text_structure.xml 350 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 15 min. 15.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Sprawiedliwości Czesław Michałowski, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Prezes Najwyższej Izby Kontroli Jakób Krzemieński. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj Składkowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Władysław Korsak, w Ministerstwie Sprawiedliwości Mieczysław Świątkowski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 48 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 49 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Chrystowski, Hoffman, Jakowicki, Mazur i Pułjan.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Komarnickiemu i Przanowskiemu na 2 dni, Hanebachowi, Jarczykowi i Wędziagolskiemu na 3 dni, Mieczysławowi Jakubowskiemu i Terlikowskiemu na 4 dni, Lewinowi na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Grodzicki i Janusz Kozłowski na 8 dni, Oleśnicki na 10 dni, Plocek na 11 dni, Lieberman i Stępiński na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częścią 3: Kontrola Państwowa.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Czernichowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PCzernichowski">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu nad budżetem Najwyższej Izby Kontroli pozwolę sobie z motywów, które przytoczyłem przy budżetach Sejmu i Senatu, zwrócić szczególną uwagę na stronę finansową i gospodarczą budżetu.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PCzernichowski">W sprawozdaniach moich poprzedników z lat ubiegłych poruszono szereg kwestyj, wymagających ustawowego uregulowania, w związku z funkcjonowaniem Najwyższej Izby Kontroli i zakresem jej czynności; podnoszono potrzebę kodyfikacji prawa budżetowego i nowelizacji dotychczasowej ustawy z r. 1921 o Najwyższej Izbie Kontroli. Ponadto wysunięto szereg spraw dalszych, jak kwestję odpowiedzialności materjalnej z tytułu szkód, stwierdzonych przez kontrolę, oraz odpowiedzialności funkcjonarjuszów państwowych, którzy działalnością swoją narazili Skarb Państwa na straty; potrzebę ściślejszego określenia zakresu działania kontroli i t. p. Zagadnienia te i obecnie nie przestały być aktualne i czekają na unormowanie w drodze przepisów ustawowych. Ażeby się nie powtarzać, podtrzymuję w tych sprawach wnioski mego poprzednika, referenta tego budżetu W roku poprzednim.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PCzernichowski">Działalność Najwyższej Izby Kontroli oceniana była zawsze w sprawozdaniach budżetowych z dużem uznaniem i troską o dalszy rozwój funkcyj tego wysokiego urzędu. Rok ostatni okazuje dalszy poważny postęp w usprawnieniu aparatu kontroli, który mimo ograniczeń personalnych i finansowych, wynikających z obecnych konieczności oszczędnościowych, stoi na wysokości zadania w wykonywaniu zadań, przepisanych mu przez ustawę. Wygotowanie sprawozdania Kontroli Państwowej z działalności za okres budżetowy 1930/31 i uwag Kontroli Państwowej za rok 1929/30 jest sprawdzianem postępu w usprawnieniu prac Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PCzernichowski">Przystępuję do preliminarza budżetowego. Przedłożony preliminarz budżetowy cechują daleko idące oszczędności w układaniu wydatków, oszczędności, które sądzę, że się nie pomylę, jeżeli powiem, że przodują w układzie budżetów innych resortów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PCzernichowski">Wydatki zwyczajne na rok 1932/33 preliminowane w sumie 4,827.000 zł są o 24% niższe od wydatków, preliminowanych na rok 1931/32. Redukcja wydatków osobowych wynosi 25%, a rzeczowych 13% w stosunku do budżetu 1931/32 r. Redukcje, przeprowadzone w budżecie Najwyższej Izby Kontroli, posiadają, mimo daleko idące granicę, pełną realność, gdyż w dużej mierze zostały już zastosowane w r. b. Podnosząc te specjalne wysiłki w dziedzinie oszczędności, muszę z dużem uznaniem podkreślić oświadczenie pana Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, złożone na Komisji Budżetowej, że mimo tych oszczędności kontrola utrzymana będzie ilościowo i jakościowo w dotychczasowych rozmiarach, zmniejszenie personelu nie wpłynie na osłabienie kontroli, a wyrównane zostanie zwiększoną pracą i jej usprawnieniem.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PCzernichowski">Gros wydatków, bo 85% przypada na wydatki personalne i na tych też wydatkach poczynione są największe oszczędności. Mimo niewątpliwie zwiększonej pracy Izby Kontroli, etaty urzędników Izby zostały zmniejszone o 52 osoby w stosunku do stanu na 1 kwietnia 1931 r. Oszczędności personalne powstały, jak i w innych resortach, przez odjęcie dodatków 15% i 20% i przez redukcję personelu.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PCzernichowski">Na specjalną uwagę zasługuje silne zmniejszenie § 2, różnych wydatków osobowych, przeznaczonych na zapomogi i wynagrodzenia za pracę w godzinach pozabiurowych. Zmniejszenie sięga w porównaniu z rokiem bieżącym bardzo daleko, bo około 180.000.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PCzernichowski">Do poszczególnych części preliminarza nie mam żadnych uwag. Biorąc pod uwagę, że wysiłki w ułożeniu budżetu przez Prezesa Najwyższej Izby Kontroli poszły bardzo daleko, żadnej dalszej korektywy nie proponuję i mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie wniosek o uchwalenie budżetu Najwyższej Izby Kontroli na rok 1932/33 według przedłożenia rządowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Wobec chwilowej nieobecności sprawozdawcy następnego punktu, p. Polakiewicza, zarządzam przerwę 5-minutową.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przechodzimy do debaty szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Polakiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PPolakiewicz">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych na okres 1932/33 preliminowano w dochodach na 3 1/2 miljona, w wydatkach na 836,650.000, tak że ogólna suma wydatków na wojsko została obniżona o 6,700.000 w porównaniu z budżetem na okres poprzedni.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PPolakiewicz">Komisja Budżetowa Sejmu nie wprowadziła poważniejszych zmian w preliminarzu, a doceniając wagę zagadnienia obrony Państwa, akceptowała jednomyślnie ogólną sumę wydatków, co na specjalne zasługuje podkreślenie. Ten stosunek Sejmu do armji płynie nietylko z przeświadczenia, że wojsko polskie jest główną opoką naszej niezawisłości politycznej, ale że wydatki te przeznaczone są na obronę Państwa, a nie są wyrazem polityki zaborczej. Wysoki Sejm, rozważając i oceniając wysiłek społeczeństwa dla zagadnień obrony, musi uwzględnić specjalne warunki, w których wojsko nasze pracuje. Polska wyniszczona, zdewastowana podczas wojny światowej, musiała w latach 1918–1920 prowadzić uciążliwą obronę swych granic i dzięki ofiarności i bohaterstwu swego żołnierza, wysiłkowi całego społeczeństwa i genjuszowi Naczelnego Wodza, odniosła wiekopomne zwycięstwo. Nie zmieniło to jednak warunków geograficznych i politycznych, w jakich żyjemy, mianowicie mamy dwóch sąsiadów potężniejszych od siebie, uzbrojonych i jak zdajemy sobie z tego dokładnie sprawę, niezbyt przyjaźnie do państwowości naszej ustosunkowanych. Długość naszych geograficznych granic niebezpiecznych jest elementem najbardziej ujemnym, a granice te otwarte są na wszelkie ataki. Wreszcie odrodzone Państwo musi budować zręby swoje od podstaw, a więc i armja nasza musiała otrzymane od społeczeństwa środki kierować na inwestycje, budowę koszar, zakładów zaopatrzenia i na rozbudowę przemysłu, opartego o samowystarczalność. Możliwości gospodarcze i finansowe Polski trzeba było dostosować do konieczności obronnej, stwarzając odpowiednią gotowość mobilizacyjną i rezerwę zaopatrzenia. Wreszcie olbrzymiego trudu i pracy trzeba było dokonać dla scałkowania wojska, owiania go duchem najszczytniejszej służby Ojczyźnie, dla jednolitej doktryny oraz wychowania i wyszkolenia żołnierza-obywatela w pełnem słowa tego znaczeniu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PPolakiewicz">Stworzyć i wyposażyć armję w tych warunkach, zwłaszcza przy szybkim rozwoju technicznych środków obrony i walki, nie jest rzeczą łatwą, pogłębioną kryzysem gospodarczym i ograniczeniami budżetowemi, zwłaszcza miesięcznemi tangentami. Ministerstwo Spraw Wojskowych poszło dlatego drogą zaspakajania kolejno potrzeb najpilniejszych z dziedziny zaopatrzenia „skokami”, t. zn. kierowaniem wysiłku na produkcję sprzętu, broni, później wszelkiej amunicji i wprowadzenia jednolitego uzbrojenia całej armji.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PPolakiewicz">Z największem uznaniem podkreślić muszę jako referent wysiłki Ministerstwa Spraw Wojskowych w kierunku zwiększenia do granic możliwości kredytów na wydatki materjałowe. Budżet został poddany analizie w ten sposób, że przekalkulowane zostały normy dotychczas obowiązujące w wydatkach zryczałtowanych (koszta konserwacji sprzętu, materjału, podróże i wyjazdy za granicę) i w ten sposób obniżone zostały do minimum wydatki wegetacyjne w ramach stanów osobowych. Wydatki wegetacyjne obniżyły się o 44 miljony zł, t. j. o 4,7% na korzyść wydatków materjałowych.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PPolakiewicz">Wojsko interesuje się przemysłem krajowym ze względu na ważność jego współdziałania w obronie Państwa. Przemysł spełni to zadanie, im wyższe będzie jego przygotowanie techniczne i samowystarczalność. Zaopatrzenia armji nie można opierać na dowozie z zagranicy, musimy zaspokoić w kraju zapotrzebowanie surowców, półfabrykatów i gotowych wyrobów.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PPolakiewicz">Z całokształtu przemysłu wyodrębnia się grupa przemysłu wojennego, która w czasie pokoju pracuje wyłącznie lub przeważnie dla wojska, a do niej należą: zakłady prywatne, państwowe zakłady skomercjalizowane i wojskowe zakłady przetwarzające. Na specjalną uwagę zasługuje wysiłek przemysłu wojennego, który potrafił zaspokoić niektóre działy zaopatrzenia armji w 100%. W szczególności z dużem zadowoleniem i radością dowiedziałem się, że sprzęt lotniczy jest w 100% wyrabiany w zakładach polskich. Tendencja do osiągnięcia zaopatrzenia armji w drodze wyrobów przemysłu krajowego przebija się we wszystkich działach zaopatrzenia Ministerstwa Spraw Wojskowych, tak dalece, iż ostatnio już nawet tak specjalne rzeczy, jak aparaty fotograficzne, również w kraju były wyrabiane. Ministerstwo Spraw Wojskowych, aby poprzeć i rozwiązać zasadę samowystarczalności, zadecydowało ostatnio wstrzymać wszelkie zamówienia zagraniczne; każde zapotrzebowanie, któreby było skierowane do zagranicy, musi uzyskać specjalną i wyjątkową zgodę Ministra Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PPolakiewicz">Ministerstwo Spraw Wojskowych, jako największy konsument zorganizowany w kraju, przyczynia się do regulowania cen, przede wszystkiem cen na taki produkt, jak zboże. Wprowadzona od dwóch lat gospodarka ryczałtowa spowodowała zbliżenie wojska jako konsumenta do producentów, a mianowicie wszystkie oddziały i zakłady, które dostają pewne sumy, pewne kredyty na zakupy, z pominięciem wszelkiego pośrednictwa, nabywają produkty poza zbożem bezpośrednio od producenta.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PPolakiewicz">Zwrócę uwagę również na politykę wojska w kierunku wyhodowania i nabywania konia wojskowego, którego jeszcze kilka lat temu byliśmy zmuszeni sprowadzać w dość znacznej mierze z zagranicy; dziś dzięki polityce wojska w tej dziedzinie typ konia wojskowego polskiego został już ustalony, a co ważniejsze, doprowadzony do takiej doskonałości, że zaczynamy konia typu wojskowego już eksportować.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PPolakiewicz">Również sposób zakupów gotówkowych, które czynimy na targach, doprowadzamy do tego, że rolnicy, zwłaszcza drobni, którzy zajmują się hodowlą koni, mają z tego znaczną korzyść.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PPolakiewicz">W swojem sprawozdaniu, które dałem Panom, zajmuję się bardzo szczegółowo omawianiem wszystkich zarzutów, względnie uwag, jakie się znalazły w sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli. Naogół Najwyższa Izba Kontroli w swem sprawozdaniu, poza kilkunastu zresztą niezbyt poważnemi usterkami, o działalności Ministerstwa Spraw Wojskowych wyraża się dodatnio. Sam stwierdzić muszę, że z zetknięcia się z pracą, jaką miałem zaszczyt, referując budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, zaobserwować, muszę stwierdzić, że jest to resort działający najbardziej sprawnie, najbardziej celowo i najbardziej oszczędnie.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PPolakiewicz">Praca wojska dla obrony Państwa, jak zaznaczyłem, jest wielka i owocna i jest rezultatem nietylko wysiłków korpusu oficerskiego i podoficerskiego, zarządu armji, ale z jej wielkości i gotowości przebija się myśl, wola i serce tego, który ją stworzył, do zwycięstwa prowadził i dziś zorganizował. Polska i Sejm winny najgłębszą wdzięczność i uznanie dla pracy Ministra Spraw Wojskowych Marszałka Józefa Piłsudskiego, Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PPolakiewicz">Miłość i szacunek do armji narodowej, która wie, że Państwo, któreby bez śmiertelnej walki oddało choć piędź ziemi, nie jest warte wolności, skłania mię do proszenia Wysokiego Sejmu o przyjęcie budżetu w myśl przedłożenia Komisji Budżetowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Fr. Arciszewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PFrArciszewski">Wysoki Sejmie! Główną cechą charakterystyczną budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych tego roku jest jego suma globalna 832 miljony zł. Tej sumy globalnej my zwalczać nie zamierzamy, ale nie wierzymy w to, żeby Rząd mógł w r. 1932 wydać tak wielką sumę, skoro już w r. 1931 musiał z budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych obciąć 92 miljony zł, i wydał tylko 744 miljony zł. Wobec tego trudno mi dziś mówić o wewnętrznej strukturze tego budżetu i o jakichkolwiek poprawkach. Ale ponieważ każdy budżet jest programem Rządu na rok następny, przeto właśnie o tym programie chcę w tym roku cokolwiek powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PFrArciszewski">Referent generalny budżetu p. Miedziński porównuje budżet tegoroczny z budżetem z przed 6 lat i mówi tak: „W każdym razie ponad 100 miljonów wydamy więcej na wzmocnienie naszych sił obronnych niż w r. 1926/27. Jest to różnica, z której możemy być prawdziwie dumni. Jest to wysiłek, na który przez setki lat Polska nigdy zdobyć się nie umiała”. A p. referent budżetu wojskowego Wicemarszałek Polakiewicz powiedział nam w swoim referacie i w rozmowie w kuluarach ze mną i z p. Wicemarszałkiem Czetwertyńskim, że w wojsku jest w ostatnich latach taka wielka poprawa, że krytyka byłaby już naprawdę nieuzasadniona. Panowie są, jak widać, zadowoleni.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PFrArciszewski">Otóż ja nie odważyłbym się tak, jak p. poseł Miedziński, przesądzać, czy my naprawdę wydamy tych 100 miljonów więcej, niż w ciągu roku 1926, ale jeżeli porównam wydatki netto w r. 1926/27, o których wspominał p. Miedziński, to okaże się, że na wojsko wówczas wydano faktycznie 32,1% całego budżetu państwowego. Obecnie preliminuje się 34,3% . Ale sam p. referent generalny i p. Minister Skarbu kilkakrotnie z tej trybuny kilka dni temu oświadczyli i podkreślali prawdopodobieństwo zmniejszenia preliminowanych wydatków budżetowych, zależnie od wpływów kasowych. Czy zatem ten optymizm p. Miedzińskiego ze stuletnim terminem się sprawdzi, to wydaje mi się już dzisiaj bardzo problematyczne, a może się załamać nawet już w terminie sześcioletnim.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PFrArciszewski">Bo jakież były dotąd wysiłki faktyczne, już uskutecznione w ciągu ostatnich lat?</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PFrArciszewski">Oto w r. 1926/27 wydano 32,1% budżetu ogólnego na wojsko, w r. 1927/28 wydano 32,8%, w r. 1928/29 23,6%, w 1929/30 r. — 22,2%, w r. 1930/31 — 27,6%, w obecnym roku 1931/32, wiadomo tylko, że już obcięto 92 milj. A zatem w okresie, żeby tak powiedzieć, pomajowym tylko w jednym roku 1927/28 wynosił procent, czyli wysiłek o 0,7% więcej niż w roku 1926–27, — a we wszystkich innych latach znacznie mniej.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PFrArciszewski">Co zaś do poglądu p. marszałka Polakiewicza, to ja niestety zgodzić się z nim nie mogę. O najważniejszych powodach tego mego stanowiska niestety z tej trybuny mówić nie mogę. Spróbuję jednak uzasadnić je dowodami dopuszczalnemi i w odpowiedzi obydwu pp. referentom przedstawię Wysokiej Izbie mój bilans wojskowy za ostatnie 6 lat.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#PFrArciszewski">W maju r. b. będzie 6 lat od przewrotu 1926 r. Jednym z głównych argumentów, pod których hasłem zrobiony był ten przewrót, była „konieczność lepszego zorganizowania najwyższych władz wojskowych i lepszego ustosunkowania się Sejmu i Rządu do spraw obrony Państwa”. Od tego czasu rządzą niepodzielnie zwycięzcy przewrotu.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PFrArciszewski">Otóż spróbujmy zanalizować, co zrobiono od tego czasu w różnych dziedzinach wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PFrArciszewski">Więc naprzód w dziedzinie ustawodawstwa wojskowego: w tej dziedzinie w pierwszych dwóch latach po wypadkach majowych czuło się naprawdę pewne posunięcie naprzód. Wyszło kilkanaście mniejszych i kilka zasadniczych rozporządzeń P. Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustaw, ustalających kilka praw podstawowych, których naszemu młodemu Państwu jeszcze brakowało, jak np. rozporządzenie o stanie wyjątkowym, rozporządzenie o stanie wojennym, o przymusowem wycofaniu z zagrożonych obszarów, o ustanowieniu generalnego inspektoratu siły zbrojnej, o skomercjalizowaniu wytwórni wojskowych, o prawie lotniczem, statut oficerskiego sądu honorowego, nowy kodeks karny wojskowy.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PFrArciszewski">W okresie tym od maja 1926 r. do marca 1928 r. wyszło, jak wiadomo, przeszło 400 dekretów Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, dotyczących różnych dziedzin życia państwowego. Ale potem, gdy w r. 1928 zebrał się Sejm, nastał okres kompletnej ciszy ustawowej. Nie wiem, dlaczego, od r. 1928 począwszy, już nie było dalszej potrzeby wydawania zasadniczych ustaw wojskowych; w każdym razie za cały okres Sejmu 1928–30 p. Minister Spraw Wojskowych wniósł do Sejmu tylko 4 projekty ustaw. To były dwa projekty o poborze rekruta, jeden o zamianie na Prądniku Czerwonym pewnej parceli ziemnej i jeden o przekazaniu na własność Funduszu Kwaterunkowego nieruchomości państwowych. Obecnie, gdy się zebrał ten Sejm, mamy znowu nowy objaw w dziedzinie ustawodawstwa wojskowego. W ciągu jednego r. 1931 wniosło Ministerstwo Spraw Wojskowych do Sejmu 22 ustawy, względnie nowele. Ale cóż to były za ustawy? Przypominają sobie Panowie może nasze zebranie z dnia 15 stycznia, kiedy to w ciągu zaledwie 4-godzinnego posiedzenia Sejm uchwalił 12 ustaw wojskowych. Same drobne sprawy, żadnych spraw zasadniczych w wielkim stylu, żadnych wielkich spraw obrony Państwa. Mam tutaj wszystkie te ustawy zebrane i mógłbym ich tytuły Panom wymienić. Są tylko dwie sprawy ważniejsze, jedna, to ustawa, która mówi o stosunkach prawnych w starych twierdzach zaborczych, a drugą dyskutowano wczoraj na Komisji Wojskowej o drogach wodnych i śródlądowych.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PFrArciszewski">Gdy się w bibljotece sejmowej przegląda olbrzymie rozprawy nad kwestjami wojskowemi, jakie załatwiono np. we Francji w ostatniem sześcioleciu, to jest w państwie, które już tylko uzupełnia swoje ustawodawstwo wojskowe i nie potrzebuje wydawać takich ustaw, jak nowy kodeks karny, albo przepisy o sądach honorowych i t. p., doznaje się wrażenia, jakby nasze władze wojskowe, uporawszy się w latach 1926/28 7 kilku zasadniczemi sprawami, nie wiedziały, co dalej robić.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PFrArciszewski">Ale my mamy przecież wysoce kompetentne t. zw. rządy pułkowników w Polsce i większość sejmową, która wszystko uchwali, trzeba jej tylko coś przedłożyć, — a tu nic. Rząd już od 4 lat nie ma nic ważniejszego do powiedzenia, — jedna ustawa o militaryzacji dróg lądowych i wodnych — i ta z błędami konstytucyjnemi, — jedna o stosunkach prawnych w starych twierdzach zaborczych, a pozatem — same drobne sprawy bieżące.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PFrArciszewski">Niedawno zdawało się, że się zanosi na wielkie pociągnięcia. A tu z wielkiej — nietyle góry, ile chmury krasomówczej — wylazła mysz.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PFrArciszewski">Była tu taka nowela do ustawy o świadczeniach rzeczowych, dotycząca spraw przeciwlotniczych. Ja już myślałem, że chodzi o wielką sprawę budowy w całym kraju schronów przeciwlotniczych i przeciwgazowych dla obrony całej ludności kraju przed wielkiem niebezpieczeństwem — i że chodzi już tylko o dyskusję nad rodzajem odszkodowań dla właścicieli nieruchomości, a tu wylazły… latarki do oświetlania bram domowych. Nawet nie było mowy o wielkich lampach łukowych na ulicach i dworcach kolejowych, tylko o zwykłych, małych lampeczkach przed domami. A można było przy tej okazji np. powiedzieć, że jeżeli kto buduje fabrykę kosztem kilku miljonów złotych, to rząd doda mu jeszcze kilkadziesiąt tysięcy złotych i rozkaże zrobić takie schrony, aby wszyscy robotnicy mogli się pomieścić w razie napadu lotniczego. Tak samo, jeżeli kto buduje wielki dom prywatny na ważnem miejscu taktycznem, możnaby było dodać jeszcze kilkanaście, czy kilkadziesiąt tysięcy z funduszów państwowych i zbudować takie piwnice, aby cała ludność okoliczna mogła się w razie napadu lotniczego, czy gazowego skryć.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Cudotwórca.)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PFrArciszewski">To wszystko można zrobić, trzeba tylko trochę głębiej myśleć.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PFrArciszewski">Jest jeszcze jedna taka ustawa, która również wczoraj była na Komisji Wojskowej, a mianowicie, dotycząca sprzedaży publicznej pozostałości po dezerterach. Ja już myślałem, że rząd panów pułkowników wniesie niesłychanie radykalny wniosek, taki np. jaki istniał w Serbji i podczas wojny dał wyśmienity rezultat, mianowicie, że wszystkim dezerterom, którzy przechodzili na stronę nieprzyjacielską, konfiskowano cały majątek prywatny na rzecz Państwa. Nic podobnego niema w naszej ustawie; jest tylko powiedziane, że po dezerterze wolno… sprzedać ruchomości pozostawione po nim w kompanji.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Dlaczego Pan wczoraj nie mówił o tem na komisji?)</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#PFrArciszewski">Po co stawiać wnioski na komisji, i tak one nie będą uchwalone. Panowie wszystkie nasze wnioski na komisji odrzucają, niema najmniejszego sensu wogóle gadać cokolwiek z Wami na komisji.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#PFrArciszewski">Słowem w sprawie ustawodawstwa wojskowego i obrony Państwa od czterech lat wieje pustka. A potrzebaby jeszcze niejedno zrobić, potrzeba np. ustawy o ochronie przeciwlotniczej całej ludności, ustawy o ochronie przeciwgazowej całej ludności, ustawy o ograniczeniu zużycia różnych surowców na cele prywatne podczas wojny, ustawy o etatach wojskowych, ustawy o fortyfikacjach, jaka niedawno wyszła we Francji, ustawy o marynarce, jak to niedawno Niemcy zrobiły i co rok przewidują w programie swoich wydatków, ustawy o przygotowaniu całego narodu do walki i wiele innych. Otóż tego wszystkiego nie zrobiono.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#PFrArciszewski">Proszę Panów porównać twórczość pierwszych 6 lat istnienia Państwa w dziedzinie ustawodawstwa wojskowego przy cywilnych rządach, rozwój ustawodawstwa wojskowego we Francji w ostatnich 6 latach z prawie kompletnym zastojem obecnym u nas — a bilans w dziedzinie ustawodawstwa wojskowego ułoży się sam.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#PFrArciszewski">Ja nie mogę się zgodzić z poglądem, że wszystko jest w najlepszym porządku i być tak zadowolonym, jak Panowie.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#PFrArciszewski">A cóż się dzieje w dziedzinie organizacji, zaopatrzenia, wyszkolenia wojska?</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#PFrArciszewski">Tu zrobiliśmy niewątpliwie postępy, zwłaszcza w dziedzinie przemysłu wojennego. P. gen. Składkowski przyszedł ostatnio na Komisję Budżetową z całym składem próbek różnych nowych sprzętów wyekwipowania armji. Ale porównanie p. generała dotyczyło całego ośmiolecia od r. 1924 do 1932, nietylko ostatniego roku. Wobec tego musimy to porównanie nieco inaczej potraktować.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#PFrArciszewski">Otóż ja dostałem do ręki również memoriał o stanie organizacyjnym naszych sąsiadów i studjowałem też dużo na ten temat, jakie oni zrobili postępy. W ciągu ostatnich 6 lat każda armja europejska zrobiła postępy. Proszę popatrzeć na armję bolszewicka, czechosłowacka, niemiecką, jugosłowiańską, czy jakąkolwiek inną; która z nich nic zrobiła postępu? Zdaniem mojem, w każdej dziedzinie wolno nam w Polsce robić, co się nam podoba, ale w dziedzinie wojskowej musimy ciągle porównywać się z zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#PFrArciszewski">Otóż proszę porównać Rosję. Budżet rosyjski od r. 1926 — biorę ten sam 6-letni termin — został powiększony o 120%, budżet polski o 30%.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech się Pan spyta prof. Rybarskiego.)</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#PFrArciszewski">W Niemczech wydaje się czterokrotnie więcej na jednego żołnierza niż w Polsce, mimo, że oni nie mają ciężkiej artylerji i innego sprzętu, który Polska może robić. Albo proszę porównać postęp przysposobienia wciskowego w Niemczech i u nas w ciągu ostatnich 6 lat. Panowie przypominają sobie te olbrzymie zjazdy wojskowe we Wrocławiu tuż nad samą granicą polską. Samo więc pokazanie wzorów towarowych jest bardzo dobre, ale….nieco jednostronne. Bo, że nasz stan zaopatrzenia wojska się poprawia, to przecież rzecz naturalna, wydajemy corocznie setki miljonów na to, ale ja chciałbym słyszeć, jak my w tym wyścigu wyglądamy w stosunku do sąsiadów. Bo w wyścigu każdy uczestnik biegnie naprzód każdy robi postępy — chodzi tylko o to, kto robi większe postępy. A pod tym względem nie usłyszeliśmy, ani od referenta, ani od p. generała Wiceministra Spraw Wojskowych odpowiednich zestawień.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#PFrArciszewski">Otóż ja pozwolę sobie sam zrobić jedno takie porównanie. Weźmy nasze lotnictwo. Ten temat specjalnie wybrałem dlatego, ponieważ w tym roku mamy o 32.000.000 zł więcej na ten dział wydać, aniżeli w latach poprzednich. Przypatrzmy się, jak inne narody rozwijają swoje lotnictwo.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#PFrArciszewski">W prasie codziennej czytaliśmy w ostatniem półroczu takie oto wiadomości: W Nancy w obecności ministra lotnictwa Dumesnila oraz marszałka Petaina odbyły się trzydniowe manewry lotnicze, do których wciągnięta została również ludność cywilna. Miasto Nancy tonęło w ciemnościach, przypominając mieszkańcom niedawne przeżycia wielkiej wojny. W Lyonie wykonało próbny nalot na miasto kilkaset samolotów. Również urządzono naloty na stolice państw w Londynie, w Nowym Jorku. A teraz proszę słuchać: W manewrach napowietrznych, w Italji, zarządzonych przez ministerstwo lotnictwa, a rozpoczętych dnia 25 sierpnia, wzięły udział 894 samoloty najrozmaitszych kategoryi. W ilustracjach pism codziennych widzieli Panowie zapewne fotografię lotniska w Ferrarze podczas tych manewrów.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W kinematografie.)</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#PFrArciszewski">Na ilustracji tej, którą mam tutaj, widać całe olbrzymie lotnisko zasypane samolotami ustawionemu w rzędy, 800 aparatów gotowych do startu. W kinematografach widzieli z pewnością niektórzy Panowie zdjęcia z manewrów amerykańskich, na których aparaty dziesiątkami jednocześnie startują i setkami robią napady bombowe na okręty.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#PFrArciszewski">W prasie czytamy, jak to kilkadziesiąt aparatów japońskich zniszczyło pociąg, w którym jechał jakiś generał chiński.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#PFrArciszewski">Niemieckie Zeppeliny latają sobie naokoło kuli ziemskiej, jakby na spacer; szybowce niemieckie lecą przez kanał La Manche tam i z powrotem bez motoru.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#PFrArciszewski">Sowiety urządzaia wielkie manewry lotnicze, połączone z nauka ludności cywilnej. Sowiecki lotnik przeleciał przez Ocean Spokojny.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#PFrArciszewski">W Holandii buduje się aeroplan, który będzie mógł przewozić 42.000 kg netto, podczas gdy nasz największy to p. Tebinka będzie wiedział uniesie 1.000 kg.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#PFrArciszewski">Kilka dni temu była wiadomość o budżecie lotnictwa francuskiego, że na budżet wojskowy i cywilny lotniczy Francja preliminuje 1.800 milj. franków, t. j. 600 milj. złotych.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Może Pan będzie łaskaw zakomunikować Izbie, ile Francja preliminuje na fortyfikacje.)</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#PFrArciszewski">Nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: 5 miljardów franków.)</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#PFrArciszewski">To wszystko, proszę Panów, już nie są odosobnione czyny poszczególnych lotników. To już są czyny całych grup, całych olbrzymich mas lotniczych. To nie są objawy bohaterstwa poszczególnych pilotów, to już jest wyrazem siły całego lotnictwa danego państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#PFrArciszewski">Otóż zestawiłem to wszystko Wysokiej Izbie po to, aby dziś, w czasie zebrania się Konferencji Rozbrojeniowej, imieniem naszego klubu oświadczyć, że Polska się raczej prawa uzbrojenia domagać powinna, niż dysputować o rozbrojeniu, tak dalece jesteśmy wstecz za innemi krajami.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#komentarz">(Oklaski na lawach B. B. i na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#PFrArciszewski">Błogie zadowolenie ze stanu posiadania jest, zdaniem mojem. stanowiskiem niesłusznem. W chwili, kiedy nasz Minister Spraw Zagranicznych zasiada na konferencji w Genewie i rozważa — jak to dziś w gazetach czytaliśmy — projekt armji Ligi Narodów, gdzie jest powiedziane o lotnictwie, iż małe aparaty mają pozostać własnością państw, a większe mają być oddane Lidze Narodów, my domagać się musimy od naszego Rządu siły lotniczej takiej, jaką już mają inne państwa europejskie naprawdę już uzbrojone, a mniej zagrożone od nas.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#PFrArciszewski">A cóż się dzieje u nas w ostatnich latach? Poszczególni lotnicy nasi, poszczególni konstruktorowie wysilają się, jak mogą, zapał istnieje, bohaterstwo naszych pilotów jest zapewne większe niż w niejednem innem państwie. Ale cóż pomogą wysiłki poszczególnych ludzi, kiedy niema kierownictwa do wspólnej akcji? Były bohaterskie wysiłki kpt Orlińskiego, por. Szałasa, mjr. Idzikowskiego, kot. Skarżyńskiego i por. Markiewicza, ale to wszystko są czyny poszczególnych pilotów, to nie jest wyrazem siły całego lotnictwa.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#PFrArciszewski">Mógłby kto powiedzieć, że takie wielkie ćwiczenia to parady dobre dla państw bogatych, a biedne potrafią je zaimprowizować w razie potrzeby. Otóż tak nie jest, bo to są ćwiczenia potrzebne dla wyższych dowódców. Sama sprawa zaopatrzenia tak wielkiej ilości aparatów w benzynę i oliwę jest problemem dla siebie, a cóż dopiero startowanie i lądowanie tak wielkich mas lotniczych na lotniskach zaimprowizowanych, Ostatnio w r. 1930 wzięliśmy udział w większej imprezie lotniczej, w rajdzie Małej Ententy, a nawet sami byliśmy organizatorami tej imprezy. Biorę ten przykład z tego powodu, ponieważ w tym rajdzie brały udział 4 młode państwa, które swoje własne lotnictwo dopiero budują. Czechy wzięły udział w rajdzie na maszynach własnej konstrukcji aż do ostatniej śrubki. Jugosłowia, Rumunia i Polska brały udział na tych samych maszynach Potez XXV z silnikiem Lorain Dietrich i Polska zajęła w tym konkursie ostatnie miejsce. To jest jaskrawy dowód złego kierownictwa i złej organizacji lotniczej. Niemcy dwa razy organizowali międzynarodowe rajdy awionetek i dwa razy wybrali pierwsze miejsce. W zeszłym roku gen. włoski Balbo przeleciał 12 aparatami Atlantyk Południowy z Afryki do Ameryki. 11 aparatów przeleciało, jeden tylko zginał. A nasz p. płk. Rayski nie potrafił nawet zwykłego rajdu Małej Ententy na 10 aparatów zorganizować. Wszystkie inne państwa zrobiły to lepiej.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#PFrArciszewski">Ale Panowie mogą powiedzieć, że my nie mamy pieniędzy, że, jak „Polska Zbrojna” mówi, w stosunku do ilości mieszkańców Polska wydaje na lotnictwo przeszło 7 razy mniej niż Włochy. 18 razy mniej niż Anglia, przeszło 2 razy mniej niż Szwajcaria, 15 razy mniej niż Francja, oraz o 40% mniej niż Czechosłowacja. To jest oczywiście argument bardzo silny, ale mimo to niewystarczający.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#PFrArciszewski">Nasz budżet lotniczy jest mały w stosunku do innych państw, ale są to przecież miljony. P. Minister Spraw Zagranicznych przedstawił w Lidze Narodów memorandum, w którem pisze, że nasz budżet lotniczy wynosi 78 mili. zł. Przypuszczam, że są tu także kwoty na budownictwo. To jest przecież olbrzymia kwota roczna, z którą można już coś konkretnego zrobić. Trzeba tylko te pieniądze odpowiednio wykorzystać. Ale pod tym właśnie względem mamy poważne zastrzeżenia.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#PFrArciszewski">Dam kilka krótkich przykładów. Jest np. ogólna opinja, że żadne inne państwo europejskie, ani Anglja, ani Francja, ani Niemcy nie budują tak kosztownych hangarów lotniczych i nie urządzają ich tak kosztownie wewnątrz, jak my od 3–4 lat, np. na Okęciu, w Krakowie lub we Lwowie. Taki jeden hangar kosztuje około 1 miljona zł, a możnaby to z powodzeniem za połowę zrobić. Albo np. w Dęblinie wybudowano kosztem około 3 miljonów zł wspaniałe pomieszczenie na warsztaty lotnicze, których wcale niema i używa się ten luksusowy budynek obecnie na skład. Czy nie byłoby lepiej wydać te pieniądze na zakup płatowców, jak robią inne państwa?</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#PFrArciszewski">Albo np. typy naszych płatowców. Są bardzo poważne zastrzeżenia co do tego, czy nie zmarnowano miljonów złotych przez szereg lat na zakup różnych aparatów myśliwskich, na których w ciągu ostatnich lat zabiło się kilkudziesięciu pilotów i które trzeba z powodu wad konstrukcyjnych czemprędzej wycofać, bo aparaty wpadały w korkociąg, albo skrzydła odlatywały. Albo np. mówi się, że zakupione za wielkie miljony aparaty Fokker F. VII nie odpowiadają swojemu celowi i trzeba je będzie prędko zamienić na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#PFrArciszewski">A inne państwa wciąż robią postępy i postępy.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#PFrArciszewski">Ja wiem o tem, że trzeba w miarę postępu techniki wprowadzać coraz to nowe typy płatowców, ale w tych wypadkach, o których mówię, wycofuje się aparaty nowe z powodu tego, że za późno spostrzeżono wady konstrukcyjne.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#PFrArciszewski">Zdaniem więc mojem, błąd główny nie leży tylko w za małym budżecie, ale przedewszystkiem w złem kierownictwie lotnictwa, które nie umie tego budżetu odpowiednio wykorzystać.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#PFrArciszewski">Bo są jeszcze i inne sprawy, inne powody. Był np. w roku 1931 proces b. mjr. Kubali. Sprawa sama paskudna, anonimy do kobiet. Mnie tu interesuje tylko kwestja lotnicza. Na samej rozprawie odczytywano publicznie cześć memorjału, złożonego przez adwokata b. mjr. Kubali na ręce prokuratora, w sprawie różnych szczegółów lotniczych. Ja ten memorjał czytałem. Tam są bardzo ciężkie konkretne zarzuty przeciwko płk. Rayskiemu. Tam jest wręcz zarzut zdrady stanu. I cóż się stało? Prokuratura zrobiła wniosek o wszczęcie dochodzenia przeciwko płk. Rayskiemu — i nie dostała zezwolenia na to. Zwołuje się natomiast ostatnio jakąś komisję wewnętrzną, ale nie sądową, która ma te zarzuty zbadać. Otóż ja jestem zdania, że skoro zarzuty były postawione przed sądem, publicznie, należy je też zbadać przed sądem, publicznie. Jeżeli konkretne, a ciężkie zarzuty p. Kubali nie są słuszne, to należy zażądać ponownego ukarania go, a jeżeli są słuszne, to ukarania innych, ale bez odpowiedzi sądowej podobnej sprawy pozostawić nie wolno. Zbyt dużo ludzi czytało w gazetach o istnieniu tych zarzutów. To, że p. Kubala został przez sad skazany za pisanie anonimów, nie wyjaśnia jeszcze spraw lotniczych przez niego poruszonych. A czyż człowiekowi, raz skazanemu, wolno potem już bezkarnie robić zarzuty, jakie tylko chce, jakie mu się podobają? My się domagać musimy osobnej rozprawy sądowej w sprawie konkretnych zarzutów podanych przez p. Kubalę na ręce prokuratora. Tego wymaga zdrowie lotnictwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#PFrArciszewski">Albo, proszę Panów, sprawa ciągłych wypadków lotniczych, o których czytamy w prasie. Ja naliczyłem w roku 1931 tylko z prasy 56 wypadków tragicznych. Są tacy, co mówią, że było ich 70. Straty z powodu tych wypadków wynoszą 35 wypadków śmiertelnych i około 10 do 15 miljonów złotych. P. generał Składkowski powiedział na komisji, że pod tym względem jest już znacznie lepiej, bo ilość wypadków śmiertelnych w stosunku do ilości godzin przelecianych z roku na rok się zmniejsza — i podał nam takie cyfry: w roku 1928 jeden wypadek śmiertelny na 1230 godzin latania, w roku 1929 jeden wypadek śmiertelny na 1242 godziny latania, w roku 1930 jeden wypadek śmiertelny na 1293 godziny latania. Czy to naprawdę należy uważać za poprawę? Przeszło 80% tych wszystkich wypadków było spowodowane psuciem się motorów w powietrzu. Chciałem dać Panom swój pogląd na tę sprawę i porównać wypadki psucia się motorów w lotnictwie wojskowem i cywilnem. W wojsku na 56 wypadków było przeszło 40 z powodu psucia się motorów. W całem lotnictwie cywilnem przez cały rok nie było ani jednego wypadku podobnego, mimo, że lotnictwo cywilne odbywa loty przy każdej pogodzie, i w dzień, i w nocy.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#PFrArciszewski">Ale ponieważ p. referent Polakiewicz odczytał nam na komisji pewien artykuł angielski o tej sprawie — choć wiadomo, że angielskie lotnictwo nie może być wzorem dla innych krajów, — przeto i ja pozwolę sobie przytoczyć Panom pewną wiadomość obcą, ale tym razem amerykańską. Były w roku 1931 manewry lotnicze w Stanach Zjednoczonych. W manewrach tych uczestniczyła jedna dywizja lotnicza, złożona z przeszło 600 samolotów, która przebywała w ciągu ćwiczeń przez ogółem 35.000 godzin w powietrzu i tylko jeden samolot wskutek wady motoru zmuszony był do lądowania. Ćwiczenia te trwały potem kilka dni. Aż do chwili, kiedy dywizja lotnicza opanowała New York, tylko 8 samolotów zostało wycofanych z jej składu, a oprócz tego 2 aparaty wykonały poważniejsze naprawy, przeprowadziły to jednak w przeciągu 24 godzin. Wypadków śmiertelnych nie było ani jednego.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#PFrArciszewski">Oto jest przykład godny naśladowania!</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#PFrArciszewski">Sprawa lotnictwa polskiego — w porównaniu z lotnictwem innych państw — napawa nas wielkim niepokojem i uspakajające słowa p. referenta nam w tym względzie nie wystarczają.</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#PFrArciszewski">To był przykład dotyczący lotnictwa. A teraz proszę Wysokiej Izby sobie zrobić takie samo porównanie co do ciężkiej artylerji, co do sprzętu przeciwlotniczego, albo marynarki, która już od kilku lat nie daje nowych zamówień na jednostki pływające, a zrozumieją Panowie mój wniosek, że w dziedzinie organizacji armji bilans ostatnich 6 lat jest taki: posuwamy się naprzód, ale inne państwa robią to znacznie prędzej. Z tego nie można być zadowolonym.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#PFrArciszewski">A teraz kilka słów, dotyczących spraw personalnych w wojsku.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To Pana boli.)</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#PFrArciszewski">Zaraz i Pana będzie bolało, niech Pan uważa. Polityka personalna ostatnich 6 lat w wojsku była z tej trybuny i w prasie tak wielokrotnie omawiana, że opinja co do niej jest już ustabilizowana. Ta sprawa da się wyrazić w cyfrach.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#PFrArciszewski">W ciągu ostatnich 5i lat przeniesiono na emeryturę 7.000 oficerów. Otóż w miejsce tych 7.000 oficerów zwolnionych, wstąpiło do wojska w tym samym czasie mniej więcej 4.000 młodych podporuczników. Bilans jest zatem taki, że w wojsku mamy dziś około 3.000 oficerów mniej niż w r. 1926. To znaczy, że w wyniku 6-letniej działalności rządów wojskowych mamy dziś w dziedzinie personalnej bilans bezwzględnie ujemny.