text_structure.xml 355 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#SewerynCzetwertyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 69 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 70 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Piotrowski. Listę mówców prowadzi p. Piotrowski.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#SewerynCzetwertyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Edmund Baranowski, Brot, Kaźmierczak, Kosydarski, Andrzej Koter, Łazarski, ks. Madej, Meduna, Pławski, Puławski, Rosumek, Sadowski.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#SewerynCzetwertyński">Udzieliłem urlopu posłom: Kamińskiemu, Karnickiej i Stankiewiczowi na 1 dzień, Koczarze i Rychlikowi na 2 dni, Brzezińskiemu, Dubois i Zygmuntowi Nowickiemu na 3 dni, Pieniążkowi na 4 dni, Dadanowi na 5 dni, Wincentemu Baranowskiemu, Krzciukowi, Mianowskiemu i Rząsie na 6 dni, Pietrzeli na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Krempa na 10 dni, Leśniewski na 2 tygodnie, Krzywicki i Miedziński na 1 miesiąc. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31 (druk nr 700).</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#SewerynCzetwertyński">Jako generalny sprawozdawca głos ma p. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! Nasza tak sprawnie funkcjonująca kancelaria rozdała już w sobotę po południu Paniom i Panom Posłom moje drukowane sprawozdanie o budżecie na rok przyszły, zaczynający się z dniem 1 kwietnia. Nie mam zamiaru powtarzać tego, co zostało w druku rozdane, chciałbym tylko uzupełnić moje drukowane wywody kilku ogólnemi spostrzeżeniami natury finansowej i ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AdamKrzyżanowski">Nie chcę ograniczać się do strony ściśle finansowej. Przed wojną dyskusje budżetowe różnych parlamentów miały charakter w daleko wyższym stopniu finansowy niż obecnie; mniej rozprawiano przy sposobności budżetu o kwestiach polityki ekonomicznej. Powód tego jest prosty. Przed wojną państwa nie sięgały tak głęboko do kieszeni obywateli, jak obecnie, a kieszenie te przed wojną były pełniejsze. Dziś są one bardziej wypróżnione tokiem wypadków wojennych i powojennych, a państwo stara się więcej z nich wydobyć. Nic więc dziwnego, że dyskusja na temat, czy nie grozi wyschnięcie źródeł, z których państwo czerpie swoje dochody, stała się aktualniejszą, żywszą, niż przedwojenna. Ten różny stan ekonomiczny odbił się także w różnej polityce ekonomicznej. Dziś polityka ekonomiczna jest inna, jest daleko bardziej zmienna, niż przedwojenna. To też dzisiejsze dyskusje budżetowe są równocześnie nie tylko finansowemi, ale i ekonomicznemi. Na szczęście jesteśmy w tem położeniu, że u nas w Polsce dyskusja ta przestała być dyskusją walutową. Po wojnie z powodu spadku marki, z powodu inflacji, a później z powodu spadku złotego problemy walutowe wysunęły się na pierwszy plan zainteresowań przy sposobności debat budżetowych. To się dziś na szczęście zmieniło. Budzą zainteresowanie grzechy, a nie cnoty. Waluta dziś wiedzie żywot cnotliwy a zatem głucho o niej. Więc także i ja mam zamiar milczeć dziś o problemach walutowych.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(P. Czapiński: Ale trzeba uważać na cnotę zawsze.)</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AdamKrzyżanowski">Jest ona pod czujną strażą Sejmu i Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Głos: Niebardzo, Panie Prezesie.)</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AdamKrzyżanowski">Natomiast mam zamiar zająć się kwestiami ekonomicznemi, które także w rozprawach Komisji Budżetowej tyle miejsca zajęły.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AdamKrzyżanowski">Komisja Budżetowa rozpatrywała budżet ze względu na potrzebę dostosowania wielkości budżetu do sił ekonomicznych społeczeństwa. Żywą była tendencja ograniczenia wydatków wobec ciężkiego położenia ekonomicznego. Ale jeżeli tendencja ta ma być urzeczywistniona, to trzeba rozpatrywać problem budżetowy pod kątem widzenia nieco szerszym, to znaczy nie ograniczać się do jednego roku; trzeba ułożyć to, co się nazywa zwykle planem finansowym, to znaczy trzeba starać się spojrzeć w przyszłość budżetową pod kątem widzenia nie jednego roku, lecz lat kilku.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AdamKrzyżanowski">Mam zamiar o planie finansowym parę słów powiedzieć, ale zaznaczyć muszę, że to, co tu powiem, wygłaszam wyłącznie na własny rachunek. W Komisji Budżetowej na szczęście zgodna opinia komisji i Rządu dążyła usilnie do utrzymywania równowagi budżetowej. Jest szczęściem, że wytworzyła się ta wspólna platforma. Niestety, okazała się ona równocześnie wąską. Poza generalnym referentem budżetu nie stoi ani zwarta większość polityczna, ani zwarta większość finansowa, bo, jeżeli się nie mylę, nie widać w obradach komisji planu finansowego zdecydowanego, na któryby się większość zgodziła. Dlatego to, co mam zamiar o planie finansowym powiedzieć, proszę zapisać wyłącznie na mój osobisty rachunek.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AdamKrzyżanowski">Plan finansowy jest potrzebny, jeżeli się chce osiągnąć cel, który przyświecał pracom Komisji Budżetowej, t. zn. jeżeli się chce budżet ułożyć w ten sposób, ażeby nie stał się zbytnim ciężarem dla społeczeństwa. Nasz budżet ma to do siebie, że jest równocześnie za niski i za wysoki. Jest za niski, bo z ciężkiem sercem Komisja Budżetowa musiała odrzucić różne żądania, które właściwie uważała za uzasadnione, odrzuciła je jedynie ze względów finansowych. Przypominam dyskusję nad kwestią poborów urzędniczych, przypominam dyskusję nad potrzebami szkolnictwa powszechnego. We wszystkich tych kierunkach, à contre coeur, Komisja okazała duże umiarkowanie i opracowała budżet, który jej zdaniem jest za niski. Równocześnie ten budżet jest za wysoki, bo zawiera obciążenie bardzo znaczne. Mógłby mi ktoś zarzucić, że każdy budżet i publiczny i prywatny jest zawsze równocześnie za niski i za wysoki, bo każdy budżet nie jest niczem innem, jak zrównoważeniem dochodów i wydatków, a zatem musi być i za wysoki i za niski. Ale zdaje mi się, że jeżeli chodzi o obecny budżet polski, to ten moment występuje szczególnie silnie na jaw.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#AdamKrzyżanowski">Budżet nasz jest za wysoki. Chciałbym to kilkoma słowami wyjaśnić na tle porównania ze stanem przedwojennym. Przypominam tylko to, że majątek państwowy znacznie wzrósł, a równocześnie dochody z majątku spadły. Mimo wzrostu majątku czerpiemy zeń na rzecz Skarbu mniej, aniżeli czerpały państwa zaborcze. Liczba osób, otrzymujących pensję, emerytury czy inne pobory ze skarbu publicznego, podwoiła się na ziemiach polskich w porównaniu ze stanem przedwojennym. Wzrosła ilość i różnorodność podatków. Przypominam, że budżet jest za wysoki dlatego, że dochody czerpiemy z podatku obrotowego, którego przed wojną nie znano, ponieważ nie sięgano do źródeł, które uważano za zatrute, za szkodliwe dla rozwoju gospodarczego. Konieczności wojenne i powojenne zmusiły nas i zmuszają do zatrzymania tego podatku obrotowego, a już sam fakt jego istnienia jest dowodem, że jednak budżet jest po stronie dochodów napięty i ciężki. Ciężki, jak powiedziałem, ilościowo i jakościowo, bo ciężar obciążenia finansowego mierzy się nie tylko ilością dochodów pobieranych z gospodarstwa społecznego, ale wchodzi tu w grę i ich jakość, to znaczy to, z czego się dochody czerpie. Otóż podatek obrotowy jest jakościowo i ilościowo zjawiskiem ujemnem.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#AdamKrzyżanowski">W tym stanie rzeczy przesłanką wszelkiego planu finansowego, obliczonego na lat kilka, musi być stwierdzenie, że nie można równocześnie obniżać dochodów i podnosić wydatków. Tej kwadratury koła dotąd nie rozwiązano i my też nie rozwiążemy jej. Musimy przyjąć za przesłankę planu finansowego to, że zmierza on do tego, aby przez utrzymanie wydatków w umiarkowanych granicach podnieść sprawność gospodarstwa społecznego, więc musimy sobie uprzytomnić, że przesłanką takiego planu będzie, narazie przynajmniej, raczej utrzymanie dochodów w umiarkowanych granicach.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli mowa o planie finansowym, nie chciałbym się silić na oryginalność. Sądzę, że zaletą każdego dobrego planu finansowego jest przedewszystkiem nieposiłkowanie się wynalazkami.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#AdamKrzyżanowski">Wynalazki w dziedzinie finansowej są szkodliwe, a nie pożyteczne. Niech mi wolno będzie powołać się na to, co się w tej chwili dzieje w sąsiednich Czechach. Tam kilka miesięcy temu minister skarbu przedłożył plan finansowy. Ów minister skarbu jest znakomitym teoretykiem ekonomii, ogłasza swoje wywody teoretyczne w różnych językach, a urząd ministra skarbu sprawuje z małemi przerwami od lat 5 czy 6. Otóż p. Karol Englisch sformułował swój plan finansowy w następującym zarysie. Powiada, że będzie dążył do tego, aby w najbliższych latach wydatki stabilizować, a więc będzie się przeciwstawiał powiększaniu globalnej sumy wydatków. Ma nadzieję, że w normalnym toku życia gospodarczego dochody będą rosły, przecież dochód rośnie z roku na rok, choćby dlatego, że ludność rośnie, więc konsumcja tej ludności, o ile ona nie zmniejsza się na głowę ludności, rośnie, bo jednak siły wytwórcze społeczeństwa powoli się potęgują. Jeżeli się przyjmie, że wydatki pozostają niezmiennemi, a dochody będą rosły, to — tak powiada czeski minister skarbu — nadejdzie chwila, w której będzie mógł zniżyć podatki. Ale założeniem tego jest utrzymanie przez pewien czas globalnej sumy wydatków na poziomie raz osiągniętym. Zniżenie jej oczywiście jest możliwe, ale raczej teoretycznie, w praktyce biorąc oszczędność ogranicza się raczej do stabilizacji wydatków, a nie do ich pomniejszenia.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#AdamKrzyżanowski">Zdaje mi się, że jeżeli chcemy osiągnąć cel, który przyświecał obradom Komisji Budżetowej, to żadną miarą nie możemy przyjąć innego planu finansowego, jeno ten, który sformułował czeski minister skarbu. Chciałbym możliwości przeprowadzenia tej myśli na tle bieżących stosunków poddać krótkiej analizie.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#AdamKrzyżanowski">Powiedziałem, że osiągnięcie celu, który przyświecał Komisji Budżetowej, zależy od ustabilizowania wydatków na poziomie raz osiągniętym, a dodam jeszcze, że i od tego, żeby wydatki postępowały wolniej, niż dochody. Takie chwile przeżywaliśmy w latach 1927 i 1928; w tych latach dynamika wzrostu dochodów i rozchodów ustosunkowywała się w ten sposób, że dochody rosły szybciej niż wydatki.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">(P. Dąbski: Ale to był annus mirabilis!)</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#AdamKrzyżanowski">Annus mirabilis, ale ja sądzę, że takie cuda się powtarzają. Obecnie niestety żyjemy w okresie odwrotnym, w którym wydatki rosną szybciej niż dochody, ale jeżeli uda się nam odbudować ten stan rzeczy, jaki był w latach 1927 i 1928, wówczas nadejdzie chwila poprawy stosunków przez wydatniejsze umniejszenie ciężarów.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#AdamKrzyżanowski">Jak do tego dojść? Dlaczego, pytam się, Ci, którzy w Komisji Budżetowej walczyli za zmniejszeniem wydatków, doznali pewnego rozczarowania, gdy przyszła chwila zakończenia prac komisyjnych? Tłumaczy się to tem, w mojem skromnem mniemaniu, że przeprowadzenie oszczędności i stabilizacji wydatków jest ściśle związane z umniejszeniem, względnie ze stabilizacją zadań państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#AdamKrzyżanowski">Na Komisji Budżetowej p. poseł Kornecki zasłużył się stawianiem wniosków o skreślenie różnych pozycyj rozchodowych. Ja bynajmniej nie lekceważę pracy posła Korneckiego i wniosków, które stawiał. Wnioski te zresztą częściowo zostały przyjęte przez Komisję Budżetową, częściowo nawet za zgodą Rządu, ale niech mi wolno będzie stwierdzić — nie weźmie mi pewnie tego za złe p. poseł Kornecki — jeżeli powiem, że jego wnioski, mojem zdaniem, nie trafiają w sedno rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#AdamKrzyżanowski">Tym drobnym wysiłkiem oszczędnościowym, który jest niewątpliwie bardzo cenny, problemu się nie rozwiąże, bo większość rozchodów naszego budżetu, a zatem wielkość wydatków naszego budżetu jest związana z rozbudowaniem zadań Państwa, A jest ono w pewnej mierze przykrem dziedzictwem okresu inflacyjnego, W okresie inflacyjnym uchwalono szereg ustaw, nie liczących się z możliwościami finansowemi, bo doświadczenie chwilowe pouczało, że koniecznościom państwowym czyni się zadość przez bicie pieniędzy papierowych i w tej atmosferze — jest to zresztą jedna z przyczyn stanu, o którym mówiłem — w tej atmosferze doszło do bardzo znacznego rozbudowania zadań Państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#AdamKrzyżanowski">Budżet jest wyrazem obowiązujących ustaw, obowiązujących umów, jest wyrazem naszych uprawnionych mocarstwowych i demokratycznych ambicyj, i pomniejszenie wydatków jest kwestią utrzymania tego procesu, o którym mówiłem, w należytych granicach, I dlatego to zadanie jest tak trudne. Jest ono zupełnie zbliżone do problemu usprawnienia naszej administracji, o którym dużo się mówi, bo Rząd powołał do życia specjalną nawet komisję dla usprawnienia administracji, dotowaną z budżetu. Administracja przedwojenna była tańszą i była sprawniejszą, nie dlatego mojem zdaniem, żeby ówcześni administratorowie byli lepszy i zdolniejsi, czy pilniejsi, niż obecni włodarze Państwa Polskiego, tylko poprostu dlatego, że zakres działania tej administracji był znacznie ciaśniejszy i był mniej różnorodny, Dzisiaj zakres działania administracji jest bardzo obszerny, bardzo różnorodny i bardzo zawiły. Nic dziwnego, że wskutek tego administracja stała się kosztowną i mało sprawną. Komisja dla usprawnienia administracji stwierdziła, że istnieje 16.000 rozporządzeń i 50.000 okólników obowiązujących. Już liczby te same dowodzą, jak dalece trudnem w tej chwili jest administrowanie naszem życiem publicznem.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#komentarz">(P. Stroński: A teraz stwierdzi istnienie setek majorów i setek pułkowników w administracji,)</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, to jest kwestia, czy na tem administracja wyszła dobrze czy źle, na tym punkcie dyskusji nie podejmuję.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#komentarz">(P. Stroński: Niema żadnej kwestii.)</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#AdamKrzyżanowski">Stwierdzam tylko...</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#komentarz">(P. Stroński: Lepiej jest, gdy ktoś robi to, czego się uczył, Pan Profesor wie o tem dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#AdamKrzyżanowski">Ja nie wiem, znam wybitnych ekonomistów wśród praktyków, a także lichych, choć pracujących fachowo.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż problem usprawnienia naszej administracji zależy, mojem zdaniem, od pewnego ścisłego ustalenia zakresu jej działania. To jest jądrem tego problemu; środkami czysto technicznemi nie będziemy mogli usprawnić administracji, jeżeli zadania administracji będziemy ciągle rozbudowywać. Tak samo zupełnie przedstawia się problem budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#AdamKrzyżanowski">Oszczędności nie osiągniemy, jeżeli w tym zasadniczym punkcie, punkcie rozbudowy zadań państwowych, nie potrafimy dojść do wytknięcia właściwych granic, jeżeli w tym kierunku nie okażemy umiaru.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#AdamKrzyżanowski">Ta rozbudowa ciężarów państwowych w Polsce, powiedzmy, ogólnych ciężarów publicznych, łączyła się z tem mylnem przekonaniem, że uda się uskutecznić proces, polegający na tem, że jedni będą płacić na pokrycie tych ciężarów, a drudzy będą bezpłatnie korzystać ze środków, w ten sposób uzyskanych, Ale mnie się zdaje, że wypadki dowiodły wymownie, że ta idea była mylna. Próba zrzucenia tych ciężarów na warstwy zamożne, okazała się szkodliwą dla warstw niezamożnych, bo uszczupliła kapitalizację społeczną i w ten sposób wpłynęła zniżkowo na płace. Jest to jeden argument więcej zatem, ażeby okazać umiarkowanie w rozszerzaniu zadań państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#AdamKrzyżanowski">Słyszę, że Panowie się sprzeciwiacie.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#komentarz">(Głos: Pan Profesor sam się z tego śmieje.)</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#AdamKrzyżanowski">Cieszę się, że Panowie zrozumieli przeciwieństwo zapatrywań, które nas dzielą, choć tego wyraźnie tu nie mówię.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, przyjrzyjmy się teraz ciężarom naszego życia gospodarczego. Jeżeli mowa o ciężarach naszego życia gospodarczego, to nie możemy ograniczyć się do danin, nakładanych przez Państwo. Musimy uwzględnić ogół ciężarów publicznych, t. zn. musimy uwzględnić akcję wszystkich tych osób prawnych, które w Polsce nakładają podatki. Ilość tych osób prawnych, w porównaniu ze stanem przedwojennym, bardzo znacznie wzrosła. W ostatnich czasach państwowe stawki podatkowe nie uległy zwiększeniu, z pewnemi wyjątkami, o których może jeszcze wspomnę.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#komentarz">(P. Dąbski: Ale wymiary?)</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#AdamKrzyżanowski">Te wymiary, o których p. Marszałek Dąbski wspomniał, były jednak w pewnej proporcji do wzrastających obrotów i dochodów społeczeństwa, może w niecałkiem odpowiedniej proporcji.</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Dowolność to jest najważniejsza cecha.)</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#AdamKrzyżanowski">W ostatnich czasach jednak z przykrością stwierdzamy, że wzrosły bardzo znacznie ciężary, wynikające z działalności nie państwa, lecz innych osób prawnych, nakładających podatki.</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#komentarz">(Głos: Samorządy?)</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#AdamKrzyżanowski">W tej chwili właśnie chcę do tego przejść.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż zadaniem, zdaje mi się, Rządu jest nie tylko okazać umiarkowanie we własnym budżecie, ale sięga ono znacznie dalej, mianowicie polega także na odpowiedniej kontroli innych czynników prawno-publicznych, które są mu przecież podwładne, na kontroli w tym duchu, żeby nie nadużywały swojego prawa nakładania podatków, I tu z ubolewaniem muszę stwierdzić, że działalność Rządu w ostatnich 2 latach pod tym względem nie wydała rezultatów, któreby ulżyły w ciężkiem położeniu gospodarczem Państwa. Mam na myśli ciężary samorządowe. Powodem, dla którego ta kontrola Rządu nad ciężarami samorządowemi nie wydała, według mojego zdania, dostatecznych rezultatów, jest podział kompetencji. Nadzór nad finansami samorządowemi jest dwoisty. W zasadzie spoczywa w rękach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które jednak zasięga opinii Ministra Skarbu. Rezultaty tej dwoistości nadzoru były ujemne. Ciężary te niewątpliwie w ostatnich latach nadmiernie wzrosły. Wymienię tylko dwa szczegóły dotyczące tego wzrostu. Nie będę cytował ogólnych sum, jest rzeczą powszechnie znaną i stwierdzoną, że podatki samorządowe w ostatnich dwu latach niepokojąco wzrosły.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#AdamKrzyżanowski">Ale zwrócę uwagę nie tylko na ilość, że tak powiem, tych podatków, na ich wysoką skalę, ale tak samo i na ich jakość. Jak przy podatku obrotowym, waży nie tylko suma podatków wyciągnięta z gospodarstwa społecznego, ale waży i to, w którym punkcie życia gospodarczego próbuje się wydobyć dochód, tak samo w gospodarstwie samorządowem są dziś zjawiska niezwykle dziwne, które pozwolę sobie podać do wiadomości Rządu, o ile sam nie zauważył tego zjawiska, albo nie docenia jego znaczenia. Mianowicie nasze miasta, gminy i sejmiki powiatowe pobierają podatki zupełnie dziwne; istnieją w Polsce cła wewnętrzne. Czytałem w niektórych dziennikach, że w związku nie pamiętam z czem, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ustaliło granicę maksymalną tych podatków akcyzowych, które niewątpliwie mają charakter ceł wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#komentarz">(P. Kuśnierz: Są także podatki idealne, jak w Krynicy.)</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#AdamKrzyżanowski">Co to znaczy?</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#komentarz">(P. Kuśnierz: Idealnie pobierane.)</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#AdamKrzyżanowski">Ach, ja to znam, to jest co innego, to są przypisy do idealnego podatku państwowego.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#AdamKrzyżanowski">Powtóre z ubolewaniem stwierdzono w toku obrad Komisji Budżetowej, że jednak Rząd dopuścił do tego, że niektóre sejmiki powiatowe próbowały wprowadzić w tych ciężkich czasach w życie przymus ubezpieczenia od gradobicia. Istnieje niestety ustawa, która przewiduje, iż w pewnych wypadkach autonomicznie ciała samorządowe mogą wprowadzać przymusowe ubezpieczenie od gradobicia. To ubezpieczenie jest niesłychanie kosztowne, trudne i ryzykowne. Otóż już z tego powodu powinno się być w tym względzie ostrożnym, a zwłaszcza powinno się być ostrożnym w latach ciężkiego przesilenia gospodarczego. Tymczasem Rząd nie zaprotestował przeciw tym uchwałom. Rząd ma prawo w myśl obowiązujących przepisów nie dopuścić do wejścia w życie tego rodzaju uchwały, a jednak na Komisji Skarbowej stwierdzono, że Rząd nie przeciwstawił się tym mylnym posunięciom organów samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#AdamKrzyżanowski">Niech mi wolno będzie wtrącić jeszcze, że w niedługim czasie pod obradami Komisji Skarbowej, a potem Sejmu znajdzie się sprawa przedłużenia poboru t. zw. podatku wyrównawczego, który jest jednem z dużych źródeł dochodów samorządowych. Otóż jest rzeczą charakterystyczną, że jednak w łonie Rządu istnieje opinia, że można teraz ten podatek podnieść. Na szczęście, o ile wiem, w łonie Rządu ta opinia nie przeważa, a w każdym razie, o ile mi wiadomo, nie będzie podzielona przez Komisję Skarbową i przez Sejm. Ta opinia zresztą nie jest wyznawana w Ministerstwie Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli chodzi o ciężary publiczne pozapaństwowe, to prócz ciężarów samorządowych wchodzą tu w grę ciężary, pochodzące z różnego rodzaju przymusowych ubezpieczeń. Nie chcę naturalnie poruszać całokształtu tego zagadnienia, tylko powiem, że z ubolewaniem dowiedziałem się z toku obrad Komisji Budżetowej, że Rząd dopuścił do tego, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych w roku zeszłym, w tym tak ciężkim roku, podwoił stawki, pobierane z tego tytułu. Cytowano cyfry, wedle których, te premie przymusowo pobierane, a więc mające charakter podatków, wzrosły z 34 milionów na 65 milionów. Ten wzrost jest niewątpliwie bardzo uderzający i sądzę, że słusznie zrobił Sejm, iż na posiedzeniu sobotniem czy piątkowem uchwalił rezolucję, przeciw temu postępowaniu wymierzoną.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli chodzi o możliwości umniejszenia podatków rządowych, to muszę stwierdzić, że tych możliwości wielkich nie widzę. Nie widzę w tej chwili możności tak daleko sięgającego ścieśnienia wydatków, ażeby doprowadzić do znaczniejszego pomniejszenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#AdamKrzyżanowski">Poruszę tu dwie kwestie z tego zakresu. Otóż Rząd, względnie Ministerstwo Skarbu już w marcu 1928 roku, a zatem będziemy obchodzili teraz dwuletnią rocznicę tego zdarzenia, stwierdziło, że należy obniżyć podatek obrotowy dla handlu, specjalnie stawkę dla handlu. Uważam tę politykę za słuszną, bo przecież jądrem sytuacji ekonomicznej jest brak kapitału obrotowego, a brak kapitału obrotowego to właśnie depresja handlu. Handel jest to gałęź życia gospodarczego, która żyje z kapitału obrotowego, a nie stałego. Handel rozprowadza kapitał w społeczeństwa w drodze obrotu wymiennego. Depresja handlu jest mojem zdaniem jedną z głównych przyczyn kryzysu agrarnego, tak boleśnie obecnie odczuwanego. Podczas zeszłorocznych obrad Komisji Skarbowej stwierdziłem, niestety, że część członków Komisji Skarbowej, zajmujących się specjalnie obroną interesów rolniczych, nie doceniała dobrodziejstw obniżenia podatku obrotowego dla sfer handlowych. Stawiano tę kwestię zupełnie mylnie, w ten sposób, jak gdyby rolnictwo było zjawiskiem odrębnem w gospodarstwie społecznem. Ten związek dobrobytu rolnictwa, z dobrobytem handlu zapoznano. W Ministerstwie Skarbu, jak powiedziałem, dwa lata temu powzięto decyzję obniżenia. Wpłynął ten wniosek do Sejmu w marcu 1928 r. Nie będę jego losów przedstawiał. Idea była dobra, ale realizacja jej była powolna. Mam nadzieję, że to się obecnie zmieni, i sądzę, że bez uszczuplenia dochodów skarbowych będzie można zniżyć podatek obrotowy dla handlu. Sądzę, że jeżeli nie odrazu, to w bardzo krótkim przeciągu czasu zwiększenie obrotu wyrówna stratę poniesioną z tego tytułu. I w tym wypadku z zadowoleniem witam zamiar Rządu przedłożenia projektu tej ustawy, wyrażam nadzieję, że ten zamiar doczeka się realizacji w tempie szybszem, zwłaszcza, że dotychczasowe tempo pracy było powolne, bo trwało dwa lata od chwili, kiedy tę decyzję powzięto.</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną możliwość pewnych reform. Mianowicie sądzę, że już jest największy czas, aby obniżyć procent za zwłokę podatkową. Wiemy, że mamy w Polsce lichwę nielegalną, zakazaną przez Państwo, ale złośliwe języki twierdzą, że istnieje w Polsce lichwa legalna, uprawiana przez Państwo, polegająca na tem, że przy karach za zwłokę pobiera się procent wyższy od ustawowego. Uważam to za bardzo niewłaściwe i za sprzeczne z interesami Skarbu, bo nie wierzę, żeby to było dojściem do prędszego płacenia podatków przez podatników, natomiast uważam, że to jest środkiem podbijającym stopę procentową.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#AdamKrzyżanowski">P. Minister Skarbu niedawno przedstawił ustawę, która, muszę powiedzieć, spotkała się z wielkiem powodzeniem w Sejmie, bo stało się zadość życzeniu P. Ministra Skarbu: Sejm w niezwykle szybkiem tempie uchwalił ustawę o obniżeniu podatku od kapitałów i rent. Pan Minister Skarbu motywował wówczas tę ustawę tem, że spodziewa się po niej obniżenia procentu w Polsce. Sądzę, że do tego obniżenia procentów dojdzie się skutecznie przez zmniejszenie procentów pobieranych za zwłokę w płaceniu podatków. Obecnie, jeżeli kto jest w zwłoce, to dla zapłacenia tych procentów wydobywa gotówkę z targu. To podbijanie procentów pochodzi w znacznej mierze z tego powodu, że poszukuje się pieniędzy, ażeby uniknąć kar za zwłokę.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#AdamKrzyżanowski">Niestety nie widzę chwilowo dalszych możności pomniejszenia podatków państwowych, bo w tej chwili nasze wydatki utrzymujemy na poziomie naszych dochodów. Póki nie dojdziemy do tego celu, który określiłem, mówiąc o planie finansowym, póki nie dojdziemy do stabilizacji wydatków aż do chwili, gdy dochody wzrosną, poty o wydatniejszem pomniejszemu stawek trudno marzyć.</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym zwrócić uwagę na jeden projekt reformy podatkowej, który, zdaje mi się, w Sejmie liczy grono zwolenników, zdaje mi się nawet, że znalazł wyraz w projekcie poselskim i chcę zwrócić uwagę na jego niebezpieczeństwo. Jest on zasadniczo wprost odwrotny zasadzie wyznawanej przez P. Ministra Skarbu, którą to zasadę podzielam. P. Minister Skarbu w swojem przedłożeniu o zmniejszeniu podatków od kapitałów i rent — które to przedłożenie miało raczej charakter symbolu, charakter wytknięcia programu, bo samo przez się nie jest tak wielką reformą — w tem swojem przedłożeniu stanął na stanowisku ułatwienia kapitalizacji. Otóż jest projekt w Sejmie, jeżeli się nie mylę, a w każdym razie jest ta idea, żeby stałe stawki podatku dochodowego zmienić w ten sposób, żeby pomniejszyć stawki dla warstw biedniejszych, a zwiększyć stawki średnie. Nie mówi się o zwiększeniu stawek bardzo wysokich, bo te są już bardzo wysokie i tylko kilka osób w Polsce płaci najwyższą stawkę. Jest idea podniesienia stawek średnich w tym celu, żeby ogólny finansowy rezultat podatku dochodowego nie był zmniejszony w budżecie Państwa. Muszę powiedzieć, że taka reforma skarbowa nie trafia mi do przekonania, bo pomniejszając niewątpliwie kapitalizację, stanie się szkodliwa dla tych, którym chce się pomóc. Chce się robić ulgi warstwie mniej zamożnej, ale zrzucając ciężary na warstwę średnią, pomniejsza się kapitalizację, podbija się stopę pro&gt; centową i obniża się płace. Tego rodzaju reformy zawierają w sobie duże ryzyko.</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#AdamKrzyżanowski">Do wielkich ciężarów naszego gospodarstwa państwowego należą przedsiębiorstwa. Chciałbym powiedzieć parę słów o problemie przedsiębiorstw państwowych i o ich rezultatach finansowych.</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#AdamKrzyżanowski">Szanowni Panowie, zacznę od stwierdzenia, że nie przewyższyliśmy Anglosasów. Właściwie debata o przedsiębiorstwach państwowych jest nieco banalna i nudna, a to dlatego, że one zawsze i wszędzie dają deficyty. Tem się różnią od prywatnych przedsiębiorstw i ten stan rzeczy jest stały.</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#AdamKrzyżanowski">Zacząłem od stwierdzenia, że nie przewyższyliśmy Anglosasów. Mówi się o genjuszu ekonomicznym Anglosasów, ale ten genjusz ekonomiczny Anglosasów kończy się u progu przedsiębiorstw państwowych. Oni administrują przedsiębiorstwami państwowemi równie źle, jak Polacy, nie jest to bowiem kwestia uzdolnienia narodowego, ale problemu samego. Przypomnę Panom to, co się dzieje w Australii. W Australii rządzi od szeregu lat Labour Party, która ma tam bezwzględną większość; zakazała ona imigracji, chciała stworzyć raj na ziemi i przejęła wszystkie przedsiębiorstwa na państwo. I oto przeżywamy dziś ciekawy moment, kiedy ta partia rządząca gorąco poszukuje kapitalistów, którzyby za tanie pieniądze odkupili te przedsiębiorstwa publiczne. Szuka się tych przedsiębiorców, niestety niema ich. Kredyt Australii upadł. Australia jest w toku sprzedawania floty handlowej. Wszystkie państwa popierają rozwój floty handlowej aż do punktu ogromnego deficytu, na tym punkcie zatrzymują się w drodze.</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym coś powiedzieć o deficycie — bo to jest fenomenalne — floty handlowej w Stanach Zjednoczonych. Jest to interesujące ze względu na pewną analogię z naszemi stosunkami. Z przyczyn, w które nie będę wchodził, Stany Zjednoczone nigdy nie miały floty handlowej. Otóż w czasie wojny trzeba było przetransportować broń, żołnierzy i t. d., więc stworzono odpowiedni urząd. Urząd ten po wojnie nie chciał się rozwiązać; urzędnicy postanowili zostać, obiecując, że flotę handlową utworzą, Otóż co się stało? Kongres Stanów Zjednoczonych musiał potem wybrać komisję śledczą. W Anglii nie wybiera się komisji śledczej, bo niema przedsiębiorstw państwowych, ale wszędzie, gdzie te przedsiębiorstwa państwowe są, jest pole działania dla komisji śledczej. Więc wybrano komisję śledczą dla zbadania deficytu floty handlowej Stanów Zjednoczonych. Ta komisja postąpiła nieco inaczej niż nasza, mianowicie postanowiła dokładnie sprecyzować cyfry i w tym celu zwróciła się do jednego zaprzysiężonego buchaltera, bo w Stanach Zjednoczonych jest instytucja zaprzysiężonych buchalterów. Otóż ten zaprzysiężony buchalter, p. Mac Clay, ogłosił sprawozdanie ze swoich czynności, narazie częściowe. Stwierdza, że w ostatnich 2 latach sprzedano 231 okrętów różnej wielkości za łączną sumę 43.900.000 dolarów, które to okręty były zakupione 9 lat temu za sumę 405.800.000 dolarów, co czyni straty 361.900.000 dolarów. To jest tylko strata w kapitale bez strat eksploatacyjnych. Proszę Panów, jeżeli doliczymy jeszcze 100 milionów dolarów strat eksploatacyjnych, to okaże się, że Stany Zjednoczone dopłaciły w ciągu 8 lat do swej floty handlowej kwotę blisko 100 milionów funtów szterlingów, to znaczy przeszło 4.300 milionów złotych, Stany Zjednoczone są w tem szczęśliwem położeniu, że mimo tej dopłaty obecnie nawet obniżają podatki, ale w kraju, który jest w innych warunkach, deficyty przedsiębiorstw państwowych są szkodliwsze.</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#AdamKrzyżanowski">Okazuję się tedy, że w gospodarce naszemi przedsiębiorstwami nie jesteśmy odosobnieni. Nasze przedsiębiorstwa żyją w znacznej mierze ze źródeł pozabudżetowych i dlatego prawdziwa wysokość dopłat do nich nie jest znana.</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#AdamKrzyżanowski">Gospodarują one w ten sposób: preliminuje się w budżecie tyle i tyle milionów złotych dla kasy Państwa, Kolej zwykle wpłaca znacznie mniej niż preliminowano, mimo to naogół przedsiębiorstwa wpłacają istotnie do Skarbu część kwoty preliminowanej, jednak równocześnie z funduszu pozabudżetowego biorą tyle a tyle, tak że budżet nie jest właściwie miarą tych wydatków. Ja naturalnie wiem, że takie przedsiębiorstwo jak Azot, jak Chorzów, jest bardzo rentowne. Ja wierzę, że Chorzów jest rentowny, wpłacił 6 czy 7 milionów do Skarbu Państwa w ciągu 2 czy 3 lat, ale chociaż interes azotowy Państwa w przyszłości będzie bardzo rentowny, w tej chwili powoduje ogromne koszty, bo około 90 milionów wzięto częściowo z funduszów pozabudżetowych na budowę Moście. Jeżeli to weźmiemy pod uwagę, to Azot nic do kasy państwowej nie wpłacił. Prawda, że mamy taki cenny skarb, jak Mościce, ale trzeba sobie jasno uprzytomnić, że rebus sic stantibus w danej chwili wszystkie te lasy, kopalnie, fabryki, koleje, słowem cały ten majątek Państwa razem wzięty nie wpłaca, mojem zdaniem, ani centa do Skarbu Państwa, bo choć wpłaca do budżetu, jednak za to drugą ręką wyjmuje z funduszów pozabudżetowych.</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#AdamKrzyżanowski">Dlaczego ja o tem mówię? Mówię nie dla łatwej krytyki, bo można tej polityki bronić; jestem też przekonany, że wydatki na Mościce były konieczne i potrzebne, tem niemniej zostają wydatkami. Ale mówię o tem dlatego, że weszliśmy w chwilę bardzo ciężką dla przedsiębiorstw, chwilę, która wymaga szczególnej czujności P. Ministra Skarbu. Weszliśmy W chwilę ciężką z dwóch przyczyn: po pierwsze koniunktura pogarsza się. Pogorszenie koniunktury — jest to notoryczną rzeczą — na przedsiębiorstwach państwowych odbija się daleko gorzej, niż na prywatnych. Jednym z powodów tej różnicy rentowności przedsiębiorstw publicznych i prywatnych jest to, że prywatne są elastyczniejsze, gdy koniunktura jest zła, to przedsiębiorstwa te wyrzucają na bruk swój personel, a przedsiębiorstwa państwowe tego zrobić nie mogą. Państwu przy złej koniunkturze daleko trudniej dostosować się do niej, niż przedsiębiorstwu prywatnemu. A właśnie wchodzimy w okres złej koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#AdamKrzyżanowski">Powtóre: chwila jest trudna, ponieważ źródła pozabudżetowe, które były sokami ożywiającemi przedsiębiorstwa państwowe, są właśnie na wyschnięciu. Jakie to były źródła pozabudżetowe? To była pożyczka stabilizacyjna w kwocie 560 milionów i nadwyżki z ostatnich lat. Niestety, ostatni rok nie daje nadwyżki, chyba minimalną w najlepszym razie. Otóż poprzednio, począwszy od lipca 1926 r., każdy budżet miesięczny zamykał się nadwyżką. Ja to nawet obliczałem, nie chcę tu dokładnych cyfr przytaczać, ale wymienię okrągłe. Mieliśmy pół miliarda nadwyżki, 560 milionów z pożyczki stabilizacyjnej, razem miliard 100 milionów z czemś, to jest kwota, którą P. Minister Skarbu wykazał w przedłożonym komisji bilansie funduszów obrotowych.</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#AdamKrzyżanowski">Powiedział, że tyle mamy w aktywach i pasywach i naturalnie mamy znaczną przewyżkę aktywów. Ten miliard sto z czemś wziął się w połowie z pożyczki stabilizacyjnej, w drugiej połowie z nadwyżek. Co się z tem stało? To poszło na stabilizację waluty, to jest na wycofanie t. zw. piątek Grabskiego; uzbieraliśmy sobie zapasów kasowych parę set milionów, a reszta w znacznej mierze posłużyła na zakup papierów Banku Gospodarstwa Krajowego i Banku Rolnego, oraz na sfinansowanie różnego rodzaju przedsiębiorstw, które głównie korzystały z t. zw. funduszu F. W tej chwili weszliśmy w ten krytyczny punkt, kiedy przedsiębiorstwa nie będą mogły tego robić, bo niema już tych funduszów.</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#AdamKrzyżanowski">To jest punktum saliens i dlatego o tej kwestii mówię. Mówię po to, ażeby zwrócić uwagę na konieczność ostrożności, oszczędności i obmyślenia, jak te przedsiębiorstwa finansować na przyszłość. Otóż tutaj z zadowoleniem stwierdzam, że to, co zrobiły koleje, zawierając umowę z przedsiębiorstwem Lilpop i Rau, jest, zasadniczo rzecz biorąc, zdrowym sposobem finansowania przedsiębiorstw. Proszę Panów, przedsiębiorstwa państwowe potrzeba koniecznie finansować kapitałem prywatnym w najrozmaitszej formie. Jeżeli nie będziemy ich finansowali kapitałem prywatnym, to stan finansowy i ekonomiczny społeczeństwa będzie zły. To musimy sobie jasno powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Bardzo ważna jest kwestia oprocentowania.)</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#AdamKrzyżanowski">W tej chwili do niej przejdę, ale nie chcę, Panie Ministrze, wyczerpywać wszystkiego, ja to pozostawiam p. Ministrowi, jako referentowi budżetu kolejowego; tu bym się ograniczył do ogólnego rozważenia zagadnienia. Słusznie powiedział p. pos. Chądzyński, że oprocentowanie jest wysokie, ale w danych warunkach nie mogło być inaczej. Zgadzam się z tem oprocentowaniem dlatego, że interes ten przesuwa ciężar inwestycji na dalsze lata, to znaczy, że my przez 10 lat będziemy pobierali tą drogą pewną ilość wagonów i lokomotyw, a będziemy płacili przez lat 20. To jest konieczne, żeby stosunki uzdrowić. Tą drogą nie ścieśnimy rozwoju kolei, a bieżące wydatki uszczuplimy.</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#AdamKrzyżanowski">Zamiarem Rządu jest, o ile mi wiadomo, aby, gdy umowa dojdzie ostatecznie do skutku, te oszczędności, uzyskane przez rozłożenie zapłaty za wagony na dalsze terminy, zużytkować na rozbudowę linii Śląsk — Gdynia. To jest idea słuszna i, o ile mi wiadomo, jest zamiarem Rządu dać temu wyraz w ustawie budżetowej przez wprowadzenie odpowiednich zmian. Nie chcę wchodzić w szczegóły, o których ma zamiar mówić obszernie p. Chądzyński, tylko stwierdzam, że ta droga, którą w tym wypadku poszedł Rząd, jest mojem zdaniem wskazana i jedynem wyjściem z trudności.</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#AdamKrzyżanowski">Trzeba to zrobić także i w odniesieniu do innych przedsiębiorstw. Nie chciałbym rzucać tego twierdzenia gołosłownie, nie stawiając żadnego określonego programu; dla sprecyzowania swej myśli przykładowo, tylko przykładowo wspomnę o dwóch możliwościach. Ten dopływ kapitału prywatnego wcale nie potrzebuje polegać na sprzedaży, na wydzierżawianiu, aczkolwiek to jest możliwe. Rząd wydzierżawił hutę Blachownię i dobrze na tem wyszedł. To jest dobry interes Rządu.</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: A robotnicy?)</u>
          <u xml:id="u-2.71" who="#AdamKrzyżanowski">Są lepiej płatni, niż w przedsiębiorstwach państwowych. Niech Pan spojrzy, jak prywatne koleje niemieckie opłacają swoich pracowników.</u>
          <u xml:id="u-2.72" who="#AdamKrzyżanowski">Niekoniecznie chodzi mi o wydzierżawienie, ani o sprzedaż, niekoniecznie chodzi o to, żeby przemienić jakieś przedsiębiorstwo państwowe w towarzystwo akcyjne, którego część akcji byłaby sprzedana prywatnym kapitalistom. Prócz tych możliwości istnieją inne. A więc Gdynia. Gdynia jest przecież wielkiem naszem przedsięwzięciem, które z pewnością może w przyszłości opłacać się, jeżeli będziemy postępować odpowiednio. Tą odpowiednią polityką jest to, co zrobił sąsiedni Gdańsk. Trzeba stworzyć Radę Portu, któraby uzyskała dopływ kapitału prywatnego podobnie, jak go uzyskała Rada Portu w Gdańsku. To jest zupełnie możliwe i wykonalne i wówczas z pewnością rozwój Gdyni będzie większy, niż w wypadku, gdybyśmy tego nie zrobili, a równocześnie wielki ciężar finansowy, którym jest Gdynia, będzie umniejszony.</u>
          <u xml:id="u-2.73" who="#AdamKrzyżanowski">Przytoczę jeszcze jeden przykład: a więc Mościce. Mościce sfinansowano w ten sposób, że 40 kilka milionów wzięto z funduszu F. Idea przewodnia funduszu F polega na tem, ażeby to był fundusz ruchomy: revolwing credit. Rząd kupił listy Banku Rolnego. Chodzi o to, ażeby Rząd te listy komuś później sprzedawał, a potem kupował nowe. W tej myśli Rząd dążył do stworzenia centralnego banku rolnego. Myśl była trafna. Niestety, z powodu niekorzystnej sytuacji na targu międzynarodowym narazie nie udała się, ale sądzę, że do tej myśli może Rząd wróci. W każdym razie fundusz F będzie korzystnym, jeżeli się spełni to założenie, to znaczy, jeżeli to będzie revolwing credit, jeżeli te papiery będą w ruchu, będą sprzedawane i na miejsce ich będą kupowane inne. Jest kwestia, czy tych obligacji fabryki w Mościcach, kupionych przez fundusz F, nie możemy sprzedawać w formie obligacji z udziałem w zyskach, ale bez prawa głosu. O ile mi wiadomo, możliwość taka istnieje. Zresztą nie chcę przy tem obstawać, tylko chciałbym wyraźnie wypowiedzieć, że jeżeli Rząd nie wstąpi na drogę finansowania przedsiębiorstw kapitałem prywatnym, to w takim razie rezultat będzie bardzo smutny.</u>
          <u xml:id="u-2.74" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! Przedsiębiorstwa państwowe obciążają Skarb i obciążają naszą politykę handlową. Gdy rozpatrujemy politykę handlową Rządu, to często słyszymy zarzut, a ja sądzę, że on jest częściowo uzasadniony, że ta polityka handlowa jest wyrazem troski o interes przedsiębiorstw państwowych. Pan Tenenbaum poświęcił temu osobną książkę, która może nie we wszystkich punktach jest mylną.</u>
          <u xml:id="u-2.75" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.76" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż chciałbym o tej polityce handlowej Rządu kilka słów powiedzieć, a jeżeli do niej przechodzę, to jednak nie opuszczam całkowicie terenu budżetowego, bo polityka handlowa znajduje tutaj swój wyraz budżetowy, bo przecież, gdy Rząd daje premje wywozowe, to okoliczność ta wpływa na budżet. Tak samo cała polityka celna, wpływając na zwiększenie czy zmniejszenie dochodów z ceł, jest również polityką finansową. Otóż jeżeli chodzi o politykę handlową, to musi ona z natury rzeczy polegać na oddalaniu się od stanu wojennego i od skrępowań wojennych.</u>
