text_structure.xml
428 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
963
964
965
966
967
968
969
970
971
972
973
974
975
976
977
978
979
980
981
982
983
984
985
986
987
988
989
990
991
992
993
994
995
996
997
998
999
1000
1001
1002
1003
1004
1005
1006
1007
1008
1009
1010
1011
1012
1013
1014
1015
1016
1017
1018
1019
1020
1021
1022
1023
1024
1025
1026
1027
1028
1029
1030
1031
1032
1033
1034
1035
1036
1037
1038
1039
1040
1041
1042
1043
1044
1045
1046
1047
1048
1049
1050
1051
1052
1053
1054
1055
1056
1057
1058
1059
1060
1061
1062
1063
1064
1065
1066
1067
1068
1069
1070
1071
1072
1073
1074
1075
1076
1077
1078
1079
1080
1081
1082
1083
1084
1085
1086
1087
1088
1089
1090
1091
1092
1093
1094
1095
1096
1097
1098
1099
1100
1101
1102
1103
1104
1105
1106
1107
1108
1109
1110
1111
1112
1113
1114
1115
1116
1117
1118
1119
1120
1121
1122
1123
1124
1125
1126
1127
1128
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 72 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 73 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp.: Piotrowski i Karau. Listę mówców prowadzi p. Karau.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: ks. Czuj, Fedoruk i Kosydarski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopu posłom: Podoskiemu i Sanojcy na 2 dni, Kapelińskiemu, Komarnickiemu i Wasilewskiemu na 3 dni, Koerberowi, Łosiowi, Moritzowi i Potworowskiemu na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Pochmarski na 9 dni, Błędowski na 6 tygodni. Nie słyszę protestu. Uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Kozłowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PKozłowski">Wysoka Izbo! Panie Marszałku! Wczoraj p. Marszałek Daszyński oświadczył i twierdził, jakobym ja w swojem przemówieniu, krytykującem budżet Sejmu mówił o funduszu dyspozycyjnym Pana Marszałka. Pan Marszałek powiedział: „twierdzenie p. posła Kozłowskiego, że istnieje fundusz dyspozycyjny Marszałka Sejmu” i powiedział: „poseł Kozłowski tu oświadczył, że fundusz dyspozycyjny istnieje”. Dalej Pan Marszałek stwierdza, że jest to nieprawdą — nagą, ścisłą nieprawdą.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PKozłowski">Wobec tego wziąłem do ręki stenogram mego przemówienia — stenogram jest tem, co mnie w zakresie tego, co w Sejmie mówiłem, obowiązuje — i próżno szukałem tam słów: „fundusz dyspozycyjny p. Marszałka Sejmu”. Jedynym zwrotem, który jest do słów tych podobny, jest zdanie: „Jeżeli bowiem te minimalne sumy dodamy, otrzymujemy cyfrę 400.000 zł jako fundusz, którym Marszałek Sejmu dysponuje”.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Więc cóż to jest? Różne okrzyki.)</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PKozłowski">Jest to głęboka i zasadnicza różnica między funduszem dyspozycyjnym a funduszami, któremi ktoś dysponuje.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#PKozłowski">P. Marszałek Daszyński dał mi lekcję, wykładając, co to jest fundusz dyspozycyjny. Ja sobie z tego dokładnie zdaję sprawę, wiem, co to jest fundusz dyspozycyjny, i rozróżniam to bardzo wyraźnie.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#PKozłowski">W przemówieniu swojem powiedziałem także, na co te luzy budżetowe Pana Marszałka Sejmu są wydawane i powołałem się na zamknięcia rachunkowe. Panowie pozwolą więc, że stwierdziłem wyraźnie, że nie chodzi tutaj o fundusz dyspozycyjny sensu stricto. I proszę Panów, jest to duża i dość znaczna niedokładność. Stwierdzić muszę, że jest to całkowite przekręcenie moich słów, a podstawienie mi słów, których w mojem przemówieniu nie było.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#PKozłowski">Nie jest to jedyna niedokładność, którą zauważyć możemy w przemówieniu wczorajszem p. Marszałka. Jest tam jeszcze drugi ustęp o mowie p. Premiera Świtalskiego. Mowa ta została streszczona krótko, w 20 wierszach, w sprawozdaniu Pata. P. Daszyński stwierdza, jakoby mowa ta podana została dosłownie.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#PKozłowski">Dalej mamy tam także ustęp o sprawozdaniu Pata, jakoby brak w niem było przemówień Wice-Marszałków: Czetwertyńskiego i Dąbskiego. Jest to także niedokładność. Sprawozdanie Pata również te rzeczy zawiera.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#PKozłowski">Panowie pozwolą, że oświadczę: „W dniu wczorajszym, na wstępie posiedzenia p. Marszałek Daszyński oświadczył, że jest nieprawdą, „nagą nieprawdą”, moje twierdzenie o funduszu dyspozycyjnym Marszałka Sejmu, gdyż wszystkie wydatki podlegają kontroli N. I. K. Wobec tego oświadczam, że w przemówieniu swem miałem na myśli nie te fundusze dyspozycyjne — w tem znaczeniu, że nie podlegają kontroli N. I. K. — lecz fundusze „do dyspozycji”, któremi p. Marszałek Sejmu dysponuje, które przenosi, wydaje na nieobjęte preliminarzem budżetowym wydatki.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#PKozłowski">Jakkolwiek art. 7 ust. 4 ustawy skarbowej zezwala p. Marszałkowi Sejmu na dokonywanie „virement” w obrębie całego budżetu Sejmu, to jest to uczynione raczej dla formy podkreślenia niezależności ciała ustawodawczego od Rządu, — niemniej jednak przedstawia się Sejmowi preliminarz, przedkłada mu się do uchwalenia budżet Sejmu, a Sejm uchwala określoną sumę na określone wydatki.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#PKozłowski">Jeśli więc — w myśl tego, co mówię — uchwala się pewną określoną kwotę do wydatkowania na określone paragrafy, a wydaje się 50%, 100%, a nawet 200% więcej na tych paragrafach — to wobec nas (Sejmu) są to przekroczenia nieporządnej gospodarki, lub jest to przedkładanie nieporządnego preliminarza budżetowego.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#PKozłowski">Dowody: Sprawozdanie N. I. K. za rok 1927/28 Uwagi N. I. K. o wykonaniu budżetu 1928/29; uwag za rok bieżący nie mam, lecz za ubiegłe 10 miesięcy mógłby p. Marszałek podać; w końcu nieporządny układ obecnego preliminarza. I dlatego oświadczam dalej, że wszelkie „gołosłowne” choćby z wielkim patosem wygłoszone mowy — które tylko zaciemniają moje twierdzenie — nie zmienią mego przekonania, że naprawę winniśmy rozpocząć przedewszystkiem od budżetu Sejmu, do czego zgłoszone przezemnie wnioski zmierzają”.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Chodzi tu o kwestię, którą należy wyjaśnić w interesie Sejmu i w interesie parlamentu.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo, muszę stwierdzić, że p. pos. Kozłowski wyświadczył Sejmowi jednak przysługę przez to, że rozprószył wszelkie wątpliwości co do natury funduszów, któremi dysponuje Sejm. Teraz już żadna gazeta nie będzie śmiała napisać słów: „Dysponuje funduszem dyspozycyjnym dwa razy większym, niż premier”, albowiem słowa te są czystą i nagą nieprawdą. Niema żadnego funduszu dyspozycyjnego w Sejmie i dlatego wszelkie igranie tem pojęciem, — do czego się przyznał Pan Poseł mówiąc, że to stanowi fundusz dyspozycyjny właściwie...</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Nie, Panie Marszałku.)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#IgnacyDaszyński">Tak jest — uważam za szkodliwe dla Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Panie Marszałku, mój stenogram.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#IgnacyDaszyński">Przepraszam, ja słuchałem Pana bardzo spokojnie i proszę o taki sam spokój ze strony Pana, Panie Profesorze.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#IgnacyDaszyński">Uwagi Pana Profesora odnoszą się do dwóch rzeczy: do podwyższenia budżetu Sejmu, które rzekomo ma być jedynem powiększeniem w całym budżecie, co jest nieprawdą, — a druga uwaga przeciwko przenoszeniu z paragrafu na paragraf, przeciw prawu virement.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#IgnacyDaszyński">Ja korzystam z tego, ażeby stwierdzić, że jedyne przekroczenie wzwyż budżetu Sejmu, dokonane przez komisję, odnosi się do jednej właściwie rzeczy, mianowicie do dokończenia budowy domu zaczętego, który stoi obecnie pod dachem. Budowę te uchwalił Sejm przy współudziale Rządu, skontrolowało Ministerstwo Robót Publicznych, wykonywał urzędnik Ministerstwa Robót Publicznych. Podwyższenie zatem pozycji o 350 tys. zł na dokończenie domu jest rzeczą tylko racjonalną, albowiem nie chcemy w pobliżu Sejmu tworzyć t. zw. polskich ruin smutnej pamięci. Druga podwyżka to jest kanalizacja tego domu. Nie sądzę, żeby profesor uniwersytetu oburzał się na to, że się dom połączy Z siecią kanalizacyjną miasta Warszawy.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Tego nie kwestionowałem.)</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#IgnacyDaszyński">Dalej walczy Pan Profesor z virement. Pan Profesor nie twierdzi, że przekroczyłem budżet, twierdzi tylko, że poszczególne pozycje zostały przeniesione z jednego paragrafu na drugi. Tak jest, to jest virement, właśnie dlatego Sejm i Rząd — bo w projekcie rządowym znajduje się to prawo virement — właśnie dlatego Sejm i Rząd dają Marszałkowi prawo virement, że w tej małej naszej gospodarce nie wypada, żeby Sejm przychodził Z prośbami o podwyższenie poszczególnych pozycyj kredytowych i dlatego to prawo virement nikogo tutaj dotąd nie raziło, razi tylko dopiero co świeżo przybyłego naszego kolegę w tym Sejmie, który oburza się, że Marszałkowie Sejmu i Senatu mają prawo virement.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#IgnacyDaszyński">Przytem muszę zwrócić uwagę, że bije się w Marszałka Sejmu z wiadomych przyczyn politycznych, a nie widzi się, że Marszałek Senatu ma to samo, te same kredyty, to samo virement i t. d.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#IgnacyDaszyński">Więc jakto? Niemiły Marszałek Sejmu ma taką nieprzyjemną historię, a w tymże samym budżecie nieco dalej (2 B) Marszałek Senatu z B. B. ma takie same prawa i takie same prawa wykonywa i to nikogo nie razi i p. poseł Kozłowski nie był łaskaw ani jednem słóweczkiem o tem powiedzieć?</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#IgnacyDaszyński">Dlaczego nas ta sprawa tak bolała? Dlatego, że używa się radja, a więc kilkuset tysięcy abonentów, do tego, aby, rzuciwszy jedno słowo, jedno zdanie fałszywe, nie dopuścić za żadną cenę do sprostowania. Trzeci dzień walczymy o to, żeby sprostować w radjo i trzeci dzień w radjo twierdzeń p. Kozłowskiego dotąd nie sprostowano. To nas wielce boli. Czy się podoba komu, czy nie, Sejm nie pozwoli zdeprecjonować się w oczach kilkudziesięciu czy kilkuset tysięcy abonentów radja.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#IgnacyDaszyński">I tu przechodzę do rzeczy, która, jakby powiedzieć, każdemu myślącemu człowiekowi rzucała się w oczy. P. Kozłowski mówił o podwójnej pensji szofera. Przekonałem go, że mówił nieprawdę, albo się mylił, choć dotąd tego nie odwołał.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Miał napisane, nic się nie pomylił.)</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#IgnacyDaszyński">Pan mówił o pensji szofera i nie sprostowano dotychczas w radjo tej informacji o podwójnej pensji.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ja prostuję, że się nie mylił, bo miał napisane.)</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#IgnacyDaszyński">Wszyscy w Izbie wiemy, że szofer nie bierze podwójnej pensji, że przesunięcie go do § 4 stało się na żądanie Ministra Skarbu, ale nieprawda pozostaje nieprawdą.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#IgnacyDaszyński">Ponieważ nas tak boli ta rzecz...</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(P. Reger: Zawodowy kłamca.)</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#IgnacyDaszyński">Przywołuję p. posła Regera do porządku... dlatego tu mówię, że przyjrzeliśmy się bliżej działalności radja w naszej polityce i co widzimy? Widzieliśmy, że upadający Rząd przez 5 ministrów używał radja do umieszczania w całości ich nieraz tasiemcowych mów. Mowy te przyczyniły się między innemi do upadku Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#IgnacyDaszyński">A jeżeli po tym upadku Rządu trzeci odczyt — wymierzony przeciw Sejmowi już w samym tytule, „Ich zmiana Konstytucji”, pełen podejrzeń, że wszystkie stronnictwa poza B. B. nie myślą szczerze tego, co mówią, pełen podejrzeń, że w Komisji Konstytucyjnej odgrywa się niegodną komedię — jeżeli tego rodzaju mowy prywatnego już człowieka, przeciw najwyższemu ciału prawodawczemu wymierzone, zostały w całości przez radjo powtórzone, — to nazwałem to skandalem i to pozostało skandalem.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach centrolewu.)</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#IgnacyDaszyński">I dlatego jestem wdzięczny, szczerze wdzięczny p. prof. Kozłowskiemu, że choć nie przyznał publicznie, że pomylił się co do szofera, to jednak rozwiał bajkę o funduszu dyspozycyjnym Sejmu.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzimy do porządku dziennego: dyskusja szczegółowa nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości. Jako sprawozdawca ma głos p. Rosmarin.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#HenrykRosmarin">Wysoki Sejmie! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości w Komisji Budżetowej była ożywioną, a to ze względu na to, że cały szereg mówców dość krytycznie odnosił się do działalności tego Ministerstwa. Nie ulega żadnej kwestii, że w młodem państwie walka o prawo i o przestrzeganie ustaw jest silniejszą, ile że realizacja ustaw napotyka na takie trudności, na jakie w państwach o wypróbowanych biurokracjach trudno napotkać. Ludność niejednokrotnie stwierdza konieczność przestrzegania ustaw, a uwaga szerokich warstw coraz silniej zwraca się w kierunku działalności Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#HenrykRosmarin">Nie będę nad problemem praworządności rozwodził się długo ze względu na ograniczony czas, jaki mi stoi do dyspozycji, i ze względu na to, że, jak już powiedziałem, sprawa ta dosyć dokładnie omawiana była na Komisji Budżetowej. Stwierdzić jednak muszę, że enuncjacje dzisiejszego kierownika tego resortu brzmią uspakajająco. Stwierdzić muszę, że p. Minister Sprawiedliwości w swoich wystąpieniach dał wyraz temu, że stać będzie na straży tej kardynalnej zdobyczy doby demokratycznej, jaką jest niezawisłość sędziowska i że wszystko uczyni, aby niezawisłość sędziów utwierdzona została na każdem polu. Muszę tu podnieść ze względu na to, że z wielu stron, zwłaszcza po wydaniu dekretu o organizacji sądów podnoszę no słowa krytyki pod tym względem, tembardziej, że i w samych kołach sędziów dekret ten, który ostatnio został znowelizowany przez Sejm, wywołał silne zaniepokojenie.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#HenrykRosmarin">2e zaniepokojenie takie było, jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Te ciągłe obawy przed rugami, przed przesiedleniami naruszyły u wielu sędziów ich niezależność. Dekret dał wprawdzie pod jednym względem bardzo dobre wyniki, bo dzięki niemu w krótkiej drodze usunięto sędziów przekupnych nie stojących na tym poziomie moralnym, jaki jest konieczny do spełniania funkcji sędziowskich, ale z drugiej strony podkreślić tu muszę Z naciskiem, że ten miecz Damoklesa, który wisiał nad sędziami, działał na nich fatalnie i dlatego też spodziewać się należy, że nowela, przez ciała ustawodawcze uchwalona, a ostatnio ogłoszona, wpłynie uspokajająco na sędziów.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#HenrykRosmarin">Chcę podkreślić pewne rzeczy, które muszą być podkreślone ze względu na interes publiczny, na interes społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#HenrykRosmarin">Dekret prasowy — który, mojem zdaniem, nie przynosi zaszczytu ustawodawstwu naszemu, który nakłada na władzę administracyjną, a także na prokuratorów, prawo konfiskat, w praktyce jednak zdał te atrybucje prawie wyłącznie władzom administracyjnym, również jeżeli chodzi o sędziów — wywołuje słuszne niezadowolenie ze strony społeczeństwa. Zatwierdzanie konfiskat przez trybunał prasowy wskazuje na horendalne pogwałcenie ustaw, takie nonsensy, że trudno przypuszczać, ażeby to się działo bez jakiegoś specjalnego nacisku lub specjalnego wpływu na skład trybunału prasowego.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, na Komisji Budżetowej koledzy przytaczali szereg faktów takich nonsensowych konfiskat; ale nie byłaby to rzecz tak niepokojąca, gdyby te konfiskaty nie spotykały się potem z zatwierdzeniem Ze strony sądu. Ten wpływ polityczny — a muszę to nazwać wpływem politycznym — na sędziów musi ustać, jeżeli niema się wykoszlawić naszego sądownictwa; i pan Minister powinien w wykonaniu swojego urzędu dać istotny wyraz temu, że nastąpi zwolnienie jego resortu od wpływów politycznych, a wówczas może i sprawa tych konfiskat, ze strony sądów przynajmniej, będzie należycie uregulowana.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#HenrykRosmarin">Nominacje sędziów postępują zbyt powoli. Całe miesiące upływają, zanim się dokona nominacji, a to również nie wpływa korzystnie na tok spraw. Mimo braku etatów wiele z nich pozostaje dotąd nieobsadzonych. Obok złego uposażenia sędziów przyczynia się to w znacznej mierze do ucieczki sędziów z ich zawodu. Pozatem mnożą się głosy, że — dotąd przynajmniej — ta powolność w nominacjach miała również jakiś posmak polityczny.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#HenrykRosmarin">Obowiązkiem Ministra Sprawiedliwości, poza wykonywaniem tych czynności, które są związane ściśle Z jego resortem, jest stanie na straży Konstytucji. Dziwić się należy, że wszyscy dotychczasowi ministrowie sprawiedliwości nie wystąpili dotąd z projektami, które są przewidziane przez Konstytucję, a dotyczą swobód obywatelskich. Zarzut ten odnosi się do sprawy, która ostatnio została już posunięta nieco naprzód — sprawy ustaw, sprzecznych z Konstytucją, a które w pierwszej mierze dotyczą ograniczeń carskich wobec Żydów. Tylokrotnie kwestię tę podnoszono, tyle obietnic pod tym względem poczyniono, chyba już czas największy, żeby w państwie demokratycznem, republikańskiem wszyscy obywatele bez względu na ich narodowość i wyznanie korzystali z dobrodziejstw Konstytucji. Te ograniczenia carskie, dotąd prawem będące, a niejednokrotnie także w praktyce wykonywane, są bezsprzecznie jaskrawem zaprzeczeniem Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(P. Pluta: A który to car wydał? Inny głos: Było ich wielu.)</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, spodziewać się należy, że przy należytym nacisku ze strony Ministerstwa może w najbliższym czasie będzie pod tym względem Konstytucja zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli chodzi o wymiar sprawiedliwości, to tu żale społeczeństwa są tak silne, iż muszę temu problemowi poświęcić trochę więcej czasu. Tempo spraw, załatwianych przez sądy coraz bardziej się pogarsza; uzyskanie wyroku staje się prawie niedoścignionem marzeniem. Już dwukrotnie, jako referent tego budżetu, zwracałem uwagę Ministerstwa — i na Komisji Budżetowej i z tej wysokiej trybuny — na to, że stosunki te muszą ulec bezwzględnej poprawie. Niestety, jednak, zamiast poprawy niedomagania się zwiększają. Proszę Panów, zdołałem przekonać Sejm i Rząd w poprzednich latach, że powiększyć należy etaty sędziów. Etaty te w miarę sił budżetowych powiększono, mimo to jednak nie polepszyła się sytuacja. Sami dotychczasowi ministrowie sprawiedliwości w swoich wystąpieniach niejednokrotnie podkreślali doniosłość tego problemu, mimo wszystko jednak rezultatów żadnych pod tym względem nie widać. To też Z całą jaskrawością problem ten występuje na porządek dzienny.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#HenrykRosmarin">Oczywiście niema mowy o tem, aby w dzisiejszych stosunkach gospodarczych i finansowych Państwa można było w najbliższym czasie myśleć o pomnożeniu sądów i etatów i to w takiej wysokości, ażeby w ten sposób rozwiązać tę kwestię. Chcę jednak zwrócić uwagę na następujące fakta. W dzielnicy poznańskiej przypada 1 sędzia na 13.000 ludności, w Kongresówce i na kresach na 41.000 mieszkańców, więc jest stosunek jak 1 : 3. Jeżeli się weźmie pod uwagę ponadto, że Wielkopolska dysponuje w porównaniu Z Kongresówką i kresami doskonałemi połączeniami kolejowemi, a społeczeństwo jest bardziej dyscyplinowane, można oczywiście łatwo stwierdzić, jaka krzywda spotyka ludność w tych właśnie częściach Państwa. A jednak, mimo wszystko, w Poznańskiem zalegają wyroki. Jeżeli wyroki zalegają w Poznańskiem, to proszę sobie przedstawić, jak ta sprawa dopiero wygląda tu, na kresach i w Małopolsce!</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#HenrykRosmarin">Na dyskusji budżetowej p. Minister stwierdził, że zdaje sobie sprawę z doniosłości tej kwestii i z konieczności poprawy pod tym względem. Nie będę tu rozważał projektów, względnie myśli, rzuconych pod tym względem przez pana Ministra ze względu na to, że bardziej kompetentną w tej sprawie jest Komisja Prawnicza. ale mam jedną pretensję. Chciałbym, żeby pomysły p. Ministra zostały zrealizowane w projektach; chciałbym, żeby p. Minister, który jako sędzia i jako administrator wykazał znakomite pod tym względem kwalifikacje, wystąpił z tego rodzaju projektem, któryby naprawdę choć częściowo mógł zaradzić temu złu, które dziś bezsprzecznie panuje.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#HenrykRosmarin">P. Minister między innemi rzucił myśl, czyby nie dało się oszczędzić na czasie w ten sposób, że gros spraw załatwiałby jeden sędzia, a sprawy bardziej ważne że załatwiałby senat czy wydział. P. Minister wychodził z założenia, że w ten sposób dałoby się oszczędzić jakieś 20 do 30% czasu. P. Minister proponuje dalej pewną reformę w sprawach, dotyczących pisania wyroków. Oczywiście sprawy tej nie będę tu rozstrzygał, ale jedna rzecz dałaby się przecież załatwić. Wezmę np. Małopolskę. Dzisiejsza koniunktura gospodarcza, złe stosunki gospodarcze, pomnażają pewne kategorie spraw, a w innych działach sądownictwa zwalnia się ilość spraw, które wpływają do sądów. Chodzi mi o sprawy wekslowe. W sprawach tych w Małopolsce w myśl obowiązujących ustaw sądy wydają nakazy zapłaty. Wobec ogromnego jednak przeciążenia sądów interesanci nie mogą się doczekać egzekucji swoich pretensji. Kolejność, która w tej mierze winna być decydująca — oczywiście, jak to jest między ludźmi — jest naruszana dzięki najrozmaitszym pokątnym wpływom, a także przekupstwom. To wpływa demoralizująco. Wobec tego pozwolę sobie — zresztą na komisji to powiedziałem — rzucić kwestię, czy nie byłoby rzeczą pożądaną, aby przydzielać właśnie w takich czasach sędziów z innych działów do tych działów, które załatwiają sprawy wekslowe. Możnaby w ten sposób przynajmniej pomóc sprawiedliwości, która w tych czasach jest narażona w tych działach na szwank.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#HenrykRosmarin">Do przewlekania spraw w sądzie przyczyniło się również w znacznej mierze nowe ustawodawstwo. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że nowa procedura karna wprowadza przesłuchiwanie świadków w postępowaniu apelacyjnem, czego dotychczas nie było, i sądy, specjalnie w Kongresówce, konsekwentnie stosują tę zasadę, oczywiście w myśl pięknej dewizy, „wszystko dla oskarżonego”, to dojść musimy do przekonania, że to raczej stwarza nowe trudności wobec małej ilości etatów i że sprawiedliwość raczej cierpi skutkiem takiego postanowienia nowej procedury, aniżeli jej się to przysłużyło.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#HenrykRosmarin">Chcę jednak zwrócić uwagę na jedną rzec, mianowicie, że stosowanie nowych ustaw jest różne w różnych częściach kraju. W Małopolsce np., jeżeli chodzi o ten przepis procedury karnej (o przesłuchiwaniu świadków w postępowaniu apelacyjnem), to jest on tak stosowany, że dotychczas mogę zanotować jeden lub dwa sporadyczne wypadki, gdzie w postępowaniu apelacyjnem świadków przesłuchano.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#HenrykRosmarin">Chcę podnieść konieczność, mojem zdaniem, wprowadzenia u nas — tak, jak to się zresztą dzieje i w innych państwach z racji wprowadzenia nowych ustaw — instytucji inspektorów i instruktorów sądowych, którzyby bezsprzecznie oddać mogli wielkie usługi i sprawie organizacji sądów i sprawie bardziej jednolitej interpretacji tych nowych ustaw w całem Państwie. Chcę zwrócić uwagę, że w b. zaborze austriackim, z racji wprowadzenia nowych ustaw, np. nowej procedury cywilnej, ci inspektorzy i instruktorzy oddali niepospolite usługi.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#HenrykRosmarin">Tak samo nowa procedura przydzieliła większe zadania prokuratorom, a to znowu doprowadziło do tego, że np. we Lwowie dzięki temu, że jest mała ilość prokuratorów, sprawy karne tak zalegają, iż jest ich przeszło 6 tysięcy, niezałatwionych dotąd przez prokuratorów. To doprowadza do absurdu cały wymiar sprawiedliwości. Specjalnie tej kwestii poświęciłem dość czasu ze względu na to, że jeżeli ludność ma mieć naprawdę zrozumienie dla wydatków na cele tego resortu, to musi mieć jakąś korzyść z tych wyroków. Jeżeli wyroki mają zapadać po trzech, czterech, czy pięciu latach, to są one nonsensem raczej, niż rezultatem prawdziwego wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, kwestia unifikacji adwokatury jest także kwestią, która cd kilkunastu lat stoi na martwym punkcie i nie została dotąd załatwiona. Jest moim obowiązkiem zwrócić na to uwagę. Jest to przecież nadal nie do utrzymania, ażeby w jednem państwie, które ma tendencje do unifikowania ustaw i urządzeń państwowych, sprawa unifikacji adwokatury pozostawała na tym samym punkcie, na jakim się znajdowała przed 11-tu laty. Jest to niemożliwe ze względu na sam wymiar sprawiedliwości. Jest nonsensem, ażeby adwokaci nie mogli się przesiedlać, ażeby adwokatom uniemożliwiano załatwianie spraw, związanych z wymiarem sprawiedliwości, w innych częściach Państwa poza tą trześcią, w której mieszkają. Jeżeli obawa konkurencji, czy inne pokątne względy (czy to na wyznanie, czy na narodowość) odgrywają rolę, to może to być wyłącznie miarodajne dla poszczególnych jednostek, ale nie może to być miarodajne dla Rządu, który musi okazać nie tylko tendencje unifikacyjne, ale musi wykazać pod tym względem jakąś linię, któraby doprowadziła do unifikacji adwokatury w Państwie.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#HenrykRosmarin">Nie mogę pominąć milczeniem sprawy kwalifikacji sędziowskich. Sędziowie sami skarżą się na obniżenie poziomu ich kwalifikacji. Przyczynia się do tego i złe uposażenie i przeciążenie pracą. Sędzia niema możności poza godzinami urzędowemi pracować nad sobą, a brak materiałów i podręczników uniemożliwia pod tym względem jakąkolwiek poprawę stosunków, W roku poprzednim, jak to już podnosiłem z okazji omawiania dekretu o ustroju sądów, usunięto cały szereg sędziów, których moralność stała pod znakiem zapytania. Mam obawy, że nie wszystko pod tym względem zostało uczynione. W samym interesie ogółu sędziów, w imię zasady, która przyświeca przeważającej większości naszego stanu sędziowskiego, wszystko powinno być uczynione, aby z grona sędziów zostały usunięte jednostki zdemoralizowane, przekupne, narażające dobre imię sędziego na szwank.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: W procesie dyscyplinarnym.)</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#HenrykRosmarin">Dekret już nie istnieje.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Co do grodzkich tak.)</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#HenrykRosmarin">Jeszcze istnieje.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#HenrykRosmarin">Jest obowiązkiem Rządu, aby dopilnował, żeby wszyscy sędziowie traktowali sprawy z należytą obiektywnością, wolną od wszelkich wpływów pokątnych, politycznych, narodowościowych, wyznaniowych, gdyż skargi na to nie ustają. Przypuszczam, że ogół sędziów Zrobi sam wszystko pod tym względem, aby usunąć Z sądów te jednostki, które nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością, a które przyczyniają się jedynie do obniżenia powagi stanu sędziowskiego.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#HenrykRosmarin">Kwestia uposażenia staje się problemem pierwszorzędnym. Jeżeli płace urzędników są małe w ogólności, jeżeli stan urzędniczy słusznie narzeka i domaga się poprawy swego bytu, to kwestia ta, jeżeli chodzi o sędziów, tembardziej jest piekąca. Jeżeli Panowie weźmiecie pod uwagę fakt; że najniższe uposażenie sędziego grodzkiego i podprokuratora dla nieżonatego dosłownie wynosi 371 zł 50 gr, a żonatego 419 zł 58 gr miesięcznie, to Panowie muszą dojść do przekonania, że płaca ta nie tylko nie wystarcza na utrzymanie sędziego i jego rodziny, nie tylko nie wystarcza na marną wegetację, ale siłą faktu przyczyniać się musi i do poniżenia autorytetu sędziów i do poniżenia samego stanu sędziowskiego. Sędziowie z powodu złego uposażenia muszą niejednokrotnie celem poprawienia sobie warunków bytu przyjmować zajęcia uboczne, które kolidują, muszą kolidować z ich zajęciem głównem, z ich pracą sędziowską. Rząd czyni pod tym względem sędziom słuszne trudności. Wiem, że istnieją przepisy, które uniemożliwiają sędziom wiele zajęć pozabiurowych, mimo wszystko podnieść należy, że problem ten staje się tak piekący, iż wbrew trudnościom finansowo gospodarczym musi być rozwiązany w imię wymiaru sprawiedliwości i w imię spokoju społeczeństwa, które nie może być spokojne jeżeli sprawiedliwość w ścisłem słowa tego znaczeniu nie jest zagwarantowana, nie może się spokojnie rozwijać.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#HenrykRosmarin">Ta szczupłość uposażenia sędziowskiego podrywa jego autorytet zarówno w oczach własnych, jak i w oczach społeczeństwa. Ponadto musimy zwrócić uwagę, że nawet w porównaniu z funkcjonariuszami innych działów administracji, którzy korzystają z szeregu przywilejów i przyznanych im dodatków uposażeniowych, jak dodatki komunalne, reprezentacyjne, nagrody za wykrycie przestępstw skarbowych, nawet w porównaniu z tymi funkcjonariuszami sędziowie są w jeszcze gorszem położeniu. Pod wpływem tego niekorzystnego położenia sędziowie i prokuratorzy, którzy nie mają widoków polepszenia swej sytuacji, zniechęcają się w końcu, intensywność ich pracy słabnie, a jednostki zdolniejsze opuszczają sądownictwo.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#HenrykRosmarin">Chcę Panom zacytować pewną ilość liczb, które zilustrują Panom, jak ta sprawa wygląda.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#HenrykRosmarin">W dniu 1 stycznia 1929 r. wakowało posad 242, w dniu 1 stycznia 1930 r. wakowało posad 334, mimo szczupłych etatów sędziowskich; zwolniono na skutek podań sędziów i prokuratorów w r. 1927–107, w r. 1928–88, w 1929–58.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#HenrykRosmarin">Przeniesiono w stan spoczynku w roku 1927–54, w roku 1928–98, w roku 1929–208. Zmarło w 1927–36, w 1928–45, w 1929–22.</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#HenrykRosmarin">W roku 1929 przeniesiono w stan spoczynku na własną prośbę 113, z tej liczby 208 na własną prośbę przeniesiono 113, z urzędu na skutek przekroczenia wieku w 1929 roku przeniesiono 33.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#HenrykRosmarin">Z innych liczb, zresztą bardzo ciekawych, podam Panom, że przeniesiono na inne miejsce służbowe w 1929 roku—182, a z urzędu przeniesiono 29.</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#HenrykRosmarin">Nowych nominacji dokonano w 1927–658, w 1928 roku—785, z tego całkiem nowych sędziów—394. W roku 1929 dokonano nominacji 605, a nowych sędziów — 346.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#HenrykRosmarin">Brak kandydatów dotyka w groźny sposób przewszystkiem sądy grodzkie i powoduje, że na 315 sędziów prawników — to było w r. 1928, to są ostatnie dane, jakich mi udzielono — jest aż 224 sędziów nieprawników, nie posiadających nie tylko wykształcenia prawniczego, lecz nawet i średniego. Ja zwracam uwagę Panów specjalnie ze stronnictw chłopskich, które siłą faktu nie okazywały dotychczas należytego zainteresowania dla tego problemu, że dotyka on przedewszystkiem ludność wiejską. Jeżeli sędzia w sądzie grodzkim jest sędzia nie-prawnik, nie posiadający nawet wykształcenia średniego, to niech Panowie wezmą pod uwagę, jakie rezultaty może wydać tego rodzaju sądownictwo. A sprawa jest ściśle związana z uposażeniem.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, we wszystkich państwach kulturalnych tak przed wojną, jak i po wojnie, problem uposażenia sędziów należycie rozwiązano. Uposażenie sędziów i prokuratorów w państwach zachodnich jest specjalne, a wymaga tego niezawisłość sędziowska. Tylko sędzia niezależny materialnie, nie odczuwający braków w swoim bycie, wolny od troski o swój byt, może wyrokować sprawiedliwie i pracować ku pożytkowi społeczeństwa. Jestem bezwzględnym zwolennikiem oszczędności budżetowych, mimo to z całym naciskiem stwierdzam, że oszczędności, które są związane z ukróceniem płac sędziowskich, odbijają się najfatalniej na samem społeczeństwie. Jeżeli w najbliższym czasie z powodu braku funduszów nie można przystąpić do zupełnego uregulowania tej kwestii, winno się u nas przystąpić do jakiejś poprawy losu sędziów i prokuratorów przez wprowadzenie choćby dodatku funkcyjnego, jak to jest w wojsku, gdyż istniejące w budżecie sumy na zapomogi dla sędziów nie rozwiązują w niczem tej kwestii, dają one jedynie sposobność do protekcji, do niesprawiedliwego wyróżniania jednych sędziów przed innymi.</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#HenrykRosmarin">Proszę Szanownych Panów, nie będę mówił dokładnie o pracach ustawodawczych Ministerstwa. Odsyłam Panów do mojego pisemnego sprawozdania. Chcę jednak stwierdzić, że departament ustawodawczy wykazał w poprzednim roku bardzo żywą i dodatnią działalność. Prace tego departamentu obejmują zakres prawa karnego, administracyjnego, zakres prawa prywatnego i prawo międzynarodowe. Jak już powiedziałem, Z drukowanego sprawozdania możecie Panowie stwierdzić, co zresztą ja czynię z satysfakcją, ogrom pracy, jakiej dokonał departament ustawodawczy.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#HenrykRosmarin">Komisja Kodyfikacyjna święciła niedawno jubileusz swojej działalności. Z drukowanych sprawozdań tej komisji można się przekonać o tem, co komisja dotąd zrobiła. Uważam jednak za swój obowiązek zwrócić uwagę Panów, że w społeczeństwie, a także i w sferach fachowych nie ustają skargi na powolność z prac Komisji Kodyfikacyjnej, przyczem także kolejność prac przez tę komisję przedsiębranych i dokonywanych ulega słusznej krytyce.</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#HenrykRosmarin">Jest np. rzeczą niezrozumiałą, dlaczego komisja, mając do wykonania tak ważne prace, jak przygotowanie kodeksu karnego, kodeksu cywilnego, procedury cywilnej, poświęciła moc czasu w kwestii ustawodawstwa międzynarodowego, oczywiście bardzo ważnej, ale póki chodzi o unifikację ustaw, póki chodzi o to, ażeby usunąć trzy różne systemy prawne, które istnieją i które nie pozwalają społeczeństwu Zrosnąć się w jedno ciało, to mojem zdaniem ta praca komisji byłaby racjonalniejsza i bardziej pożyteczna dla społeczeństwa, gdyby dotyczyła głównie tych ustaw, o których przed chwilą mówiłem.</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#HenrykRosmarin">Przy tej sposobności muszę podnieść kwestię, o której mówiłem już w czasie obrad Komisji Budżetowej, że zdaniem mojem Sejm winien w najbliższym czasie przygotować procedurę, w jakiej mają być załatwione te wielkie ustawy, jak kodeks karny, procedura cywilna i kodeks cywilny. Jakaś skrócona metoda załatwienia tych ustaw, wykluczająca oczywiście pełnomocnictwa dla Rządu, musi być przez Sejm przygotowana, a to ze względu na to, ażeby uniemożliwić zniekształcenie tak wielkich ustaw, co bezwarunkowo nie jest wskazane. Komisja, chcąc uchylić wszelkie niedomagania Komisji Kodyfikacyjnej, która się skarżyła na brak funduszów, na ustanowienie referentów i koreferentów dla specjalnie ważnych ustaw, jak prawo spadkowe i ustawa upadłościowa, powiększyła budżet Komisji Kodyfikacyjnej o 50.000 zł. W ten sposób winne zniknąć wszelkie powody, któreby mogły usprawiedliwić przewlekanie wygotowania powyższych trzech ważnych ustaw przez komisję.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#HenrykRosmarin">W drukowanem mojem sprawozdaniu macie Panowie w grubszym zarysie podane prace Komisji Kodyfikacyjnej w poprzednim roku.</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, wielką bolączką jest niezałatwienie dotąd sprawy ksiąg gruntowych, co przedewszystkiem dotyczy Małopolski. I tutaj trudno oszczędzić wyrzutów Rządowi, któremu Sejm wyznaczył środki na ten cel, a Rząd nie tylko tych środków nie wyczerpał, lecz w tym roku przyszedł nawet z wnioskiem o ich obniżenie. Byłoby to zrozumiałem, gdyby Rząd wypełnił pod tym względem swój obowiązek i gdyby te księgi zostały zrekonstruowane. Tymczasem całe połacie kraju od 1914 roku są pozbawione ksiąg gruntowych, co uniemożliwia właścicielom nieruchomości otrzymywanie jakichkolwiek pożyczek na te nieruchomości. Jeżeli weźmiemy pod uwagę ciężkie położenie gospodarcze, jakie obecnie przeżywamy, to przedłużanie odnowienia ksiąg gruntowych tam, gdzie one zostały w czasie wojny zniszczone, staje się katastrofalnem dla miejscowej ludności. Rząd usprawiedliwia się tem, że brak było sędziów, którzyby tę sprawę załatwili, usprawiedliwienie to jednak nie wytrzymuje żadnej krytyki. Decyduje tu nie brak sędziów, lecz brak sprawności ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości pod tym względem. Możnaby bez kwestii wzorować się, jeżeli chodzi o te sprawy, na Ministerstwie Reform Rolnych, które przyznając gratyfikacje swoim funkcjonariuszem za specjalne prace, uskutecznia podobne czynności daleko szybciej, podwyższając dodatki i djety dla sędziów wykonywających te prace. Rząd znajdzie w tym roku niezawodnie dostateczną ilość pracowników, aby w najbliższym roku budżetowym wykazać się istotnemi realnemi pod tym względem rezultatami.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#HenrykRosmarin">Szanowni Panowie, kwestia ta, napozór może mało znacząca, jest dla naszej ludności, która przeszła szereg inwazji, poprostu katastrofą, jeżeli nie zostanie w najbliższym czasie załatwioną.</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#HenrykRosmarin">Ze strony ludności, zwłaszcza wiejskiej, mnożą się skargi na komorników i rejentów. Już niejednokrotnie i na plenum Sejmu i w komisjach zwracano uwagę na ten problem wyzyskiwania ludności tak przez rejentów jak i komorników. Byłoby rzeczą konieczną, zdaniem mojem, aby te taksy zostały zrewidowane. Jest rzeczą wykluczoną, żeby stwarzać synekury dla ludzi mniej lub więcej protegowanych, którymby nie wiem za jakie zasługi przyznawano kosztem ludności dochody, idące w dziesiątki tysięcy złotych. Przy tej sposobności sprawa obsadzania tych posad rejentów, nominacji rejentów, zdaniem mojem, również powinna być zrewidowana. Opinia publiczna słusznie wskazuje, że rejentura, zwłaszcza w tej części Państwa, stała się jakimś panis bene merentium, względnie nagrodą za wysługi, specjalne wysługi. To także zdaniem mojem nie licuje z godnością tego resortu.</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#HenrykRosmarin">Sprawa więziennictwa była również szeroko omawiana na Komisji Budżetowej. Chcę tylko dotknąć tu pewnych momentów. Stan budynków więziennych naogół jest znośny, z wyjątkiem więzień w Krakowie, Łodzi, Chełmie i Święcianach, które pomieszczone są w budynkach nieodpowiednich. Bezwzględnie zachodzi konieczność budowy więzienia w Łodzi. Pozatem w szeregu sądów grodzkich więzienia są nieodpowiednie, to też Z zadowoleniem przyjmujemy do wiadomości fakt, że budowa sądów grodzkich w niektórych miejscowościach poprawi również i stan więzienia. Specjalnie większego remontu wymagają więzienia grodzkie w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#HenrykRosmarin">Macie Panowie w załączniku wydrukowanym podane zaludnienie więzień w r. 1929, powtórzę tylko ogólne cyfry. Podkreślam, że w dniu 1 lipca 1928 r. było więźniów karnych 17.607, więźniów śledczych 11.745, razem 29.352. Wśród tych więźniów za t. zw. przestępstwa przeciwpaństwowe, są to t. zw. przestępstwa polityczne, prasowe i t. d. — więźniów karnych było 859, więc takich, którzy już zostali zasądzeni prawomocnie, śledczych 1909, razem 2768.</u>
<u xml:id="u-4.45" who="#komentarz">(P. Żarski: Nieścisła liczba, w Polsce jest 6000 więźniów politycznych.)</u>
<u xml:id="u-4.46" who="#HenrykRosmarin">Ja mówię narazie, Panie Kolego, o liczbie na 1 lipca 1928 roku, potem będę mówił o obecnym stanie, ale mam wrażenie, że liczba przez Pana Kolegę podana, jest mylna, bo w więzieniach tylu więźniów niema.</u>
<u xml:id="u-4.47" who="#komentarz">(P. Żarski: Są w więzieniach.)</u>
<u xml:id="u-4.48" who="#HenrykRosmarin">W takim razie trudna rada, ja mam te liczby przez Ministerstwo podane i podaję je do wiadomości tak, jak mnie je podano.</u>
<u xml:id="u-4.49" who="#HenrykRosmarin">Na 1 grudnia 1929 roku było więźniów karnych 19.260, prewencyjnych 11.391, razem 30.651, a więc prawie o 1300 więcej, aniżeli na 1 lipca 1928 roku. Wśród tej liczby było za przestępstwa przeciwpaństwowe karnych 1075, więc prawie o 200 więcej niż w 1928 roku, śledczych było 1599, a więc o 400 mniej niż na 1 lipca 1928 roku, razem 2.674.</u>
<u xml:id="u-4.50" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli chodzi o więźniów nieletnich, to na 1 lipca 1928 roku było ich 899, w tym roku na 1 grudnia było ich 903, a więc więcej o 4 więźniów.</u>
<u xml:id="u-4.51" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli Panów interesuje kwestia udzielanych przerw kary, to Ministerstwo udzieliło tych przerw 34, Prokuratura 842. Wniosków o przedterminowe zwolnienie było złożonych 3.049, z tego uwzględniono 1.188, nie uwzględniono 1.861.</u>
<u xml:id="u-4.52" who="#HenrykRosmarin">Szanowni Panowie, podałem Panom te liczby dlatego, aby właśnie wszelkie nieuzasadnione pogłoski pod tym względem usunąć. To są liczby bez kwestii przecież polegające na prawdzie, bo uważam za rzecz wykluczoną, aby ze strony Ministerstwa podawano liczby nie istniejące, a pozatem budżet odpowiada za to, bo gdyby liczba więźniów była jak p. kolega Żarski twierdzi, o 4.000 większa, to nie wiem, skąd wziętoby pieniądze na ich utrzymanie, zwłaszcza jeżeli w budżecie takiej pozycji niema.</u>
<u xml:id="u-4.53" who="#HenrykRosmarin">Normy wyżywienia, jeżeli Panów to interesuje, Znajdą Panowie w drukowanem sprawozdaniu Tak samo jeżeli chodzi o dział pracy więźniów. Zauważam, że ilość więzień, posiadających zorganizowane działy pracy, jest 124. Według danych statystycznych na 1 października 1928 r. zatrudnionych było pracą 5.212 więźniów, z tego pracowało dochodowo 2.872, uczyło się rzemiosła około 600. Ilość pracujących więźniów w stosunku do ogólnego zaludnienia więzień w tym czasie wynosiła przeciętnie 24,6, a w stosunku do karnych — 50,7. Przymus pracy stosowany jest wyłącznie do zdrowych więźniów karnych.</u>
<u xml:id="u-4.54" who="#HenrykRosmarin">W więzieniach istnieje 65 szkół, prowadzonych przez 87 nauczycieli. Do szkół uczęszcza 4.704 uczniów.</u>
<u xml:id="u-4.55" who="#HenrykRosmarin">Z dniem 1 stycznia r. b. utworzono oddziały dla nieletnich przy więzieniach w Złoczowie, Tarnowie, Koźminie i Fordonie (dla dziewcząt). W oddziałach tych umieszczeni są nieletni, zasądzeni na karę więzienia bez zamiany na umieszczenie w zakładzie wychowawczo-poprawczym.</u>
<u xml:id="u-4.56" who="#HenrykRosmarin">Stan bibliotek więziennych wynosi — bibliotek 160, książek 90.435. Przy tej sposobności uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę, że ze strony kilku kolegów padły skargi, że biblioteki nie mogą zaspakajać potrzeb wszystkich więźniów zwłaszcza, że nie obejmują książek niepisanych w języku polskim. Stwierdzam z całą lojalnością, że Rząd dał zapewnienie, że poprawa pod tym względem nastąpi.</u>
<u xml:id="u-4.57" who="#HenrykRosmarin">Ilość szpitali więziennych wynosi 46, w tem szpitali okręgowych 12. Od 1 stycznia 1928 r. do 31 grudnia 1928 r. zmarło 223 więźniów. Od 1 stycznia 1929 roku do 31 grudnia 1929 r. — 196 więźniów. Niech Panowie zestawią to ze stanem zaludnienia, a będą Panowie mieli jasny obraz stanu sanitarnego, jaki w więzieniach panuje.</u>
<u xml:id="u-4.58" who="#HenrykRosmarin">Proszę Szanownych Panów, jeszcze na jedną sprawę chcę zwrócić uwagę. Kwestia lekkomyślnego stosowania aresztu prewencyjnego u nas ciągle jeszcze nie jest załatwiona. Jest znaczna poprawa pod tym względem, mimo to p. Minister Sprawiedliwości winien bezwarunkowo, jako naczelny prokurator, dokonać energicznego nadzoru pod tym względem, bo zbyt lekkomyślnie dysponuje się u nas wolnością obywateli.</u>
<u xml:id="u-4.59" who="#HenrykRosmarin">Nie powinna nam z oczu zejść również sprawa recydywistów. Rząd sam zdaje sobie sprawę z tego, że problem ten wymaga specjalnej opieki i wystąpił Z projektem podwyższenia kredytów o 100.000 na okazywanie pomocy osobom, opuszczającym więzienia, w celu uprzystępnienia im otrzymania pracy, co przyczyni się niewątpliwie do zmniejszenia liczby recydywistów. Sejm poszedł na rękę Rządowi, sumę tę uchwalił i należy się spodziewać, że akcja systematyczna w tym kierunku wyda takie rezultaty, które przyczynią się do zmniejszenia liczby więźniów.</u>
<u xml:id="u-4.60" who="#HenrykRosmarin">To jest mniej więcej wszystko, co uważałem za stosowne podnieść. Zwracam uwagę, że budżet obraca się mniej więcej w tych samych ramach, co i budżety poprzednie. Jeżeli są jakieś podwyższenia, to obejmują one 15% podwyżkę dla funkcjonariuszy, i o tyle ten budżet jest większy, aniżeli budżety poprzednie.</u>
