text_structure.xml 261 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#SewerynCzetwertyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 65 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 66 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Michałkiewicz i Karau. Listę mówców prowadzi p. Karau.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#SewerynCzetwertyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Czuczmaj, Grzesik, Kostrubała, Kochan, ks. Kunicki, Leszczyński, Miklaszewski, Moritz, Naumann, Niedźwiecki, Palijiw, Pawlak, Pączek, Rudnicka, Szekeryk-Donykiw, Terszakowec, Ton, Wełykanowicz, Witos i Wysłockij.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#SewerynCzetwertyński">Udzieliłem urlopu posłom: Jasińskiemu, Medunie, Moszyńskiemu i Niedźwieckiemu na 1 dzień, Mackiewiczowi na 5 dni, Dębskiemu, Grzesikowi, Morawskiemu i Pradze na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Jan Brzeziński na 8 dni, Miklaszewski na 9 dni, Szekeryk- Donykiw na 13 dni, Marian Dąbrowski, Nauman, Stańczyk i Zaremba na 2 tygodnie, Miedziński na 16 dni, Zarański na 40 dni, Kochan zaś na 2 miesiące. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgadza się na udzielanie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#SewerynCzetwertyński">Do ślubowania zgłosił się poseł Tomasz Czernicki. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">„Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SewerynCzetwertyński">Poseł Czernicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#TomaszJanCzernicki">Ślubuję.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#TomaszJanCzernicki">Przed przystąpieniem do porządku dziennego udzielam głosu p. posłowi Polakiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Na posiedzeniu komisji do zbadania zajść w Sejmie w dniu 13 stycznia r. b. złożyłem oświadczenie treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#KarolPolakiewicz">„Wobec oświadczenia trzech członków nadzwyczajnej komisji, że pragnęliby mnie przesłuchać w charakterze świadka, chociaż mandatu członka nadzwyczajnej komisji, nadanego mi przez plenum Sejmu, komisja ani pozbawić, ani ograniczać nie może, złożę swój mandat na najbliższem posiedzeniu Sejmu, chcąc w ten sposób dać wyraz naszej zasadzie, że dążymy do wszechstronnego wyświetlenia prawdy”.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#KarolPolakiewicz">W związku z powyższem oświadczeniem składam niniejszem swój mandat członka komisji nadzwyczajnej do zbadania zajść w Sejmie i proponuję na swoje miejsce w imieniu Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem p. posła Leona Kozłowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proponuję Wysokiej Izbie przystąpić natychmiast do wyborów, aby komisja dla zbadania zajść mogła ukończyć jak najprędzej swoje czynności Proponowany jest w imieniu Klubu B. B. pos. Kozłowski. Jeżeli nie będzie sprzeciwu, będę uważał wybór za dokonany. Niema sprzeciwu, wybrany jest p. Kozłowski.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#SewerynCzetwertyński">Proponuję uzupełnienie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia po pierwsze ustawą, zgłoszoną przez Rząd o dodatkowych kredytach na okres budżetowy od 1 kwietnia 1929 r. do 31 marca 1930 r. (druk. nr. 636). Druk jest Panom Posłom rozdany. Izba się zgadza, wobec tego ten punkt będzie postawiony na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie na porządku dziennym pragnę postawić nagłość wniosku Białoruskiego Klubu Chłopsko-Robotniczego w sprawie pogwałceń osobistej nietykalności posłów (druk. nr. 623), a to dlatego, że ten wniosek był zgłoszony na poprzednim posiedzeniu, ale zdjęty był z powodu niestosownej redakcji. Ponieważ redakcja została zmieniona, uważam, że na dzisiejszym porządku dziennym powinien być postawiony. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba się zgadza i wniosek będzie postawiony na porządku dziennym jako lit. h) punktu 3.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do punktu pierwszego: Wniosek nagły w sprawie rewizji art. 25 Konstytucji (druk nr 607.) Głos ma p. Minister Skarbu,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wysoka Izbo! Z prawdziwą obawą, z głębokim niepokojem, zabieram dziś głos, Tak ważną jest sprawa, o którą chodzi. Tak potrzebne są nie tylko argumenty, lecz i siła ich użycia, umiejętność przekonywania, Tak niezbędne jest w tej właśnie sprawie przełamanie naszych zwykłych kategorii myślenia: Sejm, Rząd, walka Sejmu z Rządem — odrzucenie tego wszystkiego, co jest karmem codziennych artykułów, plotek, dyskusyj, nawet karmem myśli naszych. Sprawa bowiem, którą mają tu Panowie wstępnie rozważać i rozstrzygać, nie jest zwykłą sprawą dnia codziennego, ani sprawą naszej tylko teraźniejszości. Pozornie mowa jest o drobnym szczególe Konstytucji Rzeczypospolitej. W istocie — zatrzymujemy się tu przy zagadnieniu, które, jak drogowskaz na rozstaju, stoi obok nas w dniu dzisiejszym, ale ma ramię skierowane w przestrzeń — w przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Błędem cięższym od innych jest omyłka przy wyborze drogi w jutro.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Sądzę, iż wnioskodawcy, których 111 znalazło się tak szybko i tak łatwo — inaczej oceniali swój wniosek. Przypuszczać muszę, iż nie przywiązywali doń szczególnego znaczenia. Traktowali go zapewne raczej, jako jedną więcej utarczkę z Rządem. Myśleli chyba więcej o dniu dzisiejszym, niż o przyszłości. Chcieli zmienić przepis, który zawadzać im zaczął w ich bieżącej taktyce. Nie sądzę, i postaram się dowieść, że mam po temu przyczyny, aby przemyśleli skutki swego wniosku dla biegu życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ponieważ tak myślę, wybaczą mi Panowie, że zajmę im nieco więcej czasu. Będę chciał bowiem — w granicach najdalej idącej bezstronności i spokoju, na jakie zdobyć się potrafię — zbadać tę sprawę w świetle chłodnego rozumowania. Gdyż lękam się, że wniosek motywowany chęcią „uniknięcia ewentualnych nieporozumień” zrodził się raczej z podniecenia, niż z wyniku przewidywań i poczucia odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Każda ustawa, każda uchwała, każdy czyn polityczny musi mieć swój cel. Tembardziej musi mieć cel propozycja zmiany Konstytucji. Chcąc rozumować bezstronnie, trzeba zadać przedewszystkiem pytanie, jaki cel ma projektowana zmiana art. 25 Konstytucji?</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ponieważ nie mam prawa przypuszczać, aby kimkolwiek z wnioskodawców kierowała zła wola lub chęć szkodzenia Państwu, zatem jedyny cel proponowanej zmiany, jaki jest dla mnie dostępny i zrozumiały, polega na tem, iż w drodze rewizji art. 25 Konstytucji ma zostać zastrzeżonych Izbom Ustawodawczym pełnych 5 miesięcy dla rozważenia i uchwalenia budżetu. Nie widzę i dostrzec nie mogę innego zrozumiałego celu, do któregoby zmierzała większość Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie może być bowiem niczyim zamiarem nieuchwalenie budżetu na czas, Inna sprawa, czy nie stałoby się to wbrew lub pomimo woli projektodawców najistotniejszym skutkiem ich przedłożenia.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Jeśli celem wniosku jest zapewnienie Izbom 5-ciu miesięcy czasu dla debaty budżetowej — obaczmy, czy cel ten jest istotnie tak ważny, aby naprawę Konstytucji wnioskiem nagłym od tego właśnie zaczynać?</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wedle Konstytucji z dnia 17 marca 1921 roku Sejm musiał być corocznie zwołany, „najpóźniej w październiku, na Sesję zwyczajną, celem uchwalenia budżetu, stanu liczebnego i poboru wojska, oraz innych spraw bieżących”. Ponieważ aż do przewrotu majowego rok budżetowy zaczynał się 1-go stycznia, zatem Izby Ustawodawcze dla uchwalenia budżetu na czas rozporządzały okresem dwóch do trzech miesięcy. Trzech, gdy budżet był zgłoszony w początku października, dwóch — gdy był zgłoszony przy końcu tego miesiąca.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy termin, dany przez Konstytucję marcową, był wystarczający?</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Teoria odpowiada, że tak. Praktyka polska odpowiada — nie.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Artykuł 85 konstytucji niemieckiej zawiera postanowienie: „Budżet ma być zatwierdzony drogą ustawodawczą przed rozpoczęciem roku obrachunkowego”. § 22 ordynacji budżetowej z r. 1922 postanawia, że budżet będzie przedstawiony Reichstagowi „najpóźniej dnia 5-go stycznia przed początkiem roku obrachunkowego”. Rok budżetowy w Niemczech, tak, jak u nas, zaczyna się dnia 1-go kwietnia. Ustawodawstwo niemieckie przewiduje tedy niespełna 3 miesiące na rozważenie i uchwalenie budżetu. Nowo uchwalona konstytucja austriacka przewiduje 10 tygodni dla uchwalenia budżetu przez parlament.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Praktyka naszej przeszłości wykazała, iż Sejm polski nie potrafił tak sprawnie pracować.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dnia 30 października roku 1923 został zgłoszony do Sejmu budżet na rok 1924, Uchwalony został w dniu 29 lipca 1924 roku. Rozprawa budżetowa trwała tedy 9 miesięcy bez jednego dnia. W tym czasie Sejm spędził na feriach Świąt Bożego Narodzenia dni 13, na feriach Wielkanocnych dni 39. Uchwalono prowizoria budżetowe, a to mianowicie dnia 10.1.1924 r. na okres od 1. I.–31. III.1924 r., oraz dnia 11. IV.1924 r. na II-gi kwartał 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Budżet na rok 1925 wniesiony został dn. 17 października 1924 r„ uchwalono go dnia 30 czerwca r. 1925. Sejm zużył zatem na rozprawę budżetową 8 miesięcy i 14 dni, Feriom w tym okresie poświęcono ogółem 49 dni.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Jaki wniosek mamy prawo wyciągnąć z tych doświadczeń?</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie zdaje mi się, aby wolno było przypuszczać, że Sejm polski musi rozporządzać 9-ma miesiącami dla rozpatrzenia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Natomiast wydaje się być wysoce prawdopodobnem, że dwa miesiące, przewidziane Konstytucją marcową, były dla rozprawy budżetowej czasem niewystarczającym. Wskutek zaś tego, że był to okres wyraźnie zamały, brnięto w prowizor ja budżetowe z lekkiem sumieniem. Nikt nie czuł się winien, że przekracza termin zbyt krótki, W ten sposób termin zbyt krótki zamieniał się przez swoją niepraktyczność w czasokres zbyt długi. I tylko poszkodowane Państwo pozostawało w nieuporządkowanych stosunkach budżetowych przez 6 miesięcy w ciągu roku, W sierpniu roku 1926 art, 25 Konstytucji został zmieniony. Ponieważ Sejm poprzedni nie posiadał szczególnych uprawnień w kierunku zmiany Konstytucji, zatem zmiana ta nastąpiła drogą ustaloną w ustępie 1-ym art. 125 Konstytucji. Znaczy to, iż odnośna ustawa uzyskała większość 2/3 głosów zarówno w Sejmie, jak i w Senacie.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Do czego zmierzał wówczas zarówno Rząd, jak i najmniej 2/3 z pośród posłów — nadając artykułowi 25 nowe, dziś obowiązujące brzmienie?</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dążenie ustawodawcy jest tu wyrażone niezwykle przejrzyście. Wiadomo jest, do czego zmierza i co chce osiągnąć.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Brzmienie nadane art. 25 Konstytucji ustawą z sierpnia 1926 r. zamyka w sobie dwie myśli zasadnicze:</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Po pierwsze: Państwo nie może w żadnych okolicznościach i na skutek żadnych przyczyn być pozostawione bez budżetu uchwalanego w porę i bez rekruta.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Po drugie: Należy zastrzec każdej z Izb odpowiednią ilość czasu dla rozprawy budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dla osiągnięcia pierwszego celu odebrano znaczenie uchwałom Izb, gdyby zapadły one w terminach Spóźnionych, Tą sankcją zastosowaną w drodze prawnej, stworzono ten przymus sprawności, którego wymaga od każdego z nas i w każdych okolicznościach życie. Jak na wojnie bowiem, tak i w życiu — opóźnienie często, zbyt często może, przesądza o przegranej.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Tem samem ustalone zostało wyraźne maksymum czasu, jakie zużyć wolno Izbom na prace budżetowe, Wynika ono z zobowiązania Rządu do składania projektów budżetu na 5 miesięcy przed rozpoczęciem roku obrachunkowego, oraz terminów zastrzeżonych Izbom dla ich uchwał. (Terminy te określają, iż Sejm najdalej w ciągu 3 i 1/2 miesięcy od dnia złożenia budżetu winien zakończyć swe prace, Senat ma zastrzeżony jeden miesiąc, Sejm do rozpatrzenia poprawek Senatu — 1/2 miesiąca). Razem ciała ustawodawcze mają uchwalony wyraźny termin maksymalny 5 miesięcy dla debaty budżetowej. Tak, że gdyby Rząd złożył preliminarz dnia 30 września, budżet musiałby być uchwalony już przed 1-szym marca.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dla osiągnięcia celu drugiego, t. j. dla zapewnienia Izbom dostatecznego czasu pracy, podniesiono minimum, zostawione w Konstytucji marcowej, z dwóch miesięcy na cztery, zastrzegając, iż sesji budżetowej nie wolno odraczać więcej, niż raz — na dni 30.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Praktyka wykazała, że ustawodawca trafnie ocenił możliwości. Budżety na rok 1927/28 i 1929/30 zostały złożone i uchwalone w terminie. Budżet na rok 1928/29 nie mógł być uchwalony w sposób normalny tylko z tego względu, iż kadencja poprzedniego Sejmu kończyła się w listopadzie 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Debata budżetowa w Izbach zajęła nad budżetem 1927/28 dni 130, z tego ferie trwały dni 40. Budżet na rok 1928/29 uchwalono w ciągu 84 dni, z tego ferie zajęły dni 23, Wreszcie nad budżetem na rok 1929/30 rozprawa trwała dni 146, z tego ferie dni 27.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ustawa sierpniowa roku 1926 osiągnęła swój skutek. Państwo miało budżet w porę.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Sądzę, że ci, którzy głosowali wówczas za zmianą art. 25 Konstytucji marcowej, winni być dumni z dokonanej przez nich pracy. Dzięki ich głosom, dzięki ich rozumnej i świadomej chyba celu decyzji — gospodarka państwowa, w jednej z najpoważniejszych dziedzin, została radykalnie i trwale naprawiona.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wpływ ustawy sierpniowej zdaje się być szerszy nawet, niż granice Rzeczypospolitej Ostatnia konstytucja, jaka uchwalona została w Europie — konstytucja austriacka — ma w swych postanowieniach budżetowych tak daleko idące analogie z ustawą sierpniową 1926 roku, że wolno przypuszczać, iż na pomysłach i rozstrzygnięciach austriackich mężów stanu zaważył w pewnym stopniu nasz przykład i nasza praktyka.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dziś pod wnioskiem, który zmierza do ponownej zmiany art, 25, znajduję te same nazwiska, które znaleźć można w archiwach Wysokiej Izby, jako nazwiska ludzi decydujących w roku 1926 o przyjęciu ówczesnego przedłożenia rządowego. Co więcej — ciż sami przywódcy siedzą tu w pierwszych ławach. Cóż się tedy zmieniło? Czemu terminy, uznane kiedyś za wystarczające, dziś stały się zakrótkie? Czy wolno nam przypuścić, iż wówczas naprawiając Konstytucję marcową, Panowie nie zdawali sobie sprawy z tego, co czynią, nie przypuszczali, iż sesja budżetowa może trwać 4 miesiące, zamiast 5-ciu? Czy możliwem jest, iż teksty zmian konstytucyjnych czytane były z tak zdumiewającą lekkomyślnością, iż członkowie Sejmu nie przemyśleli tych możliwości, jakie w nich sami zawarli? Czy też przypuścić trzeba, że to dziś właśnie bez głębszego zastanowienia kładli podpisy pod wnioskiem, skutków którego nie próbowali zbadać ani ocenić?</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie umiem odpowiedzieć na te pytania. Nie mogę, nie chcę uwierzyć w to, aby pierwszy wypadek zastosowania przez Pana Prezydenta przewidzianego dlań prawa 30-dniowego odroczenia sesji mógł tak radykalnie zmienić poglądy czyjekolwiek na budżetowe artykuły Konstytucji. Nie może być innej Konstytucji na czasy zadrażnień między większością Izby a Rządem, a innej znowu na czasy wzajemnej symbjozy. Nie można i nie wolno zmieniać żadnego z artykułów Konstytucji z taką łatwością, z jaką otwiera się i zamyka parasol w zależności od pogody.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">To, że art. 25 Konstytucji był po raz pierwszy rewidowany w pogodnym sierpniu, obecnie zaś wniosek zgłoszony został w słotnym grudniu — nie może być wystarczającą przyczyną do wyjaśnienia tej radykalnej zmiany poglądów, jaką wielu z pośród Szanownych Panów zadokumentowało swym podpisem.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(P. Stroński Stan.: Jedno było po maju, a drugie po październiku.)</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ale przypuśćmy nawet, iż doszli Panowie rzeczywiście do wniosku, że redakcja art. 25 Konstytucji, nadana mu w sierpniu r. 1926, była niepraktyczna.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Przypuśćmy, iż przekonali się Panowie, że rozprawa budżetowa trwać powinna nie najwyżej 5, a najmniej 4 miesiące, lecz, że wymaga ona bezwzględnie 5-ciu miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wówczas zamiast mętnego i — jak postaram się Panom wykazać — bardzo niestarannie zredagowanego wniosku, jaki mamy dziś przed sobą, wystarczyłoby do artykułu 25 zamiast ustępu 5 wstawić zdanie: „Odroczenie sesji zwyczajnej wymaga zgody Sejmu. Możnaby się z tem zgadzać lub nie zgadzać — ale dyskusja toczyłaby się nad zagadnieniem konkretnem, zrozumiałem nie tylko dla bywalców kuluarów — lecz i dla szerokich mas społecznych, dla których uchwalenie w czas budżetu państwowego nie jest bynajmniej obojętne.</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dlaczego tak nie postąpiono? Dlaczego uzasadnienie wniosku nie mówi o zmianie potrzebnej z przyczyn rzeczowych — ale o „rozproszeniu wątpliwości”? Dlaczego wnioskodawcy wzywają Wysoką Izbę do tego, aby uchwalając ich wniosek, powiedziała sobie i światu: „Wprawdzie w sierpniu 1926 r. napisaliśmy wyraźnie jedno, ale myśleliśmy zupełnie co innego”. Napisaliśmy coprawda „jeżeli Sejm w ciągu najdalej 3 i pół miesięcy od dnia złożenia przez Rząd projektu budżetu nie uchwali, Senat przystępuje do rozważania złożonego budżetu”. Ale nie myśleliśmy wówczas, iż Rząd może sesję odroczyć. Napisaliśmy coprawda „Odroczenie wymaga zgody Sejmu, jeżeli ma być w ciągu sesji zwyczajnej powtórzone, lub jeśli przerwa ma trwać dłużej, niż dni 30” — ale zapomnieliśmy, iż sesja zwyczajna, to ta właśnie, dla której biegną terminy budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dlaczego, jednem słowem, wniosek nagły posła Rybarskiego i tow. ubrany jest w formę raczej interpretacji, niż zmiany?</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Kiedy zastanawiałem się nad tem, uparcie przychodziło mi na myśl jedno rozwiązanie. Pragnąłbym bardzo, aby zechcieli i mogli temu rozwiązaniu Panowie zaprzeczyć. Nie potrafiłem jednak znaleźć innego.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Zmianę w Konstytucji czyni się nie na dziś i nie dla dziś, ale na długo i dla przyszłości, Interpretację daje się właśnie dla potrzeb chwili. Zmiana nie działa wstecz. Można wstecz interpretować.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Gdyby Panowie doszli do wniosku, że wogóle potrzebna jest nieprzerwana, pięciomiesięczna sesja budżetowa — nie byłoby nic prostszego, jak skreślić upoważnienie do odroczenia 30-dniowego sesji zwyczajnej.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ale, jeśliby Panowie chcieli, nie naprawiać Konstytucję, ale przedłużyć sesję obecną aż do 1 czerwca, wówczas nie pozostawałoby Panom zaiste nic innego, jak wyinterpretować naopak swoje własne postanowienia z sierpnia 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie chcę wierzyć, aby tak było, choć trudno mi uwierzyć, aby było inaczej. Interpretowanie Konstytucji w drodze zmiany jej postanowień, łamanie terminowości uchwalenia budżetu Państwa po to, aby zarobić miesiąc więcej czasu na atakowanie Rządu, który mogą Panowie i tak obalić, to byłoby działanie już nie tylko nie na miarę Fidjasza, ale nawet nie na miarę solidnego krawca.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Być może, że błędnie zrozumiałem cel do którego wnioskodawcy dążą. Być może, dyskusja wyjaśni, iż zupełnie inne, znacznie ważniejsze, niż zdołałem to odgadnąć, sprawy mieli na widoku. Sądzę przecież, że nie widzieli skutków, jakie wywoła, wywołać musi zmiana art. 25 Konstytucji, wedle propozycji, zawartej we wniosku.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dla porządku zaś w gospodarce Państwa, dla równowagi budżetowej, dla planowości prac, dla kraju więc całego te skutki stokroć są ważniejsze, niż intencje.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Uchwalenie wniosku posła Rybarskiego i „towarzyszy” wywołałoby skutki, jakich, śmiem mniemać, nie spodziewają się nawet sami wnioskodawcy.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Bowiem wniosek nagły redagowany jest tak niestarannie, talk pośpiesznie, już nie „na kolanie”, ale chyba w innej, bardziej pokracznej pozycji, że uderza w obronność Państwa. Odbiera mianowicie Państwu prawo poboru rekruta wówczas, gdy Sejm jest rozwiązany, ustawa zaś zezwalająca na pobór rekruta nie jest uchwalona. Wniosek nagły posła Rybarskiego i towarzyszy zapomniał całkowicie o ustępie ostatnim art. 25 Konstytucji Rzeczypospolitej. Panowie wnioskodawcy talk zredagowali swój projekt, iż skreślili milcząco tę gwarancję. Nie mam prawa przypuścić, aby uczynione to zostało świadomie. Wówczas bowiem określeń dla tego rodzaju polityki szukaćbym musiał w kodeksie karnym. Skoro jednak uczyniono to nieświadomie, przez pośpiech, przez roznamiętnienie, wówczas, gdy chodzi o naprawę Konstytucji, to taką pracę nie można, lecz trzeba nazwać pracą niechlujną. Opuszczenie ustępu, dotyczącego wojska, nie jest przecież jedynym grzechem nagłego wniosku. Nie tylko to, co opuszczono, ale i to, co napisano, nie przemawia na korzyść redaktorów wniosku. Oto kilka przykładów:</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Jak Panowie sądzą, ile czasu przewiduje dla Izb dla debaty budżetowej wniosek nagły posła Rybarskiego i towarzyszy?</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy może pięć miesięcy?</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie, proszę Panów. Wniosek nagły ustala dla Sejmu 3 1/2 miesiąca czasu dla debaty budżetowej. Dla Senatu skreśla termin 30-dniowy, który obowiązuje go dziś. W razie więc uchwalenia wniosku nagłego prof. Rybarskiego i towarzyszy, czas debaty budżetowej Senatu, zgodnie z art. 35 Konstytucji wynosić będzie do 60 dni. Gdyby Sejm zużył dla zanalizowania zmian Senatu tylko dni 15, tak, jak to czyni wedle dziś obowiązującego przepisu, wówczas i tak termin sesji budżetowej wyniósł 3 1/2 miesiąca, plus 2 miesiące, plus 1/2 miesiąca — razem 6 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ponieważ Rząd obowiązany jest wnieść budżet na 5 miesięcy przed rozpoczęciem nowego roku obrachunkowego, zmieniona zaś wedle wniosku Panów Konstytucja przewidywałaby najmniej 6 miesięcy czasu dla debaty budżetowej Izb, zatem uchwalenie budżetu nie po, lecz przed rozpoczęciem nowego roku obrachunkowego mogłoby być wynikiem li tylko dobrowolnej sprawności Izb, Ale gdybyśmy byli pewni zawsze, że dobrowolnie wszystko będzie uczynione jaknajlepiej, moglibyśmy wogóle żadnej Konstytucji nie pisać.</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy wszakże tych 6 konstytucyjnych miesięcy, to jest tylko 6 miesięcy?</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dziś obowiązujące przepisy ustalają, że Sejm ma rozpatrzeć nadesłany przez Senat budżet w ciągu dni 15-tu.</u>
          <u xml:id="u-7.55" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wniosek posła Rybarskiego i towarzyszy nie normuje żadnego terminu dla powtórnej decyzji Sejmu. Powtórna debata budżetowa może tedy zająć zarówno dobrze dwa tygodnie, jak i dwa miesiące. Całość debaty budżetowej, o ile Rząd sesji nie zamknie, trwać może nie pięć, nie sześć miesięcy, ale całkowicie nieokreśloną ilość czasu, Wkraczamy tu wprost w Obszar niewiadomego, niejako w czwarty wymiar.</u>
          <u xml:id="u-7.56" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Gdyż istotnie poruszaniem się w czwartym, niedostępnym dla normalnego śmiertelnika, wymiarze są dalsze postanowienia, proponowane przez posła Rybarskiego. Wniosek mówi: „budżet staje się ustawą w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm i Senat, bądź przez jedną z Izb, jeżeli druga Izba nie uchwaliła go we właściwym czasie”. Ale „właściwy” czas dla debaty senackiej jest określony tylko przez art. 35 Konstytucji dla ustaw, które z Sejmu przekazano do Senatu. Ani żaden artykuł Konstytucji, poza 25-ym, ani znowelizowany przez wniosek tenże artykuł nie ustala „właściwego” czasu dla prac Senatu nad przedłożeniem, otrzymanem wprost od Rządu. W tym wypadku preliminarz budżetowy jest takiem właśnie przedłożeniem. Podobnie „właściwy” okres czasu dla załatwienia przez Sejm otrzymanego w terminie z Senatu budżetu wraz z poprawkami także nie jest przewidziany. Cóż tedy oznacza przytoczone zdanie wniosku? Dla człowieka żyjącego w świecie trzech wymiarów nie Oznacza ono poprostu nic. Skoro terminy nie są określone — słowa „we właściwym czasie” oznaczają właściwie jakiś czas poza ludzki. Może panowie posłowie mają instrumenty do mierzenia tego czasu. Zwykły wszakże ludzki zegarek i kalendarz do tego się nie nadają.</u>
          <u xml:id="u-7.57" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Idźmy dalej. Następne zdanie wniosku brzmi: „jeżeli do tego czasu budżet, albo prowizorium budżetowe nie zostanie przez żadną z Izb uchwalone, to Rząd ma prawo czynić wydatki i pobierać dochody w granicach zeszłorocznego budżetu”.</u>
          <u xml:id="u-7.58" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">„Jeśli do tego czasu”, ale jakiego czasu? Czy początku nowego roku obrachunkowego, t. j. do końca pięciu miesięcy od chwili wniesienia preliminarza?</u>
          <u xml:id="u-7.59" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy do końca sześciu conajmnej miesięcy, jakie z brzmienia art, 35 i znowelizowanego art. 25 będą zarezerwowane Izbom dla uchwalenia budżetu? Czy do nieokreślonej wogóle ilości miesięcy, jeśli zważyć, że Sejm nie ma żadnego terminu na przyjęcie, bądź odrzucenie poprawek Senatu? „Do tego czasu” — pisze wnioskodawca. Wybaczy pan profesor. Nie tylko nie jestem ekonomistą — nie jestem również prawnikiem. Nie zrozumiałem tego, co pan napisał. Pytałem więc prawników, ale oni także tego nie rozumieją.</u>
          <u xml:id="u-7.60" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wniosek nagły prof. Rybarskiego i towarzyszy przypomina pudełko z niespodziankami. Gdziekolwiek je dotknąć — wyskakuje nowa niespodzianka. Tak np. nie wiem, jak komentować powiedzenie: „jeśli prowizorium budżetowe nie zostanie przez żadną z Izb uchwalone”. O ile, jako nie prawnik, orientuję się w zagadnieniach prawno-skarbowych — prowizorium budżetowe jest ustawą. Skoro jest ustawą, dla której Konstytucja nie przewiduje specjalnego, odrębnego trybu — musi więc być zgłoszone przez Rząd do Sejmu, nie zaś do Senatu. Aby uzyskać moc ustawową, musi przejść drogę, przewidzianą w art. 35 Konstytucji, t. j. Sejm, Senat, Sejm. Cóż znaczy więc powiedzenie: „jeśli prowizorium budżetowe nie zostanie przez żadną z Izb uchwalone? Czy znaczy to, że tryb uchwalenia prowizorium ma być analogiczny do trybu uchwalenia budżetu, a Senat ma prawo w 3 1/2 miesiąca od złożenia prowizorium przez Rząd przystąpić do rozpatrywania przedłożenia rządowego? Aczkolwiek byłoby to rozszerzenie praw Senatu, skutek praktyczny takiego postanowienia byłby — powiedzmy — niepraktyczny. Gdyby prowizorium, powstałe wskutek opóźnienia uchwalenia budżetu, miało się samo o tyleż opóźniać — rezultat byłby mizerny.</u>
          <u xml:id="u-7.61" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Może więc Senat sam ma prawo, nie czekając na Sejm, przystępować do rozważania zgłoszonego przez Rząd prowizorium natychmiast po złożeniu tegoż. To byłoby rzeczowo usprawiedliwione. Ale i to wyraźnie z tekstu nie wynika.</u>
          <u xml:id="u-7.62" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Gotów byłbym uwierzyć, iż p. poseł Rybarski myślał w drodze swego wniosku nagłego nadać wogóle inicjatywę ustawodawczą w sprawach budżetowych także Senatowi. Ale wątpię, aby to samo myśleli jego „towarzysze”.</u>
          <u xml:id="u-7.63" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie chcę już dłużej zatrzymywać się nad stroną redakcyjną wniosku. Zdaje mi się, że dowiodłem Panom obiektywnemi i faktycznemi danemi, iż wniosek ten nie przynosi zaszczytu ustawodawstwu polskiemu.</u>
          <u xml:id="u-7.64" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Przejdę więc do tego, co jest postokroć ważniejsze — do rzeczowej strony projektowanych zmian.</u>
          <u xml:id="u-7.65" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Najistotniejszą ich cechą jest uchylenie łańcucha sankcji prawnych, jakie zawiera dzisiejszy art. 25 Konstytucji, Te sankcje zabezpieczały uchwalenie budżetu przed rozpoczęciem nowego okresu budżetowego. Były skuteczne. Dziś z tych sankcji Zostaje jedna bez zmiany — 3 i 1/2 miesiąca dla pierwszej debaty sejmowej. Zostaje rozciągnięta podwójnie w czasie druga — Senat zyskuje 60 dni zamiast 30 dla swych prac. Uchylona Zostaje wreszcie całkowicie trzecia — zmuszająca dziś Sejm do załatwienia się z poprawkami Senatu przed początkiem nowego roku budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-7.66" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy sankcje są potrzebne? Mogą mi przecież Panowie poprostu odpowiedzieć, że niesłusznie imputuję Izbom ustawodawczym lenistwo. Że choć nie będą musiały, to jednak niewątpliwie zrobią wszystko, aby zdążyć na czas, aby Państwa bez budżetu nie zostawić.</u>
          <u xml:id="u-7.67" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Proszę Panów, surowa praktyka życia uczy nas czego innego. I to nawet nie tylko praktyka politycznego życia polskiego. Cytowałem Panom art. 85 konstytucji Rzeszy Niemieckiej, który stwierdza, że budżet ma być zatwierdzony drogą ustawodawczą przed rozpoczęciem roku obrachunkowego. Czy wiedzą Panowie, ile razy od chwili stabilizacji waluty w Niemczech przepis ten został dochowany? Dwa razy tylko: w 1926 i 1928 r. Natomiast złamano go od r. 1924 ogółem 4 razy, uchwalając budżet na r. 1924 z opóźnieniem przeszło 16 miesięcy, na rok 1925 z opóźnieniem 10 miesięcy, na rok 1927 z opóźnieniem półmiesięcznym i na rok 1929 z opóźnieniem 3 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-7.68" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Niewątpliwie skutek uchwalenia wniosku posła Rybarskiego i towarzyszy będzie taki właśnie — t. j. stały, systematyczny nieporządek w gospodarce Państwa. Wnioskodawcy sami dają wyraz odczuciu tego. Wprowadzają bowiem pojęcie prowizorium budżetowego, nie jako czegoś wyjątkowego, wynikłego z rozwiązania Izby, lecz jako instytucji stałej, dla której należałoby przewidzieć tryb analogiczny, jak dla uchwalenia budżetu. To, z czego moglibyśmy być wszyscy dumni, wszyscy, bez różnicy partii i przekonań, to, że budżet w Polsce od szeregu lat uchwalany był na czas, że gospodarka nasza stawała się sprawniejszą, bardziej planową, niż wielu starych państw — to wszystko ma wylecieć w powietrze. Dlaczego? Czy dla Panów wygody?</u>