</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#PFrArciszewski">Z powodu braku oficerów trzeba było skadrować prawie wszystkie trzecie bataljony w pułkach piechoty, co jest niewątpliwie niekorzystne dla wyszkolenia, bo obecnie wypada na jednego oficera znacznie większa ilość żołnierzy do szkolenia niż poprzednio. I do tej winy Ministerstwo Spraw Wojskowych samo się przyznaje. W uzasadnieniu do jednej niedawno uchwalonej przez Sejm ustawy powiedziano dosłownie: „Wprowadzenie stopnia chorążego ułatwi pokrycie luk etatowych, spowodowanych brakiem oficerów zawodowych w pułkach”.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#PFrArciszewski">A zatem w wyniku 6-letniej gospodarki personalnej za rządów pp. pułkowników i generałów w wojsku stosujemy dziś środek wojenny, jakim jest zastąpienie oficera podoficerem. To jest środek, jaki się stosuje po wielkiej bitwie.</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#PFrArciszewski">Aby naprawić ten stan rzeczy i osiągnąć z powrotem pełne etaty oficerskie w armji, trzebaby — licząc rocznego przypływu nawet 700 młodych podporuczników, a naturalnego ubytku tylko 250 oficerów różnych stopni — pełnych 7 lat, od dzisiejszego dnia począwszy. A jeżeli Panowie wprowadzicie w czyn to, co przyjmowany dzisiaj budżet przewiduje, żeby dalszych 1660 oficerów zwolnić z wojska, to trzeba będzie pełnych 10 lat na to, żeby te błędy naprawić.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#PFrArciszewski">W dziedzinie podoficerów, jak to już kol. Sacha udowodnił, przy zastosowaniu ostatnio uchwalonej ustawy, której myśmy byli przeciwni, będzie wynik taki, że na wojnę pójdziemy tylko z samymi kapralami, a plutonowych wogóle nie będzie i młody oficer rezerwy, który się zetknie z tak wielką ilością kaprali, nie będzie wiedział, który z tych kaprali jest lepszy, a który gorszy. To nas może w pierwszych tygodniach wojny bardzo dużo krwi kosztować.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#PFrArciszewski">A teraz proszę Wysokiego Sejmu spojrzeć, jaki jest stan praw wśród tych oficerów, którzy po tej masowej redukcji w wojsku pozostali. Tym oficerom daje ustawa o podstawowych prawach i obowiązkach oficerów pewne zapewnienia, pewne podstawy na których się opiera młody człowiek, chcący się poświęcić służbie w wojsku. Pragmatyka oficerska jest pewnego rodzaju zobowiązaniem Państwa w stosunku do tych, co do wojska wstępują. Każdy dziennik personalny Ministerstwa Spraw Wojskowych, mówiący o awansach, zaczyna się od słów: „Na podstawie ustawy z dnia 23 czerwca 1922 r. o podstawowych obowiązkach i prawach i t. d.”. A tymczasem ta właśnie ustawa ostatnio nie jest przez Ministerstwo Spraw Wojskowych przestrzegana.</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#PFrArciszewski">Art. 31 tej ustawy mówi, że awanse na poruczników następują automatycznie po dwóch latach. Nie wchodzę tu w to, czy awans taki po dwóch latach jest celowy, czy nie, ale skoro w szkole oficerskiej wykładano, że młody podporucznik ma prawo po dwóch latach być porucznikiem, to jest rzeczą conajmniej niepedagogiczną ze strony Rządu, ażeby żądać od tego młodego oficera rezygnacji ze swoich praw zaraz na początku służby. Trzeba wpierw ustawę zmienić.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#PFrArciszewski">Art. art. 32, 33, 34, 35 tej ustawy mówią, że przy awansach na kapitana, majora, podpułkownika awansuje część z wyboru, a część ze starszeństwa. Otóż znów jest wielu oficerów, nawet dyplomowanych, którym się już kilkakrotnie należał awans ze starszeństwa, lecz nie awansują; są ciągle przeskakiwani przez młodszych oficerów. Którzy to są, — nazwiska tych panów mogą Panowie zobaczyć w liście starszeństwa oficerów na pierwszych miejscach. Ja rozumiem awanse z wyboru tylko pod tym warunkiem, że wszyscy przeskoczeni będą rozumieli, dlaczego ich młodszy kolega został wyróżniony. Jeżeliby każdy oficer wiedział, że każdy czyn jego lub zaniedbanie będzie waloryzowane w punktach, a od ilości nagromadzonych punktów zależeć będzie wybór w awansie, to takie wybory byłyby z pewnością zrozumiałe i przyczyniłyby się w znacznej mierze do podniesienia ambicji i pracowitości oficerów i pobudziłyby ich do naśladowania dobrego przykładu. W przeciwnym razie, gdy oficerowie przeskoczeń tych nie będą mogli zrozumieć, to będą uważali te awanse z wyboru za krzywdę. Dziś sprawa awansów jest powszechną bolączką armji.</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#PFrArciszewski">Jakżeż może być zadowolony oficer, który np. dokładnie wie o tem, że był w zeszłym roku na liście awansowej, nie awansował, a przy następnych awansach bez żadnych znanych mu powodów nie został wcale na nowej liście awansowej umieszczony?</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#PFrArciszewski">Musi być ustalony jakiś system, jakiś program, znany ogółowi oficerów, jakaś stała polityka personalna, oparta na statystyce i sprawiedliwości. Np. zupełnie niezrozumiałem jest, dlaczego dziś wszystkie etaty majorów są przepełnione, podczas gdy 2 1/2 tysiąca etatów kapitańskich jest wolnych i nie mianuje się kapitanami poruczników, którzy są po 12 lat w tej samej szarży, pomimo, że pieniądze są w budżecie przewidziane. Mamy dzisiaj 46-letnich poruczników w wojsku, a niektórych 30-letnich i młodszych zwalnia się na emeryturę.</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#PFrArciszewski">Czasem oficera odkomenderowuje się na jakiś kurs dokształcający, a tuż po dobrem ukończeniu kursu przenosi się go na emeryturę. Innego znów oficera, dziś emerytowanego, jutro przyjmuje się na to samo stanowisko w charakterze oficera kontraktowego.</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#PFrArciszewski">To jest przecież dowolność zupełna. A oficer, aby dobrze spełniał swoje obowiązki, musi wiedzieć, co go czeka jutro; musi wiedzieć, jakie są jego możliwości awansowe, jak często w ciągu roku może być przenoszony do innej miejscowości, musi wiedzieć, gdzie jest przypuszczalny kres jego karjery i od czego on zależy. A jeżeli tego wszystkiego nie wie, to wychowuje się apatycznych i zniechęconych ludzi, a nie samodzielne, dziarskie charaktery, z fantazją i polotem oficerskim, które w wojsku są potrzebne.</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#PFrArciszewski">Sama poprawa bytu materjalnego oficerów, co w bilansie 6-letnim należy zapisać po stronie dodatniej, nie da oficerom nigdy pełnego zadowolenia, bo oficer zawodowy nie służy w wojsku tylko dla pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#PFrArciszewski">Dobiegam końca. Na Komisji Budżetowej p. generał Składkowski zakończył swoje wywody słowami: „Wojsko jest ożywione jak największą ofiarnością i dąży do tego, ażeby nietylko spełniać swój obowiązek, ale zdobyć szacunek i miłość narodu”.</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#PFrArciszewski">Bardzo dobrze się stało, że p. Generał tak powiedział. Ale dlaczego to p. Generał chce zdobywać szacunek i miłość narodu dla wojska? Zapewniam Pana Generała, że wojsko je posiada — w pełni u całego społeczeństwa — bez wyjątków. Toż przecież każdy chłop, robotnik, czy student niewątpliwie kocha swego brata, czy syna, który jest w wojsku dla obrony Państwa Polskiego. Ale p. generał Składkowski, mówiąc te słowa, czuł zapewne instyktownie, że niektórzy kierownicy tego wojska, a między nimi i on sam, nie posiadają tej 100-procentowej miłości całego narodu. Ale to są ślady niedawnej przeszłości p. Generała, którego działalność na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych spotkała się z bardzo silną reakcją większości społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#PFrArciszewski">Panom generałom, czy pułkownikom, będącym dziś w Rządzie, wolno oczywiście nic sobie z tego nie robić, czy ich kto kocha, czy nienawidzi, ale ściągając niezadowolenie narodu na siebie, ci panowie pośrednio wyrządzają olbrzymią krzywdę wojsku. Bo wielkie masy społeczeństwa naogół mają wrażenie, że są rządzone przez klikę wyższych wojskowych i nie rozróżniają subtelnie, który to generał, czy pułkownik zrobił im krzywdę moralną, czy materjalną.</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#PFrArciszewski">Ja bynajmniej nie sądzę, by odbycie wieloletniej służby w wojsku polskiem mogło być opinją ujemną do zajmowania innego wysokiego stanowiska w Państwie, ale myślę, że to mogą być tylko wypadki pojedyńcze, bo stosowanie tego środka hurtowo, bez poprzedniego przygotowania tych oficerów na nowe stanowiska, tak jak dziś to się robi, jest conajmniej wysoce ryzykowne. Bo jeżeli się rządom wojskowym nie powiedzie, to cały stan oficerski ponosi wielką moralną krzywdę wobec narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#PFrArciszewski">A dzisiejszym rządom już od szeregu lat się nie powodzi.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Krzyżowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PKrzyżowski">Wysoki Sejmie! Brak czasu nie pozwala nam na szczegółowe omówienie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych z punktu widzenia oszczędnościowego. Ograniczamy się zatem do ogólnych uwag, jakie nasuwają się przy omawianiu tego ministerstwa, które nakłada na społeczeństwo największe ciężary i obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PKrzyżowski">Jako stronnictwo chrześcijańskie jesteśmy przeciwnikami wojny, jak również nadmiernych zbrojeń, które w konsekwencji doprowadzają do wojny. Zważywszy jednak stanowisko naszych sąsiadów, którzy uderzają w całość naszego Państwa, grożą łamaniem traktatów, uznajemy konieczność przygotowania narodu do obrony naszych granic, do obrony niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PKrzyżowski">Wojnę prowadzi i wygrywa, jak uczy doświadczenie, cały naród, nietylko regularna armja. Wojsko może być tak silne i liczne, jak siła gospodarcza danego państwa pozwala. Nadmierne w stosunku do budżetu obciążanie wydatkami na wojsko, doprowadzić musi do zrujnowania i wyczerpania społeczeństwa, do odebrania mu tak wiary we własne siły, jak i sił samych ze szkodą dla sprawy bronienia kraju. Dążyć więc musimy do ograniczenia wydatków na wojsko, natomiast ciężar przygotowania narodu do obrony Państwa przełożyć trzeba więcej na przysposobienie wojskowe, poza regularnemi szeregami, jak również na wychowanie obywatelskie.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PKrzyżowski">Strat powstałych przez walkę bezprzykładną ze społeczeństwem, prowadzoną już od szeregu lat, nie może powetować nawet największy wydatek na wojsko. Pomiędzy władzami a społeczeństwem, pomiędzy społeczeństwem a wojskiem tworzy się rozłam, zaognia się stosunki i doprowadza w zaciekłej walce partyjnej często do nienawiści. Takiego przygotowania narodu do obrony granic oczywiście zrozumieć nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PKrzyżowski">Przysposobienie wojskowe prowadzi się obecnie przeważnie w organizacjach, należących do partji rządowej, jak gdyby inne organizacje patrjotyczne w obronie granic wcale nie były zainteresowane. Wywiera się nacisk na chętną do ćwiczenia młodzież, aby wstępowała np. do Strzelca, gdyż tylko tam może ćwiczyć. Powstały np. na Śląsku zatargi pomiędzy Strzelcem a Związkiem Młodzieży Katolickiej; wszak idea Strzelca na Śląsku jest obca i wcale nie popularna. Fundusze w budżecie na cele przysposobienia wojskowego nie spełniają zatem swego zadania, gdyż przygotowują, jeżeli się tak wyrażę, bojówki partyjne, albo bojówki wyborcze. Przysposobienie wojskowe należy opierać na szerokich warstwach zdrowej, chętnej i patrjotycznej młodzieży, bez względu na przynależność partyjną. Dlatego należy przysposobienie wojskowe uregulować ustawowo, tak jak w innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PKrzyżowski">Z tych względów do obecnego stanu rzeczy, jak również do Rządu i jego odpowiedzialności za stan rzeczy nie mamy żadnego zaufania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo! W dyskusji na Komisji Budżetowej żywiłem nikłą, ale jednak nadzieję, że członkowie Komisji Budżetowej, zwłaszcza ci, którzy piastowali w wojsku, a tak niedawno je opuścili, wysoką szarżę pułkowników, zechcą zgodzić się ze mną na jedną propozycję. Wspólnie i w porozumieniu z Rządem poszedłem zarówno do pułkownika p. Arciszewskiego, jak i do długoletniego referenta Ministerstwa Spraw Wojskowych wicemarszałka Czetwertyńskiego z propozycją następującą: leży w interesie obrony Państwa, leży w interesie dobrze pojętego dobra armji, ażebyśmy przeprowadzili gruntowną i rzeczową dyskusję na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Panowie wszystko przesądzili, p. prezes nawet powiedział, że wszystko przesądzone, niema co gadać.)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PPolakiewicz">Panie Pułkowniku, z całą swoją odpowiedzialnością i dobrą wolą i z całą gotowością Ministerstwa Spraw Wojskowych w Komisji Budżetowej była dana wszelka możliwość przedyskutowania wszystkich kwestyj.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Nigdy żaden nasz wniosek nie był uwzględniony na komisji.)</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PPolakiewicz">Jeżeli p. Pułkownik wbrew oczywistości oświadcza co innego tutaj, a co innego na Komisji Budżetowej, pozwoli Wysoka Izba, że odczytam stanowisko p. pułkownika Arciszewskiego, zajęte przez niego niedawno, bo na Komisji Budżetowej. I to scharakteryzuje, Panie Pułkowniku, tendencje, jakie Panem w wystąpieniu tutaj, przed plenum Izby powodowały. P. pułk. Arciszewski na Komisji Budżetowej oświadczył, cytuję dosłownie, co następuje: „Referat rzeczywiście był wyczerpujący” — ale mniejsza o to, to są ukłony pod adresem referenta, nie o to chodzi. „Naogół można powiedzieć, że struktura wewnętrzna budżetu jest w tym roku znacznie lepsza.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: W porównaniu do roku zeszłego.)</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PPolakiewicz">niż w roku zeszłym”. I dalej mówi: „I stwierdzam, że wszystkie moje poprawki w tym budżecie są uwzględnione”.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Znaczy, że ja miałem rację.)</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PPolakiewicz">Panie Pułkowniku, jak wygląda w tej chwili Pańskie oświadczenie, złożone wobec pełnego Sejmu, że Pańskie uwagi nie były respektowane.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Przez komisję.)</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PPolakiewicz">Kiedy Pan mówił prawdę?</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach B. B. i prawicy. P. Fr. Arciszewski: Komisja zawsze nasze wnioski odrzuca. Głos: Tak, jak było z wnioskami Rybarskiego. Inny głos: Niema sensu nawet gadać na komisji.)</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PPolakiewicz">Pozostawiam Wysokiej Izbie ocenę tych dwóch oświadczeń p. pułkownika, a mianowicie oświadczenia jego na Komisji Budżetowej, że wszelkie jego poprawki były w budżecie i w strukturze jego uwzględnione, w zestawieniu z oświadczeniem złożonem na plenum Sejmu, że nie widział potrzeby wypowiadania się na Komisji Budżetowej, a czuł się zmuszonym przemawiać tutaj.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo, jeżeli p. Arciszewski dalej w swojem przemówieniu zmusza mnie do prostowania jawnie niezgodnych z rzeczywistością jego twierdzeń, to ograniczę się tylko do tych rzeczy, które on sam zakreślił, a mianowicie do rzeczy, które nie są już zamknięte tajemnicą wojskową.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PPolakiewicz">Pan pułkownik dość lekkomyślnie postawił wojsku zarzut, że jego działalność legislacyjna jest niewystarczająca...</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Głos: Władzom wojskowym, a nie wojsku.)</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PPolakiewicz">...i że Ministerstwo Spraw Wojskowych, mając możność załatwiania spraw bądź w drodze dekretu, bądź w drodze inicjatywy rządowej wobec Wysokiego Sejmu, tej inicjatywy nie wykorzystało. Tak nie jest. O ile chodzi o jakiekolwiek świadczenia na cele obrony Państwa podczas wojny i przygotowanie do tej obrony w czasie pokoju, oraz o wykorzystanie dla jej celów wszystkich sił i zasobów społecznych, wskazać należy, że w latach ostatnich cd r. 1927 począwszy...</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Do kiedy? Do 1928 r.)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PPolakiewicz">...do r. 1931 wydano w tej dziedzinie cały szereg rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustaw. W szczególności…</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PPolakiewicz">Panie Pułkowniku, ja podczas Pańskich wywodów starałem się z całą uwagą śledzić za myślą Pańską, za Pańskiemi wywodami, a to w tym celu, aby ile możności i w granicach Pańskich uwag dać wyjaśnienia. Może więc Pan pozwoli mi skończyć. W szczególności znowelizowano ustawę o osobistych świadczeniach wojennych i powszechnym obowiązku wojskowym, oraz wydano rozporządzenia: o rzeczowych świadczeniach wojennych, o odstępowaniu zwierząt pociągowych, wozów, pojazdów mechanicznych i rowerów dla celu obrony Państwa, (P. St. Stroński: On mówił do roku 1928, to nie jest żadne sprostowanie.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Cicho faktor! Arciszewski faktora nie potrzebuje.)</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PPolakiewicz">Wreszcie rozporządzenie w sprawie ulg dla przedsiębiorstw przemysłowych i komunikacyjnych, mających znaczenie dla przemysłu wojennego i zaopatrzenia armji. Z pośród wymienionych rozporządzeń z mocą ustawy szczególnie ważne jest rozporządzenie o rzeczowych świadczeniach wojennych z sierpnia 1927,...</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Mówiłem o 1927 roku.)</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#PPolakiewicz">...które przewiduje również cały szereg czynności, mających na celu przygotowanie obrony Państwa już w czasie pokoju, przyczem w pierwszym rzędzie wymienić należy czynności, mające na celu przysposobienie przedsiębiorstw przemysłowych do produkcji, odpowiadającej potrzebom wojennym.</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PPolakiewicz">Praca nad unormowaniem dalszych kwestyj z zakresu obrony Państwa jest w toku, projekty nowych ustaw w tej dziedzinie skierowywane są do Sejmu, jak to miało miejsce ostatnio z projektami ustaw: o nadzwyczajnym przewozie rezerwistów i pospolitaków oraz sprzętu wojskowego, o kolejach w czasie wojny, tudzież o drogach lądowych i wodnych śródlądowych podczas wojny.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PPolakiewicz">W opracowaniu są następujące projekty ustaw:</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PPolakiewicz">o służbie pomocniczej, o świadczeniach społecznych dla obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej wewnątrz kraju, o pocztach, telegrafach i telefonach w czasie wojny…</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#komentarz">(P. Fr. Arciszewski: Jak długo będą w opracowaniu?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Arciszewski, proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PPolakiewicz">…wreszcie o funduszu obrony narodowej, mającym na celu zapewnienie pokrycia materjałowych potrzeb wojska na wypadek wojny. A więc, Panie Pośle, nie jest prawdą, że działalność legislacyjna Ministerstwa Spraw Wojskowych utknęła w roku 1928.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PPolakiewicz">Zaczepił Pan również o kwestję organizacji naczelnych władz wojskowych i wyraził Pan wątpliwość, czy załatwienie tej sprawy w takim stanie, w jakim ona w tej chwili jest, jest słuszne. Ja jedno stwierdzam. Zagadnienie organizacji naczelnych władz wchodzi w organizację wojska na całym świecie, a w szczególności w armji francuskiej, którą Pan dobrze zna; zostało ono również załatwione u nas rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PPolakiewicz">Proszę Panów, dość długie wywody poświęcił p. poseł lotnictwu. Sądziłem, że powodem jego wystąpienia tutaj jest troska specjalna o samo lotnictwo i o wydatki, jakie na to preliminuje się i przewiduje w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Niestety, Panie Pułkowniku, ostatni ustęp Pańskiego przemówienia rozwiał wątpliwości, jakie żywiłem, mianowicie był Pan łaskaw zainteresować się specjalnie osobą szefa lotnictwa. Panie Pośle, gdyby w wywodach pańskich, tyczących się, powiedzmy, śmiertelnych wypadków w lotnictwie, kwestji produkcji naszego przemysłu lotniczego ograniczył się Pan do wskazań, w jakim kierunku powinien iść czy przemysł lotniczy, czy rozbudowa lotnictwa, nie podejmowałbym polemiki z Panem, ale z chwilą, kiedy Pan zechciał zainteresować się jednym człowiekiem,...</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#komentarz">(P. Winiarski: Odpowiedzialnym szefem.)</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PPolakiewicz">...jeżeli zainteresował się Pan szefem lotnictwa, to z tą chwilą w mojem przekonaniu i sądzę, że w opinji Izby, właściwa Pana intencja, to znaczy walka z jedną osobą, która stoi na czele lotnictwa, dyskwalifikuje rzeczowość Pańskich wywodów.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(P. Winiarski: Dlaczego? Od czego jest odpowiedzialny dowódca?)</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PPolakiewicz">Proszę Panów, jeżeli chodzi wreszcie o tę ostatnią rzecz, którą pan pułkownik zarezerwował sobie specjalnie na plenum Sejmu, bo nie poruszył jej na komisji, a mianowicie rzecz bardzo delikatną, trudną i skomplikowaną, jaką jest polityka personalna w wojsku, to rzeczą słuszną wydaje się nam i sądzę, że zdrowej opinji publicznej także, że reorganizacja wojska i polityka personalna szła w tym kierunku, żeby z korpusu oficerskiego zrobić pod względem jednolitości jeden zorganizowany korpus, oraz ażeby dać młodszym oficerom możność awansu, ażeby obywatele polscy, posyłający swoich synów do szkoły kadetów, czy też do szkół podchorążych, wiedzieli, że synowie ci będą mieli możność normalnego awansu. I dlatego przez szereg lat, przyznaję, bo przez 4 lata z rzędu, polityka personalna Ministerstwa Spraw Wojskowych szła w tym kierunku, ażeby 1) zjednolicić i scałkować korpus oficerski, 2) w mojem przekonaniu, aby odkorkować, jak się to popularnie mówi, wyższe stanowiska i dać możność, jak Pan doskonale wie, awansu dla niższych stopni w wojsku. Ta sprawa została ukończona...</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#komentarz">(P. Winiarski: Fatalnie.)</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PPolakiewicz">...w mojem przekonaniu z zupełnie dobrym skutkiem w wojsku dwa lata temu i zdaje mi się, a nie chcę wystąpienia Pana traktować tu jako podyktowanego złą wolą, jeśli dziś korpus oficerski i armja polska już po reorganizacji, rzeczy ciężkiej, bo to nie jest łatwa rzecz, ta cała polityka personalna w korpusie oficerskim, liczącym kilkadziesiąt tysięcy ludzi, jeśli ta praca, wymagająca ogromnie delikatnego postępowania, jest dziś przez Pana tu przed plenum Sejmu naświetlana, zdaje mi się, Panie Pułkowniku, że zrobił Pan źle. Ja stwierdzam, że w wojsku po reorganizacji personalnej jest ta jednolita doktryna, jest ten jednolity duch, o którym tak pięknie mówił p. Wiceminister Spraw Wojskowych, że armja, chcąc zasługiwać na uznanie społeczeństwa, musi reprezentować jednolitą doktrynę, ducha zwycięstwa, ducha obywatelskiego w swoich pracach. I muszę z całą stanowczością przeciwstawić się wywodom, które Pan tu przed Izbą wytoczył, a to z tego względu, że nie widzę w nich żadnej chęci przyczynienia się do tego, co jest wysiłkiem tak Ministerstwa Spraw Wojskowych, jak i moim skromnym wysiłkiem jako referenta, t. j. otoczenia prac i wysiłków wojska miłością całego narodu i społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Debata nad tą częścią preliminarza budżetowego została skończona.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Seidler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PSeidler">Wysoka Izbo! Nie będę przytaczał szczegółowo prac legislatywnych Ministerstwa, albowiem w tym kierunku powołuję się na moje pisemne sprawozdanie, ale chcę zauważyć, że departament legislatywny Ministerstwa Sprawiedliwości przepracował szereg ustaw i rozporządzeń, które są już obowiązującemi ustawami i rozporządzeniami, szereg projektów i rozporządzeń, które bądź są na warsztacie departamentu legislatywnego, bądź też zostały zgłoszone do laski marszałkowskiej, bądź też zostały przedłożone Prezesowi Rady Ministrów. Pozatem departament legislatywny Ministerstwa współdziała przy wszystkich rozporządzeniach i ustawach innych resortów, których konstrukcja prawna i legislatywna wymaga fachowego ujęcia zagadnień. W końcu departament legislatywny pracuje wspólnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych w szeregu spraw, dotyczących ustawodawstwa międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PSeidler">Łącznie z tem pozostają także wydawnictwa Ministerstwa Sprawiedliwości: Dziennik Ustaw i Dziennik Urzędowy Ministerstwa, sumaryczne wydanie tych ustaw, wkońcu sumaryczne wydanie orzeczeń Sądu Najwyższego.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PSeidler">Przechodzę do Komisji Kodyfikacyjnej, albowiem sprawa Komisji Kodyfikacyjnej w czasach ostatnich była przedmiotem rożnych debat, pisano i mówiono o Komisji Kodyfikacyjnej wiele. Chciałbym przypomnieć, że dnia wczorajszego jakby część Ministerstwa Sprawiedliwości tutaj z okazji omawiania budżetu Ministerstwa Oświaty była poruszona. Otóż chciałbym przedewszystkiem przypomnieć, że Komisja Kodyfikacyjna weszła w życie na podstawie ustawy z dnia 3 czerwca 1919 r. Zadaniem Komisji Kodyfikacyjnej jest przygotowanie projektu jednolitego ustawodawstwa dla wszystkich ziem, w skład Państwa wchodzącym. P. kolega Stroński ucieka, a szkoda, bo chciałem przy nim mówić…</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(P. St. Stroński wraca. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PSeidler">Według art. 3 Minister Sprawiedliwości wyjednywa odrębny budżet dla komisji i dba wogóle o zaopatrzenie materjalnych jej potrzeb w porozumieniu z jej przewodniczącym. Na to ma swoich delegatów w komisji. Ale art. 6 powiada: „Komisja Kodyfikacyjna opracuje swój regulamin, który określi wewnętrzną organizację komisji, sposób jej obrad, prac oraz inne urządzenia.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ale przedstawiciel Ministerstwa jest.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PSeidler">Jest. Zaraz przejdziemy do tego. Nie można było budżetowo już w r. 1919 Komisji Kodyfikacyjnej zawiesić w powietrzu, trzeba było Komisję Kodyfikacyjną w kierunku budżetowym podporządkować jakiemuś Ministerstwu i art. 3 powiada, że „zadaniem Ministra Sprawiedliwości jest dbać o materjalną stronę i uposażenie Komisji Kodyfikacyjnej”. Z tego tytułu bezsprzecznie rodzi się nadzór, ale jaki? Co do ilości owej pracy Komisji Kodyfikacyjnej. Więc jeżeli, przypuśćmy, Komisja Kodyfikacyjna kosztuje Skarb Państwa dwieście kilkadziesiąt tysięcy złotych, o które dbać musi Minister Sprawiedliwości, to jego rzeczą jest także dbanie o to, ażeby efekt pracy ilościowo odpowiednio wypadał, ale nie może Minister Sprawiedliwości badać jakościowo efektu pracy.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#komentarz">(P. Stroński: A od czego jest delegat? Delegat jest właśnie dla zagadnień budżetowych. (P. Stroński: Gdzie to jest?)</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PSeidler">Niech Pan Kolega posłucha. Inaczej nie była ta rzecz do pomyślenia, bo już w r. 19i9 chciano, żeby Komisja Kodyfikacyjna była wyjałowiona z wszelkiej polityki, żeby nie podlegała chwilowym nastrojom tego lub owego Ministra Sprawiedliwości. Inaczej można było przecież większą ilość fachowców powołać do departamentu legislatywnego i w ten sposób rzecz załatwić. Ten moment apolityczności Komisji Kodyfikacynej jest właśnie wyraźnie podkreślony w ustawie z 1919 r. i krytyka prac Komisji Kodyfikacyjnej musi się odbywać w płaszczyźnie fachowości a nie w płaszczyźnie politycznej, Można, przyznaję, Panie Kolego Stroński, na ten lub ów projekt Komisji Kodyfikacyjnej zgadzać się lub nie zgadzać, ale nie można tego robić pod kątem widzenia politycznym, lecz wyłącznie pod kątem widzenia fachowości. I chciałbym jeszcze zaznaczyć, że wogóle Panom ze stronnictwa narodowego jest nie do twarzy takie stawianie tego zagadnienia i wytaczanie tej kampanji. Czego Panowie chcecie? To, co nie jest w ustawie, to zostało przez Panów wyinterpretowane, to jest zależność hierarchiczna Komisji Kodyfikacyjnej od Ministerstwa Sprawiedliwości. Czy życzą sobie Panowie tego? Sądzę, że nie. Polityka jest ładną rzeczą, ale logika jeszcze ładniejszą i w tej całej kampanji Panowie wyłamują się ze swej linji politycznej. To chciałem zaznaczyć odnośnie do sprawy Komisji Kodyfikacyjnej, nie przesądzając oceny wniesionych projektów, bo można z niemi polemizować, np. co do zagadnienia prawa osobowego małżeńskiego klub, do którego należę, swojego zdania jeszcze nie wypowiedział, a Panowie wiecie, że są zdania poszczególnych członków za i przeciw.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PSeidler">Proszę Panów, Komisja Kodyfikacyjna powstała w roku 1919 i zakreśliła sobie plan pracy na okres 20-letni. Jesteśmy w trzeciem pięcioleciu. W roku ubiegłym Komisja Kodyfikacyjna przepracowała kodeks karny (zbrodnie i występki), projekt ustawy o wykroczeniach, przepisy wprowadzające kodeks karny, projekt ustawy o aktach stanu cywilnego, projekt prawa małżeńskiego osobowego,...</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(P. Pużak: Wy sami w ten projekt nie wierzycie. Zrobiliście go dla handlu z klerem.)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PSeidler">...oraz projekt ustawy o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PSeidler">Prace Komisji Kodyfikacyjnej kończą się w roku 1939 i tu byłoby dopuszczalne krytykowanie Ministerstwa przez Wysoki Sejm, z uwagi na moment budżetowy, że prace komisji przeciągają się na zbyt długi okres czasu.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PSeidler">Przechodzę do zagadnienia wymiaru sprawiedliwości. Zagadnienie wymiaru sprawiedliwości zależy od 5 współczynników: 1) dyslokacja sądów, 2) ilość i jakość personelu sędziowskiego i urzędniczego, 3) ilość wniesionych spraw do sądu, 4) stosunek spraw wniesionych do sądu do ilości spraw załatwionych w sądach, 5) struktura legislatywy proceduralnej, powodująca szybsze lub powolniejsze tempo przewodu sądowego.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PSeidler">Proszę Panów, zagadnienie kryzysu gospodarczego było omawiane w różnych płaszczyznach, ale nigdy nie uwzględnia się kryzysu gospodarczego przy wymiarze sprawiedliwości. Te rzeczy do pewnego stopnia łączą się z sobą i w dalszym ciągu ten moment tu podkreślę.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PSeidler">Co do pierwszego współczynnika wymiaru sprawiedliwości, do dyslokacji sądów, chciałbym zaznaczyć, że po zniesieniu sądów okręgowych w Białej Podlaskiej i Mławie mamy pewną rekompensatę w tem, że w najbliższej przyszłości zostanie kreowany pełny kompletny sąd okręgowy w Gdyni. Ustalenie granic sądów natrafia na pewne trudności chwilowe z tego powodu, że przedtem musi nastąpić ustalenie okręgów administracji ogólnej. Te dwa zagadnienia łączą się z sobą.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PSeidler">Etaty sędziowskie zostały w roku ubiegłym zredukowane o 150 osób, etaty urzędnicze o 300 osób.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PSeidler">Liczba spraw zawisłych w sądach okręgowych i grodzkich coraz więcej się wzmaga. Rok rocznie w ostatnim 3-leciu przybywa tych spraw mniej więcej 1 miljon, tak, że w roku 1931 można ustalić ilość spraw sądowych karnych i cywilnych zawisłych w sądach grodzkich i okręgowych na około 8 i pół miljona. Z tego samych spraw cywilnych wzwyż 6 miljonów. Jeżeli zaś uwzględnimy, że każda sprawa cywilna dotyczy conajmniej dwóch stron, między któremi jest jakiś stosunek prawny czy gospodarczy niewyjaśniony, to wynika z tego, że wzwyż 12 miljonów osób, a więc więcej, niż 1/3 część ludności w Państwie, korzystało w roku 1931 z wymiaru sprawiedliwości. To są cyfry przeogromne, które są wynikiem sytuacji gospodarczej. Z drugiej strony falą powrotną sposób wymiaru sprawiedliwości oddziaływa na pogłębienie lub łagodzenie kryzysu gospodarczego, bo dla wierzyciela i dłużnika nie jest obojętne, czy w razie konfliktu między nimi ten zaciemniony obraz, jaki przedstawia proces cywilny, zostanie szybko, czy późno wyjaśniony. I tu konstatuję, że sprawność wymiaru sprawiedliwości zależy wyłącznie od struktury legislacyjnej proceduralnej i tam, gdzie ta struktura jest nowoczesna, gdzie sędzia jest wyposażony w daleko idącą swobodną ocenę strony faktycznej, gdzie postępowanie samo dopuszcza koncentracyjne działanie sędziego, gdzie jest jawność, ustność i bezpośredniość, jak w procedurze, która obowiązuje w dwóch południowych apelacjach, tam odsetek spraw niezałatwionych w porównaniu do spraw wniesionych jest o wiele mniejszy.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PSeidler">Zatem należy wnioskować, że z chwilą wprowadzenia nowej procedury cywilnej, to znaczy z dniem 1 stycznia 1933 r. nastąpi radykalna poprawa sprawności wymiaru sprawiedliwości. Będzie obowiązkiem Ministerstwa wówczas baczyć, aby wytworzyła się jednolita judykatura i jednolita praktyka w przewodzie sądowym cywilnym, a skoro to nastąpi, będzie można przystąpić do dalszego kroku, mianowicie do zastąpienia sądu trzyosobowego sądami jednoosobowemi bez względu na wartość przedmiotu sporu, jak i rozszerzenie w sporach cywilnych właściwości rzeczowej sądów grodzkich, orzekających nawet w trybie przyśpieszonym.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PSeidler">Przechodzę do zagadnienia więziennictwa, Chciałbym przedewszystkiem zaznaczyć, że z dniem 1 października 1931 roku przejęto zakład wychowawczy w Studzieńcu na podstawie długoterminowej dzierżawy i od października zakład ten obecnie normalnie już funkcjonuje. Mimo trudności gospodarczych i finansowych, troska więziennictwa o wychowanie więźnia, o pociechę duchową, o stan jego fizyczny i zdrowotny nie uległa żadnej zmianie. Również nie uległa żadnej zmianie ilość kaloryczna pożywienia. Podkreślam to umyślnie, gdyż zdawałoby się, że moment gospodarczy mógłby tu spowodować jakieś pogorszenie i obniżenie poziomu, jaki był dotychczas stosowany. Kierownictwo więziennictwa, dbając o zatrudnienie więźniów, stara się obecnie, zupełnie słusznie, może z pewną różnicą od praktyki poprzedniej, usunąć wszelkie linje tarcia między produkcją przemysłową więziennictwa, a prywatną produkcją przemysłową i rękodzielniczą. W tych ciężkich czasach konkurencja taka byłaby najmniej wskazana i Ministerstwo Sprawiedliwości w tym kierunku wydało szereg okólników, ażeby nie konkurować z produkcją prywatną, nie przyjmować ofert prywatnych, nie reklamować się, lecz produkować tylko te rzeczy, które są niezbędnie potrzebne w samych więzieniach i dla administracji sądowej.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PSeidler">Zaludnienie więzień jest wcale pokaźne, dochodzi prawie do cyfry 40.000. Grudzień 1931 r. nie dał cyfry rekordowej, cyfrę rekordową daje marzec, mianowicie 39.941 więźniów. W cyfrze tej ilość nieletnich więźniów wynosi około 750. Jest to moment w tym ciemnym, ogólnie biorąc, obrazie więziennictwa naszego dodatni, gdyż cyfra nieletnich więźniów wcale się nie podniosła w porównaniu do lat ubiegłych. Stosunek więźniów kobiet do mężczyzn wynosi 10%.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#PSeidler">Drugim niezmiernie charakterystycznym momentem jest ilość więźniów krótkoterminowych. Są to ci więźniowie, którzy za drobne przestępstwa karne i administracyjne i administracyjno-skarbowe zostali ukarani drobnemi karami więzienia, względnie alternatywnie grzywną lub karą więzienia. Cd chwili wprowadzenia kodeksu postępowania karnego występuje bardzo znamienna linja progresywna co do tych więźniów krótkoterminowych. W ciągu r. 1929 tych więźniów krótkoterminowych było 5.000, obecnie w grudniu mamy wzwyż 12.000, t. j. niemal 1/3 ogólnej cyfry więźniów. To jest znowu może w tym ciemnym obrazie jaśniejszy promyk, bo człowieka, który został ukarany za drobne przestępstwo karne, za drobne przestępstwo administracyjne, lub administracyjno-karne, albo tego, który wskutek braku gotówki nie zapłacił grzywny, lecz odsiadywał karę, nie można jeszcze nazwać zbrodniarzem. I dlatego należy właściwie tych 12.000 krótkoterminowych z całego obrazu wyeliminować.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PSeidler">Wskutek wprowadzenia kodeksu postępowania karnego z jednej strony okazała się szybsza represja karna, a z drugiej czas śledztwa został faktycznie skrócony. To objawia się w procencie liczby t. zw. więźniów prewencyjnych, w stosunku do ogólnej cyfry więźniów. Gdy poprzednio przed wprowadzeniem nowego kodeksu postępowania karnego ten stosunek wynosił 37% , obecnie spadł o 6% i wynosi tylko 31% .</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#PSeidler">Cyfra recydywistów wynosi podobnie, jak w latach poprzednich, około 11%.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#PSeidler">Przechodząc do cyfrowego omówienia budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, zaznaczam, że budżet ten został zredukowany o 28 miljonów. Jest to redukcja w porównaniu do ogólnej redukcji budżetu znaczniejsza, bo powoduje zmniejszenie prawie o 0,5% stosunku budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości do globalnej cyfry całego budżetu. Przedtem Ministerstwo Sprawiedliwości stanowiło w budżecie ogólnym około 4 55%, obecnie stanowi 4,15%, przyczem na ten 101 miljonowy budżet Ministerstwa Sprawiedliwości składa się przedewszystkiem grupa opancerzona wydatków osobowych, która wynosi 74%, na wydatki rzeczowe z tego idzie tylko 26%. mniej, niż w latach poprzednich, bo w roku ubiegłym stosunek wynosił 73% na wydatki osobowe, 27% na wydatki rzeczowe. Taka zatem redukcja budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości jest wykonana w granicach maksymalnych i bez uszczerbku dla wymiaru sprawiedliwości dalszego zmniejszenia Ministerstwo to by w budżecie swoim nie zniosło.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#PSeidler">Zatem wnoszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Posłowie opozycji opuszczają salę obrad. Głosy: Minister Brześcia!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Zadaniem pierwotnem a zarazem najistotniejszem Izby przedstawicielskiej jest kontrola działalności Rządu, krytyka jego postępowania i zamierzeń, kierunku i metod jego pracy. Aby ta kontrola była rzeczowa, aby przeprowadzana krytyka miała charakter twórczy, musi ona opierać się na faktach rzeczywistych i posługiwać się niemi w dobrej wierze. Takie pojmowanie rzeczy nakazuje mi służyć Wysokiej Izbie informacjami i wyjaśnieniami tam, gdzie chodzi o uwagi, podyktowane troską o dobro sprawy, a pomijać cały balast złośliwości, frazeologii i partyjnej demagogji, nic z naszemi pracami państwowemi i poważnemi troskami nie mający wspólnego.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">A zatem, Wysoka Izbo, do rzeczy i o rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Rozpocznę od globalnych cyfr końcowych, aby poprzez wynik ostateczny uczynić jasnemi poszczególne pozycje. Wynoszą one: w rubryce dochodów 62.254.400 zł, w rubryce wydatków 101 679.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Gdy cyfry te porównamy z odnośnemi liczbami budżetu zeszłorocznego, otrzymujemy natychmiast ogólną charakterystykę obecnego preliminarza, odróżniającą go od poprzedniej ustawy budżetowej. Rubryka dochodów preliminowanych podniosła się o 17.745.000, skala wydatków obniżyła się o 28.147.000. Oto znamię ciężkiego położenia gospodarczego kraju, oto przejaw stanowczego dążenia Rządu do utrzymania za wszelką cenę równowagi budżetowej. Na odcinku zarządu i wymiaru sprawiedliwości te warunki gospodarcze i tendencje zaradcze odbijają się silnem echem oszczędności w wydatkach, wyrażającej się cyfrą 21,68%.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Szanownych Panów Posłów! Do tak daleko idącej kompresji budżetowej mogła nas zmusić tylko konieczność, nieubłagana konieczność żelaznych praw ekonomicznych i najwyższego interesu państwowego. Boć przecież z roku na rok w dyskusji budżetowej powtarza się ten refren, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości nie dorasta do miary zadań i potrzeb zarządu i wymiaru sprawiedliwości. A zadania te stają się coraz szersze i rozleglejsze, a wraz z tem i potrzeby coraz większe. Rośnie ilość spraw cywilnych w sądach grodzkich, z 5 1/2 miljona w 1927 r. podniosła się ta liczba w 1930 r. o przeszło 2 miljony, a w roku ubiegłym tendencja zwyżkowa jeszcze silniej się zarysowała. I tu kryzys gospodarczy wycisnął fatalne swe piętno, pociągając za sobą konieczność częstszego, niż w czasach normalnych, realizowania zobowiązań w drodze sądowej.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Widzi więc Wysoka Izba, na jak twardą i trudną glebę przypadło mi w udziale rzucić ziarno oszczędności, jakiej ostrożności i rozwagi wymaga praca redukcyjna w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">I z tej właśnie pracy, częściowo już dokonanej, częściowo zaś podlegającej realizacji w najbliższym czasie, chciałbym Szanownym Panom Posłom pokrótce zdać sprawę.