text_structure.xml
314 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#MarszałekWoźnicki">Otwieram posiedzenie. Protokół 17 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 18 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają posłowie Urbański i Karau. Listę mówców prowadzi poseł Karau.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#MarszałekWoźnicki">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Brodacki, Fedoruk i Łopacki.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#MarszałekWoźnicki">Udzieliłem urlopu posłom: Domagało i Krukierkowi na 1 dzień, Brokowskiemu, Czuczmajowi, Mieczysławowi Fijałkowskiemu, Garlickiemu, Jakubowskiemu, Kosibie, Kostrubale, Kotowi, Janowi Kwiatkowskiemu. Rdułtowskiemu, Zdzisławowi Strońskiemu, Świeckiemu i Utcie na 2 dni; Pawłowskiemu, Przedpełskiemu i Wojewodzie na 3 dni, Bałdykowi i Korolowi na 6 dni, Bettmanowi na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#MarszałekWoźnicki">Proszą Izbę o udzielenie urlopu posłowie: Baćmaga na 19 dni, a Wrona na miesiąc. Nie słyszę protestu. Uważam, że na udzielenie tych urlopów Izba godzi się.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#MarszałekWoźnicki">Przystępujemy do porządku dziennego. Proponuję, żeby tymczasem zdjąć z porządku dziennego dwa pierwsze punkty, dotyczące wyborów do Komisji Kontroli Długów i Głównej Komisji Ziemskiej, aż się zbierze większa liczba posłów. Proponuję przystąpienie do punktu trzeciego. Nie słyszę sprzeciwu. Wobec tego przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 do 31 marca 1929 r.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#komentarz">(Dokończenie dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.)</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#MarszałekWoźnicki">Głos ma p. Puchałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PPuchałka">Wysoki Sejmie! Krótkość czasu, bo tylko 15 czy 20 minut, nie pozwala mi rozpatrzeć bliżej działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, oraz zadań, jakie to Ministerstwo ma do spełnienia. I dlatego ograniczyć się muszę do kilku uwag, jakie mi się nasuwają przy rozpatrywaniu preliminarza budżetowego tego Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PPuchałka">Chcę podkreślić to, co już podniósł p. referent, mianowicie, że uposażenie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest niesłychanie szczupłe, co jednak jest dowodem, że w społeczeństwie naszem nie zrozumiano tych wielkich zadań, jakie Ministerstwo to ma do spełnienia. Zaledwie 1/40 część całego budżetu obejmuje budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, dlatego należy wyrazić życzenie, ażeby przy układaniu przyszłych budżetów, większą uwagę zwrócono na potrzeby i zakres działania Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i starano się o ile możności wydatnie ten budżet powiększyć.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PPuchałka">Jeżeli chodzi o cyfry budżetu, to sprawa dochodów nie wchodzi w rachubę, dlatego, że budżet tego Ministerstwa jest budżetem wybitnie konsumcyjnym, tak że jakiekolwiek zmiany w preliminarzu tego budżetu co do dochodów trudno jest proponować. Sądzę, że udałoby się uzyskać pewien powiększony dochód z pośrednictwa pracy. Prawdopodobnie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nad tem w przyszłości się zastanowi.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PPuchałka">Co do rozchodów, to mielibyśmy pewne zastrzeżenia przy kwocie 50.000 zł., przeznaczonej na t. zw. przeszkolenie kierowników państwowych urzędów pośrednictwa pracy, inspektorów i podinspektorów pracy, instruktorów Kas Chorych oraz pracowników związków zawodowych. Jeżeli chodzi o instruktorów i pracowników Kas Chorych oraz związków zawodowych, to zdaje mi się, że Kasy Chorych i związki zawodowe, które wysyłają na kursa kandydatów, pokrywają wszystkie koszta. Co do 70.000 zł., przeznaczonych na subwencje dla instytucji o charakterze społeczno-gospodarczym, prosilibyśmy o wyjaśnienie, jakie instytucje z tych źródeł korzystają. Doświadczenia bowiem z ostatnich lat dowodzą, że fundusz ten służył tylko pewnym specjalnie popieranym instytucjom, mimo, że i inne instytucje na to poparcie zasługiwały.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PPuchałka">Kwotę na pokrycie kosztów komisji rozjemczych, przewidzianą na 40.000 zł., należałoby mojem zdaniem, podnieść przynajmniej o 10.000 zł., chociażby dla zaznaczenia, iż kwestja rozjemstwa jest bardzo ważną przy łagodzeniu zatargów między pracownikami a pracodawcami. Tu chodzi o pozycje, które powinne być, mojem zdaniem, powiększone. Państwowe urzędy pośrednictwa pracy spełniają swoją rolę w ciężkich warunkach. Należałoby przynajmniej o tem pomyśleć, ażeby pomieszczenie tych urzędów było odpowiedniejsze. Panowie, którzy mają sposobność patrzenia na pracę, dokonywaną w tych lokalach, w tych biurach czy urzędach, stwierdzają, że warunki pracy dla pracowników tych urzędów są pod względem higienicznym niesłychanie nieodpowiednie. Przypomnę tu konieczność lepszego pomieszczenia Urzędu Pośrednictwa Pracy w Krakowie, gdzie w dwóch czy trzech niesłychanie ciasnych ubikacjach, przeznaczonych dla pośrednictwa pracy i Funduszu Bezrobocia, pracuje po kilkunastu ludzi w jednym pokoju. Obecnie podobno ma być wybudowany gmach nowy dla tych celów. Pragnąłbym bardzo, aby ta zapowiedź jak najprędzej się zrealizowała.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PPuchałka">Przy tej sposobności pragnąłbym zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz, a mianowicie, czy nie dałoby się osobnych lokali albo też osobnych godzin urzędowania wyznaczyć przy pośredniczeniu dla kobiet i młodzieży. Dziś bowiem te rzeczy odbywają się równocześnie, rozmaici ludzie przychodzą do urzędów pośrednictwa pracy i w ten sposób kobiety zwłaszcza, często narażone są na rozmaite zaczepki. I dlatego wydaje mi się, że ze względu na moralność, byłoby wskazane, by przynajmniej co do rozkładu godzin urzędowych wprowadzić tę nowość, by godziny dla kobiet i dla młodzieży były osobne, bo nie chcielibyśmy, aby urzędy pośrednictwa pracy były szkołą demoralizacji, jak to się dziś przy szczupłości lokali niejednokrotnie dzieje.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#PPuchałka">Proszę Panów! W zakresie ubezpieczeń społecznych byłoby naprawdę dużo do powiedzenia. Ten dział budzi największe zainteresowanie wśród szerokich mas pracowniczych. Zrobiono w tym dziale niewątpliwie dużo, ale mam wrażenie, że jeszcze więcej jest do zrobienia. Przede wszystkiem chcę poruszyć sprawę, o której mówił p. referent i którą tu poruszali inni mówcy, a mianowicie sprawę ubezpieczenia na wypadek starości i niezdolności do pracy. Klub Chrześcijańskiej Demokracji, imieniem którego mam zaszczyt przemawiać, od samego początku, od kiedy ma swoje przedstawicielstwo w Sejmie, poruszał tę sprawę niejednokrotnie. Przypominam, że w poprzednich latach, za poprzednich sejmów niejednokrotnie cały Sejm i Senat uchwalały rezolucje, wzywające rząd do przedłożenia odpowiedniego projektu ustawy. Położenie ludzi, którzy do dziś nie mają zabezpieczenia na wypadek starości, położenie tych inwalidów pracy jest tak tragiczne, że nie potrzebuję kreślić ponurego obrazu tego położenia, bo jestem przekonany, iż wszystkie ugrupowania w tej Wysokiej Izbie podzielają to zapatrywanie. Chodzi o to, by od sentymentów przejść do czynnej akcji, aby dać to, co się dać musi, to znaczy ubezpieczenie na wypadek niezdolności do pracy i na wypadek starości.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#PPuchałka">Dodam jeszcze, że skoro część pracowników fizycznych korzysta w Polsce z tego ubezpieczenia, jak robotnicy w b. zaborze pruskim oraz górnicy w b. zaborze austrjackim, mający kasy brackie, to tem bardziej należy dać ubezpieczenie reszcie robotników.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#PPuchałka">Co do kas brackich w Małopolsce, które obecnie mają być złączone w jedną kasę, chciałbym się zwrócić do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, aby ze swojej strony przygotował nowelizację dekretu, jaki został niedawno wydany o kasach brackich, mianowicie dekretu o zmianach niektórych przepisów austrjackiej ustawy o górniczych kasach brackich. Nie da się zwłaszcza utrzymać ten artykuł, który przewiduje minimalne zaopatrzenie w wysokości 20 zł. miesięcznie. Wysoka Izba rozumie przecież, że ta kwota nie wystarcza nawet na najskromniejsze potrzeby tego inwalidy, a jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wdowy otrzymują połowę zaopatrzenia, to wdowa po górniku otrzymałaby 10 zł. zaopatrzenia miesięcznie. Trzeba będzie kwotę tę co najmniej podwoić i w tym kierunku prosiłbym, aby Ministerstwo do tych wniosków, jakie w tej sprawie zostały zgłoszone, przychyliło się.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#PPuchałka">Sprawa emigracji jest zagadnieniem, któremu należałoby dużo rozważań poświęcić. Jednak z powodu ograniczonego czasu chcę tylko stwierdzić, że kwestja ta nie jest jeszcze u nas należycie postawiona. Dowodem tego jest choćby dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 11 października 1927 r., dekret, który zresztą wzbudził duże zainteresowanie w kołach naszych emigrantów. Niedawno odbył się w Paryżu zjazd tamtejszych organizacji emigranckich, na którym rozpatrywano również ten dekret i stwierdzono w rezolucji, że dekret ten jednak w pewnym kierunku nie zadowala. Między innemi uchwalono następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#PPuchałka">„Zjazd wyraża przekonanie, że celowość wydatków, czynionych przez kraj na pomoc materjalną dla wychodźtwa, byłaby w większej jeszcze mierze zapewniona przez powołanie do współudziału przy preliminowaniu i rozdzielaniu kredytu, przeznaczonego na opiekę nad emigracją, czynników' naukowych i społecznych z pośród przedstawicieli ciał ustawodawczych, organizacyj zawodowych i opiekuńczych i o ile możności także samego wychodźtwa”.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#PPuchałka">Jest to aluzja do tego przepisu dekretu, mocą którego kwoty, przeznaczone na opiekę nad emigrantami, są rozdzielane przez komisję, złożoną prawie wyłącznie z samych urzędników, którzy potrzebnego kontaktu ze społeczeństwem, względnie z emigracją, może nie mają. Z tego względu postulaty naszej emigracji są zupełnie zrozumiałe. Najwięcej narzekań wywołuje niedostateczność opieki nad emigrantami za granicą, przy czem opieka ta, jak się nieraz słyszy, jest często jednostronna. W Komisji Emigracyjnej przedstawiciel naszego Klubu będzie miał zapewne sposobność o tych sprawach szczegółowiej pomówić.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#PPuchałka">W dziale świadczeń socjalnych należy liczyć się z koniecznością podwyższenia zasiłków dla reemigrantów, którym władze ubezpieczeniowe niemieckie odmówiły wypłaty zaopatrzenia, nie mniej trzeba się liczyć z wydatnem podwyższeniem — co zresztą p. referent powiedział — kwoty na pomoc dla bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#PPuchałka">Uchwalając w r. 1926 ustawę o pomocy dla bezrobotnych, traktowaliśmy tę sprawę raczej jako rzecz przejściową; wówczas zdawało się, że bezrobocie rychło minie i dlatego wprowadziliśmy w tej ustawie szereg ograniczeń. Między innemi obejmuje ona tylko zakłady pracy, zatrudniające ponad 5 robotników, dalej ograniczony jest wiek robotników, którzy mają prawo do korzystania z zasiłków i jest określony termin, do którego mogą korzystać z tych zasiłków. Zdaję mi się jednak, że skoro bezrobocie jest zjawiskiem stałem w Polsce i nie tylko w Polsce, ale i wszędzie, że te ograniczenia muszą być zniesione. I dlatego trzeba będzie ramy tej ustawy rozszerzyć, a fundusz na ten cel przeznaczony musi być znacznie powiększony.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#PPuchałka">Opiece nad młodzieżą i dziećmi rządy dotychczasowe poświęcały, i słusznie, dużo uwagi, bo chodzi tu o przyszłą Polskę, którą budować będą w dalszym ciągu przyszłe pokolenia. Omawiając sprawy opieki nad młodzieżą, nie mogę się powstrzymać od zwrócenia uwagi Rządu na zagadnienie, które nie wchodzi wprawdzie w zakres działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, ale dla kwestji opieki nad młodzieżą ma pierwszorzędne znaczenie. Jest to mianowicie kwestja mieszkaniowa. Na nic się nie zdadzą wysokie kwoty, przeznaczone na pomoc dla młodzieży, na opiekę nad nią, leczenie i t. d., jeżeli kwestja mieszkaniowa nie będzie należycie postawiona, bo w tej nieuregulowanej kwestji mieszkaniowej jest źródło różnych chorób i demoralizacji. Klub nasz wszystkie zamierzenia Rządu, dotyczące uregulowania kwestji mieszkaniowej, będzie traktował jak najżyczliwiej.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#PPuchałka">W końcu chcę przy tym dziale poruszyć sprawę dekretu z dnia 23 kwietnia 1927 r. o nadzorze i kontroli nad działalnością instytucji opiekuńczych. Niektóre postanowienia tego dekretu, może na skutek nieumiejętnej stylizacji, jak mam wrażenie, wywołały rozgoryczenie w kołach katolickich, które nie bez słuszności obawiają się, że omawiany dekret może być wykorzystany do wałki z instytucjami katolickiemi, które jednak, trzeba to przyznać, w bardzo wydatnym zakresie zajmują się opieką nad młodzieżą i dziećmi. Ponadto zbyt rygorystyczne postanowienia dekretu mogą utrudnić różnym instytucjom wykonywanie ich zadań w dotychczasowym rozmiarze. Bo jeżeli np. oznacza się ilość metrów przestrzeni na pomieszczenie dziecka, to zakłady, które mają więcej dzieci, będą musiały ich liczbę redukować.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#PPuchałka">W dziale świadczeń socjalnych figuruje pozycja 209.400 złotych na t. zw. samopomoc społeczną. Chcielibyśmy dowiedzieć się, w jaki sposób ta kwota ma być rozdzielona. Zaznaczam przy tem, że domy ludowe i robotnicze, budowane i utrzymywane przez instytucje katolickie, nie otrzymują, niestety, pomocy, albo ją otrzymują w rozmiarze wprost nikłym.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#PPuchałka">Zanim zakończę swoje przemówienie, chciałbym poświęcić kilka słów odpowiedzi na przemówienie p. posła Żuławskiego, który w środowem swojem przemówieniu, pozwolił sobie uznać Chrześcijańską Demokrację i ruch chrześcijańsko-społeczny, a szczególnie p. posła Gdyka i mnie, za tych wrogów klasy robotniczej, którzy przeszkadzają jej do osiągnięcia jak największych zdobyczy, do wyzwolenia klasy robotniczej z dzisiejszej niedoli. Otóż chcę przypomnieć p. posłowi Żuławskiemu i jego kolegom klubowym, że monopol socjalistów na opiekę nad robotnikami należy już dawno do przeszłości, że pod tym względem cały świat poszedł inną drogą. I Panowie sami widzicie, że tak jest. Mogę Panom oświadczyć, że gdyby Chrześcijańska Demokracja mogła używać tych metod, jakich Panowie używają w pracy wśród robotników, gdyby przy wyborach ostatnich rozporządzała tym aparatem, jakim Panowie rozporządzają, gdybyśmy mieli setki urzędników Kas Chorych, którzy bezpłatnie dopomagali w akcji, gdybyśmy choć w dziesiątej części korzystali z tej neutralności Rządu, z jakiej Panowie przy wyborach korzystali, gdybyśmy byli chcieli posługiwać się nazwiskiem p. Marszałka Piłsudskiego, jak Panowie to na wiecach robili, to ławy Panów byłyby na pewno znacznie szczuplejsze. Otóż uważam…</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#komentarz">(Przerywania. P. Pająk: Trzeba mieć organizację, to się ma aparat.)</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#PPuchałka">...ja wiem, że prawda nie zawsze jest miła, jednak tej prawdy krzykami się nie zasłoni.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#PPuchałka">Faktem jest, że robotnicy nie tylko u nas, ale i za granicą podzieleni są na różne ugrupowania, a chcę stwierdzić, że ruch chrześcijańsko-społeczny nie tylko w Polsce, ale i za granicą rozwija się, ogarniając coraz większą ilość robotników. Z tem Panowie liczyć się muszą i podejrzewanie nas o to, że my jesteśmy wrogami klasy robotniczej, muszę określić jako zupełnie niczem nieuzasadniony atak, a w pewnym kierunku nawet bodaj że za oszczerstwo. Ruch chrześcijańsko-społeczny mimo tego, że Panowie uważacie nas za wrogów robotników, jednak coraz więcej naszych robotników skupia i skupiać będzie, a natomiast niech Panowie szukają wrogów gdzie indziej. Panowie dość ich mają i lepiej będzie, jeżeli ruchowi naszemu pozwolicie się rozwijać i pozwolicie robotnikom samym decydować o tem, do jakiej organizacji chcą należeć. Ja rozumiem, że Panów najbardziej niepokoją nasze związki zawodowe i dlatego Panowie ich przywódców zaczepiają. Bądźcie Panowie przekonani, że związki zawodowe chrześcijańskie, gdy chodzi o ruch gospodarczy, nie mniej, niż wasze, rzetelnie i sumiennie dla robotników pracują i gdyby Panowie niejednokrotnie nie wykorzystywali tych związków zawodowych do akcji, nic wspólnego z podniesieniem gospodarczem robotników nie mającej, to jestem przekonany, że i robotnik więcej by zyskał.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#PPuchałka">Kończąc swoje przemówienie, oświadczam, że klub nasz będzie głosował za budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i będzie się przeciwstawiał tym wnioskom, które zmierzają do redukcji sum uposażeniowych, jakie przewidywane są dla budżetu Ministerstwa. Te redukcje idą do 1% miljona złotych. Uważam, że skreślenie tej kwoty utrudniłoby działalność Ministerstwa i dlatego przeciw tym wnioskom będziemy głosowali, natomiast oświadczymy się za pewnemi zwyżkami.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PHeller">Wysoki Sejmie! My, Żydzi, jesteśmy szczególnie zainteresowani w podkreśleniu, że Ministerstwo, o którem obecnie dyskutujemy, nosi miano Ministerstwa Pracy. Powinno przeto w swym dzialę pracy mieć szersze pojęcie o swych zadaniach i — obok ochrony pracy ludzi już pracujących, powinno stworzyć wielki program działania w kierunku realizacji najważniejszych haseł społecznych, jakiemi są dziś prawo do pracy ludzi, pozbawionych tej pracy i ułatwienie w przejściu do zawodów szerokich warstw młodzieży i ludu, marzących dziś o życiu produktywnem.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PHeller">Przechodząc do oceny pracy Ministerstwa, chcę z zadowoleniem stwierdzić, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma nie najgorszą tradycję socjalną i w okresie pełnomocnictw wydało szereg dekretów, które są ważnym etapem w rozwoju ustawodawstwa w Polsce. Sądzimy jednak, że będzie teraz zadaniem Sejmu braki tych dekretów w drodze nowel usunąć, jak i te ustawy uchwalić, które do dziś dnia nie obowiązują w Polsce z wielką krzywdą dla rzesz pracujących.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#PHeller">Odpowiednie nowele i projekta pozwolę sobie, jako reprezentant żydowskich sfer pracujących, wnieść do Sejmu w najbliższych dniach. Ale już dziś muszę zaznaczyć, że gdy przez 5 lat ubiegłych w poprzednim Sejmie wnioskami i interpelacjami urgowałem ustawę o stosunkach pracy pracowników umysłowych, to mieliśmy inne ustawy na oku aniżeli te, które teraz wydano w formie dekretów tak dla robotników, jak i dla pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PHeller">Odprawy w wysokości, odpowiadającej ilości przesłużonych lat, są postulatem, od którego bezwzględnie pracownicy nie ustąpią. Nie lepiej przedstawia się sprawa o ubezpieczeniach społecznych dla pracowników umysłowych. Skoro Ministerstwo przeprowadziło ostatnio rewizję Zakładu Pensyjnego we Lwowie, to powinno było zauważyć tamtejszą gospodarkę, na którą bezustannie zwracaliśmy uwagę i która ostatnio przemieniła się, mimo wyraźnego zakazu prawnego, w przedsiębiorstwo gospodarczo-szynkarskie, budujące pensjonaty letniskowe nie dla swych członków, lecz dla bogatej publiczności. Ale co najważniejsze, że zanim Ministerstwo przystąpiło do uszczęśliwienia pracowników umysłowych w całej Polsce tem ubezpieczeniem pensyjnem, powinno było usunąć te wszystkie braki i krzywdy, które były w tej ustawie obowiązującej na b. terenie austrjackim, a wskutek których pracownicy uważali opłaty na zakład pensyjny za zwykły haracz, obciążający ich i tak szczupłe dochody bez najmniejszej perspektywy na realną korzyść. Ustawa musi być gruntownie zmienioną także w kierunku techniczno-asekuracyjnym: to znaczy większe świadczenia i mniejsze premje, a szczególnie w kierunku warunków uzyskania prawa do tych świadczeń. Jest bowiem śmieszne, że urzędnik prywatny przy dzisiejszych warunkach życia dopiero po 40 latach uiszczania wkładek i to dopiero po osiągnięciu wieku 65 lat, zyskuje zasadnicze prawo do emerytury.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#PHeller">Skoro już mówimy o tych ubezpieczeniach, które mają początek we Lwowie, to warto także wspomnieć o zakładzie ubezpieczenia od wypadków, który, jeśli ma objąć ogół pracowników, musi przeprowadzić zasadniczą zmianę taryf, a w szczególności należycie zróżniczkować opłaty odpowiednio do wielkości ryzyka wypadków, które przecież w różnych gałęziach najemnej pracy jest bardzo odmienne.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#PHeller">Będąc zasadniczym zwolennikiem unifikacji i fuzji rozmaitych form ubezpieczenia społecznego i ich odrębnych aparatów administracyjnych, oczekujemy już od dawna zapowiedzianego projektu o ubezpieczeniu społecznem. Ale już dziś musimy się zastrzec przeciw zamiarowi zniesienia zasady proporcjonalności przy wyborach zarządów. Zewsząd — niekiedy słusznie, niekiedy dość przesadnie — żalą się na folwarki partyjne w Kasach Chorych. Uniemożliwienie mniejszości nawet udziału w zarządzie byłoby tem szkodliwsze, że wtedy nie tylko dana większość partyjna, jak dziś, w tych zarządach bezspornie by panowała, ale gospodarowałaby bez żadnej kontroli ze strony mniejszości. Ustawa ta musiałaby naturalnie wreszcie wprowadzić i dla robotników tak długo oczekiwane ubezpieczenie na starość i na wypadek niezdolności do pracy. Przy tej okazji przypominamy społeczną i gospodarczą słuszność i celowość rozszerzenia przez tę ustawę wszelkich form ubezpieczenia społecznego także na chałupników i rękodzielników, by wreszcie padł mur, dzielący ludzi pracy najemnej i samodzielnej. Nie widzimy jednak żadnej przyczyny, dla której by zamiar wprowadzenia tej ustawy miał wstrzymać przeprowadzenie wyborów w rozmaitych Kasach Chorych lub przedłużyć żywot panoszących się w nich komisarzy rządowych.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#PHeller">Wobec sprawozdań statystycznych Rządu o wybitnem zmniejszeniu się bezrobocia i wydatków na ten cel, ba nawet o wielkich nadwyżkach funduszu bezrobocia dla pracowników umysłowych, nie widzimy dlaczegoby to ubepieczenie nie miało w końcu być rozszerzone na tych 850.000 robotników i pracowników, dziś pozbawionych tej opieki tylko dlatego, że przypadkowo pracują w mniejszych przedsiębiorstwach. Rzecz jasna, że razem z wszystkiemi temi zmianami tu proponowanemi musi też ulec zasadniczej zmianie system finansowania ubezpieczeń społecznych w kierunku odciążenia małych przedsiębiorstw tak co do pracowników w nich zajętych, jak i chałupników i drobnych rękodzielników w przyszłości ubezpieczonych. Jednolity Kodeks pracy i Izba pracy powinne w najbliższej przyszłości stać się rzeczywistością, by tak ustawodawstwo pracy, jak i praktyczne jego wykonanie stanowiły organiczną całość i były kontrolowane i normowane nie tylko przez organa rządowe, ale i zainteresowane czynniki społeczne.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#PHeller">Jedną z najważniejszych spraw jest bardzo aktualna sprawa uregulowania płac pracowniczych, które wywołują słuszne oburzenie cierpliwie głodujących warstw i prowadzą do zaburzeń gospodarczych i społecznych. Jest rzeczą chyba dostatecznie znaną, że płace te są dziś najniższe prawie w całym świecie, z małemi wyjątkami, wynoszą bowiem zaledwie 1/3 płac londyńskich, a połowę berlińskich, a są o wiele niższe, aniżeli płace we Francji i Czechach, a nawet w takich państwach jak w Austrji i Łotwie. Przypuszczam, że nie trzeba doprowadzać do takich zaburzeń społecznych i ekonomicznych, jak ostatnie strajki. Niesprawiedliwość i wyzysk są tem jaskrawsze, gdy powołamy się na ocenę Komisji Ankietowej, która stwierdza, że w latach 1926–1927 przemysł polski dał znaczne zyski i że nawet nieznaczne zwyżki płac w 1927 r. przerzucili przemysłowcy na barki konsumentów. Międzynarodowe unormowanie realnego minimum egzystencji — a regulowanie w Polsce nominalnych płac wedle wskaźnika drożyźnianego jest bezwzględnym nakazem chwili.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#PHeller">Jeśli z zadowoleniem widzieliśmy inicjatywę Rządu w kierunku przyciągania sfer społecznych do różnych dziedzin pracy, jak Komisja Ankietowa, Komisja Opinjodawcza pracy, Rada ubezpieczeń społecznych, Rada ochrony pracy, Rada emigracyjna i Rada opieki społecznej — to musimy jednak z ubolewaniem stwierdzić, że dotychczas sfery żydowskie czekają na realizację także w stosunku do siebie tego oświadczenia, jakie z tej wysokiej trybuny złożył p. Minister Pracy i Opieki Społecznej w tamtegorocznej dyskusji budżetowej, że: „będzie powoływał wszystkie zainteresowane czynniki do opinjowania wniosków i że wszyscy w tych radach i komisjach będą mieli swoich uczestników i będą mogli korzystać z prawa wypowiadania swej opinji”. Stwierdzam, że żydowskie zawodowe organizacje pracownicze, jak i wielkie żydowskie organizacje społeczne, niestety, do tego uczestnictwa dotychczas nie zostały powołane. Jeszcze większe są żale Żydów pod adresem Wydziału Opieki Społecznej. Razem z całą ludnością, zamieszkującą Polskę, jesteśmy mniej, niż niezadowoleni, że przy prawie trzymiljardowym budżecie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zadowoliło się 2% dla swych najrozmaitszych celów i zadań, które dla całej ludności bez różnicy przynależności narodowej są stokroć ważniejsze od wydatków wojskowych i policyjnych, na które przeznaczono zwyż 1/3 część budżetu. Jeśli jednak odliczymy pięćdziesiąt kilka miljonów złotych na fundusz bezrobocia, to w rzeczywistości Ministerstwo na swoje wszystkie działy pracy dysponuje wprost groszowym funduszem, nie dochodzącym nawet do wysokości budżetu jakiejś ważniejszej prywatnej organizacji opieki społecznej, a przeciw takiej polityce budżetowej musimy najostrzej protestować. Choć wiemy, że p. Minister sam nie jest zachwycony takim stanem rzeczy, to jednak on formalnie odpowiada za to, że najżywotniejsze potrzeby społeczeństwa są w budżecie tak po macoszemu traktowane.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#PHeller">Ale już zupełnie jest niedopuszczalne i niesłychane, by w ramach tak skromnego tego budżetu i w dziedzinie czysto społecznej stosowano ogólną metodę nierównomiernego traktowania żydów — tych samych żydów, którzy własnym wysiłkiem stworzyli i po dziś dzień utrzymują dziesiątki instytucji socjalnych. Działalność tych instytucji jest nie tylko wielkiem odciążeniem administracji i budżetu Państwa, które przecież ma obowiązki także wobec obywateli żydowskich — ale jest ona zbawienną w swych skutkach i dla ogółu ludności, jak działalność hygieniczna TOZ'u (przeciw gruźlicy, jaglicy i t. p.), wychowanie młodzieży, dzieci i sierot przez różne żydowskie instytucje opieki nad sierotami i organizacje wychowawcze (jak Gordoniah i t. p.). Tymczasem Centrala Opieki nad sierotami żydowskiemi, wydająca na wszystkie swe cele rocznie kwotę zwyż 6 miljonów zł., dostaje od Ministerstwa zaledwie 3% subwencji. A do tego jeszcze przeszkody ze strony władz, jak np. województwa białostockiego, które uniemożliwia pomoc instytucji komunalnych i t. p. „TOZ” otrzymuje na swój budżet roczny 3 miljony — miesięcznie 2000 zł., a subwencje na kolonje letnie tak wyglądają, że na dziecko polskie wypada 6 zł., a na dziecko żydowskie zaledwie 1/5 część tego, bo 1 zł. 30 gr. O tej nierówności w dziale emigracji i szkolnictwa zawodowego pomówimy później.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#PHeller">Nie lepiej przedstawia się sprawa subwencji dla organizacji żydowskich inwalidów, wdów i sierot wojennych. Przy tej sposobności chciałbym prosić o ingerencję p. Ministra na Radzie Ministrów, by w końcu usunięto niesłychaną krzywdę i przeprowadzono dodatkową rejestrację tych tysięcy ofiar wojennych, które niewinnie cierpią od 10 lat i choć częstokroć bez oczu, nóg i rąk, nie otrzymują renty tylko dlatego, że w danym czasokresie nie mogli się rejestrować. To samo odnosi się do zaopatrzenia ciężko poszkodowanych i kwalifikowanych inwalidów. Faktyczne równouprawnienie żydowskich inwalidów wojennych, jak i ich związków przy przydziale koncesji monopolowych, jest naszem słusznem żądaniem.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#PHeller">Ministerstwo komunikuje, że zamierza przystąpić do akcji w kierunku zainteresowania społeczeństwa temi zagadnieniami socjalnemi. Niechaj za to przynajmniej ułatwi wysiłek żydów, którzy czynami dowiedli swoje zrozumienie dla tych spraw.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#PHeller">Wielkiem ułatwieniem tak dla żydowskich, jak i nieżydowskich instytucji społecznych będzie, gdy wreszcie zostaną wydane rozporządzenia wykonawcze, na których podstawie gminy i samorządy zostaną pociągnięte do obowiązków, wynikających z ustaw o opiece społecznej.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#PHeller">Jeśli mówiliśmy wyżej o wielkiej inicjatywie żydów na polu pracy społecznej, to największe zainteresowanie wywołuje dziś u społeczeństwa żydowskiego problem normalizacji życia żydowskiego w formie przebudowy naszej struktury gospodarczo-społecznej i produktywizacji naszej młodzieży i naszych mas ludowych. Najintensywniejszym wyrazem tej naszej myśli narodowej jest sjonizm. Sjonistyczna partja Pracy „Hitachdut”, którą mam zaszczyt reprezentować w Kole i Sejmie, widzi właśnie główny cel sjonizmu w tworzeniu pracującej społeczności żydowskiej w Palestynie. Wielki ruch chalucowy (pionierski) wychowuje i w Polsce tysiączne rzesze młodzieży żydowskiej, przygotowującej się za pomocą produktywnej pracy rolnej i przemysłowej do emigracji i kolonizacji w Palestynie.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#PHeller">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wyraźnie enuncjuje, że chce przejść do produktywnych form pomocy dla emigrantów, a swą pracą kolonizacyjną chce prowadzić przez popieranie usiłowań towarzystw kolonizacyjnych. W stosunku do żydów zejść się tu mogą tendencje Ministerstwa Pracy z deklaracjami Ministerstwa Spraw Zagranicznych o sympatji dla sjonistycznych dążeń narodu żydowskiego — na gruncie czynnej i finansowej pomocy rządu polskiego w naszych wysiłkach w kierunku emigracji i kolonizacji żydów polskich w Palestynie. Przede wszystkiem musiałaby ustać ta jaskrawa sprzeczność między prosjonistycznem stanowiskiem rządu w jego polityce zagranicznej — a kreśleniem budżetów i ograniczaniem kompetencji kahałów żydowskich, jeśli one chcą współdziałać w tem wielkiem dziele odbudowy.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#PHeller">Ale wiadomo Ministerstwu, że i w ogólnej swej działalności w dziedzinie emigracyjnej żydzi przodują w czynnej inicjatywie i pracy. Jesteśmy dumni z tego, że Ministerstwo w swem oficjalnem sprawozdaniu, jako swoją pierwszą próbę w zakresie szkolenia zawodowego emigrantów notuje poparcie inicjatywy Żydowskiego Centralnego Towarzystwa Emigracyjnego „Jeas” i dodaje, że „naukę języków imigracyjnych wprowadziły żydowskie towarzystwa emigracyjne „Jeas”, „Ica” i t. zw. Urzędy Palestyńskie. Ale nic prócz pochwały — bo jakże wygląda to „poparcie” premjowanych żydowskich towarzystw emigracyjnych? Na swój budżet roczny w kwocie 250.000 zł. dostaje „Jeas” zaledwie 2000 zł. miesięcznie. A przecież nawet w 1927 roku, kiedy chwilowo całkowicie wstrzymana była emigracja palestyńska, na ogólną emigrację pozaeuropejską w liczbie 58.187 żydzi stanowili 15.699, t. j. około 30%. A jest chyba wiadome, że zamorska emigracja stanowi główne, a wielkie, niestety, zbyt wielkie źródło dochodowe — rzekłbym — państwowego przedsiębiorstwa emigracyjnego. Żądamy przeto, by Rząd z ogólnych dochodów emigracyjnych przeznaczył 20–25% na subwencje dla żydowskich towarzystw emigracyjnych i przygotowawczych jak „Jeas”, „Hechaluc” i „Ezra”.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#PHeller">Z całą życzliwością odnoszą się żydzi do żądań społeczeństwa i do zamierzeń Rządu w kierunku opieki nad emigrantami za granicą i pomocy nad utrzymaniem ich łączności z macierzą narodową przez postulat szkół polskich dla polskiej emigracji we Francji (lub zjazd ostatni Polaków w Westfalji). Jest to dowód zaniku tego niesłychanego egoizmu szowinistycznych sfer w Polsce, które były zdecydowane raczej poświęcić polskie mniejszości narodowe w obcych państwach, niż żeby w politycznej i logicznej konsekwencji musiały zaspokajać także potrzeby kulturalne mniejszości narodowych w Państwie Polskiem.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#PHeller">Ale idea pracy — powiedziałbym kult pracy — objął żydów wszędzie. Także i w „krajach rozproszenia”. Ten po prostu szał pracy jest w Polsce nie tylko wyrazem naszej dążności regeneracyjnej, ale i produktem objektywnych konieczności i rozwijających się tendencji społeczno-gospodarczych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#PHeller">Wyraźnie oświadczamy, że w naszej polityce gospodarczej nie możemy i nie chcemy się już ograniczyć do defensywy przeciw polityce gospodarczej, niszczącej bezustannie nowe tysiące egzystencji żydowskich. Czy ona się odbywa w stylu Rozwojowo-bojkotowym, czy w formie ustaw i praktyk podatkowych, lub innych pozornie albo faktycznie neutralnych i rzeczowych postanowień i czynów (monopole, standaryzacja, faworyzowanie spółdzielczości i t. p.), konsekwencja jest ta sama — dziesiątki tysięcy żydów traci ekonomiczny grunt pod nogami. A do tego Państw o nie ma prawa — jak długo nie daję odpowiedzi, co z temi wykorzenionemi egzystencjami ma się stać. Nie zgadzając się na zasady bolszewickie, by budować na gruzach, będziemy kontynuować obronę zagrożonych egzystencji żydowskich — ale równocześnie dążyć do tego, by na podstawie pozytywnego programu gospodarczego przeprowadzić przebudowę żydowskiego życia gospodarczego i przegrupowania żydowskich zawodów w Polsce w kierunku ich produktywizacji, co na szeroką skalę jest możliwe przy wybitnej pomocy państwowej. Wiemy i rozumiemy tę tendencję, że społeczeństwa, wśród jakich żyjemy w Polsce, dążą do objęcia różnych funkcji gospodarczych (jak szynki, handel i t. p.), które były dotąd prawie monopolem żydowskim. Wiemy, że rozszerzająca się spółdzielczość musi wyrugować różne formy pośrednictwa, które były podstawą wielu nieszczęsnych żydowskich egzystencji golusowych. Ale Państwo i społeczeństwa muszą razem z nami zastanowić się nad tem, co się ma gospodarczo stać z temi miljonami wykorzenionych i wyrugowanych żydów. To nie jest tylko sprawa żydowska, lecz ważny problem państwowy, co i bolszewicy musieli w końcu uznać.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#PHeller">My odpowiadamy — żydzi muszą, ale i chcą przejść w Polsce do produktywnej pracy na roli, w fabryce i w warsztacie. Ale jeśli Panowie wyrzucacie tysiące robotników i urzędników z urzędów i przedsiębiorstw państwowych, jeśli przez przymus niedzielny uniemożliwiacie rzemieślnikom i robotnikom żydowskim utrzymanie z pracy rąk, jeśli antysemityzm wyrzucił wielu żydów od lat zajętych we wsiach, a postanowienia ustawy agrarnej zamykają żydom wrota do pracy rolnej, jeśli strata rynku rosyjskiego pozbawiła zarobku tysiące żydów pracujących po miastach b. Królestwa, a państwo i samorządy przy swych wielkich pracach normalnych i inwestycyjnych bojkotują żydowskiego robotnika i rękodzielnika, to Panowie wprost uniemożliwiacie leżącą w interesie wszystkich produktywizację żydów.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#PHeller">Żydzi tworzą towarzystwo „Tor” dla wielkiej pracy rolnej, a Rząd odmawia im legalizacji. Osuszenie błot pińskich jest ważnym problemem państwowym, do którego realizacji trzeba nie tylko ogromnych funduszów, ale wedle zdania sfer rządowych także kooperacji z rządem sowieckim. „Joint” i „Ica” i żydowskie towarzystwa krajowe, oparte na wielkich doświadczeniach w tym kierunku, mogłyby dużo zdziałać nie tylko w interesie żydów, ale i Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#PHeller">Wysoka Izbo! Chętnie skorzystamy z ostatniej sejmowej deklaracji p. Ministra Dobruckiego w nadziei, że przynajmniej odtąd będą żydzi przyjmowani bez ograniczeń do państwowych szkół zawodowych. Ale wiedząc, że mało niestety jest takich szkół państwowych, stworzyło sobie społeczeństwo żydowskie całą sieć własnych szkół zawodowych, farm, burs i patronatów rzemieślniczych, by wychować nową generację na ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#PHeller">Jest faktem smutnym, że Rząd, który wydaje wielkie subwencje na prywatne szkoły zawodowe polskie, pokrywając ich etaty i stawiając im budynki, żydom nie daję nic, albo prawie nic. I tak, Związek żydowskich szkół zawodowych w Małopolsce, który wychowuje około 2.000 uczniów i uczennic, wśród nich nawet pewną ilość chrześcijańskich, na swój budżet roczny w wysokości 573.000, dostaje po wielu wysiłkach i interwencjach, zaledwie 27.000, t. j. 4 1/2% i musiał zakończyć rok deficytem 120.000 zł. Wielkie żydowskie szkolnictwo zawodowe, istniejące od 30 lat w b. zaborze rosyjskim, a kierowane dziś przeważnie przez towarzystwo „Ort”, nie dostaje nic (ostatnio wyżebrało u p. Ministra 2.000 zł.), bo dopiero musiało błagać o prawo do istnienia, o koncesje, bo ich język wykładowy jest żydowski. Nie lepiej dzieje się warsztatom i farmom, utrzymywanym przez organizację „Hechaluc” w całej Polsce i towarzystwo „Ezrę” w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#PHeller">Wysoki Sejmie! Dosyć słyszeliście Panowie żalów naszych na nasze nadmierne obciążenia podatkowe. Dziś dodajemy, że broniąc się przeciw tym krzywdom, żądamy równocześnie przynajmniej częściowego ekwiwalentu moralnego i budżetowego, w formie odpowiedniej pomocy i subwencji państwowej dla naszych tak ważnych instytucji społecznych, i ekwiwalentu — w formie pracy.