          <u xml:id="u-7.69" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Nie sądzę, aby terminowość uchwalenia budżetu i wygoda poselska były to rzeczy współmierne. Ich znaczenie państwowe jest całkowicie różne. Uchwalenie tego wniosku dałoby małe zyski Panom — duże straty Państwu.</u>
          <u xml:id="u-7.70" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Któż bowiem skorzysta na tem, że budżet nie będzie na czas uchwalony?</u>
          <u xml:id="u-7.71" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Czy ma się z tego cieszyć urzędnik, którego awanse i uposażenia zawisną w powietrzu? Czy przemysłowiec, który nie będzie w stanie obliczyć ani czasu, ani ilości zamówień rządowych? Czy robotnik fabryczny, który zawsze pierwszy najdotkliwiej i najboleśniej płaci głodem i chłodem za wszelkie zachwianie stabilizacji stosunków ekonomicznych? Czy Rząd wreszcie, który nie będzie miał na czas planu swej pracy, ale natomiast będzie musiał łatać i partaczyć tak długo, aż się Panom spodoba mu ten plan gospodarki zatwierdzić? Nikt na tem nie skorzysta. Nikt. Nawet Panowie. Będzie może Panom wygodniej dłużej niż dotychczas krytykować Rząd, ale, opóźniając uchwalenie budżetu, będą Panowie skuteczniej niż ktokolwiek inny dyskredytować nie tylko siebie, lecz i parlamentaryzm wogóle.</u>
          <u xml:id="u-7.72" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Budżet Państwa nie jest rzeczą błahą. Tysiączne nici łączą go z budżetami setek tysięcy warsztatów, milionów rodzin. Z chwilą, gdy budżet Państwa zachwieje się, lub zawali — walą się te warsztaty, płaczą te rodziny.</u>
          <u xml:id="u-7.73" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Załamanie równowagi budżetowej, to krach nie tylko dla Skarbu, ale to załamanie wszystkich, oszczędności, to kryzys zaufania, to wielka fala zniechęcenia i zwątpienia, idąca szeroko po kraju i zalewająca ogniska energii. Uchwalenie więc na czas budżetu Państwa nie jest sprawą Rządu tylko i Sejmu dotyczącą. Nie może być ono przedmiotem rozgrywki między niemi. Nie wolno hamować, przytłumiać tempa pracy całego kraju, nie wolno podkopywać zaufania i równowagi gospodarczej społeczeństwa dlatego tylko, aby mieć jeden atut więcej w grze przeciwko Rządowi. Ten szary, cichy, pracujący człowiek, bezimiennym wysiłkiem kujący moc Rzeczypospolitej, który najprędzej i najboleśniej odczuje skutki projektowanego przez wniosek nieładu, będzie miał prawo zapytać nas wszystkich, dlaczegośmy to czynili, dlaczegośmy do tego dopuścili? Cóż odpowiedzieć mu wówczas, skoro jego, jego właśnie najbardziej ta szkoda zaboli, on za nią najwięcej zapłaci?</u>
          <u xml:id="u-7.74" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Najwyższa dojrzałość polityczna każdego ciała przejawia się w tem właśnie, iż umie się ono samo w przywilejach swoich ograniczyć. Tak uczyniliście Panowie w sierpniu 1926 r.</u>
          <u xml:id="u-7.75" who="#komentarz">(Głos: Żeby to Rząd umiał też się ograniczyć.)</u>
          <u xml:id="u-7.76" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Uczyniliście to ku pożytkowi Państwa. Dziś chcecie z tej drogi z powrotem na dawne manowce zawrócić.</u>
          <u xml:id="u-7.77" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Zagadnienie techniki ogólnej życia państwowego staje się obecnie nie co roku, ale co dnia, bardziej ważkie i bardziej palące. Technika finansowa, technika zaś budżetowa w szczególności przesądza w znacznej mierze o sprawności technicznej całej maszyny państwowej. Od tego zaś, jak zmontowana, jak zregulowana i ustawiona jest technicznie maszyna Państwa, zależy co dzień więcej wygrana w wielkim wyścigu pracy.</u>
          <u xml:id="u-7.78" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Dlatego warto i należy rozpatrzyć propozycję, zgłoszoną przez wnioskodawców nie tylko w płaszczyźnie polskiego życia politycznego, ale w ogólniejszej płaszczyźnie dzisiejszych prądów, idących przez świat i pchających go ku rozwojowi. Oglądany w tem oświetleniu wniosek posła Rybarskiego i towarzyszy sprawia wrażenie czegoś niezwykle archaicznego, zacofanego, reakcyjnego</u>
          <u xml:id="u-7.79" who="#komentarz">(P. Diamand: Tak prawie, jak w Peszcie.)</u>
          <u xml:id="u-7.80" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">— nie w znaczeniu ściśle politycznem, ale w szerszym i ważniejszym sensie życiowym. Przypomina ręczny kierat, wstawiony na miejsce dynamo-maszyny. Jest nieracjonalny w czasach, które porzuciły racjonalizm filozoficzny, lecz uparcie i twardo stosują racjonalizm praktyczny. Jest nawrotem do powolności w wieku ścigającym szybkość. Jest poświęceniem techniki życia dla gry politycznej w stuleciu, w którem gra polityczna znaczy coraz mniej, technika pracy, coraz więcej.</u>
          <u xml:id="u-7.81" who="#komentarz">(P. Pragier: Jak uzasadniał p. Makowski dekrety Pana Prezydenta.)</u>
          <u xml:id="u-7.82" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">To też pozwolę sobie wyrazić mniemanie, że jeśli wniosek posła Rybarskiego ma szanse przejścia — tyle jest przecież pod nim podpisów — to jednak niema żadnych danych po temu, aby stać się trwałą cegłą w fundamentach ustroju Rzeczypospolitej. Ze swoim wnioskiem płyną wnioskodawcy pod prąd. Pod ogólny prąd życia na całym świecie, ogarniający, dziś jednako wszystkie kontynenty, wszystkie rasy, wszystkie kierunki polityczne.</u>
          <u xml:id="u-7.83" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Otóż Sejm może być ustawodawczym, może być nawet suwerennym, ale żaden Sejm, w żadnym kraju i w żadnym czasie nie był wszechmocny. Nicby to nie pomogło, gdyby uchwaloną została ustawa o tem, że Wisła ma płynąć od Bałtyku ku Beskidom. Gdyby chciano zmusić do tego posłuszną innym, głębszym prawom rzekę, możnaby ją tylko pogrodzić tamami, które wcześniej czy później zabrałaby wezbrana woda.</u>
          <u xml:id="u-7.84" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Wierzę tak głęboko i tak szczerze w potężny, zdrowy nurt życia polskiego, że nie obawiam się, jakoby dało się ono ze swego koryta wstecz zawrócić. Można je od biegu naprzód odchylić, można je na chwilę zatamować, nie sposób już jest dzisiaj wstecz go cofnąć.</u>
          <u xml:id="u-7.85" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Ale nawet chwilowe wstrzymanie się byłoby szkodliwe dla rozwoju naszych sił. Dlatego też upoważniony jestem imieniem Rządu oświadczyć Wysokiej Izbie, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-7.86" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Rząd nie może uznać wniosku posła Rybarskiego i towarzyszy za posunięcie, zamierzające w kierunku naprawy Konstytucji Rzeczypospolitej. Przeciwnie — Rząd stwierdza, iż w razie uchwalenia tego wniosku nastąpiłoby niewątpliwie pogorszenie. Rząd uważa, za jedno z zadań najpilniejszych sprawę dalszej naprawy ustroju Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-7.87" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Rząd przecież uznać nie może za sprawę ani nagłą, ani wogóle pożądaną cofania się wstecz, pogorszenia tego, co już zostało skutecznie naprawione.</u>
          <u xml:id="u-7.88" who="#KierownikMinisterstwaSkarbupMatuszewski">Z tych względów wnioskodawcy zechcą nie rachować na współdziałanie Rządu w poruszonej przez nich sprawie. Natomiast liczyć winni na zdecydowane przeciwdziałanie.</u>
          <u xml:id="u-7.89" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Komarnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WacławKomarnicki">Wysoki Sejmie! Należąc wśród posłów podpisanych pod wnioskiem o częściową nowelizację art. 25 Konstytucji, do grona inicjatorów tego wniosku, nie zamierzałem zabierać głosu przy pierwszem czytaniu, uważałem bowiem, że wniosek ten ma charakter prawniczy, charakter autentycznej interpretacji przepisu Konstytucji o czasie trwania sesji budżetowej, i wskutek tego uważałem, że właściwem forum będzie forum odpowiedniej komisji, czyli Komisji Konstytucyjnej i dopiero tam będzie on analizowany. Jednak wnioskowi temu przypisywane są tendencje polityczne. Już przed dzisiejszem posiedzeniem ukazał się w prasie rządowej artykuł komentujący ten wniosek w tym duchu. Artykuł ten ukazał się w Gazecie Polskiej i sądząc z inicjałów, którymi był zaopatrzony, jest pióra b. premiera p. Kazimierza Świtalskiego. W tym artykule przypisywane są wnioskowi tendencje polityczne, które p. Świtalski ujmuje w ten sposób: „przez nową redakcję niespełna całego, a najdłuższego artykułu naszej Konstytucji chcecie Panowie sobie zawarować corocznie 5 murowanych miesięcy na gadanie”.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#WacławKomarnicki">Jeżeli ktoś pojmuje pracę parlamentu, jeżeli ktoś pojmuje dyskusję parlamentarną nie jako funkcję państwową, odbywaną w interesie państwa, dyskusję która wyświetla zarówno kwestie dochodów, jak i rozchodów, zarówno kwestię finansową jak i stronę gospodarczą budżetu, to nic dziwnego, że taki człowiek nie mógł się z Sejmem dogadać i że wołał wygłaszać swoje mowy w Filharmonii, aniżeli w parlamencie.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#WacławKomarnicki">Wysoka Izbo, nie można pojmować uchwalania budżetu, jako przywileju parlamentu, jako pewnej instytucji, przywileju osobistego tej korporacji. Nauka prawa konstytucyjnego, a przedewszystkiem prof. Laband i Jelinek słusznie ustalili pogląd, że uchwalanie budżetu jest obowiązkiem parlamentu, stanowi jego funkcję. Przepisy konstytucyjne, które mają na celu zawarowanie parlamentowi pewnego czasu trwania sesji budżetowej, nie są niczem innem, jak tylko gwarancją wykonania tego obowiązku konstytucyjnego. Dlatego też, jeżeli zarzuca się, że chodzi wnioskodawcom o przywileje poselskie, to oczywiście zarzut ten jest tak płytki, tak nieuzasadniony, iż nie powinien zjawiać się nie tylko w przemówieniu przedstawiciela Rządu, ale nawet w dzienniku, który szanuje sam siebie.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#WacławKomarnicki">Długość sesji budżetowej można traktować z dwóch punktów widzenia: z punktu widzenia technicznego i z punktu widzenia prawno-konstytucyjnego. Z punktu widzenia technicznego, cyfra, czy 5 miesięcy, czy 4 miesiące, jest to kwestia, która oczywiście zależy od stosunków gospodarczych, ustalenia się systemu finansowego państwa i t. d. Muszę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że Sejm nasz, pracując nad budżetem, nie ma właściwie uchwalonego prawa budżetowego, które przecież wiele trudności w pracy parlamentarnej nad budżetem by usunęło. Co się zaś tyczy prawnego punktu widzenia, to istnienie przepisu o możności odraczania sesji i jednocześnie istnienie terminu trwania tej sesji da się uzgodnić tylko w ten sposób, jeżeli wyłączymy bieg tych terminów na cały czas odroczenia.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#WacławKomarnicki">Jesteśmy obecnie jeszcze w szczególnie szczęśliwem położeniu, że odroczenie nastąpiło w początku sesji, ale odroczenie mogłoby nastąpić w końcu sesji, a wtenczas, jakie byłoby położenie? Poza tem nasuwa się pytanie, w jaki sposób należy wyliczać ten termin, czy czas odroczenia należy wyliczać z ogólnej sumy, która jest przeznaczona na sesję budżetową, a więc, że wszystkie terminy, zawarte w tym artykule proporcjonalnie się zmniejszają, czy też wyliczają się z odpowiedniego okresu. A jeżelibyśmy przyjęli, że z odpowiedniego okresu, to doszlibyśmy do takich absurdalnych wniosków, że np. Senatowi mógłby być skonfiskowany cały czas jego pracy nad budżetem.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#WacławKomarnicki">Pozatem były jeszcze wysunięte argumenty, które miały tylko pozory argumentów silnych, ale oparte były na nieporozumieniu. P. Minister Skarbu w swojem wielce lirycznem przemówieniu mówi, że my skreślamy przepisy, dotyczące kontyngentu rekruta. — Można się zapytać, gdzie Krym, a gdzie Rzym, jeżeli to ma wynikać z naszego wniosku. Jest to grube nieporozumienie, które jest oparte nie na niechlujnej redakcji tego wniosku, ale na niechlujnem czytaniu tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#WacławKomarnicki">My nowelizujemy ust. 6 art. 25 Konstytucji i następne, to znaczy te ustępy, które stanowią z nim jedną myślową całość, mianowicie te ustępy, które zawierają wyliczenie terminów, ale nie tylko nie skreślamy ustępu o kontyngencie rekruta — to jest zarzut nielojalny — ale nie skreślamy przedostatniego i trzeciego z końca ustępu art. 25, ponieważ te ustępy zawierają zupełnie inną materię, materię, nie poruszoną zupełnie w naszym wniosku.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest właśnie niechlujność. Inny głos: Napisane jest inaczej.)</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#WacławKomarnicki">Jeżeli minister zarzuca i imputuje przestępstwo, używając zupełnie niegodnych ministra słów, że to się kwalifikuje do kodeksu karnego, to przedtem powinien zapoznać się z projektem konstytucyjnym tego stronnictwa, zwożonym jeszcze na sesji poprzedniej, gdzie co do kontyngentu rekruta było wyraźne postanowienie, iż się skreśla ostatni ustęp art. 25, ale w innym sensie. My uważamy, że uchwalanie coroczne kontyngentu rekruta jest niepotrzebne i że powinien być kontyngent rekruta raz ustawowo ustalony i tylko zmiany ustawowo ustalonego kontyngentu rekruta winny być uchwalone w drodze ustawodawczej. My uważamy, że podatek krwi jest naturalnym i tak koniecznym obowiązkiem obywatela wobec państwa i narodu, że niepotrzebna jest ta demonstracja coroczna uchwalania kontyngentu rekruta, tylko kiedy zachodzi zmiana, powiększenie lub zmniejszenie, to wniosek idzie do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(Głos: Ale w wniosku nagłym tego niema.)</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#WacławKomarnicki">Proszę przeczytać nasz wniosek, który był zgłoszony. Nie wolno zarzucać klubowi postępowania podpadającego pod artykuły kodeksu karnego. Jeżeli ktoś w ten sposób stawia kwestię, to jest obwiązany zbadać rzecz dokładnie.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#WacławKomarnicki">Następnie jeszcze co się tyczy tego, jakoby nasz wniosek i termin uchwalenia budżetu kwestionuje. Pan Minister również nie zadał sobie trudu przeczytania dokładnie tego wniosku, ponieważ we wniosku jest wyraźnie powiedziane, że budżet ma być uchwalony w ciągu 5 miesięcy i że po upływie tego terminu sesja może być zamknięta, to znaczy więc, że Sejm nie jest zainteresowany i nie może być zainteresowany w przeciągnięciu tej sprawy poza ten termin, który jest terminem prekluzyjnym. Po zatem również nasz wniosek zachowuje repartycję tych terminów: 3 i pół miesiąca dla uchwalenia poprawek przez Sejm i półtora miesiąca dla uchwalenia przez Senat i Sejm. Niema tylko tutaj podziału, tego ostatniego okresu — to jest już kwestia szczegółowa, która może być omówiona w komisji, podziału tych półtora miesiąca pomiędzy Senat i Sejm.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#WacławKomarnicki">Jestem zdania, że należałoby poza ten miesiąc zwiększyć czas, przeznaczony dla Senatu, gdyż, jak praktyka wykazała, 15 dni do rozważenia poprawek przez Sejm jest to okres zbyt długi. Czyli zarówno ogólna granica, jak i terminy szczegółowe są najzupełniej zachowane i jest nielojalnością, jeżeli dysputuje się w ten sposób, i te argumenty uważa się za mocne.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#WacławKomarnicki">Proszę Wysokiej Izby! P. Minister Skarbu Matuszewski przeciwstawił się w imieniu Rządu temu wnioskowi. Dyskusja nad tym wnioskiem odbywa się przed dyskusją nad expose p. Premiera, ale już wystąpienie p. Ministra Skarbu jest pierwszym komentarzem do expose p. Premiera, w którem p. Premier w imieniu Rządu deklarował swoją dobrą wolę współpracy z Sejmem. Ta mowa p. Ministra Skarbu jest najpiękniejszą i najbardziej wymowną ilustracją tej współpracy Rządu z Sejmem. Już perspektywa możliwości przedłużenia o miesiąc trwania obecnej sytuacji napawa p. Ministra Skarbu wielką obawą.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#WacławKomarnicki">Parlament wykonuje nie jakieś osobiste przywileje i prerogatywy, ale funkcję państwową, wykonywa swoje kompetencje w interesie Państwa, a więc tak samo i w odniesieniu do budżetu. P. Minister Skarbu w bardzo lirycznych akcentach, a w ciemnych barwach malował to położenie, które nastąpi i które się odbije na szarym człowieku, jeżeli zapanuje nieład budżetowy. Pomijając to, że ten nieład budżetowy i to niebezpieczeństwo istnieje tylko w bujnej wyobraźni p. Ministra, należy tu powiedzieć, że przeciwnie ten szary człowiek, ten podatnik jest zainteresowany w tem, żeby budżet państwowy był przerobiony, przepracowany przez Sejm, przez przedstawicielstwo narodowe. Nasz klub szczyci się tem, że myśmy pierwsi w tym parlamencie rzucili hasło polityki oszczędnościowej. Nasz klub szczyci się tem, że myśmy pierwsi tę linię polityki oszczędnościowej tutaj nakreślili, występując...</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co to ma wspólnego z terminem?)</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#WacławKomarnicki">To ma wspólnego z tem, że podatnik, ogół obywateli, zainteresowany jest w tem, żeby budżet był poddany wyczerpującej analizie w parlamencie. Tutaj chodzi o to, że budżetu nie możemy rozpatrywać wyłącznie z punktu widzenia fiskalnego, z punktu widzenia skarbowego, ale z punktu widzenia ogólnego gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#WacławKomarnicki">Wnioskowi naszemu został przypisany charakter demonstracji.....</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#WacławKomarnicki">Otóż najzupełniej niesłusznie z tego powodu, że nie jest on wnioskiem ad hoc, złożonym dlatego, że ten lub ów rząd jest przy władzy, ale wypływa on z naszego ogólnego wskazania programowego rozgraniczenia kompetencji. Że tak jest, znowu mam dowód w tem, że wniosek ten stanowi integralną część ogólnego projektu rewizji Konstytucji,</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(P. Podoski: Ale jest postawiony odrębnie.)</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#WacławKomarnicki">któryśmy zgłosili. Jest postawiony odrębnie dlatego, że chodzi tu o interpretację autentyczną tego zagadnienia, które życie wysunęło.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#WacławKomarnicki">Otóż, Wysoka Izbo, ten wniosek, mający charakter nie doraźny, nie demonstracyjny, ale charakter zasadniczy, ten wniosek zmierza do tego, ażeby parlament polski miał możność pracy. P. Minister Skarbu mówił o wyścigu pracy, ale kiedy mówi się o haśle pracy, to się wyłącza od tego tylko Sejm polski.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#WacławKomarnicki">Tylko Sejm polski nie ma być dopuszczony do pracy, dlatego też przez uchwalenie tego wniosku parlament polski stwierdza, że ma wolę wykonywania swoich funkcji, swoich kompetencji nie w interesie przywileju osobistego, ale w interesie ogólnym, w interesie Państwa. Dlatego proszę” w imieniu wnioskodawców, ażeby Wysoka Izba raczyła uchwalić odesłanie wniosku do komisji i ażeby raczyła uchwalić jego charakter nagły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SewerynCzetwertyński">Czy Pan wnosi o uchwalenie nagłości wniosku?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WacławKomarnicki">Przez nagłość wniosku rozumiem, że wniosek będzie w trybie nagłym traktowany w Komisji Konstytucyjnej, t. zn. poza ogólną kolejką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Podoski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#BohdanPodoski">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem mam zaszczyt oświadczyć się przeciw nagłości wniosku w sprawie zmiany art. 25 Konstytucji z następujących powodów:</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#BohdanPodoski">Uważamy sprawę rewizji Konstytucji w całokształcie za sprawę nagłą i niecierpiącą zwłoki, natomiast załatwianie tej sprawy fragmentarycznie, rozkładanie jej niejako na raty, uważamy za niemożliwe. Stwierdzamy, że wniosek klubów opozycyjnych pod pozornie niewinną formą usunięcia wątpliwości co do biegu terminów sesji budżetowej uszczupla prawa Pana Prezydenta Rzeczypospolitej i podcina podstawy prawidłowej gospodarki państwowej. Wreszcie gdyby wniosek ten był uchwalony oddzielnie, jak tego chcą inicjatorzy, uniemożliwi on pobór rekruta w wypadku rozwiązania Sejmu, gdyby odnośna ustawa, zezwalająca na pobór rekruta, nie była uchwaloną. Nowela zgłoszona przez kluby opozycyjne podważa zasadę, której zawdzięczamy, że od r. 1927/28 Państwo Polskie ma możność prowadzenia swojej gospodarki na podstawie określonego zgóry budżetu, a nie na podstawie prowizoriów. Nowela, zgłoszona przez kluby opozycyjne, stawia pod znakiem zapytania utrzymanie ciągłości stanu obronnego Państwa. To, co proponują wnioskodawcy, stanowi zamach na dokonaną już częściowo w sierpniu 1926 r. naprawę ustroju naszego Państwa. Przeciwko temu zamachowi jak najkategoryczniej musimy się zastrzec, zapowiadając najostrzejszą walkę w obronie zagrożonego przez ten wniosek stanu obronnego Państwa, ładu prawnego i porządku gospodarki państwowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#SewerynCzetwertyński">Traktuję ten wniosek tak, jak poprzednio został postawiony, jako wniosek, którego nagłość uchwala Izba, polecając przystąpienie do tej sprawy w Komisji Konstytucyjnej w trybie nagłym.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(P. Rataj: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MaciejRataj">Gdybyśmy tę procedurę zastosowali, to znaleźlibyśmy się w tem położeniu, że trzebaby na następnem posiedzeniu Sejmu postawić pierwsze czytanie tego wniosku, względnie po uchwaleniu czy odrzuceniu nagłości w tym momencie po przemówieniu mówców musiałby Pan Marszałek postawić tę samą sprawę i Izba musi się zgodzić traktować tę sprawę w pierwszem czytaniu i potem mogłaby pójść do komisji. Proszę, ażeby Pan Marszałek zdecydował w tym kierunku, ażeby obecnie przesądzić nagłość tej sprawy, a następnie aby udzielił mi głosu przy pierwszem czytaniu tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SewerynCzetwertyński">Będziemy więc głosowali nad nagłością wniosku. Kto jest za nagłością, proszę o wstanie. Większość — wniosek jest uznany za nagły. Postawię go na jednem z najbliższych posiedzeń Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Głosy: Zaraz.)</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SewerynCzetwertyński">Będziemy głosować. Proszę Panów, którzy życzą sobie, aby sprawę poddać dyskusji natychmiast, ażeby wstali. Większość — przystępujemy zatem do rozpraw merytorycznych nad tym wnioskiem. Głos ma p. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MaciejRataj">Wysoki Sejmie! Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dyskusję nad nagłością tego wniosku, pośrednio i nad samym wnioskiem sprowadzono jednakże na płaszczyznę zupełnie niewłaściwą. Musze powiedzieć, że kiedy słuchałem przemówienia p. Ministra Skarbu, to jako jednego z tych, których podpis uprzejmościowy widnieje pod tym wnioskiem, zdjął mnie niesłychany strach. P. Minister Skarbu odmalował w kolorach tak żywych i tak barwnych następstwa rozpatrywania tego wniosku w komisji, że zobaczyłem przed sobą Prezydenta Rzplitej odartego z władzy, budżet Rzeczypospolitej nie uchwalony, finanse Państwa zachwiane, urzędników i robotników głodnych.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach lewicy. Wrzawa. Różne okrzyki.)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MaciejRataj">I powiedziałem sobie wtedy: „istotnie stało się coś strasznego!” A miałem większą skłonność niż ktokolwiek inny słuchać przemówienia Pana Ministra Skarbu z całą dobrą wolą, dlatego, że do wniosku, który podpisałem uprzejmościowo, gdyż trzeba było 111 podpisów, odnosiłem się sam z dużą dozą krytycyzmu. Przedewszystkiem uznawałem i uznaję, że popełniono błąd, przez pominięcie ustępu 13 art. 25. Muszę powiedzieć też, że nie godzę się osobiście, nie wiem, jakie stanowisko zajmie mój klub, na propozycję inicjatorów i bezpośrednich wnioskodawców, którzy domagają się, ażeby na wypadek, jeżeli w drodze przepisanej art. 25 nie wejdzie w życie budżet uchwalony przez ciała parlamentarne, względnie przez jedno ciało parlamentarne, ażeby w takim razie obowiązywał budżet ubiegłego roku budżetowego. Jestem w tej sprawie skłonny pójść raczej w tym kierunku, żeby obowiązywał preliminarz budżetowy przedłożony przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MaciejRataj">Nie roszczę sobie pretensji do tego, żeby akuratnie mój pogląd był w tym wypadku jedynie słuszny, tak jak nie twierdzę, żeby wniosek przedstawiony przez klub Stronnictwa Narodowego zasługiwał na potępienie jako zbrodnia. Powiadam, że słuchałem przemówienia p. Ministra Skarbu z tem większym lękiem, że sam miałem pewne zastrzeżenia, jednakże mimo wszystko mam wrażenie, że sprawę podciągnięto trochę wyżej aniżeli ona mierzyła.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MaciejRataj">Proszę Panów! Nie ulega najmniejszej wątpliwości, a ja sądzę, że nie tylko dla mnie, że art 25 Konstytucji, już z poprawkami wprowadzonemi ustawą z dnia 2 sierpnia 1926 r., wymaga rewizji, a że wymaga rewizji, tego dowodzi między innemi i to, że projekt wniesiony przez B. B. W. R. wymienia art. 25 jako ten, który powinien być zrewidowany. Należałoby go zrewidować.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#MaciejRataj">Niech Pan pozwoli mi dokończyć, a sobie niech Pan pozwoli wysłuchać, może wtedy Pan będzie się oburzał w tem miejscu, w którem trzeba, a nie tam, gdzie niema powodu.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MaciejRataj">W art. 25 zaraz na początku, w pierwszym ustępie, znajdujemy wyrażenie, które jak przekonaliśmy się w życiu, jak przekonaliśmy się z praktyki, jest niejasne, bo wywołało w pewnym momencie spór interpretacyjny. Jest to kwest ja: „zwołuje i otwiera”. Niewątpliwie wymaga ta rzecz pewnego wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#MaciejRataj">Niewątpliwie wymagają wyjaśnienia także i te ustępy art. 25, których dotyczy słuszny czy niesłuszny pod względem merytorycznym wniosek Klubu Narodowego; wymagają wyjaśnienia już chociażby tylko dlatego, że Marszałek Sejmu, otwierając debatę nad preliminarzem budżetowym w grudniu ub. roku, przed kilku tygodniami, oświadczył, że od 6 grudnia dopiero, — bo o ile pamiętam, w tym dniu zaczęliśmy pierwsze czytanie preliminarza budżetowego — rozpoczyna się bieg terminów.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MaciejRataj">O ile mogłem wywnioskować z dzisiejszego przemówienia p. Ministra Skarbu, p. Minister Skarbu stoi na innem stanowisku. Ta rzecz nie może istnieć niewyjaśniona, trzeba z nią coś zrobić, trzeba zdecydować w jednym, albo w drugim kierunku. W niektórych punktach, o ile chodzi o wniosek, Klubu Narodowego, ja osobiście — nie wiem jakie stanowisko zajmie mój klub i nie wiem jak będą wyglądały argumenty w komisji, które może mnie przekonają — ale w tej chwili — powtarzam — w niektórych punktach wniosku jestem bliżej stanowiska Panów z B. B. niż Panów z Klubu Narodowego. Rozpatruję rzecz z punktu widzenia obiektywnego, ale twierdzę, — że rozpatrzenie i postanowienie w jednym lub drugim kierunku jest konieczne, chociażby dlatego, żeby nie dawać sposobności do łych nie kończących się w Polsce wątpliwości i sporów interpretacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#MaciejRataj">Nie mogę pominąć jednej rzeczy, Panie Ministrze Skarbu. Analiza wniosku Klubu Narodowego była przeprowadzona przez p. Ministra niewątpliwie bardzo skrupulatnie, miejscami bardzo dowcipnie, miejscami, powiedzmy, niebardzo dowcipnie; ale ja jestem bardzo głęboko przekonany, że gdyby tego rodzaju analizowanie zastosować do jakiegokolwiek postanowienia w jakiejkolwiek ustawie, to dojdziemy do tego, że nikt nie będzie rozumiał najjaśniejszego postanowienia ustawy.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#MaciejRataj">Przecież przeżywaliśmy okres taki, że gdy widziało się w wagonie napis: nie wolno palić papierosów, to zastanawiano się — a może można palić fajkę, albo cygara?! Proszę Panów, na tej drodze można dojść do szaleństwa i jabym przed tą drogą przestrzegał.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MaciejRataj">Przyznaję, że ten dzisiejszy art. 25 ze zmianami, wprowadzonemi przez ustawę z dnia 2 sierpnia, jest tak sformułowany, że nie wymaga specjalnych wysiłków, aby doszukać się w jego postanowieniach furtki, którą później można rozszerzyć w wypadową bramę bardzo szeroko otwartą. Wymaga więc ten art. 25 pewnej rewizji. Panowie sami to przyznali, wymieniając ten art. 25 jako ten, który winien ulec rewizji.</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Bez nagłości.)</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#MaciejRataj">Zaraz powiem i o tem.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MaciejRataj">Zastrzegłem się zgóry, że mam wątpliwości, i sądzę, że nie tylko ja. Wiem, że w tem samem położeniu znajdują się i inni panowie, z którymi mówiłem, a którzy podpisy swoje dali pod ten wniosek. Mam wątpliwości merytoryczne co do poszczególnych punktów wniosku i zastrzegam sobie prawo zaproponowania zmian na tępi forum, gdzie odbywa się istotna praca, to jest w Komisji Konstytucyjnej. Co więcej, powiem, godzę się z Panami z B. B. jeszcze w jednym punkcie, w tem mianowicie, iż wniosek ten nie może być traktowany poza ogólną rewizją Konstytucji. Podpisując ten wniosek i głosując za odesłaniem go do komisji, uważam, że jest on jednym z wniosków, które będą rozpatrywane przy rewizji Konstytucji, że jest on jednym z wniosków, który skieruje uwagę Komisji Konstytucyjnej na pewną kwestię, którą wysunęło życie.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#MaciejRataj">A życie, Panie Ministrze Skarbu, życie wysunęło tę kwestię w ostatnich tygodniach w sposób bardzo naglący. Budżet został przedłożony 31 października. Faktem jest, że pierwsze czytanie preliminarza budżetowego odbyło się dopiero 6 grudnia i nie mogło się odbyć wcześniej. Ale wskażę Panu, Panie Ministrze, na jeszcze jedną okoliczność, o której Pan zapewne wie, że w sposób niepraktykowany nigdzie Rząd, który był podówczas w stanie dymisji, stanął na stanowisku, że nie wolno dyrektorom departamentów udzielać nawet informacji referentom budżetowym, a jeden z dyrektorów departamentu przetłumaczył to sobie w swoisty sposób, grożąc, że referenta budżetowego zrzuci ze schodów.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(Głos: Duch!)