text_structure.xml
238 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 m. 10.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu: Czesław Klarner, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Józef Raczyński, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej — Jan Jankowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 100 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 101 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Banaszak. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">P. Prezes Rady Ministrów zawiadamia, iż p. Prezydent Rzeczypospolitej postanowieniem z dnia 14 czerwca 1925 r. zwolnił zgodnie z prośbą p. Cyryla Ratajskiego z urzędu Ministra Spraw Wewnętrznych i równocześnie zamianował delegata Rządu (wojewodę) w Wilnie p. Władysława Raczkiewicza Ministrem Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu na r. 1925. Część 10, Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Jako sprawozdawca głos ma s. Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SBrun">Sposób referowania budżetów przez senatorów w szczególności w Komisji Skarbowo-Budżetowej jest bardzo niejednolity. Należałoby mojem zdaniem tę sprawę omówić i dać pewne wytyczne, do których wszyscy senatorowie mniej więcej, dostosowaćby się winni. Rozumiem, że każdy budżet ma swoje właściwości, które wymagają osobnego i nieco odmiennego od innych traktowania; w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu mamy część A: Administrację i część B: Przedsiębiorstwa, z których każda wymaga zupełnie innego traktowania, a jednak sądzę, że do pewnego stopnia i tu pewne wytyczne zastosowaćby się dały.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SBrun">Są senatorowie, którzy w Komisji Budżetowej po przeprowadzeniu ogólnej dyskusji uważają, że wystarcza, jeżeli zakomunikują, iż Rząd w pozycji jakiejś proponował sumę taką a taką, a Sejm zmienił tę sumę na tyle czy na tyle, nawet nie uważając za konieczne poddać krytyce motywy, dlaczego Sejm tak uczynił. Inni idą nieco dalej — motywy podają, ale również nie zastanawiają się nad tem, czy słusznie postąpił Sejm. Inni krytycznie właśnie te postanowienia Sejmu rozpatrują, a jeszcze inni nie ograniczają się na tem co Sejm zmienił, ale — w mojem przekonaniu jedynie słusznie — całość preliminarza poddają krytyce i rozpatrzeniu i proponują zmiany nawet tam, gdzie Sejm, czy to potrzeby zmiany nie zauważył, czy nie uznał jej za stosowną.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SBrun">Referaty pierwszych dwóch kategoryj kończą się oczywiści zawsze propozycją, aby przyjąć budżet w tej sumie, w jakiej ją uchwalił Sejm. Jest to sposób oczywiście najprostszy, najmniej pochłaniający czasu i najmniej odpowiedzialny. Ale w takim razie dziwić się później nie możemy i gniewać się o to, jeżeli ławy ministerialne na plenum Senatu są puste, bo trudno żądać, od panów Ministrów, aby tracili czas na słuchanie tego samego 2 razy: raz, kiedy rozprawiał nad tem Sejm, a drugi raz Senat.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SBrun">Proszę mnie źle nie rozumieć, proszę nie przypuszczać, że proponuję, dla miłości samej sztuki, żądać zmian w budżecie, że jak się to mówi potocznie, pragnąłbym szukać dziury w całem. Broń Boże, tego uczynić nie mam zamiaru. Uważam tylko, że nie należy zamilczać o poprawkach, które przy krytycznem rozpatrzeniu budżetu się nastręczają.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SBrun">Wytyczne, o których tu mówię, przydałyby się nie tylko nam, ale i Wysokiemu Sejmowi, szczególnie w traktowaniu sprawozdań, mających służyć za wskazówkę, zarówno dla Rządu jak i dla Senatu.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SBrun">Porównam dwa referaty, nadesłana nam z Sejmu. Mamy tu referat Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sz. pos. Rusinka, w którym każda zmiana, przeprowadzona w budżecie dokładnie i detalicznie jest omówiona i referat p. pos. Kosydarskiego, o Ministerstwie Przemysłu i Handlu, referat obszerny i zajmujący, w którym jednak p. poseł poprawki do budżetu potraktował bardzo po macoszemu. Tam jest powiedziane np. tak: Dział 3. Dochody według przedłożenia rządowego były 1.842.000, według opinii komisji 1.877.000, różnica 35.000, dodaję, zwiększono o 35.000. Czy zwiększono, czy zmniejszono, to widać z samego rachunku, ale zato w całym referacie nie mogłem się doszukać wyjaśnień, któreby mi wskazały, dlaczego to uczyniono.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SBrun">Nie mogłem się zastanowić czy słusznie zniesiono kwotę, bo nie wiedziałem w jakim celu.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SBrun">Jeżeli Szanowni Panowie uwzględnią, że pozycyj takich w samym preliminarzu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nie wyłączając telegrafu, jest zgórą 80, to przecież Panowie zrozumieją, że nawet sam sprawozdawca sejmowy nie byłby w stanie na pamięć powtórzyć na co te cyfry są zmienione i dlaczego.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SBrun">Przedstawiciele Rządu, obecni na posiedzeniach, z pewnością pilnie słuchali dyskusji i prawdopodobnie wiedzą co zmiany spowodowało, ale mogliby również nie wiedzieć, mogliby nawet użyć te sumy zwiększone na jakiś inny cel, niż były przeznaczone, bo nigdzie nie mają wskazówki na piśmie.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SBrun">Powiedziano mi, że mogę znaleźć wyjaśnienia w protokółach z posiedzeń komisji, ale, proszę Panów, ciężka to praca, bo te protokóły nie są stenografowane, tylko notowane ręcznie dorywczo, a więc bardzo niewyraźnie. Posiedzeń było wiele, więc całe foljały spisano, przyczem dyskusja nie jest prowadzona tak, że gdy jeden mówi o salinach, to wszyscy mówią o salinach; każdy zabierający głos mówi naraz o wszystkiem, więc odszukanie zmian w tych protokółach jest ciężką pracą. Ja sobie tę pracę początkowo zadawałem, ale później sił mi zabrakło, gdyż dla każdej zmienionej kwoty, trzeba było kilkadziesiąt stron pisanych przewertować od a do z.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SBrun">Wyrażam nadzieję, że na przyszły rok p. Marszałek Senatu będzie tyle łaskaw i porozumie się z p. Marszałkiem Ratajem, aby w sprawozdaniach, które nam się przysyła, przynajmniej wyraźnie było umotywowane z jakiego powodu nastąpiły zmiany sum, żeby nam w ten sposób choć trochę życie ułatwić.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SBrun">W sprawozdaniach drukowanych, które Sz. Panom rozdałem, zamieściłem szereg tablic porównawczych. Uważam, że tylko tablice statystyczne, z roku na rok prowadzone, ułatwiają orientowanie się w tem, czy w nowym budżecie dostatecznie uwzględniono nasze dążenia i dezyderaty do sanacji naszego Skarbu. Może w zestawieniach tych tablic poszedłem za daleko, może zestawione one zostały zbyt detalicznie i drobiazgowo. Oczywiście każdy tak Pana Boga chwali, jak umie. Ja przyzwyczajony jestem do roboty sumiennej, detalicznej. Te tablice nie stanowią przedmiotu ciekawego dla literatury, ale dla szukającego wyjaśnień, dają one na wszystko niezachwiane i jasne odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SBrun">Pozwolę tu sobie przytoczyć małą próbkę. Więc np. w tablicy 5, mamy zestawienie wydatków osobowych ilości urzędników i funkcjonariuszów według etatów na r. 1925, w porównaniu z 1924 r. Zwiększenie wydatków osobowych wynosi 995,802 zł, czyli 30%, przy zmniejszeniu ilości urzędników o 115 ludzi. Skąd przy mniejszej ilości pracowników takie zwiększenie wszystkich wydatków osobowych? Nie można tego tłumaczyć zwiększeniem ilości urzędników na wyższych stanowiskach służbowych, przy zmniejszeniu na niższych, gdyż zmiany takie są, lecz bardzo nieznaczne. Nie da się to również wytłumaczyć zwyżką kosztów utrzymania, bowiem mnożna przy uchwaleniu budżetu na r. 1924 wynosiła 36 groszy, a przy obliczeniu preliminarza — 38 groszy, czyli tylko o 5 1/2% więcej, co przy zredukowaniu o 9% liczby pracowników właściwie nie odgrywa roli.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SBrun">Poruszyłem tę sprawę na komisji, ale wyjaśnienia od przedstawiciela Rządu, w tym przedmiocie, najwidoczniej przez niedopatrzenie i przez omyłkę nie otrzymałem. Nie nastawałem jednak na to bardzo, gdyż jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnia mnożną z lutego r. b., która już wynosiła 42 gr., kiedy tamta wynosiła tylko trzydzieści parę, czyli o 16° o więcej aniżeli dla budżetu na r. 1924, powiększenie wydatków staje się bardziej usprawiedliwione. Naogół biorąc, niestałość wydatków osobowych, wypływająca z ustawy o uposażeniu urzędników i funkcjonariuszów państwowych, miała rację bytu w okresie dewaluacji. Dziś jednak, wobec ustabilizowanej waluty, staje się zbędną i szkodliwą, zagrażając równowadze budżetu. Sprawa ta wymaga zmiany ustawy o uposażeniu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SBrun">Albo króciutki punkt drugi. W tablicy VI widzą Szanowni Panowie, że oprócz wydatków osobowych, zawartych w §§ 1 i 2 każdego działu, w niektórych paragrafach rzeczowych zamieszczone są wydatki osobowe na personel etatowy, czy kontraktowy. To jest niezgodne z rezolucją Senatu, uchwaloną w r. zeszłym, która brzmi: „Senat wzywa Rząd, ażeby w budżecie i pozycjach dla jasności budżetu oddzielał wydatki osobowe od wydatków rzeczowych”.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SBrun">Nowy p. Minister Przemysłu i Handlu będzie się chciał zapewne zorientować i te tablice będą dla niego pewną wskazówką; zobaczy on, czy wszystkie działy i urzędy jednakowo zmniejszyły wydatki; oczywiście nie można do wszystkich działów Ministerstwa stosować jednej normy, ale pan Minister ma możność zbadania, który dział oszczędności zastosowali w jakim stopniu.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SBrun">Przy omawianiu przedsiębiorstw już w roku zeszłym zwracałem uwagę, że zestawienie preliminarza budżetowego jest niecelowe, bez wiadomości, o ile wyzyskany został kredyt za rok ubiegły i z jakim rezultatem wyzyskano kredyty, na inwestycje. Zwracałem uwagę, że niema na świecie chyba towarzystwa prywatnego, któreby zatwierdziło budżet na rok przyszły, nie mając możności zapoznania się z bilansem i ze sprawozdaniem za rok ubiegły. Cała absurdalność układania takich preliminarzy już w czerwcu, a więc wtedy, kiedy dane przedsiębiorstwo dopiero pół roku przeżyło wykazało jasno samo Ministerstwo — gdyż, przy omawianiu tegorocznego preliminarza w Sejmie, złożyło, tylko w ostatecznych cyfrach, naprędce widocznie, opracowany nowy preliminarz, który jednak dawny preliminarz z gruntu zniweczył.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SBrun">Skarżył się na to sprawozdawca sejmowy i ja się skarżę, gdyż rzeczywiście zmiana taka, uczyniona w ostatniej chwili, zmusiła nas do przerobienia gotowych i opracowanych już dokładnie sprawozdań.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SBrun">Uważam, że należałoby w przyszłości przedsiębiorstwa z budżetu usunąć, może zastąpić je tylko jakimiś ryczałtowemi w przybliżeniu wykazanemi sumami, a same budżety oddawać pod rozpatrzenie dopiero wtedy, gdy rok jest skończony i gdy sprawozdania i bilanse za rok ubiegły są gotowe.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#SBrun">Preliminarz państwowych zakładów naftowych przewiduje zysk w kwocie 1.048.561.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#SBrun">Po naradach, jakie przeprowadziłem z pierwszorzędnymi znawcami tego przedmiotu, ludźmi niezainteresowanymi, prywatnymi, starałem się dowieść w sprawozdaniu drukowanem, które Jest w posiadaniu Panów, że wobec niezmiernie wysokiej liczby urzędników, liczbę których zarząd zmniejszyć widocznie się stara, lecz nie zdołał tego jeszcze uczynić w dostatecznym stopniu; wobec zupełnie nieproporcjonalnej liczby robotników w stosunku do produkcji; wobec tylko w małym stopniu wyzyskanej zdolności przetwórczej fabryki, wskutek nieproporcjonalnej jej rozbudowy i wskutek braku ropy, zdobycie której jest nie oparte o własną produkcję ropy, uzyskania preliminowanego zysku jest mrzonką nie do urzeczywistnienia. W obecnie złożonym dodatkowym preliminarzu, ministerstwo samo dochodzi do przekonania, że zysków nie będzie i że wpływy wyrównają się tylko z rozchodami. Daj Boże, ażeby i to nie było zbyt optymistyczne twierdzenie.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#SBrun">Ktoś w Komisji Budżetowej zauważył, że w takim razie cały referat o przedsiębiorstwie tem stał się zbyteczny, bo jest już nieaktualny. Twierdzenie takie w mojem przekonaniu byłoby jednak krótkowzroczne, gdyż nam nie chodzi przecież tylko o to, żeby się zgodzić z Ministerstwem, że zysków nie będzie — nam chodzi o to, aby wskazać, dlaczego w przekonaniu naszem, w istniejących warunkach, i nadal dochodów być nie może.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#SBrun">To jest powód, dlaczego w sprawozdaniu mem pomieściłem następującą uwagę, na odczytaniu której, z tej wysokiej trybuny, szczególnie mi zależy.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#SBrun">Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu wyjaśnia w tekście str. 19 do 21 dlaczego już na długo przed przedstawieniem dodatkowego preliminarza Rządu, przewidywała, że osiągnięcie przewidywanego przez Rząd zysku 1.048.561 zł, nie da się urzeczywistnić. Zamieszczając tę krytykę, Komisja Skar.-Budż. Senatu daleką jest od złośliwego twierdzenia, że administracja obecna przedsiębiorstwa jest nieodpowiednia, czy nieudolna; przeciwnie, komisja konstatuje, że starania obecnego Zarządu w kierunku przeprowadzenia sanacji, zmniejszenia ilości zbędnych, a przynajmniej nie koniecznie potrzebnych urzędników czy pracowników etc., są duże. Zamieszczone przez Kom. spostrzeżenia mają wyłącznie na celu zwrócenie uwagi kierownictwa na potrzebę dalszych redukcyj, na konieczność wprowadzenia pewnych zmian, czy uzupełnień, któreby dochodowość zakładów, zrównały przynajmniej z dochodowością innych, podobnego rodzaju, zakładów prywatnych.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#SBrun">Jeżeli poczynione tu uwagi, zbadane sumiennie przez obecny zarząd i bez wszelkiej fałszywej miłości własnej, o czem nie wątpimy, zostaną choć w drugiej części zastosowane przez zarząd i dadzą choć drobne tylko pożądane rezultaty w kierunku zwiększenia dochodowości przedsiębiorstwa, to będzie to dużem zadośćuczynieniem dla komisji, wskaże bowiem, że dobrze zrozumiała ona swój obowiązek i należycie go spełniła.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#SBrun">Końcowe te zdania w całej rozciągłości zastosować należy i do tych wszystkich innych przedsiębiorstw, o których poniżej jest mowa”.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#SBrun">Przechodzę do działu 12: Państwowe gazociągi. Przeciętna opłata za tłoczenie gazu pobierana jest po 60 gr. od 100 m.3. Ministerstwo zaś przyjmuje do rachunku tylko po 35 gr., na tej zasadzie, że zobowiązane jest bonifikować firmom Waterkejn i Gartenberg 2/3 ceny tłoczni jako wynagrodzenie za wykupiony od nich gazociąg.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#SBrun">Suma ta w żadnym razie nie powinna dotykać konsumentów, lecz powinna figurować w budżecie Ministerstwa Skarbu, jako kwota rocznej amortyzacji długu Państwa za nabyty gazociąg. Kwota ta w roku bieżącym powinnaby figurować tam w wysokości 120.000 zł. Ministerstwo powinno przeciętną cenę za tłocznię zniżyć konsumentom do 45 groszy, zamiast 60, co pomimo spadku ceny węgla wpłynie dodatnio na zwiększenie ilości konsumentów na gaz; w preliminarzu budżetowym zaś powinno przyjąć nie 35, a właśnie owe 45 gr, co ostatecznie podniesie dochód o 63.724 zł. i stanowić będzie dochód z gazociągów 130.000 zł. t. j. tak, jak przyjął Sejm plus 63.724 więc ogółem 193.724.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#SBrun">Państwowe żupy solne. Preliminarz pierwotny przewiduje dochód w kwocie 1.530.445. W referacie moim, opierając się na cyfrach sprzedaży, wskazanych przez monopol państwowy, i uwzględniając bardzo wysokie świadczenia socjalne,' wynoszące przeszło 27% płac za robociznę; uwzględniając wysokie bardzo koszty administracyjne, przewyższające 10% obrotu, kiedy w kopalniach prywatnych wynoszą one zaledwie 5–6% oraz uwzględniając bardzo wysokie koszty opału i materiałów pomocniczych starałem się dowieść jasno, że nie tylko zysku nie będzie, ale przeciwnie będzie strata około miliona złotych. Przewidywany uprzednio w preliminarzu dochód z państwowych żup solnych 1.530.445 ministerstwo obecnie, opierając się na dochodach i wydatkach ze stycznia r. b. w dodatkowym swoim preliminarzu zupełnie kasuje i przewiduje stratę 584.000 zł. Wysoki Sejm przewidywany przez Rząd rozchód zmniejszył i przewiduje niedobór w kwocie tylko 224.771. Komisja Senatu uważała, że tak przewidywany niedobór jest za niski, że zgodnie z wywodami zamieszczonemi w referacie, wyniesie on około miliona i że już minimalnie przyjąć go należy w kwocie 500.000 zł. Z tego powodu komisja proponuje wpływ określić w kwocie 10.616.366 zł., co przy przewidywanym przez Sejm rozchodzie w kwocie 11.116.366 zł, da ów minimalny niedobór w kwocie 500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#SBrun">Gwarectwo węglowe „Brzeszcze”. Za podstawę pierwotnego preliminarza przyjęto 300.000 tonn węgla po cenie 14.50 za tonnę. W referacie starałem się dowieść, że cenę przeciętną przyjąć należy w kwocie najwyżej 13 zł, a maksymalną ilość węgla określić na 10% niżej niż przewidywano, t. j. na 270.000 tonn. Wtedy zamiast przewidywanego zysku 52.000 zł otrzymamy stratę 753.000. Przeciw tej decyzji wypowiedział się na komisji przedstawiciel Rządu, który wyjaśnił, że Rząd w dodatkowym preliminarzu, opartym na danych ze stycznia, zrzekł się przewidywanego dochodu 52.000 zł, a przyjmując cenę węgla już nie po 14,50 tylko po 13,70, zrównał dochody z wydatkami. W dalszej dyskusji w komisji wyjaśniło się, że cena obecna jest też tylko 13,20, a więc prawie taka, jaką od początku wskazywałem, wskazywałem bowiem 13. Jeżeli przy cenie 13,70 dochody zrównały się z wydatkami, to przy cenie 13,20 i przy sprzedaży 300.000 tonn, musi wyniknąć strata już conajmniej 150.000 zł. Wszystko to jednak nie przekonało przedstawiciela Rządu; obiecywał on, że stratę pokryją oszczędnościami i prosił o przyjęcie tej pozycji bez zmian, na co się też komisja, wbrew mojej opinii zgodziła.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#SBrun">Proszę Panów, właśnie w tym dziale, kiedy rozpatrywałem koszty prowadzenia interesu, wypowiedziałem się wyraźnie, że kosztów tych nie uważam za zbyt duże, w stosunku do innych prywatnych przedsiębiorstw. Otóż nie wiem, jak zarząd tego towarzystwa będzie mógł te koszty jeszcze zmniejszyć, ale jeżeli je zmniejszyć, to należało to odrazu przewidzieć w budżecie, bo do tego już niejednokrotnie nawoływał i Senat i Sejm i pp. ministrowie niejednokrotnie wskazywali, że wszelkie oszczędności przeprowadzić trzeba. Więc oszczędności powinny były być przeprowadzone odrazu, a nie dopiero teraz.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#SBrun">P. s. Nowodworski, który głosował w komisji za uwzględnieniem tego żądania przedstawiciela Rządu, powiedział nam z trybuny przed paroma dniami, że Sejm powinien współpracować nad osiągnięciem faktycznej równowagi budżetu. W mojem przekonaniu „faktyczna równowaga budżetu” nie leży w zatajeniu strat, które są przecież widoczne i namacalne, które każde dziecko wyliczy, bo jeżeli przy 13,70 wiąże się koniec z końcem, to przy cenie 13,20 strata jest nie do uniknięcia.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#SBrun">Mamy skłonić Wysoki Sejm do zaakceptowania projektowanych przez nas skreśleń z wydatków budżetu. Otóż w mojem przekonaniu, opartem na doświadczeniu, nic, proszę Panów, tak ludzi nie przekonywa o koniecznością oszczędności, jak moment, kiedy im się rzeczowo, uczciwie i sumiennie pokaże, że kieszeń jest pusta. Dlatego nie należało ukrywać, kiedy te straty są już widoczne. Zostałem jednak przez komisję przegłosowany i proszę Panów o przyjęcie tych 52.000 zł, tak jak przyjął je Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#SBrun">To samo, co powiedziałem tutaj o Brzeszczach, stosuje się także do państwowych majątków górniczych, gdzie również byłem za skreśleniem dochodów, których osiągnięcia nie widzę. Ale tam chodziło już o drobną stosunkowo kwotę, bo o 5.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#SBrun">Huta Blachownia. Preliminarz dodatkowy przewiduje zysk 24.000 zł. Komisja proponuje przyjąć ten zysk, lecz w referacie wyjaśniam, że nie jest on bynajmniej dowodem rentowności przedsiębiorstwa. Fabryka jako rządowa nie płaci żadnych podatków, a więc ani majątkowego, ani dochodowego, ani obrotowego, ani stempli od rachunków — nic zgoła. Przy obrocie fabryki 2.719.000 zł, już te dwa ostatnie podatki kosztowałyby zwykłego przedsiębiorcę 84.000 zł, a więc prawie 4 razy tyle, ile wynosi przewidywany zysk z przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#SBrun">Fabrykę tę miano zamiar sprzedać, ogłoszono nawet licytację, ale warunki licytacji były tak niehandlowe, tak niemożliwe do zaakceptowania przez nowonabywcę, że oczywiście odstraszyły licytantów.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#SBrun">Dziś z powodu zastoju nabywców będzie znaleźć trudno, trzeba będzie dalej tę rubrykę prowadzić, lecz zysków ona nie da.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#SBrun">Blachownia spowodowała, że komisja proponuje Wysokiemu Senatowi przyjęcie rezolucji pod Nr 1), która brzmi, jak następuje: „Senat wzywa Rząd, ażeby we wszystkich fabrykach rządowych książkowo uwzględniać wszelkie podatki, opłaty i koszty amortyzacji na równi z innemi przedsiębiorstwami prywatnemi, tej samej kategorii, gdyż tylko tak prowadzona książkowość da wierny obraz rentowności przedsiębiorstwa i wskaże rzeczywisty koszt własny wyrabianych przedmiotów, a więc da wiadomość bardzo cenną, w razie konieczności nabywania przez Rząd tych samych przedmiotów ze źródeł prywatnych”.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#SBrun">Rezolucja nr. 2 wzywa Rząd, ażeby przy układaniu budżetu na rok przyszły miał na względzie projektowaną w Warszawie wystawę, która potrzebować będzie wybitnej finansowej pomocy Rządu. Ta rezolucja sama przez się tłumaczy.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#SBrun">Rezolucja nr. 3 dąży do obniżenia opłat za legalizowanie narzędzi mierniczych. Poprostu mówi: „Senat wzywa Rząd, ażeby obniżył opłaty od legalizacji narzędzi mierniczych tak, ażeby dochody tylko pokrywały koszty”. Komisja uważa, że należy propagować tę myśl, ażeby narzędzia miernicze były tanie, ażeby je można było rozprzestrzeniać pomiędzy nabywców.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#SBrun">Rezolucje nr. 4 do nr. 7 są opracowane w swoim czasie przez naszą Komisję Gospodarczą, która pragnęła ratować kraj od gospodarczego zastoju. Rezolucje te zgłoszone w swoim czasie, oddzielnie od rezolucyj budżetowych, byłyby wstrząsnęły opinią i mogły wtedy wywrzeć odpowiedni skutek. Nieliczna większość w komisji postanowiła wówczas odłożyć je do budżetu, chyba po to tylko, ażeby niektóre z nich, więcej drażliwe, wpłynęły łatwiej w ogólnej masie wody do morza i nie zwróciły na siebie zbytniej uwagi. Wszak były tam rezolucje, przeciw którym poważnemu senatorowi głosować było ciężko, a głosować za rezolucją inne nie pozwalały względy, więc najwygodniej było głosowanie i rozpatrzenie tej rzeczy odłożyć. Tak też uczyniono.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#SBrun">Mam nadzieję, że te 4 rezolucje, które tu są podane, a które mają Panowie w druku, więc ich odczytywać nie będę, będą przez Wysoki Senat przyjęte. Lepiej niech będą przyjęte późno, niż żeby nie miały być przyjęte wcale.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#SBrun">Ostatnia rezolucja dotyczy Gdańska. Jest ona tu szczegółowo umotywowana. Jak Panom wiadomo, Niemcy wymówili nam teraz kontrakt węglowy. Rząd nosi się z zamiarem sprzedaży znacznej partii węgla do Włoch. Przewóz koleją przez Austrię byłby strasznie kosztowny, przez Gdańsk byłoby to możliwsze, lecz nasze koleje tak już obniżyły fracht, że jak się zdaje będziemy wywozić węgiel poniżej własnych kosztów przewozu. Gdańszczanie, gdy się dowiedzą, że Niemcy nabywania węgla naszego odmówiły, z pewnością postarają się wszelkiemi sposobami wywóz ten nam utrudnić. Na rozmaite strajki, na psucie się z niewiadomych przyczyn urządzeń przeładunkowych, musimy z góry być przygotowani.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#SBrun">Wszystko to skłoniło komisję do zaproponowania Wysokiemu Senatowi rezolucji, która brzmi: „Zważając, że uruchomienie kabotażu na linii Tczew – Gdynia uniezależni od Gdańska znaczną część polskiego wywozu i przywozu, da tańszą drogę wywozu dla szeregu eksportowanych z Polski towarów masowych, jak cukier, zboże, celuloza, jaja i inne, i przez to ożywi nasz eksport; że pominięcie Gdańska przy tych wywozach spowoduje dopływ walut zagranicznych do kraju, pozostających obecnie na terenie Wolnego Miasta Gdańska, co wszystko w rezultacie wywoła zwiększenie dochodów po stronie czynnej budżetu; że sprawa ta ma również pierwszorzędne polityczne znaczenie, jako wzmocnienie polskich wpływów na Pomorzu, ulżenie tam kwestii bezrobocia i otwarcie dla naszych transportów wojskowych drogi wyzwolonej z pod kontroli Gdańska, która się dała pamiętnie odczuć w r. 1920, Senat wzywa Rząd, ażeby uwzględnił konieczność rozwoju linii wodnej z Tczewa do Gdyni, a w razie potrzeby nowych na to środków w formie czy to subwencyj, czy zaliczek, by wniósł odpowiedni projekt do ciał ustawodawczych”.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#SBrun">Przy omawianiu budżetu opuściłem dwie poprawki w administracji, z których jedna dotyczy przeniesienia pozycji z jednej do drugiej, które Sejm niepotrzebnie pod specjalnemi tytułami pomieścił; więc proponujemy Sejmowi, ażeby te pozycje przeniósł pod inne tytuły. Jest to rzecz tylko czysto formalna. Drugie, to skreślenie 22.000 zł., które najwidoczniej tylko przez niedopatrzenie Sejm dwa razy w tym samym budżecie umieścił. Nadto jeszcze w urzędach górniczych jest poprawka, która brzmi: „Opłaty od nadań i wyłączności górniczych 800.000, zwrot kosztów podróży 1610”. Wyjaśnienie: Wysoki Sejm preliminowaną przez Rząd sumę 657.738 zł. zmniejszył o 100.000 zł; ostrożność ta jednak nie była uzasadniona, gdyż do tej chwili już prawie cała suma przewidywana przez Rząd wpłynęła, tak, że kwotę tę nie o 100.000 zmniejszyć, lecz śmiało o 150.000 zł. zwiększyć należy. Otóż ta propozycja poprawia w dziale 8-m budżetu ostateczny rezultat o 250.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#SBrun">O przyjęcie tej poprawki i tych rezolucyj mam zaszczyt Panów prosić.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Popowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SPopowski">Przedstawiony przed chwilą Wysokiemu Senatowi budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu wraz z rezolucjami Komisji Skarbowo-Budżetowej nie napotyka ze strony mojego klubu żadnych obiekcji. I dlatego tak za budżetem, jak i za rezolucjami głosować będziemy.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SPopowski">Zdawałoby się, że na tem powinienem zamknąć swoje przemówienie, jednak skorzystam z przysługującego i niewyczerpanego jeszcze przez mój klub czasu i pozwolę sobie zwrócić uwagę na ogromną rozbieżność między rezolucjami komisji a wnioskami, do których w swojem niezmiernie pracowitem i opartem na cyfrach sprawozdaniu doszedł p. generalny sprawozdawca Komisji Skarbowo-Budżetowej. Mianowicie wśród rezolucyj przyjętych przez Komisję Skarbowo-Budżetową jest rezolucja nr. 4 w brzmieniu następującem: „Senat wzywa Rząd, aby popierał wywóz drogą odpowiednich zarządzeń celnych, podatkowych, kredytowych i taryfowych”. Szukałem wśród rezolucyj mniejszości, czy niema jeszcze w tej kwestii zgłoszonej odpowiedniej rezolucji; nie znalazłem nic o tym przedmiocie. Muszę więc przyjąć, że rezolucja przed chwilą odczytana była rezolucją przyjętą jednomyślnie i że co do niej, żadnych zastrzeżeń nikt w komisji nie robił. Odczytując jednak sprawozdanie generalnego sprawozdawcy p. s. Buzka, str. 27 znalazłem następujący ustęp: „W świetle tych cyfr występuje z całą jaskrawością fakt, iż czynny bilans handlowy może dać Polsce tylko rolnictwo, leśnictwo, górnictwo i hutnictwo, tudzież te nieliczne gałęzie przemysłu, które mają swe oparcie o wymienione naturalne bogactwa kraju. Wszelkie próby opierania czynnego bilansu handlowego na eksporcie innych wyrobów przemysłowych będą rujnowały Państwo finansowo i gospodarczo, a przecież dodatniego rezultatu dać nie mogą. Państwo nasze jest bowiem za ubogie, by mogło wytrzymać koszty, związana z taką polityką”.