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#PHeller">Domagamy się stanowczo i w obliczu całego świata, wielkiej pomocy i współpracy Państwa w realizowaniu naszego wielkiego wysiłku w kierunku przewarstwowienia żydów i produktywizacji naszego życia gospodarczego w Polsce. Bez wielkiej pomocy Państwa celu tego osiągnąć nie można. A leży on w naszym wspólnym interesie. Tu się otwiera wielkie pole inicjatywy dla p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Sosiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PSosiński">Wysoki Sejmie! Chcąc omówić całokształt polityki społecznej podobnie ja, jak i inni przedmówcy, nie jestem w stanie wszystkiego przedstawić w ten sposób, jakby się zalecało przy omawianiu tak ważnego resortu, jakim jesz Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Niewątpliwie tak referent jak i przedmówcy podkreślili, że w ostatnich czasach poczyniono znaczne postępy w ubezpieczeniach społecznych w Państwie Polskim. Bo, proszę Państwa, o ile w innych państwach w czasach przedwojennych przedstawiciele robotników całemi latami, a nawet dziesiątkami lat musieli walczyć o zdobycze socjalne, o ubezpieczenia robotników, o 8-godzinny dzień pracy, to w Polsce Zmartwychwstałej te rzeczy przeprowadzone zostały w kilku zaledwie latach.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#PSosiński">Jeżeli chodzi o teren b. Kongresówki, a częściowo także o Galicję, to nie ma dwóch zdań, że ubezpieczenia społeczne zrobiły dobre postępy. Wspomnę tylko o ubezpieczeniu na wypadek choroby i na starość dla urzędników prywatnych. Jeżeli jednak chodzi o dzielnicę Górnego Śląska, którą mam zaszczyt reprezentować, to chociaż to ubezpieczenie zostało zunifikowane, a tamtejsze stare ubezpieczenia zostały zlikwidowane, i chociaż ubezpieczenie, które Polska wprowadziła, jest korzystniejsze, niż to, co dawniej urzędnicy na Górnym Śląsku posiadali, to jednak okazuje się, że ono nie dopisuje w takiej pełni jak się tego poprzednio spodziewaliśmy. Na Górnym Śląsku urzędnicy prywatni, ubezpieczeni na wypadek choroby i na starość, otrzymywali rentę starczą już po ukończeniu 60 roku życia. Polska ustawa przepisuje dopiero po 65 roku. Jeżeli się zważy, że przecież bardzo mały odsetek ludzi pracujących jako pracownicy umysłowi przez długie lata w biurze, dożyją do 65 roku życia. A mamy najlepsze doświadczenie u nas z rozmaitemi ubezpieczeniami, a więc z kasami spółek brackich, z ubezpieczeniem na wypadek choroby i na starość, że kopalnie, huty, czy inne przedsiębiorstwa powiadają: Ty robotniku, nie jesteś zdolnym do pracy, ponieważ ukończyłeś już 50 rok życia. A ponieważ nie jest zdolnym do pracy, zwalnia się go z pracy w kopalni czy hucie. Tak samo po większej części czyni się także z pracownikami umysłowymi. Mamy zatem obawy, że gdy ustawa polska będzie obowiązywała w całości, nie przyniesie pożytku, bo gdy ten urzędnik, nie mający jeszcze 65 lat, nie będzie już zdolnym do pracy, to znaczy, gdy żadne przedsiębiorstwo nie będzie go już chciało do pracy przyjąć, pracę straci, wsparcia nie otrzyma, a lekarz, jak to się dzieje w spółkach brackich, otrzyma wskazówkę, żeby przed tym a tym rokiem tego człowieka nie wysyłał na emeryturę. Te obawy są już dzisiaj i już otrzymujemy znaczną ilość protestów przeciwko tej ustawie z prośbą, aby została znowelizowaną, aby otrzymała inne, korzystniejsze przepisy.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#PSosiński">Co prawda spółki brackie nie podlegają Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej, ponieważ pochodzą z prawodawstwa górniczego, które podlega Ministerstwo Przemysłu i Handlu, jednak, o ile słyszałem, są zabiegi, ażeby także ten dział ubezpieczeń podporządkować Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej. Dlatego prosiłbym p. Ministra, ażeby przy sposobności, gdy ta rzecz dojrzeje, a o ile możności nawet już dziś wpłyną na p. Ministra Przemysłu i Handlu, ażeby spółki tamtejsze, czyli ubezpieczenia brackie ks. Pszczyńskiego i spółki brackie w Tarnowskich Górach zjednoczyć w jedną spółkę, ponieważ ta spółka ks. Pszczyńskiego jest tak mała, że ma, zdaje się, tylko ponad 2.000 członków w ogóle, a spółka bracka w Tarnowskich Górach ma przeszło 90.000, więc w interesie obniżenia kosztów administracji leży, ażeby te dwie instytucje zostały scalone, to znaczy, złączone.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#PSosiński">Obciążenie przemysłu, a równocześnie także robotników, zwłaszcza w górnictwie, jest także bardzo wysokie. Górnik musi płacić swoją składkę do ubezpieczalni na niemoc i starość, musi również płacić składkę do spółki brackiej, a gdy się staje niezdolny do pracy, to nie wypłaca mu się w całości obu emerytur, gdyż spółka bracka zatrzymuje pewną część tej renty. Te sprawy są bardzo ważne i górnicy domagają się, ażeby w Państwie Polskiem te ubezpieczenia zostały zunifikowane, gdyż tego domagano się już w czasach przedwojennych w parlamencie niemieckim.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#PSosiński">Następnie nie jest dla tamtejszych robotników zrozumiałe, że mamy w jednem województwie dwojakie prawo ubezpieczenia. Dlatego tamtejsi robotnicy domagają się, żeby dopóki polska ustawa o ubezpieczeniach na wypadek choroby i na starość dla robotników nie będzie wprowadzona w życie, robotnicy na Śląsku Cieszyńskim byli ubezpieczeni w ubezpieczalni w Królewskiej Hucie, ażeby oni mogli otrzymywać swoją rentę i prawo do ubezpieczenia nie dopiero wtenczas, gdy ustawa polska, która jest już opracowywana, będzie wprowadzona w życie.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#PSosiński">A potem proszę Wysokiej Izby i p. Ministra, chciałbym zwrócić uwagę, by przepisy o komisji arbitrażowej, która istnieje na Górnym Śląsku, wprowadzone zostały także na te powiaty. Jest wprost nie zrozumiałem, czemu w jednem województwie mają obowiązywać dwie ustawy, przecież z łatwością można by je rozciągnąć na tamte dwa powiaty. Następnie robotnicy na Górnym Śląsku domagają się przede wszystkiem, aby polska ustawa o czasie pracy i urlopach została wprowadzona na Górnym Śląsku. Jest to po prostu niezrozumiałem, proszę Panów, że państwo takie jak Polska, że naród 30 miljonowy wyklucza od dobrodziejstw jeden miljon ludności, a przede wszystkiem robotników w jednem województwie, którzy nie mogą korzystać z polskiej ustawy o czasie pracy. Była i u nas ustawa o 8-godzinnym dniu pracy, ale gdy nastąpił kryzys, wtenczas ze względów na interes Państwa, robotnicy zgodzili się na tymczasowe przedłużenie czasu pracy, ale tylko do nastania lepszej konjunktury. Otóż, proszę Panów, lepsza konjunktura nastąpiła wskutek angielskiego strajku w roku 1926. Samo Ministerstwo Pracy przyznaję, że podniesienie się konjunktury nastąpiło wskutek strajku górników angielskich i byliśmy wszyscy tego zdania, że skoro okres kryzysu został zażegnany, to wtenczas i na Górnym Śląsku nastaną lepsze czasy, że przywróci się tamtejszym robotnikom 8-godzinny dzień pracy i da im się te same Urlopy, jakie mają robotnicy w innych częściach Polski. Jednak to się nie stało, tylko częściowo, stopniowo wprowadza się 8-godzinny dzień pracy co dwa, co trzy miesiące dla kilku robotników, ale w samej rzeczy ta wielka masa robotników musi pracować jeszcze po 10 i 12 godzin na dobę. Pracodawcy powołują się zazwyczaj na niemiecki Górny Śląsk, że i tam robotnicy pracują po 10 godzin, ale proszę Panów, jeżeli tamtejsi robotnicy pracują 10 godzin, to za te dwie, czy cztery godziny, które pracują ponad 8 godzin, otrzymują specjalne wynagrodzenie i to w dość wysokim procencie. U nas dotąd tego nie było i dlatego robotnicy domagają się, aby i na Górnym Śląsku l wreszcie wprowadzić 8-godzinny dzień pracy, oraz r urlopy, które obowiązują w innych częściach Polski. r Proszę Panów, województwo śląskie jest jednem z najważniejszych, jakie w ogóle Polska posiada. Wszyscy twierdzą, że jest to perła w koronie polskiej. Jeżeli tak jest, proszę Państwa, a w rzeczywistości nikt temu zaprzeczyć nie może, to zadaniem Rządu powinno być, aby na Górnym Śląsku, o który do dziś dnia nasi są siedzi, nasi nieprzyjaciele walczą podburzając ludność, uczynić wszystko, ażeby tamtejsza ludność była zadowolona. Jeżeli uwzględnimy, że w całej Polsce mamy około 138.000 bezrobotnych, a na ten mały skrawek Górnego Śląska przypada około 40.000, zimową zaś porą ponad 45.000, to każdy przyzna, że jest to wielka liczba w porównaniu z innemi częściami Polski i należałoby uczynić wszystko, ażeby to bezrobocie zostało zlikwidowane. Bo, proszę Państwa, jak długo bezrobocie na Górnym Śląsku nie będzie zlikwidowane, tak długo będzie panowało niezadowolenie. Nasi sąsiedzi z zachodu i ich przyjaciele polityczni na Górnym Śląsku czynią wszystko, żeby tę ludność wyzyskać przeciw Polsce. My zaś, którzy tą ludnością się zajmujemy, znajdujemy się nieraz w bardzo przykrem położeniu, że nie możemy im tej Polski przedstawić tak, jak ją przedstawialiśmy, zanim zostaliśmy do Polski przyłączeni. Więc, jak powiedziałem, należy uczynić wszystko, aby zlikwidować bezrobocie.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#PSosiński">Rząd powinien też poczynić zarządzenia, ażeby na Górny Śląsk nie przysyłano urzędników z innych dzielnic. Jest tam kilka tysięcy urzędników' bez pracy, i tych należy najpierw zatrudnić, najpierw tym urzędnikom należy dać pracę, a dopiero gdy ich zbraknie, można by ściągać urzędników z innych dzielnic. Dziś ten sam robotnik i ten sam urzędnik śląski, który w plebiscycie i w trzech powstaniach walczył o ten Śląsk, musi błagać tego dyrektora w urzędzie, któremu on ten stołek wywalczył, żeby mu dał jakieś zajęcie; odpowiadają mu, że nie ma miejsca, ale kiedy przyjdzie za 2, 3 tygodnie, widzi, że tam, gdzie było miejsce wolne, siedzi człowiek z innych stron, t. zw. swój człowiek. Stąd jest wielkie oburzenie. Proszę tego nie uważać za jakiś separatyzm, ale każdy, kto ze Śląska pochodzi i kto na Śląsku przebywa, przyzna, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#PSosiński">Nie lepiej jest z robotnikami. Wszędzie, gdzie się buduje nowe fabryki lub ma się zakładać nowe przedsiębiorstwa, posyła się urzędników i robotników wykwalifikowanych do tej nowej fabryki, żeby ją założyli i uruchomili. W Małopolsce ma być budowany nowy Chorzów, lecz zamiast wziąć wyszkolonych robotników z Chorzowa, z Górnego Śląska do tej nowej fabryki, przysyła się robotników stamtąd, żeby nauczyli się pracować w fabryce azotowej tak, że żaden Ślązak na lepsze stanowisko do tej nowej fabryki się nie dostanie.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz)</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#PSosiński">To wszystko robotnicy na Górnym Śląsku widzą, i jeżeli jest niezadowolenie, to jedynie z tego powodu, że traktuje się ich po macoszemu. Byliśmy zdania, że gdy będziemy w Polsce, robotnik śląski będzie miał się lepiej, że się z nim będą bardziej po ludzku obchodzić. Niestety, tak nie jest. Dlatego też trzeba uczynię wszystko, aby temu zapobiec, aby nie przysyłano urzędników i robotników do państwowych i prywatnych przedsiębiorstw, trzeba zlikwidować bezrobocie na Górnym Śląsku, dać robotnikom na Górnym Śląsku odpowiedni zarobek, żeby mogli należycie wyżywić siebie i swoją rodzinę, a mogę zaręczyć p. Ministrowi i całemu Rządowi, że nie będzie lepszego robotnika lojalnie i patrjotycznie usposobionego, jak robotnik śląski.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#PSosiński">Poprawa stosunków na Górnym Śląsku musi nastąpić, bo jeśli to nie nastąpi, to przy każdorazowych wyborach będziemy mieli te same niedomagania, jakie mieliśmy przy wyborach komunalnych i przy ostatnich wyborach do Sejmu. Skąd te niemieckie głosy się biorą? W tych powiatach, w tej części Górnego Śląska, która należy do Polski, przed wojną nie było ani jednego posła Niemca, byli tylko sami posłowie Polacy.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Głos: Kupują.)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#PSosiński">Oczywiście, że je kupują, ale trzeba sobie uprzytomnić, że od czasu gdy Górny Śląsk należy do Polski, znaczna część Niemców wyemigrowała do Niemiec, że w tym czasie bardzo wielu rodaków naszych przybyło z innych dzielnic na Górny Śląsk. Zdawałoby się, że głosów niemieckich nie powinno być więcej jak 5–6%, a jednak dzieje się inaczej. Ja przyznaję, że Niemcy głosy kupują, ale kto się daję przekupić? Tylko ten, który nie ma chleba i który jest na bruku bez pracy. Ministerstwo Pracy pisze w swojem sprawozdaniu, że w zeszłym roku było przeszło 137.000 bezrobotnych, z tego 25.000 otrzymywało prawidłowe wsparcie, a 50.000 otrzymywało wsparcie doraźne, reszta przeszło 60.000 która była zarejestrowana, żadnego wsparcia nie otrzymywała. Ci ludzie muszą z czegoś żyć. Jeżeli im Ministerstwo nie płaci żadnego wsparcia, to dawali się prze kupić i to nie tylko na Śląsku, ale i w innych dzielnicach. Komunizmu w Polsce właściwie nie ma. Byliśmy świadkami 1 maja, że ci sami ludzie, którzy rano szli w pochodzie, po południu szli z czerwoną kartką na nieszpory do kościoła; to nie są komuniści, to ludzie niezadowoleni z tego, że nie mają pracy i odpowiedniego zarobku.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#PSosiński">Proszę Panów, jeżeli chodzi o zarobki, jeżeli jeszcze i tę sprawę mam poruszyć, to trzeba sobie uprzytomnić, że są one w Polsce jedne z najniższych. Komisja Ankietowa podaje, że np. zarobek górnika w Zagłębiu Dąbrowskiem — licząc frank szwajcarski i to, co za niego można było kupić, wynosił w71914 roku 6,97, zaś w roku 1927 3,60, czyli że brak mu 3,37 na kupno żywności, oraz innych przedmiotów pierwszej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#PSosiński">To samo odnosi się i do Górnego Śląska, do rzemieślników, tkaczy i innych robotników. Jeżeli takie stosunki panują, to niech się nikt nie dziwi, że niezadowolenie w Polsce rośnie i że komunizm się rozszerza, że na Górnym Śląsku rośnie separatyzm i że nasi sąsiedzi robią wszystko, aby niezadowolone dusze kupować i potem na terenie międzynarodowych zjazdów głosić: niesłusznie Górny Śląsk podzielono, ludność nie jest zadowolona z Polski.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#PSosiński">Jak powiedziałem, koniecznością jest zlikwidowanie bezrobocia na Górnym Śląsku. Ministerstwo powinno się postarać o fundusz z nadwyżek budżetowych, ewentualnie zażądać nowych kredytów, w celu przeszkolenia bezrobotnych w innych zawodach. Budownictwo będzie się rozszerzało; murarzy jest u nas brak, bo podczas wojny i inflacji nie budowano, nowych sił nie przybywało w tym zawodzie, a starzy umierają. Więc trzeba znaleźć środki, żeby jeżeli już nie starszych, to młodszych nauczyć innych zawodów, a to spłynie dodatnio na zmniejszenie bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#PSosiński">Jeszcze jedną ważną bardzo sprawę chcę podnieść. Na Górnym Śląsku ciężki przemysł zatrudniał przed wojną, w r. 1913 - 136.000 robotników, w r. 1926 - 122.090, a w r. 1927 - 119.377. Gdyby przemysł ciężki był w stanie tę samą liczbę robotników zatrudnić jak przed wojną, to z liczby 46.000 bezrobotnych pozostanie około 29 000, nie licząc naturalnego przyrostu ludności, dla których należy poszukać zatrudnienia. Jest na Górnym Śląsku mnóstwo uchodźców, a wśród nich dużo rolników, którzy mają prawo do odszkodowania, ponieważ zostali przez Grenzschutz i bandy orgeschowskie pokrzywdzeni. Przecież tym ludziom możnaby w województwie pomorskiem, poznańskiem, czy nawet na kresach przydzielić ziemię, dać im gospodarstwo i zasiłek, żeby mogli pracować. Z Górnego Śląska ciągną korzyści nie tylko Ślązacy, ale i cała Polska, bo przecież wielcy pisarze i ekonomiści polscy sami przyznają, że Polska bez Górnego Śląska nie byłaby Państwem mocarstwowem, byłaby państwem słabem, rolniczem i bilans handlowy byłby stokroć gorszy niż dzisiaj. Dlatego nie można kłaść na tamtejszą ludność zbyt wielkiego ciężaru, cała Polska powinna ten ciężar ponieść i starać się na wszelki sposób, żeby tamtejsze bezrobocie zostało zlikwidowane. Wysoka Izbo, podczas dyskusji nad Ministerstwem Komunikacji powiedziano i nawet prasa to wczoraj powtórzyła, że Ministerstwo dołożyło do eksportu węgla 17 miljonów zł. rocznie. Uważam, że te 17 miljonów zł. nie powinne odgrywać dla Górnego Śląska żadnej roli. Po opłaceniu swojej administracji, po opłaceniu tangeuty do Skarbu Państwa, okazało się, że Górny Śląsk dał 65 miljonów zł. nadwyżki, które to pieniądze wpłynęły do Skarbu Państwa. Jeżeli więc te 17 miljonów dokłada się do eksportu węgla, to Górny Śląsk płacił wyższe podatki, i dał więcej do Skarbu Państwa, niż się należało. Poza tem wołałbym, żeby jeszcze drugie 17 miljonów można było dołożyć do eksportu węgla, bo wtedy dałoby się bezrobotnym pracę. Bezrobotni, jako robotnicy płaciliby podatki, przemysł płaciłby podatek dochodowy, obrotowy, kupiectwo tak samo. Tak, że jeżeli jeden resort może dawać pewne manca, to z innych ministerstw wpłynie tyle więcej podatków, że niedobór się pokrywa, a co najważniejsze, robotnik pracując, będzie zadowolony.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#PSosiński">Kończąc moje przemówienie, mam to przekonanie, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej będzie łaskaw Górnym Śląskiem więcej się zająć, tem więcej, że obecnie mają tam obowiązywać także przepisy o inspektorach pracy. Czytałem wczoraj w prasie, że inspektorom pracy będą dani do pomocy policjanci, to znaczy, że policja będzie miała baczne oko na przestrzeganie 8-godzinnego dnia pracy, że to wyjdzie również na korzyść robotnika śląskiego. Obecny stan na Górnym Śląsku jest anormalny, niemożliwy; 8-godzinny czas pracy i urlopy muszą być wprowadzone tak, jak w innych częściach Polski.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. Chwaliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PChwaliński">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest tą częścią budżetu, która stanowi konieczność państwową. Nie będę się wdawał w meritum sprawy, ale poruszę pewne momenty, a przeważnie sprawę emigracji. My będziemy głosowali za tym budżetem, ale z tem zastrzeżeniem, żeby Ministerstwo opiekowało się nie tylko, jak do tego czasu, ośrodkami miejskiemi, nie zwracając uwagi na ogólną nędzę wsi i na niektóre powiaty, które są przeludnione.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PChwaliński">Przed wojną z powiatów nadgranicznych sezonowa emigracja wynosiła około 600.000 przy prawach zaborczych, że tylko w pasie 3-milowym od granicy wydawano przepustki t. zw. nadgraniczne. Dziś te rozporządzenia o wydawaniu przepustek wciąż się zmienia. Stoimy na stanowisku wolnego wydawania przepustek bez ograniczenia sezonowym robotnikom zagranicę. Dawniej do tych powiatów pogranicznych gromadziło się wielu robotników z dalszych okolic Rzeczypospolitej, aby skorzystać z prawa przepustek, dziś sytuacja jest tam gorsza, gdyż w czacie wojny, kiedy w dalszych okolicach Rzeczypospolitej toczyła się wojna, ludność biedna ściągała do tych powiatów nadgranicznych i te powiaty dziś znajdują się w ciężkich warunkach. Wymienię tylko powiaty: kaliski, częstochowski, wieluński. Są to powiaty czysto rolnicze, nie mające żadnego przemysłu; przed wojną wychodziło stamtąd do Niemiec 35.000 ludzi, jak to podaje statystyka Arbeits Zentrale. Dziś są ograniczenia, spowodowane mniejszym kontyngentem. Jednak i przy tych ograniczeniach nie utrzymuje się jednolitości rozporządzeń, nie trzyma się tych samych urzędników, którzy są już zapoznani z rzeczywistością, a nie tylko z teorją. Sam byłem na emigracji w Niemczech, Danji i Belgji. Znam emigrację nie tylko z teorji, ale i z praktyki. Ze smutkiem muszę przyznać, że dzisiejsza opieka nasza jest daleka od opieki dawnej, od opieki niemieckiej, belgijskiej czy duńskiej. Bo, proszę Panów, jeżeli np. chodzi o Kasy Chorych, to mam dowody, że tam, gdzie t. zw. dróżników zmuszono zapisywać się do Kasy Chorych, do Kasy powiatowej chodzili miesiącami i w końcu musieli zrzec się jej świadczeń, poszli do prywatnego lekarza i w krótkim przeciągu czasu wyzdrowieli.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PChwaliński">Ale wracam do emigracji. Już przy poprzednim budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w 1926 i 1927 roku postawiłem poprawkę, ażeby podwyższyć fundusz o 200.000 na pobudowanie baraków dla rekrutacji. Takie gmachy, a właściwie baraki, zostały pobudowane na pograniczu. Myśmy musieli zapoczątkować to swojemi pieniędzmi sejmikowemi, dostaliśmy zwrot, ale teraz budują się baraki emigracyjne w pow. wieluńskim. Przecież stosunki ułożyły się od dwóch lat, a ludność musi stać pod golem niebem, nie ma żadnych pomieszczeń, gdzieby się mogła pomieścić przy rekrutacji. Nieraz całemi dniami, a nawet tygodniami stało pod gołem niebem od 3–5.000 ludzi, ale nie tylko to, muszą jeszcze chodzić po 3, 4 mile, chodzić po 20 razy, bo ograniczenia i rozporządzenia Urzędu Emigracyjnego szły po tej linji, że przede wszystkiem wychodzić mają do Niemiec na roboty sezonowe ci robotnicy, którzy byli w Niemczech, i robotnicy zupełnie bezrolni. I stąd wielkie niezadowolenie, bo w czasie wojny w 1920 roku tamci przeważnie siedzieli za granicą, aby nie przelewać krwi za kraj, zaś synowie małorolnych szli jako ochotnicy albo z poboru i przelewali krew. Dziś powiada się, że taki nie może jechać za granicę, bo ma dwie albo trzy morgi ziemi, a może jechać za granicę tylko ten, kto z Niemiec przyjechał. I jaka jest konsekwencja? Tamten niby biedniejszy nie ma ziemi, ale za to 3–4.000 na pożyczkach, bierze po 20 albo 30% rocznie, ale wrócił z zagranicy więc może jechać i to z całą rodziną, która może nawet składać się z 8 osób, jeżeli w niej są osoby dorosłe, zaś małorolny, który ma 2 albo 3 morgi ziemi, nie może jechać. Takie są konsekwencje. Umowa nasza z Niemcami powiada, że ci, którzy mają imienne wezwania, umowy imienne, mogą jechać i w ten sposób dzieje się tak, że ci, co nie powinni jechać, jadą, a ci, co powinni mieć prawo, pozostają. Więc jak to? Ten, co skrył się w 1920 roku, kiedy była najważniejsza chwila dla Państwa, kiedy chodziło o obronę granic Rzeczypospolitej, siedział wtedy za granicą, ten dziś ma pierwszeństwo, jak również jego rodzina i może jechać za granicę, a ten drugi dlatego, że ojciec ma 2 albo 3 morgi ziemi, jechać nie może?</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PChwaliński">Co gorsza, jak powiedziałem, zmienia się te rozporządzenia. I oto teraz niby buduje się ten barak dla rekrutacji. Ministerstwo czy Urząd Emigracyjny zawarł pewną umowę i powiedział, że 14 kwietnia będzie zapłacona część kosztu tego baraku. Tymczasem 4 czerwca rozmawiałem z tym, co ten gmach buduje i oświadczył mi, że dotąd nie otrzymał żadnych pieniędzy, a nawet zawiadomienia o ich wyasygnowaniu. Skutkiem tego 5 tygodni robotnicy nie mają zapłacone, a on nabrał materjału za 20.000 zł. Telefonowałem do dyrektora Urzędu Emigracyjnego i dyrektor telefoniczni, odpowiedział mi, że pieniądze wysłane z końcem maja. 4 czerwca znowu rozmawiałem z tym przedsiębiorcą i jeszcze tych pieniędzy nie otrzymał. Dla mnie jest to dziwne, że sam dyrektor Urzędu Emigracyjnego powiedział, że pieniądze wysłał jakiego 28 maja, nie pamiętam ścisłej daty, a 4 czerwca jeszcze ten przedsiębiorca nie otrzymał pieniędzy. I to się nazywa opieka, kiedy robotnicy nie mają za co żyć. Barak już jest mi ukończeniu, a do 4 czerwca nie zostały pieniądze wypłacone, Takie traktowanie zobowiązań jest wielką krzywdą dla robotników i sprawę tę należałoby niezwłocznie uregulować i barak wykończyć.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PChwaliński">Dlatego w imieniu klubu żądam, ażeby opieką otaczać nie tylko ośrodki miejskie, ale tem bardziej ośrodki wiejskie. Dziwne jest, że przy funduszach inwestycyjnych odnośny wniosek upadł, choć nawet stronnictwa robotnicze głosowały za tem, ażeby 25 miljonów dać na meljoracje i budowy na wsi. Daję się wielkie sumy na budowę luksusowych gmachów, co jest bezprodukcyjne, zamiast przeznaczyć 25 miljonów na meljoracje, co dałoby robotnikom zatrudnienie i podniosłoby produkcję rolniczą. Wtedy możnaby było żądać i podwyższenia podatków. Ale ta sprawa z tej strony jest za mało wzięta pod uwagę, jabym wołał, aby większe fundusze były wyasygnowane na Ministerstwo Robót Publicznych i na rzeczy produkcyjne, a mniejsze na bezrobocie, bo robotnik polski nie żąda łaski i kiedy dostaje tę łaskę, to przyjmuje ją ze smutkiem, wołałby mieć pracę, ale pracę może mieć tylko wtedy, kiedy będą dane odpowiednie fundusze na tę pracę, fundusze na jedno z najważniejszych zagadnień jakiem jest meljoracja.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. Dobroch.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PDobroch">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma wysoce zaszczytne zadanie opiekowania się pracą, człowiekiem pracy. Zadanie niezmiernie dużego znaczenia, albowiem praca jest podstawą dobrobytu i bogactwa narodów i ludzkości. Stopień, w jakim Ministerstwo wykonywa to swoje zadanie, jest miarą zmysłu gospodarczego Rządu. To też klasowe Stronnictwo Chłopskie, jako organizacja klasy pracującej wsi, nie zwalcza Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, jak twierdzono w poprzednim Sejmie, ale żąda, ażebym działalność tego Ministerstwa, ta opieka roztaczała się nie tylko nad miastem, ale i nad wsią pracującą, i żeby ta opieka była istotną, a nic marnowaniem grosza publicznego. Stronnictwa chłopskie, chłopi, nic zwalczają ubezpieczeń społecznych, które są przedmiotem działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Owszem, chłopi pragną, ażeby w Polsce każdy człowiek pracujący był ubezpieczony materjalnie, aby mógł ze spokojem patrzeć w jutro i nie drżeć przed tak zwaną czarną godziną. Pragniemy i dążymy do takiej Polski, w której nie będzie żebraków, włóczęgów, często symulantów. którzy dziś tak zaścielają nasze ulice, drogi publiczne, wsie i place przed kościołami. Pragniemy takiej Polski, w której nie będzie kalek i inwalidów pracy, błagających pod koniec swojego pracowitego życia przechodnia o litość samarytańską.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PDobroch">Nie jesteśmy więc przeciwnikami ubezpieczeń społecznych na wypadek starości, na wypadek niezdolności do pracy, bezrobocia i choroby, ale domagamy się od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, domagamy się od całego Rządu, żeby ich działalność w kierunku uzdrawiania nie wyprzedzała działalności w kierunku zapobiegania złemu. Uważamy, że największem nieszczęściem dla człowieka pracującego jest brak warsztatu pracy, mizeroła tego warsztatu i zarobków i brak umiejętności do pracy. Należy tedy przede wszystkiem dążyć do rozbudowy należytej ilości warsztatów pracy i zapewnienia tych warsztatów pracy każdemu pracującemu we własnej Ojczyźnie. Dążyć należy do podniesienia, do wzmożenia produkcji pracy ludzkiej przez podniesienie wiedzy ogólnej i fachowej pracującego, a co zatem idzie, do podniesienia jego zarobków i dochodów. Nic bowiem tak człowieka nie chroni przed nędzą i nie zabezpiecza mu jutra spokojnego, jak należyte własne posiadanie.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PDobroch">Z tych właśnie względów uboga wieś polska nie kwapi się dziś zbytnio do ustanawiania i wprowadzania w życie t. z w. ubezpieczeń socjalnych: głównie broni się przed przymusem ubezpieczeniowym, bo chłop czuję i wie, że to nie ulży jego niedoli, lecz jeszcze gorzej pogrąży go w nędzy przez obarczenie nowemi podatkami i świadczeniami na rzecz tych ubezpieczeń.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PDobroch">Tu muszę zaznaczyć, że stosunek Ministra Pracy i Opieki Społecznej i Rządu do niektórych z tych ubezpieczeń nic tylko nic nęci wsi, ale po prostu oburza ją i gorszy. Mam tu na myśli fundusz bezrobocia, dopłaty ze Skarby Państwa do tego Funduszu i zapomogi doraźne dla bezrobotnych. Ubogi, bezrobotny chłop, którego ogromnej liczby Rząd nie postarał się ustalić, a liczba ta nie jest mniejsza od liczby bezrobotnych w mieście, ten chłop, któremu nikt nic nie daję za darmo, którym się nikt nie interesuje, ani go nie rejestruje, ten chłop nie może tego zrozumieć i wytłomaczyć sobie, dlaczego jego bracia w mieście korzystają z przywilejów i otrzymują od Rządu za darmo pieniądze za nieróbstwo. Dlaczego jemu, cierpiącemu nieraz straszną nędzę z żoną i kilkorgiem drobnych dzieci, nie przyjdzie, Rząd z pomocą, a tak hojnie ze Skarbu Państwa, z jego podatków płaci na bezrobocie w mieście?</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#PDobroch">Chłop nie żąda od Rządu pieniędzy za darmo, ale chłop woła pracy, chłop uważa za zbrodnię brać pieniądze za darmo wtedy, kiedy woda wiślana zalewa jego pola zasiane, kiedy topi dobytek i ludzi, a nie ma rąk do sypania wałów ochronnych, kiedy na drogach polskich topią się konie i wozy, niszczy się i łamie inwentarz gospodarza, drobnego rolnika, a nie ma środków do budowania dróg bitych, kiedy na polach chłopskich stoją niekiedy jeziora wód, a nie ma funduszów na osuszenie pól.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PDobroch">Dlatego imieniem Stronnictwa Chłopskiego zgłoszę poprawkę do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej o skasowanie dodatków ze Skarbu Państwa do funduszu bezrobocia, o skasowanie zapomóg doraźnych dla bezrobotnych i o przeznaczenie całkowitej preliminowanej sumy, a może nawet i podniesionej, na organizację robót publicznych dla bezrobotnych chłopów, robotników i pracowników umysłowych. Dawanie pieniędzy za darmo, to w pojęciu chłopa, jest demoralizacją robotnika, to jest zaprawianiem robotnika do próżniactwa. Człowieka bezrobotnego, utrzymywanego z zapomóg rządowych, można przyrównać do więźnia, który siedzi w łagodnem więzieniu, a są wypadki, że więzień tak się przyzwyczaja do niefrasobliwego życia w więzieniu, że chociaż go wypuszczą na wolność, to on po niejakim czasie umyślnie kradnie, ażeby się powtórnie dostać do więzienia i być utrzymywanym przez Państwo.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PDobroch">Zatem nie chcemy, ażeby choć grosz z podatków chłopskich, szedł na demoralizację naszych braci w mieście, a natomiast pragniemy i domagamy się, żeby Rząd gromadził fundusze na zorganizowanie robót publicznych dla zatrudnienia bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PDobroch">Bezrobocie na wsi jest istotnie ogromne. Nie są to jakieś bajeczki agitacyjne, świadczą o tem tysiące wybladłych twarzy chłopskich, oblegających biura emigracyjne, tysiące podań, złożonych w konsulacie amerykańskim, których właściciele wyczekują od 3 lat swojej kolejki na wyjazd do Ameryki. Rząd, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej dla ulżenia doli bezrobotnej wsi robi bardzo mało, prawie że nic. Jako jedyny środek złagodzenia bezrobocia na wsi, Rząd stosuje emigrację i to jeszcze bardzo utrudnioną różnemi formalnościami i wysokiemi opłatami.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PDobroch">Stronnictwo chłopskie zasadniczo sprzeciwia się temu sposobowi rozwiązywania bezrobocia na wsi.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#PDobroch">Państwo Polskie stać na inny sposób rozwiązania tego niesłychanie palącego zagadnienia, trzeba mieć tylko szczere chęci i trochę cywilnej odwagi.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PDobroch">Ale jeżeli emigracja ma być tym plastrem dla gojenia bólów materjalnych wsi, to domagamy się od Rządu, aby zogniskował ją w swoich rękach, żeby był wyłącznym pośrednikiem pomiędzy emigrantem a pracodawcą zagranicznym i żeby roztaczał istotną opiekę nad emigrantem za granicą, aby on nie padał ofiarą wyzysku spekulantów, pośredników i pracodawcy zagranicznego, a przede wszystkiem domagamy się od Rządu jak najdalej posuniętego ułatwienia emigrantom warunków wyjazdu i podróży.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PDobroch">Podkreślam jednak, że Stronnictwo Chłopskie traktuje emigrację jako zło konieczne. To chłopa nie przywiązuje do państwowości własnej i Państwu i Narodowi polskiemu nie robi zaszczytu wobec zagranicy, że rządy nasze przy lada jakiej okoliczności zdobywają się na wysoce kosztowny blichtr zewnętrzny, z przepychem przyjmują i obdarowują podarkami królów azjatyckich a nie umieją znaleźć środków na zdobycie warsztatów pracy dla własnych obywateli we własnej Ojczyźnie. Bo emigracja chłopska, to nie jest romantyczna podróż jakichś książąt, czy hrabiów do Afryki na polowanie na słonie. To nie jest podróż zamożnego chłopa, żadnego wrażeń i powiększenia swojego stanu posiadania. Emigracja chłopska, to rozwody małżeństw chłopskich, o które nas w czasie wyborów tak niesłusznie pomawiali księża i ich satelici. Emigracja chłopska, to tragedja w rodzinach chłopskich, której towarzyszą łzy i narzekania, że rozdzielone rodziny już się może widzą po raz ostatni. Emigracja chłopska, to wygnanie przez nędzę do obcych krajów, hen, za bezbrzeżne oceany najdzielniejszych synów Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PDobroch">My chłopi pragnęliśmy własnego Państwa. Piersiami swojemi w r. 1920 obroniliśmy jego niepodległość, trupami i kalectwem synów i braci naszych dopomogliśmy w maju 1926 r. Marszałkowi Piłsudskiemu do objęcia władzy w Polsce. I dlatego jesteśmy rozgoryczeni tym stanem rzeczy. Albowiem my mieliśmy nadzieję, wierzyliśmy, widzieliśmy i widzimy jedyny tylko sposób rozwiązania bezrobocia na wsi w szybkiem wykonaniu reformy rolnej podług programu Stronnictwa Chłopskiego i w gęstej sieci przymusowych 7-letnich szkół powszechnych i rozmaitych szkół zawodowych, a tego poprzednie rządy nie czyniły i obecny rząd nie czyni.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PDobroch">Pozwolę sobie odczytać wniosek:</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#PDobroch">W budżecie A) Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w wydatkach zwyczajnych, w dziale 7 § 22 skreślić cały tytuł i wstawić: „Organizacja robót publicznych dla zatrudnienia bezrobotnych chłopów, robotników i pracowników umysłowych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. ks. Kunicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PksKunicki">Wysoka Izbo! Jako członek Komisji Pracy i Opieki Społecznej mam zaszczyt w imieniu Klubu Ukraińskiego omówić pracę i stosunek Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej do narodu ukraińskiego. Dla Ukraińskiego Nacjonalno-demokratycznego Zjednoczenia ma ta kwestja tem większą wagę, że my w swoim programie postawiliśmy sobie za cel walkę o ustawową ochronę rolnych i przemysłowych robotników, o zabezpieczenie niedzielnego odpoczynku, o 8 godzinny dzień pracy w fabrykach i zakładach przemysłowych, o przymusowe zabezpieczenie wszystkich robotników i robotnic na wypadek słabości, niemocy i starości, o ubezpieczenie wdów i sierot po nich, o zabezpieczenie robotnic na czas macierzyństwa, o zakaz pracy małoletnich, o ochronę pracy młodzieży i kobiet.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PksKunicki">Na wstępie muszę zaznaczyć, na co dam w tej chwili dowody, że to Ministerstwo w przeciwieństwie do innych ministerstw, jak Ministerstwa Oświaty i Wyznań Religijnych, Skarbu, Spraw Wojskowych, Sądownictwa, Spraw Wewnętrznych, których działalność odczuwamy gorąco i boląco, to Ministerstwo jest mitem, legendą, w którego istnienie Ukraińcy wprost nie mogą uwierzyć.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(P. Diamand: Trudno księdza zadowolić.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#PksKunicki">Powojenna statystyka, którą grecko-katolickie duchowieństwo przez swoje kancelarje parafjalne przeprowadziło, stwierdza, że ukraińskich dzieci sierot i półsierot, nieślubnych, opuszczonych przez rodziców, zaniedbanych, zdanych na łaskę publicznej ofiarności wsi ukraińskich, albo na wpływ niszczący ulicy miasta, jest ponad 50.000. Obraz tej nędzy kazał nam, chociaż wojną zniszczonym i zubożałym, organizować pomoc dla tych dzieci między sobą i żądać pomocy od Rządu, w którego granicach te dzieci się znalazły. I cóż na to odpowiedziało Ministerstwo i podrzędne mu organy? We Lwowie mamy ukraiński parafjalny komitet opieki nad sierotami, który ma zakłady we wszystkich trzech djecezjach Wschodniej Galicji. Z miłości do naszych braci Ukraińców chętnie byśmy się zaopiekowali także sierotami na ziemi wołyńskiej, Chełmszczyźnie, Podlasiu i Polesiu, ale nas tam nie puszczają. Ile tam tych dzieci opuszczonych jest — może Rząd wie, Bóg raczy wiedzieć, my tylko jedno wiemy, jak bracia nasi nam mówią, że tam są polskie zakłady sieroce, które przyjmują ukraińskie dzieci, ale nie wychowują ich na Ukraińców.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PksKunicki">Wracam do przedmiotu. Ten komitet we Lwowie utrzymuje 340 dzieci. Wykazy ich przesyła co miesiąc do urzędu wojewódzkiego. Na wszystkie te sieroty otrzymuje komitet tytułem państwowej pomocy 150 zł. miesięcznie, to znaczy 44 gr. na miesiąc na jedno dziecko, a mały bochenek chleba kosztuje 70 gr.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#PksKunicki">Mamy ukraińskie Towarzystwo ochrony dzieci i opieki nad młodzieżą. Jego filja we Lwowie utrzymuje poradnie dla matek, gdzie czterech Ukraińców lekarzy udziela matce i dziecku bezpłatnej lekarskiej pomocy i porady. W 1927 r. miała poradnia w swej ewidencji 80 najbiedniejszych dzieci w wieku od 1 do 3 lat. Porad lekarskich udzielono 638 dzieciom, kwarcową lampą naświetlono 107 dzieci, w tem 40% bezpłatnie. Sekcja sieroca pomaga uczennicom w ten sposób, że albo opłaca im stancję, albo uiszcza opłatę szkolną. Sekcja wydawnicza wydała popularny poradnik dla matek, dla dziecka i dla dorastających dziewcząt. Wszystko to pokrywa ofiarność ukraińskiego społeczeństwa, a pomoc Ministerstwa Opieki Społecznej jest dla tego towarzystwa legendą. Powiecie Panowie, jak marne są wyniki tej naszej pracy, samych Ukraińców. Tak, to prawda, ten dział życia społecznego to istny mur płaczu z tą tylko różnicą, że Żydzi pod swój mur płaczu schodzą się raz na rok, żeby we łzach wspominać swoją kiedyś wolną ojczyznę i swoich ojców ojczyznę, a u nas pod ten mur płaczu i nędzy dzień w dzień schodzą się tysiące biednych ludzi, matek, dzieci, chorych, kalek i płaczą, wspominając swoją ojczyznę i swoje państwo, które jest nie tylko kwestją prestigu i siły, ale też kwestją wolności i kawałka chleba, którego oni tutaj nie mają.