nie tylko od poety, ale i od polityka zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Gospodarcze zainteresowania schodzą wobec jaskrawości reklam politycznych w cień ku wielkiej swej szkodzie. O ile bowiem „czyści” politycy nie wychodzą z kondycji, trenując codzień i podniecając się iluzją sportowych zwycięstw, to gospodarcze części składowe czysto politycznych partyj z czasem dostają się na martwy tor. Gospodarstwo bowiem, stawiając zrozumiałą w czystej polityce alternatywę „wszystko albo nic”, odbiorze od życia zwykle odpowiedź… nic. Gospodarstwo, skazujące się przez 5 lat na emigrację, na bezrobocie, wykaże te same zastoje, jak jakikolwiek przyrząd gospodarczy przez lata nieczynny i zapomniany w lamusie.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Otóż po przedstawicielach rolnictwa opozycyjnych znać bardzo daleko posuniętą atrofję. Nie współpracując, nie wiedzą nawet, co się święci, gdyż chociażby wiadomość o tem dochodzi ich tylko cenzurowana przez ich prasę. Nie wystarcza wszakże wiedzieć, o co chodzi, rolnictwo ma wręcz prawo wymagać, by nawet opozycja była realną i pozytywną. Nie spodziewałem się od Panów wskazań i recept dla kryzysu, ale nawet opozycja miałaby szereg tematów do bardzo silnych ataków na Rząd, gdyby się postarała o materjały do nich, gdyż kto, jak kto, ale ja wcale nie twierdzę, że wszystko, co robię, jest idealne i zupełnie uznaję, że w wielu bardzo żywotnych sprawach można być bardzo odmiennego zdania.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Przedłożyłem Panom w Komisji Rolnej — według mego zdania — bardzo ważne sprawy, np. organizacja rolnictwa, koncepcje szkolnictwa, doświadczalnictwa, zadań weterynarji, hodowli. Mojem zdaniem, nie wolno nawet opozycji być w tych sprawach bez zdania, albo jak część prasy, uchylać się od dyskusji twierdzeniem, to są sprawy, które dziś nikogo nie interesują. Zostaje szereg spraw polityki gospodarczej przedłożonych Komisji Rolnej przezemnie w jesieni, które, jak np. sprawa kredytu, organizacja handlu, bezpośrednio chyba uderzają w kieszeń rolnika. Chcąc krytykować np. syndykaty eksportowe, trzeba wykazać, jak one wywiązują się ze swoich zadań. Czy rozpięcie pomiędzy ceną płaconą producentowi, a ceną osiągalną jest właściwe, jak funkcjonuje standaryzacja; możnaby demagogicznie piętnować skandale, panamy, a jednak dać pożyteczną pracę opozycyjną.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Ogromna bezpłodność naszej opozycji właśnie się tłumaczy mylnem przypuszczeniem, że sprawy gospodarcze można załatwiać na podstawie paru optycznych wrażeń, przeczytanych broszur lub fragmentów uogólniających.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Realna opozycja mogłaby oddać rolnictwu prawdziwe przysługi, a co do swej osoby tylkobym mógł jej sobie życzyć. Jeżeli natomiast opozycja sejmowa po prawie że rocznym wypoczynku — nie ma co do polityki Ministerstwa Rolnictwa nic więcej do powiedzenia, jak to, com w Komisji i tutaj słyszał, to muszę powiedzieć, że sam sobie codzień robię opozycję o wiele silniejszą.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Oprócz tego, współpracuję z powołanym przezemnie organem opiniodawczym, złożonym z czołowych przedstawicieli rolnictwa, zatem ludzi o własnem przemyślanom i przedyskutowanem zdaniu, opartem na opinji zrzeszonego rolnictwa. Prasa opozycyjna stara się wmówić swoim czytelnikom, jakoby Blok Bezpartyjny był bezwolnem narzędziem w ręku Rządu. Nie wiem, czy czytelnik tej prasy wierzy w to, lecz w każdym razie nie odpowiada to rzeczywistości. Różnica pomiędzy krytyką Panów a krytyką w łonie Bezpartyjnego Bloku jest tylko ta, że w łonie Bezpartyjnego Bloku nie mówi się przez okno do tłumów, nie mówi się dla swojej gazetki, lecz mówi się w celu i zamiarze prawdziwego poprawienia tego, co naprawy potrzebuje. A świadomość tego, co naprawy potrzebuje, jest w Bloku równie aktywna, a mam odwagę powiedzieć lepiej ufundowana, jak u oficjalnej opozycji, chociażby dla tego prostego powodu, że współpraca daje poczucie współodpowiedzialności, a zatem czynnik samokrytycyzmu, a dalej wgląd w toczącą się robotę, której nie ma, o ile się zdaje, opozycja; natomiast usuwa kokieterię wobec tłumów, która demoralizuje tak często i wypacza mentalność estradowego polityka.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Może mnie opozycja posądzi, że mówię to w celu wyprzężenia albo chociażby demoralizowania ich kolegów gospodarczych. Otóż wcale tak nie jest. Nie miałbym bowiem nadziei, żeby narzędzie od pięciu lat nieczynne nie pękło mi w ręku przy pierwszej próbie użycia.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Panowie z opozycji wobec kryzysu rolniczego i walki, którą z nim Rząd prowadzi, zachowują się, jak widzowie na sportowem widowisku. A tymczasem widowisko to jest wojną prawdziwą, która się toczy me tylko o naszą, ale i waszą egzystencję, wojną innemi środkami i metodami prowadzoną, jak wojna światowa, lecz niemniej nieubłagana. Mnie na moim odcinku wypadło bronić go bez pieniędzy, bez odarcia o boki i z żołnierzem wysoce już zmęczonym. Wcalebym się nie wstydził i błędów i omyłek, a wręcz przyznaję, że cały szereg zamierzeń sztabowych w wykonaniu wykazuje niedociągnięcia.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Śmiałobym się np. przyznał, że zainicjowana przezemnie akcja zagraniczna zakończyła się fiaskiem, gdyż nie błądzi ten tylko, kto nic nie robi. Ale nie mogę się przyznać do niepowodzenia, kiedy ta akcja stworzyła międzynarodowy bank kredytu długoterminowego, do którego przystąpiło 26 państw europejskich. Rozwiązanie kryzysu gospodarczego może nastąpić tylko na drodze międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Czy zwyciężymy? Jeszcze w połowie wojny światowej na to pytanie nikt nie umiał dać odpowiedzi. Wiedziało się wszakże jasno, kto bezwzględnie będzie pokonany, to jest ten, któremu zabraknie woli, no, i głowy. Bierność, chociażby ubrana w formę głośnych skarg, jest już tylko formą śmierci.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Posuwam się etapami, fragmentami. Plan zastosowuję do sytuacji, w jego elastyczności upatruję jedyny na dzisiejsze czasy przymiot.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Zagadki przyszłości nie staram się odgadnąć, ale żyję, póki walczę, a ze mną rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Stroynowski.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Sprawozdawca zrzeka się głosu.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#Marszałek">W takim razie głos ma p. Gruszczyński w sprawie osobistej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PGruszczyński">Wysoka Izbo! Małe sprostowanie. Przed chwilą p. Minister Rolnictwa oświadczył, jakobym przez 20 minut odczytywał cyfry podane przez niego w przemówieniu z dnia 16 października r. ub., czy też na Komisji Budżetowej. Otóż oświadczam, że jest to nieścisłe. Jeżeli cytowałem te cyfry, to najwyżej przez trzy minuty w calem mem 12-minutowem przemówieniu; zresztą powoływanie się na autorytet ministra chyba nie jest przestępstwem.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PGruszczyński">Następnie chcę oświadczyć tym penom, a szczególnie p. posłowi Lechnickicmu, którzy zaatakowali mnie z powodu wełny, czy owczarstwa, że sprawę tę poruszyłem z powodu oświadczenia p. Ministra w dniu 25 stycznia r. b. Chciałem wyjaśnić, że chcąc uzyskać z owcy wełnę, nie trzeba jej zabijać: strzyże się ją na żywca, a są tylko specjalne gatunki kóz angorskich, które się skubie. A więc z owcy naszej uzyskuje się wełnę tylko przez strzyżenie i to dwa razy do roku.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To wiadomo, a kura jajka znosi.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częścią 16 — Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Sanojca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PSanojca">Wysoka Izbo! Uważam, jako sprawozdawca Komisji Budżetowej, przy okazji omawiania budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, że na samym wstępie powinienem zaznaczyć, iż do rolnictwa powinna Izba odnosić się z miłością. I to chcę podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(P. Sacha: Wolna miłość.)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PSanojca">Mnie się zdaje, że Pan jest zwolennikiem takiej szachrowanej wolnej miłości.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PSanojca">Ja mówię o miłości do rolnictwa, jako tej gałęzi produkcji, na której opiera się przeważna część bogactwa naszego narodu i z której żyje przeszło 65% naszego narodu. Wychodząc z tej zasady, uważam, że również zagadnienia chłopskie, a więc zagadnienia drobnego rolnika powinny być w tej Izbie traktowane z miłością, ponieważ od przyszłości, od dobrobytu i od rozwoju stanu chłopskiego zawisła nietylko przyszłość Państwa Polskiego, ale dobrobyt całego narodu. Niestety, w tej Wysokiej Izbie tej miłości do rolnictwa niema, przynajmniej w pewnych kołach, które dzisiaj nazywają się opozycyjnemi.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PSanojca">Aczkolwiek, jako referent komisji, nie powinieniem się wdawać w polemikę z poszczególnemi partjami, to jednak nie mogę, przystępując do omawiania budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, pominąć milczeniem tego, że atmosfera, jaka zapanowała w tej Izbie zaraz po powstaniu Państwa Polskiego, atmosfera partyjno-polityczna, która do dzisiejszego dnia przeważa w nastrojach ogólnej dyskusji sejmowej, że ta atmosfera utrudnia rzeczowe rozpatrywanie problemów życia gospodarczego w dziedzinie rolnictwa wogóle, czy też drobnego rolnictwa w szczególności. Dlatego o tem mówię, że z tem związana jest reforma rolna. Przed chwilą mieliśmy dyskusję o rolnictwie. Szereg dni toczyła się dyskusja o kryzysie, w związku z nią nie mogę pominąć milczeniem pewnego momentu. Dzisiaj prof. Rybarski, nie jakiś niedouczony człowiek, ale zawodowy polityk i ekonomista powiedział, co następuje: Pieniądze są. Ks. Czetwertyński mówił, że jest bardzo źle, a prof. Rybarski powiada: Pieniądze są: 200 milionów dolarów poza obrotem, tylko wy, sanacja, ich do obrotu nie wprowadzicie. Uderzyło mnie bardzo to zdanie. Żałują bardzo, że nie ma p. prof. Rybarskiego, ażeby go zapytać: A kto to wprowadzi do obrotu?</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PSanojca">Czy to w Waszych szeregach, tych które są pod wpływami Związku Ludowo-Narodowego jest tych 200 miljonów dolarów? Chłopi nie mają. Czy w drodze agitacji za bojkotowaniem Skarbu doprowadzono do wycofania tych 200 miljonów dolarów? Proszę to jasno powiedzieć. Ja słyszałem coś podobnego na prowincji od mniejszych narodowych demokratów, którzy mówili o t. zw. bojkocie Skarbu. To samo odnosi sic do stronnictw ludowych. Ja jestem tym posłem, który siedzi na roli, ja pracuję na roli i uważam się za chłopa, pracuję nie teoretycznie, ponieważ uprawiam sam własnoręcznie grunt. Jak jest na roli, wiem. Nie wchodzę w rozmaite profesorskie dociekania, częstokroć bardzo błędne, ale życie przecie chyba widzę co dnia, mając do czynienia z rolnictwem.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PSanojca">Jednakowoż, gdy o tem życiu kiedykolwiek mówiłem parę słów realnych, to prawie zawsze Panowie Profesorowie mnie wyśmiali, nawet wtedy, gdy mówiłem o różnicy cen między produktami przemysłowemi i rolnemi. Gdy wskazywałem realnie, jaka jest rozbieżność tych cen i podawałem przykłady, jak jest sprzedawane mięso przez chłopów, a jak jest sprzedawane mięso w detalu, które dostaje konsument, to mnie wszystkie organizacje narodowe wyśmiały i powiedziały: Sanojca mierzy woły na metry. Bardzo żałuję, że Panom Profesorom trzeba wykładać, że 100 kg. to jest cetnar metryczny.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PSanojca">Dlatego zabieram Szanownym Panom czas, ponieważ nastrój, jaki mogliby Panowie Posłowie wywołać, nastrój zupełnego już nie pesymizmu, ale nihilizmu, przekreśliłby wszystko to, o czem chcę mówić. Mnie jako chłopu zdaje się, że właśnie jako członek Bezpartyinego Bloku i jako poseł chłopski i jako chłop, członek tej wielkiej klasy chłopskiej, która zajmuje dziś w narodzie najważniejszy odcinek walki gospodarczej, mogę śmiało patrzeć w przyszłość. Do dnia dzisiejszego włościaństwo zdało egzamin olbrzymiej wytrzymałości, zdało egzamin wielkiej siły gospodarczej. Gdyby nie miało polskie włościaństwo wysokiej klasy gospodarczej, toby już było przy dzisiejszym kryzysie zupełnie złamane. Po drugie twierdzę, że chłop jest zdolny dalej poprowadzić walkę o przyszłość gospodarczą Polski. Po trzecie uważam, że Wysoka Izba powinna mieć świadomość następującej sprawy: Nasi gospodarze małorolni, już nie mówię o ziemiaństwie, ale nasz rolnik małorolny, ponieważ to jest gros dzisiejszej produkcji, głównie mięsnej, musi wytrzymać w walce gospodarczej dwie rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PSanojca">Musi wytrzymać napór kołchozów. Panowie to ośmieszają i nie chcą realnie pomyśleć, że przebudowa ustroju i rolnictwa w Rosji będzie miała olbrzymie znaczenie na rozwój stosunków gospodarczych. Nasz drobny rolnik musi wytrzymać napór kołchozów rosyjskich i musi wytrzymać napór zmechanizowanego gospodarstwa, o czem mówił p. Minister Janta-Połczyński. Nie wiem, dlaczego zawodowi ekonomiści nie chcą wiedzieć, że już nie Kanada, że już nie Kalifornia, ani dorzecze Missisipi, ani nawet Argentyna, czy Australja, ale nawet Nowa Zelandja, — kraj, o którym nigdy nie pisało się i nie mówiło, rozważając czynniki rolne — nawet Nowa Zelandja na rynku międzynarodowym, gdy chodzi o produkcję masła, jest bez porównania mocniejsza od nas, aczkolwiek o dużo tysięcy kilometrów jest dalej od rynku angielskiego, aniżeli my. Żeby wytrzymać zmechanizowanie gospodarstwa i wysoką konkurencję pod względem doboru i materjału rzeźnego, mlecznego i wogóle hodowlanego ferm europejskich czy też organizowanych gospodarstw przez rosyjskie kołchozy, musi nasz włościanin dostosować swój warsztat pracy do tego, aby nietylko mógł zaspokoić wewnętrzny rynek, ale ażeby mógł na rynku zagranicznym wytrzymać walkę i w tej walce wygrać.