          <u xml:id="u-2.77" who="#AdamKrzyżanowski">Polska, niestety, w odbudowie swego życia gospodarczego rozwija się stosunkowo powoli w porównaniu z wielu innemi państwami. Odbudowa powojenna w wielu innych państwach jest szybsza, niż w Państwie Polskiem. To dotyczy także odbudowy wojennej polityki handlowej. Ta wojenna polityka handlowa w Polsce jest w zaniku, powiedzmy, powolnym. Jeden z obcych pisarzy napisał o Polsce: „La Pologne emerge lentement des flots de la guerre”. Jeżeli teraz będę mówił o handlu zagranicznym, mam na myśli wogóle wymianę zagraniczną, to jest osoby, towary, pieniądze i kapitały, ale nie siłę. Nie jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, jak Szwajcaria, która jest już eksporterem, względnie importerem siły elektrycznej. Gdy rozwiniemy naszą elektryfikację, to prawdopodobnie do tego dojdziemy. Polska ma warunki po temu, żeby stać się eksporterem siły elektrycznej. Nowoczesna technika umożliwia tego rodzaju eksport, jest on już stosowany, ale narazie Polska nie wymienia sił, tylko osoby, towary i kapitały. Otóż w tym handlu istnieją liczne ograniczenia, narzucone nam częściowo przez zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-2.78" who="#AdamKrzyżanowski">Po wojnie zbrojnej na całym świecie zaczęła się wielka wojna ekonomiczna. Ja nie mówię o tem, do czego się dąży, tylko o tem, co jest. Otóż jest bellum omnium contra omnes. Każde państwo rozdaje na prawo i lewo ciosy natury ekonomicznej, coprawda samo obrywa przy tej sposobności, lecz są tacy silni, którzy tylko zadają ciosy a im samym przy tej sposobności nic złego się nie dzieje, inne są biedne, a więc bardziej stratne. Równowaga życia gospodarczego Polski polegała przed wojną na wielkim wywozie ludzi i na przywozie kapitałów. Przed wojną sprzedawaliśmy nasze listy zastawne zagranicy i mieliśmy silną emigrację. Cóż się dzieje obecnie?</u>
          <u xml:id="u-2.79" who="#AdamKrzyżanowski">Ta równowaga jest dziś zachwiana nie z naszej winy. Stany Zjednoczone wpuszczają tylko 6.000 Polaków rocznie, podczas gdy przedtem dziesiątki, a może setki tysięcy Polaków przesiedlało się rok rocznie do Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone zadały, mojem zdaniem, szczególnie silny cios naszemu życiu gospodarczemu specjalnie włościaństwu polskiemu, bo ono dostarczało tych kadr emigracyjnych. To jest okoliczność, na którą oczywiście wpływu nie mamy. Stany Zjednoczone uważały za stosowne to zrobić i musimy się z tem pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-2.80" who="#AdamKrzyżanowski">Francja zaś utrudnia nam ogromnie import kapitału. Nasza równowaga była i będzie polegać na wywozie ludzi i imporcie kapitału, to jest konieczność wypływająca z życia. Francja utrudnia nam import kapitału swoim systemem podatkowym. System podatkowy Francji to jest powód, dla którego transza francuskiej pożyczki stabilizacyjnej była tak mała, bo my musimy specjalnie wysokie procenty płacić od tej pożyczki. Francja zmniejszyła nieco te stawki w ostatnim roku, ale stosunkowo bardzo mało. Póki Francja tego nie zmieni, to kredyt długoterminowy we Francji będzie bardzo drogi i będziemy musieli się zapożyczać tylko na krótki termin, jak to robią Niemcy.</u>
          <u xml:id="u-2.81" who="#AdamKrzyżanowski">Niemcy. Przesilenie rolne — ja nie twierdzę, że zależy ono wyłącznie od zagranicy, ale powiedziałem już, co nam zrobiły Stany Zjednoczone, a co zrobiły Niemcy?</u>
          <u xml:id="u-2.82" who="#AdamKrzyżanowski">Nie dlatego, żeby nam chciały zrobić źle, mojem zdaniem one same sobie źle zrobiły. Ale nie chodzi o intencje, tylko o rezultaty. Proszę Panów, przesilenie rolnicze nie jest może tak międzynarodowem przesileniem, jak się twierdzi. Jest specjalnie przesileniem żytniem, z różnych powodów ma charakter przesilenia polsko - niemieckiego. Nasze ceny żyta są poniżej cen światowych o premię eksportową Niemiec. Ta premia eksportowa niemiecka, — zdaje mi się, że tak jest, ale udowodnić tego nie potrafię, — ta premia eksportowa obniżyła ceny żyta. Bo kto na niej zyskał? Przedewszystkiem skandynawczycy, którzy jedzą tani chleb żytni polski i niemiecki, ale na tem nie zyskali ani Niemcy, ani Polacy, bo ceny międzynarodowe spadły pod naciskiem tych premii eksportowych niemieckich, a ten spadek odbił się spadkiem ceny wewnętrznej, szczególnie silnie w Polsce, wobec słabości naszego organizmu ekonomicznego.</u>
          <u xml:id="u-2.83" who="#AdamKrzyżanowski">Cieszę się, że doszło do skutku porozumienie, którego szczegółów zresztą nie znam, co do ograniczenia konkurencji polsko - niemieckiej w zakresie żyta na targach skandynawskich. Uważam tę ideę za zdrową.</u>
          <u xml:id="u-2.84" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! Zagranica w znacznej mierze narzuciła nam politykę reglamentacyjną w obrocie naszej samowystarczalności i czynnego bilansu handlowego, atoli zachodzi pytanie, czy nie poszliśmy w tym kierunku za daleko. To jest to pytanie, które powinno specjalnie rolników interesować, bo ta polityka obciąża wieś. Mamy w tej chwili, o ile się nie mylę, 190 zakazów przywozu. Z tego coprawda 120 jest wynikiem wojny celnej z Niemcami, ale i pozostałe 70 zakazów przywozu jest rekordem międzynarodowym. Osiągnęliśmy stanowczo rekord w tej polityce zakazów przywozu i wywozu. Ta polityka dozna, przypuszczam, złagodzenia w razie dojścia do skutku traktatu handlowego w Niemcami. Nie będę o tem mówił, bo rokowania są w toku, i p. Minister Zaleski powiedział, że ten tak ważny fakt dla życia gospodarczego Polski rozstrzygnie się w najbliższych dniach, — chcę tylko jedno stwierdzić. Przypuśćmy, że te rokowania się rozbiją — mam nadzieję, że się nie rozbiją, ale muszę brać pod uwagę ewentualność ich rozbicia, — wówczas zachodzi zasadnicze pytanie, pytanie bardzo doniosłe i politycznie i ekonomicznie, czy mamy przystąpić do międzynarodowej konwencji zakazów przywozu i wywozu, czy nie. Termin upływa 31 maja. Otóż chcę z tej trybuny dać wyraz przekonaniu, że w razie dojścia do skutku tej umowy handlowej z Niemcami, do konwencji przystąpimy — to nie ulega wątpliwości. Ale sądzę, że nawet w razie niedojścia do skutku umowy z Niemcami, także powinniśmy do konwencji przystąpić. Państwa, sygnujące tę umowę, zgodziły się na to, że możemy przystąpić do niej z wyłączeniem zakazów przywozu i wywozu, odnoszących się do Niemiec i Czech. Zgodzono się na to, że Polska może do tej umowy przystąpić z tem zastrzeżeniem. Nasz Rząd był zdania, że nieprzystąpienie do tej umowy będzie korzystne ze względu na rokowania handlowe z Niemcami. Mam wielkie wątpliwości co do trafności tej polityki.</u>
          <u xml:id="u-2.85" who="#AdamKrzyżanowski">W każdym razie chcę stwierdzić, że o ileby te rokowania się rozbiły, to do międzynarodowej umowy przystąpić powinniśmy. Mam na myśli tę umowę, która pozwala nam zatrzymać nasze zakazy przywozu i wywozu w stosunku do Niemiec i Czech. Państwa sygnujące, powtarzam, godzą się na ten wyjątek i z zastrzeżeniem tego wyjątku powinniśmy do tej umowy przystąpić, bez względu na wynik rokowań z Niemcami. To chciałem powiedzieć, uważam tę rzecz dla rozwoju naszego ekonomicznego za niezmiernie ważną.</u>
          <u xml:id="u-2.86" who="#AdamKrzyżanowski">Ten rozwój idzie w kierunku daleko sięgającej reglamentacji handlowej — na szczęście nie we wszystkich kierunkach. Powiedziałem, że chodzi o wymianę osób i pieniędzy. Pod tym względem zaszły bardzo dodatnie zmiany z chwilą zaciągnięcia pożyczki stabilizacyjnej. Z tą chwilą wprowadzono w Polsce wolność obrotu walutami i dewizami, wolność wywozu złota, z tą chwilą operacje czarnej giełdy stały się legalne, a z tą chwilą czarna giełda zniknęła. To jest zresztą jedyny sposób jej wytępienia.</u>
          <u xml:id="u-2.87" who="#AdamKrzyżanowski">Tak samo i w zakresie obrotu osób Rząd wydał rozporządzenie korzystne, mianowicie zniżył stawki paszportowe od 1 kwietnia.</u>
          <u xml:id="u-2.88" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli więc chodzi o obrót osób i o obrót pieniędzmi i kapitałami, to rozluźniono pęta, krępujące rozwój naszego życia gospodarczego, ale w obrocie towarowym polityka jest odmienna. Uważam, że tu jest sprzeczność między polityką pożyczki stabilizacyjnej, znajdującej swój wyraz w zniżce paszportów, a polityką, utrzymującą tę reglamentację w tak Wysokiem napięciu w zakresie obrotu towarowego. Tę sprzeczność należy usunąć i za sposób usunięcia jej uważam przystąpienie do międzynarodowej konwencji w zakresie przywozu i wywozu.</u>
          <u xml:id="u-2.89" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli mowa o międzynarodowych konwencjach, to inaczej osądzam problem przystąpienia do tak zw. rozejmu celnego. To jest kwestia trudniejsza, tu mam mniej zdecydowane zdanie i nie chcę w tej chwili o tem mówić, a wspominam tylko dlatego, żeby uniknąć nieporozumienia. Jeżeli przemawiam za przystąpieniem naszem do międzynarodowej konwencji w sprawie przywozu i wywozu, to nie przesądzam tem stanowiska naszego w sprawie rozejmu celnego. Dlaczego uważam zakaz przywozu i wywozu za zły, dlaczego uważam za złe to, co się z tem łączy, to jest wszelkie przywileje, monopole, renty i t. d., które z tego płyną?</u>
          <u xml:id="u-2.90" who="#AdamKrzyżanowski">Stan rzeczy jest obecnie taki, że Rząd nasz wydaje szereg zarządzeń, od których dopuszcza się ulgi, weźmy np. kwestię premii wywozowych na żyto. Nie chcę wchodzić w to czy one są słuszne, czy nie, w każdym razie wolę premie wywozowe na żyto, niż projektowany podobno monopol handlu zagranicznego zbożem. Nie chcę wchodzić w tę kwestię, tylko skonstatuję fakt, że mamy premie wywozowe i nie mamy premii wywozowych, tak jak mamy i nie mamy cła na saletrę chilijską, ponieważ Rząd daje ulgi według swobodnego uznania władz. Są więc ludzie, którzy nie płacą cła od wywozu saletry, i są tacy, którzy płacą; są ludzie, którzy dostają premie wywozowe, i są ludzie, którzy nie dostają. Otóż ten system, bardzo powszechny w naszej praktyce administracyjnej, jest szkodliwy. Jest on bardzo szkodliwy, bo nie wyobrażam sobie, żeby Rząd mógł trafnie te rzeczy rozróżniać, najzdolniejszy, najsprawiedliwszy, najuczciwszy nawet urzędnik nie potrafi tego odróżnić, bo sam zgubi się w tym lesie.</u>
          <u xml:id="u-2.91" who="#AdamKrzyżanowski">A prócz tego, proszę Panów, niemoralność musi przy tym systemie kwitnąć. Przecież tego rodzaju pozwolenia są podarunkiem. Mówi się często w Polsce, że handel upada. Niestety, ale jest jeden handel, który kwitnie, a tym handlem kwitnącym jest nielegalny, nieopodatkowany handel pozwoleniami na wywóz i przywóz i on zabija handel legalny.</u>
          <u xml:id="u-2.92" who="#AdamKrzyżanowski">Polityka ta jest szkodliwa, bo wprowadza do handlu moment spekulacji. Handel stał się loterią, wszelka możliwość kalkulacji upadła. My musimy wrócić do polityki bardziej sztywnej, a nie tak elastycznej jak obecnie; elastycznej w rozumieniu indywidualizowania. Obecnie ta polityka polega na tem, że jest w każdym wypadku inna. Mnie się zdaje, że polityka powinna być sztywna i mniej zmienna. W ostatnich latach wyszło 17 ustaw, regulujących obrót zboża w zakresie przywozu i wywozu. Zdaje mi się, że jeżeli chodzi o to, co było przedmiotem tak wielkiej troski Komisji Budżetowej, to znaczy o uzdrowienie naszego życia gospodarczego, to pierwszym sposobem jest racjonalna polityka finansowa, a drugim, może nie mniej ważnym, jest racjonalna polityka handlowa.</u>
          <u xml:id="u-2.93" who="#AdamKrzyżanowski">Ta polityka handlowa nie ma polegać na przesądzie w dążeniu do czynnego bilansu handlowego. Doktryna czynnego bilansu handlowego jest pozostałością inflacyjną. W czasie inflacji mówiono, że powód spadku marki i złotego nie leży w budżecie, lecz w bilansie handlowym. Zawsze tę doktrynę zwalczałem, zdaje mi się zresztą, że wielu ją zwalczało, a tok wypadków przyznał słuszność temu rozumowaniu. I dziś nie widzę, proszę Panów, zbawienia w czynnym bilansie handlowym. Jeżeli dąży się do importu kapitałów zagranicznych, a przecież w tym celu była zawarta pożyczka stabilizacyjna, to przecież chce się doprowadzić do bilansu handlowego, przynajmniej narazie, biernego. Import kapitałów zagranicznych jest identyczny z biernym bilansem handlowym, to też ideał czynnego bilansu jest uzasadniony, ale w umiarkowanym stopniu; boję się przesady w tym kierunku. Sądzę, że Rząd trafnie robi, dając pewne kredyty eksportowe, właściwie nie dając, a raczej gwarantując pewne kredyty eksportowe. Rząd ma zamiar, o ile mi wiadomo, przedłożyć w najbliższym czasie ustawę w tym kierunku, — niektóre gwarancje już dano. Rząd zgodził się na to, że Bank Gospodarstwa Krajowego dał tę gwarancję dla zaradzenia bezrobociu, dla zmniejszenia procesu ograniczenia produkcji hutniczej na Górnym Śląsku. Otóż w tej mierze będzie przedłożona ustawa Sejmowi. Tę politykę uważam za słuszną w zasadzie, natomiast tej idei nie podzielam, jakoby należało przy sposobności reformy podatku obrotowego wprowadzić specjalny podatek wyrównawczy od importu. W tej idei widzę objaw przesądnej troski o bilans handlowy.</u>
          <u xml:id="u-2.94" who="#AdamKrzyżanowski">Polityka reglamentacji obrotu handlowego i zbytniego popierania aktywności naszego bilansu wydaje mi się sprzeczną z polityką, zainaugurowaną przez zaciągnięcie pożyczki stabilizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-2.95" who="#AdamKrzyżanowski">Cieszę się, że mam sposobność bronić tej pożyczki, w której brałem udział — pars minima fui, nie „magna”, tylko „minima”, i nie biorę całkowitej odpowiedzialności za wszystkie jej szczegóły. Pożyczka stabilizacyjna osiągnęła skutek w większej mierze, niż powszechnie się przypuszcza. Zarzuca się jej często, z rozczarowaniem się wspomina, że nie była kluczową. Ja pozwolę sobie być odmiennego zdania. Zapewne, że nie była w tym stopniu kluczową jak byśmy tego pragnęli, ale cel swój osiągnęła, dając murowany fundament naszej walucie i póki ten murowany fundament będzie utrzymany, póty jest pewność, że stosunki ekonomiczne muszą się z biegiem czasu poprawić.</u>
          <u xml:id="u-2.96" who="#AdamKrzyżanowski">Dowodem, że pożyczka cel swój częściowo osiągnęła, jest przebieg wypadków w r. 1925 i 1929. Spadek złotego w 1925 roku zaczął się od tego, że wycofano kredyty krótkoterminowe zagraniczne z banków. W 1929 r. takiego wycofania nie było. Nasze życie ekonomiczne utrzymuje się na tym skromnym poziomie, jaki osiągnęło dzięki temu, że w naszych bankach spoczywa kilkaset milionów złotych depozytów zagranicznych i te depozyty nie były ruszone w r. 1929, mimo ciasnoty gotówki na targu międzynarodowym; niektóre wycofano, ale innych udzielono, dzięki czemu mimo ciężkiego międzynarodowego przesilenia, waluta nasza się ostała, co dobrze zresztą wróży na przyszłość. Chciałbym nadmienić, że dopływ kredytu zagranicznego, dzięki tej walucie, trwa. Nie tylko nie wycofują się depozyty zagraniczne, ale nadto nasze życie gospodarcze uzyskuje pewne nowe kredyty. I żeby nie być gołosłownym, mam przed sobą wykaz, sporządzony przez Ministerstwo Skarbu, który obejmuje tylko część tego dopływu kapitałów zagranicznych do gospodarstwa krajowego, tę część, o której się pozytywnie i konkretnie ministerstwo dowiedziało. Naturalnie, że dopływ ten w r. 1929 był znacznie mniejszy niż w 1928 r., kiedy zaciągnięto pożyczkę woj. śląskiego, m. Warszawy i Poznania na łączną kwotę około 150 milionów złotych. W r. 1929 Warszawskie T-wo Kredytowe Ziemskie uzyskało 2 miliony dolarów, Polskie Radjo uzyskało 270.000 f. szt., Norblin, Buch i Werner — 500.000 dolarów. PAST-a, wiemy wszyscy, co to jest, uzyskała szwedzkich koron 10 milionów, z pomocą których robi inwestycje w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-2.97" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż ten dopływ istnieje. On jest większy od cyfr, tutaj przezemnie przytoczonych, nie obejmuje np. widocznego zainteresowania się kapitału belgijskiego. Z radością stwierdzam, że kapitał belgijski wykazuje duże zaufanie do stosunków polskich i staje się czynnym na naszym terenie. Nie wątpię, że z biegiem czasu, jeżeli potrafimy się wyrobić i finansowo ostać się na poziomie obecnie uzyskanym, to znaczy, jeżeli nie Zachwieje się ani waluta, ani równowaga budżetowa, to ten przypływ kapitału zagranicznego wzrośnie.</u>
          <u xml:id="u-2.98" who="#AdamKrzyżanowski">Jestem zwolennikiem przypływu kapitału zagranicznego naturalnie w rozsądnych granicach, bo jestem antietatystą.</u>
          <u xml:id="u-2.99" who="#komentarz">(Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-2.100" who="#AdamKrzyżanowski">Etatyzm w Polsce jest pewną koniecznością, wynikającą stąd, że Państwo bierze na siebie rozwiązanie zadań, dla których niema kapitału prywatnego, bo go niema w Polsce. Ten kapitał prywatny, jednak niestety — musimy to sobie powiedzieć — będzie w znacznej mierze tylko kapitałem zagranicznym. Gdyby go nie było, to ostatecznie zakres działania Państwa będzie i tak dalej rósł. Jestem zwolennikiem importu kapitału zagranicznego także dlatego, że jestem zwolennikiem wysokich płac. Jestem przekonany, razem z wielu Panami w tej Izbie, zdaje się, że z wszystkimi, że wysokie płace są pożądane. A czem są wysokie płace? Wysokie płace są niczem innem jak tylko kapitałem obrotowym społeczeństwa. Bez kapitału obrotowego naturalnie z wysokością płac będzie gorzej.</u>
          <u xml:id="u-2.101" who="#komentarz">(Głos: Z tem jest bardzo źle, niestety.)</u>
          <u xml:id="u-2.102" who="#AdamKrzyżanowski">Będę i o tem mówił. Ponieważ chodzi mi o podniesienie wysokości płac, jestem za rozsądnym importem kapitału zagranicznego, który przecież nasz obieg pieniężny z biegiem czasu upłynni.</u>
          <u xml:id="u-2.103" who="#AdamKrzyżanowski">Wysokie płace są równoznaczne z podniesieniem konsumcji. Pada tu często, w tej Izbie, hasło podniesienia wysokości płac i wzmożenia konsumcji. Ja z hasłami temi zupełnie się solidaryzuję. Dlatego głowię się nad tem, jakby do tego doprowadzić. Hasło wzmożenia konsumcji samo przez się nie wystarcza. O polityce konsumenta, uprawianej przez Państwo, wiemy wszyscy, żeśmy w niej coś nie coś przesadzili. Także i gospodarstwo prywatne poszło na zbytnie forsowanie konsumcji, które się fatalnie skończyło. Przypomnę Panom tylko sprzedaż na raty i inflancję weksli, o której na komisji p. Rosmarin powiedział, że obecnie w Polsce walutą obiegową jest protestowany weksel. Jest to polityka prywatnych przedsiębiorców, która forsowała konsumcję, która się nie udała.</u>
          <u xml:id="u-2.104" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli się mówi, że konsumcja u nas jest mała, to wiemy, że choć jest absolutnie mała, jednak jest większa niż była przed wojną, jest większa w stosunku do produkcji, a to jest moment decydujący. My nie mamy kapitału obrotowego, bo nie mamy oszczędności, to znaczy, że ustosunkowanie produkcji do konsumcji pogorszyło się po wojnie, że konsumcja w stosunku do produkcji wzrosła. To samo Chciałbym powiedzieć o wysokości płac.</u>
          <u xml:id="u-2.105" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, na wysokość płac można spojrzeć tak samo, jak na konsumcję, nie indywidualnie, lecz globalnie. Zdaje mi się, że to jest zadaniem generalnego referenta budżetu, który podaje w globalnych cyfrach dochody i wydatki, a mniej go interesuje, skąd się te cyfry globalne biorą, jakie są ich szczegóły. Tak samo jest z problemem płac i na poparcie tego, że chodzi o globalny problem, pozwolę sobie przytoczyć, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-2.106" who="#AdamKrzyżanowski">Przemawiając tu w Sejmie 6 listopada 1928 r. na temat zbliżającego się kryzysu, powiedziałem, że bilans handlowy stanie się czynnym. Rzeczywiście stał się czynnym bilans handlowy, co jest jednak małą pociechą. Ale powiedziałem także, że mojem zdaniem płace spadną. Naturalnie, rzuciwszy w świat tę przepowiednię, śledziłem z zajęciem, czy ona się sprawdzi. I mogę powiedzieć, że ona się sprawdziła, globalnie rzecz biorąc. Coprawda nie miałem w mojej przepowiedni globalności na myśli, nie chcę się przeceniać.</u>
          <u xml:id="u-2.107" who="#AdamKrzyżanowski">Płace nie spadły indywidualnie. Jeżeli weźmiemy pod uwagę płace poszczególnych robotników, to one wcale nie spadły, ale jeżeli weźmiemy udział płac w ogólnym dochodzie społeczeństwa, to obniżył się on przez bezrobocie robotników przemysłowych i obniżył się przez spadek płac robotników rolnych. Ostatecznie chłop jest przecież kapitalistą, ale równocześnie i robotnikiem i może w większej mierze robotnikiem, zwłaszcza drobny chłop, niż kapitalistą.</u>
          <u xml:id="u-2.108" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż jeżeli chodzi o udział płac w życiu gospodarczem Polski, w ogólnym dochodzie, to się okazało, że ten udział płac spadł tak samo jak w r. 1925. Nasze życie gospodarcze wytrzymuje małe dawki, niestety — z największem ubolewaniem to stwierdzam, — tylko małe dawki podwyżki płac. Podwyższenie płac w r. 1924 zniknęło w przesileniu r. 1925. Po tem przesileniu nastąpiła podwyżka płac w latach 1927/8 i ona też została zmieciona przesileniem 1929 r. Jeżeli nawet niektórzy robotnicy, zajęci przez 6 dni w tygodniu, nie ponieśli straty, to jednak płace w globalnej sumie spadły.</u>
          <u xml:id="u-2.109" who="#komentarz">(P. Czapiński: Każdy będzie się tem pocieszał, że globalnie jest lepiej.)</u>
          <u xml:id="u-2.110" who="#AdamKrzyżanowski">Ja się nie pocieszam, tylko stwierdzam, że niestety tak jest.</u>
          <u xml:id="u-2.111" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan weźmie przemysł włókienniczy wielki, o 40% obniżono płace przed dwoma tygodniami.)</u>
          <u xml:id="u-2.112" who="#AdamKrzyżanowski">Więc tembardziej moja przepowiednia się sprawdza. To jest tylko woda na mój młyn, chociaż nie życzę sobie tego, tak samo jak i Pan, ale niestety, widzę trudności zaradzenia temu.</u>
          <u xml:id="u-2.113" who="#AdamKrzyżanowski">Hasło wysokich płac jest tutaj tak często propagowane. P. poseł Diamand bardzo często twierdzi, że istnieje jednomyślność co do tego, że to hasło można łatwo zrealizować i powołuje się na przykład Stanów Zjednoczonych. Wobec tego niech mi będzie wolno przypomnieć, że Międzynarodowe Biuro Pracy, a zatem organizacja z pewnością życzliwa robotnikom, w jednym z ostatnich zeszytów opublikowała pracę p. Richardsona, swego dyrektora, specjalnie dyrektora działu płac, o możliwościach stosowania w Europie polityki wysokich płac, z takiem powodzeniem stosowanych w Stanach Zjednoczonych. P. Richardson dochodzi do melancholijnych naogół rezultatów, dochodzi do tego, że wysokość płac można podnieść najłatwiej w ich realnej sile kupna, nie podwyższając płac nominalnych, a więc przez zniżkę cen towarów.</u>
          <u xml:id="u-2.114" who="#komentarz">(Głos: Ale to nie stało się.)</u>
          <u xml:id="u-2.115" who="#AdamKrzyżanowski">To się nie stało, o ile chodzi o ceny towarów skartelizowanych. Zaś kryzys rolny nie jest tak, jak się zwykle sądzi, tylko problemem podniesienia cen towarów rolniczych, on jest również problemem obniżenia cen towarów przemysłowych i przez to obniżenie cen towarów ogólnych osiągnąć można zwyżkę płac.</u>
          <u xml:id="u-2.116" who="#AdamKrzyżanowski">Ale to niewątpliwie jest trudnem.</u>
          <u xml:id="u-2.117" who="#komentarz">(P. Dąbski: Zamknięcie nożyczek.)</u>
          <u xml:id="u-2.118" who="#AdamKrzyżanowski">To właśnie powiedziałem, ale zamknąć nożyczki można albo przez wielkie podniesienie cen towarów rolnych, albo przez obniżenie cen towarów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-2.119" who="#komentarz">(Głosy: My się zgadzamy z Panem.)</u>
          <u xml:id="u-2.120" who="#AdamKrzyżanowski">Spadek płac objawił się w Polsce przedewszystkiem wzrostem bezrobocia. W tym stanie rzeczy nasuwa się pytanie, czy i o ile można mu zaradzić. Chodzi mi o to, czy Rząd nie powinienby w tych ciężkich czasach dla zaradzenia bezrobociu podnieść wydatki inwestycyjne. Jest to kwestia identyczna z żywo dyskutowanym problemem, czy nie należałoby ruszyć zapasów kasowych na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-2.121" who="#AdamKrzyżanowski">Pan referent budżetu Ministerstwa Skarbu ogłosił wczoraj artykuł, który czytałem z wielkiem zainteresowaniem, oświadczający się przeciw ruszeniu zapasów kasowych. Ja w zasadzie zgadzam się z jego poglądem, ale z ograniczeniem, o którem zaraz będzie mowa. Co się tyczy wielkości tych zapasów kasowych, to Minister Skarbu przedłożył bilans funduszów obrotowych. Z tego bilansu wielkość tych zapasów jest widoczna. A jednak jest trudno obliczyć ich stosunek do ewentualnych potrzeb. W razie, gdyby koniunktura pogarszała się, doprowadziłoby to do znacznego spadku dochodów Państwa. Musimy się, niestety, liczyć z tem, że w razie pogorszenia się koniunktury nastąpi kompresja wydatków, do której Rząd upoważniony jest z art. 6. Ale to może nie wystarczyć dla zadośćuczynienia zobowiązaniom ustawowym Państwa. Przecież pensje urzędnikom trzeba płacić i tu kto wie, — jeżeli stosunki będą niekorzystne — czy nie okaże się konieczność sięgnięcia do zapasów kasowych. P. prof. Rybarski już przewiduje tę ewentualność. Jednak jestem zdania, że można i należy coś zrobić dla zatrudnienia bezrobotnych ze środków pozabudżetowych bez sięgania wprost do zapasów kasowych. Zresztą po części sięgnęliśmy już do nich. Izba uchwaliła wniosek o przeznaczenie 50 milionów na cele budowlane, który może po części na zapasach kasowych zaciążyć, bo jeżeli w tym roku budżetowym nie będzie nadwyżki, to się tę kwotę sfinansuje z zapasów kasowych, Uchwaliliśmy także na zasadzie mego referatu wypuszczenie nowej dolarówki, która przewiduje 25 milj. złotych na kredyty rolne i uchwalono zaliczkę z zapasów kasowych na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-2.122" who="#AdamKrzyżanowski">Chcę przedstawić Wysokiemu Sejmowi ewentualność pójścia o krok dalej. Chciałbym to, co tak ogólnie powiedziałem, tak bardzo ogólnie, przecież zakończyć pewną konkretną myślą, wychodzącą poza granicę budżetu. — Jestem zdania, że Rząd powinien jak najprędzej przystąpić do emisji akcji Banku Polskiego, których jest właścicielem; uzyska z tego kwotę 80 milionów złotych i powinien tę kwotę przeznaczyć na jeden jedyny cel, na przyśpieszenie budowy kolei Śląsk-Gdynia. Sądzę, że ta operacja nie jest naruszeniem...</u>
          <u xml:id="u-2.123" who="#komentarz">(Senator Gross przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-2.124" who="#AdamKrzyżanowski">Tak, p. Senator chce robić inflancję, ale zresztą przepraszam, bo nie wiem, czy wolno tu odzywać się do senatorów.</u>
          <u xml:id="u-2.125" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wolno odpowiedzieć po 60 dniach. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.126" who="#AdamKrzyżanowski">Muszę powiedzieć, nie apelując do senatorów, którzy tutaj nie mają głosu, że w naszem społeczeństwie są głosy na szczęście odosobnione, na korzyść inflancji. Są tacy, którzyby chcieli, aby Państwo teraz zapożyczyło się w Banku Polskim. Temu jestem stanowczo przeciwny, natomiast jestem za emisją akcji Banku Polskiego i o tem parę słów powiem.</u>
          <u xml:id="u-2.127" who="#AdamKrzyżanowski">Emisja Banku Polskiego była przez Rząd przygotowana w listopadzie i z nieznanych mi przyczyn była odroczona. Obecnie jest dobra chwila dla sprzedaży akcji.</u>
          <u xml:id="u-2.128" who="#komentarz">(P. Rataj: Kto je kupi?)</u>
          <u xml:id="u-2.129" who="#AdamKrzyżanowski">Panie Marszałku, za to gwarantuję, że one będą sprzedane, to jest pewne.</u>
          <u xml:id="u-2.130" who="#komentarz">(Głos: Po ile?)</u>
          <u xml:id="u-2.131" who="#AdamKrzyżanowski">W tej chwili powiem. Chcę rzecz skonkretyzować, nie rzucam jakichś idei nieprzemyślanych. Nad tą kwestią zastanawiałem się i zastanawiał się Rząd, który z nieznanych mi przyczyn od tego odstąpił. Najpierw chcę powiedzieć dla uspokojenia wszystkich, że obecnie akcje Banku Polskiego, będące w ręku Państwa, nie dają Państwu prawa głosu. Jeżeli się je sprzeda, to w tym kierunku nic się nie zmieni. Według planu pożyczki stabilizacyjnej Pastwo ma akcje ale nie głosuje na żadnem zgromadzeniu, żeby nawet cień nie padał, że ta instytucja nadużywa swojego kredytu dla celów państwowych. Po drugie, akcje są sprzedawane bez prawa głosu. Rzecz jest taka, że akcje się nabywa, ale jeżeli się chce głosować, to trzeba iść do p. prezesa Banku i on dopiero daje pozwolenie na głosowanie. To jest ważne, mówię o tem dla uspokojenia obaw tych, którzy myślą, że to zagranica kupi Być może, że zagranica część tego pakietu kupi, ten wypadek zajść może, lecz zagranica prawa głosu nie dostanie. Ani zagranica nie głosuje, ani Państwo nie głosuje.</u>
          <u xml:id="u-2.132" who="#komentarz">(P. Rybarski: Ale trudno odmówić.)</u>
          <u xml:id="u-2.133" who="#AdamKrzyżanowski">Panie Prezesie, nie wątpię, że obecny prezes Banku Polskiego będzie energiczny.</u>
          <u xml:id="u-2.134" who="#komentarz">(P. Rybarski: Przed tem, za dawnego prezesa nie było kandydatów zagranicznych na prawo głosu.)</u>
          <u xml:id="u-2.135" who="#AdamKrzyżanowski">I teraz nie będzie. Zawsze żałują Panowie tych czasów, kiedy był dawny prezes.</u>
          <u xml:id="u-2.136" who="#komentarz">(P. Stroński: Ten prezes Banku dotąd nie był wcale energiczny.)</u>
          <u xml:id="u-2.137" who="#AdamKrzyżanowski">Znam prezesa, to jest nasz docent z Krakowa. Mam do niego zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-2.138" who="#AdamKrzyżanowski">Co do ceny emisyjnej akcji, Panowie wiedzą, że istnieje list p. Ministra Skarbu Czechowicza, na zasadzie którego każdy posiadacz dwóch akcyj Banku Polskiego uzyska prawo nabycia trzeciej, po cenie 150. Ten list jest zobowiązaniem, które będzie honorowane. Nie można dopuścić, by list Ministra Skarbu stał się słowami bez treści. List ten jest wystawiony dlatego, że ówczesny prezes Banku Polskiego bardzo energicznie dbał o interesy akcjonariuszów, twierdził, że pożyczka stabilizacyjna jest dla akcjonariuszów krzywdząca i w toku długich dyskusji ten list uzyskał. Pozatem Rząd naturalnie będzie sprzedawał akcje po kursie dowolnym. Wyobrażam sobie, że Rząd będzie emitował akcje po 150 a każdy posiadacz dawnych 2 akcyj będzie miał prawo do jednej nowej. Kapitał zakładowy Banku wynosi 150 milionów nominalnie, z czego Rząd ma 50 milionów nabytych za 75 milionów i po powyższej cenie będzie odsprzedawał. Oznaczy się stosunkowo krótki termin dla wykupna. Najlepiej to teraz zrobić, bo akcje teraz mają najmniejszą wartość. Stoją po 184, a w tem już jest 20 zł dywidendy, płatnej za kilka dni, więc istotnie kurs wynosi 164. Trzeba to teraz zrobić, wyznaczyć krótki termin, a potem Rząd będzie sprzedawać po cenie giełdowej, więc niewątpliwie wyższej i Rząd zrealizuje nie 75, lecz 80 lub 80-kilka milionów. Tę kwotę, mojem zdaniem, można zaliczkować z zapasów kasowych, gdyby sprzedaż przeciągnęła się na dłuższy czas. Nie chcę do zapasów tych sięgać, zgodnie z profesorem Rybarskim, ale uważam, że zaliczkowanie na ten cel jest dopuszczalne, aby akcję tę szybciej uruchomić.</u>
          <u xml:id="u-2.139" who="#AdamKrzyżanowski">Jest tylko pewna trudność formalna w tem, jak doprowadzić do tego, aby ta kwota wpłynęła na cel przezemnie określony.</u>
          <u xml:id="u-2.140" who="#AdamKrzyżanowski">Mianowicie, według planu stabilizacyjnego, kwota ta wpłynąć ma do funduszu F, ale nie wiadomo, czy koleje mogą sięgać do funduszu F, do którego mają dostęp tylko przedsiębiorstwa skomercjalizowane. Przed dwoma laty poczta właśnie po to tak szybko się skomercjalizowała, aby w tym funduszu zaciągnąć pożyczkę 15 milionów.</u>
          <u xml:id="u-2.141" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Na tem komercjalizacja się skończyła. P. Rybarski: Ale zwolniono od podatku w tym dekrecie.)</u>
          <u xml:id="u-2.142" who="#AdamKrzyżanowski">Ja tego dekretu nie pisałem. To jest kwestia wątpliwa, czy kolej jest skomercjalizowana, czy nie. Pod tym względem, jak często w Polsce, istnieje sytuacja dwuznaczna.</u>
          <u xml:id="u-2.143" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Napewno nie skomercjalizowana.)</u>
          <u xml:id="u-2.144" who="#AdamKrzyżanowski">Pan Minister wie, że Sąd Najwyższy orzekł, że kolej jest osobą prawną i że dekret częściowo wszedł w życie. Przypuśćmy, że kolej z tego powodu nie może sięgać do funduszu F, Tych trudności można łatwo uniknąć, jeżeli się przeleje do funduszu F) owe 80 milionów, ze sprzedaży akcji Banku Polskiego, jeżeli wówczas fundusz F) kupi obligacje Banku Gospodarstwa Krajowego w kwocie 50 milionów, emitowane na podstawie ustawy ostatnio uchwalonej przez Sejm, oraz te obligacje rolne, opiewające na mniejwięcej 25 milj., które będą emitowane na zasadzie planu emisji dolarówek. W tym wypadku fundusz F zasili zapasy kasowe kwotą około 80 milj., którą należy mojem zdaniem przeznaczyć na budowę kolei Śląsk-Gdynia.</u>
          <u xml:id="u-2.145" who="#AdamKrzyżanowski">Jestem przeciwnikiem rozpraszania akcji. Uważam, że raz wreszcie trzeba skończyć kolej Śląsk-Gdynia. Świadom jestem tego, że projekt ten jest tylko kroplą w morzu w walce z bezrobociem, ale czem chata bogata tem rada.</u>
          <u xml:id="u-2.146" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie, należymy wszyscy do szczęśliwego pokolenia, które przeżyło urzeczywistnienie wielkich ideałów mocarstwowych i demokratycznych. Niema róż bez kolców. Koszty urzeczywistnienia tych ideałów są wielkie, ale nie zrażamy się tem, gdyż lekceważymy sobie wartości materialne w stosunku do wartości idealnych. Nie zrażamy się tem ponieważ jesteśmy przekonani, że z biegiem czasu ta realizacja wielkich ideałów mocarstwowych i demokratycznych wyrazi się także w sukcesach ekonomicznych. Jestem przekonany, że nigdy ludność zamieszkująca ziemie polskie nie dożyłaby później tego stopnia dobrobytu, jaki osiągnie przez szczęśliwą realizację mocarstwowych i demokratycznych ideałów. Położenie jest chwilowo trudne, ale zaradzenie temu leży w naszym ręku, jestem przekonany, że jeżeli będziemy stosować trafną politykę ekonomiczną i finansową, to ta poprawa niewątpliwie nastąpi.</u>
          <u xml:id="u-2.147" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie, stawiam wniosek o przyjęcie bez zmian wniosków Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-2.148" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Zamierzając przedstawić stanowisko naszego klubu, Polskiej Partii Socjalistycznej, wobec budżetu, pozwolę sobie na wstępie zrobić parę uwag formalnych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzCzapiński">Ubolewamy, że do dziś niema w Polsce skodyfikowanego prawa budżetowego. W specjalnej rezolucji wezwaliśmy Rząd do przedłożenia projektu prawa budżetowego. Ubolewamy dalej nad tem, że nie wszystkie dziedziny polskiego życia państwowego finansowego są objęte budżetem. Wiele funduszów specjalnych, jak np. fundusz budowlany i inne mu podobne, nie wchodzi w zakres budżetu i ich gospodarka dla szerokich warstw społeczeństwa jest zagadkowa. Należałoby, proszę Panów, żeby czemprędzej wszelka gospodarka pozabudżetowa raz się skończyła.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzCzapiński">Przechodzę jednak do meritum, jako że jestem ograniczony czasem. Obecnie, proszę Panów, mamy zatwierdzić budżet dla okresu, w którym społeczeństwo i jego najliczniejsze warstwy znajdują się w nędzy. Robotnik polski przymiera głodem z powodu bezrobocia, wieś przeżywa niezmiernie ciężki kryzys rolny i podczas tego kryzysu dla zapłacenia podatków wyprzedaje swój inwentarz i znajduje się w stanie rozpaczliwym. W tym momencie projekt budżetowy przewiduje wypompowanie w ciągu roku 3 miliardów ze społeczeństwa polskiego — w tych właśnie ciężkich warunkach i przytem przy tej ogólnej słabości naszego dochodu społecznego, przy słabości naszego obiegu pieniężnego, spowodowanej przeważającą rolą gospodarstwa rolnego i całym szeregiem innych okoliczności. Ale tego mało. Struktura naszego budżetu, tak w części dochodowej jak i rozchodowej, jest tego rodzaju, że bez przesady można powiedzieć, iż cały niemal ciężar naszego budżetu spoczywa na barkach właśnie tych ludzi pracy, którzy przeżywają obecnie kryzys.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy przedewszystkiem część dochodową, a zobaczymy, że jakkolwiek nasz preliminarz, względnie projekt komisyjny, przewiduje w podatkach pośrednich tylko 182 miliony, to rzeczywistość jest zgoła inna. Cyfra ta jest fałszywa, albowiem do podatków pośrednich należy zaliczyć wszystkie podatki — powiedzmy na naftę, cukier, piwo, drożdże czy coś innego — a także i monopole, które są podatkiem pośrednim, podrażającym towary, a dalej podatek stemplowy i cła, które są także podatkiem pośrednim. A zresztą nawet z podatków bezpośrednich tak olbrzymi podatek przemysłowo-obrotowy (250 milionów), jest przecież także podatkiem pośrednim, bo w rezultacie płaci go przedewszystkiem konsument. Jeżeli to wszystko zliczymy, to otrzymamy nie 182 milionów podatków pośrednich, lecz cyfrę zgoła inną, mianowicie: 938 — monopole, 386 — cła, 195 — stemple, 250 — podatek obrotowy, 182 — t. zw. właściwy podatek pośredni, padający na towary; razem, bez 10%-owego dodatku, 1951 milionów czyli około 2 miliardów w dochodowej części budżetu.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzCzapiński">Oczywista, można odpowiedzieć że przecież nie cały ten ciężar pada na warstwy pracujące, bo np. w cłach są uwzględnione towary luksusowe i t. d. To prawda, ale zato trzeba zauważyć, że w części podatków bezpośrednich są takie, które w niezmiernie silnej formie tangują warstwy pracujące. Jeżeli weźmiemy podatek dochodowy (252 miliony), to każdy orientujący się w sytuacji wie doskonałe, że niższe stawki tego podatku padają na ludność pracującą, tak, że bez długich korowodów można stwierdzić, że ogromna część dochodowej części naszego budżetu pada na ludność pracującą.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzCzapiński">Jaka jest polityka Rządu? Minister Skarbu p. Matuszewski na moje zapytanie w Komisji Budżetowej był łaskaw stwierdzić, że jego zamiarem jest w tej ciężkiej sytuacji nie podwyższać żadnych podatków, chyba zniżyć, jeżeli coś się da. Ale my sobie przypominamy dobrze, że nie tak dawno zamierzenia Rządu były zgoła inne i że reprezentant tego samego systemu, poprzednik p. Matuszewskiego p. minister Czechowicz dwukrotnie, w r. 1928 i później w r. 1929, przychodził z całym systemem podatkowym, padającym przedewszystkiem na ludność pracującą, zwłaszcza wsi. Przypominamy sobie, jak na wiosnę r. 1928, zaledwie zebrał się obecny Sejm, już p. Czechowicz przyszedł z całym systemem podatkowym, gdzie było: powiększenie podatku gruntowego (o 100%, faktycznie znacznie więcej), powiększenie podatku budowlanego, spadającego głównie na wieś, gdzie był zwłaszcza straszny dla wsi stały podatek majątkowy 4–5% od wartości, przewidujący wypompowanie ogromnych pieniędzy ze wsi polskiej. Wówczas, jak Panowie sobie przypominają rozegrała się w społeczeństwie polskiem wielka heca o to, że Sejm Polski nie chce dać Państwu, jak to się wówczas mówiło, środków potrzebnych. Gdy jednak Sejm odrzucił odrazu jeden i drugi podatek w r. 1928, a trzeci został wycofany, w r. 1929 przychodzi znowu p. Czechowicz z systemem czterech podatków, mniej lub więcej zbliżonych do owego. I te podatki w Sejmie ugrzęzły. Wobec tego musimy śmiało powiedzieć, że Sejm obronił tę ludność wiejską polską przed temi straszliwemi zamiarami podatkowemi, z jakimi wystąpił rząd pomajowy wobec wsi, wobec ludności pracującej. I jestem ciekaw, Panie Ministrze, jakby wyglądała obecnie wieś polska, jęcząca pod tym kryzysem rolnym, gdyby rzeczywiście te wszystkie podatki — i jeden budowlany i drugi gruntowy i trzeci ten stały majątkowy — gdyby one według woli Rządu, dla interesów Państwa, jak się wówczas mówiło, stały się realnością? I czy nie jest prawdą wobec tego, czy i nie jest poprostu obiektywnym faktem, że Sejm, odrzucając wówczas i jedną i drugą serię podatków, — jedną odrzucając wprost a drugą wiążąc w komisjach, — czy Sejm nie wykazał, już nie powiem: daleko większego zrozumienia sytuacji wsi polskiej i ludności pracującej wogóle, ale, czy nie wykazał zarazem więcej przenikliwości i zrozumienia rzeczywistego gospodarczego położenia Polski, niż Rząd?</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, tak wygląda strona dochodowa budżetu pod względem, że tak powiem, klasowym. Przejdźmy teraz do strony rozchodowej. Nie ulega żadnej wątpliwości, że nasz budżet, jeżeli wolno go scharakteryzować, z wszystkiemi błędami naturalnie, krótkiem określeniem, jeżeli go wolno scharakteryzować dwoma słowami, to jest budżet przedewszystkiem urzędniczy, biurokratyczny z jednej strony, a wojskowy z drugiej strony. Obliczano aa Komisji Budżetowej owe 5% od uposażeń i określono te 5% na 111 milionów; czyli że 1% wobec tego wynosi jakieś 22 miliony, a całe 100% wynosi przeszło 2 miliardy, oczywiście, że łącznie z wojskiem i t. d.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#KazimierzCzapiński">To jest ta olbrzymia część budżetu, przeznaczona dla urzędników wszelkiego rodzaju i odcieni, tak produkcyjnych, jak powiedzmy kolejarzy i innych, jakoteż biurokracji wszelkiego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(Głos: I na wojsko.)</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#KazimierzCzapiński">O wojsku będę mówił osobno. Proszę Panów, trzeba raz wypowiedzieć tę prawdę o biurokratyczności naszego budżetu. Nie dlatego, ażebym proponował redukcję nagłą, jak to będzie może demagogicznie interpretowane, — tego oczywiście nikt nie żąda, to byłoby tylko pomnożeniem bezrobotnych, — ale dlatego, że system nasz, przedewszystkiem administracyjny, nie rozwijający samorządu, ten system nasz, który w swoich odczytach mówi o małej kompetencji ciał ustawodawczych, jednak pomnaża ludzi niekompetentnych na różnych posterunkach i przez niekompetencję tych czynników administracyjnych zmusza do powiększenia globalnej cyfry naszych urzędników. I w rezultacie ta biurokratyczna strona naszego budżetu ciąży na całym budżecie, uniemożliwiając konkretne realne wydatki na inwestycje kulturalne i inne. To jest jedna strona rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#KazimierzCzapiński">Druga strona rzeczy, o której nie mamy co mówić wstydliwie, tylko tak, jak jest, to budżet wojska. Partia nasza dała wyraz niejednokrotnie temu, że jest partią państwową, że umie budować niepodległość i bronić jej, jak w r. 1920. Ale musimy w interesie tejże niepodległości spojrzeć spokojnie w twarz budżetowi wojskowemu. Jeżeli weźmiemy jeden budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych 827 milionów — to jest powszechną tajemnicą, i nie jest tak, jak kolega Kościałkowski mówił, że tu ktoś tajemnicę odsłania — to jednak stwierdzamy, że i w innych resortach i rubrykach istnieją wydatki wojskowe i byłoby śmieszne przypuszczać, że nikt o tem nie wie. W rezultacie nasz budżet jest minimalnie na 36% obciążony wydatkami wojskowemi. W Komisji Budżetowej referent, kolega nasz, Pająk postawił szereg rezolucji i wniosków, zmierzających do pomniejszenia tego ciężaru, a mianowicie do pomniejszenia stanu wojska o 60.000, postawił rezolucję zmierzającą do pomniejszenia budżetu wojskowego. I wprawdzie p. Marszałek Czetwertyński powiedział, że to może jeszcze nawet za mały budżet, ale ja musiałbym na to wskazać, że siła militarna Państwa nie polega tylko na stałem wojsku i tak samo nie polega tylko na funduszu zaopatrywania, ale polega także przecież na stanie uprzemysłowienia Państwa i na samopoczuciu ludności oraz jej przywiązaniu do tego Państwa. I dlatego, proszę Panów, wyczerpywać patriotyzm jedną cyfrą wydatków wojskowych, to rzecz niepodobna. Nasze wydatki wojskowe rosną i doprowadzają prócz tego do kolosalnych przekroczeń budżetowych. Mamy rezultaty takie: rok 1928/29–740 milionów; 1929/30–812 milionów, 1930/31–827 milionów i t. d., nie mówiąc o innych rubrykach.