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SPopowski">Wobec tego, że ten ustęp całkowicie sprzeciwia się i anuluje doniosłość rezolucji, przyjętej przez Komisję Skarbowo-Budżetową, zmuszony jestem zapytać: Czy jest to tylko zdanie osobiste p. referenta generalnego, czy też ta kwestia była omawiana na Komisji Skarbowo-Budżetowej? Czy mogę się dowiedzieć od p. generalnego referenta?</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(S. Kędzior: Sprawozdanie jest zawsze własnością referenta.) (S. Buzek: Ja się zapisałem do głosu i dlatego nie odpowiadałem odrazu, ale jeżeli Pan Senator sobie życzy, to odrazu odpowiedzi tej udzielę z miejsca, mianowicie, to było zawarte w mojem ustnem sprawozdaniu, które wygłosiłem na Komisji Skarbowo-Budżetowej, w długim referacie kilkugodzinnym. Nie było przeciwko temu protestu w dyskusji i jako wynik wypadła ta rezolucja.)</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SPopowski">Proszę Wysokiego Senatu, p. generalny sprawozdawca na podstawie szeregu cyfr, niezmiernie ściśle i szczegółowo opracowanych i zaznaczył na str. 27 swego sprawozdania; co następuje:</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SPopowski">„Pomimo klęski nieurodzaju wzrósł w pierwszych dwóch miesiącach roku bieżącego czynny bilans handlowy naszych płodów rolniczych. Tak samo wzrósł czynny bilans handlowy drzewa i wyrobów drzewnych, tudzież wyrobów górniczych i hutniczych, z wyjątkiem węgla. Jeżeli mimo to w pierwszych dwóch miesiącach roku 1925 bilans handlowy pogorszył się o kwotę 132.000.000 (w okrągłych cyfrach będę cytował) złotych, to należy to przypisać: a) zmniejszeniu się wartości wywozu cukru, względnie węgla, razem o kwotę 53 milionów zł., b) zwiększeniu się przywozu mąki, razem o kwotę 20 milionów, towarów kolonialnych o kwotę 12 milionów, surowców i półfabrykatów o kwotę 24 milionów i fabrykatów o kwotę 79 milionów”.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SPopowski">Z tego zestawienia Wysoki Senat widzi, że główną pozycją, przyczyniającą się do pogarszania naszego bilansu handlowego był w tym okresie przywóz fabrykatów, gdyż stanowił on w ogólnej cyfrze 50%.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SPopowski">Jeżeli się zastanowić nad tem, jakie to fabrykaty były przywożone, to trzeba stwierdzić, że przedewszystkiem te, na które p. Minister Skarbu, szukając możności potanienia i uregulowania cen rynkowych artykułów pierwszej potrzeby, ustanowił specjalne cło. Już 5 listopada roku zeszłego, przy zastanawianiu się Senatu nad przedłożeniem Rządu co do budżetu na r. 1925, zwróciłem uwagę, że system takiej wojny, projektowany przez p. Ministra Skarbu, i ten najmocniejszy przyrząd, jak on go nazwał, jest arcyniebezpieczny i może spowodować skutki zupełnie odwrotne, co też miało miejsce. Bo cóż się okazało? Rzeczywiście, ceny tych artykułów nie uległy obniżeniu, ceny rynkowe utrzymały się na dawnym poziomie, z bardzo małemi zmianami, w niektórych tylko szczegółach zmniejszyły się. Ceny hurtowe wprawdzie spadły, szczególnie ceny sprzedażne przemysłu spadły w znacznym stopniu, ale skutkiem tego spadku było to, że całe gałęzie przemysłu musiały powoli zamykać się i liczba bezrobotnych, która jeszcze w listopadzie r. z. wynosiła około 130.000 zł. wzrosła do 180.000 w chwili obecnej.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SPopowski">P. s. Buzek, przemawiając do budżetu Ministerstwa Skarbu, stwierdził, że cło od wwożonych towarów u nas wynosi około 20% wtedy, kiedy we Francji wynosi 3%, a w Niemczech 7%. Trzeba zanalizować, co które kraje wwożą. My przeważnie wwozimy wyroby wykończone, podczas, kiedy tamte kraje, jak Niemcy, a szczególnie Francja, wwożą towary przeważnie surowe, obłożone cłem przeważnie niskiem i dlatego takie porównanie jest, zdawałoby się, słuszne, jednak ono słuszne nie jest.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SPopowski">Ja najzupełniej się zgadzam, że w kraju tak wybitnie rolniczym, jak Polska, bezwzględnie rolnictwo musi korzystać nie tylko z odpowiedniej opieki, ale także musi mieć swoje wielkie znaczenie. Jednak nie mogę się zgodzić z tem, by gloryfikować rolnictwo, jak w tej opinii było wyrażone, że tylko ono daje nam te bajeczne plusy, a jednocześnie twierdzić, że taka dziedzina gospodarstwa krajowego, jaką jest przemysł i z nim związany handel, nie mogą pracować na eksport; stwierdzam, że stan przemysłu naszego jest taki, że eksport musi być, bo dziś Polska posiada przemysł większy, niż konsumcja wewnętrzna spożyć może we wszystkich prawie dziedzinach, prócz kilku, w których przemysł jest jeszcze niedorozwinięty, w głównych zaś dziedzinach przemysł polski jest tak rozwinięty, że pracować na eksport musi.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#SPopowski">Bronię tutaj znaczenia przemysłu dlatego, że rozpatrując cyfry przytoczone w sprawozdaniu generalnego sprawozdawcy, widzimy, że podatek majątkowy, który wpłynął w r. 1924, w sumie 200 milionów złotych, był pobrany w znacznym stopniu od przemysłu. Zresztą na poparcie tego pozwolę sobie przytoczyć cyfry, które znalazły się w motywach Rządu do noweli o podatku majątkowym, złożonej już ciałom ustawodawczym. Mianowicie, Minister Skarbu, składając nowelę o rewizji kontyngentu podatku majątkowego, który w obecnie obowiązującej ustawie jest określony na 500 milionów dla rolnictwa, 375 milionów dla przemysłu i handlu i 125 milionów dla innych podatników, w ogólnej zaś sumie na 1 miliarda, mówi, że majątek rolnictwa — mówi się o rolnictwie pociągniętem tylko do świadczeń podatku majątkowego — majątek rolnictwa wynosi 2.619.000.000, wartość majątku przemysłu i handlu wynosi 3.849.000.000, a majątku różnych t. j. 3-ej kategorii wynosi 1.694.000.000 zł. razem 8.164.000.000 zł. Czyli, że w tej ogólnej sumie przemysł i handel wynosi 47%. Na podstawie tych cyfr pan Minister Skarbu proponuje podział, tego miliarda, przewidzianego do pobrania, o 157 milionów dotychczasową normę od rolnictwa i przerzucając je częściowo na przemysł i handel, częściowo zaś na inne kategorie. Mianowicie od przemysłu i handlu zamiast 375 milionów, ma być pobrane 449 milionów, różni — zamiast 125.000.000 zapłacą 208.000.000 zł. To jest jedna cyfra, która nam udowadnia z niezbitą jasnością, ze przemysł i handel w życiu gospodarczem kraju mają pewien walor. Drugą taką cyfrą jest podatek przemysłowy. Podatek przemysłowy bezwzględnie jest płacony i przeważnie był płacony tylko przez przemysł.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SPopowski">Otóż jest to jedyny z podatków, który dał więcej w r. 1924, niż było przewidziane w preliminarzu. Było przewidziane 150.000.000, a dał on 177.000.000, czyli plus 27.000.000. Inne podatki dały przeważnie minus — odsetki, kary za zwłokę dały mały plus, o tem nie mówię — ale wszystkie inne podatki: majątkowy, dochodowy, gruntowy, dały niedobór.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SPopowski">Jeżeli przemysł rzeczywiście nie mógł podołać temu zapotrzebowaniu rynku wewnętrznego, które ujawniło się w formie przywozu artykułów i materiałów obcych, i w tak znacznej ilości fabrykatów z zagranicy, było to winą nie przemysłu, ale bezwzględnie winą tych zarządzeń, które Rząd w r. u. dla tych lub innych powodów przy jednoczesnej sanacji Skarbu, zarządził, nie uwzględniając, że sanacji Skarbu powinna była towarzyszyć sanacja życia gospodarczego. Zupełnie zrozumiałem było i dla nikogo nie było niespodzianką, że z chwilą wprowadzenia pieniądza stałego po okresie strasznej inflacji, życie gospodarcze dozna wstrząsu i że będą duże ofiary. Do tych ofiar przemysł i handel były przygotowane. Najlepszy dowód, że od tych ofiar się nie uchyliły, jeżeli przypomnimy, że w tworzeniu Banku Polskiego przemysł i handel wzięły tak wybitny udział. Nie chcę twierdzić, że rolnictwo miało mały udział; bardzo być może, że był on, jak na obecne siły rolnictwa, dostateczny, jednak przypominam sobie dokładnie, że stosunek ten dla rolnictwa był bardzo a bardzo nikły; zdaje się 10% — prawda, Panie Ministrze? — a przemysł, handel i finanse — około 60%. Więc taki był stosunek w tworzeniu Banku Polskiego, a Bank Polski — wszak to był pierwszy aparat, za pomocą którego mogliśmy naszą nową walutę stworzyć i ustalić.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SPopowski">Na nieszczęście, oczy Rządu i jego wszystkie myśli były wtedy skierowane na sanację Skarbu, o sanację życie gospodarczego po tych pierwszych wstrząsach Rząd mało się troszczył. Przeciwnie pod wpływem różnych nacisków, natury nie mającej nic wspólnego z interesami gospodarczemi kraju, wydawał zarządzenia, które bezwzględnie pogorszyły ciężką sytuację przemysłu i wynikiem tego było stopniowe zamieranie przemysłu i połączonego z nim handlu. Zjawił się czynnik niezmiernie niebezpieczny w pierwszych chwilach, a mianowicie czynnik drożyzny kredytu. Ten czynnik drożyzny kredytu przy jednoczesnym braku środków obiegowych i bardzo wolnem tempie obiegu pieniężnego, tworzył to, że prawidłowe życie przemysłowe musiało zacząć zamierać, Drożyzna pieniądza doszła u nas do tak szalonych rozmiarów, że żadna uczciwa kalkulacja przemysłowa i kupiecka nie była w stanie tego wytrzymać. Jeżeli przyjąć pod uwagę, że wartość obiegu pieniężnego na początku roku stanowiła 100 milionów złotych, w końcu roku 1924 czyli na 1 stycznia 1925 r. stanowiła już 676 milionów zł, więc prawie 7 razy więcej, to jednak ona była stanowczo za małą, gdyż przed wojną wartość obiegu pieniężnego na tym terenie określali statystycy na jakie 1.600.000.000 do 1.800.000.000. Mieliśmy więc w Polsce na głowę ludności w roku zeszłym około 25 zł, wtedy kiedy najbiedniejsza i następująca po nas Austria miała 80 zł, Niemcy—90, Czechosłowacja 100, a więc 4 razy więcej, niż u nas, Szwajcaria — 240, a Francja — 270.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SPopowski">Zbyt pospieszna likwidacja marki polskiej w znacznym stopniu pogorszyła tę sytuację. Wskutek tego wywiązało się wolne tempo obrotu i przy jednoczesnem bardzo znacznem zwiększeniu podatków i nieuruchomieniu w kasach skarbowych znacznych sum, głód ten pogorszył się. Brak tych kapitałów wytworzył konieczność zmniejszenia warsztatów pracy, gdyż nie tylko kredyt był drogi, ale znaleźć go było wprost niemożliwe. I to było jedną z głównych przyczyn ciężkiego położenia naszego przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SPopowski">W przemyśle drugim czynnikiem, który tak źle wpływał na stan bilansu, czynnikiem, który w okresach inflacji nie dawał się tak wybitnie zauważyć, była zmniejszona wydajność pracy. Jeżeliśmy przetrwali ten ciężki rok z dość pomyślnym rezultatem co do ilości bankructw, jeżeli tych było względnie nie tak dużo, jeżeli trudności płatnicze udało się nam temi lub innemi zarządzeniami pokonywać — wynikiem czego było, że p. Premier niejednokrotnie z tej trybuny podkreślał, iż w Polsce nie dzieje się tak źle, jak twierdzą — to sądzę, że już początek roku bieżącego przekonał nasz Rząd, że rzeczywiście zło sięgnęło daleko głębiej, niż to się pierwotnie wydawało. I najlepszy temu wyraz dał p. Premier urządzając konferencje z przedstawicielami organizacyj przemysłowych, z różnych dziedzin przemysłu i handlu i badając na tych konferencjach w sposób niezmiernie szczegółowy przyczyny i wyszukując środki zapobieżenia dalszemu pogarszaniu się sytuacji. Wyniki tych konferencyj były niezawsze dość pozytywne. W pewnym stopniu kredyt Banku Polskiego a z nim i banków prywatnych zwiększył się. Bank Polski naturalnie w udzielaniu kredytów musi postępować niezmiernie ostrożnie, musi się bowiem liczyć, jak Bank emisyjny, z koniecznością znalezienia pokrycia dla swego pieniądza; jednak sądzę, że zbytnia ostrożność Banku Polskiego w dużym stopniu pogorszyła położenie przemysłu i handlu. Wytworzyła się sytuacja taka, że jeżeli jeszcze w zeszłym roku w handlu znany był kredyt wekslowy trzymiesięczny, albowiem w początku roku 1924 nie było żadnego kredytu, wszystko się robiło za gotówkę, to już w początku tego roku zaszła konieczność udzielania przez przemysł kredytów znacznie dłuższych, rynek zapotrzebował wymiany weksli starych na nowe, kredyt dzisiaj doszedł już do 9-miesięcznego i nawet są wypadki, że kiedy stare weksle, w lipcu zeszłego roku pierwotnie, już naturalnie trzykrotnie wymienione, dziś przychodzą do zapłaty, to ludzie proszą: poczekajcie jeszcze 3 miesiące. To była jedna z przyczyn, która faktycznie dalsze tempo życia gospodarczego w niezmierny sposób utrudniła i ogromnie je zahamowała.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SPopowski">Zarządzenia Banku Polskiego ostatnich dni zostały wywołane znacznym i raptownym odpływem walut obcych i zniewoliły znowu Bank Polski do zmniejszenia kredytów dyskontowych tak dla banków, jak i dla wielu dziedzin przemysłu. Trzeba przyznać Bankowi Polskiemu, że zarządzenia te wykonywa niezmiernie ostrożnie, bada każdy wypadek bardzo szczegółowo, ale musi iść tą drogą, żeby nie stracić tej równowagi i tego pokrycia, które dla swego pieniądza utrzymywać musi.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SPopowski">Tu niejednokrotnie twierdzono, że przemysł nasz jest niezdolny do konkurencji z przemysłem zagranicznym i jako główną przyczynę podawano drogi kredyt. Właściwie to nie dotyczy samego przemysłu, ale całego życia gospodarczego. Podawano jeszcze jako powód tej niezdolności do konkurencji trzy przyczyny: złe urządzenia techniczne, złą organizację pracy i kosztowną administrację.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SPopowski">Zastanowię się pokrótce nad każdym z tych trzech punktów i stwierdzę, że jakkolwiek przemysł nasz podczas wojny, a szczególnie po bardzo pracowitem i zapobiegliwem zniszczeniu go przez okupantów, prawie zupełnie zniknął z oblicza ziem polskich, to jednakże zdołał się odbudować i odbudowy tej dokonał w sposób najnowszy, naturalnie nie w sposób amerykański, o którym niejednokrotnie tutaj z tej trybuny jako o wzorze dla nas wspominano, ale w sposób zdrowy i sobie właściwy. twierdzenie moje nie jest gołosłowne, pozwolę sobie powołać się na opinię parlamentarzystów angielskich, którzy byli tu przed paru dniami i którzy po przeszło dwutygodniowem zwiedzaniu naszych przedsiębiorstw stwierdzili, że nasze urządzenia techniczne nie są gorsze od angielskich, a angielskie podczas wojny zrobiły bardzo znaczny w tym kierunku postęp.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SPopowski">Drugi zarzut, stawiany przemysłowi, to jest zła organizacja pracy. Otóż najczęściej ci, którzy mówią o złej organizacji pracy, niedostatecznie sobie uświadamiają, co to jest dzisiejsza, współczesna organizacja pracy w przemyśle. Językiem bardziej może zrozumiałym powiem, że organizacją pracy we współczesnem jej znaczeniu należy nazwać mechanizację pracy, zmaszynowanie pracy, t. j. zastąpienie człowieka maszyną. Ale ta organizacja pracy, jak wogóle każde zarządzenie, które wywołuje konieczność nowych maszyn i urządzeń, dziś, w tych warunkach, w jakich jesteśmy, jest rzeczą dla nas niemożliwą. Absolutnie niemożliwe jest inwestować nawet w najbardziej dochodowych gałęziach przemysłu kapitał, który kosztuje 24 czy nawet 30% rocznie. To byłoby zatrzymaniem siebie. I chcąc nie chcąc, o ile organizacja pracy wymaga zmaszynowania tych lub innych działów przedsiębiorstwa, musimy tę rzecz odłożyć do lepszego jutra. To co można było zrobić pod względem rozmaitych przesunięć, to bezsprzecznie przemysł w ciągu 1924 r. zrobił.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SPopowski">Trzecim zarzutem były zbyt wysokie koszta administracji. Na podstawie zupełnie szczegółowych badań mogę stwierdzić z całą stanowczością, że co do naszych interesów przemysłowych, handlowych i bankowych, to zarzut ten w tem znaczeniu, jakie mu niejednokrotnie nadawano, to jest w znaczeniu dużych zarobków, nietwórczych czynników tej administracji jest niesłuszny. Jeżeli weźmiemy bilans największego banku w kraju naszym, Banku Handlowego w Warszawie, i rezultat jego prac w r. 1924, to widzimy, że zysk za 1924 r. wynosił 603.000, na 6% dywidendę wydano akcjonariuszom 600.000 czyli pozostało 3.099 zł. Odnośny paragraf ustawy przewiduje dla członków Rady 15%, czyli czterysta kilkadziesiąt złotych, a ponieważ członków Rady jest 19, więc na każdego wypadało po dwadzieścia parę złotych. Członkowie Rady, między którymi i ja byłem, wspaniałomyślnie zrzekli się tego poboru. A ponieważ pobraliśmy wynagrodzenie żetonowe, które w początkach r. 1924 wynosiło od 14 zł. a ostatnie tylko po 50 zł., stwierdzam, że wynagrodzenie członków Rady Nadzorczej pierwszorzędnej finansowej instytucji było minimalne. Dlatego przedstawiłem tu ten fakt, że w podobnej sytuacji znajdują się, mogę to stwierdzić z całą stanowczością, wszystkie instytucje, a jeżeli są wyjątki, to są one tylko stwierdzeniem ogólnej reguły. Mówię otwarcie, że byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł przedłożyć Wysokiemu Senatowi większe dochody tych władz nadzorczych, bo może i mnie osobiście coś by się z tego dostało.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#SPopowski">Bynajmniej nie chcę być posądzony o to, że nie doceniam znaczenia rolnictwa; sam jestem bardziej może w obecnej chwili rolnikiem niż przemysłowcem i mogę stwierdzić z całą stanowczością, że moje krowy dają mi o wiele więcej mleka, niż moje akcje dywidendy.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Czy są chude.)</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#SPopowski">Nie są chude, są wcale nie najgorsze, bo jest to czwarta obora w kraju, mała, ale czwarta jako mleczna. I do tego było mi daleko łatwiej dojść, chociaż przyszedłem po wojnie do zupełnie zrujnowanej obory, niż do tego, ażeby mieć jakąkolwiek dywidendę z akcyj w przedsiębiorstwach, gdzie trzydzieści parę lat przepracowałem. A my przemysłowcy i kupcy — chcę, ażeby Wysoki Senat zrozumiał te określenia w szlachetnem znaczeniu — my przemysłowcy i kupcy — my umiemy tracić gdy tego potrzeba, ale wtedy można stracić, jeżeli jest nadzieja jakiegoś zarobku w przyszłości, jednak otwarcie powiem, że w chwili obecnej ta nadzieja zaczyna nas opuszczać, nas nawet, takich optymistów, jak ja osobiście. I nic dziwnego, jeżeli z tej Wysokiej trybuny usłyszymy takie twierdzenie jak p. s. Wojnickiego, że wtedy kiedy ten kraj na skutek reformy rolnej uszczęśliwi całe rolnictwo, wytworzy masę tych gospodarstw drobnych i t. d., wtedy trzeba będzie podporządkować przemysł temu rolnictwu, wtedy ten przemysł będzie tylko musiał pracować dla tego rolnictwa, a nie będzie się bawił w żaden wywóz. Otóż stwierdzam, że znam zapotrzebowanie naszych drobnych rolników i że ono w stosunku do przemysłu, jakkolwiek jest masowe, jest poszczególnie bardzo a bardzo niewielkie. Będę niezmiernie rad, jeżeli to zapotrzebowanie wzrośnie, ale stwierdzę, że tego odrazu reforma rolna zrobić nie będzie w stanie.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#SPopowski">Zresztą nie mówię o przemyśle, jako interesie, proszę sobie uprzytomnić, że przemysł to nie są tylko budynki i gmachy, to nie jest tylko ten przemysłowiec, ale to jest także ten robotnik, proszę Wysokiej Izby, którego bądź co bądź mamy przeszło 800 tysięcy zatrudnionego w przemyśle, a z nim prawie 4 miliony naszej ludności, co zresztą potwierdza statystyka dr. Weinfelda z r. 1924, która określa ludność zatrudnioną w przemyśle i handlu na 14% całej naszej ludności, więc mniej więcej na tę samą cyfrę. Pytam się, co ci ludzie będą robić i gdzie się podzieją, jeżeli rzeczywiście ten przemysł będziemy podporządkowywać jedynie drobnemu rolnictwu? A dalej co będą robić synowie tych rolników, którzy dziś na skutek reformy rolnej mogliby dostać owe idealne 5 ha? Przecież widzieliśmy tablice przygotowane przez odpowiedni urząd i z tych tablic przekonaliśmy się z niezbitą jasnością, że całego głodu ziemi nie zaspokoi się, że zostanie się masa ludzi, która musi pracować w inny sposób. Czy my tych ludzi mamy wysyłać zagranicę? W dodatku nie możemy ich wysyłać, bo zagranica ma już ich dosyć i w wielu wypadkach ich nie przyjmuje. Więc co my z nimi zrobimy?</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#SPopowski">Proszę Wysokiego Senatu, zamiast się wzajemnie zwalczać w tych dziedzinach życia gospodarczego, obowiązkiem naszym jest wzajemnie sobie dopomagać i starać się, żeby to życie gospodarcze w granicach naszych rzeczywistych możliwości rozwijało się i szło ku ogólnemu dobru naszej Ojczyzny. Nie trzeba tego zwalczania się wzajemnego, nie trzeba takich wniosków, których doprawdy nie rozumiem, w ustach senatora referenta, którego nie tylko za jego pracę, ale i za jego czyny obywatelskie niezmiernie wysoko cenię: my do takich wniosków dochodzić nie powinniśmy, bo one są niebezpieczne dla nas. O tych rzeczach będą wiedzieli nie tylko nasi przyjaciele, ale i nasi wrogowie. My się ciągle wstydzimy, że ktoś może coś zrobić, zwalczamy tych, którzy coś zarabiają, a przecież dorobek jednostek jest bogactwem państwa. Więc niechże ci ludzie będą, którzy mogą zarobić. Ale my się ciągle wstydzimy, ciągle się tłumaczymy; ja sam osobiście przed chwilą tłumaczyłem się, że nic nie zarabiam. Ale jakże inaczej wyglądają kraje, na które niejednokrotnie się powołujemy!</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#SPopowski">Otóż na zakończenie przytoczę Panom, jak rozumieją życie gospodarcze w innych krajach i jak się tam ludzie nie wstydzą zarabiać. Pozwolę sobie przytoczyć cyfry z ostatniego bilansu znanej wszechświatowej firmy Forda w Ameryce. Cyfry te podam w milionach dolarów, co podkreślam wyraźnie a więc: place 112.000.000 dolarów, maszyny i urządzenia 115.000.000 dolarów, gotóweczka w kasach i bankach 300.000.000 dolarów, akurat 6 razy tyle, ile wspaniałomyślna Ameryka, zaprzyjaźniona z Polską, po długich i ciężkich cierpieniach i usilnych zabiegach nam pożyczyła, ale nie wszystko jeszcze, niestety wypłaciła. To są tak zwane aktywa, weźmy drugą stronę — pasywa: kapitał zakładowy 17.000.000 dolarów, obciążenie hipoteczne — 1.500.000 prawdopodobnie dla tego, żeby do wydziału hipotecznego, czy się przejechać swoim samochodem — drobnych długów było 50 parę milionów, a rezerwy — 28.000.000. Ale zysk za 1924 r. — 542.000.000 dolarów przy 17.000.000 dolarów kapitału zakładowego.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(S. Nowodworski; Tyle ujawnił. Głos; A ile cichych?)</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#SPopowski">Niech Pan go nie posądza, że on ukrywa; w Ameryce nie potrzeba nic ukrywać, dlatego, że w Ameryce bilanse zestawia się zupełnie inaczej niż u nas, niema żadnego obowiązku ich ogłaszania, niema żadnego obowiązku przed urzędami skarbowemi się ekskuzować, jeżeli urząd skarbowy nie wierzy temu, co ja mu wykazałem, to proszę bardzo, zaprasza się odpowiedniego dygnitarza, ten sprawdza i rzecz załatwiona. Nawet nie wiadomo, jaką dywidendę wypłacają, bo w Ameryce każdy, kto ma akcje Forda, nie potrzebuje szukać w gazetach co dostanie, tylko pójdzie i od niego się dowie, ile mu wypłacą. Proszę Panów, w tych warunkach ludzie pracują na zachodzie. Nic dziwnego, że pracując w tych warunkach, nie wstydzą się zysków.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(S. Nowodworski; Ale Ford jest jeden na święcie.)</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#SPopowski">Nie mówię już o tem, że mają kolosalny i tani kapitał obrotowy, bez którego my wprost upadamy. W tych warunkach nic dziwnego, że przemysł się rozwija, a z nim rozwijają się i inne dziedziny życia gospodarczego. Przemysł ten wytwarza tanio, wytwarza dobrze, daje robotnikom i rolnictwu żyć, jedno przy drugiem.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(S. Osiński: Ale tam jest 8-godzinny dzień pracy w przemyśle.)</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#SPopowski">W Ameryce niema 8-godzinnego dnia pracy, Ameryka jest na to za mądra, ona zaprosiła wszystkie narody świata, aby się zjechały i dała im lokal, przyjęła ich bardzo gościnnie, ale na konferencji waszyngtońskiej Ameryka nie była obecna i do dziś dnia Ameryka nie zajmuje się wiele 8-godzinnym dniem pracy. Tylko, że w Ameryce, proszę Panów, chociaż Ford ma za 112 milionów dolarów placów, nie boi się reformy rolnej, choć ma za 115 milionów maszyn, urządzeń i domów, nie boi się prawa o ochronie lokatorów; choć płaci 5 dolarów robotnikowi, bo to jest najniższy zarobek robotnika u Forda, to nie potrzebuje absolutnie ponosić żadnych świadczeń. Odwrotnie. Ford wybudował szpital, który go początkowo kosztował tylko 9 milionów dolarów i każdy z jego robotników, który przyjdzie się leczyć, musi płacić 4 dolary 65 centów dziennie za utrzymanie w szpitalu. Ford nie zna ani 8-godzinnego dnia pracy, ani 2-tygodniowych bezpłatnych urlopów, ani żadnych świadczeń absolutnie, Ford nie zna nawet 2-tygodniowego obowiązkowego wymówienia. Ford pokazuje zegarek p. X lub I i powiada: za trzy kwandranse jesteś jegomość wolny, proszę zgłosić się do kasy po należność — i wszystko skończone. To jest prawdziwa demokracja, proszę Panów, a nie to, że jeden drugiemu zagląda w pustą kieszeń, bo zaglądamy tylko do pustych kieszeni i ciągle jeden drugiemu nawet tej pustki zazdrości.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#SPopowski">Kończę to może zbyt długie przemówienie w przeświadczeniu, że dalsza dyskusja wyjaśni tę sprawę i że p. generalny sprawozdawca zmieni swoje przekonanie w tym kierunku, że wywóz, bez którego przemysł nasz bezwzględnie nie może istnieć, nie będzie Państwa rujnował, lecz odwrotnie, będzie korzyścią i dobrem Państwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Adelman.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie zawiera żadnego problemu do omawiania, a to z tego powodu, że wynosi zaledwie 1,7% całego budżetu, t. zn., że jest tak mały, iż powinienby być rozszerzony.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SAdelman">Chcę mówić tylko o przedsiębiorstwach prowadzonych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Przedsiębiorstwa te dochodu Państwu nie przynoszą, a saliny przynoszą nawet straty. Z tego powodu Komisja Skarbowo-Budżetowa przedstawiła rezolucję, aby przenieść zarząd salin z Ministerstwa Przemysłu i Handlu do Ministerstwa Skarbu. Co dało powód do tej rezolucji? Otóż monopol państwowy, t. j. sprzedaż znajduje się w Ministerstwie Skarbu, produkcja znajduje się w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Tak być nie może. To podraża administrację, tem samem koszta się zwiększają i stanowi nieład w całem przedsiębiorstwie. Jeżeliby produkcja miała zostać nadal przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu, należałoby monopol znieść i wprowadzić akcyzę; a przeciwnie, jeżeli ma być monopol, to całość musi być przeniesiona do Ministerstwa Skarbu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SAdelman">Co do rafinerii nafty, to jak wiadomo został utworzony kartel naftowy, do którego weszła i rafineria nafty w Drohobyczu. Tak samo z Brzeszczami. Jest mowa o kartelu węglowym i Brzeszcze, jako takie, wejdą do kartelu węglowego. Zapytać się trzeba, czy w interesie Państwa jest, ażeby przedsiębiorstwa państwowe były w kartelu? Bo jaki mają cel przedsiębiorstwa państwowe? Czy Państwo prowadzi przedsiębiorstwo tylko dlatego, ażeby je upaństwowić, usocjalizować? Z pewnością nie. Jedyny cel prowadzenia przez Państwo przedsiębiorstwa jest regulowanie cen, tembardziej, że rafineria nafty w Drohobyczu jest jedną z największych rafineryj w Europie, może prawie połowę ropy przerobić. Tymbardziej kartel z pewnością nie dąży do obniżenia cen, lecz do podrożenia i rezultat będzie taki, że ceny się podniosą. To samo jest z węglem.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SAdelman">Przedsiębiorstwa państwowe mojem zdaniem, albo powinny przestać być państwowemi, należy ich się pozbyć, sprzedać, albo jeżeli mają być państwowemi, to nie powinny należeć do kartelu.