text_structure.xml 136 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia godz. 11 przed południem)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu — Władysław Kucharski, Vice-minister Skarbu — Markowski, Minister Sprawiedliwości — Stanisław Nowodworski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 38 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 39 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Glogier.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpKaniowski">Interpelacja s. Kalinowskiego i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie niezałatwienia formalności, związanych z udziałem Polski w Międzynarodowej Unji geodezyjnej i geofizycznej.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpKaniowski">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzpKaniowski">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej w przedmiocie zastosowania stałej jednostki do obliczania danin oraz niektórych innych dochodów publicznych. (Odbitka roneo Nr. 93).</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzpKaniowski">Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#SBuzek">Projekt ustawy o waloryzacji podatków i wszelkich innych danin publicznych doznał bardzo silnej krytyki zarówno w opinji publicznej, jak i w łonie samej Komisji Budżetowej. Dano z kilku stron wyraz zapatrywaniu, że w ustawie tej niema niemal artykułu, przeciw któremuby nie można podnieść krytyki. Jeżeli mimo to Komisja jednomyślnie niemal wypowiedziała się za tym projektem ustawy bez zmian, w tej formie, w jakiej została przez Sejm uchwalona, to należy to przypisać wyłącznie temu ogólnemu przeświadczeniu Komisij, ze innej drogi niema, ażeby wybrnąć o własnych siłach z tej ciężkiej sytuacji gospodarczej i skarbowej, w jakiej się obecnie Państwo znajduje, i że nie można w inny sposób zapobiec niebezpieczeństwu, że sytuacja może się pogorszyć i poprostu zagrozić podstawom egzystencji Państwa. Otóż przekonanie, że ustawa ta jest niezbędna, ażeby wybrnąć z tych niebezpieczeństw, powinno się udzielić także szerokim sferom społeczeństwa. Dlatego pozwolą szanowni Panowie, iż przytoczę kilka cyfr, które zilustrują właściwą naszą sytuację gospodarczą i finansową.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#SBuzek">Pozwolę sobie przypomnieć przedewszystkiem rozwój kursu naszej marki. Dolar odpowiada według relacji złota 4 mk. 20 fen., tymczasem w październiku 1919 r. płaciliśmy za dolara już 42 mk., w listopadzie 1920 r. 10 razy więcej, t. j. 420 mk., w czerwcu 1922 r. 10 razy więcej, 4.200 mk., w marcu 1923 r. znów 10 razy więcej 42.000 mk., a w początkach października znów 10 razy więcej, t. j. 420.000 mk. Obecnie kurs dolara, obliczony wedle giełdy gdańskiej, wynosił w dniu wczorajszym 3.890.000 mk., t. zn. mniej, niż żąda nasza giełda nieoficjalna. Co to oznacza, wiemy wszyscy, czem to jednak na przyszłość grozi, możemy wnioskować z tego, co się dzieje w Niemczech. W Niemczech, podobnie jak u nas, tylko trochę wcześniej, dolar poszedł w nadzwyczajny sposób w gorę. Kurs dolara wynosił 42.000 mk. już dnia 31 stycznia r. b. W ciągu pierwszych 6 miesięcy do 26 Iipca dolar osiągnął wysokość 420.000 mk., t. j. 10 razy więcej. A pojem szło to bardzo szybko. Dnia 8 sierpnia dziesięć razy więcej, a więc 4,200,000, dnia 7 września 42 miljony, dnia 3 października 420 miljonów, dnia 11 października 4,200 miljonów, dnia 22 października 42 miljardy, dnia 10 listopada 420 miljardów. Wynikiem tego jest niesłychane bezrobocie, wynikiem tego jest, że około 9 miljonów ludzi nie ma pracy i nie ma z czego żyć.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#SBuzek">Ażeby zapobiec tej najgroźniejszej ewentualności, musimy bezzwłocznie uczynić co potrzeba, ażeby osiągnąć jedynie możliwy środek sanacyjny, jedyną drogę wyjścia, mianowicie móc zaprzestać jaknajprędzej drukowania marek polskich. Otóż dwie drogi są tu możliwe: albo droga pomocy zagranicznej, albo droga samopomocy. Droga pomocy zagranicznej byłaby możliwa, ale wymaga ofiar, wymaga ofiary przedewszystkiem z naszej dumy narodowej. Nawet Czechosłowacja bez pewnego upokorzenia nie otrzymała pożyczki zagranicznej. Czechosłowacja otrzymała w 1919 roku pożyczkę, ale musiała zastawić swoje cła. Ten zastaw nie jest znowu taką bardzo wielką ujmą, bo przecież nie oznacza nic innego, jak tylko że Państwo zobowiązuje się, że dochodów z ceł będzie używało przedewszystkiem na oprocentowanie pożyczki; nic więcej, póki oczywiście państwo swoje zobowiązania wykonuje. Ale w naszych warunkach już to uważa się za ujmę dla dumy narodowej. Oczywiście wtenczas nie może być mowy o dalej sięgającej pomocy, jaką np. miała Austrja. Austrja dostała blizko 700 miljonów franków złotych, dokładnie 650 miljonów koron złotych jako fundusz sanacyjny drogą pożyczki, ale oczywiście musiała się zgodzić nietylko na zastaw ceł, ale także na zastaw monopolu, a oprócz tego musiała przyjąć kontrolę komisarza Ligi Narodów p. Zimmermana, a tamtejszy parlament musiał zrezygnować z części swoich prerogatyw na rzecz rządu i rady finansowej, składającej się z wydziału tamtejszego sejmu, tamtejszego parlamentu. Więc tu ujma była daleko większa, ale też skutek był natychmiastowy. Od chwili przyjęcia tych warunków, a właściwie jeszcze wcześniej, nastąpiła poprawa tamtejszej waluty, zaprzestano druku, i obecnie po 11 miesiącach Austrja jest w tem położeniu, że zupełnie zrównoważyła już swój budżet, z wyjątkiem tylko kolei. Wszystkie wydatki, jakie są potrzebne, pokrywają się obecnie w Austrji w zupełności, z wyjątkiem tylko niedoboru kolejowego, z powodu którego państwo laboruje, ale który ma być także usunięty do końca przyszłego roku. W ten sposób Austrja, jak to wczoraj zaznaczyłem, była w tym stanie, iż po jednorocznej kuracji może myśleć o generalnem podwyższeniu poborów urzędniczych.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#SBuzek">U nas oczywiście tego rodzaju wyjście jest wykluczone ze względu na to, iż upatrujemy w tem pewne upokorzenie, pewną ujmę dla naszej dumy narodowej, i wskutek tego nam nie pozostaje nic innego, jak droga samopomocy. Ta droga samopomocy, to dwie rzeczy: raz, zebranie funduszu sanacyjnego, a potem waloryzacja.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#SBuzek">Zebranie funduszu sanacyjnego. Jak wielki fundusz by był potrzebny, żeby zrobić tę sanację bez bólu, — bez bólu to się nie da zrobić — ale mniejszym bólem, tak, jak było w Austrji? Trzebaby funduszu sanacyjnego bardzo wysokiego. Dla Austrji obliczono ten fundusz sanacyjny, Liga Narodów go obliczyła, a więc bardzo ostrożnie, na 650 miljonów koron złotych, to znaczy na jakieś 685 miljonów franków złotych. Oczywiście Austrja była w położeniu daleko gorszem, niż my, z drugiej strony trzeba zaznaczyć, iż ludność Austrji wynosi przeszło 6 miljonów, a nasza blisko 28 miljonów. Więc w każdym razie, ażeby móc pójść na tę sanację, z małym względnie bólem, no to trzebaby dla nas conajmniej jakiego miljarda franków złotych. Rząd nasz, według oświadczenia p. Ministra Skarbu w Komisji Budżetowej, może wystarać się o fundusz sanacyjny w wysokości 250 miljonów złotych. Otóż jeśli się ma fundusz sanacyjny, względnie nieduży, to sanacja nie ma widoków, jeśli równocześnie nie dołączymy do tego drugiego środka, bez którego Austrja się obyła, jeśli nie dołączymy właśnie projektu ustawy, który mamy przed sobą. Ten projekt ustawy jest koniecznem uzupełnieniem tej szczupłości naszego funduszu sanacyjnego i bez waloryzacji naszych danin publicznych nie może być mowy o tem, ażebyśmy zrównoważyli nasz budżet i zaprzestali drukowania marek polskich, bez czego nie można myśleć o jakiejkolwiek sanacji.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#SBuzek">Do przekonania, że trzeba waloryzować podatki, Sejm nasz przyszedł już po konferencjach belwederskich, przekonanie to stało się udziałem nawet szerszych kół, że trzeba podatki waloryzować.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#SBuzek">Tymczasem waloryzacja, jakąśmy przeprowadzili co do podatku gruntowego i dochodowego, była niesłychanie szczupła, nie przewidywała tak silnego spadku marki i tak silnego wzrostu wskutek tego wszelkich cen w Państwie, a co zatem idzie, silnego wzrostu wydatków państwowych. Przecież jeszcze w grudniu z. r. wydaliśmy, bez wydatków kolejowych, 137 miljardów, w lipcu już 10 razy więcej, mianowicie 1.118 miljardów, a w październiku 7 razy więcej. 7.834 miljardy. Otóż wskutek tego nadzwyczaj silnego rozwoju wydatków uchwała, powzięta przez Sejm i Senat i w pierwszej połowie r. b. co do waloryzacji podatków gruntowego i dochodowego, absolutnie nie mogła wystarczyć. Dlatego niezbędna jest waloryzacja inna, mianowicie waloryzacja wszelkich danin, ta, którą mamy w niniejszym projekcie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#SBuzek">Ta waloryzacja idzie równo z cenami złota.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#SBuzek">Ze względu że wydatki Skarbu Państwa rosną mniej więcej równolegle ze wskaźnikiem cen hurtowych, byłoby może rzeczą wskazaną, aby i ta waloryzacja podatków była także zastosowana do wskaźnika cen hurtowych, jednakże ze względu na konieczność sanacyjną okazało się rzeczą wskazaną oprzeć waloryzacje na kursie złota, a to z powodu, że bądź co bądź między zadekretowaniem waloryzacji według pewnego kursu a wpłacaniem podatku musi upłynąć pewien czas, tak, że na to ażeby otrzymać podatek w myśl wskaźnika cen hurtowych, trzeba wymierzać podatek według wskaźnika ceny złota.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#SBuzek">Ma to dla okresu sanacyjnego bardzo dodatnią stronę. Po okresie sanacyjnym oczywiście byłoby lepiej, żeby podatki wzrastały równolegle do wskaźnika cen hurtowych, bo, jeżeli będą wzrastały według ceny złota, to znaczy, że wogóle nie będą wzrastały, gdyż po osiągnięciu sanacji już disagia w złocie nie będzie, nie powinno być. Wtenczas podatki nie będą wzrastały, a mimo to będziemy mieli bardzo wielki wzrost wydatków skutkiem zdążania wszelkich cen za złotem, a nawet ponad złoto do równi cen światowych, a ta równia cen światowych jest wyższą, niż równia złota. Więc przepis art. 2, czyniący waloryzację zależną od kursu złota, objaśnia się właśnie potrzebami chwili bieżącej, przedewszystkiem potrzebą sanacji.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#SBuzek">Ustawa ta nie przewiduje, i słusznie, waloryzacji wszystkich dochodów Państwa, zwłaszcza nie są waloryzowane te dochody Państwa, które zależą w bardzo wielkiej mierze od inicjatywy obywateli, od dobrej woli obywateli. Są to dochody tego rodzaju, jak taryfy kolejowe, pocztowe, telegraficzne. Więc tutaj obywatel nic nie jest obowiązany uiścić na rzecz Państwa, czy uiści, zależy od tego, czy skorzysta lub nie z kolei, względnie poczty. Gdybyśmy tu nieoględnie stosowali przerachowywanie na złoto, to mogłoby się zdarzyć bardzo łatwo, że, powiedzmy, koleje, zwłaszcza w niektórych klasach zupełnie byłyby próżne, albo wogóle na kolejach w pewnych relacjach nie nadawanoby pewnych towarów, gdyż towar nie mógłby tyle zapłacić. Doświadczenie to zrobiono w Austrji i Niemczech przy waloryzacji taryf kolejowych, dlatego słusznie art. 9 sprawę te inaczej traktuje, niż obowiązkowe daniny publiczne, które są przedmiotem pierwszej części ustawy.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#SBuzek">Ustawa ta niewątpliwie nakłada na podatników bardzo wielkie ciężary, podatnicy jednak poniosą je chętnie wtedy, gdy cel będzie osiągnięty. I dlatego szanowni Panowie pozwolą, że i tej kwestji poświecę kilka uwag i rozważę razem z szan. Panami szanse osiągnięcia celu. I znowu, ażeby Panowie mogli się zorjentować, przedstawię odpowiednie cyfry, bo tylko na podstawie odpowiednich cyfr można dojść do ścisłej konkluzji.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#SBuzek">Otóż czy na podstawie tej waloryzacji zdołamy zrównoważyć budżet? Jakie mamy tu szanse, przedewszystkiem po stronie wydatkowej? Jakie mamy wydatki? Musimy z doświadczeń ostatnich miesięcy wnioskować o przyszłości, ażeby nie budować w powietrzu. Nasze wydatki na administrację publiczną, bez niedoboru kolejowego, wynosiły w pierwszem półroczu r. b. okrągło 67 miljonów zł. p. miesięcznie, dokładnie 66.959.000 zł. p. W trzecim kwartale wynosiły przeciętnie 63.908.000 zł. p. miesięcznie, a więc już trochę mniej, w październiku 61.261.000 zł. p. Więc na tej podstawie, po zarządzeniu oszczędności, możemy z całą pewnością twierdzić, że ta kategorja wydatków nie wyniesie więcej, niż 60 miljonów zł. p. miesięcznie. Teraz jednak pozostaje ta ogromna pozycja, którą przedstawia niedobór kolejowy. Otóż niedobór kolejowy w pierwszem półroczu r. b. wynosił przeciętnie 21.500.000 zł. p. miesięcznie, w trzecim kwartale wynosił miesięcznie przeciętnie 40.148.000, a w październiku 26.917.000. Jeżeli weźmiemy przecięcie za wszystkie 10 miesięcy, to otrzymamy sumę poniżej 30 miljonów i to znacznie poniżej, jednakże liczę 30 milionów i z tym niedoborem należy nam się liczyć na, przyszłość W takim razie mielibyśmy jako zapotrzebowanie miesięczne na przyszłość najwyżej kwotę 90 miljonów złotych, najwyżej 90. Na cały rok suma ta, pomnożona przez 12, daje 1.080 miljonów zł. p.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#SBuzek">Teraz jakie są szanse pokrycia tego zapotrzebowania? Więc znowu zbadajmy nasze dochody w złotych polskich, ile wynosiły w pierwszem półroczu. W pierwszem półroczu dochody miesięczne, oczywiście licząc bez kolei, wynosiły przeciętnie 36 miljonów zł. p. W trzecim kwartale, dzięki tym wszystkim ustawom, jakie zostały uchwalone, dochody podniosły się, ale znów wskutek dewaluacji nie podniosły się w tej mierze, jakieśmy przypuszczali w pierwszem półroczu, uchwalając te ustawy podatkowe. Dochody te miesięcznie wynosiły przeciętnie 38.404.000, a więc tylko o dwa miljony więcej. Teraz w październiku, t. j. w ostatnim miesiącu, z którego mamy cyfry, wynosiły 31.209.000. Otóż proszę Panów, to było przed zwaloryzowaniem podatków, to było wtenczas, gdy spadek marki nie został odpowiednio odparowany przez podwyższanie podatków.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#SBuzek">Teraz jakie mamy szanse na przyszłość? Rząd oblicza to w taki sposób, że rozróżnia trzy kategorje dochodów, mojem zdaniem słusznie. Przedewszystkiem dochody Ministerstwa Skarbu; wśród tych dochodów są dwie kategorje, są takie, które wpływają do Skarbu Państwa w pewnych ściśle oznaczonych terminach, tu należy np. podatek majątkowy, — jak Panowie wiedzą pierwsza rata tego podatku na przyszły rok ma wpłynąć między 15 kwietnia a 15 maja; potem podatek gruntowy, o ile chodzi o przyszły rok, pierwsza tata ma wpłynąć między 15 marca a 15 kwietnia; potem jest podatek dochodowy od dochodów fundowanych, który ma wpłynąć najdalej do 1 marca; a wreszcie jest część podatku przemysłowego, która ma wpłynąć najdalej do 15 kwietnia. Otóż ze wszystkich tych źródeł Rząd preliminuje na przyszły rok 356 miljonów. Proszę Panów, muszę zaznaczyć, iż preliminowanie tych dochodów jest niesłychanie niskie. Rząd bardzo słusznie robi, że jest bardzo ostrożny, zanim nie siedzi na koniu, bo trzeba być bardzo ostrożnym, aby oczywiście na konia wogóle się dostać. Otóż dowodem tego jest np. to, że podatek majątkowy jest preliminowany tylko kwotą 171 miljonów, a Panowie wiedzą, że w myśl ustawy o podatku majątkowym powinien on dać znacznie więcej. Tak samo ostrożnie preliminowany jest podatek gruntowy i inne podatki. Otóż te podatki oczywiście muszą być waloryzowane, jeżeli mają wpłynąć chociaż w tej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#SBuzek">Teraz co się tyczy drugiej kategorji dochodów Ministerstwa Skarbu, to są to dochody ciągłe, a więc należą do nich niektóre podatki bezpośrednie, a zwłaszcza wszelkie podatki pośrednie. Otóż już obecnie mógł Rząd podatki pośrednie podwyższać, to pełnomocnictwo daliśmy Rządowi, tylko niestety waloryzacja ta była niedostateczna, a to z powodu, że podwyższenie podatków pośrednich zależy od rozporządzenia Rady Ministrów, a każdy, kto miał sposobność poznać uciążliwość tej drogi, wie, iż między opracowaniem przez Ministerstwo Skarbu odnośnego wniosku na Radę Ministrów a pojawieniem się tego wniosku w Dzienniku Ustaw, zawsze musi upłynąć kilka tygodni, bo wniosek musi być rozesłany wszystkim ministerstwom, ażeby ministrowie, którzy decydują, mogli się z nim zapoznać; potem musi być postawiony na porządek dzienny Rady Ministrów; jeśli został uchwalony, to znowu zatwierdzenie protokółu wymaga według przepisów obowiązujących dużo czasu; potem idzie do Dziennika Ustaw. I tak można liczyć tę drogę, jeśli nacisk jest silny, na jakie 3 tygodnie, a jest to czas bardzo drogi, bo w ciągu 3 tygodni mamy spadek już bardzo znaczny, a to powoduje, iż dochody wpływają znacznie niższe, niż przewidywano.