</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#MaciejRataj">Panie Ministrze, muszę stwierdzić, że dotąd nie zaprzeczono temu w taki sposób, żebym nie miał prawa powtórzyć tego, co zostało na Komisji Budżetowej publicznie powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MaciejRataj">Proszę Panów, można dyskutować nad tem, czy ciała parlamentarne potrzebują 5, 4, czy 3 miesięcy do przeprowadzenia budżetu, ale jedna rzecz, nie ulega wątpliwości, że parlament musi wiedzieć, ile ma na to czasu. I o nic więcej nie chodzi, tylko o ustalenie tego. Dla mnie wartość istotna wniosku, przedłożonego przez Klub Narodowy i podpisanego także przez innych kolegów, leży w jego pierwszej części, która mówi, że Sejmowi, względnie parlamentowi, powinien, być pozostawiony na rozpatrzenie budżetu pewien ściśle określony czas. Ten czas oznaczony jest fortunnie, czy niefortunnie, — to nie jest moja rzecz w tej chwili nad tą rzeczą dyskutować — na 5 miesięcy, to jest akurat tyle, na ile oznaczony on jest w obecnej Konstytucji ze zmianą z dnia 2 sierpnia 1926.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#MaciejRataj">Pozostaje kwestia odroczenia, kwestia tego miesiąca, na który Prezydent Rzeczypospolitej może parlament odroczyć. Tak w prasie, jak i tu w Sejmie przez usta przedstawiciela Rządu robicie Panowie wielki krzyk, że ograbia się Prezydenta z prawa skracania sesji budżetowej o jeden miesiąc. Proszę, niech Panowie będą łaskawi wziąć do ręki swój własny projekt zmiany Konstytucji, a powinni byli go dostarczyć p. Ministrowi Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#MaciejRataj">Sądzę, że gdyby role w Rządzie były odpowiednio podzielone, gdyby p. Minister Skarbu był zastrzegł sobie i ograniczył się do jednej roli, do zajęcia stanowiska wobec tego wniosku z punktu widzenia Ministra Skarbu i z punktu widzenia interesów budżetowych, a pozostawił p. Ministrowi Sprawiedliwości stronę prawniczą, to zadanie p. Ministra Skarbu byłoby może mniej efektowne, ale jestem głęboko przekonany, że byłoby spełnione o wiele pożyteczniej. Byłby zrobił to, co ja zrobiłem.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#MaciejRataj">Wziąłem do ręki wniosek B. B. o nowelizacji Konstytucji. Na stronie 3-ej na początku jest powiedziane, które artykuły mają ulec rewizji, a potem są tezy ogólne, które przeprowadzone być mają, — czytamy między innemi pod tezą 34 ust. 2, co następuje: Okresu przerwy spowodowanej odroczeniem nie wlicza się do biegu terminów, przepisanych Konstytucją dla czynności Sejmu, względnie Senatu.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Oklaski. P. Stroński Stanisław: A kodeks karny?)</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#MaciejRataj">Zaraz, proszę Panów.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(Różne okrzyki)</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#MaciejRataj">Wiecie co, Panowie, ja i p. Komarnickiemu, jako inicjatorowi wniosku, i sobie biorę za złe to, że zamiast tworzyć nowy tekst, to p. poseł Komarnicki, czy kto inny, kto był autorem tego wniosku, mógł osiągnąć to samo meritum ograbiające, jak Panowie powiadacie, Prezydenta Rzeczypospolitej z prawa skracania sesji budżetowej o jeden miesiąc, wystarczyło mu tylko przepisać dosłownie ten ustęp, który Panowie proponują.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach centrum i lewicy. P. Piasecki: Jeżeli wniosek w sprawie art. 25 jest w komisji, to poco drugi wniosek, poco tak dużo czasu tracić.)</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#MaciejRataj">Ja muszę stwierdzić, że Pan, mimo że blisko siedzi, mego rozumowania albo nie słyszał, albo nie chwyta. Ja byłem szczery i przed chwilą powiedziałem, że robię sobie wyrzut, że przed podpisaniem tego wniosku w sposób uprzejmościowy nie zrobiłem tego, co zrobiłem wtedy, kiedy Panowie wielki gwałt podnieśli, mianowicie, że nie zajrzałem jeszcze raz do projektu Panów z B. B.; powiadam „nie zajrzałem”, albowiem przestudiowałem go gruntownie, jeszcze wtedy, kiedy rzecz była bezpośrednio aktualna, to jest tuż po zgłoszeniu projektu Panów. — Byłbym powiedział p. Komarnickiemu i tow., że zabezpieczenie praw Sejmu, o które chodzi w wniosku Klubu Narodowego, daje nie kto inny, jak także i Blok Bezpartyjny.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#MaciejRataj">A skoro tak jest,</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To cofnąć!), to ja powiadam: poco ta argumentacja, od której włosy stają ludziom na głowie, iż dokonywa się zamachu stanu na prawo Prezydenta Rzeczypospolitej. Zastosowanie najbardziej typowe zasady, którą widocznie Panowie stosujecie: si duo faciunt idem non est idem...</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#komentarz">(Głos: To jest w związku z pewną całością.)</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#MaciejRataj">Jeśliby Pan, Panie Pośle, zdołał udowodnić, że powołuję się na ten przepis, który jest zawarty w projekcie Panów, wyrywając go z ich tekstu i że nadałem mu przez to inny sens, to gotów jestem wejść tu na trybunę i powiedzieć: omyliłem się. Ale jeżeli Pan przyznaje, że ten przepis projektu Panów z B. B. pokrywa się merytorycznie z najbardziej atakowaną częścią projektu Klubu Narodowego, to ja chcę stwierdzić na tej podstawie jedną jedyną rzecz, o którą mi chodzi: nie trzeba robić gwałtu, iż „Prezydentowi Rzeczypospolitej odbiera się jego prawa”, że nawraca się do sejmowładztwa, bo akurat to jest to samo, co Panowie projektowaliście i proponowaliście — twierdzę — słusznie.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#MaciejRataj">Chcę dodać jeszcze kilka uwag. Gdyby Komisja Konstytucyjna postanowiła traktować ten wniosek Klubu Narodowego przed ogólną rewizją Konstytucji, gdyby chciała jak najprędzej zakończyć obrady nad nim, wynieść na plenum Sejmu, uchwalić i zastosować już tego roku, to p. Minister Skarbu miałby jedną rzecz do powiedzenia i jeden apel, z którym mógłby się zwrócić do Sejmu, a ja byłbym pierwszy, któryby temu apelowi przyklasnął. Mógłby powiedzieć: Panowie możecie mieć rację, albo nie mieć racji w tej sprawie, ale ja, jako minister skarbu, apeluję do Panów, ażebyście Panowie mimo wszystko w tym roku budżet uchwalili przed 1 kwietnia, żeby nie było prowizorium budżetowego. I miałby zupełną rację. Ale ja powiem, Panie Ministrze, więcej: zanim Pan przyszedł do komisji, zanim Pan zabrał głos w Sejmie, to na Komisji Budżetowej, kiedyśmy rozważali mimochodem tę właśnie kwestię, że wskutek odroczenia Sejmu, i wskutek przesilenia gabinetowego okres, w którym ma być rozważany budżet, został skrócony, myśmy już sarni powiedzieli: my nasze pretensje konstytucyjne odkładamy na bok, a zrobimy wszystko, ażeby budżet uchwalić przed 1 kwietnia, ażeby nie trzeba było uchwalać prowizorium budżetowego. Powiedzieliśmy to sobie bez apelu Rządu, bez napominania Rządu i powiem: coś więcej, aniżeli upominania, bo Panie Ministrze, niektóre zwroty w Pańskiem przemówieniu miały ton besztania zupełnie nie na miejscu.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#MaciejRataj">Muszę też wspomnieć o pewnych faktach, dotyczących lat poprzednich, o których wspominał p. Minister Skarbu. My przy budżecie spotykamy się ciągle z jedną rzeczą, mianowicie z narzekaniem, że statystyczne dane, suche liczby, któremi się operuje, choć są prawdziwe, w rzeczywistości dają mylny zupełnie obraz. Muszę stwierdzić, że i pewne dane faktyczne, którym nie można zaprzeczyć, bo są obliczone przez p. Ministra z całą skrupulatnością, — brak tylko godzin i minut, — ale co do miesięcy godzą się całkowicie z rzeczywistością — dały mylny obraz — powiada p. Minister, że w 1923 na 1924 r.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#MaciejRataj">Sejm obradował nad budżetem 9 miesięcy i ileś tam dni Panie Ministrze, p. Minister pewno dawno już interesuje się sprawami finansowo-skarbowemi i to bliżej. Przypuszczam, zapewne wpadło p. Ministrowi wówczas w oko, że w 1923 r. przedłożono Sejmowi preliminarz w markach, i że następnie trzeba go było przeliczać i przerabiać na złote, bo wprowadzano inną walutę. Czyż więc można brać z tego właśnie 1923/24 r. jakiś miernik, czy można do tego przywiązywać jakąś ocenę, że Sejm wówczas zdał albo nie zdał egzaminu?</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#MaciejRataj">A r. 1925, Panie Ministrze? Ja nie mogę nie skorzystać z tego, że jestem przy głosie i że ta sprawa jest poruszoną, — żeby nie wspomnieć, że jeżeli chodzi o budżet z 1925 r., jeżeli chodzi o wzajemny stosunek Sejmu i Rządu w owym momencie i piętno, które Sejm i Rząd na tym budżecie w 1925 r. wycisnął, to sprawa ta nie jest dostatecznie wyjaśniona w opinii publicznej. Nie chciałbym rozwodzić się nad nią, ale muszę stwierdzić to, co podnosiłem w Komisji Budżetowej, że budżet, przedłożony wówczas przez Rząd, był nierealny i że trzeba było na podstawie wniosków rządowych, przysyłanych po pewnym czasie Komisji Budżetowej osobnemi pismami, ten budżet przerobić zupełnie gruntownie i do samego dna. To między innemi dało pole do zarzutów, jakoby Sejm w sposób niesłychany o tyle i tyle milionów i setek milionów rozdął ten budżet; dało to też pole do zarzutów, że roboty trwały tak długo.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#MaciejRataj">A trzeba jeszcze wziąć pod uwagę jedną rzecz. U nas praca nad budżetem ma niewątpliwie inny charakter i odbywa się w innych warunkach niż gdziekolwiek indziej, a to z tysiąca powodów. Z tych tysiąca powodów nie chcę ukrywać jednego, który stanowi naszą wadę sejmową, mianowicie, że uczyliśmy się dopiero pracować nad budżetem. Stwierdzam tę rzecz otwarcie, dodając równocześnie, że pod tym względem zrobiono duże postępy. Twierdzę, że nauczył się pod tym względem dużo i Rząd, bo przedkładane przez niego preliminarze budżetowe, jakkolwiek nie są jeszcze ostatnim wyrazem techniki, jakkolwiek i dziś znajdujemy jeszcze paragrafy tego rodzaju, jak: wydatki inne 375.000 zł, bez słowa wyjaśnienia, to jednakże jest postęp pod tym względem i u Rządu i w przedłożeniach rządowych. Praca z roku na rok nad budżetem staje się sprawniejsza tak co do czasu, jak co do treści. Jeszcze niewątpliwie w obradach naszych nad budżetem przeważa w dyskusji moment polityczny, przyznaję to publicznie nawet wtedy, kiedy o mnie chodzi; ale muszą Panowie wszyscy stwierdzić, i również p. Minister choćby na podstawie wiadomości dziennikarskich musi stwierdzić, że ta robota postępuje szybko, może nawet niejednokrotnie z pewną szkodą dla samej wartości roboty, o ile chodzi o ogólnikowy charakter budżetu.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#MaciejRataj">I dlatego te dane, które p. Minister przytaczał z lat ubiegłych, dopatrując się jednej jedynej tylko gwarancji uchwalania budżetu na czas w kagańcowych postanowieniach, mam wrażenie, nie są słuszne i nie odpowiadają mimo wszystko ł treści pracy i rozwijającemu się postępowi na terenie naszego parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#MaciejRataj">Nie znaczy to, ażebym nie był zwolennikiem ustanowienia takiego kagańca. Powiadam nawet: gotów jestem iść na dyskusję, czy potrzeba parlamentowi 5 czy 4 1/2 miesiąca, albo 5 czy ale Boże Święty, przecież te rzeczy na całym świecie ludzie rozważają tak, jak przystało na ludzi, a nie robią z każdej rzeczy zbrodni, nie robią z każdej rzeczy zamachu na majestat, nie robią z każdej rzeczy melodramatu, katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#MaciejRataj">Jeżeli zaczniemy wzajemnie wprowadzać tego rodzaju ton, to wszelkie oświadczenia z jakiejkolwiek bądź strony one pójdą o tem, że mamy współpracować, a jeżeli nie współpracować, to przynajmniej zachowywać pewną dozę lojalności, kultury, dobrego wzajemnego stosunku,</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#MaciejRataj">te wszystkie nasze oświadczenia wzajemne nie będą bardzo wiele warte.</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#MaciejRataj">Kończąc, chcę oświadczyć, nie tylko w imieniu swojem, ale na podstawie rozmów, które przeprowadziłem, sądzę, że i w imieniu centrum i lewicy, jakkolwiek formalnie nie jestem do tego upoważniony, że będziemy za odesłaniem wniosku tego do komisji, jako jednego z tych, które mają stanowić materiał przy rewizji Konstytucji uważając, że art. 25 wymaga rewizji, uważając, że między innemi wypadki ostatniego roku, związane z ostatnim budżetem, nad którym obecnie obradujemy, wymagają zwrócenia specjalnej uwagi na tę kwestię, którą poruszył Klub Narodowy. Odsyłając ją do komisji i akceptując poruszenie tej kwestii, bardzo istotnej, zastrzegamy sobie możność zajęcia krytycznego stanowiska, wobec poszczególnych punktów, prosząc Panów, którzy mogą zgodzić się z takiem lub innem postawieniem wniosku, ażeby traktowali ten projekt tak, jak na terenie parlamentu pomiędzy kolegami traktować się go powinno.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Loewenherz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#HenrykLoewenherz">Wysoki Sejmie! Jak to jest niedobrze, kiedy lewica z uprzejmości podpisuje wniosek endecji.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#HenrykLoewenherz">Mianowicie podpisuje coś wręcz przeciwnego, aniżeli powiedzieć zamierzała. Bo jeżeli p. Marszałek Rataj w swoich wywodach oświadcza, że jest przeciwny temu, ażeby na wypadek nieuchwalenia budżetu w przepisanym czasie, obowiązywał budżet zeszłoroczny, to dlaczego podpisał wniosek, który wyraźnie powiada, że w tym wypadku obowiązuje druga proponowana zmiana tekstu artykułu, w której wnioskodawcy proponują przyjąć za podstawę prowizorium budżetowego każdorazowego budżet zeszłoroczny? Panie Marszałku, chciałbym z Panem polemizować.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(P. Rataj: Proszę, jestem do Pańskiej dyspozycji.)</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#HenrykLoewenherz">Rzeczywiście Pańskie uzasadnienie, Pańskie stanowisko de facto jest sprzeczne z tem, co zostało w tej sprawie powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(P. Rataj: Panie Doktorze, czy Pan sądzi, że wszyscy członkowie klubu B. B. godzą się ze wszystkimi postanowieniami, jakie są w Waszym projekcie?)</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#HenrykLoewenherz">Sądzę, że wszyscy się godzą.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(P. Rataj: Nie, bo nie wszyscy wiedzieli, co podpisują. Podpisywali na czysto, tak przynajmniej oświadczył poseł Sanojca.)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#HenrykLoewenherz">Przepraszam, Panie Marszałku.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(Głos z ław Klubu Narodowego: Pan Marszałek Rataj już niema wpływu na Sejm.)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#HenrykLoewenherz">Pan mi postawił pytania, czy pozwoli mi Pan na nie odpowiedzieć? Ja wyszedłem z tego założenia, że źle jest, jeśli centrum lub lewica podpisuje wnioski prawicy. Jeżeli Panowie powiadacie, że my, członkowie Bloku, podpisaliśmy projekt Bloku, to jest w porządku, podpisaliśmy to, co jest wyrazem naszej myśli.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(P. Stroński: In blanko.)</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#HenrykLoewenherz">Podpisywaliśmy, Panie Kolego, Pan jest jednym z najlepszych prawników jest inna kwestia, jeżeli ja podpisuję coś, co mi daje ktoś, kto wyraża moją własną ideologię i mój własny program, a inna, jeżeli ja podpisuję wniosek moich przeciwników politycznych, nie znając jego treści.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#HenrykLoewenherz">Dalej zastrzegł się Pan jeszcze, Panie Marszałku, że Pan osobiście jest przeciwny temu postanowieniu, jednakże klub co do tego jeszcze się nie oświadczył. My, krytykując wniosek postawiony przez Narodową Demokrację i podpisany przez innych, musimy stać na tem stanowisku, że oni chcieli powiedzieć to, co powiedzieli i że było ich intencją to, co w istocie w tym wniosku jest powiedziane. Inaczej byłoby to, przeciw czemu Panowie przedtem tak protestowali, to znaczy byłoby to niesłychanem niechlujstwem ustawodawczem, jeżeli się pisze coś wprost przeciwnego, bo Pan słusznie powiedział, że powinni byli się nauczać w Bloku, jak się takie postanowienia pisze, powinni byli odpisać to postanowienie co do przerwy biegu terminów w razie odroczenia i wtedy nie byłoby porozumienia. Błąd leży w tem uzasadnieniu, i ja rozumiem, że Panowie mogli tutaj nie zorientować się co do istotnej treści wypowiedzianej w tym wniosku. Nie mogę jako prawnik stać na tem stanowisku, ażeby identyfikować wniosek Narodowej Demokracji, który został przy innej sposobności przez nią zgłoszony, z wnioskiem, który tu figuruje nie jako wniosek Narodowej Demokracji, ale jako wniosek 111 posłów z różnych klubów, a więc tu jest inny wnioskodawca, aniżeli w tamtym wniosku, który w Komisji Konstytucyjnej jest postawiony. Tu najwyraźniej jest powiedziane, że jeżeli do tego czasu preliminarz budżetowy nie zostanie przez żadną z Izb uchwalony, to Rząd ma prawo czynić wydatki i pobierać dochody w granicach zeszłorocznego budżetu. Proszę Panów, — w granicach zeszłorocznego budżetu — to jest horendum, to jest przewrócenie zupełne stanu, który jest w tej chwili, to nawrót do przedmajowych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(P. Rataj: Co to ma wspólnego? Pan mnie zmusi do zabrania jeszcze raz głosu.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#HenrykLoewenherz">Proszę mi pozwolić to uzasadnić.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(P, Rataj: Ja cicho mówię.)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#HenrykLoewenherz">Ja słuchałem z zainteresowaniem Pańskiego przemówienia i proszę o wzajemność. Jeżeli o to idzie, to jest to postanowienie bardzo ważne, mianowicie chodzi o to postanowienie, że na wypadek, jeżeli budżet nie zostanie w terminie w Sejmie uchwalony, w takim razie projekt rządowy jest decydującym, wchodzi w życie jako ustawa, jako budżet.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#HenrykLoewenherz">Czyli że wszelka obstrukcja byłaby ze stanowiska najbardziej nawet antypaństwowego, względnie ze stanowiska opozycji, obstrukcja techniczna byłaby bezcelową, ponieważ na wypadek niedotrzymania tego terminu 5-miesięcznego wchodzi w życie ten budżet, który został przemyślany, który jest wynikiem olbrzymiej pracy i który uwzględnia wszystkie te fakty, wszystkie te zdarzenia i wszystkie te potrzeby, wzajemny stosunek, jednem słowem, tę olbrzymią, ogromną podstawę całej pracy, olbrzymią, jaką jest budżet, proponowany przez Rząd. Niewątpliwie Sejmowi przysługuje prawo w ciągu kilku miesięcy przepisanych w ustawie poczynienia pewnych zmian. Jeżeli ich jednak nie poczyni, w takim razie niema wielkiej szkody dla Państwa, ponieważ niema chaosu, nie tworzy się prowizorium, niema takiego stanu, któryby był niekonkretny i nierealny.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#HenrykLoewenherz">Zupełnie przeciwnie wygląda rzecz, jeżeli w takim wypadku nierealny już budżet zeszłoroczny będzie wchodził w grę. Takie postanowienie to jest premia dla technicznej obstrukcji, bo każde najmniejsze nawet ugrupowanie zechce i będzie mogło wymusić, czy to na Rządzie, czy na większości sejmowej pewne postanowienia pod tą grozą, że inaczej będzie to prowizorium, które jest nierealne...</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(P. Rataj: Godzę się w całej rozciągłości na to.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#HenrykLoewenherz">Dlaczego więc Pan podpisał przeciwieństwo tego?</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(P. Rataj: Już powiedziałem.)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#HenrykLoewenherz">Dalej jesteśmy tego zdania, że prawo Sejmu jest dostatecznie zastrzeżone i szanowane, że wystarczy okres mniej więcej 4-miesięczny do opracowania, przedyskutowania i uchwalenia budżetu. I teraz Panie Marszałku, Pan jednak nie zna dokładnie projektu B. B. Projekt B. B. powiada, że ten termin ma trwać 4 miesiące, i dlatego w konsekwencji powiada, że na wypadek odroczenia sesji ten 4-miesięczny termin nie może być skrócony, bo wychodzi z tego założenia, że potrzebny jest dla obu ciał 4-miesięczny okres dla przeprowadzenia i uchwalenia budżetu. Ale, powiadam, punkt ciężkości nie leży w 4, czy 5 miesiącach, punkt ciężkości leży w tem, że w razie nieuchwalenia budżetu w naznaczonym terminie decydującym jest budżet zeszłoroczny.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#HenrykLoewenherz">I dlatego ta dyskusja była potrzebna, bo zwróciła uwagę, że Panowie jednak ulegli temu uzasadnieniu, które z treścią samego wniosku jest niezgodne.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#HenrykLoewenherz">Teraz, proszę Panów, przechodzę do drugiego ustępu, to znaczy co do tych terminów, o których tutaj jest mowa. Mianowicie wniosek powiada, że jeżeli we właściwym czasie uchwała Sejmu i Senatu nie zapadnie, w takim razie są te a te następstwa. Co to znaczy „we właściwym czasie? We właściwym czasie — powiadają dziś wnioskodawcy, to znaczy, że jest mowa o jakichś 5 miesiącach. We wniosku jest przeciwieństwo tego, zupełnie niema mowy o tem, że w ciągu 5 miesięcy budżet musi być uchwalony. Tego we wniosku niema. Przeciwnie, jest powiedziane, że pozostaje termin dawny, to znaczy, że w ciągu 3 i pół miesiąca Sejm musi powziąć uchwałę pierwszą co do budżetu, musi uchwalić budżet. To jest rzecz pierwsza, Senat może w ciągu 2 miesięcy uchwalić budżet, to znaczy ma Pan już 5 i pół miesiąca, a teraz dalej: budżet wraca do Sejmu, a co do Sejmu, już nie jest powiedziane, w jakim okresie czasu Sejm ma ten budżet, który wrócił z Senatu załatwić.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#HenrykLoewenherz">Teraz co następuje? Jeżeli w ciągu 3 1/2 miesiąca Sejm budżet uchwali, to jest w porządku — on uchwala budżet w ciągu prawnie określonego czasu, Następnie budżet przechodzi do Senatu. Upływa tymczasem 5 1/2 miesiąca, czyli prowizorium normalne już się zaczyna i — wbrew mylnemu zapatrywaniu p. Strońskiego — po tych 5 1/2 miesiącach jest sytuacja taka, że Prezydent ma prawo zamknąć sesję, ale Sejm i Senat nie miały obowiązku zakończenia budżetu, czyli budżet nie jest uchwalony, termin jeszcze nie ubiegł, a mimo to następuje prawo zamknięcia sesji Sejmu, to prawo zamknięcia, względnie odroczenia byłoby w tym wypadku tylko iluzoryczne.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(P. Stroński: Zamknięcia sesji.)</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#HenrykLoewenherz">Tak, zamknięcia sesji, a tymczasem, wedle projektów Panów — upłynęło 5 1/2 miesiąca, rzecz wraca teraz do Sejmu, Sejm powinien uchwalić, tymczasem od pierwszego kwietnia już biegnie prowizorium.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#komentarz">(P. Stanisław Stroński: To można jeszcze określić. Intencją jest to, że 5 miesięcy ma być zapewnionych i Prezydent zamyka sesję.)</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#HenrykLoewenherz">Co z tego? Prezydent zamyka sesję, a tymczasem istnieje prowizorium na podstawie zeszłorocznego budżetu. Powstaje wielki chaos i niemożność przeprowadzenia budżetu według planu, względnie według zamierzeń Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#HenrykLoewenherz">Teraz dalej. Przypuśćmy, że budżet wrócił z Senatu do Sejmu, Sejm i Senat już uchwaliły, Wniosek powiada, że jeżeli druga Izba nie uchwaliła go we właściwym czasie, budżetem staje się projekt uchwalony przez Sejm, względnie Senat. 5 1/2 miesiąca już upłynęło, Który budżet jest uchwalony? Czy ten, który uchwalił Senat? Senat uchwalił w tym czasie, który był przepisany, Sejm jeszcze zwróconego budżetu nie uchwalił. Sejm co do dalszej swojej uchwały zupełnie nie jest skrępowany co do czasu, bo tu zostało zupełne wieliminowane to postanowienie, które było przedtem, że Sejm musi w ciągu 15 dni po przysłaniu przez Senat budżet uchwalić,</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#komentarz">(P. Stroński: 5 miesięcy rozstrzyga.)</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#HenrykLoewenherz">Dobrze, ale to jest przeciwieństwem tego, co jest powiedziane we wniosku. My nie możemy brać tego w ten sposób, że co innego Panowie myślą, a co innego mówią, bo tu ani jednego słowa niema o tem, że budżet musi być uchwalony w ciągu 5 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#HenrykLoewenherz">Pozostaje dalsza kwestia, kwestia tej nagłości. Tutaj p. Marszałek Rataj powiedział, że on zgadza się, ażeby łącznie omówić sprawę tego wniosku z całością rewizji. Ja to oświadczenie przyjmuję do wiadomości, jako mające duże znaczenie, ale to jest znowu przeciwieństwem do uchwalenia nagłości, bo jeżeli się uchwala nagłość...</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#komentarz">(Głos: To już jest sprawa przesądzoną.)</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#HenrykLoewenherz">Ale mnie chodzi o to, że co innego się wnosi, a co innego się chce powiedzieć; co innego się uchwala, a co innego myśli, więc nie można nam brać za złe, jeżeli w krytyce bierzemy poważnie to, co było powiedziane, a nie przeciwieństwo tego. Bo jeżeli głosuje się za nagłością, a jednocześnie powiada, że zgadzamy się na to, żeby to było załatwione jednocześnie z tamtym wnioskiem, jednocześnie z tamtemi, już zgłoszonemi wnioskami, — to jest w tem sprzeczność. Teraz dalej. Jest to sprawa rekruta. Z tego wyjaśnienia, które tu padło, będziemy naturalnie w zupełności zadowoleni, ale Panowie nie mogą się dziwić temu, że jeśli powiadacie w ten sposób: ustęp 6-ty i następne art. 25 otrzymują brzmienie następujące — i teraz wyliczacie. A tu niema ani słowa o tem, że jeśli Sejm jest rozwiązany, a ustawa, zezwalająca na pobór rekruta, nie jest uchwalona, — nic się nie mówi, co rozumie się wtedy. U prawników jest to przeciwieństwem tego, co Pan Profesor w tej chwili powiedział. Jeżeli nowa ustawa powiada, że: znoszę tamte ustępy i zmieniam je na inne, to znaczy, że tamte zniesione ustępy przestały wiązać, a jeśli tak, to wchodzi w życie art. 5, który mówi, że dopuszczalny jest pobór rekruta, jedynie na podstawie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#komentarz">(Głos przerywa)</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#HenrykLoewenherz">Przyjmuję to wyjaśnienie z zadowoleniem. Idzie o to tylko, że mylnym jest zarzut Panów, jakoby krytyka, tak w prasie podniesiona jak i wyrażona tu przez p. Ministra Skarbu była nieuzasadniona. W każdym razie krytyka musi opierać się na tem, co w rzeczywistości wyrażone zostało. Sądzę, że na posiedzeniu komisji rzecz ta zupełnie zostanie przeinaczona i te uwagi, które tu padły, zostaną uwzględnione. Na razie musimy głosować przeciw temu wnioskowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#RomanRybarski">Wysoki Sejmie! Nasz wniosek wywołał pierwszą konkretną dyskusję nad sprawami konstytucyjnemi. Słyszeliśmy wiele z ust p. Premiera o tem, jak ważną jest sprawa debaty konstytucyjnej i naprawy naszej Konstytucji. Słyszeliśmy wezwania do rzeczowej pracy nad Konstytucją. Otóż ja ośmielę się powiedzieć, że gdybyśmy mieli przyjąć sposób traktowania wszelkich wniosków taki, jaki zastosował p. Minister Skarbu, to te debaty byłyby wszystkiem, ale nie byłyby rzeczowemi, a nawet nie byłyby poważnemi politycznemi debatami.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#RomanRybarski">Ja nie chcę w ten sposób, jak p. Minister Skarbu polemizował, odpowiadać mu, bo ani tych literackich zdolności nie posiadam, ani tej inwencji. Oczywiście, że ta inwencja jest wykształcona przez dzisiejszy system, który każę szukać wszędzie wątpliwości i wszędzie kwestia interpretacji przez prawników jest aktualna.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#RomanRybarski">Otóż są prawnicy i prawnicy. Są prawnicy, którzy słuchają prawa i są prawnicy, którzy wykonują instrukcję jego królewskiej, czy cesarskiej mości.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Wesołość J Otóż ja mam wrażenie, że już za dużo mieliśmy tych prawników, którzy nie bardzo słuchają prawa, ale słuchali majestatu większego w Polsce od prawa.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Głosy: Cara. Dorabiali prawo.)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#RomanRybarski">Ale wątpliwości naprawdę istotne istnieją, przedewszystkiem w samym tym artykule, o którym z takim uznaniem i z takim entuzjazmem wyrażał się p. Minister Skarbu — w art. 25. Czy ten artykuł nasuwa poważne wątpliwości, czy nie? Otóż ja twierdzę, że niezależnie od tego, jak pójdzie sprawa naprawy Konstytucji z punktu widzenia nawet czysto formalnego, ten artykuł wymaga naprawy wcześniejszej, naprawy, usuwającej wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#RomanRybarski">Mianowicie podam jeden przykład. Jest w tym artykule powiedziane, że Prezydent Rzeczypospolitej ogłasza budżet jako ustawę, albo w brzmieniu przyjętem przez obydwie Izby, albo w brzmieniu, przyjętem przez Sejm, albo przez Senat, albo w brzmieniu projektu rządowego, jeżeli ani Sejm, ani Senat w oznaczonych terminach uchwał co do całości budżetu nie powzięły.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#RomanRybarski">Co oznacza projekt rządowy? Projekt rządowy oznacza przedłożenie budżetowe, które ma być wniesione na 5 miesięcy przed rozpoczęciem się roku budżetowego. Otóż przypuśćmy, że obrady w Sejmie, ani Senacie nie doprowadzą do uchwalenia budżetu w pełni i wtedy Rząd ma ogłaszać po 5 miesiącach projekt z końca października poprzedniego roku. To jest praktycznie rzeczą niemożliwą, bo zawsze w toku długich obrad budżetowych zachodzą wielkie zmiany faktyczne, wiele zmian prawnych i taki budżet, ogłoszony w brzmieniu preliminarza, przedłożonego przed 5 miesiącami, byłby niezgodny z rzeczywistością, byłby niezgodny ze stanem prawnym. Więc możnaby interpretować, że tu chodzi o projekt rządowy plus poprawki, zaproponowane przez Rząd w czasie obrad komisyjnych, A teraz pytanie: które poprawki, czy zgłoszone w drodze pisma do Marszałka Sejmu, jak to się robiło poprzednio, czy te rzeczy, które poszczególni przedstawiciele Rządu oświadczają na komisji? Wtedy ogłoszenie tego projektu, gdyby brać dosłownie Konstytucję, byłoby rzeczą bardzo trudną, a jeżeli będziemy bardzo szeroko interpretowali, w takim razie Rząd w gruncie rzeczy nie będzie związany w tem ogłoszeniu nawet swoim projektem.