<u xml:id="u-4.61" who="#HenrykRosmarin">Komisja poczyniła bardzo małe zmiany, które Panowie mają wydrukowane. W imieniu komisji proszę o przyjęcie tych wniosków, wyłonionych w myśl propozycyj komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Seidler.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#TeodorSeidler">Wysoka Izbo! Jeżeli jest mowa o Ministerstwie Sprawiedliwości, to przedewszystkiem ma się na myśli dwie dziedziny: czuwanie nad wymiarem sprawiedliwości i dziedzinę ustawodawstwa. Czuwanie nad wymiarem sprawiedliwości jest stosunkiem nadzoru do faktycznego efektu wyrokowania cywilnego i karnego.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#TeodorSeidler">Gdy czytamy diariusze Komisji Budżetowej, gdy nawet wczytamy się w prasę, nastrojoną przecież zawsze partyjnie, to musimy przyznać, że wymiar sprawiedliwości u nas może tylko w nielicznych, sporadycznych wypadkach wykazuje pewne błędy. To co tutaj p. referent podnosi, to są niedokładności, wynikłe z powodu zbyt powolnego wyrokowania. Są to błędy nie zawinione przez sam aparat sądowniczy, ale wynikłe z momentów zewnętrznych, z braku należytego uposażenia i chęci wstępowania do zawodu sędziowskiego.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#TeodorSeidler">Jeżeli p. referent zupełnie słusznie podkreślił, że Z dniem 1 stycznia 1930 roku jest nieobsadzonych posad sędziowskich 334, jeżeli tak wielka liczba obywateli przypada na jednego sędziego na terenie dawnego zaboru rosyjskiego, to zrozumiałym staje się zarzut, że dojście do wyroku sądowego wymaga znacznego przebiegu czasu. A jeżeli dodamy do tego moment pewnego przesilenia ekonomicznego, który obecnie powoduje silne wzmożenie skarg wekslowych i wogóle procesów cywilnych, wówczas obraz, wykazujący pewne ujemne cechy, nie może być zapisany na konto stanu sędziowskiego i wymiaru sprawiedliwości w dziedzinie prawa cywilnego, bo wina jest tylko w momentach zewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#TeodorSeidler">To samo dotyczy wymiaru sprawiedliwości w dziedzinie wyroków karnych.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#TeodorSeidler">Ale ja chcę zatrzymać się nad jedną sprawą, nad egzekutywą karną t. j. nad tą przykrą czynnością państwa, w której państwo wkracza w dziedzinę swobód obywatelskich jednostek swoją karzącą ręką. Gdy, szanowni Panowie, przeglądamy diariusze Komisji Budżetowej z lat poprzednich, to stale konstatujemy tam pewne narzekania na nasze więziennictwo. Nasze więziennictwo przed laty kilku jeszcze było przedmiotem ataków nie tylko ze strony naszych obywateli, ale był to teren wybitnej propagandy zagranicznej. Ta propaganda chciała nas wobec zagranicy osłabić w złośliwy, wprost nieuczciwy sposób, lecz dziś załamała się już na całej linii. Obecnie już o naszem więziennictwie w prasie zagranicznej niczego ujemnego się nie pisze, a ci obcy, którzy przyjeżdżają do nas z zagranicy, przyznają obiektywnie, że pod względem humanitaryzmu w więziennictwie stoimy wyżej, niż niektóre państwa zachodnie — i to trzeba z całym naciskiem podkreślić. Gdy zaś nasi panowie wyjeżdżali do Anglii, ażeby przypatrzyć się tamtejszemu więziennictwu, to były korytarze w więzieniach angielskich, przed któremi stawał konstabel, rozkładał ręce i przepraszał, że do tych korytarzy nie może wpuścić nikogo. Gdy zaś stamtąd, z zagranicy przyjeżdżano do nas, myśmy nie mieli nic do ukrycia. Podkreślam to raz jeszcze z naciskiem.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#TeodorSeidler">Z drugiej strony należy zaznaczyć, że pewne niedomagania, które były w więziennictwie, które bezsprzecznie jeszcze są, należy sprowadzić li tylko do pewnych błędów, wynikłych z naszego niedomagania finansowo — budżetowego. Trzeba przeprowadzić wydatniejszą inwestycyjną politykę w budowie więzień, w gmachach więziennych, w inwestycjach ogólnych, a wtedy te nasze nikłe braki zostaną usunięte.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#TeodorSeidler">Łącznie z tem czuwaniem nad wymiarem sprawiedliwości, łączy się jako aneks organizacja sądownictwa. Była ona przedmiotem najrozmaitszych ataków z okazji dekretu Prezydenta o organizacji sądów. Chciałem zwrócić uwagę na jedno. Ile w tem wszystkiem było i jest przesady! Przedewszystkiem niechaj statystyka mówi sama za siebie.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#TeodorSeidler">Sędziów w liczbie globalnej mamy 3.812. Ja nie czynię żadnych różnic pomiędzy sędzią Sądu Najwyższego, a sędzią sądu grodzkiego. Dlaczego? Bo w niektórych wypadkach wyrokowanie sędziego grodzkiego może być, z uwagi na brak środka prawnego, z uwagi na słabą materialną pozycję tego małego człowieka, który staje przed sędzią grodzkim, o wiele bardziej decydującem, aniżeli wyrokowanie w jakiejś wielkiej sprawie materialnej majątkowego potentata w III instancji. Dlatego dla mnie decydującą jest liczba globalna 3.812 sędziów.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#TeodorSeidler">A teraz wpływ na tę globalną liczbę tego artykułu, który był przedmiotem ataków, wpływ art. 284, który uprawnia przy organizacji sądów do przenoszenia w stan spoczynku i przenoszenia z jednego miejsca służbowego na drugie. Otóż, proszę Panów, na 3.812 sędziów przeniesiono na podstawie art. 284 w roku ubiegłym w stan spoczynku 62 sędziów, a więc 1,6%. O tem wspomniał zresztą p. referent.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#TeodorSeidler">A jeśli chodzi o przeniesienia z miejsca na miejsce, wynosiły one łącznie 29 — p. referent wymieniał również tę liczbę — na globalną liczbę 3.812. Ale to nie jest jeszcze ścisła liczba, bo na tych 29 składają się przeniesienia w drodze dyscyplinarnej i przeniesienia prokuratorów, tak że według art. 284 przeniesiono z jednego miejsca służbowego na drugie wszystkiego 8 osób, co przy tej ogólnej liczbie 3.812 sędziów, daje 2,5 pro mille. Tak więc, proszę Panów, wygląda cyfrowo to, co się powiada o dekrecie organizacyjnym, że miał on zachwiać niezawisłością sędziowską, wywołując nastrój obaw przed przeniesieniem, przed spensjonowaniem. Przeniesień w stan spoczynku według art. 284 — 1,6%, przeniesień z miejsca na miejsce według art. 284 — 2,5 pro mille!</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#TeodorSeidler">Proszę Panów, więc przy tem zagadnieniu, które nazywam aneksem wymiaru sprawiedliwości, zagadnieniu organizacji sądownictwa, należy te rzeczy obiektywnie oceniać i eliminując wszelkie momenty polityczne, dojść się musi do wniosku, że te głosy, które działanie dekretu Prezydenta o organizacji sądów stronniczo przedstawiają, nie mają racji.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#TeodorSeidler">Druga dziedzina pracy Ministerstwa — to dziedzina ustawodawcza, była ona również przedmiotem licznych ataków. Ileż to razy wytykano: pełnomocnictwa zostały w zbyt wielkim zakresie dane Panu Prezydentowi i w zanadto rozległym zakresie wykorzystane. Prawda — wyszło około 500 dekretów p. Prezydenta, ale ja Panom postawie jedno pytanie. Sejm, jako ciało ustawodawcze, w ilu wypadkach występował z wnioskami nowelizacyjnemi? Wydane dekrety dotyczyły różnych dziedzin, nie tylko dziedziny czysto ustawodawczej, naszego wymiaru sprawiedliwości. Przypuszczalnie tych wniosków nowelizacyjnych Sejmu nie będzie ponad 20, a wniosków nowelizacyjnych dotyczących tego resortu, to znaczy wymiaru sprawiedliwości, spraw, związanych ściśle z wymiarem sprawiedliwości, nie będzie więcej niż palców u jednej ręki. Więc nie można powiedzieć, że praca ustawodawcza Ministerstwa zawiodła zaufanie, położone przez Sejm w r. 1926 w Panu Prezydencie, bo efekt jest tego rodzaju, że Sejm obecny prawie zupełnie te prace ustawodawcze przyjął i tylko w niewielu wypadkach wystąpił z wnioskami nowelizacyjnemi, względnie z wnioskami uchylającemi, np. co do dekretu prasowego.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#TeodorSeidler">To byłyby te dwie dziedziny, o których mówić należy, kiedy się mówi o resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości. Od pewnego czasu, proszę Panów, chciałoby się z tym resortem łączyć także jeszcze jedną dziedzinę. Mówi się że Minister Sprawiedliwości ma być stróżem praworządności.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#TeodorSeidler">Proszę Panów, nim przejdę do tego zagadnienia, Chciałbym zwrócić uwagę na jedno. Prawo jedno, normujące jakąś materię, nigdy nie kończy swojego obiegu jako coś dla siebie nienaruszonego i całego, a w jego miejsce nie wyskakuje jakby jakiś nowy numerek — ustawa kodyfikacyjna. Jeżeli przyjrzymy się życiu, to zobaczymy przebieg taki, że prawo — zresztą teoria obecnie to przyznaje — że pewna ustawa jakaś zaczyna w danych warunkach żyć własnem życiem, zaczyna się dostosowywać do tych wszystkich społecznych, ekonomicznych i gospodarczych warunków, w których ona ma działać, i po pewnym czasie widzimy pewien przerost życia ponad prawem; ten przerost dopiero po pewnym czasie uzyskuje swoją kodyfikację. Typowy przy kład takiego cieniowania mieliśmy w prawie cywilnem w wypadku waloryzacji, gdy od lex Grabski przeszliśmy poprzez szereg warunków, wciąż się zmieniających, coraz bardziej w judykaturze sprawiedliwych, zakończonych ustawą waloryzacyjną. To, co było w środku, pomiędzy pierwszym, a ostatnim etapem, to niejednokrotnie dla oka, któreby się trzymało ściśle litery prawa, mogłoby wywoływać złudzenie niepraworządności.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#TeodorSeidler">Rzeczy te jeszcze oryginalniej wyglądają tam, gdzie chodzi o zagadnienia ustrojowe i jeżeli Panowie mówicie o praworządności, to sądzę, że głównie o sprawach ustrojowych myślicie.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#TeodorSeidler">Ciekawy kraj jest ta Anglia. Ostatnia kodyfikacja angielska była w roku 1688, od tego czasu Anglia nie ma żadnej kodyfikacji ustawodawstwa konstytucyjnego. Po dzień dzisiejszy jest właściwie najmniej praworządnym krajem. Wygląda to na paradoks. Natomiast każdy obywatel angielski pamięta o tem, że prawem naczelnem w Anglii jest dobro państwa, zdrowy sens odnośnie do spraw państwowych i pewna etyka polityczna. Ja tu Panom przytoczę jeden ciekawy wypadek, który zdarzył się w Izbie Gmin z końcem XIX stulecia. Veto królewskie ostatni raz było użyte przez królową Annę z początkiem XVIII stulecia. Od tego czasu nigdy nie korzystano z veta królewskiego. Przez 200 lat prawo nieużywane — chyba nie egzystuje, — takby myślał każdy obywatel kontynentalny. Wtem w końcu XIX wieku podsekretarz stanu Hardy w Izbie Gmin oświadczył, że veto królewskie przecież w pewnych wypadkach może być zastosowane. Przeciwko temu oświadczeniu nie podniesiono żadnych zarzutów, albowiem członkowie Izby Gmin rozumieli, że w pewnych wypadkach, wymagających wkroczenia głowy koronowanej, veto królewskie może być koniecznością państwową. Gdyby tak u nas chciano zastosować podobny sposób myślenia i argumentowania, wówczas odmieniano by słowo „niepraworządność” we wszystkich przypadkach liczby pojedyńczej i liczby mnogiej.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#TeodorSeidler">Jeżeli mówimy o naszem życiu ustrojowem — to wszyscy jesteśmy w tem zgodni, że Konstytucja marcowa była jedną wielką improwizacją, nie mającą odpowiedniej podbudowy historycznej i życie ją przerosło i rozsadziło. W tym kierunku diagnoza wszystkich kierunków politycznych w tej Izbie jest zgodna.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(P. Utta: Nie wszystkich.)</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#TeodorSeidler">Może Klub Niemiecki jest innego zdania. Tylko co do terapji tej choroby — między sobą nie zgadzamy się. Ale wielce szanowni Panowie! W takim razie to konsyljum lekarskie, którem jest Komisja Konstytucyjna, powinno rozpocząć należytą pracę wzajemnego uzgodnienia się, a wtedy nie będziemy potrzebowali mówić o niepraworządności.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dzięki opiece wysokiego Rządu doszliśmy do niesłychanych w Europie stosunków, że wskutek ograniczenia czasu dyskusji nad budżetem do blisko 2 miesięcy, dla dyskusji szczegółowej pozostało nam dosłownie 6 dni na wszystkie budżety. Przy reformie Konstytucji będzie koniecznem postarać się o to, ażeby podobnych dowcipów w przyszłości nie można było robić.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wskutek tego wypadku mój klub ma wydzielone poprostu tylko kilkanaście minut czasu tak, że nawet w przybliżeniu nie mogę powiedzieć tego, czegobym sobie życzył. Zresztą nie chciałbym powtarzać tego, co było szeroko omawiane w komisji. W komisji szeroko mówiono o bezkarności zbrodni, która jest charakterystyką stosunków od kilku lat w Polsce. Chwilowo sprawa ta wisi, więc o niej mówić nie będę. Sposobność do mówienia jeszcze się znajdzie.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Mówiono jeszcze także o tem, że Minister Sprawiedliwości powinien być wicekanclerzem i mieć prawo absolutnego veta, gdy kroki innego ministerstwa według jego zdania sprzeciwiają się prawu. P. poseł Seidler zwrócił się przeciw tej myśli i przytoczył stosunki angielskie, gdzie niema pisanego prawa, są tylko zwyczaje. Ale tam wszyscy są łącznie Z rządem posłuszni prawu zwyczajowemu, a tego nie o wszystkich krajach można powiedzieć. Poseł Seidler przyzna mi, że gdyby w Ministerstwie naszem w ostatnich latach 1927 i 1928 był siedział minister sprawiedliwości z kością pacierzową, to do wypłacenia 8 milionów złotych na wybory nie byłoby doszło.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan Minister sam przyznał w Komisji Budżetowej, że dyskusja dużo ciekawych momentów zawierała. Najważniejszym momentem było prawie jednomyślne potępienie metod p. Cara. Wprawdzie z pewnej strony zwrócono uwagę na to, że nie wypada pastwić się nad człowiekiem upadłym, ale, mojem zdaniem, ta zasada, słuszna w życiu prywatnem, w życiu politycznem byłaby wprost zgubna. Proszę sobie zresztą uprzytomnić przebieg „carskich” rządów. Jeżeli można komu robić zarzut z tego, że zapóźno zabrał się do krytykowania działalności p. Cara, to nie Klubowi Narodowemu.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Działalność p. Cara do początku roku 1929 była głównie zakulisową. On to głównie, przypuszczają wszyscy, był autorem tych figlów konstytucyjnych z otwieraniem i zamykaniem Sejmu, on był autorem sławnego dekretu prasowego, ale nazewnątrz on nie występował. Swoje pazury, z przeproszeniem, pokazał dopiero, gdy miał dekret o reorganizacji sądów w ręku.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dopiero wtedy zaczął na dobre działać na własną odpowiedzialność. Klub Narodowy natychmiast, bo już w styczniu 1929 r., postawił wniosek o votum nieufności dla p. Cara, ale, niestety, to votum nieufności na lewicy nie znalazło posłuchu. Potem niedługo Sejm zamknięto i zostało 9 miesięcy aż do otwarcia nowej sesji. Teoretycznie pozostawała prasa, ale prasa była chwycona za gardło przy pomocy pp. Cara i Składkowskiego. Dopiero w bieżącej sesji można było działalność p. Cara wziąć pod lupę.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Carowi zarzucamy, że się śpieszył bardzo, żeby się pozbyć wszelkich niezależnych żywiołów. P. Seidler mówi, ilu przeniesiono wstań spoczynku, ilu przeniesiono mimo woli z miejsca na miejsce — był to bardzo mały procent. Oczywiście p. Car, jak każdy inny człowiek, nie miał znowu setkami ludzi znienawidzonych. Głównym celem p. Cara było steroryzowanie reszty sędziów. Niesłychane rzeczy wyrabiano np. na Pomorzu. Tam przenoszono sędziów za to, że nie byli zaproszeni na raut do wojewody, a więc pokazali, że nie zasługują na polityczne zaufanie.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Już od samego początku r. 1929 postępowanie p. Cara było grubo nielojalne. P. Car nadużył praw, jakie mu dał dekret o reorganizacji sądów, do rozmaitych kroków, które z reorganizacją sądów nie miały nic wspólnego. Wspomnę mianowicie o p. Seydzie i o p. Mogilnickim. Wysoką nielojalnością był pośpiech p. Cara z wykonaniem dekretu. On współpracował nad ustawą z sierpnia r. 1926, dającą pełnomocnictwa Prezydentowi Rzeczypospolitej co do tymczasowego ustawodawstwa. On dobrze wiedział, że Sejm tylko warunkowo dał to prawo p. Prezydentowi, to jest o ile rozporządzenie materialne będzie się zgadzało z wolą większości Sejmu. Już w końcu r. 1928 wniesiono do Sejmu nowelę do dekretu o reorganizacji sądów; sprawę dyskutowano w Komisji Prawniczej. Przygniatająca większość komisji mogła p. Cara przekonać, że większość Sejmu nie ma zamiaru przyznać mu prawa do samowolnych rugów pod pozorem reorganizacji. Ale właśnie dlatego p. Car się śpieszył, aby ubiec ustawę, kładącą kres jego samowoli. Tę działalność p. Cara musimy napiętnować nie tylko wobec historii, ale dla ostrzeżenia podobnych mu osobników.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Najwięcej hałasu narobiło przeniesienie w stan spoczynku Prezesów Najwyższego Sądu pp. Seydy i Mogilnickiego. Co do p. Mogilnickiego, p. Car nie znalazł żadnego pozoru wytłumaczenia swego kroku, bo o reorganizacji sądów nie mogło tu być mowy. Co się zaś tyczy p. Seydy, to p. Car interpelowany kilkakrotnie w Sejmie już w przeszłych sesjach o powody tej dymisji, zrazu dawał wymijające odpowiedzi i dopiero przy pierwszem czytaniu niniejszego budżetu wyjechał Z twierdzeniem, że powodem dymisji p. Seydy była okoliczność, że tenże zbyt długo przetrzymywał wyroki przygotowane dla niego do podpisu. Każdego, kto znał bliżej ofiarną i mozolną pracę p. Seydy wśród najtrudniejszych warunków w Sądzie Najwyższym, musiała ta odpowiedź zdumieć. Nie tu czas ani miejsce, aby to oświadczenie p. Cara bliżej oświetlić. Mam jednak dokładne informacje, że wobec samego p. Seydy p. Car inaczej uzasadniał konieczność jego ustąpienia. Mianowicie oświadczył mu, iż mimo pełnego uznania dla jego osoby i działalności, uważa, że różnica światopoglądów pomiędzy nimi uniemożliwia dalszą kolaborację pomiędzy Ministerstwem a Sądem Najwyższym. Wtedy to, mojem zdaniem, p. Car pedał prawdziwą przyczynę konieczności usunięcia p. Seydy. P. Car wiedział, że p. Seyda nie pójdzie za nim w sztuce interpretacji Konstytucji i ustaw tą drogą, którą on sam miał zamiar kroczyć.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Tyle krytyki poprzednika p. ministra sprawiedliwości. Teraz ograniczę się do dwóch punktów, co do których mam pretensję do obecnego p. Ministra. Jednem Z niesłychanych dzieł p. Cara był dekret prasowy i umiejętność przewlekania zniesienia tego dekretu przez 3 lata. Cały dekret prasowy od 3 lat jest jednem nadużyciem i jednem bezprawiem, bo został już w październiku 1927 r. prawnomocnie przez Sejm zniesiony. Ale samowola, którą dekret umożliwiał władzom administracyjnym i prokuratorskim, jeszcze panom prokuratorom nie wystarczała.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Art. 70 dekretu postanawia, że w razie konfiskaty pisma winien prokurator w ciągu 7 dni od doręczenia mu orzeczenia, zatwierdzającego zajęcie, złożyć wniosek o wszczęcie postępowania sądowego. Tymczasem, co się dzieje w praktyce? Zwykle nie trudno prokuratorowi uzyskać w izbie sądu okręgowego specjalnie uformowanej dla spraw prasowych, a więc starannie dobranej, zatwierdzenia konfiskaty. Potem następuje cisza, bo prokuratorowie nie mają odwagi wytoczyć karnego procesu. Świadczyłoby to właściwie na korzyść prokuratorów, że się wstydzą swoich pierwotnych wniosków o konfiskatę, ale konsekwencją tego postępowania jest szalona krzywda wyrządzona nakładcom gazet konfiskowanych. Ci nakładcy gazet skonfiskowanych, nie mogąc uzyskać zniesienia konfiskaty i uwolnienia autora od kary, nie mają też wedle dekretu prawa żądać od Skarbu odszkodowania. Pretensje, o które nakładcy w ten sposób są poszkodowani, idą w miliony. To jest, mojem zdaniem, proste bezprawie. Mam pretensję do p. Ministra Sprawiedliwości, aby zwrócił prokuratorom uwagę na to, że mają oni obowiązek słuchać art. 70 dekretu i oddać pod sąd każdą sprawę, gdzie zaszła konfiskata. Jeżeli tego nie zrobią, w takim razie nakładcom nic innego nie pozostanie, jak wytoczyć prokuratorom proces cywilny o nadużycie władzy.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale p. Car swej roboty w kierunku terroryzowania sędziów groźbą dymisji i przesiedlenia nie byłby w stanie spełnić bez wyszukania sobie godnych siebie pomocników. Zgromadził koło siebie cały sztab prawników, nie wstydzących się robić tu w Sejmie prawniczo-karkołomnych wywodów, którychby się powstydził ostatni kauzyperda.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Widzieliśmy to w Komisji Konstytucyjnej przy kwestii Dziennika Ustaw. Widzieliśmy to samo w plenum w sprawie ministra Czechowicza, jak z pomocników p. Cara jeden za drugim wchodzili na trybunę i robili obstrukcyjne, kompletnie dla prawników niezrozumiałe wywody. Do dzisiejszego p. Ministra Sprawiedliwości mam pretensję, że żadnego z tych współpracowników dotychczasowych się nie pozbył.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Minister, nie mówię tego dla komplementów, tylko dla skonstatowania faktycznego stanu rzeczy, jako następca rządów „carskich” został przyjęty nader życzliwie nie tylko przez wszystkich członków sądownictwa, ale przez wszystkich tych, którzy wymiar sprawiedliwości uważają za podstawę Państwa. Nie tylko na mocy swych mów w Poznaniu i w Warszawie, verba volant, ale na mocy opinii, jaką miał bez kwestii, jako sędzia, w społeczeństwie. A czy p. Minister nie widzi niebezpieczeństwa w zatrzymaniu dotychczasowych, najbliższych współpracowników p. Cara? Ktokolwiek jest wtajemniczony w technikę prowadzenia ministerstwa, ten wie, że przecież minister zaledwie kilka procent wszystkich spraw może sam odrabiać; głównie decydują jego najbliżsi doradcy.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(Głos: Czasem złe duchy.)</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Obym był fałszywym prorokiem, ale jeżeli tak dalej pójdzie, jak dotychczas, to p. Minister będzie odpowiedzialny za cudze winy.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#WojciechTrąmpczyński">To nie jest moja fantazja. W Komisji Budżetowej przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów, a potem przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, a więc 5 i 20 stycznia oburzały się prawie wszystkie stronnictwa na zupełnie otwarte protegowanie przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i przez wyższych sądowników t. zw. prasy gadzinowej. Oto w dzień potem, dnia 21 stycznia, czytamy w P.A.T. taki komunikat:</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#WojciechTrąmpczyński">„Ministerstwo Sprawiedliwości komunikuje, że wiadomość, jaka się pojawiła w prasie z dn.20” — to był dzień posiedzenia Komisji Budżetowej — „o mające m jakoby nastąpić odwołaniu okólnika, polecającego władzom sądowym zamieszczanie ogłoszeń w Gazecie Polskiej, nie odpowiada rzeczywistości. Omawiane okólniki, mające swe źródło w dawniejszej uchwale Rady Ministrów, były spowodowane faktem fuzji poprzednich wydawnictw Epoki i Głosu Prawdy pod postacią innego wydawnictwa Gazety Polskiej.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów! My wiemy, jaki kierunek ma Gazeta Polska. To jest nieodrodna córeczka byłego Głosu Prawdy, organu pp. Stpiczyńskiego, Olpińskiego i Orlińskiego — smutnej pamięci. Ona jest poprostu organem notorycznym mafii, która po rokoszu majowym ciąży kamieniem na narodzie polskim. Jest, jednem słowem, wyraźnym organem stronnictwa. Nie możemy dopuścić do tego, — a poza Panami z Klubu B.B. wszyscy w Sejmie jesteśmy tego zdania — żeby jakiekolwiek stronnictwo żerowało na Państwie.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#WojciechTrąmpczyński">A to jest żerowanie, co tu się dzieje. Kontrolowałem ostatnie numery Gazety Polskiej i w każdym numerze jest 60–100 samych ogłoszeń komorników o licytacjach u dłużników. To przynosi według znawców około 1.000 zł dziennie dochodu tej gazecie. To się dzieje kosztem najbiedniejszych ludzi.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Kurier Poznański tak samo ma te ogłoszenia.)</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale nie ma ich na mocy rozporządzenia jakiegokolwiek, tylko na mocy licznego nakładu. Gdybyście Panowie mieli w Poznaniu gazetę z liczniejszymi abonentami niż Kurier Poznański, to przyznałbym Wam rację, że w tej gazecie powinno się ogłoszenia umieszczać.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#WojciechTrąmpczyński">Na co są ogłoszenia urzędowe? Ażeby jak najliczniejsza publiczność o nich się dowiedziała. Więc trzeba je umieszczać bez względu na przynależność partyjną w tych gazetach, które mają najliczniejszych abonentów. Tymczasem Gazeta Polska przecież wychodzi prawie z wykluczeniem publiczności.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#WojciechTrąmpczyński">Kto ją czyta? Czytają ją ci, którzy przypuszczają, że jakieś ohydne napaści na nich w Gazecie są wydrukowane. Ale przy ogłoszeniach komorników, gdzie chodzi o licytację rzeczy u biednych ludzi, wierzyciel i dłużnik mają interes w tein, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o licytacji, to znaczy, żeby rzeczy sprzedawane nie poszły za bezcen. Zatem rozporządzenie, nakazujące ogłoszenie w gazecie mało czytanej, uważam za niemoralne i przypuszczam, że nie wyszło ono od p. Ministra Sprawiedliwości, lecz że to jest kukułcze jajo z jego otoczenia. My spokojnie na to patrzeć nie możemy. Upraszamy p. Ministra, żeby po pierwsze mianowicie to rozporządzenie wobec komorników zostało cofnięte. Cóż to znaczy, że Prezydjum Rady Ministrów pod wodzą p. Świtalskiego, który teraz będzie redaktorem Gazety Polskiej, kazało kiedyś umieszczać w Gazecie Polskiej te anonse! Minister Sprawiedliwości nie ma obowiązku słuchać w takim razie Prezydjum Rady Ministrów, raczej winien tak rozporządzać, jak tego wymaga interes ogólny.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#WojciechTrąmpczyński">A druga moja prośba do p. Ministra Sprawiedliwości jest ta, żeby jak najprędzej przejrzał swoje otoczenie i pozbył się w znacznej części swych carewiczów.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa na ławach B. B. Głosy: A Zagórski?.)</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#WojciechTrąmpczyński">Gdy mnie pociągniecie za język, to bardzo nieprzyjemnych dla Was rzeczy się dowiecie!</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kierownik Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Wysoka Izbo! Prosiłem o głos, żeby się bronić przeciw zarzutom, których mi p. Trąmpczyński oszczędził. Ale ponieważ otrzymałem pisemne oświadczenie p. Trąmpczyńskiego w Komisji Budżetowej, to jednakowoż w tej sprawie uważam za konieczne dać wyczerpujące wyjaśnienie. Chodzi o sprawę pobicia i pozbawienia wolności redaktora Mostowicza. Akta tej sprawy przejrzałem i stwierdziłem, że rzeczywiście nieujawnieni sprawcy pozbawili wolności, rzucili do auta i wywieźli p. Mostowicza za miasto, gdzie go pobili. Jednem słowem — ustalono dwa przestępstwa: jedno pozbawienie wolności, ścigane w trybie publicznego oskarżenia, zagrożone art. 498 Kodeksu Karnego, i drugie — zadanie, jak to ustalił dr. Grzywo-Dąbrowski, lekkich uszkodzeń ciała, co jest zagrożone art. 469 Kodeksu Karnego i ścigane w trybie oskarżenia prywatnego.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Muszę stwierdzić, że dochodzenie prokuratorskie było przeprowadzone z niezwykłą energią i ustaliło masę danych, które wypadkowo nawet udało się ujawnić. Mimo to dochodzenie zostało umorzone z powodu braku poszlak indywidualnych co do winy jednej z dwóch podejrzanych osób. Muszę nadmienić, że każda decyzja urzędu prokuratorskiego w kwestii umorzenia dochodzenia prokuratorskiego ulegała zaskarżeniu w ciągu dwóch tygodni do prokuratora sądu apelacyjnego. Decyzja prokuratora sądu apelacyjnego podlegała zaskarżeniu do sądu apelacyjnego. Prokurator apelacyjny w tych wypadkach nie działa jako organ administracyjny, lecz jest instancją orzekającą w kwestii słuszności czy niesłuszności umorzenia sprawy. Ostateczna decyzja należy do sądu apelacyjnego. Samo ustanowienie tych instancji z zupełnem pominięciem Ministra Sprawiedliwości dowodzi, że kwestia słuszności lub niesłuszności umorzenia została oddana w ręce sądu. Z drugiej strony, decyzja, umarzająca postępowanie prokuratorskie, dotyczy oczywiście tylko sprawy z oskarżenia publicznego, nie stanowi natomiast żadnej przeszkody do wystąpienia w trybie oskarżenia prywatnego, zażądania za pomocą sądu przekazania akt dochodzenia i wszczęcia sprawy na swoją rękę. Stwierdzam, że Minister Sprawiedliwości jest pozbawiony legalnego wpływu na kwestię prawidłowości lub nieprawidłowości umarzania, że ze strony poszkodowanego, który napisał na zawiadomienie o umorzeniu, że jest „niesłychane”, jednakowoż skargi żadnej nie złożono, że poszkodowany, mając możność w ciągu 2 i pół lat wszcząć postępowanie karne przeciw osobom, które zechce o to oskarżyć, jednakowoż tego oskarżenia nie wniósł. Ja, oczywiście, nie chcę wchodzić w pobudki tego postępowania poszkodowanego, ja nie chcę wnosić rozdrażnienia, bo uważam, że dzisiejszy moment, niesłychanie ważny politycznie, nie nadaje się do jakichkolwiek ostrzejszych tłomaczeń.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Ja tylko tłomaczę swoje stanowisko w tej sprawie. Wszelką interwencję według mnie, oczywiście, możliwą dla Ministra za pośrednictwem osoby prokuratora sądu apelacyjnego, uważam w każdym razie za nielojalną i niedopuszczalną, bo on powinien tutaj decydować niejako w charakterze sędziowskiej instancji, wytworzonej równolegle do instancyj, umarzających śledztwo sądowe i ponieważ nie można było sądowi oddawać bezpośrednio dochodzeń prokuratora, bo były prowadzone wyłącznie przez prokuratora, a nie sędziego śledczego, tylko w najwyższej instancji, oddano je sądowi.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Następnie także w danym wypadku uważałem za swój obowiązek nie tylko wyjaśnić niemożliwość mojej interwencji, ale też i wskazać drogę — pierwsza jest dziś niedostępna, bo oczywiście termin zaskarżenia minął, a druga jest możliwa do czasu upłynięcia przedawnienia, które, jeżeli przestępstwo będzie zakwalifikowane Z art. 469, będzie trwało 3 lata, jeżeli zaś zakwalifikowane będzie z art. 475, wtedy termin upłynął. Jednak dr. Grzywo-Dąbrowski uznał to pobicie za lekkie uszkodzenie, takie, o którem mówi art. 475.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Porwanie, wywiezienie, to jest zbrodnia.)</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">To jest karane więzieniem do lat 2 i to jest umorzone prawomocną decyzją i może być wznowione jedynie wtedy, jeżeli będą nowe, nie wzięte pod uwagę, okoliczności. Taka jest ustawa.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Przechodząc do zarzutów, muszę wypowiedzieć swój pogląd na rolę Ministra i jego ustosunkowanie się do współpracowników. Obejmując podsekretariat stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, zwróciłem się wówczas z przemówieniem, w którem zrobiłem uwagę, że aparat administracyjny w państwie konstytucyjnem powinien być podobny do aparatu okrętowego: wszyscy powinni jednakowo prawidłowo działać, niezależnie od tego, czy sternik kieruje na prawo, czy na lewo, wszyscy powinni być lojalnymi wykonawcami. Tego wymaga interes Państwa, bo jeżeli nie byliby lojalni, to byliby usuwani. Państwo jest zainteresowane w tem, ażeby mieć dobrze działających urzędników, ale urzędnicy powinni być lojalni i powinni przystosować się do każdego kierunku, jaki przychodzi do Ministerstwa. Ja biorę odpowiedzialność za siebie i odpowiedzialność za Ministerstwo; jeżeli znajdzie się nielojalny urzędnik, to ja odpowiadam, ale wierzę, że moi współpracownicy byli lojalnymi wykonawcami woli poprzedniego Ministra i będą również lojalnymi wykonawcami mojej woli. A jeżeli wskutek ich nielojalności ja poniosę odpowiedzialność, to ja jeden ryzykuję. Powiadam, że możliwem jest, iż znajdzie się jeden, nie wiem kto, ale z tych najbliższych jestem przekonany, że będą lojalni. Usuwanie urzędników jest rzeczą niesłychanie ciężką przy każdej zmianie gabinetu. Interesem Państwa jest, ażeby posiadać doskonałych, obznajmionych, rutynowanych, lojalnych i uczciwych urzędników, ale urzędników nie prowadzących polityki na swoją rękę. Wtedy, gdy prowadziłem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, wtedy każdy miał inną politykę; urzędnik, gdy przychodziły sprawy, o których wiedział, że będzie im nadany inny kierunek nie taki, jak on chciał, ukrywał to przed Ministrem i rzeczywiście, Panowie, panowała tam niesłychana nielojalność.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Może być, że to zbyt idealistyczne pojęcie o naturze ludzkiej, ale zobaczymy, jeżeli będzie jaka wina, to ją sam poniosę, przypuszczam jednak, że to jest jedyna droga.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Co zaś do popierania prasy, to muszę zwrócić uwagę, że to istnieje na mocy uchwały Rady Ministrów Z 1924 roku. Proszę Panów, uchwalono, że Rząd wyznacza rozdzielanie i że powinno się kierować ogłoszenia przez Pata do gazet, wskazanych przez Rząd. Ja nie wydawałem tej uchwały i uważam za słuszne robienie różnicy pomiędzy ogłoszeniami własnemi Rządu i ogłoszeniami, robionemi w interesie spraw prywatnych, jak np. ogłoszeniami komorników. Bezwzględnie osoby prywatne mają prawo żądać, aby ich ogłoszenia, o ile chodzi o uwzględnienie ich interesów, były drukowane tam, gdzie one wskażą, ale co do ogłoszeń wyłącznie rządowych, to oczywiście tak, jak każde akcyjne towarzystwo, jak każda instytucja, Rząd ma prawo wyboru i nie ma obowiązku dawania ogłoszeń gazetom, które mu nie są miłe.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(Głos: Rząd powinien stać ponad stronnictwami.)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#KierownikMinisterstwaSprawiedliwościDutkiewicz">Mówię właściwie bez ułożonego planu, ale chciałbym tu dotknąć jeszcze szeregu kwestii, dotyczących sądownictwa, którego stan jest niesłychanie ciężki. Co do dopływu młodzieży, to ja się nie obawiam, że na młodsze stanowiska ten dopływ się zwiększył. Przedsięwzięte są przezemnie od roku, jeszcze jako przez prezesa Sądu Apelacyjnego, różne środki dla zapewnienia i wzmocnienia tego dopływu, daję etaty płatne tylko tym, którzy się zobowiążą do przesłużenia kilku lat, ale chodzi o największą bolączkę, mianowicie o zdobycie odpowiednich sił na wyższe stanowiska sądowe. My w tej chwili mamy młodzieńców 27-letnich, jako sędziów okręgowych, ci ludzie w każdym razie potrzebują jakiegoś dziesiątka lat, żeby się wyrobić i żeby rzeczywiście byli odpowiedni na swojem stanowisku, jako sędziowie apelacyjni lub Sądu Najwyższego. My na tych 10 lat czasu potrzebujemy nowych sił i te nowe siły może dać tylko adwokatura, ale ci, co z adwokatury wchodzą, dziś nie dostają emerytury, nie zalicza im się służby i nie mają w tem żadnego interesu. Jest dużo takich ludzi, liczących 40, 50 lat, wybitnych prawników, zmęczonych nerwowem życiem w adwokaturze, którzyby chętnie przyszli, ale trzeba im dać jakieś widoki, że po kilku latach ciężkiej i daleko mniej opłacanej pracy coś dostaną. I tutaj jednym wyjściem dla zdobycia ich jest właśnie zabezpieczenie, żeby notariaty nie przechodziły w ręce niewykwalifikowane i z boku narzucone, ale jako nagroda za tę pracę — bo przejście dziś z adwokatury na 5, 6 lat do sądownictwa jest wielką ofiarą, bo tam jest za połowę lub 1/3 płacy praca ciężka i odpowiedzialna, więc trzeba dać jemu możność liczenia na to, że będzie miał spokojną na starość robotę. I tutaj bezwzględnie, póki będę, będę stawiał opór przeciwko wszelkim napływowym siłom, uważając, że powinno to być oddane w ręce wykwalifikowanych, dobrze obznajmionych z danym działem prawników, bo tego wymaga interes społeczny, i tylko zasłużonych długoletnią pracą sądowników, oczywiście z pośród najstarszych, najbardziej zasłużonych, najbardziej potrzebujących. W tej kwestii bardzo bym chciał jednakowoż usłyszeć od następnych mówców wypowiedzenie się. To jest myśl, która mi przyszła doraźnie, nasunięta przez poprzednie mowy i rzeczywiście podyktowaną troską o zdobycie sił prawniczych na to 15-lecie, dopóki młode siły, bardzo obiecujące, bo uniwersytety dają świetnych wychowanków, dopóki ci nie dorosną, żeby można było dokompletować sądy wyższe, bo obniżenie poziomu w tych sądach odbiłoby się niesłychanie ujemnie na całości działalności sądownictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Chmielewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#CzesławChmielewski">Wysoka Izbo! Obecny stan sądownictwa w województwach zachodnich w niczem się nie różni od tego stanu, jak i z tej trybuny naszkicowałem mniej więcej przed dwoma laty. Pozostała ta sama przewlekłość i powolność wymiaru sprawiedliwości. Przerwy wymiaru sprawiedliwości następują wskutek nadużywania instytucji procesowej t. zw. „odraczania z urzędu”. Niektóre sądy odraczają z urzędu podczas ferii jakieś 60 do 70% spraw, znajdujących się na wokandzie, a trzeba wiedzieć, że podczas ferii załatwiane są tylko sprawy pilne, nie cierpiące zwłoki. Dzieje się to zarówno w sądach grodzkich, jak i okręgowych. Tłumy publiczności odbywają wędrówki do budynków wymiaru sprawiedliwości, ażeby wysłuchać, że sprawa została z urzędu odroczona. Nie dokłada się nawet tego minimum starań, by uprzednio znieść terminy i powiadomić o tem strony. Bez przesady można powiedzieć, że w czasie ferii sądowych następuje zupełny zastój wymiaru sprawiedliwości na ziemiach b. dzielnicy pruskiej,</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Głos: To tam gdzie jest najlepiej.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#CzesławChmielewski">stan rzeczy nie do pomyślenia w państwie wielkiem i kulturalnem, jak nasze. Nadmienić należy, że administracja sądownictwa wbrew wyraźnym postanowieniom ustawy rozszerza, względnie przesuwa okres feryj sądowych. Ferie rozpoczynają się na skutek sprzecznych z ustawą zarządzeń daleko wcześniej.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#CzesławChmielewski">Przerwa wymiaru sprawiedliwości następuje także w ciągu miesięcy zwykłych zajęć sądowych. W sądach okręgowych, szczególnie w Poznaniu, niektórzy sędziowie wytworzyli instytucję kontyngentu spraw, które w danym dniu rozstrzygają. Resztę odracza się Z urzędu. Kontyngent obejmuje 10 do 15 rozstrzygnięć merytorycznych, gdy spraw na wokandzie jest 40 do 50. Są wypadki, że daną sprawę odraczano z urzędu 3 do 4 razy, przyczem uwzględnić trzeba, że odracza się na 3 do 5 miesięcy. Sędziowie odraczają nieraz sprawy, odsyłając strony, niezadowolone z przerwy wymiaru sprawiedliwości, na drogę zażalenia.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#CzesławChmielewski">W październiku 1929 r. powstał na skutek błędnego stosowania prawa o ustroju sądów powszechnych głośny problemat, czy ważne są wyroki sędziów grodzkich, orzekających jednoosobowo, jako sąd okręgowy. W związku z odwołaniem sędziów grodzkich z jednoosobowych wydziałów zawieszano działalność wydziałów karnych postępowania uproszczonego. Zawieszenie trwa już parę miesięcy, co znowu powoduje przerwę wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#CzesławChmielewski">Niebywała powolność wymiaru sprawiedliwości ma w dużej mierze swe źródło w wyznaczaniu bardzo odległych terminów. Terminy tak samo, jak dawniej, dają niektóre sądy za 5 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#CzesławChmielewski">Załatwienie odwołania od wyroków sądów grodzkich trwa nieraz 2, 3 lata i więcej. W wydziałach odwoławczych sądów okręgowych zalega do wyznaczenia terminów w sprawach cywilnych kilka tysięcy spraw, które zajęłyby wokandę wydziału., odwoławczego może na 2 lata, gdyby wyznaczono w nich terminy do rozprawy. Różne pilne sprawy w tych wydziałach, jak np. dotyczące subhasty i nadzoru, są załatwiane po 4 lub 6 miesiącach.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#CzesławChmielewski">Zrozumiałą jest rzeczą, że na skutek niezmiernie długiego okresu miedzy poszczególnemi terminami do rozprawy oraz częstego odraczania z urzędu procesy nawet w pierwszej instancji trwają po kilka lat.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#CzesławChmielewski">W jednym z wydziałów karnych sądu grodzkiego w Poznaniu zalega według moich informacyj około 7 tysięcy spraw karnych.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#CzesławChmielewski">Obniżenie się poziomu orzecznictwa Sądu Apelacyjnego w Poznaniu i innych sądów na terenie woj. poznańskiego jest znaczne. Sąd Najwyższy znosi większą część wyroków. Zdarza się bardzo często, że znosi je 2 do 3 razy. Powoduje to, że zamiast 3 instancji powstaje właściwie 7 instancji i sprawy trwają lata.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#CzesławChmielewski">Powolność i złe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości spowodowało obniżenie etyki części społeczeństwa. Wielu dłużników obecnie długów nie płaci i procesuje się, bo wie, że mimo odsetek zwłoki i kosztów niepłacenie stanowi jeszcze i tak bardzo tanią formę kredytu.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#CzesławChmielewski">Jako skutek poderwania zaufania społeczeństwa do sądów państwowych widoczna jest coraz bardziej wzmagająca się ucieczka od nich do sądów prywatnych polubownych.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#CzesławChmielewski">Przedewszystkiem zaś źle funkcjonują sekretariaty.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#CzesławChmielewski">Jest rzeczą horendalną, że na zwykły wypis wyroku, a więc, na wykonanie zwykłej pracy kancelaryjnej, strony zainteresowane czekać muszą 3 miesiące i dłużej. Dotyczy to również wyroków w sprawach wekslowych. Wskutek tego wytworzyła się praktyka, że już po proteście posiadacz wekslu przy wekslu, płatnym w Poznaniu i na którym figurują podpisy osób, zamieszkałych w Poznaniu, uzyskuje podpis na wekslu osoby, zamieszkałej na terenie b. Kongresówki, najczęściej w Łodzi, za opłatą, jak mnie informowano, nawet 1 złotego i w ten sposób otrzymuje w sądzie na terenie b. Kongresówki klauzulę egzekucyjną w ciągu kilku dni, którą oddaje następnie komornikowi w Poznaniu do przeprowadzenia egzekucji. Komornicy w Poznaniu obecnie są zarzuceni tego rodzaju sprawami. Ten fakt pomijania sądów na terenie zachodniej Polski najlepiej charakteryzuje niedomagania tamtejszego sądownictwa. Zaznaczam, że przyczyna zbyt późnego uzyskania tytułu egzekucyjnego na terenie b. dzielnicy pruskiej nie ma źródła wyłącznie w ustawodawstwie, gdyż przy obowiązujących przepisach także na terenie b. dzielnicy pruskiej istnieje możność uzyskania w bardzo krótkim okresie tytułu egzekucyjnego. Najlepszym dowodem, że przyczyna zła nie leży w ustawach, lecz w niesprawnem funkcjonowaniu sądów, są wydziały handlowe przy sądach okręgowych w Poznaniu w zakresie spraw wekslowych, które wyjątkowo stoją na wyżynie i wyznaczają w sprawach wekslowych szybkie terminy.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#CzesławChmielewski">Chcąc usunąć najwidoczniejsze niedomagania, należałoby przedewszystkiem znacznie powiększyć personel sekretariatów i zakupić większą ilość maszyn do pisania.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#CzesławChmielewski">Niewątpliwie niskie uposażenie sędziów i z tem połączony brak sędziów jest główną przyczyną niedomagań w sądownictwie. Niestety, sprawa uposażenia sędziów nie postąpiła naprzód, a bez jej załatwienia sądownictwo nie stanie na wyżynie. Jako środek tymczasowy proponowano w Komisji Budżetowej wstawienie na rok 1931/32 odpowiednich kwot, jako dodatku funkcyjnego dla wszystkich sędziów. Uważam, że w tej czy innej formie uposażenie winno być podwyższone, inaczej sądownictwu grozi upadek. Ponadto fundusz zapomogowy, jako niespełniający swego celu, do którego istnienia ogół sędziów odnosi się nieprzychylnie, winien być skreślony i przeznaczony na równomierne podwyższenie uposażenia sędziów.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#CzesławChmielewski">Mówiąc o wymiarze sprawiedliwości na terenie województw zachodnich, nie mogę pominąć milczeniem twierdzenia p. Trąmpczyńskiego na jednem z ostatnich posiedzeń z tej trybuny sejmowej, że na mocy obecnego dekretu prasowego tysiące ludzi pakuje się do więzienia i że w b. dzielnicy pruskiej czasy niewoli pruskiej uchodzą dziś za czasy wolności prasy. Podkreślić muszę tu z całym naciskiem, że cała nieuprzedzona opinia w b. dzielnicy pruskiej widzi w wymienionym twierdzeniu p. Trąmpczyńskiego wyłącznie niedopuszczalny wybryk zapalczywości partyjnej,...</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#CzesławChmielewski">... nie cofającej się przed oczywistym fałszem. Na potwierdzenie powyższego mogę przytoczyć fakt, że chrześcijańsko-demokratyczny „Dziennik Bydgoski”</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Sanacyjny.)</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#CzesławChmielewski">w numerze z dnia 24 stycznia określił twierdzenie p. Trąmpczyńskiego jako nie licujące z godnością przedstawiciela narodu w Sejmie. Prasa poznańska przypomniała już p. Trąmpczyńskiemu, jak ta rzekoma wolność prasy, tak niefortunnie tutaj wychwalana, w praktyce dawniej wyglądała.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(Głosy: Jaka to wolność prasy?)</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#CzesławChmielewski">Właśnie ta, na którą powołał się p. Trąmpczyński, jak drakońskiemi wyrokami ścigano redaktorów i literatów polskich.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(Głos: To samo dzieje się dziś.)</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#CzesławChmielewski">Panowie usłyszycie, jeszcze do tego dojdę.</u>
<u xml:id="u-12.25" who="#CzesławChmielewski">Wystarczy przerzucić kilka stronic z przemówień w parlamencie niemieckim b. posła Bernarda Chrzanowskiego lub przejrzeć oryginalne, przez niego do archiwum państwowego w Poznaniu złożone wyroki niemieckie, aby uzyskać obfity materiał.</u>
<u xml:id="u-12.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-12.27" who="#CzesławChmielewski">O rzekomej wolności słowa i prasy w czasie niewoli pruskiej.</u>
<u xml:id="u-12.28" who="#komentarz">(P. Hofman przerywa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanDąbski">Panie pośle Hofman, przywołuję Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#CzesławChmielewski">Krótkość czasu nie pozwala mi zilustrować wyczerpująco tej rzekomej swobody prasy. Z obfitego materiału, jaki posiadam, przytoczę najpierw procesy i wyroki sądowe tylko za krótki okres czasu, bo za kilka tygodni 1898 r. Chodzi tu o czasy stosunkowo, że się tak wyrażę, normalne, bo w roku tym nie było jeszcze wybitniejszych ustaw wyjątkowych antypolskich.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#CzesławChmielewski">Otóż w pierwszych dniach sierpnia wymienionego roku 1898 znajdowało się w więzieniach pruskich 16 polskich redaktorów, którym w więzieniu groziło 15 dalszych procesów. Dnia 6 lipca skazano wyrokami sądów pruskich Bronisława Koraszewskiego i Mencela w Opolu, pierwszego na 8, a drugiego na 6 tygodni więzienia.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy. Głos: Do czego to prowadzi, Panie Pośle? Nikt tego nie neguje.)</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#CzesławChmielewski">Panowie wychwalacie tu stosunki pruskie, zatem przytaczam, jak to wyglądało.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Znamy je i nikt nie neguje.)</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#CzesławChmielewski">W dniu 16 lipca stawali przed sądem gdańskim za posiadanie śpiewnika Surzyńskiego „Harfiarz” ks. Szotowski i dyrygent Szulc. W śpiewniku była pieśń „Jeszcze Polska nie zginęła”. Tegoż dnia redaktor „Gazety Robotniczej” w Katowicach skazany został na 500 mk kary. W dniu 26 lipca toczyły się w Poznaniu 2 procesy przeciw polskim redaktorom. P. Rakowskiego, redaktora „Pracy” sąd skazał na 4 miesiące więzienia, jego kolegę p. Lipińskiego na 2 miesiące. Dnia 28 lipca skazany został redaktor mazurskiej „Gazety Ludowej”, p. Bahrke na 4 miesiące, oprócz tego groziło mu kilka procesów dalszych. Dnia 31 lipca odebrano debit warszawskiej „Musze”. Tegoż dnia redaktor Morawski w Katowicach skazany został na 300 mk kary.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#komentarz">(Głos w centrum: A policzcie, ile teraz skazano.)</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#CzesławChmielewski">W tymże dniu redaktor Wiese tamże skazany został na 100 mk kary. Za polecenie szpilek z orzełkami srebrnemi pociągnięto do odpowiedzialności sądowej w Inowrocławiu redaktora „Dziennika Kujawskiego”. W sierpniu pociągnięto do odpowiedzialności pewnego obywatela w Skarlinie za noszenie czamarki. W Olsztynie w tymże miesiącu toczył się proces przeciw redaktorowi „Gazety Olsztyńskiej”. Dalej w Opolu przeciw redaktorowi „Gazety Opolskiej” i t. d. i t. d.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To wszystko załatwione jest Traktatem Wersalskim.)</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#CzesławChmielewski">Ta rzekoma swoboda widocznie nie jest załatwiona, więc trzeba ją Panom przypomnieć.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#CzesławChmielewski">Z materiałów z lat następnych przytoczę tu także tylko drobną część, wybierając nawet z rozmysłem wypadki takie, które Panów interesują specjalnie, bo chodzi częściowo o sympatyków Panów. A więc: 5 sędziów izby karnej w Poznaniu podpisało wyrok, zasądzający redaktora p. Siemianowskiego na 4 miesiące więzienia, za użycie wyrazów: „Ruguje się nas z ziemi ojczystej”. W innym wypadku nastąpiło zasądzenie za wyrażenie, zawarte w gazecie, że niewolno Polakowi nawet nabyć ziemi, na której się urodził. W innym wypadku nastąpiło zasądzenie...</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#komentarz">(Przerywanie. Głos na prawicy: Ale, Panie Kolego, to były czasy monarchistyczne, w których kacyki rządzili.)</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#CzesławChmielewski">P. Trąmpczyński jednak je wychwalał.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jako Bebek mógłbyś Pan Z prawdą się nie mijać.)</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#CzesławChmielewski">Nie jestem członkiem B. B. Jako poznańczyk czuję się obowiązany wskazać na to, jaką swobodę wówczas mieliśmy wobec demagogii, jaką uprawiał z trybuny tej p. Trąmpczyński.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Pan nie jest żadnym poznańczykiem, Pan jest z B. B. Choć wyparłeś się Pan, jest Pan B. B.)</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#CzesławChmielewski">Jestem poznańczykiem.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#CzesławChmielewski">W innym wypadku nastąpiło zasądzenie za zwrot użyty w artykule: „Polki winny w gronie rodzinnem i to każda matka wśród swych dzieci tak działać, jak to Polce przystoi. Polskie kobiety, waszą powinnością jest w cichości wychowywać pokolenie młodych olbrzymów”. Mianowicie, użycie ostatnich słów „młodych olbrzymów” wystarczyło sędziom do zastosowania § 130 k. k. o podburzaniu do gwałtu.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#CzesławChmielewski">W jednem z pism była następującej treści notatka: „Zebranie w Zakopanem. Donoszą nam: Odbyło się tutaj w sprawie szkolnej w Księstwie Poznańskiem zebranie dzięki inicjatywie niektórych wybitnych osobistości zakopiańskich. Wygłoszono kilka płomiennych przemówień”. Chodzi tutaj o wypadek ogólnie znanego na terenie miasta Poznania, redaktora Dionizego Królikowskiego. Prokurator przy Sądzie Okręgowym w Poznaniu oskarżył Królikowskiego na mocy § 110 k. k. i wywodził jak następuje: Jeśli mowa jest w notatce o sprawie szkolnej, to ma się na myśli nic innego, jak strajk szkolny. Jeśli wygłoszono płomienne przemówienia, to zawierały one widocznie pochwałę strajku szkolnego. Zatem artykuł zawiera pośrednio wezwanie do niestosowania się do zarządzeń władz. Oskarżenie to daje pojęcie o wolności słowa w byłym zaborze pruskim i w takim stanie rzeczy już prawie nikogo nie zadziwią dalsze fakty, a mianowicie, że izba karna w Starogardzie karze polskiego kapłana, który bronił publicznie nauki religii w języku ojczystym, na 1% roku więzienia, że obecnego sympatyka Narodowej Demokracji Macieja Wierzbińskiego, jako redaktora tygodnika „Praca”, zasądza się na 1 1/2 roku więzienia i bezpośrednio po wyroku, wprost z sali sądowej odstawia się do gmachu więziennego. P. Wierzbiński napisał, że Polacy odetchnąć będą mogli dopiero wtedy, jeśli także Niemcy, tak samo, jak Rosja, stoczą bitwę pod Mukdenem.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To była wolność!)</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#CzesławChmielewski">Sąd w danym wypadku nagiął ustawę do celów politycznych i zastosował § 130 k. k., mówiący o podburzaniu jednej klasy społecznej przeciw drugiej.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#CzesławChmielewski">O Chociszewskim np., który długie lata przesiedział w więzieniu pruskiem, pisze „Praca”, nr. 16 r. 1899, że trzymany był przez miesiąc w wilgotnym i ciemnym sklepie, obleczono go w mundur aresztancki, otwierając okno i dając mu łóżko co 4-ty dzień zaledwie.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#CzesławChmielewski">Konfiskowano portrety Kościuszki i innych zasłużonych i wybitnych mężów Polski, obrazy Grotgera, Walerego, Eliasza i innych. Karano nawet noszenie maciejówek, karano żebraków, którzy grali na katarynce melodje narodowe. Słowem sądy pruskie narówni Z administracją tępiły wszelkie objawy życia polskiego, o czem p. Trąmpczyński zapomniał.</u>
<u xml:id="u-14.23" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński : Wcale nie, ale tyle konfiskat co teraz nie było.)</u>
<u xml:id="u-14.24" who="#CzesławChmielewski">Niech Pan to wykaże.</u>
<u xml:id="u-14.25" who="#CzesławChmielewski">Podczas walki kulturalnej, strajku szkolnego i po wydawaniu każdej ustawy antypolskiej toczyły się procesy masowe.</u>
<u xml:id="u-14.26" who="#CzesławChmielewski">Podczas strajku szkolnego łamy dzienników przepełnione są relacjami z procesów, wytaczanych nie tylko redakcjom ale także rodzicom dzieci polskich.</u>
<u xml:id="u-14.27" who="#CzesławChmielewski">Tych kilka przytoczonych przezemnie przykładów uwidocznia z całą jaskrawością, jak bezgranicznie szkodliwą była owa reklama, wygłoszona z tej trybuny przez p. Trąmpczyńskiego dla sprawiedliwości pruskiej.</u>
<u xml:id="u-14.28" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Przekręca Pan wszystko.)</u>
<u xml:id="u-14.29" who="#CzesławChmielewski">Nic więc dziwnego, że słowa p. Trąmpczyńskiego, tak niesprawiedliwe pod adresem sądów polskich, wywołały żywe oburzenie wśród społeczeństwa polskiego...</u>
<u xml:id="u-14.30" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: O sądach nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-14.31" who="#CzesławChmielewski">... i oczywiście wzbudziły radość i poklask tylko wśród zasiadających tutaj posłów niemieckich i szowinistycznej mniejszości Niemców, zamieszkałych do dnia dzisiejszego na terenie ziem b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-14.32" who="#CzesławChmielewski">Kończąc me wywody, dam tylko przykład, jak wyobrażają sobie wolność słowa właśni przyjaciele p. Trąmpczyńskiego, skoro tylko dorwą się do większości i władzy. Endecy w mieście Poznaniu niedalej jak w styczniu b. r. wnieśli nagły wniosek o zmianę regulaminu Rady Miejskiej,...</u>
<u xml:id="u-14.33" who="#komentarz">(Głos: Przeciwko komunistom, a wyście ich popierali.)</u>
