text_structure.xml
211 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 przed południem)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Przemysłu i Handlu — Józef Kiedroń, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Pracy i Opieki Społecznej — Ludwik Darowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 42 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 43 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Bielawski i Banaszak. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzienny Panowie otrzymali. Przystępujemy do 1 punktu porządku dziennego: Dalsza rozprawa nad projektem ustawy o naprawie Skarbu Państwa i reformie walutowej (Odbitka nr 101). Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Rozbierając krytycznie ustawy, przedłożone Wysokiemu Senatowi, zapytywaliśmy się zwykle, czy ustawa jest potrzebna i pod względem formalnym i rzeczowym Odpowiednia. Otóż co do ustawy, która obecnie jest na porządku dziennym, zdaje silę, że dla nikogo nie jest wątpliwe, że ustawa ta jest niezbędnie potrzebna. I klub, do którego mam zaszczyt należeć, stoi na tem stanowisku, że najwyższy czas, by Rząd otrzymał pełnomocnictwa, potrzebne do naprawy Skarbu i do naprawy waluty. Osobiście byłem zawsze, już przed rokiem, tego zdania, że bez nadzwyczajnych pełnomocnictw sanacja Skarbu i waluty jest niemożliwa i obecnie daję wyraz zadowoleniu, że możemy tę ustawę uchwalić, w czasie, kiedy przecież nie jest jeszcze za późno.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefBuzek">Przy tej sposobności chciałbym przedstawić, jakie skutki pociągnęłoby za sobą zbyt późne uchwalenie ustawy. Tego przykładem są Niemcy, Sejm Rzeszy Niemieckiej uchwali! pierwszą ustawę o pełnomocnictwach w dniu 13 października 1923 r. Dnia 11 października kurs marki niemieckiej był taki, że za dolara płacono w Berlinie 4 miljardy 200 miljonów (4.200.000.000) marek. Marka niemiecka znajdowała się już wówczas w błyskawicznym spadku od Iipca. Jeszcze 26 Iipca 1923 r. płacono za dolara w Berlinie 420.000 marek, 8 sierpnia już 4.200.000, 7 września, a więc w miesiąc później, już 42 miljony, 3 października, t. j. w niespełna miesiąc, 420 miljonów, 11 października, więc w 8 dni później, 4.200 miljonów, 22 października 42.000 miljonów, 11 listopada 420.000 miljonów, a 10 grudnia był kurs, na którym się obecnie marka utrzymuje, 4 biljony 200.000 miljonów. Z tego wynika jasno, że uchwalenie pełnomocnictw w dniu 13 października 1923 r. przyszło już za późno, już tego błyskawicznego spadku marki niemieckiej nie zdołało powstrzymać; nie zdołało również powstrzymać zachwiania podstaw życia ekonomicznego i skarbowego Rzeszy Niemieckiej. Doszło do tego, że liczba bezrobotnych w Niemczech przenosiła cyfrę 8 miljonów, a największe przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe musiały stanąć, w miastach powstała nędza niedoopisania, a stosunki poprawiły się dopiero wtedy, gdy bez względu na sytuację ekonomiczną zaprzestano drukować marki niemieckie, wprowadzając markę rentową. Dopiero wtenczas nastąpiły stosunki trochę lepsze, ale jakim kosztem? Kosztem tego, iż przecież bezrobocie jeszcze dotychczas jest znaczne, chociaż w ostatnich czasach już fabryki idą, że np. emerytury nawet najniższe, musiano zniżyć o połowę, że pensje urzędnicze musiano znacznie obniżyć i wypłaca się je urzędnikom tygodniowo z powodu, że niema na pierwszego pieniędzy. Oczywiście, o jakichkolwiek inwestycjach, o jakichkolwiek znaczniejszych wydatkach rzeczowych niema mowy.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefBuzek">Otóż, gdybyśmy nie pomyśleli o daniu zawczasu tych pełnomocnictw, to mógłby nas czekać ten sam los. Ale ponieważ uchwalamy pełnomocnictwa w sytuacji jakich tysiąc razy lepszej, niż Niemcy, więc możemy mieć uzasadnioną nadzieję, iż uchwalając te pełnomocnictwa, zdołamy zapobiec tym katastrofalnym skutkom dewaluacji, jakie się objawiły w Rzeszy Niemieckiej. Muszę zaznaczyć, że pełnomocnictwa, jakie otrzymał rząd niemiecki, szły daleko dalej, niż te, które my dajemy. Mianowicie już pierwsza ustawa upoważniała rząd niemiecki do wydania rozporządzeń w dziedzinie finansowej, gospodarczej i społecznej, jakie uważa za potrzebne i nagłe, z tem, że rozporządzenia te mogły naruszyć przepisy konstytucji, tylko nie wolno było rządowi znieść 8-godzinnego dnia pracy i niewolno mu było zmniejszać dopłat państwa do rent ubezpieczeniowych. Ale to była ta pierwsza ustawa. Druga ustawa z dn. 8 grudnia 1923 r. idzie oczywiście jeszcze dalej, mianowicie upoważnia Rząd do wydania w drodze rozporządzeń, wszelkich zarządzeń z jakiejkolwiek dziedziny, które są wymagane ze względu na krytyczne położenie państwa i narodu; tylko konstytucji nie wolno naruszać. Panowie wiedzą, że obecnie 8-godzinny dzień pracy należy w Niemczech do przeszłości; pracuje się w fabrykach 10 godzin. Panowie wiedzą, że nastąpiło nawet obniżenie rent, obniżenie poborów urzędniczych i t. d, Takie więc były skutki zbyt późnego uchwalenia pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefBuzek">Otóż, będąc przekonani z głębi duszy, iż czynimy dobrze, uchwalając te pełnomocnictwa, i będąc przekonani, że za pomocą tych pełnomocnictw zdołamy nareszcie osiągnąć sanację Skarbu i sanację pieniądza, musimy przecież zwrócić uwagę na fakt, że zdaniem naszem pod względem formy ustawa ta ma poważne braki. Właściwie brak w niej jednego słowa, słowa „ustawa konstytucyjna”. Naszem zdaniem Sejm postąpił nieodpowiednio, iż nie uchwalił tej ustawy w drodze przepisanej art. 125 Konstytucji. Dla prawnika, który interpretuje Konstytucję w sposób zgodny z jej duchem, a także z jej tekstem, naszem zdaniem powinno być rzeczą jasną, że udzielenie pełnomocnictw tego rodzaju wymaga większości 2/3 głosów przy obecności połowy posłów w Sejmie, a senatorów w Senacie. Wiemy wszyscy, że warunki te zachodziły, ustawa została uchwalona w daleko większym komplecie i daleko większą większością, niż 2/3. Tembardziej należy się dziwić, że Sejm, uchwalając ustawę, uważał ją za ustawę zwykłą, iż uważał, że ustawa ta nie jest zmianą Konstytucji, że interpretując w ten sposób Konstytucję, zbyt lekkomyślnie otworzył drogę do każdej innej zmiany Konstytucji, do dania Rządowi zwykłą większością głosów, np. tak daleko idących pełnomocnictw, jak powołana ustawa niemiecka z 8 grudnia 1923 r., to znaczy do uczynienia zwykłą większością Sejmu czemś zupełnie zbytecznem. Szanowni Panowie pozwolą, że zdanie swe bliżej uzasadnię. Prosiłbym, aby Szanowni Panowie Koledzy byli łaskawi kontrolować moje wywody z tekstem Konstytucji w ręku.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefBuzek">Zbudujmy więc przedewszystkiem art. 3. Art. 3 w pierwszym i drugim ustępie zawiera przepis: „Zakres ustawodawstwa państwowego obejmuje stanowienie wszelkich praw publicznych i prywatnych i sposobu ich wykonania”. „Niema ustawy bez zgody Sejmu…” Więc stanowienie wszelkich praw może nastąpić tylko w drodze ustawy za zgodą Sejmu i Senatu. Tak opiewa zasada generalna. Od tej zasady mamy jednak wyjątki, nas interesuje tutaj tylko wyjątek, określony w ostatnim ustępie art. 3. Ustęp ten brzmi następująco: „Rozporządzenia władzy, z których wynikają prawa lub obowiązki obywateli, mają moc obowiązującą tylko wtedy, gdy zostały wydane z upoważnienia ustawy f z powołaniem się na nią”. Co jest zawarte w tym ostatnim ustępie? Powiedziano tam, iż rozporządzenia władzy, które zawierają przepisy prawne, z których wynikają prawa i obowiązki obywateli, mogą być wydane w drodze rozporządzenia, ale na to potrzeba, żeby władza wykonawcza, żeby Rząd był upoważniony przez ustawę do wydania takiego rozporządzenia.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefBuzek">Innemi słowy ostatni ten ustęp zezwala Sejmowi i Senatowi na delegowanie Rządowi swej władzy ustawodawczej w zakresie, jaki uważa za wskazany. Proszę Panów, w tym art. 3 niema absolutnie żadnej granicy dla tego prawa delegowania, niektóre granice są jednak zawarte w dalszych artykułach Konstytucji. Do takich artykułów należy między innemi także art. 6, na który bardzo często powoływano się w dyskusji. Otóż art. 6 brzmi w ten sposób: nałożenie podatków i opłat publicznych, ustanowienie ceł i monopolów, ustalenie systemu monetarnego… może nastąpić tylko na mocy ustawy”. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jeżeli się nakłada podatki i opłaty publiczne, jeżeli się ustanawia cła i system monetarny, to się wydaje przepisy prawne, które obowiązują obywateli, z których wynikają prawa i obowiązki obywateli. Otóż oczywistą jest rzeczą, że gdyby nie było art. 6-go, miałby Sejm na mocy ostatniego ustępu art. 3 prawo upoważniania rządu do wydawania drogą rozporządzeń ustaw podatkowych, ustaw monetarnych i t. d. Ale jeżeli art. 6 wyraźnie stanowi, iż nałożenie podatków i t. d. może nastąpić tylko na mocy ustawy, to znaczy to, iż reguła generalna, wyrażona w ostatnim ustępie art. 3 nie ma co do podatków i opłat publicznych lub monopolów i systemu monetarnego zastosowania.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefBuzek">Ale panowie prawnicy mówią, dobrze, ale w art. 6-tym stoi tylko „na mocy ustawy”, nie „przez ustawę”. Ależ dlaczego stoi w art. 6-tym „na mocy ustawy”? Dlatego, że art. 6 wymienia także szereg spraw, które nie określają praw obywateli, lecz mówią o innych rzeczach natury administracyjnej, a mianowicie o zaciąganiu pożyczek państwowych, o zbywaniu i o zamianie majątku nieruchomego, o przyjęciu gwarancji przez Państwo. To są sprawy administracyjne, które należą według swej natury do administracji państwowej, a dopiero na mocy art. 6 przechodzą do sfery ustawodawczej. Otóż co do tych spraw stanowi art. 6, iż mogą one być dokonane nie „przez ustawy”, ale oczywiście tylko „na mocy ustawy”, bo sama ustawa przecież nie zaciąga pożyczek państwowych, nie sprzedaje i t. p., tylko Rząd zaciąga pożyczki wewnętrzne, względnie sprzedaje nieruchomości, przyjmuje gwarancje finansowe, ale może to robić tylko wtenczas, jeżeli jest upoważniony przez ustawę. Otóż, o ile chodzi o upoważnienia, które dotyczą pożyczek państwowych, albo sprzedaży majątków państwowych, to ta interpretacja prawników była słuszna, ale o ile chodzi o nałożenie podatków i opłat publicznych, o ustanowienie ceł, monopolów i o wprowadzenie systemu monetarnego, była zupełnie niesłuszna. Bo jeżeliby to tłumaczyć w ten sposób, jak to tłumaczyli prawnicy, toby przytaczanie w art. 6 podatków, opłat publicznych, ceł, monopolów i systemu monetarnego nie miało celu i byłoby zupełnie zbytecznem wobec jasnego brzmienia art. 3 ustępu ostatniego.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefBuzek">Ale, proszę Panów, ustawa nasza nadaje rozporządzeniom, wydanym na jej mocy przez Rząd siłę ustawy, t. j. moc zmieniania obowiązujących ustaw. W ten sposób naruszy ta ustawa drugą zasadę kardynalną Konstytucji, mianowicie zasadę supremacji władzy ustawodawczej nad władzą wykonawczą. Właśnie dlatego twierdzili Panowie prawnicy, iż jeśliby ustawa nasza miała formę ustawy upoważniającej, toby to była zmiana Konstytucji, ale jeżeli ustawa ma formę ustawy ramowej, to to już nie jest zmianą Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefBuzek">Zmiany tej dokonano w iście czarodziejski sposób, zastępując słowa: „upoważnia się”, które były zupełnie słusznie zawarte w przedłożeniu rządowem, słowami: „postanawia się”. Oczywiście zmiana taka nie jest niczem innem, jak maskaradą, jak przebraniem dziewczyny w mundur ułański, ponieważ sama taka zmiana nie wystarczy, by zmienić istotę rzeczy. A że się istota rzeczy nie zmieniła, to przecież jest rzeczą zupełnie jasną. Mianowicie, jeśli ustawa mówi: „postanawia się podniesienie stawek podatków bezpośrednich”, to przecież nie jest to postanowienie ustawy ramowej, ale jest to tylko upoważnienie dla Rządu, ażeby podniósł stawki podatków bezpośrednich, o ile i jak to uważa za wskazane.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefBuzek">I Rząd może na tej podstawie — i wszyscy się z tem zgodzą — także tych stawek podatkowych nie podnosić. Albo jeśli się mówi: „postanawia się zaciągnięcie do wysokości 500.000.000 fr. zł. pożyczek państwowych”. Jeśli to jest postanowienie, jeślibyśmy to dosłownie tłumaczyli, jako ustawę ramową, toby to znaczyło, że Rząd jest obowiązany zaciągnąć pożyczkę do wysokości 500.000.000 fr. zł., bo taki jest przepis ustawy, a Rząd musi wykonywać przepisy ustaw. Ale oczywiście to nie znaczy „postanawia się”, to znaczy tylko „upoważnia się Rząd” do zaciągnięcia pożyczki w wysokości 500.000.000 fr. zł.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefBuzek">Weźmy dalej ustęp: „Sprzedaż państwowych przedsiębiorstw przemysłowo-handlowych do łącznej wysokości 100.000.000 fr. zł.”. Znów to nie znaczy, że Rząd musi sprzedać cześć majątku państwowego do wysokości 100.000.000 fr. Gdyby to była ustawa ramowa, która zawiera przepisy obowiązujące, to oczywiście Rząd musiałby te przedsiębiorstwa przemysłowe do tej wysokości sprzedać.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefBuzek">Oczywiście są tutaj także przepisy tego rodzaju, gdzie słowo „postanawia się” ma znaczenie rzeczywiście obowiązujące. Np. jeżeli się mówi „postanawia się niezaliczanie na podatek przemysłowy przedpłat uiszczonych na poczet tegoż podatku w postaci patentu”, to oczywiście jest to przepis, który można traktować jako przepis ustawy, który Rząd wykonać musi, a to z tego powodu, że treść jest zupełnie jasna tego przepisu. Tu nie potrzeba żadnych upoważnień dla Rządu, tylko sama ustawa przepisuje, a więc i Rząd obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JózefBuzek">Stanowisko zajęte przez prawników i Sejm zaciemnia więc stan rzeczy i ma konsekwencje bardzo ujemnej natury. Z interpretacji Konstytucji, przyjętej przez Sejm, wynika zupełnie jasno, iż Sejm i Senat nasz mogą zwykłą większością uchwalać takie ustawy, jak druga ustawa niemiecka z dnia 8 grudnia 1923 r., opiewająca następująco: Upoważnia się rząd do wydania wszystkich rozporządzeń, które uważa za pilne i potrzebne im Hinblick auf die Not von Volk und Reich, albo powiedzmy po polsku „dla naprawy Rzeczypospolitej” i potem dalszy przepis: Rozporządzenia te nie mogą naruszać Konstytucji, i na tem koniec. I to może obecnie uchwalać Sejm i Senat zwykłą większością głosów przy obecności 1/3 członków, i proszę się wtedy zapytać, co po uchwaleniu takiej ustawy pozostanie dla Sejmu i Senatu? Nawet wypracowanie nowej ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu można w ten sposób większością jednego głosu poruczyć Rządowi. Do takich zatem konsekwencji praktycznych musi doprowadzić przyjęta przez Sejm interpretacja konstytucji.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JózefBuzek">Zupełnie inaczej postępowano w innych parlamentach np. w parlamencie niemieckim. Ta druga ustawa, gdzie wyraźnie powiedziano, że rozporządzenia nie mogą naruszać przepisów Konstytucji, odpowiada zupełnie naszej ustawie, z tą różnicą, że ustawa niemiecka używa otwarcie słów „und ermӓchtigt” czyli „upoważnia się”. Ale przecież w Niemczech zachowano wszelkie przepisy konstytucji potrzebne do zmiany konstytucji, przyczem zaznaczam że w Niemczech daleko trudniej zmienić konstytucję niż u nas. Mianowicie w Niemczech zmiana konstytucji może nastąpić tylko większością 2/3 głosów przy obecności 2/3 członków, a o obecność 2/3 daleko trudniej postarać się niż o większość 2/3. W Niemczech przeciw pełnomocnictwom byli komuniści, była prawica, było więc bardzo wielkie niebezpieczeństwo, że tej kwalifikowanej obecności, tego quorum 2/3 nie będzie, bo zawsze są chorzy. Sprowadzono telegraficznie posłów, którzy są ambasadorami w Rydze i w Wiedniu i okazało się że trzeba było według konstytucji prezencji 306, a było obecnych 331, w tem 313 głosów za, a przeciw 18. Wszyscy inni, którzy byli przeciw, próbowali przez nieobecność uniemożliwić uchwały.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JózefBuzek">Tak samo w Austrji ustawa o pełnomocnictwach była uchwalana także w drodze konstytucji. W Austrji była sytuacja zupełnie inna. W Austrji sama ustawa o pełnomocnictwach jest dość krótka, ale ustawa ta opiewa, że te pełnomocnictwa nadaje się celem przeprowadzenia ustawy „Wiederaufbaugesetz” i protokółów genewskich. „Wiederaufbaugesetz”, to jest ustawa, która zawiera szczegóły, co należy zrobić, ażeby przeprowadzić sanację skarbu i ta ustawa, ogłoszona w dzienniku ustaw austriackich 29 listopada 1923 r. zawiera niemniej jak 10 stron druku, a część jej integralna, protokóły genewskie, zajmują w dzienniku ustaw strony od 1659 do 1672, a więc w całości ten szczegółowy program naprawy skarbu jest wydrukowany w dzienniku ustaw na 23 stronach. Dla przeprowadzenia szczegółowych przepisów tej ustawy ramowej, która zawierana przepisy bezpośrednio zmieniające ustawę, rząd uzyskał pełnomocnictwa dla wydania rozporządzeń, przeprowadzających te bardzo obszerną ustawę. Ponieważ te rozporządzenia miały prawa zmieniania ustawy, więc uważano je także za zmianę konstytucji zgodnie z jej duchem i żądano obecności 2/3 i większości 2/3. Przytem wytworzyła się bardzo ciekawa sytuacja, mianowicie socjaliści byli przeciwni w wykonaniu tych pełnomocnictw, a mieli blisko połowę posłów, ale powiedzieli tak: cały świat uważa, że to trzeba zrobić, więc my pełnomocnictwa damy, ponieważ inaczej, gdybyśmy głosowali przeciw pełnomocnictwom, toby większości 2/3 głosów nie było. Więc socjaliści głosowali za pełnomocnictwami ażeby była większość 2/3, ale potem przy poszczególnych sprawach, gdzie była potrzebna zwykła większość, głosowali przeciw, bo przy tych zwykłych sprawach nie było potrzeba Większości 2/3. W ten sposób należało także postępować u nas, ażeby szanować przepisy Konstytucji. To co mówiono, iżby trzeba była przez 15 dni czekać, to nie było słuszne, bo taka procedura jest przepisana tylko dla tych zmian Konstytucji, które przychodzą do skutku z inicjatywy poselskiej, i tutaj jest konieczność zapowiedzenia wniosku conajmniej na 15 dni. Ale rząd przecież ma także prawo inicjatywy co do zmiany Konstytucji, a co do wniosków, wychodzących z inicjatywy rządu ta procedura przepisaną nie jest, więc bardzo żałujemy, iż w Sejmie nie przestrzegano przepisów, które są przepisane Konstytucją. Wprawdzie materjalnie wszyscy wiemy, że było obecnych przy głosowaniu więcej aniżeli połowa, i że głosowało znacznie więcej, aniżeli 2/3, więc materjalnie sprawa byłaby w porządku, tylko ze względu na okoliczności, które były w związku z uchwaleniem tej ustawy możnaby wydedukować, że na przyszłość wystarcza, aby zwykłem głosowaniem poprostu odebrać Sejmowi i Senatowi najistotniejsze ich prawa, niemal całą dziedzinę zakresu władzy ustawodawczej. I dlatego przeciw tej procedurze protestujemy.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JózefBuzek">Teraz co się tyczy strony materjalnej, samej treści ustawy, to treść tę możemy podzielić na 4 istotne części: na program podatkowy, program oszczędnościowy, potem są dwa punkty, które dotyczą zebrania funduszu sanacyjnego, potem zaś jest program walutowy.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JózefBuzek">W tym porządku będę najważniejsze przepisy tego programu omawiał.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JózefBuzek">Więc przedewszystkiem, co się tyczy programu podatkowego, to jesteśmy przekonani, iż te pełnomocnictwa zupełnie wystarczą, aby osiągnąć cel, który mamy przed oczyma, mianowicie osiągnięcie zupełnej równowagi budżetu. Wszystkie nasze wydatki, wraz z deficytem kolejowym, wynosiły w roku zeszłym okrągło 1100 miljonów franków złotych, z tego sam deficyt kolejowy trzeba obliczyć na 330 miljonów franków złotych, a na wszelkie inne wydatki Skarbu Państwa zostaje reszta 770 miljonów złotych polskich. Otóż podnieśliśmy wszystkie niemal nasze podatki do normy przedwojennej, a wiele podatków ponad normę przedwojenną. Do tego przychodzi teraz podatek majątkowy, który w tym roku ma przynieść 330 miljonów, a podatki przedwojenne Rzeczypospolitej wynosiły koło 750 miljonów. Z tego jest więc wniosek zupełnie jasny, że nawet te podatki, jakie istnieją na podstawie obecnych ustaw, wystarczyłyby razem z podatkiem majątkowym na pokrycie zapotrzebowania Skarbu. Ale pod, dwoma warunkami, mianowicie, że aparat skarbowy będzie dostatecznie sprawny, iż nie będzie zatajeń podatkowych i że podatki oczywiście nie będą naznaczane tak wysokie, że stałyby się nieściągalne. Jesteśmy więc bardzo zadowoleni, iż p. Minister Skarbu oświadczył, że zrobi wszystko, ażeby zostały ściągnięte te podatki, które są już obecnie zadekretowane, a co się tyczy podwyższania podatków, to będzie postępował bardzo ostrożnie.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#JózefBuzek">Otóż przy sposobności muszę wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy. Mianowicie podatek majątkowy jest raczej przejściowy i trzeba pomyśleć o tem, aby ten system finansowy rozbudować tak, by na wypadek, gdy ten podatek odpadnie albo stanie się mniej wydatny, mieć odpowiednie pokrycie. Zdaje mi się, iż trzeba poczynić, co należy, aby móc wystąpić z osobnym projektem ustaw co do dwóch podatków, o których się bardzo mało mówi, a o których jednak należy pamiętać. Mianowicie, przed wojną przynosił podatek przemysłowy, zarobkowy albo procedurowy w b. dzielnicy austrjackiej i w b. dzielnicy pruskiej wcale duże kwoty i był daleko racjonalniejszy, aniżeli te podatki, które obecnie mamy, z dwóch powodów: przedewszystkiem był skontyngentowany, więc wiedziało się ile ma przynieść. Płatnicy sami między siebie rozkładali go za pomocą komisji szacunkowych, których było dużo: dla wielkich przemysłowców i kupców były krajowe komisje, a dla mniejszych były komisje powiatowe. I nie było tego zjawiska, jakie jest obecnie, iż ten, kto jest uczciwy, ten podatek płaci, a ten, kto jest nieuczciwy, ten podatku nie płaci, albo płaci go w minimalnej kwocie. Przecież nasz aparat skarbowy nie ma tej znajomości, i nie będzie jej miał, jaką mają sami interesowani, ażeby zaś interes Skarbu warować, dlatego się z góry naznacza kontyngent: tyle musicie zapłacić, a potem sobie resztę dzielcie! To był system wypróbowany. Myśmy ten system znieśli przejściowo, ze względu na to, że jak długo marka wciąż w dół leciała, to przeprowadzenie tego było b. trudne, ale obecnie, gdy przychodzimy do waluty stałej, gdy podatek majątkowy wymierzyliśmy we frankach złotych, nic nie stoi na przeszkodzie w wprowadzeniu tego systemu. Socjalnie podatek zarobkowy kontyngentowy jest daleko bardziej racjonalny, aniżeli obecny podatek patentowy. Proszę Panów, proszę sobie przejrzeć rozporządzenie, które zawiera waloryzację podatku przemysłowego. Ono jest wydrukowanem „Dzienniku Ustaw”, zdaje mi się, z 31 grudnia ub. roku, i tak: największe przedsiębiorstwa przemysłowe I kategorii w Warszawie płacą 1707 fr., a najmniejsze przedsiębiorstwo przemysłowe w najmniejszej miejscowości, a więc najmniejsza stawka, jaka wogóle jest, wynosi 2 złote. Więc różnica wynosi 853 razy i ten, który najwięcej płaci, płaci 853 razy więcej patentu od tego, który najmniej płaci. Jeżeli Panowie porównają, jak to wygląda przy podatku kontyngentowym, to największy przedsiębiorca płaci podatku 100.000 razy więcej, aniżeli najniżej opodatkowany, bo to jest dostosowane w daleko większej mierze do zdolności płatniczych i my wprowadzenie tego podatku patentowego u nas bardzo odczuwamy wskutek tego, że gdzie kraj jest bardzo gęsto zaludniony, tam ludność ma zarobki uboczne. Bardzo wielu robotników, bardzo wielu drobnych rolników ma różne zarobki uboczne. Dawniej płacili oni jeden podatek zarobkowy, który wynosił jedną lub pół korony i płacili go za wszystkie swoje zawody uboczne, a obecnie ile ma zawodów ubocznych, tyle musi płacić patentów. Dalej powiadają: masz patent, musisz więc mieć przygotowanie fachowe do tego procederu i poprostu zakazują wykonywania zawodów ubocznych, które dotychczas zawsze istniały i z których bardzo znaczna część ludności żyła i poprawiała swoją egzystencję. Więc u nas, gdzie zaludnienie jest bardzo gęste i skutkiem tego ludność skazana jest na to, żeby sobie pomagać różnemi sposobami, ten podatek patentowy działa w kierunku socjalnym i w kierunku gospodarczym bardzo ujemnie. To jest drugi powód, dla którego żądalibyśmy, żeby w Ministerstwie Skarbu przygotowano odpowiedni projekt nowej ustawy dla podatku zarobkowego skontyngentowanego.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#JózefBuzek">Dalej musimy zwrócić uwagę na to, że po wsiach istnieje podatek domowo-klasowy, który jest opłacany przez wszystkich właścicieli, nawet przez najmniejszych. Jeżeli robotnik ma chałupę, to musi płacić podatek domowy. W miastach zupełnie zrezygnowano z tego źródła podatkowego dla Skarbu Państwa, a przecież ze źródła tego był przed wojną wcale duży dochód. Np. weźmy Królestwo. Podatki te przyniosły dla Skarbu Państwa 6.994.000 rb. w r. 1912, a z miast 5.483.000 rb. Otóż naszem zdaniem w czasach, kiedy się walczy o równowagę i kiedy chodzi o to, ażeby na stałe zapewnić równowagę budżetową przy daleko większych świadczeniach dla Skarbu Państwa, aniżeli obecnie, nie należałoby rezygnować ze źródła podatkowego, które stoi otworem.