text_structure.xml 456 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 45 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 46 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Urbański i Zygmunt Piotrowski. Listę mówców prowadzi p. Zygmunt Piotrowski.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Karau, Niedźwiecki, Wiśniewski i Ziemniak.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzielam urlopu posłom: Felicjanowi Lechnickiemu, Noskowi z P. S. L. „Piast” i Płoszajczakowi na 1 dzień, Tomaszowi Koterowi, Łakocie, Tempce i Stanisławowi Wojtowiczowi na 2 dni, Henrykowi Bitnerowi na 3 dni, Aleksandrowi Dębskiemu, Chwalińskiemu i Szlachcińskiemu na 4 dni, Sawickiemu na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Staganowicz na 9 dni, Ma ciesz a zaś na 1 miesiąc. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie projektu ustawy o ratyfikacji międzynarodowego traktatu przeciwwojennego, podpisanego w Paryżu dnia 27 sierpnia 1928 r. (druki nr. 404 i 430).</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Referent p. Loewenherz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#HenrykLoewenherz">Wysoki Sejmie! Wojna światowa pochłonęła 13 mil jonów zabitych na polu walk; 20 milj. ludzi jako kaleki postradało zdrowie i siły; 9 milj. sierot, 5 milj. wdów opłakuje swych najbliższych. Koszty wojny wyniosły przeszło 3 biliony i kilkaset miliardów złotych. Przez długi szereg dni, tygodni, miesięcy i lat niszczono życie ludzkie, niszczono zdrowie plony, dobytek, puszczano z dymem chaty, wsie, miasta i kraje, w zimnych głębiach mórz zatapiano okręty, żywność i ludzi, zapełniano więzienia. Walczono na lądzie, na morzu, w głębi mórz i w powietrzu. Wytrącono ludzkość z życia rodzinnego i wtrącono ją w przepaść nienawiści i mordu.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#HenrykLoewenherz">Cóż dziwnego, że wśród tych hekatomb ofiar, z czeluści dantejskiego piekła — ludzkość zrazu nieśmiało, a potem głośniej i coraz donioślej wołała, że pokój, okupiony takiemi ofiarami, musi być trwały. I tak dzięki wielkim wysiłkom całej ludzkości i dzięki energii i zapałowi szlachetnego człowieka, Wilsona, powstała Liga Narodów, pierwsza w dziejach świata organizacja pokoju. Istnienie Ligi oddało znaczne usługi pokojowi, zapobiegło niejednej katastrofie. Ale idee ludzkości nie skrystalizowały się jeszcze w czynie potępienia wojny. Liga Narodów, organizując pokój i utrudniając wojny, uznaje jednak kilka rodzajów wojen zaczepnych, jako wojen legalnych. Postanowienia Ligi, sankcje i gwarancje wymagają jeszcze dalszego wydatnego rozwoju. Na terenie Ligi czyniono niejedną próbę w tym kierunku, ale próby te jednak nie udawały się. Poszczególne narody bowiem tak obawiały się wojny, iż nie chciały zaciągać żadnych zobowiązań, któreby je ewentualnie w nowe wojny wciągnąć mogły. Po nieudanych usiłowaniach, po zawodzie, jaki sprawił -szereg bezskutecznych konferencyj, opanowało ludzkość zwątpienie. Wówczas, a było to we wrześniu 1927 r„ wystąpiła Polska z propozycją zawarcia powszechnego paktu, potępiającego bezwarunkowo wojnę i nakazującego załatwianie wszelkich sporów pomiędzy państwami jedynie środkami pokojowemi. Ale już w przedwstępnych rozmowach okazało się jednak, że niektórzy członkowie Ligi Narodów nie godzą się na zawarcie wiążącego paktu. Wówczas Polska, uważając jednomyślną uroczystą manifestację woli pokojowej ze strony wszystkich członków Ligi za doniosłe wydarzenie w rozwoju myśli pokojowej, zmodyfikowała swój wniosek w kierunku zmiany paktu na deklarację, złagodzoną w ten sposób, ażeby zakazać uciekania się do wojny i ograniczenia się do wojen o charakterze obronnym. Rezolucję polską uchwalono 24 września 1927 r. na zgromadzeniu Ligi Narodów jednogłośnie i uroczyście w głosowaniu imiennem.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#HenrykLoewenherz">Rezolucja piętnuje wojnę zaczepną, jako zbrodnię międzynarodową. W ten sposób zrzuca ją z piedestału, na którym od wieków stawiała ją ludzkość, z piedestału szczytnej instytucji, której przypisywano od wieków charakter i pochodzenie boskie. W miejsce wieńca laurowego nakłada na czoło napastnika stygmat hańby i zbrodni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#HenrykLoewenherz">Rezolucja zawiera dwie wielkie zasady:</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#HenrykLoewenherz">1) wojna nie powinna nigdy służyć jako środek do załatwiania sporów międzynarodowych; wszelka wojna zaczepna jest wzbroniona i stanowi zbrodnię międzynarodową,</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#HenrykLoewenherz">2) wszelkie środki pokojowe winny być używane dla załatwiania powstałych między państwami sporów, bez względu na ich pochodzenie.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#HenrykLoewenherz">W trzy miesiące później, dnia 28 grudnia 1927 r., sekretarz stanu Kellog, imieniem rządu Stanów Zjednoczonych, proponuje rządowi francuskiemu połączenie starań, celem doprowadzenia do powszechnego paktu, potępiającego wojnę i nakazującego załatwianie wszelkich sporów na drodze pokojowej. Nastąpiła wymiana zdań naprzód między Stanami Zjednoczonemi a Francją, a potem między nimi i późniejszymi sygnatariuszami paktu, do których należała i Polska. Kellog w przemówieniu interpretował i wyjaśnił swoje propozycje. Dzięki inicjatywie Ameryki i Francji, dnia 27 sierpnia 1928 r. pierwotni sygnatariusze podpisują pakt Kelloga, czyli t. zw. pakt paryski, ponieważ podpisany został w Paryżu.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#HenrykLoewenherz">Pakt Kelloga jest niemal identyczny z pierwotną propozycją Polski zawarcia paktu i bardzo zbliżony do uchwalonej rezolucji dnia 24 września 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#HenrykLoewenherz">Dla porównania obu tekstów tych krótkich uchwał, względnie paktów, pozwolę sobie je odczytać.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#HenrykLoewenherz">Tekst wniosku polskiego, przyjęty przez VIII Zgromadzenie Ligi Narodów 24 września 1927 r. brzmi:</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#HenrykLoewenherz">„Zgromadzenie, uznając solidarność, która łączy społeczność międzynarodową; ożywione niezłomną wolą zapewnienia pokoju powszechnego, stwierdzając, że wojna zaczepna nie powinna nigdy służyć jako środek do załatwiania sporów między państwami i że z tego powodu stanowi on zbrodnię międzynarodową; uważając, że uroczyste wyrzeczenie się wszelkiej wojny zaczepnej może stworzyć atmosferę pojednania, sprzyjającą postępowi prac, podjętych w celu rozbrojenia, oświadcza:</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#HenrykLoewenherz">1) Wszelka wojna zaczepna jest i pozostaje wzbronioną;</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#HenrykLoewenherz">2) wszelkie środki pokojowe po winne być użyte do załatwiania sporów, bez względu na ich rodzaj, któreby powstały między państwami.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#HenrykLoewenherz">Zgromadzenie oświadcza, że jest obowiązkiem państw — Członków Ligi Narodów zastosować się do tych dwóch zasad:</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#HenrykLoewenherz">Tekst paktu Kelloga brzmi w skróceniu:</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#HenrykLoewenherz">„Mając głębokie poczucie ciążącego na nich uroczystego obowiązku rozwijania dobrobytu ludzkości;</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#HenrykLoewenherz">Przekonani, że nadeszła chwila przystąpienia do otwartego wyrzeczenia się wojny, jako narzędzia polityki narodowej, dla utrwalenia stosunków pokojowych i przyjaznych, istniejących obecnie między ich ludami;</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#HenrykLoewenherz">Przekonani, że do wszelkich zmian w ich wzajemnych stosunkach powinno się dążyć wyłącznie zapomocą środków pokojowych i urzeczywistniać je w porządku i pokoju, oraz że każde mocarstwo podpisujące, któreby odtąd starało się rozwijać swoje interesy narodowe, uciekając się do wojny, będzie musiało być pozbawione korzyści traktatu niniejszego;</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#HenrykLoewenherz">Mając nadzieję, że, zachęcone ich przykładem, wszystkie inne narody świata przyłączą się do tych wysiłków humanitarnych i przez przystąpienie do traktatu niniejszego, skoro tylko uzyska on moc obowiązującą, udostępnią swoim ludom korzystanie z jego dobroczynnych postanowień, łącząc w ten sposób narody cywilizowane świata we wspólnem wyrzeczeniu się wojny jako narzędzia ich polityki narodowej;</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#HenrykLoewenherz">Postanowili zawrzeć Traktat”</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#HenrykLoewenherz">Odczytam tylko pierwsze dwa artykuły;</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#HenrykLoewenherz">Artykuł I.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#HenrykLoewenherz">„Wysokie Strony Umawiające się oświadczają uroczyście imieniem Swoich ludów, że potępiają uciekanie się do wojny celem uregulowania sporów międzynarodowych i wyrzekają się jej jako narzędzia polityki narodowej w ich wzajemnych stosunkach”.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#HenrykLoewenherz">Artykuł II.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#HenrykLoewenherz">„Wysokie Strony Umawiające się uznają, że załatwianie i rozstrzyganie wszystkich sporów i konfliktów jakiejkolwiek natury i jakiegokolwiek pochodzenia, które mogłyby pozostać między niemi, winno być osiągane jedynie zapomocą środków pokojowych”. Z porównania tych dwóch tekstów widać, jak bardzo one są zbliżone do siebie.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#HenrykLoewenherz">Interpretację paktu Kelloga znajdzie Wysoki Sejm w rozdanem sprawozdaniu Komisji Spraw Zagranicznych, druk nr. 430. Powołuję się na nie w całości, więc nie będę go powtarzał.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#HenrykLoewenherz">Pakt jest dokumentem prawnym, wiążącym obie strony. Można zarzucić, że jest dokumentem o charakterze jedynie moralnym, nie zawierającym ani sankcyj, ani gwarancyj i wskutek tego nie stwarzającym bezpieczeństwa; że jest szlachetnem zapewnieniem o pokoju, ale nie jest jeszcze realnem zapewnieniem pokoju. Zarzut ten jest słuszny i Kellog sam powiada, że nie łudzi się, aby obecnie już powstała era pokoju światowego. Ale ten charakter moralny łączy się z konsekwencjami praktycznemu Nie tak łatwo zdecyduje się ktoś uznać pakt powszechny za bezwartościowy świstek papieru. Nie tak łatwo zdecyduje się ktoś narazić się opinii świata i rozpocząć wojnę z piętnem zbrodniarza na czole, wywołującego zbrodnię międzynarodową, zbrodnię stojącą poza nawiasem moralności i poza nawiasem prawa, wojnę, która stoi poza nawiasem koncepcji, dopuszczającej wojnę jako normalny, legalny środek polityki narodowej. Pozbawienie wojny zaczepnej charakteru legalnego, napiętnowanie jej jako zbrodni wyrobi z czasem nowe pojęcia, nową psychikę ludów, psychikę do głębi przeciwwojenną, wyrobi zrozumienie, że zabór i wojna zaczepna są czemś równie karygodnem, jak świętem jest prawo obrony, że są czemś tak niedopuszczalnem, jak niedopuszczalnym jest między ludźmi poszczególnymi rabunek lub mord.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#HenrykLoewenherz">Decydującą wagę nadaje paktowi ta okoliczność, że to Stany Zjednoczone zainicjowały, przeprowadziły i ratyfikowały go. Okoliczność ta obowiązuje i wiąże. Prezydent Stanów Zjednoczonych Coolidge powiedział, że pakt nie jest zwykłym gestem moralnym, ale formułą dyplomacji praktycznej, która pozwala Stanom Zjednoczonym przyłączyć się do innych mocarstw, dbających o pokój i cywilizację i zmienia sytuację Stanów Zjednoczonych w świecie. Odtąd, mówi on, nie będą czekali na początek wojny, żeby przyjść nas zapytać, jaką będzie nasza polityka i żeby próbować wpływać na nasze postanowienia. Zaraz od początku kryzysu będzie wiadomo, gdzie my się znajdziemy. Oświadczenie to ma doniosłość olbrzymią. Pakt Kelloga nie stwarza jeszcze budynku pokoju, ale osusza z bagien wiekowych przesądów grunt, na którym budynek ma stanąć. Sądzę, że dziwne pojęcie życzliwej neutralności w stosunku do napastnika będzie odtąd należało do przeszłości.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#HenrykLoewenherz">Powiększa znaczenie paktu także ta okoliczność, że obejmuje on niejedno państwo, które do Ligi Narodów nie należy i w ten sposób rozszerza krąg czynników współpracujących solidarnie nad utrwaleniem pokoju. Pakt Kelloga wzmacnia i pogłębia pokojową działalność Ligi Narodów i dodaje jej mocy. Kolaborując z nią faktycznie, powiększa nadzieje zwycięstwa idei pokoju i stanowi jedno z największych wydarzeń na żmudnej drodze ku urzeczywistnieniu pokoju międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#HenrykLoewenherz">Ostatnia wojna pochłonęła 13 milionów ludzi, ale te katastrofalne skutki są niczem w porównaniu z grozą przyszłej wojny, gdy wielkie wynalazki, które powinny się stać dobrodziejstwem ludzkości, umożliwią wytruwanie całych krajów, milionów ludności, nie widzącej przeciwnika, nie mogącej się ochronić i nie mogącej się bronić. Wspomnienia ostatniej wojny i obraz przyszłej wojny wzmocnią starania całej ludzkości o pokój i bezpieczeństwo świata. Wielkie dążenia zbliżają narody i łączą je solidarnością współpracy, wspólnych wysiłków i wspólnych celów.