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A w stosunku do zeszłego roku?)</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#KazimierzCzapiński">O rzeczach specjalnych będziemy mówili przy odpowiednim resorcie.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#KazimierzCzapiński">Otóż rozumiemy dobrze, że Polska znajduje się w ciężkiem położeniu międzynarodowem, wklejona pomiędzy Rosją Sowiecką a Niemcami i rozumiemy dobrze, że w dużej mierze nasz budżet wojskowy jest, jak to się mówi, funkcją sytuacji zagranicznej, ale i naszej polityki zagranicznej. Dlatego, aczkolwiek na Komisji Budżetowej właśnie ja, jako referent tego budżetu, ostro krytykowałem różne organizacyjne i inne niedobory tego ministerstwa, to jednak muszę wskazać po wysłuchaniu expose p. Ministra Zaleskiego, że przewodnie myśli polityki p. Ministra: ideja pokojowości, współpracy w Lidze Narodów, rozbudowy rozbrojeń, rozbudowy arbitraży i t. d. — te myśli znajdują naszą całkowitą akceptację. Nie mówię o wykonaniu, to jest rzecz inna, będziemy o tem mówili przy innym resorcie, ale mówię o zasadzie, wiążącej się z wysokością naszego budżetu wojskowego.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#KazimierzCzapiński">Nie wchodząc tutaj w szczegóły, muszę zaakceptować i zaakcentować, mimo całej demagogii pewnych sfer i grup, jedną słuszną myśl, która znalazła się w expose p. Ministra Zaleskiego, mianowicie myśl o konieczności rozbudowy przyjaznych stosunków handlowych i politycznych z naszym najbliższym sąsiadem zachodnim, Niemcami. Nie będę przytaczał cyfr, ale przypominam, że w r. 1923 przed obostrzeniem stosunków polsko-niemieckich nasz przywóz z Niemiec wynosił 44% a nasz wywóz do Niemiec 50% ogólnej wartości. Faktem jest, że w r. 1929, nawet mimo całego zaostrzenia stosunków gospodarczych, w okresie od stycznia do października przywóz mimo wszystkie trudności wynosił 27% sumy globalnej przywozu, a wywóz 31% naszego wywozu. To są liczby, z któremi trzeba się liczyć. Rozumiem, że poszczególne akta dyplomatyczne mogą mieć takie, czy inne błędy, ale zasada pokojowego współżycia z sąsiadem z Zachodu musi i może mieć konsekwencje budżetowe. Ta zasada, wypowiedziana w expose p. Zaleskiego, jest zasadą słuszną i mimo całej naszej krytyki akceptujemy ją.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#KazimierzCzapiński">Nasz budżet jest nie tylko biurokratyczny, jest nie tylko budżetem wojskowym, ale jest zarazem i antijnwestycyjnym, — może dlatego, że jest właśnie konsumpcyjnym. Rozumiem, że można stać na tem stanowisku — i prawdopodobnie należy stać na takiem stanowisku, że inwestycje to nie są rzeczy budżetowe, to nawet nie są kwestie podatkowe; bardzo być może, że powinny one być kwestią pożyczek i t. d. i t. d., tych pożyczek, które dzięki rozmaitym stosunkom Szanownym Panów otrzymaliśmy. Wynik jest ten, że w naszym budżecie według obliczenia p. prof. Krzyżanowskiego maksymum 600 milionów przeznaczono na wszelkiego rodzaju inwestycje. Ubóstwem tych naszych inwestycyj, symbolem poprostu, jest fundusz melioracyjny w Ministerstwie Robót Publicznych — 10 milionowy fundusz, który wygląda nie tylko żałośnie, ale poprostu jak gorzka ironia, bo tam przeznaczono np. na regulację rzek górskich kwotę wynoszącą tyle a tyle milionów, a tymczasem kwota preliminowana budżetowo wynosi zaledwie jeden, czy parę procent tej kwoty, przeznaczonej na regulację całej tej górskiej rzeki. Jest to rezygnacja właściwie z inwestycji.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#KazimierzCzapiński">Budżet w swej części dochodowej ma charakter niesprawiedliwy klasowo, w swej części rozchodowej ma charakter antijinwestycyjny, biurokratyczny i wojskowy. Temu faktowi przeciwstawiamy swoją ideę, ideę budżetu inwestycyjnego, socjalnego i kulturalnego i gotowi jesteśmy współpracować z każdym rządem, stojącym na gruncie demokracji, który zrozumie potrzeby takiej przebudowy budżetu.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, niestety brak czasu nie pozwala mi omawiać tych części budżetu, o których tutaj mowa, ale weźmy np. kulturalną stronę naszego budżetu. Wszakże to ubóstwo straszne. Wszakże ma być np. według opinii samego Rządu 5 miliardów na budowę szkół. Wszakże ostatnie wydawnictwo Ministerstwa Oświaty o potrzebach naszego szkolnictwa stwierdza dosłownie, że nasze budownictwo szkolne nie tylko nie idzie naprzód, ale cofa się wstecz. Tak powiada wydawnictwo ministerstwa. Co mamy w preliminarzu? 7,5 miliona. Co mamy w projekcie Komisji Budżetowej dzięki pracom komisyjnym? 20 milionów. Rok rocznie obiecuje się ustawę o budownictwie szkół, rok rocznie to słyszymy i rok rocznie jej niema. To jest ta kulturalna strona naszego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#KazimierzCzapiński">Cieszymy się, że przynajmniej udało się nam w tym roku przeprowadzić na Komisji Budżetowej kilka drobniutkich, co prawda, nikłych, ale zasadniczo ważnych pozycji mniejszościowych. Dla nas te pozycje, choć realnie małe, są symboliczne, bo nigdy nie zapominamy, że trzecia część ludności Państwa Polskiego to są mniejszości narodowe i nigdy nie możemy stać na tem stanowisku, jak to mówił p. kol. Przedpełski w Komisji Budżetowej, że my, gdy byliśmy pod zaborami, nie braliśmy od rządów zaborczych pieniędzy. Spychanie mniejszości narodowych w ideologię zaborczą, w ideologię nienawiści względem zaborców, to jest ideologia antypaństwowa i dlatego na tem stanowisku stać nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: On to sprostował.)</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#KazimierzCzapiński">Nie, panie Kolego, on później sprostował swoją intencję, ale zdanie zostało wypowiedziane.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#KazimierzCzapiński">Nie podzielam niestety również zdania p. Marszałka Rataja, który wypowiedział na Komisji Budżetowej taką zasadę, że pozycja jest przecież anonimowa np. „na subwencje dla szkół prywatnych”, i z natury rzeczy nie może być dzielona według narodowości. Zasada proklamowana przez szan. p. Marszałka jest może i słuszna, ale tylko w tym wypadku, jeżeli i wykonanie jej będzie słuszne, jeżeli przyjdzie minister lub inny reprezentant ministerstwa i powie, że rubryka jest anonimowa, jednakże mniejszości znalazły odpowiednie proporcjonalne uwzględnienie w tej rubryce. Ale jeżeli my tego nie mamy, to przedkładanie mniejszościom narodowym pustej formuły, chociażby teoretycznie słusznej, zamiast realnych pieniędzy na kulturalne cele, nie jest właściwe.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(P. Rataj: Nie jest właściwe parcelowanie budżetu pod względem narodowościowym, a tembardziej rozdzielanie subwencyj.)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#KazimierzCzapiński">Żałujemy bardzo, że nie przeszła w Komisji Budżetowej pozycja uniwersytetu ukraińskiego, t. j. 1 milion zł. Powiadają niektórzy panowie, że niema ustawy i t. d. Tak nie można jednak, proszę Panów, stawiać sprawy. Może być, że są mankamenta formalne, bardzo być może — aczkolwiek koledzy ukraińscy powołują się na to, że przecież pewna ustawa jest — ale znowu nie można karmić tych mniejszości pięknemi słowami, bo tem się ich nie nasyci. Dla nas, stojących na gruncie polityki państwowej, a nie nacjonalizmu narodowościowego, pozycja uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie stała się pozycją symboliczną,</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#KazimierzCzapiński">symboliczna dla całej naszej polityki wobec mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, stanęliśmy na gruncie projektu autonomii terytorialnej i ten projekt wnieśliśmy, stanęliśmy w sprawach szkolnych na gruncie nie lex Grabski z 1923 roku, nie na gruncie projektu szkoły utrakwistycznej, który uważamy za niesprawiedliwy, bo każdy naród ma przecież prawo do swobodnego rozwoju swojej kultury narodowej, lecz stanęliśmy na gruncie prawa do własnej kultury i w myśl tego wnieśliśmy swój projekt do Komisji Oświatowej. W tych dwóch projektach, i w jednym i drugim, dajemy wyraz stanowisku swojemu względem mniejszości narodowych. Żałujemy mocno, że Komisja Budżetowa mimo naszych starań, tylko fragmentarycznie pod względem budżetowym ujawniła i podkreśliła całe znaczenie mniejszości narodowych w Państwie Polskiem dla Państwa Polskiego i jego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#KazimierzCzapiński">To jest część kulturalna budżetu. Ale zarazem budżet nasz powinien być budżetem socjalnym. P. referent pos. Krzyżanowski — o czem szczegółowo będziemy mówili przy skarbie, czy przy przemyśle — wystąpił tu, a la ten stary francuski ekonomista Bastiat, jako piewca harmonii ustroju kapitalistycznego. Powiada: no, cóż — realne płace — przecież powiedział doktor Diamand, że możemy odrazu wprowadzić a la Ameryka wysokie płace. Nie przypominam sobie, ażeby kolega Diamand coś podobnego mówił, że odrazu można wprowadzić wysokie płace według amerykańskiego systemu. Panie Profesorze, Pan bezradnie rozkłada ręce, kiedy giną z głodu tysiące robotników i Pan Profesor pociesza nas bardzo wątpliwą statystyką, że globalna kwota zarobków rośnie; a że poszczególny robotnik ginie, to cóż na to zrobić — powiada Pan Profesor. A tymczasem zupełnie słusznie jeden z moich kolegów powiedział — czy Pan Profesor wie o tem? — że w jednym z najważniejszych centrów naszego przemysłu w ostatnich dniach, w tych strasznych warunkach, obniżono robotnikom tekstylnym płace o 40%.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#komentarz">(P. Putek: W przemyśle naftowym to samo.)</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#KazimierzCzapiński">Panie Profesorze, Pan znowu rozkłada ręce, ale trzeba dać temu wyraz w budżecie. Zaraź skończę moje wywody na ten temat. Otóż nie trzeba przynajmniej o tem zapominać. My rozumiemy, że odrazu amerykańskich płac nie zbudujemy, ale rozumiemy, że realne podniesienie płac jest nie tylko dobrobytem robotnika, nie tylko oparciem dla Państwa, ale że to podwyższenie płac realnych jest zarazem rynkiem wewnętrznym i podstawą dla rozwoju przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Zgadzamy się z tem.)</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#KazimierzCzapiński">Pan Kolega zgadza się z tem, tylko w swojej polityce łaskawie nie wyciąga z tego konsekwencji.</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan także nie.)</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, taki jest stan rzeczy, tymczasem budżet naszego Ministerstwa Pracy jest malusieńki i nikły, tymczasem nasz budżet Ministerstwa Reform Rolnych jest malutki i nikły. I gdzież się zapodziała reforma rolna w Polsce? P. Minister Staniewicz przedkłada duże statystyczne elaboraty, a tymczasem de facto ku wielkiej radości obszarnictwa reforma rolna w Polsce została zabagniona. Ogromna część parcelacji, która się odbywa, to parcelacja prywatna, pod iluzoryczną kontrolą Państwa, ceny gruntów są jednak tak wysokie, że bezrolny czy małorolny dokupić się nie może. Kredytu odpowiedniego niema. To są te podstawy, które przecież i w budżecie znajdują swój wyraz, a jeżeli nie w budżecie bezpośrednio, to w odpowiedniej polityce Banku Rolnego i innych instytucyj, która się wiąże z budżetem. To jest podstawa tej polityki — już w szerokiem tego słowa znaczeniu, nie tylko budżetowej — która znajduje swój wyraz w znanym systemie współczesnym.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#KazimierzCzapiński">Jeżeli mówimy o sprawozdaniu Komisji Budżetowej, wypada wspomnieć również o sprawie pracowników państwowych. Pracownicy państwowi postawili nad wyraz skromny postulat, 5%-owej zaledwie poprawy uposażeń, rozumiejąc dobrze, że co do tej nadwyżki 122 milionów nikt nie może zagwarantować, iż jest realna. Otóż teraz jest modnem bicie w to, że ta nadwyżka jest nierealna, żeby tem samem osłabić położenie pracowników państwowych. Ja to rozumiem, bo zawsze się tak dzieje, a przecież to się wiąże: jeżeli nie będzie tego, to i tego nie będzie. Więc dlaczego Rząd, a niestety i większość Komisji Budżetowej, nie uwzględniła tych bardzo skromnych, minimalnych wymagań aparatu państwowego? Można stać zasadniczo na stanowisku pomniejszenia stopniowego przez zmianę systemu liczby urzędników, ale nie wolno tym, którzy pracują i są podstawą Państwa, odmawiać ludzkiego istnienia.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#KazimierzCzapiński">Przechodzę do innej strony budżetu. Cieszymy się z jednej rzeczy, która znalazła swój wyraz w pracy Komisji Budżetowej, mianowicie z obcięcia funduszów dyspozycyjnych i im podobnych. Obcięliśmy je w Sprawach Wewnętrznych o 3 miliony, w Sprawach Zagranicznych o 3 miliony, w Sprawach Wojskowych o 2 miliony. Proszę Panów, to nie dlatego, abyśmy prowadzili politykę personalną, ale po pierwsze dlatego, aby uniknąć rozmaitych nadużyć, związanych z temi funduszami, a powtóre dlatego, iż uważamy, że ze względu na interesy Państwa — obiektywne, a nie personalne — te fundusze są za wielkie i z przerażeniem patrzymy na tę demagogię, która w związku z tem rozszalała się obecnie. Proszę Panów, we wczorajszym numerze „Gazety Polskiej” znalazła się jakaś odezwa, w której się powiada, że to jest świadomy czyn przeciwdziałania walce ze szpiegostwem. Czyj czyn? Większości Sejmu, znacznej większości narodu! Jest to bezczelność, którą należy napiętnować z tego miejsca.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, skoro mówimy o budżecie, pozwolą Panowie, że musimy zwrócić uwagę także i na wykonanie tego budżetu. Jakkolwiek mamy zastrzeżenia do tego budżetu, biurokratycznego, antijnwestycyjnego i wojskowego, to jeszcze musimy postawić sprawę zasadniczo, czy przynajmniej ten budżet będzie wykonany. Przypominamy sobie niedawne czasy, rok 1928, kiedy przekroczenia wynosiły pół miliarda. Ale po co sięgać do tego roku kiepskiej pamięci, o którym zresztą w swoim czasie w odpowiednich miejscach była mowa, kiedy mamy rok bieżący i mamy Rząd, który przedłożył Komisji Budżetowej porcję kredytów dodatkowych — nie tę, którą tutaj z tego miejsca niedawno referował p. prof. Krzyżanowski i która została zatwierdzona, przynajmniej w ogromnej swej części, ale tę drugą porcję 48 milionów: kredyty dodatkowe na sumy już wydatkowane, jak rozbudowa Gdyni i t. d. Nie chodzi o merytoryczną stronę tych wydatków. P. prof. Krzyżanowski był łaskaw powiedzieć na komisji tak:</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#KazimierzCzapiński">Rząd wykonał zlecenie Sejmu, który zawsze domagał się kredytów dodatkowych. Ale przecież nie chodzi o to, czy merytorycznie te wydatki są uzasadnione i nie chodzi o to, czy te papierki przyszły od Rządu, tylko chodzi o to, w jakiej mierze pod względem legalnym wolno było te pieniądze wydać. Bo art. 6 ustawy skarbowej na rok bieżący, jak p. Profesorowi i wszystkim Kolegom jest wiadome, powiada, że nie wolno wydać żadnej sumy poza budżetem, jak tylko w dwóch wypadkach: jeżeli nie ma sesji lub jeżeli zaszedł jakiś nadzwyczajny wypadek lub katastrofa. Ja zapytuję: jaka jest katastrofa z Gdynią, jak jest katastrofa z wydatkami kolejowemi, czy z Mościcami? I co stało na przeszkodzie, że na czas odpowiedni sesja sejmowa nie została zwołana? Dlatego z tego miejsca oskarżamy b. rząd p. Świtalskiego o złamanie obowiązującej ustawy skarbowej na rok bieżący.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#KazimierzCzapiński">Budżet, którym się zajmujemy, ma być dany — o ile będzie przez Sejm dany — Rządowi p. Bartla. Dlatego na zakończenie moich wywodów przejdę do części ściśle politycznej; muszę określić stanowisko mego stronnictwa do obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#KazimierzCzapiński">System pomajowy, który trwa od maja r. 1926, jest systemem panowania kliki, korumpującej swojem partyjnictwem cały aparat państwowy. Ta klika opiera się przedewszystkiem</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Na Marszałku Piłsudskim.)</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#KazimierzCzapiński">na wyższych szarżach w wojsku i na wyższych urzędnikach w administracji, a pod względem klasowym opiera się na obszarnikach i na kapitalistach. Wystarczy przeczytać gazety obszarnicze, czy to „Czas”, czy „Dzień Polski”, czy „Słowo”, a — naturalnie, z pewnemi zastrzeżeniami — usłyszymy jeden wielki pean na cześć obecnego Rządu. Nic dziwnego: zmarnowanie idei reformy rolnej etc. Taki jest stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#KazimierzCzapiński">W związku z tym systemem przychodzi Rząd p. Bartla. I my zapytujemy, a wraz z nami cała opinja publiczna zapytuje: czem jest na tle tego systemu obecny Rząd p. Bartla?</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#KazimierzCzapiński">My nie negujemy, bo rzetelnie patrzymy na rzeczywistość, tę rzeczywistą, że nastąpiło pewne odprężenie stosunków, ale odprężenie bardzo małe i stosunkowo bardzo lękliwe i przytem takie, które przeważnie do prowincji nie doszło, bo jeżeli łagodniej konfiskuje się prasę w stolicy, to jednak konfiskuje się ją swobodnie na prowincji i jeżeli wolno urządzać zgromadzenia tu czy w centrum kraju, to na Polesiu moi koledzy przy obecnem odprężeniu jednak ani jednego zgromadzenia zwołać nie mogą. Zapytujemy więc: czem jest właściwie ten Rząd Bartla, który oświadczył w swem znanem expose, że jest ściśle związany z systemem obecnym i że jest dalszym jego ciągiem? Opinia zapytuje, czy to jest poważne i systematyczne, chociaż powolne, ale przynajmniej szczere, odprężenie, czy też to jest tylko manewr dla przepchania budżetu, spowodowany, jak wiadomo: po pierwsze, ciężką sytuacją gospodarczą, po drugie, ciężką sytuacją zagraniczną, a po trzecie, proszę Panów, niespodziewanym dla Wysokiego Rządu faktem, że Rząd znalazł w Sejmie zorganizowaną pracę, tę zorganizowaną pracę — śmiało wymieniam — centrolewu, który nie tylko zorganizował parlament, ale który przyczynił się w ogromnej mierze do podniesienia powagi parlamentu nazewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#komentarz">(P. Diamand: I powagi Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, cóż to więc jest ten Rząd p. Bartla? Patrzymy przedewszystkiem na personalia i patrzymy obiektywnie. Z przyjemnością słuchamy rzetelnych słów p. Ministra Dutkiewicza, kiedy mówi o prawie i o praworządności, ale cóż z tego, kiedy obok p. Ministra Dutkiewicza stoi p. wiceminister Sieczkowski, duch p. Cara.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Koło świateł są zawsze cienie.)</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#KazimierzCzapiński">Cóż z tego, że słuchamy słów p. Ministra Józewskiego, który nam na komisji pięknie mówił o konieczności ścigania nadużyć administracyjnych, o konieczności rozciągnięcia ustawy samorządowej na Małopolskę i t. d., — kiedy koło p. Józewskiego, jako ten drugi anioł stróż stoi p. Pieracki? I tak jest na każdym kroku. I cóż z tego wszystkiego, kiedy przy całem odprężeniu zjawia się znowu ten ponury p. Maleszewski, kierownik policji, reprezentujący budżet 125 milionów wydatków, p. Maleszewski, który urządza jakieś brewerie po sądach, ośmieszając Polskę, depcąc jakieś tam gazety i t. d.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#komentarz">(Głos: Na sali sądowej, Ks. Radziwiłł: Co w tej gazecie było? Głos na lewicy: Książę Pan przyzwyczajony do deptania, nić dziwnego!)</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#KazimierzCzapiński">Jak to Wszystko wygląda? P. Dutkiewicz mówił nam o prawie i my wiemy dobrze, że nic nie jest tak potrzebne Polsce, jak przywrócenie prawa, poszanowania majestatu prawa. Znana Wysokiemu Sejmowi deklaracja stronnictw centro-lewicowych podkreśla tę ideę prawa z całą stanowczością, Ale cóż z tego, kiedy w Rządzie p. Bartla zasiada p. Minister Prystor, który dla szerokich mas pracujących stał się symbolem bezprawia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo tępi nadużycia kas chorych. Głos na lewicy: Dawniej złodziej nie dekorowano w kasach chorych. (P. Polakiewicz: Nazwiska!)</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#KazimierzCzapiński">Kontynuowanie polityki niepewności pogarsza położenie Polski w polityce zagranicznej, pogarsza i położenie w zakresie sytuacji gospodarczej. Tych wiecznych wstrząsów, tej wiecznej niepewności jutra kraj ma dosyć, bo chce mieć pracę, chce mieć uregulowanie stosunków gospodarczych, chce powrotu do normalnego, spokojnego życia i współdziałania.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów! Gdy p. Bartel w swojem expose omawiał sprawę Konstytucji i zajął stanowisko tylko obserwatora, to nie wiemy po tem wszystkiem — i p. Bartel tego nam nie powiedział — czy jednak ten Sejm po zakończeniu budżetu będzie miał czas, będzie miał możność pracy spokojnej i normalnej, tak nad Konstytucją, jak nad całym szeregiem ustaw, czy to będą ustawy ubezpieczeniowe, czy samorządowe, czy jakiekolwiek inne nad całym szeregiem ustaw, których kraj się domaga. I dlatego, proszę Panów, wielkiem pytaniem, które tu stawiamy, wielkiem pytaniem kraju jest: jak daleko chce p. Bartel iść i czy będzie miał dosyć siły i możności, żeby swoje zamiary wykonać?</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#KazimierzCzapiński">Opinia utrzymuje, że p. Bartel sam znajduje się w oblężeniu, że jego możności są wysoce ograniczone...</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#KazimierzCzapiński">Dlatego, kończąc, muszę oświadczyć, że hasłem naszego stronnictwa, które i tutaj powtarzamy z okazji budżetu, jest hasło likwidacji obecnego systemu. Do Rządu p. Bartla, a tembardziej do systemu, znajdujemy się w opozycji. Każda próba powrotu do regime'u a la Świtalski albo innego podobnego napotka stanowczy opór klas pracujących — dlatego, że klasy pracujące w Polsce stoją na tym gruncie, że chcą mieć w Państwie warsztat współpracy całej ludności i stoją na gruncie rzetelnej i konsekwentnej demokracji.</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PWyrzykowski">Wysoka Izbo! P. prof. Krzyżanowski na początku swojego niezwykle cennego i interesującego referatu użył zwrotu, że Komisja Budżetowa nie miała zdecydowanego planu finansowego. Użył tego zwrotu, żeby uzasadnić, dlaczego występuje z własnym poglądem na sprawę budżetu państwowego. Nie ulega wątpliwości, że jeżeli chodzi o Komisję Budżetową, to jednolitego, sprecyzowanego poglądu na budżet nie miała ona i mieć nie mogła ze względu na różnorodność interesów, tam reprezentowanych. Większość jednak komisji miała zdecydowany jeden pogląd na sprawę, mianowicie potrzebę poczynienia jak najdalej idących oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PWyrzykowski">Jest jeszcze jedna kwestia, która niezwykle utrudniała pracę Komisji Budżetowej. Tą kwestią była i jest nieprzejrzystość preliminarza budżetowego, przedłożonego przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(P. Diamand:</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PWyrzykowski">Nie przypadkowa!, wcale nie przypadkowa, ale całkowicie konsekwentnie przeprowadzana. Jeżeli Panowie sobie uprzytomnią, że w tej cienkiej książeczce zamieszczone są rozchody i dochody Państwa na 5.800.000.000 złotych, że w tej cienkiej książeczce częstokroć są kwoty sięgające dziesiątków milionów w wydatkach, które prawie że nie mają uzasadnienia względnie mają kilka tylko słów uzasadnienia, to Panowie łatwo się zorientują, jak ciężkie i jak trudne zadanie miała Komisja Budżetowa, mając zaledwie do dyspozycji niespełna miesiąc czasu.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PWyrzykowski">Proszę Wysokiego Sejmu! W innych państwach preliminarz budżetowy składa się z kilku dużych tomów. Nie mogłem tutaj przynieść na plenarne posiedzenie Sejmu — za trudno by to było preliminarza budżetowego Francji na rok 1930; składa się on z kilku tomów dużej objętości. To samo o połowę mniejsza od Polski Republika Czechosłowacka: jej preliminarz również składa się z kilku tomów, razem dość dużej objętości. Jeżeli Panowie wezmą preliminarz budżetowy francuski, spotkają tam nawet kwoty w wysokości 5 fr. Mówi się wyraźnie: „na miotły” i nikt we Francji nie wstydzi się tego, że preliminuje się podobne kwoty w budżecie, bo Francuz jest przyzwyczajony do cenienia grosza podatkowego. Francuz wie, z jakim trudem i męką przychodzi podatnikowi ten grosz płacić, Francuz wie, że żądanie od rządu wylegitymowania się z każdego grosza, jaki idzie na wydatki, jest i niezwykle popularne i potrzebne ze względu choćby na ułatwienie samego prawa kontroli.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PWyrzykowski">I u nas tak było za tych dawnych czasów sejmowładztwa, nie chcę tych czasów specjalnie chwalić i nie chciałbym tu uchodzić za człowieka, który uważa, że wszystko, co było przed majem, było najlepsze, ale jednak z tych czasów chcę tu Panom zaprezentować preliminarz budżetowy, przedłożony przez rząd polski na r. 1923, z bardzo ścisłemi wyjaśnieniami, z bardzo dokładnem tłumaczeniem każdego wydatku. Ów preliminarz, jeżeli chodziłoby o globalną kwotę, przerachowaną na złote dzisiejsze i z uwzględnieniem dzisiejszej siły nabywczej, był znacznie niższy od preliminarza dzisiejszego. A proszę porównać te oto dwie książki: to nie jest preliminarz budżetowy, ale jakiś jego konspekt.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PWyrzykowski">Genezą tego skróconego preliminarza jest r. 1925, rok wielkich oszczędności, kiedy się mówiło, że dlatego przedkłada się bardziej skrócony wydrukowany preliminarz, bo chodzi o większe oszczędności na druku i papierze. Istotnie miało to wtedy swoje uzasadnienie, ale trzeba pamiętać o tem, że wtedy Komisja Budżetowa miała nieograniczony czas na rozpatrywanie preliminarza budżetowego. Bo jeżeli weźmiemy tylko rok 1924, to Komisja Budżetową, o ile sobie przypominam, odbyła 118 posiedzeń, a w r. 1925, zdaje mi się, 110 czy coś około tego. W porównaniu z dzisiejszemi posiedzeniami, od rana do nocy odbywanemi, to jest nieomal trzy razy więcej. I wtedy można było polegać na wyjaśnieniach i tłomaczeniach przedstawicieli Rządu, ale nie dziś, gdyśmy ten cały olbrzymi materiał w ogólnej sumie 5.800.000.000 złotych musieli przerabiać z szybkością nieomal telegraficzną. Nic dziwnego zatem, że projekt budżetu w opracowaniu komisji nie jest takim, jakim powinien był wyjść z Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PWyrzykowski">Czyją w tem wina? Rzeczą powszechnie wiadomą jest, że nie jest to winą Sejmu, lecz winą stosunków politycznych, jakie są w Polsce w ciągu ostatnich trzech lat wytworzyły, jest winą zabrania Sejmowi nie tylko miesiąca czasu, ale jeszcze zabrania tego czasu, który zużyto na nominowanie nowego Rządu po uchwaleniu votum nieufności dawnemu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wyścig pracy, Inny głos: Dowcip sanacyjny.)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PWyrzykowski">W normalnych warunkach Sejm ma trzy i pół miesiąca czasu, konstytucyjnie przewidziane na rozpatrywanie i uchwalenie budżetu. Wtedy wypadnie na Komisję Budżetową minimum 2% miesiąca czasu. W naszych stosunkach jest rzeczą trudną nawet w takim okresie dokładnie budżet rozpatrzeć. A cóż dopiero w czasie krótszym od miesiąca? A nie wolno zapominać o tem, że nasz preliminarz budżetowy to nie jest wszystko. U nas istnieją jeszcze t. zw. sumy obrotowe Skarbu Państwa, wstydliwie jakoś przez Wysoki Rząd chowane, a jeżeli Panowie zważycie, że te sumy obrotowe sięgają kwoty zgórą 1.200 milionów, że są to sumy pozabudżetowe, któremi Rząd poza budżetem dysponuje, to możecie sobie Panowie dopiero wyobrazić jak niezupełną i jak niedokładną jest z natury rzeczy kontrola Sejmu i Komisji Budżetowej nad całą gospodarką budżetową Rządu.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PWyrzykowski">Chcę Panom tylko w krótkości przypomnieć, że te t. zw. sumy obrotowe Skarbu Państwa składają się z całego szeregu różnych funduszów. Przedewszystkiem z rezerwy Skarbu Państwa, o której mało wiemy, o której i dziś nie wiemy, jaką wysokość ona przedstawia, jaką sumę stanowi; rezerwy uzasadnionej zupełnie, która powinna wynosić minimalnie wysokość jednomiesięcznych wydatków Państwa, czyli kwotę jakich 250 milionów złotych. Ale rezerwa ta — o ile drogą postronną dochodzą nas wieści, nas posłów, uprawnionych do kontroli gospodarki budżetowej Rządu — jest wyższa i to ponoć znacznie wyższa.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Rząd przedłożył wykaz.)</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PWyrzykowski">Niech Pan pozwoli, Panie Profesorze, tu nie tylko o rezerwę skarbową chodzi, ale nie jesteśmy dokładnie uświadomieni co do państwowego funduszu gospodarczego, państwowego funduszu rozbudowy miast, państwowego funduszu budowlanego, funduszu t. zw. sanacyjnego, które są administrowane przez Bank Gospodarstwa Krajowego i włączane do bilansów tego banku.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Rząd wszystko to przedłożył.)</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PWyrzykowski">Ale przepraszam, Panie Profesorze, te rzeczy powinne być przedkładane przynajmniej raz do roku, koło 1-go stycznia. Co do terminu można się umówić. Powinne one być publikowane i posłowie powinni mieć możność rozpatrzenia ich — a nie na kawałku papieru na komisji dane p. referentowi, gdyż my wówczas nie jesteśmy w stanie do tego wszystkiego wejrzeć.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#komentarz">(P. Rybarski: Przed samem trzeciem czytaniem!)</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PWyrzykowski">Kiedyśmy to mogli rozpatrzeć kiedy dostaliśmy przed samem trzeciem czytaniem, gdy w tempie telegraficznem rozprawy budżetowe się prowadziło? Najlepiej byłoby, ażeby Rząd przedkładał na 1-go stycznia bilans funduszów obrotowych, ażebyśmy się mogli zorientować. Powtarzam raz jeszcze, że przy metodzie, jaką Rząd obecnie stosuje, Sejm jest pozbawiony faktycznie kontroli nad zużytkowaniem przez Rząd olbrzymiej kwoty zgórą miliarda złotych.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PWyrzykowski">I Panowie rozumieją, że tego rodzaju gospodarka rządowa to jest rozporządzanie się sui generis funduszem dyspozycyjnym. Przeciwko temu trzeba jak najmocniej zaprotestować i zaapelować do p. Ministra, ażeby zechciał, przedkładając przyszły preliminarz budżetowy, przedłożyć go z bardzo ścisłemi, dokładnemi informacjami, a jednocześnie, ażeby najpóźniej parę dni po 1-szym stycznia przedłożył nam bilans funduszów obrotowych Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#PWyrzykowski">Mówi się o naszym budżecie, że jest budżetem nierealnym, takie przynajmniej głosy słyszałem też. Proszę Panów, trudno w tej chwili mówić o tem, czy budżet będzie realny — zwłaszcza po stronie dochodów — jeżeli się zważy, jak strasznie ciężka sytuacja gospodarcza zapanowała w kraju. P. prof. Krzyżanowski w broszurze swojej „Bierny bilans handlowy”, wydanej w r. 1929, najwyraźniej stwierdza, a zresztą stwierdzał to samo i tutaj z trybuny sejmowej, że w Polsce istnieje silne przeciążenie podatkowe. Nie mówił wprawdzie nigdy wyraźnie, że przeciwdziałać temu przeciążeniu podatkowemu należy w ten sposób, że trzeba przeprowadzić reformę podatkową w sensie zmniejszenia obciążenia podatkowego — i to nie tylko obciążenia podatkowego skarbowego, ale idącego również z innych świadczeń publicznych, jak np. Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych, następnie zaś idących z świadczeń komunalnych — o tem p. Profesor ani w swoim referacie, przedłożonym do druku, ani w żadnem ze swoich przemówień nie mówi, stwierdza tylko, że to przeciążenie istnieje. Dalej stwierdza w rozdanym dzisiaj drukowanym referacie, że obciążenie to należy obliczać w granicach 4 miliardów złotych. A więc, jeżeli istnieje takie obciążenie, które p. prof. Krzyżanowski charakteryzuje jako przeciążenie podatkowe społeczeństwa polskiego, to w konsekwencji stanowisko p. profesora powinno przesunąć się w kierunku zaproponowania możliwie daleko idącej, jak na nasze stosunki i warunki gospodarcze, reformy podatkowej.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PWyrzykowski">Takie byłoby logiczne rozumowanie ze stanowiska p. prof. Krzyżanowskiego. Tymczasem spotykamy się z całkowicie innem stanowiskiem decydującego czynnika pod względem skarbowym t. j. Rządu, a mianowicie z całkowicie innem stanowiskiem p. Ministra Skarbu, który z tej trybuny sejmowej w swojem przemówieniu z dnia 5 grudnia akurat przy przedłożeniu preliminarza budżetowego powiedział:</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PWyrzykowski">„Uważam, iż wielka reforma podatkowa, przeprowadzona w dzisiejszej sytuacji, zaszkodziłaby mu stokroć więcej. Musimy czynić nieznaczne poprawki, usuwać błędy najbardziej rażące — ale niezwykle powoli, niesłychanie ostrożnie. Być może iż znane są Panom projekty Rządu, przesłane izbom przemysłowo-handlowym dla zasięgnięcia ich opinii. Oto jest maksymalny program ulg, jakie uważałbym obecnie za możliwe. Każdy szeroki program reformy podatków, nawet najbardziej pociągający logicznie, nawet najponętniejszy w swym sensie socjalnym — postawiony dziś na porządek dzienny, uważaćbym musiał bądź za wielką nieopatrzność, uparte doktrynerstwo, bądź gorzej — za przestępstwo wobec Państwa”.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PWyrzykowski">Jednem słowem p. Minister Matuszewski zajmuje tutaj stanowisko nieomal że biegunowo przeciwne temu stanowisku, jakie zajmuje p. prof. Krzyżanowski, bo jeżeli zaczniemy mówić o niesłychanie powolnem i oględnem zmniejszaniu podatków, to możnaby te podatki zmniejszać lat 100 i 150 i nigdy nie dojść do żadnego rezultatu.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PWyrzykowski">Powtarzam jeszcze raz, gdyż nie chciałbym być źle zrozumianym: nie mówię żeby w tej chwili była wskazana radykalna reforma podatkowa, dajmy na to miliard lub półtora miliarda, ale w każdym razie nie mogę podzielać stanowiska p. Ministra Skarbu, który chce to robić niesłychanie powoli i bardzo stopniowo. Trzeba, Panie Ministrze, przynajmniej, według mojego skromnego zdania, do tej sprawy przystąpić jak najrychlej, w granicach istotnie możliwych, ale ten stanowczy krok zrobić trzeba — ten stanowczy krok zmniejszenia podatków, przedewszystkiem t. zw. podatku obrotowego. I tu się godzę z p. prof. Krzyżanowskim, przedewszystkiem obniżenie podatku obrotowego i to znaczne trzeba zrobić w dziedzinie handlu, a z drugiej strony trzeba pójść jeszcze dalej, trzeba pójść na rewizję dotychczasowych obciążeń komunalnych i ubezpieczeniowych. Specjalnie mam na myśli ubezpieczenia w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeniowym.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PWyrzykowski">Tutaj, jeżeli chodzi o tę ostatnią zasadę, to Rząd popełnił wielki błąd i odpowiedzialność za tak niesłychanie ostry wzrost obciążeń komunalnych, a także ostry wzrost świadczeń ubezpieczeniowych specjalnie w dziedzinie ubezpieczeń od ognia, ponosi przedewszystkiem Rząd. Nie mogę w tej chwili mówić, że to akurat ten Rząd, dla mnie jest obojętne, kto w tym rządzie siedzi; to jest ten sam regime i odpowiedzialność za te obciążenia ponosi obecny regime. Ciekawa rzecz, że to samo stwierdza p. prof. Krzyżanowski w swojem sprawozdaniu generalnem, które tutaj mam w druku. P. profesor pisze:</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#PWyrzykowski">„Co prawda, z drugiej strony uwzględnić należy, że w r. 1929 Rząd dopuścił do nadmiernego rozrostu ciężarów samorządowych oraz ciężarów, nakładanych przez Państwowy Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych”.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PWyrzykowski">W innem miejscu p. profesor to samo powtarza. Ale, proszę Panów, co z tego wynika? wynika z tego jedna zasadnicza teza, zresztą powszechnie znana, że Rząd obecny, a właściwie obecny regime, nie miał od samego przewrotu majowego żadnego programu gospodarczego i żadnego programu finansowego i robiono posunięcia od wypadku do wypadku.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#komentarz">(P, Stroński: Od upadku do upadku.)</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PWyrzykowski">Bardzo możliwe, że dużo przyczyniła się tutaj psychika dawnego ministra skarbu, psychika nie ekonomisty.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(P. Diamand: Ale poborcy podatkowego.)</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#PWyrzykowski">Tak jest, właśnie chciałem to powiedzieć: poborcy podatkowego. Nie chcę bynajmniej tutaj uchybiać p. ministrowi Czechowiczowi, ale czy to jest dyrektor departamentu podatkowego, czy sekwestrator podatkowy, to człowiek, który siedzi w polityce fiskalnej rządu i życie całe na tem strawił, nastawił się psychicznie na politykę fiskalną i jako minister skarbu siłą rzeczy całą politykę prowadzi w kierunku interesu fiskusa.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#PWyrzykowski">Rezultat jest zupełnie zrozumiały. W naszych stosunkach gospodarczych, a i finansowych również — tu zresztą znowu powołuje się na p. prof. Krzyżanowskiego, który z tej trybuny to samo stwierdził, iż minister finansów w Polsce nie jest tylko ministrem skarbu, ale jego działalność jest w wysokim stopniu finansowa i ekonomiczna — to jest, proszę Panów, wielki przedsiębiorca państwowy 1 wielki bankier państwowy, bo ma do dyspozycji 2 wielkie banki państwowe.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#komentarz">(P. Diamand: Cztery banki.)</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#PWyrzykowski">Ja o tamtych nie mówię, mówię tylko o bankach bezpośrednio rządowych, o Banku Gospodarstwa Krajowego i o Państwowym Banku Rolnym. Człowiek na tem stanowisku musi być człowiekiem o psychice ekonomisty, nie o psychice poborcy podatkowego. Ta psychika poborcy podatkowego już zemściła się niesłychanie na całej gospodarce Państwa Polskiego. Nie chcę tu retrospektywnie tych rzeczy rozpatrywać, ale muszę powiedzieć, że to, co obecnie się dzieje w Ministerstwie Skarbu, jest skutkiem dawniejszej działalności. Ta psychika nie cechuje obecnego Ministra Skarbu, ale obecny Minister Skarbu ma spuściznę dawną, niesłychanie ciężką, polegającą na rozdęciu wydatków, spuściznę, z którą musi się liczyć i ze względu na tę spuściznę musi tak ostrożnie traktować sprawę obniżenia podatków.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#PWyrzykowski">Ale musimy tu jeszcze jedno powiedzieć. P. Minister Matuszewski w swojem przemówieniu, jakie wygłosił tu dnia 5 grudnia, przeprowadził porównania preliminarza, przedłożonego przez Rząd, z ustawą skarbową, uchwaloną na rok 1925.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(P. Rybarski: Z budżetem.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#PWyrzykowski">Przepraszam, Panie Profesorze, z ustawą skarbową, uchwaloną na rok 1925. Teoretycznie biorąc nie powinno się tego rodzaju porównywań przeprowadzać, porównuje się bowiem dwie równorzędne wielkości, więc powinno się przeprowadzać porównanie przedłożenia rządowego z przedłożeniem rządowem, ustawy skarbowej z ustawą skarbową. Przeprowadzanie porównania przedłożenia rządowego z jednego roku z ustawą skarbową z innego roku nie jest rzeczą ścisłą, ale tę nieścisłość można darować. P. Minister stwierdza (cytuję na podstawie cyfr podanych w stenogramie mowy p. Ministra), że ciężary podatkowe, daniny, monopole i t. d. w r. 1925 zsumowane dają 2.179.000.000 zł wpływów wedle ustawy skarbowej, już po przeliczeniu według dzisiejszego parytetu złota i po uwzględnieniu siły nabywczej. Wedle zaś preliminarza na r. 1930/31 p. Minister Skarbu przedkłada nam 2.511.000.000 zł. Okazuje się, iż różnica jest taka, że w przyszłym roku budżetowym będzie ściągniętych o 300.000.000 zł więcej, niż w r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Matuszewski: Ale główna różnica jest w monopolach.)</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#PWyrzykowski">Nie tylko w monopolach, Panie Ministrze. Największa różnica jest w podatku majątkowym, Pan Minister zapomniał. Ale ja w tej chwili operuję sumą globalną. Okazuje się, że w nadchodzącym roku budżetowym musimy ściągnąć z ludności o 300 milionów więcej niż w roku, który nas doprowadził do bardzo ciężkiej katastrofy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#PWyrzykowski">Ale na jedną jeszcze okoliczność muszę zwrócić uwagę: w r. 1925 obieg pieniężny biletów bankowych i znaków obiegowych, w okrągłych sumach wynosił 690 do 700 milionów, czyli cały obieg gotówki musiał 3 razy przepływać przez kasy skarbowe, ażeby pokryć wszystkie świadczenia skarbowe. A teraz dalej: jeszcze tu nie doliczyłem ówczesnych świadczeń czy komunalnych czy też ubezpieczeniowych; dziś je pan profesor Krzyżanowski obliczył na półtora miliarda złotych, ale wówczas one tyle nie wynosiły, napewno miliarda złotych nie osiągały. Dzisiaj powszechne obciążenie, wedle p. prof. Krzyżanowskiego, wynosi mniej więcej 4 miliardy złotych, a obieg pieniężny wynosi 11/2 miliarda, czyli stwarza się sytuacja podobna, jak w roku 1925, mianowicie pieniądz będzie musiał blisko 3 razy wpłynąć do kas skarbowych i komunalnych, żeby wszystkie świadczenia były pokryte.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#PWyrzykowski">I dlatego, Panie Ministrze, ja się obawiam, że przy niezbyt może oględnej — ja, broń Boże, nie chcę żadnego zarzutu robić, bo dotychczasowa polityka Pana Ministra nie wykazuje nieoględności — ale przy nieoględnej gospodarce finansowej i budżetowej możemy się znaleźć w tej samej katastrofalnej sytuacji, co w roku 1925. Trzeba jeszcze pamiętać o jednem, że bezrobocie, jak się dzisiaj dowiedziałem, wynosi teraz, w końcu stycznia, już około 248.000 osób; może te dane są niezupełnie ścisłe, w każdym razie mniej więcej 250.000. Jednak w roku 1926 w styczniu cyfra ta wynosiła 311.000, w czasie bardzo ciężkiego przesilenia gospodarczego, w czasie słynnej katastrofy gospodarczej, w czasie niezwykle trudnych warunków, w jakich się Polska znajdowała, cyfra ta wynosiła 311.000. Ja się obawiam, że obecna ilość bezrobotnych może wzrosnąć i naturalną siłą rzeczy w związku z tem wzrosną wydatki na utrzymanie bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, jest rzeczą bardzo ważną — tu zresztą znowu powtarzam dosłownie i powołuję się na p. prof. Krzyżanowskiego rzeczą bodaj że najważniejszą w naszych stosunkach gospodarczych jest wzmożenie kapitalizacji wewnętrznej społeczeństwa t. j. wzmożenie oszczędności. Obniżenie podatków, obniżenie obciążenia podatkowego (mam na myśli: całego ogólnego obciążenia podatkowego) niesłychanie przyczyniłoby się do wzmożenia tej kapitalizacji wewnętrznej, do zwiększenia się oszczędności, a siłą rzeczy przyczyniłoby się do obniżenia stopy procentowej w Polsce. Przecież to, co my w Polsce mamy — nie potrzebuję powtarzać — to są rzeczy horrendalne, w żadnem z innych poważnych państw europejskich czegoś podobnego niema: niema notowania słynnej stopy ulicznej w Łodzi, wynoszącej 17, a dawniej 19%. P Minister Skarbu w swojem przemówieniu cieszy się, że ta stopa z 19% spadła według Instytutu badania koniunktur i cen na 17. Lepiej, że spadła o 2%, ale jeżeli p. Minister weźmie pod uwagę, że czegoś podobnego nigdzie w żadnem innem normalnie pod względem gospodarczym funkcjonującem państwie niema, że istnieje tam tylko t. zw. prywatna stopa procentowa (t. zw. Privatdiscont), która zawsze jest z reguły o ułamek niższa niż oficjalna stopa banku emisyjnego, to przecież to wszystko wygląda horrendalnie.