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#komentarz">(Głos: Za dużo jest gadania i na Radzie Ministrów)</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#SBuzek">To inna kwestja, o tem będzie mowa przy budżecie Rady Ministrów. Na razie ta kwestja tu nie wchodzi. Jeżeli to mówię, to po to, żeby zaznaczyć, jak konieczne było, ażeby o tych sprawach decydował Minister Skarbu, t. j. ten resort, który bezpośrednio jest zainteresowany, a nie, żeby ta waloryzacja mogła się odbywać dopiero po odbyciu tak uciążliwych i tyle kosztujących czasu formalności.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#SBuzek">Dochody z tych wszystkich podatków ciągłych, a więc z ceł, z podatków pośrednich i z niektórych podatków bezpośrednich preliminowano na 384 miljonów, a więc znowu bardzo ostrożnie.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#SBuzek">Wreszcie dochody nie Ministerstwa Skarbu, lecz wszystkich innych ministerstw. A więc dochody z grzywien, z różnych należności administracyjnych, — w każdem niemal ministerstwie są tego rodzaju należności administracyjne; Ministerstwo Spraw Wewnętrznych np. w swoim budżecie ma należności paszportowe i opłaty statystyczne, które wynoszą więcej, niż wszelkie wydatki Głównego Urzędu Statystycznego; każde ministerstwo ma szereg dochodów administracyjnych; potem dochodzą do tego dochody z majątków państwowych i z przedsiębiorstw państwowych. Te dochody są preliminowane na 328 miljonów i znów muszę powiedzieć, że to jest preliminowane ostrożnie. Otrzymaliśmy w ten sposób kwotę 1.068 miljonów, coby powinno wystarczyć na pokrycie wszelkich naszych wydatków, które maximum mogą dosięgnąć 1.080 miljonów w roku przyszłym.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#SBuzek">Z tego wynika, że waloryzacja jest drogą, która może doprowadzić do celu pożądanego, może doprowadzić nas do tego, że będziemy mogli nareszcie zaprzestać drukowania marek polskich, a ponieważ ta możliwość istnieje, więc jest naszym obowiązkiem uchwalić te ustawę o waloryzacji bez jakiejkolwiek zmiany, chociaż wiemy, że w ustawie tek jest wiele cierni i głogów.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#SBuzek">Ale jest to jedyna droga, która może nas doprowadzić do celu na drodze samopomocy. Innej drogi nie widzimy. I dlatego proszę w imieniu komisji o przyjęcie bez zmian tej ustawy, a tak samo proszę w imieniu komisji o przyjęcie rezolucji, uchwalonej przez komisję, którą szanowni Panowie mają przed sobą, a która dotyczy waloryzacji kredytów, zwłaszcza sposobu waloryzacji kredytów wekslowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Otwieram rozprawę. Głos ma s. Stanisław Karpiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#SStanisławKarpiński">Proszę szanownych Panów, mam wrażenie, że ustawa o zastosowaniu stałej jednostki podatkowej jest postawiona na zbyt szerokiem podłożu. Uważam, że i ustawa pierwsza, która dla niniejszej jest pierwowzorem, ustawa jeszcze za czasów ministra Skarbu Grabskiego 1 marca r. b. wniesiona do Sejmu, a przez Sejm nie rozpatrzona, również była postawiona na zbyt szerokiem podłożu. Była postawiona na podłożu sanacji Skarbu w całej rozciągłości tego zagadnienia, a więc zanadto ogólnie i dlatego do dnia dzisiejszego światła dziennego nie ujrzała. Obawiam się, że gdybyśmy chcieli i tę ustawę postawić na wyłącznie sanacyjnem, ogólnem podłożu, to również nie porozumiemy się, gdyż w tej sprawie można istotnie 48 godzin bez przerwy rozmawiać i wcale nie dojść do zagadnień, które ta ustawa ma na celu, t. j. do podniesienia wpływów z podatków. Sanacja Skarbu jest zagadnieniem, o którem bez końca rozmawiać można i zawsze będą różne przeciwne sobie zapatrywania. Przypominam, że projekt przez Rząd wniesiony nosił skromną nazwę ustawy o zastosowaniu stałej jednostki do obliczania danin i niektórych innych dochodów publicznych. Dopiero Sejm wprowadził poprawkę i dodał: „oraz kredytów udzielanych przez instytucje państwowe i samorządowe”. Skutkiem tej poprawki zadanie ustawy zupełnie się zmieniło, a nawet postawiło to ją poniekąd na podłożu politycznem. Pomijam już to, że samo połączenie w tytule zastosowania stałej jednostki do danin publicznych z kredytem, jest niezupełnie logiczne, bo wygląda tak, jakgdyby daniny publiczne ściągało się na to, ażeby komuś udzielać kredytu. Taki kredyt byłby w wysokim stopniu chorobliwy i należałoby go jak najprędzej skasować, a nie przyznawać się w ustawie przez parlament wypuszczonej, że tego rodzaju kredytów udziela się z funduszów podatkowych. Tymczasem tytuł na to wskazuje.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Głos: Bo tak jest)</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#SStanisławKarpiński">Jakkolwiek już to założenie według nas nie jest słuszne, jednakże uważamy, że ustawa ta ma niezmierne plusy i dlatego za nią głosować będziemy. Głosować będziemy za nią dlatego, że widzimy tu przedewszystkiem plusy wybitnie dochodowe dla Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#SStanisławKarpiński">Cóż to jest to zastosowanie stałej jednostki? Jest to poprawienie wykładnika dotychczasowego, jaki był w naszych ustawach podatkowych stosowany, wykładnika spadku naszej marki. Mieliśmy dotychczas wykładnik t. zw. cen hurtowych. Do czego nas to doprowadziło? Przecież doskonale sobie przypominamy z rozpraw o podatku dochodowym, o podatku gruntowym, jakie tam były rezultaty. Mieliśmy wykładnik, skutkiem którego zupełnie ściśle druga rata podatku gruntowego miała być tylko o 10% wyższą od raty pierwszej — było to zupełnie zgodne z ustawą, którąśmy wydali, a tymczasem od kwietnia do października marka polska spadła nie o 10%, lecz o 2.000%.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#SStanisławKarpiński">Oto ustawa, którą oba ciała ustawodawcze, Sejm i Senat, raczyły uchwalić na zasadzie wykładnika cen hurtowych, oto rezultat do jakiego doszliśmy z ustawą o podatku gruntowym! Dlatego byliśmy potem zmuszeni uchwalić nowy dodatek do tego podatku gruntowego, powiększający go 15 — względnie 20-krotnie. Mieliśmy taki sam dowód i na podatku dochodowym, gdzie tak samo obowiązuje wykładnik, oparty na wskaźniku cen hurtowych. Do części podatku płatnej w listopadzie stosuje się wykładnik spadku marki, obliczony na zasadzie przeciętnych cen hurtowych w pierwszej połowie roku podatkowego w porównaniu z cenami całego roku poprzedzającego rok podatkowy. Dzięki temu ogłoszony był wskaźnik na drugie półrocze 7, gdy tymczasem marka od kwietnia do listopada spadła nie 7-mio lecz 65-cio krotnie. Widzimy oto, jakie były rezultaty wykładników podatkowych, stosowanych przez nas do dziś. Dostatecznie się przekonaliśmy, że wszelkie wykładniki obliczane na podstawie danych zbyt odległych terminów od okresu wpłacania podatku, do niczego nie prowadzą.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#SStanisławKarpiński">Widzimy to samo nawet na podatkach pośrednich. W motywach projektu, który Rząd wniósł do Sejmu, na stronie 4 mamy zestawienie podatków pośrednich: ile powinno wpłynąć, a ile faktycznie wpłynęło. A przecież tam już jest stosowany nie wykładnik wzrostu cen hurtowych, lecz Minister Skarbu ma prawo automatycznie podnosić ceny, kiedy chce, kiedy Rząd zechce, kiedy Rada Ministrów mu zezwoli. Jednakże już ta okoliczność, że na to trzeba paru tygodni od dnia uchwalenia do dnia wprowadzenia w życie, już ten krótki termin parotygodniowy wystarcza, żeby rezultat wszystkich podatków pośrednich zmniejszyć przeszło o połowę. Naprzykład z takiego podatku pewnego jak podatek od spirytusu, który był wymierzony w pierwszem półroczu, t. j. skalkulowany według franka, a mianowicie po 2 franki od litra, powinno było wpłynąć 50 miljonów, a wpłynęło zaledwie 201/2 miljona, tylko dlatego, że od dnia wymierzenia podatku, od dnia wykalkulowania do dnia wprowadzenia upłynęło parę tygodni. Tymczasem przy wykładniku cen hurtowych musi upłynąć czas nie parotygodniowy, lecz paro, a nawet kilkomiesięczny, jak np. przy podatku gruntowym, a zatem taki wykładnik nie ma literalnie żadnego znaczenia i powinien być zupełnie odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#SStanisławKarpiński">Chodzi więc o to, że skoro przyszliśmy do przekonania, że wykładniki dotychczas przez nas stosowane w systemie podatkowym nie mają racji bytu, to muszą być poprawione. Otóż projekt ministerjalny jest właśnie próbą zrobienia poprawki. Absolutnie nikt nie utrzymuje, że jest to bezwzględnie już coś pewnego, że nic lepszego ponadto niema; nie wiemy, może coś będzie lepszego, dzisiaj wiemy tylko to, że nowy wykładnik, czyli jednostka podatkowa oparta na złocie będzie stalsza, będzie lepsza, niż wykładniki dotychczasowe, oparte na wskaźnikach cen hurtowych, które, jak doświadczenie już nas nauczyło, do niczego nie prowadzą, są zupełnie błędne. Mamy dużo danych do przypuszczenia, że nowy wykładnik będzie istotnie lepszy; przedewszystkiem będzie stalszy, a następnie prostszy. Proszę sobie pomyśleć ile roboty przez to się zaoszczędzi. Nie będzie już tego ciągłego ustalania nowych stawek, tych ciągłych kalkulacji; jeżeli się raz tylko stawki ustali, raz się tę wielką robotę zamiany stawek przeprowadzi, to już przez to robota zrobiona. Dzięki temu urzędy skarbowe będą miały znaczne ulgi, a przecież od tego w znacznej mierze zależy sprawność urzędów podatkowych a zatem i większa wydajność podatkowa. Z powodu przystosowania podatków obecnie do złota nie możemy dziś mieć tych obaw, jakieśmy mogli mieć przed rokiem. Przed rokiem byłbym sam najmocniej przeciwny, ażeby wskaźniki złote stosować do wszystkich podatków. Dlaczego? Dlatego, że przed rokiem gdybyśmy chcieli taką jednostkę opartą na zlocie zastosować w jednej dziedzinie życia, życia podatkowego, to oczywiście cale życie gospodarcze pchnęlibyśmy odrazu do poziomu złota, czyli przyspieszylibyśmy proces wyrównania się cen na rynku wewnętrznym i na rynku zewnętrznym na niekorzyść własną, nie otrzymując wzamian nic, nie otrzymując trwalej nowej jednostki złotej, tylko teoretyczną jednostkę obliczeniową. Dziś jednak warunki się zmieniły, dziś już w wielu artykułach doszliśmy do poziomu złota, a nawet w wielu artykułach przeszliśmy ten poziom złota. Mamy przecież tak wielki artykuł importowy, jak bawełna, który już na rynku zewnętrznym znakomicie przeszedł równię przedwojenną. Wogóle jest więcej artykułów, które przeszły cenę złota, niż tych, gdzie jeszcześmy do niej nie doszli. A więc obawy żywionej przed rokiem obecnie już niema.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#SStanisławKarpiński">Tyle jest ważkich powodów, żeby tej próby dokonać, żeby z wykładnikiem cen hurtowych raz na zawsze się rozstać, tak jest jasne, że przy nowym wykładniku więcej i szybciej będzie podatków wpływało, że za tą ustawą klub nasz jednomyślnie będzie głosował, aczkolwiek nie ukrywamy wcale, że jest w niej szereg błędów, błędów nawet wielkiego znaczenia. Pozwolę sobie je przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#SStanisławKarpiński">Przedewszystkiem nie uważam za wskazane, żeby jednostka obliczeniowa, która w projekcie p. Grabskiego była nazwana złotym polskim, obecnie nazywała się frankiem złotym. W ustawie październikowej r. ub. tę jednostkę równowartościową ze złotym frankiem nazwaliśmy przecież złotym polskim. Uważałbym to za usprawiedliwione tylko wtenczas, gdyby w Ministerstwie Skarbu powstała myśl, że utożsamianie złotego polskiego ze złotym frankiem jest niedobre, że stworzy to jednostkę za dużą, że należy dążyć do mniejszej jednostki, zredukowanej do połowy. Sądzę jednak, że jest to drobny szczegół, który dlatego przytaczam na pierwszem miejscu, że figuruje w pierwszym artykule ustawy. Art. 2 mówi o określeniu wartości franka złotego w markach. Ponieważ frank zloty jest przedmiotem rzadkim na naszym rynku wewnętrznym, złoto zaś notowane jest przedewszystkiem na giełdzie londyńskiej, przeto ma być brany za podstawę kurs złotego franka w Londynie i cena czeku na Londyn w Warszawie. Na podstawie tych kursów wypośrodkowuje się teoretyczny kurs złotego franka w Warszawie. W ten sposób naszą jednostkę podatkową uzależniamy zupełnie od giełdy londyńskiej, na którą najmniejszego wpływu nie mamy. To jest błąd, zwłaszcza, że obecnie złoto przestało odgrywać rolę przedwojenną w obrocie pieniężnym. Obecnie nigdzie w żadnym kraju nikt banknotów na złoto nie wymienia, czyli, że w tej dziedzinie złoto radykalnie swój charakter zmieniło. Nabywanie złota na rynku może mieć przyczyny zupełnie niezależne od potrzeb obrotu pieniężnego, a zatem najzupełniej przypadkowe warunki mogą oddziaływać na cenę złotą a przez to i na wzrost lub zmniejszenie naszych podatków. Jest to niezawodnie zła strona ustawy. Jednakże ustawa ta nie ma charakteru stałego lecz przejściowy i dlatego z tem złem można się pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#SStanisławKarpiński">Uważam również, że art. 8, gdzie mowa o tem, że p. Minister Skarbu może polecić przyjmowanie zaliczek zwaloryzowanych przed terminem płatności podatku, nie załatwia sprawy. Skoro się stawia warunek, że ludność ma płacić podatki w jakiejś jednostce, według jakiejś skali, to niezawodnie musi ta ludność mieć prawo przygotowania się do tego zawczasu. Jest to warunek konieczny. Jeżeli wiem, że na końcu stycznia muszę zapłacić pewną sumę podatku, to, jako obywatel przezorny, muszę tę sumę już w grudniu zbierać, muszę robić rezerwę, muszę zbierać natychmiast. W czem będę zbierał? Jeżeli niema u nas franka złotego, walut nabywać nie wolno, niema absolutnie możności, żebym mógł tę przezorność względem siebie zastosować i innym tę przezorność zalecić. Według tego artykułu p. Minister Skarbu będzie miał prawo otwierać w urzędach skarbowych odpowiednie konta podatkowe, na które obywatel będzie mógł jako awans wpłacać marki, które będą obliczone według kursu w dniu wpłaty. Zdawałoby się, że trudność jest załatwiona. Mojem zdaniem jednak jest to rozwiązanie zaledwie połowiczne. Jeżeli przezorność nakazuje zbierać sumę podatkową zawczasu, ażeby ją wnieść do urzędu skarbowego po paru miesiącach, to nie znaczy wcale, aby miano ją wnosić odrazu. Płatnik nie chce przed czasem rozstawać się z gotówką, on dąży tylko do rezerwy, którą mógłby jeszcze użyć na inne cele, przed terminem, jeśli zajdzie konieczna potrzeba. Otwieranie rachunku podatkowego w urzędach nie załatwia tej potrzeby wcale. Mojem zdaniem postawione w Sejmie życzenie by były wypuszczone specjalne bony podatkowe rozwiązałoby sprawę o wiele lepiej, niż konta podatkowe, a to dlatego, że mając bony podatkowe, można je w razie koniecznej potrzeby jeszcze przed zapłaceniem podatków sprzedać drugiemu, który ich poszukuje dla rezerwy podatkowej, gdy tymczasem przy kontach podatkowych mamy do czynienia nie z rezerwą podatkową, lecz z zapłatą podatku przed terminem.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#SStanisławKarpiński">Chciałem także zwrócić uwagę na art. 9, który mówi, że pobrana na rzecz związków samorządowych, na rzecz komun suma będzie zwracana komunom po tym samym kursie, po jakim została przyjęta, nie powiedziano jednak, w jakim czasie będą zwracane te sumy. Tymczasem miasta skarżą się bardzo na to, że zbyt późno otrzymują zwrot podatków, ściąganych przez Państwo. Oczywiście nie jest to rzecz tak aktualna dziś, jak w normalnych czasach, gdyż dziś większość większych miast niestety żyje z dotacji skarbowych, lecz wówczas, gdy się przerwą te dotacje, gdy miasta będą skazane na życie z własnych budżetów, zwłoka paromiesięczna, obecnie praktykowana jako reguła, będzie zupełnie niedopuszczalna.