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#JózefBuzek">Tyle co się tyczy samego systemu podatkowego. Teraz co się tyczy programu oszczędnościowego. Program oszczędnościowy zawarty w ustawie, jest bardzo słaby i zdaje mi się, że to jest najsłabsza część przedłożenia. Przytem, zdaje mi się, że zachodzi pewne nieporozumienie, mianowicie projekt rządowy zawierał przepis następujący: dla zastosowania niezbędnej dla uniknięcia deficytu budżetowego oszczędności w gospodarce państwowej — była wskazana droga i sposób wykonania tego. Sejm nie zgodził się na tę drogę, skreślił to i teraz powstała wątpliwość. Właściwie według tekstu art. 1 skreślenie tych dróg a pozostawienie pierwszej części, upoważnia Rząd do obrania jakiej chce drogi, o ile ona nie jest sprzeczna z Konstytucją i jej nie narusza. Ale w Sejmie to interpretują tak, że Rząd powinien dopiero wnieść osobny projekt ustawy, któryby był uchwalony. Otóż przy takiej rozbieżności interpretacji nie uważam, żeby wiele na tej drodze było do osiągnięcia i wyrażam ubolewanie z tego powodu, ponieważ jestem przekonany, że bez odpowiednich oszczędności, do stałej równowagi budżetowej bardzo trudno będzie nam dojść. Dlaczego? Ponieważ będziemy musieli znacznie więcej łożyć na obronę Państwa, aniżeli obecnie, będziemy musieli łożyć więcej na budowę dróg, będziemy musieli zbudować nowe szkoły, różne budynki urzędowe, a to są bardzo znaczne wydatki, które nas czekają. Jeżeli więc nie będziemy robili oszczędności tam, gdzie to jest możliwe, to nie będziemy mogli wydawać potem na to, co jest konieczne, a więc ten program oszczędnościowy ma bardzo wielkie znaczenie. My sobie dzisiaj bardzo mało konieczność tego programu oszczędnościowego uprzytomniamy. Weźmy najnowsze ustawy, które są już w Sejmie, albo będą w Sejmie. Pierwsza ustawa, która jest w Sejmie, to jest ustawa o powszechnym obowiązku służby wojskowej. Dla przeprowadzenia tej ustawy są projektowane dwojakie władze: jedna to starostwo, a druga to odrębna organizacja — powiatowe komendy uzupełnień. Te powiatowe komendy uzupełnień będą oczywiście kosztować. Przed wojną nie było tych powiatowych komend uzupełnień, ani w Małopolsce, ani w Austrji, ani w państwie tak militarystycznem, jak Niemcy. Dlaczego mamy to stwarzać u nas? Czy nie lepiej te pieniądze, których będzie wymagał ten duży aparat zużyć na to, ażeby wojsko było odpowiednio żywione, ubrane i uzbrojone? Trzeba więc być bardzo ostrożnym przy projektowaniu podobnych ustaw. Ustawa z 1918 r. stwarzała odrębne od starostw powiatowe komendy uzupełnień. To było rzeczą jasną, ponieważ starostwa te „Landraty”, to były władze pruskie, a wojsko chciało mieć swoje odrębne polskie powiatowe komendy uzupełnień, więc trzeba było je odrębnie zorganizować, ale obecnie tej konieczności niema. Otóż z tego programu oszczędnościowego nie jesteśmy zupełnie zadowoleni.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#JózefBuzek">Co do programu stworzenia funduszu sanacyjnego. krótko musimy zaznaczyć co następuje. Nie podzielamy zdania, iżby to było z ujmą dla dumy narodowej dla godności narodowej, ażeby się starać o pożyczkę zagraniczną. W tem położeniu, w jakiem my jesteśmy, oczywiście musimy się starać, ażeby możliwie duży kapitał zagraniczny ściągnąć, wprząc w służbę naszej polityki skarbowej, bo przecież, jeżeli chcemy nasz program inwestycyjny kolejowy wykonać w obrębie krótkiego czasu, to potrzebujemy na to znacznych bardzo kapitałów, a bez pożyczki zagranicznej rzecz pójdzie bardzo trudno i nie będziemy mogli zrobić tych inwestycji w tak szybkiem tempie. Zresztą, jak w życiu prywatnem, tak i w życiu państwowem zaciąganie pożyczek obcych nie plami, a o ile tylko pożyczka zostanie odpowiednio użyta, to zawsze musi wychodzić na korzyść dłużnika.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#JózefBuzek">Otóż tyle co się tyczy programu pożyczkowego. W sprawie sprzedaży przedsiębiorstw państwowych, wyraziłbym życzenie, ażeby nie sprzedawano budujących się obecnie fabryk przemysłu wojennego. Nie jest bowiem rzeczą dobrą, jeżeli przemysł wojenny jest w rękach osób prywatnych, bo bądź co bądź, jak to przy dyskutowaniu przyczyn wojny zaznaczano bardzo wybitnie, istnienie w państwie takich potężnych fabryk dział jak Kruppa, stwarza zawsze pewne niebezpieczeństwo pewnej propagandy w kierunku militarnym, a jeżeli te przedsiębiorstwa są w rękach państwa, to tego niebezpieczeństwa niema. Nie powinniśmy tych zaczątków państwowych fabryk wojskowych, które zakładamy obecnie, niszczyć w ten sposób, żebyśmy je sprzedali. Zresztą i tak za to nie otrzymalibyśmy wiele.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#JózefBuzek">Co się tyczy programu walutowego, to ze względu na brak czasu zaznaczę krótko, że zgadzam się z wywodami p. kolegi Szarskiego. Jestem przekonany, że tą drogą najłatwiej możnaby dojść do tego, czego Państwo najwięcej potrzebuje, t. j. do dobrego pieniądza. Przez długie lata pokutowało w Polsce przekonanie, iż dewaluacja nie szkodzi, iż przy tem ciągle postepującem pogarszaniu się marki polskiej społeczeństwo właściwie ma się dobrze. Otóż miało się tak dobrze, jak ten, który używa trucizny, który używa opjum. Teraz nastąpiło przebudzenie się i nareszcie wszyscy zrozumieli, że największym wrogiem niepodległości Państwa, największym wrogiem rozwoju socjalnego i gospodarczego społeczeństwa jest właśnie zły pieniądz. Mamy nadzieję, że te pełnomocnictwa, które uchwalamy, będą mogły przywrócić nam znowu tę niezbędną podwalinę zdrowego rozwoju społecznego, mianowicie dobry pieniądz i dlatego będziemy za temi pełnomocnictwami głosowali.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Gaszyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#StanisławGaszyński">Wysoki Senacie! Dobrze nasi uczeni prawnicy zrobili, że art. 6 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej wytłumaczyli na korzyść udzielenia pełnomocnictw. Bez pełnomocnictw skutecznie pracować niepodobna. Wyjątkowe pełnomocnictwa można udzielać Rządowi, który ma program państwowy. P. Premjer Grabski niewątpliwie ma taki program: nie ma programu lewicy lub prawicy, a tem mniej własnych interesów, lecz tylko program sanacji Skarbu Rzeczypospolitej Polskiej. Niestety spóźniliśmy się o całe trzy lata z sanacją. Narada wszystkich byłych ministrów Skarbu w Belwederze źle uczyniła, odkładając do odpowiedniego czasu” sprawę walutową. Zaraz po ukończeniu przez nas wojny trzeba było wprowadzić nową zdrową walutę. Przekonaliśmy się, że zła waluta, to klęska w skutkach nieobliczalna, prowadząca kraj do anarchji. Państwo, drukując pieniądze bez żadnego podkładu realnego, przykłada rękę do fizycznego i moralnego upadku swych obywateli. Przy stałej inflacji praca opłacana była bardzo nisko, 20 miljonów obywateli nie oszczędzało tej przeciętnej złotówki dziennie, czyli 20 miljonów złotych, równających się półtora miljarda dolarów rocznie, które szły do kieszeni spekulantów.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#StanisławGaszyński">Rok temu, gdy w klubie Wyzwolenia ośmieliłem się wołać, że pierwszym obowiązkiem ministra Skarbu jest bezzwłoczne zaprowadzenie nowej, gwarantowanej waluty, to mię przyciszyli autorytetem areopagu belwederskiego, ale gdyby ten areopag wczuł się choć trochę w nędzę inteligencji i ludu pracującego, toby sobie odpowiedział, czy i kiedy należy wprowadzić nową zdrową walutę! Pocieszamy się, że p. Minister Grabski już obecnie będzie umiał odróżnić zdrową państwową, radę przyszłych niepatentowanych obywateli od wązkopartyjnych rad, patentowanych egoistów. Tylko przy nowej zdrowej walucie można osiągnąć równowagę budżetu i to przez dwa oddzielnie zasilające Skarb źródła. Pierwsze źródło — to podatki. Kto je płacić powinien? Wszyscy, bez wyjątku. A ile? Matematycznie w stosunku prostym do posiadanego majątku. Drugie źródło, to najlepsza państwowa gospodarka dochodowa i wyłącznie na rachunek Państwa z monopoli, z przywilejów, z domen, z wywozu i ze wszystkich źródeł państwowych. Obecnie uprzywilejowane artykuły, monopole, domeny państwowe, bogacą niestety tylko uprzywilejowanych obywateli, którzy wywożą gęsi, świnie, jaja, zboże, zarabiając 90%, a Państwu dają tylko grosze. Cała różnica cen między cenami krajowemi a zagranicznemi przeważnie idzie do kieszeni owych uprzywilejowanych obywateli.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#StanisławGaszyński">W grudniu, słysząc, że przy rządzie poprzednim projektuje się wywóz kilkudziesięciu tysięcy wagonów zboża, jakoby dla konieczności państwowych, pojechałem specjalnie do Gdańska, żeby się przekonać, jaka też jest różnica między ceną loco Gdańsk i (f. o. b.) Gdańsk. Czyli parę metrów różnicy, polegającej tylko na pozwoleniu wywozu. I okazało się, że gdybyśmy wywieźli sto tysięcy wagonów, jak uczeni statystycy nasi oświadczają, że bez szkody dla Państwa wywieźć możnaby, to ci, którzy otrzymali koncesję, zarobiliby 14.000.000 doi. Czy nie byłoby słusznem, żeby w razie tej państwowej konieczności, Państwo zarobiło 15.000.000 doi., a ci specjaliści eksporterzy, którzyby wywozili — tylko 2.000.000 dolarów tytułem komisji?</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#StanisławGaszyński">A jakże była, prowadzona gospodarka dotychczas? Nie budowaliśmy nic za te bezwalutowe marki, nie kupowaliśmy złota. Owszem, na początku próbowano kupować złoto od tych, którzy z Rosji je przywozili, ale niestety kierownicy w P. K. K. P. byli tak nieopatrzni, że nie chcieli płacić za złoto tyle, ile płacili ich konkurenci, a mieli wszelka przewagę nad niemi, gdyż P. K. K. P. miała darmo marki a konkurenci P. K. K. P. płacili złotem za te marki, który P. K. K. P. miała darmo. P. K. K. P. chciała płacić parę procent taniej od tych, którzy prywatnie skupowali Chciała płacić tylko za samo złoto, a za inne aljaże jak srebro, miedź nie chciała płacić. I dlatego pięciokrotnie więcej, aniżeli podkład zdrowego pieniądza wymaga, straciliśmy złota, zawdzięczając to złej gospodarce państwowej.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#StanisławGaszyński">A teraz przypatrzmy się t. zw. pseudobankom państwowym. Mam tutaj ustawę z dnia 7 kwietnia 1920 r. Polskiego Banku Krajowego i w art. 1 czytamy. że istniejący dotychczas Polski Bank Krajowy jest instytucją państwową, stanowiącą jednak odrębną osobę prawną. Art. 4 głosi, że Bank ma prawo prowadzić interesy bankowe, objęte dotychczasowym statutem, a w szczególności może emitować listy zastawne oraz obligacje komunalne i kolejowe. Na stronicy 404 widzimy ustawę o podatku od wzbogacenia się, które ujawniło się przez nabycie nieruchomości, i spłatę długów hipotecznych. Art 2 pod literą a) tak opiewa: Państwo i związki samorządowe, Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, Pocztowa Kasa Oszczędności i Polski Bank Krajowy i Polski Bank Komunalny są wolne od tych podatków całkowicie. Zatem Polski Bank Krajowy od tego podatku zwolniona. Art. 5: Skarb Państwa odpowiada za dopełnienie zobowiązań Banku Krajowego, wypływających z emisji listów zastawnych i obligacji, oraz za zwrot wkładek oszczędnościowych i odsetek od nich. Należności Polskiego Banku Krajowego winne mu być spłacane w sposób przewidziany w jego statucie, jeżeli bank nie zgodzi się na inny rodzaj spłaty.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#StanisławGaszyński">Co ten bank dobrego zrobił dla Państwa? — Nie wiemy nic. Wydrukowano paręset miliardów marek więcej tylko dlatego, żeby bank zarobił komisowe. Podpisał ustawę Minister Skarbu p. Michalski. Interwencja na całym świecie nie może być czyniona, gdy drukuje się pieniądze jednocześnie, a u nas wyrzuca silę posiadane funty szterlingi i marki, wybiera się ludzi, do których nie można było mieć zaufania, gdyż skutecznej interwencji nie czynili i straciliśmy olbrzymie pieniądze tylko dlatego, żeśmy sypali zgóry zboże do dziurawego worka. Ten worek nie był zeszyty, a zeszyciem worka byłoby zaprzestanie drukowania marek.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Głos: To jest ta żelazna miotła)</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#StanisławGaszyński">Zato wprowadziliśmy biurokratyzm. Mamy przynajmniej 50% więcej urzędników, którzy naprawdę tylko przeszkadzają pracować twórczo obywatelom. Trzeba koniecznie zmienić ten system. Zostawić 50% urzędników, zapłacić im dwa razy tyle, a 50% zwolnić. Zajmą się oni wtedy produkcyjną pracą, a co najważniejsze, nie będą przeszkadzali w pracy twórczej chętnym obywatelom.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#StanisławGaszyński">Główną troską naszą jest: kiedy powołać bank emisyjny? Jaknajprędzej! Przy samej waloryzacji, która powinna być powszechna, równowaga budżetowa jest wątpliwa. Tylko przy efektywnej zdrowej nowej walucie równowaga budżetu jest osiągalna. Bank emisyjny może powstać przy udziale kapitału prywatnego, krajowego i zagranicznego Jednak zarząd banku rząd winien zatwierdzać. Przy emisji złotówek druk marek powinien być wstrzymany, a marki wykupione po cenie ustalonej przez Ministra Skarbu. Dwuwalutowość naturalna winna być załatwiona do momentu wykupu marek, który powinien nastąpić zależnie od koniunktur w 3, 6, 9, a może i więcej miesięcy. Rosyjska dwuwalutowość była bez sensu, bo drukowano nadal sowieckie ruble i te stale traciły na wartości. Wprowadzenie zdrowej waluty w Polsce utrwali zaprzestanie drukowania marek, czyli przerwie nieetyczną operację, podniesie produkcję kraju, gdyż mając zdrowy pieniądz będziemy mogli budować domy i nowe wytwórnie, do czego społeczeństwo wzdycha od szeregu lat, umożliwi płacenie i ściąganie większych podatków, gdyż pracowników doprowadzi do przedwojennych, znacznie większych niż obecnie zarobków. Przy zdrowej walucie i zwiększonych zarobkach łatwiej będzie zapłacić podatek tysiąca złotych polskich, niż półtora miljarda marek — wartość obecną. Umożliwi wprowadzenie kapitału obcego do Polski na różne inwestycje pierwszorzędnego znaczenia państwowego, co obecnie było tylko stratą przy zamianie waluty złotej na stale spadające marki. Sejm i Senat nie będą nadużywać dłużej cierpliwości pracujących obywateli, którzy szemrzą na dysproporcję zarobków w stosunku do cen artykułów pierwszej potrzeby co w potocznym języku nazywa się teoretycznie niesłusznie, lecz życiowo konsekwentnie — drożyzną. Zmora ta przez wyrównanie owego stosunku nareszcie, zostanie usunięta przez zastosowanie dochodowej gospodarki do wszystkich monopoli i dóbr państwowych. Nie będą się, jak obecnie, bogacić jednostka lecz państwo. Uniemożliwił się orgję spekulacji i tylko zdolni, pracowici zapobiegliwi obywatele w przeciągu całego pracowitego życia dojdą do pieniędzy, a nie szumowiny społeczne, bogacące się w kilka miesięcy na pracującem społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#StanisławGaszyński">Jakież zdrowa waluta nasuwa obawy? Mówią powszechnie, że eksport uniemożliwi się. Dla wyrobów, wytwarzanych z surowców krajowych i doprowadzonych u nas do doskonałości, eksport będzie zapewniony. Twierdzą, że będzie drożyzna. Nastąpi nie drożyzna, lecz sprawiedliwe ustosunkowanie wszelkich realnych wartości, jak praca, ziemia, artykuły pierwszej potrzeby, przy jednoczesnem stopniowem podwyższaniu zarobków pracowników. Jeżeli robotnik niemiecki czy francuski zarabia 45 centimów na godzinę, to nasz równie dobrze pracujący, nie może się zadowolić 15 centimami. Obywatele, czyli masy dobrze zarabiające, wytworzą wielki rynek wewnętrzny kraju i bezrobocie nie będzie długotrwałem zjawiskiem.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#StanisławGaszyński">Wreszcie trzeba nawiązać stałe stosunki handlowe z sąsiadami, w szczególności z Rosją, umiejąc najkorzystniej dla tranzyta wyzyskać geograficzne położenie Polski. Przy zdrowej walucie powstanie przemysł budowlany, oraz przemysł drobny, rozrzucony po ziemiach całej Rzeczypospolitej Polskiej. Pieniądz zdrowy musi mieć dwa podkłady: moralny, działający na psychikę, i materjalny, działający na rozum. Przedewszystkiem trzeba stworzyć podkład moralny w duszy narodu, a następnie obmyśleć sposób dotrzymania zobowiązań i terminów wydanych przez Państwo. Najprzód my musimy sami uwierzyć, że ci, którzy wydali w naszem imieniu zobowiązania, za wszelką cenę płacić będą. Podkład zaś materjalny stanowić może wszystek ruchomy i nieruchomy majątek Państwa, wszystkie dochody otrzymane z monopoli, koncesji, eksportu i majątków państwowych, wszystkie podatki i cła otrzymane przez Skarb i ewentualnie listy zastawne, wypuszczone na część wypożyczonych państwu hypotek obywateli ziemskich i miejskich, oraz daniny z posiadanych pieniędzy i akcji. Jeżeli wszyscy oddamy 10% naszego majątku, to pozostałe 90% powiększy się w dwójnasób! Znajdujący się w skarbie fundusz około 120 milj. fr. zł. mógłby być funduszem gwarancyjnym, dla zaciągnięcia krótkoterminowych pożyczek zagranicznych. Znaczna długoterminowa pożyczka zagraniczna na inwestycje zostanie uzyskana, ale dopiero po kilku miesiącach nowej solidnej pracy całego społeczeństwa. Przy dotychczasowym karygodnym ustroju gospodarki państwowej, bogaceniu się prywatnych firm i osób na przywilejach i przedsiębiorstwach państwowych, tylko naiwni mogli liczyć na pożyczkę zagraniczną. Musimy zatem stworzyć moralną i zdrowa gospodarkę państwową opartą na sprawiedliwych podatkach i na rekrutujących się przedsiębiorstwach państwowych, a wówczas będziemy nietylko pewnym, ale i dobrym klijentem, dla przyszłych naszych zagranicznych wierzycieli.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#StanisławGaszyński">Nie wątpimy, że te dwa źródła będą zasilać Skarb i dlatego za udzieleniem pełnomocnictw Klub nasz głosować będzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Siedlecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#StanisławSiedlecki">Wysoki Senacie! Ustawa niniejsza jest właściwie zmianą Konstytucji, przeprowadzoną przez Sejm zwykłą większością głosów. To jest jej wada zasadnicza.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#StanisławSiedlecki">Mój przedmówca użył na początku swego przemówienia mniej więcej takiego wyrażenia: „dobrze zrobili uczeni w piśmie, że wyinterpretowali tak Konstytucję, by można było dać pełnomocnictwa bez zmiany Konstytucji”. Ja myślę, że, kolega Gaszyński użył tego wyrażenia poprostu jako zwrotu retorycznego i że nie godzi się na sama zasadę, z której się urodziła niniejsza ustawa.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Głos: Już się stało)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#StanisławSiedlecki">Jednak pomimo tej wadliwości ustawy decydujemy się na poparcie jej. Ale jeśliśmy się na to zdecydowali, to tylko dlatego, że położenie kraju jest groźne, zaś opinją publiczna, a głównie opinją mas spodziewa się i domaga od ciał ustawodawczych i Rządu naprawienia obecnego katastrofalnego stanu gospodarki państwowej w jak najkrótszym czasie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#StanisławSiedlecki">Pełnomocnictwa tej ustawy są ogromne.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#StanisławSiedlecki">Zaznaczam, że Klub nasz daje te pełnomocnictwa wyłącznie p. Grabskiemu. Jakkolwiek co do kierunku politycznego obecnego Rządu mamy bardzo wiele zastrzeżeń, znając jednak dobrą wolę p. Ministra Grabskiego i znając go jako człowieka, który ma plan sanacji Skarbu, dobry czy zły, ale plan nie blagę, jako człowieka, który chce ten plan naprawdę wprowadzić w życie, zdecydowaliśmy się go w tem poprzeć.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#StanisławSiedlecki">Przechodząc do poszczególnych punktów ustawy, muszę niektóre pokrótce omówić i postawić poprawki.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#StanisławSiedlecki">Punkt drugi powiada: „Wprowadzenie zmian stawek celnych stosownie do koniunktur gospodarczych”, nie mówi jednak, co ma się osiągnąć za pomocą zmiany stawek celnych? My chcemy to sprecyzować. Jasnem jest, iż przy obecnej, że tak powiem, „powszechnej waloryzacji”, orgja drożyzny dopiero się rozpoczęła. Do czego to dojdzie nie da się poprostu przewidzieć. Rząd jednak na podstawie punktu 2 mógłby regulować drożyznę i osłabiać jej ostrze. To też stawiam poprawkę do tego punktu, któryby brzmiał: „Wprowadzenie zmian stawek celnych stosownie do konjunktur gospodarczych w celu obniżenia cen towarów”.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#StanisławSiedlecki">Punkt 4 jest bardzo ważny, bo można zrobić naprawdę poważnie oszczędności dla Skarbu, gdy się samorządowi odda wiele spraw, które mu się należą nie tylko według wzorów zagranicznych, ale co ważniejsza, według naszych własnych polskich zwyczajów jeszcze z przed rozbiorów.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#StanisławSiedlecki">Ale trzeba samorząd traktować właściwie i dać mu te prawa, których on w Polsce nie posiada obecnie.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#StanisławSiedlecki">Jednak praktyka dotychczasowa w niepodległej Polsce mówi nam rzeczy wprost przeciwne. Dotąd samorządowi odbierało się jego bardzo mizerne i szczupłe prawa i atrybucje, a tu trzeba samorządom dać prawa. Nie wiem tedy, czy Rząd potrafi z tego punktu skorzystać w należyty sposób.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#StanisławSiedlecki">Punkt 6 zastrzega, że na podstawie obecnych pełnomocnictw rząd nie może sprzedać państwowych zakładów naftowych w Drohobyczu, państwowej fabryki związków azotowych w Chorzowie i salin. Stawiam poprawkę, żeby nie miał też prawa sprzedaży kopalni węgla w Brzeszczu. Rząd ma inne jeszcze kopalnie, ale wszystkie wydzierżawił. Jeżeli chce sprzedać, to niech sprzeda wydzierżawione.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#StanisławSiedlecki">Kiepski to jest gospodarz, który nie gospodarzy sam we własnym majątku, ale przeciwnie wydzierżawia go. Jeżeliśmy jako państwo stali się kiepskim gospodarzem, to dążeniem naszem powinno być iść ku polepszeniu, nie ku pogorszeniu. Więc tymczasem musimy dążyć do tego ideału, żeby rząd majątkiem państwowymi gospodarzył na własny rachunek, w przeciwnym razie dobra i majątek państwowy będą źródłem dorobku dla każdego z wyjątkiem rządu.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#StanisławSiedlecki">Otóż jedyną kopalnią węgla, prowadzoną dobrze i na rachunek Rządu jest kopalnia w Brzeszczu. Służy ona za wzór i probież kalkulacji w górnictwie węglowem, według którego można się orjentować w morzu paskarstwa i spekulacji, która w tej dziedzinie się rozpętała. Chcemy tedy, żeby ta kopalnia była wyjęta z pod mocy niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#StanisławSiedlecki">Punkt 13 mówi o wydaniu przepisów co do zwalczania lichwy pieniężnej i towarowej.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#StanisławSiedlecki">Obyż te przepisy były wydane mądrze i właściwie, bo jeśli na czem, to na drożyźnie, która jest wynikiem lichwy pieniężnej, każdy rząd może kark skręcić!</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#StanisławSiedlecki">Zwracam jednak uwagę przedstawicielom Rządu, że doskonałym środkiem, osłabiającym lichwę pieniężną byłoby wprowadzenie ustawy czekowej, która już od roku gdzieś zawieruszyła się w komisjach sejmowych. Ustawa ta dałaby broń bardzo solidną dla ukrócenia lichwy pieniężnej.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#StanisławSiedlecki">W końcu zaznaczam, że za całością ustawy będziemy głosować.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sen. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie! W tem zgodny chór dobrych, uzasadnionych nadzieji, ja w pewnej mierze wniosę dysonans; wbrew własnej woli muszę tu podkreślić niektóre okoliczności. Oczywiście niema mowy o tem, ażebym się nie przyłączył do tego, ażeby dać pełnomocnictwa Rządowi. Niema mowy, ażebym się nie przyłączył do tej wiary, jaką wszyscy żywimy do p. Prezesa Rady Ministrów, jednak sądzę, że ciemne strony rzeczy, trzeba podkreślić. Chcę właściwie mówić tylko o jednej stronie rzeczy, o operacjach kredytowych i sądzę, że ta właśnie strona rzeczy tyle zaciążyła na tem, co uchwalamy, że dolar idzie w górę. Mimo, że zapadła uchwała Sejmowa, mimo, że Rząd przyszedł pod hasłem naprawy Skarbu na mocy specjalnych pełnomocnictw, jednak psychologja w społeczeństwie jest taka, że marka nietylko się nie zatrzymała, ale zaczęła s padać.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Chce zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na przyczyny tej okoliczności, Kiedyśmy w dniu 6 grudnia r. ub. mówili o ustawie waloryzacyjnej, to s. Karpiński dowodził, że wprawdzie wskutek tego, że kredyt, udzielany przez instytucje państwowe, przez P. K. K. P. nie jest waloryzowany, straty są ogromne, a zyski tych, którzy otrzymują te pożyczki, są nadmierne, ale straty te nie spadają na Skarb, lecz na społeczeństwo i niema możności waloryzowania kredytu wekslowego kredytu dyskontowego. Na szczęście wczoraj i dzisiaj w pismach codziennych ogłoszony jest bilans roczny P. K. K. P. i w tym bilansie kredyt jest rozdzielony na rozmaite kategorje. W liczbie tych kategorji figuruje kredyt wekslowy i część tego kredytu, mianowicie 92,000 franków złotych, jest zwaloryzowana, czyli, że waloryzowanie kredytu wekslowego i dyskontowego jest zupełnie możliwe, jest faktem. To nie ulega żadnej wątpliwości. Zresztą każdy, kto ma jakąkolwiek styczność z operacjami wekslowemi, każdy komu wypadło mieć choćby tu w Warszawie do czynienia z wekslem, każdy, kto chciał wydawać weksle nie w markach, ale w złotych polskich czy we frankach złotych, mógł to robić mógł je dyskontować, tylko panowie przedstawiciele banków w tej sali twierdzili, że wszystko jest możliwe, ale operacje kredytowe tego rodzaju są niemożliwe. Powiem, że dzisiejsze sprawozdanie roczne P. K. K. P. zadaje temu kłam. Nieszczęście polega na tem, że jakkolwiek P. K. K. P. wykazała, że taki kredyt jest zupełnie możliwy, to jednak, proszę Panów, w rzeczywistości P. K. K. P. w daleko większych ilościach użycza kredytu nie waloryzowanego, niż kredytu waloryzowanego. Jeżeli zestawimy ze sprawozdania P. K. K. P. wykazy sum waloryzowanych i niewaloryzowanych z dnia 10 grudnia — ja biorę 10 grudzień tylko dlatego że to jest najbliższy dzień do dnia naszych debat, t. j. 6 grudnia, — to się okaże, że na ten dzień niewaloryzowanych pożyczek było 8 tryljonów, a jeżeli weźmiemy wykaz ma dzień 31 grudnia, — późniejszych wykazów niema, — to niewaloryzowanych kredytów jest 24 tryljony.