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#komentarz">(Głos: Słusznie, gdzieindziej rządy zwalczają kartele, a nasz wchodzi)</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SAdelman">Sprawa budżetowa może nie jest dzisiaj tak ważna, ale problem gospodarczy musi nas zastanowić, bo stanowi on dzisiaj o egzystencji i o życiu Państwa. Chcę poruszyć tylko główne wytyczne naszego przemysłu, w jakim stanie nasza produkcja dzisiaj się znajduje i jakie są widoki na przyszłość. Przedewszystkiem jest produkcja węgla, co stanowi dzisiaj najważniejszy problem do rozwiązania. Produkcja węgla jest teraz mniejsza od przedwojennej o 22%, Wynosi ona około 36 miliona tonn. 12 milionów tonn musimy wywozić za granicę dlatego, że nie możemy zużyć ich w kraju. Zapisy zwiększają się, wynoszą już dzisiaj półtora miliona tonn, gdy przed dwoma laty wynosiły pół miliona tonn, a na targach tak samo sprawa z węglem nie przedstawia się tak dobrze. Dziś jest zwiększona ilość węgla w Niemczech, produkcja węgla w Anglii wzrasta, a zmniejszenie konsumcji następuje wskutek zużycia siły wodnej, więc wywóz węgla nie jest łatwą rzeczą. Co trzeba zrobić, ażeby znaleźć zużycie tego węgla, bo to jest podstawa życia całego zagłębia i Śląska. Kwestię można rozwiązać w ten sposób — to już p. Minister powiedział w wywiadzie z dziennikarzami: przedewszystkiem należy starać się o zwiększenie konsumcji węgla na, miejscu w kraju, bo jeżeli przyjąć jedną tonnę węgla na jednego mieszkańca, to w takim razie sprawa dzisiejszej produkcji byłaby rozwiązana. Ale z tem się łączą trudności: brak komunikacji wodnej, brak dróg wodnych, któreby nas łączyły ze wschodnią połacią kraju i z tego powodu opał węglem będzie za drogi. Ale trzeba iść dalej i myśleć, że ten węgiel nie może być tylko tak użyty, jak jest teraz, węgiel jest zbyt szlachetnym materiałem, żeby go używać tak jak się to teraz dzieje, trzeba dążyć do tego, ażeby ten materiał uszlachetnić, ażeby stał się tem, czem powinien być, stać się podstawą ogromnej produkcji przemysłowej, a to przez hydrogenizację, przez suchą destylację węgla. Dlatego uważamy za konieczne i Rząd powinien o to się starać, ażeby stworzyć instytut węglowy, któryby z temi badaniami się zaznajomił, które w Europie mają przecież swoje konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SAdelman">Drugie: przemysł drzewny. Z drzewem jest sytuacja taka. Jak wiemy, teraz trochę się zwiększa eksport, możemy wywozić co roku 6.000.000 mtr.3, przedstawia to w wywozie naszym dość wielką cyfrę bo około 120.000.000, jest to 1/10 część naszego eksportu. Ale, ażeby to mogło się stać istotnie, należało obniżyć taryfy kolejowe. Rząd rzeczywiście zniżył je poniżej swoich kosztów i dlatego musiał znaleźć jakieś pokrycie i z tego powodu zwiększył o 25% taryfę osobową. Eksport ten odbije się na naszym miejscowym konsumencie i to jest jedno zło, które temu zarzucić trzeba. Taryfy kolejowe wywołują obniżenie w dochodach kolejowych, już przez zmniejszenie ruchu towarowego zmniejszyły się dochody o 7%, przez obniżkę taryf do Gdańska zmniejszyły się o 20 milionów, to razem stanowi kwotę około 52 milionów, co źle mówi o samowystarczalności kolei. Wprawdzie podwyżka taryfy osobowej da nam około 25 milionów, ale zawsze będzie 25 milionów deficytu. Przypuszczać można, że ruch towarowy się polepszy i z tego powodu może nastąpić wyrównanie.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SAdelman">Przechodzę teraz do przemysłu. Przemysł metalurgiczny jest jednym z największych i najważniejszych w Polsce, jakże on się przedstawia? Otóż w r. 1913 surówki na Śląsku wyprodukowano 613.000 tonn, w r. 1924 — 263.000 tonn. Gorzej jeszcze wygląda sprawa w naszym przemyśle metalurgicznym w b. Kongresówce. W kieleckiem w roku 1913 wyprodukowano 410.000 tonn, w roku 1924 — 72.000 tonn. To dowodzi ogromnego upadku przemysłu. Zastój w ruchu budowlanym jest bezwarunkowo właściwym powodem, że ten przemysł pomału zanika. To samo można powiedzieć o przemyśle tekstylnym. Jeszcze w związku z przemysłem chcę poruszyć jedną sprawę, to jest przemysł rolniczy, który powinien stanowić jedną z najważniejszych podstaw naszego życia przemysłowego, a mam tu na myśli tak przemysł cukierniczy jak spirytusowy.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SAdelman">Produkcja przemysłu cukrowniczego wynosi w roku bieżącym około 440.000 tonn, zużycie miejscowe—280.000 tonn, 160.000 tonn musimy eksportować. Ale rynek światowy jest zapełniony cukrem, ma około 21 milionów tonn tak, że dzisiaj z cukrem wogóle wyjść na rynek jest trudno, ceny spadły ogromnie, wynoszą około 48 zł. na rynku londyńskim. I, proszę Panów, nasz związek cukrowników musi sprzedawać po niższej cenie, niż produkuje.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SAdelman">Produkcja metrycznego centnara cukru w Polsce kosztuje 65 zł, więc strata poniesiona przez przemysł przy eksporcie musi wynosić 17 zł. A to jest wielka wada. To, o czem sen. Popowski mówił, to jest błąd w urządzeniu naszego cukrownictwa i należałoby znaleźć inne sposoby produkcji i organizacji pracy. Produkcja tego samego metrycznego centnaru cukru w Niemczech kosztuje 48 zł, a u nas — 65, więc 17 zł różnicy. A gdzie leży ta różnica? Nie w kosztach buraków, bo buraki wynoszą około 32 zł, tak jak i w Niemczech, ale różnica leży w samem produkowaniu. W Niemczech produkcja kosztuje 15 zł, a u nas 30 zł. Więc te 100% wyżej utrudniają nam konkurencję na rynkach zagranicznych, a co zatem idzie, strata przy eksporcie odbija się na konsumentach, bo my płacimy drożej, niż powinniśmy płacić.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SAdelman">Każdy powie: stan przemysłu jest zły, katastrofalny, ale jaki jest sposób wprowadzenia wreszcie naszego przemysłu na właściwą drogę? On powinien nie tylko dziś wyżywić rzeszę robotniczą, ale wszystkich tych, którzy w rolnictwie nie znajdą zatrudnienia, a to conajmniej 55.000 nowych obywateli, którzy się rocznie rodzą. I to jest kwestia, nad którą zastanowić się trzeba. Dlatego sądzę, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu musi tej drogi szukać, nie da się ona odrazu znaleźć, ale z czasem musi być znaleziona. My potrzebujemy ogromnie rozwoju przemysłu chemicznego, potrzebujemy zużytkowania sił wodnych, a tem samem elektryfikacji i elektrolizy, czem umożliwimy silny rozwój przemysłu chemicznego, Ale to jeszcze nie wszystko. Potrzebujemy także taniego kredytu i ta sprawa jest bardzo ważna i nie tylko dla Państwa Polskiego, lecz i dla Europy, jeżeli w całym świecie produkcja przemysłowa się zwiększa, a konsumcja się zmniejszyła z powodu wojny o 75%, jeżeli w Ameryce w 1914 r. stosunek przemysłu do rolnictwa był tylko 2,5 razy większy, a w 1924 r. przemysł cztery razy tyle produkował, co rolnictwo. Trzeba przedewszystkiem podnieść zdolność spożycia. A jeżeli do tego jeszcze dodamy, że my i cała Europa wobec Ameryki jesteśmy w ogromnym debecie, jeżeli ten debet wynosi 1.730 milionów dolarów, to dopiero się pokazuje jaki jest stan katastrofalny. Jeżeli cała produkcja złota rocznie wynosi 400 milionów dolarów, to proszę sobie wyobrazić, jaki jest stan finansowy Europy. I chcąc dojść do równowagi nie tylko w Polsce, ale w Europie, Anglia musi zmienić swój punkt widzenia. Anglia dziś chce wspierać Niemcy, a jak Niemcy wspiera, to pozwolę sobie tu Panom przytoczyć. W ostatnich kilku miesiącach Ameryka, naturalnie przez Anglię, dała kredyty i tak: miasto Drezno dostało 19 milionów dolarów na 8%, Deutsche Reichsbank 15 milionów na 7%, Oberschlasische Kokswerke 400.000 funtów szterlingów, Allgemeine Elekrizitat Gesellschaft 700.000 marek, Krupp 10 milionów dolarów, Tiesen Gesellschaft, to dał Dillon, ten sam, który dał Polsce 12 milionów, miasto Brema 5 milionów, znowu A. E. G. 10 milionów, Siemens Werke 10 milionów, Tietz i Schlesiche Werke na 20 lat po 15 milionów dolarów. Otóż licząc to wszystko, to tworzy sumę około 100 milionów. (G/os; 2V2 miliarda dolarów.) Ja mówię tylko o tem, co było dane w ostatnim miesiącu.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SAdelman">Jeżeli zastanowimy się, czy postępowanie Anglii jest dobre, czy przez poparcie Niemiec pomoże całej Europie, to dochodzimy do wniosku, że nie i trzeba przyjść do tego samego, co było już powiedziane w Genewie, że trzeba wreszcie, żeby bank angielski zwołał konferencję wszystkich banków emisyjnych europejskich i kredyty równo rozdzielił, wtedy kredyt musi się dostać Polsce i wtedy Polska może wreszcie swój przemysł poruszy i znajdzie dla swego przemysłu w kraju zużycie.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SAdelman">Ale, proszę łaskawych Panów, to nie jest wszystko. Dużo zależy od społeczeństwa. Ostatnio czytałem w dziennikach, że p. Minister St. Grabski wydał odezwę do nauczycielstwa, ażeby dzieci w szkołach uczyć, że trzeba myśleć o swoim przemyśle i trzeba, żeby i społeczeństwo do tego się stosowało. To samo trzeba zrobić, co zrobiono na Węgrzech, gdy chodziło o ich przemysł, to ludzie chodzili w zgrzebnych koszulach, żeby nie kupować towarów zagranicznych. To samo musimy zrobić. Ten jest wielki, kto to zrobi, kto potrafi to przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(Brawo).</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#SAdelman">O handlu to samo możnaby powiedzieć. Nasz handel zagraniczny jest w zastoju. Handel miejscowy, wskutek braku kredytów i odpowiednich warunków, jest także w bardzo złym stanie, a do tego przyszła liberalna ustawa przemysłowa, bardzo liberalna, która będzie miała również skutki dla handlu niedobre.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#SAdelman">W końcu chciałem zwrócić się do p. Ministra Przemysłu i Handlu i powiedzieć o drobnym przemyśle i rękodziełach, że dotychczas były po macoszemu traktowane, a przecież to jest jedna z podstaw życia miast. Bez tej kolumny pacierzowej, tego rzemieślnika i drobnego przemysłowca o mieszczaństwie polskiem i o polskości naszych miast nie może być mowy. Jakże dziś jest? Jeżeli spojrzymy na rzesze tych drobnych rzemieślników, które są bez pracy, to wprost łzy w oczach stają. A co dla nich Rząd Polski dotychczas zrobił? Oto znalazł jedną ustawę o kredycie ulgowym, która dziś jest bezprzedmiotowa, i którą wreszcie Wysoki Senat sam odesłał do kosza. Mnie się zdaje, że ten stan dalej cierpiany być nie może, jeżeli się nie chce, żeby masy tych rzemieślników przyszły do Rządu i żądały tak samo jak bezrobotni robotnicy pomocy. Do tego żebractwa my dopuścić nie możemy.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Głos: Wojsko nie daje roboty)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#SAdelman">I dlatego trzeba jak najwcześniej, czy przez ustawę, czy wreszcie przez ulgowy kredy umożliwić im egzystencję. W jaki sposób jest to możliwe? Przedewszystkiem, by państwowe i wojskowe roboty dostały się drobnym rzemieślnikom...</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Bezpośrednio!)</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#SAdelman">...i bezpośrednio.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#SAdelman">Druga rzecz — trzeba koniecznie stworzyć ulgowy kredyt. On jest potrzebny, bo drobny rzemieślnik nie dostanie go ani w Banku Gospodarstwa Krajowego, ani w Banku Polskim, musi pójść do zwykłego bankiera, handlarza, który mu da pożyczkę na 30, 40%, a może nawet 100%. Czy może taki rzemieślnik przy tym kredycie produkować?</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#SAdelman">Trzecia rzecz, to jest stworzenie spółek surowcowych, żeby mógł surowce dostawać za bardzo niską cenę. Jest to możliwe.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#SAdelman">Mamy nadzieję, że nowy p. Minister Przemysłu i Handlu, p. Klarner, który zna doskonale ten resort, zna obie dziedziny, tak handel jak przemysł, zechce według tej myśli pracować i że wreszcie przestaniemy być takimi pesymistami. Umożliwi to wzrost' naszego handlu, wzrost polskiego przemysłu, co doprowadzi do lepszych czasów dla Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Brawa i oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zarządzam przerwę, po przerwie posiedzenie rozpocznie się punktualnie o godz. 4.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 2 min. 10 po poł.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Truskier.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#STruskier">Wysoki Senacie! Gdy rok temu pozwoliłem sobie zabrać głos przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, uważałem za właściwe mówić głównie o naszem życiu gospodarczem. I wtenczas zarówno tu, z tej wysokiej trybuny, jak jednocześnie na odbywającem się posiedzeniu Rady Gospodarczej wyraziłem zdanie, że w Polsce jest przesilenie dość ostre, ale, że zarówno przemysł, handel jak i rzemiosła są oswojone z takiemi przejawami. Przestrzegałem jednak i zwracałem uwagę p. Premierowi Grabskiemu przedewszystkiem, że jesteśmy w przededniu krachu, katastrofy; ośmieliłem się wtedy powiedzieć, że jest jeszcze chwila, kiedy może przeciwdziałać nieszczęściu, które grozi naszemu Państwu. Głos mój został głosem wołającego na puszczy.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#STruskier">Pozwolę sobie tu pokrótce przejść, czy rzeczywiście nasze czynniki wsłuchały się dokładnie w te głosy ostrzegawcze, czy nasze czynniki państwowe robiły przynajmniej to, co było w ich mocy, a czy nie odwrotnie. Tu zaryzykowałbym i powiedziałbym, że bardzo często te czynniki państwowe jakby działały świadomie przeciw przemysłowi, przeciw handlowi i przeciw rzemiosłom w Polsce. Zdawałoby się, że to coś nielogicznego, ale będę miał zaszczyt mniej więcej udowodnić.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#STruskier">Jak to już niejednokrotnie również zaznaczałem, u nas w Polsce przemysł, handel, rzemiosła są nadzwyczaj po macoszemu traktowane, zrozumienia dla tych dziedzin gospodarczych w Polsce prawie niema. Maleńki fakcik. Zwróciło moją uwagę w zeszłym tygodniu, że podczas procesji Bożego Ciała nasz p. Minister Spraw Zagranicznych nie brał udziału, był odwołany przez posła czechosłowackiego. A w jakiej kwestii — w kwestii przemysłu czeskiego. Ponieważ myśmy zbyt wysokie cła określili, w Czechach przemysł się odezwał i odezwał się w ten sposób, że poseł czechosłowacki uważał za stosowne naszego p. Ministra Spraw Zagranicznych odwołać z procesji, bo czeski przemysł mówi. A u nas, gdybym ja się ośmielił pójść do naszego Ministra Spraw Zagranicznych w sprawie przemysłu polskiego, prawdopodobnie nikt ze mną nie chciałby mówić. U nas nie tylko, że nie można o tem mówić w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, ale nawet gdy tutaj, z tej trybuny mówi się o przemyśle, handlu i rzemiosłach, uważa się to prawie za przestępstwo państwowe. My mamy w tej Izbie ludzi na bardzo wysokim szczeblu nauki, którzy się cieszą u nas bardzo wielkim szacunkiem, ale gdy się coś mówi o słusznych prawach przemysłu, to nie wiem z jaką złością na to reagują. I łatwo się o tem przekonać. Szczerze i otwarcie Panom powiem, że ponieważ od wczoraj jestem zapisany na liście mówców, a o przemyśle i handlu często mówię dość ostro, bałem się, że można to będzie uważać za przestępstwo państwowe, tak, że się dzisiaj z rodziną bardzo serdecznie żegnałem, bo bałem się, że mogę być przez Senat wylany za przestępstwo względem Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(S. Nowodworski: No, no Panie Senatorze, tak źle nie jest! S. Błyskosz: Przesada)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#STruskier">Owszem, Panie Senatorze Nowodworski, ja Panu udowodnię, że niestety tak źle u nas jest. Panie Kolego Błyskosz, Pan nie może mówić o przesadzie, Pańska nienawiść do przemysłu, handlu i rzemiosła — nie mówię szczególnie żydowskiego, ale wogóle — jest i nie Pan może mówić o przesadzie.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Grubo się Pan myli.)</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#STruskier">Chciałbym wierzyć, że się mylę, bo mówię nie w moim interesie, tylko w interesie gospodarczym Polski. Chciałbym w to wierzyć, aczkolwiek absolutnie tej wiary nie mam, odwrotnie, mam przekonanie, że w Polsce nie chcą z należytym szacunkiem ocenić tego życia gospodarczego, jakie stanowią przemysł, handel i rzemiosła. Mam wielki niepokój, że to może wywołać ujemne skutki. Nawet tu, z tej wysokiej trybuny starano się głosić antagonizm, a nawet pewnego rodzaju wrogi stosunek między rolnictwem a życiem gospodarczem miast. Chciałbym Ministerstwu Przemysłu i Handlu — nie wiem, czy mu przysługę zrobić, czy nie — wykazać, że ono jest nadzwyczaj zainteresowane właśnie w życiu gospodarczem miast.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#STruskier">Jestem bardzo daleki od twierdzenia, że między życiem gospodarczem miast i wsi powinien być antagonizm, uważam to za wielkie nieszczęście i niezrozumienie, gdyby ktokolwiek odważył się prowadzić odrębną politykę wsi i miasta. Ta polityka wsi i miast musi być uzgodniona, ta polityka musi doprowadzić do zrozumienia, że one tworzą razem jedną całość. Ale u nas w Polsce tak nie jest. Dlatego przypominam, że u nas, z tej trybuny, w zeszłym roku i w tym roku padały głosy wątpliwości, czy Polska może wywozić artykuły rolne zbożowe. Jeśli się nie mylę, to w zeszłym roku w swojem przemówieniu powiedziałem, że jestem zawsze zwolennikiem wolności i p. kol. Buzek odezwał się: „Dajcie nam tylko wolność wywiezienia, a będzie w kraju dobrze”. Na to pozwoliłem sobie odpowiedzieć p. kol. Buzkowi: „Dopóki interes państwowy nie jest w tem zaangażowany, dopóki to nie grozi naszym interesom i naszemu bilansowi handlowemu”. I proszę Panów, wywożono zboże u nas i czy dobrze robiono? Prawda, że już zeszłego roku po naszej dyskusji budżetowej przybyło w Polsce nieszczęście nieoczekiwane — nieurodzaj, ale nawet gdyby nie było nieurodzaju, czyż my już jesteśmy w stanie z Polski wywozić? Oprę się tylko na cyfrach, zastrzegam się z góry, że do polemiki o miasta i wsie nie chcę wprowadzać tonu specyficznie politycznego, dotyczącego Żydów. Chciałbym to ująć zupełnie obiektywnie. I pytam się, jeżeli w trzecim kwartale roku Pańskiego 1924 wywieziono z Polski żyta za 6.746,000 zł, w czwartym kwartale wywieziono za 2,585,000 zł, jeżeli jęczmienia w trzecim kwartale wywieziono za 6.136.000 zł, a w czwartym za 9.032.000 zł, to kto miał z tego korzyść? Proszę Panów, wywożono głównie wtedy, gdy cena żyta była u nas w kraju mniej więcej jakieś 11 zł za kwintal, gdy cena jęczmienia była jakieś 12 zł z groszami, a dziś to samo żyto — stwierdzam to i jestem w stanie udowodnić — nasze pomorskie, polskie żyto przywozi się z Gdańska, ale już po cenie trzydzjestu kilku zł. I pytam się, w czyim interesie to było i kto ma z tego jakąkolwiek korzyść? Bo jeżeli z państwa ubogiego, a za takie my się dziś uważać musimy wywozi się zboże po taniej cenie, a przywozi po drogiej, to stąd jest ubytek walut obcych w Banku Polskim i stąd nieszczęście naszego bilansu handlowego. Nie powiadam, że to jest całe nieszczęście, nie powiadam, że tylko to spowodowało bilans ujemny, ale to jest jeden z czynników dosyć ważny. I dlatego, jeżeli mówiono tu, że stoimy w obliczu nowych zbiorów, muszę zaznaczać, co już niejednokrotnie podkreślałem — nie mówię pod niczyim adresem, a tembardziej nie chciałbym, ażeby kol. Buzek myślał, że mówię pod jego adresem — zaznaczyć, że mamy dobrą statystykę, tylko zawsze spóźnioną. Z Ameryki już sygnalizują, jakie są horoskopy urodzaju, a u nas zawsze przychodzi się z tem po niewczasie. Gdyby mnie dziś kto zapytał, czy wolno będzie w tym roku wywozić, powiedziałbym: proszę o daty. Jeżeli znowu pójdziemy na tę nieszczęsną politykę, która się odbije, Panie kolego Buzek, i tak samo na wsi jak i na miastach, bo jesteśmy jedną całością, bo nieszczęście Pańskie musi się odbić na mnie, a moje na Panu, jeżeli tak będzie i w tym roku, jeżeli cała ta polityka się powtórzy, że zaczniemy wywozić zboże, ażeby potem to samo zboże przyszło do nas po wyższych cenach, to zginiemy i nic nas już nie uratuje. Taka polityka jest krótkowzroczna, to będzie nieszczęściem zarówno dla miast jak dla wsi, bo bezwzględnie musi doprowadzić do ujemnego bilansu handlowego, z powodu odpływu walut zagranicznych z Banku Polskiego.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#STruskier">Tu ośmielam się zaznaczyć, że gdybym mówił w interesie pośredników handlowych, to jest kupców, to nie ostrzegałbym przed tem, bo w interesie tych kupców jest zawsze wskazane, ażeby przywozić i wywozić, bo przy wywożeniu i przy przywożeniu kupiec zawsze zarabia. Ale jeżeli mówię, że nie wolno, to mówię wbrew interesowi tych warstw i tych organizacyj, które reprezentuję, a czynię to dla dobra interesu ogólnego kraju.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#STruskier">Powtarzam więc, że w tym roku obawiam się tego eksperymentu, a zdaje się, że my na ten eksperyment już idziemy. Dlatego przestrzegam, jak i w zeszłym roku przestrzegałem; byłem jednym z tych, którzy w sierpniu w imieniu organizacji, które reprezentują, zwracał się do Prezesa Ministrów i Ministra Przemysłu i Handlu z ustnem i pisemnem ostrzeżeniem, że zapasy żyta w kraju się wyczerpują, że zapowiada się nieurodzaj i że jest wskazanem, ażeby przedewszystkiem Minister Przemysłu i Handlu, a potem i Prezes Ministrów zastanowili się, co trzeba w tej kwestii uczynić. Uczyniłem to wtedy, gdy był jeszcze ostatni czas.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#STruskier">Nie będę wyliczał rozmaitych innych artykułów zbożowych, które się od nas również wywozi. Panowie powiedzą, że 11.000 wagonów jęczmienia, czy 4.000 żyta nie wiele stanowi. Ale, proszę Panów, przy naszych skromnych wpływach, przy tem, że my 50.00.000 dolarów z największym trudem dostajemy i to nie odrazu, lecz częściowo, o te różnice dolarowe są poważną cyfrą w naszym bilansie.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#STruskier">Proszę Panów, a gdybyśmy się dalej zastanowili nad tem, co Rząd robił, aby nie dopuścić do tego ostatecznego kroku? Kolega Buzek, mniej więcej tak wyczuwałem, mówił tutaj, że jakoby na przemyśle Państwo wogóle traci. Handel — wogóle w Polsce jest uważany za egzotyczny, niepotrzebny kwiat, reprezentowany przez jakichś przybyszów.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(S. Buzek: To już p. Kolega mówi, bo ja tego nie mówiłem, więc ja się zastrzegam.)</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#STruskier">Panie Kolego Buzek, ja mówiłem o vox populi, a p. Kolega Buzek wybaczy aczkolwiek bardzo go szanuję, to jednak nie jest on jeszcze całą Polską.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#STruskier">Czy w sprawach celnych wszystko zrobiono, ażeby nie szkodzić przemysłowi? Nie. Odwrotnie, wyprawiano jakieś łamańce, wydawano zarządzenia na kolanie robione. Jest nawet komitet celny, są wybrani ludzie, którzy są członkami tego komitetu. Jakkolwiek taki komitet powinien być nadzwyczaj liczny, obesłany przez wszystkie sfery mające jakieś zainteresowanie w sprawach celnych, a rozumie się przedewszystkiem przez sfery gospodarcze, jest rzeczą charakterystyczną, że ten komitet akurat jest bardzo biedniutki i składa się z ograniczonej liczby wybrańców. Gdy zaś ten komitet wydaje jakieś uchwały, to zawsze znajduje się jakiś chochlik i cyfry zupełnie zmienia i nie wiadomo, skąd i dlaczego i w czyim interesie te zmiany wprowadzono. I znowu przychodzą rzeczy, które wpływają właśnie na nasz bilans handlowy, mianowicie, ostatnio w naszym traktacie handlowym z Francją zaszły rzeczy zupełnie niepojęte. Nie dotykam stosunków politycznych z Francją absolutnie, jestem daleki od tego, ale uważam że nawet z najlepszym przyjacielem nie mogę dopuścić do polityki, przy której wśród najlepszych przyjaciół psy zająca zjadły. Nawet z najbliższymi przyjaciółmi musimy przy traktatach handlowych, celnych wykazać, że takie a takie stawki są dla nas zabójcze. I co w tej umowie z Francją zadecydowano? Cały szereg obniżeń celnych na przedmioty zbytkowne, na pasztety, przyprawy do potraw, wanilię, szafran, cukierki, arak, rum, wina winogronowe w beczkach, wina winogronowe w butelkach, sery wykwintne, na te wszystkie rzeczy obniżono cło, ażeby umożliwić jeszcze obfitsze sprowadzanie tych artykułów. I są bardzo poważne zniżki, bo są niektóre z 50 na 85, są zniżki z 40 na 63, z 35 na 65, z 30 na 50. Zniżki na rzeczy zbytkowne! Obniżenie tych stawek celnych u nas powiększyło przywóz artykułów zbytkownych.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#STruskier">Jak wygląda ten przywóz artykułów zbytkownych? Nie będę mówił o takich artykułach, które są nam potrzebne, a których nie mamy, więc nie będę mówił o kawie, której w 1922 r. przywieziono za 6.954.000 zł, w 1924 r. za 15.00.0C0 zł, ale owoców świeżych i suszonych w r. 1922 przywieziono za 17.150.000 zł, w r. 1923 za 19.538.000 zł, a w r. 1924, w roku katastrofalnym przywieziono za 40.917.000 zł. Nie będę mówił o kakao, o czekoladzie, których przywieziono w r. 1923 za 3.800.000 zł, a w r. 1924 za 8.400.000 zł; ryby w r. 1923 28.000.000 zł, w r. 1924 31.000.000 zł; skór surowych i wyprawionych również dzięki mylnej polityce przywieziono w 1923 roku za 45.000.000 zł, w 1924 roku za 79.000.000 zł. Proszę Panów, jeden z najważniejszych artykułów, o którym pozwolę sobie jeszcze później coś powiedzieć, właśnie pod adresem tych kolegów, którzy zawsze mówią o potanieniu, konfekcji przywieziono w 1922 roku za sumę 20.932.000 zł, w 1923 r. za 29.000.000 zł, a w r. 1924, w roku katastrofy w Polsce, za 68.569.000 zł. To jest nasze nieszczęście, to jest to co nas bije, to jest to, czego my nie chcemy widzieć. I to nie jest wina, naszego przemysłu, jak to udowodnię cyframi, to jest rzecz, za którą czynniki państwowe są odpowiedzialne to są rzeczy, o które apeluję do Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#STruskier">Prawda, zwykle wszędzie apeluje się do ministrów, u nas w Polsce zaś bardzo często musimy się zwracać do ministerstw, bo ministrowie, szczególnie przez ostatnie dwa lata, zmieniają się jak w kalejdoskopie i obecnie siedzi przed nami p. Minister, który może odpowiedzieć: zupełnie nie jestem odpowiedzialny za tę politykę, która się nie za mnie działa. Powiedziałbym, że w Ministerstwie Przemysłu i Handlu naogół byli ludzie bardzo zacni, bardzo dobrzy; jednej rzeczy tam brakuje: silnej ręki i donośnego głosu. P. Minister Klarner może nie ma takiego donośnego głosu, ale ma głos bardzo przekonywający i mam przekonanie, że ma silną rękę. Jeżeli w tem miejscu pozwalam sobie zwrócić się do p. Ministra Klarnera, to właśnie apeluję do niego i żądam od niego donośnego głosu w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, żądam od niego, ażeby to Ministerstwo raz stało się samodzielnie, ażeby w tych kwestiach zabierało głos i było tym obiektywnym sędzią, który wykaże gdzie jest słuszność a gdzie niesłuszność, ażeby powiedziało, co my w Polsce rzeczywiście powinniśmy produkować, dlaczego drogo produkujemy i jakie są środki na zapobieżenie tej drogiej produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#STruskier">Proszę Panów, potrafiłbym jeszcze dużo, cyfr Panom przytoczyć, jak np. co do papieru i co do wyrobów, w których z 17.000.000 zł, poszliśmy do 24.000.000 zł. Następnie jest jedna pozycja zupełnie niezrozumiała: „Inne”, to jest ten „nieznany żołnierz”, i w tej pozycji w 1922 roku przywieziono za 137.000.000 zł, w r. 1923 za 193.000.000, zaś w r. 1924 za 340.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#STruskier">Wskutek tego to, proszę Panów, nasz bilans handlowy jest tak bierny, tu trzeba szukać środków, aby temu zapobiec. Przez obniżanie cła od luksusowych artykułów, my nie tylko nie zapobieżemy, ale przeciwnie wzmacniamy to zjawisko. I rzeczywiście znowu charakterystyczna, może głupia rzecz. Pozwoliłem sobie któregoś dnia stanąć przed wystawą sklepu kolonialnego przy ul. Marszałkowskiej. Zdziwiłem się, bo zauważyłem napisane wielkiemi literami: nowość! przybyły koniaki węgierskie! Panom to największe szczęście komunikuję, które się u nas stało. Ale prócz tego, jakie tam są artykuły? czekolada szwajcarska, makaron włoski, kakao holenderskie, kiełbasa węgierka, ser holenderski, ser szwajcarski, wina francuskie, wina węgierskie, jabłka tyrolskie, jabłka kanadyjskie, kawior, keks angielski, sardynki hiszpańskie, sardynki francuskie, łosoś, pasztety strassburskie, cukierki gdańskie, czekolada gdańska, ananasy, daktyle, malaga, sardynki.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(S. Smólski: Dobrze, że Pan po obiedzie to mówi)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#STruskier">To jest polityka utracjuszów, jeżeli ludzie w czasie takiej katastrofy pozwalają sobie na sprowadzanie takich towarów, które prawdopodobnie są kupowane, bo inaczej by ich nie sprowadzano.