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#SStanisławKarpiński">Wreszcie jest w tym art. 9 — i tu powiedziałbym zupełnie: ni przypiął ni przyłatał — poprawka uchwalona przez Sejm o kredytach. Na samym początku już zaznaczyłem, że w ustawie o polepszeniu wykładnika podatkowego, który musi być stosowany skutkiem spadku marki, stawianie jakichś prób rozwiązania sprawy kredytowej jest najzupełniej chybione. Próba przemycenia przy tej ustawie sprawy kredytowej nie może liczyć nigdy na powodzenie, ponieważ sprawa kredytowa jest tak skomplikowana, że wymagałaby wniesienia oddzielnej, samoistnej ustawy, któraby całe zagadnienie kredytu ujęła i rozwiązała. Boć przecież nasuwa się przedewszystkiem wątpliwość, czy ten kredyt przez Państwo udzielany jest właściwy. To jest ważniejsze niż to czy skarb traci lub zyskuje na udzielaniu tego kredytu. Czy właściwą jest linja, po której ten kredyt kroczy, czy nie należałoby przy rozpatrywaniu zagadnienia kredytowego rozpatrzyć działalność aż 13 instytucji bankowych państwowych. Oto ważne zagadnienie kredytowe. Nie słyszałem żeby jakie państwo w tak krótkim czasie istnienia mogło się taką liczbą banków państwowych pochwalić. Oprócz paru, najwyżej 3 takich instytucji, bardzo potrzebnych, mamy jeszcze jakieś 10, których żywot jest zupełnie niczem nieusprawiedliwiony.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#SStanisławKarpiński">Zdawałoby się, że przy zagadnieniu kredytu należałoby tę sprawę rozstrzygnąć i może przyszlibyśmy do tego przekonania, że trzeba te banki zamknąć a fundusze z ich likwidacji przelać do funduszu sanacyjnego. Tymczasem teraz, kiedy sprawa kredytu jest tylko przyczepiona niejako do ustawy o zmianie wykładnika podatkowego, tego zagadnienia oczywiście roztrząsać nie można. Ponieważ jednak zagadnienie to, ten właśnie ustęp czwarty art. 9 wzbudza największe zainteresowanie, wywołuje jak najgorętsze dyskusje i w Sejmie i u nas, w Komisji Skarbowej Senatu, więc niepodobieństwem jest przejść nad tem do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#SStanisławKarpiński">A zatem najpierw zaznaczam, że skoro mowa o kredycie, to należałoby stosować zasadę waloryzacji obustronnie: do dłużników i do wierzycieli. Jeżeli wszelkie kredyty, udzielane przez Państwo, mają być na zasadach tej ustawy zwaloryzowane, to samo się przez się rozumie, że zwyczajna logika nakazuje odwrócić to i powiedzieć, że wszelkie należności od Państwa również powinny być zwaloryzowane. I gdybyśmy mieli zagadnienie kredytu ujęte w oddzielnej ustawie, mówiącej tylko o kredycie, o zagadnieniu kredytowem, to niewątpliwie musielibyśmy mówić tylko o obustronnej waloryzacji. Tymczasem w interesie Skarbu byłbym jak najmocniej przeciwny, żeby tak logicznie sprawę kredytu ustalić, aby nietylko to, po Skarb pożyczył, lecz także i to, co Skarbowi pożyczono, żeby musiało być waloryzowane. Bo pomyślcie Państwo, że wtenczas odrazu byśmy musieli powiedzieć, że jesteśmy skończonymi bankrutami, gdyż nie mielibyśmy możności spłacenia zwaloryzowanych naszych długów.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#SStanisławKarpiński">Zapomnijmy zresztą o tych wielkich dawniejszych krzywdach, które się stały tym, którzy nabywali papiery państwowe, ale zatrzymajmy się na dzisiejszym stanie rzeczy. Przecież teraz państwowe instytucje kredytowe, zarówno P. K. K. P., jak i P. K. O., nie tylko wydają pożyczki, lecz od początku swojej działalności zaciągają również zobowiązania, t. j. przyjmują wkłady. Czy te wkłady powinny być również zwaloryzowane na tych samych zasadach, jak i pożyczki, udzielane przez te instytucje? Logika wskazywałaby, że tak. Gdybyśmy jednak chcieli waloryzację zastosować i do zobowiązań skarbowych, to jestem przekonany, że bilans wypadłby na niekorzyść Skarbu. Dlatego tej sprawy należy zaniechać, a poruszam ją dlatego, że przy rozstrzyganiu tego pytania w Komisji Skarbowe Senatu niektórzy Panowie bardzo ostro zaznaczali potrzebę wprowadzenia waloryzacji kredytów, motywując to tem, że Skarb tu ponosi jakieś nieobliczalne, straty. Otóż utrzymywałem w komisji senackiej i stwierdzam to dziś, że straty są wielkie, straty są olbrzymie, ale tych strat nie ponosi Skarb Państwa, straty ponosi cały ogół, który składa pieniądze do tych instytucji.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ten, który płaci zwaloryzowane podatki)</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#SStanisławKarpiński">Tak samo, jak w instytucjach prywatnych. Przecież banki prywatne strat nie ponoszą na udzielaniu kredytu, natomiast ponoszą straty ich wkładcy. Tak samo i w bankach państwowych bilans składa się z aktywów i pasywów. Ludzie nie chcą czytać urzędowych wykazów bankowych i zaprzeczają temu. Wprost nie wierzą w możliwość, aby instytucje kredytowe państwowe mogły mieć jakieś wkłady. Powiadają: w czyim to leży interesie, aby zanosić wkłady do państwowych instytucji kredytowych, zwłaszcza do takich, które nie płacą żadnego procentu? Tymczasem trzeba czytać bilanse urzędowe i wtedy się przekonamy, że są wielkie wkłady, wywołane potrzebami realnemi firm handlowych i przedsiębiorstw, a także wielu osób prywatnych, które czują potrzebę otworzenia sobie rachunku w instytucjach centralnych bankowych, aby korzystać z ich usług przy przekazywaniu pieniędzy. Te same potrzeby skłaniają ludzi do otwierania rachunków czekowych w Pocztowej Kasie Oszczędności. Sumy składane stale wzrastają. Nie będę Panów nużył cyframi od początku działalności instytucji, ale pozwolę sobie przedstawić tylko kilka cyfr, jak wzrastają wkłady osób i instytucji prywatnych w P. K. K. P. w roku bieżącym.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#SStanisławKarpiński">Kiedy 31 stycznia było zaledwie 114 miljardów mk., to po miesiącu było ich już 172 miljardy, miesiąc potem 248, następnie 351, następnie 505, dalej — 802, 1.366, 1.688 miljardów, 31 października — 2.596 miljardów, wreszcie 30 listopada, co nie jest jeszcze ogłoszone, ale wiadomości mam zupełnie pewne, jest na tym rachunku 6.559 miljardów, czyli sześć i pół tryljona marek. Oto sumy, które wzrosły w ciągu jednego tylko roku ze 114 do 6.559 miljardów, sumy, złożone przez osoby i firmy prywatne w naszym centralnym banku emisyjnym. Oto kto przedewszystkiem ponosi straty na pożyczkach, udzielanych przez P. K. K. P., a nie Skarb, jak powiadają niektórzy.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#SStanisławKarpiński">Suma portfelu wekslowego, suma weksli skupowanych w postaci dyskonta P. K. K. P., nie tak bardzo znacznie odbiega od tych, które przytoczyłem. Nie będę ich tu Panom przedstawiał. W niektórych miesiącach portfel wekslowy jest wyższy od wkładów, lecz są miesiące, kiedy stosunek ten jest odwrotny, to jest, że wkłady same wystarczają na udzielanie pożyczek w postaci dyskonta weksli. A więc mieliśmy takie miesiące, naprzykład 30 kwietnia portfel wekslowy P. K. K. P. wynosił zaledwie 305 miljardów, zaś na rachunkach prywatnych żyrowych było 351. Tak samo 31 Iipca portfel wekslowy wynosił 758, zaś na rachunkach żyrowych prywatnych było 802 miljardy.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#SStanisławKarpiński">31 sierpnia te sumy nieomal zupełnie się wyrównują: 1366 miljardów i 1372 miljardy. Oczywiście, że to zjawisko ma stałą dążność, t. j., że w tym kierunku będzie dalszy wzrost. Instytucja bankowa centralna, bez względu na to, czy jest instytucją państwową, czy prywatną, będzie przyciągać wciąż wkłady. Można przecież dojść do takiej polityki, jaką wytworzył sobie bank angielski, w którym zarówno przed wojną, jak i po wojnie suma wkładów jest stale większa od sumy udzielanych pożyczek, czyli, że na te pożyczki bank emisyjny druku banknotów nie powiększa. Tej samej polityki trzymał się przed wojną Reichsbank niemiecki, gdzie sumy te równoważyły się.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#SStanisławKarpiński">Jeżelibyśmy chcieli mówić tu o zastosowaniu zasady waloryzacji w Pocztowej Kasie Oszczędności, to tam niema absolutnie podobnej proporcji, jak w P. K. K. P. Jeżeli weźmiemy bilans Pocztowej Kasy Oszczędności jeszcze z tych czasów, gdy nie wprowadzono pożyczek zlotowych, bo to bilans bardzo komplikuje, — weźmy 1 Iipca, — to Pocztowa Kasa Oszczędności miała wkładów wszelkich kategorji przeszło 400 miljardów marek, a na pożyczki wydano zaledwie 28 miljardów. Zapytuję się, z czyją krzywdą byłoby zbilansowanie rezultatów waloryzacji?</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#SStanisławKarpiński">Przedstawiam tę rzecz tylko dlatego, ażeby przy rozstrzyganiu sprawy kredytu być bardzo ostrożnym i przezornym i ażeby sprawy kredytu nie rozstrzygać tak tylko en passant przy rozpatrywaniu ustawy o zmianie wykładnika podatkowego. To jest zagadnienie w wysokim stopniu wszechstronne, a tymczasem stało się hasłem politycznem najzupełniej nieusprawiedliwionem, boć jeżeli ludzie utrzymują, że pożyczający pieniądze ze Skarbca Państwowego dużo zyskują, to zgoda, zarabiają szalone pieniądze, wszystko jedno, czy pożyczają ze Skarbca Państwowego, czy ze skarbca prywatnego, ale to właśnie jest elementarnem zjawiskiem, koniecznem skutkiem złego pieniądza. W całym świecie wiadomem jest od dawien dawna, że tam, gdzie jest zły pieniądz, dłużnik ma największy pożytek, a wierzyciel ponosi największe straty. Gdybyśmy chcieli to wielkie zagadnienie, to zagadnienie obrzydliwego złego pieniądza załatwić w ten prosty sposób, że do art. 9 ustawy, traktującej o zmianie wykładnika podatkowego wpakować ustęp o waloryzacji kredytów i gdybyśmy chcieli tą drogą tę sprawę załatwić, to ta sprawa zanadto łatwoby się załatwiała. Dotyczyłoby to zrujnowania, czy skrzywdzenia, czy zupełnego odebrania otrzymanych zarobków od dwóch czy trzech tysięcy ludzi i sprawa skończona. Niema krzywdy złego pieniądza, pięć lat żeśmy nim gospodarowali i odrazu wymyśliliśmy genjalną poprawkę do ustawy, i sprawa skończona!</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#SStanisławKarpiński">Niestety, tak się sprawa ta załatwić nie da.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#SStanisławKarpiński">To jest przekleństwo złego pieniądza, że tak łatwo nie może być usunięty, bo gdyby się dał tak łatwo usunąć, toby nie był przekleństwem. Wszyscy to uznają i literalnie wszystkie warstwy do tego dążą, żeby tę krzywdę jakoś wyrównać. Przecież już nam sfery przemysłowe w Sejmie wytłomaczyły, że przemysł nigdy nie był za tem, aby uchronić go od jakichś skutków kredytu waloryzowanego.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#SStanisławKarpiński">Jeżeli wolno mi tutaj powiedzieć parę słów, to w imieniu tych organizacji, które najbardziej w dziedzinie kredytowej są zainteresowane, w imieniu banków polskich, stwierdzam, że dwukrotnie p. Ministrowi Skarbu były składane memorjały w imieniu banków polskich, że wszelkie kredyty towarowe, długoterminowej wekslowe, o ile są bezpośrednie, dadzą się doskonale waloryzować, że mogą i powinny być waloryzowane. Jest tylko jedna dziedzina kredytowa, która się zwaloryzować na zasadach nowej jakiejś jednostki podatkowej, wszystko jedno, jak ją nazwiemy, nie da, to jest dziedzina kredytów dyskontowych. Dlatego związek banków, zalecając waloryzację tych kredytów, które wymieniłem, kredytów towarowych, weksli bezpośrednich, wszelkich kredytów lombardowych, — wystąpił jednocześnie przeciw waloryzowaniu kredytów dyskontowych, wskazując, że to jest niemożliwe ze względów czysto technicznych. I zalecił inną drogę, tę na jaką weszły banki prywatne.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#SStanisławKarpiński">Banki prywatne mają do czynienia z temi samemi ciężarami, a nawet znacznie większemi, bo nie mają do pomocy swojej maszyny drukarskiej, a jednak rozwiązują jakoś tę sprawę, rozwiązują niemal od dwóch lat. Mianowicie oprócz stopy procentowej wprowadzają specjalną prowizję na pokrycie strat kursowych waluty, t. zw. prowizję walutową. Otóż, jeżeli instytucja emisyjna państwowa udziela jakiegoś kredytu dyskontowego, to nie ma innej drogi, tylko musi wejść na tę samą drogę. Częściowa strata w ten sposób będzie odbita, częściowa powtarzam strata, całkowitej bowiem straty nie da się uniknąć, tak samo jak żadnym technicznym środkiem nie da się uniknąć tych klęsk, jakie powoduje zły pieniądz.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#SStanisławKarpiński">Mówiono w Komisji Skarbowo-Budżetowej, że sprawa da się bardzo łatwo załatwić przez udzielanie kredytów w złot. pol., t. j. we frankach złotych. Otóż do kredytu wekslowego, do weksli handlowych sposób ten zastosować się nie da. Można wydać rozporządzenie, że takie tylko kredyty będą wydawane, ale to rozporządzenie pozostanie martwem, bo ta sprawa jest najściślej związana z życiem codziennem, które żadnych przymusów i nakazów nie zniesie. Ponieważ w Komisji Skarbowej Senatu odczytano jedno pismo, wykazujące jak wielkie straty Skarb poniósł właśnie na udzielaniu pożyczek w złotych polskich, przez to właśnie przytaczam tutaj ten dowód, ażeby usprawiedliwić twierdzenie tych, którzy występowali przeciw wprowadzeniu złotego do kredytu. Przed pół rokiem sfery gospodarcze ogłaszały w gazetach memorjały, wypowiadające się jak najkategoryczniej, przeciw możności wprowadzenia takiego wskaźnika zlotowego przy kredycie handlowym. Mówiliśmy, że z kredytu otrzymanego w złotych będą mogli korzystać albo świadomi bankruci, albo świadomi lekkomyślnicy. I cóż się okazało? Było parę instytucji, które poszły na drogę wskazywaną przez pewien czas w Ministerstwie Skarbu, na drogę pożyczek złotych.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#komentarz">(Głos: Związek Ziemian)</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#SStanisławKarpiński">Zapytuję wszystkich Panów, czy jeżeli ktoś otrzymał przed pół rokiem pożyczkę wystawioną w złotych polskich, czy w złotych frankach i ma ją zwracać, powiedzmy, dzisiaj, po upływie pół roku w stosunku dajmy na to stokrotnie większym, przykładowo mówię, stokrotnie większym, to czy nie jest matematyczną koniecznością, ażeby produkt, na który tę pożyczkę zaciągnięto, również w tym samym stosunku poszedł w górę? Jeśli ten produkt, który się wytwarza dzięki otrzymanej pożyczce, nie pójdzie w górę w tym samym stosunku, to oczywiście pożyczający stanie się bankrutem, gdyż pożyczki złotej zwrócić nie będzie w stanie.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#komentarz">(Głos: A jeżeli produkt poszedł w górę?)</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#SStanisławKarpiński">Jeżeli poszedł w tym samym stosunku w górę, to może zupełnie z pożyczki się uiścić.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#komentarz">(Głos: Ale nie chce)</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#SStanisławKarpiński">Otóż przewidzieliśmy to, że przecież w takim samym stosunku nie może całe życie gospodarcze pójść i nie będzie szło. Wiemy o tem, że w całej dziedzinie, tak ważnej dziedzinie życia naszego gospodarczego, jak rolnictwo, ceny produktów rolnych nie poszły w stosunku do cen złota, w jakim poszły ceny żelaza, którego ten rolnik potrzebuje, w jakim poszły ceny węgla, którego ten rolnik potrzebuje, w jakim poszła cena odzieży, której ten rolnik potrzebuje. W takim stosunku nie poszły; prawda to uznana, wszyscy to wiedzą. A pomimo to powiadają Panowie, że jeżeli rolnik przed pół rokiem wziął pożyczkę w złotych, to musi w złotych zapłacić. Okazało się błędem szalonym podobne przypuszczenie i dziwić się trzeba, że takie rzeczy mogły robić instytucje poważne. Oczywiście, skoro ktoś wziął się na lep, potrzebował bardzo tej pożyczki i zaciągnął ją w złotych, to potem przyszedł do instytucji i powiedział: Przecież nie jestem w stanie wam zapłacić. I oto odczytano w komisji korespondencję w tej sprawie, wykazującą, że Ministerstwo Skarbu poniosło duże straty. Ponownie utrzymuję, że Skarb Państwa nie poniósł tu strat, tylko nie zarobił tyle, ileby zarobił, gdyby otrzymał całą umówioną sumę. Stratę ponieśli wkładcy P. K. K. P.