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PksKunicki">Mamy ukraińską ochronkę. Krótki czas, który dano mi, nie pozwala mi rozwinąć przed Panami całego obrazu i tysiąca przykładów tego społecznego położenia, w jakiem znaleźliśmy się w Polsce. Muszę kilku przykładami oświetlić całe pola naszej społecznej nędzy. A więc we Lwowie w 10 ochronkach utrzymuje Towarzystwo 430 dzieci, które dostają opiekę od godziny 8 rano do 4 wieczór i dwa razy dziennie posiłek. Wszystko to pokrywa ofiarność ukraińskiego społeczeństwa. Gdy w swoim czasie Ameryka dawała pomoc, to i my z niej korzystaliśmy w wiktuałach i ubrankach, co z wdzięcznością podnosimy. W ochronce św. Jura mieszczą się dzieci robotnicze. W latach przewielkiej nędzy postaraliśmy się o to, aby jak największej ilości dzieci dać pomoc. 80–100 dzieci mieściło się tam, gdzie w normalnych warunkach było miejsce na 40. Przyszedł pan wizytator i zagroził zamknięciem ochronki, ponieważ ma wejście przez kuchnię, w dwóch pokojach było za dużo dzieci, nie ma przedpokoju, nie ma szaragów na zwierzchnie ubranie dziecięce i t. d. Byłem przy tej wizytacji i w duchu gorzko się śmiałem, bo my, ukraińska inteligencja duchowna i świecka, niczego więcej nie chcemy, jak aby każde to ukraińskie dziecko i ich rodzice mogli mieć jasny ciepły kąt, mieć ciepłe ubranie, zamiast miseczki na jakąś polewkę mieć talerz na dwie, trzy potrawy ludzkie, żeby matki w jesieni i w zimie nie przynosiły swych dzieci w nędznych letnich ubraniach zawinięte w chusty i obdarte łapcie. Składamy i ofiarujemy sami co możemy, a magistrat lwowski, który miał obowiązek opieki społecznej, w tym roku, gdy jeszcze była marka polska, dał na te wszystkie ulepszenia w markach polskich wartość 2% franka szwajcarskiego.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#PksKunicki">Mamy ukraińską Narodnią Lecznicę, w której 11 lekarzy ukraińskich udziela bezpłatnej porady lekarskiej najuboższej ludności. Miesięcznie korzysta z tej lecznicy ponad 4000 ludności, w tem 20–27% ludności polskiej i żydowskiej. Od Państwa doznaje to towarzystwo chyba tej opieki, że od czasu do czasu przychodzi komisja sanitarna i bada, czy tam jest wszystko urządzone według najwyższych wymogów sanitarnych, bo inaczej zamknie.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#PksKunicki">Mamy Towarzystwo wakacyjnych kolonji, któremu wojna zniszczyła cały jego dobytek — 32.000 koron austrjackich, które przez dewaluację i różne reformy walutowe przepadły, przepadł inwentarz na 110 dzieci, w łóżkach, w bieliźnie, naczyniach i t. d. Własnemi siłami to towarzystwo się dźwignęło, w 1927 r. wysłało 2 serje miejskich dzieci na wieś: 58 dziewcząt i 28 chłopców. Na to wszystko Ministerstwo Opieki Społecznej dało 500 złotych nadzwyczajnej zapomogi, tyle świec i wosku, a tych ukraińskich dzieci robotniczych jest tysiące, tysiące w samym Lwowie. Nasi lekarze stwierdzili, że 70% tych dzieci jest zagrożonych gruźlicą.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(Głos: To nie tylko ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#PksKunicki">Ja wiem, ale Panowie macie tutaj setki obrońców swych polskich dzieci.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(Głos: Przed gruźlicą nie.)</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#PksKunicki">Proszę Panów, te dzieci muszą być ratowane i nie będziemy spokojnie patrzyli na to, jak one giną, my skargi podnosimy teraz, w czas. Powiecie, że to jest rzeczą gmin i instytucji komunalnych, którym Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej tylko dopomaga. Owszem, gdybyśmy mieli głos, który nam się należy w radach gminnych, miast i wsi, gdyby tak, jak komisarze wyborczy łożą na polskie ochronki, czy sieroce domki, mogły te rady gminne wpłacać na ukraińskie domy sieroce i ochronki, wtedy z pewnością dokonalibyśmy tego, czego z całego serca i z całej duszy chcemy, aby na własnej ziemi nie dać umierać dziecku z głodu i suchot.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PksKunicki">Mamy Towarzystwo opieki nad służącemi. Wielki to problem społeczny. Nędza wiedzie te młode dziewczęta na miejski twardy, bezlitosny bruk. Ponad 5.000 służących naszych, dziewczątek młodych 12, 14-letnich służy np. we Lwowie. A jaka liczba z nich ginie potem w mętach brudu miasta — nie wiem, może statystyka lwowska wykazuje — w braku właśnie społecznej opieki, której my, wojną zubożali, nie możemy zadość uczynić. A opieka Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest dla tej instytucji legendą. Część dzieci, może jakiś drobny ułamek, bierze miasto Lwów do sierocińca swojego, który ma ładną budowlę na górze, nad parkiem Kilińskiego, jasne, ładne pokoje, ale za jaką cenę? Tam te dzieci ukraińskiej narodowości i grecko-katolickiego wyznania są wychowywane na Polaków za ten kęs chleba, rzuconego sierotom. Dam Wam, Panowie, dowód: kiedy ordynarjusz wysłał tam grecko-katolickiego księdza, ażeby zaopiekował się religijną stroną wychowania tych sierot, tego księdza do lwowskiego sierocińca nie wpuszczono.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#PksKunicki">Tutaj tylko nawiasem wspomnę, że staramy się społecznie organizować. Mieliśmy takie śliczne towarzystwo asekuracyjne jak „Dnister”, jego cała martyrologja jest uwidoczniona w aktach, które leżą w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, jak je upaństwowiono, czy też jak odebrano mu 2/3 części jego asekuracji na rzecz państwowej asekuracji. To samo dzieje się teraz z pensyjnym instytutem prywatnych ukraińskich funkcjonarjuszów.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PksKunicki">Kiedy powódź zniszczyła nasze Karpaty, wówczas nasz ks. metropolita sam ofiarował klęską dotkniętej ludności 400.000 zł.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#komentarz">(Głos: To bogaty.)</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PksKunicki">Ukraiński komitet pomocy ofiarom powodzi zebrał wśród ukraińskiego społeczeństwa na ukraińskich terytorjach w Polsce i Ameryce ponad miljon złotych. Jakże marną wygląda wobec tego ta pomoc, jaką dał Rząd, spieszący z początku tylko z 200.000 zł. A mam na to dowody, że z nędzy tych ludzi i z pomocy, jaką dał Rząd, zrobiono środek agitacyjny na korzyść Jedynki. Myśmy chcieli ulegalizować statutowo komitet pomocy głodującej ukraińskiej wsi. Województwo odmówiło legalizacji tego statutu. Nie wiem, gdzie logika. Ukraińska wieś może sobie głodować, ale pomóc ukraińskiej wsi na legalnej drodze, tego nie wolno. I tu przechodzę do tej ukraińskiej wsi. Jak na nasze siły my płacimy bardzo wysokie podatki. Tymczasem kolonizacja rzuciła w objęcia bezrobocia setki tysięcy naszych Ukraińców, których nikt nie rejestruje, chyba egzekutor. Im nikt nie daję pomocy, tak jak się daje tę pomoc innym robotnikom w mieście. Na wsi Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest istną legendarną osobistością, z za siedmiu gór, z za siedmiu rzek, niedostępną dla ludności sierocej. Mamy setki tysięcy karłowatych gospodarstw, gazdów, którzy przez całe życie zbierali zboże, z którego korzystały miasta, płacili podatki i kiedy na starość taki gospodarz musi to nędzne gospodarstwo oddać swoim dzieciom, cóż go czeka? Samotna starość, głodna i chłodna śmierć. Nikt tego nie rejestruje, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest dla nich legendą.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#PksKunicki">Dotknę emigracji. Przed wojną mieliśmy otwarte drzwi do Ameryki i na zarobkową emigrację. Ta emigracja wynosiła ponad 300.000, ludzie jesienią przynosili pieniądze. Teraz na 80.000 tylko 3.000 ze wschodniej Galicji przyznano prawo do zarobkowej emigracji do Niemiec. To nie znaczy, że to wszystko przeznacza się Ukraińcom.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PksKunicki">Któryś z Panów z Jedynki mówił przed kilku dniami, że nam się w Polsce dobrze dzieje, bo przed wojną emigracja wynosiła 340.000...</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(P. Cieplak: 600.000.)</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#PksKunicki">...a teraz po wojnie nikt się do emigracji nie zgłasza. Panowie, jeżeli się zamknie drzwi...</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(Głos: To nie my zamykamy.)</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#PksKunicki">...i nie puszcza się na emigrację, to nie znaczy, żeby ukraiński lud nie cierpiał głodu i nie potrzebował zarobku. Jedno tu powiem krótko. Kiedy się w Hamburgu fosgen rozlał w powietrzu, wszystkim nam w nosie zakręciło. Ale ja Panom powiem, że głód przemieszany z ironją mocnych i sytych, zamknięty w rezerwoarze, gdy on w pewnej chwili pęknie, to będzie straszniejszy od fosgenu.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#komentarz">(Głos: Zwłaszcza podsycany przez demagogję. P. Cieplak: Wtedy będzie żywa cerkiew na Ukrainie.)</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#PksKunicki">Przechodzę jeszcze krótko do zlokautowanych funkcjonarjuszy państwowych. Jeden przykład. Tych funkcjonarjuszy zlokautowanych są tysiące w różnych fazach, i pocztowców i skarbowców i dozorców więziennych, ponad 1.000 funkcjonarjuszy kolejowych, jest około tysiąca b. austrjackich oficerów i podoficerów. Zgłosili się oni do służby, odpowiedziano im, że miejsca nie ma, nie ma etatów. Podali się o emeryturę. Odmówiono. Na przykład lekarz powiedział jednemu z nich: Jesteś Pan zdrów i nie masz prawa do emerytury. Nie przyjęto go, mimo 20 lat służby. Cóż oni mają robić? Przecież to chyba nie są ludzie wyjęci z pod prawa da kawałka chleba, to są ludzie, którzy mają pojęcie o prawie i ustawie. Kiedy oni widzą, że te ustawy są wykręcane i wywracane według upodobania, gdy odczuwają, że względem nich i sumienie społeczne milknie, że do zobowiązań międzynarodowych względem nich nie przystępuje się serjo i z całą powagą, jak tego wymaga ludzkie życie, to nie dziwcie się, że u nich i u nas coraz głębiej utrwala się przekonanie, że życie społeczne w Polsce nie buduje się na niezbędnym fundamencie etyki, tylko na samowoli i przemocy.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#PksKunicki">Czas mój minął, nie mogę dokończyć tego obrazu nędzy. W przyszłych budżetach będziemy omawiali wszystkie sprawy polityki społecznej, na które cierpimy, i będziemy się domagali, aby lud ukraiński był zaspokojony, by na swojej ziemi nie cierpiał głodu i poniewierki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos map. Zerbe.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Przemawiając jako przedstawiciel Niemieckiej Socjalistycznej Partji Pracy w Polsce, jestem zmuszony zaznaczyć, że doświadczenie nasze w calem Państwie wskazuje dobitnie na różnorodne traktowanie obywateli Państwa różnych narodowości i to przez czynniki państwowe, społeczne i gospodarcze. W przeświadczeniu, że takie postępowanie wzmacnia tylko nacjonalizm we wszystkich obozach i utrudnia zespolenie klas pracujących wszystkich narodowości, oświadczam, że my wszystko czynimy i czynić będziemy, ażeby ten nacjonalizm ukrócić i wytępić. Walka polityczna, społeczna i ekonomiczna, jaka się rozgrywa w naszym kraju dookoła różnych spraw życiowych, nie jest walką dwóch łub więcej narodów, ale walką klas. Obserwujemy niemal codziennie dowody solidarności polskiej, niemieckiej i żydowskiej burżuazji w tej walce z postulatami i żądaniami całej klasy robotniczej. W ciałach ustawodawczych Państwa i samorządach tworzą polscy, niemieccy i żydowscy reakcjoniści, wspólny front przeciwko socjalistom. To też na jednolity front klas posiadających wszystkich narodowości odpowiadamy solidarnością klas pracujących.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach socjalistów.)</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PZerbe">Współpracujemy w Sejmie, w samorządach i w związkach zawodowych z partjami socjalistycznemi innych narodowości, z któremi łączy nas wspólna ideologja i jednakowy zasadniczy pogląd na życie społeczne i gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PZerbe">Obrona naszych narodowo-kulturalnych postulatów jest niczem innem, jak obroną pełnej demokracji w ideologji i w praktyce. Nasze żądania o nieograniczone prawo do pracy, jak i o prawo zaspakajania swoich potrzeb kulturalnych i językowych są również żądaniami polskiego i międzynarodowego socjalizmu. Wiemy, że od urzeczywistnienia ich zależne jest braterstwo ludów.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PZerbe">I dlatego też moje wywody i żądania od budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej są dyktowane wspólną obroną wspólnych interesów klasy pracującej bez różnicy narodowości.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Zadaniem Ministerstwa Pracy jest ochrona prawa ludności pracującej miast i wsi. Prawa te znalazły częściowo-swój wyraz w Konstytucji i w ustawodawstwie socjalnem. Ministerstwo powinno z całą bezwzględnością stać na straży obowiązujących ustaw, których przekraczanie przez pracodawców jest stałem zjawiskiem.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PZerbe">Przemysłowcy przy każdej sposobności starają się tendencyjnie przez nieprzestrzeganie ustaw obowiązujących zohydzać robotnikom i pracownikom ustawowo zagwarantowane prawa, nie mówiąc już o wywieraniu przez swoją gospodarczą przewagę nacisku na pracowników i robotników w kierunku przekraczania tych ustaw. W szeregu wypadków inspekcje pracy nie interwenjują odpowiednio, bardzo często nie interwenjują w ogóle, a tam, gdzie występuje interwencja inspektorów pracy, widzimy, że brak odpowiedniej egzekutywy władz czyni te zabiegi prawie iluzorycznemi.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PZerbe">Nie o wiele zmieniła ten stan nowa ustawa o inspekcji pracy. Interwencja inspektorów pracy nie straszy przemysłowców; wypowiadają to zupełnie otwarcie, wiedząc, że wyroki sądowe za przekroczenia tych ustaw są bardzo niskie. Na pisma i orzeczenia inspekcji pracy bardzo często nie odpowiadają. W większości wypadków robotnicy i pracownicy muszą swoich praw szukać w sądach. Są to procedury w tej chwili, to znaczy jeszcze przed wprowadzeniem dekretu o sądach pracy, bardzo przewlekłe.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie, ciągle powstają nowe interpretacje przepisów ustaw i umów zbiorowych przez przemysłowców. Zwrócą uwagę tylko na jedną znamienną sprawę. Mianowicie mamy ustawę o urlopach. Do tej ustawy, która wskazuje kiedy robotnik lub pracownik dostaje uprawnienie do urlopu płatnego, wydało Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w 1923 r. rozporządzenie, które mówi w art. 1, że każdemu robotnikowi i pracownikowi przysługuje, jeżeli na podstawie ustawy ma już uprawnienie do urlopu, urlop w każdym roku kalendarzowym. Przemysłowcy trzymali się przez długi czas tego rozporządzenia Ministerstwa Pracy, dziś zaś interpretują sobie tę ustawę zupełnie inaczej i mówią, że rozporządzenie to ich nie obowiązuje. Dlatego sytuacja tak się przedstawia, że robotnik sądzi, że na podstawie tego rozporządzenia ma prawo do urlopu w każdym roku kalendarzowym, inspekcja pracy również stoi na tym stanowisku i wydaje zaświadczenia i orzeczenia w tej sprawie, przemysłowcy zaś z tem się nie liczą, a sądy również w tej sprawie zajmują odmienne stanowisko. Sądzimy, że jest najwyższy czas, żeby Ministerstwo Pracy wyjaśniło stan prawny tej sprawy. Stoimy na stanowisku, że lepiej nic nie mieć, niż się łudzić nadzieją, że można dostać wynagrodzenie za urlop w każdym roku kalendarzowym.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PZerbe">Druga sprawa znamienna — sprawa delegatów fabrycznych. Przy wyborze tych delegatów reagują przemysłowcy w sposób wprost skandaliczny. Robotnik zostaje przez ogół pracowników fabrycznych jednomyślnie wybrany na delegata, ale jeszcze nie zdąży w swojej misji powziąć jakiejkolwiek decyzji, lub zrobić jakiegokolwiek kroku dla dobra tych robotników, a już przemysłowcy stemplują mu książeczkę z 14-dniowem wypowiedzeniem, nawet wypłacają gotówką, wolą dopłacić, aby tylko ten robotnik usunął się z terenu fabrycznego. Zdaję mi się, że i w tej sprawie Ministerstwo powinno zająć zupełnie jawne stanowisko, ażeby szerokie warstwy pracujące mogły przez usta swoich delegatów załatwiać sprawy codziennego życia pracy. Dlatego też robotnicy pytają się: gdzie jest ta przysłowiowa silna ręka Rządu, jeżeli w praktyce nie można zauważyć ze strony przemysłowców należytego przestrzegania ustaw i szacunku do władz państwowych?</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! My, klasa pracująca, śledzimy z uwagą wszelkie posunięcia Rządu i Ministerstwa w dziedzinie ustawodawstwa socjalnego. Ustawodawstwo to nie jest jeszcze zamknięte. Są poważne braki i luki w poszczególnych ustawach już obowiązujących. Tyczy się to również i ostatnich dekretów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PZerbe">Dekret o najmie pracy, dekret o inspekcjach, o sądach pracy, o ubezpieczeniu emerytalnem dla pracowników umysłowych ma swoje braki. W odpowiednim czasie poruszymy te braki i postawimy poprawki. Ustawa o ubezpieczeniu na starość i inwalidztwie musi być jak najprędzej załatwiona przez Sejm, czekają na tę ustawę szerokie warstwy tych robotników, którzy przez całe życie pracowali i na starość chcieliby mieć spokój, albowiem są niezdolni do dalszej pracy zarobkowej.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PZerbe">Co się tyczy scalania organizacji i administracji wszystkich zakładów ubezpieczeniowych, to must być przy tem uwzględniona zasada autonomiczna, terytorialna i samorządowa. Wypowiadamy się przeciw tendencji p. Ministra — może być, że ta tendencja już nie istnieje — wprowadzenia zasady nominacji członków do zarządów wojewódzkich i okręgowych mającej powstać skoordynowanej instytucji ubezpieczeniowej, jak to przewidywał projekt Ministerstwa. Żądamy również rozszerzenia ustawy o 8-godzinnym dniu pracy i na teren Górnego Śląska.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Bezrobocie jest nadal bardzo poważne. Nie widzimy w Rządzie pozytywnych posunięć, które by uzyskały dla bezrobotnych nowe warsztaty pracy. I dlatego też zaspokojenie naturalnego głodu tych bezrobotnych powinno być troską Ministerstwa. A jak ta dziedzina opieki jest pojmowana przez Ministerstwo Pracy, to widzimy w przeprowadzeniu akcji zapomogowej. Aparat Funduszu Bezrobocia cechuje wielki biurokratyzm i aparat ten nie działa sprawnie. Dość często wydział organizacji administracji centrali Funduszu Bezrobocia wprowadza chaos przez wydanie sprzecznych rozporządzeń i okólników w swoim specjalnym organie.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PZerbe">Załatwienie uprawnień na zasiłki i wydanie legitymacji i zasiłków przekracza często ustawą przepisane 10 dni. Jako jaskrawy przykład podaję następujący fakt.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PZerbe">W jesieni 1927 r. zwolniono w Okręgowym Funduszu Bezrobocia w Łodzi od razu 18 pracowników, motywując zwolnienie konsekwencją zmniejszenia się liczby bezrobotnych. Przed nadejściem terminu zwolnienia tych pracowników bezrobocie się zwiększyło w Łodzi do tego stopnia, że w większości oddziałów PUP liczba bezrobotnych, mających uprawnienia do zasiłków, wzrosła o 100%. Dyrekcja Funduszu Bezrobocia jednak nie cofnęła wymówień tym pracownikom, nie przedłużyła nawet stosunku pracy w charakterze prowizorjum, a obarczyła personel pozostały pracą o te 100%. Wynik był ten, że bezrobotni, którzy mieli prawo do pobierania zasiłków po 10 dniach od daty zgłoszenia, musieli czekać na zasiłki 8 tygodni i więcej. Stan ten trwał kilka miesięcy. — do zeszłego miesiąca. Awantur w oddziałach PUP'a i w biurach wypłat nie chcę opisywać. Chcę tylko zaznaczyć, że poczucie społeczne pracowników Funduszu Bezrobocia w tych warunkach pracy było wyższe od poczucia społecznego władz centralnych. Śmiało można powiedzieć, że Fundusz Bezrobocia nie odgrywa już roli instytucji w charakterze społecznym, ale zszedł do roli instytucji biurokratycznej i handlowej, obliczonej na zysk. Dlatego też masy pracujące nie mają zaufania do tej organizacji.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#PZerbe">Doraźna pomoc dla bezrobotnych, jak Panom wiadomo, stoi pod znakiem zniesienia. Tymczasowo jest przedłużona do 15 czerwca r. b.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(Głos: Jest zniesiona.)</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#PZerbe">Nie, tymczasowo jest przedłużona w niektórych okręgach do 15 czerwca. Temu przeciwstawiamy się stanowczo. Nawet żądamy przywrócenia zasiłków dla bezrobotnych-samotnych. Żądamy również, żeby uspokoić tę widzę, która istnieje w szeregach pracowników umysłowych. Duża część bezrobotnych pracowników umysłowych nie otrzymuje żadnej zapomogi. W samej Łodzi jest ich około 400.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#PZerbe">Nowelizacja ustawy o bezrobociu jest nieunikniona — trzeba podwyższyć procent zasiłkowy, trzeba podwyższyć maksimum składki dziennej, bo ostatnie podwyższenie nie zaspokaja jeszcze potrzeb życia codziennego i trzeba również przedłużyć długość okresu wypłat.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Klasa pracująca niesie na swych barkach wszystkie ciężary odbudowy i reorganizacji przemysłu i gospodarki kraju. Płace robotnika są nawet, względnie biorąc, do płac poza Polską niskie i nie idą w parze z wzrostem drożyzny. Rząd nic nie czyni dla podwyższenia stopy życiowej mas pracujących, tej stopy istniejącej, która nie zasługuje na miano stopy życiowej.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#PZerbe">Sanacja życia gospodarczego nie tkwi w tem, aby za wszelką cenę utrzymać poziom płac, lecz w tem, aby wskaźnik zarobkowy wzrósł mocniej, niż wskaźnik drożyźniany cennikowy. Arbitraże rządowe i przeciwstawianie się Rządu większym podwyżkom płac nie załamią popędu mas i organizacji zawodowych w kierunku podwyższenia stopy życiowej. Również i państwowy punkt widzenia nie może i nie powinien lekceważyć, ani zapoznawać potrzeb i interesów szerokich warstw pracujących, które swój wyraz znajdują w związkach zawodowych, które Rząd się stara wyeliminować przy wywarciu swoich wpływów, jak to czyni z partjami politycznemi.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#PZerbe">Reorganizacja przemysłu w kierunku powiększenia wydajności pracy nie powinna iść w parze tylko, jak to dziś widzimy, ze zwiększeniem pracy bez odpowiedniej modernizacji środków pracy. My nie jesteśmy przeciwnikami reorganizacji, lecz Stoimy na stanowisku, że reorganizacja powinna się odbywać w ramach naturalnych wysiłków fizycznych i umysłowych pracowników. A to tylko będzie wtenczas możliwe, jeżeli reorganizacja nastąpi przez modernizację warsztatów pracy. Wiemy dobrze i na to zwracam uwagę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, że reorganizacja pracy musi za sobą pociągnąć nowe bezrobocie. Żądamy ubezpieczenia tych nowych bezrobotnych. Tylko zmniejszenie czasu pracy może zmniejszyć to bezrobocie.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie, lud pracujący miast i wsi jest bardzo cierpliwy. W ostatnich latach niedoli gospodarczej nigdy nie próbował w agresywny sposób swoje prawo na życie ludzkie wywalczyć. Ten lud uczuciowo spodziewał się od Rządu pomajowego p. Marszałka Piłsudskiego zmiany ku lepszemu, lecz został zawiedziony widząc, jak Rząd ten z każdym dniem coraz więcej przychylą się ku stronie klas posiadających.</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#PZerbe">Stanowisko nasze do tego Rządu jest i musi być opozycyjne.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. Roja.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PRoja">Wysoki Sejmie! W niezwykłem zaniedbaniu znajduje się sprawa zaopatrzenia inwalidów. Obowiązek Państwa i społeczeństwa wobec ludzi tych nie został spełniony. Przed paru dniami pozwoliłem sobie wnieść wniosek nagły w sprawie tej i choćby częściowego uregulowania zaległości inwalidzkich i długu Państwa na rzecz obrońców swych.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PRoja">Nie przypuszczając, że stan tej rzeczy tak ogólnie znanej, wymaga tu bliższego umotywowania, ograniczyłem się do krótkiego uzasadnienia. Zauważyłem, że należytości i zaległości te na rzecz inwalidów wynoszą około 100 miljonów. Nie chciałbym jednakowoż, by po wystąpieniu następnie posła Polakiewicza, usiłującego stwierdzenie faktu tego wypaczyć, pozostawała Wysoka Izba a także szersze koła społeczeństwa pod mylnem wrażeniem. Poseł Polakiewicz pozwolił sobie kwestjonować wysokość długu tego, który zdaniem jego nie może wynosić aż 100 miljonów. Stwierdzam zatem, że dług ten wynosi wprawdzie nie 100 miljonów, ale znacznie więcej, bo przeszło 400 miljonów. Kwestjonowano także wypłatę po dziś dzień jeszcze zaledwie ułamków, a nie całości rent inwalidzkich. Otóż stwierdzam raz jeszcze, że wypłaca się dotąd inwalidom jedynie ułamki; a nie całość należytości, stąd też i w następstwie podobnych zaniedbań tak wielka suma długu Państwa na rzecz inwalidów urosła i w dalszym ciągu trwa.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PRoja">Dlatego też zwróciliśmy się narazie o stosunkowo niewielką kwotę bo tylko 18 miljonów, by choć w części, zwłaszcza inwalidom najbardziej pomocy potrzebującym, ociemniałym, sparaliżowanym i bez możności zarobkowania, można było niezwłocznie pośpieszyć z pomocą.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PRoja">Sprawa inwalidzka, jak na wstępie zauważyłem, znajduje się w niezwykłem zaniedbaniu, Świadczenia na rzecz inwalidów zależą od kilku ministerstw. Najmniej pretensji żywią inwalidzi do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które nie rozporządza odpowiednimi środkami, by zadaniu swemu w całości podołać.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PRoja">Ministerstwo Skarbu natomiast nie wywiązuje się ze swych obowiązków, nie regulując należytości przez sejmy inwalidom przyznanych i uchwalonych. Niewątpliwie istnieją tu trudności natury finansowej, kwestja ta jednak musi być ostatecznie” załatwiona, przynajmniej częściowo, ratami, tak jak to związki inwalidów i delegacje ich już niejednokrotnie proponowały, a ostatnio i ja pozwoliłem sobie wnioski odpowiednie przedłożyć. Inwalidzi od dawna już upominają się o uregulowanie. tych należytości, widząc jednakowoż, że Ministerstwo Skarbu przechodzi do porządku nad sprawami temi w praktyce, a natomiast Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie może sobie dać rady z tem zagadnieniem, inwalidzi usiłowali przez czas dłuższy uzyskać posłuchanie u swego byłego dowódcy p. Marszałka. Niestety, z przyczyn może od p. Marszałka niezależnych, jak dotychczas bez skutku. Ministerstwa, jak już wspomniałem, spraw tych nie załatwiają, nie doceniają, czy nawet nie rozumieją stanu zaległości i znaczenia państwowego tych spraw, bo np. ostatniemi czasy p. Wicepremjer Bartel ze zdziwieniem zauważył tak znaczną, zdaniem jego, kwotę przewidzianą w preliminarzu bieżącym na rzecz wypłat inwalidzkich. W rzeczywistości natomiast nie przewidziano w budżecie na rok 1928/29 odpowiednich sum dla choćby częściowego spłacenia tego długu. Nic pozostaje zatem inwalidom nic innego, jak tylko w dalszym ciągu apelować do Pana Marszałka, do Premjera i czynnika decydującego, b. ich Komendanta, by zechciał wreszcie zająć się z urzędu sprawą inwalidów, którzy w następstwie zalegań z wypłatami przez Rząd znaleźli się dziś na dnie nędzy i niedostatku. Na prowincji przedstawia się ta sprawa znacznie gorzej jeszcze, aniżeli w Warszawie. Żyją tam bez jakichkolwiek środków zaopatrzenia, sparaliżowani, chorzy, pozbawieni możności zarobkowania, którzy jednak żadnej renty nie otrzymują.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie Ma takich p. pośle.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PRoja">Już raz skonstatowałem, że p. poseł Polakiewicz gołosłownie pozwolił sobie twierdzić, jakoby Państwo i Rząd nie był dłużnym inwalidom nawet 100 miljonów, gdy tymczasem jest tego przeszło 400 miljonów. Pan poseł twierdził dalej, że nie wypłaca się ułamków należności inwalidom, ale całość, tymczasem de facto otrzymują oni dalej ułamki.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Będziemy o tem mówili przy rentach.)</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PRoja">Podobnie, a raczej tak samo przedstawia się zaopatrzenie, rzekomo wszystkich inwalidów, gdy w rzeczywistości wielka część żadnego zaopatrzenia nie otrzymuje.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#PRoja">Chcę zwrócić jeszcze uwagę na tak zw. przedawnienia należytości inwalidzkich, zgłoszonych po terminie wyznaczonym dowolnie, powiedziałbym samowolnie przez władze, na t. zw. prekluzyjność. Na przykład, inwalida, który na wsi nic nie wiedział o terminie zgłaszania się po rentę, albo wrócił z niewoli po tym terminie, często schorowany, dowiaduje się, że renty tej nie otrzyma, bo termin już minął. Jest to w najwyższym stopniu niesprawiedliwe, i wygląda tak, jak gdyby ktoś, kto nie mógł zgłosić się przypuśćmy w następstwie choroby po odbiór kwoty należącej mu się od dłużnika i pożyczonej w dobrej wierze, dowiedział się, że kwota ta przepada, bo termin już minął. To ma być sprawiedliwy wymiar i t. zw. moralność państwowa z urzędu. W żadnem państwie nie ma takich przedawnień należytości inwalidzkiej, wszędzie inwalidzi mogą w dalszym ciągu jeszcze pretensji swych dochodzić, tu u nas natomiast zamyka się spraw ę zbyt pośpiesznie bez względu na wierzyciela i jakąś logikę sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Trzeba znowelizować ustawę inwalidzką.)</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#PRoja">Właśnie o to i o spłatę długu przez Państwo i Rząd rzecz idzie. Bardzo wiele pozostawałoby jeszcze w kwestji tej do powiedzenia, to też nie omieszkamy osobno przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych przedłożyć naszych wniosków.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#PRoja">Przechodzę do rewizji koncesji. Koncesje stanowią nieznaczny skrawek od Państwa na rzecz inwalidów. Rząd i czynniki najwyższe powiedziały swego czasu, że z koncesyj tych korzystać będą inwalidzi, wdowy i sieroty po nich. Większość Wysokiej Izby poinformowaną jest o stanie rzeczy, Panom nic orjentującym się chciałbym zakomunikować, że o uczciwym przydziale zastępstw monopolowych Państwa na rzecz inwalidów nie ma mowy. Koncesje to dżungla nieczysta, gdzie niezrozumiałe sprawy się dzieją. Zastępstwa soli, koncesje i hurtownie otrzymują często ludzie zamożni i znani przedsiębiorcy różnych kategoryj, którzy niczem ani Państwu, ani dla społeczeństwa nie zasłużyli się. Inwalidzi natomiast i sieroty po nich otrzymują z reguły tylko z trudnościami zastępstwa monopoli państwowych i w zbyt małej ilości, w poszczególnych wypadkach narzuca się im osoby trzecie, nieposiadające nic wspólnego z zasługami dla Państwa, którym to osobom, inwalida zmuszony zostaje wypłacać cześć swego zarobku.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#PRoja">Tak w skrócie i chyba tylko w jednej setnej części przedstawiają się uchybienia i zaniedbania Rządu na Rzecz inwalidów wojskowych, co koliduje już z powagą Państwa i obowiązkami jego na rzecz tych zasłużonych obywateli Państwa. To też w ich imieniu, a niewątpliwie także w imieniu większości Wysokiej Izby, pozwalam sobie zwrócić się do Rządu, a przede wszystkiem do pana Premjera, Marszałka, o załatwienie tych zaniedbań.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PRoja">Liczymy na rychłe uporządkowanie spraw inwalidzkich,</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#PRoja">Wicemarszałek Zahajkiewicz.:</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#PRoja">Głos ma p. Targowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PTargowski">Wysoka Izbo. W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej szereg mówców zajmował się sprawami emigracji. Na to, by ten temat omówić, muszę się oprzeć na faktycznym stanie rzeczy.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PTargowski">Polska jest krajem wybitnie rolniczym, krajem o wielkim przyroście ludności. Słyszeliśmy zarówno z ust p. Ministra Reform Rolnych, jak i p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, że gdyby nawet wychodzić z założenia teoretycznego, 100%-wego wykonania reformy rolnej, to ziemi w Polsce na pokrycie potrzeb wszystkich rolników starczyć nie może. To wiemy już dziś, a jakże będzie wyglądać to zagadnienie za lat kilkadziesiąt, gdy można przewidywać podwojenie się ludności naszego Państwa?</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PTargowski">A przecież planu gospodarczego urządzenia Państwa, planu, w którym moment najlepszego wyżywienia ludności gra tak ważną rolę, nie możemy układać pod kątem widzenia doby obecnej, obecnego napięcia wszystkich działających czynników. Dlatego też musimy jasno oceniać rzeczywistość i zdać sobie sprawę, że przy pokojowej, nie imperjalistycznej polityce Polski, której chyba wszyscy jesteśmy zwolennikami, będziemy mieli do czynienia z coraz wzmagającym się objawem odpływu drogą emigracji naturalnego, a tak wielkiego przyrostu ludności. Zagadnienie to jest tak poważne, że właśnie do niego przystępować musimy bardzo rzeczowo i nie tylko pod kątem widzenia społecznym, ale starać się musimy rozwiązać je w płaszczyźnie ekonomicznego i politycznego interesu Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PTargowski">W Komisji Budżetowej padły zarzuty pod adresem Rządu, że dotąd nie mamy jasno sformułowanego programu polityki emigracyjnej w Polsce, i że pod tym względem nic jeszcze nie zostało zrobione.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PTargowski">Jasny, wy raźny program polityki emigracyjnej jest bodaj jednem z najtrudniejszych zagadnień, które ma Państwo do rozwiązania, ale które doczekać się może tego rozwiązania dopiero w momencie zupełnej konsolidacji stosunków ekonomicznych i politycznych. Jest to zagadnienie, którego nie rozwiązuje się z dnia na dzień, doraźnie. I pod tym względem nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, jakoby nic na ten temat nie było zrobione. Przeciwnie, od paru lat powołana do życia Państwowa Rada Emigracyjna, złożona z przedstawicieli organizacji społecznych i gospodarczych, pochwa lic się może już pewnym plonem swej pracy. Wyjaśniła bowiem sobie i ustaliła cały szereg elementów, które na całokształt wielkiego planu naszej polityki emigracyjnej składać się będą. Przejście od okresu dzikiej emigracji masowej, której terenem były ziemie polskie przed uzyskaniem niepodległości, do okresu wypracowania i wykonania programu państwowego, jest trudne tem bardziej, że zmienione warunki wymagają nie tylko rozwiązania tego zagadnienia zgodnie z celem interesu państwowego, ale również zmuszają do liczenia się z faktem powszechnego kurczenia się na świecie terenów imigracyjnych. Nie wolno nam zapominać, że obecna emigracja z ziem polskich do Stanów Zjednoczonych wynosi mało co więcej, niż 6% emigracji z ostatniego roku przed wojną, sezonowa zaś emigracja do Niemiec skurczyła się do 15% przedwojennej.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PTargowski">Z jednej strony kurczą się tereny, do których może iść polskie wychodźtwo, z drugiej znów strony poszczególne stronnictwa polityczne nawet te same, które uchwaliły 101 art. Konstytucji, mówiący o wolności wychodźctwa, krytycznem odnoszeniem się lub zwalczaniem poszczególnych konkretnych projektów i to nie wnosząc nic pozytywnego na ich miejsce, ograniczają jeszcze bardziej istniejące możliwości.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PTargowski">Taki jest faktyczny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PTargowski">Teraz przejdę na chwilę do meritum sprawy. Dwa rodzaje emigracji, to jest sezonowa i stała, tworzą jakby dwa kierunki i posiadają swoich zwolenników i przeciwników. Myślę jednak, że zdecydowaniem się lub znalezieniem większości w opinji społeczeństwa na jeden z wymienionych typów emigracji nie rozwiążemy bynajmniej w Polsce tej bardzo palącej sprawy. Musimy spokojnie, rzeczowo i równolegle traktować obydwa te typy, zdając sobie sprawę, że każdy z nich posiada obok ujemnych cech, także i cechy dodatnie i że tylko obydwa równomiernie potraktowane i wzięte pod uwagę, pozwolą nam rozwiązać problem polskiej polityki emigracyjnej.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PTargowski">Emigracja sezonowa zapewnia bezrobotnym polskim pracę i zarobki, chroni ich do pewnego stopnia przed wynarodowieniem, ale bynajmniej nie załatwia sprawy przeludnienia, gdyż jak widzimy już z tych dwóch cyfr procentowych, które wyżej pozwoliłem sobie rzucić, podlega niezmiernym fluktuacjom, a poza tem zależna jest każdorazowo, to jest corocznie, od konjunktur ekonomicznych i politycznych państwa emigracyjnego.