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">W pierwszym rzędzie na oszczędności rozchodowe wpływa cofnięcie dodatków do uposażeń, które dotknęło magistraturę narówni z funkcjonarjuszami innych działów życia państwowego. Dotkliwa to ofiara ze strony sadowników, złożona na ołtarzu najwyższej potrzeby państwowej, tem dotkliwsza, że uposażenie naszych sędziów i prokuratorów nie było nigdy nawet dostateczne, a za to stawiane im wymagania — bardzo duże. To też pragnąłbym z tej Wysokiej Trybuny podnieść, że sądownictwo polskie, mimo nader ciężkich warunków pracy i płacy, ofiarę tę złożyło, dając przytem Państwu pracę rzetelną, sumienną, trudną, często nawet przekraczającą siły jednostki. Dzięki tej ciężkiej ofierze ogółu pracowników sądowych Skarb Państwa będzie mógł oszczędzić w ciągu roku budżetowego około 12 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Gdy chodzi o dalsze redukcje, to starałem się uniknąć w ich przeprowadzeniu momentu przypadkowości, jaki nieodłącznie pociągają za sobą automatyczne redukcje personelu. Ta droga najmniejszego oporu była jeszcze o tyle niepożądaną, że odbijałaby się natychmiast ujemnem echem w zakresie sprawności sądów i szybkości wymiaru sprawiedliwości. Jedynie zmiany organiczne, idące po linji rzeczowych udoskonaleń i organizacyjnych przesunięć, mogły dać efekt oszczędnościowy, bez narażenia na szwank żywotnych interesów społeczeństwa, skupiających się dokoła prawidłowego i możliwie szybkiego wymiaru sprawiedliwości. I na tę drogę rzeczowych oszczędności i funkcjonalnych usprawnień w organizacji sądownictwa oraz formach postępowania Ministerstwo Sprawiedliwości wkroczyło.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Stąd, Wysoki Sejmie, bierze początek zmniejszenie pozycji wydatków rzeczowych, na które składają się podróże służbowe, przesiedlenia, remonty, wydatki biurowe i administracyjne i tym podobne wydatki o pokaźnej kwotę ponad 9 miljonów złotych. Przedewszystkiem bowiem musimy oszczędnie i skromnie administrować, wstrzymywać się od wszelkich znaczniejszych inwestycyj, choćby nawet najbardziej pożytecznych, sprowadzić wypadki podróży służbowych i przesiedleń do najniezbędniejszego minimum, bowiem oszczędności w tej dziedzinie stosunkowo najmniej odbijają się na prawidłowym biegu spraw sądowych.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Sięgnąłem następnie do zarządu centralnego, t. j. do Ministerstwa Sprawiedliwości, gdyż centralny, skoncentrowany charakter tej instytucji pozwala z mniejszym uszczerbkiem dla całości przeprowadzić w niej redukcję ilości etatów, aniżeli w zdecentralizowanych drobnych komórkach sądowych. Ze znacznym wysiłkiem udało mi się zmniejszyć ilość etatów w Ministerstwie o 29, przerzucając ich zakres pracy na pozostałych pracowników. Stwierdzić muszę, że dzięki wyjątkowej zgoła sumienności i pracowitości funkcjonarjuszów Ministerstwa, redukcja ta nie odbiła się ani na jakości, ani na tempie prac Ministerstwa. Oszczędnościowy kurs przeszedł tu, choć nie bezboleśnie, ale spokojnie, bez jakichkolwiek zahamowań lub innych ujemnych następstw.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jeszcze jedną oszczędność udało się wydobyć bez interwencji prawodawczej, przy pomocy odpowiednich zmian organizacyjnych w rozmieszczeniu sędziów śledczych. Możliwość tę zawdzięczamy nowej procedurze karnej, która jako podstawę postępowania wstępnego przyjęła dochodzenia prokuratorskie, śledztwu zaś pozostawiła jedynie sprawy najcięższe i najbardziej skomplikowane. Tymczasem ilość sędziów śledczych na obszarze województw centralnych i wschodnich była dostosowana do dawnej procedury rosyjskiej, która w bardzo szerokim zakresie przewidywała konieczność przeprowadzenia formalnego śledztwa. To też przez rewizję siedzib i okręgów sędziów śledczych udało się zredukować 58 etatów sędziów śledczych i odpowiednią ilość etatów urzędniczych. Stało się to nietylko bez szkody dla wymiaru sprawiedliwości, ale nawet z jej pożytkiem, skoro zmniejszenie ilości sędziów śledczych łączy się z ściślejszem stosowaniem systemu nowej procedury, a zwolnione siły sędziowskie uzupełniły kadry sędziów orzekających.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Źródłem oszczędności stały się również zarządzenia dyslokacyjne, które doprowadziły do skasowania w roku ubiegłym 26 sadów grodzkich i 2 małych sądów okręgowych w Mławie i Białej Podlaskiej. Zarządzenia te, dając w wyniku oszczędności etatowe i rzeczowe, nie pociągną za sobą żadnych ujemnych następstw, ani z punktu widzenia sprawnego załatwiania spraw sądowych, ani też pod względem dogodności dla ludności. Starałem się bowiem dyslokację przeprowadzać tylko tam, gdzie nie stały temu na przeszkodzie warunki terytorjalne, tudzież w ten sposób, by sąd dziedziczący dane terytorjum nie był nadmiernie przeciążony. Miała ta praca także w znacznym stopniu charakter unifikacyjny, starając się zbliżyć do siebie okręgi sądowe pod względem ich zakresu terytorjalnego, gdyż pod tym względem mapa terytorjalnego podziału sądów jest jeszcze bardzo niejednolita i obok przeważającego w Małopolsce i Wielkopolsce typu wieloosobowego sądu grodzkiego, liczy również w b. zaborze rosyjskim wiele małych, jednoosobowych sądów grodzkich o nieznacznym wpływie spraw.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Uświadamiam sobie w całej pełni, że metoda kompresyj budżetowych, stosowana choćby jak najrozważniej i jak najostrożniej, posiada znamiona przejściowości i połowiczności, jeżeli nie wspiera jej i nie uzupełnia dążenie do usprawnienia organizacyjnego i racjonalizacji metod pracy. Najlepszą oszczędnością budżetową jest wszędzie i zawsze udoskonalenie systemu pracy. Tą tendencją przesiąknięte są owe liczne projekty ustawowe, które miałem zaszczyt przedłożyć Wysokiemu Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Aby się o tem przekonać, wystarczy przypomnieć Szanownym Panom uchwaloną niedawno przez ciała ustawodawcze ustawę, nowelizującą przepisy procesu karnego. Nasza procedura karna daje naogół w praktycznem stosowaniu dobre wyniki, ale stanowczo przesadziła w dziale przepisów, dotyczących postępowania dowodowego w instancjach merytorycznych. Właściwy bieg procesu spoczywa, według tej konstrukcji, nie w rękach sądu, lecz w rękach oskarżonego. Może on przedstawić dowód przed rozprawą, na rozprawie, podczas rozprawy, na każdem posiedzeniu, w każdej instancji merytorycznej, bez wszelkich rygorów, bez jakichkolwiek terminów. Nie trudno wyobrazić sobie, że takie ujęcie musiało w praktyce pociągnąć za sobą umyślne przewlekanie sprawy przez oskarżonego, który, oczywiście, jest zazwyczaj najmniej zainteresowany w szybkiem osądzeniu swej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Ten system zbierania dowodów musiał wcześniej czy później ulec reformie. Stało się to wcześniej, bo szukaliśmy źródeł uproszczenia systemu pracy i znaleźliśmy je, między innemi, w obowiązujących przepisach procedury karnej. Ale stało się dobrze, bowiem system obecny nietylko kosztował dużo a zbędnie Skarb Państwa, ale też zarazem był wysoce szkodliwy z punktu widzenia prawidłowego wymiaru sprawiedliwości i szybkiej represji karnej. Bo proces karny jest tem trudniejszy i tem gorszy, im dłuższy okres czasu upłynął od chwili popełnienia przestępstwa. Bo nieograniczona możność przedstawiania dowodów w każdym czasie i przed każdą instancją zawiera w sobie sporą dozę pokusy do sztucznego produkowania dowodów. Bo, wreszcie, reakcja karna jest tem skuteczniejsza, z punktu widzenia prewencji ogólnej, im jest szybsza. Dlatego też uważam uchwaloną przez Izbę nowelę nietylko za udoskonalenie metod pracy sędziego karnego, ale nadto za udoskonalenie samego procesu karnego, za zbliżenie go do prawdy materjalnej i dostosowanie do zadań racjonalnej polityki kryminalnej.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Podobnie dążenie do oszczędności i usprawnienia sądownictwa zrodziło pomysł wniesienia do ciał prawodawczych projektu zmiany poaustrjackiej ordynacji egzekucyjnej. Według obecnie obowiązującej ustawy egzekucyjnej w b. dzielnicy austrjackiej jedynie sędzia posiada władzę rozstrzygania i wydawania uchwał. Organ egzekucyjny działa tylko na polecenie sędziego. Wskutek tego w każdym, choćby najprostszym przewodzie egzekucyjnym, np. przy egzekucji ruchomości, akta sprawy są w ustawicznym ruchu między sędzią a organem egzekucyjnym za pośrednictwem sekretarjatu sądowego. Powoduje to zbytnie przedłużenie przewodu egzekucyjnego, a zarazem olbrzymie obciążenie sądów i sekretarjatów czynnościami, które bez uszczerbku dla przewodu sądowego może spełniać organ wykonawczy.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Projekt ustawy, zmieniający austrjacką ustawę egzekucyjną, ma na celu, prócz zbliżenia się do jednolitego systemu egzekucyjnego oraz do projektu Komisji Kodyfikacyjnej, nadto uproszczenie przewodu egzekucyjnego przez stworzenie czynnika, który będąc organem wykonawczym, posiadałby równocześnie władzę rozstrzygania i stanowienia w sprawach mniejszej wagi, co znakomicie wpływa na szybkość egzekucji.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Głosy krytyki, jakie pojawiły się przeciw zamierzonej reformie, nie zajmując się tem, co stanowi jej istotę, podnoszą dwa zarzuty: 1) że zamierzona reforma spowoduje stratę Skarbu w opłatach sądowych w wysokości kilku miljonów. 21 że koszty przeprowadzenia egzekucji wzrosną kilkakrotnie.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Zarzut pierwszy jest niesłuszny z następujących względów: Obecnie czynności egzekucyjne prowadzą sędziowie przy pomocy aparatu urzędniczego. Liczba tych sędziów jest niewystarczająca, czego dowodem mogą służyć dane statystyczne, a mianowicie: przed wojną na jednego sędziego egzekucyjnego przypadało w siedzibach sądów okręgowych 6.000 spraw, a rok 1931 wykazał, że dzisiaj na jednego sędziego przypada 18.000 spraw. Wskutek tego przeciążenia wydziałów egzekucyjnych należałoby liczbę sędziów i urzędników powiększyć trzykrotnie. Gdy się więc weźmie pod uwagę oszczędność na personaljach przy wprowadzeniu nowej reformy, która polegać będzie na redukcji kilkudziesięciu etatów sędziowskich i kilkuset etatów urzędniczych oraz na uchyleniu się od trzykrotnego ich powiększenia, oraz iluzoryczną cyfrę wpływów ze znaczków stemplowych w wysokości kilku miljonów, to oszczędność na personaljach będzie wyższa, nie mówiąc już o odciążeniu sądów od zbędnych czynności egzekucyjnych, które nie mają nic wspólnego z charakterem sędziowskiej pracy.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Co do drugiego zarzutu, w którym podano, że koszta egzekucji o roszczenia 400 zł z ruchomości według nowego projektu wyniosą 60 zł, zaznaczyć należy, że cyfry te zostały zupełnie dowolnie podane. Według projektu koszty te wynoszą:</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">klauzula wykonalności……..50 gr pięć wezwań……3 zł 50 „ ogłoszenia…..60 „ zajęcia……5 „ sprzedaż…..5 „</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Razem. . 14zł 60gr</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Według dotychczasowych przepisów koszta te obecnie wynoszą:</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">wniosek egzekucyjny…2 zł dozwolenie egzekucji….2 „ 50 gr edykt licytacyjny….2 „ protokół zajęcia i sprzedaży…2 „ strawne przy zajęciu i sprzedaży…4 „</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Razem… 12 zł 50 gr.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wbrew zarzutom, projektowane koszty egzekucji przez komornika będą prawie równe kosztom egzekucji prowadzonej przez sąd przy kwocie roszczenia 400 zł.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Podobnie przedstawia się różnica kosztów przy egzekucji roszczeń 1.000 zł i 2.000 zł (obecnie 19 zł i 28 zł — projektowane 20 zł 60 gr i 31 zł 10 gr). Znaczniejsze różnice zaczynają się dopiero przy egzekucjach powyżej 2.000 zł, wskutek tego, że według obecnie obowiązującej taryfy przy tej kwocie ustaje progresja stawek opłat za dozwolenie egzekucji. Przy roszczeniu 5.000 zł koszty obecnie wynoszą 32 zł, według zaś projektu będą wynosić 61 zł 10 gr.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Przywiązuję też wielką wagę do rozpoczętej reformy biurowości sądowej w kierunku jej uproszczenia i odciążenia od szeregu zbędnych, formalistycznych czynności biurokratycznych. Reformę taką przeprowadziłem już w odniesieniu do urzędów prokuratorskich, wydając nowy regulamin prokuratorski. Analogiczne zmiany przeprowadzę w najbliższym czasie również w biurowości karnej sądowej, co powinno wyzwolić wreszcie nasze sekretarjaty sądowe z więzów formalistyki i archaicznych metod pracy.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jestem zdania, że, przynajmniej na okres przejściowy, należałoby rozszerzyć sądownictwo jednoosobowe w sądach okręgowych na sprawy o roszczenia do 50.000 zł. Obecnie kompetencja ta wynosi 10.000 zł. Sądy jednoosobowe torują sobie teraz coraz szerzej drogę w ustawodawstwach obcych, a sprzyja im również ze względów zasadniczych, teoretycznych, nowoczesna doktryna naukowa. Mam więc zamiar wystąpić z odnośnym projektem przy sposobności zamierzonej nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych. Reforma ta wydaje mi się tem pilniejsza, że już od szeregu lat zaległości sądów okręgowych w sprawach cywilnych dochodzą do 40% i nie można się spodziewać, aby rebus sic stantibus stan ten uległ znaczniejszej zmianie na lepsze. Rozszerzenie kompetencji sądownictwa jednoosobowego mogłoby tu wiele pomóc i w mojem przekonaniu reforma taka byłaby bardzo korzystna dla naszego życia gospodarczego. Niema obawy, aby jakość wyroków przez to się obniżyła, bo przecież i w zawalonym sprawami sądzie kolegjalnym jeden tylko referent jest w stanie dokładnie zapoznać się ze sprawą, a powtóre pozostaje przecież zawsze apelacja, która orzeka kolegjalnie.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Słów kilka pragnąłbym poświęcić jeszcze dochodowej stronie preliminarza. Przewiduje on, jak Panom wiadomo, zwiększenie dochodów o sumę 17.987.000 zł. Nie wypływa to zwiększenie z jakichkolwiek nowych, dodatkowych opłat na rzecz sądów, lecz połączone jest ono z obliczeniem dochodów z opłat sądowych na tle projektowanego ujednostajnienia systemu opłat sądowych, dotychczas różnego w poszczególnych dzielnicach pozaborowych. Unifikacja stawek i opłat wywoła różne efekty, zależne od odrębnego ustawodawstwa dzielnicowego. O ile więc w b. dzielnicy rosyjskiej i austrjackiej wywołają one istotnie pewną zwyżkę opłat, sięgającą w poszczególnych pozycjach od 20 do 50%, o tyle na obszarze b. zaboru pruskiego dadzą one efekt odwrotny, zmniejszając dotychczasowe opłaty o pokaźny odsetek, wahający się między 20%, aż do 75% nawet. Podobnież system pobierania tych opłat ulegnie zmianie, przyczem zmiana ta odnosić się będzie tylko do województw zachodnich, których ustawodawstwo hołduje zasadzie pobierania opłat zdołu, a nie zgóry, jak to ma miejsce na całym pozostałym obszarze Państwa. System ten dał w praktyce jak najgorsze wyniki, gdyż poza trudnościami, połączonemu z ich ściąganiem po ukończeniu procesu, koło 50% tych należności wogóle przepada. Sądzę, że elementarne poczucie słuszności dyktuje równomierny rozkład ciężarów między wszystkich obywateli i różniczkowanie tych opłat według dzielnic nie da się dzisiaj niczem usprawiedliwić. Z tego punktu widzenia można projektowaną reformę uważać nietylko za narzędzie wydobycia fiskalnego efektu, ale także za wyraz słuszności pod względem równomiernego rozdziału ciężarów, płynących z wysokości opłat sądowych.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Proszę Panów! Przechodząc do działu III budżetu, omawiającego liczbową stronę naszego więziennictwa, pragnąłbym już na wstępie z naciskiem podkreślić, że uważam tę dziedzinę pracy za wymagającą szczególnej pieczołowitości ze strony Ministra Sprawiedliwości. Dla mnie stadjum wykonania orzeczonej wyrokiem sądu kary jest wszystkiem z punktu widzenia nadziei, jakie można łączyć ze skutecznością i celowością środków represyjnych. To też z chwilą objęcia urzędu, starałem się przyśpieszyć pracę nad regulaminem więziennym, chcąc tym sposobem jak najrychlej urzeczywistnić zasady nowej organizacji więziennictwa, stworzonej rozporządzeniem Prezydenta z dnia 7 marca 1928 roku. W pracy tej przyświecał mi tylko jeden cel — -dążność do przeistoczenia więzień w ośrodki poprawy przestępców, ich uspołecznienia i wdrożenia do uczciwego życia. Zdążałem do tego celu z bezwzględną konsekwencją, wprowadzając do naszego regulaminu środki, zalecane przez nowoczesną doktrynę penitencjarną, systemy projektowane na międzynarodowych zjazdach kryminologicznych, zasady wypróbowane w doświadczeniach obcych i własnych. Ale z tą samą bezwzględnością unikałem źle zrozumianego pseudohumanitaryzmu i sentymentalnych reminiscencyj. Więzienie, jako miejsce wykonania wyroku, musi być z natury rzeczy twardą szkołą życia, w której panuje porządek i którą kieruje rozsądek. Niemasz tu miejsca na wylewanie krokodylowych łez, bo ta czułostkowość będzie zawsze przyjęta jako objaw słabości i chwiejności.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Nowy regulamin normuje całokształt wewnętrznego życia więziennego, ustala porządek życia więziennego aż do najdrobniejszych szczegółów, realizuje po raz pierwszy na naszych ziemiach w pełni progresywny system wykonania kary, kształtuje zasady dyscypliny wewnętrznej w więzieniach, normuje pracę, nauczanie, opiekę moralną nad więźniami i wiele innych zagadnień tego odrębnego świata, jakie więzienie tworzy dla siebie. Ten akt fundamentalnej wagi ustala przecież jednolity system polskiej polityki penitencjarnej i pod tym względem wyprzedza znacznie przestarzałe poglądy odwetowe na zadanie kary, jakim w znacznym stopniu hołdują obowiązujące na naszych ziemiach kodeksy karne. Jest to więc znaczny postęp w dziedzinie walki z przestępstwem, niewątpliwa zdobycz najnowszych kierunków nauki prawa karnego, przygotowująca grunt pod przyszły polski kodeks karny.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Ale tego wszystkiego nie dostrzeżono, czy też umyślnie zamknięto na to oczy. I wśród tego całego kompleksu doniosłych zagadnień penitencjarnych, rozwiązanych przez nowy regulamin więzienny, nie dojrzano nic innego, jak tylko…. brak wyodrębnienia t. zw. więźniów politycznych, to jest — nieobdarzenie komunistów i szpiegów honorowemi przywilejami.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Zagadnienie traktowania t. zw. więźniów politycznych było przez szereg lat u nas pretekstem do szerzenia zamętu w opinji publicznej i do dezorganizacji administracji więziennej. Więźniowie t. zw. polityczni rekrutują się niemal wyłącznie z komunistów, którzy korzystają z każdej sposobności, aby się wyłamać z pod porządku więziennego i szerzyć ujemną opinję o więziennictwie polskiem. Dla charakterystyki stosunków, jakie istniały w naszych więzieniach, pozwolę sobie powołać się na kilka przykładów. Otóż we wszystkich więzieniach pod kierownictwem komitetu więziennego z głównym starostą i jego pomocnikiem na czele, powstawały komuny żywnościowe i oświatowe. W imieniu głównego starosty sprawowali ponadto władzę starostowie poszczególnych cel. Więźniowie komuniści posiadali również własne bibljoteki, złożone z kilku tysięcy tomów. Wśród nich znajdowało się sporo wydawnictw urzędowych w związku z Rosją Sowiecką. Więźniowie komuniści widywali się pomiędzy sobą, odwiedzając się w celach, przyczem odwiedzający wygłaszali odczyty agitacyjne o charakterze politycznym do zebranych w celi więźniów. Odczyty te były również organizowane systematycznie przez głównego starostę, który wygłaszał odczyty na określony temat wobec wszystkich starostów, ci zaś powtarzali odczyt w swoich celach; dawało to możność stałego szkolenia agitatorów wiecowych oraz poddawania wszystkich więźniów wpływom tych agitatorów. Wyłamywanie się z pod dyscypliny komitetu więziennego było surowo karane, przedewszystkiem w postaci zawieszenia na pewien okres czasu w prawach członka komuny. Otrzymywane czasopisma i książki więźniowie gromadzili w celach i niektórzy z nich posiadali w swych celach bibljoteki, składające się z kilkuset tomów. W jednem z więzień więźniowie komuniści posiadali w celach własne maszynki naftowe „Primus”, na których stale gotowali herbatę i kawę i przygotowywali pożywienie, oraz własne lampy naftowe, służące do oświetlania cel w porze wieczorowej, co między innemi groziło niebezpieczeństwem pożaru. Zakres przywilejów był stosowany tak dalece, że w niektórych więzieniach drzwi cel więźniów komunistów były bądź otwarte we dnie, bądź zamykane na kłódki przez samych więźniów, którzy posiadali kluczyki do tych kłódek przy sobie.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">O nadmiernem rozpanoszeniu się więźniów komunistów świadczą ich żądania, przedstawione administracji więziennej w czasie głodówki w więzieniu w Radomiu w dniu 21 sierpnia r. ub. i w Wilnie na Łukiszkach. Więźniowie komuniści żądali wówczas zezwolenia na przechodzenie ze swych cel do celi więźnia wykładowcy nauk komunistycznych, uznania delegata celi, osadzania więźniów komunistów według wskazówek ich przedstawiciela, oficjalnego uznania kolektywów więźniów politycznych, zezwolenia na porozumiewanie się z więźniami kobietami.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">W czasopiśmie „Robotnik”, wychodzącem w Mińsku, w nr z dnia 3 czerwca 1931 r., zawarty jest artykuł o więźniach komunistach w Polsce, a to w postaci listu z N-skiego więzienia.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Autor twierdzi, że „niema ani jednego więzienia w Polsce, w któremby nie było komunistów, mogących uczyć pozostałych a jeszcze więcej w więzieniach faszystowskich jest tych, którzy chcą stać się świadomymi bojownikami. We wszystkich więzieniach odbywa się marxowsko-leninowska nauka… te właśnie prace wykuwania świadomych komunistów i hartowania nieustraszonych o żelaznej woli bojowników prowadzimy w szarych i monotonnych warunkach życia więziennego. Z nowoprzybyłymi, świeżymi towarzyszami przechodzimy nauki polityczne, później z dalszą kategorją towarzyszy przechodzimy ekonomję polityczną, historję partji, naukę Lenina, materjalizm historyczny i ustrój sowiecki”.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Z tego wynika, że więzienia w Polsce były dla komunistów akademją i szkołą komunizmu. Przyznają więc Panowie rację, że nie mogłem się zgodzić na dalsze tolerowanie takiego stanu rzeczy w więzieniu...</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">...i takiej działalności, która na wolności jest karana. To są rzeczy niedopuszczalne. Więzienia nie mogą być szkołą komunizmu i destrukcyjnej, wywrotowej działalności. W więzieniu musi panować ład i porządek, podporządkowanie się rygorowi więziennemu i posłuch władzy.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Nowy regulamin więzienny usuwa tę anomalję i nie wyodrębnia t. zw. więźniów politycznych. Jednakże § 227 regulaminu przewiduje możność udzielania ulg, z których korzystają skazani na karę aresztu i twierdzy, wszystkim kategorjom więźniów, którzy popełnili przestępstwa nie z chęci zysku lub innych niskich pobudek. Ale przyznanie im tych ulg nie będzie ich przywilejem osobistym jako więźniów-arystokratów, lecz wynikiem okazania przez nich dobrej woli w podporządkowaniu się zasadom życia więziennego i nienagannego zachowania się. Takie stanowisko musi każdy, kto umie i chce prawdzie spojrzeć prosto w oczy, uznać za słuszne, zdrowe i celowe.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Z pośród najbliższych prac prawodawczych w zakresie więziennictwa pragnąłbym wymienić przygotowywany projekt o zakładach wychowawczo-poprawczych dla nieletnich przestępców oraz projekt ustawy o straży więziennej. Projekty te zakończą cykl prac organizacyjnych nad polskim systemem penitencjarnym i żywię głębokie przekonanie, że przyczynią się one w znacznym stopniu nietylko do usprawnienia działalności władz więziennych, ale też zarazem stworzą racjonalne zręby skutecznej walki z przestępstwem. A to opanowanie żywiołu przestępczego i skierowanie go na drogę pokojowego życia zbiorowego jest ostatecznym celem, do którego każda społeczność państwowa na swój sposób dąży.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Nie chciałbym w tem przemówieniu, które starałem się skonstruować pod. kątem widzenia przedłożonego Panom preliminarza budżetowego, poruszać spraw, które nie wiążą się z tym przedmiotem. Zmuszony jestem wszakże uczynić jedno odstępstwo od tej zasady, pragnąłbym bowiem w sposób kategoryczny i zdecydowany odeprzeć te nawskroś tendencyjne lub zgoła fałszywe komentarze, z jakiemi od czasu do czasu, z tej czy innej strony, występuje się przeciwko wprowadzeniu we wrześniu ubiegłego roku sądów doraźnych.</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Przypomnę więc Panom naprzód, że sądownictwem doraźnem operowaliśmy w walce z falą przestępczości od zarania naszego życia państwowego aż po 1927 r., gdy chodzi o b. zabór rosyjski, a na obszarze b. zaboru austrjackiego aż po połowę 1929. Zmieniały się w tym czasie nasze warunki polityczne i gospodarcze, zmieniały się u steru władzy rządy, reprezentujące to te, to znowu inne kierunki i stronnictwa polityczne, ale przecież w tej dziedzinie żadnych zmian nie wprowadzono. I muszę to z naciskiem stwierdzić, że dopiero rządy pomajowe, pierwsze w Polsce, zerwały z sądami doraźnemi. O tym niezaprzeczalnym fakcie nie wolno nikomu zapominać, bo to jedno charakteryzuje już dostatecznie dosadnie walor podniesionych obecnie zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Pierwsi więc znieśliśmy sądy doraźne, obywaliśmy się bez nich w ciągu szeregu lat, albowiem stan bezpieczeństwa Państwa na to pozwalał.</u>
          <u xml:id="u-17.49" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Na początku jesieni roku ubiegłego poczęły się jednak coraz częściej powtarzać wypadki szczególnie niebezpiecznych przestępstw. Ich charakter powszechnie niebezpieczny, sposób ich popełniania, przypuszczalne motywy wszystko to zdawało się wskazywać na to, że zbrodnie te mają szerszy zakrój, że są zorganizowane, że mogą się jeszcze powtórzyć. To podrywało poczucie bezpieczeństwa osobistego, to stawiało kraj przed widmem poważnego niebezpieczeństwa, zagrażającego porządkowi publicznemu ze strony zbrodniczych elementów.</u>
          <u xml:id="u-17.50" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Ten stan rzeczy nietylko uprawniał Rząd do skorzystania z uprawnień, zawartych w art. 1 rozporządzenia Prezydenta o postępowaniu doraźnem, lecz, co więcej — nakładał na Rząd obowiązek przeciwdziałania tym groźnym objawom. To też wprowadzenie postępowania doraźnego po wypadkach, o których wspomniałem, przyjęte było przez społeczeństwo z ulgą, a i opozycyjna opinja nie ważyła się początkowo silniej wystąpić przeciw tym zarządzeniom.</u>
          <u xml:id="u-17.51" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">I jeżeli dzisiaj zacietrzewiona walka z Rządem ucieka się nawet do kwestionowania legalności tych zarządzeń, to nie mogę tego nazwać inaczej, jak karmieniem duszy polskiej świadomemi fałszami.</u>
          <u xml:id="u-17.52" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Boć przecież nietylko dla prawnika, ale dla każdego zdrowo myślącego człowieka jest jasnem, że skoro przepisy ustawowe upoważniają expressis verbis Radę Ministrów do wprowadzenia postępowania doraźnego, gdy oznaczone przestępstwa bądź szerzą się w sposób szczególnie niebezpieczny dla porządku i bezpieczeństwa publicznego, bądź też choćby tylko grozi bezpośrednio niebezpieczeństwo takiego szerzenia się tych przestępstw, to tylko aberacja umysłowa czy psychiczna patologja usprawiedliwić może zarzut, iż rozporządzenie na tej podstawie wydane nie ma podstawy prawnej.</u>
          <u xml:id="u-17.53" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Na zakończenie pozwolę sobie jeszcze podnieść jeden moment tej sprawy. Postępowanie doraźne ma na celu szybką i obostrzoną reakcję na pewne przestępstwo w chwili zagrożonego bezpieczeństwa powszechnego. W równym wszakże stopniu obliczone jest na działanie zapobiegawcze, odstraszające. Na ten ostatni moment staram się położyć w praktyce szczególny nacisk, bo, jak Panom wiadomo, prokuratury bardzo ostrożnie korzystają z tego środka w konkretnych sprawach. Do postępowania doraźnego trafiają jedynie sprawy o najcięższe przestępstwa, jak zabójstwo rabunkowe lub osoby urzędowej, sprawy szpiegowskie, wypadki krwawych rozbojów, a i to wtedy tylko, gdy wina oskarżonego nie budzi żadnych wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-17.54" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Nie chcąc wracać do tego, co znalazło już wyraz w obszernem i wyczerpującem przedstawieniu p. sprawozdawcy, kończę ten perspektywiczny rzut oka na działalność i zamierzenia Ministerstwa Sprawiedliwości oraz wnoszę, aby Wysoki Sejm raczył przyjąć budżet w brzmieniu preliminarza rządowego.</u>
          <u xml:id="u-17.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Brodacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PBrodacki">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu swojem (druk nr 441) p. referent napomknął, że „obecny stan wymiaru sprawiedliwości przedstawia znaczne nierówności i niedociągnięcia, które pogłębia przeżywany ciężki kryzys gospodarczy”.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PBrodacki">Jak te nierówności i niedociągnięcia wyglądają w praktyce, ilustruje list, jaki przed paru dniami otrzymałem w tej materji. Parę wyjątków z tego listu pozwolę sobie odczytać. „Zabija nas inflacja ustaw, zredagowanych niechlujnie, ciągle zmienianych lub uzupełnianych, tak, że niewiadomo, którego właściwie tekstu się trzymać. W trybunale cywilnym kodeksu nie używa się prawie. Gros spraw jest na tle różnych egzotycznych ustaw dodatkowych. Sędziemu brak pieniędzy na kupno odnośnych książek i komentarzy, a na bibljotekę nie daje się nic. Nawet na oprawę roczników Dziennika Ustaw. W trybunale są akta po kilka kilo wagi. Wbrew przepisom nie szyje się ich, bo niema pieniędzy na nici, ani pieniędzy na człowieka, któryby to szył. Kiszki z tych aktów wylatują ciągle, gubią się, traci się czas na szukanie, irytacje, kłótnie i dyscyplinarki, Lekarzom-znawcom i świadkom nie wypłaca się wcale. Lekarz-znawca wezwany do sądu pisze lub telegrafuje: naprzód pieniążki na stół, a potem dopiero przyjdę. Okpić się już nie dam. Mnie winniście już 1000 zł, drugiemu 2000 zł, a trzeciemu 3000 zł Sąd okręgowy krakowski winien jest świadkom 79,000 zł. Świadek z bylejakiego zakątka okręgu, mając na wezwaniu wydrukowane wedle ustawy, że należytość swoją dostanie, pożycza na kolej, czy na furmankę i jedzie. Sędzia na rozprawie przyznaje mu oczywiście ustawową należytość, ale kasa sądowa, do której świadka kierują, z braku funduszów wypłaty odmawia.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PBrodacki">Po sądach z tej racji dzieją się rzeczy straszne. Głośne posądzanie sędziów i kasjera, że w zmowie kradną, potem groźby, potem krzyki a wreszcie codzień prawie lamenty tak rozdzierające, że to w każdem biurze słychać. Reszta odgrywa się na ulicy i tam w dalszym ciągu wzrasta prestige Państwa i autorytet sądu.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PBrodacki">Pewna wiejska dziewczyna przyjechała na świadka z odległości 40 km. Na bilet kolejowy pożyczono po sąsiadach, i to z trudem. Objaśniono ją w domu, że w sądzie za drogę zapłacą. Oczywiście nie zapłacili. Rozdzierające uszy lamenty na korytarzu nie pomogły. Dziewczyna była bez grosza i bez kawałka chleba, bo i ten chleb miała sobie kupić za należytość świadka. Pod wieczór poszła na kolej i tam żebrała u podróżnych na bilet. Wypatrzył ją policjant i jako żebraczkę i włóczęgę zamknął „pod Telegrafem”.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PBrodacki">Nazajutrz w południe postawiono ją przed sędziego, jako aresztowaną. Sędzia, aby sprawdzić jej tłumaczenie się, przetrzymał ją do następnego dnia i wreszcie uwolnił”.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Głos: Wypłacili jej, czy nie?)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PBrodacki">Nie. Jak się dostała do swojej wsi, nie wiadomo, ale że wracała naładowna patrjotyzmem, to pewne.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PBrodacki">Po takich „hockach klockach”, które od 3 lat trwają, jakieś 60% świadków do sądu już wcale nie przychodzi, a przynajmniej 30% świadków nie przyjmuje wezwań, bo teraz jest taki mądry nakaz, że świadek za doręczenie mu wezwania płaci 65 groszy. Sprawy zatem odracza się i wałkuje, wałkuje, a żaden sędzia nie ma sumienia w tych warunkach świadka za niestawiennictwo karać.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PBrodacki">Pracę sędziowską utrudnia nietylko brak przyborów do urzędowania i urządzeń, brak bibljotek, ale także okropna ciasnota. W porównaniu do czasów przedwojennych ilość spraw w sądach kilkakrotnie się zwiększyła, a ilość sił kancelaryjnych zmniejszyła się o 37% . Często sędziemu spada rozprawa ze stołu, choć ją na 3 lub 4 miesiące naprzód wyznaczył, bo kancelarja nie miała czasu rozpisać. Referaty wyroków z powodu redukcji mundantek czekają po 2 lub 3 miesiące na przepisanie i wyekspedjowanie.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PBrodacki">Adwokaci różnych imają się dróg i sztuk, aby wyrok wydostać. Adwokat, który zdoła przeprowadzić egzekucję, chwali się tem po kawiarniach. W egzekucji bałagan nie do opisania. Np. w sądzie krakowskim kilkadziesiąt tysięcy wpływu na 5 sędziów, 5 sekretarzy i 9 woźnych jako organów wykonawczych. Tych akt niema nawet gdzie poskładać. Gubią się, ulegają kradzieży etc. To też warto zobaczyć. A jaki skutek tego dla społeczeństwa?</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PBrodacki">Już angielska Magna Charta stanowiła, aby sądy stały otworem dla każdego, a sprawiedliwość nie była „odwlekana, sprzedawana ani odmawiana”. U nas po wiekach dzieje się inaczej. Wbrew przykazaniom art. 98 Konstytucji droga sądowa dla dochodzenia krzywd i strat jest dla ludności ubogiej, a taką jest prawie cała ludność Polski, zamkniętą. Zamkniętą, bo sprawiedliwość tak oclono wysokiemi należytościami sądowemi, że to się poprostu równa cłom prohibicyjnym. A zresztą dla kogo proces ma jeszcze wartość? Sędziowie dziwią się tym, którzy do sądu przychodzą. Między skargą a pierwszą rozprawą mija 2–3 miesiące, dalsze rozprawy odracza się na długie miesiące, wynik dostaje strona po półtora roku, a wyczerpawszy instancje, po 3 latach. Dalszy rok czeka się na egzekucję, i to stracony trud, bo pozwany tymczasem już zbankrutował, a powód, dla którego szybkie wywalczenie było kwestją życia, przed końcem sporu z rozpaczy przeniósł się na tamten świat. Sędziowie i urzędnicy kancelaryjni zapracowują się na śmierć, ale jak powiedziałem, „nec Hercules contra plures”.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PBrodacki">Wszystko to wytworzyło specjalną moralność procesową i atmosferę antykredytową. Psychoza niepłacenia święci tryumfy. Po co płacić mam dziś, kiedy wyegzekwują mnie dopiero za 4 lata?</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PBrodacki">Te „rumuńskie” stosunki sądowe utrudniają kredyt wewnętrzny, a unicestwiają kredyt zagraniczny. Stąd też kapitaliści zagraniczni mówią: W Polsce płaci, kto chce. Zreformujcie naprzód swoje sądownictwo, a dopiero wtedy pomówimy o kredycie. O tem szeroko opowiadają kupcy i adwokaci.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PBrodacki">Za tem wszystkiem idzie dekapitalizacja społeczeństwa. Najgłębsze przyczyny zła są: 1) moralne szkody w związku z niepraworządnością, 2) trójdzielnicowe ustawodawstwo i pochodzący stąd chaos prawny, 3) szczupłość personelu sędziowskiego i urzędniczego, dochodząca już do absurdu, i fatalne pomieszczenia sądów, na których tle sędziowie w togach wyglądają groteskowo, 4) wadliwa organizacja egzekucyj w Królestwie, gdzie komornicy są przekleństwem ludności, a lekceważenie działu egzekucyjnego w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PBrodacki">Żeby mnie kto nie posądził, że to jest głos pojedyńczy, oderwany jakiegoś malkontenta, powołam się na „Głos Sądownictwa” i „Przegląd Sądowy” — organa prasowe Związku Sędziów i Prokuratorów Rzeczypospolitej. Co one stwierdzają? Od szeregu miesięcy, a nawet lat biją na alarm, że sądownictwo w Polsce upada, że sądownictwu w Polsce grozi zagłada. W „Przeglądzie Sądowym” z października 1931 r. nr 9 czytamy:</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PBrodacki">„Jak okręt, tonący w burzliwych odmętach oceanu, rzuca na fale powietrzne rozpaczy zew S. O. S., tak sądownictwo, pogrążając się coraz bardziej w niemocy, woła o ratunek. Bo niemocą, dla praworządności śmiercionośną, jest ten stan sądownictwa naszego, w jakim ono się znajduje.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PBrodacki">Nie potrzeba dowodzić, że wymogiem nieodzownym należytego sądowego wymiaru sprawiedliwości, jako mającego dać społeczeństwu skuteczną ochronę prawną, jest nietylko, by ten wymiar sprawiedliwości odpowiadał ustawom, lecz także, by odbywał się sprawnie, więc przedewszytkiem w jak najszybszym toku postępowania.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PBrodacki">Jeśli sprawcę przestępstwa spotyka zasłużona kara sądowa dopiero po wielu miesiącach, lub po okresie czasu jeszcze dłuższym; jeżeli powództwo cywilne wywalcza sobie pozytywny skutek dopiero do latach, zaś na ściągnięcie przymusowe pretensji wyczekiwać musi wierzyciel dalszy długi szereg miesięcy; jeżeli sędziowie spędzają po kilkanaście godzin na dobę w szarpiącej niepomiernie pracy zawodowej, nietylko w biurze, lecz i w godzinach nocnych w domu, a mimo to nie są w stanie podołać nawałowi czynności; jeżeli pokonanie choć w znacznej części spiętrzonych stosów zaległości nie jest możliwe bez uszczerbku dla gruntowności poznania, przeprowadzenia i rozstrzygnięcia spraw; jeżeli posunięty do ostatnich granic wysiłek sądowników, odbierając możność pielęgnowania i rozszerzania wiedzy, zatrzymuje ich w kulturalnym rozwoju i czyni jakby maszynami pracy — to chyba jest aż nadto jasnem, że sprawowany w takich warunkach wymiar sprawiedliwości jest bardzo dalekim od ideału, nie odpowiada wcale celowi, czyni ochronę prawną iluzoryczną, wytwarza stan niemocy. Takim niestety przedstawia się coraz wyraźniej obraz naszego sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PBrodacki">Jest to stan niemocy śmiercionośnej, bo zdolny sprowadzić niewiarę sędziów w skuteczność ich pracy, zanik zaufania społeczeństwa do wymiaru sprawiedliwości, osłabienie powagi władzy państwowej, kruszenie elementów praworządności, a więc wogóle stan zdolny podważyć to, co stanowi najdonioślejszą wewnętrzną ostoję państwowości.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: A jak Pan ziemię sprzedawał?)</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#PBrodacki">Proszę Pana, niech Pan wyjdzie z zarzutem tutaj, a nie z za płota.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To nie z za płota.)</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#PBrodacki">Oto, co piszą adwokaci. Jeden z nich narzeka na powolny wymiar sprawiedliwości, jego przyczyny i skutki i między innemi pisze: „W sądach naszych wytworzyły się też ostatnio wprost horendalne stosunki. W sprawach nawet z ustawy pilnych, jak spory o naruszenie w posiadaniu i awizacyjne, wyznacza i odracza się audjencje na miesiące. Od skargi do wyroku upływają lata. Strony zainteresowane, nie mogąc doczekać się końca sprawy lub sporu, odstępują od drogi sądowej, załatwiają je pozasądownie często pokątnie. Gdy wreszcie strona dożyje rozstrzygnięcia sądowego, po „Iljadzie” rozpoczyna się wędrówka „Odyssei” w postępowaniu wykonawczem. Główne źródło niedomagań i braków w naszem sądownictwie leży w wyjątkowym systemie oszczędności. W świetle cyfr i wydatków na administrację państwową resort ten idzie na szarym końcu. Na 3 miljardowy budżet państwowy preliminuje się na sprawiedliwość 129.836.763 zł, to jest zaledwie 4 1/2% całego preliminarza budżetowego. W takim stanie rzeczy zagadnienie wymiaru sprawiedliwości schodził do problemu czysto fiskalnego, w skutkach dla ludności i jej praw oraz dla samej sprawiedliwości nader szkodliwego.</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PBrodacki">Jeśli ktoś chciałby się przekonać, czy te wszystkie głosy rozpaczy nie są przesadzone, niechaj przejdzie się do sądu i rzuci okiem na biurko sędziego procesowego, albo sędziego egzekucyjnego. Co tam zobaczy? Zobaczy ogromne stosy akt, w szczególności t. zw. sprawy z postępowania upominawczego, nadto sprawy z rozmaitych tytułów a, b i c i sprawy wekslowe. Jest rzeczą ciekawą — przed 10 laty chłop nie wiedział, co to jest weksel, jeśli podpisał weksel, to go z pewnością w terminie wykupił; dziś wszystko bierze się na weksel, nawet małe weksle, z braku pieniędzy, możności wykupienia weksle te się protestuje, robi się skargi wekslowe, no i oczywiście sędzia musi wydać nakaz wekslowy. Jest to czynność prawie mechaniczna, największe kłopoty sprawia ustalenie kosztów. Dlaczego? Jest taryfa adwokacka z 1924 r. obecnie zupełnie przestarzała. Zamiast wydać taryfę adwokacką, któraby odpowiadała obecnym stosunkom, tego się nie robi. Dlaczego? Nie wiem. Wskutek tego w każdym sądzie utarła się inna praktyka, a nawet w tym samym sądzie rozmaici sędziowie, rozmaicie te koszta ustalają. Jest zwyczaj w adwokaturze, że jeżeli sędzia przyzna za wysokie koszta, to od tego nie wolno robić adwokatowi rekursu, strona sama nie może robić rekursu, bo rekurs musi być robiony przez adwokata. Jest to oczywiście rzecz, która nie powinna być tolerowana. Uważam, że powinno się wydać taryfę, odpowiadającą obecnym stosunkom, ażeby wszystkie sądy jednakowo ją stosowały.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#PBrodacki">Przy tej sposobności muszę wspomnieć o taryfie notarjalnej. Taryfę tę uchwaliliśmy w czasie, kiedy były zupełnie inne stosunki ekonomiczne, inna siła płatnicza ludności. Dlatego uważam, że i tu trzebaby się zastanowić, czy tej taryfy nie obniżyć.