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#HenrykLoewenherz">Polska, będąca państwem par excellence pokojowem, kroczy w pierwszym szeregu tych, którzy zawierając pakt, rozpoczynają nowy etap na długiej i żmudnej drodze ku realizacji pokoju i bezpieczeństwa. Niemal wszędzie na całym świecie rozbrzmiewa równocześnie głos pokoju i na potężnej wysłany fali rozchodzi się po całej atmosferze, okalającej kulę ziemską i trafia do serc całej ludzkości. W tej harmonii jasno i wyraźnie wybija się czysty głos Polski, tradycyjnie walczącej o pokój i sprawiedliwość.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#HenrykLoewenherz">Uchwalając wniosek komisji, uczestniczymy czynnie i wydatnie, wspólnie i niemal równocześnie z innemi narodami w wielkiem dziele przeciwko wojnie, w dziele walki o podstawy pokoju i bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#HenrykLoewenherz">Proszę Wysoki Sejm, aby raczył uchwalić wniosek Komisji Spraw Zagranicznych w sprawie paktu, który słusznie szczyci się nazwą przeciwwojennego.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">P. Minister Spraw Zagranicznych ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Wysoka Izbo! Przedstawiając Wysokiej Izbie do ratyfikacji umowę antywojenną, zawartą w Paryżu między 14 państwami dn. 27 sierpnia 1928 r., cieszę się z możności podkreślenia wielkiego znaczenia tego faktu w dziele konsolidacji pokoju i stosunków międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Chociaż podpisane w Paryżu artykuły nie zawierają bliższych precyzyj ani określeń, ograniczając się do wykluczenia pomiędzy sygnatariuszami wojny, jako narzędzia polityki narodowej, to jednak znaczenie paktu jest bardzo duże już choćby z tego względu, że wielka republika amerykańska — Stany Zjednoczone — dzieło to w ostatecznej jego formie przeprowadziła, dając tem samem swoje moralne poparcie dążnościom pokojowym i stabilizacyjnym Europy. Znaczenie tego faktu jest zbyt oczywistem, abym potrzebował je podkreślać.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Propozycja więc, pierwotnie uczyniona przez p. Brianda w imieniu Francji rządowi amerykańskiemu, została w ten sposób w życie wprowadzoną. Nie mogę też nie zaznaczyć, że udział w tym zbiorowym akcie imperium brytyjskiego specjalną mu nadaje wszechstronność i wagę.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Polska przez wniosek swój na Zgromadzeniu Ligi Narodów we wrześniu 1927 r. zawarcia ogólnego paktu o nieagresji rzuciła pierwszą myśl tego dzieła, które w tak niedługim czasie miało znaleźć pełne swoje urzeczywistnienie.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Pakt paryski, jak wiadomo, nie przewiduje określonych sankcyj przeciw napadającemu. Niemniej istnieje w nim faktycznie sankcja poważna, wynikająca z tego, że winny agresji ipso facto pozbawia się korzyści z paktu wynikających i żadnego pośredniego lub bezpośredniego poparcia od jego sygnatariuszy spodziewać się nie może.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Ten warunek jeszcze bardziej wzmacnia znaczenie paktu jako czynnika konsolidacji istniejących stosunków pokojowych i czyni, że jest on zgodnym z istniejącemi naszemi zobowiązaniami międzynarodowemi, których cele są, jak wiadomo, zawsze obronne i dążące do stabilizacji pokoju na podstawie istniejących traktatów.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">To też Rząd polski, otrzymawszy od rządu Stanów Zjednoczonych zaproszenie przystąpienia do grona pierwotnych sygnatariuszy, mógł wyrazić w odpowiedzi swoją zgodę, zaznaczając w odnośnej swej nocie, że pakt nie narusza ani prawa do samoobrony, ani zobowiązań naszych, wynikających z udziału naszego w pakcie Ligi Narodów i z innych naszych traktatów międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Fakt, że Rząd polski zaproszony został do grona pierwotnych sygnatariuszy paktu, dowodzi, że rola i dążności Polski, jako czynnika pokojowego, coraz lepiej są rozumiane, oraz, że konieczność jego czynnego współudziału tam, gdzie chodzi o dalsze utrwalenie stosunków pokojowych, jest już — można powiedzieć — ogólnie uznaną.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Ostatnio rząd sowiecki, który zgłosił swój akces do paktu paryskiego, zwrócił się do Rządu polskiego z propozycją, aby pakt ten wszedł w życie między Związkiem Socjalistycznych Republik a Polską i ewentualnie jego sąsiadami, nawet wcześniej, niż to może nastąpić na mocy paktu paryskiego, który dla wejścia w życie wymaga ratyfikacji przez wszystkich pierwotnych sygnatariuszy. Nie mieliśmy zastrzeżeń przeciwko takiemu wcześniejszemu wprowadzeniu paktu w życie w Europie wschodniej, widząc w tego rodzaju inicjatywie jeszcze jeden dowód konsolidacji pokoju. Upewniwszy się więc, iż ze strony innych pierwotnych sygnatariuszy również niema obiekcyj w tym kierunku, przeprowadziliśmy odnośne rokowania, których celem było umożliwienie wszystkim zachodnim sąsiadom Związku Socjalistycznych Republik, a więc Rumunii, Finlandii, Estonii i Łotwie udziału, względnie akcesu do tego protokółu. Cel ten został osiągnięty i obecnie jesteśmy w przededniu podpisania tego aktu w Moskwie, wspólnie z Rumun ją, przy pozostawieniu możności innym państwom, któreby sobie tego życzyły, bądź to wspólnego z nami podpisania, bądź to akcesu do protokółu. Wybór sposobu przyłączenia się do paktu pozostaje oczywiście w całości w ręku tych państw.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Nam chodziło jedynie o uzyskanie dla wszystkich sąsiadów Rosji równego ich z nami i Związkiem S. R. R. w tej sprawie traktowania. Ten cel nasz osiągnęliśmy. Nie mieliśmy nigdy jednak zamiaru zmuszać lub też czemkolwiek wpływać na inne państwa, aby takie a nie inne w sprawie tej zajęły stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#MinisterSprawZagranicznychZaleski">Protokół ten będę miał zaszczyt przedstawić do ratyfikacji niezwłocznie po jego podpisaniu. Jeżeli dziś o nim mówię, to dlatego, iż jest on ściśle z paktem Kelloga związany, gdyż ma na celu jedynie wcześniejsze wprowadzenie go w życie na Wschodzie Europy, a znaczenie jego upada z chwilą wejścia w życie samego paktu paryskiego, Można może powiedzieć, że wobec faktu, iż sam pakt Kelloga wejdzie w życie prawdopodobnie w bliskiej przyszłości, to protokół, wprowadzający go zaraz, jest zbyteczny. Może tak być. Nie wiemy, kiedy pakt Kelloga stanie się prawem. Zgadzając się na propozycję Sowietów, Rząd polski chciał zadokumentować, że każda akcja, zmierzająca do utrwalenia pokoju, zawsze będzie przezeń potraktowana przychylnie. W szczególności cieszy mnie fakt, iż mogliśmy to zadokumentować w stosunku do naszego sąsiada wschodniego, który tym sposobem uzyska jeszcze jedną gwarancję, iż pomawianie Polski o jakiekolwiek kroki zaborcze w stosunku do któregokolwiek z sąsiadów naszych jest zupełnie bezpodstawne. Mam nadzieję, że pakt ten ułatwi dalsze pogłębianie stosunków naszych ze Związkiem S. R. R, Dalszych wyjaśnień w tej sprawie udzielę Wysokiej Izbie w chwili przedstawienia jej protokółu moskiewskiego, a teraz proszę o wyrażenie zgody na ratyfikacje samego paktu paryskiego.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Do głosu nikt się więcej nie zapisał. Rozprawa zamknięta, Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali ustawę en bloc. Nie zgłoszono do niej; żadnych poprawek. Proszę Panów Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy en bloc, ażeby wstali. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(P. Loewenherz: Proszę o trzecie czytanie.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#IgnacyDaszyński">P. sprawozdawca stawia wniosek o trzecie czytanie. Proszę Panów Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, ażeby wstali. Większość. Ustawa została i w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do dalszego ciągu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1929/30 (druk nr 400). Jesteśmy obecnie przy części 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Pan pos. Gwiżdż ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#FeliksGwiżdż">Wysokie Sejmie! Przynajmniej kilka uwag pragnąłbym przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego poświęcić temu działowi, który zamknięty w ramach departamentu kultury i sztuki dopiero w ostatnich czasach, dzięki szczególnej trosce obecnego Rządu, zaczyna się dźwigać, zaczyna, niestety zbyt jeszcze powoli, spełniać swe doniosłe zadania.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#FeliksGwiżdż">Budżet na rok 1929/30 ustala pewne, dość znaczne, podwyżki w tym dziale, ale pozwoliłbym sobie zaapelować zarówno do Wysokiej Izby, jak i do p. Ministra Oświecenia Publicznego, by w przyszłości otoczyli ten dział największego i najwznioślejszego dobra naszego jak najserdeczniejszą opieką. Nie zapominajmy dziś, gdyśmy sarni gospodarzami u siebie, że sztuka polska we wszystkich swych przejawach w najcięższych chwilach narodu była jedyną nieomal ostoją, jedyną strażniczką jego życia i jego nieugiętym, dumnym wodzem, który prowadził pokolenia ku Polsce wolnej i niepodległej.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#FeliksGwiżdż">To też dziś winniśmy tę sztukę narodową otoczyć jak największą pieczą.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#FeliksGwiżdż">Proszę Wysokiej Izby, opieka nasza nad kulturą narodową, nad twórczością artystyczną nie pozostałe we właściwym stosunku do jej przyrodzonej roli. Jeśli po dziesięciu latach niepodległości Państwo nasze nie posiada jeszcze inwentarza skarbów artystyczno-kulturalnych, rozsianych po wszystkich ziemiach Rzeczypospolitej, to jest to niewątpliwie objaw conajmniej smutny, dotkliwie dający się we znaki zarówno polskiej nauce, historii sztuki, jak i wszelkim wysiłkom, zmierzającym do racjonalnego sprawowania opieki nad niemi.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#FeliksGwiżdż">Skromny budżet w tym dziale nie pozwala też na konserwację dzieł sztuki i zabytków, W moich stronach, na Podhalu, Orawie i Spiszu, mamy rzadkie, bezcenne wprost drewniane kościółki, jak w Dębnie, Rabce, Orawce na Orawie, kościółki chylące się do upadku, wymagające troskliwej pieczy — niestety, brak na to funduszów. Muzeum tatrzańskie w Zakopanem walczy stale z brakami, Zwrócono mi też uwagę na konieczność odbudowy kościoła w Stołpcach, znacznej wartości zabytku z XVII wieku, stojącego prawie w ruinie. Względy nie tylko konserwatorskie, lecz i propagandowe (Stołpce leżą na samej granicy sowieckiej) domagają się przystąpienia do restauracji tej kresowej świątyni.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#FeliksGwiżdż">Podobnie należałoby uratować od ostatecznej zagłady drogą wykupu część byłego opactwa cystersów w Sulejowie (woj. kieleckie), pierwszorzędnego zabytku średniowiecznego.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#FeliksGwiżdż">Znikomą jest również suma na zakup dzieł sztuki, jeżeli weźmiemy pod uwagę państwową konieczność urządzenia zbiorów państwowych, np. galerii obrazów (malarstwo polskie), tak w stolicy jak i w gmachach reprezentacyjnych, np. na Wawelu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#FeliksGwiżdż">Wobec ginącej sztuki ludowej obowiązkiem Państwa jest podjąć w najbliższym czasie inwentaryzację i badanie sztuki „ludowej oraz z tem związane specjalne wydawnictwa.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#FeliksGwiżdż">Wiadomo mi, że urzędnicy, pracujący w departamencie kultury i sztuki, artyści, literaci, muzycy, pracujący tam z zapałem, własnym wysiłkiem, własną inicjatywą i poświęceniem dokonali przy minimalnych funduszach wielu bardzo cennych prac, a w tym roku departament zapoczątkowuje wspaniałe wydawnictwo, będące początkiem na wielką skalę pomyślanej inwentaryzacji sztuki ludowej. O doniosłości tego przedsięwzięcia nie potrzebuję tu mówić. Gdy Panowie zobaczycie tom pierwszy tego wydawnictwa, obejmujący sztukę hucułów i budownictwo ludu łowickiego, który wyjdzie w tym roku, przekonacie się naocznie o znaczeniu jego i olbrzymiej roli w kształtowaniu się rozwoju sztuki narodowej.