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Głos: A ile wkładów?)</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Bardzo proszę, mogę powiedzieć. To wszystko będzie nie na korzyść tej teorji, którą Pan Senator wygłaszał.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Przedewszystkiem ilekolwiek pieniędzy może się okazać ma wkładach, to jednak strata od tego, że pożyczka jest niezwaloryzowana zawsze jest stratą i to sytuacji absolutnie nie ratuje. A następnie, jeżeli weźmiemy sumę, która jest na rachunkach żyrowych, to wynosi oma według ostatniego sprawozdania,</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Głos: 34 tryljony)</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#BronisławKrzyżanowski">... zdaje się, że tylko 26 tryljonów. Czyż to stwierdza, że należy robić operacje niewaloryzowane? Jeżeli staniemy na tym gruncie, że nie należy robić operacji niezwaloryzowanych, to poco jest rubryka zwaloryzowanych?</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#BronisławKrzyżanowski">W sprawozdaniu rocznem powiedziane jest weksli w frankach złotych — tyle, pożyczek terminowych zwykłych i terminowych udzielanych w frankach złotych, tyle, otwartych kredytów w fr. zł. tyle a tyle.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#BronisławKrzyżanowski">Albo jest racja wprowadzania rachunków złotowych, albo niema racji. Jeżeli niema racji, to w takim razie s. Karpiński ma słuszność, ale w takim razie nonsensem jest to, co tu jest napisane. Jeżeli zaś jest racja wprowadzania rachunków zlotowych, to trzeba spytać, dlaczego reszta kredytów nie jest prowadzona w rachunkach złotowych? Z tem się trzeba liczyć. Podkreślam, że ilekolwiek jest pieniędzy na wkładach, to sytuacji nie zmienia. Bo albo te pieniądze, które są we wkładach, należą do instytucji rządowych, albo jeżeli to są pieniądze nie rządowe, to one leżą 1 lub 2 dni. Czyż na tem można cokolwiek budować?</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#BronisławKrzyżanowski">Słyszeliśmy tu zdania wybitnych przedstawicieli bankowców p. s. Szarskiego i Karpińskiego, którzy udawadniali nam, że waloryzowanie kredytów jest niemożliwe i niepożądane i że straty spadają nie na Skarb, lecz na społeczeństwo. Wobec tego proszę Wysokiego Senatu zobaczyć jakie od tego są straty? Godzę się na chwilę, że to nie obchodzi Skarb, tylko spada na społeczeństwo i kraj. Na dzień 10 grudnia było 8 tryljonów niewaloryzowanych pożyczek, a na dzień 31 grudnia — 24 tryljony, a zatem kredyt niewaloryzowany wzrósł o 16 tryljonów. Proszę Panów! Niech Panowie się liczą ze spadkiem marki na Nowy Rok. Dolar wynosił wtedy 6.390.000, dziś wynosi około 10.000.000. Czyli dolar podniósł się conajmniej o 1/3 część, to znaczy marka spadła conajmniej o 1/3 część. Strata społeczeństwa. a nie P. K. K. P., — jeżeli tak chce s. Karpiński, — wynosi trzecią część tej sumy, a więc pięć tryljonów trzysta miljardów. Niech Panowie podliczą, co to jest 5 tryljonów 300 miljardów. To jest proszę Panów, ni mniej, ni więcej, jak roczne utrzymanie tysiąca trzystu średnich urzędników, licząc, że każdy urzędnik otrzymuje rocznie 4 miljardy, 5 tryljonów 300 miljardów podzielone przez 4 miljardy daje nam tysiąc trzysta. Więc tysiąc trzysta urzędników możnaby utrzymać w Państwie tylko dzięki temu, że operacje byłyby waloryzowane. A rzeczy tak stoją w tej chwili w Państwie Polskiem, że specjalna komisja oszczędnościowa obraduje nad tem, ileby sędziów z tego albo innego sadu można usunąć. I w tej chwili stoimy wobec takiego dylematu, że z wileńskiego Sądu Apelacyjnego ma być usuniętych dwóch sędziów apelacyjnych. Niech Panowie zestawią co dają te cyfry, co znaczą te wszystkie oszczędności, wobec tej jednej operacji! Lecz na to wszystko można odpowiedzieć: no, ale ustawa z dnia 6 grudnia obowiązuje tylko do Nowego Roku. Więc tam były szalone straty, tam była niszczycielska gospodarka, ale od Nowego Roku jest już wszystko zupełnie inaczej, w ustawie bowiem jest wyraźnie powiedziane, że ona obowiązuje od dnia 1 stycznia 1924 r. Na drugi dzień po Nowym Roku zostałem zaskoczony tem, że P. K. K. P. w Wilnie wydaje kredyty nie zwaloryzowane. Pojechałem do Warszawy, przeczytałem wczoraj w „Kurierze Polskim”, że P. K. K. P. w Warszawie wydaje kredyty niewaloryzowane. Zwróciłem się do źródła, dowiedziałem się, że rzeczywiście do dnia dzisiejszego pomimo istniejącej ustawy, wydają się dalej kredyty niewaloryzowane. Pytam dlaczego? Odpowiadają mi, że jeszcze nie wyszła odnośna decyzja Rady Ministrów, któraby dała rozporządzenie wykonawcze.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#BronisławKrzyżanowski">Mnie się zdaje, że to jest bardzo wyraźną wskazówką i dowodem, dlaczego się tak dzieje, jak się dzieje, że pomimo, iż się wchodził na drogę t. zw. poprawy, marka spada. I sądzę, że jeśli tą drogą pójdzie się dalej, to wszystkie te bardzo dobre zamierzenia spełzną na niczem, jeśli ta jedna tylko strona rzeczy nie będzie wykonana.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#BronisławKrzyżanowski">A jak wielką rolę gra ta sprawa, to mógłbym wykazać na bilansie P. K. K. P. z dnia 1 października. Nie mam możności wykazać na późniejszych datach, dlatego, że liczb późniejszych nie znam. Jeżeli wziąć bilans P. K. K. P. z dnia 1 października, to obieg wynosił 11.200.000.000.000. A jeśli policzyć kredyty wekslowe, wszelkie rodzaje innych pożyczek, jeśli policzyć zaliczki, które były robione w Ministerstwie Wojny i w Ministerstwie Kolei Żelaznych, to razem otrzyma się liczbę 7 tryljonów, nie licząc Innych kredytów, jakie były udzielane w poszczególnych ministerstwach, jak akcyzy, nie licząc operacji 12 innych rządowych banków i nie licząc zaliczek w innych ministerstwach. Więc minimalnie 7 tryljonów emisji na 11. Czyli całe nasze niedomaganie finansowe pochodził stąd, że dotychczas były kiepskie, niedostateczne podatki z jednej strony, a z drugiej niszczycielska gospodarka kredytowa.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#BronisławKrzyżanowski">W najwyższym stopniu w spadającej marce, w dotychczasowej gospodarce kredytowej zainteresowane są banki i ciągną największe zyski. Jak są wielkie te dochody, jak wielkie jest zainteresowanie, to mogę Panom okazać na cyfrach. W Polsce istnieje 111 banków akcyjnych, nie licząc innych, a w Rosji, w tej ogromnej Rosji przedwojennej banków akcyjnych było dwadzieścia i kilka. Czegóż dowodzą te liczby? Dowodzą tego, że nikt inny, jak nasze sfery bankowe, handlowe, przemysłowe, Wszystkie te, które skupiają się w bankach i koło banków, są zainteresowane w tem, ażeby kredyty były niezwaloryzowane i one sprzeciwiały się dotychczas, a o ile wiem i obecnie sprzeciwiają się, by wprowadzać walutę stałą. Nie mamy pieniądza stałego, własnego. Dawno już czas przejść do wprowadzenia stałego wolnego obrotu walutami, do wprowadzenia prawa robienia kontraktów w tamtych walutach, prawa przyjmowania wkładów w tamtych walutach. Ale przeciw temu był zawsze sprzeciw, a wszak to jest jedyne wyjście w dzisiejszej sytuacji. Trzeba wierzyć, a sądzę, że jest dużo po temu obiektywnych danych, że wkrótce będziemy mogli wejść na drogę własnej waluty. Ale zanim to się stanie, możemy mieć taki spadek marki, taką degrengolado, że nic nie pomoże ta „zgrabna” interwencja, o której wczoraj mówił p. s. Szarski. Interwencja będzie polegała na tem, że rząd będzie się wyzbywał własnych posiadanych walut, posiadanych dolarów na giełdzie. A ratunek jest w tem, żeby zaraz, zanim nastąpi możność wprowadzenia własnej waluty, wprowadzić wolny obrót walutami. Da to dwa skutki. Pierwszy skutek będzie ten, że obrót będzie większy, że będzie czem podatki płacić, bo przecież marki na to nie wystarczają. Drugi skutek będzie ten, że upadnie spekulacja, wreszcie trzeba będzie stworzyć bank emisyjny. A z czego i kiedy się stworzy ten bank? Tylko wtedy, jeżeli banki, które dotychczas odgrywały najfatalniejszą niszczycielską rolę dla życia państwowego, przyczynią się do stworzenia banku emisyjnego. To może się stać, jeżeli będzie dana wolność przyjmowania waluty na wkłady, wtedy się nagromadzi ten kapitał, i to może być podstawą do stworzenia banku.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#BronisławKrzyżanowski">Proporcjonalnie do tego, jak banki korzystały z kredytu P. K. K. P., powinny go zwrócić w jakiejś formie, czy to w formie udziału w banku emisyjnym, czy w formie specjalnego podatku.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Adelman.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#AleksanderAdelman">Wysoki Senacie! P. referent w przemówieniu swojem wykazał ważność ustawy o naprawie Skarbu. Klub nasz rozumie również ważność tej ustawy i zdaje sobie sprawę, że uchwalając tę ustawę przyjmuje również odpowiedzialność za poczynania Rządu. Budzą się jednak u nas pewne wątpliwości, czy przez przyśpieszenie terminu płatności podatku majątkowego i dochodowego zaprzestanie się druku marek i tem samem ustali się kurs marki?</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#AleksanderAdelman">Trzeba bowiem sobie zdać sprawę, że przez 6-letnią wojnę, dalej przez 4-letnie rozmaite eksperymenty ustawodawcze, a wreszcie przez odbudowę zniszczonych warsztatów społeczeństwo zubożało i dlatego niema pewności, czy jego zdolność płatnicza jest tak wielką, by mogło w krótkimi przeciągu czasu zapłacić 360 miljonów złotych polskich, co czyni 720 biljonów marek polskich.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#AleksanderAdelman">Rozpatrując ustawę, chcieliśmy postawić wniosek o skreślenie punktu 10 art. 1, który z sanacją nie ma nic wspólnego. Z powodu wprowadzenia w życie tego uprawnienia może wyniknąć chaos w stosunkach prywatno-prawnych, co może nawet podkopać sanację Skarbu. Nie chcąc jednak opóźniać wejścia w życie ustawy, nie stawiamy tego wniosku, lecz mamy nadzieję, że p. Minister Skarbu z tego uprawnienia tylko w pewnej mierze korzystać będzie. Uważamy, że regulacja stosunków prywatno-prawnych z powodu dewaluacji powinna być przedstawiona Sejmowi do uchwalenia w osobnej ustawie. Tembardziej musi się to zaznaczyć, że p. Minister Skarbu skorzystał z innego uprawnienia, które w innej ustawie było powiedziane, i to skorzystał w tej mierze, że frank złoty ogłasza po daleko wyższym kursie, niż jest na giełdzie. Ten kurs sprowadza przez to pewien, zamęt, tak w stosunkach handlowych, jak i przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#AleksanderAdelman">Znając katastrofalny stan naszego gospodarstwa i zastój w przemyśle i handlu, sądzimy, że bez sprzedaży majątku państwowego i bez kilku małych pożyczek, nie jednej wielkiej pożyczki zagranicznej, sanacja Skarbu nastąpić nie może, a społeczeństwo wtedy dopiero odetchnie i odetchnąć musi, ażeby mogło przyjść do równowagi i do faktycznego płacenia podatków.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#AleksanderAdelman">W tej samej ustawie jest powiedziane o oszczędności. Bezwzględnie oszczędność w administracji musi być zaprowadzona, ale ta oszczędność nie może iść tak daleko, ażeby zmiarniał majątek państwowy. Kto spojrzy na nasze drogi, za nasze budynki państwowe, kto wejdzie do naszych szpitali, gdzie brak bielizny, kto przyjdzie wreszcie do naszych zakładów, gdzie wychowujemy dzieci które marnieją, którym grozi gruźlica, ten zrozumie, że taka oszczędność jest niemożliwa i taki stan cierpianym być nie może.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#AleksanderAdelman">A wreszcie, przechodząc do naszego handlu i przemysłu, gdzie muszą się otworzyć drogi eksportu na wschód, dla węgla na północ i południe, gdzie trzeba myśleć o rozwoju przemysłu cukrowniczego i chemicznego, o elektryfikacji kraju, — to bezwzględnie zrozumieć musimy, że musimy sięgnąć także do nowych źródeł podatkowych, by wreszcie doprowadzić do tego stanu, aby Państwo Polskie mogło dobrze gospodarować, a żeby do tego stanu dojść trzeba około 2.000 bilionów. To jest przyszłość do jakiej dążyć należy, bo tylko przez inwestycje można nowe źródła podatkowe uzyskać, a tem samem i Skarb Państwa uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#AleksanderAdelman">Wierząc w sanację Skarbu, wierząc, że ta ustawa będzie początkiem nowej ery i że przez sanację Skarbu społeczeństwo się uspokoi, nie będzie myślało tylko o kursie dolara, ale zakasze rękawy i weźmie się do pracy, ażeby zbudować silną Polskę, — oświadczam w imieniu Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, że za tą ustawą i w myśl tych wynurzeń głosować będzięmy.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AndrzejKędzior">Wysoki Senacie! Słusznie powiedział p. s. Zdanowski że jeżeli polityka jest kiepska, to są kiepskie i finanse. Nie można powiedzieć, aby nasza polityka zagraniczna była dobra i szczęśliwa. Mimo, że bolszewicy proponowali nam pokój, był taki czas, że zamiast z nimi rokować, jeździliśmy zagranicę pytać się w Londynie i Paryżu, czy nam pomogą, jeżeli bolszewicy przekroczą pewną linję, a następnie zawarliśmy sojusz z Petlurą, który pomagał Rusinom oblegać Lwów? I niestety, ten sojusz z Petlurą, który nas zobowiązał do zdobycia dla niego Kijowa i Ukrainy prawobrzeżnej…</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głos: To nie my zawarliśmy!)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#AndrzejKędzior">Owszem, to my zawarliśmy, nie ks. Kanonik zawierał, ale rząd polski zawierał to przymierze. I nota bene sojusz zapewnił nam granicę daleko gorszą, aniżeli obecna, bo granica miała iść na zachód od dzisiejszej granicy przez Wyszogródek na północ, tak, że Krzemieniec i Ostróg pozostawione byłyby dla Petlury.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#AndrzejKędzior">Ale obok kiepskiej polityki były i inne powody, że doszliśmy do obecnej katastrofy finansowej. Wydawaliśmy za dużo, Sejm Ustawodawczy, zwłaszcza za prezydentury p. Paderewskiego, z ogromnym entuzjazmem uchwalał miljardy, a na to nie mieliśmy pokrycia, bośmy nie uchwalali podatków. Co więcej, jeżeliśmy podnosili o minimalny procent podatki, jakie były, tośmy równocześnie wykluczali samorządy od korzystania z tej podwyżki, wskutek czego rząd polski znihilizował wszystkie samorządy, szczególniej tam, gdzie one miały szeroki zakres działania, t. j. w zaborze austriackim i w zaborze pruskim. Doszło do tego, że marka zaczęła coraz więcej spadać i nastała era robienia majątków, ale dla kogo? Dla spekulantów, waluciarzy, bankierów, etc. Przy Obecnej dewaluacji prosperują tylko wielcy fabrykanci wielcy handlarze i banki. Robią dobre interesy głównie dlatego, że pożyczają od Państwa miljardy, a zwracają je w zmiejszonej wartości po kilku miesiącach. Tak samo, wszyscy waluciarze, którzy spekulują na baissę, robią świetne interesy, bo z powodu kiepskich finansów marka musi spadać coraz więcej, a rozmaici spekulanci, wal udarze wychodzą na tem najlepiej.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#AndrzejKędzior">Weźmy fabrykantów. Fabrykanci sprzedają materjały odzieżowe, bieliznę 3 razy, a obuwie 2 razy drożej, aniżeli przed wojną. Natomiast producenci rolni sprzedawali do niedawna za pół ceny, a Obecnie sprzedają za 3/4 ceny. Bo chociaż pszenica i żyto doszły do 20 czy 30 miljonów, mimo to wobec zdewaluowanej marki, ceny jeszcze nie doszły do wysokości przedwojennej. Jeszcze gorzej stoją prawnicy ci, którzy pracują fizycznie, a najgorzej ci, którzy pracują umysłowo. Bo robotnik bierze zaledwie 1/2 tego, co przed wojną, a urzędnik, intelligent 1/5 tego, co przed wojną. Stosunki są nieznośne. Mali rolnicy już nie mogą egzystować, o czem mam relacje, i to ze wszystkich części Polski. Wczoraj, czy przedwczoraj jeden były poseł chadek z pod Łomży opowiadał mi, że ludzie na wsi chodzą bez koszul i bez obuwia. To samo jest w zaborze austrjackim; jesienią widziałem gimnazistów, nawet w Krakowie, którzy boso do szkoły chodzą, a po wsiach ludzie chodzą bez koszul, w szmatach, w podartych ubraniach, bez butów i owijają nogi w jakieś szmaty. Tem poseł chadek mówi mi że grozi nawet niebezpieczeństwo poważnych rozruchów. W miasteczkach np. w dzień targowy muszą zwoływać policję z kilku posterunków, ażeby nie rabowano sklepów, bo grozi niebezpieczeństwo, że zaczną rabować sklepy z materjałami ubraniowemi.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#AndrzejKędzior">Więc była już najwyższa pora, ażeby przystąpić do sanacji tych stosunków. Sanacja przychodzi trochę za późno, bo nasz parlament przedstawia rzeczywiście ciekawe widowisko dla całej Europy. 16, 17 stronnictw robi wrażenie gromady dzieci, które figle wyprawiają i bawią się. Dlatego całkiem słusznie Lloyd George 13 maja 1921 r. w Izbie Gmin powiedział, że Polska jest narodem dzieci,</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(Głos: Z innych zupełnie powodów)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#AndrzejKędzior">... a Briand 2 tygodnie później awansował nas w parlamencie francuzkim na młodzieńców, wymagających jednak i potrzebujących opieki. Bawimy się, a tymczasem Ojczyzna upada. Dlatego jest najwyższa pora przystąpienia do sanacji finansów. Wcześniej należało rozpocząć tę sprawę, po uchwaleniu Konstytucji i po plebiscycie górnośląskim w r. 1921. Jednak stosunki parlamentarne na to nie pozwoliły. I dopiero jak to u nas bywa, kiedy przekonano się, że nawet zbankrutowana i pobita Austrja na podstawie projektów genewskich zaczęła sanować swoje finanse z końcem 1922 r., dopiero u nas powstała myśl, ażebyśmy poszli za przykładem tej nie szczęśliwej republiki austrjackiej. Zaczęto tłomaczyć ustawę austrjacką, Wiederaufbaugesetz z 27 listopada 1922 r. i część tej ustawy przedłożono Sejmowi; ale niestety od początku przeszłego roku do dzisiejszego dnia ta ustawa nie była nawet dyskutowana w Sejmie, a co gorsza b. Minister Skarbu wycofał ustawę o naprawie Skarbu Rzeczypospolitej. Dlatego należy powitać dziś ten fakt, że wreszcie Sejm zdecydował się na uchwalenie ustawy, upoważniającej Rząd do przeprowadzenia sanacji finansów, bo już jest najwyższa pora, ażebyśmy wogóle mogli uratować Ojczyznę.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#AndrzejKędzior">Co do szczegółów ustawy, uchwalonej przez Sejm, to już pp. senatorowie omawiali bardzo wiele z tych szczegółów. Ja tylko podniosę jedną rzecz, mianowicie punkt 4: przekazywanie samorządom niektórych zadań i czynności, sprawowanych dotąd przez organy państwowe. Otóż kiedy w odrodzonej Rzeczypospolitej powstawały najrozmaitsze egzotyczne ministerstwa, jak grzyby po deszczu, a nie miały zajęcia. oglądały się za tem, żeby znaleźć gdzieś jakąś robotę. Już w roku 1919 jedno takie egzotyczne ministerstwo zabrało Wydziałowi Krajowemu we Lwowie wszystkie szpitale. Jednak zamiast się zajmować szpitalami i ich odbudową, to pierwszą myślą było zakupienie dużej ilości mułów, automobili, które przez całą zimę stały na polu pod Pruszkowem, i dezynfektorów, które dziś rdzewieją po szpitalach, a natomiast nie pomyślano o bieliźnie. Szpitale ani mułów, ani dezynfektorów, ani samochodów nie potrzebowały, ale potrzebowały bielizny. Dziś doszło do tego, że kiedy w szpitalach zmienia się bieliznę, to chorzy muszą leżeć na gołych siennikach. Obecnie to Ministerstwo zostało zniesione i szpitale wracają do wydziału, ale już nie krajowego, ale samorządowego. Bo my zawsze coś nowego wymyślimy. W Poznańskiem był wydział prowincjonalny, to go nazwano teraz słusznie po polsku Wydziałem Krajowym, w zaborze austrjackim był Wydział krajowy, to bałagan musiał coś wymyśleć i nazwał go Wydziałem Samorządowym.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#AndrzejKędzior">A tymczasem Wydział Samorządowy, może być gminny i powiatowy i prowincjonalny. Ta definicja „wydział samorządowy”, właściwie nic nie znaczy. Gdyby był „Wydział Krajowy”, toby każden wiedział, że jest to ten stary Wydział Krajowy. a tak to nic nie wiadomo.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#AndrzejKędzior">Drugie ministerstwo nie miało także co robić, minister był 1, 2 i 3 instancją w jednej osobie, i sam zajmował się regulowaniem płacy robotników. Kiedy chciałem się do niego dostać, zastałem całe schody zatarasowane robotnikami. Dlaczego? Bo chodziło o uruchomienie jakichś robót publicznych, i danie zarobków bezrobotnym i dlatego przesypywano kupy piasku z jednego miejsca na drugie w forcie Śliwickiego koło mostu kolejowego za Wisłą.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#AndrzejKędzior">Trzeba było postarać się o agendy i urzędników fachowych aby rozpocząć urzędowanie. Najpierw wyszła więc odezwa Ministerstwa Skarbu do Ministra Robót Publicznych, zdaje mi się, w kwietniu 1919 r., — niewiadomo na jakiej podstawie, bo do tego trzeba właściwie uchwały Sejmu — i Minister Skarbu mówi, że dostarczy Ministerstwu Robót Publicznych tyle funduszów, że wszystkie przedsiębiorstwa krajowe, drogi, meljorację etc. zostaną uruchomione na koszt Skarbu Państwa. Wówczas był Sejm, więc jak mógł Minister Skarbu coś podobnego napisać! Minister Robót Publicznych skorzystał i pisze do generalnego delegata Gałeckiego: Ponieważ Ministerstwo Robót Publicznych postanowiło przejąć na Skarb Państwa wszystkie roboty, tak, że one będą wykonane wyłącznie na koszt Państwa, a uwolnione będą od datków ciała samorządowe, t. j. ani wydział krajowy, ani powiaty, ani spółki wodne nie będą wcale konkurować, bo Państwo jest tak bogate, ma tyle złota przy ul. Bielańskiej w piwnicach, że może pokryć te wszystkie koszty, więc Minister Robót Publicznych uważa za właściwe zabrać cały personel i drogowy i meljoracyjny.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głos: Zabrać jak zabrać, ale płacić)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#AndrzejKędzior">Zabrali i płacą,</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Ale nic nie robią)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#AndrzejKędzior">... ale na roboty niema funduszów i doszło do tego, że kiedy każde przedsiębiorstwo meljoracyjne było preliminowane na 100.000 koron rocznie, a z tego wypadało 5–10% na zarząd złożony z jednego inżyniera i 2 dozorców, to obecnie jest tali: ponieważ preliminuje się 5–6.000 zł. na budowę, a zarząd kosztuje 10–15,000 zł. więc gospodarka ta doszła do tego, że dziś Rząd polski płaci 2, 3, 4 razy tyle na utrzymanie inżyniera i dozorców, aniżeli wynoszą koszta roboty. To jest skandal, jakiego niema nigdzie w całej Europie.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#AndrzejKędzior">Ponieważ Ministerstwo Skarbu skreśliło dotację na drogi krajowe w budżecie r. 1924, jest jasnem, że Ministerstwo Robót, zarząd dróg krajowych i personel techniczny, jaki zabrało w r. 1919, oddało napowrót Wydziałowi Samorządowemu.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głos: To się nazywa zjednoczenie ziem polskich)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#AndrzejKędzior">Podobnie ma się rzecz ze wszystkiemi melioracjami. Ustawy specjalne krajowe mówią, że zarządzać niemi ma Wydział Krajowy, względnie jego prawny następca — Wydział Samorządowy. Tak samo mówi i polska ustawa o popieraniu publicznych przedsiębiorstw meljoracyjnych, która wyklucza rząd i mówi w art. 1, że wszystkie przedsiębiorstwa mają być prowadzone przez samorządy wojewódzkie, powiatowe, gminy, wsie i spółki wodne. Zaś do rządu należy administracja funduszu melioracyjnego, — który jeszcze nie został utworzony, dlatego, że brak funduszów — zatwierdzanie projektów etc. Tymczasem dotychczas Ministerstwo Robót Publicznych to trzyma i mimo, że ustawy mówią co innego, mimo, że wydział samorządowy przez cały rok przeprowadzał korespondencję i mimo, że sam Minister Robót Publicznych dr. Łopuszański, jak i ówczesny Prezes Ministrów p. dr. Nowak, zapewniali, że to oddadzą, w myśl obowiązujących ustaw, dotychczas jeszcze sprawa jest niezałatwiona, bo dyrektorzy departamentów się zbuntowali,</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(Głos: Prawda. I to się nazywa praworządnością i budowaniem Państwa Polskiego)</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#AndrzejKędzior">... podburzyli dyrektorów okręgowych robót publicznych. a, że właściwie rządzą dyrektorzy i naczelnicy wydziałów, więc skapitulował i Minister, skapitulował i p. Premier Nowak. Dlatego tę sprawę poruszyłem, bo tutaj jest właśnie mowa o przekazaniu samorządom niektórych spraw.