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#STruskier">Jeżelim tu mówił o konfekcji, to jest ciekawą rzeczą, że mamy w Polsce przemysł konfekcyjny, a mian owicie bielizna, galanteria, obuwie i odzież — zatrudnia on około kilkanaście tysięcy ludzi. Ten przemysł w Kongresówce rozwijał się bardzo dobrze jeszcze przed wojną, a po wojnie również niektóre fabryki w Małopolsce a jeszcze i w Poznańskiem rozwinęły bardzo wielką działalność wyrobu towarów. Ale nasze czynniki państwowe ułatwiały im to ustanawiając niskie cło, specjalnie ulgowe cło trzeba, było wprowadzić, ażeby u nas zaprzestano wyrabiać te towary, tylko ażeby, każdy z nas miał zaszczyt chodzić w koszuli austriackiej i w kołnierzu czeskim i ażeby w Austrii można było mówić, że przemysł konfekcyjny wspaniale się rozwija, bo zalewa Polskę Mam tu rachunki, które wykazują, że nasi sąsiedzi czy to z Czech, czy z Austrii nawet nie sprzedają bezpośrednio kupcom; obchodzą hotele, obchodzą instytucje państwowe, obchodzą poszczególnych urzędników, biorą miarę na nich, na garnitury, sprowadzają je i dostarczają, Sprowadza się luksusowe koszule. Na luksusowe koszule też cło wyznaczone jest 7%, a na surowe artykuły i towary potrzebne do wyrobu tej koszuli u nas wyznaczone jest cło 40%. I w czyim interesie robi się to?</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(Głos: W interesie austriackiego i czeskiego robotnika)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#STruskier">Przedtem mówiłem już o tym chochliku o tych dziwnych czynnikach i proszę mi wierzyć, mam często wrażenie, że nasze stawki celne nie Polacy i nie ludzie odpowiedzialni za politykę polską ustanawiają.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#STruskier">I znowu w tym punkcie mam wielki apel do Ministerstwa Przemysłu i Handlu właśnie jako do tego naszego opiekuna, od którego żądamy wglądnięcia w tę sprawę. Czy ci ludzie, o których mówiłem, kierują się polityką wyzysku, czy ci ludzie chcą się wzbogacić jak tu. Uważam, że obecnie tzw. sfery posiadające w Polsce są to pozłacani nędzarze. Jeżeli będziemy mówili o naszym przemyśle i handlu i rzemiosłach w miastach, to one zamarły zupełnie i trzeba będzie teraz wielkiej siły Syzyfowej, żeby je pobudzić na powrót do życia i ruchu. Rozumiem, że może być źle, fakty, o których mówiłem, wywierają wrażenie, jakgdyby chciano zniszczyć ten przemysł w Polsce, to znaczy pozbawić chleba nie tylko pracodawców, lecz i szerokie rzesze pracowników i robotników.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#STruskier">Proszę nie zapominać, że produkty przemysłu przychodzące do nas z państw sąsiednich, są prawie wolne od wszelkich podatków. Niektóre fabryki otrzymują nawet specjalne wywozowe subwencje. Towar przychodzący z zagranicy jest u nas wolny od tej największej naszej zmory, od podatku obrotowego, a my w kraju musimy ten podatek płacić. Posiadam wykaz bielizny zagranicznej, przywożonej do kraju w 1923 r., przywóz ten wynosił 255 tonn, w 1924 r. przywóz wynosił już 449 tonn tej samej bielizny. Jeżeli Panowie wezmą cały przemysł konfekcyjny, to w ostatnich dwóch miesiącach, dane, które mam, są ze stycznia i lutego b. r., to znaczy, z tego czasu, kiedy juk zupełnie słusznie Panowie mówią, chłop polski nie jest w stanie kupić sobie choćby zgrzebnej koszuli, gdy w miastach bieda, aż piszczy, otóż w tym styczniu i lutym r. b. przywieziono: konfekcji 125 tonn za sumę 2.582.000, galanterii 180 tonn za sumę 2.542.000 zł. Przywóz obuwia wynosił 261 tonn za sumę 6.112.000 zł. i odzieży 243 tonny za sumę 9.186.000 zł.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#STruskier">I tu trzeba szukać przyczyny tego naszego nieszczęsnego bilansu handlowego i tu trzeba szukać lekarstwa na niego. To są skutki nierozumnych stawek celnych, to jest ruina naszego przemysłu i bilansu handlowego. Nadmieniam, że takich różnic w cłach nie było u nas nawet za czasów przedwojennych. Jakże my możemy konkurować z bielizną austriacką, jeżeli niestety u nas robocizna od koszuli kosztuje 65 centimów, natomiast w Austrii 30 centimów, wtedy już fabrykant nie ma zysku. Mogę Panom wykazać, że sprowadzona tu koszula austriacka kosztuje znacznie taniej, aniżeli producent jest w stanie tu wyrobić, więc naznaczanie takich specjalnych ceł, a szczególnie jeszcze ceł na bieliznę, że takie nadzwyczajne udogodnienie jest wbrew interesom Polski.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#STruskier">Pozatem mamy jeszcze sprawę z Gdańskiem. Gdańsk konkuruje obecnie z Polską i jesteśmy znowu w pewnych punktach bezsilni. Przedewszystkiem główna rzecz — to niejednokrotnie tu mówiono — to jest sprawa podatku przemysłowego. Artykuły gdańskie są wolne od tego podatku. Dlatego wiele artykułów gdańskich u nas konkuruje zupełnie dobrze z naszemi wyrobami miejscowemi i handel gdański zaczyna konkurować z handlem polskim. U nas wytworzył się przemysł cukierniczy, który zatrudnia kilkanaście tysięcy osób. Daje to około 20.000 tonn cukru rocznie. Obecnie ten przemysł pracuje tylko trzy dni w tygodniu, bo nie jest w stanie wytrzymać konkurencji z Gdańskiem. Prawda, że do tego się przyczyniła i konkurencja szwajcarska i niemiecka i wobec tego jesteśmy bezsilni. Robocizna szwajcarska jest o 25% tańsza od naszej dzięki dynamicznej sile wodnej, dzięki temu, że tam każda fabryka jest w stanie wyprodukować do 150 tonn dziennie, kiedy nasze fabryki są w stanie wyprodukować zaledwie 10 tonn dziennie. Panowie rozumieją, że takie powiększenie produkcji działa na obniżenie kalkulacji. I dlatego u nas w przemyśle jest płacz i lament, a ze strony czynników państwowych niestety, pomocy nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#STruskier">Gdybym się zastanowił nad tem, czy w Polsce jest rzeczywiście miejsce wogóle na przemysł i na rzemiosła, to już fakt naszych bogactw kopalnianych sam za siebie mówi — i gdybyśmy tylko poszli po małej drodze, o czem w tym tygodniu mówił p. Minister Klamer, że w Polsce zapotrzebowanie roczne węgla na głowę wynosi 0,67 tonny, we Francji 1,8 tonny, a w Niemczech 3 tonny, a tego węgla mamy tyle, że teraz nie jesteśmy w stanie go skonsumować i musimy prowadzić wojnę z Niemcami o wywóz tego węgla, gdybyśmy mogli w kraju, jak to słusznie mówił s. Adelman, powiększyć produkcję i zapotrzebowanie tego węgla, nie tylko jako paliwa, bo to byłoby najmniejszem dobrem, ale gdybyśmy go zużyli jako paliwo w naszych fabrykach, to Panowie rozumieją, w jaki sposób stan posiadania Polski by się wzbogacił, jak stosunki by się w Polsce zmieniły i mniej byśmy się trwożyli, stanąwszy dziś wobec zagadnienia niemieckiego, bo byśmy sobie kpili z tego zagadnienia wywozu do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#STruskier">Dlatego muszę stwierdzić z całą stanowczością, że w Polsce jest dużo miejsca dla przemysłu, handlu i rzemiosła. W naszem społeczeństwie głównie się rozwijają średnie i mniejsze zakłady przemysłowe i rzemieślnicze. Nie zgodziłbym się z p. kolegą Popowskim, który utrzymuje, że Anglicy stwierdzili, iż nasze inwestycje stoją wysoko. Tak, w większych zakładach, w ciężkim przemyśle, słusznie, ale średnie i mniejsze nasze zakłady przemysłowe i rzemieślnicze podczas wojny i w okresie powojennym nie inwestowały się i tu jest znowu sposobność dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu dać nam możność inwestowania.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#komentarz">(S. Popowski: Pocieszę Pana Kolegę, że zagranicą tak samo w tych średnich i mniejszych zakładach starzyzną wieje, byłem i widziałem. Jesteśmy równi z nimi.)</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#STruskier">Panie Kolego, jeżeliby tak nawet było, jak Pan Kolega twierdzi, że tam jest źle, to ja wołałbym pójść naprzód; nie zadawala mnie to, że i tam jest starzyzna, ale utrzymuję, że przy tej walce, którą Polska musi prowadzić, musimy inwestować nasze zakłady, musimy dążyć do tego, abyśmy taniej produkowali, bo inaczej nić, wytrzymamy.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#komentarz">(S. Lipkowski: Ale trzeba mieć kapitał)</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#STruskier">Pan Kolega powiada, że trzeba mieć kapitał. O tym kapitale ja również powiem. Ponieważ mówiłem o imporcie, chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o eksporcie. Twierdziłem to już w zeszłym roku i twierdzę w dalszym ciągu, bez względu na to, jak to będzie przez kogokolwiekbądź przyjęte. Nasz wzrok w życiu gospodarczem musi być zwrócony na wschód. Nasze stosunki przemysłowe i handlowe muszą koniecznie mieć ujście na wschód. Uważam, że pod tym względem zamało czynimy, mam żal nie tylko do czynników rządowych, ale nawet do czynników przemysłowych i handlowych. Przed wojną ruchliwość nasza zasadzała się na tem, że myśmy sami jeździli do naszych odbiorców i konsumentów jak najdalej. Dziś w Polsce czekamy, aż ktoś do nas przyjedzie. Prawda, że czynione są wielkie utrudnienia i obostrzenia i tu jest apel, żeby zmniejszyć te utrudnienia natury ogólnej i poszczególnej, które są czynione ludności żydowskiej, która na punkcie handlu, przemysłu i rzemiosł w Polsce, szczególnie w Kongresówce, odegrała bardzo poważną rolę; żeby nie tylko nie utrudniać, ale ułatwiać te stosunki, a jestem przekonany, że gdy nas dopuszczą do tej pracy i będziemy mogli swobodnie pracować, to stosunki gospodarcze u nas bezwzględnie się zmienią. Nie widzę, co może grozić Państwu. Przeciwnie. Miałem kiedyś zaszczyt w Ministerstwie Przemysłu i Handlu mówić o tych stosunkach handlowych, które się wytworzyły na granicy z Rosją i kiedy wymiana handlowa, która dla nas była z korzyścią, dla powodów może w pewnej mierze słusznych, ale w 90% niesłusznych, została skasowana, to było to ze szkodą dla życia gospodarczego, a teraz czynione są starania, żeby te rzeczy, rozumie się w ramach bezpieczeństwa Państwa Polskiego, mogły być przywrócone i mogą być przywrócone.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#STruskier">Mówiąc o stosunkach z Rosją, chciałbym moje spostrzeżenie sprecyzować. Broń Boże, żeby Rząd szedł po drodze udzielania nowych monopoli, broń Boże, żeby Rząd wytwarzał jakieś kartele. Monopole, jak to nam życie ostatnio wykazało, przy cukrze zagranicznym, są nieszczęśliwe i do niczego nie doprowadzają. Musi być swoboda zupełna, musi być wniknięcie, czy dana impreza jest dobrze i słusznie postawiona, czy niesłusznie. Ale nie może być żadnej protekcji i przywileju, dlatego, że ktoś należy do tej organizacji, a inny do innej, albo broń Boże, gdybyśmy szli po drodze robienia jakichś zastrzeżeń, czy wyznaniowych, czy narodowościowych. Życie to wykazało. Sądziliśmy, że z Rosją nic zrobić nie możemy, że zagranica nas zupełnie zakatrupiła. Ostatnie wypadki wykazują, że taka nie jest, że stosunki handlowe powoli się nawiązują, ale nie można czekać, aż się Rosja do nas zbliży, tylko trzeba tam pójść.</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#STruskier">Pan Kolega Lipkowski powiedział, że do tego są potrzebne pieniądze. Bardzo słusznie. I na punkcie kredytu w Banku Polskim muszę znowu wypowiedzieć swoje żale. Bank Polski bardzo solidnie jest prowadzony. W Senacie usłyszał już kilka słodkich słów i komplimentów i to jest dobrze, ale uważam, że dla przemysłu i handlu nie zawsze Bank Polski stoi na wysokości zadania. Znowu kroczymy po błędnej drodze w sprawie importu, zamiast ustanowienia odpowiednich ceł, ewentualnie zakazu przywozu artykułów luksusowych, załatwiono w ten sposób, że Bank Polski nie przyjmuje weksli od kupców importujących towary. Jest to niesłuszny punkt widzenia. Mogłoby się powiedzieć, że od dziś nie będą przyjmowane weksle od tego, kto po tym dniu zamówi zagranicą towary, ale jeżeli przedtem można było swobodnie sprowadzać towary, to musi być możność pokrycia tych towarów. Odrzuca się weksle pierwszorzędnym firmom prywatnym, firmom łódzkim, fabrykom, które nic wspólnego nie mają z importem. Bardzo poważna fabryka metalowa w Mijaczowie musiała przysłać swoich robotników do banku, żeby otrzymać pokrycie na weksle, a ta fabryka chyba z zagranicy nic nie importuje. I właśnie ta linia najmniejszego oporu, te łamańce kredytowe są najnieszczęśliwsze u nas. Ponieważ Bank Polski nie podpada pod budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nie chciałbym w tej chwili, wypowiadać mego zdania, że tam trzeba szukać i można znaleźć różne fundusze dla Banku Polskiego.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#STruskier">Kredyty zagraniczne można również otrzymać, ale do tego potrzeba wewnętrznej zgody, potrzebne są stosunki wewnętrzne w Państwie odpowiednio uregulowane, potrzeba żebyśmy zagranicą wyrobili sobie dobrą opinię i zaufanie, potrzeba, aby nasze izby ustawodawcze były ostrożne i zbyt pochopnie nie wydawały takich praw, które mogą zrazić zagranicę. Polska przy swoich bogactwach naturalnych bezwzględnie zasługuje na kredyt, tembardziej skoro je mogą otrzymać instytucje, wyliczone dziś przez p. s. Popowskiego. Polska bezwzględnie zasługuje na kredyt, chociażby na równi z miastami Wiedniem, Gratzem czy t. p. Powinniśmy się wszyscy przyłożyć do tego i to jest naszym obowiązkiem państwowym, ażebyśmy pokazali zagranicy, że wszyscy dbamy o to, ażeby nam można było udzielić kredytu, że chcemy pracować i wtedy bezwzględnie pożyczkę możemy otrzymać.</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#STruskier">Chciałbym jeszcze parę słów w sprawach podatkowych powiedzieć. Chociaż to nie jest bezpośrednio z Ministerstwem Przemysłu i Handlu związane, ale tu widzę p. Ministra Klarnera, który tyle czasu spędził w Ministerstwie Skarbu i prawdopodobnie tyle skarg słyszał od przemysłu, handlu i rzemiosła, że prawdopodobnie odróżnia, iż w tych skargach było dużo szczerości i prawdy, p. Minister Przemysłu i Handlu w poszczególnych sprawach musi się tu też wypowiedzieć. Ale przedewszystkiem: nie niszczyć warsztatów pracy, jak to się dziś robi, nie dopuszczać do tego, co się dziś dzieje! P. Premier powiedział o swoich urzędnikach skarbowych, że ich napięcie jest bardzo wysokie, że ich wysiłek jest nadzwyczajny, ale p. Premier ani słowa nie powiedział o wysiłku płatników miast. Najlepszy urzędnik skarbowy nicby nie zrobił, gdyby nie było tego wysiłku, gdyby ludzie po miastach nie płacili do ostatniego, gdyby nie było tak strasznych, tak tragicznych wypadków, że ludzie życie sobie odbierają, ostatni swój grosz na podatki zapłaciwszy. I w takich okolicznościach niema prawa p. Premier uskarżać się na swoich płatników miejskich. W takiej chwili p. Premier powinien pochwalić, że to napięcie podatkowe płatników w Polsce jest nadzwyczaj wysokie i podkreślić, że w tym roku strasznej klęski, jakim był 1924 r. podatki miejskie przekroczyły nawet sumy budżetowe. Ale p. Premier mówił o jakiejś robocie antypaństwowej, o jakiejś robocie antypodatkowej. We Francji gabinety się zmieniają pod wpływem zapatrywań na podatki, na rozmiary podatków, na gatunek podatków i nikt nie uważa tego za coś antypaństwowego. W Anglii pamiętam, gdy premier Mac Donald objął rządy, a zdaje się, że on do prawicy nie należał, jeden z kolegów jego postawił wniosek, aby podwyższyć podatek od handlu i wtedy p. Mac Donald, który należał do Labour Party powiedział: „trzeba się zapytać przedstawicieli handlu, czy to handlu nie zrujnuje”. Proszę pokazać mi w Polsce człowieka, który by się zapytał w podobnym wypadku, czy to nie zrujnuje? Ale w Anglii wszystkie sfery rozumieją, że interes przemysłu, handlu i rzemiosła jest to interes i klas pracujących, bo nie można oddzielić jednego od drugiego, a jeżeli w Polsce są organizacje zawodowe, które przy tych podatkach muszą się bronić przed niemi, to Rząd do wszystkich organizacyj, bez różnicy wyznania i narodowości, posyła odezwę, nazywając to robotą antypaństwową. Zdarzają się w urzędach takie wypadki, nie generalizuję tego, ale są takie urzędy i tacy naczelnicy, którzy powiadają do członków komisyj podatkowych: czy pan jest za wyższym podatkiem, czy pan jest przeciw Państwu? W ten sposób się u nas głosowanie przeprowadza. I jeżeli z tej trybuny p. Premier z tego tytułu czyni zarzuty antypodatkowości czy antypaństwowości, to muszę to z całą siłą i energią odeprzeć. Uważam przeciwnie, że nasze organizacje zawodowe zdały egzamin zrozumienia swoich obowiązków wobec Państwa i swych członków, nie odbierając im jednocześnie tej resztki energii i dobrej woli, ażeby na placówkach pozostali.</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#STruskier">Nie chcę nużyć uwagi Panów,</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Głos: Co za temperament!)</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#STruskier">Temperament ze sobą na świat przyniosłem i od tego podatku obrotowego nie płacę.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#STruskier">P. s. Posner zwracał się do p. Ministra Spraw Wojskowych i do p. Ministra Sprawiedliwości z prośbą, ażeby w szkołach wdrażać pojęcia o prawie, pojęcie obywatelstwa. Jabym również miał prośbę, ażeby w naszych szkołach wdrażać pojęcie o oszczędności. Oszczędności w naszem społeczeństwie prawie nigdzie niema. Ducha oszczędności nie rozumiemy. Wszyscy musimy się łączyć i działać ażeby rozwinąć tego ducha oszczędności w Polsce. Jeżeli my go rozwiniemy, jeżeli tego ducha sprawiedliwości w Polsce zrozumiemy, że wszyscy obywatele Państwa winni wszędzie być jednakowo traktowani, że wszyscy, którzy tu jesteśmy, pracujemy dla jednej myśli, to stosunki mogą się zmienić. My się często bronimy może ostro przeciw krzywdom, które mogą Panom niejednokrotnie wydawać się błahemi, ale może to są krzywdy, które nasze serca zadzierają, może to są krzywdy, wskutek których krew nasza ucieka, ale my mamy jedno przed oczyma, że wszyscy w Polsce pracujemy dla jednej naszej sprawy ogólnej, dla możliwego utrzymania tej idei, aby wszystkim obywatelom w Polsce było dobrze i aby się te stosunki raz nareszcie zmieniły.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy).</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Rozpocznę od tego, na czem skończył mój szanowny przedmówca, mianowicie od poczucia sprawiedliwości i zdaje mi się, że pod tym względem mój przedmówca także bardzo zgrzeszył. Z jakimi postulatami wystąpiliśmy podczas obecnej debaty, my, reprezentanci rolnictwa? Żądaliśmy dwóch rzeczy: zniesienia ceł wywozowych na płody rolnicze i uwzględnienia rolnictwa przy kredytach i, proszę Panów, jaki to wywołało odzew? Mówi się o nienawiści, z którą rzekomo rolnicy odnoszą się do reprezentantów innych warstw. Ja, proszę Panów, tego absolutnie nie rozumiem jak takie wystąpienie jak nasze, może taki odzew wywołać? To już jest przesada, która idzie bardzo daleko. Jeżeli rolnictwo upomina się o swoje prawa, jeżeli ono podnosi głos, to nie w imię nienawiści do kogobądź, bo nienawiść dla jakiejkolwiek klasy jest wrogą wobec, samego Państwa, ale w imię swoich najżywotniejszych interesów, i konieczności życia. Proszę Panów, smutno to mówić, ale miałem niedawno sposobność rozmawiać, zagranicą z jednym bardzo wysoko wykształconym ekonomistą, który równocześnie jest ministrem. I ten mnie zapytał, jakie są stosunki rolnicze u nas, jak wysokie cła przywozowe mamy na płody rolnicze? Powiedziałem; że nie mamy żadnych ceł przywozowych, ale mamy cła wywozowe. Zastanowił się i zapytał, czem się różni traktowanie rolnictwa w Polsce od traktowania rolnictwa w Sowiecji. Na to pytanie trzeba mu było długi czas wyjaśniać, że przecież to traktowanie rolnictwa w Polsce jest inne aniżeli w Sowiecji. Ale w ten sposób osądza się zagranicą istnienie ceł wywozowych na płody rolnicze.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SBuzek">Pozwólcie, Szanowni Koledzy, że tej kwestii trochę bliżej się przypatrzymy. Nie będę tak wymowny, jak sz. kol. Truskier, bo Pan Bóg mi temperamentu tyle nie dał, więc podatku od tego także się nie boję...</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SBuzek">...ale przecież z całym spokojem i z całą gruntownością, jakiej ten problemat wymaga, będziemy się musieli bliżej tej kwestii przypatrzeć.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SBuzek">Proszę Panów, rozpocznę od polemiki z szan. kol. Popowskim. Otóż p. kol. s. Popowski podniósł znaczenie przemysłu dla Państwa i mówił czego to przemysł Państwu w podatkach nie zapłacił; przytaczał najpierw podatek majątkowy, potem podatek obrotowy. Jeżeli Kolega przytaczał cyfry podatku majątkowego, to ja przeciw temu nic nie mam, bo oczywiście podatek majątkowy ma to do siebie, że każdy płaci za siebie, ale jeżeliby p. Kolega przytaczał cyfry podatku majątkowego, to ja przeciw temu nic nie mam, bo oczywiście podatek majątkowy mato do siebie, że każdy płaci za siebie, ale jeżeli p. Kolega przytaczał podatek obrotowy, to tu już mam bardzo dużo zastrzeżeń, bo tych po datków obrotowych przemysł nie płaci, ale płaci ten, kto kupuje i konsumuje wyroby przemysłu, a przemysłowiec po największej części tylko tak ten podatek płaci, że go do kas państwowych wnosi, tak samo, jak fabryka spirytusu, albo browar, albo rafineria nafty, które do kas państwowych wnoszą akcyzę. Tak się rzecz ma, ale to jest mniejsza rzecz. Przemysł ponosi podatki na rzecz Państwa, przemysł ponosi także podatki na rzecz samorządu, ale rolnictwo ponosi podatki nie tylko na rzecz Państwa i samorządu, ale w r. 1924 było opodatkowane i jest opodatkowane teraz na rzecz innych klas ludności. Jakie to opodatkowanie rolnictwa na rzecz innych klas ludności? Otóż, proszę Panów, dwie wielkie pozycje trzeba tu wymienić — o jednej p.s. Popowski mówił, mianowicie o cle przywozowem, o cle, po największej części, przemysłowem. Szanowni Panowie, wiedzą, że żadnego cła przywozowego na płody rolnicze niema, jeżeli są cła przywozowe, to są one na niektóre środki żywnościowe, na te towary luksusowe, o których mówił p. kol. Truskier są cła przywozowe na płody przemysłowe niezbędne i niezbędne dla rolnictwa. Jeżeli p. Truskier tutaj nie występował przeciw obniżeniu cła na ananasy, pomarańcze, figi, daktyle etc. etc., to jestem jednego zdania z nim, bo to oczywiście nas nie dotyczy, bo chłop nigdy ananasów, ani daktyli, ani pomarańczy nie widział i nie będzie widział. Ale nas dotyczą te wyroby przemysłowe, które chłop konsumuje, a cła na te rzeczy są bardzo wygórowane. Z ostatniego rozporządzenia wynotowałem sobie kilka rzeczy, choćby cło na wozy gospodarskie, które wynosi 150 zł. A gospodarz od casu do czasu do kościoła musi pojechać, potrzebuje wózka, w zimie saneczek. Cło od najprostszego wózka wynosi 600 zł. Czasem i parasol jest potrzebą [nieczytelne] najzwyklejszego parasola cło wynosi 8 zł.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Na wsi parasol jest przedmiotem zbytku.)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SBuzek">Nuto się nie godzę i parasola do przedmiotów zbytku nie zaliczam, bo bądź co bądź parasol jest niezbędny. Otóż my reprezentanci ludności rolniczej, mamy prawo twierdzić, że ta ludność płaci wysokie podatki na rzecz przemysłowców, których te wyroby chronione są przez tak wysokie cła. Jak wielkie są te podatki? Otóż nie można tego mierzyć, tylko tą cyfrą 226 milionów zł., które cła przyniosły Skarbowi Państwa, bo przecież te cła przywozowe nie tylko podrażają te wyroby, które przyszły z zagranicy, ale i te które są w kraju wyprodukowane. — Więc te rzeczy trzeba uwzględnić.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SBuzek">Ale chłop płaci jeszcze czwarty podatek. W ciągu całego zeszłego roku z bardzo małemi przerwami, istniały cła wywozowe. Jakie były konsekwencje ceł wywozowych na płody rolnicze w pierwszej połowie 1924 r., jako rezultat dobrych żniw w roku 1923? Było to, że cena centnara żyta lub jęczmienia i owsa, tylko co do pszenicy było inaczej, wynosiła na giełdzie warszawskiej więcej niż cztery razy mniej, niż na giełdzie berlińskiej. Weźmy najważniejsze dla nas żyto; w marcu 1924 r. przeciętna cena w Warszawie wynosiła 12 zł. 33 gr. a w Berlinie 16 zł. 58 gr. w czerwcu 1924 r. w Warszawie 11 zł. 10 gr., a w Berlinie 15 zł. 62 gr. Na tej podstawie można twierdzić, że gdyby nie było cła wywozowego, to rolnicy mogliby na każdym centnarze metrycznym zbioru z 1923 r. zarobić o 4 zł. więcej niż zarobili. To już jest kwota, która przekracza kilkaset milionów i to jest podatek, jaki rolnictwo ponosi na rzecz pośredników przedewszystkiem, a potem w części, niestety w małej części, także na rzecz innych sfer, nierolniczych.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SBuzek">Więc, proszę Panów, nie można twierdzić, że rolnictwo płaci bardzo małe podatki, bo tylko podatek gruntowy, a pozatem bardzo mało podatku majątkowego, a przemysł płaci całą resztę. W ten sposób tej kwestii traktować nie można, bo rolnictwo w roku 1924 było obciążone także podatkami i na rzecz przemysłu i na rzecz pośredników i to są kwoty, które bardzo znacznie przewyższyłyby w ostatecznej sumie całą kwotę dochodu Państwa z danin publicznych. Proszę Panów, na tem polega całe clou sprawy, jak chłop, jak rolnik ma płacić na rzecz Państwa podatki, w formie większej konsumcji płodów, które są obciążone akcyzą, jeżeli on bardzo znaczny podatek musi płacić, na rzecz innych klas ludności? Czy to nie jest z ujmą dla Skarbu Państwa? A druga rzecz: czy to nie jest ujmą dla przemysłu, jeżeli się sztucznie obniża zdolność kupna ludności wiejskiej przez to, że się na nią nakłada te podatki, zwłaszcza cło wywozowe dla płodów rolniczych? Poruszenie tego postulatu miało ten skutek, że Panorę mówicie, a mianowicie s. Popowski mówił, że my chcemy podporządkować przemysł, interesem rolnictwa, a s. Truskier mówił, że kolega mój Błyskosz ma nienawiść specjalną do przemysłu. Proszę Panów, ja apeluję do poczucia sprawiedliwości Panów, a jeżeliby ten apel nie był skuteczny, to oczywiście bylibyśmy zmuszeni próbować innych środków.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#komentarz">(S. Popowski: Ja osobiście się przyłączam do apelu.)</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SBuzek">Nie piję do p. Kolegi, ale s. Truskier mówił, jakie to będzie nieszczęście, jeżeli pozwolimy teraz na zniesienie opłat wywozowych, pytał, gdzie mamy cyfry, na podstawie jakich cyfr to ma być uczynione? To jest kwestia, której żadne cyfry nie zdecydują, to zdecyduje tylko wolność handlu, bo czy jest nadmiar u nas, czy niema, o tem decyduje tylko wolność wywozu, bo jeżeli będzie brak to ceny będą tak wysokie, że nikt nie będzie eksportował, a jeżeli u nas będzie nadmiar, ceny będą niższe i będzie się eksportowało. Dajcie tylko wolność i wtedy będziemy w stanie obliczyć dokładnie, co potrzeba i czego nie potrzeba i to się automatycznie zrobi. P. Kolega mówił, jaką to był ogromną stratą, że wywożono zboże po 11 zł., a kupowało się potem po 30. Proszę Panów, dlaczego się sprzedawało po 11 zł.? Dlatego, bo był zakaz wywozu, który trzymał ceny na nienaturalnie niskim poziomie. To jest powód.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(S. Truskier przerywa.)</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SBuzek">Panie Kolego, rolnik jest więcej konserwatystą, nie może odrazu wyzyskać sytuacji handlowej tak jak kupiec, który do tego jest przyzwyczajony, on powoli dźwiga swoją cenę.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#SBuzek">Proszę Szanownych Panów, wracam teraz jeszcze do tego, co mówił szan. kol. s. Popowski, mianowicie, że nie jest ścisłe i właściwe porównywanie dochodu z ceł naszych przywozowych z dochodem z ceł przywozowych w Niemczech; Oczywiście, ono ścisłe nie jest p. Kolega ma rację, gdy mówimy, że dochód z ceł w r. 1924 stanowił 15% u nas, w Czechosłowacji 5%, a w Niemczech niecałe 4%, to to porównanie nie mówi jeszcze zupełnie ściśle tego, czegoby może ktoś w niem szukał, ale dowodzi, że u nas cło przywozowe, a więc ten podatek, jaki rolnictwo płaci na rzecz przemysłu, jest wyższe, aniżeli w innych państwach. Jeżeliby p. Kolega porównał nasz dochód z ceł, wartości naszego przywozu w fabrykatach samych i to samo zrobił dla Czechosłowacji i dla Niemiec, to Pan nie dostanie tak wielkiej różnicy, ale bardzo znaczne różnice są mimo to. Mianowicie okazuje się, że u nas w pierwszem półroczu r. 1924 cło stanowi 39% wartości importu fabrykatów, a w drugiem półroczu 1924 r. — 40%. Natomiast w Niemczech i Czechosłowacji 20%. Więc to jest już duża różnica.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#SBuzek">Nie przyłączam się w zupełności do tych głosów krytyki, które się odzywały o rozporządzeniu grudniowem Ministra Skarbu w sprawie ulg celnych. Jeśli tam były ulgi celne na te rzeczy, o których mówił szanowny kol. Truskier, to oczywiście jabym tych ulg celnych nie pochwalał, bo to krok przedwczesny conajmniej, który wówczas, gdy te ulgi zostały cofnięte, popsuł nasze stosunki zagranicą. Ale w tem rozporządzeniu o ulgach celnych, jest szereg innych pozycyj, które dotyczą nie luksusowych przedmiotów, ale rzeczy koniecznej potrzeby i proszę Panów, tu muszę przyznać, że polityka Ministerstwa Skarbu, aby wymusić obniżenie ceny tych rzeczy niezbędnych, była słuszną.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(S. Popowski: Nie osiągnęła celu.)