<u xml:id="u-14.34" who="#CzesławChmielewski">... w którym żądali zaprowadzenia przeciwko radnym, nadużywającym słowa, nie tylko kar pieniężnych, lecz także — proszę słuchać — wykluczenia z posiedzeń i to ewentualnie na cały czas trwania mandatu radzieckiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Spitzer.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wysoki Sejmie! Tegoroczne debaty budżetowe zarówno w komisji jak w plenum, prócz omówienia technicznych kwestyj budżetowych były przedewszystkiem porachunkiem przedstawicielstwa ludności z poprzednim rządem, to znaczy Z systemem rządzenia ostatnich lat, gdyż rząd p. Świtalskiego był tylko szczególnie silnym wyrazem tego systemu.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wśród skarg, które rozbrzmiewały na sposób sprawowania rządów przez poszczególne ministerstwa najgłośniejszemi były skargi na urzędowanie Ministerstwa Sprawiedliwości byłego rządu. Z wszystkich swych kolegów p. Car niewątpliwie miał najgorszą prasę.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Tłumaczy się to nie tylko szczególnym talentem, który p. Car niewątpliwie okazał w zastosowaniu t. zw. pomajowego systemu rządzenia, jak przedewszystkiem poglądem, że właśnie na stanowisku Ministra Sprawiedliwości stosowanie tych metod jest najmniej właściwe, że Minister Sprawiedliwości przeciwnie powinien być tym, który takim tendencjom ma stawić bezwzględny opór.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Słyszeliśmy skargę, że stosowanie takiego systemu Z góry zdemoralizowało sądy, których niezależność została zachwiana, że, jak p. referent zauważył, straciły one swobodę i niezależność, będącą głównym warunkiem sprawiedliwego ferowania wyroków.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Słusznie też p. referent wskazuje na to, że to zachwianie niezależności sądów przedewszystkiem uwidocznia się przy zatwierdzaniu konfiskat prasowych.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Były to skargi z ust przedstawicieli stronnictw polskich. Czy ktoś mógłby się spodziewać, że my, mniejszości, takim systemem nie zostaliśmy dotknięci? Nie potrzeba odpowiedzi na takie pytanie, gdyż jasnem jest, że jeżeli kto, to właśnie mniejszości potrzebują tej gwarancji, którą stanowi sądownictwo, zupełnie niezależne, zupełnie apolityczne i które sobie, jako jedyne zadanie stawia obronę prawa.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Historia mniejszości niemieckiej od początku istnienia Państwa Polskiego jest zapełniona próbami rządów, zdążającemi do zdyskredytowania naszej pracy kulturalnej przez oskarżanie przedstawicieli tej mniejszości o robotę antypaństwową. Nie boimy się tej walki nam narzuconej i nie odniesie ona nigdy skutku, jeżeli liczyć możemy na niezależne sądownictwo. które nie pozwoli na zrobienie z siebie instrumentu walki politycznej.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Ta gwarancja, którą dla nas stanowi niezależne sądownictwo, była pod poprzedniemi rządami zagrożoną.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Nie chcę się nad tem bliżej rozwodzić, gdyż po pierwsze dwukrotnie już miałem w ostatnim czasie sposobność zajmować się z tej trybuny rozmaitemi procesami politycznemi, rozpoczętemi — a niedokończonemi — przeciwko przedstawicielom mniejszości niemieckiej, a po drugie czas na to nie pozwala. Chcę wyrazić nadzieję, że zmiana na kierowniczem stanowisku w Ministerstwie położy ostatecznie kres wszelkim próbom posługiwania się wymiarem sprawiedliwości jako narzędziem walki politycznej.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jeżeli teraz przechodzę do omówienia — że tak powiem, technicznej strony wymiaru sprawiedliwości, to wcale nie zaprzeczę, że się robi wysiłek celem poprawy sytuacji. Mimo to sytuacja ta nadal pozostaje anormalna i niezadowalająca. Głównym zarzutem pod adresem sądownictwa pozostaje nadal jego ogromna powolność. Znam wypadek, że więzień śledczy obecnie kończy trzeci rok aresztu śledczego i nie ma dotychczas wyroku prawomocnego, a można przypuszczać, że rok jeszcze upłynie do ostatecznego wyroku.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos: Kto taki?)</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Ja nie mogę tego wypadku na tem miejscu bliżej wyjaśnić. Jeżeli Pan się nim bliżej interesuje, to jestem gotów ten wypadek Panu później szczegółowo wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(Inny głos: To było w kasacji?)</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Owszem, nawet były 2 kasacje. Jestem jednak zdania, że nawet 2 kasacje w ciągu 3 lat powinny być prędzej załatwione. A oprócz tego trzeba zauważyć, że te kasacje były spowodowane przez niechęć sądu I instancji przesłuchania świadków odwodowych tak, że Sąd Najwyższy musiał z tego powodu wyrok uchylić.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(Głos: To jest sporadyczny wypadek.)</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">To nie jest sporadyczny wypadek. Trwanie zwykłego procesu cywilnego należy obliczać na lata, a gdy chodzi o sprawy zawiłe, to prawie że niema nadziei doczekać się wyroku. Nie chcę iść tak daleko, jak p. referent, i powiedzieć, że tempo wymiaru sprawiedliwości coraz bardziej się pogarsza; co do dzielnicy pruskiej przynajmniej nie można tego powiedzieć, ale w każdym razie na lepsze mało się zmieniło. Jest to zjawisko bardzo smutne, bo szybki wymiar sprawiedliwości jest jednym Z najgłówniejszych warunków zdrowego życia gospodarczego. Powolność wymiaru sprawiedliwości tamuje rozwój stosunków kredytowych, bo niechętnie udziela się kredytu, którego w razie złej woli dłużnika nie można szybko i bez trudności zrealizować. Powolność ta szkodzi ogromnie uczciwemu kupiectwu, które jest bezbronne wobec nieuczciwych interesantów, których niestety jest zbyt dużo. Nie są to rzeczy nowe, trzeba je jednak powtórzyć, gdyż Ministerstwo zdaje się znaczenia tej kwestii nie docenia.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Do poprawy sytuacji przyczyniłaby się większa racjonalizacja pracy. Słusznie mój przedmówca wspomniał o ciągłem odraczaniu spraw, które nie jest potrzebne i które prócz tego stwarza zupełnie niepotrzebną pracę. Uważam w tym kierunku duży postęp za możliwy. Prócz tego trzeba koniecznie dbać o dostateczną obsadę etatów urzędniczych, czego dotychczas niema.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">W tym celu koniecznem jest poprawienie bytu urzędników sędziowskich i innych, gdyż przy obecnym stanie rzeczy większość młodych sił po odbyciu służby przygotowawczej opuszcza służbę państwową.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jeżeli p. Minister przed chwilą wyraził nadzieję, że niema obawy o młode siły, to jest to optymizm, którego sytuacja faktyczna nie popiera, bo w b. dzielnicy pruskiej conajmniej można zauważyć, że każdy, skoro swoje przymusowe 2 lata spełnił, opuszcza służbę sądową i tylko nieliczne jednostki pozostają w służbie państwowej. Na przyszłość brakować będzie nie tylko starych, ale przedewszystkiem młodych sił. Zasłanianie się względami finansowemi trzeba uważać, jako absolutnie niewystarczające uniewinnienie, gdyż każdy grosz tu zaoszczędzony powoduje stratę stokroć większą w życiu gospodarczem, choćby ta strata cyfrowo się nie uwidoczniła.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Polepszenie bytu urzędników sędziowskich przyczyni się niewątpliwie do podniesienia poziomu orzecznictwa, który narazie pozostawia dużo do życzenia, a podniesienie tego poziomu znowu przyczyni się do odciążenia wyższych instancyj.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Specjalną uwagę należy poświęcić sprawom egzekucyjnym, które przy obecnym kryzysie gospodarczym odgrywają niestety bardzo ważną rolę. Trzeba w tej dziedzinie od sądów i innych organów egzekucyjnych wymagać, prócz szybkiego działania, dużego zrozumienia potrzeb życiowych i gospodarczych, co się nie zawsze spotyka. Skutkiem braków na tem polu jest często niedostateczna obrona uczciwego obrotu przed wszelkiego rodzaju nieuczciwemi machinacjami, które w żadnej dziedzinie życia tak się nie panoszą, jak w tej.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Niemiecki Klub Parlamentarny śledzić będzie ze szczególną uwagą dalszy rozwój stosunków w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości i od przyszłej działalności Ministerstwa Sprawiedliwości w znacznej mierze zależeć będzie stanowisko klubu do Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#JanPiłsudski">Nie będę zajmował zbyt długo uwagi Szanownych Panów dlatego, że krytyka stronnictw opozycyjnych, właściwie mówiąc, dotyczyła nie tyle osoby dzisiejszego kierownika Ministerstwa Sprawiedliwości, ile jego poprzednika, który dziś już nie urzęduje. Większa część przemówienia tak p. Marszałka Trąmpczyńskiego, jak i mego przedmówcy, właściwie dotyczyła czasów przeszłych, jak zaznaczyłem, czynności p. Ministra Cara, a jeśli dotyczyła i dzisiejszego kierownika, to jako ostrzeżenie, aby zmienił system i nie powodował się dawnemi pozostałościami dlatego, że, jak kilkakrotnie przy innych okazjach w tej samej Izbie było podnoszone, daje się zauważyć, że duch poprzednika w dalszym ciągu jeszcze w Ministerstwie panuję i przed panowaniem tego ducha ostrzega się p. Ministra, zaznaczając, że ewentualnie mogą być z tego w przyszłości wyciągnięte takie czy inne konsekwencje.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#JanPiłsudski">Niedawno Wilno przebywało wielką sensację, wypędzano tam diabła z nieszczęśliwej dziewczyny; jestem wilnianinem z urodzenia, stałym mieszkańcem tego miasta i przyznam się, że było mi to przykro, ale troszkę się uspokoiłem, bo widocznie z tem Wilnem nie jest tak źle, jeżeli i Warszawa wypędza złe duchy z Pałacu Raczyńskich. Dopatrywano się ujemnego oddziaływanie tego złego ducha na niezawisłość sędziowską, choć na tę niezawisłość mogą wpływać czynniki i przyczyny zupełnie inne. Wreszcie zaznaczono, że niemniej na to wpływa i niskie uposażenie sędziów. Wobec tej krytyki Ministerstwa chcę też stwierdzić, że i z ław BB podnoszą się głosy, zwracające uwagę, że na orzecznictwo i niezawisłość sędziowską to uposażenie sędziów znacznie większy wywiera nacisk, niż te czy inne poczynania ustrojowe.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#JanPiłsudski">Chcę Panom i p. Ministrowi przypomnieć, że Sejm w zrozumieniu ważnego znaczenia wydatnego podniesienia niskiego po dziś dzień uposażenia sędziów, przez uchwalenie ustawy nowelizującej dekret p. Prezydenta o ustroju sądów powszechnych, powziął rezolucję, w której wzywa Rząd, aby przedłożył w przeciągu trzech miesięcy projekt ustawy o uposażeniu sędziów i prokuratorów, zapewniający wydatną poprawę ich materialnego bytu. Rozumiem zupełnie dobrze, że stan finansowy Państwa nie pozwala Sejmowi na to, ażeby powiększyć t. zw. murowaną część budżetu, zawierającą się w uposażeniach urzędniczych, chcę jednak zwrócić uwagę, że planowanie powinno już się zacząć, albowiem samo planowanie zajmuje więcej czasu, niż urzeczywistnienie a przecież prawie wszystkie kluby rozumieją, że bez wybitnego podniesienia uposażenia sędziów poprawa sądownictwa nie nastąpi. Z tej racji proszę, żeby p. Minister nareszcie przystąpił do uporządkowania tej materii.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma poseł Jeremicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#FabijanJeremicz">Wysoka Izbo! Bardzo niewiele czasu mogę poświęcić Ministerstwu Sprawiedliwości. Ciągle mówi się Z tej wysokiej trybuny o tem, że trzeba ażeby wymiar sprawiedliwości był sprawny, aby sprawy jak najszybciej byty załatwiane.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#FabijanJeremicz">Ja chcę skonstatować, że na ziemiach naszych, białoruskich, niestety, niema wymiaru sprawiedliwości, tam jest tylko jedna niesprawiedliwość. Większość sędziów, którzy zajmują stanowiska w sądzie apelacyjnym, pochodzi Z klasy posiadającej, czyli z tych ludzi, których majątki pozostały po tamtej stronie, a oni tu w Polsce zajmują stanowiska, najwięcej w sądach i nie kierują się wymiarem sprawiedliwości, jako główną myślą, ale często i gęsto robią walkę klasową, skierowaną przeciw ludowi białoruskiemu.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#FabijanJeremicz">Żeby nie być gołosłownym, chcę przytoczyć kilka jaskrawych faktów. Zacznę od sprawy Sobolewskiego, gdzie człowieka wsadzono do więzienia na 9 miesięcy, zarzucając mu akcję dywersyjną. Jako poseł później został zwolniony, postępowanie karne zostało w zawieszeniu i podczas trwania Sejmu był na wolności. „Hromadę” zaaresztowano, ale jego wtedy nie wsadzono do więzienia, dopiero później, kiedy kadencja Sejmu się skończyła, wpakowano go do więzienia. W trakcie tego sprawa o dywersję została Umorzona, natomiast przyczepiono mu sprawę „Hromady” i siedział w więzieniu półtora roku. Dalej, przed rozprawą sądową, przy dostarczeniu aktu oskarżenia, pośród sędziów nie był wymieniony sędzia Niekrasz, jakkolwiek sędzia Niekrasz był przewodniczącym sądu, choć z tym sędzią Niekraszem Sobolewski miał w Nowogródku przy pierwszej sprawie zatarg i zgłosił na niego zażalenie do prokuratora. Ale kiedy obrona wniosła sprawę o odroczenie sądu, ponieważ nie może przewodniczyć sędzia Niekrasz, jednak sąd tę sprawę rozpatrywał i wymierzył karę 6 lat ciężkiego więzienia. Niema ani jednej sprawy, któraby się kończyła wyrokiem mniejszym, jak 4, 6, 12 lat ciężkiego więzienia z pozbawieniem wszystkich praw. I znowu, żeby nie być gołosłownym, przytoczę kilka takich spraw: sprawa „Hromady”, pos. Taraszkiewicza, posła Szapiela i posła Staganowicza, którego sąd w Nowogródku uniewinnił, powiem więcej, żona jego, kiedy był posłem białoruskim, jeździła na dożynki do p. Prezydenta; sprawa poszła do sądu apelacyjnego, który skazał go na 6 lat ciężkiego więzienia. To się dzieje z tymi, którzy bądź co bądź mogą się bronić, a ja zapytuję, co się dzieje na prowincji?</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#FabijanJeremicz">Mówiono o tem, żeby budować więzienia. Jabym powiedział, że trzeba w Polsce nie budować więzienia, ale przeprowadzić amnestię i zaprzestać aresztu prewencyjnego tak, jak go się dotąd stosowało. Po 2 i 3 lata ludzie czekają na rozprawę i sąd nolens volens musi potem zasądzić na parę lat więzienia, ażeby upozorować to, że przez parę lat siedział człowiek w więzieniu. Lepiej jest te rzeczy do porządku doprowadzić, wtedy nie trzeba będzie więzień budować. Mojem zdaniem, p. referent zamało mówił o przedwczesnem zwalnianiu. Uważam, że to mało bo 3.000 było podań, a zwolniono tylko 1.100. Mojem zdaniem, Ministerstwo Sprawiedliwości powinno szerzej tą sprawę traktować.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Nie mam nic przeciwko temu.)</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#FabijanJeremicz">To jest jedno.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#FabijanJeremicz">A drugie — tutaj p. sędzia Piłsudski mówił, że chcą wypędzać złych duchów z ministerstwa. Otóż, jabym prosił, ażeby p. Minister był łaskaw wypędzić tych złych duchów z wileńskiej apelacji, bo tam jest bardzo dużo złych duchów, którzy faktycznie nie powinni stać na tych stanowiskach, które zajmują. Nie chcę wymieniać ich nazwisk, ale gdyby p. Minister tam wejrzał — to prawdopodobnie pośród społeczeństwa nawet polskiego powiedzianoby mu i wskazano na tych złych duchów.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Rożek.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PRożek">Ministerstwo Sprawiedliwości, jako składowa część aparatu rządu dyktatury faszystowskiej, popieranego przez P. P. S. i stronnictwa ugody chłopskiej, jest organem dławienia walki rewolucyjnej robotników i chłopów, jest organem do fizycznego wyniszczenia rewolucyjnej awangardy proletariatu, aby złamać jego podstawę w trwających i nadchodzących walkach rewolucyjnych.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos: Czy już prędko przyjdzie?)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PRożek">Im szersza jest walka rewolucyjna, im bardziej fale walki uderzają w podstawy kapitalizmu, tem teror faszystowski wzmaga się mocniej, tem silniej dławi klasę robotniczą. Masowe procesy polityczne, skazywanie w procesach tych rewolucjonistów na wiele lat więzienia, skazywanie kobiet rewolucjonistek na ciężkie więzienie, jak np. na Białorusi Eugenię Juchnowicką skazano na 15 lat, Bertę Stein na 12 lat; skazanie niedawno w Warszawie tow. K. Tomorowicza na 8 lat ciężkiego więzienia, skazanie naszego towarzysza, posła Baczyńskiego — na 5 lat ciężkiego więzienia, oraz tow. Spitzberga jedynie za kandydowanie na liście robotniczej na trzy lata więzienia i przetrzymywanie go dotychczas za kratami, mimo uzyskania mandatu poselskiego — oto akty zemsty klasowej, wywieranej przez sądy faszystowskie na bojownikach sprawy robotniczo-chłopskiej.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Głos: A ilu rozstrzelano w Rosji?)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PRożek">Procesy zazwyczaj opierają się na zeznaniach płatnych szpicli i prowokatorów, wśród których najsławniejszym dziś, znienawidzonym przez klasę robotnicą jest prowokator Andrzej Czuma, ten, który w procesie tow. Jana Paszyna w Warszawie był głównym świadkiem oskarżenia i na mocy zeznań którego tow. Paszyn w dniu 28 stycznia r. b. skazany został na 6 lat ciężkiego więzienia. Tenże sam Czuma występuje w roli głównego świadka oskarżenia w procesie P. P. S. Lewicy, który odbędzie się w Sosnowcu dnia 11 lutego r. b.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PRożek">Sądy faszystowskie tolerują w zupełności bicie więźniów politycznych w defenzywach i komisariatach policji. Wiadomo powszechnie, że gdy pobici więźniowie polityczni składają skargi do sądów, to sądy faszystowskie skargi te zupełnie ignorują, a tem samem popierają w całej rozciągłości gwałty, dokonywane na uwięzionych w defenzywach i urzędach policyjnych.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: A jak jest w czeka?)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PRożek">Stwierdzam, że w Polsce siedzi w więzieniach 6.000 więźniów politycznych, a nie jak na podstawie danych ministerstwa twierdził p. referent—2.700. Statystyka faszystowska robiona jest w ten sposób, że tych więźniów, którzy uwięzieni zostali za udział w akcjach ekonomicznych, strajkach i demonstracjach ulicznych oraz wiele innych kategoryj więźniów politycznych, kwalifikuje się jako więźniów kryminalnych.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PRożek">Wobec tej olbrzymiej coraz to wzrastającej ilości więźniów politycznych masy robotnicze i chłopskie idą tym więźniom z pomocą, organizując się w Międzynarodowej Organizacji i Pomocy Rewolucjonistom, MOPR. Pod rządami faszystowskiej dyktatury sam fakt ujawnionej przynależności do tej organizacji, sam fakt znalezienia przy robotniku czy chłopie listy składek na więźniów politycznych — wystarcza do zasądzenia go również na kilka lat ciężkiego więzienia. Stwierdzić muszę, że takich gwałtów nie było nawet za carskich czasów.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#PRożek">Warunki, w jakich żyją więźniowie polityczni w więzieniach polskich, są straszne. Żywność jest niżej wszelkiej krytyki, cele wilgotne, warunki, higieniczne zastraszające, dość powiedzieć, że w Grodnie w jednej celi siedzi kilkudziesięciu więźniów, pomiędzy którymi jest kilku chorych na gruźlicę. Mają oni wspólne naczynia do użytku i zmuszeni są razem spać.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#PRożek">Nie dość na tem, w tej chwili rząd dyktatury faszystowskiej usiłuje wprowadzić w więzieniach nowy regulamin faszystowski, który ma na celu zrównanie więźniów politycznych z więźniami kryminalnymi, odebrania im wszystkich krwią wywalczonych zdobyczy: komun, przedstawicielstw, bibliotek, odebrania widzeń, zmniejszenie spacerów i t. d.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#PRożek">Więźniowie polityczni bronią się przed atakami i oto przez więzienia przesunęła się fala głodówek: we Wronkach, we wrześniu ub. r. głodowali więźniowie w ciągu 10 dni, we Lwowie w listopadzie głodówka trwała 7 dni, w Poznaniu w grudniu — 7 dni; tutaj więźniowie walczyli o przywrócenie spaceru i o zwolnienie kobiety, która była w 8 miesiącu ciąży. O takie żądania więźniowie polityczni muszą walczyć przy pomocy strajków głodowych. W Kielcach i Lublinie w roku zeszłym toczyli więźniowie polityczni ciężkie walki, w czasie których w Kielcach zamordowano tow. Pachla i Walerona. W Prużanach w czasie 7-dniowej głodówki zamordowano więźnia tow. Liszko, 18-tu zaś więźniów poraniono. Więźniowie z Prużan piszą do nas, iż te wszystkie zdobycze, które więźniowie polityczni krwawo sobie wywalczyli, dziś po trupach tych więźniów są im z powrotem rabowane.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#PRożek">W Warszawie na „Pawiaku” sławetny p. Jankowski, który poprostu z sadystyczną nienawiścią gnębi więźniów politycznych, doczekał się podobnie, jak i naczelnik więzienia w Grodnie, że robotnicy, którzy w żywiołowej demonstracji przybyli przed więzienie, powybijali mu szyby. Mimo tych protestów przeciw faszystowskim zakusom, p. Jankowski znów podnosi głowę i wypowiada dalszą walkę więźniom politycznym. Również w Warszawie na „Serbii” w więzieniu kobiecem, w którem uwięzione są nasze towarzyszki, dzieją się straszne rzeczy. W więzieniu tem, w suterynach — tutaj siedzą kobiety aresztowane za sprawy polityczne — usiłuje się przeprowadzać rewizje sanitarno-obyczajowe. Kobietom zabiera się koce, a gdy żądają tych koców, to się im powiada: proszę złożyć podanie i załączyć markę stemplową za 3 zł. Takie traktowanie więźniów politycznych ma na celu wyniszczenie fizyczne i złamanie moralne tych bojowników sprawy robotniczej, którzy nie złamali się pod terorem carskim i nie złamią się pod terorem rządów faszystowskich.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#PRożek">Komunistyczna Frakcja Poselska wzywa z tej trybuny masy robotnicze i chłopskie do obrony zagrożonych więźniów politycznych, do organizowania masowych protestów, demonstracji i wieców pod więzieniami...</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SewerynCzetwertyński">Niech Pan to powie gdzeindziej, ale nie tu, bo jeżeli Pan będzie mówił tu, to nie dokończy Pan swego przemówienia.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Gdzieindziej indyki zajada.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PRożek">... ażeby ataki dyktatury faszystowskiej na więźniów politycznych odeprzeć. Jak stwierdziłem, żywiołowe protesty mas przeciw faszystowskiemu terorowi więziennemu podnoszą się coraz szerzej. Masy pracujące domagają się uwolnienia więźniów politycznych. Mimo faszystowskiego teroru, mimo wszystkich gwałtów postawa komun więziennych jest bojowa i nieugięta. Ogół więźniów politycznych zdecydowany jest bronić swych zdobyczy aż do ostatka. My wszyscy, milionowy obóz robotniczo-chłopski, powtarzamy słowa piosenki naszych uwięzionych w kazamatach faszystowskich bojowników, która rozlega się w więzieniach w dniach największych walk, w dniach głodówki: „Mury więzienne rozwal im, przebudujemy ten świat, siłą wspólną stworzymy Polską Republikę Rad.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Dworczanin.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#IgnacyDworczanin">Ministerstwo faszystowskiej sprawiedliwości to jeden z głównych organów krwawej przemocy, stosowanej przez rząd dyktatury faszystowskiej wobec ruchu wyzwoleńczego mas pracujących Białorusi Zachodniej całej Polski — zdławienia tego ruchu i przygotowania gruntu do wojny przeciw ZSRR.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#IgnacyDworczanin">Za udział w ruchu rewolucyjnym, za przynależność do rewolucyjnych organizacyj robotniczo-chłopskich — jedynie na podstawie zeznań prowokatorów i szpiclów — skazują sądy faszystowskie na wieloletnie wyroki katorżne.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Gdzie są te katorgi?)</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#IgnacyDworczanin">Zeznania jednego prowokatora (A. Babicz) wystarczają sądom do skazania dziesiątków robotników i chłopów na setki lat katorgi: ostatnio sąd apelacyjny w Warszawie zatwierdził wyrok sądu okręgowego białostockiego w sprawie Bobrowicza i tow., skazujący 4-ch oskarżonych na 15 lat ciężkiego więzienia, kilku — na 12 lat, 8 lat i t.d. Takie same wyroki 5, 12, 8, 6 lat ciężkiego więzienia zapadły poprzednio w Grodnie w sprawie „65”.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#IgnacyDworczanin">Kandydat listy robotniczo-chłopskiej przy wyborach do Sejmu, tow. Oleszkiewicz, uniewinniony przez sąd okręgowy w Nowogródku, w sądzie apelacyjnym w Wilnie skazany został na 6 lat ciężkiego więzienia. Masowe areszty i masowe procesy polityczne mnożą się z dnia na dzień. Z równą gorliwością, z jaką prześladują sądy faszystowskie chłopów i robotników białoruskich za ich walkę wyzwoleńczą, bronią one również interesów obszarnictwa polskiego w jego ofensywie na chłopskie prawa serwitutowe.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#IgnacyDworczanin">Po przejściu wszystkich instancyj sądowych, po wydatkowaniu swej krwawicy na koszta sądowe i adwokatów — chłopi przekonują się, że „kruk krukowi oka nie wykole”, że sądy faszystowskie bronią do upadłego obszarnika, wydzierając chłopom ich odwieczne prawa, uznawane nawet przez sądy carskie. Przykładem służyć może spór serwitutowy wsi Pogire i Krągłe pow. nowogródzkiego z obszarnikiem majątku Żukowszczyzna, Sądy faszystowskie z reguły ignorują zeznania oskarżonych politycznych o biciu i torturowaniu ich w czasie „badania”, w defensywach i częstokroć jedynie na podstawie zeznań szpiclów i defensywiarzy-oprawców pobicia wymierzają rewolucjonistom wieloletnie wyroki katorżne.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#IgnacyDworczanin">Niedawno w Brześciu nad Bugiem zmarł w więzieniu mieszkaniec wsi Reczyce pow. brzeskiego Garejko. Po aresztowaniu go w czasie wyborów do Sejmu pobito go i torturowano w sposób straszliwy; po całorocznem więzieniu prewencyjnem w lutym r. ub. został on na rozprawie sądowej uniewinniony, oprawcy zaś pozostali bezkarni. To też wkrótce potem aresztowano go ponownie i znów zmasakrowano, co spowodowało śmierć Garejki w więzieniu.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#IgnacyDworczanin">Biały teror faszystowski ze szczególną ostrością sroży się w więzieniach. Rząd faszystowski postawił sobie za cel fizyczne wytępienie uwięzionej awangardy rewolucyjnej, zakatowanie na śmierć, zamorzenie głodem i chorobą tysięcy wtrąconych za kraty bojowników o wyzwolenie mas pracujących. Proces faszyzacji systemu więziennego na podstawie faszystowskiej ustawy o więziennictwie i osławionego regulaminu więziennego odbywa się w przyspieszonem tempie. Zamach na wywalczone krwią dziesiątków i setek bojowników prawa więźniów politycznych ma na celu zrównanie ich Z więźniami kryminalnymi, a nawet zepchnięcie ich poniżej poziomu tych ostatnich. „Niema u nas więźniów politycznych, są tylko przestępcy antypaństwowi” — powiedział Wiceminister Sieczkowski na Komisji Budżetowej. I oto jak „stupajki” więzienne rozprawiają się z tymi najgroźniejszymi dla dyktatury faszystowskiej „przestępcami”.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#IgnacyDworczanin">Administracja wszystkich prawie więzień (m. i. Łukiszki, Prużany, Grodno, Słonim, Wilejka, Nowogródek, Wronki, Piotrków, Rawicz, Koronowo, Siedlce) przypuściła szturm na całość i samo istnienie komun więziennych. Rozbijanie komun więźniów politycznych odbywa się w ten sposób, że nie uznaje się ogólnego przedstawiciela więźniów politycznych, nie pozwala się więźniom politycznym na dzielenie między sobą żywności, grabi się nagromadzone w ciągu lat za odbierane od ust grosze-biblioteki, rozsadza się więźniów politycznych izolowanemi od siebie grupami, przyczem oddziela się robotników i chłopów od inteligentów: Białorusinów od Żydów, Polaków i Ukraińców; oddziela się też i tych, którzy otrzymują pomoc z domu, od tych, którzy pomocy nie otrzymują. Większość więźniów politycznych wywozi się z ich miejsca rodzinnego, gdzie mogliby korzystać z pomocy krewnych i przyjaciół, na przeciwległy kraniec Polski, by oderwać ich od rodziny i skazać na głód. Tak np. skazanych w procesie „Hromady” robotników i chłopów przewieziono z Wilna do znanej katowni we Wronkach i Rawiczu, dziesiątki innych wywieziono do Piotrkowa, Siedlec, Koronowa, Grudziądza i t. d.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#IgnacyDworczanin">Mimo, że referent budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, poseł żydowski Rosmarin twierdzi, że stan sanitarny więzień jest zadowalający, w rzeczywistości warunki higieniczne w więzieniach polskich są jakby specjalnie obliczone na możliwe zwiększenie chorób i śmiertelności wśród więźniów politycznych. Uwięzionych robotników i chłopów wsadza się do najgorszych cel, położonych nieraz w suterynach zimnych i pełnych wilgoci, przyczem jak np. w Grodnie do celi, obliczonej na 5 osób, pakuje się 45–50 osób, chorych na gruźlicę i choroby weneryczne, razem ze zdrowymi itd. Wartość i jakość wiktu więziennego jest rzeczą aż nadto znaną, by trzeba było nad tem dłużej się rozwodzić. Pomoc lekarska nie istnieje. Lekarz więzienny przychodzi po to tylko, by każdemu skarżącemu się na ból więźniowi politycznemu, wymyślać od symulantów; więźniom politycznym, przykutym do łóżka, będącym w ostatniem stadjum gruźlicy, odmawia się urlopów zdrowotnych.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Żeby uciekali, tego chcecie.)</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#IgnacyDworczanin">W ciągu roku zmarło w ten sposób 5 robotników i chłopów. W zeszłym miesiącu liczba ta powiększyła się jeszcze o jednego — w więzieniu w Rawiczu zmarł młody chłop białoruski, Stefan Rudak.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#IgnacyDworczanin">Ostatnia rozpoczęła się militaryzacja więzień. W szeregu więzień naczelnikami mianowano oficerów (Koronowo i Grudziądz). Administracja więzienna zasypuje więźniów politycznych całym gradem szykan w postaci „kar”, za najmniejsze urojone przewinienie. Pozbawienie gazet i książek, odbieranie listów i widzeń, odbieranie podań, wtrącanie do ciemnicy — oto czem systematycznie gnębi się uwięzionych robotników i chłopów. Coraz częściej oprawcy więzienni urządzają masakry więźniów politycznych. Zwłaszcza na Białorusi i Ukrainie Zachodniej więzienia stały się dalszym ciągiem straszliwych katowni policyjnych. W Wilnie na Łukiszkach administracja wzięła sobie do pomocy bandę prowokatorów, którzy Z polecenia administracji urządzają napady na więźniów politycznych w celach i na spacerze.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę nie używać takich wyrażeń, bo będę musiał przywołać Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#IgnacyDworczanin">Ja protestuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przywołuję Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#IgnacyDworczanin">W takich warunkach mnożą się w więzieniach wypadki samobójstw. W r. ub. w Wilnie, na Łukiszkach, powiesił się więzień polityczny Konigsberg.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#IgnacyDworczanin">W drugiej połowie sierpnia r. ub. w więzieniu w Prużanach systematycznem pozbawianiem więźniów politycznych ich praw administracja więzienna sprowokowała głodówkę, która trwała 7 dni. W trzecim dniu głodówki przystąpiła administracja więzienna do sztucznego odżywiania więźniów, używając przytem — wobec oporu ich — brutalnej przemocy. W czwartym dniu przy pomocy policji rozpoczęto dziką masakrę głodujących, gdy i to nie złamało ich oporu — straż ogniowa wężami pożarniczemi zalała cele na metr wysokości. Wszystko to działo się w obecności podprokuratora Zaniewskiego, który na protesty więźniów odpowiadał śmiechem. Podczas sztucznego karmienia, broniącemu się więźniowi Liszko wprowadzono pokarm do przewodu oddechowego. Mimo groźnego jego stanu, nazajutrz torturowano go ponownie — w rękach zezwierzęconych dozorców Liszko zmarł. W czasie głodówki i opisanych zajść w więzieniu Prużańskiem pobito i poraniono 18 politycznych, wśród nich najciężej Filipa Piestraka. Wielu z pośród głodujących wywieziono następnie do innych więzień.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#IgnacyDworczanin">Z powodu ograniczenia czasu przemawiania w tej dyskusji innych wypadków masakrowania i mordowania więźniów politycznych przytoczyć nie mogę; przypomnę tylko, że na krótko przed Prużanami podobne gwałty miały miejsce w Słonimie. Przykład prużański mówi dostatecznie o tem, że opór uwięzionej awangardy rewolucyjnej na jej prawa administracja więzienna usiłuje złamać najbardziej barbarzyńskiemi środkami. Złamania walki tysięcy jeńców faszyzmu przeciwko moralnemu i fizycznemu ich mordowaniu przez oprawców więziennych...</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przywołuję Pana po raz drugi do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#IgnacyDworczanin">...tego celu rząd dyktatury faszystowskiej nie osiągnie.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#IgnacyDworczanin">Masy chłopskie i robotnicze Białorusi Zachodniej wraz z masami pracującemi całej Polski walczą i walczyć będą nieustannie w masowych wystąpieniach, demonstracjach i strajkach o wolność dla swych bojowników, ginących w kazamatach faszystowskich i poprą ich bohaterską walkę przeciw regulaminowym zamachom i wszelkim zbrodniom faszystowskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Brodacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanBrodacki">Wysoki Sejmie, były premier p. Grabski w swojej pracy „Dwa lata u podstaw” wyraża szczególniejsze zadowolenie z t. zw. lex Zoll, z rozporządzenia Prezydenta z 1924 r. o przerachowaniu wierzytelności prywatnych, twierdząc, że ustawa ta zdała egzamin i wytrzymała próbę życia. Niektórzy uważają sprawę tę za przestarzałą, ja twierdzę, że jest ona bardzo aktualna, a świadczy o tem to, że tworzą się związki wierzycieli, liczące setki i tysiące ludzi.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#JanBrodacki">Chcę wspomnieć o jednym szczególe tego rozporządzenia. Na terenie Małopolski sądy przeprowadzały t. zw. pertraktacje spadkowe po zmarłych obywatelach. Było zwyczajem i dążeniem, ażeby nie rozdrabniać własności, że spadek przyznawano jednemu albo dwóm, a reszcie rodzeństwa dawano spłaty. Ponieważ byli małoletnimi, dlatego sąd przechowywał te pieniądze w tak zw. Kasie Sierocej. Dziś małoletni zgłaszają się do sądu i tu dowiadują się, że nie mają żadnych pieniędzy, albowiem kwoty te zdewaluowały się. Na komisji p. Minister oświadczył, że sprawa ta leży mu na sercu i chce krzywdę wyrządzoną tym małoletnim naprawić. Jednak kwota 10%, co do której sam p. Minister nie jest pewien, czy uda się tak wysoko zwaloryzować, zdaniem mojem jest za niska i uważam, że jest obowiązkiem Rządu i całego Sejmu, aby tym sierotom krzywdę wynagrodzić, aby one otrzymały spłatę w wysokości wartości ich działu spadkowego w obecnej chwili.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#JanBrodacki">W związku z tem Chciałbym poruszyć drugą sprawę, a mianowicie sprawę pożyczek, udzielanych ludności przez Galicyjski Zakład Kredytowy Wojenny.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski).</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#JanBrodacki">Pożyczki te miały iść na poczet odszkodowań, jakie należą się obywatelom za spustoszenia i zniszczenia wojenne. Już za czasów polskich utworzyły się komisje, które oszacowały te szkody w złotych w złocie, jednak pieniędzy niema na wypłaty, a poszkodowani słyszą odpowiedź, że tych pieniędzy nigdy nie otrzymają. Natomiast to, co mają płacić dawnemu Galicyjskiemu Zakładowi Kredytowemu Wojennemu, zwaloryzowano w 75% i pieniądze te od ludzi się ściąga. Oczywiście jeśli z jednej strony wszystko to, co obywatelowi należało się czy od państwa austriackiego, czy obecnie od swojego rządu, to wszystko uległo dewaluacji i on albo nic nie otrzyma, albo mały ułamek, natomiast to, co on miał płacić czy to państwu austriackiemu, czy Państwu Polskiemu, waloryzuje się tak wysoko, to nic dziwnego, że rozgoryczenie jest, i to rozgoryczenie szkodzi bardzo, zdaniem mojem, Państwu.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#JanBrodacki">Przechodząc do spraw karnych, muszę zwrócić uwagę na plagę egzekutorów, jaka obecnie stała się udziałem wsi. Nie chodzi mi w danej chwili o to, że egzekutorzy ściągają zaległe podatki i daniny, tylko chodzi mi o sposób ściągania, który nie liczy się najzupełniej Z prawem. Byłem kiedyś w pow. strzyżowskim we wsi Wysoka. Przyjeżdża egzekutor ze Lwowa celem ściągnięcia premii asekuracyjnej. Wszyscy obywatele dostali nakaz, aby zaraz płacić asekurację. Ale dziś powiedzieć chłopu: zaraz płacić 50 czy 60 zł. jest rzeczą niemożliwą. Egzekucja. Przychodzi do gospodarza bogatego i zajmuje mu akurat sieczkarnię. Ten mu mówi: niech Pan zajmie co innego, ta rzecz mi jest potrzebna. Chodzi przecież tylko o to, żeby Pan dostał swoją premię. Ja zresztą postaram się zapłacić wkrótce. Przykłada mu rewolwer do skroni: „Twoja śmierć, albo moja śmierć”. Zdaje się, że ten gospodarz będzie miał doniesienie. Przychodzi egzekutor do szewca i zajmuje mu maszynę, jakkolwiek ustawa nie pozwala na zajmowanie takich rzeczy. Przychodzi do kobiety, zdejmuje zegar ze ściany. Ta tłumaczy mu, że zegar się zniszczy — nie. Oczywiście ludność jest wzburzona, stawia opór, robi się doniesienia i ludność ta spotyka się z bardzo surową karą za udaremnianie egzekucji.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Państwowotwórcze wychowanie).</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#JanBrodacki">Ja nie należę do tych ludzi, którzyby przy każdej sposobności przypinali łatkę policji. Wiem, że policja ma trudne zadanie, trudne obowiązki, jednak to, co się dzieje obecnie, również wpływa na rozgoryczenie ludności, na zachwianie wiary w sprawiedliwość w Polsce.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#JanBrodacki">Przedwczoraj byłem w Brzesku. Oczywiście chłopi zobaczywszy swego posła, przychodzą do mnie. Może ich było sześciu. Nikt nie przechodził tamtędy, miejsce wolne. W tej chwili przychodzi policja i mówi: To jest zbiegowisko, proszę się rozejść. Mówię: panie, stanęliśmy tu na parę minut, zobacz Pan, ma Pan połowę chodnika wolną, to Pan nic innego nie widzi? A równocześnie chłop na jarmarku nie może się schylić po bat, bo mu w tej chwili coś z wozu ukradną.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#JanBrodacki">Urządzamy kursy oświatowo-społeczne, wykłada się o Konstytucji, o budżecie, o powstaniu stronnictw, o programach, ale nieszczęście chciało, że w Dębicy kilkunastu ludzi nie miało zaproszenia, wysłanego 2 tygodnie przed tem, dano im owe przy wejściu na salę, zaraz zjawia się starosta z komisarzem, bo straszne rzeczy się dzieją, bo gwałci się ustawę. A równocześnie w sąsiednim powiecie, w gminie Siemiechowie zgwałcono w okropny sposób ustawę, wybory przeszły nielegalnie, ludność protestuje, ale nic nie pomaga — województwo nie znajduje powodu do unieważnienia wyborów, Ministerstwo odrzuca rekurs. Wyborcy wnoszą skargę do Trybunału Administracyjnego, Trybunał Administracyjny orzeka, że nastąpiło ewidentne naruszenie ustawy, mimo to dalej stara rada gminna urzęduje, władza administracyjna nie stosuje się do wyroku Najwyższego Trybunału.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#JanBrodacki">Więc gdy ludność na każdym kroku spotyka się Z szykanami, jeżeli dziś najniewinniejsze słowo powoduje dochodzenie karne i sądowe, np. kiedy wójt w wielkiej wsi kazał usunąć śnieg. a jeden z chłopów powiedział: czy to można za darmo zmuszać do pracy — zrobiono nań doniesienie karne, zaś kary są drakońskie; Jeżeli w takim wypadku, gdy wyprawiane gdzieś są zrękowiny, zbierze się 12 osób, ktoś zagra na skrzypcach, naraz przychodzi policjant i prowokuje zajście, które się kończy karą 10-miesięcznego ciężkiego więzienia dla uczestników zabawy. Panowie nie dziwcie się, że nie może być wiary w prawo, że musi być zanik zaufania do sądów i wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#JanBrodacki">A proszę teraz wziąć sędziów. Na Komisji Budżetowej p. Dyrektor Departamentu oświadczył, że przeszło 60 sędziów poszło na emeryturę dlatego, ponieważ przekroczyli granicę wieku. Jeżeli urzędnik służy zadarmo bo nic za pracę swoją nie dostaje więcej, niż gdy jest na emeryturze, to znaczy, że on służy z zamiłowania i myśmy mieli w Polsce sędziów, którzy kierowali się wyłącznie ustawami i sumieniem, kochali swój zawód i służyli do końca nieraz długiego życia. Dziś proszę zapytać: każdy liczy tylko, ile mu jeszcze lat, czy też miesięcy zostało do wysługi, bo chce uciekać. A więc niezadowolenie na górze, niezadowolenie u dołu. Jakie są przyczyny tego?</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#JanBrodacki">Przyczyny są różne. Ja wspomnę tylko o jednej. W swoim czasie wychodził „Głos Prawdy” i pamiętamy wszyscy, że nieledwie w każdym numerze nie było artykułu, któryby nie godził w sądy. Pisano, że sąd to jest kasta, kasta sędziowska, którą trzeba rozbić, zapominając o tem, że to był zawód, gdzie pracowali ludzie z poświęceniem, z uszczerbkiem dla zdrowia, zaopatrzeni w swoje sumienie i w ustawy.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ale nie uznawali luzów prawnych)</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#JanBrodacki">Różne są przyczyny niezadowolenia, ale można je sprowadzić do jednej.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#JanBrodacki">Wiatr od wschodu; coraz silniejszy wieje przez Polskę wiatr od wschodu i on również nie ominął sądownictwa. Lenin powiedział: My nie będziemy za sobą wlec balastu legalizmu. Wobec tego, że ten wiatr i do sądownictwa się dostał, nic dziwnego, że stosunki zamiast się poprawiać, psują się.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#JanBrodacki">Uważamy, że dekret o ustroju sądów wielką szkodę wyrządził i sądownictwu i państwu i dlatego cieszymy się, że wreszcie został zmieniony.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#JanBrodacki">Polska stoi na rubieży dwóch światów: zachodniego i wschodniego. Wiemy, że tu ścierały się i ścierają prądy Zachodu i wschodu. Zdaje mi się, że nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Polska może się ostać i rozwijać tylko jako organizm, żyjący kulturą zachodu, a na kulturę zachodu składają się trzy czynniki: krzyż, sztuka grecka i prawo rzymskie. Zasada iustitia fundamentum regnorum jest tą podstawą, na której każde państwo a więc i Państwo Polskie oprzeć się musi i tylko wówczas może się rozwijać.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#komentarz">(Oklaski.).</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zmuszony jestem sprostować kilka punktów, które poruszono w dyskusji.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan Minister poruszył sprawę Mostowicza, chociaż dziś o niej dla braku czasu nie wspominałem. W komisji sprawę tę poruszyłem nie dla tego, żebym miał osobiście jakikolwiek interes — nie znam wcale p. Mostowicza — tylko, że typowym jest przykład bezkarnego wywiezienia i pobicia przez zbójów ze środka Warszawy. Pan Minister powiada: Nie jestem kompetentnym. Trudno jest mi teraz zorientować się w tajnikach kompetencji p. Ministra, być może, że tak jest. Ale nie tylko o to mi chodziło, ażeby w tej sprawie koniecznie więcej wyśledzić, ale żeby skonstatować jakie dziś w Polsce panują stosunki. Jest skonstatowane, że zbrodnia była, zbrodniarze są częściowo znani, a pomimo to śledztwo wpada w wodę. To nie śledztwo. to gra w ciuciu-babkę.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Konstatuję, że jest kilka śledztw większych, gdzie się nie znajduje zbrodniarzy, bo ich się poprostu znaleźć nie chce.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#WojciechTrąmpczyński">A teraz odpowiem p. Chmielewskiemu. P. Chmielewski zaczepił Radę Miejską w Poznaniu, że ona rzekomo była gorsza od wszystkich komunistów, czy innych stronnictw, i że poprostu przeciwnikom zamykała gębę, że nawet im chciała mandaty odebrać.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Mojem zdaniem. to jest fałsz zupełny, bo w Radzie Miejskiej w Poznaniu narodowcy mają większość, 33 głosy na 60, czyli mogli regulamin zmienić, jak chcieli. Ale oni tam nic gorszego nie zrobili, jak tylko to, co Sejm świeżo zrobił, aby nadużyciu wolności słowa zagrodzić drogę, nic gorszego, pomimo, że według mającej tam walor ordynacji pruskiej mieli większe prawa.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej p. Chmielewski dopuścił się przekręcenia moich słów, użytych tu w sprawie edyktu prasowego p. Cara i p. Składkowskiego, powiedziałem: Tej hańby pozwolili nam dożyć pp. Car i Składkowski, że czasy niewoli pruskiej w porównaniu z dzisiejszemi praktykami były dla prasy czasami wolności. Broniłem kilkudziesięciu, jeżeli nie kilkuset redaktorów polskich przed sądami pruskiemi. Wiem, że i tam działy się różne nadużycia. Jestem ostatnim, któryby sądy pruskie ówczesne chciał chwalić; dotychczas nie uchodziłem za wielkiego przyjaciela Niemiec. Ale przecież muszę obiektywnie skonstatować, że jeśli sądy pruskie prasie polskiej niejedną wyrządziły krzywdę, to przecież prawo prasowe niemieckie administracji nie dawało ani w przybliżeniu tych praw jak dekret prasowy, policja nie miała prawa konfiskaty. A u nas taka „Polonia” była skonfiskowana sto kilkadziesiąt razy, a „Gazeta Warszawska” kilkadziesiąt razy.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przekręca się tu i w Poznaniu moje słowa w tym sensie, jakobym był chwalił Prusaków. Proszę Panów, jeżeli ktoś powie do drugiego: ty jesteś większym zbrodniarzem od tego notorycznego zbrodniarza X, to nie jest to jeszcze komplementem dla zbrodniarza X.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#komentarz">(Głos w centrum: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Tak samo i to, co powiedziałem, nie jest komplementem dla władz pruskich.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JanDąbski">Dyskusja nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Sprawiedliwości wyczerpana, przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#JanDąbski">Głos ma p. Sprawozdawca Maksymilian Malinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoka Izbo! Obradujemy nad budżetem w tempie bardzo przyspieszonem, nie tylko na Komisji Budżetowej, ale i w Sejmie. Trudno się dziwić, że w atmosferze pośpiechu nie wszystko może być należycie wykończone i w pełni zobrazowane. Wobec tego nie będę mógł jakbym może chciał, przedstawić prac Ministerstwa Reform Rolnych i Banku Rolnego. Starałem się, ażeby możliwie najdokładniej tę rzecz przedstawić.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MaksymilianMalinowski">W sprawozdaniu swojem, które szanowni Panowie mają, starałem się być jak najobjektywniejszym i w cyfrach które podałem, wiernie oddać to, co cyfry, przedłożone mi, czy przez Ministerstwo Reform Rolnych, czy przez Bank Rolny, wyrażają. Jeżeli oprócz tego podawałem pewne swoje opinie, to w tych sprawach byłem także bardzo obiektywny i zawsze uwzględniałem potrzeby Państwa i społeczeństwa, dla którego pracujemy wszyscy.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#MaksymilianMalinowski">Nie będę powtarzał tego, co podałem w sprawozdaniu muszę zeń jednak wyciągnąć pewne tezy.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#MaksymilianMalinowski">Pierwsza teza jest ta, że Ministerstwo Reform Rolnych, jak i Ministerstwo Rolnictwa nie znajdują bardzo szerokiego, głębokiego i gorącego poparcia.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#MaksymilianMalinowski">Na tych ministerstwach przedewszystkiem robiono kompresję. W Komisji Budżetowej wykazałem, że jeżeli ogólne kompresje, ogólne oszczędności na całym budżecie wynosiły mniej więcej 5%, to Ministerstwo Reform Rolnych było dotknięte w listopadzie kompresjami w wysokości około 16%. Świadczy to, że w stosunku do pracy, którą reprezentuje Ministerstwo Reform Rolnych, hojności ze strony Skarbu niema, jest raczej oszczędzanie właśnie na niem.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#MaksymilianMalinowski">Budżet Ministerstwa Reform Rolnych w roku bieżącym uległ oszczędności już w samym preliminarzu. Preliminarz opiewa na 57 milionów z górą, z których jeszcze na podwyższenie płac urzędników wypada około 1.700.000 czyli że budżet ten schodzi na 56 milionów, kiedy w roku zeszłym było 72 miliony i kiedy na rok bieżący projektowany był budżet na 81 milionów. To fakt, na który uważałem za konieczne Wysokiej Izbie zwrócić uwagę: fakt ten świadczy, że naprawa ustroju rolnego nie jest dziś oczkiem w głowie, na niej przedewszystkiem robi się oszczędności.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#MaksymilianMalinowski">Pozatem trzeba zwrócić uwagę i na to co się w cyfrach wszystkich wykazuje.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#MaksymilianMalinowski">Ministerstwo Reform Rolnych nie ma bezwzględnej samodzielności państwowej, podlega rozmaitym czynnikom, które mu tę samodzielność czasem nawet uniemożliwiają.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#MaksymilianMalinowski">Musimy stwierdzić, że pewne sfery w społeczeństwie naszem mają dziś wpływ przemożny. Wpływ ziemiaństwa naszego, tej garści niedużej przecież w stosunku do całego narodu i w stosunku posiadanej przez nich ziemi do ziemi, którą posiada drobne rolnictwo, wpływ ziemiaństwa, ideologii ziemiaństwa, metod ziemiaństwa i intencji jego idzie bardzo daleko; nie mówię, że ma wpływ bezwzględny, ale ma duży wpływ na zakres działania Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#MaksymilianMalinowski">Więc najpierw parcelacja. Co to jest parcelacja prywatna? Z tego postulatu prywatnej parcelacji musimy dojść do drugiego postulatu, że parcelacja nie odbywa się u nas ściśle według istotnych potrzeb Państwa.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#MaksymilianMalinowski">Parcelacja odbywa się w myśl interesów tych, którzy sprzedają ziemię, albowiem oni mają cały materiał w ręku, oni mają nie tylko możność operowania, możność godzenia się czy niegodzenia, możność podaży ziemi i możność likwidowania tego, co podają do parcelacji; wszak oni odbierają z Banku Rolnego czy z decyzji urzędu ziemskiego do swoich rąk fundusze, które się dysponuje. Prywatna parcelacja faktycznie rozporządza listami zastawnemi, ona otrzymuje zasiłki, pomoce, awanse na to, ażeby mogła być wykonana.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#MaksymilianMalinowski">Tym, który otrzymuje największe awanse na parcelacje, jest niewątpliwie Bank Ziemski, założony w Warszawie w 1916 czy 1917 r. przy Tow. Kredytowem Ziemskiem. Bank Ziemiański jest to instytucja, o której częstokroć mówią, że jest trzecim bankiem państwowym, bo otrzymuje na parcelacje nawet lokaty Banku Rolnego (przeszło mil jon złotych), a oprócz tego operuje pieniędzmi obrotowemi i wskutek tego on jest panem sytuacji, on, Bank Ziemiański, prowadzi naprawdę parcelację.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#MaksymilianMalinowski">To jest cecha naszej parcelacji. To idzie nawet dalej. Ordynacja Zamojska w roku bieżącym otrzymała pożyczkę w sumie 6.880.000 zł na spłacenie długu, przeważnie podatków państwowych i samorządowych. Za to obowiązana jest oddać na parcelację 11.200 ha. Bank Ziemiański parcelację tę prowadzi. Jako człowiek, który pragnie, aby parcelacja i naprawa ustroju rolnego prowadzona była przez czynniki państwowe, żeby zatem umacniała byt tych, którzy na ziemię przychodzą, bo to jest dla przyszłości państwa potrzebne, muszę powiedzieć, że mam wielkie wątpliwości, czy tą drogą prowadzona parcelacja w ordynacji Zamojskich jak zresztą wszędzie, gdzie Bank Ziemiański parcelacje prowadzi, odbywa się w ten sposób, iżbyśmy mieli pewność, że jest prowadzona z niewątpliwym pożytkiem i zapewnieniem mocy gospodarczej i moralnej tych, którzy na tej ziemi obsiadają. Dlatego pochwalam myśl Pana Ministra, ażeby Bank Ziemiański od akcji parcelacyjnej usunąć; Bank Rolny winien tę akcję objąć. Dziś w Ordynacji Zamojskiej dostrzega się niezdrowe fakty agitacji nawet przy kieliszku wódki: kupujcie, bo jest bardzo niewiele, bierzcie, bo jutro nie dostaniecie wcale ziemi. 