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#AndrzejKędzior">U nas jest tak: ustawa postanawia, że to i to ma się zrobić. Jednak urzędnicy w naszych ministerstwach są innego zdania. Ponieważ każda ustawa kończy się słowami: „wykonanie tej ustawy należy do tego lub owego Ministra, więc naczelnik wydziału, czy dyrektor departamentu mówi: jeżeli Minister ma wykonać, to on może jej i nie wykonać i może ją zmienić, i wydaje rozporządzenie wprost przeciwne ustawie.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: W Polsce, jak kto chce)</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#AndrzejKędzior">Zdarza się to często nawet i w Ministerstwie Skarbu, coś podobnego się wydarzyło mimo, że Ministerstwo to stoi o wiele wyżej niż inne resorty.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#AndrzejKędzior">Przytoczę Panom, jeden przykład. Ustawa o odbudowie wsi, miast i miasteczek, stanowi, że odbudową mają się zajmować dyrekcje okręgowe robót publicznych, które, w myśl ustawy organizacyjnej z 29 kwietnia 1919 r. mają być utworzone. Tych dyrekcji okręgowych było 15. Ale był tam urzędnik w Ministerstwie Robót Publicznych, który wytłumaczył Ministrowi, że lepiej będzie, jeżeli będą osobne dyrekcje i wbrew ustawie, bo na podstawie ostatniego artykułu, który mówi, że wykonanie tej ustawy porucza się Ministrowi Robót Publicznych, Minister może ustawę wykonać, lub ją zmienić. I rzeczywiście Minister zarządzeniem wewnętrznem utworzył osobny urząd; generalną dyrekcję odbudowy, w czwartej randze generalnego dyrektora i 15 dyrekcji, okręgowych robót publicznych dla odbudowy. Proszę Panów, co to kosztuje?</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(Głos: Ale to jeszcze oszczędnie, bo nie w każdej dzielnicy generalna dyrekcja)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#AndrzejKędzior">Generalna Dyrekcja w Warszawie jedna, a w województwach 15 okręgowych dyrekcyj robót publicznych dla odbudowy. Nota bene każda taka dyrekcja odbudowy ma swoje biura powiatowe odbudowy, a ponieważ niema inżynierów, więc najrozmaitszych wagabundów zaangażowano i ci udają inżynierów powiatowych dla odbudowy, nie mając o tem pojęcia, bo to są ludzie z ulicy, bez środków do życia. No i skutek jest jaki? Niech Panowie sobie przeczytają sprawozdania z czynności Najwyższej Izby Kontroli, wystarczy tam przeczytać co się dzieje w tych biurach odbudowy. Ja jeszcze w Sejmie Ustawodawczym w Komisji Odbudowy poruszałem tę sprawę, bo przecież jest niebywałą rzeczą w państwie praworządnem, ażeby Minister robił co innego, aniżeli ustawa nakazuje, żeby tak narażał Skarb Państwa na wydatki, — ale to nie odniosło żadnego skutku. Dopiero obecnie w roku przeszłym zaczęto zwijać te okręgowe dyrekcje odbudowy, jest ich teraz zdaje się już tylko 3, ale także tak pięknie to zorganizowano, że ktoś z pow. olkuskiego, który ma tam dom do odbudowy musi jechać przez Warszawę do Białegostoku, bo pow. olkuski przydzielono do Białegostoku. Inne znowu województwo lubelskie, jest przydzielone do Brześcia. Więc do czego to prowadzi. Przytaczam te fakty, które rzeczywiście są bardzo drastyczne, ale niestety wydarzyły się i możliwe są tylko w Państwie, którego nie można nazwać praworządnem, bo rząd nie stosuje się do ustaw. Spodziewam się jednak, że po uchwaleniu tej ustawy przecież jakiś porządek Rząd wprowadzi.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(Głos: To dopiero będzie porządek. Bez kontroli, lepiej się zastosuje niż z kontrolą)</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#AndrzejKędzior">Mam tylko jedną wątpliwość co do litery a) punktu 4. Według ustawy ma się przekazywać samorządom niektóre zadania i czynności z wyjątkiem szkolnych i oświatowych, po zapewnieniu samorządom odpowiednich własnych źródeł dochodu. Otóż to „z wyjątkiem szkolnych i oświatowych” jest w pewnej sprzeczności z konstytucją wojewódzką, a raczej z ustawą o zasadach samorządu wojewódzkiego, którą uchwalił Sejm Ustawodawczy dnia 26 września 1922 r., a która oddaje całe szkolnictwo z wyjątkiem szkół akademickich ustawodawstwu wojewódzkiemu. Byłem wtedy na Komisji Konstytucyjnej i sprzeciwiałem się tak szerokiemu zakresowi działania sejmików wojewódzkich, ale mimo to uchwalono ten przepis i na Komisji i w Sejmie i sejmiki wojewódzkie mają prawo stanowienia nawet o szkołach średnich. Teraz znowu obecna ustawa idzie w przeciwnym kierunku za daleko, bo wyłącza wszystkie sprawy szkolne i oświatowe. Ta ustawa o pełnomocnictwach więc jest sprzeczna z ustawą z dnia 26 września 1922 r.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#AndrzejKędzior">Kończę, prosząc Rząd, ażeby stosował lojalnie tę ustawę i ażeby przedewszystkiem oddał samorządom to, co im się należy, ażeby nie zabierał szpitali, meljoracji, etc. i potem oddawał w stanie pogorszonym. Co do meljoracji muszę powiedzieć, że wydział krajowy w ciągu 30 lat wykształcił sztab 101 inżynierów najlepszych może i w Austrii i w Polsce, dlatego, że wydział krajowy dawał stypendja tylko celującym gimnazistom, bo gimnaziści są lepsi niż realiści, mają szerszy pogląd.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(Głosy: Coś nowego.)</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#AndrzejKędzior">Nie nowego, bo jeden profesor politechniki wiedeńskiej w 1873 r. powiedział do audytorjum składającego się w większości z realistów, „die Realschule ist der grösste Unsinn des XIX Jahrhunderts”, że szkoła realna jest największym nonsensem XIX stulecia. Więc kształcąc gimnazjastów, 101 inżynierów wykształcił, ale nie dość na tem. że dawał stypendja i naturalnie każdy taki musiał co pół roku przynosić indeks czy zdawał egzaminy, bo inaczej nie mógł pobierać stypendjum, ale po ukończeniu Studjów Wydział Krajowy posyłał co rok zagranicę, i pewna część inżynierów kształciła się w meljoracji, inni w regulacji zabudowań potoków górskich, inni w obwałowaniu i t. d. Mieliśmy specjalistów inżynierów do rybołówstwa, do meljoracji pastwisk gminnych, a nawet niektórych posyłaliśmy na akademję rolniczą.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#AndrzejKędzior">Otóż bałagan ministerjalny wziął tych inżynierów i taką prowadził gospodarkę, że nie wiem, czy dziś połowa z nich jest jeszcze w służbie publicznej, bo przeznaczano tych inżynierów specjalistów, którzy ukończyli politechnikę, agronomię, np. do wydawania drzewa z lasów na odbudowę. Żaden szanujący się inżynier nie mógł przyjąć takiego obowiązku, bo do tego wystarczał jakiś pisarz, albo taki, jakich oni angażowali do powiatowych biur odbudowy. Więc wskutek tego Polska straciła bardzo wielu inżynierów, co jest najgorsze, bo Polska właśnie najwięcej potrzebuje meljoracji. W dorzeczu Bugu, Narwi, Prypeci, Niemna, Berezyny Niemeńskiej, Dźwiny, Dzisny mamy bowiem miljony hektarów nieużytków torfowych, które przez wykonanie meljoracji mogą być wzięte pod uprawę. Mamy u siebie kainit i tomasynę, kainit w Kałuszu, a tomasynę w Morgeurot są to nawozy niezbędne dla kultury torfowisk, bo bez, soli potasowej, tomasyny i fosforu nie urodzi, się nic na torfie. Zaprzepaściliśmy, straciliśmy cały ten personel biura melioracyjnego i nie będziemy go mogli wyzyskać w tej wielkiej akcji, przeprowadzenia meljoracji miljonów hektarów gruntu i nie będziemy mogli ludzi wysyłać na Wschód i kolonizować te nieużytki. Ja apeluję do Rządu, ażeby jak najrychlej wykonał punkt 4 tej ustawy i oddał samorządom to, co do nich należy, a równocześnie samorządem muszą być zapewnione środki. Otóż, jak wspomniałem. Ministerstwo Skarbu, przedkładając różne projekty ustaw podatkowych, jednak nie dbało o państwo, nie dbało także o samorządy, bo wykluczyło samorządy od korzystania z tych podwyższonych podatków. Dość przytoczyć, że Wydział Krajowy, którego budżet wynosił 72 miljony koron, czyli około 75 miljonów zł. według preliminarza na r. 1924 ma wszystkiego 4 do 5 milj. złotych. Z 4 do 5 milj. zł. nie można utrzymać samorządu w kraju, bo przyznano zamiast 72% dodatku do podatku gruntowego — 10%, zamiast 72% dodatku do podatku domowo-klasowego — nic, zamiast 78% dodatku do podatku domowo-czynszowego — nic, zamiast 78% dodatku do podatku przemysłowego — 21/2%. Więc samorząd przy takich źródłach dochodowych absolutnie nie może gospodarować i obecnie, kiedy Rząd oddaje samorządowi szpitale, jest w kłopocie, bo myśli nad nowemi źródłami dochodów, myśli o nowym podatku szpitalnym, zamiast o powiększeniu dochodów ogólnych, aby z tych ogólnych dochodów pokrywać te wydatki.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#AndrzejKędzior">Kończę apelem, ażeby Rząd wykonał punkt 4 ustawy w odpowiedni sposób.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Hempel.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JoachimHempel">Wysoki Senacie! Jeżeli pozwalam sobie zabrać kilka minut czasu, to nie dlatego, ażebym miał podnosić sprawy, które już zostały podniesione, gdyż rozprawa była niezmiernie szczegółowa, chce tylko zaakcentować doniosłość niektórych środków sanacji skarbu, co do których opinja publiczna ma wątpliwości, czy p. Minister Skarbu zwróci na nie szczególną uwagę. Mianowicie chodzi przedewszystkiem o sprawę kredytów zagranicznych. P. Minister Skarbu — zdaje się, — łudzi się nadzieją, że podatek majątkowy będzie zasadniczym i niezawodnym środkiem ratunku. Otóż w opinji większości społeczeństwa polskiego, to jest uważane za błąd. Z ust ludzi fachowych, współpracujących z p. Ministrem słyszałem, że jednak te nadzieje mogą być zawodne, co zresztą z rozmaitych względów jest zrozumiale, za najważniejsze uważam nie ustalony i wątły jeszcze stan naszego rolnictwa i przemysłu, jak również brak sprężystej egzekutywy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#JoachimHempel">Wobec nagłości i niezmiernej doniosłości sprawy uzdrowienia skarbu należałoby nie pomijać jednak żadnego środka prowadzącego do celu i na wszystkie zwrócić baczną uwagę. Do takich zaś należy bezwzględnie zasada, żeby kapitał brać tam, gdzie on jest do wzięcia. Tem źródłem jest dla nas bez zaprzeczenia zawsze zagranica i do tego źródła zawsze trzeba będzie się zwracać. Bodajbym, był złym prorokiem, ale jestem najmocniej przekonany, że jeżeli w tym kierunku p. Minister nie zrobi wszystkich wysiłków, to będzie to tylko stratą czasu. Nie ulega żadnej wątpliwości, że sprawa sama jest tą drogą do osiągnięcia. Wymaga wiele pracy, energji i wytrwałości i prawdopodobnie dlatego wszyscy Panowie Ministrowie po pewnym wysiłku, po pewnej próbie zatrzymywali się w rozpoczętej pracy. To, że sprawa jest trudna, nie jest jeszcze bynajmniej powodem, żeby ją porzucać.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#JoachimHempel">P. Minister Skarbu jest w tem szczęśliwem położeniu, że jako Prezes gabinetu może zwrócić uwagę wszystkim naszym placówkom zagranicznym na konieczność nawiązania stosunków w sferach finansowych zagranicy, uchwycenia i wyzyskania odpowiedniego momentu i warunków, sprzyjających nawiązaniu pertraktacji o pożyczkę zagraniczną. Że sprawa jest do załatwienia bez pogorszenia interesowi ekonomicznych i politycznych Polski, nie ulega najmniejszej wątpliwości. Nie chciałbym, żeby mnie źle zrozumiano, a zwłaszcza, żeby zagranica nie komentowała źle mojego przemówienia. Nie chciałbym, żeby mówiono, że w Senacie polskim wyrażano powątpiewanie o możności załatwienia sprawy samodzielnie. Co do tego jestem zupełnie spokojny. Ofiarność, patrjotyzm i gotowość do poświęceń obywateli polskich dla Ojczyzny, zarówno w przeszłości i w obecnych czasach zostały tylokrotnie i tak niezbicie udowodnione, że zagranica nie ma podstaw do powątpiewania o możności przeprowadzenia sanacji Skarbu Polskiego wysiłkiem samych Polaków. Nasze bogactwa przyrodzone, nasze zapasy węgla, drzewa, nafty i soli dają zagranicy pewność, że Polska i własnemi siłami, jednak tylko z trudnością i w czasie odleglejszym mogłaby się wyratować. Ja uważam, że sprawa pożyczki zagranicznej jest nietylko sprawą bardzo pożądaną dla Polski, ale także doskonałym interesem dla konsorcjum międzynarodowego, które o wiele chętniej, jak dla Austrii i na warunkach nieporównanie korzystniejszych jak dla Austrji podjęłoby się chętnie udzielić nam pożyczki. Jeżeli ta biedna, zrujnowana i zdemoralizowana Austrja, idąc tą drogą, potrafiła się wyratować, jeżeli ona znalazła chętne do udzielenia jej kredytu konsorcjum międzynarodowe, robiące na tem świetny interes, to o ileż łatwiej uzyska kredyt zagraniczny Polska, gdzie jest do zrobienia o wiele świetniejszy interes, Polaka, która znajduje się w warunkach bez porównania korzystniejszych, jak to przed chwila udowodniłem, i która dlatego nie potrzebuje godzić się na jakiekolwiek warunki lub sankcje, uwłaczające jej godności lub jej interesom. Dobrze mi są znane warunki finansowe i ekonomiczne zagranicy, ponieważ kilkadziesiąt lat prowadziłem największe w kraju zakłady przemysłowe francuskie i doskonale o tem wiem, że sprawa pożyczki zagranicznej jest do przeprowadzenia. Nie trzeba się tylko zrażać trudnościami, należy koniecznie wytrwale i umiejętnie w tym kierunku pracować, a rzecz jest do osiągnięcia. Dlatego zwracam się do p. Ministra z prośba, aby niezależnie od wszystkich swoich zamierzeń, bardzo zresztą celowych, o których mówił w swojem exposè, tego punktu, jako niezmiernie doniosłego w pojęciu większości obywateli kraju, niezmiernie ważnego, nagiego i koniecznego nie pominął, i aby polecił w tym kierunku zwrócić uwagę naszych ekspozytur zagranicznych na jego doniosłość.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#JoachimHempel">Drugi punkt, na który zwracam uwagę p. Ministra Skarbu, to konieczność i nagłość odstąpienia niektórych dóbr, posiadanych przez Polskę co da się łatwo uskutecznić bez uchybienia interesom ekonomicznym, albo gospodarczym kraju. Każdy przedsiębiorca i właściciel jakiegoś majątku, jeżeli z powodu niesprzyjających wanunków nie może go racjonalnie prowadzić w całości, chętnie godzi się na uszczuplenie tak, co umożliwia mu postawienie gospodarstwa na właściwych, silnych gospodarczo i ekonomicznie podstawach i wtedy dopiero nadejdzie moment, sprzyjający rozszerzeniu władania gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#JoachimHempel">Polska powinna iść tą drogą i użyć tego środka, który bez zaprzeczenia jest racjonalny i przez samego p. Ministra uznany za konieczny.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#JoachimHempel">Trzecim, niezbędnym warunkiem osiągnięcia naprawy Skarbu, jest oszczędność. Pomimo ciągłych nawoływań do dnia dzisiejszego jesteśmy rozrzutni, i dziś jeszcze nie pracujemy na taką skalę, na jaka nas stać. Jako członek podkomisji Senatu dla przemysłu wojskowego, mam do pewnego stopnia możność orientowania się w warunkach, w jakich się rozwija nasz przemysł wojskowy, tak bardzo nasz Skarb obciążający i muszę stwierdzić, że zarówno tam, jak i przy budowie niektórych gmachów szkolnych i kolejowych wydaje się nieraz 2, 3 i 10 razy więcej, jakby należało przy naszych środkach dla osiągnięcia tego samego celu w skromniejszych ramach. Budujemy np. wspaniałe gmachy ze wszelkiemi możliwemi udogodnieniami, prawie że pałace w niektórych miejscowościach dla robotników; jest to ogromnie sympatyczny cel, ogromnie godny pochwały w innych warunkach, ale nie dzisiaj jeszcze jest na to moment odpowiedni. Słusznie powiedział w jednym ze świetnych swoich artykułów s. Koskowski: że chociaż to, co się słyszy o następstwach przez Rząd wprowadzanych oszczędności wyciska łzy w oczach każdego z nas, to jednak Minister Skarbu musi mieć suche oczy, jemu nie wolno ani jednej łzy uronić aż do chwili osiągnięcia upragnionego celu. Proszę Panów, primum vivere, tej zasady musimy się trzymać.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#JoachimHempel">Trzecią, bodaj najważniejszą sprawą, na którą zwracam uwagę p. Ministra i która nas gubi, jest to, że u nas do dzisiejszego dnia nikt nie pracuje nad podniesieniem wydajności pracy. Tragedją naszych przemysłowców i techników było, że wydajność pracy naszego robotnika przed wojną była w wielu wypadkach o 60 do 70% mniejsza od wydajności robotnika zagranicznego. Na to wpływały naturalnie złe warunki oświatowe, złe warunki wykształcenia i demoralizacja, jaką wróg szerzył w szeregach naszej ludności wiejskiej i robotniczej, karząc równocześnie surowo i bezwzględnie wszelkie wysiłki w celu oświecania i umoralniania jej. Niestety nie możemy powiedzieć, żeśmy odkąd nam ręce rozwiązano, skutecznie wpływali na umoralnienie naszych warstw robotniczych i na powiększenie wydajności pracy. A jednak na wschodzie i zachodzie nasi sąsiedzi zaprowadzili u siebie już 10 i 14-godzinny dzień pracy. Czy wytrzymamy z nimi konkurencję? Bynajmniej nie chcę stawiać za przykład naszych bezpośrednich sąsiadów; dziś oni raczej na pogardę zasługują. Ale z drugiej strony czeka nas konkurencja i w tym kierunku wszystkie władze polskie i każdy, komu drogi jest przemysł, gospodarstwo i sanacja Skarbu, a może wpływać, powinien cały swój wysiłek wytężyć.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#JoachimHempel">I dlatego zwracam się do p. Ministra Skarbu, żeby i w tym kierunku zrobił wszystko, co do niego należy, bo powiększenie wydajności pracy jest jednym z zasadniczych warunków sanacji Skarbu. Musimy się zdobyć na więcej pracy, o większej wydajności.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AntoniBanaszak">Wysoki Senacie! Najważniejszą rzeczą jest, że poznaliśmy chorobę, która toczy nasze życie gospodarcze, nasze finanse, że mamy djagnozę, że znamy środki, jakie mogą służyć do tego, żeby naprawić Skarb. Prawie wszystkie stronnictwa chcą i mówią: Skarb naprawimy, będziemy płacili, a s. Zdanowski powiedział: teraz niech prawica płaci, niech lewica pracuje! Przypuszczam, że mówiąc o lewicy, także miał na myśli tych bogatych panów nie z P. P. S., ale z innych stronnictw lewicowych, którzy również mając kolosalne majątki, winni dać na Skarb Państwa, a szczególnie tych, którzy jak wielcy przemysłowcy nasi, mają ulokowane gdzieś tam w Ameryce, w Anglji dolary, kolosalne majątki, a których niestety urząd skarbowy nie może schwycić. Jeżeli te plenipotencje, które damy p. Ministrowi Skarbu, nie wystarczą, to jeszcze według mego zdania — tu jestem w przeciwieństwie do zdania p. referenta, — nie może ogarnąć nas trwoga i wątpliwość, bo przecież majątku jest w Polsce dosyć. Lecz w narodzie całym należy wytworzyć to przekonanie, że trzeba coś z majątku dać. Tam, gdzie jest źle, tam trzeba dać coś realnego. Jeżeli każdy prawy obywatel będzie miał to przekonanie, że tylko w ten sposób Skarb się uzdrowi, to nie powinien bawić się w teoretyczne rozważania, ale płacić. To jest jedyny ratunek dla Skarbu, a potem dopiero można pisać prace doktorskie, jakby było lepiej, bo to są słowa, a chodzi o czyny. Jeżeli te plenipotencje, które uchwaliliśmy, nie wystarczą, żeby naprawić walutę, żeby maszynę drukarską powstrzymać, by stworzyć fundusz rezerwowy, sanacyjny, to musimy dać Ministrowi jeszcze większe plenipotencje, by sięgnąć do większych majątków i temi majątkami naprawić Skarb, Bez tego będzie bieda.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#AntoniBanaszak">Mam kilka życzeń do p. Ministra Skarbu. Przedewszystkiem zredukowano znaczną ilość urzędników, a wiemy, że w Państwie Polskiem na tysiąc mieszkańców mamy tylko trzech urzędników skarbowych, podczas, gdy w Anglii, Francji na tysiąc mieszkańców urzęduje urzędników skarbowych 7. 8, 9 a nawet więcej. Nic nie pomogą p. Ministrowi wszelkie uchwały Sejmu i Senatu, nic nie pomogą najlepsze ustawy, jeżeli on nie będzie umiał ściągnąć podatków. To jest najważniejsza rzecz.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#AntoniBanaszak">Dlatego zwracam uwagę p. Ministrowi, żeby zorganizował urzędy skarbowe tak, żeby tych urzędników zredukowanych, którzy nadają się swoją inteligencją i fachowością posłał do Izb Skarbowych, żeby stworzyli precyzyjny aparat urzędniczy skarbowy dobrze funkcjonujący. Bo zwolniono urzędników, a studentów obecnie zaproszono, żeby robili spisy tych, którzy mają podatki majątkowe płacić. To jest dziwoląg państwowy.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#AntoniBanaszak">Trzeba także zaprowadzić jawność w opodatkowaniu. Każdy obywatel winien wiedzieć, ile każdy inny obywatel podatków płaci. Z urzędników zwolnionych — a są ich tysiące — trzeba zrobić wywiadowców dobrze płatnych, żeby mówili Ministrowi: ten ma majątek, a nie płaci, żeby powiadali: ten fabrykant właśnie wtedy wysłał tyle dolarów zagranicę i tam ulokował swój kapitał. Póki tego nie będzie, póki nie będzie sprężystego aparatu skarbowego, wszelkie nasze poczynania będą na nic i najlepszy Minister Skarbu nic nie zrobi.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#AntoniBanaszak">Drugą prośbę zanoszę do p. Ministra Skarbu, ażeby nie szukał doradców w tych sferach, gdzie rada dla Skarbu może być jednostronna, to jest w sferach bankierskich. Doradcami Ministra Skarbu muszą być Komisja Budżetowa Sejmowa i Komisja Skarbowa Senatu. Te powinny Ministrowi radzić, a nie panowie bankierzy.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Głos: Nasze?)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#AntoniBanaszak">Pan kolega bankierem nie jest, więc niech się nie czuje dotkniętym. Komisje powinny być temi ciałami doradczemi, bo bankierzy, którzy zlękli się, że kredyty mają być zwaloryzowane, którzy przez 3, 4 lata brali kolosalne pożyczki ze Skarbu polskiego, nie wiem, czy podsuną serdecznie myśl p. Ministrowi Skarbu: waloryzuj kredyty!</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#AntoniBanaszak">Po drugie wiemy, że cała ustawa walutowa, cała ustawa o obrocie dewiz, to jest na papierze. De facto istnieje wojny handel walutami, de facto każdy człowiek może kupić tyle walut, ile chce. Faktycznie dyryguje żydem gospodarczem czarna giełda i Rząd jest bezsilny. Więc poco trzymać się ustaw, które nie obowiązują. Wszelkie ustawy, których obywatele nie przestrzegają, są niemoralne, bo demoralizują rzetelniejsze jednostki społeczeństwa. Powinny one zniknąć z powierzchni ziemi.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#AntoniBanaszak">To jest owoc zakazany — kupno takiej waluty obcej, a owoc zakazany smakuje, więc dlatego waluty idą w górę. Mamy wszędzie wolny handel, zróbmy ten ostatni krok — zaprowadźmy wolny handel w tym najszlachetniejszym, że tak powiem, towarze, w obcej walucie.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Głos: Nie, nie!)</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#AntoniBanaszak">Kolega myśli, że ceny pójdą w górę? Ceny pójdą w górę, choćbyśmy płacili największe podatki, dopóki nie będzie zdrowego pieniądza. Pójdą, muszą iść, więc trzeba zaprowadzić wolny handel dewizami, ażeby każdy obywatel, który ma sumienie i respektuje ustawy, mógł robić chociaż małe oszczędności. Bo dopiero, gdy wszyscy obywatele będą robili oszczędności, dopiero wtedy można mówić o naprawie naszych finansów. Myśmy przed wojną zbudowali wielki skarb narodowy gospodarczy właśnie drobnemi oszczędnościami.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#AntoniBanaszak">Klub nasz daje te plenipotencje p. Ministrowi nie w tej nadziei, ażeby ją stosował lojalnie, jak sobie życzył jeden z przedmówców, nie w tej myśli, ażeby stosował ją bardzo stanowczo, bezwzględnie — tylko niech ją stosuje tak, jak tego będzie wymagała sprawa naprawy Skarbu, ta sprawa najważniejsza dzisiaj w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana, głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SKarpiński">Proszę Szanownych Panów. Właściwie tylko dwie poprawki były zgłoszone do tego projektu ustawy przez p. s. Siedleckiego, z których jedna mówi o tem, żeby do drugiego punktu o zmianie stawek celnych, stosownie do koniunktur gospodarczych, dodać: „w celu obniżenia cen towarów. Musiałbym się oświadczyć przeciw tej poprawce dlatego, że pełnomocnictwo dane p. Ministrowi Skarbu wprowadzenia zmian stawek celnych, może mieć na celu nietylko obniżanie cen towarów, lecz również fiskalne względy; dla niektórych towarów możnaby stawki celne podnieść, i to wcale nie będzie przeczyło celowi, który p. senator chciał osiągnąć, żeby przedewszystkiem przedmioty pierwszej potrzeby nie poszły w górę. Otóż o tem nie może być mowy, żeby podnoszenie stawek celnych rozpoczynało się od przedmiotów pierwszej potrzeby, zwłaszcza, że importowanych przedmiotów pierwszej potrzeby na szczęście tak wiele niema. Przeciw tej poprawce muszę się oświadczyć.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#SKarpiński">Druga poprawka była zgłoszona przez p. s. Siedleckiego do punktu 6, który mówi o upoważnieniu p. Ministra do sprzedaży przedsiębiorstw przemysłowo-handlowych do łącznej wysokości 100.000.000 franków, przyczem wyłączone są zakłady naftowe w Drohobyczu, fabryka w Chorzowie i saliny. Poprawka p. Siedleckiego zmierza do tego, żeby dodać kopalnię w Brzeszczu. Proszę Panów, gdyby każdy z nas chciał tak postępować, to niewątpliwie każdyby znalazł jakieś miłe mu przedsiębiorstwo i Minister Skarbu byłby wtedy zupełnie związany i nie mógłby ani jednego przedsiębiorstwa sprzedać. Niewątpliwie takby było. Każdy z nas ukochał jakieś przedsiębiorstwo i powiedziałby: nie, tego nie sprzedawać, jabym chciał, żeby to przedsiębiorstwo prowadziło Państwo. I tak nie jest dostatecznie zrozumiałe, dlaczego są wyłączone zakłady naftowe w Drohobyczu, nie rozumiem, dlaczego została wyłączona fabryka w Chorzowie, która tak drogo kosztuje, a dużego pożytku, jak dotychczas nie daje. Byłoby zrozumiałe poniekąd wyłączenie salin ze względu na tak długą ich tradycję, lecz wyłączenia specjalnie jakiejś kopalni nie uważałbym za wskazane i dlatego oświadczam się również przeciw tej poprawce.