text_structure.xml
34.5 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 20 po poł.).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Władysław Grabski, Minister Spraw Zagranicznych Aleksander Skrzyński, Minister Sprawiedliwości Włodzimierz Wyganowski, Minister Spraw Wewnętrznych Zygmunt Hubner, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Bolesław Miklaszewski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Minister Reform Rolnych Wiesław Kopczyński, Wiceminister Rolnictwa i Dóbr Państwowych Józef Raczyński, zastępca Ministra Spraw Wojskowych gen. Majewski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 70 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 71 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Glogier i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Senator Lewakowski donosi, że mandat składa. Zwrócę się do komisji wyborczej, aby wyznaczyła następcę.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Otrzymałem depeszę od s. Wysłoucha, w której prosi o udzielenie mu 4-tygodniowego urlopu z powodu choroby, wywołanej postrzałem, otrzymanym podczas napadu na pociąg. Nie słyszę sprzeciwu, uważam urlop za udzielony. ' Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Expose p. Prezesa Rady Ministrów. Głos ma p. Prezes Rady Ministrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Uważam, proszę Panów za zbędne powtarzać przed Panami expose, jakie wygłosiłem w Sejmie, tembardziej, że w tamtem expose było dużo cyfr, a Panowie mają wśród siebie senatora, który jest jednocześnie statystykiem, z którego zestawień cyfrowych ja sam bardzo często i chętnie korzystam, a który przed Senatem te zestawienia często przedstawia. Uważam się przeto poniekąd za zwolnionego z obowiązku wykładania tych wniosków, jakie z cyfr wynikają. Pozwoli mi to znakomicie skrócić całe moje przemówienie. Nie będę wyliczał więc różnych przedmiotów w kolei logicznej i nie będę podawał wszystkich faktów. Odwrotnie, zatrzymam się tylko na scharakteryzowaniu najważniejszych zagadnień, związanych z naszem obecnem położeniem. Takiem zagadnieniem w zakresie budżetu jest zagadnienie podstawowe najbardziej nas niepokojące, czy budżet na 1925 r. jest takim, że sprostamy mu w rzeczywistości, czy suma niezbędnych wydatków będzie mogła być pokryta istotnie własnemi dochodami.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Nie powiem, żeby ten przedmiot mógł znaleźć odpowiedź, któraby znamionowała brak troski o rozwiązanie tego zagadnienia. Jak wiadomo, troskę musimy mieć z tej racji, że primo wcale nie jest powiedziane, iż te niezbędne wydatki, które są w budżecie określone na 1.981.000.000 zł, dadzą się istotnie w tych ramach utrzymać. Jeżeliby drożyzna szła bardzo silnie naprzód, gdyby istotnie brak zbóż w naszym kraju uwydatnił się na tle ogólnem rynków międzynarodowych jeszcze silniej i stworzył wysokie ceny środków spożywczych, w takim razie jasnem jest, że niezależnie od tych lub innych sposobów ograniczenia wydatków, sama prawda życiowa uderzyłaby nas w oczy: drożyzna wymaga zawsze większych wydatków państwowych i wtedy budżet nasz w tych granicach możeby się nie dał utrzymać.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Ale jest i drugie pytanie: mianowicie, o ile taka ewentualność nastąpi. Bo po cóż mamy się sami straszyć ewentualnościami możliwemi. ale niekoniecznie prawdopodobnemi, urodzaj bowiem wszechświatowy tak zły nie jest, szczególniej zdaje się być bardzo dobry w Południowej Ameryce i powinien wejść w grę już zimą i obniżyć wszechświatowe ceny zboża. Jeżeli tak jest, to w takim razie musimy troskę naszą skierować w drugim kierunku, mianowicie, czy. dochody dadzą się osiągnąć w tej wysokości, jaka jest wyliczona. Chciałbym tu też odpowiedzieć bez cyfr. Otóż został mi postawiony zarzut co do metody wyliczania dochodów i to właśnie wczoraj przez. byłego Prezesa Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Zdawałoby się, że zarzut ten powinien być