3–4 tysiące zł za ha jest przeciętną ceną. Bank Rolny jest instytucją, co do której my wszyscy, cały Sejm, całe społeczeństwo nie tylko ma prawo, ale i obowiązek kontroli, i może mieć ingerencję co do tego, w jaki sposób parcelację prowadzi. Przy prywatnej parcelacji kontroli takiej mieć nie można, więc parcelanci, jak się to dzieje dziś, są stawiani w takie położenie, iż kilka lat będą siedzieli na ziemi, a potem skarb będzie im musiał pomagać, albo będą musieli się wynieść precz, a silna gospodarczo Polska będzie zawsze wegetowała, będzie gospodarczo słaba. Widzimy więc, że wpływ ziemiaństwa powinien być w dziedzinie parcelacji ograniczony, że zwłaszcza Bank Ziemiański winien być absolutnie od roboty tej usunięty. Niech za swoje własne pieniądze robi, ale nie za pieniądze publiczne, państwowe, nie za pieniądze, z podatków składane. Te pieniądze powinny być zużyte przez państwo z pożytkiem dla przyszłości kraju. Bank Ziemiański w r. 1929 otrzymał na akcję parcelacyjną 3 miliony złotych, których nie był w stanie oddać i Bank Rolny musiał je prolongować. Zakupił on dość dużo majątków po drogiej cenie i chce sprzedawać po tej samej cenie, po której kupił, z myślą o możliwie największych korzyściach sprzedających. Teraz Bank Rolny słusznie nie odkupuje, jako majątki za drogo kupione. Polityka i robota Banku Ziemiańskiego powinny być w Państwie Polskiem, dla ugruntowania corychlej mocy gospodarczej ludu, zastąpione przez akcję państwową. Bank Rolny powinien wziąć na siebie w całości parcelację pod kontrolą Ministerstwa Reform Rolnych, pod kontrolą instytucyj społecznych, instytucyj państwowych, jaką jest przedewszystkiem Sejm.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoka Izbo! Mówiłem, że zbyt wiele jest wpływów na działalność naprawy ustroju w najogólniejszem znaczeniu. Zbyt wiele wpływów tych, którzy parcelację zwłaszcza radziby wyzyskać na swoją korzyść. Musimy stwierdzić, że parcelacja prywatna jest duża, W sprawozdaniu mojem umieściłem cyfry, że blisko 90% pieniędzy, danych w listach zastawnych i jako awanse na parcelacje, jest właściwie oddanych przez Bank Rolny na parcelację prywatną. Na parcelację własnych majątków Bank zużył tylko 8,3%, a w drodze obrotu ziemią między drobnymi rolnikami 3,3%. Więc Państwowy Bank Rolny blisko 90% (88,4%) udzielonych przez się pożyczek oddał na parcelację prywatną.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoka Izbo! Możność przeszkadzania prawidłowemu rozwojowi naprawy ustroju rolnego objawia się nie tylko wtedy, kiedy parcelacja odbywa się na drodze prywatnej. Bywa również, że i parcelacja w drodze akcji państwowej natrafia na przeszkody, zwłaszcza przy upełnorolnianiu karłowatych gospodarstw. I tu odbywa się sztuczne drożenie ceny ziemi. Znam wypadki w Płockiem i w różnych okolicach kraju, gdzie urzędy ziemskie przystąpiły do upełnorolnienia. Ale właściciele sprowadzali ludzi z innych powiatów, a nawet z innych województw po to, ażeby ochotę do kupna tej ziemi podnieść i sztucznie podnieść cenę ziemi. I na to niema sposobu, bo art. 15 ustawy o wykonaniu reformy rolnej dotąd nie został znowelizowany w sposób właściwy.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#MaksymilianMalinowski">Akcja upełnorolnienia odbywa się w sposób biurokratyczny. Komisarz ziemski przychodzi i powiada: Zgódźcie się obie strony. Właściciel ziemi żąda ceny tak wysokiej, że chłopi nie mogą się na nią zgodzić i komisarz pisze: zgoda nie przyszła do skutku. Upełnorolnienia dokonać nie można. W interesie naprawy ustroju rolnego jest, ażeby urzędy ziemskie miały możność upełnorolniania we wszystkich tych wypadkach, kiedy tego dla dobra sprawy potrzeba.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#MaksymilianMalinowski">Czy w innych dziedzinach” nie dzieją się podobne rzeczy? O służebności już wiemy. Nie chcę tego twierdzić, że dzisiejsza ustawa o likwidacji służebności układaną była wbrew interesom drobnego rolnictwa i dogadzała tylko większej własności. Ale jednakże są artykuły rzeczonej ustawy, przez które bardzo często dzieje się nie tylko niesprawiedliwość osobista, ale płynie z nich i krzywda dla ogólnego gospodarowania. Oto naprzykład jest wieś Szpetal pod Włocławkiem. Właściciel już się zgodził oddać włościanom za serwituty ziemię w miejscu, które dogadzało całej wsi. Na nieszczęście przyszła nowa ustawa i jakoś tak się zmieniło, że dawna zgoda pomiędzy właścicielem a włościanami spełzła na niczem. Według art. 24 dano włościanom do serwitutu ziemię na piaskach daleko od wsi — pogorszono warunki gospodarcze. Nie mówię o pow. biłgorajskim, o czem kilkakrotnie interpelowałem Ministerstwo i Ministra. Ministerstwo dziś spostrzegło krzywdę chłopów i może naprawić zło, ażeby w pewnym bodaj stopniu ratować ludzi i naprawić krzywdę niekorzystnego dla gospodarowania ekwiwalentu za serwituty.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#MaksymilianMalinowski">I ten więc wpływ na likwidowanie służebności przeszkadza naprawie ustroju rolnego i na to powinniśmy zwrócić szczególną uwagę, albowiem chodzi o to, aby ci, którzy ustępują — a ustąpić muszą — nie zostawiali gorszych warunków gospodarowania tym, którzy zostają i zostaną na ziemi polskiej. Większa własność ustępuje. Dziś podaż ziemi jest znowu tak wielka, że gdyby Bank miał trochę więcej pieniędzy, to mógłby ją nabywać w ilościach dowolnych. Więc musimy wszyscy — i Sejm i Rząd współdziałać w tem, aby dla tych, którzy na tej ziemi osiadają, była jaknajwiększą dogodność i pewność rozwoju. Tak sprawę należy prowadzić.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#MaksymilianMalinowski">Były starania, aby na kredyt dostać pożyczkę z zagranicy. Zagraniczne kredyty długoterminowe są kredytem zbyt drogim, musimy go więc dla gospodarstw rolnych unikać. i dlatego ja się boję pożyczki zagranicznej. Ale muszę powiedzieć, że w r. 1929 odbywała się jakaś robota, która nasuwa mi myśl, że kto wie, czy nie ma tendencji opanowania przez pewne sfery całej akcji parcelacji, dlatego, że powstał projekt w Ministerstwie Skarbu, aby koniecznie stworzyć centralny bank ziemski z towarzystw kredytowych ziemskich, a Państwowy Bank Rolny, oparty o Państwo, o jego gwarancję, o jego siłę, fundusze, o jego budżety nawet, miałby być tam jednym z członków i to narazie w 50%, a była nawet mowa o tem, żeby miał mniej niż 50% O tem się czytało w pismach, pewne odłamy prasy bardzo szeroko to omawiały i cieszyły się z tego. Wszyscy, którzy widzą potrzebę parcelacji, prowadzonej przez czynniki państwowe, nie mogli zrozumieć tendencji utrwalenia stałej prywatnej instytucji parcelacyjnej. A tendencja ta trwała przez kilka miesięcy i prace około stworzenia Centralnego banku ziemskiego uparcie trwały długie miesiące. I tylko okoliczności niedojścia do skutku pożyczki zawdzięczać należy, że ów Centralny Bank Ziemiański, a z nim utworzenie niekorzystnej dla przyszłości gospodarstw rolnych parcelacji prywatnej, w rękach właścicieli obszarów, nie doszło do skutku.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#MaksymilianMalinowski">Zawsze byłem zdania, że jedynie Bank Rolny winien występować w staraniach o pożyczkę zagraniczną. Byli i są tego zdania i zagraniczni posiadacze kapitałów, że Bank Rolny miałby niewątpliwie łatwiejszy dostęp do tych kredytów, aniżeli spółka, z towarzystw kredytowych złożona; jednak w Ministerstwie Skarbu długo trwało odmienne zdanie. Zwracam na to uwagę dlatego, że tendencja obszarnictwa dotąd jeszcze bywa w Polsce podtrzymywaną, a jej w mojem przeświadczeniu już w Polsce być nie powinno. W Polsce ta większość narodu i jej warsztat pracy powinien być ujęty przez Państwo jako obiekt najważniejszy i największej trosce poddane jego potrzeby.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#MaksymilianMalinowski">P. Minister Reform Rolnych dał inicjatywę założenia rady naprawy ustroju rolnego. Kiedy mówiłem o tem z p. Poniatowskim, czy innymi, to sądziliśmy, że instytucja ta będzie się zapewne kierowała głębszemi intencjami naprawy ustroju rolnego, jako zagadnieniem dziś w Polsce dla przyszłości Jej najdonioślejszem. Muszę powiedzieć, że zawiodłem się. I nie tylko ja, ale wszyscy, którzy myśleli, że praca Rady naprawy będzie na wysokim poziomie. Interesowałem się tem, o czem mówiono na Radzie naprawy ustroju rolnego w Lublinie i narazie przynajmniej zawiodłem się. Ale wczoraj, gdy jako referent byłem zaproszony w charakterze gościa na Radę, przekonałem się, że zainteresowania u jej członków dla wielkiej sprawy, która ma Polskę uzdrowić i odbudować w jej fundamencie, na Radzie tej nie widziałem. P. Minister wczoraj mówił bardzo długo i zapraszał do przemówień bez skutku prawie.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#MaksymilianMalinowski">Nie było uchwał obecnych zainteresowanych, albo byli zainteresowani w milczeniu. Mówił ktoś z Wilna i ktoś z Poznania o budowie domów i t. d., ale to zagadnienie tak rwące, które dzisiaj przejmuje ludzi, które ma dać ludowi ziemię w sposób możliwie najracjonalniejszy, o tem ani w Lublinie, ani wczoraj w Warszawie nie słyszałem. Sądzę, że w sferach, które są do Rad zaproszone, niema wcale zainteresowania, albo raczej jest zainteresowanie w odwrotnym kierunku: reformę rolną niech bank ziemian załatwia w sposób dla nas dogodny.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#MaksymilianMalinowski">Umysłowi bardziej dociekliwemu nasuwa się takie przypuszczenie.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#MaksymilianMalinowski">Bardzo bym pragnął, iżby Sejm, który jest reprezentantem narodu, wniknął w to. Mam nadzieję, że na Komisji Reform Rolnych będziemy mieli sposobność o tych ogólnych naszych sprawach w sposób bardziej wyczerpujący mówić, niż na zebraniach Rady naprawy ustroju rolnego.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#MaksymilianMalinowski">Jeszcze słów parę o Banku Rolnym. Nie będę dziś mówił szczegółowo o Banku Rolnym i nie będę moich wniosków nawet tu dziś komunikował, jakkolwiek mam je wydrukowane i bardzo byłbym rad na nie zwrócić uwagę. Bank Rolny jest instytucją, która się rozrasta w bardzo wysokim stopniu. Budżet jego już przekroczył miliard złotych, kiedy w zeszłym roku wynosił tylko 700 milionów. Budżet jego rozrastał się już w ciągu r. 1923 i 1924. W sprawozdaniu mem Wysoka Izba posiada te wszystkie wiadomości. Bank Rolny robi się więc bardzo żywotną, silną i samodzielną instytucją, ale nie w zlepku spółek prywatnych. Bank Rolny może i powinien się rozwijać. Bank Rolny podlega trzem ministerstwom: Skarbu, Reform Rolnych i Rolnictwa. Bank Rolny obowiązany jest nie tylko podlegać, ale i prowadzić politykę tych ministerstw. Czy Bank Rolny prowadzi swoją własną politykę, tego nie wiem, ponieważ wszystko, cokolwiek robi, czyni jednak pod nadzorem komisarzy odpowiednich ministerstw i za ich zgodą. Przypuszczam więc, że Bank Rolny — takie mam wrażenie — nie usiłuje swojej polityki prowadzić; idzie drogą sobie wskazaną wogóle, a zwłaszcza w poszczególnych wypadkach. W czasie wyborów Bank dostał więcej pieniędzy i dawał więcej pieniędzy w kredytach. Dane statystyczne w owych miesiącach wykazały wzrost mniej więcej z 70 na 150 milionów. Znane były wypadki dysponowania kredytami przez starostów.</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych przerywa)</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#MaksymilianMalinowski">Tak, obecnie wzrost większy, ale wtedy stosunkowy wzrost pożyczek był niekiedy dwukrotnie większy. Bezstronny człowiek spostrzegłszy to, mógłby twierdzić, że pożyczki były wtedy polityczne. Rozumiem, że takiej polityki należy unikać.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#MaksymilianMalinowski">Bank Rolny wszedł, mojem zdaniem, w r. 1929 na jakąś niewłaściwą drogę mniejszego popierania spółdzielczości, a większego popierania kas komunalnych. Różnica pod tym względem jest dość znaczna, albowiem wzrost pożyczek dla współdzielczości w r. 1929 był w ciągu roku tylko o 5.000.000 zł — Z 15.000.000 na 20.000.000, a w kasach komunalnych wzrost był przeszło o 100%, to znaczy z 14.700.000 na 30.000.000. Ludzie muszą się w tem dopatrywać, że jest tendencja forsowania kas komunalnych, które są albo mogą być pod wpływem administracji. Mogą być takie podejrzenia. Rozumiem, że faktów, uzasadniających takie podejrzenia być nie powinno, tembardziej, że słusznie powiedział na Komisji Rolnej p. Minister Połczyński, że ratuje społeczeństwo zawsze jego organizacja, organizacja w spółdzielniach.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#MaksymilianMalinowski">W tym kryzysie, jaki przechodzi Dania, ratuje ją organizacja. Czesi także są w ciężkiem położeniu, ale oni mają organizację. Wspieranie tego, ażeby społeczeństwo organizowało się, a przedewszystkiem we spółdzielniach jest rzeczą państwa. Rozumiem więc, że jeżeli byłyby jakiekolwiek w tym względzie tendencje rozporządzania kredytami dla celów politycznych, to nie jest zdrowem życiem narodu i zdrowem działaniem czynników państwowych.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#MaksymilianMalinowski">Jeszcze na jedną rzecz zwrócę uwagę, na rzecz, która jest dla nas wielką przykrością. — Biuro Urządzeń Rolnych Musiałem dotknąć tej sprawy, albowiem wiąże się ona z działalnością Banku Rolnego, bo był tą instytucją, która doglądała, kontrolowała, a przedewszystkiem dawała pieniądze. W tym samym stopniu i Ministerstwo Reform Rolnych powinno było wglądać i powiem, że wglądało, nawet bardzo energicznie, nie wiem tylko czy od początku, ale w ostatnich czasach ściśle kontrolowało. Jestem w danej chwili przedstawicielem Komisji Budżetowej — jej referentem, nie chcę więc tu zupełnie mieszać polityki, któraby była polityką kogokolwiek w tej Izbie. Ale jeżeli polityka narazie wpływa w jakikolwiek sposób na to, co się dzieje w kraju, to rozumiem, że jest moim obowiązkiem zwrócenie na to uwagi, co też uczyniłem w Komisji Budżetowej. Badając akty, dotyczące spraw Banku Rolnego, a później budżetu, natrafiłem na pismo, którego jeden ustęp brzmi tak: — nie będę mówił nazwisk: „Niezdecydowane stanowisko Państwowego Banku Rolnego w tej sprawie t. j. Biura Urządzeń Rolnych, tłumaczy się zabiegami zarządu Biura Urządzeń Rolnych, popieranemi przez pana X. X., a zmierzającemi do załatwienia sprawy po linii interesów skompromitowanych kierowników Biura Urządzeń Rolnych i Centralnego Związku Kółek Rolniczych”.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(Głos: Od kogo to list i do kogo?)</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#MaksymilianMalinowski">Nazwisk teraz nie wymienię, będziemy o tem mówić na Komisji Rolnej. Tam będziemy o tem mówili. Zwracam tylko uwagę, że są dziś warunki, że czynniki polityczne wpływaj a na takie lub inne zachowanie się Banku w stosunku do Biura i to wydaje mi się...</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych Staniewicz: Ale Pan wie, że to nie było uskutecznione)</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#MaksymilianMalinowski">Wiem i powiedziałem przed chwilą, że p. Minister przedsięwziął energiczne kroki, ażeby tę sprawę załatwić i dzięki temu może w aktach to się znajduje. Mnie nie chodzi o nic innego, tylko o to, że Polska powinna się rozwijać w sposób tak rozumny, żebyśmy tego rodzaju faktów nie mieli. W całem mojem przemówieniu, na zasadzie tych danych, które mogłem zebrać, na zasadzie życia, które znam, może czasami nie gorzej, aniżeli Ministerstwo, muszę powiedzieć, że za wielki jest wpływ na robotę Ministerstwa Reform Rolnych tych czynników, które nie powinny mieć takiego wpływu, bo, w mojem rozumieniu, tylko władze państwowe, urzędy odpowiednie, państwo jako takie, powinno działać bez wpływu zainteresowanego „ziemiaństwa”. A ten wpływ bywa nawet, kiedy chodzi o art. 5 ustawy o wykonaniu reformy rolnej. W stosunku do właścicieli obszarów delikatność i uprzejmość zawsze jest posunięta bardzo daleko w tym kierunku, żeby razem z ziemiaństwem z jego zgodą wszystko robić, mam przynajmniej odpowiednie ku temu dokumenty. Nie chcę tu zarzutów czynić, kto, co i jak robił, ale chodzi o samą rzecz. Państwo w mojem przekonaniu samo powinno robić to, co uważa za potrzebne, zwłaszcza w dziedzinie reformy rolnej w interesie przyszłości państwa i gospodarczego rozwoju osadnictwa.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#MaksymilianMalinowski">Mam już wykaz parcelacji na r. 1930–31. Może jeszcze niezupełnie kompletny, nieogłoszony w Dzienniku Ustaw, więc nie jest jeszcze aktem urzędowym, ale mam obawę, że może akcja parcelacji nie jest prowadzona z tą siłą, jakiej interes Państwa w sferze osadzania największej liczby drobnych rolników wymaga. Mam dokument, według którego tylko na Pomorzu, a więc tylko w jednem województwie w roku bieżącym Z zagranicznych pieniędzy zostało zahipotekowanych na ziemi polskiej 11.115. 663 zł. Całe zahipotekowane zadłużenie ziemi za granicą jest 51.525.000.</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#komentarz">(Głos: To samo jest w Poznańskiem)</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#MaksymilianMalinowski">Ja mam tylko dane co do Pomorza. Dowiaduje się, że jakiś bank międzynarodowy, w Gdańsku mający siedzibę, zapewne tak samo z temi guldenami holenderskiemi, szterlingami i dolarami, siedzi w Gdańsku i robi wielką agitację między osadnikami polskimi, żeby brali od tego banku pieniądze, że za udział tysiączłotowy będą dawali 30.000 zł pożyczki. Czy pp. Ministrowie nie widzą w tem niebezpieczeństwa!</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#MaksymilianMalinowski">Należę do tych ludzi, którzy w młodzieńczych latach swoich przeżyli Kulturkampf, (choć byłem po tej stronie granicy), a w późniejszem działaniu widzieliśmy, co się robiło z komisją kolonizacyjną. Ani odrobiny szowinizmu nie mam w sobie, ale ostrożność jest rzeczą konieczną. To też jeżeli widzę, że w Katowicach w r. 1930 ma być rozparcelowanych gruntów państwowych aż 850 hektarów, a gruntów prywatnych rozparcelowano w r. 1927 406, w r. 1928 — 389, w roku 1929 — 51 ha, a zgłoszeń parcelacji prywatnej jest aż 51 ha...</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#komentarz">(Głos: Tysięcy.)</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#MaksymilianMalinowski">Nie tysięcy, tylko 51 hektarów. Kiedy widzę, że w Grudziądzu przeznaczono aż 450 ha na parcelację przez Bank Rolny, to muszę powiedzieć, że Państwowy Bank Rolny za mało pracuje. Ja rozumiem, że Śląsk obowiązuje ustawa, umowa międzynarodowa, ale i według tej umowy możemy znacznie więcej parcelować.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#MaksymilianMalinowski">Domeny. Domeny w mojem przekonaniu są to te gospodarcze jednostki na Pomorzu i w Wielkopolsce, które dają minimalny pożytek i są prowadzone z wątpliwą korzyścią gospodarczą kraju. Rozumiem, że politykę naszego Ministerstwa Rolnictwa, iżby jak najwięcej i jak największych ośrodków zostawiać w domenach, tę politykę trudno uznać za państwowo korzystną. Wszystko w sprawozdaniu mojem jest wydrukowane. Jest tylko jedna poprawka, która nie jest wydrukowana, skutkiem pośpiechu w Komisji Budżetowej. Ta poprawka nie jest wydrukowana, więc ją przeczytam. Ja proponuję:</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejm raczy uchwalić zmianę w ustawie skarbowej: „Uchwalone przez Komisję Budżetową w dziale 5 wydatków nadzwyczajnych § 17 zwiększenie o 1.500.000 zł przenieść na następujące działy i paragrafy :</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#MaksymilianMalinowski">1) W dziale 4 wydatków zwyczajnych par. 15 „Pomoc kredytowa przy melioracjach i budownictwie” zwiększyć o 250.000 zł. Na paragrafie tym będzie zatem figurowała suma 1.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-38.43" who="#MaksymilianMalinowski">2) W dziale 4 § 12 „Dotacje na fundusz zapomóg i kredytu ulgowego” zwiększyć o 1.250.000 zł. Na tym paragrafie będzie zatem suma 8.546.000 zł.</u>
<u xml:id="u-38.44" who="#MaksymilianMalinowski">Razem obie te podwyżki w §§ 12 i 15 działu 4 uczynią sumę 1.500.000 zł, o którą zmniejszamy dział 5 § 17 „Dotacja na ulgowe oprocentowanie pożyczek, udzielonych w listach zastawnych Państwowego Banku Rolnego.</u>
<u xml:id="u-38.45" who="#MaksymilianMalinowski">Nadto proponuję tytuł działu 5 § 17 zmienić według brzmienia preliminarza zeszłorocznego, a mianowicie : zamiast „Dotacje na ulgowe oprocentowanie i bonifikatę należności Skarbu Państwa i Państwowego Banku Rolnego z tytułu kredytów, udzielanych przy przebudowie ustroju rolnego oraz pożyczek w listach zastawnych”, powiedzieć krótko: „Dotacja na ulgowe oprocentowanie pożyczek, udzielonych w listach zastawnych Państwowego Banku Rolnego”.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JanDąbski">Odraczam posiedzenie do godz. 4 m. 30.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#JanDąbski">Wznawiam przerwane posiedzenie. Na porządku dziennym rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o 16 części preliminarza budżetowego Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#JanDąbski">Głos ma p. Opolski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#EugeniuszOpolski">Wysoki Sejmie! Cała praca budżetowa z powodu skrócenia czasu, mimo wytężonej pracy Komisji Budżetowej robi wrażenie, że tak się nad tym budżetem galopuje, że jak przypuszczam, bez obrazy dla nikogo, mógłbym tu zastosować ludową piosenkę: Leciał pies przez owies, ogonem wywijał.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#EugeniuszOpolski">My, Stronnictwo Chłopskie, ostrzegamy od lat kilku przez naszego przedstawiciela, prezesa Dąbskiego, że budżety Rzeczypospolitej są zanadto wydęte, że ciężary, nakładane na społeczeństwo, muszą przyczyniać się do ustawicznych kryzysów ekonomicznych. Dlatego też, pozostawiając tę rzecz innym, zmierzając do resortu reform rolnych, śmiem stwierdzić, że mimo wszystko, w tym wydętym ogólnym budżecie państwowym Ministerstwo Reform Rolnych, Ministerstwo Rolnictwa jest traktowane po macoszemu. Nie mogąc wdawać się z powodu krótkiego czasu przemówienia w ocenę szczegółowych cyfr i poszczególnych działów, podpadających pod resort Ministerstwa Reform Rolnych, chcę ograniczyć się do ogólnego omówienia samego zagadnienia reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#EugeniuszOpolski">Reforma rolna w Polsce, która od chwili powstania niepodległego państwa weszła na porządek dzienny, nie tylko wszystkich Sejmów, ale tarć wewnętrznych i klasowych w społeczeństwie, naszem zdaniem, przy równoczesnem traktowaniu rolnictwa, jako podstawy i fundamentu gospodarstwa ogólno-państwowego, mimo, że zdawałoby się, że już natężenie tego zagadnienia zmalało, jest jednak wiecznie żywe i wiecznie aktualne.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#EugeniuszOpolski">Jeżeli tu, przemawiając o innym resorcie, p. Praussowa zaznaczyła, że już 3 razy w ciągu 10-lecia nasze państwo przechodzi ciężki kryzys, a obecnie trzeci raz bodajże największy, to naszem zdaniem, kryzysy te będą się ciągle powtarzały w mniejszem lub większem natężeniu, jak długo rządy Rzeczypospolitej nie uznają za stosowne wyjść z tego założenia, że Polska jest krajem rolniczym, że w tem rolnictwie przygniatającą większością jest drobne rolnictwo chłopskie, że ewentualne skrzyżowanie interesów rolnictwa obszarniczego Z rolnictwem drobnem musi być prędzej, czy później zakończone zwycięstwem drobnego rolnictwa chłopskiego, jak to z samego faktu cyfrowego widać: naprzeciw około 20-milionowej masy chłopskiej stoją interesy około 15.000 gospodarstw obszarniczych.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#EugeniuszOpolski">Nie dziwię się zupełnie, że cała praca nad reformą rolną, że całe ustawodawstwo nad reformą rolną było najrozmaitszemi sztuczkami prawnemi hamowane, bo to godzi w interesy obszarnictwa. Ale jeżelibyśmy na to zagadnienie spojrzeli nie pod kątem widzenia politycznym, ale czysto ekonomicznym, tak, jak oto p. Minister Reform Rolnych w swojem dziele „O programie agrarnym w Polsce” to czyni, to najwięksi przeciwnicy reformy rolnej zrozumieją, że sprzeciwiają się, bo to godzi w ich interes, albo przez błędne nastrojenie opinii społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#EugeniuszOpolski">Jak czytałem opinie bardzo wielu poważnych ludzi pracy, że reforma rolna jest upadkiem produkcji, jest wygłodzeniem miast, jest narażeniem armii na brak aprowizacji, że grozi wygłodzeniem ośrodków przemysłowych, to p. Minister Reform Rolnych Staniewicz stwierdza, że uporządkowanie stosunków rolnych, upełnorolnienie, wyzbycie się tego raka i gangreny gospodarczej, jaką jest kilku mil jonowa ilość karłowatych gospodarstw, jest nietylko interesem czysto klasowym chłopów, ale przedewszystkiem leży w interesie ekonomicznego rozwoju całego Państwa, miast, a nawet i przemysłu. Bo jak długo chłopi, którzy są nie tylko producentami, ale są i konsumentami, jak długo ci chłopi nie będą mogli nic kupować poza najniezbędniejszemi artykułami, bez których życie ludzkie w dzisiejszych czasach jest nie do pomyślenia, to na jakiejże podstawie buduje się nasz przemysł, otoczony sztuczną opieką, jak roślinka pod szkłem chowana? Przecież nasz przemysł, któremu każdy, ja również życzę najlepszego rozwoju, nie może mieć pretensji do zdobywania rynków i konkurencji z rynkami zachodniemi, przecież bilans handlowy państwa wykazuje, że na aktywną część bilansu składają się przeważnie produkty rolne i to produkowane przez rolnictwo drobne, a więc wywóz bydła, nierogacizny, drobiu i jaj.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#EugeniuszOpolski">Proszę Panów, jak długo pojemność rynku wewnętrznego, zmniejszona wskutek zupełnego zamarcia gospodarstw chłopskich, sprowadzonych do prymitywnego naturalnego stanu, nie wzrośnie, to nasz przemysł nie ma zupełnie widoków rozwoju, a bezrobocia i zubożenie miast będzie coraz gorsze.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#EugeniuszOpolski">I tu muszę wyrazić wielkie uznanie dla p. Ministra Reform Rolnych, że po raz pierwszy w Polsce Minister Reform Rolnych tak jasno i zdecydowanie tę sprawę stawia. Mimo, że my, jako stronnictwo Chłopskie, mamy wielkie zastrzeżenia, czy droga, którą p. Minister proponuje dla przeprowadzenia reformy rolnej, prowadzi do celu, jednak ja osobiście wolę raczej ten sposób, w jaki p. Minister stara się ująć ustawodawstwo agrarne w jakiś system, aniżeli drogę chaosu, która była przed nim.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#EugeniuszOpolski">Ale p. Minister sam stwierdza, że dalsze sabotowanie przeprowadzenia reformy rolnej może doprowadzić do kataklizmów społecznych, bardzo niebezpiecznych dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#komentarz">(P. Pawłowski: Ale tylko w teorii.)</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#EugeniuszOpolski">I jeżeli, proszę Panów, przypomnimy sobie, że w dwa lata po odzyskaniu niepodległości, gdy jeszcze ani granice nie były ustalone, ani wewnętrzna administracja Państwa nie była zorganizowana, naród polski musiał w sobie znaleźć siłę przeciw groźnemu najazdowi bolszewickiemu, że kiedy nowopowstała Rzeczpospolita wisiała na włosku, to wtedy Wysoka Izba jednomyślnie uchwaliła reformę rolną, powołała rząd obrony narodowej, a ponieważ nie było ani czasu, ani możności nawet mobilizacji naturalnej, musiano się odwołać do armii ochotniczej. Ów Rząd obrony narodowej w 1920 roku wydał oto odezwę, którą mam przed sobą.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bo nie bylibyście poszli bronić, gdybyście nie dostali tej odezwy.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Więcej nas było, niż was!.)</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#EugeniuszOpolski">Twierdzi p. Kolega, że chłopi nie byliby poszli bronić, gdyby nie dostali tej odezwy? Za chwilę odpowiem Panu na to. Przypomnę tylko jeszcze kilka słów z tej odezwy. „Polacy. Rząd Polski, Rząd obrony narodowej, Rząd demokracji polskiej, Rząd chłopów i robotników wzywa cały naród do walki w obronie ognisk domowych i t. d. i t. d.” podpisała ówczesna cała Rada Ministrów z p. Wincentym Witosem na czele. I równocześnie zarządzono, żeby to rozplakatować. Z owych czasów schowałem sobie tę ustawę o reformie rolnej i przyznam się, że dziś nie śmiem nawet odczytywać tego, co wtedy obiecywano.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#EugeniuszOpolski">Twierdzi p. Kolega z prawicy, że gdyby nie to, to chłopi nie byliby poszli bronić. Może Pan ma nawet i rację. P. Minister stwierdza, że większość warstw włościańskich, szczególnie na Kresach, jest bierna wobec zagadnień państwowych. Ja, jako przedstawiciel chłopów, pójdę dalej i stwierdzę, że masy chłopskie, nawet czysto polskie, są w dużej ilości bierne w dalszym ciągu wobec zagadnień państwowych. Dlaczego? Historia chłopów jest bardzo krótka, w trzech rozdziałach. Do upadku dawnej Polski, ówczesnym zwyczajem prawnym nikt ich na obywateli Państwa Polskiego nie chował, bo żyjąc w poddaństwie i pańszczyźnie, nimi de facto nie byli. Po rozbiorach żaden chyba z rządów zaborczych nie wychowywał mas włościańskich na obywateli Państwa Polskiego. A teraz uwzględnić trzeba, że 11 lat jest wogóle za małym okresem, by rozwinąć poczucie państwowe, poczucia obywatelskie, patriotyzm, bo to musi przejść z pokolenia w pokolenie, musi niejako wejść w krew człowieka, a tembardziej, że przez te 11 lat niezbyt szczęśliwie kierowała się ogólna polityka wszystkich rządów w Polsce, czego najlepszym dowodem, że pierwszego Prezydenta zamordowano, a drugiego Prezydenta wypędzono.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#EugeniuszOpolski">Otóż, proszę Panów, te fakty odbijają się na ciemnych masach, z wyjątkiem nielicznego procentu, który z racji swojej oświaty, ma już pełne zrozumienie spraw państwowych, a których przedstawiciele, rodowici chłopi, siedzą na tych czy innych ławach poselskich. Pozostałej jednak olbrzymiej rzeszy chłopskiej, żyjącej po dziś dzień w ciemnocie i analfabetyzmie, niżej poziomu egzystencji, nikt nie ma prawa potępiać za to, że nie ma uczuć państwowych i przywiązania do Państwa, ani za to, że nie rozumiejąc tego, że burza wojenna ma swoje znaczenie, wspomina lepsze czasy zaborcze. Czy wolno, czy nie wolno posłowi polskiemu, muszę stwierdzić, że nastroje mas chłopskich są nastawione psychicznie bardzo nieszczególnie do zagadnień państwowych. Potem ta reforma rolna okazała się niewykonalna jak p. Minister to podkreśla, niewykonalna, bo sprzeczna z Konstytucją i ze stu innych powodów. Jednak zapytuję się, czy Rada Ministrów, na której czele był p. Wincenty Witos, a widzę tutaj i podpis dr. Kazimierza Bartla, Ministra Kolei Żelaznych na owe czasy, który po raz piąty po przewrocie majowym obejmuje władzę, czy p. Minister Bartel, dzisiejszy premier, podpisując tę odezwę, wiedział, czy nie wiedział, że ta ustawa jest niewykonalna? Masy mają to przekonanie, że ta odezwa była celowo i tendencyjnie podpisana na to, ażeby nią porwać masy do obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#EugeniuszOpolski">Otrzymuję już ostrzeżenie, że muszę kończyć przemówienie: My Stronnictwo Chłopskie, stoimy na zupełnie innem stanowisku, niż p. Minister, bo dla nas conditio sine kwa non przy reformie rolnej Jest wprowadzenie tego kierunku, który był obiecany, t. zn. przymusowego wykupu po oznaczonej cenie. My wprawdzie mamy w programie reformę rolną bez odszkodowania i Szanowni Panowie niech się nie dziwią, że jeżeli sam p. Minister stwierdza, że dalsze sabotowanie reformy rolnej może wyprowadzić masy z równowagi i pchnąć je na drogę rewolucyjną, że myśmy weszli na drogę nie rewolucyjną, ale wpadliśmy na koncepcję reformy rolnej bez odszkodowania, bo to hasło znajduje oddźwięk nie tylko w Stronnictwie Chłopskiem i w innych stronnictwach, ale również i u mas chłopskich, które straciły już dziś zaufanie, że drogą ustawową da się przeprowadzić taką, czy inną reformę rolną. To hasło reformy rolnej bez odszkodowania ściąga na nas moc zarzutów, jako na wystąpienie antypaństwowe, albo Zgoła bolszewickie.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#EugeniuszOpolski">Wspomnę tylko na usprawiedliwienie, że gdyby chłopi mieli większość w tej Wysokiej Izbie, a procentowo toby się nawet należało, to taka ustawa byłaby taką samą dobrą, jak każda inna. W dawnej Polsce zanim chłopu odebrano nie tylko ziemię, ale i wolność i zakuto w kajdany pańszczyzny, historia stwierdza, że agrarna polityka kształtowała się zupełnie inaczej, gdyż, o ile mnie pamięć nie myli, już w r. 1160, uchwalono prywatną własność chłopską, nawet własne sądownictwo i po tej linii toczyło się aż do Kazimierza Wielkiego, króla chłopków, dawne ustawodawstwo agrarne. I jeżeli wolno było zrobić w dawnej Polsce reformę rolną bez odszkodowania, i nie było to w tem samem katolickiem i chrześcijańskiem społeczeństwie żadnym bolszewizmem, to wolno nam także to hasło rzucać, a p. Minister, ja chcę wierzyć szczerze, widząc niebezpieczeństwo wykonania reformy rolnej nie drogą ustawową, niech dołoży wszelkich starań, ażeby to zagadnienie zostało pomyślnie załatwione.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#EugeniuszOpolski">Zeszłej sesji jesiennej obiecywał p. Minister na Komisji Reform Rolnych wniesienie nowelizacji tej ustawy, która dziś jest kadłubową ustawą, którą p. Minister nazywa ustawą kompromisu, zawartego w dawnym Sejmie. Ja bym ten kompromis nazwał raczej „machlojką” polityczną.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#komentarz">(Przerywania).</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#EugeniuszOpolski">Tak długo Sejm nie urzędował — aż do obecnej chwili. Ponawiał p. Minister te przyrzeczenia i teraz. Czekamy bardzo ciekawi, z jakimi wnioskami w kierunku rzeczywistego wykonania reformy rolnej Pan Minister przyjdzie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Stolarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#BłażejStolarski">Wysoki Sejmie, przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Reform Rolnych pozwolę sobie, zwrócić uwagę Wysokiej Izbie na jedno zagadnienie, dotyczącego tego Ministerstwa, a mianowicie melioracji, które w obecnym czasie, jest główną czynnością Państwowego Banku Rolnego. Pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby na zagadnienie melioracji rolnych, rozważając je z punktu widzenia interesów spółek wodnych. A to dlatego, że ten pogląd nie był dostatecznie, zdaniem mojem, oświetlony i w prasie i w tej Wysokiej Izbie. Zagadnienie melioracji zostało oświetlone z punktu widzenia państwowego ale nie z punktu widzenia drobnego rolnika, dlatego też, mając przed sobą odpowiednie dokumenty, pozwolę sobie rzucić pewne cyfry, które najlepiej charakteryzować będą stan i skutki melioracji w spółkach wodnych.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#BłażejStolarski">Kredyty, jakich udziela państwowy Bank Rolny, są drogie i niezawsze, a szczególniej w tych warunkach w jakich obecnie rolnictwo się znalazło, nie dadzą się amortyzować w takim stopniu jak to być powinno. Ale jeszcze ta sprawa może znaleźć miejsce na omawianie i nie będę tutaj podawał ocenie krytycznej warunków, dyktowanych przez Państwowy Bank Rolny dla pożyczki melioracyjnej.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#BłażejStolarski">Chcę zwrócić uwagę na inne rzeczy. Mianowicie nadzór Państwowego Banku Rolnego nad spółkami wodnemi jest niezmiernie drogi i ja, aczkolwiek zastanawiałem się nad tą sprawą poważnie, nie mogłem być przekonany, żeby wysokość opłat nadzoru technicznego Państwowego Banku Rolnego była uzasadniona. Mianowicie, w Spółce Wodnej, w której przewodniczę, a która już dokonała melioracji, opłacono za nadzór Państwowemu Bankowi Rolnemu 6.000 złotych przy udzieleniu pożyczki 600.000 zł.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: To jest instytucja lichwiarska ten Państwowy Bank Rolny)</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#BłażejStolarski">Jest to 1%...</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#komentarz">(Głos: Ale pałac ma ładny)</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#BłażejStolarski">Jeżeli się zważy na wydajność pracy tego nadzoru Państwowego Banku Rolnego, to ją obliczam jak następuje : 9 razy przyjeżdżał kontroler Państwowego Banku Rolnego na miejsce i wykonał co należy. Wynagrodzenie za jego pracę, Chciałbym najlepiej załatwić i dlatego liczę, za każdy jego przyjazd 100 zł, więc czyni to 900 zł. Jeżeli zważyć, że kontrola nad planami Spółki Wodnej, Państwowego Banku Rolnego warta jest 500 zł, to razem wypada 1400 zł i nic więcej.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#BłażejStolarski">Tymczasem Państwowy Bank Rolny pobrał od tej spółki 6.000 zł. Przepisy Państwowego Banku Rolnego nad któremi należy się zastanowić i poddać je rewizji, dają podstawę Bankowi do pobierania innych opłat od spółek wodnych, np. wpisowe. Na co to wpisowe jest, pobierane, nie wiem, każda spółka wodna jest spółką społeczną, Państwowy Bank Rolny jest instytucją państwową, więc nie mogę pojąć dlaczego wpisowe spółka ma płacić Bankowi Rolnemu? I spółce, o której wyżej mowa, wypadło zapłacić owego wpisowego 1.500 zł.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#BłażejStolarski">Ale jest jeszcze dodatek administracyjny, a więc dodatek na administrację Państwowego Banku Rolnego i tego wypadło 1.343 zł 74 grosze. Razem wziąwszy mamy 8.843 zł. 74 gr. Taka oto suma z jednej spółki idzie na Państwowy Bank Rolny. Jeżeli się zważy na czynność społeczną w tej spółce wodnej, mianowicie na koszty administracyjne, zważy wszy że w zarządzie tej spółki było 10 osób, że zarząd ten pracował i za pracę był opłacany, prowadził administrację przez lat 2, kiedy była czynność tej spółki wodnej, to administracja całej tej spółki wyniosła w przeciągu 2 lat 7.124 zł 47 groszy, podkreślam 10 osób pracowało i przez całe ostatnie lato. Jeżeli zważymy, że przychód i rozchód tej spółki stanowił 696,366 zł. 12 gr., to okaże się, że administracja własna spółek wynosiła 1,03%. A tymczasem mamy daleko więcej, administracja w tej jednej spółce Państwowego Banku Rolnego, ponieważ za nadzór techniczny 6000 zł, wpisowe 1500.00 i administrację 1.343.74. Razem 8.843,74 = 1,27%. Te cyfry mi mówią, że jest coś niezdrowego, że potrzeba się zastanowić nad przepisami Banku Rolnego. Jeżeli stoimy, na tem stanowisku, że melioracje w Polsce są rzeczą konieczną, to instytucje państwowe, wykonujące te rzeczy, nie powinny krzywdzić instytucji społecznych jakimi są spółki wodne i ludności nie zrażać do spółdzielczych czynów. Jeżeli zważyć koszty administracji spółki wodnej Banku Rolnego dla tej spółki, to widzimy że jest coś anormalnego i nad tem sądzę, Rząd i Sejm powinien się zastanowić. Mniemam, że ta sprawa znajdzie należyte oświetlenie w komisji, ja dziś poprzestanę na tem.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#BłażejStolarski">Wracając do samej spółki, stwierdzam, że spółkom wodnym jest naogół brak należytej opieki Rządu i zastanawiałem się nad tem, które z ministerstw powinno dać opiekę spółce? Przychodzę do przekonania, że właśnie Państwowy Bank Rolny, ten, który daje kapitały własne dla spółek wodnych, powinien się zatroszczyć i o opiekę nad temi spółkami. Bo to, co jest ustawą wodną przewidziane, że starostwa mają opiekę roztoczyć nad spółkami wodnemi, to byłoby dobrze, ażeby te starostwa to czyniły, jednak niestety do tej pory tak nie jest. Starostwa, jeżeli przysyłają w razie potrzeby swoich delegatów, to trzeba bardzo drogo płacić za przyjazd każdego delegata. Np. w spółce tej, w której przewodniczę, za każdy przyjazd delegata spółka obowiązana jest płacić 40 zł. Jeżeli spółka miałaby kilkaset złotych do zapłacenia starostwu za kontrolę nad spółką, to pod tym względem musi być niezmiernie ostrożna, ażeby za dużo tych przyjazdów ze starostwa nie było.</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#BłażejStolarski">Do tego należy dodać, że najczęściej i ci delegaci Starostw też się nie znają na tem jak sprawdzić spółki wodne. Spółka wodna, nie mając dostatecznej opieki i nadzoru, wchodzi na trzęsawisko, na którem grzęźnie. Dlatego trzeba się zastanowić nad tem, ażeby stworzyć opiekę nad spółkami wodnemi. Spółki wodne na ogół organizowane u nas świeżo w tempie bardzo szybkiem, nie mogą mieć odpowiedniej znajomości buchalterii, nie mają odpowiednio zaprowadzonej księgowości, nie mając żadnych wzorów. Bo jeżeli mamy w Polsce spółdzielnie takie czy inne, to te spółdzielnie przez swoje związki rewizyjne, mają ujednostajnioną buchalterię i mogą się pouczać, jak ową buchalterię trzeba prowadzić, a tymczasem spółki wodne, gdzie olbrzymie pieniądze Państwa i społeczeństwa są zaangażowane, są zaniedbane. Niema kto powiedzieć tym spółkom, że potrzeba jest zawrzeć taką a taką umowę w ich interesie z przedsiębiorstwem dla wykonania robót, są one zostawione na łasce przedsiębiorców, którzy często bywają niesumienni, nieuczciwi i wyzyskują tę spółkę. Zło powstałe, które się mści na tych spółkach, nie wynikaj winy spółek, bo spółki wodne składają się z rolników, którzy umieją uprawiać rolę i produkować na tej roli, ale nie umieją buchalterii, nie znają dostatecznie praw. Dlatego należy domagać się od czynników państwowych, które pieniądze państwowe w tych spółkach lokują na dłuższy przeciąg czasu, aby sprawa była należycie uporządkowana. I mniemam, że byłoby rzeczą nie trudną, a możliwą do zrobienia, gdyby na terenie powiatu, mającego kilka czy kilkanaście spółek, zebrać przewodniczących tych spółek i ludzi, należących do zarządów, pouczyć ich, odbyć w powiecie jeden czy drugi kurs i powiedzieć, jak trzeba grosz publiczny szanować, jak trzeba dbać o to, aby ten grosz nie był zmarnowany. Mniemam, że na to przy dobrej woli władz państwowych i czynników społecznych czas i możność powinny się znaleźć.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Czasu potrzeba na to)</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#BłażejStolarski">Dlatego też stwierdzam, że w roku ostatnim 1929 dokonaliśmy dużo pod względem melioracji, włożyliśmy w melioracje dużo pieniędzy, ale i popełnialiśmy bardzo dużo błędów i zła bardzo dużo, wskutek naszego niedopatrzenia, naszego że się tak wyrażę niedbalstwa, i do tego niedbalstwa musimy się przyznać. Jeżeli się zgodzimy z tem, że drobny rolnik, zorganizowany w spółkach wodnych, nie może należycie odpowiadać swojemu zadaniu, to trzeba wymagać od Rządu, by miał odpowiednich specjalistów, odpowiedzialnych ludzi, którzy wskazówki pod tym względem dać powinni.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JanDąbski">Głos ma pos. Taurogiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#EdwardTaurogiński">Proszę Wysokiej Izby. Zagadnienie reformy rolnej rozpatruję jako zagadnienie polityki rolnej. Zagadnienia poruszane w referacie są obszerne i długo o nich mówić. Ponieważ mam mało czasu, więc ograniczę się do krótkiego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#EdwardTaurogiński">P. referent doskonale i szczegółowo ujął niedomagania. Z wnioskami większości, zmierzającemi do usunięcia tych braków, zgadzam się, jednak muszę stwierdzić, że są niektóre niedociągnięcia w ocenie.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#EdwardTaurogiński">P. referent mówił, że ziemiaństwo zanadto wpływa na reformę rolną, że ma zanadto wielki wpływ i że to wprowadza specjalnego ducha do Ministerstwa. Otóż same cyfry w tym referacie, przez p. Malinowskiego przytoczone, dostatecznie to charakteryzują, że rządy pomajowe w tym kierunku coś jednak zrobiły. Jeżeli po r. 1926 do ostatniej chwili zostało skomasowane 10 razy więcej niż za cały czas do 1926, dalej sumy wydane na ufundowanie Państwowego Banku Rolnego dostatecznie charakteryzują działalność rządów powyższych. Wpływ ziemiaństwa, jak Panowie widzą, nie przeszkadza pracy dla zaktualizowania reformy rolnej. Przed chwilą p. Opolski członek opozycji przyznał słusznie, że poprzednio przed 1926 r. istniał chaos i obecny Minister Reform Rolnych wprowadził porządek. Nawet sama ustawa o wykonaniu reformy rolnej 1925 r. przecież była uchwalona przez Sejm, a tem samem przez wielu z tu obecnych pp. posłów, występujących z krytyką rządu. Przecież rządy pomajowe przy pomocy całego szeregu dekretów Prezydenta musiały poprawiać tę ustawę i umożliwiać jej wprowadzenie w życie, bo inaczej ustawa ta była tak skonstruowana, że była nie do przeprowadzenia.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#EdwardTaurogiński">Jeżeli tutaj referent Malinowski narzeka na to, że upełnorolnienie jest trudne z powodu art. 15 ustawy, to właśnie jest to tylko jeden z przykładów wadliwości ustawy, uchwalonej przez Sejm i dlatego trzeba domagać się jej nowelizacji.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Głos: Nie można było zmienić.)</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#EdwardTaurogiński">Okazuje się, że i to trzeba było dekretem Prezydenta zmienić. Na tym przykładzie muszę niestety skonstatować, że nasze ustawodawstwo musiało być w bardzo znacznym stopniu poprawiane przez dekrety Prezydenta i że. stąd widzimy, że nie tyle domniemane wpływy ziemian hamowały reformę rolną, ile wady ustawy o wykonaniu reformy rolnej, przez Sejm poprzedni uchwalonej.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#EdwardTaurogiński">Dalej jeżeli chodzi o kredyty potrzebne rolnictwu, to oczywiście słusznie p. referent zaznaczył, że działalność kredytowa Państwowego Banku Rolnego w znacznym stopniu kieruje się na kasy komunalne. Naszem życzeniem byłoby, aby ona jednak szła w kierunku spółdzielczości.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#EdwardTaurogiński">Komasację doprowadzono do dziesięciokrotnie większej ilości hektarów, niż to było przed majowym przewrotem, ale chcielibyśmy, żeby ona osiągnęła milion hektarów rocznie. W okresie najbliższego dziesięciolecia, żeby ta reforma była przeprowadzona, bo dłuższy okres jak 10 lat byłby trudny do wytrzymania dla naszego rolnictwa, o ile chcemy, żeby produkcja rolna wzrastała w tempie dostatecznem. Budżet Ministerstwa Reform Rolnych, aczkolwiek jest znacznie powiększony przez fundusz obrotowy reformy rolnej, fundusz kredytu ulgowego, jednak my stoimy na tem samem stanowisku, co Panowie, że budżety rolnicze muszą być znacznie większe. Jeżeli zostały one rozbudowane przez rządy pomajowe więcej, niż to było poprzednio, to właśnie nastąpiło to za pomocą tych pozabudżetowych sum. Budżety te muszą być w dalszym ciągu powiększane.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#EdwardTaurogiński">Nasz Klub stoi na stanowisku, że stosowanie kompresji, oszczędności do budżetów rolniczych nie powinno mieć miejsca w przyszłości.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Chodyński.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#JanDąbski">Głos ma p. Milik.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JózefMilik">Wysoki Sejmie, przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych nie tylko w tym Sejmie, ale i w poprzednich Sejmach, zwykle rzuca się i przypomina odezwę Rady Obrony Państwa, która, ażeby porwać te masy ludowe do obrony, obiecała wykonanie reformy rolnej. Ja, jako rolnik i ochotnik armii polskiej, uważam wyciąganie tych starych rzeczy za hańbę dla całego stanu włościańskiego,</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#JózefMilik">bo Wysoka Izba jak i całe społeczeństwo rozumiałoby, że chłop polski poszedł dlatego do wojska, aby dostać jako wynagrodzenie za to ziemię.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#JózefMilik">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli chłopi w wielkiej masie pierwsi po manifeście Kościuszki wzięli udział w obronie niepodległości Polski, której zagrażała dzicz Ze Wschodu, to poszli przedewszystkiem z obowiązku, z patriotyzmu.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: Kościuszko zniósł pańszczyznę, dał chłopom ziemię, wydał Uniwersał Połaniecki)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#JózefMilik">My rozumiemy, że reforma rolna zrealizuje się siłą rozwoju gospodarczego i że cała ziemia przejdzie częściowo w ręce drobnej własności.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#JózefMilik">Jeżeli Panowie przypominają, że tam był cały szereg podpisów, to między innemi był pod tą odezwą także podpis Marszałka Piłsudskiego, wodza obecnego Rządu, do którego dziś zalicza się konserwa, która poszła dlatego tylko pod rozkazy Marszałka Piłsudskiego, aby uratować wielkie majątki od parcelacji.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#JózefMilik">Przypuszczamy, że ziemia ta mimo tego, że oni siedzą na tych ławach, przejdzie w ręce chłopskie, tylko, że tej ziemi dla wszystkich chłopów naszych nie starczy i o tem nie trzeba zapominać i o tem trzeba mówić.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#JózefMilik">Na zakończenie mego krótkiego oświadczenia chcę jeszcze stwierdzić, że i w 1920 r. chłopi poszli w dużej masie na obronę ojczyzny i że jeśli się zdarzy taka chwila w przyszłości, również pójdziemy wszyscy, nie patrząc na to, kto siedzi na jakich ławach.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kuńko.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#AntinKuńko">Od początku panowania Polski na ziemiach ukraińskich nakłada się na ludność ukraińską różnego rodzaju pod różnemi nazwami ciężary, daleko przewyższające jej siłę płatniczą, wskutek czego ludność zupełnie zubożała i znalazła się w czasie obecnego kryzysu na brzegu przepaści. Ludność ukraińską zmusza się do ponoszenia wszelkiego rodzaju ciężarów na rzecz Państwa Polskiego, jednakowoż Rząd Polski nie poczuwa się do żadnych zobowiązań wobec narodowości ukraińskiej, a przedewszystkiem wobec ukraińskiego rolnictwa. Budżet Ministerstwa Reform Rolnych nie przynosi prawie żadnych korzyści ludności ukraińskiej dlatego, że ludność ukraińską rolną przy przeprowadzaniu reformy rolnej traktują czynniki miarodajne inaczej, jak ludność polską.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#AntinKuńko">Żądamy przeprowadzenia reformy rolnej w tym kierunku, ażeby przy realizowaniu reformy rolnej uwzględniano przedewszystkiem interesy ludności miejscowej, ażeby mogła z tej reformy korzystać, zwiększając swoje warsztaty pracy przez nabycie działek gruntowych.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#AntinKuńko">Głównem zadaniem Ministerstwa Reform Rolnych jest parcelacja, scalanie gruntów i melioracja. Przy scalaniu pierwszorzędnem zagadnieniem jest upełnorolnienie gospodarstw karłowatych. Twierdzę, że zagadnienie upełnorolnienia drobnych gospodarstw jest najważniejszą rzeczą przy przeprowadzaniu reformy rolnej. Jeżeli była możność rozbudowania i rozszerzenia gospodarstw istniejących, to nie trzeba było tworzyć nowych gospodarstw. Tymczasem na ziemiach, zamieszkanych przez ludność ukraińską, stało się inaczej. Na wielkich przestrzeniach ziemi, na której od wieków pracowała ludność ukraińska,</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#komentarz">(Głos: I polska.)</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#AntinKuńko">za którą to ziemię odrabiała ciężką pańszczyznę i która obecnie powinna była służyć na upełnorolnienie drobnych gospodarstw tej ludności, sprowadzono ludność z innych dalekich okolic Państwa Polskiego, aby tym sposobem stworzyć procentowe zwiększenie polskiego elementu na ziemiach ukraińskich. Tworzono nowe gospodarstwa, od których zdaniem sfer miarodajnych miała się uczyć gospodarować ludność ukraińska. Bardzo wiele funduszów i kredytów państwowych użyto dotychczas na utrzymanie tych rzekomo wzorowych gospodarstw rolnych, jednakowoż wielka część tych gospodarstw zlikwidowała już swe grunta, sprzedała je miejscowej ludności, jednak za bardzo wysoką cenę 250–300 dol. za morgę.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#komentarz">(Głos: Terroryzowano i strzelano niejednokrotnie do polskich osadników.)</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#AntinKuńko">Akcja parcelacyjna Ministerstwa Reform Rolnych była prowadzona w pierwszych latach w ten sposób, że rolnik ukraiński nie miał prawa nabyć kawałka gruntu na rozszerzenie swego gospodarstwa, bo urzędy ziemskie, narodowe organizacje polskie i sprzedający żądali od ludności ukraińskiej zmiany religii i narodowości.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było?)</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#AntinKuńko">Dopiero, gdy cena ziemi została wyśrubowana do wysokości 200–300 dol. za morgę, jak zabrakło innych kupców, wtenczas niektórzy obszarnicy albo pośrednicy i faktorzy zaczęli sprzedawać ziemię także ukraińskim rolnikom, zaznaczając przytem, że robi się im wielką łaskę.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#komentarz">(Głos: A więc sprzedawali i Ukraińcom, i Białorusinom, więc gdzie jest ich krzywda?)</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#AntinKuńko">Przy parcelacji obszarnicy wyzyskują bardzo nabywców działek gruntowych. Jako przykład podaję fakty, jakie miały miejsce we wsi Konaszów, powiat Rohatyn. Tam dwóch włościan sąsiednich gmin nabyło 23 mórg po cenie 170 dolarów za morgę. Nabywcy osiedlili się w Konaszowie, a że ich osiedla leżały w bagnistem miejscu nad stawem i oni i ich rodziny chorowały na malarię, zmuszeni byli swe działki po roku sprzedać w czasie, gdy ceny gruntu poszły w górę, po 220 dolarów za morgę, kupując wzamian za to dla siebie grunta w innej okolicy.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#AntinKuńko">Obszarnik Krzeczunowicz żądał na tej podstawie rozwiązania umowy kupna Z pierwotnymi nabywcami, ponieważ oni kupiony grunt odsprzedali innym włościanom. Urząd ziemski w Stanisławowie żądaniu temu odmówił. P. Krzeczunowicz wniósł rekurs od orzeczenia urzędu ziemskiego do Ministra Reform Rolnych i Ministerstwo podzieliło pogląd obszarnika Krzeczunowicza. Mając taki ważny argument, p. Krzeczunowicz zażądał od nowonabywców dopłaty za każdą morgę po 100 dol., a gdy włościanie temu żądaniu odmówili, wniósł skargę do sądu o oddanie posiadania gruntu. Swoją niebaczną decyzją Ministerstwo robi dar p. Krzeczunowiczowi w sumie 2.300 dol. i to kosztem bezrolnego albo małorolnego biedaka. Sprawa ostatecznie znajduje się w Najwyższym Trybunale Administracyjnym, a sprawę tę podnoszę dlatego, że jest ona charakterystyczna jako dowód, że w podobnych wypadkach Ministerstwo Reform Rolnych idzie na rękę bogatym obszarnikom przeciwko drobnym rolnikom.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#AntinKuńko">Tak wygląda u nas reforma rolna. Jednakowoż w obecnym czasie to wszystko ustało, bo na wsi niema komu kupować ziemi, płacić 200–300 dol. za morgę, chyba trafi się ktoś, że ma kogoś z rodziny na emigracji w Ameryce Północnej lub Kanadzie.</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#AntinKuńko">Wielka rozpiętość między cenami produktów rolniczych a przemysłowych stwarza bardzo ciężkie dla rolnictwa warunki. Wskutek polityki gospodarczej Rządu produkty rolne w porównaniu z cenami poprzednich lat staniały o 60–70%, gdy wyroby przemysłowe, narzędzia rolnicze, drzewo budowlane i opałowe, węgiel i inne najkonieczniejsze materiały pierwszej potrzeby znacznie podrożały. Włościaństwo przeżywa niebywałą nędzę, jaka teraz na wsi powszechnie panuje. Wszyscy twierdzą, że tak źle, jak teraz, jeszcze nigdy nie było, że to wszystko razem grozi zupełną ruiną naszej wsi, Rząd zaś robi bardzo mało, ażeby ten kryzys gospodarczy złagodzić.</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#AntinKuńko">Przy obecnych cenach na zboże wogóle postęp kultury rolnej staje pod znakiem zapytania; jeśli praca na ziemi nie tylko dochodu nie daje, ale nawet kosztów produkcji nie pokrywa, to praca rolnika na niej jest raz na zawsze zmarnowaną. Dopiero skutkiem kryzysu gospodarczego przekonano się, że jeżeli największa gałąź gospodarki społecznej, rolnictwo, ponosi straty, to to odbija się równie silnie na przemyśle, handlu, rzemiośle i innych dziedzinach.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#AntinKuńko">Co do melioracji, to zrobiono w tej sprawie cośkolwiek w północno-wschodnich województwach, ale na terenie Wschodniej Galicji sprawę tę prawie zupełnie zaniedbano. Dawny Wydział Krajowy we Lwowie prowadził przed wojną światową przez szereg lat prace melioracyjne na znacznej przestrzeni kraju i dużo w tej sprawie zdziałał, meliorując przedewszystkiem podmokłe nizinne przestrzenie, np. w powiatach Rawa Ruska, Radziechów, Kamionka Strumiłowa, Rudki, Sambor i innych. Miał on technicznie wyszkolony aparat, który za czasów polskich zlikwidowano i obecnie trzeba było tworzyć go na nowo, tak, że dzisiaj jeszcze dość daleko do tego, co zdziałano za czasów przedwojennych i na terenie między Sanem a Zbruczem, a specjalnie w woj. tarnopolskiem, roboty melioracyjne są prawie tylko w zapoczątkowaniu.</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#AntinKuńko">Przy pomiarach scaleniowych przeprowadza się roboty niedbale i niesprawiedliwie, jak w gminie Rohaczyn, pow. Brzeżany, we wsiach Mstyczyn i Ulaniki pow. łuckiego, we wsi Zabołotce pow. dubieńskiego, gdzie pomiary przeprowadzono przy asystencji policji państwowej, bo miejscowa ludność musiała reagować na niesprawiedliwość wymiarów scaleniowych.</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wogóle ludność nie dawała ich przeprowadzić.)</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#AntinKuńko">Ukraińskie Towarzystwo Rolnicze „Silskyj Hospodar” we Lwowie przygotowało w szeregu gmin wnioski na roboty melioracyjne i scaleniowe przez swych fachowych inżynierów. Podległe Ministerstwu Reform Rolnych urzędy ziemskie nie skorzystały z tych fachowych projektów i mimo podań miejscowej ludności nie wzięły pod uwagę ich żądania, żadnych robót melioracyjnych i scaleniowych w tych miejscowościach się nie przeprowadza. Mówił o tem dokładniej p. Łucki na Komisji Budżetowej przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Panie Pośle, wszystko od początku jest nieprawdą, sprawdziłem to i w przygotowaniu to jest.)</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#AntinKuńko">Poruszę także sprawę, która również częściowo powinna być objęta przez Ministerstwo Reform Rolnych, a mianowicie odnowienie ksiąg gruntowych w Galicji, zniszczonych w czasie wojny światowej. Jest to kwestia nie tylko prawna, ale i ekonomiczna, bo bez ksiąg gruntowych drobny rolnik nie może uzyskać kredytu hipotecznego przy sposobności nabycia działki gruntowej z parcelacji sąsiedzkiej. Takie same znaczenie ma dla nas uregulowanie tytułu własności na Wołyniu i Polesiu.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#AntinKuńko">Jeszcze kilka słów co do samego budżetu. Na cele Ministerstwa Reform Rolnych preliminuje się w dochodach 5,587.000 zł, w wydatkach 57,147.189 zł, a więc stosunkowo nie wiele. Największą pozycję tworzą prace techniczne z cyfrą 23,601.229 zł, dalej prace scaleniowe 12,382.000 zł, prace melioracyjne 4,750.000 i prace parcelacyjne 1,464.000 zł. Jeszcze raz zaznaczam, że z tych wydatków korzysta bardzo mało ludność ukraińska trzech południowo-wschodnich województw,</u>