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PSanojca">Co w tym kierunku musi zrobić Rząd? Rząd musi włościaństwu pomóc. Ale co muszą zrobić i chłopi? Chłopi muszą zreorganizować swój front nietylko gospodarczy, ale i polityczny. Dlatego to mówię, że dziś, gdy jest omawiany referat Ministerstwa Reform Rolnych, Ministerstwa, mojem zdaniem, najważniejszego dla życia wsi, muszę skonstatować, że niema na sali ani jednego posła Stronnictwa Ludowego, które mówi, że jest wyrazicielem chłopskiego społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Tak ich to interesuje.)</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#PSanojca">Proszę Panów, mnie to ani ziębi, ani grzeje, czy Panowie Posłowie ze stronnictwa ludowego są na sali, czy ich niema. Nawet i ci posłowie z opozycji, którzy zostali, mogą wyjść.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#PSanojca">Ani mi to nie przeszkadza, ani nie zniechęca do omawiania sprawy.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(P. Nowicki: Ja jestem, bo mam przemawiać, więc muszę Pana słuchać.)</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PSanojca">Wiem, co znaczy taki obserwator Aviso-post. Jabym się wstydził na miejscu Pana być takim Aviso-postem. Ale w tej właśnie formie pogardliwego stosunku do sprawy wyraża się Wasza nie negatywna, ale Wasza wroga pozycja do tego, co nietylko jest teraźniejszością, ale i przyszłością polskiego chłopa.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#PSanojca">Gdy walczyłem o reformę rolną — może Was to Panowie zaciekawi — to nikt inny, Panie Pośle Nowicki, tylko p. pos. Piotrowski, gdy była na sali obstrukcja, mająca na celu, żeby choć częściowo, choć najważniejsze postulaty tej reformy przeprowadzić — to nie endek, nie jakiś zagrożony obszarnik, ale poseł z P. P. S., Piotrowski postawił wniosek, aby głosowanie imienne, które uważano za obstrukcję, odbywało się na koszt obstrukcjonistów. Jest to dokładnie zanotowane w stenogramie i w prasie. W ten sposób proponował złamać obstrukcję Wasz poseł Piotrowski.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PSanojca">Mówię to wszystko dlatego, żeby stworzyć inną atmosferę, by powiedzieć, że przed Polską jest jasna przyszłość dlatego, iż żyje w Polsce potężna klasa narodu, która się nazywa chłop, drobny rolnik, który przy swojem zaparciu się, swej wielkiej ofiarności, olbrzymiej pracowitości, wielkiej miłości do ziemi i do rolnictwa wytrzymuje i wytrzyma najcięższe uderzenia kryzysu i społeczeństwu da możność złamania tego kryzysu i wyjścia z ciężkiej opresji. To, że jest spokój, to nie jest wynik negatywnego stanowiska Panów. Stronnictwo Ludowe było bardzo aktywne w kierunku poruszenia chłopów. Wyście Panowie — czy to komuniści, czy Selrob, czy rewolucyjne partje ukraińskie, czy inne stronnictwa — nie nieśli chłopu słów uspakajających, jak balsam kojący. Wprost przeciwnie, była to najskrajniejsza deinagogja. Brudnemi palcami drapaliście rany krwawiące na ciele chłopa, jakie zadał kryzys. Chłop polski dał dowód, że wytrzymał nietylko ciosy kryzysu, ale także wasze drapanie w jego ranach. To właśnie jest świadectwem dojrzałości chłopa i dowodem, że Polska może patrzeć jasno w przyszłość, bo miljony chłopów — to pozytywnie pracująca klasa społeczna, która jest granitowym fundamentem Państwa, a niemniej może być granitową ostoją realnego i silnie pracującego obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#PSanojca">Stawiam tu założenie, które jest zupełnie inne, niż płaczliwe mowy posłów. Mowy posłów są płaczliwe, a praca chłopów jest żelazna i jak stal hartowna. To są dwa odrębne światy i daleko od siebie stojące rzeczy. Z tej przyczyny mogą się łamać posłowie w tym kryzysie politycznym,...</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#PSanojca">...ale nie złamali się chłopi i choć ucisk kryzysu jest żelazny, to twarda i jak stal hartowna masa chłopska wytrzymuje to, aczkolwiek nawet polityka pewnych sfer gospodarczych w naszem Państwie nie stanęła na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#PSanojca">Słusznie, ale proszę Panów, nawet niedociągnięcia tych sfer, nawet błędy zasadnicze, to wszystko nasze Państwo wytrzymuje, ponieważ szerokie masy społeczne to wszystko wytrzymują.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PSanojca">Doprawdy nie wiem, dlaczego pp. posłowie ośmieszają się w tym Wysokim Sejmie. Naprzykład p. poseł Czetwertyński, mówiąc o kryzysie, powiada, że on jest rodzimego pochodzenia; muszę wobec tego robić popularne wykłady i zapytać się p. posła Czetwertyńskiego, chociaż jest nieobecny w Izbie, czy np. zupełny zastój eksportu nierogacizny do Pragi jest wymysłem naszego Rządu? Albo czy zupełne prawie zamknięcie eksportu bekonowych sztuk do Wiednia to także wymysł naszego Rządu? Ja powiem, co nasz Rząd zrobił: cały eksport bekonów, bekoniarnie. eksport okrętami, chłodnia i te 100 miljonów złotych, za które się sprzedało bekony — to wszystko jest tą radosną twórczością, z której wyście się śmiali. Zorganizowanie tego nowego rynku sprzedaży dla chłoną, bo chłop głównie produkuje nierogaciznę, te setki milionów, które idą już i przyjdą z rynków zagranicznych za bekony do Polski, to przecież jest pozytywny rezultat zabiegów Rządu, zabiegów wytężonych i jak największych wysiłków, robionych stale w atmosferze wyśmiewania ze strony Panów z prawicy, czy z lewicy. Ja się nie dziwię panom Rybarskim, bo to są profesorowie od zielonego stolika, ale dziwię się panom ze Stronnictwa Ludowego, którzy powinni to rozumieć i widzieć prawdę. Tymczasem, jakby na złość uwzięli się, i jak kiedyś Piast trzymał się ogonka endeckego, tak samo dziś Stronnictwo Ludowe trzyma się ogonka socjalistów. A tymczasem ani jeden, ani drugi ideologji ani potrzeb wsi nie oddaje w zupełności.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#PSanojca">Proszę Panów! Aby scharakteryzować tło dla reformy rolnej, muszę powiedzieć, że reforma rolna ma dwa okresy, o których jeden z panów mówił ze strony endecji, ale w innej formie: do maja i po maju. I chciałbym, ażeby Panowie zechcieli wziąć to pod uwagę, inaczej niema wyjaśnienia sprawy.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#PSanojca">Co było do maja? Ja nie jestem biernym widzem, ja pracowałem w tej dziedzinie i stwierdzani, a nikt nie jest w stanie mi udowodnić, że tego nie było: do maja na terenie reformy rolnej był tylko wyścig polityczny. Nie było wcale organizacji pracy, tylko był wyścig polityczny i to jest najważniejsza rzecz, którą należy podnieść. Wogóle przed majeni był wyścig polityczny do koryta rządowego, stąd zamachy stanu, stąd tajne organizacje, stąd P. P. P. i najrozmaitsze „straże polskie” i t. p., stąd wszystkie możliwe i niemożliwe ekstrawagancje polityczne. Proszę Panów, przed majeni z reformy rolnej robiono ciągle tylko konika do wyborów i do agitacji politycznej. Przecież nawet Bank Rolny zorganizowany nie został, a miał on finansować reformę rolną, nie było wspólnej platformy wśród stronnictw ludowych, bo jedno drugie licytowało i jedno z drugiem przekomarzało się na ten temat. Ale nie było też ani jednej gałęzi z tej wielkiej pracy przebudowy ustroju rolnego dokonanej.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#PSanojca">A druga cecha charakterystyczna: nie chodziło wcale o przebudowę ustroju. Może Panowie będą łaskawi to zauważyć, że ten okres przed majem miał tylko na celu utrącenie obszarników. Mówiło się o upełnorolnieniu, o komasacji, ale na dnie — to ja Wam powiadam otwarcie…</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(Głos: Bo Pan tam byłeś i wiesz.)</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#PSanojca">Tak, na dnie było utrącenie obszarników. Tylko jedni traktowali to szczerze i chcieli obszarników skończyć naprawdę, a drudzy czynili z tej sprawy drewnianą piłę dla wymuszenia pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos z ław N. P. P.: A Pan ile dostał?)</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#PSanojca">Jeden z Was dostał maski gazowe, opinia publiczna obdarowała go tytułem „maski gazowej”. Proszę Panów, inni starali się z tej reformy wydusić całkiem pospolicie pieniądze. Już kiedyś mówiłem, w jaki sposób parcelowano np. Brzeżany. Był taki jeden hrabia, że zawierzył Piastowi i Towarzystwu Agrarno-Osadniczemu dał coś kilkanaście tysięcy, mórg pola na parcelację — przecież to jest fenomenalny objaw reformy rolnej. Idźcie i porachujcie: ten folwarczek, tamten folwarczek. ów folwarczek dla siebie, dla syna, dla zięcia, dla tego, dla owego, marka się dewaluowała, a Potocki ciągle myślał, że się parceluje. Połowę rozparcelowano, złapał się za głowę, drugą połowę odebrał i skończyła się reforma rolna.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#PSanojca">Oto jest to podchodzenie do sprawy.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#PSanojca">Piastowcy, którzy byli zwolennikami wywłaszczenia za odszkodowaniem, lub endecja, która kocha chłopów, szczególnie ks. Czetwertyński — zaraz o tem powiem — i nawet ma wiele z mm wspólnego — ja zaraz o tem powiem parę słów — jedni i drudzy zapomnieli zbudować odpowiednią instytucję finansową i uchwalić w budżecie pieniądze na wykonanie reformy rolnej. W ustawie np. nawet powiedziano: Suma państwowej renty ziemskiej ma wynosić 300 miljonów, więcej wypuścić nie wolno, połowę odszkodowania za wywłaszczenie ma się płacić gotówką, a połowę rentą ziemską. Licząc po tysiąc złotych za hektar, to jest tanio, jak na te czasy, otrzymamy 300 tysięcy hektarów, a raczej 600.000 ha, bo połowa miała być płacona gotówką. Całość zapasu ziemi wynosiła 4 miliony ha. Ustawa przewidziała pieniądze na 600.000 ha, a reszta miała pójść na spekulację. Ci Panowie z Piasta, jak i z Narodowej Demokracji, jak i z bardzo katolickich chadeków — oni tak strasznie nie lubią pieniędzy, szczególnie Korfanty — jak Narodowa Partja Robotnicza, krzyczeli i głosowali za tym projektem. Mówili, że ja jeden jestem wrogiem reformy rolnej, której oni chcą. A choć zapomnieli w budżecie pieniądze uchwalić na rozbudowę Banku Rolnego, a nawet w ustawie uchwalić podstawy finansowe, to jednak nie zapomnieli założyć szeregu towarzystw osadniczych. I w każdej dzielnicy Państwa Polskiego, czy to będzie Wilno, czy Poznań, czy też Lwów — semper fidelis, oni go strasznie kochają, wielcy patrjoci — czy Wołyń, czy jakakolwiek inna dzielnica, Pomorze np. — wszędzie grasowały towarzystwa parcelacyjne, które parcelowały w ten sposób, że chłop płacił po 2, 3 i 4 razy pieniądze za ziemię, ale kontraktu nie dostał.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: P. Malinowski nie chce słuchać i wychodzi z sali.)</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#PSanojca">On ma złe przeczucia.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#PSanojca">Ja dziś z niezwykłem zajęciem słuchałem przemówienia p. Fijałkowskiego, który jest moim wielkim przyjacielem osobistym. Ja wiem, że to jest radykał, ale on odkrył swoją bliźniaczą duszę z księciem Czetwertyńskim.</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A Pan z Radziwiłłem.)</u>
          <u xml:id="u-25.41" who="#PSanojca">Słusznie, książę Czetwertyński ma swój wielki obszar, ale to jest daleko i tego się nie widzi. W Warszawie jest on małorolnym chłopem, bo ma tylko morgę pola na Placu Saskim. Książe i Fijałkowski. Znalazły się bratnie dusze i rozumieją zagadnienia rolne. Jeden powiada: Nic z tego nie będzie. Drugi powiada: Nic z tego nie będzie. Madejczyk z Piasta powiada znów, że chłop na czworo kraje zapałkę, a w chacie chłopskiej nie świeci się lampa. — Mnie się zdaje, że kiedy jest zgaszona, to rzeczywiście się nie świeci.</u>
          <u xml:id="u-25.42" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-25.43" who="#PSanojca">Uważam, że muszę na ten temat parę słów powiedzieć, bo inaczej trudnem jest zrozumieć dzisiejsze położenie.</u>