skonstruowany odpowiednio solidnie. Wątpliwości było poddane wyliczenie dochodów ze strony Rządu na przyszły rok, bo Rząd nie zastosował tej samej metody do dochodów z podatków pośrednich i opłat oraz do dochodów z podatków bezpośrednich. Coprawda nie znam takiej teorii, któraby kazała do tych dwóch tak odmiennych z natury rzeczy źródeł dochodów stosować jedną i tę samą metodę. Z góry muszę powiedzieć, iż uważałbym stosowanie takiej metody za wielki błąd. Podatki pośrednie mają to do siebie, że można określić ich siłę na zasadzie pewnych oznak, co miesiąc się. wyrażających. Bo one jako pośrednie wpływają mniej więcej, równomiernie co miesiąc. I tam są nawet okresy wahań, jak np. dochód od cukru nie wpływa wcale równomiernie, ma miesiące więcej intensywne, mniej intensywne i wielkim byłoby błędem, gdyby się ktoś opierał na tych danych poszczególnych miesięcy bez żadnej korektury. A więc o ile przy podatkach pośrednich jest rzeczą zrozumiałą, iż bierze się za podstawę wydajność w ostatnich miesiącach, to byłoby absolutnie niezrozumiałem i nielogicznem robić coś podobnego z podatkami bezpośredniemi, bo one mają swoje terminy. Nie można więc na zasadzie miesięcy, podczas których upływają terminy zapłaty podatków bezpośrednich, określać ich wydajności na te okresy, podczas których te terminy przypadają. Terminy podatków bezpośrednich przypadają w okresach: październik, listopad, grudzień, marzec, kwiecień, ale nie przypadają w miesiącu lipcu, sierpniu i we wrześniu, kiedy wpływają nieznaczne tylko kwo1y. Nie można na zasadzie tych miesięcy, a właśnie te miesiące były brane przez krytyków za miarodajne, określać wydajności ich. Należałoby mieć dane porównawcze za lata ubiegłe, a przecież z danemi z tych lat nie będziemy porównywali, gdyż nie są one miarodajne. Bieżący rok częściowo może być tylko dyskontowany; należy go brać pod. uwagę jednak po wprowadzeniu korektyw, jakie wypływają bądź z terminów, które jeszcze nie upłynęły, bądź też korektyw, odnoszących się do takich danych, które w tym roku nie mogły być zdyskontowane. Np. podatek obrotowy w tym roku był oparty na danych chaotycznych, nieregularnych, wadliwych. Obroty, lat ubiegłych obliczone w markach niezmiernie trudno jest przeliczać na złote. Więc nie możemy mówić o doświadczeniach lat po przednich. Dopiero teraz wylicza się obroty za ostatnie półrocze z pewną dokładnością, jednak i te obliczenia nie są ostatniem słowem techniki obliczeń, co do których w następnem półroczu zajdą dalsze udoskonalenia. Tak samo z podatkiem dochodowym. W tym roku za podstawi brany był dochód roku poprzedniego w markach a nawet częściowo dochód za półtora roku wstecz, od 1 lipca 1922 r. do 1923 r., miał być miarodajny dla tego podatku, który będzie wpływał dopiero w listopadzie, nawet w grudniu roku bieżącego, a który wpływał częściowo w miesiącach maju, lipcu i sierpniu b. r W przyszłym roku będziemy mieli zupełnie inne podstawy do wymiaru tego podatku, jakże więc można oprzeć się na tem, co w tych warunkach wpłynęło, do obliczenia dochodów z podatków bezpośrednich w przyszłym roku. Można mieć może przeświadczenie o wyczerpaniu się zdolności płatniczej ludności z uwagi na b. zły urodzaj, wreszcie niezależnie od wszystkiego wolno jest wątpić w siłę podatkową naszego kraju. Jeśli ja tego nie robię, to nie dlatego, żebym był niepoprawnym optymistą, bo ten optymizm już się uszczuplił, ale z tego względu, że niema do tego żadnych podstaw. Niema żadnych oznak tego. Że siła podatkowa w kraju istotnie upadła, albo się wyczerpała, nic na to nie wskazuje prócz żalów, prócz skarg, ale to nie są mieniły obiektywne Kierowanie nawą państwową nie może się na tem opierać. Trzeba na wszystka mieć barometr obiektywny, a tym barometrem jest rzeczywistość, są cyfry. Jeżeli dotychczas wszystkie nasze budżety miesięczne, aż da ostatnich, wykazują zawsze przewyżkę wpływów ponad to, co my na dany miesiąc preliminujemy, i w sumie za ostatnie 9 miesięcy ta przewyżka wynosi 12% więcej, niż