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PTargowski">Emigracja do Francji, trwająca prawie już od 10 lat, nazywa się także emigracją sezonową, a wyraża się faktem, że emigranci nasi siedzą tam już prawie stale, że grozi im i Polsce, w warunkach zupełnego zresztą nieprzygotowania, możliwość ich masowego powrotu do kraju i że nie zawsze skuteczny i celowy sposób bronienia ich przed wynarodowieniem odbywa się bodaj zawsze kosztem pełnoprawności obywateli w państwie, w którem faktycznie stale zamieszkują. W mojem przekonaniu zależy dążyć do realizacji takich form emigracji, któraby zapewniała naszym obywatelom jak najszybsze dojście do największego dobrobytu, a za taki przecież uważać musimy własny stan posiadania. Na to, aby to osiągnąć, trzeba przejść przez różne fazy pośrednie. Dlatego też twierdzę, że oba typy emigracji, zarówno sezonowa, jak i stała, muszą się dopełniać, muszą się do pewnego stopnia uzupełniać i rozwijać równolegle. Skoro znajdujemy się w tem położeniu ekonomicznem, że wywóz kapitałów polskich jest niepożądany i że na razie, niestety, możemy tylko eksportować ręce do pracy, to musimy dbać o to, aby prymitywny system emigracji zarobkowej dawał jednak obywatelom możność dojścia do własnego stanu posiadania. I dlatego emigrację zarobkową, a w szeregu wypadkach i sezonową, szczególniej tego typu, jak ona się odbywa do Francji lub Brazylji, traktować należy jako fazę przejściową do typu emigracji stałej czyli osadniczej. Jeżeli wywozimy naszego obywatela, nieposiadającego kapitału, jeżeli zdajemy sobie sprawę, że nawet jeśli on ten kapitał sobie zarobi, jeśli go uzbiera, to nie będzie mógł dowolnie nabyć za niego ziemi w Polsce, to musimy dążyć do stworzenia takich warunków, w których jego pożądanie i głód ziemi będzie może niestety, ale jednak pozytywnie i realnie mogło być zaspokojone gdzie indziej. Z tego założenia wychodząc, powstał konkretny projekt emigracji osadniczej do Francji, następnie analogicznej do Brazylji, a potem może do Kanady i t. d. W tych projektach chodzi — co jeszcze raz pragnę podkreślić i zreasumować — o przeprowadzenie naszego emigranta przez cały szereg faz pośrednich, któreby mu pozwoliły dorobić się brakującego kapitału, poznać i oswoić się z warunkami miejscowymi, zdobyć pełnoprawność obywatelską, a co za tem idzie, i odpowiednią pozycję socjalną w kraju emigracyjnym, a wreszcie, o ile uzna to dla siebie za pożądane, dojść do własnego stanu posiadania. Na Komisji Budżetowej został zaatakowany, wypracowany zresztą na gruncie długoletnich i sumiennych studjów, konkretny projekt osadniczej emigracji do Francji. Nie chcę tutaj wdawać się w szczegóły, które już na innym miejscu zresztą publicznie i wielokrotnie były poruszane, szczegóły, charakteryzujące wspólne interesy obu państw i składające się na stworzenie korzystnego podłoża dla przeprowadzenia tej całej akcji. Nie chcę również rozwodzić się nad obecnym stanem depopulacji wsi francuskiej, spowodowanej niezmiernie szybko w ostatnich latach postępującą urbanizacją, cechującą kraje przechodzące z okresu industryalizmu w okres komercjalizmu. Jeżeli jednak tylko jedną cyfrę weźmiemy pod uwagę, a mianowicie, że w ostatnim dziesięcioleciu bez mała 4.000.000 hektarów ziemi ornej we Francji przestano uprawiać i to z przyczyny wyludnienia się wsi, to próżnia ta, która powstała zarówno na zasadzie prawa ekonomicznego wykorzystywania naturalnych bogactw, jak i na zasadzie fizycznego prawa naczyń połączonych, które w grubych zarysach można do ruchu ludnościowego dzisiaj stosować, musi być przez kogoś zapełniona. Sądzę, że nie jest od rzeczy na tej podstawie budować program, na zasadzie którego dwa narody sojusznicze, ten sam typ kultury posiadające i nie mające zasadniczych sprzecznych interesów politycznych, mogą się w wykonaniu pewnych ogólnoludzkich i międzynarodowych zagadnień ekonomicznych dopełnić.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PTargowski">Na ostatniej Komisji Spraw Zagranicznych miałem zaszczyt i możność w kilku zdaniach naszkicować zadania, jakie na gruncie międzynarodowej współpracy ekonomicznej widziałbym dla rolnictwa polskiego. W całokształt tych zadań wplata się jako jeden z poważnych czynników racjonalna polityka emigracyjna.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PTargowski">Konkretny projekt, który swego czasu zaproponowany został Rządowi i który zarówno przez państwową radę emigracyjną, szereg organizacji społecznych, czynniki miarodajne we Francji, a przede wszystkiem przez Rząd nasz, został w głównych linjach zaaprobowany, spotkał się ze sprzeciwem w Komisji Budżetowej. Żałuję tylko niezmiernie, że z całokształtu tego planu krytyka ograniczyła się prawie wyłącznie do omawiania tylko jednej fazy przejściowej tego projektu, a mianowicie do meteyage'u, czyli połownictwa. Muszę zaznaczyć, że w planie moim dojście do stanu własnego posiadania osadnika ma się odbywać drogą powolnej ewolucji, a więc pierwsza faza to przeszczepienie na grunt francuski analogicznego z naszym kontraktu robotnika rolnego z rodziną, pobierającego ordynację. Taki kontrakt już zazwyczaj po roku pozwala na zrobienie oszczędności, które umożliwiają rodzinie przejście na formę połownictwa, ewentualnie następnie dzierżawy, by wreszcie w końcowej fazie doprowadzić do nabycia własnej fermy. Całokształt więc tego planu stanowi nierozerwalną całość, a krytyka poszczególnych jego członów nie przyczynia się bynajmniej do wyjaśnienia i opracowania tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PTargowski">Ale nawet dla obrony tej poszczególnej fazy, jaką jest meteyage, pragnę przytoczyć tutaj cytatę, wyjętą z ostatniej, pod prasą dopiero będącej pracy jednego z niewielu polskich autorytetów w kwestjach emigracyjnych, t. j. prof. Zdzisława Ludkiewicza, gdy mówi:</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PTargowski">„Za największy plus połownictwa dla naszych emigrantów należy uznać to, że rodzina połownika siłą warunków została zmuszona do gromadzenia majątku, t. j. do robienia oszczędności. Jeżeli gospodarstwo połownika nie ma chylić się ku upadkowi, to musi ono wejść na drogę pomnażania inwentarza. Część tego inwentarza będzie należała do połownika. Zazwyczaj będzie on zmuszony tę pewną ilość pierwotnego inwentarza wykupić od właściciela. Nasz chłop zresztą stale będzie uważał stanowisko swoje w charakterze połownika za przejściowe i będzie dążył do powrotu do kraju z pieniędzmi, potrzebnemi na zakupno ziemi, albo też będzie zbierał gotówkę na kupno gospodarstwa we Francji”.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PTargowski">W opracowaniu powyższego projektu osadnictwa moment należytej opieki społecznej i fachowego instruktorjatu stanowi integralną jego część, a wykonanie i przeprowadzenie tych wszystkich założeń opiera się na zasadzie tworzenia homogenicznych skupisk naszego wychodźctwa.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PTargowski">Ten plan, skonstruowany dla Francji, da się mutatis mutandis przeprowadzić i w innych państwach i krajach, nie naruszając w niczem ich suwerenności, a stwarzając dla naszego emigranta najlepsze warunki życia i egzystencji.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PTargowski">Jeszcze jedną ma on zaletę, którą specjalnie podkreślić bym pragnął, a mianowicie w swoim całokształcie wykonania daję nam ten program maksimum gwarancji stabilizacji emigranta, daję jedyne możliwe zapewnienie, że emigrant ten, wyjeżdżając choćby sezonowo poza swoje Państwo, nie stanie się elementem, nad którym trudno jest zapanować materjalnie i moralnie, elementem który może być bez naszej woli, a nawet wbrew naszym intencjom, wyzyskany dla emigracji wtórnej, którą my już sami kierować nie będziemy mogli.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PTargowski">Nie chcę bynajmniej twierdzić, by przedstawiany pokrótce plan miał być jedynym idealnym, ale zdaje sobie sprawę, że opiera się on jednak na podstawie możliwie bezstronnych wieloletnich studjów, badań, i sądzę, że mogę to oświadczyć, że każdy z nas, który się blisko i bezpośrednio spraw emigracyjnych dotknął, każdy, który starał się oprzeć może bardzo jeszcze niedoskonałe próby rozwiązania tego wielkiego problemu emigracyjnego na gruncie zagadnień populacyjnych polityki światowej, jest gotów w każdej chwili rzeczowo, najbezstronniej i najżyczliwiej rozpatrzyć i przyjąć pod uwagę i do ewentualnego wykonania każdy projekt konkretnie postawiony, bez względu na to skąd i od kogo on będzie pochodził.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PTargowski">Na zakończenie muszę jeszcze dwie sprawy poruszyć: Oto najpierw spotkał mnie parokrotnie zarzut, że pragnę zagadnienia reformy rolnej zwekslować na grunt emigracji. Tych szanownych moich krytyków, którzy to twierdzą, pozwolę sobie odesłać do prac najwybitniejszych ekonomistów świata, do statystyk wszystkich krajów, nie wyłączając i naszego, z których będą się mogli przekonać, że naprawa ustroju rolnego pod presją przeludnienia nigdy i w żadnym wypadku wykonać się nie da. Sięgnijmy tylko do literatury duńskiej, żeby się przekonać, że w dobie obecnej maksimum intensywności w produkcji rolnej osiągnąć się da przy stanie zaludnienia rolniczego 45 mieszkańców na 1 km2. Niemcy przy dużej intensywności swojego rolnictwa posiadają 36 mieszkańców na 1 km2 ludności rolniczej i dlatego importują robotnika rolnego z Polski. Polska zaś posiada w przecięciu 62 pary rąk roboczych na 1 km2 i dlatego skazana jest na emigrację. Nikt mnie chyba nic posądzi, że mówię tu jako zwolennik wykonania reformy rolnej w takiej formie politycznej, jaka została w Polsce nakreślona, ale pragnąłbym, by dla dobra rozwiązywania niezmiernie ważnych zagadnień państwowych u nas, w sposób bezstronny i właściwy, nie posługiwano się argumentami, które mogą w błąd wprowadzić opinję publiczną.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PTargowski">A teraz druga sprawa już zupełnie pro domo mea. P. Dąbski w przemówieniu swojem na Komisji Budżetowej przy budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zechciał nazwać projekt mój, omawiając zresztą tylko część jego fragmentaryczną, dotyczącą przejściowej fazy połownictwa, nonsensem i absurdem. Jesteśmy chyba wszyscy zdania i na tym gruncie zupełnie zgodni, że Polska winna być krajem o ustroju parlamentarnym. Ale ja osobiście wierzę, że parlament w Polsce dopiero wtedy podniesie godność i powagę Państwa, skoro wszystkie, nawet najdrażliwsze zagadnienia będziemy potrafili omawiać i poruszać ze spokojem i rzeczowością, a nawet może z pewną kurtuazją, która cechuje parlamenty narodów o wysokiej kulturze, t. j. takich, gdzie dawno znane określenie „parlamentarnych wyrażeń” zdobyło sobie i w życiu prawo obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zarządzam przerwę w obradach do godz. 4 punktualnie. Głos będzie miał pierwszy p. Minister Pracy i Opieki Społecznej. Następnie będziemy obradowali nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, wybory zaś, które były na pierwszym i drugim punkcie porządku dziennego, odbędą się dopiero po wyczerpaniu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, t. j. prawdopodobnie o godz. 8 wieczorem.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wznawiam przerwane posiedzenie. Na porządku dziennym budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#WicemarszałekWoźnicki">Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Jurkiewicz:</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wysoki Sejmie! Zacznę od wyjaśnienia zarzutów, które odnoszą się bezpośrednio do cyfr budżetu, a które to zarzuty znalazły swój praktyczny wyraz We wnioskach mniejszości Komisji Budżetowej. Wyjaśnienie to usunie najprawdopodobniej nieporozumienie, jakie wyniknąć może z twierdzenia p. referenta, użytego pod koniec jego referatu, jakoby w budżecie obecnym Rząd zmniejszył o 9 miljonów sumę na bezrobotnych i w całości sumę tę przeznaczył na rozszerzenie agend administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#WicemarszałekWoźnicki">W porównaniu z budżetem zeszłorocznym budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok 1928/29 wykazuje dwie zasadnicze cechy, różniące go od budżetu poprzedniego. Jedna z tych cech polega na powiększeniu budżetu obecnego w porównaniu z poprzednim w zaokrągleniu o 1.090.000 zł., druga na pomniejszenie największych pozycji wydatków budżetu zeszłorocznego na bezrobocie z 34 miljonów na 25 miljonów zł., to jest o 9 miljonów zł. Zmiany w powyższym kierunku pozwoliły Ministerstwu na wydatne podwyższenie całego szeregu różnych pozycji w różnym stosunku w miarę istotnych potrzeb, a w szczególności sumę 9 miljonów zł. przeznaczono w całości na powiększenie poszczególnych pozycji budżetu: jak na świadczenia społeczne, na opiekę nad dziećmi, nad emigrantami, nad dorosłemi, na akcję profilaktyczną, a nie na rozszerzenie agend administracyjnych, jak twierdził p. referent. Różnicę, o którą podwyższono budżet tegoroczny — 1.900.000 zł. przeznaczono na wydatki inwestycyjne i na powiększenie wydatków osobowych i administracyjno-rzeczowych, o których z konieczności będę miał zaszczyt mówić.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#WicemarszałekWoźnicki">Czy tego rodzaju postawienie sprawy w budżecie tegorocznym jest celowe. Postaram się przede wszystkiem przytoczyć te motywy, które przemawiały za możnością zmniejszenia o 9 miljonów wydatków przeznaczonych na bezrobocie. Muszę zaznaczyć, że taka suma 34 miljonów, jak też suma 25 miljonów, którą Rząd wstawił do budżetu, jest sumą tylko szacunkową — jest zależna od całego szeregu czynników, których ściśle przewidzieć nie można i określenie jej możliwe jest jedynie przez porównanie w danym momencie tych czynników, od których jest zależna z analogicznemi czynnikami zeszłego roku w tym czasie. Jak to porównanie się przedstawia? W roku zeszłym 7 maja było 187 tysięcy bezrobotnych 5 maja b. r. było bezrobotnych 148 tysięcy, a więc o 39 tysięcy mniej, co czyni 21%. Jeżeli się zważy że wszelka akcja rządowa w zeszłym roku, połączona z zatrudnieniem bezrobotnych, była finansowana w wysokości 200 miljonów zł., a w tym roku kredyt, który różne Ministerstwa przewidują na ten cel, wynosi 509 miljonów, a więc o 309 miljonów więcej, jeżeli się zważy, że w tym roku wydatnie zostały podwyższone kredyty z funduszów państwowych na akcję budowlaną, dalej, że cały szereg samorządów bądź uzyskał większe pożyczki na cele inwestycyjne, bądź ma szanse rychłego ich uzyskania, to zmniejszenie tej pozycji o 9 miljonńw zł., to jest o 26% w porównaniu z rokiem poprzednim nie świadczy o zbytnim pod tym względem optymizmie. Jak konieczne, możliwe i celowe było obniżenie tej cyfry i użycie jej na podwyższenie wszelkich innych świadczeń społecznych, które w okresach większego bezrobocia były redukowane, poniżej najistotniejszych potrzeb, tak też koniecznem okazało się podwyższenie w budżecie tegorocznym wydatków na inwestycje oraz na świadczenia osobowe i administracyjno-rzeczowe. Słuszną i konieczną jest rzeczą oszczędność w administracji państwowej, nie mniej jednakże trzeba stwierdzić, że istnieją granice dla tej oszczędności, poniżej których bez szkody dla Państwa zejść nie można i poniżej których wszystkie korzyści okazują się iluzoryczne. Te granice Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przekroczyło w ostatnich latach. Zarządzenia szablonowej redukcji najbezwzględniej stosowane były w Ministerstwie Pracy, powodując zmniejszenie personelu z 1179 osób w r. 1923 do 685 z początkiem r. 1926. Za temi redukcjami oczywiście szły analogiczne redukcje wydatków administracyjno-rzeczowych. Redukcje te przeprowadzano mimo to, że jednocześnie powiększano znacznie wszystkie pozycje na świadczenia społeczne, powiększając przez to oczywiście obowiązek i prace nad celową dystrybucją tych funduszów i nad kontrolowaniem celowego ich zużycia. Dalej redukcji tych dokonywano mimo to, że w międzyczasie wyszły ustawy takie, jak ustawa o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia oraz ustawa wypadkowa na b. zabór rosyjski, które w znakomitej mierze powiększyły obowiązki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#WicemarszałekWoźnicki">Taki stan rzeczy nie dał się żadną miarą utrzymać w obecnym roku budżetowym, jeśli się zważy, że agendy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zostały powiększone znakomicie wskutek wydanych rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej, że wymienię tylko rozporządzenie o inspekcji pracy, które obejmuje teraz i Górny Śląsk, ustawę o ubezpieczeniu pracowników umysłowych ustawę o hygjenie i bezpieczeństwie pracy, ustawę o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zawodowych i cały szereg innych. To też okazała się potrzeba podwyższenia etatów Ministerstwa we wszystkich prawie poszczególnych działach przynajmniej w nieznacznym stopniu. Przeciw temu nikt w komisji ani na plenum Sejmu nie oponował. Natomiast zgłoszono wnioski mniejszości, idące w kierunku bardzo znacznego obniżenia wszystkich niemal pozycji wydatków administracyjno-rzeczowych, nie bacząc wcale na to, że wydatki administracyjno-rzeczowe wzrastają już automatycznie wskutek powiększenia personelu, dalej, że wydatki administracyjno-rzeczowe wzrosły w tym roku w porównaniu z przeszłym o całe sumy, płacone tytułem składek na ubezpieczenie prawników kontraktowych do zakładów Ubezpieczeń, dalej, że Ministerstwo ma do wyrównania cały szereg długów w stosunku do Ministerstwa Poczt i Telegrafów, dalej, że w ostatnich czasach wzrosły wydatki na djety w czasie podróży i że ilość podróży, przez urzędników dokonywana, musi być powiększona, bowiem Ministerstwo nie ma swoich organów w najniższych komórkach administracyjnych, a z drugiej strony charakter pracy tych organów' wymaga ciągłego kontaktu z zainteresowanemi sferami na miejscu. Ponieważ wyżej wymienione zmiany w stosunku do budżetu zeszłorocznego, oparte na doświadczeniu lat ostatnich i na dokładnem zużytkowaniu wszelkich materjałów. uwzględniają w sposób racjonalny w granicach możliwości potrzeby z zakresu działania Ministerstwa — przeto proszę Wysoki Sejm o uchwalenie budżetu w przedłożeniu Komisji Budżetowej ze zmianami, zawartemi we wnioskach rządowych.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ze strony przedstawicieli niektórych stronnictw włościańskich domagano się rozszerzenia akcji opiekuńczej, wykonywanej przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej na ludność wiejską. Radzono rozpoczęcie pracy przygotowawczej i urządzenie ankiety wśród czynników kompetentnych.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#WicemarszałekWoźnicki">Mojem zdaniem, jedynym sposobem uczynienia zadość życzeniom powyższym zdaje się być ubezpieczenie na starość i na wypadek niezdolności do pracy samodzielnie zarobkujących, Ono bowiem ściśle określa rozmiar świadczeń, na który ma prawo liczyć ubezpieczony w razie niezdolności do pracy, ono zmusza go do pewnej przezorności, do odkładania pewnych, ściśle określonych kwot na starość i na wypadek zajścia niezdolności do pracy i z innych powodów.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ta jednak forma opieki jest należycie zbadaną i praktycznie realizowaną we wszystkich prawie państwach europejskich narazić tylko w odniesieniu do pracowników najemnych, natomiast ubezpieczenie samodzielnie zarobkujących tak na wsi, jak i w mieście, a szczególniej na wsi, jest jeszcze problemem na razie bardzo mało zbadanym.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#WicemarszałekWoźnicki">Poza tymi państwami, które jak Szwecja, Norwegja i Danja, prowadziły ogólne ubezpieczenia na starość tak samodzielnie, jak najemnie zarobkujących, problem ten starała się na razie rozwiązać jedynie Czechosłowacja i to tylko teoretycznie, bo odnośna ustawa nie weszła w życie, oraz częściowo Rumunja i Chili, o ile chodzi o rzemieślników, oraz Łotwa w odniesieniu do drobnych przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wprowadzenie w poszczególnych państwach, jak we Francji, Belgji, Niemczech i Austrji, dobrowolnego ubezpieczenia samodzielnie zarobkujących, nie daję nam Na razie wystarczającego przykładu dla zadowalającego rozwiązania tą drogą tego problemu u nas; zachodzą obawy, że przy dobrowolnem ubezpieczeniu, ubezpieczać się będzie nie ten ekonomicznie najsłabszy, który tego koniecznie potrzebuje, lecz raczej ekonomicznie silniejszy, który będzie w stanie opłacać składki ubezpieczeniowe.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#WicemarszałekWoźnicki">To też wykończywszy już na terenie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej projekty ustaw, o ubezpieczeniu pracowników najemnych, przystąpiliśmy do zbadania i przestudjowania całego problemu ubezpieczenia samodzielnie zarobkujących, tak na wsi, jak i w mieście. Po zaznajomieniu się z próbami zagranicznych w tym względzie rozwiązań Ministerstwo ustali tezy i zwoła ankietę, celem wysłuchania opinji wszystkich zainteresowanych w tym względzie czynników.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jeśli postawienie sprawy w ten sposób zadowala tych Panów Posłów, którzy problem ten wysunęli w dyskusji, to uchwalenie kwoty 500.000 zł. na niezdatnych do pracy na wsi wytworzy specjalne trudności, nie dając na razie nic pozytywnego. Gdybyśmy całą tę kwotę rozdzielili między wszystkich niezdolnych do pracy na wsi, którym by pomoc finansowa przydała się na zaspokojenie niezbędnych potrzeb, otrzymałby każdy, bo jest ich około 177.000 na podstawie ostatniego spisu ludności, około 27 zł., a ponieważ nie moglibyśmy pominąć i niezdolnych do pracy w mieście, kwota ta zmniejszyłaby się bardzo znacznie. Otóż tych parę złotych otrzymałby każdy, oczywiście dopiero wtedy, gdyby już istniała ustawa, która by określała kogo uważać należy za uprawnionego do tej pomocy, gdyby wszystkich zbadano i zakwalifikowano co jest rzeczą zresztą wymagającą dłuższego czasu i kosztowną.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jest to więc suma bezwzględnie za mała, aby mogła załatwić zadowalająco problem ten w bieżącym roku budżetowym bez wzbudzenia nadziei i ich zawiedzenia, a stanowczo za duża na wszelkie czynności przygotowawcze. W ogóle można się bez tej sumy obejść, dlatego wnoszę o nieuchwalanie tej kwoty.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zarzut krzywdzenia mniejszości narodowych, w jakimkolwiek dziale powierzonego mi Ministerstwa, uważać muszę za niesłuszny.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest uprawnione i obowiązane tło ochrony, opieki i pomocy ekonomicznie słabym, znajdującym się w ciężkiej sytuacji życiowej w potrzebie i biedzie, która wyrównuje wszystkich. W tem rozumieniu dokładam wszelkich starań w kierunku równego traktowania wszystkich bez względu na przynależność narodowościową, oczywiście w granicach posiadanych środków.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przy udzielaniu jednak pomocy finansowych instytucjom opiekuńczym bierze się pod uwagę ich stan finansowy oraz wszystkie te źródła, z których czerpią pomoc. Ponieważ instytucje żydowskie w bardzo znacznej mierze korzystały przez długi czas z pomocy amerykańskiej, finansowy stan ich był lepszy, w konsekwencji pomoc ze strony Rządu była mniejsza i to stwarzało pozory pokrzywdzenia. Na skutek zmniejszenia się tych źródeł, zwiększyła się i zwiększa się pomoc rządowa i oczywiście o niesprawiedliwem traktowaniu mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#WicemarszałekWoźnicki">Analogiczne skargi do skarg przytoczonych przez przedstawiciela Klubu Ukraińskiego mogłyby podnieść ze słusznością wszystkie instytucje opiekuńcze polskie, bo kredyty, uchwalone w budżecie na potrzeby społeczne są tak małe, że w nieznacznym tylko stopniu zaspakajają istotne potrzeby poszczególnych instytucyj. Jednakże zarzut stronniczości żadną miarą wobec równego traktowania wszystkich, a więc i instytucyj polskich, za słuszny uważanym być nie może. Jeśli chodzi o inne działy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, to tu zarzut stronniczości jest jeszcze mniej usprawiedliwiony.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#WicemarszałekWoźnicki">Nie może być mowy o odmiennem traktowaniu ludności ukraińskiej w państwowych urzędach pośrednictwa pracy czy funduszu bezrobocia, gdzie w rozmaitych zgłoszeniach i decyzjach zupełnie nie ma rubryki narodowości. Inspektorzy pracy, urzędujący na terenach zamieszkałych przez ludność ukraińską i białoruską, wszyscy władają doskonałe obu powyższemi językami. W stosunku do liczby zakładów i uprzemysłowienia tych terenów jest ich więcej, niż w województwach centralnych.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#WicemarszałekWoźnicki">Komisje rozjemcze rolne działają we wszystkich województwach, czego zresztą do niedawna na kresach wschodnich nie było.</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#WicemarszałekWoźnicki">W dziedzinie emigracji tak emigranci ukraińscy, jak też i ukraińskie towarzystwo emigracyjne są bezwzględnie jednakowo traktowane z emigrantami i towarzystwami narodowości polskiej. Zmniejszona emigracja z terenów przez ukraińców zamieszkałych jest rzeczą rozumiejącą się samo przez się, skoro w ogóle emigracja z terenów dawnej Rzeczypospolitej skurczyła się po wojnie do niebywałych rozmiarów, to też przypisywanie z tego powodu winy Rządowi polskiemu jest najzupełniej nieusprawiedliwione. Nazywanie Ministerstwa Pracy przez przedstawiciela Klubu Ukraińskiego „mitem” da się chyba wobec tych warunków uzasadnić tylko odległością tego Ministerstwa od terenu działalności tego posła, który tego wyrażenia użył.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#WicemarszałekWoźnicki">Realizacja wniosku postawionego w czasie dyskusji o przygotowaniu do pracy w przemyśle budowlanym robotników, zatrudnionych w innych gałęziach przemysłu, w szczególności w przemyśle węglowym, przedstawia bardzo poważne trudności.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wdrażanie do zajęć, o które tu chodzi, nie może odbywać się na żadnych kursach ani w warsztatach specjalnie ad hoc stworzonych, lecz tylko, przy odpowiednich robotach, prowadzonych na tym terenie, na którym bezrobotni mieszkają, lub w pobliżu tych terenów i to wyłącznie za zgodą przedsiębiorców budowlanych.</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#WicemarszałekWoźnicki">Koniecznym więc warunkiem w tym względzie jest dostateczny ruch budowlany na danym terenie, niezbyt duża ilość robotników budowlanych, zgoda przedsiębiorców i pokrywanie częściowe wynagrodzenia tym, nazwijmy ich tak, „praktykującym”. Próby jednakże będą podjęte w najbliższej przyszłości na Górnym Śląsku, a od wyniku tych prób zależeć będzie dalsze ustosunkowanie się do wniosków w tym względzie.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wobec stawianych zarzutów, w których pomawiano Ministerstwo o brak programu w dziedzinie polityki emigracyjnej, a dotyczących nieustalenia typu emigracji, jaki winien być popierany i tolerowany przez Rząd, oraz terenów, na które emigracja powinna być kierowana, muszę oświadczyć, że tezy wytyczne polskiej polityki emigracyjnej zostały w swoim czasie przedłożone państwowej radzie emigracyjnej, a następnie sejmowej Komisji Emigracyjnej, gdzie były one przedmiotem poważnej i głębokiej dyskusji, w wyniku której nastąpiło całkowite ich zaakceptowanie. A ponieważ nie mogą one ulegać zmianom z dnia na dzień, przeto już chociażby z tego względu nie może być mowy o braku planowości w naszej polityce emigracyjnej. Jednak wykonanie tego planu wymaga znaczniejszego przeciągu czasu i napotyka nieustannie na przeszkody wytworzone przez długie lata emigracji przedwojennej. Emigracja dzisiejsza bowiem płynie w większości wypadków przedwojennem łożyskiem i mocą dawnego rozpędu. Siłę przyciągającą stanowi tu bądź nabyta dawniej przez emigranta znajomość pewnych terenów i warunków, bądź też obecność w kraju imigracyjnym członków rodzin i znajomych.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#WicemarszałekWoźnicki">Tak np. emigracja do Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Kanady, Argentyny, Brazylji jest naturalnem przedłużeniem prądów emigracyjnych z przed wojny, aczkolwiek w niezmiernie zmniejszonym zakresie. I tak emigracja do stanów Zjednoczonych, wynosząca w ostatnim roku przed wojną, to jest w roku 1913 174.365 narodowości polskiej bez Ukraińców, żydów i innych narodowości, zamieszkujących na ziemiach dzisiejszej Polski — wyniosła w r. 1927 zaledwie 9.397 wszystkiego.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#WicemarszałekWoźnicki">Emigracja sezonowa do Niemiec, ogarniająca przed wojną ponad 500.000 głów, w r. 1927 wynosiła około 70.000.</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#WicemarszałekWoźnicki">Drugim czynnikiem utrudniającym wprowadzenie w życie piano w emigracyjnych Rządu jest stanowisko państw imigracyjnych, do których kierowała się dotychczas nasza emigracja, wywołana bądź to względami gospodarczemi, bądź też zmianą kursu polityki imigracyjnej. Tu leży zasadnicza przeszkoda w wykonaniu recepty, by prąd emigracyjny kierować do tych krajów, do których zwraca się wychodźtwo z pewną naturalną tendencją. W tych warunkach rola Państwa, jako czynnika normującego musi się sprowadzić do regulowania w miarę możności dotychczasowych prądów wychodźczych, a co najważniejsze, do szukania i wyjednywania nowych, nadających się dla polskiego osadnictwa terenów emigracyjnych.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ta ostatnia czynność poza szeregiem studjów naukowych wymaga jeszcze odpowiedniego urobienia opinji publicznej zarówno w krajach imigracyjnych, jak i w Polsce oraz organizacji finansowania całej akcji, co wobec niskich zasobów pieniężnych naszych wychodźców jest rzeczą specjalnie ważną, trudną i zazwyczaj decydującą, tem bardziej, że Państwo nie posiada na ten cel dostatecznych funduszów, jak to ma miejsce np. w Wielkiej Brytanji, która w budżecie na cele osadnictwa brytyjskiego wyznacza kwotę około 300 miljonów rocznie.</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wynikiem dotychczasowych studjów jest projekt osadnictwa polskiego we Francji, przewidujący, że przez szereg stadjów przejściowych jak maitre valetage i metayege, polscy robotnicy we Francji, nieposiadający kapitału z czasem mogą dojść do własnych, samodzielnych gospodarstw. W ten sposób da się w znacznym stopniu poprawić warunki zarobkowania i bytu robotników rolnych we Francji, oraz dać im możność zajęcia wygodniejszego stanowiska społecznego.</u>
<u xml:id="u-18.32" who="#WicemarszałekWoźnicki">Możliwość, celowość i pożyteczność tego projektu była przedmiotem bardzo sumiennych i dokładnych badań przez fachowców na miejscu, była przedmiotem studjów i obserwacji naszych placówek zagranicznych, była przedmiotem rozważań i aprobaty Rady Emigracyjnej. Mamy w tym względzie specjalną pracę, ogłoszoną drukiem prof. Ludkiewicza. Nie mniej jednakże projekt powyższy spotkał się z bardzo żywą krytyką w dyskusji budżetowej, spotkał się nawet z określeniem, że Rząd chce przenieść załatwienie całego problemu reformy rolnej z Polski do Francji.</u>
<u xml:id="u-18.33" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jako argumenty przytaczano odmienność gleby we Francji oraz konieczność uczynienia emigracji zbędną przez przywrócenie zdolności konsumpcyjnej warstwom pracującym i powiększenie eksportu przetwarzanych w Polsce artykułów, by w ten sposób uniknąć osobnego wysyłania zagranicę robotników i osobnego wysyłania surowców.</u>
<u xml:id="u-18.34" who="#WicemarszałekWoźnicki">Różnica gleby nie może być argumentem przekonywującym wobec tego, że nie jest ona większą, niż w Kanadzie, Argentynie i Brazylji, w których możności osadniczej wcale nie kwestjonowano. Nie uwzględniono też możności usunięcia przeszkód w tym względzie za pomocą specjalnych instruktorów rolnych. Gdybyśmy się takiemi trudnościami zrażali dzisiaj, w okresie olbrzymich trudności i ograniczeń emigracyjnych, oczywiście całej roboty należałoby raczej zaprzestać.</u>
<u xml:id="u-18.35" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przywrócenie zdolności, czy powiększenie zdolności konsumpcyjnej warstw pracujących — postulat sam w sobie bardzo słuszny — którego wprowadzenia w życie jak najrychlej należałoby sobie życzyć, co więcej dołożyć wszelkich starań, by to jak najprędzej nastąpiło — dotychczas jednakże nie jest ono nawet w stanie początkowej realizacji, wobec czego trudno przewidzieć, a jeszcze trudniej obliczyć, jaki będzie miało wpływ na przeludnienie wsi i na potrzebę emigracji.</u>
<u xml:id="u-18.36" who="#WicemarszałekWoźnicki">Postulat rozwoju przemysłu przetwórczego dla celów eksportowych, by zapobiec 1) szkodliwemu wywożeniu sił ludzkich, zdolności ludzkich do pracy, 2) surowców — jest także sam w sobie najzupełniej słuszny, ale nie widzę w najbliższej przynajmniej przyszłości możliwości jego zrealizowania wobec powszechnie znanego dzisiaj kryzysu zbytu. Ostatecznie można by wywieźć bardzo wiele, ale chodzi o to, jak i gdzie to sprzedać.</u>
<u xml:id="u-18.37" who="#WicemarszałekWoźnicki">Od siebie dodam, że jeszcze jeden środek wpływający na zmniejszenie czy też uczynienie emigracji zbędną, to jest szybki postęp kultury i techniki rolniczej oraz zwiększenie wydajności ziemi, jest także jednak sprawą wymagającą długiego okresu czasu i bardzo dużo wkładów.</u>
<u xml:id="u-18.38" who="#WicemarszałekWoźnicki">A tymczasem co się dzieje? Gospodarstwa drobne o obszarze 0,5 ha wynosiły w Polsce, w myśl danych ostatniego spisu Urzędu Statystycznego, 64,7% ogólnej liczby gospodarstw, większość tych gospodarstw nie może zapewnić całej rodzinie właściciela koniecznego bytu. Wysoki przyrost naturalny, wynoszący przeszło 400.000 głów rocznie, musi prowadzić do jeszcze większego rozdrobnienia gospodarstw i osłabienia ich siły ekonomicznej. Pierwszym krokiem tedy do reformy rolnej musi być z konieczności złagodzenie przeludnienia na wsi. Oddanie całego zapasu ziemi właścicielom gospodarstw karłowatych, nie mówiąc już o bezrolnych wykazałoby, że ziemi tej jest za mało i bezwzględnie dla wszystkich nie wystarczy. Pozostaje zatem jedyny na razie wyjście, nazwijmy je złem koniecznem — „emigracja”. Zadaniem Państwa jest więc na razie ułatwienie i umożliwienie nadmiarowi ludności rolniczej znalezienia odpowiedniego kawałka ziemi tam, gdzie to jest możliwe.</u>
<u xml:id="u-18.39" who="#WicemarszałekWoźnicki">W ostatnich czasach bardzo często mówiono w prasie w dyskusji budżetowej o tak zwanej polityce czynnej emigracji. Tego terminu używano bądź to w formie odradzania, tak zwanej czynnej polityki, bądź to przy doradzaniu większej aktywności.</u>
<u xml:id="u-18.40" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jeżeli jednakże mam z tego miejsca wyjaśnić, co w pojęciu rządowem oznacza czynna polityka emigracyjny — to stwierdzam, że oznacza ona dążenie do stworzenia wychodźcom takich warunków, w których mogliby osiągnąć maximum korzyści gospodarczych dla siebie i dla swej ojczyzny, przy jednoczesnem zapewnieniu im opieki i poparcia własnego państwa, tak niezbędnych dla zachowania na obczyźnie wartości duchowych i utrzymania moralnej łączności z krajem.</u>
<u xml:id="u-18.41" who="#WicemarszałekWoźnicki">Rozumiem doskonale, że różnica, jaka zaistniała w czasie dyskusji budżetowej pomiędzy mną a niektórymi pp. posłami w tem stadjum nie może być usunięta i uważam, że najlepszym do tego terenem będzie fachowa komisja emigracyjna.</u>
<u xml:id="u-18.42" who="#WicemarszałekWoźnicki">Na pytanie w komisji budżetowej, jakie instytucje korzystają z subwencji Działu I § 12 wyjaśniam, iż korzystały z nich takie instytucje o charakterze społeczno-gospodarczym, jak: Instytut Gospodarstwa Społecznego, Polskie Towarzystwo Polityki Społecznej, Muzeum Społeczne, Muzeum Bezpieczeństwa i Hygjeny Pracy, Towarzystwo Eugeniczne, Zrzeszenie Towarzystw Psychotechnicznych w Warszawie, Towarzystwo Psychotechniczne w Krakowie, Towarzystwo Ogrodów Działkowych oraz wszystkie inne instytucje, które zajmują się sprawami, wchodzącemi w zakres Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i na życzenie Ministerstwa, w razie braków specjalistów czy organów dla przygotowania i zorganizowania pewnych spraw, sprawy te dla Ministerstwa załatwiają.</u>
<u xml:id="u-18.43" who="#WicemarszałekWoźnicki">Osobne lokale dla pośrednictwa pracy kobiet, o których tu mówiono, będą mogły być tworzone na szerszą skalę dopiero przez budowanie specjalnych gmachów, dla urzędów' pośrednictwa pracy i funduszu bezrobocia, co w tej chwili jest przygotowywane na szerszą skalę. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o kontroli i nadzorze nad instytucjami opieki społecznej ma na celu wyłącznie czuwanie, by fundusze ze środków publicznych obracane były na właściwe cele, by personel wychowawczy do swych odpowiedzialnych zadań był należycie przygotowany, a wychowańcy, czy pensjonarze, należycie traktowani i utrzymywani. Wszelkie obawy, by rozporządzenie to nie było wykonywane w sposób utrudniający działalność instytucyj katolickich muszą być stanowczo uważane za nieuzasadnione.</u>
<u xml:id="u-18.44" who="#WicemarszałekWoźnicki">Na pomoc na domy ludowe i robotnicze, o które to chodziło w dyskusji, przeznaczona była w roku zeszłym suma 80.000 zł. dla wszystkich instytucji w całej Rzeczypospolitej. Ponieważ kwota ta była zbyt małą, można było tylko w niewielkich sumach udzielać pomocy na urządzenie wzniesionych już domów.</u>
<u xml:id="u-18.45" who="#WicemarszałekWoźnicki">W odniesieniu do zarzutu z powodu naruszania przepisów ustawodawstwa społecznego, a w szczególności ustawodawstwa o czasie pracy, stoję na stanowisku, że przepisy prawne obowiązujące w tej dziedzinie, jak wszystkie inne przepisy muszą być z całą ścisłością wykonywane, jeśli ma być pełny ład i porządek w Państwie.</u>
<u xml:id="u-18.46" who="#komentarz">(P. Żuławski: Niestety sądy na tym stanowisku nie stoją.)</u>
<u xml:id="u-18.47" who="#WicemarszałekWoźnicki">Sądy są niezależne i ja wpływu na tok ich działalności nie mam. Dokładam wszelkich starań, aby po tej linji szły wszystkie podległe mi urzędy, a że po tej linji idą, świadczy powiększenie się liczby wizytacji i inspekcji oraz wydanych pod tym względem zarządzeń, jako też liczba sporządzanych protokółów.</u>
<u xml:id="u-18.48" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jeżeli w r. 1925 przypadało na jednego inspektora 156 wizytacji i komisji — to w r. 1926 było ich 170, a w r. 1927 - 183. Ilość zleceń w zakresie higjeny w całej inspekcji pracy wynosiła w r. 1925 w zaokrągleniu 39.500, w r. 1926 - 70.000, w roku zaś 1927 prawie 78.000.</u>