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#PWyrzykowski">Jeżeli my nie pójdziemy w kierunku jak najintensywniejszego wzmagania tej kapitalizacji wewnętrznej, to, Panie Ministrze, wszelkie nasze wysiłki w innych kierunkach nic nam nie pomogą.</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#PWyrzykowski">Dalej p. prof. Krzyżanowski mówił tutaj, że nie jest przeciwnikiem dopływu kapitałów zagranicznych do Polski. To nie ulega wątpliwości. Ale p. Krzyżanowski zupełnie słusznie się zastrzegł, że — tylko do pewnego stopnia. Przecież gdybyśmy nawet nie wiem jak forsowali pożyczki zagraniczne i gdyby nie wiem jak duży ich napływ do Polski w tej czy innej formie, to jeżeli nie będziemy wzmacniali naszej wewnętrznej kapitalizacji, a jednocześnie napłynie w dużym stopniu kapitał zagraniczny, wtedy nam grozi zaprzedanie się w niewolę kapitału zagranicznego. I to jest rzecz powszechnie wiadoma. Nie tak dawno, bo przed kilku miesiącami, odbył się zjazd przemysłowców niemieckich (bo w Niemczech ta sprawa zaczęła stawać się już aktualną), na którym rozważano sprawę t. zw. „Ueberfremdung” tego kapitału. To jest rzecz niesłychanie niebezpieczna i dlatego trzeba iść całą siłą w kierunku wzmożenia kapitalizacji wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#PWyrzykowski">Że sytuacja jest bardzo ciężka i że w dużym stopniu przyczynił się tu brak wszelkiego planu finansowego i gospodarczego, jaki cechuje rządy pomajowe od r. 1926, to najważniejszą tego cechą, pierwszem ostrzeżeniem jest jednak, Panie Ministrze, zmniejszenie się zapasów walut w Banku Polskim. Mam na myśli w tej chwili nie tylko zapasy zaliczone do zabezpieczenia, ale i zapasy niezaliczone. Jeżeli Panowie weźmiecie styczeń 1928 r., to te ogólne zapasy walut, zaliczone i niezaliczone do zabezpieczenia, wynosiły 1.400.000.000 zł. Dziś te zapasy w ciągu ostatnich dwóch lat spadły jednak do cyfry mniej więcej 1.200.000.000. Naturalnie nie można tego ściśle obliczać, bo są tu wahania po kilka czy kilkanaście milionów, ale w ogólnej sumie jest spadek walut w Banku Polskim o 200 milionów. Nie ulega wątpliwości, że w ten sposób nasz złoty nie jest jeszcze zachwiany, jest jeszcze bardzo daleko do jego zachwiania, ale jest to w każdym razie pierwsze ostrzeżenie, które trzeba sobie uprzytomnić.</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, trzeba pamiętać jeszcze o jednej rzeczy, którą tu również poruszył p. prof. Krzyżanowski, mianowicie o bilansie handlowym. Aczkolwiek p. prof. Krzyżanowski jest bardzo wybitnym uczonym i ja pod żadnym względem nie mogę się z p. profesorem mierzyć, ale nie mogę zgodzić się....</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Na ten handel.)</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#PWyrzykowski">na ten handel. Tak, jak Pan Profesor tu przedstawił, nie mogę się zgodzić.</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Rolnik jest także kupcem, on przecież sprzedaje.)</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#PWyrzykowski">Ja w tej chwili powiem, o co mi chodzi.</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#komentarz">(P. Dąbski: Rolnik sprzedaje i kupuje, a kto inny zarabia.)</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#PWyrzykowski">O to chodzi. Zresztą p. prof. Krzyżanowski z tem się zgodzi, że rzeczą niezwykłej wagi jest jednak bilans płatniczy i bilans płatniczy decyduje. Zdaje mi się, że p. prof. Krzyżanowski stoi na tem stanowisku, że bilans płatniczy decyduje o aktywności, względnie pasywności całej gospodarki danego społeczeństwa. Otóż u nas, jeżeli chodzi o Polskę, to bilans handlowy, ze względu na nasze specjalne warunki, ze względu na stosunkowo słaby napływ kapitału zagranicznego, ze względu na bardzo słaby ruch turystyczny do Polski, a równocześnie silny ruch turystyczny z Polski zagranicę — bo mamy z tego powodu zgórą 70 milionów deficytu w bilansie płatniczym — bilans handlowy stanowi w naszym bilansie płatniczym część znaczną, bodaj że decydującą. I z tych właśnie względów nie wolno lekceważyć bilansu handlowego i jego aktywności.</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#PWyrzykowski">Nie jestem również jakimś fanatycznym obrońcą aktywności bilansu handlowego. Nie twierdzę bezwzględnie, że jeżeli będzie on jakiś czas bierny, to wszystko się zawali. Ale w naszych stosunkach, gdzie dopływ pieniędzy z zagranicy mamy tylko przez wywóz i to częstokroć przez wywóz dumpingowy, gdzie wywóz węgla po cenach dumpingowych jest niesłychanie uciążliwy dla ludności, a tak samo wywozem dumpingowym jest wywóz cukru — jeżeli się zważy te rzeczy, to nie wolno w naszych stosunkach polskich lekceważyć aktywności bilansu handlowego. Bierność bilansu handlowego w pierwszym rzędzie odbiłaby się na bilansie płatniczym, a za bilansem płatniczym odbiłaby się na zniżce zapasu walut w Banku Polskim. Obecne obniżenie się zapasu walut w Banku Polskim jest utrzymane mniej więcej w tych samych granicach, co depozyt w bilansie handlowym, wedle ostatniego sprawozdania p. Deweya.</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, mówi się i p. prof. Krzyżanowski był łaskaw to mówić, że w Czechach Englisch postawił zupełnie słusznie tezę stabilizowania wydatków. Nie ulega żadnej wątpliwości, teza zupełnie słuszna. Cały nasz wysiłek powinien pójść w kierunku stabilizowania wydatków. Ale Czesi mają również i pewną stabilizacje stosunków gospodarczych i finansowych, mają nie tylko silny napływ gotówki z zagranicy w postaci najrozmaitszych pożyczek przemysłowych czy bankowych, ale jeszcze nadzwyczajny ruch kuracyjny w trzech słynnych na cały świat miejscowościach kuracyjnych, który niesłychanie przyczynia się do uaktywnienia ich bilansu płatniczego.</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#PWyrzykowski">Jak już powiedziałem, nasz urząd Ministra Skarbu ma charakter niesłychanie wszechstronny. Jeżeli chodzi o działalność ekonomiczną, to jest on bankierem, wielkim przemysłowcem, a jednocześnie jest poborcą podatków. Trudno jest niesłychanie pogodzić wewnątrz siebie te 2, a raczej 3 charaktery. I kto wie, czy nie należałoby pójść za przykładem Włoch i Anglii i przeprowadzić rozdział tych dwóch tek, mianowicie na tekę Ministra Skarbu, którejby się powierzyło zagadnienia czysto podatkowe i budżetowe, oraz drugą tekę, mającą zagadnienia gospodarcze i finansowe. Trudno mówić, jakie resorty w to podciągnąć, ale kto wie, czy nie należałoby tego przeprowadzić ze względu na częstą sprzeczność interesów, jaka w osobowości Ministra Skarbu zachodzi: z jednej strony poborca podatkowy, fiskus, z drugiej strony przemysłowiec i bankier.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#PWyrzykowski">U nas ministrowi skarbu o jednej rzeczy nie wolno zapominać, o rzeczy, o której szeroko mówiłem nieraz i w poprzednim Sejmie i na Komisji Budżetowej i na plenum Sejmu, mianowicie o wzmocnieniu siły nabywczej mas chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#PWyrzykowski">To jest zagadnienie niesłychanie trudne i niesłychanie ciężkie, zagadnienie, którego nie można rozciąć za jednem pociągnięciem miecza, zagadnienie niesłychanie skomplikowane, nieomal wiążące się z całą przebudową struktury gospodarczej Polski. To jest zagadnienie, na którem nasz Minister Skarbu jako kierownik polityki gospodarczej powinien przedewszystkiem się skoncentrować. Wzmocnienie siły konsumpcyjnej mas chłopskich, liczących w Polsce jakieś 20 do 23 milionów, rozstrzyga w znacznym stopniu całą kwestię naszej sytuacji gospodarczej, całą kwestię naszego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#PWyrzykowski">Jest rzeczą niesłychanie charakterystyczną, że wielki przemysł, specjalnie wielki przemysł łódzki, niesłychanie ciekawie i natychmiast reaguje na ciężki stan finansowy wsi. W żadnym przemyśle, czy to węglowym czy żelaznym czy jakimkolwiek innym, nie odczuwa się tak z miejsca pogorszenia się sytuacji gospodarczej na wsi, jak w przemyśle łódzkim, w przemyśle tekstylnym, który fabrykuje najtańsze wyroby, potrzebne dla szerokich mas. Otóż, proszę Panów, jak tylko tam się zaczyna źle, to można wiedzieć, że chłopi nie mają pieniędzy na kupno. W przemyśle łódzkim było doskonale w ciągu kilku miesięcy, szczególniej w 1926 i 1927 roku. Teraz od jakiegoś pół roku sytuacja tego przemysłu jest nadzwyczaj krytyczna. Rezultatem tej krytycznej sytuacji są masy bezrobotnych, z czego zresztą Rząd zdaje sobie sprawę, bo niedawno p. Premier przyszedł na Komisję Budżetową o uchwalenie miliona złotych na dokarmianie.</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#PWyrzykowski">Otóż, jabym chciał tu z tego miejsca jeszcze raz zaapelować do Rządu, żeby przedewszystkiem w interesie przyszłości Państwa zwrócił uwagę na wzmożenie siły nabywczej mas chłopskich, co związane jest również ze wzmożeniem ich siły kapitalizacyjnej, a jednocześnie związane jest z powiększeniem dobrobytu w Polsce. Skończyłem.</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Wyzwolenia.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głoś ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#RomanRybarski">Wysoki Sejmie! Pierwsze czytanie budżetu odbyło się w atmosferze przesilenia politycznego, przesilenia gabinetowego. Obecnie przystąpiliśmy do drugiego czytania w atmosferze przesilenia gospodarczego, bo niewątpliwie to, co jest dzisiaj, zasługuje na nazwę przesilenia.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(P. Dąbski: To jest recesja.)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#RomanRybarski">Przed dwoma miesiącami ocena sytuacji gospodarczej z wielu stron była bardziej optymistyczna. Pozwolę sobie przypomnieć to, co p. Minister Skarbu mówił dnia 5 grudnia w tej Izbie: „Nasz rynek pieniężny upłynnił się. Wiele oznak wskazuje na zbliżanie się końca złej koniunktury finansowej. Poza zbożem ceny innych artykułów rolniczych, jak nabiał, mięso, żywiec nie doznały spadku, a przeciwnie znacznie wzrosły”. Wreszcie konkludując, powiedział p. Minister Skarbu tak: „Mimo, że sytuacja jest subjektywnie ciężka, mimo że teraz właśnie najboleśniej odczuwamy trudności już w znacznej mierze przezwyciężone, to jednak obiektywnie stwierdzić należy, że istnieją wszelkie dane, że sytuacja już zmierza ku poprawie i przypuszczać wolno, że rok przyszły będzie rokiem pokryzysowym, nie zaś rokiem kryzysu”.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#RomanRybarski">Otóż kiedyśmy słuchali przemówienia p. generalnego referenta, to ono było w innym trochę tonie i w miarę postępujących naprzód prac Komisji Budżetowej te ciemne kolory były coraz częstsze, jeżeli chodzi o obraz naszego położenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#RomanRybarski">Ja nie chcę przytaczać nowych faktów, nie chcę tutaj dorzucać nowych dokumentów do tych trudności, w których żyjemy. O tem wszystkim wiadomo, wszyscy to znają. My byliśmy pesymistami wtedy, gdy nasz pesymizm uchodził za podkopywanie powagi Państwa, powagi Rządu, podkopywanie zaufania zagranicy do nas. My przestrzegaliśmy, że przyjdą ciężkie czasy. Dziś nie potrzebujemy tego wszystkiego przypominać, gdy po roku inni to powtarzają. Ale uważamy za swój obowiązek w sposób pozytywny według naszego zapatrywania określić drogi wyjścia z dzisiejszego położenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#RomanRybarski">Jeżeli chcemy znaleźć tę drogę, to z jednego trzeba zdać sobie sprawę: to, co jest dzisiaj w Polsce, nie jest tylko rezultatem złej koniunktury; wszystkiego nie można wyjaśniać koniunkturą. Koniunktura, niezależna od zorganizowanej woli ludzkiej, określa tylko część położenia gospodarczego, w każdym kraju ta koniunktura ma różny przebieg, zależny nie tylko od jego warunków, ale i od polityki gospodarczej, którą ten kraj prowadzi. I niewątpliwie pewien fatalizm w patrzeniu na położenie, wyczekiwanie, że wkrótce już będzie lepiej, obserwowanie tych jaskółek oficjalnych i półoficjalnych, które wróżą rychłą wiosnę poprawy, to nie jest stan rzeczy, który do poprawy prowadzi. Trzeba zdać sobie sprawę z tego, jakie czynniki komplikują nasze położenie, co powinno ulec zmianie, żebyśmy nie przechodzili tak ciężkiej depresji.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#RomanRybarski">Na jedno przedewszystkiem trzeba zwrócić uwagę. To, co się dzieje dzisiaj w rolnictwie, nie jest tylko refleksem tej szybko przemijającej koniunktury. Kryzys rolniczy, który jednak poza żytem istnieje i w innych płodach rolnych, ten kryzys nie minie po kilku miesiącach w związku ze zmianą sytuacji giełdowej w New-Yorku, czy w Londynie. Ten kryzys, jak to wszyscy uznają, ma głębsze podstawy w nadprodukcji rolniczej, w tem, że kraje, które dotychczas wołały sprowadzać środki rolnicze z zagranicy, robią obecnie wielkie nakłady, żeby wzmóc własną produkcję rolną. I niewątpliwie fakt długotrwałego kryzysu rolniczego trzeba wziąć za punkt wyjścia naszej oceny sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#RomanRybarski">Następnie trzeba o tem pamiętać, że Polska jest krajem dłużniczym, to znaczy, że to pewne, znaczne nawet ożywienia się życia gospodarczego z końcem 1927 roku i w 1928 roku nastąpiło dzięki zadłużeniu się za granicą pod najrozmaitszemi postaciami. Otóż nie należy być takim optymistą, by przypuszczać, że z chwilą, gdy ciasnota pieniężna na rynkach światowych ustąpi, ten pieniądz wolny automatycznie napłynie do Polski. Jego dopływ zależy od wielu jeszcze innych okoliczności, także od okoliczności politycznych i może być „na zachodzie” poprawa, a u nas „bez zmian”, o ile chodzi o ciasnotę pieniężną.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#RomanRybarski">Dalej rzecz trzecia. Jeżeli nasze przesilenie jest szczególnie ostre, to dlatego, że u nas działalność Państwa i związków prawno-publicznych tak się rozrosła, że zatracona została równowaga między swobodnemi siłami gospodarczemi a czynnikami publicznemi. Bardzo często w dobie kryzysu tak się zdarza, że gospodarstwo społeczne pomaga państwu i naodwrót, gdyż one samodzielnie się rozwijają. Rozrost gospodarki państwowej, rozrost kredytów publicznych w szczególności, stwarza u nas taki stan rzeczy, że kryzys gospodarczy oznacza silniej, aniżeli w innych krajach, skurczenie się możności finansowych państwa i utrudnienie pomocy, której państwo w czasach kryzysu mogłoby życiu gospodarczemu udzielić.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#RomanRybarski">Pogląd, że nasze gospodarstwo publiczne zbytnio się rozrosło, że nasze budżety państwowe są za wielkie, spotyka się stale ze sprzeciwem. P. Minister Skarbu, jak to już dziś o tem wspominano, porównywał ustawę skarbową, budżet na r. 1925 z dzisiejszym budżetem, przerachowując ówczesne złote na dzisiejsze. Już miałem sposobność zaznaczyć, że taka redukcja budżetu nie bardzo jest wskazana, gdyż jeżeli chodzi o wydatki skarbowe dzisiejsze w zakresie urzędniczym, w zakresie płac, są one w złocie bez porównania niższe. Ale mniejsza o to. P. Minister Skarbu doszedł do wniosku, że dzisiejszy budżet jest mniejszy od budżetu z r. 1925 o 380.000.000. Jednak ta cyfra nie jest zupełnie ścisła. Dlaczego? Dlatego, że ustawa skarbowa zawiera budżet netto. Otóż w r. 1925 poczta i telegraf figurowały w budżecie administracji z całemi sumami.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Minister Skarbu Matuszewski: To skorygowano.)</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#RomanRybarski">Kiedy mnie wypada po sprawdzeniu tych cyfr, że to jest ta sama suma, co dziś. Następnie czy wydatki nadzwyczajne, monopole i przedsiębiorstwa są potrącone? Bo wtedy figurowały w ustawie skarbowej. Czy to jest uwzględnione?</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(Minister Skarbu Matuszewski: Co do poczt i telegrafów to napewno.)</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#RomanRybarski">Ale jeżeli nawet tamte rzeczy uwzględnimy, to trzeba pamiętać, że kolej wykazuje dziś czysty wpływ w budżecie, a wtedy wydatki nadzwyczajne były w monopolach 37.000.000, a w kolejach 90.000.000 i figurowały w ogólnym budżecie netto. Wtedy to przeliczenie zmienia swój obraz i ma cokolwiek inny charakter.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#RomanRybarski">Teraz nie o to tylko chodzi, tu nie chodzi tylko o budżet państwowy. Budżet państwowy jest tylko częścią obciążenia społecznego. Obok budżetu państwowego należy uwzględnić budżet samorządu terytorialnego, samorządu społecznego, samorządu gospodarczego i wydatki na inne jeszcze cele publiczne. Jak te budżety wzrastają? W roku 1925 wydatki miast w Polsce wynosiły 200 milionów złotych, w roku 1927/28 wynosiły 433 milj. zł, w r. 1928/29–766 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(Głos: Obiegowych?)</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#RomanRybarski">Oczywiście, że obiegowych, ale po przerachowaniu na złote otrzymujemy w tamtych ogromną nadwyżkę, bo suma 300 milionów w porównaniu z 766 milionów daje dużą nadwyżkę ponad to przerachowanie na złote obiegowe.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#RomanRybarski">A teraz jak przedstawia się to ogólne obciążenie samorządowe? Niestety nasza obfita statystyka jest bardzo kulawa, o ile chodzi o te cyfry, cyfry te bardzo zalegają, niepodobna dotrzeć do ostatniej. Jeżeli obliczymy wydatki samorządu terytorialnego netto bez sum obrotowych z roku 1927/28, a dla samorządu miast z roku 1928/29, otrzymamy sumę 1 miliard 204 miliony. Jeżeli uwzględnimy samorząd gospodarczy, to wyniesie to ponad 8 milionów — (Izby rolnicze, izby przemysłowe, izby handlowe.) Jeżeli uwzględnimy samorząd społeczny, ubezpieczenia ogólne, to otrzymamy przypuszczalną kwotę, ale nie przesadzoną, dzisiaj 400 milionów zł wydatków razem, na różne ubezpieczenia. Dodajmy do tego specjalny fundusz zasilony podatkiem od lokali, przymusowe składki na gminy wyznaniowe żydowskie o charakterze publicznym, a dojdziemy do kwoty, że wydatki związków prawno-publicznych w Polsce wynoszą obecnie od 4 miliardów 800 milionów do 5 miliardów. To jest suma bardzo poważna, z którą się trzeba liczyć.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#RomanRybarski">Ale ta suma nie daje jeszcze obrazu obrotów gospodarczych tych wszystkich związków. Np. preliminarz budżetowy na rok obecny jest mniej więcej w wydatkach taki sam, jak w roku zeszłym. Jednak preliminarz budżetowy razem z planami finansowo-gospodarczemi przedsiębiorstw i monopoli jest o pół miliarda większy w tym roku, aniżeli w roku zeszłym; razem jest budżet brutto 5 miliardów 801 milionów, a w roku zeszłym 5 miliardów 301 milionów, czyli że według planów rządu gospodarstwo państwowe będzie miało obroty w tym roku o pół miliarda większe.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#RomanRybarski">Czy możemy przypuszczać, że równolegle z tym wzrostem właśnie w tym roku pójdą obroty gospodarstwa prywatnego, czy taki rozrost działalności Państwa nie będzie związany z dalszem kurczeniem się kapitałów obrotowych gospodarstw prywatnych? Trzeba stwierdzić, że jeżeli chodzi o ten rozpęd do rozszerzenia gospodarki państwowej, to on bynajmniej nie ustaje. Likwiduje się w dzisiejszej chwili prywatne biura pośrednictwa pracy, zakłada się nowe sklepy monopolowe, następnie lasy państwowe przerzucają się na działalność przetwórczą, na działalność handlową. Zjawiają się projekty, żeby wprowadzić sui generis faktyczny monopol albo przynajmniej skrępowanie rozwoju przemysłu komunikacyjnego, samochodowego, żeby ten przemysł nie robił konkurencji kolejom żelaznym. Prywatny przedsiębiorca musi walczyć z konkurentem, a państwowy przedsiębiorca ma przeciwko konkurentowi jeden sposób: ograniczyć go w jego prawach, nie dopuścić konkurencji.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#RomanRybarski">To są rzeczy, które wskazują na wielką tendencję w kierunku, który utrudni niewątpliwie całe położenie gospodarcze państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#RomanRybarski">Dalej mówi się o tem i tu p. Minister parokrotnie podkreślał, że dziś nie jest czas na reformę podatkową. Co do problemu podatkowego, to poglądy rządów pomajowych okazały się nadzwyczaj zmienne.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#RomanRybarski">W roku 1928 dawny Minister Skarbu mówił, że Ministerstwo Skarbu już na jesieni 1926 r. przystąpiło do studiów przygotowawczych nad reformą podatkową i opracowało w tej dziedzinie szereg nowych ustaw. Miano zmienić gruntownie podatek dochodowy, znieść progresję przy podatku od towarzystw akcyjnych i rozgraniczyć finanse samorządowe od finansów państwowych. Potem Rząd wniósł kilka projektów podatkowych w ostatniej sesji, przewidujących razem ze sławnym projektem budowy tanich mieszkań, dodatkowe obciążenie o 385 milionów. Te projekty nie zyskały aprobaty Sejmu. Obecny p. Minister Skarbu stoi na stanowisku, że można wprowadzać tylko drobne zmiany i uważa, że wytworzyła się u nas psychoza, jakoby wszystko zło uleczyć mogła radykalna reforma podatkowa.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#RomanRybarski">O ile chodzi o psychozę reformy podatkowej, to ulega jej nie tylko opinia polska, ale opinia, a przedewszystkiem rządy krajów zachodnich, także rządy zagranicą. Francja od 1 lipca 1929 r. obniżyła ciężary podatkowe o 2.900.000.000 franków, równocześnie wprowadza się do ustawy skarbowej klauzulę, że o ile dochody dopiszą, podatki bezpośrednie zostaną obniżone o 10% w ciągu roku budżetowego. Niemcy są w bardzo ciężkiem położeniu finansowem, w jego przyczyny nie wchodzę — a i tam dawniejszy minister skarbu, socjalista Hilferding zaproponował podwyższenie dwóch podatków: od tytoniu i piwa, o 250 milionów marek, ale równocześnie zapowiedział obniżkę szeregu podatków, przeważnie bezpośrednich, o 950 milionów marek, uzasadniając to potrzebą wzmożenia kapitalizacji wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#RomanRybarski">W Belgii i w Rumunii przeprowadza się dziś zmiany podatkowe pod tym kątem widzenia, żeby uzdolnić państwo do współzawodnictwa z zagranicą. Bo trzeba zdać sobie sprawę z jednego faktu. Jeżeli dodamy razem dzisiejsze obciążenie podatkami realnemi z dochodów i z majątku, jeżeli dodamy dodatki samorządowe, to dla pewnych ludzi, a nikt chyba nie pragnie, żeby tych ludzi wogóle nie było w Polsce, w pewnych wypadkach kapitalizacja staje się niemożliwą. Jak to poprzednio już podkreśliłem, te stawki podatkowe muszą odstraszać obcy kapitał od inwestycyj, chyba, że on żąda specjalnych przywilejów podatkowych, albo omija Skarb w sposób nielegalny. Nikt nie może tego oczekiwać, żeby podatki obniżyły się tak, jak opada woda w rzece po powodzi. Zmiany muszą być powolne, ale ten, kto prowadzi jakiekolwiek przedsiębiorstwo, musi wiedzieć, że to, co dziś jest, to zostanie zastąpione czemś innem i powinien wiedzieć, czem to zostanie zastąpione. Reformy podatkowe trzeba przeprowadzać wolno z roku na rok. Ale plan tej reformy musi być ustalony właśnie w dobie ciężkiego położenia, bo groźba, że reforma podatkowa będzie przeprowadzana, ale niewiadomo jaka, działa tamująco na życie gospodarcze. Z tych też powodów nie uważam stanowiska Ministra Skarbu w tej dziedzinie za słuszne.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#RomanRybarski">Ale o ile chodzi o ciężary, spadające na ludność, prócz ciężarów państwowych trzeba uwzględnić także i ciężary samorządowe. Pod tym względem nikt nie zdoła uniewinnić czynników rządowych od zarzutu, że same pobudzały do zwiększenia ciężarów samorządowych. Jest ustawa z r. 1923, która mówi, że nie wolno nakładać na komuny nowych obowiązków i nowych wydatków, jeżeli nie przewiduje się równocześnie źródeł ich pokrycia.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#RomanRybarski">A tymczasem to ustawodawstwo dekretowe nałożyło dużo najrozmaitszych obowiązków, bez przewidzenia źródeł pokrycia, w zakresie ruchu ludności, kwater wojskowych, opieki nad wojskowymi, domów pracy, opieki sanitarnej, wydawano dekret za dekretem, a nie pytano się o to, skąd samorządy wezmą na to pieniądze. A pomijam już propagandę, uprawianą przez szefa jednej z naczelnych instytucji finansowych, który jeździł po kraju i przekonywał gminy, że powinne więcej brać pieniędzy w postaci pożyczek, niż one same tego się domagają. To jest wielka bardzo odpowiedzialność. I w państwie praworządnem ten, kto takie rzeczy robi, poniósłby pewne konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Szereg miast jest zrujnowanych. P. Wyrzykowski: Przyzwoity człowiek, tylko wziął się nie do swojej roboty.)</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#RomanRybarski">W tych warunkach, gdy mamy do czynienia z tak wielkiemi trudnościami, trzeba pamiętać o tem, że jeden problem szczególnie doniosły jest w bardzo ciemnej perspektywie na ten rok, mianowicie problem budowlany, który jest zagadnieniem nie tylko gospodarczem, ale i społecznem. Zagadnienie budowlane, naszem zdaniem, nie będzie rozwiązane bez tworzenia się rodzimego kapitału prywatnego. Kapitał zagraniczny byłoby trudno tu wciągać, z punktu widzenia bilansu płatniczego byłby to krok bardzo ryzykowny. Musimy ten kapitał zdobyć sami, nie zdobędziemy go z podatków, trzeba spółdziałać procesowi kapitalizacyj i wtedy stopniowo pieniądze się znajdą. W każdym razie pewna interwencja Państwa w tej dziedzinie jest konieczna i usprawiedliwiona.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#RomanRybarski">Chodzi o zachętę dla kapitałów prywatnych do lokowania się w budowlach.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#RomanRybarski">W roku 1922 wyszła ustawa, przyznająca na 8 lat ulgi do nowowznoszonych budowli od podatków państwowych i samorządowych. Otóż moc obowiązująca tej ustawy upływa w tym roku, w październiku. Nowego projektu nie otrzymaliśmy w tej sprawie z rąk Rządu. Samiśmy to zaproponowali, wnosząc odpowiedni projekt ustawy.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#RomanRybarski">Następnie uważamy, że o ile chodzi o zachęcenie kapitału budowlanego, to nawet dalsze ulgi byłyby wskazane, nawet o ile chodzi o te kapitały w zakresie podatku dochodowego, to zresztą Państwo dzisiaj dopłaca do procentu i to jest droga, którą uznaję, ale przyznanie pewnych ulg podatkowych dla kapitałów byłoby prostsze.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#RomanRybarski">O ile zaś chodzi o interwencję Państwa w tej dziedzinie, to trzeba, ażeby ta pomoc państwowa nie była związana z temi wszystkiemi rygorami i normami, które nakłada Ministerstwo Robót Publicznych, bo one ruchu budowlanego nie wzmogą, a powołują do życia bardzo często instytucje, t. zw. spółdzielnie, których wypłacalność przedstawia się bardzo kiepsko.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#RomanRybarski">Jest rzeczą nienormalną, że w dzisiejszych warunkach Państwo na kredycie tak mocno ciąży i jest głównym dziś wierzycielem. Ale jeżeli tak jest, to rozdział tego kredytu publicznego powinien być bardziej planowy. Z tego punktu widzenia trzeba stwierdzić, iż kredyt publiczny powinien przedewszystkiem zasilać te gałęzie produkcji, które nie mają drogi do uzyskania kredytu zagranicznego. Mam tu na myśli handel, mam tu na myśli rzemiosło, przemysł drobny i średni, który zamało stosunkowo z tego kredytu publicznego korzysta.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#RomanRybarski">Następnie stwierdzić muszę, że najdonioślejszem zagadnieniem dzisiaj jest zagadnienie rolne, zagadnienie cen płodów rolnych. Spadek cen zboża wywołał pewien nawrót, pewną zmianę w polityce rządowej, ale ten nawrót jest połowiczny. Środki, zarządzone dotychczas, rezultatu nie dały. Jeżeli się już wprowadzało premie wywozowe, to nie trzeba było nadawać temu tylko doraźnego charakteru. Powinne one były mieć taką wysokość, żeby swój skutek odniosły. Wszystko można tłomaczyć ogólnym kryzysem rolnym, ale nie wyjaśni się w całości tym kryzysem różnicy między cenami żyta w Berlinie, a cenami żyta w Warszawie. To są w znacznej mierze rezultaty polityki rolnej.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#RomanRybarski">Co do rolnictwa musimy zdać sobie sprawę z jednej rzeczy: rolnictwo musi być w dzisiejszych warunkach — może to jest malum necessarium — przedmiotem takiej samej opieki jak przemysł. Utarło się u nas przekonanie, że przemysł wymaga opieki, wymaga protekcjonizmu, ale produkcja płodów rolnych, niektórych surowców jest łatwa i tania, i tu żadne współzawodnictwo obce nie grozi. Otóż bez opieki nad rolnictwem rolnictwo stanie się tylko ekstensywnem, a to wywoła wzrost bezrobocia na wsi, obniżenie się naszej wytwórczości. Trzeba stwierdzić, że dzisiejszy kryzys rolny to nie jest kryzys partykularny pewnej gałęzi produkcji, on rychło stał się ogólnym kryzysem gospodarczym i dziś już nikt chyba nie zechce przeciwstawiać interesów miejskiego konsumenta interesom rolnika, bo jeden i drugi cierpią równocześnie.</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#RomanRybarski">Ale jeżeli chodzi o rozwój naszej ochrony celnej, opieki nad naszą wytwórczością, to napotkamy na dużą przeszkodę, płynącą dziś z zagranicy. Mówi się o t. zw. pokoju celnym. Państwa wysoce uprzemysłowione nie chcą tego, żeby kraje nowe u siebie ten przemysł tworzyły. My jesteśmy skłonni oczywiście do pełnej zgody gospodarczej z całym światem, ale my mamy przyrost naturalny ludności, który wynosi 450.000 rocznie. Ludność nasza nie ma gdzie emigrować i rozwój przemysłu w Polsce jest nakazem utrzymania pokoju społecznego, bo w przeciwnym razie nastąpiłaby pauperyzacja ludności. Dla nas wewnętrzny pokój społeczny ma większe znaczenie, niż ten pokój celny.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#komentarz">(P. Stroński: I przedpokój państw przemysłowych.)</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#RomanRybarski">Następnie trzeba stwierdzić, że jeżeli chodzi o układy gospodarcze, które się obecnie prowadzi z naszym zachodnim sąsiadem, to stojąc na stanowisku, iż do zawarcia tych układów dojść powinno, podkreślam, że ten przyszły układ nie powinien doprowadzić do tego, by wskutek niego osłabło znaczenie naszej drogi morskiej, wyjścia na Bałtyk. Droga morska jest podstawą naszej niezależności, naszej niepodległości</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#RomanRybarski">i ona musi mieć to wielkie znaczenie i dla chwilowych korzyści....</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Nikt tego nie neguje.) Gdyby Pan nie był archeologiem, ale trochę ekonomistą, toby Pan wiedział, że takie tendencje ze strony niemieckiej istnieją, — zwężania Polski tak, żeby Gdynia i Gdańsk straciły znaczenie i z tem trzeba się liczyć.</u>
          <u xml:id="u-8.44" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Zupełnie słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-8.45" who="#RomanRybarski">W literaturze ekonomicznej niemieckiej widać wyraźnie, że do tego dążą.</u>
          <u xml:id="u-8.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Znamy te argumenty.)</u>
          <u xml:id="u-8.47" who="#RomanRybarski">Następnie układ wewnętrznych stosunków w Państwie musi sprzyjać temu, żeby kapitał zagraniczny mógł do Polski napłynąć. Kapitału zagranicznego nie możemy brać, jak to już nieraz podkreślano, za wszelką cenę, nie powinniśmy się wiązać z jedną tylko grupą finansową, musimy mieć swobodę ruchów, ale nie należałoby żywić zbyt wielkiej nadziei na ten kapitał w najbliższej przyszłości, gdyż przeszkodą jest nie tylko trudność uzyskania go, ale także stopa procentowa, po której on do kraju przychodzi w dzisiejszych warunkach. Mojem zdaniem, lokowanie dzisiaj w wielkiem gospodarstwie rolnem kapitałów na 12%, to jest droga do likwidacji tego gospodarstwa. Zasadnicze znaczenie dziś musi mieć obniżenie tej stopy, a zatem trzeba czekać. Wysokość tej stopy zależy od zaufania zagranicy do nas, między innemi do naszej polityki i trwałości naszych stosunków. Wbrew oficjalnym zapowiedziom to zaufanie do trwałości naszych stosunków nie wzrasta, lecz słabnie. Poczucie niepewności jest powszechne, poczucie wyczekiwania, bo ostatecznie tego zaufania wewnętrznego niema i u nas, nie tylko u opozycji. Czy stosunek wielu grup rządowych, wielu pism rządowych do gabinetu p. Premiera Bartla dowodzi, że traktuje się ten Rząd jako gabinet stały?</u>
          <u xml:id="u-8.48" who="#RomanRybarski">Nie chcę tu przytaczać własnego zdania, ale przytoczę zdanie korespondenta Berliner Tageblattu, omawiającego sytuację polityczną w Polsce. Wskazuje on na rozbicie polityczne w Polsce, na partyjnictwo i mówi, że partie opozycyjne to tylko jedna strona rzeczy, ważniejsze jest to, że B. B. stanowi parlament w parlamencie, w którym walki partyjne są również żywe, jak w reszcie Sejmu, a tego rodzaju opinia nie podnosi powagi Bloku.</u>
          <u xml:id="u-8.49" who="#komentarz">(Głos: Dobry autorytet. Inny głos: To przedruk z Gazety Warszawskiej.)</u>
          <u xml:id="u-8.50" who="#RomanRybarski">Nie, to jest przedruk korespondenta, bywającego w kawiarni Europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.51" who="#RomanRybarski">Ale mogę przytoczyć jeszcze inne głosy. Jedno z najpoważniejszych pism londyńskich, tygodnik „Economist, omawiając powołanie gabinetu prof. Bartla, kończy w ten sposób: „Chociaż polityczne niebo w Polsce jest jaśniejsze, to jednak dopóki Marszałek Piłsudski jest na scenie, nigdy prawdopodobnie nie będzie ono bez chmur”. To jest zdanie pisma finansowego, bardzo poważnego, które w tem, w czem wielu ludzi chce widzieć czynnik stałości, dopatruje się czynnika chwiejności i niepewności. To wszystko musi odbijać się na naszym budżecie. Budżet Państwa jest aktem, w którym streszcza się sytuacja gospodarcza i finansowa. Naprawa budżetu nie może być dokonana przy uchwalaniu tego budżetu, zależy to od bardzo wielu okoliczności.</u>
          <u xml:id="u-8.52" who="#RomanRybarski">Zależy przedewszystkiem od tego, że musimy zrozumieć, iż jesteśmy narodem ubogim, społeczeństwem ubogiem, które powoli musi się dorabiać. Ale dorabianie się to nie są koniecznie maniery dorobkiewicza, to nie jest ten blichtr reprezentacyjny, to zdobienie fasady, gdy fundamenta są nieutrwalone, to nie jest rozrzutność reprezentacyjna. A następnie musimy zrozumieć, że pomyślność Skarbu jest zależna od siły gospodarstwa społecznego, — bez tego nie będzie pomyślności skarbowej. Wreszcie ta pomyślność skarbowa i gospodarcza zależy od stałości stosunków wewnętrznych, stosunków politycznych, zależy od wewnętrznego spokoju. A tymczasem gdy mamy w kraju konserwatystów nastrojonych rewolucyjnie, a rewolucjonistów nastrojonych subwencyjnie,</u>
          <u xml:id="u-8.53" who="#komentarz">(Oklaski, wesołość)</u>
          <u xml:id="u-8.54" who="#RomanRybarski">tego rodzaju stosunki nie budzą oczywiście w nikim zaufania. Wszyscy czekają, co będzie dalej.</u>
          <u xml:id="u-8.55" who="#RomanRybarski">I w tych warunkach oczywiście budżet zależy od najrozmaitszych czynników. Słusznie powiedział p. prof. Krzyżanowski, że przy układaniu budżetu, przy jego uchwalaniu należy się liczyć ze zobowiązaniami Państwa i jeżeli nie uda się zmniejszyć wydatków budżetowych, to dlatego, że te zobowiązania już istnieją i trudno je zredukować. Bo jeżeli w ciągu dwóch lat wydatki na emerytury wzrosły dwukrotnie, a na emerytury wojskowe trzykrotnie, czy Sejm jest za to odpowiedzialny? Nie ci, którzy ten wydatek spowodowali, ale Sejm musiał ten wydatek uchwalić, bo to są zobowiązania prawne Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.56" who="#RomanRybarski">Myśmy w pracy nad budżetem wzięli udział, chcąc się przyczynić do wykonania kontroli parlamentu nad rządem i zabezpieczyć na czas uchwalanie budżetu. Zajęliśmy w stosunku do niego samodzielne stanowisko. Zaproponowaliśmy przeprowadzenie oszczędności na sumę 120 milionów (poza kolejami żelaznemi). Zaproponowaliśmy inne obliczenie przewidywanych dochodów nie tylko publicznych, w ten sposób, ażeby móc postawić dwa wnioski w zakresie skarbowym: obniżenie przewidywanych sum z podatku majątkowego o 26 milionów. Jest przewidziane 76 milionów, gdy tymczasem za 3 kwartały wpłynęło 29 milionów. — Tę sumę w tej wysokości uważamy za fikcję.</u>
          <u xml:id="u-8.57" who="#RomanRybarski">Proponujemy również zniesienie 10% dodatku do podatku obrotowego. Podatek obrotowy, a raczej jego zniesienie ma wielu przyjaciół bardzo serdecznych, którzy mówią, że to jest niesłychany ciężar; ale gdy zaproponowaliśmy drobne obniżenie tego podatku o 10%, zniesienie nadzwyczajnego dodatku od niego, to z ust przedstawiciela przemysłu w Bezpartyjnym Bloku usłyszeliśmy zdanie, że to utrudni reformę podatku obrotowego. Nie wiem w takim razie, na czem ta reforma podatku obrotowego ma polegać.</u>
          <u xml:id="u-8.58" who="#RomanRybarski">Następnie zaproponowaliśmy z tych oszczędności 120 milionów na podwyżkę płac urzędniczych o 5%. Nie tylko, jak to wciąż podkreślamy, z punktu widzenia słuszności i sprawiedliwości, ale w dążeniu, żeby kapitały, które Państwo wydaje, były w wyższym stopniu przeobrażane na kapitał obrotowy.</u>
          <u xml:id="u-8.59" who="#RomanRybarski">Te nasze wnioski nie zyskały sobie poparcia komisji. Nie zyskał sobie także poparcia komisji i wniosek nasz, który chciał zapobiec zbyt szerokiemu interpretowaniu art. 6 ustawy skarbowej co do asygnowania kredytów dodatkowych przez sam Rząd.</u>
          <u xml:id="u-8.60" who="#RomanRybarski">Wniosek, który tę interpretację zacieśnia, i przez to utrudnia powiększanie uchwalonego budżetu, na komisji nie znalazł poparcia. Otóż nasze wnioski nie znajdują poparcia, co jest rzeczą zupełnie zrozumiałą. Jesteśmy w tym Sejmie nieznaczną mniejszością. Nie wchodzę w to, czem my jesteśmy w społeczeństwie polskiem, o ile ta liczba 37 posłów odpowiada naszej sile, stwierdzam tylko fakty na tym terenie. Ale pozwala to nam stwierdzić, że my nie możemy wziąć odpowiedzialności w tych warunkach za realny charakter tego budżetu i za jego rzeczywiste wykonanie.</u>
