text_structure.xml 274 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 50 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu — Jerzy Zdziechowski. Minister Sprawiedliwości — Stefan Piechocki, Podsekretarz Stanu w Prezydium Rady Ministrów — Władysław Studziński, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Skarbu — Józef Karśnicki', Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych — Karol Olpiński, Wiceprezes Najwyższej Izby Kontroli — Franciszek Niewiadomski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 119 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 120 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoka Izbo! Ubył znowu z naszego grona...</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Senatorowie wstają)</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WojciechTrąmpczyński">...jeden z najwięcej cenionych kolegów ś. p. Franciszek Ksawery Prauss.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Niezwykła to była postać. Życie całe poświęcił zmarły dla swego ideału, dla pracy nad oświatą ludu. Dużo on wycierpiał za swe przekonania od rządu rosyjskiego. Tragedią życia zmarłego było to, że w kaźni rosyjskiej nabawił się śmiertelnej choroby, która nurtując w nim przez lat 20. paraliżowała jego siły do pracy, jego, dla którego praca była życiem. Ale choroba nie zdołała sparaliżować jego duchowej energii.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeszcze podczas ostatniej wojny zmarły był niestrudzonym organizatorem oświaty na terenie okupacji austriackiej. Śmiało i skutecznie stawił wówczas czoło wrogim dla polskości zakusom okupantów w sprawie języka w szkołach.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Każdy z przeciwników zmarłego — bo wrogów nie miał, cenił w nim bezinteresowność i bezwzględną czystość zamiarów. Każdy miał uczucie, że w tym człowieku pobudką jego niesłychanej gotowości do poświęceń była nie chęć otoczenia się aureolą, lecz wyłącznie służba dla idei, która ukochał.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Cześć jego pamięci!</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy w sprawie utworzenia województwa wileńskiego (odbitka nr 62). Głos ma s. Bojanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MichałBojanowski">Ustawa w sprawie utworzenia woj. wileńskiego, którą w imieniu Komisji Administracyjnej mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie do zatwierdzenia, ma na celu usunięcie różnicy, jaka tylko pod względem nazwy istnieje już pomiędzy okręgiem administracyjnym wileńskim, a resztą Rzeczypospolitej. Po inkorporacji do Państwa t. zw. Litwy środkowej zgodnie z uchwałą sejmu wileńskiego zostało wydane rozporządzenie Rady Ministrów, oparte na ustawowem upoważnieniu, które rozciągnęło moc ustawy o organizacji władz administracyjnych II instancji na ziemię wileńską. Ponieważ art. 65 Konstytucji nie przewiduje innego podziału administracyjnego, jak na województwa, Rząd już przed pół rokiem wniósł do Sejmu ustawę, która miała na celu nadanie nazwy „województwo” okręgowi administracyjnemu wileńskiemu i elipso nazwy wojewody delegatowi Rządu. Ustawa składa się z trzech artykułów. W pierwszym określa się obszar województwa wileńskiego, mianowicie, obszar ten składa się z trzech powiatów i miasta Wilna. Ustęp drugi tego artykułu formalnie potwierdza rozciągnięcie ustawy z 1919 r. o utworzeniu władz administracyjnych II instancji na województwo wileńskie. Art. 2 upoważnia Ministra Spraw Wewnętrznych do wprowadzenia w życie tej ustawy. Art. 3 określa czas jej wprowadzenia w życie, mianowicie po jej ogłoszeniu.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#MichałBojanowski">Proszę w imieniu Komisji Administracyjnej Wysoki Senat o przyjęcie ustawy bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłosił. Komisja wnosi o przyjęcie ustawy bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Punkt 2: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 17 lutego 1925 r. o państwowej służbie cywilnej (druk sejm, nr 2226). Głos ma s. Zdanowski.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Głos: Nie ma go.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ p. sprawozdawcy niema, przejdziemy do punktu 5: Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego i Prawniczej o projekcie ustawy o zabezpieczeniu podaży przedmiotów powszedniego użytku (odbitka nr 363). Głos ma s. Średniawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AndrzejŚredniawski">Wysoki Senacie! ustawa o zabezpieczeniu podaży przedmiotów powszedniego użytku jest upoważnieniem Rady Ministrów do regulowania cen artykułów koniecznej potrzeby, jest zarazem upoważnieniem Rządu do zamykania granic dla wywozu zboża chlebowego za granicę kraju. W państwach praworządnych tego rodzaju upoważnienia nie bywają praktykowane, albowiem każdy rząd popiera wywóz wszelkiego rodzaju artykułów, często nawet bonifikuje specjalnemi premiami, przywóz zaś reguluje taryfą celną i traktatami handlowemi z poszczególnemi państwami. Taryfy celnej żadnemu rządowi zmieniać nie wolno. W razie koniecznej potrzeby parlament odnośny uchwala zniżkę lub zwyżkę taryfy na poszczególne produkty, bądź to na określony czas, bądź też na stałe. Każde bowiem państwo rozumie, że jego stosunki handlowe z innemi państwami muszą być uregulowane i stałe, bo tylko wtedy można zawiązać stosunki z poważnemi firmami zagranicznemi na dłuższą metę i na korzystnych warunkach. Dla uregulowania bowiem handlu z zagranicą muszą powstać instytucje, które znowu muszą znaleźć poważnych odbiorców na swoje produkty oraz źródła finansowe dla popierania tego obrotu. Tylko przy istnieniu całości może się rozwijać prawidłowo handel między państwami z obustronną korzyścią. Dotąd, niestety, w Polsce było inaczej. Wywóz za granicę produktów rolnych zależał od fantazji Rządu, działającego na podstawie upełnomocnienia, który wydawał zakazy, zamykał granice, lub też nakładał opłaty wywozowe, które znowu dowolnie podwyższał, tak że wywóz za granicę stał się prawie niemożliwym. Popielał jedynie wywóz produktów przemysłowych. Przemysł, popierany kredytami oraz broniony wewnątrz kraju wysokiemi cłami, prawie prohibicyjnemi, ale obciążony przez Sejm tak zwanemi zdobyczami socjalnemi, stał się na długo, może na zawsze, niezdolnym do konkurencji z zagranicą, a wewnątrz kraju stał się pasożytem własnego społeczeństwa. Wskutek zarządzeń, zwróconych przeciw rolnikom co do wywozu, wiec przez to sztuczne obniżenie cen ich produktów, oraz wskutek wysokich nadmiernie cen produktów przemysłowych, niezbędnie rolnikom potrzebnych, rolnicy zubożeli do tego stopnia, że stali się niezdolnymi do nabywania przedmiotów przemysłowych. Upadło więc rolnictwo, bo rolnicy zubożeli, upadł przemysł i handel, zepsuł się bilans handlowy Państwa i waluta zaczęła upadać, słowem znaleźliśmy się na równi pochyłej i to bardzo pochyłej. Jedna, może jedyna jest jeszcze nadzieja. Od sierpnia została otwarta granica dla wywozu produktów rolniczych; nie było jednak wyrobionych stosunków handlowych, instytucji eksportowych; ale powoli zwiększa się wywóz produktów. prowadzony przeważnie przez przygodnych eksporterów i już dziś wywieziono kilkadziesiąt tysięcy sztuk bydła i nierogacizny. Wywóz zboża także Wzrasta. Rolnicy na prowincji jeszcze tego nie odczuwają, bo ceny się bardzo niewiele podniosły, gdyż przez nienależycie zorganizowany handel cały zysk pozostałe w kieszeni eksportera. Jeżeli eksporter jest obywatelem obcego państwa, to i Państwo Polskie traci przez to na balansie płatniczym.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AndrzejŚredniawski">Złoty spada, rujnując gospodarczo cały kraj, ale dla eksportu jest to korzystne, mimo to rolnicy nie mają korzyści z tego. Jak słyszałem, płacono za kg. żywej wagi trzody chlewnej 1.30 zł., ale obecnie, gdy złoty spadł o 50%, podniosła się cena trzody chlewnej na 1.40 zł t. i o niecałe 7%. Mimo I wszystko bilans handlowy Państwa się poprawia i przez ostatnie trzy miesiące dosięgnął już 157 milionów zł. nadwyżki wywozu nad przywozem.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#AndrzejŚredniawski">Może zachodzić obawa!, że przez uchwalenie tej ustawy Rząd może być przyciśnięty, np. demonstracją ulicy, do wydania zakazu wywozu zboża za i granicę bez należycie uzasadnionej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#AndrzejŚredniawski">W normalnych czasach takie upoważnienie byłoby zbyteczne, bo większe młyny oraz handlarze zboża zwykle zakupują i gromadzą zboża dosyć i przechowują go w magazynach; zarazem więksi I właściciele rolni, więcej zamożni, część zboża zachowują w Spichlerzach, bądź to jako rezerwę na wypadek nieurodzaju, bądź też dla osiągnięcia lepszej ceny. Także małorolni chętnie przechowują zboże w skrzyniach na wypadek nieurodzaju, nieraz przez kilka lat. Obecnie rolnicy, szczególniej drobni, żyją w wielkiej biedzie. Zadłużeni, podatki mają niezapłacone, długi za nawozy sztuczne, długi zaciągnięte na obsiew, a nawet u różnych kupców za towary, a tu trzeba odzieży i obuwia dla rodziny, więc sprzedają, co mają, chociaż im samym może zabraknąć na wiosnę żywności. Więksi rolnicy są także w ciężkiem położeniu, więc także nie zatrzymują zapasów zboża. Kupcom także brak kapitału, więc magazynują daleko mniej zboża. Jest zatem uzasadniona obawa, że może brakować na wiosnę i to uzasadnia potrzebę uchwalenia tego upoważnienia. Byłoby lepiej i bezpieczniej, żeby Rząd, a jeszcze lepiej spółdzielnie handlowe, syndykaty rolnicze zakupiły odpowiednie zapasy zboża i zamagazynowały je, ale należałoby im to ułatwić dostarczeniem kredytu, ale czy to możliwe w dzisiejszych warunkach?</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#AndrzejŚredniawski">Nie wierzę, by przez wykonanie tej ustawy zapobiegło się nadmiernemu wyzyskowi pośredników, ale zawsze będzie to bicz, który będzie wzbudzał pewien respekt, ograniczając więcej rażący wyzysk.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#AndrzejŚredniawski">Przepisy karne co do lichwy pieniężnej i handlowej przez pośredników, a nawet producentów powinne się mieścić w ustawie karnej, stale obowiązującej, bo wyzysk nigdy nie powinien uchodzić bezkarnie, ale powinne być ustanowione normy stopy procentowej, wysokość dopuszczalnego zarobku handlowego, oraz godziwego zarobku producenta, bo w przeciwnym razie przepisy te będą dowolnie stosowane. Komisja Gospodarstwa Społecznego!, obradować nad tą ustawą, uchwaliła ją bez zmian. Komisja Prawnicza, obradując nad artykułami, które mają charakter prawniczy, mianowicie nad sprawami karnemi i sądowemi zmieniła art. 3, a 4 zupełnie skreśliła Z tego powodu proszę uprzejmie o przyjęcie ustawy bez zmian w sprawach rzeczowych, tylko w sprawach karnych jest pewna zmiana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławNowodworski">W imieniu Komisji Prawniczej mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie wniosek o wprowadzenie pewnych zmian do tej ustawy, mianowicie do przepisów o charakterze prawnym.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#StanisławNowodworski">W art. 3, 4 i 5 ustawy przewidziane są te przepisy w sposób poniekąd oryginalny. Dotychczas mieliśmy w sprawach karnych załatwienie tych spraw bądź przez sądy, bądź też w trybie administracyjnym z możnością odwołania się do sadów od orzeczeń władzy. O ile ten ostatni tryb postępowania jest słuszny tam, gdzie chodzi o wykroczenie natury czysto formalnej przeciw różnym przepisom porządkowym i administracyjnym, gdyż powoduje szybkość i taniość wymiaru sprawiedliwości, a zachowuje jednocześnie wszelką gwarancje prawidłowości wymiaru, bo daje możność odwołania się do sądu, to w danej sprawie taki tryb postępowania Komisja Prawnicza Senatu uważa za niewskazany. Sprawy przekroczenia przepisów o tym charakterze, jakie będą wydane przez Rząd na podstawie niniejszej ustawy, bywają przeważnie sporne i bardzo trudne do rozstrzygnięcia, z drugiej zaś strony merytorycznie sięgają głęboko w życie: wobec tego rozstrzyganie ich w trybie administracyjnym byłoby już poniekąd ryzykowne. Temu ryzyku usiłował zapobiec Sejm przez wprowadzenie przy postępowaniu administracyjnem specjalnej nowej instytucji w postaci komisji obywatelskich pod przewodnictwem delegata władz administracyjnych, składających się z równej ilości przedstawicieli konsumentów, jakoteż handlu, rolnictwa i przemysłu. W ten sposób do rozstrzygnięcia każdej, chociażby drobnej sprawy, władze administracyjne musiałyby powoływać komisje, co oczywiście utraciłoby jeden z plusów sądownictwa w trybie administracyjnym, t. j. szybkość, pozatem trudno przypuszczać, by te komisje chciały i mogły pracować bezpłatnie, więc wymagałoby to także podniesienia kosztów, a więc drugi plus sądownictwa o typie administracyjnym, taniość, również by odpadł. Wobec tego Komisja Prawnicza uważa, że zarówno ze względów zasadniczych, jak i z powodu celowości nie byłoby wskazane stwarzanie tej jurysdykcji i tej procedury, jaką przewidział w projekcie ustawy Sejm, i że najwłaściwszem będzie, jak zresztą mamy tego precedens w obowiązującej dotychczas ustawie o lichwie, oddanie tej rzeczy do rozstrzygnięcia normalnemu sądowi.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#StanisławNowodworski">Z tych zasad wychodząc, Komisja Prawnicza proponuje zmianę art. 3, nadanie mu brzmienia tego, jakie w odbitce zostało Panom rozdane, przewidującego ten sam wymiar kary i również ewentualnie konfiskatę, ale dającego te sprawy do wyrokowania sądowi powiatowemu, względnie sądowi pokoju. W razie przyjęcia proponowanej zmiany, w art. 3 odpaść musi art. 4 jako proceduralny, który staje się zupełnie nieaktualnym, bo na jego miejsce wejdą normalne przepisy procedur dzielnicowych. Musi też ulec zmianie numeracja następnych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#StanisławNowodworski">Oprócz tego Komisja Prawnicza proponuje w art. 5 zmianę o charakterze redakcyjnym, mianowicie, żeby wyrazy „nadal karane” zastąpić przez: „jednak ukarane”, co zdaniem Komisji Prawniczej lepiej oddaje myśl. Jest to zasada, sprzeczna z ogólnemi zasadami prawa karnego, jednakże konieczna w danej ustawie ze względu na jej terminową moc obowiązującą j na niebezpieczeństwo, że zastosowanie ogólnych przepisów ustaw karnych do przekroczeń przeciw rozporządzeniom, wynikającym z tej ustawy, mogłoby grozić spowodowaniem zupełnej ich bezkarności, przez odroczenie rozstrzygnięć do chwili, kiedy ustawa wygaśnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Truskier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AbrahamAdolfTruskier">Wysoki Senacie! Charakterystyczna jest rzeczą, że gdy poprzedni rząd przystępował do pracy, b. premier p. Władysław Grabski, rozpoczął swe kroki od tego, że niby chciał dogodzić konsumentom ł powiedział, że dla polityki konsumentów gotów wszystko poświęcić. W jednym punkcie bezwzględnie dotrzymał słowa, poświęcił i przemysł i handel i rolnictwo, ale niestety konsumentom w niczem nie pomógł., bo przez cały czas rządów p. Grabskiego nie tylko nie nastąpiło potanienie, lecz odwrotnie w chwili nawet przełomowej chwili ustalenie waluty w Polsce, w chwili, wprowadzenia złotego nastąpiło szalone podrożenie i przez cały czas po tej samej linii kroczyło się w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#AbrahamAdolfTruskier">Stwierdzam, że doprowadzono u nas wszystko do zupełnej ruiny, bo już dziś powiedzieć śmiało można, że całe życie gospodarcze w Polsce jest w ruinie. Niema dziś nikogo w całym Państwie, całej Rzeczypospolitej Polskiej, niema ani. jednego przedstawiciela izby prawodawczej jednej, czy drugiej, któryby nie rozumiał, do jakiego nieszczęścia doprowadzone zostało Państwo, a doprowadzone zostało przez demagogię, przez puste słowa, przez różne papierowe ustawy, które nie tylko nie zostały przystosowane do życia, lecz odwrotnie łamały życie, które przeciwstawiały się wszelkimi zdrowym zasadom ekonomicznym, naruszały elementarne zasady, czy to handlu, czy przemysłu czy też rolnictwa. I trudno, muszę tu wyznać, należę do tych, którzy czy to z tego miejsca, czy w Radzie Gospodarczej dwa lata temu zwracali uwagę na wielkie niebezpieczeństwo, któremi ten sposób postępowania grozi. Może Panowie sobie przypomną, że z tego miejsca uprzedzałem, że nadchodzi krach, który wszystko złamie i zmiecie w Polsce. Jeszcze ostatnio w lipcu r. b., gdy nastąpiło załamanie kursu złotego, również w komisji uprzedzałem, jakie niebezpieczeństwo nam grozi. Niestety byłem tą Kasandra. byłem tym puszczykiem, ale dziś już Panowie przyznają, że trochę racji w tych słowach było. A widzę, że obecny Rząd, powstały w takiej chwili przełomowej, u takiej Chwili nieszczęścia, dotychczas nife wskazał ani jednej najdrobniejszej rzeczy, która faktycznie może uzdrowić nasze życie gospodarcze. Natomiast Rząd obecny zaczyna naśladować poprzedni rząd w tych swoich różnych ustawach, znowu demagogicznych, które bezwzględnie nic nie pomogą, a tylko pozornie będą łudziły świat zewnętrzny, że niby się coś robi dla konsumentów, że niby się coś robi dla robotników, że się coś robi dla szerokich mas. Ale niestety zawsze mamy ten oportunizm i jakkolwiek zdawałoby się, że w Senacie będzie głos rozwagi, będzie głos szczerości, będzie głos, który nie będzie się obawiał żadnych zewnętrznych wpływów ani zewnętrznego fałszywego tłumaczenia, to jednak i w Senacie chorujemy na ten oportunizm, że nie przeciwstawiamy się z całą siłą tym ustawom, które każdy z nas poszczególnie uważa za szkodliwe. I bodajbym był znów fałszywym prorokiem, ale obawiam się że ta ustawa jest podzwonne dla naszego handlu i tak samo dla przemysłu. Zdawałoby się, ustawa tak niewinna, która w tytule głosi o zabezpieczeniu podaży środków spożycia, któżby się mógł przeciw ta rzeczy, która ma unormować życie? Ale czy ktokolwiek, czy przedstawiciel Rządu, a w pierwszym rzędzie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na sekundę przypuszcza, jeżeli szczerze rzecz ujmuje, że tą ustawą ureguluje się w Polsce życie gospodarcze, że tą ustawą wprowadzi się jakieś potanienie naszej produkcji, że tą ustawą wprowadzi się potanienie artykułów pierwszej potrzeby, jeżeli kurs naszego pieniądza, kurs złotego się nie utrzyma, jeżeli będzie dalej to, co w ostatnich czasach niestety się działo że wahania i załamywanie się kursu złotego odbywały się nie co pewien czas, ale w ciągu jednego dnia, że jednego dnia kurs złotego skacze 8.50, na 9.50, następnie 10 i z powrotem na 9.50 i na 8.50? Czy w takich warunkach ktokolwiek jest w możności przeprowadzić słuszna, poprawną jakąkolwiek kupiecką kalkulację? Proszę powiedzieć, czy każdy jeżeli dwa o swój warsztat pracy, jeżeli dba oto, ażeby mógł się ostać nie jest obowiązany baczyć na to, ażeby za otrzymane z sprzedaży towarów pieniądze mógł odkupić taką samą ilość towarów Rząd również obowiązany jest dbać o to. ażeby każdy warsztat pracy, ażeby każdy podatnik, który jest żyłka, sprężynką, utrzymującą nasz budżet mógł istnieć. Powinien umożliwić mu przeprowadzenie sprzedaży na zasadzie słusznej kalkulacji, t. j. na prawie odkupu. Gdyby ktoś postępował inaczej, to toby się sprzeciwiało wszelkim zasadniczym poglądom ekonomicznym i ten by działał, nie tylko na własną szkodę, ale zmniejszałby bogactwo państwowe. Pierwszy p. Minister Raczkiewicz wystąpił z komunikatem, że w obecnej chwili trzeba zarzucić zasadę prawa odkupu, myśli tej nie zrozumie nikt w żadnem państwie. Chcemy pożyczki zagranicznej, chcemy, żeby nas zagranica ekonomicznie rozumiała, ale tego ona nie zrozumie, bo sparaliżuje to zubożały handel, przemysł i stan rolniczy.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#AbrahamAdolfTruskier">Dlatego ta ustawa jest błędną w samej zasadzie, jest niesłuszna i niesprawiedliwa. Ustawa ta bezpośrednio jest mierzona przeciw klasie handlującej. Będzie to z pewną szkodą dla handlu wogóle, dla handlu zaś żydowskiego w szczególności, bo tego rodzaju zarządzenia my żydzi najdotkliwiej odczuwamy, Cierpimy nie tylko w skutek treści podobnych ustaw, lecz tysiąckrotnie więcej w skutek wykonania ustawy. Powiadam, że jeżeli z nieufnością i zrozumieniem niebezpieczeństwa odnoszę się do tej ustawy, to nie z punktu widzenia stanu kupieckiego, gdyż chętnie byłbym gotów wystąpić nawet z narażeniem stanu, który reprezentuje, gdybym widział w tem dobro lub korzyść ogólną. Niestety, jest tu zrozumienia gospodarcze i dlatego to mię zmusza do tak energicznego przeciwstawienia się w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#AbrahamAdolfTruskier">Ustawa żąda pełnomocnictwa dla Rządu. Niestety mieliśmy w tej dziedzinie smutne doświadczenie, i gdyby ta trybuna mogła coś odczuwać, to każdemu przemawiającemu z nowemi pełnomocnictwami stanowczo by przeszkadzała, przypominając, że to zawsze wychodzi na niekorzyść, a nawet nieszczęście dla społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#AbrahamAdolfTruskier">Obecny Rząd jest już u władzy 4 do 5 tygodni i niestety dotychczas nic nie zapoczątkował celem stanowienia panujących stosunków. Odwrotnie położenie faktycznie się pogorszyło. Wszystko chyli się ku ostatecznemu upadkowi. Dziś w życiu gospodarczem wszystko dogorywa. Jeżeli w lipcu ośmieliłem się powiedzieć, że przemysł jest w agonii, to dziś dość dosadnego wyrażenia na określenie stanu naszego przemysłu nie znajduję. O te obecnie można mówić o niezadowolonych i unieszczęśliwionych wskutek warunków jakie nastały, to śmiało można zaliczyć do jednej kategorii robotnikowi, przemysłowcowi, kupców wszelkiej kategorii. Gdyby zaś mówić o ulicznych demonstracjach, to śmiało dziś może wyjść największy przemysłowiec pod rękę z robotnikiem, największy kupiec z urzędnikiem, bo wszyscy są nieszczęśliwi wszyscy są zrujnowani Trudno określić, czyja krzywda większa i kto ja więcej odczuwa. Jeżeli będą ostatecznie zniszczcie warsztaty pracy, jeżeli przed chwilą mój wielce szanowny przedmówca prezes Komisji Gospodarstwa Społecznego użył wyrażenia, że przemysł w Polsce jest pasożytem społeczeństwa, chociaż z dodatkiem, że ze względu na różne obciążenia, to jakież smutne skutki to mieć może. Smutne to, proszę Panów, że to, co jest szczęściem innych krajów, co Ameryce dało dobrobyt i stan świetny, to czem pyszni się Anglia — przemysł i handel u nas nazywane są nieszczęściem i pasożytem. Nieszczęściem jest, że niema u nas zrozumienia dla przemysłu i handlu. U nas uważa się, że handel to pośrednictwo, a jako pośrednictwo jest zupełnie zbyteczny, powinien zupełne przestać istnieć. I tu z ironią mogę powiedzieć: Może Panowie, gdy będą ceny paszportów obniżone, udadzą się do Anglii i i zobaczą, jak się tam odnoszą do handlu nawet klasy pracujące. Tam w swoim czasie, zarządu przedstawiciela robotników Mac Donalda, gdy jeden z kolegów zaproponował podwyższenie podatków, Mac Donald, przedstawiciel robotników a nie kupców, powiedział, że trzeba najpierw zapytać przedstawicieli handlu i przemysłu, czy to ich nie zniszczy, czy im nie zaszkodził. Mówił on w interesie robotników, a nie kupców. U nas chciałoby się, ażeby każdy robotnik znał zajęcie, mógł pracować, ale warsztaty pracy żeby nie istniały. Dlatego uważam, że niema u nas żadnego zrozumienia, że trzeba jeszcze długich lat, nim w Polsce dojrzeje przekonanie, że handle!, czy przemysł, czy rzemiosło są bardzo poważnemi gałęziami gospodarstwa krajowego, do których trzeba się odnosić z tym samym szacunkiem, jak do wszelkich innych stanów w Państwie. Dlatego, powtarzam, że ustawa ta będzie nieszczęściem dla ogółu, a zwłaszcza dla tych, przeciwko którym jest wymierzona, przedewszystkiem dla drobniejszych handlujących, szczególnie żydów. Na komisji przytaczano, że ustawę tę trzeba wydać dlatego, iż jakoby ostatnio w chwili załamania się kursu złotego nie można było otrzymać towaru w sklepach i jakoby kupcy odmawiali sprzedaży towarów. Niejednokrotnie miałem sposobność podkreślić tu pod adresem naszych konsumentów, naszych kupujących, że społeczeństwo nasze szalenie odróżnia się od innych społeczeństw. Przed załamaniem się kursu złotego kupcy stali na progach sklepów i zapraszali przechodzących: wejdźcie i kupcie choć za kilka groszy, sprzedam wam o 10, 20, 30% niżej ceny kosztu. Stwierdzano wypadki, że towary sprowadzane z zagranicy, zwłaszcza towary kolonialne via Gdańsk, były tańsze niż w Gdańsku, bo kupcowi koniecznie potrzebny był pieniądz na zapłacenie czy to weksli, czy podatków, często na zapłacenie robotników, urzędników, a nieraz na własne utrzymanie. Wtedy cena nie odgrywała roli i wtedy kupiec mówił do kupującego: daj Pan choć kilka groszy za to, bo mi są koniecznie potrzebne. Proszę Panów, jest to stwierdzone i przedstawiciele ministerstwa nie zaprzeczą temu, że do ostatniego załamania się kursu złotego nie tylko ceny towarów były nienormalne, a często kupcy kupowali drożej, a sprzedawali taniej, robili to nie dlatego, aby się tylko coś ruszyło, bo był zupełny zastój. Ale z chwilą zaś gdy załamał się kurs złotego, towary, które bezpośrednio, czy pośrednio są sprowadzane z zagranicy, albo towary, które są u nas wyrabiane, ale bezpośrednio czy pośrednio zależne są od cen zagranicznych, musiały podlec fluktuacje. A wtedy, rzecz charakterystyczna, nasza publiczność rzuca się gromadnie, panicznie na sklepy. Gospodyni, której normalnie potrzeba 1/2 kg. mąki, zgłasza się do sklepu i prosi o worek. Coby było, gdyby kupcy poszli za tym pędem? Wszystek towar, który jest w ich sklepach, w ciągu dwóch, trzech godzin wyprzedaliby i musieliby zamknąć sklepy, a powiadano by wtedy, iż w pustych magazynach magazynują towary. Pod adresem kupujących publicznie stawiam zarzut, iż w czasie zwykłym, normalnym wstrzymują się od kupna, zresztą i przedstawiciele spółdzielni wszelkiego rodzaju i typu, a więc i robotniczych, z którymi niejednokrotnie o tem mówiłem, mogą to stwierdzić, iż spółdzielnie robotnicze w normalnych warunkach nie są w stanie płacić swych zobowiązań, bo ich członkowie wstrzymują się od kupna. Gdy zaś następuje zmiana cen, prasa nawet to stwierdza. to jednymi z pierwszych, którzy ceny podnoszą, są właśnie spółdzielnie.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#AbrahamAdolfTruskier">Opieram się na założeniu, iż prawo odkupu musi być w każdej chwili zachowane. Jeżeli chcemy życie gospodarcze podtrzymać, nie mamy prawa krępować kupców w sprawie możności odkupu. Jeżeli zaś Rząd siłą będzie im w tem przeszkadzał, to będzie postępował wbrew elementarnym zasadom ekonomicznym i będzie to wbrew interesom gospodarczym Państwa, szczególniej jeszcze po tem oświadczeniu p. Ministra Skarbu, który nam mówił o parytecie gospodarczym. Gdyby p. Minister Skarbu stwierdził, jak pojmuje parytet gospodarczy i dodał: może Panowie tego nie rozumieją, bo to nowe wyrażenie, wobec tego że u nas są modne nowe rzeczy, więc ja to specjalnie ukułem dla nowego Rządu, więc ja to tak rozumiem, że kurs złotego będzie utrzymany na takiej a takiej wysokości, wtedy bym wiedział, jak się do tego przystosować, ale do tej chwili nie wiem, jak to sobie tłumaczyć. Minister Skarbu Zdziechowski przemawiał, zaglądałem mu w usta, gdyż chciałem, ażeby mię objaśni, ażeby mi wyświetlił, żeby ml wskazał drogę, żeby mi wskazał promień światła na jutro, żeby mi jako człowiek odpowiedzialny za życie gospodarcze powiedział, że kurs dolara dojdzie do tego mniej więcej poziomu, będą małe wahania, ale to się ustali. Niestety tego nie uczynił. Po przemówieniu p. Ministra Skarbu Zdziechowskiego, kurs dolara ponownie skakał i do dnia dzisiejszego nie mamy żadnych wytycznych.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#AbrahamAdolfTruskier">Jedną małą wytyczną Rząd postawił, mianowicie, że chce regulować życie gospodarcze za pomocą ustaw policyjnych. Gdybym wiedział, że Rząd będzie to załatwiał bezpośrednio przez ministrów i wiceministrów, możnaby się jeszcze zgodzić, gdyż często ministrowie nie poznają własnych ustaw w wykonywaniu ich przez niższych urzędników. Ale niestety Rząd wyśle najniższych funkcjonariuszy nieprzygotowanych do tego i przewiduję przykrości, nieprzyjemności i straty, na które będą narażeni biedni kupcy. Ze smutkiem muszę zaznaczyć, że właśnie ta sfera urzędników, ci wywiadowcy, ci funkcjonariusze tego nieszczęśliwego urzędu byli niestety w bardzo wielu wypadkach zdemoralizowani. Z żalem stwierdzić trzeba otwarcie, że jest to nieuniknione, prawie naturalne. Ustawa niejasna, niesprawiedliwa prowadzi do demoralizacji. Trzeba będzie człowieka o Wielkiej sile moralnej, o wielkim harcie ducha, do którego przyjdzie urzędnik, który sam nie będzie wiedział co jest w porządku, a co nie, a i sam kupiec czy też przemysłowiec nie będzie zorientowany, czy zawinił, czy nie, bo nie będzie wiedział, która kalkulacja obowiązuje i która cena obowiązuje. I wtedy będzie chciał załatwić sprawę w zupełnie nieoczekiwany sposób. Nastąpi propozycja zakończenia tej sprawy na miejscu w zgodny sposób. Bodajby talk nie było, ale mam wielkie wątpliwości;, czy okoliczności do tego nie doprowadzą. I z tego miejsca zmuszony jestem w ten sposób się wyrazić, zmuszony jestem przedstawić obrazek przyszłości; Skutki muszą być ujemne, nie zaś dodatnie. Zamiast więc, do czego dążymy, podnieść urzędnika, ażeby móc się odnosić do niego z zaufaniem i szacunkiem, ustawa to narazi go na ciężką próbę i pokusę. Art. 1 lit. a) mówi: „wywóz zbóż chlebowych w razie stwierdzenia nadmiernego zmniejszenia się zapasów”. Rok temu zwracałem uwagę, że jestem zwolennikiem wolności) handlu i przemysłu, ale do pewnych granic, o tyle ta wolność nie graniczy z samowolą. Wyrażałem wtedy obawę, że zbytni wywóz produktów zbożowych może się źle odbić na naszych zapasach. Niestety miałem tu przeciwników ze sfer rolniczych, którzy stali na stanowisku, że rolnictwo musi mieć pełną swobodę. Ja to również rozumiem, że jeżeli rolnictwo nie będzie miało wolności, jeżeli nie powiększy kadrów odbiorców naszych, konsumentów to faktycznie z naszem dalszem życiem gospodarczem będzie źle, ale jeżeliby się miało powtórzyć to, co było w zeszłym roku, że wywieźliśmy ponad możność, a nie chodziło o małe ilości, lecz o dziesiątki tysięcy wagonów zboża, które później trzeba było sprowadzić z powrotem do kraju po większych cenach, to miałem zaszczyt wykazać, z jakim nieszczęściem i stratami to było połączone.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#AbrahamAdolfTruskier">Następnie muszę zaznaczyć, że nie możemy się zbytnio opierać na danych naszego urzędu statystycznego, gdyż niezawsze są ścisłe, niezawsze odpowiadają faktycznemu stanowi rzeczy, a najgorzej, że są zawsze spóźnione, zawsze przychodzą po niewczasie, jak musztarda po obiedzie. Mieliśmy już takie wypadki, że gdy był nadmiar zboża w kraju i gdy było obowiązkiem Rządu współdziałać w wywozie, to wówczas zboże zgniło w kraju, ponieważ nie pozwolono go wywozić. Znane to Panom Senatorom, że na Śląsku kilka lat temu zboże z gniło w magazynach z winy czynników rządowych. To samo z cukrem. Był okres, że nie wolno było wywozić cukru, gdy ceny zagraniczne były dobre, a później odwrotnie rząd pozwolił na wywóz cukru, ale było to w chwili najgorszej koniunktury. Czechosłowacja inaczej pod tym względem się rządziła, Czecho Słowacja. również eksportująca cukier, wywoziła go wtedy, gdy cena cukru na rynkach importujących cukier była najwyższa, nasze zaś czynniki rządowe pozwoliły na wywóz cukru wtedy, gdy koniunktura była najgorsza, czerń naraziły cukrownictwo na kolosalne straty, nie tylko bez niczyjej korzyści, ale ze stratą ogólną. Dlatego rozumiałbym, żebyśmy dali Rządowi upoważnienie jasne i wyraźne, w takich a takich cyfrach lub ilościach, ale nie powinniśmy dawać upoważnienia na ślepo. Boję się, że jeżeli będzie można wywieźć, to Rząd powie, żeby nie wywozić, i odwrotnie, jeżeli nie trzeba będzie wywozić, to zanim przyjdzie decyzja, to wszystko będzie wywiezione. Mówią), że obecnie całe powiaty są ogołocone ze zboża, głównie z pszenicy, Rząd powinien w to wetrzeć i powiedzieć, czy to zgodzie z rzeczywistością. Tymczasem Rząd o tem nie wie, a jeżeli tak, to potwierdza się to, co powiedziałem, że nie możemy mieć przekonania, że to upoważnienie, będzie mądrze, we właściwym czasie i sprawiedliwie wykonane.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#AbrahamAdolfTruskier">Teraz co do przemiału zboża chlebowego i wypieku. Mówię zupełnie szczerze, nie będzie nieszczęścia dla Polski, gdy będziemy jedli trochę gorszy chleb. Prawda powinien być ten sam chleb jadany przez wszystkie sfery, a nie, żeby jedna sfera jadła lepszy chleb, a druga gorszy. Dotychczas bano się tego tematu poruszać, bo to niepopularne nawet na Radzie Gospodarczej wystrzegano się jasnego wypowiedzenia się w tej tak ważnej materii. Możemy na tem osiągnąć Wielkie oszczędności w zbożu i znacznie zwiększyć kontyngent wywozowy, co znów musi wpłynąć na wydatną poprawę naszego bilansu handlowego. Dziwne i charakterystyczne jest, że nawet sfery rolnicze nie chciały wtedy wystąpić z tym projektem. Było to poruszone we wrześniu, a Rząd dotychczas nic konkretnego nie zrobił. Dlatego sądzę, że ten punkt w ustawie jest tylko dla zamydlenia oczu, aby nadal przypodobać się jednemu czy drugiemu ugrupowaniu koalicji i Rząd nie będzie miał odwagi z tym wystąpić.