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#PBrodacki">W sprawach egzekucyjnych dzieje się tak, jak to było wyżej przedstawione. Ministerstwo występuje z projektem, ażeby wprowadzić komorników i przypuszcza, że te egzekucje będą zrealizowane. Oczywiście, stojąc na stanowisku sędziego, na stanowisku wierzyciela, sąd powinien zrealizować pretensje wierzyciela, ale jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w każdym sądzie jest po 8, 10, 15 tysięcy zaległych egzekucyj, i jeżeli te egzekucje się przeprowadzi, to faktycznie zniszczy się warsztat pracy poprostu dziesiątków tysięcy ludzi. I tu tak się przedstawia ta sprawa, jak pisano w dzienniku „Dniu Polskim”: „Przychodzi do chłopa egzekutor i zajmuje mu ostatnią krowę. Chłop smutny, egzekutor go pociesza i usprawiedliwia się, że musi to zrobić, bo to jest jego obowiązek, a ten powiada: Nie martwię się tem, że Pan krowę zabiera, ale martwię się tem, co Pan zabierze, gdy Pan przyjdzie drugi raz”. Należy nie dopuścić do tego, aby licytowano tę ostatnią krowę. Jakie środki zaradcze obmyśliło Ministerstwo Sprawiedliwości? Widzimy litanję nowych projektów, jakkolwiek wiadomo, że gdzie jest 20,000 ustaw, tam niema żadnej ustawy. Już Tacyt powiedział „plurimae leges corruptissima respublica”. Widzimy projekt ustawy o kosztach sądowych i projekt ustawy, zmieniającej ordynację egzekucyjną, redukuje się budżet o 28.147.763 zł, redukuje się sędziów o 150 osób, personel urzędniczy o 300 osób i to przy stałym przyroście spraw, wynoszącym w roku 1925-5.196.000 a w 1930-7.622.000.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#PBrodacki">Wszystko to dzieje się pod hasłem komercjalizacji, która nawet „Ilustrowanemu Kurjerowi Codziennemu”, tak wiernie służącemu Rządowi, kością w gardle stoi. Oto co tenże pisze: „Jak wiadomo, dnia 24 listopada Rząd przedłożył Sejmowi dwa projekty ustaw, jeden o ustawie, zmieniającej ordynację egzekucyjną, drugi o opłatach za czynność przyszłych komorników sądowych w b. zaborze austrjackim.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#PBrodacki">Zasadniczą treścią tych ustaw jest skomercjalizowanie egzekucji przez oddanie egzekucji w ręce komorników sądowych, którzy będą wykonywali „zawód egzekucyjny” wzamian za taksy, płacone im od stron. Komornik będzie miał stanowisko analogiczne do rejenta, będzie stanowił „wolny zawód”, który na żądanie stron spełniać będzie funkcje egzekucyjne za taksy zgóry ustanowione, oczywiście dość wysokie.</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#PBrodacki">Komornik otrzymuje w ustawie szerokie uprawnienia. Należą do niego zasadniczo wszystkie czynności egzekucyjne z wyjątkiem kilku najważniejszych, które przekazane zostały rządowi. W licznych wypadkach komornik rozstrzyga bezapelacyjnie, to jest strona nie ma prawa rekursu. Instytucja komorników sądowych, to właśnie ta droga, która prowadzi do zachwaszczenia całego polskiego prawa prywatnego i zabagnienia naszych stosunków kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#PBrodacki">Projekt jest wyrazem dziwnego pomieszania pojęć, które widzimy nietylko w tej dziedzinie. Chce on stosować zasady komercjalne w sądownictwie, chce oprzeć egzekucję na zasadzie „samostarczalności finansowej” i zasadzie zainteresowania.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#PBrodacki">Jednym z głównych motywów projektu jest to, że egzekucja nie będzie obciążać Skarbu Państwa, że będzie przedmiotem „zawodu wolnego”, a utrzymanie jej wyjdzie z budżetu państwowego, t. j. z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#PBrodacki">Nie jest to jedyne stosowanie tej zasady „samostarczalności”, o której nadużywaniu dopiero wczoraj pisaliśmy. I w innych działach administracji hasła „samostarczalności” poczynają zdobywać sobie grunt. Każdy urząd chce być samostarczalny, chce mieć własne środki finansowe, własny „fundusz” na pokrycie swych wydatków, by być nienależnym od budżetu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#PBrodacki">Jest to postawienie sprawy na głowie. Pojęcie samostarczalności finansowej dobre jest w przedsiębiorstwach państwowych, ale nie w administracji, lub sądownictwie.</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#PBrodacki">Cała administracja państwa jest jednością i nie może być rozwałkowana na „instytucje samostarczalne”. W przeciwnym razie doszlibyśmy do niesłychanej barbaryzacji zarówno administracyjnej, jak i budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#PBrodacki">Doszłoby do tego, że ludność byłaby łupioną przez każdy urząd, czy samodzielną instytucję z osobna, a nasz stan prawny byłby niezbyt odległy od Meksyku”. Przejdę do sądu karnego. Czego społeczeństwo żąda od sądu karnego? Żąda, ażeby sąd zapewniał bezpieczeństwo życia, mienia i czci. Oczywiście sąd sam tego zrobić nie może, bo tu muszą działać trzy czynniki: policja, prokurator i sąd. Czy w Polsce obywatel, społeczeństwo ma zapewnione bezpieczeństwo życia i mienia? Nie.</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#PBrodacki">Najlepszym dowodem są sądy doraźne. A czy mimo sądów doraźnych to bezpieczeństwo mienia jest zapewnione? Kiedyś dostałem list z gminy Kipszna koło Grybowa, gdzie żalą się, że w ciągu jednego roku mają 25 kradzieży, ani jednej nie wykryto. W Tarnowie chłopi boją się przyjeżdżać na jarmark, bo w biały dzień ich okradają. To samo dzieje się w innych miastach.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#komentarz">(P. Seidler: To przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.)</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#PBrodacki">Dlaczego to się dzieje? Przecież mamy policję i to wielką ilość policji. Otóż dzieje się to dlatego, ponieważ policja bardzo mało zajmuje się tem, czem się powinna zajmować, a natomiast zajmuje się tem, czem w państwie demokratycznem, parlamentarnem nie powinna się absolutnie zajmować. Przykłady: Przed paru miesiącami p. Witos wyjechał na zebranie do Jodłówki Tuchowskiej, dowiedzieli się o tem chłopi i chcieli samorzutnie zrobić banderję konną; dowiedział się o tem starosta i posłał 40 policjantów, którzy obsadzili wszystkie mosty i przesmyki. Oczywiście starosta ogołocił cały powiat z policji. W ten dzień złodzieje mogli hulać i okradać każdego.</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#PBrodacki">Miało się odbyć zebranie delegatów dla uczczenia więźniów brzeskich; za zaproszeniami zebrali się chłopi, przychodzi komisarz i 10 policjantów w dniu targu. Pytam: Panie komisarzu, poco Pan przyprowadził tylu ludzi? Dla mego bezpieczeństwa nie potrzeba, dla skontrolowania zaproszeń przecież wystarczy jeden, albo dwóch.</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#PBrodacki">Obecnie zakłada się koła ludowe. Policja nie ma nic innego do roboty, tylko dopytywać się, kto się do koła ludowego zapisał, kto jest prezesem i t. d. Chodzi na pocztę i dowiaduje się kto prenumeruje: „Piasta”, „Zielony Sztandar”, „Gazetę Grudziądzką”.</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#PBrodacki">Był związek młodzieży, który został rozwiązany dlatego, iż uchwalił rezolucję, wyrażającą radość ze zjednoczenia stronnictw ludowych.</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#PBrodacki">Mają bibljotekę, mają muzykę, więc zeszli się, by się naradzić, co z tem mają zrobić. Wpada policja, a gdy ją zapytano: Czego Panowie tu chcą, odpowiadają: Zostaniemy, bo się nam podoba. Chcą się młodzi sfotografować — nie wolno, w „imię prawa” aresztuje się aparat fotograficzny.</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#komentarz">(Wesołość. P. Kornecki: Groźny przedmiot!)</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#PBrodacki">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli w Polsce chce się istotnie zabezpieczyć życie i mienie obywateli, trzeba zacząć od rozdziału policji na policję kryminalną i polityczną. Policja polityczna niech śledzi posłów, działaczy i t. d. a policja kryminalna niech pilnuje tego, co do niej we wszystkich państwach należy. Jeśliby to nastąpiło, to od czego ta policja powinna zacząć? Policja powinna zacząć od rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 września 1930 r. To był, proszę Wysokiej Izby, cios dla sądownictwa. Dlaczego — to postaram się wykazać. Co to rozporządzenie postanawia? „Kto bezprawnie wpływa na wynik głosowania przy wyborach do Sejmu lub Senatu, w szczególności dopuszcza się nadużycia przy przyjmowaniu lub obliczaniu głosów, kto przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem przeszkadza odbyciu zgromadzenjia, poprzedzającego głosowanie, swobodnemu wykonywaniu prawa głosowania i t. d., ten oczywiście popada w konflikt z tem rozporządzeniem i powinien być karany. Otóż niechaj ktoś uda się do sądów i zbada rejestry, ilu ludzi zostało ukaranych za przekroczenie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej. Ale czy choć jeden został ukarany, jeśli popełnił te występki na rzecz B. B.? Ani jeden. Powiada się, że prokurator jest stróżem prawa, ustawa mówi, że obywatel jest obowiązany donosić prokuratorowi o nadużyciach. Do redakcji „Piasta” wpłynęły doniesienia o nadużyciach wyborczych, popełnionych w szeregu powiatów, podano fakty, świadków. Redakcja wszystko to zapakowała i posłała prokuratorowi przy sądzie okręgowym w Jaśle, Nowym Sączu, Tarnowie, lecz do dziś dnia nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Ale nietylko, że się nie karze tych, którzy nadużycia popełniali, ale nie wolno pisać o tych nadużyciach.</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#PBrodacki">Już raz Panu mówiłem: Niech Pan przyjdzie na trybunę, ale nie strzela z za płotu.</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. P. Pawłowski (w stronę p. Sanojcy): Głupi bubek!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Pawłowski, proszę o spokój, Pan nie znajduje się na wiecu.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Właśnie o to chodzi, Panie Marszałku…</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(P. Róg: Przecież to jest niemożliwe, Panie Marszałku, tam ciągle przerywają.)</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#Marszałek">Otóż śląska „Gazeta Ludowa” i inne pisma umieściły artykuł, który był przedrukiem komunikatu naczelnego komitetu wykonawczego, p. t. „Tajemnica powodzenia jedynki w okręgu przemyskim”, w którym między innemi napisano: Do trzeciej wreszcie grupy zaliczyć należy masowe oszustwa wyborcze, polegające na zmianie wyników wyborów w komisjach obwodowych w drodze do komisji okręgowej. Nadużyciami tego rodzaju zajmiemy się poniżej, gdyż są one bardzo pouczające. I tak gmina Przysietnica: na jedynkę padło 118 głosów, na siódemkę 277, a wyniki w komisji okręgowej są: na jedynkę 1.185, a na siódemkę 51. Dodano liście nr. 1–1.075, odjęto liście nr. 7–296.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Ci posłowie siedzą tutaj.)</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#Marszałek">Artykuł ten przedrukowałem w „Piaście”, jednak prokurator to skonfiskował, a sąd zatwierdził konfiskatę, dopatrując się występku z § 487. Co mówi § 487? Kto kogo fałszywie obwinia o występek i t. d., w myśl ustawy wolno przeprowadzić dowód prawdy na prawdziwość postawionych zarzutów. Niestety, jakkolwiek mamy fakt, nietylko nie pociągnięto do odpowiedzialności winnych, ale przyjmuje się, że to co podałem jest fałszem.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Mnie policjant zgóry powiedział, że nie wolno mówić o wyborach. P. Sanojca: A przeprowadził Pan ten dowód prawdy?)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#Marszałek">Wiem, że w państwach monarchistycznych było prawo „princeps legibus solutus” — panujący stoi ponad prawem. Niestety, w Polsce każdy starosta, każdy policjant, każdy posterunkowy jest princeps legibus solutus stoi ponad prawem.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#Marszałek">Czego my żądamy? Żądamy tego, o czem tak pięknie pisał p. Stanisław Car w broszurze pod tytułem:</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#Marszałek">„Z zagadnień wymiaru sprawiedliwości”: „Wymiar sprawiedliwości jest jedną z najistotniejszych funkcyj państwa: jest on prawem miecza — jak dawniej mówiono, miecz wymaga mocnej ręki, ale zarazem też i ręki mądrej. Kto włada mieczem, ten musi nietylko posiadać siłę, lecz powinien być również wyposażony w zalety rozumu i serca”. Pytam się, gdzie jest ten miecz, jeżeli nie uderza tych ludzi, którzy depczą prawo i ci, którzy stojąc u steru Państwa, na to pozwalają.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#Marszałek">I pytam się w imię czego robi się to, co jest w Polsce? — Powiada się „w imię mocarstwowej Polski”. Czy wolno w imię mocarstwowej Polski deptać prawo, łamać praworządność? Niestety, prowadzi się systematyczną kampanję przeciw praworządności w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#Marszałek">P. Mackiewicz z trybuny tej dnia 12 czerwca 1928 r. powiedział: „Praworządność jest tylko środkiem do wzmożenia siły państwa”, a p. Paschalski w „Głosie Prawdy” nr 5 z 19 lipca 1926 r. pisał: „Prawo, nawet Konstytucji opatrzone mianem, jest tylko sługą państwa, narodu i jego codziennej potrzeby”. A co mówi Lenin? Lenin powiedział tak: „Nie będziemy wlec za sobą balastu legalizmu, ciężaru ustaw”. W ten sposób prawo staje się narzędziem w rękach silniejszego i tu mają źródło: sprawa brzeska, procesy polityczne i wyroki skazujące. Przed kilku dniami toczyła się dyskusja nad wnioskiem o votum nieufności dla Rządu. Imieniem klubu B. B. wystąpił p. Miedziński i stanął w obronie niezawisłości sądów.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#Marszałek">Co jednak pisał organ p. posła Miedzińskiego „Głos Prawdy” w 1926 r., gdy chodziło o wyroki na komunistów? Pisał tak: „Prokurator Sądu Najwyższego Ulanowski nie wahał się głośno na upadek sądownictwa wskazywać i w fakcie tym widział jeden z przejawów niechybnego rozstroju Państwa. Ustawa postępowania karnego, owa tarcza ochronna każdego podsądnego, na każdym kroku merytorycznie przez sądy jest komentowana, w zależności od nastroju i temperamentu wyrokującego kompletu. Przykłady garściami brać można z codziennej praktyki, obfitują w nie zwłaszcza tak zwane procesy polityczne. Staje przed sądem jako świadek aspirant, czy nawet wywiadowca policji politycznej i kreśli dzieje podsądnego.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#Marszałek">Gdy w pewnym momencie obrona kwestjonuje wartość dowodową zeznania i pyta o źródło wiadomości, świadek zasłania się tajemnicą urzędową, choć cieleśnie ta tajemnica bywa najczęściej podejrzanej konduity — przyobleczona w kształty prowokatora.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#Marszałek">Nietykalność sędziowska stała się jakiemś tabu, wydającem częstokroć obywatela w ręce sędziego nie posiadającego żadnych moralnych i umysłowych kwalifikacyj przemawiania imieniem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej”. Wtedy, gdy chodziło o komunistów — w ten sposób się pisało. Teraz się zmieniło.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#Marszałek">Czem są procesy polityczne? Procesy polityczne tem się odznaczają, że na ławie oskarżonych zasiadają idee, przekonania, a nie Winowajcy. Ta prawda była znana z dawien dawna i bardzo dowcipnie o tych procesach wyraża się Anatol France w książce pod tytułem: „Bogowie łakną krwi”. Do takiego członka Trybunału rewolucyjnego powiada: „Winszuję ci, że światła twego sumienia użyczać będziesz trybunałowi, może mniej omylnemu od innych, gdyż poszukuje on dobra i zła nie dla nich samych, nie w ich istocie, lecz tylko odnośnie do interesów dotykalnych i uczuć jawnych. Będziesz miał rozstrzygać między miłością, a nienawiścią, co robi się nagle, bez przygotowania, a nie między prawdą a błędem, których rozpoznanie jest niemożliwe dla słabych umysłów ludzkich. Sądząc według serc waszych nie potrzebujecie się obawiać omyłki, każdy wyrok będzie dobry, byle zadowolił namiętności, które są waszem świętem prawem. Ale wszystko jedno, gdybym był waszym prezesem, zrobiłbym, jak Bridoie, zdałbym się na rzucanie kości. w rzeczach sprawiedliwości to jeszcze najpewniejsze”.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#Marszałek">Istotnie w ten sposób dzieje się w procesach politycznych. Najgorsza rzecz, jeżeli sędziów wciąga się właśnie w wir walki politycznej.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#Marszałek">Balzac przestrzega: „Brak zaufania do sądownictwa, to początek społecznego rozkładu. Obalcie instytucję, oprzyjcie ją na innych podstawach, zażądajcie olbrzymich gwarancyj majątkowych dla stanu sędziowskiego, ale wierzcie weń, ale nie róbcie zeń obrazu społeczeństwa poto, ażeby nań plwać”. P. poseł Duch pod moim adresem powiedział z przekąsem „sędzia”. Jest łódzka „Prawda”, wasz organ, tylko przez rozsądnych ludzi redagowany, niech Panowie posłuchają, co tam pisze: „W świetle naszych praw kongres krakowski był najzupełniej legalnem przedsięwzięciem. Bez wyraźnego naginania i dokręcania paragrafów nie da się sformułować oskarżenia, a sądy, otrzymując do rozpatrzenia podobne sprawy, zmuszone są kierować się więcej sumieniem, niż przepisem prawa. Pod tym względem sytuacja u nas doszła już do takiego zaostrzenia, że wyjście jakieś musi być jak najrychlej znalezione. Nie wolno nam zamykać oczu na to, że cierpi na tem sądownictwo, którego powaga w masach musi być utrzymana. Objektywizm, sprawiedliwość sądu, rozpatrującego sprawę, mającą tło polityczne, zawsze podawane są w wątpliwość przez zwolenników jednej albo drugiej strony. Tym sposobem sądy wciągane są w wir walk i namiętności politycznych i same schodzą później ze stanowiska czystego prawa. Sądy zwyczajne nie mogą rozpatrywać spraw politycznych, które wymagają innej procedury i innych sankcyj, niż te, jakiemi dysponuje kodeks, według którego sądzą sądy zwyczajne. Działalność polityczna nie może zajmować dłużej w życiu społecznem tego wyjątkowego stanowiska, że albo musi pozostać zupełnie bezkarną, albo też skarcenie jej musi być odkupione krzywdą sądownictwa”.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#Marszałek">Zapadł wyrok w sprawie brzeskiej. Daleki jestem od tego, aby wyrok krytykować. Ale jak sprawdzają się powyższe słowa „Prawdy”. Napływają do redakcji Piasta setki telegramów, listów z wyrazami hołdu dla zasądzonych, jako dla obrońców prawa. Z jednej gminy Markowice koło Przeworska przyszło pismo, opatrzone podpisami 1500 chłopów. To jest vox populi!</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest wasza demagogja.)</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#Marszałek">Oczywista, jasna rzecz, wszystko można zakrzyczeć.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#komentarz">(P. Kornecki: Ale sumienia się nie zakrzyczy.)</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#Marszałek">Dziennik „Zjednoczenie”, wychodzący w Ameryce, pisze: „Że proces brzeski nareszcie się skończył, dobrze się stało. Śmiemy twierdzić, że każdy, komu dobro Polski i narodu polskiego naprawdę leży na sercu, nieraz pomyślał: Lepiej, żeby do tego procesu nigdy nie było przyszło. Oczywiście pożytku żadnego Polsce on nie przyniósł, — dostarczył tylko żeru jej wrogom, a co najgorsze zniechęcił do niej wielu jej starych i wypróbowanych przyjaciół zagranicą, Prasa angielska doniosła, że zakończenie procesu, czyli wyrok w Polsce wywołał sensację. A my dodamy, iż wśród znacznej części naszego wychodźtwa, wywołał on głęboki smutek. Sądzono, że podczas procesu obie strony powiedzą sobie nawzajem, co o sobie myślą, uleją trochę żółci za swe wybryki i na tem się skończy, sąd bowiem uzna, że kto chce brać udział w życiu politycznem w naszym wieku XX, musi być także przygotowany na ataki ze strony przeciwników i różne polityczne nieprzyjemności. Tymczasem jak grom z pogodnego nieba spada na nas wiadomość, że 10 posłów i byłych ministrów skazano na ciężkie więzienie. Trudno było nam tutaj wprost w to uwierzyć, aby w wolnej i niepodległej Polsce na mocy starego prawa carskiego jakikolwiek sąd mógł się odważyć zasądzić Witosa na ciężkie więzienie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Pan Poseł odczytuje jakiś artykuł pisma, nie wychodzącego w granicach Państwa, nie podlegającego więc naszym przepisom prasowym, a który zawiera krytykę wyroku sądowego. Dlatego nie mogę Panu pozwolić na odczytywanie dalsze tego artykułu.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#Marszałek">Do czego prowadzą zapatrywania i poglądy leninowskie na prawo, to mamy dowód na Rosji. Odbywał się tam w r. 1877 proces 193-ch. Jeden z oskarżonych w ostatniem słowie powiedział: „Teraz mogę, mam zupełne prawo powiedzieć, że to nie sąd, lecz prosta komedja, lub coś gorszego, bardziej wstrętnego, haniebnego, coś bardziej haniebnego niż dom rozpusty. Tam kobieta z niedostatku kupczy swem ciałem, a tu senatorowie przez podłość, przez chamstwo, dla rang i wysokich pensyj kupczą wszystkiem, co jest najdroższe dla ludności”. Otóż my nie możemy dopuścić do tego, ażeby w Polsce w ten sposób można było powiedzieć o naszych sądach i my przeciwstawiamy tej teorji Lenina zupełnie inną teorję prawa. Mianowicie powiada Diderot, który przygotował rewolucję francuską: „Będziemy zwalczać niesprawiedliwe ustawy, dopóki nie wywalczymy ich poprawy, dopóki jednak obowiązują, będziemy im bezwzględnie posłuszni”. Na zachodzie, gdy się trzaska tablice ze staremi prawami, to się w tej chwili nowe tablice daje z nowemi prawami.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#Marszałek">A u nas co jest? Powiada się: Konstytucja to jest „prostituta” — właściwie nie obowiązuje, ale się jej nie zmieniło i na tę Konstytucję wszyscy przysięgamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PowiadaRuskin">„Jedna jest rzecz gorsza od niesprawiedliwości, a to sprawiedliwość bez miecza wykonawczego w dłoni. Gdzie prawo nie jest potęgą, jest niczem”. A czy prawo jest potęgą, jeżeli szereg ludzi, którzy cynicznie drwili z ustaw, cynicznie przekraczali ustawy, dziś nie podpada pod karę?</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos: Którzy?)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PowiadaRuskin">Zrobiłem — powiadam — przed rokiem doniesienie do prokuratora w Jaśle, w Sączu, na nadużycia wyborcze i do tego czasu niema dochodzeń.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan bzdury wygaduje.)</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PowiadaRuskin">„Kiedy w rządzie ludowym — powiada Monteskjusz — prawa pójdą w niepamięć, państwo jest już zgubione, ile że stan ten może pochodzić jedynie ze skażenia rzeczypospolitej”.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PowiadaRuskin">Cofnijmy się myślą wstecz. Wiemy, że mieliśmy państwo, że państwo polskie upadło. Dlaczego? Krótko w jednym wierszu mieści się przyczyna: „Gdzie zły sternik, tam dobra pójdzie na dno nawa, gdzie są rządy w złych rękach, tam pod ławą prawa”. Gdzie prawa pod ławą, tam państwo nie może istnieć.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Dojlidy, to jest prawo.)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PowiadaRuskin">Ongiś szlachta — jak powiada Tadeusz Korzon „całe życie państwowe w sobie skupiła, reszta zaś narodu, od wszelkiego udziału w życiu publicznem odsunięta, za część narodu nawet nie uważana, stanowiła tłum bezimienny, dziej opisom z czynów indywidualnych nieznany” — dlatego, że ogromne masy społeczeństwa były odsunięte od praw, były pozbawione praw, nie miały zupełnie zrozumienia dla tego, co jest państwo i patrzały obojętnie na rozbiór tego państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PowiadaRuskin">A dziś co się dzieje? Dziś ludność, widząc to, że prawo nie jest stosowane równomiernie do wszystkich, widząc ten brak praworządności, czy ona się również nie zraża do Państwa? Gdzie lud jest tylko materją — powiada Libelt — a jest nią, gdzie niema wolności i oświaty, tam jest martwość i prawo bezwładu panuje. Od kogo wymagamy miłości Ojczyzny, ten powinien być obywatelem. Niema obywatela, gdy niema prawa, gdy niema praw bezwzględnie stosowanych równomiernie w stosunku do wszystkich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PowiadaRuskin">Panowie mówicie o Polsce mocarstwowej. Oczywiście daleki jestem od tego, ażeby powątpiewać, że szczerze tego pragniecie, ale przypuszczam, że i nam nie odmówicie tego, że my również chcemy Polski silnej i mocarstwowej. Otóż Polska silna, mocarstwowa będzie wtedy, jeśli będzie mieć chłopa po swojej stronie. Jeśli Polska przegra chłopa, to Polska przegra swoją przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PNiedziałkowski">Chciałbym Panom określić w kilku zdaniach nasz pogląd na zagadnienie prawa w Polsce. Wydaje mi się, że p. Brodacki ujął przed chwilą istotę rzeczy zupełnie dokładnie. Po przewrocie majowym obóz Panów nie zlikwidował poprzedniego prawa i nie dźwignął na jego miejsce żadnego prawa nowego. Wybrali Panowie drogę omijania prawa obowiązującego, zachowania jego pustej formy, jego litery zewnętrzne, a jednoczesnego omijania go, często gwałcenia na każdym poszczególnym kroku. Zasadniczy stosunek poszczególnych ministrów sprawiedliwości i całych gabinetów ministrów okresu pomajowego do polskiego prawa był stosunkiem do dowcipnej łamigłówki, którą można interpretować i w tym, i w innym kierunku wedle słynnego dowcipu Szczedryna, że może być tak, a może być akurat odwrotnie.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PNiedziałkowski">Ale popełniliście Panowie jeden błąd zasadniczy. Byli Panowie przekonani, to są powtarzające się nieustannie błędy w historji, — że stosunek do prawa jako do dowcipnej łamigłówki może być zamknięty w gabinecie ministerjalnym przez całe lata. Lecz to było niemożliwe i w ciągu tych lat ostatnich podobny lub taki sam stosunek do polskiego prawa stał się stosunkiem przeciętnego człowieka ulicy, stał się stosunkiem izby robotniczej i chaty chłopskiej. Dziś można powiedzieć zupełnie spokojnie i bez żadnej przesady, że zbiorowe poczucie prawa w Polsce leży w gruzach.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli Panowie się dziwicie, że te uwagi wychodzą z ust socjalisty, który w zasadzie stoi na stanowisku zupełnej przebudowy i gospodarczej, i społecznej, i prawnej, to odpowiem Panom lapidarnem zdaniem nieodżałowanego Feliksa Perla, który ujął w dwóch słowach cały nasz pogląd na dynamikę rozwoju dziejowego w dzisiejszym okresie. To zdanie brzmi: „rewolucja w majestacie prawa”. W tem zdaniu zamyka się dla nas największy i najgłębszy walor demokracji i to jest zarazem w naszem przekonaniu ostatnia nadzieja, ostatnia możliwość dla narodów przebrnięcia przez dzisiejszą epokę dziejową bez ostatecznej katastrofy, przez tę epokę, którą my nazywamy epoką załamania się starej gospodarki kapitalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PNiedziałkowski">Ale przesłanką samej możliwości rewolucji w majestacie prawa może być tylko zbiorowe poczucie prawne społeczeństwa. Przez kilka lat zaledwie niepodległości Polski to zbiorowe poczucie prawne, wyhodowane w trzech zaborach w zupełnie odmiennych warunkach, wyhodowane przez całe pokolenia w psychologicznej walce z prawem obowiązującem, to była ta niesłychanie delikatna roślinka, którą trzeba było z największą troską nieść przez polskie życie. Dziś te początki zbiorowego poczucia prawa polskiego leżą w gruzach i sądzę, że tej straty Polsce w tej chwili już nikt i nic nie będzie w stanie wynagrodzić.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PNiedziałkowski">Ciosem bardzo bolesnym, może śmiertelnym dla tego zbiorowego poczucia prawa była z punktu widzenia prawnego właśnie sprawa brzeska, właśnie ze względu na swój symboliczny charakter. Nie potrzebuję przed Panami roztaczać ponownie całego wizerunku tej sprawy. Przypomnę tylko, idąc w ślad za rozumowaniem p. Pużaka z przed kilku dni, takie zestawienie.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PNiedziałkowski">Przeszło rok temu p. Paschalski mówił z tej trybuny, że jedynem forum, na którem można i wolno i trzeba zbadać prawdę twierdzeń interpelacyj poselskich, jest forum sądowe. I zapewniał z tej trybuny, że chyba nikt w Polsce nie znajdzie się, ktoby śmiał wątpić, że sąd tego zadania nie spełni. Sądzę, że po doświadczeniach ostatnich 12 miesięcy p. Paschalski nie mógłby tu dziś przyjść i to samo zapewnienie nam powtórzyć.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PNiedziałkowski">Al e ostatnim ciosem miłosierdzia dla poczucia prawa polskiego było ponad wszelką wątpliwość powołanie prokuratora brzeskiego na stanowisko Ministra Sprawiedliwości. Na tle tej swoistej sytuacji prawnej, jeżeli wolno mi zrobić małą dygresję polityczną, ze zbożnym podziwem patrzę na jedną rzecz na politykę polskiego obozu konserwatywnego. I sądzę znowu bez żadnej złośliwości, że kiedyś w przyszłości historycy będą z największą ciekawością uważali za przedmiot niezwykłej analizy psychologicznej założenia ideowe, taktykę polityczną, cele polityczne naszego obozu konserwatywnego w obecnym okresie dziejowym. Ale mniejsza o to.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PNiedziałkowski">Na tle tej całej sytuacji prawnie zupełnie swoistej, którą można określić jako zupełne zdruzgotanie zbiorowego poczucia prawnego w społeczeństwie, zupełnie swoiście, plastycznie, jaskrawo wystąpiło zagadnienie sądów doraźnych. Czem zostało spowodowane odnośne zarządzenie P. Prezydenta Rzeczypospolitej, na to ani ja, ani przypuszczam nikt z Panów w sposób rzeczowy nie potrafiłby odpowiedzieć. Jeżeli chodzi o warunki objektywne wewnętrznego życia polskiego, to choćby ktoś patrzył na nie dziś w najczarniejszych barwach, nie sądzę, żeby mógł znaleźć w nich te fakty masowych ruchów rewolucyjnych, albo tak kolosalnego wzrostu przestępczości, któreby uzasadniały uciekanie się Rządu do tego rodzaju środków. Pozostaje wytłumaczenie jedno, że jest to środek profilaktyczny, obliczony na dalszą przyszłość, ale ten środek profilaktyczny działa nieustannie. Nie mam statystyki dokładnej. Jeżeli wierzyć niesprostowanym informacjom całej prasy polskiej, zarówno opozycyjnej, jak i zbliżonej do Rządu, to ilość wykonanych wyroków śmierci przekracza już okrągłą setkę.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Za ile lat?)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PNiedziałkowski">Na jednym terenie apelacji wileńskiej tych wyroków było 44, a więc prawie 50.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(P. Car: Pan przynajmniej trzykrotnie przecenił tę cyfrę.)</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PNiedziałkowski">Dwa przykłady jaskrawsze wyroków śmierci, które zapadły w niedawnej przeszłości. Przykład jeden, to jest sprawa baranowicka — kilku chłopów białoruskich, analfabetów skazano za szpiegostwo i powieszono. O ile sądzić można z informacyj, które przedostały się do prasy, istotnie nawet ci chłopi analfabeci byli narzędziem w ręku prawdziwego agenta państwa sowieckiego. Ale gdyby sprawa poszła trybem zwykłym, to tym ludziom opętanym i nie zdającym sobie z pewnością żadnej sprawy, ani z wagi tego przestępstwa, ani czem to przestępstwo grozi, groziłby wyrok kilku lat więzienia, a przy uwzględnieniu okoliczności łagodzących nawet kilku miesięcy. Ci ludzie mogli się stać za kilka lat najbardziej lojalnymi obywatelami Rzeczypospolitej. Wszyscy poszli na szubienicę. Ale w XX stuleciu przy dzisiejszej technice wywiadowczej, jak Panowie chcą, trudno jest uwierzyć, ażeby chłop białoruski, analfabeta był zdolny zostać agentem wojskowym czy politycznym wywiadu, świadomym agentem, przynoszącym obcemu państwu istotną, realną korzyść.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PNiedziałkowski">Inny przykład przytoczył na Komisji Prawniczej mój kolega Pużak, przytoczył mianowicie przykład chłopców, którzy mając lat 17, 18 i 19 zostali skazani na karę śmierci. A fakt ostatni, przy którym niema jeszcze wyroku, ale już skierowano do trybu doraźnego sprawę 14 robotników na Górnym Śląsku....</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PNiedziałkowski">...za demonstrację bezrobotnych i istotne starcie z policją, ten fakt mówi sam za siebie. Sądzę, że nikt z Panów nie zaprzeczy, iż dzisiaj już możnaby głęboko sięgnąć okiem za kulisy polityczne baronów węglowych na Górnym Śląsku. I sądzę, że jeżeli gdzie, to w tej polityce baronów węglowych łatwo naprawdę stwierdzić już nie nici lecz liny, sięgające aż do Berlina. Sądzę, że konferencja p. Flicka, finansującego ruch hitlerowski w Niemczech, a odbyta z naszym przemysłem ciężkim górnośląskim, odegrała dużą rolę w dzisiejszej polityce baronów węglowych. Grupa robotników śląskich, rdzennych Polaków, urządziła demonstrację. Nastąpiło starcie z policją, ranni pozostali po stronie robotników, i w tej chwili mają odpowiadać w trybie doraźnym, więc wisi nad nimi również kara śmierci.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#PNiedziałkowski">P. Prezydent Rzeczypospolitej w wielu wypadkach nie korzysta z prawa łaski. Nie mam ani prawa, ani możności wchodzenia w pobudki jego postępowania. P. Prezydent za korzystanie lub niekorzystanie z prawa łaski odpowiada tylko przed własnem sumieniem, no i jak każdy działacz państwowy na świecie, odpowie również kiedyś przed historją. Wobec nas i wobec dzisiejszej opinji w kraju, odpowiedzialnym jednak pozostaje w bardzo dużym stopniu Minister Sprawiedliwości. Minister Sprawiedliwości jest najbliższym doradcą prawnym Prezydenta Rzeczypospolitej, on ma obowiązek przedstawiania mu wniosków o ułaskawienie, on ma obowiązek przedstawiania mu argumentów za lub przeciw, on ma obowiązek przedstawiania okoliczności danej sprawy. I dlatego tę odpowiedzialność konstytucyjną i parlamentarną p. Ministra Michałowskiego nietylko za powołanie sądów doraźnych, ale i za wykonywanie tych wyroków, uważam za swój obowiązek z tej trybuny stwierdzić.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#PNiedziałkowski">Ostatnią ilustracją tego zagadnienia sądów doraźnych jest dla mnie przeraźliwa notatka, która obiegła całą prasę prowincjonalną, i opozycyjną i rządową, żałosna skarga p. kata Maciejewskiego, że nie może nadążyć z wykonywaniem wyroków śmierci. W Polsce niepodległej, w 13 roku jej istnienia, jest mi strasznie wstyd za tę skargę p. kata Michałowskiego… p. kata Maciejewskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głos: Dobrze powiedział.)</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#PNiedziałkowski">Bardzo ciemną przedstawia mi się przyszłość najbliższa. Według mego najgłębszego przekonania Polska idzie w butach siedmiomilowych do katastrofy. Sądzę, że jesteśmy jak ten samochód, który toczy się w dół po równi pochyłej bez żadnego hamulca. I kiedy przyjdzie dla Polski czas rozrachunku, wśród postaci, które trzeba będzie nazwać winowajcami polskiej tragedji, niepoślednie miejsce zajmie postać p. Ministra Michałowskiego.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kopocz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PKopocz">Wysoka Izbo! Nie rozporządzając dostatecznym czasem celem omówienia całej działalności Ministerstwa Sprawiedliwości i celem zajęcia stosunku do budżetu tego ministerstwa, składam w imieniu Klubu Chrześcijańskiej Demokracji następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PKopocz">Było dotąd bezsporne w społeczeństwach ucywilizowanych, że podstawą stosunku władzy do obywateli oraz wszelkich urządzeń państwowych jest sprawiedliwość, że sama nawet t. zw. racja stanu wymaga ścisłego poszanowania ustaw i sumiennego stosowania sprawiedliwości w życiu państwowem.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PKopocz">Tymczasem działalność Ministerstwa Sprawiedliwości świadczy, że i to ministerstwo, specjalnie powołane do troski o sprawiedliwość w życiu społecznem i państwowem, podporządkowuje ją niejednokrotnie modnemu dziś hasłu racji stanu. Hasło zaś to, mimo swej szumnej nazwy, w rzeczywistości w życiu wewnętrznem narodu jest równoznaczne z samowolą i siłą rządzących, a często i z przemocą wobec obywateli, nie podzielających poglądów prorządowych.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PKopocz">Ministerstwo Sprawiedliwości nie ścigało dotąd i ścigać nie chce sprawców jawnego buntu przeciwko Głowie Państwa, popartego wymową trzydniowych krwawych walk, a tymczasem ściga nawet urojone lub conajmniej mocno wątpliwe przygotowania do zamachu stanu, rzekomo dokonane przez stronnictwa opozycyjne. Ta bezkarność z jednej strony sprawców zbrojnego buntu przeciwko Prezydentowi Rzeczypospolitej, przy jednoczesnem prześladowaniu przeciwników procesami politycznemi, jest w wyraźnej sprzeczności z poczuciem sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PKopocz">Ministerstwo Sprawiedliwości nie poczyniło nic również, aby ścigać nadużycia wyborcze, stwierdzone wyrokami Sądu Najwyższego, głośne na cały świat, świadczące, że wola narodu polskiego była systematycznie gwałcona przez czynniki administracyjne, a przez to jest winne tolerowania przestępstwa.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PKopocz">Przy tej więc sposobności zapytujemy p. Ministra Sprawiedliwości, co uczynić zamierza, aby sprawcy masowych nadużyć wyborczych byli przykładnie ukarani. Jednocześnie zaznaczam, że system rządzenia, wywodzący się z zamachu, a utrwalany przy pomocy napiętnowanych przez Sąd Najwyższy wyborów, powoduje w szerokich masach narodu utratę wiary w sprawiedliwość, uczy je wiary w przemoc, a przez to zagraża podwalinom moralnym własnego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#PKopocz">Wreszcie Klub Chrześcijańskiej Demokracji podkreślić musi, że stałe zmniejszenie uposażeń sędziów przy jednoczesnem zwiększaniu opłat sądowych, prowadzi do tego, że sędziowie, nie mając zapewnionego nawet minimum egzystencji, nie mogą w spokoju ducha sądzić spraw swych współobywateli, a Skarb Państwa czyni poborcą dochodów ze źródła, które nigdy być niem nie powinno — a mianowicie z wymiaru sprawiedliwości. Ten stan rzeczy powoduje coraz większe sarkanie i niezadowolenie ludności z wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PKopocz">Wobec powyższego będziemy głosowali przeciwko budżetowi Ministerstwa Sprawiedliwości, jak zresztą przeciwko całemu budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Paschalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby! Od bardzo długiego czasu a przynajmniej od tej chwili, kiedy mam zaszczyt do Wysokiej Izby należeć, od opozycji słyszę stale ten sam zarzut, sprowadzający się do twierdzenia, że Bezpartyjny Blok — no, i samo przez się Rząd przez niego popierany — jest rozsadnikiem niepraworządności w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby, już przed chwilą p. Niedziałkowski w swojem przemówieniu podkreślił okoliczność, która dla tej sprawy, jeżeli mamy ją rozpatrywać historycznie, nie jest bez znaczenia, a mianowicie mówiąc o trójzaborowem poczuciu, czy też braku poczucia praworządności, które podówczas musiało się było zrodzić, podkreślił, że Polska, jeżeli chodzi o praworządność, musiała ją była w sobie wychować. Do słów p. Niedziałkowskiego pozwoliłbym sobie dodać coś więcej i powiedzieć, że jeżelibyśmy sięgnęli nawet do czasów przedrozbiorowej Polski i gdybyśmy w tych czasach starali się odróżnić ius od lex, gdybyśmy się starali odróżnić istotne potrzeby narodu, któreby powinny znaleźć istotne zrozumienie, od tego, co było formalną narodu ustawą, to z wyjątkiem bardzo krótkiego przebłysku, zmierzającego do tego, żeby granice swawoli szlacheckiej tak czy inaczej ukrócić w czasach Stefana Batorego, musielibyśmy sięgnąć bardzo, a bardzo daleko, bo aż do Konstytucji 3-go Maja nieomal. Pozwolę sobie na marginiesie niejako tych prób przytoczyć pewien edykt ujawniony w końcu XIX stulecia, skądinąd bardzo charakterystyczny a dotyczący cenzurowania pism historycznych, edykt, w którym Jego Królewska Mość zagrażał ni mniej ni więcej tylko karą śmierci tym, którzy historyczne prace bez jego pozwolenia ośmieliliby się wydawać. Historyk niemiecki, który o tem pisze, podkreślił z tego powodu „brak praworządności” Stefana Batorego i w zestawieniu z szeregiem innych wypadków żalił się, że nie posiadał on „Rechtsgefühl”, nie posiadał tego, co właśnie w dniu dzisiejszym zowie się praworządności poczuciem.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby, nie chciałbym z tego wyprowadzać żadnych konsekwencyj, ale stwierdzenie pewnych faktów i zapytanie, co z punktu widzenia państwowego byłoby lepsze, czy stosowanie ściśle szlacheckiej praworządności, czy też tej praworządności łamanie jest zagadnieniem, które niewątpliwie z tych starych czasów do nas historycznie, a może w dniu dzisiejszym i uczuciowo płynie. No, ale przenieśmy się do niepodległej Polski i przypatrzmy się, jak to nasi poprzednicy praworządność polską, tę cieplarnianą roślinkę, o której mówił bardzo pięknie, p. Niedziałkowski, starali się w Polsce umocnić.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Prezydenta zamordowali.)</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby! Trzeba o tem pamiętać, a to dlatego, że bieg dziejów, historja zdarzeń w każdym narodzie nie jest historją, która zaczyna się jakimś określonym dniem i w jakimś określonym dniu zostanie zakończona. A więc zamach 5 stycznia 1919 r. — to był początek. Odpowiedzą nam na to, że to było przed uchwaleniem Konstytucji. Przejdźmy dalej i zatrzymajmy się na dzisiejszych obrońcach praworządności, już w okresie, kiedy Konstytucja została uchwalona. Panowie powiedzą, że sięgam do starych czasów. Istotnie sięgam do grudnia 1922 r. Nie wiem bowiem, jakby się była potoczyła historja Polski, gdyby grudnia 1922 r. nie było. Mógłbym wyrazić przekonanie, że może moglibyśmy uniknąć maja 1926 r. a być może i sprawy brzeskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby! Otóż praworządność w normalnem rozumieniu jest to ścisłe przestrzeganie ustaw, a zwłaszcza ustawy konstytucyjnej, Ustawa konstytucyjna uznaje wszystkich obywateli Państwa za równych wobec prawa i prawdopodobnie, chociaż o tem wyraźnie nie mówi, tak samo za równych uznaje posłów. Otóż w „Gazecie Warszawskiej” z dnia 12 grudnia 1922 r. czytamy w związku z wyborem Prezydenta Narutowicza. „Przetrwaliśmy niewolę obcą, potrafimy się wyzwolić i z sieci, w jakiej trzyma nas żydostwo przy pomocy niestety zbałamuconej części własnego naszego społeczeństwa”. W końcu wyraźnie; „Do czynu, do walki”.