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#FeliksGwiżdż">Tu pragnę zaznaczyć jeszcze, że olbrzymi pęd młodej, odrodzonej wsi polskiej do wyższego poziomu życia duchowego znalazł wprawdzie zrozumienie w departamencie sztuki i kultury, który subwencjonuje związki teatrów ludowych w Warszawie, Lwowie, Krakowie, Toruniu czy Katowicach, subwencje te jednak stanowczo są za niskie. Instytucje te mogą odegrać w życiu wsi pierwszorzędną rolę, mogą przyśpieszyć jej podniesienie kulturalne prędzej, niż jakiekolwiek inne, i dlatego pozwoliłem sobie zwrócić się z prośbą tak do pip. posłów, jak też do Wysokiego Rządu, by otaczali je wyjątkową życzliwością. Wieś potrzebuje swego repertuaru, potrzebuje widowisk o rodzimym charakterze, to jej trzeba dać, na to nie wolno żałować grosza. Życie artystyczne wsi, szczególnie teatr wiejski, to źródło nowych sił, nowych możliwości w sztuce narodowej. Wielką rolę w realizacji tych możliwości może odegrać organizujący się z inicjatywy ministerstwa instytut teatrów ludowych. W końcu nie mogę przemilczeć jeszcze jednej sprawy. Z wiosną ubiegłego roku odbyła się w Warszawie ankieta organizacyj literacko-artystycznych. W ankiecie tej ustalono skromne, bardzo skromne postulaty. Pisarze i artyści polscy, których roli w życiu narodowem nie będę tu przecież podnosił, nieomal wstydliwie wysuwają postulat, podniesiony jeszcze przez Stefana Żeromskiego, powołania do życia Akademii Literackiej, plastycy domagają się Domu Sztuki, a muzycy — Wyższej Uczelni Muzycznej w stolicy. Te sprawy, a zwłaszcza sprawę Akademii Literackiej polecam uwadze p. Ministra i Wysokiej Izby z gorącą prośbą o ruszenie jej z miejsca. Życie polskiego literata zaiste nie polepszyło się zbytnio w niepodległej Polsce. Z 24 stypendiów, jakimi rozporządza na cały świat artystyczny departament kultury i sztuki, sześć przypada na literatów, i to dotychczas po 300, obecnie po 400 złotych miesięcznie. Za 300 czy 400 złotych literat, muzyk czy plastyk może wegetować w kraju, ale jako stypendysta nie może wyjechać na studia zagranicę. Część starszych pisarzy, niezdolnych do pracy, otrzymuje od Rządu jako „dar z łaski” jakieś znikome zasiłki. Te sprawy trzeba uregulować, nie wolno nam wobec tych ludzi, steranych pracą, lub młodych, zapalonych do pracy, tak postępować. Wszakże oni są solą tej ziemi, są chlubą i ozdobą tej Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#FeliksGwiżdż">Uznając w całej pełni troskliwe i celowe wysiłki dotychczasowe Rządu, a w szczególności p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w dziedzinie sztuki i kultury narodowej, przedkładam, niniejsze uwagi tak Wysokiej Izbie, jak i Wysokiemu Rządowi do życzliwego, a może energiczniej życzliwego, niż dotychczas, traktowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#DymitrWełykanowicz">Wysoki Sejmie! Przemawiać nad budżetem' Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego posłowi ukraińskiemu w polskim Sejmie jest rzeczą niezmiernie trudną i przykrą. W debacie budżetowej należałoby się zająć stroną materialną na wydatki, związane z rozwojem szkolnictwa we wszystkich jego działach; należałoby omówić formę i potrzebę podniesienia sił duchowych obywateli; należałoby wzmocnić kapitał duchowy jednostek, słowem należałoby podnieść stopień kultury narodu. Ale patrząc na zagadnienie z tego punktu widzenia, poseł ukraiński w Sejmie polskim znajduje się w bardzo przykrem położeniu, bo staje przed niezwyciężoną zaporą złej woli czynników rządzących, gdyż szkoły ukraińskiej, jako takiej, w Polsce niema.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#DymitrWełykanowicz">Dziesięć lat polskich rządów na ziemiach, zamieszkałych w zwartej masie przez naród ukraiński wystarczyło, alby szkołę ukraińską, zdobytą za panowania niemieckiej Austrii, zupełnie zniweczyć. Tych 10 lat panowania doprowadziło do tego, że dziś niema ani jednej szkółki, którąby można nazwać narodowo-ukraińską. Jaka dziwna etyka: gdy ojcowie kładli swe głowy w dalekich tundrach syberyjskich jako wygnańcy za ukochanie swego narodu, za ukochanie swej mowy ojczystej i kultury narodowej i za walkę właśnie o to dobro narodu, o to serce narodu, jakim jest szkoła narodowa w państwach zaborczych, to już ich synowie zapominają o tej wielkiej walce, a stosują do nas te same metody, jakie do nich stosowali zaborcy.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#DymitrWełykanowicz">Prawda, jest w Polsce Konstytucja, która ma art. 110, zabezpieczający prawa kulturalne narodów, prawo rozwoju kulturalnego dla wszystkich narodów; jednak Konstytucja jest martwą literą. Są też i traktaty międzynarodowe: traktat dnia 28 czerwca 1919 r. w Wersalu art 8 i 9, traktat z 1921 r. w Rydze, lecz ani jednego, ani drugiego w 'Polsce nie stosuje się.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#DymitrWełykanowicz">Ażeby przedstawić Panom stan szkolnictwa, przedstawić, jak rozwija się szkolnictwo wogóle, rzucę krótki rys na wszystkie działy oświaty w Polsce. Zacznę od najmłodszych. U wszystkich narodów zachodnich już małe, 4-letnie dziecko, starają się kształcić w instytucjach państwowych, t. zw. przedszkolach. W Polsce jedynie na ziemiach z pod zaboru pruskiego te przedszkola rozwijają się należycie. Jednak w calem Państwie przedszkoli jest zaledwie 1.430, a w nich kształci się 83.912 dzieci. Nie mogę żądać, ażeby wszystkie szkoły dla tych maluczkich były państwowe. Owszem, należałoby nawet inicjatywę całą zostawić społeczeństwu, a Rząd powinien przychodzić tylko z należytemi subwencjami materialnemi i moralnemi, ażeby te przedszkola postawić na wyższym stopniu. Niema ani jednej takiej szkółki ukraińskiej, na którąby Rząd polski wydał choć grosz.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(P. Jaworska: Subwencje dostają także.)</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#DymitrWełykanowicz">Ani grosza dotychczas nie poszło ani na nasze ochronki, ani na nasze ogródki dziecięce, utrzymywane przez „Ridną Szkołę”.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#DymitrWełykanowicz">Przejdę teraz do najważniejszego działu, jakim jest szkolnictwo powszechne. Szkoła powszechna stanowi u nas podwalinę wykształcenia dziatwy i w 90% na niej kończą swe wychowanie przyszli obywatele. Jednakże w dziale szkół powszechnych są ogromne niedomagania. Specjalnie dla nas Ukraińców pod względem wychowania narodowego szkoły powszechne w Polsce stają się coraz ciemniejszą kartą.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#DymitrWełykanowicz">Już przed 140 laty wielki pedagog świata Jan Henryk Pestalozzi w swoim memoriale do księcia Toskanii Leopolda, późniejszego cesarza Austrii, wyprawie wychowania publicznego miedzy innemi tak pisze: „Każda bez wyjątku jednostka ma prawo do opieki państwa nad „uczłowieczeniem przez wychowanie”. Obowiązkiem państwa jest takie zorganizowanie szkolnictwa, by odpowiadało potrzebie każdej jednostki bez względu na stan, ponadto zabezpieczenie każdej jednostce prawa stanowienia o sobie”. Znowu wielka obywatelka polska Klementyna z Tańskich Hoffmanowa w dziele „O ozdobie umysłu” pisze: „Wielką byłoby korzyścią dla rzetelnej oświaty i moralności kobiet, aby plemię wzrastających Polek rodowitej tylko uczono mowy”. Cały szereg uczonych i kaznodziejów polskich łącznie z Komisją Edukacyjną widzi w nauce w języku ojczystym najgłówniejszy warunek zdobyczy naukowych i 'kultury. Taki wielki umysł z czasów zaborczych jak Józef Dietl (1804–1878, prof. medycyny w Krakowie) w dziele o „Reformie szkół” (1865) pisze: „Język ojczysty po wiekowej walce otrzymał przynależne sobie prawo obywatelstwa we wszystkich szkołach cywilizowanego świata i nikt rozsądny już dziś nie myśli o przywróceniu jakiegoś obcego języka wykładowego. Na Innem miejscu w tem samem dziele pisze: „Pedagogia bowiem nie zna i nie może znać zasady innej, jak uczyć w języku uczących się t. j, ojczystym. W innych szkołach uczą się, ażeby umiejętności poznać, a u nas uczą się, aby obcy język opanować, którego poza szkolą używać nie będą”. Nowy system nauczania według wielkich pedagogów jak Montaigne, Locke, Rousseau, Franke, Basedow, którzy głosili realizm, jako zasadę wychowawczą, mógł i może odbywać się tylko w języku ojczystym.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#DymitrWełykanowicz">Tak twierdzili wielcy ludzie Polski wtedy, gdy chodziło o język wykładowy polski. Tych zasad bronili Polacy pod zaborem z całą energią i poświęceniem, nie żałującą ni trudu, ni mienia, a niejednokrotnie i życia. Przypomnę Panom walkę o szkołę polską w Rosji, rok 1905 Warszawa, przypomnę Panom Wrześnię, przypomnę Panom cały szereg prześladowań i zniewag, jakich doznawała dziatwa polska pod panowaniem zaborczem. Proszę tak szczerze, bez namiętności narodowych wejść w nasze położenie obecne! Czyż nie powtarza się w zupełności tych samych metod, przyjętych od zaborców? Np. w połowie stycznia już tego roku w Brodach w seminarium nauczycielskiem na godzinie dr. Niecia kandydatka III roku Kazanowska wstaje do modlitwy i jako Ukrainka chce wygłosić ją w języku ukraińskim. Na to pan doktor zrywa się i woła: Przerwać, to jest zakład polski i w Polsce proszę się modlić po polsku, Każdy człowiek, który ma bodaj krztę sumienia, nie może zaprzeczyć jedynej prawdzie, że naród ukraiński, zamieszkały w zwartej masie 6 i pół milionów na ziemiach pod panowaniem Polski, mający odrębną mowę, kulturę i religię, mający też swoją tradycję historyczną, ma pełne prawo do szkoły w swoim języku ojczystym.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#DymitrWełykanowicz">Jednak od czasu zaborów, od czasu, kiedy minął zabór austriacki, szkoły ukraińskie z roku na rok zanikają w bardzo poważnem i przyspieszonem tempie. W r. 1924 przychodzi sławne — „lex Grabski”. Ten niezapomniany dla nas reformator oświaty wprowadza ustawę językową, wprowadza ją z tą intencją, aby zrealizować swoje marzenie, że do 25 lat nie powinno być w Polsce ani jednego Ukraińca, ani Rusina. Obóz narodowy, z którego p. Grabski wyszedł, mając ster rządu w swojem ręku, z pełną konsekwencją zabrał się do wyrwania z naszego organizmu duchowego tego najgłówniejszego nerwu, jakim jest szkoła. W r. 1924/25 tracimy 303 szkoły ukraińskie, a w r. 1925/26 mamy już tylko zamiast 3662 za czasów austriackich 1059 szkół z językiem wykładowym ukraińskim i 1685 utrakwistycznych, które są faktycznie polskie, Od roku 1926 obejmuje ster rządów obecny Rząd t. zw., sanacyjny. Za tego Rządu sprawa oświaty płynie dalej tem samem korytem, tylko więcej przyśpieszonem tempem, albowiem w roku 1927/28 z ogólnej liczby szkół z językiem wykładowym ukraińskim zostało nam już tylko 771, a na Wołyniu i Polesiu ani jednej, Zaznaczam, że cyfry te są oparte na Roczniku Statystycznym. Wobec znanych sztuczek i fałszów plebiscytowych, będących w związku z zacytowaną ustawą, zutrakwizuje się w ostatnim czasie resztę szkół. Muszę stwierdzić, że szkoły o podwójnym języku wykładowym uważamy z pełnem uzasadnieniem za zamaskowane szkoły polskie, które są tylko ostatnim etapem do pełnego zlikwidowania szkół o języku wykładowym ukraińskim. Faktycznie już ani jedna szkoła z czasów Austrii z językiem wykładowym ukraińskim nie ma charakteru szkoły ukraińskiej. Usunięto z tych szkół nauczanie historii i geografii w języku ojczystym, usunięto zupełnie naukę historii własnej narodu ukraińskiego, a nawet z historii, czy też czytanek, usunięto wszystkie ustępy, traktujące o przeszłości naszej. Nie pozostawiono ani jednego faktu z naszej historii narodowej, a jeżeli cośkolwiek zatrzymano, to tylko taką wzmiankę, którąby można przeszłość naszą, jak np. w interpretacji Trylogii Sienkiewicza oplwać i zohydzić przed niekrytycznemi umysłami dzieci. Z podręczników ukraińskich usunięto nawet terminologię ukraińską, a troskę o treść podręczników oddano nie instytucjom narodowym naszym, tylko ludziom, którzy z naszą kulturą narodową mają bardzo mały związek.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#DymitrWełykanowicz">Dla ułatwienia systemu polonizacyjnego usunięto ze stron rodzinnych ukraińskich setki nauczycieli Ukraińców na ziemie etnograficznie polskie, gdzie ci ludzie muszą przeżywać ciężkie chwile, o czem w memoriałach i interpelacjach poselskich podawaliśmy władzom do wiadomości. Ukraińców, kandydatów na nauczycieli, z pełnemi kwalifikacjami, nie przyjmuje się wcale na posady, chociaż jest w Polsce dotychczas 591 sił niewykwalifikowanych, pomimo, że w 1927 r. przyjęto 114 sił częściowo wykwalifikowanych, a 52 siły wcale niewykwalifikowane. Natomiast nauczycieli Ukraińców z pełnemi kwalifikacjami nie przyjmuje się na posady. Mam zarejestrowanych 150 nazwisk nauczycieli, którzy od 2–3 lat nie mogą doczekać się miejsca służbowego.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#DymitrWełykanowicz">Aby w gminie czysto ukraińskiej usunąć szkoły o języku wykładowym ukraińskim, fałszuje się podpisy na tak zwanych deklaracjach. Szereg przykładów podawaliśmy w interpelacjach, np. co do powiatów nadwarciańskiego i rohatyńskiego. Mamy dowody, że władze przyjmowały podpisy ludzi, którzy od kilku lat umarli, albo też z gminy wyjechali, albo wcale nie mają dzieci. Jeżeli jednakowoż nie można znaleźć i takich podpisów, wtedy korzysta się ze sfałszowanej; konskrypcji i na podstawie tej konskrypcji orzeka się (chociaż nikt się ludzi tych o to nie pytał), że cała ludność w danej miejscowości jest polska i znosi się szkołę ukraińską, a narzuca szkołę polską, chociaż w danej gminie niema ani jednego dziecka polskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#DymitrWełykanowicz">Przed kilku dniami p. Minister Świtalski na Komisji Budżetowej oświadczył, że szkoła utrakwistyczna znajduje swe słuszne uzasadnienie w ustawie z 31 lipca 1924 r., gdzie się mówi, że wspólna szkoła utrakwistyczna stworzona jest dla łączenia i zgodnego współżycia ludności na ziemiach narodowościowo mieszanych, że służy ona do wyrobienia u dziatwy różnej narodowości wzajemnego poszanowania ich odrębności narodowych. Jednak muszę z całą stanowczością stwierdzić, że ten pasus mija się z prawdą. Niech posłużą cyfry, w jaki sposób zutrakwizowano szkoły i dla kogo. Gdy w r. 1922 było na naszym terenie Galicji Wschodniej 2.247 szkół polskich i 2.426 szkół ukraińskich, to już w r. 1928 zostaje 2.261 szkół polskich, a tylko 747 szkół ukraińskich, a, zatem zutrakwizowano wyłącznie szkoły ukraińskie. Frekwencja będzie tu również świadectwem, dla kogo szkoły się utrakwizuje. Gdy dziatwy polskiej w całej Polsce zaledwie 3% nie uczęszcza do szkół czysto polskich, to dziatwy ukraińskiej uczęszcza do szkół polskich 119.795 i do szkół utrakwistycznych 164.517, natomiast do szkół ukraińskich 107.061, a więc zaledwie 34% dziatwy ukraińskiej korzysta z własnej szkoły.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A mówił Pan, że niema ani jednej szkoły ukraińskiej. Głos na ławach mniejszości: Na Wołyniu.)</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#DymitrWełykanowicz">Tak, na Wołyniu niema ani jednej.