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#SStanisławKarpiński">Proszę Panów, bardzobym prosił, żeby tę ustawę rozpatrywać tylko tak, jak była wniesiona, t. j. jako próbę zmiany wykładnika dotychczas obowiązującego w podatkach, wykładnika opartego na wskaźniku cen hurtowych co do wszelkich danin. Tak przedstawiciel Ministerstwa Skarbu na komisji Senatu nam tę sprawę przedstawił, i prosił aby innych zamiarów nie doszukiwać się a wówczas ustawa wyda nam się jasną, wyda się konieczną i mniej niebezpieczną. Jeśli zaś zejdziemy na śliski grunt ogólnej sanacji Skarbu,</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Musimy)</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#SStanisławKarpiński">... to głównego celu nie osiągniemy. Nie zaprzeczam bynajmniej, że i ta ustawa ma pewien związek z sanacją Skarbu, bo niema absolutnie ani jednego wpływu, ani jednego wydatku skarbowego, któryby nie był w ten lub inny sposób z sanacją Skarbu związany. Ale zagadnienie to rozpatrywać należy, w sensie podatkowym, nie zaś w kierunku ogólnej sanacji Skarbu, bo wejdziemy na temat obcy, który absolutnie nie wyjaśni nam położenia podatków, o co właśnie chodzi w tej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#SStanisławKarpiński">Dla naszego klubu jest rzeczą jasną, że ustawa, której projekt mamy dziś rozpatrzyć i zatwierdzić, jest ustawą o zmianie wykładnika podatkowego z powodu spadku marki. Ponieważ wykładnik dotychczasowy zbankrutował jak najwyraźniej, jest nieracjonalny i nie prowadzi do rezultatu, przeto należy wprowadzić inny wykładnik oparty na zasadach, które są tu przedstawione w ustawie. Uważamy to za plus w porównaniu z tem co było do dziś i nie dlatego, że wniosek jest jakimś zbawieniem, które prowadzi nas do raju, lecz dlatego, że jest piusem w porównaniu z tem, co było, głosować będziemy za tą ustawą, pomimo szeregu jej usterek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Szereszowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#SSzereszowski">Wysoki Senacie! Stoimy wobec bardzo ciekawego zjawiska. Rząd wniósł ustawę, zaaprobowaną prawdopodobnie przez większość, o którą się opiera, a już podczas dyskusji nad tą ustawy, zarówno w komisji, jak i w Sejmie po kuluarach zaczęły krążyć wersje, że niektóre stronnictwa właśnie większości uchylają się i zniechęcają się do tej ustawy. Natomiast ustawa znalazła zwolenników na lewicy i została przeprowadzona niekoniecznie głosami większości rządowej. Czem się objaśnia to zjawisko? Czy można powiedzieć, że ustawa ta w swojej treści jest platformą, na której się mogą zejść i prawica i lewica? Nie Panowie. Odegrał tutaj rolę czynnik zupełnie inny; jabym to określił jako akt rozpaczy. Świadomość zbliżania się katastrofy, czego jesteśmy świadkami, świadomość skutków dewaluacji napędziła zwolenników do tej ustawy. I trzeba było 3 lat gospodarki, bo zaczynam liczyć od czasu odparcia najazdu bolszewickiego, trzeba było, by kurs dolara przekroczył poziom 3 miljonów marek, żeby ta świadomość się wzmocniła i żeby ślepi przejrzeli. Bo ten zły stan trwa dość długo, trwa od pierwszej chwili, kiedy zaczęto drukować pieniądze bez pokrycia. Musimy sobie uświadomić, że pieniądz sam w sobie jest tylko gołym wskaźnikiem pewnej wartości materjalnej, a że wartości materjalnej dowolnie produkować nie można, więc dowolne drukowanie znaków obiegowych ma tylko ten skutek, że ich wartość w stosunku do stałego pieniądza się obniża. I zaczyna się zjawisko, które nazywamy dewaluacja. Zjawisko to pociąga za sobą skutki dość straszne, szczególnie straszne są one dla miast. Jeżeli powiemy, co chyba nie jest przesadą, że 90% ludności miejskiej żyje z uposażeń stałych, a nabraliśmy doświadczenia przez lata dewaluacji, że nigdy normy uposażeń nie dochodzą do poziomu drożyzny, musi tu więc nastąpić obniżenie się poziomu życia ze swoimi skutkami. Znamy na ulicach miasta urzędników źle odzianych, znamy wypadki, że urzędnicy nie są w stanie pokryć wpisu dla swoich dzieci, wiemy, że wywołuje to strajki, bo płaca robotników też nie dochodzi do poziomu życia.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#SSzereszowski">Dlatego też w tem znaczeniu musimy wszyscy traktować tę ustawę. Mamy dość odstraszających przykładów tego, czem jest dewaluacja. Sprawozdawca prof. Buzek przytoczył liczbę bezrobotnych, jaka się zjawiła w Niemczech wskutek dewaluacji i wskutek tego chaosu jaki ona tam wywołała. Myślimy ciągle, że jeżeli się obniża kurs waluty danego kraju, a kursy walut stałych idą tam w górę to trzeba liczyć, że poziom życia w danym kraju jest zawsze tańszy niż złoto. Otóż Panowie pozwolą, że krótko przytoczę cyfry, dowodzące, jak pod tym względem chaos w Niemczech wzmógł się wskutek dewaluacji. Podczas gdy w grudniu 1922 r. kurs dolara na giełdzie w Berlinie był 7.600, indeks cen hurtowych równał się 1.474, a równia indeksu do złota wyraża się jak 81,6. W styczniu, gdy dolar poszedł na 18.000, indeks wzrósł słabiej i wynosił 2785, a w stosunku do złota wyrażał się 65%. Tymczasem, gdy w październiku dolar poszedł na 56 miljardów, indeks stanowił już 1/4 część tego dolara i wyrażał się w stosunku do złota jak 109,6, to znaczy, że ceny w Niemczech poszły ogromnie w górę, raz poszły wskutek tego, że samo złoto poszło w górę, a następnie przeskoczyły równię złota. To wszystko jest skutek chaosu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#SSzereszowski">Chciałbym podkreślić tu, co znaczy ów instynkt samozachowawczy wobec tego chaosu. W Gdańsku ludność oczywiście też została przestraszona; władze państwowe tam, jak wszędzie władze państwowe, siedząc po biurach mają dużo czasu, zaczęły radzić: dewaluacja, nie dewaluacja, waloryzacja, nie waloryzacja, a tu życie biegnie i oto gdańszczanie pewnego pięknego poranku wbrew woli rządu, wbrew obowiązującym przepisom prawnym, wbrew przepisom karnym wyrzucili samorzutnie markę niemiecką poza nawias i stanęli na gruncie marki złotej. Rządowi zabrakło odwagi, żeby pociągnąć do odpowiedzialności jednostki, które to wywołały; zabrakło tej odwagi, bo oni stanęli na gruncie życia. Otóż chciałem powiedzieć, że i u nas może być ta obawa i dlatego też tę ustawę, o której mówimy, z tego punktu widzenia należy rozumieć.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#SSzereszowski">Chciałbym jednak zatrzymać się tu chwilę — Panowie Senatorowie pozwolą, — nad pewnem pytaniem. Chciałbym zapytać, czy na prawdę ten obieg pieniężny, jaki mamy w Polsce, jest zupełnie usprawiedliwiony, czy wszystkie pieniądze, które wydrukowano, obrócone zostały na cele produkcyjne i potrzeby natury państwowej. Czy rządy, nie wymieniam specjalnie, bo do nikogo nie mam ani sympatji ani antypatji, tylko czysto rzeczowo, czy wszystkie rządy są bez grzechu? I tu chcę powiedzieć: Nie. Nie chcę się wdawać w analizę szeroką tej sprawy; jako przedstawiciel ludności żydowskiej muszę podnieść tylko to, co się tyczy ludności żydowskiej. Proszę Panów, rząd jest jednym z największych konsumentów w Państwie, a jako konsument oczywiście musi się zwracać do producentów, a w skutek swej słabej organizacji, o której wiemy, musi się zwracać i do pośredników. Ale hasło unarodowienia handlu, to znaczy, że trzeba żydów wyprzeć, zostało podjęte przez władze państwowe w Polsce już na początku istnienia Państwa, wbrew Konstytucji, wbrew zdrowemu zmysłowi państwowemu, z gorliwością godną lepszej sprawy. A że to się nie daje odrazu zrobić, jeżeli przez setki lat urobiła się klasa handlarzy, jeżeli przez dziesiątki lat skutkiem tego, że żydzi stanowili ludność miejską, wytworzyła się klasa przemysłowców, cóż rządy robiły? Zaczęły tworzyć sztuczne placówki, zaczęły tworzyć efemerydy i wyrzucać pieniądze na prawo i na lewo. Odsyłam Panów Senatorów do sprawozdania Kontroli Państwa na rok 1922. Muszę powiedzieć, że nie wszystko tam rozumiem, muszę powiedzieć, że w niektórych miejscach, jako obywatel polski, musi się człowiek rumienić. Są tam rzeczy bardzo ciekawe, ale mogło się to stać tylko wtedy, gdy się miało jako podstawę szumne hasło unarodowienia handlu. Wtedy tylko władza państwowa mogła uważać za potrzebne pójść na takie rzeczy, które są niezgodne z Konstytucją i w swoich skutkach antypaństwowe.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#SSzereszowski">A teraz, proszę Panów, przejdę do samej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Głos: Szczegóły!)</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#SSzereszowski">Proszę Panów, to nie jest sekret dla Panów Senatorów, odsyłam Panów do sprawozdania Kontroli Państwa, Panowie przeczytają, to bardzo gruba książka i uważam, że to należy wprost do obowiązków senatorów, żeby znać tę książkę i wiedzieć, gdy wotujemy tu kredyty, na co one są obracane.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Głos: Z grubsza)</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#SSzereszowski">Zgruba tam jest tak. Dane zostały zaliczki, które nie zostały zwrócone, a w najlepszym razie zwrócone zostały w zdewaluowanej walucie; dano pieniądze na budowę fabryk, których nie budowano i t. d. Ale proszę Senatorów, jest to w tak znacznych rozmiarach, że w zakładach, któremi niektórzy panowie senatorowie zarządzają, nie dopuszczonoby tego nawet w stosunku jednej setnej, w maszynie zaś państwowej, która reprezentuje nietylko polityczną organizację, lecz i gospodarczą, jest to tolerowane, bo Skarb milczy, bo Skarb nie krzyczy. Więc proszę Panów, chciałbym jednak, żeby Panowie sobie zachowali to w pamięci. Jeżeli Panowie traktują poważnie zagadnienie sanacji Skarbu, to trzeba o tem pamiętać i jeszcze raz zalecam książkę, którą przytoczyłem.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#SSzereszowski">Wracając do ustawy, muszę powiedzieć, że tak, jak została uchwalona, bardzo głęboko wejdzie w nasze życie gospodarcze; może ona w skutkach swych przyspieszyć nawet zjawiska, które zwykle towarzyszą okresowi stabilizacji waluty, ale z drugiej strony nie daje perspektywy, że stabilizacja się zbliża. Będziemy mieli to zło bez rekompensaty chociażby nadziei, że się zbliżamy do okresu stabilizacji.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#SSzereszowski">Pan Minister Kucharski w swem przemówieniu, w ostatniej deklaracji w Sejmie, powiedział, że jest to tylko ogniwo, że będzie jeszcze cały łańcuch. Więc pytam się Panów, czy możemy mieć zaufanie, że ta całość, ten łańcuch będzie należycie zrozumiany? Zobaczymy. Ustawa, którą omawiamy, przesłana została z odpowiednią odezwą do p. Marszałka Sejmu, pod datą nie pamiętam którą, ale tam powiedziano, że ustawa ta została uchwalona na Radzie Ministrów 7 października. Jeżeli 7 października na Radzie Ministrów, to musimy przyjąć, że we wrześniu już myśl zupełnie dojrzała, że tak dalej gospodarować nie można, że musi zbyć waloryzacja i to waloryzacja dzienna. A w tym samym czasie te same władze skarbowe pozwalają sobie na rzecz zupełnie niesłychaną względem obywateli Państwa, ale którzy pozostają w innym stosunku do Państwa, nie w stosunku płatników do Skarbu, lecz w stosunku wierzycieli. Mówię o bonach złotych. I cóż Rząd robi? W sposób, co do którego mam pewną trudność w określeniu, w sposób niewłaściwy, Minister Skarbu sztucznie obniża kurs, to znaczy nie obniża, bo nie był w stanie obniżyć, tylko notuje, formalnie załatwia tę sprawę, aby zmusić swych wierzycieli do odbierania pieniędzy i to w tej samej marce, którą sam już uważa za zdewaluowaną, której sam już przyjąć nie chce, a wierzycielom każe przyjmować, Jaki z tego skutek? Skutek jest taki, że zaufanie do Rządu zostało zupełnie poderwane. Radziłbym panu Ministrowi, żeby byt łaskaw sam się przejść wśród niższych nieco warstw i wysłuchać opinji przeciętnych ludzi, którzy oszczędności, pensje, to, co chcieli sobie uzbierać na ubranie i t. d. ulokowali w bonach złotych, jakiego są zdania. A czy zaufanie do Skarbu nie powinno być jednem z bardzo ważnych ogniw w procesie sanacji Skarbu? Zdaje się, że tak. Tego ogniwa teraz już brak.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#SSzereszowski">Następnie, proszę Panów, mam dowód na to, że ta ustawa nie została obmyślana jako całość.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#SSzereszowski">Waloryzacja podatków, którą mamy uchwalić, całym ciężarem spadnie na przemysł i handel. I tu p. Minister i Rząd powinni byli pomyśleć, czy przypadkiem niema coś takiego, co temu przeszkadza. Otóż taką rzecz mamy. Jeżeli Rząd chce siebie zabezpieczyć, chce dla siebie waloryzować i występuje z aktem, to, co znaczy ten akt? Musimy sobie powiedzieć otwarcie, że to akt zejścia naszego dotychczasowego znaku obiegowego. Prawda, sam fakt nastąpił już wcześniej i tym aktem ustawodawczym, tą waloryzacją mamy tylko skonstatować, usankcjonować to, co życie dawniej usankcjonowało. Jeżeli tak jest, a jeżeli głównem źródłem podatków ma być przemysł i handel, to Rząd powinien to obmyśleć w ten sposób, żeby dać przemysłowi i handlowi możność dalszego istnienia, żeby ten delikatny mechanizm nie został naruszony. A tak nie jest. Bo, co pozostawiono? Mamy ustawę z dnia 17 grudnia 1921 r., w potocznym języku zwaną ustawą o sanacji Michalskiego, w niej jest wyraźnie powiedziane, że umowy obustronnie obowiązujące miedzy obywatelami polskimi mogą być zawierane tylko w walucie Polskiej. Więc pytam się, co teraz przemysł i handel mają robić? Zwracam się do Rządu z zapytaniem, co przemysł i handel mają teraz robić? Rząd, władza państwowa przychodzi i powiada: Ten znak nic nie znaczy, będzie waloryzacja, 15-go będzie tyle, 16-go tyle. Bardzo, prawda, ciekawie wygląda tabelka, jak to będzie wyglądało. Ale wy musicie dalej tą jednostką niby jako stałą operować. Pytam się czy nie należałoby już teraz pomyśleć o tem, ażeby to usunąć, żeby dać stosunkom przemysłowym i handlowym możność prawidłowego rozwoju i operowania i żeby tę ustawę albo zmodyfikować, albo znieść w zupełności.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#SSzereszowski">Następnie, proszę Panów, jest jeszcze jedna rzecz. Jest ustawa o zwalczaniu lichwy wojennej z 2 Iipca 1920 r. i uzupełnienie z 5 sierpnia 1923 r. Powiedziano tam, art. 20 mówi: Niema przestępstwa, gdy cena przeciętna za przedmioty tego samego rodzaju, których koszta nabycia są różne przy uwzględnieniu przeciętnych kosztów nabycia nie jest nadmierna. I na zasadzie tej ustawy sądy skazują kupców na więzienie, na szalone kary pieniężne, a to dlatego, że sądy jeszcze nie stoją na gruncie waloryzacji.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Głos na ławach „Wyzwolenia”: Niestety, bardzo łagodnie karzą)</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#SSzereszowski">Sąd uważa, że to go nie obowiązuje. Przychodzi przedstawiciel władzy do kupca, bierze rachunek; on zapłacił za towar 2.000. powinien sprzedać za 2.200, bez waloryzacji. A Rząd i Skarb chcą waloryzacji. To jest ten drugi punkt, który okazuje, że ustawa ta nie jest pomyślana jako całość, nie jest nawet ogniwem, to jeden bok ogniwa. Ale jesteśmy w stanie ciężkim, w stanie rozpaczliwym, więc z tą ustawą się nie walczy. Nie dosłyszałem dobrze p. s. Karpińskiego i nie wiem czy on tak samo podniósł tę wadę ustawy, że uzależniamy się w obliczeniach od złota w Londynie i czeku na Londyn na giełdzie warszawskiej. To są rzeczy, które tak się wahają, że czy to nie będzie szkodliwe, ja też nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#SSzereszowski">To są wątpliwości, które się nasuwają przy rozpatrywaniu tej ustawy i jeżeli się jej nie zwalcza ostro i mocno, to tylko dlatego, że jest to z naszej strony akt rozpaczy, bo patrzymy na tę ustawę jako na jutrzenkę uregulowania naszych stosunków. Może będzie ona zaczątkiem stabilizacji pieniądza, a stabilizacja pieniądza pociągnie za sobą i stabilizację warunków naszego życia.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#SSzereszowski">Co do tej lichwy chciałbym prosić Wysoki Senat o przyjęcie tej samej rezolucji, którą przyjął już Sejm, mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#SSzereszowski">„Wzywa się Rząd, ażeby w związku z uchwaloną ustawą o zastosowaniu stałej jednostki dla obliczania danin, oraz niektórych innych dochodów publicznych wniósł w terminie jednomiesięcznym nowelę do ustawy z dnia 2 Iipca 1920 r. oraz do ustawy z dnia 5 sierpnia 1922 r., mającą na celu dostosowanie ich do ustawy o waloryzacji podatków”.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#SSzereszowski">Proszę Panów! Po tem wszystkiem, co powiedziałem chciałbym jeszcze raz podkreślić, że jeżeli naprawdę Rząd myśli o naprawie Skarbu — nazwa „naprawa Skarbu” jest teraz niedobra, bo taki tytuł nosiła ustawa p. Grabskiego, która została wycofana, a teraz się ją tylko kopjuje, — więc chciałbym powiedzieć, że o ile naprawdę myślimy o sanacji Skarbu, to tą drogą, którą się idzie, myśl, że można to zrobić przy odsuwaniu jednych obywateli a nawet przy krzywdzeniu drugich, to się zrobić nie da.