<u xml:id="u-48.23" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Na Wołyniu.)</u>
<u xml:id="u-48.24" who="#AntinKuńko">bo preliminowane wydatki nie stoją tu w żadnym stosunku do gospodarczego znaczenia tych województw. Winę za to ponosi polityka Ministerstwa Reform Rolnych, a specjalnie Banku Rolnego, z którego kredytów ukraińska ludność rolnicza jest prawie całkowicie wyłączona. Twierdzę, że politykę tę prowadzi się zupełnie świadomie, by nie dopuścić do gospodarczego ugruntowania się drobnego rolnika ukraińskiego i jego gospodarczych organizacji, przedewszystkiem ukraińskich spółdzielni, którym Państwowy Bank Rolny odmawia wszelkich kredytów. Zrozumiałe jest więc rozgoryczenie rolniczej ludności ukraińskiej na działalność Ministerstwa Reform Rolnych, jakoteż na działalność Państwowego Banku Rolnego, tembardziej dzisiaj podczas wielkiego przesilenia gospodarczego w rolnictwie. Z przytoczonych więc powodów głosować będziemy przeciw budżetowi Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Szyszka.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PiotrSzyszka">Wysoka Izbo! Dość wiele mówi się o tem, iż chłop polski jest nienasycony i niezadowolony, zwłaszcza w zakresie żądań, mówią to niby jego przyjaciele i opiekunowie. Nie wiem, gdzie się tego ci jego przyjaciele, którzy tak mówią, nauczyli i jaki dowód tego mają. Na mój rozum chłopski, to chłop polski jest właśnie skromny w żądaniach i cierpliwy.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#PiotrSzyszka">Odkąd dzieje jego się datują? Za Piastów wolny, od Jagiellonów po dzień 8 maja 1794 r., t. j. po akt połaniecki T. Kościuszki niewolnik, w czasach niewoli zaborczej nasamprzód też niewolnik, w wolnej Polsce od lat 10 dopiero obywatel, kiedyż to chłop miał możność uspołecznienia się, usamodzielnienia się, samostanowienia i wpływu na władzę, która mu się w Polsce należy?</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#PiotrSzyszka">Dlatego też niechaj się Pan, Panie Ministrze Reform Rolnych, nie dziwi, że nawet, uznając pracę Twoją i Twojego Ministerstwa, twierdzę, że to, co Ministerstwo Reform Rolnych dokonało w ciągu lat 10, a po maju 1926 r. w szczególności, w obliczu potrzeb chłopa, z historii jego wynikających, i w obliczu potrzeb zagadnienia państwowego i narodowego jest bardzo skromne, jest często przejawem skąpej łaski jaśniepańskiej, której to łaski nie chcemy, jeżeli z nami nie zechcą oni jak równi z równymi pracować.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#PiotrSzyszka">Ja, dawniej robotnik na obczyźnie, teraz długo już chłop, rolnik samodzielny, nauczyłem się kochać Polskę nie z książki, lecz przy pracy. Wiem, że moi bracia chłopi Polskę też kochają, jak ja, ale wiem, że tak, jak ja, mówią, że jeżeli tak dalej pójdzie, jak się dzieje, to kruki i wrony niemiecko-bolszewickie rozdrapią nasze ziemie.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#PiotrSzyszka">Parcelacja na rzecz chłopa z punktu widzenia interesów Państwa i narodu jest prowadzona niecelowo. Krótko oświadczę, że parcelacja przy takim szacunku ziemi, że 12 ha 55 a. kosztuje w ostatecznem obliczeniu około 115.000 zł, jest niemożliwa i zabija wszelki postęp w rozwoju warstwy chłopskiej. Jaki i czyj interes zezwala np. O. U. Z. w Poznaniu szacować osadę 1 ha 56 a. na 9.326 zł 38 gr, a osadę 1 ha 36 a. na 8.142 zł? Dlaczego wpłaty za osady anulacyjne, w 1/3 uczynione w markach, prawie się nie uznaje i każę się drugi raz płacić na podstawie nowych szacunków, szacunków za wysokich? Dlaczego z pod planu parcelacyjnego usuwa się szereg majątków państwowych i prywatnych? Dlaczego Państwowy Bank Rolny łudził ludzi, że dostaną pożyczki, a obecnie od lat 3 oczekują na nie napróżno? Rosa oczy wyje, zanim słońce nadziei chłopu wzejdzie. Dlaczego Państwowy Bank Rolny i okręgowe urzędy ziemskie są w ściąganiu rent i rat bezwzględne, jeżeli wiedzą, że nędza objęła wieś polską, że dzisiaj już na buty, koszulę i sól pieniędzy niema? Dlaczego niektóre dobre i pożyteczne spółdzielnie osadnicze szykanuje się w dziki i bezrozumny sposób? Czy p. Minister Reform Rolnych jest niewolnikiem różnych kacyków woje Wodzińskich i starościńskich co do opieki nad takiemi kasami?</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#PiotrSzyszka">Jeżeli Ty, Panie Ministrze, jesteś człowiekiem dobrej woli, to niektóre okręgowe urzędy ziemskie są zaprzeczeniem Ciebie samego, bo tej dobrej woli widocznie nie uznają. Urzędy ziemskie i Państwowy Bank Rolny niejednokrotnie kierują się względami politycznemi i przez niewłaściwy rozdział ogłoszeń subwencjonują pisma sanacyjne, pogardzane i nieczytane przez wieś. Ogłoszenia takie zawodzą, ale sanacja się raduje, bo pieniądze są.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#PiotrSzyszka">Panie Ministrze, głos Twój w sprawie układu Z Niemcami musi być taki, jak i nas Wielkopolan, Pomorzan i Ślązaków. Polska nie może stawiać Polaków osadników niżej od osadników Niemców. Polska nie może odbierać polskim chłopom możności wykupienia osad od Niemców. Polska nie może zostawiać wielkich obszarów ziemskich w rękach hakatystów-obszarników. My chłopi nie puścim ziemi skąd nasz ród. Taki układ Z Niemcami nie może być przez nas chłopów uznany!</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#PiotrSzyszka">To nie wszystko, Panie Ministrze, to strzępy tylko tej olbrzymiej krzywdy, jaką chłopi czują, co ich tem więcej boli, że my po wielowiekowej niewoli szlacheckiej i zaborczej chcemy w Polsce być i żyć przez pracę własną. Polska jest nasza także. Nie jesteśmy chciwi i nienasyceni, nam musi tylko sprawiedliwość się stać, sprawiedliwość równa z innymi. Krzywd wojennych, zniszczenia wojennego, za rabunki, grabieże i popalone osiedla wiejskie na terenie Kongresówki i Małopolski nikt chłopu nie wynagrodził w Polsce. Czy to nie jest ofiara na rzecz naszej kochanej Ojczyzny? Dlatego też my chłopi, dotąd cierpliwi, oświadczyć musimy, że reforma rolna, to nie nienawiść do wielkiej własności, lecz to interes Polski i tych ponad 70% jej ludności.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#PiotrSzyszka">Podatek krwi i mienia dajemy i damy Polsce, ale doświadczenie dziesięcioletnie uczy nas, że wszyscy chłopi powinni stanąć w jednym obozie dla zdobycia sobie także tego prawa, że reforma rolna powinna być przeprowadzona pod kątem widzenia interesów chłopskich i państwowych. Tego wymaga interes Polski, a nie chciwość i obłuda chłopska.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Saenger.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#BerndtvonSaenger">Wysoki Sejmie! Działalność Ministerstwa Reform Rolnych obserwujemy z roku na rok z coraz większą rezerwą. Ustawa, która służy jako podstawa do przeprowadzenia reformy agrarnej, zawiera tyle błędów pod względem socjalnym i gospodarczym, że szybka nowelizacja wydaje się nam potrzebną i nieodwołalną.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#BerndtvonSaenger">Pierwszym i największym błędem tej ustawy jest przyspieszone tempo jej przeprowadzenia. Jasnem jest zupełnie, że planowa i racjonalna parcelacja 200.000 ha rocznie jest niemożliwa, ponieważ środki finansowe Państwa na to nie wystarczają.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#komentarz">(Głos: Komisja kolonizacyjna lepiej to robiła.)</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#BerndtvonSaenger">Owszem, parcelowała, ale w powolniejszem tempie.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#BerndtvonSaenger">Parceluje się, owszem, ale w jaki sposób? Nowi koloniści, przedewszystkiem w województwach zachodnich, pozbawieni dostatecznej pomocy finansowej, bez potrzebnych zabudowań mieszkalnych i gospodarczych i bez inwentarza żyją w stosunkach pod względem socjalnym i gospodarczym ubolewania godnych. Zmniejszenie rocznego kontyngentu i rzeczywiście racjonalna parcelacja na tym tak zmniejszonym obszarze leżałyby dlatego nie tylko w interesie gospodarki krajowej, lecz nawet w pierwszej linii w interesie kolonistów samych.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#BerndtvonSaenger">Drugim wielkim błędem tej ustawy jest jej mechaniczne i przymusowe zastosowanie. Zabiera się zupełnie samowolnie części majątków i często majątków najlepiej zagospodarowanych, wyrządza się tem nieobliczalne szkody gospodarcze, zamiast nabyć potrzebne obszary z wolnej ręki, co w obecnych stosunkach w rolnictwie byłoby bardzo łatwe do wykonania. Wynikiem takiej metody byłoby całkowite utrzymanie dla gospodarki krajowej ważnych i pełnowartościowych majątków i zupełne skasowanie i rozparcelowanie obiektów źle zagospodarowanych, a wobec tego finansowo słabo stojących. Obok tych braków, leżących w strukturze ustawy, widzimy również bardzo poważne błędy w jej zastosowaniu, przedewszystkiem wobec mniejszości niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: Co to, to nie, mniejszość niemiecka w Wielkopolsce i na Pomorzu jest dziś nawet uprzywilejowana.)</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#BerndtvonSaenger">Dlaczego Pan kolega się irytuje? Jesteśmy z tego samego okręgu wyborczego, Panie Profesorze.</u>
<u xml:id="u-52.8" who="#komentarz">(P. Michałkiewicz: Dlatego, że Niemców okręgowe urzędy ziemskie nawet chronią, procentowo mniej biorą od Niemców niż od Polaków.)</u>
<u xml:id="u-52.9" who="#BerndtvonSaenger">Zaraz podam fakty. Zasadniczo nie udziela się parcel bezrolnym albo małorolnym obywatelom polskim narodowości niemieckiej. Szczególniej smutnym dowodem tej metody jest rozparcelowanie dóbr Krotoszyńskich w Poznańskiem, gdzie bezlitośnie usunięto prawie wszystkich biednych, drobnych dzierżawców niemieckich z swych parcel, od dziesiątków lat dzierżawionych od dawnego właściciela.</u>
<u xml:id="u-52.10" who="#komentarz">(Głos: Trudna rada, to jest parcelacja.)</u>
<u xml:id="u-52.11" who="#BerndtvonSaenger">Wnioski pisemne takich dzierżawców, moje pisma i interwencja u p. prezesa okręgowego urzędu ziemskiego w Poznaniu były zupełnie bezskuteczne, a biednym wnioskodawcom w ciągu całego roku nie udzielono nawet odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-52.12" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Ale ci biedni dzierżawcy byli pełnorolni.)</u>
<u xml:id="u-52.13" who="#BerndtvonSaenger">Nie, Panie Ministrze, mieli 2 albo 3 ha, a oprócz tego w dzierżawie po 2 ha. Mogę p. Ministrowi dać dowody, to są rzeczywiste fakty.</u>
<u xml:id="u-52.14" who="#BerndtvonSaenger">W identyczny sposób przy parcelacji domen państwowych i innych majątków nie uwzględnia się niemieckich robotników rolnych, dziesiątki lat tam pracujących. Tylko w jednym punkcie uwzględnia się Niemców, to trzeba przyznać, mianowicie przy wywłaszczeniu ich ziemi. Z 41.000 ha, wywłaszczonych na Pomorzu i w Poznańskiem w ciągu 4 lat ostatnich, 31.000 ha, to jest 75%, odebrano Niemcom, a 10.000 ha tylko, t. zn. 25% — Polakom, chociaż wielka własność niemiecka w tych województwach posiada tylko około 30%, a polska około 70% ziemi użytkowej.</u>
<u xml:id="u-52.15" who="#komentarz">(Głos: A jak robiono dawniej? P. Michałkiewicz: To nie odpowiada rzeczywistości, nie taki jest stosunek.)</u>
<u xml:id="u-52.16" who="#BerndtvonSaenger">Ja powiedziałem, ziemi użytkowej, o lasach nie mówię, bo lasy nie wchodzą w rachubę w ustawie o reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-52.17" who="#BerndtvonSaenger">Proszę Pana o lepszą statystykę, bo to jest moja statystyka, lepszej narazie nie mam.</u>
<u xml:id="u-52.18" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie nam, ilu Polaków dostało ziemię przed wojną, przy parcelacji ziemi w Niemczech?)</u>
<u xml:id="u-52.19" who="#BerndtvonSaenger">Pan ma zupełną rację, ale powołuję się tu na słowa pana Marszałka Trąmpczyńskiego, które słyszałem przed południem. że jeżeli jedna zbrodnia jest większa od drugiej, to ta druga nie przestaje być zbrodnią. Jeżeli polityka eksterminacyjna niemiecka była krzywdząca dla Polaków, to Pańska polityka wobec Niemców nie przestaje być niesprawiedliwością.</u>
<u xml:id="u-52.20" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-52.21" who="#BerndtvonSaenger">Proszę Panów, mało mam czasu i nie mogę z każdym z Panów Kolegów debatować oddzielnie i odpowiadać oddzielnie na każdą cenną uwagę, więc idę dalej.</u>
<u xml:id="u-52.22" who="#BerndtvonSaenger">Wobec tego widzimy, że stosunek wywłaszczonych obszarów jest zupełnie niesprawiedliwie ujęty i mamy tu jasny dowód, że w tej sprawie nadużywa się ustawy, uchwalonej pod kątem widzenia względów tylko socjalnych i gospodarczych, dla zniszczenia niemieckiej własności ziemskiej i zarazem dla zniszczenia egzystencji wielu niemieckich robotników i rzemieślników w swoim zarobku od niej zależnych. Takie nadużywanie ustawy dla celów czysto politycznych jest sprzeczne i to w najwyższym stopniu, z przepisami Konstytucji i traktatu o mniejszościach narodowych, co stwierdzić muszę Z tej trybuny z największym naciskiem.</u>
<u xml:id="u-52.23" who="#komentarz">(Głos: A jak jest z mniejszościami po tamtej stronie?)</u>
<u xml:id="u-52.24" who="#BerndtvonSaenger">Spodziewam się, że p. Minister Reform Rolnych w przyszłości zrezygnuje z takich metod, przedewszystkiem, że nowa lista imienna wywłaszczeń, która ukaże się 15 lutego, będzie dyktowana tylko względami gospodarczemi, a nie zamiarem wyjątkowego wywłaszczenia Niemców.</u>
<u xml:id="u-52.25" who="#komentarz">(Głos: A co wy w Niemczech robicie?)</u>
<u xml:id="u-52.26" who="#BerndtvonSaenger">Wy? Ja w Niemczech nie żyję. Pan zapyta innych. Dążymy szczerze do spokojnego współżycia naszej mniejszości niemieckiej z narodem polskim. Niesprawiedliwości i krzywdy jednak, jakie nam wyrządzano dotychczas przy przeprowadzeniu reformy rolnej, musimy i będziemy zwalczać z całą energią i wszelkiemi naszemi siłami.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Chodyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#EdmundChodyński">Wysoka Izbo! Niestety, manewry jesienne byłego rządu utrudniają nam niezmiernie bardziej szczegółowe zajęcie się reformą Ministerstwa Reform Rolnych. Z tego też względu, proszę Panów, zajmę się tem naszem zasadniczem stanowiskiem, jakie zajmujemy oddawna, przytem chciałbym zająć stanowisko do poprawek p. referenta. Otóż popieramy poprawkę, zgłoszoną przez p. referenta do działu 5 § 17, chodzi tu mianowicie o tytuł, który powinien brzmieć: „Dotacje na ulgowe oprocentowanie pożyczek, udzielonych w listach zastawnych przez Państwowy Bank Rolny”. Popieramy ten wniosek, aby z tego samego działu suma półtora miliona, ustalona przez Komisję Budżetową, była przeniesiona w sumie 1.250.000 na dz. 4 § 12 i 250.000 na dz. 4 § 15.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#EdmundChodyński">Jeżeli teraz chodzi o nasz stosunek do resortu Ministerstwa Reform Rolnych, nieraz stwierdzaliśmy i określaliśmy nasz zasadniczy stosunek do naprawy ustroju rolnego w Polsce. Stoimy na stanowisku zmiany kierunku produkcji rolniczej, przejścia z produkcji zbożowej na produkcję mięsną, nabiałową i ogrodniczo-warzywniczą. Zmiana ta uchroni rolnictwo od katastrofalnych dla niego okresów, zapewni dobrobyt na wsi, zwiększy liczbę osób zatrudnionych na roli, powodując uruchomienie szeregu gałęzi produkcji w miastach, co oczywiście złagodzi klęskę bezrobocia. Samo rozparcelowanie wielkiej własności rolnej nie zapewni maksymum tych korzyści, rozdrobnienie wielkich warsztatów pracy musi mieć wyłącznie na celu uzupełnienie karłowatych gospodarstw i tworzenie nowych jednostek gospodarczych, przy zapewnieniu rolniczych warsztatów pracy robotnikom rolnym, tracącym pracę wskutek parcelacji.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#EdmundChodyński">Ponieważ zapasy ziemi w Polsce, w porównaniu Z wielką liczbą właścicieli karłowatych gospodarstw i bezrolnych, są nader szczupłe, przeto po wyłączeniu Z tych zapasów obszarów, niezbędnych dla utrzymania warsztatów przemysłowych, resztą ziemi należy rozporządzać bardzo oględnie. Trzeba się wyrzec tworzenia średnich gospodarstw, trzeba się wyrzec przydzielania parcel osobom bezrolnym, które jednak w przyszłości otrzymają spadek po rodzicach.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#EdmundChodyński">Państwo Polskie może bardzo niewielkie fundusze przeznaczać na cele reformy rolnej. Dlatego też pomoc kredytowa z funduszu ulgowego, jak i w listach zastawnych, może być udzielana wyłącznie nabywcom parcel z pośród robotników rolnych, bezrolnych i małorolnych. Kredyty te jednak muszą być udzielane w pełnej wysokości, pokrywającej 90, albo 85% rzeczywistej ceny ziemi, w przeciwnym razie tworzyć się będzie rachityczne gospodarstwa, będące klęską dla nabywcy, a nieszczęściem dla naprawy ustroju rolnego. Wszelki kredyt na kupno ziemi wywołuje wzrost cen ziemi. Uważamy za rzecz niedopuszczalną, by wysiłek społeczeństwa, zmierzający do naprawy ustroju rolnego, powodował zwiększenie się kapitału sprzedawcy ziemi. Każde zwiększenie ceny ziemi powoduje kurczenie się liczby kredytobiorców na kupno ziemi i wymaga dalszego zwiększenia kredytów, a ponieważ fundusze, któremi Państwo może rozporządzać, są ograniczone, przeto wysoka cena ziemi w skutkach swych hamuje rozwój reformy rolnej. Ostatnio ceny ziemi nieco spadły, jednak są jeszcze tak wysokie, że tylko ryzykanci mogą się na to zdobyć. tem, jak również ograniczeniem kredytu, tłumaczy się, że pomimo dużej podaży ziemi niema na nią nabywców. W rezultacie w bieżącym roku budżetowym rozparcelowano nie więcej, jak połowę wymaganego kontyngentu, ustawa nakazuje wobec tego w następnym roku budżetowym przymusowy wykup. Pieniędzy jednak na ten cel w budżecie niema, a przecież wiemy, że majątki, wymienione w wykazach imiennych 1926, 1927 i 1928 r., nie zostały wykupione, choć nie przeprowadziły w swoim czasie parcelacji dobrowolnie.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#EdmundChodyński">Wszystko to, jak również takie kwiatki, jak bezbronność urzędów ziemskich wobec wypadków obciążania przez niektórych właścicieli hipotek majątków już rozparcelowanych i t. p., wskazują na konieczność nowelizacji ustawy o reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#EdmundChodyński">Dlatego już w ub. roku zgłosiliśmy odpowiedni projekt ustawy, którego tezy są następujące:</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#EdmundChodyński">1) parcelację prowadzi tylko rząd,</u>
<u xml:id="u-54.7" who="#EdmundChodyński">2) ceny ziemi, wykupywanej przez rząd, są zgóry ustalone w ustawie,</u>
<u xml:id="u-54.8" who="#EdmundChodyński">3) nabywcami ziemi mogą być tylko robotnicy rolni, bezrolni i małorolni,</u>
<u xml:id="u-54.9" who="#EdmundChodyński">4) te tylko kategorie nabywców korzystają z kredytów ulgowych i w listach zastawnych. P. Minister uznał konieczność nowelizacji ustawy i zapowiedział, widocznie nie zgadzając się Z naszemi tezami, zgłoszenie swojego projektu w maju ub. r., przyczem miał to być maj przysłowiowy. Zahamowało to pracę nad zgłoszonemi projektami ustaw o reformie rolnej, a tymczasem mija jesień i zima, a projektu p. Ministra jak nie było, tak niema. A zatem przez zwlekanie ze zgłoszeniem projektu noweli ustawy, noweli uznanej przez p. Ministra za konieczną, p. Minister ponosi odpowiedzialność, że tak ważna sprawa, jak naprawa ustroju rolnego, nie może ruszyć z martwego punktu.</u>
<u xml:id="u-54.10" who="#EdmundChodyński">Upełnorolnianie karłowatych gospodarstw przy komasacji idzie żółwim krokiem, tak samo, jak i kwestia nadzielenia ziemią w Zamojszczyźnie pozbawionych pracy robotników rolnych, oraz pozbawionych dzierżaw drobnych dzierżawców, których jest tam już kilka tysięcy. Słyszymy też wciąż pogłoski o zgłoszeniu wkrótce przez Rząd ustawy o uwłaszczeniu drobnych dzierżawców, ale wciąż pozostajemy tylko w krainie pogłosek. Odnoszę wrażenie, że i ta sprawa nie ruszy naprzód bez inicjatywy poselskiej.</u>
<u xml:id="u-54.11" who="#EdmundChodyński">Co się tyczy komasacji, to musimy stwierdzić, że wzmożenie wpływu geometrów na przebieg komasacji powoduje, iż wiele projektów scaleniowych jest coraz gorszych, że powstaje coraz większa liczba pokrzywdzonych przy scalaniu. Jak wiadomo, szacunek gruntów uprawomacnia się przed przedłożeniem planu nowych osad. Ponieważ włościanie nie zwracają uwagi na szacunek, a coraz częściej jest on robiony pobieżnie, przeto gros skarg na nowe osady nie może być uwzględnionych. Jest to bezsprzecznie krzywda, której komisje ziemskie naprawić już nie mogą. A zatem odpowiednia nowelizacja ustawy o komasacji też jest konieczna.</u>
<u xml:id="u-54.12" who="#EdmundChodyński">Musimy z całym naciskiem podkreślić, że kryzys rolniczy największym ciężarem spadł na drobnych nabywców parcel, włościan, którzy scalili swe grunta lub przeprowadzili melioracje. Mają oni wszyscy zobowiązania względem Skarbu Państwa lub Państwowego Banku Rolnego w postaci procentów i rat amortyzacyjnych od zaciągniętych pożyczek. Ulgi, a nawet moratorium dla wielu takich płatników, są kwestią życia i śmierci. Dlatego apelujemy do Rządu, aby ulgi te miały miejsce, ile możności, w najszerszym zakresie.</u>
<u xml:id="u-54.13" who="#EdmundChodyński">Wreszcie, stwierdzając, że budżet reform rolnych jest wogóle bardzo mały, musimy wyrazić zdziwienie, że właśnie w okresie kryzysu Ministerstwo przyszło z projektem, obniżającym dotacje zeszłoroczne, które zresztą nie były przez Ministerstwo wydatkowane w roku ubiegłym w wysokościach, wyznaczonych przez Sejm, lecz w kwotach proponowanych przez Rząd w zeszłorocznym preliminarzu budżetowym.</u>
<u xml:id="u-54.14" who="#EdmundChodyński">Proszę Panów, to jest nasze zasadnicze stanowisko, jeżeli chodzi o przebudowę ustroju rolnego. Jeżeli natomiast chodzi o samą ustawę i jej części, zmuszające wielką własność ziemską do przymusowego oddania do parcelacji swych obszarów, to przypominam sobie, był okres lamentu i krzyku w Polsce, że święta prywatna własność została siłą, gwałtem wywłaszczona. Wówczas panowie przedstawiciele wielkiej własności ziemskiej zapowiadali niemal rokosz przeciw prawu. I cóż się, proszę Panów, okazało? Okazało się, że, jak p. referent stwierdził w swojem sprawozdaniu za rok 1928, przy tym gwałcie właściciele ziemscy dobrowolnie, bez przymusu, ale jednak z krzykiem rozpaczy przyszli i bez tego przymusu oddali sto trzydzieści kilka tysięcy ha dobrowolnie. Należy poszukać tu przyczyny i tę przyczynę właśnie chcę wskazać. Rok 1928 był rokiem wybitnie śrubującym cenę ziemi. Kto śrubował tę cenę ziemi? Z Jednej strony sami właściciele, którzy tak chętnie oddawali obszary na parcelację, a z drugiej spółki parcelacyjne, osoby prywatne, a między innemi Bank Ziemiański, który robił kokosowe interesy właśnie na tej prywatnej parcelacji. Cena ziemi podskoczyła na przeszło 4.000 zł za hektar. Wprawdzie ten złoty okres minął, rok 1929 zaznaczył się kryzysem w najszerszem tego słowa znaczeniu, który dotknął najszersze masy chłopstwa, ten kryzys spowodował to, że chłop nie mógł nabywać ziemi za tak przesoloną cenę i czeka się narazie na powrót tego okresu, kiedy za hektar ziemi brało się wielkie tysiące. Wielka własność ziemska nic nie straciła na reformie rolnej.</u>
<u xml:id="u-54.15" who="#EdmundChodyński">Dla ilustracji przytoczę fakt, osobiście mi znany. W pow. bielskim istnieje majątek Noskrzenice Duże, 35 włók ornej ziemi, najlepszej w całym powiecie. Na tych 35 włókach jest 4 fornali i 6 par koni, które ledwo żyją. Majątek obciążony w sejmiku, w Skarbie Państwa i jest naznaczony nadzór sejmiku i starostwa i takiego majątku p. Minister nie bierze do przymusowej parcelacji. Nieznane mi są wypadki, aby zgodnie z ustawą po ominięciu tego nieszczęśliwego okresu rocznego przy przymusie, Panie Ministrze, został jakikolwiek majątek przejęty. Dlatego wszelkie krzyki wielkiej własności na tę bolszewicką ustawę, jak ją nazywają ziemianie, są tylko pozorem, pod tym pozorem kryją się kokosowe interesy, jakie robią wielcy właściciele ziemscy na parcelacji.</u>
<u xml:id="u-54.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. poseł Karuzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PawełKaruzo">Wysoka Izbo! Zagadnienie reformy rolnej obok szkolnictwa i samorządu jest kwestią najbardziej palącą dla ludności białoruskiej, mieszkającej w granicach Państwa Polskiego. Oto szereg cyfr statystycznych, które dowodzą, jak ważna jest ta kwestia dla nas i jak niecierpiąca zwłoki. Stosunki rolne przedstawiają się tam w następujący sposób: 23,3% całego obszaru]należy do ziem państwowych, klasztornych, cerkiewnych, kościelnych (Minister Reform Rolnych Staniewicz: Lasów.) i lasów państwowych. 23,3 według Głównego Urzędu Statystycznego razem z Bankiem Rolnym obejmuje własność państwowa i...</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych Staniewicz: To są tylko lasy.)</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#PawełKaruzo">Tak Główny Urząd Statystyczny podaje, to nie moja wina.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#PawełKaruzo">Wielkiej własności rolnej jest 42,1% Z całego obszaru, a drobnej własności rolnej 34,6%. Stosunki między drobną własnością układają się w następujący sposób. Cała ilość drobnych gospodarstw poniżej 5 ha stanowi 49,2%, od 5 do 10 ha 34,7%, powyżej 10 ha 16,1%. Dziś te stosunki cokolwiek się już zmieniły, bo to starsza statystyka, ale niewiele.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#PawełKaruzo">Otóż, proszę Panów, jedynie reforma rolna, oparta o parcelację wielkich obszarów rolnych, mogłaby poprawić stan ekonomiczny ludności białoruskiej, stan bardzo ciężki, prawie zupełnie niemożliwy. Zamiast reformy rolnej na tych podstawach, stosuje się obecnie reformę, polegającą na tak zwanem uzdrowieniu ustroju rolnego, a więc przedewszystkiem na komasacji. Komasację przeprowadza się na naszych ziemiach w sposób, który można porównać cośkolwiek do dawnej metody Stołypinowskiej, z odcieniem większej bezwzględności, bo się dzieli tę ziemię chłopską między chłopów, starając się nie zwiększać stanu posiadania chłopów.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#PawełKaruzo">W załączniku do preliminarza budżetowego są uwidocznione cyfry, z których widać, ile gruntu brak na upełnorolnienie wedle obliczeń Ministerstwa Reform Rolnych. Tak więc wedle tych obliczeń brak 28.000 ha na upełnorolnienie wedle planu tegorocznego. Z gruntów państwowych i Banku Rolnego można osiągnąć około 9.500 ha, możnaby, tak jest powiedziane, uzyskać jeszcze około 10.000 z prywatnej ziemi, zatem brak jeszcze 8.000 ha.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#PawełKaruzo">Jeżeli zajrzymy do sprawozdania z wykonania upełnorolnienia w zeszłym roku, które jest uwidocznione w sprawozdaniu referenta p. Malinowskiego, to widzimy, że tam na upełnorolnienie skorzystano z prywatnej własności dopiero w ilości 191 ha, wyraźnie 191 ha.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#PawełKaruzo">W zeszłym roku, tak jest, Panie Ministrze, w sprawozdaniu p. Malinowskiego. W powiecie mołodeczniańskim podkomisarz Plewako, gdy chłopi zwrócili się o upełnorolnienie, odrzekł im, ażeby szli do p. Świętorzeckiego, który ma obok majątek. P. Świętorzecki żąda po 300 dolarów za ha i sprzedaje nie każdemu. Gdy z tem zwrócili się do p. Plewako, to ten oświadczył: „Pójdźcie, grzecznie poproście, pocałujcie w rączkę, to wówczas wam da”.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#komentarz">(Głos: Ile ma hektarów?)</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#PawełKaruzo">Starczy dla okolicznych włościan.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#komentarz">(Głos: Ale chcę wiedzieć ile?)</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#PawełKaruzo">Fakt ten, że stamtąd się sprzedaje dobrowolnie, niech Panu wystarczy. Nie zwiększanie stanu posiadania chłopów na ziemiach białoruskich prowadzi... (Minister Reform Rolnych: Wykonane jest do 20.000 ha.) Nie wiem, czy na ten rok jest pewne... do upadku drobnych gospodarstw rolnych na ziemiach białoruskich. Fakt, że w tym roku powiat brasławski i dziśnieński znowu są głodujące, pomimo tak znacznego spadku ceny na zboże, fakt, że jakkolwiek cała Nowogródczyzna jest zalana zbożem, jednak około 23% ludności nie ma dość zboża na wyżywienie.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#komentarz">(Głos: Bo był nieurodzaj.)</u>
<u xml:id="u-56.14" who="#PawełKaruzo">Jednakowoż gospodarstwa te przeżywają kryzys nie tylko od koniunktury zależny, ale i od swego stałego położenia.</u>
<u xml:id="u-56.15" who="#PawełKaruzo">Przy komasacji dzieją się jeszcze i takie rzeczy: daje się pożyczki na zabudowę, pożyczki są oprocentowane bardzo wysoko w stosunku do dochodowości tych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-56.16" who="#komentarz">(Minister Staniewicz: Ile?)</u>
<u xml:id="u-56.17" who="#PawełKaruzo">W stosunku do wydajności ziemi są oprocentowane bardzo wysoko.</u>
<u xml:id="u-56.18" who="#komentarz">(Minister Staniewicz: Proszę powiedzieć, ile?)</u>
<u xml:id="u-56.19" who="#PawełKaruzo">4% plus 1% na administrację. (Minister Reform Rolnych Staniewicz: Ależ 5% to jest dobrodziejstwo.) Pan Minister dobrze wie, że niema kredytu na to, aby intensywną gospodarkę poprowadzić, więc skąd w takiej gospodarce, jaka istnieje obecnie, wyciągnąć pieniądze? Fakt, że gospodarstwa te nie mogą się podnieść na nogi, lecz upadają, dowodzi, że jednak te stosunki nie są zdrowe.</u>
<u xml:id="u-56.20" who="#PawełKaruzo">Muszę przerwać przemówienie, bo czuję się bardzo niezdrów.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Grecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PGrecki">Polityka faszystowskiego Ministerstwa Reform Rolnych, to polityka obszarnicza i kułacka, wymierzona przeciw milionowym masom biedoty chłopskiej, chłopom bezrolnym i małorolnym. Chłopi białoruscy przypominają sobie teraz czasy krwawego carskiego satrapy Stołypina, który, podobnie, jak czyni to dziś polski rząd faszystowski, niszczył i gnębił masy chłopskie, wspierając obszarników i kułaków. Rząd faszystowski prześcignął jednak wszystkie wzory i zbrodnie caratu rosyjskiego i doprowadził chłopów białoruskich na Wileńszczyźnie do straszliwego głodu, panującego tutaj już drugi rok i wzmagającego się coraz bardziej.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#PGrecki">Polityka antychłopska rządu dyktatury faszystowskiej przeprowadzana jest przy gorliwej pomocy nacjonalfaszystów i socjalfaszystów białoruskich, reprezentujących dążenia i broniących interesów burżuazji i kułactwa białoruskiego. Bo też cały obóz ugody białoruskiej, pp. Łuckiewicze, Jeremicze, Stankiewicze i Ostrowscy, to wierni sojusznicy dyktatury faszystowskiej zarówno w jej polityce antychłopskiej, jak i w jej przygotowaniach wojennych przeciw Z. S. R. R. przeciw bratniej nam białoruskiej republice radzieckiej. Front faszystowsko-ugodowy, front obszarniczo-kułacki, wymierzony przeciw masie chłopskiej, biegnie nie tylko poprzez ziemie Białorusi i Ukrainy, lecz rozciąga się i na Wschód, na tereny B. S. R. R. i U. S. R. R., gdzie władza robotniczo-chłopska toczy zaciekłą i zwycięską walkę z wyzyskiem kulaków-kontrrewolucjonistów,</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Głos: I z terorem bolszewickim w Sowietach.)</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#PGrecki">wspieranych coraz jawniej przez faszyzm polski, burżuazję i kułactwo ukraińskie i białoruskie, oraz przez bandytów imperialistycznych całego świata. Dowodów tego dostarczają ostatnie procesy kontrrewolucjonistów na B. S. R. R. i U. S. R. R.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#PGrecki">Masy chłopskie Białorusi i Ukrainy wbrew wszystkim zdrajcom i agentom faszyzmu przechodzą do nieustępliwej walki z grabieżą ich praw i wyzyskiem faszystowskim; wspólnie z masami pracującemi całej Polski pokrzyżują one zbrodnicze zamachy imperialistów i kontrrewolucjonistów na władzę robotniczo-chłopską w bratnich republikach radzieckich.</u>
<u xml:id="u-58.5" who="#PGrecki">Faszystowska „reforma rolnicza”, to przymusowa i oszukańcza komasacja, uwzględniająca jedynie interesy obszarników i kułaków, to likwidacja serwitutów, czyli ograbienie chłopów z ich odwiecznych praw serwitutowych. Gwałty komasacyjne i serwitutowe obok grabieży podatkowych, egzekucyj i t. p. mnożą się na wsi białoruskiej z dnia na dzień. Jednocześnie nadal odbiera się chłopom ziemię i oddaje się ją osadnikom wojskowym (maj. Poniatowszczyzna pow. wilejskiego).</u>
<u xml:id="u-58.6" who="#PGrecki">Do komasacji przystępuje się często przy pomocy gróźb i oszustwa, obiecankami o nadziale ziemi wyłudza się od kilku chłopów podpisy, że chcą komasacji, a później teroryzuje się całą wieś. Prace komasacyjne przeprowadza się mimo oporu całej wsi. We wsi Osowce i Plachowszczyzna pow. prużańskiego chłopi trzykrotnie stawiali opór, niszczyli słupy i równali z ziemią kopce. Na miejsce przybył starosta z oddziałem 30 policjantów. Chłopi mimo to w nocy usunęli znaki komasacyjne po raz czwarty i oczywiście nie zgodzili się na przeprowadzoną komasację. We wsi Puczyny pow. pińskiego organa ziemskie przeprowadziły komasację, krzywdzącą biedotę wiejską, jeszcze w r. 1925, ściągnęły następnie z chłopów jej koszta, cała wieś pozostaje jednak do tej pory na swych starych działkach. We wsi Wierchowo pow. oszmiańskiego władze ziemskie usiłowały przeprowadzić komasację łącznie z likwidacją serwitutów, skończyło się na tem, że wieś została całkowicie pozbawiona pastwiska i stawia zdecydowany opór przeprowadzonej jej kosztem komasacji.</u>
<u xml:id="u-58.7" who="#PGrecki">Likwidacja serwitutów, przeprowadzana przez komisje ziemskie w sposób masowy, podcina do reszty byt mas chłopskich. Celem jej jest t. zw. racjonalizacja majątków ziemskich, t. zn. przysporzenie obszarnikom nowych korzyści kosztem praw i interesów chłopskich. Tysiącami sposobów i wykrętów wydziera się chłopom całkowicie serwituty. Za pretekst służy tu często zagubienie przez chłopów dokumentów serwitutowych, wystawianych przez władze carskie. Jako przykład mogą służyć wsie: Połoczany, Czerepy, Łopińcy i Litwa pow. mołodczańskiego, oraz wieś Zapole pow. kosowskiego. Wieś Białowieże pow. kosowskiego zamiast dotychczasowego serwitutu na przeszło 2.000 ha otrzymała serwitut na odległych nieużytkach o obszarze 225 ha. To samo dotyczy wsi Chryszczonowicze i Kwasiewicze tegoż powiatu. Takich faktów mógłbym mnożyć na setki i tysiące.</u>
<u xml:id="u-58.8" who="#PGrecki">Jednocześnie z tą grabieżą, dokonywaną dziś na chłopach w sposób planowy i masowy na terenie całej Białorusi, mnożą się z dnia na dzień rewolucyjne wystąpienia chłopów białoruskich przeciw egzekucjom podatkowym, przeciw faszystowskiej komasacji i likwidacji serwitutów, przeciw pańszczyźnie szarwarkowej, przeciw terorowi policyjnemu. Wbrew terorowi i bagnetom policji występują chłopi masowo w obronie swych praw, przechodzą do czynnej walki z rządem faszystowskim.</u>
<u xml:id="u-58.9" who="#PGrecki">Białoruskie masy chłopskie wiedzą już o tem, że tylko w drodze nieugiętej walki o obalenie dyktatury faszystowskiej, o rząd robotniczo-chłopski zdobędą ziemię obszarniczą bez wykupu i wszystkie należne im prawa. Od tej drogi nie zdołają odciągnąć chłopów zdrajcy i ugodowcy, którzy również krzyczą dziś o kryzysie, nędzy i głodzie na wsi białoruskiej, by w ten sposób zdobyć wpływy w masach, ale jednocześnie błagają rząd faszystowski o pomoc przeciw narastającemu ruchowi rewolucyjnemu mas chłopskich, o zduszenie tego ruchu.</u>
<u xml:id="u-58.10" who="#PGrecki">Walka wyzwoleńcza mas chłopsko-robotniczych Białorusi mimo krwawego teroru faszystowskiego wzmaga się dziś i wzmagać się będzie nieustannie aż do zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-58.11" who="#komentarz">(Głos: Aż do śmierci!)</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Hyla.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#WincentyHyla">Wysoka Izbo! Na terenie Spiszą są gospodarstwa, które do dziś dnia jeszcze opłacają w robociźnie czynsz od tych kawałków ziemi, które otrzymali od swych właścicieli. Jest to zabytek pańszczyźniany, który do dziś dnia u nas istnieje i dalej tolerowany być nie może. Dlatego jest rzeczą wskazaną, ażeby w najbliższym czasie sprawa ta została pomyślnie załatwiona. Sprawa ta jest piekąca, zaszczytu nam nie przynosi i dlatego zwracam się do p. Ministra z prośbą, ażeby w najbliższym czasie sprawa ta mogła być załatwiona.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WładysławKamiński">Wysoka Izbo! Mam trudne zadanie, muszę mówić po ludziach, którzy tak poetycznie przedstawiali raz ciężkie, drugi raz lżejsze położenie. Sądzę jednak, że trzeba zawrócić do istotnych przyczyn, które nam dadzą pewien obraz istotnego położenia.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#WładysławKamiński">Oczywiście, proszę Panów, nie będę odpowiadał na ostatnie przemówienie p. Greckiego, bo tym panom zawsze, czy będzie w Polsce bardzo dobrze, czy będzie źle, będzie się wydawało, że w Rosji Sowieckiej jest lepiej, ale chłop białoruski, jeżeli będziecie go pozbawiali własności ziemi tak, jak się tam dzieje, to Was będzie tak traktował, jak pp. Dworczanina i Greckiego na Łukiszkach.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#WładysławKamiński">Następnie, jeżeli chodzi o sprawy, związane z reformą rolną, to zdaje mi się, że jednem z najważniejszych zagadnień jest przeprowadzenie dekoncentracji władz na terenie Ministerstwa Reform Rolnych. Sądzimy, że jest bardzo ważnem i pilnem zagadnieniem, aby szereg uprawnień okręgowych urzędów ziemskich przenieść na urzędy powiatowe, na terenie urzędów powiatowych załatwiać wiele zagadnień. Sądzę, że ta chwila się zbliża i w tym kierunku w naszem przekonaniu musi być znowelizowana ustawa o komasacji. Przy nowelizacji ustawy o kamasacji powinna być wyraźnie przewidziana sprawa zwolnienia od opłat komasacyjnych gospodarstw najbiedniejszych, którym istotnie komasacja się nie opłaca.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#WładysławKamiński">Jeżeli chodzi o sprawę parcelacji, to muszę tu podkreślić, że Panowie istotnie za dużo temu zagadnieniu poświęcają uwagi. Najważniejszą sprawą przy naprawie ustroju rolnego jest nie parcelacja, ale zupełnie inne zagadnienie: stworzenie zdrowych warsztatów pracy. Otóż ten zdrowy warsztat pracy wcale nie będzie polegał na tem, ile się rocznie w Polsce rozparceluje majątków, lecz na co te rozparcelowane majątki pójdą. Upełnorolnienie przy komasacji, ułatwienie przy przeprowadzaniu komasacji, to istotne zagadnienie w naprawie ustroju rolnego. Polityka rządu pomajowego pod tym względem jest tą celową polityką, która istotnie zbliża ziemię do drobnego rolnika.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Po 4000 za hektar.)</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#WładysławKamiński">Panowie wpadają naprawdę w błędne koło. Raz Panowie mówią, że trzeba, żeby parcelacja odbywała się tylko przy pomocy Rządu, a z drugiej strony Panowie wiedzą, że Rząd nie ma na to pieniędzy i Panowie myślą, że w ten sposób rozwiążecie zagadnienie. Sądzę, że parcelacja rządowa bez pieniędzy zagadnienia nie rozwiąże i że Panowie równocześnie nie mogą mieć pretensji do Rządu, że nie mając środków, nie przeprowadza komasacji w tej wysokości, w jakiej ją przeprowadzić jest obowiązany ustawowo. Sądzę, że jest ważną sprawą, żeby przez nowelizację ustawy o wykonaniu reformy rolnej można było sprawę upełnorolnienia mas ludowych w sposób bardziej uproszczony przeprowadzić, niż to obecnie ma miejsce. Dziś rzeczywiście procedura załatwienia sprawy upełnorolnienia przy komasacji jest niesłychanie skomplikowana i dlatego ta rzecz musi być uproszczona. I pod tym względem się z Panami zgodzimy, jeżeli będziemy mówili rzeczowo.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#WładysławKamiński">Następnie zdaje mi się, że przy omawianiu sprawy parcelacji poruszyć należy zagadnienie osadnictwa. Z tej strony Izby Panowie dowodzą, że osadnicy nie spełniali swego zadania, że obniżali produkcję. Przeprowadzaliśmy statystykę przy pomocy Głównego Urzędu Statystycznego.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#WładysławKamiński">Na Komisji Budżetowej miałem zaszczyt przytoczyć szereg cyfr. P. poseł Chrucki był łaskaw oświadczyć, że widział naszą statystykę na Powszechnej Wystawie Krajowej. Dziwię się, że o tem, co widział na własne oczy, nie poinformował swych kolegów Klubu Ukraińskiego. Chcę stwierdzić, że ta wyimaginowana pomoc państwowa wraz z prywatnemi obciążeniami, które osadnicy zaciągnęli, wynosiła na głowę osadnika na dzień 1 stycznia 1929 r. 3.188 zł. To są te wszystkie pomoce, które osadnik od Państwa jako pożyczki i jako pomoc budulcową otrzymał. To jest ta wielka pomoc, o której Panowie tak krzyczycie, że Państwo krzywdzi miejscowego rolnika. Wartość majątku na jednego osadnika na dzień 1 stycznia 1929 r., bez uwzględnienia wartości ziemi, wypada 10.967 zł, czyli że osadnik własną pracą dorobił 7.779 zł. To znaczy, że to nie świadczy, iż osadnik siedział na ziemi i nic nie robił. Powiem jeszcze że Panowie nam nigdy nie będą mogli wytłumaczyć, że my, ludzie, którzy o wyzwolenie Państwa walczyli, nie mamy prawa na jakimkolwiek kawałku ziemi polskiej siedzieć.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Nawet z krzywdą miejscowego rolnika!)</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#WładysławKamiński">Nie, nie chcemy go krzywdzić i ustawa o osadnictwie przewiduje, że przynajmniej 1/3 część parcelowanej ziemi powinna pójść na upełnorolnienie miejscowych rolników.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#komentarz">(Głos: A czy to zrobiono?)</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#WładysławKamiński">Mamy za złe administracji polskiej, że nie wykonała tego właśnie w całej rozciągłości, mamy jej to za złe dlatego, że był to czynnik, który rzeczywiście wywołał dużo nieporozumień, i osadnicy musieli na własnej skórze w dużej mierze ponosić konsekwencje tej polityki.</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#WładysławKamiński">Natomiast dziś, proszę Panów, osadnictwo dalej się nie posuwa i sądzę, że mamy prawo do tego, aby tam mieszkać i wspólnie z Wami gospodarować i nie będziemy tymi, którzy będą prowadzić jakąś wojnę Z Wami. Przeciwnie, podajemy Wam chętnie rękę na to, aby podnieść tamtejsze rolnictwo na wyższy poziom.</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#komentarz">(Głos: Najpierw trzeba osadników podnieść na wyższy poziom i zabrać im rewolwery, żeby z niemi nie chodzili.)</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#WładysławKamiński">Jeżeli Pan mówił, że osadników trzeba podnieść na wyższy poziom, to nasza praca pod tym względem jest ujęta w cyfry. Cyfry zestawione przez Główny Urząd Statystyczny, przeciętna wydajność z 1 ha w kwintalach, osiągnięta u osadnika i u miejscowego włościanina za przeciąg pięciu lat. Panowie wiedzą, że nowe gospodarstwo ma zawsze trudniejsze warunki do gospodarowania, niż stare zasiedziałe gospodarstwo. Otóż w gospodarstwie nowem osadniczem przeciętny zbiór za okres lat od 1923 do 1927, a więc wtedy, kiedy osadnik przychodził istotnie na ugór, na zarośniętą brzózkami ziemię, na ziemię po okopach, przeciętny zbiór jest dużo większy u osadnika, niż u miejscowego rolnika. Pszenica 9,8 u osadników, w gospodarstwach ziem wschodnich 8,9, żyto 8,9, w gospodarstwach ziem wschodnich 7,5, ziemniaki u osadników 105,7, u miejscowych gospodarzy 82. Z porównania tych cyfr wynika, że osadnicy zdali pod względem gospodarki egzamin, pomijam zupełnie wzgląd polityczny, ale pod względem gospodarczym zdali egzamin i Panowie mają prawo mówić, że nie są oni dobrym przykładem dla miejscowych rolników. Osadnicy byli tym czynnikiem, który powołał do życia na ziemiach wschodnich szereg instytucyj gospodarczych, z których korzystają nie tylko osadnicy, organizowali oni kasy spółdzielcze i cały ruch spółdzielczy na ziemiach wschodnich jest robotą osadników. A więc nie jesteśmy tam tylko tym czynnikiem, który kredyty bierze, jesteśmy tym elementem, któryby chciał, aby te wszystkie stosunki znalazły rozwiązanie życiowe. To rozwiązanie życiowe widzimy, broń Boże, nie w kłótniach, ale we współżyciu wzajemnem w wszystkich dziedzinach i dołożymy wszelkich starań, ażeby to współżycie wytworzyć niezależnie od różnic narodowościowych i wyznaniowych.</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#WładysławKamiński">Następnie chciałbym jeszcze na kilka drobniejszych spraw zwrócić uwagę. Przy hipotekowaniu pożyczek spotykamy się z bardzo trudnem zjawiskiem. Pożyczki są przyznawane w ten sposób, że się konwertuje pożyczki stałe. Otóż przy wywoływaniu hipoteki należy opłaty wnosić za każdorazowo konwertowaną pożyczkę. Przy hipotekowaniu pożyczki naprzykład 500 zł wnosi się specjalną opłatę, potem konwertuje się 500 zł i przyznaje się nowe 1000 zł, opłata w hipotece wnosi się od 1500 zł, a nie od 1000. Te rzeczy muszą być zmienione.</u>