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#SBuzek">Bo tylko przez obniżenie cen zdołamy ostatecznie wychować sobie przemysł, który będzie korzyścią dla Państwa. Pragnąłbym aby ideały, które przyświecały Fordowi, do których się odwoływał szanowny przedmówca, przyświecały wszystkim naszym producentom, a zwłaszcza producentom w przemyśle. Ja Forda dokładnie studiowałem i wiem, że tajemnicą jego powodzenia było to, że jeżeli chcesz zarobić, musisz najpierw oddać przysługę społeczeństwu, a oddasz przysługę społeczeństwu przez to, że produkować będziesz taniej, aniżeli twoi współzawodnicy. Ford opisuje, jak on organizował pracę, aby obniżyć koszt automobilu, który początkowo kosztował 15.000 dolarów, a teraz — 360 dolarów. To była rzecz niesłychanie ciekawa i pouczająca. Jego tezą było — nie oszczędzaj na robotniku i materiale, dawaj rzeczy dobre, ale zorganizuj pracę w ten sposób, abyś był zawsze tańszym od twego konkurenta.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(Głos: Tania tandeta.)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#SBuzek">Nie można powiedzieć, aby Ford był tanią tandetą, ja się do tego zdania nie przyłączam, a zdaje mi się, że i inni Panowie również. To jest człowiek, który doprowadził do tego, że w Stanach Zjednoczonych każda nieomal rodzina ma swój automobil i każdy chłop na niedzielę nie jeździ wozem, obłożonym cłem 60 zł., ale automobilem, który nie więcej kosztuje. To jest zasługą wobec społeczeństwa, za którą się Fordowi należy, zdaje mi się, uznanie i można go stawiać za wzór dla innych.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#SBuzek">A teraz co do wniosku w sprawie gdańskiej. Wniosek ten uchwalony przez Komisję Skarbowo-Budżetową, opiewa, jak następuje: „Senat wzywa Rząd, ażeby dla całokształtu spraw gdańskich został uchwalony przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu osobny wydział, który obejmie funkcje dotąd rozrzucone w kilku ministerstwach”. Otóż, jeżeli mamy uchwalić tę rezolucję, to musimy sobie dokładnie zdać sprawę, jak obecnie rzeczy stoją. Więc przedewszystkiem muszę zaznaczyć, że sprawy gdańskie są obecnie rozrzucone w szeregu ministerstw. I tak naprzykład: zastępstwo Gdańska wobec zagranicy w myśl Traktatu Wersalskiego prowadzi Ministerstwo Spraw Zagranicznych; obronę praw Polski wobec Gdańska zagranicą prowadzi Ministerstwo Spraw Zagranicznych; wszelkie sprawy celne resortują w Ministerstwie Skarbu; sprawy portowe, potem pocztowe resortują w Ministerstwie Przemysłu i Handlu; sprawy kolejowe — w Ministerstwie Kolei; sprawy przepustek granicznych — w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i t. d. Otóż rezolucja nasza chce, ażeby wszystkie te sprawy odebrać dotychczasowym resortom i skoncentrować je w osobnym wydziale przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Aczkolwiek tego wniosku nie popieram, to jednak jego motywy w zupełności rozumiem. Chodzi o to, ażeby polityka wobec Gdańska była uzgodniona, ażeby jeden resort nie robił polityki innej, niż drugi. Zdaje mi się jednak, że cel ten można było osiągnąć także w drodze innej, w każdym razie drogę, która tutaj jest proponowana uważam za niecelową. Trudno mi sobie wyobrazić, ażeby np. sprawy celne Gdańska albo kolejowe — miały podlegać temu osobnemu wydziałowi, jakby z dosłownego brzmienia tego wniosku wynikało. Gdybyśmy nawet to wyłączyli, to nie uważam za wskazane, ażeby to było przyłączone do Ministerstwa Przemysłu i Handlu, gdyż wszystkie sprawy gdańskie mają to do siebie, że one wpływają na nasze stosunki zagranicą; każde zarządzenie w sprawach gdańskich może odezwać się głośnem echem za granicą i sądzić o niem będzie komisarz Ligi Narodów w Gdańsku, a w ostatecznej instancji Rada Ligi Narodów. Odbierać w takich warunkach Ministrowi Spraw Zagranicznych decyzję w tych sprawach, to znaczy zrzucać odpowiedzialność z niego za prowadzenie spraw gdańskich i przerzucać je na kogo? Na Ministra Przemysłu i Handlu? Ale w takim razie trzebaby Ministrowi Przemysłu i Handlu poddać także Komisarza Generalnego w Gdańsku, trzebaby go uczynić odpowiedzialnym za obronę naszych praw w Gdańsku wobec Ligi Narodów i trzebaby tę sprawę przeprowadzić konsekwentnie. Ale jest moment ważniejszy. Jeżeliby sprawa Gdańska była kwestią dla Polski najżywotniejszą, najważniejszą poszedłbym na to. Bo jeżeli ta sprawa jest najważniejsza, to niech się cała polityka zagraniczna stosuje do sprawy Gdańska i co Minister Przemysłu i Handlu uważa za stosowne w sprawach gdańskich, niech za to ponosi konsekwencję cała polityka zagraniczna. Ale tak nie jest. Kwestia gdańska nie jest najważniejszą kwestią polityki zagranicznej. Najważniejszą kwestią naszej polityki zagranicznej jest bezpieczeństwo naszego Państwa, nienaruszalność jego granic wobec naszych sąsiadów wschodnich i zachodnich. I te sprawy muszą mieć pierwszeństwo także przed decydowaniem spraw gdańskich. To wszystko musi być w związku traktowane, ponieważ sprawy te są jaknajściślej związane, zwłaszcza sprawa paktu zachodniego ze sprawą gdańską ma wiele punktów stycznych.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#SBuzek">Z tego względu uważam, że było rzeczą wskazaną, aby uchwalić inną rezolucję, mianowicie tę, która tu jest wydrukowana jako rezolucja mniejszości. Ponieważ Komisja Skarbowo-Budżetowa jej nie przyjęła, wniosłem ją potem jako rezolucję mniejszości. Ona opiewa tak: „Senat wzywa Rząd, by przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych został utworzony osobny organ, uzgadniający politykę różnych ministerstw wobec Gdańska”.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#SBuzek">Dla uzasadnienia mojej rezolucji dodam, że uważam rezolucję, uchwaloną w Komisji Skarbowo-Budżetowej, za niewykonalną także z tego powodu, że wszystkich spraw nie można p. Ministrowi Przemysłu i Handlu oddać, kolei nie można, a zastępstwo Gdańska wobec zagranicy? To może robić Minister Spraw Zagranicznych, a nie Minister Przemysłu i Handlu. Prócz tego jest jeszcze jeden powód, mianowicie, że nie uważalibyśmy za stosowne, żeby bardzo ważna dziedzina polityki zagranicznej należała do zakresu Ministra Przemysłu i Handlu. Moje zdanie, jak zawsze, nie dotyczy osoby p. Ministra, do którego mam najzupełniejsze zaufanie i bardzo ważną prośbę, o której będę mówił później, ale dlatego, że natura wszystkich ministerstw przemysłu i handlu we wszystkich krajach i wszystkich czasów była ta, że one były głównie tym elementem w polityce zagranicznej, który wnosi trochę ostry ton, specjalnie współzawodnictwo i walkę interesów. Jeżeli wojny wywołują różnice gospodarcze między państwami, to nigdy nie były to interesy rolnicze, zawsze były to interesy kapitału, reprezentowane w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. To jest jego natura i za tę naturę ono oczywiście nie może odpowiadać. Nie chcielibyśmy z tego powodu, ażeby kwestia pod względem polityki zagranicznej niesłychanie doniosła oddana została Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Prędzej wolelibyśmy, ażeby Ministerstwo Pracy taką sprawę dostało, albo Ministerstwo Rolnictwa, bo to są mniej wojownicze ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#SBuzek">Jako stronnictwo mamy bardzo wielką, prośbę do p. Ministra, mianowicie aby w czasie możliwie jak najszybszym wniósł projekt stałej ustawy celnej do Sejmu. Panie Ministrze, zawsze nam mówiono, że to jest przedwczesne, że jeszcze stosunki do tego nie dojrzały, ale przecież Niemcy wyszły w tym samym czasie z ery inflacyjnej co my, a jednak mają przedłożony taki projekt. To nie jest jeszcze definitywnie załatwione, ale w każdym razie to jest próba ustawowego unormowania sprawy. I proszę p. Ministra, żądamy tego w interesie przedewszystkiem spokoju społecznego i między różnemi warstwami ludności. Bo jeżeli to przyjdzie do Sejmu, to my się wykłócimy w Sejmie, i zawrzemy kompromis i będzie spokój, ale jeżeli to jest oddane Ministrowi Skarbu w porozumieniu z Ministerstwem Przemysłu i Handlu i Rolnictwa, który niestety niema takiego głosu, jak życzy sobie p. Truskier, ażeby miał Minister Przemysłu, to zawsze daje sposobność do tego, ażeby ta lub inna klasa ludności wywarła nacisk na Rząd i to wnosi wciąż niepokój między poszczególne warstwy zarobkujące. To mobilizuje wciąż rolników przeciw przemysłowcom, robotników przeciwko kapitalistom, ciężki przemysł przeciwko przemysłowi włókienniczemu i jest ciągła wojna. Ponieważ nikt nie wie, jak ta wojna wypadnie, niema możności kalkulacji. My dążymy do odrestaurowania handlu bydłem z zagranicą. Chcielibyśmy, ażeby to w ten sposób zorganizować można, jak to zorganizowaliśmy w Małopolsce przed wojną. Ale to jest niemożliwe w obecnych czasach z tej przyczyny, że nikt, kto szanuje pieniądze, żadnej inwestycji nie zrobi tak długo, póki Minister Skarbu w porozumieniu z Ministrem Przemysłu i Handlu oraz Ministrem Rolnictwa może mu zakazać wywozu lub nałożyć takie cła wywozowe, że ten wywóz stanie się nierealnym. Jeżeli zaś będziemy mieli grunt pewny, stały, możemy przystąpić do pracy organizacyjnej, która zmniejszy koszty pośrednictwa i da rolnikowi daleko większy zysk, aniżeli obecnie. To byłaby rzecz na tę chwilę może najważniejsza, ten postulat rolnictwa, ażebyśmy możliwie szybko otrzymali projekt ustawy celnej. Jeżeli on nie może być zupełny, to przynajmniej, żeby tam były te sprawy, które są normowane w projekcie ustawy celnej Rzeszy Niemieckiej, obecnie przedłożonym. Żądamy tego z tego powodu, że stosunki nasze z państwami zagranicznemi znacznie się ułatwią, uregulują. Musimy sobie powiedzieć, że polityka zagraniczna jest w znacznej części polityką gospodarczą. Jeżeli my w polityce zagranicznej ujawnimy tendencję walk, to nasza polityka zagraniczna na tem niesłychanie ucierpi. Musimy powiedzieć, że obecnie na arenie międzynarodowej decydują się losy Państwa Polskiego skutkiem tego, że na programie dyskusji międzynarodowej stoją takie rzeczy jak sprawa paktu, sprawa wstąpienia Niemców do Ligi Narodów, sprawa, dostania przez Niemców miejsca w Radzie Ligi Narodów.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#SBuzek">Musimy temu przeciwdziałać. Naprzykład, jak my sobie wyobrażamy dopuszczenie Polski do Rady Ligi Narodów, co się nam słusznie należy, co jest w interesie pokoju europejskiego niezbędne, jeżeli nasza polityka gospodarcza poróżni nas z tymi wszystkimi, którzy dotychczas nas popierali? Więc, jeżelibyśmy wnieśli ustawę celną, to proszę Panów, jużby to wniosło wielkie uspokojenie w nasze stosunki międzynarodowe i naszą politykę zagraniczną i poprawiłoby naszą walkę o słuszne prawa.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#SBuzek">Proszę Panów, uważałem za wskazane to powiedzieć także z tego powodu, ponieważ wogóle program, który my rolnicy powszechnie wyznajemy i który szerokie sfery rolników całego świata sprowadzi w tych dniach do Warszawy, jest dziełem pokoju, dziełem zbliżenia się narodów, dziełem zażegnania niebezpieczeństwa wojny. Przypuszczamy, że ten nasz zielony sztandar, jeżeli będzie przyjęty, wyjdzie na korzyść Rzeczypospolitej Polskiej i zabezpieczy trwale jej interesy.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Debata nad preliminarzem Ministerstwa Przemysłu i Handlu właściwie z żadnej strony tej Wysokiej Izby nie wywołała zastrzeżeń. I dlatego też nie zachodzi potrzeba z mojej strony, ażebym stawał w obronie tego preliminarza. Niemniej mam wrażenie, że nie byłbym w porządku w stosunku do Wysokiej Izby, gdybym nie wypowiedział swoich poglądów zarówno odnośnie rezolucji, jakie są zgłoszone przez komisję Skarbowo-Budżetową, jak i w sprawie problematów, które przy debacie nad preliminarzem wywołały szereg rozbieżnych zastrzeżeń ze strony poszczególnych mówców.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Panów, preliminarz budżetowy Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zarówno w swojej całości, to jest łącznie z Dyrekcją Poczt i Telegrafów, jak i bez tego resortu, jest aktywny, jest dodatni. Rezolucje i ustnie wypowiedziane dezyderaty oczywiście musiałyby w przyszłości zmienić ten układ, i dlatego też jest rzeczą wskazaną, ażebyśmy się zastanowili nieco nad konsekwencjami ewentualnego wykonania rezolucyj i dezyderatów pod kątem widzenia budżetowym.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Wysuwane rezolucje i dezyderaty miałyby wpływ zarówno na stronę wydatkową, jak i na stronę dochodową budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Dochody Ministerstwa Przemysłu i Handlu pochodzą z dwóch źródeł: z administracji i przedsiębiorstw. W dochodach administracyjnych bardzo poważną pozycję odgrywają dochody z Urzędu Miar. Na ogólną sumę dochodów z administracji, wynoszących 4.493.000, Urząd Miar jest zapisany z sumą 1.840.000 zł. Odnośna rezolucja komisji wyraża życzenie, aby urzędy miar były tak prowadzone, iżby stąd dla ludności nie powstawały specjalne ciężary, a więc, aby one nie były źródłem dochodu dla Skarbu. Niewątpliwie zasada ta jest słuszna, jest to specjalne świadczenie dla ludności i ludność powinna jedynie ponosić z tego tytułu rzeczywiste koszta. Będę stał na stanowisku, aby odnośne ciężary ludności z tytułu tej pozycji można było obniżyć. Oczywiście przy pobieraniu opłat za te prace i świadczenia, jakie Urząd Miar na rzecz ludności wykonywa, musi być uwzględniony pewien zapas, ażeby nie było odwrotnego efektu, żeby ten urząd nie dawał strat. I tylko przy takiem zastrzeżeniu byłoby wskazane, ażeby odnośne kalkulacje były prowadzone bez szukania dochodu z tej pozycji budżetu. Naturalnie sprawę tę muszę uzgodnić z p. Ministrem Skarbu, który jest bezpośrednio zainteresowany w dochodach ze wszystkich pozycyj budżetu.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Po stronie dochodów mamy przewidziane wpływy netto z przedsiębiorstw państwowych. Są one na rok 1925 preliminowane w sumie 5.800.000 zł. P. senator referent wyraził nawet pewne obiekcje, czy sumę tę uda się uzyskać; jest pesymistą, uważa, że musimy się liczyć z mniejszemi wpływami, aniżeli te, jakie są w preliminarzu przewidziane. Wysoka Izbo, niewątpliwie wpływy z przedsiębiorstw, które posiadają charakter gospodarczy, mogą być zawodne, są zależne zawsze, w dużym stopniu od koniunktur rynku. Chciałbym jednak podkreślić, że w tym zakresie Państwo, o ile prowadzi te lub inne przedsiębiorstwa, niewątpliwie posiada inne obowiązki, niż normalny przedsiębiorca, który szuka jedynie zysków. Państwo powinno, prowadząc przedsiębiorstwa, mieć na widoku przedewszystkiem ogólny interes. Dlatego też nawet nieuzyskanie tych dochodów, jakie z przedsiębiorstw państwowych mogą być uzyskane, nie powinno być poczytane za minus tego resortu, oczywiście, jeżeli te przedsiębiorstwa są prowadzone na zasadach komercjalnych, czyli sprężyście i po handlowemu.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Pozwolę sobie dotknąć paru przykładów z tej dziedziny, a zacznę od przykładu, który przez p. referenta nie był z tej trybuny poruszony. Mianowicie chciałbym słów kilka powiedzieć o Chorzowie, uważając, że właśnie specjalnie Chorzów jest tą dziedziną z zakresu przedsiębiorstw państwowych, która wykazuje ściśle określoną linię polityki gospodarczej Rządu.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby! Gdy Państwo obejmowało Chorzów w swoje posiadanie, ogólne było mniemanie, iż będzie ono narażone na wielkie trudności z powodu objęcia nieukończonego jeszcze wówczas zakładu, opartego na procesach o charakterze chemicznym, polegających nieraz na sekretach fabrykacji; był wielki pesymizm. Dziś okazuje się, że Chorzów oddaje pierwszorzędne usługi Państwu i życiu gospodarczemu polskiemu.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(S. Brun: Ja to zaznaczyłem w swojem sprawozdaniu bardzo szczegółowo)</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Chciałbym parę cyfr przytoczyć. Otóż proszę Szanownych Panów Senatorów, Chorzów zakończył 1 kwietnia 1925 r. swoją kampanię wiosenną. Po ten dzień w ciągu jednego roku Chorzów sprzedał rozmaitych produktów ogólnie na sumę 11 milionów złotych, nie będę utrudzał Wysokiej Izby szczegółowemi cyframi, dam tylko ogólne wyniki, a ogólna ilość sprzedanych w tym sezonie wszystkich artykułów, jakie Chorzów wyrobił, wyniosła 52.600 tonn, przedewszystkiem oczywiście tak zwanego azotniaku, ewentualnie pewnej ilości saletry syntetycznej, która całkowicie zastępuje saletrę chilijską.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Otóż jaki był rezultat ukończenia tej kampanii dla kraju? Z sumy 11 milionów zł. 1,200.000 zł. wpłynęło z tytułu eksportu za granicę, zaś pozostała suma wpłynęła pod postacią należności, bo sprzedaż była dokonana na weksle, a więc w postaci należności od polskich rolników. Dzięki temu, że Chorzów zdołał dostarczyć wspomnianą ilość azotniaku, Państwo Polskie było tem samem zwolnione w ubiegłym sezonie wiosennym od potrzeby sprowadzenia 68.700 tonn saletry chilijskiej, któraby kosztowała, gdybyśmy ją sprowadzali z zagranicy, 22 miliony złotych.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Głos: zdaje mi się, że można się obejść bez saletry chilijskiej)</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">O tem powiem. Jednocześnie z tytułu zamiany saletry na sztuczny nawóz krajowy, rolnik w stosunku do sumy, jaką zapłacił za produkt fabryki chorzowskiej, osiągnął 150% oszczędności, a niezależnie Państwo otrzymało skromną coprawda ilość walut, bo 1.200.000 złotych. Jest rzeczą zrozumiałą, że fabryka chorzowska będzie wtedy pracowała na eksport, kiedy całkowicie kraj zasili, więc nie można brać jej za złe, że do tego eksportu wcale nie dążyła.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Niezależnie następuje pytanie: jakie korzyści w efekcie rolnym z tytułu zastosowania azotniaku otrzymał rolnik polski? Każdy kilogram azotu, znajdujący się w azotniaku, warunkuje zwyżkę urodzaju o 15 kilogramów zbóż. A więc widzimy, że z racji dostarczenia powyższej ilości azotniaku rolnikowi polskiemu, plony w kraju powinny się zwiększyć o sumę 1.400.000 mtr. zboża, co przy obecnych cenach, które niewątpliwie jednakże spadną, ale przy obecnych cenach dały kwotę 44.000.000 złotych. A więc w stosunku do wydatków rolnika czysty zysk wynosi 34.000.000 złotych. Więc widzimy, iż przez utrzymanie i uruchomienie zakładu chorzowskiego niewątpliwie Państwo Polskie sprawuje jeden z zasadniczych momentów polityki gospodarczej w stosunku do rolnictwa. Proszę Wysokiej Izby, sytuacja była tego rodzaju, że azotniak chorzowski był znacznie tańszy od azotniaku zagranicznego. Oczywiście, gdyby fabryka należała do prywatnego towarzystwa, niewątpliwie ceny byłyby zrównane z zagranicznemi. Pytanie: czy Państwo roztropnie robiło, że nie wyzyskiwało swojej koniunktury, swojej sytuacji, czy powinno zachować tę linię polityki, sprzedając szerokim warstwom rolników produkty znacznie taniej w stosunku do cen zagranicznych? Rozumiem, że zdrowa polityka gospodarcza Państwa powinna polegać na tem, ażeby Państwo nie szukało zysków, ale przeciwnie, ażeby zachęcało rolnictwo, przez danie mu tanich surowców stwarzało możność uzyskania z tego tytułu dużych zysków.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Widzimy więc, że na dochody z przedsiębiorstw państwowych należy spoglądać zawsze pod specjalnym kątem widzenia. Trzeba je traktować nie tylko ze stanowiska czysto handlowego, komercjalnego, ale również trzeba te rzeczy rozpatrywać ze stanowiska wymogów polityki gospodarczej Państwa. Chciałbym już dzisiaj z tej wysokiej trybuny zakomunikować Wysokiej Izbie, że wobec tego, iż w końcu 1925 roku produkcja Chorzowa będzie doprowadzona do maksymom zdolności wytwórczej, już dzisiaj Rząd zastanawia się nad tem, ażeby stworzyć drugą fabrykę polską, taką jak Chorzów.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Kałusz.)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Nie. Oczywiście w odpowiedniem miejscu, mając na względzie, że Chorzów nie jest w stanie zadość uczynić temu zapotrzebowaniu na azotniak, jakie rolnictwo polskie powinno reprezentować.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Sztuczna saletra, jak powiedziałem, już była w tym roku produkowana.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#komentarz">(Głos: Bardzo drogo sprzedawana.)</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">O 6% drożej, aniżeli zagraniczna, więc nie mogę się zgodzić, żeby tak bardzo drogo, a pragnę podkreślić, że jest ona chemicznie czysta, podczas kiedy saletra-chilijska nie jest chemicznie czysta. Ale właściwie, to są produkty pokrewne — azotniak i saletra i jedno drugie w znacznym stopniu zastępuje.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#komentarz">(Głos: Jest różnica.)</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Właśnie w nowym zakładzie, o którym przed chwilą wspomniałem, byłaby specjalnie prowadzona produkcja taka, która całkowicie saletrę chilijską z Polski by usunęła.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby, gdybym sięgnął do drugiego przykładu, powiedzmy do salin, otóż niewątpliwie mamy zgoła odmienny przykład. O ile Chorzów reprezentuje placówkę nową, nowożytnie zbudowaną, odpowiadającą wszystkim wymaganiom techniki współczesnej, o tyle w salinach trzeba powiedzieć, że jest odwrotnie. Odziedziczyliśmy saliny po Austrii w stanie niesłychanie prymitywnym, w stanie...</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Głos: Średniowiecznym.)</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">...odpowiadającym technice z przed 100 lat i oczywiście z tego względu jesteśmy w zgoła innej sytuacji, aniżeli pragnęliśmy być.</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Sytuacja jest o tyle trudniejsza, że obok zagadnienia ściśle przemysłowego, produkcyjnego, występuje w tej chwili i sprawa bardzo ważna, sprawa socjalna, której nie możemy zaniedbać i około której nie możemy przejść spokojnie. Sól z salin galicyjskich kalkuluje się znacznie drożej, aniżeli sól, jaką możemy otrzymać z prywatnej wprawdzie saliny w Wapnie, ale Państwo mogłoby mieć również samodzielną salinę w Wielkopolsce. Jednak zagadnienie przemysłu państwowego nie może tylko stać na stanowisku komercjalnem, musi uwzględnić cały szereg innych zagadnień, mających bądź państwowe, bądź socjalne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Skoro mowa o salinach, chciałem podkreślić, że już w Sejmie została wysunięta potrzeba, w mojem mniemaniu zupełnie celowa, aby dwie agendy, jakie dziś są podzielone — eksploatacja i sprzedaż, były skoncentrowane w jednym ministerstwie. Odnośne porozumienie musi nastąpić pomiędzy Ministrem Przemysłu i Handlu i Ministrem Skarbu, aby ten lub inny resort sprawę objął, aby w sposób potrzebny ze stanowiska ewolucji całość zagadnienia mógł rozwiązać.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Aczkolwiek zagadnienie salinarne nie zostało przez Państwo rozwiązane pomyślnie, jednakże nie mogę nie zwrócić uwagi na to, co w ciągu tych lat w stosunku do dziedzictwa, jakie otrzymaliśmy, zostało uczynione. Parę cyfr muszę jednakże rzucić, chociaż podkreślam, że stoimy jeszcze daleko od tego, co zrobić powinniśmy.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Otóż w porównaniu z okresem przedwojennym produkcja Wieliczki zwiększyła się o 50%, produkcja Bochni o 200%, a jednocześnie koszty produkcji obniżyły się o 50 do 60%. Ilość robotników zatrudnionych w salinach Małopolski w r. 1920 wynosiła 4.500, obecnie została zredukowaną i wynosi niespełna 2.000 osób przy tej samej produkcji oczywiście. W r. 1912 było zatrudnionych w Wieliczce przy rocznej produkcji 100.000 tonn — 25 inżynierów, obecnie przy produkcji o 50% większej, a więc wynoszącej 159.000 tonn, jest tam 7 inżynierów i ten sztab jest zupełnie wystarczający. W Bochni ilość inżynierów została zmniejszona z liczby 10 inżynierów do 3, przy zwiększeniu produkcji z 13.000 do 40.000 tonn. Otóż, jak Wysoka Izba widzi, niewątpliwie i w tej dziedzinie organizacja posunęła się naprzód, jednakże względy, jak powiedziałem, natury nie tylko przemysłowej, ale i socjalnej, wymagają, ażeby ten problem był rozwiązany z całą ostrożnością i z całą umiejętnością, ażeby nie nastąpiła jakakolwiek krzywda.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby, jeszcze na chwilę cofnę się, ażeby załatwić rezolucję pierwszą, wysuniętą przez Komisję Skarbowo-Budżetową, odnośnie sposobu prowadzenia książkowości w zakładach państwowych. Pragnąłbym oświadczyć, że zasady te zostały całkowicie już wcielone w życie, już od 1 stycznia 1925 r. na podstawie porozumienia Ministra Skarbu z Ministrem Przemysłu i Handlu, a to w myśl specjalnego okólnika, który został wydany absolutnie do wszystkich przedsiębiorstw państwowych, mających znaczenie bądź wewnętrzne produkcyjne, jak naprzykład wojskowe wytwórnie, które także muszą książkowość swoją prowadzić w myśl zasad handlowych jak i w stosunku do przedsiębiorstw państwowych o charakterze handlowym. A więc na tem tle rezolucja ta została całkowicie i w pełni załatwiona.</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Otóż, jak Wysoka Izba widzi, sprawa dochodów Ministerstwa Przemysłu i Handlu zarówno w przedsiębiorstwach, jak i w administracji musi być traktowana bardzo względnie. Nie zachodziłyby żadne przeszkody, ażeby znacznie nawet sumy preliminowane zwiększyć. Jednakże jak podkreśliłem, nie uważam, ażeby celowość pewnej gospodarki planowej tego wymagała i na to wskazywała.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Przechodzę do rozpatrzenia wydatków. Mamy wydatki zwyczajne i nadzwyczajne w sumie około 10 milionów. W tym kierunku z tej Wysokiej trybuny było wypowiedziane parę żądań, wymagających właściwie zwiększenia wydatków.</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Pragnąłbym powołać się na autorytatywną opinię p. s. Buzka i wskazać Wysokiej Izbie 2 cyfry, mianowicie na budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu polski i na takiż budżet czeski, oczywiście ujęty w pewne jednakowe ramy, tak jak to p. senator uczynił, a więc z wykluczeniem tych pozycyj, które ze względu na pewną rozbieżność usunięte być powinny. Otóż nasz budżet w sprawozdaniu p. senatora Buzka jest ujęty w sumie 8.663.000, zaś ten sam budżet czeski przetransponowany na złote polskie wyraża się sumą 6.600.000, aczkolwiek Państwo nasze jest dwukrotnie większe, niż państwo czeskie. W czem tkwią różnice? Właściwie różnice wynikają z polityki tych ministerstw, z tej polityki, która niewątpliwie w naszym skromnym budżecie jeszcze nie znalazła dostatecznego wyrazu. A więc widzimy u Czechów względnie dość duże sumy na instytut geologiczny, na poparcie oddziału handlu zagranicznego, na poparcie rzemiosł, na poparcie przemysłu, to są te sumy, które w budżecie czeskim odgrywają poważną rolę, a których w naszym budżecie prawie nie widzimy. Niewątpliwie, iż obowiązkiem Ministra Przemysłu i Handlu, jeśli pragnie nadać swemu resortowi określoną linię wyraźnej polityki gospodarczej, jest uzyskać na powyższe cele dotacje skarbowe. Mam to przekonanie, że jeśli dotychczas nie miało to miejsca, to nie ze względu na brak zrozumienia potrzeby ze strony moich poprzedników, ale przedewszystkiem ze względu na skromne możliwości naszego Skarbu. Jednakże mam to głębokie przekonanie, że nawet w tych skromnych możliwościach pewne zamarkowanie tych pozycyj w budżecie powinno mieć miejsce. Wysoka Izbo, z powyższego wynika, że o ile Ministerstwo Przemysłu i Handlu pragnie spełnić całkowicie swoją rolę, to nie powinno w dochodach szukać zysków i nie powinno w rozchodach obawiać się wydatków, chodzi jedynie o to, aby zarówno oszczędności, jak i wydatki były celowe. Mam to głębokie przekonanie, że ten Minister Przemysłu i Handlu, który potrafi w sposób celowy zrobić budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu pasywnym, odda prawdziwą usługę polityce gospodarczej Państwa. Mam to głębokie przekonanie, że będzie to nawet bez krzywdy dla Skarbu Państwa, który znajdzie całkowitą swoją korzyść w ubocznych efektach, jakie wskutek tej polityki będą przez Państwo osiągnięte. W myśl tego, co powiedziałem, rozumie się, że oczywiście ze stanowiska mojego resortu całkowicie będę popierał rezolucję 6, co do rozwinięcia naszych placówek zagranicznych w dziedzinie handlu międzynarodowego i rozwinięcia przez nie propagandy eksportowej w codziennej prasie zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Z chwilą, gdy poruszyłem zagadnienia polityki gospodarczej Państwa, przechodząc do treści poszczególnych rezolucyj, chcę wypowiedzieć swój pogląd odnośnie rezolucji 4, tyczącej się popierania wywozu drogą odpowiednich zarządzeń celnych, podatkowych, kredytowych i taryfowych. Niewątpliwie w tym problemie jest całe morze de wypicia przez Państwo Polskie, które te zagadnienia dotychczas może niedostatecznie rozwijało i niedostatecznie popierało. Jednak sądzę, że właśnie obecna polityka gabinetu podkreśliła w sposób dobitny zrozumienie tego problemu i Minister Skarbu dał temu całkowity wyraz w szeregu zarządzeń powszechnie uznanych. Niewątpliwie polityka eksportowa w chwili obecnej ma szczególnie doniosłe znaczenie i zdaje mi się, że może niema odpowiedniejszej chwili, jak obecna, ażebyśmy o tem zagadnieniu myśleli, właśnie szczególniej ze stanowiska oczekiwanego zatargu z naszym sąsiadem zachodnim. Zdaje mi się, że jest moim obowiązkiem, ażeby o tej sprawie kilka słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Jak Panowie Senatorowie są poinformowani, 15 czerwca był tym dniem, w którym ubiegł termin przewidziany w naszej konwencji górnośląskiej, zawartej z państwem niemieckiem w 1922 roku, a na podstawie której to konwencji i w myśl Traktatu Wersalskiego Polska miała prawo eksportować z Górnego Śląska takie ilości surowca, któreby odpowiadały obrotowi przedwojennemu, a więc z 1913 roku, między; temi dzielnicami, Górnym Śląskiem polskim a Śląskiem niemieckim. Było to prawem Polski, ale nie było obowiązkiem państwa niemieckiego, czyli właściwie stosunki rozwijały się całkowicie na podstawie wzajemnego normalnego obrotu handlowego. Polska nie wykorzystywała tego prawa, przewidzianego w tych dwóch ważnych aktach, gdyż jeżeli mowa jest o węglu, mieliśmy prawo eksportować 1.100.000 tonn miesięcznie, a wiemy, żeśmy tyle nie eksportowali, eksport ten sięgał maximum w stosunku rocznym 8.000.000 tonn, zaś w roku bieżącym nie przekroczył 500.000 tonn miesięcznie. Stoimy wobec zagadnienia, iż termin 15 czerwca upłynął, a w państwie niemieckiem jest zakaz przywożenia węgla. I stąd jest inde ira.