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To Stroński pisał?)</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PPaschalski">Nie, nie p. Stroński.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PPaschalski">W tym samym numerze znajduje się następujący telegram własny z Kalisza: „W dniu dzisiejszym poważna część obywateli miasta na znak protestu przeciw wyborowi p. Narutowicza wywiesiła czarne chorągwie”. Panowie rozumiecie, że takie czarne chorągwie we własnym telegramie, na pierwszej stronie, posiadają swoją wymowę.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Usunąć zaporę.)</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PPaschalski">To nie jest tylko drobna kronikarska notatka.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PPaschalski">W dniu 13 grudnia 1922 r. pisze naczelny organ dzisiejszej praworządności, albowiem trzeba powiedzieć, że istotnie „Gazeta Warszawska” jest dziś więcej praworządna, aniżeli chyba wszyscy profesorowie prawa konstytucyjnego w Europie.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PPaschalski">„Komunikują nam, że jakieś ptasie mózgi urzędnicze biedzą się nad ceremonjałem objęcia władzy przez Prezydenta Narutowicza”. A później: „Ludność polska tej prowokacji nie zniesie i jeżeli zamiast strumienia krwi, który widzieliśmy na ulicach stolicy onegdaj, popłyną krwi tej rzeki, to odpowiedzialność za to spadnie na puste, ale niestety żywe dotychczas głowy różnych protokolantów i spekulantów od uroczystości i innych festynów publicznych”.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PPaschalski">Wysoka Izbo! Praworządność kwitnie, praworządność się żagwi i to się żagwi wszystkiemi kolorami krwi, która później miała się przelać istotnie.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PPaschalski">Dalej 16 grudnia 1922 r. w artykule tym atakuje się rząd za grad dymisji, zawieszeń w urzędach i aresztowań wśród młodzieży akademickiej. Potem dodaje redakcja: „Czy to jest nie za wiele, nie za górnolotnie, jak na walkę ze słabym, samorzutnym odruchem stolicy przeciw narzuceniu Polsce woli Żydów”.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PPaschalski">Proszę Panów! To jest historja i my na wszystkie zarzuty, jakie nam postawiono, moglibyśmy odpowiedzieć: Przejęliśmy tylko Wasz spadek.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PPaschalski">Jesteśmy Waszymi słabymi, niedoświadczonymi uczniami — gdybyśmy tę odpowiedź dać chcieli, gdybyśmy te zarzuty uznali za słuszne. Ale Wysoka Izbo, przy tak postawionych zagadnieniach, przy tej ciągłości historycznej, której nie należy pomnażać i zmniejszać, przy tej ciągłości, której zupełnie wyraźny ślad znajdujemy w książce Józefa Piłsudskiego o pierwszym Prezydencie Rzeczypospolitej, możemy stwierdzić, że istotnie te pierwsze początki, to skrwawienie Konstytucji Polskiej, czy też krwią Prezydenta jej wyraźne zamazanie mieliśmy tylko wtedy, nie mieliśmy w tej formie już później.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby! Historja na tem się nie kończy. Mogliby Panowie mi odpowiedzieć, że to są jednak tylko artykuły Gazety Warszawskiej, Mogliby Panowie powiedzieć: No cóż, zewnętrzna i konieczna demagogja, dosiadanie tego samego konika, którego się dosiada od czasu do czasu, od r. 1906 poczynając, kiedy ten konik w walce z niepodległościową częścią ludności Warszawy był konieczny.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#PPaschalski">Sięgnę tedy do dalszych materjałów, A więc wniosek nagły posłów Związku Ludowo-Narodowego, Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, Klubu Chrześcijańsko-Narodowego o wyznaczenie komisji śledczej dla zbadania czego? Prawdopodobnie swoich własnych nadużyć, Ale to tak nieprawdopodobnie wygląda! Otóż okazuje się, że dla zbadania organizacji i działalności bojówek socjalistycznych na Placu Trzech Krzyży! Istotnie przyznam się, że ja zawsze się obawiam, że w rozgrywkach z przedstawicielami Stronnictwa Narodowego będziemy musieli często składać broń, a to dlatego, że dla tak inteligentnych i zręcznych posunięć, jak chociażby ten wniosek — trzeba być niewątpliwie bardzo a bardzo wybitnymi parlamentarzystami. I oto czytamy w tym wniosku: „Wybór Prezydenta Rzeczypospolitej wywołał w stolicy manifestację patrjotycznego oburzenia”. Ja rozumiem, na tem stanowisku można stać. Ja nie wiem, jakby wielu członków z pośród Bezpartyjnego Bloku dla siebie podobne zagadnienie rozstrzygnęło. Ale pytam się: gdzie jest praworządność? Jedno z dwojga: albo stoimy na gruncie Konstytucji i tylko Konstytucji, albo też stawiamy tezę odwrotną: prawo narodu ponad prawem państwa. To wolno zrobić. Taki dylemat przed każdym w pewnej chwili może stanąć. Ale jeżeli się podobny wyłom czyni, to trzeba to czynić z otwartą przyłbicą.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#PPaschalski">Proszę Panów, tutaj się okazało następnie, że podczas manifestacyj tych doszło do pewnych „nieuniknionych w takich wypadkach wykroczeń”. Proszę Panów, co za rozbrajająca łaskawość, co za wielka tolerancja! „Nieuniknione w takich wypadkach wykroczenia!” Boję się, że wielu najbardziej posądzanych o wszelkie nadużycia przedstawicieli Bloku mogłoby powiedzieć: że to są także nieuniknione w takich wypadkach wykroczenia i zasłonić się tylko tem tłumaczeniem, z tamtych zaczerpniętem czasów. A dalej jest powiedziane, że dzięki rozważnemu postępowaniu policji państwowej — tej policji, której komendant został usunięty ze stanowiska i później oddany pod sąd, który skończył się bardzo łagodnie, zdaje się nawet, że uniewinnieniem — wykroczenia nie zagrażały niczyjemu życiu.</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#PPaschalski">Chwalić Boga, wszystko załatwiło się tak pomyślnie! Proszę Panów, rozumiem doskonale, że moja sytuacja w tej chwili jest trudna. Wyobraźcie sobie Państwo ludzi, którzy w pewnej chwili pokłócili się a po 10-ciu latach pogodzili się i przeszli do porządku dziennego nad „drobnemi nieporozumieniami”, którym ktoś trzeci przypomniałby o tych epizodach. Ja jestem w takiej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Okrzyki na ławach KI. Nar.)</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#PPaschalski">Proszę Panów, tak jest, byliśmy w przyjaźni i mogę zapewnić, że nie wiem, jak kto, ale ja nigdy się tego wypierać nie będę nawet wtedy, gdy tamta strona zechce się tego wyprzeć.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Ja konstatuję fakt.)</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#PPaschalski">Ale idźmy dalej. Otóż odbyło się posiedzenie Sejmu i w związku z tym wnioskiem nagłym p. Stroński odczytał oświadczenie, w którem powiedział: „Jak Panom wiadomo, pierwsze manifestacje odbyły się spokojnie bez zaburzeń”. W tem miejscu padały najrozmaitsze głosy, których nie będę cytował; śmiem twierdzić, że po 10 latach w dzisiejszym Sejmie, nawet w czasie rozprawy brzeskiej, nie padły głosy tak nie licujące z powagą Sejmu. P Stroński mówił dalej: „Młodzież zachowywała się nie gorzej, niż Panowie z lewicy, którzy z pięściami podskakiwaliście do trybuny Marszałka”.</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#PPaschalski">Jak Panowie widzicie, bardzo pouczająca lektura. P. marszałek Trąmpczyński, który nam mówił o tych idealnych stosunkach w sejmach poprzednich, mógłby się zapytać p. Strońskiego, czy istotnie kiedykolwiek tak było.</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#PPaschalski">Przejdźmy dalej. Co mówi p. Daszyński? Mamy tam powiedziane — tym razem nie w stronę B. B.: „Panowie dziś kołyszecie się, uspakajacie tem, że po Waszej stronie są urzędy i sądy, i skorumpowana administracja nie ściga Was i włos Wam z głowy nie spadnie, kiedy się znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej i hańbi Zgromadzenie Narodowe.</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Słuchajcie, słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#PPaschalski">Tak jest, Panowie możecie się dziś uznać za zwycięzców, ale Panowie, kto sieje wiatr, zbiera burzę”. Jak Panowie widzą, więc i wtedy padały zarzuty, dotyczące niezawisłości wymierzania wyroków, jak i niezależności sędziowskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nic się nie zmieniło.)</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#PPaschalski">Dobrze, na to mam przeciw sobie tylko połowę Izby, bo drugiej już nie mam.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#komentarz">(Głos: Druga już milczy.)</u>
          <u xml:id="u-28.34" who="#PPaschalski">Przechodzę dalej. Tutaj pozwolę sobie sięgnąć w związku z poprzedniemi dokumentami, jakby na ich ukoronowanie, do oświadczenia, które zostało złożone w pewnym procesie — proces odbył się przed wypadkami majowemi, w 1924 r. pod rządami ministra spraw wojskowych p. generała Sikorskiego. Oświadczenie było opatrzone sankcją powagi świadka. Jeśli tak, to do tego zeznania, niezależnie od wagi jego osoby, mamy prawo przywiązywać przynajmniej tę samą wagę, jaką stronnictwa opozycyjne chcą przywiązywać do wszystkich świadków odwodowych, świadków obrony w procesie brzeskim.</u>
          <u xml:id="u-28.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Łącznie z Kulczyckim. Głos inny: I Kukielem.)</u>
          <u xml:id="u-28.36" who="#PPaschalski">Otóż w tej chwili pozwolę sobie to zeznanie zacytować: „Ja osobiście odnosiłem się bardzo niechętnie do pewnych jednostek, które wchodzą w skład rządu i to było motywem, gdy, wychodząc z wojska, w mojem przemówieniu w t. zw. Sali Malinowej w Bristolu, tu w Warszawie, mówiłem, że nie jestem w stanie służyć w wojsku ze względu na stosunek niektórych panów, będących w rządzie, w sprawie zamordowania Prezydenta, mojego przyjaciela”. — Oświadczenie to składał świadek w dniu 21 marca 1924 r., a tym świadkiem był Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-28.37" who="#PPaschalski">Proszę Panów — praworządność! Zdawałoby się, że po tego rodzaju zeznaniu, złożonem bądź co bądź przez Pierwszego Marszałka Polski, bądź co bądź przez byłego Naczelnika Państwa, ktoś z tego wyciągnie jakiekolwiek konsekwencje. Powtarzam: Rok 1924, rok, w którym nie było Bloku Bezpartyjnego, rok, który był przed przewrotem majowym. Ale konsekwencje nie nastąpiły.</u>
          <u xml:id="u-28.38" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jak długo przed przewrotem?)</u>
          <u xml:id="u-28.39" who="#PPaschalski">Powtarzam: Rok 1924, koniec marca.</u>
          <u xml:id="u-28.40" who="#PPaschalski">A teraz, jeżeli chodzi o zagadnienie inwigilacji, to zagadnienie to jest bardzo ciekawe. Panu Marszałkowi wtedy było postawione w tym kierunku bardzo wyraźne pytanie. Panowie się wszyscy skarżą na to, że w tej chwili w Polsce istnieje inwigilacja. Na to odpowiedział p. minister Miedziński, raczej bez określonej daty i raczej bez określonych faktów. Ja znów sięgnę do tej małej książeczki, do 7 tomu pism Marszałka i tam czytam: „W tym czasie muszę stwierdzić, że istotnie byłem inwigilowany, o ile to pojęcie inwigilacji oznacza obserwację mojej osoby, zarówno w Sulejówku, gdzie mieszkałem, jak też moje wprawne oko, które mam wyrobione z przeszłych doświadczeń, stwierdzało to i w innych miejscach”. Pan Marszałek tam mówi o doświadczeniu z gen. Beselerem i gen. Szeptyckim, jako b. generał-gubernatorem lubelskim.</u>
          <u xml:id="u-28.41" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A Zagórski?)</u>
          <u xml:id="u-28.42" who="#PPaschalski">Proszę Panów, o Zagórskim nie będę mówił. Zaraz Panom powiem, dlaczego — dlatego, że nie mogę mówić o człowieku, o którym się opowiada, że zmarł. O Zagórskim na nieszczęście za dużo się mówiło. Mówił o tem wyrok sądu okręgowego wydany w roku 1926. W marcu sąd okręgowy stwierdza, że nie może wdrożyć przeciwko gen. Zagórkiemu sprawy o zdradę stanu, gdyż urząd prokuratorski nie postawił takiego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-28.43" who="#komentarz">(Hałas na ławach P. P. S. Okrzyk: Gdzie jest wyrok?)</u>
          <u xml:id="u-28.44" who="#PPaschalski">Wyrok jest z marca roku 1926, wtedy nie było Bloku Bezpartyjnego, ani też sądów „zawisłych od Rządu”.</u>
          <u xml:id="u-28.45" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Ja na podobne pytania nie mogę dać odpowiedzi również jak Panowie, w każdym razie wtedy jeszcze byliśmy razem.</u>
          <u xml:id="u-28.46" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#Marszałek">Proszę o spokój.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#Marszałek">Mogę zapewnić Panów słowem honoru, że ja osobiście nie wiem, gdzie jest Zagórski.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie wie, czego Pan chce?)</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#Marszałek">Proszę Panów! Nie jestem przyzwyczajony do tego, żeby, przemawiając z trybuny Wysokiej Izby, kiedykolwiek na cokolwiek nie odpowiadać, co w mojem osobistem indywidualnem przekonaniu odpowiedzi wymaga. Na to pytanie odpowiedziałem tak, jak umiałem i tak, jak to pytanie odbija się w mojem sumieniu. Przechodzę w tej chwili do tej części, kiedy mówię w imieniu Bloku, a nie w imieniu mojem osobistem.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#Marszałek">Proszę Panów, cytuję dalej zeznania: „Natomiast inwigilacja w Sulejówku była tak widoczna, jak może być widoczna na wsi, gdzie wszyscy sąsiedzi zwracają na to uwagę. Sama inwigilacja była dla mnie widoczną”. Biorę dalszy wyjątek z tego samego zeznania, z historji tego jednego dnia, rozgrywającego się tak sobie, nieomal, że po cichu w sądzie okręgowym wojskowym przed wypadkami majowemi — i to ciągle i bezustannie podkreślam: „Natomiast, niestety, muszę skonstatować, że w okresie, kiedy wychodziłem z Belwederu, jako Naczelnik Państwa, obserwowano mnie bardzo dokładnie, prawdopodobnie z tych grup, które zabiły Prezydenta, mego przyjaciela, Gabrjela Narutowicza. Czy tu były dodatki z rządowych sfer, tego skonstatować nie mogę, natomiast podam dla potwierdzenia tego, że miałem inwigilację telefoniczną, że jedna stacja Rembertów, która była połączona z mojem mieszkaniem, miała nakaz podsłuchiwania”. Ta inwigilacja była bardzo staranna w okresie, o który Panom chodzi.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#Marszałek">A później dalszy ciąg procesu, który doprowadził do ustalenia, że oto na skrzyżowaniu szos, któremi trzeba było przejeżdżać do Sulejówka, znajdowała się stale warta, która zapewne gwoli bezpieczeństwa Marszałka Józefa Piłsudskiego sprawdzała numery aut i o ile możności legitymowała osoby przejeżdżające.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#Marszałek">I wreszcie ostatni fragment, zupełnie z punktu widzenia sądowego ciekawy.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ładny referat budżetowy!)</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#Marszałek">Taki sam referat budżetowy, jak Panów budżetowa opozycja. Ile razy pozwolę sobie stanąć na tej trybunie, jako referent Komisji Prawniczej, Panowie ciągle mówią: „Proszę mówić o wszystkiem, tylko nie o tem”. W tej chwili, kiedy raz wreszcie odważyłem się pójść za przykładem wysokiej opozycji, jako doświadczonych parlamentarzystów, którzy rozumieją, o czem się mówi przy budżecie, spotyka mnie zarzut, że o budżecie nie mówię.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#Marszałek">Otóż koniec tego wszystkiego był taki, że dnia 19 listopada 1924 r. postępowanie karne przeciw por. Błońskiemu zostało umorzone. Tem samem prokurator uznał fakt zarządzenia inwigilacji Marszałka Piłsudskiego przez oficerów II Oddziału Sztabu Generalnego. To jest też przyczynek do tej nauki praworządności, która nam została pozostawiona, jako „cieplarniana roślinka”.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#Marszałek">A teraz ten tak liczny materjał, którybyście Panowie znaleźli w djarjuszach i ten żargon, który Panowie znajdziecie w szeregu poszczególnych posiedzeń Izby, gdzie przerzucanie się najpotworniejszemi zarzutami, zarzutami niewątpliwie tylko w pewnej części słusznemi, stało się modłą codziennego życia. Proszę Wysokiej Izby, proszę sobie teraz wyobrazić tego szarego obywatela, w sumieniu którego ta cieplarniana roślinka ma być kultywowana. Praworządność to nie jest ta czy inna ustawa, wniesiona do Dziennika Ustaw, poczucie praworządności wymaga, aby te ustawy, które się wprowadza, przedewszystkiem miały w społeczeństwie taki czy inny posłuch i, aby ci, którzy tę praworządność mają reprezentować, którzy są jej symbolem i to symbolem niesłychanie wysoko postawionym, bo przecież, na miłość Boską, my mówimy o okresie Sejmu Ustawodawczego, który wtedy był w gruncie rzeczy jedyną władzą w Polsce, — żeby ci istotnie posiadali dla szerokich mas społeczeństwa jakikolwiek autorytet. Proszę Panów, wystarczyło czytać czy przerzucać tylko djarjusze posiedzeń sejmowych, żeby dojść do tych katastrofalnych wniosków, do jakich dochodził p. prezes Thugutt w swojej pracy pisanej w przeddzień przewrotu majowego, w obronie parlamentaryzmu.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#Marszałek">Proszę Panów, Panowie pytają się dlaczegośmy teraz nie odbudowali praworządności? Ja muszę przyznać, że Panowie obdarzają nas istotnie dużem zaufaniem, nieomal ponad miarę człowieka, nieomal na miarę bohatera. Proszę Panów, odbudowa praworządności na gruzach praworządności szlacheckiej a więc w gruncie rzeczy zaprzeczenia praworządności i na gruncie tego, co od roku 1919 do 1926 działo się w Polsce, to nie jest zagadnienie ani proste, ani łatwe. I tu znowu jeszcze jedna uwaga. P. Niedziałkowski w swojem niewątpliwie bardzo zwartem i w swych określeniach bardzo pięknem przemówieniu postawił tezę: „Rewolucja w majestacie prawą”. Proszę Panów, jabym nie zgodził się z tą tezą Jeżeli się mówi: rewolucja w majestacie prawa, jest to wyobrażenie sobie skoku rewolucyjnego jakby w jednej zamkniętej chwili. Ja osobiście dziś już w to nie wierzę. Przykład Hiszpanji jest dla mnie pod tym względem aż nazbyt dokładnym dowodem, przebieg rewolucji, która socjalistyczną w założeniu nie była.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#Marszałek">Ale mnie o co innego chodzi, w innym punkcie następuje rozdźwięk zasadniczy. Przyjść, ustawę złamać i nową ustawę narzucić, to jest przecież rzecz niesłychanie łatwa. Przypuszczam, że w tej Izbie, która dziś doszła w osobie jednego ze swych przedstawicieli do tej śmiałości, raczej powiem, do tej straszliwej odwagi, że pozwoliła sobie tak pomiędzy wierszami coś powiedzieć o nieukaranych sprawcach zamachu majowego, mogło to przekonanie zaniknąć. Ale Pan Poseł wypowiedział to odważne z danie Anno Domini 1932 6 lutego o w pół do ósmej mniej więcej czy siódmej — tylko inaczej to wyglądało 13 maja 1926 (Potakiwania na ławach B. B.) Złamać wtedy całe pisane tablice, wyrzucić je za okno i pozostawić ten gmach pustym, — na to napewno Pierwszy Marszałek Polski, tylko on i tylko jego wojsko, nie Blok Bezpartyjny, w tej chwili nie ze mną Panowie polemizujecie, ale z nim, — mógł sobie zupełnie łatwo pozwolić. Wtedy wpośród Panów był tylko jeden człowiek, który się przyznał, coprawda później, że nie był zwolennikiem przewrotu, t. j. Stanisław Thugutt. Wtedy, w tych dniach nikt z Panów z lewicy do tego, że był przeciwnikiem przewrotu, nie przyznawał się.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#Marszałek">Chodzi o znacznie co innego. Tak jest, gdyby P. Marszałek Piłsudski był prawnikiem, wtedy nie byłby Pierwszym Marszałkiem Polski w tych ciężkich czasach, ale gdyby był prawnikiem, to byłby to wszystko zawieszał w ten sposób, jak Panowie sobie życzą. Tylko, proszę Panów, to jest taka oryginalna historja, że jemu nie chodzi o prawo wyłącznie pisane, jemu chodzi o wykuwanie pewnych zmian psychicznych, na których prawo budować się musi.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#Marszałek">Mogę Panów zapewnić, że dla nas wszystkich, którzy zetknęliśmy się z nauką prawniczą, napewno to zagadnienie, które w tej chwili i wciąż istnieje, zagadnienie tak zwanej interpretacji Konstytucji, prostszem nie jest bynajmniej, aczkolwiek interpretuje się wszystkie literalnie konstytucje a nawet wszystkie ustawy. Na marginesie zaznaczę rzeczy najzabawniejsze, że w walce przeciwko interpretacji Konstytucji prim dzierżą moi świetni koledzy adwokaci — czyżbyśmy istnieli i co byśmy robili w życiu, gdyby nie było zagadnienia interpretacji prawa, każdy z Panów uważałby, że można pójść do króla, siedzącego pod dębem i zagadnienie życiowe rozwiązane, ale wracając do zagadnień poważnych, dla nas sytuacja jest bardzo psychicznie ciężka. My zmuszeni jesteśmy w sobie samych przełamać szereg zagadnień — bardzo ważnych, a męczących. Ale, proszę Panów, jeśli my to czynimy, to rozumiemy, że nie chcemy dać Państwu nowej Konstytucji zawieszonej w powietrzu, gdzieś tylko do ksiąg zapisanej, — my istotnie chcemy wykorzystać w społeczeństwie ten głęboki ferment, który jest, który się mnoży i który jednakże doprowadzi do twórczej krystalizacji. Okres budowania nowej Konstytucji, okres fermentu nigdzie nie jest okresem, w którym praworządności specjalnie w całej rozciągłości wyjątkowo dobrze się dzieje i w którym ta praworządność może rozkwitać. Ale natomiast my Panów zapewniamy, zapewniamy zupełnie uroczyście, że w chwili, gdy nowa Konstytucja wejdzie w życie, my staniemy na jej straży…</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#Marszałek">...i wtedy proszę Panów nie będzie tej sytuacji, która jest dziś, że Panowie operujecie przeciwko pewnym posunięciom, praworządnością maskując się tylko.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#Marszałek">Wtedy będzie jedno z dwojga: albo Panowie będziecie musieli się przed tą Konstytucją ukorzyć i stać się lojalnymi obywatelami, albo wypowiedzieć jej wyraźną i ostrą walkę. Na grę w praworządność nie będzie wtedy już miejsca.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#komentarz">(Huczna oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Radziwiłł.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#Marszałek">Panie Pośle Babski, przerywania są nieraz bardzo dobre, ale wtedy, kiedy stoją na pewnym poziomie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PRadziwiłł">Za parę tygodni kończy się już okres budżetowy i dotychczas nie miałem zaszczytu ani sposobności przemawiać z tej wysokiej trybuny. A stało się to nie dlatego bynajmniej, żebym ani ja, ani moi przyjaciele polityczni w tych ciężkich warunkach politycznych, o których mówił p. Niedziałkowski i w tych ciężkich warunkach gospodarczych, w których świat cały się znajduje, nie mieli nic do powiedzenia. Stało się to z innych powodów. We wszystkich moich wystąpieniach w komisji i na plenum tej Wysokiej Izby trzymałem się zawsze jednej zasady: starałem się konsekwentnie we wszystkich moich wystąpieniach pośredniczyć, łagodzić i działać w tym kierunku, żeby umożliwić współpracę wszystkich reprezentowanych w tej Izbie odłamów myśli politycznej. Ale zdawałem sobie sprawę i dziś sobie zdaję z tego sprawę, że ludzie, którzy tak myślą, wobec nastrojów, które od szeregu miesięcy opanowały opozycję, są skazani na milczenie. I zapewne i dziś nie byłbym zabierał głosu, gdybym nie był spowodowany do tego pewnemi uwagami, które zrobił w swojem pięknem zresztą bardzo przemówieniu p. Niedziałkowski. Miedzy innemi p. Niedziałkowski, mówiąc tu o roli konserwatystów, wyraził się w ten sposób, że będzie to zapewne kiedyś jedno z najciekawszych dla historyka badań, dlaczego konserwatyści biorą udział w tem stronnictwie, w tym Bloku, w tym zespole, który według Panów jest powodem, źródłem i przyczyną w Polsce wszelkich nieprawości. Otóż nie czekając na wyrok przyszłego historyka, przyszłego badacza historji, chciałbym w paru słowach na to pytanie p. Niedziałkowskiego odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PRadziwiłł">Chciałbym się cofnąć o parę lat wstecz, mianowicie właśnie do roku 1926. P. Niedziałkowski porównał dziś sytuację Polski do rozpędzonego samochodu bez hamulca, który z szybkością błyskawiczną dąży ku przepaści. Otóż proszę Panów, mam wrażenie, że właśnie przed majem 1926 r., nie chciałbym przesadzić, Polska właśnie wtenczas się znajdowała na równi pochyłej i mam wrażenie, że p. Niedziałkowski i to stronnictwo, któremu w tej Izbie p. Niedziałkowski przewodzi, wtenczas byli conajmniej tego samego zdania, bo inaczej nie mógłbym sobie wytłumaczyć tej roli aktywnej, którą Panowie w 1926 r. odegrali, sądzę, że Panowie wtedy właśnie bardzo wyraźnie wypowiedzieli swoją chęć i gotowość należenia do tego obozu, do którego ja dziś należę. Jeżeli Panowie do tego obozu nie należą, to dlatego, że ten, kto ten wielki obóz stworzył, postawił interes Państwa ponad interesem partji.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PRadziwiłł">I dlatego ja i moi przyjaciele należymy do tego stronnictwa i jesteśmy dumni, że do tego obozu należymy, a z tych samych przyczyn p. Niedziałkowski jest w opozycji do tego obozu.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PRadziwiłł">Proszę Panów, wtenczas, gdy p. Niedziałkowski przemawiał i zwracał się do nas, to z ław prawicy padały także pod moim adresem różne uwagi, które mówiły o sumieniach i specjalnie o sumieniu mojem.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PRadziwiłł">Otóż chciałbym Panom odpowiedzieć zwrotem, którym przed paru dniami odpowiedział p. referent generalny budżetu p. Miedziński, że byłoby znacznie korzystniejszą rzeczą, gdyby każdy z nas w przyszłości był łaskaw zajmować się własnem sumieniem. Ja się będę trzymał tej zasady i nie będę robił dla Panów rachunku Waszych sumień, ale wolno mi jednak w pewnym szczególe oświetlić metodę, którą się posługujecie w walce Waszej z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PRadziwiłł">I dla tego chciałbym powrócić do wczorajszego przemówienia p. Strońskiego.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PRadziwiłł">P. Stroński, przemawiając wczoraj w debacie nad budżetem oświaty, mówił o pracach Komisji Kodyfikacyjnej, które właściwie należą do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, nad którym obecnie toczy się debata. Chciałbym dziś wrócić do tego tematu, incydentalnie zresztą zupełnie.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PRadziwiłł">Otóż prace Komisji Kodyfikacyjnej w sprawie projektu ustawy małżeńskiej zostały opublikowane w jesieni roku ubiegłego. I Panowie wiedzą, że ja i moi przyjaciele polityczni wobec projektu prawa małżeńskiego zajęliśmy stanowisko wyraźne i jasne, i muszę zwrócić uwagę, że wypowiedzieliśmy się jedni z pierwszych, bo już 1 listopada r. ub. ukazał się w prasie naszej artykuł mojego przyjaciela osobistego i politycznego p. Wojciecha Rostworowskiego, który bardzo jasno to nasze stanowisko pod tym względem sprecyzował. Ale w danym razie interesuje mnie rzecz inna, mianowicie ta metoda, której używacie Panowie stale, gdy robicie Rząd obecny odpowiedzialnym za prace Komisji Kodyfikacyjnej. Upatruję w tem moment polityczny i pewien manewr walki politycznej.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PRadziwiłł">P. Premjer już w roku zeszłym za pośrednictwem pewnej agencji prasowej jasno sprecyzował stanowisko Rządu wobec prac Komisji Kodyfikacyjnej wogóle w tej właśnie materji, p. Minister Jędrzejewicz powtórzył to samo na Komisji Budżetowej, p. Minister Sprawiedliwości również to samo uczynił i nie dalej, jak wczoraj, p. Minister Jędrzejewicz wrócił do tego samego tematu. Ale Panowie wciąż i konsekwentnie, nie przyjmując oświadczeń Rządu do wiadomości, starają się robić Rząd odpowiedzialnym za projekt tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PRadziwiłł">Otóż chciałbym jednak wrócić znowuż o parę lat wstecz do tego okresu, o którym wczoraj p. Stroński nie bez dowcipu się wyraził, dzieląc historję naszego narodu na dwa okresy: jeden okres od Dąbrówki do Witosa, jabym powiedział od Piasta do Piasta...</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PRadziwiłł">...i drugi okres od roku 1926 do doby obecnej. Otóż proszę Panów, prace Komisji Kodyfikacyjnej nie datują się od r. 1926, lecz należą do tego okresu, tak bardzo jakoby szczęśliwego, który p. Stroński określa jako Piastowski okres naszych dziejów. Chciałbym przypomnieć również p. Profesorowi, że już w r. 1923 p. prof. Jaworski, który był referentem tej sprawy w Komisji Kodyfikacyjnej, zrzekł się tego referatu nie dla innych przyczyn, jak właśnie dlatego, że nie chciał i nie mógł pogodzić ze swojemi zapatrywaniami katolickiemi tez, które już wtenczas były ustalone. I wtedy na jego miejsce objął ten referat p. prof. Lutostański i mogę ścisłą datę zacytować, to jest datę 5 grudnia 1924 r. gdy na Komisji Kodyfikacyjnej w obecności delegata ówczesnego ministra sprawiedliwości prof. Lutostański referował i uzasadniał tezy, które się stały podstawą skodyfikowanego projektu prawa małżeńskiego. Otóż dziwię się, że p. prof. Stroński, który nie dalej, jak wczoraj twierdził, że Minister Sprawiedliwości i Rząd są odpowiedzialni za prace Komisji Kodyfikacyjnej, nie powiedział, dlaczego w 1924 r. miało być inaczej. Wtedy ministrem sprawiedliwości był p. Żychliński i w następnych latach następował jeszcze szereg innych ministrów sprawiedliwości, wśród których byli między innymi zwolennicy i członkowie tego stronnictwa, do którego p. prof. Stroński należy.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#PRadziwiłł">Ta teza, którą p. prof. Stroński względem obecnego Rządu stawia, powinna była być wtedy stawiana, gdy Panowie mieli na ten resort wpływ decydujący.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. St. Stroński: Chodzi o wydanie drukiem tego projektu.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości wyczerpana. Głos ma p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PSeidler">Wysoka Izbo! Przejdę do przemówienia p. Brodackiego. Podzieliłbym to przemówienie na dwie części: na oratio recta i na oratio obliqua. Gdy chodzi o pierwszą część, p. Brodacki, sądziłem początkowo, że chce mi pomóc. Przedstawił bowiem stan i położenie sądownictwa jako tak rozpaczliwe, iż sądzić można było, że przemawiając imieniem swojego klubu, z uwagi na motyw i stan rzeczy, jaki przedstawił, skłoni chyba swoje stronnictwo do głosowania za tym skromnym budżetem, jaki uchwaliliśmy w Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest kwestja zaufania.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PSeidler">Jednakowoż ten stan nie jest tak rozpaczliwy i on był w wysokiej mierze, w wysokim stopniu przesadzony przez p. Brodackiego.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PSeidler">Przechodzę do drugiej części, którą nazwałem oratio obliqua. To była ta ciekawa część przemówienia p. Brodackiego, w której w mgławicy poruszał zasady, dotyczące orzecznictwa sądowego, p. Brodacki nie czynił tego wprost. Nie miał odwagi wprost zaatakować orzeczenia sądowego, ale cytował prasę amerykańską, mówił o Leninowskiem sądownictwie i t. d. Zapomniał jednak o jednej rzeczy, że te utyskiwania Panów, z tego samego klubu, do którego należy p. Brodacki, nie mają tylko marki dnia dzisiejszego. Ten subjektywizm w ujmowaniu zagadnień, dotyczących naszego sądownictwa, cechował Panów i w latach poprzednich, na cały szereg lat przed majem 1926 r. Nie kto inny, ale wódz obozu ludowego, p. Witos dnia 6 lipca 1922 r. w ten sposób wyraził się o naszem sądownictwie:</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PSeidler">„Jeżeli Panowie zwrócą uwagę, że w ostatnich czasach w sądach rozprzężono wszelką sprawiedliwość, obalono wiarę w ich objektywność, to Panowie dowiecie się, jak to wszystko wygląda”. Tak mówił p. Wincenty Witos dnia 6 lipca 1922 r.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PSeidler">A inny członek Stronnictwa Chłopskiego, p. Wyrzykowski na posiedzeniu w dniu 25 czerwca 1924 r. dosłownie mówił w ten sposób. P. Brodacki cytuje tutaj szereg artykułów pism, dzienników, listów, ja zacytuję tylko jeszcze ten ustęp z przemówienia p. Wyrzykowskiego: „Ludność jęczy, cierpi i przeklina sądy. Mogę tu stwierdzić i z całą odpowiedzialnością powtórzyć to, co mówię, że urząd prokuratorski u nas przyczynia się do rozbijania Państwa”. Ten subjektywizm, jaki cechuje Panów z opozycji do orzecznictwa naszych sądów obecnie, w lutym 1932 r., ma swoją metrykę zestarzałą z r. 1922 i z r. 1924. Śmiem twierdzić, że on był wówczas niesłuszny i niesprawiedliwy, podyktowany li tylko momentami politycznemi. Dziś jest on również niesprawiedliwy, bo także podyktowany momentami subjektywnemi i politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#PSeidler">Ale skoro mówi się o praworządności, o której tutaj także p. Brodacki mówił, to ja mu odpowiem wobec tego, że p. Brodacki zawsze posługuje się cytatami, także cytatem i to nie cytatem z mowy posła z Bloku Bezpartyjnego, ale cytatem z przemówienia p. Bitnera, z posiedzenia z dnia 25 czerwca 1924 roku, P. Bitner, który wcale chyba nie jest naszym zwolennikiem, tak oświadcza: „I któż jest winowajcą, że Konstytucja nie jest szanowana, skoro Panowie swojemi własnemi wnioskami, swoją własną tendencją quasi radykalną, swojem własnem ustawodawstwem podważacie fundamenty prawa, podważacie podwaliny Państwa? I to te same kluby lewicowe, które dzisiaj, rzekomo domagają się poszanowania Konstytucji, poszanowania praworządności, które twierdzą, że sprawiedliwość musi być fundamentem Państwa! Te to właśnie kluby na każdym kroku nieomal w każdej ustawie, powodując się jedynie interesem klasowym, powodując się jedynie interesami materjalnemi, gwałcą podstawy prawa i praworządności Państwa”. To walka w rodzinie. Ja stoję w tej walce narazie na uboczu.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#PSeidler">Chciałbym przejść do przemówienia p. posła Niedziałkowskiego. P. pos. Niedziałkowski dosiadł bardziej szybkiego konia i w wysokiej płaszczyźnie naukowej rozwijał zagadnienia, także do pewnego stopnia w formie oratio obliqua, zagadnienia sądownictwa, sądów, prawa, praworządności i użył pięknego zwrotu, którego nie mogę dobrze zrozumieć: „Rewolucja w majestacie prawa”.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PSeidler">„Rewolucja w majestacie prawa” — to bardzo oryginalne rozumowanie Trzeciej Międzynarodówki, ale druga Międzynarodówka Berlińska trochę odważniej rozumuje niż p. Niedziałkowski, bo p. Loebe wyraźnie powiada: Niewygodnych sędziów usunąć! A wielokrotnie Druga Międzynarodówka niemiecka stawiała kwestję na ostrzu miecza, żądając partyjnej jurysdykcji sądownictwa. Proszę Panów, ten subjektywizm zatem, występujący przez usta tych czy owych panów z Drugiej Międzynarodówki, tutaj wystąpił w przemówieniu p. Niedziałkowskiego, ale w trochę zawstydzonej formie „rewolucji w majestacie prawa”.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#PSeidler">Ale jeżeli wolno p. posłowi Niedziałkowskiemu w tej formie ujmować to zagadnienie, to domagałbym się rzeczy jednej, aby był ścisły, a ścisły chyba nie jest, skoro przytacza fakty nieprawdziwe i niezgodne z rzeczywistością, co do których autentyczności mógłby się bardzo łatwo przekonać, choćby u swego kolegi p. Pużaka, któremu na Komisji Prawniczej dziś jeszcze rano przewodniczący tej komisja p. marszałek Car odczytał wyraźnie spis tych zbrodni i wypadków, w których nastąpiła justyfikacja na podstawie sądów doraźnych. Niema tam 100 wypadków, dotychczas wydano wyroków 39, z tego ułaskawiono 8, więc 1/4 czyli 25%, wykonano wyroków 31. Ale proszę łaskawie posłuchać, za jakie zbrodnie zostały te wyroki sądów doraźnych wykonane: 1) przecięcie drutów telegraficznych, 2) zabójstwo ojca, 3) zabójstwo, 4) zabójstwo z chęci zysku, 5) zabójstwo, 6) zabójstwo z chęci zysku, 7) zabójstwo z zasadzki, 8) zabójstwo, 91 rabunek, 10) morderstwo rabunkowe, 11) rabunek, 12) i 13) rozbój i kradzieże w bandzie, 14) zabójstwo z chęci zysku, 15) zabójstwo z chęci zysku, 16) zabójstwo z chęci zysku, 17) morderstwo, 18) szpiegostwo, 19) szpiegostwo, 20) szpiegostwo, 21) rozbój i zabójstwo, 22) morderstwo, 23) usiłowanie morderstwa, 24) rozbój i usiłowanie morderstwa przodownika policji państwowej, 25) rozbój, 26) zabójstwo z chęci zysku, 27) szpiegostwo, 28) zabójstwo z chęci zysku, 29) zabójstwo z chęci zysku, 30) szpiegostwo, 31) zabójstwo gajowego, 32) szpiegostwo, 33) zabójstwo z chęci zysku, 34) szpiegostwo i 35) zabójstwo z chęci zysku.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PSeidler">Ponownie podkreślam i stwierdzam z tej trybuny na podstawie urzędowego wykazu, że wyroków było 39, ułaskawiono 8, wykonano wyroków 31.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#PSeidler">Teraz zadaję pytanie p. Niedziałkowskiemu, gdzie jego dobra wola i dobra wiara. Czy p. Niedziałkowski nie zdaje sobie sprawy, że przedstawienie obecnej sytuacji w tak groźnym stanie, iż musiano w Państwie wykonać 100 wyroków w drodze sądów doraźnych, przez to samo daje już narzędzie do rąk wrogiej nam propagandy. Przynajmniej jeżeli nie ścisłości, to poczucia odpowiedzialności domagam się od p. Niedziałkowskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PSeidler">W końcu chcę zaznaczyć rzecz jedną. Również nieprawdą jest fakt, że zajścia, dotyczące robotników górnośląskich, są traktowane w trybie doraźnym. Były one w pierwszem stadjum ujęte w trybie doraźnym, później przekazano je do normalnego postępowania karnego. To dla stwierdzenia faktów i dla przygwożdżenia kłamstw p. Niedziałkowskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#PSeidler">Pozatem proszę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w brzmieniu przeze mnie przedstawionem.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMakowski">Dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad częścią 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca głos ma p. Czuma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PCzuma">Wysoka Izbo! Preliminarz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dyskutowała Komisja Budżetowa w dniu 16 stycznia w ciągu kilkunastu godzin. P. Minister Pieracki dał wówczas obszerne exposé z zakresu prac swego resortu, a nadto z upoważnienia całego Rządu składał deklarację o charakterze ogólno-politycznym, wychodzącym poza dziedzinę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wiadomo, iż niektóre ustępy tego przemówienia odbiły się echem na terenie Ligi Narodów, gdzie były zużytkowane częściowo jako materjał do wniosków znanego referatu delegata Sato. Nie było takiej kwestji, któraby, posiadając poważniejsze znaczenie polityczne czy administracyjne, pominiętą została przez Pana Ministra w jego ówczesnem przemówieniu. Chcę przytem podkreślić, iż znaczną część tego exposé zajęły zagadnienia samorządowe, gospodarcze i aprowizacyjne. W referacie sprawozdawcy budżetowego starałem się podjąć wszystkie ważniejsze szczegóły, mające związek z działalnością i gospodarką poszczególnych działów części 7. Omawiałem je poza szkicem ogólnej charakterystyki, gdyż istota poszczególnych agend Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, poza pewnemi związkami zależności, wykazuje dość daleko posuniętą odrębność ogranizacyjną i funkcyjną. Jeżeli zarząd centralny traktować będziemy jako ogniwo ześrodkowujące wszystkie te agendy w mniej lub więcej ścisły sposób, to najbliżej i najbardziej organizacyjnie z nim będą związane województwa i starostwa. Obydwie niższe instancje mają już zadania rozszerzone przez elementy zespoleniowe. Policja jest aparatem bezpieczeństwa o samoistnym typie ustrojowym i funkcyjnym. Służba zdrowia stanowi dział specjalny, nastawiony w zupełnie innym kierunku. Podobnie Główny Urząd Statystyczny. Korpus Ochrony Pogranicza to znowuż inna organizacja, choć zadania jego są częściowo wspólne z zadaniami Policji Państwowej. Pomijam drobny dział urzędu dla spraw mniejszości. Przez centralny zarząd i podwładne organa nadzoruje Ministerstwo Spraw Wewnętrznych samorząd, staje się więc pewnego rodzaju ministerstwem samorządu. Jest też odrębna administracja aprowizacyjna oraz przedsiębiorstwo P. Z. P. Z.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Państwowe Zakłady Przemysłowo - Zbożowe)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PCzuma">To są agendy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które mogły być na Komisji Budżetowej prześwietlane, krytykowane i wogóle i w szczególności zarówno co do działalności, jak i rachunków.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PCzuma">Ze swej strony wskazałem, iż struktura globalna budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na rok 1932/33 została obcięta w wydatkach ilościowo o prawie 20% budżetu roku poprzedniego, a zatem z cyfry 253.000.000 zł nastąpiło zejście do cyfry 212.000.000 zł. Taka redukcja musiała być i bolesna i trudna, gdy się zważy konieczność prowadzenia pracy prawie tej samej, co poprzednio, mimo zmniejszonych środków materjalnych. Że zaś dochody Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynoszą stosunkowo niewielką kwotę 12.000.000 zł, nic dziwnego, iż mówiąc o budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych ma się na myśli w pierwszym rzędzie i głównie jego stronę wydatkową. W ciągu całej dyskusji, w której brało udział szereg osób, tę stronę wydatkową podjęto właściwie tylko w jednem przemówieniu, skierowanem na analogję z r. 1927/28. Globalnie porównanie to w pewnym stopniu było chybione, gdyż wykonanie budżetu w owym roku przewyższyło budżet obecnie rozpatrywany o około 6.000.000 zł. A trzeba o tem pamiętać, że w tym szeregu doniosłych a różnych agend Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dokonywują się stale, jak w każdym organizmie żywym, zmiany i przesunięcia. To inwestycje tak niezbędne, jak dla Korpusu Ochrony Pogranicza lub Policji, to dodatki jednorazowe, przejściowe i stałe, to zmiany w cenach, to znów wyjątkowe prace, jak np. powszechny spis ludności w dziale Głównego Urzędu Statystycznego.