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#AbrahamAdolfTruskier">Punkt trzeci, Rząd ma regulować: „ceny przetworów chlebowych, mięsa, i jego przetworów, jakoteż odzieży i obuwia na zasadzie kosztów produkcji i gospodarczo usprawiedliwionych kosztów wymiany”. Żyję w życiu gospodarz ze m nie od dziś, kilka dziesiątków lat i muszę zaznaczyć, że określenia „koszty gospodarczo usprawiedliwione” nie rozumiem i może to być rozmaicie tłumaczone i można 20 wariantów na to znaleźć, jak kto będzie chciał tłumaczyć. Jeżeli to będzie miał definitywnie określać urzędnik, to dziękuję serdecznie. Jak będzie regulował te „koszty gospodarczo usprawiedliwione”, nie wiem i dlatego uważam to za niebezpieczne, nieprowadzące do celu, odwrotnie, doprowadzimy do tego, iż w sklepach publicznych będą pustki, a będą sprzedawali po facjatach i ukrytych miejscach dokąd Rząd nie dotrze. Ustawa ta będzie miała skutek Wręcz odwrotny, rykoszetem odbije się ujemnie na sprawie, którą chcemy uzdrowić. Doprowadzi do, ukrytej lichwy, będzie przeszkadzała ludziom, którzy szczerze i uczciwie pracują, a będzie pomagała tym, którzy będą się ukrywali, którzy będą mieli tyle danych, że będą mogli ukrywać się dyskretnie przed władzami, lub też będą przed niemi chronieni.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#AbrahamAdolfTruskier">I dlatego powiadam, nie chciałbym wprowadzać tu dyskusji o cłach i t. d., szczególniej co do przemysłu konfekcyjnego, nie chciałbym wskazywać, że mimo reglamentacji Rząd na zasadzie różnych strachów zagranicznych co chwila pozwala na przywóz. Wagonami różnych towarów, czy odzieży, czy obuwia lub innych rzeczy w k raju wyrabianych. Nie będę powtarzał tego, co tu już mówiłem o naszych traktatach handlowych, które umożliwią sprowadzę nie podczas najgorszych chwil rzeczy luksusowych, bo Rząd to popiera. Rząd ostatnio dał pozwolenie na przywóz do Polski kilkudziesięciu automobilów luksusowych, niewiadomo poco, chyba poto, ażeby tę nędze w Polsce obwozić. Co chwila przedstawiciel Rządu przychodzi tłumaczy: przedstawiciel dyplomacji u mnie był, nie mogę mu odmówić, musiałem to zrobić. W ten sposób rujnujemy nasze życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#AbrahamAdolfTruskier">Proszę Panów, Rząd ma regulować obrót handlowy przedmiotów powszedniego użytku, tu wyszczególnionych. Każdy z Panów, który się nieco zastanowi, zrozumie, co to za broń dana naszym ministerstwom. Panowie rozumieją, jak będzie pojmował ten obrót wżenić, jak będzie pojmował to człowiek nieprzygotowany d o tego, który nie wie, co to jest życie gospodarcze, który niema pojęcia o tem. Jak będzie to regulował człowiek, który nie rozumie elementarnych zasad handlu i przemysłu. On będzie decydował o obrocie wszelkich towarów. Otóż powiadam, że ustawa ta nie jest przemyślana, ustawa ta nie jest podyktowana temi celami, do których dąży, Ustawa ta, jak to było za czasów premiera Grabskiego, pozornie lecz ułudnie chce dogodzić szerokim sferom, ponieważ dziś jest niezadowolenie w tych szerokich sferach. Niezadowolenie to jest jasne i ugruntowane, ponieważ jest niedostatek ogólny i nędza ogólna, więc na gwiazdkę Rząd przygotował dla szerokich mas podarek mówił: będziecie mieli ustawę, ustawa ta załatwi bezrobocie. W mojem pojęci u ustawa ta tylko wzmoże bezrobocie i wyrobi słuszne przekonanie wewnątrz, czy nazewnątrz kraju, że w Polsce postępować według zasad ekonomicznych, handlowych i przemysłowych nie można. Ustawa ta dobije te biedne warsztaty pracy, które ledwie już mogą istnieć, ledwie trzymają się ostatkiem sił.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#AbrahamAdolfTruskier">Wiem, ponieważ widziałem, że nie będę mógł przekonać Wysokiej Izby, chociaż na komisji nie słyszałem z żadnej strony, ażeby kto twierdził, że ustawa ta da jakiekolwiek pozytywne rezultaty poza demoralizacją. Ale jak powiedziałem, oportunizm jest panem wszech władzy, powiada si ę: trudno, trzeba to przeprowadzić. Zawiodła mię już na komisji! nadzieja, że uzyskam większość, któraby powiedziała, że ta ustawa nie powinna być wprowadzona w życie. A nie powinna być wprowadzona w życie jeszcze dla jednego względu, mianowicie dlatego, że dotychczas obowiązuje ustawa o lichwie z 2 lipca 1920 r., do której wprowadzona została nowela tak wielkiej dla nas doniosłości t zw. lex Pluta z dnia 6 sierpnia 1923 r., która zwalnia sfery rolnicze z wszelkiej odpowiedzialności za ceny. Proszę Panów jeżeli w tej Izbie ma zapanować sprawiedliwość jeżeli już wszystkie sfery i wszystkie kluby powiadają, że trzeba to przyjąć, to może Panowie posuną się krok naprzód i powiedzą: w takim razie skasujmy lex Pluta, niech ta nowela, która zwalnia rolnictwo, będzie skasowana, miejmy przynajmniej towarzyszy niedoli, niech Panowie odczują trochę tę przyjemności, że trzeba odpowiadać za ceny, że trzeba mieć rachunki, karteczki — Panowie będą mieli karteczki tylko na wozie, czy snopku zboża, ale my musimy mieć karteczkę na każdej cytrynie czy pomarańczy. I dlatego sądziłbym, że gdyby Rząd w tym przynajmniej punkcie słusznie pojął tę rzecz, toby uczciwie powiedział, że łącznie z tem kasujemy ustawę, która zwalnia jedną część społeczeństwa. Jest to przestępstwo, które jeszcze w biblii jest wykazane jako jedno z największych: podwójne miary i wagi. Nie powinniśmy w Polsce wprowadzać podwójnych miar i wag. Za cenę korca czy kilograma żyta sprzedawanego przez rolnika czy chłopa, nie ponosi on odpowiedzialności, a jeżeli Zboże to sprzeda przedstawicielowi miasta, to ten odpowiada, chociaż kupił tak drogo. Ta podwójna miara — to demoralizacja najwyższa i dlatego jeżeli Panowie wprowadzacie takie prawo diakońskie, jeżeli powiadacie, że chwila obecna tego wymaga, to powinniście i drugie skasować i powiedzieć, że sprawiedliwość musi istnieć dla wszystkich. Ale ani Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ani Rząd, ani żaden z przedstawicieli:, klubów, którzy wczoraj przemawiali, z tem się nie zgłosili. Dla tego powiadam, że tu znowu będzie tylko nowa, nie wiem już która plaga dla ludności miejskiej, a wiemy, że nawet w Egipcie była określona ilość plag, było ich 10 i na tem się skończyło. Ile jeszcze plag będzie na naszych karkach, nie wiemy. Podkreślam, że głównie spadanie to na plecy kupców, handlarzy żydowskich, tych najbiedniejszych, którzy nie potrafią mówić nawet z urzędnikiem, ni e mogą bronić się, ci będą ofiarami tej ustawy, chociaż pojęcia nie mają i nie rozumieją, dla czego mają być ofiarami, jak w danej chwili koalicji.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#AbrahamAdolfTruskier">Nie mając nadziei, aby przeszedł nasz wniosek o odrzucenie całej ustawy, przynajmniej prosilibyśmy o Wprowadzenie dwóch zmian. W punkcie pierwszym mówi się że ma to być uczynione po wysłuchaniu opinii czynników fachowych. Na tem polu, zdaje się, nie tylko ja, lecz wielu pp. kolegów maja doświadczenie. Odbywają się posiedzenia różnych komisji opiniodawczych. W radzie gospodarczej premier Grabski był nadzwyczaj grzeczny ale miał swój sposób. Dwa dni trwały posiedzenia, długo się mówiło, p. premier kończył swoje przemówienie: dyskusją, zakończona, żegnam Panów, jak będzie potrzeba, to znów Panów wezwę. Ani słówka nie powiedział, czy wywody członków trafiają mu do przekonania, czy pójdzie tą drogą, czy zdołano go przekonać, czy nauczył się czegoś, czy się do tego zastosuję, czy też fałszywie go objaśniono. Taki jest wynik większości tych wszelkich komisji opiniodawczych. Dlatego powiadam, że w tej formie jest to mydlenie oczu koalicji, żeby Panowie sądzili, że coś się zrobi, że coś się wprowadzi.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#AbrahamAdolfTruskier">Wobec tego, wnieśliśmy poprawkę, aby nie było: „po wysłuchaniu”, tylko „po uwzględnieniu” opinii. Bo jeżeli ma być opinia, która jest słuszna, to uwzględnić ją należy, a nie żeby panowie serdecznie tylko rękę podawali, a powiadali: zrobimy, co się nam podoba.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#AbrahamAdolfTruskier">Następnie w jednym z punktów jestem niezmiernie rad, że Komisja Prawnicza, stojąc na stanowisku zupełnie słusznem, obiektywnej sprawiedliwości, wniosła zmianę do tych paragrafów, które mówią o sądzie administracyjnym. My przedstawiciele życia gospodarczego boimy się tego jak ognia. Uważamy, że jeżeli mamy być sądzeni, niech w każdym razie sądzą nas sędziowie koronni, osoby odpowiedzialne, od sędziów administracyjnych Panie Boże u chowaj. Jestem niezmiernie radl, że przedstawiciele życia prawniczego, którzy najlepiej mogli tę rzecz zrozumieć, stanęli na tem stanowisku wnieśli poprawkę. aby zostały usunięte sady administracyjne, a wprowadzone sądy koronne. Żałuję niezmiernie, że panowie prawnicy nie posunęli się o krok dalej, a mianowicie, że w ant. 3 nie zauważyli tej strasznej kary: „Z karą orzekaną wedle niniejszego postanowienia może być połączona konfiskata przedmiotów, które odnosiły się do czynu przestępczego”. Tej konfiskaty boję się nie z powodu charakteru przestępstwa, lecz z powodu sposobu jej załatwiania. Jeżeli ta ka sprawa przychodzi do sądu, to broni jej przedstawiciel Ministerstwa dany funkcjonariusz przedstawia ją, jak ją rozumie; doświadczenie dotychczasowe nas u czy, że w bardzo wielu razach, towary były konfiskowane, niszczone, były sprzedawane z licytacji, albo pogniły, a po upływie pewnego czasu sąd przyznawał: Pan miał rację. Panu niesłusznie skonfiskowano. I szukaj wiatru w polu, kiedy trzeba było dochodzić zadośćuczynienia od Rządu. Niezmiernie wiele dorobił się ten kupiec, czy przemysłowiec, jeżeli doszukiwał się swego!</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#AbrahamAdolfTruskier">Na podstawie doświadczenia życiowego najkategoryczniej sprzeciwiam się temu ustępowi i prosiłbym Wysoką Izbę, ażeby skreślono ustęp trzeci: „Z karą orzekaną wedle niniejszego postanowienia może być połączona konfiskata przedmiotów, do których odnosi się czyn przestępny”. Kończąc swe przemówienie, jestem przekonany, że mimo wszelkich różnic poglądów, jakie pampą i w tej Izbie, dziś, w tym stanie życia gospodarczego I niema nikogo w tej Wysokiej Izbie, któryby nie rozumiał, że stan nasz, stan w Państwie jest arcjopłakany, umyślnie nie dobieram teraz, słów więcej dosadnych — każdy z Panów jest święcie przekonany, że ta ustawa nie pomoże tej sprawie, a kto wie. czy jej nie pogorszy. Ale z różnych względów powiada się, że trzeba to uchwalić. Jeżeli więc Panowie nie pójdą na jej odrzucenie, to proszę bardzo przyjąć te poprawki, które są głosem ludzi którzy się obawiają, że będą pokrzywdzeni nie wiadomo dla kogo, dla demagogicznych celów, bez faktyczne i dla kogokolwiek korzyści, a stanowczo bez wszelkiej swojej winy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się już nie zapisał, przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy podług artykułów. Do art. 1 są dwa wnioski mniejszości, jeden domaga się ażeby wyraz „wysłuchaniu” zastąpić wyrazem „uwzględnieniu”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej jest wniosek mniejszości, podpisany przez senatorów Koernera i Truskiera, ażeby punkt c) skreślić; punkt c) opiewa; „ceny przetworów, jakoteż odzieży i obuwia na zasadzie kosztów produkcji i gospodarczo usprawiedliwionych kosztów wymiany”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Do art. 2 jest poprawka senatorów Koernera i Truskiera, aby po wyrazach: „powszedniego użytku” wstawić: „mogą być podwyższone jedynie w wypadkach usprawiedliwionych kalkulacją wymienionych instytucji”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Do art. 3 jest naprzód poprawka Komisji Prawniczej. Panowie ją mają w odbitce nr 268. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Do tego samego artykułu jest poprawka senatorów Kornera i Truskiera, żeby ostatnie zdanie, zaczynające się od słów: „Z karą” skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za nią, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Do art. 4 mamy poprawkę Komisji Prawniczej, aby artykuł ten skreślić i numerację następnych artykułów odpowiednio zmienić. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Do tegoż artykułu mamy poprawkę senatorów Kornera i Truskiera, która jest już załatwiona głosowaniem przy art. 1.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozostaje jeszcze wniosek Komisji Prawniczej do art. 5, aby w ostatniem zdaniu wyrazy: „nadal karane zastąpić przez „jednak ukarane”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za cała ustawą, żeby wstali. Większość, ustawa z poprawkami przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 17 lutego 19(22 r. o państwowej służbie cywilnej (druk sejm, nr 2226). Głos ma s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JuliuszZdanowski">Art. 116 o państwowej służbie cywilnej z 17 lutego 1922 r., który obecna ustawa właśnie nowelizuje, polega na zawieszeniu mocy obowiązującej właściwie art. 33 tej ustawy, mocą którego urzędnik mógł być usunięty jedynie prawomocnemi zarządzeniem władzy, wydanem na mocy tej ustawy lub orzeczeniem komisji dyscyplinarnej. W ustawie o państwowej służbie cywilnej działanie tego artykułu zawieszone było na lat 2 to jest do czasu, kiedy przewidywano. że nastąpi odpowiednia stabilizacja urzędników państwowych. Ponieważ jednak sprawa tej stabilizacji wymaga poprzednio jeszcze innych zarządzeń. jak ustalenie stanowisk w poszczególnych dekasteriach i urzędach, które nastąpiło dopiero rozporządzeniem Rady Ministrów z 26 czerwca 1924 r., wskutek tego Rząd nie mógł wykonać stabilizacji i ustawą z 23 marca 1924 r. odłożono termin, przewidziany w art. 116 do marca 1925 r. 31 marca 1925 r. znowelizowaliśmy znowu tę ustawę, przedłużając termin stabilizacji do 31 grudnia 1925 r. Okazało się jednak, że i do tej pory Rząd nie mógł wykonać stabilizacji wszystkich urzędników, niezbędnych do normalnego funkcjonowania aparatu tak, że pierwsze stabilizacje nastąpiły dopiero w Lipcu 1925 r. i Rząd wystąpił do Sejmu o przedłużenie tych uprawnień w stosunku do urzędników aż do końca roku 1927.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JuliuszZdanowski">Na podstawie kompromisu, zawartego w Sejmie między komisja administracyjną a Rządem, w którym Rząd podzielił punkt widzenia Komisji Administracyjnej. skrócono termin tych uprawnień do 31 grudnia 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JuliuszZdanowski">Wnoszę zatem o przyjęcie tej ustawy bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JuliuszZdanowski">W związku z tą ustawą chciałbym jeszcze poprzeć pewną rezolucję. która już w Sejmie była przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#JuliuszZdanowski">Mianowicie jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że każdy rząd będzie zawsze dążył do rozszerzenia i przedłużenia mocy obowiązującej przepisów, którą, mu dają wolniejszą rękę w stosunku do urzędników państwowych, z drugiej strony znowu sytuacja urzędników państwowych dopóki nie są ustabilizowani jest prekaryjną i odkładanie z roku na rok stałego i definitywnego określenia stosunku pracowników do rządu, stawia ich w położeniu rzeczywiście ciężkiem i nie pozwala liczyć na trwałą przyszłość. Dlatego też Sejm przyjął rezolucje, wzywającą Rząd, aby przedłożył do trzech miesięcy projekt noweli do ustawy o państwowej służbie cywilnej z dnia 17 lutego 1922 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 21, poz. 164) — znoszącej art. 116 i wprowadzającej w jego miejsce postanowienia, któreby z jednej strony zabezpieczały należycie prawa urzędników i funkcjonariuszów państwowych, z drugiej zaś dawały Rządowi swobodę w usuwaniu zbędnych lub nieudolnych pracowników.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JuliuszZdanowski">Wnoszę o przyjęcie tej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AntoniStychel">Do głosu nikt nie jest zapisany. Jest wniosek komisji, ażeby przyjąć bez zmian ustawę z druku nr 2226. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem tej ustawy, aby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta. Tak samo przypuszczam, że przyjęta jest i rezolucja.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AntoniStychel">Przechodzimy do 3 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych przepisów statutu wydawnictwa „Monitor Polski”, obowiązującego na zasadzie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 czerwca 1924 r. (druk sejm, nr 2094). Głos ma s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JuliuszZdanowski">Ustawa niniejsza jest dostosowaniem statutu wydawnictwa „Monitor Polski” do życzeń i rezolucji, nieraz wypowiadanych w izbach parlamentarnych, ażeby przedsiębiorstwa państwowe uczynić samowystarczalnemu samodzielnemu przez oparcie ich na kupieckich zasadach. Otóż ta ustawa właśnie czyni to w stosunku do wydawnictwa „Monitor Polski”. Zmiany, jakie ona wprowadza w dotychczasowym stanie rzeczy, polegają zatem na następujących szczegółach: że wprowadza określenie, iż przedsiębiorstwo może być oparte na zasadach kupieckich, zaraz do art. 1 ustawy; następnie, że redaktor przemianowuje się na dyrektora przedsiębiorstwa, co zresztą nie rozszerza aparatu, bo tenże dyrektor będzie zarazem i redaktorem, i to stwarza odpowiedni stosunek pomiędzy obecnym dyrektorem, a przedsiębiorcą; że przewiduje się pewne starsze funkcje rady nadzorczej, przyznając, że zasadniczo członkowie jej są powoływani na określony czas przez ministra, co jednak nie zmieni zasady, że każdego czasu przez tegoż ministra mogą być odwołani, wreszcie co jest zgodne z istota istnienia przedsiębiorstw na zasadach kupieckich opartych, przewiduje się także wynagrodzenie dla tychże członków rady nadzorczej, którego oni dotychczas nie pobierali. W związku z tem wnoszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AntoniStychel">Do głosu nikt się nie zapisał. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem wniosku komisji, aby wstali. Jest większość, wniosek komisji przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#AntoniStychel">Przechodzimy do 4 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych przepisów statutu Polskiej Agencji Telegraficznej, obowiązującego na zasadzie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 czerwca 1924 r. (druk sejmowy nr 2095). Głos ma s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JuliuszZdanowski">Ustawa ta jest powtórzeniem tych zasad, które kierowały nowelą do ustawy, o której poprzednia mówiłem, obecnie w zastosowaniu do statutu Polskiej Ajencji Telegraficznej. Mamy znowu pewne rozszerzenie uprawnień rad nadzorczych, mamy określony zasadniczo czas ich urzędowania i przyznanie wynagrodzenia radom nadzorczym za spełnianie czynności i przyjęcie zasady, że Polska Ajencja Telegraficzna działa na zasadach przedsiębiorstwa handlowego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#JuliuszZdanowski">Wnoszę o przyjęcie tej ustawy z tych samych powodów co i poprzedniej bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AntoniStychel">Otwieram rozprawę. Głos ma s. ks. Albrecht.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanAlbrecht">Wysoka Izbo! W obu ustawach przewiduje się rady nadzorcze płatne i przewiduje się prawo mianowania urzędników na te posady w radach. Otóż uważam, że jest rzeczą niewłaściwą i w imieniu mojego klubu chcę złożyć rezolucję, żeby urzędnicy państwowi na utworzone posady nie byli mianowani. Następnie uważam tak samo, że ponieważ posady są i płatne i mianowane, ani posłowie, ani senatorowie nie powinni być mianowani członkami tych rad. Z tego też względu wnoszę rezolucje;</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#JanAlbrecht">Senat wzywa Rząd, aby na stanowiska rad nadzorczych „Monitora Polskiego” i Polskiej Ajencji Telegraficznej nie mianował urzędników państwowych, posłów i senatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JuliuszZdanowski">Proszę o głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JuliuszZdanowski">Co do zgłoszonej rezolucji godzę się na drugą jej część, to znaczy, że Rząd nie powinien na te stanowiska płatne mianować posłów i senatorów, bo to nawet jest zgodne i przewidziane przez Konstytucję, że poseł i senator żadnej posady takiej mieć nie powinien, natomiast nie godzę się z pierwsza częścią jej rezolucji z tego powodu, że powoływanie osób z poza urzędników będzie znacznie drożej kosztowało, aniżeli powoływanie urzędników; zresztą urzędnikom może być przyznana jakaś dodatkowa mała remuneracja, która i tak im jest przyznawana za spełnianie obowiązków pozabiurowych, poza godzinami urzędowemi; powoływanie zaś osób wybitniejszych, bo o takich przecież przedewszystkiem chodzi, z poza grona urzędników, wymagałoby znacznie większych świadczeń Państwa. Proszę o oddzielne głosowanie słów: „urzędników państwowych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy według wniosku komisji, ażeby wstali, stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AntoniStychel">Proszę p. Sekretarza o odczytanie rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#AntoniStychel">Senat wzywa Rząd, by na stanowiska rad nadzorczych „Monitora Polskiego” i Polskiej Ajencji Telegraficznej nie mianował urzędników państwowych, posłów i senatorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AntoniStychel">P. s. Zdanowski prosi, żeby rozdzielić głosowanie i nad słowami: „urzędników państwowych” głosować osobno. Proszę Senatorów, którzy są za skreśleniem tych słów, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł. Głosujemy teraz nad całą rezolucją. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem całej rezolucji, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#AntoniStychel">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Kultury, oraz Skarbowo Budżetowej o wniosku s. Kalinowskiego i tow. w sprawie zaniedbania w Polsce twórczości naukowej (odbitka nr 360 i 365). Głos ma s. Kalinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#StanisławKalinowski">Wysoki Senacie! W czasach niewoli, kiedy warunki naszego rozwoju były wyjątkowo trudne, składaliśmy wiele dowodów przed całym światem, że na polu kulturalnem nie tylko pragniemy, ale i potrafimy iść w jednym rzędzie z innymi narodami wolnymi. W szczególności na polu naukowem mieliśmy dość pokaźne żniwo i jako może pod względem ilościowym ustępowaliśmy szczęśliwszym od nas narodom, nie mniej jednak mogliśmy się pochwalić wynikami tej samej miary, która cechowała prace naukowe całego świata. Zdawałoby się, że odkąd jesteśmy już państwem niepodległem w tej dziedzinie, powinien był nastąpić jeszcze postęp, tymczasem odwrotnie, stwierdzamy cofanie się.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#StanisławKalinowski">Musimy stwierdzić z żalem, że w rządzie niema dotychczas należytego zrozumienia doniosłości, jaką ma nauka w życiu państwowem, tej doniosłości, która jest zrozumiana przez wszystkie państwa kulturalne. Najlepszym może przykładem będzie przytoczenie pewnych cyfr. Więc jeżeli chodzi o budżet złożony jeszcze przez p. Ministra Grabskiego, znajdujemy tam na popieranie twórczości naukowej znikomy procent 0,44 w stosunku do całego budżetu Ministerstwa Oświaty, natomiast w stosunku do całego budżetu państwowego, ten procent wynosi 0,073. Następnie jeżelibyśmy zajrzeli do szczegółowych już pozycji budżetu, znajdujemy tam takie zmiany. W budżecie Ministerstwa Oświaty na departament ogólny, wydatki podniesiono o 7%, na departament wyznań religijnych przeszło 24%, na szkolnictwo powszechne zmniejszono wydatki o 0,1%, na szkolnictwo średnie zmniejszono o 3,7%, na szkolnictwo zawodowe 6,3%, na szkolnictwo wyższe o 18,8%, a w szczególności wydział nauki zmniejszono o 30,6%, czyli przeszło 30% zmniejszono wydatki w stosunku do roku ubiegłego, w którym wydział naukowy nie mógł sobie poradzić z podtrzymaniem tych niewielu placówek twórczości naukowej, które posiadamy w Polsce, oraz przez nas utrzymywanych zagranicą. Otóż dzieje się to w tym czasie, kiedy na całym święcie zwrócona jest szczególna uwaga na twórczość naukową, i kiedy zdaje się nie ulega wątpliwości, że nieco innego, jak nauka jest podstawą potęgi, w najlepszem rozumieniu tego słowa, każdego narodu. Dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, wtedy, kiedy już te wnioski, które dziś mam zaszczyt referować, były I uchwalone przez Komisję Oświatowa i Skarbowo Budżetową, mieliśmy możność wczoraj z inicjatywy p. Marszałka wysłuchać bardzo ciekawego odczytu prof. Marchlewskiego, który nadzwyczaj się zbiegł z tematem naszych rozważań w obu tych komisjach. Prof. Marchlewski przedstawił nam prawdziwą martyrologię Instytutu Puławskiego, który nie znalazł poparcia u rządu, bo nie tylko rząd nie dawał mu pieniędzy, ale kiedy instytut ten na własną rękę przedsiębrał coś, ażeby zarobić, rząd te pieniądze odbierał, tłumacząc, że to nie są pieniądze instytutu, lecz państwowe. Mimo tak trudnych warunków, instytut wykonał szereg doniosłych badań, a więc np. wyhodował pewien gatunek żyta opornego na rdzę, wyhodował pewien gatunek łubinu, pozbawionego pierwiastków trujących, które czynią niemożliwem używanie łubinu jako paszy, następnie przeprowadził skuteczną walkę z epizootiami: dzięki! niemu została stłumiona zaraza księgosuszu, która groziła przerzuceniem się na całą Europę. Następnie dowiedzieliśmy się, że instytut pracuje nad udoskonaleniem pewnych ras zwierzęcych, a to w zrozumieniu tego, że ni e produkty zbożowe, ale produkty zwierzęce są tym materiałem, który przeznaczony jest w Polsce w przyszłości na eksport. Słowem p. prof. Marchlewski wykazał cała sprzeczność, jaka powstaje między stosunkiem Rządu do tego instytutu, a doniosłemi pracami instytutu, któremi się mógł już dotychczas pochwalić, pracami, które niewątpliwie głęboko sięgają w nasze życie gospodarcze. Otóż taki stan rzeczy nie może być dalej tolerowany i musi być szczególna uwaga, zwrócona na powiększenie funduszów, przeznaczonych na twórczość naukową. Nawet w granicach zmniejszonego budżetu, gdy mówimy o możności różnych redukcji, to przecie nie można redukować istnienia samego Państwa Polskiego, a bezwzględnie redukcją tego istnienia byłoby podpiłowanie najważniejszego filaru, na którym ma się wspierać istnienie kulturalne naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#StanisławKalinowski">Nie dość jednak tego. Pomimo, że nie mamy pieniędzy na cele naukowe, rozpraszamy, nawet te niewielkie sumy, jakie na te cele posiadamy. Okazuje się, że w poszczególnych ministerstwach są dokonywane sporadycznie przedsięwzięcia naukowe bez żadnego porozumienia między Ministerstwami. Okazuje się, że różne Ministerstwa mają tych samych fachowców, te same instrumenty, że w jednem miejscu mają fachowca, ale nie mają narzędzia pracy, w innem jest instrument, ale niema fachowca, albo równocześnie robią się dwie rzeczy na jeden i ten sam temat, gdy wystarczyłby zupełnie jeden pracownik, uposażony w odpowiednie środki badania. Tej rozrzutności powinien być położony koniec w formie porozumienia, oczywiście nie w tem znaczeniu, ażeby poszczególne Ministerstwa miały być skrępowane pod względem inicjatywy, ale tak, ażeby dzięki porozumieniu nie było rozrzutności w środkach, z któremi musimy się bardzo liczyć.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#StanisławKalinowski">Z tego względu Komisja Oświatowa. jak i Skarbowo Budżetowa uchwaliły następujące dwa wnioski :</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#StanisławKalinowski">1) Senat wzywa Rząd do wydatnego Podniesienia w granicach zmniejszonego nawet budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego procentowego stosunku wydatków, przeznaczonych na popieranie twórczości naukowej;</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#StanisławKalinowski">2) Senat zwraca uwagę Rządu na konieczność skoordynowania za pośrednictwem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przedsięwzięć naukowych poszczególnych ministerstw w ten sposób, by przedsięwzięcia te były dokonywane w porozumieniu z Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#StanisławKalinowski">Wysoki Sejmie! Musze podkreślić z wielką radością, że te dwa wnioski zostały przez obie komisje uchwalone jednomyślnie. Spodziewam się, że i Wysoka Izba zechce te dwa wnioski uchwalić jednomyślnie, w ten sposób nie tylko dając dowód zrozumienia doniosłości sprawy, ale inicjując początek końca tego zgubnego dla nas postępowania względem twórczości naukowej i położenia wreszcie kresu temu niebezpieczeństwu, które płynie z niedoceniania u nas tej twórczości.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#AntoniStychel">Do głosu nikt się nie zgłosił. Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami umieszczonemi w odbitce pod nr 365, które p. sprawozdawca dopiero co odczytał. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem tych rezolucji, aby wstali. Stoi większość, rezolucje przyjęte. Sprawa jest załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#AntoniStychel">Przystępujemy do punktu 7: Sprawozdanie Komisji) Skarbowo Budżetowej o projekcie ustawy: w przedmiocie zmiany niektórych, dotyczących państwowego podatku dochodowego i podatku emisyjnego, przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych oraz określeniu w złotych kapitałów: własnych przedsiębiorstw, obowiązanych do prowadzenia ksiąg handlowych (Dz. U. Rz. P. nr 55 poz. 542) (odbitka nr 361).</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#AntoniStychel">Głos ma sprawozdawca s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoka Izbo! Niniejszy projekt ustawy ma na celu uregulowanie w drodze ustawodawczej pewnej niesłuszności, jaka wynika z przepisów podatkowych, zawartych w art. 36–40 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 25 czerwca 1924 r. o bilansowaniu w złotych. W następstwie tego rozporządzenia Prezydenta i późniejszych zarządzeń Ministra Skarbu pewne sumy dochodów, ujawnione w bilansowaniu w złotych, wyżej 20%, podlegały obłożeniu podatkiem dochodowym, a ponadto wynikające ze zbilansowania powiększenie kapitału zakładowego, podlegało opłatom podatku emisyjnego i podatku giełdowego. Okazało się jednak w praktycznem zastosowaniu tych przepisów, że sumy, od których miano opłacać podatek dochodowy, jakoby od zysku, i zmiany w kapitale akcyjnym, które podlegały opodatkowaniu, w rzeczywistości były to tylko pozycje czysto buchalteryjne, nie powodujące żadnej zmiany w stanie majątkowym tych przedsiębiorstw i nie przyczyniające im zysków. W tym stanie rzeczy pobieranie od tych buchalteryjnych zysków podatku dochodowego, jak również pobieranie podatku emisyjnego i giełdowego od tych zmian w kapitale akcyjnym, którym nie towarzyszyło żadne efektywne powiększenie kapitału akcyjnego, było niesłuszne i nieuzasadnione. Rzeczy te niezwłocznie sprostowało Ministerstwo Skarbu rozporządzeniem, wnosząc jednocześnie niniejszy projekt ustawy, tak, że w tym stanie rzeczy przepis w ustawie, że sumy, pobrane do Skarbu z tytułu podatku dochodowego, tudzież innych podatków od tych należności, zaliczają się płatnikom na inne podatki, w bardzo rzadkich razach będzie miał zastosowanie, ponieważ ściąganie tych podatków z zasady nie było wykonywane, jednakże bez należytego załatwienia tej rzeczy w sposób ustawowy Komisja Skarbowo Budżetowa proponuje przyjęcie w brzmieniu sejmowem bez zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AntoniStychel">Do głosu nikt nie jest zapisany. Jest propozycja p. sprawozdawcy, aby ustawę umieszczoną w odbitce pod nr 361 przyjąć bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za tem, ażeby wstali. Większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#AntoniStychel">Przechodzimy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie wypuszczenia serii II Premiowej Pożyczki Dolarowej (druk sejm, nr 2334). Jako sprawozdawca ma głos s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JuliuszZdanowski">Ustawa ta ma na celu uprawnienie Rządu do wypuszczenia II serii premiowej pożyczki dolarowej. Typ pożyczki będzie ten sam, co pożyczki dotychczasowej płatnej 1 marca 1926 r. Celem tej pożyczki jest po pierwsze ewentualna konwersja tytułu pożyczki I emisji na tę serię, a poza tem z pozostałości gotówkowej, któraby się okazała. Rząd byłby obowiązany wycofać pewną Część biletów skarbowych z obiegu. Oczywistość potrzeby lej ustawy jest zupełnie widoczna, nie uzasadniam więc ich. lecz wnoszę o jej przyjęcie bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AntoniStychel">Jest wniosek komisji o przyjęcie bez zmiany ustawy, umieszczonej w druku nr 2234. Proszę Senatorów, którzy są za tem, ażeby wstali. Większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#AntoniStychel">Przechodzimy do punktów 9 i 10: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o projekcie ustawy o środkach zapewnienia równowagi budżetowej (odbitka nr 364) i o projekcie ustawy o prowizorium budżetowem na czas od 1.1 do 31.III 1936 r. (odbitka nr 336). Głos ma sprawozdawca s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JózefBuzek">Rozpatrując oba projekty ustaw, stojących obecnie na porządku dziennym, Komisja Skarbowo Budżetowa zastanawiała się nad całokształtem naszego położenia finansowego i gospodarczego. Przedmiotem obrad komisji było zastanowienie się nad środkami poprawy naszego stanu gospodarczego i finansowego, a na pierwszy plan wysunęła się kwestia przywrócenia równowagi walutowej, to jest poprawy kursu naszego złotego, przeciwdziałanie dewaluacji złotego. W tym celu Komisja Skarbowo Budżetowa przedewszystkiem przeprowadziła analizę przyczyn, zwichnięcia równowagi waluty, dewaluacji złotego.