          <u xml:id="u-25.44" who="#PSanojca">Proszę Panów, bardzo trudnym jest dział reformy rolnej i dzisiejszy Rząd ma bardzo trudne i ciężkie zadanie i nie ma zrozumienia Rząd u opozycji. Powiem, dlaczego nie ma. Np. p. Minister Reform Rolnych, czy p. Minister Rolnictwa, czy ja jako zwyczajny poseł chłopski, czy Blok cały — my nie możemy znaleźć zrozumienia u posłów Stronnictwa Ludowego i wogóle na ławach opozycji. Ja np. otrzymałem list, list z Wołynia. Ktoby przypuszczał, że i na Wołyń, gdzie siedzi B. B., zawędrują piastowcy? Nikt tegoby nie powiedział. Dla piastowców my jesteśmy tą niemoralną sanacją. A tam — sama moralność. Otóż dostałem list, skargę podpisaną przez kilku ludzi, podpisy są własnoręczne, ze wsi Jakimowce, gminy Borsuki pow. krzemienieckiego. Co się w tej wsi stało? Oto jeden z posłów wziął się do parcelacji majątku p. Marji Zaleskiej i z tego majątku rozparcelował 110 dziesięcin ziemi po cenie 200 dolarów, więc cena niezła. To się działo w roku 1925, w dobrych czasach przedmajowych, w okresie rozkwitu piastowskiej moralności. Dziś mamy rok 1932. Mam list tego posła z 10 listopada 1931 w sprawie tej parcelacji. Parcelacja tych 110 dziesięcin trwała zatem od roku 1925 do 1931 i trwa do dziś dnia. Chłopi dość dużo pieniędzy dali, ale kontraktów nie mają. Zaczęli się o te kontrakty dopominać u tego p. posła.</u>
          <u xml:id="u-25.45" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-25.46" who="#PSanojca">Ten poseł pobrał parę tysięcy dolarów.</u>
          <u xml:id="u-25.47" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Słuchajcie! Któż to taki? Kto to jest?)</u>
          <u xml:id="u-25.48" who="#PSanojca">Więc zaczęli żądać od niego albo dolarów, albo kontraktów. I otrzymali list następujący, adresowany do Mateusza Kociuka, który występował w imieniu tych, którzy nabyli ziemię: Tarnów, dnia 10/XI 1931. Wielmożny Panie! List z 16/X 1931 otrzymałem, odpowiadam na tenże, co następuje. Kupiliście od pp. Zaleskich 110 dziesięcin po 200 doi. za jedną dziesięcinę z tem, że wszelkie koszta wy ponosicie. Prosiliście mię, żebym zajął się wystaraniem się w urzędzie ziemskim o zezwolenie na parcelację i zezwolenie na kupczę, sporządzeniem kupczy i zatwierdzeniem tychże przez starszego notariusza. Zgodziłem się na to pod warunkiem, że zapłacicie za to po 40 dol. z jednej dziesięciny na koszta. Zgodziliście się wszyscy na takie koszta. Nic was zatem nie obchodzi i nie mam obowiązków składać wam rachunków, gdzie wydałem, byleście tylko po złożeniu 40 dol. z jednej dziesięciny mieli kupcze zatwierdzone przez starszego notarjusza. Na poczet owych kosztów, zgodnie na 40 doi. z jednej dziesięciny ustalonych, zapłaciliście 2.453 dol., a zatem za ledwo po 11 dol. z jednej dziesięciny, macie więc dopłacić jeszcze po 25 dol. z jednej dziesięciny. Kiedy wystarałem się o zezwolenie na sprzedaż i na zawarcie kupczy, a z powodu braku gotówki nie mogliście przystąpić do kupczy i trzeba było drugi raz starać się o zezwolenie, względnie prolongatę zezwolenia, sami dobrowolnie ofiarowaliście mi dodatkowe 500 dolarów, żeby wystarać się o prolongatę, co też uczyniłem. Z powodu braku pieniędzy sprawa się przewlekała, rosły specjalne koszty, mimo to nie chcieliście nawet zapłacić za nadzór nad parcelacją urzędowi ziemskiemu, odwołując się na to, że według ustawy sprzedawcy mają płacić za nadzór, chociaż dobrze wiedzieliście, że wszystkie koszta do was należą i że właśnie dlatego sprzedano wam ziemię doskonałą po 200 dol. jakkolwiek wartała wówczas po 300 dol. Idąc wam zawsze na rękę, ograniczyłem dobrowolnie koszta, a wy zamiast uznania piszecie mi, że rachunku nie uznaj ecie z tego powodu, ponieważ nie jesteście zobowiązani opłacać pełnomocnika pp. Zaleskich. Ja w tej sprawie bynajmniej nie byłem pełnomocnikiem pp. Zaleskich, lecz na waszą usilną prośbę zgodziłem się przeprowadzić sprawę w urzędzie ziemskim i u notarjusza za zapłatą 40 dol. z jednej dziesięciny. Ze względu na kryzys i ciężkie czasy, chcąc nareszcie skończyć z tą sprawą, dałem Panu rachunek bardzo korzystny dla was, bo według tego rachunku koszta wszystkie wyniosą najwyżej 25 dol. z jednej dziesięciny. Skoro i to wam krzywda i grozicie skargą, w takim razie rachunek ten dany Panu w Tarnowie uważam za niebyły, nieistniejący i obstaję przy pierwotnej umowie, w której zobowiązaliście się zapłacić mi za przeprowadzenie sprawy 40 dol. z jednej dzies.</u>
          <u xml:id="u-25.49" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nazwisko!)</u>
          <u xml:id="u-25.50" who="#PSanojca">Zaraz powiem, nie jestem Żuławskim…</u>
          <u xml:id="u-25.51" who="#PSanojca">Oto dalszy ciąg listu: Możecie w każdej chwili wnieść skargę, ja również po otrzymaniu skargi waszej to uczynię, niech sąd rozstrzygnie, kto z nas ma słuszność. Namyślcie się dobrze, nim pójdziecie na drogę sądową i poradźcie się adwokata uczciwego, któremu gdy powiecie prawdę, jaka była umowa, wątpię, żeby was pchał w proces. Jeśli natomiast chcecie ugodowo sprawę załatwić, to uznajcie rachunek i dopłaćcie mi 600 dol., bo tyle mi się według rachunku tego należy, a ponieważ potrzebuję gotówki, jeśli zaraz zapłacicie należną ml sumę, to dobrowolnie opuściłbym 300 dol. tak, że na zupełne wykonanie naszej umowy zapłacilibyście tylko 300 dol. dla mnie z tem, że ani wy do mnie, ani ja do was żadnych pretensyj nie będziemy mieć. Jeśli na tę propozycję godzicie się, to pojadę do Krzemieńca, jeśli nie. to obstaję przy pierwotnej umowie, to jest 40 dol. z jednej dziesięciny na koszta. Z poważaniem J. Brodacki.</u>
          <u xml:id="u-25.52" who="#komentarz">(Długotrwała wrzawa na ławach B. B. Okrzyki: Obrońca chłopów. Kanalja. Hołota. Ładny sędzia. Chłopski łupiskóra.)</u>
          <u xml:id="u-25.53" who="#PSanojca">Rachunek, o którym mówi list p. Brodackiego, a którego nie chciał uznać p. Mateusz Kociuk, wygląda następująco:</u>
          <u xml:id="u-25.54" who="#PSanojca">W latach 1925 do 1928 zapłacił Kociuk do rąk pełnomocnika Brodackiego 2.453 dol. 66 centów.</u>
          <u xml:id="u-25.55" who="#PSanojca">Rozliczenie: 10% ceny kupna 110 dzies. wynosi 2.220 dol.</u>
          <u xml:id="u-25.56" who="#PSanojca">Uregulowanie hipoteki 800 zł (względnie 1.400 zł)</u>
          <u xml:id="u-25.57" who="#PSanojca">Nadzór nad parcelacją ok. 1.800 zł 288.80 dol.</u>
          <u xml:id="u-25.58" who="#PSanojca">2.508.80 dol.</u>
          <u xml:id="u-25.59" who="#PSanojca">Zestawienie: Zapłacono 2.453 dol. 66 cent. Należy się 2.508.80, czyli przypada do zapłaty 53 dol. 30 cent, względnie 119 dol. 20 cent. (o ile zapłacono za uregulowanie hipoteki nie 800, a 1.400 zł, do sprawdzenia u adwokata Zaleskiego.) Nadto za powtórne wystaranie się o zezwolenie na sprzedaż miałem otrzymać 500 dol. Tarnów, dnia 1931 r. J. Brodacki.</u>
          <u xml:id="u-25.60" who="#PSanojca">Proszę Wysokiej Izby, jak się jest na trybunie sejmowej, to P. Brodacki, sędzia sprawiedliwy, przemawia z tej trybuny tragicznie i omal nie kona nad dolą chłopa, a parę tygodni temu wstecz pisał: Jak nie dacie dolarów, to zaskarżę do sądu. Oni nam grożą: Nadejdzie jednak dzień zapłaty, sędziami wówczas będziem my. Sędzia Brodacki chce pompować dolary, choć mówi, że pieniędzy niema, a Pan Profesor z tej oto strony mówi: Jest 200 miljonów dolarów, ale Wam, sanacjo, do nich wara.</u>
          <u xml:id="u-25.61" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.62" who="#PSanojca">Wy ich w ruch do gospodarstwa narodowego nie puścicie. Inaczej — ustąpcie, przyjdzie p. Rybarski, wyciągnie różdżkę czarodziejską i ten fundusz 200 miljonów znajdzie. Proszę Panów, ja to dlatego mówię, żeby scharakteryzować to, co było przed majem, mianowicie wyścig polityczny i spekulacja na tle reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-25.63" who="#PSanojca">Teraz, jakie są naprawdę działy reformy rolnej? Przecież reforma rolna, to jest nietylko władanie ziemią, to nie jest tylko kwestja, kto ma grunt. Przecież to jest i usprawnienie gospodarstwa, i wzmożenie rentowności produkcji, i organizacja sprzedaży, i polityka gospodarcza, i kredyt. Przecież działów pracy, działów gospodarstwa, w których chłop jest interesowany, jest więcej, niż jeden, który się nazywa: władanie ziemią. Przed majem na stole przed Rządem stało jedno zagadnienie: kwestja władania ziemią, przed majem leżały odłogiem wszystkie inne działy polityki chłopskiej i polityki rolnej wogóle. To, co fragmentarycznie poruszył p. Minister Janta-Połczyński, że przeszło na mlijard złotych było rozmaitych ciężarów dla rolnictwa ze strony przemysłu, a nic to nie obchodziło polityków chłopskich, to jest częścią zagadnienia. Politycy chłopscy nie patrzyli na taryfy kolejowe, ani na wydajność ziemi, ani na życie towarzystw, ani na opłacalność gospodarstwa rolnego, ani na kredyty, zajmowała ich jedynie sprawa władania ziemią i to się nazywało reformą rolną. Sejm również nie zajmował się ani taryfami kolejowemi przy przewozie płodów rolnych, ani nożycami cen, ani polityką karteli, ani nie roztrząsano żadnego z tych wszystkich zagadnień, jakie dziś są na porządku dziennym. I, proszę Panów, przyszedł maj, przyszła rewolucja i z tem też trzeba się pogodzić. Przecież nie może być w Polsce dalej bałagan. Jabym chciał, aby politycy z opozycji chcieli się w jedno zagadnienie wczuć i zanalizować je, że maj przyniósł nam nową strukturę polityczną i gospodarczą, że przedtem nie było nikogo w terenie. Władza była piłką, którą bawiły się partje. Ustawodawstwo było przypadkowym zbiegiem okoliczności i linją wypadkową. Po tej linji szła gospodarka całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.64" who="#PSanojca">Po maju rozpoczęto inną księgę, która z przekąsem nieraz jest traktowana, jako planowa gospodarka państwowa. W dziedzinie reformy rolnej właśnie Rząd po maju wniósł element planowości, tak w ustawodawstwie, jak i w wykonaniu ustawodawstwa rolnego. Oczywiście, nie mógł rząd po maju odrazu podnieść wszystkich zagadnień, bowiem istniały wpływy stosunków gospodarczych i psychicznych w społeczeństwie i istniały stare ustawy, stare urzędy i brak aparatu finansowego.</u>
          <u xml:id="u-25.65" who="#PSanojca">Jeżelibym chciał ocenić wysiłki Ministerstwa Reform Rolnych od maja po dzień dzisiejszy, to musiałbym powiedzieć, że zmierzały one do tego, by zbudować aparat, któryby wykonał reformę rolną i uporządkować zagadnienia, któreby się łączyły z reformą rolną i sfinansować wszystkie działy tych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-25.66" who="#PSanojca">Najtrudniejszą była sprawa finansowa. Już mówiłem o tem, że ustawa przewidywała wszystko, tylko finansowa strona była bardzo kiepsko obmyślona. Kontyngent roczny przewidziany był w sumie 200.000 ha. Jeżeli hektar kosztował 1.000 zł. to trzeba było na to przecież 200.000.000 zł, za 100.000.000 trzeba było dać papierów, a za 100.000.000 gotówki. Ani 100.000.000 nie było w budżecie, ani w listach zastawnych, t. zw. rencie ziemskiej. Proszę Panów, ja gdybym był człowiekiem złośliwym, mógłbym wykazać — mam spis całego szeregu artykułów, które między sobą są najzupełniej sprzeczne. Nie głosowałem za tą ustawą, mógłbym się znęcać nad jej autorami, ale mi o to nie chodzi. Chodzi mi o to, że Rząd w ramach tej ustawy bardzo sprzecznej ze sobą w poszczególnych artykułach pracować musiał i wykonywać reformę rolną. Jak Rząd mógł to robić? Rząd musiał to robić w ten sposób, że Minister Reform Rolnych Staniewicz częściowo rozbudował budżet Ministerstwa Reform Rolnych, częściowo na parcelację użył gruntów państwowych, parcelacja zaś przez wywłaszczenie była w bardzo skromnych rozmiarach. Ministerstwo odziedziczyło też całą masę nieprzeprowadzonych hipotek w spadku po towarzystwie agrarno-osadniczem i dzikiej parcelacji.</u>
