text_structure.xml
223 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 52 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 53 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Róg. Listę mówców prowadzi p. Róg.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność pp. Roguckyj i Żuchowski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzielam urlopu posłom: Sołańskiemu na 1 dzień, Federukowi i Stanisławowi Strońskiemu na 2 dni, Kohutowi i Waleronowi na 3 dni.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Graebe na 8 dni, Spitzer na 9 dni, Tabor zaś na 10 dni.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Przed porządkiem dziennym muszę wypełnić obowiązek mój co do ustalenia składu osobowego, uchwalonej wczoraj komisji.</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#IgnacyDaszyński">Komisję tą, którą Sejm powołał wczoraj do wykonania obowiązku z art. 5 i 6 ustawy o Trybunale Stanu, była Komisja Budżetowa.</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#IgnacyDaszyński">Skład Komisji Budżetowej jest następujący:</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#IgnacyDaszyński">1. Byrka Władysław,</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#IgnacyDaszyński">2. Hołyński Jan,</u>
<u xml:id="u-1.10" who="#IgnacyDaszyński">3. Kleszczyński Zdzisław,</u>
<u xml:id="u-1.11" who="#IgnacyDaszyński">4. Kościałkowski Marian,</u>
<u xml:id="u-1.12" who="#IgnacyDaszyński">5. Krzyżanowski Adam,</u>
<u xml:id="u-1.13" who="#IgnacyDaszyński">6. Polakiewicz Karol,</u>
<u xml:id="u-1.14" who="#IgnacyDaszyński">7. Sanojca Józef,</u>
<u xml:id="u-1.15" who="#IgnacyDaszyński">8. Stypiński Józef,</u>
<u xml:id="u-1.16" who="#IgnacyDaszyński">9. Zarański Jan,</u>
<u xml:id="u-1.17" who="#IgnacyDaszyński">10. Chałupka Piotr (Kwapiński Jan),</u>
<u xml:id="u-1.18" who="#IgnacyDaszyński">11. Czapiński Kazimierz,</u>
<u xml:id="u-1.19" who="#IgnacyDaszyński">12. Diamand Herman,</u>
<u xml:id="u-1.20" who="#IgnacyDaszyński">13. Kaczanowski Kazimierz,</u>
<u xml:id="u-1.21" who="#IgnacyDaszyński">14. Malinowski Maksymilian,</u>
<u xml:id="u-1.22" who="#IgnacyDaszyński">15. Woźnicki Jan,</u>
<u xml:id="u-1.23" who="#IgnacyDaszyński">16. Wyrzykowski Henryk,</u>
<u xml:id="u-1.24" who="#IgnacyDaszyński">17. Baczyński Lew,</u>
<u xml:id="u-1.25" who="#IgnacyDaszyński">18. Baran Stefan,</u>
<u xml:id="u-1.26" who="#IgnacyDaszyński">19. Łucki Stanisław,</u>
<u xml:id="u-1.27" who="#IgnacyDaszyński">20. Czetwertyński Seweryn,</u>
<u xml:id="u-1.28" who="#IgnacyDaszyński">21 Rybarski Roman,</u>
<u xml:id="u-1.29" who="#IgnacyDaszyński">22. Dąbski Jan,</u>
<u xml:id="u-1.30" who="#IgnacyDaszyński">23. Socha Marcin,</u>
<u xml:id="u-1.31" who="#IgnacyDaszyński">24. Rataj Maciej,</u>
<u xml:id="u-1.32" who="#IgnacyDaszyński">25. Szydłowski Marian,</u>
<u xml:id="u-1.33" who="#IgnacyDaszyński">26. Karau Jakób,</u>
<u xml:id="u-1.34" who="#IgnacyDaszyński">27. Ks. Krayczyrski Otto,</u>
<u xml:id="u-1.35" who="#IgnacyDaszyński">28. Bitner Wacław,</u>
<u xml:id="u-1.36" who="#IgnacyDaszyński">29. Chądzyński Adam,</u>
<u xml:id="u-1.37" who="#IgnacyDaszyński">30. Rosmarin Henryk,</u>
<u xml:id="u-1.38" who="#IgnacyDaszyński">31. Pączek Antoni.</u>
<u xml:id="u-1.39" who="#IgnacyDaszyński">Ci panowie posłowie będą stanowili skład Komisji Śledczej.</u>
<u xml:id="u-1.40" who="#IgnacyDaszyński">Zachodzi jednak ta okoliczność, że p. Herman Diamand otrzymał 6-tygodniowy urlop leczniczy, wobec tego klub jego proponuje, ażeby Izba powołała na jego miejsce posła dr. Liebermana. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że poseł dr Lieberman jest wybrany na członka tej komisji.</u>
<u xml:id="u-1.41" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Prosiłbym, ażeby na miejsce kol. Pączka, który jest chory, mógł wejść, jako zastępca, poseł Downarowicz)</u>
<u xml:id="u-1.42" who="#IgnacyDaszyński">Jest propozycja, żeby Izba powołała posła Downarowicza na miejsce chorego posła Pączka. Nie słyszę sprzeciwu, uważam że poseł Downarowicz jest powołany do tej komisji.</u>
<u xml:id="u-1.43" who="#komentarz">(P. Wrona: Ponieważ poseł Socha jest chory, proponujemy posła Plutę jako jego zastępcę. P. Gdyk: Ja proponuję posła Kuśnierza na miejsce p. Wacława Bitnera.)</u>
<u xml:id="u-1.44" who="#IgnacyDaszyński">Jeszcze zatem dwie zmiany: na miejsce p. Sochy proponowany jest p. Pluta, a na miejsce p. Wacława Bitnera — poseł Kuśnierz. Sądzę, że Wysoka Izba nie ma nic przeciw temu? Zatem obaj ci panowie zostali powołani do komisji.</u>
<u xml:id="u-1.45" who="#IgnacyDaszyński">Komisja ta według art. 6 Ustawy o Trybunale Stanu składa Sejmowi wniosek bądź o powzięcie uchwały, stawiającej Ministra w stan oskarżenia, bądź o odrzucenie wniosku, wymienionego w art. 5.</u>
<u xml:id="u-1.46" who="#IgnacyDaszyński">Komisja powinna dać Ministrowi możność udzielenia wyjaśnień bądź ustnie, bądź na piśmie; nadto może przesłuchiwać świadków i znawców, tudzież badać dokumenty, dotyczące sprawy.</u>
<u xml:id="u-1.47" who="#IgnacyDaszyński">Takie są atrybucje tej komisji. Przed porządkiem dziennym głos ma p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Oświadczenie posłanki Balickiej, kończące się wyrazami żalu pod adresem Marszałka Senatu, było bezpodstawowe, nie tylko nie opierało się na autentycznych jego słowach, ale polegało na zestawieniu dowolnem, nieścisłem i niesłusznem wywiadu. W wywiadzie prof. Szymański podkreślał swe zasadnicze stanowisko właśnie jako zwolennika 5-cioprzymiotnikowego głosowania, zaznaczając tylko, że głosy kobiet przy budowie Państwa Polskiego, otrzymane z rąk lewicy, przyczyniły się do osłabienia tejże lewicy w sejmach naszych.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem p. Sławka i kol. z Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy konstytucyjnej w trybie, przewidzianym dla jej rewizji (druk nr. 444).</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#IgnacyDaszyński">Do głosu przychodzi z kolei p. Bagiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzBagiński">Projekt rewizji Konstytucji, zgłoszony przez Bezpartyjny Blok, od tak dawna oczekiwany przez opinię publiczną, w treści swojej obala demokrację parlamentarną, odsuwa lud od wpływów na rządy w kraju, daje wszechwładzę Prezydentowi i biurokracji, łamie zasadę we wszystkich współczesnych konstytucjach ustaloną, zasadę równowagi władz, na czoło wysuwając władzę wykonawczą, której podporządkowana jest władza ustawodawcza.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzBagiński">Istotna treść tego projektu była dotychczas pomijana zarówno w prasie, jak w odezwaniach samych zwolenników tego kierunku. Różne odłamy tej opinii w swój sposób komentowały dodatnie strony projektu.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzBagiński">Przez te sfery BB, które mają odwagę nazywać się demokratycznemi. wysuwane są jako zasadnicze przedewszystkiem dwie sprawy, że konstytucja ta daje szerokie uprawnienia w dziedzinie opieki społecznej i w dziedzinie wolności obywatelskich. Coprawda jest to przepisanie ze starej Konstytucji ustępów, które mają charakter frazeologii konstytucyjnej albowiem i w naszej obowiązującej Konstytucji, jak i w projekcie B. B., każdy taki ustęp deklaratywny wielkich szczęśliwości dla narodu kończy się przepisem prawnym, że szczegółowe ustawy ustalą normy. My wiemy, jak w praktyce te szczegółowe normy wyglądają w pojęciu obozu rządowego, w pojęciu wogóle tych prawicowych rządów, jakie w Polsce były.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzBagiński">Jako typowy przykład muszę przytoczyć ustawę o zgromadzeniach, nad którą pracujemy teraz w Komisji Konstytucyjnej: Konstytucja mówi niedwuznacznie, że obywatele mają prawo wolności zgromadzeń, szczegółowa zaś ustawa ustali normy. Ten sam identycznie przepis powtarza i projekt B. B., natomiast jaka jest praktyka? Jest to ustawa, która od wielu lat nie może się doczekać uchwalenia w Izbie, a w ostatnich trzech latach wyłącznie tylko z winy Rządu, który nie chce dopuścić do jej uchwalenia, ale gdyby ktoś wniknął w istotną treść poprawek rządowych, mógłby przypuszczać, że to jest ustawa o pouczeniu władz administracyjnych, jak nie dopuścić do spełniania uprawnień konstytucyjnych zgromadzania się obywateli.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzBagiński">To też te piękne deklaratywne ustępy nie mają żadnego istotnego praktycznego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzBagiński">Natomiast druga sprawa, wybór Prezydenta jest w projekcie i w interpretacji Panów owiany chęcią pójścia do narodu, do mas ludowych, robi się z tego wielkie zwycięstwo dla mas ludowych, kiedy w rzeczywistości propozycja Panów sprowadza się do tego, że ustępujący prezydent mianuje nowego prezydenta. I czy to ma coś wspólnego z demokracją, z ludem, z wolą ludu? Przecież każdy nieuprzedzony, a umiejący czytać literę prawa, musi przyznać słuszność, iż to jest bardzo odległe od pojęcia woli narodu i demokracji. Ale te rzeczy, które stanowią istotę projektu, i w prasie i w odezwaniach się Panów zostały schowane. Charakterystyczną jest rzeczą, że prasa nie podała tych najbardziej esencjonalnych ustępów, że nie pokazała tego projektu w całej nagości. Coprawda, nawet w prasie rządowej czytaliśmy określenia tego rodzaju, że projekt BP. jest pełen śmiałych rzutów konstytucyjnych. Te zagadnienia nazwano śmiałemi rzutami prawniczo-konstytucyjnemi, kiedy to są bardzo śmiałe kroki w kierunku odebrania narodowi uprawnień, które w obowiązującej, niezbyt doskonałej i niedostatecznej Konstytucji z naszego punktu widzenia już naród uzyskał.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzBagiński">Są dwie metody odbierania uprawnień szerokim masom ludowym. Jedną metodę chcą zastosować posłowie z takiej samej prawicy jak ta, którą stanowią w istocie Panowie, nie wiem dlaczego siedzący po tej stronie, bo należałoby zrobić wymianę miejsc.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#KazimierzBagiński">W projektach tak zwanej Narodowej Demokracji rzecz była postawiona jasno, wyraźnie i dość szczerze: odebrać ludowi demokrację, uprawnienia w tym przekroju, żeby pozbawić prawa wyborczego pewną kategorię ludzi, na to się i Panowie zgodzili, mianowicie trzem rocznikom obywateli od 21 do 24 roku życia. Stawiano przynajmniej rzecz jasno. Ma być zmniejszona ilość posłów w Sejmie, czyli przez to zmniejszenie jeszcze bardziej ograniczona możliwość proporcjonalności, proponowano wogóle zniesienie proporcjonalności i zrównanie Sejmu z Senatem. Każdy z nas wiedział z czem walczyć i jak walczyć. Oczywiście walka z tego rodzaju pomysłami byłaby nie mniej ostrą, jak z Panów projektem. Ale Panów pomysły, jak sami Panowie mówicie, mają być oryginalnemi, a w rzeczywistości jest to nieszczere zmierzanie ku temu samemu, aby demokracji odebrać możność wpływania na losy kraju. I ta metoda, te sposoby wychodzą poza normy, które świat cały kiedykolwiek znał.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(P. Langer: To są kawalarskie metody.)</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#KazimierzBagiński">W projekcie Panów zostaje Parlament z nazwy. Istotą parlamentu jest nieskrępowana wola jego, jako wyraz woli narodu, który go wybrał, w stosunku do władzy wykonawczej, którą ma kontrolować. Jeżeli jest zależność między obu czynnikami, wówczas niema wolnej woli parlamentu, niema woli wybrańców narodu. Tej zasady dotychczas żaden z cywilizowanych krajów, gdzie uznaje się parlament, nie podważył i ośmielił się jej przeciwstawić.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#KazimierzBagiński">W projekcie Panów jest zastosowana metoda, że przedstawiciel narodu w potrójny sposób ma być pod specjalną kontrolą władzy administracyjnej. Jest to sposób urobienia posłusznego parlamentu. Ten sposób polega na 3 systemach:</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#KazimierzBagiński">Mandat może być zakwestionowany już, gdy prawo wybieralności odbierze sąd w pierwszej instancji. Jakże to łatwo opozycję wobec p. Prezydenta, jak łatwo wszystkie mniejszości narodowe w pierwszej instancji pozbawić praw, przy sądach dość wyraźnie podporządkowanych władzy administracyjnej, jakże łatwo będzie pozbawić praw obywatelskich w pierwszej instancji sądowej, która z dotychczasowej praktyki wykazuje, że nie stoi na wysokości zadania. Jeżeli teraz jeszcze dopomoże im do tego koncepcja obecnego Rządu i p. Ministra, jak to mówią, wzięcia w ręce sądownictwa, aby było posłuszne poleceniom centralnego Rządu, to nie wątpimy, że to pierwsze sito będzie dość wygodne dla Rządu. Taką metodę niewpuszczania do parlamentu zastosował jeden kraj, ale szczerze i dla społeczeństwa jasno, a mianowicie faszyzm zastosował to we Włoszech, albowiem z 800 kandydatów, proponowanych przez różne zrzeszenia faszystowskie, rada faszystowska wybiera 400 kandydatów i ich mianuje na posłów. Ale to jest zrobione z jakimiś pozorami, że dzieje się to przynajmniej publicznie. U nas to ma się dziać po cichu.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#KazimierzBagiński">A teraz drugi sposób zrobienia parlamentu posłusznym. Otóż jest w tym projekcie przepis, że o zaprotestowanych wyborach decyduje we własnym zakresie Prezydent Rzeczypospolitej. I to jest charakterystyczne, że niema w tym artykule powołania się, że jakaś specjalna ustawa określi sposób i procedurę postępowania. Co to znaczy? To znaczy, że to będzie wola jednostki, niczem nieskrępowana, bo taka jest wymowna litera prawa. I wtedy, proszę sobie wyobrazić, jak po wyborach wyglądałaby nasza Izba, jakby wtedy przedpokoje Pana Prezydenta były przepełnione interesantami z pośród posłów, bo na słabsze charaktery jest to bat. Dalej jakbyśmy sobie wyobrażali wybory marszałków sejmu i senatu w tem położeniu?</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Zaprotestować można wszystkie wybory. Głos: Konkurs kandydatów.)</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#KazimierzBagiński">Mieliśmy przykład w niedawnych czasach, już w tej sali, w jaki sposób się odbywały wybory marszałków, chociaż Rząd nie miał możności istotnego wpływania na posłów. A tutaj byłby sposób specyficzny, zwłaszcza gdy do tego dodać jeszcze trzeci sposób, że Trybunał Stanu ma prawo pozbawiać mandatu każdego posła, nie za przekroczenia karne, lecz za jego zachowanie się w Sejmie. A jaki jest skład Trybunału Stanu? Otóż skład jest niezmiernie charakterystyczny, związany ściśle z osobą Prezydenta, albowiem pięciu członków mianuje p. Prezydent wraz z prezesem, czterech wybiera Sejm, ale wobec struktury Senatu, w którym ma być 50 mianowańców Prezydenta, mężów osobistego jego zaufania, i przy strukturze, którą z praktyki Senatu znamy, że on będzie prawicowy, reakcyjny, Prezydent ma tych swoich 4-ch członków Senatu. A gdybyśmy przyjęli, że Sejm w dowolnym wyborze, o ile chodzi o warstwy ludowe, zdobędzie się na ten wysiłek, że wybierze większość w parlamencie i tych czterech w Sejmie będzie niezależnych, to i tak Prezydent ma 9 na 4. A więc Trybunał Stanu jest wyłącznie instrumentem Prezydenta, który będzie sobie dobierał większość w parlamencie tak, jak będzie chciał. Czy takie metody formowania większości nie zakrawają na to, że to jest systematyczne zatruwanie życia politycznego, robienie wiechcia moralnego z posła, robienie mameluków Prezydenta w Izbie, która ma być niezależna.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#KazimierzBagiński">Zasadnicza praca parlamentu i jego zadania polegają na dwóch zagadnieniach: pracy ustawodawczej i kontroli administracji.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#KazimierzBagiński">Otóż w projekcie, zgłoszonym przez Blok Bezpartyjny, te dwa najważniejsze zagadnienia parlamentu są zupełnie uniemożliwione. Przejdźmy do praktycznego obliczenia możliwości przeprowadzenia jakiejś ustawy, której p. Prezydent nie chce. Otóż na podstawie tekstu tej propozycji, jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej nie chce przeprowadzenia jakiejś ustawy w parlamencie, ma wiele sposobów, aby w ciągu 5 lat nie puścić ustawy, której większość parlamentu będzie się domagała.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S. O to im właśnie chodzi)</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#KazimierzBagiński">A więc praca ustawodawcza dla parlamentu nie istnieje, jest tylko wola Prezydenta.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#KazimierzBagiński">A teraz przejdźmy do uzasadnienia tego, czy to są słowa rzucone na wiatr, czy też to jest rzeczywista wymowa tego projektu. Otóż proszę Panów, jak ma wyglądać Sejm? Oczywista, że to pozbawienie trzech roczników od 21–24 roku życia prawa głosowania...</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan będzie głosował.)</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#KazimierzBagiński">Moja córka niedługo już będzie głosowała, więc te śmieszne uwagi nie trafiają do celu.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#komentarz">(P. Langier: Ten pan mądrzej wygląda, niż mówi)</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, Sejm będzie miał strukturę bardziej prawicową, bo ten młody element, który zawsze prawie w większości swojej daje głosy lewicy, będzie pozbawiony prawa głosowania. Gdyby jednak w Sejmie przeprowadzono ustawę, dla ludu, a w naszym pojęciu i dla Polski pożyteczną, idzie ona potem do Senatu. Senat, przy składzie swoim reakcyjnym w zasadzie, co z praktyki znamy, zwiększony jeszcze przez 50 ludzi z woli p. Prezydenta dobranych, nie w przekroju nawet jakiejś organizacji i zasług, tylko na podstawie osobistego zaufania do nich, i to mianowanych na czas istnienia parlamentu, a zmienianych z każdym parlamentem, bo gdyby z tych 50 ludzi ktoś chciał się wyłamać, to p. Prezydent rozwiązuje parlament i nowych mianuje, swoich ludzi zaufania — tak skonstruowany Senat oczywiście, nie mam wątpliwości, nie puści ustawy, któraby szła po linii interesów ludowych. Ale gdyby to się udało, to kwalifikowana większość w Sejmie już jest podniesiona do 3,5; uzyskanie kwalifikowanej większości 3/5 w naszych warunkach praktyki sejmowej, Wiemy, że jest niezmiernie trudne i prawie uniemożliwia przeprowadzenie ustawy. Ale przypuśćmy wypadek najlepszy, że ustawa przechodzi, wtedy p. Prezydent ma prawo veta i oto art. 70, w nowem brzmieniu Panów cyfrą arabską oznaczony, jest bardzo sprytnie pod względem praktycznym ujęty. Trzeba w całej nagości te wszystkie śmiałe koncepcje ukazać, że by rzecz była jasna.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#KazimierzBagiński">P. Prezydent...</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Czytaj Rząd.)</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#KazimierzBagiński">czytaj Rząd, odsyła ją w następnej sesji zwyczajnej sejmowej do ponownego rozpatrzenia. A kiedy on odsyła? Odsyła w najlepszym wypadku po 30 dniach, jeżeliby ktoś chciał tak pierwszy ustęp interpretować, ale można interpretować w ten sposób, że Prezydent nie zaraz odsyła, a więc weźmy w praktyce. W r. 1929, po trzech miesiącach pracy ustawodawczej Sejmu i Senatu, Sejm odrzucił poprawki Senatu i w końcu swojej kadencji posłał Prezydentowi do ogłoszenia tekst ustawy. Mniej, niż 30 dni zostało do końca kadencji Sejmu. Wtedy p. Prezydent, jeżeli chce zastosować prawo veta, już na następny rok przysyła do Sejmu zawiadomienie, że korzysta z tego prawa, a skoro w 1930 r. przysyła na sesję zwyczajną budżetową zawiadomienie, to rozpatrywać ten projekt dopiero będzie można w r. 1931, t. j. w dwa lata później. A skoro Sejmowi się zwróci, wtedy Sejm zaczyna procedurę od początku, wraz z Senatem, i musi mieć w pewnych wypadkach kwalifikowaną większość 2 3, t. j, 286 posłów, — to już jest większość nieosiągalna W Sejmie. Ale gdyby nawet i to się udało zrobić, to wtedy p. Prezydent...</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#komentarz">(P. Piłsudski: Rozwiązuje Sejm.)</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#KazimierzBagiński">Właśnie, wiem, że p. Piłsudski jest dobrze obeznany z tym projektem, więc idzie za mojem rozumowaniem i podpowiada. Prezydent rozwiązuje Sejm i procedurę musi zacząć się na nowo, czyli nowe dwa lata i to jeszcze włącznie z okresem wyborczym, który trwa 4 miesiące.</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(Głos: Na Sąd Ostateczny będzie ukończona. Inny głos: Pańska córka będzie uchwalać.)</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#KazimierzBagiński">Ale proszę Panów, jest jedna bariera, dotychczas pod względem prawnym trudna do przekroczenia, bo Panowie pewno przez nieuwagę ze starego tekstu Konstytucji zapomnieli skreślić, że p. Prezydent ma prawo rozwiązywania Sejmu tylko raz z tego samego powodu. Zapomnieli Panowie to skreślić, należy tę poprawkę wprowadzić i wtedy będzie można po okresie 5 lat to uchwalić, bo już wtedy będzie jasne, po pięciu latach.</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Razem 4 lata i 3 miesiące.)</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#KazimierzBagiński">Oto jest, proszę Panów, dowód, że przy tego rodzaju konstytucji, mógłby parlament pracować nad ustawą, której nie chce Prezydent, 5 lat.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie 5 lat, tylko 4 i 3 miesiące. Jestem ścisły.)</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#KazimierzBagiński">A teraz sprawa kontroli parlamentu nad rządem. Panowie proponują, ażeby można było rząd usuwać tylko większością ustawową posłów, czyli 223 głosami, i że drugi przepis, w wypadku, jeżeli Sejm uchwali votum nieufności rządowi, Prezydent ma prawo rozwiązać Izbę, ale zostawić ten sam rząd To są metody parlamentarne, które coprawda w praktyce czasami stosowano w różnych krajach, ale one były w innych warunkach zupełnie, kiedy ten sam Prezydent, który zostawia rząd na czas wyborów i cały aparat rządowy na to, ażeby wygrać swoją koncepcję przez ten sam rząd, równocześnie nie miałby tych uprawnień które Panowie chcą — tego przesiewania posłów — wtedy stałaby się rzeczą iluzoryczną wszelka odpowiedzialność rządu przed parlamentem.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#KazimierzBagiński">Ten przepis w pojęciu niektórych zwolenników wzmocnienia władzy jest podyktowany troską o naprawę parlamentaryzmu. Wiemy z praktyki — Panowie będą łaskawi przejrzeć stenogramy — kiedy to w rzeczach bardzo ważnych bywa w naszym parlamencie większość, przewyższająca 223 głosy. Zresztą poco mamy daleko sięgać, mieliśmy wczoraj typowy przykład: zagadnienie niezmiernej wagi, fetorem się cała Izba w sposób bardzo ożywiony, z namiętnościami, coprawda z jednej strony tylko okazywanemu,</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nawet z rykami.)</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#KazimierzBagiński">interesowała, a jaki efekt głosowania? Mimo, że cały Sejm, i tutaj żadne ze stronnictw, które brały udział w głosowaniu za odesłaniem do komisji wniosku o oskarżenie p. Ministra Czechowicza przed Trybunałem Stanu, nie unikało głosowania, wszystkie kluby głosowały poza jednym tylko klubem, mieliśmy 219 głosów. Tu nie było żadnej gry. Gra w parlamencie może być, ale ta sprawa była zupełnie pozbawiona gry, wszystkie kluby głosowały, a jednak w rezultacie tylko 219 głosów. Ale wyobraźmy sobie inny przykład. Wymaganie kwalifikowanej większości stwarza takie położenie, iż tylko przeciwnicy danej sprawy muszą przychodzić, a zwolennicy wcale nie potrzebują. I wtedy możnaby mieć taki obraz, że rząd który w kraju i w parlamencie nie ma zaufania, nie może zdobyć przeciwników 223, a ma tylko 222, a zwolenników może mieć tylko w jednym klubie, przypuśćmy, że nawet mniejszym niż B. B., który się nawet nie fatyguje przychodzić na to posiedzenie, bo głosy pozytywne wcale nie są potrzebne. I wtedy moglibyśmy mieć tę sytuację dziwną i dla każdego rządu śmieszną, że niema zwolenników, a tylko ma niedostateczną ilość o jeden głos przeciwników. Do tego prowadzi głosowanie według zasady kwalifikowanej większości, a ten projekt właśnie zawiera tę zasadę. Ale, proszę Panów, to jest rzecz natury technicznej, sprawa głosowania, która ma istotne znaczenie dla naszych polskich stosunków, czy jednak samo zagadnienie, same wady parlamentaryzmu istotnie w Polsce w ciągu 11 lat wykazały to, co Panowie powiadają, że musi być rząd silny i nie może być obalany z dnia na dzień zwyczajną większością przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B: Praktyka wykazuje.)</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, weźmy właśnie tę praktykę, chcę mówić o tem co było. Było kilkanaście rządów w Polsce. Jakie to były rządy? Większość z nich nie miała kośćca pacierzowego, były nijakie. Czemże się różnił rząd p. Nowaka od rządu p. Ponikowskiego? To była częściowa zmiana tylko garnituru, osób, ale czy można powiedzieć, że to jest inny system rządzenia? Czy te rządy obalano w Sejmie? Votum nieufności otrzymały, o ile sobie przypominam, dwa rządy, i to jeden taki, który właściwie wcale nie zaczął rządzić, rząd Śliwińskiego. A Sejm się nie zmienił, parlament pierwszy i drugi się nie zmieniał, przy nim było tych kilkanaście rządów. Jakie mamy zjawiska? Skoro przychodził rząd, który dawał program jasny, jak rząd Grabskiego, który przyszedł do parlamentu i powiedział: Panowie prze kaźcie mi uprawnienia daleko idące, to przekazać no, inna rzecz jakie było zakończenie.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Właśnie!)</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#KazimierzBagiński">To był ten Sejm pierwszy i drugi, o którym Panowie mówiliście, iż tak nadużywał swoich praw, co nie jest prawdą. — Nie uważam się za obrońcę pierwszego ani drugiego parlamentu, wcale nie chcę występować w tej roli, ale rzeczywistość, fakty mówią same za siebie. Rządy uciekały same, kiedy się załamały, nie miały już co robić. Weźcie Panowie przykład ostatnich trzech lat. Przecież w ciągu dwóch lat zmieniono cztery garnitury tych gabinetów. Otóż, proszę Panów, prawda, że charakter tych rządów został ten sam, ale to jeszcze nie koniec Pan Grabski zaczynał tak wzniosie w parlamencie, dostawał prawie że jednomyślnie wszelkie uprawnienia i pełnomocnictwa i odszedł, nikt go właściwie nie wypędzał, a czy my wiemy, jak te rządy i ten system skończy się? Jeszcze niema końca, nie wiemy, czy Rząd również nie zostawi władzy na ulicy i nie będzie szukał kogoś, ktoby chciał po nim ją w tym stanie podjąć. My nie wiemy i Panowie również nie wiedzą — przyszłość przed nami.</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#komentarz">(Głos: Widzimy już rezultaty tych rządów. Głosy na ławach Wyzwolenia: I Radziwiłły nie pomogą. Walewski będzie musiał prosić Gazetę Warszawską, żeby go przyjęła. Będziecie uciekać, jak szczury z tonącego okrętu.)</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#KazimierzBagiński">A zatem te dwa główne atrybuty parlamentu: praca ustawodawcza i kontrola nad rządem, zostały mu w praktyce zupełnie uniemożliwione. Co się przeciwstawia? Przeciwstawia się wolę jednostki, wolę Prezydenta. I tutaj, proszę Panów, wzorów dla projektu Panów o władzy Prezydenta w świecie znaleźć nie możemy. Ma to być specyficznie polskie ujęcie zagadnienia. W praktyce jest to władza nieograniczona. Niema ona wzoru wśród narodów konstytucyjnych, wśród tych narodów, które dają przykład praworządności, które stworzyły kulturę świata i tę kulturę utrwalają do dziś, te narody, mimo że mają nieraz, jak Anglia, ustrój monarchiczny, ale przecież każdemu wiadomo, jak ta władza jest pomniejszona na korzyść samego narodu, w imieniu którego występuje parlament. Czy królowie, np. duński, mają podobne uprawnienia?</u>