to wyliczyliśmy, biorąc różne względy pod uwagę, Jeżeli ta przewyżka ciągle towarzyszy naszym dotychczasowym wyliczeniom, to o żadnem wyczerpaniu i upadku siły podatkowej mowy być nie może. Nie wiem, jaka będzie przyszłość, można się może spodziewać ogromnej zwyżki cen, albo innych klęsk, można się spodziewać, że płatnicy zupełnie nie będą mieli z czego płacić podatków, ale do tego brak podstaw i dlatego, sądzę, że najlepiej nie kierować się obawami i powiedzieć sobie: ciężką rzeczą, bardzo trudną rzeczą ale konieczną będzie zrównoważenie w przyszłym roku budżetu. O tem, żeby w ciałach parlamentarnych można było coś dodawać do wydatków, jakie Rząd przewiduje, nie może być mowy., bo toby równowagę zupełnie obaliło, ale oczywiście płodne bardzo zadanie leży przed ciałami ustawodawczemi, w zakresie zmniejszania wydatków. Rozwiązanie tego zagadnienia może oddać wielkie usługi sprawie zrównoważenia budżetu, bo każda skrócona pozycja robi bardziej realnym budżet. Nie na drodze powątpiewania z góry, ale na drodze pracy realnej można zabezpieczyć realność budżetu i jego zrównoważenie.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Proszę Panów! Jest jeszcze druga troska, w naszem społeczeństwie może jeszcze bardziej powszechna: mianowicie, czy kryzys gospodarczy nie załamie reformy walutowej, już dokonanej. To drugie zagadnienie wiąże się zresztą z pierwszem. Dlatego odrazu przechodzę do niego. Wytworzono w ostatnich czasach atmosferę, jakby sytuacja gospodarcza była groźną, a Rząd chce zataić prawdę i nie chce pokazać, jak jest właściwie. Wczoraj naprzykład słyszałem, jakobyśmy mieli w Rządzie zastraszające dane o naszym bilansie handlowym, tylko tego ujawnić nie chcemy.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Upominam się o te dane oddawna; z jakiej racji bowiem mam się obawiać złych danych o naszym bilansie handlowym z maja, czerwca, lipca. Przecież te miesiące już minęły, a były świadkami dużego napływu walut obcych do Banku Polskiego; więc z jakiej racji obawiać się złych danych, kiedy one nic złego nie sprowadziły. Jeżeli zapas walut obcych naszego Banku Polskiego wzrósł, to w takim razie zły bilans handlowy me byłby niebezpieczeństwem. A jest on jednak niebezpieczeństwem. Nasze dane nie są bardzo ścisłe, trudno jest jeszcze skonstatować, jaki jest naprawdę ten bilans, nasz Urząd Statystyczny właśnie tę sprawę rozważa, poprawia te dane i opóźnia się w ich ogłaszaniu. Ja bynajmniej nie chcę optymistycznie na to zagadnienie patrzeć, jest bowiem zrozumiałe, że w pewnym momencie życie gospodarcze musiało się załamać i że przy załamaniu się życia gospodarczego pewne przedmioty eksportu przestały się opłacać.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Wiemy, że w ostatnich miesiącach zahamował się eksport naszego węgla, który stanowił wielką pozycję. Dalej eksport drzewa nie ruszył się. Zrozumiałem jest przeto dla mnie, że nie tylko w wymienionych miesiącach, ale i przez całe lato nasz bilans handlowy jest ujemny. Bardzo szczęśliwie, że ta ujemność żadnego niebezpieczeństwa walutowego nie stworzyła. Obecnie widzimy już znaczne ożywienie naszego eksportu; barometrem, który wskazuje nam to, jest statystyka kolejowa, statystyka mniej ścisła niż celna. Statystyka ta wykazuje ogromne ożywienie wagonów ładowanych dla eksportu, właśnie w październiku. Prawdopodobnie to pewien czas potrwa, październik bowiem nosi charakter sezonowy. W każdym razie równowaga naszego bilansu handlowego pomimo tego, co powiedziałem, nie może nie być naszą podstawową troską i w tej sprawie Rząd robi bardzo poważne wysiłki w celu naprawienia tego bilansu.