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JózefBuzek">Jako przyczynę pierwszą wysunęliśmy sprawę zwichnięcia równowagi budżetowej, a jako remedium wysunęliśmy konieczność bardzo wydatnej redukcji budżetu. Sprawa wysokości racjonalnej naszych wydatków budżetowych jest od dłuższego czasu przedmiotem rozważań opinii publicznej. Przechodziła ona różne koleje. Sam zabierałem głos w tej sprawie z końcem r. 1922, publikując drukiem rozprawę o problemacie równowagi budżetowej w Rzeczypospolitej Polskiej. Próbowałem tam obliczyć wydatki konieczne w ten sposób, że na oprocentowanie i umorzenie długów państwowych liczyłem 100 milionów zł, na armię 400 milionów, na wydatki cywilne 900 milionów, przyczem liczyłem, że ażeby wydatki na gospodarstwo społeczne, na kulturę i oświatę zdołały postawić Rzeczpospolitą, przynajmniej na tym poziomie, na jakim była przed wojną Małopolska, trzeba jakich 35 złotych wydatków ze Skarbu Państwa na głowę ludności: w ten sposób otrzymałem kwotę 900 milionów zł. W taki sposób obliczyłem budżet na 1.400.000 zł z końca r. 1922, przyczem jednak wówczas zwróciłem na to uwagę, iż wszystkie dochody z podatków, monopoli i ceł zaborców z obszaru dzisiejszej Rzeczypospolitej wynosiły nie więcej, jak 900 milionów zł. Już z tego więc wynika, że możemy konieczne nasze wydatki pokryć tylko przy bardzo znacznej oszczędności, przy bardzo racjonalnej organizacji naszych władz administracyjnych i przy wydatnem podniesieniu dochodowości z majątków państwowych i przedsiębiorstw państwowych. Zaborcy posiadali! takie dochody i dlatego byli w stanie odpowiednio łożyć na wydatki wojskowe i cywilne.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JózefBuzek">Otóż w kilka miesięcy później rząd Sikorskiego — Grabskiego z początkiem r. 1923 przedłożył plan sanacji finansów Rzeczypospolitej. Charakterystyczne dla tego planu sanacji finansów jest to, iż podwyższył wydatki dość znacznie, mianowicie plan sanacyjny Grabskiego z czasów gabinetu Sikorskiego przewiduje wydatki na rok 1924 na 1.650 milionów zł, z tego na armię 669 milionów. a ten sam plan sanacyjny przewiduje, iż w trzecim roku sanacji, mianowicie, w r. 1925 wydatki Państwa miały wynosić 1.621 milionów zł, z tego znów na wojsko 667 milionów zł. Już ten plan przeceniał siły finansowe Rzeczypospolitej, ponieważ przewidywał w późniejszych latach dalszy wzrost wydatków.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JózefBuzek">To też było wielką zasługą rzeczoznawcy angielskiego Younga, iż w referacie złożonym p. Prezesowi Rady Ministrów Grabskiemu, zwrócił uwagę na ograniczenie siły podatkowej Rzeczypospolitej i na konieczność redukcji budżetu. W tym referacie Young ocenia możliwość wydobycia w r. 1924 z podatków i monopoli Rzeczypospolitej 888 do 900 milionów zł, i stosownie do tego radził redestynować budżet. Jak wiadomo, Young był powołany jeszcze za czasów gabinetu poprzedniego, mianowicie za gabinetu koalicyjnego pod, premierem Witosem. Otóż idąc już za radami Younga, gabinet Witosa przedłożył budżet, dostosowany mniej więcej do rad Younga, mianowicie budżet, przedłożony przez Rząd Witosa na r. 1924, przewidywał wydatki w kwocie 1.0£9 milionów zł, z tego na armię 441 milionów zł. Tymczasem po złożeniu przez Younga referatu, gabinet poprzedni poszedł zupełnie inną drogą, drogą odwrotną i już na r. 1924 otrzymaliśmy preliminarz, który opiewał na 1.728 milionów zł, przyczem budżet ten był niezupełny, nie zawierał wszystkich wydatków i wszystkich dochodów Państwa. Faktycznie wydano w 1924 r. 1.558 milionów zł, a więc o 170 milionów mniej, niż przewidywał preliminarz. Jeszcze większy budżet uchwalono na r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#JózefBuzek">Już Rząd wystąpił z budżetem powiększonym, a jak wiadomo, Sejm wydatki preliminowane przez Rząd jeszcze powiększył. Myśmy w Senacie obniżyli trochę te wydatki, ale mimo to ostatecznie wyniosły one 2.079 milionów zł. Rzeczywistość okazała, że ten preliminarz był ponad siły i rzeczywiście nasze wydatki w r. 1925 i w okresie ulgowym, a więc w styczniu 1926 r., ale na rachunek budżetu 1925 r., nie wynoszą więcej, jak 1.700 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JózefBuzek">Po doświadczeniach r. 1924 już w referacie budżetowym na rok 1925 żądałem w imieniu Komisji Skarbowo Budżetowej Senatu, by preliminarz na rok 1926 był preliminarzem zupełnie realnym, tak, i żeby umożliwił skasowanie miesięcznego budżetowania. Żądaliśmy, żeby zredukowano budżet do takich granic, aby była zupełna pewność, że to, co jest w budżecie, może być wydane, natomiast, żeby Ministerstwa nie były poddane pod kontrolę Ministra Skarbu, lecz mogły same wydatkować to, co jest uchwalone. Mimo to, znowu otrzymaliśmy przedłożenie budżetowe na rok 1926 w cyfrach, które czyniły koniecznem dalsze zatrzymanie systemu miesięcznego budżetowania. Budżet, przedłożony przez p. premiera Grabskiego na r. 1926, przewiduje wydatki okrągło w sumie 1.900 milionów zł., gdy faktyczne dochody można było w chwili, kiedy budżet ten robiono, najwyżej szacować na 1.600 milionów zł. Otrzymaliśmy więc preliminarz budżetowy zupełnie nierealny. Dlatego też, proszę Panów, gdy po zmianie gabinetu zmieniono także metody układania budżetu, gdy zaprzestano produkować budżety na pokaz, lecz starano się opracowywać budżety rzeczywiście realne, to prowizorium budżetowe musiało wypaść w cyfrach daleko skromniejszych i zaznaczyć się znacznem obniżeniem wydatków. Było to konieczne, ponad wszelkie przewidywania co do przyszłych dochodów, jakie się znajdują w budżecie na rok 1926, oczywiście są nierealne. Dla przykładu przytoczę, że z podatku majątkowego przewidywał budżet na 1926 r. 125 milionów zł. dochodu; faktyczny dochód w r. 1924 wyniósł 199 milionów, a rzeczywisty dochód za 10 miesięcy 1925 r. 53 miliony, do końca roku wypadnie trochę więcej niż 60 milionów, więc uważam za rzecz zupełnie nierealną, jeżeli preliminarz budżetowy, przedłożony jeszcze przez gabinet p. Grabskiego, przewidywał 125 milionów. J Podobną nierealność w przewidywaniu dochodów odkrywamy w podatku dochodowym; preliminarz na rok 1926 przewiduje ten dochód w wysokości 90 milionów zł., gdy rzeczywisty dochód w r. 1924 wyniósł 40 milionów, a za 10 miesięcy 19215 r. 47 milionów. Tak samo co do monopoli: rzeczywisty dochód za 10 miesięcy 1925 r. wyniósł 325 milionów, a za cały rok wyniesie jakieś 390 milionów. Nie można oczywiście na tej podstawie przewidywać, że dochód w r. 1926 wyniesie 461 milionów. Z przedsiębiorstw państwowych preliminarz Grabskiego na rok 1926 przewiduje czystego dochodu 158 milionów zł., a w rzeczywistości za 10 miesięcy mieliśmy 38 milionów. Wreszcie z bilonu preliminarz przewiduje dochodu 40 milionów zł„ gdy jest rzeczą jasną, że osiągnęliśmy już najwyższą granicę dopuszczalną właściwie przekroczyliśmy tę granicę dopuszczalną dla potrzeb życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#JózefBuzek">Z tego powodu Rząd obecny postąpił zupełne racjonalnie, znacznie obniżając wydatki państwowe, przewidziane na pierwszy kwartał. Po tej drodze Rząd będzie musiał postępować z jeszcze większą energią w następnych kwartałach.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#JózefBuzek">1/4 budżetu na rok 1926 wynosi 472 miliony zł„ prowizorium budżetowe przewiduje Wydatki w sumie 407 milionów zł., a więc mamy redukcję 65 milionów, czyli w stosunku rocznym 260 milionów. Dla osiągnięcia równowagi konieczne jest jednak, tak jak to zapowiedział p. Minister Skarbu, obniżenie ogólne wydatków na rok 1926 okrągło o kwotę 500 milionów. Z tego wynika, że redakcję w następnych kwartałach muszą być większe, niż dało się to uskutecznić w pierwszym kwartale.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#JózefBuzek">Jak wyglądają te redukcje? W porównaniu z 1/4 preliminarza na rok 1926 największa redukcja wydatków okazuje się w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych, mianowicie, obniżenie wydatków wynosi 38 milionów zł. Nie potrzebuję dodawać, że obniżenie to jest zupełnie racjonalne, odpowiada interesom państwowym. Przedewszystkiem tu w tym budżecie redukcje są możliwe i najbardziej konieczne. Następnie obniżenie nastąpiło w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porównaniu z preliminarzem o 20 milionów zł., w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych o przeszło 7 milionów zł w Ministerstwie Robót Publicznych o blisko 5 milionów, tak samo w Ministerstwie Sprawiedliwości o blisko 5 milionów, co w stosunku rocznym daje Misko 20 milionów.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#JózefBuzek">Natomiast powiększono wydatki Ministerstwa Skarbu i Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, wydatki Ministerstwa Skarbu powiększono mniejwięcej o 8,8000.000, a wydatki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej o 10.958.000 zł. Otóż to powiększenie stało się koniecznem wskutek tego, że preliminarza rządu p. Grabskiego w tych częściach nie można nazwać realnym. Mianowicie w Ministerstwie Skarbu nie uwzględniono należycie w preliminarzu gabinetu Grabskiego wydatków, potrzebnych na pokrycie emerytur i zaopatrzeń dla inwalidów, wstawiono tam cyfry znacznie niższe, aniżeli są potrzebne na uiszczenie się z tych wydatków, przedstawiających konieczność socjalną i konieczność prawną. Tak sarno nierealny był budżet, przedłożony przez gabinet Grabskiego, co do wydatków na bezrobotnych. Wstawiono tam na bezrobotnych taką kwotę.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#JózefBuzek">Szary było rzeczą jasną, że to absolutnie nie może wystarczyć. I dlatego, licząc się z realnem położeniem, musiano w tych dwóch pozycjach zwiększyć przewidywane wydatki. Tyle co do kwestii, jak osiągnięto te redukuje.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#JózefBuzek">Zachodzi jednak pytanie, czy redukcje te dadzą się otrzymać. Otóż na to, ażeby się dały otrzymać, znajdują Panowie przed sobą drugi projekt ustawy, o środkach zapewnienia równowagi budżetowej. Te ustawę o środkach zapewnienia równowagi budżetowej należy uważać za conditio sine qua non rzeczywistej równowagi budżetowej w pierwszym kwartale 1926 r. Ustawa ta zawiera pewne przepisy natury przejściowej i inne natury stale. Przepisy natury przejściowej, obliczone tylko na 1 kwartał 1926 r., są to przepisy stabilizujące pobory urzędników i emerytów, tudzież obniżające je w stosunku do poborów z dnia 1 grudnia r. b. okrągło o 5% Oczywiście ta stabilizacja i to obniżenie jest bardzo ciężką ofiarą, jaką nakładamy na ogół urzędników państwowych, ale nakładamy je w tem głębokiem przeświadczeniu, że gdybyśmy tego nie uczynili, to byśmy nie byli w stanie stworzyć równowagi budżetowej i w konsekwencji doprowadzilibyśmy do inflacji i do tego, że pobory urzędników w miesiącach następnych musiałyby być daleko bardziej pogorszone, aniżeli to następuje w tem przedłożeniu.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#JózefBuzek">Ażeby uniknąć następstw daleko gorszych, musieliśmy przyjąć ten środek, mianowicie stabilizować płac urzędników z równoczesnem obniżeniem poziomu tych płac o 5%. Komisja dała temu wyraz, prosząc Wysoki Senat o przyjęcie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#JózefBuzek">„Senat stwierdza, że tylko ciężka okoliczność państwowa powoduje czasowe zmniejszenie wynagrodzenia pracowników państwowych. Senat wzywa Rząd do gruntownej rewizji organizacji administracji państwowej w kierunku zmniejszenia jej agend i skasowania zbędnych urzędów. Umożliwi to w przyszłości poprawę bytu urzędników”.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#JózefBuzek">Podczas gdy ta akcja natury przejściowej obowiązuje tylko na pierwszy kwartał, to inne przepisy o środkach zapewnienia równowagi budżetu mają charakter stały, dotyczą pewnego zmniejszenia t. zw. świadczeń dodatkowych, przewidzianych w ustawie o uposażeniu dla funkcjonariuszów państwowych, specjalnie dla nauczycieli i sędziów. Dalej projekt ustawy proponuje pewne ograniczenie zaopatrywania inwalidów wojennych i ich rodzin, mianowicie powoduje pewne obniżenie Tent w razie, gdy dochody rzeczowe danej rodziny lub danego osobnika na to pozwalają. Dalej ustawa zmienia przepisy o stypendiach akademickich, mianowicie znosi przepis, iż conajmniej 2% akademików powinno otrzymywać stypendia. Obecnie akademicy będą otrzymywali stypendia stosownie do kwoty preliminowanej w budżecie i zależnie od możności finansowej Państwa. Dalej, proszę Panów, zwiększono w szkołach wiejskich liczbę dzieci, przypadających na jednego nauczyciela w szkołach 1, 2, i 3 klasowych. To oczywiście zmniejszy liczbę nauczycieli i spowoduje pewną oszczędność. Zniesiono przepisy, obowiązujące Państwo do ponoszenia połowy kosztów budowy szkół powszechnych. Obecnie będzie to zależało od swobodnego uznania Ministra, jakie szkoły i jak wysokie zasiłki mają otrzymać. Więc przypuśćmy w miastach, które posiadają daleko większe środki na budowę szkół, niż gminy wiejskie, konieczność udzielenia zasiłków na budowę szkól ludowych naogół nie istnieje, natomiast po wsiach konieczność ta istnieje nadal i Rząd powinien tej konieczności nadal czynić zadość, jednak co do procentu wsparcia, zależy on od warunków finansowych danej gminy, więc według obecnego stanu rząd nie musi dawać 50%, może dać mniej. może dać więcej, oczywiście zawsze w miarę środków, rozporządzalnych w myśl obowiązującego budżetu, i Dalej, proszę Panów, ta ustawa zmienia przepisy ustawy o podatku komunalnym, o udziale związków komunalnych w podatku dochodowym. Ten udział związków komunalnych w państwowym podatku dochodowym wynosi obecnie w Warszawie 40%; a gdzie indziej 30% a obniżony zostanie o połowę i wynosić będzie w Warszawie 20%, a gdzieindziej 15%. Wreszcie są pewne oszczędności w kosztach administracyjnych, wynikających z ustawy o ubezpieczeniach od Chorób i z ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#JózefBuzek">Muszę zaznaczyć, że w art. 17 zaszedł błąd drukarski, mianowicie jest tu powołanie się na art. 3 ustawy z. dnia 19 maja 1920 r., a powinno być powołanie się na art. 103 tej ustawy. Zostało to już poprawione w Sejmie, więc niema tu żadnej zmiany, zwracam tylko uwagę, że zachodzi tu błąd drukarski. Tyle, co się tyczy przepisów ustawy o środkach zapewnienia równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#JózefBuzek">Komisja, stojąc na stanowisku, że przyjęcie przepisów tej ustawy jest konieczne dla zapewnienia równowagi budżetowej w 1 kwartale 1926 r. i. redukcji wydatków państwowych także w następnych kwartałach, prosi o przyjęcie tej ustawy bez jakiejkolwiek zmiany.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#JózefBuzek">Oprócz zmniejszenia płac urzędniczych nasuwa się jednak konieczność zmniejszenia jeszcze innych wydatków państwowych. Otóż takie wydatki, zdaniem komisji, wynikają z umów długoterminowych, zawartych przez Skarb Państwa, a właściwie przez poszczególnych fachowych ministrów w latach ubiegłych o różne dostawy. A więc w r. 1919, 1920 i 1921 ministrowie w wielu razach zawierali kontrakty o dostawy na szereg lat, nieraz na 10 albo i 12 lat wiązali Państwo; tego rodzaju umowy zawarło Ministerstwo Spraw Wojskowych z prywatnym przemysłem wojennym, albo Ministerstwo Kolei z prywatnemi przedsiębiorstwami. Otóż zawieranie tego rodzaju umów powoduje często zbyt wielkie obciążenie Skarbu Państwa, gdyż umowy te są nieracjonalne i przy ich zawieraniu nie stano należycie na straży interesów Skarbu Państwa. Poza tem samo zawieranie w ten sposób tego rodzaju umów nie da się pogodzić z naszą konstytucją, mianowicie w art 4 Konstytucji powiedziano, iż uchwala się budżet tylko na rok jeden. Otóż ustawa budżetowa obowiązuje Rząd. Nie treść zawartych przed tylu a tylu laty kontraktów jest miarodajna przy wykonywaniu budżetu, lecz ustawa budżetowa. Z tego powodu w razie, gdy jest rzeczą konieczną zawieranie umów na rok dalszy, należy wyraźnie uzyskać na to upoważnienie ustawowe, jak to bywa za granicą. Jeżeli chodzi o wydatki, które mają być uskutecznione przez szereg lat, to się to wyraźnie w ustawie budżetowej mówi i uchwala się na te wydatki na każdy rok stosowne raty i wtedy oczywiście upoważnienie Rządu do zawierania kontraktów), sięgających nie na rok jeden, lecz na czas, jaki ustawą budżetową jest wskazany.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#JózefBuzek">Z powodów więc natury konstytucyjnej, a także oszczędnościowej Komisja Skarbowo Budżetowa i prawnicza uchwaliła do projektu ustawy o prowizorium budżetowem na pierwszy kwartał 1926 r. następującą rezolucję :</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#JózefBuzek">„Senat wzywa Rząd, by zaniechał zawierania w imieniu Państwa umów, z których mogłyby wypływać zobowiązania dla Skarbu, przekraczające uprawnienia budżetowe izb ustawodawczych (art. 4 Konstytucji), oraz by przedstawił izbom ustawodawczym wszystkie takie umowy, zawarte przez dawniejsze rządy.</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#JózefBuzek">Dalszym środkiem osiągnięcia oszczędności Według opinii Komisji Skarbowej, byłoby oszczędniejsze uskutecznianie zamówień rządowych w dziedzinie wojskowości, zwłaszcza zamówień, które czyni intendentura. W komisji jeden z członków, mianowicie kol. sen. Rotenstreich dowodził, że gdyby w intendentem były osoby cywilne fachowe, to potrafiłyby zawierać kontrakty dla Skarbu Państwa daleko korzystniejsze, niżeli to może robić czysto wojskowy personel intendentury, który nie zna się na kupieckich metodach, nie potrafi! tak kalkulować, przewidywać, nie ma tego doświadczenia i wskutek tego te kontrakty wypadają dla Skarbu Państwa mniej korzystnie, niżby mogły wypaść, gdyby je zawierali odpowiedni fachowcy.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#JózefBuzek">Komisja przychyliła się do odnośnego wniosku kol. Rotenstreich i prosi Wysoki Senat o uchwalenie rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#JózefBuzek">„Senat wzywa Rząd, by powołał do intendentury wojskowej osoby fachowe cywilne, dające gwarancję, iż dokładnie znają koniunkturę rynkową i potrafią uskuteczniać zakupy najtaniej i najlepiej”.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#JózefBuzek">Dalsze oszczędności dałyby się osiągnąć zdaniem komisji w niektórych monopolach i niektórych przedsiębiorstwach państwowych. Zwłaszcza wskazywano pod tym względem na monopol tytoniowy, tudzież na przedsiębiorstwo kolei państwowych, przedsiębiorstwa lasów państwowych, na odbenzyniarnię w Drohobyczu i inne tego rodzaju przedsiębiorstwa. A poczynienie oszczędności w tych przedsiębiorstwach państwowych, racjonalniejsza gospodarka tem Więcej jest potrzebną, że przecież należy zaznaczyć, że czyste dochody Państwa w pierwszym kwartale 1926 r. najprawdopodobniej nie zdołają osiągnąć kwoty 407 milionów projektowanych wydatków. Na podstawie doświadczenia i kwartału 1925 r. i na podstawie faktycznego przebiegu wpływów z podatków i danin publicznych można przypuszczać, że dochody Skarbu Państwa, z wyjątkiem dochodu z podatku majątkowego i z opłat administracyjnych Ministerstwa Skarbu, dadzą w pierwszym kwartale 1926 r. jakieś 350 milionów. Jeżeli doliczymy do tego dochód z podatku majątkowego, jakie 15 milionów i dochód administracji Ministerstwa Skarbu, to zawsze jeszcze pozostanie pewien niedobór do 407 milionów. Tego niedoboru należy uniknąć przez zmniejszenie wydatków przedewszystkiem w tym kierunku, o jakim mówiłem, a więc przez zmniejszenie wydatków w przedsiębiorstwach państwowych, a tem samem powiększenie czystego dochodu Państwa z tych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-29.24" who="#JózefBuzek">Bądź co bądź jest rzeczą jasną, iż w żadnym razie dochody nie byłyby pokrywane z tych źródeł, z jakich były pokrywane w ostatnich miesiącach, mianowicie wykluczone jest zupełnie pokrywanie wydatków z bicia bilonu lub z emisji biletów zdawkowych. Odpowiada to najzupełniej woli zdecydowanej p. Ministra Skarbu i ta wola zdecydowana p. Ministra Skarbu znalazła także swój wyraz ustawodawczy w art. 4. Mianowicie w art. 4 Sejm po porozumieniu się ze mną i z niektórymi z kolegów naszych, dodał, że bezwarunkowo nie przewiduje się w dochodach państwowych dochodu, przewidzianego w § 20, działu V dochodów nadzwyczajnych Ministerstwa Skarbu. Jeżeli Panowie tam popatrzą, to zobaczą Panowie, iż chodzi tu o bilon i bilety zdawkowe. To już obecnie jest stosowane od czasu objęcia steru Ministerstwa Skarbu przez p. Ministra Zdziechowskiego i zasada ta jest już ściśle stosowana. Na to zwracam specjalnie uwagę, bo w ten sposób opinia publiczna ma zagwarantowane, iż ten jeden z głównych powodów dewaluacji złotego, bicie bilonu i emisja biletów zdawkowych, już nie będzie miał miejsca. Oczywiście, że w tych warunkach Rząd będzie musiał wydatki dostosować do rzeczywistych, realnych dochodów. Oznacza to zupełny zakaz dalszego bicia bilonu, dalszej emisji biletów zdawkowych.</u>
          <u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ale jak to jest zagwarantowane?)</u>
          <u xml:id="u-29.26" who="#JózefBuzek">Jest zakaz ustawowy.</u>
          <u xml:id="u-29.27" who="#JózefBuzek">Stosownie do tego Komisja Skarbowo Budżetowa uprasza Wysoki Senat o uchwalenie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-29.28" who="#JózefBuzek">„Senat wzywa Ministra Skarbu, by w budżetach miesięcznych dostosował wydatki, przewidziane w prowizorium budżetowem na kwartał 1926 r., do faktycznych wpływów Skarbu Państwa”.</u>
          <u xml:id="u-29.29" who="#JózefBuzek">P. kol. Woźnicki pytał się, o ile zrozumiałem, jak to jest zagwarantowane. Gwarancją jest stanowcza wola Ministra Skarbu i stanowczą wolą obu izb ustawodawczych, Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-29.30" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Jak ona się ujawnia?)</u>
          <u xml:id="u-29.31" who="#JózefBuzek">Przypuszczam, że jest to gwarancja bardzo silna.</u>
          <u xml:id="u-29.32" who="#JózefBuzek">Dalszą przyczyną załamania się złotego była nieodpowiednia polityka walutowa poprzedniego rządu. Błąd popełnił gabinet Grabskiego już przedewszystkiem przy samem ufundowaniu Banku Polskiego tem, że przeceniając siły narodu, wykluczył zgóry kapitał zagraniczny. Komisja była jednomyślnie tego zdania, któremu dal wyraz obecny p. Minister Skarbu w swem przemówieniu, iż koniecznem jest wciągnięcie kapitałów zagranicznych do Banku Polskiego. Prace w tym kierunku zostały przez p. Ministra zainicjowane, toteż mam nadzieje, iż także pod tym względem ustanie przyczyna, która doprowadziła w rezultacie do załamania się kursu złotego.</u>
          <u xml:id="u-29.33" who="#JózefBuzek">Oczywiście w związku z tem należy zwrócić uwagę na przepisy Banku Polskiego. Uważam, że byt to błąd poprzedniego gabinetu, iż statut Banku Pilskiego nie nakładał na Bank Polski obowiązku bezwzględnego utrzymania kursu złotego. Ten obowiązek mają zagraniczne banki emisyjne, nawet takich państw, jak Austria potem Bank Rzeszy Niemieckiej. I jest to naturalne, że ten obowiązek przedewszystkiem mają, przecież racją bytu tych banków jest to, ażeby utrzymać walutę. Pod tym względem w naszem społeczeństwie panowały niezupełnie odpowiednie wyobrażenia; uważano, że Bank Polski powinien być przedewszystkiem źródłem kredytu. Tak nie jest. Celem banku emisyjnego jest stać na straży waluty; bank emisyjny powinien pamiętać, że bez zdrowej waluty niema zdrowego gospodarstwa społecznego i powinien swą politykę kierować wyłącznie do tego celu, by utrzymać walutę. Otóż ten przepis powinien się znaleźć przy rozszerzeniu przywileju Banku Polskiego z okazji powiększenia jego kapitału akcyjnego. Oczywiście, proszę Panów, jeżeli się nakłada na bank bezwzględny obowiązek utrzymania waluty, to Rząd musi się zrzec wpływu dalej sięgającego na ten bank, mianowicie bank, jeżeli ma obowiązek, nie może mieć rąk związanych, musi mieć wolność działania. I to jest cechą statutów tych banków, które przeszły przez inflację, iż tam w tych statutach wpływ rządu jest zredukowany do minimum. Jeżeli ten warunek jest spełniony, to kapitalista zagraniczny mai pewność, iż waluta będzie utrzymana i wtenczas kapitały zagraniczne są daleko chętniejsze, są skore do szukania zarobków w danym kraju, czego dowodem ogromny przypływ zagranicznych kapitałów np. do Austrii, do Rzeszy Niemieckiej. Także u nas mieliśmy pewien przypływ kapitałów, ale nie był on duży i odrazu, jak ten kapitał się spostrzegł, że niemą pewności utrzymania waluty, był stopniowo wycofywany, co przyczyniło się do tej katastrofy złotego.</u>
          <u xml:id="u-29.34" who="#JózefBuzek">Otóż proszę Panów, idźmy teraz dalej. Jedną z przyczyn załamania się kursu złotego były zbyt wysokie ceny; nie mówię tu o cenach produktów rolnych, bo te są u nas znacznie niższe, niż gdzieindziej, są tak niskie, że umożliwiają eksport, lecz głównie o cenach produktów przemysłowych. Otóż zbyt wysokie ceny naruszyły równowagę gospodarczą między Polską a zagranicą. Jak one powstały? Otóż powstały z różnych powodów. Już mówiono o tem przy jednej z ustaw, którą Wysoki Senat tu przyjął, ja nie będę o tem mówić, będę mówił o środkach, które należą do dziedziny ściśle bankowej i ogólno politycznej.</u>
          <u xml:id="u-29.35" who="#JózefBuzek">Zbyt wysokie ceny produktów przemysłowych powstały w części wskutek mylnej polityki Banku Polskiego, który nie udzielał kredytów w ten sposób, ażeby wymóc obniżenie cen, co w pewnej mierze dla Banku jest możliwe, jak o tem świadczy praktyka banków zagranicznych. Oczywiście także polityka celna; Wygórowana ochrona celna spowodowała zbyt wielką drożyznę wyrobów przemysłowych. Pod tym względem jesteśmy zgodni, że trzeba wejść na drogę nową, na drogę redukowania cen także za pomocą odpowiedniej polityki bankowej i za pomocą obniżenia poziomu ceł przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-29.36" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-29.37" who="#JózefBuzek">Dalej, proszę Panów, pewną drożyznę wywołują także niektóre opłaty prawno publicznej natury, obciążające bardzo znacznie produkcję, p. sen. Zdanowski zwrócił uwagę na kilka tego rodzaju opłat, np. między innemi wymienił opłaty, które się uiszcza urzędowi miar i wag, jeżeli się ma wagę. Te opłaty są niesłychanie wygórowane.</u>
          <u xml:id="u-29.38" who="#komentarz">(Głos na prawicy: I opłaty na świadczenia socjalne.)</u>
          <u xml:id="u-29.39" who="#JózefBuzek">O tem p. s. Zdanowski nie mówił w związku z rezolucją Komisji Skarbowo Budżetowej. Otóż ta rezolucja Komisji Skarbowo Budżetowej Senatu opiewa w sposób następujący: „Senat wzywa Rząd do wglądnięcia w sprawę rozmaitego rodzaju na ustawach czy rozporządzeniach rządowych opartych opłat, które ciążąc na życiu gospodarczem, zwiększają drożyznę i zarazem wzywa do przedstawienia odpowiednich wniosków ustawodawczych lub zmiany zarządzeń”.</u>
          <u xml:id="u-29.40" who="#JózefBuzek">Pod względem formalnym przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli wystąpił z żądaniem, żeby w przyszłych prowizoriach budżetowych rozróżnić wydatki zwyczajne od nadzwyczajnych. Więc zamiast jednokolumnowego prowizorium budżetowego mielibyśmy prowizorium budżetowe trzykolumnowe: w pierwszej kolumnie wydatki zwyczajne, w drugiej nadzwyczajne, a w trzeciej suma ogólna. Następnie przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli domagał siłę, żeby zgóry na miesiąc były oznaczone wydatki dopuszczalne w poszczególnych paragrafach budżetu i żeby ten podział ogólnej sumy wydatków na poszczególne paragrafy miał charakter obowiązujący. Otóż Minister Skarbu w porozumieniu z odpowiednimi Ministrami ustalałby, ile z ogółu wydatków, przewidzianych na dany miesiąc, ma przypaść na poszczególne paragrafy. Talk ustalony przez Ministra Skarbu podział miałby według wniosku Najwyższej Izby Kontroli naturę obowiązującą i nie mógłby być zmieniony. Komisja Skarbowo Budżetowa przychyliła się do tej inicjatywy Prezesa Najwyższej Izby Kontroli i uchwaliła następującą rezolucje, o której przyjęcie upraszam Wysoki Senat:</u>
          <u xml:id="u-29.41" who="#JózefBuzek">„Senat wzywa Rząd, aby przedstawiając prowizorjum do ciał ustawodawczych, oddzieli wydatki nadzwyczajne od zwyczajnych i aby w ustawę o prowizorjum” — t. zn. w przyszłej ustawie — „było zaznaczone, że rozdzielnik kredytów na para grafy będzie ustalony po wzajemnem porozumieniu Ministra Skarbu iż odpowiednimi Ministrami jako obowiązujący do wykonania”.</u>