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PCzuma">W jakim zaś kierunku idzie polityka personalna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tego chyba dobitnym wyrazem było zestawienie, zaprodukowane na komisji przez p. Ministra, które w miejscu najbardziej ciekawem pozwalam sobie powtórzyć:</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PCzuma">W 1921 r. Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Zdrowia i Aprowizacji miały w zarządzie centralnym 628 urzędników i 114 funkcjonarjuszów niższych. Według preliminarza na r. 1932/33 Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w zarządzie centralnym ma mieć 290 urzędników i 52 funkcjonarjuszów niższych.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PCzuma">W województwach i powiatach pracowało w 1921 r 8.271 urzędników, a z administracji województw: poznańskiego, pomorskiego i wileńskiego jeszcze doszło 1.396. Oprócz tego w roku 1924 przejęto z etatów resortów zespolonych 474 osoby, co czyni razem 10.141 urzędników, do tego należy dodać jeszcze 2.354 niższych funkcjonarjuszów. Tymczasem na rok 1932/33 preliminuje się w etatach 4.776 urzędników i 834 funkcjonarjuszów niższych. Tak że redukcja za te lata wynosi 7.305 osób, a więc około 55%.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PCzuma">Oczywiście to się dokonywało stopniowo, ale także z tego wykazu można poznać, jak wydajną drogę odbyła administracja spraw wewnętrznych w kierunku zredukowania swojego personelu i racjonalizacji swej pracy.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PCzuma">Zarzuty, które były wysuwane na Komisji Budżetowej, obracały się raczej koło zagadnień o znamionach ściśle politycznych. Komisja zakończyła swoje obrady uchwalając przyjęcie preliminarza części 7, wraz z poprawkami, które w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych zaproponowałem. Poprawki te dotyczą jedynie strony wydatkowej, redukując ją o kwotę około jednego miljona złotych.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PCzuma">W szczególności w § 1 działu 4 — Policja Państwowa — (uposażenia) proponuję zmniejszenie kredytu o 602.954 zł. W § 2 (inne wydatki osobowe) działu Policji Państwowej zmniejszenie o kwotę 1.019. W § 3 (podróże i przeniesienia) także działu Policji Państwowej zmniejszenie o sumę 100.000 zł. W dziale Główny Urząd Statystyczny zaproponowałem zmniejszenie § 1 o cyfrę 40.000 zł, § 3 (podróże i przesiedlenie) o kwotę 5.000 zł, § 5 o kwotę 4.000 zł, § 7 (wydawnictwa) o kwotę 25.000 zł, § 10 o kwotę 7.500 zł. W budżecie nadzwyczajnym tegoż działu, dotyczącym kosztów przeprowadzania spisu ludności z 9 grudnia 1931 r., proponowałem zmniejszenie o kwotę 219.000 zł. W ten sposób preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyrażać się będzie po stronie wydatków kwotą 211.595.527 zł, z czego na zarząd centralny wraz z funduszem dyspozycyjnym 8.075.700 zł, na województwa i starostwa 30.615.100 zł, służba zdrowia 10.370.600 zł, plus 160 tysięcy na wydatki nadzwyczajne; Policja Państwowa 113.018.627 zł, Korpus Ochrony Pogranicza 44.487.500 zł plus 1 miljon wydatków nadzwyczajnych na budowle: Główny Urząd Statystyczny 2.024.800 plus 1.800.000 zł na wydatki nadzwyczajne; Urząd dla spraw mniejszości 43.200 zł. Razem 211.595.527 zł.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PCzuma">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Smoła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PSmoła">Przed paru laty, kiedy główna istotna grupa obozu rządowego nie odeszła zupełnie jeszcze od swych dawnych zasad politycznych, Wicemarszałek Sejmu p. Polakiewicz, referując budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dla władz administracyjnych i dla policji, wytknął takie bardzo ładne zadania w słowach, które pozwolę sobie odczytać: „Urzędnik administracyjny i policjant winien być obywatelem, który siły swe i wiedzę poświęca Państwu i społeczeństwu i który jest przyjacielem, doradcą i stróżem zdrowia, życia i mienia obywateli. Obywatel polski ma uzasadnione prawo domagać się od funkcjonarjuszów państwowych pomocy i wczucia się w jego potrzeby życiowe, a nietylko obserwować ingerencję Rządu w postaci zakazów czy egzekucyj”.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Podtrzymuję to i dziś w całej pełni.)</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PSmoła">Zdaje mi się, że największy zwolennik dzisiejszego rządzenia nie mógłby uzasadnić i udowodnić, że te piękne zasady zostały wcielone w życie już nietylko przez administrację i policję, ale nawet przez tak wysoki urząd Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. O tym to urzędzie p. Minister mówił, że jest ministerstwem nad samorządem, jest władzą całej administracji na wszystkich terenach wielkiego naszego Państwa i ma zaszczytną i pierwszą rolę w Rządzie, bo ma możność inicjatywy i nadawania kierunku polityce wewnętrznej Rządu. Nie może nikt udowodnić, ażeby bez reszty te zadania zostały spełnione. A przeciwnie będę zupełnie zgodny z prawdą, gdy powiem, że zdarzają się i takie wypadki i takie zarządzenia, które śmiem nazwać, że są szkodliwe dla życia i rozwoju państwowego. Postaram się to uzasadnić, ponieważ to uważam za zarzut dość ciężki.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PSmoła">Przedewszystkiem weźmy samorząd i zapytajmy się i zobaczmy, co się stało z tą piękną republikańską instytucją, z tą szkołą wychowania publicznego, z tem miejscem pracy państwowej, z tym fundamentem demokracji, z tą instytucją przewidzianą przez Konstytucję. Można śmiało powiedzieć, że ta instytucja likwiduje się.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PSmoła">Gdzie? Powiem zaraz, likwiduje się przez mianowanie komisarzy, likwiduje się przez narzucenie władz administracyjnych, przez wstawianie do budżetów różnych wydatków, przedewszystkiem na wychowanie fizyczne,...</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Dajcie odpowiedź, nie kręćcie.)</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PSmoła">...likwiduje się w ten sposób, że wybory, które wyraźnie przewidziane są przez ustawę, tam, gdzie pewna grupa polityczna ma większość, wcale nie odbywają się. W Kongresówce wybory, które odbyły się ostatni raz w 1927 roku, wbrew ustawie zostały zatrzymane, wyborów niema, albo też są wybory w niektórych gminach bez końca, aż do skutku, tam, gdzie znajdują się działacze samodzielni, wypróbowani w pracy samorządowej, mający niezależność i tradycję pracy na tem polu. Tam urządza się wybory parokrotnie, bez końca, aż do skutku.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#komentarz">(P. Sanojca: Trzeba było lepiej pozostać w swojej gminie, bylibyście wygrali.)</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#PSmoła">Ale chyba najlepszem świadectwem tego, jaki jest stosunek Rządu do instytucyj samorządowych, jest wniesiona ustawa do Sejmu. Jeżeli w tej ustawie proponuje się, aby właściwie ludność nie miała możności wybrania tego, kogo chce; jeżeli tą ustawa przewiduje, że powołani przez ludność mogą być usuwani ze swojego stanowiska łatwiej, niż urzędnik administracyjny; jeżeli ustawa ta przewiduje, że pieniędzmi społecznemi, samorządowemi, samorządy nie mogą dysponować, a dysponują niemi władze administracyjne; jeżeli pracownikami swoimi nie może samorząd dysponować, a dysponują nimi władze administracyjne; jeżeli samorząd nie może pracowników swoich powoływać i zwalniać, bo tu też ma do gadania starostwo; jeżeli właściwie żadnej uchwały nie można przeprowadzać, choćby jak najlepszej dla mas ludności, o ile jej nie zatwierdzi władza administracyjna; — to, czy można mówić o samorządzie? Można mówić o likwidacji samorządu. To, co się robi, jest szkodliwe dla Państwa, jest sprzeczne z Konstytucją, bo Konstytucja wyraźnie mówi, że Rzeczypospolita oprze się o szeroki samorząd terytorjalny.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa. Głos na lewicy w stronę p. Sanojcy: Anglik z Kołomyi.)</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#PSmoła">Jeżeli chodzi o kol. Sanojcę, który przerywa bez końca, to muszę powiedzieć że nieraz trudno naprawdę dobrze określić rzeczy i ludzi, ale kol. Pużak pokonał tę trudność całkowicie i słowami cytowanemi ze słów samego Marszałka Piłsudskiego tak określił p. Sanojcę, że ja nie mam nic do dodania.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#PSmoła">Dodam chyba to, co przed chwilą powiedział p. Marszałek, że jeżeli się robi wykrzykniki, to muszą być one na pewnym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#komentarz">(P. Sanojca: A Pan powinien też mówić dowcipy oryginalne.)</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#PSmoła">W Konstytucji naszej, wzorowanej na zachodnich przykładach, wzorowanej na wielkich tradycjach i kulturze narodów wielkich, w tej Konstytucji wyraźnie widnieją prawa obywatelskie, wolność prasy, wolność zgromadzeń i stowarzyszeń. Jeżeli one tam widnieją, to jako prawa główne Konstytucji obowiązywać powinny i p. Ministra Spraw Wewnętrznych, Zamiast tego p. Minister w przemówieniu na komisji przedewszystkiem mówi o obowiązkach obywateli. Ja się zgodzę, że niech tak będzie. Wszyscy obowiązani są wypełniać obowiązki. Ale mnie się zdaje, że pominąwszy nieliczne wyjątki, które w każdem społeczeństwie się znajdą i na które Rząd ma środki represyjne, jeżeli chodzi o naród, o obywateli, to spełnili swoje obowiązki bez reszty. Spełnili najbardziej ofiarnie, spełnili na froncie, spełniają je wszędzie, spełniają je dziś, sami wylatują ze swoich gospodarstw, płacąc ostatni grosz. Naród spełnia swoje zadania, swoje obowiązki. A jak wygląda spełnianie nakazów prawa, które wykonuje Rząd, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych?</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#PSmoła">Jest powiedziane: wolność prasy, która widnieje w Konstytucji. Odpowiedź na to mamy w konfiskatach gazet, w białych plamach dzienników i tygodników. I to w ilości niemałej, w ilości bardzo wielkiej. Pierwsze lepsze z brzegu wyliczenie doskonale nam to uplastyczni. Obliczyłem konfiskaty w „Wyzwoleniu” i na 51 numerów było 16, obliczyłem konfiskaty w „Zielonym Sztandarze” i na 36 było 14. Przeliczyłem konfiskaty w „Robotniku” i okazało się, że na trzysta kilkadziesiąt numerów było konfiskat setka bez jednej. Zdaje się, że cenzor chciał niedopuścić tej jednej konfiskaty, ażeby nie dać możności „Robotnikowi” urządzenia uroczystego obchodu tej konfiskaty. Jeżeli przeliczymy to, to się okaże, że co 3–4 numer każdego pisma opozycyjnego jest konfiskowany. Gdyby pisma nasze ludowe były dziennikami, to w proporcji teżbyśmy się doczekali setki konfiskat.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#PSmoła">Mamy ten trwały zaszczyt, że społeczeństwo swoje obowiązki wobec Państwa i wobec własnego prawa w Polsce z całą godnością i w sposób niezależny spełnia. Mamy to uczczenie i tę wskazówkę, że idziemy po dobrej drodze.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#PSmoła">Co się konfiskuje? Czy artykuły partyjników? Nie mam czasu na rozwodzenie się, bo napewno p. Minister znajdzie tysiąc różnych interpretacyj, że konfiskuje się ze względu na kodeks, bezpieczeństwo i t. d. Weźmy więc rzecz tak bezsporną, jak jasność dnia najbardziej słonecznego w południe, jasność, której żadni interpretatorzy pod przewodnictwem głównego Waszego interpretatora nie potrafią wyinterpretować, weźmy wyrok Sądu Najwyższego. Otóż w Przemyślu przez imiennika p. Ministra Sprawiedliwości, starostę Michałowskiego wyjątki z wyroku Sądu Najwyższego zostały skonfiskowane. Widocznie starosta dopatrzył się cech przestępstwa w wyrokach Sądu Najwyższego i dlatego musiał je skonfiskować.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#komentarz">(P. Babski: Praworządność a la Paschalski.)</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#PSmoła">A weźmy jawne rozprawy Sądu Rzeczypospolitej, o których to rozprawach ustawa wyraźnie mówi i orzeczenie Sądu Najwyższego wyraźnie postanawia, że nie mogą być konfiskowane.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#PSmoła">Czy zaprzeczycie, że były konfiskowane? Czy zaprzeczycie temu, co dzieje się w prastarej stolicy, w Krakowie, gdzie nie tak bardzo douczony cenzor rozprawia się z niezależną prasą? Tu, w stolicy wielkiego Państwa, pod okiem władz naczelnych najwyższy cenzor sięga po te rzeczy, które w żadnej mierze podlegać cenzurze nie mogą. Śmiało można powiedzieć, że tego rodzaju stosunków w zachodniej Europie niema, a zdaje mi się, że będę zupełnie zgodny z prawdą, gdy powiem, że i w lepiej zorganizowanych państwach azjatyckich takich stosunków niema. Będę wdzięczmy p. Ministrowi, jeżeli udowodni mi, że nie jest to prawdą, bo nam ludowcom zależy, żeby Polska stała nie na ostatniem, a na pierwszem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#PSmoła">A co się dzieje ze zgromadzeniami? W tej sprawie… (P.Sanojca przerywa.) Panie Sanojca. Gdyby Pańskie tak nieinteligentne okrzyki opodatkować, to Skarb nasz takby się wzbogacił, że Francjaby nam nie dorównała. P. Minister Skarbu powinienby z tego skorzystać. Mnie się zdaje, że jak się Pan nie uspokoi, to zacznę mu słowami samego Marszałka Piłsudskiego odpowiadać.</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#PSmoła">Sprawa zgromadzeń dotychczas nie jest unormowana jednolitą polską ustawą. I tutaj od początku Państwa Polskiego były różne praktyki. Ministrowie z czasów innych, innej epoki — bo Panowie podzieliliście ten czas na dwie epoki — za czasów t. zw. sejmowładztwa, normowali tę sprawę zapomocą okólników i rozporządzeń i wytworzyła się pewna praktyka. Praktyka ta była zupełnie zgodną z wzorami zachodu i szła w kierunku tych artykułów Konstytucji, które mówią o wolności zgromadzeń. Ministrowie rządów pomajowych, ministrowie spraw wewnętrznych nowej ustawy dotychczas nie przeprowadzili. P. Minister nie uważał za stosowne tej praktyki, która była poprzednio, podtrzymać, poszedł drogą inną, sięgnął bardzo daleko, powołał się i oparł o ustawy państw zaborczych, o ustawy cesarzów, którzy, albo są na wygnaniu, albo których kości już próchnieją, tych carów, największych naszych wrogów. Oparcie się na tych ustawach, oparcie na cesarskich ustawach naszych zaborców, na ustawach wstecznych, nie świadczy, żeby p. Minister dobrze rozumiał ten kierunek i te tęsknoty narodu polskiego, który ma za sobą tak wielkie tradycje wolnościowe, że ościenne ludy i narody pod skrzydła Rzeczypospolitej szły, widząc tę wielką perłę wolności. Nie zrozumiał ducha narodu, który mógł na swoich dumnych sztandarach zwycięskich umieszczać napisy: Nietylko za naszą, ale nawet i za waszą wolność.</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#PSmoła">Jeżeli chodzi o b. Kongresówkę, tutaj zastosowano ustawę rosyjską cara Mikołaja, o którym niektórzy z westchnieniem jeszcze dziś mówią „Najjaśniejszy”. Oparcie tej rzeczy o ustawę rosyjską świadczy, że cofnęło się poważnie polskie życie w tył i posunęło się także na wschód. Ale trudno. Stan faktyczny jest taki, że obowiązują ustawy państw zaborczych.</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#PSmoła">Teraz chodzi o drugą rzecz, jak one są wykonywane, jak są interpretowane, ponieważ nie chodzi o samą ustawę.</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#komentarz">(P. Sanojca: Prawnik od siedmiu boleści.)</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#PSmoła">Jeżeli chodzi o rosyjską ustawę, która obowiązuje dziś w b. zaborze rosyjskim, to miała ona swoje przepisy wykonawcze w cyrkularzu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do podległych władz i urzędów. Trzeba stwierdzić, że ten cyrkularz, który znajduje się w książce, opracowanej przez Wicemarszałka i profesora Makowskiego, komentuje ustawę na korzyść poddanych — oczywiście wtedy byli poddani — bardzo na korzyść. Wskazówki wyraźnie mówią, że ludność powinna korzystać w całej pełni z tego prawa, które obowiązuje. Nie mogę całości odczytywać, gdyż za dużo zajęłoby to czasu Wysokiemu Sejmowi, ale niektóre wyjątki pozwolę sobie odczytać, jak ta rzecz była traktowana. Więc wyjątek z tego okólnika brzmi tak: „Wasza Ekscelencja powinna zwrócić uwagę najpoważniejszą na to, że skoro władza najwyższa uznała za właściwe obdarzyć ludność nowem prawem, nie należy utrudniać korzystania z niego zapomocą żadnych zbytecznych środków. Cechom przekroczeń ustawy nie należy nadawać takiego znaczenia, że skoro na zgromadzeniu zaszedł ten czy inny wypadek, cechom tym odpowiadający, zebranie ma natychmiast być zamknięte. Pojedyńczy, buntowniczy okrzyk albo oświadczenie, czasowe odchylenie się od przedmiotu obrad, wypowiedziany przez kogokolwiek sąd, który nie znalazł oddźwięku, niepowstrzymana natychmiast przez przewodniczącego kwestja, rozrzucenie lub rozdawanie kartek i odezw, których treść nie jest poddana natychmiastowemu rozważaniu i tym podobne okoliczności, powinny tylko prowadzić do wzmożenia uwagi asystującego na zebraniu urzędnika i w ostatnim razie odwołania się do czuwającego nad porządkiem przewodniczącego lub gospodarza, wskazanie mu na konieczność przywrócenia porządku. Dopiero po wyczerpaniu wszystkich środków uprzedzania i kiedy zgromadzenie istotnie przybrało charakter buntowniczego lub hałaśliwego zbiegowiska, mającego od słów przyjść do jakichkolwiek szczególnie gwałtownych czynów, asystujący na zebraniu urzędnik powinien zarządzić zamknięcie zebrania trybem, wskazanym w ustawie”.</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#PSmoła">Otóż muszę powiedzieć, że praktyka władz administracyjnych dzisiejszych w wykonaniu tej ustawy idzie w odwrotnym kierunku. Powołuję się już nie na praktykę przy zebraniach otwartych, publicznych, gdzie mogą zachodzić wypadki takie, gdzie czasem trzeba, żeby władza wkroczyła, ale powołuję się na zebrania zamknięte w łonie organizacji, gdzie ustawa przewiduje wyraźnie, że zebrania takie nie potrzebują zezwolenia, ani władza nie powinna na nich asystować, ani nie powinny być one zamknięte, jeżeli obradują nad sprawami objętemi w statucie. Otóż mogę podać fakt z powiatu sandomierskiego gmina obrazowska, wieś Głazów, gdzie odbywało się zebranie kółek rolniczych i gdzie w łonie tej instytucji delegaci kółek rolniczych obradowali nad sprawami statutem przewidzianemu I okazało się, że takie zebranie, które w żadnym wypadku nie powinno dawać pola do wkraczania władzy, że zebranie to pod komendą samego komisarza policji, na rozkaz starosty, a śmiem twierdzić, że pod wpływem kierunku, który szedł z góry, zostało nietylko rozwiązane, ale wprost rozpędzone kolbami. Obywateli, najlepszych społeczników z tego powiatu, rozbijano i wyrzucano z zebrania.</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#PSmoła">P. Minister, mówiąc o stosunku ludności do policji i do urzędów rzecz tę w ten sposób scharakteryzował, że to, co się mówi na policję czy na urzędy jest odbiciem tych wrażeń i przyzwyczajeń, jakie ludność miała w stosunku do obcych urzędów. Mogę p. Ministrowi oświadczyć, że to nie odpowiada prawdzie. Ludność, którą reprezentują posłowie naszego obozu, należy do tych, którzy do Polski szli jak do marzenia, którzy do Polski szli, jakby na nabożeństwo Rezurekcji w dzień Wielkiej Nocy. Więcej powinien. Oni, ci nasi społecznicy, budowali te urzędy, jak w Sandomierzu przy starożytnym zamku, jak gdzieindziej, w całej Polsce my zorganizowaliśmy organizację wojskową, rozbrajaliśmy okupantów, broń tę składaliśmy do magazynów państwowych, powołaliśmy pierwsze urzędy.</u>
          <u xml:id="u-37.33" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#Marszałek">Panie Pośle Sanojca, przywołuję Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PSmoła">Myśmy powołali te urzędy i z całą sympatją do nich zwracaliśmy się. I taki byłby stosunek ludności, całego narodu do urzędów, gdyby nie to, że szereg urzędów, że szereg urzędników ustosunkowuje się właśnie do ludności w ten sposób, jakgdyby była w kraju okupowanym. W niektórych wypadkach, choćby i w tym wypadku, który cytowałem, w Głazowie, gorzej się obchodzą, niż zaborcy. Bo muszę stwierdzić, że np. w mojej gminie Dwikozy, która 30 lat ma za sobą pracy społecznej w różnych organizacjach społecznych, na zebranie żadnej organizacji, na żadne zebranie zamknięte nigdy nie przyszła policja rosyjska, ani austrjacka. za czasów okupacji i nigdy nie mieliśmy rozbitego takiego zebrania zamkniętego. Jeżeli to, Panie Ministrze, zestawić, to zupełnie inaczej sytuacja wygląda. I niech Pan Minister z wysokiego urzędu powie łaskawie tym działaczom społecznym, którzy serdecznie pracują w instytucjach, którzy krew i głowę kładli za ojczyznę i zbudowali te urzędy, że te urzędy nie będą kolbami rozpędzały ich małych zebrań. Bo proszę Panów, nikomu nie grozi, jeśli się obraduje nad tem, jak siać lepiej i uprawiać ziemię. To chyba nie zagraża bezpieczeństwu i nie grozi usunięciem przemocą władzy.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PSmoła">Wprawdzie teraz p. Minister wniósł ustawę do Sejmu, a więc jest nadzieja, że będziemy mieli jednolitą ustawę polską. Nie chcę tu o tem mówić dłużej, bo nie jest czas po temu. Kiedyś później będziemy o tem mówić w komisji i na plenum. Muszę tylko powiedzieć, że ustawa ta nie jest ustawą o wolności zgromadzeń, ale jest ustawą legalizującą dotychczasowy stan i praktykę, jest ustawą o likwidacji wolności zgromadzeń. Jeżeli bowiem władza bez żadnego tytułu, mocą swego widzimisię i swej interpretacji może każde zebranie zamknąć, to czy może odbyć się zebranie, które na każdym kroku jest tak blisko styczne z administracją, o której p. Minister mówił? Czy może odbyć się zebranie, jeżeli przewidywane są kary i starosta może je nałożyć na tego, który przekroczy te przepisy? Bo przecież to są tylko przekroczenia, bo jeżeli byłoby przestępstwo, to od tego są sądy. Otóż za różne przekroczenia porządkowe na przyszłem zebraniu mają być stosowane tak wysokie kary, że starosta może wymierzyć do 3 miesięcy aresztu i do 3 tysięcy złotych kary i tylko w drodze łaski może karę aresztu zamienić na karę pieniężną. Wyobraźcie sobie, czy w takich warunkach, kiedy cały szereg obywateli traktuje się jako wrogów, czy w tych warunkach można zrobić zebranie. Można powiedzieć, że jest wreszcie ustawa, ale spróbujcie z niej skorzystać! I niech który z działaczy opozycyjnych spróbuje z niej skorzystać! Mam wrażenie, że odrazu dostanie 3 miesiące aresztu i 3 tysiące grzywny i gospodarz, który siedział na tej ziemi z ojca i dziada, odrazu pójdzie na dziada. Taki jest duch tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(P. Sanojca: Blaguje Pan.)</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PSmoła">A stowarzyszenia? Pan Minister mówił, że pod tym względem jest wielki liberalizm, bo powstaje tak dużo stowarzyszeń, że nawet niektóre nie są czynne. Przyznaję, że powstaje bardzo dużo stowarzyszeń, np. takie Towarzystwo Wiedzy i Kultury, jednakże powstał cały szereg stowarzyszeń fikcyjnych, cieszących się względami, cieszących się nawet subsydjami wielkiemi. Ale to nie jest istotą rzeczy. Istotą rzeczy jest stosunek do organizacyj, które weszły głęboko w życie, które są potrzebne społeczeństwu, które są organizacjami samodzielnemi, samoistnemi, idącemi o własnych siłach, obejmującemi szerokie rzesze ludności. I jeżeli chodzi o ten stosunek, to jest on taki, że robi się na terenie Rzeczypospolitej jedno rumowisko z tych organizacyj, jeden cmentarz.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PSmoła">Przykłady: związek młodzieży pod nazwą „Znicz” został rozwiązany, kółka, które były najważniejszą organizacją w Kongresówce, zostały zniszczone.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#komentarz">(Głos: Głupstwa Pan mówi.)</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PSmoła">Muszę w tej sprawie powiedzieć jedno. Jeżeli chcecie walczyć z nami, to walczcie, my o łaskę ani o litość nie prosimy, jesteśmy ludźmi charakteru. Walczcie z nami politycznie, jeżeli wam to jest potrzebne, żeby się utrzymać, żeby żyć i dobrze żyć. Walczcie nawet temi metodami, które nie są unormowane żadnemi przepisami, walczcie chwytami, walczcie w sposób najbardziej prymitywny, znany w przyrodzie pod nazwą walki o byt, ale jednak nie walczcie z instytucjami, bo te nie są potrzebą waszą ani naszą, one są potrzebą społeczeństwa i narodu, one są podwaliną jego kultury. Panowie dziś rządzicie Polską, jutro będzie nią rządził kto inny. Ktokolwiek będzie Polską rządził, Polska winna być w każdym wypadku i w każdym czasie Polską bogatą, Polską kultury i cywilizacji i musi być zorganizowana społecznie.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(P. Burda: Zamiast smoły niech będzie asfalt.)</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PSmoła">Trudno, panie Burda, walczyć w takich warunkach, żeby popioły i zgliszcza zostawały.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PSmoła">Weźmy inną rzecz — wybory. Jeżeli to słowo wspomnieć, to naprawdę staje przed oczyma wielka sława, nietylko europejska, ale sława wszechświatowa, tylko, niestety, sława bardzo smutna, sława niedobrego gatunku. Wybory polskie za rządów pomajowych w Polsce przeprowadzane są tak, że gasną i bledną wszelkie wybory rumuńskie, węgierskie, czy dawne galicyjskie. Osiągnęliśmy rekord, pierwszeństwo, ale pierwszeństwo osiągnęliśmy w ten sposób, że podczas wyborów łamie się ręce ludziom, jak się to stało z naszym prezesem p. Wroną.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Strzela się także.)</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PSmoła">Albo urządza się w ten sposób, że listy przeciwników się unieważnia, albo czyni się w ten sposób, że się ludzi przekupuje, albo tysiące głosów z jednego numeru w biały dzień urzędy odpowiedzialne za praworządność przepisują na swój własny numer.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Skąd Pan to wie? To tak się tylko mówi.)</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PSmoła">Muszę wspomnieć także o karach administracyjnych, które przewidziane są w budżecie od paru lat w wysokości niezmienionej około 1 miljona zł. W tej dziedzinie jakoś kryzysu niema, a nawet jest taki nadzwyczajny urodzaj, że ministerstwo przekracza tę sumę 4 i 5 krotnie. Minister Skarbu, który ma fachowych egzekutorów, nie mógł wydobyć ze społeczeństwa więcej, niż do 80% preliminowanej sumy, a Minister Spraw Wewnętrznych, niefachowy w tym kierunku, wydobywa 4 i 5 krotnie większą sumę w dziale kar administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Minister Spraw Wewnętrznych nadawałby się na Ministra Skarbu.)</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PSmoła">Myślę, że p. Minister Spraw Wewnętrznych w tym kierunkuby się bardzo nadawał. Otóż pomyśleć nad tą sumą, nad temi wykroczeniami, pomyśleć, jakie to są skutki pieniężne — ale to drobiazg — pomyśleć, jakie to są skutki moralne! Przecież samo ministerstwo przewiduje, że wystarczy mu, jeżeli ściągnie ze społeczeństwa miljon złotych tytułem kar i przewiduje, że ukarze tych sto, czy dwieście tysięcy obywateli, którzy nie liczą się z przepisami i których trzeba ukarać. I tylko na zasadzie szykan politycznych wymierzyło się kar w jednym roku 800.000, a w innym 1 miljon, jak to w sprawozdaniu p. referenta figuruje do jednego miljona kar się stosuje. Jeśli jest parę miljonów rodzin w Polsce, co 5, 6, 7 dom na wsi, jest już ukarany. Pomyślcie, ile to sprowadza rozognienia, jaka to jest agitacja przeciw Państwu! I kto to prowadzi? Policja i administracja. Pomyślcie, ile to w tych ludziach niewinnych, najlepszych działaczach i patrjotach, karanych szykaną i politycznemi względami, wywołuje wzburzenia. Napewno, jeśli p. Minister pomyśli w swojej duszy patrjotycznej o tem, przyzna, że podległe urzędy wielką szkodę robią Państwu, wielka szkoda dzieje się pod okiem p. Ministra, że tak się szykanuje ludność i to ludność najlepszą.</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#PSmoła">A teraz sprawa policji, która według naszego zdania, wygłaszanego tu zawsze, jest w Polsce w liczbie zbyt dużej. P. Minister w uzasadnieniu swojem powiedział, że właściwie policji jest zamało, że środki oszczędnościowe zmusiły do tego, aby było tyle, ile na to jest przewidziane w budżecie i powiedział, że policja jest przemęczona pracą. W pewnej mierze przyznaję Panu Ministrowi rację, jak patrzę na biegającą po prowincji policję, że jest ona przemęczona.</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PSmoła">Ale czem jest przemęczona? Ona jest przemęczona pracą, która do niej nie należy, ona przemęczona jest pracą, która jej ubliża, która nie godna jest funkcjonariuszy państwowych, noszących orła polskiego, godło Państwa, bo ci policjanci, z polecenia jakichś wyższych władz robią wybory, bo ci policjanci muszą biegać codziennie i chwytać gazety skonfiskowane niepotrzebnie, bo muszą pisać bez końca wielką ilość skarg, muszą jako świadkowie zawodowi stawać bez końca w sądach przeciw działaczem opozycyjnym, a większość olbrzymia wyroków sądów Rzeczypospolitej stwierdza, że świadectwa ich nie były wiarogodne.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#PSmoła">Policjant musi wiedzieć, co kto mówi i myśli, do jakiego stronnictwa należy, jaką gazetę czyta, o czem pomiędzy sobą rodzina rozmawia. Musi podsłuchiwać, musi pójść na każde najmniejsze zebranie. Widziałem np. pod Opatowem zebranie, gdzie przyznać muszę, że policja zachowała się bardzo godnie. W tej wsi było kilka kradzieży, ale policja nie miała czasu chwytać złodziei, bo musiała być na zebraniu publicznem.</u>
          <u xml:id="u-39.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-39.21" who="#PSmoła">Ja potrafię porządek publiczny sam utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-39.22" who="#PSmoła">Ludność tak spokojnie się zachowuje, że tyle policji na zebraniach nie potrzeba. Choćby mi nie wierzono, mogę stwierdzić stanowczo, że w tych warunkach policja jest przemęczona, ale nie ma czasu na swoje właściwe zadania: ochrony mienia i bezpieczeństwa publicznego. Właśnie ze statystyki, przedstawionej przez p. Ministra, wynika jasno, że z wyjątkiem bandytyzmu, który zmniejszył się, wszystkie inne ciężkie przestępstwa kryminalne zwiększyły się o 50 czy o 100%, jeżeli porównamy rok 1925 i rok 1930. Tutaj p. Minister powiada, że wzrost tej przestępczości przedewszystkiem pochodzi z ciężkiego położenia gospodarczego. Może jest w tym część prawdy, ale tylko część, a druga część pochodzi stąd, że policja nie pilnuje porządku publicznego, bo nie ma czasu i stąd przestępczość rośnie.</u>
          <u xml:id="u-39.23" who="#PSmoła">Ale jeszcze gdyby i to było mniej wiarogodne, to o sprawności policji najlepiej świadczy procent zameldowanych przestępstw, które zostały wykryte. Otóż okazuje się, że w roku 1927, kiedy policja była mniej zajęta sprawami politycznemi, a więcej była na swojem właściwem miejscu, wykrycie zameldowanych przestępstw przedstawiało się w 57%, w roku 1928 też w 57%, a w roku 1929 już tylko 52%, w roku 1930 — 51%, a w 9 miesiącach ostatniego roku — 50%. Jednem słowem wykrycie zbrodni i przestępstw wciąż jest coraz mniejsze. To się odbywa w ten sposób, że im więcej policja się zajmuje sprawami politycznemi, tem mniej wykrywa — jak tego dowodzi urzędowa statystyka, a nie moja — zbrodni. Czy w tych warunkach można powiedzieć, że Rząd obecny, czem się Panowie tak chełpicie, jest silny, jeżeli nie może sobie poradzić z jednostkami przestępczemi. Czy można powiedzieć, że Rząd taki jest silny?</u>
          <u xml:id="u-39.24" who="#PSmoła">Nie chcę dłużej o sprawie tej siły Rządu mówić. Jabym to określił inaczej, ale że stoję na tej wielkiej pierwszej Trybunie narodu polskiego, tego czynić nie będę. Ale natomiast powiem, w jaki sposób najprostszy człowiek w Polsce pojmuje tę siłę Rządu. Taki człowiek najprostszy, który pierwszy raz przeczyta historję z czasów Chrobrego, Łokietka, Kazimierza Wielkiego, Jagiellonów i Batorego, przyjdzie do przekonania, że właśnie u tych królów była wielka koncepcja, wielka siła miecza, była siła kierowania narodem, była potęga, która wyznaczała granice wielkości, sławy i dumy narodu. Jeżeli chodzi o to pojęcie siły, to najprostszy człowiek przypomni sobie rok 1920, gdzie rząd jedności narodowej i naczelne dowództwo potrafiły wydać takie zarządzenia i rozkazy, by porwać za sobą całe społeczeństwo, uratować wolność narodu i stworzyć tak potężną siłę, że bolszewicko-moskiewska armja została rozbita u wrót Warszawy, jak garnek gliniany. Jeżeli chodzi o pojęcie siły prawdziwie męskiej, ludzkiej, to dawali nam jej przykład rycerze średniowieczni, którzy uzbrojeni i mężni nie chełpili się ze swej siły, jak wy i tej siły nie nadużywali, Nie składali noworocznych powińszowań, jak „Gazeta Polska”, ale ślubowali wierność i walkę o ideały ludzkie, o obronę słabych, wdów i sierot. Tak pojmuje człowiek siłę. Otóż w takiem pojęciu Rząd i wogóle rządy pomajowe Marszałka Piłsudskiego nie są rządami silnemi. Jeżeli za pomocą władz administracyjnych lub policji pokonają przeciwnika z opozycji, to jest to złośliwość, ale to nie jest siła i potęga Rządu, bo Rząd żadnego z wielkich zagadnień, które ciążą nad Polską, nie opanował i rządem silnym nazwany być nie może.</u>
          <u xml:id="u-39.25" who="#PSmoła">A teraz fundusze dyspozycyjne. Za czasów sejmowładztwa, kiedy jak się mówi, była anarch ja, bezład i bezrząd, ministrowi wystarczyło 1.700.000 złotych. W roku 1926 preliminowano 3 miljony. Teraz Rząd, który jest rządem najsilniejszym Rząd, który opanował, jak sam mówi, sytuację i który pokonał wszystkich przeciwników i wrogów Państwa Polskiego, Rząd ten domaga się stale 6 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-39.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo jest inna waluta.)</u>
          <u xml:id="u-39.27" who="#PSmoła">Wprawdzie p. referent jeneralny mówił, że Rząd tej sumy nigdy nie przekroczy, ale też jesteśmy świadkami, że nigdy mniejszej nie zgłosił i nigdy mniejszej nie wydał. Przeciwnie, stale, konsekwentnie, w sposób, któryby można nazwać żelazo-betonowym, w sposób bezwzględny tych 6 miljonów jest wydawanych. Dwadzieścia parę miljonów ogółem na fundusze dyspozycyjne a 6 w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wydaje się w sposób tak bezwzględny, że możnaby zakwestjonować całą teorję filozoficzną względności, która mówi, że wszystkie rzeczy są względne.</u>
          <u xml:id="u-39.28" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-39.29" who="#PSmoła">Mój Panie kochany, ja bardzo dużo umiem, nie dlatego, żebym się dużo uczył i dużo czytał, ale dlatego, że pod Waszemi rządami, tak ciężkiemi, ludzie szybko dojrzewają i dużo się uczą.</u>
          <u xml:id="u-39.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-39.31" who="#PSmoła">Tylko dlatego że żyję 6 lat pod rządami oświeconego demokratyzmu, mogę dużo umieć.</u>
          <u xml:id="u-39.32" who="#komentarz">(Przerywania, P. Sanojca: To jest też względne.)</u>
          <u xml:id="u-39.33" who="#PSmoła">Pan Minister tłumaczy to względami na bezpieczeństwo ustroju społecznego i bezpieczeństwo życia i mienia obywateli. Bardzo ważkie zagadnienie, i tak być powinno. Ale czy o to tylko chodzi? My nawet uważamy, że aniołowie stróże za każdym patrjotą chodzą, my nawet widzimy, że przysyła się anioła stróża do każdego stowarzyszenia patrjotycznego, które może być wzorem ładu i bezpieczeństwa w Polsce. My mamy prawo powiedzieć, że tu nie chodzi tylko o samo bezpieczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-39.34" who="#PSmoła">Zresztą szeroko pojęte bezpieczeństwo, to nietylko bagnety policyjne, to nietylko fundusz dyspozycyjny, bo to tylko może się odnosić do nielicznej garstki społeczeństwa. Jeśli chodzi o właściwe bezpieczeństwo, to ono leży w całej sytuacji kraju. Niech Pan Minister posłucha dobrze Ministra Rolnictwa, niech Pan Minister posłucha dobrze Ministra Oświaty, Ministra Przemysłu i Handlu, a zobaczy, jak tam wali się kultura w gruzy, jak gospodarstwo narodu marnieje i ile stamtąd niebezpieczeństwa płynie. Fundusz dyspozycyjny jest nietykalny. Ministerstwo Oświaty zostało ograniczone bardzo dotkliwie. Katastrofalnie obcina się budżet Ministerstwa Oświaty. Obcina się budżet Ministerstwa Rolnictwa, rolnictwa, które jest podstawą dobrobytu gospodarczego. Ruiny tylko pozostały z tego budżetu. Mówi się, że trzeba oszczędzać, a fundusz dyspozycyjny stoi, jak stał, dwadzieścia parę miljonów. Podatki zbiera się do Skarbu w ten sposób, że rolnik, który z ojca, dziada, pradziada siedział na swoim kawałku ziemi, dziś zlicytowany wychodzi na dziady, na żebry. Dziś cały szereg przedsiębiorstw wali się w gruzy. Sytuacja jest taka, że ojciec rodziny pozbawia nietylko siebie życia, ale i swoją żonę i swoje dzieci. A wy zbieracie pieniądze na fundusz dyspozycyjny, żeby był w pełnej sumie, bo musi być bezpieczeństwo. Jeszcze raz mówię, że bezpieczeństwo musi mieć głębsze przyczyny. Już starożytni Spartanie mówili, że nie trzeba im murów dla ochrony miast, ale trzeba obywateli godnych, mężnych, z charakterem, bo to jest najlepsza obrona bezpieczeństwa granic tych miast.</u>
          <u xml:id="u-39.35" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A niedołęgów zrzucali ze skały.)</u>
          <u xml:id="u-39.36" who="#PSmoła">I dzisiaj tak, jak zawsze, należy organizować społeczeństwo, dać mu podstawy bytu i kultury, bo karabinem i funduszami dyspozycyjnemi tej sprawy nie załatwi się nigdy w świecie. Zamiast tych wielkich wskazówek, których należało się spodziewać, zamiast organizowania społeczeństwa, trzeba stwierdzić, że społeczeństwo się demoralizuje terorem i przekupstwem. Weźmy Bojkę, weźmy sumy, wydane na rozbijanie stronnictw. To jest jedna wielka demoralizacja narodu przez czynniki urzędowe.</u>
          <u xml:id="u-39.37" who="#PSmoła">Wołał kiedyś Mickiewicz: O ile polepszycie dusze wasze, o tyle polepszycie prawa wasze i rozszerzycie granice. To znaczy, jeżeli się ludzi demoralizuje, to się zwęża te granice i wielkość ojczyzny i twierdzę jasno i śmiało, że tego rodzaju rządzenie jest pomniejszaniem wielkości i siły Państwa Polskiego. Mówię wyraźnie pomniejszaniem, bo patrjotyzm narodu jest tak wielki, bo odporność jego ducha jest tak mocna, że tylko można ją nadwyrężyć, ale zniszczyć jej nie potraficie. W każdym razie nie zwężajcie granic naszych i siły, nie niszczcie tego, co jest wielkością narodu.</u>
          <u xml:id="u-39.38" who="#PSmoła">Ukoronowaniem tych wszystkich rzeczy, które się w Polsce dzieją, był Brześć. Jeżeli o Brześciu mówię, to nie mogę nie wspomnieć posła Radziwiłła, który był jedynym wyjątkiem z pośród Was. Nietylko uznał zasadę, że trzeba w tej sprawie się wypowiedzieć, nietylko w tej sprawie się wypowiedział, ale nawet z wielkiem uczuciem, skończył tylko, że to było koniecznością. Muszę tu w imieniu chłopów podziękować p. Radziwiłłowi, jak na to zasługuje, za jego rycerski stosunek do przeciwnika, za jego pogląd głęboko chrześcijański, za jego kulturę wiekową Radziwiłłów i muszę mu złożyć życzenia, ażeby jeżeliby zabrakło tej siły, za której kołnierz się chowa, gdy przyjdą może dni trwogi, ażeby go nic więcej, jak serce nie bolało.</u>
          <u xml:id="u-39.39" who="#PSmoła">Poza p. Radziwiłłem wyznajecie zasadę, że tej sprawy nie należy omawiać. Ja jestem zdania, że tę sprawę musi się omawiać, aż do jej wyjaśnienia, aż do jej zadośćuczynienia. Nie chodzi tu o kolegów, którzy zostali porwani do Brześcia, nie chodzi tu o ich dobre imię, nie potrzebuję go bronić, bo ich życie jako działaczy, jako mężów stanu, jako patrjotów, jako niepodległościowców tak ich broni, że ja żadnem przemówieniem nie byłbym zdolny tego uczynić. Nie chodzi nawet o ich cierpienia, bo to jest drobiazg, nie chodzi o ich interesy. Kto z Was nietylko pałką gumową umie się rozprawiać, ale głęboko potrafi myśleć, ten przyzna, że jeśli chodzi o więźniów brzeskich, to proces był dla nich dobrą stroną, może przyśpieszy dzień ich zwycięstwa. Bo fortuna kołem się toczy, u koła szprychy są raz na górze, a raz u dołu. Może przyśpieszy ten dzień, że oni będą sternikami tego Państwa. Nie sądźcie, że Was za potęga jest tak nieskruszona. Padły większe potęgi od Waszej. Niedawno tam, na krańcach Zachodu, w Hiszpanji przedstawiciel najstarszego rodu, zda się przez Boga na ziemię przysłany, którego, zdawaćby się mogło, nikt nie ruszy, dziś jednak został wygodny jako banita z kraju, do którego chyba już nigdy nie wróci, a niedawny więzień polityczny został prezydentem odrodzonej republiki. Nie uważajcie, że rzeczy są stracone. I nie o kolegów moich chodzi, ani o przywileje poselskie, ani o strach przed więzieniem.</u>
          <u xml:id="u-39.40" who="#PSmoła">Muszę powiedzieć z własnego doświadczenia, że więzienie w tych warunkach, pod waszem panowaniem, w warunkach ruiny finansowej, w warunkach ruiny prawa i ruiny porządku prawnego, coraz mniej różni się od życia na wolności. I nie chodzi o strach przed więzieniem, bo nas tam mieszkało dość dużo, a nikt z nas nie zgłaszał zażaleń, choć wiedzieliśmy, co tam na dnie tego aresztowania było. Jednak były zachowane przepisy, sądy miały prawo aresztować i dlatego nikt z nas ani zażaleń nie składał, ani próśb o ulgi żadne nie pisał. A jeżeli mowa o więźniach brzeskich, to jak już powiedziałem, nie o nich chodzi, ale o rzeczy bardzo wielkie, które ani zważyć, ani zmierzyć się nie dadzą. Chodzi o to, że przedstawiciele władzy, władzy wielkiego narodu, który ma tysiącletnią kulturę, że przedstawiciele tej władzy, w ręku których obywatel powienien być spokojniejszy, niż w domu, — bo obywatel może czegoś nie umieć i może czegoś nie zrobić i może siły nie mieć, aby to wykonać, ale jeżeli znajduje się w ręku władzy, która reprezentuje państwo, to powinien być bezpieczniejszy niż w domu, — a tymczasem ta władza, jak się zachowała. Ta władza znęcała się nad ludźmi, władza odpowiedzialna znęcała się nad więźniami, co dobrze jest znane. Tu uderzono w prawo, uderzono w honor człowieka, uderzono w sumienie, w najważniejsze podstawy moralnego bytu narodu. Sprawa ta nie zejdzie z porządku dziennego, aż będzie wyświetlona.</u>