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#RomanRybarski">Otóż nasz wniosek zmierza do tego, by w razach wyjątkowych, jeżeli budżet przynajmniej przez jedną z Izb nie zostanie uchwalony, weszły w życie prowizoryczne normy poprzedniego budżetu na ten krótki czas, zanim ten budżet nie będzie na czas uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#RomanRybarski">P. pos. Loewenherz mówił tu o tem horendum, które zawiera się w naszym projekcie. Muszę powiedzieć, że w tym, tak sławionym przez p. Ministra Skarbu art. 25 analogiczne horendum istnieje Mianowicie jest tam powiedziane: „jeżeli Sejm jest rozwiązany, a budżet na dany rok budżetowy lub przynajmniej prowizorium budżetowe na czas aż do zebrania się nowego Sejmu nie jest uchwalone. Rząd ma prawo czynić wydatki i pobierać dochody w granicach zeszłorocznego budżetu aż do uchwalenia przez Sejm i Senat prowizorium budżetowego, które Rząd obowiązuje i złożyć Sejmowi na pierwszem posiedzeniu po wyborach”. Wypadek wyjątkowy: rozwiązanie Sejmu. A jakie zmiany wprowadza nasz projekt? Czy bierze mechanicznie poprzedni budżet? Nie, rozszerza uprawnienia Rządu w tym wypadku, mianowicie według naszego projektu Rząd ma prawo czynić wydatki i pobierać dochody w granicach zeszłorocznego budżetu, przyczem ma prawo czynić wydatki wyższe, o ile wynikają one z zobowiązań ustawowych lub prywatno-prawnych, jak również pobierać nowe dochody, przewidziane przez ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#RomanRybarski">Czyli, że nasz projekt rozszerza uprawnienia Rządu. Muszę powiedzieć, że może nie jest to tak wielkiem horendum, jeżeli praktyka budżetowa Rzeszy Niemieckiej i Państwa Polskiego stoi na analogicznem stanowisku. Nie chcę wynosić pod niebo ustawodawstwa Rzeszy Niemieckiej o układaniu budżetu, ale jedno mogę zapewnić, że gdybyśmy mieli budżet tak ułożony, jak jest ułożony budżet Rzeszy Niemieckiej i Czechosłowacji, toby nam w Sejmie nie trzeba było 3 miesięcy. Ale jeżeli się chce skrócić termin, to trzeba budżet inaczej układać, jeżeli się mówi o wielu niejasnościach, to trzeba było spełnić zapowiedź poprzednika i przedłożyć nam projekt prawa budżetowego, jak to Panowie obiecywaliście. Mówicie wciąż o wątpliwościach, — być może, że wniosek byłby wówczas nieaktualny. Ale zapowiedzi własnych się nie wypełnia, a potem się mówi, że my chcemy coś zmienić i podkopujemy równowagę budżetową. Otóż ja muszę stanowczo przeciw temu się zastrzec. To, że Sejm będzie obradował o miesiąc więcej nad budżetem, to nie podkopie równowagi budżetowej, to może w pewnym wypadku zabezpieczy równowagę budżetu. Nie jestem zwolennikiem bardzo szerokich praw parlamentu, ale jestem zwolennikiem szczegółowej kontroli parlamentu, ujawniania wszystkich dochodów, wszystkich wydatków. Pragnę tego, żeby nie było wydatków pozabudżetowych, pragnę tego, żeby uposażenie urzędnicze było w pełni przewidziane przez budżet, żeby urzędnicy nie dostawali renumeracji w kopertach zapieczętowanych, pragnę tego, żeby był porządek w prawie budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#RomanRybarski">Jeżeli chodzi o nasz budżet, to z całą odpowiedzialnością i zupełnie nie ze stanowiska politycznego, ale poprostu z prawdziwego sumienia muszę powiedzieć,</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głos: A jest i nieprawdziwe też?)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#RomanRybarski">tak, jest, tutaj kładę wielki nacisk na nasze słowa. W tych warunkach, w jakich się znalazł Sejm z powodu odroczenia sesji — raz i z powodu przewlekłego kryzysu rządowego — drugi raz, w tych warunkach, że przedstawiciele urzędów nie chcą przybywać na komisję, dopóki nowy Rząd nie będzie utworzony, w tych warunkach istotnie trudno jest, aby odpowiedzialność była wzięta przez Sejm, bo Sejm sumiennie swojej pracy w skróconym terminie dokonać nie może. Rozumiem potrzebę skróconych terminów, ale wtedy, kiedy podstawy prawne gospodarki budżetowej są określone, wtedy, kiedy wydatki są wyjaśnione, wtedy, kiedy cała gospodarka jest zawarta w budżecie, ale w naszych warunkach, gdzie tyle jest niejasności, tyle wątpliwości i gdzie działalność Państwa jest tak różnorodna, obejmuje tyle dziedzin, więcej aniżeli w każdem innem państwie, tam praca budżetowa musi, jeśli ma być istotną wymagać więcej czasu. Pozwolę sobie przypomnieć słowa, które b. generalny referent budżetu, prof. Krzyżanowski powiedział na Komisji, że jemu łatwiej jest orientować się w budżecie angielskim, aniżeli w budżecie polskim. Istotnie tak jest, orientacja jest trudna.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#RomanRybarski">Nasz wniosek zmierza do tego, by zabezpieczyć w dzisiejszych warunkach to minimum terminów pracy parlamentarnej. Panowie mówicie tu o tem, że chcemy podkopywać równowagę budżetu. Jeżeli chodzi o budżet i jego wykonywanie, to być może, że w naszym wniosku są pewne wątpliwości i pewne niejasności, ale to, żeście Panowie przez całe lata budżetu nie przestrzegali i żeście budżet łamali, to dla nikogo nie jest wątpliwe.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SewerynCzetwertyński">Dyskusja wyczerpana. Wniosek odsyłam do Komisji Konstytucyjnej.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przechodzimy do drugiego punktu porządku dziennego, do dyskusji nad expose Prezesa Rady Ministrów, Głosu udzielam p. Rogowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MichałRóg">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Parlamentarnego Wyzwolenie, w imieniu Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów, w imieniu Klubu Stronnictwa Chłopskiego, w imieniu Klubu Parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, w imieniu Klubu Parlamentarnego Chrześcijańskie j Demokracji i w imieniu Klubu Parlamentarnego Narodowej Partii Robotniczej mam zaszczyt oświadczyć: Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, powzięta w dniu 6 grudnia r. ub., a żądająca ustąpienia gabinetu p. Kazimierza Świtalskiego, wyraziła stanowczą wolę przedstawicielstwa narodu, by nastąpiła nie tylko zmiana w składzie Rady Ministrów, ale przedewszystkiem zmiana systemu rządzenia, który według naszego głębokiego przeświadczenia prowadzi Państwo nieuchronnie do wewnętrznych wstrząsów społeczno-politycznych i do pogłębienia kryzysu gospodarczego, W czasie trwania przesilenia rządowego przedstawiliśmy p. Prezydentowi Rzeczypospolitej, co rozumiemy przez zmianę systemu, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MichałRóg">1) Stosowanie w całej pełni Konstytucji, ustaw i statutu autonomicznego woj. śląskiego;</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#MichałRóg">2) Ustalenie zasady, że rewizja Konstytucji może być przeprowadzona tylko w drodze legalno-konstytucyjnej, z powściągnięciem wszelkiej propagandy na rzecz zamachu stanu w jakiejkolwiek formie;</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#MichałRóg">3) uniezależnienie sądownictwa, administracji państwowej i wojska od wpływów jakiejkolwiek partii, czy obozu politycznego;</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#MichałRóg">4) ścisłe przestrzeganie podstaw samorządu, zapewnionego społeczeństwu ustawami;</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#MichałRóg">5) położenie kresu samowoli organów administracji państwowej w zakresie konfiskat prasowych, represji politycznych i t. p., zbadanie stwierdzonych wypadków nadużyć na szkodę Skarbu Państwa;</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#MichałRóg">6) wstrzymanie wszelkich subsydjów ze Skarbu Państwa na jakiekolwiek cele partyjno-polityczne, wyborcze, partyjno-prasowe i t. p., zaniechanie używania organów administracji państwowej, wojska, przysposobienia wojskowego dla porachunków osobistych, czy też partyjno-politycznych, Stoimy nadal na gruncie powyższych zasad, które ustalają nasz stosunek do systemu rządzenia. To też stosunek nasz do gabinetu p. Kazimierza Bartla będzie zależał od tego, czy gabinet ten weźmie za podstawę swej działalności i wprowadzi w życie zasady powyższe, które uważamy za konieczność państwową, a których urzeczywistnienia domaga się społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#MichałRóg">Podkreślamy z całym naciskiem, że położenie gospodarcze kraju jest bardzo ciężkie; masy ludności miast i wsi są w nędzy; kryzys rolniczy potęguje się; bezrobocie wzrasta; położenie międzynarodowe Państwa nasuwa wiele trudności; Polska stoi wobec konieczności rozwiązywania zagadnień, mających znaczenie decydujące dla jej przyszłości, Wszystko to, tak samo jak rozpoczęta już praca nad rewizją Konstytucji, wymaga zupełnie innej atmosfery politycznej, niż ta, jaką wytworzył dotychczasowy system rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#MichałRóg">Na takich tylko podstawach oparta praca Sejmu i Rządu zdoła przezwyciężyć piętrzące się przed, Polską trudności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#BohdanWiniarski">Oświadczenie swoje zaczął p. Premier Bartel od stwierdzenia, że znamy się nie od dziś i ten fakt, któremu nie myślę przeczyć, zwolniłby mój klub od przedstawienia swoich poglądów na obecny gabinet p. Premiera Bartla, gdyby nie to, że pragnęlibyśmy przy tej sposobności wyświetlić nieco wytworzoną obecnie sytuację.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#BohdanWiniarski">P. Premier zapowiedział, że chciałby „zwrócić się twarzą do teraźniejszości i przyszłości, i tam szukać środków rozwiązania zasadniczych, stojących przed Państwem zagadnień”. Gdybyśmy jednak chcieli w całem jego długiem przemówieniu szukać tych zasadniczych zagadnień, spotkałoby nas bardzo poważne rozczarowanie. P. Premier z cechującą go troskliwością o szczegóły omówił bardzo dużo spraw, ale nie przedstawił w sposób syntetyczny położenia państwa, ani też nie wskazał drogi naprawy, gdy mówił o niedomaganiach, wśród których z trudnościami niesłychanemi nasza Rzeczpospolita walczyć musi. Jego expose nie stanowiło całości organicznej i aczkolwiek statystyki naładunków albo kwestia hamulców automatycznych, czy bilansów spółek akcyjnych są rzeczami bardzo ważnemi, to jednak społeczeństwo spotkał niewątpliwie zawód, ponieważ pragnęłoby raczej usłyszeć coś o zagadnieniach bardziej zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#BohdanWiniarski">Sytuacja gospodarcza jest ciężka, p. Premier to wyraźnie stwierdził, przyznając jednocześnie, że koniunktury dobrej z 1926–1928 r. nie można było wyzyskać; budżet jest naciągnięty do niemożliwości. P. Premier powiedział, że Rząd uczynił „bardzo wielki wysiłek, doprowadził budżet do równowagi bardzo napiętej”, ale przecież to inny Rząd z wielkim wysiłkiem doprowadził budżet do równowagi bardzo napiętej jeszcze z początkiem foku 1926; wtedy podnosiliśmy się już w górę, i jeżeli po kilku latach, w których sytuacja skarbowa była zupełnie niezłą, stwierdza się, że dzisiejszy Rząd doprowadził budżet do równowagi bardzo napiętej, to wygląda to tak, jak gdybyśmy z sytuacji wcale niezłej zeszli do sytuacji o wiele gorszej.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski).</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#BohdanWiniarski">Zło rzeczywiste widzi Pan Premier „w strukturze gospodarstwa naszego, w brakach organizacyjnych, w rozpiętości sytuacji społecznej człowieka w niemożności wyzyskania pracy produkcyjnej przez mil jony ludzi, w niedostateczności kapitału obrotowego i rezerwowego”. Zwrócę uwagę mimochodem, że sytuacja jest o wiele poważniejsza, aniżeli z cyfr, które Pan Premier przytoczył, wynika. Wymienił cyfrę 186.000 bezrobotnych wtedy, kiedy następnego dnia czytaliśmy cyfrę 206.000 (Prezes Rady Ministrów Bartel: I tyle wymieniłem). Sprawdzę, czy istotnie ja się pomyliłem. Ważniejszem byłoby zbadać rzeczywisty stan zatrudnienia w naszym przemyśle, i wtedy okazałoby się, że te cyfry nie malują całej rzeczywistości. Zdawałoby się, że w tej sytuacji zastanowićby się trzeba nad zagadnieniem wytwórczości, nad zagadnieniem stworzenia własnego rodzimego kapitału, skoro nie możemy się niestety spodziewać napływu kapitału obcego, i kto wie czy nie dlatego, że zaciągnęliśmy pożyczkę stabilizacyjną, a tymczasem zamiast tego bardzo ważnego zagadnienia słyszeliśmy o „bardzo znacznem dalszem rozszerzeniu ubezpieczeń społecznych. Te ubezpieczenia społeczne są odczuwane obecnie przez całe społeczeństwo, jako nieznośny ciężar, nie dlatego, żebyśmy chcieli kwestionować prawo ubezpieczonych do otrzymywania tego, co się im należy, ale dlatego, że te same rezultaty, a nawet o wiele lepsze możnaby osiągnąć — i trzeba — przy mniejszych kosztach administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#BohdanWiniarski">Ogromny kryzys sroży się w przemyśle, rzemiośle i handlu, ale Pan Premier większą uwagę poświęcił tylko kryzysowi w rolnictwie, starając się część odpowiedzialności za ten kryzys zrzucić na sfery rolnicze, które zepsuły dobrą koniunkturę przez zmienność opinii. Sfery rolnicze nie można krzywdzić w ten sposób, aby im insynuować, że pragnęły sprowadzania zboża z Niemiec po 57 zł za metr wtedy, kiedy mówiły o tworzeniu rezerw zbożowych. Dużo mówił Pan Premier o zagadnieniach koniunkturalnych, i wyjątkowo dużo o społeczeństwie i radzi byliśmy, słysząc nareszcie, że po tylu latach, kiedy mówiono tylko: Rząd i Rząd, a nie mówiono nigdy: społeczeństwo, Pan Premier Bartel odezwał się z apelem do społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#BohdanWiniarski">Nie wiem, czy można wiele sobie rokować z tego odezwania albowiem 3 1/2 lat temu, 15 lipca 1926 r. Pan Premier mówił podobnie, przypisując rządowi rolę, cząstkową: Zdaniem naszem istotnem źródłem wysiłku twórczego jest społeczeństwo samo, zadaniem zaś rządu jest budzenie inicjatywy wysiłku twórczego społeczeństwa”. Izba oceni, czy 3 1/2 lat polityki obecnego systemu, nie mówię obecnego Rządu, zrealizowały te zapowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#BohdanWiniarski">Nie słyszeliśmy nic o zagadnieniu reform podatkowych, które jest jednym z czynników, mogących umożliwić wyjście z obecnego położenia. Jeżeli chodzi o sprawy urzędnicze, Pan Premier Bartel powiedział i przyklaskujemy z serca temu oświadczeniu, że rząd „rozpatrzy życzliwie wszystkie projekty, zmierzające do podniesienia uposażeń urzędniczych, jeżeli projekty te nie będą zagrażać równowadze budżetu”. Jednak jeżeli 3 1/2 roku temu p. Bartel zapowiadał polepszenie płac urzędniczych, teraz musimy wyrazić zdziwienie, że stanowisko Rządu ograniczyć się ma tylko do życzliwego rozpatrzenia cudzych projektów, gdyż jest obowiązkiem Rządu wystąpić z inicjatywą w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#BohdanWiniarski">Podobnie jeżeli chodzi o reformę ustroju, P. Premier powiedział, że na pierwszem miejscu stoi sprawa rewizji Konstytucji. Ale znowu przypomnieć muszę, że 3 1/2 lat temu podobne oświadczenie znalazło się w expose p. Bartla. Jeżeli teraz P. Premier oświadcza, że to zagadnienie leży jak ciężka kłoda na drodze dalszego rozwoju postępu Państwa, że trzeba je usunąć przez jego rozwiązanie, to nie podobna zrozumieć, w jaki sposób z tem przekonaniem P. Premier godzi dalsze oświadczenie: „Rząd z największą uwagą śledzić będzie przebieg prac Komisji Konstytucyjnej nad. wnioskami poselskiemi”. Sądzę, że zadaniem Rządu nie jest i nie było przyglądać się biernie temu, co będzie się działo w komisji, ale zadaniem Rządu było i jest wystąpić z inicjatywą, ażeby ta rzecz szybko do końca doprowadzona została.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#BohdanWiniarski">Podobnie, jeżeli chodzi o samorząd: Polityka Rządu — mówi P. Premier — polegać będzie na „tendencji oszczędnościowej w dziedzinie budżetów komunalnych i zahamowaniu niemogących być zrealizowanemi w obecnej koniunkturze inwestycji samorządowych”. Szkoda, że tak późno przychodzi to oświadczenie, albowiem samorządy, zachęcane do szeregu inwestycji, znalazły się w tak ciężkiej sytuacji, że położenie ich nie polepszać się, ale pogarszać się będzie w najbliższym czasie.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#BohdanWiniarski">Co do administracji pozwolę sobie zacytować jedno tylko zdanie Pana Premiera: „jedynie fachowo i sprawnie funkcjonująca administracja, pozbawiona tendencji popierania poszczególnych stronnictw politycznych, nie wmieszana w wir walk partyjnych, zdolna jest do pełnienia swego szczytnego i wyjątkowo odpowiedzialnego w Państwie zadania”.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#BohdanWiniarski">Ale proszę Panów, w jak rażącej sprzeczności z temi słowami jest rzeczywistość, bo nigdy jeszcze administracja państwowa nie była w tej mierze, co obecnie, zaprzągnięta do zadań politycznych w celu popierania jednego stronnictwa. Setki i setki przykładów przytaczano w dyskusji na Komisji Budżetowej, zwłaszcza w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#BohdanWiniarski">Ja pozwolę sobie przytoczyć jeden przykład, który przedkładam Panu Premierowi. Otóż p. starosta w Wąbrzeźnie rozesłał do sołtysów pismo, w którem mówi:</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Ale jak można mówić, że setki i setki przykładów można przytoczyć?)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#BohdanWiniarski">Więc może trochę mniej.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dziękuję)</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#BohdanWiniarski">„Kierując się zasadami, mającemi na celu jak najdalsze i najintensywniejsze propagowanie idei państwowej na Pomorzu, jako najbardziej zagrożonej jednostce administracyjnej Państwa ze strony wrogich nam elementów, zamówiłem gazetę „Dzień Pomorski” zbiorowo dla wszystkich gmin wiejskich tutejszego powiatu. Abonament miesięczny w kwocie zł. 3.36 przekażą P.P. Sołtysi bezzwłocznie do Komunalnej Kasy Oszczędności pow. wąbrzeskiego w Wąbrzeźnie na konto „Dzień Pomorski”.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#BohdanWiniarski">To wszystko jest wysłane do Sołtysów w kopercie wydziału powiatowego bez znaczka pocztowego „w wykonaniu poruczonego zakresu działania”, a potem sołtysi i wójtowie, otrzymawszy tego rodzaju pisma, zwracają się do spokojnych obywateli z następującem wezwaniem: W załączeniu przesyłam nadesłane mi przez pana starostę kwity na prenumeratę „Dnia Pomorskiego”. Ze względu na doniosłe znaczenie państwowe rozpowszechnienia tejże gazety zalecam łaskawemu Panu, w Jego własnym dobrze zrozumiałym interesie, zaabonowanie „Dnia Pomorskiego” i przesłanie na ręce moje prenumeraty na grudzień względnie I kwartał 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Głos: Z jaką to jest datą?)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#BohdanWiniarski">To jest grudzień i styczeń.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#BohdanWiniarski">P. Premier Bartel będzie miał więc w tym kierunku bardzo dużo pracy.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#BohdanWiniarski">Teraz parę słów o polityce zagranicznej, bo w tej dziedzinie P. Premier był bardzo skąpy. Wprawdzie niema p. Ministra Spraw Zagranicznych i mam nadzieję, że gdy wróci, to Izba będzie mogła przystąpić do szczegółowej dyskusji nad naszą polityką zagraniczną, albowiem trzeba stwierdzić, że w dzisiejszym stanie rzeczy parlament za mało jest informowany o kierunku i zadaniach naszej polityki zagranicznej, o pracach i posunięciach, w tym kierunku wykonywanych. Społeczeństwo wogóle za mało jest interesowane przez Rząd zagadnieniami polityki międzynarodowej. Wskazówki, które znajdujemy w przemówieniu P. Premiera Bartla, są bardzo interesujące. Powiedziane jest tam, że stanowisko Polski wzrosło i wzmocniło się bardzo. Dowodem tego ma być wybór Polski do Rady Ligi Narodów i podniesienie szeregu poselstw do rangi ambasad. Proszę Panów, wybór do Rady Ligi Narodów był zgóry zapewniony, a podniesienie poselstw do rzędu ambasad jest rzeczą bardzo ważną, cieszymy się z tego niezmiernie, jednak to nie jest miara, którą należałoby przykładać do oznaczenia sukcesu Polski na terenie międzynarodowym.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#BohdanWiniarski">Jeżeli chodzi o traktat z Niemcami, to P. Premier powiedział, że będziemy musieli poczynić pewne koncesje w dziedzinie przemysłowej, a dbać powinniśmy, aby strona przeciwna w dostatecznej mierze uwzględniła charakter rolniczy naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#BohdanWiniarski">Proszę Panów, Niemcom i innym państwom wysokouprzemysłowianym, o nic innego nie chodzi, jak tylko o to, aby traktować Polskę, jako kraj wyłącznie rolniczy. Pragną one sprowadzić Polskę do roli dostawców produktów rolnych, aby zasilać nas płodami swego przemysłu, Sądzę, że ze względu jednak, że zarówno ze względu na naszą ludność robotniczą i wiejską, jak na bezpieczeństwo Państwa, na tego rodzaju koncepcje traktatowe zgodzić się nie możemy. A jeżeli P. Premier Bartel uważa, że kompromisy posunięte do rezygnacji z jakichkolwiek praw są niebezpieczne dla Państwa, to muszę zapytać, jak będzie z umową likwidacyjną polsko-niemiecką. Sprawę tę optują publiczna, a zwłaszcza ziemie zachodnie, odczuwają nie jako wielkie ustępstwo, ale jako groźbę dla przyszłości naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(Głos: A co robił Karasiewicz?)</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#BohdanWiniarski">De mortuis nil nisi bene.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#BohdanWiniarski">Jeżeli chodzi o sprawy Kościoła, to sądzę, że należałoby wyjść z tego impassu, w jakim Państwo znajduje się od lat pięciu, to jest od chwili podpisania konkordatu i przystąpić do tego, ażeby zostały wydane odpowiednie ustawy i zarządzenia. Natomiast większą uwagę Chciałbym zwrócić na zagadnienie, które P. Premier pominął milczeniem Mówił P. Premier o wyznaniu ewangelicko-ausburgskiem. To jest stare wyznanie w Polsce, z tej strony brak uregulowania nie grozi nam niebezpieczeństwem Natomiast warto byłoby się zastanowić nad pruskim kościołem unijnym w b. zaborze pruskim, który po 10 latach istnienia Państwa Polskiego ma monopol, jako państwowe wyznanie ewangelickie i walczy z kościołem ewangelicko-ausburgskim, Nie wiem, czy Rząd wie, czy może istnieje porozumienie poufne z władzami tego kościoła w Berlinie i ilu obywateli niemieckich jest pastorami w Polsce? W każdym razie to są rzeczy, które wymagają uregulowania pilniejszego chyba, aniżeli kwestia kościoła ewangelicko-ausburgskiego. Sądzę też, że stosunek Państwa do cerkwi prawosławnej powinien być w sposób zgodny z interesami Państwa i cerkwi założony, O mniejszościach narodowych powiedział P. Premier, że to zaognienie, jakie istniało dawniej, teraz szczęśliwie minęło. Nie wiem, czy nie zanadto wielkim jest optymistą. Stwierdzamy, obserwując politykę narodowościową Rządu, że ma się wrażenie, iż wszystkie posunięcia są czynione nie pod kątem widzenia wewnętrznych, istotnych potrzeb Państwa, ale pod kątem widzenia polityki zagranicznej i z tego punktu widzenia obecność p. Ministra Józewskiego w gabinecie p. Bartla musi w nas budzić niepokój. A co jest najważniejsze, to to, że można różnić się w poglądach na zagadnienie narodowościowe, na kierunek polityki, jakiego Rząd powinien się trzymać, ale jedna rzecz powinna być nareszcie ustalona niespornie, mianowicie, że wynikiem takiej, czy innej polityki na Kresach Wschodnich nie powinno być uszczuplanie naszego stanu posiadania, który utrzymaliśmy w niewoli przez lat 150, ani osłabienie żywej siły narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#BohdanWiniarski">Jeżeli chodzi o stosunek Pana Premiera Bartla do Sejmu, to muszę stwierdzić, że cenimy bardzo uprzejme słowa, boć to w dzisiejszym czasie jest rzeczą rzadką i chętnie zamykamy oczy na tę odsłoniętą nam perspektywę walki, w której Rząd mógłby powalić swego przeciwnika na obydwie łopatki i przycisnąć kolanem.</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To w cyrku teraz są tego rodzaju walki.)</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#BohdanWiniarski">Ale żeby się przekonać, czy można oczekiwać złotej ery w stosunkach między Sejmem i Rządem obecnym, chcę przypomnieć kilka fałdów z niedawnej przeszłości. Chodzi tutaj o proces p. ministra Czechowicza.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#BohdanWiniarski">W jednem ze swoich oświadczeń, mianowicie w liście do sędziego śledczego p. Minister Spraw Wojskowych pisał: „Postanowiłem wyznaczyć kredyty na wyrost bez ścisłych obliczeń, gdyż uniknąłem w ten sposób największej fuszerki, jakiejbym dokonał, gdybym spróbował normalnej pracy preliminowania nadzwyczajnych kredytów przez Sejm”. W innem oświadczeniu dodaje, że p. Bartel musiał często „gwałcić p. Czechowicza”. Pan Czechowicz skarżył się z wielkim bólem na postępowanie Rządu. „Upewniał mnie Pan Premier, pisze p. Czechowicz w swym liście, że nieprzedstawienie dodatkowych kredytów nie pociągnie za sobą poważniejszych konsekwencji, jakie wówczas już przeze mnie były przewidywane”.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#BohdanWiniarski">I kiedy te rzeczy tak się miały nawewnątrz, w Rządzie samym, jakże to wyglądało od zewnątrz, od strony Sejmu? Od strony Sejmu to wyglądało tak: na posiedzeniu Komisji Budżetowej w listopadzie 1928 r. p. referent Czapiński, mówiąc o kredytach dodatkowych, powiedział: „Dotąd prawo kontroli parlamentu jest niestety — prawda Panie Premierze, że niestety? „martwe”. Pan Premier Bartel odpowiada: „Tak jest, niestety, niestety! i potem dodaje: „Zawsze uznawałem to prawo parlamentu „. Potem jeszcze jedno oświadczenie: „Nie przychodzę tutaj, żeby sobie kpić; może być rzeczą sporną, czy identyfikować akceptację wydatków pozabudżetowych z absolutorium, udzielonem Rządowi, ale dopóki jest stan taki, jak obecny, ustawa jest niezbędną i to będzie zrobione. Proszę tylko, aby Panowie nie żądali tego ode mnie dziś, ani za tydzień a zapewniam, że Rząd będzie dążyć do tego, by tę sprawę załatwić jak najszybciej”. No i z referatu p. Liebermana wiemy, jak się ta rzecz skończyła.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: I przedłożył.)</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#BohdanWiniarski">W tym wypadku współpraca z Sejmem była dość osobliwa i może być, że i dzisiaj współpraca będzie podobna, albowiem nie możemy mieć wiary, żeby p. Bartel, choćby chciał, mógł istotnie z Sejmem tak pracować, jakby mu może i jego przekonania, które znamy, nakazywały. Współpraca będzie prawdopodobnie ograniczona do jakiegoś cichego porozumienia ze stronnictwami lewicy, ażeby przeprowadzić jak najprędzej budżet, ale z drugiej strony, jak się zdaje, ta współpraca była znacznie utrudniona przez nieporozumienia istniejące w łonie samego obozu rządzącego. Już dawno p. prezes Rybarski wyraził życzenie, ażeby te rozbieżne prądy w łonie stronnictwa rządzącego nareszcie się uzgodniły.</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#BohdanWiniarski">Nic innego nie możemy zrobić jak powtórzyć to życzenie obecnie. Te nieporozumienia, o których tutaj mówiłem, są bardzo widoczne dla Sejmu i dla kraju i przeszkadzają normalnej pracy i rządowej i sejmowej. Proszę się nie zdziwić, ale sądzę, że w tych zatargach, krzywdzi się poprostu rząd p. Świtalskiego, jeżeli się pragnie winę obecnego położenia wyłącznie zrzucić na ten właśnie krótkotrwały rząd.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#BohdanWiniarski">Po swojej dymisji P. Premier Bartel w kwietniu ub. r. oświadczył: „Wbrew temu, co się pragnie rozgłaszać, nasza sytuacja gospodarcza jest dobra... Żałobnicy znajdą zawsze sposobność do wylewania łez, ale są to łzy nieszczere, fałszywe... Mam poczucie dobrze spełnionego obowiązku”. I widocznie miał słuszność, skoro to oświadczenie zostało potwierdzone ze strony najbardziej kompetentnej.</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#BohdanWiniarski">P. Minister Skarbu oświadczył: „Ustępujący rząd p. Premiera Bartla zostawia po sobie skarbiec zasobny, kasy pełne, walutę ustabilizowaną”. A p. Minister Spraw Wojskowych do oświadczenia p. Ministra Skarbu dodał: „Panie Kazimierzu, stworzyłeś to, że Polska nieraz jest obecnie podziwiana pod względem umiejętności rządzenia”. Tymczasem zaledwie minęło 8 miesięcy, a tutaj stwierdza ten sam P. Premier Bartel, że sytuacja jest ciężka, że jest dotkliwy kryzys, że budżet napięty do niemożliwości.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#BohdanWiniarski">Czy istotnie można przypuszczać, że jest to dzieło wyłącznie tego 8-miesięcznego rządu? Nie przeczę, że rząd p. Świtalskiego zrobił, co mógł, ale przecież tak świetnego dzieła w ciągu 8 miesięcy zrujnować niepodobna. Pan Premier Bartel nie potrzebuje więc zapewniać nas, że nic się nie zmieniło, a to jest źle, że nic się nie zmieniło i że w obecnym stanie rzeczy nic się zmienić nie może. Dlaczego? Dlatego, że przed Polską stoją bardzo ciężkie przejścia. Nasza polityka zagraniczna posuwa się naprzód wśród największych trudności i kto wie, czy także nie wśród wielu błędów. Wielkie zagadnienia, na miarę dziejową zakreślone, stoją przed naszem społeczeństwem, przypominając tę legendę grecką o sfinksie drapieżnym, który położył się na drodze i zadawał przechodniom zagadki. Komu nie udało się rozwiązać zagadki, musiał ginąć. Kto wie, czy przed Polską nie stoją teraz takie zagadnienia, które Polska będzie musiała trafnie rozwiązać, albo zginie, a takich zagadnień nie rozwiąże rząd, który nie opiera się na zaufaniu społeczeństwa, który nie może się oprzeć na społeczeństwie karnem, jednolitem, zgodnem. Jeżeli w dalszym ciągu będzie trwać ta ukryta walka domowa, jeżeli będą się szerzyć miazmaty wzajemnej nieufności, podejrzeń, zepsucia i demoralizacji, to wtedy Rząd poprostu nie będzie miał siły, do której mógłby zaapelować, gdy przyjdzie ciężka potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#BohdanWiniarski">Oświadczaliśmy już niejednokrotnie z tej trybuny, że popierać będziemy wszelkie zamierzenia, które uznamy za pożyteczne dla kraju skądkolwiek będą wychodziły, ale musimy powiedzieć, że niestety nie mamy wiary, żeby Rząd p. Bartla miał siłę przeprowadzić tę gruntowną naprawę stosunków w naszej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AugustUtta">Wysoka Izbo! Długie wyczerpujące przemówienie p. Premiera przyniosło niestety mało nowego. Ze zdziwieniem słuchaliśmy tych wywodów p. Premiera, które były poświęcone obronie rządu p. Świtalskiego, rządu, który został przez Sejm wezwany do ustąpienia z powodu złej gospodarki, łamania prawa, niesłychanego zaognienia stosunków politycznych w kraju wogóle, a jeśli chodzi o Klub Niemiecki, to niemniej i z powodu tolerowania, a nawet otwartego popierania niebywałego dotąd w Polsce ucisku ludności niemieckiej przez szowinistyczne czynniki, które otwarcie w maskach sanatorów zagnieździły się w większości urzędów państwowych i różnych organizacjach społecznych, jak np. Związek b. Powstańców, Związek obrony Kresów Zachodnich i t. p. Widząc, iż rząd uchyla się od wszelkiej kontroli parlamentarnej i ignoruje interwencje posłów i senatorów, nie reaguje na żadne rekursy i skargi ludności niemieckiej, czynniki te zrobiły wszystko, aby rozbić resztki szkolnictwa niemieckiego, wywłaszczyć możliwie dużo obywateli narodowości niemieckiej z ich posiadania, lub też odebrać im środki do utrzymania przez cofanie koncesji, zwalnianie ze stanowisk, wydalanie z pracy itp.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AugustUtta">Wobec tego oczekiwaliśmy od p. Bartla, że da nam otwarte i stanowcze oświadczenie, iż tej krzywdzie, jaką wyrządzono dotychczas ludności niemieckiej, położy kres i że Rząd poprze złożone w Sejmie wnioski, lub złoży swoje projekty, zmierzające do umożliwienia obywatelom narodowości niepolskiej zachowania i pielęgnowania ich kultury, mowy i wyznania i tem samem toruje drogę do spokojnego i zgodnego współżycia wszystkich obywateli kraju.