          <u xml:id="u-29.42" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! W Komisji Skarbowo Budżetowej stwierdzono zupełną zgodność komisji a zapatrywaniami p. Ministra Skarbu. Zgodność ta polega na tem, że Rząd wszelkiemi silami będzie dążył do zwiększenia kursu złotego, a to za pomocą środków następujących: będzie się ściśle stosował do rozporządzalnych środków przy wydatkowaniu, przeprowadzi wydatną redukcję budżetu, zaniecha zupełnie bicia bilonu i emisji biletów zdawkowych i zainicjuje chwilowe obniżenie płac urzędniczych i stabilizacje tych płac na jeden kwartał, będzie zwalczał energicznie drożyznę, za pomocą wszystkich dostępnych mu środków, a zwłaszcza za pomocą odpowiedniej polityki kredytowej Banku Polskiego i polityki celnej, i ściągnięcia kapitału zagranicznego do Banku Polskiego, oraz jest zdecydowany na zaciągnięcie wielkiej pożyczki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-29.43" who="#JózefBuzek">Otóż uważam, że stosowanie tych wszystkich środków potrafi poprawić nasze położenie finansowe i gospodarcze, stosowanie tych środków potrafi wyciągnąć nawę państwową z tego ciężkiego stanu, w jakim się obecnie znajduje. W tem przekonaniu upraszam Wysoką Izbę o przyjęcie obu projektów ustaw bez jakichkolwiek zmian.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoka Izbo! W uzupełnieniu rezolucji, zgłoszonych przez sprawozdawcę Komisji Skarbowej pozwalam sobie zgłosić jeszcze jedną rezolucję, która była opracowana w dwóch komisjach, naprzód w Komisji Skarbowo Budżetowej, a następnie w Prawniczej. Sprawa ta została wszczęta z inicjatywy p. Marszałka, który zupełnie słusznie poruszył zagadnienie utrudnienia utrzymania równowagi budżetowej w r. 1926 i w szeregu lat następnych skutkiem umów długoterminowych, wieloletnich, jakie zostały zawarte przez poszczególne rządy w różnych latach, poczynając od 1919 r„ o wielkie dostawy rozmaitych przedmiotów, potrzebnych przedewszystkiem Ministerstwu Kolej i Ministerstwu Spraw Wojskowych. Komisja Skarbowo Budżetowa nie mogła nie przychylić się do poglądu, iż fakt istnienia tych umów rodzi trudności w należytem zmniejszeniu wydatków państwowych ze względu na wynikające z nich zobowiązania. Wyłoniła się stąd jednak kwestia, czy i o ile te zobowiązania rzeczywiście powinne być przez Skarb, przez Państwo uznane i wykonywane. Ponieważ jest to zagadnienie, związane z uprawnieniami budżetowemi i jednak czysto prawnicze, więc zgłoszony pod tym względem projekt rezolucji został przesłany do Komisji Prawniczej, która nad tem zagadnieniem przeprowadziła wszechstronną dyskusję i doszła do wniosku następującego. W tym stanie ustawodawstwa budżetowego, w jakim obecnie się znajdujemy w Polsce, chociaż nie mamy Jeszcze ustawy o prawić budżetowem, ustawy, przygotowywanej przez Rząd w porozumieniu z Najwyższą Izbą Kontroli i mającej w niedalekiej przyszłości Wpłynąć do izb. to jednak już na zasadzie art. 4 Konstytucji i poszczególnych przepisów, zawartych w dotychczasowych ustawach, jak również płynących z tego dal szych wnioskowań prawnych mogłyby ulec poważnemu zakwestionowaniu prawniczemu takie umowy, zawierane na przyszłość, i z tego względu Komisja Prawnicza zgodna była zupełnie w poglądzie, że należy wezwać Rząd, aby takich umów na przyszłość zaniechał. Stąd wynikła pierwsza część zgłoszonej przez, obie Komisje rezolucji, w której — zwracam uwagę — jest pewna omyłka druku; nie powinno tu być „przekraczające” tylko „obrażające uprawnienia budżetowe izb ustawodawczych”, ponieważ uprawnień budżetowych izb ustawodawczych nikt przekroczyć nie może, bo są one, teoretycznie biorąc, nieograniczone i przekroczone być nie mogą; przekroczenie może tu być tylko po stronie Rządu i temu właśnie proponowana rezolucja chce zapobiec.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#StanisławNowodworski">Nieco inaczej, daleko bardziej skomplikowanej daleko trudniej przedstawia się sprawa umów, zawartych w latach ubiegłych, umów bądź to obecnie już wykonywanych, bądź czasowo poodraczanych,. bądź zastąpionych jakimiś innemi umowami, zawartych przez poprzednie rządy, a obejmujących zobowiązania Skarbu Państwa na lata przyszłe. Otóż tu Komisja Prawnicza nie mogła nie zauważyć, że stan prawny pod tym względem zmieniał się u nas kilkakrotnie od czasu wskrzeszenia Państwa Polskiego: inny był stan w pierwszej fazie, do czasu zwołania Sejmu Ustawodawczego i uchwalenia t. zw. małej konstytucji, inny od tej chwili do uchwalenia pierwszych prowizoriów budżetowych, inny od chwili, kiedyśmy weszli na drogę prawidłowego ustawodawczego budżetowania. Te odmienne strony prawne muszą mieć także bardzo poważny, częstokroć decydujący wpływ na ocenę wagi i mocy obowiązującej umów, które w danym stanie prawnym zawierano.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#StanisławNowodworski">Z drugiej strony Komisja Prawnicza nie mogła nie zważyć i tej okoliczności, że zawierając owe umowy, rząd niejednokrotnie stawiał przedsiębiorstwom, z któremi zawierał umowy, bardzo daleko idące wymagania, mogące rodzić przypuszczenie, że gdyby nie dane zapewnienia rządu, to umowa nie doszłaby do skutku, że takich nakładów, jakie były potrzebne do przystąpienia do wykonania zamówień, przedsiębiorstwa nie byłyby dokonały, nie mając zapewnienia tych zamówień. Powstaje zagadnienie, czy i o ile te zamówienia kolejowe i wojskowe były konieczne dla prawidłowego biegu życia państwowego; co w danym razie było ważniejsze, czy potrzeba stworzenia danej placówki technicznej dla wytwarzania tych przedmiotów w kraju, czy też dawanie zamówień, czasem może na pierwsze wrażenie wydających się nadmiernemi i przekraczającemi potrzebę. Bądź co bądź, sprawa ta nie może być zadecydowana ryczałtem, jednem stanowiskiem co do wszystkich umów; musi być rozpatrzona co do nich indywidualnie, ponieważ przy każdej z tych umów mogą zachodzić takie względy stanu prawnego, różne potrzeby celowości państwowej i słuszności, że mogą spowodować inną decyzję. Dlatego Komisja Prawnicza uznała sprawę za wymagającą dalszego badania, wyjaśnienia i skonkretyzowania stanowiska ciał ustawodawczych w stosunku do tych wszystkich umów; przyczem uważała, że nie może lego zagadnienia łożyć na barki Rządu i przekazywać wyłącznie Rządowi, a to znowu ze Względu na uprawnienia budżetowe izb ustawodawczych, których prawem i obowiązkiem jest zapoznać się dokładnie z tą sprawą i wypowiedzieć się, co o tem myślą. Stąd też pochodzi druga część rezolucji; wzywająca Rząd, by przedstawił izbom ustawodawczym wszystkie takie umowy, zawarte przez dawniejsze rządy. Gdy Rząd to wykona, będzie czas na indywidualne potraktowanie wszystkich tych umów, z zachowaniem tych głównych punktów wytycznych, które w skróceniu starałem się tu Wysokiej Izbie przedstawić. Wobec tego wnoszę o przyjęcie rezolucji, wniesionej przez Komisję Skarbowo Budżetową i Prawniczą, powtarzam, z poprawką jednego wyrazu, a mianowicie: nie „przekraczające” lecz „obrażające”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kędzior.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AndrzejKędzior">W ostatnich dwóch latach budżet naszych wydatków wzrósł do kolosalnych rozmiarów. Budżet wydatków brutto, t. zn. z przedsiębiorstwami i monopolami wynosił 3V2 miliarda zł., o 400.000.000 zł. więcej, aniżeli w przedwojennej Austrii, która finansowo i ekonomicznie stała daleko lepiej. Winien temu nie tylko Rząd, którego dziś obciążam ale winien Sejm, w szczególności Komisja Budżetowa, i winien Senat, który to aprobował. Już w r. 1924, Komisja Budżetowa Sejmu podwyższyła wydatki, preliminowane przez ministra Kucharskiego o przeszło 400 milionów zł., w tem: na wojsko o 50% (o 224 mil. zł.), na skarb o 40% (o 63 milionów), a na oświatę o 126% (o 132 mil.). Referent budżetu Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Komisji Budżetowej Sejmu zaznaczył wówczas w swojem sprawozdaniu, że Polska jest drugą po Anglii, niema drugiego państwa na świecie. któreby tyle wydawało na oświatę, co Polska. Pierwsza jest Anglia, druga jest Polska.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głos: Chwała Bogu!)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#AndrzejKędzior">Tak, chwała Bogu, powiększyliśmy wydatki o 126%, ale do czego to doprowadziło, nierealnych dochodów było i w r. 1924 i w 1925 pół miliarda, mianowicie podatek majątkowy i dochód z bilonu, z biletów zdawkowych.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#AndrzejKędzior">Preliminarz wydatków na rok 1926 jest cokolwiek mniejszy, wynosi 1.846.998.485 na administracje, to jest bez przedsiębiorstw i bez monopoli. Na pierwszy kwartał r. b. wynoszą wydatki 461.749.621 zł. Tymczasem Rząd w prowizorium budżetowem redukuje wydatki na 405.227.236 zł. Cyfra w sprawozdaniu naszej Komisji Skarbowo Budżetowej różni się coś o 300.000. tak, że obcięcie wynosi 56.520.000 czyli 12,26%. To jest absolutnie zamało i w przyszłych kwartałach musi być ta oszczędność, to obcięcie powiększone, bo 4Ks56= daje tylko 224 miliony, a nie, jak p. Minister Skarbu mówił — pół miliarda. Więc musimy pójść dalej w oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#AndrzejKędzior">Teraz chodzi o to, w jakich resortach Ministerstwo Skarbu te obcięcie przeprowadza. Okazuje się, że nie we wszystkich równomiernie, bo zamiast 124% we wszystkich, przeprowadziło w niektórych redukcję znaczniejszą, mianowicie w wojsku 27%, w oświecie — 26%, w robotach publicznych 27%, a najwięcej w Ministerstwie reform rolnych, bo 60%. Natomiast obeszło się łagodnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych, którego szefem jest p. Premier, bo dodało mu 6% zamiast ująć 124%, to znaczy to dało 184. A najlepiej wyszedł Lewiatan z Pop esami — bo maimy teraz sojusz Lewiatana i P. P. S. To się okazuje w prowizorium na pierwszy kwartał, na co pan referent nie zwrócił uwagi.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(S. Buzek: Nie zwróciłem, bo to się wyjaśnia ratą na Gdynię, jeżeli chodzi o przemysł, a bezrobotnym trzeba dać, to trudno, nawet i bez sojuszu.)</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#AndrzejKędzior">Nadwyżka wynosi w Ministerstwie Przemysłu i Handlu 146%, zamiast redukcji o 124%. to znaczy, że więcej o 158%. W Ministerstwie Pracy podwyżka wynosi 140%, zamiast redukcji 12,26%. to znaczy plus 152.26%.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#AndrzejKędzior">Co do Ministerstwa Pracy to nie można przeciw temu podnosić zarzutów, bo wydajemy 6 milionów miesięcznie na bezrobotnych. Jabym tylko miał prośbę do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, ażeby taksamo zaopiekował się bezrobotnymi i małorolnymi na wsi w zachodniej części województwa krakowskiego, gdzie po trzykrotnej powodzi panuje wielki głód i nędza. Otrzymałem właśnie petycję z powiatu chrzanowskiego, w której podnoszą, że gdyby 3 miliony złotych, które wydano na bezrobotnych, były obrócone na obwałowanie Wisły, to ludzie mieliby zarobek, dostaliby te 3 miliony, a oprócz tego byłby ten pożytek, że ludność byłaby zabezpieczona przed wylewem.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#AndrzejKędzior">Co do robót publicznych, to muszę zwrócić uwagę, że obcięcie idzie zanadto daleko. Polska zniszczoną przez wojnę, potrzebuje przedewszystkiem odbudowy nie tylko domów mieszkalnych, ale także dróg, mostów i t. d., bo inaczej dojdziemy do tego, czem była Republika Polska, mająca królów na czele. Wówczas nie starano się o drogi, tylko wtenczas, kiedy przejeżdżał król, kiedy była parada, albo też kiedy był przemarsz wojsk. Spędzono z całego powiatu ludność do naprawy dróg i mostów. My więc wracamy obecnie do stanu, jaki był przed rozbiorem Polski tak pod względem praworządności, jak i zaniedbania ekonomicznego kraju.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#AndrzejKędzior">Zrobił tem sobie zestawienie, w jakich resortach powinno się przeprowadzić największą redukcję. Otóż nie w tych ministerstwach, które mają stosunkowo małe dotacje po kilkadziesiąt milionów złotych, ale w tych, gdzie wydatki dochodzą do kilkuset milionów, a nawet przeszło pól miliarda. I tak, przedewszystkiem Ministerstwo Spraw Wojskowych preliminuje wydatki na 689 milionów, a bez marynarki 667.900.000 zł. Wziąłem budżet przedwojennej Austrii z r. 1913, kiedy Austria z Niemcami przygotowywała się do wojny ze światem słowiańskim i romańskim. Budżet ministerstwa obrony krajowej, ho tam ministerstwo wojny było wspólne z Węgrami, wynosił bez wydatków na żandarmerie 79.073.184 koron, udział zaś Austrii w wydatkach na ministerstwa wojny bez marynarki 265.192.037 koron, razem 344,265.221 koron. Marynarki nie można porównywać, bo my nie mamy żadnej marynarki.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#komentarz">(Głos: Ale mamy dużo admirałów.)</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#AndrzejKędzior">Otóż proszę Panów, Austria, przygotowująca się do wojny światowej, wydawała 344 miliony, a my mamy w tym roku wydać 667 mil jon ów. Naturalna rzecz, że tu przedewszystkiem trzeba szukać oszczędności, tembardziej, że, Sak wiemy z naszych obrad, w Komisji Skarbowo Budżetowej Senatu, te oszczędności można uzyskać. P. min. Sikorski opowiadał nam, że przez szereg lat płacono za aeroplan od Plagego i Leśkitewicza w Lublinie po 100.000, a on wytargował po 20.000, to znaczy, że Skarb Państwa płacił o 4/5 za dużo. Więc należy ukrócić te nadużycia w dostawach. To samo tyczy się dostaw wszystkich środków żywnościowych. Zatem bez szkody dla żołnierza, bez szkody dla armii można, według mego zdania, przynajmniej 200 milionów oszczędzić w Ministerstwie Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#komentarz">(Głos: Słuszne)</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#AndrzejKędzior">Teraz weźmy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#AndrzejKędzior">Korpus Ochrony Pogranicza kosztuje 39.778.257, a policja 101.533.811 złotych, razem 141.312.068 złotych. Policyjna Austria wydawała na żandarmerie, która była preliminowana w ministerstwie obrony krajowej, i na policję, preliminowaną w etacie ministerstwa spraw wewnętrznych, 58.073.300 koron, tj prawie o 2/3 mniej. Po co my wydajemy tyle pieniędzy na tę policję, która niewiele warta, bo się boi złodziej! Panicza zmobilizowana przy pomocy wojska policja pod komendą wojewody dotychczas nie złapała. Bezpieczeństwo w dawnej Austrii było daleko większe, żandarm nie bał się nikogo, złodzieja zawsze złapał. U nas policja się boi, obchodzi opryszków o 1/2 kilometra i zawsze we dwóch chodzą, bo się boją. My dajemy uniformy paradne, sprowadzamy hełmy z Berlina, wydajemy pieniądze całkiem niepotrzebnie. Wedle mego zdania wystarczy 60 milionów na policję i możemy 80–90 milionów oszczędzić w etacie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#AndrzejKędzior">Co do Ministerstwa Skarbu, to tu przeważnie tylko w personaliach moglibyśmy oszczędzić.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#komentarz">(Głos: remuneracja!)</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#AndrzejKędzior">Podam Panom ciekawą rzecz do porównania i z Austrią, ho tu jest i powierzchnia i ludność ta sama. Polska ma 27 i ćwierć milionów wedle spisu z 1921 r., a Austria miała 28 milionów ludności. Otóż W austriackiem ministerstwie skarbu nie było żadnego wiceministra. U nas było dwóch wiceministrów urzędowych, a oprócz tego dwóch jeszcze miało pobory wiceministrów, tego zaś roku przybył trzeci.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#komentarz">(Głos: Dla oszczędności.)</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#AndrzejKędzior">Pod znakiem oszczędności musi, się powiększać personel.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#komentarz">(S. Woźniki: Pensje nie wynoszą tyle ile renumeracja.)</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#AndrzejKędzior">Trzech wiceministrów i dwóch, więc właściwie mamy 5 wiceministrów na etacie Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Głos: Żadnego fachowca!)</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#AndrzejKędzior">W Austrii w 6 departamentach było 6 szefów sekcyjnych, tu się to nazywa: dyrektorów departamentu, my ich mamy 12, a każdy ma osobistego sekretarza, tak jak minister i wiceminister, takich podskakiewiczów...</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#komentarz">(Głos: Jedni i drudzy nic nie umieją.)</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#AndrzejKędzior">...z wyjątkiem pp. żaczka i. Czechowicza, którzy nie mają podskakiewiczów. Dalej idą radcy ministerialni! w Austrii 22, my mamy ich 55.</u>
          <u xml:id="u-33.28" who="#komentarz">(Głos: Straszne!)</u>
          <u xml:id="u-33.29" who="#AndrzejKędzior">Następnie idą radcy ministerialny, w Austrii się nazywali radcy sekcyjni, u nas jest ich 104, a w Austrii było 23 i t. d. Suma sumarum Polska ma 515 urzędników w Ministerstwie Skarbu w centrali, bo w izbach skarbowych jest ich daleko więcej, a Austria miała 273.</u>
          <u xml:id="u-33.30" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Co zrobił Moskalewski?)</u>
          <u xml:id="u-33.31" who="#AndrzejKędzior">Następnie co do polityki oszczędnościowej. Co do Ministerstwa Przemysłu i Handlu muszę przyznać, że jest słabo dotowane, że wszystkie państwa cywilizowane dają daleko więcej na przemysł i handel. Na rolnictwo także wszystkie państwa wydają więcej, nawet wysoko uprzemysłowione.</u>
          <u xml:id="u-33.32" who="#AndrzejKędzior">Co do Ministerstwa Wyznań i Oświaty, mamy wydatki za wysokie i dałoby się wprowadzić oszczędności bez szkody dla nauki; Weźmy np. inspektorów szkolnych. Dawniej był jeden inspektor szkolny na cały powiat w zaborze austriackimi, nie miał ani woźnego, ani koni, ani woźnicy, ani pomocników, tylko był referentem starostwa, a do pomocy przydzielono mu nauczyciela szkoły ludowej, który pobierał remuneracje. Dzisiaj ma inspektor zastępcę, osobnego urzędnika, maszynistkę, woźnego, woźnicę, bryczkę i parę koni. Do czego to doprowadza? Wogóle za dużo wydajemy na inspektoraty.</u>
          <u xml:id="u-33.33" who="#komentarz">(Głos: Na kuratoria dużo.)</u>
          <u xml:id="u-33.34" who="#AndrzejKędzior">Co się tyczy kuratoriów, to także za dużo wydajemy., Ale weźmy inną rzecz. Przed wojną w b. zaborze austriackim nauczyciele ludowi starali się o osiągnięcie rangi XI, X i IX, tak że, jak poborcy skarbowi opowiadali, wypłacano pobory VII rangi jednemu albo dwóm w powiecie: staroście i naczelnikowi sądu, jeżeli, był radcą sądowym, jeżeli zaś nie był radcą sądowym, to pobierał płacę VIII rangi. Dzisiaj mają nauczyciele rangi starostów, radców namiestnictwa i; hofratów, a w tych wysokich rangach jest w b. Galicji i 3.904 nauczycieli!, ta!? że dawniej w jednym powiecie poborca Wypłacał jedną albo dwie płace w 7 kategorii, a teraz wypłaca blisko 50 płac 7, 6 i 5 rangi. Te wydatki także idą trochę zadaleko, tu możnaby także osiągnąć oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-33.35" who="#AndrzejKędzior">Co się tyczy przedłożenia o redukcji plac urzędników, przyznam się, że to jest najgorsze. Ja dwukrotnie, w r. 1922 i w roku obecnym, podnosiłem, że maimy za dużo urzędników, a kiepsko płatnych; A to jest najgorszy system. Powinno się zredukować liczbę urzędników, a podwyższyć płacę.</u>
          <u xml:id="u-33.36" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-33.37" who="#AndrzejKędzior">Ja przytoczę przykład: u nas minister pobiera 1/3 część tego, co w Austrii i Prusach, dyrektor departamentu także pobiera V3. Dalsze kategorie pobierają 1/2 tego, co w innych państwach. Dopiero ci najniżsi, woźni i t.d. pobierają więcej, aniżeli w innych państwach. Wogóle jestem zdania, ażeby nie obniżać płac, które są płacami głodowemi, natomiast zmniejszyć personel, zwłaszcza, że, o ile zauważyłem, pod znakiem oszczędności ciągle się tworzy nowe urzędy i powiększa liczbę urzędników. Urzędnika starszego, który niema jeszcze wysłużonych lat 35, pensjonuje się, a bierze się na jego miejsce człowieka z ulicy, który o tej pracy nie ma pojęcia, i często się zdarza, że potrzeba dwóch ludzi za tego jednego. Za często zmienia się ludzi. Jestem tu od r. 1919 i od tego czasu zauważyłem, że ciągle się szefów w Ministerstwie Skarbu zmienia. Jeżeli się urzędnik czegoś nauczy, to powinien dalej służyć i pracować, a nie, żeby go wyrzucać i nowego przyjmować. To silę dzieje prawie przy każdej zmianie gabinetu, bo minister każdy swoich proteguje.</u>
          <u xml:id="u-33.38" who="#AndrzejKędzior">P. Marszałek Woźnicki wspominał tutaj o oszczędnościach. Muszę przytoczyć jedno, a mianowicie, że pod znakiem oszczędności powiększa się tylko jeszcze liczbę urzędników. Obecnie administracja państwowa zajęła się samorządami i zamiast wybieranych prezesów rad powiatowych, którzy nic nie brali, narzuca się starostów i każę się płacić im drugą gażę z funduszu powiatowego. Gdy o tem w zaborze austriackim! dowiedzieli się starostowie, zaczęły się intrygi i z każdego powiatu są skargi, że ten a ten podczas Rady powiatowej nic nie wart, usunąć go, a na jego miejsce mnie zamianować. I to popiera Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, a wojewodowie wpływają na wydział samorządowy, aby się zgodził na przyznanie drugiej płacy tym starostom, którzy udają prezesów rad powiatowych. Byłem właśnie niedawno na posiedzeniu komisji oszczędnościom w ej pod przewodnictwem p. s. Zdanowskiego. Tam chodziło o redukcję personelu w powiatach, miastach i gminach wiejskich.</u>
          <u xml:id="u-33.39" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Ta komisja bardzo dobrze się udała.)</u>
          <u xml:id="u-33.40" who="#AndrzejKędzior">Referował p. Miklaszewski, który zdaje się nigdy nie miał do czynienia z samorządem, tak samo jak p. Leśniewski?, b. dyrektor departamentu rolniczego w Ministerstwie Rolnictwa, nie miał pojęcia o samorządzie, a mimo to posłano go do Lwowa, żeby zreorganizował wydział samorządowy, o czem nie miał najmniejszego pojęcia. Otóż p. Miklaszewski referuje nam, że w każdym powiecie ma być 8 urzędników administracyjnych exclusive inżynierów i innych fachowców. Ja się zapytałem, jak to może być; w zaborze austriackim jest trzech do czterech: sekretarz, który jest równocześnie kasjerem, lustrator gmin j kancelista, a panowie wprowadzają oszczędności w ten sposób, że każą radcom powiatowym przyjmować zamiast trzech urzędników ośmiu. Dopiero na tę moją uwagę p. Miklaszewski zmienił swoją stylizację i zostało nie, że ma być ośmiu, lecz że nie może przekraczać liczby ośmiu. Ośmiu urzędników chcieli, tam, gdzie dziś jest trzech do czterech i to się nazywa oszczędność! Komisja oszczędnościowa uchwala jakieś szumne tezy i to ma służyć Rządowi za podstawę do wydania zarządzeń oszczędnościowych.</u>
          <u xml:id="u-33.41" who="#komentarz">(Głos: A po pańskiej uwadze co uchwalono)</u>
          <u xml:id="u-33.42" who="#AndrzejKędzior">To była komisja oszczędnościowa urzędująca pod przewodnictwem p. Moskalewskiego. Sprowokowany przez wicemarszałka Woźnickiego, właśnie ten szczegół przytoczyłem.</u>
          <u xml:id="u-33.43" who="#AndrzejKędzior">Podnosiliśmy, że dla przywrócenia równowagi budżetowej konieczna jest oszczędność z jednej strony, a z długiej strony wzmożenie produkcji, a przynajmniej utrzymanie produkcji, ażeby ludność mogła podatki płacić. Otóż jak wygląda ta oszczędność?.</u>
          <u xml:id="u-33.44" who="#AndrzejKędzior">Zaprowadza się komisarzy oszczędnościowych, a mnoży się urzędników. Jak zaś jest z popieraniem produkcji, to wiemy także dobrze. Zaprowadzono cła wywozowe na produkty rolne, czem świadomie zgnębiło się rolnictwo, a równocześnie znoszono cła na wyroby przemysłu, obuwie, odzież iii t. d. i środki żywnościowe, ażeby obniżyć ceny. Tymczasem co się Okazało?</u>
          <u xml:id="u-33.45" who="#komentarz">(S. Lipkowski: Ceny się podwyższyły.)</u>
          <u xml:id="u-33.46" who="#AndrzejKędzior">Cen nie obniżono, tylko kupcy zarobili, bo po niższych cenach sprowadzali.</u>
          <u xml:id="u-33.47" who="#komentarz">(S. Czereszewski: Dewizy uciekły za granicę.)</u>
          <u xml:id="u-33.48" who="#AndrzejKędzior">Więc oszczędność żadna, poparcie produkcji żadne, doszło do tego, że nikt nie jest w stanie płacić podatków.</u>
          <u xml:id="u-33.49" who="#AndrzejKędzior">A więc powinniśmy dążyć do rzeczywistej oszczędności w personaliach, bo wydatki na personalia j wynoszę rocznie 1.200.000.000 zł. tak. że na cele produktywne prawie nic nam nie pozostaje. A powinniśmy podnieść wydatki dla tych ministerstw, które popierają produkcję, jak Ministerstwo Rolnictwa, Przemysłu i Handlu i Robót Publicznych. To są trzy ministerstwa, których inwestycje się opłacają. Jak bardzo potrzebna jest redukcja urzędników; na to mogę Panom przytoczyć opinię prezesa Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Mamy dużo urzędników, ale ich orzeczenia są zbyt często obalane przez ten Najwyższy Trybunał. W jednym z wywiadów dziennikarskich Prezes tego trybunału powiedział, że do 70% skarg na zarządzenia włada j administracyjnych bywa załatwianych przychylne, a zarządzenia władz administracyjnych bywają uchylane. A przytem zaznaczył, że tylko zamożniejsi wnoszą zażalenia, gdyż stemple są ogromne, a tymczasem biedny człowiek, który nie ma funduszu na opłacenie stemplom, wcale nie wnosi zażalenia, chociaż daleko częściej są krzywdzeni ubożsi ale chociaż osiągniemy oszczędności i podniesiemy dochody, jeszcze sprawa nie będzie załatwiona, bo niestety nasz złoty spada. Bilans Banku Polskiego na ultimo grudnia 1924 r. wykazywał pokrycie w złocic 65% i dolar stał w Warszawie 5.185. Swoją drogą te kursy warszawskie są fałszywe, ho agencja telegraficzna „Pat” optymistycznie rzecz przedstawia. Czytam kurs złotego w dziennikach warszawskich, wogóle w krajowych — 85, a równocześnie jeżeli weźmiemy szwajcarskie, czy, niemieckie gazety, to jest 75. Nie wiem, kogo Właściwie ci urzędowcy chcą w błąd wprowadzić? Chyba nas, obywateli polskich, bo przecież zagranica nie da się w błąd wprowadzić, bo zna ten kurs. Więc kiedy pokrycie było 65%, złoty stał dobrze. 20 listopada pokrycie było 19% — zaczął spadać, właściwie już przedtem zaczął spadać.</u>
          <u xml:id="u-33.50" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Jakto 19%? Nie było takiej liczby.)</u>
          <u xml:id="u-33.51" who="#AndrzejKędzior">Przytoczę ostatnią z 10 grudnia, 15,8% wynosi pokrycie w złocie.</u>
          <u xml:id="u-33.52" who="#komentarz">(S. Zdanowski. Z bilonem.)</u>
          <u xml:id="u-33.53" who="#AndrzejKędzior">Bez bilonu. Zapas złota w Banku Polskim jest 133.264.000 złotych, z tego za granicą zastawione 54.118.000 zł. Mamy zapasu złota 73 miliony, a z końcem przeszłego roku mieliśmy zapasu złota 103 miliony. Teraz zapasu dewiz i walut mamy 59.611.000, ale zobowiązania nasze w walutach i dewizach zagranicznych — 33 miliony, a zobowiązania raportowe 42.584.000, razem 75.887.539 zł., tak, że my mamy wprawdzie zapas Walut 59 milionów, ale zobowiązania nasze sięgają 78 milionów, skutkiem czego naruszamy zapas złota. Więc w rezultacie mamy wogóle pokrycie 10 grudnia 57.070.259 złotych, a przy obiegu banknotów 362.147.770 zł. wynosi pokrycie 15.8%, podczas kiedy wedle rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej pokrycie ma wynosić minimum 30%. Całkiem naturalne jest, że złoty musi spadać, bo nie dolar idzie do góry, tylko złoty spada, dolar stoi, jak inne, jest to oś, koło której wszystko się obraca, tylko nasza waluta spada. W tym stosunku dolar dziś wart jest 10 zł. Nie powinniśmy się dziwić, ani zwalać winy na rozmaitych spekulantów, bo temu winno jest słabe pokrycie złotego.</u>
          <u xml:id="u-33.54" who="#AndrzejKędzior">Trzeba przytem dodać, że w bilonie i w biletach zdawkowych kursują, jak p. Minister Skarbu mówił, 410 milionów, to znaczy więcej, aniżeli wynosi obieg naszych banknotów — 362 miliony, w żadnem państwie tego nie było. Naprzykład, gdy Austria pozwoliła sobie emitować noty państwowe, to stosunek był 10%, było 2 miliony banknotów Banku Austro Węgierskiego, a 200 milionów not państwowych. Dlatego z prawdziwą przyjemnością dowiedziałem się, że p. Minister Skarbu nie stoi! na takiem ekskluzywnem stanowisku narodów em, żeby nie dopuścić do Banku Polskiego kapitałów zagranicznych, bo kapitał nie jest narodowy, Tęcz międzynarodowy. Jeżeli Niemcom nie spadła korona z głowy, jak mówi prof. Buzek, chociaż przypuścili Anglików i innych do rady nadzorczej swego banku, to nam także wyjdzie to tylko na pożytek i na zdrowie, bo trzeba przyznać, że nie mamy takich finansistów i bankierów, jak Londyn, Paryż, Frankfurt, Berlin i Wiedeń, bo Warszawa nie była stolicą państwa. Zatem przypływ sił rozumnych z zagranicy wyjdzie tylko na korzyść Państwu i przyczyni się do ustawa naszego złotego, bo przecież tym ludziom z zagranicy nie będzie zależało na tem, ażeby pobierali mniejsze dywidendy z akcji Banku Polskiego, tylko, żeby Bank Polski stał silnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ niema zastępcy Skarbu w Izbie, zmuszony jestem w interesie Banku Polskiego sprostować pomyłkę rachunkową, jaką popełnił szanowny senator Kędzior. Pomyłka polega w tem. że liczy on równocześnie jako pasivum Banku Polskiego nie tylko zobowiązania w obcych walutach, ale i zastaw ciążący na złocie, które Bank trzyma zagranicą. Tymczasem w rzeczywistości obligo z te. go zastawu tkwi już w zobowiązaniach w obcych walutach. Gdy się tak liczy to pokrycie banknotów emitowanych przez Bank Polski, wynosi trzydzieści kilka procent, tak, jak odpowiada ustawie...</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Głos: Pan senator potrącił i złoto, i zobowiązania.)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#WojciechTrąmpczyński">...jedno z dwojga, albo mamy złoto, albo zobowiązanie.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(S. Kędzior: W takim razie pokrycie wynosi okrągło 30%.)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję Panom teraz przerwać dyskusję, tymczasem proszę p. s. Kałuszyńską, żeby złożyła ślubowanie. Pani składa następujące ślubowanie.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#WojciechTrąmpczyński">„Ślubuję uroczyście, jako senator do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej według najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem rzetelnie i pracować, wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego jako całości”. Pani odpowiada „Ślubuję”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#DorotaKłuszyńska">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz poza porządkiem dziennym głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Wysoka Izbo! W czasopiśmie „Munchner, Neuste Nachrichten” ukazał się na tle przemówienia p. posła Bryla w Sejmie z dnia 23 października r. b. artykuł obrazujący stosunki, panujące w Polsce, w nader ujemnem świetle i starający się między innemi zohydzić polskie sądownictwo w oczach zagranicy w sposób, który nie może pozostać bez odpowiedzi. Artykuł ten został przedrukowany, także przez inne czasopisma zagraniczne.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Korzystam z okazji, by z oburzeniem odeprzeć tę napaść D napiętnować czyn nienawistny, rzucony w atmosferę pokojową.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Niema sądownictwa na świecie, któreby poza wymiarem obiektywnej sprawiedliwości mogły w każdym wypadku zapobiec przejściowemu uczuciu goryczy u strony, której subiektywne uczucie prawa zostało przez werdykt sądowy zdyskwalifikowane.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Uogólnione przedstawienie takich objawów, wypowiedziane z trybuny parlamentarnej w polemice partyjnej z ust mówcy opozycyjnego, nie usprawiedliwia powtarzania ich w formie, wywołującej wrażenie, jakoby tak brzmiała krytyka obiektywna polskiego sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Sądownictwo polskie ma tak chlubne karty w historii zmartwychwstałej Ojczyzny naszej, że nie potrzebuje się obawiać podobnych ataków.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Mimo to dzieje mu się ciężka krzywda, jeśli powstają próby zaprzeczenia prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Sądownictwo nasze składa się w swym ośrodku z wypróbowanych sił sędziowskich, które przetrwały na swych stanowiskach przewroty polityczne, oraz z ofiarnych członków wolnych zawodów, którzy w samozaparciu się porzucili swe zajęcia, by wstąpić na służbę sprawiedliwości, tam, gdzie były luki do wypełnienia.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Obiektywna krytyka zagranicy nieraz już złożyła chlubne świadectwo naszemu sadownictwu z powodu jego bezstronności, umiejętności i służenia idei. Jeśli w przełomowych dniach dziejowych zabłąkał się gdziekolwiek nieodpowiedni człowiek W szeregi sądowe, to akcje oczyszczenia sadownictwa z takich elementów, zarząd wymiaru sprawiedliwości prowadził zawsze z równą energią, bez względu na to, w czyich rękach spoczywało kierownictwo.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Do krytyki sądownictwa najlepiej powołam są ci, którzy bronią interesów ludności i codziennie patrzą na szlachetny wysiłek nieposzlakowanych ludzi celem przywrócenia stanu prawnego tam, gdzie go konflikt prawny zamącił. Z szczególną radością przeczytałem zatem chlubne świadectwo, jakie naszemu sądownictwu wystawiła palestra nasza w onegdajszej swej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Kto chwyta za pióro do publicznej krytyki działalności sądów, winien pamiętać o tem. że stając się rzecznikiem uogólniania subiektywnej krytyki nieopatrznych wystąpień partyjnych, zły siew sieje dla własnego społeczeństwa, wskazując, kędy droga wiedzie do podrywania autorytetu, którym stoją państwa.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#MinisterSprawiedliwościPiechocki">Jakkolwiek czyn ten sam siebie potępia, uważałem wypowiedzenie tych słów za konieczne, by stwierdzić zgodnie z całą zdrową opinią kraju, że społeczeństwo nasze stoi na straży honoru naszego sądownictwa, otacza je czcią i miłością i gotowe jest w każdej chwili odeprzeć wszelki atak na nie skierowany wszystkiemi środkami, które posiada.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalsza dyskusja rozpocznie się o godz. 4 min. 30 punktualnie. Dziś porządek dzienny wyczerpiemy.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu, Klub senacki, do którego mam zaszczyt należeć, życzy wogóle powodzenia p. Ministrowi Skarbu w jego zamierzeniach. Poza tem zmuszony jestem powiedzieć, że mówię z największą niechęcią i powodowany jestem tylko koniecznością zwrócenia uwagi na szereg kwestii, związaną z ciężką sytuacją Państwa. Gdyby nie ta sytuacja i gdyby nie stanowisko klubu, który uważa za potrzebne zawsze stać na gruncie prawdy, to bym nie brał udziału w tej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu, jeżeli się przeniesiemy myślą do tych okresów, kiedyśmy słuchali tu wykładów p. generalnego sprawozdawcy budżetu i kiedyśmy te przedłożenia zatwierdzali, to dziś z tej odległości, możemy powiedzieć, iż te referaty nie były niczem innem, jak tylko makulatura. Obawiam się, by i dzisiejszy referat p. generalnego sprawozdawcy budżetu nie był również makulaturą, nie tylko dlatego, że poprzednie trzeba uznać za tego rodzaju elaboraty, jak przed chwila określiłem, lecz jeszcze i ze względów obiektywnej oceny, dotyczącej dzisiejszego przedłożenia.