          <u xml:id="u-8.61" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SewerynCzetwertyński">Odraczam posiedzenie do godz. 4 m. 15.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SewerynCzetwertyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Dotychczasowy nastrój w czasie debat nad preliminarzem budżetowym jest trochę, jak wszyscy widzimy, melancholijny. Niema ani zbytnich entuzjazmów, niema także zbytnego oburzenia. Dowodzi to, że wszyscy czujemy, iż jest źle.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JanDąbski">Ażeby zdać sobie sprawę z roli i konsekwencji budżetu, który jest przedmiotem obrad tej Wysokiej Izby, należy go rozpatrywać na tle obecnej sytuacji gospodarczej. Została ona w dostateczny sposób scharakteryzowana przez generalnego referenta budżetu. Polska przeżywa przesilenie gospodarcze, którego źródłem jest kryzys rolny — jak powiedział generalny referent, kryzys zbożowy, żytni — a teraz, mojem zdaniem, niedługo rozpocznie się drugi kryzys: kryzys mięsny, kryzys hodowlany. Kto obserwuje dokładnie procesy ewolucyjne, które rozgrywają się na wsi, ten wie, że mali rolnicy w obecnej chwili zboża dobrowolnie nie sprzedają, tylko lokują je w hodowli bydła. Za miesiąc, dwa albo trzy będziemy mieli kolosalną ilość bydła na sprzedaż, bydło to zostanie rzucone na rynek i w ten sposób, podobnie jak baissę zbożową, będziemy mieli baissę hodowlaną. To jest kryzys, który się w obecnej chwili przygotowuje, a jego skutki Panowie zobaczycie w przeciągu kilku miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JanDąbski">Wynikiem tego kryzysu rolnego jest, że największa masa społeczna, t. j. masa chłopska, przestała być właściwie konsumentem wyrobów fabrycznych. To, że Łódź stoi, to, że stoją pewne rodzaje przemysłu żelaznego, to, że jest kryzys wśród inteligencji w wolnych zawodach, to skutek tego, że sześćdziesiąt kilka procent społeczeństwa nie ma gotówki i żyje poniżej minimum egzystencji. Oczywista rzecz, że my ten kryzys z ciężką biedą jakoś przetrwamy, ale gdybyśmy zdawali sobie sprawę, jakimi kolosalnemi ofiarami my ten kryzys okupujemy, tobyśmy tak łatwo nie przechodzili nad nim do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JanDąbski">Nowy p. Minister Rolnictwa powiedział, że od czasu wojen Napoleońskich świat nie przechodził takiego kryzysu zbożowego i rolnego, jak dziś przechodzi. Jeżeli chodzi o Polskę, to ze względu na jej prymitywizm gospodarczy, ten kryzys jest najcięższy. Za wysoki budżet państwowy, za wysokie budżety samorządowe i za wysokie ubezpieczenia socjalne tak wypompowują z całego społeczeństwa, a przedewszystkiem ze wsi, wszelką gotówkę, że brak tam zupełnie środków obrotowych, wobec czego szaleje tam lichwa pieniężna poprostu w nieopanowanych rozmiarach. Zgłosiliśmy imieniem Klubu Stronnictwa Chłopskiego wniosek, który ma na celu znalezienie ratunku na obecną lichwę na wsi. Zacząłem studiować to zagadnienie na podstawie nielicznych publikacji i na podstawie ankiety, którą rozpisałem do całego szeregu osób prywatnych, do posłów i najwybitniejszych działaczy. Kto nie zetknął się z tem zagadnieniem, ten nie ma wyobrażenia, do jakiego poziomu dziś stopa procentowa na wsi dochodzi. Mówi się często o 3, 4, 5 proc., a zachodzą wypadki, że jest 8, 10 i 12 procent miesięcznie! Poprostu włosy na głowie, stają, kiedy człowiek z tego rodzaju przerażającemi faktami się zapoznaje. I dlatego, jeżeli zważymy charakter tego kryzysu, to nie jest to już kryzys tylko gospodarczy. Jeżeli będzie się przedłużał, stanie się wielkim kryzysem państwowym, który nie ograniczy się do kilku miesięcy, ale się rozciągnie na cały szereg lat, bo tak się ukształtowała obecna koniunktura gospodarcza.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JanDąbski">Jakie mogą być środki ratunku, aby obecny kryzys w Polsce zażegnać?</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#JanDąbski">Są dwa. Pierwszy — to jakaś ogromna pożyczka zagraniczna, wynosząca nie kilkaset milionów złotych, tylko kilka miliardów, któraby rzucona została w nasze życie gospodarcze i w ten sposób przyczyniła się do potanienia kredytu i podniesienia produkcji. Panowie zdają sobie sprawę z tego, że w dzisiejszej sytuacji politycznej w Polsce — specjalnie przy dyktaturze, która trwa, która tylko troszeczkę przycichła, ale trwa, przy powtarzaniu ze strony urzędujących ministrów, że stabilizacja wstrząsów w Polsce jest zapewniona — że tego rodzaju wielka pożyczka zagraniczna jest wykluczona. Kapitał nie idzie tam, gdzie grożą wstrząsy i zamieszki wewnętrzne. Kapitał nie idzie tam, gdzie ze strony urzędowej zapowiada się walkę ze stabilizacją wewnętrznych niepokojów. I dlatego, jakkolwiek słyszeliśmy różne opowiadania na ten temat, że nasza pożyczka stabilizacyjna, to pożyczka kluczowa, sytuacja pieniężna w przeciągu tych kilku lat nie tylko nie poprawiła się, ale się pogarsza. Jeżeli mamy kredyty zagraniczne przez banki, które są obcemi filiami u nas, albo krótkoterminowe pożyczki, to mamy je tylko dlatego, aby za pośrednictwem tego kapitału bądź za bezcen wykupić nasze przedsiębiorstwa przemysłowe, bądź też za pośrednictwem krótkoterminowych kredytów towarowych, które nam sprowadzają często ujemny bilans handlowy, ogołocić kraj nasz z reszty gotówki. Innego kredytu, a przedewszystkiem kredytu długoterminowego, niskoprocentowego, którego Polska potrzebuje, nie mamy i nie będziemy go mieli tak długo, dopóki nie będą ustabilizowane stosunki polityczne, to znaczy, dopóki nie zniknie dyktatura jednego człowieka czy jednej partii, dopóki się nie upodobnimy pod względem swego ustroju politycznego do innych państw europejskich.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JanDąbski">Więc pożyczka zagraniczna jest wykluczona!</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JanDąbski">Drugim środkiem ratunku może być wzrost produkcji i zapewnienie dla tej produkcji rynków zbytu; bo można mieć wielką produkcję i mieć to, co nazywamy często „klęską urodzaju”, a co się niejednokrotnie powtarzało w Polsce — to znaczy wielki wzrost produkcji bez rynków zbytu. Czy pod tym względem jest jaka nadzieja? Otóż, mojem zdaniem, ta nadzieja nie jest wielka. A to dlatego, że kryzys zbożowy, który dziś Polska przeżywa, kryzys z powodu niskich cen — nie tylko zboża, ale wszystkich artykułów rolniczych — ma swoje głębokie podstawy w wielkim przewrocie, w wielkiej przemianie, która zaszła w całym świecie w okresie powojennym.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#JanDąbski">Świat w czasie wojny przekonał się, że wojnę wygrywają te narody, które mają zapewnione stałe źródło surowców, a przedewszystkiem stałe źródło środków żywnościowych. To przedewszystkiem zrozumiały Niemcy, to zrozumiała Francja, to zrozumiały także kraje amerykańskie. I wskutek tego po wojnie widzimy powszechne zjawisko, że państwa, zwłaszcza te, które myślą o niedalekiej wojnie, kolosalne kapitały inwestują w rolnictwo. To robią Niemcy od 10 lat, robią konsekwentnie, planowo, otaczając przedewszystkiem Pomorze i Poznańskie siecią doskonale zorganizowanych i świetnie podtrzymywanych gospodarstw. Ja się tą kwestią trochę interesuję i te rzeczy śledzę, ale nie umiem powiedzieć, ile setek milionów Niemcy rzuciły już w podniesienie rolnictwa, podniesienie tej gałęzi produkcji, którą się przedewszystkiem obecnie interesują. I rzecz oczywista, że z chwilą, kiedy oni swoje rolnictwo podnieśli i doprowadzili je do wielkiego rozwoju, to sfery agrarne, w niem zainteresowane, walczą z traktatem handlowym, który ma być zawarty z Polską, a który ma rzekomo naruszyć interesy niemieckiego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#JanDąbski">To się dzieje nie tylko w Niemczech. Zrozumienie wielkiej wagi rolnictwa dokonało się we wszystkich krajach europejskich, a także w Ameryce, w Kanadzie, w Stanach Zjednoczonych, w Brazylii i Argentynie. W tych krajach kolosalne kapitały zostały inwestowane w rolnictwo. Tam pracują częściowo i nasi emigranci, którzy z powodu biedy wiemigrowali z Polski do Ameryki. I ta olbrzymia praca przy pomocy ogromnego, nisko oprocentowanego kredytu, wydaje swoje owoce: świat jest zalewany zbożem kanadyjskiem, Stanów Zjednoczonych, argentyńską pszenicą i innemi produktami z Ameryki. Ponieważ transport drogą morską odgrywa minimalną rolę, ponieważ zboże jest produktem, który łatwo się konserwuje i wytrzymuje nie tylko kilkudniowy, ale i kilkomiesięczny transport, wskutek tego dowiezienie do Gdańska, do Hamburga, Szczecina zboża z Kanady i pszenicy z Argentyny, nie odgrywa prawie żadnej roli, zwłaszcza w porównaniu z naszą produkcją, która pracuje przy pomocy kapitału na 15–20 proc.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#JanDąbski">Oto jest główny powód obecnego kryzysu!</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#JanDąbski">Czy jest nadzieja, że ten kryzys w krótkim czasie zostanie zażegnany? To jest wykluczone! Musimy być przygotowani na kryzys zbożowy przez cały szereg lat, bo zboże amerykańskie, opanowawszy rynki zbytu w Europie, tak łatwo nie da się usunąć.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#JanDąbski">Ono ma możność utrzymania się dlatego, że my właściwie nie mamy żadnego własnego handlu zbożem. Mamy obcych agentów, którzy mogą zupełnie spokojnie pracować dla kapitału amerykańskiego. I dlatego kryzys zbożowy musi być obliczony na cały szereg lat. A pozatem nasze sfery rolnicze, a przedewszystkiem sfery małorolne, muszą zrozumieć, że uprawa zboża w ten sposób, w jaki się dziś u nas uprawia zboże, nie opłaca się i że gospodarką zbożowa musi być przerobiona w znacznym stopniu, conajmniej w 50% z gospodarki zbożowej na hodowlaną.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#JanDąbski">Pomoc w tym względzie — to jest zadanie Ministerstwa Rolnictwa! Niestety, były minister rolnictwa, p. Niezabytowski, który był porządnym i uczciwym człowiekiem, tego nie rozumiał. Na tym przykładzie widać, jak człowiek poczciwy, który się znajdzie na niewłaściwem miejscu, może narazić Państwo na olbrzymie straty. Jeżeli p. minister Niezabytowski jeszcze rok temu mówił, że nie chce wysokich cen zboża dlatego, że to szerzy chęć używania — to nie należy się dziwić, iż nic nie zrobił w tym kierunku, ażeby sferom rolniczym uświadomić ten kryzys, który się długo przygotowywał. Bo obecny kryzys nie powstał w przeciągu kilku miesięcy, on się przygotowywał przez cały szereg lat, aż doszliśmy do tego rodzaju stosunków, w jakich dziś jesteśmy, że kryzys ten szaleje w całej rozciągłości i nie może być w pewnym stopniu zażegnany, o ile nie potrafiliśmy przerobić naszej gospodarki zbożowej na gospodarkę hodowlaną.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#JanDąbski">Przejście z jednej formy produkcji na drugą musi się odbywać stopniowo. Ludność trzeba nauczyć stosowania nowych metod, których my w zupełności nie stosujemy, bo nasza opieka nad rolnictwem wygląda śmiesznie w porównaniu z tem, co na podniesienie i opiekę rolnictwa wydają takie kraje, jak Szwajcaria, Niemcy, Dania, Francja. Nasze t. zw. subwencje na podtrzymanie rolnictwa są śmieszne tembardziej, że są rozdawane pod kątem widzenia politycznym. T. zn.: subwencje zmierzają do tego, żeby pewne organizacje zgładzić ze świata, żeby przeprowadzać różne unifikacje, żeby forytować pewne organizacje w celach politycznych, a nie w celu podniesienia produkcji rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#JanDąbski">I dlatego niema nadziei, żeby proces zmiany produkcji odbył się u nas szybko. A gdyby nawet odbył się szybko, to my nie mamy rynków zbytu. Niedługo będziemy mieli dużo bydła i nierogacizny na wywóz. Jestem ciekawy, gdzie my je ulokujemy, kiedy rolnictwo czechosłowackie broni się przeciwko importowi nierogacizny polskiej, a traktat handlowy z Niemcami właśnie na punkcie niedopuszczenia nierogacizny do Niemiec się odwleka. Chociaż ją wyhodujemy, nie będziemy mieli, gdzie tego materiału sprzedać. I dlatego musimy być przygotowani na spadek cen, to znaczy na kryzys drugiej gałęzi produkcji rolnej, która do chwili obecnej jeszcze jako tako się trzyma.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#JanDąbski">Więc czy weźmiemy pod uwagę dopływ w wielkiej ilości kapitałów zagranicznych, czy podniesienie produkcji, mojem zdaniem, w najbliższym czasie nie da to skutków i dlatego kryzys, który obecnie przezywamy, nie będzie się zmniejszał, tylko będzie się zwiększał. To był błąd ze strony tych mężów stanu, którzy rządzili do dnia dzisiejszego Polską, że oni tej rzeczy nie przewidzieli na podstawie informacji, które powinni mieć za pośrednictwem swoich posterunków dyplomatycznych.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#JanDąbski">Na takiem to tle przychodzi nam rozpatrywać nasz budżet, który w dochodach wynosi 3.067.000.000 zł a w wydatkach 2.945.000,000 zł. Ale to nie jest cały budżet. To jest budżet netto. Jeżeli weźmiemy budżet państwowy brutto, to wynosi on w dochodach 5.900.000.000 zł, a więc blisko 6.000.000.000, a w wydatkach 5 miliardów i blisko 800 milionów. Ale nie koniec na tem! Obok budżetu państwowego mamy budżety samorządowe, których cyfry nie są ściśle obliczone, ale które wynoszą, jak twierdzą znawcy samorządowi, około 1500 milionów, to jest półtora miliarda złotych. A pozatem mamy jeszcze budżety ubezpieczeń społecznych, które wynoszą około pół miliarda, t. j. 500 milionów zł. A więc, biorąc tylko nasz budżet netto, mamy razem obciążenia 5 miliardów zł, a jeżeli weźmiemy nasz budżet państwowy brutto, mamy 8 miliardów złotych rocznego obciążenia podatkowego. Tymczasem obieg pieniężny wynosi coś więcej niż półtora miliarda złotych. Więc ażeby nadążyć potrzebom różnych budżetów, każdy nasz złoty musi kilka razy przelecieć kasę państwową. I oto najważniejsze źródło tej wielkiej ciasnoty pieniężnej, którą w obecnej chwil przeżywamy: Za wysoki budżet Państwa, za wysokie budżety samorządowe, za wysokie budżety socjalne i ubezpieczeń, które ciągle rosną w zastraszający sposób.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#komentarz">(P. Jaruzelski: Brawo, ja się z tem zgadzam.)</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#JanDąbski">To podnosi także generalny referent. A to, co ja teraz mówię, to ja to mówiłem napróżno od trzech lat. Z tej trybuny powtarzam to prawie dosłownie — odsyłam Panom do biblioteki, niech Panowie przeczytają, że od trzech lat już to mówię. Ale gdy mówiłem to w r. 1927 i gdy podkreślałem, że trzeba Polskę budować na bogatem rolnictwie, a nie rozwijać sztucznie przemysłu kosztem rolnictwa, to kpiliście sobie i drwiliście. A nawet sam widziałem, jak tu p. Premier kiwał na to głową, jakby dawał do zrozumienia: Co ten nieuk ekonomiczny nam, uczonym profesorom, opowiada, kiedy my to wszystko najlepiej wiemy. Ja nie chcę być złośliwym, ale jeżeli chcecie się Panowie ubawić, to niech Panowie sobie przeczytają mowy tych panów, którzy mówili niedawno jeszcze: „Nagromadziła się taka kupa pieniędzy, tyle setek milionów zł, że nie wiedzieliśmy, co z tem zrobić i kazaliśmy to wszystko wydać”. A p. Moraczewski przecież publicznie powiedział: „Nie pół miliarda wydaliśmy, tylko miliard i należałoby pod ścianę postawić tego Ministra Skarbu, któryby w takich dobrych czasach nie wydał tych pieniędzy”. A przypomnijcie sobie Panowie pewną niedawną mowę z graf ikonami, które tu wisiały, przestudiujcie ją i porównajcie z mową obecnego generalnego referenta, albo z mową obecnego Ministra Skarbu p. Matuszewskiego, wtedy Panowie przekonają się, jaką ewolucję przebyło się w ciągu tych kilku lat. Tymczasem ja, skromny człowiek, to, co wypowiadałem przed trzema laty, to wypowiadam i dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#JanDąbski">Bo to jest istota rzeczy. Nie można sobie wyobrazić, ażeby Państwo, społeczeństwo i jego gospodarstwo było zdrowe, skoro przechodzi się do porządku dziennego nad sześćdziesięciu kilku procentami ludności i nie uważa się, czy ta ludność ma możność życia, czy nie, czy ta ludność jest w stanie coś inwestować, czy nie, czy jest w stanie wegetować, czy nie. To jest ta prosta elementarna prawda, którą każdy człowiek, który ma zdrowe oczy, musi zrozumieć. I ja niestety z ubolewaniem stwierdzam, że tej prawdy mężowie stanu, rządzący dziś Polską, nie zrozumieli, bo gdyby byli zrozumieli, toby inaczej postępowali. Nawet obecny Minister Rolnictwa, obszarnik, musiał przyznać, że od samego początku niepodległości Polski wszystkie rządy robiły politykę antyrolniczą. I to jest rzeczywiście prawdą. Do dnia dzisiejszego nie robi się polityki rolniczej, bo ludziom się zdaje, że rozmaitemi figlami potrafią się wykłamać z sytuacji, którą nam znaczyło nasze położenie geograficzne i nasz układ społeczny.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#JanDąbski">Tyle o polityce wydatków. A teraz kilka słów o dochodach. Jeżeli chodzi o dochody, czy Panowie naprawdę wyobrażają sobie, że my w przyszłym roku będziemy w stanie ściągnąć 76 milionów podatku majątkowego?</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#komentarz">(Głos na ławach komunistycznych: Przy Waszej pomocy, owszem.)</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#JanDąbski">Gdybym był złośliwy i gdyby dyktator pozwolił, to jabym Pana posadził na tem miejscu, aby Pan pokazał, w jaki sposób Pan to rozwiąże.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Dziękujemy.)</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#JanDąbski">Czy Panowie sobie wyobrażają, że w następnym roku da się ściągnąć 275 milionów zł podatku obrotowego, na który wszyscy narzekają i który w przeszłych latach, kiedyśmy zbierali owoce z lepszej koniunktury, sfery przemysłowe i handlowe uważały za niszczący? Czy Panowie sobie dalej wyobrażają, że da się ściągnąć 252 miliony podatku dochodowego? To jest samołudzenie się.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#JanDąbski">I dlatego ubolewam nad tem, że dyskusja na Komisji Budżetowej została skrócona o przeszło miesiąc i że nie byliśmy w stanie dokładnie przepracować tego całego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(Głos: Na Komisji Budżetowej Pan powiększał budżet.)</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#JanDąbski">Pan się myli, bo Pan na Komisji Budżetowej nie był, Pan się tem nie interesował, a teraz chce Pan kiepskie dowcipy puszczać. Ubolewać więc należy nad tem, że myśmy mieli za krótki czas, żeby się nad tym budżetem dokładnie zastanowić. Mam to głębokie przekonanie, że p. Minister Skarbu, mając możność miesięcznego ustalenia budżetu, sam przyjdzie do przekonania, że ten budżet nie odpowiada warunkom życia, bo jest za wysoki, i to nie tylko w tym roku, ale od szeregu lat. Za wysokie budżety są jednem z głównych źródeł kryzysu obecnego. I dopóki my tego budżetu nie zniżymy, to z rozwoju normalnego Polski i z wyścigu pracy, o którym się teraz tak dużo deklamuje, nic nie będzie. Jaki może być wyścig pracy, kiedy stopa procentowa wynosi 3, 4 i 5% miesięcznie? To są kajdany, nałożone na nogi, przy których wszelki wyścig jest absolutnie wykluczony.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Głos: Do Biarritz.)</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#JanDąbski">Ten, który wyjeżdżał do Biarritz — ten jest mojem zdaniem, mniej winien, bo on sam nie wiedział, co mu dano w ręce, czego dowodem, że po objęciu rządów wsiadł w auto i pojechał, nie orientując się w sytuacji, która już wtenczas nastąpiła.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#JanDąbski">Tyle co do wysokości budżetu. Drugiem zagadnieniem jest: Na co budżet idzie, na co się te pieniądze wydaje?</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#komentarz">(Głos: Na wojnę.)</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#JanDąbski">Naszym wydatkiem największym, to wydatek na utrzymanie wojska.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#komentarz">(Przerywanie na ławach B. B.) Nie wiem, czy w tych okrzykach ma się zawierać zanegowanie tej prawdy, która przecież jest napisana w budżecie. To nie ulega najmniejszej wątpliwości, że na utrzymanie wojska Polska wydaje ze wszystkich części budżetu najwięcej. To jest napisane w budżecie, z którego przeczytam cyfry: Ministerstwo Spraw Wojskowych kosztuje nas 827 milionów. Gabinet wojskowy Prezydenta kosztuje 1.300.000. K. O. P. czyli Korpus Ochrony Pogranicza, który jest wojskiem, kosztuje 61 milionów. Dopłata do przedsiębiorstw wojskowych kosztuje rocznie 17 milionów złotych, emerytury wojskowe 30 milionów złotych. Wskutek tego cały wydatek na wojsko wynosi 936 milionów złotych. P. kolega Kościałkowski na Komisji Budżetowej posądził mnie, że ja wobec szerokiego świata zdradzam tajemnice naszego budżetu. Nie zdradzam tajemnic naszego budżetu, bo to wszystko jest wydrukowane w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Tylko Pan podkreśla.)</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#JanDąbski">Pan kolega Kościałkowski chyba przypuszcza, że nasi sąsiedzi ze wschodu i zachodu interesują się naszym budżetem? Przecież oni mniej więcej orientują się w pozycjach naszego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Ale czemu Pan ich budżetami się nie zainteresuje?) i na tyle władają sztuką dodawania, aby sobie obliczyć cyfry wydrukowane!. Ja się interesuję, proszę Panów, także i tem.</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Niech Pan zacytuje także i ich cyfry.)</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#JanDąbski">Otóż razem kosztuje nas wojsko 936 milionów, nie licząc innych pozycji, które są w budżecie, a o których nie potrzeba tu szeroko opowiadać.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest właśnie to podkreślenie.)</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#JanDąbski">I cóż się z tego dowiedzieli? Nic nie wymieniłem i w komisji też nic nie wymieniłem.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#JanDąbski">Drugim budżetem jest budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który wynosi 251 milionów rocznie a w tem 125 milionów na policję. Ja zupełnie nie wdaję się w analizę tych budżetów w obecnej chwili, tylko stwierdzam, że państwo, które wydaje na swoją obronę przeszło 30% swojego budżetu przy takiej ciasnocie gotówkowej i przy takiej biedzie, jaka jest w Polsce, nie może się normalnie rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#JanDąbski">Zapytywałem na Komisji Budżetowej zastępcę Ministra Spraw Wojskowych, czy w Ministerstwie Spraw Wojskowych zdają sobie sprawę z tego problemu, jakim jest nasz budżet wojskowy, czy zastanawiają się nad jakimiś sposobami, zmniejszenia naszych wydatków wojskowych bez naruszenia obronności naszej armii. Przypuszczam, że nawet p. pos. Radziwiłł przyzna, że to jest pytanie godne zastanowienia. Jeżeli wydaje się na pewien resort blisko miliard złotych rocznie, a my nie możemy sobie na to pozwolić, to warto się nad tą pozycją zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#komentarz">(P. Radziwiłł przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#JanDąbski">Ja odpowiedź na to mam. W Ministerstwie Spraw Wojskowych powinni robić poszukiwania za systemem obrony tańszym, bo ten system, który jest obecnie, tak dużo kosztuje, że nie jesteśmy w stanie normalnie się rozwijać.</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#JanDąbski">To jest zagadnienie, nad którem warto pomyśleć, bo nie można przejść nad niem drwinkami i uśmiechem, bo jest ono zanadto poważne. Całkiem słusznie powiedział swego czasu Marszałek Piłsudski, że o sile danej armii decyduje nie tylko ilość ludzi, powołanych pod broń, nie tylko ilość armat, karabinów, czy samolotów, ale decyduje „morale” żołnierza, poczucie obywatela i miłość tego, za co on się bije. Przy nowoczesnej technice wojennej, kiedy żołnierz nie może być kontrolowany przez swego dowódcę, bo jest zagrzebany w rowach strzeleckich, walcząc w odosobnieniu, może się bić w taki i owaki sposób. Przykłady tego widzieliśmy w czasie minionej wojny. Wiemy, że armja rosyjska, jeżeli chodzi o wyposażenie techniczne, była przez aliantów świetnie wyposażona. I mimo to, po wyczerpaniu się „morale” karabiny zostały porzucone i z tej całej wielkiej techniki wojennej nic nie wynikło. Więc to „morale” żołnierza t. j. ażeby każdy żołnierz, będący w rowach strzeleckich, był przywiązany do ojczyzny i broniąc tej ojczyzny widział, że broni swego szczęścia — to jest rzecz równie ważna, jak armaty, karabiny, samoloty i gazy trujące.</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#JanDąbski">Ale to wszystko zależy od tego, czy ten obywatel w swojej ojczyźnie czuje się szczęśliwym, czy też pariasem. Nad problemem poczucia żołnierza-obywatela nie można przejść do porządku dziennego, a ten problem jest ściśle związany z sytuacją gospodarczą. Jeżeli chcemy normalnie gospodarczo rozwijać się, a dłużej egzystować, to musimy przejść do innego systemu obrony i w następstwie tego musimy przejść do redukcji naszych wydatków wojskowych, a tak samo do redukcji naszych wydatków biurokratycznych i naszych wydatków policyjnych. To wielu posłów w tej Wysokiej Izbie czuje, ja o tem z niejednym rozmawiałem. Rozmawiałem z jednym posłem z mniejszości narodowych, który powiedział: „Pan sobie na taką opinię może pozwolić, bo z Pana nie zrobią bolszewika. Ale gdybym ja to mówił, toby powiedziano: Poseł z mniejszości to przecież wróg Państwa, on chce Państwo zgubić!” Ja te opinie słyszałem od niejednego obywatela, ale nie śmieli tego wypowiedzieć, bo wiadomą jest rzeczą....</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#komentarz">(Głosy: Gawryluk mówi.)</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#JanDąbski">On to mówi publicznie.</u>
          <u xml:id="u-10.50" who="#JanDąbski">Do redukcji naszego budżetu musimy przystąpić z całkiem praktycznego punktu widzenia. Bo my tego rodzaju wydatków wojskowych, biurokratycznych i policyjnych nie możemy wytrzymać.</u>
          <u xml:id="u-10.51" who="#JanDąbski">Nie kto inny, tylko generalny referent powiedział, że nasza biurokracja jest za liczna i za mało sprawna. Tego roku w budżecie figuruje 200.000 zł. pod tytułem „Komisja studiów nad usprawnieniem administracji publicznej”. Ja jestem posłem już w trzeciej kadencji, podobne komisje, zwyczajne, czy nadzwyczajne, ciągle obradują, tylko że z tego wszystkiego nic nie wynikło. Wydatki biurokratyczne jak rosły, tak rosną w dalszym ciągu i końca tego wszystkiego nie widać. Wyrażam więc apel — skoro dajemy te 200.000 zł. dla Prezydjum Rady Ministrów — aby nareszcie coś z nich wynikło, aby administracja zaczęła się nareszcie usprawniać. Bo gdy p. prof. Krzyżanowski mówił o tych dziesiątkach tysięcy rozporządzeń, które wyszły, to ja zdumiewam się, że nasi urzędnicy pozostają przy zdrowych zmysłach do dnia dzisiejszego.</u>
          <u xml:id="u-10.52" who="#JanDąbski">Jeżeli urzędnik z tylu dekretami, ustawami i rozporządzeniami jest obowiązany zapoznać się, to nie rozumiem, jak wogóle jest on zdolny urzędować. Przy tylu przepisach nawet i ta ilość urzędników, która jest obecnie, może się okazać niedostateczną dla zadowolenia tego olbrzymiego materiału dekretów, jaki okres pomajowy wyprodukował.</u>
          <u xml:id="u-10.53" who="#JanDąbski">A tymczasem doświadczenie nas uczy, że Polska może udźwignąć budżet, wynoszący maksymalnie 2.500.000.000 zł, bo inaczej będzie wegetowała, będąc niezdolną brać udział w wyścigu pracy z temi kajdanami, które ma do dnia dzisiejszego na nogach w formie obciążeń podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-10.54" who="#JanDąbski">Tyle, co się tyczy kwestii budżetu państwowego. Jeżeli zaś chodzi o zagadnienie budżetów samorządowych, to wiemy, jaka w nich jest rozrzutność. Jeżeli porównamy naszą obecną gospodarkę powiatową, gospodarkę starostw, z dawną gospodarką powiatową w jakimkolwiek zaborze, to uderza nas na każdym kroku rozrzutność. Ludność prosta, która przychodzi do urzędów, zdumiewa się tem wszystkiem, co się dziś dzieje. Kto widział kiedykolwiek auta w powiatach i tę rozrzutność, którą się prowadzi na rozmaite subwencje, stadjony, reprezentacje itd.? Kto widział kiedy takie szastanie pieniędzmi podatkowemi, jakie się w obecnych czasach odbywa? A przecież wszystkie podatki idą z tej samej kieszeni obywateli. Po podatki samorządowe sięga się do tej samej kieszeni, do której sięga się także po podatki państwowe.</u>
          <u xml:id="u-10.55" who="#JanDąbski">A ubezpieczenia, a asekuracje, które rosną z roku na rok! Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych od Ognia zwiększył składki z 40 na 75 milionów zł. w przeciągu prawie jednego roku. To też każdy chłop przeklina przymusową asekurację. Jeżeli ktoś chce być popularnym na wsi w sposób demagogiczny, to przychodzi i mówi: „Nie trzeba żadnych asekuracji!” wtedy zyskuje największy poklask wśród ludności wiejskiej. Nie dlatego, żeby ten prosty człowiek nic miał zdrowego zmysłu i nie widział potrzeby ubezpieczenia się na wypadek pożaru. Ale chłop widzi ciągłą śrubę przymusu ciążącą nad nim i ten minimalny efekt, kiedy się spali, bo w razie pożaru czeka szereg miesięcy na odszkodowanie i dostaje je w takiej dozie, iż nie jest w stanie się odbudować. A pozatem fundusze asekuracyjne, które są z niego ściągane, są obracane na rozmaite inne „rozbudowy”, tylko nie idą na rozbudowę tych, którzy tych pieniędzy dostarczają.</u>
          <u xml:id="u-10.56" who="#JanDąbski">Oto są główne źródła naszego kryzysu gospodarczego. Z powodu tego kryzysu uważam, że ten budżet, który jest projektowany na rok 1930/31, jest nierealny przynajmniej o 10%, Jestem przekonany o tem, że p. Minister Skarbu w toku miesięcznego wykonywania budżetu za kilka miesięcy będzie musiał budżet redukować, bo dojdzie do przeświadczenia, że ten budżet w tych granicach jest niewykonalny. Lepiej byłoby część tych pieniędzy, które się dziś ściąga ze społeczeństwa w formie wysokich stawek czy to podatków państwowych, czy samorządowych, czy socjalnych, pozostawić społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-10.57" who="#JanDąbski">Zwracam uwagę na szalejące bezrobocie, które wynikło z powodu kryzysu rolnego, bo wieś jest pozbawiana zupełnie kapitału obrotowego. 15 milionów złotych uchwaliliśmy już na bezrobocie w kredytach dodatkowych na ten rok, jeden milion poszedł na ratowanie doraźne Łodzi, razem 16 milionów na r. b. W budżetach na r. 1930/31 było preliminowane 18 milionów, potem zwiększono kredyt o 15 milionów, t. zn, 33 miliony zł. Więc razem blisko 50 milionów uchwaliliśmy na bezrobotnych w przeciągu miesiąca. Gdyby się te pieniądze było włożyło w ratowanie rolnictwa, W ratowanie chłopa, który każdy grosz podwaja, to nie trzeba byłoby dzisiaj wydawać na bezrobocie. Bo chłopi byliby kupowali tkaniny i płótna łódzkie, byliby kupowali maszyny rolnicze i nawozy sztuczne i w ten sposób szłaby produkcja. Dzisiejsza medycyna polega nie na tem, ażeby leczyć chorobę, kiedy ona już wybuchnie, ale na zapobieganiu chorobie i niedopuszczaniu do niej. Takiem zapobieganiem chorobie jest lokowanie pieniędzy w warstwy produkcyjne, a nie lokowanie pieniędzy w razie klęski gospodarczej w bezrobotnych, bo to ze stanowiska gospodarczego, ze stanowiska produkcji, jest wyrzucaniem pieniędzy w błoto, z czego absolutnie żaden pożytek nie wynika.</u>
          <u xml:id="u-10.58" who="#JanDąbski">Oto są główne uwagi co do budżetu. To, że znajdujemy się dziś w tak wielkim kryzysie, jest winą tych, którzy rządzą Polską przez 3 lata. Mieli oni „cudowny rok” — jak powiedział w swojem sprawozdaniu p. prof. Krzyżanowski: — „annus mirabilis”. Cudowny rok mieli, bo wygrali jakby na loterii strejk angielski i pożyczkę stabilizacyjną, które dały Polsce ogromne zasoby pieniężne. Ja z tej trybuny mówiłem wtedy: „Panowie macie teraz lata tłuste, ale spodziewajcie się, że niedługo przyjdą lata chude”. Otóż te lata chude dziś przyszły i te lata w obecnej chwili na całej linii przeżywamy.</u>
          <u xml:id="u-10.59" who="#JanDąbski">Rządy pomajowe popełniły ten błąd, że rozbudziły fałszywy optymizm i sztuczny apetyt na pieniądze publiczne. Najwybitniejsi przedstawiciele sanacyjnego obozu twierdzili, że jest w Polsce tak „byczo, że jest taka „radosna twórczość, że Polska ma takie pieniądze, że poprostu niewiadomo, gdzie te pieniądze lokować. Otóż te rozbudzone sztucznie apetyty we wszystkich warstwach społecznych zjadły te rezerwy, które się przypadkowo, wskutek zewnętrznych okoliczności nagromadziły i my dziś stajemy wobec mało zasobnego skarbca, który oby się nie przemienił w krótkim czasie w pustki w kasie. Trzeba bardzo heroicznych środków na to, żebyśmy z tego kryzysu wyszli bez katastrofy. Trzeba odbudować zaufanie, żeby zagranica uznała za konieczne traktowanie nas w taki sposób, w jaki traktuje inne kraje. Na to trzeba likwidacji obecnych niezdrowych stosunków, trzeba przywrócenia prawa i praworządności, trzeba likwidacji dyktatury, doszczętnej i faktycznej, a nie tylko formalnej, jak jest obecnie. Dopiero wtedy, gdy dyktatura zostanie zlikwidowana, gdy będziemy mieli panowanie prawa, wtedy będziemy mogli dojść do powolnego przywrócenia zaufania w społeczeństwie i do normalnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-10.60" who="#JanDąbski">Jeżeli będziemy mieli taki budżet i taki system rządzenia, jaki jest dzisiaj, jeżeli te żywioły, które do dnia dzisiejszego gospodarowały, będą chociażby z ukrycia dyrygowały naszem życiem państwowem, to pójdziemy w dalszy i coraz większy kryzys. Bo ten kryzys, który jest obecnie, to jest dopiero początek wielkiego przesilenia, które — na tle ogólnoświatowych stosunków — przeżywa nasz kraj. Jeżeli nie przywrócimy normalnych stosunków, to w Polsce będzie się ten kryzys coraz więcej pogłębiał. Dlatego naszym programem jest: likwidacja dyktatury, przywrócenie praworządności, redukcja wszelkich wydatków publicznych, nie tylko państwowych, ale także samorządowych i socjalnych, a równocześnie podniesienie tej podstawowej produkcji w kraju, na której Polska stoi, to jest produkcji rolnej. Bez tego dla Polski niema ratunku.</u>
          <u xml:id="u-10.61" who="#JanDąbski">Nasz stosunek do budżetu będzie zależny od tego, w jakiej postaci ten budżet przejdzie przez pełny Sejm. Jeżeli te redukcje budżetu, które myśmy zaproponowali i ta pomoc dla rolnictwa, przejdzie — ale nie w tej formie, którą zaproponował p. Minister Skarbu, że 100-milionowa kwota na rolnictwo uzależniona będzie od tego, czy będą płynne zapasy kasowe 200 milionów, czy nie — jeżeli przejdzie to w formie jasnej, bez żadnych dwuznaczników, to ustosunkujemy się do budżetu pozytywnie. Jeżeli zaś nie, to potraktujemy ten budżet tak, jak traktowaliśmy budżet, który...</u>
          <u xml:id="u-10.62" who="#komentarz">(Głos: Pan się zgodził z tym wnioskiem na komisji.)</u>
          <u xml:id="u-10.63" who="#JanDąbski">Ja wiem, co mówię. Zaproponowałem, żeby w ustawie skarbowej było upoważnienie dla Ministra Skarbu udzielenia z zapasów kasowych 100.000.000 zł. na kredyt dla małego rolnictwa. Pan Minister dodał warunek, który znalazł wyraz w ustawie skarbowej, że 200 milionów zł zapasów kasowych muszą być płynne. To odbiera prawie wszelką wartość temu artykułowi, bo wiemy, w jakim stanie znajdują się zapasy kasowe. Minister otrzymuje i tak tylko upoważnienie. Wprowadzenie wyżej wspomnianego warunku czyni ów artykuł iluzorycznym i odbiera mu wszelką wartość. I dlatego nasze ustosunkowanie się do budżetu będzie zależało od tego, jak się Rząd ustosunkuje do postulatów tej klasy, którą klub mój reprezentuje.</u>
          <u xml:id="u-10.64" who="#komentarz">(Głos: Trzeba poczekać.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Chądzyński.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Wicemarszałek Dąbski obejmuje przewodnictwo.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Budżet, który Komisja Budżetowa przedkłada Panom do uchwalenia, jest budżetem niższym od przedłożenia rządowego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#AdamChądzyński">W Komisji Budżetowej obradowaliśmy nie tylko nad drukowanem przedłożeniem rządowem, ale także nad dodatkowo zgłoszonemi poprawkami Rządu, który domagał się podniesienia wydatków ponad drukowane przedłożenie o 21.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#AdamChądzyński">Zsumowawszy razem treść wydatkową przedłożenia rządowego oraz dodatkowe kredyty, których domagał się p. Minister Skarbu na Komisji Budżetowej, i porównawszy je z uchwałą Komisji, dojdziemy do przekonania, że Komisja Budżetowa żądania wydatkowe Rządu obniżyła o 10.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#AdamChądzyński">Następnie pragnę stwierdzić, że preliminarz, który wyszedł z Komisji Budżetowej, przewiduje wydatki poniżej trzech miliardów zł., a zatem utrzymuje się w granicach, które przed dyskusją budżetową nakreślił p. Minister Skarbu. W dziedzinie więc najważniejszej, w dziedzinie budżetu państwowego, i planu gospodarczego państwa na rok 1930/31, Sejm nie tylko zachował się całkowicie w myśl potrzeb państwa i wymagań sytuacji gospodarczej, ale także nie wyszedł poza normy i hasła budżetowe, które ogłosił Rząd.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#AdamChądzyński">Mówię te rzeczy dlatego, żeby stwierdzić faktami i cyframi, że praca Komisji Budżetowej była pracą ściśle rzeczową i opierała się na przesłankach wyłącznie natury gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#AdamChądzyński">Kwestią, która się nasuwa w związku z budżetem na rok 1930/31, jest pytanie, czy łatwo będzie ten budżet wykonać. Pod pojęciem wykonania budżetu rozumiem osiągnięcie celów, które w budżecie zostały zakreślone. Nie zapominajmy bowiem, że budżet na rok 1930/31 jest budżetem, który w pogarszającej się koniunkturze gospodarczej nie przewiduje zmniejszenia ciężarów podatkowych ludności. Choć gorzej jest dziś, niż było rok temu, choć realne dochody obywatela nie rosną, lecz maleją, budżet nie przewiduje zniżenia danin publicznych.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#AdamChądzyński">Mało tego, twierdzę kategorycznie, że budżet ten nie tylko nie zmniejsza obciążenia ludności, ale odwrotnie, obciążenie to podnosi. Zapomniał p. generalny referent dodać, że poza normalnemi podatkami i daninami, na których opiera się budżet, plan finansowo-gospodarczy przedsiębiorstw państwowych, mianowicie kolei, przewiduje powiększenie ciężaru z tytułu wprowadzenia nowej taryfy kolejowej. Otóż od października r. 1929 taryfa kolejowa na przewóz towarów została podniesiona, co w efekcie zwiększa podrożenie transportu towarów o sumę 120 milionów rocznie. Ta cyfra zbiega się z cyfrą nadwyżek budżetu, z tą cyfrą 114 milionów, którą w ostatnim punkcie swego sprawozdania wymienia p. prof. Krzyżanowski, jako ewentualną wpłatę kolei do Skarbu Państwa. Ta cyfra jest niczem innem, tylko dodatkowem obciążeniem ludności, wynikającem z podniesienia towarowej taryfy kolejowej. Nie mam zamiaru krytykować Rządu z powodu nowej taryfy, lecz twierdzę, że podrożenie taryfy przyszło w momencie nieodpowiednim, w momencie przesilenia gospodarczego, zostało spóźnione o jeden rok. Mogło i powinno było być dokonane w roku 1928, gdy stosunki gospodarcze łatwoby zniosły podrożenie.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#AdamChądzyński">Mówić dzisiaj o rozmiarach kryzysu gospodarczego, to jest to samo, co wybijać drzwi otwarte. Bo któż zaprzeczy, że z braku pieniędzy dusi się gospodarstwo społeczne, że położenie ludności rolniczej wskutek spadku cen na płody rolne jest niezwykle ciężkie, że kryzys w rolnictwie, zmniejszając zdolność nabywczą ludności włościańskiej, przenosi się do miast i powoduje kryzys w miastach, że bezrobocie rośnie, a liczba bezrobotnych dosięga dzisiaj 250.000 robotników?</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, zdaje mi się, że nikt, ani w Rządzie, ani w Sejmie, nie ma złudzeń, żeby kryzys, rozwijający się od roku, można było jakimś cudownym środkiem i w bardzo szybkiem tempie opanować. Kryzys gospodarczy obecny jest kryzysem dłuższym. Można i trzeba mówić o konieczności jego złagodzenia. To też żądania, które pod adresem polityki gospodarczej Rządu stawia Sejm, idą w kierunku konieczności zastosowania szybkich środków, łagodzących ostre skutki kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#AdamChądzyński">Gospodarstwo społeczne wymaga wstrzyknięcia kilkuset milionów złotych. Wymaga tego sytuacja w rolnictwie i zastój w przemyśle, wymagają setki tysięcy bezrobotnych. Powstaje pytanie, skąd potrzebne środki wziąć i na co ich użyć? Powstaje ewentualność czynienia inwestycji przez Państwo. I tutaj musimy sobie jasno powiedzieć: inwestycje mogą być robione z budżetu i mogą być robione ze środków pozabudżetowych — nie tylko państwowych, ale i publicznych. Jesteśmy przeciwnikami robienia dziś wielkich inwestycji z budżetu państwowego, bo budżet państwowy, opierający się na daninach podatkowych ludności, w czasie kryzysu gospodarczego nie może rosnąć, lecz winien się kurczyć. A zatem nie możemy domagać się inwestycji w ramach budżetu, odwrotnie uważamy, że program inwestycyjny w ramach budżetu musi być możliwie umiarkowany, niższy od programów poprzednich lat, natomiast wskazanem jest, aby inwestycje przez Państwo były czynione ze środków pozabudżetowych i ze środków publicznych. Czy potrzebne środki da się osiągnąć drogą spieniężenia części akcji Banku Polskiego, które posiada Rząd, czy da się je osiągnąć drogą zmniejszenia rezerw, które Rząd posiada w Banku Polskim, czy wreszcie da się to osiągnąć wypuszczeniem pożyczki dolarowej, — nie wchodzę obecnie w analizę i rozbiór. Stwierdzam tylko, że istnieją możliwości uzyskania tą lub inną drogą kilkudziesięciu milionów ze środków państwowych pozabudżetowych. Jeżeli do tego dołączymy część rezerw kasowych i dodamy środki publiczne, np. środki instytucji przymusowych ubezpieczeń, to możemy osiągnąć sumę znacznie przekraczającą 100 milionów złotych, która winna być użyta na inwestycje, potrzebne do ożywienia przemysłu i przeprowadzenia robót publicznych, a między innemi dla dokończenia tak pilnej i celowej inwestycji gospodarczej, która szybko da wyniki dochodowe, mianowicie linii węglowej Śląsk — Gdynia.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#AdamChądzyński">Mówiąc o konieczności wyszukania środków, które byłyby rzucone w inwestycje i w drobne rolnictwo, muszę przypomnieć, że słusznie ocenialiśmy złą politykę b. Ministra Skarbu p. Czechowicza. W latach dobrej koniunktury, kiedy podatki dopisywały i wskutek tego tworzyły się znaczne nadwyżki budżetowe, niepotrzebnie i zbyt szybko te nadwyżki wydatkowano. Także i rezerwy kasowe, które dzisiaj wynoszą sześćset kilkadziesiąt milionów, tylko w 1/3 części, mianowicie w wysokości 200 milionów, są rezerwami płynnemi; pozostałe 400 milionów zbyt szybko i nieopatrznie zostały „zamrożone” i dziś nie można ich uruchomić i wykorzystać, gdy chodzi o złagodzenie kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#AdamChądzyński">Gdy w rolnictwie notujemy zbyt duży spadek cen na płody rolne, gdy kryzys rolniczy zapowiada się na dłuższy czas, to pomoc dla rolnictwa i dla małorolnej ludności wiejskiej powinna się wyrazić przedewszystkiem w kierunku dostarczenia jej kredytu średnio terminowego. Jeżeli ceny płodów rolnych są niskie i nie mogą być podniesione, to należy wszystko zrobić, by koszty produkcji rolniczej zmniejszyć, a osiągnąć to można tylko przez ratowanie rolnika przed lichwą pieniężną, dając mu tani kredyt przynajmniej roczny lub dwuletni. Niestety, akcja rządowa w kierunku utworzenia Centralnego Banku Ziemskiego, w kierunku zrealizowania kredytów rolnych, całkowicie się nie udała i dzisiaj nie ma szans realizacji. Więc fiasco w tej dziedzinie spotkało Rząd zupełne.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#AdamChądzyński">Powody tego faktu są nie tylko natury finansowej. Niewątpliwie, ciężka sytuacja polityczna, jaka wytworzyła się w Polsce w ostatnich latach, a szczególnie ciężka sytuacja roku 1929, paraliżowała akcję kredytową państwa. Rok 1929, rok kryzysu gospodarczego, to jednocześnie rok najostrzejszego kursu politycznego, to dziesięciomiesięczne rządy p. Świtalskiego, Cara i Składkowskiego, to rok oczekiwanego a nieudanego zamachu stanu. Nie przechodzimy wprawdzie wstrząsów, zapowiadanych przez p. Świtalskiego, notujemy natomiast nadmiar weksli protestowanych, setki tysięcy bezrobotnych na ulicach, nędzę wsi, mamy przed sobą moratorium podatkowe na wsi. Nie zgodzę się z moim przedmówcą, p. pos. Dąbskim, że p. Świtalski nie zawinił — a dlatego jego zdaniem nie zawinił, że nie doceniał sytuacji gospodarczej i nie rozumiał się na niej. Rok 1929 został bezpowrotnie zmarnowany, kryzys się rozwijał i pogłębiał, a cała koncepcja rządu p. Świtalskiego szła zupełnie w innym kierunku. O sytuacji gospodarczej, o poprawie gospodarczej, o zarządzeniach gospodarczych w ciągu 10 miesięcy nie myślano.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#AdamChądzyński">Równolegle do politycznych posunięć rządu p. Świtalskiego, mających na celu walkę z Sejmem, rozwijał się i potęgował kryzys gospodarczy, a żadnych zarządzeń natury gospodarczej ze strony Rządu nie było. Nic więc dziwnego, że rok 1929 był rokiem narastania i zaostrzania się kryzysu. W takich warunkach objął ster rządu p. Premier Bartel. Ma on istotnie ciężkie i bardzo odpowiedzialne zadanie.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#AdamChądzyński">Czego od nowego Rządu wymaga kraj? Kraj wymaga przedewszystkiem dwóch rzeczy, mianowicie: jasnego planu gospodarczego i wyraźnej woli Rządu. Kraj chce wiedzieć, co w dzisiejszej ciężkiej sytuacji gospodarczej Rząd myśli, jakie ma środki do dyspozycji i w jaki sposób chce ulżyć doli ludności. Kraj pragnie zapanowania ładu prawnego, chce widzieć politykę oszczędnościową w dziedzinie finansów i budżetu. Tymczasem z niepokojem obserwujemy fakty, które się dzieją. Zdaje się, że każdy obywatel rozumie, że pokonać kryzys gospodarczy, złagodzić położenie gospodarcze, może tylko Rząd, oparty o Sejm, że walka ze skutkami kryzysu gospodarczego wymaga wspólnego wysiłku Rządu i Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#AdamChądzyński">Z niepokojem spostrzegamy, jak na krótkiej drodze między pałacem Namiestnikowskim, a ulicą Wiejską jakby niewidzialne siły wznoszą barykady. Gdy stronnictwo rządowe w dzisiejszej sytuacji stawia wnioski w Komisji Budżetowej, podwyższające wydatki budżetowe o blisko 60 milionów, gdy to samo stronnictwo rządowe jednocześnie stara się obniżyć dochody o drugie 60 milionów, to nie możemy powiedzieć, by to była praca, ułatwiająca politykę Rządu.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Teoria luzów.)</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#AdamChądzyński">Ale ta teoria czyni budżet zupełnie nierealnym.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Jak czyni, to my wszyscy wiemy.)