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Wspomnę o dobrowolnem zrzeczeniu się przez Rząd podatku węglowego, o bardzo wielkiem, bo prawie powszechnem, obniżeniu podatku przy eksporcie z 2/4% na 1%, a to jest ogromne zmniejszenie podatku w okresie, kiedy dochody są tak ważne dla Skarbu; innych licznych wysiłków nie będę wyliczał. Cały szereg środków był, jest i będzie zastosowany, ażeby bilans handlowy nasz poprawić. Ale jest jedna dziedzina, przy której nie możemy wpływać na poprawę naszego bilansu handlowego, jest to ten import, który jest konieczny dla obniżenia cen w naszym kraju, a przynajmniej dla zatamowania wzrostu drożyzny. Z tego trzeba zdawać sobie sprawę; nie można postawić sobie tylko jednego celu: zwiększyć eksport, a zmniejszyć import. Przez zmniejszenie importu, gdybyśmy postawili wszystko na tę stawkę, ryzykowalibyśmy, że drożyzna nie wzrosłaby o 34%, tak jak obecnie wzrosła, ale mogłaby wzrosnąć o 24, albo 34%. Środki, które Rząd zastosował, które polegały na obniżeniu pewnych ceł od przedmiotów powszechnego użytku, pozwoliły dopiero utrzymać wzrost drożyzny na cyfrze 14%. Ale z drugiej strony wskutek lego zwiększył się import, a to zwiększenie się importu jest złem, złem koniecznem; w okresie który przeżyliśmy, było to nieuniknione Ten import powinien ustać, ale usta nie wtedy, kiedy nasze życie gospodarcze będzie uzdrowione i kiedy przestaniemy u siebie drogo produkować i drogo pracować. W szczególności dotyczy to produkcji rzemieślniczej i pracy handlowej, Produkcja rzemieślnicza i praca handlowa są u nas tak drogie, że poważnie podrażają przedmioty, które są zaliczane do przedmiotów powszechnego użytku. I tu jedynym skutecznym, prawdziwie realnym środkiem działania Rządu jest polityka celna jest to oręż, z którym różne sfery muszą się prawdziwie rachować, bo inne sposoby działania, jak Panowie wiedzą, są powierzchowne.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Z polityką wywozową i przywozową wiąże się ściśle temat umów handlowych. Musimy do tego przywiązywać jaknajwiększą wagę. Umowy handlowe wymagają olbrzymiej pracy licznych funkcjonariuszów państwowych. Rozpoczęliśmy ją w różnych kierunkach, prowadzimy najintensywniej w stosunku do Francji, prowadzimy ją również w stosunku do Niemiec i do Czech. Te układy handlowe powinny odegrać dużą rolę w akcji sanacyjnej naszych stosunków gospodarczych, powinny zabezpieczyć możliwy eksport z naszego kraju i w ten sposób uzdrowić nasz bilans handlowy.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Przejdę do rozważenia zagadnienia, które obecnie bardzo niepokoi tych, którzy się boją, aby kryzys gospodarczy i drożyzna nie zachwiały złotym polskim. Jest to zagadnienie wskaźników drożyźnianych. Niewątpliwie, że wskaźnik drożyźniany nie był nigdzie stosowany na dłuższą metę, tam gdzie jest zdrowa waluta. Pewne logiczne przeciwieństwo między zdrową walutą i wskaźnikiem drożyźnianym istnieje. Tam gdzie jest zdrowa waluta, tam przeważnie niema wskaźników drożyźnianych, jakkolwiek gdzie jest zdrowa waluta nie można powiedzieć, aby wszyscy zadawalali się zawsze to mi samemi płacami. Od czasu do czasu kiedy rośnie drożyzna następuje podwyższenie płac, tylko nie jest ono automatyczne, co miesiąc, ale jest w pewnych dłuższych odstępach czasu. I dlatego feto teoretycznie chce uzasadnić, że wskaźniki 'drożyźniane stoją w sprzeczności z polityką złotego polskiego, ma rację. Z drugiej strony muszę powiedzieć, że we wskaźnikach drożyźnianych ja nie upatruję specjalnego niebezpieczeństwa dla równowagi naszego budżetu. Jakkolwiek uznaję, że jest pewna logiczna sprzeczność pomiędzy wskaźnikiem drożyźnianym a silną i zdrową walutą, to jednak nie mogę powiedzieć, żeby sam wskaźnik drożyźniany był niebezpieczeństwem dla tej waluty. On tem niebezpieczeństwem nie jest. Większem niebezpieczeństwem jest, jeżeli w pewnych dziedzinach pracy, i to intelektualnej, pewne sfery ustanawiają sobie odrazu w złotych trzy, cztery razy tyle, coby wypadało z przeliczenia dawnych płac na złote polskie. Sfery te mogą śmiało żadnych wskaźników drożyźnianych nie stosować, bo one sobie już zgóry wszelkie wskaźniki znakomicie zdyskontowały. Wszelkie nadmierne pensje i płace, podważają w większym stopniu walutę, aniżeli stosowanie do tych rzesz ludzi, które dostają bardzo mało za swoją pracę 3, 2, 3 czy nawet 7% podwyżki.