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#DymitrWełykanowicz">Wysoki Sejmie! Muszę stwierdzić, że nieżyczliwość Rządu wobec narodu ukraińskiego ma swoje zastosowanie i w innych działach, mających związek z podniesieniem naszej oświaty. Mam tu na myśli budowę szkół, a w związku z tem wykonanie planu sieci szkolnych. Na Wołyniu i Polesiu jest największy brak budynków szkolnych, a na terenie kuratorium lwowskiego szereg szkół, zniszczonych w czasie wojny, dotychczas nie odbudowano. Statystyka wykazuje, że już dzisiaj powinno być w całej Polsce 90.868 izb szkolnych, a jest tylko 54.203. W tem w województwach wschodnich, to znaczy na Wołyniu i Polesiu, jest zaledwie 6.286 izb zamiast 14.536, w południowych zaś, t. zn. Galicji Wschodniej, jest 15.185 zamiast 24.851 izb szkolnych. Czemże jest zalecona przez Rząd kwota 10 milionów zł. na budowę szkół w całej; Polsce.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#DymitrWełykanowicz">Na mocy ustawy szkolnej z r. 1922, w związku z budową szkół i z reformą, wprowadzono t. zw. sieć szkolną. Muszę zaznaczyć, że idea 7-mio klasowej szkoły ma swoje pełne uzasadnienie. Gdy się jednak rozważy, że dotychczas mamy zaledwie 3 szkoły 7-mio klasowe państwowe o języku ukraińskim, że przy realizowaniu planu o sieciach szkolnych usuwa się ze szkół wykład ukraiński, a wprowadza się polski lub utrakwistyczny, wprowadza się dalej trudności w finansowaniu takich skomasowanych szkół, nie daje nauczania zawodowego, potrzebnego dla miejscowej ludności, nie reguluje warunków frekwencji i nie daje potrzebnych etatów, to należy usprawiedliwić fakt, że ukraińskie społeczeństwo przeciwstawia się temu planowi sieci szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#DymitrWełykanowicz">Od wewnętrznej polityki szkolnej nie da się oderwać polityka rozmieszczenia sił nauczycielskich. Etatów nauczycielskich coraz większy brak, a nauczycieli bezrobotnych szczególnie Ukraińców co roku przybywa. Ażeby utrzymać normalny stan, to na mocy statystyki z r. 1925/26, przeznaczając po 42,25 uczniów na jednego nauczyciela, należałoby zwiększyć etaty rocznie o 7.738 sił nauczycielskich. Gdybyśmy przyjęli normę 60 uczni na jednego nauczyciela, to należałoby dodawać rocznie najmniej 2.814 nauczycieli, to znaczy od r. 1925/26, kiedy było 64.513 etatów, zwiększając prawidłowo o minimalną cyfrę 2.814, powinno się na najbliższy rok budżetowy preliminować nie 63.648, ale 75.769 etatów nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#DymitrWełykanowicz">We wszystkich powiatach Galicji Wschodniej ustalono pewne kwantum nauczycieli Ukraińców i tej granicy nie wolno przekroczyć, np. do lwowskiego powiatu nie wolno przyjmować nauczycieli Ukraińców, gdyż tam Rady Narodowe z r. 1921 ustaliły cyfrę na 25%, w trembowelskim 20%, podgórskich po wiatach (np. Turka) 40%, a w powiecie Gródek Jagielloński na 120 sił nauczycielskich, przy 84% ludności jest zaledwie 9 sił nauczycieli ukraińskich. Inspektor robił wszystko, by do swego powiatu naszych nauczycieli nie dopuścić. Natomiast przyjmuje się do szkół ukraińskich lub utrakwistycznych np. w Rosochaczu, Dołżkach pow. Tutka lub Snidawka, Sokołówka i t. p. pow. Kosów, nauczycieli Polaków, którzy dopiero od naszej dziatwy i ludności uczą się języka ukraińskiego. W konsekwencji takiej polityki nasze nauczycielstwo przymusowo usuwane jest na zachodnie tereny Polski, gdzie naraża się je na takie traktowanie, jak np. w pow. niskim, gdzie dzieci nazywają nauczycielkę p. Rybakową „ruska świnią”, lub czynne zniewagi, odmawianie produktów żywnościowych dla dzieci i mieszkania Dudiekowi Petrowi, przeniesionemu do pow. krośnieńskiego. Szereg faktów podawaliśmy w swoim czasie Ministerstwu do wiadomości, żądając, co też dzisiaj najuroczyściej ponawiam, by dano możność tym banitom powrócić na ziemię rodzinną. Powodów do tych przeniesień nie było żadnych, ani też nie wymagało tego „dobro szkoły”. Były to przeważnie bezpodstawne doniesienia policji lub rozmaitych tajnych i jawnych rycerzy kresowych, policyjnych agentów, a niejednokrotnie oszczercze korespondencje do „Słowa Polskiego, którym zależało na usuwaniu naszego elementu inteligentnego z obszarów ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#DymitrWełykanowicz">System przenoszenia nauczycieli na zachód jest zabójczym i chyba tylko stosowanym na to, by polityczne stronnictwa zadowolić.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#DymitrWełykanowicz">Obsadzanie posad odbywa się też niesprawiedliwie, gdyż przy konkursach nie przestrzega się kwalifikacji ani lat służby. Bywają wypadki, że zamiast nauczycielowi Ukraińcowi z egzaminem wydziałowym, o bardzo dobrej aplikacji i wysokich latach służby, dawano posadę kierownika szkoły nauczycielowi bez egzaminu wydziałowego o krótszej służbie.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#DymitrWełykanowicz">Gdy mowa o nauczycielach, nie można pominąć tych okoliczności, że nominacje ich zależą od władz politycznych. To jest jeden może z najgorszych obecnych systemów. Mam np. dokument ostatni, list adresowany do p. Eugenjusza Pruca, kandydata stanu nauczycielskiego w Zawadce, pow. Turku.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#DymitrWełykanowicz">„Z braku przychylnej opinii urzędu wojewódzkiego w Stanisławowie, podanie Pana o posadę nie zostało uwzględnione”.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#DymitrWełykanowicz">Na miejscu zbadałem, co spowodowało wystawie nie takiej opinii. Otóż policjant, miejscowy miał zatarg z rodzicami kandydata. Aby się zemścić na nich, wystawił opinię nieprzychylną o ich synu, który nikomu nic nie zawinił. Ten chłopak wskutek togo na długie lata jest pozbawiony możności pracowania w swoim zawodzie. Rozumie się, że takie decyzje władz politycznych opierają się prawie zawsze na opinii najniższych organów, to jest mało wykształconego policjanta, który informacje swoje uzyskuje od karczmarza lub od wroga wójta i to są te czynniki, które decydują o tem, jakie siły pedagogiczne mają być kierowane i przyjmowane do szkół.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#DymitrWełykanowicz">Słów parę chcę dorzucić jeszcze o szkołach średnich. Szkół średnich z językiem wykładowym ukraińskim w Polsce mamy tylko 60, to jest na 65% ludności jest zaledwie 10% szkół z językiem wykładowym ukraińskim, i to o typie klasycznym. Praktyka wykazała, że największą frekwencją cieszą się gimnazja humanistyczne.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#DymitrWełykanowicz">W r. 1921 była próba założenia takiego gimnazjum ukraińskiego we Lwowie, jednak przed rokiem pośpiesznie je zlikwidowano, mimo, że cieszyło się wielką frekwencją.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#DymitrWełykanowicz">Należałoby już w tym roku filialne gimnazjum ukraińskie zamienić na humanistyczne z oddziałem przyrodniczo-matematycznym, a także założyć kilka przynajmniej gimnazjów humanistycznych z językiem wykładowym ukraińskim w odpowiednich centrach Galicji Wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#DymitrWełykanowicz">Szkoły zawodowe dla narodu ukraińskiego prawie że nie istnieją. Dzieci nie dopuszcza się w odpowiedniej ilości, a także ani jednej szkoły z językiem wykładowym ukraińskim nie mamy w Polsce. Zdaje się, że jest to polityczna tendencja, aby narodu ukraińskiego nie dopuścić do rozwoju przemysłowego, aby ten naród nie konkurował ze swoimi sąsiadami czy to na terenie przemysłu czy handlu.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Głos: To się Panu zdaje.)</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#DymitrWełykanowicz">Pośrednio do szkół zawodowych wypada też zaliczyć seminaria nauczycielskie, których w Polsce mamy 204, z tego 119 polskich państwowych i 7 kursów nauczycielskich, z tego 4 państwowe. Seminarium z ukraińskim językiem wykładowym nie mamy ani jednego. Jest kilka utrakwistycznych, które w praktyce są prawie wyłącznie polskie. Jak we wszystkich kierunkach, tak też i przy organizacji seminariów, należałoby przynajmniej! przywrócić nam stan przedwojenny co do tych szkół.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#DymitrWełykanowicz">Jedną z bardzo bolesnych kwesty j, którą dotychczas Rząd polski stale traktuje negatywnie, jest sprawa uniwersytetu ukraińskiego. Nie będę się nią zajmował, albowiem wniesiony jest projekt naszego klubu w tej sprawie i tam będzie miejsce dla jej omówienia. Po tem krótkiem omówieniu szkół państwowych, chcę dorzucić jeszcze słów parę o naszem szkolnictwie prywatnem. Nie mając pomocy od Państwa, do którego składa społeczeństwo nasze ofiarę mienia i krwi, zmuszane jest szukać pomocy w samych sobie. Jeszcze za czasów austriackich chcieliśmy zapełnić największą lukę przez zakładanie prywatnych szkół średnich z językiem wykładowym ukraińskim. Tę szczytną rolę wzięło na siebie wysoce zasłużone dla kultury ukraińskiej towarzystwo pedagogiczne „Ridna Szkoła”. Parę dat statystycznych z r. 1927 będą najwymowniejszym dowodem zasług tego towarzystwa:</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#DymitrWełykanowicz">10 ogródków dziecięcych, 13 ochronek, 42 szkoły powszechne ze 106 klasami, 5 seminariów z 24 kursami, 10 gimnazjów, 1 szkoła handlowa, 6 szkół przemysłowych, 9 kursów przemysłowych, 7 burs, szereg bibliotek, wydawnictw i księgarnia, 400 kółek pedagogicznych i 23.617 członków — są najlepszym obrazem pracy tego towarzystwa. Nie jest to praca garstki wichrzycieli z inteligencji, ani wpływ zagranicy, jak Panowie zawsze insynuujecie; praca „Ridnoj Szkoły”, jak i towarzystwa „Proświta” jest emanacją kultury i woli narodu. Jest to dążenie ukraińskiego społeczeństwa do pielęgnowania i uszlachetnienia swych właściwości narodowych, którym każdy rząd uczciwy powinien pomagać. Jednak w imię dawnego hasła niemieckiego „ausrotten” stosuje się też do nas metody takie, żeby na każdym kroku robić trudności naszym instytucjom oświatowym, podczas gdy polskie instytucje cieszą się wysokiemi subwencjami na cele oświaty pozaszkolnej, to ukraińskie instytucje pozbawia się jakiejkolwiek pomocy ze strony Rządu. Chociaż 36.000,000 złotych przeznaczono w tym roku na wychowanie fizyczne i oświatę pozaszkolną, to jednak z tych pieniędzy nie idzie ani jeden grosz na takie instytucje, jak Proświta, czy Ridna Szkoła.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#komentarz">(Głos. Jakie 36 milionów?)</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#DymitrWełykanowicz">36 milionów, które w budżecie figurują na różne subwencje, stypendia, łącznie z wychowaniem fizycznem. Przypominam Panom, że nie wszyscy jednakowo zapatrują się na kwestię wychowania narodowego, np. p. Loewenherz na Komisji Spraw Zagranicznych w ten sposób powiada: „Kultura ludności jest zbiornikiem i syntezą osobnych kultur, które służą jej rozwojowi i mogą służyć, nie zatracając własnych odrębności, Do skarbnicy wspólnych wartości i wspólnego dobra, które obejmuje cały świat i całą ludzkość, wszystkie narody, wielkie i małe, dorzucają i powinny dorzucać skarby swoich odrębnych indywidualności, Dla egoistycznych celów nie wolno nadużywać wysokich idei wolnego rozwoju narodowej indywidualności”, Ale w Polsce inaczej się mówi, a co innego się robi, Gdy nasze towarzystwa kulturalne, jak Ridna Szkoła i Proświta, korzystając z ogólnoludzkich praw pracują dla dobra narodowego wśród ukraińskiego społeczeństwa, to władze polskie robią wszystko, by tę pracę zahamować i unicestwić. Jako dowód tych prześladowań niech posłuży szereg interpelacyj naszego klubu parlamentarnego, a specjalnie w sprawie prześladowania działalności Ridnej Szkoły, odmawiania prawa publiczności naszym wzorowo prowadzonym szkołom prywatnym, jako też odmawiania koncesji na zakładanie prywatnych szkół ukraińskich, niech posłuży nasza interpelacja w Sejmie nr 165 z dnia 14 grudnia 1928 r.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#DymitrWełykanowicz">A jak się traktuje naszą dziatwę w gimnazjum prywatnem ukraińskiem, niech posłuży fakt z Jaworowa, Tam rzucono podejrzenie, że studenci podpalili stertę słomy miejscowego obywatela. Bez żadnych konkretnych dowodów policja aresztuje 4 studentów, zakuwa w kajdany i odprowadza do aresztu.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#DymitrWełykanowicz">Wysoki Sejmie, jeżeli już w dziecinnym wieku nasza młodzież wpadnie w orbitę działań policyjnych, to co z niej wyrośnie? Odpowiedź dla widza pedagoga rozpaczliwa. Człowiek, który był przedmiotem niesłusznych szykan, który doznał osobistych zniewag, jak tych 4 młodzieńców zakutych w kajdany, musi, oczywiście, wyrosnąć na człowieka mściciela.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#DymitrWełykanowicz">Do bibliotek naszych szkół nie przydziela się należytej ilości podręczników, ani lektury najlepszych naszych autorów, dzieła historyczne są usunięte, a jedyne pisemko dla dziatwy „Świt Dytyny” od 10 lat nie może się doczeka aprobaty, ani zlecenia go do bibliotek szkolnych, gdy równocześnie takie same pisemko, jak „Płomyk”, cieszy się nie tylko szeroką reklamą, ale także Wysokiem wsparciem materialnem.</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#DymitrWełykanowicz">Administracja szkolna na terenach, zamieszkałych przez Ukraińców, nie odpowiada swemu zadaniu Czynnik obywatelski usunięto od wpływu na kierunek oświaty. Inspektorowie wyłącznie Polacy stoją na usługach rozmaitych rad narodowych 1 organizacji politycznych, a swoją misję oświatową wykorzystują dla celów politycznych, jak to miało miejsce przy ostatnich wyborach do Sejmu. Nadto wcale nie troszczą się o rozwój języka ukraińskiego, ani wogóle kultury ukraińskiej na naszych ziemiach, a są tylko czynnikiem politycznym, nie zaś pedagogicznym.