<u xml:id="u-62.17" who="#WładysławKamiński">Następnie sprawa kaucji za drzewostan i budynki przejęte z parcelowanych majątków. Ministerstwo Reform Rolnych ustala ścisłą cenę, zatwierdza się tę cenę w sposób urzędowy i przy zapisywaniu zabezpiecza hipotecznie nie sumę należną, ale dopisuje się jeszcze cały szereg procentów jako kaucję. To przecież musi być zniesione. Jeżeli cena jest ściśle ustalona, tylko cenę trzeba hipotekować, tymczasem hipotekuje się daną ceną plus 10 a nawet 20%. Potem będą trudności napewno ze skreślaniem tych sum z hipotek.</u>
<u xml:id="u-62.18" who="#komentarz">(Minister Reform Rolnych p. Staniewicz: Sądowe?)</u>
<u xml:id="u-62.19" who="#WładysławKamiński">To nie są opłaty sądowe, to są inne opłaty, Panie Ministrze. Do ceny przypuśćmy należnej za budynek dodaje się jako kaucję 20% ceny szacunkowej i hipotekuje się w ten sposób powiększoną sumę.</u>
<u xml:id="u-62.20" who="#WładysławKamiński">Następnie, sądzę, że Ministerstwo Reform Rolnych i drobne rolnictwo są specjalnie zainteresowane w tem, ażeby hipoteki były załatwiane nie w urzędach i miastach wojewódzkich, nie w sądach okręgowych, lecz w powiatach. Wiem, że pod tym względem już się długo pracuje, ale do załatwienia tej sprawy jeszcze daleko. Sądzę, że p. Minister Reform Rolnych wywrze odpowiedni nacisk na Ministerstwo Sprawiedliwości i że ta sprawa znajdzie nareszcie rozwiązanie, bo przy komasacji, przy ustaleniu tytułu własności potem dla drobnych rolników, wprowadzenie tego rodzaju decentralizacji hipotecznej ma kolosalne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-62.21" who="#WładysławKamiński">Kończąc swoje przemówienie, chcę tylko zaznaczyć, że przedstawiciel ludności niemieckiej, nie jestem o tych sprawach dobrze poinformowany, wskazywał tu na to, jakoby krzywda się działa przy parcelacji majątków niemieckich. Nie mam dokładnych cyfr pod tym względem, ale chcę pewną zasadę wygłosić w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-62.22" who="#WładysławKamiński">Nie zgodzimy się nigdy, aby wskutek istnienia traktatu o mniejszościach narodowych niemieckie majątki nie były parcelowane. Jest wspólna ustawa, która nas obowiązuje, o wykonaniu reformy rolnej. Wszystkie majątki, niemieckie i polskie w równej mierze muszą być parcelowane. Sądzę, że Panowie o tym traktacie o mniejszościach narodowych w parlamencie polskim mówić nie powinni. Chcemy zgodnego wzajemnego współżycia z wszystkiemi mniejszościami narodowemi, ale traktat o mniejszościach jest tym traktatem, który powinien obowiązywać na całym świecie narody. Szanujemy polskie ustawy, ale nie pozwolimy, aby ten traktat o mniejszościach obowiązywał tylko Polskę i słabsze państwa, a nie obowiązywał w równej mierze państw wielkich, które mają duże zagadnienia mniejszościowe.</u>
<u xml:id="u-62.23" who="#komentarz">(Głos: Pan rozumie jako współżycie, że wy zabierzecie ziemię, a nam nie pozostanie nic.).</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Żarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#TadeuszŻarski">Polityka rolna rządu faszystowskiego Piłsudskiego...</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#TadeuszŻarski">jest polityką umacniania wielkiej Własności obszarniczej i rozbudowy warstwy kułackiej na wsi.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(Głos: Co to za nowa kasta kułacka?)</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#TadeuszŻarski">Polityka parcelacyjna, rabunek praw serwitutowych, rzekomo prowadzona w interesie chłopów,</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#komentarz">(Głosy: Co to jest kułak, na wsi niema kułaków, tylko chłopi)</u>
<u xml:id="u-64.6" who="#TadeuszŻarski">w istocie skierowana jest ku temu, aby wielką własność usprawnić i aby dostarczyć skrawków ziemi dla synków chłopów bogatych, aby tą drogą warstwę bogatych chłopów rozszerzyć.</u>
<u xml:id="u-64.7" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan nie fałszuje rzeczywistości, jaka jest)</u>
<u xml:id="u-64.8" who="#TadeuszŻarski">Polityka parcelacyjna Rządu jest polityką, która usprawnia gospodarstwa jedynie tych chłopów, którzy mają dostateczną ilość ziemi, aby po scaleniu drobnych kawałków przeprowadzić intensyfikację, jedynie chłopów bogatych, którzy dostali kredyty od rządu.</u>
<u xml:id="u-64.9" who="#TadeuszŻarski">Dla olbrzymiej większości wsi, dla biedoty, dla małorolnych i większej części średnio rolnych chłopów faszystowska komasacja i melioracje niosą tylko nowe ciężary. Bieda czy w kilku kawałkach czy w jednym kawałku pozostaje tą samą biedą,</u>
<u xml:id="u-64.10" who="#komentarz">(Głos: A Panu pozostanie zero w głowie.)</u>
<u xml:id="u-64.11" who="#TadeuszŻarski">a komasacja i melioracje niosą jeszcze nowe ciężary, opłaty za wykonanie tych robót.</u>
<u xml:id="u-64.12" who="#komentarz">(Głos: A rząd bolszewicki niesie im karabin i kule.)</u>
<u xml:id="u-64.13" who="#TadeuszŻarski">Gospodarstwa biednych chłopów i średnio-rolnych jeszcze bardziej.</u>
<u xml:id="u-64.14" who="#komentarz">(Głos: A co robi rząd bolszewicki?)</u>
<u xml:id="u-64.15" who="#TadeuszŻarski">Krzyki Wasze nie zmienią faktu, że przeciw polityce komasacyjnej i melioracyjnej powstają olbrzymie masy chłopów. Wypadki w Sługucicach, w Jaworniku, w pow. lidzkim i w innych miejscowościach Polski świadczą o tem, że masy chłopskie odczuwają politykę komasacyjną i melioracyjną Rządu jako politykę proobszarniczą, politykę dla chłopów bogatych, politykę wymierzoną przeciw szerokim warstwom biednych i średnich chłopów, tembardziej, że przy komasacji odbywa się szeroko stosowane wykupywanie ziemi biedoty przez chłopów bogatych i rugowanie tej biedoty z ziemi.</u>
<u xml:id="u-64.16" who="#komentarz">(Głos: Dokąd?)</u>
<u xml:id="u-64.17" who="#TadeuszŻarski">Na żebry, na powiększanie armii bezrobotnych, na powiększanie nędzy na wsi.</u>
<u xml:id="u-64.18" who="#komentarz">(Inny głos: Na inne działki.)</u>
<u xml:id="u-64.19" who="#TadeuszŻarski">To są skutki polityki faszystowskiej i dlatego masy chłopskie w swej olbrzymiej większości powstają przeciw tej polityce. Masowe wystąpienia czynne na wsi dowodzą, że masy bezrolnych, małorolnych i średnio-rolnych coraz bardziej rozumieją hasła, z któremi komuniści od lat występują na wsi, ucząc chłopów, że jedynie na drodze walki wydrzemy ziemię obszarnikom, jedynie na drodze walki rewolucyjnej pod wodzą proletariatu ziemia ta zostanie dla chłopów zdobyta.</u>
<u xml:id="u-64.20" who="#komentarz">(Wrzawa).</u>
<u xml:id="u-64.21" who="#TadeuszŻarski">Ruch chłopski przeciw faszystowskiej polityce rolnej łączy się dziś z olbrzymim ruchem przeciw ciężarom podatkowym, które w niesłychany sposób gnębią chłopów, przeciw licytacjom i egzekucjom podatkowym, szarwarkom, składkom na Strzelca i Lotnictwo, przeciw wszystkim tym ciężarom...</u>
<u xml:id="u-64.22" who="#komentarz">(Głos: A w Rosji kulką i stryczkiem, prawda, Panie kochany?)</u>
<u xml:id="u-64.23" who="#TadeuszŻarski">...na przygotowanie wojny, na utrzymanie państwa faszystowskiego, na więzienia i na teror przeciw tym samym masom.</u>
<u xml:id="u-64.24" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego Pan nie zaprotestujesz przeciw temu, co jest w Rosji?)</u>
<u xml:id="u-64.25" who="#TadeuszŻarski">Walka mas chłopskich w całej Polsce przeciw podatkom rozszerza się coraz bardziej, miejscami, zwłaszcza w okolicach głodowych, przyjmuje formy szerokiego bojkotu podatków, formy słuszne, które my wskazujemy masom jako odpowiedź na faszystowskie uciski podatkowe mas.</u>
<u xml:id="u-64.26" who="#komentarz">(Głos: A kto zabijał komisarzy bolszewickich w Rosji, jak nie chłopi, nie lud sam?)</u>
<u xml:id="u-64.27" who="#TadeuszŻarski">I dziś ten ruch rewolucyjny na wsi świadczy najdobitniej o tem, że nie tylko hasła, z jakimi idzie da mas chłopskich Blok Bezpartyjny i Rząd, nie tylko hasła jawnie faszystowskie, ale i oszukańcza demagogia ugody coraz bardziej zatraca w masach posłuch. Masy zwracają się przeciw ugodzie, uczą się poznawać farbowane lisy, rozpoznają tych, którzy jak np. Stronnictwo Chłopskie, mówią o reformie rolnej bez wykupu, a prowadzą wobec rządu Piłsudskiego politykę ugody i politykę zdrady interesów mas chłopskich, uczą się poznawać tych, którzy jak P. P. S. i Wyzwolenie wchodzą tu na trybunę sejmową i mówią o nowelizacji reformy rolnej, starając się w ten sposób w masach posiać złudzenia, jakby przy rządzie faszystowskim można było ziemię dla mas chłopskich uzyskać.</u>
<u xml:id="u-64.28" who="#komentarz">(Głos: Panie, jak zdrowie Kutiepowa, nie wie pan?)</u>
<u xml:id="u-64.29" who="#TadeuszŻarski">Mówi się dziś, w związku z kryzysem rolniczym, jakoby wysokie ceny miały uratować położenie mało i średniorolnych. Ale to oszustwo coraz bardziej zatraca w masach posłuch. Samo życie uczy chłopów, że kryzys rolniczy jest kryzysem, wywołanym przez ogólny kryzys kapitalizmu i tylko razem z tym kryzysem zostanie zniweczony. Spotęgowana bieda i nędza na wsi w Polsce początkuje się nie od czasu niskich cen zboża, ale właśnie datuje się przedewszystkiem od okresu pomajowego. Właśnie w tym okresie polityki wysokich cen nastąpiło największe zbiednienie mas pracującego chłopstwa dlatego, że okres ten jest okresem wzmożonego rabunku podatkowego masy chłopskiej, wzmożonej polityki rolnej. Wy krzyczycie tutaj o Z. S. S. R.</u>
<u xml:id="u-64.30" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-64.31" who="#TadeuszŻarski">Jest jeden jedyny kraj, który nie zna kryzysu Rolniczego, tym krajem jest Z. S. R. R.</u>
<u xml:id="u-64.32" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-64.33" who="#TadeuszŻarski">Dlatego, że masy chłopskie w rewolucji proletariackiej i pod wodzą komunistycznej partii Lenina, odebrały ziemię obszarnikom i podzieliły tą ziemię pomiędzy chłopów. W ten sposób zniesione zostało obszarnictwo, podniósł się dobrobyt mas.</u>
<u xml:id="u-64.34" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Nędza.)</u>
<u xml:id="u-64.35" who="#TadeuszŻarski">Ten ruch kolektywistyczny na wsi Z. S. R. R. jest ruchem, który do całego świata przemawia, jako potężny wielki zwiastun budowy socjalizmu w Z. S. R. R. nie tylko w mieście, ale i na wsi.</u>
<u xml:id="u-64.36" who="#komentarz">(Głos: Jedź Pan tam, damy bilet wolnej jazdy.)</u>
<u xml:id="u-64.37" who="#TadeuszŻarski">Lenin w roku 1921 powiedział: „Gdybyśmy mogli jutro dać 100.000 pierwszorzędnych traktorów,</u>
<u xml:id="u-64.38" who="#komentarz">(Głos: Bajki to wszystko z temi traktorami.)</u>
<u xml:id="u-64.39" who="#TadeuszŻarski">zaopatrzyć je w obsługę maszynistów, a średni chłop by powiedział: Jestem zwolennikiem komunizmu”. To powiedział Lenin w 1921 r., ale zarazem zastrzegł się wówczas : „Ale dziś to jeszcze jest fantazją”. Tak było w r. 1921. A dziś? W roku 1930? Dziś to już nie fantazja, kiedy 60.000 traktorów orze pola chłopskie Z. S. R. R., a za 2 lata będzie 250.000. Dziś, kiedy produkcja maszyn rolniczych w jednym tylko roku ubiegłym wzrosła o 24%.</u>
<u xml:id="u-64.40" who="#komentarz">(Głos: A chłop i robotnik ma nędzę.)</u>
<u xml:id="u-64.41" who="#TadeuszŻarski">Świeżo ukończona fabryka Stalingradzka wypuszczać będzie rocznie 50.000 traktorów, a oprócz tego po wstają dwie nowe fabryki traktorów w Charkowie i Czelabińsku, które będą wypuszczać rocznie ponad 100.000 traktorów.</u>
<u xml:id="u-64.42" who="#komentarz">(Głos: Jedź Pan do tego raju.)</u>
<u xml:id="u-64.43" who="#TadeuszŻarski">Dziś to już nie fantazja, dziś kolektywizm objął olbrzymie masy chłopskie.</u>
<u xml:id="u-64.44" who="#komentarz">(Głos: Które uciekają.)</u>
<u xml:id="u-64.45" who="#TadeuszŻarski">Gdy w roku 1927 mieliśmy 14.800 gospodarstw skolektywizowanych, w roku 1928 mamy ich już 38.200, a w roku 1929–60.000.</u>
<u xml:id="u-64.46" who="#komentarz">(Głos: Co to znaczy na Sowiety?)</u>
<u xml:id="u-64.47" who="#TadeuszŻarski">W roku bieżącym 103.000.</u>
<u xml:id="u-64.48" who="#komentarz">(Głos: Minister Rolnictwa.)</u>
<u xml:id="u-64.49" who="#TadeuszŻarski">Ruch kolektywistyczny jest wyrazem zwycięskiej rozbudowy socjalizmu na wsi. Dla mas chłopskich najpierw podział ziemi obszarniczej pomiędzy chłopów, a dziś pomoc i wspieranie dobrowolnej kolektywizacji dowodzi, że komunizm nie jest wrogiem mas chłopskich, ale, że on właśnie rozwiązuje kwestię rolną, to jest to zagadnienie, którego rozwiązać nie był w stanie kapitalizm.</u>
<u xml:id="u-64.50" who="#TadeuszŻarski">I dlatego wśród mas chłopskich w Polsce rośnie autorytet Z. S. R. R.,</u>
<u xml:id="u-64.51" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-64.52" who="#TadeuszŻarski">rośnie nienawiść przeciw rządom faszystowskim Piłsudskiego, przeciw socjalfaszystom z P. P. S. i ugodowcom-faszystom z Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego. Dlatego dzisiaj komuniści stają się na wsi polskiej, białoruskiej i ukraińskiej coraz bardziej popularni, ruch komunistyczny staje się hegemonem na wsi polskiej i to jest drogą, po której masy chłopskie pójdą.</u>
<u xml:id="u-64.53" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Ile Panu płacą za taką mowę?)</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#IgnacyDaszyński">Rozprawa wyczerpana, czy pan Sprawozdawca życzy sobie głos zabrać?</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#komentarz">(P. Malinowski: Chcę jeszcze parę słów powiedzieć.).</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Malinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! Rano zapomniałem, czy nie miałem możności złożyć jeszcze jednej rezolucji, którą teraz chcę podać do wiadomości, a mianowicie: „Sejm wzywa Rząd, żeby corychlej zgłosił do Sejmu projekt ustawy o ustaleniu ceny sprzedażnej działek ziemi przy parcelacji gruntów państwowych”.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#MaksymilianMalinowski">Drugą rzecz chcę podnieść w odpowiedzi na głos p. Taurogińskiego. Przypominam, że p. Taurogiński mówił, że ustawa o wykonaniu reformy rolnej jest taka, że nie można nic zrobić, bo i art. 15 w sobie zawiera i 63. Muszę powiedzieć, że Rząd obecny miał możność zmienić tę ustawę. P. Minister zmienił ustawę scaleniową zupełnie tak samo na niekorzyść w wysokim stopniu. Miał prawo zmienić ustawę o reformie rolnej. I muszę powiedzieć, że jeżeli ta ustawa istnieje do tej pory, ta nieszczęśliwa ustawa, to wina jest w tem nie Prezydenta, lecz Rządu. Sądzę, że tę rzecz trzeba ustalić. Uważam, że tak samo jak i od nas, tak i od Rządu powinny wpływać wnioski o zmianę ustawy o reformie rolnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#IgnacyDaszyński">Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych jest wyczerpana. Przechodzimy do następnego punktu, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Głos ma jako sprawozdawca p. Werschler.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#LudwikWerschler">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w przedłożeniu rządowem na rok najbliższy 1930/31 zamyka się po stronie wydatków kwotą 458.776.456 zł, napozór większą o 25.500.000 zł od budżetu ostatniego, więc tegorocznego, w rzeczywistości o 6.500.000 zł mniejszą, jeżeli się uwzględni doliczony 15% dodatek do uposażeń, oraz wieliminowane wydatki na zasiłki dla szkolnictwa zawodowego z specjalnego funduszu, który powstaje z dodatku do podatku przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#LudwikWerschler">Po stronie dochodów preliminarz w przedłożeniu rządowem zamyka się sumą 3.743.845 zł, a więc nieco ponad 7 milionów mniejszą, niż na rok bieżący. Różnica powstała z tego, że wieliminowany został również w dochodach ów fundusz na prywatne szkoły zawodowe, płynący z dodatku do podatku przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#LudwikWerschler">Komisja Budżetowa wprowadziła szereg poprawek do preliminarza budżetowego, a wynik tych zmian przedstawia się w ten sposób, że wydatki wzrosły o 12,277.900 zł, dochody zmalały o 16.740 zł. Te zmiany, przeprowadzone w Komisji Budżetowej, zilustruje najlepiej stosunek procentowy do ogólnego budżetu. Jeżeli według preliminarza rządowego stosunek wydatków na oświatę do ogólnych wydatków administracyjnych Państwa wynosił 15,74%, to stosunek ten po zmianach, wprowadzonych przez Komisję Budżetową, wzrósł na 16,09%. Bardziej szczegółową analizę budżetu podałem w sprawozdaniu drukowanem. Obecnie ograniczę się do wymienienia kilku najwybitniejszych zmian, jakie preliminarz rządowy wprowadza w porównaniu z ostatnim budżetem. Oto w dziale „Wyznania religijne” wydatki preliminowane są przez Rząd w wysokości większej o 277.850 zł, a to wskutek preliminowania nowych etatów (w tem 22 etaty dla wyznania katolickiego, mianowicie 8 profesorów w seminariach duchownych, 10 proboszczów, 4 rektorów kościołów filialnych), 26 nowych etatów dla wyznania prawosławnego (w tem 4 rektorów, 5 wikariuszy, 10 psalmistów, 1 referent kancelaryjny Synodu) i wreszcie 3 nowe etaty dla seminarium nauczycielskiego religii mojżeszowej w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#LudwikWerschler">Ten wzrost wydatków na wyznania powstał nadto wskutek zwyżki wydatków na duszpasterstwo wojskowe o 99.150 zł, na cele, które wyszczególniłem w osobnem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#LudwikWerschler">W dziale szkolnictwa powszechnego dodatnio uderza preliminowanie 4.000 nowych etatów nauczycielskich dla szkół powszechnych w kraju, 150 nowych etatów dla szkolnictwa za granicą i wreszcie 50 nowych etatów dla szkolnictwa specjalnego. Z uznaniem podnieść należy podwyższenie kredytów na zastępstwa chorych i urlopowanych nauczycieli o milion zł, co umożliwi urlopowanie w szerszym zakresie nauczycieli częściowo dla poratowania zdrowia, częściowo dla dokształcania się na wyższych kursach nauczycielskich. Również Z zadowoleniem przyjąć należy podwyższenie znaczne § 11 w tym dziale o 1,821.000 zł z przeznaczeniem na zasilenie rozrastającego się szkolnictwa naszego za granicą.</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#LudwikWerschler">Natomiast niemile uderza zmniejszenie kredytu na pomoce szkolne i urządzenie lokali w szkołach powszechnych, spowodowane względami oszczędnościowemu W wyższym jeszcze stopniu niemile uderza zmniejszenie o 12,5 milj. kredytu na budownictwo szkolne. To zmniejszenie, po za względami oszczędnościowemi, podyktowane było zasadniczem stanowiskiem Ministerstwa, że ogromna ta potrzeba, wymagająca niezmiernych kosztów, powinna znaleźć zaspokojenie na innej drodze, poza normalnym budżetem, i z innych źródeł.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#komentarz">(Głos: Ale kiedy?)</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#LudwikWerschler">W dziale seminariów nauczycielskich przewiduje się nowych 6 etatów, w dziale szkolnictwa średniego ogólnokształcącego nowych 68 etatów, w tem 3 etaty dyrektorskie i 45 nauczycielskich dla świeżo upaństwowionych 3 gimnazjów prywatnych i 20 etatów dla średniego szkolnictwa zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-68.8" who="#LudwikWerschler">W rozdziale oświaty pozaszkolnej preliminuje się o pół miliona więcej, niż na rok bieżący. W dziale szkolnictwa zawodowego przewiduje się 37 etatów nauczycieli, względnie instruktorów, oraz 24 etatów dla funkcjonariuszów niższych.</u>
<u xml:id="u-68.9" who="#LudwikWerschler">W szkolnictwie wyższem niezwykle dotkliwe i bolesne było cięcie nożyc oszczędnościowych przy paragrafie „dotację naukowe dla uniwersytetów”, które to dotacje preliminuje się w kwocie niższej o 2,400.000 zł. Równie bolesne jest obcięcie kredytów na zasiłki dla uczonych i instytucji naukowych o wielką sumę 1,352.000. Z kilkudziesięciu koniecznych i żądanych przez uniwersytety katedr preliminuje się na rok najbliższy kreowanie tylko 12 nowych katedr uniwersyteckich. Dla szkół artystycznych przewiduje się utworzenie 20 nowych etatów, a to 10 w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie i 10 w państwowych konserwatoriach muzycznych.</u>
<u xml:id="u-68.10" who="#LudwikWerschler">To są najbardziej charakterystyczne i opiewają ce na największe kwoty zmiany, proponowane w preliminarzu na rok najbliższy w porównaniu z budżetem tegorocznym.</u>
<u xml:id="u-68.11" who="#LudwikWerschler">Komisja Budżetowa w związku z rozpatrzeniem budżetu oświaty poddała krytycznej ocenie wielostronną działalność Ministerstwa w różnych dziedzinach, a więc tak w dziedzinie szkolnictwa wszelkich typów, jak w dziedzinie ogólnej polityki szkolnej, jak wreszcie w zakresie nauki, sztuki i kultury. Roztrząsano przytem szereg najdonioślejszych zagadnień. Zagadnienia te nie są nowe, są Wysokiej Izbie dobrze znane, gdy bowiem dla porównania przejrzałem referaty i sprawozdania z obrad plenarnych nad budżetem oświaty w latach poprzednich, zauważyłem, że zagadnienia te powtarzają się z roku na rok, omawianie ich jest ciągłe. Dziś niektóre z tych zagadnień nabrały osobliwie aktualnej wagi z powodu zaostrzenia się pewnych potrzeb w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-68.12" who="#LudwikWerschler">Na czoło tych zagadnień wybija się sprawa budownictwa szkolnego. Już dzisiaj żyjemy w tej bolesnej świadomości, że w Polsce mniej więcej 10% dzieci w wieku szkolnym nie może korzystać z nauki w publicznych szkołach powszechnych wskutek braku pomieszczenia. Groźny ten stan pogarszać się będzie w najbliższych latach wskutek wyjątkowego przyrostu dzieci w wieku szkolnym. Jest on tem groźniejszy, gdy zważymy, jak wielki jest procent analfabetów w naszem Państwie, który na niektórych terenach wschodnich ciągle jeszcze przerasta 70% Z wielkiem ubolewaniem podnieść należy, że Rząd, który w ostatnich dwóch latach dysponował ogromnemi nadwyżkami budżetowemi, idącemi w setki milionów, nie wydał na tę podstawową potrzebę w dziedzinie oświaty i kultury naszej ani jednego grosza. Dziś jest to jedną z największych trosk i ciał ustawodawczych i Rządu i całego społeczeństwa. Ale jakżeż trudno dzisiaj, przy obecnym stanie finansów państwowych i samorządowych oraz wobec ogromnego zubożenia szerokich mas ludności, znaleźć rozwiązanie tej trudnej kwestii. P. Minister Oświaty oświadczył na Komisji Budżetowej, że Rząd opracowuje projekt specjalnej ustawy,</u>
<u xml:id="u-68.13" who="#komentarz">(Głos: Co rok się opracowuje)</u>
<u xml:id="u-68.14" who="#LudwikWerschler">która stworzy warunki dla rozwiązania tego problemu. Z obowiązku referenta w imieniu Komisji Budżetowej, a sądzę, że i w imieniu całej Wysokiej Izby, muszę gorąco zaapelować do p. Ministra i do Wysokiego Rządu, żeby ta zapowiedź była jak najprędzej istotnie zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-68.15" who="#LudwikWerschler">Komisja Budżetowa podniosła ten kredyt o 12.500.000, a więc znowu do dotychczasowej wysokości 20,000.000 zł. Wprawdzie istniała wątpliwość, czy ten kredyt w tej wysokości wobec złego stanu gospodarczego kraju, wobec tego, że związki komunalne i gminy nie będą mogły podejmować nowych budowli, będzie mógł być należycie zużyty. Przyznaję się, że ja sam jako referent podzielałem tę wątpliwość niektórych kolegów i uznawałem w toku debat budżetowych w komisji stanowisko Rządu w tej sprawie za słuszne. Kiedy jednak już po obradach Komisji Budżetowej zbadałem sprawę możności należytego wyzyskania tego kredytu w takiej wysokości, przekonałem się, że Komisja Budżetowa zrobiła dobrze, podwyższając mimo trudnej sytuacji budżetowej ten kredyt do 20,000.000 zł. Oto bowiem okazało się, że obecnie w toku budowy w naszem Państwie jest 3.558 izb szkolnych, a to w województwach centralnych 1948, w województwach wschodnich 519, w zachodnich 24, w województwie Śląskiem 245, w południowych województwach 822, naturalnie w rożnem stadjum budowy. Po odjęciu budowli śląskich, które nie są zasilane z Skarbu Państwa, pozostaje jeszcze 3.313 izb szkolnych, będących w budowie. Licząc najskromniej koszt budowy jednej izby szkolnej na 20.000 zł, a więc mniej o 10.000 od minimalnych kosztów według planów rządowych, ogólny koszt tych budowli wyniesie około 70 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-68.16" who="#LudwikWerschler">Jeżeli chodzi o udział Państwa, to z kredytu tegorocznego na zasilenie tych budowli użyto dotychczas około 10 milionów zł. Według oświadczenia p. Ministra na Komisji Budżetowej druga połowa kredytu tegorocznego, drugie 10 milionów, zużyte będzie na ten cel w ciągu okresu ulgowego, a więc do końca czerwca r. b. Będzie to razem 20 milionów na poczet owych 70 milionów. Ażeby się nie zmarnowała praca ludzka i nie uległy zniszczeniu materiały, żeby nie poszedł na marne wielki a dobrowolny wysiłek finansowy gmin wiejskich, jest rzeczą konieczną, żeby w obecnej sytuacji gospodarczej tak ludności, jak i związków komunalnych, udział Państwa nie ograniczył się tylko do tych 20 milionów, lecz z nowego 20-milionowego kredytu cała ta suma poszła na zasilenie tych budowli tak, żeby one mogły być jak najprędzej, ile możności w tym roku ukończone.</u>
<u xml:id="u-68.17" who="#LudwikWerschler">Przy dziale szkolnictwa powszechnego wspomnę jeszcze o jednej sprawie, której nie poruszyłem ani w referacie komisyjnym, ani w drukowanem sprawozdaniu. Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej, wprowadzający 7-letni przymus szkolny, nie obowiązuje dotychczas w Małopolsce, gdzie dotąd ma moc prawną ustawa austriacka z czasów zaborczych, wprowadzająca tam, gdzie niema 7-klasowych szkół, tylko 6-letni przymus szkolny, z nauką dodatkową t. zw. dopełniającą.</u>
<u xml:id="u-68.18" who="#LudwikWerschler">Ponieważ obecnie tę naukę dopełniającą zniesiono, pozostaje właściwie prawnie tylko 6-letni przymus szkolny tam, gdzie niema 7-mioklasowej szkoły, a więc Z reguły wszędzie niemal na wsi. Taki jest stan prawny. W praktyce inspektorowie szkolni od dłuższego czasu egzekwują także ów siódmy rok nauki, stosując przytem wysokie grzywny, które są nieraz w sposób bezwzględny ściągane. Mylnie informowani, jakoby obowiązywał siedmioletni przymus szkolny, rodzice nie powołują się na nielegalność mandatu karnego w rekursach. Jednak w ostatnich czasach opierają się już nieraz rekursy na tem, że te mandaty karne nie mają prawnej podstawy. Wobec tego powstała sytuacja taka, że rekursy takie muszą być uwzględniane i ta praktyka inspektorów będzie więc bardzo dziwnie wyglądała w oczach ludności. Oczywiście rozumiem, że czyniono to dla dobra szkoły i wyższej oświaty, jednak wyrażam zdziwienie, że te stosunki nie zostały uregulowane. Jest to rzecz niezbędnej konieczności.</u>
<u xml:id="u-68.19" who="#komentarz">(P. Potoczek: A pieniądze gdzie?)</u>
<u xml:id="u-68.20" who="#LudwikWerschler">Tytułem grzywn takich ściągnięto z ludności wiejskiej w najkrytyczniejszym gospodarczo czasie znaczne sumy bez prawnego tytułu.</u>
<u xml:id="u-68.21" who="#komentarz">(P. Potoczek: Trzeba zwrócić.)</u>
<u xml:id="u-68.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-68.23" who="#LudwikWerschler">Powszechne wołanie o ujednostajnienie i ulepszenie programów nauczania w szkole powszechnej i szkole średniej jest zupełnie słuszne, bo w istocie niema nic szkodliwszego w tej dziedzinie, jak ustawiczna zmienność, dorywczość i eksperymentowanie. Sprawa ta jest niewątpliwie trudna, tem trudniejsza w naszych warunkach, gdzie z wielkim trudem trzeba było po okresie zaborów w wspólny typ reorganizować szkolnictwo. Sprawa jest trudna, jeżeli się chce dostosować szkolnictwo do nowych prądów w kwestii nauczania szkolnego, które w całym świecie ciągłym ulegają ewolucjom. Niemniej jednak ze względu na konieczność normalnego toku nauki i osiągnięcia ile możności najlepszych jej rezultatów jest rzeczą potrzebną, ażeby przynajmniej na jakiś czas ustabilizować programy.</u>
<u xml:id="u-68.24" who="#LudwikWerschler">Jeżeli chodzi o uzgodnienie programu nauczania trzech najwyższych klas szkoły powszechnej i trzech najniższych klas szkoły średniej, to rzecz ta jest niemal w całości dokonana i wkrótce ma wejść w życie. Nie wiem, czy rozwiązanie tej sprawy jest najszczęśliwsze wobec tego, że tak pod względem wysokości wymagań, jak pod względem dostosowania tego programu do programu wyższych klas szkoły średniej podnoszono i podnosi się ciągle bardzo duże zastrzeżenia.</u>
<u xml:id="u-68.25" who="#LudwikWerschler">Niezbędnie potrzebna jest rewizja programu nauczania w szkole średniej w tym mianowicie kierunku, żeby z dominującą w dotychczasowych instrukcjach ministerialnych, słuszną zresztą, zasadą odciążenia młodzieży było można pogodzić niemniej słuszny postulat podniesienia poziomu nauczania w naszych szkołach średnich dla lepszego uzdolnienia młodzieży do studiów wyższych.</u>
<u xml:id="u-68.26" who="#LudwikWerschler">Stan szkolnictwa zawodowego, wewnętrzna jego wartość pozostawia ciągle jeszcze niesłychanie wiele do życzenia. Trudność unormowania stosunków, które tam dotychczas są jeszcze bardzo chaotyczne, polega przedewszystkiem na tem, że brak dotąd zasadniczej ustawy o szkolnictwie zawodowem. Stąd też wynika ciągle jeszcze nieufność społeczeństwa do tego typu szkolnictwa, jako nieujętego w zasady prawne.</u>
<u xml:id="u-68.27" who="#LudwikWerschler">Jeżeli chodzi o szkolnictwo wyższe, to wspomniałem już o owych fatalnych ciągle warunkach pracy profesorów wyższych uczelni i fatalnych warunkach pracy naszej młodzieży akademickiej zwłaszcza wskutek bardzo niedostatecznego wyposażenia pracowni w odpowiednie pomoce naukowe i w odpowiednie lokale; szczególniej brak ten występuje w dziedzinie nauk technicznych i przyrodniczych.</u>
<u xml:id="u-68.28" who="#LudwikWerschler">Najlepsze jednak programy, najlepsza organizacja szkoły nie odniesie zamierzonego skutku, jeżeli atmosfera duchowa wśród nauczycielstwa i materialne warunki ich pracy nie ulegną poprawie. Muszę tu chociaż w kilku słowach wspomnieć o najdotkliwszej pod względem materialnym sprawie dla nauczycielstwa, o tem, że ustawa sanacyjna, której skutki z czasem zupełnie ustały wobec kategorii innych pracowników państwowych, zachowała swoją moc prawną wyłącznie wobec nauczycielstwa. Jest to krzywda, która poprawiona być musi przez Rząd i ciała ustawodawcze. Również wymaga poprawy atmosfera duchowa, wśród której pracuje nauczycielstwo. Wielkie rozgoryczenie wywołuje owo praktykowane przez Ministerstwo w dość znacznym zakresie przenoszenie nauczycieli rzekomo dla dobra szkoły, w rzeczywistości ze względów wyłącznie politycznych. Niepewność bytu nie może oczywiście sprzyjać spokojnej pracy nauczycielskiej.</u>
<u xml:id="u-68.29" who="#LudwikWerschler">Ograniczając się do tych uwag, pozwalam sobie poza tem odesłać szanownych członków Wysokiej Izby do odpowiednich ustępów drukowanego sprawozdania. Z braku czasu muszę pominąć tu także niezwykle doniosłe, rozległe i głębokie zagadnienie, może najgłębsze w tym właśnie resorcie, które dziś porusza opinię całego społeczeństwa. Chodzi o ideał wychowawczy w szkołach, i o kierunek działalności władz oświatowych w dziedzinie oświaty pozaszkolnej. Chodzi dalej o zagadnienie udziału Państwa w popieraniu twórczości naukowej i w opiece nad sztuką. Ograniczę się do powtórzenia zarzutu, który podniesiony został w Komisji Budżetowej, że w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ujawnia się niestety zbyt powolny bieg prac w kierunku przygotowania projektów ustaw, które są dawno oczekiwane a niezwykle potrzebne, czy jeżeli chodzi o ustrój ogólnego szkolnictwa, czy o ustrój szkolnictwa. zawodowego, czy wreszcie o specjalne ustawy, dotyczące uporządkowania opieki Państwa nad muzeami, bibliotekarstwa, sprawy szkolnictwa artystycznego i t. d. Dotychczasowy dorobek Państwa naszego w dziedzinie szkolnictwa, ogólnej oświaty i kultury jest piękny i bardzo znaczny, jeżeli się zważy ten krótki, 11-letni okres działalności naszych władz oświatowych i nauczycielstwa, jeżeli się zważy także i ogromne zaniedbania w tej dziedzinie z czasów zaborczych. Zwłaszcza, jeżeli idzie o rozrost zewnętrzny, rozrost cyfrowy naszych szkół, czy naszej pracy kulturalno-oświatowej, to ten dobytek duży dzięki wytężonej pracy Ministerstwa wspaniale został zilustrowany na Powszechnej wystawie w Poznaniu. Pozwolę sobie jednak zauważyć, że temu zewnętrznemu rozrostowi naszego szkolnictwa i prac kulturalno-oświatowych niewątpliwie odpowiadałaby lepsza wewnętrzna treść, bardziej byłaby dostrojona do właściwości duchowych naszego narodu i do potrzeb życia, gdyby przy Ministrze Oświaty istniała, jako najwyższy organ doradczy, naczelna rada wychowania publicznego.</u>
<u xml:id="u-68.30" who="#LudwikWerschler">Pan Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oficjalnie zapowiedział kreowanie tej instytucji. Ponieważ jest to postulat powszechny i dość dawny, gorąco również pod tym względem muszę zaapelować do p. Ministra, żeby jak najszybciej swój zamiar zrealizował i żeby skład tej naczelnej rady wychowania publicznego w istocie odpowiadał wysokim, doniosłym jej zadaniom, by odpowiadał słusznym postulatom zainteresowanych czynników nauczycielstwa i wogóle instytucji i organizacji, zajmujących się oświatą publiczną i kulturą w Polsce. Wtedy dopiero reformatorska działalność Ministerstwa będzie w trwałej harmonii z tendencjami, aspiracjami i ideałami całego społeczeństwa naszego.</u>
<u xml:id="u-68.31" who="#LudwikWerschler">Z kwestii natury formalno-budżetowej muszę Z obowiązku referenta podnieść tutaj jedną jeszcze rzecz, mianowicie że preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie jest pełny. Poza budżetem pozostał jako fundusz specjalny, jak już wspomniałem, ów dochód z dodatku do podatku przemysłowego, przeznaczony na subwencjonowanie prywatnego szkolnictwa zawodowego. Rzecz tę obszerniej wyjaśniam w odnośnym, ustępie drukowanego sprawozdania, tam podaję także powody, które skłoniły Rząd do wieliminowania tego dochodu i tych wydatków z normalnego budżetu. W istocie trudności prawno-formalne są dość znaczne, jak również i trudności natury praktycznej, uważam jednak, że zasada pełności budżetu jest tak kardynalna, że trudności fe powinny być bezwarunkowo usunięte i nienormalność ta będzie przy układaniu najbliższego preliminarza budżetowego usunięta.</u>
<u xml:id="u-68.32" who="#LudwikWerschler">Z tego samego powodu jest rzeczą niewłaściwą usuwanie z budżetu szkolnictwa średniego tych paragrafów, w których zawarte są kredyty na wydatki rzeczowo-administracyjne, pokrywane obecnie z pobieranych pozabudżetowo opłat uczniów, t. zw. taks administracyjnych. Tembardziej jest to rzecz niewłaściwa, że te taksy administracyjne pobierane są wbrew Konstytucji i wbrew woli i uchwałom Sejmu bez prawnego tytułu. Podobnie ma się rzecz z opłatami szkolnemi w szkołach zawodowych, pobieranemi za zużycie materiałów, które to opłaty Ministerstwo Oświaty zamierza również w przyszłym roku pobierać i zużytkować z funduszu specjalnego pozabudżetowego. Sprawy te wymagają w myśl zasady zupełności budżetu bezwzględnie uregulowania.</u>
<u xml:id="u-68.33" who="#LudwikWerschler">Kończąc przechodzę do krótkiego umotywowania poprawek dokonanych przez Komisję Budżetową. Komisja Budżetowa na wniosek Rządu skreśliła w dochodach 15.200 zł. Z tego powodu, że były to opłaty pobierane za legitymacje służbowe, których to opłat Ministerstwo Oświaty w przyszłości zupełnie słusznie od pracowników swoich i od nauczycielstwa pobierać nie będzie.</u>
<u xml:id="u-68.34" who="#LudwikWerschler">Zmniejszono także wedle faktycznych wpływów dochód z wynajmu koni folwarcznych w Dublanach o 1540 zł. W wydatkach zmniejszono w kilku wypadkach o pewne kwoty paragrafy, zawierające kredyty na różne wydatki osobowe, względnie na wydatki biurowe i t. d. z tego względu, że wedle uznania większości Komisji Budżetowej, wydatki te w stosunku do ilości pracowników w danym urzędzie są zbyt duże.</u>
<u xml:id="u-68.35" who="#LudwikWerschler">Z paragrafu na ogólne cele oświatowe, w uzgodnieniu z Rządem skreślono 50.000 zł z uwagi na to, że pewna część tych wydatków może być pokrywana z funduszów innych o charakterze zasiłkowym.</u>
<u xml:id="u-68.36" who="#LudwikWerschler">Z kredytu na wychowanie fizyczne młodzieży skreślono półtora miliona, zmniejszając go do 8 milionów zł. W tej sprawie zmuszony jestem z tego miejsca stanowczo się zastrzec przeciw insynuacjom pewnego odłamu prasy, jakoby wniosek ten wypływał czy to Z jakichś względów politycznych, czy też z niedoceniania znaczenia wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego dla należytego rozwoju tężyzny naszego narodu i dla sprawy obrony Państwa, albo też że wniosek ten wypłynął z zacofanego poglądu na nowoczesne w tej dziedzinie prądy. Gdyby operować takiemi zarzutami i takiemi argumentami, to z równą racją możnaby np. zarzucić Rządowi, że zmniejszając kredyty na budownictwo szkolne, na pomoce naukowe, czy na zasiłki dla akademików, nie docenia ważności tych spraw, nie docenia ważności budowy szkół, nie docenia sprawy stypendiów akademickich, czy pomocy naukowych w szkole, a jednak zarzutu takiego nikt nie czyni. Doceniając w całej pełni wartość i doniosłe znaczenie wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego dla naszego narodu i Państwa, uważaliśmy jednak, że w tak niezwykle krytycznym czasie, kiedy się obcina pozycje budżetowe, równie doniosłe dla rozwoju spraw natury państwowej, w takiem położeniu, że pod znakiem zapytania może pozostaje realność budżetu wogóle że i w tym dziale powinne być wprowadzone pewne znaczne ograniczenia. Uważamy, że pewna oszczędność i to znaczna jest tu możliwa bez uszczerbku dla istotnych zadań Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i przysposobienia wojskowego, bez uszczerbku dla istoty, samej sprawy powszechnego wychowania fizycznego młodzieży. Mogą być np. zupełnie śmiało bez szkody dla samej sprawy chwilowo na ten rok ciężki ograniczone wydatki czy to na zakup sprzętu sportowego, czy na urządzanie boisk, czy na propagandę, czy na subwencjonowanie zawodowego ruchu sportowego, który ze sprawą powszechnego wychowania fizycznego właściwie w bardzo luźnym tylko pozostaje związku. O ileż istotniejszą wartość dla zdrowia naszej młodzieży, dla sprawy jej wychowania fizycznego ma np. sprawa budownictwa szkolnego. Jeżeli zważymy, że za tę oszczędność, za tę sumę półtora miliona można wybudować 75 izb szkolnych, przestronnych i jasnych, dla 4.000 dzieci, które dziś w dusznych, ciemnych, wilgotnych, wynajętych izbach po kilka godzin dziennie przebywają, stając się ofiarami gruźlicy i rozmaitych chorób, a w najlepszym razie fizycznego niedorozwoju, zrozumiemy motywy, które kierowały Komisją Budżetową w chwili uchwalania tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-68.37" who="#LudwikWerschler">W trzech wypadkach zmniejszono kredyty na podróże służbowe i przesiedlenia mimo wyjaśnień Rządu, że te kredyty są potrzebne na umorzenie istniejących już w tym kierunku zadłużeń. Skreślenie to ma na celu danie wyrazu temu, że jednak tych przeniesień było za dużo, tembardziej, że nie było właśnie na te wydatki wystarczających kredytów.</u>
<u xml:id="u-68.38" who="#LudwikWerschler">W dziale szkolnictwa powszechnego i średniego zaproponowane zostały pewne wnioski o podwyższenie kredytów dla podniesienia walorów wychowawczych tych szkół, Chodziło mianowicie o przyznanie djet i zwrotu kosztów podróży nauczycielom za kierownictwo w dalszych wycieczkach naukowych, o przyznanie pewnych nieznacznych kredytów na studia zagraniczne dla nauczycieli czynnych, czy na pewne nieznaczne podniesienie honorariów za prace programowe. W tej sprawie zaszło, zdaje mi się, w Komisji Budżetowej pewne nieporozumienie, wynikła pewna przypadkowość w głosowaniu, pewna nierówność, spowodowana szybkiem tempem pracy. Oto w dziale szkolnictwa powszechnego przeszła poprawka, wprowadzająca dotację na wzmiankowane cele 90.000 zł, natomiast poprawka na identyczne cele w szkolnictwie średniem upadła, a zrestytuowane zostały na wniosek Rządu pozycje preliminarzowe. Uważam, że w razie zgłoszenia odpowiednich wniosków powinne być dla równomierności traktowania tych typów szkolnych te nierówności na plenum sprostowane.</u>
<u xml:id="u-68.39" who="#LudwikWerschler">W dziale 4, w rozdziale 2 „Zasiłki na szkolnictwo prywatne” — zwiększono kredyty o 25.000 zł, a to o 10.000 zł na prywatne szkolnictwo ukraińskie i o 15.000 zł na prywatne szkolnictwo niemieckie. Kredyty na budowę szkół, jak tu już powiedziałem, zwiększono na 20.000.000.</u>
<u xml:id="u-68.40" who="#LudwikWerschler">W dziale 6 § 11 w szkolnictwie zawodowem zwiększono również paragraf zasiłkowy o 150.000 zł, a to o 100.000 zł w uzgodnieniu z Rządem na zwiększenie zasiłków dla tych szkół prywatnych (w tem 50.000 z przeznaczeniem na pozycję 1, a 50.000 zł na poz. 3.), a o 50.000 zł na prywatne szkolnictwo żydowskie.</u>
<u xml:id="u-68.41" who="#LudwikWerschler">O 50 tysięcy również w uzgodnieniu z Rządem podwyższono kredyt na remont i konserwację budynków w szkolnictwie zawodowem.</u>
<u xml:id="u-68.42" who="#LudwikWerschler">W dziale szkolnictwa wyższego w uzgodnieniu Z Rządem zwiększono o 70.000 paragraf uposażeniowy i paragraf na dotacje naukowe, z przeznaczeniem na kreowanie katedry chemii farmaceutycznej w studium farmaceutycznem w Krakowie. Była to rzecz, która już w poprzedniej sesji była przedmiotem obrad Wysokiej Izby, rzecz konieczna ze względu na zupełny upadek studium farmaceutycznego w Małopolsce, gdzie studium to poprzednio na wysokim stało poziomie. Otóż wydział farmaceutyczny we Lwowie został zwinięty i dopiero teraz Ministerstwo przygotowuje reaktywowanie tego wydziału. Natomiast wydział w Krakowie istnieje właściwie prawie fikcyjnie, bo nie ma dotąd żadnej własnej katedry.</u>
<u xml:id="u-68.43" who="#LudwikWerschler">W paragrafie zasiłkowym w szkolnictwie wyższem w uzgodnieniu z Rządem wprowadzono zwiększony kredyt na zasiłki dla kuchni akademickich, mianowicie o 30.000, na doraźną pomoc dla akademików o 40.000, nadto o 50.000 na pomoc dla akademików, studiujących w politechnice w Gdańsku.</u>
<u xml:id="u-68.44" who="#LudwikWerschler">W rozdziale popierania twórczości naukowej zwiększono zasiłek dla uczonych i instytucyj naukowych o 167.000 zł w uzgodnieniu z Rządem, z przeznaczeniem dla Towarzystwa Naukowego w Warszawie na wykończenie odbudowy pałacu Staszica.</u>
<u xml:id="u-68.45" who="#LudwikWerschler">Wreszcie w budżecie nadzwyczajnym skreślono pozycję 220.000 zł na Spałę, wskutek przeniesienia jej do budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej i wreszcie wprowadzono w uzgodnieniu z Rządem i częściowo na wniosek Rządu sumę 1 miliona zł z przeznaczeniem na znaną sprawę budowy Biblioteki Jagiellońskiej.</u>
<u xml:id="u-68.46" who="#LudwikWerschler">W imieniu Komisji Budżetowej mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego oświaty na rok najbliższy Z uwzględnieniem komisyjnych poprawek.</u>
<u xml:id="u-68.47" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Radziwiłł.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wysoka Izbo! Przemawiając dziś w bardzo ograniczonych ramach kilkuminutowego zaledwie przemówienia do budżetu Ministerstwa Oświaty, chciałbym zaraz na wstępie, dla uniknięcia wszelkich nieporozumień, zaznaczyć, że przemawiać dziś będę nie w imieniu koła, do którego należę, również nie w imieniu części tego koła, ani w imieniu jakiejkolwiek innej organizacji politycznej czy społecznej, będę przemawiał w tej Wysokiej Izbie poprostu jako katolik. Nie mogę się zatem powoływać na żaden określony mandat, jednak ta świadomość, że w Polsce żyją miliony obywateli katolików, którzy wierzą, jak ja, czują, jak ja, i myślą, jak ja, daje mi daleko silniejszą podstawę do przemawiania w kwestii, którą uważam za jedną z najbardziej zasadniczych i najkapitalniejszych w naszych dzisiejszych polskich warunkach. Chcę mówić o tym głębokim niepokoju, z którym liczne milionowe rzesze rodziców katolickich, którzy powierzają dzieci swoje państwowym, publicznym szkołom na wychowanie, przypatrują się pewnym tendencjom, które się w polskiem szkolnictwie już od szeregu lat szerzą.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#komentarz">(Głos: Głównie w ostatnich czasach.)</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Chciałbym dla ścisłości teraz już zaznaczyć, że to, co teraz chcę powiedzieć, nie łączy się bynajmniej wyłącznie z osobą dzisiejszego kierownika Ministerstwa Oświaty, nie łączy się wyłącznie z tem, co Panowie nazywają ogólnie obecnym regimem. I powiem, „niestety”, bo gdyby tak było to objawy, o których tu chcę mówić, byłyby może mniej niepokojące dla nas. Ale są to rzeczy, które datują się z lat daleko wcześniejszych.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Rodzice katolicy mają prawo wymagać od Państwa, któremu powierzają swe dzieci, żeby wychowanie religijne tych dzieci było zagwarantowane.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#komentarz">(P. Dubois: A bezwyznaniowcy?)</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Na wstępie zaraz zaznaczyłem, że przemawiam w imieniu katolików, w imieniu bezwyznaniowców może Pan będzie potem przemawiał.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#komentarz">(Głos: Zupełnie słusznie.)</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż jeżeli mowa o wychowaniu religijnem, które szkoła i powszechna i średnia naszej młodzieży dać powinna i dać musi, to nie myślę wyłącznie o nauce religii, lecz również o tendencjach tej szkoły, o kierunku wychowania, a przedewszystkiem także o objawach, które nas bardzo niepokoją, a które niestety bardzo się mnożą, to jest, że nauczyciele innych fachów świadomie, a być może i nieświadomie, podkopują to, czego się dzieci uczy na lekcjach religii.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż, proszę Panów, pod tym względem mam do dyspozycji bardzo obszerny materiał, w którym szereg poszczególnych kwestyj jest poruszonych. Miałem zaszczyt część tego materiału przed paru dniami dać do dyspozycji Panu Ministrowi i naumyślnie dziś nie będę się powoływał na ten materiał, bo stoję na stanowisku, że jeżeli w pewnych wypadkach dany materiał może być cenny jako ilustracja, to jednak z drugiej strony, a w tym właśnie wypadku my się znajdujemy, ten materiał epizodyczny mógłby tylko zaciemnić sprawę daleko ważniejszą i głębszą. Stanowisko katolików wobec szkoły, wobec zadań tej szkoły i wobec Państwa jest znane. A kto z Państwa pragnąłby się bliżej z tem stanowiskiem zaznajomić, tego mógłbym odesłać do ostatniej papieskiej encykliki, która, o ile mi wiadomo, w ostatnich dniach w przekładzie polskim już wyszła. Chcę tylko, i na to tylko czas mi dzisiaj pozwala, zasadnicze stanowisko katolików polskich podkreślić i zaznaczyć.</u>
<u xml:id="u-70.9" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz chciałbym przejść do innej sprawy i w innym nieco charakterze chciałbym przemówić, a mianowicie jako poseł z naszych kresów wschodnich, i chciałbym tu poruszyć sprawę, która bardzo szerokie warstwy ludności kresowej i katolickiej i prawosławnej niepokoi, to jest sprawę rewindykacji kościołów. W danej chwili nie będę się wgłębiał, dlaczego ta sprawa znajduje się w takim stanie, w jakim dziś jest, kto za to ponosi winę i czy wogóle można mówić o jakiejś winie, biorę poprostu sprawę tak, jak dziś jest, to jest liczne procesy, które episkopat widział się zmuszonym wytoczyć dla odebrania byłych kościołów katolickich i unickich. Otóż pod tym względem chciałbym zaznaczyć, że nieco, ale tylko w drobnej mierze, uspokoiło mię oświadczenie pana Ministra na komisji, w którem pan Minister zaznaczył, że stoi na stanowisku, że sprawa ta powinna być w jaknajkrótszym czasie rozwiązana, i to zgodnie z interesem ludności, należącej do obu wyznań. Jeżeli to oświadczenie pana Ministra zestawię Z publicznem również oświadczeniem dwóch katolickich zainteresowanych w tej sprawie biskupów, mianowicie ks. arc. wileńskiego Jałbrzykowskiego i ks. biskupa pińskiego Łozińskiego, to osobiście dochodzę do wniosku, że jednak interwencja Rządu w tej sprawie mogłaby tu doprowadzić do polubownego, zgodnego załatwienia sprawy. A że ta sprawa musi, być załatwiona, ile możności w jaknajkrótszym czasie, tego dowodem jest to, że już dziś ta sprawa nie tylko samorzutnie, jako taka, wzbudza w najszerszych, jak to mówiłem, masach tamtejszych uzasadniony niepokój, lecz jest wyzyskiwana do agitacji niezmiernie niebezpiecznej.</u>
<u xml:id="u-70.10" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz chciałbym poruszyć w kilku zaledwie stawach jeszcze trzecią sprawę, która mnie osobiście, zwłaszcza jako posłowi z Wołynia, leży na sercu mianowicie, stosunek, jaki się tu wyłonił w szkołach początkowych, w związku z okólnikiem, który zdaje się został wydany 3 lata temu przez ówczesnego Ministra Oświaty, obecnego premiera p. Bartla, który, mając, o ile wiem, na względzie szkoły utrakwistyczne, zarządził, żeby dzieci, uczęszczające do tych szkół utrakwistycznych, pobierały w pierwszym roku naukę w języku macierzystym, ale że w tych szkołach większość dzieci decyduje.</u>
<u xml:id="u-70.11" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż, stojąc zupełnie na stanowisku słuszności tego okólnika i słuszności zasady, że dzieci uczęszczające do szkół początkowych w pierwszym roku przedewszystkiem powinne pobierać naukę początkową w języku macierzystym, muszę jednak zaznaczyć, że w naszych niezmiernie skomplikowanych warunkach sprowadza się do tego, że dzieci polskie, które w większości wypadków są mniejszością, pobierają naukę początkową w języku ukraińskim.</u>
<u xml:id="u-70.12" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Panie Pośle, niema prawie żadnego nauczyciela ukraińskiej narodowości, tam są Polacy.)</u>
<u xml:id="u-70.13" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Przepraszam Pana, mówię niezmiernie ściśle i specjalnie dbam o to, żeby także i Ukraińcy w Sejmie i moi wyborcy, którymi w znacznym procencie są Ukraińcy, mogli się z mojemi wywodami bardzo ściśle zaznajomić. Powtarzam, że zasada, że dzieci po winne pobierać naukę początkową w języku macierzystym, jest najzupełniej słuszna, ale ludność polska na Kresach ma również prawo żądania kategorycznie tego, żeby i do jej dzieci ta zasada była ściśle stosowana.</u>
<u xml:id="u-70.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Piotrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#PPiotrowski">Wysoki Sejmie! Przemawiam w imieniu Polskiej Partii Socjalistycznej, ale zanim przystąpię do meritum rozprawy nad budżetem i do zagadnień oświatowych, chcę w kilku słowach nawiązać do przemówienia poprzedniego mówcy p. pos. Radziwiłła. Wyglądało ono tak, jak gdyby jakieś ogromne niebezpieczeństwo zagrażało katolicyzmowi w Polsce.</u>