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Ale niemniej system wskaźników powinien w pewnym momencie, w momencie, kiedy naprawdę nie będzie groziła ta drożyzna, być zastąpiony innym, bardziej dostosowanym do waluty, jaką posiadamy, systemem wynagrodzenia. Bezpośrednio jednak wskaźnik niebezpieczeństwa dla złotego nie stanowi, gdyż niebezpieczeństwa dla złotego są w innej sferze. Niebezpieczeństwem np. dla złotego będzie, o ile drożyzna o tyle się podniesie, że trzeba będzie zadużo zapłacić za wszelkie inne rzeczy, przewidziane w budżecie. Jak ten temat powinien się odzwierciedlać w zakresie przemysłu, to jest rzecz względna. Oczywiście tam, gdzie już są wysokie płace, tam stosowanie wskaźnika jest dalszem śrubowaniem już wysokiego wynagrodzenia, ale natomiast tam, gdzie są niskie płace, tam wskaźnik drożyźniany jest mechanicznem dorównaniem do tego, co jest niezbędnie człowiekowi potrzebne.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Punkt ciężkości w polityce gospodarczej leży nie w tych, jak gdyby mechanicznych czynnikach, związanych z dzisiejszym naszym stanem rzeczy, a leży dużo głębiej, bo w opanowaniu wzrostu drożyzny, która jest wywołana nieurodzajem, a następnie w opanowaniu drożyzny pieniądza. Przy drożyźnie pieniądza, jaką mamy, kalkulacja cyfrowa staje się czynnikiem bardzo potężnym, z którym walczyć jest trudno nawet temi środkami, o których wspomniałem, bowiem towar, wyprodukowany w Polsce, przy drożyźnie kapitału, nigdy nie może być, nawet gdyby cła nie płacił, tak tani jak za granicą. Za granicą nie opłaca tak wysokiego procentu. Nawet polityka celna okaże się bezskuteczną, gdy jednocześnie nie potrafimy opanować zagadnienia drożyzny kredytu. Oponowanie tego zagadnienia jest bardzo trudne i widzimy na przykładzie niektórych krajów, że ta drożyzna kredytu uporczywie się trzyma, no wet takich krajów, które potrafiły wybrnąć z różnych trudności, jak z bezrobocia. Bezrobocie w Austrii bardzo się zmniejszyło od wiosny, a jednak drożyzna kredytu trwa w formie silnej.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Oczywiście, że czas jest najlepszym, najskuteczniejszym, najpoważniejszym lekarzem tej choroby. Musi się kapitał nagromadzić na to, żeby był tańszy, a na to, żeby kapitał nagromadzić, trzeba czasu. Oczywiście, że z drugiej strony czekanie jest najnieprzyjemniejszą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić; szczególniej w naszem społeczeństwie metoda oczekiwania jest wysoce niesympatyczna. Wszystko więc, co jest tylko możliwe, ażeby to czekanie zmniejszyć, powinno być zrobione. W tym względzie Rząd robił usiłowania, o których już w Sejmie mówiłem, a których już bliżej charakteryzować nie będę, usiłowania, zmierzające do zasilenia naszego przemysłu, handlu i rolnictwa kredytem zagranicznym, lecz kredytem tanim. Do tego czasu mamy wiele ofert na kredyt zagraniczny lecz zbyt drogi. Jeśli kredyt zagraniczny ma być drogi, to lepiej odwołać się do krajowego, jeśli ma być zagraniczny to powinien być tani, bo kredyt zagraniczny drogi będzie dużo bardziej niebezpieczny, aniżeli pożytek któryby przyniósł.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Więc w zakresie naszych stosunków gospodarczych sytuacja jest poważna; poważna dla tego, że okres kryzysu przemysłowego, który był nieunikniony, łączy się z obrazem nieurodzaju, którego nikt przewidzieć nie mógł. Mamy podwójnie skomplikowaną sytuację. Niemniej wobec tego, że już we wrześniu widać poprawę niewątpliwą w zakresie produkcji przemysłowej, że niema okręgu przemysłowego w Państwie, w którymby bądź w sierpniu, bądź we wrześniu nie zaczęła się zmniejszać liczba pozbawionych pracy; że liczba dni pracy na tydzień tych półbezrobotnych tak samo się znakomicie zmniejszyła: że ruch kolejowy się zwiększył, możemy mieć przeświadczenie, że kryzys, który przeżywamy nie załamie reformy walutowej, którąśmy dokonali. A o to przecież przedewszystkiem idzie. Gdyby natężenie