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#DymitrWełykanowicz">Bywają wypadki, że inspektorowi robi się w czasopismach publicznie zarzuty nawet charakteru materialno taktycznego, jak to miało miejsce z p. Kościelnym w Bóbrce, jednakże siedzi on dotychczas na swojej posadzie dlatego tylko, że spełnia swoją rolę w niszczeniu szkół ukraińskich i prześladowaniu nauczycielstwa ukraińskiego. Jak. daleko dochodzi szowinizm w kuratorium lwowskiem, niech posłuży fakt bardzo ograniczonego mianowania nauczycieli ukraińskich. W samem kuratorium urzędnika administracyjnego z prawniczem wykształceniem, radcę Sleziuka, usuwa się prawdopodobnie dlatego tylko, że jest wyznawcą obrządku grecko katolickiego. Usunięcia tego nie można sobie tłumaczyć inaczej, gdyż usunięty nie brał żadnego udziału w ruchu polityczno narodowym. Ten człowiek na pewno nic nie miał na sumieniu, ale trzeba było go usunąć ze względów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#DymitrWełykanowicz">Pod względem oświatowym i politycznym polskie czynniki rządzące usiłują prowadzić system jednolitego narodowego państwa, jak Italia lub Francja, nie bacząc na to, że ma ono 40% mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Aż 40%? P. Chrucki: Jeżeli nie więcej.)</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#DymitrWełykanowicz">Podobne stanowisko zajmuje też p. Lechnicki w „Kurierze Wileńskim”, stając w obronie polskiej narodowości, ma on odwagę powiedzieć, że Polska mogła się rozwijać jedynie przy pomocy Ukraińców, Białorusinów, Litwinów (Grunwald, Wiedeń i t. p.) Wskutek tego, że z kozaków chciała szlachta polska zrobić chłopów pańszczyźnianych, zapędziła całą Ukrainę w objęcia Moskwy. Dalej autor powiada: „Na Wschodnich Kresach nie można prowadzić polityki, że Polska jest tylko dla Polaków, koncepcje p. SŁ. Grabskiego są jednostronne I za ciasne dla życia. Jeżeli chcemy, by mniejszości były lojalne, to musimy stworzyć najpierw takie warunki, które dawałyby nam moralne prawo wymagać tej lojalności”.</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#DymitrWełykanowicz">Kończę słowami tegoż człowieka: „Spolonizowanie narodu przy zastosowaniu nawet eksterminacyjnej polityki jest w dzisiejszej dobie niewykonalne”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Zerbe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Musimy nadal z ubolewaniem stwierdzić, że przysługujące niemieckiemu narodowi w Polsce z postanowień Konstytucji i z praw ogólnoludzkich o samostanowieniu narodów prawo swobodnego rozwoju i pielęgnowania kultury i właściwości narodowych nie zostało dotychczas ustawowo załatwione. Nie licząc się zupełnie z faktycznym stanem, że w Polsce zamieszkuje kilka narodów, rządy i sejmy w swojej większości traktują i rządzą Rzecząpospolitą Polską jak Państwem narodowem, co musi za sobą pociągnąć zaprzeczenie prawa egzystencji narodowej wszystkim narodom niepolskim, zamieszkującym w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#EmilZerbe">Takie stawianie sprawy może być tylko wtenczas zrozumiałe, jeśli uwzględnimy, że rządzące sfery polskiego społeczeństwa są zwolennikami stanowiska, że obywatele Państwa niepolskiej narodowości powinni ulec jak najprędzej procesowi polonizacyjnemu. I dlatego też nic dziwnego, że w praktycznych pracach Rządu i jego agend, i to od najniższych do najwyższych, przy wszelkich ich poczynaniach bierze górę chęć utrudniania mniejszościom narodowym pracy dla dobra swego własnego narodu. Nawet taki dostojnik władzy państwowej, jak p. Premier Bartel, który przy tworzeniu swego rządu obiecywał traktować wszystkich obywateli Państwa Polskiego na równi, nie mógł się przy załatwianiu spraw czynszowników na Kresach Wschodnich pozbyć mniemania, że Rzeczpospolita Polska jest tylko dla Polaków, i chciał wyłączyć z dobrodziejstw ustawy biednych, sponiewieranych niemieckich czynszowników.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#EmilZerbe">W tych zapatrywaniach musi nastąpić radykalna zmiana. Musi być w Polsce wcielona w życie zasada, że mniejszość narodowa na ziemiach Rzplitej Polskiej ma prawo do pełnego i swobodnego rozwoju własnej kultury narodowej i do odpowiedniego uwzględnienia swoich potrzeb społeczno gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Głos: A co robią w Rzeszy Niemieckiej?)</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#EmilZerbe">Odpowiem na to.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#EmilZerbe">Aby powyższą zasadę urzeczywistnić dla mniejszości niemieckiej muszą być zrealizowane następujące postulaty:</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#EmilZerbe">1) zupełne i rzeczywiste równouprawnienie narodowej mniejszości niemieckiej we wszelkich dziedzinach prawa i w życiu codziennym; w szczególności jednakowe prawo do pracy robotników i pracowników Niemców w przedsiębiorstwach publicznych i w urzędach;</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#EmilZerbe">2) jednakowe z innymi obywatelami Państwa i sprawiedliwe traktowanie obywateli, należących do narodowej mniejszości niemieckiej przy zarządzeniach polityki gospodarczej i społecznej;</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#EmilZerbe">3) zapewnienie mniejszości niemieckiej tam, gdzie stanowi ona znaczniejsze skupienie, prawa używania języka niemieckiego w administracji, w sądownictwie, wogóle w instytucjach prawa publicznego;</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#EmilZerbe">4) zapewnienie mniejszości niemieckiej zupełnej swobody rozwoju swej kultury, swego szkolnictwa i języka; zniesienie wszelkich przeszkód i utrudnień w tym zakresie; obywatele Rzeczypospolitej — Niemcy mają prawo do odpowiedniej liczby szkół z językiem wykładowym niemieckim;</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#EmilZerbe">5) zapewnienie niezwłoczne zrzeszeniom oświatowo szkolnym narodowej mniejszości niemieckiej właściwego wpływu na organizację szkolnictwa niemieckiego w Polsce oraz na bieg niemieckiego życia kulturalnego;</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#EmilZerbe">6) przeprowadzenie samorządnej, na demokratycznych podstawach opartej organizacji narodowo kulturalnej o charakterze publiczno prawnym dla całokształtu życia kulturalnego mniejszości niemieckiej w Polsce, do której należeć mają wszyscy mieszkańcy polscy, którzy są obywatelami Państwa Polskiego i do narodowości niemieckiej przyznają się.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#EmilZerbe">Taka organizacja autonomiczna winna mieć swoje własne ciała uchwalające i wykonawcze, pochodzące tylko z wyborów powszechnych, bezpośrednich, tajnych, równych i proporcjonalnych. Organizacji tej winno być zapewnione „pełne prawo samostanowienia we wszelkich sprawach kulturalnych ludności niemieckiej, przyczem rola ogólnych organów” państwowych winna się ograniczyć tylko do kontrolowania, czy działalność organów autonomicznych odpowiada zakreślonym dla nich kompetencjom, oraz czy zgodna jest z ogólnem ustawodawstwem państwowem. Od Państwa żądamy udzielania wszelkich świadczeń dla obywateli niemieckich, zorganizowanych w organizacji narodowo kulturalnej w odpowiednim stosunku do tych świadczeń, które Państwo ponosi dla celów kulturalnych ludności polskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#EmilZerbe">Są to programowe postulaty Niemieckiej Socjalistycznej Partii Pracy w Polsce, która w urzeczywistnieniu ich widzi nie tylko rozwiązanie sprawy mniejszości niemieckiej w Polsce, lecz także najlepszą rękojmię zgodnego współżycia ludności niemieckiej i polskiej. Walkę o zrealizowanie tych postulatów prowadzić będziemy wspólnie z organizacjami mas pracujących Polski, zwłaszcza z P. P. S. Z wielkiem uznaniem podkreślamy, że P. P. S, dąży do rozwiązania tej palącej kwestii w myśl naszych potrzeb, nie wahając się jasno określić swe stanowisko w platformie wyborczej naszych bratnich partii, oraz, że i inne demokratyczne ugrupowania polskie, zwłaszcza chłopskie, uznały załatwienie postulatów mniejszości narodowych za nieodzowne. Wierzymy, że interes klasowy ludności pracującej polskiej oraz zdrowa myśl społeczno państwowa doprowadzą do takiego stanu, w którym sprawa mniejszości już nie będzie sprawą drażniącą w stosunkach współżycia narodów Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Nie mam zamiaru zatrzymywać się dłużej nad między narodowemi umowami, które obowiązują Państwo Polskie do spełniania określonych zadań względem niemieckiej ludności w poszczególnych dzielnicach Państwa. Mam na myśli konwencję genewską i traktat o mniejszościach narodowych. Chciałbym tylko zaznaczyć, że ciągłe spory o interpretację tych umów, różne traktowanie obywateli niemieckich w poszczególnych dzielnicach Państwa uzależnione od tego, czy dla nich obowiązują przepisy lub nie, i wreszcie wydanie przepisów niezgodnych z umowami, świadczą O tem, że międzynarodowe umowy te w rękach rządów polskich i większości sejmowej, nieprzychylnie usposobionych do mniejszości narodowych i traktujących te umowy za nader nieprzyjemne dla Polski, nie dają dostatecznej gwarancji swobodnego rozwoju szkolnictwa niemieckiego według potrzeb tej narodowości.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#EmilZerbe">Bardzo chętnie się zrzekniemy gwarancji międzynarodowych umów, jeżeli Rząd i Sejm polski w dostateczny sposób przez ustawy i praktykę administracyjną umożliwią mniejszościom narodowym pielęgnowanie i zachowanie właściwości narodowych, jakimi są niewątpliwie kultura i język. Sądzimy, że o wiele więcej odpowiada godności i suwerenności państwowej, jeżeli rząd i parlament nakłada na siebie zobowiązania względem swoich obywateli przez własne ustawodawstwo, niż być zależnym od woli i krytyki tego lub innego suwerennego kontrahenta, z którym się zawarło międzynarodową umowę.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#EmilZerbe">Wysoki Sejmie! Stałą bolączką naszą jest szkolnictwo w języku ojczystym dla dzieci! niemieckich. Żaden dotychczasowy rząd nie podjął się inicjatywy, i to wbrew danym obietnicom złożenia w Sejmie projektu ustawy, obejmującego całokształt szkolnictwa dla mniejszości narodowościowych. Również i układ stronnictw w Sejmie dotychczas nie wskazał na to, że poselska inicjatywa odniesie pozytywne skutki, I tak w jedenastym roku istnienia Państwa Polskiego pod tym względem utrzymał się nadal ten sam stan nieładu i ta sama niepewność dla dużej, liczącej 40% części obywateli Polski, które nie pozwalają mniejszościom narodowym czuć się swobodnymi obywatelami co do możności zaspakajania swoich potrzeb kulturalno oświatowych.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#EmilZerbe">Posłowie socjalistyczni w tych dniach zgłoszą do laski marszałkowskiej projekt ustawy o szkolnictwie dla mniejszości narodowych, Sejm i Rząd będą mieli sposobność się wypowiedzieć. Skoro kwest ja szkolna dla mniejszości narodowych będzie zadawalająco rozwiązana, śmiało rzec będzie można, że stało się zadość ważnemu postulatowi mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#EmilZerbe">Stan faktyczny szkolnictwa dla mniejszości narodowych jest nader opłakany, tyczy się to i w dużej mierze szkolnictwa dla mniejszości niemieckiej. Według danych oficjalnych Ministerstwa Oświaty było w roku w Polsce szkół powszechnych 84,1% z polskim językiem wykładowym, 8,3%, z polskim i jednym niepolskim językiem wykładowym i 7,6% z niepolskim językiem wykładowym, biorąc nawet za podstawę spis ludności z 1921 r. śmiało można twierdzić, że stan taki nie wytrzymuje krytyki.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#EmilZerbe">Jest rzeczą ważną, proszę Panów, przy zbadaniu stosunków w szkolnictwie powszechnem ustalić, w jakim stopniu język nauczania dzieci szkolnych pokrywa się z językiem wykładowym tej szkoły, do której uczęszczają. Ministerstwo utrzymuje, iż na tysiąc dzieci polskich 997,6 dzieci uczęszcza do szkół z polskim językiem nauczania i tylko 2,4 do innej szkoły. A na 1000 dzieci niemieckich tylko 711,5 uczęszcza do szkół z niemieckim językiem wykładowym, to znaczy z ojczystym, i 288,5 uczęszcza do szkół, w których język wykładowy nie jest ojczysty, nie jest niemiecki. Jeżeli tu zrobimy segregację, to możemy stwierdzić, że w miastach 857,4 niemieckich dzieci uczęszcza do szkół z niemieckim językiem wykładowym, we wsiach tylko 634,9. Jeżeli uwzględnimy przytem dzielnice, to możemy stwierdzić, że na Kresach Wschodnich na 1.000 dzieci niemieckich uczęszcza do szkół z niemieckim językiem wykładowym tylko 29,6, a na Kresach południowych 310,5.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#EmilZerbe">Większy procent niemieckich dzieci wiejskich (365,1 na 1.000), które nie mają możności uczęszczania do szkół z macierzystym językiem nauczania, niż procent ten dla dzieci niemieckich w miastach (142,6 na 1.000), tylko częściowo daje się wytłumaczyć tem, że w miastach, gdzie jest większe skupienie niemieckich dzieci, jest łatwiej zorganizować szkolnictwo niemieckie, lecz głównej przyczyny krzywdzącej niemiecką wiejską ludność, dysproporcji trzeba szukać w tem, że wiejska ludność niemiecka, nie posiadając odpowiednich organizacji, nie potrafi tak umiejętnie bronić się przed różnemi administracyjnemi praktykami i szykanami.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#EmilZerbe">Mamy dzielnice w Polsce, w których państwo nie dba o państwowe szkolnictwo powszechne dla dzieci niemieckich. I dlatego muszę stwierdzić również według tej statystyki rządowej, że na Kresach Wschodnich uczęszcza do szkół prywatnych niemieckich 27,8%, na kresach południowych 50,4% dzieci.