</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#AdamChądzyński">Jeżeli zjawiają się odezwy rzekomo ociemniałych żołnierzy, rozlepione prawie na każdym domu w Warszawie, które politykę oszczędnościową Sejmu określają jako czyn świadomie popierający szpiegostwo, to musimy powiedzieć — bo nie mogę przypuszczać, by tego rodzaju fakty działy się za zgodą p. Premiera Bartla, nie chcę bowiem wierzyć, aby on sam pragnął zostać samobójcą politycznym — że podobne fakty wysoce utrudnić mogą stosunek między Sejmem a Rządem. Sądzę, że wobec podobnej sytuacji Rząd powinien znaleźć dostateczną moc, i zmusić, żeby zamilkły Duchy i Cary, Komandory i Koce, żeby zaprzestano</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Komandora pod koc wsadzić!)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#AdamChądzyński">prowadzić politykę, ociemniałą politycznie, rękami ociemniałych bohaterów i ofiar wojny.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#AdamChądzyński">Język wspólny, jaki winien się znaleźć i jaki może się znaleźć między Rządem a Sejmem, w dzisiejszej sytuacji politycznej i gospodarczej, musi mieć dwa hasła: zapanowanie ładu prawnego w kraju a oszczędności w gospodarce państwowej. Oszczędność w gospodarce finansowej winna się wyrazić w oszczędnem czynieniu wydatków administracyjnych, w oszczędnem i umiarkowanem inwestowaniu ze środków budżetowych, w oszczędności w przedsiębiorstwach i bankach państwowych, wreszcie w oszczędności w reprezentacji i w funduszach dyspozycyjnych Rządu. Czyż trzeba rozwijać potrzebę zapanowania ładu prawnego w Państwie, którego ludność cierpi niedostatek, którego wszystkie warstwy ludności, a więc robotnicy w miastach, rolnicy na wsi, pracownicy państwowi, wszyscy żyją w niedostatku i skala życia każdego z nich się obniża zamiast się podnosić? Czy w tej sytuacji potrzeba dowodzić, że w kraju powinien istnieć ład prawny, że ludność, która często nie ma chleba, winna być otaczana opieką władz, że w stosunku do niej musi być z wielką wyrozumiałością stosowane prawo w tych wypadkach, gdzie to prawo ludność dotyka, a już tam, gdzie ono tej ludności broni, powinno być jej świętem prawem? Czy trzeba dowodzić, że w dzisiejszej sytuacji gospodarczej współpraca władz państwowych Sejmu i Rządu, jest koniecznością, że wysiłki zarówno Sejmu jak i Rządu winny zmierzać w jednym kierunku, mianowicie w kierunku poprawy gospodarczej oraz znalezienia lepszych form ustrojowych dla państwa?</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#AdamChądzyński">Siła Premiera Bartla może polegać w polityce prosejmowej, a nie antysejmowej, bo antysejmową politykę lepiej za niego robił p. Świtalski.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#AdamChądzyński">A prosejmowa polityka me znosi tolerowania odezw antysejmowych. Zwracam się pod adresem nieobecnego tutaj p. Ministra Sprawiedliwości, który się chlubił, że ma za sobą 30 lat sędziowskiej praktyki i zapytuję p. Ministra: czy tego rodzaju odezwa antysejmowa mogła być nieskonfiskowana, czy istotni autorzy odezwy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej?</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: To nie są ci, którzy są podpisani.)</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#AdamChądzyński">Ja mówię o właściwych autorach, — ociemniali bohaterzy wojny są tylko narzędziem tych, którzy mają na oku doraźne cele polityczne.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#AdamChądzyński">Budżet opozycja sejmowa prawdopodobnie uchwali Państwu, bo ona jest tego rodzaju opozycją, która uchwala budżet, daje Państwu rekruta, uchwala i upoważnia do pobierania podatków państwowych. Nie ta opozycja jest groźną dla Rządu Rzeczypospolitej. Niebezpieczną dla państwa opozycją jest ta, która nie z frontu i jawnie walczy z metodami systemu pomajowego, ale tamta opozycja, która z tyłu stoi za obecnym Rządem.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#AdamChądzyński">Stronnictwo N. P. R., w imieniu którego mam zaszczyt tutaj przemawiać, zajmuje stanowisko opozycyjne wobec metod rządzenia, jakie są w naszym kraju stosowane od trzech lat — i takie stanowisko wobec dotychczasowych metod rządzenia nadal zachowa. Nie mamy jednak zamiaru utrudniać pracy p. Premierowi Bartlowi i jego Rządowi tam, gdzie działalność Rządu będzie się obracać w ramach prawa i obowiązującej Konstytucji, gdzie będzie miała na celu złagodzenie ciężkiej sytuacji gospodarczej. Oświadczamy również, że poszanowanie istniejącego prawa, zgodna praca Sejmu i Rządu w poszukiwaniu ulepszonego ustroju państwowego, celowość i oszczędność w gospodarce finansowej Państwa, poddanie się rządzących jawnej kontroli społeczeństwa, stopniowy ale stały postęp w podnoszeniu kulturalnem i materialnem najuboższych warstw społeczeństwa — oto warunki, które stawiać będziemy pod adresem każdego rządu Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Lewicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PLewicki">Stojąc niezachwianie na stanowisku, wyłuszczonem przez nas z tej trybuny, przy pierwszej dyskusji budżetowej obecnego Sejmu, oświadczam w imieniu klubów: Ukraińskiego wraz z frakcją Selańskiego Sojuzu, Klubu Ukraińskiego Socjalistyczno-Radykalnego oraz Klubu Białoruskiego, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PLewicki">Nieodpowiadający w żadnej mierze sile gospodarczej ludności, 3-miliardowy budżet potęguje ogólne rozmiary kryzysu gospodarczego, jakiego nie przeżywa żaden kraj w Europie.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PLewicki">Fakt, iż więcej niż 1/3 część budżetu pochłania wojsko i policja, mówi sam za siebie. Państwo Polskie ze stanowiska cyfr budżetowych jest państwem policyjno-militarnem. Budżet jest wyraźnem zaprzeczeniem oświadczeń, które tak często płyną z ust polskiego Ministra Spraw Zagranicznych, o dążeniach do zewnętrznego i wewnętrznego pokoju.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PLewicki">Z narodów ukraińskiego i białoruskiego ściąga się przynajmniej 1/5 z trzymiliardowej sumy. Pieniądze te wracają do tych narodów li tylko w postaci wojska, policji, administracji i akcji dla ich wynaradawiania. Rząd i izby ustawodawcze polskie stoją po dziś dzień na stanowisku, że ziemie, zamieszkałe przez naród ukraiński i białoruski w Polsce, są tylko kolonią, przeznaczoną na eksploatację pod względem gospodarczym i narodowym. Twierdzenie narodów tych ziem, iż Państwo Polskie przejęło w stosunku do nich nie tylko same prawa, lecz i obowiązki, uważa się za stanowisko antypaństwowe, ulegające prześladowaniu i tłumieniu. Dlatego też w budżecie znajdujemy różne kwoty na cele takiego rodzaju, jak pomoc dzieciom polskim w Chinach, a wszystkie wnioski ukraińskie i białoruskie, zmierzające ku temu, ażeby bodaj ułamek promille przeznaczyć na cele ukraińskie i białoruskie, przez większość Komisji Budżetowej zostały odrzucone. Fakt ten najdobitniej potwierdza rzeczywistość, że nie tylko Rząd lecz i ogromna większość społeczeństwa polskiego prowadzi stałą walkę z narodem ukraińskim i białoruskim.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PLewicki">Żyjemy w czasach, kiedy odrodzenie narodów, jako fala dziejowa, rozlewa się po całej kuli ziemskiej. Nikt i nic tej fali się nie zdoła oprzeć. Wy, Panowie — przypuszczamy, świadomie — zamykacie na nią oczy. Myślicie, iż przy pomocy policyjnych metod tę falę dziejową można powstrzymać. Jeżeli jest to wypływ Waszej racji stanu, to — na to niema rady — jedynym regulatorem współżycia pozostanie i nadal sąd i kryminał. Otóż nie żądajcie Panowie od nas niczego innego, jak tylko walki w obronie naszego stanu narodowego, naszych praw narodowych.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PLewicki">Nad całem życiem zawisła teraz zmora gospodarczej katastrofy, przedewszystkiem rolnictwa. Doprowadziła do tego oprócz koniunktury światowej w pierwszym rzędzie polityka rządów polskich, która za wszelką cenę, nawet kosztem 77% rolnictwa, dąży do wytworzenia wielkiego przemysłu, przedewszystkiem potrzebnego dla celów wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PLewicki">W większej, aniżeli naród polski, mierze odczuwa tę katastrofę w 87% rolniczy naród ukraiński i białoruski, albowiem na naszych ziemiach występuje ona w ostrzejszych formach. A doprowadziła do tego polityka polska w stosunku do tych narodów. Nawet rolnictwo na ziemiach ukraińskich i białoruskich traktuje się jako politykę i rolnictwo, jak wszystko zresztą, jest pod nadzorem i kagańcem wszechwładnej policji. Dziwolągi, jak zakaz czysto gospodarczych kursów lub prześladowanie absolutnie apolitycznych towarzystw gospodarczych, są na porządku dziennym. Polityka zaś agrarna rządów polskich weszła od samego początku na tory niemieckich tradycji junkierskich. Wypływem jej była kolonizacja i osadnictwo oraz protegowanie wielkiej własności — tylko dlatego, że jest ona w rękach polskich.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PLewicki">Powiecie, iż kolonizacji ziem ukraińskich i białoruskich już się nie przeprowadza. To prawda, iż tempo kolonizacji osłabło, bo nie macie milionów, które pożera kolonizacja — ten największy absurd ze stanowiska polityki gospodarczej. Lecz ideowo i potencjonalnie jest ta kwestia wiecznie żywą w głowach polskiego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PLewicki">Dotychczasowa polityka gospodarcza w stosunku do narodów ukraińskiego i białoruskiego jest w wielkim stopniu przyczyną teraźniejszego kryzysu. To są skutki prowadzenia wojny Państwa prawie z trzecią częścią obywateli Państwa narodowości ukraińskiej i białoruskiej. To są skutki polityki Państwa Polskiego, które, mając 40% niepolaków, chce być koniecznie państwem narodowem.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PLewicki">Polityka rządów polskich w stosunku do narodów ukraińskiego i białoruskiego od pierwszego dnia istnienia Polski po dzień dzisiejszy idzie w kierunku zaprzeczania ich prawa do samoistnego życia oraz zupełnego ich wyniszczenia narodowego — w tym czasie, gdy zasada samookreślenia narodów zdobywa sobie coraz bardziej prawa obywatelstwa w świecie. Zniesienie samorządu, prawie całkowite zlikwidowanie szkolnictwa narodowego, spauperyzowanie ogromnych mas ludności włościańskiej, zanarchizowanie stosunków prawnych, zaognienie stosunków religijnych i podporządkowanie całego życia tych narodów Ministerstwu Spraw Wewnętrznych — oto są wytyczne dotychczasowej polityki polskiej w stosunku do narodów ukraińskiego i białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PLewicki">Wobec powyższego stawiamy wniosek o odrzucenie całego budżetu. Wiemy, iż wniosek ten nie znajdzie większości w Izbie. Wiemy również, iż nikt ze strony polskiej w tej Izbie nie przeciwstawia się w sposób stanowczy dotychczasowej polityce rządów, a czyny zawsze przekreślają słowa, wypowiedziane przed południem przez pos. Czapińskiego. Lecz ta świadomość nas nie przestrasza. Bo siły żywotne naszych narodów są tak wielkie, iż fali dziejowej, po której w czasie ogólnego odrodzenia narodów i nasze narody płynąć zaczęły, nic i nikt zahamować nie będzie w stanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kuśnierz.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JanDąbski">Głos ma p. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#AugustUtta">Wysoki Sejmie! We wszystkich krajach o systemie parlamentarnym uchwalanie budżetu związane jest ściśle z kwestią zaufania większości parlamentu do rządu. U nas od lat kilku utarł się zwyczaj, iż większość sejmowa uchwala budżet jako konieczność państwową, a jednocześnie, jeżeli nie stoi w otwartej walce z rządem, to przynajmniej nie chce brać za rząd ten żadnej odpowiedzialności. Jest to stan niezdrowy i — zdaniem naszem — dla życia politycznego, a szczególnie gospodarczego kraju, wielce szkodliwy. Stan taki utrzymuje duszną atmosferę niepewności i niepokoju, atmosferę, w której zdrowy rozwój życia gospodarczego jest niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#AugustUtta">Wyjaśnienie sytuacji politycznej klub nasz uważa za niemniej ważną konieczność państwową, niż uchwalenie budżetu. Z tego, co słyszeliśmy dotychczas z tej trybuny, nie możemy jednak wywnioskować, ażeby większość sejmowa była zdecydowana postawić tę kwestię otwarcie i zdecydowanie.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#AugustUtta">P. Premier Bartel dał w swojej mowie programowej w Sejmie, a poszczególni Ministrowie w toku obrad nad budżetem w Komisji, pewne przyrzeczenia, które skłoniły większość opozycji sejmowej do chwilowego zawieszenia broni. Również i klub nasz zajął w stosunku do obecnego Rządu stanowisko wyczekujące.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#AugustUtta">Po tylu rozczarowaniach i smutnych doświadczeniach z lat ubiegłych jest to nowy dowód najdalej posuniętej dobrej woli z naszej strony. Czekamy na takąż wolę ze strony Rządu, czekamy na nawiązanie kontaktu z przedstawicielstwem społeczeństwa niemieckiego i przystąpienie do likwidacji tych wielkich krzywd we wszystkich dziedzinach życia kulturalnego, gospodarczego i politycznego, które już od tylu lat ponosi społeczeństwo niemieckie, a które już tylokrotnie były wymieniane z tej trybuny.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#AugustUtta">Nie będę dziś skarg tych powtarzał ponownie. Najaktualniejsze sprawy zostaną poruszone przez członków naszego Klubu przy omawianiu budżetu poszczególnych resortów. Chcę tu jedynie zaznaczyć, iż najbardziej ważkie przyrzeczenie p. Premiera Bartla, dotyczące uzdrowienia stosunków w administracji państwowej i ukrócenia prześladowań poszczególnych organizacji i pism przez starostów i wojewodów — przyrzeczenie, które decydująco wpłynęło na ustosunkowanie się wielu grup sejmowych do Rządu — do chwili obecnej w stosunku do ludności i pism niemieckich nie zostało, choćby w najmniejszej mierze, zrealizowane. Dotyczy to szczególnie Górnego Śląska.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#AugustUtta">Przytoczę tu tylko dwa przykłady. W związku z wyborami prezydjum rady gminnej w Bielsku kilka dni temu wojewoda śląski oświadczył publicznie: „Oświadczam, iż Niemiec na stanowisku burmistrza m. Bielska nie zostanie zatwierdzony”. Starosta na powiat łódzki w dniu 19 ub. m. wystąpił na jednym z wieców w charakterze zwykłego agitatora, oczerniając w sposób złośliwy istniejące organizacje niemieckie, które zawsze stały i stoją na gruncie państwowym i dążą do porozumienia i zgodnego współżycia ze społeczeństwem polskiem. Przedłożymy w tej sprawie p. Premierowi memoriał. Będzie to pierwszą próbą, czy możemy mieć nadzieję, iż dobra wola z naszej strony spotka się z dobrą wolą ze strony Rządu i czy p. Premier Bartel posiada dość siły, aby swoje dobre zamiary mógł zamienić w czyny.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#AugustUtta">Co się tyczy samego budżetu, to uważamy go za zbyt wielki i ze względu na ciężkie położenie gospodarcze kraju, a w szczególności ze względu na zubożenie wsi i zastój w przemyśle — za nierealny. Łudzi się Rząd i większość sejmowa, która ten wielki budżet w Komisji uchwaliła, iż uda się w roku przyszłym bezlitosną śrubą podatkową wycisnąć ze społeczeństwa 3 miliardy i 67 milionów. Cały kraj przeżywa nad wyraz ciężki kryzys gospodarczy. Zarówno znawcy naszego życia gospodarczego, jak również Bank Gospodarstwa Krajowego i Instytut Badania Koniunktur, nie przewidują poprawy stosunków gospodarczych, a Rząd i Sejm powiększają budżet.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#AugustUtta">Jest to lekkomyślne przecenianie zdolności płatniczej ludności, które doprowadzić musi do zupełnego wycieńczenia życia gospodarczego i zrujnowania źródeł dochodów płatników, a tem samem do katastrofy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#AugustUtta">Nie wolno nam żyć nad stan, musimy oszczędzać na każdym kroku i wytężyć wszystkie siły, aby budżet w miarę możności został obniżony.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kuśnierz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BronisławKuśnierz">Wysoka Izbo! Debata obecna odbywa się w chwili bardzo ciężkiego kryzysu ekonomicznego — i to właśnie zmusza nas do głębszej analizy położenia obecnego, zmusza nas do tego, że będziemy musieli sięgnąć wstecz, przynajmniej do okresu pomajowego.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#BronisławKuśnierz">W debacie budżetowej podnoszono niejednokrotnie, że na obecny kryzys ekonomiczny ma duży wpływ załamanie się koniunktury światowej. Otóż chcę zauważyć, że jeżeli chodzi o tę stronę, to kryzys światowy ma tylko bardzo ograniczony wpływ na nasz kryzys wewnętrzny. Jeżeli chodzi o moment racjonalizacji w przemyśle, który zwłaszcza na zachodzie przybiera ogromne tempo, to i ten moment ma bardzo ograniczony wpływ na naszą gospodarkę wewnętrzną i na podstawy i źródła kryzysu. Według naszego przekonania przyczyn obecnego kryzysu trzeba szukać w przyczynach naszych wewnętrznych własnych i to w przyczynach, których byliśmy świadkami w ostatnich trzech latach. Niebywały optymizm sfer rządzących w ostatnich latach spowodował zupełnie fałszywą ocenę naszych możliwości i naszych dróg rozwojowych w gospodarstwie społecznem.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#BronisławKuśnierz">Na pierwszem miejscu muszę postawić nasze nieszczęsne nadwyżki budżetowe. Jest rzeczą wiadomą, że p. minister skarbu Czechowicz temi nadwyżkami tu przed Sejmem niejednokrotnie się chwalił. Muszę stwierdzić, że nie kto inny, jak ja — i na Komisji Budżetowej i tu z tej trybuny — podnosiłem duże wątpliwości co do tego sukcesu b. ministra skarbu p. Czechowicza. Twierdziłem, że p. minister Czechowicz, ściągając te nadwyżki, oddał krajowi złą przysługę. Obawiałem się mianowicie, że ogałacając kraj z kapitału obrotowego, przygotowuje dzisiejszy kryzys.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#BronisławKuśnierz">Jak wiadomo, nadwyżki te w roku 1927/28 wyniosły 770 milionów, w roku zaś 1928/9–449 milionów, czyli w ostatnich tylko dwóch latach kwoty ściągnięte ponad budżet wyniosły 1.219.000.000. Jeżeli chodzi o nadwyżki budżetowe roku bieżącego, to osobiście powątpiewam mocno, czy w tym roku p. Ministrowi Skarbu uda się wogóle osiągnąć nadwyżki budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#BronisławKuśnierz">To były te nadwyżki budżetowe, które pozwoliły na tę wielce optymistyczną ocenę, na rozdęcie budżetu w ostatnich dwóch latach i na te wydatki pozabudżetowe.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#BronisławKuśnierz">Wydatki pozabudżetowe w ostatnich 2 latach wynosiły, jak wiadomo: w r. 1927/28–589 milionów, w roku 1928/29–219 milionów, razem 808 milionów. Chodzi o to, czy te nadwyżki w tej wysokości były celowe. Chcę zauważyć, że nie zawsze były one celowo użyte, Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że na nadwyżki złożył się przedewszystkiem podatek obrotowy, z którego to źródła w ciągu 3 lat ściągnięto około 1 miliarda złotych, z czego 300 milionów ponad budżet, to zrozumiemy, jak złą przysługę oddał p. minister Czechowicz, ściągając w ten sposób nadwyżki budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#BronisławKuśnierz">Dalej Rząd zupełnie biernie przyglądał się niesłychanemu rozpędowi naszych gmin, powiatów i innych prawno-publicznych instytucji, które podwyższały budżety własne, Były wypadki, że niektóre gminy w niektórych latach podniosły budżety o 100%. Znamy wypadek, że ze skromnego budżetu w Krakowie utrzymuje się 5 prezydentów, choć w danym wypadku wystarczyłby jeden dobrze wykwalifikowany prezydent. Pod tym względem byliśmy świadkami niesłychanej rozrzutności naszych gmin, zwłaszcza w dziedzinie polityki inwestycyjnej.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#BronisławKuśnierz">Jak wiadomo, te nadwyżki budżetowe wyrządziły podwójną szkodę: najpierw, że ogołociły kraj z kapitałów obrotowych, a powtóre, że pozwoliły Rządowi na rozwój niesłychanej działalności etatystycznej, na rozbudowę agend państwowych w sposób niewspółmierny do naszych środków pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#BronisławKuśnierz">Nie będę bliżej omawiał tej działalności, ale chcę wspomnieć o Banku Gospodarstwa Krajowego, jako tym klasycznym objawie naszej etatystycznej działalności. W ostatnich dwóch lata miało się wrażenie, że Rząd dąży do stworzenia państwowego monopolu bankowego, Wygłaszano mowy z trybuny, jeżdżono po kraju, zachęcano do sztucznych inwestycji, do rozmaitych przedsiębiorstw; sądzę, że to była akcja bardzo szkodliwa. Przedewszystkiem chcę stwierdzić, że angażowanie się Banku Gospodarstwa Krajowego w interesach przemysłowych konsorcjalnych budzi we mnie duże obawy. Obawiam się, że Skarb na podtrzymanie tych instytucji konsorcjalnych będzie musiał z bieżących dochodów dokładać poważne kwoty. Chcę także zauważyć, że historia nie zna wypadku, żeby bank państwowy, jak Bank Gospodarstwa Krajowego, był podręczną kasą dla innych celów, niż te, jakie przewiduje statut. Jak wiadomo, w r. 1929 Bank Gospodarstwa Krajowego wypłacił z podręcznej kasy 1.300.000 zł. na cele, które nie mają nic wspólnego z dziedziną gospodarki państwowej.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#BronisławKuśnierz">Otóż mamy skutki i objawy tej działalności ostatnich trzech lat w dziedzinie polityki gospodarczej i finansowej. Skutkiem jej jest wyczerpanie i zubożenie ludności do niesłychanych granic i dziś mamy do czynienia ze zjawiskami wybitnie kryzysowemi, które będą musiały mieć bardzo silny wpływ na naszą sytuację budżetową.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#BronisławKuśnierz">Widzimy, że drobne mieszczaństwo, drobny handel, rękodzieło, drobny przemysł leżą prawie w gruzach. Widzimy, że kraj jest zupełnie ogołocony z kapitałów obrotowych i widzimy, że paraliż gospodarczy zbliża się szybkim krokiem. Tymczasem wielki przemysł dzięki kapitałom zagranicznym łączy się w coraz silniejsze związki, dyktując ceny konsumentom, a także i handlowi. Tymczasem kapitał zagraniczny coraz silniej sięga silnemi rękami, wykupując placówki przemysłowe z rąk polskich. Wpływ tej sytuacji odbił się także ujemnie na położeniu naszych instytucji socjalnych. Miałem możność stwierdzić przy referacie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, że pracodawcy zalegają z wkładkami w kasach chorych z kwotą 125 milionów złotych. Jest to objaw ogromnej siły i natężenia tego kryzysu, który przeżywamy. Obawiam się, że wiele z tych instytucji będzie narażonych na poważniejsze trudności finansowe.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#BronisławKuśnierz">Dalsze objawy kryzysowe — to bezrobocie i emigracja. Jeżeli chodzi o emigrację, to nasze możliwości emigracyjne są bardzo ograniczone. Dlatego mamy tak ponury obraz w dziedzinie dzisiejszego przeludnienia wsi, które zwłaszcza w okresie nędzy nic dobrego nie rokuje.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#BronisławKuśnierz">Na tle tego kryzysu, zwłaszcza w dziedzinie handlu, rękodzieła i drobnego przemysłu, zrozumiemy dopiero w całej pełni doniosłość kwestii rolnej. Dopiero kiedy nastąpiła ruina handlu i drobnego przemysłu, zrozumiano, że należy położyć nacisk główny na kwestię rolną. Jest to specjalna kwestia, która, jak żadna inna, wymaga stałej, planowej akcji, na dłuższą metę obliczonej. Jeżeli chodzi o możliwości rozwoju naszego rolnictwa, to wiemy, że zwłaszcza drobne rolnictwo ma nieograniczone i ogromne możliwości rozwoju. Wiemy doskonale, że dla osiągnięcia tych możliwości potrzeba długich lat, potrzeba specjalnego wychowania, szkolnictwa, organizacji samopomocy, standaryzacji, potrzeba centrali spółdzielczych, bezpośrednio pracujących dla rynku zagranicznego, któreby umiały zainkasować te zyski które dziś giną w rękach pośredników. Ale tutaj chcę wspomnieć o jednej przedewszystkiem stronie, że ten kryzys rolny ma swoją stronę finansową, jest w wybitnym stopniu kryzysem finansowym. Wiemy, jak straszną szkodę wyrządza nam lichwa, wiemy doskonałe, na jakie trudności napotyka dziś rolnictwo drobne i średnie przy płaceniu swoich zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o nasze instytucje socjalne, to stwierdzić trzeba ogromny wzrost kosztów administracyjnych. Niejednokrotnie domagaliśmy się, żeby przeprowadzono reformę, żeby uproszczono administrację. Do dziś to nie stało się faktem. I jeszcze jedna rzecz. Uważam, że niema kwestii socjalnej tak ważnej obecnie, jak kwestia mieszkaniowa. Milion ludzi mieszka w tych warunkach, że w jednej ciemnej izbie mieści się po 5 do 10 osób. Uważam, że to jest jedna z najważniejszych kwestii socjalnych i dlatego należało i należy przedewszystkiem zwrócić na nią uwagę.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#BronisławKuśnierz">P. referent generalny słusznie bardzo wskazał na potrzebę trzymania się nareszcie jakiegoś planu finansowego. Nie było dotąd planu gospodarczego, ani — i to przedewszystkiem — nie było planu finansowego.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#BronisławKuśnierz">Jedyny plan finansowy, jaki był, to wydobycie z kraju pieniędzy za wszelką cenę i wydanie ich bez względu na cel. I oto dziś mamy skutki, których jesteśmy świadkami. Nadwyżki budżetowe znikły, dopływ kapitałów zagranicznych jest bardzo smutny. Złośliwi powiadają, że to, co dziś z kapitałów zagranicznych jest w kraju, to są tylko procenty; bo procenty w tak olbrzymie narosły kwoty, że dziś robią wrażenie wielkich kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o kapitał obrotowy, to wiemy, że podatek obrotowy działa zawsze niszcząco i oczywiście dalej jeszcze wyciąga ostatnie soki pieniężne. Rząd, jak stwierdził p. referent generalny, w wielu wypadkach i bardzo często popiera lichwę ustawową. Niejednokrotnie już mieliśmy sposobność stwierdzić, zwłaszcza w odniesieniu do instytucji socjalnych, że pobieranie 24% rocznie jest objawem niesłychanie rujnującym dla życia gospodarczego. Fundusz bezrobocia, kasy chorych i gminy często pobierają po 24%, co w ogólnej sumie robi wiele milionów i co w fatalny sposób oddziaływa na naszą gospodarkę społeczną.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#BronisławKuśnierz">Co do budżetu, to istnieje tendencja do stabilizacji wydatków. Nie będę tej sprawy dłużej omawiał. Czy te wydatki utrzymają się na tej wysokości, tego nie wiem, ale jedno tylko stwierdzę, jedno wiem: że rozwój wypadków w budżecie roku bieżącego pokaże, o ile te wydatki mogą być ustabilizowane. Sądzę, że obecny rok budżetowy będzie tym rokiem, który wbrew woli obecnie rządzących przeprowadzi likwidację tych błędów i nonsensów gospodarczych i finansowych, które wywołały ten kryzys gospodarczy. Odnosi się to także do gmin, powiatów i innych instytucyj.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#BronisławKuśnierz">W dzisiejszej debacie budżetowej nie Chciałbym ograniczać się tylko do krytyki. Chciałbym parę słów poświęcić także tym najistotniejszym zagadnieniom, na których winna się dziś skupić uwaga Rządu i wszystkich sił społecznych.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#BronisławKuśnierz">Na pierwszem miejscu chcę tu postawić zagadnienie rolne. Wymaga ono planu, na długą metę opracowanego, w szczególności w odniesieniu do drobnego rolnictwa. Jeżeli zaś chodzi o moment aktualny, o akcję na dzisiaj, to sądzę, że akcją najbardziej aktualną i potrzebną jest przedewszystkiem konwersja długów krótkoterminowych wszystkich rolników. Przedewszystkiem mam tu na myśli drobne rolnictwo, które nie jest w stanie płacić zobowiązań wekslowych. Dlatego sądzę, że akcja, któraby miała na celu zmianę zobowiązań drobnych rolników na zobowiązania 2, 3 i 4-letnie, byłaby w danej chwili najbardziej celową i przyczyniłaby się najbardziej do uruchomienia gospodarki, a również spowodowałaby to, że pieniądz ten przeszedłby do handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu. Boję się, że w danych warunkach może przyjść moment, iż rolnictwo drobne i średnie będzie musiało z płatnościami stanąć. Dlatego sądzę, że preliminowana nadwyżka 25 milionów ponad budżet jest w wysokim stopniu niedostateczna.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#BronisławKuśnierz">Druga akcja, która wymaga bezwłocznie wysiłków Rządu i skoncentrowania całej jego uwagi — to akcja mieszkaniowa. Domaga się jej zdrowie narodu. Miałem już sposobność stwierdzić przy budżecie Min. Pracy i Opieki Społecznej, że miliony idą na zwalczanie objawów, będących objawami wtórnemi kryzysu mieszkaniowego. Dlatego sądzę, że niema dostatecznych ofiar i wysiłków, aby na ten cel skoncentrować jaknajbardziej uwagę Rządu. Uważam, że akcja, podjęta przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, jest akcją fragmentaryczną, chwilową, akcja zaś taka musi oprzeć się na ustawie skarbowej i na szeroko zarysowanym programie.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#BronisławKuśnierz">I dlatego, jeżeli chodzi o możliwości finansowe tej akcji, podzielam zupełnie uwagi i sugestie p. generalnego referenta i zgadzam się z tem, aby wypuścić emisję Banku Polskiego i uzyskać z tego tytułu poważną kwotę około 80 milionów. Nie godzę się tylko z p. referentem generalnym co do użycia tej kwoty. Byłbym za budową kolei, gdybym w tem widział nadzwyczajny jakiś efekt dla gospodarstwa społecznego. W danych jednak warunkach sądzę, że niema ważniejszego celu, jak użycie tych pieniędzy na kredyty skryptowe dla drobnych rolników i na uruchomienie akcji mieszkaniowej. Dlatego uważam, że fundusz, uzyskany ewentualnie z tej emisji, powinien być użyty przedewszystkiem na te właśnie cele.</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#BronisławKuśnierz">Trzecią rzeczą, która wymaga bardzo szczegółowego omówienia, jest kwestia kapitalizacji wewnętrznej. Nie wiem, skąd Rząd, skąd gospodarstwo społeczne ma dalej brać pieniądze na kapitał obrotowy, z czego ma się alimentować gospodarstwo społeczne, bo w danych warunkach wiemy, że proces kapitalizacji wewnętrznej został zupełnie wstrzymany. Nie mówię gołosłownie. Już omawiając ustawę o ulgach podatkowych od kapitałów, miałem sposobność stwierdzić, że proces kapitalizacji, który jeszcze do ostatniego półrocza istniał, choć był dość słaby, od sierpnia zupełnie ustał. Mam przed sobą statystykę, która mówi, że od sierpnia do grudnia r. z. wkłady w 29 związkowych bankach prywatnych zmalały o 41 milionów. Chcę zwrócić uwagę na to, jak ważny jest ten problem i jakie możliwości przed nami stoją.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#BronisławKuśnierz">Przed wojną na ziemiach polskich mieliśmy skoncentrowanego kapitału, drobnych oszczędności ludowych, nie mniej jak 3.120 milionów franków szwajcarskich, co na obecną walutę czyni 5.266 milionów złotych. Na tę kwotę składały się: banki akcyjne w 19%, komuny w 30%, a spółdzielnie w 36% czyli 850 milionów franków. Zatem półtora miliarda złotych oszczędności dały przed wojną nasze drobne spółdzielnie. Chcę wspomnieć, że myśmy w Małopolsce, dzięki kasom Stefczyka, naszym bankom ludowym, mieli oszczędności przeszło pół miliarda koron austriackich czyli przeszło 100 milionów dolarów mieliśmy zorganizowanych w naszych bankach ludowych. To był poważny pieniądz. Dzięki temu mogliśmy zasilać kredytem nasze gospodarstwo drobnorolne i drobnomieszczańskie.</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#BronisławKuśnierz">Jak te cyfry dziś wyglądają? W naszych spółdzielniach mieliśmy skoncentrowanych w r. 1924–18 milionów, w r. 1925–36 milionów, w r. 1926–69 milionów, a w r. 1927 we wszystkich spółdzielniach — 122 miliony.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#BronisławKuśnierz">Nie daje to nawet 10% tej poważnej cyfry, którą mieliśmy przed wojną. Oto, jak olbrzymie stoją przed nami możliwości kapitalizacji powstawania kapitałów, opartych na małym, najmniejszym człowieku — powtarzam, najmniejszym człowieku — bo te drobne oszczędności tworzą ogromne miliardy.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#BronisławKuśnierz">Ale taki proces wewnętrznej kapitalizacji, żeby mógł zaistnieć, wymaga specjalnych wewnętrznych warunków; wymaga specjalnej polityki rządowej, obliczonej na dłuższą metę, wymaga wielkich oszczędności w gospodarce państwowej, samorządowej i innej, wymaga reformy podatków (jak podatku obrotowego), a przedewszystkiem wymaga psychiki, obliczonej na ochronę i podniesienie małego i średniego człowiek — tego człowieka, który we wszystkich państwach i rządach jest podstawą państwa. I dlatego, jak długo ten system się nie zmieni, tak długo nie widzę warunków i możliwości wewnętrznej kapitalizacji.</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o stanowisko Chrześcijańskiej Demokracji, nie będę go tu wymieniał i nie będę podnosił naszych haseł, chcę tylko zwrócić uwagę na następującą rzecz. Naszym celem jest Polska ludowa, katolicka, pracująca i oszczędna, pomnażająca majątek narodowy, żyjąca w dobrobycie, biorąca żywy udział w cywilizacyjnym i kulturalnym dorobku narodu i świata, a zarazem świadomie odpowiedzialna za losy i przyszłość swojego Państwa. Dotychczasowe rządy pomajowe, jeżeli sądzić tylko po skutkach, były zaprzeczeniem jawnem tych naszych celów: nędza i apatia, to są skutki obecnego regime'u. Dlatego, dając Państwu budżet, będziemy zmuszeni nadal zwalczać ten system i metody, bacząc pilnie, by uchronić Państwo przed wstrząsami, do których obecny Rząd konsekwentnie prowadzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Grünbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoki Sejmie! Trudno przemawiać w tym nastroju, jaki opanował Sejm, o tak zasadniczych, kwestiach, jakie trzeba poruszyć przy omawianiu budżetu. Jesteśmy zaiste, a zwłaszcza opozycja nasza w tragicznem niemal położeniu. Gdy zaczynamy pracę nad budżetem, zazwyczaj odbywają się skargi, że budżet jest nadmierny, że nie stać Polski na 3-miliardowy budżet, że trzeba zastosować jaknajdalej idące oszczędności. W miarę trwania prac nad budżetem zapomina się o tem, albo, co gorsza nie widzi się możności — zwłaszcza lewica nasza nie widzi możności wykonania swych zamierzeń — i w rezultacie otrzymuje się powiększenie tego budżetu, na którego uciążliwą nadmierność utyskuje się tak silnie.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#IzaakGrünbaum">W Komisji Budżetowej na pierwszych posiedzeniach wciąż mówiono o tem, że budżet jest wprost straszny, że kraj takiego budżetu nie wytrzyma, zwłaszcza w obecnem krytycznem położeniu, a w rezultacie otrzymaliśmy powiększenie dochodów i wprawdzie mniejsze, ale również powiększenie wydatków.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#IzaakGrünbaum">Gzem się to tłomaczy? Zaryzykowałbym powiedzenie, że tłomaczy się to tem, iż lewica nasza, nie mówiąc o innych ugrupowaniach sejmowych, nie ma odwagi ruszyć budżetu w tem miejscu, w którem ruszyć go można, nie naruszając produkcyjnych sił Państwa i społeczeństwa. Mówi się u nas czasami, że budżet wojskowy jest nadmierny, ale prócz małych, drobnych poprawek, zmierzających do wprowadzenia pewnych oszczędności, nikt nie ma odwagi wystąpić z zasadniczemi zmianami tego budżetu. A wobec tego, że z drugiej strony dąży się do powiększenia produkcyjnych wydatków, do powiększenia wydatków na szkolnictwo, na oświatę, na zaspokojenie potrzeb rolnictwa, to też sama lewica, która zaczyna od utyskiwania na zbyt wielki budżet, w końcu ten budżet powiększa, bo musi powiększyć wydatki na oświatę, na rolnictwo, bo dąży do powiększenia płac urzędniczych. Że ten stan paradoksalny lewicy, opozycji, jest wyzyskiwany przez stronnictwa rządowe i przez Rząd, o tem wiemy wszyscy doskonale.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#IzaakGrünbaum">Jeżeli chodzi o nas, żydów, to te metody skrupiają się w bardzo poważnej mierze na nas. Gdy chodzi o powiększenie dochodów, to powiększa się jedynie te pozycje dochodowe, które kładą się całym ciężarem na ludność żydowską. Mamy w obecnym preliminarzu powiększony podatek przemysłowy, a więc podatek obrotowy, o 25 milionów złotych. Przedstawiciel nasz w Komisji Budżetowej ze względu na kryzys, który niszczy handel, drobny przemysł i rzemiosło, żądał zmniejszenia podatku przemysłowego o 50 milionów. W odpowiedzi na to powiększono ten podatek o 25 milionów.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#IzaakGrünbaum">Zdziwi Panów zapewne, gdy powiem, że nie to jest dla nas straszne i nie to decyduje, że podatek przemysłowy jest tak wysoki i że został jeszcze powiększony. Bardziej dotkliwie daje się odczuwać sposób jego ściągania. Wiemy już dokładnie, że rokrocznie ten podatek wynosi nadwyżkę i to nadwyżkę znaczną. Dwa lata temu nadwyżka wynosiła 100 milionów złotych, w roku zeszłym, jeżeli się nie mylę, tyleż. I przypuszcza się prawdopodobnie, że i w przyszłym roku budżetowym ten podatek przemysłowy, podatek obrotowy, będzie ściągnięty w znacznie wyższych sumach, niż preliminowano.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#IzaakGrünbaum">W zeszłym roku postawiliśmy wniosek, ażeby nie ściągać więcej, niż się preliminuje. Odrzucono naszą rezolucję. Wydaje się, że nie mieliśmy racji, bo jak można nie ściągać więcej, jeżeli faktycznie ten podatek przynosi większą sumę? Gdyby to był naturalny bieg rzeczy, to ci, którzy odrzucili naszą rezolucję, może mieliby rację. Ale to nie jest naturalny bieg rzeczy, my wiemy już, w jaki sposób te rzeczy się odbywają. To nie tylko niesprawiedliwość wymiarów, ale to jest, proszę Panów, zwyczajny nakaz ze strony Ministerstwa Skarbu, który doprowadził do tych niesłychanie krzywdzących wymiarów i tej niezmiernie wysokiej nadwyżki, którą ten podatek daje.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#IzaakGrünbaum">Jak się to dzieje? Dzieje się to zwyczajnie. Z centrali przy rozkładzie pomiędzy izby skarbowe podatku obrotowego wychodzi nakaz: proszę ściągnąć o 20% więcej, niż na daną izbę skarbową wypada. Izba skarbowa, zwracając się do swoich podwładnych organów, mówi oczywiście: Proszę ściągnąć nie 20%, ale dla zabezpieczenia tej 20% nadwyżki, proszę ściągnąć 30, albo tam nie wiem ile procentów. I w ten sposób pod presją centrali, która z góry dąży do ściągnięcia nadwyżki, otrzymuje się tę nadwyżkę, rujnującą, niszczącą handel, rzemiosła i drobny przemysł.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, nikt z nas utrzymywać nie będzie, że kryzys obecny i stan katastrofalny, w którym się znajduje żydostwo w Polsce, jest rezultatem jedynie polityki podatkowej, prowadzonej przez Rząd na zasadzie ustaw obowiązujących, a popieranej przez Sejm. Ale nie ulega wątpliwości — i każdy obiektywny badacz stosunków ekonomicznych przyzna to — nie ulega wątpliwości, że polityka podatkowa przyczynia się niezmiernie do spotęgowania katastrofy ekonomicznej, grożącej żydowstwu polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Głos: Tylko?)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#IzaakGrünbaum">Nie tylko, grozi ona i innym częściom ludności polskiej, ale ja w danej chwili mówię o żydowstwie, nie bronię Panu mówić o innych częściach ludności Polski.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: My mówimy o całej ludności wogóle.)</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#IzaakGrünbaum">A różnica polega na tem, że katastrofa w stosunku do żydowstwa polskiego jest bardziej już widoczna, bardziej groźna i występuje w sposób niezmiernie wypukły obecnie i, co gorsza, wyjścia żadnego nie widać. Co gorsza, nie widać, ażeby decydujące czynniki — te, które mają siły i możność — myślały o tem, zastanawiały się nad tem i chciały coś w kierunku ulżenia doli ludności żydowskiej zrobić.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#IzaakGrünbaum">Przeciwnie, wszystko co się u nas robi, idzie w kierunku raczej potęgowania tej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#IzaakGrünbaum">Pozwolą Panowie, że pokrótce spróbuję zanalizować ekonomiczne położenie żydowstwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#IzaakGrünbaum">W porównaniu z tym stanem rzeczy, jaki był przed wojną w Kongresówce, położenie ekonomiczne żydowstwa polskiego niesłychanie się pogorszyło. Już ten jeden jedyny fakt, że żydostwo w Kongresówce i na Kresach (mniej oczywiście na Kresach niż w Kongresówce) miało ogromny rynek rosyjski, dla którego pracowało, któremu dostarczało towarów produkowanych w Polsce, oraz przechodzących przez Polskę z Zachodu — już ten jedyny fakt, że rynek ten został stracony, spowodował zubożenie żydowstwa polskiego, utratę źródeł zarobków i, co za tem idzie, źródeł pracy. Pozostał rynek wewnętrzny i te rynki zewnętrzne, które się dopiero znajduje i zdobywa. Ten proces poszukiwania i zdobywania nowych rynków zewnętrznych idzie bardzo powoli, z ogromnym trudem. I oczywiście, kierowany przedewszystkiem przez Państwo, proces ten nie przynosi tych korzyści, jakie mógłby i powinienby przynieść żydostwu w Kongresówce, i nie daje żadnego ekwiwalentu za stracony rynek rosyjski.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#IzaakGrünbaum">Pozostaje, jak powiedziałem, rynek wewnętrzny. I cóż się dzieje na tym rynku wewnętrznym?</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#IzaakGrünbaum">Rzemiosło żydowskie, drobny przemysł żydowski, są zewsząd atakowane, osaczone, ze wszystkich stron wypierane, że spotykają się na każdym kroku z przeszkodami, z konkurencją, której zwalczać nie są w stanie. Kooperatywy z jednej strony, monopole i etatyzm z drugiej strony, konkurencja nowych warstw społeczeństwa polskiego, które biorą się do handlu, do drobnego przemysłu i które otoczone są przemożną opieką władz, — to wszystko razem doprowadza do tego, że na rynku wewnętrznym handel żydowski, drobny przemysł żydowski, rzemiosło żydowskie, coraz bardziej są wypierane przez inne warstwy, przez inne siły społeczne.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#IzaakGrünbaum">Można twierdzić, że częściowo ten proces jest procesem rozwoju, można twierdzić — i z pewną racją, — że częściowo przynajmniej ten proces jest procesem nieuniknionym, że jest wynikiem zmiany stosunków po wojnie, rezultatem tych przeobrażeń ekonomicznych i społecznych, które zostały po wojnie dokonane. Można stwierdzić również, z większą lub mniejszą dozą słuszności, że proces ten wypiera całą masę ludzi, którzy w gospodarce obecnej nie znajdują dla siebie miejsca, są niepotrzebni, zwłaszcza, o ile chodzi o drobnych kupców i drobnych pośredników. Nikt z nas nie będzie temu przeczył. Jeżeli przyjmiemy pod uwagę, że państwo i władze państwowe, że Rząd absolutnie nie troszczy się o los tych, których proces dziejowy, dajmy na to, wypiera z zajętych przez nich placówek ekonomicznych, — to obraz przedstawi się całkiem inaczej. Bo to nie trudno powiedzieć: taki jest proces dziejowy, to jest rzeczą nieuniknioną. Ale, proszę Panów, przecież ten proces dziejowy dotyka setek tysięcy ludzi. Co się z tymi ludźmi ma stać, co oni mają zrobić, dokąd pójść, do czego się wziąć?