<u xml:id="u-18.49" who="#WicemarszałekWoźnicki">Liczba spraw sądowych, wszczętych z zakresu ustawodawstwa ochronnego na podstawie protokółów inspekcji pracy wzrosła z 1.600 w r. 1924 na 3.500 w r. 1926 i na przeszło 5.000 w r. 1927.</u>
<u xml:id="u-18.50" who="#komentarz">(P. Żuławski: A mimo tego mnożą się nadużycia.)</u>
<u xml:id="u-18.51" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ale wykaz ilości nadużyć nie powiększa się.</u>
<u xml:id="u-18.52" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wobec domagania się z różnych stron ustawy o ubezpieczeniu na starość robotników i zarzutów z tego powodu pod adresem Rządu skierowanych, uważam za obowiązek swój stwierdzić, że przyczyn niezałatwienia tej sprawy dotychczas nie należy szukać ani w kwietyzmie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, wiadomem jest bowiem, że projekt ustawy takiej jest od dawna opracowany, ani w braku energji w przeprowadzeniu projektu, przeciw czemu przemawiają bardzo liczne rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej bardzo zasadniczej natury, które zostały wydane w ostatnich czasach we wszystkich dziedzinach Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-18.53" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wśród tych rozporządzeń są takie, w których przeprowadzenie wielu z obecnych pp. posłów nie wierzyło i kiedy na konferencji pracy, odbytej w Prezydjum Rady Ministrów w jesieni 1926 r. zapowiadałem ich wydanie, spotkałem się z głośno wyrażonemi wątpliwościami i zapytaniami ze strony obecnych wielu pp. posłów: a co zrobi P. Minister Przemysłu i Handlu, a co na to P. Minister Rolnictwa, Skarbu i inni. Nie mniej jednakże zostały one wprowadzone w życie...</u>
<u xml:id="u-18.54" who="#komentarz">(P. Żuławski: Ale je sfuszerowano.)</u>
<u xml:id="u-18.55" who="#WicemarszałekWoźnicki">...i spotkały się z życzliwem przyjęciem ze strony opinji publicznej. Nie należy też przyczyn niezałatwienia dotychczas powyższej ustawy ubezpieczeniowej szukać w braku życzliwego do niej stosunku w Rządzie, lecz poprostu w tem, że problemy z zakresu tej ustawy bardziej, niż wszelkie inne wkraczając w sfery działania i zainteresowania wszystkich prawie Ministerstw, wymagają dłuższych i uciążliwszych rozważań i uzgodnień.</u>
<u xml:id="u-18.56" who="#WicemarszałekWoźnicki">Mam prawo jednak zapewnić Wysoki Sejm, że współpraca Ministerstw w tym względzie posunęła się w ostatnich zwłaszcza czasach bardzo znacznie naprzód i pozwala mi liczyć na rychłe ustąpienie pozostałych jeszcze trudności.</u>
<u xml:id="u-18.57" who="#komentarz">(P. Puchałka: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-18.58" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wreszcie przedstawiciel partji komunistycznej przy przemówieniu w dyskusji nad ogólną polityką Rządu użalał się na t. zw. faszyzację i komisaryzację ze strony Rządu w stosunku do kas chorych. Te skargi, powtarzane są w najrozmaitszych nielegalnych odezwach. Uważam za swój obowiązek z tego miejsca oświadczyć, że żaden metaforyczny termin komisaryzacji, faszyzacji czy innej „zacji” nie jest w stanie zmienić właściwego sensu i celu zarządzeń moich dotychczasowych w tym względzie.</u>
<u xml:id="u-18.59" who="#WicemarszałekWoźnicki">A celem tym jest nie likwidacja samorządu, jako takiego, lecz obrona tego samorządu, co więcej, obrona instytucji samej właśnie przed szkodliwą na wskroś robotą frakcji komunistycznej, której przedstawiciele starają się nadużywać tej pożytecznej, mogącej być dobrodziejstwem dla warstw pracujących instytucji dla celów nic wspólnego z dobrem ubezpieczonych nie mających.</u>
<u xml:id="u-18.60" who="#WicemarszałekWoźnicki">Nie bacząc na to, że instytucja ta powstała po to, by nieść robotnikowi i jego rodzinie pomoc w najcięższych momentach życia, w czasie choroby i niezdolności do pracy — próbują utworzyć z niej teren dla ekscytowania ubezpieczonych drogą rezolucji, wniosków i obietnic, o których nieziszczalności każdy zdrowo myślący musi być przekonany.</u>
<u xml:id="u-18.61" who="#WicemarszałekWoźnicki">To też poza specjalnemi powodami, rozwiązywanie organów autonomicznych kas chorych następuje w tych przede wszystkiem kasach, w których frakcja komunistyczna uzyskuje dostateczny wpływ, by innym członkom samorządu uniemożliwić działalność zgodną z ustawą i celem instytucji.</u>
<u xml:id="u-18.62" who="#WicemarszałekWoźnicki">Gdyby inaczej w tym względzie postępowały władze nadzorcze, wywołałoby to zdziwienie ze strony samych komunistów, to też oświadczam, że jak długo będę miał wpływ na sprawę powyższą, nie dam im powodów do zdziwienia i postępowania swego w tym względzie nie zmienię.</u>
<u xml:id="u-18.63" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wszystkie inne wnioski, życzenia i zarzuty, których nie uwzględniłem w mojem przemówieniu, a które były podniesione w czasie dyskusji, wszystkie te wnioski będą rozpatrzone przez Ministerstwo i w miarę słuszności, oczywiście w granicach faktycznych możliwości, uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-18.64" who="#WicemarszałekWoźnicki">Do głosu nikt się już nie zgłosił. W ten sposób załatwiliśmy budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Głos ma sprawozdawca p. Zarański.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PZarański">Wysoki Sejmie! Na posiedzeniu komisji, odbytem w dn. 24 kwietnia r. b., poddany został dyskusji referat, opracowany przeze mnie, w którym starałem się z całym objektywizmem przedstawić obecny stan naszego przemysłu i handlu i rzemiosła. Krótki czas, jaki pozostawał referentowi Komisji Budżetowej na omówienie zagadnienia przemysłu i handlu, nie pozwolił na szczegółowe omówienie spraw, związanych z administracją państwowych przedsiębiorstw; wobec tego na Komisji Budżetowej przeprowadzono na ten temat tylko bardzo ogólnikowe obrady i odłożono dyskusję do czasu przedłożenia następnego preliminarza budżetowego, a z zagadnień, obejmujących dział przedsiębiorstw państwowych, zajęto się jedynie kwestją administracji solnej, wychodząc z tego zapatrywania, że dział administracji solnej powinien spoczywać w jednym ręku, że agendy odnoszące się zarówno do wytwórczości, jak i sprzedaży tego produktu, powinne się znajdować w administracji Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PZarański">W tym też sensie pozwolę sobie w imieniu własnem, a zresztą i zgodnie z opinją całej komisji, która przytakiwała moim wywodom pod tym względem, przedłożyć rezolucję do łaskawego przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PZarański">W r. 1926, a w szczególności w drugiej połowie tego roku, pracowaliśmy w naszem Państwie pod znakiem wyjątkowo korzystnej konjunktury. W r. 1927 konjunktura ta zaczęła się pogarszać, a w bieżącym roku mamy już pewne trudności ekonomiczne i stan zaczyna się pogarszać. Z temi trudnościami należy się liczyć i musimy na nie być przygotowani. Nie chcę przez to powiedzieć, że konjunktura w roku bieżącym pogorszyła się znacznie, chcę tylko wskazać na tę okoliczność, że skutkiem tego — zresztą wielu członków Komisji Budżetowej przy omawianiu tego budżetu na to również wskazywało — tempo naszego rozwoju ekonomicznego cokolwiek osłabło i że temu przypisać należy, że nasza produkcja, nasz przemysł, licząc się z przyśpieszonem tempem rozwoju ekonomicznego, ma obecnie do zwalczenia szereg trudności. Wprawdzie eksport nasz nie wynosi więcej, niż 10% całej naszej produkcji narodowej jednak ze względu na to, że nasz eksport jest mało zróżniczkowany, należy na kształtowanie się cen, zwłaszcza cen pewnych artykułów naszego wywozu, na rynkach światowych zwrócić szczególną uwagę. W grę wchodzą tu najważniejsze artykuły naszego wywozu, jak węgiel, cynk, żelazo, nafta, cukier i inne. Węgiel stanowi w naszym eksporcie bardzo poważną pozycję, bo wartość wywozu węgla wynosi przeszło 200 milj. franków złotych. Otóż rozpatrzenie naszej sytuacji pod kątem widzenia kształtowania się cen na rynkach zagranicznych jest niesłychanie ważne także dla naszej sytuacji gospodarczej. Muszę stwierdzić, że cena węgla na rynku światowym w ciągu obecnego roku spadła z 20 szylingów na 12 szylingów, dziś wynosi nawet mniej. Ponadto na rynku węglowym mamy do zwalczenia niesłychane trudności, a polegają one na tem, że Anglja stara się uzyskać z powrotem stracone podczas znanego strajku rynki zbytu w krajach nadbałtyckich i skandynawskich. Na pochwałę naszego przemysłu węglowego muszę stwierdzić, że nasze organizacje przemysłowe pracowały w tym kierunku bardzo wybitnie, bardzo dodatnio, z wielkim sukcesem i przyczyniły się do podniesienia znaczenia Państwa w dziedzinie wytwórczości węgla. Przekonano się bowiem tam, że nasz węgiel jednak swoją jakością dorównywa w wysokim stopniu także przechwalonemu pod wieloma względami węglowi angielskiemu. Jeżeli się uwzględni, że obecnie w Anglji stworzona została bardzo silna organizacja w celu zwalczenia właśnie konkurencji węgla polskiego, obejmująca, jeżeli się nie mylę, około 120 milj. ton produkcji węgla angielskiego, popierająca eksport w ten sposób, że do każdej tony eksportowanego węgla angielskiego dopłaca eksporterom 3 szylingi, to zrozumieją szanowni Panowie, w jak ciężkiem położeniu znajduje się nasz przemysł węglowy, jeżeli ma utrzymać nadal ze stanowiska prestige'u naszego Państwa zdobyte rynki zbytu w państwach nadbałtyckich i skandynawskich.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PZarański">Gorzej jeszcze przedstawia się rynek cynkowy, tu cena cynku wykazuje stale tendencję zniżkową. Jeszcze w r. 1926 cena cynku wynosiła 38 funtów, z początkiem roku 1927 spadła na 26, a obecnie wynosi 24 funty. Cynk zaś stanowi w wartości naszego eksportu pozycję 105 milj. fr. złotych.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PZarański">Trzeba dodać, że nasze produkty naftowe nie wytrzymują konkurencji na rynku światowym. Na rynku światowym rozgrywa się obecnie wielka walka między potężnemi światowemi koncernami Standard i Shell i wskutek tej walki ceny na rynku światowym tak spadają, że nasz przemysł naftowy, pracujący w bardzo ciężkich warunkach, bo w warunkach wielkiej głębokości, olbrzymich kosztów i małej produkcji — nasze świetne czasy naftowe eruptywnych szybów z samopłynącą ropą niestety należą do przeszłości — znalazł się w warunkach, w których nie jest w stanie na rynku światowym wytrzymać konkurencji.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PZarański">O cenie innych artykułów na rynkach światowych pisałem obszernie w swym referacie, który znajduje się w rękach Panów jako sprawozdanie Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PZarański">Ale omawiając nasz stosunek do konjunktury światowej, nie możemy także zapominać o bardzo ważnem zagadnieniu, a mianowicie o konieczności umieszczenia nadmiernego przyrostu naszej ludności poza granicami naszego kraju, o tem zagadnieniu, o którem przed chwilą p. Minister Pracy i Opieki Społecznej obszernie mówił. Przyrost naszej ludności wynosi około 450.000 rocznie i ani przemysł, ani rolnictwo, ani emigracja nie są w stanie wchłonąć tego przyrostu. A w związku z trudnościami gospodarczemi wzrastają w państwach, do których emigracja miałaby pójść, także trudności imigracyjne, o których była mowa. Musimy zatem liczyć się z koniecznością jak najintensywniejszego rozwoju naszego przemysłu i rozwinięcia naszego rolnictwa, tych dwóch gałęzi naszej wytwórczości, na których opiera się głównie nasze gospodarstwo narodowe.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PZarański">Stwierdzić winienem, że na tę pogorszoną konjunkturę jest przygotowany w obecnej dobie właściwie jedynie Skarb Państwa, który stworzył duże rezerwy, duże zasoby, przy których gospodarkę państwową prowadzić można, przemysł zaś jest istotnie wyzbyty z rezerw. Natomiast przemysł naszych sąsiadów rozporządza takiemi rezerwami i to jest między innemi najpoważniejszy czynnik przewagi zagranicznego przemysłu nad naszym. W przyszłości należy się zatem domagać możności tworzenia takich rezerw, możności inwestowania kapitałów w przemyśle.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PZarański">Po wojnie dominującą była powszechna obawa o rewolucję. Przepowiadano zmierzch i upadek kapitalizmu. Wojna sprowadziła istotnie rozprzężenie systemu gospodarczego, osłabiła produkcję, zachwiała podstawami obiegu pieniężnego i zniszczyła system wymiany międzynarodowej dóbr, wprowadzając zarazem etatystyczny sposób ich rozdziału. I zdawało się przez pewien czas.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PZarański">Że przedwojenny system gospodarczy państw cywilizowanych runął bezpowrotnie; twarda jednak konieczność już w ciągu kilku lat przywróciła panowanie starych zasad i starego systemu, a niepowodzenie eksperymentu rosyjskiego sprowadziło otrzeźwienie szerokich mas.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PZarański">Polska dla odbudowy nie mogła się posługiwać nowym jakimś systemem, musiała sobie zdawać sprawę, że regenerację osiągnąć można tylko przy pomocy starych wypróbowanych metod. Jednak w stosunku do krajów zachodnio - europejskich reprezentuje Polska okres i system spóźnionego kapitalizmu i zmuszona jest w ciągu kilku lat nadrobić kilkudziesięcioletni okres. W związku z tem należy przypomnieć, że to opóźnienie naszego rozwoju ekonomicznego ma swe źródło także w naszem przedwojennem rozdzieleniu na trzy zabory, rozwój zaś w zaborach był zależny nie tylko od różnego ustawodawstwa, ale także od różnych metod polityki przemysłowej, handlowej i celnej.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PZarański">Ponadto liczyć się trzeba z pewnemi prądami, idącemi z krajów o daleko posuniętej sprawności przemysłowej, a wyrażającemi się w dążności do przeprowadzenia zasad liberalizmu, zasady otwartych drzwi w wymianie międzynarodowej, przy czem operuje się hasłami międzynarodowej solidarności. W istocie jednak są to tendencje opanowania krajów słabszych przez kraje ekonomicznie silniejsze. Hasła te i te tendencje nie są również i bez praktycznego znaczenia, czego dowód mieliśmy przy naszych staraniach o pożyczkę zagraniczną.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PZarański">Wreszcie należy zwrócić uwagę także na fakt, że przemysł zachodnio-europejski już po wojnie zdążył zmodernizować swe urządzenia i przystąpił do przeprowadzenia racjonalizacji produkcji. My przebyliśmy zaledwie okres odbudowy, Stoimy przed koniecznością modernizacji, a równocześnie musimy przeprowadzić także racjonalizację dla uzyskania zdolności konkurencyjnej. W tych warunkach nasz spóźniony kapitalizm ma specjalnie trudne zadania, tem trudniejsze, że z uwagi na konieczność uzyskania równowagi budżetowej i ustabilizowania naszej waluty przemysł musiał ponieść ofiary na rzecz Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PZarański">W referacie, który opracowałem dla komisji, a który ze zmianami, wskazanemi przez dyskusję w komisji, znajduje się w rękach Panów, przedstawiłem, zdaje się, objektywnie obecny stan poszczególnych działów naszego przemysłu. Dlatego wobec pośpiechu, z jakim dyskusja nad budżetem podąża w naszym Sejmie, zdaje mi się, że omawianie tych działów mogę opuścić, przy czem chcę tylko zaznaczyć, że tak, jak to zresztą na komisji powiedziałem, a i tu chciałbym wyraźnie stwierdzić, przez kapitalizm rozumiem dwa czynniki, zarówno kapitał, jak i pracę i tylko w harmonijnem działaniu tych dwóch czynników, składających się na nasze gospodarstwo społeczne, upatruję możność potężnego, jak sobie tego życzyć należy, rozwoju naszego życia ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#PZarański">Chciałbym w związku z tem, co mówiłem już o przemyślę węglowym, przypomnieć, że w referacie moim przy omawianiu zagadnień naszego eksportu węglowego przdstawiłem szereg postulatów, ujętych w 10 punktach, które nie spotkały się z opozycją na komisji i które wskutek tego, zdaje mi się, zasługują na uwzględnienie.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#PZarański">Chciałbym w szczególności zaznaczyć, że pocieszającym jest objaw zwiększenia się spożycia, jakie się zaznaczyło w dziedzinie kopalnictwa węglowego. Otóż zadanie zwiększenia spożycia węgla należy do zakresu działania Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a także do zakresu działania władz państwowych naszego Państwa. Spożycie węgła rośnie, obecnie wynosi ono około 840 kg na głowę, rośnie stopniowo, ale muszę powiedzieć, że jeszcze jest bardzo dalekie od tego, jakie wykazują inne kraje. Pod tym względem pozwalam sobie przypomnieć cyfry, które w referacie podałem.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#PZarański">Wracając do zagadnienia zwiększenia spożycia artykułów przemysłowych w kraju, muszę z radością stwierdzić stały wzrost pojemności naszego rynku wewnętrznego. Wykazuje on stale podwyżkę. Jest to niewątpliwie jaśniejsza strona naszego życia gospodarczego. Z uwagi na to, że jeszcze i teraz konsumpcja nasza jest niższa od zagranicznej, przemysł nasz ma spore szanse rozszerzenia zbytu.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(P. Diamand: I handel.)</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#PZarański">I handel oczywiście, jedno z drugiem idzie w parze. I tak konsumpcja węgla wzrosła z 700 kg. w 1924 r. na 840 kg. w 1927 r. Konsumpcja papieru wzrosła w ciągu czterech lat w dwójnasób i wynosi 4 kg. na głowę. Konsumpcja cementu wzrosła z 8 na 15 kg., jest jednak w stosunku do Niemiec bardzo niska, bo tam wynosi 100 kg. na głowę. Wyroby walcowane w ciągu 4 lat wzrosły w dwójnasób, jednakże gdy chodzi o konsumpcję żelaza w ogóle, to jest ona prawie 20 razy mniejsza, niż w Niemczech. Prawie podwójnie wzrosło spożycie na głowę cukru i mydła — pan Minister Spraw Wewnętrznych miałby z tego powodu szczególną radość. Konsumpcja papieru wzrosła w ciągu ostatnich 5 lat.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(P. Diamand: Czy już z wyborami?)</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#PZarański">To wszystko świadczy o wzroście zamożności szerokich mas i daję dobre nadzieje dla przemysłu naszego na przyszłość.</u>
<u xml:id="u-19.21" who="#PZarański">Zwrócić należy uwagę, że rozszerzenie rynku wewnętrznego dla artykułów przemysłowych wymaga ogólnych ułatwień handlowych oraz propagandy. W zakresie ogólnych ułatwień handlowych należy przypomnieć, że najbardziej zacofane w kulturze ekonomicznej Kresy Wschodnie są najbardziej oddalone od środowisk produkcji węgla i żelaza. Jedynie odpowiednie skonstruowanie taryf kolejowych zbliżyć może te rynki zbytu i rozszerzyć ich konsumpcję.</u>
<u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Głos: I lepsze połączenia.)</u>
<u xml:id="u-19.23" who="#PZarański">I lepsze połączenia.</u>
<u xml:id="u-19.24" who="#PZarański">Przechodzę teraz do charakterystyki naszego handlu zagranicznego i tu stwierdzić muszę, że mimo niekorzystnego kształtowania się naszego bilansu handlowego przy głębszej analizie bilansu spostrzegamy wzrost importu surowców i narzędzi produkcji, natomiast zmniejszenie się wwozu gotowych towarów konsumpcyjnych i zbytkowych. Zestawienie importu wykazało pozornie dużą pozycję towarów gotowych, jednakże mieszczą się w niej także maszyny i narzędzia. Jeżeli chodzi o import surowców, to cała wartość przywozu w roku 1924 stanowiła 26%, w 1927 r. 36%. Co do importu zauważyć należy, że wartość 1 tony towarów importowanych maleje. Gdy w roku 1924 wynosiła ona 612 franków złotych, to w roku 1927 tylko 343. To wskazuje na wzrost importu surowców w stosunku do importu towarów gotowych.</u>
<u xml:id="u-19.25" who="#PZarański">Co do eksportu, to ten nie jest jeszcze zadowalający. W tym kierunku należy spodziewać się owocniejszych rezultatów od instytutów, powołanych do życia przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, w szczególności od Instytutu Eksportowego, który niedawno powstał, oraz od świeżo powołanego do życia Instytutu badania konjunktur gospodarczych i cen, dwóch instytucji, które, o ile staną na wysokości zadania, niezawodnie przyczynią się w znacznej mierze do wzbogacenia naszego życia gospodarczego i do pomnożenia naszego eksportu, co tak wybitnie leży w interesie naszego stanowiska gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-19.26" who="#PZarański">Zdaje się, że pod tym względem jestem także w zgodzie z p. prof. Rybarskim, który w ogólnej dyskusji w Sejmie, jak niemniej i na łamach swego dziennika dał wyraz właśnie tego rodzaju zapatrywaniom. Natomiast upatruję pewien brak optymizmu w tem, co szanowny prof. Rybarski mówi o bilansie handlowym, a to dlatego, że jednakowoż zgodzić się należy z zapatrywaniem, jakie tu wyraził p. generalny sprawozdawca budżetu prof. Krzyżanowski, gdy mówił, że na cyfrach, które przedstawiają obraz naszego bilansu handlowego, bezwzględnie i pod każdym warunkiem polegać nie można. Gdyby zatem szanowny prof. Rybarski tę dozę optymizmu, jaką niezawodnie wlewa w umysły swych studentów, zastosował również do oświetlenia naszego bilansu handlowego, to zdaje się, że byłoby to usprawiedliwione. Przypomnę zresztą, że niedawno ukazała się bardzo cenna praca naszego kolegi z Senatu p. Hipolita Gliwica, który w niej omawia także zagadnienie kształtowania się naszego bilansu handlowego; jest to praca, nie zajmująca się doktrynami, praca bardzo sumienna, ujmująca zagadnienia gospodarcze głównie z praktycznego, gospodarczego punktu widzenia i zdaje się, że możemy się jednak niezbyt pesymistycznie zapatrywać na kształtowanie się naszego bilansu handlowego, a także może i nie wyrzucać naszemu Wicepremjerowi p. dr. Bartlowi, że przy wygłaszaniu swych mów powodował się optymizmem, wyrażając nadzieję, że to ujemne saldo naszego bilansu handlowego zniknie.</u>
<u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(P. Diamand: Nie nadzieję, ale pewność.)</u>
<u xml:id="u-19.28" who="#PZarański">Ono zniknie z czasem, w każdym razie będzie malało, jeżeli zaś nie postępuje w tym stopniu, jakby tego sobie życzyć należało, to zdaje się jest to w najściślejszym związku z tem, że tempo konjunktury cokolwiek się zatrzymało i nie jest już tak pośpieszne, jakeśmy się tego przedtem spodziewali.</u>
<u xml:id="u-19.29" who="#PZarański">O zadaniach, jakie czekają przemysł, i o zadaniach, jakie Rząd ma do spełnienia w dziedzinie przemysłu i handlu, jak niemniej o wspólnych zadaniach, łączących przemysł i handel, jak i nasze władze administracyjne, pisałem dość obszernie w referacie i mam nadzieję, że skoro Panowie ten referat przeczytali, to mogę być zwolniony od szczegółowego ich omawiania.</u>
<u xml:id="u-19.30" who="#PZarański">Natomiast w pewnym logicznym związku z tą kwestją pozostają kwestje kapitału zagranicznego, pożyczki zagranicznej, oraz traktatów handlowych. Co do traktatów handlowych muszę zaznaczyć, że na Komisji Budżetowej odbyła się dość obszerna na ten temat dyskusja i wyrażono zapatrywanie, że zawarcie traktatów handlowych przede wszystkiem z najbliższymi sąsiadami należy do konieczności państwowych. Jednak zupełnie zgodnie z zapatrywaniami, wyrażonemi w ogólnej dyskusji budżetowej przez p. pos. Radziwiłła, mogę stwierdzić, że przyjście do skutku traktatów handlowych, w szczególności naszego traktatu handlowego z Niemcami, nie może być uzależnione od postulatów natury politycznej, bo absolutnie jedna kwestja jest od drugiej niezależna. Przede wszystkiem Niemcy, zarówno jak i my, potrzebują tego traktatu, więc tu stanowisko naszego Państwa i Niemiec jest niezawodnie równe. Jeżeli się abstrahuje od momentów natury politycznej, to zdaje się nie ulegać wątpliwości, że Niemcy, tak samo jak i my, zdani na najbliższe sąsiedztwo, tego traktatu potrzebują, nie można zaś stawiać sprawy tak, że zawarcie tego traktatu nam jest koniecznie potrzebne i nie można uzależniać zawarcia tego traktatu handlowego od kwestji natury politycznej.</u>
<u xml:id="u-19.31" who="#PZarański">Co do kapitału zagranicznego, to niezawodnie udział jego w naszem życiu gospodarczem jest pożądany, gdyż my środków pieniężnych dostatecznych nie posiadamy, ale oględne przypatrzenie się temu kapitałowi zagranicznemu, tak, jak o tem mówił p. Radziwiłł, jest ze ze wszech miar wskazane.</u>
<u xml:id="u-19.32" who="#PZarański">Co do pożyczek zagranicznych, to nie ma wątpliwości, że nadzieje, jakie z tą kluczową pożyczką zagraniczną były łączone, dotąd w pełnej mierze jeszcze się nie spełniły, ale sądzę, że to nastąpi. Mam wszelką nadzieję, że będzie to musiało nastąpić.</u>
<u xml:id="u-19.33" who="#komentarz">(P. Diamand: Przez płacenie odsetek.)</u>
<u xml:id="u-19.34" who="#PZarański">Niezawodnie kapitaliści, którzy nam będą pożyczać pieniądze, będą żądali odsetek, to nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ale zdaje mi się, że będą oni wiedzieli, dlaczego to robią. Dlatego, że na podstawie stanu gospodarczego naszego Państwa mają możność daleko lepszego u nas oprocentowania swych kapitałów, niż gdzie indziej. Otóż nie ma dla mnie wątpliwości, że w związku z nie tak pośpiesznym rozwojem ekonomicznym, jak się tego spodziewaliśmy, tempo przybywania kapitału zagranicznego na nasze cele produkcyjne jest powolniejsze, ale nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że jednak te zagraniczne kapitały na cele pożyczkowe do Polski wpłyną.</u>
<u xml:id="u-19.35" who="#PZarański">Przechodząc do zagadnienia handlu, chciałbym przypomnieć, że z cyfr, jakie w referacie komisyjnym podałem, a które podają wysokość przywozu i wywozu naszego, wynika, że nasza rola jako pośrednika wymiany międzynarodowej jest znikoma, a rola nasza jako transportera morskiego zaczęła się dopiero od 2 lat i obejmuje zaledwie skromną część własnego tonażu. Za gros tonażu musimy płacić dewizami zagranicznemi, a zarazem jesteśmy uzależnieni od polityki handlowej państw, przodujących w transporcie morskim. Nawet w transporcie lądowym w obrocie tranzytowym odgrywamy minimalną rolę, bo na wschodzie mamy martwą gospodarczo granicę. Natomiast w sprawach tranzytowych jesteśmy bardzo silnie zależni od innych państw, bo tylko na północy mamy naszą bazę handlową morską. Z punktu widzenia wymiany międzynarodowej jesteśmy bardzo opóźnieni w rozwoju, jeszcze bardziej, niż z punktu widzenia produkcji. Na tym samym niskim poziomie stoi także nasz aparat handlowy wewnętrzny. Brak nam magazynów, posiadamy wadliwy system kolei, budowanych z punktu widzenia strategicznego państw zaborczych; system ten nie odpowiada naszym potrzebom. A w stosunku do naszych sąsiadów zachodnich posiadamy nierozwinięty prawie zupełnie transport wodny. I w tym kierunku musimy zatem nadrobić czas stracony.</u>
<u xml:id="u-19.36" who="#PZarański">Mamy tu jednak obok trudności ekonomicznych także pewien balast ideologiczny do zwalczenia. Nigdy nie byliśmy kupcami. To, co się u nas nazywa w potocznym języku handlem, jest dość dalekie od nowoczesnego ujmowania tej bardzo ważnej funkcji życia gospodarczego. Stąd pochodzi, że ocena znaczenia handlu, znaczenia jego roli i potrzeb jest u nas z założenia fałszywa. Dopiero po usprawnieniu naszego aparatu handlowego możemy oczekiwać i wymagać uporządkowania naszego handlu wewnętrznego. W tych nowych inwestycjach musi wziąć udział Rząd, miasta oraz samo kupiectwo. Koniecznem jest stworzenie sieci elewatorów, zmodernizowanie rzeźni, budowa chłodni, budowa publicznych magazynów, stworzenie kredytów warrantowych, rozszerzenie chłodnictwa kolejowego, a nadto także w pewnym kierunku dostosowanie taryf kolejowych.</u>
<u xml:id="u-19.37" who="#PZarański">W ocenie naszej polityki handlowej musimy sobie także zdawać sprawę z naszej niższości ekonomicznej, z hiperprodukcji na rynku światowym oraz nieuregulowanych umowami stosunków z sąsiadami, oraz z obaw o kształtowanie się naszego bilansu handlowego. O ile w innych problemach życia gospodarczego życie to domaga się dostosowania się Rządu do jego potrzeb, to w tej dziedzinie Rząd musi mieć absolutne poparcie wszystkich czynników gospodarczych, tem bardziej, że pod tym względem Rząd podlega wszechstronnemu naciskowi z zewnątrz. Tymczasem, jak już wspomniałem, kraje o szeroko rozbudowanym przemyśle forsują ideologję skasowania barjer celnych. Ataki te skierowane są przeciw państwom sukcesyjnym, a bodaj najsilniej przeciw Polsce. Zapomina się zaś o tem, że polityka celna wszystkich państw jest niezmiernie płynna, że w każdym niemal roku prawie wszystkie państwa wprowadzają zasadnicze zmiany w swej taryfie celnej.</u>
<u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
<u xml:id="u-19.39" who="#PZarański">Można tu dodać, że Państwa walczą także ukrytym zakazem importu. W naszych stosunkach z Czechosłowacją wielokrotnie to się na nas odbiło.</u>
<u xml:id="u-19.40" who="#PZarański">Co do traktatów handlowych, to jeszcze raz w tem miejscu muszę zaznaczyć i to z polecenia komisji, że zadanie zawarcia traktatów handlowych jest dla nas ciągle jeszcze bardzo aktualne...</u>
<u xml:id="u-19.41" who="#komentarz">(Głos: I rewizja dotychczasowych.)</u>
<u xml:id="u-19.42" who="#PZarański">...oraz rewizja niektórych traktatów dotychczasowych; niewątpliwie jest szereg traktatów takich, co do których rewizja jest wskazana i o ile miałem sposobność się poinformować w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, na warsztacie znajduje się ten program pracy.</u>
<u xml:id="u-19.43" who="#PZarański">Niezałatwienie tej sprawy wykazuję, że teorja o pierwszeństwie zagadnień gospodarczych przed politycznemi jest bardzo podejrzana, jak również i teorja o bezinteresowności politycznej kapitału międzynarodowego.</u>
<u xml:id="u-19.44" who="#PZarański">W dyskusji budżetowej na komisji zgodzono się także na tezę, że w omawianiu i przygotowywaniu traktatów handlowych powinien być zastrzeżony większy wpływ naszego resortowego ministerstwa, to znaczy Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Dlatego jest moim obowiązkiem i ten postulat tu podkreślić.</u>
<u xml:id="u-19.45" who="#PZarański">Co do polityki morskiej, mogę tylko w krótkości stwierdzić, że zasługuje ona na entuzjastyczne uznanie. Nie chcę tu bliżej omawiać całej sprawy rozbudowy Gdyni, tworzenia i rozszerzenia naszej floty handlowej i pasażerskiej; rzeczy te są w Polsce dziś dość znane. A tylko stwierdzić muszę, że działalność obecnego Rządu i działalność obecnego p. Ministra Przemysłu i Handlu w tym kierunku stanowić będzie niezawodnie, tak jak już teraz stanowi, najpiękniejszą kartę jego działalności na krześle ministerjalnem.</u>
<u xml:id="u-19.46" who="#PZarański">Chciałbym jeszcze dodać, że zapowiada się powstanie dużego przedsiębiorstwa połowu śledzi. Jest to sprawa ważna z powodu, że import śledzi, idący przez Gdańsk, wynosi 70.000–75.000 ton rocznie, a wartość tego importu wynosi 50 milj. zł. Otóż zapowiada się powstanie przedsiębiorstwa dla połowu śledzi na wielkiem morzu. Jeżeli to przedsiębiorstwo przyjdzie do skutku, to jest nadzieja, że naszemi środkami będziemy w stanie jakie 50.000 ton śledzi do Polski wprowadzać i w ten sposób polepszyć nasz bilans handlowy.</u>
<u xml:id="u-19.47" who="#PZarański">W mym referacie poświęciłem wreszcie kilka uwag scharakteryzowaniu naszego kupiectwa. Tu tylko w kilku słowach chciałbym przypomnieć to, co napisałem, że u nas niestety brak ambicji tworzenia przedsiębiorstw handlowych. Gdy zagraniczne firmy pozostają przez szereg pokoleń w jednej rodzinie, to u nas doraźnie tworzy się ten handel, konjunktury i potrzebne koneksje, zagranicą zaś przeważnie się to wszystko dziedziczy.</u>
<u xml:id="u-19.48" who="#komentarz">(Głos: Sekwestratorzy przeszkadzają. P. Rosmarin: I rozporządzenia zabijają handel, np. ostatnie rozporządzenie, które zabija handel zbożem.)</u>
<u xml:id="u-19.49" who="#PZarański">Są tutaj pewne niezawodnie utrudnienia w dziedzinie handlu, są także i inne warunki, wskutek których handel w Polsce gorzej prosperuje, niż za granicą. Pamiętać musimy, że u nas były odmienne warunki dzielnicowe, odmienne ustawodawstwa handlowe i że wszystko należało dopiero złączyć w jedną całość, a także muszę przypomnieć i tę bądź co bądź demoralizację, jaką wywołała spekulacja wojenna i inflacja.</u>
<u xml:id="u-19.50" who="#PZarański">Przypomnieć muszę, że dopiero po ustabilizowaniu się naszych stosunków nastąpiła selekcja w handlu i że ta selekcja, która ujawniła się w pewnych upadłościach, w pewnem zmniejszeniu się wykupu świadectw przemysłowych, nie była wcale klęską kupiectwa, lecz stanowi podstawę dla zdrowego, należytego jego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-19.51" who="#PZarański">W szeregu dziedzin kupiectwo nasze niestety nie zawsze rywalizuje skutecznie nawet na własnym terenie z kupiectwem zagranicznem. Charakterystyczne jest, że eksport drzewa, trzody, częściowo zboża, opanowały bezpośrednio firmy zagraniczne przy pomocy własnych ajentów, pomijając niekiedy nawet pośrednie współdziałanie kupiectwa krajowego. Dla słuszności objaśnić to należy nie tylko niższością konkurencyjną naszego kupiectwa, lecz także większą zasobnością kupiectwa zagranicznego w kapitał obrotowy, a także tą anomalją, że firmy zagraniczne w przeciwieństwie do krajowych, nie opłacają podatku obrotowego od tranzakcji dokonanych u nas.</u>
<u xml:id="u-19.52" who="#PZarański">Pewną ujemną rolę odgrywają tu także znaczne utrudnienia i ograniczenia paszportowe, o których na komisji była mowa. Zdaję mi się, że nadszedł czas, w którym powinien upaść już ten mur, ograniczający ruchliwość naszego kupiectwa, i że należałoby utrudnienia, jakie są dotychczas jeszcze czynione mimo ulepszeń w tej dziedzinie, jeszcze dalej rozluźniać.</u>
<u xml:id="u-19.53" who="#PZarański">Uznając postęp w dziedzinie organizacji naszego handlu, muszę jednak zauważyć, że tak przemysł, jak i handel muszą się zmodernizować pod względem metod pracy, pod względem organizacji zbytu i propagandy. Wprawdzie nie wszystkie wzory zagraniczne dadzą się od razu przeszczepić na nasz grunt, jednak handel powinien na wzór handlu zachodnio-europejskiego i handlu Stanów Zjednoczonych zacząć politykę aktywną. Handel amerykański stwarza i propaguje potrzeby konsumenta, a nasz handel czeka dopiero na niego. Ogólnie jednak stwierdzić mogę, że usprawnienie naszego państwowego aparatu handlowego postępuje znacznie szybciej, niż zastosowane przez kupiectwo nowe metody pracy i organizacji. Pod względem postępu naszego życia gospodarczego przemysł okazuje jednak w porównaniu z handlem większą żywotność.</u>
<u xml:id="u-19.54" who="#PZarański">Agendy Ministerstwa Przemysłu i Handlu obejmują oprócz przemysłu i handlu także rzemiosła. Zagadnieniu rzemiosła poświęcam w drukowanym referacie również sporo uwag. Chciałbym tylko przypomnieć, że chodzi tu głównie o kredyt inwestycyjny i redyskontowy. Prócz innych zagadnień, o których będę mówił, i w tym kierunku rozwinął już akcję Bank Gospodarstwa Krajowego, jednak życzyć by sobie należało, ażeby rozprowadzanie tych kredytów nie było dokonywane jedynie przez komunalne i powiatowe kasy oszczędności, lecz ażeby tu także spółdzielnie kredytowe rzemieślnicze, kasy rzemieślnicze, banki rzemieślnicze miały możność współdziałania.</u>
<u xml:id="u-19.55" who="#PZarański">Następnie na uwagę zasługuje akcja surowcowa, którą by należało ze stanowiska państwowego popierać. Powinien być dokonywany masowy zakup surowców i stworzona możność rozdziału jego między warsztaty rzemieślnicze. Jeżeli to się stanie, a stać się może jedynie przy pomocy Państwa, to tego rodzaju akcja usprawni działalność warsztatów rzemieślniczych i uzbroi je do wytrzymania walki konkurencyjnej z rzemieślnikiem zagranicznym, który jest uzbrojony we wszelkie dobre środki taniej produkcji. W budżecie naszym niestety małą pozycję stanowi dotacja na nagrody i wyjazdy za granicę terminatorów, jest to jednak kwestja ważna i życzyć by sobie należało, aby w następnym preliminarzu budżetowym pozycja ta została zwiększona. Musimy dążyć do przełamania przesądu, że nasz rzemieślnik może poprzestać tylko na elementarnem wykształceniu, i musimy pobudzać i popierać szlachetne emulacje młodzieży rzemieślniczej w kierunku osiągnięcia jak najdoskonalszych wyników w swój cm wykształceniu, a do tego potrzebne są większe kredyty, niż w bieżącym roku na ten cel można było przyznać.</u>
<u xml:id="u-19.56" who="#PZarański">Ponieważ mamy rozsiane na całym terenie Polski ośrodki przemysłu ludowego i domowego, oraz przemysłu artystycznego, z calem bogactwem swoistych materjałów etnicznych i Stoimy tu, zwłaszcza w. dziedzinie przemysłu artystycznego, na tym stopniu, że już uzyskaliśmy uznanie nawet zagranicy, przeto cała dziedzina tych odrębnych gałęzi życia gospodarczego powinna znaleźć silne poparcie i opiekę Rządu przez wydatne subwencjonowanie towarzystw popierania tych przemysłów.</u>
<u xml:id="u-19.57" who="#PZarański">Wreszcie rzemiosła powinne także znaleźć poparcie w postaci kredytu na rzecz składów gotowych fabrykatów rzemieślniczych, jest to również postulat ważny, o którego spełnienie zabiega nasze rzemiosło, i zdaje mi się, że i ten postulat godny jest poparcia i w tym kierunku zwracam uwagę Rządu na żądania, jakie dochodzą od naszego rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-19.58" who="#PZarański">Poparcie naszego rzemiosła jest zresztą także do pewnego stopnia kwestją polityczną, jest kwestją wzmocnienia naszego stanu średniego, tak ważnego w rozwoju życia każdego narodu, a więc także naszego.</u>
<u xml:id="u-19.59" who="#PZarański">Przechodząc obecnie do samego budżetu, muszę przede wszystkiem sprostować omyłkę druku, jaka zaszła na str. 17, mianowicie w dziale V, tam, gdzie piszę o uchwałach komisji, pierwszy ustęp ma brzmieć w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-19.60" who="#PZarański">„Przy szczegółowem rozpatrywaniu poszczególnych pozycyj preliminarza budżetowego uchwaliła komisja zgodnie z wnioskami referenta, ustalonemi w porozumieniu z Rządem, oraz po przyjęciu zaproponowanego przez pp. Pragiera i Kalinowskiego podwyższenia w dziale l § 10 wydatków zwyczajnych subwencji o kwotę zł. 820.000” — a nie tak, jak wydrukowano, 130.000, — „z czego przypada podwyższenie na przemysł ludowy o kwotę” — nie tak, jak wydrukowano, 90.000, lecz „440.000”, — a na przemysł artystyczny o zł. 40.000, wreszcie 340.000 zł. na wystawę w Poznaniu, następujące zmiany”.</u>