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Niemcy oświadczają, że węgla polskiego nie potrzebują. Polska znajdzie się w obliczu zachwiania swojej równowagi w bilansie handlowym, gdyż o ile nie ulokuje tego węgla zagranicą, oczywiście odpowiednie wpływy z tytułu eksportu musiałyby się zmniejszyć. I w myśl tego hasła, ażeby nie pogorszyć swego bilansu handlowego, Polska będzie zmuszoną ograniczyć import towarów.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">A jeśli jest mowa o ograniczeniu importu, to oczywiście, przedewszystkiem musimy ograniczyć import z tej strony, dokąd eksportować nie możemy. Rozumiemy doskonale, iż linia ewolucyjna życia europejskiego zeszła ze stanowiska zakazów i tylko z wielkiem i ciężkiem sercem oczywiście Polska wejdzie na drogę ograniczeń, uważając to jedynie jako środek samoobrony, jako konieczność państwową, aby tej trudnej sytuacji w jakiej już jesteśmy, w dalszym ciągu nie pogarszać. Jak powiedziałem, niewątpliwie, chwila ta jest najodpowiedniejsza, aby poprzeć sprawę naszej polityki eksportowej i dlatego też cieszę się bardzo, że właśnie nie w innym, ale w tym momencie Wysoka Izba wysuwa odnośną rezolucję.</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Chciałbym przy tej okazji jednakże jeszcze powiedzieć, co zostało uczynione w Państwie Polskiem pod kątem widzenia tych dezyderatów, jakie odnośna rezolucja wysuwa, a więc zarządzeń celnych, podatkowych, kredytowych i taryfowych.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#komentarz">(S. Buzek: Panie Ministrze! Ja wnosiłem, aby popierać eksport rolniczy.)</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Mnie się zdaje, Panie Senatorze, że byłem najlepszym wyrazicielem tej opinii stanu rolniczego, popierając zasadę, aby od 1 sierpnia wszelkie zakazy eksportu płodów rolnych były całkowicie zniesione. Tą drogą tylko możemy iść; aczkolwiek tu były inne zdania wygłaszane, ale stoję na stanowisku liberalnej polityki w obrocie międzynarodowym i nie uważam za właściwe wprowadzać zakazów dla eksportu zwłaszcza płodów rolnych z kraju wybitnie rolniczego. Mam to głębokie przekonanie, że linia zakazów więcej Polsce zaszkodziła, aniżeli dopomogła w całokształcie kilkoletniej naszej polityki gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#komentarz">(Głosy. Tak jest)</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Zdaje mi się, że tej drogi powinniśmy na przyszłość, wobec tego, unikać.</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Przechodzę do dezyderatów w stosunku do eksportu. — Ministerstwo Kolei poczyniło daleko idące ulgi dla wszelkich towarów wogóle idących za granicę.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Specjalnie zaś obecnie poczynione są duże ulgi dla przewozu węgla. Ulgi te dosięgają kilkudziesięciu procent, bo z 12 złotych do Gdańska spadliśmy na 7 za 1 tonnę.</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Co się tyczy polityki podatkowej, to i tutaj muszę podkreślić, że Minister Skarbu poszedł bardzo daleko, gdyż zgodził się całkowicie na zwolnienie od podatku obrotowego, a nawet poszedł tak daleko, że wyraża zgodę na zwrot ceł od surowców, które wchodzą do eksportowanego przedmiotu. Więc np. ta zasada została już przez Ministra Skarbu przyjęta w stosunku do tekstylji, ażeby zwrócić cło, zużyte na barwniki.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Jeżeli chodzi o zagadnienie kredytowe, to niewątpliwie jest to zagadnienie najtrudniejsze, ze względu na nasze szczupłe środki. Ale muszę powiedzieć, że i tutaj jednakże są wysunięte dość duże możliwości. Mianowicie, Bank Polski dyskontuje wszystkie traty zagraniczne, przytem wynalazł pewną formułę, ażeby nie krępowano się terminem trzymiesięcznym, a dyskontuje po stopie bardzo niskiej, bo o 1% wyższej, aniżeli stopa procentowa oficjalna w kraju, z którego trata pochodzi. Więc, jeżeli eksport posiada, powiedzmy, tratę angielską, to on ją tutaj zdyskontuje po cenie dyskonta angielskiego oficjalnego, t. j. 4%, czy 5, plus 1%, czyli znacznie niżej, aniżeli stopa oficjalna dyskonta polskiego naszego banku. Więc mam to głębokie przekonanie, że Rząd już dał wyraz, jak wielką wagę przypisuje do tej rezolucji i niewątpliwie w dalszym ciągu szukać będzie jeszcze tych metod, za pomocą których problem ten mógłby być poparty.</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Wysoka Izbo, musiałbym się tu wypowiedzieć odnośnie wysuniętej rezolucji co do skoncentrowania wszystkich agend, odnoszących się do spraw gdańskich przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Zdawałoby się, że jako resortowy minister, powinienem jaknajgoręcej prosić o przyjęcie tej rezolucji, ażebym miał prawo ewentualnie następnie upominać się o odnośne prawa. Ale pragnę podkreślić, że problem ten ma dwa zagadnienia: polityczne i gospodarcze. Otóż, jeżeli chodzi o stronę polityczną, to całkowicie podzielając opinię, wypowiedzianą tu przez s. Buzka, jabym dodał, że w mojem mniemaniu nie można ze stanowiska politycznego załatwić pomyślnie problemu gdańskiego, nie mając w ręku całokształtu polityki zagranicznej, a więc nie sądzę, ażeby polityczna strona tego zagadnienia mogła być ujęta przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu bez pewnej szkody i odjęła Ministrowi Spraw Zagranicznych, który ma wszystkie arkana polityki zagranicznej, a niewątpliwie te arkana mają decydujący wpływ również na politykę zagraniczną odnośnie Gdańska. Pozostaje drugi moment, moment gospodarczy. Tu również muszę się przychylić do opinii p. s. Buzka, że nie da się tak łatwo ująć tego problemu w ramy jednego resortu dlatego, że on sięga w różnolite gałęzie gospodarstwa. Jest wątpliwą rzeczą, ażeby sprawa kolejnictwa mogła być skoncentrowana w ręku Ministra Przemysłu i Handlu wtenczas, kiedy wszystkie koleje w Państwie są pod zarządem Ministra Kolei. Szczególnie jeśli przyjmiemy pod uwagę, że przecież linie na obszarze gdańskim mają dla Polski charakter tranzytowy, iż tworzą one do dziś najlepsze połączenie z naszem własnem wybrzeżem. Sądzę, że jest dużo do zrobienia w sprawie gdańskiej i że słusznie jest, że Senat to zagadnienie poruszył. Rozumiem, że jako rezultat debaty nad tym problemem powinna nastąpić ścisła kolaboracja wszystkich tych czynników, które są odpowiedzialne za bądź polityczną bądź gospodarczą stronę naszego stosunku do Gdańska. I rozumiem, że organizacyjnie, ze stanowiska źródła inicjatywy powinno być to zagadnienie skoncentrowane w tym lub innym resorcie, ale jednakże wykonywane musi być przez parę resortów. I dlatego jeśli ta rezolucja będzie przyjęta, to ona będzie tylko wskazówką dla Rządu, ażeby dążył wobec potrzeby rozwiązania problemu gdańskiego do najwłaściwszego ego załatwienia choćby nie dosłownie w myśl grzmienia rezolucji.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby, następna rezolucja jest dla mnie zagadnieniem pokrewnem. Mianowicie chodzi tu o uruchomienie kabotażu na linii Tczew — Gdynia. Wszyscy rozumiemy, jak ważnem jest, ażeby nasze życie gospodarcze mogło być uniezależnione od nieprzychylnych koniunktur gdańskich. Stoję jednak na stanowisku zasadniczem, że Gdańsk jest polskim portem i jest rzeczą konieczną, żeby nasza polityka była tego rodzaju, żeby taki pogląd odpowiadał rzeczywistemu stanowi rzeczy.</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#komentarz">(Głos: Trzeba mu pomóc.)</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Sytuacja jest bardzo szczęśliwa, bo niewątpliwie Gdańsk jest potrzebny Polsce, ale bez Polski Gdańsk egzystowaćby nie mógł.</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(Głos: Niema Gdańska.)</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Bez Polski niema Gdańska. Więc można powiedzieć, że atuty są w naszym ręku. I to, że Polska przystąpiła do budowy Gdyni, to jest ten pierwszy moment samodzielnej polityki w stosunku do Gdańska — moment, który w rezultacie da efekt bardzo dobry dla obydwu stron, dlatego, że stanowisko monopolowe jest zawsze szkodliwe, jak tutaj jeden z Panów Senatorów powiedział, nawet dla czynnika, który z monopolu korzysta. Otóż dziś niewątpliwie jesteśmy w obliczu pewnego monopolu Gdańska i port w Gdyni uwolni nas w znacznym stopniu od tego monopolu. Ale pojemność portu w Gdyni i portu gdańskiego jest taka, że obydwa porty winny być przez Polskę wyeksploatowane z chwilą gdy nastąpią normalne warunki.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Jak podkreśliłem, rozumiem całą doniosłość tego zagadnienia. Jednakże widzę duże trudności zarówno techniczne jak i gospodarczo-handlowe dla zrealizowania kabotażu Tczew — Gdynia. Wydaje mi się, że zagadnienie tu wysunięte nie jest jeszcze dostatecznie przemyślane. Przed kilkoma dniami właśnie zainteresowane sfery gospodarcze zwróciły się do mnie, ażeby w imię poparcia eksportu węglowego ten problem załatwić. Jednakże kalkulacja była tego rodzaju, że nie udało mi się dla węgla szczęśliwie tego zagadnienia rozwiązać, gdyż obciążeni byliśmy dodatkowemi kosztami, a eksport ten i tak dla nas nie przyniesie korzyści i nie byłoby wskazanem, ażebyśmy w dalszym ciągu mieli ponosić ofiary. Ale równocześnie oświadczyłem zainteresowanym, że chętnie będę popierać odnośną inicjatywę w tym momencie, jeżeli zainteresowani wejdą w porozumienie z tymi, którzy mają stałe ładunki Tczew — Gdynia, jeśli ustalą warunki transportu, jeśli będę miał w ręku podstawy kalkulacyjne, któreby podkreśliły celowość takiej imprezy. Ale jak powiedziałem i ze stanowiska technicznego ta sprawa nastręcza pewne trudności, a o tych trudnościach technicznych z tego miejsca mówić bym nie mógł.</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby, doskonale wszyscy rozumiemy, że nasze życie gospodarcze w ciągu 7-letniej egzystencji odrodzonego Państwa Polskiego żyło w odmiennych niemal że codzień warunkach. To był wielki kalejdoskop tych warunków, w których życie musiało się rozwijać i do których musiało się dostosowywać. Czy można było wobec tego mówić, ażeby Polska w tym okresie mogła sobie wypracować dobrą normalną taryfę celną? To zupełnie było wykluczone.</u>
<u xml:id="u-13.56" who="#komentarz">(S. Buzek: Niemcy już to zrobili.)</u>
<u xml:id="u-13.57" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Mają inne warunki. Ja jestem przekonany, że dzisiaj, jeżeli ją opracujemy, to za rok ta taryfa nie będzie już aktualną. Muszą się najpierw ustabilizować nasze warunki gospodarcze, a potem możemy przejść do trwałej i mocnej taryfy celnej.</u>
<u xml:id="u-13.58" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.59" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Póki to nie nastąpi, nie mamy właściwie elementów dostatecznych do opracowania taryfy i w tem tkwi źródło dorywczości różnych naszych zarządzeń z dziedziny taryfowej. Nie znaczy to, żebyśmy nie mieli do rozwiązania tego ważnego problematu niezwłocznie się zabrać i muszę oświadczyć Wysokiemu Senatowi, że praca ta jest już zapoczątkowana. Minister Skarbu z Ministrem Przemysłu i Handlu całkowicie się porozumieli zorganizowali biuro, które ma na celu przystąpienie do opracowania taryfy celnej, bo taryfa celna to nie robota jednego miesiąca, taryfa celna to nie jest rzecz, do której można przystąpić z papierem czystym i z ołówkiem, ona wymaga głębokich studiów i dlatego też oczywiście te studia i te prace muszą być już dziś zapoczątkowane i prowadzone, żeby taryfa jaknajprędzej w odpowiednim momencie mogła się zjawić. Niewątpliwie czynniki rządowe są w wysokim stopniu zainteresowane w tem, żeby taryfa celna mogła nareszcie w Polsce zaistnieć. Ta gorączkowość z dnia na dzień, ciągłe skargi, ciągłe narzekania, ta niepewność z dnia na dzień jest męcząca i powinna być w możliwie najszybszym czasie usunięta.</u>
<u xml:id="u-13.60" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">P. s. Buzek był łaskaw wysunąć sprawę potrzeby opracowania ustawy celnej, co jest innem zagadnieniem, niż taryfa celna.</u>
<u xml:id="u-13.61" who="#komentarz">(S. Buzek: Przedstawienia ustawy celnej i taryfy celnej razem.)</u>
<u xml:id="u-13.62" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Ale te rzeczy mogą być traktowane oddzielnie, nie powiedziałbym, że ona mają być koniecznie w jednym bloku przedstawione. Otóż chciałbym wyjaśnić, że ustawa celna jako taka jest właściwie już opracowana całkowicie, również przez obydwa ministerstwa, t. j. przez Ministerstwo Skarbu i przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Dlaczego nie jest przedstawiona w takim razie ciałom ustawodawczym? Jest jedna luka, która nie pozwala, abyśmy ją mogli już ostatecznie wykończyć — brak ustawy skarbowej karnej. Nasi specjaliści stoją na stanowisku...</u>
<u xml:id="u-13.63" who="#komentarz">(Głos: A gdzie jest ta ustawa?)</u>
<u xml:id="u-13.64" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Zdaje się, że od półtora roku leży w ciałach ustawodawczych, nasi specjaliści stoją na stanowisku, że nie można tak długo oddawać ustawy celnej ciałom ustawodawczym, dopóki Rząd nie otrzyma ustawy karnej i dopóki na podstawie ustawy karnej, ustawa celna nie zostanie odpowiednio uzupełniona.</u>
<u xml:id="u-13.65" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Panów, mam wrażenie, że w tym sporze, jaki tutaj się rozwinął odnośnie wsi i miasta, obowiązany jestem z mojego stanowiska słów parę powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-13.66" who="#komentarz">(Głos; Jako obrońca miasta.)</u>
<u xml:id="u-13.67" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Nie, jako obrońca interesów państwowych. Byłby zły minister, któryby bronił interesów tej czy innej grupy ludności. Minister ma swój resort ze stanowiska ogólnego dobra, ze stanowiska dobra państwowego. Otóż Proszę Panów, mam to głębokie przekonanie, że właściwie zagadnienie to leży na linii ewolucyjnego rozwoju Państwa i że ono pójdzie swoim torem, bez względu na to, czy my pragniemy, żeby ono rozwijało się w tym lub owym kierunku; przez popieranie tego lub innego kierunku możemy najwyżej opóźnić normalne rozwiązanie tego zagadnienia, ale my się jemu nie przeciwstawimy, gdyż ono leży po linii żywiołowego rozwoju każdego społeczeństwa, a więc i społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-13.68" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Proszę Wysokiej Izby, dla oświetlenia i uwypuklenia tego zagadnienia, zdaje mi się, że najlepiej jest przytoczyć nieco liczb. Jestem przekonany, że te liczby trafią do przekonania wszystkich Panów Senatorów, a liczby te wynikają ze statystyki ludności polskiej, bo w tem tkwi klucz zagadnienia. Bardzo często słyszeliśmy wypowiadaną opinię, że ludność wsi wynosi 70–75%.</u>
<u xml:id="u-13.69" who="#komentarz">(Głos: Za dużo, 65%)</u>
<u xml:id="u-13.70" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Ale takie liczby padały z tego miejsca. Jak się sprawa w rzeczywistości przedstawia? Nie mamy jeszcze rezultatów spisu ludności, dokonanego w r. 1921, niewątpliwie ukażą się one w krótkim czasie i będą mogły być sprawdzianem naszych poglądów, ale nie byłoby właściwe, żebyśmy nie zdawali sobie sprawy już dziś, chociażby na podstawię starych cyfr i pewnych przesłanek, jakie specjaliści w tym kierunku wysuwają. Skorzystam z liczb, jakie zostały opracowane przez pana Trzcińskiego, a które są podane w jednym z numerów „Ekonomisty” z roku bieżącego. Ilość ludności wiejskiej podług ostatniego spisu rosyjskiego, z 1897 roku, wynosiła dla Kongresówki 68 1/2%, czyli było to mniej więcej tem, o czem się mówiło, 70%. Ten procent w Małopolsce był nieco większy; przekraczał tę liczbę, według cyfr spisu z roku 1910. Na podstawie pewnych przesłanek, o których nie będę mówił, a które Panowie raczą stwierdzić u źródła, Trzciński obecnie oblicza ludność rolniczą w całej Polsce na 61,8%. A więc widzimy, że ludność miast wynosi 38 1/2% i proszę Wysokiej Izby zdaje mi się, że jest to aksjomatem dziś w stosunku do wszystkich państw, że miasta rozwijają się kosztem ludności wiejskiej...</u>
<u xml:id="u-13.71" who="#komentarz">(Głos: Tak jest, urbanizacja)</u>
<u xml:id="u-13.72" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">...i od tego żywiołowego zjawiska żadne państwo, które pragnie być państwem nowożytnem, nie jest w stanie uchronić się. A więc jeżeli tak, to w interesie rolnictwa powstaje pytanie, dokąd skierować ludność zbędną dla rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-13.73" who="#komentarz">(Głos: Do Francji. Drugi głos: Nie, do miast.)</u>
<u xml:id="u-13.74" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Oczywiście, musimy skierować ją z konieczności do przemysłu, handlu i rzemiosła i dlatego też interes państwowy wymaga tego, ażeby obydwie dziedziny były jednakowo i równomiernie popierane w imię pewnego całokształtu interesów Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.75" who="#komentarz">(S. Średniawski: Tego tylko chcemy.)</u>
<u xml:id="u-13.76" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Nie można mówić o specjalnem popieraniu rolnictwa, tak jak nie można mówić o specjalnem popieraniu przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-13.77" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-13.78" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Ja jestem przeciwnikiem wyłącznego popierania jednej tylko warstwy ludności. Ale proszę Wysokiej Izby, nie tylko ze stanowiska tej wyraźnej linii ewolucyjnej rozwoju normalnego społeczeństwa, ale ze stanowiska nawet interesu Państwa jest rzeczą konieczną, ażeby te obydwie dziedziny jednakowo się rozwijały. I wyobrażam sobie, że właśnie rok 1925 jest tego dowodem najlepszym. Bo, proszę Panów, rolnictwa zależy od Pana Boga i w razie kataklizmu, w jakim teraz znajdujemy się, druga dziedzina gospodarstwa narodowego powinna przyczynić się do tego, ażeby tak ciężki rok można było pomyślnie przebrnąć. W takiej sytuacji, niestety jesteśmy, że właśnie nasz przemysł, handel i rzemiosła są w złym stanie i dlatego nasze położenie jest tak ciężkie, że te dziedziny życia gospodarczego, które powinny normalnie się rozwijać i być niezależne od żywiołowych warunków przyrody, nie są w stanie dziś tej roli odegrać, jaką odegrać powinny. Zdaje się również, że państwo współczesne, które pragnie utrzymać normalny stosunek towarowego obrotu z całym światem, nie byłoby do pomyślenia, ażeby ono było wyłącznie państwem rolniczem, a i z wielu innych względów — ze względu na interes bezpieczeństwa Państwa, ze względu na wojnę, ze względu na bilans płatniczy i handlowy i t. d. przemysł jest tym samym działem życia gospodarczego, który obok rolnictwa musi być jednakowo traktowany.</u>
<u xml:id="u-13.79" who="#MinisterPrzemysłuiHandluKlarner">Wysoka Izbo, opuszczając to wysokie miejsce, pragnę podkreślić, że sprawozdanie, opracowane przez p. s. Bruna, opracowane i uzbrojone w szereg ciekawych tablic, niewątpliwie będzie w wysokim stopniu pomocne dla Ministra Przemysłu i Handlu, który zechce skorzystać z tych cyfr dla rewizji swego resortu. Dlatego też za to sprawozdanie składam specjalne podziękowanie, całkowicie solidaryzując się z wnioskami, które z tego wysokiego miejsca p. s. Brun wypowiedział.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze sprawozdawca s. Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SBrun">Pragnę tylko powiedzieć dwa słowa. Nie mówiłem o Chorzowie tylko dlatego, ponieważ proszony byłem, ze względu na zjazd rolników, o streszczenie się.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SBrun">Bynajmniej tej fabryki nie lekceważę, a dowód tego jest w sprawozdaniu mojem pisemnem, gdzie nie tylko się bardzo dodatnio o Chorzowie wyrażałem, ale prosiłem, a komisja zgodziła się z tem zapatrywaniem, żeby Rząd dochodów z Chorzowa nie podnosił; nie mając możności pomagać Chorzowowi nowemi środkami, aby pozwolił mu dorabiać się, t. zn. aby dochody zostawały w przedsiębiorstwie.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SBrun">Drugi mały moment, który pragnę poruszyć, to jest sprawa narzędzi mierniczych. Otóż dlatego tutaj podkreślaliśmy, żeby Rząd na tych narzędziach nie zarabiał, bo poruszona była w komisji myśl, żeby przeprowadzić nabywanie narzędzi legalizowanych dlatego, żeby ludność mogła je używać. Przeciw temu wypowiedziało się Ministerstwo Przemysłu i Handlu, przyznaliśmy mu rację, ale w takim razie wszystko trzeba zrobić, co jest w naszej mocy, żeby cenę tych narzędzi obniżyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Punkt a) porządku dziennego wyczerpany, przystępujemy do p. b), części 18 — budżet Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Głos ma sprawozdawca s. Pułaski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SPułaski">Sprawozdawca generalny budżetu, poseł Jerzy Zdziechowski, zakończył swoje sprawozdanie następującemi słowy: „A nad wszystkiemi zdaniami, które nas oczekują, góruje zadanie podniesienia rolnictwa przez otoczenie produkcji rolnej najtroskliwszą opieką Państwa. — Zwiększenie wydajności roli, to aktywny bilans handlowy i zwiększenie pojemności wewnętrznego rynku dla zbytu produkcji naszego przemysłu”.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SPułaski">I dziś zdaję mi się, że niema już nikogo, któryby słuszności tego poglądu nie podzielał, a ogół myślącego społeczeństwa przychodzi do wniosku, że to zaniedbanie rolnictwa w kraju o 75% ludności, trudniącej się rolnictwem, musi wreszcie ustać, Rozumowanie to słuszne przyszło późno w tym momencie, gdy wszyscy są zapatrzeni w urodzaj tegoroczny, widząc w nim niewątpliwie rękojmię sanacji. Ale niesprawiedliwem byłoby to zaniedbanie rolnictwa, zwalać li tylko na rządy nasze poprzednie i obecny, winne było przedewszystkiem samo społeczeństwo, które przez swych przedstawicieli w izbach prawodawczych dopiero w piątym i szóstym roku istnienia Państwa Polskiego naprawdę o podniesieniu rolnictwa mówić zaczęło. Winne były, jak trafnie powiedział Minister Janicki na posiedzeniu sejmowem, walki wewnętrznej organizacyj rolniczych, które nie zawsze li tylko dobro samego rolnictwa na względzie miały. Mówiło się nie o rolnictwie, lecz o reformie rolnej, która stała się hasłem i licytacją stronnictw o wpływy polityczne w tym momencie, gdy trzeba było myśleć o rolnictwie i dopiero w piątym i szóstym roku powstania Państwa Polskiego, gdy produkcja z rozmaitych powodów spadła, gdy przyszedł rok klęski, nieurodzaju, gdy skutki zaniedbania rolnictwa rażąco się uwydatniły zaczęto poważnie mówić o rolnictwie. Przysłuchując się pracom Sejmu i Senatu, można stwierdzić, że nastąpiło wyraźne zrozumienie powagi chwili, wyrozumiałość dla przeciwnych poglądów, a zbyt radykalne wnioski, jeszcze wybuchające, giną w ostatecznych głosowaniach, bo nastąpić musi pogodzenie się z nieubłaganą logiką życia.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SPułaski">Ciężki kryzys gospodarczy, jaki obecnie przeżywamy i dłuższy czas przeżywać będziemy, warunki polityczne, w jakich postawieni zostaliśmy, konieczność zdobycia nie tylko samowystarczalności, lecz i szerokiej ekspansji produktów rolnych nazewnątrz — to wszystko musiało nas zastanowić, bo stało się jasnem, że od sanacji rolnictwa — zależy sanacja Skarbu, przyszłość i potęga Polski. I dziś nie tylko my to zrozumieliśmy, ale zrozumieli i cudzoziemcy, czego najlepszym dowodem opinia parlamentarzystów angielskich, którzy opuszczając Polskę, widzieli w temże rolnictwie polskiem zapewnienie produktów rolnych dla Anglii, uważają bowiem Polskę za kraj przedewszystkiem rolniczy, w przeciwieństwie do kol. swego klubowego, s. Popowskiego, który przemysł stawia na pierwszym planie.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SPułaski">A czas nagli — ze wszystkich stron słyszymy, że mało produkujemy i wskutek tego nie możemy nawet wytrzymać konkurencji państw ościennych Budżet Ministerstwa Rolnictwa, który mam referować, ma być odzwierciedleniem tych zadań, które oczekują rolnictwo, tych usiłowań, na które nas stać i na które zdobyć się musimy. Posiadając glebę doskonałą, sprzyjające warunki klimatyczne, dla rozwoju płodów rolnych, dla hodowli inwentarza, dla przemysłu rolnego — produkcja nasza wypada pod każdym względem bardzo słabo. Tak się dzieje dlatego, że prócz b. zaboru niemieckiego gdzie większa i niemal cała mniejsza własność ma zmeliorowane pola i łąki, zalesione nieużytki — niemal cała Rzeczpospolita z małemi, wyjątkami wymaga gruntownego zmeliorowania. Śmiało powiedzieć można, że tylko część b. Kongresówki i Małopolski i to przeważnie ziemia większej własności, pod względem drenowania stoi na wysokości kultury.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SPułaski">Ogółem potrafimy mieć dobry urodzaj wówczas, gdy niebo łaskawe, to znaczy, gdy opady wiosenne są niezbyt wielkie i zima niezbyt ciężka, pozwalająca, jak w roku obecnym, na ciągłość robót.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SPułaski">Przeszłoroczny nieurodzaj dotknął do rozmiarów klęski przeważnie ziemie niedrenowane, a ponieważ mniejsza własność dotąd nie miała możności przeprowadzenia drenowania, ona odczuwa rok ten najboleśniej. I słusznie w sprawozdaniu swem p. Żółtowski wyliczył, że podwyższenie plonu o 1 metr na ha daje około 100.000 wagonów zboża nadwyżki, t. j. akurat tyle, ile w tym roku Państwo Polskie zboża zagranicznego sprowadzić musi. A zrozumieć musimy, że zmeliorowanie całej Rzeczypospolitej, dobra uprawa i umiejętna polityka rządowa bez żadnych trudności daje możność Państwu Polskiemu pokryć conajmniej połowę budżetu Ministerstwa Wojny przez wywóz płodów rolnych, podwyższając wydajność o 2 metry na 1 ha.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SPułaski">A wszakże to dopiero jedna dziedzina produkcji rolnej. Pytam się, czy sadownictwo i ogrodownictwo stoją u nas na wysokości zadania, czy prowadzimy racjonalną hodowlę inwentarza? I znowu do tej konkluzji dojść musimy, że jedynie b. zabór pruski i niektóre okolice Rzeczypospolitej poszczycić się mogą dobrym inwentarzem. Tymczasem sprowadzać musimy konie dla armii z Anglii i bydło zarodowe z Niemiec i Holandii.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SPułaski">A przemysł rolny, czy jest dostatecznie rozwinięty? A kooperatywy nasze, handel ziemiopłodami, czy jest uregulowany? A świadomość nasza w dziedzinie podniesienia produkcji, czy jest dostateczna, a oświata zawodowa czy jest wystarczająca? Nie będę mówił w tym momencie o lasach i nieużytkach, bo będzie to częścią innego referatu, lecz tu na tem miejscu stwierdzić muszę, że w tej dziedzinie jest wprost otchłań pracy przed nami.