<u xml:id="u-4.45" who="#komentarz">(Głos: Albański także ma.)</u>
<u xml:id="u-4.46" who="#KazimierzBagiński">Właśnie.</u>
<u xml:id="u-4.47" who="#komentarz">(Głos: Nawet Amannulah.)</u>
<u xml:id="u-4.48" who="#KazimierzBagiński">Ja i o Albanii powiem, Pan będzie łaskaw poczekać. Wzory coprawda możnaby znaleźć w egzotycznych krajach, ale, zdaje się, nie będziemy sięgali tam, gdzie niema pisanego prawa, nie będziemy sięgali do Albanii czy Serbii,</u>
<u xml:id="u-4.49" who="#komentarz">(Głos: W Anglii niema pisanej konstytucji, w Albanii jest.)</u>
<u xml:id="u-4.50" who="#KazimierzBagiński">gdzie jest ustrój, powstały z zamachu, zupełnie nieunormowany, chyba nie będziemy sięgali do tych norm, które dają dzisiejsi modni w świecie dyktatorzy, tylko te dyktatorskie metody rządzenia, które mają dzisiaj Włochy czy Hiszpan ja, oparte są na pewnej koncepcji, która polega na tem, że wszystko jest dostosowane do jednej określonej osoby i z chwilą, kiedy ta osoba zginie i ten system zginie, bo są inne normy prawne, które w dawne łożysko można włożyć. Ale to. co Panowie projektują, nie ma żadnych wzorów. Koncepcja, o której tu mówimy, jest cezaryzmem. P. Minister Car tę rzecz postawił jasno i prosto: zawiesza się zwykły parlamentaryzm na lat dwa, a oddaje się władzę Józefowi Piłsudskiemu na lat 10 jako Prezydentowi. To jest koncepcja jasna, ale przy przeprowadzeniu tej zasady, jako trwałej conajmniej na lat 18, bo dopiero po 25 latach można zmienić Konstytucję zwykłą większością Zgromadzenia Narodowego, jakie byłyby następstwa? Że zamiast dużego Józefa Piłsudskiego byłaby dopuszczona do tej władzy niewspółmierna gromada małych Józefów Piłsudskich.</u>
<u xml:id="u-4.51" who="#komentarz">(Głos: Małych Prystorków.)</u>
<u xml:id="u-4.52" who="#KazimierzBagiński">A więc jest to cezaryzm z pożyczeniem wzorów ze starego okresu czasu.</u>
<u xml:id="u-4.53" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-4.54" who="#KazimierzBagiński">Jabym nie chciał przypominać bardzo krytycznego poglądu na metody cezaryzmu, który Panowie wygłaszali, a który p. Piasecki wydrukował w swoim znanym i sławnym referacie. Otóż pogląd na ten cezaryzm był nie mniej dosadnie krytykowany przez Panów, jak ja to teraz czynię. Wprawdzie cezaryzm opierał się w istocie swojej właśnie na dwóch kapitalnych podstawach, jako odpowiednikach tamtejszych nastrojów.</u>
<u xml:id="u-4.55" who="#komentarz">(Głos: Ówczesnych.)</u>
<u xml:id="u-4.56" who="#KazimierzBagiński">Tak, ówczesnych. Otóż, proszę Panów, opierał się na daniu chleba i igrzysk. Jeżeli o ten chleb idzie w Polsce, to nie jest oczywiście łatwo o ten chleb powszedni w znaczeniu dobrobytu, a tembardziej będzie trudno, skoro ten system rządzenia nie zwraca uwagi na najważniejszy warsztat pracy narodowej, który całemu narodowi chleb może dać, to jest na drobne rolnictwo,</u>
<u xml:id="u-4.57" who="#komentarz">(Głos: To nie jest zgodne z prawdą.)</u>
<u xml:id="u-4.58" who="#KazimierzBagiński">gdyż pod dyktaturę obszarnictwa oddaj e się drobne rolnictwo. Nawet za rządów prawicy Panowie nie mieli odwagi tej sprawy tak stawiać, jak Panowie tu mają odwagę w praktyce stawiać w stosunku do zagadnień rolniczych.</u>
<u xml:id="u-4.59" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dano 5 mil jonów na Bank Rolny.)</u>
<u xml:id="u-4.60" who="#KazimierzBagiński">Tak poważany wpływ na klub Bloku Bezpartyjnego mają panowie obszarnicy, że nic dziwnego, iż polityka całego Bloku jest we właściwym dla nich kierunku zwrócona.</u>
<u xml:id="u-4.61" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: My nie jesteśmy wcale zadowoleni.)</u>
<u xml:id="u-4.62" who="#KazimierzBagiński">Może się zgodzimy potem, bo ja będę miał do Panów jeden apel.</u>
<u xml:id="u-4.63" who="#KazimierzBagiński">Natomiast w sprawie tak zwanych igrzysk, musimy przyznać, że są usiłowania poważne Rządu, i mamy nieprzerwany łańcuch: rewji, uroczystości, krzyżów, deszcz orderów, bankietów...</u>
<u xml:id="u-4.64" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-4.65" who="#KazimierzBagiński">Nawet ten projekt Konstytucji w dniu swoich narodzin był zachwalany na bankiecie, jako najtrzeźwiejsze rozwiązanie zagadnień konstytucyjnych.</u>
<u xml:id="u-4.66" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-4.67" who="#KazimierzBagiński">Ale efekt tych igrzysk nie jest dostateczny, o ile chodzi o masy, albowiem duch policyjny, który coraz bardziej zaczyna wznosić się nad całą ideologią rządzenia Polską, tak oziębia zapał mas ludowych, że te dobrodziejstwa igrzysk do nich nie dochodzą.</u>
<u xml:id="u-4.68" who="#KazimierzBagiński">Natomiast bardzo dobrze jest w dziedzinie igraszek. Tutaj metoda hocków klocków jest nieograniczona. w tej sprawie niezmiernie daleko posunęliśmy się. Są nawet tak smutne objawy, że czytamy w wywiadach ziejącą, powiem najdelikatniej, niechęć do Polaków, słyszymy krytykę ministra, b. premiera o swoich własnych kolegach. Pytam się, gdzież są ci, którym można oddać losy Polski, skoro ten, który Wami, Panowie, kieruje, nie ma właściwie do nikogo zaufania i nikogo za godnego w Polsce tego prestigeu moralnego nie uznaje? Ja mówię o tych Panach, którzy mają do niego zaufanie i on jakoby do nich,</u>
<u xml:id="u-4.69" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-4.70" who="#KazimierzBagiński">do nas już wcale nie ma.</u>
<u xml:id="u-4.71" who="#komentarz">(P. Smoła: Naród id joto w, tak było powiedziane. Inny głos: Ale to nie do nas. P. Smoła: Ja wiem.)</u>
<u xml:id="u-4.72" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, w takim stanie rzeczy uchwalenie tego projektu byłoby daniem nieograniczonych praw Prezydentowi. Te nieograniczone prawa Prezydenta, nawet w konstrukcji prawnej, są temi śmiałemi pociągnięciami prawniczemi. Projekt powtarza za dawną Konstytucją, że Prezydent jest nieodpowiedzialny, a jednocześnie pozwala mu osobiście spełniać wszystkie czyny ważne, wszystkie ważne nominacje rządu, wojska, sądu, wszystko to na swoją odpowiedzialność robi Prezydent i przed nikim nie jest odpowiedzialny i za niego nie jest odpowiedzialny rząd.</u>
<u xml:id="u-4.73" who="#komentarz">(P. Piłsudski: Tak, jak poseł.)</u>
<u xml:id="u-4.74" who="#KazimierzBagiński">Czyż Panowie chcecie rozkrzewić tę zasadę nieodpowiedzialności, którą głosił Wilhelm w r. 1907, że jest odpowiedzialny przed Bogiem i przed swojem sumieniem? Jak się to skończyło dla narodu, który miał takie kierownictwo, to wiemy. Ale pytam się, jakie będzie normowanie sumienia naszego Prezydenta, kto będzie jego spowiednikiem?</u>
<u xml:id="u-4.75" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Sanojca.)</u>
<u xml:id="u-4.76" who="#KazimierzBagiński">A wreszcie jest pytanie polityczne konkretne, jaki jest środek i sposób na-Prezydenta, gdyby te 7 lat jego urzędowania były nie do wytrzymania dla narodu? Niema na to żadnego sposobu, albowiem Trybunał Stanu, który ma sądzić Prezydenta, jest złożony z jego własnych nominałów.</u>
<u xml:id="u-4.77" who="#KazimierzBagiński">Przytoczę rozmowę między jednym z wybitnych lewicowców a bardzo wybitnym politykiem z B. B. Ten pan na zapytanie, jaki jest środek na Prezydenta, oświadczył ni mniej ni więcej, że właściwie prawnego nie widzi innego, chyba rewolwer.</u>
<u xml:id="u-4.78" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-4.79" who="#KazimierzBagiński">To jest prawda. Panowie rozumieją, że nazwiska nie będę mówił, gdyż nie wymieniam nazwiska kogoś, kto mnie do tego nie upoważnił. Myśmy ten system rewolweru raz w Polsce widzieli, ale wtedy kiedy by zbrodnią. A dziś właśnie członek klubu B. B. jako konsekwencję polityczną taki system propaguje.</u>
<u xml:id="u-4.80" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Na moście było coś więcej jak rewolwer. Głos na ławach B. B.: Anegdotki.)</u>
<u xml:id="u-4.81" who="#KazimierzBagiński">Może z tych anegdotek padnie kiedyś nazwisko i będzie trudno mówić Panom...</u>
<u xml:id="u-4.82" who="#komentarz">(Zwracając się do B. B)</u>
<u xml:id="u-4.83" who="#KazimierzBagiński">... z miejsca, że to są anegdotki. Lepiej, niech Pan będzie łaskaw nie ciągnąć mnie za język, bo...</u>
<u xml:id="u-4.84" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Mogą ukarać.)</u>
<u xml:id="u-4.85" who="#KazimierzBagiński">Jego nie mogą ukarać. Proszę Panów w tej Izbie wielokrotnie my, i ja osobiście, mieliśmy sposobność uzasadniać, że parlamentaryzm jest jedyną ostoją dla mas ludowych, które nie mają innej formy wypowiadania się.</u>
<u xml:id="u-4.86" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Zupełnie słusznie, ale zdrowy parlamentaryzm.)</u>
<u xml:id="u-4.87" who="#KazimierzBagiński">Panowie z prawicy mają szereg organizacyj gospodarczych, mają swoje frontowe wejścia, przedpokoje i tylne wejścia do sfer rządowych. Nawet panowie z lewicy, robotnicy, mają swoje organizacje zawodowe, oparte na. statutach, i wskutek tego mogą z każdym, bodaj najbardziej reakcyjnym rządem rozmawiać, jak równy z równym. My, przedstawiciele chłopów, jeżeli nie chwycimy się metod takich, jak: nie płać podatków i nie idź do wojska, a tych metod się nie chwycimy, to mamy jedną drogę — parlamentaryzm.</u>
<u xml:id="u-4.88" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Radziwiłł: Brawo, brawo. P. Maksymilian Malinowski: Nawet Radziwiłłowi to się podobało)</u>
<u xml:id="u-4.89" who="#KazimierzBagiński">I dlatego nikt tak szczerze nie staje w obronie zdrowego parlamentaryzmu, nie strzeże j ego czystości i obrona jego dla nas, to nie są występy krasomówcze, to jest istotna walka, która musi mieć przejawy wszystkich stopni, która musi pociągnąć do tego masy ludowe.</u>
<u xml:id="u-4.90" who="#KazimierzBagiński">Panowie upraszczacie sobie zagadnienie. Stawiacie sprawę w sposób ośmieszający: Panowie posłowie, ustąpcie ze swoich praw i oddajcie je komuś innemu, zostańcie zamiast w 5 pokojach w dwóch, a trzy odstąpicie komuś innemu.</u>
<u xml:id="u-4.91" who="#komentarz">(Głos: Demagogia pierwszej klasy.)</u>
<u xml:id="u-4.92" who="#KazimierzBagiński">Nie chcę z tej trybuny używać tego słowa, które padło, bowiem tutaj oficjalnie premierowie używają tego słowa — demagogia, więc im odstępuję ten przywilej.</u>
<u xml:id="u-4.93" who="#KazimierzBagiński">W parlamentaryzmie my upatrujemy obronę interesów i skoro Panowie chcecie na tej platformie postawić zagadnienie, że to są nasze sprawy poselskie — jakie to mogą być nasze sprawy poselskie? Dyskutujemy tutaj o rzeczy, z której się robi broń — znów nie mogę użyć wyrazu — demagogiczną, bo zastrzegłem się, że nie będę go używał — nadużywania agitacji, którą zaczęła ta strona Izby, teraz przycichła, a Panowie ją podjęli w płaszczyźnie nadzwyczaj efektownej, ze strony djet poselskich. Proszę Panów, my tę dyskusję przyjmujemy chętnie. To jest spór nie dzisiejszy, to jest spór w życiu demokracji od wielu dziesiątków lat, kiedy właśnie tą drogą chciano zabić demokrację parlamentarną. Ale Panowie myślicie, że to są nasze uprawnienia. To są uprawnienia mas ludowych, naszych wyborców, które nam umożliwiają, że nie będziemy uzależnieni od kas związków gospodarczych czy innych i to masy ludowe już rozumieją i w tej płaszczyźnie nie łatwo nawet na wiecach wygrywać.</u>
<u xml:id="u-4.94" who="#komentarz">(P. Piasecki: Gdzie w projekcie naszym jest zniesienie djet?)</u>
<u xml:id="u-4.95" who="#KazimierzBagiński">Niema w projekcie, ale jest w argumentacji.</u>
<u xml:id="u-4.96" who="#KazimierzBagiński">A teraz przejdźmy do istoty zagadnienia. Powiada się: odstąpcie Panowie uprawnienia-parlamentarne. Przecież to nie są uprawnienia nasze prywatne, ale to jest wola narodu, która niema innej formy uzewnętrznienia się jak przez swoich wybrańców. Więc mamy na korzyść niekontrolowanej administracji, na korzyść jednostki, pozbawiać lud praw? Panowie chcecie, żeby zamiast kilkopokojowego mieszkania społeczeństwo, lud, naród przeprowadził się do sutereny. Konsekwencja będzie taka, że Panowie chcecie, żeby się do podziemi schował, bo konsekwencją wszelkiego ucisku jest konspiracja. Jak konspiracja jest szkodliwą dla organizmu państwowego, to nikt tak dobrze nie wie, jak my, którzyśmy przy zaborcach robili konspirację. A teraz Panowie chcecie odsunąć lud od władzy i jako argument podajecie, że to jakaś chęć rządzenia i władzy istnieje w parlamencie i personalnie w posłach i zapraszacie, ażeby zechcieli zrezygnować z tego. Całe zagadnienie stoi w zupełnie innej płaszczyźnie: odebrać ludowi uprawnienia, które ma. Czem jest parlament dla kraju takiego, jak Polska? To jest wyrównanie różnic. Zamiast starć ostrych — kanty się ścierają łatwiej.</u>
<u xml:id="u-4.97" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-4.98" who="#KazimierzBagiński">Chyba, że p. Sanojca się zjawi, to kanty się zaostrzają. Powinniśmy i to rozumieć, że w Polsce wszelkiego rodzaju pomysły niewczesne, które niewiadomo czem się skończą, nie odbijają się dobrze na życiu gospodarczem. Panowie chyba doświadczali nieraz, nie ci, którzy chcą rządzących pchać do nieobliczalnych czynów, ale ci, którzy są przy sterze Rządu, wiedzą, że życie gospodarcze nie lubi tych rzeczy, że my niezależnie od tego, w jakim stosunku jesteśmy do kapitalistycznego ustroju Państwa, uznajemy fakt, że ten ustrój kapitalistyczny jest i on musi być odżywką dla innych kapitalistycznych krajów, które zaczynają nieufnie patrzeć na takie metody rządzenia i stwarzanie stanu niepewności takiemi projektami Konstytucji. Bo czem będzie ta nieograniczona władza Prezydenta? Będzie jednem pasmem walk wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-4.99" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-4.100" who="#KazimierzBagiński">I dlatego zdrowy instynkt narodu, a do tego zdrowego instynktu narodu p. prezes Sławek się tak dużo odwoływał, mówi, że wypróbowane metody zmniejszenia tarć daje tylko i jedynie parlamentaryzm.</u>
<u xml:id="u-4.101" who="#KazimierzBagiński">A teraz, proszę Panów, jak przygotowywano ten cały projekt Konstytucji; w jakich warunkach i nastrojach psychicznych?</u>
<u xml:id="u-4.102" who="#komentarz">(P. Sanojca: Tego nawet my nie wiemy, a Pan chce wiedzieć. Wesołość. Długotrwałe oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.103" who="#KazimierzBagiński">Proszę szanownych Panów, każdy człowiek ma bodaj minimalną ambicję osobistą i ja też nie jestem tego pozbawiony. Jako mówca chciałbym zbierać oklaski, ale muszę zrezygnować przed p. Sanojcą.</u>
<u xml:id="u-4.104" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-4.105" who="#KazimierzBagiński">Wyznanie jego jest tak szczere i rozbrajające, że nie chcę korzystać z tej łatwej platformy dyskusji.</u>
<u xml:id="u-4.106" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Znowu będzie miał awanturę. Inny głos: I to się nazywa przyjaciel! P. Langer: Zdradził tajemnicę stanu!)</u>
<u xml:id="u-4.107" who="#KazimierzBagiński">Otóż atmosferę polityczną dla tego projektu robi się już od dawnego czasu. Ogólny tytuł nad tem może być: stworzenie nastroju strachu i teroru.</u>
<u xml:id="u-4.108" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-4.109" who="#KazimierzBagiński">Nie będę mówił o okresie wyborczym, ale weźmy pierwszy dzień otwarcia kadencji parlamentarnej, kiedy tu na salę wchodzili policjanci — to była pierwsza próba wywołania teroru; kiedy padały z ust najbardziej oficjalnych osób słowa „oktrojowania” kiedy usłyszeliśmy mniej oficjalne powiedzenie p. Sobolewskiego, że Konstytucję zmieni się mimo Sejmu, wreszcie powiedzenie posła Sanojcy, który w swoim stylu mówił o drągu w ręku. Nie mają Panowie między sobą p. Steckiego, ale i p. Stecki w ostatnich dniach też wyraził takie poglądy wojownicze, zamachowe. Do tego trzeba dodać ten nieprzerwany łańcuch najróżnorodniejszych nadużyć, które się działy w ostatnich czasach i w czasie wyborów i łamanie tych prymitywnych urządzeń konstytucyjnych, choćby nie fakta, jeden za drugim, konfiskaty interpelacyj i przemówień poselskich, nie mówiąc już o tem, że samorządy nie istnieją w Polsce, bo jest tylko wola starosty, wojewody i ministra.</u>
<u xml:id="u-4.110" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-4.111" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, to jest przygotowanie psychiczne do tego, aby stworzyć nastrój teroru w kraju.</u>
<u xml:id="u-4.112" who="#komentarz">(Głos: Panu się zupełnie nieźle powodzi przy tym terorze)</u>
<u xml:id="u-4.113" who="#KazimierzBagiński">Panowie stawiacie taktykę wobec tej Konstytucji na płaszczyźnie takiej: albo kajdany ludowi włożycie własnoręcznie, albo mimo was założymy. Przy takiem stawianiu sprawy mamy odpowiedź: spróbujcie sami założyć, a zobaczycie, jaki będzie koniec.</u>
<u xml:id="u-4.114" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Wyzwolenia. P. Smoła: Kto sieje burzę, będzie zbierał pioruny. P. Sanojca: Czy Pan czytał ten projekt Konstytucji?)</u>
<u xml:id="u-4.115" who="#KazimierzBagiński">My chcemy apelować do Panów z B. B., chcemy apelować do zimnego rozsądku tych, którzy są konserwą społeczną, tych, którzy mają coś do stracenia. Czy p. Stecki jest wyrazicielem ich interesów, ideologii, czy ci, którzy w zawierusze zasieją walkę, nie będą później zbierali smutnych plonów, czy panowie pułkownicy mogą zapewnić bezpieczeństwo mienia i osób tym panom, dla których stan posiadania jest rzeczą decydującą?</u>
<u xml:id="u-4.116" who="#komentarz">(P. Sobolewski: To nie jest Pański interes.)</u>
<u xml:id="u-4.117" who="#KazimierzBagiński">I na to Panu odpowiem.</u>
<u xml:id="u-4.118" who="#komentarz">(P. Langer: Chcecie wywołać rewolucję, zamach P. Jaruzelski: Dziękujemy za troskę.)</u>
<u xml:id="u-4.119" who="#KazimierzBagiński">Do tych z Panów B. B., którzy razem z nami swego czasu walczyli o szczytne hasła Polski niepodległej i ludowej, do nich się zwracam z apelem, czy nie uświadamiacie sobie Panowie, że tego rodzaju metody pracy, takie projekty to jest ostateczne przekreślenie wszelkich nadziei, które mieliśmy kiedyś, że ludowi można coś dać.</u>
<u xml:id="u-4.120" who="#KazimierzBagiński">Nie zaprzeczam jednak, że stanowisko patriotyczne i troska o interes Państwa, to znaczy interes Państwa w ramach zachowania granic Państwa i samodzielności politycznej jest interesem wspólnym, naszym i tego odłamu Bloku Bezpartyjnego, ale pytam się, czy Panowie wierzą, ci, którzy przeszli całą walkę o niepodległą i ludową Polskę, że ta Polska w tych ramach utrzyma się, jeżeli lud się od niej odsunie.</u>
<u xml:id="u-4.121" who="#komentarz">(Oklaski na ławach „Wyzwolenia”. P. Sanojca: Trzeba uważnie przeczytać projekt.)</u>
<u xml:id="u-4.122" who="#KazimierzBagiński">Sumienie jest zagadnieniem pod względem prawnym płynnem, ale pod względem istoty wewnętrznej człowieka ono odgrywa potężną rolę w rozumowaniu w chwilach decyzji i w chwilach ważnych. My apelujemy do Panów, abyście poddali rozwadze i ten moment, że wszelkiego rodzaju walki nie są bezpieczne dla Państwa w tem położeniu geograficznem, jak Polska.</u>
<u xml:id="u-4.123" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dlatego wnieśliśmy projekt do Sejmu. P Sanojca: Przeczytajcie ten projekt uważnie! Różne głosy na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#komentarz">(Dzwoni:)</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, chyba wszystkim zależy na tem, aby móc przemawiać spokojnie, a Panowie wszyscy kolegom przeszkadzacie.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: My mu pomagamy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#KazimierzBagiński">Ależ przecież jest rzeczą zrozumiałą, że skoro się walka rozpęta, to ona może mieć i zakończenie całkiem inne, niż chcieli to wnioskodawcy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#KazimierzBagiński">Proszę Panów, nie mam co apelowe do reszty klubu B. B., albowiem nie wątpię, że zawsze się znajdą tam, gdzie będzie władza i siła.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(Głos: Dowcipne, mądre i smaczne. Inny głos: Ale prawdziwe.)</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#KazimierzBagiński">Dla tych efekt siedzenia tutaj jest bardzo smaczny — jeżeli już Pan chce na tego rodzaju drogę sprowadzać dyskusję.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#KazimierzBagiński">Jeżeli mam wrócić do istoty tego projektu, to on jest nie do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#KazimierzBagiński">A jeszcze bardziej wydaj e się dziwaczną taktyka Panów. Po tem przygotowaniu bojowem, przychodzą Panowie i mówią: prosimy Panów, uchwalcie to wszystko — i równocześnie — żadnego przecinka nie pozwolimy zmienić. A więc gdzież jest w tem logika, skoro każdy z Panów sobie uświadamia, że w tym Sejmie ten projekt nie ma żadnych widoków przejścia? Przecież gazety Panów to oficjalnie piszą. Mówicie: my wiemy, co to później będzie. To znaczy ciągłe grożenie zamachem, albo liczenie, że metodą straszenia wywołacie Panowie ten nastrój. Powiadacie: albo macie to zrobić siłą, albo sami się zgodzicie. Już raz na to odpowiedziałem. Jest to złudzenie ze strony Panów, ażeby tą metodą strachu doprowadzić można do uchwalenia tego projektu. Dziś na porządku dziennym mamy tylko ten projekt. Oczywiście przemówienie moje, jak i przemówienia innych mówców z lewicy przeciw temu projektowi, ma charakter wyraźnie negatywny, ale pozytywnie przeniesiemy te debaty na chwilę, kiedy wniesiemy nasz projekt. Myśmy go nie zapowiadali tak, jak Panowie, ale nie wątpię, że w ciągu tej sesji jeszcze go wniesiemy, najdalej za kilkanaście dni i wtedy wystąpimy z tem pozytywnem zagadnieniem.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#KazimierzBagiński">Oświadczyć muszę, że w obronie nieskrępowanego parlamentaryzmu, czyli wypowiadanej woli narodu, w imię</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#komentarz">(Głos: Samowoli poselskiej.)</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#KazimierzBagiński">możności kontrolowania Rządu, następnie idąc po linii</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#komentarz">(Głos: Najmniejszego oporu)</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#KazimierzBagiński">odpowiedzialności czynników które mają Państwem kierować, w żaden sposób nie możecie Panowie liczyć, że my pójdziemy chociażby na część tego projektu, który tutaj jest zawarty.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dziękujemy za Pańskie oświadczenie.)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#KazimierzBagiński">Gdyby Panowie poszli na walkę poza parlamentem wbrew prawu, my tę walkę podejmiemy również,</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach chłopskich.)</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#KazimierzBagiński">ale mamy jedno przeświadczenie, że walkę, którą Panowie rozpętacie, wygramy.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Radziwiłł.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wysoka Izbo! Mój przedmówca, który w tej chwili opuścił trybunę, mam wrażenie, w swojem przemówieniu nie był zupełnie logiczny: nie chciał mianowicie nawet wymówić słowa „demagogia”, a jednak ją uprawiał. Zarzucał Rządowi, względnie klubowi, do którego mam zaszczyt należeć, teroryzowanie opozycji — a sam teror uprawiał. Otóż proszę Panów, w żadnym wypadku nie mam zamiaru iść jego śladem. Jesteśmy przy pierwszem czytaniu poważnej bardzo ustawy i nie mam również zamiaru dzisiaj w tej Wysokiej Izbie wdawać się w analizę poszczególnych paragrafów tej ustawy. Muszę jednak spełnić pewien obywatelski obowiązek i ponieważ tu i z ust mojego przedmówcy i z ust innego mówcy, mianowicie p. kolegi Niedziałkowskiego, padło słowo „walka”, która koło tej sprawy, około nadania nowej Konstytucji naszemu Państwu, ma się rozegrać, chciałbym jasno w krótkich słowach, ale dobitnie określić cel tej walki.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Przedewszystkiem chciałbym powiedzieć, że mamy wszyscy nadzieję, że ta walka odbędzie się tutaj, na terenie parlamentu polskiego, i że to będzie walka idei.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(P. Langer: A te odezwy?)</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">I chciałbym odstąpić jeszcze w jednym szczególe od ustalonych w polskim parlamencie i od ustalonych na tej trybunie zwyczajów. Trybuna ta, szanowni Panowie, zwykle bywa używana, a chciałbym prawie powiedzieć, nadużywana tylko w tym celu, żeby podkreślić i pogłębić różnice, które panują między nami. Ja w danej chwili chciałbym jej użyć dla czegoś innego,</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(P. Smoła: A co wczoraj było?)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">a mianowicie chciałbym podkreślić nie różnice, które nas dzielą na zbyt liczne partje, ale jeden wspólny cel, który nam wszystkim powinien leżeć na sercu, a na to, żeby ten cel osiągnąć, prosiłbym Szanownych Panów wszystkich, żeby zechcieli cofnąć się myślą swoją nie do dnia wczorajszego,</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Głosy: Aha!)