          <u xml:id="u-39.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Aż się znudzi.)</u>
          <u xml:id="u-39.42" who="#PSmoła">Nie znudzi się. Ta sina pręga brzeska zostanie na czole oprawców, jak krwawa plama na czole Balladyny, która dopuściła się zbrodni nad swą siostra. Nie śmiejcie się! Sprawa nie da się pokryć milczeniem. Nie sądźcie, że nie będzie ona wyświetlona i nie będzie sądu nad tymi, którzy to wykonali.</u>
          <u xml:id="u-39.43" who="#PSmoła">Kiedy Napoleon pokonany oddał się w ręce Anglji, tej Anglji wielkiej, potężnej, znaleźli się tam też ludzie na urzędach małego charakteru, i na wyspie św. Heleny w stosunku do Napoleona coś podobnego zastosowali, jak do więźniów brzeskich, Zdawało się, że to ujdzie bezkarnie. Przyszedł jednak czas, iż tak w Anglji zawrzało, że gubernator wyspy św. Heleny, coś w rodzaju Kostka-Biernackiego, został na ulicy Londynu spoliczkowany i znikł bez wieści, a minister odpowiedzialny, coś w rodzaju naszego Michałowskiego, w przystępie melancholji poderżnął sobie żyły.</u>
          <u xml:id="u-39.44" who="#PSmoła">Bo oprócz konieczności dziejowej, o której tu mówił p. Radziwiłł, jeszcze jest sprawiedliwość dziejowa i są wyrzuty sumienia, Sprawa ta będzie rozstrzygnięta.</u>
          <u xml:id="u-39.45" who="#PSmoła">My, ludowcy, w takich warunkach za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych głosować nie będziemy, głosować będziemy przeciw budżetowi i to głosowanie nasze przeciw jest stwierdzeniem naszej dalszej walki z Wami, walki politycznej.</u>
          <u xml:id="u-39.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przyjmujemy.)</u>
          <u xml:id="u-39.47" who="#PSmoła">Wiem, że przyjmujecie.</u>
          <u xml:id="u-39.48" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: I nawet się nie obawiamy.)</u>
          <u xml:id="u-39.49" who="#PSmoła">P. referent Miedziński mówił, że jako pułkownicy jesteście niezwyciężeni. Można różnie mówić o Waszym sztabie generalnym, o szeregach Waszych, o wojsku Waszem najemnem, służącem w różnych armjach, różnym kierunkom społecznym. To Wasze wojsko najemne nie ma ochoty iść na front, jak to już obserwowaliśmy, tylko patrzy, gdzie dymią kuchnie połowę. To wojsko nie da Wam zwycięstwa. Zresztą strategja pułkowników jeszcze nie dobiegła do końca. Bezsprzecznie wygraliście szereg bitew i zajęliście szereg pozycyj, ale nigdzie żadnego wodza nie wieńczono za pojedyncze zwycięstwa, za zdobycie pojedyńczych pozycyj, a tylko wieńczono za wygraną wojnę. Wojna jeszcze nie skończona, bitwa trwa, bośmy nie złożyli broni ideowej, bo nie oddaliśmy żadnego sztandaru naszej idei, bo nie złamaliśmy drzewca naszych proporców. Walka trwa, ale zwycięstwo będzie po naszej stronie, my zwyciężymy. Bo choć reprezentujecie siłę fizyczną, my idziemy zbrojni, walcząc o wielką ideę, walcząc o prawa narodu, o jego prawdy duchowe. A Napoleon…</u>
          <u xml:id="u-39.50" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B. Głos: Skończ Pan z tym Napoleonem.)</u>
          <u xml:id="u-39.51" who="#PSmoła">...o którym Mickiewicz mówił, że był bogiem wojny, powiedział, że istnieją dwie siły na świecie: miecz i duch, lecz duch zawsze pokona siłę miecza i duch zwycięży.</u>
          <u xml:id="u-39.52" who="#PSmoła">My, ufni w zwycięstwo naszej wielkiej idei, prowadzić będziemy walkę do końca, aż do czasu zupełnego zwycięstwa, aż do czasu, kiedy po sanacji zostaną tylko smutne wspomnienia, aż do czasu, kiedy wywalczymy Polskę ludową, Polskę wielką, piękną, potężną i nieśmiertelną.</u>
          <u xml:id="u-39.53" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Berezowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PBerezowski">Wysoki Sejmie! Pan Minister Spraw Wewnętrznych ostatnio wniósł do laski marszałkowskiej szereg projektów doniosłego znaczenia. Przy tej okazji wygłosił parę przemówień w Sejmie i w Senacie, które oświetlają kierunek polityki wewnętrznej Ministerstwa i wyjaśniają stanowisko podległych mu resortów. Równocześnie wpłynął do Sejmu szereg wniosków poselskich, traktujących tę samą materję, które obrazują na przykładach, jak wygląda polska rzeczywistość pod rządami sanacji. Przy okazji omawiania tych wniosków będzie można zastanowić się szczegółowo nad działalnością administracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a dzisiaj chcę ograniczyć się do ogólnego naświetlenia polityki wewnętrznej i odpowiedzieć na te pytania, jakie wysuwają się z exposé p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PBerezowski">Te wielkie kwestje w naszej wewnętrznej polityce, które zajmują i animują dziś całą opinję polską, to są przedewszystkiem kwestje stosunku administracji do społeczeństwa, szerokie kwestje samorządu terytorjalnego i kwestje naszej polityki narodowościowej.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PBerezowski">Zanim jednak przejdę do omówienia tych kwestyj, chciałbym w paru słowach poruszyć jedno zagadnienie, które aczkolwiek z tem się bezpośrednio nie łączy, to jednak w życiu praktycznem staje się coraz bardziej palące. Zagadnienie to dotyczy nowego podziału administracyjnego państwa. Wprawdzie p. Minister Spraw Wewnętrznych w swoich przemówieniach oświadczył, że projekt nowego podziału na województwa nie wyszedł jeszcze poza projekt komisji do usprawnienia administracji publicznej, że Rząd jeszcze co do tego projektu nie wypowiedział się wcale, ale równocześnie jesteśmy w toku kasowania powiatów i kasowanie to odbywa się już rzekomo po linji przyszłych granic wojewódzkich. Nawiasem mówiąc, kasowanie tych powiatów przysparza teraz ludności niemało kłopotu.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PBerezowski">Czas wybrany na kasowanie powiatów ze względu na chaos, jaki panuje w finansach komunalnych, ze względu na przesilenie, jakie tam obserwujemy, jest w najwyższym stopniu nieodpowiedni. Panie Ministrze, są takie wypadki, jak chociażby wypadek z powiatem konstantynowskim, który odznaczał się dobrą, poważną organizacją samorządu i porządną gospodarką samorządową. Długi sejmiku konstantynowskiego nie przekraczały 17.000 zł, teraz połowa gmin tego powiatu ma być przydzielona do powiatu sokołowskiego, którego długi sejmikowe sięgają 8.000.000 zł. W ten sposób na Bogu ducha winną ludność, która nie poczuwa się do żadnych grzechów w zakresie gospodarki finansowej sejmiku, spada szereg ciężarów i nietylko tę ludność krzywdzi, ale w gruncie rzeczy popełnia się w stosunku do tej ludności posunięcie niewłaściwe, bo się ją pośrednio wywłaszcza. Powiedziałem to tylko dla przykładu i nawiasem.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PBerezowski">Przejdę teraz do zagadnienia podziału województw. P. Minister, mówiąc o tym podziale, oświadczył, że pociągnie to za sobą poważne oszczędności w wydatkach administracyjnych, że skasowanie tych 5 województw niewątpliwie odbije się korzystnie na budżecie administracji państwowej. Mnie się zdaje, że bliższy wgląd w sprawę wykaże, że oszczędności będą minimalne, albo zgoła żadne, natomiast wzrosną niewątpliwie trudności ludności na tych dużych obszarach województw przy obecnej naszej sieci komunikacyjnej w stosunkach z władzami trzeciej instancji i zmaleje z natury rzeczy pilność tych władz w stosunku do podległych instancyj.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PBerezowski">P. Minister wysuwa drugi argument, że właściwie wszystkie inne resorty państwowe kontentują się podziałem okręgów na 10–13 jednostek. Tak, ale ten argument również nas nie przekonywa, bo zadanie administracji politycznej jest wyjątkowe i wymaga specjalnego ułatwienia. Jeżeli się przyjrzymy podziałowi administracyjnemu państw na zachodzie, to widzimy ogromną różnicę na korzyść podziału administracji politycznej, jaka zachodzi między liczebnością jednostek politycznych a okręgów innych władz.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PBerezowski">Również nie przekonuje nas to, co było wysuwane niejednokrotnie, że podział ten przyczyni się do unifikacji Polski, że granice niektórych województw idą po granicach zaborczych, że należy zniszczyć i zatrzeć te wspomnienia niewoli. Istotna unifikacja Polski właściwie już się dokonała, kiedy posiadamy wspólny rząd, wspólny parlament, wspólną armję, wspólną monetę, wspólną administrację, działającą dostatecznie sprawnie po to, żeby zatrzeć te różnice, jakie były pomiędzy dzielnicami. Jeżeli jakie pozostały, to te różnice nie wypływają, ani z rozbioru, ani z zaborów, ale z tego, że oddawna Rzeczpospolita miała swoje historyczne dzielnice, różniące się między sobą i typami, i poziomem cywilizacji, i zwyczajami. Sądzimy, że nie jest rzeczą właściwą zacierać te typy i te różnice. Sądzimy, że składają się one na bogactwo zbiorowe typu naszego Państwa i taka przesadna unifikacja natury czysto mechanicznej wcale nie wpłynie dobrze na zagadnienie unifikacji istotnej.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PBerezowski">Poza tem, Boże wielki, czyż przyłączenie trzech, czy czterech powiatów z Kongresówki do zachodnich województw, albo do województwa krakowskiego naprawdę może decydująco wpłynąć w tej sprawie? Natomiast przysporzy, szczególnie początkowo, pracy organom administracyjnym, bo przecież będą musiały działać w ramach ustawodawstwa, które dotychczas tam panuje, i przysporzy kłopotu także ludności przydzielonej, która będzie musiała przyzwyczaić się do innego trybu życia publicznego, jaki panuje w tych dzielnicach. Wydaje mi się, panie Ministrze, że prof. Bujak ma zupełną rację, że to, co ma przyjść na miejsce obecnych województw, nie będzie ani bardziej polskie, ani lepsze, tylko będzie poprostu inne i będzie zmuszaniem ludności do naginania się do tamtych zwyczajów, bez specjalnego pożytku ani dla ludności, ani dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PBerezowski">Natomiast wydaj e się nam bardzo niebezpieczny zamiar zniesienia szeregu województw we wschodniej części Rzeczypospolitej Polskiej, mianowicie województw tarnopolskiego, stanisławowskiego, białostockiego i nowogródzkiego i utworzenia na tych wschodnich częściach Rzeczypospolitej dwóch wielkich jednostek terytorjalnych drugiej instancji. To są ziemie o ludności mieszanej, ziemie, które w okresie rozbiorów najbardziej ucierpiały, tu bowiem nacisk na polskość był najsilniejszy, bo rządy zaborcze rugowały tę polskość wszelkiemi środkami. Ziemie te wróciły do nas pod względem charakteru swego polskiego w znacznie gorszym stanie, niż były wtedy, kiedy je od dawnej Rzeczypospolitej oderwano, i teraz wymagają specjalnej pieczołowitości ze strony administracji, specjalnej sprawności a zarazem specjalnej liczebności tej administracji, szczególnie wyższego typu drugiej instancji na tym terenie. Natomiast robienie dwóch wielkich województw, które rozmiarami swojemi poprostu przypominają udzielne państwa, osłabi na tych ziemiach i działalność organizacyjną administracji, i puls życia polskiego politycznego, społecznego i gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Pieracki: To już nie jest aktualne.)</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PBerezowski">P. Minister mówił o tem w swojem exposé w ten sposób, że zrozumieliśmy to jako projekt niemal zrealizowany.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Pieracki: To zostało przekreślone.)</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PBerezowski">Tem lepiej.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#PBerezowski">Teraz przejdę do drugiego problemu, który p. Minister w exposé swojem wysunął na czoło poniekąd zainteresowań swojego resortu i który nazwał wielkim problemem bezpieczeństwa publicznego w Polsce. Bardzo słusznie p. Minister oświadczył, że sprawa bezpieczeństwa w Polsce jest wyjątkowo trudna, że komplikuje się ze względu na nasze sąsiedztwo, na skład etniczny naszej ludności i obecnie na ciężki kryzys gospodarczy, który do utrzymania bezpieczeństwa się nie przyczynia. Cyfry, jakie p. Minister podał w komisji, ilustrując stan bezpieczeństwa, istotnie są zatrważające. Jeśli w stosunku do 1925 r. mamy przestępstw kryminalnych 120 kilka tysięcy więcej, jeśli akcja antykomunistyczna, likwidacja komunistycznych ośrodków dała zatrzymanych za komunizm w tym roku znowu niemal o 3.000 zgórą więcej wypadków, to dowodzi, że stan bezpieczeństwa w kraju w znacznym stopniu się popsuł, że nad stosunkami, jakie w tym zakresie zapanowały, należy się zastanowić, że stosunki te w miarę szerzącej się nędzy w związku z przesileniem gospodarczem będą się pogarszały i że nie trzeba zapominać, że za parę miesięcy cyfry, jakie nam przedstawi p. Minister, będą jeszcze groźniejsze.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#PBerezowski">Ale środki, jakie p. Minister aplikuje, — mojem zdaniem, naszem zdaniem nie wyczerpują tej sprawy; p. Minister poza swoim funduszem bezpieczeństwa, o którym mówić nie będę, proponuje jeszcze i wzywa społeczeństwo do tego, żeby ono współdziałało z administracją państwową w obronie bezpieczeństwa ustroju. Zdawałoby się, że nic słuszniejszego, jak ten apel, by społeczeństwo współdziałało w chwilach trudnych z władzami administracji państwowej w obronie bezpieczeństwa ustroju. Ale p. Minister zarazem podkreśla, że apel ten daje bardzo małe skutki. Mało jest, panie Ministrze, stwierdzić ten fakt. Naszem zdaniem, należy zastanowić się, dlaczego tak jest. Należy znaleźć przyczynę tego zjawiska choćby po to, żeby je usunąć. Naszem zdaniem, przyczyna owego zjawiska tkwi w tem, że stosunek administracji do społeczeństwa, administracji politycznej w szczególności, jest zgoła fałszywy i jest tego rodzaju, że jest niemożliwe doprowadzić do koniecznej, niezbędnej, szczególnie w trudnej sytuacji dla kraju, symbiozy.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#PBerezowski">Jak można wzywać, panie Ministrze, do współdziałania z władzami bezpieczeństwa, jeśli to społeczeństwo wie o szeregu przekroczeń tych władz właśnie w zakresie bezpieczeństwa. Jak można spodziewać się, że ten apel da skutek, skoro p. Minister otrzymał od nas szereg interpelacyj, dotyczących działalności swoich urzędników z wydziału bezpieczeństwa, na które nawet nie raczył odpowiedzieć. Chociażby sprawa Orlika, który zaangażowany został do rozbijania naszych lokali w czasie okresu wyborczego. P. Minister na te nasze interpelacje nie odpowiedział. Gdzieś one utonęły. Ale, nie odpowiadając na te interpelacje, nie powinien p. Minister zapominać, że społeczeństwo sobie samo odpowie i dopowie jeszcze, i że to w znacznie większym stopniu niż sabotaż, niż dywersje, niż przestępstwo kryminalne bulwersuje wewnętrzne stosunki — w znacznie większym stopniu dlatego, że właśnie tego rodzaju fakty kopią tę przepaść, jaka istnieje między administracją a społeczeństwem, a w chwilach trudnych dla państwa staje się kwest ją katastrofalną.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#PBerezowski">Panie Ministrze, przecie my mamy mnóstwo nowych wypadków w zakresie bezpieczeństwa publicznego, które rzucają na podległą panu administrację fatalnie ponure światło.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Olędzki!)</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#PBerezowski">Proszę: Olędzki, i szereg niewykrytych i niewyśledzonych jeszcze napadów na działaczy politycznych w okresie wyborczym. Proszę: napad na lokal, znajdujący się parę kroków od biura p. Ministra, napad, którego sprawcy nie są wykryci, i zgóry wiadomo, że wykryci nie będą.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#PBerezowski">A nie trzeba zapominać, panie Ministrze, o jednej bardzo ważnej dla administracji rzeczy, że zwykły człowiek, ten człowiek z ulicy, ten szary człowiek, który stanowi podstawę piramidy ustroju społecznego, że ten człowiek wrażliwy jest nie tyle na argumenty, ile na przykłady i na uczucia, które te przykłady wywołują. Te przykłady budzą w nim nieufność do władzy, te przykłady budzą w nim nienawiść do władzy i on przenosi tę nienawiść z dzisiejszego chwilowego regimu, nawet z tego urzędnika, który go skrzywdził, na całe państwo, na całe zagadnienie państwowe, bo on nie jest zdolny inaczej ująć i zrozumieć tego zagadnienia. A współdziałanie społeczeństwa z administracją w zakresie bezpieczeństwa publicznego — to przecież nietylko współdziałanie szczytów społecznych, ale to przedewszystkiem współdziałanie podstawy tej piramidy społecznej.</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#PBerezowski">Nie dlatego, że administracja z nami walczy, nie dlatego, że stara się nas fizycznie złamać, ale z wielkiej troski o przyszłość państwa przestrzegamy pana Ministra, jako kierownika tej administracji, przed tem strasznem moralnem spustoszeniem, jakie się szerzy szczególnie w tych instancjach, od dołu, niższych, wskutek tego, że są bezkarne i że się stają coraz bardziej partyjne.</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#PBerezowski">Czy można, panie Ministrze, utrzymać na długo spokój i bezpieczeństwo wewnętrzne w kraju w tak trudnych, jak pan sam oświadczył, warunkach, w jakich się znajduje Polska, a szczególnie w okresie zbliżającego się coraz cięższego kryzysu, jeżeli rozdział między społeczeństwem a administracją będzie tak głęboki, jak jest dziś? Czy społeczeństwo jest winne temu rozdziałowi? Proszę spojrzeć na ducha, jaki panuje w pańskiej administracji. Przecież tam się utrwala coraz bardziej to prymitywne, naiwne zapatrywanie, że państwo jest własnością rządu, w najlepszym razie jeszcze grupy, rząd popierającej. Przecież tam się ustala coraz bardziej doktryna, szczególniej wśród bardziej krewkich przedstawicieli administracji, że państwo jest poproś tu narzędziem ucisku tych wszystkich, którzy inaczej myślą niż ci, którzy stoją dziś przy władzy.</u>
          <u xml:id="u-41.23" who="#PBerezowski">Nie chcę być gołosłownym i podaj ę Panom drugą naszą interpelację, na którą nie otrzymaliśmy odpowiedzi, a która zawiera jeden taki drobny przykład, jakich jest w Polsce tysiące. Otóż starosta w Będzinie od dłuższego czasu wojuje z „Kurjerem Zachodnim”, konfiskuje go wciąż. Ale nie to jest ważne. Rozumiemy — kwestja polityczna. Ale konfiskuje go w taki sposób złośliwy, że drugie wydanie pisma nie może się ukażać wcześniej, niż w południe wskutek różnych trudności technicznych, robionych ze strony administracji. I kiedy redaktor zrozpaczony idzie do starostwa i mówi cenzorowi, że tego rodzaju szykany są niedopuszczalne, to cenzor mu odpowiada, co stwierdzamy w naszej interpelacji: „Przeciwnie, zadaniem administracji jest zniszczyć materjalnie opozycję”. Panie Ministrze, wszędzie istnieje walka polityczna.</u>
          <u xml:id="u-41.24" who="#komentarz">(P. Rybarski: Smutne jest, że nikt nie chce się przyznać, że takie są instrukcje.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Odpowiem panom, niech się panowie powstrzymają z nerwami.) Ale przenoszenie walki tak daleko, że ona sięga już życia prywatnego, sięga poprostu stanu posiadania danego człowieka, sięga praw majątkowych obywateli,...</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Zawieszenie ABC w czasie wyborów i zamknięcie drukarni.)</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">...tego się nigdzie w Europie nie widzi.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">A przecież dla każdego człowieka, który patrzy spokojnie na zagadnienie państwa, który widzi to państwo, nietylko u nas, ale wszędzie na zachodzie, jasnem jest, że państwo może być silne, potężne, sprawne, bezpieczne tylko wtedy, gdy się opiera nie o społeczeństwo zdezorganizowane, lecz przeciwnie, o społeczeństwo zorganizowane i lojalnie to państwo podtrzymujące.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ja nie mam pretensji do Rządu, że nas zwalcza, rozumiem doskonale, że różnią nas zasadniczo poglądy. Rząd w ten czy inny sposób dziś ma większość i narzuca swoje poglądy polityczne. Ale mamy za złe, że robi to z pominięciem naszych praw obywatelskich, posługując się, śmiem twierdzić, bezprawnie całym aparatem publicznym, państwowym, który nie jest oddany w ręce Rządu, aby służył do partyjnych celów. Wcześniej czy później Polska się znajdzie w takiem położeniu, jak już niejednokrotnie się znajdowała, że władze państwowe będą musiały zaapelować do społeczeństwa, i wtedy się okaże całe spustoszenie, jakie w okresie tych lat zostało wyrządzone w świadomości społecznej Polski tego rodzaju sposobem rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pan Minister mówił dużo o usprawnieniu administracji. Trzeba przyznać, że pod pewnym względem usprawnienie nastąpiło duże, nigdy administracja polityczna nie była tak posłusznem narzędziem w rękach rządu, jak jest dziś, ale trzeba również stwierdzić, że to usprawnienie odbywa się kosztem bardzo ważnej właściwości tej administracji. Kto uważnie się przyjrzy dzisiejszej naszej administracji politycznej, ten stwierdzić musi bez względu na swoje przekonania, że administracja ta coraz bardziej zatraca właściwości administracji państwowej, a coraz więcej nabiera cech upaństwowionej administracji partyjnej. I ta tendencja, którą się widzi dziś w administracji politycznej, przejawia się również w administracji samorządowej i w działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tej wielkiej dziedzinie życia państwowego. W tej dziedzinie zachodzi dziś wiele poważnych i ciekawych zjawisk, które są powodem poważnej troski naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ten stosunek administracji do społeczeństwa, o jakim przed chwilą mówiłem, rozciąga się również i na samorząd, który jest przecież przejawem samodzielności społecznej, który jest szkołą obywatelską, zbiorowiskiem sił społecznych. Ten samorząd przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest traktowany bardzo dziwnie.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Przedewszystkiem proszę spojrzeć na stan gospodarczy samorządu. Według liczb podanych przez p. Ministra przedstawia się on jak następuje: obdłużenie samorządu długoterminowe sięga już 700 milj. zł, a krótkoterminowe — 300 milj. zł, w czem długi wekslowe, jeśli się nie mylę, wynoszą 48 miljonów, a weksle zaprotestowane — 4 miljony. Ten stan zadłużenia i ruiny samorządu świadczy o tem, że stosunek władz administracyjnych do tej wielkiej dziedziny życia publicznego, tych władz, które kontrolując i zatwierdzając budżety samorządowe, są za tę gospodarkę poniekąd odpowiedzialne, że ten stosunek był bardzo niedbały. Dlaczego władze administracyjne pozwoliły na tak rozrzutną i lekkomyślną politykę finansową samorządu? Dlaczego p. Minister, który dziś zmuszony okolicznościami nakazuje kompresję budżetów do 70% zeszłorocznych budżetów, który dziś wydatki samorządowe oblicza, jeśli się nie mylę, tylko na 560 miljonów rocznie, pozwolił na to, że w roku budżetowym 1929/30 wydatki roczne naszych samorządów przekroczyły 800 miljonów złotych?</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Może tu mniej trzeba winić pana Ministra Spraw Wewnętrznych, raczej cały Rząd, wypływało to bowiem niewątpliwie z tej fałszywej gospodarki i finansowej doktryny, jakiej się Rząd trzymał i trzyma do dziś, a jaka już w zakresie finansów państwowych dała dowodnie przykład swojej bezużyteczności.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ale nie możemy zwolnić p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który jest ministrem samorządów, od odpowiedzialności za to, co się z samorządami dzieje. Nie możemy go zwolnić z odpowiedzialności za to, że pozwolił na lekkomyślną politykę w tej dziedzinie, już to Banku Gospodarstwa Krajowego, już to tej całej propagandy kluczowej pożyczki, która miała otworzyć olbrzymie perspektywy pożyczkowe dla Polski, a z której przedewszystkiem miały samorządy korzystać. Nie możemy go zwolnić z odpowiedzialności za ten szał inwestycyjny, jaki przeżywały samorządy, nie możemy go wreszcie zwolnić z odpowiedzialności za tych urzędników i starostów, których p. Minister przyjmował dla usprawnienia aparatu państwowego i którzy, przychodząc na miejsce wyrzuconych t. zw. niedołęgów, odrazu się chcieli popisać w gospodarce samorządowej swoją tężyzną i rozmachem. Oto są skutki tej polityki, oto jest wynik tej działalności!</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pan Minister teraz zarządził szereg ratunkowych akcyj. Te ratunkowe akcje oczywista lepiej zastosować później, niż wcale nie, jednak według jego własnych słów nie dadzą one widocznych rezultatów w najbliższych latach. Krótko mówiąc, muszę stwierdzić, że samorząd w Polsce jest na długo podcięty i zatrzymany w rozwoju. Na tem polu, jak i na innych polach działalności administracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, skonstatować musimy jak najgorsze wyniki. A jeśli już mowa o tych środkach zapobiegawczych, a właściwie ratunkowych, jakie p. Minister zarządził, to chciałbym zwrócić uwagę na jeden naszem zdaniem, bardzo dziwny sposób ratowania. P. Minister oświadczył, że chce stworzyć względnie rozszerzyć komunalny fundusz zapomogowy i nakazał w tym celu odciągnięcie 30% od samorządowego dodatku do podatku od spożycia. W tych ciężkich czasach, kiedy samorządy nie mogą związać końca z końcem, p. Minister odciąga od dochodów normalnych poważne sumy, które rocznie dadzą mu 7 1/2 miljona złotych. Po co? po to, by stworzyć sui generis nowy fundusz dyspozycyjny, bo przecież p. Minister sam będzie w dużym stopniu decydował o tem, jak ten fundusz zapomogowo-budżetowy zużytkować. Co najważniejsze, panie Ministrze, to że wszelkie fundusze tego rodzaju w dzisiejszej chwili stanu samorządów nie uratują, a na miejscu, w tych poszczególnych komunach, odciąganie tych groszy sprawi im nowe trudności i nowe rozgoryczenie.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">W okresie ruiny samorządu, w chwili ogromnego załamania się tego działu życia publicznego, p. Minister przychodzi do Sejmu z nową ustawą samorządową. Zastanówmy się chwilę, czy dzisiaj jest czas na przeprowadzanie zasadniczej reformy i przebudowy samorządu? A jeżeli nawet przyj mierny i to pod uwagę i przyjdziemy do przekonania, że czas jest odpowiedni, to trzeba ustawie tej przypatrzyć się zbliska i objektywnie, po to, ażeby przyjść do jednego, absolutnie jedynego wniosku, że ta ustawa nie poprawia nic, a na całej linji stan samorządu pogarsza.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jest ona przedewszystkiem sprzeczna z istotą samorządu. Jeżeli uważamy, że samorząd jest niepotrzebny, to go skasujmy, ale skoro uważamy, że samorząd jest koniecznością dla rozwoju państwa, to nie poprawiajmy go w sposób oparty o idee zgoła sprzeczne z jego istotą. Panie Ministrze, przecież ta ustawa jest niczem innem, jak daniem możności administracji obsadzania samowolnie stanowisk w samorządzie. Nic łatwiejszego, jak stosując te wszystkie artykuły, które tam są, a które są dla administracji środkiem oddziaływania na samorząd, obsadzać samorządy swoimi wójtami, pisarzami gminnymi, t. zw. fachowymi członkami magistratu, burmistrzami i t. d. i całe życie samorządowe wziąć w swoje ręce.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Nawet, gdybyśmy mieli administrację o duchu zachodnio-europejskim, administrację, która uznaje potrzebę niezależności samorządu, to i wtedy nie możnaby jej dawać do ręki tego narzędzia presji na samorząd, bo to kusi. Każda administracja ma to do siebie, że chce brać wszystko za łeb, i dlatego też należy oddzielić możliwość wpływu administracji na samorząd w sposób bardzo gruntowny. A cóż dopiero nasza administracja, przepojona tem przekonaniem i tym duchem, że jej zadaniem jest wszystko etatyzować i, przepraszam za wyrażenie, wziąć społeczeństwo krótko za pysk, to bowiem rzekomo stanowi o sile i wartości rządu, o wartości roli administracji. Przecież przy tym duchu i przy takiem nastawieniu administracji ta ustawa będzie nowym aktem pogromu samorządu, samorządu przytem najbardziej wykształconego dzielnic zachodnich, gdzie on dzisiaj, znajdując się w rękach doświadczonych i niezależnych obywateli, staje się dużą wartością społeczną.</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#komentarz">(P. Pacholczyk: Kiedy samorząd wydaj e pieniądze, to pan narzeka na ministra.)</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. Minister jest zwierzchnikiem samorządu…</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#komentarz">(P. Pacholczyk: A więc trzeba opieki nad samorządem, czy nie?)</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Trzeba, ale opieka nie powinna się pokrywać z opanowaniem samorządu przez administrację, bo wtedy samorządu niema.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Na zakończenie chciałbym w paru słowach dotknąć sprawy, naszem zdaniem, bodaj najważniejszej, sprawy naszej polityki narodowościowej.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Polska ma duże obszary o ludności mieszanej i ma 30% obcych narodowości. Dlatego problem polityki narodowościowej w Polsce musi być stały i musi być poważnie traktowany. Pan Minister, mówiąc o swym funduszu dyspozycyjnym, oświadczył, że jest rzeczą nie dobrą, gdy fundusz dyspozycyjny ministra spraw wewnętrznych ulega fluktuacjom politycznym. Naszem zdaniem, tę zasadę należałoby zastosować przedewszystkiem do naszej polityki narodowościowej, która bez względu na taki czy inny rząd, musi się stać niezmienną polityką państwową i narodową i musi nas w miarę możności łączyć, a nie dzielić. Ponieważ P. Minister Spraw Wewnętrznych poświęcił w swojem przemówieniu duży ustęp temu zagadnieniu, i ponieważ ten ustęp poniekąd dotyczy naszego stanowiska w tej sprawie, pozwolę sobie w kilku słowach to stanowisko wyjaśnić.</u>
          <u xml:id="u-42.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">P. Minister uzasadniał, że jego dążeniem będzie harmonijne współżycie wszystkich obywateli ze sobą; pozatem dodał, że fakt istnienia — ja cytuję tylko sens, nie pamiętam słów dokładnie — etnicznych grup w Polsce nie powinien być przez te grupy uważany jako prawo do żądania dla siebie przywilejów, tak samo, jak fakt istnienia tych grup nie powinien być przyczyną sugestji niektórych kół społeczeństwa polskiego do dzielenia obywateli na dwie klasy. Jasnem było, że p. Minister miał na myśli nas.</u>
          <u xml:id="u-42.21" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Otóż chciałbym powiedzieć, że zachodzi tutaj pewne nieporozumienie. Zawsze staliśmy, stoimy i stać będziemy na tem stanowisku, że prawa jednostki w Państwie Polskiem są równe, że bez względu na to, jakiego pochodzenia, wiary, wyznania jest dany obywatel, skoro jest obywatelem Polski musi się cieszyć temi samemi prawami, co my Polacy. I wreszcie uznajemy prawa nawet etnicznych grup z tej prostej przyczyny, żeśmy podpisali 28 czerwca protokół wersalski i t. zw. układ o mniejszościach, ale stwierdzam jedno…</u>
          <u xml:id="u-42.22" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B Głos na ławach B. B.: O pałce niech Pan mówi.)</u>
          <u xml:id="u-42.23" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zaraz pomówimy o pałce, tymczasem mówimy o zasadach. Ale w każdem współczesnem państwie, obok praw jednostki istnieją prawa zbiorowości.</u>
          <u xml:id="u-42.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Obok teorji jest praktyka.)</u>
          <u xml:id="u-42.25" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Te prawa zbiorowości muszą być cokolwiek inne dla większości etnicznej, a inne dla mniejszości etnicznej. I wypływa to z bardzo prostej przesłanki. Państwo przecież nie może być anonimowe, musi być czyjąś własnością. Czas, kiedy państwo było własnością domu panującego, czy uprzywilejowanej warstwy w społeczeństwie, bezpowrotnie minął. Próby uczynienia z państwa własności klasy nigdzie się na zachodzie nie przyjęły i u nas też nie przyjmą się. Wszędzie ustaliła się zasada, że państwo jest własnością narodu.</u>
          <u xml:id="u-42.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Może obywateli? Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-42.27" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Zaraz, Panowie, porozumiejmy się. Na zachodzie proszę Panów, ta rzecz jest ustalona o tyle, że nie budzi już najmniejszych wątpliwości. Wprawdzie jest tam rzecz łatwiejsza, bo proces unarodowienia granic — że się tak wyrażę — politycznych państwa, na zachodzie już się skończył. Ale my znajdujemy się w tej części Europy, gdzie granice etnograficzne są jeszcze płynne i dlatego w granicach naszego Państwa mamy tyle obszarów o ludności mieszanej. Stąd zagadnienie to u nas staje się i pilne i aktualne i trudniejsze do rozwiązania, niż na zachodzie. Nie zmienia to jednak postaci rzeczy i nie masz innego wyjścia dla Polski, jak uznanie Państwa Polskiego za własność przyrodzoną narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-42.28" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Czy stąd wynika konieczność ucisku narodowości innych? Naturalnie, że nie. Ale konflikty, które z natury rzeczy muszą zachodzić pomiędzy społecznością narodową a jednostką, klasą, czy wreszcie grupą etnograficznie obcą, te konflikty zachodzić będą w Polsce. Na to niema rady i naturalnie zadaniem zarówno władz państwowych, jak kół politycznych, jest te konflikty uczynić jak najmniej złośliwemi i niebezpiecznemi.</u>
          <u xml:id="u-42.29" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Oto jest nasze stanowisko w sprawie zagadnień polityki narodowościowej.</u>
          <u xml:id="u-42.30" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Wychodząc z założenia, że Polska jest państwem narodowem, wychodząc z założenia poszanowania tych traktatów i tych zobowiązań, jakieśmy na siebie przyjęli, wychodząc z założenia poszanowania norm naszej Konstytucji, uważamy jednak, że prawa zbiorowości polskiej na ziemiach mieszanych, aczkolwiek może nieskodyfikowane, bo się skodyfikować nie dadzą, powinny być respektowane przez politykę państwową, która szczególniej tam powinna się identyfikować z polityką narodową.</u>
          <u xml:id="u-42.31" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">I dlatego, proszę Panów, kiedy słuchaliśmy ustępu przemówienia p. Ministra Pierackiego o t. z w. zagadnieniu ukraińskiem, tośmy czuli ogromną różnicę, jaka w pojęciu tem zachodzi między nim a nami. Przedewszystkiem różnicę zasadniczą, polegającą na tem, że w przemówieniu p. Ministra nie doszukaliśmy się oddzielenia zagadnienia ruskiego od kwestji ukraińskiej, a przecież nie zaprzeczą Panowie, że różnica między temi dwiema sprawami istnieje.</u>
          <u xml:id="u-42.32" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Kwestja ruska, to kwestja naszej mniejszości ruskiej, to kwestja współobywateli i współgospodarzy naszych ziem wschodnich, żyjących na tej ziemi z nami od niepamiętnych czasów. To jest par excellence nasza kwestja wewnętrzna, kwestja praw, potrzeb i obowiązków tych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-42.33" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Kwestja ukraińska natomiast, to jest kwestja państwa ukraińskiego, to kwestja państwa, które nominalnie istnieje w Unji sowieckiej, która ma takie czy inne tendencje międzynarodowe, dokoła którego pewien splot zagadnień międzynarodowych się zacieśnia. Jest to kwestja, którą powinien się zajmować p. Minister Zaleski, nasza polityka zagraniczna, a nie p. Minister Pieracki jako kierownik naszej polityki wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-42.34" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Doskonale rozumiem, że od wielu lat, szczególnie dzięki wpływom zewnętrznym, kwestja ukraińska została przeszczepiona na grunt zagadnienia ruskiego. Doskonale rozumiem, że mamy przedstawicieli tej ludności w Sejmie, którzy się uważają za przedstawicieli narodu ukraińskiego, i za posłów ukraińskich. Nie zamykam oczu na to, twierdzę tylko, że przeszczepienie kwestji ukraińskiej na grunt zagadnienia ruskiego nie leży w interesie polityki państwowej Polski; i choć ten fakt uznajemy. to nie znaczy, żebyśmy z nim nie walczyli. To jest inne zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-42.35" who="#komentarz">(Głos no ławach Klubu Ukraińskiego: To wam nic nie pomoże.)</u>
          <u xml:id="u-42.36" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ja wiem, że sprawa oddzielenia pierwiastka kwestji ukraińskiej od zagadnienia ruskiego jest bardzo trudna, ale polityka wielkiego państwa, polityka przezorna, która patrzy w przyszłość, nie może się cofać przed trudnościami zagadnień koniecznych i dlatego, panie Ministrze, wydaje nam się, że nasza administracja, która przecież najwięcej ma do czynienia z tem zagadnieniem, powinna bardzo gruntownie te dwie rzeczy odróżniać, a mieszając je rozmyślnie czy przez niedopatrzenie, tak jak to zrobił p. Minister, biorąc wszystko w czambuł jako ukraińskie, utrudnia się stanowisko nasze na tych ziemiach i rozwiązanie tego trudnego problemu.</u>
          <u xml:id="u-42.37" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">A ludność polska?</u>
          <u xml:id="u-42.38" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Pozatem jeszcze na jedno chciałbym zwrócić uwagę. P. Minister, traktując zagadnienie naszych ziem południowo-wschodnich, mówił wyłącznie tylko o ludności ruskiej, ani słowem nie wspominając o polskiej, tak, jakby tej ludności polskiej nie było, tak, jakby interesy, prawa i stanowisko ludności polskiej na tych ziemiach nie były conajmniej tak ważne, jak interesy, prawa i stanowisko ludności ruskiej. Wytwarza się taka sytuacja, że skoro się mówi o ziemiach południowo-wschodnich, to się mówi odrazu i wyłącznie tylko o kwestji, stanowisku i roli elementu ruskiego. A tymczasem jest inaczej. Wypływa to również nie z niedopatrzenia, tylko z fałszywego, naszem zdaniem, nastawienia polityki.</u>
          <u xml:id="u-42.39" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Już p. minister Składkowski popełniał ten zasadniczy błąd, kiedy rozpoczął słynną walkę z nacjonalizmem polskim i ukraińskim na terenach Małopolski wschodniej, i w prędkim czasie doszedł do takich rezultatów, że nacjonalizm polski zlikwidował, jak mu się wydawało, ze złamaniem, zniszczeniem szeregu pierwszorzędnych instytucyj społecznych polskich, że złamał postawę społeczeństwa polskiego na tych ziemiach, że odstraszył to społeczeństwo i zniechęcił do walki o charakter polski tych ziem, natomiast, stojąc na stanowisku, że wszystko to, co nie jest polskie, jest ukraińskie, nie zniszczył nacjonalizmu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-42.40" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-42.41" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Samo pojęcie bowiem ukrainizmu mieści w sobie nacjonalizm. Ruskie — to nie jest nacjonalizm, a ukraińskie, — to jest nacjonalizm i w rezultacie całej tej polityki p. ministra Składkowskiego pomniejszyły się wpływy polskie, wzniosły się fale wpływów organizacyj ukraińskich, co dało sabotaże, podpalania, mordy, grabieże. I znowu p. minister Składkowski odpowiedział na to „pacyfikacją”, przeprowadzoną w sposób naprawdę dziwny i niegodny Państwa Polskiego, bo w czambuł biło się wszystko, co było ruskie, albowiem p. minister Składkowski nie odróżniał pojęcia „ukraińskie” od pojęcia „ruskie” i dlatego mamy z tego powodu skargi w Lidze Narodów i kłopoty zagraniczne, a co jeszcze ważniejsze mamy wpędzenie ruskiej ludności w objęcia propagandy ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-42.42" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Ale jeszcze niebezpieczniejszem zjawiskiem, jakie się daje obecnie zaobserwować na terenie województw południowo-wschodnich, jest proces jaki zachodzi wśród tych kół ludności miejscowej, które w świadomości swojej stoją na granicy dwóch światów polskiego i ruskiego. Taki typ przejściowy o nieokreślonej świadomości narodowej jest zjawiskiem dość częstem na terenie mieszanym. Ludność ta, znajdując się w polskim ustroju państwowym z natury rzeczy, zdawałoby się, jest predystynowana do tego, żeby się stać polską. I oto pod wpływem pacyfikacji, pod wpływem złej polityki administracyjnej, ludność ta, poprostu przenosząc swój opozycyjny stosunek do rządu na cały naród polski, przychyla się na stronę ruską i skłonna jest uznać się za niepolską. Nie może być chyba większej klęski, jak to zjawisko, a zarazem trudno wystawić gorsze świadectwo wartości naszej polityki narodowościowej na tym terenie.</u>
          <u xml:id="u-42.43" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Panie Ministrze, chcąc rozwiązać kwestję ruską, trzeba rozpocząć od tego, ażeby tam przedewszystkiem element polski, który jest najpewniejszą podstawą Państwa Polskiego na tych ziemiach, wzmocnić kulturalnie, gospodarczo, politycznie, nawet liczbowo.</u>
          <u xml:id="u-42.44" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Dopiero wtedy może być mowa o jakiejś metodycznej akcji, zmierzającej do istotnej pacyfikacji tego kraju, do istotnego rozstrzygnięcia tej kwestji, która naturalnie nie da się rozstrzygnąć ani za rok, ani za dwa, która jest obliczona na dziesiątki lat i nie może ulegać fluktuacjom politycznym tu, w Warszawie, która musi być zagadnieniem wspólnem dla nas wszystkich, wspólnej polityki państwa i narodu polskiego. W 1926 roku po zamachu majowym, kiedy uzasadniano potrzebę tego zamachu i jego konieczność, pomiędzy innemi argumentami spotykało się bardzo często ten, że tylko ludzie tego zamachu będą w stanie rozwiązać trudności zagadnień narodowościowych w Polsce, że najmniej predystynowani są do tego nacjonaliści polscy, że właśnie koła zamachowe potrafią sprawę postawić i mówiąc trywialnie „ubić”. I oto minęło 6 lat stawiania i „ubijania” sprawy, a sprawa narodowościowa w Polsce nic a nic nie postąpiła naprzód.</u>