kryzysu rosło tak, jak rosło w miesiącu czerwcu i lipcu, a był to bardzo nie bezpieczny okres, być może doczekalibyśmy się takiego stanu, który byłby niebezpieczny dla reformy walutowej. Dziś stan taki, jaki jest, niebezpieczeństwa w sobie już nie kryje. Zapotrzebowanie walutowe jest pokrywane, bez zmniejszenia zapasów Banku Polskiego. Kredyt me staje się coraz droższy i cięższy, w każdym razu' nie ulega pogorszeniu. Zapasy pieniężne gromadzone w bankach, ogromnie rosną, więc środki nasze się zwiększają. Skutkiem tego kryzysu, którego powagę doceniam, nie uważam za czynnik, któryby mógł stanąć w poprzek w dziele dokonali oni. Ponieważ nie chcę zbyt długo mówić, muszę już zejść z terenu polityki finansowo gospodarczej, bo często się spotykają zarzuty, ze zanadto się w tej dziedzinie zasklepiam, i przejść odrazu do sfery polityki zagranicznej. Co należało zrobić w polityce zagranicznej w związku z sytuacją jaka została przezemnie przedstawiona? Obowiązkiem Rządu jest przedewszystkiem harmonizowanie wszystkich czynników politycznych. Zdawałem sobie doskonale z tego sprawę, że w zakresie polityki zagranicznej musimy sobie postawić pewne cele i te cele powinny wynikać z sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Z jednej strony mamy prawo żądać, ażeby świat widział w nas tę siłę, jaką istotnie reprezentujemy. Polska dokonała bowiem dwóch rzeczy, które powinny służyć za pewną miarę w ocenie jej wartości, jako czynnika międzynarodowego. Sama z bardzo małą pomocą dodatkową w broni i amunicji, ale sama odparła najście jednego z wielkich mocarstw w roku 1920. Polska sama już nie z małą, tylko bez żadnej obcej pomocy, dokonała reformy walutowej w takich warunkach dziejowych, przy których wszyscy inni w tych samych warunkach będący, o tę pomoc zmuszeni byli się. zwracać. Państwo, które tego dokonało, musi być świadome, że ma zadatki na to, ażeby odgrywać wielką rolę. Bo nie tylko obszar, nie tylko liczba ludności, ale moc, kryjący się w urodzie i państwie powinna decydować o tem, jakim narodom należy się miejsce tam, gdzie się rozgrywają sprawy międzynarodowe. Dlatego też w mojem expose w Sejmie podkreśliłem, że Polska nie uważa za możliwe, ażeby jakiekolwiek mocarstwo rozbiorcze mogło zająć w lidze Narodów stanowisko bardziej wysunięte przed Polską — Ta teza wypływa z tego, ze jestem najmocniej przeświadczony, iż mamy prawo, ażeby tak te rzeczy wobec świata stawiać.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Ale nie dość jest stawiać pewne tezy. W dodatku muszę zaznaczyć, że na tem polu wywalczania dla Polski najpoważniejszego stanowiska międzynarodowego w niedługim czasie będę mógł zadokumentować, iż inni sobie również zdają z tego sprawę.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Niedość jednak jest stawiać sobie takie cele, trzeba umożliwić ich osiągnięcie. To umożliwienie nie powinno polegać na tem, jak szybko i w jakim tonie na to lub inne powiedzenie tych lub innych czynników międzynarodowych odpowiada Pan Minister Spraw Zagranicznych Polski. To należy traktować trochę głębiej. Trzeba istotnie stworzyć taką atmosferę, przy której przedstawiciel Polski ten, lub inny mógłby rachować na zrozumienie, na poparcie nie jednego, a różnych i licznych czynników międzynarodowych. Zadanie niezmierne trudne.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">W Sejmie słusznie zrobił jeden z mówców aluzję do tego, że Rząd, na którego czele stoję, wobec doświadczenia ze Spaa, które miałem, powinien był odpowiednio zrozumieć sytuację, jaka się utworzyła w Genewie.