</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">ale o kilkadziesiąt lat w tył,</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">mianowicie do tych czasów, kiedy wszyscy byliśmy młodzi, a może nawet jeszcze parę lat więcej wstecz,</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(P. Smoła: Może do najazdów szwedzkich)</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">mianowicie w sam środek przeszłego wieku. Wiek XIX w historii naszego narodu zajmie miejsce zupełnie wyjątkowe. Był to bowiem wiek, kiedy naród nasz, pozbawiony samodzielności, walczył o elementarne prawa istnienia.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(P. Smoła: Szczególnie Radziwiłłowie. Głos na ławach B. B.: Nie każdy może się nazywać Smołą, nie każdy ma to prawo!)</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Jeżeli Pan mówi o Radziwiłłach, a specjalnie o mnie...</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(P. Dąbski: Smoła taki sam dobry, jak Radziwiłł.)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Jeżeli Pan mówi o Radziwiłłach...</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(P. Smoła: Ja widzę u siebie Radziwiłła, który fabryki sprzedaje Niemcom na szmelc, podatków nie płaci, aż przykro patrzeć na takich ludzi. (Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">Proszę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Jeżeli Panowie mówią o Radziwiłłach — chociaż nie wiem, co to w danej chwili ma do rzeczy — mogę oświadczyć, że nie mam najmniejszego powodu obawiać się tego, bo jestem synem starego polskiego parlamentarzysty, który przez lat 50 stał na wyłomie polskości i tej polskości bronił narówni ż innymi. Nie chciałbym zejść na tory dyskusji prywatnej, Panie Smoła.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(P. Dąbski: Gdy Radziwiłł chce szacunku, to niech szanuje Smołę, to jest demokracja. Głos na ławach B. B.: A Pan ciągle wyjeżdża z temi nazwiskami. P. Dąbski: Taki sam dobry Smoła, jak Radziwiłł. To jest Wasza demokracja. Wy chcecie mieć poddanych, a nie obywateli.)</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wracam do mego tematu i proszę, aby Panowie zechcieli wraz ze mną myślą się cofnąć o kilkadziesiąt lat wstecz. Była to chwila, kiedy naród nasz, pozbawiony samodzielności, jednak wzniósł się na wielkie szczyty swojej myśli, była to epoka wielkich myślicieli, wielkich poetów i wielkich patriotów polskich. W tej atmosferze wszyscy byliśmy wychowani. A wiek 19, który stworzył polski mesjanizm, stworzył również teorię i myśl tych wielkich obowiązków i tych wielkich celów, które naród nasz ma w historii do spełnienia. Żeby w sposób popularny, podpadający pod zmysły, określić te cele, powołam się na pomnik, który stoi w samym środku naszej stolicy i jest tak spopularyzowany obecnie, że narówni z herbem naszego narodu i naszego kraju jest pewnym symbolem już nie tylko Warszawy, ale całej Polski. Mam na myśli kolumnę Zygmunta. I jeżeli mówię dziś o kolumnie Zygmunta, to nie mam na myśli samej postaci króla, który miał swoje wielkie zasługi i swoje wielkie idee, który popełniał również błędy, traktuję to tylko jako symbol. Więc w prawej dłoni miecz — to jest prawo przyrodzone każdego człowieka i każdego narodu do samoobrony, do obrony swego bytu niepodległego i swoich granic, a w drugim ręku krzyż, symbol cierpienia, przez które przeszedł nasz naród, ale również symbol zwycięstw, a przedewszystkiem wielki symbol cywilizacyjnej roli, którą nasz naród ma do odegrania, opartej na cywilizacji rzymskiej i na nierozerwalnie z nią złączonej idei powszechnego chrześcijaństwa.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Stare hasło: Bóg i Ojczyzna! Sponiewieraliście ten wielki symbol!)</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Jeżeli zatem jest pewna idea, która jest nam wszystkim wspólna, ale o której dość często zapominamy, to należałoby teraz zastanowić się nad tem, w jakich zewnętrznych warunkach ta wielka rola narodu polskiego musi być spełniona.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Nie będę mówił o tym stanie rzeczy, który panuje w obecnej dobie, poza naszemi granicami wschodniemi, i który nam wszystkim jest znany. Wspomnę jednakże o sytuacji międzynarodowej politycznej, w której się obecnie znajdujemy. Jest to epoka, kiedy się dużo bardzo mówi o pacyficyźmie, o miłości narodów, podpisuje się różne zobowiązania międzynarodowe. Niema roku, żebyśmy sami nie podpisywali jakiegoś nowego paktu, wyrzekającego się wojny i walki. Ale jeżeli się zastanowimy nad całą ewolucją naszej doby, to musimy sobie uzmysłowić i powiedzieć, że cała ta dążność nie polega na uczuciu miłości międzynarodowej i miłości bratniej narodów. Pochodzi raczej z uczucia strachu przed klęską nowej wojny, uczucia strachu przed śmiercią, przed cierpieniami fizycznemi u jednych, uczucia strachu przed...</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#komentarz">(P. Smoła: Parcelacją! Wesołość na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">...nędzą i przed materialnemi stratami u drugich. I jeżeli sobie z tego jasno sprawę zdamy, to musimy dojść do tego wniosku, że wyrzeczenie się nawet wojny, wcale nie jest równoznaczne z zaprzestaniem walki, że się dzieje wprost coś przeciwnego, że walka trwa codziennie w innych, może nieco zmienionych warunkach. I mamy sąsiada, któremu musimy przyznać nawet szczerość, bo zupełnie się nie kryje z tym zamiarem, żeby w drodze pokojowej odebrać nam przynajmniej część naszego terytorium państwowego.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">W tych zatem warunkach, przyznają Panowie, że niekorzystnych, naród polski ma te dwa wielkie zadania, o których przedtem mówiłem, do spełnienia. I w tych warunkach, mnie się zdaje, że musimy się bardzo poważnie zastanowić nad warunkami wewnętrznemi, w których ta walka musi być prowadzona. Ja robię, proszę Panów, pewną analog]ę z tym stanem rzeczy, który mogliśmy obserwować podczas wielkiej wojny. Chodziło wtenczas o jednolitość dowództwa. I niektóre narody, biorące w tej wojnie udział, za naczelną zasadę postawiły sobie, żeby swoich wojsk nie oddawać pod cudze dowództwo. Od tej zasady, musiały jednak odstąpić, i to również było bardzo dużą ofiarą, lecz ta ofiara w rezultacie okazała się zadatkiem wielkiego zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Otóż ja robię tę analogię. W naszych warunkach ten projekt, który Panom przedstawiliśmy, przewiduje ze strony parlamentu, ze strony przywódców różnych frakcyj również wielkie ofiary. Ale nie żądamy tej ofiary dla siebie, ani dla innej frakcji, albo dla innej warstwy, lecz żądamy i mamy prawo jej żądać dla dobra kraju i dla dobra ogółu.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Przerywania na ławach stronnictw chłopskich. Głosy: Oddajcie ziemię!)</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wysoka Izbo, pod tym względem chciałbym się powołać na mowę, którą wypowiedział nie tak bardzo dawno temu szanowany przez nas wszystkich p. Marszałek Daszyński. Było wtenczas 10-lecie parlamentu polskiego i mieliśmy sposobność słyszeć, jak ten osiwiały w pracy parlamentarnej działacz polityczny z wysokiej trybuny marszałkowskiej powiedział: „Biję się w piersi za wady nie moje, nie mojego nawet stronnictwa, ale za wady i przewinienia całego parlamentaryzmu polskiego”. Mówił wówczas i miał odwagę to z tej trybuny powiedzieć, mówił o demagogii.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Głos: A co mówił o dyktaturze?)</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">O dyktaturze, owszem, mówił i o tem. I w tem samem przemówieniu wyraził się w sposób następujący: „Dojrzewanie do rozeznania wspólnych interesów gospodarczych lub politycznych, zbliżanie się do polityki ogólno-państwowej, będzie zwolna, lecz dostatecznie leczyło złe strony rozdrobnienia partyjnego, a sztuka rozumnego kompromisu stanie się może wreszcie udziałem i polskiego parlamentu”.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">My wszyscy podzielamy te nadzieje. Chcemy jednak uniknąć ryzyka, zanim, jak się p. Daszyński wyraził, zwolna parlament polski się tego nauczy i zanim może wreszcie sztuka rozumnego kompromisu słanie się jego udziałem, chcemy zabezpieczyć Państwo przed wielkiem niebezpieczeństwem, które te wady w sobie mieszczą.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ładny kompromis, gdy zapowiadacie, że nie wolno nawet przecinka zmienić!)</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Widzimy więc jedyną drogę do zabezpieczenia wyższych interesów Państwa w tem, żeby jednej osobie, mianowicie Prezydentowi Rzeczypospolitej,</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Głos: Lepiej króla.)</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">wybranemu stosunkowo na bardzo krótki okres czasu, a wybranemu drogą plebiscytu, dać wielkie i znacznym kosztem partji politycznych i ich przywódców okupione upoważnienia i prawa.</u>
<u xml:id="u-10.19" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz niech mi Panowie pozwolą w krótkich słowach tylko wspomnieć o tych krytykach, które bądź to z wysokości tej trybuny, bądź to w prasie już dotychczas usłyszeliśmy i które dotyczyły naszego projektu. Chciałbym tylko przykładowo tutaj zacytować paru krytyków, mianowicie prof. Winiarskiego, prof. Komarnickiego, p. Thugutta, p. kol. Niedziałkowskiego i p. Koskowskiego. Ci wszyscy Panowie dzięki swój emu wykształceniu i swój emu wychowaniu, mogliby tak samo być, powiedzmy, Niemcami, Francuzami, Anglikami, jak są Polakami; oni są i należą do tej kategorii ludzi, których w języku niemieckim nazywa się „Weltburger”. I ja do tej kategorii się zaliczam. I muszę powiedzieć, szanowny Panie Kolego, że gdybym np. był Anglikiem i gdyby mnie tego rodzaju projekt konstytucji przedłożono, to nie gorzej, niż p. Lieberman, potrafiłbym go skrytykować, ale zarzut, który wszystkim panom krytykom muszę z tej trybuny zrobić, jest ten, że traktuję materię, która nas obchodzi, w zupełnem oderwaniu od naszej polskiej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-10.21" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Ta polska rzeczywistość i te zadania państwowe, o których na wstępie miałem zaszczyt mówić, muszą nas w rezultacie doprowadzić do tej refleksji, że jednak w Polsce zupełnie inne stosunki panują jak w Anglii.</u>
<u xml:id="u-10.22" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Jeżeli p. Daszyński z wysokości tej trybuny wyraził nadzieję, że może z czasem i my nauczymy się sztuki mądrego kompromisu, to musimy jednak stwierdzić obiektywnie, że my jeszcze dosyć daleko od tej sztuki, od nauczenia się nawet tej sztuki jesteśmy, że rozproszkowanie wielkie stronnictw, o którem tu nasz szanowny Marszałek mówi, jest jednym z decydujących powodów, żeby się zastanowić nad sprawą znalezienia innej drogi wyjścia. I muszę powiedzieć, że nawet między tem, co p. Daszyński tutaj powiedział, a tem co onegdaj mówił jego kolega partyjny p. Niedziałkowski, widzimy bardzo znaczną i dużą różnicę. P. Niedziałkowski bowiem powoływał się tutaj na przysięgę, którą składał, i między innemi w mowie jego jest taki ustęp. cytuję z „Robotnika”:</u>
<u xml:id="u-10.23" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">„I ja składałem przed laty przysięgę na to, że uznamy w Polsce ten rząd tylko, który uzna Polska Partia Socjalistyczna. Otóż proszę Panów, tu jest między nami wielkie nieporozumienie, ta duża różnica, którą upatruję nawet pomiędzy oświadczeniem p. Marszałka Daszyńskiego, a tem, co p. Niedziałkowski powiedział. Ja i moi koledzy uznajemy każdy rząd polski. Ja, jako polski konserwatysta, nie stoję na tem stanowisku, że uznaj ę tylko ten rząd, który mnie odpowiada. I sądzę, że ze słów p. Marszałka Daszyńskiego, o tem, że tylko rozsądny kompromis może nas wyprowadzić z matni i trudności, w których się znajdujemy, wypływa, że i p. Marszałek Daszyński nie stoi na tem stanowisku, żeby uznał tylko ten jeden rząd, który jemu albo jego partii mógłby być dogodny. Więc szanowny Panie Kolego, albo to zdanie, które Pan powiedział, jest może tylko frazesem, albo jeżeli ja mam je wziąć dziś a lettre, to mogłoby to oznaczać, że Pan dziś uznaj e tylko rząd p. Witosa de jure, a p. Marszałka Piłsudskiego i jego rządy tylko de facto. Na tem stanowisku, stać nie możemy i na tem polega ta duża różnica, którą tutaj między nami upatruję i co do której absolutnie pogodzić się nie będziemy mogli.</u>
<u xml:id="u-10.24" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz chciałbym poświęcić jeszcze parę słów innemu koledze, którego niestety tutaj na ławach Stronnictwa Narodowego nie widzę, mianowicie p. prof. Winiarskiemu. P. prof. Winiarski — i znów cytuję według „ Gaz ety Warszawskiej, więc według organu Panów, zrobił specjalnie nam konserwatystom zarzut, gdy mówił o odezwie przedstawicieli sfer gospodarczych: „Zasadniczem zadaniem w tej odezwie jest ustalenie zasady władzy w Państwie, ukonstytuowanie Izby wyższej na podstawie reprezentacji i t. d. I potem mówi: „Odezwa ta jest podpisana przez Janusza Radziwiłła, Eustachego Sapiehę, Jana Zaglenicznego, Hołyńskiego, którzy siedzą dziś na ławach partii rządowej i zapewne nie troszczą się o to, co myślą wyborcy, pozyskani tym programem rządowym”.</u>
<u xml:id="u-10.25" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">P. Winiarski, który nam, konserwatystom specjalnie i przedstawicielom t. zw. sfer gospodarczych, ten zarzut czyni, jest przecież gorącym obrońcą parlamentaryzmu i mogę mu odpowiedzieć tylko słowami również obrońcy parlamentaryzmu, słowami Marszałka parlamentu polskiego, słowami, które już cytowałem: „Sztuka rozumnego kompromisu stanie się może wreszcie udziałem polskiego parlamentu. Otóż odpowiem p. Winiarskiemu, że nie wiem, czy sztuka rozumnego kompromisu stanie się udziałem parlamentu polskiego, ale już się stała udziałem Bloku.</u>
<u xml:id="u-10.26" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">I dlatego mam przed swoimi wyborcami zupełnie spokojne sumienie i wiem, że mnie rozgrzeszą, jeżeli ja, jak i moi koledzy radykalni w Bloku odstąpili w niejednym wypadku od tych haseł, które głosili.</u>
<u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-10.28" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A jeżeli już o mnie chodzi, to jestem bardzo zaszczycony tem, że p. Winiarski kłopocze się tem, co moi mocodawcy powiedzą. Panowie tak ogromnie się cieszą, specjalnie p. Niedziałkowski, gdy podnosimy rąbek tajemnicy, więc uczynię to i powiem, że z chwilą, gdy miałem podpisać ten projekt, którym się dziś zajmujemy, dałem moim mocodawcom sposobność, żeby zajęli stanowisko i co do tego projektu i co do mojej w tym wypadku osoby. Zrzekłem się mandatu, którym mnie w swoim czasie zaszczycili, lecz po krótkim czasie mi ten mandat znów ofiarowali. Poszedłem dalej i pojechałem parę dni temu na Wołyń, aby porozumieć się z moimi wyborcami w moim okręgu wyborczym</u>
<u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Głos: Ze starostami.)</u>
<u xml:id="u-10.30" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">i również przez nich zostałem rozgrzeszony.</u>
<u xml:id="u-10.31" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Trzeba było się porozumieć nie ze starostami, lecz z chłopami, bo i oni głosowali.)</u>
<u xml:id="u-10.32" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Więc szanowny Pan profesor nie potrzebuj e w tym wypadku obawiać się o stanowisko, jakie wobec mnie i wobec innych moich kolegów z Bloku Bezpartyjnego zajmą nasi wyborcy.</u>
<u xml:id="u-10.33" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Z tego, co tu powiedziałem, Panowie mogą wywnioskować, że podpisanie tego projektu dla konserwatystów-teoretyków, było także pewnego rodzaju abnegacją z naszych programowych żądań i z naszych programowych dezyderatów, ale abnegacją na rzecz Państwa i praktycznej polityki państwowej.</u>
<u xml:id="u-10.34" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">A teraz proszę Panów, na zakończenie tego już może nazbyt długiego przemówienia chciałbym zwrócić jeszcze na jedną rzecz uwagę, mianowicie na podpisy, które się znajdują pod tym projektem. Podpisy te i nieraz już samo nawet fonetyczne zestawienie niektórych nazwisk, naprzykład Sapieha i Sanojca, często wśród Panów wywoływało wybuchy dobrego humoru. Ale, proszę Panów, minie i to, minie całe pokolenie, a przyszłe będą miały inne troski i inne powody do śmiechu. I wystawiam sobie, że projekt nasz będzie kiedyś leżał w jakimś archiwum państwowem i że ktoś przypadkiem może zajrzy i przewertuje zżółkłe kartki tego projektu i przeczyta wtenczas nazwisko „Sławek” i powie: był to rewolucjonista-bojownik za wolność;</u>
<u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Głos: Na emeryturze!)</u>
<u xml:id="u-10.36" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">przeczyta dalej nazwisko „Bojko” i powie: był to jeden z pierwszy przywódców ruchu ludowego,</u>
<u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-10.38" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">pójdzie dalej i przeczyta nazwiska: Makowski, Polakiewicz, Lechnicki, i powie: byli to przedstawiciele polskiej inteligencji radykalnej; i przeczyta obok tych nazwisk nazwisko księdza katolickiego, przeczyta nazwisko przedstawiciela ukraińskiej mniejszości,...</u>
<u xml:id="u-10.39" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-10.40" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">... a wreszcie może przeczyta i moje nazwisko i powie wtedy: a jednak w tych czasach, w dwudziestych latach dwudziestego wieku była w Polsce siła, która zmusiła tych wszystkich ludzi do położenia swoich podpisów pod takim projektem.</u>
<u xml:id="u-10.41" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Do archiwum!)</u>
<u xml:id="u-10.42" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Była siła, która ich do tego zmusiła, i powie dalej: Tą siłą to było wcielenie genjuszu narodu polskiego. Ale i dziś, Panowie, mimo Waszego śmiechu i mimo Waszych przytyków w samem zestawieniu tych nazwisk tkwi tak wielka moralna siła, że Panowie nie pójdą za głosem naprzykład p. kolegi Dąbskiego, albo za głosem p. Thugutta, który z łamów „Robotnika” woła do Was: „Odrzućcie ten projekt w pierwszem czytaniu!”. Za temi głosami Panowie nie pójdą i będą głosowali wraz ze mną za odesłaniem tego projektu do komisji.</u>
<u xml:id="u-10.43" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na lewicy: Odesłać do archiwum. Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Lewicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PLewicki">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Ukraińskiego mam zaszczyt oświadczyć, co następuje: Do brzmienia Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zbytniej wagi wogóle nie przywiązujemy, ponieważ wiemy z doświadczenia, że najbardziej istotne, liberalne postanowienia Konstytucji obecnej w praktycznem za stosowaniu do Ukraińców nie były dotychczas, lub też były jawnie gwałcone. Ustawa konstytucyjna z dnia 17 marca 1921 r. przyjęła za podstawę organizacji państwowej zasadę państwa narodowego, zadając kłam rzeczywistemu charakterowi etnicznemu Rzeczypospolitej Polskiej w obecnych jej granicach. Przyjmując jednak system demokracji parlamentarnej, ustawa owa przynajmniej teoretycznie dawała ludności ukraińskiej możność walki o swe prawa i interesy na terenie parlamentarnym. Wniosek o zmianę Konstytucji, zgłoszony przez Klub Bloku Bezpartyjnego ma dwa główne cele: niepomierne zwiększenie władzy Prezydenta i uniemożliwienie raz na zawsze walki mniejszości narodowych o swe najistotniejsze prawa, przyczem jeszcze bardziej podkreśla niezgodny z rzeczywistością wyłącznie polski charakter Państwa Polskiego. Projekt Bloku Bezpartyjnego, to próba powrotu do systemu autokracji, to przekreślenie wszelkich zasad demokracji parlamentarnej i zdobyczy cywilizacji w życiu publiczno-politycznem.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PLewicki">Jest to próba petryfikacji obecnego anormalnego stanu rzeczy i całkowitego zakneblowania ust przedstawicielom ludności ukraińskiej nawet w izbach ustawodawczych. Wobec tego głosować będziemy za odrzuceniem tego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#IgnacyDaszyński">P. Lieberman ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#HermanLieberman">Szanowni Panowie! Trudno polemizować z przemówieniem kolegi Radziwiłła, któreśmy przed chwilą usłyszeli. Mówił tak przemiłe, tak kusząco, ogłosił się Weltburgerem, to znaczy zatargał naszemi najsubtelniejszemi uczuciami, mówił o tem, żebyśmy nie mówili o różnicach, a wskazywali tylko na to, co nas łączy. Pieśń i metod ja piękna, ale słowa, które za tą pieśnią i melodją stały, nikłe.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#HermanLieberman">Jakże można zapomnieć o różnicach, gdy się czyta projekt,</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Między Radziwiłłem a Sanojcą)</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#HermanLieberman">który podpisał p. Radziwiłł, ażeby go przekazać historii. Z plakatów, wywieszonych na murach miasta, dowiedzieliśmy się, że wniesienie tego projektu, to jeden z najpiękniejszych cudów, których dokonała Polska wskrzeszona. Z przemówienia p. prezesa Bloku Bezpartyjnego dowiedzieliśmy się, że Blok potępia wszystkie polskie Konstytucje, jakie dotąd były. Obowiązująca polska Konstytucja, która się opiera na dwóch naczelnych zasadach: na władzy zwierzchniej narodu i na odpowiedzialności Rządu przed narodem, jest w czambuł potępiona. P. prezes Klubu Bezpartyjnego Bloku powiedział, że Konstytucja obowiązująca jest przykrojona na modę francuską, wyczytałem to w dziennikach, nie wiem ozy na modę, czy też na modłę francuską, ozem chciał prawdopodobnie powiedzieć, że jest skopjowana z francuskiej z r. 1875, z tej samej konstytucji, z którą naród francuski dożył jednego z największych triumfów w historii świata, jaki mógł być udziałem jakiegokolwiek narodu. Konstytucja ta nie przeszkodziła Francji odzyskać utęsknionych prowincji, które padły ofiarą zbrodni jedynowładztwa. Natomiast przynosi się projekt, który nie jest naśladowaniem mody francuskiej, lecz odwraca zasady, które są podstawami naszej obowiązującej Konstytucji. Ona mówi: władza zwierzchnia należy do narodu, projekt mówi: władza zwierzchnia jednostki nad narodem; ona mówi: odpowiedzialność rządu przed narodem, projekt: odpowiedzialność -wybrańców narodu przed rządem! Albowiem na żądanie i życzenie samo Ministra Sprawiedliwości musi być poseł, wybraniec narodu, odesłany do Trybunału Stanu, który ma prawo odebrać mu mandat.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#HermanLieberman">Na życzenie ministra, nie na mocy uchwały, nie po zbadaniu przez komisję, nie po śledztwie, tylko na samo żądanie.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#HermanLieberman">A teraz zwrócę się do prezesa Bloku Bezpartyjnego i zapytam, czy naprawdę pisząc ten projekt Panowie uciekli przed modą francuską. P. kolega Radziwiłł prosił nas, abyśmy się cofnęli o lat kilkadziesiąt. Dobrze, idę za nim.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Myślą.)</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#HermanLieberman">Myślą, ale w projekcie Wyście czynem się cofnęli.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Tego od Panów nie domagamy się.)</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#HermanLieberman">Ale na razie myślą cofnę się o kilkadziesiąt lat, mianowicie do roku 1852, kiedy Napoleon II dokonał zamachu stanu i oktrojował konstytucję. Zasadnicze jej przepisy są niemal identyczne z temi, jakie zawiera ten projekt. Przepis, że ministrowie są odpowiedzialni przed Prezydentem, przepis, że Prezydent władzę ustawodawczą ma narówni z Sejmem, przepis o prawie wyborczem wojska, żywcem są wzięte z konstytucji Napoleona II.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#komentarz">(P. Maksymilian Malinowski: To moda.)</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#HermanLieberman">Dalej Panowie wprowadzili przepis w Konstytucji, nieznany w żadnem państwie, jeżeli Panowie mi wskażą takie państwo, będę bardzo wdzięczny za tę wiadomość. Szukałem pierwowzoru na przepis, w którym się powiada, że Pan Prezydent ustępujący wskazuje swego następcę.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Trochę dziedziczne.)</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#HermanLieberman">Szukałem wzoru dla tego przepisu, znalazłem go w francuskiej modzie, art. 17 konstytucji zamachowej Napoleona II. — Panowie poszli troszeczkę dalej, ale proszę posłuchać jak on opiewa: „Naczelnik Państwa — mówi oktrojowana konstytucja Napoleona II — ma prawo w tajnym dokumencie, przechowywanym w Senacie, wskazać narodowi, kogo chce mieć za następcę, którego poleca do wyboru w drodze głosowania”. Oto jedyny przepis na świecie, w którym znalazłem pierwowzór, a więc Panowie uciekliście od mody francuskiej nowej, a sięgnęliście do mody francuskiej starej. Stara, bonapartystowska moda Panom się spodobała i według niej jest skopjowana ta konstytucja w projekcie B. B w zasadniczych swych przepisach.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, skoro Panowie szukając mody, stanęli z uwielbieniem przed modą Napoleona II, to nie dziw, że myślą przewodnią konstytucji przez Was zaprojektowanej jest ustanowienie jedynowładztwa, władzy nieograniczonej jednostki. Potem wykażę w bardzo krótkich zresztą wywodach na kilku przepisach, że wszystko inne, to demokracja, zaś w gruncie rzeczy myślą przewodnią tego projektu jest ustanowienie nieograniczonej władzy jednostki nad 30 miljonami poddanych, a nie obywateli.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, przedewszystkiem przyjrzyjcie się już pierwszym artykułom. Źródłem władzy — powiedziano w nich — jest naród, najwyższym przedstawicielem władzy prezydent, naczelnem prawem dobro Państwa. Takiego przepisu też niema w żadnej konstytucji. Teza rzymska, która widniała w sali starego Sejmu: „Salus reipublicae suprema lex esto”, dobro Rzeczypospolitej niechaj będzie naczelnem prawem, tu się przemieniła w dobro Państwa, dobro Państwa niechaj będzie naczelnem prawem. Naczelnem prawem, to znaczy prawem, stojącem nad ustawami. Teza ta, przysłowie, w rozmowie, w artykule dziennikarskim, w wykładzie znakomicie i pięknie brzmi, ale wzniesiona na wyżynę przepisu konstytucyjnego ma swoje specjalne znaczenie. Prezydent — najwyższa władza, naczelne prawo, dobro Państwa. Więc ustawy pisane stoją na drugim planie, bo naczelnem prawem jest dobro Państwa. A co to jest dobro Państwa — kto to będzie rozstrzygał?