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SKarpiński">Poza temi dwiema poprawkami nie zgłoszono innych, tylko wyrażono szereg życzeń, rad, które były wypowiadane w obecności przedstawicieli Rządu i dlatego niewątpliwie Rząd je do wiadomości przyjął. Jednak nie sądzę, aby te wszystkie rady mogły być przez Rząd skutecznie wykonane, dlatego, że było ogromnie dużo ogólników i dużo zastrzeżeń. Cóż z tego, że namawiamy Rząd: nie schodź z drogi oszczędności, a jednocześnie powiadamy, ale oczywiście drogi publiczne muszą być w porządku, na nich oszczędzać nie wolno, ale oczywiście subsydja, z których utrzymujemy zakłady dla dzieci muszą być w porządku, tam oszczędzać nie wolno. Tą drogą dojdziemy do tego, że właściwie na niczem nie można oszczędzać, bo przecież ostatni przedmówca mówił, że i przy redukcji urzędników należy brać pod uwagę to. że tak bardzo wielu ludzi wyrzuca się na bruk. Sądzę jednak, że jeżeli dla ratunku Skarbu rzucamy hasło oszczędności, to musimy rzucać hasło oszczędności bezgranicznej i bez zastrzeżeń. Jestem przekonany, że to wywoła bardzo dużo niezadowolenia i krzywd, ale jeśli wejdziemy na drogę uzdrowienia budżetu, jeśli będziemy chcieli, aby budżet był istotnie zrównoważony, to oszczędność będzie musiała być przeprowadzona we wszystkich działach bezwzględnie, bez żadnych ograniczeń.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#SKarpiński">Tutaj zniewolony jestem sprostować to, co było specjalnie do mnie powiedziane i co może mnie jako referenta Komisji nie dotyczy, lecz moje nazwisko było wypowiedziane przez s. Krzyżanowskiego, że nie ufa cyfrom, które komunikowałem, że na udzielaniu przez P. K. K. P. kredytów wekslowych w markach P. K. K. P. jako taka nic absolutnie nie traci. Niezmiernie mi przykro, że s. Krzyżanowski nie dowierza cyfrom, które wykazałem. Już wtedy, gdy przytaczał cyfry przerwałem mu, pytając się: a ile było wkładów? W bilansie, który był wskazany wykazano istotnie, że pożyczki wekslowe markowe wynoszą 20 tryljonów czyli 20 tysięcy miljardów. Tak jest, lecz za to w passywach czytamy, że na rachunkach żyrowych tylko jedna pozycja, — bo p. s. Krzyżanowski życzył sobie, żeby innych cyfr nie rozpatrywać, gdyż są niezrozumiałe — a zatem tylko jedna pozycja rachunków żyrowych wykazuje 261/2 tryljona marek. Istotnie nie powiedziano w tem sprawozdaniu, wbrew poprzednim bilansom, ile z tych sum należy do instytucji rządowych, a ile do wkładów prywatnych. Przed chwilą telefonowałem do podpisanego tutaj wicedyrektora centralnej księgowości i otrzymałem wiadomość, że w sumie 261/2 tryljona, jest 7 tryljonów należących do instytucji państwowych, a 19 tryljonów do osób i firm prywatnych. Więc, jeżeli Panowie zestawią pozycję pożyczek wekslowych z tą pozycją, to zapytuję się, gdzież jest błąd w mojem twierdzeniu, że tracą ci, którzy te pieniądze wkładają? To nie ma żadnego znaczenia, że charakter tych pieniędzy to jest przejściowy, gdyż jeśli są to codzienne salda, czyli pozostałości kasowe firm handlowych to znaczy się, że mają charakter stały, przyczem stale się zwiększają, gdyż liczba rachunków żyrowych coraz bardziej wzrasta. Są to rachunki instytucji społecznych, firm, osób i przedsiębiorstw prywatnych, nie wyłączając banków prywatnych, między któremi są takie, co cyframi Panom dowieść mogę, że mają znacznie więcej pieniędzy w Polskiej Kasie na rachunkach bezprocentowych, niż winne Polskiej Kasie z tytułu redyskonta weksli.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SKarpiński">Więc to mówię tylko jako wyjaśnienie, że żadne wątpliwości tutaj nie mogą zachodzić.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#SKarpiński">Ale sprawa waloryzowania kredytów wekslowych poruszona tutaj została przez kilku mówców i dlatego muszę parę słów o tem powiedzieć. Przeciwko waloryzowaniu kredytów nie było sprzeciwu w sferach gospodarczych, ani w Centralnym Związku Przemysłu i Handlu, ani w Związku Banków. Z jednej i z drugiej strony oświadczano Ministerstwu, że waloryzacja kredytów jest możliwa we wszystkich dziedzinach z wyjątkiem jednej, weksli handlowych, obrotowych, to jest tych weksli, które są w obiegu.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SKarpiński">Szanowny kolega s. Krzyżanowski, który jest adwokatem, doskonale wie, że waluta sporna na wekslu, waluta z jakimkolwiek zastrzeżeniem czyni weksel niezdatnym do protestu. To jest nietylko niezgodne z życiem, ale także niezgodne z prawem i to powinno być s. Krzyżanowskiemu doskonale Wiadomem. Utrzymuję, że weksle handlowe, które wytwarza życie przemysłowych okręgów i np. w zagłębiu dąbrowskiem i łódzkiem stały sic zastępcą środków obiegowych wobec ich braku, że te weksle obiegowe, któremi dokonywa się olbrzymich obrotów, zwaloryzować się nie dadzą. Ale jesteśmy przecież w przededniu końca epoki markowej, niedługo wejdziemy w epokę złotową, więc obecnie ta sprawa tak bardzo nie jest aktualna.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#SKarpiński">S. Hempel i s. Szaraki zalecali p. Ministrowi Skarbu drogę uzdrowienia skarbu przez pożyczki zagraniczne i sprzedaż objektów państwowych. Tymczasem w Komisji doskonale nam p. Minister Skarbu wyjaśnił, że o sprzedaży w szybkim czasie objektów państwowych, których liczbę nota bene Panowie pragną zmniejszyć, mowy być nie może. Nie wyrzekamy się tego w ustawie, bo najwyraźniej jest punkt, który daje Rządowi do tego uprawnienie, lecz tymczasem jest to niemożliwe a reformę musimy szybko wykonywać. Również niemożliwą jest rzeczą zaciągnięcie w szybkim czasie pożyczki zagranicą. W wysokim stopniu dziwię się, że p. s. Hempel powoływał się na Austrję. P. s. Hemplowi wiadomem jest na jakich warunkach Austrja dostała pożyczkę, za międzynarodową gwarancją za pośrednictwem Ligi Narodów. Na co maleńka Austrja, która została wykrojona z dużej Austrji, mogła sobie pozwolić, tego niewolno robić Polsce. Minister Skarbu oczywiście nigdy się pożyczki nie wyrzeknie, bo byłby szalonym, gdyby się wyrzekł, do zaciągnięcia pożyczki zagranicznej należy dążyć, lecz trzeba powątpiewać w możność otrzymania jej w krótkim czasie. Nie wolno na pożyczce zagranicznej opierać całej reformy pieniężnej, nie wolno jej odwlekać do czasu sprzedaży dóbr państwowych, do czasu osiągnięcia pożyczki zagranicznej. Odkładać do tego czasu — to znaczy nigdy jej nie przeprowadzić. Musimy reformę przeprowadzić na tych zasadach, które doskonale ujmuje ustawa, którą mamy zatwierdzić.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#SKarpiński">Kilka uwag winienem w odpowiedzi p. Gaszyńskiemu, który czynił zarzut, żeśmy odrazu nie wprowadzili zdrowej waluty. Zdrowej waluty odrazu nie mogliśmy wprowadzić, bo wprowadzenie zdrowej waluty musi mieć zdrowy podkład, a skoro był deficyt od samego początku, to i pieniądz musiał być od sarniego początku niezdrowy. Z chwilą, kiedy będzie uzdrowiony budżet, to i nasz pieniądz będzie zdrowy. Jedno z drugiem się ściśle łączy. Bardzo się dziwię i nie rozumiem nawet w jaki sposób p. s. Gaszyński mógł tu dać bardzo ostrą odprawę znanym tezom t. zw. konferencji belwederskiej, przyczem doradzał, aby Minister Skarbu nie słuchał tych tez, tylko żeby słuchał nie wiem kogo, jego czy innych towarzyszy, którzy różne rady wygłaszali bądź prywatnie, bądź w artykułach. Przecież to, z czem dziś mamy do czynienia, ta dzisiejsza ustawa, jest największym tryumfem tez przyjętych przed rokiem na konferencji belwederskiej. Przecież jednomyślna uchwała konferencji belwederskiej głosiła, że nie może być mowy o uzdrowieniu naszego Skarbu, bez powołania do życia nadzwyczajnej rady naprawy Skarbu, obdarzonej specjalnemi pełnomocnictwami. Chodzi właściwie o te specjalne pełnomocnictwa, żeby te sprawy z działalności Sejmu na pewien czas wyłączyć. To było uchwalone jednogłośnie, głównym zwolennikiem tej idei był obecny p. Minister Skarbu, który był nawet redaktorem wszystkich tez. a tymczasem zaleca mu się dzisiaj, aby się ich wyrzekł. Że projekt dzisiejszy zapóźno przyszedł, to nie jest wina Rządu, bo już 1 marca mieliśmy wniesioną ustawę o naprawie skarbu, lecz Sejm nie rozpoczął jej nawet rozpatrywać.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Głos: Bo była wycofana)</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#SKarpiński">A teraz zastrzeżenia prawne, które były robione. Pan s. Buzek w swojem przemówieniu czynił istotnie ważne zastrzeżenia natury konstytucyjnej, jednak. przyznał wyraźnie, że materialna strona ustawy jest zupełnie w porządku, tylko formalina nie w porządku. Ja sadzę, że ze Względu na wielkie znaczenie ustawy, na jej olbrzymie Wprost znaczenie, gdyż decyduje o tem, czy mamy istnieć jako państwo, z którem się liczyć będą, czy też mamy zginąć w jakiejś przepaści, że wobec tak wielkiej ustawy, względy formalne nie odgrywają żadnej roli. Dlatego powtarzam wniosek wczoraj uczyniony, ażeby Panowie zechcieli jednogłośnie przyjąć tę ustawę w brzmieniu proponowanem przez Sejm, i na tem kończę, wyrażając życzenie Rządowi, ażeby mu wystarczyło sił do przeprowadzenia w jak najkrótszym czasie wszystkich reform zakreślanych niniejszą ustawą.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Najpierw jest poprawka s. Siedleckiego, ażeby na końcu punktu 2 wstawić słowa: „W celu obniżenia cen towarów”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość — poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Druga poprawka s. Siedleckiego brzmi ażeby w punkcie 6 po słowach: „w Chorzowie” dodać: „i kopalni węgla w Brzeszczu”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką s. Siedleckiego, ażeby wstali. Stoi mniejszość i ta poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz przystępujemy do głosowania nad cała ustawą.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Proponuję imienne głosowanie)</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy popierają ten wniosek, aby wstali. Poparcie jest wystarczające. Proszę Panów Sekretarzy, ażeby zajęli się odbieraniem kartek. Senatorowie, którzy są za wnioskiem Komisji, ażeby ustawę przyjąć bez zmian, oddają kartki z napisem „tak”, inni z napisem „nie”.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Po zebraniu głosów)</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim pp. sekretarze przeliczą głosy, udzielam głosu s. Krzyżanowskiemu dla osobistej wzmianki.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Sądzę, że pomiędzy tem, co ja powiedziałem, i tem, co powiedział s. Karpiński, jest nieporozumienie, jest niezrozumienie moich słów. S. Karpiński mówił, że waloryzacja weksli jest niemożliwa, ja zaś twierdzę, że jest możliwa, ponieważ w dzisiejszym bilansie P. K. K. P. jest o tem mowa.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#komentarz">(Głos: To są handlowe i niehandlowe)</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Jakie to są pozycje, niech Pan pozwoli, portfel wekslowy i we frankach złotych: 92.000. Jeżeli Panowie wezmą sprawozdania z ostatnich dekad, powołuję się na nie, to w każdej z tych dekad pozycje waloryzowane nawet trochę rosną, t. zn., że i P. K. K. P. rozumie doniosłość tej operacji, a mimo to większości kredytów nie waloryzuje.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Głos: To jest kwestja poglądów, ale to nie jest wzmianka osobista)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Podczas osobistej wzmianki nie można dowodzić, czy ktoś ma rację, czy nie, tylko że zaszło nieporozumienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Być może, że nie wolno mi mówić, że mam rację. Twierdzę, że P. K, K. P. większej części kredytów nie waloryzuje.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Następnie s. Karpiński...</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(Głos: Solo-weksle pod kredyt towarowy)</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#BronisławKrzyżanowski">... powiada, że 19 tryljonów to są rachunki żyrowe. Ale zestawmy 19 tryljonów z tem, co wydano na pożyczki, to jest z 40 tryljonami, czyli rozumując tak jak nawet chce s. Karpiński, trzeba przyznać, że 21 tryljonów wchodzi w grę.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#BronisławKrzyżanowski">A następnie istnieje wszak ustawa z dnia 6 grudnia 1923 roku, która mówi,</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(Głos: To jest sprawa poglądu, ale nie sprawa osobista)</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#BronisławKrzyżanowski">... że kredyty nie mogą być niewaloryzowane, według ustawy niema kredytu, któryby mógł być niezwaloryzowany, nie wolno inaczej postępować. W obecności Ministra Skarbu mówiłem dzisiaj w tej sali, że dotychczas ta ustawa jest niezrealizowana i on mi nie zaprzeczył.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#BronisławKrzyżanowski">Następnie, proszę Panów, kwestja strat. Nie kto inny jak s. Karpiński mówił d. 6 grudnia 1923 r. o tem, że pożyczający pieniądze ze Skarbca państwowego zyskują bardzo dużo.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">To nie należy do osobistej wzmianki.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Strata na operacjach w ciągu 20 dni wynosi tyle, że można utrzymać przez cały rok 1.300 urzędników. Jeżeli to jest stratą nie Skarbu, a społeczeństwa, to znaczy, że 1.300 ludzi wogóle mogłoby być utrzymanych w ciągu całego roku. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Głos: Pan nas przekonał!)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania jest następujący: Za ustawą głosowało senatorów 64, przeciw 5, białych kartek oddano 7. Ustawa zatem bez zmian przyjęta.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Do ostatniego punktu porządku dziennego przejdziemy dopiero po przerwie, która będzie trwać aż do 3 3/4 po poł. Proszę o punktualne stawienie się.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 2 popoł.)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej i Gospodarstwa Społecznego o obowiązkowem stosowaniu wskaźnika zmian kosztów utrzymania do regulowania płac zarobkowych (odbitka nr 102 i 104).</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Jako sprawozdawca głos ma s. Bielawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#BolesławBielawski">Wysoka Izbo! Przy poprzedniej ustawie w czasie dwudniowych obrad panowie senatorowie wysłuchali licznych przemówień i rzeczowych i wesołych i podniosłych, a zawsze bardzo wyczerpujących. To też obydwaj sprawozdawcy ustawy niniejszej przyszli do przekonania, że uwaga słuchaczy prawdopodobnie jest już cokolwiek zmęczona i że należy nasze sprawozdanie ograniczyć do najbardziej zasadniczych krótkich uwag. Jest to tembardziej łatwe, że przeciw ustawie o obowiązkowem stosowaniu wskaźnika zmian kosztów utrzymania do regulowania płac zarobkowych, przeciw samej zasadzie tej ustawy w połączonych Komisjach Prawniczej i Gospodarstwa Społecznego żadnych zarzutów nie podnoszono. Natomiast obie komisje znaczną większością głosów uchwaliły, że do ustawy tej należy wprowadzić szereg zmian, dążących do tego, ażeby brzmienie ustawy nie nasuwało wątpliwości, ażeby ustawa nie zawierała w sobie przepisów, które pozostaną martwemi, przepisami papierowemi, które w życie nigdy nie wejdą, wreszcie wprowadzić szereg przepisów wyraźnie przemawiających na korzyść klas pracujących, które będą z dobrodziejstw tej ustawy korzystały.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#BolesławBielawski">Co się tyczy samej zasady, jak mówiłem, różnicy zdań w komisjach nie było. Rzeczywiście zawrotny wzrost drożyzny i szybki spadek pieniądza papierowego odbija się przedewszystkiem na warstwach pracujących, które muszą być zabezpieczone od ewentualnego Wyzysku pracodawców przez przymusowe wprowadzenie obowiązkowego stosowania wskaźnika drożyźnianego tam, gdzie to jest możliwe. Nie można zakrywać oczu na to, że w pewnych gałęziach wytwórczości, w pewnej sferze działania zastosowanie tej zasady może napotkać na duże trudności praktyczne i finansowe. Jednakże należy te trudności przezwyciężyć i zasada musi wejść w życie.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#BolesławBielawski">Jeżeli chodzi o zmiany, które obydwie Komisje zgodnie proponują wprowadzić do ustawy niniejszej a które w odbitce Roneo zostały Panom rozdane, to nie będę się zatrzymywał na tych, które noszą wyraźnie charakter stylistyczny, których znaczenie i potrzeba są wyraźne z zestawienia poprawek z brzmieniem pierwotnem projektu. Zatrzymam się tylko na tych zmianach, które mają istotnie merytoryczne znaczenie i które Komisje uważały za potrzebne wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#BolesławBielawski">A więc w art. 1 ustawy Komisje uważają za wskazane podnieść pierwotne brzmienie projektu rządowego, które znalazło również licznych obrońców w Sejmie, mianowicie wykluczyć z pod działania tej ustawy warsztaty, przedewszystkiem rękodzielnicze, które zatrudniają nie więcej jak 4 pracowników. Nad wprowadzeniem tej zmiany odbyła się dłuższa rozprawa na obu posiedzeniach Komisji. Niektórzy z Panów stali na stanowisku, że te drobne warsztaty rzemieślnicze są często właśnie ośrodkami największego wyzysku, i właśnie w tych warsztatach powinien znaleźć zabezpieczenie interes pracownika. Jednak proszę Panów, większości Komisji te dowodzenia nie przekonały i nie przekonała. Większość Komisji stoi na stanowisku, że jakkolwiek wypadki wyzysku w drobnych warsztatach niewątpliwie istnieją, — jest to rzecz bezsporna, — jednak również nie można zamykać oczu na to że te drobne warsztaty także bardzo często cierpią wielką nędze i, jeżeli prawdę mówili przedstawiciele pewnych ugrupowań, że w tych warsztatach szerzy się gruźlica wśród pracowników, to nie jest to przywilejem wyłącznym tych, którzy sprawują tam pracę najemną, ale niestety, panuje ona i wśród samych posiadaczy tych warsztatów, którzy korzystają z opinji kapitalistów, przedsiębiorców i pracodawców, a w istocie rzeczy są tak samo ciężko pracującymi na własne utrzymanie, jak i ci, którzy pracę najemną u nich wykonywają.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#BolesławBielawski">Do tęgo argumentu przyłączają się wywody przedstawiciela Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, który stwierdził, że, właściwie mówiąc w tych drobnych warsztatach przeprowadzenie kontroli wykonywania przepisów tej ustawy jest rzeczą dla aparatu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zupełnie niemożliwą, że na drobne warsztaty w najbardziej postępowych krajach zachodnich prawodawstwo ochronne nie bywa rozciągane z powodu tego, że faktyczne przeprowadzenie kontroli wykonywania przepisów tego prawodawstwa jest rzeczą prawie niewykonalną.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#BolesławBielawski">Dziś podczas porannych obrad s. Banaszak, przedstawiciel klubu robotniczego, powiedział, że szkodliwe są te ustawy, które nie są wykonywane, bo demoralizują społeczeństwo. Otóż właśnie demoralizującem pewne grupy społeczeństwa byłoby rozciągnięcie przepisów tej ustawy na te drobne warsztaty, w których nie będzie można przeprowadzić kontroli i zmusić do stosowania wskaźnika.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#BolesławBielawski">Pozatem przychodzi jeszcze poważny wzgląd ekonomiczny, że ponieważ większość właścicieli tych warsztatów są to ludzie, którzy sami w nędzy ciężkiej pracują i obracają niesłychanie skromnemi funduszami, praktycznie, często nie będą mogli wykonać przepisów tej ustawy. Więc wprowadzenie tej ustawy spowoduje tylko szybkie przyśpieszenie i wzmożenie redukcji pracowników w tych warsztatach i powiększy kadry bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#BolesławBielawski">Z tych więc zasad obydwie komisje przyszły do wniosku, że należy utrzymać w tej części brzmienie projektu rządowego i warsztaty, zatrudniające poniżej 4 pracowników, zwolnić od przepisów tej ustawy, licząc na to, że życie samo w miarę możności, zmusi właścicieli tych warsztatów z mocy ogólnych zasad konkurencji do stosowania, jeżeli nie całkowitego, to przynajmniej częściowego wskaźnika drożyźnianego.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#BolesławBielawski">Co do dalszych zmian w tym artykule, to poza zmianami natury raczej stylistycznej, zwrócę uwagę Panów na te zmiany, które dotyczą rozciągnięcia tej ustawy na zakłady gmin wyznaniowych, która to poprawka została przyjęta przez większość komisji na wniosek przedstawiciela Klubu Żydowskiego; zwrócę również uwagę na zastosowanie zamiast relacji do franka szwajcarskiego i kursu giełdowego relacji do franka złotego i urzędowego kursu, ogłaszanego przez Ministra Skarbu na zasadzie ustawy grudniowej o zastosowaniu stałej jednostki do wszystkich poborów państwowych. Mam wrażenie, że obydwóch tych zmian nie potrzebuje długo uzasadniać. Następnie Komisje uznały za konieczne wprowadzenie do tego artykułu ustępu 3 projektu rządowego, który stwierdza, że obowiązek stosowania wskaźnika zmian kosztów utrzymania obciąża pracodawcę aż do chwili, kiedy płaca jest doprowadzana do wysokości, wskazanej w ust. 2 art. 1, czyli do wysokości płac zarobkowych w 1914 r. Jest to ustęp zupełnie słuszny, wynikający z intencji przedstawicieli Rządu, albowiem, jak ci przedstawiciele nam stwierdzili na wczorajszem posiedzeniu komisji, Rząd miał na względzie nie podwyższenie płac robotniczych, lecz tylko zachowanie ich na tej wysokości, jaka obecnie istnieje.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#BolesławBielawski">W artykułach następnych Panowie mają poprawki o znaczeniu stylistycznem. Poprawka o znaczeniu merytorycznem, poważnem przychodzi dopiero w art. 4. Poprawka ta opiewa, że przepis stwierdzający, że umowy mniej korzystne dla pracownika przestają obowiązywać z chwila wydania tej ustawy, nie dotyczy umów, regulujących płace na zasadzie zastosowania do ich wymiaru stałej jednostki. Powodem do przyjęcia tej poprawki posłużył znany członkom komisji fakt, że szereg poważnych przedsiębiorstw przemysłowych i handlowych na samą wiadomość o wniesieniu tej ustawy do Sejmu, na samą wiadomość, iż została w tem brzmieniu przyjęta przez Sejm, cofnął poczynione już poprzednio zarządzenie zwaloryzowanie płac swym pracownikom od dnia 1 stycznia, albowiem nie jest rzeczą wykluczoną, że w poszczególnych miesiącach wskaźnik drożyźniany może spowodować większe podniesienie wynagrodzenia w markach, niżby to spowodowała waloryzacja płac we frankach złotych. Jednakże obydwie komisje uważały, że przejście wobec ogólnej waloryzacji, która już obecnie rozpoczęła się w życiu ekonomicznem, przejście na zwaloryzowanie płac, o ile się odbywa samorzutnie, jest procesem pożądanym. Jeżeli robotnik w poszczególnym miesiącu na zastosowaniu zwaloryzowanej płacy może wyjść gorzej, niż na zastosowaniu wskaźnika wzrostu kosztów utrzymania, to jednak na dłuższy okres, jako trwała zasada ta właśnie druga zasada — zwaloryzowania płacy — będzie dla robotnika daleko korzystniejsza.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#BolesławBielawski">Następnie, proszę Panów, art 6 w poprzedniem brzmieniu sejmowem nasuwał tak dalece dużo wątpliwości ze względu na swoją redakcje, że muszę stwierdzić, że dopiero na drugiem wieczornem posiedzeniu ogół Komisji ustalił właściwe znaczenie tego przepisu. Jeżeli ten przepis wymagał aż całodziennego badania w gronie ludzi obznajmionych z życiem gospodarczem i z prawem, to trzeba stwierdzić, że w redakcji jego muszą być chyba pewne usterki. Kiedy zapytaliśmy przedstawicieli Rządu i wnioskodawcę, na czem polegała intencja tego artykułu, to zostało stwierdzone, że intencja polegała na usunięciu bardzo łatwej możności obejścia przepisów tej ustawy. Mianowicie ustawa mówi o stosowaniu wskaźnika drożyźnianego dla tych pracowników, którzy pracują w przedsiębiorstwie, ale tych pracowników — powiedział przedstawiciel Ministerstwa — można zwolnić na kilka dni przed pierwszym, czy na kilka dni przed 15, a po kilku dniach można ich przyjąć z powrotem, wyznaczając im niższe płace. W ten sposób ustawa nie będzie obrażona, a jednak zostanie ona sprowadzona do zera. Otóż Komisja stojąc na stanowisku, że do tej właśnie myśli należy przystosować brzmienie art. 6, zaproponowała tę redakcję, którą Panowie mają przed sobą, a która sprowadza się do tego, że pracownik usunięty i przyjęty z powrotem do zakładu przemysłowego czy handlowego nie może otrzymywać pensji mniejszej niż ta, któraby mu się należała, gdyby nie został usunięty. To brzmienie artykułu jest zupełnie jasne, odpowiada intencji Rządu i sądzę, że powinno znaleźć uznanie większości Izby.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#BolesławBielawski">Następnie w art. 7 wprowadzano zmianę o charakterze prawniczym. Ten artykuł mówi o karach, które grożą za przekroczenie przepisów ustawy. Artykuł ten wyznacza karę do miesiąca aresztu i do pół miljarda marek grzywny za niezastosowanie się do przepisów 1 i 6 artykułów ustawy, czyli za nieprawidłowe zastosowanie wskaźnika drożyźnianego lub też za niewłaściwe obliczenie pensji przyjętego z powrotem pracownika. Ponieważ według końcowego ustępu art. 48 k. k., obowiązującego w Królestwie Kongresowem i na kresach wschodnich, wszystkie przestępstwa, za które jest wyznaczana, jako najwyższa kama, kara aresztu, są uważane za wykroczenia, a wykroczenia podlegają karze nietylko wtedy, kiedy zostały popełnione rozmyślnie, czyli według terminologii kodeksu „z winy umyślnej”, ale i wtedy, kiedy zostaną popełnione nawet przez nieostrożność, ponieważ dalej stosowanie wskaźnika drożyźnianego nie jest znów tak bardzo prostem działaniem arytmetycznem, ażeby posiadacze zakładów zatrudniających 5 rzemieślników nie mogli, w najlepszej wierze, przy obliczaniu tego wskaźnika omylić się, — większość komisji uważała za słuszne wprowadzić zastrzeżenie, że kara będzie stosowana tylko wtedy, jeżeli będzie rozmyślna wina, a nie będzie nieostrożność, przeoczenie, lub błąd rachunkowy.