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#SSzereszowski">Wczoraj słyszeliśmy z ust p. dr. Mataji, że sanacja Skarbu może nastąpić jedynie jako akt zbiorowej woli wszystkich obywateli kraju, a do tego, zdaje się, w tej chwili się nie zdąża. Pamiętajcie o tem Panowie, jeżeli dalej będziecie chcieli tylko myśleć o tem, żeby dla poszczególnych kapliczek ubić kapitał polityczny, to ta sprawa się nie uda, ale w innym razie może uda się nam ustabilizować nasz pieniądz, co wzmoże nasz dobrobyt, a to daje największą rękojmię siły i mocy Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SWoźnicki">Wysoka Izbo! Rozprawa dzisiejsza jest zjawiskiem dość niezwykłem dlatego, że od tej rozprawy, mojem zdaniem, w znacznym stopniu zależy los ustawy.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#SWoźnicki">Zwykle losy ustawy przesądzone są w klubach. Kluby przychodzą z gotową decyzją. Postanowienie klubów jest zgóry wiadome wszystkim i rozprawy są tylko formalnością, która nie rozstrzyga o losach samej ustawy. Jednakże dziś tak nie jest. Dziś rozprawy te są do pewnego stopnia głośnem rozważaniem, które same kluby utwierdza w ich decyzji, które w samych mówcach decyzję tę utrwala. Tak jest np. z Klubem, który mam zaszczyt reprezentować. Klub ten poczuwa się do współautorstwa tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#SWoźnicki">Mianowicie ustawa zgłoszona przez Rząd miała na celu waloryzację tylko danin i dochodów publicznych, a Klub nasz zgłosił dodatek, że waloryzacja danin i dochodów publicznych jest jego zdaniem niewystarczająca, że powinna ona dotknąć i kredytów, udzielanych przez instytucje państwowe i samorządowe. Sejm przychylił się do tego wniosku, przychyliła się niespodziewanie do tego wniosku nawet ta część Sejmu, która zwykle wnioski mego Klubu odrzuca. I teraz chodziłoby o to, że ponieważ zwyciężyliśmy w Sejmie, to znaczy w Senacie nie mamy już potrzeby zastanawiać się nad tem, tylko pozostaje głosowanie nad ustawą w całości, ponieważ nasz punkt widzenia został uwzględniony.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#SWoźnicki">Jednakże zaszły pewne okoliczności, które nas stawiają teraz w położeniu dość kłopotliwem. Zażądaliśmy od Rządu, a przedewszystkiem od p. Ministra Skarbu, gwarancji, że druga część ustawy, t. j. waloryzacja kredytów, będzie rzeczywiście uwzględniona i przez Rząd spełniona. Prosiliśmy p. Ministra Skarbu, ażeby te gwarancje w formie zupełnie obowiązującej na Komisji nam zapewnił. Tego zapewnienia nie otrzymaliśmy, dlatego wstrzymaliśmy się na Komisji od głosowania nad ustawą, ponieważ dla nas te rzeczy są zupełnie jedna z drugą związane i prosiliśmy, ażeby na plenum Senatu p. Minister takie oświadczenie złożył. Pan Minister zjawił się wprawdzie dziś na posiedzeniu Senatu, ale oświadczenia takiego obowiązującego, któreby wiązało nietylko p. Ministra Skarbu, ale i cały Rząd wobec nas, wobec Izb Ustawodawczych i wobec społeczeństwa, dotychczas nie usłyszeliśmy. I dlatego, jakkolwiek z konieczności, mając tutaj głos, będę musiał zastanawiać się nad ustawą i nad oświadczeniami p. Ministra, to jednak muszę wyrazić żal, że to jego wiążące zobowiązanie, które byłoby miarodajne dla nas, nie zostało dotychczas wyrzeczone. Dlatego też nie będziemy mogli w końcu oświadczyć się ani za, ani przeciw ustawie, bo to będzie zależne wyłącznie od oświadczenia p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#SWoźnicki">W Sejmie Klubowi naszemu chodziło o przeprowadzenie zasady, że kredyty mają być waloryzowane, ale samo przeprowadzenie zasady nie może być jednolite dla wszelkiego rodzaju kredytów. Kredyty są rozmaite, jedne zwaloryzować łatwiej, i p. Minister Skarbu zrobi to chętniej w stosunku do jednych kredytów, inne zaś mogą być uprzywilejowane i co do nich nie będzie może p. Minister miał wielkiej chęci ich waloryzować. Dlatego szczegółowe oświadczenie, które będzie wnikać w głąb tej rzeczy i które nam zagwarantuje waloryzację wszystkich kredytów, może dopiero skłonić nasz Klub do głosowania za ustawą w całości. Inaczej, ponieważ ona jest jedną całością, musielibyśmy się oświadczyć przeciw niej tembardziej, że rozumujemy poprostu: waloryzacja danin i dochodów publicznych jest tym aktem, który spowoduje napełnienie Skarbu Państwa. Następnie zaś niezwaloryzowanie należyte kredytów otworzy lukę w Skarbie Państwa, przez którą te wszystkie podatki, płacone przez obywateli, uciekną. Nie mając więc tej gwarancji, nie możemy być pewni, że się to nie stanie. Wprawdzie p. s. Karpiński w długich wywodach dowodził czegoś innego, ale wywody s. Karpińskiego nie przekonały mnie, a stwierdziły tylko, że waloryzacja przeprowadzona być nie może. Zdaniem s. Karpińskiego przeprowadzona być nawet nie powinna.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Głos: Tą drogą)</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#SWoźnicki">Więc tutaj się różnimy i poglądów naszych pogodzić nie będziemy mogli.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#SWoźnicki">Słów kilka co do samej waloryzacji podatków. Otóż waloryzacja podatków, jeżeli chodzi o objekty większe, nie będzie rzeczą kłopotliwą nawet dla tych, którzy ją wykonywać będą, dlatego, że to są objekty większe, że kredyt jest łatwiejszy i wypożyczenie lub zbycie pewnych nagromadzonych tam towarów i przedmiotów jest też łatwiejsze.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#SWoźnicki">Jeżeli chodzi o drobną własność, to przedewszystkiem zawiadomienia o waloryzacji, o nowej jednostce, która będzie stosowaną, będą przychodziły bardzo późno na wsi i chłop, który ma podatek płacić dowiaduje się w pewnym momencie, — to będzie bardzo trudne, ale dowiaduje się w końcu, — że ma zapłacić tyle i tyle podatku i zaczyna gromadzić na ten podatek pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#SWoźnicki">Nie pójdzie to tak łatwo, tam niema tego, żeby pójść do banku, kazać sobie wypłacić i wypisać weksel. Tam trzeba będzie sprzedać to i owo. Sprzeda chłop masło i ser, trochę zboża i pieniądze zgromadzi. Ale zanim zdążył sprzedać i trochę pieniędzy zgromadzić, już jednostka waloryzacyjna, jednostka podatkowa jest wyższa i pieniędzy nie wystarczy. Trzeba znowu pieniądze gromadzić, zebrane pieniądze schować do skrzynki i gromadzić nad nadwyżkę. Zacznie się gromadzić nadwyżkę, a tymczasem dewaluje się pieniądz, który leży. Otóż okazuje się, że zanim zdąży nagromadzić pieniądze, znowu nie wystarczy i tak może być bez końca, bo przychodzą do tego kary za zwlokę, które teraz będą wprawdzie mniejsze, ale jednak dość dotkliwe.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#SWoźnicki">Waloryzacja, jeżeli chodzi o podatki, obciążające mniejszą własność, będzie wielkim ciężarem. Jeżeli Klub nasz, reprezentując właśnie te sfery, jednak za tem głosuje, to w tem przekonaniu, że jest naszym obowiązkiem najbardziej nawet obciążyć te klasy, które reprezentujemy, ale równocześnie jest naszym obowiązkiem baczyć, ażeby to, co jako ciężar bardzo trudny do zniesienia nakładamy na sfery przez nas reprezentowane, nie zostało zużytkowane w taki sposób, który może goryczą serce tych ludzi napełnić, to jest w taki sposób, że bogaci, zamożni, którzy przedewszystkiem świadczyć na rzecz Skarbu powinni, z tych groszy wdowich korzystać będą w sposób zupełnie nieuczciwy. Jak to później wygląda? Składane grosze wdowie — jak je nazywam — do Skarbu Państwa w wielkiej liczbie są udzielane jakiemuś przemysłowcowi jako kredyt. Przemysłowiec otrzymuje tego kredytu przypuśćmy tyle a tyle miljonów, sto, dwieście, trzysta miljonów, puszcza w ruch fabrykę, albo już ma ją w ruchu, produkuje za to pewną ilość towaru. Towar ten magazynuje, jego wartość z dnia na dzień rośnie, chociaż jest zmagazynowany, a nie sprzedany. Potem przychodzi do Skarbu Państwa za dwa lub trzy miesiące, żeby spłacić dług, płaci śmieszne sumy, a następnie za trzy dni przychodzi do Skarbu Państwa po nowe kredyty znacznie wyższe. Znowu produkuje towar, znowu składa i dzisiaj świadkami jesteśmy tego, że za pieniądze podatkowe, za pieniądze Skarbu Państwa istnieje prawie cały przemysł, istnieją całe gałęzie przemysłu, towary się gromadzi, magazynuje, magazyny zapchane są towarami, co zresztą nie przeszkadza, że cena tych towarów na naszych rynkach jest wysoka i nikt dokupić się ich nie może, gdyż przecież oni nie potrzebują sprzedawać towarów na to, żeby nową serję towarów produkować, bo wystarczy im udać się do Skarbu Państwa i Skarb Państwa pełną dłonią da im na dalszą produkcję pieniądze, z podatków otrzymanych od obywateli Państwa. A więc czeka się ze sprzedażą na konjunktury pomyślne. Konjunktury te jeszcze nie przyszły. Zdaje mi się, że najlepsze załatwienie tej sprawy byłoby jeżeli nie konfiskata, to przymus, aby te towary zamagazynowane zostały sprzedane, jeżeli nie w kraju to zagranicą. Za to moglibyśmy otrzymać walutę i w pewnym stopniu uzdrowić Skarb Państwa, jeżelibyśmy ten wywóz towarów zagranicę obłożyli należytemi cłami.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#SWoźnicki">Ale, proszę Panów, ciągle udzielanie kredytów, jest już niedopuszczalne. Upieranie się przy tych kredytach wtedy, kiedy Skarb Państwa jest pusty, kiedy na potrzeby jego nie mogą iść podatkowe pieniądze, bo się je na co innego użytkuje, ale drukuje się znowu marki i w ten sposób dewaluuje się walutę, wreszcie musi ustać.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#SWoźnicki">I tu już wchodzimy w dziedzinę naszej gospodarki skarbowej, od której nic można zupełnie oddzielić tej ustawy, o której mowa. Jest ona cząstką całej gospodarki naszej. Stwierdził to zresztą na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej p. Minister Skarbu, że ta ustawa jest cząstką sanacji skarbu, że ona się w znacznej części do sanacji skarbu przyczynić może, a przedewszystkiem przyczyni się, zdaniem p. Ministra Skarbu, do zrównoważenia naszego budżetu. Przyczyni się w ten sposób, że zagwarantuje do pewnego stopnia wysokość dochodów państwowych, które i są przewidziane w obecnym budżecie. Ale zapytuję, czy jednocześnie zagwarantował sobie p. Minister Skarbu wydatki budżetowe, czy one czasem nie wzrosły, bo powiedział p. Minister, że przez zrównoważenie budżetu dojdziemy do stabilizacji marki, do wydania nowej waluty, opartej już na tej ustabilizowanej marce i t. d. Jednakże to tanio nie będzie kosztowało, to kosztuje i będzie nas kosztowało — wzrost drożyzny. Nastąpi wzrost drożyzny, a skutkiem tego Skarb Państwa musi przecie drożej płacić za to, co skonsumuje, co potrzebuje. Skarb Państwa musi więcej płacić urzędnikom, jeżeli drożyzna wzrasta, a w takim razie wzrastają wszystkie wydatki państwa już nie na miarę tego, co jest w budżecie, ale niepoczytalnie, gdyż zupełnie przewidzieć nie można w jakim stopniu one wzrosną i tego nie przewidział w swoim budżecie p. Minister Kucharski? On obliczył na podstawie tych danych, które w budżecie uwzględnić się dają, że dochodów będzie tyle, wydatków będzie tyle, ale wzrostu drożyzny nie uwzględnił. I według zdania p. Ministra Skarbu na to, żeby w maju doprowadzić budżet do zupełnej równowagi będzie jednak potrzeba 250 miljonów fr. złotych. Skąd wziąć te franki złote? A no, ze sprzedaży, z dzierżaw,</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#komentarz">(Głos: Z powietrza)</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#SWoźnicki">... z pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: My damy)</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#SWoźnicki">Słyszymy już od kilku lat, że Panowie dadzą, tylko jakoś efektu niema. Jak był rząd Moraczewskiego, to Panowie powiedzieli, że dacie, jak tylko przyjdzie inny rząd. Przyszedł rząd Paderewskiego i p. Pederewski ręce rozkładał i prosił, a Panowie nie dali. Dopiero teraz znów od jednego z Panów słyszymy, że dacie, ale sądzę, że z tem daniem tak łatwo nie będzie. Pertraktacje o złoto, które podobno były gotowe, gdy p. Chłapowski i Korfanty wchodzili do Rządu, do dziś się toczą i nie zostały jeszcze ukończone. Słyszałem, że podobno p. Chłapowski, wchodząc do Rządu, wniósł pewną ilość tysięcy wagonów zboża jako posag.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Posażna jedynaczka)</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#SWoźnicki">A wiem co się dzieje na zebraniach Związku Ziemian, tam takie uchwały zbyt pochopnie nie zapadają. Mówi tam głośno się: Damy, damy — ale jak przychodzi do dania to się nic nie daje, gdyż to nie zależy od posłów i senatorów, lecz od tych, którzy dają, a nie tych, którzy mówią, że dadzą.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, trzeba 250 miljonów franków złotych i to ma być uzyskane albo z pożyczki, albo ze sprzedaży, jak to powiedział p. Minister Skarbu, albo z dzierżaw, albo z zaliczek na podatek majątkowy. Z tylu różnych źródeł. Zdaje mi się, że jak kto goni za kilku od razu zdobyczami, to ostatecznie zostanie na lodzie i nic nie ułowi.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#SWoźnicki">Co do pożyczki, to już wiemy, jak się udała. Nie częstym gościem jest u nas p. Minister Skarbu, musimy zawsze go tu ciągnąć do nas, ażeby się zjawił i coś powiedział.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(Głos: Poszedł na śniadanie z senatorem z Honolulu)</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#SWoźnicki">Czasem jednak bywa, że przychodzi, aby powiedzieć, że nic nie ma do powiedzenia, ale ostatecznie na Komisji Skarbowo-Budżetowej teraz usłyszeliśmy, że na to, ażeby otrzymać pożyczkę, trzeba przedewszystkiem zademonstrować zrównoważony i we właściwym czasie uchwalony budżet. Proszę Panów, co do równowagi budżetowej opinja tych panów, którzy ten Rząd popierają, a są wybitnymi finansistami, jest cokolwiek różna od opinji p. Ministra. Dość przysłuchać się sprawozdaniom z Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu, albo samym obradom Komisji Skarbowo-Budżetowej, gdzie i p. Jaroszyński i Wierzbicki i szereg innych panów, którzy powinni popierać Rząd, jednakże powiadają, że równowaga budżetowa wyrażona w tym preliminarzu budżetowym, nie jest taką rzeczą pewną. Zdaje mi się, że jakbyśmy tu o tem pomówili, jeżeliby Panowie chcieli szczerze mówić, tobyśmy też usłyszeli tu tego rodzaju głosy od tych, którzy siedzą na tych ławach, którzy powinni już zawsze popierać politykę ministra skarbu, będącego obecnie w Rządzie. Otóż, proszę Panów, równowagi ten budżet, zdaje mi się nie zabezpiecza, a czy będzie uchwalony w terminie co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości, nie będzie uchwalony. Wątpliwości tej nie ma i p. Minister Skarbu, albowiem oświadczył, że już wniósł do Rady Ministrów projekt prowizorjum budżetowego na I kwartał 1924 roku. Ten warunek zatem nie jest spełniony; pożyczki zagranicznej wobec tego nie dostaniemy. I co do tego nie łudzi się już p. Minister Skarbu, dlatego, że choćbyśmy dostali tę pożyczkę, to musi być zaciągnięta na takich warunkach, któreby zupełnie nie odpowiadały naszym potrzebom; byłaby raczej szkodliwa dla nas, niż pożyteczna.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#SWoźnicki">Otóż ten fundusz pozabudżetowy trzeba będzie z czego innego osiągnąć, a więc ze sprzedaży, z dzierżaw, z zaliczek na podatek majątkowy. Zaliczki na podatek majątkowy jeśli uzyskamy większe, niż to ustawa przewiduje, to w I półroczu następnego roku nie otrzymamy podatku majątkowego, bo zaliczki już będą pobrane i skonsumowane. Więc obliczenie p. Ministra Skarbu, że z podatku majątkowego będzie tyle a tyle w I półroczu, już ustalone w budżecie, nie będzie realne. Wskutek tego realność budżetu będzie poderwana. Jeżeli Pan znów kręci głową i przeczy to przypomnę tylko, że mam podstawę do takiego twierdzenia chociażby w tem, że proponowałem, ażeby te drobne, nikłe śmieszne zaliczki na podatek majątkowy jakie w tym roku już wpłacono, a nie były potrącone z I raty podatku majątkowego, lecz z ostatniej raty, która wypadnie w 1925, czy w 1926 roku, a Panowie się na to nie zgodzili. Więc jakże możemy teraz sądzić, że Panowie zgodzą się na potrącenie zaliczek, które Panowie dadzą kiedykolwiek później, jakże mam sądzić teraz, że Panowie zgodzą się na to dla pięknych oczu p. Ministra Kucharskiego! Zdaje mi się, że wówczas, kiedy uchwalano podatek majątkowy Panowie byliście u rządu, a już wtedy nie chcieliście się na to zgodzić dla swojego rządu. W takim razie czy mam sądzić, że zaliczka, którą Panowie dadzą na podatek majątkowy, jeśli ją Panowie dadzą, nie będzie potrącona z pierwszej raty podatku majątkowego? Byłoby to nie dla mnie, bo to mi wszystko jedno, ale dla Państwa Polskiego wielką pociechą. Odpowiedzi nie słyszę, ani z tamtej strony, ani od p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#komentarz">(Głos: A co Pańscy wyborcy mówią?)