</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Czasami posterunkowy.)</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#HermanLieberman">Społeczeństwo? Bynajmniej! Pan prezes klubu rządowego powiedział, że społeczeństwo nie ma wyrobienia politycznego, nie może się połapać w zawikłanych problemach rządzenia. Sejm czy parlament w całości? Pan prezes powiedział, że parlamenty polskie były źródłem i są źródłem swawoli. A więc kto będzie orzekał o tem naczelnem prawie, kto będzie nadawał to naczelne prawo? Pan Prezydent. Pan Prezydent Rzeczypospolitej, nieodpowiedzialny, mający władzę nieograniczoną! W tym przepisie rację stanu wzniesiono do wyżyny przepisu konstytucyjnego i na jego podstawie każda ustawa pisana może być przekreślona; przekreślona może być republika, ustrój, konstytucja, bo naczelnem prawem jest dobro Państwa, a o dobru Państwa orzeka naczelny zwierzchnik narodu, którym jest Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(P. Piłsudski: Tego nie powiedziano.)</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#HermanLieberman">Ale przyjdzie ktoś, kto to powie na podstawie tego przepisu.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę nie obniżać każdej dyskusji uwagami, które nie stoją wcale a wcale na wyżynie. Proszę o respektowanie samych siebie.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A co było wczoraj?)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#HermanLieberman">Szanowny p. kolega Radziwiłł powiedział, że on i jego bliżsi przyjaciele polityczni podpisali ten projekt niemal z ciężkiem sercem, bo musieli poświęcić wiele na to, ażeby zbliżyć się do stanowiska radykałów w klubie B. B.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: O ciężkiem sercu nie mówiłem, tylko o mądrości kompromisu.)</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, kompromis jednak w tym projekcie nie bardzo się udał.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Subjektywnie.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#HermanLieberman">Zaraz Panu powiem. Widoczne jest, że duży wpływ na ułożenie waszego projektu mieli zwolennicy idei monarchicznej, zwolennicy monarchii. I wykażę to Panom na dwóch charakterystycznych przepisach. Uposażenie Prezydenta nazwano w tym projekcie listą cywilną. Prezydenta nie ukoronowano, ale ukoronowano pieniądze, które będzie pobierał jako uposażenie,</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#HermanLieberman">bo listą cywilną, nazywa się pensja, którą bierze monarcha. W naszej obowiązującej Konstytucji nazywa się to „Uposażenie. A że to świadomie zrobiono, taką monarchiczną nazwę dano, proszę przyjrzeć się temu przepisowi, jak on dosłownie opiewa: „Listę cywilną pana Prezydenta, oraz uposażenie ustępującego Prezydenta określi osobna ustawa”. Skoro więc przestaje być Prezydentem, korona z pieniędzy zostaje zdjęta i nazywa się to uposażeniem, ale póki urzęduje, czyni się pokłon pieniądzom, nazywając je listą cywilną.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#HermanLieberman">Oto drugi przepis wybitnie monarchiczny, który dowodzi, że z projektu wyrywa się głos podświadomości monarchistycznej i woła do nas: jestem, jestem, nie zapominajcie o mnie, drugi ten przepis, będzie interesował obecnego na sali p. Ministra Sprawiedliwości i opiewa, że Prezydentowi przysługuje prawo umarzania postępowania karno-sądowego przed wyrokiem. Prawa takiego nie ma żaden prezydent rzeczypospolitej na świecie.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#komentarz">(P. Stefan Z. Dąbrowski: Ani nawet monarcha.)</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#HermanLieberman">Ani nawet monarcha! W Austrii je miał, ale to prawo umarzania postępowania i śledztwa karno-sądowego przez cesarza i jego doradców zawsze było używane i wyzyskiwane na korzyść możnych i bogatych, nigdy na korzyść biedaków. To prawo jest przyznane tutaj Prezydentowi. To jest wybitne prawo, które mają monarchowie absolutni, car je miał, cesarz austriacki historycznie sobie to prawo zawarował i potrafił je obronić, ale wogóle dzisiejsi monarchowie tego prawa nie mają. Jeżeli Panowie niedowierzająco potrząsają głowami, to ja przewidywałem to, przeczułem i tam w naszej bibliotece studiowałem wszystkie konstytucje świata.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Prędko.)</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#HermanLieberman">Prędko człowiek musi wszystko robić, bo już nie jest młody. Ja nie mam tyle czasu, co Pan, człowiek młody!</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#HermanLieberman">Otóż proszę Panów, studiowałem wszystkie konstytucje świata, nie zapomniałem nawet o konstytucji republiki murzyńskiej Haiti w Ameryce i Liberii w Afryce. Otóż powiedziałem sobie, studiując tę rzecz, że w republikach takiej konstytucji niema, ale pewnie będzie w monarchii. W europejskich monarchiach niema ani jednej. Więc pojechałem do Azji, i szanowni Panowie, w Azji, oczywista rzecz, przedewszystkiem skierowałem swoją uwagę na cesarza Japonii, dlatego, że ma on tytuł urzędowy „Tenno — widzi Pan, jak szybko nauczyłem się po japońsku, — Tenno, to znaczy król niebios. Więc wziąłem konstytucję tego króla niebios i przekonałem się, że jest on wobec tego Prezydenta, którego Panowie wedle projektu B. B. chcą nam dać, biedakiem.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#HermanLieberman">Prawa cesarza Japonii, tego władcy niebios, który jest w konstytucji ogłoszony za osobę świętą, zostają daleko w tyle za prawami Prezydenta. I ja to Panom zaraz pokrótce wyliczę. Cesarz Japonii:</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#HermanLieberman">1) Nie ma prawa stanowić opierając się na zasadzie, że dobro Państwa jest naczelnem prawem, co daje „carte blanche na wszystko możliwe, t. j. pełnomocnictwo z góry na wszelkie łamanie prawa, tego nie ma.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#HermanLieberman">2) Nie ma prawa rozstrzygać protestów wyborczych,</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#HermanLieberman">którem Panowie chcą obciążyć p. Prezydenta Rzeczypospolitej. Mało pracy ma? Proszę popatrzeć, w Sądzie Najwyższym jest kilka izb tych akt i Panowie chcielibyście przenieść to na Zamek, aby Prezydent studiował dniem i nocą te akta?</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(Głos: Oni zrobią za niego.)</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#HermanLieberman">3). Nie ma prawa umarzania postępowania karnosądowego. Dalej, nie ma cesarz japoński prawa podwyższania o 10% stawek podatkowych, tak jak tutaj w projekcie B. B., wedle którego zamknięcie sesji jest złotym interesem.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#HermanLieberman">Zamknie sesję, 10% podatków.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Oklaski. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#HermanLieberman">Sprawa się nie skończyła, znowu zwoła na dzień, znowu zamyka, znowu 10%. Panowie chcecie bowiem, aby po zamknięciu sesji Sejmu Prezydent miał prawo podwyższania podatków o 10%. Proszę Panów, teraz sprawa dekretów. Otóż cesarz japoński ma także prawo wydawania dekretów z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#komentarz">(Głos: Kto taki?)</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#HermanLieberman">No, cesarz japoński, bo z innymi niema co równać tego Prezydenta. Więc cesarz Japonii ma także prawo wydawania dekretów, t. j. ustaw bez parlamentu, ale wtedy kiedy sytuacja wewnętrzna i zewnętrzna nie pozwala na zwołanie sesji i ma obowiązek przedłożenia dekretu do zatwierdzenia parlamentowi. Tego ograniczenia nie ma Polska. Prezydent w przyszłości będzie miał prawo wydawać dekrety i podwyższać podatki, a jedynie obowiązany będzie przesłać Sejmowi wykaz, nic innego, do wiadomości, a nie do zatwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#HermanLieberman">I gdybyśmy tak porównywali tego biednego cesarza Japonii, który, gdy się o tem dowie, oczywista rzecz, że będzie żałował, że nie jest w Polsce,</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#HermanLieberman">to mógłbym, szanowni Panowie, szereg jeszcze przepisów przytoczyć, ale czas nie pozwala, przejdę do porządku dziennego nad innemi przepisami. Ale z tego porównania widzimy, że niesłychanie wyolbrzymiono Prezydenta w tym projekcie, ponad miarę i siły jednego człowieka. Panowie z B. B. wychodzą z tego optymistycznego poglądu, że Prezydentem będzie genialna jednostka, ale żadnego przepisu w projekcie swojej konstytucji nie podali, który zmusza do wyboru genialnej jednostki. Taka Konstytucja będzie przykrojona na modłę Napoleona, Cezara, Cromwella, a nie tych śmiertelników, którzy u nas są prezydentami. Według projektu Prezydent jest olbrzymem, całe społeczeństwo jest karzełkiem, nie mającem żadnego znaczenia. To wszystko, co jest napisane, jest napisane dla wykazania, że będzie niby to demokracja, że będzie się wybierać, że będzie Sejm. Wszystko to ma na celu wprowadzenie w błąd</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#komentarz">(Głos: Zaprowadzenie dyktatury.)</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#HermanLieberman">i opinii i tych milionów pracującej ludności w naszem Państwie, że jest demokracja, ale to żadna demokracja, tylko wszechwładza jednego człowieka! Prawdą jest, że Panowie postanawiają, że Prezydenta będzie wybierał naród, ale jak to pogodzić, Panie prezesie Klubu B. B. W. R., z Pańskiem twierdzeniem, że naród polski, który ma tyle cnót i zalet, jednak wybierać nie umie, bo zawsze wybiera zły Sejm. Nie umie wybrać ludzi właściwych, potrzebnych ojczyźnie i Państwu</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To mu się wskaże, kogo wybrać.)</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#HermanLieberman">i stąd pochodzi ta swawola. Jak to pogodzić, jeżeli naród nie umie wybrać sobie Sejmu i te Sejmy robią taką straszną Konstytucję jak dzisiejsza, na którą tak narzekacie?</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Partie wybierają, nie naród.)</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#HermanLieberman">Pan jest także prezesem partji, Panie Kościałkowski! Czemu Pan na partie narzeka. Głosować będą żywi ludzie, wy nie macie do nich zaufania, bo nie wybierają według waszej komendy. Pan sądzi, że jak wyjdzie ta wasza konstytucja i będzie się wybierało, to partie znikną?</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Nie.)</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#HermanLieberman">A więc? Dla Panów jest znacznie ważniejszą głowa Państwa, niż Sejm, mimo to wybór tej głowy Państwa oddaj ecie w ręce czynnika i ludzi, których uważanie za nieudolnych na punkcie wyborów, w ręce ludzi, o których zawsze mówicie, że źle wybierają. Ale Wy chcecie, Panowie z B. B., złożyć hołd demokracji i każecie ludowi wybierać tego Prezydenta. Więc jeżeli ma lud wybierać, to niech wybiera, ale cóż to za wybory, jeśli wolno głosować tylko na tego kandydata, którego wskazuje najwyższa władza? Cóż ten biedny obywatel będzie miał do roboty? Za niego będzie wybierała władza, bo mu wskazuje kandydata, tak chce wasz projekt. Panowie wychodzą nadto z założenia, że Sejm nie znajduje w społeczeństwie żadnego oddźwięku, że jest znienawidzony. A skoro chcecie, by prócz Prezydenta, także parlament polski miał prawo przy wyborach na Prezydenta wskazać narodowi swojego kandydata, to oczywiście kandydat Sejmu będzie zawsze przepadał, tylko będzie wybierany kandydat Prezydenta. Cóż to więc będzie za wybór, jeżeli sytuacja jest taka, że wybrać nie można nikogo innego, jak tylko tego, kogo wskaże Prezydent. To tak nie może być, proszę Panów, aby całe społeczeństwo postawić na jednej głowie. To może być podczas wojny, w czasie jakiejś olbrzymiej katastrofy. Rzymianie, o których mówił kol. Radziwiłł, odsyłając nas do owych czasów, mieli zwyczaj, jakkolwiek kochali swoje swobody, że w szczególnie niebezpiecznych momentach skupiali na barkach jednego genialnego czy szczególnie śmiałego człowieka taki ogrom władzy, ale w czasach normalnych, pokojowych wszystko postać na jednej jedynej głowie — to znaczy wprowadzić niewolę i poddaństwo danego narodu! Wasz projekt mówi: wszystka władza Prezydentowi, a całe społeczeństwo niech zupełnie skarłowacieje. Każecie wprawdzie wybierać Sejm, ale zgóry wyrzucacie młodych wyborców, podwyższając granicę wieku wyborczego do 24 lat ukończonych, przez co przeszło mil jon młodych wyborców straci prawo głosowania. A co się stanie z kobietami, nie wiem.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#komentarz">(Głos: Marszałek Szymański.)</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#HermanLieberman">Pan Marszałek Senatu może być nawet Prezydentem,</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#HermanLieberman">pewnego dnia może ogłosić „dobro Państwa jest naczelnem prawem” i każę pozbawić kobiety praw. Ale to trudno, niech już kobiety bronią swoich praw. Otóż Panowie bardzo ścieśniają prawo wyborcze, nawet nieprawomocny wyrok skazujący na karę pozbawia praw. Panowie wogóle ograniczają, ścieśniają to prawo.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#HermanLieberman">A jaką władzę ma teraz ten Sejm? Przedewszystkiem Panowie utrudniają warunki pracy na szkodę masy ludowej w tym Sejmie. Wedle projektu, wniesionego przez rządowe stronnictwo do postawienia wniosku trzeba będzie, jeżeli się nie mylę, 72 posłów.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#komentarz">(P. Chaciński: 74.)</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#HermanLieberman">74. Do wniesienia interpelacji 88. Więc żeby zapytać ministra o krzywdę, żeby postawić wniosek, odpowiadający potrzebom ludu, trzeba będzie 72, względnie 88 podpisów. Przypuśćmy, że już te podpisy są. Proszę teraz przyjrzeć się męczeńskiej drodze tej pracy posła i Sejmu, który chce nie tylko załatwić projekty rządowe, lecz chce uczynić zadość wołaniu szerokich mas, potrzebie ludowej — bo nie cała mądrość jest w pałacach ministerialnych albo w Sejmie, bardzo dobra myśl, zdrowa inicjatywa często wychodzi z szerokiej masy. Chcemy tej inicjatywie i pragnieniu ludu dać wyraz i ująć ją w formę ustawy, jakże męczeńską jest droga, co za trudności! Więc naprzód Sejm musi wniosek uchwalić, potem idzie sprawa do Senatu. Senat oczywiście zmienia, sprawa musi powrócić do Sejmu, który jeszcze raz musi głosować, tym razem za wnioskiem musi się oświadczyć 3.5 ogólnej liczby obecnych posłów. Teraz uchwała zostaje przesłaną do p. Prezydenta, który ma ją ogłosić jako ustawę. Ale p. Prezydent wedle projektu ma prawo powiedzieć: nie chcę! nie zgadzam się, veto! Wszystko upada, cała praca na nic. I sprawa nie może być podjęta wcześniej, jak dopiero po roku prawie. Dlaczego po roku? Bo dopiero na następnej sesji zwyczajnej, a według Konstytucji raz na rok jest tylko sesja zwyczajna. Więc musi być sprawa odroczona prawie na rok. Przeczekaliśmy rok, przychodzimy znowu z naszą sprawą. Teraz jeszcze raz musi ona przejść przez Sejm, ale musi mieć większość w Sejmie 223, większość ustawową i tak samo w Senacie musi być większość ustawowej liczby, a jeżeli w samym Sejmie, to musi być 3/5. Więc przypuśćmy, że te wszystkie trudności pokonaliśmy, bo są tacy ludzie w Sejmie, co wszystko pokonają, tak, że teraz sprawa znowu idzie do Prezydenta i tu powiada projekt Panów z B. B.: teraz Prezydent ogłasza ustawę, chyba, że rozwiąże Sejm i Senat. Jest ogólny przepis w projekcie, że Prezydent ma prawo rozwiązać Sejm, ale w każdym przepisie, w którym jest ustanowione prawo dla parlamentu, tj. dla ludności i obywateli jest zaraz przypomnienie Prezydentowi: Pamiętaj, że możesz od wykonania woli przedstawicielstwa narodowego się uchronić, rozwiązując Sejm. Tak samo w odpowiedzialności rządu przed parlamentem są postawione bariery, ażeby utrudnić ją i uniemożliwić, a jeżeli się uchwali usunięcie rządu z powodu nieudolnej czy szkodliwej gospodarki, to jest już z góry w projekcie stronnictwa B. B. powiedziane, że Prezydent rozwiąże Sejm i Senat i w ten sposób wykonanie uchwały udaremni. Dekrety także będzie miał prawo Sejm i Senat uchylić, jeśli będą szkodliwe dla interesów ludności, ale cóż, kiedy na końcu p. Prezydent powie, że rozwiązuje Sejm i Senat i wtedy nowy Sejm musi rozpoczynać prace na nowo.</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#HermanLieberman">Panowie widzą, jak wszelka praca ustawodawcza Sejmu, to znaczy wybrańców ludności, wszelkie próby, zapewnienia poszanowania woli ludności w formie ustaw, w formie interpelacyj, wszystko to zostanie udaremnione, zsabotowane z góry konstytucyjnie przez wyolbrzymioną władzę Prezydenta. I Panowie chcą, żebyśmy, mając taką konstytucję przed sobą, zapomnieli o różnicach.</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#komentarz">(Głos: na lewicy: To kompromitacja, nie kompromis.)</u>
<u xml:id="u-16.47" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, wołania, żądania i krzywdy ludności muszą mieć miejsce, w któremby mogły swobodnie się wypowiedzieć. Masy ludowe z swemi bólami, z swemi cierpieniami, z swoją niedolą nie przyjdą do Warszawy do p. Prezydenta, p. Prezydent nie zajrzy do wszystkich chat chłopskich i robotniczych. Więc musi ta ludność wybrać swych mężów zaufania z wszystkich okręgów, żeby w jej imieniu przemawiali o bólach szerokich mas, żeby mieli prawo się odezwać swobodnie i zażądać zmian, usunięcia krzywd i nadużyć. To ludność zrozumie. I Panowie, którzy ją podburzają przeciw Sejmowi i przeciw posłom, niech wiedzą, że lud nie pójdzie na tę zdradę. Jeżeli tu jeden z mówców obozu rządowego powiedział naiwnie, iż tu chodzi o ograniczenie przywilejów poselskich, bo posłowie mają za wielkie mieszkania, to było to powiedziane w formie przenośni, ale to było zrozumiane tak, jak gdyby każdy z nas miał 10 pokoi,</u>
<u xml:id="u-16.48" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-16.49" who="#HermanLieberman">to proszę Panów, lud doskonale zrozumie, że tu nie chodzi o ścieśnienie praw poselskich, tylko o to, żeby i Sejm i wybrańców narodu i lud cały z jego prawami zepchnąć do suteren, żeby zagłuszyć jego głos, żeby utrudnić możność wołania o pomoc, wołania i krzyk przeciw uciskowi i krzywdom, które znosi,</u>
<u xml:id="u-16.50" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-16.51" who="#HermanLieberman">podczas gdy możni tego świata będą hulać w górnych pokojach i salonach.</u>
<u xml:id="u-16.52" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, z tego projektu przebija straszna nieufność i niewiara do społeczeństwa. To społeczeństwo, zdaniem twórców konstytucji, nic nie potrafi. A jednak, proszę Panów, przeglądałem konstytucję murzyńskiej republiki Liberii i murzyńskiej republiki na wyspie Haiti i po przejrzeniu postawiłem sobie pytanie, czem są gorsi chłopi, robotnicy i inteligenci polscy od murzynów w Ameryce i Afryce. Ci murzyni w swej konstytucji mają znacznie większe prawa, aniżeli Panowie przyznajecie ludowi i jego przedstawicielstwu.</u>
<u xml:id="u-16.53" who="#komentarz">(Głos: Hańba! Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.54" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, to nie wielka sztuka poznać je, są one w bibliotece i można je przeglądnąć. I jeżeli konstytucja Panów stanie się ciałem i ustawą, to Polacy zazdrościć będą murzynom i murzyńskiemu parlamentami jego praw i tego, że jego wola w ich państwie jest uszanowana. Proszę Panów, jeżeli w projekcie Panów panuje niewiara do społeczeństwa, to do posłów i do Sejmu wręcz przebija nienawiść. Zaraz wykażę to na kilku przepisach. Jeden przepis już wymieniłem, rzecz niepraktykowana. Panowie widzieli wczoraj, że gdy się chce oskarżyć ministra, musi być komisja, kwalifikowana większość, cała rzecz musi być przefiltrowana, a jeżeli chodzi o posła, to jest on wyjęły z pod prawa, zupełnie rzucony na pastwę losu i upodobań p. Ministra Sprawiedliwości, który go może oddać do Trybunału Stanu. Nietykalność poselska, która jest w niejednym wypadku nadużywana, przyznaję,</u>
<u xml:id="u-16.55" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. Głos: O to chodzi.)</u>
<u xml:id="u-16.56" who="#HermanLieberman">ale Panie Kolego to, że pewni ludzie nadużywają tego prawa, nie upoważnia do tak daleko idących ograniczeń. W armii są przecież jednostki, które nie przynoszą honoru tej armii.</u>
<u xml:id="u-16.57" who="#komentarz">(P. Sławek: Sposób ograniczenia swawoli.)</u>
<u xml:id="u-16.58" who="#HermanLieberman">Nie sposób ograniczenia swawoli, lecz sposób stłumienia wszelkiej wolności.</u>
<u xml:id="u-16.59" who="#komentarz">(P. Smoła: Tak się w Sejmie zachowują i jeszcze o swawoli mówią!)</u>
<u xml:id="u-16.60" who="#HermanLieberman">Nietykalność poselska, którą uszanował nawet Napoleon II w swej konstytucji po zamachu stanu, w art. 18 jeśli się nie mylę, — powiedziano tam bowiem, że nie można posła pociągnąć do odpowiedzialności karno-sądowej bez zgody ciała ustawodawczego — to znikło w projekcie. Można będzie bez żadnych ograniczeń nękać procesami posłów i zmuszać ich do tego, żeby dnie i tygodnie wysiadywali w sądach bez pozwolenia i zgody Sejmu, albowiem prawo ścigania posła jest nieograniczone.</u>
<u xml:id="u-16.61" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Już teraz robią.)</u>
<u xml:id="u-16.62" who="#HermanLieberman">Otóż proszę Panów, rozumiem tę nienawiść do posłów, do parlamentu u ludzi, którzy idą do ugruntowania jedynowładztwa, opartego na sile bagnetów i na krzywdzie ludu. Kto chce ugruntować jedynowładztwo i wszechwładzę jednego człowieka w Polsce, temu wybrańcy narodu stoją w drodze i są przeszkodą. To też od pierwszej chwili narodzenia się parlamentaryzmu polskiego jest on obryzgiwany morzem nienawiści. Nie dano posłom pracować spokojnie dla chwały i chluby polskiej trybuny parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-16.63" who="#komentarz">(P. Sławek: Sejm sam sobie winien.)</u>
<u xml:id="u-16.64" who="#HermanLieberman">Tak jak Pan mówi duża część społeczeństwa. Wszyscy w Polsce sobie dali rozgrzeszenie. Gdy Polska się narodziła, wszyscy pragnęli, żeby odrazu Polska stała się rajem dla wszystkich i sielanką, i to wszystko miało być wykonane przez Sejm na kolanie, szybko, na poczekaniu,</u>
<u xml:id="u-16.65" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale kto obiecywał?)</u>
<u xml:id="u-16.66" who="#HermanLieberman">a gdy się to nie stało, poczęły padać oskarżenia, wszyscy sobie dali rozgrzeszenie,</u>
<u xml:id="u-16.67" who="#komentarz">(Głos: I wy także.)</u>
<u xml:id="u-16.68" who="#HermanLieberman">rozgrzeszały się rząd, prasa, armia, duża część społeczeństwa, a natomiast wszystkie winy, wszystkie katastrofy i wszystkie błędy, zwalono na sejmy. Szanowni Panowie, a ja jestem zdania, że naród polski nie jest gorszy od innych narodów</u>
<u xml:id="u-16.69" who="#komentarz">(Głos: Naród nie.)</u>
<u xml:id="u-16.70" who="#HermanLieberman">i to co robi i czyni naród w swem życiu, nie jest gorsze, aniżeli to, co robią inne narody.</u>
<u xml:id="u-16.71" who="#komentarz">(Głos: Nikt tego nie twierdzi.)</u>
<u xml:id="u-16.72" who="#HermanLieberman">Jestem przekonany, że ta pogarda i ta nienawiść dla polskiej trybuny parlamentarnej, która jest okolona godłem Rzeczypospolitej i wszystkich jej dzielnic, nie ostanie się, że godność tej polskiej trybuny parlamentarnej przecież zostanie uszanowana i że przyszłość zada kłam tym, którzy wolność trybuny sejmowej zdusić pragną.</u>
<u xml:id="u-16.73" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, p. kol. Radziwiłł prosił nas, żebyśmy spojrzeli na pomnik, przed zamkiem stojący. Tak, z pomników bije czasem prawda żywa i wymowna. Kiedy byłem w Paryżu i zaszedłem do Panteonu, uwagę mą zwrócił na siebie pomnik parlamentu. Stoi ten wielki pomnik. Widnieje na nim napis: „A la Convention Nationale”, konwentowi narodowemu, temu samemu, który był terenem najzacieklej szych walk partyjnych. W samym środku pomnika stoi ojczyzna dumna i wyniosła, z jej oczu bije żar czynu, potęga bohaterskiej woli, a otaczają ją i ręce wznoszą do niej ci wszyscy partyjnicy, których szkalowano za życia, których się nękało, którym głowy na gilotynie ścinano. Jednak naród i historia parlamentowi pomnik zbudowały. Dlaczego? Bo z jego trybuny padały nieśmiertelne słowa, które porywały naród do wielkich czynów w obronie ideałów wszechludzkich i w obronie ojczyzny. Nie trzeba mieć takiej niewiary w własny naród. We Francji na posągach są wypisane słowa, które padały z trybuny parlamentarnej. Patrzałem często na te słowa. Lśnią w słońcu, upajają, wzruszają, upajały się niemi pokolenia całe, bo w historii ludzkiej słowa, które padały z trybun, miały te same często znaczenie, co czyny wojenne. Marsylianka narodziła się na trybunie parlamentarnej. Mowa parlamentarna natchnęła poetę do stworzenia pieśni, za którą szły bose i nagie wojska, pędząc przed sobą królów sprzymierzonych i władców absolutnych.</u>
<u xml:id="u-16.74" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-16.75" who="#HermanLieberman">I dlatego, szanowni Panowie, nie wstydzę się, żem należał do tych trzech polskich Sejmów, nie wstydzę się i nawet powiem Panom, że jestem dumny. Jeżeli kol. Radziwiłł wierzy w historię, że wspomni jego nazwisko,</u>
<u xml:id="u-16.76" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Nie moje.)</u>
<u xml:id="u-16.77" who="#HermanLieberman">wiem, że nasze nazwiska będą zapomniane; ale gdy kości nasze pokryje ziemia, przyszłe pokolenia oddadzą wszystkim trzem Sejmom sprawiedliwość. Historia wypowie swój sąd. Z falą historii wypłyną nie tylko błędy, ale i czyny, których dokonały Sejmy, pierwszy Sejm.</u>
<u xml:id="u-16.78" who="#komentarz">(P Woźnicki: W ciężkich chwilach.)</u>
<u xml:id="u-16.79" who="#HermanLieberman">Gdy historia zasiądzie do sądu nad nami, kiedy nas już nie będzie, to zniknie nazwa „Sejmu ladacznic”,</u>