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#BolesławBielawski">Następnie ponieważ we wszystkich trzech zaborach w stosunku do przestępstw najniższej kategorji stosowane są rozmaite przedawnienia, ponieważ dalej rozmaite terminy przedawnień istnieją względem roszczeń cywilnych między pracownikami i pracodawcami, ponieważ na kresach wschodnich powiedzmy, ten termin sięga lat 10, a jest rzeczą wykluczoną, ażeby przy rozrachunkach między pracodawcami a pracobiorcami można było wszczynać procesy po upływie paru lat od chwili wypłacania wynagrodzenia, ani dowodów na piśmie, ani świadków mogą już strony nie znaleźć, więc komisje uznały za właściwe wprowadzenie terminu 6 miesięcznego zarówno dla karalności tych wykroczeń jak i roszczeń cywilnych, który to termin obowiązywałby we wszystkich 3 zaborach Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#BolesławBielawski">Następnie w art. 8 została wprowadzona bardzo zasadnicza zmiana. W mojem rozumieniu, całkowicie na korzyść pracownika zmiana, której nie można sobie lekceważyć. Art. 8 w redakcji sejmowej zdążał do tego, ażeby sądy przy wyrokach w sprawach, wynikających z wypłacenia wynagrodzenia na zasadzie tej ustawy stosowały wszystkie wskaźniki drożyźniane, które do dnia wyroku zostaną wydane i ogłoszone. Sejm miał widocznie na myśli doprowadzić do tego, ażeby pretensje robotników były zawsze zwaloryzowane, ażeby sąd zasądzał nie markową sumę tej pretensji, lecz ażeby suma, która będzie zasądzona, odpowiadała równowartości tej pretensji w chwili, gdy zapada wyrok. Jednak w rozumieniu większości Komisji ten przepis jest niezmiernie skomplikowany dla sądów, które zmuszone są śledzić za wskaźnikami przez wszystkie Komisje ogłoszonemi, z drugiej strony zupełnie nie wystarczający i w żadnym stopniu nie zabezpieczający interesów pracowników, albowiem cały okres od chwili wydania wyroku do ukończenia egzekucji, to jest do chwili gdy naprawdę nastąpi uiszczenie i wypłata pretensji, jest wyjęty z pod działania waloryzacji. Panowie wiedzą, że przy złej woli dłużnika egzekucja może być przeciągnięta na bardzo długie miesiące, więc przepisy wprowadzone przez Sejm nie zabezpieczają tego, że robotnik otrzyma w ostateczności na zasadzie wyroku sądowego, równowartość tego, co mu miało być zapłacone. Niebezpieczeństwo sięga jeszcze dalej, albowiem gdyby należność robotnika została całkowicie tak jak on tego wymagał uwzględniona przez pierwszą instancję sądową, to przepisy naszej procedury cywilnej uniemożliwiają zwiększenie tej pretensji w następnych instancjach i mimo brzmienia tej ustawy, śmiem twierdzić, że dalsze instancje sądowe nie zastosują tych wskaźników drożyźnianych, które zostaną ogłoszone po wyroku I instancji, a zainteresowany pracownik tego wyroku nie będzie miał podstawy zaskarżyć, bo wszystko mu zostało przysądzane, czego żądał.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#BolesławBielawski">Otóż zamiast tego Skomplikowanego i zupełnie interesów pracowników nie zabezpieczającego przepisu, Komisja postanowiła wprowadzić przepis o wiele prostszy i zabezpieczający interesy pracownika i jego należność, sprowadzający się do tego, że należność zostanie zwaloryzowana i że sąd jest obowiązany zasądzić pracownikowi nietylko te należność w markach polskich, ale jeszcze różnice kursu marki w stosunku do franka złotego w chwili płatności wynagrodzenia i w chwili gdy będzie dobrowolnie zapłacona, albo wyegzekwowana przez komornika.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#BolesławBielawski">Wreszcie po wykonaniu tych zmian obie komisje, które w całem zrozumieniu nagłości sprawy, pracowały przeszło do północy dnia wczorajszego przyszły do przekonania, że jednak należy zapobiec niepożądanym skutkom wprowadzenia zmian do ustawy, a mianowicie odroczenia wprowadzenia ustawy w życie. Zdaje się, że większość komisu znalazła zupełnie słuszne wyjście z tej sprawy. Mianowicie w art. 10 zamiast dawnego przepisu, że ustawa będzie obowiązywała od dnia ogłoszenia, będzie powiedziane, że ustawa obowiązuje od 15 stycznia b. r. Tą drogą wprowadzone poprawki do ustawy nietylko nie odraczają jej wprowadzenie w życie, ale nawet przeciwnie, przyśpieszają. Doświadczenie dotychczasowe poucza nas, że żadna ustawa, uchwalona przez Senat, nie ukazała się w „Dzienniku Ustaw” wcześniej, niż po dwóch tygodniach od jej uchwalenia przez Senat. Gdybyśmy dziś przyjęli tę ustawę bez zmian, zostałaby ogłoszona w ostatnich dniach stycznia i mogłaby być stosowana dla tych wynagrodzeń, które będą płacone po dniu 1 lutego. Natomiast przy przyjęciu tej ustawy ze zmianami i z tą poprawką, którą do art. 10 zaproponowaliśmy ustawa zostaje w stosunku do większości wypłacanych wynagrodzeń wprowadzona w życie już od dnia 15 stycznia.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#BolesławBielawski">Bardzo być może, że większość komisji spotka się z zarzutem, że jakkolwiek takie jest brzmienie ustawy ale to nie zostanie wprowadzone w życie, bo przemysłowcy, właściciele zakładów handlowych wstrzymają się z wypłaceniem tego dodatku, aż do ogłoszenia w ustawy w Dzienniku Ustaw. Mam wrażenie, że te objekcje gdyby nawet były podniesione nie są słuszne. Należy zwrócić uwagę, że ze względu na zmianę art. 8, wprowadzającą waloryzację płac robotniczych, nie jest w interesie posiadaczy zakładów przemysłowych odraczanie wypłat tych dodatków, bo po ogłoszeniu tej ustawy, niezależnie od tego, kiedy to nastąpi, zmuszeni będą dopłacać dodatek i ewentualnie różnicę kursu franka złotego, o czem jest mowa w art. 8. Należy też przypuszczać, że ponieważ wiele przedsiębiorstw nie ma chęci do zaciągania zobowiązań i pożyczek zwaloryzowanych w stosunku do stałej waluty, więc kierowników tych zakładów przemysłowych i handlowych zmusimy do tego, że od dnia 15 stycznia nietylko teoretycznie, ale praktycznie, efektywnie, zastosują przepisy tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#BolesławBielawski">Z tych względów proszę, ażeby Wysoki Senat zechciał uchwalić ustawę z temi zmianami, które przez Komisję Prawniczą i Komisję Gospodarstwa Społecznego zostały Panom zaproponowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma jako sprawozdawca s. Popowski.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(S. Popowski: Poprzednik mój przemawiał już i w imieniu obu Komisji)</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej Darowski.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Minister Pracy i Opieki Społecznej Darowski:</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoki Senacie! Projekt ustawy, którą Rząd wniósł w swoim czasie, właściwie nie wprowadza dla świata pracującego nic nowego, a sankcjonuje do pewnego stopnia stan, tak, że właściwie tej ustawy nie należy traktować ze stanowiska interesów mas a więcej pod kątem widzenia interesów ogólnych, interesów państwowych. Szczególniej obecnie, w okresie sanacji Skarbu, w przededniu reformy walutowej, kiedy niema zdaje się pod tym względem dwóch zdań, że przeprowadzenie sanacji Skarbu jest bezpośrednio związane z tym stanem wewnętrznym, w jakim Państwo będzie się znajdowało, otóż z tego punktu widzenia istotnie projekt tej ustawy ma pierwszorzędne znaczenie. Od półtora roku prawie między światem pracy a pracodawcami walka toczyła się właściwie nie o podniesienie minimum egzystencji mas pracujących, lecz o ów wskaźnik drożyźniany i ten wskaźnik drożyźniany znalazł prawo obywatelstwa w szeregu umów zbiorowych i walka toczyła się przeważnie o prawidłowe obliczanie Komisji Statystycznych, o procent rzeczywistego wzrostu drożyzny. Oprócz tego nie należy zapominać, że płace pobierane są z dołu, więc w tym większym stopniu płace te nie były współmierne z istotnym wzrostem drożyzny.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Ostatnio w Zagłębiu Dąbrowskiem określono drożyznę na przeszło 80%, górnicy otrzymali 72%. To był kompromis. Dlaczego? Bo na dwa dni przedtem sąd rozjemczy w Katowicach przyznał 72%, a pracodawcy Zagłębia Dąbrowskiego i Krakowskiego, wychodząc z założeń konkurencyjnych, powiedzieli, że na większa zwyżkę, niezależnie od orzeczenia komisji drożyźnianej, zgodzić się nie mogą. Więc w tym wypadku znaleziony został kompromis.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale mamy gorsze zjawisko: przedwczoraj straciliśmy z p. Ministrem Przemysłu i Handlu cały dzień na rokowania z wielkim, średnim i drobnym przemysłem tekstylnym. Jest to przemysł par excellence eksportowy, który doskonale orjentuje się w koniunkturach wszechświatowych, który przeszło od dwóch lat już kalkuluje w walutach obcych i nie chciał przyznać wskaźnika drożyźnianego za ostatnie tygodnie. Jednak ani jednego głosu nie było ze strony przemysłowców, któryby dowodził, że zarobki pracowników i robotników są wystarczające w porównaniu z obecnemi cenami. Powoływali się na niedostateczne środki obrotowe, oraz na to, że pracodawca jest skazany wprost na łaskę i niełaskę pośrednika i dyskontera.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#WojciechTrąmpczyński">I tu wśród wysokiego grona senatorów są panowie senatorowie, którzy bezpośrednio są związani z przemysłem i mam głębokie przekonanie, że potwierdza, iż w ostatnim roku przy wszelkich dyskusjach o podwyżki, niema głosu ze strony pracodawców, któreby twierdziły, że zarobki odpowiadają istotnemu stanowi cen na artykuły pierwszej potrzeby, kiedy większa, olbrzymia część produkcji właściwie nietylko dosięgnęła parytetu złota, ale w pewnych gałęziach produkcji przekroczyła parytet złota. Otóż w rezultacie odbywa się proces olbrzymiej pauperyzacji wśród mas robotniczych. W tej chwili nie chodzi o podniesienie minimum egzystencji, ale chodzi wprost o to, że masom robotniczym grozi zwyrodnienie dlatego, że płace definitywne, które otrzymują, w żadnym stopniu, szczególniej w ostatnich tygodniach, nie odpowiadają cenom, jakie są na rynku, zwłaszcza, że dużo fabryk pracuje niepełny tydzień. Dla wszystkich jest faktem, że towary na rynku są zwaloryzowane, — od drobnych warsztatów do najbardziej złożonej produkcji. W tych warunkach oczywiście przedewszystkiem stan ten odbiją się na szerokich masach i szybkie zrealizowanie tej ustawy jest właściwie tylko klapą bezpieczeństwa, dążeniem do usunięcia wstrząsów socjalnych. Na podstawie doświadczenia mogę stwierdzić jedno, że o ile przed wojną nawet w b. Kongresówce robotnik polski zdolny był strajkować do 6 tygodni, to obecnie jego sytuacja materjalna jest taka, że nie może strajkować nawet tygodnia.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#WojciechTrąmpczyński">To zjawisko socjalne wskazuje na niebezpieczeństwo, że do niedawna normalne walki społeczne, nabierają obecnej cech anarchistycznych — do głosu przychodzą żywioły komunistyczne pchające robotnika na ulicę.</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Te argumenty, które tu szanowny referent przytoczył, mianowicie co do drobnych warsztatów, zatrudniających mniej niż 4 pracowników, właściwie, majem zdaniem, nie mogą stać na przeszkodzie do przyjęcia ustawy w brzmieniu przyjętem przez Wysoki Sejm. Przed wojną istotnie była znaczna różnica w warunkach produkcji między drobnemi warsztatami a średnim przemysłem, już nie mówiąc o większym przemyśle. Teraz takiej różnicy niema. I drobne warsztaty są zrzeszone. Te drobne warsztaty również stasują wskaźnik drożyźniany. I pracodawcy i rzemieślnicy przeważnie są zrzeszeni, jako zrzeszenie występują i również zawierają umowy zbiorowe. Gdyby więc ta ustawa została przyjęta tak, jak my pragniemy w brzmieniu przyjętem przez Wysoki Sejm, to nie należy oczekiwać jakiejś perturbacji w drobnych warsztatach. Jakkolwiek trudno rozciągnąć na te drobne warsztaty kontrolę, to w każdym razie ustawa ta wniesie pewne normy i da szerokim masom moralną podstawę oraz usunie szereg powikłań, dając większą gwarancję utrzymania niezbędnego spokoju, jaki obecnie Państwu jest potrzebny.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Co do art. 10, mianowicie, że ustawa ewentualnie obowiązywałaby od 15 stycznia, to przepis ten, należy przyznać, łagodziłby sytuację na wypadek przyjęcia przez Wysoki Senat poprawek, proponowanych przez Komisję. Spowodowałoby to jednak odroczenie ustawy na dobrych kilka tygodni i bądź co bądź usunęłoby z pod opieki, tej ustawy i tych pracowników w drobnych warsztatach, w których, jak powiedziałem, płace reguluje się na podstawie umów zbiorowych. Otóż bardzo pragnąłbym, aby Wysoki Senat zechciał stanąć na tem stanowisku, że ta ustawa nic nowego naprawdę nie wnosi, a tylko sankcjonuje istniejący stan rzeczy i że w bardzo dużej mierze przyczyni się do łagodzenia antagonizmów społecznych. W przededniu reformy walutowej, kiedy wszystko zostało zwaloryzowane, jedna praca tylko pozostała na uboczu, zwłaszcza, kiedy pracownik otrzymuje wynagrodzenie nie zgóry, lecz z dołu i bez zaliczek i w ten sposób ponosi skutki spadku marki, odraczanie tego projektu oczywiście niepomiernie utrudnia nam sytuację.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Posner.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#StanisławPosner">Wysoka Izbo! Złożyłem w imieniu szeregu stronnictw w tej Izbie reprezentowanych wniosek mniejszości do laski marszałkowskiej, w którym podpisani senatorowie proszą o przyjęcie ustawy w postaci przez Sejm uchwalonej bez zmian. Wymowne i pełne powagi moralnej przedstawienie rzeczy przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej znacznie ułatwia moje zdanie i skraca moje przemówienie, z czego niewątpliwie senatorowie umęczeni dwa dni trwającemi posiedzeniami, nie będą bardzo niezadowoleni.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#StanisławPosner">Proszę Pań i Panów, jak powiedział przed chwilą p. Minister Pracy, ustawa przez Sejm uchwalona nie wprowadza właściwie nic nowego do istniejących już u nas i obowiązujących stosunków. Wskaźnik drożyźniany istnieje i jest stosowany od lat kilku. Z powodu tego wskaźnika toczą się walki między kapitałem a pracą, toczą się walki dlatego, że kapitał, część kapitału inwestowanego w fabrykach, kapitaliści, fabrykanci mniejsi i więksi wyłamują się z pod tego obowiązku płacenia wskaźnika drożyźnianego i p. Minister przytoczył tutaj fakty, już nie przepuszczenia, albo cytaty z gazet albo oświadczenia polityków, ale stwierdzone fakty, dotyczące bardzo wielkich odłamów naszego najbogatszego i najbardziej prosperującego przemysłu, które dowodzą, że istotnie ci wielcy magnaci, ci feudali naszego przemysłu nie wykonywają najprostszych ludzkich obowiązków wobec zatrudnionych w ich warsztatach mas robotniczych.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#StanisławPosner">Czego chcę ta ustawa? Podnosi ona to, co było zwyczajem, co było słusznym zupełnie i przez życie stworzonym zwyczajem, do godności prawa, Dlatego, że są i tacy, którzy tego wykonywać nie chcą, musi być ustawa, która ich do tego przymusi. To wszystko, co ta ustawa czyni. Każdy z nas prawników i nieprawników rozumie, że ustawy pisane dla tych, którzy nie chcą wykonać prawa; dla dobrych i szlachetnych, dla aniołów nie potrzeba ustaw. Otóż jest faktem stwierdzonym, że są duże bardzo grupy fabrykantów i kapitalistów, którzy nie chcą tego prawa wykonywać, musi tedy być ustawa, któraby lich do tego przymusiła, i to cały sens, cała istota prawna tej ustawy, którą Sejm uchwalił, i my nic innego nie możemy uczynić, jak tylko pójść za Sejmem i tę ustawę uchwalić.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#StanisławPosner">Na dwóch posiedzeniach zjednoczonych komisji: Gospodarstwa Społecznego i Prawniczej prawnicy i przedstawiciele gospodarstwa społecznego zastanawiali się nad poprawkami, które należy wprowadzić do tej ustawy. Już na posiedzeniu, komisji i teraz po przedstawieniu tu tej sprawy przez p. Ministra Pracy i Opieki! Społecznej doskonale sobie zdaje sprawę, że poprawki, które większość komisji do tej ustawy, przez Sejm uchwalonej, chce wprowadzić, są albo bardzo nieważne, albo wprost szkodliwe. Już p. Minister wspomniał tu o tej najważniejszej, zdaje mi się, poprawce, o tym najważniejszym wyłomie w ustawie, przez Sejm, uchwalonej t. j. o zmniejszeniu płaszczyzny, na której ustawa ma obowiązywać. Mianowicie poprawka głosi, że warsztaty, w których pracuje do 4 robotników, nie podlegają wpływowi, nie podlegają sile tej ustawy. P. Minister powiedział, że nie uznaje słuszności tej poprawki, dlatego, że autorzy jej twierdzą, że ponieważ nad temi warsztatami drobnemi bardzo trudno wykonać nadzór, należy wyjąć robotników, skazanych na pracę w tych upośledzonych warsztatach, z pod dobrodziejstwa ustawy. Mnie się zdaje, że jest wprost przeciwnie. Mówiono tu dziś o tem, że jeżeliby ustawa miała obowiązywać w tej postaci, w jakieś została uchwalona przez Sejm, to drobni fabrykanci, drobni przemysłowcy skorzystają przedewszystkiem z tej ustawy w tym sensie, że zredukują ilość robotników u nich pracujących. Być może, że i inni także zredukują, że nietylko w warsztatach, gdzie pracuje do 4 robotników, ale także w warsztatach, gdzie pracuje 5,6,10 i 20 robotników, zostaną dokonane redukcje, więc możebyśmy tę kategorję robotników, którzy nie będą korzystali z dobrodziejstwa ustawy, jeszcze rozszerzyli? Nie widzę wcale tytułu, dlaczego mówić o 4 robotnikach. Jeżeli trudno wykonać nadzór nad Warsztatem, w którym pracuje 4 robotników, to dlaczego ma być łatwiej wykonać nadzór nad warsztatem, gdzie pracuje 5, 6 czy 10 robotników?</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, zdaje mi się, że jest to stanowisko nielogiczne i do niczego nie prowadzące, a w kraju przez szerokie masy robotnicze będzie tylko rozumiane jako wybieg, który ma na celu wyłamanie się z tej ustawy, która nie jest niczem innemi, jak podniesieniem do godności prawa rzeczy, już w życiu obowiązujących i skrystalizowanych, bo w ten sposób duże rzesze robotnicze zostaną pozbawione tego, co im się słusznie należy.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#StanisławPosner">P. Minister przed chwilą nakreślił obraz wprost przerażający stosunków, panujących w naszym świecie robotniczym. P. Minister opowiedział tu, w jakich warunkach pracuje nasz przemysł tekstylny, w jakich warunkach pracuje nasz przemysł górniczy, które to przemysły, jak wiemy, w ciągu ostatnich lat doszły nietylko do stanu, w którym znajdowały się przed wojną, ale bardzo często ten stan w znacznym stopniu przewyższyły. Te przemysły dorobiły się olbrzymich miljardów dzięki kredytom państwowym i dzięki konjunkturom, a teraz, gdy chodzi o to, żeby w tem olbrzymiem święcie przemysłu, w tych majątkach, zdobytych dzięki pracy robotników i dzięki opiece Państwa, którego przecież częścią składową i najliczniejszą i najbardziej podstawową jest pracujący robotnik, dopuścić robotnika do udziału w tem, co się dzięki jego pracy zdobyło, przychodzi komisja Senatu i wprowadza poprawki do ustawy przez Sejm uchwalonej, które przez masy robotnicze mogą być tłumaczone w ten sposób, że Senat nie chce dać tego, co się im słusznie należy. Bo przecież Rząd mówi, że jest to żądanie słuszne i Rząd przychodzi i przez usta dwóch ministrów, bo wiem, że i Minister Przemysłu i Handlu jest tego samego zdania, oświadcza, że ustawa powinna być przyjęta w brzmieniu sejmowem. Jakbyśmy mogli stanąć przed temi rzeszami robotniczemi, które mrą z głodu, które znajdują się w przerażająco trudnym momencie swego bytowania!</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#StanisławPosner">Przed kilku dniami na komisji w Ministerstwie Pracy i Opiekł Społecznej oświadczono, że bochenek chleba w Łodzi kosztował w poniedziałek 1 1/2 miljona mk. W przyszłym tygodniu będzie kosztował 3 miljony i każdy z nas zrozumie, że z chwilą, gdy waloryzację zaczęto wprowadzać w życie, ceny pójdą w górę z szaloną szybkością. Każdy z nas doskonale to rozumie i każdy odpowiednio się przygotowuje. Jakżebyśmy mogli w takiej chwili zostawić masy robotnicze bezbronne i wydać je na łup nieuczciwych fabrykantów, a że tacy są, to nie ulega najmniejszej wątpliwości; nie chcą bowiem spełnić najmizerniejszych, najelementarniejszych obowiązków wobec tych mas robotniczych.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#StanisławPosner">Proszę Pań i Panów, zdaje mi się, że nie może być dwóch zdań, że ta ustawa w tem brzmieniu, w jakiem została uchwalona przez Sejm, musi być przez nas przyjęta, dlatego, że zawiera w sobie minimum praw, minimum sprawiedliwości, minimum słuszności, która się masom robotniczym należy, i jeżeli tego nie uczynimy, jeżeli przez nasze poprawki, przez szukanie dziury na całem, przez dzielenie talmuldyczne włosa na cztery części, przez cudowne, szlachetne, eleganckie, jak mówili prawnicy renesansu, stawianie kropki nad i, opóźnimy o 4 tygodnie wprowadzenie w życie ustawy, to proszę Panów, jakie wrażenie zrobi to na szerokich masach robotniczych? Nie chcę tutaj czarować widma powszechnego strajku, któryśmy bez różnicy stronnictwa i zapatrywań przeżyli nadzwyczaj głęboko i boleśnie, ale każdy z nas, jeżeli nie powinien o tem mówić, jak mówił niegdyś Gambetta o Alzacji, to powinien wciąż o tem myśleć, jakie widma czyhają w życiu społecznem ze wszystkich stron nietylko na nasz dobrobyt i na nasze spokojne istnienie, ale na sam byt Państwa. Proszę Panów, w tych warunkach mówić o odraczaniu tej ustawy! Doprawdy już nie rozumiem prawodawcy, któryby miał odwagę to uczynić.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#StanisławPosner">Niedawno u nas w Senacie słyszeliśmy w dyskusji, zdaje mi się, że to było podczas przemówienia mego kolegi, s. Woźnickiego, który mówił: któż da pieniądze Państwu na załatwienie tych strasznych obowiązków, jakie na niem ciążą? i słyszeliśmy na skrajnej prawicy tego Senatu głos: „My damy”. Głos to był — bywają takie przypadki w historji — głos to był p. senatora kolegi naszego, który jest dzisiaj sprawozdawcą tej ustawy, p. s. Popowskiego. Zapisałem sobie w dzienniku, który skrupulatnie prowadzę, te słowa, podkreśliłem je czerwonym atramentem, dlatego, że usłyszałem przedstawiciela wielkiego przemysłu i wielkiego kapitału, który tutaj z wysokości tej Izby prawodawczej powiedział krajowi: „My posiadający, my klasy posiadające, my ludzie bogaci, my przedstawiciele kapitału, damy Państwu to, co mu jest potrzebne”. Proszę Panów, dziś jest chwila, kiedy chodzi już nie o mienie, lecz o spełnienie tego obowiązki i niestety, muszę stwierdzić, że ten sam szlachetny senator pan Popowski staje tu w obronie tezy, która, zdaje mi się, pozostaje w sprzeczności najzupełniejszej z tem, co powiedział wtedy. Jest to według mego skromnego mniemania walka, jaka się często odbywa w każdym z nas, pomiędzy porywem serca a interesem. Wtedy s. Popowski przemawiał jako obywatel kraju, a dziś niestety, muszę stwierdzić, że przemawia jako przedstawiciel kapitału. Bardzobym chciał, żeby ten stosunek się odwrócił, i mam nadzieję, że ten stosunek u wielu przedstawicieli kapitału w tej Izbie się odwróci, dlatego, że jest periculum im mora.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#StanisławPosner">Powiedziałem przed chwilą o pomruku, który idzie po całym kraju, wśród ogromnych rzesz robotniczych, nietylko w miastach, ale i na wsi i o którym dzisiaj tu przypomniał bardzo wymownie i z wysoką powagą moralną p. Minister Pracy i Opieki Społecznej. Sądzę, że wobec tych argumentów, które tu zostały przytoczone przez p. Ministra Pracy, do których i ja starałem się kilka innych dorzucić, nie może być wątpliwości, po której stronie stać powinna opinją tej izby prawodawczej.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#StanisławPosner">Dlatego, proszę Państwa, pozwalam sobie do wniosku, który złożyłem do laski marszałkowskie, przytoczyć jeszcze motywy, w które wniosek ten zaopatrzyłem:</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#StanisławPosner">„Zważywszy, że ustawa w tej postaci, w jakiej została przez Sejm uchwalona, nie czyni nic więcej, jak to tylko, że kodyfikuje istniejący stan rzeczy, że nie zwiększa świadczeń na pracodawcach ciążących, że nie wprowadza nowych, że podnosi tylko do godności prawa to, co dotychczas było powszechnie uznaniem, choć nie zawsze wykonywanym zwyczajem, że ustawa pragnie tylko ukrócić złą wolę, nierozumny upór i lekkomyślność tych pracodawców, którzy niepotrzebnie prowokują walkę Masową tam, gdzie ta walka może być uprzedzona przez dobroczynne działanie prawa;</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#StanisławPosner">Zważywszy, że wnioski większości wprowadzają do ustawy czynniki, w wysokim stopniu zmieniające istniejący stan rzeczy na gorszy, że zmniejszają kategorje robotników, mogących korzystać z dobrodziejstwa ustawy; że przy pomocy wszelkiego rodzaju zastrzeżeń i furtek otwierają naoścież wrota dla wszelkiego rodzaju obchodzenia ustawy i złej woli tych pracodawców, którzy od jej stosowania na każdym kroku i w dotychczasowych warunkach się wyłamują i że wnioski te mogłyby być rozumiane w kraju, jako objaw przemocy społecznej, wszechmożnego kapitału nad klasą pracującą;</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#StanisławPosner">Zważywszy, że w dzisiejszym katastrofalnym stanie drożyzny i spadku marki, w okresie coraz bardziej wzrastającego bezrobocia i panujących w szerokich masach ludności pracującej nastrojów, ustawa przez Sejm uchwalana, przez masy pracujące całego kraju z niecierpliwością oczekiwana, ustawa, będąca wyrazem i świadectwem sprawiedliwości elementarnej, słuszności i prawa, może przyczynić się do utrwalenia spokoju społecznego;</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#StanisławPosner">Zważywszy wreszcie na jej charakter profilaktyczny i społeczny, — podpisani senatorowie proszą Senat o przyjęcie ustawy przez Sejm uchwalonej bez zmian”.