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#AugustUtta">Niestety, na takie oświadczenie p. Premier Bartel się nie zdobył. Wyraził tylko swój pogląd, że lojalny wobec Państwa obywatel Rzeczypospolitej, bez różnicy wyznania i narodowości, winien mieć zapewnione wszystkie prawa i przywileje, wynikające z treści Konstytucji. Podkreślam, że p. Premier powiedział: „winien mieć”, a nie „będzie miał”... To jest, p. Premierze, teoria, Pański nawet chwalebny pogląd, który nam nic nie daje i nic nie gwarantuje. Do twierdzenia tego mam tem więcej podstawę, iż posiadamy w tej sprawie dość długie doświadczenie z okresu ubiegłego rządów p. Bartla. Wobec tak wyraźnego uchylenia się p. Premiera od jasnego określenia stanowiska Rządu do zagadnienia, które my uważamy za jedno z najważniejszych w chwili obecnej, Klub nasz nie ma żadnej podstawy do przychylnego ustosunkowania się do jego rządu. W oświadczeniu p. Premiera, iż dążyć będzie do współpracy z parlamentem, usprawnienia administracji, wykorzenienia popierania pewnych stronnictw i grup politycznych przez administrację, oraz poświęci więcej uwagi sprawom gospodarczym, dopatrujemy się jednak pewnej zmiany dotychczasowego systemu na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#AugustUtta">Jeżeli Rząd p. Premiera Bartla pójdzie istotnie w tym kierunku i zasadniczo zmieni swój stosunek do mniejszości narodowych i za obietnicami pójdą czyny, a za lojalnych obywateli Rząd będzie uważał nie tylko tych, którzy dla zadokumentowania tej lojalności gotowi są wyrzec się języka ojczystego i odrębności narodowościowych, to umożliwi nam przez to sprecyzowanie ostatecznego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Łucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#OstapŁucki">Wysoki Sejmie! Na posiedzeniu dnia 10 b. m. wygłosił p. Premier wielką trzygodzinną mowę programową. Jako szef nowego Rządu uwzględnił p. Premier w tej mowie każdą sprawę, i to nie tylko jej bieżący moment ale i przeszły i ustosunkował się nie tylko do każdej z tych spraw, lecz i do ich szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#OstapŁucki">Niema w polityce nowoczesnej kwestii ważniejszej i bardziej skomplikowanej, jak zagadnienie polityki narodowościowej, tembardziej wówczas, gdy tuż poza granicą danego państwa znajdują się trzony żyjących w niem obcych narodów. Czyż może wobec tego nie zadziwić fakt, że dla tak ważnego i skomplikowanego zagadnienia, jak sprawa narodowościowa w Polsce, p. Premier poświęcił w swojej mowie tylko pół minuty?</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#OstapŁucki">P. Premier powiedział dosłownie: „W sprawie mniejszości narodowych powtórzę raz jeszcze, że lojalny wobec Państwa obywatel Rzeczypospolitej bez różnicy wyznania i narodowości winien mieć zapewnione wszystkie prawa i przywileje, z treści Konstytucji wynikające”. Nadto mówił dalej p. Premier: „Oświadczyć muszę, że niegdyś sztucznie przez poszczególne czynniki polityczne zaogniona t. zw. sprawa mniejszości straciła dużo na swojej ostrości, a życie samo przynosi coraz więcej potwierdzeń zgodnej współpracy wszystkich obywateli Rzeczypospolitej w twórczym wysiłku organizacji życia i Państwa”. Nic więcej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#OstapŁucki">Panie Premierze! Ta recepta: naprzód lojalność potem prawa, to bardzo zużyta już formułka polityczna. Bardzo silne państwa, które najgoręcej tę formułkę realizowały, niczego tym sposobem nie osiągnęły i przeszły już do rzeczywistości urojonej.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#OstapŁucki">Tymczasem gnębiony, ale żywiołowy ukraiński ruch polityczny, przedewszystkiem od 1917 r., uczynił ze sprawy ukraińskiej kwestię coraz większego znaczenia dla oficjalnej i nieoficjalnej polityki europejskiej. Przed kilkoma tygodniami poważna grupa senatorów w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej zgłosiła w Senacie amerykańskim wniosek, przekazany Komisji Zagranicznej, w którym wypowiedziano się za uznaniem narodowego państwa ukraińskiego, Ukraińskiej Rzeczypospolitej Ludowej.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#OstapŁucki">Okoliczność, że p. Premier poświęcił w swej tak długiej i szczegółowej mowie najkrótszy i nazbyt ogólnikowy ustęp właśnie polityce narodowościowej, tłumaczymy sobie tem, że i obecny Rząd nie ma w tej arcyważnej sprawie żadnego konkretnego programu, z którym szczerze i otwarcie mógłby wystąpić.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#OstapŁucki">Życie płynie tymczasem. Straszne są skutki tego, jak tam się tę sprawę reguluje. Czy mamy przytaczać wszystkie konkretne fakty z naszych mów sejmowych i interpelacyj? Może wystarczy tylko wspomnieć, że zostaliśmy już ogołoceni nawet z poważnej ilości cerkwi i z naszego ongiś kwitnącego szkolnictwa ludowego, że dotychczas nie mamy ani jednej ukraińskiej zawodowej szkoły państwowej, że z ogromnych corocznych budżetów państwowych nie otrzymują niczego nasze towarzystwa naukowe i gospodarcze, muzea, teatr, że nawet Tymczasowy Wydział Samorządowy we Lwowie znikł, że nawet powiatowy samorząd w 3 województwach ukraińskich zniesiono, że w budżetach gmin ukraińskich wyższe instancje skreślają wszelkie pozycje na ukraińskie cele oświatowe i gospodarcze, że nie zważając na bezprzykładne w świecie przeludnienie i małorolność na terytorium ukraińskiem, obdarzono nas osadnictwem, — że nawet w kontyngentach emigracji sezonowej prawie zupełnie wieliminowuje się Ukraińców, że nawet najlepszym i najżywotniejszym spółdzielniom ukraińskim odmówiono w bankach państwowych kredytu, że tysięcy ukraińskich kolejarzy dotychczas nie przyjęto z powrotem na służbę państwową, że nawet kraj nasz nazwano Małopolską, jak ongiś Rosja nazywała ziemie nasze Małorosja, i t. d. i t. d.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#OstapŁucki">12 lat temu obydwa narody nasze znowu orężem walczyły ze sobą. Pokonano nas w tym boju, ale Panowie macie dziś państwo własne i na części naszych ziem. Jeśli dalsza walka obronna z naszej strony jest sama przez się zrozumiała, to czemże jest ta walka z takiemi wynikami z naszej strony i przeciw nam prowadzona? Chyba prawem siły. Lecz i ta zasada nigdy i nigdzie dobrych wyników nie dała.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#OstapŁucki">Ta walka przeciw nam prowadzona nie traci niczego na swej ostrości. Przeciwnie, ona zaostrza się. Nasze wnioski w Sejmie w sprawie szkolnej, w sprawie uniwersytetu ukraińskiego, czy lwowskiego Domu Narodowego, niestety są beznadziejne. Polityka kredytowa zaostrzyła się tak dalece, że spółdzielniom naszym odmówiono nawet nawozowego kredytu, W społeczeństwie polskiem, nawet w prorządowej prasie utrwala się program regionalistyczny, negujący samo istnienie narodowości ukraińskiej i rozkładający nas na obce plemiona hucułów, bojków, podolaków, wołyniaków i poleszczuków. Nawet obecny p. Minister Spraw Wewnętrznych oświadczył na Komisji Budżetowej, że nie dopuści do tego, aby województwo wołyńskie stało się czwartem województwem galicyjskiem.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#OstapŁucki">Czy to nie jest echem znanej zasady politycznej: divide et impera? To rozkładanie jednolitego narodu ukraińskiego nie jest oczywiście groźne, gdyż życie silniejsze jest od wszelkich sofizmatów. Tak samo oceniamy i fakt teraźniejszego wskrzeszenia i umacniania wśród nas strupieszałych stronnictw rusofilskich, wyznających zasadę nie tylko politycznej, ale i narodowej jednolitości ”ruskawo narodu”. Taka polityka Rządu — to tragikomiczny i złośliwy absurd polityczny”.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#OstapŁucki">Pan Premier tłumaczy tę linię polityczną tem, że tylko lojalny wobec Państwa obywatel Rzeczypospolitej może mieć zapewnione prawa, z treści Konstytucji wynikające. Nie łatwo jednak oznaczyć, co to jest lojalność i kto jest nielojalny. Pan Premier podkreśla, że tylko poszczególne czynniki polityczne ukraińskie są nielojalne, w narodzie zaś coraz więcej lojalności. Czemuż więc w takim razie odebrano temu narodowi samorząd, szkoły i nawet kredyty nawozowe? Czemu dalej wzrasta apetyt miarodajnych kół społecznych nawet na cerkwie tego narodu i na mienie cerkiewne? Członkowie Klubu Ukraińskiego nie potrzebują nauki w szkole ludowej ani nawozów!</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#OstapŁucki">Jeszcze jedno: sprawy narodowościowe przestały być zagadnieniem wewnętrzno-państwowem. Pan Minister Zaleski niezupełnie jest z tego zadowolony, ale to rzeczy nie zmienia. W swoim czasie Rząd i Sejm zobowiązały się wobec czynników międzynarodowych do wydzielenia ziem ukraińskich w autonomiczną jednostkę administracyjną do stworzenia uniwersytetu ukraińskiego. Nie widzimy ani jednego ani drugiego. Czyja to nielojalność?</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#OstapŁucki">Naszem zdaniem lojalność jest wogóle zupełnie nieodpowiednim miernikiem dla polityki narodowościowej, dla wymiaru praw z treści Konstytucji wynikających. Poza podatkiem i rekrutem wszelkie cechy lojalności przechodzą w sferę uczuciowo-metafizyczną. Nie tylko od posterunkowego, ale nawet od starosty i wojewody nie można wymagać, by mógł być sprawiedliwy, w praktycznem zastosowaniu tej psycho-analizy. Zejdźmy więc raczej na twardy grunt prawnej legalności rekruta i podatku. To zupełnie wystarczający i realnie uchwytny wymiar naszych obowiązków, który musi być zrównoważony prawami, z treści Konstytucji wynikającemi.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#OstapŁucki">Jeśli naszą nielojalność widzi się w tem, że w swoim czasie w Sejmie oświadczyliśmy wyraźnie, że naród ukraiński dąży do własnego państwa narodowego, to odpowiadamy na to, że tak jest, że to jest jednak dobrem prawem każdego narodu.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#OstapŁucki">Nie wchodząc w tem miejscu więcej w zawiłe strony tego sporu, oświadczamy, że żadną miarą z takiego stanowiska naszego wynikać nie może, aby w teraźniejszej rzeczywistości polskiej naszym udziałem były same tylko obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#OstapŁucki">Bezsprzecznie kazuistycznie można jeszcze i dziś tłumaczyć ryczałtowe zwalniania się państwa ze wszelkich obowiązków w polityce narodowościowej ze względu na uczuciowo-metafizyczną nielojalność pokonanych. Ale my wiemy, że jest to już tylko śpiew łabędzia gasnącego świata. Już zrodziło się w świecie nowe rozumienie sprawiedliwości w tych sprawach. Już świta nowy dzień, już utrwala się nowe przekonanie, to mianowicie, że i najsilniejsze państwa nowoczesne obowiązane są prowadzić nawet swe kolonie afrykańskie do równego i wolnego współudziału w rodzinie narodów cywilizowanych.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#OstapŁucki">I słusznie pisał niedawno obecny angielski minister Skarbu, że żaden naród nie ma prawa do trwałego panowania nad drugim narodem. Wiemy, że starej polityce wszędzie niełatwo zżyć się z tą nową rzeczywistością. Uparty jednak chłop ukraiński szczęśliwie przeżył już największe wrogie mu potęgi. Historia daje nam pełne prawo budowania dalej polityki naszej na życiowym interesie tej właśnie siły. Na wszelki jednak wypadek może nie od rzeczy będzie zauważyć, że obecna państwowa polityka narodowościowa w każdym razie do niczego dobrego Polski nie doprowadzi. Gdy mając nas obecnie w swych granicach, bijecie nas gospodarczo i politycznie, to z całą pewnością gospodarczo i politycznie jeszcze dotkliwiej bijecie Panowie samych siebie, Hasło „im gorzej, tem lepiej” zawsze mniej szkodzi w polityce narodowościowej rządzonym niż rządzącym.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#OstapŁucki">Dotychczasowa polityka narodowościowa nie wzbudza w nas zaufania.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#OstapŁucki">Oto jest nasza spokojna i rzeczowa odpowiedź na onegdajsze oświadczenie p. Premiera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Hartglas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#ApolinaryHartglas">W imieniu Koła Żydowskiego mam zaszczyt złożyć Wysokiej Izbie następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#ApolinaryHartglas">W swojem expose p. Premier Bartel pomiędzy innemi sprawami państwowemi, które wyjaśniał i rozważał, poruszył także sprawę żydowską, sprowadziwszy ją wyłącznie do sprawy wyznania żydowskiego i gmin żydowskich. Zapowiedział im uregulowanie tych spraw zapomocą odpowiednich zarządzeń.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#ApolinaryHartglas">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, iż sprawa gmin żydowskich, która zwłaszcza na kresach utknęła na martwym punkcie, domaga się załatwienia ostatecznego, ażeby gmach wyznaniowego samorządu żydowskiego został już wreszcie wykończony. Minął już rok przeszło od czasu wyborów do rad i zarządów gmin żydowskich na kresach, dotychczas jednak nie otrzymały one możności rozpoczęcia swej działalności wskutek braku rozporządzenia wykonawczego do ustawy o gminach żydowskich. Nieuregulowana pozostała np. kwestia ściągania składek od członków gmin, skutkiem czego nie mogą być zatwierdzone ich budżety; brak regulaminu do wyboru rabinów. W Kongresówce kadencje zarządów i rad gminnych już minęły, a nowych wyborów dotychczas jeszcze nie rozpisano. Dotychczas nie została uruchomiona Rada Religijna, w ustawie o gminach przewidziana. Jeżeli Rząd p. Bartla zamierza wszystkie te sprawy uregulować i załatwić w myśl potrzeb żydowskich, spotka się w tej materii z całkowitem uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#ApolinaryHartglas">Musimy jednak zaznaczyć z całym naciskiem: sprawa gmin żydowskich nie wyczerpuje kwestii żydowskiej w Polsce, ani też w chwili obecnej nie może być uważana za najbardziej dotkliwą, a obecna wyznaniowa gmina żydowska nie wyczerpuje dążeń ludności żydowskiej do samorządu narodowego.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#ApolinaryHartglas">Położenie gospodarcze ludności żydowskiej jest obecnie rozpaczliwe. Kryzys gospodarczy, panujący w kraju, dotyka żydów daleko boleśniej niż innych obywateli, albowiem jego skutki potęguje systematyczne wypieranie żydów z zajmowanych przez nich placówek w handlu i przemyśle, uprawiane zarówno przez zrzeszenia o charakterze prywatnym, a tolerowane przez władze, jakoteż i stosowane również przez czynniki rządowe przy monopolach, etatyzacji i rozmaitych kartelach, tworzonych rzekomo w celu standaryzacji przemysłu i handlu. Żydów, których się usuwa z tych placówek, czy to są pracodawcy, czy pracownicy, nie przyjmuje się do przedsiębiorstw, prowadzonych lub subsydiowanych przez Rząd; nie robi się nic dla przewarstwowienia pauperyzowanych w ten sposób mas żydowskich; wręcz odwrotnie, utrudnia się im dostęp do rolnictwa i do pracy fizycznej w przedsiębiorstwach zarówno rządowych jak i samorządowych. Nie wspiera się usiłowań żydowskich stowarzyszeń społecznych, dążących do przewarstwowienia gospodarczego ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#ApolinaryHartglas">Ciężary podatkowe nadal przekładane są w stosunku niewspółmiernym na barki zniszczonych ekonomicznie płatników żydowskich, przyczem za ściągane z nich pieniądze buduje się placówki, których zadaniem istotnem jest dalsze rujnowanie tychże żydowskich płatników. Podczas gdy obciążonej w o wiele mniejszym stopniu ludności wiejskiej czyni się rozmaite ulgi podatkowe, ludność miejska handlująca, a więc przeważnie ludność żydowska nie może się żadnych ulg doprosić.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#ApolinaryHartglas">Ograniczenia prawne ludności żydowskiej wbrew wszelkim zapowiedziom obowiązują nadal i w praktyce są stosowane przez władze administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#ApolinaryHartglas">W dziedzinie szkolnictwa żydowskiego, zarówno ogólnego jak i zawodowego, stan rzeczy w stosunku do żydów w niczem dotychczas się nie zmienił. Możemy nawet zanotować zmiany na gorsze, gdyż czyni się trudności studentom-żydom, wyjeżdżającym za granicę na studia medyczne. Ludność żydowska nie ma ani jednej szkoły powszechnej, utrzymywanej przez Państwo, a prowadzonej w języku hebrajskim lub żydowskim, zgodnie z kulturalnemi potrzebami żydów. Odbywa się nawet stopniowa redukcja liczby szkół powszechnych z wykładowym językiem polskim, przeznaczonych dla ludności żydowskiej. Jednocześnie wprowadza się w coraz większej liczbie do tych szkół żydowskich nauczycieli nieżydów, uszczuplając w ten sposób liczbę warsztatów pracy dla nauczycieli żydów, którzy do szkół nieżydowskich dostępu nie mają. W szkolnictwie zawodowem czyni się nadal trudności, często nie do zwalczenia, prywatnemu żydowskiemu szkolnictwu zawodowemu, pomimo, iż dostęp do zawodowych szkół państwowych dla młodzieży żydowskiej jest niezmiernie utrudniony. Cały ciężar utrzymania żydowskiego szkolnictwa, zwłaszcza z wykładowym językiem hebrajskim lub żydowskim, spada na barki samej ludności żydowskiej, zmuszonej wobec tego ponosić podwójne ciężary.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#ApolinaryHartglas">Państwo nie daje prawie żadnych subsydjów dla tego szkolnictwa, a ostatnio administracja skreśla w budżetach miast kresowych pozycje, przeznaczone na zasiłki dla instytucji oświatowych, a nawet i społeczno-filantropijnych, utrzymywanych przez ludność żydowską.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#ApolinaryHartglas">Jeżeli do tego dodamy, iż dotychczas nie znowelizowano ustawy o odpoczynku niedzielnym, i pracująca ludność żydowska, wierna przepisom swojej religii, zmuszona jest odpoczywać przez dwa dni przeszło w tygodniu, co zmniejsza jej zdolności zarobkowe i konkurencyjne, — to będziemy mieli całkowity prawie obraz opłakanego i coraz bardziej pogarszającego się stanu ludności żydowskiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#ApolinaryHartglas">Z przykrością stwierdzić musimy, iż w expose p. Premiera stan ten nie znalazł żadnego odzwierciedlenia.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#ApolinaryHartglas">Uważamy za konieczne stwierdzić wobec społeczeństwa żydowskiego i wobec kraju istotne położenie żydowstwa w Polsce. Oczekujemy, iż Rząd uzna konieczność poważnego zajęcia się wszystkiemi, poruszonemi wyżej zagadnieniami i usunięcia tego katastrofalnego stanu, w którym się ludność żydowska znajduje, a który na czas dłuższy bez poważnej szkody dla Państwa utrzymać się nie da.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kohut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#OsypKohut">Wysoki Sejmie! P. Premier, omawiając te wszystkie sprawy w swojem expose, które były przedmiotem walk między Rządem, a Sejmem, wspomniał i o t. zw. sprawie mniejszości narodowych, zaliczając do nich także ludność ukraińską, zamieszkującą zwarcie swoje zachodnio-ukraińskie terytorium. Jako przedstawiciel sejmowej reprezentacji tej ludności, poświęcę kilka uwag temu oświadczeniu, tej wzmiance p. Premiera, bo nasze stanowisko zasadnicze sprecyzowaliśmy w naszej prawno państwowej deklaracji, złożonej z tej trybuny przy otwarciu tego Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#OsypKohut">Zaznaczam, że tak zwana kwestia mniejszości narodowych właściwie nie była nigdy przedmiotem walk między Rządem a Sejmem do tego stopnia, aby większość sejmowa żądała ustąpienia rządu z powodu jego stanowiska w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#OsypKohut">Co do enuncjacji p. Premiera, to zauważyć należy, że takie czy inne słowa jednej osoby, chociażby była premierem państwa, nie rozstrzygają, nie mają decydującego wpływu na istnienie, czy nieistnienie jakiegoś narodu, bo wiedzą o tem wszyscy, a osobliwie naród polski, że sam naród tylko rozstrzyga tę kwestię.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#OsypKohut">Wie o tem specjalnie naród polski, nad którym nieraz grzmieli premierowie carscy, czy premierowie kajzerowscy. Jednakowoż oświadczenie p. Premiera, wypowiedziane z tej trybuny, słyszane przez organa władz od najwyższych do najniższych, dla których oświadczenie p. Premiera musi stanowić wytyczną ich działalności, jest tak horendalne, że musi wywołać najbardziej stanowczy protest ze strony każdego kulturalnego człowieka, kimbykolwiek był.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Czy nie za ostro?)</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#OsypKohut">Oświadczył mianowicie p. Premier Bartel, że ludność mniejszości narodowych korzystać może z praw obywatelskich, zagwarantowanych przez Konstytucję, tylko pod warunkiem lojalności.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A to zbrodniarz, że tego żądał.)</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#OsypKohut">Otóż po pierwsze, ten wymóg lojalności jest sprzeczny z Konstytucją i prawem, albowiem ani Konstytucja ani prawo takiego pojęcia nie zna wogóle.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Lojalności wobec własnego państwa?)</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#OsypKohut">Nie zna, widać, że Pan nie zna własnej Konstytucji, albowiem ani Konstytucja ani prawo takiego pojęcia nie zna. A gdy Konstytucja wylicza pewne obowiązki obywatelskie, jak służba wojskowa, czy opłacanie danin publicznych, to przecież obowiązków tych nie stawia jako warunków, od spełnienia ich nie czyni ona zależnem korzystanie z praw obywatelskich.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(Głos: To znaczy, że nie trzeba być lojalnym względem państwa?)</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#OsypKohut">Przecież nawet cudzoziemcy, od których p. Premier nie będzie wymagał lojalności, mają zagwarantowaną zasadniczą równość z obywatelami państwa. Jeżeli więc p. Premier obecnie stawia lojalność jako warunek korzystania z praw obywatelskich, to jest to przeciwne Konstytucji, jest naruszeniem Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Lojalność jest przeciw Konstytucji!)</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#OsypKohut">Z drugiej strony biorąc rzecz praktycznie, to takie postawienie sprawy przez p. Premiera jest niczem innem, jak tylko wyjęciem narodu ukraińskiego z pod praw, albowiem tak p. Premier, jak, co ważniejsze, urzędy, które mają urzeczywistniać prawo, nie wezmą tego słowa według jego prawdziwego znaczenia, którem jest: praworządność, szczerość i niefałszywość, lecz rozumieją przez to słowo właśnie wszystko inne. Każdy Polak na ziemiach ukraińskich, każdy urzędnik polski, każdy policjant rozumie przez to słowo najniemożliwsze rzeczy i tak:</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#OsypKohut">Nielojalnością jest nazywanie się Ukraińcem.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda!)</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#OsypKohut">Nazwa ta jest przecież urzędowo proskrybowana. Urzędnik nie może nazwać się Ukraińcem, musi nazywać się Rusinem. W szkole zabrania się używać tego terminu, a nakazuje się termin „ruski”. Cała prasa polska, w szczególności prorządowa</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Niech Pan nie mówi, że cała.)</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#OsypKohut">wyraźnie wyjaśnia swoim czytelnikom, że obywatelami Państwa są Rusini, ci zaś, którzy nazywają się Ukraińcami, są wrogami Państwa Polskiego. Nielojalnością jest obrządek grecko - katolicki w tem państwie arcykatolickiem. Od osób, starających się o posadę rządową, albo samorządową, żąda się przejścia na obrządek rzymsko - katolicki. Kreowanie w Warszawie cerkwi grecko - katolickiej uważa się za szkodę dla Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#OsypKohut">Nielojalnością jest, gdy w urzędzie mówi w języku ukraińskim osoba, o której wiadomo, że zna język polski. Mówi się o takim, że jest zaciętym Ukraińcem i że w ten sposób demonstruje swoją wrogość względem polskości.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#OsypKohut">Nielojalnością jest prenumerowanie i czytanie legalnie wychodzących czasopism ukraińskich, nielojalnością jest święcenie obchodów narodowych ukraińskich, organizowanie towarzystw ekonomicznych i kulturalnych ukraińskich, nielojalnością jest nienalepienie na oknie nalepki Towarzystwa Szkoły Ludowej, niedanie datków na polskie cele narodowe, niewzięcie udziału w obchodach narodowych polskich.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#OsypKohut">Wszystko to jest nielojalnością, ogólnie przez Polaków na ziemiach ukraińskich tak nazywaną, przez policję notowaną i rozstrzygającą o traktowaniu ludności przez władze.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#OsypKohut">Nie mówię już o rzeczach innych, np. o tem, że nielojalnością jest nawoływanie do praworządności. To nie jest już nielojalnością, to jest już przestępstwem, ściganem sądownie. Jeżeli tedy takie rzeczy uważa się za nielojalne, to czy znajdzie p. Premier na wszystkie miliony Ukraińców jedną osobę, któraby nie popełniła którejkolwiek z tych nielojalności? A jeżeli takie są stosunki, a p. Premier uzależnia korzystania z praw obywatelskich od lojalności, to w takiem razie oświadczenie p. Premiera jest nie tylko naruszeniem Konstytucji, ale w praktyce jest ono wyjęciem narodu ukraińskiego z pod prawa.</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#OsypKohut">Wreszcie stanowisko p. Premiera jest przeciwne zdrowemu rozsądkowi. Jest przecie zasada: ad impossibile nemo tenetur. P. Premier żądając od Ukraińców lojalności, żąda rzeczy niemożliwej. Od narodu ukraińskiego, który zamieszkuje zwarcie swoje narodowe terytorium zachodnio-ukraińskie, stanowiące jednolitą całość z pniem macierzystym, od narodu, który czynem orężnym bronił swego prawa samookreślenia, od narodu traktowanego jak niepożądany tubylec na kolonizowanym terenie, odartego nie tylko z praw, wypływających z jego odrębności narodowej, ale nawet z praw, zagwarantowanych przez Konstytucję, od tego narodu żądać miłości — jest rzeczą niemożliwą, jest żądaniem nie lojalności, lecz żądaniem fałszu i upodlenia. I tworzą rządy polskie ten fałsz i to upodlenie: za ciężkie pieniądze tworzą jakieś „zgody polsko-ruskie” w Krakowie, wydają gazety jak „Selanyn” w Galicji Wschodniej i „Ukraińska Nywa” na Wołyniu. A chociaż fałsz i upodlenie jest w życiu ludzkiem zjawiskiem nieprzemijającem, to jednakowoż fałsz i upodlenie, tworzone za pieniądze rządowe, wśród narodu ukraińskiego jest tak niskie i nienaturalne, że ginie ono prędzej, zanim się narodzi.</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#OsypKohut">Oto jakie znaczenie praktyczne ma oświadczenie p. Premiera w kwestii mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#OsypKohut">Powiedziałem na wstępie, że takie stawianie sprawy niepolskich narodów pod kątem widzenia lojalności jest tak horendalne, że musi wywołać sprzeciw każdego człowieka. Tem wyjaśnić należy fakt, że horendalność tę dojrzał i Minister Spraw Wewnętrznych p. Józewski, który na Komisji Budżetowej zaraz dnia następnego wyraźnie odrzucił zasadę lojalności, nie zmieniając zresztą swego całkowicie negatywnego stanowiska do narodów niepolskich.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#OsypKohut">Gdy tedy zważymy, że wszystkie czasopisma powtórzyły i podkreśliły oświadczenie p. Premiera o warunku lojalności, że pójdzie to oświadczenie w kraj, dotrze do każdego urzędu, dotrze do każdego policjanta i da im prawo i obowiązek dalszego ubezprawniania ludności ukraińskiej, — to proszę Panów uprzytomnić sobie, jak nie dorośli obecni sternicy do zagadnienia, jak je lekceważą i zbywają pustym frazesem, wywołującym jednakowoż w praktyce fatalne i absurdalne stosunki.</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#JanDąbski">Udzielam głosu p. Smulikowskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JulianSmulikowski">Wysoki Sejmie! Daleki od optymizmu, jaki cechował p. Premiera Bartla, gdy chodzi o współpracę Rządu z Sejmem, Klub PPS. dawn. Frakcji Rewolucyjnej stoi na stanowisku ustosunkowania się rzeczowego do poczynań Rządu. Klub nie zawaha się popierać Rząd w tych zamierzeniach, które mają za zadanie wyprowadzić kraj z ciężkiego położenia gospodarczego, będącego odbiciem nie tylko koniunktury i wpływów zagranicznych, lecz wynikającego zarazem z wewnętrznych trudności, z któremi borykać się musi młode Państwo po okresie fatalnych rządów przedmajowych. Stanowisko nasze wynika przedewszystkiem z tego założenia głównego, iż jako posłowie poczuwamy się do obowiązku dać Państwu wszystko to, co mu jest potrzebne do normalnego rozwoju, bez względu na stopień sympatii dla tego czy innego rządu. Uważalibyśmy to za rzecz niegodną obywatela polskiego, gdybyśmy uzależniali nasze głosy wobec konieczności państwowych od stanowiska Rządu co do szczegółowych żądań poszczególnych grup społecznych lub politycznych. Tam, gdzie chodzi o dobro Państwa, nie może być dłużej cierpiana niezdrowa licytacja, przejawiająca się niestety w dotychczasowych faktach życia sejmowego, a wijąca się jak czarna nić od okresu, w którym przewaga wpływów poszczególnych stronnictw sejmowych z ich wąskiem pasmem interesów górowała nad dobrem powszechnem i interesem Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#JulianSmulikowski">Uważamy, że obecnie najważniejszem zadaniem Rządu jest intensywna, planowa organizacja życia gospodarczego w Polsce, przedewszystkiem w tym celu, aby stworzyć warunki dla wszechstronnego spełnienia tych rozlicznych zadań w dziedzinie potrzeb ekonomicznych, społecznych i kulturalnych, które oczekują jak najspieszniejszej realizacji. Jako posłowie stronnictwa robotniczego przyjmujemy z zadowoleniem wyraźne zaakcentowanie w expose p. Premiera szeregu postulatów klasy pracującej, w szczególności dotyczących bezrobocia i opieki nad bezrobotnymi przez pośrednictwo pracy, ubezpieczenie bezrobotnych, dalej sprawy umów zbiorowych, planu podjęcia akcji budowy małych mieszkań, a wreszcie zapowiedź wniesienia projektu wielkiej scaleniowej ustawy o ubezpieczeniach społecznych, wśród których ubezpieczenie na starość jest jednym z najważniejszych działów, i wyrażamy życzenie, by Rząd przystąpił do najszybszej realizacji tych zamierzeń, rozszerzając nadto inicjatywę w dziedzinie dalszych ustaw ubezpieczeniowych, by wreszcie nie spoczął w akcji, uzdrawiającej stosunki, panujące w Kasach Chorych i t. p. instytucjach społecznych.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#komentarz">(P. Pająk: Oni muszą tak mówić.)</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#JulianSmulikowski">Uderz w Kasę Chorych, a Pająk się odezwie.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(P. Pająk: Szkoda, że Pan był kiedyś socjalistą.)</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#JulianSmulikowski">Tego pokroju socjalistą, co Pan, nigdy nie byłem.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(P. Pająk: Jestem z tego bardzo zadowolony, bo bym się wstydzić musiał.)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#JulianSmulikowski">Filistrem nigdy nie będę.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#JulianSmulikowski">Podzielamy opinię, iż zadaniem obecnego Sejmu jest zmiana ustawy konstytucyjnej, czemu daliśmy wyraz w szczegółowych przemówieniach przedstawicieli naszego klubu w tej Wysokiej Izbie. Z zmianami temi wiążemy los i przyszłość Państwa, tudzież emancypację szerokich rzesz pracujących do czynnika nie tylko formalnie, lecz faktycznie decydującego i tworzącego nową Polskę, Polskę opartą na przywileju pracy, którą chronić będą silne i trwałe rządy. Odróżniając ważny plan reformy ustroju od taktycznych pociągnięć niektórych stronnictw sejmowych, nie zejdziemy do roli frymarczących najwyższemi wartościami państwowemi w interesie drobnych celów i ambicji grup polityczno partyjnych, które pragną stary a szkodliwy system rządzenia podnieść do ideału jakoby szerokich warstw pracujących.