<u xml:id="u-16.80" who="#komentarz">(Głos: Tak jest. Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.81" who="#HermanLieberman">odtąd będzie opiewała: pierwszy Sejm wskrzeszonej Polski, Sejm obrony narodowej,</u>
<u xml:id="u-16.82" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.83" who="#HermanLieberman">który rzucił podwaliny pod ustrój, Sejm, który skierował naród ku wiekuistym zasadom wolności, który proklamował na świat cały poszanowanie i opiekę Państwa dla pracy,</u>
<u xml:id="u-16.84" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.85" who="#HermanLieberman">Sejm, który zrozumiał, że Polska, jeśli chce żyć, musi oprzeć się na demokracji zachodnio-europejskiej. Historia wypowie, że w tym Sejmie było dużo błędów, ale także dużo zapału, miłości sprawy publicznej i miłości Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-16.86" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.87" who="#HermanLieberman">Szanowni Panowie! I dlatego śmiało i mężnie stawiamy czoło tym przykrym i bolesnym oskarżeniom, które przeciw nam padają, i dlatego mamy prawo przeciwstawić się projektowi konstytucji, który z Polski ma uczynić satrapję wojskową.</u>
<u xml:id="u-16.88" who="#komentarz">(Brawa na lewicy. P. Woźnicki: Dom niewoli.)</u>
<u xml:id="u-16.89" who="#HermanLieberman">Jeżeli chcecie znaleźć modę, według której ta przez obóz rządowy zaprojektowana nowa konstytucja została stworzoną, to Wam ją opowiem. Bismarck 30 lat deptał parlament w Prusiech i powiedział do narodu...</u>
<u xml:id="u-16.90" who="#komentarz">(Głos: Stworzył wielki naród.)</u>
<u xml:id="u-16.91" who="#HermanLieberman">Stworzył i połamał, tak, wzorujcie się na Bismarcku, chwalcie go! Bismarck, depcząc parlament, jego honor i prawa, mówił do narodu: ministrowie są tylko odpowiedzialni przed cesarzem, a cesarz przed Bogiem. To wybija się na czoło tej waszej nowej konstytucji.</u>
<u xml:id="u-16.92" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-16.93" who="#HermanLieberman">Ministrowie są odpowiedzialni przed Prezydentem, a Prezydent przed Bogiem,</u>
<u xml:id="u-16.94" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Przed nikim.)</u>
<u xml:id="u-16.95" who="#HermanLieberman">zaś wszystko inne, cały naród, musi milczeć, słuchać, płacić podatki i nie sprzeciwiać się.</u>
<u xml:id="u-16.96" who="#HermanLieberman">I dlatego masy ludowe wszystko, co w ich mocy jest, uczynią, aby nie dopuścić, żeby ten projekt stał się w Polsce ustawą.</u>
<u xml:id="u-16.97" who="#komentarz">(Huczne i długotrwałe oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Wrona.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#StanisławWrona">Wysoki Sejmie! Jakeśmy przepowiadali, zgłoszony przez rządowy klub Bloku Bezpartyjnego projekt reformy Konstytucji jest znacznem pogorszeniem, więcej nawet — jest likwidacją demokratycznego ustroju Państwa Polskiego. Dla nas, którzy od zarania Polski niepodległej prowadzimy nieustanną walkę z wstecznictwem, projekt ten nie stanowi niespodzianki, jest on jedną z wielu prób zamachu na prawa szerokich mas ludowych, obecną Konstytucją zagwarantowane. Od 10 lat jesteśmy świadkami ciągłych napaści na obecny ustrój Rzeczypospolitej Polskiej. Wszystko zło, które się w Państwie działo, przypisywano zbyt demokratycznemu jego ustrojowi. Jak z rogu obfitości sypały się pomysły uzdrowienia Państwa, jedni zbawienie widzieli w monarchii, drudzy w dyktaturze, jeszcze inni w cezaryźmie, a wszyscy mieli na celu jedno — usunięcie od rządów mas ludowych.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#StanisławWrona">O jednem tylko zapomniano, że przez ten cały czas najmniej Polską rządził lud i nie on ponosi odpowiedzialność za wadliwość gospodarki państwowej.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#StanisławWrona">Demokracja polska dopiero się rozwijała, świadomość ludu wzrastała, szerokie masy chłopskie i robotnicze stopniowo zdążały do władzy w Polsce. A ludowładztwo godziło w samą istotę przywilejów obozu, dotychczas Polską rządzącego, — pozbawiało ono obszarników folwarków, ograniczało wyzysk kapitalistów i fabrykantów, napędzało kler do naśladowania Chrystusowego ubóstwa, ukrócało samowolę biurokracji, uczyło posłuszeństwa i poszanowania prawa resztki szlachetczyzny, To też przerażone tem klasy rządzące poczęły szukać sposobów do obrony przed zbliżającem się ludowładztwem i do nadania Polsce takiego ustroju, któryby zapewnił im władzę i płynące stąd korzyści na długie, długie lata.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#StanisławWrona">Oto tło, na którem powstał i „jedynkowy” projekt reformy ustroju Polski. Cechą znamienną tego projektu jest to, że wstecznym pojęciom nadaje on demokratyczne nazwy. I tak: samo władztwo nazywa on Rzecząpospolitą; samowładcę — prezydentem, mianowanie — wybieralnością, z Sejmu zaś czyni jakiś instytut głuchoniemych, Po co ta demokratyczna komedia? Czyż nie lepiej nazywać rzeczy po imieniu, zamiast wstydliwie ukrywać się pod wypożyczoną formą?</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#StanisławWrona">Wmawiano przez szereg lat w Polskę, że Prezydent nie posiada żadnej władzy, że jest jakoby lalką w ręku „sejmowych partyjników”, że dla dobra Państwa należy wzmocnić władzę Prezydenta. Stwierdzam, że jest to nieprawda, bowiem obecna Konstytucja nadaje Prezydentowi dostateczną, powiem nawet, zbyt wielką władzę. Już sam art. 25, który mówi, że Prezydent zwołuje, otwiera, odracza i zamyka Sejm i Senat, jest powodem, że od przewrotu majowego Sejm stał się ciałem drugorzędnem w Polsce, bo złośliwe stosowanie tego przepisu w postaci ciągłego zamykania sesji sejmowych zahamowało jego normalną pracę. Sejm dziś nie spełnia swego ustawodawczego zadania wskutek zbyt wielkiej nad nim władzy Prezydenta. A już omawiany projekt czyni Sejm, czyni przedstawicielstwo narodu zupełnie zbędnem, gdyż nadaje Prezydentowi całkowitą władzę ustawodawczą, gdyż konstrukcja prawodawstwa jest tak pomyślana, że dekrety Prezydenta będą niemożliwe do uchylenia. Nawet zasadnicze i powszechnie przyjęte prawo parlamentu opodatkowania obywateli w dużej mierze oddaje się Prezydentowi, a tego prawa nawet carowie rosyjscy nie posiadali.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#StanisławWrona">Mówi się wprawdzie o wyborze Prezydenta przez naród, ale ten wybór jest zwyczajną komedią, bo obywatel może głosować tylko na kandydata, wskazanego przez częściowo mianowane zgromadzenie narodowe i przez Prezydenta, a właściwie przez rząd. Wybór taki jest z góry przesądzony na korzyść rządowego kandydata, gdyż za nim staną pieniądze skarbowe, urzędnicy, policja, armia opłaconych agitatorów, a gdy będzie potrzeba, — gwałt i fałsz. Te środki były przecież stosowane podczas ostatnich wyborów do Sejmu i napędziły Rządowi aż 128 posłów. Dlatego też my, znając metody wyborcze dzisiejszego obozu rządowego, w wybór nierządowego kandydata mało wierzymy.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#StanisławWrona">W ten sposób powstanie w Polsce zjawisko dożywotnich rządów, bo rząd będzie wybierał Prezydenta, Wybrany zaś w ten sposób Prezydent będzie mianował rząd. A gdyby Sejm odważył się wyrazić nieufność rządowi, będzie natychmiast przez Prezydenta rozwiązany.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#StanisławWrona">Jesteśmy za wyborem Prezydenta przez naród, ale chcemy, aby to był istotnie wybór, a nie głosowanie tylko na z góry wskazanego kandydata. Chcemy, aby każdemu obywatelowi była dana możność zarówno kandydowania, jak swobodnego wyboru Prezydenta według własnego uznania, a nie według rozkazu rządu. Odnośny projekt w tym duchu zgłosimy.</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#StanisławWrona">Już pozornie demokratyczny sposób wyboru Prezydenta zapewniałby rządowi w Polsce samowładztwo. Ale na tem się nie ograniczono i apetyty autorów projektów poszły jeszcze dalej. Daje się Prezydentowi prawo rozstrzygania zaprotestowanych wyborów, czyli dobierania sobie posłów, oraz prawo mianowania 1/3 senatorów. Jesteśmy przeciwnikami Senatu, uważamy bowiem, że jest on ciałem szkodliwem, hamującem ustawodawstwo. Podzielamy również pogląd prawicy sejmowej, że w dzisiejszej swej konstrukcji Senat jest pomysłem poronionym. Ale o ileż demokratyczniejszemi są projekty prawicy oparcia Senatu na wyborach przez samorządy i instytucje gospodarcze i naukowe, aniżeli ten na wskroś reakcyjny sposób mianowania członków drugiej Izby ustawodawczej!</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#StanisławWrona">Gdy do tego dodamy projektowane podniesienie wieku wyborczego czynnego do lat 24 i biernego do lat 30 i pozbawienie w ten sposób udziału w wyborach setek tysięcy młodych obywateli, wstecznictwo zamiarów „Jedynki” staje się jasnem i wyraźnem. Wprawdzie osładza się to nadaniem prawa głosu wojskowym, ale tak, by z tego korzystać mogli tylko oficerowie. A tysiące żołnierzy synów chłopskich i robotniczych? Czy ci są obywatelami gorszej kategorii, że się ich pozbawia prawa głosu? Jeżeli ma głosować wojsko, to niech głosuje całe, a nie tylko uprzywilejowane oficerstwo.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#StanisławWrona">Nie będę omawiał tu wszystkich szczegółów projektu konstytucyjnego Bebeków, uczynili to moi przedmówcy, zwrócę tylko uwagę Wysokiej Izby na jeden jeszcze pozornie drobny szczegół: p. Prezydent składa przysięgę w Kościele katedralnym. W tym niewinnym przepisie mieści się i przepych koronacyjny, i parada kościelna, i sojusz z Rzymem, i powrót do średniowiecza, kiedy to władza od Boga pochodziła, a nadawał ją monarchom Papież rzymski.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#StanisławWrona">My, chłopi polscy, pamiętamy dobrze Polskę szlachecką i do niej powracać nie mamy najmniejszej ochoty. Chcemy Polski ludowej i tylko dla Polski wolnego ludu możemy ponosić największe ofiary, jakeśmy to dotychczas czynili. Wszelkie próby powrotu do przeszłości zwalczać będziemy wszystkiemi siłami. Minął czas lęku mas chłopskich przed butą szlachecką. Dzisiejszy chłop polski, to gospodarz Państwa, a nie ślepy niewolnik i sługa pańskich kaprysów. I jeżeli w stęsknionych za dawnemi przywilejami i panowaniem duszach szlacheckich drzemie nadzieja powrotu do przeszłości, to ta nadzieja jest złudna. Masy ludowe ze zdobytych praw w Polsce nie zrezygnują. Tę prawdę zrozumiał Sejm Ustawodawczy, gwarantując szerokim masom ludowym należyty wpływ na Państwo. I należy żałować tylko i współczuć, że ta prawda nie dotarła i do dworów litewskich i że tam pokutują jeszcze i stamtąd płyną na całą Polskę, wierzymy, że ostatnie już echa smutnej naszej przeszłości, samowładztwo, buta szlachecka i pogarda dla Polski demokratycznej. Myśmy już dawno z takiego ustroju państwowego wyrośli i z dumą stwierdzamy, że Polska należy do szeregu państw demokratycznych i nowożytnych. I nie na wzorach obcych, francuskich, czy amerykańskich, oparto ustrój Polski, jak to p. poseł Sławek twierdzi, lecz oparto go na zasadach ogólnej wszechświatowej demokracji. Tego ustroju Państwa bronić będziemy, nie chcąc cofać Polski do rzędu państwa jakiegoś Amanullaha, czy innego władcy azjatyckiego.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#StanisławWrona">Do Rządu zaś apelujemy, aby nie marnował drogocennego czasu na obmyślanie sposobów ujarzmiania narodu, a zamiast tego w pełni wprowadził w życie obecną Konstytucję i sam ją szanując, nauczył poszanowania prawa wszystkich obywateli. W ten sposób Rząd zdobędzie sobie powszechne zaufanie i stworzy dla siebie mocne i skuteczne oparcie, nie potrzebując uciekać się do rozmaitych, częstokroć śmiesznych sztuczek i figielków.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#StanisławWrona">My, Stronnictwo Chłopskie, uważamy, że projekt B. B. tak daleko odbiega od dzisiejszego życia Polski, jest tak wybitnie wsteczny i reakcyjny, że rozpatrywanie go przynosi tylko ujmę Sejmowi Rzeczypospolitej Polskiej i dlatego głosować będziemy za odrzuceniem w pierwszem czytaniu. W tym celu zgłaszam następujący wniosek: „Sejm odrzuca w pierwszem czytaniu wniosek Klubu B. B. W. R. w sprawie zmiany niektórych postanowień Konstytucji”.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JanDąbski">Przerywam dyskusję nad wnioskiem p. Sławka i kol. w sprawie zmiany niektórych postanowień Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JanDąbski">Przechodzimy do punktu 2 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o sprzedaży nieruchomości państwowej w Warszawie (druk nr. 293 i odbitka roneo nr. 65.). Głos ma sprawozdawca p. Wiślicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WacławWiślicki">Wysoka Izbo! Ministerstwo Robót Publicznych zwróciło się do Sejmu o pozwolenie sprzedaży nieruchomości państwowej w Warszawie dla celów Wyższej Szkoły Handlowej.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#WacławWiślicki">Wyższa Szkoła Handlowa w Warszawie zbudowana była w 1923 r. na terenach dawnej fortecy warszawskiej i wydzierżawiono ten plac na 35 lat bez prawa hipotecznego i bez prawa własności. Gmach na terenie 43000 nr został zbudowany na koszt samej Wyższej Szkoły Handlowej, w której pomieszczone zostały sale wykładowe, gabinety i pokoje, potrzebne dla ciała profesorskiego, a biblioteka ze względu na brak zupełny pomieszczenia została umieszczona na strychu. W tych warunkach Wyższa Szkoła Handlowa nie mogła się rozwijać, a jako jedyna szkoła w b. Kongresówce, a czwarta szkoła na terenie całego Państwa nie mogła pomieścić napływu słuchaczy, którzy chcieli do niej wstąpić. Dlatego Wyższa Szkoła Handlowa na terenie tym postanowiła w roku zeszłym wybudować specjalny gmach, przeznaczony dla celów bibliotecznych i na sale wykładowe, zamieniając obecne sale na muzeum towaroznawcze, potrzebne dla wykładów Wyższej Szkoły Handlowej. Po wybudowaniu fundamentów okazało się, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stanęło na stanowisku, że dotacja, którą otrzymuje Wyższa Szkoła Handlowa, na mocy ustawy o podatku przemysłowym w sumie 450.000 zł, nie może być używana na cele budowy, dlatego, że te sumy w myśl samej ustawy o podatku przemysłowym mogą iść tylko na cele budżetowe szkoły i na dopełnienia ewentualnego niedoboru, któryby w budżecie musiał być pokryty przez samą szkołę. Dlatego powstała kwestia pożyczki na wybudowanie tego drugiego gmachu. Pożyczka nie może być otrzymana, póki Wyższa Szkoła Handlowa nie będzie właścicielką samego placu.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#WacławWiślicki">Ustawa, którą tu referuję i która została jednogłośnie przyjęta na Komisji Skarbowej, zezwala Rządowi na sprzedaż tego gruntu Wyższej Szkole Handlowej po cenie ulgowej ze względu na charakter, jaki posiada Wyższa Szkoła Handlowa. Państwo samo, Rząd, nie posiada wyższej szkoły handlowej i dlatego obecna Wyższa Szkoła Handlowa, działająca według statutu, uchwalonego przez Wysoki Sejm i mająca prawa szkół akademickich, zastępuje poniekąd działalność samego Rządu i spełnia zobowiązanie, które ciąży na Państwie w sprawie wykształcenia zawodowego młodzieży.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#WacławWiślicki">Nie ulega kwestii, że po pewnym czasie, szkoła ta przejdzie na rzecz Państwa, z tego powodu Rząd, zamiast wziąć sumę, która według szacunku przedstawia wartość tego placu, 1.325.025 zł, zgodził się na sprzedaż tego placu za 265.005 zł z tem, że to zapłacone zostanie w ratach rocznych w ciągu lat 10, a za zapłacenie tej sumy gwarantuje Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego amortyzacjami, które będą wpływały co rok z świadectw przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#WacławWiślicki">Po otrzymaniu tego placu przez Wyższą Szkołę Handlową pożyczka na rozbudowę tego gmachu będzie udzielona czy to przez Bank Gospodarstwa Krajowego, czy przez inną instytucję państwową, i w ten sposób szkoła ta będzie mogła przejść do swego gmachu. Szkoła obecnie posiada już 1.667 słuchaczy z całej Polski, z wszystkich naszych województw, a poza tem jest kilkunastu słuchaczy cudzoziemców, którzy przyjeżdżają celem studiowania w Polsce wyższej nauki handlowej Dlatego w myśl uchwały Komisji Skarbowej proponuję Wysokiej Izbie przyjęcie ustawy, która w art. 1 brzmi: Zezwala się na sprzedaż Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie nieruchomości państwowej, położonej w Warszawie, przy ul. Rakowieckiej, oznaczonej nr. hip. 8391, tworzącej parcelę gruntową o powierzchni 43.163 m2, za cenę ulgową zł. 265.005.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#WacławWiślicki">Art. 2 mówi: Dokonanie sprzedaży i ustalenie bliższych warunków sprzedaży porucza się Ministrowi Robót Publicznych w porozumieniu z Ministrami Skarbu, oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Art. 3: Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się nie zgłosił, przystępujemy do głosowania. Panowie mają tekst ustawy w druku nr. 293. Ponieważ poprawek nie zgłoszono, będziemy głosowali nad ustawą w całości. Kto z Panów jest za ustawą, zechce powstać. Ustawa przyjęta znaczną większością głosów.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Panie Marszałku, proszę o trzecie czytanie.)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JanDąbski">Jest wniosek o trzecie czytanie. Nie słyszę sprzeciwu, Kto z pp. Posłów jest za ustawą, zechce wstać. Jest znaczna większość, ustawa przyjęta w trzeciem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JanDąbski">Przystępujemy do 3. punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w sprawie bezpłatnego odstąpienia gruntu państwowego Towarzystwu Przyjaciół Szkoły Średniej w Kamiennej, Skarżysku (druk nr. 352 i odbitka nr. 65).</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JanDąbski">Głos ma sprawozdawca p. Langer.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Projekt ustawy o bezpłatnem odstąpieniu gruntu państwowego Towarzystwu Przyjaciół Szkoły Średniej w Kamiennej-Skarżysku został zgłoszony przez Rząd. W ustawie tej Rząd proponuje, aby Towarzystwu Przyjaciół Szkoły Średniej odstąpić 21.156 m2 z gruntu państwowego, przyległego tuż do terenów kolejowych, z tej racji, że towarzystwo to ujawnia żywą działalność na polu oświatowo-kulturalnem. Z prywatnej inicjatywy, głównie z składek członkowskich, z składek robotników kolejowych i fabryki amunicji został zbudowany olbrzymi gmach, w którym się mieści gimnazjum, szkoła rzemieślnicza i szkoła przemysłowo-handlowa. Towarzystwo to wystąpiło do Ministerstwa Kolei z prośbą o odstąpienie terenu. Ministerstwo Kolei zgodziło się chętnie, wydzierżawiając na 36 lat odpowiedni teren pod te gmachy, ale towarzystwo znalazło się w trudnościach finansowych, albowiem chcąc dalej prowadzić rozbudowę, aby wybudować salę gimnastyczną, podwórza, boiska odpowiednie dla młodzieży i t. d., musi zaciągnąć pożyczkę w Banku Gospodarstwa Krajowego. Bank Gospodarstwa Krajowego chętnie zgodził się na udzielenie pożyczki, ale ze względów ściśle prawnych domaga się tytułu własności. A ponieważ towarzystwo było tylko dzierżawcą tego terenu, dlatego Minister Komunikacji chętnie się zgodził na bezpłatne odstąpienie tego państwowego terenu.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#AntoniLanger">Obecnie Komisja Skarbowa po rozpatrzeniu tego projektu ustawy, przychodzi do Wysokiej Izby z propozycją, ażeby Wysoka Izba raczyła uchwalić wymienioną ustawę. Tylko do art. 1 Komisja Skarbowa proponuje na końcu tego artykułu dodać: z tem, że w razie upaństwowienia szkół, utrzymywanych przez wspomniane Towarzystwo Przyjaciół Szkoły Średniej w Kamiennej-Skarżysku, odstąpione bezpłatnie grunta wraz z budynkami zostaną przekazane z powrotem na własność Państwa. Towarzystwo zgodziło się na to w porozumieniu z Rządem.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#AntoniLanger">Z tej racji proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JanDąbski">Do głosu się nikt nie zgłosił, przystępujemy do głosowania. Panowie mają tekst ustawy w druku nr. 352 i odbitce roneo nr. 65. Poprawek nie zgłoszono, będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto z Panów Posłów jest za całością ustawy, zechce powstać. Większość, ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(P. Langer: Proszę o trzecie czytanie)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JanDąbski">Jest wniosek o trzecie czytanie, nie słyszę sprzeciwu, przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Posłów jest za całą ustawą, proszę o wstanie. Stoi większość, ustawa w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#JanDąbski">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o wniosku posła Bruna i tow. w sprawie uzupełnienia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r., o godzinach handlu i godzinach otwarcia zakładów handlowych i niektórych przemysłowych (druk. nr. 379 i odbitka nr. 65). Głos ma sprawozdawca p. Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#HenrykBrun">Wysoki Sejmie! W ubiegłych latach pozwolenie na przedłużenie handlu o 2 godziny w tygodniu poprzedzającym święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy udzielane było przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej na zasadzie ustawy z dnia 18-go grudnia 1919 r. o czasie pracy w przemyśle i handlu; w ostatnią niedzielę zaś przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy sklepy mogły być otwarte od godz. 1 do 6 wieczorem z mocy samego prawa na nasadzie art. 11 p. d, tejże ustawy. W dniu 22 marca 1928 r. weszło w życie rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o godzinach handlu i godzinach otwarcia zakładów handlowych i niektórych przemysłowych, upoważniające Ministra Pracy do regulowania godzin otwarcia i zamykania sklepów, w którem to rozporządzeniu prawdopodobnie przez niedopatrzenie pominięto sprawę pozwolenia otwierania sklepów o dwie godziny dłużej w tygodniu przedświątecznym oraz w ostatnią niedzielę, poprzedzającą te święta. Wobec tego, a także z powodu, że przedłużenie godzin handlu w okresie przedświątecznym, z zachowaniem przepisów ustawy o czasie pracy, nie tylko dla kupiectwa ma znaczenie, lecz także dla całego społeczeństwa, a w szczególności dla mas pracujących, które wskutek całodziennych zajęć nie mogą w innej porze czynić zakupów przedświątecznych, w imieniu tej Komisji Przemysłowo-Handlowej, która jednomyślnie projekt tej ustawy przyjęła, wnoszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu, zaproponowanem przez komisję według druku nr. 65.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Jan Jankowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanJankowski">Wysoka Izbo! Złożony wniosek ma na celu rozszerzenie jednego z artykułów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 22 marca 1928 r. To rozporządzenie jest właściwie częścią składową ustawy z 18 grudnia 1919 r., o czasie pracy w przemyśle i handlu, dlatego, że to rozporządzenie zmieniło dwa ustępy art. 2 wymienionej ustawy. Ponieważ ta sprawa niewątpliwie należy również do kompetencji Komisji Ochrony Pracy, a w Komisji Ochrony Pracy nie była rozpatrywana, stawiam wniosek formalny o odesłanie tej sprawy z powrotem do Komisji Przemysłowo-handlowej w tym celu, ażeby ta komisja, zgodnie z art. 69 regulaminu, zwróciła się po opinię do Komisji Ochrony Pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#JanDąbski">Głos ma sprawozdawca p. Brun.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#HenrykBrun">Rzecz ta była dyskutowana na Komisji Przemysłowo-Handlowej i komisja sprzeciwiła się temu i uważała, że wniosek ten należy do kompetencji Komisji Przemysłowo-Handlowej. Dlatego proszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#JanDąbski">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem p. Jankowskiego o odesłanie sprawy do komisji. Proszę Panów Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Biuro nie jest zgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi. Proszę Panów Posłów, którzy są za wnioskiem, ażeby przeszli przez drzwi z lewej strony, którzy są przeciw wnioskowi, ażeby przeszli przez drzwi z prawej strony.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#JanDąbski">Wynik głosowania jest następujący: za odesłaniem do komisji głosowało posłów 116, przeciw 107 ustawa została odesłana do Komisji. Ustawa była w Komisji Przemysłowo-Handlowej, wskutek tego tylko do tej Komisji może być odesłana.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#JanDąbski">Przystępujemy do 5 punktu porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Prawniczej o wnioskach Klubów: Zw. P. P. S. z 24 kwietnia 1928 r. (druk nr. 42), Narodowego z 31 października 1928 r. (druk. nr. 250), „Wyzwolenie” z 5 grudnia 1928 r. (druk nr. 340) i Stronnictwa Chłopskiego z 14 grudnia 1928 r. (druk nr. 367), zmierzających do zmiany licznych postanowień Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1928 nr. 12, poz. 93) (druk nr. 403). Dyskusja szczegółowa do art. 1. Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Odnośnie do art. 1 noweli, który ma zmienić art. 2 prawa ustrojowego; mam zaszczyt oświadczyć, że Rząd tak na komisji, jak i na plenum, oświadczył się za redakcją, jaką w komisji uchwalono, mianowicie z następujących powodów. W istocie rzeczy artykuł ten tak, jak był ujęty w prawie ustrojowem, nie przedstawiał się jako naruszenie niezawisłości sędziowskiej. Jeżeli w przemówieniu p. prezes Pieracki tę rzecz podkreślił, jakoby w tym wypadku komisja wzięła w szczególną obronę tę niezawisłość sędziowską, to tego zdania podzielać nie możemy. Jeżeli się miało ze wszelkiemi konsekwencjami o tem mówić, to raczej należałoby rzec: dociągnąć i przedstawić tak drastycznie, jak to uczynił p. prezes Mogilnicki w swojej broszurze, zaznaczając, że przez samo przeniesienie siedziby sądu, możnaby zupełnie niezawisłość sędziowską unicestwić, ponieważ wystarczy przenieść parę razy siedzibę sądu do coraz innego miasta i w ten sposób zmusić niepożądanych sędziów do podania się do dymisji. Jako przykład przytaczam z dawniejszych czasów możliwość przeniesienia Sądu Najwyższego do Bydgoszczy, przykład bezprzedmiotowy, bo w prawie ustrojowem jest oznaczona Warszawa, jako miejscowość stała dla tego sądu. Dalej przytacza jako możliwość, przeniesienie sądu apelacyjnego z Lublina do Łucka, następnie do Kielc, Równego i Radomia, — jest to sparodjowanie tego przepisu przez przedstawienie faktów zupełnie nieżyciowych i nierealnych, któremi ustawodawca zajmować się nie ma powodu, ani brać za podstawę konstrukcyjną normy.