          <u xml:id="u-42.45" who="#MinisterSprawWewnętrznychPieracki">Jedynie istnieje pewien modus vivendi, nawet powiedziałbym, cichy pakt między mniejszością żydowską a Rządem, chociaż onegdaj p. poseł Thon wyrzucał tu Rządowi różne rzeczy i też był z niego niezadowolony. Ale jeżeli chodzi o najważniejszą kwestję z zakresu polityki mniejszościowej, o kwestję, z którą historycznie jesteśmy związani, o kwestję ruską, którą chcemy uczciwie i lojalnie naprawdę rozwiązać, to ta kwestja zaogniła się w sposób wysoce niepokojący, znalazła swoje reperkusje na gruncie międzynarodowym i nie postąpiła ani kroku w kierunku istotnej pacyfikacji. Zdaje mi się, że nie postąpi tak długo naprzód, jak długo polityka władz i administracji nie stanie na te jedynym słusznem i mocnem stanowisku, że Polska jest państwem narodowem, i że prawa zbiorowości polskiej na jej ziemiach są najpierwsze.</u>
          <u xml:id="u-42.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kuzyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PKuzyk">Wysoki Sejmie! Resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych należy do największych i najważniejszych, gdyż to ministerstwo na przestrzeni całego Państwa reprezentuje Rząd, wszystkie resorty, a ludność w działalności tego ministerstwa widzi wyobraziciela władzy państwowej. Ministerstwo to w codziennej swej pracy jest jakby wykładnikiem ducha, który rządzi państwem i według działalności jego ocenia ludność działalność całego Rządu, a temsamem ujawnia się i stosunek ludności do Rządu, oparty albo na zaufaniu, albo też na braku zaufania do Rządu.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PKuzyk">Rozpatrując budżet tego ministerstwa w kwocie 212.600.000 zł, uderza w oczy cyfra 113.722.600 zł. na utrzymanie policji państwowej i 45.000.000 zł na utrzymanie korpusu ochrony pogranicza. W stosunku do całego budżetu Państwa budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wynosi ponad 11% całego budżetu. Gdy porównujemy wydatek na utrzymanie policji i korpusu straży pogranicznej w kwocie około 160.000.000 zł i wydatek na całe Ministerstwo Rolnictwa w kwocie 19.000.000 zł, to dochodzimy do wniosku, że w Państwie Polskiem, w którem 78% ludności stanowi ludność rolnicza, na najważniejsze ministerstwa dla tej ludności wydaje się o dziewięć razy mniej, jak na utrzymanie policji państwowej. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Polsce jest już, biorąc tylko pod uwagę utrzymanie tak wielkiej masy policji, ministerstwem policji, a gdy uświadomimy sobie, że policja opanowała całe życie państwowe, wchodzi coraz głębiej w każdą komórkę, w każdą czynność społeczeństwa i jednostki, to dojdziemy do przekonania, że struktura życia państwowego polskiego odpowiada systemowi państw policyjnych średniowiecznych. Nigdy jeszcze za czasów polskich działalność policji państwowej nie wnikała tak w całe życie jednostki, jak obecnie.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PKuzyk">Działalność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w stosunku do ukraińskiego narodu w stu procentach potwierdza powyższą tezę. Do nas nie stosuje się żadnych przepisów Konstytucji, a rządzi nami samowola administracji i policji. Policjant jest panem życia i śmierci ukraińskiego narodu. Bardzo często słyszymy tutaj w Sejmie o rządach w Polsce faszystowskiej dyktatury, czy dyktatury ukrytej; w stosunku do narodu ukraińskiego nie są to rządy dyktatury, a rządy dyktatorów, którymi! są posterunkowi policji, którzy na swój policyjny sposób interpretują każdą ustawę.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PKuzyk">I gdy uświadomimy sobie materjał ludzki policji państwowej, to nic dziwnego, że naród ukraiński jest poza prawem, gdyż dla posterunkowego nie istnieje prawo. On przyzwyczajony od 1930 r., od czasu pacyfikacji rządzić pałką, wiedząc z całą dokładnością, że za te rządy nikt go nie pociągnie do odpowiedzialności, rządzi nadal temi samemi metodami. Przeżywamy dolę tych narodów, które dostały się pod panowanie drugiego narodu, przeżywamy czasy, jakich mało przeżywaliśmy w historji. Skasowano u nas wszelkie wolności konstytucyjne. Pacyfikacja trwa nadal. Tylko dzisiejsza nie jest tak głupio prowadzona, jak w 1930 roku. Ta nowsza pacyfikacja jest bezkrwawa, jednak krwawi ona duszę ukraińskiego narodu i dlatego jest dla niego dotkliwsza.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PKuzyk">Przepisy konstytucyjne o prawach obywatelskich, a w szczególności o wolności prasy, o prawie koalicji, zgromadzeń, zawiązywaniu stowarzyszeń i związków, o nietykalności mieszkania, o wolności osobistej, tajemnicy listowej i t. d. są martwą literą prawa, której nikt nie respektuje.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PKuzyk">Władze administracyjne szykanują prasę ukraińską za byle co, konfiskują nawet przemówienia z posiedzeń sejmowych, konfiskują sprawozdania z jawnego procesu sądowego. Czasopisma ukraińskie wychodzą z białemi plamami, a współpracownicy tych pism już nie mogą poprostu uświadomić sobie, co jest dozwolone, a czego pisać nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PKuzyk">Prawo stowarzyszania się, zgromadzania, zawiązywania towarzystw, prawo koalicji, są czczym przepisem prawa, które na ziemiach ukraińskich istnieje chyba po to, aby przypominać dobre czasy, kiedy ten przepis miał zastosowanie. Polityczne zebrania są prześladowane przez administrację i policję w ten sposób, że fizyczną niemożliwością stało się je odbywać. Albo teroryzuje się przybyłych na zebranie i nie dopuszcza się ich do obrad albo zakazuje się zebrań, ponieważ to zagraża bezpieczeństwu i spokojowi, albo też ze względów sanitarnych uznaje się lokal za nieodpowiedni, jak to było w Łucku i t. p. Zresztą jest to tylko przedsmak tego, co ma nastąpić po uchwaleniu ustawy o zgromadzeniach, której projekt, skutecznie wypróbowany na ziemiach ukraińskich, będzie przeszczepiony całej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#PKuzyk">Nawet kursów spółdzielczych nie możemy wskutek zakazu władz odbywać. Towarzystwa ukraińskie oświatowe, gimnastyczne rozwiązuje się pod różnemi pozorami. W r. 1930 rozwiązano 7, a w r. 1931–35 placówek oświatowych w różnych powiatach. Na członków towarzystw gimnastycznych nakłada się kary, i to jak na dzisiejsze czasy bardzo wysokie, bo po 50 zł, tylko za to, że brali udział w festynie „Ridnej Szkoły”, jak w Borszczowie, gdzie starostwo ukarało 50 członków towarzystwa „Sokił”, dalej we wsi Brudiakowce za udział w festynie „Ridnej Szkoły”, wreszcie w Cyganach tegoż powiatu.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#PKuzyk">W ostatnim czasie rozwiązało nawet starostwo w Dubnie 34 spółdzielnie w tymże powiecie i opieczętowało ich lokale, a przyczyną rzekomo antysanitarny stan podwórza tego gospodarstwa, na którem znajdują się spółdzielnie. Nietylko rozwiązuje się towarzystwa ukraińskie, ale ogranicza się ich działalność. Oto filja „Proswity” w Kałuszu zorganizowała 3 miesięczny kurs dla dyrygentów i reżyserów, gdyż według statutu tego towarzystwa zadaniem jego jest pielęgnowanie sztuki teatralnej i organizacja teatrów. Starostwo w Kałuszu odmówiło pozwolenia na urządzenie takiego kursu, gdyż to rzekomo przekracza statut towarzystwa i dopiero na odwołanie do województwa zezwolono na urządzenie takiego kursu. Zakazuje się przedstawień amatorskich sztuk, które od dawien dawna były grane. Nie zezwala się budować budynków, placówek oświatowych, jak się to zdarzyło w Martynowie Nowym i Starym, pow. rohatyńskiego. Zakazuje się nawet założenia takiego towarzystwa, do którego wszystkie narody świata i wszystkie rządy odnoszą się przychylnie, bo Towarzystwa Przyjaciół Ligi Narodów. A jako motyw zakazu podaje województwo lwowskie, że niema pewności czy posłowie ukraińscy, którzy mieli zamiar takie towarzystwo założyć i trzykrotnie wnosili podanie o zatwierdzenie statutu, nie będą szerzyć wrogiej dla Państwa Polskiego propagandy zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#PKuzyk">Aresztowania, ograniczenia wolności osobistej i ten przepis, że aresztować wolno tylko na polecenie władz sądowych, że polecenie sądowe musi być aresztowanemu doręczone w przeciągu 48 godzin, że aresztowani, którym w przeciągu 48 godzin nie podano na piśmie z podpisem władz sądowych przyczyny aresztowania odzyskują wolność — te przepisy winny zniknąć z ustawy konstytucyjnej. Podaliśmy już kilka interpelacyj podczas sesji budżetowej 1931/32 r., jakoteż ponowiliśmy i w sesji obecnej interpelację o nadużyciach funkcjonarjuszów policji we wsi Krzywe pow. brzeżańskiego. Aresztowanych trzymano w Krzywem od 10 do 14 dni. Nie przedkładano im żadnych dokumentów zezwalających na ich aresztowanie, katowano ich przez całe 2 tygodnie, a następnie po tych mordowaniach, albo zwalniano, albo odprowadzano do aresztów sądowych. Prowokacja policyjna i torturowanie więźniów nietylko politycznych, ale nawet zwykłych kryminalnych w Polsce znane jest aż nadto dobrze u nas i poza granicami Polski. Proces uczniów gimnazjum w Tarnopolu, którzy wskutek pobicia na policji przyznawali się do zbrodni im zarzucanych, których faktycznie nie popełnili i cała masa politycznych procesów we Lwowie wykazały, jakich strasznych metod używa policja dla ofiar swoich. Nietylko w śledztwie w politycznych sprawach używa policja tego środka torturowania więźniów, lecz to wprost zależy od humoru posterunkowego, jak on z obywatelem postępuje.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#PKuzyk">Oto w lipcu 1931 roku powstał pożar w gospodarstwie Fedia Tyćkowa w Świstelnikach w pow. rohatyńskim. Spalił się cały jego dobytek, żywy inwentarz i wszystkie gospodarcze budynki. W parę dni po pożarze zawołano go na posterunek policji państwowej w Lipicy dolnej i tam komendant posterunku Syrojewicz i posterunkowi Jan Gil i Mazurek, wszyscy pijani, poczęli go bić. Katowany wieśniak nie wiedział nawet powodu tego postępowania. Po zwolnieniu poszedł do lekarza i zrobił karne doniesienie do sądu w Bursztynie. Dotychczas nie było żadnej rozprawy przeciw posterunkowym za pobicie, a poszkodowany otrzymał po długich staraniach ubezpieczeniową premję i to tylko częściowo.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#PKuzyk">Nawet i ten przepis konstytucyjny, że tajemnica listowa jest chroniona, nie ma na naszych ziemiach żadnego znaczenia. Oto przed kilkoma miesiącami napisał list polecony były poseł Celewicz do byłego posła Kohuta. Adresat otrzymał jednak tylko rekomendowaną kopertę ze świstkiem białego papieru. List ktoś skonfiskował. Redaktor dr. Stachów ze Lwowa napisał list do jednego ze swych znajomych w Łucku. Tego listu nikt nie skonfiskował, a gdy był przesłuchany jako świadek w sprawie aresztowanego w Równem Semeniuka, to w sądzie okazano mu odpis tego listu, który on do swego znajomego w Łucku napisał. Oczywiście ktoś nie poszanował tego przepisu konstytucyjnego, że w Polsce istnieje zagwarantowane prawo ochrony tajemnicy listowej i ten list rozpieczętował i zrobił z niego odpis.</u>
          <u xml:id="u-44.12" who="#PKuzyk">A ta istna plaga dla ukraińskiej ludności t. j. nakładanie kar administracyjnych przez władze administracyjne powiatowe, jakoteż przez posterunkowych, Skarbowi Państwa rok rocznie miljony przynosi, sądom przyczynia bardzo wiele pracy, a dla społeczeństwa stało się niewymownym ciężarem. Za jakie przewinienia sypią się na ludność ukraińską te kary, niech posłużą następujące fakty.</u>
          <u xml:id="u-44.13" who="#PKuzyk">Oto urząd gminny w Szwejkowie, podhajeckiego powiatu, tarnopolskiego województwa ukarał na polecenie starostwa w Podhajcach obywateli Iwana Mordel i Wasylinę Franczewską ze Szwejkowa grzywną po 5 zł za pomalowanie ściany swojej chałupy, rzekomo rażącą farbą, t. j. żółto-siną. Oto starostwo w Podhajcach ukarało grzywną 5 zł Mikołaja Rygajła ze wsi Silce tegoż powiatu, za noszenie czapki, rzekomo zabronionego kroju. Oto posterunkowy L. 202 z Tarnopola zmusił obywatela Mikołaja Kozuba ze Szlachciniec, ażeby czapkę swą sam zniszczył, a przyczem pobił tegoż obywatela do krwi za ten rzekomo niedozwolony czyn. Oto powiatowe starostwo w Podhajcach ukarało Hrynia Dżedżorę, Ilka Kołomyjcia i Fedia Dżedżorę, rolników z Zastawca grzywną po 30 zł za to, że jako członkowie miejscowego towarzystwa „Proswity” zbierali słomę dla pokrycia dachu czytelni, którą przy przeprowadzaniu pacyfikacji w 1930 r. policja i wojsko zniszczyły.</u>
          <u xml:id="u-44.14" who="#PKuzyk">Tak oto przedstawia się całe życie indywidualne i zbiorowe ukraińskiego narodu.</u>
          <u xml:id="u-44.15" who="#PKuzyk">Niedawno w czasopiśmie „Czas”, organie konserwatystów polskich, a zatem grupie, która jeśli nie decydujący, to przynajmniej duży wpływ wywiera na B. B., pojawił się artykuł dr. Hupki, w którym dosłownie były napisane następujące słowa: „Bat jest koniecznym instrumentem każdego rządu i bez bata nie można rządzić żadnym narodem, zwłaszcza tak rozwichrzonym i warcholskim, jak naród polski”, a dalej jako przykład podaje, że moskale rządzili Polską przez półtora wieku, pomimo powstań, za pomocą bata i to rządzili z wielkiem powodzeniem. Na ziemiach ukraińskich to rządzenie batem odbywa się nie od dzisiejszego dnia, a od samego początku wskrzeszenia Państwa Polskiego i cały naród i my przywódcy jego odczuwamy to najboleśniej, dla nas zatem nie będzie i nie jest żadną nowiną rządzenie batem.</u>
          <u xml:id="u-44.16" who="#PKuzyk">Jednakowoż trzebaby uprzytomnić sobie, Panowie, iż rządzenie batem nie wychowuje społeczeństwa, stwarza z podwładnych nie obywateli a niewolników, a dla niewolnika jedynym środkiem obrony jest bunt a nie lojalność i jedynym orężem jest zdrada, jak tego już Wasz wieszcz dowodził. Bardzo często słyszymy my, Ukraińcy, z tej trybuny słowa wyrzutów pod naszym adresem, że my, przywódcy, winni jesteśmy tego, że naród ukraiński wrogo jest usposobiony do rządów polskich, że my jesteśmy tymi, którzy zakłócają spokój wśród narodu ukraińskiego. Fałszywe pojęcia. My, posłowie, jesteśmy tylko wykonawcami woli tego narodu, który nas tu do Sejmu posłał i ma do nas pewne żądania. Zbiorowa dusza całego narodu buntuje się na to wszystko, co się wobec ukraińskiego narodu dzieje a my jesteśmy tylko wyrazicielami tej zbiorowości. — I ta zbiorowa dusza całego narodu nie jest wcale wdzięczna rządom polskim za to, że przez cały czas rządzenia nim obdzierano naród ukraiński ze wszystkiego, a nawet z godności i dostojeństwa ludzkiego, jak to miało miejsce podczas pacyfikacji ukraińskiego narodu w r. 1930 w Polsce. Szemracie Panowie i narzekacie, na co otwierać te rany, które jeszcze ropią. Tak, rany jeszcze ropią, a my wspominamy li poto tylko, że dotychczas nikogo nie ukarano za te bezprawia, a wyższych dygnitarzy państwowych, którzy byli moralnymi sprawcami pacyfikacji r. 1930, nawet wynagrodzono awansem. P. Minister Zaleski złożył wprawdzie w Genewie deklarację, w której powiedział, że ukarano policjantów za nadużycia popełnione przy pacyfikacji, jednakowoż dotychczas nie odszkodowano nikogo z ukraińskiej ludności, kto niewinnie podczas pacyfikacji szkodę poniósł. Dopóty będziemy wspominać o tych przykrych dla Was, Panowie, a bardzo bolesnych dla ukraińskiego narodu rzeczach, dopóki naród ukraiński nie przekona się, że i w Polsce nie można bezkarnie robić takich rzeczy, jakie miały miejsce w r. 1930. My chcemy, ażeby nas traktowano, jak równych obywateli, nie jak istoty, nad któremi można dokonywać bezkarnie wiwisekcji takiej, jaka się podoba lubemu zbawicielowi ojczyzny w osobie policjanta.</u>
          <u xml:id="u-44.17" who="#PKuzyk">Chcę wspomnieć jeszcze o samorządzie na ziemiach ukraińskich, na który powołują się bardzo często i przedstawiciele Rządu, a także panowie z grupy sejmowej rządzącej. Samorządu u nas niema, została tylko fikcja samorządu. Dotychczas panują nietylko w miastach, lecz i po wsiach (np. Lipica górna, Świętelniki, Koniuszki, powiat Rohatyn) w samorządzie pierwszego stopnia komisarze, a te rady gminne, które istnieją, nie mogą wykonywać swoich uprawnień. Istotnem uprawnieniem każdej rady gminnej jest układanie budżetu i kontrola nad wykonaniem jego. De facto budżet gminny ustanawia wydział powiatowy, na którego czele stoi starosta powiatowy z mianowaną przyboczną radą powiatową. Samorządu drugiego stopnia t. j. powiatowego niema ani w jednym powiecie trzech południowych województw. W pracach samorządowych dochodzi nawet do tego, że policja nakazuje zawiadamiać posterunek o dniu i godzinie posiedzenia rady gminnej a to dlatego, aby ktoś z posterunku mógł być na posiedzeniu obecny. Radzie gminnej, która tego nie wykona, posterunek grozi, że będzie musiał się postarać o rozwiązanie jej i o usunięcie wójta, jak to miało miejsce we wsi Sokola pow. Mościska.</u>
          <u xml:id="u-44.18" who="#PKuzyk">P. Minister Pieracki wspomniał na Komisji Budżetowej w dniu 16 stycznia b. r., że w stosunku do samorządu żądania niektórych grup poselskich polskich są dla niego niezrozumiałe. W odrodzonej Polsce, twierdził p. Minister, samorząd przestał spełniać rolę bastjonu obrony narodowej, jaką spełniał dla narodu polskiego za czasów rządów zaborczych. Samorząd jest powołany do pełnienia funkcyj gospodarczych i do pomocy organom rządowym, twierdził p. Minister. Przyznajemy, że może w stosunku do narodu polskiego samorząd rzeczywiście przestał spełniać rolę bastjonu obrony narodowej. Jednakowoż w stosunku do ukraińskiego narodu chcemy, Szanowni Panowie, ażeby samorząd w odrodzonej Polsce spełniał dla tegoż narodu przynajmniej taką samą rolę, jaką spełniał dla narodu polskiego za czasów rządów zaborczych, a to tem więcej, że pod tym względem rządy polskie zaciągnęły pewne zobowiązania wobec zagranicy w stosunku do narodu ukraińskiego. I chociaż obecnie obowiązująca ustawa samorządu gminnego nie jest dla nas wystarczającą, chociaż samorządu powiatowego niema, to na wszelki wypadek jest i ten anormalny stan dzisiejszy korzystniejszym dla nas od tego projektu, którym chce nas uszczęśliwić obecny projekt Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mam na myśli projekt ustawy o częściowej zmianie samorządu. Projekt tej ustawy jest dla ukraińskiego narodu wprost zabójczy, jest on o wiele gorszy, niż ustawa gminna z r. 1866, ustawa, oparta na ustawie ramowej za czasów austrjackiego absolutyzmu.</u>
          <u xml:id="u-44.19" who="#PKuzyk">Projekt ten ma na celu zniszczenie i tej resztki samorządu, która jeszcze w gminach pozostała. Jest on zaprzeczeniem samorządu, gdyż poddaje tę najniższą komórkę samorządu — gminę, pod wpływ władzy administracyjnej, supremacja której jest w stosunku do samorządu gminnego aż nadto widoczną. Rada gminna nie ma żadnych uprawnień, gdyż jej uchwały mogą być kasowane nawet przez mianowanego przez starostę wójta, gdy ten uzna taką uchwałę jako przeciwną interesom gminy. Ukraiński naród widzi w projekcie samorządowym nowy cios dla swej zbiorowości narodowej, wierzy, że nie ostatni to cios, jednakowoż ufamy w siły zbiorowej duszy naszego narodu, uważamy, że on i ten cios przeżyje.</u>
          <u xml:id="u-44.20" who="#PKuzyk">A teraz przyjrzyjmy się praktykom władz administracyjnych przy przeprowadzeniu spisu ludności na terytorjach, zamieszkałych przez ludność ukraińską. Jesteśmy w posiadaniu całych stosów dowodów, które wskazują na to, że najważniejsze dla nas przepisy pogwałcone zostały. Odmawiano wydawania dwujęzycznych arkuszów, wpisywano w arkuszach dane niezgodne z wolą zainteresowanych stron i faktycznym stanem rzeczy. W rubryce „mowa macierzysta” zamiast oświadczeń stron, że ich mową macierzystą jest mowa ukraińska, wpisywano mowa „ruska”, albo „polska”. Spisywana arkusze ołówkiem, chociaż na samym arkuszu jest napis „wpisywać atramentem”. Spisywano ludność nie w ich domach mieszkalnych, a zwoływano ją dla przeprowadzenia spisu do gminnej kancelarji, gdzie spisywano rubryki pojedyńcze w obecności policji państwowej.</u>
          <u xml:id="u-44.21" who="#komentarz">(Ilnik i Wołcza pow. Turka i Psary, pow. Rohatyn)</u>
          <u xml:id="u-44.22" who="#PKuzyk">Ludność ukraińską policja i komisarze spisowi bili, z czego mamy już dwa wyroki, a to sądu grodzkiego w Tarnopolu, w którym zasądzono komisarza spisowego Jana Piątka z Igrowicy za pobicie spisowych w Dzitkowcach, pow. Tarnopol, jakoteż wyrok sądu w Podhajcach, którym komisarz spisowy Gołębski został ukarany za pobicie obywatela Podhoreckiego z Szumlan, pow. podhajeckiego. Starszy komisarz, dziedzic Jankowski nakazał komisarzom spisowym w gminie Iszczków, pow. Podhajce, przepisać arkusze, gdyż zamało wykazano w tej gminie obywateli narodowości polskiej. Ten sam fakt miał miejsce w gminie Podmichajłowcach, rohatyńskiego powiatu. Pewien mieszkaniec gminy Bludnyki, pow. stanisławowskiego, Michał Teśluk, gdy żądał od komisarza spisowego nauczycielki Rokickiej, żeby wpisała, że jego mowa macierzysta jest mowa ukraińska, otrzymał odpowiedź od obecnego przytem posterunkowego „taż to wszystko jedno, jak ciebie zapiszą. Jak tego będzie potrzeba, to w województwie, albo w ministerstwie zapiszą ciebie, jak zechcą”. Nie będziemy przytaczać przykładów z całego szeregu gmin i powiatów, gdyż toby zbyt wiele czasu zabrało. Przedstawimy te wszystkie nadużycia konskrypcyjne w osobnym wniosku, jednakowoż obecnie możemy z całą stanowczością stwierdzić, że spis ludności przeprowadzony w grudniu ub. r. nie będzie odpowiadał woli ludności i faktycznemu stanowi rzeczy a będzie wyglądał tak, jak spis ludności z 1921 r., w którym całe wsie zamieszkałe przez ludność ukraińską były podane, że są zamieszkałe przez ludność polską. A oto jeszcze charakterystyczny przykład: Urząd gminy wierzchowickiej wydał okólnik nr 6321 do pp. okręgowych i starszych komisarzy spisowych gminy Wierzchowice, następującej treści:</u>
          <u xml:id="u-44.23" who="#PKuzyk">„W związku z wyjaśnieniem Starostwa powiatowego w Brześciu n/B., z dnia 30.XI r. b. za nr R. 3 zawiadamia się, iż w rub. 11 formularz „A” język ojczysty tym wszystkim, którzy nie są uświadomieni narodowościowo i nie podadzą języka ojczystego białoruskiego lub ukraińskiego a są tubylcami, należy zamiast języka ruski pisać miejscowy. Do tego nadmieniam jeszcze, że wogóle na terenie gminy Wierzchowice tubylcza ludność do Ukraińców nie należy. Naczelny komisarz spisowy J. Morze”.</u>
          <u xml:id="u-44.24" who="#PKuzyk">Wprawdzie p. Minister Pieracki w odpowiedzi na jedną z naszych interpelacyj stwierdził, że dane zapodane w interpelacji okazały się niewiernemi, stwierdził, że żadnych nadużyć nie było. P. Minister jednakowoż sprawdzał wypadki w interpelacji zapodane przez tych samych, którzy byli po największej części sprawcami nadużyć konskrypcyjnych. Zaznaczamy, że posiadamy nie z jednego powiatu wypadki nadużyć przy przeprowadzeniu spisu. Posiadamy je z całego kraju zamieszkałego przez ludność ukraińską, o wyświetlenie których zwrócimy się do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-44.25" who="#PKuzyk">Zapewniano Sejm zawsze, gdy żalił się na nadużycia władz administracyjnych, że te sprawy zbadano i zarzuty okazały się nieprawdziwe. Tak było między innemi i po przeprowadzeniu wyborów w r. 1930.</u>
          <u xml:id="u-44.26" who="#PKuzyk">A oto do prokuratury sądu okręgowego w Kołomyi w marcu 1931 r. wpłynęło następujące doniesienie karne: Po ogłoszeniu wyborów do Sejmu i Senatu w jesieni 1930 r. na 5 dni przed wyborami do Sejmu przyszedł do mnie posterunkowy policji państwowej Kazimierz Kasprzycki — tak podaje niejaki Lewandowski — i oświadczył mi, bym z polecenia komendanta policji państwowej p. Rudyka jawił się na posterunku. Po zjawieniu się na posterunku zapytał mnie komendant Rudyk, czy zgodzę się pomagać jemu w przeprowadzaniu wyborów do Sejmu i Senatu w myśl interesów Klubu B. B. W. z R. Po mojej zgodzie powiedział mi, że dostał ze starostwa odpowiednie protokóły głosowań, listy dodatkowe i listy obliczeniowe i że ma również u siebie spisy wyborców z pojedynczych gmin z oryginalnemi podpisami członków komisji. Te dostał w ten sposób, że zażądał ich od komisyj wyborczych pojedyńczych obwodów celem zbadania i przedłożenia ich komendzie posterunku, czy w spisach nie znajdują się przypadkowo osoby karane, a więc nieposiadające prawa głosowania. Na posterunku policji państwowej był obecny p. Dylski z policji śledczej w Kołomyi i wspólnie z p. Dylskim i Rudykiem wzięliśmy się do roboty. Za pomocą szkła i światła elektrycznego pod szkłem odbiliśmy podpisy komisji obwodowej w Jabłonowie z wyjątkiem podpisu d-ra Marka Sitnickiego, który, wiedząc o co chodzi jako przewodniczący Komisji Obwodowej w Jabłonowie swój podpis poprzednio umieścił na niewypełnionych listach, jak również podpisy komisyj obwodowych z Luczy - Stopczatów, dalej ustaliliśmy dla poszczególnych gmin ilość oddanych głosów ważnych i podział ich na poszczególne listy, wypełniając odrazu odpowiednie arkusze. Również przygotowaliśmy dla każdej obwodowej komisji zgodnie z wpisanemi liczbami ilość kartek do głosowania. Podpisy członków obwodowej komisji gminy Kowalówka i Utoropy podrobiono drugiego dnia. Świadkowie Antoni Pawłowski w Jabłonowie, Rudolf Symowaniuk w Stopczatowie. Po przeprowadzeniu głosowania w dniu 16 listopada 1930 r. akta wyborcze poszczególnych gmin obwodowych komisyj zostały dostawione na posterunek P. P. w Jabłonowie, gdzie według poprzedniego planu mieliśmy zamieniać oryginalne akta wyborcze z aktami sporządzonemi przez nas przy równoczesnem uzgodnieniu liczby głosujących w spisach wyborców przez dofajkowanie brakujących głosów. Ze względu jednak na to, że posterunek P. P. mieści się obok urzędu pocztowego, gdzie było obecnych 2 dyżurnych urzędników, by nie słyszeli, wynajął nam komendant posterunku P. P. Rudyk autobus Szymona Pfefera i udał się nim wraz z podpisanym i Rudolfem Symowaniukiem do Kołomyi około godz. 11.30 w nocy, zajeżdżając przed starostwo. Ponieważ w starostwie znajdowało się w tym czasie dużo osób, nie można było tam przeprowadzić planowanej zmiany aktów wyborczych i uzgodnić ze spisem wyborców liczby głosujących. Wtedy udaliśmy się do szwagra komendanta Rudyka, p. Uhorskiego Michała w Kołomyi przy ul. Mokrej i. planowaną zmianę i uzgodnienie liczby głosujących przeprowadziliśmy. Akta oryginalne zostały spalone w piecu w pokoju p. Uhorskiego; świadkowie Rudolf Symowaniuk, Michał Uhorski, Jan Lewandowski. Po załatwieniu tej sprawy udaliśmy się około godziny 5 rano do starostwa, gdzie akta osobiście p. staroście Tabęckiemu wręczyliśmy. P. starosta Tabęcki, odbierając akta, zapytał nas o prawdziwy wykaz oddanych głosów oraz o liczbę sfingowanych głosów i dalej zapytał, czy wszystko zostało porządnie zrobione, by on mógł spokojnie spać. Potem wręczył podpisanemu 50 złotych na przekąskę dla niego i jego towarzyszy. Doniesienie takie do sądu wpłynęło, jednakowoż bez żadnego skutku to pozostało. Osoby w tem oto doniesieniu wymienione dalej sprawują swój urząd, chociaż pozostają pod ciężkiemi zarzutami.</u>
          <u xml:id="u-44.27" who="#PKuzyk">Każda praworządna władza winna karać wszelkie przestępstwa organów władzy, gdyż zadaniem władzy jest wychowywanie społeczeństwa w duchu praworządności: o ile władze nie karzą przestępstw przez organ władzy wykonanych, to i społeczeństwo wychowuje się w tym duchu, że nieprawe czyny poczytywują się za czyn dobry, korzystny dla społeczeństwa i dla państwa. I wśród społeczeństwa wyrasta anarchizm i nieposzanowanie prawa. Taki stan jest szkodliwy dla Państwa i dla społeczeństwa, czy polskiego, czy ukraińskiego. Od całego szeregu lat wskazujemy w Sejmie na to, że rozsadnikiem anarchji i bolszewizmu wśród narodu ukraińskiego nie są bynajmniej przedstawiciele narodu ukraińskiego, a ci wszyscy, co rządzą Polską i narodem ukraińskim, jakoteż ci, którzy rządzić pomagają.</u>
          <u xml:id="u-44.28" who="#PKuzyk">Historja, która w sądach swoich jest nieubłagana, stwierdzi w przyszłości, że naród ukraiński, naród, który w swojej naturze na pierwiastek poszanowania prawa i ustawy, został przez rządy polskie wychowany w nieprawości. Doprowadzony za czasów Polski do rozpaczy chwycił się nielegalnych czynów. Zasiadają na ławach oskarżonych w politycznych procesach przedstawiciele chłopskiej i inteligentnej młodzieży ukraińskiej, która doprowadzona praktyką dzisiejszej władzy do rozpaczy chwyta się czynów z ustawą niezgodnych. Sądy jednakowoż sądzą młodzież, a historja osądzi tych wszystkich, którzy stworzyli środowisko takie, jakie wytwarza ten anormalny stan na ziemiach ukraińskich, którego rezultatem są te nieprawne czyny. Nie jesteśmy zwolennikami nielegalnej walki politycznej. Jako stronnictwo legalne dążymy do wywalczenia swoich praw narodowych w drodze niegwałtownej. Rozumiemy, niestety, intensywność tej części młodzieży, która zrozpaczona i zawiedziona w swoich marzeniach narodowych poszła na drogę rozpaczy. Jednakowoż djagnoza i podanie lekarstwa na ten nienaturalny stan winno wyjść od Rządu i od tego stronnictwa, które z Rządem współpracuje.</u>
          <u xml:id="u-44.29" who="#PKuzyk">Czy i jak rządy dzisiejsze starają się tę djagnozę postawić? Zapowiedzią tego miało być oświadczenie Ministra Spraw Wewnętrznych p. Pierackiego na Budżetowej Komisji w dniu 16 stycznia r. b. Prasa prorządowa wypisywała artykuły, zapowiadając nową erę w stosunkach do mniejszości narodowej ukraińskiej w Polsce, zaś prasa endecka wylewała krokodyle łzy na sanację, że kosztem narodu polskiego robi się Ukraińcom prezenty. Zaznaczamy, że prezentów nie chcemy i o nie nigdy nie pretendowaliśmy, ani nie pretendujemy. Jednakowoż mamy do tego prawo i domagamy się od każdego rządu polskiego wykonania w stosunku do narodu ukraińskiego międzynarodowych zobowiązań, do których rząd polski zobowiązał się, przyjmując mandat nad Galicją wschodnią w r. 1923. Mamy do tego moralne prawo jako naród, który posiada swoją dawną i niedawną tradycję historyczną, który ma swoje narodowe i polityczne ambicje, który nigdy nie wyrzeknie się prawa samostanowienia o sobie.</u>
          <u xml:id="u-44.30" who="#PKuzyk">Marne były spodziewania pro i contra rządowej prasy, że nastąpią pewne zmiany w stosunku do ukraińskiego narodu. Panów z prawej strony tej Izby możemy zapewnić, że w stosunku do narodu ukraińskiego każdy rząd polski będzie kontynuował Panów metodę. Wy o tem jesteście bardzo dobrze przekonani i daremne są Wasze alarmy. Możecie walczyć z sanacją na każdym odcinku, na odcinku ukraińskim Wy się pogodzicie, bo Wasze cele i sanacji w stosunku do nas są jednakowe. Wy chcecie nas zniszczyć jako naród, p. Minister chce nas rozbić na atomy — jednostki, które odłączą się od wspólnego pnia narodowego i włożą swe ambicje w światek osobistej wegetacji. W ten sposób przestanie istnieć problemat ukraiński, jako całość, a będzie istniała według mniemania p. Ministra lojalna jednostka, która będzie mogła liczyć na bezpieczeństwo życia i mienia. Oto rozwiązanie problematu ukraińskiego narodu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-44.31" who="#PKuzyk">Oświadczenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych było wygłoszone tylko dla celów polityki zagranicznej przed posiedzeniem Ligi Narodów, która muła rozpatrywać skargi ukraińskie na niezałatwione dotychczas przez rząd polski sprawy pacyfikacyjne. Że ten motyw był powodem oświadczenia p. Ministra, służy fakt posługiwania się deklaracją jego podczas obrad Ligi Narodów w Genewie.</u>
          <u xml:id="u-44.32" who="#PKuzyk">Oświadczenie to było raczej zapowiedzią nie odprężenia stosunków narodowościowych w Polsce, a naprężenia ich, gdyż w oświadczeniu tem oprócz niewiernie zapodanych cyfr, odnoszących się do rozwoju szkolnictwa i spółdzielczości oraz powołaniem się na nową ustawę samorządową, która jest zapowiedzią zniszczenia i tej resztki praw samorządu gminnego, jaki pozostał dla nas w spuściźnie po Austrji i który kasuje te uprawnienia samorządu gminnego, jakie one miały dawniej, nie zawiera nic istotnego.</u>
          <u xml:id="u-44.33" who="#PKuzyk">Jak to odprężenie wygląda, niech posłuży fakt, jaki otrzymaliśmy z krzemienieckiego powiatu w ostatniej chwili. Od wszystkich czytelń „Proświty” policja skonfiskowała zakolendowane przez członków na rzecz tychże czytelń dobrowolne datki w kwocie około tysiąca zł. Starostwo krzemienieckie nie zezwala na żadne kursy, lekcje, wystawy, a na interwencje u tego starosty w sprawie skonfiskowania pieniędzy placówek oświatowych odpowiedział on, że pieniądze te są własnością kolendników, którzy mogą te pieniądze przepić, a ofiarować na czytelnie nie mają prawa.</u>
          <u xml:id="u-44.34" who="#PKuzyk">Podkreślić jednakowoż musimy, że w omawianej deklaracji było z rozmysłem opuszczone to, że te zapowiedziane rzekomo reformy odnoszą się jedynie do trzech województw południowych a nie do Wołynia. Szanowni Panowie, mogę z całym spokojem zapewnić Was, że Wołyń był, jest i będzie ziemią ukraińską i czy z Waszą, czy przeciw Waszej woli będzie stanowił nierozerwalną część ziem ukraińskich z analogicznemu dążeniami i marzeniami. To, co leży w duszy ukraińskiego narodu, a więc narodowa jedność i dążenie narodu, nie może być zniwelowane pisanemi rozporządzeniami, czy nawet ustawami.</u>
          <u xml:id="u-44.35" who="#PKuzyk">Wewnętrzne przekonanie i poczucie duszy jednostek każdego narodu o jedności jest silniejsze od ustawy. I my o te dążenia ukraińskie duszy wołyńskiego Ukraińca, która odczuwa duchową jedność narodową z nami, jesteśmy spokojni, mimo to, że rządy polskie starały się i starają się nasz naród w Polsce podzielić na różne odłamy. Życie jest silniejsze od ludzkich planów.</u>
          <u xml:id="u-44.36" who="#PKuzyk">Te rzeczy, o których mówimy przy omawianiu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, są przykre, jednakowoż to jedyna prawidłowa droga. Droga mówienia gorzkiej prawdy w oczy, droga przykra i dla nas mówić i dla Was słuchać, lecz stokroć gorzej jest cierpieć naszemu narodowi i tę gorzką prawdę przeżywać. Jednakowoż będziemy tak, jak Wy to do niedawna czyniliście, będziemy składać ofiary, jak Wyście je składali, w tej nadziei, że jak nie przepadły dla Was daremno, tak nie przepadną dla nas. Jeżeli jednak myślicie, że Wasze plany przeprowadzicie bez oporu z naszej strony, to się mylicie.</u>
          <u xml:id="u-44.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kopocz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PKopocz">Wysoka Izbo! Celem i zadaniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak określił to przy ubiegłej dyskusji p. marszałek Polakiewicz, jest dobra administracja kraju, prowadzenie polityki wewnętrznej, to znaczy utrzymanie bezpieczeństwa publicznego, polityka narodowościowa, a w końcu naczelny nadzór nad samorządem. Zrozumiałą jest rzeczą, że przy omawianiu resortu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, nad którego gmachem powinien widnieć napis: „Tu się rządzi”, budzi się z okazji dyskusji budżetowej tyle zainteresowań i tyle uwag. Każdy prawie obywatel, a tem więcej poseł, mający udzielić swej aprobaty na budżet państwowy, zapytuje się, czy też Rząd, który wnosi o przyznanie mu prawa wydatkowania tylu setek miljonów złotych, dorósł do swego zadania, czy dobrze administruje krajem, następnie czy utrzymuje bezpieczeństwo publiczne i czy prowadzi rozsądną politykę narodowościową?</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#PKopocz">O rządzie p. Ministra Pierackiego jedno można tylko powiedzieć, że prowadził politykę wewnętrzną i prowadzi ją tak, jak historycznie najsławniejszy już w Rzeczypospolitej Polskiej b. Minister Spraw Wewnętrznych, p. gen. Sławoj-Składkowski. Nie może się p. Minister Pieracki pochwalić swym kolegom, że wydał nakaz aresztowania przywódców opozycji, nie może się pochwalić tem, że administrację wewnętrzną przekształcił na sprawną, posłuszną na skinienie palca organizację, której na imię Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Niczem nowem nie może się poszczycić p. Minister Pieracki. Przejął wszystko to po swoim poprzedniku i tę politykę nadal prowadzi. Wskutek tego pomiędzy władzami administracyjnemi a społeczeństwem wytworzyły się stosunki dla dobra kraju niepożądane.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PKopocz">Mnóstwo mówiono w tej Wysokiej Izbie o łamaniu praw obywatelskich przez czynniki administracyjne. Nie będę przytaczał tych uchybień w detalach, znane są one dość ogółowi, wspomnę tylko o tem pogwałceniu sumienia obywatelskiego przy ostatnich wyborach, przedewszystkiem jeszcze ostatniej daty, przy wyborach uzupełniających w okręgu przemyskim. Te jedynie metody sprawiły, że obecna większość sejmowa nie jest wykładnikiem woli ludu. Nie należy zapominać, że rządzić krajem powinno się i należy wyłącznie z wolą jego ludności, przy dokładnem poznaniu jej interesów.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PKopocz">Niech mi Pan nie wspomina o Korfantym, Pan przecież wie, że jest on jednym z budowniczych Państwa Polskiego i tym, który przysłużył się Polsce przez przyłączenie doń Górnego Śląska.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PKopocz">Kardynalna ta zasada nie powinna być odchylona, bo najmniejsze jej odchylenie wyrządza największą krzywdę państwu i społeczeństwu. Obecny sposób rządzenia krajem w konsekwencji doprowadził do tego, że cały naród polski jest rozbity. Niestety. Przypatrzmy się tylko tym rzeszom urzędniczym, które na rozkaz swych przełożonych, z obawy przed usunięciem z zajmowanego stanowiska wbrew osobistym przekonaniom głosować musiały na jedynkę. Wiemy przecież, że niejeden urzędnik musi wbrew swojemu sumieniu, a nawet wbrew nałożonym nań obowiązkom postępować.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PKopocz">Znaną nam jest przecież niejednokrotnie smutna rola policji. Podczas procesu brzeskiego, kiedy przecież chodziło o sprawę dobrego imienia Polski, kiedy przecież chodziło o to, czy jest w Polsce prawo, czy go niema, ulegały opozycyjne polskie gazety nieomal codziennej konfiskacie. Każde odważniejsze słowo świadka czy obrońcy poczytywane było za wybryk antypaństwowy. Kto dokonywał tych konfiskat? Sąd? Nie, policja, bo najmłodszemu asesorowi, który w pełni nie korzystał z niezawisłości sędziowskiej, kazano postanowienia o konfiskacie podpisywać, na wniosek prokuratora, który właśnie w rozumieniu kodeksu postępowania karnego nie był wnioskiem, ponieważ brakło na nim podpisu. Naturalnie, że sąd w przeważającej części wypadków konfiskaty te uchylał, rzecz jasna, bo nie znalazł ku temu podstaw prawnych. Powstałe jednak szkody dla wydawnictwa musi ponosić Skarb Państwa.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#PKopocz">Przyznaję, że niełatwa jest praca policji. Nędza w naszym kraju, spowodowana przez szalejący kryzys, potęguje w niesłychany sposób przestępczość. Jednakże nie szpiclowanie i nie dokuczanie opozycji, ale walka ze zbrodnią jest, mojem zdaniem, zadaniem policji. Kryzysu obecnego nie złamie się szablą, ani pałką.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PKopocz">Następnie błąd popełniają ci, którzy na zbiegowiska, demonstracje bezrobotnych wysyłają tyraljery policyjne. Błąd popełniają ci, którzy nazywają komunistami tych, którzy domagają się ciepłej strawy. Polityka w hełmach stalowych i maskach gazowych, nie jest lekarstwem na głód i nędzę obywateli. Jeżeli my domagamy się rozsądku i umiarkowania od tych, którzy przedewszystkiem dotknięci zostali ciężkiem położeniem gospodarczem, jeżeli apelujemy do mas dotkniętych klęską bezrobocia, żeby nie dały się wciągnąć w rydwan wysłanników sowieckich, to musimy domagać się rozsądku i rozwagi od tych, którzy komenderują policją. Pożałowania godne wypadki, które niedawno zaszły w Rybniku, niech będą groźnem memento dla kierowników naszej policji — inaczej bowiem częściej popłynie krew w spokojnych naszych miastach, inaczej więcej będzie niezadowolonych, a może wrogów społeczeństwa i Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PKopocz">Jeśli dalej wspomnę o polityce narodowościowej, to chcę załatwić to jednem tylko zdaniem: Ileż kłopotów sprawiła polityka wojewody śląskiego p. Ministrowi Sprawiedliwości!</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#PKopocz">Trudno, Wysoki Sejmie, w kilku minutach, które mi zostały do dyspozycji, cały materjał omówić, jaki przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych się nasuwa. Klub Chrześcijańskiej Demokracji pragnie jednak stwierdzić, że dopóki nie ulegnie zmianie obecny system rządzenia panujący w Polsce, dopóki prawo znów nie stanie się prawem, dopóki obywatel Rzeczypospolitej, mający jej dobro na celu, nie stanie się znowu obywatelem w pełni praw bez względu na swe przekonania, dopóty my nie możemy przyznać prawa czynienia wydatków ze Skarbu Państwa ministrowi, bez względu na to, kim on jest i jak się dziś nazywa.</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan czeka, aż będzie nim Korfanty.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proponuje odbycie następnego posiedzenia w poniedziałek dn. 8 b. m. o godz. 15 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1932/33 (druk nr 441). Rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#Marszałek">4 — Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#Marszałek">12 — Ministerstwo Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#Marszałek">16 — Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#Marszałek">10 — Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu. Uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 22 min. 50.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>