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#JulianSmulikowski">Zapowiedź p. Premiera Bartla o bardzo ułamkowem spełnieniu obowiązku Rządu, gdy chodzi o postulaty pracowników państwowych, nie może być przez nasz Klub przyjęta za wystarczającą, a przeciwnie musimy się domagać od Rządu, ażeby wystąpił z inicjatywą wyszukania takich źródeł dochodu, z którychby nie tylko można spłacić należności, jakie skarb ma wobec pracowników państwowych, lecz któreby zezwoliły na definitywne uregulowanie sprawy coraz bardziej cierpiących niedolę setek tysięcy pracowników i ich rodzin, zarówno w czynnej służbie, jak i na emeryturze. Fakt, że Sejm odrzucił projekty ustaw, które miały zapewnić Rządowi nowy dopływ funduszów, nie zwalnia Rządu od obowiązku przygotowania realnego projektu dla poprawy bytu pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#JulianSmulikowski">Z wielkiem zaniepokojeniem odnosimy się do tego ustępu expose p. Premiera, który dotyczy sprawy budownictwa szkolnego i łączącej się z niem realizacji powszechnego nauczania. Przyrost dzieci w wieku szkolnym, fakt niewątpliwie z punktu widzenia interesów państwowych radosny, grozi prawdziwą katastrofą z powodu braku wszelkich przygotowań zarówno Rządu, jak i społeczeństwa, odpowiadających ogromowi potrzeb w tej dziedzinie. Fakt ten powoduje już w dzisiejszym stanie rzeczy odpędzanie młodzieży od wrót szkolnych z powodu braku miejsca, nadmierne przeciążanie pracą nauczycieli i coraz bezradniejszą akcję opieki społecznej wobec licznej rzeszy młodzieży, pozbawionej żywności, odzieży, książek i przyborów szkolnych. Oczekujemy więc od Rządu szeroko zakreślonego planu, który powinien się wyrazić w osobnym nadzwyczajnym budżecie, opartym o nowe a może specjalne źródła dochodowe, któreby pozwoliły ująć ten sympatyczny żywioł w karby obowiązku szkolnego i warunków, umożliwiających jego spełnienie.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#JulianSmulikowski">Kończąc, wyrażamy zapatrywanie, że w nowym tym okresie współpracy Rządu z Sejmem należy dążyć do najrychlejszego wyjaśnienia sytuacji politycznej, i wierzymy, że Rząd, w którym zasiada Marszałek Piłsudski, uczyni to szybko w interesie powszechnego dobra.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Gawrylik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JózefGawrylik">Proszę Panów! Expose p. Premiera Bartla jaskrawo udowodniło, że nasze stanowisko Klubu Białoruskiego Chłopsko-Robotniczego, któremu wyraz daliśmy niejednokrotnie, jest słuszne.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#JózefGawrylik">Zmiana Rządu przez głosowanie w Sejmie żadnej zmiany w rzeczywistości nie przyniesie.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#JózefGawrylik">W wyniku komedii manewrów sklejonej sztucznie opozycji, w której P. P. S., Wyzwolenie, Stronnictwo Chłopskie, mieniące siebie obrońcami mas pracujących, połączyły się z przedstawicielami burżuazji, przychodzi do władzy p. Bartel. Opozycja krzyczała wciąż, że walczy z systemem pomajowym, teraz robi minę, że system ten zwalczyła.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(P. Pająk: Ale Pańskiej minie nikt nie dorówna.)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#JózefGawrylik">P. Bartel zaś powiada wyraźnie, że przyjście jego do władzy nie oznacza ani na chwilę odstąpienia od zasad pomajowych.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#JózefGawrylik">P. P. S. doskonale zdaje sobie sprawę z tego powiedzenia, wie dobrze, jak zrozumieją to powiedzenie masy chłopskie i robotnicze. Dlatego właśnie p. Diamand przychodzi z pomocą p. Bartlowi i w celu dalszego oszukiwania mas pracujących mówi: wprawdzie niektórzy zarzucają, że p. Bartel chce dalej prowadzić politykę swych poprzedników, ale słowa te były tylko pewnym konwenansem, to znaczy słowami grzeczności, wypowiedzianemi na pożegnanie się z poprzednikami. P. Diamand ma nadzieję, że polityka będzie odtąd prowadzona w innym duchu.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Głos: Co to za gazeta burżuazyjna, gdzie są takie trudne słowa?)</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#JózefGawrylik">Więc inaczej mówiąc p. Diamand powiedział do chłopów i robotników tak: P. Bartel tylko źle się wyraził, ale to dobry człowiek, właśnie taki, jakiegośmy chcieli. Teraz, Panowie z P. P. S. nic Wam nie pomogą Wasze oszukańcze frazesy radykalne. Masy pracujące...</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(P. Pająk: To Pan będzie miał kierownictwo tych mas pracujących, o co więc chodzi?)</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#JózefGawrylik">Czy masy pracujące uwierzą, że panowie oddadzą swoje majątki, swoje fabryki i swoje uprzywilejowane położenie? Jesteście podobni do tego kucharza z bajki Krylowa, kucharz ten mówił do kota: „Kot Waśka płut, Kot Waśka wór, On jazwa zdiesznich miest, — A Waśka słuszajet da jest”.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#JózefGawrylik">Osoba p. Bartla nie jest dla nas nowa. To jest ten p. Bartel, którego Piłsudski obdarzył urzędem premiera w pierwszych dniach po swojem krwawym zwycięstwie.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#JózefGawrylik">Dla mas pracujących Zachodniej Białorusi....</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#komentarz">(Głos: Co to jest Zachodnia Białoruś, nie wolno tak mówić!)</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#JózefGawrylik">To jest ten p. Bartel, który rozgromił i uwięził stotysięczną organizację chłopów białoruskich „Hromadę”, który krwią zalał ziemie Białoruskie. Za p. Bartla policja rozstrzeliwała karabinami maszynowemi bezbronną ludność demonstrującą, — jak to było w Kosowie, gdzie zabiła sześciu chłopów, raniąc 53.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#komentarz">(Głos: Kto Panu to napisał?)</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#JózefGawrylik">Ja sam widziałem, nie potrzebuję, żeby mi kto pisał. Widziałem te kaleki, które stały przed sądem za to, że policja je biła, kaleki bez rąk, bez nóg i kaleki te nadto poszły do więzienia. To zapisane jest krwią w sercu każdego Białorusina. I oto w pierwszych dniach nowego premierostwa p. Bartla ujawnia się polityka nowego Rządu względem mas pracujących Zachodniej Białorusi.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: Co za Zachodnia Białoruś?)</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#JózefGawrylik">Za caratu nie było Polski, tylko „Priwislinie”, a teraz w Polsce niema Białorusi, tylko „Kresy Wschodnie”.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#JózefGawrylik">Uwzględniając kilkakrotne wezwania ludności, chcieliśmy odbyć wiec sprawozdawczy w Kosowie Poleskim. W tym celu wysłano podanie do starostwa o zezwolenie na odbycie tego wiecu.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#JózefGawrylik">Panowie, którzy tutaj energicznie protestujecie przeciwko użyciu słów Zachodnia Białoruś, nie chcecie wiedzieć, że władze rzekomo jednolitej Polski odmienne stosują przepisy na ziemiach białoruskich. Na naszych ziemiach istnieje wyjątkowe rozporządzenie z roku 1919 z czasów generalnego komisarza ziem wschodnich, p. Osmołowskiego. Rozporządzenie to nakazuje nam składanie podań o zezwolenie na wiece.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#komentarz">(Głos: Takie rozporządzenie obowiązuje w całej Polsce)</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#JózefGawrylik">Przepraszam, nie w całej Polsce obowiązuje, a tylko w pięciu województwach wschodnich, to jest na ziemiach Białoruskich i Ukraińskich. Od pana wojewody dostaliśmy w odpowiedzi następujące pismo: Na pismo z dnia 2.1. br. nr 356/30 zawiadamia się: na podstawie art. 1 rozporządzenia komisarza ziem wschodnich z 25 maja 1919 r. nie zezwalam na urządzenie w dniu 9 stycznia br. wiecu sprawozdawczego na rynku w Kosowie Poleskim. Od decyzji niniejszej przysługuje odwołanie do Ministerstwa” i t. d. Oprócz tego starosta rozesłał przez sołtysów do wszystkich wsi następujące dwa zarządzenia. Pierwsze brzmi:</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#JózefGawrylik">Stosownie do telefonogramu starosty w Kosowie z dnia 6.1.1930 r. nr I. O. A. 7 urząd gminny ogłasza ludności tych wiosek, że jarmark w dniu 8.1. 1930 r. w Iwacewicach i w dniu 9.1. 1930 r. w Kosowie nie odbędzie się z powodu pomoru i chorób zakaźnych”.</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Wyjątkowo trafny okólnik.)</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#JózefGawrylik">Drugie rozporządzenie brzmi następująco:</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#JózefGawrylik">„Stosownie do polecenia p. starosty powiatowego w Kosowie Poleskim z dn. 7.1. br. nr I. P. 4 B., urząd gminny poleca sołtysowi niezwłocznie ogłosić ludności tamtejszych wiosek, że p. wojewoda nie zezwolił na wiec, który został zapowiedziany przez posłów na dzień 9.1. 1930 r.”. Ciekawe pismo, że nie ogłaszają jacy posłowie.</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#komentarz">(Głos: To dobrze.)</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#JózefGawrylik">Oni wiedzą jak pisać. „Wiec się nie odbędzie, ludność nie powinna przybywać do Kosowa. Za wykonanie tego polecenia czyni się odpowiedzialnymi sołtysów wsi”.</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#JózefGawrylik">Jednocześnie policja chodziła po wsiach i rozpędzała wszystkie zabawy. Wiadomo, że był czas świąt prawosławnych Bożego Narodzenia, więc młodzież się bawiła. Policjant przychodzi i powiada: rozejść się, jest stan wojenny.</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Gdzie to było?)</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#JózefGawrylik">W Kosowie Poleskim. Mimo to ludność do miasta wyruszyła i pieszo i na furmankach. Przybyliśmy również i my.</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#komentarz">(Głos: Pieszo, czy na furmankach?)</u>
          <u xml:id="u-37.33" who="#JózefGawrylik">Na Panu może przyjadę kiedykolwiek. Policja stała na wszystkich ulicach i drogach i wracała ludność z powrotem do domu.</u>
          <u xml:id="u-37.34" who="#komentarz">(Głos: Gdzie to było? Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.35" who="#JózefGawrylik">Jednakże wielu osobom udało się przedostać przez kolczaste druty i być na rynku. Do ludności nas nie dopuszczono. Grasowała policja konna i pędziła ludność we wszystkie strony, wjeżdżając nawet do sklepów. Siedem razy podejmowała policja atak na bezbronną ludność. Kiedy dwie osoby przypadkowo dostały się do nas i porozmawiały krótko z nami, natychmiast zostały aresztowane. Taki system stosuje się zawsze do posłów, nie dopuszcza się do nich ludności.</u>
          <u xml:id="u-37.36" who="#komentarz">(Głos: Żeby ich zaraza nie dosięgła.)</u>
          <u xml:id="u-37.37" who="#JózefGawrylik">Oto jest owe znane stanowisko pana Premiera wobec mniejszości narodowych, o którem mówił on w swej mowie programowej. Jeszcze raz przypominam słowa, które rzuciłem wówczas p. Bartlowi: Będzie Pan dusić, tępić i więzić! Takiem jest programowe hasło rządów burżuazyjnych w Polsce wobec mniejszości narodowych i proletariatu.</u>
          <u xml:id="u-37.38" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-37.39" who="#JózefGawrylik">Pan Bartel mówił o tem, że nie jesteśmy lojalni wobec Państwa i że to niby daje prawo do uprawiania gwałtów na masach pracujących narodów ujarzmionych, ale czemże Panowie usprawiedliwią ten sam stosunek do mas pracujących narodu polskiego? Powiadacie, że nie jesteśmy lojalni wobec Państwa, ale czem usprawiedliwicie to samo postępowanie wobec mas pracujących polskiej narodowości?</u>
          <u xml:id="u-37.40" who="#komentarz">(Głos: Tylko wobec komunistów.)</u>
          <u xml:id="u-37.41" who="#JózefGawrylik">Co do nielojalności, jeżeli ona wyraża się w stanowczej, nieubłaganej walce o swój byt, o ziemię bez wykupu, o szkoły w ojczystym języku, o socjalne wyzwolenie z pod jarzma obszarników i kapitalistów, wreszcie o swoją republikę robotniczo-chłopską, to zgadzamy się, że jesteśmy w tem zrozumieniu nielojalni. Nie jesteśmy lojalni wobec obecnej dyktatury faszystowskiej, natomiast oświadczamy, że jesteśmy lojalni wobec mas pracujących Polski.</u>
          <u xml:id="u-37.42" who="#komentarz">(Głos: I sowieckiej Rosji)</u>
          <u xml:id="u-37.43" who="#JózefGawrylik">I nigdy nie zdradzimy ich interesów, gotowi jesteśmy w każdej chwili stanąć ramię przy ramieniu do walki za ich i nasze wyzwolenie.</u>
          <u xml:id="u-37.44" who="#komentarz">(Oklaski na ławach komunistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-37.45" who="#JózefGawrylik">Lojalni są w stosunku do obecnego Rządu zdrajcy, jak Stankiewicz, Ostrowski i ich kompania, którzy korzystają z łask Rządu, cieszą się jego zaufaniem, którzy kupili sobie łaskę Rządu za bardzo wielką cenę: za cenę rzucenia swych kolegów, towarzyszy z „Hromady”, do lochów więziennych, za cenę wyrzucenia setek uczniów chłopsko-robotniczych z gimnazjów białoruskich, które im powierzono, za cenę prowokacji i przeszkadzania nam w pracy wyzwoleńczej. Ale tej lojalności od 2 milionów mas pracujących Białorusi się nie doczekacie. Za pochlebiaczy nie odpowiadamy, oni odpowiadają sami przed swoją ludnością i przed historią.</u>
          <u xml:id="u-37.46" who="#komentarz">(Głos: Dadzą sobie radę.)</u>
          <u xml:id="u-37.47" who="#JózefGawrylik">A więc jesteśmy pewni, co zresztą wynika z mowy programowej p. Premiera Bartla, że i nadal będzie uprawiany barbarzyński teror w masach robotniczo-chłopskich, nadal będą przy pomocy policji odbierane serwituty chłopom na korzyść tych, którzy mają i tak dosyć, a nawet za dużo ziemi, nadal będzie się przymusowo przy pomocy policji komasować wsie, w dalszym ciągu robotnicy w fabrykach będą pracować po 12, 16 godzin w warunkach katorżnianych, w dalszym ciągu masy pracujące będą ginąć w głodzie i nędzy — to wszystko jest niewątpliwe.</u>
          <u xml:id="u-37.48" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Bartel: Pan jest zupełnie chory. Głos: I to chory umysłowo.)</u>
          <u xml:id="u-37.49" who="#JózefGawrylik">W dalszym ciągu masy białoruskie nie dostaną swej szkoły ojczystej, w dalszym ciągu będą ponosić wielkie ciężary podatkowe, na co zmuszeni będą sprzedawać ostatnią swą koszulę.</u>
          <u xml:id="u-37.50" who="#JózefGawrylik">P. Premier mówi, że jestem chory.</u>
          <u xml:id="u-37.51" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów Bartel: I to ciężko.)</u>
          <u xml:id="u-37.52" who="#JózefGawrylik">Tu mogę powiedzieć p. Premierowi, że albo Pańskie słowa świadomie mijają się z prawdą, albo Pan nie wie, co Pan mówi. Proszę pojechać na wieś i zobaczyć co się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-37.53" who="#komentarz">(Wielka wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.54" who="#JózefGawrylik">Po tem wszystkiem, co powiedziałem, stwierdzam: jeszcze zaostrzy się, jeszcze wzmocni się regime faszystowski i szpiclowski, który stoi kością w gardle masom pracującym. W parze z nim pójdzie jeszcze bardziej spotęgowana robota socjalistycznej, jak i nacjonalistycznej ugody. Wszystko to trwać będzie dopóty, póki masy, doprowadzone do ostateczności Waszą polityką, nie wyruszą do walki za swoje interesy i nie zdobędą swych praw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanDąbski">Wpłynął wniosek p. Kosiby o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Rożek: Proszę o głos przeciw temu wnioskowi.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#JanDąbski">Głos ma p. Rożek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PRożek">Proszę Panów, do prezydjum zgłosiłem się o głos i w tej chwili, kiedy kolejność zbliża się do mnie, wpływa wniosek o przerwanie dyskusji. Jasnem to jest dla nas, że Panowie chcecie kneblować nam usta i że nie chcecie słyszeć tego, co tu będzie mówione. Chodzi o to, aby Panowie nie słyszeli tych rzeczy, o których mówić chcemy. Jest to system stałego kneblowania nam ust, jest to stała metoda utrącania nas w dyskusji. Przeciw temu jak najkategoryczniej protestujemy.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PRożek">Wypowiadam się przeciw wnioskowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanDąbski">Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów jest za przerwaniem dyskusji, zechce wstać. Biuro jest niezgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi. Kto z Panów jest za wnioskiem p. Kosiby, zechce przejść przez drzwi z napisem „tak”, kto jest przeciw wnioskowi, zechce przejść przez drzwi z napisem „nie”.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#JanDąbski">Wynik głosowania jest następujący: za wnioskiem p. Kosiby oświadczyło się 135 posłów, przeciwko 81 posłów, wobec czego wniosek został przyjęty, dyskusja jest przerwana.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach komunistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#JanDąbski">Wpłynął wniosek Komunistycznej Frakcji Poselskiej, który brzmi następująco: „Sejm odmawia zaufania Rządowi p. Kazimierza Bartla.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#JanDąbski">Na podstawie art. 58 Konstytucji głosowanie nad wnioskiem tym, jako odmawiającym Rządowi zaufania, odbędzie się na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#komentarz">(Głos: Czy to wniosek?)</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#JanDąbski">Jest to wniosek Frakcji Komunistycznej.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#JanDąbski">Przystępujemy do następnego punktu dziennego, mianowicie do nagłości wniosków. Pierwszym jest wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów o rozszerzenie działania ustawy o ubezpieczeniu od bezrobocia (druk nr 613). Do poparcia nagłości tego wniosku zgłosił się p. Kępczyński. Udzielam mu głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WincentyKępczyński">Wysoki Sejmie! W okresie zimowym 1925 i 1926 r. bezrobocie było duże, jednak na wiosnę dzięki koniunkturze pomyślnej i jednocześnie dzięki koniunkturze węglowej sytuacja bezrobocia zaczęła się polepszać i bezrobocie się zmniejszyło. Rządy pomajowe przypisują sobie wyłącznie zasługę, że jakoby zarządzeniami swemi spowodowały zmniejszenie bezrobocia, ale kiedy sytuacja po minionym tym okresie koniunktury zaczęła się pogarszać, jednak rządy te nie pomyślały o tem, żeby ustawę o bezrobociu rozszerzyć.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#WincentyKępczyński">Obecnie znajdujemy się w położeniu prawie takiem samem, jak w r. 1926. Bezrobocie wzrasta w sposób zastraszający. W jesieni r. 1929 w październiku było około 80 tysięcy bezrobotnych, w połowie grudnia 1929 r. bezrobocie doszło do liczby 150 tysięcy, obecnie zarejestrowanych jest 208 tysięcy, a oprócz tego jest cała masa bezrobotnych wskutek kryzysu w przemyśle, wskutek kryzysu gospodarczego, i sam p. Premier Bartel nie mógł skonstatować, jaka wogóle jest liczba tak zwanych pół bezrobotnych, którzy tylko 2, 3, 4 dni w tygodniu pracują. Z tą liczbą bezrobotnych prawdopodobnie nie zgadza się Rząd, gdyż liczba ich jest daleko większa. Oczywiście statystyka bezrobotnych nie jest u nas przeprowadzana dokładnie i bezrobocie jest daleko większe, niż oficjalna statystyka wykazuje. Poza tem należy zwrócić uwagę na to, że w r. 1926 sytuacja bezrobotnych o tyle była korzystniejsza, że wówczas warunki życiowe były daleko łatwiejsze niż obecnie, bo od tego czasu drożyzna ogromnie w górę poszła.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#WincentyKępczyński">Gdyby ustawa z 18 lipca 1924 r. obejmowała wszystkich bezrobotnych bez względu na rodzaj pracy i bez względu na rodzaj przedsiębiorstwa, położenie bezrobotnych byłoby daleko znośniejsze. Jednak tak nie jest, ustawa ta nie obejmuje wszystkich robotników, a podczas bezrobocia oczywiście pewna kategoria robotników nie może korzystać z ustawowej pomocy zasiłkowej. Pod tym względem Rząd nie pomyślał jednak, żeby tę ustawę znowelizować i objąć nią jak najszersze rzesze bezrobotnych. Jeżeli rządy pomajowe twierdzą, że zarządzeniami swemi wówczas spowodowały zmniejszenie bezrobocia, to czemu dziś bezrobotni nie odczuwają tej należytej opieki od Rządu? A jeżeli zwrócimy uwagę na pomoc doraźną dla bezrobotnych, jeżeli weźmiemy pod uwagę stawki 20, 30, 45 zł, to znaczy te dla kawalerów, te najniższe stawki, to dla większej rodziny bezrobotnego nie objętego ustawą o bezrobociu to jest niewystarczające, i dlatego w naszym wniosku domagamy się, ażeby Rząd znowelizował ustawę, ażeby ta ustawa objęła jak najwięcej ludzi pracy, ażeby podczas bezrobocia korzystali oni z funduszu ustawowego, gdyż ten fundusz daje większą pomoc od dotychczasowych zasiłków z tytułu pomocy t. zw. nieustawowej, d ażeby jednocześnie Rząd podniósł i stawki t. zw. minimalne, jak również stosunek procentowy zasiłków ubezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński)</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#WincentyKępczyński">Proszę Panów, u nas w Polsce, jeżelibyśmy nawet wzięli pod uwagę statystykę oficjalną, musimy zauważyć, że zaledwie 50 tysięcy bezrobotnych korzysta z zasiłków ustawowych, a 3/4 tego, kontyngentu bezrobotnych nie korzysta z zasiłku ustawowego, natomiast korzysta z t. zw. doraźnej pomocy. I w ustawie dotychczasowej a w rozporządzeniu Rady Ministrów są przedsiębiorstwa, wykluczone z obowiązku ubezpieczenia ustawowego. Trzeba nadmienić, że jednak bardzo wiele przedsiębiorstw nie jest włączonych do ustawy o przymusowem ubezpieczeniu, że nawet Państwo w własnym zakresie prowadząc roboty, bardzo wielu pracowników nie ubezpiecza. Jeżeli weźmiemy drogi państwowe, jeżeli weźmiemy melioracje państwowe, jeżeli weźmiemy regulację rzek, to jednak widzimy, że tam pracownicy nie są ubezpieczeni w Funduszu Bezrobocia. I dlatego ta ustawa musi ulec zmianie, trzeba ją znowelizować, aby objęła jak największą liczbę robotników i pracowników, aby tym sposobem w tych ciężkich warunkach bezrobocia przychodzić im z należytą pomocą.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#WincentyKępczyński">Pozatem w rozporządzeniu Rady Ministrów są takie artykuły, które rzeczywiście zabraniają ubezpieczenia na pewnych robotach sezonowych, głównie melioracyjnych, które jednak bądź co bądź w ostatnich czasach były przedsiębrane na szerszą skalę, a tego rodzaju prace są nie tylko pod względem gospodarczym, pod względem produkcji potrzebne, lecz jednocześnie są potrzebne dla podniesienia kultury rolnej.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#WincentyKępczyński">Jeżeli masa pracowników pracuje przy tego rodzaju pracach i nie jest ubezpieczona, przytem zarobki są niskie, to z chwilą skończenia się roboty ludzie ci pozostają bez najmniejszej opieki, pozostają tylko na opiece t. zw. pomocy doraźnej. Dlatego w naszym wniosku prosimy Rząd, ażeby w jak najkrótszym czasie przedstawił wniosek nowelizujący ustawę z dnia 18 lipca 1924 r., ażeby nią objąć najszerszą rzeszę robotników i tem samem przychodzić z wydatną pomocą bezrobotnym.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#WincentyKępczyński">Dlatego w imieniu naszego klubu proszę o przyjęcie nagłości wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przeciw nagłości nikt do głosu się nie zgłosił, konstatuję, że nikt nie jest przeciw nagłości. Odsyłam wniosek jako nagły do Komisji Ochrony Pracy.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do punktu 3 b): nagłość wniosku p. Hellera i tow. o nowelizację dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej o ubezpieczeniu pracowników umysłowych z dnia 24 listopada 1927 r. w kierunku usunięcia braków i wad tej ustawy, wielce krzywdzącej ogół pracowników umysłowych (druk nr 615). Głos ma p. Heller.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Jak już w pisemnem uzasadnieniu tego wniosku nagłego podkreśliłem, ustawa o ubezpieczeniu pracowników umysłowych mogła faktycznie mieć znaczenie epokowe, jako pierwsza unifikacyjna ustawa społeczna, scalająca i koncentrująca prawie wszystkie formy ubezpieczenia pracowników umysłowych w jednej instytucji, z wyjątkiem tylko choroby, i normująca po raz pierwszy tę sprawę jednolicie na calem terytorium Rzeczypospolitej, a zatem także i na dotąd w tych względach odrębnym Górnym Śląsku. Ubezpieczenie to pracowników umysłowych było zresztą długo oczekiwaną koniecznością w tych częściach Polski, t. j. w całym b. zaborze rosyjskim, gdzie takie ubezpieczenie wogóle jeszcze nie istniało. Ale i pracownicy umysłowi z b. zaboru austriackiego i pruskiego mogli się słusznie spodziewać, że ustawa, wydana w wolnej i demokratycznej republice polskiej, wprowadzi korzystne dla pracowników umysłowych zmiany ustaw, powstałych w czasach przedwojennych cesarstw.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#HerszLuzerHeller">Tem większe było rozczarowanie ogółu pracowników umysłowych, jak i zwolenników ubezpieczeń społecznych, gdy z końcem 1927 r. ukazał się dekret p. Prezydenta, normujący ubezpieczenia pracowników umysłowych, który w wielu swych szczegółach przemienił zamierzone dobrodziejstwo w prawdziwą klątwę i nieszczęście, odczuwane bardzo dotkliwie przez ogół pracowników umysłowych.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#HerszLuzerHeller">Panowie znacie zapewne te częstokroć absurdalne wprost postanowienia. Panowie nieraz zapewne słyszeli z ust niejednego urzędnika prywatnego, że uważa opłatę na to t. zw. ubezpieczenie pensyjne za zwykły i to bardzo ciężki haracz, za który nie otrzymuje, ani nie oczekuje żadnej faktycznej pomocy lub współmiernej rekompensaty.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#HerszLuzerHeller">Muszę przyznać, że nie winimy co do tego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, choć pozornieby się wydawało, że jest ono odpowiedzialnym redaktorem tego dekretu, wiemy bowiem, że Ministerstwo miało w tym kierunku zapewne najlepsze zamiary i że projekt Ministerstwa, przedłożony nam w roku 1925, całkiem inaczej w wielu punktach wyglądał. Przypuszczamy, że Ministerstwo Pracy, rozumiejąc konieczność rychłego wprowadzenia tego ubezpieczenia, a widząc warunki utrudnionej pracy sejmowej, chciało skorzystać z okresu pełnomocnictw, by wydać tę ustawę przynajmniej w formie dekretu. Gdy jednak Ministerstwo musiało bez pomocy sejmowych reprezentantów pracy zwalczać opory i trudności, czynione przez inne resorty i na Radzie Ministrów, musiało, chcąc wogóle wydostać jakąś ustawę, zgodzić się na obecne niejako minimalne, a w rzeczywistości skarłowaciałe brzmienie ustawy. Jestem przekonany, że Ministerstwo samo, jak zresztą i sfery zainteresowane, jak i zaznajomieni z ustawą przez chwilę nie wątpią, że ustawa ta powinna być w czasie jak najkrótszym znowelizowana. W dyskusji szczegółowej, czy to w komisji, czy na plenum Sejmu, pozwolę sobie zwrócić uwagę na wszystkie luki i wady dekretu i uzasadnię słuszność tych prawie 150 zmian, jakie proponuję w mym nagłym wniosku, ale już obecnie muszę zwrócić uwagę na kilka spraw, które są szczególnie jaskrawe i krzywdzące i których usunięcie natychmiastowe jest nie tylko od długiego czasu głośnym postulatem pracowników umysłowych i wszelakich ich organizacji zawodowych, ale wprost imperatywnym nakazem logiki i sprawiedliwości. Jeżeli weźmiemy np. sposób obliczenia rent pensyjnych, w ustawie przewidziany, widzimy całą horendalność sytuacji. Wedle tej ustawy pracownik ma prawo do renty starczej dopiero po osiągnięciu 65 roku życia tub po uiszczaniu wkładek przez 40 lat, ale i w tym ostatnim razie musi osiągnąć 60 rok życia, a w przeciwnym razie musi i po 40 latach dalej płacić. Panowie zrozumiecie, że całe to ubezpieczenie staje się fikcyjnem, bo ileż to urzędników prywatnych w dzisiejszym okresie zdrowotności i zarobkowania marnego dożyje wogóle lat 65, a ta minimalna ilość szczęśliwców, która dożyje 65 lat, przez ile lat wogóle jeszcze może pobierać rentę, na którą składała swe oszczędności przez lat 40 i więcej?</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#HerszLuzerHeller">Pomijając fakt, że dla urzędników państwowych wystarcza tylko okres 35 letni i że nadto dla kolejowców np. z punktu widzenia matematyki asekuracyjnej ryzyko jest większe lub że państwowcy płacą nie 8%, lecz 5% wkładkę, to przecież dla pracowników prywatnych obowiązek realnego wpłacania 480 wkładek miesięcznych oznacza w praktyce okres o wiele większy, aniżeli 40 lat, bo ileż to razy w okresie tych 40 lat, zwłaszcza dziś, urzędnik prywatny traci posadę, a ponieważ okresy bezrobocia nie są zaliczane, bo w nich nie płaci wkładek, to zrozumiemy, że w rzeczywistości nie po 40, ale najczęściej po 45 lub nawet 50 i zwyż latach swej kar jery urzędniczej nabywa dopiero wogóle prawo do renty.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#HerszLuzerHeller">Już jednak wprost niesłychane dziwolągi powstają w tych rzadkich okazjach faktycznego wypłacania renty, gdy chodzi o obliczenie zasadniczej podstawy, którą wedle naszej ustawy się stwierdza na podstawie przeciętnych wkładek miesięcznych wszystkich lat. Tu powstaje sytuacja wprost absurdalna: im kto dłużej płaci wkładki, tem mniejszą dostaje rentę. I tak urzędnik Ministerstwa Pracy p. dr. Pasternak w swych objaśnieniach do dekretu przytacza przykład obliczenia renty na wypadek niezdolności w myśl naszej ustawy, że pracownik, który płaci 8% wkładkę przez 16 1/2 lat od pensji, która w pierwszym roku wynosiła 120 zł, a w ostatnich trzech latach powiększyła się na 540 do 630 zł, na podstawie wspomnianego przecięcia otrzymuje rentę w wysokości 164 zł. 50 groszy, gdy drugi pracownik, który stał się niezdolnym do pracy po 5 latach wkładkowych, a w tych samych trzech ostatnich latach wpłacał wkładki od pensji, która się powiększyła od kwoty 320 tylko do końcowych 480 zł., dostaje rentę większą, bo 184 zł. 80 groszy. Ta anomalia stworzyła np. na terenie b. zaboru austriackiego taką sytuację, że urzędnicy prywatni, którzy według ustawy mają prawo doliczyć sobie te lata, które pracowali w zaborze na Kresach, dziś dobrowolnie z tego rezygnują, bo z tem dostaliby mniej, niżby tak dostali.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#HerszLuzerHeller">W porównaniu z ustawodawstwem niemieckiem i austriackiem, obecnie obowiązującem, jest Taka rzecz niestety, że urzędnicy, którzy płacą te same kwoty, w Niemczech dostają o 50% więcej, a w Austrii dostają prawie dwa razy tyle, bo wkładka w Austrii wynosi 6%, podczas gdy u nas 8%.