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SPułaski">Jeśli pod tym kątem widzenia na stan naszego rolnictwa w Polsce patrzyć będziemy, to naprawdę dziwić się należy, że interes rolnictwa, że potrzeby produkcji rolniczej były stale pomijane i często dla względów taktyki politycznej i doktryny lekceważone. Lecz tu na tem miejscu muszę wyrazić zdziwienie pod adresem Rządu, że chociaż Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych doskonale sobie zdawało sprawę ze zgrozy położenia, jednakowoż z własnej inicjatywy, Rząd tylko 2 1/2 milionów złotych wstawił jako dodatek z ogólnych funduszów Państwa na popieranie rolnictwa. Jeśli bowiem wyłączymy 5.735.428 zł, które się osiąga z domen państwowych, która to suma figuruje w dochodach administracji Ministerstwa Rolnictwa, znajdziemy potwierdzenie tezy wyżej przytoczonej. Tu na tem miejscu śmiało powiedzieć można, że żaden z zawodów nie odczuł tak dotkliwie jak rolnictwo programu sanacji Skarbu, opartego li tylko na zarządzeniach fiskalnych, dążących do uzyskania maximum świadczeń, nic wzamian nie dając. Wyrazem poglądów świata rolniczego na panujące stosunki był szereg rezolucyj opracowanych przez Komisję Gospodarstwa Społecznego, a przegłosowanych na plenum w dniu 20 lutego. Wytykano wówczas nadmierność i nierównomierność obciążenia podatkowego rolnictwa, a mianowicie stwierdzono, że obciążenie tylko samym podatkiem gruntowym równa się tenucie dzierżawnej, czego nigdzie indziej niema. Podniesiono konieczność stworzenia dobrych warunków istnienia dla wszelkiego przemysłu rolnego. Tymczasem pomimo naszych nawoływań w roku bieżącym w najkulturalniejszych połaciach kraju, jak w kutnowskiem, plantacja buraków cukrowych o połowę się zmniejszyła. Gorzelnictwo w r. b. z powodu wprowadzenia monopolu spirytusowego musiało ograniczyć swoją produkcję do 2/3, a w r. b. na żadne lepsze koniunktury liczyć nie może — o wzmożeniu produkcji spirytusu skażonego na cele techniczne dotąd nie słyszymy. Krochmalnie pracowały w r. b., ledwo koniec z końcem związując, płotkarstwo ze stratą, zysk pochłonęły koszty przewozu.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SPułaski">Wysunięte zostały postulaty w sprawie zapoczątkowania melioracji. Sprawa ta prawie że nie posunęła się naprzód. Kooperatywy nasze rolne ledwo wegetują — gdy tymczasem Czechosłowacja ma 6.165 kooperatyw czeskich i 1.736 niemieckich, świetnie prosperujących, przez rząd wspomaganych. W dziedzinie oświaty rolniczej budżet przez Rząd preliminowany zawierał bardzo nieznaczne zmiany na korzyść.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#SPułaski">Wreszcie postawiono żądania kredytowe, stosunki, bowiem dziś panujące wśród rolnictwa są wprost katastrofalne. Mniejsza własność nie posiada możności zaspokojenia najpilniejszych potrzeb życiowych, a większa własność jest u brzegu przepaści, bo wygospodarować 24–30 procentów rocznie, opłacić podatki i prowadzić kosztowne gospodarstwo jest wprost fizycznem niepodobieństwem. Tymczasem o kredycie długoterminowym mowy być nie może, skoro nie potrafiliśmy wytworzyć atmosfery zaufania u kapitału tak wewnętrznego, jak i zagranicznego, bo ten ostatni znajdzie się dopiero wtedy, gdy ustąpią doktryny, a zapanuje zapewnienie nienaruszalności hipoteki. Hodowla inwentarza zupełnie zbankrutowała, a dobiło ją ostatnie zarządzenie przywozu olejów i tłuszczów do Polski.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#SPułaski">Nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednej okoliczności, która aczkolwiek dotyka tylko sfery większej własności, jednak jest znamienną dla posunięć Rządu. P. Minister Pracy przez opóźnienie ogłoszenia wyroku Komisji Rozjemczej ustawowo działającej pod auspicjami tegoż Rządu, a regulującej warunki płacy robotników rolnych, spowodował przedłużenie strajku rolnego, który wyrządził bardzo poważne straty w czasie zasiewów, w momencie wyczerpania zasobów rolników, gdy każdy dzień dla rolnika stracony obniża produkcję krajową. Rezultatem tej polityki jest sprowadzenie z zagranicy zboża za 75 milionów zł, a dojdzie cyfra ta zapewne do 100 milionów złotych, bo taka cyfra jest dziś przewidywana. Zatrzymanie owych 100 milionów złotych w kraju wpłynęłoby bardzo dodatnio na nasz bilans handlowy, a śmiem twierdzić, że można było tego uniknąć.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#SPułaski">Komisja Gospodarstwa Społecznego rozważając jeszcze w lutym stan zapasów w kraju, nawoływała Rząd do ograniczenia spożywania wysoko procentowej mąki, do używania dodatku kartofli do wypieku chleba, do zabronienia wywozu otrąb z kraju, przez coby dano robotnikom możność przezimowania inwentarza, i przeprowadziła w plenum Senatu znaną rezolucję. Rząd przeszedł nad nią do porządku dziennego. Jeśli zatem na posiedzeniu budżetowem komisyj sejmowych i Sejmu padały pod adresem Rządu wyrazy niezadowolenia, to są one najzupełniej usprawiedliwione. Rozumiem, że zarzutów tych pod adresem samego Ministerstwa Rolnictwa stawiać nie można, ponieważ przypatrując się działalności tegoż Ministerstwa, widzę, że ono doskonale zdaje sobie sprawę z obecnej sytuacji i stara się wszelkiemi swojemi siłami katastrofie zapobiec, lecz winić należy ogólną politykę Rządu, który, zapatrzony w konieczną równowagę złotego, nie uważał za właściwe tę równowagę osiągnąć przez ożywienie życia gospodarczego, co w danym momencie jest sprawą najpilniejszą.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#SPułaski">Z tej zasady wychodząc, Sejm po długich, wyczerpujących debatach Komisji Budżetowej zrobił poważny wyłom w preliminarzu budżetowym i postanowił podwyższyć budżet Ministerstwa Rolnictwa o 24.272.032 zł., co Ministerstwo Rolnictwa z uznaniem przyjęło. W ten sposób skonstruowany budżet Ministerstwa przestaje być głodowem zaspokojeniem potrzeb, lecz daje mu możność znakomicie rozwinąć niektóre działy produkcji.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#SPułaski">Przystępuję do niektórych pozycyj budżetowych. Budżet podzielony został na 8 działów, a Sejm dodał dział 9-ty. Do I działu należy zarząd centralny, do działu II wojewódzkie wydziały rolnictwa i weterynarii, majątki państwowe, do działu III zarząd rybactwa, do działu IV szkoły rolnicze i leśne, do działu V państwowy instytut naukowy gospodarstwa wiejskiego, do działu VI stacja botaniczno-rolnicza, do działu VII państwowy instytut meteorologiczny, i do działu VIII należy zarząd stadnin państwowych. Następnie jest wprowadzony dział IX jako specjalny dział pod tytułem: nadwyżka o 680.000 zł. na budowę i organizację nowych szkół państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#SPułaski">Przechodząc do działu I, mianowicie do zarządu centralnego, wymienię te pozycje, które zostały przez Sejm zmienione. Przedewszystkiem podniesiono uposażenie o 26.660 zł. i zarząd centralny o 257.475, podróże służbowe i przesiedlenia o 34.500, następnie pomieszczenia o 5.270, wydatki biurowe o 20.520, remont i konserwację budowli o 2.000. Większą podwyżkę Sejm zrobił w § „zasiłki na instytucje rolnicze i stypendia”, a mianowicie o 2.600.000. Suma ta jest jeszcze zbyt mała i niewystarczająca na te wszystkie potrzeby, jakie winne być zaspokojone przez instytucje rolnicze wobec tego, że izb rolniczych wszędzie nie posiadamy. Jednakże Sejm, wprowadzając tę sumę 2.600.000 zł., jako subwencję dla wszystkich tych instytucyj, które się zajmują sprawami rolniczemi, a w sumie tej mieszczą się także zasiłki na stacje doświadczalne, zrobił już wielki wyłom, i komisja senacka bardzo gorąco to posunięcie Sejmu popiera.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#SPułaski">W paragrafie następnym, mówiącym o melioracjach, Sejm wstawił sumę 5 milionów zł. Suma pomieniona ze względu na ogrom pracy melioracyjnej w Polsce, jak to poprzednio zaznaczyłem, jest bezwarunkowo nikłą, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę osuszenie błot pińskich, jednakowoż i komisja senacka ze względu na zrównoważenie budżetu i tę sumę jeszcze zmniejszyła o 2 miliony zł. Redukując tę sumę, rozumieliśmy doskonale, że jest ona mała, ale ponieważ budżet zatwierdzamy dopiero teraz, w końcu czerwca, a zatem przypuszczamy, że cała suma i tak nie byłaby wydatkowana. Pozostałe 3 miliony proponujemy podzielić w następujący sposób: 1 milion na t. zw. spółki wodne w gminach wiejskich całej Polski, a 500.000 zł. na wzmożenie akcji zalesiania nieużytków przez samorządy, o czem później mówić będę.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#SPułaski">W § 14 podwyższyła komisja sejmowa i Sejm pozycję: „zwalczanie chorób roślinnych” o 3.000 zł. Jest to suma rzeczywiście bardzo nikła, jak to słusznie zaznaczył jeszcze podczas debaty sejmowej prof. Staniszkis, ale nie chcielibyśmy już jej zmieniać wobec trudności finansowo-budżetowych.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#SPułaski">Wreszcie Sejm wprowadził większą podwyżkę o 3 miliony zł. na cele hodowlane mniejszej własności, na co Komisja Skarbowo-Budżetowa się zgodziła, mając na względzie, że mniejsza własność posiada bardzo lichy inwentarz. Wiadomą było rzeczą, że gdy była inflacja, włościanie najczęściej lokowali oszczędności swe w inwentarzu, więc jest go wprawdzie nadmiar, ale jest bezwartościowy, tak, że dając zasiłki, dążymy do zrobienia go wartościowym. Pod tym względem pomoc małemu rolnictwu uważaliśmy za rzecz bardzo celową.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#SPułaski">W ten sposób cały dział I w Komisji w ten sposób podwyższono o 10.949.425 zł; obniżenia drobne zrobiono w § 8 o 1.140 zł., jest to suma drobna, o której nie warto wspominać.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#SPułaski">W dziale II komisja dodała 22.000 na utrzymanie pracowni rozpoznawczej w Wilnie, którą Ministerstwo zamierzało skasować.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#SPułaski">Do działu III: Zarząd Rybacki, podwyższenia są nieduże; personalne o 3.293 zł. i na ochronę i podniesienie produkcji ryb 3.150 zł., razem 6.443 zł. Sprawa rybacka stoi bezwarunkowo źle. Sam nie znając się na tej rzeczy, nie mógłbym dać szczegółowego sprawozdania, ale według tych debat, których byłem świadkiem w komisji Sejmu i Senatu, uważam, że pod tym względem należałoby więcej robić.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#SPułaski">Przechodzę do działu IV: Szkoły rolnicze. Tu Sejm i komisja senacka stanęły na wysokości swojego zadania, podwyższając budżet tych szkół o 2.041.840 zł. Mianowicie przyznano na uposażenie dla nauczycieli 20.000, na zawodowe dokształcanie nauczycieli 17.700, na oświatę pozaszkolną 33.200, na szkoły samorządowe 1.748.900, na szkoły prywatne 222.040.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#SPułaski">Szkół tych jest w Państwie 90, w tem szkół państwowych 6 (dwie rolnicze, trzy leśne), samorządowych 61 i społecznych 23. Pozatem uruchomiono jeszcze 1 szkołę państwową w woj. warszawskiem, 1 w woj. krakowskiem, 3 w woj. poleskiem, jedną w woj. tarnopolskiem, jedną w woj. poznańskiem, razem 5. W chwili obecnej jest szkół organizujących się 23, czynnych 95, razem 118. Co do frekwencji uczniów, to była ona stosunkowo małą, mianowicie wynosiła 30 uczniów w jednej szkole. W chwili obecnej są dane co do uczniów w 43 szkołach, rozpoczęto nowy kurs z ilością ogólną 1978 uczniów. Przeciętnie na szkołę wypada 46, czyli przewidywania zostały przekroczone o 16. Uczniów jest dostateczna ilość, a ponieważ w każdej szkole są przeważnie internaty, więc przeładowanie ich uczniami nie byłoby wskazane.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#SPułaski">Dział V obejmuje nasz instytut w Puławach i Bydgoszczy Państwowy Instytut Gospodarstwa Wiejskiego. Tam również Sejm i Senat dał podwyżki, mianowicie na uposażenia 8.400, na remont i konserwację budowli 25.000 i na plantację wikliny 26.000, razem 59.400.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#SPułaski">W Komisjach Sejmu i Senatu odzywały się głosy przeciw działalności instytutu w Puławach, mianowicie, że w tym roku bardzo dużo szczepionek pozostało niesprzedanych, że był ich nadmiar. W tym wypadku muszę stanąć w obronie Ministerstwa Rolnictwa, bo przewidzieć było niepodobieństwem, że w tym roku, prawdopodobnie z powodu taniości trzody, tych szczepionek mniej będzie potrzeba, jednakowoż, gdyby tych szczepionek zabrakło, to mielibyśmy jeszcze większą pretensję do instytutu w Puławach, że ich nie dostarcza. Dlatego dochody preliminowane ze szczepionek nie zostają osiągnięte, bo jedynie były zapór pruski, jak słyszałem, nie zmniejszył zapotrzebowania na szczepionki.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#SPułaski">Następną sumę, która została jako podwyżka wstawiona 26.000 zł. na plantacje wikliny, również gorąco popieram, ponieważ ta wiklina jest bardzo potrzebna do zalesienia nieużytków. Sumę przez Sejm uchwaloną 59.400 złotych proponuję również przyjąć w tym dziale, W Dziale VI: stacja botaniczno-rolnicza, przewidują się nieznaczne tylko dodatki personalne na remont i konserwację budowli razem 7.900 zł. Tak samo na państwowy instytut rolniczy (dział VII) dodano 43.500 zł.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#SPułaski">Wreszcie w dziale VIII stadnin państwowych dochody zostały zmniejszone o sumę 33.000, gdyż obniżono stawki za korzystanie z ogierów rządowych, z powodu utyskiwań, że pobierane są zbyt drogie opłaty. Co się tyczy samych stacyj ogierów, muszę powiedzieć, że wszystkie 9 stacyj, które posiadamy, stoją na wysokości zadania, rzeczywiście co można to się robi w tej dziedzinie, w stosunku do środków, jakie stacje ogierów posiadają, a Są one ograniczone, mianowicie przeznaczono tylko 400.000 zł. na zakup nowych ogierów. Rozumieją Panowie, że renowacja tych ogierów nie idzie tą koleją, jaką iść powinna, bo faktycznie tych ogierów potrzebujemy dużo, o wiele więcej, jak to miałem już zaszczyt powiedzieć w dyskusji nad uwagą o wyścigach konnych. Ale gospodarka zarządu stadnin stoi w zupełności na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#SPułaski">Wreszcie, jak mówiłem tu poprzednio, wprowadzono dział IX: wydatków nadzwyczajnych, 680.000 zł. na budowę i organizację nowych szkół państwowych, co również popieram.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#SPułaski">Co się tyczy dochodów, to zmniejszono je przedewszystkiem o 7 milionów zł., które osiągało się z podatku pogłównego od bydła. Jak Panowie mają świeżo w pamięci, znieśliśmy i w Sejmie i w Senacie podatek pogłówny od bydła, a nawet podatek od uboju wynoszący 5 milionów zł. Owe 5 milionów jednak wprowadziliśmy na powrót do budżetu, bo jak się okazało, niemal cała ta suma została do tego czasu osiągnięta przez Państwo. Zresztą Rząd wystąpi obecnie z nową ustawą, która będzie rozciągnięta na całe Państwo, bo dotychczasowy podatek obciążał tylko mieszkańców byłej Kongresówki. W ten sposób o 7 milionów zostały dochody państwowe w tym dziale zmniejszone. Następnie dochody zostały zmniejszone w dziale zwrotów pożyczek na zasiewy o 3.900.000 złotych. W roku 1923 i 1924, szczególnie w zeszłym roku, a głównie w 1924 r. na jesieni, pieniądze te zostały wydane głównie dla Małopolski, przeważnie dla mniejszej własności, jako pożyczka siewna. Ministerstwo Rolnictwa proponowało tę pożyczkę w tym roku ściągnąć, jednakowoż i Sejm i komisja senacka stanęły na stanowisku, że wobec trudności finansowych należy ową spłatę prolongować i dlatego owe 3.900.000 zł. z budżetu tegorocznego z dochodów skreślono. Wreszcie, jak już mówiłem, skreślono 33.500 złotych z dochodów ze stadnin państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#SPułaski">W ten sposób Sejm w budżecie administracyjnym zmniejszył dochód o 10.449.967 zł., a zwiększył rozchody o 13.822.068 zł., jeżeli dodamy sumę zwiększonych rozchodów do sumy zmniejszonych dochodów, to otrzymamy, że Sejm przyjął zwiększenie budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych o 24.272.035 zł. w porównaniu z sumami preliminowanemi przez Rząd. Komisja senacka proponuje Szanownym Panom zmniejszenie tego budżetu o 2 miliony, redukując jak mówiłem, pozycję na meliorację z 5 milionów na 3 miliony.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#SPułaski">W tem miejscu w imieniu komisji senackiej chcę poruszyć dwie sprawy wielkiej doniosłości.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#SPułaski">Postęp w rolnictwie idzie żywiołowo naprzód w Niemczech i Czechach, a nie posiadając fachowców w naszych poselstwach, nie jesteśmy pod tym względem dobrze poinformowani. Musimy sobie uprzytomnić, że Niemcy po odebraniu im Alzacji i Lotaryngii, oraz po przyłączeniu Poznańskiego, Pomorza i Śląska do Polski, zwłaszcza po utracie ziem wschodnich, które były niewątpliwie ich spiżarnią, dziś dzięki technice rolnej i wzmożonej produkcji na każdym polu zaczynają być samowystarczalne w dziedzinie aprowizacji. Dlatego Komisja senacka przyszła do wniosku, by zaproponować Wysokiemu Senatowi wezwanie Rządu do obsadzenia poselstw w Berlinie i Pradze fachowcami rolnymi, przeznaczając na ten ceł odpowiednie dotacje — uważając wydatek ten za usprawiedliwiony.</u>
<u xml:id="u-17.33" who="#SPułaski">Co się tyczy drugiej sprawy, zalesiania nieużytków, chcę się podzielić kilku cyframi. Mam tu przed sobą statystykę jednego województwa łódzkiego, które bądź co bądź uchodzi za jedno z najwięcej kulturalnych w b. Kongresówce. Otóż w tem województwie łódzkiem posiadamy wydm piaszczystych i lotnych piaskom 39.496.89 ha, wrzosowisk — 12.499.87 ha jarów i wąwozów — 5.318.15 ha i lichych zapuszczonych pól 20.014.62 ha, czyli razem posiadamy w samem łódzkiem województwie, najbardziej kulturalnem, przeszło 80.204.40 ha nieużytków. Jeżeli województwo łódzkie tyle posiada tych nieużytków, to Panowie zrozumieją, że przypuszczalnie na kresach sięga ta liczba jeszcze wyżej. Gdy przejeżdżamy koleją poza Wisłę w stronę Białegostoku, przedstawia się oczom naszym zaraz za Warszawą krajobraz nie licujący z kulturą — a mianowicie wydmy piaszczyste oraz beznadziejne pastwiska. Czy nie należałoby tego stanu jak najprędzej usunąć? Jest to sprawa nieskończonej wagi i tu potrzebna nie tylko pomoc Państwa i samorządów, lecz trzeba także wzbudzić zamiłowanie wśród ludności, by sprawę zalesiania popchnąć naprzód, a przykład Rządu powinien być na początku poparty poważną dotacją. Sprawa zalesienia nieużytków została powierzona u nas samorządom. Na zebraniu rady wojewódzkiej w Łodzi, w którem uczestniczyłem, ta sprawa została wysunięta, lecz okazało się, że samorządy nie posiadają odpowiednich funduszów. Dlatego zaproponowałem, aby z sumy 3.000.000 zł. przeznaczonej na melioracje można było 500.000 przeznaczyć na wzmożenie nieużytków. Senacka Komisja Budżetowa przychyliła się do mego wniosku i uchwaliła rezolucję, którą odczytam Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-17.34" who="#SPułaski">Nadmienić tu muszę, że podwyższenie budżetu Ministerstwa Rolnictwa w brzmieniu sejmowem dotyczy niemal wyłącznie drobnego rolnictwa. Najzupełniej podzielam ten punkt widzenia ze względu na niski poziom kulturalny warsztatów drobnego rolnika, któremu przedewszystkiem trzeba dopomóc, temsamem produkcję Rzeczypospolitej postawić na odpowiednim poziomie, wytworzyć silny stan posiadania drobnego rolnika.</u>
<u xml:id="u-17.35" who="#SPułaski">Nie zgodziła się atoli komisja senacka na zmianę tytułu w dziale I § 10 przez Sejm i komisję sejmową zadecydowaną. Mianowicie Sejm postanowił, by tytuł ten brzmiał; „Zasiłki dla instytucyj rolniczych, służących podniesieniu drobnego rolnictwa”. Tytuł ten w budżecie, preliminowanym przez Rząd, brzmiał krótko: „Zasiłki dla rolnictwa i stypendia”. Rolnictwo jest tylko jedno. Przedstawiciele większej własności przyczyniają się, ze względu na wyższy poziom ich kultury, do dźwigania rolnictwa może więcej niż drobni rolnicy. Nie może być wyjątków w traktowaniu obywateli jednego państwa, których świadczenia przewyższają dwukrotnie świadczenia mniejszej własności. Ta pomoc dla instytucyj rolniczych wyraża się w sumie 2.600.000 zł., których wyasygnowanie zostało uchwalone przez Sejm; są to zasiłki na instytucje rolnicze, a między innemi na instytuty doświadczalne, z których obok mniejszej własności i większa własność może korzystać. Większa własność prócz tej pomocy materialnej i ogierów rządowych jako reproduktorów, o żadne dotacje się nie ubiega, pragnie tylko życzliwej opieki rządowej, praworządnością, równomiernego opodatkowania, ułatwień kredytowych w celu uzyskania długoterminowego kredytu oraz stosowania w najszerszych rozmiarach takiej polityki rządowej względem rolnictwa, któraby je postawiła na wyżynach i sprzyjała tem samem rozkwitowi Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.36" who="#SPułaski">Kończąc ten pierwszy dział mego referatu, obejmujący administrację Ministerstwa Rolnictwa, mogę stwierdzić, że dzięki podwyższeniu swego budżetu w ostatniej postaci przez komisję senacką o 22.500.000 zł., Ministerstwo Rolnictwa już wiele zrobić może. W porównaniu z państwami ościennemi, jak Czechy, Niemcy i Francja — to zostało przez sen. Buzka w jego sprawozdaniu generalnem wykazane — jest to jeszcze budżet bardzo niedostateczny, lecz bezwątpienia daje wielkie pole do działania dla Ministerstwa Rolnictwa. Życzyć tylko należy, by te sumy, tak ciężko zdobyte, były rzeczywiście wydatkowane racjonalnie, by wysiłek społeczeństwa został uwieńczony poważnemi rezultatami. A Ministerstwo Rolnictwa musi posiadać poczucie swej siły wobec całego Rządu, jako reprezentujące 75% ludności polskiej, być świadome swoich obowiązków, a opierając się na pozytywnych wynikach corocznego dorobku, musi tem śmielej w nadchodzących latach o słuszne swe prawa się upominać.</u>
<u xml:id="u-17.37" who="#SPułaski">Przechodzę obecnie do drugiego działu mego referatu, który wyłączyłem z poprzedniego, mianowicie do domen państwowych. Domeny państwowe powinny właściwie, jako majątki państwowe, być z ogólnego administracyjnego działu wyłączone, bo faktycznie zaciemniają tylko obraz I części budżetu. W dziale tym administracyjnym figuruje suma 5.733.428 zł„ która jest sumą czystego dochodu, jaki dają wszystkie majątki państwowe. Majątki państwowe posiadają ogólny obszar 389.377 ha. Do r. 1924 rozparcelowano ostatecznie 129.324 ha, pozostało przeznaczonych do parcelacji 41.154 ha.</u>
<u xml:id="u-17.38" who="#SPułaski">Jeżeli chodzi o ogólną charakterystykę administrowanych majątków rolnych, zakładów przemysłowych, jezior, łąk, to można skonstatować na mocy posiadanych danych, że budżet 1924 r. został w 90 ½% wykonany, czyli, że Ministerstwo Rolnictwa wywiązało się z zadania swego zupełnie zadawalniająco. W roku bieżącym preliminuje się, jak powyżej zaznaczyłem, sumę 5.733.428 netto jako czysty dochód z majątków państwowych czyli z majątków, rolnych przemysłowych, z jezior i łąk.</u>
<u xml:id="u-17.39" who="#SPułaski">Gdyby się miało brać pod uwagę wyniki badań Najwyższej Izby Kontroli Państwa oraz skrupulatnie obliczać, co tego rodzaju obiekty rolne zagospodarowane dać winne, musielibyśmy niewątpliwie przyjść do przekonania, że dochód ten jest bardzo niedostateczny. Ale tu muszę wziąć pod uwagę specjalne warunki, w których administracja temi obiektami się odbywała. Przedewszystkiem ciąży na tych, majątkach niepewność położenia. Ponieważ słusznie, wszystkie drobne obiekty mają być sprzedane a większe kompleksy rozparcelowane — czyż można myśleć o intensywnem gospodarstwie, o ewentualnych wkładach, rokujących i zapewniających w przyszłości dochody? Wszak to jest proste, że posiadłość, która ma być zlikwidowana, może być zarządzana jako tylko tymczasowa. Czy można w tych warunkach myśleć o nakładach, o poważniejszych inwestycjach? Budynki gospodarskie to jeden z najnieproduktywniejszych wkładów, a jednak konieczny. Budować, by w przyszłości rozbierać przy ewentualnej parcelacji — to są wyrzucone pieniądze. Dlatego najpilniejszą rzeczą jest ustalić jak najprędzej los tych obiektów, i stosownie do nakreślonego z góry planu prowadzić odpowiednią politykę, któraby dawała gwarancję nie przysporzenia kosztów Skarbowi Państwa, co obecnie ma miejsce, skoro w tym roku podług sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli 61 majątków ziemskich, z różnych powodów nie sparcelowanych, wróciło pod zarząd Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Reform Rolnych. Tego rodzaju polityka jest niedopuszczalną, osłabia ona prestige Państwa i jak wiadomo przynosi wielkie materialne straty Skarbowi. Zapuszczenie ziemi w jednym roku mści się na szeregi lat. Wiadomo nam rolnikom, jak trudno zdewastowany majątek doprowadzić do kwitnącego stanu, a to ma niestety tu miejsce.</u>
<u xml:id="u-17.40" who="#SPułaski">Drugim momentem również ważnym jest niedostateczna kontrola nad majątkami państwowemi. Tu winić nie można Ministerstwa Rolnictwa, nie posiada ono bowiem odpowiedniego aparatu, by wzmożoną kontrolę prowadzić. Zredukowany do minimum personel oraz szczupłe środki finansowe, nieodzowne dla sprawowania kontroli, wprost uniemożliwiają ją, a ma się wszak do czynienia z rozmaitymi ludźmi, których dążeniem jest wyciągnąć jak największe korzyści osobiste, bez względu na dobro Państwa, ma się do czynienia z dzierżawcami, którzy nie są fachowcami, lecz prowadzą nieraz warsztaty po dyletancku, bez żadnego z góry powziętego planu, a ciąży na nich wszystkich ta sama niepewność posiadania danego warsztatu, o czem wyżej wspominałem.</u>
<u xml:id="u-17.41" who="#SPułaski">Dlatego nie proponowałem wstawienia większej sumy dochodów, które niewątpliwie możnaby osiągnąć z obiektów państwowych, w tem rozumieniu, że tam gdzie niema jasnego programu, tam też o stałych dochodach mowy być nie może, i komisja senacka, podzieliła ten pogląd, proponując Wysokiemu Senatowi niżej przytoczoną rezolucję:</u>
<u xml:id="u-17.42" who="#SPułaski">„Senat, uważając za nadzwyczaj szkodliwe dla interesu Skarbu Państwa przekazywanie majątków państwowych raz oddanych Ministerstwu Reform Rolnych na cele parcelacyjne z powrotem Ministerstwu Rolnictwa, wzywa Rząd;</u>
<u xml:id="u-17.43" who="#SPułaski">a) by uzgodnił działalność pomienionych ministerstw;</u>
<u xml:id="u-17.44" who="#SPułaski">b) by definitywnie ustalił termin parcelacji;</u>
<u xml:id="u-17.45" who="#SPułaski">c) by wzmógł kontrolę nad dzierżawcami majątków państwowych”.</u>
<u xml:id="u-17.46" who="#SPułaski">Wreszcie została postawiona druga rezolucja;</u>
<u xml:id="u-17.47" who="#SPułaski">„Senat wzywa Rząd, by zwalniał z tenuty dzierżawnej te ośrodki majątków państwowych, które zostały przeznaczone na ogniska kultury rolnej, a których działalność Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych uzna za wysoce produktywną”. Majątki państwowe są podzielone na następujące obiekty. I. majątki rolne II. zakłady przemysłowe, III. wody, IV. dzierżawy wieczyste i grunty czynszowe V. majątki we własnej administracji, VI. różne.</u>
<u xml:id="u-17.48" who="#SPułaski">Każdy z tych zasadniczych działów oprócz tego jeszcze podzielono: I. majątki rolne na: 1. dzierżawy dochodowe: a) majątki jeszcze bez określonego przeznaczenia powyżej 15 ha (tu należą te majątki, które z racji zawartych kontraktów lub nieuregulowanych tytułów prawnych — serwituty, tytuły własności i t. p. — nie mogły być jeszcze przekazane do parcelacji); b) gospodarstwa wzorowe (tu należą wszystkie wyłączone z parcelacji ośrodki, znajdujące się w prywatnej dzierżawie długoterminowej); c) majątki przeznaczone na cele kultury rolniczej, a obecnie znajdujące się jeszcze w dzierżawie prywatnej. 2. majątki wydzierżawione instytucjom na cele kultury rolniczej: fermy rolne; pola doświadczalne; szkoły rolnicze: męskie, żeńskie ogrodnicze; majątki używane przez zarząd stadnin państwowych, majątki używane przez instytuty naukowe, majątki wydzierżawione na cele społeczne, cele parafialne, cele publiczne (więziennictwo, policja, sierocińce itp.), przeznaczone na zalesienie; drobne dzierżawy: majątki wydzierżawiane drobnemi parcelami (cały majątek użytkuje kilka grup, względnie kilkunastu lub kilkudziesięciu użytkowników), drobne obiekty (samodzielne drobne jednostki gospodarcze, poniżej 15 ha).</u>