</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#SWoźnicki">Przecież moi wyborcy są teraz pod pręgierzem rządów większości. Co Panowie zechcą zrobić, to większość uchwali, a moi wyborcy zapłacą.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Głos: To już dobrze)</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#SWoźnicki">Tylko nie od tego, proszę Panów, zależy naprawa Skarbu, lecz od tego, aby płacili ci, którzy przedewszystkiem do tego są powołani i obowiązani ze względu na posiadanie wielkich latyfundji i majątków. Na nich się obecnie wszystko opiera i teraz p. Minister Skarbu krzyżyk położył na tamtych i powiada, że będzie ratował i sanował Skarb z zaliczek na podatek majątkowy, uzyskanych od pewnych sfer, z któremi wchodzi w pertrakcje. Ale tu chodzi nie o tych, których ja reprezentuję, lecz o tych, z którymi się pertraktuje, jako z uprzywilejowanymi obywatelami polskimi; nie nakłada się na nich podatków, nie mówi się, że to ich obowiązek, dajcie, lecz się ich pyta, czy nie zechcą na sanację Skarbu Państwa ofiarować jakiejś cząstki swego majątku.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#SWoźnicki">Uważam, że iluzoryczne jest tworzenie tego funduszu budżetowego, że iluzoryczne jest uzyskanie 250 miljonów fr. zł. z tych źródeł, do których zmierza p. Kucharski, z tych łatwiejszych źródeł. Chyba, że zechce pójść drogą cokolwiek trudniejszą, np. do sprzedaży pewnej części majątku państwowego albo wydzierżawienia pewnych objektów np. monopolu. Co do monopolu p. minister Michalski, który był jego rzecznikiem — nie wiem, czy jest nim dotychczas — ale właśnie godził się na to zastrzeżenie kiedyśmy uchwalali monopol w Sejmie Ustawodawczym, że bez zgody ciał ustawodawczych wydzierżawiony być nie może. Więc wydzierżawienie monopolu nie będzie bardzo łatwe. Muszą się ciała ustawodawcze rozejrzeć w umowach, dowiedzieć się z kim się zawiera, dlaczego się zawiera; czy na to się polskim przemysłowcom odbierało, by teraz oddać przemysłowcom obcym. W każdym razie o to wszystko zapytają się posłowie w Sejmie i senatorowie tutaj, zapytają się czy to, co się uzyska z tego, rzeczywiście zabezpieczy sanację Skarbu. Zdaje mi się. że upłynie do tego czasu tak wiele wody, że będziemy widzieli, iż nie 250 miljonów fr. zł. potrzeba na sanację Skarbu, lecz znacznie więcej, że te rozrachunki nie były bardzo realne i wtedy, decyzja będzie trudniejsza.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#SWoźnicki">Naszem zdaniem stabilizacja, t. j. zrównoważenie budżetu, zależy od koncepcji p. Ministra Kucharskiego od tak wielu warunków, które mogą być albo nie być spełnione, że do jego zapewnień nie przywiązujemy najmniejszej wagi. Nie możemy przywiązywać tej wielkiej wagi zresztą i dlatego, że nie wiemy, czy plan p. Ministra Kucharskiego będzie jutro ten sam, co dzisiaj, bo przecież tych planów było już kilka. W początkach urzędowania p. Ministra Kucharskiego pożyczka zagraniczna była jedynym ratunkiem; kiedy p. Minister Kucharski wrócił z zagranicy, okazało się, że pożyczka zewnętrzna nie jest jedynym ratunkiem. Wewnętrzna pożyczka była postawiona na szarym końcu, wtedy dopiero gdy budżet będzie zrównoważony. Teraz się mówi o pożyczce wewnętrznej. Otóż tej wewnętrznej pożyczce chciałbym poświęcić kilka słów.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#SWoźnicki">Co to jest wewnętrzna pożyczka? Jest to ściągnięcie pewnej sumy pieniędzy od obywateli państwa. Obywatele państwa jeżeli tę sumę pieniędzy dadzą Skarbowi Państwa, to chcą ją mieć zagwarantowaną, chcą ją mieć zwaloryzowaną przynajmniej, jeżeli nie nastąpi stabilizacja marki. A w jaki sposób chcą mieć gwarantowaną? W ten, że odbiorą tę samą wartość, jaką dali. Czy dotychczasowe praktyki, proszę Panów, napełnią serca obywateli zaufaniem do Skarbu Państwa, że odda to, co pobrał? Nie mówię już o dawnych pożyczkach, które były zupełnie w innych warunkach zaciągane — pożyczka Odrodzenia była pewnego rodzaju ofiara na rzecz obrony Ojczyzny i tak ją każdy traktował i nikt nie przywiązywał do niej tego znaczenia, jakie się przywiązuje do pożyczki państwowej. Dlatego nad tem możemy przyjść do porządku dziennego; niejeden sic z powodu tego zrujnował, ale już się zdążył z tem pogodzić. Ale jeżeli chodzi o bony złote, które wypuścił p. Minister Grabski, przecież one, zdaje mi się, gwarantowały Skarbowi Państwa, przynajmniej to, że pewna część marek, które były pośród obywateli, została wpłacona za bony skarbowe do Skarbu Państwa i Skarb Państwa uzyskał pewien zasiłek na swoje potrzeby i nie potrzebował drukować większej ilości marek, mając w obiegu bony złote, które nie były markami w całem tego słowa znaczeniu, nie były tą walutą, która ma obieg na rynku, a wskutek tego nie obniżały waluty naszej w takim stopniu jak drukowanie marek. I dlatego też, proszę Panów, jeżeli obywatele wpłacali i byli przekonani, że wartość tych złotych, która została określona, będzie utrzymana na pewnym poziomie, na poziomie złota, to zdaje mi się, że zachwianie tego przekonania wśród obywateli było wielką zbrodnią, która teraz pomści się w ten sposób, że pożyczki wewnętrznej nie otrzymamy. P. Minister Skarbu, mojem zdaniem, łudzi się. jeżeli sądzi, że łatwo będzie otrzymać tę pożyczkę, która również wchodzi w rachubę przy uzyskaniu przez Rząd tych 250 miljonów franków złotych jako funduszu pozabudżetowego, służącego do zrównoważenia budżetu w maju.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#SWoźnicki">Proszę Panów, jeżeli tak jest, to musimy mieć dużo wątpliwości co do planu p. Ministra Skarbu. Jeżeli mamy wątpliwości co do całości tego planu, to i części tego planu muszą ulec temu samemu losowi. Mamy wątpliwości co do części tego planu, a częścią tego planu jest ta ustawa o zastosowaniu stałej jednostki. Jest ona częścią i dlatego jeżeli ciężar, który pociąga za sobą wykonanie niniejszej ustawy, mamy włożyć na te masy, które reprezentuję, nie mając nadziei, że on przyczyni się do polepszenia stosunków i do sanacji Skarbu, to musimy się mocno zastanowić, czy dobrze robimy, uchwalając tę ustawę. Sądzę, że zrobilibyśmy dobrze, uchwalając tę ustawę, gdybyśmy mieli zapewnione, że jej wykonanie pójdzie po linji, po jakiej chcielibyśmy ją widzieć, to jest, że pieniądze wpłacone do Skarbu Państwa będą użyte tylko na potrzeby Państwa, a nie na bogacenie tych, którzy tych pieniędzy ze Skarbu Państwa pożyczą sobie na swoje operacje handlowe czy przemysłowe. Zapewnienia tego nie mamy, widzimy zupełnie wyraźnie, że furtka jest, bo np. p. Minister Skarbu zapewnia nas, że owszem szereg tych kredytów da się zwaloryzować zupełnie dobrze, ale jest prawie niemożliwe zwaloryzowanie weksli dyskontowych, bo jak to, — powiada — ktoś wystawia weksel, wystawia go w markach i to jest ta suma, którą trzeba zapłacić, a później kazać mu płacić 100 razy, czy 50 razy więcej, jest rzeczą niemożliwą, bo ten weksel jest środkiem płatniczym, a on opiewa tylko na tę sumę, na którą jest wystawiony. To byłoby wywrócenie do góry całego naszego ustroju, który jest. I rzeczywiście tak jest. Ale już na Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu, a także podczas ostatniej dyskusji przemysłowej nocnej tutaj w Sejmie dwa dni temu, p. poseł Wierzbicki mówił o sposobie waloryzowania nawet weksli, dyskonto wysokie będzie i to do pewnego stopnia zagwarantuje. Nakażemy, nie pozwolimy, jak mówił p. Minister na Komisji Skarbowo-Budżetowej, ale nakażemy, żeby te weksle, które mają być dyskontowane w kasach skarbowych, czy w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej, były wystawiane w jakiejś jednostce, chociażby w tej stałej jednostce, która służy do obliczania danin, czy w złotych polskich, a w takim razie waloryzacja tych weksli będzie zapewniona. Ale p. Minister powiada nam, że to niemożliwe, a jeżeli jest niemożliwe zwaloryzowanie jednej tylko dziedziny kredytu państwowego, opartej na wekslach dyskontowych, to wszyscy zrzekną się wszelkich innych sposobów zaciągania kredytu, tylko wszyscy będą zaciągali na weksle dyskontowe, i przez tę furtkę będą uciekały pieniądze podatkowe.</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#SWoźnicki">A proszę Panów, w samym przemyśle stworzy to nienormalne stosunki w ten sposób, że dwóch przemysłowców, z których jeden ma możność zaciągania z kasy skarbowej pożyczki niewaloryzowanej, a drugi nie, nie mogą z sobą konkurować. Tamten musi zamknąć fabrykę, bo ten go pobije. Ten produkuje zadarmo, bo Skarb Państwa opłaca mu robotników, to jest ten, który zaciąga kredyt u Skarbu Państwa. I faktycznie, jego robotnicy są opłacani przez Skarb Państwa. A drugi pożyczki ze Skarbu Państwa otrzymać nie może i musi sam opłacać robotników. O ile więc musi być droższy jego towar? On nie wytrzyma konkurencji. Albo się stworzą takie warunki, że cena towarów przemysłowych będzie dostosowana nie do ceny produkcji kredytowej, ale do tej bezkredytowej: będą sprzedawali obaj towary tak, jakby produkcja była bezkredytowa. Jeden będzie zarabiał niepoczytalne sumy, a drugi zaledwie będzie wegetował. Jeden będzie mógł robić wielkie inwestycje, drugi nie będzie tego mógł robić. Będzie krzywda dla jednego, a wielka premja dla drugiego. Stosunki w przemyśle stworzą się niezdrowe, a podrożenie artykułów przemysłowych będzie niewspółmierne do kosztów produkcji. I dlatego również na to zgodzić się nie możemy, bo to zdemoralizuje cały nasz przemysł.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#SWoźnicki">To są te argumenty, że się tak wyrażę, gospodarcze, które wskazują jednakże na to, że ustawa ta nie odpowie tym wymaganiom i nadziejom, jakie się do niej przywiązuje. Ale są i motywy, polityczne. Proszę Panów, jak się to stało i z jakiej racji dochodzi do tego, że naprzykład opozycja sejmowa i Senatu ma dawać lekcje stronnictwom popierającym Rząd, jak się to Rząd popiera w imię interesów Państwa. To już jest cokolwiek niezrozumiałe, bo proszę Panów, jest jednakże stronnictwo, nie wiem czy nie stronnictwa, które niby należy do tej większości rządowej, a jednak w sposób wyraźny i niedwuznaczny, tak w Sejmie, jak tu w Senacie, na Komisji Skarbowo-Budżetowej mieliśmy tego oznaki, oświadczyło się przeciw ustawie o waloryzacji. Ustawa o waloryzacji jest tym środkiem napełnienia kas Skarbu, który daje możność Rządowi gospodarowania i rządzenia; inaczej, gdyby Rząd tych środków nie pozyskał, musiałby paść. Jeżeli ktoś uważa, że gospodarka tego Rządu jest dla Państwa szkodliwa, to zdaje mi się, jest obowiązkiem jego dążyć do tego, by o ile możności jak najbardziej skrócić dni tego Rządu, to jest, by Rząd padł choćby dziś, choćby jutro. Dlatego stanowisko opozycji, która ma w takim razie ratować Rząd, ażeby nie upadł wskutek opozycji swojej własnej większości rządowej, jest co najmniej tragiczne.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#komentarz">(Głos: Bolesne)</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#SWoźnicki">Bolesne rzeczywiście. My się z ks. s. Maciejewiczem tutaj zawsze zgadzamy. Nie zgadzałem się tylko wtedy, kiedy ksiądz senator nawoływał do cierpliwości. Ja tej cierpliwości nie miałem.</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Miał Pan rację)</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#SWoźnicki">Zdaje się, że i ksiądz senator zaczyna tracić te cierpliwość. Teraz się zgadzamy, bo ja tej cierpliwości nie mam.</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#SWoźnicki">Otóż nasze położenie jest niesłychanie drażliwe. Umielibyśmy bardzo wiele zrobić, żeby Państwu przyjść z pomocą. ale musimy się zastanowić, czy Rząd, który jednakże, zdaniem naszem jest szkodliwy dla Państwa i czy Minister Skarbu, który przynajmniej już kilka razy, raz na miesiąc — słabo powiem — zmienia swój program i za każdym razem z innym programem przychodzi, nawet mając tę ustawę, będzie umiał z niej rzeczywiście uczynić cząstkę planu, którego zresztą nie ma. wykonać ten plan i do sanach Skarbu doprowadzić? Tej pewności nie mamy. Tej pewności nie mamy tem bardziej, że p. Minister Skarbu plan, który przedstawił na Komisji Skarbowo-Budżetowej, obecnie przed społeczeństwem chce zataić, nie chcąc zabrać głosu tu na plenum Senatu.</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#komentarz">(Minister Skarbu Kucharski: Owszem, chcę zabrać głos)</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#SWoźnicki">Jeśli p. Minister Skarbu głos zabierze, i da gwarancje, o którą nam przedewszystkiem chodzi, to od tego oświadczenia uzależniamy nasze stanowisko w stosunku do tej ustawy. Ale musimy mieć gwarancję, że to, co p. Minister nam powie, będzie wykonane. A następnie, słyszałem tu zastrzeżenie co do rezolucji, którą zgłosiłem na Komisji Skarbowo-Budżetowej, a która została tam uchwalona, która domaga się bardzo małej rzeczy, przedstawienia przepisów wykonawczych na 10 dni przed wejściem w życie ustawy, — to rzecz elementarna i normalna, która zawsze powinna mieć miejsce, a nie wymaganie daleko idące. Otóż uchwalenie tej rezolucji da nam możność wejrzenia, dowiedzenia się, jak będą te przepisy wykonawcze wyglądały, szczególniej przepisy wykonawcze, dotyczące art. 9, który mówi o waloryzacji wszystkich kredytów. Jeżeli te zapewnienia zupełnie miarodajne usłyszymy, to moglibyśmy zmienić nasze stanowisko negatywne, które obecnie jest u nas utrwalone co do tej ustawy. Dlatego nie oświadczam się w formie ostatecznej ani za ustawą, ani przeciwko niej, czekając na wyjaśnienie p. Ministra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MinisterSkarbuKucharski">Wysoki Senacie! Na jednem z posiedzeń Komisji Skarbowo-Budżetowej miałem zaszczyt znacznie obszerniej i szczegółowiej odpowiedzieć na te kwestie, które s. Woźnicki w swojem przemówieniu poruszyć raczył i dlatego w ciągu dzisiejszych debat chciałem zabrać głos ściśle do tego tematu, który może niepokoić opozycję, aby wypowiedzieć moje osobiste zapatrywanie, które byłoby o tyle wiążące, że takie samo stanowisko zająłbym na Radzie Ministrów. Przed żadną dyskusją się nie cofam i s. Woźnicki niepotrzebnie mnie podejrzewał, jakobym nie chciał tutaj głosu zabrać. Zabieram ten głos, nietylko po to, ażeby swoje stanowisko sprecyzować, ale także jestem zmuszony zabrać głos, ażeby pewne rzeczy w przemówieniu s. Woźnickiego sprostować.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#MinisterSkarbuKucharski">Wydaje mi się, że jest jakaś pomyłka. Prędzej przypuszczam, że to jest pomyłka w sposobie wysłowienia, aniżeli pomyłka w myśleniu, dlatego, że pewne kwestje, które poruszał jako zarzut s. Woźnicki, nie odpowiadają rzeczywistości. Mianowicie były używane słowa takie: „Dyskonto weksli w kasach skarbowych”.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Głos: W P. K. K. P.)</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#MinisterSkarbuKucharski">Przyznam się, że nie znam takiego wypadku i nie wiem, na jakiem prawie, na jakiej zasadzie mogłaby kasa skarbowa, urząd skarbowy, który jest tylko urzędem, stać się instytucją bankową. Ponieważ jednak to twierdzenie było przesłanką do wniosków p. s. Woźnickiego, sądzę, że jeżeli ta kwestja jest wyjaśniona, to tem samem jest zrewidowane stanowisko p. Senatora,</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#komentarz">(Głos: O nie)</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#MinisterSkarbuKucharski">... bo p. Senator powiedział, że „gdybyśmy mieli pewność, że weksle przemysłowców nie będą dyskontowane w kasach skarbowych”, a następnie, że „będzie uniemożliwione zaciąganie pożyczek w kasie skarbowej”, to bylibyśmy skłonni przyznać, względnie dać te uprawnienia, o które Rząd prosi. Jednakże, wychodząc z założenia, że to była omyłka w wysłowieniu,</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#MinisterSkarbuKucharski">... że prędzej to wszystko odnosiło się do działalności instytucji emisyjnej, jaką jest P. K. K. P., pozwolę sobie stwierdzić, że znowu zachodzi tu pewne nieporozumienie, albowiem gdziekolwiek bądź istnieje, a więc także i w Państwie Polskiem, instytucja emisyjna, za jaką trzeba traktować P. K. K. P., to ta instytucja emisyjna nie po to istnieje, ażeby emitować znaki pieniężne na potrzeby Państwa. Państwo swoje środki ma czerpać ze źródeł podatkowych, otwieranych mu przez ciało ustawodawcze, ale nigdy nie może swoich dochodów czerpać z emisji banknotów. Natomiast istnieje instytucja emisyjna, aby dla potrzeb życia gospodarczego, za należytem zabezpieczeniem, uwarunkowanem i ustalonem w statutach, czyli w ustawach organizacyjnych tej instytucji, móc dostarczać dla życia gospodarczego tych znaków obiegowych. A więc w miarę tego, jak nasze stosunki skarbowo-finansowe będą się w zakresie gospodarki państwowej poprawiały, to zjawisko będzie tem silniejsze, że coraz mniejsza będzie pozycja długu Skarbu Państwa, czyli powodu i celu, dla którego się emituje znaki, a coraz będzie wyższa, i powinna być wyższa, pozycja portfelu wekslowego, jako dostarczającego środków obiegowych dla życia gospodarczego, a na tem życiu gospodarczem jest oparte życie aparatu skarbowego i państwowego. Dlatego więc przypuszczam, że tutaj zachodzi jakieś gruntowne nieporozumienie, które było przesłanką do rozumowania i do przemówienia p. s. Woźnickiego.