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#HerszLuzerHeller">Dlatego. Wysoka Izbo, uważam, że choćby te przykłady uzasadniają konieczność nowelizacji, i przypuszczam, że może słusznie apeluję do całej Izby, żeby nagłość tego wniosku została przyjęta, bo jest to rzecz słuszna, i sądzę, że wszyscy Panowie co do tego są zgodni. Sprawa wygląda w ten sposób, że te 150 poprawek przezemnie wniesionych może zostanie jeszcze zmodyfikowanych, ale sama nagłość jest chyba jasna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Waśniewska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#EugeniaWaśniewska">Wysoka Izbo! Ustawa o zabezpieczeniu emerytalnem pracowników umysłowych została uchwalona dnia 24 listopada 1927 r. Upłynęły zaledwie 2 lata z górą. Stanowi ta ustawa dla pracowników umysłowych, którzy do niedawna nie mieli prawie żadnych ustaw ochronnych, wielki krok naprzód i w ten sposób została przed ogół pracowników umysłowych przyjęta z wdzięcznością, mimo niektórych braków, jakie się w niej do tej pory okazały. Znam kongresy, w których sama uczestniczyłam, które wyrażały Rządowi w swoim czasie wdzięczność za wydanie tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#EugeniaWaśniewska">Ustawa istotnie posiada pewne braki, że wyliczę tylko ubezpieczanie na mocy zgłoszenia, a nie na mocy prawa, kwest je dobrowolnego kontynuowania lub niekontynuowania ubezpieczenia, brak łączności między ubezpieczonym pracownikiem etatowym a zakładem ubezpieczeń pracowników prywatnych, zbyt niską może granicę górną wynagrodzenia 720 zł., a zbyt może wysoką granicę wieku i t. d. To są rzeczy, które już w ciągu tych dwóch lat okazały się potrzebnemi i do nowelizacji może dojrzały.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#EugeniaWaśniewska">Ale nie możemy się zgodzić w żaden sposób z tytułem wniosku, jak go przedstawił p. pos. Heller, i tow., mianowicie, że ustawa ta jest wielce krzywdzącą dla ogółu pracowników umysłowych.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#komentarz">(Głos: Skreślił to.)</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#EugeniaWaśniewska">Jest to zupełnie niewłaściwe. W tytule to nie zostało wyrzucone i właśnie proszę o wyrzucenie tego i tylko pod tym warunkiem możemy głosować za nagłością tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Ale wyrzucił to i z tytułu.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przeciw nagłości żaden mówca się nie oświadczył, ponieważ te słowa w tytule zostały wykreślone. Zatem nagłość wniosku jest uchwalona — odsyłani go do Komisji Ochrony Pracy.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do punktu 3c) porządku dziennego: nagłość wniosku półsłów z Klubu Parlamentarnego Wyzwolenie w sprawie nadużyć, popełnionych przez Dyrekcję Biura Urządzeń Rolnych Kółek Rolniczych (druk nr 612).</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Stolarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#BłażejStolarski">Wysoki Sejmie! Z racji nadużyć, jakie zostały popełnione przez Dyrekcję i niektórych urzędników Biura Urządzeń Rolniczych, i z powodu, że przed kilku tygodniami została ogłoszona upadłość tego biura, uważaliśmy za konieczne, ażeby sprawą tą zajęła się Wysoka Izba, a to z tej racji, że ukrzywdzonych zostało kilkaset spółek, które składają się przeważnie z drobnych rolników, spółek powołanych do dokonania wielkich zagadnień w rolnictwie w Polsce. Krzywda stała się społeczeństwu i dlatego nie może ona przejść bez odpowiedniego echa u nas. Następnie wnieśliśmy ten wniosek i z tej racji, że krzywda się stała nie tylko spółkom, lecz i Państwu, ponieważ fundusze państwowe były użytkowane przez to Biuro Urządzeń Rolnych i można je uważać za zaprzepaszczone.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#BłażejStolarski">I Wysoka Izba sprawą tą zająć się powinna, powinna dać jej odpowiednie oświetlenie i zakończyć należytemi wnioskami. A z uwagi, na to, że sprawa powinna znaleźć odpowiednie oświetlenie i być załatwioną przed czasem zakończenia upadłości i zgłoszenia pretensji, uważam za konieczne, aby nagłość wniosku dziś została uchwaloną, żeby tryb postępowania sprawy w Komisji i na Sejmie był jak najszybszy i w imieniu wnioskodawców o to Wysoki Sejm proszę.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#BłażejStolarski">Z uwagi zaś, że Klub P. S. L. Piast odpowiedni wniosek zgłosił, uważam za wskazane, ażeby oba wnioski były w jednym trybie i razem przez Komisję traktowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#SewerynCzetwertyński">Do głosu przeciw nagłości nikt się nie zgłosił, tem samem uważam, że nagłość wniosku została uchwalona. Odsyłam sprawę do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do następnego punktu: nagłość wniosku Klubu Parlamentarnego P. S. L. „Piast” w sprawie zajść na zebraniach P. S. L. „Piast” w Krakowie dnia 10 listopada 1929 r. i Poznaniu w dniu 17 listopada 1929 r. (druk nr 614).</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#SewerynCzetwertyński">Do uzasadnienia nagłości głos ma p. Brodacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JanBrodacki">Wysoki Sejmie! Zarząd P. S. L. „Piast” zwołał nadzwyczajny zjazd delegatów do Krakowa na dzień 10 listopada do sali teatru „Gong” przy ulicy Rajskiej. Zjazd był za zaproszeniami. Przedtem, jak nakazuje ustawa, zrobiliśmy zgłoszenie do starostwa grodzkiego, które przyjęło do wiadomości zjazd. Wobec tego, że uczyniliśmy zadość obowiązującym przepisom, byliśmy przekonani, że władze również uczynią to, co nakazuje ustawa. Niestety zawiedliśmy się. W dniu. 10.11. przyjechały od Nowego Targu dwa wagony górali, jakkolwiek zaproszenia wysłane były tylko do 20–30 osób. Gdy górale ci dowiedzieli się, że mają służyć za narzędzie, za bojówkę do rozbicia zjazdu „Piasta”, część ich oświadczyła, że nie będzie rozbijać wiecu chłopów i nie da się użyć za narzędzie, część zaś postanowiła wypełnić zlecenie: ustawili się przed bramą i każdego, kto próbował zbliżyć się, walili laskami, raniąc dotkliwie. Policja, która obowiązana była napastników usunąć, aresztować, przypatrywała się biernie. Wprawdzie według ustawy gwałt wolno odeprzeć stosownym gwałtem, była nas siła, bo blisko 3.000 ludzi, jednak wiedzieliśmy dobrze, że gdy będziemy się bronili, wtedy wkroczy policja i zjazd udaremni. Dlatego nasi delegaci otoczyli tę bojówkę i w ten sposób innemi drzwiami wprowadziliśmy resztę zgromadzonych. Później, gdy sala się zapełniła, gdy zaczęły się obrady, przyszedł kasjer teatru, prosząc, żeby opróżnić przedsionek, bo chcą sprzedawać bilety. Kiedyśmy to uczynili, bojówka, śpiewając „My pierwsza brygada”, rzuciła się na drzwi, wyważyła je, potłukła szyby, uczyniwszy szkody na sto kilkadziesiąt złotych. Zdarza się, Wysoka Izbo, że na zebrania przychodzą nie zaproszeni, ale z najbliższych okolic, do rozbijania zebrań.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#JanBrodacki">Tak samo dają się do tego celu użyć, ale z sąsiednich gmin. Jeżeli natomiast przyjeżdżają górale, ludzie biedni z tak dalekich stron, to znaczy, że był ktoś, kto ich organizował. Dowiadujemy się, że organizacją tej bojówki zajmował się zastępca starosty p. Wnęk, który dziś został starostą w Wieliczce.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#JanBrodacki">P. Premier Bartel apelował do nas, ażebyśmy nie podrywali autorytetu władzy. Pytam się, kto więcej podrywa autorytet władzy, jak nie sama władza, która nie stosuje ustaw. I dlatego byłbym rad, ażeby p. Premier był posłuchał wtedy podczas dyskusji, jakie głosy się odzywały; gdy ktoś powiedział, że w Polsce takie bezpieczeństwo istnieje, w Polsce taka panuje sprawiedliwość, że jeżeli ci wybiją 4 zęby, to uciekaj z piątym, spotkał się za to z huraganem oklasków.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#JanBrodacki">Nie udało się w Krakowie tym, którzy bojówkę przysłali, spróbowali więc w Poznaniu. W Poznaniu odbywało się zebranie delegatów w dniu 17 listopada. Wślizgnęło się tam kilku opryszków i kiedy przewodniczący rozpoczął zebranie, dali kilka strzałów w stronę prezydjum, a później zaczęto rzucać flaszkami napełnionemi gryzącym płynem. Jedna z tych flaszek uderzyła przewodniczącego zarządu okręgowego, posła Woska, płyn zalał mu oczy, człowiek jest dotąd w szpitalu i grozi mu utrata wzroku.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Wstyd, hańba. Wielka wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#JanBrodacki">Kiedy zebrani wyrzucili tę bojówkę i oddali ją w ręce policji, policja zamiast unieszkodliwić napastników, weszła na salę z tą samą bojówką i rozpędziła zebranie, a potem ukazał się urzędowy komunikat Województwa, który brzmi w sposób następujący: „Przemówienie powitalne zaczął wygłaszać prezes honorowy Sobiech. W chwili, gdy zagajający wzniósł okrzyk na cześć p. Witosa, powstała w sali niesłychana wrzawa i odezwały się gromkie okrzyki: Precz z Witosem! Precz ze zdrajcą ludu! Zebrani powstali z miejsc i w tej chwili z pośród włościan posypały się gęsto jaja w stronę prezydjum. Równocześnie poczęto strzelać w powietrze” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#JanBrodacki">Proszę Wysokiej Izby, metoda jest znana. Wpuszcza się bandytów politycznych i później przedstawia się w komunikacie urzędowym, tych bandytów jako prawych obywateli. Możnaby przejść do porządku dziennego nad temi dwoma faktami, ale przyznacie mi, Panowie z opozycji, że jest to już system. Ilekroć urządza się zebrania, nasyła się prowokatorów i policja zamiast prowokatorów usunąć, rozpędza zebranie. Stało się tak tydzień temu w Borku koło Bochni. Tysiąc ludzi spokojnie obradowało. Przyszedł żołnierz, będący na urlopie i zaczął kłócić się z drugim. Zamiast usunąć żołnierza, tem więcej, że nie miał się prawa tam znajdować uzbrojony, policja zaczęła rozpędzać ludzi kolbami.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#JanBrodacki">Prosimy bardzo Pana Premiera, aby w myśl swego słusznego apelu o autorytecie władzy, bo musi być poszanowanie władzy, jeżeli Państwo ma istnieć, dopomógł nam do wykrycia sprawców, a dowody przedstawimy. Proszę o uchwalenie nagłości wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma Wiceminister Sprawiedliwości p. Sieczkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WiceministerSprawiedliwościpSieczkowski">Wysoka Izbo! Mogę tylko oświadczyć z uwagi na to, że został wniesiony wniosek o wybranie komisji złożonej z 5 członków celem zbadania zajść na Zjeździe, że w tych sprawach zarówno co do zajść w Poznaniu jak i w Krakowie toczy się śledztwo, więc zdaje mi się, że jeszcze było przedwczesnem wyciąganie wniosków w tej chwili. Dopiero, kiedy będziemy mieli materiał, będziemy mogli to uczynić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#SewerynCzetwertyński">Nikt już do głosu się nie zapisał, stwierdzam, że nagłość wniosku jest przyjęta. Odsyłam ten wniosek do Komisji Administracyjnej, Przystępujemy do nagłości następnego wniosku:</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#SewerynCzetwertyński">KI. Parł. Stronnictwa Chł., P. S. L. „Piasta” i in. w sprawie zajść w dniu 28 listopada 1929 r. na wiecu w Knyszynie (druk nr 593).</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Sawicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#AdolfSawicki">Wysoki Sejmie! W imieniu 4 stronnictw, to znaczy stronnictwa Chłopskiego, P. P. S., „Piasta” i „Wyzwolenia” mam zaszczyt referować nagłość wniosku. W dniu 28 listopada b. r., kiedy zameldowałem wiec w starostwie białostockiem i nie otrzymałem zezwolenia, mianowicie p. starosta odmówił mi urządzenia wiecu na rynku, następnym razem musiałem zameldować i prosić o udzielenie pozwolenia na urządzenie wiecu sprawozdawczego poselskiego na prywatnym placu. Gdy przybyłem z posłem Łosiem na miejsce, zaobserwowaliśmy, że komendant posterunku z kilkoma policjantami specjalnie pchają furmanki i ludzi na tamten plac, ażeby nie odbył się wiec. Gdy odbywałem wiec, a więc odbywał się w sposób, oczywista, spokojny, w dyskusji zabrał głos jeden z obywateli, następnie pos. Łoś. Wtedy obecny na wiecu przedstawiciel starostwa białostockiego nie rozwiązał wiecu, lecz na rozkaz komendanta posterunku przodownicy rzucili się na zebrany tłum i krzyczeli: Rozejść się, Łoś nie ma prawa się odzywać. Tłum pchnięty przez policję na ścianę, nie miał gdzie ustąpić. Z tego powodu, że tłum nie miał gdzie ustąpić, policja dała strzały, prawdopodobnie z początku w górę, a potem nagle policja wycelowała w tłum. Okazało się, że policja nie strzelała kulami, tylko kawałkami żelaza, zakładanemi w lufę, a więc przyszła z premedytacją; a świadczy o tem i oświadczenie w prasie, w którym napisano, że komendant posterunku w Knyszynie udał się do komendanta straży ogniowej i powiedział mu, że nie chodzi mu o pieniądze, ani o ilość wódki, ale aby na 28 listopada zorganizował bandę strażaków, któraby rozbijała wiec pos. Sawickiego. W dzisiejszym, numerze gazety mamy to oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Głos: Nie skonfiskowano?)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#AdolfSawicki">Nie. Wobec tego faktem jest to z premedytacją, bo policja strzelała nie kulami, tylko żelazem.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#AdolfSawicki">Ten fakt najlepiej na sobie stwierdzić mogą ci, którzy są ranni. Ranionych zostało przez policję 8 osób, a z policjantów ani jeden przez ludność cywilną nie został raniony. Natomiast na dobitek wszystkiego cała prasa sanacyjna podała, że rzekomo poseł Sawicki strzelał do policji. Wobec tego, że tak było napisane, cztery kluby zgłaszają wniosek, aby ta sprawa była bezstronnie wyjaśniona li tylko dla stwierdzenia, czy i z jakiego powodu starszy przodownik Górniak strzelał, i jakie pieniądze miał asygnować. Rzekomo kto inny miał strzelać. Są świadkowie, między nimi starszy przodownik Górniak i sekretarz niejaki Góra, którego sprawa o popełnienie nadużyć, defraudacji, znajduje się u prokuratora:. Jako członek wydziału powiatowego grube pliki akt tej sprawy przesłałem do prokuratora i Województwa, a muszę dodać, że Województwo ani na jedną sprawę w ciągu dwóch lat mi nie odpowiedziało i na tamtą sprawę również mi nie odpowiedziało. Ten defraudant, czyli inaczej złodziej, ma zgodnie świadczyć ze stanowiskiem przodownika Górniaka.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#AdolfSawicki">Wobec tego proszę, Wysoki Sejm raczy, uchwalić, że wybiera Komisję, złożoną z 4 osób celem zbadania stanu rzeczy na miejscu i by ta komisja przedstawiła Wysokiemu Sejmowi całą sprawę. Proszę Wysoki Sejm o uchwalenie nagłości wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Kosiba.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PiotrKosiba">Zgłoszony niedawno wniosek w sprawie zajść w Knyszynie, a co więcej przemówienie p. Rataja na Komisji Budżetowej w sprawie zajść w Knyszynie i generalizowanie tego zajścia na stosunki panujące w administracji i w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych zmusza mię do zabrania głosu przeciw nagłości tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PiotrKosiba">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#komentarz">(P. Sawicki: Czy policja zrobiła dobrze?)</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#PiotrKosiba">Panie Pośle Sawicki, ja Panu nie przeszkadzałem, proszę więc, niech i Pan mnie nie przeszkadza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę o spokój i proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PiotrKosiba">Gdyby na terenie woj. białostockiego pracowali ze stronnictw włościańskich tylko p. Łoś i p. Sawicki, możnaby dać wiarę, że dzieją się tam takie straszne rzeczy, ale oprócz p. Sawickiego i p. Łosia jest tam p. prezes Róg i p. senator Erdman i inni panowie ze stronnictw ludowych i z ust tych posłów z tych samych stronnictw nigdy nie padły tak ciężkie oskarżenia, jak z ust p. Łosia i p. Sawickiego.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#komentarz">(Głos: Senator Erdman powtórzy to w Senacie.)</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#PiotrKosiba">Wysoki Sejmie, uważam, że każdy poseł ze stronnictw polskich, jaki by on był, ma pewne prawa na wiecu, ale ma i pewne obowiązki, a pierwszym z tych obowiązków jest przedewszystkiem wychowywanie obywateli. Jeżeli poseł stara się zdobyć zaufanie mas czy to przez program swego stronnictwa czy pracę swego klubu w Sejmie, nic niema groźnego i to jest najwłaściwsza droga dla zdobycia zaufania wyborców. Ale z chwilą, gdy poseł, chcąc zdobyć to zaufanie, jako jedyny argument ma wyciągnięcia rewolweru i oszczerstwo, to nie jest to działalność wychowawcza posłów polskich tembardziej posłów chłopskich. Nie chcę być gołosłowny: Na jednym z wieców w Sokółce nie tylko był pos. Sawicki, ale byli pp. prezesi ze Stronnictwa Chłopskiego i na tym wiecu p. Sawicki nazwał całą policję nikczemnikami, co nawet prostował p. prezes Waleron. Co lepsze, gospodarz tego powiatu Eugenjusz Kalikst po tygodniu spotyka się ze mną i pyta, czy to prawda, panie pośle, że cała policją w Polsce to nikczemnicy. Czy w ten sposób wychowywuje się chłopa? Na wiecu w Augustowie pos. Sawicki, kiedy nie mógł przemawiać, wyciągnął do ludzi rewolwer i to miało miejsce także w innych miastach.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego wyciągnął?)</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#PiotrKosiba">Przeciw ludziom, że mu nie dali przemawiać.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#PiotrKosiba">To są argumenty p. posła Sawickiego. Nie wiele lepiej „różni się praca posła Łosia. Wypadki w Knyszynie odbiły się nie tylko w Sejmie polskim, lecz i w Moskwie, bo Trybuna Radziecka z 19 grudnia pisze z zadowoleniem, że chłopi polscy stawiali opór policji. Nikt ich nie prowokował.</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: To, co w Polsce się dzieje, cały świat wie.)</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#PiotrKosiba">Wysoka Izbo! Gdyby w Knyszynie tylko p. Sawicki przemawiał, to by było spokojnie, ale wystąpił i p. Łoś, który nie miał pozwolenia.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos: W dyskusji zabierał głos.)</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#PiotrKosiba">Ponieważ w sprawie wypadków w Knyszynie wdrożono dochodzenie sądowe, więc z powodu, że sprawa znajduje się w sądzie, jak również dlatego, że jest to ambicja pp. posłów Łosia i Sawickiego, aby wykazać, co oni mogą, sprzeciwiamy się nagłości tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy, do głosowania nad nagłością. Proszę Posłów, którzy są za nagłością, aby wstali. Stoi większość, wniosek odsyłam jako nagły do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#SewerynCzetwertyński">Na życzenie posłów ukraińskich przystępujemy teraz do nagłości wniosku ostatniego, wniosku posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie bezprawnego wtrącania się władzy świeckiej do czysto wewnętrznych spraw cerkwi prawosławnej (druk nr 629). Do uzasadnienia nagłości głos ma p. Chrucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#SerhijChrucki">W ostatnich dniach zaistniał zatarg między Metropolitą prawosławnym a Rządem na tle zwołania soboru cerkwi prawosławnej. Historia tego zatargu jest następująca. Metropolita prawosławny pismem z dnia 22 listopada 1929 r. 1. 7018 prosił p. Ministra o pozwolenie na odbycie soboru. Następnie w dniu 11 grudnia podczas osobistej rozmowy z p. Ministrem Metropolita dowiedział się, że p. Minister zasadniczo zgadza się na zwołanie soboru z tem jednak, że poweźmie ostateczną decyzję po przedstawieniu mu ordynacji wyborczej do soboru, jego statutu i programu pracy. Akta te Metropolita przesłał w dniu 21 grudnia. Jednocześnie postanowienie odbycia synodu było podane do wiadomości publicznej wiernych oraz zostało wydane rozporządzenie o przeprowadzeniu wyborów, przy tem było zaznaczone, że o terminie zebrania się wybranych członkowie soboru będą oddzielnie zawiadomieni, oraz że w razie nie odbycia się soboru odbędzie się narada rady metropolitalnej z udziałem wybranych. Tymczasem jeszcze przed zapoznaniem się z statutem soboru, programem jego prac i ordynacją wyborczą, p. Minister pismem z dnia 21 grudnia zawiadomił Metropolitę, że zabrania przeprowadzenia wyborów do. Soboru. Na owe zarządzenie p. Ministra Metropolita odpowiedział pismem z dnia 31 grudnia, w którem zaznacza, że wyższa władza cerkiewna jest wolna w czynnościach, dotyczących czysto wewnętrznych spraw cerkwi, do jakich to czynności należą również wybory do soboru. Przytem jeszcze raz prosi o zezwolenie na zwołanie soboru. Odpowiedzi nie otrzymano.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#SerhijChrucki">Taka jest historia zatargu. I Metropolita i p. Minister jednakowo powołują się na art. 14 tymczasowych przepisów o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa, wobec tego uważam za stosowne przytoczyć dosłownie brzmienie tego art, 14. „Zjazdy dekanalne odbywać się mogą, — mówi art. 14 — za uprzedniem zawiadomieniem właściwego starosty, zjazdy diecezjalne za uprzedniem zawiadomieniem właściwego wojewody. Sobory generalne, złożone z kleru i świeckich, zwołuje egzarcha za każdorazową uprzednią zgodą Ministra W. R. i O. P. w składzie przez sobór biskupów zatwierdzony”. Z brzmienia art. 14 wynika zatem, że skład Soboru zatwierdza sobór biskupów, a więc ordynacja wyborcza i przeprowadzenie na jej podstawie samych wyborów należą do czynności czysto wewnętrznych w życiu cerkwi, bo w jaki sposób może powstać ten czy inny skład Soboru, jeżeli nie będzie uchwalona ordynacja wyborcza i nie zostaną przeprowadzone same wybory?</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#SerhijChrucki">Oczywiście przeprowadzenie wyborów do Soboru nie jest równoznaczne ze zwołaniem Soboru, które potrzebuje jeszcze zgody Ministra. To też Metropolita i w swych publikacjach do wiernych i w pismach do Ministra zaznacza, że termin zebrania się wybranych członków Soboru będzie później podany do wiadomości publicznej, oczywiście po otrzymaniu zgody p. Ministra. Interpretacja art. 14, której trzyma się Metropolita, słuszna jest jeszcze z tego względu, że przecież art. 14 wyraźnie mówi o tem, że dekanalne, oraz diecezjalne zjazdy, w jakimkolwiek celu byłyby zwoływane, nie potrzebują zezwolenia władzy, lecz tylko zawiadomienia. Co się zaś tyczy zebrań parafialnych, to znowuż w jakimkolwiek celu byłyby zwoływane, nie wymagają nie tylko zezwolenia, lecz nawet i zawiadomienia władzy administracyjnej. A więc wybory do Soboru mogą być przeprowadzone zupełnie legalnie i na parafialnych i na dekanalnych i na djecezjalnych zebraniach. W takim razie przeprowadzenie wyborów trzeba zaliczyć do czysto wewnętrznych spraw cerkwi. A contrario, gdyby stanąć na przeciwnem stanowisku, że wybory do Soboru nie mogą być traktowane jako czynności wewnętrzne w życiu cerkwi, to z koniecznością logiczną przyjdzie się do wniosku, że władze administracyjne nie mogą nie zezwolić na odbycie i parafialnych i dekanalnych i diecezjalnych zebrań. A taki zakaz parafialnych, dekalnych i djecezjalnych zebrań jawnie sprzeczny jest z brzmieniem art. 14. To też na skutek zarządzenia p. Ministra doszło do jawnego pogwałcenia prawa przez pp. wojewodów i starostów, Np. wojewoda poleski pisze, że „wydał podległym mu starostom powiatowym zarządzenie nieudzielania zezwoleń na odbywanie prawosławnych zebrań parafialnych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę kończyć, czas upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#SerhijChrucki">Starosta gorochowski mówi: „Zawiadamiam, że urządzanie zebrań parafialnych w cerkwiach, o ile na tych zebraniach miałyby być omawiane sprawy zwołania Soboru, lub przeprowadzane wybory delegatów, bez zgody i wiedzy starostwa, jest bezwarunkowo do czasu wydania w tym kierunku zarządzeń pod rygorem nieprzyjemnych następstw wzbronione”. Starosta krzemieniecki poucza, że gdyby zebrania parafialne odbywały się wewnątrz w cerkwiach, administratorzy tych parafii będą pociągnięci do surowej odpowiedzialności za używanie cerkwi do zebrań dla przeprowadzenia wyborów” i t. d. Podobne zarządzenia wydało starostwo w Brześciu, starosta zamojski i wojewoda wileński.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#SerhijChrucki">Pragnę podkreślić jeszcze inny moment w tej sprawie, a mianowicie Sobór według kanonicznego prawa cerkwi prawosławnej jest najwyższym organem cerkwi, bez którego życie tej nie może się normalnie rozwijać. To też sam przepis art. 14, wymagający zezwolenia władzy świeckiej na odbycie Soboru, jest antykanoniczny. Tymczasowe przepisy, w tem i art. 14, sprzeczne są również z Konstytucją, naruszają bowiem art. 115 Konstytucji, mówiący o wolności wewnętrznej związków religijnych, oraz art. 111, w którym zawarta jest zasada wolności sumienia.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#SerhijChrucki">Wobec tego tymczasowe przepisy, jako sprzeczne z Konstytucją, właściwie nie mają mocy prawnej. Będąc poza tem opublikowane tylko w Monitorze z dn. 16 lutego 1922 r., nie są one i formalnie żadną ustawą, a tembardziej nie mogą być uważane za ustawę wykonawczą do art. 115 Konstytucji. Tak słaby i chwiejny jest grunt prawny, na którym opiera się p. Minister.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#SerhijChrucki">A teraz moment polityczny. Wybory do Soboru ogłoszono, wieść o wyborach dotarła do najszerszych warstw ludności prawosławnej. W większości parafii zostały one już dokonane w dniu 12/I r. b. Soboru swej cerkwi ludność prawosławna z utęsknieniem od szeregu lat oczekiwała, za nakaz sumienia swego religijnego uważając domaganie się zwołania tego Soboru. I naraz przychodzi zakaz, pogróżkami zaopatrzony, że nawet w cerkwiach nie wolno się wiernym zbierać w celu wyborów do Soboru. Do przygnębienia, jakie panuje wśród ludności prawosławnej wiejskiej z powodu rozpaczliwego kryzysu gospodarczego, dołącza się obecnie gorycz poczucia ucisku w tak drażliwej i delikatnej dziedzinie, jak sprawa sumienia religijnego.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#SerhijChrucki">Na zakończenie jeszcze jedna okoliczność. W całym świecie odbywają się protesty przeciw prześladowaniu religii w sąsiadujących z Polską Sowietach i w takim momencie władze Państwa Polskiego wywołują zupełnie niepotrzebnie tę przykrą i bolesną dla prawosławnych sprawę ze zwołaniem Soboru.</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#SerhijChrucki">Proszę o uchwalenie nagłości naszego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#SewerynCzetwertyński">Dochodzą mię głosy, że niema zgody co do nagłości, więc zarządzani głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#SewerynCzetwertyński">Kto jest za nagłością wniosku, proszę o wstanie. Stoi większość. Wniosek jako nagły przesyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do punktu f), to jest nagłości wniosku posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie bezprawnych masowych rozbiórek cerkwi prawosławnych na Chełmszczyźnie (druk nr 628).</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Strutyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#MychajłoStrutynskyj">Wysoki Sejmie! Pod pretekstem, że w Polsce niema komu zarządzać majątkiem Cerkwi prawosławnej, Rząd polski wydał dekret dn. 18 grudnia 1918 r. o tymczasowym zarządzie tym majątkiem. 11 lat minęło od tego czasu, ludność prawosławna Chełmszczyzny dawno wróciła z przymusowej ewakuacji, powstała Metropolia prawosławna, jest już komu zarządzać majątkiem cerkiewnym, a tymczasem dekret ten dotychczas nie zniesiony, chociaż koliduje on i z § 113 Konstytucji marcowej i z traktatami międzynarodowemi, a w szczególności z traktatem o ochronie mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#MychajłoStrutynskyj">Dekret ten nie tylko nie zniesiony, jego siłę obowiązującą rozciągnięto na inne ziemie o ludności prawosławnej.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#MychajłoStrutynskyj">Jak wygląda ten zarząd tymczasowy w praktyce? Już w pierwszym roku istnienia Państwa Polskiego rozpoczęto niszczyć cerkwie na Chełmszczyźnie, zamykać je, opieczętowywać, konfiskować budynki parafialne i ziemię, oddając je Polakom. Działy się przytem wprost straszliwe sceny, które nie łatwo idą w zapomnienie. Z tej trybuny była mowa o nich w poprzednim Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#MychajłoStrutynskyj">Carska Rosja stworzyła męczeńską tradycję unii na Chełmszczyźnie, a z polskiej strony zrobiono wszystko, aby analogiczną tradycję stworzyć tu dla prawosławia.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#MychajłoStrutynskyj">Starania ludności, protesty posłów ukraińskich w poprzednim Sejmie pozostały bez skutku: cerkwi zamienionych na kościoły nie zwraca się, opieczętowanych cerkwi z wyjątkiem kilkunastu nie oddaje się do użytku ludności i one bez opieki gniją, majątek pozostaje w rękach ludności rzymsko - katolickiej a sprawcy tysięcznych nadużyć nie ukarani.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#MychajłoStrutynskyj">Prawda, dano spokój z dalszem wyświęcaniem cerkwi na kościoły, jednak już wyłącznie ze względu na to, że cierpliwość ludności rwała się i zaczęła ona coraz ostrzej reagować. Rząd ciągle obiecuje, że sprawa prawosławnej Cerkwi i jej majątku będzie załatwiona po zatwierdzeniu przez Sejm konkordatu, jednak dotychczas nie słyszeliśmy, czy już sfabrykowany bodaj projekt konkordatu.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#MychajłoStrutynskyj">W ostatnich dwóch latach przystąpiono do masowej rozbiórki cerkwi, względnie do niszczenia ich. Takie fakty miały miejsce w Tarnawatce, Krasnobrodzie, Biszcze, Zamchu, Kijowcu, Lubartowie, Krzeszowie, Uchaniu, Pawłowicach, Kryłowie, Sobiborze, Komarowie, Łabuńkach i t. d. Odbywa się to przy akompaniamencie protestów ludności, na porządku dziennym jest obraza uczuć religijnych ludności'. Częstokroć przychodzi do starć z policją. Sceny z pierwszych lat walki z cerkwiami prawosławnemi znowu się powtarzają, chociaż uchwałą Sejmu z dn. 8 lutego 1924 r. niejako zawieszono dalszą ofenzywę na cerkwie prawosławne. A Sejm uchwalił: „Wzywa się Rząd, by wszystkie sprawy rewindykacji poszczególnych kościołów odroczył do czasu wydania osobnej ustawy, która ureguluje kwestię tytułu własności kościołów i cerkwi spornych między katolicką a niekatolicką ludnością”.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#MychajłoStrutynskyj">Z polskiej strony mówi się, że cerkwie były zakryte i wyświęcane na kościoły dlatego, iż 1) przed 1875 r. były unickiemi i 2) że ich za dużo. Unickie dawniej cerkwie nigdy nie były rzymsko-katolickiemi kościołami. Od skasowania unii minęło ponad 50 lat. Za ten czas prawie każda cerkiew była kosztem ludności odnawiana, prawosławni fundowali własnym kosztem różne sprzęty i obrazy. A cóż dopiero mówić o wyświęcaniu na kościoły takich cerkwi, które były zbudowane do zaprowadzenia unii, lub po jej skasowaniu! A takich cerkwi jest na Chełmszczyźnie kilkadziesiąt.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#MychajłoStrutynskyj">Drugi argument: że tych cerkwi za dużo, wprost dziki. Zajrzyjmy do statystyki: ludności prawosławnej w 12 powiatach ziemi chełmskiej jest nawet na podstawie polskiej statystyki urzędowej ponad 206.000, a w rzeczywistości o wiele więcej. Prawosławni tych powiatów mieli przed wojną 386 cerkwi, dzisiaj 63, to znaczy dzisiaj przypada na 1 cerkiew około 3.300 dusz. Zamknięto tutaj 115 cerkwi, zamieniono na kościoły 150, zrujnowano 59.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#MychajłoStrutynskyj">Na podstawie urzędowych danych w tych powiatach jest dusz katolickich 346.630, kościołów 194, to znaczy 1 kościół przypada na 1.792 dusze. Jedna cerkiew przypada na 164 klm.2, 1 kościół na 58 klm2.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#MychajłoStrutynskyj">Na usprawiedliwienie rozbioru cerkwi prawosławnych podaje się w ostatnim czasie jako motyw to, że rozbierane gmachy cerkiewne mają rzekomo zagrażać bezpieczeństwu publicznemu, jako znajdujące się w stanie ruiny. Jednakże w olbrzymiej większości wypadków rozbierane są właśnie takie cerkwie, które ludność chciała remontować na swój koszt. Liczne podania w tych sprawach były odrzucane przez władze, a następnie gmachy cerkiewne były rozbierane. Miało to miejsce np. w Kijowcu. Częstokroć rozbiórki są dokonywane niby to samowolnie przez poszczególne grupy ludzi lub instytucje, o tem władze jakoby nie wiedzą, ale policja z reguły albo wcale nie reaguje w tych razach, albo prześladuje prawosławnych, którzy przeszkadzają rozbiórce. Tak działo się w Komarowie, w Chełmie (cerkiew św. Paraskiewy) i w innych miejscowościach. Na zapytanie ludności i władz duchownych w sprawie powodów i podstaw prawnych rozbiórki władze administracyjne z reguły nie odpowiadają lub ograniczają się do obietnicy, że zbadają dane sprawy. Tymczasem wiadomo, że departament wyznań udzielił Województwu lubelskiemu szczegółowych wskazówek, które cerkwie mają być rozebrane. Z reguły są rozbierane te cerkwie, o których otwarcie ludność prawosławna najwięcej zabiega, gdyż w ten sposób władze chcą zapobiec staraniom o przywrócenie parafii. Materiały otrzymane z rozbiórki są przeznaczane na cele według ich uznania np. na budowę dróg i mostów, a najczęściej są oddawane duchowieństwu katolickiemu.</u>