</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#IzaakGrünbaum">To jest pytanie, które my stawiamy rok rocznie i przy każdej sposobności. Na to pytanie odpowiedzi nie otrzymujemy. Wzrusza się ramionami, odpowiada się czasami; trudno, inaczej być nie może; rzuca się jakieś zdawkowe frazesy i na tem poprzestaje. Ale nikt z czynników decydujących nie myśli o tem, że trzeba coś zaradzić, że w tym wypadku trzeba coś zrobić, aby ulżyć tej niedoli, że trzeba otworzyć nowe drogi, dopuścić do nowych źródeł zarobkowania. Jeżeli chodzi o te ostatnie, o nowe źródła zarobkowania i nowe drogi pracy, to przeciwnie, robi się wszystko, aby zatamować dostęp do nowych źródeł zarobkowania, aby nie dopuścić do nowych warsztatów pracy. Państwo jest wielkim przedsiębiorcą. Państwo daje zarobek i daje możność życia i utrzymania setkom tysięcy ludzi. Wszystko, co robi Państwo, wszystkie warsztaty pracy, które Państwo tworzy, są dla Żydów niedostępne. Podatki, płacone przez nas, nie wracają do nas w formie pensji urzędniczych, nie wracają do nas w formie płacy za roboty wykonywane dla Państwa, ani nawet w formie kredytu, zapomocą którego samopomoc żydowska mogłaby sobie, być może jakieś nowe drogi utorować. Co gorsza, społeczna samopomoc żydowska, — ta samopomoc żydowska, która istnieje i rozwija się przeważnie tylko dzięki pomocy Żydów zagranicznych, zwłaszcza Żydów amerykańskich, — ta samopomoc społeczna nie znajduje poparcia, raczej napotyka na każdym kroku przeszkody, nie może ulżyć niedoli, nie może utorować nowych dróg, nie może otworzyć nowych źródeł zarobkowania, nowych źródeł pracy.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#IzaakGrünbaum">A jeżeli chodzi o ustawodawstwo, dotykające tych rzeczy, to widzimy, że nie tylko nie zajmuje się ono ulżeniem niedoli, poparciem tych sił, szukających nowych dróg, ale przeciwnie, — potęguje ono jeszcze bardziej proces wypierania.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#IzaakGrünbaum">Weźmy jako przykład. Niebezpieczeństwo nie tkwi w tem, że żądanie świadectw uzdolnienia może doprowadzić do tego, iż tysiące rzemieślników żydowskich nie będzie mogło swego procederu uprawiać. Jesteśmy przekonani, że do tego nawet nasza praktyka nie dojdzie, że znajdzie się jakiś sposób, aby tych starych rzemieślników, pracujących dotychczas, pozostawić przy ich warsztatach, by ci wymierający mogli dalej swoją pracę kontynuować. Ale, proszę Panów, nie o to tu chodzi. Tu chodzi o dalszy rozwój rzemiosła żydowskiego, chodzi o to, aby ta droga nie była dla Żydów zamknięta.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(P. Idzikowski: A czyż ustawa przemysłowa jest jakimś specjalnem ograniczeniem dla Żydów?)</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#IzaakGrünbaum">Nie, o to nie chodzi. Ale trzeba wziąć pod uwagę specyficzne warunki bytu żydowskiego. Zapominając o tem, formuje się przepisy tego rodzaju, które nie będąc formalnemi ograniczeniami, faktycznie burzą i rujnują życie żydowskie.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(P. Idzikowski: Wszystkich obowiązują jednakowe przepisy)</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#IzaakGrünbaum">Jestem przekonany, że Panowie to pozostawią, że praktyka nasza nie zażąda składania egzaminów od tych starych rzemieślników, którzy wykonywali dotychczas swój proceder, i w dalszym ciągu będą dni mogli pracować. Co do tego nawet najbardziej sceptycznie zapatrujący się na naszą praktykę nie mają obaw. Ale nie o to chodzi. Ci, którzy nie mają świadectwa uzdolnienia, nie mają prawa mieć uczniów,</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#komentarz">(Głos: I słusznie. Inny głos: Jeśli sam nie potrafi, nie może nauczać.)</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#IzaakGrünbaum">Co z tego wynika? Dziesiątkom tysięcy tych wymierających rzemieślników żydowskich, którzy będą pozostawieni w drodze wyjątku, od których się nie zażąda egzaminu, nie da się świadectw uzdolnienia; nie będą oni mogli kształcić młodzieży, nie będą mogli przyjmować uczniów, czeladników mieć nie będą. W rezultacie rzemiosło wśród Żydów tą drogą rozwijać się nie będzie mogło.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#komentarz">(Głos: Szkoły.)</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#IzaakGrünbaum">Dochodzę właśnie do tego, o tem właśnie chciałem mówić.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#IzaakGrünbaum">W szkołach zawodowych, utrzymywanych przez Państwo, niema ograniczeń, ale panuje taki stan rzeczy, że do tych szkół, — z wyjątkiem może Galicji, jako, że tam panują jeszcze reminiscencje stosunków z czasów austriackich, — że do tych szkół zawodowych prawie, że zupełnie Żydzi nie uczęszczają, Dlaczego, zapytacie Panowie? Dlatego, że stosunki między uczniami są złe, dlatego, że Żydzi są narażeni na rozmaite szykany, dlatego, że cały szereg przyczyn składa się na to. Niema ograniczeń formalnych, stwierdzam to, ale faktyczny stan rzeczy jest taki, że w tych zawodowych szkołach państwowych niema Żydów prawie zupełnie.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(Głos: Nie chcą.)</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#IzaakGrünbaum">Nie dlatego, że nie chcą, ale dlatego, że widocznie nie mogą, bo rwą się do rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(Głos: Tak źle nie jest.) To nie jest odpowiedź. Proszę powiedzieć, że to jest nieścisłe, proszę mi pokazać cyfry.</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#komentarz">(Głos: A w Małopolsce?)</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#IzaakGrünbaum">Ja już o Małopolsce powiedziałem, że tam są reminiscencje z czasów austriackich, kiedy było zupełne uprawnienie i kiedy stosunki były mniej więcej normalne. Teraz to się zmieniło na gorsze; tam stosunki upodobniają się do naszych.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#komentarz">(Głos: W jakich szkołach?)</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#IzaakGrünbaum">Istnieje szkolnictwo zawodowe żydowskie prywatne. Opiera się ono na środkach wyłącznie żydowskich, na środkach społeczeństwa żydowskiego, na dobrowolnych składkach i na pomocy żydów z zagranicy. To wszystko razem nie wystarcza. A pozatem napotyka się na niesłychane trudności prawne, np. nie otrzymuje się koncesji. Dyrektor departamentu szkolnictwa zawodowego, p. Jarniński prowadzi zupełnie jasno politykę niedopuszczania Żydów do rzemiosła, niedopuszczania do rozwoju żydowskiego szkolnictwa zawodowego. Używa w tym celu najrozmaitszych powodów, najrozmaitszych szykan. Towarzystwo „Ort”, zajmujące się tą sprawą, wydało w języku polskim broszurę. Proszę przeczytać w niej epopeję najrozmaitszych szkół. Lata całe starają się one o koncesję i nie otrzymują jej. W ten sposób stawia się bariery na drodze do rzemiosła, na tej drodze, którą żydzi dotychczas odbywali. Jeżeli ten stan rzeczy się nie zmieni, to nie ulega żadnej kwestii, że za jakieś lat 20 liczba rzemieślników Żydów będzie daleko mniejsza, niż jest obecnie.</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#IzaakGrünbaum">Proszę Panów, bardzo ciekawy jest jeden moment statystyczny, ilustrujący wymownie moją tezę. Otóż jeżeli Panowie weźmiecie statystykę i porównacie ekonomiczną strukturę Żydów ze strukturą ekonomiczną nie — Żydów, to rzuci się Panom w oczy jeden moment mianowicie, że na jednego nie — Żyda czynnego gospodarczo, przypada jeden gospodarczo bierny, podczas gdy na jednego Żyda czynnego przypada 2 biernych, albo i więcej. Dlaczego tak jest? Z jednej strony dlatego, że to jest ludność miejska, ale nie tylko dlatego, bo różnica w stosunku do miejskiej ludności nieżydowskiej jest też bardzo poważna. Przedewszystkiem dlatego, że młodzież nasza nie znajduje dostępu do żadnych nowych źródeł pracy. Rozwój jej intelektualny i duchowy doprowadził do tego, że znienawidziła ona kramarstwa, pośrednictwa, że chciałaby się z tego świata kramarskiego wyrwać, zabrać się do czegoś innego, — a nie może tego dopiąć. Na każdym kroku bariery, na każdym kroku przeszkody nie do zwalczenia. Część tej młodzieży wraca z przekleństwem na ustach do tego świata, z którego Wyrwać się chciała; część nie mając nic innego do roboty, wałęsa się po miastach i miasteczkach. Panowie widzicie tych ludzi, bo widzicie miasta i miasteczka. Część dąży do emigracji — i tu też napotyka na bariery, przez które nie może się przedostać. Proszę Panów, taki stan rzeczy jest bardzo groźny.</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#komentarz">(Głos: Dla kogo?)</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#IzaakGrünbaum">Dla wszystkich. I nie jest mądrością polityczną, nie jest mądrością tych, którzy ponoszą odpowiedzialność za kierownictwo nawą państwową, jeżeli się lekceważy ten stan rzeczy. Lekceważyć go w żadnym wypadku nie należy.</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#IzaakGrünbaum">Chciałem dać tylko pokrótce analizę ekonomiczną naszego stanu, przedewszystkiem szło mi o podkreślenie tego faktu, tej okoliczności, że ani Rząd, ani Sejm o tem nie myślą, że się pozostawia zupełnie Żydów prawie że poza nawiasem wysiłków, dążących do naprawy stosunków, a potem utyskuje się, że powstaje wśród nich element dezorganizujący, burzący. Jakież inne elementy mogą powstać przy takim stanie rzeczy?</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#IzaakGrünbaum">Jeszcze kilka słów muszę powiedzieć — czas mój już się kończy. W obecnym budżecie przebiliśmy szparkę, maleńką szparkę. Budżet nie zaspakaja naszych potrzeb, ale w tym roku stał się cud — i trzy pozycje na zaspokojenie potrzeb żydowskich zostały uchwalone. Raptem razem 149.000 zł. Przyznacie Panowie, że to bardzo a bardzo niewiele. Ale my konstatujemy: jest szparka, mała szparka, przebita w tym murze niechęci, w tym murze niezrozumienia i ignorowania najżywotniejszych potrzeb naszych. My będziemy wszystko robili w tym kierunku, aby z tej małej szparki stał się wielki wyłom.</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#komentarz">(P. Jeremicz: Nie bądź Pan zbyt wielkim optymistą!)</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#IzaakGrünbaum">Mówię o tem, co my będziemy robili. Nie wiem, jakie to da rezultaty. Nie wiem, czy nas stać będzie na to, aby rozszerzyć tę szparkę do rozmiaru wyłomu. Zrobimy wszystko, aby ten wyłom przebijać w dalszym ciągu. Nie uznajemy budżetu, który bierze od nas wszystko, co tylko może używając w tym celu całej siły machiny państwowej, a wzamian nic za to nie daje. Musimy wytężyć wszystkie siły, aby ten stan rzeczy zmienić.</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#IzaakGrünbaum">Chcąc w końcu określić obecny stan rzeczy z punktu widzenia politycznego, powiem: To, co jest obecnie, nie jest jeszcze wiosną, daleko jeszcze do wiosny, to tylko odwilż polityczna panuje obecnie, ale lada chwila może mróz chwycić na nowo. My w tej odwilży jeszcze nawet zapowiedzi wiosny nie widzimy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Wołyniec Stefan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów! Stabilizacja kapitalizmu polskiego, która wskutek sprzyjających koniunktur gospodarczych na rynkach zagranicznych osiągnęła swój punkt kulminacyjny w roku 1927, wstąpiła obecnie w okres coraz to większego zaostrzania sprzeczności, w okres zaostrzenia kryzysu gospodarczego, wykazując cały swój zgniły i nietrwały charakter.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#FlahontWałyniec">Kapitalizmowi polskiemu wprawdzie udało się chwilowo wzmocnić swe pozycje przez wydarcie masom pracującym ich dotychczasowych zdobyczy politycznych i ekonomicznych, przez zwiększenie nacisku racjonalizacyjnego na robotników, przez likwidację ośmiogodzinnego dnia pracy, obniżenie płacy zarobkowej, która obecnie jest najniższą w całej Europie i wynosi wszystkiego około 40% płacy zarobkowej robotników angielskich, przez zwiększenie śruby podatkowej, która tysiące robotników i chłopów rzuca w objęcia niesłychanego głodu i nędzy, przez wyśrubowanie przy pomocy karteli cen na artykuły pierwszej potrzeby, przez kapitalistyczną intenzyfikację gospodarstwa wiejskiego, faszystowskie komasacje i parcelacje, które wyzyskiwaną większość włościaństwa wpędzają w objęcia jeszcze większego głodu ziemi.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#FlahontWałyniec">Jednak rezultaty tej stabilizacyjnej polityki faszystowskiej są takie, że zdolność nabywcza szerokich mas obniżyła się do minimum, a równocześnie powstała jeszcze większa dysproporcja pomiędzy możnościami produkcyjnemi kapitalizmu polskiego a możnością konsumcyjną rynku wewnętrznego, który nadal i coraz bardziej wykazuje wszystkie symptomaty kryzysu głodowego.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#FlahontWałyniec">Polsce faszystowskiej udało się wprawdzie wykorzystać dla naprawienia swego bilansu handlowego chwilową koniunkturę na rykach zagranicznych w r. 1927. Czasy tej chwilowej koniunktury minęły jednak i kapitalistyczne gospodarstwo Polski faszystowskiej znalazło się znowu w stanie głębokiego kryzysu gospodarczego. Ażeby wywiązać się z długów zagranicznych i utrzymać ogromny budżet wojskowo - policyjny, obecny rząd dyktatury faszystowskiej, ratując swe pozycje drogą rabunku szerokich mas pracujących, uzależnia się coraz bardziej od kapitału zagranicznego. Obecnie mamy taki stan, że prawie wszystkie lasy karpackie znajdują się w rękach kapitału zagranicznego, a w przemyśle naftowym sam kapitał francuski jest właścicielem 47% całej produkcji naftowej w Polsce. Jednak i to nie ratuje sytuacji. Sytuacja gospodarcza Polski, wbrew optymizmowi Rządu, znajduje się w stanie pogłębiającego się kryzysu, w stanie niesłychanej depresji gospodarczej. Ogólny zastój, niesłychane zubożenie mas, kurczenie się siły nabywczej na rynku wewnętrznym, kryzys rolniczy, głód na gotówkę, śruba podatkowa, nędza, oto cechy charakterystyczne obecnego stanu.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#FlahontWałyniec">Na gruncie tych trudności gospodarczych i zwiększenia wyzysku mas pracujących podnosi się coraz wyżej fala rewolucyjnej aktywności mas pracujących. Wykazuje to fala strajków robotniczych, która przeszła przez cały kraj i która dalej posuwa się po linii wschodzącej, od ogólnego strajku w Łodzi, przez strajki robotników w Zagłębiu, strajk robotników transportowych w Gdyni, metalowców w Bielsku, górników górnośląskich i t. d. Wykazuje to fala strajków robotników rolnych i wyzyskiwanej biedoty włościańskiej na ziemiach ukraińskich, które to strajki, mimo niesłychanego teroru faszystowskiego, wykazały ogromny wzrost świadomości klasowej wśród mas pracujących wsi, ich solidarność klasową z proletariatem całej Polski w walce z atakami klas panujących i ich rządu. Wzrost ten, wzmożenie się tego ruchu świadczy o tem, że ukraińskie i białoruskie masy nigdy nie pogodzą się ze swem obecnem położeniem, nigdy nie zrezygnują i nie zaprzestaną swej walki o całkowite społeczne i narodowe wyzwolenie.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#FlahontWałyniec">Zaostrzenie się sprzeczności stabilizacyjnej, Polski kapitalistycznej i wzrastająca coraz bardziej na tem tle aktywność rewolucyjna robotników, chłopów i Szerokich mas narodów ujarzmionych — oto, co najbardziej przestrasza burżuazję i obszarników polskich, oto, co zmusza ich do rozpoczęta jeszcze silniejszych ataków na masy wyzyskiwane, co zmusza władzę faszystowską do jeszcze silniejszego ściśnięcia swej żelaznej pięści dyktatury.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#FlahontWałyniec">Z jednej strony faszyzm zwiększa swój teror, — który doszedł do niesłychanych rozmiarów podczas rozprawy z przeciw wojenną akcją 1 sierpnia r. ub., podczas krwawych masakr w Batiatyczach, Hrebennem, Dębach i niedawno w Bełżcu — zapełnia już i tak przepełnione więzienia coraz to nowymi więźniami politycznymi, zaostrza cenzurę, zwiększa ofenzywę na wszystkie prawami zdobycze mas pracujących, redukuje zasiłki dla bezrobotnych, faszyzuje kasy chorych, kieruje atakami fabrykantów na płace robotnicze, militaryzuje koleje, projektuje zmiany Konstytucji, ażeby mieć i zafiksowanie władzy swej pięści.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#FlahontWałyniec">Z drugiej strony faszyzm polski przygotowuje się gorączkowo do wojny przeciw Z. S. R. R., ażeby przez okupację Ukrainy Radzieckiej i Białorusi Radzieckiej znaleźć sobie dostęp do rynków wschodnich i powiększyć swe tereny kolonizacyjne.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#FlahontWałyniec">Wobec toczącej się obecnie niby to walki pomiędzy obecnym obozem rządzącym a t. zw. obozem demokratycznym, zachodnio - ukraińskie masy pracujące nie mają najmniejszej iluzji. Polskie socjalugodowe t. zw. robotnicze i chłopskie partie uczyniły ze swej strony wszystko, ażeby utorować drogę odkrytej dyktaturze burżuazji i obszarników. One to w r. 1926, kiedy faszyzm, likwidując faktycznie resztki demokracji burżuazyjnej, wypowiedział twardą walkę dążeniom rewolucyjnym mas pracujących, stanęły jawnie po jego stronie, pomagając burżuazji i obszarnikom rabować masy robotnicze nawet z tych zdobyczy, które wywalczyły one w dobie powojennej, w czasie rewolucyjnego powstania mas. Za to faszyzm likwidując wszystkie stare formy panowania klas posiadających, likwiduje i resztki demokracji parlamentarnej, tę podstawę istnienia t. zw. demokracji burżuazyjnej.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#FlahontWałyniec">Zachodnio-ukraiński obóz burżuazyjny i drobnomieszczański, reprezentowany przez UNDO i jego sojuszników USRP i USDP, swą polityką przygotował grunt do wzmocnienia dyktatury faszystowskiej, co na masach pracujących ziem zachodnio-ukraińskich odbiło się jeszcze bardziej wzmożonemi represjami i rozpętaniem białego teroru. Przedstawiciele burżuazji ukraińskiej, symulując opozycję do polskiego rządu faszystowskiego, ażeby wywalczyć dla siebie drobne ustępstwa i siać w masach iluzje co do poprawy ich położenia w ramach kapitalistyczne-faszystowskiego systemu, w rzeczywistości idą jednym frontem z faszyzmem polskim, jak w zagadnieniu zabezpieczenia burżuazyjnego społeczeństwa w walce przeciw ruchowi rewolucyjnemu zachodnio - ukraińskich mas pracujących, tak również w zagadnieniu walki orężnej i agitacji przeciwko USSR.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#FlahontWałyniec">Na rewolucyjno-wyzwoleńczy ruch mas pracujących faszyzm ma tylko jedną odpowiedź: szarże i strzały policji, o czem wyraźnie mówił b. Minister p. Składkowski. Przedstawiciel klubu BB. p. Sławek, oświadczywszy, że ustrój państwowy Polski powinien być przystosowany do „psychiki narodu”, t. zn. do interesów klas panujących, zgodnie z p. Składkowskim oświadczył dalej, że trzeba wziąć w karby żelaznej faszystowskiej dyscypliny „swobodę, która zamieniła się w swawolę”. W tych oświadczeniach dwóch przedstawicieli reżimu faszystowskiego mamy najbardziej obrazowe, najbardziej jędrne ujęcie tej fazy dyktatury faszystowskiej, która się otwiera przed masami pracującemi pod formą zmiany Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#FlahontWałyniec">„Policja nie bije, lecz strzela i szarżuje” — mówił p. Składkowski. Na to wyzwanie polskiej burżuazji i obszarników zachodnio-ukraińskie masy pracujące odpowiedzą jeszcze większem zwarciem swych szeregów w jednym antyfaszystowskim obozie rewolucyjnym.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#FlahontWałyniec">Omawiany tu budżet ma czysto wojenno - policyjny charakter. Wyciśnięty przy pomocy niebywałej śruby podatkowej ciężko zapracowany grosz szerokich mas pracujących ma być użyty na kule przeciwko tym masom, na więzienie dla tych mas, na nowy teror, znęcania i jeszcze silniejsze ujarzmienie ich. Wyduszony przemocą ten grosz ma być zużyty na szykowanie nowych wojen imperialistycznych, na zniszczenie tego wielkiego dzieła, którego dokonał wyzwolony w walce rewolucyjnej robotnik i chłop ukraiński i białoruski, a mianowicie USRR i BSSR. Budżet obecny w przeważającej swej części ma być zużyty na cele wrogie zachodnio ukraińskim masom pracującym i dlatego w imieniu tych mas oświadczam, że głosować będziemy przeciwko budżetowi w całości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Żarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#TadeuszŻarski">W imieniu Komunistycznej Frakcji Poselskiej oświadczam, że głosować będziemy przeciwko budżetowi. Budżet, wniesiony tu zgodnym wysiłkiem całej Komisji i Rządu, to budżet wojny i kryzysu dyktatury faszystowskiej. Nawet pobieżna ocena tego budżetu wskazuje, że przeszło połowa wszystkich wydatków zużyta jest na 4 ministerstwa: Ministerstwo Wojny, Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Spraw Zagranicznych t. j. ministerstwa, które przedewszystkiem służą tłumieniu ruchu rewolucyjnego mas robotniczych i chłopskich i przygotowaniom wojny z ZSRR.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#TadeuszŻarski">Powiększenie budżetu, przeprowadzone na komisji o blisko 300 milionów więcej w stosunku do budżetu zeszłorocznego, a 11 milionów więcej w stosunku do tego, czego żądał Rząd — jest charakterystycznym wskaźnikiem, jak zjednoczone wysiłki całego obozu faszystowskiego skierowane są na to, aby wzmocnić dyktaturę faszystowską w walce z rozwijającą się falą rewolucyjną.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#TadeuszŻarski">Ta mobilizacja całego obozu faszystowskiego od BB. do PPS. i ugody chłopskiej odbywa się w warunkach wciąż pogłębiającego się kryzysu gospodarczego, kryzysu który objął już dziś wszystkie dziedziny przemysłu polskiego. Najwymowniejszym przykładem tego kryzysu są redukcje w szeregu gałęzi przemysłu, przedewszystkiem w przemyśle włókienniczym, metalowym, hutniczym, a dziś już nawet w górnictwie i ta olbrzymia, rosnąca jak lawina, masa bezrobotnych, w miastach i na wsi. Przeszło 230.000 bezrobotnych w miastach, zarejestrowanych oficjalnie, to znaczy w istocie przynajmniej 1/2 miliona, około 3 milionów bezrobotnych na wsi, to wskaźnik coraz bardziej rosnącego kryzysu i niezdolności dyktatury faszystowskiej do przezwyciężenia trudności gospodarczych, które są wynikiem gnicia stabilizacji. Tak jest, gnicia stabilizacji kapitalistycznej, bo kryzys gospodarczy w Polce, jest częścią kryzysu ogólnoeuropejskiego. Lawina bezrobotnych w Niemczech sięgająca 3 milionów, lawina bezrobotnych w Anglii wynosząca 2 miliony, w Stanach Zjednoczonych, w których już dziś jest przeszło 6 milionów bezrobotnych</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Głos z ław P.P.S.: W Rosji Sowieckiej?)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#TadeuszŻarski">— z wyjątkiem Rosji Sowieckiej, gdzie właśnie bezrobocie topnieje, — to jest dziś potężny przejaw gnicia stabilizacji kapitalizmu.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#TadeuszŻarski">Tak jest, panowie z PPS. Jest jeden tylko kraj w Europie, który nie zna dzisiaj rosnącej fali bezrobocia, to jest Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Głosy: To idźcie tam.)</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#TadeuszŻarski">Jest jeden kraj, który nie redukuje dziś robotników, ale którego przemysł z roku na rok rośnie. Ciężki przemysł ZSRR, w pierwszym roku wykonania wielkiego 5-letniego planu budownictwa socjalistycznego wzrósł o 23%, a przemysł elektryczny o 22%.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#TadeuszŻarski">Wieś ZSRR, objęta jest olbrzymim ruchem kolektywistycznym, podnoszącym wydajność rolnictwa i pomnażającym dobrobyt mas chłopskich. Siedmiogodzinny dzień roboczy coraz szerzej zastosowany jest w przemyśle. ZSRR, to jeden jedyny kraj, który nie zna kryzysu i który rozwija się gospodarczo, jednocząc dobrobyt mas pracujących. Dlatego rośnie nienawiść wasza przeciwko ZSRR., dlatego czynnie przygotowuje się wojnę przeciwko państwu dyktatury proletariatu. Ale postępy budownictwa socjalistycznego w ZSRR, są siłą mobilizującą klasę robotniczą na całym świecie do walki przeciw kapitalizmowi, przeciw jego przygotowaniom do wojny z ZSRR.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#TadeuszŻarski">Jest rzeczą charakterystyczną, że kryzys gospodarczy w Polsce idzie w parze z pogłębieniem kryzysu politycznego</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Głos: Albo głupi, albo bezczelny)</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#TadeuszŻarski">wystarczy rozejrzeć się po wysiłkach obozu faszystowskiego w kierunku rozbudowy swych organizacyj wewnątrz mas robotniczych i chłopskich. Na jaki opór napotykają te wysiłki! Gdzież te marzenia faszyzmu o potężnym Strzelcu, który miał tworzyć wewnątrz mas robotniczych i chłopskich ośrodki teroru faszystowskiego. Z 300.000 członków Strzelca W r. 1927, dorachowujecie się dzisiaj najwyżej 70.000. O czem to mówi? Mówi o rosnącym oporze mas przeciwko faszyzmowi, o rosnącej nienawiści mas do Piłsudskiego i do dyktatury faszystowskiej.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#TadeuszŻarski">Tak samo ma się sprawa i z partią Jaworowskiego. Tak jest, coraz częściej padają kule bojówek B. B. S., wymierzone przeciw rewolucyjnym robotnikom na wiecach i w fabrykach. Ale gdzie jest owo rozbudowanie BBS. w partię masową? Opór mas przeciwko rozbudowie organizacji faszystowskich, to wskaźnik tego, że kryzys dyktatury faszystowskiej pogłębia się, że dyktatura faszystowska nie jest w stanie zrealizować swoich planów, zahamować walki mas. To jedno pozostaje dziś w ręku dyktaturze faszystowskiej: wzmacnianie teroru. Budżet obecny jest właśnie najlepszą ilustracją dążenia dyktatury faszystowskiej do wzmocnienia teroru, przeciw klasie robotniczej, przeciw masom chłopskim i narodom podbitym, Najczynniejszy udział w tej rozbudowie teroru bierze socjalizm, to jest P.P.S., biorą stronnictwa ugody chłopskiej: Wyzwolenie i Stronnictwo Chłopskie, które aktywnie pomagają Rządowi w rozbudowie faszyzmu.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanDąbski">Proszę nie przerywać mówcy. To jest przecież jedyna sposobność do wypowiedzenia się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#TadeuszŻarski">Dowodem Waszej współpracy z Rządem jest stosunek do budżetu — ta harmonijna współpraca, pomiędzy P. P. S., Wyzwoleniem, Stronnictwem Chłopskiem, N.D. i B.B., jaka miała miejsce na Komisji Budżetowej, Wszak i tu na plenum Sejmu pieliście sami dla siebie hymny pochwalne z powodu tej zdolności jaka się wśród centrolewu, objawiła dla pracy państwowo-twórczej nad budżetem pod batutą Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(P. Pająk: Pan tego nie lubi.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#TadeuszŻarski">To jest najlepszą wskazówką, że w walce przeciw ruchowi rewolucyjnemu wy stajecie po stronie dyktatury faszystowskiej, a frazes opozycyjny, którym się posługujecie, jest przeznaczony jedynie dla tumanienia mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#TadeuszŻarski">Cóż oznacza powiedzenie p. Czapińskiego, że hasłem P. P. S. jest likwidacja systemu majowego? W imię tej likwidacji systemu majowego chwalicie rząd Bartla, który jest niczem innem, jak drugim wydaniem rządu Świtalskiego, przemanewrowaniem wobec mas, ażeby ułatwić socjal-faszystom wyłgiwanie się przed robotnikiem ze służby u faszyzmu. Co znaczą wasze obietnice walki o likwidację systemu majowego, kiedy dajecie temu Rządowi budżet, ba, z własnej inicjatywy powiększacie go jeszcze bardziej, na wojnę, na teror przeciw masom robotniczym, na rozstrzeliwanie demonstracyj bezrobotnych, co się dzieje coraz częściej, na teror w więzieniach, gdzie się prowokuje więźniów politycznych wprowadzaniem regulaminu kryminalnego. Na to wszystko PPS. przeznacza pieniądze rządowi. Panowie z PPS., wy, którzy mienicie się obrońcami spraw robotniczych, gdzież jesteście, jeżeli chodzi o sprawę bezrobocia? Czy te 300 nowych milionów, które dodaliście na komisji rządowi, przeznaczone są na pomoc dla bezrobotnych? Nawet gdybyśmy przypuścili, że liczba 230.000 bezrobotnych, zarejestrowanych oficjalnie, dziś nie będzie rosnąć nadal, i że liczba ta wyczerpuje wszystkich bezrobotnych, ileż to przypadnie dla bezrobotnych z owego 3 miliardowego budżetu, który dajecie rządowi? 12 złotych na rodzinę bezrobotnego na miesiąc.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#TadeuszŻarski">My, komuniści, powiadamy jasno i wyraźnie masom, że budżet faszystowski należy odrzucić dlatego, że jest on budżetem zwróconym przeciwko klasie robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach komunistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#TadeuszŻarski">My, komuniści, postawiliśmy tutaj wniosek o votum nieufności dla Rządu Bartla, ażeby zdemaskować właśnie opozycyjne frazesy socjal-faszyzmu i wykazaliśmy masom, że wy, Panowie z PPS, głosowaliście za votum ufności dla Rządu Bartla. I dzisiaj idziemy również do mas i powiadamy: budżet odrzucić, a walkę wzmóc. To jedyna droga, na której robotnicy i chłopi wywalczą swoje żądania i obalą rząd dyktatury faszystowskiej. Barykady Hamburga, przykład proletariatu niemieckiego wskazują robotnikom w Polsce drogę, na której wywalczone zostaną żądania bezrobotnych: 100% podwyżki zapomóg, rozciągnięcia zapomóg na wszystkich bezrobotnych, w mieście i na wsi, bez różnicy wieku i płci, przez cały czas bezrobocia — oto, o co dzisiaj wszyscy robotnicy walczą. Dzisiaj, gdy obszarnicy wyzyskują kryzys rolniczy, aby wzmocnić atak na płace i byt robotnika rolnego, my komuniści wskazujemy robotnikom rolnym jedyną drogę wyjścia — strajk robotników rolnych na wiosnę. To jest dzisiaj orężem walki. Dzisiaj, gdy masy chłopskie coraz bardziej burzą się i występują przeciw podatkom, my demaskujemy nowe oszustwa P.P.S. i Wyzwolenia, które obiecują tworzenie związków małorolnych, i wskazujemy masom chłopskim drogę walki: tworzenie po wsiach komitetów chłopskich dla walki o żądania mas. Dzisiaj, kiedy wychodzą na trybunę sejmową jeden za drugim przedstawiciele burżuazji ukraińskiej, białoruskiej, żydowskiej i niemieckiej i deklarują tutaj swą lojalność i swoją współpracę z rządem faszystowskim, my zwracamy się do mas uciskanych ukraińskich i białoruskich i wskazujemy im drogę walki o samookreślenie. Złączenie walki robotników, chłopów i narodów podbitych pod wodzą komunistów jest tą jedyną drogą, na której masy pracujące obalą rządy dyktatury faszystowskiej i wywalczą dyktaturę proletariatu.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#komentarz">(Oklaski na jawach komunistów.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Zachidnyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PZachidnyj">Już 11 lat minęło od czasu tej burzy dziejowej, w której naród ukraiński na swych ziemiach zachodnich, a w szczególności w Galicji Wschodniej, utworzył był swoje narodowe państwo niepodległe. Utworzył je na podstawie swych naturalnych i wieczystych praw do tych ziem, oraz na podstawie szczytnego prawa samookreślenia narodów, które proklamowała wielka rewolucja na Wschodzie, a także Stany Zjednoczone Ameryki Północnej.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PZachidnyj">Jednakowoż orężna przemoc nagle zbudzonego do życia imperializmu polskiego zniszczyła młode państwo zachodnio - ukraińskie i ujarzmiła naród ukraiński na zachód od Zbrucza. Ubezwładniła naród, liczący zwyż 7 milionów ludności, naród, który w przeciągu całych wieków walczył przedewszystkiem o to, aby nie mieć nic wspólnego z polskiemi rządami szlacheckiemi, z imperializmem polskim, wogóle z państwowością polską.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PZachidnyj">W ślad za orężną okupacją nastąpiła tymczasowa aprobata zaboru ziem ukraińskich ze strony dyktującej podówczas Ententy, która wtenczas wśród anormalnych i rozwichrzonych stosunków powojennych ani nie orientowała się należycie w sytuacji na wschodzie Europy, ani nie wiedziała, co czynić z odległym dla niej problemem ukraińskim. Przeważyły zakulisowe pociągnięcia tymczasowego zwycięzcy. Ta historyczna pomyłka państw zwycięskich stworzyła groźny wulkan w Europie środkowej i dała początek groźnemu zagadnieniu Europy, któremu na imię: Polska i Ukraina Radziecka ze Związkiem Republik Radzieckich.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PZachidnyj">Imperializm polski wykonuje od tej pory swą rolę bezwzględnego zwierzchnika i pana nad podbitym i pozbawionym praw narodem ukraińskim, prowadząc zaciekłe i wszechstronne niszczenie narodu ukraińskiego w dziedzinie praw politycznych, samorządowych, ekonomicznych, społecznych i szkolno-kulturalnych, a naród ukraiński skupił się i zamknął w sobie do dalszej walki: za swoje wielkie prawo, za ziemię swych ojców.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PZachidnyj">Walka ta wre nieustannie, chociaż w innych formach, niż to było przed laty, w czasach wojennych. Otchłań między narodem ukraińskim i imperializmem polskim pogłębia się z dnia na dzień coraz bardziej i nie może być wyrównana ani zasypana, tak, jak niemożliwem jest ani wyrównać ani też uzgodnić prawa narodu do życia samoistnego z obcem ujarzmieniem i gwałtem.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PZachidnyj">Już w samym akcie tego zagarnięcia, zmierzającego do stworzenia żywotnej całości państwowości polskiej, tkwiły najcięższe i najbardziej skomplikowane trudności dla odbudowanego Państwa Polskiego. Tkwiło przekleństwo wielkiego gwałtu nad narodem ukraińskim,</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Damy sobie radę, byle Pan nam nie pomagał.)</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PZachidnyj">Bo cóż widzimy od tego czasu? Jakie zjawiska zasadnicze spostrzegamy w życiu Państwa Polskiego? Widzimy, że sprawa t. zw. mniejszości narodowych, a przedewszystkiem sprawa narodu ukraińskiego pod zaborem polskim stała się dla Państwa Polskiego najważniejszym problematem państwowym. Stała się w rzeczywistości — jakkolwiek miarodajne czynniki polskie o tem starannie milczą — główną osią, wokół której obraca się cała zasadnicza polityka Państwa Polskiego, tak wewnętrzna, jak i zagraniczna.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PZachidnyj">Problem ukraiński wytrącił bez wszelkich wątpliwości państwowość polską z równowagi i pchnął ją na tory anormalnego, pełnego kryzysów i groźnych niespodzianek, bytu. Właśnie przedewszystkiem problem ukraiński jest przyczyną tego chronicznego chaosu, padającego ciężką zmorą dotychczas, po jedenastu latach istnienia, na Państwo Polskie. Wszystkie inne przyczyny są tylko przyczynami wtórnego rodzaju, wypływającego z tej pierwszej zasadniczej. Wszystko, co się w Państwie Polskiem robi w dziedzinie poczynań państwowych, robi się niezgodnie z normalnym sposobem gospodarki państwowej i ze zwykłą logiką normalnego państwa nowoczesnego, lecz zgodnie z główną dewizą rządów polskich, która ogólnie brzmi: Należy w Państwie wszystko robić tak, by jak najbardziej osłabić terytorialne mniejszości narodowe, a nadewszystko naród ukraiński. Pod tym kątem widzenia wykrzywia się, naciąga i wykoszlawia w Państwie Polskiem wszystko: i zasadnicze ustawy polityczne t. j. Konstytucję i wszelkie inne ustawy, a w szczególności agrarne, administracyjne, skarbowo - budżetowe, prasowe, a nawet karne i wszystkie bez wyjątku rozporządzenia władzy wykonawczej. Naród ukraiński jest jakoby jedyną wielką internowaną zbiorowością, a naród panujący jest tej internowanej zbiorowości uzbrojonym stróżem.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PZachidnyj">Dalszem następstwem zaborczości imperializmu polskiego jest katastrofalna polska gospodarka ekonomiczna. Nad całą gospodarką ciąży również przekleństwo gwałtu nad narodem ukraińskim. Z powodu zaboru ziem ukraińskich, a dalej i innych...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle, proszę wytłomaczyć, co Pan rozumie pod słowami „zabór ziem ukraińskich”. Zależnie od odpowiedzi będę musiał przywołać Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PZachidnyj">Ja stwierdzam fakt.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż stwierdzam, że Państwo Polskie żadnych ziem ukraińskich siłą nie zabrało. Nie pozwalam Panu tego wyrażenia używać i przywołuję Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PZachidnyj">Państwo Polskie musi być państwem wybitnie militarystycznem. Statystyka wykazuje, że Polska łoży w całej Europie najwyższy procent wydatków na wojsko, policję i wywiad. Już przez jedenaście lat prawie połowa polskiego budżetu rocznego idzie na wojsko i policję. Miliardy idą na armaty, karabiny i bagnety, samoloty i gazy trujące, albowiem wielką ilość ludzi uzbrojonych trzeba utrzymać i niezaspokojone są pretensje wielkich sąsiadów Polski.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PZachidnyj">Ziemie zachodnio - ukraińskie traktowane są jako tereny bezwzględnej eksploatacji. Bowiem w stosunku do nich preliminuje się jak największe, przerastające ich siły gospodarcze, przychody, a natomiast w wydatkach ogranicza się do minimum, które skazuje te kraje na postępowe zamieranie.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Głos: Samibyście się nie utrzymali.)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PZachidnyj">W następstwie takiej gospodarki ekonomicznej życie gospodarcze coraz ciężej trapią suchoty i uwiąd, nerw życia zamiera i zwolna tworzy się w Polsce jedna wielka ekonomiczna Sahara.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PZachidnyj">Katastrofalne to położenie zmusi naród ukraiński do zapoczątkowania akcji własnej samopomocy i samoobrony wobec Państwa Polskiego. Nadejdzie dzień zapłaty, dzień, w którym era żebraczego kija narodu ukraińskiego, stworzona przez dawną polską szlachecczyznę i nowy polski imperializm, zakończy swój marny żywot.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PZachidnyj">Ale nie tylko w tych dwóch dziedzinach widać, że Państwo Polskie składa się z dwóch wrogich i odpychających się części — z zachodniej, przeważnie polskiej, i ze wschodniej ukraińsko - białorusko — litewskiej, na wschód, od Wisły i Sanu.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Głosy: Już od Wisły, daleko Pan zajechał.)</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PZachidnyj">Nie tylko tutaj! Także w, dziedzinie stosunków międzynarodowych, uwydatnia się to jeszcze jaskrawiej. Polski imperializm stworzył Polsce Bałkan, a cały świat patrzy na Polskę, jak na zarzewie wielkich konfliktów przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#PZachidnyj">Otóż jedynem prawidłowem wyjściem z tej fatalnej sytuacji jest zrealizowanie dążenia narodu ukraińskiego do własnej państwowości na wszystkich jego ziemiach. Świadomości tego faktycznego dążenia ukraińskiego narodu nie zdołają przyćmić żakowskie słowne i czynne demonstracje pewnego ugrupowania przeciw Ukrainie Radzieckiej na gruncie lwowskim.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Głos: To Pan jest na Ukrainie Radzieckiej?), warszawskim, nawet berlińskim i genewskim, bowiem świat polityczny wiedzieć musi, że ugrupowanie to oferuje już swe usługi imperializmowi polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach ukraińskich i białoruskich.)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#PZachidnyj">Czynników polityki międzynarodowej nie wprowadzą w błąd wspomniane demonstracje lub takie enuncjacje, jak wywiad, udzielony przez prezesa wspomnianego ugrupowania dr. Dymitra Lewickiego — nawiasem przypominam: przezwanego przez premiera Ukrainy Radzieckiej Czubara wyrodnym synem Ukrainy i — „prychwostem” polskiego panowania,</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(P. Chrucki: Sam Pan jest nikczemnym sługą moskiewskim. Inne okrzyki na ławach ukraińskich.)</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#PZachidnyj">— wywiad w organach prasowych, a to — „Neue Züricher Zeitung” i warszawskie „Wiadomości Ukraińskie”, w których ważył się on deklarować pełną lojalność wobec dzisiejszych władców Ukrainy zachodniej i nieprzejednane stanowisko wobec Ukrainy Radzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PZachidnyj">Oświadczam, że naród ukraiński, wbrew odmiennym pobożnym życzeniom wspomnianego ugrupowania, trwając w ciągłej walce z imperializmem polskim</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#komentarz">(P. Chrucki: Z komunistami moskiewskimi)</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#PZachidnyj">ani na chwilę nie zrzeka się praw swoich do niezależności politycznej i że walkę tę będzie prowadził bez wytchnienia dalej. I to nie walkę rozpaczliwą, walkę dla samej tylko walki czy tradycji, lecz walkę żywiołową, świadomą swych praw, swych celów i swej siły.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#PZachidnyj">Albowiem wszystko to stoi narodowi ukraińskiemu do dyspozycji. Mamy za sobą siłę zwyż siedmiu milionów ludności ukraińskiej politycznie wyrobionej i zahartowanej w walce o najwyższe prawa polityczne. Mamy za sobą prawa etnograficzno-rasowe, międzynarodowe akty względnie deklaracje, które cytowałem w mem przemówieniu sejmowem dnia 31 stycznia 1929, mamy za sobą zasadę samookreślenia narodów i wreszcie kruchość imperializmu polskiego przed sobą. Naród ukraiński nie jest dzisiaj jakimś zapomnianym odłamem etnicznym. Za Zbruczem ma on swoje wielkie państwo, Ukraińską Republikę Radziecką. Za płytki jest Zbrucz, by mógł naród ukraiński, pozostający pod władaniem Polski, oddzielić trwale od jego metropolii państwowej.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#PZachidnyj">Nie przeszkodzą temu żadne, chociażby najbardziej chytrze i finezyjnie przemyślane, środki zaradcze panujących czynników polskich. Naród ukraiński jest za wielki, idea państwa narodowego jest w naszym wieku nazbyt silnym spiritus movens i wreszcie konstelacja polityczna Europy jest zbyt niekorzystna dla Polski, by plany imperializmu polskiego w stosunku do ziem zachodnio-ukraińskich mogły się na trwałe udać.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#PZachidnyj">To też skrachować musi i ten najnowszy „plan na zniszczenie Rusi”, jaki ucieleśnia się w nowym Ministrze Spraw Wewnętrznych Józewskim i jego programie ukraińskim. Ten „józewskizm” nie jest niczem innem, jak tylko średniowiecznym machiawelizmem. Minister Józewski ogłosił swój ukraiński program. Za ustąpienie Polsce ziem zachodnio-ukraińskich pozwala p. Minister łaskawie narodowi ukraińskiemu mieć Ukrainę za Zbruczem, z tem tylko mikroskopijnem zastrzeżeniem, że ta Ukraina musi być zbudowana wedle pomysłu Ministra Józewskiego, byłego członka rządu atamana Petlury. Obecnie istniejąca Radziecka Ukraina Ministrowi Józewskiemu nie podoba się i musi być na jego życzenie w krótkim czasie zlikwidowana. Ale inną Ukrainę za Zbruczem pozwala p. Minister mieć narodowi ukraińskiemu bardzo chętnie. Sobie nie chce zatrzymać, a narodowi ukraińskiemu rad dać. P. Minister widocznie naśladuje Zagłobę i jego Niderlandy.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#PZachidnyj">Zresztą co do stosunków ukraińskich w granicach polskich powiedział Minister Spraw Wewnętrznych, że nigdy nie dopuści do organizacyjnego, jednoczenia, się Ukraińców galicyjskich z wołyńskimi, nigdy nie dopuści do stworzenia z Wołynia czwartego województwa Galicji Wschodniej, albowiem ukraińska Galicja Wschodnia jest pełna wszelkich politycznych toksyn. Minister Józewski chce wobec tego dokonać nielada rzeczy, chce stworzyć jakiś nieprzebyty dział wodny między dwiema rdzennie ukraińskiemi prowincjami. Zaprawdę, grożą nam wielkie geologiczne wstrząśnienia, a prócz tego zacznie się w Galicji Wschodniej wielka wojna z toksynami.