          <u xml:id="u-25.67" who="#PSanojca">Uważam, że dziś przeszliśmy do trzeciego okresu reformy rolnej, mianowicie do zupełnego krystalizowania tej sprawy. Ozem się różni pogląd B. B. na reformę rolną od poglądów z przed maja? Chciałbym, żeby to raz na zawsze jasno Panowie z opozycji zrozumieli. Czy to będzie Józef Sanojca, czy książę Radziwiłł, czy dyrektor Hołyński, czy p. Pączek, czy p. Burda, jest u nas jeden pogląd na zagadnienia związane z tą sprawą, mianowicie to jest program Rządu, a każdy z nas bez względu na swoje indywidualne zapatrywania popiera Rząd. Programem Rządu, a tem samem programem naszym jest reorganizacja i przebudowa ustroju rolnego. Przed majem celem reformy rolnej było zniszczenie stanu posiadania obszarników, naganka na obszarników, demagogja wiecowa, ja w gruncie rzeczy zahamowanie wykonania reformy rolnej. Koniec był ten, że ustawa o reformie rolnej nie była czynnikiem, przyśpieszającym wykonanie reformy, ale stała się zawalidrogą, stała się czynnikiem, który przeszkadzał prywatnej parcelacji i utrudniał łatwość przejścia gruntów dworskich w ręce chłopskie. Gdyby nie spekulacyjne stanowisko poszczególnych partyj, to olbrzymie masy gruntów dworskich byłyby w tym czasie przeszły w ręce chłopskie za niesłychanie niską cenę, gdyby była zupełna swoboda parcelacji, niczem, żadnemi przepisami i żadnemi ustawami niekrępowana i gdyby nie było żadnych obiecanek-cacanek w dziedzinie reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-25.68" who="#PSanojca">Pogląd Bezpartyjnego Bloku jest wręcz odmienny na sprawy reformy rolnej, nie jest polityczny, ale jest rzeczowy i państwowy. Wszyscy sobie zdajemy z tego sprawę, że reforma rolna ma odpowiadać w dzisiejszych czasach, może nie na przyszłość, następującym dwom potrzebom: trzeba dać warsztaty pracy ludziom i trzeba te drobne warsztaty uzbroić do wytrzymania konkurencji z innemi mocniejszemi warsztatami, czy są to wielkie warsztaty zagraniczne zachodu, czy wogóle wielkie zmechanizowane gospodarstwa, czy też, powiedzmy, kolektywy rosyjskie. Ażeby gospodarstwo chłopskie mogło być opłacalne i mogło wytrzymać nie przez rok, ale przez wiele lat konkurencję na zagranicznych rynkach, musi ono być zreorganizowane i dostosowane do nowoczesnych potrzeb międzynarodowych. Z tej przyczyny Rząd wysunął inny program reform rolnych, niż dawne programy partyjne. Ten program mógłbym ująć w jednem zdaniu, mianowicie: przebudowa ustroju drobnego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-25.69" who="#PSanojca">Na pierwszy plan wysunęła się komasacja, nie z tej przyczyny, jakoby Rząd stronił od parcelacji. Komasacja jednak dawała drobnemu rolnikowi usprawnienie i zaoszczędzenie pracy, dawała mu możność intensyfikacji i mechanizacji tej pracy. Parcelacja odbywała się w tempie w gruncie rzeczy szybszem, aniżeli przed majem. Likwidacja serwitutów prawie jest skończona. Nie koniec na tem. Przecież na porządku dziennym są obecnie te sprawy, które zawsze dawniej były traktowane, jak Kopciuszek: 1) rząd pomajowy zorganizował Bank Rolny, który jest podstawą finansowania wogóle całokształtu poczynań rolnych w każdej dziedzinie, 2) zajął się polityką rolną, eksportem rolnym, t. j. eksportem zboża, mięsa, czy też nabiału.</u>
          <u xml:id="u-25.70" who="#PSanojca">Przecież Piast, jako marzenie, wskazywał ongiś wolny handel zbożem i wolny wywóz zboża. Przecież P. P. S. miała i za hasło obłożenie zboża cłem eksportowem, przecież ideałem Panów z P. P. S. był kartkowy chleb i obniżenie do minimum ceny zboża i produktów rolnych. Był nadzór Państwa nad produkcją rolną i w pierwszych latach Państwa Polskiego ten nadzór został w dużej mierze przeprowadzony. Pamiętamy przecież wszyscy, my chłopi, jak policjanci zaglądali, po jakiej cenie chłop sprzedawał nabiał, po jakiej cenie chłop sprzedawał jaja, po jakiej cenie chłop, czy jego żona, sprzedawał cały szereg artykułów w mieście. Był przecież słynny „Guzohan”, były inne instytucje, które ideę socjalistycznego gospodarstw a rolnego najzupełniej skompromitowały. Dzisiaj istnieje zupełna swoboda gospodarcza, jeśli chodzi o miasta. Dzisiaj zreorganizowano eksport. Dzisiaj rozbudowano życie instytucyj rolniczych. Przecież mamy kasy komunalne, gminne i powiatowe, kasy Stefczyka, lecz do niedawna cały kredyt rolnika był opanowany przez partyjną grę i przy udzielaniu pożyczek patrzyło się, czy jest to wyzwoleniec, czy piastowiec, czy z innej partji. I Panowie wiecie, że czy to w kółkach rolniczych, czy w innych towarzystwach związanych z, rolnictwem, życie polityczne wywierało wpływ destrukcyjny. O tem lepiej nie gadać, bo wstyd nam, masom chłopskim. Dziś, gdy przyszedł kryzys, to przecież Panowie muszą przyznać mi, że drobne rolnictwo wobec kryzysu znalazło się zupełnie nieprzygotowane.</u>
          <u xml:id="u-25.71" who="#PSanojca">Gdy trzeba walczyć ze zbożem rosyjskiem, czy zbożem amerykańskiem, chłopi nie mają aparatu do sprzedaży zboża. Gdy trzeba walczyć z dumpingiem bekonowym tego czy innego państwa, z eksportem masła w Finlandii, czy na rynku angielskim, czy innym, to do tej walki chłop jako czynnik zorganizowiany nie byt przygotowany.</u>
          <u xml:id="u-25.72" who="#PSanojca">Była poniekąd zorganizowana jedna gałąź — mleczarstwo. Gdyby Panowie chcieli zaobserwować stosunki gospodarcze, tobyście widzieli, że kryzys rolny przyszedł nie odrazu, ale że jego pochód morderczy szedł stopniowo. Zboże padło pierwsze, potem mięso, na końcu nabiał. Dlaczego mięso wytrzymało morderczy atak kryzysu rolnego dłużej niż zboże? Bo produkcja mięsna była lepiej do warunków dostosowana. Dlaczego nabiał najdłużej wytrzymał atak kryzysu, a mleko i masło dopiero w tym roku załamało się? Dlatego, że mleczarstwo najlepiej było w Państwe zorganizowane. A kto winien, że nasze taryfy celne i kolejowe wykazują braki? Kto winien, że towarzystwa eksportu zboża, czy innych produktów rolnych, mięsa, że nasze towarzystwa mleczarskie nie mają żadnego aparatu sprzedaży? Na to jest jedna odpowiedź: bo temi zagadnieniami nie zajmowało się żadne stronnictwo tej Izby,...</u>
          <u xml:id="u-25.73" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.74" who="#PSanojca">...bo dziedzina naszego życia kooperatywnego była opanowana walką polityczną, bo nawet skromniutkie oazy, jak jakieś spółdzielnie, kooperatywy handlowe, czy kredytowe, bo eksportowych nie było; były wystawiane na nieskończone ataki partyjno-polityczne i padały w gruzy. Czy nie zostało małopolskie towarzystwo rolnicze skompromitowane pod rządami Piasta przez handel certyfikatami na wywóz jaj, czy posłowie nie handlowali certyfikatami?</u>
          <u xml:id="u-25.75" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-25.76" who="#PSanojca">Ja nie handlowałem, w B. B. nikt nie handlował, B. B. nie było. Wszystko mogliście Panowie zrobić, był rząd Witosa i był wtedy handel certyfikatami. Dziś mówicie, że powinniśmy się wstydzić? Czego? Waszych świństw?</u>
          <u xml:id="u-25.77" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.78" who="#PSanojca">To chyba Wy się wstydźcie! Ja stwierdzam obiektywnie, nie chodzi mi o jakieś złośliwości, że, gdy mowa o kryzysie, a zarazem o reformie rolnej, to dzisiaj trzeba zrobić rachunek sumienia. Kryzys bowiem najlepiej wykazuje, czego brak i gdzie było źle.</u>
          <u xml:id="u-25.79" who="#PSanojca">Gdy mowa o zagadnieniach reformy rolnej i chłopskiego gospodarstwa, występuje jaskrawo tam brak przygotowania, zrzeszenia, zorganizowania handlu ziemiopłodami przez chłopów, nietylko na zewnątrz, ale i na wewnątrz. To jest ten przejaw, o którym mówiłem kiedyś na komisji, a który tak pięknie wyśmiała endecja. Cielę kosztuje 12, 10 zł, a kotlet kosztuje 3 zł. To nie książka, nie będę Panom książek czytał, książki są pisane tak mądrze, że każda co innego mówi, ale prawda życiowa mówi, że metr mięsa liczy się 4 dolary, 100 kg kosztuje kilkadziesiąt złotych, 36 zł. Podają tutaj i nieraz na trybunie gadają, że krowa hodowlana kosztuje 80 zł sztuka. Nie wiem, po co psujecie ceny z tej trybuny, ja oświadczam, że chociaż jest kryzys, to krowa kosztuje 200, 300 zł. I tu właśnie widać, jak źle orjentują się Panowie ze Stronnictwa Ludowo-Narodowego, czy innego, mówiąc o 80–60 zł, szerząc defetyzm, który jest największym dziś wrogiem chłopów i ich produkcji. Gdyby ktoś z Panów zadał sobie trud zanalizowania gospodarki chłopskiej, gdyby sobie chciał wyrobić bezstronne zdanie, co chłop dziś produkuje! Krowa nawet nie wysokiego gatunku, dająca 10–15 litrów, niżej niż standard, który w Danji wynosi od 20 litrów, w Nowej Zelandii 20 litrów, taka krowa kosztuje 200 zł. Koń nie kosztuje dziś 8 zł, skóra więcej kosztuje. I poseł, który lekkomyślnie mówi z trybuny, że konie są po 8 zł, to zbrodnię popełnia, on szerzy dezorientację, on niszczy chłopa. Bo jeżeli z trybuny sejmowej pada hasło: koń — 8 złotych, to co ma dać chłopu za konia kupiec? Jeżeli ja rzucę z trybuny hasła że masło jest po 50 groszy kg., jak się te stosunki wtedy na dole ułożą?</u>
          <u xml:id="u-25.80" who="#PSanojca">Dlatego o tem wszystkiem mówię, że Rząd musi jeszcze walczyć z defetyzmem i musi walczyć z bojkotem skarbowym i musi walczyć z całą złą wolą, szerzoną przez wszystkie partje opozycyjne. Rząd jednak nie schodzi z obranej drogi. Że jesteśmy na dobrej drodze, świadczy najlepiej nietylko spokój na wsi, ale i wzrost składek oszczędnościowych w jakiejkolwiek instytucji poważniejszej. Za żadnego rządu narodowego ani Bank Gospodarstwa Krajowego, ani Bank Polski, ani Bank Rolny nie wykazały się takiemi bilansami, jakie mają obecnie. A bezstronna analiza tego każę powiedzieć, że nawet dokonała się pewna rewolucja w społeczeństwie w dziedzinie kredytów, kompletna rewolucja. Proszę mi pokazać, gdzie są te Wasze endeckie banki i banczki, które dolary ściągały z Ameryki i, że tak powiem, okradały społeczeństwo? Wszystkie splajtowały.</u>
          <u xml:id="u-25.81" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-25.82" who="#PSanojca">Gdybym miał czas mógłbym wyliczyć, ile pieniędzy amerykańskich najrozmaitszych naszego chłopa zginęło w rozmaitych endeckich bankach. Ale otwórzcie oczy: całe życie chłopa — i chciałbym, żeby to widzieli posłowie ze Stronnictwa Chłopskiego — jest finansowane przez Bank Rolny. Kredyt długoterminowy, melioracje, scalenie, likwidacja serwitutów, parcelacja, eksport rolny, budowa bekoniarni, chłodni — to wszystko jest finansowane przez Bank Rolny. Niedostatecznie, ale przed majem Wcale tego nie było. Budowa jest nieskończona. Program nie jest w zupełności wykonany, ale przecież jeszcze nikt nie umiera. Program nie jest na rok, czy na dwa lata. Program Rządu jest na wiele lat i jest z żelazną konsekwencją przeprowadzany.</u>
          <u xml:id="u-25.83" who="#PSanojca">Ten rok w dziedzinie reformy rolnej jest przełomowy. Kryzys otworzył oczy na to, że dotychczasowa forma finansowania tego zagadnienia jest niedostateczna, że w dużej mierze wykonywanie prac, związanych z przebudową ustroju rolnego, było zależne od złej czy dobrej koniunktury budżetowej. Rząd postanowił uniezależnić te prace i dać im, że tak powiem, monumentalną całość. Opozycja już z przekąsem wyraża się o tem, ale właśnie dwie ustawy: ustawa o funduszu obrotowym reformy rolnej i ustawa o t. zw. właściwościach Ministerstwa Reform Rolnych — to są dwa węgły, na których ma się oprzeć praca wykonania tego dzieła.</u>
          <u xml:id="u-25.84" who="#PSanojca">Budżet Ministerstwa Reform Rolnych pozornie wydaje się dość skromny. Gdyby kto chciał sądzić o pracach ministerstwa z sumy 8.464.800 zł, jako sumy wydatków zwyczajnych ministerstwa, to byłby w wielkim błędzie, sądząc, że całokształt prac opiera się na tych 8 i pół milionach. Już w komisji opozycja była łaskawa wytknąć, że oto budżet ministerstwa spada katastrofalnie. Ja z tej Wysokiej Trybuny stwierdzam, że Rząd przeznacza na wykonywanie nie 8, a 60 milionów złotych na rok 1932/33. To jest wszystko wyliczone w objaśnieniach do funduszu obrotowego reformy rolnej. Uważałem, że Ministerstwo Reform Rolnych jest ministerstwem, mającem wyjątkowo wielkie znaczenie w dzisiejszych czasach. Nawet Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie zajmuje tak odpowiedzialnego dzisiaj stanowiska, jak Ministerstwo Reform Rolnych. Chcę bowiem na to zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że nietylko jest kryzys rolny, nietylko, jak p. Madejczyk mówi, ciemno jest w chatach na wsi, — no, jest raz ciemno, raz jasno, różnie bywa, — ale jest faktem niezaprzeczonym, że pozostaje w związku z kryzysem zagranicznym wbrew temu, co mówił p. Czetwertyński.</u>
          <u xml:id="u-25.85" who="#PSanojca">Trzeba sobie uzmysłowić fakt, że przed wojną do samych Niemiec z Małopolski i Kongresówki jechało rocznie 600.000 chłopów na zarobek. Obecnie resztki tych robotników wróciły do Polski. Przecież do Stanów Zjednoczonych i Kanady jeździło rocznie około 100 tysięcy Polaków i Rusinów, czy Ukraińców, mniejsza o nazwę. Przecież to wszystko zostało zredukowane; została zredukowana nietylko emigracja zamorska, ustala nietylko emigracja do Francji, ale wrócili nawet chłopi najwyższej klasy emigracji — nawet wiertacze naftowi, którzy byli poszukiwani na całym świecie. Z Boliwji, z Peru, czy z Indyj Holenderskich — wszyscy wrócili do Polski i są bezrobotnymi. Kto to jest? To są chłopi, nierejestrowani zgoła jako bezrobotni. Ilu ich jest? Nie jest to zapisane. Ale trzeba tym ludziom dać pracę i kawałek chleba.</u>