          <u xml:id="u-63.11" who="#MychajłoStrutynskyj">Tyle dla umotywowania nagłości naszego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przeciw nagłości zgłosił się p. Eugenjusz Bogusławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#EugeniuszBogusławski">Wysoki Sejmie! Wniosek Undo jest bardzo ciekawy ze względu na czas wybrany na jego zgłoszenie, gdy cały świat kulturalny nie może być obojętny na prześladowania religijne, jakich jesteśmy świadkami w Związku Socjalistycznym Republik Rad.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#EugeniuszBogusławski">Prześladuje się tam duchowieństwo wszystkich religii, świątynie, cerkwie prawosławne, kościoły rzymsko-katolickie, bóżnice wyznań mojżeszowego i mahometańskiego albo niszczy się, albo obraca się na kluby bezbożników i t. d. i t. d. Wogóle prowadzi się walkę z religią na całym froncie,</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#komentarz">(Głos: Co to ma do rzeczy, te opowieści?)</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#EugeniuszBogusławski">Proszę Panów, każdy niezorientowany mógłby przypuszczać, że i u nas w Polsce dzieje się coś niewłaściwego, jeżeli już nie z religią, to przynajmniej z jednem z wyznań chrześcijańskich, prawosławiem i że u nas prowadzi się prześladowanie prawosławia</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: A na Chełmszczyźnie jak jest właściwie?)</u>
          <u xml:id="u-65.5" who="#EugeniuszBogusławski">z burzeniem cerkwi prawosławnych prawda, nie na całym terenie Rzeczypospolitej, lecz tylko na Chełmszczyźnie.</u>
          <u xml:id="u-65.6" who="#EugeniuszBogusławski">Otóż mogę oświadczyć, że z prawosławiem u nas jest niedobrze, ale zło leży nie tam, gdzie, przypuszczam tylko przez nieporozumienie, doszukują się nowocześni obrońcy prawosławia, Undo i jego spólnicy...</u>
          <u xml:id="u-65.7" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: Kilkaset cerkwi odebranych jest przez Rząd, a Pan mówi, że to nic.)</u>
          <u xml:id="u-65.8" who="#EugeniuszBogusławski">Nie chcę posądzać tych panów o brak dobrej woli.</u>
          <u xml:id="u-65.9" who="#EugeniuszBogusławski">Jeżeli mówi się o trudności zagadnienia mniejszościowego, to może najtrudniej występuje ono na terenie Chełmszczyzny; tu ścierały się i ścierają się prądy narodowościowe: polski, ukraiński, rosyjski...</u>
          <u xml:id="u-65.10" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: Tam Pan znalazł rosyjski?)</u>
          <u xml:id="u-65.11" who="#EugeniuszBogusławski">...i wyznaniowe: rzymsko-katolicki, unicki, prawosławny, ostatni w dwóch kierunkach: rusyfikacyjnym moskiewskim i derusyfikacyjnym ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-65.12" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: To tak mówi autor broszurki „W pamiat trechsetletia doma Romanowych w 1913 r.”, wtedy Pan był sługą caratu, a teraz Pan jest Piłsudczykiem.)</u>
          <u xml:id="u-65.13" who="#EugeniuszBogusławski">Tak mówi prawosławny w obronie prawosławia.</u>
          <u xml:id="u-65.14" who="#EugeniuszBogusławski">Losy ziemi chełmskiej wszystkim są znane, niema obawy o jakieś nawracanie, o prozelityzm. Bezwzględny rząd carski nie mógł, nie był w stanie nawrócić t, z w. „opornych” na prawosławie i jednocześnie mogę na podstawie swego doświadczenia stwierdzić, że prawosławny z Chełmszczyzny też był i jest gorliwy i w wierze swej twardy. Ludność pomimo ciężkich warunków dzisiejszych i obecnego bytowania jest naogół cierpliwa i spokojna. Podczas wojny światowej Chełmszczyzna dużo cierpiała wskutek przymusowego wysiedlenia ludności z rodzinnych terenów dalej na wschód przez wojsko rosyjskie, które chciało w r. 1915 zastosować metody walki z r. 1812, z czasów wojny napoleońskiej. Państwowość polska zastała teren Chełmszczyzny z ludnością w liczbie znacznie zmniejszoną i to, o co chodzi w danym wypadku, cerkwie prawosławne zamknięto z braku po części dostatecznej liczby wiernych.</u>
          <u xml:id="u-65.15" who="#komentarz">(P. Wasyńczuk: Kłamca!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przywołuję p. Wasyńczuka do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#EugeniuszBogusławski">... a najgłówniejsza, z braku duchownych prawosławnych. Część cerkwi, co do których było to czy inne uzasadnienie, była wyświęcona na kościoły rzymsko-katolickie, a część pozostała zamknięta.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#EugeniuszBogusławski">Jak tylko w Polsce po wojnie bolszewickiej nastąpiło uspokojenie, ludność zaczęła powracać „z raju bolszewickiego” w latach 1921–1923 na swoje rumowiska i w miarę stabilizacji stosunków w Polsce upominać się o swoje prawa do cerkwi, budynków cerkiewnych i wogóle majątku pocerkiewnego. W pewnych wypadkach cel był osiągnięty i cerkwie były zwrócone prawosławnym. Jak sprawa się przedstawia, świadczy najlepiej statystyka. Cerkwi przed wojną było 416, zburzono podczas wojny 35, wyświęcono na kościoły katolickie na podstawie rozporządzeń władz okupacyjnych 164, czynnych obecnie jest 76, zamkniętych obecnie 80 cerkwi, w tej liczbie 12 kaplic. Były wypadki — nie można więc pod żadnym względem zaliczać tych wypadków do masowych — że ludność rzymsko-katolicka przystępowała do rozbiórki cerkwi. Nie ostatnią rolę odgrywała w tych razach agitacja osób szowinistycznie usposobionych i choć noszących niby to miano chrześcijan i w imię chrześcijańskie występujących, lecz zapominających o wielkich słowach naszego Nauczyciela o miłości do bliźniego. Miejscowe czynniki urzędowe były w takich razach zupełnie zdezorientowane i nie zawsze występowały z należytą ingerencją, ale nie ich w tem była wina. Sprawa polega na tem, że dotychczas stosunki prawne kościoła prawosławnego autokefalicznego w Polsce w należyty sposób nie są unormowane. Stwierdzam, że niema w tem winy Rządu, ponieważ projekty statutów, które Kuria metropolitalna prawosławna warszawska wnosiła do Rządu, nie tylko ze stanowiska Rządu, lecz ze stanowiska myślących nad temi sprawami wiernych Kościoła prawosławnego nie mogły być podstawą przyszłego statutu Kościoła prawosławnego w Polsce. Kuria metropolitalna ten fakt sarna przyznała i w środku zeszłego roku swoje projekty wycofała. Rząd pracuje nad projektem statutu Kościoła prawosławnego. P. prof. Bartel w swem expose oświadczył, co następuje: „W porozumieniu ze zwierzchnią władzą Kościoła prawosławnego przystąpiono do opracowania projektu o organizacji stanowiska prawnego tego Kościoła. Projekt ten jest na ukończeniu i stanowi podstawę do dalszych pertraktacji, które, mam nadzieję, zostaną pomyślnie zakończone, o ile wewnętrzne stosunki w Kościele prawosławnym osiągną niezbędny stopień stabilizacji”. Te słowa ważkie, te słowa obowiązują Rząd, obowiązują i Sejm, który w obecnej chwili nie może powziąć takiej uchwały, jak we wniosku „o przedłożenie Sejmowi w ciągu jednego miesiąca ustawy, regulującej prawny stosunek Cerkwi prawosławnej do Państwa”. W przyszłej ustawie powinno być określenie pojęcia parafii nie tylko jako jednostki prawnej, lecz i jednostki terytorialnej, określenie wszystkich warunków dla powstania I utrzymania parafii. Od tego określenia zależy i liczba cerkwi</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#EugeniuszBogusławski">i zarząd nad niemi.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#EugeniuszBogusławski">Mam pewność, że ludność prawosławna na Chełmszczyźnie pierwsza odczuje istnienie tej ustawy, jak odczuwa brak jej w obecnej chwili. Statut Kościoła prawosławnego unormuje kwestię zarządu nad jego majątkiem, nad tą kwestią świadomie nie zastanawiam się, bo potrzebuje ona dużo czasu i rozwagi, i wszystko zależy, jak zaznaczyłem, od stabilizacji wewnętrznych stosunków w Kościele prawosławnym. Niestety tej stabilizacji dotychczas niema. Nie szukam winnych. My, ludność prawosławna ukraińska, tej stabilizacji pragniemy i uprzejmie prosilibyśmy naszych braci unitów z Undo pozostawić nas w spokoju. Byliśmy bez waszej opieki i jakoś dawaliśmy i dajemy sobie radę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle, upłynęło już 10 minut, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#EugeniuszBogusławski">Nasza grupa głosować będzie przeciw nagłości tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, żeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Wniosek jako zwykły odeślę do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do ostatniego wniosku nagłego, punkt h: wniosek posłów z Białoruskiego Klubu Chłopsko-Robotniczego w sprawie pogwałceń nietykalności posłów (druk nr 623). Głos ma p. Cham.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#MykołaCham">Prześladowanie chłopsko-robotniczego ruchu białoruskiego w Polsce z każdym rokiem wzrasta i wzmacnia się. Sanacyjno-dyktatorskie rządy pod pozorem zwalczania parlamentaryzmu i dyskredytowania Sejmu całą swoją nienawiść przeniosły na ruch białoruski chłopsko-robotniczy i jego przedstawicieli, teroryzując masy chłopsko-robotnicze celem przerwania ich łączności z swymi wybrańcami, wreszcie godząc w prawa i samo życie ich przedstawicieli. Zadania te wykonuje miejscowa administracja, nie przebierając w środkach w myśl hasła „łamanie kości”.</u>
          <u xml:id="u-71.1" who="#MykołaCham">Jako jaskrawa ilustracja powyższego, mogą służyć między innemi następujące fakty:</u>
          <u xml:id="u-71.2" who="#MykołaCham">W dniu 1 maja w Wilnie odbył się pochód robotniczy, zakończony wiecem pod otwarłem niebem. Na wiecu tym jako drugi z kolei mówca wstąpił na trybunę poseł Dworczanin, jednak po kilku słowach, wypowiedzianych w języku białoruskim, referent starostwa grodzkiego Rafał Wulc począł ściągać posła z trybuny; po wyrażonych protestach robotników, na podany przez p. Wulca znak wyskoczył z podwórza uprzednio tam ukryty oddział mundurowej policji, ściągnął posła Dworczanina z trybuny i przez kordon agentów tajnej policji, którzy bili go pałkami po głowie, wciągnął go do podwórza pobliskiego domu, gdzie agenci mundurowej i tajnej policji zbili go dotkliwie kijami i kolbami, pozostawiając liczne ślady krwawe na głowie, twarzy i na całem ciele, i podarli całe ubranie.</u>
          <u xml:id="u-71.3" who="#MykołaCham">Dnia 25 czerwca r. ub. na prośbę ludności gminy wojstonskiej we wsi Racewiczach tejże gminy o godzinie 14 poseł Wołyniec otworzył wiec sprawozdawczy. Po przywitaniu przez niego ludności policja poczęła rozpędzać zabranych. Zanim ludność zdążyła się zorientować, komendant posterunku policji w Wojstonie Lewandowski bez żadnego powodu wystrzelił do stojącego przy własnym wozie na rynku obywatela Szymona Woronowicza i zadał mu ciężką ranę, przestrzelając mu nawskroś głowę.</u>
          <u xml:id="u-71.4" who="#komentarz">(Głos z ław prawicy: Ojoj!)</u>
          <u xml:id="u-71.5" who="#MykołaCham">Dla Pana przestrzelenie głowy to „ojoj”.</u>
          <u xml:id="u-71.6" who="#MykołaCham">Przy wyborach do rady gminnej Stara Wieś powiatu Słonimskiego w Hołyńcach poseł Kryńczyk został pozbawiony praw wyborczych w swym obwodzie; wobec stanowczego domagania się miejscowej ludności jego wyboru pan starosta wydał policji rozkaz aresztowania posła i rozpędzenia zebranych bagnetami. Oburzona ludność nie dopuściła do zaaresztowania posła Kryńczyka i swoją stanowczą postawą zmusiła starostę do ucieczki.</u>
          <u xml:id="u-71.7" who="#MykołaCham">Dnia 12 lipca r. ub. na prośbę miejscowej ludności miasta Korelicze powiatu nowogródzkiego o godzinie 15 na placu rynkowym przemawiali posłowie Gawrylik i Kryńczyk. Po sprawdzeniu legitymacji poselskich przedstawiciel policji zażądał przerwania wiecu, grożąc użyciem broni. Zgromadzeni domagali się dalszego prowadzenia wiecu. Po kilku minutach przemówienia zaczęły padać strzały od policjantów, miejscowych osadników i szpiegów. W powstałem zamieszaniu pos. Gawrylik został uderzeniem w głowę kolbą rewolweru zrzucony z ganku na ziemię, na posła zaś Kryńczyka napadł policjant w ubraniu cywilnem Józef Popławski, oraz osadnik Jan Sarnecki, chcąc mu odebrać legitymację poselską. Sarnecki pomimo obrony posła Kryńczyka wyrwał mu legitymację, a Popławski z tyłu strzelił w głowę posłowi Kryńczykowi. Poseł Kryńczyk przypadkowo tylko nie został zabity, kula raniła go w głowę, zdzierając skórę, przyczem stracił on przytomność, Napastnicy zbiegli.</u>
          <u xml:id="u-71.8" who="#MykołaCham">W dniu 25 sierpnia rok u ub. odbywało się w lokalu klubu w Wilnie przy ul. Piwnej 3 posiedzenie Białoruskiego Chłopsko-Robotniczego Klubu Poselskiego z udziałem posłów Gawrylika, Greckiego, Wołyńca i Kryńczyka i sekretarzy sekretariatu centralnego i powiatowych w celu wysłuchania sprawozdań sekretarzy i udzielenia im wskazówek w ich działalności, Podczas posiedzenia o godz. 7 wiecz. wtargnęła do lokalu klubu oraz prywatnego mieszkania posła Greckiego policja mundurowa i tajna z podkomisarzem Wasilewskim na czele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle, proszę o uzasadnienie nagłości, a nie przedstawianie stanu rzeczy, bo z tego materiału widzę, że Pan w ciągu 5 minut nie zdąży uzasadnić nagłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#MykołaCham">Owszem, zdążę. Nie zważając na protesty obecnych posłów policja, odpychając posła Greckiego i uderzając go kułakiem w plecy, wtargnęła do prywatnych jego pokojów, zaaresztowała wszystkich sekretarzy i dokonała rewizji w lokalu klubu, przeglądając całą korespondencję klubu, nie wyłączając sejmowej i zabierając kilka oficjalnych papierów i szapirograf i stare białoruskie gazety z archiwum. Rewizji dokonano także w sekretariatach powiatowych, z wyłamaniem drzwi, w nieobecności sekretarzy i bez świadków. Chociaż władze sądowe nie wdrożyły ścigania karnego, zaaresztowani pozostawali w areszcie przez dwa tygodnie i zostali skazani na dwa miesiące aresztu w drodze administracyjnej. Interwencje posłów u władz wojewódzkich, oraz ministrów i Marszałka Sejmu nie odniosły skutku.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#MykołaCham">Dnia 27 października r. ub. poseł Gawrylik przyjechał do Oszmiany dla zwiedzenia sekretariatu powiatowego. W ślad za nim wkroczył do lokalu sekretariatu komendant miejscowej policji w towarzystwie wywiadowcy. Po wylegitymowaniu zażądał on wyjaśnienia, do kogo i w jakim celu on przybył. Na odmowę posła dania wyjaśnień z powołaniem się na to, że nie jest on obowiązany zdawać sprawy policji, komendant począł krzyczeć na niego, mówiąc, że widzi z jego strony objawy nieposzanowania władzy, grożąc zaaresztowaniem go i możliwością wszelkich konsekwencji.</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#MykołaCham">Przy stykaniu się posłów z wyborcami administracja i policja teroryzuje tak samych posłów, jak i ludność. Tak w powiecie kosowskim podczas pobytu tam posła Greckiego starosta ustanawia dla niego eskortę, która nie opuszcza go ani na chwilę, strzegąc go nawet w własnym domu, przyczem policjanci chowają się w życie sąsiadów, tratując je i niszcząc. W lesie przydrożnym policja robi zasadzki na Greckiego, celując do niego z karabinów w celu steroryzowania go. Na interwencję posła Greckiego w policji, kierownik policji śledczej w Kosowie Mielewski powiedział, że Grecki już ostatni raz jeździ po powiecie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle, Pański czas minął, proszę przejść do wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#MykołaCham">W tej chwili. Wszyscy, nie wyłączając krewnych, którzy mają styczność z posłem Greckim bądź w mieszkaniu, bądź na ulicy, bądź przy dostarczaniu furmanek, są prześladowani przez policję, wzywani na posterunek, badani, przyczem policja nie szczędzi gróźb bicia i kar administracyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#komentarz">(Dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#SewerynCzetwertyński">Panie Pośle, proszę w tej chwili kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#MykołaCham">Te same metody...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#SewerynCzetwertyński">Odbiorę Panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#MykołaCham">... stosuje się do innych posłów Białoruskiego Chłopsko-Robotniczego Klubu Poselskiego.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#MykołaCham">Wobec tego Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
          <u xml:id="u-79.2" who="#MykołaCham">1. Wysoki Sejm wyłania komisję sejmową z udziałem przedstawicieli Białoruskiego Chłopsko-Robotniczego Klubu Poselskiego celem zbadania przytoczonych tu nadużyć władz administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-79.3" who="#MykołaCham">2. Sejm wzywa Rząd do pociągnięcia do odpowiedzialności wojewodów: wileńskiego, nowogródzkiego i poleskiego za popieranie nadużyć podległych im organów władz administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-79.4" who="#MykołaCham">3. Sejm wzywa Rząd do pociągnięcia do odpowiedzialności sądowej winnych przestępstw na osobach obywatela Szymona Woronowicza i posłów Dworczanina, Kryńczyka i Greckiego.</u>
          <u xml:id="u-79.5" who="#MykołaCham">4. Sejm żąda zabezpieczenia rzeczywistej nietykalności posłów, zabezpieczenia przed napadami policji lokalu klubu poselskiego, oraz prywatnych mieszkań posłów i zagwarantowania posłom wolności spełniania ich obowiązków poselskich drogą zabezpieczenia swobody sprawozdawczych wieców poselskich, prawa komunikowania się z wyborcami i zaprzestania metod teroru w stosunku do posłów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#SewerynCzetwertyński">Zarządzam głosowanie. Kto jest za nagłością wniosku, tylko co uzasadnioną, zechce wstać. Stwierdzam mniejszość, wniosek jako zwykły odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#SewerynCzetwertyński">Przystępujemy do punktu, który za zgodą Wysokiej Izby został umieszczony na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia, mianowicie do pierwszego czytania wniesionej przez Rząd ustawy o dodatkowych kredytach na okres budżetowy od 1 kwietnia 1929 r. do 31 marca 1930 r. (druk nr 636). Do głosu nikt się nie zgłosił, projekt ustawy odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#SewerynCzetwertyński">Oprócz tego wpłynęły jeszcze dwa przedłożenia rządowe, również od Ministerstwa Skarbu. Proponuję Wysokiej Izbie przyjąć je w pierwszem czytaniu na dzisiejszem posiedzeniu, chociaż nie były na porządku dziennym umieszczone. Jest to projekt ustawy o ujednostajnieniu terminów płatności państwowego podatku gruntowego i składek za przymusowe ubezpieczenie budowli od ognia w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych i drugi projekt ustawy o ulgach podatkowych dla kapitałów. Niema sprzeciwu, uważam, że Izba się zgadza na pierwsze czytanie. Odsyłani oba wnioski do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek posłów z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji o zaliczenie gmin wiejskich Baligród i Lutowiska w powiecie liskim do kategorii miast — do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-81.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Korneckiego i kol. z Klubu Narodowego w sprawie częściowej zmiany ustawy z dn. 17 lutego 1922 r. o państwowej służbie cywilnej — do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-81.2" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Puchałki i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji o zmianę niektórych artykułów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24 listopada 1927 r. o ubezpieczeniu pracowników umysłowych (Dz. Ust. Rz. P. Nr 106, poz. 911) — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
          <u xml:id="u-81.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Bogusławskiego i tow. z Klubu Parlamentarnego „Wyzwolenie” o zmianę ustawy z 19 maja 1920 r. o obowiązkowem ubezpieczeniu na wypadek choroby — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
          <u xml:id="u-81.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Rychlika i tow. z Klubu Parlamentarnego „Wyzwolenie” w sprawie ustawy o specjalnym podatku na budowę szkół powszechnych — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-81.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Korneckiego i kol. z Klubu Narodowego o częściową zmianę ustawy z dn. 9 października 1923 r. o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych i wojska — do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-81.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Sochy i kol. ze Stronnictwa Chłopskiego o zmianę ustawy inwalidzkiej — do Komisji Opieki Społecznej i Inwalidzkiej.</u>
          <u xml:id="u-81.7" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Piątka i kol. z Klubu P. S. L. „Piast” w sprawie nadmiernego obciążenia drobnych rolników podatkiem państwowym dochodowym — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-81.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Serwetnika i in. z Klubu Ukraińskiego w sprawie nie zezwolenia na postawienie krzyża na cmentarzu prawosławnym we wsi Storożowie koło Korca na Wołyniu nad mogiłą zamordowanego w 1925 r. b. sekretarza „Proświty” Iwana Dubyny — do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-81.9" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek posłów z Klubu Stronnictwa Chłopskiego z projektem ustawy o upoważnieniu Ministra Skarbu do udzielania z zapasów kasowych Skarbu Państwa pożyczek krótkoterminowych dla drobnego rolnictwa — do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-81.10" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek posłów z Parlamentarnego Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie ustawy inwalidzkiej, zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dn. 18 marca 1921 r. o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i ich rodzin, oraz o zaopatrzeniu rodzin po poległych i zmarłych lub zaginionych bez własnej winy, których śmierć względnie zaginięcie pozostaje w związku przyczynowym ze służbą wojskową — do Komisji Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-81.11" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Pająka i tow. z P. P. S. o częściową zmianę ustawy z dn. 18 marca 1920 r. o zaopatrzeniu inwalidów wojennych i ich rodzin w kierunku usunięcia braków i wad tej ustawy, wielce krzywdzących ogół inwalidów wojennych i pozostałych — do Komisji Opieki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Wygodzkiego i tow. z Koła Żydowskiego do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie unormowania stanu gmin żydowskich na Kresach Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Sochy i kol. z Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra opraw Wewnętrznych w sprawie wyborów gminnych w Nisku.</u>
          <u xml:id="u-83.2" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Sochy i kol. z Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Robót Publicznych i Spraw Wewnętrznych w sprawie opłat, pobieranych na moście samorządowym na Sanie pod Ulanowem.</u>
          <u xml:id="u-83.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Sochy i kol. z Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wcielenia gminy Kończyć do obwodu szkolnego w Nowosielcu i strajku szkolnego w Kończycach.</u>
          <u xml:id="u-83.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja p. Rząsy i kol. z Klubu P. S. L. Piasta do p. Prezesa Rady Ministrów, oraz do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie stosowania złośliwych zajęć (konfiskat) względem niektórych pism na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-83.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie tamowania prac kulturalno-oświatowych w kółkach białoruskiego Instytutu gospodarki i kultury przez posterunek P. P. w Smorgoniach.</u>
          <u xml:id="u-83.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia mieszkańca wsi Nowojelnia, gm. dworzeckiej, pow. nowogródzkiego, przez policjantów posterunku P. P. w Nowojelni.</u>
          <u xml:id="u-83.7" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie bezprawnego pogwałcenia praw służby folwarcznej w Potoku, pow. rohatyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-83.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niewykonania przez starostę powiatowego w Kosowie, woj. stanisławowskiego, postanowień ustawy z dnia 23 kwietnia 1920 r. o ograniczeniu sprzedaży napojów alkoholowych.</u>
          <u xml:id="u-83.9" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego powiększania budżetów gminnych przez wydział powiatowy w Rohatynie, względnie przez starostę powiatowego w Rohatynie, jako komisarza rządowego dla samorządu powiatowego, w gminach rohatyńskiego powiatu.</u>
          <u xml:id="u-83.10" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie bezprawnego wstrzymania wypłaty emerytury Andrzejowi Bodnarowi, emerytowanemu wachmistrzowi żandarmerii w Stryju.</u>
          <u xml:id="u-83.11" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nauczyciela Mikołaja Balaszczuka w Mysłowie, pow. Kałusz.</u>
          <u xml:id="u-83.12" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z śląskiej Chrześcijańskiej Demokracji do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bandyckiego napadu na obywateli gminy Szarlej przez członków Związku Powstańców Śląskich.</u>
          <u xml:id="u-83.13" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja pp. Zygmunta Piotrowskiego, Bettmana i tow. z Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć finansowych w gminie Skępe, pow. lipnowskiego i wobec tolerowania tych nadużyć przez władze nadzorcze, pociągnięcia do odpowiedzialności karnej sprawców nadużyć i ich protektorów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#SewerynCzetwertyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie nagłych wniosków posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zbadania sprawy podsłuchu telefonicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-85.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zbadania sprawy istnienia podsłuchu telefonicznego.</u>
          <u xml:id="u-85.2" who="#MieczysławMichałkiewicz">Od dłuższego czasu opinia publiczna zaniepokojona jest wiadomościami, jakoby istniał w Polsce, Wbrew Konstytucji, podsłuch telefoniczny. Ostatnio sprawa ta została wznowiona z powodu podsłuchania rozmowy prowadzonej przez Prezydenta Rzeczypospolitej z Prezesem Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-85.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Z oświadczenia p. Ministra Poczt i Telegrafów wynika: 1) że do czasu objęcia urzędowania przez b. Ministra Poczt i Telegrafów p. Miedzińskiego podsłuch telefoniczny oficjalnie, wbrew Konstytucji, istniał, i dopiero przez tego Ministra został zniesiony;</u>
          <u xml:id="u-85.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">2) że obecnie stacja podsłuchowa nadal istnieje celem umożliwienia Ministrowi Poczt i Telegrafów uruchomienia podsłuchu w razie ogłoszenia stanu wyjątkowego.</u>
          <u xml:id="u-85.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Zważywszy, że Konstytucja zakazuje stosowania podsłuchu w czasie, gdy stan wyjątkowy w Państwie nie istnieje, że, jak wynika z oświadczenia p. Ministra Poczt i Telegrafów, w pewnym okresie czasu podsłuch oficjalny został urządzony, za co odpowiedzialność konstytucyjna ciąży na Rządzie, pełniącym w tym okresie czasu urzędowanie, — należy ściśle zbadać i ustalić okoliczności, określające odpowiedzialność osób urzędowych, które dopuściły się nadużycia władzy przez uruchomienie podsłuchu telefonicznego.</u>
          <u xml:id="u-85.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">W myśl powyższego Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
          <u xml:id="u-85.7" who="#MieczysławMichałkiewicz">Sejm wybiera na mocy art. 34 Konstytucji nadzwyczajną komisję śledczą celem Zbadania całokształtu oprawy istnienia w Polsce podsłuchu telefonicznego oficjalnego i nieoficjalnego. Komisja ta, utworzona z pięciu członków, będzie miała prawo przesłuchiwania stron zainteresowanych, wzywania świadków i rzeczoznawców, przyczem zeznający będą mogli być przesłuchiwani pod przysięgą zaś osoby urzędowe będą mogły być nadto zwalniane od tajemnicy służbowej. Regulamin pracy tej komisji będzie uchwalony przez samą komisję.</u>
          <u xml:id="u-85.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">Warszawa, dnia 15 stycznia 1930 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#SewerynCzetwertyński">Nagłość wniosku będzie motywowana na najbliższem posiedzeniu Sejmu, Wreszcie mamy wniosek nagły p. posła Podoskiego i kol, z Klubu B. B. W. z R. w sprawie nieważności mandatu poselskiego p. Arona Spicberga, Ponieważ wniosek ten jest zgłoszony w trybie, przewidzianym dla wniosków nagłych w myśl § 104 ordynacji wyborczej, proponuję Wysokiej Izbie odesłanie go do Komisji regulaminowej i nietykalności poselskiej. Ponieważ nie słyszę sprzeciwu, wniosek odsyłam jako nagły do Komisji regulaminowej i nietykalności poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#SewerynCzetwertyński">O dacie następnego posiedzenia, oraz o porządku dziennym będą panowie posłowie zawiadomieni pisemnie. Ustalić terminu nie mogę z powodu nawału prac w komisjach, w każdym razie w tym tygodniu posiedzenie plenarne Sejmu się nie odbędzie.</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#SewerynCzetwertyński">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>