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu, zwracam uwagę choćby tylko na jedną, zdawałoby się formalną okoliczność. Prowizorium nie ma rozdzielnika, w tem prowizorium zupełnie nie jest zaznaczone, jakie dochody są zwyczajne, a jakie nadzwyczajne, jakie wydatki zwyczajne, jakie nadzwyczajne. Tak dalece to prowizorium jest zestawione nieprawidłowo, wadliwie, że komisja nasza zgłasza rezolucje, aby na przyszłość w prowizoriach tego rodzaju defekt nie miał miejsca. Przeanalizujmy, zobaczmy, co to jest, co to znaczy.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Jeżeli Rząd składa prowizorium, jeżeli to prowizorium, na trzy miesiące złożone, obejmuje liczby mniejsze, niż te, które są podane w preliminarzu, rozdanym przez Rząd Grabskiego, to znaczy to, że te nowe liczby muszą być produktem szczegółowego namysłu, zupełnie określonej pracy. W tej pracy Rząd powinien był zdawać sobie sprawę, że takie a takie dochody są normalne, a takie nadzwyczajne; że takie rozchody są zwykłe a takie nadzwyczajne. I powinien był to wykazać. Jest to podstawa każdego budżetu. I to nie jest zrobione, wszystko jest w czambuł zbite mechanicznie. Przypuścić, że w tem jest głębsza myśl jakiś sens ukryty, w żaden sposób nie można. Poprostu jest to zrobione byle jak, zrobione na kolanie, mechanicznie. Oczywiście nie mówiłbym o tem, gdybym nie miał możności przytoczyć w dalszej części przemówienia dowodów, że i inne rzeczy robią się byle jak, na kolanie. Sam fakt istnienia takiego prowizorium z tym defektem, o którym wspomniałem, wskazuje już zupełnie nie na poważny charakter roboty. Nie wiem, czy niepoważną robotę można wogóle nazwać realna.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Idę dalej. Poza tym formalnym względem, w dzisiejszym pełnym optymizmu referacie p. generalnego sprawozdawcy, który wykazywał, że jest to właściwa droga, która się robi sanację, nie można było jednak ukryć jednej okoliczności, mianowicie, że 407 milionów, obejmujące 3 miesięczny okres, niezupełnie są pokryte; że będzie deficyt. Wprawdzie kwota tego deficytu nie była wykazana, ale jeżeli się składa prowizorium i z góry się wie, że jest to prowizorium z deficytem, to zdaje mi się, że takie prowizorium nie jest już nieprawdopodobne, lecz nawet nierealne.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: To się nazywa, zrównoważenie budżetu!)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#BronisławKrzyżanowski">Teraz przejdźmy dalej do liczb.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#komentarz">(S. Zubowicz: To circulus vitiosus.)</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#BronisławKrzyżanowski">Czy to circulus vitiosus? być może, że przy opracowywaniu realnem trzebaby ułożyć prowizorium na mniejszą liczbę, nie na 407, lecz na 350 milionów i może wówczas, przy pewnych warunkach, gdyby one zostały szczegółowo ujęte, toby nie było circulus vitiosus. a dzisiaj to jest rzecz, która może przynieść najfatalniejsze skutki wtedy, kiedy ten budżet będzie realizowany.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#komentarz">(Głos: To zabawka w państwo!)</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#BronisławKrzyżanowski">Dalej to prowizorium oparte jest na szeregu liczb, które nie są uzasadnione, jak powiedziałem, nie są podzielone, ale bądź co bądź poszczególne liczby dotyczą poszczególnych ministerstw. Czy w takim stanie rzeczy, jaki dziś istnieje, możemy powiedzieć, że rachuby na podatek obrotowy, który stanowi dużą pozycję w dochodach Ministerstwa Skarbu, są realne? Czy przyszłe półrocze, albo przyszły kwartał naprawdę przyniesie tyle, ile Ministerstwo się spodziewa? Zdaje mi się że tego zupełnie powiedzieć nie można. Ale możnaby mówić, że mimo wszystko, to prowizorium jest dobre, jest realne, ono się sprawdzi, zrealizuje, dlatego, że naogół sytuacja się polepsza, że naogół porządki wszędzie są lepsze, sprawność wszędzie jest większa. Czy możemy to powiedzieć? Według moich informacji, np. w Ministerstwie Kolei mamy takie zjawisko, że dyrekcja gdańska od trzech tygodni nie przewozi drzewa; przewozi inny towar, ale nie przewozi drzewa. Drzewo idzie z całej Polski, drzewo powinno być przeładowane na statki, statki są wynajęte na termin, drzewo jest sprzedane do Anglia, a jednak stoi od 3 tygodni. Drzewo się ładuje na poszczególnych stacjach różnych innych dyrekcji, ale po linii dyrekcji gdańskiej się nie posuwa. I to się dzieje właśnie w ostatnich 3 tygodniach, czyli za panowania obecnego Rządu. W dyrekcji wileńskiej znam wypadek, że dyrekcja utrudnia sytuację poszczególnym przedsiębiorcom: tartak nieduży, 60 ludzi, stanął dlatego, że dyrekcja zażądała, aby ten tartak na swój koszt wynajął stróża kolejowego. W czasie, kiedy się mówi o redukcji, kiedy chodzi o niezwiększanie etatów, taka się rzecz praktykuje. W znacznym stopniu skutkiem polityki, dotyczącej stawek przewozowych, cały przemysł tartaczny w Wilnie, który obejmuje około 2000 ludzi, stoi.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#BronisławKrzyżanowski">A teraz zwróćmy uwagę na stanowisko Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Wzorem i śladem Ministra Klarnera, który od czasu do czasu w półurzędowym organie „Handel i Przemysł” pisał artykuły, oświetlające sytuację, wskazujące na drogi, któremi Rząd ma kroczyć nowy Minister p. Osiecki też napisał artykuł i w nim podał zasady, program swego Ministerstwa i Rządu. Mówi, że „psychologia rządzenia Państwem powinna być w znacznej mierze psychologią kupiecką”. Jeżeli jeden Minister chce rządzić Państwem jak kupiec, a drugi mianowicie Minister Skarbu tej zasady się nie trzyma, to zdaje mi się, z tego współżycia nic dobrego nie może wyniknąć. Jeżeli Minister Przemysłu i Handlu będzie nadal w ten sposób kierował nawą, to nie wiem, do czego dojdziemy.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#BronisławKrzyżanowski">P. Minister Osiecki, rozwijając swoją myśl, dochodzi do wniosku, że walka z drożyzną powinna być prowadzona nie przez Państwo, lecz przez samo społeczeństwo, a Państwo ma robić co innego. Zdaje się, że pozostaje to w jaskrawej sprzeczności z wszystkiemi obowiązkami Państwa w stosunku do wahań waluty, bo przedewszystkiem z kiepskiej waluty wynika nasza drożyzna. Sądzę, że jeżeli się ma na względzie zasady założenia, to nie można dojść do wniosku, żeby od czasu objęcia władzy przez nowy Rząd cokolwiek się poprawiło i żeby; istniał naprawdę jaki program. Prawdopodobnie w zgodzie z tym „programem” Ministra Osieckiego, ku jego realizacji i większemu powodzeniu, coraz więcej się rozwija szmugiel towarów zagranicznych. Wprawdzie jest to skutek wysokich ceł od niedawna wprowadzonych, ale fakt faktem, że sprowadzanie towarów wysokocennych z zagranicy, odbywa się po kupiecku w trywialnem tego słowa znaczeniu. Poza tem Ministerstwo jest bezczynne i nic pod tym, względem nie robi. Przechodzę do Ministerstwa Skarbu. Zdaje mi się, że to Ministerstwo szczególnie zasługuje na uwagę. Przedewszystkiem znamy oświadczenie p. Ministra Skarbu, że spadek złotego jest powstrzymany; a właśnie po tem oświadczeniu okazał się odwrotny stan rzeczy, nie tylko spadek nie został wstrzymany, lecz mieliśmy do czynienia z nową falą, z nowem rozpętaniem się, z nowem podniesieniem Się dolara i nowym spadkiem złotego. Okrzyk z trybuny Sejmu i Senatu o powstrzymaniu fali był niepotrzebny i żadnych skutków nie przyniósł. Słyszeliśmy od p. Ministra i czytaliśmy jego oświadczenie, że złoty będzie ustabilizowany na poziomie parytetu gospodarczego. Cóż się w tej materii robi? Absolutnie nic. Czy są w związku z tem jakiekolwiek kroki, jakieś zarządzenia, czy są z tego jakieś wnioski? Jeżeli złoty ma się stabilizować na równi gospodarczej, jeżeli ta równia gospodarcza nie jest 5,20, to powinna być jakaś inna liczba i ta inna liczba ma reprezentować złoty, który w stosunku do franka złotego, do dolara będzie przedstawiał inną wartość, aniżeli złoty, przewidziany ustawą obecnie obowiązującą. Złoty obecny nie jest dawnym złotym, nie jest też złotym gospodarczym i faktycznie niema ani jednego, ani drugiego, tylko jest złoty spadający. Co się robi, ażeby ten spadek powstrzymać? Ażeby ten spadek powstrzymać, ogłasza się państwu i światu ustawy i zarządzenia. Otóż pierwszą ustawą, która została zatwierdzona przez nas za zgodą i na żądanie p. Ministra Zdziechowskiego, jest ustawa o biletach skarbowych. Ustawa o biletach skarbowych nie może być traktowana inaczej, tylko jako ustawa, o złym, szkodliwym pieniądzu. P. Minister za żądał, ażeby ustawa, ułożona przez rząd poprzedni, była przez nas t. j. przez ciało ustawodawcze zatwierdzona. Ustawa ta daje prawo wypuszczenia biletów na 100 milionów; p. Minister tego samego dnia 28 listopada wydał zarządzenie, na mocy którego Ministerstwo Skarbu emitowało 30 milionów biletów. W związku z tem p. Minister otrzymał prawo emitowania na połowę tej sumy t. j. na 15 milionów biletów zdawkowych „w celu ułatwienia obiegu”. Dziś p. referent mówi, że poręczeniem tego, że nie będzie bilonu, jest nasze stanowisko i stanowisko Ministra. Tymczasem nikt inny, tylko my sami, i nie w żadnym innym czasie jak za tego samego Ministra daliśmy mu prawo do emitowania 15 milionów biletów zdawkowych.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#BronisławKrzyżanowski">P. Minister mógł z ustawy nie skorzystać, a jednak z niej skorzystał, bo, powtarzam. 30 mil. emitował. To się nazywa uporządkowanie stanu rzeczy od strony waluty.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#BronisławKrzyżanowski">Teraz przechodzę, wprawdzie nie do ustawy, ale do wiadomego nam z ust samego p. Ministra, zarządzenia raportowego. Znosi się reporty w Banku Polskim. Jest to znowu zarządzenie, które nie zwalcza drożyzny i spadku złotego, lecz popiera je, po pierwsze dlatego, że o ile istnieją, report, o tyle istnieje odnośna ilość złotych, wydanych pod tę reporty; z chwilą kiedy reporty się znosi, to wracają I te złote do Banku Polskiego, czyli suma obiegu się i zmniejsza; po drugie dlatego, że o ile istnieją reporty, o tyle właściciel walut jest zaasekurowany od spadku i podnoszenia się i o tyle to się odbija na cenach towarów, produkowanych przez tego właściciela. Nie sądzę, żeby bez zgody Ministra zostało zniesione, chwilowe, co prawda, wydawanie kredytów pod weksle. Dlaczego, cui bono, po co. na co, w jakim związku stoi to z zagadnieniem, które nas wszystkich i Rząd interesuje? Mojem zdaniem jest to zrobione tak sobie, to są zarządzenia na kolanie.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#BronisławKrzyżanowski">Wreszcie, najważniejsze i najciekawsze, mojem zdaniem, zarządzenie p. Ministra, dotyczące obiegu walut. Rząd istnieje od 4 tygodni, w ciągu tych 4 tygodni wychodzą dwa zarządzenia, dotyczące obiegu walut. Pierwsze zarządzenie, z dnia 3 grudnia, potwierdza wolny obieg walut wysokocennych, wogóle walut zagranicznych, tylko się znosi wolny obieg dewiz. Cały pozatem zakres norm, wszystko, co za poprzedniego rządu było w tej dziedzinie zrobione, uchwalone i wszystko to, co w swej konsekwencji z tem się łączy, pozostaje nietknięte. A więc np. pozostaje prawo lokowania pieniędzy na rachunkach bieżących w walutach zagranicznych, p. Minister Zdziechowski znosił tylko wolny obieg dewiz.</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#BronisławKrzyżanowski">A dn. 19 grudnia, to znaczy w 16 dni. ni stąd, ni zowąd, odrazu, jednem pociągnięciem pióra znosi się wolny obieg walut. Gdzie tu konsekwencja? Jeżeli się obejmuje Ministerstwo Skarbu, to się ma program wytknięty — jasną myśl, drogę, po której się chce kroczyć...</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Albo plecy.)</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#BronisławKrzyżanowski">...i tą drogą się idzie. Ale jeżeli jednego dnia się wydaje zarządzenie takie, a drugiego dnia inne i to się dzieje na przestrzeni 2 tygodni, jeżeli te zarządzenia są tak dalece sprzeczne, jak Panowie widza, to jest to potwierdzenie, że tu nic niema, że to się robi bezplanowo z godziny na godzinę. Potwierdzeniem słuszności tego twierdzenia jest analiza samego zarządzenia. Mamy wolny obieg walut prawie, od 2 lat i zarządzenie, o którem mowa, diametralnie zmieniające utarty tryb wchodzi w życie tego samego dnia, w którym jest wydane. Ponieważ zagadnienie walki z walutami zagranicznemi jest zagadnieniem właściwem nie tylko Polsce, lecz całej Europie, więc na chybił trafił przejrzałem ustawodawstwo czechosłowackie. W Czechach odnośna ustawa została wydana w grudniu 1923 r. przedtem istniał wolny obieg. Oczywiście ustawa przeszła przez parlament i następnie dany został termin 15 dniowy, a to na to, aby odpowiednio społeczeństwo przygotować, aby ludzie mogli swoje interesy zlikwidować, odpowiednio urządzić i t. d. Pytam się, jak można wydać zarządzenie takie odrazu, że dziś jest tak, a jutro inaczej. Czy jest to do zrealizowania, czy może to pociągnąć za sobą stosowanie takich norm karnych, jakie przewiduje p. Zdziechowski? A przewiduje karę wiezienia do 5 lat i karę pieniężną do 10.000 zł. W tem niema nic z tego, co stanowi powagę władzy i co jest wyrazem zdrowej solidnej myśli.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#BronisławKrzyżanowski">Ale to jeszcze nie wszystko. Niech Panowie przeanalizują resztę przepisów, Panowie zobaczą jak są sformułowane. Ustawa czeska mówi: kupno obcych walut bez potrzeby gospodarczej lub ponad potrzebę gospodarczą jest karane; jest karane mniejszemi karami niż p. Zdziechowski ustanowił, ale skuteczniej. Więc powiedziano: „ponad potrzebę gospodarczą”, w rozporządzeniu Ministra niema ani słowa o tem. Następnie ustawa czeska mówi, że każdy kto prowadzi przedsiębiorstwo związane z obcemi walutami, albo ze szlachetnemi metalami, w taki sposób, że obniża walutę czeską, i przynosi szkodę państwu, jest odpowiedzialny. To rozumiem, to jest ogólne ujęcie rzeczy, to jest naprawdę stanie na straży dobra państwa. U nas o tem niema żadnej wzmianki.</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#BronisławKrzyżanowski">A więc jeszcze jedno mamy potwierdzenie, że i programu niema.</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#BronisławKrzyżanowski">A następnie szczytem wszystkiego, to stanowisko Rządu, polegające na zatrzymaniu wypłat.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#BronisławKrzyżanowski">Panowie wiedzą, co w tej dziedzinie się dzieje. Powołuję się na takie pismo, jak Kurier Polski; jest to pismo lojalne, pismo stojące na gruncie wogóle zamierzeń, dążeń i projektów Rządu. Otóż to pismo protestuje przeciw temu zarządzeniu i powiada, że jeżeli będzie ono realizowane, jeżeli nie będzie natychmiast cofnięte, to się skończy upadkiem całej produkcji. Muszę zaznaczyć, że ten chaos, ten brak wszelkiego programu zupełnie jest w zgodzie ze stanowiskiem sfer gospodarczych; biorę organ naczelny, organ Centralnego Związku Polskiego Przemysłu Górnictwa, Handlu i Finansów, biorę ostatni numer, „Przeglądu Gospodarczego” z dnia 15 grudnia r. b., zeszyt nr. 24, no i cóż tam znajduję? Jest tam oświadczenie w sprawie obecnego położenia gospodarczego i finansowego. I proszę Panów, powiedziano tam właściwie mówiąc, to sarnio, co mówił p. Minister Zdziechowski. P. Minister Zdziechowski mówił, że ukróci orgię spekulacji, a tu powiedziano; „Skutki paniki obróciły się przeciw tym...” — to się pisze 15 grudnia „...którzy ją wywołali i jej się poddali, a gwałtowne rozbicie się fali spekulacji najskuteczniej przyczyni się do otrzeźwienia społeczeństwa. I w tein jest pozytywny efekt przeżytego doświadczenia”. Wspomniałem już, że mieliśmy potem nową falę, więc tego rodzaju dezyderat i stanowisko jest zerem.</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#BronisławKrzyżanowski">Potem jest drugi punkt, bo wszystko to jest rozdzielone na punkty, poważnie ujęte i rzymskiem liczbami ponumerowane; ten drugi punkt brzmi, jak następuje: „Kurs złotego powraca i powrócić musi do poziomu uzasadnionego realnemi warunkami gospodarczemi i na tym poziomie musi nastąpić jego stabilizacja”. Jasne jest, że się dąży do tego, żeby złoty podniósł się, żeby dolar w stosunku do złotego spadł i zatrzymał się na linii gospodarczej. Zasadniczą tendencją, którą się stwierdza, jest, że chwała Bogu, idzie się w kierunku podniesienia złotego.</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#BronisławKrzyżanowski">Następny punkt zaś mówi: „Pozytywne wyniki gospodarczego odchylenia złotego od parytetu, aktywny bilans handlowy i koniunktury wywozowe trwają dalej”. To oznacza, że chwała Bogu, złoty spada, czyli razem wziąwszy, dobrze jest, gdy złoty się podnosi, bo dochodzimy do parytetu gospodarczego, i dobrze jest, gdy złoty spada, bo wtedy koniunktura wywozowa jest dobra. To się nazywa programem, który brzmi: dobrze, jak złoty stoi, dobrze, jak idzie w górę i dobrze, jak spada. Właściwie jest to jedno wielkie nic, niema żadnego ujęcia, niema żadnej perspektywy i żadnej dyrektywy. Sfery gospodarcze stoją całkowicie bezradne wobec tego, co się dzieje, i tak samo bezradnie wobec tego stoi p. Minister Skarbu łącznie z p. Ministrem Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Panów! Nad wszystkiemi zaś góruje zagadnienie pożyczki, która przecież przyjdzie do nas, bo to konieczność, która przyjść musi, bo bez niej sytuacji: nie uratujemy. Zdaje mi się, że stawianie sprawy w ten sposób, że ratunek jest tylko w pożyczce, jest poglądem bankrutów, ludzi, którzy nic zrobić nie mogą. Przecież to nie od nas zależy. Rząd powinien znaleźć program wyjścia z sytuacji nawet wtedy, kiedy pożyczka nie przyjdzie. Rząd powinien się starać o pożyczkę, ale nie może powiedzieć, że wszystko na niej jest oparte. Rząd, który tak mówi, nigdy tej pożyczki nie otrzyma, rząd, który mówi: zawarliśmy już pierwszy projekt umowy z takim a takim konsorcjum czy trustem, ten rząd, według mojego zdania robi złą robotę. Taki rząd powinien odrazu ustąpić, albo wejść na drogę Lig: Narodów i Komisarza, a nie zawracać głowy ani sobie, ani innym, bo z każdym dniem sytuacja się [pogarsza. A taki jest stosunek zagranicy do Polski, to wszyscy wiemy. Do tego wszystkiego mogę dodać taki fakt: Znam wypadek, że pewna duża firma prywatna francuska zwróciła się do jednego z polskich urzędów leśnych przyczem, sądziła, że jest to instytucja prywatna a nie rządowa. Pisze ta firma, że się cieszy, że ma do czynienia z instytucją prywatną, bo gdyby to była instytucja rządowa, toby się nigdy do niej nie zwrócili.</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#BronisławKrzyżanowski">Co pozostaje mi poza tem? Pozostaje tylko jedno, podkreślić stan rzeczy wszystkim znany. A więc stan rzeczy polega na tem, że w tej chwili mamy nie tylko drożyznę jako skutek tego, że złoty spadu, lecz mamy jeszcze kompletny brak nawet tych złych środków obiegowych. Ten brak środków obiegowych jest w społeczeństwie, ten brak środków obiegowych jest w Rządzie, jest w kasach rządowych, a poza tem mamy kiepską walutę. W tej wyjątkowej sytuacji nie możemy iść drogą, jaką szły inne państwa, które były w pozycji! podobnej, bo jeżeli gdziekolwiek była zła waluta, to w tym samym czasie nie było takiej sytuacji, ażeby w kasach państwowych była pustka i ażeby społeczeństwo było zupełnie biedne. A właśnie u nas ta sytuacja podwójna zachodzi i obowiązkiem Rządu, przedewszystkiem Rządu, jest znaleźć z niej wyjście. Ten, kto mówi, że sytuację się uratuje przez to, że się tylko poprawi złoty, myli się. Kto mówi, że sytuację się uratuje tylko przez to, że się zdobędzie środki obiegowe, też się myli. Bo mamy dwie klęski, dwa nieszczęścia i z tych dwóch nieszczęść wynika stan rzeczy, który się nazywa drożyzną. Drożyzna, może wszystkie rachuby przekreślić. Mówiąc o budżecie, tak czy inaczej pomyślanym, zawsze wychodzimy z założenia, że drożyzna się nie podniesie, a jeżeli się będzie podnosiła...</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#komentarz">(Głos: Już się podniosła.)</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#BronisławKrzyżanowski">Wiemy że się podniosła. Jeżeli nie podnosi się cena chleba, to podnoszą się ceny ubrań i innych produktów. Wobec tego jak wygląda prowizorium dziś nam przedstawione? W świetle tego pytania odpowiedź na to, jakie są obowiązki Rządu, musi wypaść inaczej i redukcja też musi być przeprowadzona inaczej. Redukuje się pobory normalnym urzędnikom a nie redukuje się trzykrotnych pensyj panów dyrektorów i wyższych urzędników. Taka redukcja nie jest poważnem załatwieniem rzeczy. Drożyzna się podnosi, urzędnikom grozi głód, a taki pan, co pobiera potrójne, poczwórne gaże lub tantiemy czy remuneracje — a takich wysokich urzędników w Polsce mamy dużo, szczególniej w Warszawie — od tej drożyzny nie zginie. Czyli, raz jeszcze: niema tu poważnego stosowania się Rządu do zagadnienia chwili, jest ujmowanie rzeczy egoistyczne, wygodne dla niewielu ludzi, a dla Państwa szkodliwe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. ks. Adamski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławAdamski">Wysoki Senacie! Stronnictwo moje popiera Rząd, i należy do koalicji, która obecny Rząd podtrzymuje, uważamy jednakowoż, że to nas bynajmniej nie zwalnia ani od krytyki, ani od patrzenia ściśle i surowo na stan rzeczy. Stan rzeczy jest bowiem tego rodzaju, że każdy ma obowiązek jasno i wyraźnie wypowiedzieć co należy w tym celu, żeby społeczeństwo zrozumiało grozę chwili.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#StanisławAdamski">Będziemy głosowali za przedłożeniami. o których mowa, aczkolwiek wobec nich niewątpliwie mamy także pewne zastrzeżenia. Uważamy jednakowoż, że potrzeba dziś szybkiego i sprawnego załatwienia sprawy i dlatego, nie chcemy tej sprawy jeszcze przewlekać.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#StanisławAdamski">Sytuację Państwa przedstawił nam p. Minister Skarbu niedawno wprost w rozpaczliwych barwach. Jesteśmy w położeniu typowego bankruta, żyjącego nad stan. Wydajemy i wydajemy,. żeby uratować pozory, pragnęlibyśmy długi zaciągnąć, gdyby nam kto pożyczkę dał. Naturalnie, takim sposobem przez pewien czas te pozory podtrzymuje się jeszcze, aż potem przychodzi nagłe załamanie. Jedno tylko jest przytem pocieszające uczucie, mianowicie to, że zobowiązań zagranicznych nie mamy wiele, bo Bogu dzięki, znaczniejszych pożyczek nam nie dano. Gdybyśmy byli je dostali, zjedlibyśmy je na wydatki bieżące, a potem tem większy ciężar spadłby na całe społeczeństwo. Rozbudowa nadmierna naszego aparatu państwowego, rozdęcie do niewłaściwych rozmiarów maszyny państwowej, wymagało pobierania nadmiernych podatków. W pierwszej epoce naszego życia państwowego te podatki ściągano w formie dewaluacji, w drugiej epoce przez ruinę warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#StanisławAdamski">Za dewaluacje zapłacili ci, którzy oszczędzali i dzięki ciężkiej pracy odłożyli trochę grosza. W drugiej epoce przechodzimy już do tego, że nie niszczymy gotówki, ale niszczymy warsztaty pracy i wyglądamy jak typowy syn marnotrawny zamożnego ojca, który najpierw roztrwonił gotówkę, a potem zaczął sprzedawać meble, na końcu rujnuje dom i poprostu staje się bankrutem. I dlatego sytuacja jest rzeczywiście ciężka i społeczeństwo nasze powinno z tego miejsca słyszeć zupełnie szczere i jasne słowa, bo inaczej ono sobie nie uświadomi grozy sytuacji, nie pójdzie właściwemi drogami i nie poprze zabiegów, które czynić trzeba wspólnemi siłami, jeżeli się chce Państwo uratować.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#StanisławAdamski">Trzy są dziedziny, które koniecznie trzeba naprawić i postawić we właściwy sposób, aby Państwu naszemu dać siłę i rozmach do pójścia naprzód: stanowcze uregulowanie budżetu, obrona naszej waluty, a nakoniec dostateczne popieranie naszej wytwórczości. Te zagadnienia muszą doznać załatwienia właściwego, Inaczej Państwo nie będzie mogło żyć.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#StanisławAdamski">Prowizorium budżetowe i ustawy, które Rząd przedkłada, niewątpliwie mają iść po tej linii i niewątpliwie przedłożenie obciętego prowizorium budżetowego jest krokiem naprzód. Ale wobec tego, że koalicja rządząca, składająca się z różnych ugrupowań, jak zwykle dotąd bywało, jeszcze niezgranych, nić uchwyciła właściwego kierunku, te wszystkie dzisiejsze programowe ustawy noszą typowe cechy kompromisowych ustaw, nie są jednolite, nie są wyraźne i nie są dostatecznie celowe. Brak im zwłaszcza tego rozmachu i tej formy, któraby umiała wzbudzić przeświadczenie, że bezwzględnie muszą doprowadzić do celu. Dlatego też po większej części musimy polegać na czynniku, na którym w takiem państwie, jak nasze, polegać się nie powinno, mianowicie na silnej ręce Ministra Skarbu i na tem, aby Minister Skarbu korzystając z przywileju dalszych skreśleń budżetowych, które mu ustawy nadają, rzeczywiście tych skreśleń dokonał. Silna ręka Ministra Skarbu ratować musi ten budżet, który jeszcze nie jest realny, jeszcze nie jest taki, jaki być powinien. Prowizorium budżetowe, które obcina wydatki państwowe do 407 mniej więcej milionów za pierwsze trzy miesiące r. 1926, jest krokiem naprzód, ale przecież my wszyscy już z tej dyskusji widzimy, że nasze dochody państwowe W przyszłym okresie 3 miesięcznym będą wynosiły mniej więcej 360 milionów, to znaczy że braknie nam conajmniej 40 do 50 milionów do pokrycia. Pocieszamy się tem, że zaległości podatkowe w tym czasie wpłyną, ale przecież powstaną nowe zaległość! podatkowe. Społeczeństwo jest już poprostu zmęczone podatkami, moralność podatkowa osłabia, siła podatkowa przecież zmalała także, dlatego obawiam się poważnie, zwłaszcza wobec spadku wpływów podatkowych z miesiąca na miesiąc, że nie będzie można w przyszłości liczyć absolutnie na te cyfry dochodu, któremi dziś operujemy i że mniemanie iż obcięcie budżetu jest jednorazowem, że później nie będzie potrzeba obcinać budżetu nadal, jest absolutnie złudne. Społeczeństwu powiedzieć musimy, że jeszcze dalej musimy dokonywać zmniejszania naszego budżetu, nie kontentując się uchwałami, które dzisiaj mamy powziąć.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#StanisławAdamski">Wobec tego jestem przeświadczony, że trzeba prosić usilnie p. Ministra Skarbu, żeby nawet już w tym pierwszym 3 miesięcznym okresie, z największą energią i natychmiast skorzystał ze swego prawa skreśleń budżetowych, i żeby jeszcze w pierwszym kwartale 1926 r. doprowadził do tego, by nasze wydatki budżetowe rzeczywiście z realnych pokryły się dochodów, a nie były oparte na przypuszczeniach, na domysłach i) na jakimś kunsztownem balansowaniu i przesuwaniu pozycji dochodów i rozchodów.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#StanisławAdamski">Ocalenie Polski zależy od odpowiedzi na pytanie, czy jeszcze można dziś skreślać coś w budżetach poszczególnych ministerstw, czy ich budżety wytrzymują jeszcze dalsze skreślenia? Oczywiście, jeżeli się chce Państwo Polskie postawić na stanowisku tak postępowych urządzeń jakich jeszcze nie ma żadne państwo w Europie, to nasz budżet jest zamarły. Jeżeli zaś powiemy sobie, że jesteśmy ludźmi ubogimi, że Państwo nasze musi starać się tylko o to, ażeby żyć, wtedy budżety nasze okażą się rozdęte, bo zajmują się niezmiernie wielu sprawami, które do nas nie należą.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#StanisławAdamski">I dlatego wychodzę z założenia, a to zapatrywanie podziela moje stronnictwo, że Państwo Polskie powinno tylko to robić, co jest niezbędnie konieczne do podtrzymania istnienia Państwa, a wszystko inne, jako zbędne musi zejść na plan drugi. J chociażbyśmy musieli czekać kilka lat na zrealizowanie rzeczy bardzo pożytecznych i wiele pożądanych, to jednakowoż nie wolno nam ich dzisiaj realizować, jeżeli skutkiem tego grozić może bankructwo Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#StanisławAdamski">Ktokolwiek przypatrzy się naszym budżetom, ten wie, że u nas pełno jest urzędów zbędnych, że się tworzyły u nas od góry od ministerstwa na dół całe hierarchię urzędnicze, całe piramidy władz i urzędów, które można usunąć. We wszystkich naszych ministerstwach jest mnóstwo referatów i referentów do najrozmaitszych rzeczy bardzo pożytecznych bardzo dobrych, ale niepotrzebnych wtedy, kiedy się stoi przez przepaścią bankructwa. Jeżeli ministerstwa zajmują się sprawami, które do nich nie należą, to dziś trzeba je skreślić z zakresu działania państwa, bo nas na to nie stać.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#StanisławAdamski">Rozumiem, że Ministerstwo Oświaty zajmuje się szkolnictwem, ale jeżeli ono chce towarzyszyć obywatelowi swoją opieką od niemowlęctwa, aż do grobu, to uważam, że ta opieka jest zbędna. Najlepszym dowodem tego jest, że organizacje prywatne, które zajmowały się oświatą pozaszkolną, broniły się przeciw ingerencji Ministerstwa Oświaty i nie chciały tej opieki, dopiero później, kiedy się przekonano, że zapomocą referentów i organów oświaty pozaszkolnej w ministerstwach można znakomicie z Ministerstwa Oświaty wyciągać subwencje, wtedy dopiero organizacje prywatne pogodziły się z tą opieką oświaty pozaszkolnej. To są rzeczy, które w tym stanie, w którym Polska się znajduje, absolutnie muszą być zbędne, chociaż mogą być pożyteczne.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#StanisławAdamski">Brak powiązania administracji, nieszczęsny błąd w założeniu administracji, że chciało się w każdym urzędzie, w każdem Ministerstwie od góry do dołu prowadzić samodzielne agendy, sprawił, że np. w Poznaniu, w którem dawniej dla urzędników państwowych była jedna kasa centralna, gdzie kilka urzędników załatwiało wypłaty, dziś istnieje kilkanaście kas i kilkuset ludzi zajmuje się sprawami, które dawniej robiono za pomocą kilku urzędników, z tą tylko różnicą, że kiedy dawniej wypłaty szły sprawnie, to dziś wskutek przechodzenia od instancji do instancji wypłaty znacznie się opóźniają.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#StanisławAdamski">Urlopy płatne — to jedno z nadużyć, które się u nas rozpowszechniło nadmiernie. Do jakich to prowadzi kwiatków, tych przykładów możnaby przytoczyć miliony — podaję tylko fakt, o którym dowiedziałem się dziś, że jeden z oficerów otrzymał 2 letni płatny urlop na studia medycyny.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#StanisławAdamski">Kursa dokształcające są niewątpliwie bardzo pożyteczne, ale to są rzeczy, które również nie należą ściśle do organizacji państwowej. Tak samo organizacja państwowa nie jest na to. ażeby jak najwięcej dzienników i papierów wypisywać, których później nikt nie czyta, lecz jest na to. ażeby załatwiać sprawy. Jeżeli pozostawimy w ministerstwach i urzędach tylko to, co jest niezbędne dla istnienia Państwa, to niema wątpliwości, że taki budżet zniesie Polska nawet w dzisiejszym stanie gospodarczego osłabienia i że taki budżet będzie realny.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#StanisławAdamski">Jeżeli to ma się przeprowadzić, trzeba zmienić mentalność całego społeczeństwa od dołu do góry, aż do rządu samego. Obraz ponury, który przed społeczeństwem roztoczył Minister Skarbu, wywarł silne wrażenie w całym kraju, a jednak widzimy, że konsekwencji ani społeczeństwo, ani przedstawiciele społeczeństwa wyciągnąć nie zdołali.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#komentarz">(Głos: Rząd też nie.)</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#StanisławAdamski">I Rząd też nie. Zaznaczę od dołu. Informuje i wychowuje społeczeństwo prasa. Wystarczy jednak, że ktoś wspomina, że ma być redukcja up. w dziedzinie oświaty, a już gazety są pełne artykułów, że oświatę się krzywdzi, że nie chce się oświaty w Polsce. Zamiast sprawę traktować poważnie i powiedzieć, że to lub owo to jest jeden z tych odłamów pracy oświatowej, który zostawiamy sobie na późniejsze czasy, przedstawia się sprawę w taki sposób, jak by tem samem cała oświata była pogrzebana. Gdy mówimy o redukcji w Ministerstwie Spraw Wojskowych, wtedy woła się: zdradza się Polskę bo chce się osłabić jej zdolność obronną. Proszę Panów, czy jest ktokolwiek wśród nas, ktoby śmiał twierdzić, że podczas wojny nasze wojsko utrzymałoby się dłużej niż tydzień, gdyby nie miało należytego przemysłu wojennego? Czy z kijami ludzie pójdą na wojnę jeżeli przemysłu mieć nie będziemy? Z tego wszystkiego musimy zdać sobie sprawę. Uważam, że potęga, jaką jest prasa, powinna trzeźwo i spokojnie rzeczy oceniać i dążyć do tego, aby społeczeństwo zrozumiało groźną sytuację, ale nie bałamucić publiczności tak długo, aż w końcu ludzie nie będą wiedzieli wcale w co wierzyć i nakoniec wytworzy się taka sytuacja, że zwycięzcami będą najgorsze typy agitatorzy.