          <u xml:id="u-25.86" who="#PSanojca">Częściowo to zagadnienie rozwiązał Rząd, zgóry przyjmując, że jeżeli zagranicą nie można pomieścić swoich ludzi, to trzeba się starać rozbudować w kraju u siebie rolnictwo, przemysł, czy inne gałęzie zarobkowania. Stąd i melioracja Polesia, stąd studja i wielkie prace w tym terenie znalazły zainteresowanie Ministerstwa Reform Rolnych. Dlatego też świadom wielkiego obowiązku, jaki ciąży na Ministerstwie Reform Rolnych, mianowicie obowiązku złagodzenia częściowo braku pracy przez roboty przy melioracjach rolnych, przez komasację, przez danie większego zapasu ziemi w ręce tych, co mają tej ziemi za mało, jednem słowem przez wykonanie reformy rolnej — świadom tego nie zaproponowałem na komisji żadnej poprawki oszczędnościowej do tego budżetu. Uważam bowiem, że to ministerstwo jest dziś najbardziej, że tak powiem, eksponowanem w walce nad złamaniem kryzysu gospodarczego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-25.87" who="#PSanojca">Jeszcze parę słów wyjaśnienia co do funduszu obrotowego reformy rolnej. Bardzo płytką demagogią posługuje się Związek Ludowo-Narodowy, ma on na nieszczęście jednego posła, który wciąż wychodzi i cytuje rozmaite rachunki na temat wykonalności i niewykonalności budżetu. Proszę Panów, ja chciałem tylko powiedzieć, że na ten fundusz obrotowy reformy rolnej składają się nie jakieś podejrzane i bliżej nieuchwytne sumy, ale że podstawa finansowa jest trwała i mocna. To nie są przypuszczalne jakieś obliczenia, ale to są cyfry ustalone. Więc podstawy finansowe są pewne, kwoty, które się składają na sumę około 1 miljarda złotych. Proszę Panów, bardzo mała, bardzo drobna część — około 16 miljonów — w tej sumie nie jest jeszcze definitywnie ustalona. Z tytułu należności za ziemie, sprzedane parcelantom, za ziemie państwowe należy się Skarbowi Państwa 443.182.000 zł. Tyle się należy. To nie jest przypuszczalna cyfra. Ogólna wartość rent — to również nie przypuszczalne sumy. To wynosi 216 milionów. Jest to suma zafiksowana, są to renty w b. zaborze pruskim. Dalej ogólna suma należytości za wykonane prace melioracyjne przez urzędy ziemskie przy scalaniu (odwadnianie) — 8.373.000 zł. Szacunki i drobne pożyczki przy tych melioracjach — 785.000 zł. Dalej ogólna suma należytości za wykonane prace scaleniowe wynosi 35.800.000 zł. To nie jest przypuszczalna cyfra, tylko to jest suma należnych pieniędzy za wykonanie tych prac. Ogólna suma należytości za likwidację serwitutów wynosi 2.640.000. Suma ogólna udzielonych i niezwróconych pożyczek przy scalaniu — 36.158.000. Również to nie są jakieś przewidywania, tylko stała i trwała rzecz. Ogólna suma udzielonych pożyczek przy parcelacji wynosi około 100.000.000. Następują inne sumy należne z tytułu przebudowy ustroju rolnego lub ściągane przez Bank Rolny, razem daje to około 100.000.000 — i to jest również pewna cyfra, ponieważ to są obliczenia należytości, które ściąga Bank Rolny, a znaczną część już ma ściągniętą Te sumy razem dają około miljarda, nie dużo brakuje do jednego miljarda złotych. Poza tem są sumy kredytu długoterminowego w Banku Rolnym. Otóż one nie wchodzą w skład tego miljarda, mianowicie około 110 miljonów listów, obligacyj melioracyjnych i dwieście kilkadziesiąt miljonów długoterminowego kredytu 8 i 7% listów zastawnych przy parcelacji. Więc te 360 miljonów, zdaje mi się są poza tym miljardem. Otóż Rząd zadecydował, że ten miljard ma być podstawą finansową przebudowy ustroju rolnego. Z niego na ten rok bierze się 6%, to jest 60 miljonów. Co chłopi zapłacą, to wszystko pójdzie na wykonanie reformy rolnej. W ten sposób Rząd przez projekt o funduszu obrotowym reformy rolnej nadał sprawie to, co powiedziałem w komisji: dał jej nogi, ona może sama iść, może własnym kosztem żyć, jest niezależna od koniunktury, od partyj, jest oparta na zdrowej i silnej podstawie, jaką jest chłop i ona w zupełności daje gwarancję, że doprowadzi do zwycięskiego dokonania tego wielkiego w życiu narodu polskiego dzieła.</u>
          <u xml:id="u-25.88" who="#PSanojca">To chciałem mniej więcej powiedzieć w tej sprawie i na tem powinienem właściwie referat zakończyć.</u>
          <u xml:id="u-25.89" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-25.90" who="#PSanojca">Jest jednak jeden dział życia, który bezwzględnie muszę jeszcze poruszyć, choć rozumiem, że Izba jest już zmęczona. Nie siliłem się na żadne frazesy i przyjemne opowiadania. Wracam do tego, co powiedziałem na samym początku. Ten gospodarz chłop, który nie ma długów i który ma gospodarstwo na pewnym poziomie, ten w dzisiejszych czasach kryzysu się nie boi. Kto Wam mówił, że średni gospodarz dziś leży? Leży ten, który miał nieszczęścia i zadłużył się, albo kupił ziemię i zadłużył się, wogóle zbytnio się zadłużył i nie może podołać spłacie długu. Chłop ma tylko mniejsze wpływy z tytułu swojej pracy. Leżą może posłowie, ale chłopi stoją na własnych nogach. Tragiczna sytuacja jest tam, gdzie właśnie rządy przedmajowe i rozmaite spółki i niesumienni spekulanci prowadzili parcelację. Nie dawano kontraktów, nie było ostatecznej ceny kupna-sprzedaży, postępowano w sposób…. — nie chcę użyć słów nieparlamentarnych — i, dzięki temu, chłopi, który dostali ziemię w latach 1921–1925, nie mieli szacunków, a dziś są nie u wrót, ale pod obuchem bankructwa. W r. z. p. Minister Reform Rolnych był łaskaw przedsięwziąć pewne kroki, zarządzić pewne ulgi, jednak proszę Wysokiego Rządu i proszę Wysokiej Izby, nawet te ulgi — mówię zupełnie szczerze i uczciwie — są niewystarczające. Chłop, który został osadzony na ziemi w ten sposób, dziś znajduje się pod znakiem kompletnego bankructwa. Ratunek jest jeden — trzeba inaczej dla nich uregulować spłatę długów. Bez ujęcia w dogodnej formie sprawy spłaty długów tysiące gospodarstw chłopskich stoją przed bankructwem. Wobec tego proszę o to, w imieniu tych ludzi, jako referent budżetu. Robiono skandale, ale Rząd nie jest tu winien — winno jest Stronnictwo Ludowe, że w niem siedzą posłowie, którzy robili dziką parcelację, którzy te skandale robili, a dzisiaj mówią: widzicie, jak sanacja rządzi.</u>
          <u xml:id="u-25.91" who="#PSanojca">To jest wielka nieuczciwość i Rząd nie może przejść do porządku dziennego nad tem i ja, jako referent, nie mogę tego pominąć milczeniem. Proszę, aby Pan Minister był łaskaw jeszcze tę sprawę poddać analizie w tym kierunku, ażeby spłaty dla tych ludzi były tak rozłożone, żeby były wykonalne. Dzisiaj jeszcze wykonalne nie są. Niemniej kredyt w Banku Rolnym. Nie jestem rzecznikiem naszego rolnictwa wogóle, niemniej muszę powiedzieć, że kryzys każę przebudować nasz ustrój kredytowy. Nad kredytem rolnym ma nadzór Minister Reform Rolnych i Rząd, i ja, jako referent budżetu. Chcąc uczciwie zadanie wypełnić, proszę Pana Ministra, żeby był łaskaw zwrócić na to uwagę, że kwestja organizacji kredytu rolnego tak, jak kwestja taryf kolejowych dla rolnictwa, jak kwestja organizacji eksportu, to są trzy rzeczy, które musi się załatwić, bo inaczej kryzysu się nie złamie.</u>
          <u xml:id="u-25.92" who="#PSanojca">Ja chciałbym, żeby kryzys był złamany i w tej myśli proszę, żeby szanowni panowie posłowie z opozycji też zrobili rachunek sumienia, wyrzekli się politycznej demagogii, bo ona do niczego nie prowadzi. Ustała u nas zabawa w państwo i zabawa w rząd. Nie macie sił i nie mieliście sił do walki — tylko mieliście wielki apetyt władzy, ale to nie może być podstawą siły. Czasy i położenie Państwa jest takie, że dzieło, o którem mam zaszczyt przemawiać, wymaga, żeby w społeczeństwie był wytworzony inny front, niż dotychczas, a mianowicie: solidarna współpraca, jeśli nie polityczna, to gospodarcza. Można sobie pozwolić na walkę polityczną, ale sfera zagadnień gospodarczych powinna być traktowana solidarnie przez wszystkich bez względu na przekonania partyjno-polityczne.</u>
          <u xml:id="u-25.93" who="#PSanojca">Od złamania kryzysu, od dobrego przeprowadzenia idei i zadania przebudowy ustroju rolnego, od wzmożenia dzisiejszej siły produkcyjnej rolnictwa, od tych wszystkich rzeczy zawisły jest nietylko B.B., ale dobrobyt i byt każdej w Polsce rodziny i całego naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.94" who="#PSanojca">P. Smoła mówił, że jego stronnictwo jest stronnictwem patrjotyznem. Ja nie chcę mówić o tem wszystkiem, ale skoro naprawdę komukolwiek z posłów zależy na złamaniu kryzysu, na tem, żeby chłop miał dobrobyt, aby nietylko poseł obrastał w piórka, ale i jego wyborca, to musi w tej Izbie wyznawać zasadę, że w dziedzinie zagadnień gospodarczych, tak jak w obronie na zewnątrz, powinna być solidarna współpraca wszystkich. I ja proszę, żeby opozycja była łaskawa na tym terenie mieć zrozumienie dla wszystkich potrzeb i wielkiej idei dzisiejszych czasów, która się nazywa koniecznością przebudowy ustroju rolnego.</u>
          <u xml:id="u-25.95" who="#PSanojca">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego w przedłożeniu rządowem.</u>
          <u xml:id="u-25.96" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Maksymilian Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PMalinowski">Wysoka Izbo! Jesteśmy ostatniemi czasy pod wrażeniem, że Ministerstwo Reform Rolnych jest lub może być zlikwidowane, a kiedy nie stanie ministerstwa, sprawa naprawy ustroju rolnego może ucierpieć. Dzisiejsze sprawozdanie Komisji Budżetowej w sprawie reformy rolnej zawiera już tylko jedną karteczkę. Zdawałoby się, że p. referent, który ma wgląd we wszystkie dziedziny pracy ministerstwa, mógłby poddać pod rozważenie pewne kwestje gospodarcze, które byłoby dobrze, w myśl propozycji p. referenta Sanojcy, wspólnie i z dobrą wolą rozpatrzeć.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PMalinowski">Słyszeliśmy zarzuty, że traktujemy czy traktowaliśmy te sprawy politycznie i demagogicznie. Dzisiaj słyszeliśmy zarzut p. referenta, że po 1920 r., po 1919 r., a nawet 1918 r. rzucaliśmy hasła reformy rolnej, sięgające tak daleko, ażeby aż wywłaszczyć, czy wogóle zlikwidować większą własność. Musimy przyznać się, że istotnie myśmy to robili i robić będziemy nie w celach demagogicznych, ale w celach politycznych, narodowych i państwowych. Szczycimy się tem, że w tym względzie byliśmy i jesteśmy moralnymi spadkobiercami tych wszystkich, którzy w czasie rozbiorów, a zwłaszcza w okresie 1830 i 1831 r. w sejmach polskich domagali się z całą siłą rozwiązania sprawy reformy rolnej w ówczesnem znaczeniu. I poczytujemy to sobie za zaszczyt i za obowiązek święty iść śladami Jana Ulrycha Szaniawskiego, gdyż ta kwestja tak samo jest żywotną dla Polski, jak była wtedy.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PMalinowski">Jeżeli nam wytykają, że czynimy to tylko dla względów politycznych i partyjnych, to prostujemy to z całą stanowczością. W naszej ideologii jest to przeświadczenie, że służymy najlepiej ojczyźnie i Państwu naszemu. Jeżeli domagamy się rozwiązania tej sprawy w najszerszemi znaczeniu, to także ze względów politycznych, narodowych i państwowych, bo niebezpieczeństwo, jakie w owych czasach było i niestety sprawdziło się, istnieje i teraz i oby się nie sprawdziło. Więc jeżeli nam ktoś zarzuca, że tylko dla politycznych względów to robimy, to odpierając to, powiadamy, że dla pożytku Państwa rozumiemy, że w ojczyźnie trzeba oddać ludowi ojcowiznę, zrobić go gospodarzem na ojcowiźnie — i że to właśnie będzie czyn wielki i pożyteczny dla Państwa. Takiemi zasadami kierowaliśmy się już w 1918 i 1919 r. i niesłusznie tu padł zarzut przeciw nam, jakobyśmy wtedy, domagając się reformy rolnej, nie starali się o to, żeby reformę rolną było za co wykonać. P. referenta zapewne nie było wtedy wśród nas, albo blisko nas, i nie pamięta, że myśmy właśnie domagali się zorganizowania Banku Rolnego i dwukrotnie wprowadziliśmy do budżetu po 25 miljonów, a w roku 1924 i 1925 domagaliśmy się nawet wstawienia po 200 miljonów dlatego, aby było za co reformę robić. Przyznaję, że gdyby tych 200 miljonów było na to zużytych w tych latach, byłby z tego o wiele większy pożytek, niż w późniejszych latach 1927–28, kiedy to ściągnięto większe sumy z kraju, a zużytkowano je nie na to, co daje pożytek, ale porobiono wydatki niepotrzebne, chociażby na budowę gmachu Banku Rolnego. Panowie jesteście przeciwni naszym poglądom, tym poglądom, które szanował nawet Andrzej Zamoyski w 1861 r., kiedy uznawał potrzebę uwłaszczenia, bo widział w tem korzyść kraju i zbawienie jego. Z przeciwnej strony zawsze ze względów politycznych mieliśmy trudności. Nie chciałbym wszczynać polemiki, bo nie o to mi chodzi, raczej pragnę, abyśmy tu o samej rzeczy mówili, tak jak ona dla Państwa naszego jest potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PMalinowski">W sferach, które reformę przeprowadzały, nigdy dla względów politycznych nie można było dzieła tego dokonać. Dlatego pozwolę sobie przypomnieć, co wypowiedział w tym względzie ówczesny minister reform rolnych Staniewicz na otwarciu konferencji w sprawach kodeksu agrarnego w 1927 r. Na stronie 4 książki, która zawiera te przemówienia i projekty, czytamy: „Chciałbym uspokoić obawy i rozwiać nadzieje” — a więc z jednej strony uspokoić obawy, z drugiej rozwiać nadzieje. Jeżeliśmy byli wśród tych, którzy mieli nadzieję — to jako spadkobiercy Jana Ulrycha Szaniawskiego — istotnie mieliśmy nadzieje, związane z powołaniem do życia komisji ustawodawstwa agrarnego.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PMalinowski">„Chodzi mi o stwierdzenie, że każde ustawodawstwo społeczne, a takiem jest prawo agrarne — jest wyrazem ustosunkowania się sił w społeczeństwie. To też wydaje mi się być niewskazaną, a nawet szkodliwą i bezcelową wszelka zmiana w ustawodawstwie tak długo, jak długo nie zmieni się układ sił w społeczeństwie”.