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#AntoniBanaszak">Proszę Panów, w imieniu stronnictwa Narodowej Partji Robotniczej gorąco popieram wniosek dopiero co przeczytany przez kol. s. Posnera.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Głos: A, a.)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#AntoniBanaszak">Niech Pan Senator nie dziwi się i nie mówi a, a, niech Pan poczeka na to, co powiem, a potem może Pan zdanie swe zmieni. Wogóle prosiłbym Panów, żeby do mego przemówienia nie odnosili się z uprzedzeniem, lecz żeby Panowie sine ira et studio, bezpartyjnie, serdecznie słuchali przemówienia obywatela Polaka do obywateli Polaków. Bo tak, to próżneby były wszelkie nasze rozmowy w Senacie, moglibyśmy zupełnie nie mówić, bo zgóry musielibyśmy uchwalić to, co komisja uchwaliła. Po co wogóle mowy, poco byłaby wtedy ta cała pisanina w gazetach? Nie bylibyśmy, wogóle tutaj potrzebni.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#AntoniBanaszak">Słuszne jest, — powiedziałem to dziś rano — że wszelkie ustawy, których nikt nie wykonywa, demoralizują społeczeństwo, jednakowoż nie mogę powiedzieć, żeby ustawa zaprojektowana, przez Sejm już przyjęta, miała demoralizować społeczeństwo, jak to twierdzi sprawozdawca s. Bielawski. Go innego musi demoralizować szerokie masy. Szerokie masy demoralizują się przez ten fakt, że żołądek, który jakby prowadził całe nasze życie, i jednostek i całych społeczeństw, cierpi głód. To jest ten regulator, który jest bardzo ważnym czynnikiem w całem życiu gospodarczem i społecznem. Głód. A głód jest bardzo złym doradcą. Hunger ist ein sehr Schlechter Berater. Trudno mieć wyobrażenie o tem, czem jest głód, jeżeli się nigdy nie było głodnym. Ale od tego jest inteligencja wasza, wykształcenie, od tego jesteście Panowie wykształceni, rozumni obywatele społeczeństwa, żeby właśnie tę ustawę osądzać sine ira i bez uprzedzenia, byśmy kiedyś nie powiedzieli, żeśmy żałowali róż, gdy lasy płonęły, że bawiliśmy się w dystynkcje prawnicze, że mieliśmy ten kwiat, tę ustawę sejmową i zaczęliśmy po listku obszczypywać i oskubywać, to, co zrobił Sejm. Wielkaby to była szkoda!</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#AntoniBanaszak">Bo jak dziś wygląda na świecie? Są ludzie szalenie bogaci i są ludzie biedni. Stan średni ginie. I nie myślcie Panowie, żeby robotnik nasz był tak mało kulturalny i tak głupi, żeby nie wiedział, iż np. przemysł w Łodzi przez wojnę, przez Niemców zmarnowany, zupełnie zrujnowany, ten przemysł właśnie jemu obcy, bo obcy mu narodowo i uczuciowo urósł do takiej potęgi właśnie przez Państwo Polskie, przez sukursy, przez pożyczki, które ja nazywam jałmużną. On widzi, że Państwo Polskie pozwala na to, że ludzie ci dorobili się kolosalnych fortun dzięki jego pracy na tej ziemi, którą obroni przed wrogiem, a on jest biedny i widzi się w nędzy. Więc tu, gdy taka jest psychika i taki nastrój wśród mas, bardzo trudno będzie tym masom wytłumaczyć, że Komisja Prawnicza miała prawnicze wątpliwości, że tam była „wina umyślna”, a tam „nie umyślna”. On się śmieje z tego on kpi sobie, on patrzy tylko na swą wielką krzywdę. I co widzi? Widzi, że tam jest wielki dorobek, tam ludzie lokują kapitały w bankach zagranicznych, a on musi być eksportowany z tej ziemi, za którą też walczył, Przecież najgorszy eksport, to eksport ludzi, pozbawianie się cennego materjału pracy — i naturalnie przyszłych obrońców Ojczyzny. Nie mówię już o dzieciach, o potomstwie. On nie może sobie kupić ubrania, chociaż wie, że w Łodzi leży gotowego towaru za 50 mil. funtów sterlingów. Przemysłowiec mu powiada: Nie mogę ci taniej sprzedać, bo musze konkurować na rynku zagranicznym. On się nie pyta o te dystynkcje, jemu chodzi o fakta, a faktem jest, że on musi chodzić bez ubrania, bez koszuli, to fakta. Biedny robotnik, proszę Panów nie będzie rozumiał tych wątpliwości, tych dystynkcji prawniczych pewnych kolegów z komisji senackiej, on tylko powie: Co to za sprawiedliwość na tym Bożym świecie, od szeregu miesięcy poseł, senator regularnie co dwa tygodnie idzie po swą podwyżkę, a mnie biednemu robociarzowi czy urzędnikowi prywatnemu tej podwyżki nie chcą ci panowie dać. Tak on to będzie rozumiał.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#AntoniBanaszak">Do tego dochodzi, wiemy, że sama instytucja Senatu nie jest bardzo popularna wśród szerokich mas w Polsce.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Głosy protestu na prawicy)</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#AntoniBanaszak">Nie jest popularna, jest raczej niepopularna wśród szerokich mas, chociaż faktem jest, takie moje zdanie osobiste, ja w teorji także jestem za jedną izbą, że w praktyce, ponieważ lubię realnie patrzeć na świat, życzyłbym sobie, aby Senat miał jeszcze większe prerogatywy.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Głos: Jak to pogodzić?)</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#AntoniBanaszak">Tylko chciałbym, żeby ten niepopularny Senat jeszcze się więcej nie dyskredytował w opinji właśnie robotników i urzędników prywatnych. A ten Senat zdyskredytuje się, bo ludzie powiedzą: Sejm uchwalił dobrą dla nas ustawę, a Senat jej nie chce uchwalić.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy)</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#AntoniBanaszak">Pan się śmieje, Panie Kolego, Pan jest powołany do tego, żeby być stróżem Konstytucji, a nie na to, abyśmy się bawili w drobnostki, jak to robimy. Nie na to jesteśmy, żeby poprawiać stylistycznie jakieś projekty ustaw sejmowych, żeby robić kropki i punkciki, nie na to, jesteśmy, mamy być stróżami tych wielkich praw i jeżeliśmy uchwalili tu ustawę waloryzacyjną, to nie możemy dziś powiedzieć, że obecnego projektu nie uchwalimy, bobyśmy konstatowali przez to, że marka spada i spadać będzie. Ale uchwaliliśmy już przecież ustawę waloryzacyjną.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#AntoniBanaszak">Proszę Panów, nie będę powtarzał tego, co mówił p. Minister Pracy i Opieki Społecznej Darowski nadzwyczaj wymownie, co mówił kol. s. Posner, ja się streszczę. Miałbym dubia, gdyby Sejm chciał regulować kontrakty prywatne miedzy pracodawcami a pracownikami w ten sposób, żeby powiedział: tyle i tyle musisz płacić za taką i taką prace, bo toby było coś, coby mi może przypominało państwo socjalistyczne. Ale tu nie o to chodzi, tu nie żąda się tego, tu niema się Senat i Sejm wtrącać w kontrakty prywatne. Tu chodzi tylko o to, żeby pracownikowi ozy umysłowemu czy fizycznemu dać to, co mu się należy wskutek dewaluacji, bo w chwili, kiedy on odstawił swą pracę i dostaje pieniądze, już nie dostaje ekwiwalentu za swą robole, tylko zupełnie co innego małowartościowego. Daj mu tylko to, co mu się należy! Możnaby powiedzieć, że ponieważ już półtora roku ta ustawa w warsztatach pracy jest zastosowana, więc jest niepotrzebna. Jednakże widzimy, że de facto nie wszystkie warsztaty pracy stosują się do wskaźnika drożyźnianego, więc dlatego, że tego wszyscy nie robią, ustawa jest potrzebna.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#AntoniBanaszak">Nie wolno społeczeństwa jeszcze więcej demoralizować, a proszę Panów, jak wysoce demoralizującą jest taka walka, co trzy cztery tygodnie, o tę nakładkę, to wszyscy wiemy. W Polsce nie dlatego są strajki, że robotnicy żądają wyższej płacy bo nie chcą oni mieć większej zapłaty, tylko tańszy chleb, chcą mieć ten ekwiwalent za spadek marki, tylko dlatego, że właśnie marka spada, a one nie mogą się wyżywić. A zresztą, proszę Panów, statystycznie jest udowodnione, że w zeszłym roku najmniej strajków było w Polsce w porównaniu z całą Europą Najlepszego robotnika mamy w Polsce, najlepszy lud mamy w Polsce, ale trzeba okazać mu serce i zrozumienie, bo tego on żąda i ma prawo wymagać. Zresztą ustawa ta jest przejściowa, nie będzie długotrwała, będzie obowiązywała, aż przyjdzie złoty polski, a tak ta ustawa, ponieważ Sejm się odroczył do końca stycznia, kto wie, kiedyby w życie weszła. To są wszystko powody, które wymagają, ażebyśmy koniecznie tę ustawę przyjęli tak, jak ją Sejm uchwalił.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#AntoniBanaszak">Jakież są poprawki Senatu? Takie drobne, tak maleńkie, tak mało znaczące! Panowie Koledzy z Komisji Prawniczej, ile razy musieliśmy zamknąć nasze serce prawnicze co do niektórych ustaw, których nie powinniśmy byli przyjąć dlatego, że tam były prawnicze niedomagania, ale przyszedł minister skarbu i powiedział: Na Boga uchwalcie, bo jest potrzeba. A tu przychodzi aż dwóch ministrów i powiada: Uchwalcie Panowie. Te wszystkie drobnostki, te poprawki, to drobiazg. Czy kto zatrudnia 4 czy 5 robotników, to taka drobnostka, że nie powinno to wpłynąć na to, żebyśmy ustawy w tem brzmieniu, w jakiem ją przyjął Sejm, nie mieli uchwalić, o co Panów serdecznie proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SaturninOsiński">Proszę Panów. Ustawa o obowiązkowem stosowaniu wskaźnika zmian kosztów utrzymania do regulowania płac zarobkowych nie jest dla i chodników żadnym przywilejem, ani też żadnem dobrodziejstwem. Jest to tylko słuszne wynagrodzenie, a właściwie zwrot tych wszystkich strat, jakie robotnicy lub pracownicy umysłowi ponoszą wskutek dewaluacji pieniądza. Robotnik czy pracownik nie jest sprawcą spadku marki, jednakże najwięcej odczuwa wszystkie skutki spadku pieniądza, który się ujawnia dla niego w formie katastrofalnej głodówki. Nie zapobiegając temu strasznemu stanowi rzeczy, bierzemy na siebie tę wielką winę, gdyż przyczyniamy się do tego, by robotnik i pracownik głodowali wraz z rodziną, a dzieci ich, które mają być przyszłymi obywatelami kraju, degenerowały się. W czasach późniejszych zamiast mieć dobrych robotników i dzielnych obywateli kraju będziemy mieli cherlaków, dla których przyszłe pokolenia będą musiały uchwalić prawa wyjątkowe, lub jakieś specjalne zakłady opieki dla ich wyżywienia.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SaturninOsiński">Ustawa, którą mamy dzisiaj przed sobą, opracowana przez połączone komisje, nie jest najlepsza. Stwierdzili to niektórzy prawicowi panowie senatorowie na posiedzeniu połączonych komisji, powtarzając tem zwykły aforyzm: „ustawa jest zła i życie musi przejść nad nią do porządku dziennego”. Z chwilą, gdy ustawa jest zła, dlaczego jej nie poprawić, dlaczego jej nie skonstruować w ten sposób, ażeby życie nie przeszło nad nią do porządku dziennego? Gdyby jednak ta ustawa przeszła w tem brzmieniu, w jakiem ją pp. sprawozdawcy referowali, to nie pozostało by nam nic innego, jak nadzieja, że życie przejdzie nad nią do porządku dziennego. Czy to pożądane, żeby życie przechodziło tak często nad uchwalonemi ustawami do porządku dziennego? Powaga prawodawstwa na tem traci, dla kraju jest poprostu szkoda. Poza innemi brakami ustawa jest niemoralna i nie konstytucyjna, albowiem przedewszystkiem godzi w interesy najuboższej ludności, w interesy tych, którzy nie umieją się bronić, są bezbronni i wydani na łup różnych elementów spekulujących i imających na celu własne dobro, a nie dobro kraju. Ustawa, którą rozpatrujemy wyłącza z pod swej opieki 300 do 400 tysięcy pracowników, zajętych w małych warsztatach pracy. Jeżeli do tych pracowników dodamy ich rodziny, to przyjdziemy do przekonania, że przynajmniej miljon osób jest skazanych przez tę ustawę na kontynuowania dzisiejszej nędzy.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SaturninOsiński">Uważamy ustawę o obowiązkowem stosowaniu wskaźnika zmian kosztów za konieczną. Pytam się Panów sprawozdawców dlaczego jest ona konieczna dla pewnej kategorii pracowników, a niekonieczna dla innych kategorji? Dlaczego robotnik fabryczny ma prawo korzystać z wskaźnika drożyźnianego i tego nikt nie kwestjonuje, a inni robotnicy, pracujący w mniejszych pracowniach, są pozbawieni tego prawa? Pracodawcami winna rządzić logika. Rozumiałbym prawą stronę Iżby, gdyby wystąpiła z projektem zupełnego skasowania wskaźnika drożyźnianego. Byłoby logiczne odważne stanowisko, o którem możnaby dysputować. Tymczasem prawa strona Izby zajęła pośrednie stanowisko; stara się, żeby ustawa ta była uchwalana, lecz zaopatruje ją w drzwiczki i otwory, żeby przez nie mogła ujść dobra strona ustawy, a pozostała gorsza jej część, gwarantująca prawa pracodawców.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SaturninOsiński">Jak już zaznaczyłem, pracownicy są podzieleni na trzy kategorje: pierwszej przysługuje prawo korzystania ze wskaźnika drożyźnianego, drugiej kategorji, nie przysługuje, wreszcie trzecią kategorie, t. zn. majsterków, właścicieli mniejszych warsztatów pracy specjalnemi otacza się względami. Prawica Senatu ich tylko uważa za pokrzywdzonych i brani ich bardzo gorliwie.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SaturninOsiński">Obrońcy poprawek większości połączonych komisji argumentują bardzo nieciekawie. Przytaczają następujące argumenty, że jakiś właściciel warsztaciku nie będzie umiał obliczyć wskaźnika drożyźnianego, pracującym w jego zakładzie pracownikom, i inne podobne argumenty bardzo powierzchowne. Widocznie lepszych argumentów zwolennicy ustawy przedstawionej przez większość znaleźć nie mogą czy nie umieją. Jest rzeczą wprost nie do wiary twierdzenie, że pracowadca nie umie kalkulować produktu w swym warsztacie wytworzonego. Panowie, którzy to mówią, sarni nie wierzą w to, co mówią; wiedzą oni dobrze, że dziś najmniejszy pracodawca, pracownik, czy robotnik bardzo debrze wie o wartości dolara, franka szwajcarskiego, a nawet wiedzą, czem jest obliczeniowy frank złoty. Obecnie w Polsce wszyscy dobrze nauczyli się arytmetyki i 4 działania są dla każdego dostępne. Argument, że pracodawca nie będzie umiał obliczyć procentów drożyźnianych, że wskutek tego skrzywdzi pracownika etc., nie wytrzymuje krytyki.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#SaturninOsiński">Jestem bardzo rad, że p. Minister Pracy zajął stanowisko męskie i stanął w obronie tych najbardziej pokrzywdzonych, t. j. tych pracowników małych warsztatów pracy. Tego się spodziewałem po p. Ministrze i nie było to wcale dla mnie niespodzianką. Ustawa proponowana odejmuje prawo do korzystania z wskaźnika drożyźnianego tym wszystkim pracownikom małych warsztatów, którzy z prawa tego obecnie korzystają, po uchwaleniu ustawy w brzmieniu proponowanem przez pp. referentów pracodawcy będą w prawie cofnąć te wszystkie ulgi, jakie przyznali dawniej swym pracownikom. W takim razie podwójną krzywdę uczyniłaby niniejsza ustawa. Powiedzenie przedstawiciela Rządu na posiedzeniu komisji, że trudno będzie widział możność bezwzględnego otoczenia opieką małych warsztatów.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#SaturninOsiński">P. Minister powiedział jeszcze jedną rzecz, na którą mało zwrócono uwagi. Powiedział, że o ile dawniej strajki mogły trwać dłuższy czas, to stopniowo wchodzimy w okres takiej pauperyzacji, która nie pozwala już robotnikowi bronić swych interesów, i na drodze legalnej dziś robotnik nie może zdobyć się na strajk nawet najkrótszy. Nie jest to wcale pocieszające skonstatowanie, stan talki doprowadzić może do tego, że strajki, które mogą wybuchnąć, będą bardzo, bardzo groźne i rewolucyjno-społecznie nastrojone i mogą być zaczątkiem największych nieszczęść dla kraju, doprowadzić mogą nasz kraj do tego, do czego doprowadziły Rosję rządy carskie, to jest do bolszewizmu. I nad tem panom, którzy zasiadają po prawej stronie Senatu, t. j. przedstawicielom wielkiego kapitału i przemysłu, radziłbym się zastanowić i pomyśleć, nad grozą sytuacji, bo polityka musi być polityką dalekowzroczną, nie wolno widzieć tylko zysków najbliższych, widzieć to, czego się dotykamy, trzeba mieć przed sobą horyzontu trochę więcej otwartego, dalej a głębiej patrzeć na sprawy społeczne. Jeśli tych spraw społecznych nie będziemy umieli widzieć i zastosowywać się do ich przejawu, to w pierwszym rzędzie poniesiemy odpowiedzialność za to, co się stać może, a za to niedopatrzenie Polska nie będzie nam wcale wdzięczna.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#SaturninOsiński">Dziwna rzecz, jak się społeczne poglądy w Senacie układają. O ile w Sejmie prawica urnie się zdobyć na pewien gest i głosować wbrew własnym interesom stanowym, to Senat na takie uczciwe stanowisko zdobyć się nie może. Widzieliśmy takt przykład wczoraj przy uchwalaniu ustawy o skreśleniu art. 89 ustawy o podatku majątkowym, gdy Sejm umiał się zdobyć na jednomyślne głosowanie, za skreśleniem art. 89, to w Senacie pad wpływem pewnych czynników ustawa ta zdobyła zaledwie 4 głosy większości. Takie niezrozumienie warunków społeczno-ekonomicznych wystawia Senatowi bardzo smutne świadectwo. Jest to jeszcze jeden dowód, że prawa część Senatu jest jakaś skamieniałością z czasów dawniejszych i nie umie się nagiąć do życia dzisiejszego.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SaturninOsiński">W imieniu polskich stronnictw ludowych Wyzwolenia i Jedność Ludowa zgłaszam wniosek o przyjęcie ustawy o obowiązkowem stosowaniu wskaźnika zmian kosztów utrzymania do regulacji plac zarobkowych w brzmieniu sejmowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Misiołek.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#LeonMisiołek">Wysoki Senacie! Ustawa, nad którą dzisiaj dyskutujemy, ma swą podstawę w stosunkach gospodarczych, jakie w czasie powojennym nastały w Rzeczypospolitej. W czasach normalnych organizacje zawierały umowy zbiorowe, umowy te obejmowały nieraz lata całe, jednakże wojna wytworzyła takie stosunki, że te umowy musiały się zamienić w coraz krócej terminowe, tak że ostatecznie musiała dojść do dzisiejszej ustawy, która wprowadza wskaźnik i klasie robotniczej ułatwia, umożliwia jakiś spokojniejszy w dzisiejszych warunkach żywot.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#LeonMisiołek">Przy innym punkcie porządku dziennego, członek Senatu podniósł dziś sprawę 50% wydajności pracy przedwojennej. Ale nie wspomniał przy tej okazji, że dziś klasa robotnicza zarabia 30–40% zarobków przedwojennych. Jeżeli się zważy, że utrzymanie się z 30, 40% zarobku przedwojennego, walka o utrzymanie tej równowagi zmusza robotnika codziennie, co tydzień do walki ze swoim przedsiębiorcą, że to go wykoleja, denerwuje, to przecież on. nie może normalnie pracować i wydajność jego pracy nie może być lepsza, tylko musi być gorsza. Jeżeli rzeczywiście narzeka się na coraz gorszą wydajność pracy, to starajmy się dać robotnikowi tyle. by on miał spokój, by mógł się odżywiać i nabrać s/ł do tej pracy. Spełnijmy ten obowiązek wobec tych. na których ciągle narzekamy, i to narzekają ci, którzy w obcych walutach umieszczają swoje majątki w zagranicznych bankach. Jeszcze nie widziałem przemysłowca nędzarza, a idźcie Panowie na kopalnię, górnik chodzi bez koszulki, dzieci jego chodzą w łachmanach, bez butów, idźcie Panowie do Łodzi, gdzie jest tekstylny robotnik, który płótno wyrabia, zobaczcie jak ten robotnik i jego rodzina jest odziana.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(Głos: Bywa rozmaicie)</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#LeonMisiołek">Rozmaicie? To ma być dowcip! Za co on ma sobie kupić, jeżeli robi dwa, trzy dni w tygodniu i zarobek jego wynosi 30, 40% zarobku przedwojennego? Ta ustawa ma mu byt ułatwić, uprościć, chociaż chwilowo uspokoić jego nerwy. Dlatego Sejm nie postąpił lekkomyślnie, bo przecież organizacje zawodowe, związki zawodowe zwracały się do Sejmu, przedstawiały położenie wybuchały ciągle strajki, to tu, to tam, jeden się nie skończył, a nowy powstawał. Ażeby zażegnać to Sejm jednomyślnie uchwalił w swoim czasie wniosek z wezwaniem do Rządu, ażeby w 10 dni taka ustawę przedstawił. Rząd uczynił temu zadość i w 10 dni ustawa stanęła, a Sejm znaczną większością, czy też jednomyślnie — tego już nie pamiętam — uchwalił tę ustawę i wniósł do Senatu, aby Senat również tę pilną ustawę zatwierdził. Żyjemy na wulkanie. Stwierdził to p. Minister Pracy i wiemy to wszyscy, którzy stykamy się z robotnikami, że żyjemy na wulkanie i nie wiadomo, co nam jutro przyniesie. Więc powinniśmy wynaleźć na to lekarstwo, ażeby łagodzić te stosunki a nie podminowywać. Proszę Panów, stanowisko referentów w tej sprawie, to jest najlepsza agitacja bolszewicka przeciw spokojowi, to jest wzywanie robotników do strajku, do najgorszych wybryków i do jeszcze mniejszej wydajności pracy, gdyż nie wiedzą, co mają dalej robić.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#LeonMisiołek">Powstała ustawa. Nie będą wchodził w szczegóły, ale kilka najważniejszych punktów chcę Panom przedstawić. W art. 1 Sejm uchwalił wyłączyć z tej ustawy wszystkie zakłady przemysłowe i handlowe, które zatrudniają mniej niż 4 robotników lub pracowników. To znaczy cały przemysł odzieżowy, z wyjątkiem konfekcji, cały przemysł żywnościowy, tu są wyeliminowane. A ten przemysł — dzisiaj czytałem w „Robotniku”, — że właśnie ten przemysł drobny, który ta ustawa wyłączyła, zwaloryzował sobie zarobki i jest zorganizowany, a więc przemysł żywnościowy, piekarze. Tak samo szewcy, krawcy, a dziś się ich w tej ustawie wyeliminuje! Płacze się nad nimi i narzeka i mówi się, że to jest przemysł biedny. Jeżeli to jest przemysł biedny, to trzeba mu pomóc, a nie gubić go do reszty: jeżeli jest biedny, to trzeba go ratować, a nie pogarszać, — to jest moje zdanie — a tu robi się wprost przeciwnie — niech się zmarnuje do reszty! Powiadacie Panowie, że gdy przyjdzie ta ustawa, przemysłowcy nie będą trzymać robotników, lecz wydalą ich. Proszę Panów, jeżeli przemysłowiec nie będzie miał roboty, to i tak nie będzie trzymał robotników i nietylko drobny, ale i wielki przemysłowiec zamknie fabrykę. I możliwe, że dojdzie do tego, iż ci przemysłowcy, którzy dorobili się takich majątków, zamkną fabryki, bo cóż ich może obchodzić robotnik? Bardzo możliwe, że tak będzie. Więc należy chronić ludzi pracy, ludzi, którzy pracują dla Państwa, a nie tych, którzy robią interesy na klasie pracującej i na Państwie. To jest naszym obowiązkiem. Dlatego wyłączenie tego przemysłu i handlu, gdzie pracuje mniej niż 4 pracowników, byłoby krzywdą, a zresztą tym sposobem zrujnowalibyśmy cały przemysł Rzeczypospolitej Polskiej i zrobilibyśmy wielką krzywdę tysiącom robotników, których mamy obowiązek otoczyć opieką. Przecież ustawa musi być również opiekunką i wychowawczynią i ta ma poniekąd ten obowiązek.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#LeonMisiołek">Chciałem zatrzymać się jeszcze na jednym punkcie tej ustawy, zwrócić uwagę na to, co wczoraj wywołało dłuższą dyskusję na posiedzeniu Komisji połączonych Gospodarczej i Prawniczej, mianowicie na art. 6. Doświadczenie i życie wskazuje nam, że przemysłowcy są różni ludzie, są i europejczycy, ale również są, że tak ich nazwę, afrykanie. Wiemy, że są źli ludzie i ciemni, tak samo możemy się spotkać z takimi wśród fabrykantów. Otóż jak mu się robotnik nie podoba, albo jak mu się trafi tańszy, to wydali lepszego, a przyjmie tańszego, a to jest bardzo łatwe, szczególnie jak ludzie są bez pracy, to bardzo łatwo wydalić tego, któremu więcej płaci, bo głodniejszy czeka za bramą i przyjdzie za mniejsze pieniądze robić. Słusznie projektodawca tej ustawy wstawił art. 6, w którym powiada, że jeżeli się robotnika wydala i na jego miejsce przyjmuje nowego, a jeżeli ma te same kwalifikacje, to nie wolno przyjmować go na niższych, tylko na tych samych warunkach. Może ten paragraf jest trochę zagmatwany, ale jasny. Wczoraj na wieczornej dyskusji jeden z senatorów postawił wniosek przeredagowania tego paragrafu. Przeredagował zupełnie jasno, bo powiada, że gdy fabrykant wydala pewną ilość robotników, to jeżeli przyjmuje ich z powrotem, to musi ich przyjąć na tych samych warunkach, jeżeli przyjmuje tych samych. Ale jak już powiedziałem, ten paragraf w myśl ustawodawcy miał chronić robotników, jako pracujących dziś za 30–40% przedwojennych zarobków od jeszcze większego obniżenia tej normy, żeby mogli jakoś wyżyć i pracować. Jeden z Panów przemysłowców o starej i głośnej firmie powiedział: a to teraz będzie dobra zmiana, bo będę wydalał robotników droższych i będę przyjmował tańszych! Wczoraj powiedział to publicznie na komisji.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głos: Kto?)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#LeonMisiołek">P. s. Lewakowski.