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Chodzi bądź co bądź o akt administracyjny, do którego ustawa chyba wyjątkowo powinna wkraczać, bo nie jest to właściwa materia ustawodawcza. W prawie ustrojowem jest zastrzeżone, że zmianę siedziby sądu może zarządzić Prezydent Rzeczypospolitej. Zmiana siedziby sądu jest połączona ze znacznemi inwestycjami miejscowemi i kosztami przeniesienia siedziby sądów, zmienia się więc z bardzo poważnych względów ogólnych, ale nie ze względu na poszczególnych sędziów, których we właściwym trybie przenosi się na inne stanowisko. Sędzia jest związany z sądem i tylko za sądem idzie, a przenoszenie sądu nie jest związane z indywidualnemi posunięciami względem poszczególnych sędziów. Musiałoby to objąć zresztą cały sąd, a więc tak sędziów, którzy mogą być, jak Panowie twierdzą, niepożądani dla władzy wykonawczej, jak też i tych, którzy są pożądani lub obojętni.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Proszę Panów, ostatecznie nie wróciliśmy do projektu Komisji Kodyfikacyjnej, który w tym kierunku wzorem być nie mógł, bo był pod względem danego przepisu zupełnie chybiony, — łączył bowiem tą rzecz organicznie z powiększeniem lub zmniejszeniem ilości stanowisk, ze zmianą etatów danego sądu. Tymczasem rzecz ta z istoty swej mogła być złączona tylko z kwestią przenoszalności sędziego w stan spoczynku lub na inne stanowisko służbowe. I ostatecznie w drodze kompromisu zgodziliśmy się na to, i Panowie koncedowali to poza projektami pierwotnie złożonemi przez kluby, a mianowicie, że zmiana siedziby sądu może być zarządzona w drodze administracyjnej z zastrzeżeniem nieprzenoszalności sędziów. Rzecz była może trudna do rozwiązania w naszym przyszłym ustroju dlatego, że mamy sądy, które mają wydziały zamiejscowe, więc z czasem przesunięcie siedziby sądu tam, gdzie był wydział zamiejscowy i odwrotnie, wydziału zamiejscowego tam, gdzie była siedziba sądu, natrafiłoby na trudności, gdyby takich elastyczniejszych przepisów nie było, które komisja przyjęła. Dla przykładu weźmy Piotrków, gdzie jest sąd okręgowy i Częstochowę, gdzie mają siedzibę wydziały zamiejscowe tegoż sądu. Częstochowa jest miastem większem, o żywszym ruchu handlowo przemysłowym, a Piotrków jest miastem, posiadającem tradycje sądu okręgowego z dawnych czasów, i to jest przyczyna, dla której w Piotrkowie mogłyby istnieć wydziały zamiejscowe, a w Częstochowie sąd okręgowy lub odwrotnie, jak obecnie. I to wcale nie uszczupliłoby niezawisłości sędziowskiej, bo sędziowie mogliby pozostać na swoich stanowiskach, a mimo tego siedziba sądu byłaby przesunięta. Z tych względów Rząd zgodził się na tem projekt komisyjny, ale nie może przywiązywać do nowelizacji tej wagi, jakoby Komisja dopiero w tej formie uchroniła niezawisłość sędziowską.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JanDąbski">Do art. 1 nikt więcej się nie zgłosił. Do art. 2 nikt się nie zgłosił.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#JanDąbski">Do art. 3 głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Art. 3 nowelizuje art. 11 rozporządzenia Prezydenta. Treścią art. 11 jest to, że w sądach grodzkich jednoosobowych, naczelnikiem sądu z mocy samego prawa jest urzędujący tam sędzia grodzki. Jeżeli jest więcej sędziów grodzkich w jednym sądzie, wtedy naczelnika wyznacza Minister Sprawiedliwości. Projekt komisji zmierza do nowelizacji przez zaznaczenie, że usunięcie wyznaczonego naczelnika sądu z tego stanowiska może nastąpić tylko za zgodą zgromadzenia ogólnego właściwego sądu okręgowego. Oczywiście pozatem w myśl dekretu, tego Panowie w komisji nie zmienili — naczelnik sądu grodzkiego może być usunięty w drodze dyscyplinarnej, jak kierownik każdego innego sądu. Otóż przepis noweli musimy uznać za bardzo niepożądany.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przedewszystkiem źródło jego jest w pewnych przyzwyczajeniach dzielnicowych. Przyjrzyjmy się dzisiejszemu stanowi prawnemu na obszarach Rzeczypospolitej. Większość urządzeń idzie po tej linii, którą przyjęło rozporządzenie Prezydenta. W dzielnicy pruskiej zastaliśmy urządzenie takie, że „Landesjustizverwaltung”, zatem ministerstwo sprawiedliwości danego kraju wyznaczało, który sędzia ma mieć nadzór nad działalnością sądu, względnie o ile sąd liczył powyżej 15 sędziów, można było dwóch sędziów wyznaczyć do nadzoru. W dzielnicy rosyjskiej wprowadzono to kierownictwo w tej formie, że prezes sądu okręgowego może wyznaczać kierownika w wieloosobowym sądzie; oczywiście może go też odwołać. Jedynie w dzielnicy austriackiej byli naczelnicy sądów z nominacji, nieusuwalni ze stanowiska naczelnika; z chwilą, jak objęliśmy dzielnicę pruską, za wzorem tym zaczęto również w tej dzielnicy wprowadzać ten System, ustawowo zresztą w nowelizacji naszej przyjęty talk, że powstał system mieszany. — Ale nawet w b. dzielnicy austriackiej system mianowanych naczelników nie był wyłączny, owszem sądy powiatowe w siedzibie trybunału nie miały mianowanych naczelników, tylko wyznaczał ich prezes sądu okręgowego. Prezes sądu okręgowego mógł ich odwołać przy zmianie czynności; oczywiście czyniło się to tylko z przyczyn ważnych tak, że ogół nie zwracał uwagi na odmienne stanowisko prawne tych naczelników. Dobierało się bowiem odpowiednie osoby i zmiany były chyba wyjątkowe. A podkreślić należy, że właśnie sądy powiatowe w siedzibie trybunału miały największy skład personalny, i tam załatwiało się sprawy może ważniejsze niż prowincjonalne, choćby ze względu na życie handlowe, przemysłowe i t. p., jakie rozwija się w większych miastach; — mimo tego tę formę uważano za odpowiednią. Tu kolega wyznaczony przewodniczył kolegom.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Więc, proszę Panów, tutaj widzimy, że Panowie chcą stworzyć pewne rzeczy, których dotąd na naszym obszarze, jako reguły, nie mieliśmy. Mieliśmy tylko wyjątki, tylko tych naczelników w jednej dzielnicy i to poza siedzibą sądu okręgowego. Ale również wszystkie argumenty rzeczowe przemawiają za tem, aby raczej pójść za tą ogólną normą, którą się zastało, zmieniając tylko to w b. dzielnicy rosyjskiej, ażeby zamiast prezesa sądu wyznaczał naczelników sądów grodzkich minister, dla podniesienia ich powagi, ponieważ w innych dzielnicach tych naczelników mianował minister.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Otóż jakie są te argumenty rzeczowe? W zakresie kierownictwa sądem chodzi o administrację, te czynności mają przedewszystkiem charakter gospodarczy, to nie ma nic wspólnego z funkcją sędziowską jako taką, chodzi więc o dobranie ludzi, którzy pozatem, że są dobrymi sędziami, mają zmysł gospodarczy. Można powiedzieć: niech więc Minister dobiera odpowiednich ludzi. Będzie to jego staraniem, ale on jest w zupełnie innej sytuacji, aniżeli przy nominacjach prezesów sądów okręgowych lub apelacyjnych. Tam ma ludzi, których widział już czynnych na stanowiskach czy to naczelników, więc w działach gospodarczych, czy też jako wiceprezesów, zastępujących prezesów tak, że można z wszelką pewnością powiedzieć, że się kieruje na stanowisko prezesa człowieka, który dał już dowody uzdolnienia w zakresie gospodarczym, w zakresie administracyjnym, w zakresie taktu, jakiego wymaga nadzór. Natomiast na naczelników sądów grodzkich, trzeba powoływać sędziów młodych, których niezawsze można było pod tym względem wypróbować. Zatem minister, który jest odpowiedzialny za administrację, za stan gospodarczy, za należyte używanie funduszów, celowe, a nie nieporadne, powinien mieć tę możność wycofania takiego sędziego z funkcji naczelnika, jeżeli się nie kwalifikuje; a proszę Panów, nie każde niekwalifikowanie jest zarazem czemś takiem, coby uprawniało do kierowania sprawy na drogę dyscyplinarną.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Projekt komisyjny wprowadza przepis, że można usunąć raz wyznaczonego naczelnika tylko za zgodą zgromadzenia ogólnego właściwego sądu okręgowego. Mnie się zdaje, że to droga jak najmniej właściwie obrana, bo jeżeli można prezesowi sądu okręgowego, kolegjum administracyjnemu przyznać pewne wiadomości z zakresu administracji gospodarczej, to zgromadzenie ogólne, jako takie, do tego żadnych kwalifikacyj nie ma; tam, optymistycznie mówiąc, conajmniej 3/4 sędziów jest dobrymi czy znakomitymi sędziami, ale takimi, którzy ze sprawami gospodarczemi nie zetknęli się, spraw tych nie znają i nagle od nich wymaga się sądu o człowieku, czy on ma w tym względzie kwalifikacje, czy ich nie ma.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Dlatego Rząd uważa tę zmianę przepisu obowiązującego za niepożądaną, i prosiłbym o skreślenie art, 3 noweli, który zawiera przepis w przedstawionej materii.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się więcej nie zgłosił, przystępujemy do art. 4. Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Art 4 określa stosunek sądów pokoju w przyszłości do sądów grodzkich. Sądy grodzkie zastąpiły dotychczasowe sądy powiatowe i pokoju. Przepis art. 15 stanowi, że „sędziowie pokoju rozpoznają z po śród spraw, należących do właściwości sądu grodzkiego, sprawy powierzone im przez ustawy....”. Otóż istota tego przepisu i sens jego tkwi w tem, że kompetencje sędziego pokoju nie mogą być nigdy większe niż kompetencje sądu grodzkiego. Mogłyby być mniejsze, ale nie większe. Zachowanie tego przepisu daje sens całemu przepisowi, skreślenie słów „z pośród spraw, należących do właściwości sądu grodzkiego” czyni cały przepis pustym i bezcelowym. Dlaczego ten przepis umieszczono? Chodziłoby nie tylko o to, że nowe prawo nie spełniłoby swego zadania stworzenia jednolitego ustroju, gdyby nie ustaliło ustosunkowania zasadniczego poszczególnych kategorii sądów w całokształcie sądownictwa i względem siebie.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przepis art. 15 ma także i dalsze znaczenie. Byłoby to zupełnem rozstrojeniem stosunków sądowych, gdybyśmy przyjęli w zasadzie, że jest możliwe, żeby sędzia pokoju miał większą kompetencję niż sędzia grodzki, to znaczy, że coś z kompetencji sądów okręgowych należałoby do sędziów pokoju, co jednak nie należałoby do sędziów grodzkich w tym samym okręgu i w innych okręgach. Tembardziej taki przepis nie harmonizowałby z całym ustrojem, jeżeli zważymy, że według nietkniętego przez komisję przepisu, odwołanie od wyroków sądów pokoju przychodzi do sądów grodzkich, czyli sędzia grodzki jako sędzia apelacyjny decydowałby o pewnych rzeczach, których w okręgach, gdzie nie ma sędziów pokoju, nie mógłby nigdy decydować w pierwszej instancji.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Więc oświadczam, że i ten przepis noweli jest niepożądany i należałoby go skreślić. Mógłby nawet nie być niebezpieczny, jeżeliby tej linii przyszły ustawodawca się trzymał, sua sponte, mimo, że nie zwraca na nią uwagi sam przepis ustrojowy. W każdym razie skreślenie wspomnianych wyrazów art. 15 to wyłom ustrojowy, który psuje wygląd przepisów ustrojowych i jest niepożądany merytorycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JanDąbski">Nikt więcej głosu nie żąda, przystępujemy do art. 5. Głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanPiłsudski">Wysoki Sejmie! Mam przemawiać do art. 5 noweli, lecz zasada, wyłuszczona w noweli w art. 5. ściśle się wiąże także z nowelizacją objętą artykułami 6, 7 i 15 niniejszego projektu. Chodzi o to, że gdy przyjmujemy pewne zasady, to musimy, ma się rozumieć, stąd wyciągnąć pewne konsekwencje i odpowiednie inne artykuły zastosować do tych zmienionych zasad. Otóż różnica między rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej a zasadami, które zostały przyjęte w projekcie nowelizacji co do tych artykułów, polega na następującem: W rozporządzeniu jest przewidziane, że rozpatrywanie spraw w drugiej instancji odwoławczej od orzeczeń wyroków sądów grodzkich właściwe jest sądom okręgowym, lecz do składu sądu okręgowego ma być powoływany z reguły jeden sędzia grodzki kolejno, nowelizacja zaś idzie w tym kierunku, ażeby zastawić tylko możliwość powoływania do dokompletowania składu orzekającego sądu okręgowego sędziów grodzkich, ale nie wprowadzać tego jako koniecznej i stałej zasady. Wogóle są dwa systemy rozpatrywania spraw w drugiej instancji: jeden system polega na tem, że rozpatrują sprawy instancji odwoławczej od wyroków sądu pierwszej instancji ludzie zupełnie inni, druga zaś koncepcja przewiduje, że rozpoznają sprawy t. zw. zjazdy tych samych sędziów, z wyłączeniem ma się rozumieć, tego sędziego, który w danej sprawie brał udział, — sądząc w pierwszej instancji. Na taki zjazd zjeżdża się 4 do 5 sędziów I instancji, lecz sprawy o charakterze instancji drugiej rozpatruje 3 sędziów z tej samej instancji, ale nigdy ten, który brał udział przy rozpoznawaniu sprawy w pierwszej instancji. Jeden i drugi system ma zalety i wady. Trzeba tylko rozpatrzyć, gdzie jest więcej wad i gdzie jest więcej zalet. Jeżeli chodzi o zalety rozpoznawania spraw przez zjazdy, to podnoszono, że ułatwiają one do pewnego stopnia jednolity typ orzecznictwa, albowiem zjazdy w tej samej atmosferze stosunków działają, co i sędziowie pierwszej instancji. Niema tułaj żadnej różnicy między sędzią pierwszej instancji, a sędzią drugiej instancji. Ale z drugiej strony jest to także wadą, albowiem jeżeli wciąż się zjeżdża 5, 6 czy 7 sędziów tych samych, w takim razie orzecznictwo całkowicie się zasklepia i powstaje trudność dopływu nowszych idei, zwłaszcza, że tu grają rolę sędziowie najniższej instancji, sędziowie najmłodsi, którzy nie mają jeszcze dużego doświadczenia. I dlatego drugi system formuje drugą instancję, składającą się z zupełnie innych sędziów, sędziów sądu okręgowego. Wówczas unika się i tej jeszcze wady, którą wskazywano w. teorii i którą historia niejednokrotnie potwierdziła, a mianowicie, że przy rozpoznawaniu spraw w drugiej instancji przez zjazdy sędziowskie tejże samej kategorii czasem i względy koleżeńskie grają rolę. Lecz jeżeli niedobrze jest całkowicie powierzyć rozpoznawanie sprawy w drugiej instancji sędziom pierwszej instancji, to z drugiej strony stoją oni bliżej tych stosunków, które przychodzą do rozpatrywania w drugiej instancji i dlatego głos ich przy rozpoznaniu spraw w instancji odwoławczej nie jest do pogardzenia.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#JanPiłsudski">I dlatego w rozporządzeniu p. Prezydenta przyjęty został system pośredni, aby w drugiej instancji na dwóch sędziów okręgowych był powoływany każdorazowo z kolei jeden z sędziów I instancji, lecz ma się rozumieć, nigdy nie ten, który brał udział w sprawie podczas rozpoznania jej w I instancji, I przeciw temu systemowi wystawiono tylko czysto praktyczne zarzuty, że w ten sposób dezorganizuje się sądy grodzkie, co w praktyce już się podobno potwierdziło.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#JanPiłsudski">Wskazywano także i na to, że ten system powiększy wydatki państwowe na przejazdy sędziów gromadzkich do siedzib sądów okręgowych. Lecz koszta na wyjazdy sędziów grodzkich przy sesjach wyjazdowych sądów okręgowych zrównoważą się ze zmniejszeniem wydatków na wyjazdy sędziów okręgowych, ponieważ na sesje wyjazdowe będzie wyjeżdżało nie trzech, lecz dwóch tylko sędziów okręgowych.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#JanPiłsudski">Było także wskazywane, że jeżeli sędzia grodzki uczestniczy w rozpoznawaniu od czasu do czasu spraw w drugiej instancji odwoławczej, to będzie mógł wnieść i pierwiastek życia, jako osoba stojąca bliżej ludności, a z drugiej strony obcując z ludźmi, którzy normalnie są bardziej doświadczeni, jak również posiadają większą praktykę sądową, cokolwiek sam może się nauczyć.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#JanPiłsudski">Nowelizacja prawa o ustroju sądów powszechnych nie zabrania powoływania sędziów grodzkich do kompletów sądów okręgowych jako instancji odwoławczej; nie wprowadza tego tylko jako systemu. Takie rozwiązanie sprawy jest gorsze, gdyż sędzia grodzki nie wiedząc, kiedy będzie powołany do sądu okręgowego, w rozkładzie swych zajęć wyznacza posiedzenia i swoje prace układa, nie przewidując tej możliwości. Tymczasem jeżeli roki sądowe z udziałem sędziów grodzkich są rozłożone planowo i on jest obowiązany w pewnym terminie do dokompletowania składu sądu okręgowego i jeżeli o tym obowiązku sędzia grodzki wie, przypuśćmy w styczniu, że w listopadzie na tydzień on będzie powołany do pracy w sądzie okręgowym, to wówczas może on przystosować do tego swoje prace.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#JanPiłsudski">Dla normalnego życia zatem jest lepsze określenie zgóry terminu, kiedy sędzia grodzki ma przyjmować udział, niż pozostawianie tego od faktu do faktu, nie dającego się zgóry określić, które właśnie powoduje bezplanowość pracy i ją dezorganizuje Z tej racji proponuję, aby art. 5 noweli skreślić, a jako rezultat skreślić także art. 6, 7 i 15 noweli, ponieważ te artykuły są tylko Skutkiem koniecznym przyjętej w art. 5 zasady, a z odrzuceniem zasady muszą, ma się rozumieć, odpaść i skutki.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#JanPiłsudski">Jeszcze chcę dodać: Tutaj niejednokrotnie powoływano się na autorytet krytyków dekretu o ustroju sądów powszechnych. Proszę Państwa, ja też chcę się powołać na tę krytykę, mianowicie na p. sędziego Jamontta. On w zakończeniu wskazuje, że brak czasu nie daje mu możności zająć się szczegółowo nowym prawem o ustroju sądów i dlatego na zalety tego prawa on zwracał mniej uwagi; jednakże on na niektóre dobre strony musi wskazać. Między innemi wskazuje, że „Dla przykładu wymienimy bardzo głęboko obmyślony art. 20 — (art. 5 noweli właśnie proponuje jego zmianę w tym sensie, jak mówiłem) — powołujący do każdego kompletu wyrokującego w wydziałach odwoławczych sądów okręgowych po jednym sędzim grodzkim, z zastrzeżeniem, że wszyscy sędziowie grodzcy powoływani będą równomiernie. „Przepis ten stwarza nowy rodzaj sądów odwoławczych dla spraw mniejszej wagi, który uniknie wielu stron ujemnych dawnych zjazdów sędziów pokoju, zachowując ich strony dodatnie, bo się przyczyni do wyszkolenia sędziów grodzkich przez ich kontakt i współpracę z sędziami okręgowymi”. W tym wypadku więc powołuję się nie tylko ogólnikowo bez powołania się na źródła, na to, do czego teoria już doszła, ale powołuję się na autorytet tego sędziego, na którego autorytet krytycy rozporządzenia p. Prezydenta niejednokrotnie się powoływali.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Pieracki.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PPieracki">Wysoki Sejmie! Proszę o przyjęcie art. 5, 6 i 7</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(P. Piłsudski: I 15, bo to jest wszystko razem.)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PPieracki">i 15 w brzmieniu projektowanej noweli, a to z następujących powodów:</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PPieracki">Według brzmienia noweli będzie administracja sądowa miała możność w senatach odwoławczych wprowadzać sędziego grodzkiego zamiast jednego sędziego okręgowego. Jeżeli będzie uważała takie zarządzenie za celowe i odpowiadające zadaniom wymiaru sprawiedliwości, to w każdej chwili to uczynić może. Wprowadzenie wszelako przymusu, ażeby koniecznie w senatach odwoławczych, tak cywilnych, jak i karnych, musiał siedzieć jeden sędzia grodzki, uważała Komisja Prawnicza za niewskazane i niecelowe. Przedewszystkiem niecelowe z tego względu, że odciąga się od systematycznej roboty sędziów grodzkich i w sądach okręgowych, gdzie jest więcej tych senatów odwoławczych, może to spowodować konieczność ciągłych podróży znacznej ilości sędziów, pewnego rodzaju wędrówkę tych sędziów. To może być i będzie oczywiście połączone z pewnemi trudnościami. Najpierw przychodzi kwestia kosztów. Na to powiada się, że sędzia okręgowy więcej kosztuje niż grodzki. Nie wiem, czy te koszta zrównoważą się, jeżeli ten sędzia będzie musiał przyjechać, przygotować się do tej sprawy, przejrzeć akta i siedzieć dłuższy czas w mieście okręgowem. Ja sądzę, Wysoki Sejmie, że jest rzeczą wskazaną, ażeby sędziowie byli należycie przygotowani i posiadali odpowiednie wiadomości prawnicze. Do tego celu służy fakultet prawny, do tego celu służy praktyka, do tego celu służy literatura, są orzeczenia Sądu Najwyższego i niech się sędzia uczy, zresztą jest na miejscu, ma możność urządzania sobie seminariów, Ministerstwo może to urządzić i sędzia może się kształcić. Ja nie sądzę jednak, żeby wymiar sprawiedliwości miał być tą szkołą, w której sędzia miałby się uczyć. Tam, gdzie chodzi o sprawy odwoławcze, o sprawy w drugiej, a niejednokrotnie ostatniej instancji, tam powinien siedzieć sędzia wytrawny, sędzia, który szereg lat przesłużył w sądownictwie, który ma doświadczenie i który wogóle może decydować w ostatniej instancji. Chodzi o to, żeby miał doświadczenie życiowe i doświadczenie prawnicze, a powoływanie chociażby jednego sędziego grodzkiego nie jest wskazane.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PPieracki">Pójdę zresztą, Wysoki Sejmie, za tym przykładem, jakiego użył p. sędzia Piłsudski. P. sędzia Piłsudski był łaskaw powołać się na p. sędziego Sądu Najwyższego Jamontta, który uważa, że to jest celowe. Ja mam prezesa Sądu Apelacyjnego we Lwowie p. Czerwińskiego, który jest nie tylko sędzią sądzącym, ale administratorem, od kilkudziesięciu lat kieruje wielkim sądem apelacyjnym, a jednak w swojej broszurze o ustroju sądów powszechnych wprost wyraża się z ostrą krytyką o tem postanowieniu i uważa je za niecelowe i niewskazane, i dziwi się, że ono w tem rozporządzeniu się zjawiło.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PPieracki">Dlatego proszę o przyjęcie tych artykułów według propozycji Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo! Usłyszeli Panowie głosy dwóch stron, dwóch prawników, z dwóch dzielnic. Jeden instytucję tę wychwalał, podkreślił jej użyteczność, niemal niezbędność, a drugi ją zwalczał, jako bezpożyteczną ze stanowiska wymiaru sprawiedliwości, jako balast zaś dla administracji sądowej.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Proszę Panów, może jest ciekawą rzeczą, że sędzia z dawnej dzielnicy rosyjskiej tych trudności administracyjnych trwożliwie nie podkreślał, choć tutaj istnieje tyle sądów grodzkich, względnie dawnych sądów pokoju jednoosobowych, gdzie zatem oderwanie sędziego, albo powoduje zatrzymanie czynności w danym sądzie, albo konieczność przysłania zastępstwa z innego sądu, — kiedy w dzielnicy, gdzie są wieloosobowe sądy, zatem w korzystniejszych warunkach uznano, że to będzie wielkim hamulcem administracji bez równoważnika w korzyści dla wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Otóż, proszę Panów, tutaj mógłbym się przychylić choćby dlatego do zdania sędziego z b. dzielnicy rosyjskiej, że w tej dzielnicy Panowie mieli pod tym względem doświadczenie, mieli u siebie instytucję, z którą zetknęli się bezpośrednio, którą odczuli w swoim wymiarze sprawiedliwości, zatem mogli poznać jej zalety i wady. Tam, gdzie tej instytucji nie było, przedewszystkiem wysuwa się na pierwszy plan trudności praktyki. Te trudności jednak praktyki administracyjnej są do przezwyciężenia, a jeżeli — o czem i Ministerstwo ma wiadomości — dziś są trudności, to wynikają one właśnie z braku pewnego doświadczenia w administrowaniu tym działem zastępczych czynności.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Proszę Panów, nie mógłbym się zgodzić na to, że po skreśleniu tych przepisów będzie można mimo to wprowadzić sędziów grodzkich do wydziałów odwoławczych. Otóż można, ale będzie to droga uboczna, która jest niejako obejściem intencji ustawowych. Albowiem wtedy zostanie zasadniczy przepis, że powinno zasiadać w komplecie odwoławczym trzech sędziów okręgowych. Według art. 57 sędziego może „zastąpić” bądź sędzia tego samego sądu, bądź równorządnego, bądź wyższego, bądź bezpośrednio niższego. Więc można przybrać sędziego grodzkiego, — ale to mą być wyjątek i „zastępcze” pełnienie czynności, które nie powoduje nieważności wyroku, bo jest dopuszczalne, ale nie ma to być regułą, jeżeli tej rzeczy ustawowo nie przewidzimy. Co do kwestji konieczności doświadczenia, jakie posiadają sędziowie starsi, okręgowi, doświadczenia specjalnego — jak twierdzono — ponieważ ma się rozstrzygać niektóre sprawy z ostatniej instancji, to zauważę, że na terenie karnym przynajmniej ta kwest ja znika, z wejściem w życie kodeksu postępowania karnego, więc już mniejsze ma znaczenie. Ale przyjmując nawet to twierdzenie, zdaje mi się, że w niejednym takim komplecie może dąć efekt tylko pożyteczny współpraca sędziów doświadczonych, jak zaznaczył poprzedni mówca, dojrzałych, którzy mają wielkie doświadczenie i wpracowali się w swoim zawodzie, z elementem sędziowskim młodszym, który wnosi znowu wyższe zainteresowanie sprawą, przedstawiającą się mu jako niezwykle ważna, bo to jest jego pierwsza funkcja na powiecie, współpraca z elementem młodszym, który wnosi znajomość bezpośrednią, bliską tych zmienionych stosunków, tak różnych od tych w jakich przed 20 laty pracował na stanowisku sędziego powiatowego ten doświadczony sędzia instancji odwoławczej, otrzymujący sprawy z drugiej ręki. A także powiem, co i Panowie wiedzą, że żywe słowo inaczej działa niż wszelki papier. Jeżeli więc w tamtej dzielnicy przyzwyczailiśmy się do tego, że mieliśmy do czytania orzeczenia Sądu Najwyższego, a rozmaite wydarzenia niepożądane w judykaturze, wyjaśniał i prostował szereg okólników, które się czytało, ale które się zapominało, to o ile więcej sędzia korzysta, jeżeli zasiądzie w komplecie, jeżeli zobaczy, jak te rzeczy są rozpoznawane z rozmaitych stron, i z tych stron także, które nie przechodzą do motywów wyroku apelacyjnego, bo powiada się, że wprawdzie coś jest złe, ale tego strona nie zarzuciła, więc się nie uwzględnia. Sędzia powiatowy zasiadając w komplecie odwoławczym, orientuje się w uchybieniach, które popełnił, choć jego wyroki z tego powodu nie były zaskarżane, nie dochodziły do sądu odwoławczego, gdyż strony nie sprzeciwiały się nawet w wypadku naruszenia ustawy, ponieważ naruszenie ustawy ich nie dotykało, a z drugiej strony powaga sędziego i jego poczucie sprawiedliwości było na tym poziomie, iż strony przyjmowały jego wyroki, jednak wadliwe z punktu widzenia ustawowego. Nie chodzi tu o „szkołę”, lecz o danie sposobności do takiej pracy sędziowskiej, której rezultatem jest wszechstronne pomnożenie wiedzy i doświadczenia sędziowskiego.