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#EmilZerbe">Władze szkolne często wyzyskują ogólne przepisy o obwodach szkolnych (ustawa z dnia 17 lutego 1922 r.), aby pod pozorem, że obwody te obowiązują również szkoły niemieckie, utrudnić szkołom powszechnym z niemieckim językiem wykładowym wykazanie się odpowiednią liczbą dzieci. Również i uzyskanie nowych etatów nauczycielskich w takich wypadkach, gdzie są wszelkie dane na to, napotyka na duże trudności. Bardzo często też inspektorzy szkolni dają nauczycielom, którzy ukończyli seminaria niemieckie, posady w szkołach polskich, ażeby przez to stworzyć brak odpowiednio wykwalifikowanych nauczycieli w szkołach z niemieckim językiem nauczania.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#EmilZerbe">Władze szkolne starają się wywrzeć na nauczycieli szkół niemieckich wpływ, aby coraz więcej ulegali zamiarom inspektorów. Wytwarza się sytuacja, że wprawdzie mamy nauczycieli niemieckiej narodowości, ale ulegają oni często wpływom inspektorów. Inspektorowie pod pretekstem „dobra szkoły” robią różne przesunięcia. Jest to skierowane przeciw tym nauczycielom szkół powszechnych niemieckich, którzy nie poddają się w zupełności wpływom pana inspektora.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#EmilZerbe">Oprócz tego uzależnia się prawo nauczania od tego, jakie świadectwa wydają władze policyjne. I stał się fakt nadzwyczajnej wagi, że dwu nauczycielom gimnazjum niemieckiego w Łodzi odebrano prawo wykładania w tych szkołach i to ze względu na jakieś świadectwo policyjne. Możemy stwierdzić, że w tych wypadkach władze zupełnie niesłusznie postępują. Tym nauczycielom, którzy już przeszło 25 lat uczą we wspomnianem niemieckiem gimnazjum, stała się wielka krzywda. My, niemieccy socjaliści w Polsce, stanowczo twierdzimy, że stosunki w szkolnictwie polakiem w Rzeszy Niemieckiej w tej chwili nie są zadawalające.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#komentarz">(Głos: Niema go.)</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#EmilZerbe">Powiedzmy, że go niema i na to się zgodzę, ale wina nie leży całkowicie po stronie rządu pruskiego. Rząd pruski wydał ustawę o szkolnictwie polskiem. Niektóre stronnictwa narodowościowe, które w Sejmie reprezentują mniejszość narodową, zadowoliłyby się tą ustawą, która została wydana dla Polaków w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B,: Ustawa została na papierze. Głos na lewicy: Ale co jest w tej ustawie. Inny głos na ławach lewicy: Konstytucja polska też jest na papierze.)</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#EmilZerbe">Panowie sami przyznają, że uświadomienie narodowe Polaków w Niemczech.! spoistość ich nie są tak rozwinięte, ażeby oni mogli skorzystać z dobrodziejstw tej ustawy. U nas byłoby inaczej.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#EmilZerbe">Proszę Panów, nie mamy jeszcze w Polsce stosunków, umożliwiających niemieckiej mniejszości rozwój, pielęgnowanie i zachowanie właściwości narodowych. Nie łudzimy się, aby obecny Rząd zmienił swoje dotychczasowe stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#EmilZerbe">Uważając, że Rząd obecny jest rządem dyktatorskim, nie uznającym Konstytucji i woli narodu i działającym jednostronnie na korzyść klas posiadających, będziemy głosowali przeciwko budżetowi Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w szczególności i przeciw budżetowi ogólnemu na rok 1929/30 w całości.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#komentarz">(Głos: Poco Pan tak długo gadał, nie lepiej było odrazu powiedzieć?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Wygodzki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JakubWygodski">Wysoki Sejmie! Chcę dziś nakreślić, chociażby bardzo pobieżnie, linię wytyczną polityki, którą Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego uprawia wobec oświaty żydowskiej wogóle, a szkolnictwa żydowskiego w szczególności.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#JakubWygodski">Proszę Panów, chcę to nakreślić nie na podstawie przemówień wyższych urzędników państwowych w Sejmie i poza Sejmem o oświacie mniejszości, albowiem te przemówienia mają zawsze na celu złagodzenie tej znacznej sprzeczności, która niestety zachodzi pomiędzy słusznemi I uzasadnionemi żądaniami mniejszości polskiej za granicą z jednej strony, a położeniem oświaty mniejszości w Polsce z drugiej strony. I dlatego właśnie te przemówienia jako materiał dla obiektywnego badania nie nadają się. Będę więc kreślił linię tej polityki na podstawie faktów prawdziwych, wszystkim mniej więcej dobrze znanych.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#JakubWygodski">Polityka Ministerstwa Oświaty w dziedzinie szkolnictwa powszechnego żydowskiego najlepiej da się uwypuklić przez porównanie sytuacji dwóch kategorii szkół powszechnych, do których uczęszczają dzieci żydowskie. Jedna szkoła, to szkoła polska, szkoła z językiem wykładowym polskim, szkoła z wychowaniem i wykształceniem o charakterze asymilacyjnym. Druga szkoła, to szkoła narodowa z językiem wykładowym żydowskim, albo hebrajskim, z wychowaniem i wykształceniem o charakterze narodowym. Szkoła polska ma prawo publiczności, szkoła żydowska nie ma prawa publiczności, ma natomiast koncesje niestałe, niepewne, które w każdej chwili mogą być cofnięte. Szkoła polska jest całkowicie utrzymywana z funduszów Skarbu Państwa i samorządów, szkoła żydowska ze Skarbu Państwa nic nie otrzymuje, w niektórych tylko większych miastach polskich otrzymuje od samorządów przygodne subsydja, nie przekraczające 1/5 części jej budżetu rozchodowego. Ostatecznie szkoła polska jest bezpłatna, szkoła żydowska jest płatna. Z tego zestawienia wynika jasno, że Ministerstwo Oświaty uczyniło ze szkoły powszechnej nie tylko środek dla zwalczania analfabetyzmu, co musi i powinno być wszędzie robione, ale uczyniło z niej również narzędzie asymilacji przymusowej. Jeżeli nasza szkoła narodowa potrafiła mimo wszelkie trudności utrzymać się dotychczas, to jest niezbitym dowodem jak głęboko naród odczuwa potrzebę własnej szkoły narodowej.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#JakubWygodski">W szkolnictwie średniem Ministerstwo Oświaty uprawia politykę wręcz przeciwną tej, jaką uprawia w szkolnictwie pow9zechnem. Do szkół powszechnych zaprasza dzieci, natomiast jeżeli chodzi o szkoły średnie, to wszelkiemi siłami i sposobami usiłuje utrudniać, względnie uniemożliwiać uzyskanie przez młodzież żydowską wykształcenia średniego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#JakubWygodski">Przechodzę do faktów. Są one następujące. W szkołach średnich państwowych ogólnokształcących oddawna jest wprowadzony numerus clausus, mniej więcej około 6%. Skoro w Ministerstwie Oświaty ten numerus clausus ma raczej znaczenie jakgdyby klucza narodowościowego, to należałoby go zastosować w sposób następujący: mamy szkół średnich państwowych 267, i z tych szkół według tego klucza, t. zn. stosunku procentowego ludności żydowskiej w Państwie, przypada dla dzieci żydowskich około 30 szkół, i te szkoły powinny być oddane do rozporządzenia dzieci żydowskich, ma się rozumieć na tych samych warunkach, na jakich się oddaj e dzieciom polskim. Tego nie zrobiono. My nie tylko nie mamy szkół państwowych narodowych, my nie mamy nawet ani jednej szkoły żydowskiej upaństwowionej, mimo, że Rząd lubi się bawić w upaństwawianie całych gałęzi przemysłu i handlu, z których się wytrąca masę ludzi na głód i nędzę. To się robi, ale kiedy chodzi o upaństwowienie naszych szkół, to na to upaństwowienie już niema odwagi cywilnej.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#JakubWygodski">Są jeszcze nasze szkoły średnie z językiem wykładowym żydowskim i hebrajskim Nie tylko żadna z tych szkół nie została upaństwowiona, ale żadna z nich nie ma prawa publiczności, natomiast udziela się co roku jednej szkole hebrajskiej i tylko trzem klasom pierwszym prawa publiczności. Prawo publiczności jest prawem wydawania matur zupełnie równoznacznych z maturami szkół państwowych. Jeżeli się prawa tego udziela pierwszym trzem klasom, to to jest nonsens. W jakim celu? W ostatnich trzech klasach, w klasie 8mej zwłaszcza mogłoby się to przydać, ale w pierwszych trzech klasach to nie ma sensu. Ale właśnie dlatego, że to w ostatnich klasach mogłoby się przydać, to się ostatnim klasom nie nadaje tych praw, a nadaje się je klasom pierwszym, gdzie to nie ma żadnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#JakubWygodski">Jeszcze jeden fakt bardzo jaskrawy. Rok czy półtora temu absolwenci gimnazjum hebrajskiego w Wilnie zwrócili się do p. Ministra Oświaty przez kuratorium wileńskie z prośbą, ażeby im zezwolono po złożeniu egzaminów wstępnych, nota bene w prywatnych szkołach średnich z prawami, wstąpić do klasy 8ej tych samych szkół, ma się rozumieć, celem uzyskania matury. I na to otrzymano odpowiedź od p. Ministra. Odpowiedź ta składa się z 2 ustępów. W pierwszym ministerstwo zgadza się na to, a drugi ustęp brzmi jak następuje: Egzaminy dojrzałości w tych szkołach, które przyjmą do klasy 8ej młodzież z gimnazjum hebrajskiego w Wilnie, przeprowadzone będą z całą ścisłością, nadto będzie na nie delegowany przedstawiciel kuratorium.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#JakubWygodski">Proszę Panów, po otrzymaniu takich zapowiedzi, ma się rozumieć, dyrektorowie i nauczycielowie tych szkół prywatnych, którzy bardzo chcą przyjąć naszych uczni, odżegnywali się od tego i z tego nic nie wyszło.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#JakubWygodski">Są jeszcze szkoły średnie zawodowe. O nich dłużej nie będę się rozwodzić, ponieważ departament szkół zawodowych Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego od samego początku postawił sobie cel doniosły i szlachetny: przeszkadzać młodzieży żydowskiej, pragnącej uzyskać wykształcenie zawodowe. I muszę powiedzieć, zmieniły się t. zw. kierunki polityczne w ministerstwie, zmienili się ministrowie, ale ten szlachetny departament kontynuuje po dziś dzień otwarcie swoją pracę, znęcając się bardzo często nad szkołami prywatnemi żydowskiemi. Widzimy, że to już tak pozostanie, bo i sanacja tu nie pomogła.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#JakubWygodski">Przechodzę do szkolnictwa wyższego. W szkolnictwie wyższem uderza przedewszystkiem brak planowości. Nieopracowany został dotychczas np. plan udostępnienia szkolnictwa wyższego szerokim warstwom społecznym, jak jest we Francji, Anglii i gdzieindziej. Nie został opracowany plan ani technicznego, ani finansowego stopniowego powiększenia środków naukowych wyższych uczelni polskich do takiego Stopnia, któryby dal im możność zaspokojenia potrzeb wykształcenia wyższego szerokich mas ludności. Natomiast ministerstwo trzyma się swego przestarzałego poglądu na wykształcenie wyższe, jako na wykształcenie zbytkowne, jako na przedmiot luksusowy. Jeżeli to jest przedmiot luksusowy, to ma się rozumieć, że trzyma się go dla swoich, dla przyszłych urzędników państwowych, a dla tych, którzy są przeciążeni obowiązkami, a upośledzeni w prawach, dla Żydów, tworzy się numerus clausus. Numerus clausus jest, istnieje, cokolwiek by o tem mówiono. Proszę wziąć rocznik statystyczny, Panowie się przekonają, że tak jest.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#JakubWygodski">Oprócz tego numerus clausus ogólnego jest numerus clausus dla pewnych wydziałów, np. na wydziałach lekarskich istnieją specjalne trudności. Jeżeli nawet młodzież przebiła się przez te trudności, to jeszcze martyrologia jej nie jest ukończona, bo istnieje sprawa trupów, która jest największą hańbą uniwersytetów w Polsce. Sprawa trupów ma na celu uniemożliwienie Żydom studiów lekarskich w Państwie. Ministerstwo toleruje to wszystko. Nie twierdzę, ażeby obecny minister to wprowadził, to jest wprowadzone oddawna, ale co ministrowie nowi, co sanatorzy, reformatorzy zrobili, ażeby tę niesprawiedliwość i tę hańbę usunąć? Nie zrobili nic. Ministerstwo powinno było już dawno wydać rozporządzenie regulujące tę sprawę i w ten sposób raz na zawsze położyć kres działalności, kierowanej przez międzynarodową organizację antysemicką.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#JakubWygodski">Pozatem proszę Panów, istnieje sprawa naszych studentów, którzy uczą się zagranicą, którym się ani nie udziela paszportów ulgowych, ani, co ważniejsza, nie udziela się odroczeń wojskowych. Każdy z nich musi po rozpoczęciu studiów po roku albo dwóch wracać do kraju. Czy byłoby to ze szkodą dla armii polskiej, dla Państwa Polskiego, gdyby ta garstka ludzi</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: To stosuje się nie tylko do Żydów.)</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#JakubWygodski">odbywała powinność wojskową o dwa lata później? A jednak 7 lat się tu przemawia do ministrów, ale bez rezultatu, widać, że tak być powinno.