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#PZachidnyj">Ale chociaż Minister Spraw Wewnętrznych grozi nam takiemi elementarnemi nieszczęściami, to jednak naród ukraiński jakoś je przetrzyma. Przetrwał już pańszczyznę, to przetrwa jeszcze i Konstytucję i te katastrofy geologiczne Ministra Józewskiego. Co się zaś tyczy wojny z toksynami w Galicji Wschodniej, to już przez lat jedenaście tysiące tych toksyn z miast, miasteczek i wiosek wędrują bez przerwy do laboratoriów, zwanych tu popularnie więzieniami, to też „józewskizm” nie wniesie tu wcale nic nowego i położenia rzeczy nawet na gorsze nie zmieni, Wracając do zasadniczego tematu i powołując się na wszystko, co wyżej naprowadziłem, reklamuję z tej trybuny wszystkie prawa narodu ukraińskiego do samoistnego bytu państwowego, w szczególności odwołuję się do prawa samookreślenia narodów.</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#PZachidnyj">Przypominam wielkie krwawiące zagadnienie ziem zachodnio-ukraińskich Ukraińskiemu Państwu Radzieckiemu za Zbruczem, które nigdy nie zrzekło się praw do tych ziem.</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#PZachidnyj">Podtrzymuję w całej pełni deklaracje moje, złożone w tej Izbie w dniu 15 czerwca i 14 listopada r. 1928, w których to deklaracjach określiłem negatywne stanowisko narodu ukraińskiego pod zaborem polskim do państwowości polskiej. Zasadnicze to nasze stanowisko do wszystkich rządów i systemów polskich jest permanentne, tak jak permanentnem jest nasze prawo do niezależnego zjednoczonego Państwa Ukraińskiego na wszystkich obszarach ziem ukraińskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Krynczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PawełKrynczyk">Białoruski Chłopsko-Robotniczy Klub Poselski, dając w ten sposób wyraz stanowisku rewolucyjnych mas pracujących Białorusi Zachodniej wobec rządu dyktatury faszystowskiej, głosować będzie przeciw budżetowi, przedłożonemu przez Rząd p. Bartla. Oświadczamy jednocześnie, że o losach rządu dyktatury faszystowskiej i jej budżetów, opartych na spotęgowanym wyzysku i ucisku mas pracujących, rozstrzygnie nie głosowanie w Sejmie, lecz jedynie bezpośrednia walka rewolucyjna tych mas, która wzmaga się dziś na terenie całego Państwa Polskiego, Budżet, uchwalany obecnie, przedłożony został przez „obalony” głosami t. zw. opozycji sejmowej rząd Świtalskiego, mimo srożącego się w wyniku rządów faszystowskich kryzysu gospodarczego. Został zwiększony — mimo kryzysu gospodarczego i głodu na wsi białoruskiej — w stosunku do budżetu z roku poprzedniego o 300 milionów złotych. Masy pracujące Białorusi Zachodniej rozumieją, że to zwiększenie budżetu faszystowskiego, to dalsze spotęgowanie ucisku i teroru w celu zdławienia ich wyzwoleńczej walki, to przyspieszenie przygotowań wojennych przeciw republikom radzieckim.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PawełKrynczyk">W tym samym czasie, gdy sejm faszystowski uchwala budżet wyzysku, teroru i przygotowywanej wojny, na ziemiach białoruskich podniosła się nowa fala represji faszystowskich. W dniu 30/I rozpoczęły się masowe areszty w całej Wileńszczyźnie, Nowogródczyźnie i na Polesiu, likwidacje organizacji chłopsko - robotniczych, sekretariatów naszego klubu poselskiego, towarzystwa szkoły białoruskiej i t. p. Uchwalony tutaj budżet — to zepchnięcie milionowych mas białoruskiej biedoty chłopskiej na dno nędzy i głodu, to zwiększenie ucisku podatkowego, kar administracyjnych, pańszczyzny szarwarkowej, to dalsza faszystowska komasacja, wydzieranie chłopom praw serwitutowych, to wyciskanie z chłopów ostatniej kropli krwi drogą egzekucji podatkowych i najazdów policji i wojska na wieś białoruską.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę słuchać, gdy dzwonię; a powtóre, niech Pan wolniej czyta, bo nie mogę lecieć za Pańskiem przemówieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PawełKrynczyk">Budżet ten, to odzwierciedlenie faszystowskiej polityki eksterminacyjnej, dalszego pognębienia i zdławienia wszelkich praw narodowych i potrzeb kulturalnych ludności pracującej Białorusi Zachodniej. Rewolucyjne masy robotniczo - chłopskie pokrzyżują te wasze plany i zamiary. Jedyną odpowiedzią ich na tę spotęgowaną ofensywę faszystowską kapitału i obszarnictwa, której wyrazem jest budżet na r. 1930/31 i którą jawnie dziś popierają socjal - faszystowscy i nacjonal - faszystowscy agenci rządzącej dyktatury wraz ze zdrajcami białoruskimi — Łuckiewiczami, Ostrowskimi, Stankiewiczami i Jaremiczami</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PawełKrynczyk">— jedyną odpowiedzią mas białoruskich jest i będzie nadal nieugięta walka przeciw dyktaturze faszystowskiej i wszystkim jej agentom, przeciw przygotowaniom wojennym, w obronie Z. S. S. R.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle Zachidnyj, proszę wysłuchać. Pan przeczytał tak nagle koniec swojego przemówienia, że go nawet nie słyszałem, — może nawet Pan nie przeczytał, ale oddał je do stenogramu. Ponieważ znalazłem tam wyrazy niedopuszczalne, więc wykreślam je ze stenogramu. Nie będą w stenogramie umieszczone. Głos ma p. Seniuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#AdrianSeniuk">Proszę Panów! Żyjemy w okresie potęgującego się kryzysu gospodarczego. Polska dzisiejsza, jako jedno z najmniej ustabilizowanych państw kapitalistycznych, odczuwa ten kryzys bardzo ciężko. Kapitalistyczna racjonalizacja, zamykanie fabryk, redukcja, bezrobocie oraz głodowe płace dla pozostałych robotników w przemyśle. Głód ziemi, tanie zboże, drożyzną na wyroby fabryczne, nadmierne podatki, egzekutor na wsi. Ciasnota pieniężna. Ciasnota mieszkaniowa. Wszędzie nędza, głód i rozpacz.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#AdrianSeniuk">Okupowane przez imperialistów polskich ziemie Zachodniej Ukrainy i Białorusi służą za kolcuję dla kapitalizmu polskiego i obcego. Oprócz brutalnego wyzysku socjalnego na tych ziemiach szaleje hura - szowinizm nacjonalizmu polskiego. Chłop i robotnik ukraiński i białoruski ugina się w jarzmie niewoli narodowościowej, Imperializm szlachty polskiej nie ogranicza się do posiadania Ukrainy Zachodniej. On całą siłą pary dąży do najazdu na Ukrainę Radziecką. W tym celu od nóg do głowy zbroi się kosztem nędzarzy polskich, ukraińskich, białoruskich, żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#AdrianSeniuk">Taki anormalny stan rzeczy nie może trwać długo. I nic dziwnego, że szerokie rzesze robotników i chłopów stają do rewolucyjnego boju z garstką pasożytów — obszarników, fabrykantów, finansistów — i z ich rządami faszystowskiemi. Lud pracujący w Polsce już nie ma żadnych złudzeń i nie wierzy w ewolucyjne polepszenie swego bytu. Robotnik i chłop polski, ukraiński, białoruski, proletariat żydowski — przekonują się, że jedynem wyjściem z nędzy i niewoli politycznej i narodowościowej jest socjalna rewolucja w Polsce. I ona jest już blisko. Demonstracje bezrobotnych w przemysłowych centrach: Warszawa, Łódź, Poznań, Wilno, Lwów, strajki rolne na Ukrainie Zachodniej, czynny opór chłopów przeciw komasacji kułackiej, wypędzanie ze wsi egzekutorów, wyzwoleńczy ruch narodowościowy — wszystko to zwiastuje wielką burzę nad Polską, która logicznie przyjść musi, żeby zniszczyć kapitalistyczny ustrój społeczny i spowodowany nim ucisk socjalny i narodowościowy.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#AdrianSeniuk">Burżuazja w Polsce doskonale zdaje sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo jej grozi i używa wszystkich środków, żeby się bronić. Spiesznie konsoliduje się, mobilizuje wszystkich swych pachołków. Burżuazja polska, ukraińska, białoruska i żydowska łączy się przeciwko wyzwoleńczemu ruchowi mas pracujących w Polsce i przeciw jedynej ojczyźnie proletariatu wszechświatowego — Związkowi Socjalistycznych Radzieckich Republik, Także burżuazyjne stronnictwa i ich agendy, jak Narodowa Demokracja, Piast, Blok Współpracy z Rządem, N. P. R., Ch. D., Chłopska Partia p. Dąbskiego, Wyzwolenie, P. P. S., B. B. S, ze strony polskiej,</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#AdrianSeniuk">— Undo, Ucho, U. S. R, P., Petlurowcy, Szumskiści ze Sel.-Rob. prawicą, Sel.-Sojuz posła Wasyńczuka, moskalofilski odłam z taboru R. N. O. ze strony ukraińskiej, — grupa pos. Jeremicza ze strony białoruskiej i Koło Żydowskie z pp. Rosmarinem i Grünbaumem na czele — zawarły już cichą ugodę. Zjednoczona burżuazja wierzy w siłę bagnetów i karabinów policyjnych, wierzy w zwycięstwo broni p. Piłsudskiego przy jego nowym spacerze na Kijów i wspólnie przechodzi do najbrutalniejszego teroru, jaki tylko zna faszyzm przeciwko pracującym.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Kto to Panu napisał?)</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#AdrianSeniuk">Nie prezes B. B. Panie Pośle Sehejda.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#AdrianSeniuk">Zamknięcie chłopsko - robotniczych „Proświt”, organizacji sportowych,</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Głos: Teraz niech Pan zdradzi drugą tajemnicę, ile to kosztuje.)</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#AdrianSeniuk">T-wa „Białoruska Szkoła”, masakry policyjne, strzelanie do strajkujących, strzelanie podczas demonstracji bezrobotnych, na wiecach posłów robotniczo - chłopskich, krwawy 1 listopada we Lwowie, kiedy policja masakrowała delegatów związków zawodowych wspólnie z socjalfaszystami z P. P. S. i U. S. D. P., zamordowanie kilku chłopów w Lubyczy (pow. Rawa Ruska), krwawy wiec w Targowicy na Wołyniu.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#AdrianSeniuk">Na tym samym Wołyniu, tylko w dwóch powiatach Kowel — Lubomi p. Minister Józewski każę osadzić za kraty więzienne ponad 200 chłopów i robotników ukraińskich, — dla swej rzekomej „współpracy polsko — ukraińskiej”. Demonstracja wyrostków undowskich przed konsulatem Z. S. R. R. we Lwowie odbywa się bezkarnie, a kiedy jeden z chłopów ukraińskich, obecnych na politycznym odczycie ideologa ukraińskiego faszyzmu p. Dońcowa w Łucku głośno powiedział: „Kłamiesz Pan! Precz z faszyzmem!”, natychmiast do sali odczytowej wkroczyła policja, aresztując około 10 chłopów i 3 z nich przez całą noc torturowała w komisariacie. Takie są burżuazyjne metody zwalczania ruchu pracujących.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#AdrianSeniuk">Proszę Panów! Przeszło 1 miliard złotych, wydobytych z kieszeni ludu pracującego i przeznaczonych przez Rząd na policję i wojsko w bieżącym roku budżetowym, nie pozwolimy zużyć na gnębienie, gwałt, teror faszystowski przeciwko klasie pracujących, lak w Polsce jak w ZSRR. Walczymy dalej za rząd robotniczo - chłopski, za ziemię bez wykupu dla bez i małorolnych, za samookreślenie ujarzmionych narodów aż do oderwania, za socjalizm...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę skończyć. Przywołuję Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#AdrianSeniuk">Głosujemy przeciwko budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#SewerynCzetwertyński">Czy p. Sprawozdawca życzy sobie głosu?</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#SewerynCzetwertyński">Dyskusja nad referatem ogólnym skończona.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proponuję Wysokiej Izbie z powodu jeszcze trochę zbyt wczesnego czasu przejście do szczegółowej dyskusji nad pierwszą i drugą częścią preliminarza budżetowego,</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: My nie byliśmy na to przygotowani.)</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#SewerynCzetwertyński">Owszem, panowie referenci są na sali, więc jeżeli Wysoka Izba sobie życzy, to możemy jeszcze dziś te parę referatów załatwić. Niema sprzeciwu...</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Owszem, jest sprzeciw.)</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#SewerynCzetwertyński">W takim razie zarządzę głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Jakto, Panowie sabotują?)</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę Panów Posłów, którzy są za tem, aby dziś jeszcze obradować nad dwiema, czy trzema częściami budżetu, aby wstali. Stoi większość.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#SewerynCzetwertyński">Przechodzimy do pierwszej części preliminarza budżetowego Prezydenta Rzeczypospolitej. Głos ma referent p. Wyrzykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PWyrzykowski">Wysoka Izbo! W preliminarzu budżetowym Prezydenta Rzeczypospolitej komisja dokonała jednej tylko zmiany, zmiany o charakterze raczej formalnym, mianowicie z części 13, t. j. z budżetu Ministerstwa Oświaty z działu kultury i sztuki — mówię o budżecie nadzwyczajnym — przeniosła kwotę 220.000 zł, przeznaczoną na odbudowę i uporządkowanie pałacu w Spalę. Komisja uczyniła to dlatego, ponieważ Spała przed dwoma laty została wyłączona z gmachów reprezentacyjnych i przeniesiona do budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej i zrobiono specjalny plan finansowo-gospodarczy dla Spały. Z tych względów należy kwotę, przeznaczoną na przebudowę tego pałacu, przenieść do budżetu nadzwyczajnego Prezydenta Rzeczypospolitej, To jest jedna jedyna pozycja, którą komisja przyjęła, i o przyjęcie jej tutaj wnoszę.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PWyrzykowski">Następnie komisja przyjęła jeszcze rezolucję w sprawie uposażenia Prezydenta, wzywającą Rząd, aby w myśl art. 52 Konstytucji Rząd jak najprędzej przyszedł do Sejmu z projektem ustawy o uposażeniu Prezydenta Rzeczypospolitej, co przewidziane jest przez Konstytucję, a co w ciągu 10 lat przez żaden z rządów nie było dokonane. Jednocześnie p. poseł Czapiński wnosi rezolucję, którą mają Panowie w rozdanym druku, a za którą, ja jako referent komisji, się oświadczam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#SewerynCzetwertyński">Do głosu nikt się nie zapisał. Przechodzimy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma sprawozdawca p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Budżet Sejmu i Senatu, w brzmieniu przyjętem przez Komisję Budżetową, wynosi w globalnej sumie 11.923.038 zł, z czego na Sejm przypada 9,493.989 zł, a na Senat 2,429.049 zł. Jest to nieznaczna zwyżka w stosunku do budżetu Sejmu i Senatu w okresie budżetowym 1929/30. Zwyżka ta tłomaczy się nie tyle wydatkami zwyczajnemi, ile nadzwyczajnemi na budowle i zakup inwentarza Senatu. Muszę przypomnieć, to, co mówiłem na Komisji Budżetowej, że z kredytów nie wyzyskanych w poprzednich 3 latach, Sejm zwrócił Rządowi przeszło 1,200.000 zł. Dlatego zwyżki obecne są pozorne, są one związane z kredytami swego czasu niewyzyskanemi. Biorąc pod uwagę cyfry budżetu, można stwierdzić, że budżet naszego parlamentu, to znaczy Sejmu i Senatu razem, waha się w cyfrze około 0,4% całego budżetu. Jest to norma jedna z najniższych w całej Europie. Państwa europejskie wykazują odnośne cyfry znacznie wyższe, a mianowicie w Czechosłowacji utrzymanie parlamentu wynosi 0,45%, w Niemczech 0,98% całego budżetu. Każdy obywatel Rzeczypospolitej Polskiej jest obciążony kosztem na utrzymanie parlamentu polskiego, to znaczy Sejmu i Senatu razem, w wysokości 34 gr.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JanDąbski">Główną pozycję w rozchodach Sejmu i Senatu stanowią djety posłów i senatorów. Suma na djety poselskie wynosi 7.146.140 zł, djety senatorów wynoszą 1.836.743 zł.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#JanDąbski">Jest to kwota siłą rzeczy w budżecie parlamentu najwyższa, ale jest ona stosunkowo niższa niż gdzieindziej, i wskutek tego skarga na wysokie djety jest nieuzasadniona, bo nasz parlament ma djety stosunkowo najskromniejsze. I tak, gdy u nas djety miesięczne wynoszą 1310 złotych miesięcznie, w niemieckim Reichstagu wynoszą, przeliczone na złote, 1780 zł., w pruskim Landtagu wynoszą 1640 zł., we Francji Izba poselska i Senat ma djety wynoszące 1750 zł. na posła lub senatora, w Czechosłowacji djety wynoszą 1640 zł. A więc u nas djety są conajmniej o kilkaset złotych miesięcznie niższe, aniżeli w innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#JanDąbski">Również i pozostałe wydatki, jak uposażenie pracowników, wydatki biurowe, wydawnictwa, środki lokomocji i t. d. wskazują, że nasz parlament gospodaruje bardzo oszczędnie, I tak, wezmę przykład z wydatków rzeczowych i osobowych. Stanowią one zaledwie około 24% ogólnych wydatków na parlament, gdy tymczasem w Niemczech, w Czechosłowacji i w Prusach stanowią one około 35 do 37%, a we Francji dochodzą nawet do 40% ogólnych wydatków na parlament. Jest to wynik bardzo oszczędnej polityki personalnej w naszym parlamencie. Np. urzędników i niższych funkcjonariuszy w naszym parlamencie jest 176, podczas gdy niemiecki Reichstag posiada ich 341, pruski Landtag — 322, izba poselska i senat w Czechosłowacji — 122, Zwłaszcza liczba urzędników w naszym parlamencie, w porównaniu z parlamentami innemi, jest bardzo mała, bo wynosi tylko 61, gdy w niemieckim Reichstagu — 145, w pruskim Landtagu — 75, w Czechosłowacji w obu izbach — 120, w Austrii — 151. Pozatem i gospodarka naszego parlamentu jest oszczędna, bo dużo pracy fachowej zostało wykonane sposobem gospodarczym, siłami funkcjonariuszy sejmowych i w ten sposób Wyzyskano długą przerwę w sesji parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#JanDąbski">Jeżeli chodzi o zmiany, które Komisja poczyniła, to są one nieznaczne i podkreślę niektóre z nich.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#JanDąbski">I tak: w wydatkach zwyczajnych Sejmu w § 1 uposażenie, w poz. 1 podwyższono wydatki o 8.087 zł. w związku z dokonanemi zmianami tabeli niektórych etatów urzędniczych, W mojem sprawozdaniu pisemnem podaj ę, które to etaty zostały zmienione. Kredyty — w § 2, wydatki osobowe — podwyższono o 2876 zł., co jest automatycznem następstwem zwyżki w § 1. Kredyty — w § 5 pomieszczenia — podwyższono o 15.000, a to wobec zwyżki ceny węgla i koksu. Kredyt w § 6 wydatki biurowe — podwyższono o 11.000 zł na uzupełnienie w paragrafie tym pozycji na wykonanie półek żelaznych do biblioteki. Zwyżka ta wywołana jest wzrostem cen materiałów i robocizny. Kredyt w § 9 remont i konserwacja budowli — podwyższono o 50.000, gdyż, jak wykazała praktyka ubiegłego roku, remont i konserwacja nowowzniesionych sali sejmowej i hotelu wymaga znacznego nakładu.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#JanDąbski">Jeżeli chodzi o wydatki nadzwyczajne Sejmu, to przypominam, że skreślono względnie wycofano żądany kredyt w sumie 100.000 zł na wykonanie malowideł ściennych sali sejmowej, wskazując na to, że przedewszystkiem parlament powinien dawać przykład oszczędności. Ponieważ nie jest to wydatek konieczny, dlatego jako referent to żądanie wycofałem.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#JanDąbski">Następnie kredyt w § 9 podwyższono o 137.000 zł, gdyż trzeba było przeprowadzić niezbędne roboty kanalizacyjne przy kończącym się obecnie gmachu dla niższych funkcjonariuszy państwowych.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#JanDąbski">Jeżeli chodzi o budżet Senatu, to wyszedł on z Komisji Budżetowej niezmieniony. Podkreślam, że w grupie wydatków zwyczajnych w stosunku do roku zeszłego wzrósł ten budżet tylko o 10.000 zł, co się usprawiedliwia uzupełnieniem inwentarza biurowego Senatu.</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#JanDąbski">W grupie Wydatków nadzwyczajnych Senatu figuruje kwota 161.000 zł, z czego 65.000 zł, na przebudowę jezdni przed gmachem Senatu. Szanowni Panowie, znając ten gmach, widzieli, w jakim stanie ta jezdnia się znajdowała. Koniecznie trzeba było przeprowadzić remont dla nadania jej jakiego takiego wyglądu. Zaś 96.100 zł figuruje na zakup mebli dla pokoi reprezentacyjnych Marszałka Senatu, bo te meble, któremi się dotąd Marszałek posługiwał, były własnością nie Senatu, lecz kancelarii cywilnej p. Prezydenta. Z kancelacji zażądano ich zwrotu. Trudno p. Marszałka pozostawić bez mebli, wskutek czego i ten wydatek uważam za uzasadniony.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#JanDąbski">Wobec powyższych motywów proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Sejmu i Senatu w tej wysokości, w jakiej został uchwalony przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Kozłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PKozłowski">Wysoka Izbo! Jest rzeczą charakterystyczną, że jedynym budżetem, w którym Komisja Budżetowa w myśl referenta wnosi o zwyżkę całego szeregu pozycji, jest właśnie budżet Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(P. Pająk: Nie jest prawdą, że jedynym.)</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#PKozłowski">Prawie jedynym, zwłaszcza, jeżeli zanalizujemy charakter paragrafów. Mianowicie co do par. 1, 3, 4, 5 i dalszych, to właśnie te paragrafy zwyżkują jedynie w budżecie Sejmu. Trzeba podnieść, że Sejm ma także specjalny przywilej, Marszałek Sejmu bowiem może dokonywać virement w sposób zupełnie dowolny, może przenosić każdą sumę dowolnie z jednej do drugiej pozycji. Jest więc rzeczą ważną zanalizowanie, czy budżet Sejmu jest istotnie budżetem, ułożonym w sposób właściwy.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Profesor, taki poważny człowiek, uważa za właściwe służyć za Sanojcę! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#PKozłowski">Niech Pan będzie spokojny. Jest więc rzeczą ciekawą zanalizować poszczególne pozycje, abyśmy się przekonali, czy budżetowanie Sejmu jest tak prawidłowe, jak być powinno, bo Sejm spełnia funkcje kontroli, kontroli nie tylko siebie, ale także Państwa.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#PKozłowski">Przyjrzyjmy się więc zaraz pierwszej pozycji. Jest ona preliminowana w roku zeszłym na 539.597 zł. Jeżeli do tego doliczymy 15-procentowy dodatek, otrzymamy sumę 604.000. Wydatki, faktyczne z tej pozycji wynoszą jednak tylko 535.456 zł. Oszczędności więc w § 1 wynoszą sumę 68.713 zł. Ta oszczędność jest czystą oszczędnością Sejmu, Marszałek Sejmu rozporządza nią na inne paragrafy. Jeżeli teraz odejmiemy od tej sumy wydatek na 10 gońców, którzy poprzednio pobierali z innych paragrafów, jeżeli doliczymy 8.000 złotych, których się domaga p. prezes Dąbski, to mamy do czynienia jeszcze ze znacznemi oszczędnościami.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#PKozłowski">Oszczędności te przerachowane wynoszą 88.105 złotych,</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Zawsze mniej, niż 8 milionów.)</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#PKozłowski">Ponieważ nigdy nie preliminuje się w sposób ścisły w par, 1, gdyż zajść mogą zmiany w rodzinach urzędników Sejmu i t, p., ponieważ wreszcie p. Marszałek Sejmu powinien mieć w tej dziedzinie pewną swobodę, uważam, że jeżeli zostawimy w tej pozycji swobodnych 40.000 zł, to będzie to suma zupełnie wystarczająca, pozwoli ona jeszcze na wypłacenie urzędnikom sejmowym 13-tej pensji i dlatego do skreślenia z tego paragrafu kwalifikuje się suma 48.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#PKozłowski">Teraz przechodzę do par, 2, Marszałek Sejmu dekretem z dnia 11 grudnia 1928 r. przewiduje trwanie sesji sejmowej na 10 miesięcy. Jest to duży optymizm ze strony Marszałka Sejmu, Izba bowiem nigdy nie obraduje 10 miesięcy. Oczywiście, jeżeli Izba nie obraduje 10 miesięcy, jeżeli obraduje, normalnie licząc, tylko 5 miesięcy,</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Głos: To nie jest normalne.)</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#PKozłowski">to daje to oszczędność 80.000 zł. Ja oczywiście podzielam optymizm pana Marszałka i nie wnoszę o skreślenie tych 80.000, ale twierdzę, że tutaj znowu Marszałek Sejmu ma dość znaczną swobodę,</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#PKozłowski">Par. 4 mówi o środkach lokomocji. Ja nie chcę poruszać środków lokomocji p. Marszałka,</u>
          <u xml:id="u-46.13" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Same się poruszają. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-46.14" who="#PKozłowski">ponieważ ta kwestia nie była nigdy przedmiotem, który byłby atakowany przez nasz klub. Natomiast chcę zwrócić uwagę na sposób budżetowania. Mianowicie w tej pozycji figuruje pensja szofera. Trzeba zwrócić uwagę na jedną rzecz: że w § 1 wszyscy funkcjonariusze sejmu są tym paragrafem objęci, a szofer do dziś otrzymuje pensję z § 1, a dodatki z § 4. W ten sposób figuruje on po raz wtóry w § 4, Dlatego uważam za właściwe dla pewnego porządku w budżecie, aby pozycja ta w § 4 została skreślona.</u>
          <u xml:id="u-46.15" who="#PKozłowski">Teraz przechodzę do drugiego takiego nieporządku w § 5, mianowicie chodzi o pomieszczenia, o hotel sejmowy. Tam mamy funkcjonariuszy, którzy pobierają uposażenie ryczałtowo z tego paragrafu, ale mamy nadto 11 woźnych, którzy figurują znowu pod § 1, Jest to znowu ten sam nieporządek budżetowania, który oczywiście można byłoby w pewien sposób usprawiedliwić, gdybyśmy chcieli wojsko sejmowe powiększyć, ale ta rzecz nie leży w intencjach,</u>
          <u xml:id="u-46.16" who="#komentarz">(P. Pająk: Wojsko samo do Sejmu przyjdzie)</u>
          <u xml:id="u-46.17" who="#PKozłowski">zwłaszcza, że pan referent budżetu zupełnie wyraźnie zaznaczył, że etatów żadnych się nie powiększa. I dlatego uważałbym za właściwe skreślić tych 34.831 zł z budżetu, które tu zupełnie niewłaściwie zostały zapisane pod § 5.</u>
          <u xml:id="u-46.18" who="#komentarz">(P. Putek: To będzie fundusz rezerwowy dla tych, którzy przychodzą do Sejmu.)</u>
          <u xml:id="u-46.19" who="#PKozłowski">Zostaje jeszcze § 7, To są wydawnictwa, to jest pozycja druków sejmowych, które są przewidziane na sumę 222.000.</u>
          <u xml:id="u-46.20" who="#komentarz">(Głos: Skreślić! Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-46.21" who="#PKozłowski">Z pozycji tej w roku 1928/9 wydatkowano 56.218 złotych.</u>
          <u xml:id="u-46.22" who="#PKozłowski">W roku tym 1929/30 suma wydatków nie dojdzie do 70.000. Ta pozycja zresztą i w wykonanych budżetach, o czem będę osobno mówił, zawsze jest dużą rezerwą pieniężną, Jeżelibyśmy preliminowali druki na rok bieżący tak, jak na rok zeszły, to mielibyśmy tu swobodnych pieniędzy na sumę 150.000 złotych. Ja znowu chcę być optymistą w stosunku do Sejmu, chcę optymizm p. Marszałka Sejmu podzielić i dlatego proponuję skreślenie z tej pozycji jedynie 70.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-46.23" who="#komentarz">(Głos: Czy doszło już do 500.000?)</u>
          <u xml:id="u-46.24" who="#PKozłowski">O sumie zaraz będę mówił.</u>
          <u xml:id="u-46.25" who="#PKozłowski">Proszę Panów, teraz mamy jeszcze jedną pozycję, która jest dość charakterystyczna, mianowicie przegląd prac ustawodawczych, która to pozycja już na Komisji wywołała pewną dyskusję. Chodzi tu o niewielki, wydawany po francusku, tomik ustaw naszych, z których jedne są tłumaczone a drugie streszczane. To wydawnictwo kosztuje 30.000 złotych. Ja mam trochę do czynienia z wydawnictwami w obcych językach, wiem co kosztują...</u>
          <u xml:id="u-46.26" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Afisze wyborcze pewno.)</u>
          <u xml:id="u-46.27" who="#PKozłowski">Afisze wyborcze drukuje się po polsku, ale np. „Fundamenty” w matematyce albo wydawnictwa Akademii Umiejętności, wydawane po francusku, kosztują bez żadnego porównania niższą sumę. Ładnie my, jako uczeni, byśmy wyglądali, gdyby jeden niewielki tomik kosztował 30.000 zł! Ta kwestia była szczegółowo omawiana na Komisji Budżetowej, ja tutaj tych rzeczy nie będę poruszał, proponuję jedynie skreślenie z tej pozycji 10.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-46.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Może jednego złotego?)</u>
          <u xml:id="u-46.29" who="#PKozłowski">Nie jednego złotego, ale 10.000, powiedziałem wyraźnie.</u>
          <u xml:id="u-46.30" who="#komentarz">(Głos na lewicy: 10.000 nie można wydać.)</u>
          <u xml:id="u-46.31" who="#PKozłowski">Można wydać doskonale, tylko nie trzeba redaktorom wypłacić wysokich pensji dodatkowych.</u>
          <u xml:id="u-46.32" who="#PKozłowski">Teraz, jeżeli mówimy o funduszach dyspozycyjnych, bo przecież te wszystkie fundusze, o których mówiono w tej chwili, są niczem innem, jak tylko dyspozycyjnym funduszem Marszałka, bo on niemi dysponuje w, sposób, jaki uzna za stosowny, czyniąc odpowiednie virement,</u>
          <u xml:id="u-46.33" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-46.34" who="#PKozłowski">— otóż jeszcze dochodzą do tego djety poselskie, które znowu dają z roku na rok różne sumy oszczędności. Te sumy w niektórych latach są bardzo wysokie, dochodzą do miliona i wyżej.</u>
          <u xml:id="u-46.35" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Są zwracane do Skarbu Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-46.36" who="#PKozłowski">Nie, — w innych latach wynoszą tylko po kilkadziesiąt tysięcy złotych. W tym roku te oszczędności będą znowu wynosiły około 50.000 złotych, jeżeli bowiem te minimalne sumy dodamy, otrzymujemy sumę 400.000 złotych, jako fundusz, którym Marszałek Sejmu dysponuje. Jest to więc fundusz dwukrotnie wyższy od funduszu dyspozycyjnego Prezesa Rady Ministrów, funduszu, Który był, jak wiadomo, bardzo silnie kwestjonowany, a który idzie na cele ogólno-państwowe. Z tego powodu ja, który nie należę do ludzi krańcowych, jestem człowiekiem umiarkowanym, nie proponuję skreślenia tego funduszu, ale uważam, że jeżeli Panowie z taką energią, siłą, starannością i obiektywizmem skreślali wszelkie fundusze dyspozycyjne, jakie tylko były, fundusze, które idą na obronę Państwa, fundusze, które idą na walkę ze szpiegostwem, które idą na walkę z wrogami,</u>
          <u xml:id="u-46.37" who="#komentarz">(Głos: Tamte nie podlegają kontroli N. I. K., a Sejm podlega — ta jest różnica.)</u>
          <u xml:id="u-46.38" who="#PKozłowski">w takim razie uważam, że Panowie podzielą także mój wniosek i przychylą się do skreślenia tylko 170.000, które ja do skreślenia proponuję.</u>
          <u xml:id="u-46.39" who="#PKozłowski">Jako uzasadnienie, że jednak mam słuszność, niech posłuży wykonanie budżetu za rok 1928/29 z rozmaitych paragrafów. Mamy tu § 2, preliminowano 197.000, wydatkowano 260.000, Par. 3, preliminowano 1.000, wydano 141. § 4 preliminowano 20.000, wydano 71.000, Par. 5 preliminowano 224.000, wydano 335.000, Wydatki biurowe, preliminowano 141.000, wydano 216.000, Wydawnictwa, preliminowano 315.000, wydano 154.000. Inne wydatki, preliminowano 23.000, wydano 11.000. Remont, preliminowano 75.000, wydano 114.000. Widzimy, że żaden z paragrafów nie odpowiada nawet w przybliżeniu preliminowaniu,</u>
          <u xml:id="u-46.40" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Ale przekroczeń niema!)</u>
          <u xml:id="u-46.41" who="#PKozłowski">Prawie same przekroczenia.</u>
          <u xml:id="u-46.42" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-46.43" who="#PKozłowski">Skąd te przekroczenia się biorą? Z § 1–10.</u>
          <u xml:id="u-46.44" who="#PKozłowski">Jednem słowem widzimy, że gdy chodzi o wykonanie budżetu Sejmu, to jest ono bardzo dziwne, bo zupełnie nie odpowiada rzeczywistości. Mamy jeszcze jeden przykład tego sposobu budżetowania. Jest to niedawna uchwała Sejmu, która zresztą przeszła przez Sejm jednogłośnie, mianowicie 350.000 zł z powodu przekroczeń, które Sejm dokonał. Panowie z taką szaloną energią rzucili się na przekroczenia rządowe, lecz uchwalili Sejmowi jego przekroczenia bez dyskusji jednogłośnie,</u>
          <u xml:id="u-46.45" who="#komentarz">(P, Wyrzykowski: Ale jakie przekroczenia?)</u>
          <u xml:id="u-46.46" who="#PKozłowski">Uważam to za odprężenie sytuacji, że Panowie nie będą robili tego rodzaju awantur już dalej, jeśli chodzi o przekroczenia.</u>
          <u xml:id="u-46.47" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Gdzie przekroczenia, co za przekroczenia?)</u>
          <u xml:id="u-46.48" who="#PKozłowski">Niech Panowie nie przeszkadzają. Ja skończę, wtedy Panowie będą przemawiali. Otóż, proszę Panów, chcę skończyć o tych 350.000.</u>
          <u xml:id="u-46.49" who="#komentarz">(Głos: Może Pan powie trochę o Senacie. P. Wyrzykowski; Możeby Pan skreślił Marszałkowi Senatu te mebelki za 100.000 zł? Tego to nie, prawda, bo to senator?)</u>
          <u xml:id="u-46.50" who="#PKozłowski">Trzeba jeszcze zwrócić uwagę, że te przekroczenia były specjalnego typu, mianowicie zostały one wydane najpierw, z życia gospodarczego wyciągnięte i dopiero następnie post factum przedstawione do pokrycia.</u>
          <u xml:id="u-46.51" who="#komentarz">(Głos: Nie wiedziałem, że Sejm spowodował kryzys gospodarczy.)</u>
          <u xml:id="u-46.52" who="#PKozłowski">Gdyby Rząd w ten sposób postępował, bardzo szybkobyśmy zbankrutowali.</u>
          <u xml:id="u-46.53" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-46.54" who="#PKozłowski">Ale jeżeli Panowie pragną naprawdę uzdrowienia gospodarki państwowej, proponuję rozpocząć sanację od siebie</u>
          <u xml:id="u-46.55" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie jeszcze coś o Senacie.)</u>
          <u xml:id="u-46.56" who="#PKozłowski">i proponuję przedewszystkiem uchwalenie moich poprawek, Jestem przekonany, że Panowie je istotnie uchwalą.</u>
          <u xml:id="u-46.57" who="#komentarz">(Głos na lewicy: A te 100.000 z Senatu za te mebelki? Inny głos: Ale Pan Profesor nie gorzej kopie się w cyfrach jak w archeologii. P. St. Stroński: Panie Profesorze, skreślić Sejm i Senat wogóle!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#MaciejRataj">Wysoki Sejmie! P. pos. Kozłowski mówił między innemi o przekroczeniach, których dokonać miał Sejm, o ile chodzi o wydatki na budowę Sejmu i t. zw. Hotelu Poselskiego. P. pos. Kozłowski był na Komisji Budżetowej, o ile pamiętam, na której rzecz ta była wyjaśniana w sposób tak ewidentny, że zdaje się, zrozumiałem było i być powinno było dla każdego z obecnych.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#MaciejRataj">Panie Pośle Kozłowski, przypominam Panu rzecz, która była omawiana na Komisji Budżetowej, a z której wynikało, jak powtarzam, w sposób oczywisty, że przekroczeń żadnych nie było, były przekroczenia natury, że się tak wyrażę, buchalteryjnej, które polegały na czem?</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Ja to powiedziałem.)</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#MaciejRataj">Zaraz, Panie Pośle! Polegały one natem, że Sejm przy końcu roku budżetowego zwracał z niewydanych a przyznanych kredytów do Skarbu Państwa sumy, które w przeciągu 3 lat, mówię o tych latach, za które ja jeszcze odpowiadam, to znaczy do końca roku 1927, powiedzmy zatem, w budżecie 1927/28, były zwracane do Skarbu Państwa i zwrócone zostały w ogólnej sumie, o ile pamiętam, przenoszącej 600.000 zł, a zwrócone zostały dlatego, że rachunki za budowę nie były na czas przedstawione do wypłaty, a nie były przedstawione na czas do wypłaty dlatego, że każda praca, wykonana przy budowie państwowej, musi przejść przez t. zw. o ile wiem, kolaudację — przynajmniej wiem, że za czasów austriackich w ten sposób to się nazywało — to znaczy, musi przejść przez badanie odpowiednich instancji, nie tylko sejmowych, ale i pozasejmowych, między innemi Dyrekcji Robót Publicznych, która albo przyjmuje wykonaną robotę, albo nie przyjmuje. Przedstawia się więc rzecz w ten sposób, że na rachunku tym, gdzie była, jak Pan sam wymienił, suma około 350.000 zł, które uchwaliliśmy jako t. zw. kredyt dodatkowy, było pokrycie, wynoszące grubo więcej, a pozorne przekroczenie ma naturę czysto buchalteryjną. Jeżeliby chodziło o popularne wyrażenie się, jest ono niczem innem, jak tylko ożywieniem z powrotem tych kredytów, które w swoim czasie nie zostały wykonane, a które wówczas z powrotem zostały przelane do Skarbu Państwa. Zatem w oświetleniu faktycznem rzecz się przedstawia chyba troszkę inaczej, aniżeli to oświetlenie, które dał p. Kolega</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#komentarz">(P. Kozłowski: Bardzo dziękuję za cenne wyjaśnienie.)</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#MaciejRataj">i które mogło wywołać zupełnie inne wrażenie, aniżeli niewątpliwie leżało to w intencjach Pana.</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#MaciejRataj">Innemi rzeczami nie potrzebuję się zajmować, bo one do mnie nie należą, zwróciłem uwagą tylko na ten punkt, bo przypuszczam, nie wiem z pewnością, ale sądzę, że z okresu mego urzędowania może jest jakiś rachunek na tyle i tyle złotych, który podówczas nie był pokryty, a który będzie pokryty z tych 350.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. poseł referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JanDąbski">Wysoki Sejmie! Każdy, kto słyszał mowę p. posła Kozłowskiego, musi przyznać, że ona nie była przepojona życzliwością dla polskiego parlamentaryzmu,</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#JanDąbski">dlatego, że w tej mowie unosiły się jakieś przypuszczenia, jakieś niedopowiedzenia, jakieś domyślniki, pod które każdy może podłożyć sobie to, co chce.</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#JanDąbski">Proszę Panów, starałem się Szanownym Panom zreferować budżet w sposób zupełnie otwarty. Wszystkie cyfry podałem, niczego nie zatajałem, podkreśliłem, w jaki sposób te rzeczy się przedstawiają za granicą. Każdy bezstronny człowiek na podstawie porównania cyfr musi przyjść do przekonania, że sposób gospodarowania naszego parlamentu jest sposobem oszczędnym, nie obciążającym Skarbu Państwa w żadnym absolutnie kierunku.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#JanDąbski">Jak ściśle p. poseł Kozłowski rozumuje, dowodem jest ten słynny paragraf 4 co do środków lokomocji. Właśnie nikt inny, jak p. Minister Skarbu wydał rozporządzenie, że szoferzy powinni być umieszczeni w § 4 dla przejrzystości budżetu.</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: B. B. nie wie o tem.)</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#JanDąbski">Jeżeli Szanowni Panowie są ciekawi, to proszę, p. dyrektor kancelarii ma tu odnośny akt i Panowie mogą się z nim zapoznać bezpośrednio, bo on jest na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#JanDąbski">Nie jest zgodne z rzeczywistością to, co insynuuje w zupełnie niepraktykowany sposób p. poseł, jakoby ten sam szofer był policzony dwa razy, bo niewątpliwie byłoby to jawnem nadużyciem, które jest w obecnej chwili wykluczone. To Panom daje przykład, w jaki sposób rozumuje się. Te rzeczy są poddawane — to co nie istnieje w innych parlamentach — kontroli Najwyższej Izby Kontroli.</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Parlament francuski nie podlega kontroli.)</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#JanDąbski">W mojem omówieniu referatu przedstawiłem, w jaki sposób budżety parlamentów są traktowane w innych państwach, że one są zupełnie wyodrębnione i z aparatem rządowym i kontrolą rządu nie mają nic wspólnego; są to pewnego rodzaju budżety dyspozycyjne, które figurują przy ministerstwie skarbu, i rząd ani też żaden kontrolny organ rządu nie może się do nich mieszać. To jest wewnętrzna gospodarka parlamentu, który wybiera kwestorów, a oni te rzeczy załatwiają. To jest właśnie podkreślenie tej odrębności i pewnego rodzaju nadrzędności parlamentu w stosunku do aparatu administracyjnego. Pod tym względem parlament polski, mimo tego co się mówi o sejmowładztwie, mimo tęgo, co się mówi o suwerenności, jest daleko skromniejszy od parlamentów Europy; parlament polski jest tak skromny, że budżety i Sejmu i Senatu układa się w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu. Byli nawet tacy, którzy układali się, prosili niejako p. Ministra Skarbu, żeby im na ten lub ów kredyt pozwolił. Tak samo każda pozycja, każdy paragraf, każda zmiana, każde virement, które jest zastrzeżone ustawą. Jeżeli Marszałek Sejmu, czy Marszałek Senatu pozwala sobie wprowadzać virement, to znaczy zmianę paragrafu na paragraf, ma to zastrzeżone ustawą skarbową i nie popełnia żadnego nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-50.10" who="#JanDąbski">Nie chcę dla analogii przytaczać, w jaki sposób te rzeczy w innych dziedzinach są traktowane, gdzie się dzieją jawne zupełnie bezprawia, które przyznał na Komisji Budżetowej prezes Najwyższej Izby Kontroli. Te wszystkie virement zostały skontrolowane przez Najwyższą Izbę Kontroli i niewątpliwie Najwyższa Izba Kontroli w swojej szczerości i bezwzględności byłaby te rzeczy wytknęła. Za to właśnie, że p. Marszałek, Sejm i jego budżet podlega takiej kontroli, za to wszystko spotyka się z tego rodzaju złośliwą, nieżyczliwą, niczem absolutnie nieuzasadnioną krytyką.</u>
          <u xml:id="u-50.11" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest celowe wystąpienie.)</u>
          <u xml:id="u-50.12" who="#JanDąbski">Dlatego nie chcę dalej zagłębiać się w te rzeczy, bo jestem referentem. Może będę miał sposobność przy innej sposobności, jako zwyczajny poseł z taką samą skrupulatnością badać poszczególne artykuły innych ministerstw. Nie chcę się w te rzeczy wdawać, tylko proszę, ażeby Wysoka Izba raczyła budżet przyjąć tak, jak go zreferowałem. Skończyłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#SewerynCzetwertyński">Dyskusja wyczerpana. Do oświadczenia osobistego udzielam głosu p. Wołyńcowi.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#SewerynCzetwertyński">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia jest wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Narodowego do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie anormalnych stosunków bezpieczeństwa publicznego w Ciechanowie Mazowieckim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#SewerynCzetwertyński">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#SewerynCzetwertyński">Proponuję Wysokiej Izbie odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#SewerynCzetwertyński">1. Pierwsze czytanie projektu ustawy o Fundacji Smoguleckiej imienia Bogdana Hutten-Czapskiego (druk nr 669).</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#SewerynCzetwertyński">2. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie pożyczki długoterminowej dla przedsiębiorstwa „Państwowe Zakłady Wodociągowe na Górnym Śląsku” (druk nr 670).</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#SewerynCzetwertyński">3. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31. (Dyskusja szczegółowa nad cz. 3 — Kontrola Państwowa — sprawozdawca poseł J. Kwapiński; cz. 4 — Prezydjum Rady Ministrów — sprawozdawca poseł J. Kornecki; cz. 15 — Min. Pracy i Opieki Społecznej — sprawozdawca poseł Br. Kuśnierz; cz. 18 — Emerytury — sprawozdawca poseł R. Rybarski; cz. 19 — Renty Inwalidzkie i Pensje — sprawozdawca poseł A. Pająk; cz. 20 — Długi Państwowe — sprawozdawca poseł R. Rybarski) (druk nr 700).</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#SewerynCzetwertyński">Nie słyszę sprzeciwu, zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>