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przyłączam się zatem do motywów wniosku mniejszości komisji i proszę o skreślenie art. 5, 6, 7 i 15 noweli, a o utrzymanie urządzeń specjalnych w kompletach odwoławczych sądów okręgowych.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Z mojej strony muszę dodać, że w tej chwili są na terenach, gdzie instytucji tej nie było, pewne praktyczne posunięcia administracyjne u poszczególnych prezesów okręgowych, rozmaite, które może nie wszystkie idą po linii najwyższej celowości i praktyczności. Stan ten jest jednak zrozumiały ze względu na nowość instytucji na pewnym obszarze prawnym. Sądzę jednak, że te niedokładności przez odpowiednie nadanie kierunku z centrali na podstawie doświadczeń, nabytych w tej dziedzinie, dadzą się usunąć w krótkim czasie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Przystępujemy do dyskusji nad art. 8. Do art. 8 noweli ma głos p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo! Ten artykuł, to rzeczywiście spór jurystów, ale zdaje się, że słuszność będzie po stronie naszej, to jest po stronie autorów rozporządzenia. Chodzi o określenie urządzeń sądu przysięgłych. Art. 24 prawa o ustroju postanawia: „§ 1 Sąd okręgowy z udziałem przysięgłych jako sąd przysięgłych składa się z trybunału i ław przysięgłych. § 2. Trybunał składa się z przewodniczącego i dwóch sędziów okręgowych. § 3. Ława przysięgłych składa się z 12 przysięgłych. Uprawnienia przewodniczącego trybunału podczas narad ławy przysięgłych określi ustawa postępowania sądowego. Otóż kodeks postępowania karnego, który ma wejść w życie od 1 lipca, tę rzecz wyraźnie realizuje, to znaczy zawiera bliższe określenia pod tym względem, jakie są prawa przewodniczącego w ławie przysięgłych. Zważyć należy, że otrzymaliśmy w tradycji podział na ławę przysięgłych i na trybunał — na grono sędziów zawodowych i grono sędziów obywatelskich, tak zwanych przysięgłych. Otóż ta materia, czy przewodniczący sędziów zawodowych może znaleźć się na naradzie sędziów przysięgłych, czy bierze udział w tem ciele, to jest materia ustrojowa, a nie materia wyłącznie procesowa. Procesowe przepisy określają jego uprawnienia i dlatego do tych się odsyła, ale zasada; że nasz sąd przysięgłych przesącza się pomiędzy ławą przysięgłych a sędziami zawodowymi przez osobę przewodniczącego, jest przepisem wybitnie ustrojowym i dlatego, aczkolwiek projekt komisji, skreślający wzmiankę o udziale przewodniczącego w ławie przysięgłych, materialnie nie wieleby zmienił, bo w kodeksie postępowania karnego udział ten jest przewidziany, w imieniu Rządu mam zaszczyt oświadczyć się za skreśleniem art. 8 noweli, a za utrzymaniem tego przepisu prawa ustrojowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się nie zgłosił. Przechodzimy do art. 9. Głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JanPiłsudski">Wysoka Izbo! Art. 9 noweli dotyczy tych przepisów rozporządzenia p. Prezydenta Rzeczypospolitej, które regulują zawieszenie działalności sądów przysięgłych. O tem, że w pewnych wypadkach sądy przysięgłych mogą być zawieszane, kwestji na komisji nie było. Rozporządzenie reguluje tę sprawę w ten sposób, że działalność sądów przysięgłych może być zawieszona na mocy decyzji Rady Ministrów i zezwolenia Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 27.) co do wszystkich przekazanych im przestępstw lub pewnych ich rodzajów, na całym obszarze państwa lub w pewnych okręgach, jeżeli to okaże się koniecznem ze względów porządku publicznego lub bezpieczeństwa publicznego. Nowelizacja dotyczy tylko jednej rzeczy, mianowicie określenia, że to zawieszenie może trwać tylko nie dłużej, niż trzy miesiące.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#JanPiłsudski">My się wypowiadamy przeciwko tej poprawce nie dlatego, ażebyśmy uważali, że zawieszenie sądów przysięgłych należy traktować lekko, nie dlatego, ażeby ta rzecz była uważana, jako zjawisko normalne, gdyż uważamy, że to może być zastosowane tylko w razach wyjątkowych i nagłych — uważamy zaś tylko, że ograniczenie terminu trzech miesięcy jest rzeczą zupełnie bezcelową. Praktyka wykazała, że to nie ma żadnego praktycznego znaczenia; albowiem mieliśmy dotychczas sądy doraźne, sądy doraźne mogły być też wprowadzone tylko w razach nadzwyczajnych i tylko na okres czasu 6 miesięcy, jeżeli się nie mylę. I jaki był rezultat? Było 6 miesięcy, po 6 miesiącach było nowe rozporządzenie. Bo gdyby Rząd wydawał rozporządzenie pierwsze na pierwsze 6 miesięcy, a przedłużenie tego na następne 6 miesięcy zależało od jakiejś innej instancji, to jeszcze rozumiem, ale jeżeli ten sam Rząd, przy tych samych warunkach, na tych samych uprawnieniach, na podstawie których wydaj e rozporządzenie na pierwsze 6 miesięcy, wydaj e na następne, to po tych sześciu miesiącach ten sam Rząd wydaj e tylko nowy papier, nowe ogłoszenie: jest to zatem niepotrzebny tylko koszt, niepotrzebne zajęcie urzędników dla powzięcia pewnych decyzji, rozplakatowania i obwieszczenia.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#JanPiłsudski">Jeżeli zniknie sama potrzeba po sześciu miesiącach, czy też przed tym terminem, to władza, która wydała nadzwyczajne zarządzenie, go cofnie. Dlatego wypowiadam się przeciwko zmianie, którą projektuje art. 9 noweli.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#JanPiłsudski">Z drugiej strony nowelizacja wprowadza przepis, że rozporządzenie to ma być podane przez Radę Ministrów do wiadomości Sejmu i o ile Sejm uzna, że niema jednak podstaw do zawieszenia sądów przysięgłych, to Rząd obowiązany jest cofnąć swe rozporządzenie. Przeciwko nowelizacji w tej części Klub nasz nie zgłasza żadnych sprzeciwów, natomiast w nowelizacji jest wskazane, że Rada Ministrów jest obowiązana wówczas nie tylko zarządzić, ale w przeciągu trzech dni ogłosić takąż uchwałę Sejmu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej i swoje zarządzenie.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#JanPiłsudski">Otóż uważamy tę część noweli, która mówi o konieczności ogłoszenia uchwały Sejmu, nakazującej [nieczytelne] zarządzenia, za zupełnie niepotrzebną, albowiem dla urzędów jest obowiązującą nie uchwała Sejmu, tylko samo rozporządzenie tej władzy, która stosownie do przepisów prawnych jest upoważniona do zawieszenia sądów przysięgłych, to jest Rządu.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#JanPiłsudski">I z tej racji poprawki do art. 8 noweli brzmią w ten sposób, że w § 1 należy skreślić słowa: „najdłużej na przeciąg trzech miesięcy, a w drugim wypadku należy skreślić słowa w § 3: „ogłoszenie uchwały Sejmu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” i pozostawić tylko, że obowiązany jest Rząd ogłosić swoje zarządzenie o przywróceniu działalności sądów przysięgłych.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Imieniem Rządu przyłączam się przedewszystkiem do poprawki o skreślenie słów w § 1 „najdłużej na przeciąg trzech miesięcy”. Do argumentów, które tu były przytoczone, a które między innemi zaznaczyły bezcelowość tego ograniczenia, bo Rząd po upływie trzech miesięcy może przedłużyć zawieszenie na dalsze trzy miesiące, więc tylko powstają koszta administracyjne, — dodam pewien wzgląd praktyczny. W licznych sądach okręgowych kadencje sądów przysięgłych odbywają się nie więcej jak cztery razy w roku, więc jaką doniosłość może mieć zawieszenie na jedną kadencję, jeżeli się zgóry ogłasza, że sądy zawiesza się na trzy miesiące. Ogół nie będzie liczył na to, że napewno na dalsze trzy miesiące zawieszenie będzie przedłużone, chociaż zgóry można przewidywać konieczność tego tak, jak byśmy przewidywali w okresie bandytyzmu potrzebę sądów doraźnych, które trudno byłoby ograniczyć do trzech miesięcy, gdybyśmy mieli ratować szybki a bezstronny wymiar sprawiedliwości, nie działający pod terrorem.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Pod tym względem przybywa jeszcze drugi argument, że w tak krótkim okresie jednokadencyjnym niewątpliwie u przestępców zrodzi się dążność do udaremniania rozpraw sądowych wogóle do czasu, aż znowu zjawi się sąd przysięgłych, co da się osiągnąć poprostu przez powoływanie zbędnych świadków, przez zaskakiwanie sądu wyrokującego w ostatniej chwili rozmaitemi wnioskami, któreby takie odroczenie czyniły potrzebnem.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">W § 3 wnoszę o skreślenie całego ostatniego zdania, (nie tylko tego ustępu, o który wnosi mniejszość komisji) mianowicie, proponuję skreślić zdanie od słów: „Sejm uprawniony jest własną uchwałą odmówić zatwierdzenia i t. d.” do końca, — dlatego, że o ile przedłożenie samego zarządzenia przez Rząd Sejmowi uważam za słuszne, zwrócenie uwagi Sejmowi na to, co się stało, umożliwienie mu kontroli nad Rządem, o tyle z drugiej strony zawieszenie sądów przysięgłych należy uważać za akt administracyjny, za który ciąży odpowiedzialność na Rządzie, a ten z tą chwilą, kiedy złożył to zarządzenie Sejmowi, poddał się kontroli Sejmu i ta kontrola powinna iść zwykłym trybem konstytucyjnym.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Do art. od 10 do 17 nikt głosu nie żąda. Do art. 18 i 19 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JanPiłsudski">Wysoki Sejmie! Uprzednio nie miałem zamiaru zapisać się do głosu w sprawie art. 19 noweli, który dotyczy art. 72 par. 3 rozporządzenia, lecz po przemówieniu p. prezesa Pierackiego w części ogólnej debaty, czuję się zmuszony, nie w obronie własnej, ani w obronie komisji, ale do pewnego stopnia w obronie Rządu w danym wypadku wystąpić. W obronie Rządu w tem znaczeniu, że niesłusznie zupełnie p. Prezes, na skutek redakcji tego artykułu wyciąga wniosek, że między innemi treść tego artykułu w tej formie, w jakiej został wydany w rozporządzeniu, więc w jakiej zaczął obowiązywać od 1 stycznia, między innemi wskazuje na te tendencje ze strony Rządu do ograniczenia niezawisłości sędziów. Mianowicie tam wskazane jest w art. 72, par. 3, że „kierownicy sądów, w granicach służącego im nadzoru, tudzież Minister Sprawiedliwości mogą, w razie dostrzeżenia uchybienia, zwrócić uwagę na niewłaściwość postępowania, lub ją wytknąć, oraz zażądać usunięcia skutków uchybienia.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#JanPiłsudski">Nowelizacja tego art. 19 dotyczy tylko, że należy skreślić słowa: „niezgodne z prawem lub regulaminem” i dodaje się: „administracyjne, niezgodne z prawem, oraz zarządzenia niezgodne z regulaminami lub innemi przepisami porządkowemu,”</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(P. Pieracki: To nie jest art. 19, lecz art. 18.)</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#JanPiłsudski">Przepraszam, omyliłem się, Należy słowa: „wytknąć” skreślić. Zdaje mi się, że cały sens poprawki dochodzi do tego.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#komentarz">(P. Pieracki: Ja o tem nic nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#JanPiłsudski">Przepraszam, ja się omyliłem dlatego, że chodzi mnie rzeczywiście o art. 18, a nie 19, one razem są związane. Art. 18 noweli dotyczący art. 72, par. 1, który brzmi w sposób następujący: „Osoby powołane do nadzoru mają prawo żądać wyjaśnień, wglądać w czynności i usuwać oczywiste usterki oraz z powodu dostrzeżonych przewinień kierować sprawy do sądu dyscyplinarnego, nadto minister sprawiedliwości oraz prezesi, co do sądów podległych ich nadzorowi, mają prawo uchylać zarządzenia, niezgodne z prawem lub regulaminem”. Nowelizacja zaś idzie w tym kierunku, że do słów „zarządzenia” dodaj e się słowo „administracyjne”, gdyż rzekomo, jeśli nie dodać tego słowa „administracyjne”, można liczyć, że w tem zarządzeniu można pociągać pod instancje t. zw. nadzorcze wszystko to, co dotyczy orzecznictwa. Tymczasem art. 72 rozporządzenia wyraźnie wskazuje, że nadzór nie może wkraczać w dziedzinę, w której, w myśl art. 77 Konstytucji, sędziowie są niezawiśli.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#JanPiłsudski">Więc niema żadnej kwestii, że autorowie projektu tego rozporządzenia, jeżeli mówią o uprawnieniach nadzorczych, to mieli pa myśli zarządzenia tylko takie, które nie mają charakteru tego, co się określa słowem „orzeczenie. Można więc mówić o trochę niewyraźnej redakcji, ale nie można imputować Rządowi pewnych zamiarów.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#komentarz">(P. Pieracki: A kto imputował?)</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#JanPiłsudski">Pan mówił.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#komentarz">(P. Pieracki: Ja mówiłem, że może wywołać rozbieżność tłumaczenia.)</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#JanPiłsudski">Ze słów p. Prezesa jednak można było zrozumieć, że to jest jeden z tych artykułów nowego prawa, który wskazuje na tendencję czynników rządowych, dążących do ograniczenia niezawisłości sędziowskiej.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#komentarz">(P. Pieracki: A co do poprawki?)</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#JanPiłsudski">Przychylam się całkowicie do nowelizacji, tylko zabrałem głos dla wyjaśnienia, jak te rzeczy stoją.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanDąbski">Głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Odnośnie do art. 19, związanego z art. 18, mam zaszczyt oświadczyć raz jeszcze, że cała treść tego przepisu ma jednak główne oparcie w postanowieniu, iż żaden nadzór nie może wkraczać w dziedzinę orzecznictwa, w którego zakresie sędziowie są niezawiśli. To było podkreślone zarówno przez p. Prezesa Pierackiego, jak i obecnie ze strony p. sędziego Piłsudskiego. Ten przepis był przez nas w ten sam sposób rozumiany i niewątpliwie w związku z art. 77 tak samo musimy go interpretować, że w zakres orzecznictwa, w którym sędziowie są niezawiśli, wkraczać nie możemy. Zatem poza zarządzeniami natury administracyjnej, mogą być uchylane tylko te, które się sprzeciwiają regulaminowi lub przepisom porządkowym. Innej interpretacji nikt przypisać by się mógł. Ponieważ nasuwały się Panom wątpliwości, więc Rząd mógł się na nowelizację zgodzić tembardziej, że już w opracowanem i ogłoszonem już rozporządzeniu regulaminowem w ten sam sposób istotę rzeczy określił.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JanDąbski">Do art. 20 głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Myśmy się na art. 20 w komisji zgodzili, jednak może Pan Sprawozdawca użyczy mi łaskawie ucha, zaszła bowiem zdaje się pomyłka drukarska w Pańskiem sprawozdaniu, mianowicie na końcu ma być wyraz: nie „wyroku”, tylko „wyroków”, bo tak było we wniosku, wniesionym przez Klub Narodowy.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">W tej kwestii nie mieliśmy wątpliwości, że tutaj chodzi o uchylenie orzeczenia w drodze nadzwyczajnej tylko w tym wypadku, gdy w wydaniu go brał udział nie sędzia, np. w wypadku, gdyby w sądzie grodzkim wydał wyrok sekretarz, albo prowadziłby część sprawy sekretarz. To jest omyłka, którą można sprostować.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#komentarz">(P. Pieracki: To nie ulega wątpliwości.)</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Przystępujemy do art. 21. Głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Art. 21 noweli zajmuje się art. 84 prawa o ustroju. § 1 tego artykułu stanowi o tem, że pewne osoby, w bliższem pokrewieństwie lub powinowactwie do siebie zostające, nie mogą być sędziami w tym samym sądzie, względnie prokuratorami. Otóż § 2 pozwalał na uczynienie wyjątku w poszczególnym wypadku na podstawie uchwały zgromadzenia ogólnego sądu wyższego i Ministerstwa Sprawiedliwości, a więc na podstawie decyzji czynnika sędziowskiego, któryby zbadał, czy zachodzi w tym wypadku obawa niedogodności dla wymiaru sprawiedliwości, a z drugiej strony czynnika administracyjnego, stwierdzającego czy nie zajdą trudności administracyjne. 0 ile w innych ustawach dopuszczenie takiego wyjątku może byłoby nieuzasadnione, to w naszym ustroju jest rzeczą pożyteczną, bo proszę pamiętać o tem, że mamy wydziały zamiejscowe sądów okręgowych, że tych wydziałów zamiejscowych jest dość, że są one znane w dwóch dzielnicach, w b. dzielnicy rosyjskiej i w b. dzielnicy pruskiej, a więc okaże się ich potrzeba także w b. dzielnicy austriackiej — otóż proszę Panów, czy w tym stanie rzeczy ma się utrudniać zadania administracji ze względu, że wydział zamiejscowy jest także częścią sądu okręgowego, mającego jednak siedzibę w innej miejscowości. Dziś tak trudno jest często zachęcić kogoś, żeby się podał na dane stanowisko sędziowskie, żeby chciał osiąść w jakiejś miejscowości, na którą brak kandydatów. Jeżeli to nie sprawia trudności ani dla wymiaru sprawiedliwości, ani dla administracji, bo krewny ma pracować w wydziale zamiejscowym, jeżeli naprzykład w Częstochowie jest jakiś sędzia, a krewny jego jest w Piotrkowie, zaczerń nie będą powstawały trudności w złożeniu kompletów, jaką rację może mieć przepis zamykający drogę dla tych możliwości życiowych. Dlaczego sędzia, który przebywa, dajmy na to, w Katowicach, nie może mieć krewnego w Królewskiej Hucie? Te ułatwienia są w naszym ustroju pożądane i dlatego wprowadzenie przepisu przeciwnego uważam za niepożądane. Ten przepis jest w związku z analogicznym przepisem, który Panowie wprowadzają co do prokuratorów — tam bym przytoczył te same motywy. Przypuszczam, że Pan Sprawozdawca będzie mógł przychylić się do mego wniosku.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#komentarz">(P. Lieberman: Jestem związany uchwałą komisji.)</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JanDąbski">Do artykułu 22 i 23 nikt się nie zgłosił. Do art. 24 i 25 głos ma pos. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#BohdanPodoski">Wysoka Izbo! Art. 87 prawa o ustroju sądów powszechnych zawiera t. zw. przepis stażowy dla tych prawników, posiadających kwalifikacje sędziowskie. którzy pełnią służbę nie w sądownictwie. Obowiązujące uprzednio przepisy we wszystkich trzech dzielnicach Państwa Polskiego wogóle przepisów stażowych nie znały, to znaczy, że w myśl uprzednio obowiązujących przepisów, każdy prawnik, posiadający t. zw. kwalifikacje sędziowskie, to znaczy wykształcenie prawnicze, odbytą aplikację sądową i egzamin sędziowski, mógł być mianowany na każde stanowisko w sądownictwie, nie wyłączając nawet Sądu Najwyższego. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej ogranicza tę możność mianowania każdego prawnika na każde stanowisko w sądownictwie, wprowadzając tak zwany staż, staż zarówno dla osób, które w magistraturze pracują, jak i staż dla osób, które pracują w innych działach administracji państwowej lub w wojsku.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#BohdanPodoski">Na Komisji Prawniczej toczyły się bardzo obszerne debaty nad tym właśnie art. 87 i Komisja Prawnicza większością głosów doszła do tego przekonania, że urzędnicy administracyjni, nawet ci, którzy pełnią służbę w tych działach administracji państwowej, w których ta służba może dać odpowiednie przygotowanie do sprawowania urzędu sędziowskiego, nie mogą być powoływani na stanowiska sędziów sądów, o jeden szczebel wyższych od najniższego, nawet na stanowiska sędziów okręgowych, nie mówiąc już o Sądzie Najwyższym. Motywy Komisji były następujące: że nawet prawnik, posiadający kwalifikacje sędziowskie, musi kolejno przechodzić poszczególne szczeble w sądownictwie i nie może uzyskiwać odrazu odpowiedniego stanowiska w sądzie wyższym. Gdyby nawet podzielić te motywy Komisji, to jednak trzeba przyznać, że Komisja poszła za daleko.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#BohdanPodoski">Nasza poprawka nie zmierza do tego, ażeby przywrócić § 2 art. 87 brzmienie dawniejsze. Zgadzamy się na to, że nominacje prawników, nawet posiadających kwalifikacje sędziowskie odrazu na stanowiska wyższe w tych sądach, które ostatecznie rozstrzygają sprawy, możeby w pewnych wypadkach były niepożądane. Jednak tem niemniej uważamy, że nie tylko na stanowisku sędziów grodzkich obcięlibyśmy widzieć prawników z innych działów administracji państwowej. Chodzi nam mianowicie o sąd okręgowy. Dlaczego przywiązujemy tak wielką wagę do tej naszej poprawki? Sąd okręgowy w nowym ustroju sądów i w związku z jeszcze innemi ustawami dziś ma specjalne kompetencje. Mianowicie sąd okręgowy nie tylko rozstrzyga sprawy cywilne i karne, ale rozstrzyga również odwołania od orzeczeń karnych władz administracyjnych. Następnie rozstrzyga także sprawy karno-skarbowe. Chodzi o to, że nasze ustawodawstwo jest nowe, bardzo zawiłe, częstokroć nieznane tym, którzy całe życie pracowali w sądach, a nie w administracji skarbowej lufo w administracji politycznej. I dzisiaj już sądownictwo okręgowe odczuwa brak fachowców, znawców prawa administracyjnego, skarbowego, ewentualnie ogólnego. Dlatego nasza poprawka zmierza ku temu, ażeby te osoby, które mają odpowiednie przygotowanie ogólno-prawnicze i sędziowskie, a które pracują w innych działach administracji państwowej, mogły być przez sądy okręgowe wybierane na stanowiska sędziów okręgowych odrazu, bez uprzedniej trzyletniej służby w sądach grodzkich. To jest pierwsza poprawka, którą zgłosiliśmy do art. 24 projektu noweli.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#BohdanPodoski">Druga nasza poprawka zmierza do tego, ażeby skreślić z tego art. 24 przepis, krępujący jeszcze dalej władze wykonawcze w doborze kandydatów na stanowiska sędziowskie. Komisja Prawnicza wprowadziła mianowicie do art. 87 nowy przepis, który stanowi, że żadnego kandydata na stanowisko sędziowskie nie można mianować prezesem lub wiceprezesem sądu przedtem, zanim nie będzie przez trzy lata sędzią i to bezpośrednio przed tem.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#BohdanPodoski">Uważamy, że ta poprawka pozornie mająca wszelkie podstawy słuszności, w zestawieniu z przepisami art. 87 takiemi, jak je uchwaliła Komisja Prawnicza, jest bezzasadna. Mianowicie w myśl art. 87 w brzmieniu większości Komisji Prawniczej na stanowiska sędziowskie mogą być powoływani tylko urzędnicy referendarscy Ministerstwa Sprawiedliwości, względnie urzędnicy referendarscy Prokuratorii Generalnej, względnie oficerowie korpusu sądowego. Przejdę kolejno te trzy kategorie urzędników.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#BohdanPodoski">Jeżeli chodzi o urzędników referendarskich Ministerstwa Sprawiedliwości, to ci urzędnicy najczęściej rekrutują się z kadr magistratury naszej. Wprowadzenie przepisu, że dajmy na to Prezes sądu okręgowego, który przeszedł na służbę do Ministerstwa Sprawiedliwości, z powrotem na stanowisko prezesa wrócić nie może, naszem zdaniem, nie wytrzymuje najmniejszej krytyki, a w stylizacji Komisji Prawniczej tak się ta rzecz przedstawia. Dalej nie widzimy również dobrej racji, aby prezes oddziału Prokuratorii Generalnej, czy nawet prezes Prokuratorii Generalnej wogóle w całej Rzeczypospolitej, nie posiadał dostatecznych kwalifikacyj na to, aby zanim będzie trzy lata sędzią, nie mógł zająć odrazu stanowiska prezesa, ewentualnie wiceprezesa sądu. Uważamy, że to ograniczenie idzie za daleko. W Polsce odczuwa się wielki brak wogóle osób, posiadających talent administracyjny. My nie twierdzimy tego, jakoby na stanowiska administracyjne w sądownictwie trzeba posiadać inne kwalifikacje, a na stanowiska czysto sędziowskie inne kwalifikacje, ale twierdzimy, że nie każdy sędzia nawet doskonały, może być doskonałym prezesem. I rzeczywiście już dziś, pomimo, że przepisów stażowych nie było, Ministerstwo Sprawiedliwości odczuwało wielki brak odpowiednich kandydatów na te stanowiska.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#BohdanPodoski">Przechodzę dalej do trzeciej kategorii, t. j. do oficerów korpusu sądowego, których obejmują również przepisy art. 87, Większość Komisji uważała, że nastąpi t. zw. militaryzacja sądownictwa, jeżeli pozostanie niezmieniony art, 87, albowiem Minister Sprawiedliwości skwapliwie skorzysta z tego artykułu w tym celu, aby wprowadzić oficerów na stanowiska prezesów i wiceprezesów sądu. Muszę tutaj zaznaczyć, że w ciągu lat 11 Minister Sprawiedliwości w myśl obowiązujących poprzednio przepisów mógł zrobić rzeczywiście nawet podporucznika korpusu sądowego prezesem lub wiceprezesem sądu, ale jednak nie widzimy, aby korzystał z tego uprawnienia. Panowie chcieli swego czasu uniemożliwić wprowadzenie w życie dekretu, który zabraniał tego, bowiem, w myśl obecnie obowiązującego dekretu Minister Sprawiedliwości może uczynić prezesem i wiceprezesem sądu dopiero majora, czyli że ten dekret poszedł dalej, odrzucił oficerów niższych, Obecnie Minister Sprawiedliwości dopiero wśród wyższych oficerów mógłby wybierać kandydatów na stanowiska prezesów i wiceprezesów sądów.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#BohdanPodoski">Sądzę, że ponieważ p. Minister Sprawiedliwości, nie tylko obecny ale i wszyscy inni, jednak nie mieli odpowiednich kandydatów wojskowych, bo nikt z wojska do sądownictwa cywilnego przejść nie chciał, to niebezpieczeństwo „zmilitaryzowania” sądownictwa, żywione przez większość Komisji, jest urojone. W obawie przed tem urojonem niebezpieczeństwem, w obawie przed powołaniem oficerów z korpusu sądowego na stanowiska sędziowskie, w obawie zupełnie niezrozumiałej dla nas, Panowie starają się wprowadzić przepis, który psuje konstrukcję ustawy, który utrudnia administrację tak ważnym działem, jakim jest administracja sądownictwa.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#BohdanPodoski">Muszę zaznaczyć, że na wypadek, gdyby jednak Wysoka Izba nie podzieliła tych argumentów, które tu przytoczyłem, i odmówiła skreślenia odpowiedniego ustępu art. 24 projektowanej noweli, zgłaszam poprawkę, że tak powiem, charakteru kompromisowego, mianowicie proponuję, aby przynajmniej skreślić słowa: „bezpośrednio przedtem”. Chodzi mi o to, aby b. prezesi mogli zostać z powrotem przynajmniej prezesami, Mnie się zdaje, że jeśli chodzi o tę poprawkę, to żadnych zastrzeżeń Panowie mieć nie możecie.