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#StanisławAdamski">Zmiana mentalności iść musi w naszem społeczeństwie bardzo daleko ale musi rozpocząć się od samej góry. Przypomnę Panom, że w Rządzie polskim były takie czasy, że Minister Skarbu był tylko kasjerem i skarbnikiem Państwa, który wypłacał według asygnat Rady Ministrów albo poszczególnych ministrów. I gdy jeden z ministrów skarbu nieśmiało zrobił uwagę, że właściwie gdy chodzi o wydatki, on powinien decydować, wtedy Rada Ministrów oburzyła się i powiedziano: cóż to chcesz być dyktatorem? A właśnie tak powinno być, minister skarbu nie tylko jest skarbnikiem, lecz także odpowiedzialnym za równowagę budżetu zarządcą mienia państwowego. Brak uprawnień ministra skarbu wobec innych ministerstw sprawił, że rozbudowano aparat państwowy do rozmiarów, których dziś nie możemy żadną miarę znieść i utrzymać. Jeszcze do niedawna tak bywało, że każdy minister uważał, iż siedzi na swoim folwarku i ma obowiązek bronić swego stanu posiadania i nic nie pozwoli sobie uszczuplić, ani też odjąć urzędników. Ministrowie podawali się nawet do dymisji, gdy minister skarbu zażądał redukcji w ich dziale pracy. To są rzeczy zupełnie niemożliwe. Przecież Rząd składa się z ministrów. Jeżeli ministrowie są członkami tego Rządu i jeżeli Sejm i Senat uchwalił iść dążeniem oszczędności to każdy z ministrów powinien stanąć na tem stanowisku i przestrzegać ściśle oszczędności w obrębie swego budżetu. Jeżeli nie zrobi tego, to nie jest ministrem, lecz szkodnikiem. Sytuacja ta musi się zasadniczo zmienić.</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#StanisławAdamski">Niestety minister sam jak to zwykle bywa jest instancją przejściową, ale pod nim pracują ludzie, którzy bardzo często niestety nie okazują zrozumienia najmniejszego dla oszczędnościowych potrzeb Państwa. Nie chciałbym dziś przytaczać przykładów wiele, ale zwróćmy chociażby uwagę na ta, co przez całą prasę przeszło, na kwestie pomnika Nieznanego Żołnierza. Kosztorys wynosił 25.000, a wykonanie pochłonęło 260.000. to jest 10 razy więcej, aniżeli kosztorys. Pytam się co sądzić o tym kto kosztorys przedłożył, o tym, kto go przyjął, oraz o tym, co pozwolił sobie później projekt wykonać w taki sposób. Przecież w każdym razie tam nie było najmniejszego poczucia odpowiedzialności i zrozumienia położenia Państwa. Jeżeli później Ministerstwo Spraw Wojskowych oświadczyło, że te 200.000 zł pokryło z nadzwyczajnych wydatków, to powiadam, że trzeba skreślić w budżecie pozycje nadzwyczajnych wydatków, jeżeli ona do takiej doprowadziła i może prowadzić lekkomyślności.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#StanisławAdamski">Druga sprawa. W niektórych ministerstwach Widocznie są urzędnicy, którym zależy na tem, żeby obecny rząd lub niektórych ministrów skompromitować. Inaczej nie umiem sobie tłomaczyć rozporządzenia podpisanego przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, które widocznie w nawale pracy zostało mu podsunięte, a które ni mniej ni więcej tylko chce wykonać jakieś rozporządzenie z roku 1919 czy 1920, które miało się zająć opieką nad dziećmi opuszczonemi jeszcze za czasów wojny. Przed dwoma dniami! wskutek okuwka ministra wołano w Poznaniu rozmaite organizacje na konferencje i żądano, żeby zorganizowały tę specjalną opiekę dla tych dzieci, zapowiadając, że w każdej miejscowości ma być komitet, który będzie płacił, oraz delegat Ministerstwa, który będzie pobierał pobory i że państwo płacić będzie na utrzymanie tych dzieci i t. d. Pytam, czy rzeczywiście w tem ministerstwie zasiadają ludzie, którzy nie mają pojęcia, już nie mówię o zachodnio europejskim sposobie załatwiania opieki nad dziećmi, ale o położeniu naszego Państwa, i czy nie trzeba przypuszczać, że w ministerstwie jest ktoś, kto widząc, że utworzyła się nowa koalicja rządowa, chce tę koalicję i ministra skompromitować, wysuwając projekt, który ośmiesza Rząd w chwili, kiedy Rząd wnosi o redukcje, a tu się chce tworzyć jakiś sztab złożony ze setek, lub tysięcy nowych urzędników dla sprawy, która dawno jest załatwiona przez inicjatywę prywatną społeczeństwa? Panowie widzicie, że niebezpieczeństwo tkwi dla naszego budżetu, właśnie w tych instytucjach naczelnych, które powinne czuwać nad oszczędnością, i przekonywacie się że tam brak zrozumienia dla potrzeb Pastwa.</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#StanisławAdamski">Każdy z nas wie, że jeżeli pod koniec roku, które ministerstwo nie wyczerpało wszystkich swoich funduszów, szuka się sposobu, żeby je wydać. Okólnik. o którym mówiłem, należy do takich typowych objawów, tem więcej, że zawiera nakaz, iż najdalej do 31 grudnia mają być dostarczone referaty, aby można przed końcem roku zaksięgować rozchód z tego tytułu.</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#StanisławAdamski">Że bardzo wielu urzędników i urzędów opiera się stale redukcjom personalnym i redukcji urzędów, o tem wiemy już dawno. Niekiedy ta ochrona osób i posad przybiera poprostu antypaństwowe formy. Usiłuje się sztucznie wykazywać, że jakaś praca jest potrzebna, żeby nie dopuścić do redukcji. Pozatem posuwano się do tego, emerytowano urzędników, którzy mogli jeszcze dłużej służyć, przedewszystkiem na to, żeby móc na ich miejsce wziąć nowych urzędników. W ten sposób rzekomo przeprowadzano redukcję, ale w pieniądzach, w efekcie finansowym żadnej nie było ulgi dla Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-41.23" who="#StanisławAdamski">Dlatego uważam, że trzeba się bacznie przypatrzeć ludziom, którzy decydują o personalnym składzie w ministerstwach. Ludzie którzy dotąd nie potrafili zrozumieć ciężkiej sytuacji Polski, którym tak dalece obcem było poczucie odpowiedzialności, l takich ludzi powinno się usuwać jak najprędzej, gdyż są szkodnikami dla Państwa i dowiedli, że nie rozumieją czego nasze Państwo potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-41.24" who="#StanisławAdamski">Megalomania państwa, która doprowadziła do tego aparatu urzędniczego, teraz się naturalnie mści [ na głodomorach, których nazywamy urzędnikami, j Im, którym dewaluacja obcięła dochody, im musimy z bólem serca obcinać jeszcze pobory lub usuwać ich z pracy. Gdyby się nie było tworzyło tylu i urzędów, gdyby się skromniej pracowało, gdyby ten balast nie ciążył na naszym Skarbie, gdyby skutkiem tego stosunki gospodarcze naszego Państwa były korzystniejsze, ci ludzie byliby w dogodnej chwili znaleźli dla siebie zajęcie, zatrudnienie, pracę i nie znajdowaliby się w rozpaczliwe położeniu!, wywołanem koniecznością bytu Państwa. Nie widzę jednak rady, jak tylko rzeczywiście pójść drogą zupełnej reformy naszych urzędów, pozbawić je wszelkiego balastu; skreślić wszystkie urzędy, które są niepotrzebne i zbędne, bo wtedy tylko będziemy mogli, naszych urzędników wynagradzać jak należy i emerytom nie obcinać ich zasłużonych emerytur. Państwo Polskie może na administrację swoją wydać pewną kwotę, nie więcej. Tę kwotę w personalnym dziale otrzymają urzędnicy. Jeżeli tych urzędników będzie trzy razy zawiele, każdy z nich dostanie 1/2 tego, co mu się należy. Jeżeli zredukujemy ludzi i trzecia część wykona tę pracę, która w interesie Państwa winna być wykonana, wtedy można będzie podwyższyć dochody i pobory bez naruszenia naszego budżetu, wtedy będzie możliwem dać urzędnikom uczciwe i godne wynagrodzenie i pomyśleć o naszych emerytach. Ale dopóki to się nie stanie, tak długo niema mowy o tem, żebyśmy mogli dać jakiekolwiek przyzwoite wynagrodzenie. I dlatego potrzebne tutaj absolutne współdziałanie urzędników samych, i zrozumienie, że nie jest ich powołaniem ratować swoich kolegów, albo ratować przed redukcją urzędy, na których zasiadają ich znajomi, lecz że ich obowiązkiem jest współdziałać w redukcji urzędów, gdyż to jest warunek, bez którego i sanacja w Państwie nie może się odbyć.</u>
          <u xml:id="u-41.25" who="#StanisławAdamski">Z tęgo też powodu uważam, że dążąc do oszczędności w każdym dziale budżetowym, nie możemy pozwolić żadną miarą, ani na nowe kosztowne eksperymenty, ani też na to, żeby ludzie przez państwo opłacani, swoje siły zużywali na cele niepaństwowe, ani nie możemy żadna miarą zgodzić się na to, żeby dobytek Państwa marnowano tak, jak się go dziś w wielu wypadkach marnuje, I z tego właśnie wychodząc założenia, chciałbym zarazem zwrócić uwagę na to, że gdybyśmy usłyszeli, że p. Minister Wojny, w jednem z pierwszych oświadczeń swoich przedstawia zamiar zmiany wyszkolenia całej naszej armii, projekt którego mniej genialny od naszych oficerów, kierownicy armii zachodnich jeszcze nie zastosowali. Może to ułatwić Ministerstwu Spraw Wojskowych pracę i oszczędzi wielu wydatków, jeżeli w imieniu naszego stronnictwa oświadczą, że na to nie pójdziemy żadną miarą, że na nowy wydatek w tej dziedzinie się nie zgodzimy. My mamy raczej pretensję do p. Ministra Spraw Wojskowych, ażeby on w swoim największym budżecie, jaki jest w obrębie budżetu Państwa, całą energię wytężył w kierunku oszczędności, bo wiemy, że tam z tych oszczędności można poczynić jeszcze bardzo wiele, i żeby z drogiej strony postarał się o to, żeby w najbliższym czasie umożliwić Najwyższej Izbie Kontroli zupełnie szczegółową i dokładna kontrolę wszystkich agend Ministerstwa Spraw Wojskowych, co, o ile mi wiadomo, dotąd się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-41.26" who="#komentarz">(Głos: Szkoda, że Rząd tego przemówienia nie słyszy.)</u>
          <u xml:id="u-41.27" who="#StanisławAdamski">Dowie się.</u>
          <u xml:id="u-41.28" who="#StanisławAdamski">A nakoniec mam też nadzieję, że p. Minister Spraw Wojskowych w najbliższym czasie wniesie ustawę, która zmieni wiek emerytalny oficerów i postawi tę sprawę na stanowisku, na którem stoją zachodnio europejskie armie. Nie widzę bowiem najmniejszego powodu, abyśmy emerytowali oficerów w wieku, w którym oni w innych armiach z jaknajlepszem rezultatem usługi swoje państwu oddają.</u>
          <u xml:id="u-41.29" who="#komentarz">(Głos: Wiek i doświadczenie dużo znaczą.)</u>
          <u xml:id="u-41.30" who="#StanisławAdamski">Jest jeszcze inna sprawa, która, wydaje mi się bardzo ważną. W Państwie naszem szafuje się emeryturami tak, jak nigdzie gdzieindziej. Emerytowało się mnóstwo urzędników, którzy chcieli pracować. Znam takich, którzy płakali, że nie daje im się pracować dla Państwa, gdy oni mogliby jeszcze pracować pięć czy dziesięć lat dla Ojczyzny. Daje się emeryturę przymusową, a za to ściągą się nowych urzędników. Emeryci nieraz w pełni sił zajmują się innemi sprawami. a Państwo płaci za to, że swoich sił w interesie Państwa używać im nie wolno. Państwo w takiem położeniu ma obowiązek sięgnąć do rezerwuaru emerytów i zapytać ich, czy chcą pracować dla Państwa, i jeżeli będą mogli i chcieli pracować, należy ich brać do Pracy, dać pełną pensję, a redukować kogo innego. Wtedy dopiero rzeczywistą redukcję wprowadzimy do naszych budżetów.</u>
          <u xml:id="u-41.31" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-41.32" who="#StanisławAdamski">Nie potrzebuję dowodzić, że marnotrawstwo, polegające często nie na złej woli, a więcej na głupocie, że to marnotrawstwo niestety święci u nas orgie w wysokim stopniu. Wystarczy przejrzeć sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli. Proszę Panów, z tem musimy wreszcie zakończyć. Mamy do tego dwie drogi: z jednej strony sąd, a z drugiej strony pogardę Publiczną. Uważam, że nie powinno być człowieka, który skrzywdził Państwo w jakikolwiek sposób, a przed sąd nie poszedł.</u>
          <u xml:id="u-41.33" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-41.34" who="#StanisławAdamski">Jednak widzimy, że tylu ludziom wytacza się zarzuty i tych zarzutów się nie cofa, ale nie widzimy, żeby ci ludzie siedzieli w więzieniu. Tam przecież jest ich miejsce, jeżeli krzywdę wyrządzili Państwu.</u>
          <u xml:id="u-41.35" who="#StanisławAdamski">A druga rzecz. Najwyższa Izba Kontroli wydała sprawozdanie, ślicznie opieczętowane, zamknięte, i w najwyższej tajemnicy rozesłała je wybranym, obawiając się, że to skompromituje Państwo. Że tego sekretu uchować nie można, najlepszym dowodem jest to, że niedawno w Ameryce urywki z tego sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli publikowano i one oczywiście zrobiły wrażenie, ale nie dlatego, że to było sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli, że wymieniano tam jako nieuczciwych ludzi z bardzo wysokiemi pozycjami, lecz największe wrażenie zrobiło to, że to sprawozdanie ukrywano, że ono nie było jawne, tylko tajne. Społeczeństwo, które płaci, ma prawo wiedzieć, kto marnotrawi grosz Państwa, i dlatego przyłączam się tu najzupełniej, do żądania, które stawiano i w Sejmie i tutaj, ażeby sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli ogłaszać, ażeby każdemu, płacącemu podatki, udostępnić za opłatą, żeby wiedział, kto marnotrawi grosz publiczny.</u>
          <u xml:id="u-41.36" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-41.37" who="#StanisławAdamski">My się w Polsce wszyscy za mało znamy, i dlatego ten. co kradnie w Wilnie, we Lwowie uchodzi za najlepszego człowieka. Z tem trzeba raz zerwać wszystkie nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-41.38" who="#StanisławAdamski">Przesilenie gospodarcze; które zachwiało naszą, walutę, było wywołane nie złą polityką, czy Banku Polskiego, czy innej instytucji, lecz było wywołane przewyżką importu nad eksportem. Nie trzeba sobie pod tym względem robić żadnych iluzji. Nie można absolutnie stworzyć silnego pieniądza, ani też emisyjnej instytucji; jeżeli gospodarcze podłoże będzie chore i słabe. Bank Polski jest prywatną instytucją, opartą na akcjach. na własnych władzach, a stąd niezależną od Rządu. Rząd nie może sięgać dowolnie do kas Banku, ani drukować pieniędzy według swojego widzimisię. To daje nam bardzo poważny atut bezpieczeństwa. Ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że najlepiej ufundowany bank emisyjny niezdolne jest utrzymać swojej waluty, jeżeli będzie zła polityka gospodarcza Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.39" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-41.40" who="#StanisławAdamski">Stałość waluty jest najzupełniej zależna od stałego dopływu walut do kraju, nawet nie od zasobu walut, jakie bank emisyjny posiada. Bank emisyjny założony z bardzo wielkim kapitałem w walutach obcych, nie ustali waluty, jeżeli będzie stały odpływ walut. Będzie to tylko kwestia czasu aż się ten zapas wyczerpie i znowu waluta się Zachwieje. Tu się łączy polityka Państwa z polityką banku emisyjnego. Polityka Państwa musi być skierowana na to, aby uzyskać przewyżkę eksportu nad importem. A polityka kredytowa banku emisyjnego powinna przedewszystkiem popierać eksport i pracę produkcyjna kraju, zmniejszającą import.</u>
          <u xml:id="u-41.41" who="#StanisławAdamski">Celowej polityki eksportowej i importowej niestety nie prowadzono. Nie składam wcale winy na rząd przeszły, bo chcę przypomnieć, że jeżeli chodziło o zniesienie ceł na rozmaite towary, było to żądanie społeczeństwa poparte przez Sejm i Senat, jeżeli chodziło o traktaty handlowe, to było to żąda nie społeczeństwa i izb ustawodawczych. Gdy Rząd otworzył bramy i obniżył cła, oczywiście towar zagraniczny rzucił się całą falą do kraju. Społeczeństwo było szczęśliwe, że w kraju jest tani zagraniczny towar, bo towar krajowy był droższy, nazywało się to zwalczaniem skutecznem drożyzny. Otworzono zatem bramy krajowe na obuwie zagraniczne, mąkę amerykańską i t. d. Nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że zagranica uprawia — „domping system”, że zagranica za swój towar w kraju płaci drogie ceny, a sprzedaje zagranicę po tanich cenach i na długi kredyt, żeby jaknajwięcej eksportować. Skutkiem tego rząd stracił kontrolę nad dopływem towaru, kupcy, nie posiadając gotówki, rzucili się na ten towar zagraniczny, i wszystko w kraju opływało w błogości, bo towar był tani, sprzedawało się za złote, wszystko było w porządku. Sytuacja zmieniła się dopiero później, gdy przyszło płacić za towar walutami. Kiedy waluty z Banku Polskiego zaczęły odpływać i nie wystarczały, biegali ludzie za walutami i ofiarowali za nie coraz wyższe ceny, gdy walut zabrakło w Banku Polskim, załamał się nasz złoty dlatego, że mieliśmy za wiele zobowiązań zagranicznych, a dopływ walut wskutek nadmiernego importu nie był dostatecznym. W czerwcu jeszcze, na komisji senackiej reprezentant Ministerstwa Skarbu oświadczył, że szacuje zobowiązania zagraniczne mniej więcej na 60 milionów. We wrześniu powiedziano nam. że jest tych zobowiązań za 800 milionów. a dziś nikt nie wie, ile jeszcze mamy zobowiązań zagranicznych, bo je prolongowano i przesuwano na inne terminy. Za ten tani towar zagraniczny H za nasze zwalczanie drożyzny zapłaciliśmy tysiąckrotnie spadkiem naszego złotego, dewaluacją i zniszczeniem produkcji i handlu własnego. I dlatego wina za ten spadek złotego nie spada wyłącznie na sam rząd i na Bank Polski, ale my wszyscy ponosimy część odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-41.42" who="#StanisławAdamski">Niewątpliwie zatem bank emisyjny ma prawo żądać! aby Rząd podtrzymywał przewyżkę eksportu nad importem odpowiednią polityką gospodarczą. Rząd musi dążyć do tego, żeby przewyżka była stała i wielka. Zdaje się, że obecny bilans nasz handlowy jest aktywny okazuje przewyżkę, bilans płatniczy jest jeszcze bierny. Jak długo biernym pozostanie, niewiadomo. Wobec przewyżki eksportu spodziewać się można, że zasób zobowiązań zagranicznych będzie się zmniejszał i że z biegiem czasu dojdzie do tego, iż przewyżka naszego bilansu handlowego będzie także przewyżka bilansu płatniczego. Jednakowoż proces ten prawdopodobnie będzie dość powolny. Dlatego uważam, że gdy obecnie roztrząsa się coraz bardziej kwestie udziału kapitału zagranicznego w Banku Polskim, a rada Banku Polskiego na tem samem stanowisku stanęła, udział ten będzie korzystnym dla kraju, umożliwi bowiem zagranicznemu kapitałowi wgląd w nasz sposób pracy, w naszą wytwórczość, stanie się jednym z czynników zyskania zaufania zagranicy. Nie ulega wątpliwości, że zagranica na nas patrzy jeszcze z niedowierzeniem. Informacje, które mamy z różnych źródeł, wskazują na to. że obecnie zagranica wobec wszystkich propozycji pożyczki zajmuje stanowisko wyczekujące. Zagranicą czekają na to, żeby Sejm, Senat i Rząd pokazali czynem, że chcą budżet doprowadzić do realnych granic, i za. granica nie prędzej się zaangażuje w naszym kraju w poważniejszej mierze, póki nie będzie widziała realnych rezultatów pracy oszczędnościowe. Dlatego ta realna praca nad skurczeniem budżetu jest zarazem warunkiem przyjścia do kraju kapitałów, których nam koniecznie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-41.43" who="#StanisławAdamski">Ostatnia, równie ważna, jest kwestia podniesienia produkcji krajowej. Oczywiście jest to zarazem kwestia bezrobocia, kwestia uwolnienia Państwa od. demoralizującego wypłacania zasiłków bezrobotnym r t. d. Ale kwestii podniesienia produkcji nie należy pojmować jako sprawy obrony produkcji naszej przed zagraniczną Inwazją. Przeciwnie, nasza produkcja wtedy dopiero będzie taka, jaka być powinna, jeżeli będzie uzdolniona do ofensywy gospodarczej...</u>
          <u xml:id="u-41.44" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-41.45" who="#StanisławAdamski">...to znaczy, będzie mogła zdobywać rynki wewnętrzne i zagraniczne. Nie sztuka wysokiemi cłami ochronnemi bronić nawet zacofany przemysł przed! konkurencją towarów zagranicznych, ale taka obrona bynajmniej nie poprawi naszego przemysłu, nie usprawni go do lepszego działania. Dopiero wtedy staniemy się państwem samodzielnemi i zapewnimy sobie eksport należyty, jeżeli produkcja nasza będzie mogła zdobywać rynki zagraniczne, jeżeli my na rynkach zagranicznych będziemy mogli zwyciężać dobrocią i taniością naszego towaru. Od tego zależy gospodarcza egzystencja Polski. To jest obecnie najwięcej zasadnicza i podstawowa sprawa. Od tego zależy uruchomienie warsztatów pracy i zatrudnienie bezrobotnych. Wobec konieczności potanienia produkcji, muszą ustąpić wszystkie inne względy, wszystkie przeszkody, uniemożliwiające tanią produkcje, należy usunąć.</u>
          <u xml:id="u-41.46" who="#StanisławAdamski">Należę do stronnictwa, które uważa za jeden z głównych swych celów usuwanie i łagodzenie krzywd społecznych warstw uboższych, zdobywanie dla tych społecznie słabszych warstw warunków życia godnych człowieka, walkę o udział tej warstwy w dobrach zarówno kulturalnych, jak i materialnych. Dopóki warunki gospodarcze naszego Państwa wskazywały na to, że idziemy w górę, tak długo walczyliśmy o coraz to nowe zdobycze społeczne i cieszyliśmy się z nich. Ale dziś, gdy widzimy, że jesteśmy zrujnowani, że jesteśmy poprostu tym liściem, który każdy na rynku gospodarczym rzuca i spycha na dół, musimy dźwignąć się chociażby największemi ofiarami. Gdybyśmy dziś kazali robotnikowi, żeby się cieszył ze zdobyczy społecznych, a nie dali mu jeść, byłyby drwiny z robotnika. I dlatego, jeżeli zgadzając się na przejściową zmianę warunków pracy i płacy, możemy zapewnić robotnikowi i jego rodzinie życie i pracę, przyczynić się do zatrudnienia bezrobotnych, chociażby w trudniejszych niż dotąd warunkach, uważamy, że to jest obowiązkiem naszym i sądzimy, że wszystkie jakiekolwiek względy partyjne muszą ustąpić wobec konieczności państwowej i społecznej. A że nie jest ani nowością, ani jakąś rzeczą niezwykłą, najlepszym tego dowodem wszyscy nasi sąsiedzi, którzy pod tym względem dawno nas wyprzedzili; nawet taki sąsiad, jak państwo niemieckie, w którem wpływy socjalistów są tak wielkie, zrozumiał, że konkurencyjność pracy i potanienie pracy jest jednym z warunków dźwignięcia się państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.47" who="#StanisławAdamski">Dlatego jestem przekonany, że w tem rozumieniu także partia socjalistyczna przyłączyła się do koalicji...</u>
          <u xml:id="u-41.48" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-41.49" who="#StanisławAdamski">...bo i ona zrozumiała starą i dawną naukę Marksa, że socjalistyczne państwo poprzedzić musi epoka silnie rozwiniętego kapitalizmu. Żaden socjalista, nawet z najzagorzalszych, nie zdoła mi dowieść, że w Polsce dzisiaj istnieje kapitalizm i kapitał. My tego kapitału nie mamy. my go musimy tworzyć, tworzyć zaś kapitał można tylko sposobami kapitalistycznemu a nie socjalistycznemu I dlatego, jeżeli mamy kapitał tworzyć i ściągnąć do kraju, musimy mu dać bezpieczeństwo, zarobek i swobodę. Dotąd tego nie czyniliśmy. Łudząc się rzekomem wielkiem mocarstwowem stanowiskiem, zajmowaliśmy względem kapitału stanowisko przedwojenne, to znaczy zwalczaliśmy rzekome nadużycia kapitału, nie zdając sobie sprawy z tego, że już nie zwalczaliśmy nadużyć, lecz sam kapitał. I zwalczaliśmy kapitał i warsztaty pracy, i w ten sposób zupełnie równocześnie i akuratnie położyliśmy rolnictwo, handel, przemysł i nakoniec Państwo cale. Na tem polu musi Państwo Polskie wejść na inną drogę i przejść poprostu do wyraźnej polityki potęgowania kapitału. To trzeba powiedzieć wyraźnie i niedwuznacznie, że taką jest droga, którą my pójść musimy w obecnej dobie. Do tego nie nadają się oczywiście ani etatystyczne, ani socjalistyczne metody rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-41.50" who="#StanisławAdamski">I to musimy zrozumieć i z tego zdawać sobie sprawę, przedewszystkiem w naszych ministerstwach, gdzie jeszcze zawsze etatyzowanie jest szczytem myśli państwowej. Dziś nadszedł poprostu czas, w którym trzeba pójść na drogę swobody pracy, zdobywania rynków, potanienia towarów przez wzajemną konkurencję, a jeżeli przez potanienie towarów stworzymy eksport, wtedy nasz robotnik pracy będzie miał poddostatkiem i zginą rzesze bezrobotnych. I dlatego obowiązkiem wszystkich tych, którzy robotnikom życzą dobrze, jest pójść na drogę, która nam pozwoli wyrwać się z błędnego koła gospodarczego upadku i pozwoli nam rozwinąć skrzydła do nowego lotu. Taką przecież, a nie inną drogą z równie ciężkiego położenia dźwignęły się Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, taką, a nie inną drogą dźwignęły się Niemcy i Polska tą samą drogą pójść musi. Kapitalizm poprostu jest tym koniem, który ma zagrzęzły w błocie wóz państwowy wyciągnąć na równa drogę. Do tego, żeby on tego dzieła mógł dokonać, potrzeba koniowi sił i swobody i dlatego nonsensem byłoby głodzić go, i słabego jeszcze cuglami go wstrzymywać i cofać. Niech on spokojnie urośnie, niech się wzmoże, a gdy Polskę na równe wyciągnie drogi, wtedy my narówni z socjalistami nałożymy mu wędzidła i cugle, żeby nie brykał i nie używał swoich sił na krzywdę społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-41.51" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! Jest wielka niewspółmierność pomiędzy przedłożeniami rządowemi a dyskusją która się nad mierni toczy. W rozprawie niewątpliwie wypowiedziano bardzo wiele cennych i pozytywnych myśli, gdy tymczasem przedłożenia rządowe tem się zupełnie nie odznaczają. Rząd, którego samo tworzenie, według słów jego szefa, miało być programem, Rząd, którego utworzenie miało być rezultatem wielkiego wysiłku duchowego i wielkiego sursum eorda narodowego. Rząd ten po kilku tygodniach istnienia dał nam dwa przedłożenia: prowizorium budżetowe i tę ustawę, nad którą obecnie debatujemy. Są jeszcze inne przedłożenia, których Rząd sam widocznie nie traktuje zbyt poważnie, jeżeli pozwala na to, ażeby w komisjach sejmowych zalegały. Wiec o tych tylko przedłożeniach jest mowa. Prowizorium budżetowe nie świadczy wcale o zmianie na lepsze. Prowizoria budżetowe uchwalamy już od lat kilku. Jest to stały objaw naszego życia państwowego, że żyjemy tylko prowizoriami i to nie tylko w dziedzinie budżetu, ale w całej naszej gospodarce państwowej. To wszystko są albo prowizoria, albo fragmentaryczne załatwienie pewnych potrzeb Państwa. Często załatwianie tych fragmentów góruje nad całem naszem życiem państwowem. Naprzykład w okresie panowania p. Grabskiego nad całem życiem państwowem zapanowało dążenie do stabilizowania złotego i to górowało nad wszystkiem. Gdyby w pewnym momencie, kiedy stabilizacja złotego była faktem dokonanym, zwrócono uwagę na inne dziedziny życia państwowego i starano się tym potrzebom innym zadośćuczynić, nie bylibyśmy świadkami tego strasznego załamania się naszego życia gospodarczego, jakie dziś obserwujemy. Ale właśnie u nas prowizoriami albo fragmentami poszczególne rządy starają się załatwiać wszystkie potrzeby gospodarcze Państwa. To przedłożenie, które obecnie leży przed nami, ten stan prowizoryczny całej naszej gospodarki państwowej tylko przedłuża nie budzi w społeczeństwie nowych myśli i jeżeli tych myśli w społeczeństwie niema, do myślenia społeczeństwa zupełnie nie pobudza. A przedłożenie o redukcji płac urzędniczych, nad którem się dłużej rozwodzono, jest tak jednostronne, jest znowu fragmentaryczne, tak były przedłożenia dotychczasowe.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JanWoźnicki">Ustawa o prowizorium budżetowem, ma charakter nowego pełnomocnictwa dla Rządu. Jest to ustawa, która ma dać temu Rządowi koalicyjnemu pełnomocnictwo. Ponieważ już w pierwszej dyskusji nad expose p. Premiera oświadczyliśmy, że do tego Rządu, do sprawności jego działania, do tego ażeby on mógł wspólnie jakiś jednolity program wypracować, nie mamy zaufania, wiec też i za tą ustawą głosować nie będziemy. Chcemy tylko zwrócić uwagę na to, że jeżeli chce się ratować życie gospodarcze takiemi drobne mi pociągnięciami, jakim jest zaoszczędzenie choćby kilku milionów miesięcznie na placach urzędników państwowych, to to nie jest załatwienie. Nasze życie gospodarcze wymaga tego, żeby wejrzeć nań z cokolwiek innego punktu widzenia. Dotychczas byliśmy zdania, iż potrzeba nam unifikacji w dziedzinie politycznej, w dziedzinie ustawodawczej naszego kraju. Tymczasem na nas się mszczą jeszcze rozbiory dawne, rozbiory naszego Państwa za czasów niewoli na trzy dzielnice. Mści się to na nas jeszcze w inny sposób, że to terytorium i ta ludność, która obecnie Państwo nasze zaludnia, podzielona jest pod względem gospodarczym również ma dawne trzy zabory. Każda z tych, trzech części, z których składa się obecnie nasze Państwo, wchodziła dawniej w skład innego organizmu gospodarczego, który się przez sto kilkadziesiąt lat kształtował tak, że ta cześć Państwa Polskiego, która obecnie wchodzi w skład naszego Państwa, była cząstką tamtego Wielkiego organizmu państwowego. Całe życie gospodarcze w tej części państwa układało się tak, że ona była twarzą zwróconą ku temu państwu, którego cząstką była wtedy pod względem gospodarczym. W zaborze rosyjskim przemysł, który powstawał miał służyć tym potrzebom, jakie przed nim stawiał rynek zbytu rosyjski, wschodni. W zaborze austriackim centrala austriacka stawiała pewne wymagania tamtejszemu życiu gospodarczemu. Tak samo było i w zaborze pruskim. Teraz zlepiły się te 3 części naszego kraju pod względem gospodarczym, ale każda część twarzą odwrócona jest ku innej stronie i nie zunifikowały się one pod względem gospodarczym. Ta unifikacja jest konieczna, ona dokonana być musi, ale ona dokonana być może tylko na podstawie pewnego planu, opracowanego na czas dłuższy, jako wskazanie dla Państwa, jako wskazanie któremu podporządkować się muszą wszystkie pomniejsze interesy. Ten plan musi być opracowany na czas dłuższy. Nie wiem jak długo on może być realizowany. Żyjemy w takich czasach, kiedy w pewnych momentach są dokonywane bardzo wielkie wysiłki. Ale” gdybyśmy nawet opracowali ten plan z ta myślą, że może być zrealizowany w ciągu lat 20–30, to jednak częściowa realizacja jego następowałaby corocznie, według ściśle już ułożonego programu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JanWoźnicki">Tego programu gospodarczego dotychczas nie widzimy. Żaden rząd z takim programem gospodarczym dotychczas nie przyszedł. Mam śmiałość twierdzić, że żadne ze stronnictw politycznych, dla których dotychczas inna zupełnie dziedzina, zagadnień była aktualna, nie opracowało jeszcze ściśle takiego wielkiego planu gospodarczego, któryby doprowadził do unifikacji dawnych trzech zaborów.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JanWoźnicki">I dlatego też ta myśl państwowa, państwowy program gospodarczy na czas dłuższy w naszem Państwie nie istnieje. Trzebaby wskazać, jakie są najważniejsze warsztaty naszej pracy narodowej, której powinny służyć inne warsztaty pracy. Tego jeszcze dotychczas nie zrobiono i w programie tego Rządu, który obecnie przyszedł, również tego nie widzimy i dlatego ośmielamy się twierdzić, że praca, którą ten Rząd usiłuje prowadzić, niema również tego kośćca, dlatego, że nie obraca się około jednej przewodniej idei; której realizację Rząd postawiłby sobie za cel. A jeżeli się niema wielkiego wyraźnego planu przed sobą, to oczywiście trzeba żyć fragmentami.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JanWoźnicki">Jednym z takich fragmentów, co do którego Rząd nie wypowiedział się wyraźnie, a o którym mówił tu wyraźnie już członek tej koalicji, mój przedmówca, s. ks. Adamski jest to, że byłoby lepiej, gdybyśmy przy okazji tego wielkiego przesilenia gospodarczego rozprawili się z tem, co się nazywa zdobyczami. Nie jest mojem zdaniem i nie leży to tak dalece w zainteresowaniach mego stronnictwa, ażebym ja się nad temi rzeczami rozwodził, ażebym podejmował specjalnie obronę tych, których obrońcy jak o tem mówił s. ks. Adamski, z innym programem występują. Tych zdobyczy socjalnych nie daliśmy naszym klasom robotniczym pod wpływem jakiejś fantazji; kaprysu, czy szerokiej ręki. Te zdobycze socjalne przyszły jak gdyby same przez się w chwili wielkiego podniesienia ducha, które się wytworzyło w momencie utworzenia Państwa Polskiego. Wówczas nie było nikogo w Polsce, dla którego byłoby rzeczą wątpliwą, że trzeba te zdobycze socjalne klasie pracującej zapewnić i niktby nie ośmielił się w taki sposób, jak to zrobił kolega ks. Adamski, o tem wówczas mówić, dlatego, że było rzeczą widoczną, że ze wschodu wiatr wiał inny, że ze wschodu w roku 1918 przybywali ludzie, którzy jeszcze tam na wschodzie nie przekonali się, jaką klęską dla państwa rosyjskiego była ta rewolucja, która się tam dokonała. Oni tu przyjeżdżali w tem przeświadczeniu, że ta rewolucja jest wielką przemianą społeczną, niosącą szczęście klasie pracującej i pragnęli, żeby to szczęście stało się udziałem i naszego Państwa. I dlatego pierwszy rząd, który przyszedł, wydął dekret o 8 godzinnym dniu pracy, następnie o ubezpieczeniu na starość, o kasach chorych j szereg,. Innych rzeczy, które później Sejm Ustawodawczy znaczną większością potwierdził, potwierdził bez tak wyraźnej opozycji; jaką niewątpliwie zastosowano by w chwili obecnej. Teraz zaś doświadczenie mówi tym nawet, którzy głosowali za temi zdobyczami socjalnemi, tym, którzy nawet w Senacie się za niemi opowiadali i oświadczali, że ruszyć tego nie pozwolą, jak to tutaj mówił s. ks. Adamski może półtora roku temu, to jest ich rzecz, że oni mogą tak z dnia na dzień zmieniać swój pogląd na tę sprawę.