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#JakubWygodski">Proszę Panów, jeżeli my to wszystko uwzględnimy, to musimy przyjść do przekonania, że dla nas Żydów Ministerstwo Oświecenia Publicznego dawno już się stało ministerstwem zaćmienia publicznego w pełnem tego słowa znaczeniu. Jeżeli zadamy sobie pytanie, co my Żydzi drogą lojalnej walki w Sejmie i poza Sejmem uzyskaliśmy w ciągu tych 10 lat, to muszę na to odpowiedzieć; wyniki konkretne tej walki równają się zeru. Jeżeli się zważy, że na drugiem polu naszej walki tak samo lojalnej, na polu ekonomicznem, wyniki też równają się zeru, to muszę powiedzieć, że staje się to rzeczą zrozumiałą, dlaczego wzrasta coraz bardziej w naszych masach rozgoryczenie i rozpacz, dlaczego mnożą się głosy, twierdzące, że my w Polsce drogą lojalnej walki wogóle nic a nic uzyskać nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Koła Żydowskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Utta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AugustUtta">Wysoka Izbo! Przeglądając szczegółowo sprawozdanie referenta budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przyznać należy, że opracowane zostało bardzo starannie, przejrzyście i dość trafnie. Zostały w niem podkreślone wszystkie postępy i niemal wszystkie braki i niedomagania w szkolnictwie polskiem. Niestety z wilkiem żalem zaznaczyć muszę, że p. referent pominął zupełnie i to, mojem zdaniem, całkowicie świadomie, szkolnictwo obywateli Państwa narodowości niepolskiej. Jak sobie mamy wytłumaczyć, Panie Referencie, to zjawisko? Czy Pan po przejrzeniu statystyki naszych szkół nie doszedł do wniosku, że liczba ich zmniejsza się tak gwałtownie i tak rażąco, że największy optymista, nawet Minister Spraw Zagranicznych, p. Zaleski, musiałby przyznać, że wszystkie skargi i narzekania, jakie dotąd były podnoszone przez nas, znajdują w nich najzupełniejsze uzasadnienie? Ja tych skarg powtarzać dziś nie będę. Czyniliśmy to w ciągu ubiegłych lat dziesięciu, niestety dotychczas bezskutecznie. Zarówno Ministerstwo, jak i ta Wysoka Izba zna dokładnie nasze żale, wie, w jak bezwzględny i nieprzebierający w środkach sposób zwalczano nasze szkolnictwo. Dlatego ograniczę się tylko do stwierdzenia jeszcze raz, że nasze niemieckie szkolnictwo w Polsce leży w gruzach. Przeszło 80% szkół, jakie mieliśmy w chwili powstania Państwa Polskiego, zlikwidowano. To, co nam pozostało, nie zasługuje na miano szkoły niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos: Bo wszyscy wyjechali do Niemiec.)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#AugustUtta">Z Kongresówki nikt nie wyjechał i w Kongresówce z 564 szkół mamy tylko niecałe 100. To, co nam pozostało, podkreślam, nie zasługuje absolutnie na miano szkoły niemieckiej, a nawet szkoły z niemieckim językiem nauczania. W szkołach tych znaczna część przedmiotów wykładana jest wbrew wyraźnym przepisom prawnym w języku polskim. Nauczycieli, którzy mają odwagę przyznać się do narodowości niemieckiej, usuwa się ze stanowiska łub przenosi się do szkół polskich. Do szkół zaś z wykładowym językiem niemieckim mianuje się, wbrew rozporządzeniu p. Prezydenta z dnia 6 marca 1928 r. o kwalifikacjach nauczycielskich, nauczycieli, którzy językiem niemieckim zupełnie nie władają. Zlikwidowano wszystkie państwowe seminaria nauczycielskie w b. dzielnicy pruskiej. Jedyne na całą Polskę państwowe seminarium nauczycielskie w Łodzi, które oficjalnie ma język wykładowy niemiecki, jest w rzeczywistości utrakwistyczne, gdyż większość przedmiotów w niem wykłada się w języku polskim. Pomimo to większość inspektorów szkolnych absolwentów tego seminarium traktuje nader nieprzychylnie, mianuje ich do szkół polskich i wyznacza im pobory XI kategorii zamiast X, szkoły zaś z językiem wykładowym niemieckim pozostawia się bez nauczycieli.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#AugustUtta">Nie lepiej przedstawia się kwest ja szkolnictwa prywatnego. Władze szkolne niższej instancji robią nieprzezwyciężone trudności przy ubieganiu się o koncesje na szkoły prywatne. Stawiają wymogi,/których nie stawiają szkołom polskim, a nawet nie stosują do szkół państwowych. Nauczycieli często najlepszych, najwybitniejszych usuwa się z naszych szkół. Wspomniano tu już o usunięciu dwóch nauczycieli z łódzkiego gimnazjum niemieckiego. Muszę sprostować, że usunięto na początku bieżącego roku nie dwóch, ale 6 nauczycieli, w tej liczbie pastora nauczy cielą religii, lekarza szkolnego i dwóch nauczycieli, z których jeden pracował w tem gimnazjum 18 lat, a drugi 22Jak społeczeństwo reagowało na usunięcie tych nauczycieli, przytoczę tylko ustęp jednego z pism wniesionego do p. Ministra. Starałem się kilkakrotnie w tej sprawie osobiście przedstawić sprawę p. Ministrowi, ale, niestety, p. Minister odgrodził się chińskim murem, dostać się do niego nie można, więc uczynię to tutaj z tej trybuny.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#AugustUtta">Otóż w dn. 29 października wniesiono do Ministerstwa pismo podpisane przez kilkudziesięciu najwybitniejszych obywateli łódzkich, w tej liczbie przez wielu urzędników państwowych i ludzi, do których Ministerstwo powinno mieć zaufanie. Otóż w tem piśmie znajdujemy m. in. ustęp następujący: „Dług wdzięczności względem wymienionych wyżej nauczycieli za ich pełną poświęceń dla naszej młodzieży pracę oraz troska o dobro naszej szkoły zmuszają nas zwrócić łaskawą uwagę Pana Ministra na to wielkie zaniepokojenie i przygnębienie wśród ogółu rodziców i tutejszego społeczeństwa wogóle, jakie spowodowane zostało wyżej wymienionemi zarządzeniami tutejszych władz szkolnych, a to tem bardziej, iż zarządzenia te nie zostały niczem umotywowane, a na zapytanie naszych przedstawicieli zarówno władze szkolne, jak i władze administracyjne oświadczyły kilkakrotnie, iż nauczycielom tym nie mają nic do zarzucenia. Podobne zaświadczenie wystawia związek nauczycielski, który pisze: „Zarząd stowarzyszenia popiera jak najusilniej starania pana — takiego i takiego — o wydanie zezwolenia na dalszą pracę na dotychczasowem stanowisku, gdyż jest głęboko przeświadczony, iż swoją pracą w szkole i zachowaniem się w życiu prywatnem nie dał najmniejszego powodu do stawiania mu jakichkolwiek zarzutów pod względem moralnym lub obywatelskim, a w szczególności zarząd jest głęboko przeświadczony” i t. d. — właśnie następuje ustęp który mówi o jego zupełnej lojalności w stosunku do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#AugustUtta">Oprócz tego nawet polscy obywatele, nawet zarząd jednej gminy wystawił jednemu z tych nauczycieli zaświadczenie, iż nauczyciel ten przed wojną, wbrew zarządzeniom i zakazowi władz rosyjskich, wykładał dzieciom polskim, do czego nie był obowiązany, język polski i historię Polski, za co, jak Panowie wiedzą, można było dostać się do więzienia. I temu nauczycielowi po 18 latach uczciwej i sumiennej pracy odebrano dziś środki do życia, możność egzystencji. Pięć miesięcy sprawa leży u p. Ministra i do tego czasu nie jest załatwiona. Ja mam szereg dokumentów w tej sprawie, nie chcę ich przytaczać, bo chcę wierzyć, że p. Minister nareszcie się tą sprawą zajmie i poleci, aby została załatwiona sprawiedliwie i tak, jak tego wymaga interes szkoły i interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#AugustUtta">Z tych dążeń, a zwłaszcza z ostatniego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, że zakłady kształcenia nauczycieli mają wydawać świadectwa do nauczania w szkołach z językiem wykładowym innym niż polski tylko do roku 1930/31, wynika, że po tym terminie wszystkie zakłady kształcenia nauczycieli mają być polskie lub utrakwistyczne.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#AugustUtta">P. Minister Świtalski na Komisji Budżetowej pochwalał również system utrakwizacji, z czego wynika, że Rząd obecny dąży do zupełnego zlikwidowania odrębnych państwowych szkół mniejszościowych. Rząd obecny, jak i rządy poprzednie, a zwłaszcza cała administracja szkolna, nie wykazywały dotąd najmniejszego zrozumienia naszych potrzeb kulturalnych, co więcej ustosunkowanie się ich było nieprzychylne, a w wielu wypadkach nawet zdecydowanie wrogie. Jedynym celem ich było i jest za pomocą szkoły wynarodowić naszą młodzież i przez to cały odłam narodu niemieckiego, który znalazł się w granicach Polski, skazać na zagładę.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#AugustUtta">Cel ten stoi w jaskrawej sprzeczności z zasadami naszej Konstytucji i z temi postulatami, jakie stawiają sobie dziś wszystkie kulturalne narody świata. To gwałtowne dążenie do wynarodowienia wszystkich narodów niepolskich w Polsce zamieszkałych powoduje ciągłe tarcia i narzekania, niepokój w kraju, skargi nazewnątrz, kompromitację Państwa Polskiego w oczach demokracji zachodniej i utrudnia unormowanie stosunków gospodarczych w kraju i z sąsiadami Dlatego walkę o swobodny rozwój naszego szkolnictwa i naszej kultury narodowej prowadzimy w imię naszego prawa do dalszej egzystencji na tej ziemi, której pod wielu względami oddaliśmy cenne usługi, w imię obrony zasad naszej Konstytucji i dobrze zrozumianych interesów Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#AugustUtta">Wymagania nasze nie idą zbyt daleko. Chcemy nasze interesy narodowe pogodzić z interesami Państwa Polskiego. Chcemy uczciwie szukać kompromisu, któryby mógł zadowolić obie strony, i uważamy, że znaleźć modus vivendi będzie nietrudno, zwłaszcza, iż już mamy odpowiednie wzory w wielu nowopowstałych po wojnie światowej państwach, które sprawy te załatwiły ku zupełnemu zadowoleniu obu stron, na czem zyskała tylko spoistość i życie gospodarcze tych państw, oraz ich szacunek i powaga zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#AugustUtta">Wzorując się na załatwieniu tych spraw na Łotwie, w Estonii, Finlandii i innych państwach, oraz biorąc pod uwagę doświadczenie ostatnich lat dziesięciu i wyniki bardzo poważnych prac kongresów mniejszości narodowych w Europie, klub nasz po uwzględnieniu specyficznych warunków w naszym kraju ustalił pewne wytyczne, któreby mogły służyć za podstawę do rozwiązania problemu mniejszościowego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#AugustUtta">Wytyczne te odbiegają w znacznej mierze od projektu, jaki proponują stronnictwa lewicowe. My stoimy zasadniczo na stanowisku, iż rozwiązać kwestię mniejszości może tylko udzielenie autonomii kulturalnej, czego w projekcie, proponowanym przez lewicę, nie widzimy. Dlatego pozwolę sobie wytyczne te przy sposobności podać do wiadomości p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz tych stronnictw, które tą sprawą zechcą się zająć. Wytyczne te w ogólnych zarysach są następujące:</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#AugustUtta">Obywatele polscy narodowości niepolskiej winni otrzymać prawo tworzenia autonomicznych związków kulturalnych o charakterze polityczno prawnym. Związki te należy uważać za powstałe z chwilą złożenia odnośnego wniosku, podpisanego przynajmniej przez 3000 obywateli danej narodowości. Za obywatela danej narodowości uważa się każdego, kto się do narodowości tej zalicza, czemu może dać wyraz przez przystąpienie do związku kulturalnego lub zapisanie swego dziecka do szkoły danej narodowości. Przynależność do danej narodowości nie może być naturalnie kwestionowana. Związek kulturalny byłby jednostką prawną i miałby za zadanie pieczę nad wszystkiemi urządzeniami kulturalnemi danej mniejszości, a w szczególności nad jej szkolnictwem. Związkowi temu winno przysługiwać prawo zakładania ochronek, szkół i zakładów dla kształcenia sił nauczycielskich. Ze względu na to, iż obywatele, należący do mniejszości narodowych, ponoszą narówni z ludnością polską ciężary podatkowe, powinni korzystać ze Skarbu Państwa na własne cele kulturalne. Państwo ponosiłoby koszta utrzymania szkół powszechnych dla ludności niepolskiej, do których uczęszcza conajmniej 40 dzieci, bez względu na odległość ich miejsca zamieszkania od szkoły, o ile tylko regularne uczęszczanie do szkoły jest możliwe. Jeżeli szkoła skupia conajmniej 20 dzieci, Państwo ponosiłoby połowę kosztów utrzymania szkoły. Związek kulturalny otrzymałby na własność lub też użytkowanie odpowiednią część majątku szkolnego oraz urządzeń szkolnych Mniejszościowym szkołom średnim zawodowym, dokształcającym i zakładom kształcenia nauczycieli Państwo udzieliłoby subsydjów w wysokości odpowiadającej wydatkom Państwa na kształcenie tej samej liczby uczniów w szkołach państwowych. W szkołach mniejszościowych winni nauczać tylko nauczyciele, zaliczający się do tej samej narodowości, co i dzieci. Szkoły mniejszościowe winny korzystać z wszystkich praw, przysługujących państwowym szkołom publicznym, a nauczyciele tych szkół — z praw nauczycieli szkół państwowych. Programy nauczania w szkołach mniejszościowych uwzględniać winny potrzeby kulturalne danej mniejszości oraz wymagania Państwa. Związek wyłoniłby z siebie odpowiednie organa, które sprawowałyby zarząd i nadzór nad szkolnictwem związku, bez uszczerbku prawa i obowiązku nadzoru ze strony Państwa. Związkom mniejszościowym winno przysługiwać prawo opodatkowywania członków ich narodowości podług zasad własnych na cele kulturalne.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#AugustUtta">W ten sposób odebralibyśmy Ministerstwu i całemu aparatowi urzędniczemu ten, jak to wykazało doświadczenie, niemiły dla nich obowiązek opiekowania się szkolnictwem mniejszościowem, które oni uważają za zbędne, jeżeli nawet nie za szkodliwe Ponosilibyśmy troskę o zaspokojenie naszych potrzeb kulturalnych sami i nie mielibyśmy powodu do skarg i narzekań na Rząd i podwładne mu organa administracji szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#AugustUtta">Postulaty te wyłuszczyłem dlatego, aby raz nazawsze odeprzeć zarzut, że przez żądanie aut o nom j i kulturalnej chcemy stworzyć państwo w państwie i rozluźnić jego spoistość i siłę. Chcemy zaprzestania walki, chcemy pracy spokojnej i twórczej, dla obu stron pożytecznej. Jeżeli zaś Rząd tych naszych dobrych chęci zrozumieć nie zechce i dalej prowadzić będzie dotychczasową politykę odniemczania kraju i wynarodowiania naszej młodzieży, to za skutki tego nieprzychylnego ustosunkowania się do naszych potrzeb kulturalnych będzie on wyłącznie ponosił odpowiedzialność. My zaś jesteśmy przeświadczeni, iż opinia zdrowo myślącego społeczeństwa polskiego i całego świata kulturalnego stanie po naszej stronie i dopomoże nam do zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#AugustUtta">A teraz chcę jeszcze kilka uwag poświęcić departamentowi wyznań religijnych. Przedewszystkiem muszę zaznaczyć, iż do tego działu przemawiać będę w imieniu społeczeństwa ewangelickiego.