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#BohdanPodoski">Ponieważ jestem przy głosie, więc nie chcąc przedłużać dyskusji, wypowiem swoje uwagi do art. 25 noweli. Art. 25 wprowadza to samo ograniczenie, które Panowie wprowadzili w art 24 projektu dla urzędników Prokuratorji Generalnej, dla urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości i oficerów korpusu sądowego, wprowadza te same ograniczenia dla-adwokatów, mojem zdaniem również niesłusznie. Szczególnie jeżeli chodzi o rzeczywistość polską, to wiemy dobrze, że odbywała się, zwłaszcza w b, zaborze rosyjskim, wymiana sił między naszą palestrą a magistraturą i były okresy, kiedy najwybitniejsze siły naszej palestry przechodziły do magistratury, powodowane patriotycznem dążeniem do spełnienia obowiązku wobec ojczyzny i wobec powstałego na nowo polskiego sądownictwa, następnie wracały do adwokatury, zrażone materialnemi warunkami bytu. Te raz może nastąpić faza odwrotna, może zechcą powrócić do magistratury i dlatego krępować ministra i uniemożliwiać mu, żeby z pośród tych doświadczonych ludzi, którzy znają sądownictwo nie tylko stąd, że występowali przed sądem, ale i stąd, że uczestniczyli w sądzie, mógł mianować prezesów i wiceprezesów sądu, nie wydawałoby się nam uzasadnione, słuszne i dlatego zgłaszam osobną poprawkę do art. 25, aby ten ustęp. krępujący i uniemożliwiający nominację adwokatów na prezesów i wiceprezesów, skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">W imieniu Rządu także wnoszę o skreślenie słów w art. 24 noweli: „a natomiast, jako paragraf wstawia się następujące postanowienie i t. d.” — do końca. W związku z tem także i art. 25 noweli musiałby ulec skreśleniu.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Do tych argumentów, które zostały przytoczone, nie wiele mógłbym dodać, jednak podkreślę, że traktowanie w tym zakresie sędziów wojskowych korpusu sądowego, urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, oczywiście tych, którzy mają kwalifikacje sędziowskie, i także urzędników Prokuratorii Generalnej inaczej, aniżeli sędziów, niczem usprawiedliwić się nie da. Już nie chodzi o to tylko, żeby wiceprezes, który był kiedyś wiceprezesem, mógł powrócić na swój e poprzednie stanowisko, lecz także o inne możliwości krzywdzące. Ktoś przechodzi do Ministerstwa Sprawiedliwości przypuśćmy czy z wiceprezesury czy z innego stanowiska sędziowskiego i otrzymuje narazie jakiś stopień urzędniczy dlatego, ażeby podnieść mu płacę w nagrodę za trudy, że przeniesiony został z wygodnej miejscowości do niewygodnych może dlań warunków życiowych stolicy i oderwany został od pracy sędziowskiej niezawisłej do zawisłej administracyjnej. Gdyby taka jednostka po pół roku czy po roku, w ciągu którego nie mogła zapomnieć swoich wiadomości i doświadczeń administracyjnych i sędziowskich, powróciła do sądownictwa, nie mogłaby objąć stanowiska prezesa lub wiceprezesa, choćby nawet poprzednio takie samo zajmowała, podczas gdy koledzy tej osoby uzyskiwali wyższy staż. Podkreślenie „bezpośrednio przedtem” jest w tym przepisie szczególnie rażące.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Przystępujemy do art. 27. Głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#JanPiłsudski">Art. 27 noweli dotyczy art. 90 prawa o ustroju sądów powszechnych, który dotyczy nominacji sędziów. Otóż ta nominacja sędziów według rozporządzenia rozbita jest na cztery kategorie — właściwie mówiąc na trzy, bo trzecia sędziów śledczych jest przyrównana do sędziów okręgowych. Mianowicie według rozporządzenia sędziów Sądu Najwyższego, sędziów apelacyjnych oraz prezesów Sądów Okręgowych mianuje na dane stanowisko Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Ministra Sprawiedliwości, uchwalony przez Radę Ministrów, czyli że nominacja sędziów Sądu Najwyższego, Apelacyjnego i prezesów Sądów Okręgowych może nastąpić przez p. Prezydenta po uchwaleniu przez Radę Ministrów. Jeżeli zaś chodzi o sędziów okręgowych, to według rozporządzenia sędziów okręgowych mianuje na dane stanowisko też Prezydent Rzeczypospolitej, ale już na wniosek tylko Ministra Sprawiedliwości — te nominacje na Radę Ministrów nie przychodzą. Jeżeli zaś chodzi o sędziów grodzkich, to rozporządzenie przewiduje, że sędziów grodzkich mianuje tak, jak dziś, na dane stanowisko, tylko Minister Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#JanPiłsudski">Art. 27 noweli, a także art. 28 i 29, bo one skutkiem przyjętej zasady w art. 27, mówią, że tak samo, jak sędziów innych i grodzkich sędziów ma mianować Prezydent Rzeczypospolitej. I dlatego tylko, żeby już nie utrudniać procedury nominacji, nominacja ich jest przystosowana do tego trybu, w jakim następuje nominacja sędziów okręgowych, to znaczy, że mają być dwa rodzaje nominacyj według projektu noweli: nominacja z jednej strony sędziów Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, prezesów sądów okręgowych, dokonywana będzie przez Prezydenta Rzeczypospolitej po przejściu przez Radę Ministrów, zaś sędziów okręgowych i sędziów grodzkich ma mianować też Prezydent Rzeczypospolitej po przedstawieniu tylko przez Ministra Sprawiedliwości. My zaś proponujemy pozostawienie tekstu rozporządzenia Prezydenta bez zmiany, ażeby sędziów grodzkich mianował na dane stanowisko Minister Sprawiedliwości sam. Proponujemy pozostawienie tego systemu nie dlatego, żebyśmy byli za poniżeniem do pewnego stopnia stanowiska sędziów grodzkich, tylko dlatego, że przy stworzeniu nowej instytucji przedłużamy nominacje sędziów.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#JanPiłsudski">Nie wiemy, czy Ministerstwo Sprawiedliwości ma nowe dane statystyczne, ale już dotychczasowy system nominacji sędziów w porównaniu z nominacjami innych urzędników daje rezultaty, że o ile normalnie pewna ilość urzędów mimo, że dane etaty są przewidziane, nie są obsadzone z powodu śmierci lub ustąpienia z zajmowanych stanowisk, to o ile normalnie w urzędach ogólno-administracyjnych Ministerstwo Skarbu już zgóry czy to będzie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, czy Ito Robót Publicznych, czy to będzie jakiekolwiek inne Ministerstwo, 3% przewidzianych budżetem pieniędzy na opłacenie uposażeń nie daje Ministerstwu, bo zgóry statystycznie jest obliczone, że 3% urzędników nie urzęduje, to w dziedzinie sądownictwa dzięki temu, że nominacje sądowe zajmują tak dużo czasu ze względu na ich powagę, ilość faktycznie przyznanych etatów, ale niezapełnionych jest 10%. Otóż jeżeli my nominacje sędziów grodzkich, których jest około 2 tysięcy, skomplikujemy, to te 10% przyznanych etatów, ale nieobsadzonych, możemy tylko powiększyć.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#JanPiłsudski">W dużej ilości przyznanych, lecz nieobsadzonych etatów leży jedna z przyczyn znacznych zaległości nierozstrzygniętych spraw. My myślimy, iż pracuje 3.600 sędziów, tymczasem normalnie 360 etatów jest próżnych. Otóż projekt noweli w zasadzie jest słuszny: stawia wszystkich sędziów narówni, czy to będzie sędzia grodzki, czy sędzia Sądu Najwyższego, ta sama powaga i nominacja będzie taką samą, t. zn. podpisaną przez Prezydenta, ale wzgląd tylko na praktyczny rezultat, a nie dlatego, aby poniżać stanowisko sędziego grodzkiego, był przyczyną dlaczego dotychczasowy system egzystuje, że tylko Minister Sprawiedliwości mianuje sędziów grodzkich i dlaczego ta rzecz pozostała pozostawiona w rozporządzeniu Prezydenta bez zmiany. Z tych samych przyczyn wnosimy o pozostawienie tego starego systemu i prosimy o skreślenie art. 27 noweli i art. 28 i 29, stanowiących skutek zasady przyjętej w art. 27.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Proszę Panów, walka z opóźnianiem się nominacyj, walka z temi wakansami zbyt długo trwającemi toczy się oddawna, a poprostu jest tu pewna trudność, jak p. sprawozdawca się wyraził, tkwiąca w materiale, w którym się pracuje, w oporze tego materiału. Ten opór można zmniejszyć tylko do pewnych granic. To była szczególna troska ustawodawcy w prawie o ustroju sądów powszechnych.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Tutaj zaznaczę, że jeżeli nie pominie się Rady Ministrów, to byłoby około 20 stadjów rozmaitych prac, zanim od chwili wakansu rzecz się zrealizuje objęciem stanowiska przez nominata. Zauważyłem na twarzy jednego z Panów Posłów pewne niedowierzania, więc wyliczę te stad ja.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Tworzy się wakans, prezes konstatuje to i ogłasza konkurs. To jest jedna z czynności, która wymaga kilku dni, nie tylko z powodu referatu prezesa, lecz z powodu potrzeby przesłania do redakcji Dziennika Urzędowego Ministerstwa Sprawiedliwości. Redakcja po kilku dniach drukuje ogłoszenie konkursu z terminem 14 dniowym do składania podań. Trudno określić termin krótszy, ponieważ należy się liczyć z tem, że niejedno podanie musi przejść przez ręce przełożonych, jeżeli kandydat jest z innego okręgu, a nie z okręgu tego samego sądu okręgowego, w którym wakans nastąpił. Potem następuje zgłoszenie się w terminie 14-dniowym kandydatów, następnie w myśl rozporządzenia wykonawczego sporządzenie tabeli, która daje pewien przegląd kandydatów, tabelę musi skontrolować referent, którego wyznacza prezes ż pomiędzy członków kolegjum. To jest drugie stadjum. Następnie narada kolegjum administracyjnego, które przygotowuje rzecz dla zgromadzenia ogólnego.</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(P. Pieracki: Tu jest mowa o sędziach grodzkich, a nie o sędziach okręgowych.)</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Ciągle mówię o sędziach okręgowych.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Oczywiście od tych 20 stad j ów odliczę stad ja eliminowane przy nominacji sędziów grodzkich i wyjdzie na to, o czem mówił p. poseł Piłsudski, pozostanie stadjów 17 albo 18.</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Od kolegjum administracyjnego sprawa nominacyjna przechodzi do zgromadzenia ogólnego, potem następuje praca prezesa, która wymaga jednak pewnego czasu dlatego, że stosownie do wyników głosowania, stosownie do dyskusji trzeba ułożyć ten szemat tych trzech, przedstawić go sądowi wyższemu, to jest sądowi apelacyjnemu, względnie Sądowi Najwyższemu. Tam jest znowu referent, który tę samą pracę przerabia, którą przerabiał referent w pierwszej instancji, tam znowu kolegjum administracyjne, a jak Panowie nie dla ułatwienia i przyśpieszenia tego biegu zrobili także jeszcze zgromadzenie ogólne sądu wyższego, to znowu potem opracowuje prezes, celem przekazania ministrowi, potem jest praca ministerstwa, praca referenta ministerialnego, opracowanie referatu i skierowanie na Radę Ministrów. To jest jedna z najdłuższych dróg, bo znowu w Radzie Ministrów dostaje to referent, który bada pod względem czysto formalnym wszystkie warunki, ale w każdym razie musi przygotować dla Rady Ministrów referat. Po uchwale Rady Ministrów referat przychodzi do kancelarii cywilnej, w kancelarii cywilnej znowu studium tego i ostatecznie przedkłada się rzecz Panu Prezydentowi. Potem odwrotna droga. Następuje kontrasygnata p. Premiera, kontrasygnata w Ministerstwie Sprawiedliwości, potem znowu kieruje się do prezesa sądu apelacyjnego, stąd do prezesa okręgowego. Stamtąd zawiadamianie nominata i wreszcie nominat po pewnym czasie — zastrzeżoną jest w naszej ustawie ustrojowej 14 dni — udaje się na miejsce.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">Przy sędziach grodzkich procedura byłaby krótsza, kolegia administracyjne i zgromadzenia od padłyby, procedura zmniejszyłaby się o cztery pozycje.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#komentarz">(P. Pieracki: To bardzo mało!)</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#ProkuratorSąduNajwyższegoKuczyński">To jest dlatego niedużo, że równocześnie przybywa inna forma pracy prezesa okręgowego i apelacyjnego, bo jednak gdy instancje zbiorowe odpadają, na ich miejsce trzeba było powołać coś innego. Prezes tak samo pracuje, jak i kolegjum, pracuje przy pomocy referenta i nie będzie mógł sam materiału uporządkować i załatwić. Cała rzecz jest przydłużona. Dlaczego nam tak bardzo o skrócenie trybu nominacyjnego sędziów grodzkich chodzi? — bo Panowie wiedzą, że w sądach grodzkich jest duża trudność o zabezpieczenie zastępstwa i przewidujemy przez długie jeszcze lata, że będziemy mieli skład sądów jednoosobowy. Są wysiłki wyszukiwania sędziów-zastępców, wysyłania ich do sądów w małych miasteczkach, lecz sędziowie wogóle, a zwłaszcza z miast, gdzie jest siedziba sądu okręgowego nie mają żadnej chęci pójść na takie zastępstwa, uważając to za szczególnie uciążliwe. I to proszę Panów w noweli, wprowadzającej nominację prezydentowską, w miejsce ministerialnej robi się wszystko dla pewnego, tylko, że tak powiem, „namaszczenia” danego sędziego, bo zupełnie chyba jest iluzoryczną rzeczą, ażeby Pan Prezydent mógł podstawy nominacyjne badać co do sędziów grodzkich. Jeżeli propozycje nominacyjne sędziowskie przechodzą przez Radę Ministrów, lub przez kontrasygnatę premiera, ma to pewne znaczenie, bo chodzi o wyższe stanowiska; mogą być zainteresowane wyższe władze tem, kogo zamianować, ale tutaj ostatecznie rzecz musi się oprzeć na tem, co zrobił prezes sądu, na tem, co zrobił Minister — więc ta przyczepka jest rzeczą zupełnie bezcelową ze stanowiska celowości. Nie możemy przecież uważać za pomnażanie władzy Prezydenta zawalanie go takiemi rzeczami, takiemi masowemi nominacjami sędziów grodzkich. Żaden rzeczowy motyw za tem nie przemawia, a sądzę, że nie akt nominacyjny podniesie znaczenie sędziego, tylko jego wiedza, jego powaga osobista, należyty przezeń wymiar sprawiedliwości, i wreszcie, jeżeli o to chodzi, jego stanowisko społeczne, „Jakie się może łączy także z odpowiedniem uposażeniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#IgnacyDaszyński">Pan pos. Lieberman, jako sprawozdawca, ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#HermanLieberman">Kilka słów obciąłem powiedzieć. Dowiedzieliśmy się z przemówienia p. przedstawiciela Rządu i p. Podoskiego, jak to nie jest dobrze, gdy się zbyt wielką władzę skupia w rękach Prezydenta, albowiem wykazano nam, jak to opóźnia bieg spraw, gdy za dużo Prezydent ma do czynienia. Ale proszę Panów, twierdzenie, że w tym wypadku specjalnie Prezydenta trzeba wypuścić z gry, nie jest oparte na słusznych motywach.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#HermanLieberman">Sędzia grodzki jest tym sędzią, który najwięcej styka się z ludem bezpośrednio, najwięcej z ludem wiejskim i robotnikami ma do czynienia. Nie rozumiem, dlaczego ten sędzia ma być specjalnie pozbawiony tej powagi, jaką daje sędziemu akt nominacji, dokonanej przez Prezydenta. Z tego strachu, jak się p. przedstawiciel Rządu wyraził, przed tem obciążeniem Prezydenta, z tego lęku wydawałoby się, że ten Prezydent ma obsadzić wszystkich sędziów grodzkich. Tymczasem wszystkie te urzędy są obsadzone, tylko chodzi o nominację od wypadku do wypadku. W kolejnych wypadkach, które będą w przyszłości, będą przychodziły nominacje, ale nie masowe, proszę Panów, tylko jednostkowe — od wypadku do wypadku. Więc nie widzę powodu, żeby odstępować od zasady, zawartej w projekcie konstytucyjnym, który podpisał p. Podoski, że nominacja wszystkich sędziów ma się odbywać przez Prezydenta.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#komentarz">(P. Podoski: Tu jest zastrzeżenie)</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#HermanLieberman">Ale zasada dla wszystkich. Czyż nie? Prezes mianuje sędziów. Jest taka zasada, podpisał Pan.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#komentarz">(P. Podoski: Tak.)</u>
<u xml:id="u-64.5" who="#HermanLieberman">Nie widzę żadnego powodu, ażeby nie uczynić zadość i życzeniu ludności i życzeniu sędziów. Nie może być między sędziami kilku kategoryj, tak żeby jedni mieli powagę nominacji Prezydenta za sobą, a ten najniższy tej powagi nominacji Prezydenta by nie miał, tylko byłby nominowany przez ministra, a wiemy, że minister to jest czynnik, który przepływa, zależy od różnych koniunktur politycznych. Dlatego uważam, że zmiana, uczyniona przez komisję, jest uzasadniona.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie miałem zamiaru w tej dyskusji szczegółowej zabierać głosu, ale chciałbym, żeby jednak ta dyskusja, która się tutaj toczy, toczyła się naprawdę w ramach, ściśle związanych z istotnemi momentami, składającemi się na pojęcie danej kwestii, która jest rozważana, Nie można tak sprawy traktować i w dyskusji, prowadzonej czy nad Konstytucją, czy nad czemś innem, mieszać rzeczy, które są bardzo jeszcze dalekie od zrealizowania, z rzeczami, które mogą być zrealizowane w najbliższym czasie.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Kwest ja, czy Prezydent będzie obciążony czy nie obciążony jest obojętna, to niema wpływu. Rozszerzenie wpływów Prezydenta nie polega na tem, żeby kancelarią cywilna miała wielką statystykę wpływów, może być niewiele aktów przekazywanych Prezydentowi, ale za to bardzo istotnych. A mogą być akty bez znaczenia, robiące dużą statystykę.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Jeżeli o to walczymy, to dlatego, że uważam, że nowy dekret musi, wobec znanych braków naszego sądownictwa, polegających na tem, że w sądownictwie naszem toczą się sprawy bardzo długo, dążyć również do usprawnienia. Ta rzecz, o której się w chwili obecnej mówi, żeby sędziowie pokoju byli mianowani przez Ministra Sprawiedliwości, a nie przez p. Prezydenta Rzeczypospolitej, jest tylko realizowaniem tego dążenia do usprawnienia. Nie chodzi o to, czy Prezydent Rzeczypospolitej będzie miał więcej czy mniej tych rzeczy, tylko o to, że, jeżeli trzeba, żeby przez jeszcze jedną fazę przechodził dany akt, to to wpłynie na przedłużenie sprawy, a to jest szczególnie dotkliwe. Nie chodzi o to, czy będzie dużo tych sędziów, czy mało, tylko jest to szczególnie dotkliwe dla sądów pokoju dlatego, że są to małe okręgi, w których jest po jednym sędzim, i dlatego, jeżeli na miejsce ustępującego sędziego, jedynego w danym okręgu, ma przypaść nowy sędzia po kilku miesiącach., to się nazbiera dużo spraw i to stwarza wielką trudność. Dlatego nasze dążenie, żeby uprościć formę załatwiania tych rzeczy, jest zupełnie słuszne.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#IgnacyDaszyński">Przerywam dyskusję. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie działalności Departamentu Politycznego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Korneckiego i kol. z Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego wydatkowania funduszów samorządu powiatowego przez starostę Gadomskiego w Pułtusku.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Chwalińskiego i kol. z klubu P S. L. „Piast” do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawnego egzekwowania i niewłaściwego pokwitowania pobranego podatku obrotowego przez egzekutora podatkowego p. Cieślewicza z Wielunia.</u>
<u xml:id="u-68.4" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Roji i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie obsadzenia księgarni pocztowej w Zakopanem.</u>
<u xml:id="u-68.5" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Roji i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, Skarbu, Pracy i Opieki Społecznej oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie zarządzenia dodatkowej rejestracji inwalidzkiej.</u>
<u xml:id="u-68.6" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Boguckiego i tow, z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprawnego pobierania opłat targowych przez zarządy miast w Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-68.7" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Zerbego i kol. do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie niewydania adresatowi przez urząd pocztowy w Białymstoku przesyłek pocztowych i w sprawie niesłusznego nałożenia i ściągania składowego za wspomniane przesyłki przez urząd pocztowy w Łodzi, Interpelacja p. Łosia i kol. z klubu Pi S, L. „Piast” do p.p. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Skarbu w sprawie sfałszowania kupna i sprzedaży majątku Zabłudów przez spółkę „Silvexport” i powstałych skutkiem tego strat dla Skarbu Państwa i samorządu powiatowego i gminnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#IgnacyDaszyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów, Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami co do przesłania do komisyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#JanKornecki">Wniosek p. Putka i tow. z klubu „Wyzwolenie” wraz z projektem ustawy w sprawie zwolnienia powiatów samorządowych oraz gmin wiejskich i miejskich, tudzież organów władz szkolnych od obowiązku sprawienia nowych pieczęci — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#JanKornecki">Wniosek p. Putka i tow. z klubu „Wyzwolenie” z projektem ustawy, uzupełniającej rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o postępowaniu przymusowem w administracji — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#JanKornecki">Wniosek p. Potoczka i kol. z klubu P. S, L. „Piast” w sprawie uregulowania spłat i wykreślenia z hipotek właścicieli długów, zaciągniętych w b. Krajowej Komisji dla włości rentowych we Lwowie — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#JanKornecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1927 r. (Dz. U. R. P. Nr. 106, poz. 911) o ubezpieczeniu pracowników umysłowych — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#JanKornecki">Wniosek p. Jarosza i kol. z klubu B. B. W. R. w sprawie przyjścia z pomocą ludności rolniczej, dotkniętej klęską mrozów w zimie bieżącego roku — do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#JanKornecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie doraźnej pomocy Rządu dla ludności rolniczej z powodu wielkich szkód wywołanych na wsi niebywałemi mrozami tegorocznej zimy — do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#JanKornecki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie religijnych zajść we wsi Żabcze, pow. łuckiego, woj. wołyńskiego — do Komisji Administracyjnej.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#JanKornecki">Wniosek p. Krzyżanowskiego i kol. z Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany ustawy z dnia 11 grudnia 1924 r. o przyznawaniu darów z łaski (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 2, poz. 12 z roku 1925) — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-70.8" who="#JanKornecki">Wniosek p. Dziducha i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego w sprawie zmiany niektórych przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 czerwca 1927 r. o zagospodarowaniu lasów, nie stanowiących własności Państwa (Dz. U. Rz. P. Nr, 57, poz. 504) — do Komisji Rolnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#IgnacyDaszyński">Następne posiedzenie proponuję odbyć w piątek o godz. 3 po pot z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#IgnacyDaszyński">1. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu, podpisanego w Moskwie dnia 9 lutego 1929 r. pomiędzy Republiką Estońską, Republiką Łotewską, Rzeczpospolitą Polską, Królestwem Rumunji i Z w. S. R. R. o niezwłocznem wprowadzeniu w życie w stosunkach pomiędzy powyższemi państwami Traktatu Przeciwwojennego, podpisanego w Paryżu dnia 27 sierpnia 1928 r, (Druk Nr. 484).</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#IgnacyDaszyński">2. Pierwsze czytanie projektu ustawy o popieraniu budowy tanich mieszkań. (Druk Nr. 483).</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#IgnacyDaszyński">3. Pierwsze czytanie projektu ustawy o ubezpieczeniu społecznem. (Druk Nr. 487).</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#IgnacyDaszyński">4, Pierwsze czytanie projektu ustawy, zmieniającej art. 5 i 38 ustawy z dnia 18. VI.1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. (Druk Nr. 486).</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#IgnacyDaszyński">5. Pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie udzielenia zezwolenia na obciążenie nieruchomego majątku państwowego, oddanie w zarząd i użytkowanie przedsiębiorstwu państwowemu naftowemu pod nazwą „Polmin” — Państwowa Fabryka Olejów Mineralnych. (Druk Nr. 485).</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#IgnacyDaszyński">6. Pierwsze czytanie projektu ustawy o uregulowaniu stanu hipotecznego nieruchomości, oddanych w toku parcelacji w posiadanie nabywców, na obszarze województw: krakowskiego, lwowskiego, Stanisławskiego i tarnopolskiego. (Druk. Nr. 488).</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#IgnacyDaszyński">7. Dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem posła Walerego Sławka i kol. z klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy konstytucyjnej w trybie, przewidzianym dla jej rewizji. (Druk. Nr. 444).</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#IgnacyDaszyński">8. Dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Prawniczej o wnioskach Klubów: Zw. P. P. S. z 24 kwietnia 1928 r. (druk Nr. 42), Narodowego z 31 października 1928 r. (druk Nr. 250j, „Wyzwolenie” z 5 grudnia 1928 r. (druk Nr. 340) i Stronnictwa Chłopskiego z 14 grudnia 1928 r. (druk Nr. 367), zmierzających do zmiany licznych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. Rz. P. z r. 1928 Nr. 12, poz. 93). Głosowanie, (Druk Nr. 4031. Referent p. dr. H. Lieberman.</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#IgnacyDaszyński">Zwracam uwagę, że na piątkowem posiedzeniu przy punkcie 8 jest już możliwe głosowanie w drugiem czytaniu. Prosiłbym zatem liczyć się z tą okolicznością.</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#IgnacyDaszyński">W końcu proszę, ażeby Wysoka Izba zgodziła się na to, że materiały i druki będą dostarczone do porządku dziennego dopiero jutro, chociaż regulamin właściwie wymaga dostarczenia ich na 48 godzin naprzód. Chodzi tutaj głównie o pierwsze czytania ustaw.</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Nie wszystkie druki doręcza się.)</u>
<u xml:id="u-71.12" who="#IgnacyDaszyński">Proszę reklamować, w każdym razie kancelaria odpowie zupełnie swojemu obowiązkowi.</u>
<u xml:id="u-71.13" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę innych propozycyj. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>