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#LeonMisiołek">I to czego się bał ustawodawca, z tego pan się ucieszył, bo to było rzeczywiście po jego myśli. W tak ciężkich warunkach jak obecne, mamy obowiązek, wszyscy, jak tu siedzimy, wszyscy bez względu, mamy obowiązek dla tego robotnika stworzyć ustawę, chroniącą tego biedaka, którego nieuczciwi ludzie chcą wyzyskać na każdym kroku. Dowodem tego było wystąpienie publicznie tego senatora na komisji i kontent był, zacierał ręce z radości, że będzie mógł wydalać droższych, a przyjmować tańszych robotników, ażeby podnieść swój przemysł. I to jest patryjota. któremu nie chodzi o Rzeczpospolitą, ale o zgniecenie robotnika i o obronienie swych interesów kosztem nędzy ludzkiej. Jeśli na to robi się poprawki, żeby nędze w Rzeczypospolitej jeszcze potęgować, to faktycznie jeśli Senat przyjmie te poprawki, to będzie to słusznie uważane za prowokację robotnika, a nie obronę jego interesów. Jabym przestrzegał przed tem. bo ja sam, jako robotnik czuję czem to pachnie. Ja wiem, że życie robotnika w tak ciężkich warunkach jest trudne i nikt nie może przewidzieć, co ten robotnik z rozpaczy może zrobić. I wtedy będziecie wytykali go palcem i wysyłali wojsko z karabinami za to żeśmy mu do tego dali możność swoim nietaktem może, żeśmy mu do tego dopomogli, żeśmy go sprowokowali.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#LeonMisiołek">Dlatego prosiłbym, ażeby Wysoki Senat odrzucił wszelkie poprawki i przyjął ustawę bez nich. Nie twierdzę, że ta ustawa jest znakomita, ale proszę o jej przyjęcie w myśl uchwały sejmowej bez poprawek. O to bardzo proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Nowodworski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#StanisławNowodworski">Klub mój będzie głosować za poprawkami, ponieważ między poprawkami są takie, które są konieczne, jeżeli nie mamy się bawić w demagogję, jeżeli nie mamy jutro powiedzieć pracownikom i robotnikom, że daliśmy wam ustawę, z której się okaże, w praktycznem wykonaniu, że im nie wiele z niej przyjdzie.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#StanisławNowodworski">Do takich poprawek przedewszystkiem zaliczamy poprawkę do art. 8 co do waloryzacji należności po wydaniu wyroku sądowego I instancji. Niemożliwe jest skazanie pracownika na to, aby w razie wynikłego sporu przez cały ten okres od wyroku I instancji do ewentualnego rozstrzygnięcia przez II instancję należność jego dalej się nie waloryzowało.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#StanisławNowodworski">Do takich poprawek zaliczam drugą poprawkę do art. 8, która mówi, że przedawnienie następuje po upływie 6 miesięcznego terminu. W całym b. zaborze rosyjskim, na zasadzie dawnej rosyjskiej ustawy przemysłowej, dla płac robotniczych mamy jednomiesięczny termin, po upływie którego następuje przedawnienie. Jest to termin zbyt krótki, szczególnie przy takiej zmianie stosunków płac, jakie wprowadza ta ustawa. Przedłużenie tego terminu do 6 miesięcy, uważamy za konieczne.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#StanisławNowodworski">Tak samo poprawka do art. 10 co do mocy obowiązującej ustawy od dn. 15 stycznia. Wiemy z doświadczenia, że gdyby ustawa dzisiaj była przyjęta bez zmian, to, jak słusznie dowodził p. referent Bielawski, weszłaby w życie 20, 25 stycznia, a w ten sposób wejdzie w życie od 15 stycznia.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#StanisławNowodworski">To są poprawki, które uważamy za konieczne, a w związku z tem będziemy głosować za szeregiem innych poprawek, które są czy to z prawnych czy z gospodarczych względów zupełnie słuszne.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#StanisławNowodworski">Powtarzam, że nie o demagogję nam chodzi, ale o rzeczowe załatwienie tej sprawy i dlatego też obojętnem jest dla nas wrażenie, jakie będzie z tego powodu wyrażone w prasie jutrzejszej tych kierunków które dzisiaj są tutaj za przyjęciem ustawy bez zmiany obojętnem jest dla nas tembardziej, że wtedy kiedy projekt tej ustawy był w łonie Chrześcijańskiej Demokracji wypracowywany, następnie przedłożony Rządowi i zgłoszony do Sejmu, był to ten sam okres czasu, w którym jednocześnie przedstawiciele tego stronnictwa, które dziś tak gorąco jest za tą regulacją płac, do rzekomej poprawy bytu prowadziły robotników przez strajk generalny. A z drugiej strony p. Minister Pracy, który również tak gorąco tłumaczył jednocześnie, czego ja zrozumieć nie mogę, że ustawa jest niepotrzebna, bo nie wnosi nic nowego, a jest konieczna chyba dla dwóch powodów: dlatego, że p. Minister Pracy przez okres dwuletniego urzędowania nie uważał za wskazane zająć się tem i drugi powód, że przebieg ostatniego strajku przekonał go, że rzesze robotnicze.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#komentarz">(Minister Pracy Darowski: To jest demagogja, Panie Senatorze.)</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#StanisławNowodworski">inną drogą starają się dojść do poprawy bytu, i że rzesze robotnicze obecnie nie mają możności strajkowania.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę zwrócić uwagę, w jaki sposób będzie się odbywało głosowanie. Najpierw poddam pod głosowanie wniosek mniejszości, ażeby przyjąć ustawę bez zmian. Jeżeli ten wniosek upadnie, w takim razie stawiam pod głosowanie wnioski Komisji, o ile nie będzie wniosku o rozdzielenie głosowania nad jakiemiś poprawkami. Jeżeli zaś kto chce oddzielnego głosowania, prosiłbym, ażeby to zgłosił do biura.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StanisławPosner">Proszę na zasadzie art. 46 o imienne głosowanie nad ustawą w redakcji zjednoczonych komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MaksymilianThullie">Prosiłbym o głosowanie osobne nad poprawką Komisji do art. 7 nr. 1.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma referent s. Bielawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#BolesławBielawski">Wysoki Senacie! Właściwie mówiąc przemówienie referenta nie jest bardzo potrzebne, dlatego, że rzeczowych argumentów przeciw poprawkom, zaproponowanym przez Komisje, podniesiono niezwykle mało. Najwięcej podniósł ich p. s. Misiołek. Naogół zaś przemówienia oponentów sprawiały na mnie wrażenie, że spóźniły się o jedną dobę. Po wczorajszem porannem trzygodzinnem posiedzeniu obu Komisji wytworzyła się sytuacja taka, że większość komisji uznała konieczność poprawy szeregu artykułów w tej ustawie, natomiast nie zdążyła poprawek tych nawet sformułować i przegłosować; wytworzyła się konieczność na wczorajszem posiedzeniu zapowiedzenia zmian i przez to samo odroczenia na czas dość znaczny wprowadzenia ustawy w życie. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że na lewicy, wśród której są przedstawiciele klasy robotniczej, w klubach, które w swojem przekonaniu są wyłącznymi reprezentantami klasy robotniczej, wytworzył się nastrój niepokoju, że warstwy pracujące mogą przez dłuższy czas nie otrzymać tego, co im się na zasadzie tej ustawy należy.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#BolesławBielawski">I mam wrażenie, że wtedy zostały wypracowane wszystkie te deklaracje, które wygłoszono i odczytano z tej trybuny, że „stoimy na wulkanie”, że „są partje, które chcą oddać robotnika na łup fabrykantom” i wszystko to, co w tym rodzaju z tej trybuny wygłoszono. To wszystko może było w pewnej mierze usprawiedliwione w dniu wczorajszym. Ale los chciał, ażeby wczorajsza dyskusja Senatu przeciągnęła się, ażeby wytworzyła się możność przeniesienia posiedzenia i obrad nad ustawa na dzień dzisiejszy. Komisje zyskały ten czas, obradowały do pierwszej w nocy, konkretne poprawki zostały przyjęte na korzyść warstw pracujących, a co najważniejsze, znaleziono wyjście z tego jedynego niebezpieczeństwa, które polegało na odroczeniu. Została wprowadzona poprawka do art. 10 którą, jak już raz powiedziałem, i jeszcze raz powtarzam, przyśpiesza wprowadzenie ustawy w życie, a nic odracza, jak to niektórzy koledzy, a nawet p. Minister Pracy i Opieki Społecznej sądzą. Ustawy dotychczas nie bywały ogłaszane prędzej z wyjątkiem jakichś zupełnie wyjątkowych wypadków, niż w ciągu dwóch tygodni od czasu uchwalenia ich przez Senat. Senat musi zwrócić ustawę do Sejmu, Sejm przesyła Prezydentowi, Prezydent odsyła do Dziennika Ustaw i to trwa tygodnie. Gdybyśmy przyjęli ustawę bez zmian, weszłaby ona w życie w lutym. Jeżeli wprowadzimy to, że ustawa ma obowiązywać od 15 stycznia, to przyśpieszamy jej wejście w życie o jakieś dwa tygodnie.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(Głos: Sejm nie zatwierdza poprawek Senatu.)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#BolesławBielawski">Ciągle mówi się o tem, że nastąpi odroczenie, bo Sejm tej rzeczy nie załatwi prędzej jak za sześć tygodni. Nie wiem dlaczego. Jeżeli, Senat, w zrozumieniu nagłości tej sprawy, potrafił załatwić ustawę w ciągu 3 dni i opracować konkretne poprawki, to sadzę, że i Sejm również może w ciągu kilku dni te poprawki przyjąć bądź odrzucić i ustawę wprowadzić w życie. Jednak jest to bez większego znaczenia, bo ustawa jednak 15 stycznia wchodzi w życie (Różne głosy na lewicy). Jeżeli Panowie przedstawiciele klubów lewicy są przeświadczeni, że Sejm będzie nastrojony na niekorzyść warstw pracujących i zechce odroczyć wejście ustawy w życie, to mam wrażenie, że chyba Panowie źle sądzą.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy)</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#BolesławBielawski">Może Panowie jeden po drugim będą robili uwagi, wtedy postaram się każdemu odpowiedzieć, jeżeli Panowie razem mówią, nic nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#BolesławBielawski">Jestem tego zdania, że Sejm potraktuje te sprawę tak jak Senat i postara się przyspieszyć ustawę, tak, jak myśmy się starali, to, w miarę możności, zrobić.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#BolesławBielawski">A teraz parę słów o uwagach, które były robione, bo jak mówię, jeszcze wczoraj, kiedy było niebezpieczeństwo odroczenia wprowadzenia ustawy w życie, były przygotowane te wszystkie argumenty, które pod wpływem inercji zastały dzisiaj wygłoszone. Wtedy, nabito działa, a kiedy usunął się cel, do którego miało się strzelać, wystrzelono, ale po tych chybionych strzałach pozostał dym, który może zakryć oczy rzeszom robotniczym i sfałszować ich opinję, co do tego co się dziś w Senacie dokonało. Dlatego uważam za konieczne powtórzyć, że trzeba rozpatrywać rzecz w ten sposób, że poprawka do art. 10 przyspiesza wprowadzenie ustawy w życie, a nie odracza jej.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#BolesławBielawski">Następnie, proszę Panów, przejdę do dalszych poprawek. Wszyscy Panowie, którzy zabierali głos w sprawie poprawek, kwestionowali tylko poprawkę do art. 1 o drobnych warsztatach rzemieślniczych i kwestjonowali wartość poprawki do art. 6. O tych dwóch poprawkach będzie mówił sprawozdawca Komisji Gospodarczej, bo przez nią zostały wniesione. Pozwolę sobie zwrócić jednak uwagę, że nikt z szanownych senatorów, którzy uważali za konieczne obalenie poprawki, nie zechciał nawet w paru słowach zatrzymać się na tych trzech poprawkach, które, jak słusznie powiedział p. s. Nowodworski, bardzo poważnie Całą ustawę na korzyść pracujących poprawiają.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy)</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#BolesławBielawski">Śmiech nie jest argumentem. Jeżeli mi pp. senatorowie udowodnią że poprawka, która umożliwia pracownikom w razie sporu, otrzymanie nie zdewaluowanych marek, ale równowartości odpowiedniej ilości franków złotych, która to poprawka została wprowadzona do art. 8, jeśli panowie mi udowodnią, że umożliwienie określenia płac w stałej walucie, co jest zawarte w poprawce do art. 4 jest bez znaczenia dla warstw pracujących, a następnie jeżeli Panowie mi udowodnią, że poprawka do art. 10, która przyspiesza wprowadzenie w życie tej ustawy, nie jest pomyślną dla warstw pracujących, jeśli Panowie znajdą poważniejszy argument niż śmiech, to wtedy może mnie Panowie przekonają.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(Głos: Ale my mówimy o art. 1, który usuwa całe miljony ludzi!)</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#BolesławBielawski">O tem będzie mówił sprawozdawca Komisji Gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#BolesławBielawski">Następnie na zakończenie tych paru uwag pozwolę sobie tylko powiedzieć, iż mam wrażenie, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej nie docenia jednak działalności swojego resortu. Jeżeli p. Minister Pracy i Opieki Społecznej twierdzi, że rzesze robotnicze teraz już doszły do tej ostatniej nędzy, która im uniemożliwia strajki, a wiem i wierzę, że nędza teraz jest wielka i musi się pogarszać ze względu na ogólne konjunktury ekonomiczne, to sądzę jednak, że to zmniejszenie się dobrobytu warstw robotniczych nie jest jedynym powodem zmniejszenia się ilości strajków i myślę, że oprócz wzrostu poczucia obywatelskiego w warstwach robotniczych oprócz wzrostu zrozumienia coraz większego przez warstwy robotnicze tego, na jakie niebezpieczeństwa ogół życia ekonomicznego i politycznego kraju narażają strajki, również i działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które reguluje i stara się regulować stosunki między pracodawcami i pracownikami, także wpływa chyba dodatnio na zmniejszenie się ilości strajków. Jestem przekonany, że tylko bardzo złośliwi ludzie, którzy nie chcą zrozumieć znaczenia interwencji władz państwowych w stosunkach między kapitałem i robotnikami. mogą nazywać to ministerstwo ministerstwem bezrobocia, samo to ministerstwo jednak jest przeświadczone o tem, że musi wpływać na podniesienie produkcyjności pracy, na wytworzenie normalnych stosunków między pracownikami a pracodawcami i że właśnie działalność tego ministerstwa, które przecież na zupełnie zachodnio-europejskim poziomie u nas stoi, jest jedną z poważnych przyczyn tego, że strajki u nas w kraju się zmniejszyły. Że nędza, proszę Panów, rośnie, o tem wiemy, tego nie negujemy i dlatego właśnie chcemy, żeby od 15 ta ustawa działała, a nie tak, jak Panowie mimowoli zdążacie, żeby weszła w życie dopiero w lutym.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. sprawozdawca s. Popowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#TadeuszPopowski">Wysoka Izbo! Dziwnem się zdać mogą słowa p. Ministra Pracy, w których stwierdził, że ustawa ta nie wprowadza nic nowego. Otóż faktycznie ustawa ta nietylko reguluje stosunki i fakta egzystujące i umożliwia rozszerzenie ich do najdalszych kątów naszej Ojczyzny, wnika w stosunki pracownika i pracodawcy w najmniejszych warsztatach pracy, ale pozatem wprowadza kilka momentów bardzo ważnych i dlatego w tej formie, w jakiej została przez Rząd przedstawiona, byte, dobra. Rząd sam, zastanawiając się nad tą ustawą, odrazu w swym projekcie powiedział, że ustawa ta nie rozciąga się na warsztaty pracy, zatrudniające poniżej 4 robotników. I zrobił to zupełnie słusznie, albowiem, jakeśmy mieli możność stwierdzić z przemówień bardzo rzeczowych przedstawiciela Rządu na komisji, rzeczywiście kontrola jakakolwiek nad wykonaniem tej ustawy w tych warsztatach pracy byłaby, jest i będzie niemożliwa.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#TadeuszPopowski">Skąd się wzięli ci 4 robotnicy? Ci przedmówcy, którzy udawali że o tem nie wiedzą, prawdopodobnie zapomnieli o wczorajszem przypomnieniu tego samego przedstawiciela Rządu, który zaznaczył, że ci 4 robotnicy byli wzięci z ustawy o urlopach, dlatego, że ustawa o urlopach także się nie rozciąga na zakłady przemysłowe zatrudniające mniej, niż 4 robotników najemnych; z tej ustawy te słowa były wzięte.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#TadeuszPopowski">Po drugie w art. 1 projektu rządowego był bardzo ważny ustęp trzeci, usunięty potem przez Sejm, że pracodawca nie jest Obowiązany stosować podwyżki wyższej od tej, która jest potrzebna do doprowadzenia płacy do wysokości wskazanej w ustępie drugim tego artykułu. Sejm ten ustęp skreślił i bezwzględnie zrobił wielką szkodę, dlatego, że gdyby ten ustęp nie był skreślony, przyjęcie ustawy przez Senat byłoby znacznie ułatwione.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#TadeuszPopowski">Jednak najważniejszy artykuł, punkt, nad którym najwięcej wczoraj debatowano na zjednoczonych komisjach, t. j. art. 6 w brzmieniu przyjętem przez Sejm nasuwał taką masę wątpliwości i dawał taką masę możności do zatargów i nieporozumień między pracodawcą a pracobiorcą, iż większość komisji w zrozumieniu tego uważała za konieczne artykuł ten zmienić.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#TadeuszPopowski">Jeden z głównych współpracowników rządowego projektu tej ustawy, mianowicie były minister s. Smólski, który przy opracowywaniu Odegrał bezwzględnie główną rolę i tylko nazywał siebie współpracownikiem, a według mego zdania był autorem tej ustawy, stwierdził, że tworząc tę ustawę miał zamiar zabezpieczyć pracowników od złej woli pracodawców. Pracodawcy, chcąc zmniejszyć swe koszta, mogą w danej chwili wymówić macę wszystkim. czy też pewnej części robotników, ustanowić po kilku dniach nowe zasady płacy, nowe normy i stosować tę ustawę nie od dawnych norm, lecz od nowych. Dlatego sam zaprojektował nowy artykuł 6, tak jak brzmi w propozycji większości komisji zjednoczonych. Taka zmiana w zupełności zabezpiecza robotnika od złej woli pracodawcy. W redakcji, w jakiej artykuł ten był uchwalony przez Sejm, nasuwa taką masę nieporozumień i tak może być szkodliwy dla pracowników, że należy bezwzględnie ten artykuł zmienić. Zwracam uwagę Wysokiego Senatu, że w brzmieniu sejmowem ustawa zabija absolutnie indywidualną wartość pracownika, albowiem wprowadza w każdem przedsiębiorstwie tylko jakieś etaty, jakieś klatki, do których wsadza się robotnika bez względu na jego indywidualną wartość, na wartość moralną, na przygotowanie, i ma on otrzymywać tyle, CO otrzymywał jego poprzednik; na klatce stoi napis lew, a czy tam siedzi lew, wróbel czy sikora, to wszystko jedno.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#komentarz">(Głos: Co innego mówił p. Lewakowski)</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#TadeuszPopowski">Tłumaczę tak, jak to rozumieliśmy w komisji i jak mi nakazuje sumienie. P. s. Posner przypomniał mi, że powinienem się liczyć ze swem sumieniem. Stwierdzam, że sumienia nie straciłem, a podjąłem się referowania tej ustawy nie dlatego żeby zwalczać klasę robotniczą, z którą od 30 lat współpracuje i z którą miałem może mniej zatargów niż wielu innych, którzy są obrońcami tego pracującego ludu, który zawsze widział we mnie może surowego zwierzchnika, może wymagającego, ale zawsze i bezwzględnie sprawiedliwego.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#TadeuszPopowski">Więc proszę Sz. Panów, te powody, które tu podkreśliłem, zniewoliły komisję do zaprojektowania nowej redakcji i dlatego w. głębokiem przeświadczeniu, że jest to projektowane nie dla dobra pracodawców. lecz wyłącznie dla dobra pracowników, bo usuwa możliwość Wszelkich nieporozumień, jakie na tle tej ustawy bezwzględnie mogłyby powstać, prosimy o przyjęcie zmian w brzmieniu zaproponowanem przez większość zjednoczonych komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma jeszcze p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Darowski:</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#WojciechTrąmpczyński">W sprawie wyjaśnienia pozwolę sobie jeszcze głos zabrać. Otóż p. s. Bielawski zechciał odnieść wrażenie, jakobym ja, odpowiedzialny za inspekcie pracy, nie doceniał jej działalności w łagodzeniu zatargów społecznych. I chociaż w formie negatywnej, jednak przytoczył tu te pospolite, z przed dwóch lat określenie odnośnie do Ministerstwa Pracy, którego obecnie nawet w najbardziej brukowej prasie nie spotykamy, nie spotykamy dlatego, że żywa i istotnie państwowa działalność Inspektoratu Pracy, organu Ministerstwa Pracy, była żywem zaprzeczeniem tego określenia.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Mówiłem o tem, że masy nie są zdolne dzisiaj strajkować, w tym sensie, że obecnie ze względu na rewolucję cen, na rewolucyjny wzrost drożyzny, zatraconą została europejska forma walki społecznej. Już w tej chwili masy zwracają się do nas, nie jako rozjemców, ażebyśmy między jedną a drugą stroną znaleźli zdrowy kompromis, lecz o bezwzględną interwencję, bo masy nie mają z czego żyć. I o to mi tylko chodziło i to uważam za to groźne zjawisko, i to tłumaczyłem wczoraj łódzkim przemysłowcom w obecności prokuratora sądu apelacyjnego. To jest to groźne zjawisko, ceny zmieniają się z dnia na dzień, żona pracownika nie wie, z jaką sumą ma iść rano po chleb, czy kwartę mleka, i wreszcie nie ma z czem udać się do sklepiku.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Prawda, Ministerstwo pracuje nad projektem ustawy, która przewiduje usuwanie zatargów w drodze wprowadzania przymusowego rozjemstwa. Ale to sprawa dopiero dnia jutrzejszego.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#WojciechTrąmpczyński">W tem znaczeniu pragnąłbym, aby s. Bielawski zechciał zrozumieć moje słowa. Dzisiejszy stan jest groźny, tak z punktu widzenia państwowego jak i warstw pracujących, oraz przemysłowców, bo stwarza atmosferę anarchji i usuwa z życia społecznego nasze związki zawodowe, t. i te elementy odpowiedzialne, które są podpisane pod umowami zbiorowemi i które są odpowiedzialne za wykonanie umów zbiorowych — o czem zresztą i mój poprzednik s. Smólski wie z praktyki.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz jeszcze dwa słowa odpowiem p. Nowodworskiemu, który uczynił uwagę pod moim adresem, że ustawa nie jest dziełem mojej inicjatywy. Pan s. Nowodworski wie doskonale, że takiej ustawy wnieść nie mogłem, gdyż proces wzrostu cen odbywał się względnie nie tak gwałtownie. Dopiero w ostatnich tygodniach mamy prawdziwą rewolucję cen. Zawieraliśmy wtedy umowy zbiorowe i płace były regulowane co pewien okres. Zresztą i Pan, jako Minister Sprawiedliwości, a jednocześnie przedstawiciel stronnictwa robotniczego w Rządzie, mógł również ujawnić pewną inicjatywę w tym kierunku, lecz tego Pan nie uczynił.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek o imienne głosowanie nad wnioskiem o przyjęcie ustawy bez zmian. Poparcie dostateczne. Senatorowie, którzy głosują za przyjęciem ustawy bez zmian, a więc w formie uchwalonej przez Sejm, oddają kartki z napisem „tak”, inni z napisem: „nie”. Każda kartka powinna być opatrzona nazwiskiem. Proszę Panów Sekretarzy o zbieranie kartek.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#komentarz">(Po obliczeniu)</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania następujący: 31 senatorów głosowało „tak”, 42 „nie”. Wniosek odrzucony. Przystępujemy do poprawek komisji. Co do nich zgłoszono tylko wniosek o oddzielne głosowanie nad poprawką nr. 1 do art. 7.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Proszę o głosowanie oddzielne jeszcze nad poprawkami do art. 8 i 10)</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Wobec tego poprawki do art. 7 nr. 1, do art. 8 nr. 1 i 2 i do art. 10 będą wyłączone z ogólnego głosowania. Proszę Senatorów, którzy są za wszystkiemi innemi poprawkami, żeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad zakwestjonowanemi poprawkami, a mianowicie nad poprawką 1 do art. 7, żeby po wyrazie „przekroczenia” dodać „z winy umyślnej”. Głosujemy w formie pozytywnej, t. j. nad wnioskiem komisji. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem komisji, żeby wstali. Wynik głosowania jest wątpliwy, musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką nr. 1, żeby weszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#komentarz">(Po głosowaniu)</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Wynik głosowania następujący: za poprawką pierwszą do art. 7 głosowało 40 senatorów, przeciw 26. Zatem poprawka przeszła.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad poprawkami do art. 8. Czy jest wniosek, ażeby oddzielnie głosować?</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#komentarz">(Głos: Nie)</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Więc będziemy głosowali razem nad obiema poprawkami do art. 8. Proszę Senatorów, którzy są za poprawkami do art. 8, ażeby wstali. Stoi większość, poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest jeszcze wniosek o oddzielne głosowanie nad poprawką do art. 10. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. I tu stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę teraz Senatorów, którzy są za całą ustawą z poprawkami, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa z poprawkami przyjęta.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbyć następne posiedzenie w środę dnia 30 stycznia o godz. 4 po poł., jednakże z tem nadmienieniem, że ponieważ dnia tego upływa termin co do ustawy o ubezpieczeniu od wypadków w b. Królestwie, prosiłbym, aby Komisje Prawnicza i Gospodarstwa Społecznego zebrały się najpóźniej dnia 25 stycznia, gdyż jest to ustawa bardzo skomplikowana, a trzeba żebyśmy 30 stycznia mogli dojść do konkluzji.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 6 min. 20 po poł)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>