<u xml:id="u-17.49" who="#SPułaski">Między innemi są te ogniska kultury rolniczej. Te ogniska kultury rolniczej są bezwątpienia rozsadnikami praktycznego zastosowania doświadczeń w rolnictwie. Chodzi o to, ażeby ośrodki kultury rolnej, co do których rzeczywiście Ministerstwo Rolnictwa uzna, że odpowiadają zadaniom, do których zostały powołane, ażeby mogły być zwolnione przez Ministerstwo z tenuty dzierżawnej. Wiadomo, bowiem, że tego rodzaju ośrodki przynosić dochodu nie mogą, one mogą dać tylko rozchód, ale przynoszą Państwu pośredni ogromny dochód, ponieważ dają możność nauczania poszczególnych obywateli, w jaki sposób gospodarować się powinno. Jeżeli chodzi o ogólną politykę Ministerstwa Rolnictwa, to Najwyższa Izba Kontroli wypowiedziała parę trafnych uwag, między innemi, że ewidencja stanu posiadania tych majątków państwowych nie jest jeszcze ukończona i Ministerstwo się do tego przyznaje. W tym wypadku jednak muszę usprawiedliwić to Ministerstwo, bo ewidencja, nie wszędzie była łatwa do uzyskania. Mogła być dokonaną w b. zaborze pruskim, oraz na terenie Małopolski, ale trudną była do wykonania na terenie b. Kongresówki, a jeszcze trudniejszą na kresach, gdzie były majątki rozmaite: i rządowe i donacyjne. Donatariusze swoje majątki niejednokrotnie uszczuplali bez wiedzy rządu, wpływami swojemi w Petersburgu, map nie było i z tego powodu ewidencja była bardzo utrudniona i nie jest jeszcze ukończona i dlatego cyfry, które podałem, wahają się może jeszcze o 10.000 ha w tę lub inną stronę. Tembardziej trudno się dorachować, iż wiele trudności robiło i to, że majątki przechodzą na parcelację do Ministerstwa Reform Rolnych i potem wracają z powrotem do Min. Rolnictwa. Dlatego ewidencji niema, jednak ewidencja jest konieczna, bo doskonale rozumiemy, że jeżeli się chce na czem gospodarować, to przedewszystkiem trzeba mieć ewidencję stanu posiadania, bez niej o żadnym planie, o żadnej porządnej gospodarce mowy być nie może. Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych postawiło sobie za zadanie przedewszystkiem uporządkowanie rejestracji majątków państwowych, następnie szybką likwidację tych obszarów państwowych, które przeznaczone są na reformę rolną. To są rzeczy bezwarunkowo wskazane. Trzeba się raz zdecydować — to co ma iść na reformę rolną, niech idzie jak najprędzej, bo przewlekanie tego stanu tylko przysporzy kłopotu i kosztów Skarbowi. Naprzykład jest fakt taki, że dotychczas 520 budynków zostało w rozmaitych domenach państwowych postawionych. Jeżeli majątek taki ma iść na parcelację, to rzeczywiście są pieniądze wyrzucone w błoto, wiadomo bowiem, jaka jest różnica między kosztami postawienia budynku, a ewentualną korzyścią, jaką można wyciągnąć, gdy się rozsprzeda budynek na rozbiórkę.</u>
<u xml:id="u-17.50" who="#SPułaski">Ważną jest jaknajszybsza likwidacja drobnych obiektów i zakładów przemysłowych, utrudniających sytuację, a nie przynoszących należytej korzyści Skarbowi Państwa. Ministerstwo podziela to zdanie. W woj. łódzkiem zdawałoby się, że to jest nawet dziwne, że się znajduje około 400 obiektów: są to małe młyny, niewielkie dzierżawki, młyny wodne, kawałki gruntów, to są przeważnie obiekty, które są ciężarem dla Państwa, a przy szczupłym personelu, jaki Ministerstwo posiada — kilku ludzi w każdem województwie — ci panowie nie mogą dojechać do tych obiektów w ciągu roku, i tylko biurowo wydają zarządzenia. Szybka likwidacja tych małych obiektów jest nieskończenie ważna i powinna być jak najprędzej uskutecznioną. Niestety ta likwidacja została postanowioną wtedy, gdy przyszedł ciężki kryzys gospodarczy, gdy rzeczywiście na te małe obiekty nabywców za odpowiednią cenę niema. Ale ta rzecz jest wskazana i wprost konieczna.</u>
<u xml:id="u-17.51" who="#SPułaski">W dalszym ciągu podzielam program, który Ministerstwo Rolnictwa sobie zakreśliło, by ustalić ostatecznie formy użytkowania terenów zarezerwowanych na cele szkolnictwa powszechnego, parafialne, społeczne, ogniska kultury rolnej i t. p., oraz by zaprowadzać oszczędności w administracji wodami, obłożyć podatkami gruntowymi domeny, dające poważne dochody i uporządkować rachunkowość.</u>
<u xml:id="u-17.52" who="#SPułaski">Jeżeli chodzi, proszę Panów, o sprecyzowanie co przynoszą majątki państwowe w poszczególnych działach, to mam przed sobą następujące zestawienie: ogólny obszar majątków rolnych wynosi 324.979.87 ha, czynszu pobiera się przeciętnie mniej więcej 1,20 kwintala z jednego ha i oblicza się 1 centnar metryczny żyta na 16 zł. w r. b. Z zakładów przemysłowych, mianowicie z cegielni, pobiera się czynsz w naturze również według ilości cegieł od 1,000 wyrabianych. Przy produkcji torfu pobiera się czynsz w metrach torfu, a przy gospodarstwach rybnych pobiera się czynsz w kilogramach karpia lub szczupaka i białej ryby. Oblicza się w ten sposób: za litr spirytusu 50 gr., cenę 1000 sztuk cegły ustalono na 30 zł., cenę jednego metra kubicznego surowej masy torfowej przyjęto na 0,20 zł., cenę 1 kg. karpia przyjęto na 2 zł, cenę 1 kg. szczupaka przyjęto na 1,20 gr. cenę 1 kg. ryby białej przyjęto na 0,80 zł. Jeżeli się przyjrzymy tym cyfrom, to każdy z nas przyzna, że są to ceny bardzo wysokie, jednak mimo tych bardzo wysokich cen dochód ogólny ze wszystkich obiektów państwowych wynosi brutto tylko 6.824.669 i jest rzeczywiście niski. Jest niski dlatego, że główny dochód, jaki winny dać majątki rolne jest nieuchwytny, ponieważ jest niepewność co do położenia. Otóż z tej niepewności przedewszystkiem wyjść trzeba, jeżeli mamy mieć wybitny dochód z majątków państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.53" who="#SPułaski">Przystępuję do części trzeciej, mianowicie do lasów państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.54" who="#SPułaski">Polskie lasy państwowe ogólnej przestrzeni 2.820.381 ha, w tem 2.418.271 ha produkujące las, rozciągają się w całej Rzeczypospolitej od morza Bałtyckiego do Karpat, od równin wielkopolskich do granic Bolszewji.</u>
<u xml:id="u-17.55" who="#SPułaski">Rzecz prosta, że drzewostany rozciągnięte na tak wielkich przestrzeniach w odmiennych warunkach klimatycznych i na rozmaitych glebach rosnące, nie mogą być jednolite, a tembardziej liczyć się trzeba z faktem, że te lasy były przed powstaniem Państwa zarządzane przez trzech właścicieli. Jeden z dawnych zaborców — Niemiec potrafił gospodarować, umiał nie tylko wyciągać z lasu korzyści lecz i zaprowadził wzorowe gospodarstwo leśne, myślał o przyszłości. Drugi — Austriak gospodarował do 1904 r. z dnia na dzień, dopiero po 1904 r. wprowadził urządzenia leśne. Trzeci — Rosjanin nie potrafił ani eksploatować lasu, ani tembardziej zaprowadzać sztucznego racjonalnego zalesiania. Dlatego lasy na Śląsku, w Poznańskiem i na Pomorzu to prawdziwe salony, a gdy przyjedziemy na kresy, spotykamy puszcze, gdzie dotąd niema prawidłowej organizacji, gdzie jeszcze spotykamy miejsca, których ręka ludzka nie tknęła. Na zachodzie mamy zwarte młodociane drzewostany, przeważnie sosnowe, na kresach mamy lasy stare, odwieczne, pełne powałów, wspaniałe okazy rozmaitych drzew iglastych i liściastych, gdzie dopiero zaczyna się mówić o sztucznem zalesianiu, bo dotąd panowała cisza, a dopiero tragedia wojny światowej wygnała zapewne bezpowrotnie dawnych mieszkańców tej puszczy, żubry, z ich nietkniętych domowisk. Miłośnik przyrody znajdzie w tych przestrzeniach leśnych, będących własnością Rzeczypospolitej naszej, największą rozmaitość w postaci doboru traw, krzewów i drzew rosnących, a myśliwy niebywałe rozkosze, mogące zaspokoić najwytworniejsze gusta. Takąż rozmaitą była i administracja tych przestrzeni.</u>
<u xml:id="u-17.56" who="#SPułaski">W b. zaborze pruskim i austriackim mamy zorganizowane leśnictwa, rozbudowane domostwa dla straży leśnej, usystematyzowaną pracę w ciągu lat fachowo prowadzoną. Na terytorium byłej Kongresówki coś zbliżonego do organizacji, na kresach natomiast trzeba niemal wszystko na nowo tworzyć od gajówek dla straży leśnej i leśniczówek do centralnej organizacji.</u>
<u xml:id="u-17.57" who="#SPułaski">I dlatego na lasy państwowe i administrację ich nie można spoglądać z punktu jednolitego widzenia, trzeba tu mieć wielką wyrozumiałość, pomnąc, że się nie tylko ma do czynienia z odmienną wegetacją drzewostanów, lecz także z rozmaitymi ludźmi, których się do tej pracy wciągnęło i wciągnąć trzeba — od wielkich umysłów do prostoty poleszuków, od fachowców w dziedzinie eksploatacji do zdeterminowanych ślepych wykonawców, od ludzi ideowo pracujących w imię poczucia obowiązków i piękna natury, do ludzi mających tylko swoje własne zyski na widoku, a których początkowo niełatwo było usunąć.</u>
<u xml:id="u-17.58" who="#SPułaski">Lasy państwowe, które winny się przyczyniać do zwiększenia dochodów Skarbu, nie mogą jednak mieć tylko ten jedyny cel na względzie. One muszą być również tym rozsadnikiem kultury polskiej, winny być wzorem dla przyszłych pokoleń, jak to bogactwo narodowe, jakim są bez wątpienia lasy państwowe, prowadzić i pielęgnować należy.</u>
<u xml:id="u-17.59" who="#SPułaski">Dlatego zarządzać lasami państwowemi i pogodzić dwa sprzeczne powyżej przytoczone postulaty jest rzeczą niełatwą, dziedzina administracji tego obiektu jest bodaj najtrudniejszym problemem państwowym. Ludzie stojący na czele będą zawsze zwalczani, bo pamiętać należy, że walczyć oni muszą nie tylko z ludźmi, lecz także z naturą, która niezawsze jest łaskawą — najczęściej jest kapryśną. Są lata, w których pomimo najsprężystszych i najodpowiedniejszych zarządzeń eksploatacja z powodu śniegów, lub przeciągających się deszczów musi szwankować. Są lata, jak rok bieżący, krytyczne dla handlu drzewem pod względem sprzedaży, są lata, jak obecny, dla kultur leśnych bardzo niesprzyjające z powodu posuchy lub późnych przymrozków, wreszcie liczyć się trzeba ze złą wolą ludzką, defraudacjami różnego rodzaju pożarami, pasożytami, chorobami drzewostanów, które właśnie najciężej trapią to, co sztucznie ręką ludzką przy pomocy wielkich środków pieniężnych zostało stworzone. Dlatego na działalność ogólną administracji lasów państwowych trzeba spoglądać z pewną dozą bezstronności, by sąd o niej nie wypadł mylnie — bezpodstawnie. Pod tym kątem widzenia i z tą ostrożnością przystępuję do mego sprawozdania.</u>
<u xml:id="u-17.60" who="#SPułaski">Na mocy danych o ile możności najściślej w tej sprawie zebranych, po wczytaniu się w memoriały Najwyższej Izby Kontroli, Państwa pragnę na tem miejscu przedstawić trzy najważniejsze zadania, jakie mi się w danym momencie nasuwają się do omówienia:</u>
<u xml:id="u-17.61" who="#SPułaski">1) Czy jest dokładna ewidencja stanu posiadania, t. j. dokładne plany lasów? 2) Czy są plany gospodarcze, bonitacje lasów przeprowadzone i czy plan gospodarczy, przez Ministerstwo Rolnictwa zakreślony, pod względem administracyjnym sposobu eksploatacji i odnowienia drzewostanów, odpowiada wielkości przedsięwzięcia? 3) Jakie są środki zaradcze, które przedsięwziąć należy?</u>
<u xml:id="u-17.62" who="#SPułaski">Przystępuję do omówienia pierwszego zapytania Podług opinii Najwyższej Izby Kontroli Państwa ewidencja jest niedostateczna, co potwierdza samo Ministerstwo Rolnictwa. Jak mówiłem, przy majątkach państwowych sprawa ewidencji jest dla lasów państwowych sprawą największej wagi. Gdy lasy państwowe w prowincji poznańskiej, z wyjątkiem być może tylko nowej linii demarkacyjnej pomiędzy państwem polskiem a niemieckiem, są w ścisłej ewidencji i, gdy ewidencja taka jest może również dokonana dla Małopolski, to na terenie b. Kongresówki i szczególniej na kresach jest ona bardzo problematyczną. Mogę z Panami podzielić się np. taką cyfrą, którą sprawdziłem, że podług wiadomości polskich, Puszcza Białowieska posiada 124.000 ha, zaś podług obliczenia Niemców, którzy gospodarowali w Puszczy Białowieskiej przez trzy lata, w ich referacie figuruje ilość 128.000 ha. czyli jest różnica o 4.000 ha. Naturalnie, że przy ogólnej ilości 124.000 ha różnica 4.000 jest niewielka, ale niejeden byłby kontent, gdyby posiadał 4.000 ha. lasów. Jest to tylko jeden mały szczegół. Ta ewidencja nie może być szybko dokonaną, gdyż wymaga ona ogromnych kosztów i Ministerstwo Rolnictwa przyznaje to w memoriale, którego wyjątek odczytam.</u>
<u xml:id="u-17.63" who="#SPułaski">„Nadmienić należy, że jak długo nie zostanie przeprowadzone definitywne urządzenie lasów i nie zostaną dokonane ścisłe pomiary geometryczne obszaru posiadłości gruntowej lasów państwowych, w szczególności na terenach b. zaboru rosyjskiego, a w części i b. zaboru pruskiego w nadleśnictwach, przedzielonych zachodnią granicą, tak długo ewidencja powierzchni lasów państwowych będzie ulegała ciągłym korekturom”. — Ale przyznają Panowie, że gdy chodzi o plan gospodarczy, o to, ażeby można było z tych lasów wyciągnąć jaknajwiększe korzyści, żeby one mogły stać się tem; czego pragniemy, to przedewszystkiem ta ewidencja przestrzeni jest potrzebna.</u>
<u xml:id="u-17.64" who="#SPułaski">Drugiem pytaniem, na które chcę zwrócić uwagę Panów, jest, czy posiadamy odpowiednią bonitację, czy plany gospodarcze w tych lasach są zaprowadzone.</u>
<u xml:id="u-17.65" who="#SPułaski">Sprawa ta jest nieskończenie ważną, bez bonitacji, bez odpowiedniego planu gospodarczego — niema prawidłowej eksploatacji. Ministerstwo przyznaje, że zbonitowanych, dobrze zagospodarowanych lasów posiada zaledwie 16%. Oto wyjaśnienie Ministerstwa Rolnictwa: „Z zestawienia powyższego wynika, że do końca 1924 r. urządzono 2.482.359 ha, czyli 86% wszystkich lasów państwowych. Z tego urządzono całkowicie i ostatecznie 471.719 ha, czyli 16%, a 2.010.640 ha czyli 70% także całkowicie, ale prowizorycznie”. W tem leży sedno rzeczy, ponieważ nie posiadamy wykonanych planów gospodarczych, niema mowy o racjonalnej eksploatacji, a dochodowość będzie zawsze tylko przypuszczalną lub przypadkową.</u>
<u xml:id="u-17.66" who="#SPułaski">Plany leśne muszą uwzględniać produkcję zasadniczą, t. j. wyrób drzewa budulcowego i opałowego i produkcję uboczną w postaci przemysłu drzewnego (terpentyniarnie, smołownie, fabryki suchej destylacji) oraz innych korzyści z lasów wyciąganych, jak nasion leśnych, ściółki, sprzedaż łąk leśnych.</u>
<u xml:id="u-17.67" who="#SPułaski">Wychodząc z ogólnego założenia, że dochód z produkcji zasadniczej i ubocznej został, zwłaszcza wobec dużych remanentów przeszłorocznych, preliminowany za nisko, komisja senacka proponuje podwyższyć go o 5 milionów zł., z tego 4.500.000 na produkcję zasadniczą a 500.000 na produkcję uboczną. Podwyżkę tę usprawiedliwia fakt, że Ministerstwo oblicza przeciętną wydajność z 1 ha przestrzeni zaledwie na 2,89 metra, co jest nieskończenie mało ze względu na przewagę lasów przestarzałych, głównie na kresach i w Małopolsce. Podwyżkę naszą usprawiedliwia również fakt przewagi drzewa budulcowego nad opałowem w porębach preliminowanych. Stosunek budulcu do drzewa opałowego jest 59 : 46 na 100 ha, trzeba starać się zmienić na korzyść budulca, są bowiem lasy państwowe, które jak Puszcza Białowieska niemal wyłącznie budulce posiadają i to pierwszorzędnej wartości, dochodzący do 85%.</u>
<u xml:id="u-17.68" who="#SPułaski">Jeśli chodzi o umowy z kupcami, to Najwyższa Izba Kontroli bardzo pesymistycznie się na nie zapatrywała, mianowicie wytykała fakt straty Państwa na dewaluacji, fakt niskich czynszów dzierżawnych z zakładów przemysłowych i wysuwała także inne braki. Na usprawiedliwienie Ministerstwa powiedzieć jednak trzeba, że pierwsze lata zarządu lasami państwowemi, ze względu na brak skompletowanej administracji i warunków politycznych, były rzeczywiście najeżone wielkiemi trudnościami. Dziś nastąpiła rewizja danych umów i dokonana została znaczna poprawa. — Zaleca się jednak dalsze umowy robić powierzchniami, a nie jak dotąd na pojedyńcze sztuki, dla uniknięcia nadużyć, które przy ogromnych rozmiarach cięć rocznych mogą się wydarzyć. Sprzedaż Puszczy Białowieskiej angielska, aczkolwiek w dzisiejszych koniunkturach dosyć szczęśliwa, może jednak przynieść mniejszy dochód, niż był preliminowany, ponieważ zawarta jest na metry, a to nie jest łatwe do obliczenia w tamtejszych warunkach.</u>
<u xml:id="u-17.69" who="#SPułaski">Co się tyczy produkcji ubocznej to jest ona stanowczo za mało rozwinięta; należy przemysł leśny znacznie rozwinąć zwłaszcza w tych miejscowościach, gdzie nie posiadamy komunikacji, a sprzedaż drzewa opałowego jest utrudnioną. Niemcy, gdy tylko zawładnęli Puszczą Białowieską, niezwłocznie postawili dużą fabrykę suchej destylacji oraz kilka terpentyniarni.</u>
<u xml:id="u-17.70" who="#SPułaski">Do planu gospodarczego należy dalej odnowienie lasów. Jak panowie wiecie, odnowienie lasów jest rzeczą nieskończenie ważną i wymagającą ogromnej pracy, znajomości i fachowości. Przedewszystkiem, inaczej trzeba zagajać przestrzenie na Pomorzu, inaczej w Puszczy Białowieskiej, inaczej w górskich lasach, które posiadamy w Małopolsce. Pod tym względem trzeba mieć przedewszystkiem umiejętny plan tego zagajania i fachowców, którzy tę rzecz doskonale rozumieją.</u>
<u xml:id="u-17.71" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-17.72" who="#SPułaski">Pod względem zagajania muszę powiedzieć, że jednakże zrobiono duży postęp, mianowicie, jak stwierdza Ministerstwo, od 1919 r. do 1924 r. zagajono ilości następujące. W chwili objęcia administracji lasów państwowych przez Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych ogólna powierzchnia niezalesionych zrębów wynosiła 160.975 ha, czyli 6,6% ogólnej powierzchni leśnej. Wyręby zupełne dokonane w latach 1919, 1924 włącznie objęły 80.237 ha obszaru. Obszar łączny wyrębów i halizu pozostałych po okupantach i zaborcach i dokonanych przez Ministerstwo Rolnictwa w latach 1919, 1924 wynosił więc 243.352 ha, z czego na zalesiony w tym okresie obszar przypada 125.391 ha, a na poszczególne lata tego okresu następujące obszary: W 1919 r. zalesiono 53.95 ha, w 1920 r. — 12.007 ha, w 1921 r. — 21.418 ha, w 1922 r. — 21.811 ha, w 1923 r. — 27.754 ha, w 1924 r. — 37.006 ha., czyli, że Ministerstwo twierdzi, iż ma zalesionych w tym czasie 125.391 ha. Pomimo to jest jeszcze bardzo dużo roboty i jak samo Ministerstwo twierdzi, posiadamy do zalesienia obecnie jeszcze dawnych wyrębów 117,961 ha, czyli 4,6% Jest to wprost koniecznością Państwową, by to zalesienie było jak najprędzej i jak najracjonalniej dokonane.</u>
<u xml:id="u-17.73" who="#SPułaski">Dla zalesienia są potrzebne szkółki leśne i wyłuszczarnie nasion. Pod tym względem również idziemy szybko naprzód. Mianowicie obszar szkółek leśnych w lasach państwowych w 12 nadleśnictwach razem wynosił w 1919 r. 139 ha, a w r. 1923 (co do roku 1924 jeszcze nie mam danych) 439 ha, czyli obszar szkółek został powiększony trzykrotnie.</u>
<u xml:id="u-17.74" who="#SPułaski">Tak samo wyłuszczarni nasion, których było w r. 1919 — 51, mamy obecnie — 123, jednakowoż i ta ilość jest niewystarczająca. Lasy państwowe powinny mieć nie tylko dostateczną ilość nasion dla siebie, ale powinne je rozprzedawać, a ewentualnie nawet dla mniejszej własności rozdawać je, ażeby można było w ten sposób zalesienie nieużytków spotęgować. Do tego momentu mnie się zdaje, jest jeszcze daleko, bo aczkolwiek przestrzeń 439 ha na szkółki jest duża, ale ilość nieużytków wynosi 2.000.000 ha, więc musimy przyznać, że to nie wystarcza. Odczytam więc Panom w końcu rezolucję, którą komisja Senatu przyjęła, dotycząca okręgów wschodnich, by tam powiększyć jeszcze obszar szkółek leśnych.</u>
<u xml:id="u-17.75" who="#SPułaski">Wreszcie ostatnim punktem tego działu zagospodarowania lasów byłaby administracja leśna. Otóż zachodzi pytanie: czy ta administracja jest odpowiednia i wystarczająca? Mojem zdaniem jest ona niewystarczająca, stanowczo jest za szczupła. Przedewszystkiem stojący na czele tej administracji leśniczowie, podleśni, borowi, są zbyt nisko uposażeni, to nie ulega najmniejszej kwestii. Panowie rozumieją, że tam gdzie jest tak duża pokusa jak las, należy lepiej wynagradzać, by nie szukano zarobku w inny sposób. Uposażenia są rzeczywiście niezwykle małe. Borowy bierze od 50 do stu kilkunastu złotych miesięcznie, leśniczy 240, a nadleśny — 360 zł. miesięcznie. Przytem nie posiadają jednej z najważniejszych rzeczy, mianowicie — mieszkania. O ile w Księstwie Poznańskiem, Małopolsce i w dawnej Kongresówce mają bardzo dobre mieszkania, to w nadleśnictwach wschodnich brak nadleśniczówek i około 2.000 obiektów, któreby mogły służyć za mieszkania. Jak można żądać od borowego, który mieszka o 10 kilometrów od swego lasu i nie w mieszkaniu rządowem, lecz w własnej chałupie, by pełnił swe obowiązki sumiennie. Dlatego popieram gorąco uchwałę Sejmową, mocą której podwyższono kredyty na budowanie nowych gajówek i zalesiania. Oprócz mieszkań są jeszcze inne braki. Każdy borowy powinien mieć zagospodarowaną ziemię i rzeczywiście ta ziemia go dopiero i przywiązuje. Tymczasem co się dzieje? Na kresach dostają ziemię, ale nie wszędzie wykarczowaną. O ile w b. Kongresówce znalazłoby się dużo amatorów do wykarczowania tych pieńków za wydobyte drzewo, to tam niema amatorów nawet na drzewo leżące, a tembardziej takich, którzy by te pieńki karczowali. Jest więc rzeczą palącą, ażeby jak najprędzej leśniczowie i gajowi mieli tę ziemię wykarczowaną, i w ten sposób byt swój poprawić mogli. Wreszcie nadleśni i leśniczowie nie posiadają państwowych koni, co jest słuszne, bo w przeciwnym razie mogłyby być różne nadużycia, ale chcą posiadać konie własne, nie mają jednak możności kupienia ich. Dlatego znowu jest sprawą palącą, ażeby tym ludziom dać długoterminowy kredyt, ażeby mogli konie kupić. Wobec nierównomierności posiadanych okręgów, dochodzących do 12.000 ha na jednego nadleśnego, posiadanie koni jest dla nich wprost koniecznością.</u>
<u xml:id="u-17.76" who="#SPułaski">Ministerstwo Robót Publicznych, Kolei i Spraw Wojskowych, mające ogromne zapotrzebowanie drzewa budulcowego i opałowego, bardzo nieznaczne ilości zakupują wprost od Ministerstwa Rolnictwa. Mianowicie w r. 1920 wszystkie ministerstwa zakupiły drzewa użytkowego 4,2% drzewa, które sprzedawały w danym roku leśnictwa, a opałowego 13,7%, czyli razem 17,9. W 1921 r. — 16%, w 1922— 17%, w 1923 — 16,4%, w tem jest budulcowego 7%, a opałowego 9,4. Jest więc sprawą ważną, aby Państwo Polskie, posiadając własne koleje i prowadząc swoje roboty publiczne, czerpało drzewo przedewszystkiem ze swoich lasów. I dlatego rezolucje, które Szanownym Panom odczytam, ten punkt również mają na uwadze.</u>
<u xml:id="u-17.77" who="#SPułaski">Wreszcie jeszcze jedna sprawa, którą chcę poruszyć, mianowicie naszego' ustawodawstwa co do defraudacji i kłusownictwa. To ustawodawstwo sądowe jest niedostateczne i Ministerstwo Rolnictwa jak najprędzej winno się starać o zmianę ustaw. Jeżeli się mówi o uporządkowaniu lasów, trzeba mieć prawo za sobą, a dziś wszelkie nadużycia leśne i kłusownictwo, są można powiedzieć, absolutnie nie karane, a rozumie to chyba każdy, że ten, który wygrał defraudację, widząc, że to uchodzi bezkarnie, zniechęca się.</u>
<u xml:id="u-17.78" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Zachęca samego do defraudacji)</u>
<u xml:id="u-17.79" who="#SPułaski">Dlatego jest rzeczą konieczną, ażeby Ministerstwo Rolnictwa starało się to ustawodawstwo zmienić. Dochody z lasów państwowych w ciągu 6 lat odkąd się gospodaruje, przedstawiają się w następujący sposób. Obliczam to, co wpłynęło do kas państwowych i zostało zwaloryzowane. Mianowicie od roku 1919 do 1920 wpłynęło 2.822.865 zł., od 1 kwietnia do 31 grudnia 1920 — 4.303.000; w roku 1921 — 13.116.454; w 1922 roku — 35.290.613; w 1923 — 33.040.266; w 1924 r. — 16.429.439 — czyli uzyskaliśmy ze wszystkich 1 asów państwowych gotówki, 105 milionów złotych; licząc, że jest jeszcze 15 milionów remanentu, który pozostał z zeszłego roku, możemy powiedzieć, że mamy razem 120 milionów. Aby porównawczo Panom wykazać, jak suma ta jest nikłą, zaznaczę, że Niemcy w swojem opracowaniu puszczy Białowieskiej, dla budowy swoich samolotów i statków, preliminowali rocznie wyciągać 700.000 fest-metrów budulca i 300.000 metrów słabszego drzewa, czyli razem 1 milion metrów kubicznych rocznie. Więc razem liczyli, że w przeciągu 10 lat wyeksploatują 10 milionów metrów kubicznych. Licząc owe 10 milionów po 10 zł. (co jest nieskończenie mało) Niemcy wyciągnęliby z samej Puszczy Białowieskiej, bez wątpienia, conajmniej 100 milionów t. j. akurat tyle, ile my wpłaciliśmy do kasy państwowej z całej przestrzeni państwowych lasów 2.800.000 ha w przeciągu 6 lat. — Jeśli to mówię, to nie dlatego, by wykazać nasze niedołęstwo, bo taka forsowna eksploatacja przez Niemców dokonana, byłaby rabunkową, lecz dla ilustracji jaką wartość nasze lasy dla Polski przedstawiają.</u>
<u xml:id="u-17.80" who="#SPułaski">Dla umożliwienia wywozu naszego drzewa trzeba jednak przedsięwziąć dyplomatyczne zabiegi, któreby umożliwiły wywóz nie tylko okólną drogą przez Gdańsk, lecz i przez Prusy Wschodnie i drogą wodną przez Niemen.</u>
<u xml:id="u-17.81" who="#SPułaski">Reasumując wszystkie wywody, wysuwam następujące postulaty:</u>
<u xml:id="u-17.82" who="#SPułaski">1) więcej sprężystości w administracji;</u>
<u xml:id="u-17.83" who="#SPułaski">2) uprzemysłowienie lasów;</u>
<u xml:id="u-17.84" who="#SPułaski">3) dyplomatyczne zabiegi — o wywóz drzewa zagranicę;</u>
<u xml:id="u-17.85" who="#SPułaski">4) poprawa środków komunikacyjnych;</u>
<u xml:id="u-17.86" who="#SPułaski">5) o silne zalesienie, przy pomocy wzmożonych szkółek leśnych;</u>
<u xml:id="u-17.87" who="#SPułaski">6) sprzedaż drzewa pokrewnym ministerstwom;</u>
<u xml:id="u-17.88" who="#SPułaski">7) zamiary ustawodawcze — w sprawie nadużyć i kłusownictwa.</u>
<u xml:id="u-17.89" who="#SPułaski">Obecnie pozostają mi jeszcze do odczytania rezolucje, które zostały na komisji senackiej w dziele leśnym przedłożone, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-17.90" who="#SPułaski">„W celu rozwinięcia sprężystszego funkcjonowania administracji leśnej w lasach państwowych, Senat wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-17.91" who="#SPułaski">a) aby możliwie najprędzej były wybudowane potrzebne leśniczówki i gajówki dla straży leśnej;</u>
<u xml:id="u-17.92" who="#SPułaski">b) aby na koszt Rządu były wykarczowane pnie po wyciętym lesie na ziemi, przeznaczonej dla uprawy dla straży leśnej;</u>
<u xml:id="u-17.93" who="#SPułaski">c) aby udzielił leśniczym długoterminowych kredytów na kupno koni;</u>
<u xml:id="u-17.94" who="#SPułaski">d) aby, wobec niskiego uposażenia personelu leśnego stosował gratyfikacje zasługującym na wyróżnianie”.</u>
<u xml:id="u-17.95" who="#SPułaski">W celu podniesienia dochodowości lasów państwowych: „Senat wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-17.96" who="#SPułaski">a) aby drogą dyplomatycznych zabiegów umożliwił wywóz drzewa budulcowego w surowym i tartym stanie z kraju;</u>
<u xml:id="u-17.97" who="#SPułaski">b) aby rozwinął przemysł drzewny oraz stosował ulgi taryfowe dla wszelkich materiałów drzewnych;</u>
<u xml:id="u-17.98" who="#SPułaski">c) aby przy pomocy będących w posiadaniu Ministerstwa Kolei sieci kolejek podjazdowych udostępnił wywóz drzewa i materiałów drzewnych z lasów, nie posiadających warunków komunikacyjnych, do kolei szerokotorowych i dróg wodnych;</u>
<u xml:id="u-17.99" who="#SPułaski">d) aby zobowiązał Ministerstwo Kolei, Spraw Wojskowych i Robót Publicznych do bezwzględnego zakupywania drzewa budulcowego i opałowego bezpośrednio z lasów państwowych;</u>
<u xml:id="u-17.100" who="#SPułaski">e) aby jaknajprędzej rozwinął dział sprzedaży nasion leśnych i sadzonych”.</u>
<u xml:id="u-17.101" who="#SPułaski">Wreszcie rezolucja co do sadzonek: „Senat wzywa Rząd, aby zrobił zarządzenie celem powiększenia powierzchni szkółek leśnych i zalesień w dyrekcjach lasów państwowych Wilno, Białowież, Łuck”, oraz rezolucję:</u>
<u xml:id="u-17.102" who="#SPułaski">„Senat wzywa Rząd, aby Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych zażądało zapłaty za zabrane lasy przez Ministerstwo Spraw Wojskowych”. Min. Spraw Wojskowych zabrało tereny leśne koło Starachowic, za które komisja senacka uważa, że powinno zaraz należność wypłacić — Ministerstwu Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-17.103" who="#SPułaski">Kończąc to sprawozdanie, zaznaczyć muszę, że mając możność z powodu ograniczonego czasu tylko pobieżnie rozpatrzyć cały materiał administracji lasów państwowych, nie uważam tego sprawozdania za wyczerpujący całokształt sprawy.</u>
<u xml:id="u-17.104" who="#SPułaski">Wymaga to wielkiej pracy biurowej i inspekcyjnej.</u>
<u xml:id="u-17.105" who="#SPułaski">Lasy państwowe, jak zaznaczyłem na wstępie, przedstawiają ogromny kapitał, który winien dawać Państwu wielkie odsetki na rzecz Skarbu, a zarazem spełniać to zaszczytne zadanie, jakim jest bezwątpienia szerzenie zamiłowania i kultury wśród obywateli, przez racjonalne zalesianie i przymnażanie bogactwa narodowego. Jesteśmy na dobrej drodze, dzieło to olbrzymie rozpoczęte wymaga jednak olbrzymich wysiłków, a przedewszystkiem wieloletniej umiejętności pracy i wielkiego zamiłowania sprawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekBojko">Z powodu spóźnionej pory proponuję przerwać posiedzenie. Następne posiedzenie naznaczam na jutro na godz. 9 min. 30 rano z następującym porządkiem dziennym: Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, budżet Ministerstwa Reform Rolnych, budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, i ewentualnie budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. W sprawie porządku dziennego nikt głosu nie żąda, uważam go za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#WicemarszałekBojko">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 8 min. 30 wiecz.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>