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#MinisterSkarbuKucharski">Już p. s. Karpiński bardzo trafnie powiedział, że nieszczęściem jest, że w warunkach dewaluacji i obniżania się wartości pieniądza zawsze dłużnik zyskuje, a wierzyciel traci. I w miarę tego, jak my nasz pieniądz będziemy uzdrawiali, to to anormalne zjawisko będzie znikało. Jednakże przez czas trwania tej choroby będziemy mieli stale z tem zjawiskiem do czynienia. I ustawa, którą miałem zaszczyt imieniem Rządu przedstawić, miała na celu wyłącznie i jedynie nie ograniczanie dostarczania znaków obiegowych dla życia gospodarczego, tylko miała na celu zabezpieczenie w odpowiedniej wysokości preliminowanych dochodów, ażeby te dochody do kas państwowych w odpowiedniej wysokości wpłynęły, ażeby uniknąć smutnych konsekwencji, już stwierdzonych, wynikających z dewaluacji dla wpływów skarbowych. Nie da się zaprzeczyć, że ustawa w tem brzmieniu, jaka wyszła z Sejmu i jaka jest przedmiotem obrad Wysokiego Senatu, zawiera w sobie dwie sprzeczne i wyłączające się kwestje, które naturą z sobą są zupełnie odmienne i powinny być w odmienny sposób regulowane, nie w ramach jednej ustawy, tylko niewątpliwie w ramach conajmniej dwóch ustaw.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Prosimy o drugą)</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#MinisterSkarbuKucharski">Albowiem ustawa była przedłożona z dziedziny publiczno-prawnych zobowiązań na rzecz Skarbu, a tymczasem przez odpowiednie dodatki stara się regulować zobowiązania kredytowe bez względu, czy one są w instytucjach samorządowych, czy państwowych, ale z dziedziny działania prywatno-prawnego. Dlatego sądzę, że uzupełnienie, które jest zawarte w art. 9, że Rada Ministrów ma wygotować rozporządzenie wykonawcze, wprowadzające w życie ten przepis o waloryzacji kredytów, że ten przepis będzie prawdopodobnie punktem wyjścia dla złożenia nowej ustawy ciału ustawodawczemu. Jednakże nie chcąc przez ten czas nie zastosowywać się do decyzji i uchwały ciała ustawodawczego, będą możliwie w czasie najkrótszym zwaloryzowane kredyty te, których natura na to pozwala, a życie gospodarcze uszczerbku nie dozna. Ponieważ jest niesporne, ze kredyt, względnie rodzaj kredytu, jeden drugiemu nie jest podobny, godzimy się, że istnieją kredyty o charakterze inwestycyjnym, o charakterze lombardowym czyli towarowym, kredyty z rachunków otwartych, względnie kredyty dyskontowe, kredyt dyskontowy jest oparty na wekslu; znaczenia weksla dla życia gospodarczego nie potrzebuje tutaj wyjaśniać, jest rzeczą znowu niesporną, z dość dużem przybliżeniem powiem, że około 3/4 całego obrotu gotówkowo-towarowego, opartego na produkcji, jest załatwianych za pośrednictwem weksla w normalnych warunkach, a zjawisko u nas byłoby tem charakterystyczniejsze, że na początku tego materjału bankowego, jakim jest weksel, mieliśmy znikomo mało, a warunkiem zdrowia naszego życia gospodarczego i naszej produkcji było zjawisko mnożenia się tego wekslu. A więc nie można było zarządzeń któreby zabiły ten środek płatności i wymiany finansowo-gospodarczej, z lekkiem sercem potraktować i dlatego ta sprawa specjalnie będzie wymagała gruntownego rozważania i bardzo ostrożnej decyzji w Ministerstwie Skarbu. Mogę oświadczyć, że kredyty inwestycyjne, lombardowe, kredyty, jednem słowem, na podstawie otwartego rachunku w instytucjach państwowych emisyjnych, będą natychmiast zwaloryzowane. Natomiast w sprawie zastosowania tego przepisu co do kredytów dyskontowych, ta rzecz nie jest jeszcze przesądzona, albowiem ona wymaga bardzo gruntownych Studjów. Stanowisko moje obecne jest zupełnie analogiczne do stanowiska, jakie zająłem na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej. Kredyty dyskontowe w tem znaczeniu, o jakiem była mowa w czasie dyskusji sejmowej nad tą ustawą, ażeby w drodze odpowiednich zarządzeń, będących jedynie w dyspozycji Ministra Skarbu, módz je uczynić najmniej szkodliwymi dla interesów publicznych i interesów skarbowych, były przezemnie w całej rozciągłości przeprowadzone. Mam na myśli podnoszenie stopy dyskontowej, względnie stosowanie prowizji, czy jak ją będziemy nazywali, walutowej, czy jakiejkolwiek innej, Kiedy objąłem Ministerstwo Skarbu, stopa dyskontowa w P. K. K. P. wynosiła 18%, licząc 9% jako normalna stopa, drugie 9% jako prowizję. Natomiast właśnie dla uchronienia się od skutków dewaluacji byłem zmuszony wprowadzić pierwsze podniesienie o 100%, czyli podnieść stopę dyskontową do 36%, traktując 13%, jako normalną stopę dyskontową, drugie 18 jako prowizję. W miarę spadku wartości naszej marki politykę tę stosowałem dalej, i dzisiaj Panowie macie, jako stopę dyskontową 36 plus 36% prowizji. Czyli, że te projekty, któreby sam p. s. Woźnicki uważał, iż byłyby odpowiednie, ażeby przez Ministra Skarbu były wykonywane, ten skromny przykład pozwoliłem sobie przed oczy Wysokiego Senatu przedstawić, że właśnie po tej. drodze od samego początku kroczyłem. Dlatego pozwolę sobie poprzestać na tem wyjaśnieniu, składając to zapewnienie, że przepis ustawy jakiejkolwiek, czy tej w sprawie waloryzacji, czy jakiejkolwiek innej, jest dla mnie nakazem, który wykonany być musi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#SSzarski">Wysoki Senacie! Ze względu na spóźnioną godzinę ograniczę się do kilku charakterystycznych cech, które chcę tu podkreślić. Ustawa, będąca przedmiotem obrad, jest bezwzględnie ustawą bardzo doniosłą i dlatego usprawiedliwia parę krytycznych, powtarzam jeszcze raz, rzeczowych uwag. Krytyka rzeczowa nie może być identyfikowana z żadną krytyką, która ma za sobą jakąś arrière-pensée; jeśli się chce pomóc i pracować dla dobra Państwa, to się jest obowiązanym powiedzieć z najlepszego serca, według najlepszej wiedzy, co się o danem przedłożeniu czuje. Muszę o tem dlatego wspomnieć, że zdanie krytyczne, wypowiedziane przez nasz klub, przez naszego mówcę w Sejmie, spotkało się z niezrozumieniem, a nawet z pewnemi inwektywami, które pomawiały nas o to, że ponieważ mówcą był dyrektor banku, to jest w interesie banków, żeby ustawa waloryzacyjna nie przeszła, o co nawet podejrzewano tych, którzy czysto rzeczowo — powtarzam raz jeszcze — w najlepszej myśli, bez żadnych innych zamiarów rzecz traktują. Muszę te krytyki odeprzeć, a w szczególności powtórzyć raz jeszcze, że waloryzacja nie jest rzeczą, którą banki — ponieważ te zostały zaczepione — odrzucają, tylko uważają, że byłoby najlepiej dla ich dobra i całego Państwa, ażeby pieniądz miał stałą wartość. Panowie pozwolą mi na tę dygresję, że w największym interesie banków leży, ażeby pieniądz miał stałą wartość, gdyż pieniądz porażony w swej wartości nietylko razi całe życie gospodarcze, ale przedewszystkiem razi funkcję tych organów, które w pierwszej linji pieniędzmi gospodarują, t. j. banków, choćby tylko dlatego, że nie są w stanie udzielać kredytów — bo nie są w stanie ich udzielać, — a przecież to jest główne ich zadanie. To chciałem podkreślić. Równocześnie podniosę, że nasz klub, zastanawiając się nad tą ustawą, kierował się czysto rzeczowemi względami, nie miał innych zamiarów i musi odeprzeć wszelkie zarzuty, które w tym kierunku przeciw klubowi i przeciw jego mówcom były zwrócone.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#SSzarski">A teraz, proszę Panów, tylko kilka słów o samej sprawie. Ustawa ta wywołała wielki hałas i w Sejmie i, jak widzimy, nawet w publicystyce. Wszyscy twierdzą, że postanowienia jej są godne nawet gorzkiej krytyki i powiadają, że jednakowoż trzeba ją przyjąć jako malum necessarium. Wysoka Izbo! Jeżeli te niepewności istnieją u nas co do tej ustawy, to istnieją z podstawy głębszej.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#SSzarski">Jestem zdania, proszę Panów, że ustawa ta ma bardzo ładne cele, ma je z pewnością, ale to nie środek do tego celu. I dlatego, ponieważ ta ustawa nie jest środkiem do celu, wywołuje tego rodzaju dość enigmatyczne stanowisko, które tutaj widzimy. Do czego zmierza ta ustawa? Zmierza do uchronienia Państwa od skutków zepsucia się pieniądza. Na to jest tylko jedna rada i żadnej innej niema, t. j. pieniądz ten naprawić. Jeżeli się przyjdzie do chorego, cierpiącego na jakiś wewnętrzny wrzód, o którym jest się pewny na podstawie djagnozy, że musi być wycięty i że po wycięciu chory wyzdrowieje, to niepodobna tego chorego leczyć innemi środkami. A to jest ta ustawa. P. Minister Skarbu, cały Rząd i wszyscy wiedzą, że naszem nieszczęściem jest to, że pieniądz traci wartość, że pieniądz jest chory. Uzdrówmy pieniądz, ale nie drogami pośredniemi, nie starajmy się, by objawy choroby usuwać bez wycięcia wrzodu.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#SSzarski">I dlatego, proszę Panów, jestem zdania, jestem najzupełniej przekonany, najświęciej przekonany, nie, tylko na podstawie rozmyślań, literatury i wiedzy, lecz na podstawie doświadczenia w innych państwach, że ta ustawa nie jest celowa, że nie doprowadzi do celu. Ta ustawa przedewszystkiem, póki inflacja trwać będzie, będzie musiała być szkodliwą. Niestety, muszę to powiedzieć. Dlaczego?</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#SSzarski">Zapomniałem jeszcze podnieść pewien argument, do którego nie przywiązuję wagi, ale który może w pewnej mierze oświetlić stanowisko ludzi, którzy nad tą ustawą bliżej się zastanawiali. Otóż proszę Panów, kto jest przyczyną zepsucia pieniądza? Nie winię tu nikogo, ale stwierdzam fakt: Państwo. Kto drukuje pieniądze? Państwo. Kto niszczy nieświadomie obywateli swoich? Państwo. Jeszcze raz powtarzam, że nie mam w tem żadnej pointy, tylko stwierdzam fakt. To samo w Niemczech, to samo w Austrji, na Węgrzech i t. d. Państwo zatem wyrządza szkodę swoim obywatelom, ale powiada: wy szkodę tę możecie ponosić, ale ja od tych szkód chcę się bronić. Jeżeli Państwo stoi na tem stanowisku, to i obywatele muszą stać na tem samem stanowisku: ja chcę się bronić i muszę się bronić. I widzimy od samego początku inflacji, że wszyscy się bronią przed inflacją. Ale w jaki sposób? W sposób niedozwolony, który będzie nadal niedozwolony, gdy Państwo daje sobie prawo, żeby się bronić w sposób, jak ono sądzi, skuteczny, a mojem zdaniem, nieskuteczny, w sposób, który obywatelom jest niedozwolony. Jeszcze raz powtarzam, ten argument przytoczyłem en passant, żeby wytłumaczyć mentalność tych, którzy bez żadnego uprzedzenia z całą chęcią, bo to obowiązek każdego, a cóż dopiero tych, którzy należą do większości rządowej, do służenia Państwu, naprawienia Skarbu, jego ratowania przyjść muszą.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#SSzarski">Przechodzę do samej ustawy. Co ona oznacza? Ponieważ nie mamy pieniądza o stałej wartości, więc sobie stworzymy ad hoc, do pewnej rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#SSzarski">A więc Państwo powiada tak: Ponieważ nie jestem w stanie na razie dać ci pieniądza o stałej wartości, pieniądz nie będzie miał nadal stałej wartości, więc chcę sobie stworzyć pieniądz, który będzie miał dla mnie stałą wartość. Gdyby ta waloryzacja była przeprowadzona tak, jak to proponował poprzedni p. minister Grabski, że oparł jednostkę na sile kupna marki, to toby też nie doprowadziło do celu, ale mojem zdaniem byłoby troszeczkę sprawiedliwsze. Ceny jak wiemy nawet nie idą za kursem walut niepełno złotych, gdybyśmy ustanowili jednostkę podatkową równą frankowi szwajcarskiemu, tobyśmy nawet za daleko poszli, bo ceny jeszcze na wewnątrz nie wszystkie dosięgają do tego parytetu, który ma frank nie czysto złoty. Idziemy jeszcze dalej i powiadamy, że jednostką naszą musi być czyste złoto. Na to Panom zwracam uwagę, że i w tem leży pewna niesprawiedliwość.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(Głos: Jaka?)</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#SSzarski">Jak wiadomo, ustawa ta obejmie całe życie gospodarcze, taryfy, podatki, ba nawet i kredyty. Proszę Panów, cóż w takim razie nastąpi? Musi absolutnie całe życie gospodarcze nastawić się na złoto. Bo, mówiąc zupełnie po szkolnemu, w dzisiejszej sytuacji; która jest bardzo niekorzystna, przyznaję, producent, kupiec jakikolwiek, pobierając swoje dochody, liczy się z jedną rzeczą, że podatek będzie płacić w pewnej wysokości, a później nie będzie wiedział, ile będzie płacił podatku i co będzie płacił za taryfy. Wobec tego nastąpi to, co powiedział słusznie p. minister Michalski, że życie nasze nastawi się w zupełności na kurs franka i kurs franka złotego, opublikowany przez Ministra Skarbu, będzie wskaźnikiem życia gospodarczego. Jednakże w dzisiejszych czasach jest tendencja bronienia się od dewaluacji. Wiemy dobrze — co zresztą jest niedozwolone, — że wielki przemysł i handel rachuje w złocie. Ale wtedy będzie musiał to robić, bo inaczej dojdzie do ruiny. Wiemy, to już nawet skonstatowano, że dochody czy pracowników państwowych, czy prywatnych, czy przemysłu i handlu rosną w sposób niebywały i wynoszą już miljony, że jeżeli przeliczy się na wartość stałą, t. j. na złoto, to te dochody maleją. Co to znaczy? Może się to Panom wydawać śmiesznem i naiwnem, ale to fakt zupełnie notoryczny, że w samej rzeczy społeczeństwo ubożeje. Dlaczego ubożeje? Jeżeli człowiek, który ma majątek X, przemieni ten majątek na złoto, to otrzyma mniej złota, ergo nabędzie za granicą mniej towaru, mówiąc po chłopsku. Wyniknie z tego taka sytuacja, że z jednej strony wydatki nasze będą musiały być równe ze złotem, a nasze dochody będą malały, co doprowadzi do dalszego zubożenia.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#SSzarski">Wobec danego mi tu przez p. Marszałka znaku, niestety nie mogę się dłużej rozwodzić. Do jakich dochodzę wyników? Dochodzę do następujących wyników: Ustawa ta zmierza do zmnożenia źródeł finansowych, więc usunięcia choroby, która się jednak nie da usunąć tą ustawą, tylko wycięciem wrzodu, t. j. usunięciem inflacji. I dlatego rok temu na tem miejscu pozwoliłem sobie powiedzieć: Precz z inflacją i to odrazu. Wobec tego póki będzie trwać inflacja, ustawa ta ze względu na to, co powiedziałem, musi być szkodliwą, dlatego, że przyspieszy proces, który dzisiaj obserwujemy, t. j. proces niesłychanej drożyzny. Z drugiej strony, powiem tu rzecz, nie poruszaną podczas dyskusji, a która dla mnie jest miarodajną i dla naszego klubu również, mianowicie z chwilą, gdy inflacja ustanie, ta ustawa staje się niepotrzebną. A ponieważ nasz klub — i to chcę wyraźnie podkreślić — ma zupełne zaufanie, że Rząd dzisiejszy potrafi usunąć inflację i to usunąć ją w najbliższym czasie, słyszeliśmy to i w to najzupełniej wierzymy, więc stanowisko naszego klubu jest takie: Jeżeli będziemy za tą ustawą głosować, a ustanie inflacja, to nic nie będzie; jeżeli inflacja nie ustanie, będzie źle, ale ponieważ wierzymy, że inflacja ustanie, stanowisko nasze jest zupełnie obojętne wobec tej ustawy. Jeżeli ją uchwalimy, a inflacja ustanie, to ona jest niepotrzebna zupełnie i dlatego nasze stanowisko jest tego rodzaju, że wierząc w zupełności, że Rządowi temu się uda ku chwale jego i ratunkowi Państwa inflację usunąć, tę ustawę uważamy za zupełnie niepraktyczną, a także nie przypuszczamy, żeby na szkodę działać mogła, bo ona szkodliwie działać będzie tylko, jeżeli inflacja będzie trwała. Mając zupełne zaufanie do Rządu, że inflację usunie.