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#komentarz">(Głos: W ciągu półtora roku.)</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#JanWoźnicki">Mnie się zdaje, że jednak nie w tem leży ciężar zagadnienia, ale w tem, że trzeba rzeczywiście całe życie gospodarcze przystosować i do ciężkiego położenia kraju i do tego, co jest zagranicą. Zagranicą jest nie tylko dłuższy dzień pracy, ale jest większa sprawność pracy, są lepsze warsztaty pracy, lepsza organizacja pracy, lepszy inżynierowie, lepszy kierownicy robót i wskutek tego 8 godzinny, czy 9 godzinny dzień pracy robotnika test lepiej wyzyskany. Ale jeżeli tylko będziemy w tym jednym kierunku dążyć, żeby 8 godzinny dzień pracy znieść, a nie zażądamy od kapitału tych ofiar, które zapewnią pracy w fabrykach lepsza organizacje, to wiele nie naprawimy.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#JanWoźnicki">Zastrzegałam się już przedtem, i teraz, się zastrzegam, że nie jestem wcale powołany do obrony tego; mnie się zdaje, że nasi koledzy socjaliści zrobią to o wiele umiejętniej, tembardziej, że są w tem szczęśliwszem odemnie położeniu, że znajdują się w samych okopach Św. Trójcy, w samej koalicji, w samym Rządzie; mogą więc w samym rządzie prowadzić pracę tak, ażeby nie zatriumfowała polityka sen. ks. Adamskiego, lecz ewentualnie polityka Ministra Pracy p. Ziemięckiego.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#JanWoźnicki">Teraz przejdę do ustawy o środkach zapewnie ma równowagi budżetowej i o zmianach niektórych I przepisów o wymiarze uposażeń i zaopatrzeń emerytalnych. Oświadczyć tu muszę, że ustawa ta świadczy — musze mówić bardzo ostrożnie, ale sen. ks. Adamski użył tu już takich wyrażeń, od których moje będą delikatniejsze, wiec przypuszczam, że dziś już do porządku przywołany nie będę — otóż nazwałbym to jednak dużo dalej idąca i to od góry idącą demagogią. Bo jeżeli Rząd sądzi, że obcięcie o 5 milionów, bo to tyle wyniesie, płac urzędnikom państwowym zadośćuczyni już tej wielkiej potrzebie oszczędzania, którą wszyscy odczuwamy, to Rząd się bardzo myli; Ale to jest jedno tylko konkretne przedłożenie, bo te przedłożenia są zupełnie ogólnikowe. W prowizorium budżetowem rzeczywiście robi się bardzo poważne oszczędności, ale nie powiedziano, w jaki sposób one będą dokonane i bardzo być może, że to będzie w taki sposób robione, przeciw któremu mielibyśmy poważne zastrzeżenia. Tu mamy jedno konkretne zastrzeżenie: obniżenie płac funkcjonariuszy państwowych o 4,5 i o 6% da nam 5 milionów oszczędności miesięczne.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#JanWoźnicki">5 milionów zł. w stosunku do 130 kilku milionów, które są preliminowane jako wydatki jest cyfra bardzo nikła i nie wiem, czy się ten cały wysiłek opłaci, że jest to jednakże czyn Rządu, który ogromnie może odbić się na sprawności pracy funkcjonariuszy państwowych. To nie jest obniżenie o 4, o 5, o 6% ich poborów, bo trzeba się przecież liczyć z tem, że o 25%, a może już o więcej, podniosły się ceny produktów, wzrosła drożyzna, a jeżeli tak jest, to oni już zapłacili, już im raz obniżono pobory przez to. że wzrosła drożyzna, a teraz jeszcze drugi raz, w sposób widomy, obniża się je dalej i wskutek tego, czy to będzie funkcjonariusz państwowy, pracujący w administracji, czy oficer, I każdy, kto bierze pobory od rządu, już jest drugi raz bity, w sposób niesłychanie dotkliwy i bolesny, bo to jest ten obywatel państwa Polskiego, który znaczna cześć swej pracy, jeżeli ja uczciwie i umiejętnie pełnił, i tak pełnił za darmo do dnia dzisiejszego. Urzędnicy państwowi to nie była to klasa ludności uprzywilejowana, to była dotychczas klasa uprzywilejowana w obowiązku dawania świadczeń na rzecz państwa. To byli ci. którzy dotychczas płacili największe podatki, ponieważ za pracę swoją pobierali! wynagrodzenia niższe, niż im się w normalnych czasach należało. I dziś to niższe wynagrodzenie obniża im się jeszcze dwukrotnie, raz przez podniesienie cen produktów, czyli przez drożyznę, a drugie przez obcięcie im płac. To jest rzecz, która ich niewątpliwie boleśnie dotknie, bardzo zniechęci w ich pracy i nie da im bodźca, nie zachęci do sumiennego spełniania obowiązków, co w konsekwencji może się bardzo poważnie odbić na państwie.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#JanWoźnicki">Jeżeli byśmy chcieli faktyczne oszczędności w tej dziedzinie pracy poczynić, to powinniśmy raczej iść w tym kierunku, który wskazał tu ks. sen. Adamski, tylko gwałtownych przemian tu robić także nie można, a o redukcji z dnia na dzień, tak, jak to ks. Senator mówił, połowy, czy dwóch trzecich całej liczby stanu urzędniczego obecnie mowy być nie może, chociażby dlatego, że z dnia na dzień ta P3 część czy połowa, która pozostanie, nie obejmie odrazu tych wszystkich agend tak sprawnie, ażeby im podołać mogła. To może być dokonane tylko stopniowo, przy zapewnieniu zredukowanym jakiegoś innego sposobu zarobkowania. Ten inny sposób zarobkowania mogą znaleźć tylko wtedy, kiedy znowu w innych dziedzinach życia gospodarczego, jakaś prywatna praca, prywatna inicjatywa, życie samorządu rozwinie się, tak, że oni będą mogli przejść od jednej pracy do drugiej, nie narażając się na głód i nie doprowadzając Państwa do tego, że redukując ich z urzędów państwowych, musiałoby płacić im zasiłki, jako bezrobotnym. Tego również tak gwałtownie przeprowadzić się nie da.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#JanWoźnicki">Co do pozytywnych wskazań, jakie ten plan gospodarczy dla Polski dać musi, to tu, co już kilkakrotnie podnosiłem przy tej okazji, uważam za właściwe powtórzyć. Jeżeli jakiemukolwiek działowi pracy należy się w Polsce pomoc i opieka, to najważniejszemu warsztatowi pracy, jakim jest rolnictwo, szczególnie to drobne rolnictwo, które w przyszłości ma się przecież rozwinąć i na terenie Całej Polski zakwitnąć. Temu drobnemu rolnictwu należy się chociażby tylko tyle, ażeby mu kamieni nie rzucano pod nogi, ażeby w pracy przeszkód nie miało. To mu się należy, a także w tej ciężkiej sytuacji, w jakiej on się teraz znajduje, należy mu się jeszcze pomoc państwowa taka, na jaką tylko to Państwo stać będzie. A te warsztaty pracy, które są nieprodukcyjne, które przed kilkunastu laty powstały, w przystosowaniu się do tych warunków, jakie stwarzała niewola 1 całą swoją pracę i zdolność do pracy opierały na rynkach zbytu, obecnie już nieistniejących, te gałęzie przemysłu choćby nawet, jeżeli okażą się zbytecznemi 1 nieprodukcyjnemi, zniknąć muszą, albo muszą przystosować się do tych wymagań, jakie stawia im nasze życie gospodarcze, a nasze rolnictwo, nasze życie gospodarcze stawia pewne wymagania przemysłowi. A więc ono wymaga od tego przemysłu produkowania narzędzi rolniczych, nawozów sztucznych, takich materiałów włóknistych i bardzo wiele takich rzeczy, któreby można z dnia na dzień zacząć produkować, a których się nie produkuje, które trzeba było sprowadzać z zagranicy, powiększając w ten sposób import i obniżając nasz bilans handlowy. Dlatego w tym kierunku musi być wytężona nasza uwaga i plan gospodarczy musi być szczegółowo opracowany, aby rolnictwo jako główny warsztat pracy, cieszyło się ze specjalnego przywileju, następnie przemysł rolnictwu służący i do potrzeb rolnictwa dostosowany, a dopiero na ostatku ten przemysł, który już będzie myślał o konkurencji z zagranicą, przemysł eksportowy. W tej kolejności Państwo powinno uwzględniać interesy poszczególnych działów naszej gospodarki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#JanWoźnicki">Kilku przedmówców moich poruszyło sprawę redukcji w poszczególnych działach budżetu, ze szczególnem uwzględnieniem budżetu Ministerstwa Oświaty. Jesteśmy tymi, których niewątpliwie obarczy odpowiedzialność wobec Państwa za to, żeśmy zawsze popierali jaknajwiększe wyposażenie budżetu Ministerstwa Oświaty i mamy bardzo poważne zastrzeżenia co do tego, jak później temi funduszami na oświatę dysponowano. Nasze Ministerstwo Oświaty jest przedewszystkiem Ministerstwem Wyznań Religijnych, a później dopiero Ministerstwem Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#komentarz">(S Makarewicz: Zarówno jednem, jak i drugiem.)</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#JanWoźnicki">To się uwydatniło już w całej jego polityce, a teraz, kiedy jest mowa o redukcjach, to widzimy, że niema mowy np. o redukcji pożytecznych i dla wielu potrzebnych instytucji, jakimi są diecezje i ich konsystorze. Nile pomyślano, czyby tych djecezji nie miało być mniej, a konsystorze nie takie lecz uboższe. W ostatnich Czasach powstało kilka nowych djecezji, które niewątpliwie będą potrzebowały i kapituł i konsystorzy i wysoko uposażonych przy nich urzędników. Już redukcje w tym kierunku i baczne wejrzenie w ten budżet mogłyby sprawić, że zaoszczędzilibyśmy może kilka milionów, a może nawet i tyle, ile zaoszczędzimy na obniżeniu płac urzędników państwowych, gdybyśmy tam z tą skrupulatnością, jaką nam powinien dyktować wzgląd na dobro Państwa, zabrali się do oszczędzania.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#JanWoźnicki">W dziedzinie oświaty godzimy się, że jest wiele działów pracy, które można ograniczyć, zredukować, uprościć i doprowadzić do poważnych oszczędności, ale zastrzegamy się zawsze i wałczyć z tem będziemy, żeby przy tej okazji nie ucierpiało samo szkolnictwo. Ani jedna szkoła nie może być zredukowana, dlatego, że w końcu, nie natychmiast, ale po latach kilku, odbije się to na Państwie w ten sposób, że zamiast nieotworzonych teraz szkół będziemy budować więzienia, a teraz więzienia także musiałyby być budowane bardzo dobrze, bo inaczej zaraz krzyczą o białym terorze w Polsce i o niedogodnościach, jakie teraz mają siedzący więźniowie. Więc lepiej budować dobre szkoły, niż później tworzyć nowe więzienia, a to jest nieuchronną konsekwencją, jeżeli się oświaty w należyty sposób podtrzymywać nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#JanWoźnicki">Parę słów o wojsku. Jesteśmy zdania, że nie tylko w tym kierunku należy okroić budżet wojskowy, ażeby tam nie było nadużyć i złodziejstw. Tak daleko nie poszedłbym, abym miał sądzić tak, jak s. Kędzior twierdzi, że tam 200 milionów obowiązkowo corocznie rozkradają. Nie idę tak daleko, ale oszczędności w tym dziale są wskazane. Mnie się zdaje, że niewątpliwie pewne oszczędności poczyni się, jeśli będzie się pilnowało tych, którzy kradną, ale być mogą oszczędności i na tem, jeżeli się usprawni pracę tych, którzy ćwiczą tę żywą siłę wojskową, t.j. rekrutów i żołnierzy. Ćwiczyć lepiej, ale wskutek tego krócej, skrócenie służby wojskowej jest, mojem zdaniem, nakazem chwili. To bynajmniej nie obniży sprawności armii, utrzyma tę armię na wypadek wojny w tym stanie liczebnym jak obecnie, ale musi być większa sprawność w ćwiczeniu żołnierzy, a to nam da na kilka miesięcy, a może na rok żywą siłę twórczą, siłę gospodarczą młodych, którzy nie zatrudnieni w wojsku będą pracowali czy to w rolnictwie, czy w przemyśle. Następnie, jeżeli będziemy mieli linię gospodarczą wytkniętą na czas dłuższy, jeżeli stosunki u nas poprawimy, to n.ie potrzebujemy się bać, że przez zmniejszenie czasu służby wojskowej, albo przez obniżenie świadczeń na wojsko, polegających na tem, że będzie się oszczędniej szafowało groszem publicznym, że przez to osłabi się siłę obronną Państwa. To nie nastąpi. To nastąpić może tylko wtedy, jeżeli Państwo będzie źle gospodarowało, jeżeli obywatelom Państwa będzie w Państwie źle i jeżeli: się będzie ich pozbawiało tych świadczeń, które to Państwo obiecało, albo już dało klasom pracującym., bo w razie wojny klasy pracujące w tem Państwie, krzywdzone, czające się źle nie będą tak ofiarnie szły do obrony, jak to czynić będą wtedy, jeżeli to Państwo całkowitą opiekę i dobrobyt im zapewni.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#JanWoźnicki">Oświadczyłem już, że należąc do opozycji i me mając wiary w poczynania Rządu, będziemy głosowali przeciw tym przedłożeniem. Muszę to jeszcze na tem miejscu podkreślić dziwną obojętność tego Rządu dla Izb ustawodawczych. Gniewaliśmy się na Rząd p. Grabskiego, że lekceważy! Izby, ale Rząd p. Grabskiego miał łącznik między Izbą a sobą w osobie bardzo wysoko usytuowanego urzędnika państwowego, tylokrotnie tu wymienianego p. Kauzika. Teraz nawet p. Kauzika niema i nawet tego łącznika jesteśmy pozbawieni, jest tylko to poczucie łączności, jakie istnieje między Rządem a większością Izby, bo jest koalicja i dlatego ta łączność już jest przez sam fakt Istnienia tej koalicji podtrzymywana. Nie należąc do koalicji, uważamy jednakże takie traktowanie Izb Ustawodawczych za nienormalne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Stecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JanStecki">Wysoka Izbo! W tym momencie, w którym rząd wykonywując ów plan sanacji finansów i gospodarki państwowej, wystąpił do ciał prawodawczych z przedłożeniami przedewszystkiem redukcji budżetowych, uważam za potrzebne zaznaczyć, czemu dawaliśmy już wyraz poprzednio, że redukcja budżetu w tym planie sanacyjnym jest ogniwem koniecznem, zapewne chronologicznie najpierwszem, pod względem rzeczowym najłatwiejszem, jednakże bynajmniej nie jedynem. Ze ten splot zjawisk i warunków, które spowodowały kryzys obecny i wywołały przeświadczenie o konieczności najbardziej energicznych i bezwzględnych zabiegów, imających na celu wyprowadzenie kraju i Państwa z kryzysu, że ten splot jest tak skomplikowany, iż wypada wciąż przypominać o współzależności, o wewnętrznym związku tych zjawisk. Jeżeli mając przed oczyma pierwsze z przedłożeń Rządu w tym kierunku, z ciężkiem z pewnością sercem wszyscy zgodzić się musimy na redukcję i tak już niewygórowanych, owszem bardzo szczupłych płac, jakie pobierają funkcjonariusze państwowi, to w tym momencie przypomnieć wypada im, że nie oni jedynie mają być obiektem tych oszczędności, że nie w Uch tylko Wynagrodzeniach szukać należy źródeł tej sanacji, lecz że ta redukcja niezwłocznie uzupełniona być musi szeregiem innych zarządzeń, które dopiero do istotnej równowagi budżetu doprowadzą. U podłoża gospodarki państwowej leży gospodarka społeczna i słyszeliśmy już o tem, bo zarówno dał temu wyraz p. Minister Skarbu w swojem expose, jak również szanowni przedmówcy, którzy głos dziś zabierali, że bez uzdrowienia życia gospodarczego, bez wzmocnienia produkcji nie można osiągnąć istotnej sanacji, i że równowaga budżetu, o ile nie będzie natychmiast wsparta innemi także zarządzeniami, pozostałaby daremną.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#JanStecki">Jakie mogą być te zarządzenia dalsze do uratowania i wzmocnienia gospodarki, a więc przez to samo i do wzmocnienia produkcji? Otóż przedewszystkiem zwrócić musimy uwagę na tę wielką dziedzinę, która wynika z istniejących ustawowych norm, rozporządzeń i przepisów, które produkcję obciążają i pogrążają. Są to przepisy i rozporządzenia dwojakiej natury: jedne z nich wynikają z przepisów ustawowych o finansach samorządowych, które niezmiernym ciężarem walą się na produkcję specjalnie na niektóre jej dziedziny, które w daleko Większym stopniu, aniżeliby to odpowiadało korzyściom ludności z życia samorządowego uciskają, przytłumiają życie gospodarcze i produkcję.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#JanStecki">Druga dziedzina wynika z pewnych zasad socjalnych. cięć. legalizowania pewnych korzyści u klas pracujących. i o tem już była mowa w tej Wysokiej Izbie. Jeżeli to przypominam, to przedewszystkiem dla dama całości obrazu, a po drugie dlatego, że mniemani, iż świadczenia socjalne są istotnie lakierni zdobyczami społecznemi i kulturalnymi, które, o ile tylko można, szanować należy, jednakże należy je szanować w takim stopniu, w jakim one odpowiadają poziomowi zamożności i gospodarstwa krajowego.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#JanStecki">Za Wiór Polska wskrzeszona do wolnego bytu obawia solne w tej sferze te dobrodziejstwa socjalne, z których w Europie zachodniej korzystają klasy pracujące, wychowane w długoletnim rozwoju społecznym, klasy pracujące, które doszły do tych społecznych korzyści po długich bardzo latach drogą ewolucji, stopniowego rozszerzania praw swoich, a wszystko to odbywało się w miarę tych sił i środków, jakich życie społeczne dostarczało. Obcięliśmy pod tym względem dorównać wysoko postawionym pod względem zamożności i kultury organizacjom gospodarczym państw zachodniej Europy. Wydaje ani się to dla Polski rzeczą doraźnie niemożliwą. W tej dziedzinie wiele dokazać nie mogliśmy, zwłaszcza, jeżeli przejdziemy do dziedziny z t.zw. zdobyczami socjalnemi spokrewnionej i w istocie do nich należącej, do dziedziny ustawodawstwa, dotyczącego ochrony pracy, które w sposób bardzo dla życia gospodarczego ciężki skrępowało nie tyle nadużycia, z jakim! praca mogłaby się spotykać, lecz wolność tej prący. Wystarczy Szanownym Panom przypomnieć jeden z procesów, który w tej chwili w drugiej instancji rozegrał się w przemyśle łódzkim, a który spowodował wyznaczenie kary pieniężnej, nie dotkliwej, lecz stanowiącej precedens i wskazówkę, w jakim kierunku idą nasze ulepszenia socjalne, dotyczące ochrony pracy. Ukarano zarząd fabryki, która dla wykonania niezmiernie korzystnego nie tylko dla siebie, ale i dla całej naszej produkcji zamówienia, zatrudniając kilkuset bezrobotnych, przedłużyła dzień pracy. Otóż wydaje mi się, że w warunkach, w jakich s5ę obecnie Polska znajduje, zachodzi potrzeba dania pracy swobody f wolności i strzeżenia tylko przed nadużyciami w tej mierze i zmiany w kierunku ustawodawstwa, które jest zbyt krępujące.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#JanStecki">Nie mówię już o tem, ponieważ miałem zaszczyt przed Wysoką Izbą już o tem mówić, a znajduję potwierdzenie słów, moich w szeregu analiz zgłoszonych już po tych wystąpieniach, ale wypada mi zwrócić uwagę na układ systemu podatkowego zbyt lekko traktującego interesy produkcji, zbyt bezwzględnie w interesy tej produkcji godzącego.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#JanStecki">Dlatego klub nasz zgłasza następującą rezolucję : Uważając, że naprawa gospodarcza i skarbowa oparta być powinna na wysiłku równoczesnym i równomiernym wszystkich warstw, Senat wzywa Rząd, aby w chwili wprowadzenia ograniczeń płac urzędników, nauczycieli!, sędziów i Wojska przystąpił również do zmniejszenia nadmiernych ustawowych kosztów obciążających produkcję, oraz do usunięcia przeszkód krępujących wolność pracy, wreszcie do rewizji zasad ustawodawstwa podatkowego w kierunku powszechności i należytego zabezpieczeni, a sił produkcyjnych i płatniczych kraju, potanienia w fen sposób wytwórczości w Polsce, bez czego naprawdę skuteczny wysiłek jest niemożliwy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Szereszowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#RafałSzereszowski">W dyskusji! nad pierwszem przedłożeniem Rządu, dotyczącem budżetu, t. j. nad prowizorium, zdaniem mojem, za mało mówiono o dawnej polityce budżetowej rządów minionych, za mało rozpatrywano te przyczyny ił za mało temu czasu poświęcono i nie wyjaśniono, gdzie leży ta przyczyna, która doprowadziła nas do tego stanu, który w ustach wszystkich brzmi jako katastrofalny. Zdaniem mojem przyczyna leży w metodach, jakie stosowano do ułożenia budżetu. Zapomniano w Polsce, że należy budować wedle stawu groblę, a zrobiono odwrotnie. Budżet został zrobiony w ten sposób: na potrzeby państwowe, realne czy nierealne, trzeba je pokryć, i nigdy przy Układaniu budżetu nie brano pod uwagę wytwórczości kraju i tego jak wysoko się obciąża. Gdy te metody stosowano, to chyba ludzie niepoczytalni mogli po rezultacie urodzaju 1924 r. zbudować budżet 1925 r. Jeżeli się weźmie te dwie cyfry ostatnie: wartość urodzaju i wartość produkcji warstwy rolniczej, która stanowe 70% ogółu ludności, a to są cyfry, które się dają ściśle obliczyć, i weźmiemy tem budżet, to wadzimy zgóry, że się poszło na bankructwo, Zdaje mi się, że prowizorium, jako początek budżetu, też zostało zbudowane na tych samych podstawach i tę samą stosuje metodę. Bo jeżeli urodzaj 1925 roku już dopisał, a dopisał według ostatnich danych w każdym razie nie tak bardzo bo jest niższy, niż urodzaj 1923 r...</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(S. Buzek: Troszeczkę.)</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#RafałSzereszowski">... — to z drugiej strony chyba rzesze bezrobotnych dadzą kolosalny minus w naszej wytwórczości; a to nie zostało wcale uwzględnione. Musimy dopominać się o to, żeby Ministerstwo Skarbu zerwało z metodami, jakto dotychczas były stosowane i przy układaniu budżetu uwzględniało, co się daje obciążyć, ile można obciążyć w jakiej wysokości. Dopóki tego nie będzie, nie można liczyć na to, że nasz budżet będzie zrównoważony.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#RafałSzereszowski">Proszę Panów, przedstawiciele naszego klubu w Sejmie i my obecnemu Rządowi kamieni pod nogi rzucać nie chcemy, ale chciałbym zaznaczyć, że w ustawie o środkach zapewnienia równowagi budżetowej nie poruszono jednej sprawy, zdaniem mojem, bardzo ważnej, mianowicie przy oszczędnościach należałoby przeprowadzić pewne oszczędności i tam, gdzie produkcja została znacznie podrożona, mianowicie w kasach chorych. Kasa chorych w Polsce jest jedną z najdroższych instytucji może na całym świecie. W porównaniu z Czechosłowacją, z najbliższym naszym sąsiadem, jest ona podwójnie droga. Magistrat m. Warszawy, który zatrudnia razem robotników i urzędników około 6 do 8 tysięcy...</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(Głos: 6 tysięcy.)</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#RafałSzereszowski">...prowadzi własną kasę chorych.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#RafałSzereszowski">Oczywiście w wydatkach tej kasy chorych niema świadczeń pieniężnych, a jest tylko opieka lekarska. Ostatnio ogłoszone sprawozdanie wykazuje, że to kosztuje miasto 86–89%. Jeżeli przyjmiemy, że świadczenia pięniężne wynoszą 50% świadczeń lekarskich — biorę wszystko suto — to wypadnie koło 3 mniej więcej procent...</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#komentarz">(S. Buzek: Przed wojną był inny stosunek na świadczenia lekarskie, tak wlekli procent nie przypadał)</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#RafałSzereszowski">A teraz przypada około 3%, tymczasem stawki nasze wynoszą od 6–9%. Mówimy o potanieniu produkcji; ale trzeba coś zrobić w tym Względzie. Korzystam ze sposobności, że mówiono wciąż o tem, iż należy obniżyć koszty produkcji, i stawiam wniosek, który brzmi; jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#RafałSzereszowski">„Senat wzywa Rząd, aby w jak najkrótszym czasie wniósł nowelę do ustawy o kasach chorych, któraby dała Rządowi wgląd we wpływ na normy obowiązujących obecnie nadmiernych stawek”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StanisławPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Panowie Senatorowie pozwolą, że zacznę przemówienie moje od odczytania raz jeszcze rezolucji, która została tu przed chwilą zgłoszona przez p. s. Steckiego. Ponieważ przemawiał s. Szereszowski tuż przede mną, jego rezolucji przytaczać nie będę, przypuszczam, że wszyscy ją jeszcze pamiętają.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#StanisławPosner">S. Stecki oświadcza, że uważając, iż naprawa gospodarczo skarbowa oparta być powinna na wysiłku równoczesnym i równomiernym wszystkich warstw, należy wezwać Rząd, aby W chwili wprowadzenia ograniczeń plac urzędników, nauczycieli, sędziów i wojska przystąpił również do zmniejszenia nadmiernych ustawowych kosztów, obciążających produkcje, do usunięcia przeszkód krępujących wolność pracy, wreszcie do rewizji zasad ustawodawstwa podatkowego w kierunku powszechności i należytego zabezpieczenia sił produkcyjnych płatniczych kraju i potanienia w tem sposób wytwórczości w Polsce, bez czego naprawdę skuteczny wysiłek jest niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#StanisławPosner">Proszę Pań i Panów, my nieraz już w tej Izbie mówiliśmy o kwestiach, które poruszano tu dziś w dyskusji nad prowizorium budżetowem tego Rządu, a które dziś zostały na nowo postawione, stały się przedmiotem dyskusji dzięki przemówieniom s. ks. Adamskiego, s. Stookiego i s. Czereszewskiego. Ja nie wiem, czy tem moment jest odpowiedni i właściwy do mówienia! tutaj o tych sprawach i do mówienia o nich w taki sposób, w jaki to poprzednicy moi uczynili. Jest to oczywiście rzecz sumienia i rozumu każdego z mas. W chwili; kiedy wszyscy mówili, że kraj jest w obliczu miny gospodarczej, kiedy Rząd bez żadnych ogródek przyznaje się do tego, że sytuacja kraju jest prawie beznadziejna, kiedy przemysł nasz leży i kiedy mamy w kraju 3OU.000 bezrobotnych, kiedy słyszymy, że tu i owdzie zaczynają się rozruchy Uliczne, że w całym kraju w wygłodzonych nie od wczoraj, ale od lat całych masach ludowych zaczyna działać grecki ogień bolszewików, w tej chwili panowie senatorowie, opiekunowie prawa i sprawiedliwości w tym kraju uważają, że nadszedł czas, kiedy możemy do tych wygłodzonych mas pójść i powiedzieć: my wam w imię patriotyzmu w imię miłości i przywiązania do Państwa, odbierzemy te oświadczenia społeczne, które wyście sobie wywalczyli, które mi bacznie, nieostrożnie Sejm Ustawodawczy uchwalił i które sprawiły, Panowie Senatorowie, podkreślam ten wyraz, że produkcja nasza nie istnieje że przemysł nasz leży w ruinie. I temi kwestiami zajmowałem się od bardzo dawna i znam historyczny przebieg ustawodawstwa socjalnego na Zachodzie i mogę Państwa upewnić, że te same argumenty, któreśmy tu słyszeli: z ust tak wymownych moich poprzedników, były stałe i zawsze powtarzane we wszystkich krajach, w których zaprowadzano ustawodawstwo społeczne. Kiedy w 1883 r., t. 3. data historyczna w prawodawstwie socjalnem, Bismarck, który przecie nie z dobroci serca zaprowadzał ustawodawstwo społeczne, bo żaden biograf najbardziej entuzjastycznie nastrojony względem niego nie posądzał go nigdy o dobroć serca, otóż kiedy Bismarck kładł podwaliny pod tem olbrzymi i wspaniały system ustawodawstwa socjalnego niemieckiego, to ] fabrykanci niemieccy, cały zorganizowany przemysł i na swoich zgromadzeniach i w całej swojej olbrzymiej Literaturze j w swoich czasopismach i w parlamencie niemieckim protestowali przeciw temu ustawodawstwu, twierdząc, że produkcja niemiecka tego nie wytrzyma. A przemysł niemiecki wtedy wcale jeszcze nie stał na tych wyżynach, na jakich stał w r. 1914, to znaczy w momencie, kiedy doszedł do kulminacyjnego punktu swojego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(S. Zdanowski : Tylko wtedy miał odszkodowania francuskie, które go na nogi postawiły.)</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#StanisławPosner">Ja bardzo p. Senatora przepraszam, ale to już było 15 lat po odszkodowaniach francuskich, po tych 5 miliardach, a Pan Senator wie, że w r. 1883 po epoce wielkiego grynderstwa, które zostało dokonane w Niemczech przy pomocy 5 miliardów fr. te pieniądze zostały zjedzone i nastąpił w Niemczech olbrzymi kryzys, na opanowanie którego trzeba było 5 do 10 lat. To każdy wie. Przemysł niemiecki tak samo jęczał wtedy, kiedy kładziono początek tego ustawodawstwa, ale czynił wysiłki w ciągu 30 lat, aby nie dopuścić do zaprowadzenia rzeczywistego systemu ubezpieczeń społecznych we Francji! i dopiero po wojnie, kiedy zrujnowana Francja nie miała wcale pieniędzy, trzeba było autorytetu samego prezydenta Rzeczypospolitej Milleranda, ażeby zmusić parlament francuski, w którym on był dyktatorem, żeby system ubezpieczeń społecznych został uchwalony i zaprowadzony zupełnie na modłę niemiecką. My te argumenty znamy i wiemy bardzo dobrze, że ustawodawstwo socjalne, o którem się tyle mówi, że jest głównym winowajcą upadku przemysłu i produkcji naszej, w istocie prawię żadnego wpływu na te sprawy nie ma, to my wiemy, my, którzy obiektywnie zupełnie, historycznie tę sprawę oceniany. Wcale nie dlatego, że reprezentujemy tutaj interesy klasy robotniczej, ale dlatego, że to odpowiada rzeczywistości I. prawdzie historycznej i tylko z tego stanowiska ja te sprawę oceniam i dlatego mam nadzieje, kiedy przemawiam, że Panów jednak przekonam.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#komentarz">(Głos: Płonna nadzieja.)</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#StanisławPosner">Można mieć nadzieję — kontra spem sporo.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#StanisławPosner">Mówiono, tu, że ustawodawstwo społeczne wpłynęło na to, że przemysł leży, a ponieważ nam dziś chodzi o potanienie produkcji, więc trzeba, że by klasa robotnicza poszła za przykładem tych nieszczęśliwych urzędników, tych nieszczęśliwych sędziów i nauczycieli na ołtarzu Ojczyzny także złożyła ofiarę. Ja się pytam Panów, co za ofiarę na ołtarzu Ojczyzny miał złożyć ta klasa robotnicza, kiedy ona wogóle nie pracuje? Swoją nędzę, swój ostateczny upadek? Go ona może złożyć na ołtarzu Ojczyzny? — a już jest 400.000 robotników, którzy nie mają żadnej pracy, a Panowie mówią, że całe nie szczęście jest W tem, że robotnicy pracują nie 10 godzin, ale 8, kiedy tymczasem ani wogóle nie pracują i tylko rzuca się im ochłapy, w postaci! zapomóg z funduszu pomocy dla bezrobotnych. O czem właściwie tu jest mowa Ta cała dyskusja jest bezprzedmiotowa, bo ja rozumiem, gdyby ten robotnik miał jeszcze pracę, to możnaby do niego przyjść li! mówić: pracuj więcej, bo to jest w interesie produkcji i w interesie kraju, ale kiedy oni wogóle nie pracują, kiedy fabryka nie tylko 8 godzin pracy dzienne me może dać, ale daje w najlepszym razie jeden albo dwa dni w tygodniu. Poco o tem mówić? Jakże można mówić o dobrej wierze, kiedy się ma przed sobą masy wygłodzonego proletariatu w całym kraju, który prosi o pracę, a my tej pracy jemu dać nie możemy, w najlepszym razie mówi Się mu, jedz za granicę, jedź do Francji, tam ci tę pracę dadzą, a tutaj mówimy, że masie tej trzeba odebrać to ustawodawstwo społeczne, które niewiadomo dlaczego źle, bez namysłu Sejm Ustawodawczy, uchwalił.</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#StanisławPosner">Proszę Panów! Mówiono także, że robotnik jest temu winien, że nasz produkt fabryczny jest tak drogi i że przemysłu naszego niema, mówiono to właśnie tutaj.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#StanisławPosner">Wczoraj, dzięki gościnności p. Marszałka wysłuchaliśmy nadzwyczaj ciekawego odczytu profesora krakowskiego p. Marchlewskiego, o Którym zresztą zdaje się wspominał tutaj i kol. s. Kalinowski. Istotnie był to odczyt wspaniały, znakomity. Ja słuchałem zachwycony, byłem zasłuchany we wszystko to, co mówił p. Marchlewski, nie tylko ze względu na to co mówił o naszej produkcji rolnej i o tych cudownych rzeczach, których możemy oczekiwać po pracy naukowej i badaniach naukowych w instytucie w Puławach, ale także i ze względu na niektóre uwagi, które czynił między wierszami swego przemówienia. Powiada tak: dużo się mówi o fabrykacji barwnika, o tem, że trzeba stworzyć u nas narodowy przemysł barwnika. To jest nonsens, z tego nic nie będzie. Ja i kilku jeszcze wariatów — powtarzam słowa p. Marchlewskiego — a znam ten fakt z życia p. Marchlewskiego, znam go oddawna, on pracował kilka lat w Anglii jako chemik, Panowie wiedzą, iż jest najwybitniejszym chemikiem polskim i jednym z największych w Europie, jest odkrywcą chlorofilu, ja i kilku wariatów w Anglii Staraliśmy się stworzyć w Anglii przemysł barwnikowy. Przegraliśmy, nie udało się, nie umieliśmy tego zrobić. I dziś Anglia, by stworzyć coś w rodzaju przemysłu barwnikowego zawiera koalicję z Niemcami, którzy u nich na gruncie będą ten anglo-niemiecki przemysł tworzyć. Widzimy, że ludzie tak mądrzy, pracujący w kraju tak starym, o tak starych tradycjach I przemysłowych, ludzie uczeni, posiadający wiedzę chemiczną, orni nawet robili błędy, głupstwa — powtarzam dosłowne wyrażenie p. Marchlewskiego — i mam nadzieję, że p. Marszałek do porządku mnie nie przywiała. Otóż, proszę Pań i Panów — robią głupstwa; Dziś ks. s. Adamski użył nawet i wyrazu „głupota” i ja powtórzę teraz ten wyraz, powiem, że tem przemysł, jeżeli leży, to w znacznej części leży Z własnej winy, bo nie umiał organizować pracy fabrycznej.