<u xml:id="u-19.61" who="#PZarański">Wskutek tego, na samym końcu str. 17, tam, gdzie wydrukowano: „Ujemny wynik administracji”, kwota ma brzmieć nie 365.471, lecz 1.055.471, wskutek czego w ostatniem zdaniu „W rezultacie ogólny wynik dodatni” wynik nie będzie, jak wydrukowano: „dodatni”, lecz „ujemny” w wysokości nie 566.554, lecz 123.446.</u>
<u xml:id="u-19.62" who="#PZarański">Przechodząc do poszczególnych pozycyj, muszę zaznaczyć, że na ogół Komisja Budżetowa przyjęła z nieznacznemi zmianami preliminarz, przedłożony przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Zmiany, jakie zaproponowałem, jako referent komisji, zostały uzgodnione z Rządem. W związku z temi zmianami, jakie nastąpiły po uzgodnieniu ich z Rządem, oraz po uchwałach. powziętych przez Komisję Budżetową, chciałbym kilka pozycji ważniejszych tego zmienionego preliminarza budżetowego objaśnić. Pozycja Centralnej Komisji Przywozu. Tu można było na podstawie ścisłych i ostrożnych obliczeń przyjąć dochód większy o 500.000 zł. W dziale Urzędu Patentowego można było powiększyć dochód o 158.740, przy czem wydatki tego urzędu należało ze względu na rozrost agend również odpowiednio powiększyć. W dziale Urzędu Miar należało dochód powiększyć o 301.000 zł., a to z tego powodu, że w interesie przemysłu, który się użalał, że legalizacja przedkładanych przyrządów mierniczych nie następuje w należytym tempie i że tej legalizacji z powodu braku urzędników i ogromnego rozrostu agend tego Urzędu nie można na czas dokonać, należało także powiększyć siły urzędnicze, wskutek czego te pozycje mniej więcej równoważą się. Nie ma to żadnego wpływu na ogólny rezultat budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, bo suma wpływów i wydatków mniej więcej się równoważy. Pozycja subwencji wymaga także wyjaśnienia. W tej pozycji mieści się subwencja na Powszechną Wystawę w Poznaniu, w wysokości 790.000 zł„ która w preliminarzu budżetowym, przedłożonym przez Ministerstwo, nie mogła być na czas wstawiona. Ponadto mieści się uchwalone w trzeciem czytaniu przez Komisję Budżetową zwiększenie na przemysł ludowy o 440.000 zł., oraz zwiększenie, uchwalone w drugiem i trzeciem czytaniu na Komisji Budżetowej, dla przemysłu artystycznego o 40.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.63" who="#PZarański">Wreszcie w Zarządzie Centralnym, w wydatkach nadzwyczajnych należało zwiększyć pozycję na rozbudowę polskiej floty handlowej z powodu niezapłaconego dotychczas cła za statki, sprowadzone do Polski, oraz z tytułu zaległych procentów za raty za 4 nabyte statki przez Państwo, mianowicie 2 statki handlowe i 2 statki pasażerskie. O zapłatę cła upomina się Ministerstwo Skarbu. Te wydatki nadzwyczajne musiano więc zwiększyć o kwotę 541,600 zł. Natomiast można było z tego powodu, że program budowy Szkoły Morskiej wedle wszelkiego prawdopodobieństwa w roku bieżącym nie będzie mógł być w całości wypełniony, zmniejszyć pozycję na budowę tej szkoły o 500.000 zł., to znaczy utrzymać tylko pozycję 500.000 zł., potrzebną na budowę, która znajduje się w ustawie o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych.</u>
<u xml:id="u-19.64" who="#PZarański">Zanim jeszcze zakończę, chciałbym dodać, że rezolucje nie były przedmiotem obrad Komisji Budżetowej. Postanowiono, że wszystkie rezolucje, jakie mają być w dziale Ministerstwa Przemysłu i Handlu postawione i przedłożone Wysokiemu Sejmowi, mają być jeszcze przez komisję, przy współudziale generalnego referenta budżetowego rozpatrzone i następnie dopiero przedłożone Wysokiemu Sejmowi razem ze wszystkiemi innemi rezolucjami. Jednak osobiście pozwolę sobie przedłożyć tu własne rezolucje, które zresztą na komisji odczytałem, a to z tego powodu, że zdaje mi się, są to kwestje, które bez trudności będą mogły być przez Wysoki Sejm uchwalone.</u>
<u xml:id="u-19.65" who="#PZarański">Rezolucja 1): Sejm wzywa Rząd do wstawienia w preliminarzu budżetowym następnego roku wydatnych kwot na wiercenia w celu poszukiwania złóż soli potasowych oraz ropy naftowej dla własnych przedsiębiorstw.</u>
<u xml:id="u-19.66" who="#PZarański">Rezolucja ta wymaga kilku słów uzasadnienia. Wydany został z mocą ustawy dekret, zmieniający w pewnej dziedzinie powszechną ustawę górniczą, obowiązującą dotychczas. Dekret ten ustanowił zasadę, że poszukiwanie i wydobywanie złóż soli potasowych należy odtąd jedynie do Państwa, jest rezerwatem państwowym. Skoro to nastąpiło, to spadł na Państwo i na Rząd ciężki obowiązek poważnego traktowania tego przedmiotu, które polegać musi na tem, że muszą być wykonane te roboty, które doprowadzą nie tylko do poszukiwań, ale także i do wydobywania soli potasowych; rozwój tego przemysłu jest ściśle związany także i z rozwojem naszego rolnictwa. Dlatego, zdaje mi się, że tego rodzaju apel do Rządu, ażeby w następnym preliminarzu wstawił kwotę na rozpoczęcie prac przedwstępnych, jest uzasadniony. Poszukiwanie ropy naftowej potrzebne jest zaś dla Polminu.</u>
<u xml:id="u-19.67" who="#PZarański">Rezolucja druga: Sejm wzywa Rząd do znacznie wydatniejszego poparcia w preliminarzu budżetowym następnego roku rękodzielnictwa, a to dla umożliwienia należytej sprawności izb rzemieślniczych, umożliwienia kształcenia terminatorów zagranicą w szerszym zakresie oraz obmyślenia środków dla zorganizowania akcji wspólnego zakupu surowców i założenia składów gotowych wyrobów.</u>
<u xml:id="u-19.68" who="#PZarański">Rezolucja trzecia: Sejm wzywa Rząd do zjednoczenia całej administracji solnej w Ministerstwie Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-19.69" who="#PZarański">Wreszcie rezolucja czwarta: Sejm wzywa Rząd do wstawienia w najbliższym preliminarzu budżetowym sum potrzebnych do rozpoczęcia budowy gmachu Urzędu Patentowego.</u>
<u xml:id="u-19.70" who="#PZarański">Wreszcie na zakończenie kilka uwag o sposobie wykonania tego budżetu przez naszą administrację. Otóż tu z zadowoleniem mogę stwierdzić znaczne usprawnienie naszego aparatu administracyjnego w zakresie działania centrali Ministerstwa Przemysłu i Handlu i władz mu podległych. Sukces ten jest niezawodnie osobistym sukcesem p. Ministra Przemysłu i Handlu i jego współpracowników, zarówno w centrali, jak i w niższych instancjach, zajmujących kierownicze stanowiska, przy czem fakt, że obecny Minister Przemysłu i Handlu pozostaje na urzędzie dłużej, niż każdy z jego poprzedników, odegrał tu niezawodnie dużą pomocniczą rolę. Stwierdzić mi wolno, że urzędnicy przejęci są coraz bardziej poczuciem odpowiedzialności za swoje urzędowanie, skutkiem czego fakt usuwania się od odpowiedzialności za urzędowanie, system usuwania się od załatwiania spraw, system przewlekania spraw, polegający na odsyłaniu ich na różne konferencje między ministerjalne, konsultacje i narady w łonie samego Ministerstwa, najczęściej w tym celu, żeby się samemu wyzbyć tej odpowiedzialności, wszystko to dzisiaj należy, chwała Bogu, do przeszłości.</u>
<u xml:id="u-19.71" who="#PZarański">Życzyć by należało, ażeby stan ten rozszerzył się na wszystkie dziedziny naszej państwowej administracji, która zresztą stanowczo zmierza ku poprawie, i aby szeregi naszych urzędników, których byt materjalny także temu Wysokiemu Sejmowi niezawodnie leży na sercu, coraz to więcej przenikała świadomość, że nie społeczeństwo jest dla władz, lecz władze są dla społeczeństwa...</u>
<u xml:id="u-19.72" who="#komentarz">(Potakiwania.)</u>
<u xml:id="u-19.73" who="#PZarański">...którego celom i potrzebom nasza administracja służyć musi.</u>
<u xml:id="u-19.74" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma poseł Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PBrun">Wysoki Sejmie! Zarówno budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jak i szereg przemówień i prac p. Ministra Kwiatkowskiego muszą w' każdym gospodarczo myślącym wyrobić przekonanie, że prace Ministerstwa w7 szeregu doniosłych zagadnień bieżącej polityki gospodarczej stanęły na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PBrun">Jednem z najważniejszych posunięć obecnego Rządu, a przede wszystkiem p. Ministra Przemysłu i Handlu było przy projektowaniu ustaw wciągnięcie do współpracy najliczniejszych sfer, dając w ten sposób możność przedwstępnej krytyki tych projektów, przedstawiania różnych dezyderatów na przyszłość i udzielania opinji fachowych, a więc bezwzględnie najbardziej kompetentnych. Przemysł i handel dał przy tem dowód, że potrafią wydatnie i z pożytkiem dla kraju pracować i że udzielają opinji nie z osobistego ciasnego, lecz szerokiego punktu widzenia na całość życia Państwa. Dla przykładu wymienię tutaj kilka takich prac o ogromnej wadze i doniosłości, w których sfery te brały udział, mianowicie: rozporządzenie o izbach przemysłowo-handlowych, izbach rzemieślniczych, ustawie akcyjnej, instytucie eksportowym, instytucie konjunktur i cen, o ubezpieczeniach pracowników umysłowych. o taryfie celnej, o ustroju celnym i wielu, wielu innych.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PBrun">Ze szczególnem też uznaniem muszę podkreślić poczynania w dziedzinie rozwoju naszego handlu morskiego przez konsekwentną politykę rozbudowy portu w Gdyni, otworzenie szkoły morskiej, przez zapoczątkowanie własnego przemysłu rybackiego i t. d.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PBrun">Wszystko to, a także i udział członków Rządu i ekspertów gospodarczych w konferencjach, mających na celu ujednostajnienie międzynarodowej polityki handlowej, świadczy niezbicie, że zaczynamy wychodzić z zaściankowych stosunków i że położono już kamień węgielny pod planową budowę naszego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PBrun">Dbając o zatrudnienie jak największej ilości rąk roboczych i wszystkich warsztatów pracy, p. Minister był jednym z pierwszych, który rzucił hasło konieczności zwiększenia siły konsumcyjnej ludności, hasło konieczności powiększenia zarobków, podniesienia ogólnej skali życiowej, wzmożenia dobrobytu ogólnego.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PBrun">Lecz w Polsce brak jest jeszcze dostatecznie sprawnego aparatu organizacyjnego, który by myśli te szybko i umiejętnie w czyn umiał wprowadzić, to też ogromne pozostaje jeszcze pole do działania specjalnie w dziedzinie uzdrowienia i ulepszenia samego aparatu handlowego, od którego wyżyn rozwojowych zależy organizacja pracy na rynkach: krajowym i zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PBrun">Ogół nie rozumie jeszcze znaczenia handlu w życiu państwa i na skutek niezrozumienia tej dziedziny pracy, na skutek fałszywych haseł, w swoim czasie rzuconych, kupca wciąż jeszcze uważa się za lichwiarza, paskarza lub coś w tym rodzaju. Wszak do tej chwili istnieje u nas jeszcze ustawa o walce z lichwą wojenną, ustawa, godząca w cześć każdego kupca, ustawa niesprawiedliwa, demagogiczna, wprowadzona przez większość sejmową, która chciała koniecznie znaleźć kozła ofiarnego, ponieważ wskutek niezrównoważonych stosunków, niezrównoważonego budżetu i nieumiejętności rządzenia krajem waluta nasza spadała. Krzycząca ta niesprawiedliwość raz wreszcie naprawioną być musi.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PBrun">Mam wrażenie, że p. Minister Kwiatkowski był pierwszym ministrem, który ośmielił się stwierdzić, że dopiero okres stabilizacji waluty okazał, że wzbogacenie się kupiectwa było czczą legendą i że wobec tego praca nad zorganizowaniem handlu musi być podjęta na nowo. Całe szczęście, że już coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć, że rozwój przemysłu i rolnictwa jest niemożliwy bez rozwinięcia handlu i że od wysokiej wartości i rozkwitu kupiectwa zależny jest dobrobyt całego kraju. Fakty te stwierdzono niejednokrotnie. Ostatnio wspomniał o nich p. referent w przedmowie swojej w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, lecz powtarzać je powinno się tak długo, aż wszyscy w Polsce, a przynajmniej znaczna większość zrozumie je i uzna je jako aksjomat. Fakty te najzupełniej podziela p. Minister, który w ciekawej swej książce: „Postęp gospodarczy Polski” tak pisze:</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PBrun">„Podniesienie znaczenia, a tem samem poziomu handlu polskiego w ciągu najbliższych lat staje się zagadnieniem pierwszorzędnem, jeżeli w formach ekonomicznych ma się Polska współczesna szybko zbliżać do form wielkich państw gospodarczych świata”.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#PBrun">Lecz samo należyte rozumienie roli handlu nie umożliwia jeszcze jego bytowania i dania mu możności życia!!</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PBrun">Już w poprzednim Sejmie stwierdzono, że przedsiębiorstw handlowych, wykupujących patenty I kategorji, w porównaniu do roku 1924 pozostało wszystkiego 28,5% poprzedniej cyfry. II kategorji — 62% i tylko IV kategorja wykazuje pewną zwyżkę, dowodzącą pauperyzacji handlu. Z ostatnich cyfr, sporządzonych na 15 lutego 1928 r. w związku z wyborami do warszawskiej Izby przemysłowo-handlowej, okazuje się, że ilość firm I i II kategorji znowu spadła, bo w samym okręgu warszawskim ilość ta zredukowana została prawie o 1000 firm, co stanowi spadek o 20% w stosunku do roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#komentarz">(Głos: To referent nazywa dodatniem zjawiskiem. P. Diamand: Brak pieniędzy na patent.)</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#PBrun">Tym razem to samo zachodzi w III i IV kategorji. Wysoka Izbo! Ten zastraszający fakt redukcji aparatu handlowego wyższego rzędu jest ubolewania godny wprost z państwowego punktu widzenia!</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#PBrun">Nie jest on niczem innem, jak konieczną konsekwencją pewnych fałszywych przesłanek polityki gospodarczej w stosunku do handlu, zarówno poprzednich rządów, jak i Izb ustawodawczych, które zrozumieć nie chciały i nie chcą, że ciężary utrzymania Państwa nie mogą leżeć tylko na jednej grupie społecznej!</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#PBrun">Nasz system podatkowy tak zaciążył na handlu, że nie tylko nie pozwala na czynienie pewnych drobnych inwestycyj lub reorganizacji, lecz nie pozwala na kontynuowanie handlu w poprzednim rozmiarze i zmusza do kurczenia sposobów pracy i rozmiarów działalności! Coraz częściej słyszy się rozpaczliwe głosy, że patenty, podatek obrotowy, dochodowy, świadczenia komunalne i socjalne zjadają nie tylko skromne zarobki, lecz corocznie naruszają substancję majątkową prawie każdego kupca.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#PBrun">Pobieranie podatku dochodowego od kupiectwa w czasie dewaluacji, nie dając możności przedsiębiorstwom handlowym przewalutowywania posiadanego przez nich na składzie towaru, jest, zdaniem mojem, również nadzwyczaj niesprawiedliwem, bowiem kupiec, który 3 lata temu na składzie posiadał towaru za 100 zł. wartości, a obecnie na 1 stycznia wykazuje, że ma tego towaru za 172 zł. czyli w pełnej równowartości nowego złotego, to od 72 zł., to jest 72% swego majątku, zapłacił lub zapłaci podatek dochodowy bez względu na to, czy towar swój sprzedał i nabył nowy, czy też przeszacował tylko stary towar według obecnej nowej jego wartości.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#PBrun">B. senator p. Jan Stecki, przedstawiciel rolnictwa, w czasopiśmie „Rolnik i Ekonomista” stwierdził, że wieś nasza we wpływach z podatków bezpośrednich partycypuje w sumie tylko 3%. Proszę Panów! Jeżeli nie 97, ale jeżeli 90% wszystkich podatków bezpośrednich przypada na miasta i z tych 90% ostrze tego obciążenia skierowane jest na handel, to chyba przyznają Panowie, że ten stan rzeczy dłużej tolerowany być nie może i że reforma systemu podatkowego przez znaczne zwiększenie liczby płatników bezpośrednich i przez usunięcie tak rażącej nierównomierności w obciążeniu podatkowem wsi w stosunku do miasta jest sprawą naglącą i niecierpiącą zwłoki. To twierdzenie moje nie wiem czy znajdzie wśród Panów, którzy w swej znacznej większości jesteście rolnikami, należyte zrozumienie, lecz podziwiam, że Wy, Panowie, którzy uważacie się za gorących obrońców wszystkich jakoby pokrzywdzonych i biednych, nie możecie zrozumieć, że często ten drobny kupiec jest w większej nędzy i w gorszych żyje warunkach zdrowotnych, niż ci, których Wy bronicie przed zapłaceniem najdrobniejszego nawet podatku.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#PBrun">Na Zachodzie dawno już uznano, że podatek obrotowy w dotychczasowej formie tylko sprzyja drożyźnie, przeczy założeniom prawidłowej polityki cen, pociąga za sobą drożyznę pieniądza i w rezultacie wytwarza i utrwala stosunki niezdrowej konkurencji kupieckiej, stanowiąc dla nieuczciwych płatników wysoką premję, a dla lojalnych płatników obciążenie, przekraczające możność ich egzystencji.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#PBrun">Podatek ten uniemożliwia także szanse konkurencyjne w stosunku do handlu cudzoziemskiego zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#PBrun">Rozumiem, że podatku obrotowego chwilowo jeszcze całkowicie znieść nie można, lecz trzeba go zacząć likwidować, przede wszystkiem przez ujednostajnienie i znaczne bardzo obniżenie stawek tego podatku. W Niemczech przy 3/4% stawce pobieranej obecnie wpływy z tego podatku są znacznie większe, niż przy znacznie większych stawkach, zbliżonych do naszych. Nadto podatek ten zreformować należy jeszcze przez zwolnienie od niego towarów eksportowych i płodów rolnych oraz przez wprowadzenie dla drobnego rzemiosła i drobnego kupiectwa tego podatku w formie drobnego ryczałtu.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#PBrun">Nieuwzględnienie tego minimum postulatów handlu odbije się najfatalniej na naszem życiu gospodarczem, to też apeluję do Wysokiej Izby zarówno jak i do p. Ministra Przemysłu i Handlu, aby tę wytworzoną zabójczą dla handlu sytuację zechciał wziąć pod uwagę!</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#PBrun">Druga sprawa, przy której kupiectwo nadzwyczajnej opieki potrzebuje — to sprawa kredytów. W wydawnictwie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów zostało zaznaczone, „że szerzone hasła demagogiczne w poprzednich okresach zdołały wzbudzić zasadniczą niechęć do kupca”, co jak powiada to wydawnictwo: „nawet znajdowało wyraz w posunięciach Rządu w polityce nie tylko podatkowej, ale i kredytowej, gdzie z jednej strony odmawiano wszelkiej pomocy, z drugiej zaś nakładano szereg ciężarów, pogarszających sytuację handlu”.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#PBrun">To upośledzenie wyraża się znikomą cyfrą niespełna dwuprocentowego udziału handlu w kredytach Banku Polskiego.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#PBrun">Jeżeli się weźmie przy tem pod uwagę, że przemysł krajowy, który sam nie posiada zbyt wielkiego kapitału obrotowego, żąda od kupca zapłaty za towary w kilka dni od daty wysłania towaru, a od słabszych kupców zapłaty tej żąda z góry nawet, to czyż nie jest jasnem, że brak kredytu dla kupiectwa zmusza go do szukania kredy tu dłuższego towarowego zagranicznego, przez co najniepotrzebniej często zwiększa się import!</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#PBrun">Solidny kupiec bez rezerw kredytowych istnieć długo nie może. Oparcie się kupca wyłącznie tylko na kredycie wekslowym, który otrzymuje od swego dostawcy, jest niedostateczne i niebezpieczne. Wszak najmniejsze załamanie się konjunktury, nierozsprzedanie towaru w terminie wskazanym, pociąga za sobą niemożność wykupienia wekslu, a przez to samo i śmierć moralną kupca w oczach banków i swoich dostawców. To też ten znaczny spadek ilości prowadzących interesy handlowe u nas, o czem uprzednio wspomniałem, tłumaczy się w dużym stopniu panującemi u nas stosunkami kredytowemi. Sądząc z przemówienia p. Ministra Przemysłu i Handlu w Komisji Budżetowej, nie wątpię, że p. Minister wszelkich sił dołoży, by jak najprędzej stanowi temu zapobiec.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#PBrun">Koniecznem jest przede wszystkiem niezwłoczne przyznanie taniego kredytu dla drobnego kupiectwa i udzielenie mu go za pomocą kas oszczędności i kooperatyw współdzielczych. Zdaniem mojem również wpłynąć by należało na politykę Banku Polskiego, by polityka ta stopniowo przeszła od systemu kontyngentowania kredytów bezpośrednich do zasady wolnego skupu całego wartościowego materjału wekslowego.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#PBrun">Identycznie te same potrzeby kredytowe i podatkowe są zasadniczym warunkiem racjonalizacji naszego eksportu. Bo, proszę Panów, według ustawy o podatku przemysłowym zwalnia się od podatku wywóz jedynie półfabrykatów i gotowych wyrobów, podczas gdy kraj nasz prowadzi przede wszystkiem eksport surowcowy; ustanawia się uprzywilejowanie eksportu przez przedsiębiorstwa lub organizacje przemysłowe z zupełnem wykluczeniem przedsiębiorstw i organizacji handlowych, stwarza się w bardzo wielu wypadkach faktyczne uprzywilejowanie eksporterów zagranicznych w stosunku do eksporterów krajowych.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#PBrun">To też coraz częściej do Polski przyjeżdżają ajenci cudzoziemscy, skupują u nas i wysyłają zagranicę zboże, len, jaja, drzewo etc., nie płacąc przy tem w ogóle żadnych podatków, i uniemożliwiając konkurowanie ze sobą firmom krajowym, które w większości wypadków płacić muszą podatki, przekraczające ich własne zarobki, a które nie posiadają przy tem aparatu kredytowego dla celów ułatwień eksportowych.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#PBrun">Jak długo kupiectwu nie będzie dana możność osiągania nawet drobnych zarobków i możność ich kapitalizacji, jak długo obrót artykułami produkcji krajowej nie będzie mógł liczyć na takie same warunki kredytowe, z jakich z łatwością może korzystać zagranicą, tak długo wszelkie wysiłki nad wzmożeniem zdolności nabywczej, wysiłki nad wzmożeniem konkurencyjności naszej produkcji oraz powstrzymania zbędnego importu, nie dadzą żadnych rezultatów!</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#PBrun">Kończę, wyrażając nadzieję, że zarówno w interesie sfer gospodarczych, jak i ludu pracującego, polityka obecnych Izb ustawodawczych i Rządu pójdzie nie w kierunku antykapitalistycznych eksperymentów, lecz w kierunku trwałego wzmagania ogólnego dochodu społecznego, w kierunku powiększania dobrobytu wszystkich sfer, a więc i całego kraju.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Diamand.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PDiamand">Wysoki Sejmie! Nim przystąpię do właściwego tematu, muszę dać wyraz zgodzie z wywodami tych panów, którzy oświadczyli, że załatwienie budżetu w tak krótkim czasie jest niemożliwe. Oświadczenia takie słyszeliśmy od przedstawicieli rozmaitych stronnictw i także z ust referentów.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PDiamand">Budżet jest właściwą sposobnością kontroli parlamentu nad rządem, jego polityką i jego działaniem. Dlatego tylko głęboka znajomość budżetu może to zadanie ułatwić, a może dopiero umożliwić, co w zbyt krótkim czasie jest wykluczone.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PDiamand">Mam nadzieję, że najbliższe debaty nad budżetem dadzą nam dość czasu, ażebyśmy sami dokładnie poznali budżet i wpłynęli przez dyskusję, przez krytykę na polityczne wykształcenie obywateli Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PDiamand">Jeżeli przystąpię do omówienia budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, to przede wszystkiem wydaje mi się, że należałoby omówić politykę tego ministerstwa, gdyż polityka gospodarcza jest istotną polityką, rzeczywistem działaniem na rozwój gospodarczy, a w następstwie na wszystkie gałęzie życia publicznego. Nie przesadzam, jeżeli powiem, że od polityki gospodarczej zależy kultura, zależy siła, i zależy stanowisko Państwa Polskiego. Jeżeli mówimy o polityce gospodarczej, to przede wszystkiem musimy się nad tem zastanowić, w jakich warunkach znajdujemy się ze względu na gospodarstwo światowe i na gospodarstwo nasze własne. I tutaj, mam wrażenie, że żyjemy jakoby na wyspie odcięci od świata, jakobyśmy nie mieli świadomości zależności gospodarczej naszej od stosunków gospodarczych całego świata. Rząd obecny bardzo silnie podkreślił swoje sukcesy, ale zapomniał dodać, że żyliśmy dotychczas w warunkach konjunktury światowej, że między stosunkami roku 1927 a rokiem 1924 czy 1925 zachodziły w świecie takie różnice, które wprost wydają się nieprawdopodobnemi. Jakby różdżką czarodziejską tknięty w całym świecie podniósł się poziom warunków życiowych, wszystkie zakłady przemysłowe od dawna nieczynne poszły w ruch, nastąpiła zmiana, której tak łatwo zanalizować nie można, ale faktem jest, że nastała konjunkturą świetna. I nasza konjunktura zawdzięczała swe powstanie konjunkturze światowej. Ledwie następuje jej osłabienie, słyszymy z tych wysokich krzeseł rządowych wyrazy obawy co do naszego położenia gospodarczego. Są związki w życiu gospodarczem świata, związki nierozerwalne z wpływami bezpośredniemi natychmiastowemi na życie nasze, których polityka naszego Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie uwzględnia. Ustosunkowanie się sił w naszym Rządzie nie jest mi dokładnie znane. W jaki sposób kształtuj e się nasza polityka gospodarcza, tego osądzić nie umiem, ale mam wrażenie wielkiego wpływu ministerstw niegospodarczych na naszą politykę gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PDiamand">P. referent, p. generalny referent i nawet Panowie z miejsc rządowych podkreślają potrzebę układu handlowego z Niemcami. Ten układ mimo że jest najnaturalniejszym, rozumiejącym się samo przez się uzupełnieniem obydwóch gospodarstw, do skutku nie przychodzi.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie nasza wina.)</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PDiamand">Nie chcę grać roli sędziego, ale zdaje mi się, że stanowisko moje w tej sprawie jest jasne. Według mojego zdania, decydującym czynnikiem w sprawie układów gospodarczych jest p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Głos: Niemiecki.)</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PDiamand">Mówię o Polsce, jak w Niemczech jest, tego nie wiem. Tam zdaje się zupełnie inni ministrowie decydują.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PDiamand">Proszę Panów, co do tego niewłaściwego wpływu, a często decydującego, zdanie moje podzielają bardzo wysokie sfery urzędowe. Być może, że wpływy te zmniejszą się, gdy stronnictwa tak wpływowe, jak stronnictwo p. referenta i p. generalnego referenta zaakceptuje ich tu wyrażoną opinję co do gospodarczej potrzeby układu handlowego z Niemcami. Być też może, że konjunktura polityczna obecna będzie dogodniejsza dla układu z Niemcami, albowiem jeżeli istnieją, a przeszkody istnieją ze strony agrarjuszów niemieckich, to zdaj e się, że obecny Rząd mniej będzie podlegał ich wpływom...</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Głos: Na pewno.)</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#PDiamand">...a podda się prawdopodobnie większym dzisiaj wpływom klasy robotniczej niemieckiej i przemysłu niemieckiego, które bardzo pragną wymiany swoich towarów na surowce polskie, na żywność, którą w bardzo dogodnych warunkach z Polski dostać można, a może i na wpływ cen importu polskiego na ceny niemieckie.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#PDiamand">Rząd nie uwzględnia znaczenia przewrotu w życiu społeczno-gospodarczem, który świat przechodzi. Rząd nie uwzględnia stosunków gospodarczo-społecznych i zmniejszania się znaczenia warstwy kapitalistycznej, kapitalizmu w ogóle dla produkcji i dla rozwoju gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#PDiamand">Proszę Panów! Dzięki prasie rządowej można by w Polsce mieć wrażenie, jakobym ja był odkrywcą tego objawu. Czytałem w pismach rządowych artykuły, które mnie bardzo w ambicję wbiły, jakoby o zmianach zbliżających się a już rozpoczętych Polska dowiedziała się ode mnie i że temu mojemu wpływowi ulegają nawet polskie sfery kapitalistyczne. Ponadto jestem przeświadczony o tem, że trudno byłoby stwierdzić zmiany w gospodarstwie i w społecznych warunkach europejskich, a może i poza Europą z obserwacji rozwoju i postępu na gospodarczym terenie Polski. Ta rzekomo moja teorja, te moje marzenia, jak pisze prasa rządowa, znalazły nie tylko w Rzeczypospolitej posłuch, ale w Anglji, Ameryce, w Niemczech, w międzynarodowej Izbie handlowej…</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Głos: Pan Prezes należy do Międzynarodówki.)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#PDiamand">Do kilku. Koledzy sejmowi ranie teraz zaszczycili urzędem prezesa grupy polskiej międzyparlamentarnego związku dla handlu, a więc i do tej należę. I odkrycie przewrotu w życiu gospodarczem nie jest nowe, jest to odkrycie dość dawne. Te kraje, w których kapitalizm jest rozwinięty, kapitaliści, którzy stoją na czele wielkich organizacji kapitalistycznych, czują, że coś się zmieniło, że się dawne świętości zapadają. Jest w Niemczech znakomity uczony ekonomista, człowiek, który bardzo krytycznie odnosi się do socjalizmu proletarjackiego, człowiek, który nie uznaje materjalistycznego pojmowania dziejów i znaczenia materjalistycznego dla rozwoju historji ludzkości. I on z tego stanowiska swojego doszedł do tego samego, co i ja i przyjaciele moi, poznania. W książce, której najnowsze wydanie wyszło z końcem ubiegłego roku: „Życie gospodarcze w wieku kapitalizmu” pisze...</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(Głos na ławach: Kto? Niech Pan zdradzi nazwisko.)</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#PDiamand">...Werner Sombart, to jest nazwisko tak znane w świecie, jak u nas nazwisko p. prof. Krzyżanowskiego.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Pan żartuje. Głos: Co do treści — gorzej.)</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#PDiamand">Rozchodzi się o podział Wernera Sombarta na epoki gospodarcze. Powiada więc Sombart: „zdaje mi się, że powód wewnętrzny uzasadnia granicę powstałą. Z wybuchem wojny bowiem zapad! się odr azu wiek szczytnego rozwoju kapitalizmu; w ostatnich latach przed rokiem 1914 okazywały się już oznaki zaniku. Temi oznakami są: przesiąknięcie przyrodniczego bytowania kapitalizmu ideami normatywnemi, zejście chęci zdobycia zysków ze stanowiska wyłącznie decydującego czynnika gospodarczego zachowania się, osłabienie napięcia gospodarczego i zaprzestanie skoków w rozwoju, zastąpienie wolnej konkurencji zasadą porozumienia się, konstytucyjny ustrój zakładów przemysłowych, a zatem nie absoluty styczny, tylko konstytucyjny — wszystko to są oznaki starości, pierwszy wypadający ząb, pierwszy siwy włos. Kto obserwuje rozwój od czasu wojny, ten nie wątpi, że kapitalizm nie wszedł jeszcze w wiek starczy, ale w czas wieku męskiego, — czas inicjatywy i czynu już minął. Duch nadaje wyraz czasowi — tu jest akcentowane, że nie stoi na stanowisku materjalistycznego pojmowania, — a duch kapitalizmu doznał zmiany swojej istoty. Znamiona kapitalistycznego myślenia, szczególna odrębność kapitalistycznego ducha gospodarczego, nieskrępowanego rządzenie się kapitalistycznego przedsiębiorcy, jego pierwotne junactwo, wysunięcie się na pierwszy plan dążenia do zysku zaginęły. Gdzie zasady normowanego ładu uzyskują decydujący wpływ, zanika pomału kapitalizm”. Ja łączę te objawy z szalonym rozwojem techniki, z szaloną możliwością produkcji.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#PDiamand">Jeżeli chodzi o produkcję przemysłową, to, według mojej opinji, jest ona nieograniczona i potęgowanie jej jest jedynie zależnem od woli ludzkiej. Możemy produkować bez końca, a czego nam brak, to kupców na te produkty, brak zbytu, brak komsumcji, która nie może podążać za zwiększoną produkcją, a przeciwnie z rozwojem techniki i z rozwojem produkcji upada możność konsumcji ludności.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#PDiamand">Całe zagadnienie polega na zastąpieniu siły ludzkiej przez maszyny, człowiek staje się zbyteczny w produkcji i tem większy jej rozmach, tem większa dokładność produkcji i tem tańszy produkt. Zaniedbaliśmy rozwój społeczny, bo nie staraliśmy się, aby ten postęp w gospodarstwie został wyzyskany także przez ludzi w produkcji zajętych, Jeżeli Panowie będą mieli sposobność przypatrzenia się naocznie temu rozwojowi i pomówicie z tymi, którzy stoją na czele tych przedsiębiorstw, to gdy wasza twarz okaże radość, że możemy całą ludzkość zaopatrywać bogato, że otwierają się perspektywy, jakich świat nie widział, to ten fabrykant, czy jego dyrektor zasępi się i powie: tak, ale co ja z tem wszystkiem zrobię, komu ja to sprzedam? Proszę Panów, ilość tych kupujących ciągle się zmniejsza. Mamy objaw, jakiego świat dotychczas w swoim rozwoju nie widział: bezrobocie stało się stałym stanem, stałą instytucją w gospodarstwie światowem. Bywały kryzysy, bywało wyrzucanie ludności z przemysłu, ale potem, proszę Panów, przychodziły nowe gałęzie wytwórczości, wzgamała się wytwórczość i konsumcja, znowu nastąpił brak sił roboczych. Tego powrotu sposobności do pracy dla całej pełni bezrobotnych więcej nie ma. I są miljony ludzi w Europie, a więcej jeszcze w Ameryce, którzy kiedyś mieli zawód, jakiś proceder, a dzisiaj stali się z zawodu bezrobotnymi. I jeżeli mieliby powiedzieć prawdę, zapytani o zawód, toby odpowiedzieli: stałem się z zawodu, bezrobotny. Proszę Panów, to nie jest tylko w krajach, jakby wynikało z tych opisów, które są gospodarczo w złem położeniu; odwrotnie, powiem, że im lepsze położenie gospodarcze, tem większa ilość bezrobotnych, tem silniej działa ten przewrót, że przy ogromnem zwiększeniu się produkcji zmniejsza się ilość konsumentów.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#PDiamand">Panowie, nie będzie równowagi w gospodarstwie i nie dojdziemy do celu, do którego wszyscy dojść chcemy, do gospodarczego podniesienia się kraju i do możliwego udziału wszystkich we wzmożonem bogactwie kraju, jeżeli nie weźmiemy pod uwagę kierunku rozwoju, nie rozwiniemy usiłowań, ażeby nowe prądy gospodarcze zostały nas przygotowanymi.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#PDiamand">Wysoki Sejmie! jesteśmy w położeniu, że Polska jest wstrzymana w swoim rozwoju przez brak środków, nikt tej prawdzie nie przeczy. Słyszeliście Panowie p. Ministra Oświaty, który przewiduje w bliskiej przyszłości ogromne zapotrzebowanie szkół, szalone zapotrzebowanie nauczycieli, jeżeli chcemy utrzymać nasze ludowe szkolnictwo, nie mówiąc o szkołach wyższych, na poziomie niewielkich naszych wymagań. A proszę Panów, wszyscy jesteśmy świadomi tego, że jest niemożliwe, żebyśmy tej potrzebie społeczeństwa mogli we właściwym czasie odpowiedzieć. Gdybyśmy tu zaprosili pp. Ministrów i spytali się ich, o ile trzeba było skrócić ich zapotrzebowanie, żeby doprowadzić do t. zw., podkreślam do t. zw. zrównoważonego budżetu, to przyjdziemy do przekonania, że to będą ogromne sumy dla zadośćuczynienia nieodzownym potrzebom, a których my nie mamy. Tutaj przed chwilą stał na mojem miejscu wpływowy mąż, który powiedział, że nie wytrzyma jego stan dzisiaj pobieranych podatków, że to jest niemożliwe; że kupiectwo zniknie, ten stan, i według mnie potrzebny dla gospodarstwa, który zajmuje się rozdziałem, a co ważniejsze, wtłaczaniem towarów w społeczeństwo. Misja kupiectwa się zmieniła. Ona ma zadanie inne, niż dawniej, ono jest nie tylko pośrednikiem, ale jest tem narzędziem, którem przemysł wtłacza w społeczeństwo swoje wytwory. Mówił p. Kolega o handlu zagranicą i o potrzebie stosowania jego metod. Jak trudno żądać od naszego handlu, żeby on poszedł temi drogami. Dla zachęcenia do kupna handel zagraniczny wciągnął w swoją sferę artystów, poetów, pisarzy. Wystawy zagranicznego sklepu to dzieło sztuki. Budowlą najpiękniejszą nowych czasów w Berlinie jest uznany przez architektów wielki sklep towarowy Wertheima. Zobaczycie w pismach zagranicznych wiersze, powieści, nowele, jako reklamę.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#PDiamand">Mam tutaj rzecz bardzo znamienną dla natury tej reklamy, w jaki sposób przemysłowiec czy kupiec chce dostać się w łaski odbiorców. Jest w Czechach firma obuwia Bata, która pisze, że wyrabia dziennie 75.000 par obuwia. Ten Bata stara się w Austrji o sprzedaż swych towarów. Myślicie, że wychwala skórę, fasony, nowoczesność, piękność swego towaru? Nie. Oto jest jego anons. To jest jeden z budynków fabrycznych, o którym on powiada, że powietrze jest tam najlepsze, pobyt dla robotnika najprzyjemniejszy, niby tak maluje, jakby to było blisko raju. A tutaj są domy mieszkalne dla robotników, gdzie mieszka 1.300 rodzin. Proszę Wysokiego Sejmu! Co to kogo obchodzi, co to nasze starsze umysły obchodzi, gdzie szewc mieszka, jaką ma fabrykę i jakie są w tych fabrykach zdrowotne i kulturalne urządzenia. Ale nowoczesny umysł jest przesiąknięty społecznem odczuwaniem i ten czytelnik anonsu zagranicą, który z Czechami nic nie ma wspólnego, powiada sobie: ja kupię obuwie u tego szewca, bo on jest społecznie tak dobrze urządzony.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(Głos: W jakiem to było piśmie?)</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#PDiamand">W wiedeńskiej „Neue Freie Presse”, w Austrji, a szczególnie we Wiedniu, jest socjalistyczne odczuwanie najlepiej rozwinięte i do ludności wiedeńskiej najlepiej tą drogą się trafia. W tekście ogłoszenia pisze Bata: „pracownie moje są pod samorządem robotników i dla tego zysk obliczamy tygodniowo, aby można dopisać do rachunków robotniczych.