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Błogosławieni, którzy wierzą)</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#SSzarski">Stajemy wobec ustawy zupełnie obojętnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Siedlecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SSiedlecki">Proszę Panów! Rząd w niniejszej ustawie postanowił podatki od obywateli pobierać w relacji złotej. Gdyby obywatele ufali Rządowi, właśnie tak, jak tu wyraził się mój przedmówca, s. Szarski, to przyklasnęliby tylko temu projektowi, ponieważ jest wielkie pragnienie, a specjalnie w szerokich masach dania Państwu podatków. Ale większość społeczeństwa nie ma zaufania do Rządu, co się właśnie wyraziło w bardzo ciekawej poprawce do tej ustawy wprowadzonej przez Sejm. Ta poprawka dowodzi nawet, że nietylko większość społeczeństwa, ale większość Sejmu nie ma zaufania do Rządu. Gdyby Rząd był konsekwentny, wyciągnąłby nawet z tego konsekwencję właściwą, to znaczy byłby ustąpił; jednakże tylko narzeka na tę poprawkę, a tej konsekwencji nie wyciągnął. Mianowicie większość sejmowa wprowadziła poprawkę: Wszelkie kredyty, udzielane przez instytucje państwowe i samorządowe będą waloryzowane i t. d. Jak słusznie zaznaczyli i w komisji i w plenum panowie z prawicy, właśnie ta poprawka zupełnie wypacza projekt dlatego, że jest on przecież nie jakimś projektem ogólnej sanacji, lecz zwyczajnym projektem podatkowym i wobec tego ta poprawka jest zupełnie niepotrzebna, niesłuszna; takie rzeczy można wnieść jako osobną ustawę. Ale ponieważ właśnie większość sejmowa bata się, że Rząd w przeciwnym razie użyje tych podatków, które wpłyną, na inne potrzeby i to użyje niekorzystnie, jednem słowem większość nie wierzyła Rządowi, więc wprowadziła tę poprawkę. Poprawka ta, o ile wiem, była proponowana przez stronnictwo „Wyzwolenia”, ale uzyskała większość i to właśnie dowodzi, o ile większość sejmowa nie ma zaufania do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#SSiedlecki">Myśmy na komisji, ponieważ również nie mamy zaufania do Rządu, bardzo dokładnie starali się stwierdzić, czy ta poprawka o kredycie zrobi to, na co jest wprowadzona, t. j. żeby Rząd nie miał możności wydawania tych pieniędzy na pożyczki i zapomogi dla klas posiadających. Stwierdziliśmy bardzo wyraźnie, że tak nie jest.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SSiedlecki">Z oświadczeń p. Ministra Skarbu przekonaliśmy się, że Rząd, będzie dalej prowadził swoją i politykę i to taką, że za pomocą podatku inflacyjnego obkłada wielkiemi ciężarami klasy nieposiadające, a pieniądze uzyskane z tego podatku inflacyjnego używa na subsydjowanie klas posiadających. Wobec tej pewności my również nie mamy zaufania do Rządu i będziemy głosowali przeciwko tej ustawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SKrzyżanowski">Wysoka Izbo! Czem właściwie jest waloryzacja? Trzeba zdać sobie sprawę, że nie jest niczem innem jak tylko określeniem wartości substancji. Rząd i Państwo potrzebuje takiej substancji dla opatrzenia swoich potrzeb, w tej substancji powinne być płacone podatki. Otóż ustawa waloryzacyjna nic innego nie robi, jak tylko określa substancję, ale bynajmniej nie przysparza tej substancji nawet w najmniejszej ilości. Z tego i trzeba sobie zdać sprawę i wyciągnąć stąd wszystkie wnioski, jeżeli moje założenie jest słuszne.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#SKrzyżanowski">Otóż, ponieważ to jest ustawa, która tej substancji ani troszeczkę nie przysparza, to znaczy, że od tej ustawy nie należy się spodziewać wszystkiego tego, co jest połączone z przysporzeniem substancji, więc powinnoby się ją rozpatrywać w związku z ustawami, które mają poprawić polski pieniądz. Tę ustawę można traktować jako coś, co może być bardzo dobre, jeżeli stoi w związku z dobremi ustawami, dotyczącemi na prawy waluty i skarbu, albo jako coś, co może być poprostu klęską, jeżeli jest w związku z nieodpowiedniemi ustawami. Wyobraźmy sobie, że ustawia o naprawie skarbu stworzona — i to w czasie najprędszym nie będzie. Wtedy przy dalszem leceniu marki w przepaść bardzo łatwo możemy znaleźć się w sytuacji takiej, że frank złoty będzie jednego dnia wart miljona, a drugiego dnia 2 miljony. Niech Panowie sobie wystawią, jak to się będzie odbijało na tych klasach ludności, których dochód nie może być tak szybko waloryzowany. Jeżeli możliwa jest tego rodzaju przyszłość, to niech Panowie rozważą co się stanie z drobnymi rolnikami. Przecież zboże nie waloryzuje się tak jak frank złoty, dochód z rolnictwa nie odpowiada wzrostowi franka. Stąd prosty wniosek, że musimy się zwrócić do ustaw mających na względzie samą substancję czyli pieniądz.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#SKrzyżanowski">Jakie to są ustawy? Przedewszystkiem te, które mają na względzie budżet. Wiemy, jaki jest budżet w tej chwili w naszym Państwie. Wiemy, jakie projekty wygłaszał p. Minister Kucharski. Wiemy, że w ciągu jednego roku zamierza on budżet doprowadzić do równowagi. Ale jest pytanie, czy te projekty zasługują na wiarę, czy ten minister cieszy się zaufaniem społeczeństwa, i czy to społeczeństwo mu wierzy. Tego wszystkiego niema, proszę Panów. Następnie, Skarb nie może być naprawiony, jeżeli nie będzie wniesiona reforma walutowa, a żadna reforma walutowa dotychczas nie została zgłoszona, i jaka to będzie reforma, wcale nie wiemy. To znaczy, że brakuje nam głównych czynników naprawy Skarbu. Oprócz tych czynników grają rolę inne czynniki w ich liczbie — czynnik oszczędności. Wiemy, że p. Minister Kucharski zrobił wszystko, co od niego zależało, ażeby tę oszczędność w polskim pieniądzu u ludności zabić. Powołam się na prace b. Ministra Skarbu p. Grabskiego o obecnej sytuacji ekonomicznej finansowo-gospodarczej, pracę, ogłoszoną w ostatnim numerze pisma „Drogi Polski”, gdzie ten b. Minister Skarbu powiada, że to. co obecnie Ministerstwo Skarbu zrobiło w dziedzinie gospodarki bonami złotemi, musi się uważać za największą krzywdę i gdyby wróg Rządu mógł mieć wpływy na ten Rząd, to lepszych rezultatów osiągnąćby nie mógł.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#SKrzyżanowski">A oszczędność jest ważkim czynnikiem przysparzającym substancji.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#SKrzyżanowski">Następnie, była dziś mowa o bonach podatkowych. Ustawa, przez Rząd zgłoszona, tych bonów nie przewiduje, nie wprowadza ich, chociaż w Sejmie tego rodzaju projekt był poruszony.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#SKrzyżanowski">Oprócz tego lub innego stosunku do poszczególnych projektów rządowych, chodzi tu jeszcze o kwestję zaufania do Rządu wogóle. Musimy być bardzo wdzięczni p. Marszałkowi Trąmpczyńskiemu za tę konferencję, na której wczoraj mogliśmy słyszeć dr. Mataję. Powiedział, On nam, że jednym z pierwszorzędnych czynników ula odbudowy skarbu w Austrji jest zaufanie do tego męża stanu, który prowadzi skarb, zaufanie do ks. dr. Seipla. Czy nasz rząd ma takiego męża, czy jest ktoś, do kogo społeczeństwo ma kompletne zaufanie, któremu bezwzględnie wierzy? Czy Minister Skarbu nie zrobił wszystkiego co mógł, by stracić zaufanie?</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#SKrzyżanowski">Stąd wyprowadzam wniosek, że czynników do przysporzenia substancji w tym rządzie w dobie obecnej niema.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do rzeczy mniejszej wagi, które jednak odgrywają ogromną rolę, t. j. do zagadnienia polityki kredytowej. Jestem zdania, że reforma walutowa, wiążąca się z ustawą waloryzacyjną, powinna być poprzedzona uzdrowieniem polityki kredytowej: zupełnie co innego jest pożyczenie pieniędzy w sposób zwaloryzowany, t. j. w ten sposób, że się żąda zwrotu istotnej wartości tego co się pożyczyło, a najzupełniej co innego jest żądanie płacenia podatków waloryzowanych. Podatki płacić musi każdy biedny i zamożny, niezależnie od własnej woli, każdy kto ma dochód, jakiekolwiek mienie, a kwestja pożyczki to jest kwestja więcej zależna od woli człowieka, nie związana z ustawą. W dziedzinie kredytów powinna była panować taka polityka przeciw jakiej najwięcej występował tak p. s. Karpiński, Szarski, jak również p. Minister Kucharski. Cokolwiek mówił o tem p. s. Karpiński, zgodzić się z nim nie można. Jeżeli on ma słuszność, to chybaby trzeba dojść do wniosku, że szalonym błędem będzie, jeżeli te 13 banków, o których mówił zaczną wydawać pożyczki waloryzowane. Przytaczał on tu dużo argumentów na to, ze Skarb i Rząd na niewaloryzowanych pożyczkach nic nie traci. Więc czyż błędem jest, że P. K. K. P. weszła na drogę pożyczek waloryzowanych? O tej okoliczności zapomniano, zignorowano ją. Jeżeli się zwrócić do sprawozdań P. K. K. P., to wbrew temu co ci panowie mówią figuruje w nich minimalna suma pożyczek wekslowych i towarowych i w złotych polskich. Tylko te pożyczki są wydawane w minimalnych ilościach. Te rzeczy wymagają wyjaśnienia. Można twierdzić, że rachunki żyrowe w P. K. K. P. są źródłem, z którego Rząd czerpie na wydawanie pożyczek. Może to jest zdrową polityką, że pożyczki nie powinne być wydawane z innych funduszów, jak tylko z wkładów. Ale z tego nie można wyprowadzać wniosku, że należy prowadzić politykę niemoralną i w najwyższym stopniu materjalnie dla skarbu szkodliwą. Miałem zaszczyt już raz wyłożyć Wysokiej Izbie, jakie straty poniesiono od początku obecnego roku, teraz tylko wskażę na straty, które zostały przyczynione od czasu, kiedy Rząd obecny objął rządy. W chwili objęcia rządów od 31 maja r. b. pożyczki wekslowe, ulgowe, towarowe i wszelkie inne wydawane P. K. K. P. wynosiły 667 miljardów, wartość ich wynosiła 12 i 1/2 miljona dolarów, a cały teraźniejszy obieg jest mniej wart niż 11 miljonów dolarów. Czyli, że gdyby tylko te kwoty pożyczek, które Rząd zastał, były przy nowych operacjach waloryzowane, toby dzisiaj Rząd miał w P. K. K. P. dość pieniędzy na wykupienie całej naszej emisji i nawetby jeszcze około 2 miljonów zarobił.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#SKrzyżanowski">Mamy w tem jasny obraz tego, jaką rolę może odegrać rozumna polityka kredytowa, a jaką może odegrać polityka fatalna. Mamy w tej chwili politykę fatalną, a ta fatalna polityka jest również czynnikiem, który utrudnia przeprowadzenie reformy walutowej i waloryzacyjnej. Stąd wniosek, że ustawa obecna jest konieczną, jest dobrą, ale jeśli będzie stała w związku z innemi ustawami i czynnikami. Wobec tego, że p. Marszałek sygnalizuje poraz drugi, że kończyć muszę swoje przemówienie zaznaczam tylko, że czeka nas zguba, jeśli w najprędszym czasie nie utworzy się rady naprawy skarbu, jeśli w najprędszym czasie nie pozbędziemy się ministra, który dzisiaj wprowadza waloryzację, a przed kilku tygodniami zniósł bony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SStNowak">Zabieram głos do przedostatniego ustępu art. 9 tej ustawy. Wiadomość o wprowadzeniu ustawy niniejszej, ogłoszona w dziennikach, wywołała wśród pracowników państwowych, wśród urzędników głębokie zaniepokojenie, a nawet popłoch, z tego powodu, że nie określono tu jak będą traktowane owe zaliczki, które urzędnicy otrzymują na swoje pobory, a które się im potem ściąga w ratach miesięcznych. Jest więc obawa wśród tych rzesz urzędniczych, że owe zaliczki będą traktowane również jako kredyty, a więc także będą waloryzowane. Wiadomą jest rzeczą, że urzędnicy zaciągają te zaliczki tylko w ciężkiej potrzebie, w razie nędzy, jakiejś śmierci, choroby i t. p., a nie na operacje handlowe, ani też na robienie jakichś interesów. Mam głębokie przekonanie, że Rząd absolutnie stoi na tem stanowisku, żeby nie odbierać tego dobrodziejstwa na przyszłość urzędnikom i pracownikom państwowym i wyrażam też nadzieję, że na tem samem stanowisku stanie i Wysoki Senat. Dlatego na wypadek uchwalenia przez Wysoki Senat tej ustawy, przedstawionej przez s. Szarskiego jako ustawa szkodliwa, pozwalam sobie do art. 9 do ustępu końcowego dodać następującą rezolucje, nie poprawkę, żeby nie wstrzymywać ustawy, tylko rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#SStNowak">„Senat wzywa Rząd do ogłoszenia wyjaśnienia, że zaliczek na płace, udzielanych urzędnikom i wogóle pracownikom państwowym oraz samorządowym, nie należy uważać za kredyty. Podlegające waloryzacji na zasadach niniejszej ustawy”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Zabieram głos Tylko dlatego, że w ciągu dyskusji zgłoszono dwie rezolucje. Otóż pierwsza z tych rezolucji była wniesiona w Sejmie i jak mię zapewniono, została przyjęta. Oczywiście, tak ważna, głęboko sięgającą sprawa, jak uchwalenie waloryzacji podatków, musi mieć pewne konsekwencje dla ustaw obowiązujących, między innemi dla ustaw z roku 1920 i 1922, które w rezolucji kol. Szereszowskiego są wymienione. Więc nie miałbym nic przeciw przyjęciu tej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#SBuzek">To samo się tyczy drugiej rezolucji. Nikt nie myślał o tem, że na podstawie art. 9 będą waloryzowane zaliczki urzędnicze. Przypominam, iż uchwalając ustawę z października 1923 r. o poborach urzędniczych, uchwaliliśmy tam artykuł, w którym pozostawiamy zupełnie unormowanie sprawy zaliczek rozporządzeniu Rady Ministrów. Otóż z tego powodu właśnie, ponieważ sprawa ta została unormowana prawem specjalnem, oczywiście prawo generalne nie może tego zmienić.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#SBuzek">Co się tyczy samej ustawy, to w odpowiedzi szan. p. Szarskiemu chciałbym zaznaczyć tylko jedno, iż nie Państwo wystąpiło pierwsze z waloryzowaniem swoich należności, lecz waloryzacja daleko dawniej już objęła życie przemysłowe i życie kupieckie. Mieliśmy sposobność się o tem przekonywać w deklaracjach obrotu handlu zagranicznego. Mianowicie jeszcze przed rokiem było rzeczą bardzo rzadką, żeby kupiec lub przemysłowiec, który eksportował coś z Polski, podawał wartość towaru inaczej, jak w markach polskich, a obecnie najczęściej deklaracje są w obcych walutach. Tem więcej ma to miejsce przy imporcie. Co dawniej było zjawiskiem wyjątkowem, obecnie stało się regułą. To dowód, że konieczność waloryzowania wynikająca ze spadku marki polskiej, już jest stosowana w życiu gospodarczem, a Skarb Państwa jest tylko tym, który robi drugi krok, kiedy życie gospodarcze zrobiło już krok pierwszy. Otóż gdyby P. kolega Szarski był nam wskazał jaką inną drogę, na którejbyśmy mogli szukać wyjścia z obecnej sytuacji, to oczywiście musiałbym się nad tem zastanowić i miałbym możność wyboru, ale drugiej drogi p. kolega Szarski nie wskazał i dlatego pozostaje jedna jedyna droga, przyjęcia tej ustawy w formie, w jakiej została ona uchwalona przez Sejm.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Test tylko wniosek Komisji Skarbowo-Budżetowej, aby ustawę uchwalona przez Sejm przyjąć bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji Skarbowo-Budżetowej, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość. Ustawa bez zmiany przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#Marszałek">Mamy jeszcze rezolucję Komisji Skarbowo-Budżetowej:</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#Marszałek">„Wzywa się Rząd, aby rozporządzenia wykonawcze do ustawy niniejszej, a szczególniej do art. 9 ustawy, opracowane zostały i ogłoszone przynajmniej na 10 dni przed wejściem w życie ustawy, t. j. przed 1 stycznia 1924 roku”.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#Marszałek">Następnie jest rezolucja s. Szereszowskiego, przyjęta także przez Sejm: „Wzywa się Rząd, aby w związku z uchwaloną ustawą o zastosowaniu stałej jednostki do obliczenia danin, oraz niektórych innych dochodów publicznych wniósł w terminie jednomiesięcznym nowele do ustawy z dnia 2 Iipca 1920 r. oraz do ustawy z dnia 5 sierpnia 1922 r., mającą na celu dostosowanie ich do ustawy o waloryzacji podatków”.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#Marszałek">Pozostała jeszcze rezolucja s. St. Nowaka: „Senat wzywa Rząd do ogłoszenia wyjaśnienia, że zaliczek na płace, udzielanych urzędnikom i wogóle pracownikom państwowym oraz samorządowym, nie należy uważać za kredyty, podlegające waloryzacji na zasadach niniejszej ustawy”.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta. Tem samem sprawa jest załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#Marszałek">Proponuję za zgodą konwentu Senjorów odbyć następne posiedzenie we środę, dnia 19 grudnia o godz. 4 po poł. Porządek dzienny nie może być chwilowo ustalony, jednakże Komisja Skarbowo-Budżetowa zbierać się winna przez cały przyszły tydzień, jak również Komisja Spraw Zagranicznych. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godzinie 2 m. 45)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>