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Tak jest. Mnie przedewszystkiem przypadła konieczność pogłębienia, zrozumienia i wyciągnięcia konsekwencji z tego wszystkiego, co działo się w 1920 r. po Spaa. Wówczas nie chciane puszczać do nas banknotów, drukowanych zagranicą, zatrzymano pociąg na granicy z markami polskiemi, bez których nie możnaby było nic zrobić — ale co gorsza, robotnicy jednego kraju, co do którego nie spodziewaliśmy się nigdy, zęby tam mogły być animozje przeciwko nam, przeszkadzali ładować amunicję i broń, przeznaczoną dla ratowania nas. Przedstawiciel Polski w gronie ówczesnym w Spaa spotkał się z brakiem poparcia nawet u najlepszych sąsiadów, uczuł bezsilność wobec tej atmosfery, jaka się naokoło Polski tworzyła. Moim więc obowiązkiem było, aby dla obecnego przedstawiciela Polski w Genewie uczynić wszystko możliwe, aby nie naraził się on na taką atmosferę, przeciwnie, by miał atuty w ręku, któreby mu pozwoliły wystąpić tak, iżby był zrozumiany i ażeby był popierany i przeprowadził to, co zamierzał.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Pod tym kątem widzenia nie jest idealizmem, jeżeli się mówi, ze w polityce międzynarodowej wart jest coś pewien sentyment t. zw. demokracji. Ja najmniej chciałbym się rządzić sentymentem we wszelkich dziedzinach; w żadnej dziedzinie jego nie uznaję. Ale jeżeli sobie uświadomimy, co Francja w swoich zmaganiach zawdzięcza tym czynnikom, jak jej spieszono na pomoc, a co nas spotkało w 1920 r., to czy nie trzeba sobie powiedzieć, że jest to realny dla Polski lemat, zęby Polska miała pewne poparcie, pewne zrozumienie dla siebie, sympatię szerszą, niż ta, która wypływa z tego lub innego zawartego sojuszu. To też uważam, iż to, co się stało w Genewie, było istotne dodatnim objawem w naszych posunięciach. Atmosfera dawniejsza ciągłych posądzeń i tłomaczenia się Polski przed innymi ustała. Jeżeli kogoś może razić, ze minister wspomniał o tem, co Polska zamierza zrobić u siebie wewnątrz, to w tem przecież nie można dopatrywać jakiegoś uzależnienia się od innych. Gorzej byłoby, gdyby inni nam mieli powiedzieć: tak i tak z wami się postąpi, to i to dostaniecie, o ile to i to zrobicie. Takim językiem z nami mówiono w roku 1920 i takim językiem mówiono z nami w roku 1922. Proszę sobie przypomnieć ustawy, pod naciskiem przeprowadzane, bo tego od nas żądano. Ale takim językiem już się obecnie do nas nie mówi. Na każdą propozycję niewłaściwą, bo nieraz były takie propozycje, przeważnie związane ze sprawami finansowemi, a uwarunkowane zrobieniem tego, czy owego przez Polskę za cenę pożyczki, czy innych dobrodziejstw, zawsze była dotychczas jedna odpowiedź, że się nie będzie mówiło o tem zupełnie, lub, że się propozycję odrzuca. Dziś takich już rozmów z Polską nie może być, dziś każdy rozumie, że Polska wyrosła już z tego dawnego okresu, przestała być tworem, którym się inni opiekują. Dziś, po tem, co Polska zrobiła, po tem odparciu wrogów, po reformie walutowej, świat już rozumie, że Polska sama zawdzięcza sobie wszystkie sposoby swego życia przez samoobronę swej godności i swych interesów. Nikt więc nie powinien próbować narzucać jej jakiegoś opiekuna, któryby wskazywał, jak i co mamy robić.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Ale jeśli tak jest, jeśli wszyscy rozumieją, że tak powinno być, to trzeba patrzeć na całokształt sytuacji i trzeba zapytać się, jakie są konsekwencje tego, do czego to zobowiązuje!</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Zobowiązuje to, aby dać dowód, że również na stałe, na codzień, naród ten potrafi się we właściwy sposób rządzić, 1o znaczy, rządzić ze skupieniem wszystkich sił twórczych nad osiąganiem lego, do czego zmierzał. Czy to jest jednak możliwe? Bo o tem, że jest możliwe u nas zrobić coś z wielkim wysiłkiem, to dawno wiadomo, to leży w naszej psychologii. Ale, czy może nasz naród zdobyć się na utrzymanie w atmosferze codziennej pracy pewnego napięcia, pewnego wysokiego poziomu?</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Przedewszystkiem trzeba się zastanowić, czy to jest potrzebne? Jedna z największych trudności, która przed nami staje, polega właśnie na tem. W psychice naszego społeczeństwa tkwi niezmiernie rozległe przekonanie, że wszystko właściwie samo idzie i tak iść powinno.