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PMalinowski">A więc była tu polityka tych sił, które były już w społeczeństwie i istnieją dzisiaj, dzisiaj już jest nauka socjologii polityki. Najbieglejsi socjologowie polityki stwierdzają, że czynnikiem czynnym w polityce jest nie większość, ale mniejszość, a czynnikiem w mniejszości polskiej jest pewna warstwa, która robi to, co chce. Tak istotnie było. Muszę przejść stopniowo kilka faktów:</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PMalinowski">Rozporządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1927 o likwidacji serwitutów było wybitnie korzystne dla większej własności. Jeżeli ktoś zina bliżej serwituty ordynacji Zamoyskich, to musi stwierdzić, że na podstawie art. 42 rozporządzenia Prezydenta ten sposób przeprowadzenia serwitutów włościańskich kosztował napewno od 100 do 150 milj. zł strat, nawet strat gospodarczych, bo jeżeli oni dostawali o 10 km odległą od swej siedziby ziemię, bagna, to nie pomogła nawet pomoc ówczesnego ministra p. Niezabytowskiego, że dat w biłgorajskim powiecie na zasiew lasów, które można dopiero po 80 latach wykorzystać, a kiedy w niektórych miejscowościach, jak w Józefowie, prosili koniecznie, ażeby drenowanie, czy meliorację przeprowadzić, to tej melioracji nie przeprowadzono. Tak mi się skarżyli w tych dniach. Czy ta polityka jest dla Państwa korzystna, dla tego Państwa, które będzie w przyszłości? Czy nie byłoby korzystniej dać możność rozwoju gospodarczego tym setkom tysięcy ludzi, którzy siedzą dziś na tych bagnach, dać im możność pracy w sposób gospodarczo korzystny dla siebie? Oto np. jest Potok Górny w pow. biłgorajskim, jest folwark na bardzo dobrej ziemi, więc prosili: dajcie folwark, a lasy niech zalesią inni, którzy mają możność pieniężną i mogą czekać, kiedy będzie las. Jednak nie dostali dobrej ziemi, tylko o 4–6 km. dalej i to taką, na której las rośnie nie duży, karłowaty i na pół łokcia pod ziemią jest woda. Taka jest polityka.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PMalinowski">Dotknę innej sprawy. P. Minister w cyfrach swoich, których nie chcę negować, na Komisji Budżetowej i w artykułach, które czytałem w książce „Pięć lat frontu gospodarczego”, cytuje dość znaczną ilość ziemi upełnorolnionej. Ja pamiętam, że kiedyś byłem sprawozdawcą reform rolnych — miałem nawet dokumenty w ręku — że bardzo nieliczne tylko wypadki bywały, kiedy upełnorolnienie następowało, bo większa własność zawsze potrafiła, jeżeli chciała, temu zapobiec, tem bardziej, że art. 15 nie ma sankcji i wskutek tego zawsze mogła to zrobić.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PMalinowski">Szanowny p. Minister doskonale zna w swoim powiecie wioski: Czaple, Karczewice, Przemyślice, Rzędowice, — tam gospodarze od lat 12 starają się o przeprowadzenie komasacji, razem z upełnorolnieniem i dotąd nie jest to wykonane. Jak mi się skarżono, p. Zdziechowski, właściciel dóbr, nie jest skłonny do upełnorolnienia gospodarstw rolnych. P. minister Staniewicz zupełnie słusznie we wszystkich swoich enuncjacjach i książce bardzo wyraźnie mówi, że upełnorolnienie jest największą rzeczą reformy rolnej. Jeżeli te cyfry, które mówią co innego niż te, które miałem w roku 1927/28, to bardzobym się cieszył, gdyby upełnorolnienie tak postąpiło. Jeżeli tak jest, to prosiłbym, aby w przyszłości nie zdarzały się takie wypadki, na jakie się skarżono w Rzędowicach i w Czaplach, a takie wypadki znam i w Płockiem, że sprowadza się sztucznie nabywców, żeby podnieść cenę ziemi. Interes Państwa, interes społeczeństwa i narodu jest wyższy i jeżeli dziś czytałem w ustawie o funduszu obrotowym reformy rolnej pewne aluzje do tego, że w 1919 czy 1920 r. była ustawa, aby tylko 50% płacono za ziemię, to uważam, że dziś powtarzanie tego było, mojem zdaniem, niepotrzebne i nie na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PMalinowski">Proszę Panów, dziś jednakże prócz tych rzeczy, o których tutaj powiedziałem i które są sztuczne, wiele ważniejszem jest samo rozdzielanie ziemi, i oddanie jej ludności wiejskiej. P. Minister w swoich artykułach i w swojem sprawozdaniu złożonem w Komisji Budżetowej dał nam bardzo dużo cyfr wskazujących, w jaki sposób parcelacja się odbywała, ile powstało gospodarstw. Proszę Panów, wydaje mi się, że w tej dziedzinie jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Panowie mi przyznają, że ci ludzie, których myśmy osadzili na tych ziemiach, są poproś tu pełni rozpaczy, łez i zgryzoty, tak to jakoś się zrobiło. Czechosłowacja, Łotwa, Estonja, Rumunja potrafiły u siebie zrobić reformę rolną w ten sposób, że tam nie płaczą, a u nas dzieje się niedobrze, bo są płacze i zgrzyty potęgowane jeszcze przez to, że przychodzi komornik z wyrokiem sądowym licytującym lub zapowiadającym licytację. Te wyroki lojalnie odsyłam do ministerstwa z prośbą, ażeby się zaopiekowało, i, o ile wiem, nie było dotąd licytacji i usunięcia tych ludzi, ale oni słyszą od kilku lat, że ciągle im to grozi. Był nawet wypadek, że pod Ciechanowem sprowadzono sztucznych licytantów, ażeby osiedlić tych nowonabywców, a starych wyrzucić. To się nie stało, chwała Bogu. Ale mnie się zdaje, że ludzką jest rzeczą, rozumu ludzkiego i społecznego, ażeby dać spokój tym ludziom i zapewnić im możność pracy. Wiemy ze sprawozdania, że 370.000 ludzi żyje na rozparcelowanym majątku państwowym. Należy się od nich 113.000.000 — zł, to było na 1 stycznia 1931 r. Dzisiaj ta cyfra jest trochę inna. Do tego dochodzą jeszcze ci, których nie oddano Bankowi do administracji. P. Minister zacytował, że należy się 200 milj. złotych. Ci ludzie nie mogą zapłacić tego, tem bardziej, że oprócz tych długów mają 960 miljonów długu, w Banku Rolnym mają długów więcej jeszcze. Nie liczymy się z tem, że ci ludzie są w rozpaczliwem położeniu i pytam się, czy znajdzie się sposób, żeby dać im możność rozwoju gospodarczego. Do tego jest potrzebny spokój, a nam wszystkim jest potrzebna możność gospodarowania tak, żebyśmy przetrwali te ciężkie czasy. Jest 50.000 osadników na samem Pomorzu, którzy są w równie ciężkiem położeniu. Pamiętamy, że Sejm zajmował się nimi w roku, zdaje się, 1924, czy 1925, pamiętamy, że była tam wydelegowana komisja i ja byłem uczestnikiem tej komisji i ta komisja złożyła raport Sejmowi. Wtedy był płacz i narzekanie, wtedy nie mogli oni uiszczać się. Była komisja międzynarodowa, która badała ceny. Czy zrobiono coś, żeby tych ludzi uspokoić i zaspokoić i żeby mogli oni w dalszym ciągu pracować nad tą granicą? Jeżeli dzisiaj 50.000 ludzi przesyła ustawicznie memorjały do Ministerstwa Reform Rolnych z tem, że jest niedobrze, to znaczy, że istotnie jest tam niedobrze. Nawet gdyby w 80, a nawet w 50) mieli rację, to tam trzeba iść i pomóc. Nie powiem, żebyśmy gospodarnie prowadzili finanse. P. Czetwertyński uważa, że robimy to lekkomyślnie; tak, jak za dawnych czasów szlachta robiła lekkomyślnie, to i dzisiaj tak jest. Nie chodzi mi o zadrażnienia, ale zwracam na to uwagę, bo w spokojnej pracy o wiele łatwiej będzie pomóc tym ludziom i pomóc sprawie.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PMalinowski">Uważam, że mądrzej byłaby przeprowadzona sprawa, gdyby 565 milj. w r. 1927 zaczerpnięte w społeczeństwie, nie były użyte na budowę, a włożone tam w ziemię, to bylibyśmy o wiele mocniejsi i mielibyśmy więcej radości życiowej, niż dziś mamy. W tych rzeczach są złe strony działalności Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PMalinowski">Nie powiem, żeby nie było dodatnich. Niema potrzeby dziś mówić o dodatnich rzeczach, ale należy mówić o tych rzeczach, które przeszkadzają ludziom pracować dla siebie i dla Państwa. Rozumiem, że jest naszym Obowiązkiem zwrócić na to uwagę. Zwróciłbym też uwagę na niektóre rzeczy niedostateczne. Przeczytałem Panom słowa ministra Staniewicza, że n.ie chce żadnych zmian przeprowadzać dlatego, że stosunki społeczne są tego rodzaju, że lepiej ich nie przeprowadzać. Pytam, dlaczego dotąd, — bo od 1 stycznia 1926 r. obowiązuje obecna ustawa o reformie rolnej — nie został poprawiony odpowiedni artykuł tak, by dawał sankcję na upełnorolnienie według potrzeb państwowych. Dlaczego dotychczas nie został do ustawy o reformie rolnej wstawiony taki artykuł, że z chwilą kiedy ktoś ma pozwolenie dane na parcelację, z tą chwilą w hipotece zastrzeżenie się robi, nie wolno zaciągać pożyczek? W tym roku nie Ministerstwo Reform Rolnych, ale Ministerstwo Rolnictwa wprowadziło tę ustawę i wniosek ten został uchwalony. Ale potrzeba jeszcze jednego wniosku, aby to było wykonane. A mianowicie, jeżeli się ktoś ugodzi za zadatkiem, to ten zadatek i późniejsze spłaty nie powinny iść bezpośrednio do kieszeni właściciela, tylko do Banku Rolnego, ewentualnie do przezeń upoważnionych kas, które rozdzielą między wierzycieli. Jak wiemy, doszło do tego, że już od 1929 r. upominają się prezesi okręgowych urzędów ziemskich, że to jest koniecznie potrzebne, że wskutek tego dzieje się tak, że dają pieniądze obszarnikowi — znam taki wypadek w pułtuskiem — 170.000 zł a conto należności za majątek, pozostaje jeszcze 50.000 zł do zapłacenia, on nie zapłacił ani jednemu wierzycielowi i wskutek tego sprzedają tych ludzi. P. Minister Reform Rolnych doskonale zna te wypadki. Otóż ja uważam, że taka ustawa jak najprędzej powinna być wniesiona i uchwalona. Ja nie twierdzę, jakoby jej nie wnoszono z rozmysłem, ale jeżeli od 1929 r. do dziś to nie jest wykonane, to jednakże jest to zastanawiające, albo niedopatrzenie, albo brak czasu, albo co innego. W działalności Ministerstwa Reform Rolnych potrzeba dziś specjalnej uwagi i zainteresowania się, ażeby ratować ludzi, którzy osiedli w setkach tysięcy osiedli na gospodarstwach rolnych. Mówię i o tych, którzy na państwowych gruntach siedzą i o tych, którzy na parcelacji prywatnej siedzą, a parcelacja prywatna tem bardziej w wysokim stopniu ich dręczy. Trzeba ulżyć tym ludziom w spłacaniu długów, trzeba zmienić szacunek ziemi. Otóż w znanym zapewnie p. Ministrowi wypadku w pow. miechowskim skarżą się ludzie, że ziemia była oceniona na 700 zł, a w roku 1929 na 4.000 zł, prosili o to, aby była na 2.000 zł, na to odpowiedział jakiś urzędnik, „jeśli ciężko ci było, trzeba było nie brać? Rozumiem, że jeśli tym ludziom jest ciężko, trzeba im pomóc, chociażby doraźnie. Ulgi, o których p. Minister Janta-Połczyński mówił, nie są żadnemi ulgami w dzisiejszych czasach, należałoby więc przyjść z jakiemiś radykalniejszemi ulgami. Przedewszystkiem, włościanie zaciągnęli wiele długów na kulturę rolną i na odbudowanie się po zniszczeniach wojennych, te długi powinny być raz na zawsze umorzone, gdyż nie nastąpiło to z winy tych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PMalinowski">W roku 1929 gospodarze na gwałt pożyczali i są dziś w tem położeniu, że nie mogą tych długów spłacić. W pow. miechowskim zastałem stan taki, że ci gospodarze, którzy najlepiej gospodarowali i zaciągnęli długi na udoskonalenie gospodarstw, dziś są zarżnięci i gospodarstwa ich wystawiane są na licytacje.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(Głos: Wszędzie jest tak.)</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PMalinowski">Czy nie należałoby w tym wypadku przyjść im z taką pomocą, któraby odrazu przecięła wszystko? Mówiło się, że chłopa się zbałamuci. Chłopa polskiego zbałamucić nie można. P. Minister mówił, że gospodarz inaczej rozumuje, jak polityk. Rozumiem, że jeżeli gospodarz będzie miał coś odroczone albo darowane, to skorzysta w jak najlepszy sposób z tego dla swego gospodarstwa. Rozumiem, że państwowo należy to zrobić i jak najprędzej radykalne sposoby zastosować, bo inaczej nic się nie zrobi. Szacunek tej ziemi w roku 1928 był bardzo niestosowny, nie chcę używać wyrazów ostrzejszych, bo nie zgadzało się to ani z ówczesnym stanem koniunktury gospodarczej, nawet kiedy żyto było po 30–35 zł, ani tem bardziej z dzisiejszym. Nie można liczyć, na to że gospodarz będzie coraz lepiej płacił, bo gospodarstwo to jest życie, przyroda. Jestem zdania, że szacunek trzeba zniżyć, jeżeli nie do to przynajmniej do połowy. Gospodarze w rozmaitych okolicach proszą, ażeby zrobić szacunek taki, jaki był w roku 1923. Rozumiem, że to jest słuszne, bo ten biedak, wyrobiwszy się, będzie tym dobrym podatnikiem, który będzie naprawdę Skarb wspomagał, będzie zaspakajał potrzeby Państwa. W dzisiejszym stanie to jest niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#PMalinowski">P. Minister Reform Rolnych wystąpił z projektem ustawy o funduszu obrotowym reformy rolnej. Jeżeli chodzi o uporządkowanie jakiejś działalności ujętej przez ustawę — my nic nie będziemy mieli przeciwko temu. Ale jeżeli to jest projekt, aby zrobić znowu jakieś przedsiębiorstwo wyłączone z pod kontroli Sejmu, to uważam, że to nie jest właściwe i musi się kiedyś zemścić w sposób bardzo dokuczliwy. I dlatego też jesteśmy przeciwni temu. Tem bardziej jesteśmy, że już w budżecie tegorocznym jest wyodrębniony ten fundusz, jako coś zupełnie osobnego, i reforma rolna ma teraz żyć z tego, co sama da. P. Dyrektor Departamentu Finansowego Ministerstwa Reform Rolnych powiedział na Komisji Budżetowej, że zaległych długów u włościan Ministerstwo Reform Rolnych, ewentualnie Bank Rolny ma 66 milionów. Jeżeli ma 66 miljonów niezapłaconych zaległych długów, to czy mamy nadzieję, że te zaległości się teraz przerwą i od kwietnia 1932 r. będą wpływały? Mojem zdaniem, nie będzie tak, będzie gorzej, bo nie może być lepiej. A zatem, czem będzie się robić reformę rolną, naprawę ustroju rolnego, komasację i regulowanie niepełnych gospodarstw, upełnorolnianie gospodarstw, drenowanie i t. d.? Spółki rolne przecież nie mogą płacić tych należności. Przytoczę spółkę z pow. miechowskiego, która jest winna za meliorację 35.000 zł. Czy oni będą w stanie to zapłacić? Cóż więc zrobić z temi spółkami, ażeby żyły i prosperowały? To są rzeczy, na które pragnę zwrócić uwagę i p. Ministra, i Panów, którzy, jak widzę, tu pomiędzy sobą się naradzają, wyłączając ludzi z opozycji. Naradzacie się w różnych sprawach, może uznacie, że i mego głosu należałoby wysłuchać.