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#komentarz">(Głos: Polskiemu Lewjatanowi trzeba to pokazać)</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#PDiamand">Panie Kolego, kto wie, jak się panowie dowiedzą…</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#komentarz">(Głos: Ale to jest tylko dla nowoczesnej ludności.)</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#PDiamand">Tak, to jest dla ludności nowoczesnej, przystępnej dla kulturalnego rozwoju. Dalej powiada ogłoszenie: Samorząd znakomite dał wyniki. Proszę Wysokiego Sejmu, nie wdaję się w to, o ile te opisy fabrykanta są prawdziwe.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#komentarz">(Głos: Robotnicy tam bardzo się skarżą.)</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#PDiamand">Ja też powiadam, że nie wdaję się w to, o ile to jest prawdziwe, ani nie chwalę p. Bata, który może być całkiem zwyczajnym wyzyskiwaczem, a nawet, może, ponieważ jest mądrzejszy, jeszcze większym od naszych przemysłowców, ale chodzi o to, jak mądry człowiek w nowoczesnem społeczeństwie usiłuje uzyskać poparcie i jaki duch panuje wśród narodów kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#PDiamand">Proszę Wysokiego Sejmu, w Ameryce są stosunki odmienne. Nam się wydaje, że tam kapitalizm jest tak zakorzeniony, że nic nie potrafi go wzruszyć. Otóż w Ameryce p. Davis, minister pracy, — szkoda, że nasz p. Minister odszedł, byłby swego kolegę posłuchał — minister pracy amerykański wypowiedział się za sprowadzaniem do Ameryki towarów tylko z takich krajów, w których płace stoją na wyżynie płac amerykańskich. Wszystkie inne produkty mają być wykluczone i z dumpingiem staje się trochę krucho. Ale jak wyglądają te stosunki w Ameryce, kraju murowanego kapitalizmu? W Ameryce powiększyło się bezrobocie w przerażający sposób, 4 miljony bezrobotnych. Na miljonów pracujących robotników w Ameryce 4 miljony bezrobotnych. Przy tem w jednym roku 175.000 robotników zmieniło swój zawód na fryzjerów damskich dzięki modzie strzyżenia włosów. Panowie nauczyli się sami golić, więc trzeba było znaleźć zastępcze zajęcie. 100.000 robotników przeszło na ajentów asekuracyjnych. W tym Wysokim Sejmie często słyszy się głosy ogromnego niezadowolenia z naszych ubezpieczeń społecznych i wskazuje się na Amerykę, gdzie ubezpieczeń nie ma. Teraz, przedstawicie sobie, Panowie członkowie Wysokiego Sejmu, ile ginie pieniędzy amerykańskich bezpłodnie, jeżeli nowych ajentów asekuracyjnych jest 100.000, a ile było dawniej? a ile ubezpieczenie społeczne dokonałoby za pieniądze zarobione przez prywatne przedsiębiorstwa asekuracyjne.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#PDiamand">A jeżeli amerykańscy znawcy, u których przede wszystkiem podziwiam odwagę wypowiadania się o naszych potrzebach, nam doradzają prywatne ubezpieczenia, to zdaje mi się, że ten fakt daję sąd dostateczny o ich możności dawania Polsce rad. Ale, proszę Panów, co mi się wydaje najważniejsze: w Stanach Zjednoczonych w ciągu dwóch lat zmniejszyła się ilość robotników o 5,7%, a powiększyła się wytwórczość o 4,6%. Ameryka jest na drodze utracenia równowagi gospodarczej, Ameryka wchodzi w nasze położenie i jeżeli nie staną się rzeczy zupełnie nadzwyczajne, to będzie w Ameryce tak samo, jak u nas. I w Ameryce ze wsi uciekają chłopi i uciekają robotnicy wiejscy, i w Ameryce są trudności, które powodują ministra pracy do nawoływania: Nie pożyczajcie Europie pieniędzy, nie rozwijajcie cudzego przemysłu. Ale to jest dylemat, jakich kapitalizm wytwarza nieskończoną ilość. Kapitał chce mieć procenty, a w Ameryce ta możność uzyskania procentów jest coraz bardziej ograniczona i dlatego Ameryka może wołać do swoich kapitalistów: nie dawajcie Europie pieniędzy, ale kapitalizm na tem polega, że najwyższem bóstwem jest większy procent i nikt nie powstrzyma amerykańskich kapitalistów od kultu dla tego bóstwa, od zbierania możliwie największych procentów, gdyby nawet miała się ojczyzna zawalić. Mimo wszelkich pozorów kapitalizm nie zna patrjotyzmu, nie zna żadnych względów, kapitalizm jest bowiem bezwzględny i nielitościwy.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#PDiamand">Proszę Wysokiego Sejmu, wskazują u nas często pisma, nasi dyplomaci, którzy jeżdżą do Włoch, na znakomitą drogę, którą znalazł p. Mussolini, ażeby we Włoszech upadek kapitalizmu został wstrzymany. B. prezes rady ministrów we Włoszech p. Nitti wysłał do swoich przyjaciół we Włoszech pismo, w którem między innemi stwierdza: Od sześciu lat konstytucja włoska jest codziennie łamana i deptana...</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#komentarz">(Głos: I u nas.)</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#PDiamand">...przez uzbrojoną mniejszość, która w październiku 1922 roku za pomocą militarnej grupy owładnęła państwem. Nowa ustawa zamieniła parlament w zgromadzenie osobistości nie wybieranych swobodnie przez lud, lecz mianowanych przez partję faszystów. Po 6 latach deptania konstytucji posunięto się do jej zniesienia. Lud jest pozbawiony wszystkich praw i obrabowany ze wszystkich konstytucyjnych gwarancji. Włochy stały się jednem wielkiem więzieniem, w którem mimo przeciwnych oficjalnych oświadczeń życie jest niemożliwe. I gdyby się p. Mussoliniemu udało powstrzymać zapadnięcie się kapitalizmu. W rzeczywistości ciąży nad Włochami ciężki kryzys gospodarczy. Czy rzeczywiście tak moralnie upadły społeczeństwa, żeby powiedzieć, że to dobrze, że te ofiary dla Molocha kapitalistycznego się opłacają? Mnie się zdaje, że moralność świata cywilizowanego jest dość wysoka, ażeby powiedzieć: Nie, pójdźcie, otwórzcie wrota dla rozwoju i nie pozwalajcie, żeby zrobić piekło z Włoch, przecudnych Włoch. W ubiegłym roku byłem w towarzystwie profesora włoskiego i naturalnie, jak zwykle, chwaliliśmy — było nas liczniejsze grono — naród włoski. A on powiada: To wy macie słowa pochwały dla narodu niewolników, dla narodu mego, który tak dalece rozstał się ze swoim honorem, żeby znosić rządy Mussoliniego?</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#PDiamand">Droga, którą idzie zanik kapitalizmu, nie prowadzi do otchłani. Droga ta prowadzi do stworzenia nowych warunków współżycia, do stworzenia ludzkości, umiejącej stworzyć warunki, ażeby z nieograniczonego bogactwa ziemi można stworzyć godną kulturalnych ludzi możność współpracy i współużywania.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#PDiamand">Panowie mówicie dużo o solidaryzmie. Solidaryzm kiedyś był na świecie. W piśmie świętem jest jego opis. Było to w raju: hjena, lew, wilk z owcą w solidaryzmie żyły.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tu o ludzi chodzi.)</u>
<u xml:id="u-23.41" who="#PDiamand">Pan tak tego jesteś pewny? Jeżeli daję ładny obraz z pisma świętego, to Pan zaraz wyciąga ostatnie konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-23.42" who="#komentarz">(Wesołość. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-23.43" who="#PDiamand">Nie chcę nikomu dokuczyć, dlatego nie wdaję się w dyskusję na ten temat.</u>
<u xml:id="u-23.44" who="#PDiamand">Proszę Panów, solidarność łudzi będzie wtedy, jak będzie solidarność interesów ludzkich, jak będziemy produkować dla zapotrzebowań ludzkości, a nie dla oprocentowania kapitału. I na to zanosi się. We wszystkich sferach rośnie to przeświadczenie.</u>
<u xml:id="u-23.45" who="#PDiamand">Angielscy liberałowie urządzili ankietę, która miała ich program gospodarczy ustalić. I ta ankieta oświadczyła się za socjalizmem — ankieta liberałów angielskich, tych klasycznych przedstawicieli zasady: „laisser faire, laisser aller”.</u>
<u xml:id="u-23.46" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: To manewr wyborny.)</u>
<u xml:id="u-23.47" who="#PDiamand">Pan Marszałek myśli, że i tam są endeckie metody? Mnie się zdaje, że Anglicy.nie będą naśladowali tych metod już ze względu na to, że okazały się dla Panów tak zawodnemi. Należy to stwierdzenie liberałów angielskich wziąć jako trafną diagnozę, do stosowania tego poznania jeszcze wiele może upłynąć czasu, przyznaję.</u>
<u xml:id="u-23.48" who="#PDiamand">Ale, proszę Wysokiego Sejmu, widzimy z tego, co się dzieje w głowach ludzkich, jakie zmiany, jakie przewroty. W tej sytuacji światowej jesteśmy w Polsce w bardzo trudnem położeniu. I mamy organizację polityczną, która te trudności jeszcze powiększa. Ja mam na myśli Blok Bezpartyjny.</u>
<u xml:id="u-23.49" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-23.50" who="#PDiamand">Proszę Wysokiego Sejmu przedstawić sobie sytuację, w której żyjemy i grupę ludzi, która niczego nie widzi i nie chce widzieć, grupę ludzi, która się łudzi co do możliwości współpracy dążeń i ustaw najsprzeczniejszych. Przywódca tej organizacji powiedział, że to jest próba.</u>
<u xml:id="u-23.51" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Udatna)</u>
<u xml:id="u-23.52" who="#PDiamand">Tego nie powiem.</u>
<u xml:id="u-23.53" who="#komentarz">(P. Polakiewic: Ale my mówimy.)</u>
<u xml:id="u-23.54" who="#PDiamand">Ja wiem, że p. kol. Polakiewicz jest jednym z największych optymistów w Polsce.</u>
<u xml:id="u-23.55" who="#komentarz">(P. Hołyński: Do nich świat należy.)</u>
<u xml:id="u-23.56" who="#PDiamand">To być może, jeżeli chodzi o to wewnętrzne zadowolenie.</u>
<u xml:id="u-23.57" who="#komentarz">(P. Hołyński: Nie, jeżeli chodzi o możliwość stworzenia czegoś konkretnego.)</u>
<u xml:id="u-23.58" who="#PDiamand">Zdaje mi się, że w świadomości Bloku Bezpartyjnego powstawały pewne wątpliwości co do ich bezpartyjności.</u>
<u xml:id="u-23.59" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-23.60" who="#PDiamand">Ze strony prawej panowie nie mają poczucia śmieszności: zwracają się ku nam, udzielając nadzwyczajne nauki o patrjotyźmie...</u>
<u xml:id="u-23.61" who="#komentarz">(Głos: Na obydwie strony. Głos na prawicy: Oferta)</u>
<u xml:id="u-23.62" who="#PDiamand">...o stosunku do Państwa, o stosunkach klasowych, o socjalizmie. Proszę Wysokiego Sejmu, to na nas zrobiło wrażenie...</u>
<u xml:id="u-23.63" who="#komentarz">(Głos: Duże.)</u>
<u xml:id="u-23.64" who="#PDiamand">...aby oględnie powiedzieć, wesołe. Czy zachodzi potrzeba, aby ludziom, którzy od dziesiątków, wielu dziesiątków lat pracowali nad zbliżeniem proletarjatu do mającego powstać Państwa, którzy umieli wywołać w proletarjacie polskim zrozumienie różnicy pomiędzy kapitalistami polskimi a narodem i państwem polskim.</u>
<u xml:id="u-23.65" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Słusznie. P. Idźkowski: Historji cześć, a teraźniejszość niezupełnie.)</u>
<u xml:id="u-23.66" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby, dlaczego pytam, nie stworzono większości w tej Izbie? To dla Panów rządowców nie byłoby tak trudne.</u>
<u xml:id="u-23.67" who="#komentarz">(Głosy: Oferty już czyniono)</u>
<u xml:id="u-23.68" who="#PDiamand">Słyszałem już o ofertach, Panie Kolego, ale czynionych prawej stronie.</u>
<u xml:id="u-23.69" who="#komentarz">(Głos na ławach Zw. L. N.: My nic nie wiemy, chyba do lewicy.)</u>
<u xml:id="u-23.70" who="#PDiamand">Do Pana jeszcze to nie doszło, ale dojdzie.</u>
<u xml:id="u-23.71" who="#komentarz">(Głos: W tem jest różnica.)</u>
<u xml:id="u-23.72" who="#PDiamand">Do Pana dojdzie na samym końcu. Ja wiem, że tutaj, skąd nas usiłowano pouczyć o bezklasowości polityki, jest silne poczucie klasowe wielu, że w Lewjatanie nie mówi się o bezklasowości, ale o potrzebie zbliżenia się do prawicy partyjnej. Proszę Panów, niech się Panowie wyprowadzą stąd (zwracając się do ukraińców, Żydów i Niemców siedzących między B. B. a Zw. L. N.) — nie stójcie na drodze zbliżenia się naturalnemu, konsekwentnemu, pożytecznemu prawicy z B. B. do prawicy partyjnej, gdyby nie ta przeklęta lewica w B. B. i obawa, że tu dyscyplina może zawieść, to byłoby się już stało.</u>
<u xml:id="u-23.73" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. Święte życzenia)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Panowie będą łaskawi nie przerywać mówcy, ma już mało czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PDiamand">Stronnictwo moje, i ja całą duszą jesteśmy za współpracą z Rządem…</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głosy: Brawo. Głos na ławach P. P. S.: Zawcześnie.)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PDiamand">Powiem coś więcej. My, lewica, jesteśmy gotowi nie tylko do współpracy z Rządem, jesteśmy gotowi do objęcia rządów. Nie chcę Panom ubliżać.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby! Przywódca stronnictwa bezpartyjnego powiada nam, że nie myśli on o faszyzmie, ale nie mówi, że o demokracji myśli, tylko o jakichś nowych formach, o czemś czysto polskiem, czemś zupełnie innem. Bardzo cenię p. Sobolewskiego za jego wypowiedzenie, że B. ma postanowienie zmiany Konstytucji z Sejmem lub bez Sejmu, pomimo odwołania, — albowiem jestem zdania, że on nam powiedział czystą, rzeczywistą prawdę, jak rzeczy stoją.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Głos: Tak jest. Inny głos: Niechcący. Inny głos: To są reminiscencje z „Dziadów”.)</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PDiamand">Mówiłem, że my chcemy współdziałać z Rządem, z Rządem demokratycznym, z Rządem gwarantującym większości narodu decyzję w tej Izbie.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S. P. Wiślicki: Endecko - Pepeesowskiej.)</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PDiamand">Demokracja nie jest dla nas jedną z form współżycia. Ona jest dla nas jedyną formą i demokracja nie tak zwana, nie narodowa, nie oświecona, tylko rzeczywista.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Głos: Socjalistyczna.)</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#PDiamand">Socjalistyczna.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#PDiamand">Nie jestem zdania, że demokracja poprowadzi od razu do socjalizmu. Jestem zdania, że to przekształcenie się społeczeństwa nastąpi w miarowych odstępach czasu; jestem zdania, że to przekształcenie się, które czują już angielscy liberałowie, które czuje izba handlowa międzynarodowa, że ono może nastąpić dwiema drogami: albo drogą rozwoju demokracji, albo drogą gwałtu i przymusu. Jestem zdania, że klasa robotnicza jest dziedzicem kapitalizmu i jako dbały o dziedzictwo klasy robotniczej pragnę, ażeby całe bogactwo przeszło nieuszkodzone w ręce klasy robotniczej. Jestem przekonany i ze mną cały świat socjalistyczny.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PDiamand">Jestem zdania, że demokracja polityczna prowadzi do demokracji gospodarczej, że jeżeli coś jest w stanie usunąć klasowość, to demokracja gospodarcza. Widzę na ustach przedstawiciela Lewjatana łagodny i pobłażliwy uśmiech, ale ja widziałem wielkich przywódców kapitalizmu, p. Louchera, p. Peremoffa i wielu innych, i jak się tam nazywają z całego świata, ale im mówiąc o przyszłości kapitalizmu, śmiać się nie chciało, rozumieją położenie, wśród którego żyją i pracują. Proszę Wysokiego Sejmu, demokracja w sposób bardziej lub mniej łagodny przesunie władzę z rąk kapitalizmu w ręce proletarjatu. Jeżeli my tak bardzo dbamy o kulturę i naukę, to dlatego, że chcemy proletarjat polski przygotować do roli, która mu z biegiem rozwoju przypada. Gdy sztandar polski wypad z rąk burżuazji polskiej i gdy nie było nikogo w Polsce, ktoby go dźwignął, to demokracja socjalistyczna podniosła go wysoko i doprowadziła do zwycięstwa, do odbudowania Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PDiamand">Demokracja jest nieodzowną koniecznością dla przyszłości Polski, ażebyśmy nie utonęli w morzu komunizmu.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nikt nie przeczy temu, p. Prezesie.)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PDiamand">Przyjdzie do rozgrywki między demokracją a usiłowaniami zniszczenia Konstytucji i zniszczenia Sejmu.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale kto chce to zniszczyć?)</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PDiamand">Bardzo żałuję, że Kolega nie był obecny podczas mowy kol. p. Sobolewskiego...</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(P. Sobolewski: Ja powiedziałem z Sejmem.)</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#PDiamand">...który niebacznie wypowiedział to, co jest istotą polityki bezpartyjnej.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#PDiamand">Wiemy, co to ma znaczyć: demokracja oświecona. Znaczy to zniszczenie demokracji, zastąpienie jej panowaniem woli jednostek silnych swą przewagą kapitalistyczną.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#PDiamand">My chcemy przeciwieństwa tego. Nie robimy z tego tajemnicy, że chcemy przekształcić społeczeństwo. Powiedziałem przesadnie, że my chcemy przekształcić my chcemy dopomóc do przekształcenia społeczeństwa, bo ono przekształci się tak, czy owak; my nie chcemy zniszczyć kraju przez przekształcenie. Przeciwnie, my chcemy mieć bogatą, pełną dobrobytu, wielką, ludową Polskę.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#PDiamand">Błędu rewolucji rosyjskiej my popełnić nie chcemy. My chcemy, ażebyśmy przeszli do nowej formy bytowania, która przyjdzie — powtarzam, — czy chcemy, czy nie chcemy, — o ile możności bez krwi rozlewu, bez zniszczenia kraju. Z tą formą przejścia jest związana kwestja demokracji. Socjalizm zniesie ustrój klasowy, pełen krzywdy, nędzy i nieszczęścia. Nie będzie miłości na świecie wśród ludzi, nie będziemy kochać bliźniego bardziej od siebie samego, jeżeli nie zniesiemy klasowości, jeżeli z ustroju klasowego nic przejdziemy na ustrój społeczny, na ustrój socjalistyczny. Dlatego polityka tego Rządu, a w szczególności jego polityka gospodarcza dążąca do podtrzymania przywilejów klasowych, od której odszedłem pozornie, mówiąc o ustroju społecznym, a do której istoty chciałem się dostać, nie hamuje rozwoju, ku któremu świat, a z nim Polska idzie.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#PDiamand">Zachodziłaby potrzeba omówienia jeszcze bardzo wielu kwestji, trzeba by mówić o kartelach, o usiłowaniach kapitalizmu zaprowadzenia organizacji, która by w miejsce ludu i jego organów panowała na świecie, ale ku mojemu największemu żalowi mam jeszcze odczyt dzisiaj wygłosić, muszę przerwać. Jak miłym mi jest ten czerwony kolor… muszę odejść.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Czerwona sygnalizacja, ze czas mówcy upłynął.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Lewandowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PLewandowski">Wysoki Sejmie! Zgodnie z zajętem na Komisji Budżetowej stanowiskiem mojego klubu nie zmierzam do tego, by zwiększyć wydatki choćby na tak ważne zadania, jakie spełniać ma Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Wyrażam opinję, że zadań tego Ministerstwa, jak i Ministerstwa Rolnictwa nie docenia się. Świadczą o tem budżety jednego i drugiego, które wyrażają się cyfrą 46 miljonów zł., podczas kiedy zadania tych dwu Ministerstw są olbrzymie. Wszak na barkach tych Ministerstw spoczywa tak wielkie zadanie, jak zrównoważenie bilansu handlowego Państwa.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PLewandowski">Rok 1927, a zwłaszcza rok bieżący, są deficytowo, i do maja b. r. wykazują z górą 700 miljonów zł. deficytu. Jeżeli ten stan rzeczy potrwa do końca tego roku, to możemy doczekać się horendalnej, jak na na stosunki cyfry przeszło miljarda złotych w r. b.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PLewandowski">Stwierdzam, że to, co z tytułu pożyczki amerykańskiej wpłynęło do kraju, to zostało zjedzone, skonsumowane. Półśrodkami tego problemu nie załatwi się, oświadczeniami czy pp. Ministrów, czy przedstawicieli tego Bloku, który Rząd popiera, że sprowadza się tylko te artykuły, które są niezbędnie w kraju potrzebne. Należy zmienić politykę, należy sięgnąć do podstaw. aby ten cel osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PLewandowski">Chciałbym przede wszystkiem wskazać pewne drogi, chcę podkreślić tę ważną rolę, którą te Ministerstwa, o których poprzednio mówiłem, a zwłaszcza Ministerstwo Przemysłu i Handlu, ma do spełnienia. Należy zwrócić uwagę na naszą politykę eksportową, bo tylko eksport może nasz bilans zrównoważyć. Cła obronne są obosieczną bronią, chociaż nawet dla niektórych artykułów — później postaram się to uzasadnić — należałoby wyższą ochronę celną wprowadzić.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PLewandowski">Przechodzę do najistotniejszych zagadnień polityki eksportowej. Chciałbym zwrócić Panu Ministrowi uwagę na rzeczy takie, które wymagają natychmiastowego zrealizowania, a których, niestety, się nie wykonywa. Baczniejszą uwagę należy zwrócić na te gałęzie przemysłu, które przerabiają surowce krajowe na gotowe, względnie półfabrykaty, bo tylko w takim stanie należy eksportować towar. W przeciwnym razie grozi nam i tak już poważne bezrobocie, które upustu w emigracji nie znajdzie. Mam na myśli przede wszystkiem drzewo. Ogromne ilości drzewa, które dziś w okrągłym stanie wywozimy do państw sąsiednich, należałoby wywozić co najmniej w przetartym stanie. Drzewostan lasów państwowych i prywatnych jest strasznie spustoszony przez chorobę t. zw. sówkę-chojnówkę i przez rabunkowy wprost wyrąb. O ile stan ten w przeciągu lat kilku nie zmieni się, Polska rolnicza i bogata w lasy będzie sama importerem drzewa.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PLewandowski">Za niekorzystny i wyprost fatalny uważam układ zawarty z Rzeszą Niemiecką, zezwalający na wywóz drzewa w nieobrobionym stanie w zamian za przyznanie Polsce pewnego kontyngentu drzewa przetartego. Sytuacja jest dziś taka, że wywozi się drzewo okrągłe, a przetartego eksportować nie można, bo tartaki nasze nie wytrzymują konkurencji niemieckiej. Polityka ta doprowadziła do tego, że tartaki w Polsce są albo nieczynne, albo w połowie zatrudnione, a na pograniczu Polski, jak np. w Pile oraz innych ośrodkach powstają tartaki, które polskie drzewo na swoim terenie przecierają. Przy zmianie polityki tej tartaki pomorskie i bydgoskie mogłyby zatrudnić 25.000 robotników niewykwalifikowanych. Słyszeliśmy tu, że zwłaszcza na wsi jest duże bezrobocie. Jeżeli chodzi o tartaki pomorskie, to nie kto inny, jak właśnie wieś daję niewykwalifikowanych robotników i ci ludzie znaleźliby tu zatrudnienie, gdybyśmy wkroczyli na tę drogę, na którą wskazuję. Poza tem w innych częściach kraju mamy szereg tartaków, jak w Puszczy Białowieskiej i inne. Jeżeli wziąć całokształt pod uwagę, można by szereg ludzi zatrudnić i dać im możność zarobku.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PLewandowski">Drugim przemysłem, który jest również związany z rolnictwem, a którego się nie docenia, jest przemysł mięsny, t. zn. fabryki konserw mięsnych. Od mniej więcej półtora roku fabryki w Grudziądzu, Bydgoszczy, Gnieźnie i Włocławku stoją nieczynne, a w pewnej części tylko fabryka lwowska, która, zdaje mi się, dostarcza dla armji konserwy mięsne. Udostępnienie tym fabrykom długoterminowego taniego kredytu, zwolnienie ich od świadczeń wywozowych, względnie od podatku obrotowego, mogłoby przyczynić się do uruchomienia tak ważnej gałęzi przemysłu, a tem samem i eksportu bekonów do Anglji.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PLewandowski">Eksport węgla po cenach dumpingowych uważam za zło konieczne dopóty, dopóki nie nastąpi porozumienie państw zainteresowanych w eksporcie węgla w celu zrujonowania rynku zbytu. Mam zastrzeżenie co do wysokości ekwiwalentu udzielonego przedsiębiorcom eksportującym, ekwiwalentu, który płaci konsument krajowy, co w pewnej mierze obciąża inne gałęzie przemysłu. Przedsiębiorstwa państwowe nie powinne mieć przywilejów i powinne na równi z konsumentem krajowym płacić zniżoną różnicę. Przez odpowiednią politykę taryfową (przez strefowe taryfy) należy dążyć do zwiększenia konsumcji na rynku wewnętrznym, by ochronić lasy, o których poprzednio mówiłem, bo drzewa w przyszłości będziemy mieć za mało.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#PLewandowski">Naczelne miejsce w naszym przemyśle, zwłaszcza rolniczym, zajmuje niewątpliwie przemysł cukrowniczy. Jeżeli zajrzymy do budżetu, widzimy zaraz cyfrę 105 miljonów zł., która w formie akcyzy od tego przemysłu wpływa na korzyść Skarbu Państwa. Poza tem 150 miljonów zł. otrzymujemy od tego przemysłu w formie dewiz za wyeksportowany, co prawda po dumpingowych cenach, cukier. Otóż ten przemysł od kilku lat domaga się od ministerstwa uregulowania, ujednostajnienia polityki ogólnej. Mianowicie, są pewne rozbieżności między przemysłem zachodniej Polski, a cukrowniami b. Królestwa. Ministerstwo do dziś tej palącej dla cukrownictwa kwestji nie załatwiło. Zdaje się, że w interesie tego przemysłu i w interesie Państwa leży, ażebyśmy jak najprędzej ten stan rzeczy uregulowali.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PLewandowski">Przemysł chemiczny należy otoczyć znacznie większą opieką, tem więcej, że ma wielką doniosłość dla obrony kraju.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#PLewandowski">Z tych samych względów należy się opieka rządowa dla przemysłu metalurgicznego.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PLewandowski">Na jeden drobny szczegół chcę zwrócić uwagę p. Ministra. Od lat dzisiejsza izba przemysłowo-handlowa w Bydgoszczy domagała się i domaga się w dalszym ciągu, żeby ministerstwo zrewidowało zawartą umowę pomiędzy firmą „Real” w Warszawie a Ministerstwem Przemysłu i Handlu, firmą, która ma monopol na sprzedaż soli kąpielowej. Sól kąpielowa loco salina Inowrocław kosztuje 11.35, w detalicznej sprzedaży kosztuje 18 zł., a przy wagonowym odbiorze 17 zł. Otóż ten stan rzeczy chyba trwać długo nie może. Te ceny są stanowczo zbyt wygórowane. P. Minister sam podkreślił wielką różnicę między ceną produkcji i sprzedaży. Ta rozpiętość jest stanowczo za wysoka. Domagamy się, ażeby w tych kontraktach były poczynione zmiany, ale, niestety, nie widzimy realnych poczynań, nie widzimy tego prądu, ażeby konsumentowi uprzystępnić konsumcję polskiej soli, bo stan rzeczy wytworzył się taki, że kupcy importują sól niemiecką stasfurdzką via Gdańsk.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#PLewandowski">W ogólnopaństwowym interesie leży podtrzymać jak najusilniej drobny przemysł i rękodzieła. Jakkolwiek nie negujemy słusznych postulatów przemysłu wielkiego, to uważamy, że przemysł wielki powinien przede wszystkiem eksportować towar, natomiast rękodzieło powinno choć w części zaspakajać rynek wewnętrzny.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#komentarz">(P. Żuławski: Panie Marszałku, wszyscy Panowie czytają, a według regulaminu nie wolno czytać. Głos: Pan nie jest Marszałkiem. P. Żuławski: Ale ja tak samo mam prawo dbać, ażeby regulamin był zachowany.)</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#PLewandowski">P. referent wspominał w sprawozdaniu swojem o kredycie w wysokości 13.500.000, którego udzielono drobnemu przemysłowi i rzemiosłom. Stwierdzam z tego miejsca, że przed wyborami Bezpartyjny Blok, a w naszej dzielnicy „Trzydziestka” obiecywała znacznie wyższe kredyty. Mówiono mi o 150 miljonach, próbowano ten kredyt już naprzód rozdzielać przez różne organizacje polityczne, a za taką uważam organizację stanu średniego. Zwłaszcza przez tę orgnizację próbowano dzielić się tym kredytem.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(Głos: Dla rzemiosła — ile?)</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#PLewandowski">Dla rzemiosła i drobnego przemysłu 150 miljonów zł. P. referent stwierdza, że temu drobnemu przemysłowi i rzemiosłu udzielono 13.500.000 czyli 10 razy mniej. Poza tem stwierdzam, że w pewnej części kraju wywierano nacisk przez pp. starostów na ludzi ubiegających się o kredyt, by podpisywali deklarację przynależności do organizacji stanu średniego.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to tak było?)</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#PLewandowski">Otóż, zdaje mi się, że należałoby w przyszłości to, czego domagał się referent, zaakceptować, żeby ten kredyt, który uważamy, że jest za szczupły dla tej ważnej warstwy społeczeństwa naszego, był zwiększony. Będziemy domagali się zwiększenia tych kredytów czy przez Bank Gospodarstwa Krajowego czy przez P. K. O., jest to obojętne, ale będziemy domagali się, ażeby kredyt był udzielany rzemiosłu przez spółdzielnie rzemieślnicze względnie przez banki ludowe w b. zaborze pruskim tak, żeby nacisku administracji nie było, ażeby ten, kto się o kredyt ubiegać musi, nie potrzebował zapisywać się do stronnictwa. Sądzę, że kredyt powinien być dostępny dla wszystkich obywateli kraju bez względu na przekonania polityczne.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#PLewandowski">W zakresie wykształcenia zawodowego dla rzemiosła domagamy się następujących rzeczy: żądamy zwiększenia dotacji na wystawy terminatorskie, nagrody dla uczni i t. p.; wprowadzenia niemieckiego zwyczaju premjowania mistrzów wykazujących specjalne zdolności w praktycznem szkoleniu terminatorów; żądamy zwiększenia dotacji dla muzeów przemysłowych i rzemieślniczych; żądamy rozszerzenia sieci szkół wieczornych dokształcających; żądamy organizacji ruchomych wystaw i krótkoterminowych kursów lotnych dla mistrzów i czeladzi; żądamy stypendjów na wyjazdy za granicę dla kształcenia zawodowego mistrzów, terminatorów i czeladzi.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#PLewandowski">Poza tem prosimy p. Ministra, ażeby był łaskaw wydać zarządzenia w celu realizacji izb rzemieślniczych i śpiesznego ogłoszenia rozporządzeń wykonawczych do ustawy przemysłowej, gdyż wydane do tej pory są absolutnie niewystarczające i częstokroć bardziej zaciemniają sprawę. Brak również ordynacji wyborczej do izb rzemieślniczych dostatecznie szczegółowej. Domagamy się usunięcia trudności, czynionych przez władze przemysłowe przy legalizowaniu statutów wolnych cechów, które do projektu rządowego wprowadziły poprawkę, zastrzegając udział członków cechów tylko dla chrześcijan.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#PLewandowski">Przechodzę do omówienia postulatów handlu polskiego.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#PLewandowski">Handel polski traktowany jest jako czynnik zbędny, który przez pośrednictwo przyczynia się do wzrostu cen, kiedy w krajach zachodnich, a chyba za kraj typowy przemysłowo-handlowy możemy uważać Anglję, handel toruje drogę nie tylko w dziedzinie ekonomicznej, ale i politycznej. Pod tym kątem widzenia, że handel jest tym zbędnym czynnikiem, uchwalono różne ustawy, które uprzywilejowują spółdzielnie na niekorzyść handlu indywidualnego. Nie oznacza to, żebyśmy byli przeciwnikami spółdzielczości, ale spółdzielczość powinna wykazać sprężystość swoją w równych z handlem warunkach, a nie korzystać z przywilejów, czy to w formie ulg podatkowych, czy innych. Uchwaliło się ustawy o walce z lichwą, która godzi w godność stanu kupieckiego i rzemieślniczego. Mam nadzieję, że czas zmieni zdanie tej Wysokiej Izby o celowości tej ustawy. Jesteśmy zdania, że najlepszym regulatorem cen jest wolna konkurencja.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#PLewandowski">Podatki. Największą bolączką dla handlu i w ogóle sfer gospodarczych są podatki, a zwłaszcza podatek obrotowy. Podatek ten, który w czasie wojny zaprowadziły niemal wszystkie państwa, w międzyczasie został albo skasowany, albo wydatnie obniżony. Najwyższa stawka podatku tego zagranicą, to jest we Francji wynosi 1%, kiedy u nas normalna stawka wynosi 2%, z dodatkiem nadzwyczajnym na wyrównanie budżetu, którą zaprowadzono w r. 1926; na początku r. 1926, czy z końcem roku 1925, wynosiła 2,2% z dodatkiem komunalnym 2,7%, a ze świadectwem przemysłowem, które na początku roku się wykupuje, 3%. To w wielkiej mierze przyczynia się do tego, że i produkcja jest droższa. Ci panowie, którzy są zwolennikami utrzymania tego podatku, nie zdają sobie niewątpliwie sprawy, w jakim stopniu produkcję polską podraża ten podatek obrotowy i niesłuszne jest, że w budżecie ten podatek figuruje w rubryce podatków bezpośrednich, kiedy on właściwie powinien stać w rubryce podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#PLewandowski">Skutki tego bezwzględnego fiskalizmu odbijają się fatalnie na handlu, uniemożliwiając konkurencję przemysłowi krajowemu z zagranicznym i rujnują dużo warsztatów rzemieślniczych i przemysłowych. Dowodem tego statystyka, która wykazuje, że na dzisiejszych terenach Państwa Polskiego, w roku 1914 było 800.000 warsztatów rzemieślniczych, kiedy obecnie mamy ich, niestety, tylko 318.000. Handel z roku na rok proletaryzuje się, co znów statystyka dowodzi. Z roku na rok zmniejsza się liczba kategorji patentów wyższych stopni na korzyść najniższego t. j. IV stopnia. Z tego wynika, że twierdzenie p. referenta „że selekcja kupiectwa postępuje i jest dodatnim momentem” nie wytrzymuje krytyki. Do obłędu doprowadza się obywateli wielką ilością ściąganych podatków tak państwowych, jak i komunalnych. Ten stan rzeczy zmienić się musi przez zreformowanie systemu podatkowego i sprawiedliwy rozdział źródeł dochodów pomiędzy Państwo a samorządy.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#PLewandowski">Panu Ministrowi Przemysłu i Handlu specjalną zwracam uwagę na to, że handel gdański swobodnie handluje w Polsce, nie ponosząc żadnych świadczeń na korzyść tego państwa, z którego żyje. Wszystkie dzielnice kraju są przez to poszkodowane, a w szczególności Polska Zachodnia. Temu stanowi rzeczy należy położyć bezzwłocznie kres.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#PLewandowski">W zakresie kupieckiego wykształcenia zawodowego wysuwamy dezyderat wydatniejszego subwencjonowania kupieckich szkół dokształcających, a zwłaszcza wyższych i średnich szkół handlowych. Funduszów na ten cel uchwalać nie potrzebujemy, bo sfery gospodarcze płacą na ten cel specjalny dodatek do świadectw przemysłowych. Żądamy natomiast sprawiedliwego podziału tego funduszu na szkoły handlowe, położone w obrębie danego województwa, które ten podatek płaci.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#PLewandowski">Muszę, kończąc swoje przemówienie, wspomnieć o dwóch aktualnych sprawach, t. j. o rozbudowie portu gdyńskiego i m. Gdyni, oraz o pertraktacjach z Rzeszą Niemiecką w sprawie traktatu handlowego. Go do Gdyni oświadczam, że rozbudowę tak portu, jak miasta pragnęlibyśmy raczej przyśpieszyć i każdą inicjatywę p. Ministra idącą w tym kierunku powitamy z uznaniem. Natomiast niepokoją nas wiadomości o pertraktacjach Rządu w sprawie traktatu handlowego z Niemcami — traktatu, w którym rzekomo przyznaję się Niemcom swobodę wykonywania procederu, jak kupcom, rzemieślnikom i przemysłowcom. Jakkolwiek z innemi, choć nie ze wszystkiemi państwami, można podobne traktaty zawierać, to zwłaszcza Niemcom nie należy tego przyznawać. Traktat Wersalski nie może być podważany przez traktat handlowy z Rzeszą Niemiecką. Dać Niemcom ten przywilej, czyli prawo swobodnego wykonywania procederu przez sfery gospodarcze Rzeszy na terenie Państwa naszego, oznacza wydanie ziem zachodnich na łup długoletniego ciemięzcy naszego — oznacza to pokojowe Locarno wschodnie, o którem p. Minister Stresemann wspominał, wstępując imieniem Rzeszy do Ligi Narodów i przy ratyfikacji umowy lokareńskiej. Traktat handlowy w ten sposób zawarty byłby pomostem dla opanowania Pomorza, tej perły województw w Państwie naszem. Mam niezłomną nadzieję, że takiego ministra w Polsce nie będzie, który by podobną umowę z Rzeszą podpisał i nie będzie Sejmu takiego, który by taką umowę ratyfikował.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Uprzedzam, że po następnym mówcy, któremu udzielę w tej chwili głosu, odbędzie się załatwienie następnych punktów porządku dziennego, wybór członków Komisji Kontroli Długów i nagłość wniosków.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Towarnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PTowarnicki">Wysoka Izbo! Z okazji budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, co do którego chciałbym zająć odpowiednie stanowisko, mam zaszczyt po raz pierwszy przemawiać z tej wysokiej trybuny i przykro mi niewymownie, że jej użyć muszę od razu do odparcia ataku osobistego — mimo, że w zrozumieniu mojem — nie jest to ku temu miejsce. Skoro jednak zaatakowany zostałem przez p. pos. Sobolewskiego z tego miejsca, nie mogę mu zostać dłużnym w odpowiedzi, szczególniej, że się jej domagał.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PTowarnicki">P. pos. Sobolewski zapytuje, co robi p. Towarnicki na ławach Stronnictwa Chłopskiego? Ja z mej strony zapytuję p. pos. Sobolewskiego, co go do tego upoważnia, aby mi stawiał tego rodzaju pytania?</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(P. Sobolewski: Ja nie postawiłem tak pytania.)</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PTowarnicki">Nie przypuszczam, aby dotychczasowa moja działalność polityczna lub społeczna pytanie takie usprawiedliwiała, lub też przekonania moje polityczne stawiała pod znakiem zapytania.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PTowarnicki">Nie nauczyłem się jeszcze wiecować z tej wysokiej trybuny i dlatego mojego creda politycznego nie będę z tego miejsca wygłaszać, a o mojej działalności politycznej dowie się p. Sobolewski z biegiem czasu. Jeżeli zaś tylko mój dobrze skrojony frak stoi w rażącym stosunku do nazwy mojego stronnictwa, to uważam, że tego rodzaju stawianie kwestji jest co najmniej dziwne. O jednem tylko mogę p. Posła Sobolewskiego zapewnić, że, przyjmując mandat poselski, nie miałem i nie mam zamiaru prowadzić w sejmie polityki osobowej lub wiecowej, chcę, jako człowiek pracy, doświadczony życiowo, a obyty z kulturą Zachodu, być pożyteczną w tej Izbie jednostką dla dobra Państwa i jego obywateli i mam to silne przekonanie, że gdyby p. poseł Sobolewski to sam zechciał uczynić, a w dodatku potrafił skłonić klub swój do zmiany nazwy na Bezpartyjny Blok Współpracy z Sejmem, oddałby większą przysługę Rządowi, aniżeli prowadzenie takiej polityki, jaką Panowie prowadzą wobec innych stronnictw.