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#komentarz">(S. Lipkowski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#StanisławPosner">— p. s. Lipkowski zgodzi się na to — bo ten przemysł nie byt przygotowany ani pod względem społecznym, ani nawet pod względem naukowym do tego, żeby zorganizować się po tem, kiedy wojna przekreśla wszystkie te drogi, któremi ten przemysł do roku 1914 chadzał. Kiedy ten przemysł w roku 1919 w odrodzonej Ojczyźnie stanął wobec zupełnie zmienionych warunków, załamał się, bo był zupełnie do tego nieprzygotowany i tego byliśmy świadkami od roku 1919.</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#StanisławPosner">Tu mówiono, że rząd dla tego przemysłu nic nie robił. Jakto nie robił? Przecież on jednej tylko rzeczy myślał, mianowicie w jaki sposób przemysłowi dopomóc. I panowie rolnicy ciągle nam dowodzą, że przecież ten rząd nigdy nic nie robi dla rolnictwa, bo wszystko rozdał przemysłowi. Czyż ta straszna choroba inflacji, z której kraj się ledwie wydobył, która zgangrenowała cały organizm społeczny i która została wyleczona tak bohaterskich środków, które były może zbyt silne, zbyt heroiczne i dlatego organizm krajowy nie mógł do dzisiejszej chwili tej choroby całkowicie zmóc, czy ta inflacja nie była w znacznej części wywołana potrzebami naszego przemysłu, który żył tylko tą inflacją, a kto za tę inflację zapłacił? Robotnik za nią zapłacił i dziś kiedy to mówię niema nikogo, żeby powiedział, że to jest demagogia, robotnik zapłacił, tak mówi cała polska nauka ekonomiczna, i dziś od tego nędzarza, który na ołtarzu Ojczyzny złożył już straszną ofiarę w postaci jednej skóry, którą z niego ściągnęła inflacja, Panowie żądacie jeszcze: oddaj drugą skórę. Ja nie wiem, jak można dokonać tego cudu, żeby z jednego organizmu żywego zdjąć dwie skóry. Tego nikt nie potrafi dokonać, to jest fizycznie niemożliwe. A więc miałoby to być moralnie możliwe? Zapytuję ks. Adamskiego właśnie ze względu na jego stanowisko społeczne i moralne, czy można mówić o ograniczeniach ustawodawstwa społecznego, czy temu bezrobotnemu, który żyje przecież tylko nadzieją, że wrócą te czasy, kiedy znowu znajdzie godziwą prace i zarobek, można odbierać tę nadzieję i mówić mu, że jeżeli kiedyś się poprawią stosunki i on wróci do fabryki, to tego ustawodawstwa nie będzie, bo wtedy będzie się na nowo tworzyło i na nowo będziemy walczyli ze sobą, jak to ustawodawstwo stworzyć. Mnie się zdaje, że gdyby na miejscu ks. s. Adamskiego był uczony ekonomista, który nazywał się Ojciec Katrein i którego książki ks. Adamski napewno czytał, to z całym podziwem, nie tylko dla wiedzy ekonomicznej, ale i dla tego ducha chrześcijańskiego, który tę książkę przenika, otóż gdyby on był na tem miejscu, nigdyby nie powiedział tego, co ks. Adamski. Jeszcze jedno, że Marks, nie wiem po co nazwisko to było ks. Adamskiemu potrzebne, według ks. Adamskiego powiedział: „dobrze, rewolucja socjalna, ale rewolucja socjalna, przewrót społeczny może być dokonany tylko, jako zakończenie wielkiego okresu kapitalistycznego”. Proszę ks. Adamskiego Karol Marks — przepraszam, że mówię o takich cudzoziemcach, ale nie ja temu dałem początek — powiedział: nędza nie robi rewolucji, z rewolucji, którą nędza robi, nie może się zrodzić żaden socjalistyczny ustrój. Dziś mówią nam: wy socjaliści, chcecie socjalistycznego ustroju, a tymczasem rozumiecie, że wszystko co powinno być zrobione, zmierzać powinno do tego, ażeby nie tylko wzmocnić ustrój kapitalistyczny, ale żeby ten ustrój stworzyć. Bo ten koń kapitalistyczny, o którym mówił s. ks. Adamski, stoi w błocie i własnemi siłami nie może się wyciągnąć, więc potrzebna jest pomoc rządu, opieka rządu, potrzebne są ofiary całego społeczeństwa, aby ten koń wyszedł wreszcie i żeby się okazał, że nie jest zdechłą szkapą, na której Don Kichot jeździł, lecz, że to jest wspaniały rumak, na którym będziemy hasać na polach wyścigowych.</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#StanisławPosner">Proszę Panów nie jestem tutaj reprezentantem i fabrykantów, ich interesów klasowych, ja jestem reprezentantem klasy robotniczej i całego społeczeństwa polskiego i nikt mi nie zarzuci, ażebym w tych przemówieniach, które wygłaszam, kiedykolwiek obraził interes narodu i całego społeczeństwa. Przeciwnie, staram się zawsze w tem wszystkiem co mówię, wznieść się ponad interes jednej tylko klasy i nigdy nie powiem nic takiego, co traci interesem jednostronnym, egoistycznym, co broniąc jednej klasy, zapominałoby o interesie narodowym. Otóż jabym się zgodził na wasze twierdzenie, gdybym choć na jedną chwilę mógł przypuścić, że to są interesy narodowe, interesy całego społeczeństwa. Niestety tak nie jest, to jest jednostronny interes kilku tysięcy fabrykantów rozrzuconych po całem naszem państwie i dla tego interesu my mielibyśmy poświęcić nie tylko interes całego społeczeństwa, nie tylko sprawy wewnętrzne tego narodu, ale i moralność społeczną, oraz stanąć na stanowisku, które obraża najistotniejsze zasady sprawiedliwości społecznej i sumienia społecznego? Mnie się zdaje, proszę Panów, że panowie senatorowie i panie senatorki nie pójdą za tymi, którzy zgłaszają rezolucje, ażeby temu nędzarzowi, któremu już dziś nic nie można odebrać, odebrać jeszcze i to ostatnie, co żyje w piersi każdego nędzarza, odebrać nadzieję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kalinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#StanisławKalinowski">Wysoki Senacie! Pragnę uzasadnić dwie rezolucje z powodu ustawy o środkach zabezpieczenia I równowagi budżetowej. Zdaje mi się, że byłoby rzeczą pożyteczną, ażeby Wysoka Izba uchwalając te ustawy, zwróciła uwagę na bardzo ważny szczegół, że jakkolwiek zasada naczelna postawiona w tej ustawie — (ja zresztą co do losów tej ustawy zgóry jestem przeświadczony, że ona przejdzie, więc zupełnie tej sprawy nie kwestionuję — dlatego chce odpowiednie rezolucje tu zgłosić). Otóż jakkolwiek na czele tej ustawy jest postanowienie, że redukcje płac urzędników ma wynosić 6,5 względnie 4,5% w rzeczywistości jednak obniża je ona znacznie więcej, obniża w sposób nierównomierny. Pewna równomierność przy uwzględnieniu, że trzeba większych świadczeń żądać od urzędników lepiej uposażonych, a mniejszych od górze, uposażonych, ta równomierność, powiadam, musi być zachowana. Równomierności tej jednak niema, i chociaż sądzę, że niema w Polsce żadnego urzędnika, któryby nie był gotów ponieść ofiary na rzecz Państwa, to jednak przypuszczam, że jeżeli ta nierównomierność będzie zachowana, to wywoła szemranie i to uzasadnione. Płace nauczycieli według dalszych punktów ustawy są redukowane c 25, do 40, a nawet i więcej procentów. Istnieje legenda, że nauczyciele są wyjątkowo dobrze płatni, w szczególności nauczyciele szkół średnich. Dla częściowego przynajmniej rozproszenia tej legendy przytoczę statystykę, opartą na cyfrach zebranych w drodze zupełnie formalnej, statystykę państwowych szkół w Warszawie. Jak się okazuje olbrzymia większość nauczycieli szkół średnich pobiera płace w granicach od 300 do 600 złotych. To są realne pensje nauczycieli szkół średnich. Płace te zmniejszane są obecnie czasem o 25. czasem o 40, albo więcej procent. Np. w jednej ze szkół prowincjonalnych nauczyciel, pobierający w tej chwili 417 złotych miesięcznie, ma pobierać 200 zł., nauczyciel pobierający 480, ma pobierać 319, jeszcze jeden nauczyciel pobierający 300 ma pobierać zaledwie 100. Mnie się zdaje, że taka nierównomierność obciążenia urzędników państwowych nie jest rzeczą wskazaną z punktu widzenia ustawodawczego i dlatego sądzę, że zgłoszenie tej rezolucji będzie uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#StanisławKalinowski">Niewątpliwie Ministerstwo Skarbu, proponując te oszczędności, szło po linii najmniejszego oporu, przedkładając ustawę, która w najłatwiejszy sposób pozwala zdobyć jakie takie środki. Jakkolwiek uważam, że sumy przeznaczone na oświatę w Polsce, jeżeli uwzględnić nasze potrzeby oświatowe, bynajmniej nie są zbyt wielkie, to jednak wcale nie będę bronił tego, że można i należy porobić pewne oszczędności w dziedzinie tych wydatków, które dziś Ministerstwo Oświaty ponosi. Istotnie tam można porobić oszczędności w poszczególnych urzędach, a sądzę, że można nawet śmiało skasować jeden departament z wielkim pożytkiem dla ministerstwa; następnie można porobić i oszczędności rzeczowe.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#StanisławKalinowski">Nie mam zamiaru teraz, bo to nie jest odpowiednia obwiła, wskazywać na źródła oszczędności, ale nie mogę powstrzymać się od jednego przykładu. Otóż trzymam w ręku jeden tom. Jest to monografia państwowego seminarium w Radomiu. Książka ta zawiera około trzech set stron druku, na ładnym papierze, z ilustracjami, wydana nakładem funduszu wydawniczego Ministerstwa Oświaty.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#komentarz">(S. Biały: Kosztowała 30.000 złotych.)</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#komentarz">(S. Banaszak: Rozkoszna książka!)</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#StanisławKalinowski">Być może, kosztowała ona 30.000 złotych. Nawiasem mówiąc ministerstwo wzywało i inne seminaria, aby takie rzeczy drukowały. Cóż to jest? Zawiera ona oczywiście pewną ilość informacji o seminarium, pozatem są życiorysy z fotografiami wszystkich nauczycieli, nie tylko nauczycieli, ale wszystkich funkcjonariuszów seminarium, nawet woźnego, a jeżeli chodzi o ton tego wydawnictwa, to te autobiografie zaczynają się np. w taki sposób:</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#StanisławKalinowski">„Urodziłem się na przedmieściu Radomia, w Dzierzgowie. Rodzice zamieszkiwali wtedy u dziadka, który posiadał tam własny dom i siedem mórg ziemi...” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#StanisławKalinowski">Z takiemi szczegółami zapoznaje nas monografia; takich szczegółów nie znajdziemy w autobiografia nawet wielkich ludzi. Otóż zdaje mil się, że ten przykład wskazuje na to, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie rozporządza swemi funduszami w sposób zgodny z położeniem finansowem Państwa.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#komentarz">(Głos: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#StanisławKalinowski">Następnie jaszcze pozwolę sobie zwrócić uwagę, że jeżeli się zgłasza ustawę o redukcji płac, to zdaje mi się, że z tem jakoś nie idzie w parze sprawa remuneracji, wypłacanych w poszczególnych Ministerstwach. Wogóle ta sprawa, która była kiedyś poruszona w tej Wysokiej Izbie, nie została należycie wyświetlona. Co to znaczy remuneracja, wypłacanie z oszczędności przy wykonaniu budżetu? Ksiądz s. Adamski wspomniał tu, że każdy minister traktuje swoje ministerstwo jak własny folwark, którego broni. Dzieje się gorzej: ministerstwo uważa te fundusze, któremi rozporządza, za swoją jakgdyby własność, i, o ile ich nie wyda, to może się niemi podzielić. Jest to więc do pewnego stopnia zachętą do niewykonywania budżetu, bo te resztę można użyć dla siebie. Mogą być wypadki, że funkcjonariusze państwowi muszą być opłacani dodatkowo za pewne prace, które ponoszą dla Państwa, ale to musi być zrobione drogą ustawowa, musi to przewidzieć w pewien sposób budżet, ale ta sprawa nie może być dokonana drogą zwykłego rozdziału tych funduszów w obrębie ministerstwa. Ponieważ odpowiednie zapytania w tej sprawie były skierowane do Rządu w Komisji Skarbowo Budżetowej Sejmu i Senatu, sądzę, że nie byłoby rzeczą zbyteczną, gdybyśmy także i pod tym względem odpowiednie rezolucje przyjęli. Z tego powodu zgłaszam dwie rezolucje:</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#StanisławKalinowski">1) Senat zwraca uwagę Rządu na to. że ustawa o środkach zabezpieczenia równowagi budżetowej redukuje płace urzędników państwowych w sposób bardzo nierównomierny.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#StanisławKalinowski">Senat wzywa Rząd do przedstawienia Izbom Ustawodawczym w najbliższych tygodniach noweli, regulującej tę nierównomierność.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#StanisławKalinowski">2) Senat wzywa Rząd do niedopuszczenia, aby poszczególne Ministerstwa wypłacały pracownikom remuneracje z sum, zaoszczędzonych przy wykonywaniu budżetu. W stosunku do renumeracji już wypłaconych w drugiej połowie r. 1925, Senat wzywa Rząd do wycofania rozdanych sum, traktując je jako pożyczki zwrotne w pierwszych trzech miesiącach r. 1926.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Zdanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JuliuszZdanowski">Wysoka Izbo! Dwa zasadnicze zagadnienia były tłem, na którem jak na kanwie haftowano wszystkie tutaj wypowiedziane przemówienia. W pierwszem z tych zagadnień jest równowaga budżetu, drugiemi jawiący się tutaj w rozmaitem oświetlenia i rozmaicie nazywany a jeden problem; który jedni nazywali zagadnieniem walutowem, drudzy zagadnieniem drożyźnianemi, a w gruncie rzeczy jest to problem potanienia produkcji. O ile co do pierwszego problemu prawie jednozgodne zdania były tu wypowiedziane, to ten drugi problem, bez kwestji dzisiaj pilniejszy, wywołał jaki największą rozbieżność. Widać, że ten właśnie drugi problem będzie najważniejszym, najtrudniejszym do ominięcia kamieniem na drodze naszej najbliższej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#JuliuszZdanowski">Wysoka Izbo! Temu drugiemu problemowi więc najpierw chciałbym parę słów poświecić. Jestem w trudnem bardzo położeniu, mówiąc właśnie o tej tak bardzo drażliwej sprawie gdy przedmówcą moim który jej też dotknął, był p. sen. Posner. Jest trudno po nim przemawiać, gdyż złośliwość argumentów i doświadczenie w mówieniu, które posiada, czynią go mówcą niebezpiecznym. Następne po nim przemówienia bledną. A jednak p. sen. Posner odsłonił pewne słabe strony w swojem przemówieniu i dlatego musi mi przebaczyć, że w te słabe punkty uderzę.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#komentarz">(P. Posner: Proszę bardzo! Każdy z nas ma swoją piętę Achillesa!)</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#JuliuszZdanowski">Już nieraz, w każdem prawie przemówieniu, które mnie na tę mównicę sprowadza w dyskusji ogólnej, kładłem nacisk na to, że dzielące nieporozumienia i różnice zdań byłyby mniejsze, gdybyśmy starali się ograniczyć każdorazowo temat dyskusji do węższych ram i nie używali zbyt łatwo uogólnień i daleko idących wniosków, które nas po odmiennych drogach rozpraszają tak, że trudno na jedną płaszczyznę myśli nasze sprowadzić. P. s. Posner bardzo mocno napiętnował wystąpienie jednego z przedmówców twierdząc, że chce on sanacji naszego życia gospodarczego dokonać kosztem szerokich rzesz robotniczych, pogrążonych w tej nędzy i biedzie, którą one teraz przedewszystkiem na barkach swych dźwigają. Jednak w tych argumentach, któreśmy potem słyszeli, w tych gorących słowach, które tutaj p. s. Posner tym zagadnieniom poświęcił, było może zbyt dużo uogólnień. Sprawę pociągnięcia do kosztów naprawy Rzeczypospolitej możnaby zredukować do szeregu drobniejszych kwestii. Np. jest mowa o tem, że ktoś chce odebrać te przywileje, które ustawa o 8 godzinnym dniu pracy daje. Czy kto powiedział, że chce atakować ten przywilej jako całość? Jeżeli się przypatrzymy jednemu wypadkowi, jednemu faktowi, który przecież całej Izbie jest znany owemu sławnemu wypadkowi w Łodzi, gdzie kosztem zatrudnienia ponad godziny programowe 35 robotników fachowych, a więc tej arystokracji robotniczej, a nie z tych szerokich mas, o których tu mówiono, że kosztem zatrudnienia tych 35 ludzi ponad normę fabryka mogła zatrudnić 1.200 ludzi więcej, a ustawa na to nie zezwoliła, to czyż chęć naprawy takiego nieporozumienia jest już koniecznie nastawaniem na 8 godziny dzień pracy? Trudno chyba nie wiedzieć, że są pewne luki, które potrzebują uzupełnienia ustawodawczego pewnych poprawek, czy retuszów.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JuliuszZdanowski">Czytałem dwa dni temu, że fryzjerzy w Warszawie, którzy narzekają, że są w ciężkiem położeniu, zwrócili się do Ministerstwa Pracy o pozwolenie otworzenia zakładów w jedno z najbliższych świąt, czy poza godzinami ustawowemi. Ministerstwo Pracy odmówiło im. Czy to jednak byłoby krzywdą dla szerokich mas robotniczych, żyjących w nędzy? To nie jest ten problem, o którym p. s. Posner tak piękne zdania wygłaszał, to jest zagadnienie w węższej ramie ujęte.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#komentarz">(Głos: To jest pierwszy szczebel w dół.)</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JuliuszZdanowski">Kto mówi o następnym szczeblu? Dlaczego ciągle podejrzewać? Jeżeli, jak to słyszymy na dyskusjach w Komisji Skarbowo Budżetowej, na jakiejś głęboko zapadłej stacyjce, przez którą dwie pary pociągów przechodzi dziennie, potrzeba pracowników, którzy na trzy zmiany, nie powiem: pracują, lecz odpoczywają, czy to jest także zagadnieniem szerokich mas, które są w nędzy? Gdybyśmy się starali mniej hasłowo mówić, mniej uogólniać i trzymać się bardziej konkretnych faktów, to, zdaje się, łatwiej byśmy w wielu wypadkach do zgody doszli.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#JuliuszZdanowski">A dalej p. s. Posner słusznie powiedział, że we wszystkich krajach, gdzie o sprawie świadczeń socjalnych się mówi przytaczam zawsze te same argumenty, że istniała zawsze opozycja i obawy naturalne tych kilkuset czy kilkunastu tysięcy osób, które mogą pewne straty ponieść. Ale proszę Panów, kiedy w Niemczech wzięto się do reform socjalnych i wprowadzono odpowiednie ustawy, był to okres po zwycięskiej wojnie i pod mocnym rządem, jak i Wtedy w Niemczech był. Niemcy czuły się wtedy wielką potęgą, która potrafi szybko objąć szerokie rynki i zdobywać gospodarczo świat. A przecież my w Polsce posiadamy ustawodawstwo socjalne tak rozbudowane, jakiego nie ma żadne państwo Europy ani Ameryki. Równocześnie ustawodawstwo to dopuszcza tę masę braków, niedokładności, powiem nawet, niesprawiedliwości. I cóż dziwnego, że wszyscy tu stwierdzają, że my kapitału nie mamy! Tembardziej tedy musimy się zastanawiać i głęboko zastanawiać nad tem, czy będziemy zdolni do konkurencji w tym szalonym powojennym wyścigu, który jednak całe życie gospodarcze świata ogarnia.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#JuliuszZdanowski">Albo np. zagadnienie takie, jak to które tutaj p. s. Szereszowski! w proponowanej rezolucji poruszył, sprawa Kas Chorych. Czy naprawdę p. s. Posner przypuszczał, że ktokolwiek na Prawicy, czy w centrum, czy nawet na lewicy, wogóle w tej Izbie istnieje, ktoby mógł Kasy Chorych traktować z punktu widzenia: bylebym ja nie zapłacił, byleby mnie nie kosztowało, ktoby nie doceniał tej wielkiej doniosłości, jaką ma organizacja publiczna, zabezpieczająca pomoc w ratowaniu zdrowia pracowników? A przecież ileż razy w gazetach czytamy skargi na to, jak nadmierne składki ta przymusowa organizacja pobiera i jak mały procent stanowią z niej korzyści w stosunku do aparatu administracyjnego. Tu jest pole tak szerokie do dyskusji, że ja przypuszczam, Panie senatorze, że gdyby Pan nie stawiał sprawy na gruncie walki o zasady, z pewnością na pewnych punktach pogodzilibyśmy się i nawet wspólną drogę wyjścia byśmy znaleźli.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#JuliuszZdanowski">Kończę z rozpatrywaniem pierwszej części całego zagadnienia, to jest ze sprawa produkcji, kosztów produkcji i t. d. Chcę kilka słów już tylko poświęcić sprawie drugiej, która była tu mniej sporną, którą właściwie jednakowo oceniamy, sprawie równowagi redukcji budżetu. Wysoka Izbo! Operacja, której dokonywają obecnie uchwalone ustawy, jest niezmiernie ciężką. Faktycznie stwierdzić trzeba, że powagę obecnej chwili, stronnictwa w Izbach zgromadzone rozumieją i odczuwają i że słusznie należną tej sprawie powagą ustawy rozpatrywały. Ale znaną jest rzeczą, nieraz w historii się powtarzającą, że jesteśmy łatwo zapalnym narodem, który lekko pewne rzeczy pod wpływem nastroju uchwala, a potem na trudności z wykonaniem. A to wykonanie, które teraz przyjdzie, będzie niezmiernie trudne. Przecież wiemy o tem z doświadczenia, które mieliśmy przy uchwalaniu budżetów, ile przy każdym budżecie każdy referent ma deputacji, ile wniosków, ile listów, ile różnych namów, różnych pośrednictw, które dotychczas często i bardzo wpływały na to. że budżety się rozdymały nad miarę i nad środki. W tej chwili należy przewidywać, że to półrocze, które teraz przyjdzie, będzie dla naszej wytrwałości wielkim probierzem, czy naprawdę dotrzymamy tego, cośmy zapowiedzieli. Pozwolę sobie tutaj zaapelować w szczególności do tych stronnictw, które Rząd obecny, wytworzyły i za niego wzięły razem z nami odpowiedzialność, ażeby w tych pracach, które nas czekała z całą męskością do tego potrzebną wytrwały.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#JuliuszZdanowski">Na tem kończę swoje przemówienie. Mam nadzieję, że obowiązek spełniony.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Panowie Koledzy Stecki, Szereszowski i Kalinowski przedłożyli rezolucje, które nie były przedmiotem głosowania, a w części nawet nie były przedłożone na Komisji Skarbowo Budżetowej, dlatego jako referent wobec nich stanowiska zająć nie mogę i pozostawiam Wysokiej Izbie ustosunkowanie się tych rezolucji, Przemówienia, które słyszeliśmy, były — niektóre — natury wybitnie opozycyjnej. Niektórych z tych przemówień słuchałem z wielkiem zaciekawieniem, podziwiając logikę i konsekwencję i chociaż nie ze wszystkiem się zgodziłem, to muszę powiedzieć, że w wielu punktach godzę się z przemówieniem kolegi p. Senatora Woźnickiego. Inne mowy nie były tego rodzaju. Jedno przemówienie było wybitnie samo w sobie sprzeczne i nielogiczne, dlatego kolega s. Krzyżanowski pozwoli, że ponieważ w części on sam na swoje wywody odpowiedział, ja już tego czynić nie będę. Chcę tylko zwrócić uwagę na główne momenty, które w tej dyskusji wyszły na jaw, to jest na to, co kolega s. Woźnicki słusznie nazwał programem państwowego planu gospodarczego na dłuższą metę. Kwestii tej dotknął także kolega s. ks. Adamski i naogół podzielam jego zapatrywania, jednak w jednym bardzo ważnym szczególe nie mógłbym się z nim zgodzić. A ponieważ to są kwestie natury zasadniczej i podstawowej, to pozwolą Panowie, że poświęcę tej kwestii trochę uwagi.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#JózefBuzek">Jeżeli myślimy o naszej przyszłości gospodarczej, musimy uprzytomnić sobie, że bez kredytów zagranicznych i bez dopływu bardzo obfitego kapitału ani nasze gospodarstwo państwowe, ani nasz budżet państwowy, ani nasze budżety komunalne, ani nasze gospodarstwo narodowe obyć się nie może. To było w znacznej mierze już przed wojną, obecnie mamy to w daleko wyższej mierze. Problem gospodarczy jest taki, że te kapitały obce trzeba będzie procentować i zwracać i to obciąży wydatnie nasz bilans płatniczy. Przed wojna dopełnialiśmy braki w bardzo wybitnej mierze zarobkami emigrantów, po wojnie w takich warunkach, jakie są obecnie, musimy płacić przewyżką naszego eksportu i dlatego problem taniości jest podstawowym w naszej polityce gospodarczej. Bez tanio produkującego przemysłu nie będziemy mogli temu zadaniu podołać. Bardzo ważna rzeczą jest osiągnięcie tej taniości.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#JózefBuzek">Największą część eksportu, potrzebnego nam, dostarcza rolnictwo. Rozwój rolnictwa może w największej części pokryć bilans płatniczy, ale trzeba przecież pewnego eksportu przemysłowego, a ten jest możliwy, tylko wtedy, jeżeli przemysł będzie produkować tanio. Jak osiągnąć tę taniość produkcji przemysłowej? Co do tego, nie mamy wytkniętej linii. Dawniej mówiono, iż ażeby przemysł mógł produkować taniej, trzeba zahamować eksport rolniczy, nie pozwolić na wywóz płodów rolnych. Ten program kompletnie i słusznie zbankrutował, doprowadził do zupełnego zubożenia mas ludności włościańskiej; pozbawił przemysł największego konsumenta w kraju i podciął tem samem możność rozwoju przemysłowego, a nie przyczynił się do taniości produkcji przemysłowej.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#JózefBuzek">Sporu, który tu wybuchł na temat t. zw. zdobyczy socjalnych omawiać nie będę. Musze jednak zwrócić uwagę na to, że zbyt wysoka ochrona celna przemysłu, czy będzie ustawodawstwo socjalne takiego czy innego rodzaju, musi zawsze wywołać jeden skutek, musi wywołać drożyznę. I dlatego — kol. ks. Adamski miał zupełną rację, jeżeli zwracał nam uwagę na tę kwestię, ale nie przyznałbym mu zupełnie racji, jeżeli czynił poprzedniemu gabinetowi zarzut co do tej polityki taniości. Tej taniości, tego obniżenia cen w inny sposób się nie zrobi, jak przez obniżenie ceł ochronnych. Grabski popełnił tylko jeden błąd, że nie był konsekwentny w swojej polityce. Powinien był pamiętać o tem. co kolega ks. Adamski powiedział, że utrzymanie złotego zależy od stałego przypływu walut zagranicznych. Jeżeli ten przypływ nie był możliwy częściowo w drodze eksportu, to był możliwy w innej drodze, mianowicie w formie przypływu kredytów. I jak długo polityka czyniła ten przypływ możliwym, to pomimo bardzo biernego bilansu handlowego złoty się trzymał. Gdy wskutek polityki rządu poprzedniego ten przypływ naraz ustał i rozpoczął się odpływ — ten fakt nastąpił w lipcu — to. mimo, poprawienia się bilansu handlowego, złoty zaczął spadać. Upatruję główne błędy poprzedniego rządu w braku konsekwencji. Polityka musi być konsekwentna. Jeżeli niema w nie konsekwencji od początku do końca, to ostateczne załamanie jest nieuniknione.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#JózefBuzek">Szanowni Panowie! W dyskusji zwrócił uwagę p. kol. s. Woźnicki na to, iż ciągle operujemy prowizoriami. Jest to niewątpliwie, jak zaznaczył p. s. Woźnicki ujemną cechą. Oczywiście w tym roku byliśmy w sytuacji przymusowe!. Rząd poprzedni przedstawił budżet, który zawiera! tak wygórowane wydatki, iż trudno było, ażeby stanowił podstawę rozpatrywań Izb. Otóż uważam; że zadaniem, Rządu i Sejmu jest postarać się o to. abyśmy w Senacie możliwie najprędzej otrzymali projekt definitywnego budżetu. Państwo potrzebuje szybko definitywnego budżetu, uchwalonego w formie ustawy, bo ostatecznie zdolność nasza kredytową zagranicą będą oceniali, nie na podstawie prowizoriów, lecz na podstawie definitywnej ustawy skarbowej na r. 1926. I jestem przekonany, że przemawiam w imieniu wszystkich pp. kolegów senatorów, jeżeli się zwrócę do Rządu z gorącym apelem, aby uważał szybkie przyjście do skutku ustawy skarbowej na rok przyszły za jedno z najważniejszych zadań nowego Rządu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma w sprawie osobistej s. ks. Adamski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#StanisławAdamski">Zbyt wiele mi zależy na zachowaniu sobie dobrej opinii u s. Posnera, abym nie miał zwrócić uwagi na nieporozumienie, które, zdaje się zaszło, a które przypisuję wielkiemu umiłowaniu s. Posnera do materii; o której mówiliśmy. Chciałbym zaznaczyć, że nigdy nie tykałem zasady zdobyczy społecznych, a raczej mówiłem o chwilowem przesunięciu ich w interesie samych robotników. Jestem przekonany, że gdy s. Posner przeczyta sobie później spokojnie tekst mego przemówienia, zmieni przekonanie.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#komentarz">(S. Posner: Będę bardzo rad. jeżeli będę mógł poglądy wypowiedziane zmienić.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Głosujemy nad punktem 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o projekcie ustawy o środkach zapewnienia równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniosek komisji jest za przyjęciem tej ustawy bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi większość — ustawa została przyjęta bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej przystępujemy do głosowania nad p. 16 porządku: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o projekcie ustawy o prowizorium budżetowem na czas od 1.1. do 31.III. 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Komisja wnosi o przyjęcie tej ustawy bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za tą ustawą, żeby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozostaje do przegłosowania tylko rezolucja. Proszę wziąć do ręki druk nr 367. Jest rezolucja Komisji Skarbowo Budżetowej i Prawniczej, dotycząca długoletnich kontraktów, zawartych w imieniu Państwa przez Ministerstwa, bez zezwolenia Izb ustawodawczych. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej są rezolucje Komisji Skarbowo Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#WojciechTrąmpczyński">O ile nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał te rezolucje za przyjęte, jeżeli nie będzie Wniosku o osobne głosowanie. Czy nikt nie protestuje przeciwko przyjęciu rezolucji Komisji Budżetowej w odbitce nr 367 i 369 en bloc. Nie słyszę protestu, zatem uważam tę rezolucję za przyjętą en bloc.</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozostają jeszcze rezolucje, które p. Sekretarz będzie łaskaw odczytać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MaciejGlogier">Rezolucja s. Kalinowskiego. „Senat zwraca uwagę Rządu na to, że ustawa o środkach zabezpieczenia równowagi budżetowej redukuje płace urzędników państwowych w sposób bardzo nierównomierny. Senat wzywa Rząd do przedstawienia Izbom ustawodawczym w najbliższych tygodniach noweli regulującej tę nierównomierność”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za tylko co odczytaną rezolucją s. Kalinowskiego, żeby Wstali. Stoi mniejszość — rezolucja odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę o odczytanie drugiej rezolucji:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#MaciejGlogier">„Senat wzywa Rząd do niedopuszczenia, aby poszczególne ministerstwa wypłacały swym pracownikom remuneracje z sum zaoszczędzonych przy wykonywaniu budżetu w stosunku do remuneracja już wypłaconych w drugiej połowie roku 1925, Senat wzywa Rząd do wycofania rozdanych sum, traktując je jako pożyczki zwrotne w pierwszych trzech miesiącach r. 1926”.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Bez wydrukowania nie sposób nad tem głosować.)</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#komentarz">(Głosy: Rzecz wymaga rozpatrzenia. Odesłać do Komisji Skarbowe Budżetowej.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Czy Panowie się zgadzają, żeby te rezolucję odesłać do komisji.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(Głosy: Dobrze, s. Nowodworski: Do Skarbowo Budżetowej.)</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W takimi razie pozostaną tylko jeszcze rezolucja senatorów Kasznaicy i Steckiego oraz rezolucja sen. Czereszewskiego.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Uważając, że naprawa gospodarczo skarbowa oparta być powinna na wysiłku równoczesnym i równomiernym wszystkich warstw, Senat wzywa Rząd, aby w chwili wprowadzenia ograniczeń płac urzędników, nauczycieli, sędziów i wojska, przystąpił również do zmniejszenia nadmiernych ustawowych kosztów, obciążających produkcję, oraz do usunięcia przeszkód krępujących wolność pracy, wreszcie do rewizji zasad ustawodawstwa podatkowego w kierunku powszechności i należytego zabezpieczenia sił produkcyjnych i płatniczych kraju i potanienia w ten sposób wytwórczości w Polsce, bez czego naprawdę skuteczny wysiłek jest niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#JanWoźnicki">Panie Marszałku, jest niemożliwem głosować bez wydrukowania. Proponuję odesłać do komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Tak samo odeślę do komisji. Pozostaje jeszcze druga rezolucja s. Czereszewskiego:</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#WojciechTrąmpczyński">„Senat wzywa Rząd, aby w jaknajkrótszym czasie wniósł nowelę do ustawy o kasach chorych, któraby dala Rządowi wgląd i wpływ na normowanie obowiązujących obecnie nadmiernych stawek”.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(Głos: Prosimy odesłać do komisji.)</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wniosek o odesłanie do komisji. Proszę Senatów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość — rezolucję odeślę do komisji. Na tem porządek dzienny wyczerpany. Pozostaje jeszcze interpelacja s. Thulliego w sprawie tworzenia nowych urzędów. Interpelację tę odeślę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Następne posiedzenie proponuję odbyć 13 stycznia o godz. 4. Jest kilka ustaw, które Senat musi, rozpatrzyć.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#komentarz">(Głosy: Feralna liczba.)</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Przypuszczam, że się Izba na to zgadza. Komisja Budżetowa zbierze się już 11 stycznia. Na tem zamykam posiedzenie, życząc Panom Wesołych świąt.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#komentarz">(Głosy: Nawzajem)</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 55 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>