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PMalinowski">P. Staniewicz podjął się myśli bardzo dobrej, teoretycznie, zdrowej, ażeby Ministerstwo Reform Rolnych opiekowało się temi gospodarstwami i stawiało je na wyższym poziomie, które pochodzą z parcelacji, wogóle z naprawy ustroju rolnego. Gdyby to było wykonane, gdyby to nie było poddane unifikacji, która nic nie zrobiła dla kraju, o czem wszyscy doskonale wiemy, czem ona żyła i jakiem i pracami zajmowali się instruktorowie; słyszałem np. w Miechowie, że byli oni wiernymi współpracownikami biur powiatowych B. B. Ale dla podniesienia rolnictwa w gruncie rzeczy, według tych metod, potrzeb i planów, jakie dzisiaj w świecie już istnieją, czy to w obrębie mechanizacji, czy w obrębie organizacji zbytu i kredytów — nie robiło się nic. Wprawdzie jeden ze zredukowanych wojewodów znalazł tam miejsce, ale przecież ten wojewoda nie znał się na tem wcale. To też nic dziwnego, że ta sprawa nie szła. Te sprawy muszą być robione dla Państwa, muszą być robione dla rolnictwa drobnego, które posiada 85% ziemi w Państwie; a ile ludzi, to wszyscy wiemy. Dla podniesienia tej sprawy praca powinna być prowadzona rzeczowo. Panowie wzywali nas do rzeczowej roboty. Proszę, dlaczego niema tej rzeczowej roboty u Panów tam, gdzie Wasza władza panuje, gdzie Wam się wydaje, że wy panujecie? Uważam, że czas, żeby reforma rolna była wykonana. Trzeba z tymi ludźmi, którzy do parcelacji przystąpili, załatwić sprawę w ten sposób, żeby mogli dla Polski i dla siebie pracować z jak największem pożytkiem.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Nowicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PNowićki">Przedewszystkiem, proszę Panów, pro domo sua: zostałem w czasie przemówienia p. Sanojcy nie w charakterze obserwatora, ale jedynie dlatego, że miałem przemawiać, i ten bardzo nieprzyjemny obowiązek wysłuchania referatu p. Sanojcy spadł wobec tego na mnie.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PNowićki">Przechodząc do rzeczy: budżet Ministerstwa Reform Rolnych opiera się właściwie na dwóch nieistniejących ustawach, które dopiero w przyszłości mają być uchwalone, które dopiero w komisji się omawia, mianowicie: na ustawie o funduszu obrotowym reformy rolnej i o właściwościach Ministerstwa Reform Rolnych w zakresie wykonywania meljoracyj. Trudno o tym budżecie coś mówić, albowiem cała koncepcja polega na tem, że cały ciężar naprawy ustroju rolnego ma być przerzucony z wysiłków całego społeczeństwa na pewną grupę ludzi, to jest na tę grupę ludzi, która korzystała z naprawy ustroju rolnego. Że tak jest w istocie, to świadczy choćby to, że dotacje Skarbu np. na dział parcelacyjny wynosić mają dosłownie 100 zł, tak samo na fundusz kredytowy dotacja Skarbu ma nie przekraczać 100 zł. A zatem są to zaledwie drobne sumki, któreby wskazywały na to, że Rząd nie ma zamiaru poważniejszych funduszów na akcję reformy rolnej łożyć. Dochody, które się przewiduje, wedle mego przekonania, są zupełnie nierealne i nieściągalne. Wprawdzie już w komisji p. Minister Reform Rolnych także wypowiadał swoje wątpliwości, czy cała przewidywana suma zostanie ściągnięta, ale w mojem przekonaniu, nawet te okrojone sumy, o których mówił p. Minister, do Skarbu nie wpłyną, albowiem całe rolnictwo znajduje się w rozpaczliwem położeniu materjalnem. Każdy nabywca ziemi musi ponosić wszystkie ciężary, jakie ponosi każdy inny rolnik. Władze zastanawiają się nad tem, w jaki sposób przyjść z pomocą rolnictwu i jakie ulgi do niego zastosować, tymczasem od tych nabywców, którzy mają tak szerokie zobowiązania, jak i rolnicy, żąda się, żeby poza temi normalnemi zobowiązaniami jeszcze pokrywali raty bieżące za ziemię.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PNowićki">Nie ulega kwestji, że wobec takiego stanu rzeczy w bieżącym roku reforma rolna nie będzie przeprowadzona, w tym zakresie przynajmniej, jak to było dotychczas możliwe, i dotychczas ta reforma rolna nie była we właściwym zakresie przeprowadzana. Na to Panowie z Bloku Bezpartyjnego znajdowali jeden argument, który i w dzisiejszym referacie też słyszeliśmy, mianowicie, że wskutek kompromisu została wydana ustawa zła, ze przed tą ustawą nie była reforma przeprowadzana i dopiero Rząd sanacyjny, uważając, że jest źle, przeprowadził parcelację w szerszym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PNowićki">Otóż przed uchwaleniem ustawy w grudniu 1925 r. był wyrok Sądu Najwyższego, który poprzednią ustawę właściwie unieważnił, uniemożliwił wprowadzenie jej w życie. Po uchwaleniu nowej w bardzo krótkim czasie przyszły rządy sanacyjne, które miały za zadanie tę istniejącą ustawę wprowadzić w życie. I kiedy stwierdzono, że ustawa jest zła, wtedy okazało się, że właśnie w dziedzinie reformy rolnej ten silny, nie liczący się z niczem Rząd, jest zupełnie bezradny. Przecież wiemy, że rządy pomajowe potrafiły, jak chciały, przeprowadzić szereg ustaw, potrafiły nawet w okresie obowiązywania pewnych ustaw do nich się nie stosować, stąd wniosek, że gdyby rządy pomajowe chciały, toby ustawę o wykonaniu reformy rolnej zmienić mogły. Nie chciały. Nie chciały dlatego, że znajdują się jednak pod wpływem konserwatystów polskich.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PNowićki">Że tak jest, o tem podług mnie świadczy i to, że od czasu rządów pomajowych co pewien okres czasu wpływały projekty ustaw, pogarszające dotychczas obowiązującą ustawę.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PNowićki">Ula przykładu przytoczę, że obecnie w komisji uchwalono już nawet nową ustawę, która pozwala Rządowi na niewykupywanie majątków, które się dobrowolnie nie rozparcelowały. Jest to znaczne pogorszenie ustawy i odchodzenie od tej zasady, którą my reprezentujemy, i dążenie do tego, ażeby jak najmniej Rząd wykupywał przymusowo majątków. My stoimy na innem stanowisku, że Rząd, korzystając z okresu kryzysu, powinien możliwie najwięcej tych majątków wykupić, albowiem cena ich znacznie jest mniejsza, a poza tem umożliwiłoby się w ten sposób przeprowadzenie parcelacji, co niewątpliwie musiałoby wpłynąć dodatnio.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PNowićki">Rząd ma wiele projektów. Niektóre z tych projektów były już poruszane przez nas, zwłaszcza w debacie budżetowej z zeszłego roku i wtenczas słyszeliśmy od p. Ministra, że są to rzeczy niemożliwe, że nie są do przeprowadzenia i t. d. Projekty rządowe przyjścia z pomocą nabywcom parcel i innym ludziom, którzy korzystali z naprawy ustroju rolnego, sprowadzają się do następujących: przedłużenie terminu płatności, obniżenie procentów Państwowego Banku Rolnego, odłożenie rat zaległych tylko na dwa lata. Oczywiście, jeśli te postulaty Rząd wysuwał, to my się za niemi opowiadamy, albowiem oddawna już o to staraliśmy się wywrzeć nacisk, Niestety, te sprawy są jeszcze jednak w dziedzinie projektów; kiedy zostaną zrealizowane — nie wiadomo. Wydaje mi się nierealną rzeczą odłożenie terminu płatności rat tylko na dwa lata, albowiem wobec tego za dwa lata rolnik, wyniszczony kryzysem w rolnictwie, będzie zmuszony jednego roku zapłacić odrazu trzy raty. Czy nie bardziej celowem byłoby te raty doliczyć do kapitału i odłożyć je do spłacenia po terminie płatności wszystkich poprzednich rat? Ale i te ulgi, które Rząd ma zamiar dać nabywcom parcel, mają być stosowane tylko pod warunkiem płacenia raty bieżącej. A ponieważ rolnik normalnie nie ma możności wywiązywania się ze swoich obowiązków płatniczych, a nabywca parceli dodatkowo jest obciążony ratą, to oczywiście nabywcy parcel tych rat nie będą mogli wnieść i z tych ulg nie będą mogli korzystać.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PNowićki">Chcę stwierdzić, że te projekty ulg, o których słyszeliśmy w Komisji Reform Rolnych, jednak nie wyczerpują całości zagadnienia. Niezałatwiona została sprawa przeszacowania, z wyjątkiem przeszacowania politycznego, które nastąpiło. Nie została załatwiona sprawa parcelacji prywatnej, przedewszystkiem sprawa nadzoru.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PNowićki">Nie jestem powołany do omawiania tych zarzutów, które tutaj p. Sanojca stawiał p. Brodackiemu. Nie znam dokładnie tej umowy, nie mam zamiaru wnikać w jej szczegóły, ale uważam, że oskarżenie, które przytoczył p. Sanojcą, całą siłą uderza przedewszystkiem w Ministerstwo Reform Rolnych, które ma nadzór nad prywatną parcelacją i które w przeciągu 6 lat nic nie zrobiło, jeżeli w działalności p. Brodackiego były nadużycia, aby tym nadużyciom kres położyć.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PNowićki">Muszę zwrócić uwagę, że Klub mój co rok podnosił, że nadzór nad parcelacją prywatną jest słaby, że trzeba go wzmocnić, zawsze zatem wypowiadaliśmy się i Panowie nad tem przechodzili do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PNowićki">Proszę Panów, przy parcelacji prywatnej odgrywa bardzo dużą rolę sprawa pożyczek prywatnych. Aczkolwiek ustawowo słabi nabywcy otrzymują 90%, względnie 95% szacunku gruntu, to jednak było małe zastrzeżenie, a mianowicie, że według szacunku Państwowego Banku Rolnego. W rezultacie cały kredyt państwowy i w listach zastawnych dochodził do 50–60% rzeczywistej ceny kupna, a zatem około 40% wartości ziemi nabywane było w pożyczkach prywatnych wysoko-oprocentowanych. Muszę zaznaczyć, że oprocentowanie tych pożyczek prywatnych wskutek tego, że nie są w terminie spłacane, jest coraz bardziej podnoszone i dochodzi już do 40% a nawet do 10% w stosunku miesięcznym. Otóż tem zagadnieniem według tych wiadomości, które posiadam, Ministerstwo Reform Rolnych dotychczas się nie zajęło i z tego należałoby wnosić, że ta sprawa nie będzie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PNowićki">Wreszcie sprawa niezakończonych parcelacyj. Takich parcelacyj jest bardzo wiele. W r. 1929 wielu właścicieli ziemskich rozpoczęło parcelację, a później zatamowało ją. Włościanie powpłacali zadatki, często znaczne sumy, jednak Rząd wbrew swojemu obowiązkowi, podyktowanemu ustawą, nie udzielał włościanom pożyczek i sprawa w rezultacie zawisła w powietrzu. Mogę Panom w tej chwili zacytować przykład jednego folwarku z powiatu grójeckiego. Rozparcelowano pewną ilość mórg po 1.600 zł. za morgę. Włościanie wpłacili po 1.200 zł zadatku, niektórzy od 3–5.000 zł. Sprawa dotąd nie jest załatwiona, właściciel do rejenta nie chce pójść, kto będzie płacił różnicę — nie wiadomo, a takich wypadków jest bardzo wiele. P. Minister Reform Rolnych nie troszczy się, ażeby takie parcelację zakończyć, chociaż istnieje obowiązek ustawowy, że gdy właściciel nie zakończy parcelacji, to Rząd powinien na ryzyko właściciela parcelację zakończyć.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PNowićki">Jeśli chodzi o scalenie, to muszę zaznaczyć, że w tej chwili mamy niemal zupełne zlikwidowanie upełnorolnienia w czasie komasacji, albowiem w dalszym ciągu właściciel ma prawo dyktować cenę, nabywca ziemi nie jest pewien, czy pożyczkę dostanie, w wielu wypadkach nie ma możności jej otrzymać i w rezultacie rezygnuje z prawa nabycia ziemi i wobec tego, że nie było reflektantów, odbywa się komasacja bez upełnorolnienia.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#PNowićki">Następnie nie ulega kwestji, że tempo komasacji jest zbyt powolne. Dwa lata temu p. Rataj zwrócił uwagę, że zachodzi obawa, iż tempo podziału rodzinnego' jest znacznie szybsze, niż tempo komasacji. Rząd obiecywał nam, że wkrótce przyjdzie z ustawą o działach rodzinnych i dotąd jej niema. Skutkiem tego nawet w tych wsiach, które się niedawno skomasowały, następują już działy rodzinne i znowu powstaje szachownica.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#PNowićki">Jeśli chodzi o meliorację, to p. Minister znalazł cudowny środek. Powiada: przy znacznie zmniejszonych funduszach meljoracyjnych będę znacznie więcej meljoracyj robił, tylko nie gruntów, poprostu przekopywanie rowów szarwarkowych, co daje bardzo dobre rezultaty. Naturalnie, daje bardzo dobre rezultaty, ale nie jest to w ścisłem słowa znaczeniu melioracja i oczywiście, przy wekslowaniu na te tory fundusz prawie zupełnie będą zbędne.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#PNowićki">Chciałem przy sposobności zwrócić uwagę na jeden szczegół. Mianowicie w 1929 r. Państwowy Bank Rolny stracił około miljona złotych na bankructwie Biura Urządzeń Rolnych ze słynnym Różańskim na czele. Stratę bank prędko przebolał i kiedy w r. 1930 zachwiało się krajowe towarzystwo melioracyjne, Bank Rolny zakupił 35% akcyj tego towarzystwa za 1 i pól miljona złotych. Trzeba zaznaczyć, że niemal wszystkie spółki wodne, które mają otrzymać pożyczkę, muszą wykonywać swą pracę za pośrednictwem tego krajowego towarzystwa meljoracyjnego. Fundusze przeznaczone na melioracje są stosunkowo niewielkie, to też musi zdumiewać fakt, że Rząd toleruje towarzystwo, którego kierownik, p. Stanisław Downarowicz, pobiera miesięcznie około 3.