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PTowarnicki">Tyle w odpowiedzi p. posłowi Sobolewskiemu. Wicemarszałek Woźnicki.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PTowarnicki">Zaznaczam, iż głosu do wzmianki osobistej mogę p. Posłowi udzielić po wyczerpaniu dyskusji.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PTowarnicki">Przystępując do budżetu Ministerstwa Handlu i Przemysłu, stwierdzam, że słusznie p. referent w swojem sprawozdaniu zauważył, że handlu w Polsce prawie że nie ma. Handel od dawna był w Polsce, że tak powiem, zajęciem ubliżającem podówczas nawet, gdy świat cały kulturalny rozwijał się w dobrobycie. To też i dziś Polacy pozostali wierni tradycjom swoich przodków, wskutek czego cały prawie handel jest w rękach poważnej części mniejszości narodowych, wskutek czego dobrobyt tych klas jest niewspółmiernie większy od naszego. Słyszy się często narzekania na Żydów, że im się dobrze powodzi, że żyją w dostatku. Mówią, że w miastach polskich, to właściwie dziś już tylko nazwy ulic należą do nas, realności do nich.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#PTowarnicki">A cóż nam przeszkadza zmienić ten stan rzeczy? Nasza duma narodowa nie pozwala na to, bo trudnić się handlem uważa się za coś bardzo podrzędnego. Niemcy, Anglja, Francja są innego zdania, innych zapatrywań i dlatego też jesteśmy od nich o tyle ubożsi. Aby handel oparty był na zdrowych podstawach i miał swoją rację bytu, musi być oparty na rodzimym przemyśle. Tutaj sprawa jest cokolwiek trudniejszą; aby przemysł prosperował, trzeba pracować konkurencyjnie. Do tego potrzeba własnego surowca i kapitału. To pierwsze mieliśmy, jesteśmy bowiem uposażeni w bogactwa naturalne — mamy węgiel, żelazo, cynk, sól, naftę, drzewo. Sąsiedzi nasi zazdroszczą nam tych przyrodzonych bogactw, ale cóż, kiedy my nie umiemy ich wyzyskać. Brak nam kapitału, bo albo go wcale nie ma, albo jest tak drogi, że uniemożliwia wszelką kalkulację. Nie mówię tutaj o oficjalnej stopie procentowej, bo z tych kapitałów z natury rzeczy korzystają jedynie wybrańcy, w najrzadszych zaś wypadkach drobny przemysł. Na przemysł drobny u nas zasadniczo kredytu nie udziela się, a już zupełnie nie udziela się go włościanom, gdzie nasz drobny przemysł rodzimy mógłby w niejednym wypadku rozwijać się i oddać wielkie usługi.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PTowarnicki">To samo dotyczy wielkiego przemysłu. Mamy na przykład ropę naftową, której w Europie jest tak mało. Poza Rosją i Rumunją my jedynie posiadamy jeszcze złoża ropne na Podkarpaciu. Przypatrzmy się bliżej, jak u nas przemysł tak ważny, a niegdyś bogaty, wygląda i w jakiem jest zaniedbaniu. Przy dzisiejszym rozwoju techniki produkt ten jest równie ważnym czynnikiem w naszem życiu, jak chleb i woda. Niepodobna sobie wyobrazić dzisiejszego życia bez przetworów ropnych. Koleje, motory, automobile. Wojna światowa również wykazała, że bez przetworów ropnych, w szczególności bez benzyny, smarów, olejów i parafiny wojny prowadzić dziś nie podobna. Bo cóż nam z tych ustawicznie wzmagających się kadr aparatów lotniczych, skoro nie będzie można w razie niebezpieczeństwa użyć ich. Cóż z tych ilości automobili, sieci kolejowych, skoro nie będzie benzyny i smarów. Nie ulega kwestji, na Podkarpaciu znajdują się jeszcze wielkie złoża naftowe, a odkrycie ich leży w interesie Państwa. Rozumiem dobrze, że Rząd nie ma funduszów na to, by prowadzić takie przedsiębiorstwa, ale i my Polacy nie mamy ich również, trzeba więc szukać obcych bogów. Można ich znaleźć, trzeba ich jednak do tego zachęcać, a nie odstręczać. Dotychczasowy system podatkowy dla tego specjalnie ryzykownego przemysłu jest wprost niszczący. Zdaję sobie sprawę, że Państwo żyć musi i podatki płacić trzeba, w tym jednak wypadku należy zrobić wszystko, by kapitałowi temu jak najdalej idące porobić ulgi i przywileje, celem zachęcenia go do angażowania się w ten przemysł Wyszło wprawdzie niedawno rozporządzenie Pana Prezydenta w tym kierunku, jest ono jednak niewystarczające i porobić należy dalsze koncesje, bo jeżeli się ich nie zrobi, to i tak dochodów z tego nie będzie, bo nie będzie przemysłu.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#PTowarnicki">Poza tem sam Rząd osobiście grubo jest zaangażowany w istnieniu tego przemysłu, jest bowiem właścicielem największej w Europie fabryki minerałów żywicznych w Drohobyczu. Fabrykę tę zbudował rząd austrjacki przed wojną, chciał bowiem mieć w ręku instrument dla regulacji cen tak surowca, jak i jego przetworów. Było to w czasie hyperprodukcji ropy, kiedy tysiące cystern spływało z rzeką w głąb kraju. Dziś instrument ten rozbudowany do najwyższej perfekcji znajduje się w ręku p. Ministra Przemysłu i Handlu. Instrument ten, tak bardzo ważny mógłby nam i dziś oddać niezmierne usługi, gdyby był dobrze użyty. Jakkolwiek przyznać trzeba z zadowoleniem, że obecny p. Minister jest pierwszym, który, prócz należytego zrozumienia ważności tego przemysłu, okazuje bardzo wiele dobrych chęci, a co najważniejsze rozpoczął politykę rozsądną, świadomą celu, mimo to jednak nie zadawala ona wszystkich gałęzi tego przemysłu i nieraz działa wprost na jego szkodę. Rząd nie jest producentem, tylko fabrykantem. W interesie jego leży jak najtaniej nabyć surowiec, jak najdrożej go się pozbyć i w tem tkwi wada tego instrumentu. Obniżanie cen surowca nie zachęci kapitału do inwestycyj tak ryzykownych. Bardzo problematyczne dochody tego przedsiębiorstwa stawiają zatem w tych warunkach pod znakiem zapytania potrzebę dalszego istnienia tego instrumentu dla Rządu. Jak kwestję tę rozwiązać należy, dałoby się omówić na specjalnych komisjach Rady Naftowej, która w roku 1922 powołana do tych czynności z głosem doradczym dla każdoczesnego Ministra Handlu i Przemysłu, po dzień dzisiejszy od dnia swego istnienia zwołaną nie została. Należy życzyć sobie, aby p. Minister łaskawie radę taką, odpowiadającą dzisiejszym stosunkom, zamianował, a przy niezaprzeczenie dobrych swoich chęciach dostosował naszą politykę naftową do jej istotnych potrzeb.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PTowarnicki">Pozwolę sobie poruszyć na koniec jeszcze najgłówniejszą bolączkę, t. j. zmianę ustawy naftowej, która w ostatnich czasach tyle narobiła wrzawy, a która z różnych punktów widzenia różnie się układa. Przyznam się otwarcie, że z różnych projektów p. Ministra każdy ma swoją rację bytu i niepodobna żadnemu z nich odmówić słuszności. Zwracam jednak uwagę p. Ministra, że najgorszym z nich jest system niepewności. Kapitał takiego stanu nie znosi, nie lubi również niespodzianek. Wobec ustalonej waluty, jaką posiadamy, i bezsprzecznej poprawy gospodarczej, w stosunku do przedmajowego stanu rzeczy, oczekiwać by można większego zainteresowania się kapitału dla tego przemysłu, należy jednak raz skończyć z tą niepewnością i albo zdecydować się na utrzymanie stanu dotychczasowego, regalu lub akcesję. Osobiście stoję na stanowisku, że nie należy pozbawiać właściciela gruntu udziału w skarbach podziemia, o ile by jednak p. Minister odmiennego był zdania, należałoby bezwzględnie zabezpieczyć właścicielowi poważny udział w procentach brutto. Stan obecny, ciążąca niepewność wywołała widoczną stagnację w ruchu wiertniczym i skończyć się może dla przemysłu tego katastrofą, a dla Państwa niepowetowaną stratą.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#PTowarnicki">Jednym z najważniejszych momentów poprawy naszego życia ekonomicznego są traktaty handlowe. Mam wrażenie, że lwią część winy ponosimy za to, że nie potrafiliśmy dotychczas znaleźć modus vivendi gospodarczego. Sprawa ta jest bardzo piekącą, o ile chodzi o poprawę naszych stosunków gospodarczych z Niemcami.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#PTowarnicki">W końcu poruszyć należy trudności paszportowe. Już doprawdy najwyższy czas znieść tę kuratelę dla swobody ruchów obywateli wolnej, niepodległej Polski. Na tych ograniczeniach cierpi najbardziej handel. Prosimy zatem p. Ministra Handlu i Przemysłu, by użyć zechciał całego swego wpływu dla usunięcia tych anomalji. Tych kilka postulatów pozwalam sobie poddać szczegółowej rozwadze i opiece p. Ministra.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Dalszą dyskusję nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu odkładam do następnego posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#WicemarszałekWoźnicki">Obecnie przechodzimy do załatwienia następnego punktu porządku dziennego: wybór członków Komisji Kontroli Dług ów (Odbitka roneo Nr 16). Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PWyrzykowski">Na posiedzeniu Komisji Skarbowej ustalono następujące kandydatury 4 członków Komisji Kontroli Długów Państwa, mianowicie: pp. Byrki Władysława, Malinowskiego Maksymiljana, Pączka Antoniego i Trąmpczyńskiego Wojciecha. Jako 2 zastępców ustanowiono następujące kandydatury pp.: Ledwocha Jana i Chruckiego Sergjusza. W imieniu komisji proszę o przyjęcie tych kandydatur.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Panowie słyszeli propozycję komisji. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał wybór za dokonany.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Proszę o zarządzenie głosowania kartkami, jak to dotychczas było praktykowane.)</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proszę o głosowanie w sposób następujący: będziemy pisali 4 nazwiska na kartce, mianowicie członków, a w drugiem głosowaniu będziemy wybierali zastępców. Proszę o wypisanie na kartkach czterech nazwisk.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie się głosowaniem.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wynik głosowania jest następujący: głosowało posłów 194, w tem białych kartek, a zatem nieważnych 8, ważnych 186, absolutna większość 94. Otrzymali głosów: p. Malinowski Maksymiljan — 182, p. Pączek — 185, p. Byrka — 170, p. Trąmpczyński — 119. Reszta głosów rozstrzelona. Zatem wyżej wymienieni 4 panowie zostali wybrani jako członkowie Komisji Kontroli Długów Państwa.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przystępujemy teraz do wyboru zastępców.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Proponuję jednak, żeby na zastępców nie głosować kartkami, ale żeby przyjąć en bloc propozycję Komisji.)</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jest propozycja p. Wyrzykowskiego, ażeby nie głosować kartkami, tylko ażeby przyjąć en bloc. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, to będzie to możliwe. Sprzeciwu nie słyszę, zatem ogłaszam, że zgodnie z propozycją komisji pp. Ledwoch Jan i Chrucki Sergjusz zostali wybrani jako zastępcy.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: wybór członków Głównej Komisji Ziemskiej.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#WicemarszałekWoźnicki">P. Niski ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PNiski">Wysoka Izbo! Komisja Rolna na posiedzeniu w d. 5 czerwca 1928 r. uchwaliła następującą listę kandydatów na członków Komisji Ziemskiej: jako przedstawiciele większej własności: na członka p. Leszczyński Zygmunt, na zastępcę p. Wańkowicz Stanisław; jako przedstawiciele drobnej własności: na członka p. Łypacewicz Wacław, na zastępcę p. Pawlikowski Juljan; na drugich członków od drobnej własności: p. Hyla Wincenty na członka i na zastępcę p. Malinowski Wiesław; jako przedstawiciele bezrolnych robotników rolnych: na członka p. Niski Józef, na zastępcę p. Ciszak Antoni.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PNiski">Wobec tego, że ci członkowie zostali ustaleni większością głosów na Komisji Rolnej, przeto proszę Wysoką Izbę, żeby przyjęła propozycję Komisji Rolnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jest propozycja Komisji. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu…</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Roguszczak: Proszę o głosowanie kartkami.)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">P. Roguszczak wnosi o głosowanie kartkami, wobec tego będziemy głosowali kartkami.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Głos: Prosimy o równoczesne głosowanie.)</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#WicemarszałekWoźnicki">Dla uniknięcia nieporozumień będziemy głosować dwa razy. Będziemy głosować z początku na 4 członków, a później na 4 zastępców. Otóż naprzód będzie się zbierać kartki z czterema nazwiskami członków. Proszę o napisanie na kartce 4 nazwisk członków. Proszę tych samych Panów Posłów o zajęcie się zebraniem kartek.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#komentarz">(Po zebraniu kartek.)</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zamykam głosowanie. Proszę o obliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#WicemarszałekWoźnicki">Teraz przystępujemy do wyboru zastępców. Proszę o wypisanie 4 nazwisk zastępców na kartkach i o oddanie kartek. Proszę pp. Cieplaka i Korneckiego o zebranie kartek.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#komentarz">(Po zebraniu kartek.)</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zamykam głosowanie. Proszę o obliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proszę pp. Posłów o nieopuszczanie sali sejmowej, bo zajmiemy się teraz dalszemi punktami porządku dziennego, a poza tem po obliczeniu głosów może się okazać potrzeba powtórnego głosowania, jeżeli któryś z kandydatów nie otrzyma absolutnej większości głosów. Rezultat głosowania będzie ogłoszony na końcu posiedzenia.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przystępujemy do dalszego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Rolnej o wniosku nagłym posłów Klubu Ukraińskiego w sprawie pomocy na zasiewy wiosenne w r. 1928 (odbitka roneo nr 15 i druk nr 35).</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Terszakowec.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PTerszakowec">Wysoki Sejmie! Wniosek Klubu Ukraińskiego, którego nagłość dnia 24 kwietnia r. b. Wysoka Izba uchwaliła, żąda od Rządu nagłej pomocy dla drobnego rolnictwa w województwach wschodnich i południowo-wschodnich w celu ponownego zasiania na wiosnę gruntów, na których wskutek wpływów atmosferycznych zimy i przedwiosny roku 1928 ozimina przepadła, jak również odpisania, względnie odroczenia, terminu płatności zaciągniętych kredytów na zasiewy z lat poprzednich, odpisania zaległych, a dotychczas nieściągniętych kwot podatku gruntowego, jak i przyjścia z pomocą ludności głodującej, która ucierpiała od klęsk żywiołowych.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PTerszakowec">Żądania te Komisja Rolna w dniu 14 i 22 maja r. b. rozszerzyła na wszystkie okolice kraju, w których ludność drobno-rolnicza ucierpiała od klęsk elementarnych ubiegłej zimy i przedwiośnia, a w kredycie także i na przyszłość, gdyby podobne klęski elementarne wyrządziły szkodę drobnemu rolnictwu, ze specjalnem uwzględnieniem okolic północno- i południowo-wschodnich z następujących powodów:</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PTerszakowec">Pomimo poważnej katastrofy powodzi w roku 1925, która rolnictwu galicyjskiemu nawet według obliczeń urzędowych wyrządziła szkody na 53 miljony złotych, Rząd nie postarał się o przeprowadzenie robót regulacyjnych na terenie Galicji Wschodniej. Powódź w roku 1925 była prostem następstwem gospodarki leśnej w Karpatach, która doprowadziła do tego, że masowo wycinano i niszczono lasy karpackie. Powódź z roku 1925 objęła 50 powiatów, 1613 gmin, zniszczyła 129.000 hektarów pól, zniszczyła 3.321 budynków, pokryła szutrem lub uniosła ze sobą 5.282 ha ziemi. Szkody w budowlach meljoracji państwowych i samorządowych, w drogach państwowych i krajowych osiągnęły kwotę 790.000 złotych. Szkody w meljoracjach prywatnych złotych 380.000, szkody w regulacjach i robotach wodnych 3.700.000, w torach kolejowych 700.000, w drogach powiatowych, gminnych i budowlach spółek wodnych zł. 3.400.000. W całej sumie wszystkich szkód w wysokości 53.000.000 szkody rolnictwa w województwie lwowskiem osiągnęły kwotę blisko zł. 15.000.000, w Stanisławowskiem blisko 10.000.000 zł., w tarnopolskiem ponad zł. 380.000.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PTerszakowec">Szkody spowodowane powodzią i gradobiciem w roku 1927 są znacznie większe. Klęski gradowe dotknęły ponad 100.000 ha uprawnej zasianej przestrzeni — z tego we Wschodniej Galicji 30.000 ha. Choćby najskromniej szacować szkody, jakie ludność poniosła w plonach od gradobicia, określić je trzeba na sumę 20.000.000 zł. Klęska powodzi, która nawiedziła Galicję Wschodnią, spowodowała zniszczenie większe od klęski gradobicia. Nawiedzonych powodzią powiatów było 47, a liczba gmin ponad 1000. Utonęło wtenczas około 70 osób, bez dachu nad głową było 1.638 rodzin, bez żywności 15.000 rodzin, a dotkniętych zniszczeniem było 78.000 rodzin. Wylewy zniszczyły 200.000 ha, a w samem woj. stanisławowskiem szkody obliczone były na 20.000.000 zł. Ogół szkód wynosił w r. 1927 sto miljonów.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PTerszakowec">Kiedy ludność Galicji Wschodniej, przeważnie ludność narodowości ukraińskiej poniosła, po części i wskutek zaniedbania Rządu, rujnujące straty, Rząd, którego obowiązkiem było przyjść z wydatną pomocą, uchwałą Rady Ministrów przyznał na doraźną pomoc, na wyżywienie 500.000 zł., a na zasiewy 1.000.000 zł., z czego na wyżywienie wydał Rząd 200.000 zł., gdy w tym samym czasie prywatna osoba (ks. Metropolita Szeptycki) dała 400.000 zł., a społeczne organizacje przyszły z wydatniejszą pomocą bezzwrotną, niż sam Rząd.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#PTerszakowec">Ukraiński Komitet pomocy dla powodzian w Galicji Wschodniej rozdał 52 wagonów zboża, 150 wagonów ziemniaków, 36 worów ubrania i ponad 60.000 zł. gotówką — razem około pół miljona zł.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#PTerszakowec">Muszę też podnieść, że i poprzedni Sejm nie uchwalił potrzebnej sumy, chociaż po wyczerpującem oświetleniu przez pp. Rymara, Chruckiego i Wład. Ostrowskiego była mu znana groza położenia ukraińskiego ludu. Zasłaniał się brakiem pokrycia. Wniosek ukraińskiego Klubu był 100.000.000 zł., uchwalono 25.000.000, ale w tym czasie Rząd na inne wydatki znalazł fundusze, które przekroczyły budżet na 1927/8 w wydatkach na 20%, t. j. ponad 300.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#komentarz">(P. Hołyński: Panie Pośle, czy to jest referat, czy mowa agitacyjna Klubu Ukraińskiego?)</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#PTerszakowec">Mimo tej grozy, jaka stale wisi nad Galicją Wschodnią w postaci powodzi, Rząd, który spowodował dewastację lasów pośrednio, tolerując rabunkową gospodarkę eksploatatorów, nie postarał się o inwestycje regulacyjne w Galicji Wschodniej, choć przeprowadzał równocześnie regulację rzek w Galicji Zachodniej. Według kosztorysu urzędowego na terytorjum woj. krakowskiego preliminowano na koszta robót regulacyjnych zł. 151.000.000, a wszystkie roboty przeprowadzone miały być stopniowo w dwudziestu latach przy rocznym wydatku 8% miljona. Wprawdzie w woj. krakowskiem i Państwo i kraj miały możność udzielenia tylko 3% miljona dotacji rocznej, jednak na terytorjach województw górskich: stanisławowskiego, a w części lwowskiego (Beskidy i Bieszczady), ani Rząd ani kraj nie inwestują w roboty regulacyjne odpowiedniej sumy.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#PTerszakowec">Z tych powodów musimy zarzucić Rządowi zaniedbanie tej sprawy i musimy żądać pomocy dla rolnictwa, które nie z własnej winy pada ofiarą żywiołowych katastrof.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#PTerszakowec">Również i wpływy atmosferyczne zimy jako też przedwiośnia roku 1928 nie mogą być zepchnięte na karb sił zewnętrznych. Oziminy przepadają po większej części na terytorjach ziem zachodnio-ukraińskich i białoruskich z powodu braku meljoracji na tych terytorjach, a brak tychże meljoracji będzie należycie oświetlony, gdy poznamy politykę Banku Rolnego w dziedzinie udzielania kredytu na meljoracje. Ustawą z dnia 22 lipca 1925 r., Dz. U. P., L. 88, poz. 609, uchwalony został państwowy fundusz pożyczkowy na meljoracje rolnicze, datowany corocznie ze Skarbu Państwa, a administrowany przez Państwowy Bank Rolny. Z tego funduszu mają być udzielane 5% pożyczki, zwrotne po 6–12 latach, na drenowanie, odwadnianie i nawadnianie gruntów, jako też na meljoracje torfowisk. Z pożyczek tych korzystać mogą spółki wodne, gminy, osoby fizyczne i prawne do wysokości 100% kosztów meljoracyj.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#PTerszakowec">Wspomniana wyżej ustawa została wykrzywiona rozporządzeniem Ministerstwa Rolnictwa z dnia 1.X.25 (Monitor Polski z 7.X.26, L. 232), którem obniżono procent kredytu na 50 względnie na 60, względnie na 70% pełnych kosztów, a czas amortyzacji pożyczki obniżono do 6, 7, 8, 9 i co najwyżej do 10 lat, dopuszczając prolongatę pożyczki w wypadkach wyjątkowych.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Panie Pośle, dochodzą mnie protesty, że Pan Poseł referuje niezgodnie z przebiegiem sprawy na komisji. Proszę o ograniczenie się do konkretnego przedstawienia opinji komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PTerszakowec">Powołuję się na pp. posłów, którzy są członkami komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proszę mówić dalej, to jest kwestja pomiędzy Panami a komisją.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PTerszakowec">W r. 1925 Państwowy Bank Rolny miał do dyspozycji na pożyczki meljoracyjne 1.868.900 złotych. Z kwoty powyższej przyznał Państwowy Bank Rolny 15 pożyczek na łączną kwotę 681.150 złotych i wypłacił w całości lub też częściowo tylko złotych 486.650 na 14 pożyczek. W r. 1925 Państwowy Bank Rolny nie przyznał ani jednej pożyczki meljoracyjnej na terytorjum Galicji Wschodniej. W r. 1926 Państwowy Bank Rolny miał do dyspozycji na powyższy cel kwotę złotych 6.868.900, z której to kwoty udzielił 158 pożyczek na łączną kwotę złotych 4.961.800. Z tej kwoty na terytorjum woj. lwowskiego przypadła pożyczka w kwocie zł. 70.400, w woj. stanisławowskiem w kwocie 5.000.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#PTerszakowec">Z tego krótkiego przedstawienia widać, że pola w Galicji Wschodniej, pozbawione wszelkich meljoracji, stale cierpieć muszą od wpływów atmosferycznych, którym w części pomyślnie stawiają opór grunta zmeljorowane. Dlatego z powyższych powodów musimy w części uważać za winę Rządu złe przezimowanie ozimin na terytorjach Galicji Wschodniej, jako też na terytorjach Białorusi, które to terytorja wymagają wielkich gruntownych oraz drobnych meljoracji, których się tam nie przeprowadza.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#komentarz">(P. Hołyński: Panie, ale to jest wniosek na całą Polskę.)</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#PTerszakowec">Ja konstatuję tylko fakty i zmierzam do tego, co było przyczyną wymarznięcia ozimin, jakie było na terytorjum województw południowych i południowo-wschodnich.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#komentarz">(P. Niski: Bez motywów nie można podać sprawozdania. Inny głos z B. B.: Ale nie w ten sposób.)</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#PTerszakowec">Również i późna uprawa ozimin na terytorjach, na których miejsce miała powódź, jest powodem złego przezimowania ozimin. Obliczenia Głównego Urzędu Statystycznego wskazują, że na naszych terytorjach oziminy są w 12–15% stracone. Pomijając, że takie oszacowanie jest dalekie od smutnej rzeczywistości, gdyż wielkie przestrzenie woj. stanisławowskiego, a częściowo i lwowskiego, wykazują prawie 30%, a w tarnopolskiem 70-procentowe zniszczenie ozimin, zostajemy przy cyfrach urzędowych, przyjmując jako przeciętność zniszczenia ozimin 15%.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#PTerszakowec">Ogólna powierzchnia ozimin na terytorjach objętych wnioskiem Klubu Ukraińskiego wyniesie okrągło 2.425.000 ha.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Jeżeli Panowie uważają, że ten referat jest niezgodny z przebiegiem sprawy na komisji, w takim razie ktoś z Panów zabierze potem głos. Teraz ma głos p. referent.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PTerszakowec">Przyjmując tylko 15% zniszczenia ozimin, dochodzimy do liczby 363.700 ha pszenicy i żyta, zniszczonych wskutek wpływów atmosferycznych zimy i przedwiośnia r. 1928. Ze względu na to, przyjmując minimalną pomoc na 1 ha powierzchni zasiewnej po zł. 100 (z uwzględnieniem obecnych kosztów nasienia i robocizny), żądamy otworzenia kredytu nadzwyczajnego na doraźną pomoc dla rolników, których zasiewy ozime są zniszczone, a to w wysokości zł. 36.000.000, do spłaty w jesieni r. 1929.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#PTerszakowec">Jeżeliby wysokość pomocy była za wysoka, można preliminować po zł. 50 na 1 ha, a wtedy byłaby to tylko częściowa pomoc na zakupno nasienia, a wysokość żądanej pomocy dosięgłaby wtedy łącznej kwoty zł.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#PTerszakowec">18.000.000. Spłatę preliminujemy na jesień r. 1929 z tego względu, że w roku bieżącym nawet przy dobrych żniwach rolnicy muszą się otrząsnąć z długów, zaciągniętych po powodzi. Pomoc kredytowa jest konieczną, ho już teraz nadchodzą wiadomości o nowych bachanaljach lichwy, że ludność musi płacić po 6 i 7% miesięcznie od pożyczonego kapitału, a za 100 kg zboża wypożyczonego na zasiew wiosenny zobowiązuje się oddać w jesieni po zbiorze 300 kg.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#PTerszakowec">Obliczenia pomocy rolnictwu obejmują tak wielką, jak małą własność. Stosunek małej własności ziemskiej do wielkiej wskazuje na to, iż z sumy pomocy należy odliczyć na małą własność 63%, a na wielką 37%, czyli okrągło z kwoty ustalonej należy uważać 2/3 tejże za kwotę potrzebną dla małej własności na ziemiach zachodnio-ukraińskich i białoruskich, t. j. 12.000.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#PTerszakowec">Powierzchnia uprawy małej własności wynosi ponad 1.500.000 ha, co się tyczy żyta i pszenicy, a wielkie! własności 900.000 ha przy tych samych kulturach. Zaś ogólna powierzchnia zniszczonych ozimin na terytorjum objętem uchwałą Komisji Rolnej z dn. 14 maja roku bieżącego wyniesie o 50% więcej, niż we wniosku Klubu Ukraińskiego z dnia 24 kwietnia r. b., gdyż obejmuje terytorjum całej Polski — w tym wypadku za podstawę obliczenia musimy wziąć wydatki na zakupno zboża na zasiew wyższe o 50 procent, t. j. 6.000.000 zł., co wynosi razem sumę 18.000 zł. na spłacenie długów zaciągniętych na kupno zboża, w celu ponownego obsiania zniszczonych ozimin.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#PTerszakowec">Czasopisma donoszą, że tymczasem, to jest po uchwale Komisji Rolnej Bank Gospodarstwa Krajowego na powyższy cel w Galicji Wschodniej asygnował aż 1.000.000 zł. na 9% procent.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(P. Hołyński: Kiedy asygnował?)</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#PTerszakowec">W międzyczasie.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(P. Hołyński: Co to znaczy: w międzyczasie?)</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#PTerszakowec">Po uchwale Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#komentarz">(P. Hołyński: Panie Marszałku! Nawet to, co się stało po komisji, referuje jako uchwałę większości komisji!)</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#PTerszakowec">A mianowicie: asygnował dla województwa tarnopolskiego — 500.000 zł., dla lwowskiego — 300.000 zł. i dla stanisławowskiego — 200.000 zł. (prócz tego 200.000 zł. z innych źródeł) w tym czasie, gdy na podstawie badań przeprowadzonych przez przedstawicieli Wschodnio-Galicyjskiego Związku Ziemian i Towarzystwa Gospodarczego — według relacji p. Łopuszańskiego (dyrektor Związku Ziemian) i prof. Żebrowskiego stan zasiewów ozimych w Galicji Wschodniej został zniszczony w 20% do 80%.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#PTerszakowec">Najgorzej ucierpiały powiaty woj. tarnopolskiego z wyjątkiem pow. buczackiego, dalej idą powiaty woj. lwowskiego: bobrecki, rawski, Żółkiew (a od gradu jaworowski), zaś na trzeciem miejscu powiaty woj. stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#PTerszakowec">Powiększenie procentu zniszczenia ozimych zasiewów od czasu wniosku nagłego Klubu Ukraińskiego było skutkiem chłodnej temperatury wiosennej (przymrozki nocne), co spowodowało bardzo powolną wegetację roślin ozimych w ogóle (a także i jarych).</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#PTerszakowec">Jak rozpaczliwe jest materjalne położenie drobnego rolnika, który nie ma czem ponownie obsiać roli na miejsce zniszczonych ozimin, niech jako dowód posłuży sprawozdanie Towarzystwa Gospodarczego, iż w tarnopolskiem województwie zdołano przeorać zaledwie 30% zniszczonych ozimych zasiewów, zastępując ponownie jarym a to hreczką i kartoflami.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#PTerszakowec">Nawet te doniesienia co do wysokości zniszczenia są optymistyczne, bo są zebrane z gruntów większej posiadłości, która jest w lepszem położeniu pod każdym względem, niż drobni rolnicy.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#PTerszakowec">Ukraińskie Krajowe Towarzystwo Gospodarcze „Silskyj Hospodar”, które jest przedstawicielem wyłącznie drobnych rolników, na podstawie zebranego materjału stwierdza, że szkody w drobnem rolnictwie wynoszą w ozimych zasiewach od 55 do 60% i że zaledwie 40% ozimych zasiewów w Galicji Wschodniej może dać tegoroczny zbiór, a w ogóle zbiór tegoroczny w najlepszym wypadku może osiągnąć połowę przeszłorocznego zbioru.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#PTerszakowec">Smutne widoki pogarszają jeszcze teraźniejsze przymrozki i niespodzianki atmosferyczne, które nam ciągle zagrażają.</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#PTerszakowec">Coroczne prawie powodzie i gradobicia doprowadziły do tego, że w województwach południowo-wschodnich ludność rolnicza nie tylko cierpi głód prawie co roku, już od jesieni, lecz również zadłużona do tego stopnia, że ugina się i upada pod ciężarem długów i lichwy, gdyż nie może nigdzie dostać kredytu już nawet nie niskoprocentowego, lecz bardzo często żadnego.</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#PTerszakowec">Nie oglądając się na taki stan rzeczy, Rząd i banki państwowe ściągają w tym czasie z najbiedniejszej ludności rolniczej wspomnianych województw nie tylko podatki, ale także ostatki z dawnych pożyczek zasiewowych, nie zamienionych właśnie w tych województwach na pożyczki długoterminowe, a w ostatnich dniach również i Państwowy Bank Gospodarczy zażądał bezwzględnego ściągnięcia od ukraińskich kredytowych spółdzielni, a to od Centro-Banku „Dnistru” i innych kredytu udzielonego w sumie około pół miliona w czasie największego przednówka dla rolnika ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#PTerszakowec">Rozdział pieniężnej pomocy między drobnych rolników odbywać się powinien we wszystkich komitetach także przy współudziale przedstawicieli towarzystw gospodarskich, a na ziemiach ukraińskich pod Polską także przy współudziale towarzystwa „Silskyj Hospodar” i ukraińskich spółdzielni, a przeprowadzenie kredytu powinno się odbyć przez ukraińskie spółdzielnie kredytowe, a to dlatego, że dotychczasowa akcja pomocy, którą prowadziły komitety starościńskie lub starostowie, przy udziale przedstawicieli wydziału powiatowego z pominięciem przedstawicieli towarzystw gospodarskich i instytucji spółdzielczych, nie zawsze była prawidłowa w podziale, nieraz wskutek nieobeznania z faktycznym stanem rzeczy, a nieraz i z motywów politycznych.</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#PTerszakowec">Wysoki Sejmie, szerzej zastanawiałem się nad opłakanym stanem ukraińskiej wsi, ponieważ bliżej mi jest on znany, oraz ze względu na to, że wniosek naszego klubu dotyczył właśnie tej materji. Komisja Rolna, zapoznawszy się z naszym wnioskiem, nie kwestjonowała jego treści, lecz jedynie rozszerzyła, że tak powiem, jego nawias. Przyjmując, że także polską ludność wiejską nawiedzały też klęski elementarne lub że mogą ją spotkać, Komisja Rolna uchwaliła zaproponować Wysokiemu Sejmowi następujące rezolucje:</u>
<u xml:id="u-41.22" who="#PTerszakowec">Komisja wnosi: Wysoki Sejm uchwalić raczy: Sejm wzywa Rząd:</u>
<u xml:id="u-41.23" who="#PTerszakowec">1. a) aby po należytem zbadaniu w konkretnych wypadkach rozszerzył akcję odroczenia lub odpisania z ogólno-kredytowych sum kredytów na zasiewy, udzielonych drobnym rolnikom w trybie postępowania sądowego, toczącego się przeciw posłowi Staganowiczowi, wobec odrzucenia przez Sejm na posiedzeniu w dniu 24 kwietnia r. b. takiegoż wniosku, jest zasadniczo niedopuszczalny, a sam fakt zgłoszenia takiego wniosku uważam za próbę rozszerzającej interpretacji art. 21 ust. 2 Konstytucji, próbę, sprzeczną z duchem tego przepisu.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zarządzam głosowanie. Panów Posłów, którzy są za nagłością wniosku, proszę o powstanie. Biuro nie jest zgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wynik głosowania jest następujący: za nagłością głosowało posłów 103, przeciwko nagłości 85. Nagłość została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wniosek jako nagły odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#WicemarszałekWoźnicki">Ogłoszę jeszcze wynik głosowania do Głównej Komisji Ziemskiej. W pierwszem głosowaniu na członków Komisji Ziemskiej głosowało posłów 187, białych kartek oddano 5, przeto ważnych 182, absolutna większość 92. Otrzymali: p. Leszczyński 174, p. Łypacewicz 177, p. Hyla 111, p. Niski 174, p. Zaleski 46. Wybrani zostali: pp. Hyla, Leszczyński, Łypacewicz i Niski.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#WicemarszałekWoźnicki">W następnem głosowaniu na zastępców głosowało posłów 174, nieważnych kartek oddano 7, ważnych 167. Absolutna większość 84. Otrzymali: p. Pawlikowski 162, p. Wańkowicz 158, p. Malinowski Wiesław 58, p. Ciszak 98, p. Leśniewski 62. Wybrani zostali pp.: Pawlikowski, Wańkowicz, Malinowski i Ciszak.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#WicemarszałekWoźnicki">Zgłoszone zostały następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wniosek p. Henryka Krzciuka i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie klęski powodzi w maju b. r. w gminach Radgoszczy i Brzezówce, pow. Dąbrowa koło Tarnowa — odsyłam do Komisji Rolnej.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wniosek p. Stanisława Nowaka i kol. z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” w sprawie szpitala powiatowego w Końskich — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wniosek p. Miklaszewskiego i kol. ze Związku Ludowo-Narodowego w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. (Dz. U. Rz. P. Nr 38 r. 28, poz. 371), zmieniającego art. 120 ustawy z dnia 15 lipca 1925 o państwowym podatku przemysłowym w brzmieniu, nadanem rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 17 sierpnia 1927 — odsyłam do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#WicemarszałekWoźnicki">Wniosek p. Putka i tow. z klubu „Wyzwolenie” w sprawie zmiany galicyjskiej ustawy konkurencyjnej z dnia 15 sierpnia 1866 r. Dz. U. Kr. Nr 28 i uzgodnienia jej z postanowieniami konkordatu — odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja Posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie krzywdzącego wymiaru emerytury chorążemu Piotrowi Zahajewiczowi.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wyborów rady gminnej i zwierzchności gminnej we wsi Tuczne, pow. przemyślańskiego.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie ulgowej sprzedaży soli bydlęcej i jej bezpłatnego przewozu.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Komunikacji w sprawie wstrzymania wypłaty renty Jewdochji Rawlikowskiej w Krynicy, pow. Drohobycz.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie doraźnych nakazów karnych, wydawanych przez posterunkowych policji państwowej posterunku Ruda, pow. rohatyńskiego.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Szekeryka-Dony kiwa i tow. z klubu Ukr. Soc.-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do pp. Ministrów: Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego postępowania komendanta policji państwowej w Żabiu-Słupejce, pow. Kosów, woj. stanisławowskie, Szczerbatowskiego, i wywołania przez niego zakłócenia porządku publicznego w dniu 4 marca 1928 r., jako też doniesienia jego do prokuratury państwowej, niezgodnego z prawdą.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Pająka i tow. z Z. P. P. S. do pp. Ministrów: Spraw 'Wewnętrznych oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niezgodnego z istniejącemi przepisami prawa orzeczenia starostwa w Białej, polecającego pod groźbą odpowiedzialności karnej wykonywanie praktyki religijnej.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#SekretarzpKornecki">Interpelacja p. Sawickiego i kol. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów: Spraw Wojskowych oraz Rolnictwa w sprawie wywłaszczenia gruntów przez rząd rosyjski mieszkańcom miasta Goniądza.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#WicemarszałekWoźnicki">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro, t. j. w sobotę, dnia 9 czerwca o godz. 11-ej rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. (dokończenie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, dyskusja nad budżetami Ministerstwa Poczt i Telegrafów i Ministerstwa Robót Publicznych).</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#WicemarszałekWoźnicki">Nie słyszę protestu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>