<u xml:id="u-72.1" who="#komentarz">(Głos w centrum: Istotnie bardzo zagraża.)</u>
<u xml:id="u-72.2" who="#PPiotrowski">Otóż chcę tutaj stwierdzić z tej wysokiej trybuny, że przeciwnie, władze szkolne, jak i Ministerstwo nie trzymają się tego, co im Konstytucja w art. 120 nakazuje, mianowicie, że kierownictwo i nadzór nad nauką religii w szkołach wprawdzie należy do właściwych związków religijnych, ale, Panie Pośle Radziwille, wyraźnie Konstytucja podkreśla, że „z zastrzeżeniem naczelnego prawa nadzoru dla państwowych władz szkolnych”. I ten nadzór właśnie państwowych władz szkolnych nad klerykalizmem wojującego kościoła w Polsce jest dotąd, naszem zdaniem, za słaby. I sądzę, że nie tylko już w imieniu P.P.S., ale i całej demokratycznej lewicy</u>
<u xml:id="u-72.3" who="#komentarz">(Głos: Bezwyznaniowej.)</u>
<u xml:id="u-72.4" who="#PPiotrowski">stwierdzę to, że zwłaszcza ten klerykalizm najnowszego typu, sanacyjny klerykalizm, święci dziś w całej Polsce triumf. Konkordat, którym została związana Polska z Rzymem, nakłada, oprócz wielkiego haraczu materialnego, także haracz w postaci wtrącania się obcego jakby państwa w dziedzinę wychowania szkolnego. I my tutaj z tej trybuny chcemy stwierdzić, że nie pozwolimy i użyjemy wszelkich środków, aby nie było nawrotu do tych nieszczęsnych czasów z końca XVIII wieku, kiedy klerykalizm, głównie jezuityzm zgubił dawną Rzeczpospolitą Polską, kiedy nawet odruch szlachetny Komisji Edukacyjnej nie zdołał narodu uratować przed zgubą i upadkiem.</u>
<u xml:id="u-72.5" who="#PPiotrowski">I dlatego też echa, bo tak muszę zrozumieć i nazwać przemówienie posła Radziwiłła, te echa z końca XVIII wieku nie odżyją w Ministerstwie Oświaty Rzeczypospolitej Polskiej XX wieku i tutaj będziemy ze wszystkich sił bronić niezawisłości szkół, wychowania narodowego</u>
<u xml:id="u-72.6" who="#komentarz">(Głos: Narodowego? Chyba międzynarodowego. Od kiedy staliście się narodowcami?)</u>
<u xml:id="u-72.7" who="#PPiotrowski">i zasady niewtrącania się czynników niepowołanych do dziedziny tak delikatnej, jaką jest wychowanie młodego obywatela polskiego.</u>
<u xml:id="u-72.8" who="#komentarz">(Głos w centrum: Od kiedy to narodowcem Pan się zrobił, by mówić o wychowaniu narodowem? P. S. Stroński: Częściowo zgodni są z Mussolinim.)</u>
<u xml:id="u-72.9" who="#PPiotrowski">Wysoka Izbo! W trzymiliardowym budżecie Polski na rok najbliższy przeznacza się na oświatę przeszło 471 milionów złotych, co w procentach wynosi około 16% całego budżetu. Procentowo inne państwa nie odbiegają od nas, bo np. Prusy w roku 1928 miały 17,5% na oświatę, Szwecja 17%, Holandia 19%, Dania i Finlandia w roku 1926/27 po przeszło 14%, ale każdy zdaje sobie sprawę, jaka jest różnica między Polską a Danią i krajami Skandynawskiemu W Polsce są tak ogromne zaniedbania, że to wszystko nie wystarcza.</u>
<u xml:id="u-72.10" who="#PPiotrowski">Budżet oświaty w Polsce jest drugim co do/wysokości, i jest to zrozumiałe, gdy się stwierdzi, że jest to dział tworzący podwaliny budowy Państwa i jego najlepsze rezerwy. Ogromne zadania w szerzeniu oświaty i szkolnictwa stają przed Państwem w 12-tym roku jego niepodległości. Spuścizna po niewoli była i jest przerażająca.</u>
<u xml:id="u-72.11" who="#PPiotrowski">Z powodu krótkiego czasu, jakim dysponuję, na kilka tylko najprzykrzejszych przejawów wskażę.</u>
<u xml:id="u-72.12" who="#PPiotrowski">Nasza Konstytucja oparta na demokratycznych podstawach nakłada na ogół obywateli obowiązki i wszystkim nadaje równe prawa. Szkoła ma więc zadanie przygotować najszersze rzesze obywateli do tej pracy obywatelskiej, do pracy zorganizowania i gospodarowania Państwem. Demokracja nakłada obok obowiązków także i odpowiedzialność. I dlatego wychowanie szerokich mas obywatelskich jest zagadnieniem kardynalnego znaczenia. Oprócz szkół i życie także wychowuje obywateli. Niestety panujący system rządzenia zdąża do zabijania w obywatelach poczucia odpowiedzialności za losy Państwa. Mówi się obywatelowi: Nie rozumuj, wierz ślepo, nie pytaj, wierz w autorytety, wierz w grupy opatrznościowe, czy nawet człowieka opatrznościowego!</u>
<u xml:id="u-72.13" who="#PPiotrowski">Mówię o tem już nie z punktu widzenia politycznego, ale właśnie wychowawczego. Doprowadzić to może do rezultatów najgorszych. Obywatel może śledzić co najwięcej jeszcze przejawy życia, ale nie będzie wchodzić w treść życia i obojętnieje — traci wiarę we własne siły. To zobojętnienie w życiu polskiem na zagadnienia polityczne tworzy zabójczą atmosferę.</u>
<u xml:id="u-72.14" who="#PPiotrowski">I dlatego także z wychowawczych przesłanek wychodząc, my, polscy socjaliści, jesteśmy przeciwnikami obecnego systemu rządzenia.</u>
<u xml:id="u-72.15" who="#PPiotrowski">W dziedzinie oświaty Ministerstwo nie przejawia inicjatywy prawodawczej. Jeżeli wpływają projekty ustaw, to prawie tylko z inicjatywy poselskiej. Brak inicjatywy Rządu, brak planu, zastój, a jakby na usprawiedliwienie p. Minister wskazuje na konieczność równowagi budżetowej, Jeśli są różne konieczności państwowe, jak np. że musi się znaleźć w budżecie Państwa rocznie na policję 125% miliona złotych, na więzienia 32 miliony zł, na same rezerwy zaopatrzenia wojskowego corocznie po 100 milionów zł, to dlaczegóż p. Minister Oświaty nie uważa za konieczność państwową budownictwa szkół?</u>
<u xml:id="u-72.16" who="#PPiotrowski">Jakie są nasze postulaty w dziedzinie oświaty? Domagamy się ustawy o ustroju szkolnym, przyspieszenia akcji prac programowych w średniem szkolnictwie, wreszcie planu sfinansowania budowy szkół, zniesienia krzywdzącej ustawy t. zw. sanacyjnej dla nauczycieli szkół średnich, która jak zmora ciąży od 5 lat. Krzywda, uznana przez Rząd, ale nieuchylona.</u>
<u xml:id="u-72.17" who="#PPiotrowski">Przypominamy o konieczności wniesienia wreszcie projektu ustawy o bibliotekach gminnych, bo w tej dziedzinie kraje sąsiednie dawno nas wyprzedziły. Projekt ten podobno przed 6 laty był już prawie gotowy, ale dotąd nie ujrzał światła dziennego.</u>
<u xml:id="u-72.18" who="#PPiotrowski">Podkreślamy konieczność jeszcze większej troski i opieki nad emigracją naszą w dziedzinie oświaty. Żądamy wolności sumienia i wolności nauczania. Domagamy się przestrzegania wyraźnych przepisów konstytucyjnych o bezpłatnej szkole. Ta zdobycz mas ludowych jest w praktyce przekreślana.</u>
<u xml:id="u-72.19" who="#PPiotrowski">Sejm w ubiegłym roku skreślił w dochodach budżetu opłaty uczniów w kwocie ponad 3 miliony, ale mimo to Ministerstwo pobierało je i pobiera. Dochodzi do tego, że wytacza się Ministerstwu procesy o bezprawne pobieranie tych opłat. Jesteśmy przeciw pozabudżetowym pozycjom i dlatego dodatki do podatku przemysłowego od świadectw winne figurować w budżecie. Jest to pozycja wynosząca 7 milionów. Te praktyki Ministerstwa są znowu sprzeczne z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-72.20" who="#PPiotrowski">Lekceważy sobie także Rząd uchwały Sejmu, kiedy idzie o upaństwowienie szkół średnich.</u>
<u xml:id="u-72.21" who="#PPiotrowski">Dekret o obowiązku szkolnym z dnia 7 lutego 1919 roku wprowadza obowiązkowe bezpłatne nauczanie w zakresie siedmioletniej szkoły państwowej dla wszystkich dzieci w wieku od 7 do 14 roku życia. Mija więc jutro 11 lat od tej daty historycznej. Dekret ten postawił Polskę godnie w rzędzie pierwszych państw europejskich.</u>
<u xml:id="u-72.22" who="#PPiotrowski">Bezpłatność i obowiązkowość nauczania dzieci włościańskich i robotniczych w siedmioklasowej szkole powszechnej to miała być zdobycz wywalczonej niepodległości Polski. To rozpoczęło nową erę po czasach niewoli, ciemnoty i krzywd społecznych. Ale jakiż jest stan faktyczny po 11 latach? Statystyka mówi nam, że urzeczywistnienie tego powszechnego obowiązku nauczania postępowało dotąd zwolna, choć stopniowo naprzód. Procentowo ująć można liczbę dzieci, uczęszczających do szkół powszechnych, w stosunku do ogólnej liczby dzieci w wieku szkolnym od 7 do 13 lat włącznie następująco z całej Polski:</u>
<u xml:id="u-72.23" who="#PPiotrowski">W roku szkolnym 1921/2–66%, w roku 1922/3 — prawie 69%, w r. 1923/4–75%, w r. 1924/25–80%, w r. 1925/6 ponad 85%, w 1926/7 już 91%, w r. 1927/8 prawie 93%, w roku 1928/9 ponad 95%, to znaczy, że 95 dzieci uczęszczało do szkół na liczbę 100 dzieci w ustawowym wieku szkolnym.</u>
<u xml:id="u-72.24" who="#PPiotrowski">Optycznie, wielki postęp, prawie zbliżanie się do ideału t. j. do chwili, kiedy każde dziecko w wieku szkolnym od 7–13 roku życia znajdzie się w izbie szkolnej. Więc czyż chwila zaniku zmory największej: analfabetyzmu z pośród dorastającego pokolenia? Ale, niestety, to złuda. Cyfry wprawdzie są prawdziwe, choć i w nich dojrzymy przy baczniejszem wglądnięciu takie zjawisko, że gdzieś na Kresach Wschodnich ten procent w rekordowym roku nie wynosi 93%, ale tylko 74%.</u>
<u xml:id="u-72.25" who="#PPiotrowski">Rok szkolny 1927/8 był przełomowym. Skończył się wtenczas rocznik dzieci z okresu wojennego, kiedy liczba była najmniejsza, tylko 3,605.000, bo już w roku następnym 1928/29 podnosi się do 3,638.000. W roku 1921/22 ta liczba sięgała 5,075.000 i spadała stale do roku 1928/29. Roczniki powojenne ogromnie wzrastają, już w r. 1929/30 t. j. w bieżącym roku szkolnym liczba dzieci w wieku szkolnym wynosi: 3,900.000, a w następnym roku 1930/1 wyniesie 4,240.000, tak że w roku 1939/40 t. j. za lat 10 liczba ta przekroczy 6,071.000 dzieci w wieku szkolnym. Zdążamy szybko do kata-, strofy na tem polu. Ma się rozegrać tragedia oświaty w Polsce. Zalać nas ma powrotna fala analfabetyzmu, naturalnie głównie dotknie to dzieci wsi i dzieci klasy robotniczej w mieście. Już dzisiaj 400.000 t. j. 10 procent dzieci w wieku szkolnym pozostaje poza szkołą Z braku pomieszczenia. Bogate klasy społeczne miast i zamożne warstwy wsi znajdą dla swych dzieci zawsze szkołę jak nie publiczną, to prywatną.</u>
<u xml:id="u-72.26" who="#PPiotrowski">Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w swych publikacjach stwierdza zbliżanie się katastrofy. Nawet publikacje ministerialne odmalowują całą grozę sytuacji, ale jakie wyjście dają, jaki plan, jakie środki zaradcze? Mąż zaufania Rządu w tej Izbie, referent Ministerstwa Oświaty w dwóch latach biegłych, poseł z B. B. W. R. p. Stypiński dwukrotnie biadał nad tem, ale to zagadnienie traktował bardzo swoiście, bo mówił np. 6 lutego 1929 r. więc rok temu, a to samo ostatnio powtórzył w komisji Budżetowej Sejmu, że źle jest, ale że podwyżka kwot na budowę szkół jest niecelowa. Apelował tylko do Rządu, aby wystąpił z planem. Jeden z projektów oblicza koszta spadające na samorządy na budownictwo szkół. Posłuchajmy: samorządy mają ściągać specjalne dodatki od 4-ch państwowych podatków: od gruntowego podatku 60 do 165%, od nieruchomości 40 do 110%, od przemysłowo-obrotowego 8 do 22%, od dochodowego 8 do 22%. Obecne ciężary podatkowe wsi mają być nie tylko powiększone o te procenty, o nowe dodatki, ale także stale wzrastać, corocznie, jak wykazano np. od podatku gruntowego do 165%, aż wreszcie wzrosną do 72% potrzebnej kwoty 3 miliardów złotych, a resztę 28% dopłaci wtenczas Państwo.</u>
<u xml:id="u-72.27" who="#PPiotrowski">Budowa szkół jest zagadnieniem kapitalnem i to od lat z tej trybuny sejmowej stale stwierdzamy. Budowa szkół, podwyższenie etatów liczby nauczycieli w szkołach powszechnych w dwójnasób, to jest o blisko 60.000, wyposażenie tych nowych gmachów szkolnych (powyżej 100.000 izb szkolnych), choćby na 20 lat rozłożone ma pochłonąć już miliardy złotych. Samo budownictwo 3 miliardy do 4 miliardów zł. A tymczasem Rząd wstawia do budżetu zaledwie 7% miliona zł na budowę nowych szkół Komisja podwyższyła tę kwotę do 20 milionów zł, robiąc oszczędności w różnych działach, ale jest to ułamek zaledwie rzeczywistych potrzeb, które są już obecnie o 100 milionów większe. Miast nowych 6–8.000 etatów nauczycielskich rocznie wstawia się zaledwie 4.000 nowych etatów.</u>
<u xml:id="u-72.28" who="#PPiotrowski">A jak było za lat tłustych, gdy były anni mirabiles — lata cudowne, lata „twórczości radosnej” to jest od r. 1926/7–1927/8? Brak nastawienia ze strony p. Ministra w tej kwestii, jak się mówi „podejścia do sprawy”. P. Minister winien narzucić swój autorytet Radzie Ministrów, a gdy przyjdzie z konkretnym planem i przystąpi do rozwiązania tego problemu — to znajdzie nas po swej stronie. — Dziś, niestety, kryzys! Nędza powszechna, szkoły pustoszeją po wsiach i miasteczkach nie tylko w górskich okolicach, ale nawet na urodzajnych Kujawach. Brak wyższego typu szkoły powszechnej na wsi jest jeszcze bardzo duży. Jak statystyka z r. 1927/8 wykazuje, szkół jedno i dwuklasowych na wsi była 48%, a szkół 6 i 7-klasowych 15%. Krzywda wsi, jak z tego wynika, jest widoczna. Ogólna ilość szkół powszechnych wynosi obecnie 25.170, z tego zaledwie 2.456 szkół siedmioklasowych, a jedno i dwuklasowych, to jest najniższego typu, około 19.000 szkół. A zatem widzimy olbrzymią przewagę tych najgorszych szkół, na czem wieś najbardziej cierpi.</u>
<u xml:id="u-72.29" who="#PPiotrowski">Muszę zastrzec się stanowczo przeciwko wywodom p. referenta, który w tej sprawie, sądzę, nie reprezentuje większości komisji. W każdym razie nie odpowiada to poglądom i opinii mego klubu P. P. S., gdy p. referent uderza na komasację szkół niżej zorganizowanych, zwłaszcza jednoklasowych. Nie zgadzamy się z tem, nie zgadzamy się też z wezwaniem p. referenta pod adresem Ministerstwa, żeby zaniechało tego rodzaju komasacji i raczej zostawiało jednoklasówki.</u>
<u xml:id="u-72.30" who="#PPiotrowski">Powtarzam zatem nasz wyraźny postulat: Żądamy jednolitej szkoły powszechnej 7-klasowej.</u>
<u xml:id="u-72.31" who="#PPiotrowski">Jednolity typ szkoły 7-klasowej usunie różnicę między szkołą w mieście i szkołą na wsi, podniesie poziom szkoły na wsi. Inne ujmowanie tego zagadnienia jest krótkowzroczne i szkodliwe.</u>
<u xml:id="u-72.32" who="#PPiotrowski">Obecnie p. Minister do nauczycieli stosuje polityczne rugi. Nauczycielstwo demokratyczne i niezależne od Rządu przenosi się rzekomo dla „dobra szkoły”. Jest to już cala historia. Radni miejscy nauczyciele, jeśli nie są „sanatorami”, nie mogą wypełniać swych obywatelskich obowiązków w wielu miastach. Nawet dochodzi do tego, że ma się wglądać w życie prywatne, w życie domowe nauczyciela.</u>
<u xml:id="u-72.33" who="#PPiotrowski">Omawia się podobno na konferencjach w Ministerstwie Oświaty sprawę, która jest dziś już przedmiotem dyskusji w prasie małopolskiej. Może Pan Minister wyjaśni, czy jest to prawdą, że ma się zasięgnąć opinii o nauczycielach co do ich życia prywatnego i społecznego? To przypomina już najgorsze minione czasy zaborcze. Ta sprawa jest głośną w Małopolsce, podobno jeszcze w toku są dochodzenia, ale już usunęło się wicekuratora, który temu się sprzeciwił, a poprzednio już Ministerstwo usunęło zdolnego, zasłużonego inspektora w Krakowie, w sposób który nie licuje z godnością obowiązującą dla metod Ministerstwa. Usunęło się człowieka, mam na myśli b. inspektora dra M. Janika, — wtenczas, kiedy on miał stanąć przed komisją dyscyplinarną i kiedy niezawodnie miał być zwolniony od winy.</u>
<u xml:id="u-72.34" who="#PPiotrowski">Gdy wrzenie wzmaga się z powodu tych praktyk, p. Minister mówi o walce z partyjnictwem w szkole. A czy wiadomo p. Ministrowi o płatnem urlopowaniu nauczycieli podczas akcji wyborczej? Czy Pan Minister nie nazywa tego partyjnictwem, kiedy nie tylko brano nauczycieli do czynnej partyjnej akcji wyborczej, ale nadto płacono im za agitację za jedynką z zaniedbaniem dzieci i szkodą dla szkoły? To, niestety, dzieje się dalej. Zwalnia się nauczycieli, daje się im płatne urlopy i mianuje się ich sekretarzami, czy wicesekretarzami Bezpartyjnego Bloku.</u>
<u xml:id="u-72.35" who="#komentarz">(Głosy: Gdzie? Kogo?)</u>
<u xml:id="u-72.36" who="#PPiotrowski">Chce pan poseł z B. B. wiedzieć — to powiem: Pan Pużyński, nauczyciel szkoły średniej we Włocławku, który przez dłuższy czas nie uczył i nie miał zastępstwa w gimnazjum, brał pieniądze podatkowe jako pensję, rozbijał się samochodami, uprawiając agitację partyjną podczas wyborów sejmowych za Ministrem Czechowiczem, a dziś jest pono w dalszym ciągu za płatnym urlopem wice-sekretarzem B. B. już w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-72.37" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-72.38" who="#PPiotrowski">Za to kuratorzy, którzy za rządów p. Stanisława Grabskiego chcieli przenosić nauczycieli za wysłanie depeszy do Marszałka Piłsudskiego w roku 1925, obecnie ponieważ są „sanatorami”, są bardzo wysoko postawieni i już prześladują nauczycieli socjalistycznych, demokratycznych, niezależnych od Rządu. P. Minister bardzo dobrze wie, jacy to są kuratorzy, bo są oni najbliżej siedziby p. Ministra. Nawet nacjonalista Grabski nie chciał tolerować takich metod walki. Wstydził się za swych podwładnych urzędników i w wielu wypadkach krzywdy naprawiał i był oburzony, gdy jego podwładni przesadzali zanadto w szowinizmie i nacjonalizmie. Dziś, niestety znajdują ci sami kuratorzy u Panów doskonałe oparcie, a chcąc niejako przekreślić te czasy, kiedy byli bardzo wielkimi szowinistami i nacjonalistami, dziś dla posady są stuprocentowymi sanatorami.</u>
<u xml:id="u-72.39" who="#komentarz">(Głos: Gruba przesada.)</u>
<u xml:id="u-72.40" who="#PPiotrowski">Za rok albo za dwa znajdą się w dawnej roli, gdy znowu nastanie jakiś minister oświaty nacjonalista.</u>
<u xml:id="u-72.41" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Dobre życzenia dla nas.)</u>
<u xml:id="u-72.42" who="#PPiotrowski">Oby się te życzenia nigdy nie spełniły. Sądzę, że już nie wrócą dla Was minione czasy.</u>
<u xml:id="u-72.43" who="#PPiotrowski">Wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe. Od jesieni 1926 r. wydaje się na wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe z funduszów państwowych po 10 milionów zł rocznie, obecnie 8 milionów na rok. Doceniamy należycie rolę wychowania fizycznego, ale mamy poważne zasadnicze zastrzeżenia przeciw formie i kierunkowi. Domagamy się oparcia całej tej wielkiej roboty na ustawie, któraby regulowała uprawnienia Państwa i społeczeństwa, usuwała uprzywilejowanie, wprowadzała stabilizację i jednolitość w programach, a głównie położyła nacisk i wagę na inwestycje w ludziach, t. j. szkoliła inspektorów przez kursy, obozy, owiane duchem demokratycznym. Dzisiaj niestety wychowanie fizyczne w obecnych formach staje się przywilejem wybranych, a winno być dobrodziejstwem dla szerokich mas społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-72.44" who="#PPiotrowski">Brak ustawy, brak jasnego określenia planów organizacyjnych, brak czynnika społecznego i kontroli ze strony społeczeństwa, bo przecie komitety wojewódzkie czy powiatowe nie mają tego charakteru społecznego, wypaczają ideę wychowania fizycznego.</u>
<u xml:id="u-72.45" who="#PPiotrowski">Spotykamy się z uprzywilejowaniem i faworyzowaniem pewnych grup ze szkodą dla masowego sportu robotniczego i włościańskiego, t. j. dla szerokich warstw, dla których stworzono te instytucje. Stąd wynikają słuszne zarzuty z naszej strony i wielu kolegów z lewicy, gdy mówi się o zbytku w budowaniu boisk po małych miasteczkach w urządzaniu kosztownych stadjonów w stolicy, które na wyrost są budowane; w okresie nędzy, kryzysu, bezrobocia, wywołuje to pewne zastrzeżenia i rozgoryczenie. Brak uregulowania tej sprawy ustawowo doprowadza do tego, że np. taki Polski Jacht-Klub, reprezentujący 50 arystokratów, dostaje 40.000 zł na kupno jachtu morskiego, z którego korzysta tylko kilkunastu ludzi, podczas gdy robotnicze i włościańskie organizacje sportowe, stowarzyszenia sportowe są prawie pomijane w subwencjach, a przecie one reprezentują sport masowy. Nieraz przykro aż patrzeć na robotnicze organizacje sportowe, podczas gier na boisku, kiedy w brudnych i zniszczonych sportowych ubraniach rozgrywają swe mecze na boiskach. Z całym naciskiem muszę podkreślić, że nie na tem polega główne zadanie sportu, jak daleko jakaś jednostka ciśnie dyskiem lub inny indywidualny wyczyn wykona, ale na masowym sporcie w najszerszych masach robotniczych i włościańskich. Ze zdziwieniem patrzymy i stwierdzamy, że twórcy armii polskiej tolerują to spaczanie idei sportu przez przekreślanie demokratycznych form, przez co zniechęcają wielu do samej słusznej zasady.</u>
<u xml:id="u-72.46" who="#PPiotrowski">Również i w przysposobieniu wojskowem panoszy się przywilej. Uderza różnojakość, nadprodukcja form organizacyjnych. Samo założenie przysposobienia wojskowego, które ma w rezultacie doprowadzić do skrócenia służby wojskowej i zmniejszenia liczby koszarowego wojska, wypacza się.</u>
<u xml:id="u-72.47" who="#PPiotrowski">Tylko ustawa usunie te wady, ujmie zagadnienia w całokształcie, wprowadzi lepszą kontrolę przez czynnik społeczny. Dziś ścierają się w tej dziedzinie różne uprzywilejowane grupy, a ruguje się czynnik demokratyczny.</u>
<u xml:id="u-72.48" who="#PPiotrowski">Chcę podnieść jeszcze sprawę szkolnictwa mniejszości narodowych, które stanowią 1/3 część obywateli, to jest 10.000.000 mieszkańców Polski. Te mniejszości narodowe narówni z obywatelami Polakami są pociągnięte do wszystkich obowiązków względem Państwa: do płacenia podatków na rzecz Państwa, a w razie niebezpieczeństwa i do podatku krwi. Otóż uważam, że razem z równemi obowiązkami powinny także iść i równe prawa. Najważniejsza dziedzina, w której te równe prawa winne mieć zastosowanie, to właśnie szkoła. Praktyka i surowa rzeczywistość mówi o pokrzywdzeniu i niesprawiedliwości. Szkolnictwo wielu mniejszości narodowych cofa się; np. białoruskich szkół powszechnych jest zaledwie 21 i ani jednego gimnazjum. Silne i dobrze zorganizowane do niedawna szkolnictwo dla niemieckiej mniejszości narodowej władze osłabiają, nawet paraliżują; podobnie i ukraińskie szkolnictwo cofa się, nie mówiąc już o borykaniach prywatnego świeckiego szkolnictwa żydowskiego. Wielokrotnie dawaliśmy wyraz z tej wysokiej trybuny sejmowej, a z całą siłą ostatnio w Komisji Budżetowej Sejmu swemu poglądowi na tę kwestię pierwszorzędnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-72.49" who="#PPiotrowski">W dobrze zrozumiałym interesie państwowym leży rozwiązywanie tego zagadnienia, a nie zaostrzania. Najzacieklejsi polscy szowiniści i nacjonaliści winni pamiętać o polskiej mniejszości narodowej zagranicą, i gdy słusznie mówimy i walczymy o prawa do własnej szkoły i do kultury polskiego emigranta, to u siebie w domu winniśmy przedewszystkiem zaspokoić potrzeby kulturalne milionów osiadłych od wieków w granicach Rzeczypospolitej Polskiej — Po raz pierwszy udało się nam w obecnym budżecie Ministerstwa Oświaty przeprzeć skromne kwoty, jako zasiłki dla prywatnego szkolnictwa mniejszości narodowych. Te kwoty niechże staną się wyłomem w dotychczasowej wrogiej polityce. Czyż wreszcie mam Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przekonywać o potrzebie nowego kursu na polu oświatowem względem t. zw. mniejszości narodowych? — Sądzę, że to jest zbyteczne. Samo Ministerstwo przyznało w swojej publikacji, wydanej w 4 językach p. t. „Oświata i szkolnictwo Rzeczypospolitej Polskiej”, na str. 133, że „zgodnie z postanowieniami Konstytucji Rzeczypospolitej organizacja szkolnictwa polskiego zapewnia wszystkim mniejszościom narodowościowym, wyznaniowym lub językowym całkowite równouprawnienie w korzystaniu ze wszystkich urządzeń szkolnych, publicznych i państwowych oraz możność zachowania i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowej bądź w szkołach publicznych państwowych, bądź też w szkołach prywatnych”. A w końcu tego rozdziału na str. 139 czytamy: ...„w dziedzinie szkolnictwa mniejszości narodowe, względnie wyznaniowe w Polsce korzystają Z pełnego równouprawnienia, które w wielu wypadkach wychodzi znacznie poza normy, zawarte w traktatach pokojowych o ochronie mniejszości i mają zapewnione wszystkie warunki swobodnego rozwoju narodowego”.</u>
<u xml:id="u-72.50" who="#PPiotrowski">Złośliwi mówią, że była to publikacja na eksport, ja pozwolę sobie przypuszczać, że to zapowiedź nowego kursu. Po teoretycznem zdeklarowaniu się przez Min. W. R. i O. P. niech idzie praktyka wprowadzania w życie tych zadań, które nie powinne być żadną łaską, ani dobrodziejstwem, ale nakazem i obowiązkiem Państwa względem swych obywateli narodowości niepolskich.</u>
<u xml:id="u-72.51" who="#PPiotrowski">Komisja Oświatowa Sejmu czeka na expose p. Ministra właśnie w tej dziedzinie nad konkretnemi zagadnieniami, a mianowicie nad projektami ustaw klubów sejmowych w sprawie szkolnictwa dla mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-72.52" who="#PPiotrowski">Jeszcze ostatni dział omówię, mianowicie dział Wyznań Religijnych.</u>
<u xml:id="u-72.53" who="#PPiotrowski">Państwo z podatków obywateli ma wydać w roku najbliższym na płace dla duchownych różnych wyznań aż 26, 237.000 zł.</u>
<u xml:id="u-72.54" who="#PPiotrowski">W imię suwerenności Państwa, znając odstraszające skutki rozpasania kleru w XVIII wieku i zgubne tego rezultaty, przeciwstawiamy się z całą siłą temu, żeby kler za pieniądze podatkowe uprawiał politykę w kościele, a w szkole wrogo nastrajał dzieci względem rodziców poglądów niezależnych.</u>
<u xml:id="u-72.55" who="#PPiotrowski">A ostatnio jesteśmy świadkami rozpętania specjalnej kampanii nacjonalistycznej i demagogii klerykalnej. Pierwsza pochodzi stąd, że p. Minister krytycznie wyraził się o nacjonalizmie, określając go mianem zoologicznem i odgrodził się od niego. Rozpętano więc w obozie nacjonalistycznym akcję przeciw Ministrowi. Pragnę tu stwierdzić, że ta kampania nie jest uzasadniona faktami, ale ma charakter demagogiczny i nie znajdzie echa po naszej stronie, ale jedynie odpór.</u>
<u xml:id="u-72.56" who="#PPiotrowski">Ale na Komisji Oświatowej p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego poruszył i kwestię roszczeń rzymsko-katolickiego kleru do dawnych świątyń i majątków kościelnych z okresu zaborczych rządów i wytoczenia procesów przez biskupów Państwu Polskiemu o zwrot tych majątków, względnie o ich odszkodowanie. Episkopat nawet nie uprzedził Rządu o wytoczeniu procesu, ale jak obce państwo, czy obca agentura zaskoczył procesami Skarb Państwa. Podając to do wiadomości, p. Minister zastrzegł się przeciw takim metodom. To posłużyło znowu za powód do ataków i wściekłej hecy klerykalnej, która objawia się w wiecach, protestach i t. d.</u>
<u xml:id="u-72.57" who="#PPiotrowski">Z uznaniem przyjęliśmy stanowisko p. Ministra. Nie możemy być obojętni w tej zasadniczej sprawie; nie będziemy tylko obserwatorami, ale wzywamy z tej wysokiej trybuny Sejmu p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby bliżej poinformował przedstawicielstwo narodu: czy prawdą jest, że już wytoczono 800 procesów o zwrot majątków kościelnych i świątyń, ile spraw już rozstrzygnęły sądy, z jakim wynikiem i na jaką bodaj w przybliżeniu kwotę są te roszczenia rzymskiego kleru względem Skarbu Państwa Polskiego?</u>
<u xml:id="u-72.58" who="#PPiotrowski">Ludność nie może nie wiedzieć, nie wolno tego ukrywać przed opinią publiczną. Głuche wieści niosą, że to już nie o setki milionów złotych chodzi, ale o miliard złotych, które może w przyszłości znowu będą płaciły olbrzymie masy włościańskie i robotnicze.</u>
<u xml:id="u-72.59" who="#PPiotrowski">Ponieważ czas przemówienia wyznaczony mi upływa, chcę już pokazać, że my, socjaliści, nie chcemy polityki w szkole, chcemy odpolitykować szkołę, chcemy odklerykalizować szkołę. Przed nami wielkie zadanie i praca; trzeba zmienić, aby szkoła nie paczyła charakterów młodzieży, ale uczyła myśleć, w życie wprowadzała. Ze szkoły winien zniknąć duch policyjny, rygorystyczne regulaminy, autorytety i kara, ażeby powstawała radość z nauczania.</u>
<u xml:id="u-72.60" who="#PPiotrowski">Dla wszystkich warstw, dla najbiedniejszych — winne wszystkie szkoły i uczelnie stać otworem. Nauczycielstwo musi zrozumieć, że przez zreformowanie szkoły i j ego socjalne położenie się polepszy. Rodzice winni się interesować, jak i co się dzieje w szkole i czego się uczy dziecko.</u>
<u xml:id="u-72.61" who="#PPiotrowski">Naszem zadaniem jest, aby szkoła wychowała nowe, silne, pogodne pokolenie obywateli, myślących samodzielnie, rozumnych obywateli, przepojonych ideałami społecznemi. Tak wykształcony i wychowany obywatel będzie gwarancją siły narodu i swego Państwa, a równocześnie godzien będzie stanąć w wielkiej rodzinie wolnych narodów, wnosząc wielkie walory do ogólnej skarbnicy ludzkości.</u>
<u xml:id="u-72.62" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kalinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#StanisławKalinowski">Wysoki Sejmie! W ciągu ubiegłych dni przy omawianiu innych budżetów słyszeliśmy od szeregu mówców, że w teraźniejszej dyskusji budżetowej powtarzają to, co już niejednokrotnie mówili z tej wysokiej trybuny. W stosunku do budżetu Ministerstwa Oświaty jestem mniej więcej w tem samem położeniu; należałoby bardzo wiele rzeczy powtórzyć, czego robić tutaj nie będę.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#StanisławKalinowski">Tragedią Ministerstwa Oświaty, a raczej tragedią oświaty w Polsce jest — i tu nie zgodzę się z wywodami szanownego p. referenta, że Rząd, zdaniem mojem, w stosunku do zagadnienia oświaty zachowuje się nie tak, jak gdyby je uważał za pierwszorzędne. To zagadnienie zawsze w stosunku do innych odchodzi na dalszy plan. Jeżeli np., jak wspomniał mój poprzednik, Rząd decyduje się wyznaczyć 125 milj. na policję, powiększając tę kwotę o 10 milj. w porównaniu z rokiem poprzednim, a jednocześnie daje tylko 7% milj. na budownictwo szkół, zastrzegając się przeciw podniesieniu choćby o 1 gr tej kwoty; jeżeli Rząd, mając możność wydać 20.000.000 uchwalonych przez Sejm na budownictwo, jednak robi w tej dziedzinie oszczędności i tych sum nie wydaje; jeżeli Rząd uważa, że dziecko polskie może obejść się bez szkoły, że szkoła może się obejść bez pomocy naukowych — tymczasem powiedzmy — ale jednocześnie ambasador czy poseł zagraniczny nie może się obejść bez pałacu, auta i szampana, to jest tu pewne niedocenianie tego, czem jest oświata.</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#komentarz">(Głos: Słusznie. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#StanisławKalinowski">Istnieje wielka dysproporcja i sprzeczność pomiędzy tem, co się robi w dziedzinie oszczędności na rzeczy najważniejsze, najistotniejsze, a rozrzutnością w innych dziedzinach. Sądzę, Że gdyby się znalazł choćby jeden przedstawiciel dyplomatyczny za granicą, któryby się zdobył na śmiały krok poprzestania na względnie skromnem mieszkaniu, na uszczupleniu swoich wydatków reprezentacyjnych i gdyby oświadczył, że czyni tak dlatego, ażeby tam w kraju przysporzyć środków na oświatę, to czyn ten nie obniżyłby prestiżu Polski, lecz przeciwnie, podniósłby go, a to z tego powodu, że zagranica doskonale wie, w jakiej jesteśmy sytuacji finansowej i zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że wystawne życie naszych reprezentantów za granicą jest blichtrem, poprzez który przeświecają dziury i łaty. Gdyby zrobić w tej dziedzinie, a taksamo i w innych dziedzinach oszczędności, jestem przekonany, że wiele w tym budżecie dałoby się naprawić. Przypuszczam, że może udałoby się znaleźć te 55 milionów, które zostały Ministerstwu Oświaty skreślone, a które były przez Ministerstwo preliminowane. Skreślenie nastąpiło wtedy, kiedy ustalano ostatecznie wysokość budżetu przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#StanisławKalinowski">Niestety, są pewne rzeczy, których nie da się zrobić w granicach budżetu. Otwarcie trzeba powiedzieć, że sprawa wprowadzenia w Polsce powszechnego nauczania w tem znaczeniu, jak rozumie to demokracja — mam na myśli jednolite szkolnictwo z 7-klasową szkołą powszechną, jako podstawą — jest to rzecz, która w granicach budżetowych dzisiaj staje się już niemożliwością.</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#StanisławKalinowski">Proszę Panów, przy sposobności niech mi będzie wolno tu oświadczyć, że ta sprawa już nie budżetowo, ale ideowo wiąże się z innem zagadnieniem, z ustawą o ustroju szkolnictwa. Rząd, nie wiem dlaczego, projekt dawno przez siebie przygotowany, zatrzymał, nie wysunął go w Sejmie do przeprowadzenia i wskutek tego stronnictwo, które mam zaszczyt reprezentować, podjęło tę inicjatywę i złożyło projekt ustawy o ustroju szkolnictwa, który tylko wskutek zamknięcia poprzedniej sesji, długich wakacyj, a potem odroczenia sesji obecnej, nie znalazł się na porządku dziennym Komisji Oświatowej i dopiero teraz w niedługim czasie przyjdzie na komisję. Przy sposobności uważam za konieczne rzecz tę podkreślić.</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#StanisławKalinowski">A o ile chodzi o zagadnienie realizacji powszechnego nauczania, to zwrócę uwagę, że gdybyśmy je realizowali w ten sposób, jak to jest w granicach możliwości budżetowych, to musielibyśmy tę realizację rozłożyć na jakieś 200 lat i nawet gdybyśmy robili te oszczędności, o których przed chwilą wspominałem, a które byłyby możliwe, to i wtedy nie mniej jak 80 lat trzeba by czekać na to, by można było załatwić się z najtrudniejszą w tej dziedzinie sprawą, mianowicie z budownictwem szkolnem. Projektowano też, by załatwić zagadnienia budownictwa drogą podatku specjalnego. Wydaje mi się to rzeczą niesłychanie trudną, a nawet niemożliwą i to wbrew tendencji ludności, która gotowa jest opodatkować się na szkołę, bo doskonale rozumie, jakie to ma dla niej znaczenie. Ale ciężarów podatkowych nie można już podnosić i dlatego z tego źródła oczekiwać należytych sum niepodobna. Najnormalniejszą rzeczą byłoby, gdybyśmy mogli otrzymać odpowiednią pożyczkę inwestycyjną i wtedy rzeczywiście moglibyśmy przystąpić do realizacji nauczania powszechnego w krótkim stosunkowo czasie, w ciągu najbliższych kilkunastu do 20 lat. Jednakże co do pożyczki, to napotykamy tu na pewne trudności natury politycznej. O pożyczce nie może być mowy wtedy, gdy nasze horyzonty polityczny i ekonomiczny są niejasne, gdy w jednej i drugiej dziedzinie nie mamy wyraźnych perspektyw, gdy w dziedzinie, zwłaszcza politycznej, można oczekiwać takich niespodzianek, które budzą do nas nieufność zagranicy. Z tego powodu, zdaje się, będę miał prawo twierdzić, że zagadnienie realizacji szkolnictwa powszechnego w tym szerokim zakresie jest sprawą polityczną o tyle, że wiąże się nierozerwalnie z likwidacją teraźniejszego sposobu rządzenia.</u>
<u xml:id="u-74.7" who="#StanisławKalinowski">Aby teraz przejść do innych dziedzin w budżecie, które zasługują na szczególne podkreślenie, to musiałbym się przerzucić do dziedziny, stojącej na przeciwległym biegunie ustroju szkolnictwa, to jest do szkolnictwa wyższego. Znaczenie nauki, znaczenie techniki związanej jak najściślej z nauką, znaczenie tych obu rzeczy zarówno dla przemysłu, jak dla spraw gospodarczych, jak dla obrony kraju, jest rzeczą zupełnie zrozumiałą dla wszystkich i parlament polski już kilkakrotnie dał wyraz temu zrozumieniu. Przypominam, że jeszcze za czasów poprzedniego Sejmu, Senat powziął jednomyślną uchwałę, wzywającą Rząd do wydatnego popierania twórczości naukowej.</u>
<u xml:id="u-74.8" who="#StanisławKalinowski">W tym Sejmie za poprzedniej sesji zostały uchwalone wnioski, podnoszące dotacje wyższych zakładów naukowych o 100%, a także dotacje na popieranie twórczości naukowej. Chcę zwrócić uwagę na to, że i w tej dziedzinie istnieją ogromne braki, a że istnieją — to zrozumiałe jest z następujących powodów. Przecież jeśli potrzebni są nam fachowcy, uczeni i technicy, to musimy tych ludzi przygotować. Oczywiście, że ostateczne przygotowanie zaczyna się już potem, kiedy oni wychodzą Z zakładów wyższych, ale przedewszystkiem trzeba przeprowadzić ich przez te zakłady wyższe. Szczególnie w dziedzinie nauk przyrodniczych, najważniejszych dla przemysłu, mamy ogromnie słabe warunki nauczania w uczelniach. Wszystkie zakłady opracowały z inicjatywy Ministerstwa t. zw. normalne budżety. Otóż te normalne budżety ograniczają się do minimalnej wysokości, a jednak i w tych minimalnych granicach budżety te nie są spełnione. Zakłady dostają dotacje, które wynoszą zaledwie 50% wysokości „normalnej” i właśnie poprzednia uchwała sejmowa miała na celu doprowadzenie tych dotacji przynajmniej do tej wysokości. Zostało uchwalone w ten sposób zamiast 3.100.000–6 milionów złotych, ale, niestety, zakłady te nie dostały tych pieniędzy tak, jak powinne były dostać. Dla przykładu przytoczę, że dla politechniki warszawskiej wyznaczono 350.000 zł i tylko te 350.000 otrzymała, jakkolwiek można było oczekiwać, że suma ta przekroczy 600.000. O ile wiem, p. referent szukał wyjaśnienia tej zagadki, bo jednakże pieniądze te zostały wydatkowane, jednak zagadka nie rozwikłała się. Zwracam się więc z prośbą do p. Ministra, aby był łaskaw tę rzecz uwzględnić i zarządzić, aby w ten sposób, jak to właśnie przez Sejm było rozumiane, była ta uchwała sejmowa wykonana, to znaczy, aby zakłady te dostały to, co się im należy, aby dostały powiększenie swych budżetów do wysokości, odpowiadającej kwocie, przeznaczonej na ten cel.</u>
<u xml:id="u-74.9" who="#StanisławKalinowski">Przy sposobności zwrócę uwagę, że w budżecie dotacyjnym figurują kwoty takie: ogółem 2.700.000 na dotacje, a pozatem 900.000 do dyspozycji p. Ministra. Rozumiem, że p. Minister musi w tej dziedzinie posiadać sumę dotacyjną, bo może się zdarzyć, że ten lub ów zakład ma jakąś pracę specjalną, którą trzeba poprzeć i trzeba mieć na to fundusz. Ale jeżeli to wynosi 1/4 część całkowitej sumy na dotacje, w tym zaś roku 3.300.000 zł w stosunku do 2.700.000 zł, to są już rzeczy wykraczające poza granicę, w której chcielibyśmy te budżety uchwalać.</u>
<u xml:id="u-74.10" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli chodzi o sprawę, wiążącą się ściśle z omawianą teraz, a mianowicie o sprawę twórczości naukowej, to chciałbym zwrócić uwagę na brak sprawozdań Ministerstwa w tej dziedzinie. Byłoby pożądane, aby Wydział Nauki nie tylko podawał kwoty, które są globalnie wyznaczone na popieranie twórczości naukowej, ale żeby wykazywał, jakie mianowicie instytucje i jakie osoby otrzymały zapomogi, żeby podawał jednocześnie, co z tego się robi. Wtedy będzie wiadomo, czy rzeczywiście pieniądze idą w należyty sposób i czy rzeczywiście ta twórczość naukowa u nas postępuje.</u>
<u xml:id="u-74.11" who="#StanisławKalinowski">Następną z kolei sprawą, a muszę się streszczać ze względu na ograniczony czas — jest, zdaniem mojem, szkolnictwo zawodowe, — to szkolnictwo, które posiada pierwszorzędne znaczenie dla naszego życia gospodarczego. I tu powiedziałbym, że dany właśnie dział budżetu Ministerstwa jest bodaj najgorszy. W tej dziedzinie uderza nas przedwszystkiem chaotyczność i brak wszelkiego planu.</u>
<u xml:id="u-74.12" who="#StanisławKalinowski">Słyszałem nawet takie zdanie, że gdyby można było dać pieniądze, to znaczy, gdyby było tyle pieniędzy, iżby nie było żadnych kwestyj co do tego, że budżet Ministerstwa może być podniesiony, to jednak departamentowi szkolnictwa zawodowego nie należałoby tych pieniędzy dawać, bo nie będzie wiedział, co z niemi ma zrobić. Nie sądzę, żeby tak było, gdyby pieniądze mógł dostać; nie podzielam tego zdania, ale jednak muszę powiedzieć, że gdy porównamy budżety Ministerstwa Oświaty z roku na rok i przyjrzymy się, co się dzieje w departamencie szkolnictwa zawodowego, to przedewszystkiem uderzy nas brak planu, pewna przypadkowość, chaotyczność, która, oczywiście, nie może nic dobrego na przyszłość wróżyć.</u>
<u xml:id="u-74.13" who="#StanisławKalinowski">O ile chodzi o szkolnictwo średnie, tam ze strony materialnej wymaga przedewszystkiem podkreślenia to, o czem już mówił p. referent, mianowicie, że nauczycielstwo szkół średnich ugina się pod ciężarem konsekwencyj ustawy sanacyjnej i ta sprawa musi być wreszcie załatwiona. Przy tej sposobności niech mi będzie wolno zwrócić uwagę na to, że o ile sprawa ta przyjdzie pod obrady Komisji Budżetowej, a ona musi przyjść, dlatego że wniosek odpowiedni już jest, to będziemy w kłopocie, bo Ministerstwo Oświaty nie preliminowało na ten cel w budżecie odpowiednich sum.</u>
<u xml:id="u-74.14" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli chodzi o inną stronę tego szkolnictwa, to zwrócę uwagę, że najważniejszem bodaj zagadnieniem w tej dziedzinie jest brak jednolitości programu, któryby łączył szkołę średnią z jednej strony z powszechną, a z drugiej strony ze szkołą wyższą. Rzecz prosta, nie stoję na tem stanowisku, że szkoła powszechna przygotowuje do szkoły średniej, a szkoła średnia do wyższej. W ten sposób żaden pedagog tych zagadnień nie rozpatruje. Każda z tych szkół ma cele konsekwentne, zamknięte same w sobie. Ale rzecz prosta, jednolitość szkolnictwa wymaga, ażeby ten, kto skończył szkołę powszechną, mógł kontynuować naukę w szkole średniej, a ten, kto skończył szkołę średnią, mógł kontynuować naukę w szkole wyższej. Pod tym względem jesteśmy świadkami tego faktu, że do szkoły wyższej idzie młodzież do studiów nieodpowiednio przygotowana. Pamiętajmy, że dziś odbywa się niesłychany wyścig na polu nauki, że dziś z uniwersytetu, z politechniki nie mogą wychodzić ludzie z tym zasobem wiadomości, jaki był wystarczający jeszcze 20 lat temu.</u>
<u xml:id="u-74.15" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
<u xml:id="u-74.16" who="#StanisławKalinowski">Nauka poszła naprzód, i wobec tego my nie możemy poprzestać na tem, aby ci, którzy przychodzą do szkół wyższych, byli przygotowani tak, jak to może wystarczało 20 lat temu. Z tego wcale nie wynika, by trzeba było powiększać te programy, żeby jeszcze bardziej obciążać młodzież niż obecnie, ponieważ faktycznie istnieje przeciążenie młodzieży szkolnej. Tu chodzi o to, że jednocześnie z nauką idzie naprzód i dydaktyka i metodologia, i są sposoby takiego przekształcenia nauczania, ażeby, nie zwiększając obciążenia, można było zwiększyć ilość i jakość wyłożonych rzeczy. Pod tym względem istnieją u nas bardzo poważne braki, i jeżeli rzeczywiście nasze szkolnictwo wyższe ma oddać nam te usługi, jakich jesteśmy w prawie od niego żądać, to musi nastąpić odpowiednia reorganizacja programów szkolnictwa średniego.</u>
<u xml:id="u-74.17" who="#StanisławKalinowski">Istnieje szereg zagadnień, które wymagałyby omówienia, gdyby na to czas pozwolił. Jak powiedziałem, nie będę powtarzać tych rzeczy, o których już miałem kiedyś sposobność mówić; ograniczę się do stwierdzenia, że w sprawie szkolnictwa mniejszości narodowych dwa lata temu, przemawiając z tej trybuny, zająłem wyraźne stanowisko, oświadczając nie tylko imieniem swojem, ale i imieniem klubu, który reprezentuję, iż jestem tego zdania, że wszystkim mniejszościom należy się całkowita wolność w korzystaniu z praw, jakie im przyznaje Konstytucja. A więc przedewszystkiem, o ile chodzi o zaspokojenie potrzeb kulturalnych, nie mogą być te mniejszości niczem krępowane; w szczególności wypowiedziałem się wówczas w sposób zdecydowany przeciwko szkole utrakwistycznej i dziś podtrzymuję to oświadczenie. Szkoła ta oprócz jątrzenia nic innego nie wprowadza do stosunków między narodem polskim i innemi, a natomiast pod względem pedagogicznym nie wytrzymuje najmniejszej krytyki.</u>
<u xml:id="u-74.18" who="#StanisławKalinowski">Pozwolę sobie dotknąć jeszcze jednego zagadnienia, tego, o którem wspominał tu i referent, a które dziś zaprząta dość poważnie umysły, mianowicie zagadnienia co do ideału wychowawczego. Ponieważ jest ono niezmiernie obszerne, więc rzecz prosta, nie będę go tu omawiać szczegółowo, ale dotknę tylko pewnego fragmentu, który się szczególnie w ostatnich czasach wysunął i jest istotnie ważny: mam na myśli tutaj charakter państwowy ideału wychowawczego.</u>
<u xml:id="u-74.19" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli powiemy, że tworząc ideał wychowawczy, należy mu nadać charakter państwowy, a przynajmniej pod tym kątem widzenia ten ideał kształtować, to jest to myśl wcale nie nowa. Zawsze tak było, że gdy kto miał w swojem ręku władzę i chciał ją utrwalić, to przedewszystkiem usiłował znaleźć wpływ na młodzież, żeby tą drogą zapewnić sobie w przyszłości panowanie nad dorosłymi. Jeżeli się powołam na szkolnictwo w dawnych państwach zaborczych, czy to w Rosji, czy w Niemczech, czy w Austrii, to tam także istniał swojego rodzaju ideał państwowego wychowania, który polegał na tem, żeby dostarczać wiernych poddanych czy to Romanowym, czy Habsburgom, czy Hohenzolernom. Jeżeli weźmiemy np. dzisiejsze Sowiety, to wprowadzają dziś one również szkolnictwo specjalne, któreby odrazu dostarczało im gotowych, już przekonanych komunistów wtedy, kiedy oni wychodzą Z ław szkolnych.</u>
<u xml:id="u-74.20" who="#StanisławKalinowski">Więc jeżeli się mówi o tym państwowym ideale, to trzeba te rzeczy bliżej określić, jak się rozumie tę państwowość, bo ostatecznie tak samo, jak kiedyś, tak i teraz może się zdarzyć, że, czy to jednostka, czy grupa, która się znajduje u steru, powie: Państwo to ja, albo: Państwo to my. Jeżeli zatem jesteśmy w okresie, przypuśćmy, kiedy władza może przechodzić od jednostki do jednostki, albo od grupy do grupy, to można sobie wyobrazić, jakie zamieszanie wywołałoby to w szkolnictwie, jeżeli tym zmianom będą towarzyszyły również odpowiednie wahania w tym ideale.</u>
<u xml:id="u-74.21" who="#StanisławKalinowski">Trzeba zdać sobie sprawę, a raczej przypomnieć sobie, że szkoła nie jest jedynym czynnikiem wychowawczym, chyba, że będziemy kształcili młodzież w internatach, utrzymując ją w ten sposób, żeby nic nie dochodziło do niej poza tem, co mówią nauczyciele.</u>
<u xml:id="u-74.22" who="#StanisławKalinowski">Ale przecież czynnikiem kształcącym jest dom, jest prasa, ulica i cała atmosfera otaczająca młodzież, zwłaszcza zaś po wojnie ten kontakt młodzieży, a nawet dzieci Z tem wszystkiem, co je otacza, a nawet z życiem politycznem, jest bardzo wielki i z tem wszystkiem trzeba się liczyć.</u>
<u xml:id="u-74.23" who="#StanisławKalinowski">Otóż między temi czynnikami musi być koniecznie pewna równowaga i ta równowaga zachodzi istotnie w państwach demokratycznych więc np. w Szwajcarii. Tam istotnie taki stan rzeczy może się wytworzyć. Nie wynika z tego, ażeby tam wszyscy obywatele byli na jedno kopyto urobieni. Owszem, są tam przecież różne prądy w społeczeństwie, są różnice w poglądach, ale to jest w granicach pewnych zwykłych wahań. W szczególności, gdy wspominamy o Szwajcarii, to tam, od najmłodszych lat, kiedy jeszcze dziecko zaczyna chodzić do przedszkola, już ono zaczyna się czuć obywatelem, ponieważ gdy wychodzi na ulicę i nie może sobie w pewnych razach poradzić, czy wsiąść do tramwaju, czy do pociągu, to rodzice mogą być spokojni, że temu dziecku się nic nie stanie, bo niem się wszyscy zaopiekują, bo to dziecko jest już tam traktowane jako współobywatel.</u>
<u xml:id="u-74.24" who="#StanisławKalinowski">Ale weźmy drugą stronę medalu. Czy w Szwajcarii np. jest rzeczą możliwą, ażeby młodzieniec, który jest w szkole i spotyka się tam z pewnemi informacjami co do ideałów społecznych, czy ludzkich, zapoznaje się z życiorysami wielkich ludzi, z pewnemi zdaniami, wypowiedzianemi przez tych ludzi, a czasem uczy się łych zdań na pamięć — czy tam się zdarza, ażeby którykolwiek z tych ludzi wypowiedział zdanie, uchybiające narodowi całemu. Albo czy może się zdarzyć, ażeby który z tych ludzi, stojących na piedestale, określał swoje stanowisko wobec prawa, tak, że on stoi ponad prawem? Przeciwnie, tam właśnie widzimy, że ci ludzie, którzy są wskazani jako przykład do naśladowania, dają swem życiem fakty godne tego naśladowania. Ani też dziecko nie usłyszy tam w mieszkaniu rodziców, że sędzia popełnia jakąś krzywdę, albo że nie sądzi Z punktu widzenia sprawiedliwości, ale z punktu widzenia politycznego. Niestety, u nas dziecko słyszy o tem wszystkiem często, dziecko o tem wszystkiem wie, dziecko jest mimowoli wciągane w te rzeczy, które wstrząsają nami starszymi.</u>
<u xml:id="u-74.25" who="#komentarz">(P. St. Stroński: I każę się dzieciom chwalić to, co jest złe.)</u>
<u xml:id="u-74.26" who="#StanisławKalinowski">Do tego właśnie przechodzę.</u>
<u xml:id="u-74.27" who="#StanisławKalinowski">Jakie z tego wynikają skutki? Takie, że nawet gdyby Rządowi udało się wyrobić kadry nauczycieli w ten sposób, ze będą oni zawsze postępowali wedle tego przepisu; jaki tutaj wczoraj odczytywano dla Polskiej Ajencji Telegraficznej: „zgodnie z ogólnym kierunkiem polityki Rządu”, wtedy nastąpiłoby jedno z dwojga. Ponieważ nie będzie jednolitej postawy wobec nauczyciela u dzieci, to albo się wytworzy służalczość, zapieni się fałsz, kłamstwo, dziecko będzie musiało udawać i w tej szkole się spodli, albo jeśli to będzie jednostka silniejsza, to będzie się przeciwstawiać i będzie złamana.</u>
<u xml:id="u-74.28" who="#komentarz">(Głos: Wtedy wyrzucą.)</u>
<u xml:id="u-74.29" who="#StanisławKalinowski">Więc jest to zagadnienie niesłychanie trudne i nie można tak łatwo układać jakiegoś programu, zdatnego do realizacji w życiu. Tego rodzaju ideał, mojem zdaniem, jest możliwy tylko przy ściśle demokratycznym ustroju, on nie może być związany z takim ustrojem, w którym Rząd nie jest emanacją całego narodu.</u>
<u xml:id="u-74.30" who="#StanisławKalinowski">1 dlatego znowu tak samo, jak przy zagadnieniu budownictwa szkolnego, muszę powiedzieć, że i tutaj wkracza się w dziedzinę, która się wiąże ściśle z polityką. Sądzę, że wystawienie ideału wychowawczego, związanego z ideą państwowości, wiąże się również nierozerwalnie z likwidacją teraźniejszego systemu rządzenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Na szczęście mogę i rozszerzyć i uzupełnić, a postaram się też pogłębić ten przedmiot, który w przemówieniu swojem poruszył przedtem p. poseł Radziwiłł. Mogę to zrobić z tem większem przekonaniem, że posłuję z tego miejsca, gdzie się urodziłem, gdzie mieszkam blisko 60 lat i gdzie od 20 lat w bardzo wielu wypadkach ludność miejscowa, właśnie z powodu moich przekonań, zawsze niezmiennych, obdarza mnie zaufaniem. I dlatego ten mandat nakłada na mnie obowiązek, bym przemówił do p. Ministra inaczej, niż przemawiał p. poseł Radziwiłł, który uważa go za niewinnego w tej sprawie, bo ja Pana Ministra wyżej cenię i uważam, że p. Minister musi być odpowiedzialny za wszystko, co się w jego ministerstwie dzieje, że on prawdopodobnie o wszystkiem, co się w jego ministerstwie robi, jest dokładnie poinformowany.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie zaś pragnę wejść głębiej w sprawę oświaty i wychowania, bo to nie jest mała sprawa. Nie tylko teraz, ale i przed wiekami te sprawy były najbardziej bolesne dla jednych, drażniące dla drugich i dlatego zarysowywały się w pogoni wieków zawsze i wszędzie wielkie różnice zdań. I najcięższe walki pomiędzy ludźmi, nie na innem tle, jak na tem właśnie, się toczyły.</u>
<u xml:id="u-76.2" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli p. poseł Piotrowski przedemną z oburzeniem mówił o czasach XVII czy XVIII wieku i przypominał, że ich obraz tutaj się odnawia, to ja go proszę, żeby nie wracał do czasów tak dawnych, lecz niech spojrzy na teraźniejszość, niech sięgnie myślą do tych jasnych chwil w obecnych czasach, do tej mądrej wiedzy, do najmądrzejszego sposobu ujęcia nauki i stosunków społecznych. Z tem, co było w XVII wieku, nie walczmy, walczmy z teraźniejszemi stosunkami i jako ludzie uczciwi, mówmy do siebie językiem prawdy, jeżeli ją chcemy zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-76.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Była mowa o duchu tamtych czasów.)</u>