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#PNowićki">Sprawa drobnych dzierżawców. Już dawno Rząd zapowiedział, że sprawa zostanie wniesiona. Kiedy klub mój wniósł wniosek o naprawie ustawy o ochronie drobnych dzierżawców, w komisji nie dopuszczono do debat nad tą sprawą, właśnie wskutek oświadczenia p. Ministra Reform Rolnych, że na sesji wiosennej, która miała się odbyć w zeszłym roku, Rząd przyjdzie z projektem i wówczas całokształt sprawy będzie mógł być załatwiony. Obecnie, kiedy tę sprawę poruszaliśmy w Komisji Reform Rolnych, żądając rozpatrzenia naszych wniosków, sprawę znów odłożono, bo p. Minister oświadczył, że w najbliższym czasie ustawa już wpłynie do Sejmu. Bodaj 6 tygodni od tego czasu, Panie Ministrze, upłynęło — i jeszcze dotychczas tej ustawy niema!</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#PNowićki">Tak się przedstawia działalaność Ministerstwa Reform Rolnych i oczywiście nie możecie się Panowie dziwić, że wobec tego przeciw temu budżetowi głosować będziemy.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czukur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PCzukur">Wysoki Sejmie! Zabierając głos w imieniu Klubu Ukraińskiego przy omawianiu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, nie mam czasu zastanawiać się dokładnie nad samym budżetem. Poświęcę więc tylko kilka słów planom Rządu, które on przy pomocy budżetu w stosunku do narodu ukraińskiego ma zamiar spełnić.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PCzukur">Budżet Ministerstwa Reform Rolnych wraz z funduszem reformy rolnej to instrument, za pomocą którego uprawia się względem narodu ukraińskiego politykę niszczenia bytu włościaństwa ukraińskiego, które jest podstawą naszego bytu narodowego. Fachowej krytyki działalności Ministerstwa Reform Rolnych dokonał już poniekąd na plenarnem posiedzeniu Senatu w dn. 28 stycznia 1932 r. członek Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej p. sen. Pawlikowski, jako też przy pierwszem czytaniu ustawy o kolonizacji wojskowej wiceprezes naszego klubu p. pos. Łucki.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PCzukur">Ja, jako poseł włościanin, w swojem przemówieniu podam parę bezpośrednich uwag z życia wsi ukraińskiej. Rozumiem, że słowa moje, dziś zwłaszcza, wobec tych tendencyj, które znalazły swój wyraz w niedawno wniesionym rządowym projekcie ustawy o dalszej kolonizacji wojskowej naszych ziem, nie będą Panom miłe. Nie spodziewam się też bynajmniej żadnej korzyści z mego przemówienia dzisiejszego dla ukraińskiego włościaństwa. Uważani jednak za swój obowiązek, który z woli mego narodu spełniam, z tej oto trybuny zaprotestować w imieniu ukraińskiego włościaństwa przeciw tej polityce w przebudowie ustroju rolnego, którą uprawiały i uprawiają wszystkie rządy polskie w stosunku do narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PCzukur">Ministerstwo Reform Rolnych od początku swego istnienia uprawia politykę przebudowy ustroju rolnego w tym kierunku, że przedewszystkiem bezpośrednio i pośrednio oddaje rdzenne ziemie narodu ukraińskiego w ręce tak cywilnych, jak i wojskowych kolonistów polskich. Zaznaczam, że jest to najdotkliwsza polityka wobec ukraińskiego chłopa. 87% ukraińskiego narodu w Polsce stanowi ludność rolnicza, która odczuwa głód ziemi. Ta ludność nasza musi bezradnie patrzeć na to, jak ziemię odwiecznie przez jego przodków uprawianą nawet bezpłatnie, nietylko ulgowo nabywa obcy przybysz. Tylko nieliczne jednostki włościaństwa ukraińskiego miały możność nabyć ziemię przy parcelacji prywatnych czy państwowych majątków, natomiast wielka, ilość tej ziemi przeszła na t. zw. osadnictwo. Już do r. 1921 przyszło do Galicji wschodniej 60 tysięcy kolonistów, którzy zabrali 1/4 część tamtejszego' zapasu ziemi, przeznaczonego na reformę rolną dla miejscowej małorolnej ludności. Jeszcze gorzej przeprowadzono dla nas reformę rolną na Wołyniu i Polesiu, gdzie ponadto osiedlono ponad 4.500 rodzin wojskowych na mocy ustawy o bezpłatnej kolonizacji wojskowej. Jasną jest rzeczą, że taka kolonizacja na naszych przeludnionych ziemiach jest akcją polityczną, prowadzoną jedynie dlatego, ażeby na odwiecznych ziemiach naszych osadzać, utrwalać i umacniać żywioł polski. Czy taka właśnie polityka rozwiąże kwestję ukraińską w Polsce, już pokazała nam i jeszcze pokaże historja. Dotychczasowe wszystkie rządy prowadziły wobec ukraińskiego narodu politykę denacjonalizacji, wychodząc z założenia, że Polska jest krajem jednolicie narodowym, zapominając, lub nie chcąc pamiętać o 7 miljonach Ukraińców w Polsce. Przeprowadzając parcelację, oddając równocześnie to pole w ręce polskiego osadnika, zagrażacie, Panowie, bytowi ukraińskiego rolnika. Obecnie znowu Rząd przedłożył Sejmowi projekt ustawy o dalszej kolonizacji wojskowej wyłącznie na terytorjum ukraińskiem i białoruskiem. Nasz proletarjat rolny, ten chłop przygnieciony nędzą, ten nadmiar rąk pracujących — traci warsztat pracy. Słyszeliśmy już niejednokrotnie w tej Izbie o równem traktowaniu wszystkich obywateli. Słyszeliśmy i o tem, że ten lud ukraiński jest spokojny, uczciwy i nierozpolitykowany i jeżeliby, jak twierdzicie, nie było tylko przywódców politycznych, inteligencji ukraińskiej, to nastąpiłoby pewne porozumienie pomiędzy społeczeństwem ukraińskiem a polskiem. Dlaczego Panowie tego nie chcecie zrozumieć, że chłop ukraiński chyba już sam na własne oczy widzi, doskonale to pojmuje i odczuwa na każdym kroku, a najbardziej przy kolonizacji i w tych wypadkach nie jest mu potrzebna chyba żadna agitacja? On z tem tak zw. „równem traktowaniem” na każdym kroku się spotyka.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PCzukur">Chciałbym przy tem zwrócić uwagę Wysokiego Sejmu na to. że z taką naprawą ustroju rolnego idzie w parze lekceważenie wszystkich innych potrzeb ukraińskiej ludności wiejskiej. Tak dużo mówi się w tej Izbie o bezrobociu, ale nikt nie troszczy się o miljony bezrobotnych na wsi, którzy w głodzie i chłodzie konają z nędzy. Przywiązana do ziemi od wieków nasza ludność wiejska, nie mając możności emigracji, traci siły na codzienną, ciężką, mozolną pracę za bezcen, lub wogóle nie mając pracy, odżywia się tak licho, że staje się to przyczyną chorób gruźliczych, tak rzadkich dotychczas na wsi, a zwłaszcza w okolicach gór i podgórza.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PCzukur">Dalej nie wiadomo nam, kiedy wreszcie zostaną przeprowadzone pomiary gruntów włościańskich oraz odnowienie ksiąg tabularnych i uregulowanie hipoteki na koszt Skarbu Państwa. Tak pomiary gruntów włościańskich jako też uregulowanie hipoteki jest przez rolnictwo pożądaną, celem ułatwienia płacenia podatków, jako też przy ubieganiu się o pożyczki hipoteczne, długoterminowe.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PCzukur">Jeszcze kilka słów o likwidacji serwitutów. W Galicji takiej ustawy jeszcze niema, jednak daje się już zauważyć tendencja zlikwidowania serwitutów. Nieżyciowość ich odczuwa ludność nasza bardzo dotkliwie, gdyż jest to prawo dawno nabyte, na podstawie którego ludność wiejska ma możność w okolicach górskich i podgórza zbieranie chróstu z lasów państwowych i prywatnych na opał oraz paszenia bydła. To prawo serwitutowe tak obecnie wygląda, że gajowi pod pozorem nieprawnego zbierania chróstu lub paszenia bydła na niewłaściwem miejscu strzelają do ludzi, bardzo często biją ich do krwi, chcąc wymusić na ludności powolne zrezygnowanie z tego prawa serwitutu. O ile miałaby nastąpić likwidacja serwitutów, domagamy się, aby równoważnik za serwitut był wydzielony z ziemi takiej, jaka była pod ziemiami serwitutowemi, oraz odpowiadał tej ilości bądź drzewa opałowego, bądź obszaru pastwiska, w jakiej dotychczas poszczególne gminy na podstawie tego prawa serwitutu rok rocznie korzystały. Nic możemy zrezygnować dobrowolnie z tych praw, nie dostając wzamiam nic lub prawie nic.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PCzukur">Jeszcze jedna rzecz bardzo doniosła, a mianowicie ta, że Rząd nie wystąpił dotychczas z żadnym projektem, któryby przynosił jakiekolwiek ulgi rolnictwu. Niemiłosierne ściąganie podatków, składek ubezpieczeniowych wraz z wielkiemi kosztami egzekucyjnemi, różne kary administracyjne za rzekome przekroczenie ustaw meldunkowych i sanitarnych, najazd komisarzy na wieś ściągających 4 razy na rok po 50 do 70 gr za każdą „przyjemną wizytę”, niezmierne koszta sądowe, ściągane przez lichwiarzy oto są zjawiska, które wpychają wynędzniałe rolnictwo w przepaść, bankructwo oraz całkowitą ruinę. Widzimy, że wielka własność podatków nie płaci. O ile możemy się zorientować, to około 450 miljonów winna jest w podatkach. Ale za to ta śruba podatkowa nie ominęła drobnego rolnictwa, tego proletarjatu wiejskiego, który odejmuje sobie ostatni kęs chleba gorzko zapracowanego, byleby tylko uniknąć tego postrachu, jakim jest na wsi egzekutor. Kiedy wreszcie nastąpi zarządzenie o wstrzymaniu licytacyj u włościan, o umorzeniu lub w ostatecznym razie o odroczeniu spłaty długów lichwiarskich na czas od 5–10 lat? Czy chłop ma być tylko tym, który ma płacić, nie mając nawet wówczas, gdy już znajduje się nad przepaścią, żadnych ulg? Kiedy nastąpi obniżenie podatku gruntowego, którego wysokość pozostała ta sama, chociaż ceny produktów rolnych obniżyły się o 75) w porównaniu do lat 1928/1929? Gdybym zapytał, czy Rząd chce doprowadzić do tego, ażeby włościaństwo zeszło na dziady z kijem i torbą żebraczą w ręku, napewno bym otrzymał odpowiedź „nie”, a jednak kontynuowanie dotychczasowej polityki Rządu w stosunku do rolnictwa daje niewątpliwie odpowiedź „tak”.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PCzukur">Chociaż to wszystko nie odnosi się bezpośrednio do samego Ministerstwa Reform Rolnych, to jednak przytaczam to, aby Sejm mógł należycie ocenić, co znaczy nieznająca nas polityka kredytowa Banku Rolnego, który podlega p. Ministrowi Reform Rolnych. I tej polityki nigdy nie zapomnimy.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PCzukur">Pod koniec chciałbym dodać jeszcze następującą skromną uwagę. Polityka kolonizacyjna nie odnosi nigdy zamierzonych rezultatów. Przychodzą w dziejach każdego narodu chwile jasne, w których i ten koszmar kolonizacyjny pryśnie, jak bańka mydlana. Wyście tego w swojej historji także doświadczyli. Przez półtora wieku kolonizowali Niemcy rdzennie polskie ziemię Poznania i Górnego Śląska, tak jak Wy to teraz czynicie na Wołyniu, w Galicji Wschodniej i Białorusi na rdzennie ukraińskich i białoruskich ziemiach. Jednakowoż mimo tych zabiegów niemieckich przyszedł czas wskrzeszenia Państwa Polskiego, a niemieccy koloniści powrócili z ziem polskich na ziemie niemieckie z przekleństwem na ustach dla rządów pruskich, które ich tam, jako narzędzie swej eksterminacyjnej polityki sprowadziły. Nie zapominajcie Panowie, że naród ukraiński nie jest mniejszy, lecz większy ilościowo od narodu polskiego, a historja narodów powtarza się!</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PCzukur">Nie istnieje bowiem na świecie żadna siła, któraby potrafiła zgnębić naród, posiadający niezłomną wolę do własnego życia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku z moją adnotacją i interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#SekretarzpSkrybnik">Wniosek posłów Klubu Narodowego w sprawie częściowej zmiany ustawy o ochronie lokatorów z 11 kwietnia 1924 r. do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#SekretarzpSkrybnik">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministrów Reform Rolnych i Skarbu w sprawie nadużyć przy parcelacji lasu wsi Tudorów, pow. Kotpyczyńce.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#SekretarzpSkrybnik">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie utworzenia agencji, pocztowej w gminie Lisiatycze, pow. stryjskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Interpelacje prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów. Mam zamiar zwołać posiedzenie na jutro, na godz. 3 po poł., z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#Marszałek">1. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#Marszałek">16 — Ministerstwo Reform Rolnych dokończenie rozprawy).</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#Marszałek">10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#Marszałek">15 — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#Marszałek">14 — Ministerstwo Robót Publicznych, 11 — Ministerstwo Komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#Marszałek">2. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#Marszałek">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał propozycję moją za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 min. 50.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>