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Druga trudność to są warunki naszego życia parlamentarnego. Siłę rządową można czerpać z dużej siły parlamentarnej, to jest rzecz zrozumiała i właściwie najidealniejszą rzeczą byłoby, żeby właśnie dla tego okresu, w którym się znajdujemy, dla przezwyciężenia bolesnego kryzysu gospodarczego, który trzeba wytrwać i podczas którego trzeba wykazać cnoty umysłu i charakteru ludzkiego, aby duża siła parlamentarna stworzyła potężny rząd. Jeżeli niema tej siły parlamentarnej, co można zrobić? Właśnie musimy to sobie w najbliższym czasie wszyscy uświadomić. Najmilszem byłoby, ażeby Rząd dokonywał wielkich rzeczy szybko, aby zażegnał kryzys gospodarczy i dogadzał wszystkim, którzy się do niego zwrócą, wykonywał wszystko to, co od niego kto zażąda i w ten sposób sprowadził ogólne zadowolenie parlamentarne, nie mając oparcia parlamentarnego. Najwyraźniej sobie zdaję sprawę, że jest to absolutnie niemożliwe. Wymagania i żądania, które się stawia Rządowi, to nie są te, które są przeznaczone dla opanowania trudności, przed któremi stoimy, to nie są te, które stworzą większy hart i większą siłę naszego społeczeństwa, naszego narodu. To są przeważnie wymagania, które idą po linii najmniejszego oporu, które chcą ulg, które chcą dobrodziejstw, chcą, ażeby czynić rzeczy niemożliwe wtenczas, kiedy jest źle. Jest rzeczą beznadziejną czynić tym wymaganiom zadość, bo wszystko, co się dziś zrobi, jutro jest już zapomniane. Tym sposobem nigdy nie można wszystkim uczynić zadość, dlatego tez przy dużych zasadniczych trudnościach położenia, w którem się znajdujemy, niewdzięcznem jest zadaniem stać na czele rządu nieparlamentarnego. Niewdzięczność ta bardzo łatwo może doprowadzić do pewnego kresu, przy którym sumienie może nie pozwolić na to, ażeby przyglądać się biernie stanom, które nie dają wyjścia z sytuacji.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Jest rzeczą zrozumiałą, że program jak najlepiej postawiony nigdy nikogo nie nasyci, nigdy nikogo nie zadowoli. Musimy więc sobie uświadomić czego my od Polski chcemy? Czy chcemy od Polski, aby istotnie dała dziś powszechne uczucie zadowolenia? Czy, żeby każdy mógł szybko powiedzieć, że mu jest dobrze, czy coś odwrotnego, żeby sobie powiedzieć, że w Polsce trzeba umożliwić każdemu czynnikowi, i Rządowi i parlamentowi i społeczeństwu, oddanie wszystkich swoich najlepszych sił na to, żeby Polska była silna i wielka, żeby było dobrze nam nie dzisiaj...</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">...troszkę za szybko mamy do tego pretensję, jeszcze zamało popracowaliśmy nad Polską, bo nad sobą to w Polsce już bardzo wielu ludzi pracowało.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Na zakończenie muszę powiedzieć: Program Rządu da się streścić w sposób następujący: skupienie całego aparatu rządzącego, aby drogą równowagi budżetowej, polityki podatkowej, celnej i drogą układów handlowych oraz poi i tyki kredytowej uchronić dokonaną już reformę walutową od załamania się pod naporem kryzysu gospodarczego. Drugie: skoncentrowanie naszej polityki zagranicznej nad zabezpieczeniem Polsce takiego stanowiska międzynarodowego, któreby gwarantowało nas od zarysowujących się ostatnio niebezpieczeństw. Jakie to są niebezpieczeństwa — wspomniałem już w Sejmie — tu nie będę powtarzał.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PrezesRadyMinistrówMinisterSkarbuGrabski">Czy taka polityka dozna poparcia parlamentu — nie wiem i o to w inny sposób, niż drogą otwartą, nie będę zabiegał. Ale to wiem, ze dla wykonania tego programu trzeba wielkiego skupienia sił narodu, to wiem również, że wykonanie tego programu jest potrzebą Polski.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#komentarz">(Brawa)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Proponuję Panom odroczenie dyskusji nad expose Pana Prezesa Rady Ministrów do przyszłej środy do godz. 4 po pot.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 5 min. 20 po poł.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>