<u xml:id="u-76.4" who="#SewerynCzetwertyński">Ja się zajmę duchem obecnego wieku.</u>
<u xml:id="u-76.5" who="#komentarz">(Głos: Nie chcemy powrotu do tamtych czasów.)</u>
<u xml:id="u-76.6" who="#SewerynCzetwertyński">Ja też nie chcę tego powrotu, mnie teraźniejszość wystarcza, i tak samo, jak szanowny Kolega, nie potrzebuję wracać do tych dawnych, według niego, ciemnych chwil, ale na to, żeby tę rzecz pogłębić, chcę dać pewne tło, i to tło swoiste, tło polskie.</u>
<u xml:id="u-76.7" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli teraz mówimy często o niedomaganiach gospodarczych i finansowych, o trudnej koniunkturze gospodarczej, to przecież warto trochę wspomnieć i o tem, że jest i drugie zło niemniej ważne, swoiście polskie, wielkie zło moralne. Czyż my tego codziennie w Sejmie nie jesteśmy świadkami? Czyż na wczorajszem, czy przedwczorajszem posiedzeniu nie było przemówień jednych Polaków do drugich, których wzajemnie nie rozumiemy? Skąd one wyrosły, z jakiego gruntu się wzięły? Jakie są argumenty za tem, aby pewne rzeczy przedstawiać inaczej, niż jest w rzeczywistości?</u>
<u xml:id="u-76.8" who="#SewerynCzetwertyński">Czy powodem istotnym nie jest sam grunt moralny, który już nie jest tak pełen prawdy swoich dla swoich, czy nie jest to grunt sztuczny, a na którym rodzą się coraz bujniej złe kwiaty, które w końcu wszyscy będziemy musieli potępić? Potępić dlatego właśnie, że ten grunt moralny jest zły, że od kilku lat to zło coraz bardziej się uwydatnia, że coraz więcej wytwarza się złych objawów, i zło moralne się szerzy, że cywilna odwaga upada, że wiara w swoje przekonania schodzi na drugi plan, że ideały, które świeciły dawniej naszemu społeczeństwu, rozumiejącemu wielką ich wartość i siłę, schodzą na dalszy plan, a na pierwszem miejscu stoi utylitaryzm, stoją względy osobiste i szacunek dla siły zewnętrznej, bez względu na wartość wewnętrzną tej siły.</u>
<u xml:id="u-76.9" who="#SewerynCzetwertyński">I wobec takich stosunków, których dziś nie wszyscy są świadomi, ale będą bardzo prędko świadomi, wszyscy musimy się głęboko zastanowić, jak mamy wychowywać typ przyszłego ale lepszego obywatela, ten typ, o którym p. Piotrowski mówił, że to ma być człowiek i rozumny i postawiony wysoko i pełen wartości ludzkich. A wiemy, co te wartości ludzkie znaczą. Jestem przekonany, że gdyby się ten ideał teraz wytworzył, to będzie on ten sam i dla Pana i dla mnie. Tylko ja twierdzę, że po tych doświadczeniach, jakie zrobiły wszystkie inne społeczeństwa i narody z walkami religijnemi, których wreszcie zaniechano, nie czas na Polskę, aby powracała, jako jedno z ostatnich państw, do metod, używanych w owych walkach.</u>
<u xml:id="u-76.10" who="#SewerynCzetwertyński">Polska w innych warunkach chce wychowywać swych obywateli. Musi ona, dziękując Bogu, że ma obywatela takiego, jakiego ma obecnie, uczciwego, prawowitego, wierzącego święcie w to, czego go matka i szkoła dotychczasowa nauczyła, dać mu szerszą kulturę, a wtedy wytworzy się bodaj jeden z lepszych ludzkich typów. Ale chroniąc go od jednego, t. j. od walki religijnej, od niedowiarstwa, trzeba go bronić także od niedowierzania tym najbliżej niego stojącym władzom szkolnym, od niedowierzania urzędom państwowym, od niedowiary w to, co 10 lat temu, gdy Polska powstała, chwyciło go za serce, w zaufaniu, że to jest coś najlepszego, a co teraz się powoli odwraca, bo tak bardzo często już się to krytykuje.</u>
<u xml:id="u-76.11" who="#SewerynCzetwertyński">A proszę Pana Ministra, znane mi są wypadki, że wiele matek teraz, gdy dziecko wraca ze szkoły, bierze je na egzamin i pyta je: Powiedz, co ci nauczyciel w szkole powiedział! Gdy dziecko powtórzy, matka je strofuje i mówi: Te rzeczy, o których ci nauczyciel mówił, zapomnij, bo to nie są te same, które ci z mlekiem swojem dałam z mojej piersi. I tak przychodzi konieczna rewizja tego, co nauczyciel podaję dzieciom w szkole. To już nie jest dobrze. To nie są objawy zdrowe, ale to się szerzy, i nic dziwnego, to będzie się dalej szerzyło.</u>
<u xml:id="u-76.12" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli z jednej strony przychodzą polecenia władz szkolnych, ażeby zalecać uczniom uczęszczanie na pewne wykłady,</u>
<u xml:id="u-76.13" who="#komentarz">(Głosy: Kaden Bandrowskiego)</u>
<u xml:id="u-76.14" who="#SewerynCzetwertyński">a z drugiej strony władza biskupia, do której ludność ma zaufanie, musi przeciw temu protestować i zalecać, aby na te wykłady nie chodziły, to tu wprowadza się rozdźwięk tam, gdzie dotychczas rozdźwięku nie było, gdzie dotychczas był równy stopień zaufania, gdzie jedno i drugie traktowano, jako swoje, jako ojcowskie, Z serdecznem uczuciem przywiązania do jednego i drugiego. Teraz doszło do tego, że się wytwarza u tych najszerszych mas pojęcie, że są dwa sposoby uczenia polskiego dziecka, że są dwie religie i słyszy się nawet, że główny kierownik oświaty propaguje religię mickiewiczowską czy religię Towiańskiego, Hoene-Wrońskiego czy jakąś inną, prosta matka i prosty człowiek dotychczas wie i nie może odstąpić od tego, że religia nie jest niczyja inna, tylko boska, i że obowiązuje katechizm, a nie żadne inne sposoby pojmowania jej. I jeśli p. Minister mówił o żakowskich wybrykach, boję się, aby historia kiedyś nie napisała o obecnych czasach, że to są żakowskie wybryki, jeżeli poleca się tego rodzaju odczyty jak obecnie.</u>
<u xml:id="u-76.15" who="#SewerynCzetwertyński">Tą drogą wprowadza się niepokój tam, gdzie go dotychczas nie było, wprowadza się rozłam w tem, co jest jeszcze wielką siłą w Polsce, to jest w gromadę. Niema w językach innych społeczeństw określenia dla tej siły. Gromada to nie jest kupa ludzi. To jest rzesza ludzi, ożywionych jednem i temsamem pojmowaniem głównych rzeczy, głównych zasad, jednem i temsamem uczuciem, sercem i przywiązaniem do tego, co nam drogie. To nie jest pochód komunistyczny, czy jakiś inny za czerwonym sztandarem, za jakimiś hasłami. To jest wielka siła, siła gromady. Ta siła wiele w Polsce zrobiła. Na tej sile budowaliśmy wiele i zbudowaliśmy wiele, to jest siła niespożyta. I trzeba tylko do niej podejść i zrozumieć, jaka ona jest, ale nie trzeba się do niej żadnemi fajerwerkami ani podkopami dobierać, trzeba pozostawić ją taką, jaka jest i starać się tylko coraz bardziej ją oświecać, żeby wśród tych coraz bardziej skomplikowanych zadań, jakie codzienne życie przynosi, gromada ta umiała coraz lepiej rozróżniać co jest złe, a co dobre.</u>
<u xml:id="u-76.16" who="#komentarz">(P. Burda: A co Pan powie o rozwydrzeniu endeckiej młodzieży?)</u>
<u xml:id="u-76.17" who="#SewerynCzetwertyński">Niech Pan sam sobie odpowie, jeżeli Pan to nazywa rozwydrzeniem.</u>
<u xml:id="u-76.18" who="#SewerynCzetwertyński">Mogę tutaj wspomnieć, że nie tak dawno, bo w czerwcu 1928 r., p. pos. Piasecki wystąpił tutaj Z ostremi bardzo zarzutami przeciwko naszemu klubowi — mam przed sobą stenogram jego przemówienia — mówił tam też o rozwydrzeniu, mówił o posługiwaniu się naszego klubu hasłami religijnemi, żeby walczyć z Rządem. Powiedział nam, że bezpieczna jest religia w Bloku Bezpartyjnym, bo nad nią czuwa wyższa siła. Dziś mieliśmy przykład, że musiał pos. Radziwiłł wystąpić osobiście, dał temsamem sobie świadectwo, ale również i klubowi.</u>
<u xml:id="u-76.19" who="#komentarz">(P. Piasecki: Proszę o zacytowanie mojego przemówienia dokładnie.)</u>
<u xml:id="u-76.20" who="#SewerynCzetwertyński">Niech Pan weźmie stenogram z 4 czerwca 1928 r.</u>
<u xml:id="u-76.21" who="#SewerynCzetwertyński">Nie będę tutaj przytaczał faktów, bo były przytoczone. Powiem ogólnie, że w ostatnich czasach wszędzie zmniejszano wykłady religii, nawet w niektórych działach oświaty pozaszkolnej do półtorej godziny na miesiąc, ale np. w protestanckiej Szwecji liczbę tych wykładów powiększono z 6 do 7 godzin. Wszystko tu dzieje się w przeciwieństwie do tego, co cały świat uznaje, kiedy widzimy, że teraz jest wielki wyścig nie tylko pracy, ale wyścig ludzi zdolnych, stojących na świeczniku, między sobą, że trzeba kształcić na katechizmie, na niczem innem. Obawiam się, że p. Minister i ci ludzie, którzy kierują temi sprawami, są może w stadjum niezdecydowanych programów, w stadjum prób, doświadczeń szukania tej świetlistej drogi, tej najlepszej drogi. Ta droga jest już znana, i od tych prób trzeba polskie społeczeństwo uchronić, bo Polski nie stać na to, aby dokonywać prób, czy nie wyrośnie lepszy człowiek. Na to zapóźno. Ale pod tym względem Polska musi dogonić innych i musi mieć sformowany typ, który będzie lepszym obywatelem, który nie da się wykoleić tak łatwo, jak się obecnie dzieje z przeciętnym Polakiem, i w ten sposób doprowadzimy do tego wspólnemi siłami, że ta polska szkoła będzie jednolita i prowadzona, jak dotychczas.</u>
<u xml:id="u-76.22" who="#SewerynCzetwertyński">Ponieważ przemawiam w imieniu stronnictwa, które stworzyło konkordat, trzeba sobie uprzytomnić, że gdybyśmy wówczas konkordatu nie stworzyli, wątpię, ażeby on miał być wśród obecnych wpływów i lawirujących przekonań zawarty.</u>
<u xml:id="u-76.23" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-76.24" who="#SewerynCzetwertyński">Są próby zerwania, bo wielu z Panów jest nieświadomych, co konkordat daje i co jeszcze Polsce da, jeżeli będziemy go wykonywali tak, jak każde prawo tego wymaga, żeby było sumiennie i uczciwie wykonywane. I dlatego, jeżeli jesteśmy autorami albo współautorami tego stanu rzeczy w Polsce, to możemy z otwartem czołem bronić tych postulatów, które są ustanowione w konkordacie i politycznie bierzemy za to odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-76.25" who="#SewerynCzetwertyński">Ale ponieważ tylko sytuacje jasne są dobre i tylko sytuacje jasne pouczają i stwierdzają odpowiedzialność wobec czasów dzisiejszych i późniejszych, chciałbym jedną rzecz zgłębić, a mianowicie, jaki program, jaki kierunek polityczny, jakie wyznanie polityczne pozwala obecnie na to, żeby Ministerstwo Oświaty było w rękach człowieka, który nie jest katolikiem, który od religii odstąpił, jakie są przekonania i czyja i jaka jest siła polityczna, która wbrew milionom wierzących katolików w Polsce trzyma na stanowisku Ministra Oświaty człowieka, który od tego wyznania odstąpił.</u>
<u xml:id="u-76.26" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów, mamy przecież stosunki tego rodzaju, że jakieś siły tem wszystkiem kierują. Jest jakaś władza, która będzie wiedziała o postępowaniu człowieka, który przeprowadza jej ideały wychowawcze. Ale i polskie społeczeństwo musi wiedzieć, jakie siły polityczne teraz tego wymagają, to tolerują. P. Minister był ministrem w poprzednim gabinecie t. zw. pułkownikowskim i jest w drugim gabinecie, który nie jest pułkownikowskim. Dlatego nie chcemy się domyślać, ale chcemy napewno wiedzieć. Przecież jeżeli ktoś w tej sprawie coś mówi, w coś wierzy, to powinien wystąpić i powiedzieć: To jest moje dzieło, ja tak chcę, ja takich ludzi na takich stanowiskach potrzebuję. To się należy polskiemu społeczeństwu, by mu to powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-76.27" who="#SewerynCzetwertyński">Gdy się obecny gabinet tworzył, a minister rolnictwa nie był odrazu zamianowany, wtedy nawet pisma różne pisały, że widocznie klub konserwatywny stracił wszelkie wpływy na mianowanie ministrów. Potem okazało się, że je odzyskał. Otóż jeżeli są takie pewne wpływy, które wybierają na ministrów takich a nie innych ludzi i każą im wspólnie pracować, to przy takich warunkach, kiedy niema większości w Sejmie, ale nad większością panuje jakaś siła ponadpartyjna, czuwająca w ciemnościach nad interesami Polski, — chcemy wiedzieć, kto pozwala uwzględniać życzenia małej grupy konserwatystów, a nie pozwala uwzględnić postulatów 60% ludności katolickiej, która tego nie może dłużej tolerować,</u>
<u xml:id="u-76.28" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i w centrum.)</u>
<u xml:id="u-76.29" who="#SewerynCzetwertyński">ażeby kierownikiem Wyznań Religijnych był człowiek, który od tego wyznania odstąpił. Może ona Pana Ministra szanować za Pańskie inne przekonania, za Pańską pracę, za to, co Pan w dziedzinie nauczania zrobił, ale nie może uznać Pana za swego kierownika oświatowego, bo jego wiara nie jest dla niej rzeczą obojętną.</u>
<u xml:id="u-76.30" who="#SewerynCzetwertyński">Stanowisko naszego klubu jest jasne. Idąc prostą drogą i powtarzając jedno i to samo, uważamy za swój obowiązek powiedzieć, że te rzeczy muszą być wyjaśnione. I muszą one być wysunięte na pierwszy plan, ale nie wśród małych rzeczy, o których się mówi, o których wyraźnie powiedział p. Radziwiłł, że jeden i drugi kościół został oddany, — to są szczegóły, które dla mnie są zupełnie zrozumiałe. P. Minister nie może bronić ludności katolickiej, ponieważ nawet nie może zrozumieć często jej potrzeb uczuciowych, bo do tego wyznania nie należy. Dopiero, należąc do niego, można to zrozumieć. I dlatego nad drobniejszemi faktami chciałbym przejść do porządku dziennego i zwrócić uwagę społeczeństwa polskiego, myślącego społeczeństwa polskiego, i zadać pytanie, czy może się ono pogodzić z tem, że obecny Minister Oświaty w Polsce jest człowiekiem, który od tego wyznania odstąpił i do tego wyznania nie należy.</u>
<u xml:id="u-76.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Strutyńskij.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#MychajłoStrutynskyj">Proszę Panów, będę mówił do Panów i tylko do Panów. Dlatego będę czerpał materiały do mego przemówienia nie tylko z chwili bieżącej, ale z niedawnej przeszłości.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#MychajłoStrutynskyj">Chociaż naród polski w niedawnej przeszłości ma poglądową lekcję, do czego prowadzi polityka wynaradawiania, dotychczasowe rządy polskie nie skorzystały Z doświadczenia Poznańskiego i Kongresówki, owszem wprost niewolniczo kopjowały wzory pruskie i moskiewskie. Nie dziwimy się temu. Kierunek polityce polskiej w stosunku do szkolnictwa ukraińskiego i kompleksu spraw, które wchodzą w zakres działania Ministerstwa Oświaty, nadała biurokracja wschodnio-galicyjska, wychowana w duchu nieodpowiedzialności (zdawało się jej za czasów austriackich, że swą polityką w stosunku do Ukraińców obciąża nie konto polskie, tylko konto Wiednia), wychowana w szkole najbardziej tępego odłamu szlachty polskiej, t. zw. podolaków, w szkole, którą w ostatnich latach przed wojną światową opanowali teoretycy i praktycy prądu wszechpolskiego, tej dziwnej mieszaniny nacjonalizmu niemieckiego i czarnosieciństwa moskiewskiego. Może to, co powiem, dla wielu z Panów będzie nowością: polska polityka wynaradawiania w Galicji Wschodniej w stylu pruskim rozpoczęła się faktycznie niemal jednocześnie z Kulturkampfem w Poznańskiem.</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#MychajłoStrutynskyj">W 3 lata po powstaniu Rady Szkolnej Krajowej we Lwowie, to znaczy w r. 1871, z 1293 szkół z ukraińskim językiem nauczania zostało tylko 572.</u>
<u xml:id="u-78.3" who="#MychajłoStrutynskyj">Od tego czasu musieliśmy walczyć o każdą szkołę ludową, każda szkoła średnia ma swą długą historię, a w walce o Uniwersytet Ukraiński we Lwowie, sprawę wówczas wszechukraińskiego znaczenia, nawet krew się lała.</u>
<u xml:id="u-78.4" who="#MychajłoStrutynskyj">Nasz dorobek na polu szkolnictwa za czasów austriackich kosztował nas dużo ofiar i dużo trudów. Z tej trybuny słyszeliśmy głosy panów Jaruzelskich i Kosydarskich o idylicznych stosunkach polsko-ukraińskich, rzekomo od czasu do czasu zamącanych przez rząd wiedeński, którego główną podporą było Koło Polskie i przez Berlin, którego naśladowcami byli nauczyciele tych panów, zanim zrobili się podporą „sanacji moralnej”.</u>
<u xml:id="u-78.5" who="#MychajłoStrutynskyj">Jak ta „idylla” wyglądała w rzeczywistości, zacytuję słowa Wilhelma Feldmana z jego „Dziejów polskiej myśli politycznej”. Feldman o atmosferze wschodnio-galicyjskiej przed wojną pisze:</u>
<u xml:id="u-78.6" who="#MychajłoStrutynskyj">„Walka przybiera we Wschodniej Galicji charakter utajonej, ale coraz wyraźniejszej wojny domowej. Wojny po wsiach i miasteczkach o każdą duszę, którą przywódcy obu narodowości sobie wzajem wydzierają, o każdą szkołę, o każdą pozycję budżetową w instytucjach krajowych; wojny podjazdowej, podziemnej, tłumionej aż do chwili wyładowania się wściekłości w gwałcie publicznym, wojny prowadzonej ze strony polskiej przy pomocy aparatu urzędowego, ze strony ruskiej wobec tego chytrością, zamachami. Wyrabia się po obu stronach energia bojowa” i t. d. Powołam się na jeszcze jeden głos polski.</u>
<u xml:id="u-78.7" who="#MychajłoStrutynskyj">Na Zjeździe austriackiej socjalnej demokracji w Bernie w 1899 r., na którym wysunięto rezolucję w sprawie przekształcenia Austrii na demokratyczne państwo narodów, teraźniejszy Marszałek Daszyński w swej mowie podniósł, że przez utworzenie prowincji galicyjskiej naród ukraiński sprowadzono do roli beznadziejnej mniejszości, że naród ukraiński faktycznie opłaca tę całą polską kulturę narodową na Wschodzie.</u>
<u xml:id="u-78.8" who="#MychajłoStrutynskyj">Wspomniana rezolucja została pobożnem życzeniem i Austria nie wytrzymała ogniowej próby wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-78.9" who="#MychajłoStrutynskyj">A nowy okres „idylli” polsko-ukraińskiej rozpoczął się wraz z wojną.</u>
<u xml:id="u-78.10" who="#MychajłoStrutynskyj">Oto jest tło, na którem rozgrywa się ostatnie 10-lecie naszej walki o duszę młodego pokolenia. Weszliśmy w to dziesięciolecie z poczuciem spełnienia obowiązku w przełomowym momencie, przeciwstawiając się z orężem w ręku i pochodowi polskiemu i pochodowi Moskwy, bez względu na jej kolor: biały czy czerwony. Dzisiaj musimy stwierdzić: w obozie czerwonej dyktatury na Ukrainie Naddnieprzańskiej w stosunku do kultury ukraińskiej odbyła się pewna demobilizacja psychiczna elementu moskiewskiego. Zukrainizowano tam szkolnictwo od najniższego do najwyższego typu. Zrobiono to pod naciskiem szerokich mas chłopskich, w ten sposób czerwoni dyktatorzy próbują ratować się przed zupełną izolacją i zmieceniem z oblicza ziemi ukraińskiej. Nie łudzimy się co do celów bolszewickich, wiemy, że ukrainizacja — to jeden z ich środków. Nie mniej jednak podkreślić musimy: ci doktrynerzy, częstokroć z psychologią ludzi jaskiniowych, mają większe poczucie rzeczywistości, niż wychowani na bladze demokracji narodowej polscy naśladowcy junkrów pruskich. Mimo nadzwyczaj ciężkich stosunków politycznych wszechukraińska Akademia Nauk w Kijowie rozwinęła potężną działalność, zdobywając sobie uznanie w świecie kulturalnym. A tymczasem wówczas, kiedy na Naddnieprzańskiej Ukrainie odbywa się wielka przemiana, po tej stronie Zbrucza stopniowo likwiduje się ukraiński dorobek kulturalny. Rej wodzi w tym kierunku biurokracja wschodnio-galicyjska, wspierana przez miejscowe społeczeństwo polskie, narkotyzowane legendami o sztuczności narodowego ruchu ukraińskiego, zapatrzone w korzyści chwilowe swego uprzywilejowanego stanowiska, oczekujące w myśl wskazań prof. Grabskiego na wskrzeszenie t. zw. trzeciej Rosji i na podział wpływów Polski i Moskwy na ziemiach ukraińskich. Do r. 1923 pewnym hamulcem w polityce kolonizacyjnej był fakt prowizorium. Los Galicji Wschodniej nie był jeszcze rozstrzygnięty, więc niebezpiecznie było ruszać ukraińskie szkolnictwo ludowe i średnie. Za to dano sobie ducha w stosunku do nauczycielstwa ukraińskiego, masowo lokautując je. Za to zamknięto podwoje wyższych uczelni dla ukraińskiej młodzieży uniwersyteckiej. I Lwów zrobił się tem drugiem miastem na kuli ziemskiej, w którem powstał tajny uniwersytet, jak ongiś t. zw. latający uniwersytet w Warszawie za czasów carskich. Prywatne ukraińskie wysokie szkoły policja polska po kilku latach zlikwidowała, zostawiając głęboką rysę w duszy młodzieży, która na nich uczyła się, i w społeczeństwie, które nie szczędziło ofiar na utrzymanie tych szkół. A była to młodzież, która przeważnie odbyła bohaterską Odyseję walk wyzwoleńczych, i było to społeczeństwo chłopskie, które wyłoniło niedawno stutysięczną armię ukraińską. I oto jest tło, na którem rozpoczęła się masowa likwidacja szkolnictwa ukraińskiego przy pomocy lex Grabski z 31 lipca 1924 r.</u>
<u xml:id="u-78.11" who="#MychajłoStrutynskyj">Nigdy nie zapomnimy, że współtwórcą lex Grabski był czołowy przedstawiciel polskiej demokracji. I stwierdzamy, że ta demokracja faktycznie ani palcem nie kiwnęła, kiedy w gruzy walono nasz dorobek kulturalny. Ograniczała się do deklamacji pewnych frazesów liberalnych, zasłaniając przed zagranicą rzeczywistość na ziemiach ukraińskich, tworzoną przez Narodową Demokrację. Mamy wrażenie, iż polska demokracja łudziła się nadzieją: a nuż Narodowej Demokracji uda się to, na czem zawiodła się polityka potężnych Prus w Poznańskiem i carska w t. zw. „Prywiślańskim Kraju”.</u>
<u xml:id="u-78.12" who="#MychajłoStrutynskyj">Będę szczerym i powiem: stanowisko demokracji polskiej nie było dla nas rozczarowaniem. To rozczarowanie przeżyliśmy jeszcze na przełomie XIX i XX w., kiedy ta demokracja porósłszy w siły przy wydatnej pomocy wybitnych działaczy ukraińskich z Frankiem Iwanem na czele, zaczęła na terenie wschodnio-galicyjskim coraz bardziej zapożyczać się w rekwizytorni patriotycznej i w praktyce politycznej endecji.</u>
<u xml:id="u-78.13" who="#MychajłoStrutynskyj">Pomijam sprawę sprzeczności ustawy z dn. 31 lipca 1924 r. i dzieła dokonanego na jej podstawie, z papierową Konstytucją, z ustawami polskiego ciała ustawodawczego, z zobowiązaniami Polski na terenie międzynarodowym i wreszcie z zdrowym rozsądkiem. Wszystko to omawiano już ze strony Klubu Ukraińskiego bądź to w Sejmie, bądź to w Senacie.</u>
<u xml:id="u-78.14" who="#MychajłoStrutynskyj">Przejdę do głównego punktu przemówienia, do polityki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego za czasów sanacji moralnej. Nowemi metodami prowadzi się dalej dzieło, zapoczątkowane przez Narodową Demokrację. Przeważnie pozostali nawet na swych stanowiskach ci sami ludzie, na których ciąży odpowiedzialność za dotychczasowe „wyczyny” w stosunku do szkolnictwa ukraińskiego. Kiedy tu i tam przyszedł nowy człowiek, „zasymilował” się w specyficznej atmosferze wschodnio-galicyjskiego elementu polskiego. Nic się nie zmieniło. Bo przecież nie jest to żadna zmiana, że biurokracja wschodnio-galicyjska przemalowała się na kolor sanacyjny. Będę ścisłym: jest pewna zmiana. Nastała moda na t. zw. święta narodowe, czy jak to teraz modnie nazywa się „państwowe”. Jednak w Galicji to nie nowość. Znamy ją z czasów austriackich. Wówczas to powstał nawet z tego powodu terminus technicus „tromtadracja”, jak to popularnie nazywano Narodową Demokrację. Teraz te święta częstokroć służą jako środek, przy pomocy którego łatwo zdobywa się ostrogi patriotyczne. Z całym naciskiem muszę zaznaczyć, że w Galicji we wszystkich wypadkach, jakie zaszły w szkołach średnich na tle prowokacji uczuć narodowych młodzieży ukraińskiej, ani razu nie zdarzyło się, by miejscowe czynniki szkolne do reakcji młodych ludzi podchodziły ze stanowiska pedagogicznego.</u>
<u xml:id="u-78.15" who="#MychajłoStrutynskyj">Mimowoli nasuwa się epizod z gimnazjum kieleckiego z przed lat 40-tu, o którym Stanisław Koszutski w swych wspomnieniach pisze: „I roztworzywszy nóż, wbijam go w brzuch Cesarza Wszechrosji, Króla Polskiego i Wielkiego Księcia Finlandii i ciągnę na dół przez całą długość monarszych spodni. Nóż składamy i spokojnie wychodzimy. Historia milczy o tem, czy dyrektor Ławrowski płakał na widok pociętego obrazu, czy nie, ale w tym wypadku zachował się jak na dżentelmena przystało, to jest z całą dyskrecją, bez wszelkiego rozgłosu kazał obraz zreperować i zamalować tak, że śladu z obrazy majestatu nie zostało”. Jednak o tem mimochodem. Likwidacja ukraińskiego szkolnictwa pod rządami sanacyjnemi odbywa się dalej. Robi się to między innemi przy pomocy t. zw. komasacji szkół. Siedzi sobie w kuratorium taki pan, o którym mówią, że jest inżynierem bez egzaminu (to znaczy, że ma idealne kwalifikacje na wizytatora) i przy pomocy cyrkla decyduje, które szkoły mają być skomasowane.</u>
<u xml:id="u-78.16" who="#MychajłoStrutynskyj">Nie jego rzeczą interesować się takiemi sprawami, jak trudności komunikacyjne i materialne, od tego są przecież ekonomiści. Ten pan, nawiasem mówiąc, ma przecudne dane do spełniania funkcyj wizytatora we Lwowie: nie lubi kandydatów stanu nauczycielskiego grecko-katolickiego pochodzenia. Jednak głównym środkiem polonizacji za czasów sanacyjnych jest — nauczyciel Polak i odpowiednio spreparowane podręczniki szkolne.</u>
<u xml:id="u-78.17" who="#MychajłoStrutynskyj">Jeden z poprzedników p. Ministra Czerwińskiego mówił z tej trybuny, że ludność ukraińska nie narzeka na obecny stan rzeczy na polu szkolnictwa, bo nie protestuje i do władz najwyższych nie rekursuje przeciw orzeczeniom kuratorium w sprawie języka nauczania. Prawda, masowo ludność tego nie robi, a to dlatego, że zupełnie straciła wiarę w istnienie prawa w Polsce. Plebiscyt z r. 1925, w którym ludność ukraińska wzięła masowy udział, poszachrowano. O nadużyciach, jakich dopuszczały się organa władzy, dużo pisano w prasie ukraińskiej, była mowa o nich i z tej trybuny. Jednak nie znamy ani jednego wypadku, by winowajców pociągnięto do odpowiedzialności. A przecież chodziło tu nie o byle drobnostkę, bo o deptanie ustaw obowiązujących. Znane są wypadki, że nieboszczycy i zgoła fikcyjni ludzie brali udział w głosowaniu za polskim językiem nauczania. W rohatyńskim powiecie zdarzył się nawet wypadek, że nieboszczyk z przed 20 laty wstał, by oddać głos za polską szkołą. Z koalicją różnych organów władzy z nieboszczykami i Polakami, którzy nie urodzili się, a jednak żądają polskiej szkoły, ludność ukraińska, jasna rzecz, nie będzie walczyć drogą legalną. Ona w r. 1928 jeszcze raz powtórzyła plebiscyt tu i tam dla próby. Nadużycia powtórzyły się. Chłop ukraiński powiedział sobie, że z upadkiem Austrii zniknęło prawo, o które on nauczył się w Austrii walczyć w drodze legalnej — aż do najwyższych instancji, i czeka. Czeka na dalszy rozwój wypadków. Czeka i obserwuje, nie mając żadnych iluzji.</u>
<u xml:id="u-78.18" who="#MychajłoStrutynskyj">P. Premier Bartel w miodowych miesiącach sanacji moralnej zapowiedział reformę lex Grabski. Jego zapowiedź już trzeci rok nabiera „Amtskraft'u”. Przecież uchwała polskiego ciała ustawodawczego w sprawie uniwersytetu ukraińskiego cierpliwie oczekuje swego dziesięcioletniego jubileuszu. Któżby takiemi sprawami troszczył się w Polsce? Takie sprawy, jak ukraińskie wyższe szkolnictwo, mogą interesować, powiedzmy, Czechów mimo ich rusofilskich sympatii. W Polsce w tej sprawie dotrzymuje się wierności przedwojennemu towarzyszowi broni w walce z uniwersytetem ukraińskim we Lwowie — carskiemu ministerstwu spraw zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-78.19" who="#MychajłoStrutynskyj">P. Premier Bartel w swem ostatniem expose zapewniał tutaj, że sprawa mniejszościowa niegdyś rzekomo sztucznie zaogniona, straciła teraz dużo na swej ostrości. A w publikacji Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego „Oświata i szkolnictwo w Rzeczypospolitej Polskiej” z minionego roku pisze się, że ludność ukraińska teraźniejszym stanem rzeczy na polu szkolnictwa jest zupełnie zadowolona. Dokumentem tego zadowolenia ma być to, że prywatnych ukraińskich szkół powszechnych jest tylko, 31, Z czego rzekomo można wnosić, iż „ludność ukraińska, mając zaspokojenie swoich żądań w szkołach publicznych, nie widzi potrzeby utrzymywania szkół prywatnych”.</u>
<u xml:id="u-78.20" who="#MychajłoStrutynskyj">Panowie, nie łudźcie się tem, że zbałkanizowany teren chwilowo nie dymi, że tylko od czasu do czasu tu i tam słyszycie detonacje. Ten spokój, to spokój przed burzą: Szerokie masy na tym terenie widzą, jak bezprawie pogłębia się, obserwują z zapartym oddechem, jak ono z tego terenu, na którym panoszy się od lat, przelewa się już bujnemi falami na tereny etnograficznie polskie.</u>
<u xml:id="u-78.21" who="#komentarz">(Głos: Cóż to za poemat?)</u>
<u xml:id="u-78.22" who="#MychajłoStrutynskyj">A czy ludność ukraińska interesuje się sprawą wychowania młodego pokolenia i czy zadowolona jest obecnym stanem rzeczy na polu szkolnictwa, może p. Minister przekonać się, postarawszy się o rzetelne informacje o zwalczaniu przez władze ukraińskiego ruchu oświatowego, a z osobna t. zw. lekcji zbiorowych, które od lat legalnie istniały, a które zaczęto tępić za czasów p. Ministra. I niech p. Minister przyjmie do wiadomości, że oprócz tych 31 szkół powszechnych prywatnych, na jakie Ministerstwo powołuje się w swej wspomnianej publikacji, społeczeństwo ukraińskie utrzymuje 10 prywatnych gimnazjów, (większości ich za czasów p. Ministra Czerwińskiego odebrano prawo publiczności), 4 seminaria nauczycielskie, 7 fachowych szkół, kilkadziesiąt ochronek i lekcji zbiorowych, że do tych szkół uczęszcza ponad 10.000 dzieci, że na utrzymanie tych szkół łoży ukraińskie społeczeństwo, to wyniszczone wojną społeczeństwo, ponad 2 miliony złotych rocznie. I niech p. Minister przyjmie do wiadomości, że wszystko, co mamy, we wszystkich dziedzinach stworzyliśmy o własnych siłach, bez jakiejkolwiek pomocy Państwa. walcząc z niesłychanemi przeszkodami ze strony władz, Z osobna na polu szkolnictwa prywatnego.</u>
<u xml:id="u-78.23" who="#MychajłoStrutynskyj">Jedna jedyna pomoc, jaką dostały centralne kulturalne instytucje ukraińskie już w czambuł wszystkie razem, to 7.500 zł jakie otrzymało T-wo imienia Szewczenki za czasów p. Dobruckiego. To wszystko od czasu istnienia Państwa Polskiego. Mimochodem T-wo im. Szewczenki, które prawie 50 lat jedyne reprezentowało ukraińską naukę przed światem, płaci rocznie ponad 30.000 zł podatków. Ze strony społeczeństwa ukraińskiego były inspiracje, by zarząd towarzystwa Z powrotem odesłał tę wspomnianą poniżającą kwotę, jednak zarząd tego nie zrobił, nie chcąc narażać instytucji na tem większe sekatury.</u>
<u xml:id="u-78.24" who="#MychajłoStrutynskyj">Proszę Panów! Tych kilkaset szkół, które figurują jeszcze jako ukraińskie, z ducha nauczania są faktycznie polskiemi. Uczą w nich przeważnie nauczyciele Polacy, podręczniki, z których uczy się w nich młodzież, są poniżej krytyki. Nic nie mają wspólnego z twardą rzeczywistością rolnika, nic albo prawie że nic z ukraińską historią i z ukraińską kulturą.</u>
<u xml:id="u-78.25" who="#MychajłoStrutynskyj">Mam wrażenie, że Ministerstwo nawet kryje się Z podręcznikami i programami nauczania w szkołach niby to ukraińskich i w szkołach utrakwistycznych. Szukałem w wydawnictwach Ministerstwa spisu podręczników, z jakich uczy się w tych szkołach, i programów nauczania w nich. I nie znalazłem ich. Chociaż dla wszystkich szkół różnych kategorii Ministerstwo drukuje takie spisy i programy dość skrupulatnie. Wśród wydrukowanych programów nauczania jest jeden jedyny, z którego można dowiedzieć się, że w Polsce są szkoły, w których uczą języka ukraińskiego, to program nauczania w seminarium nauczycielskiem.</u>
<u xml:id="u-78.26" who="#MychajłoStrutynskyj">Te podręczniki dla szkół z ukraińskim językiem nauczania i podręczniki języka ukraińskiego to jeden wielki skandal. Zupełny chaos. W każdem z kuratoriów wschodnich obowiązują inne podręczniki. Kto za to odpowiada? Chcemy znać nazwiska tych speców i ich kwalifikacje ku temu. Mamy wrażenie, że to są weterynarze, których odkomenderowano od koni do aprobowania podręczników dla szkół, ukraińskich i języka ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-78.27" who="#MychajłoStrutynskyj">Do czego dochodzi, niech świadczy podręcznik języka ukraińskiego dla I i II roku seminarium nauczycielskiego. Nawet tytuł polski. A treść?—48 ustępów to przekłady z języka polskiego, 58 z ukraińskiej literatury. Roi się w tym podręczniku od ustępów o królach polskich, o polskich bohaterach narodowych, o Wilnie, Gnieźnie, Krakowie, o szlachcie polskiej w różnych wiekach, a z historii Ukrainy jest wzmianka jedynie o Nestorze, Sahajdacznym i Piotrze Mohyle. Widocznie za mało w seminarium godzin literatury polskiej i historii polskiej. Autor tego podręcznika został wizytatorem. Cudowny przyczynek do polityki sanacyjnej. Dzięki podręcznikom, dzięki nieznajomości języka ukraińskiego u nauczycieli, którzy przeważnie uczą się go dopiero od dzieci, (na dokumentach mają wprawdzie noty z niego) nauka tego języka jest znęcaniem się nad nim.</u>
<u xml:id="u-78.28" who="#MychajłoStrutynskyj">Czas mi nie pozwala zatrzymać się nad polityką personalną odpowiedzialnych czynników władzy, nad prześladowaniem nauczycielstwa ukraińskiego przy pomocy § 58 i 69 pragmatyki służbowej, złośliwemi metodami niszczenia prywatnego szkolnictwa ukraińskiego i skautingu ukraińskiego, nad sprowadzaniem do absurdu programu nauki w tych kilku ukraińskich szkołach średnich. Mamy cały stos materiałów. Wyczerpiemy go w formie osobnych wniosków. Wniosków, a nie interpelacji, bo te Ministerstwo ignoruje, a cenzura konfiskuje. A chcemy, by ten materiał dostał się do publicznej wiadomości.</u>
<u xml:id="u-78.29" who="#MychajłoStrutynskyj">Skutki polityki polskiej w stosunku do szkolnictwa na ziemiach ukraińskich? W roku szkolnym 1911/12 na terytorium LOS było 945.160 dzieci zapisanych do szkoły. Na podstawie danych oficjalnych „Dziennika Urzędowego” w roku szkolnym 1921/22–651.647, a w roku 1926/27–613.369 i t. d.</u>
<u xml:id="u-78.30" who="#MychajłoStrutynskyj">Analfabetyzm rośnie. W niektórych miejscowościach poza szkołą pozostaje ponad 50% dzieci w wieku szkolnym, są powiaty w których po wsiach nie uczęszcza do szkoły nawet 30%dzieci. Tak jest w Galicji. Na Wołyniu, gdzie jest—sage i schreibe—5 szkół ukraińskich (dla niespełna 2% Czechów 17) — jeszcze gorzej, a cóż dopiero mówić o Polesiu!</u>
<u xml:id="u-78.31" who="#MychajłoStrutynskyj">Ludność ukraińska ma poczucie niebezpieczeństwa, jakie jej grozi. I ona szuka wyjścia, napotykając nawet w walce z analfabetyzmem na niesłychane przeszkody ze strony, władz.</u>
<u xml:id="u-78.32" who="#MychajłoStrutynskyj">Proszę Panów, często słyszymy o tem, że Polska jest bastionem kultury zachodniej na Wschodzie. Co jest podstawą tej kultury? Znakomicie to określił rosyjski myśliciel Czaadajew: „Na zachodzie idee obowiązku, sprawiedliwości, prawa, ładu, rozwijają się z faktów i stanowią podstawy społeczeństwa. Jest to atmosfera Zachodu, jest to więcej niż historia, więcej niż psychologia: to fizjologia Europejczyka”.</u>
<u xml:id="u-78.33" who="#MychajłoStrutynskyj">Wszystko to, co podałem, jest jaskrawym dokumentem, jak daleko Polsce do Zachodu, jak straszne spustoszenie zrobiły w niej wiatry z dalekiego wschodu.</u>
<u xml:id="u-78.34" who="#MychajłoStrutynskyj">W poniedziałek prezes Klubu Żydowskiego mówił, że wprawdzie niema jeszcze w Polsce w stosunku do t. zw. mniejszości narodowych przedwiośnia, jednak jest już odwilż. Myli się prezes Grünbaum pod wrażeniem 50.000 zł, uchwalonych w komisji na cele żydowskiego szkolnictwa zawodowego. To nie odwilż, to kaprys późno jesiennej aury. W nastrojach ludzi samozakochanych przełom powoduje tylko katastrofa.</u>
<u xml:id="u-78.35" who="#MychajłoStrutynskyj">Kończę: nasze odrzucone na komisji wnioski ponawiamy. Jeżeli uważacie Panowie, że najlepszą jest polityka dolewania oliwy do ognia, dajemy wam sposobność dolać nową porcję.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#AndrzejCzapski">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Oświaty jest drugim z kolei pod względem wysokości wydatków. Jeżeli chodzi o ten pierwiastek, który właściwie tworzy życie kulturalne, a przez to samo i życie i siłę narodu, to według mojego zdania ten budżet powinien stać na pierwszym planie, nie tylko w wykonaniu, ale i pod względem wysokości wydatków.</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#AndrzejCzapski">Budżet ten wynosi sumę czterysta kilkadziesiąt milionów, a budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych około miliarda złotych. Uważam że przyszłość wskazuje, aby w wydatkach te budżety zamienione zostały, żeby budżet oświaty wynosił miliard zł, a budżet wojskowy pół miliarda, i wtedy dopiero będzie można mówić o tem, jakie wymagania pod względem oświaty są na wsi.</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#AndrzejCzapski">Nie będę się zastanawiał nad sprawą tego budżetu Z punktu widzenia teoretycznego, lecz z punktu widzenia człowieka, który pod względem wykształcenia nie jest profesorem ani nauczycielem, ale z punktu widzenia praktycznego, jako chłop, przygląda się wykonaniu tej oświaty na dole.</u>
<u xml:id="u-80.3" who="#AndrzejCzapski">Jeżeli z tego punktu mamy mówić, to muszę na dwie rzeczy zwrócić uwagę. Mianowicie jedna sprawa to jest program w szkolnictwie, zwłaszcza w powszechnem, a druga sprawa to sprawa szkolnictwa średniego. Program według mojego zdania nie jest dostosowany do obecnych warunków polskich, do obecnych warunków wsi, bo jest nastawiony do zasad wielkomiejskich, ale nie odpowiada większości wymogów wsi polskiej i ludności wiejskiej. W tym programie bardzo dużo czasu poświęcono różnym malowidłom i gimnastykom, ale bardzo mało nauce i z tego powodu chociaż ten budżet jest drugim co do wydatków, jednak nie daje takiego rezultatu, jaki dawać powinien na podstawie tego, w jakim stosunku społeczeństwo płaci. Bo to nie jest jeszcze wszystko, te blisko pół miliarda złotych, które jest przewidziane na oświatę w budżecie państwowym. Przecież samorządy płacą na potrzeby oświaty także około pół miliarda złotych, które nie figurują w budżecie. I dlatego budżet faktycznie z temi sumami, jakie wpłacają samorządy, czy to gminne, czy powiatowe, wynosi około miliarda złotych.</u>
<u xml:id="u-80.4" who="#AndrzejCzapski">Społeczeństwo chłopskie, które stanowi większość w Polsce, bardzo chętnie ponosi ciężary na oświatę, lecz to społeczeństwo chce widzieć rezultaty tych ciężko zapracowanych groszy, jakie wydaje na oświatę. Lecz niestety, powiadam, dotychczas rezultatów z tych ciężko zapracowanych groszy społeczeństwo polskie, a przedewszystkiem wieś polska nie widzi. Nie widzi Z tego względu, że przedewszystkiem program szkolny nie odpowiada warunkom wsi, a po drugie bardzo poważny procent nauczycielstwa jest na bardzo niskim poziomie, który nie odpowiada zadaniom szkoły i jej wymaganiom. Na to musi być zwrócona uwaga czynników rządowych, w tym wypadku p. Ministra Oświaty, ażeby dostosował program nauki do warunków i podciągnął nauczycielstwo pod względem poziomu i wiedzy, jaką ma rozszerzać między naszem młodem pokoleniem.</u>
<u xml:id="u-80.5" who="#AndrzejCzapski">Otóż my stoimy na gruncie jednolitej szkoły, szkoły która ma być jednakową, czy to w mieście, czy na wsi, ale ta zasada nie może być braną tylko z punktu widzenia mapy, jak to robią pp. inspektorzy, że na mapie wykreślają sobie komasację szkół, nie wchodząc zupełnie w warunki poszczególnych okolic i poszczególnych miejscowości, nie zastanawiając się, jak tę komasację trzeba praktycznie przeprowadzić. Robi się to na podstawie mapy, nie wchodząc w to, czy tam płynie rzeka i jaką odległość od szkoły obejście tej rzeki stwarza. I pod tym względem jest niezadowolenie na wsi i będzie tak długo póki sprawę komasacji będzie się przeprowadzało z punktu widzenia teoretycznego, a nie praktycznego. Dlatego należy zwrócić baczną uwagę na wykonanie komasacji, ażeby była wykonywana nie na podstawie tylko mapy, ale na podstawie miejscowych warunków, w jakich te szkoły się znajdują.</u>
<u xml:id="u-80.6" who="#AndrzejCzapski">Uważam również, że za dużo jest szkół średnich w postaci gimnazjów, a za mało zawodowych. Tu trzeba ministerstwu zwrócić uwagę, żeby nie tworzyło nowych, ale zmniejszało ilość średnich, przekształcając je na szkoły zawodowe, bo szkoły średnie, jak gimnazja, są jedynie zapoczątkowaniem i dużo młodzieży wychodzi z 6 i 7 klasy i staje się bezrobotnymi inteligentami. Gdy będzie to szkoła zawodowa, wówczas przygotuje człowieka do życia praktycznego i on będzie mógł w tem życiu sprostać zadaniom ludzkim.</u>
<u xml:id="u-80.7" who="#AndrzejCzapski">Dalej jeżeli chodzi o kwestię, która była tu poruszona na tle politycznem, to uważam, że istotnie w ostatnich czasach, a zwłaszcza po wyborach nauczycielstwo zostało tak dalece wciągnięte w wir polityki, że muszę powiedzieć, zostało zdemoralizowane przez czynniki przełożone, jak w tym wypadku, w większości przez inspektorów szkolnych, nakazami i rozkazami brania udziału, nawet w czasie lekcji, w walkach politycznych z tem czy innem stronnictwem.</u>
<u xml:id="u-80.8" who="#AndrzejCzapski">Dalej jeszcze więcej zdemoralizowanie rozszerza się nie tylko na nauczycielstwo, ale i na dzieci szkolne.</u>
<u xml:id="u-80.9" who="#AndrzejCzapski">Bo jeżeli dzieci są przymuszane z powodu imienin Marszałka Piłsudskiego do składania podpisów, aby jak najwięcej przesłać tego rodzaju podpisów na imieniny, uważam, że tego w szkole nie powinno być i to stwarza niezadowolenie wśród rodziców, nawet w stosunku do nauczycieli. Dziś stosunek społeczeństwa do nauczycielstwa jest bardzo wrogi, z tego tytułu, że nauczycielstwo nie poszło z ludem, ale przeciw ludowi. I skoro dalej w ten sposób będzie się traktowało sprawy od góry i będzie się stwarzało wrogi stosunek społeczeństwa do nauczycielstwa, to według mego zdania nie może być lepszej przyszłości w szkole a przez to i w społeczeństwie naszem, w którem według mego zdania, oświata jest podwaliną, ale ta oświata musi być stosowana sprawiedliwie i z rozwagą.</u>
<u xml:id="u-80.10" who="#AndrzejCzapski">Z tego względu uważam, że jest rzeczą Ministra Oświaty, ażeby tych stosunków, dotychczas anormalnych, bardzo daleko posuniętych na niekorzyść oświaty, nie pogarszać przez wprowadzanie nauczycielstwa i dzieci w wir polityczny, co demoralizuje szkołę i demoralizuje przyszłość narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-80.11" who="#AndrzejCzapski">Zwracam więc uwagę, aby na przyszłość szkoła była miejscem świętem, tak jak kościół nie powinien być użyty do celów politycznych, tak samo i szkoła nie powinna być używana do celów politycznych, a wówczas nabierzemy przekonania, że sprawa tych wielkich zadań i wymogów ustawy naszej odnosi pewien rezultat. My w roku zeszłym uchwalaliśmy budżet i odpowiednie pozycje na pomoce naukowe i budowę szkół. Te braki my na dole widzimy. Budowę szkół widzimy dziś w tak krytycznem położeniu, że same gminy uchwalają na zebraniach X złotych, aby wybudować te szkoły czy inne, ale nie mają pokrycia, bo nie mają ustawy, na podstawie której mogłyby zdobyć pieniądze. Dlatego w interesie Ministerstwa Oświaty leży, ażeby stworzyć program tego wielkiego zadania — budowy szkół i aby ten program był określony ramową ustawą, która pozwoli na znalezienie funduszów na pokrycie tych rzeczy. Jeżeli dalej tak pójdziemy, to nie tylko że nie będziemy mieli na utrzymanie szkół, ale nie będziemy mogli marzyć o tem, abyśmy przystąpili do budowy nowych szkół.</u>
<u xml:id="u-80.12" who="#AndrzejCzapski">W zeszłym roku wstawiono do budżetu na budowę szkół około 20 milionów złotych. Pytam się p. Ministra, dlaczego wydano tylko 10 milj.? Dlaczego nie wydano całej sumy? Więc nie jest to winą społeczeństwa, ale winą Ministerstwa i Rządu, że nie realizuje takich uchwał i postulatów Sejm spełnił swoje zadanie. Jeżeli chodzi o drugą sprawę — pomocy naukowych, to ja pracuję w samorządzie od czasów niepodległości Polski, widzę, w jakich warunkach znajdują się szkoły, skandalem jest, kiedy się patrzy na te puste szkoły, które nie mają żadnych pomocy naukowych. W tym budżecie widzę zmniejszenie około 1 miliona zł na pomoce naukowe. Uważam, że to jest karygodne. A potem idzie się do społeczeństwa na dole i mówi, żeby to sobie samo sprawiło. Nauczyciel, który rozumie, że jest jego obowiązkiem, aby ta szkoła miała te pomoce, zwraca się, aby społeczeństwo dało na nie, a społeczeństwo choć chce dać, nie może tego uczynić, albowiem niema ustawy, na podstawie której mogłoby dać pieniądze.</u>
<u xml:id="u-80.13" who="#AndrzejCzapski">Uważam to za rzecz karygodną, że te ustawy, które są uchwalone przez Sejm, przez te czynniki, które są odpowiedzialne za wykonanie, nie są wykonywane. Nie wiem, dlaczego się to dzieje. Czy rządy pomajowe uważają, że co zrobi Sejm, to jest złe, a tylko to, co Rząd zrobi, to jest dobre? Sejm jest przedstawicielstwem narodu, a Rząd wykonawcą woli narodu, a w takim razie niech każdy spełnia swój obowiązek! Rząd niech wykonywa to, co do niego należy, a Sejm niech spełni to, co ma do spełnienia, wówczas sprawa będzie załatwiona. Oświata ludu dokona cudu.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#IgnacyDaszyński">Odraczam dalszy ciąg dyskusji do jutra.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#IgnacyDaszyński">Zamierzam przystąpić do końca posiedzenia. Do sprostowania zgłosił się p. Chmielewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#CzesławChmielewski">Pan Poseł Trąmpczyński oświadczył dziś, według stenogramu, że pozwoliłem sobie na pewne przekręcenie jego słów, użytych w sprawie dekretu prasowego. Wobec tego stwierdzam, że słowa p. Trąmpczyńskiego podałem dosłownie, nie tylko tak, jak słyszałem je swojego czasu na sali sejmowej, ale także w dosłownem brzmieniu jego własnego organu prasowego „Kuriera Poznańskiego”, z dnia 13 stycznia r. b.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#komentarz">(Głos: Do stenogramu Pan zaglądał i to jest zgodne ze stenogramem?)</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#CzesławChmielewski">To jest zgodne ze stenogramem.</u>
<u xml:id="u-82.3" who="#komentarz">(Inny głos: Czy Z gazetą czy ze stenogramem?)</u>
<u xml:id="u-82.4" who="#CzesławChmielewski">Ja stwierdziłem dziś ze stenogramu, stwierdziłem ze stenogramu, że zarzucił mi p. Trąmpczyński...</u>
<u xml:id="u-82.5" who="#komentarz">(Głos: Czy słowa p. Trąmpczyńskiego Pan sprawdził ze stenogramem?)</u>
<u xml:id="u-82.6" who="#CzesławChmielewski">Że chodzi o pewne przekręcenie jego słów, użytych w sprawie dekretu prasowego. Dlatego stwierdzam, że słowa p. Trąmpczyńskiego podam według tego, jak dosłownie powiedział swojego czasu w tej sali...</u>
<u xml:id="u-82.7" who="#komentarz">(Głos: Ale czy to ze stenogramu?)</u>
<u xml:id="u-82.8" who="#CzesławChmielewski">Jeżeli chodzi o te słowa, zaraz przytoczę dosłownie z „Kuriera Poznańskiego...</u>
<u xml:id="u-82.9" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan po raz pierwszy jest w Sejmie i nie wie Pan, że jest różnica między stenogramem i gazetą?)</u>
<u xml:id="u-82.10" who="#CzesławChmielewski">Sprawa przedstawia się bardzo jasno, a jeżeli i Pan tego nie rozumie, to niech Pan żałuje. Otóż ja stwierdziłem i jeszcze raz powtarzam, żeby Pan dokładnie wiedział, że w stenograficznych zapiskach dzisiejszych jest podane, że p. Trąmpczyński oświadczył, że pozwoliłem sobie na pewne przekręcenie jego słów, użytych w sprawie dekretu prasowego. Otóż p. Trąmpczyński powiedział swojego czasu i to podaje tak samo jego własny organ prasowy „Kurier Poznański”...</u>
<u xml:id="u-82.11" who="#komentarz">(P. Staniszkis: To nie jest stenogram. W gazecie Warszawskiej inaczej było. Głos: Czy Pan się na gazetę powołuje, czy na stenogram? P. Pająk: Niech Pan przeczyta, co było w tym Kurierze.)</u>
<u xml:id="u-82.12" who="#CzesławChmielewski">Chodzi o to, że: „W b. zaborze pruskim czasy niewoli prasowej uchodzą dziś za czasy wolności prasy” i o tem dziś mówiłem. Otóż zarzut ten odpieram co do rzekomego przekręcania tych słów, jako świadomą chęć wycofania się p. Trąmpczyńskiego z Zajętego stanowiska przy porównywaniu stosunków prasowych z czasów pruskich w zestawieniu z polskiemi.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Ciszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#AntoniCiszak">Przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, podczas przemówienia p. Chmielewskiego, który wskazywał i przytaczał różne wyroki na redaktorów polskich w sądownictwie pruskiem, wyraziłem swoje oburzenie pod adresem posła Trąmpczyńskiego. W tej to chwili p. poseł Hofman z Klubu N. P. R. pod moim adresem skierował zarzut: oddaj Pan publiczne pieniądze, to będzie sprawiedliwość. Wobec tego zarzutu p. posła Hofmana, skierowanego pod moim adresem, oświadczam, że dopóki p. poseł Hofman nie udowodni i nie poda osób czy źródeł komu, jakiej instytucji jestem dłużny publiczne pieniądze i nie przeprowadzi dowodu prawdy, z tego miejsca piętnuje p. Hofmana jako notorycznego oszczercę.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę takich słów nie używać.</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#ZPiotrowski">Wniosek p. Wyrzykowskiego i tow. w sprawie uregulowania niedokładności w ustaleniu kredytów w § 10 wydatków zwyczajnych budżetu Cz. 2-a Sejm i Cz. 2-b Senat na okres od 1 kwietnia 1929 do 31 marca 1930 r. — do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-86.2" who="#ZPiotrowski">Wniosek p. Wysoczańskiego i kol. z klubu parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie wyłączenia administracyjnego pow. turczańskiego z woj. stanisławowskiego i przyłączenia do woj. lwowskiego — do Komisji Administracyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo, komunikuję, że najbliższe posiedzenie odbędzie się w piątek dnia 7 lutego r. b. o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#IgnacyDaszyński">1. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji Protokółu Dodatkowego, podpisanego w Tallinie dn. 5 lipca 1929 r., do Traktatu Handlowego i Nawigacyjnego między Polską a Estonią, podpisanego dnia 19 lutego 1927 r. (druk nr 684).</u>
<u xml:id="u-87.2" who="#IgnacyDaszyński">2. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu Handlowego i Nawigacyjnego między Polską a Łotwą, podpisanego wraz z Protokółem Końcowym w Rydze dnia 12 lutego 1929 r. (druk nr 685).</u>
<u xml:id="u-87.3" who="#IgnacyDaszyński">3. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany niektórych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 12 poz. 93) w brzmieniu ustawy z dnia 4 marca 1929 r. (Dz. Ust. Rz. P. 1930 r. Nr. 5 poz.43) (druk nr 677).</u>
<u xml:id="u-87.4" who="#IgnacyDaszyński">4. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie jednorazowego zasiłku dla funkcjonariuszów państwowych, sędziów, prokuratorów, osób wojskowych oraz emerytów, wdów i sierot (druk nr 686).</u>
<u xml:id="u-87.5" who="#IgnacyDaszyński">5. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31 (druk nr 700). Dokończenie dyskusji szczegółowej nad częścią 13 — Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — sprawozdawca poseł L. Werschler oraz dyskusja nad częściami: 5 — Ministerstwa Spraw Zagranicznych — sprawozdawca poseł K. Czapiński; 6 — Ministerstwa Spraw Wojskowych — sprawozdawcą poseł S. Czetwertyński i 7 — Ministerstwa Spraw Wewnętrznych — sprawozdawca poseł dr. J. Putek.</u>
<u xml:id="u-87.6" who="#IgnacyDaszyński">6. Wybór dwóch Wicemarszałków i Sekretarza Sejmu.</u>
<u xml:id="u-87.7" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę sprzeciwu, zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>