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#AugustUtta">W budżecie przewidziana jest bardzo pokaźna suma — 22.623.129 zł. na wyznanie katolickie. Na wyznanie ewangelickie zaledwie 353.297 zł. Stosunek ten w żadnej mierze nie odpowiada procentowi ludności jednego i drugiego wyznania. Ludność ewangelicka sama utrzymująca swoje kościoły i swoich duchownych, musi jeszcze ponosić w drodze podatków ogólnych koszty na utrzymanie wyznania katolickiego. Jest to rzecz niesłuszna, jest to niesprawiedliwość, która naszem zdaniem usunięta być może przez oddzielenie kościoła od państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#AugustUtta">Dlatego wszystkie wnioski, zdążające w tym kierunku, popierać będziemy. Muszę wyrazić w imieniu całego społeczeństwa ewangelickiego wielki żal, że Ministerstwo w ciągu 10 lat ubiegłych nie zaopiekowało się sprawą wyznań ewangelickich Przeszło 4 lata temu synod kościoła ewangelicko augsburskiego złożył Ministerstwu projekt uregulowania stosunku tego kościoła do Państwa. Ministerstwo nawet do chwili obecnej tego projektu nie wzięło pod uwagę i nie przedłożyło Sejmowi. Nowopowstałe kościoły nie zostały zalegalizowane, utrudnia im się wogóle pracę i życie religijne. Taki stan rzeczy jest sprzeczny z postanowieniami naszej Konstytucji. Jeżeli Ministerstwo w tej dziedzinie nie rozpocznie poważnej pracy i nie przystąpi do uregulowania tego pierwszorzędnego zagadnienia, to społeczeństwo ewangelickie dojdzie do wniosku, że robi to celowo, zwalczając kościoły nie katolickie.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#AugustUtta">Bardzo smutną i nader ważną sprawą jest sprawa małżeństw. Wiemy, Wysoka Izbo, że szereg małżeństw, zawartych w kościele ewangelickim, został bezprawnie rozwiązany. Skutki tych zarządzeń były często fatalne, bardzo ciężkie, nawet Sąd Najwyższy uznał to postępowanie za bezprawne, Ministerstwo zaś nie uważało za stosowne w tym kierunku absolutnie nic uczynić. Jeżeli przypomnimy sobie proces superintendenta Jastrzębskiego w Wilnie i ciężką karę, jaka została nałożona na niego...</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(Głos: Przez sąd.)</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#AugustUtta">przez sąd, ale na podstawie ustaw obowiązujących, które Ministerstwo powinno było dawno odpowiednio skorygować, dlatego nie sąd, ale Ministerstwo ponosi odpowiedzialność za to, co się stało. To jest zjawisko, które dziś jest komentowane i omawiane w całej Europie, w całym świecie protestanckim i powinno bezwzględnie pobudzić Ministerstwo do zajęcia się tą sprawą i uregulowania jej w czasie jak najkrótszym.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#AugustUtta">Jeszcze jest jedna bolączka, która dotyczy przeważnie ludności ewangelickiej w b. zaborze rosyjskim, t. j. sprawa odbierania i zamykania domów modlitwy przez dozory szkolne. Na czele bardzo wielu dozorów stoją księża katoliccy i robią wszystko, żeby ludności ewangelickiej uniemożliwić zbieranie się na nabożeństwa w niedzielę i dlatego pod różnemi pozorami ich domy modlitwy zabierają, co bardzo rozgorycza społeczeństwo ewangelickie i budzi przeświadczenie, że robi się to celowo, dla wytopienia ruchu protestanckiego w Polsce. Rządy poprzednie w podobnych wypadkach na skargi ludności reagowały.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#AugustUtta">W szczerego wypadków nawet p. minister Stanisław Grabski zarządził zwrócenie zabranych w gwałtowny i brutalny sposób domów modlitwy. Obecnie Ministerstwo ani jednej takiej skargi nie uwzględniło. Opiera się na kłamliwych, podkreślam, kłamliwych doniesieniach i protokółach dozorów kościelnych i inspektorów szkolnych, odrzuca wszelkie dowody, wszelkie dokumenty, przedstawione przez ludność ewangelicką, przez kolegia kościelne i nawet przez konsystorz, i zostawia skargi te bez załatwienia. Ludność ewangelicka zmuszona jest wnosić skargi do Trybunału Administracyjnego, a Panowie wiedzą, jak to dzisiaj jest utrudnione, ile kosztuje wnoszenie skarg przez adwokata, ponieważ tylko przez adwokatów skargi te wnosić można.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#AugustUtta">I przy tych wielkich ciężarach, przy wyczerpaniu wszelkich środków na wsi, zebranie 200 czy 300 złotych na wniesienie skargi do Trybunału Administracyjnego, to jest krwawy grosz, którego ludność ewangelicka nigdy Ministerstwu nie zapomni.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#AugustUtta">Dlatego apeluję z całą stanowczością, ażeby nareszcie Ministerstwo tą sprawą się zajęło i wydało stanowcze zarządzenia, ażeby podobne smutne wypadki, które przypominają czasy nietolerancyjne w Polsce, czasy, któreśmy uważali, że nigdy nie powrócą, nie powtarzały się. Sądzę, że Pan Minister apel ten weźmie pod uwagę i że zarządzenie takie w najbliższym czasie się ukaże.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanKornecki">Wysoki Sejmie! Przemówienia dotychczasowe mogą wywołać wrażenie, że rozpatrując się w naszem szkolnictwie w Państwie Polskiem, można dojść tylko do pesymizmu. Słyszeliśmy przedstawicieli lewicy, która nie jest zadowolona z dorobku ilościowego naszego szkolnictwa i słyszeliśmy przedstawicieli mniejszości narodowych, którzy, jak zwykle, na każdej sesji budżetowej, wysuwają zarzuty pod adresem naszego Państwa rzekomego krzywdzenia ich interesów. Pragnąłbym, aby w tej debacie jednak padł głos obiektywny i chciałbym do tej obiektywności samego siebie skłonić.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JanKornecki">W ukończonem 10leciu naszej niepodległości państwowej śmiem twierdzić, że szkolnictwo jest jedną z dziedzin naszego rozwoju, która mimo wszystko budzi w nas nadzieję, a nawet pewność lepszej przyszłości. Musimy się zgodzić wszyscy, że w 10leciu ubiegłem rozwój naszego szkolnictwa i oświaty posunął się bardzo znacznie.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JanKornecki">Przypomnij my sobie, w jakim stanie znajdowały się poszczególne dzielnice w chwili powstania niepodległej Rzeczypospolitej. Jak wiadomo, zabory austriacki i pruski miały przed wybuchem, wojny w nauczaniu szkolnictwo powszechne prawie w całości ukończone, nieźle zorganizowaną sieć szkolnictwa średniego, a słabo zorganizowaną sieć szkolnictwa zawodowego. Zabór pruski miał jednak to szkolnictwo niemieckie. Najgorzej przedstawiał się b. zabór rosyjski, albowiem w roku 1912, w tym zaborze było zaledwie 4,587 szkół powszechnych, w których uczyło się 370.000 dzieci.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JanKornecki">Już w r. 1916, wśród wrzawy wojennej, wśród huku dział, zabrało się społeczeństwo polskie przez swoje organizacje społeczne i następnie przez stworzone organy administracji szkolnej, do intensywnej pracy nad odrobieniem tego wielkiego zaniedbania, jakie dała nam niewola. I stwierdzić trzeba, że już w r. 1920/21, mieliśmy w zaborze rosyjskim 11.481 szkół, w których uczyło się 1150.000 dzieci!, a zatem te lata wojny polepszyły trzykrotnie stan szkolnictwa przedwojennego.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JanKornecki">W r. 1921 mieliśmy w całej Rzeczypospolitej stan w szkolnictwie powszechnem taki, że zaledwie 2/3 dzieci uczęszczało do szkół. W r. 1928 ten procent podniósł się do 9/10, a nawet dochodzi do 92,8%.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#JanKornecki">Stwierdzić muszę z tej trybuny, że największy rozwój ilościowy, ze względu właśnie na powszechne nauczanie w dziedzinie szkolnictwa, dokonał się mimo wszystko na ziemiach wschodnich. Pozwolę sobie przytoczyć, na podstawie także Rocznika Statystycznego, na który się tutaj powoływano, że w r. 1920,21 uczęszczało na Polesiu zaledwie 16,7% dzieci do szkół powszechnych, na Wołyniu 21,5%, a w województwie nowogródzkiem 30%. Procenty te w r. 1927/28 przedstawiają się następująco: dla Polesia 76,4, dla Wołynia 66,7, dla Nowogródzkiego 90 nawet.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#JanKornecki">A zatem na Polesiu w ciągu siedmiu lat realizacja powszechnego nauczania wzrosła przeszło 4 i pół raza, na Wołyniu przeszło 3krotnie i w Nowogródzkiem trzykrotnie. Jeżeli uwzględnimy, że pewien procent dzieci w wieku szkolnym uczęszcza również do szkół średnich, należałoby jeszcze podnieść te procenty. Cyfry powyższe mogą nas napawać pewną dumą; Polska zgodnie ze swoją tradycją historyczną, idzie na wschód z oświatą tak, jak w wiekach średnich, podnosząc ziemie wschodnie kulturalnie i wiążąc je z kulturą zachodnią. Tej rzeczywistości, wypływającej ze ścisłych cyfr, nie zmienią przemówienia przedstawicieli naszych mniejszości kresowych w tej Izbie, pełne skarg na rzekome zaniedbywanie przez nas ziem wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#JanKornecki">Nasza polityka szkolna w ubiegłem 10leciu miała trzy główne cele:</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#JanKornecki">1) realizację powszechnego nauczania,</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#JanKornecki">2) podnoszenie jakości szkolnictwa, głównie powszechnego, przez podnoszenie jego stopnia organizacyjnego i jakości nauczycieli,</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#JanKornecki">3) zaspokojenie słusznych postulatów mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#JanKornecki">Jak wynika z tego, co powiedziałem, cel pierwszy, realizację powszechnego nauczania osiągnęliśmy prawie w zupełności, albowiem procent dzieci, uczęszczających do szkół powszechnych w roku ubiegłym budżetowym, dochodzi do 100.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#JanKornecki">Co do stopnia organizacji szkół, to już P. referent podniósł, że znaczna część, albowiem 1/3 część dzieci w Polsce uczęszcza do szkół siedmioklasowych.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zacharkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#JanKornecki">Wprawdzie na wsi w szkołach siedmioklasowych uczy się zaledwie 12,3%, co stwierdza, że stosunki zaludnienia naszej wsi nie pozwalają na szybkie podniesienie stopnia organizacyjnego szkół, i to również nakazuje ostrożność w dokonywaniu reformy szkolnej na zasadzie jednolitości, przez czysto mechaniczne obcinanie trzech najniższych klas. Należy jednak stwierdzić, że w tej dziedzinie zrobiliśmy dużo.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#JanKornecki">W sprawie podniesienia jakości nauczycieli również dokonało się wiele, albowiem procent wykwalifikowanych nauczycieli przekracza obecnie 95.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#JanKornecki">W sprawie zaspokojenia potrzeb kulturalnych mniejszości narodowych twierdzę, że zrobiliśmy również wiele. Ustawa z dnia 31 lipca 1924 r., wbrew temu, co tu było powiedziane, uregulowała kwestię szkolnictwa ruskiego, białoruskiego i litewskiego, uregulowała ją, zdaniem naszem, w sposób jedynie możliwy, uwzględniając...</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Aż się Pan zaczerwienił.)</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#JanKornecki">Nie potrzebuję się czerwienić i nigdy nie będę się czerwienił.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Czy Panu nie wstyd tego mówić?)</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#JanKornecki">Panowie także się nie czerwienią, rzucając kalumnie na nasze Państwo. — Otóż śmiem twierdzić, że w stosunkach ludnościowych naszych Kresów nawet najmędrszy mędrzec z tych oto ław, gdyby chciał sprawiedliwie rozstrzygnąć problem szkół mniejszościowych dla wszystkich mieszkańców danego terytorium, nie mógłby zrobić tego inaczej, niż to rozstrzygnęła ustawa z r. 1924. Wszak ta ustawa, wbrew temu co tu powiedziano, daje ludności możność uczenia dzieci w języku ojczystym, liczy się tylko z tem, że ta ludność, żyjąca w danym obwodzie szkolnym, jest różnej narodowości i że każda z tych narodowości ma równe prawa do tego, żeby mieć naukę w swoim ojczystym języku. Tam zatem, gdzie istnieje odpowiedni procent, a więc większość znaczna ludności ruskiej czy białoruskiej, ustawa przewiduje szkołę w jej języku, tam natomiast, gdzie znajduje się procent poważny ludności polskiej, względnie rodziców, którzy życzą sobie, aby dzieci uczyły się w języku polskim, oczywiście szkoła jest utrakwistyczna.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#JanKornecki">Argumentom przedstawicieli klubów ukraińskich, dowodzącym w tej Wysokiej Izbie rzekomego pokrzywdzenia ludności ruskiej, przeciwstawiamy niczem nieodparty argument, że mieliśmy w 1927/28 r. 2.925 publicznych szkół powszechnych, 8 seminariów nauczycielskich i 8 gimnazjów, licząc iż równorzędnemi klasami, w których język ruski czy ukraiński był w całości lub w połowie godzin językiem wykładowym. Takich samych szkół białoruskich mieliśmy 72, litewskich 48.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#JanKornecki">Niczem nieuzasadnione...</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Głos: A ile jest seminariów nauczycielskich białoruskich, może Pan powie.)</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#JanKornecki">Macie jeszcze czas, jeszcze nie macie literatury uporządkowanej, ani podręczników, nie macie jeszcze nawet elementarza, który trzeba dopiero wydawać.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#JanKornecki">Niczem nieuzasadnione są również narzekania posłów niemieckich, albowiem przeszło 100.000 dzieci niemieckich uczy się w szkołach, specjalnie dla nich w ich języku prowadzonych i utrzymywanych przez Państwo.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#komentarz">(Głos: Skąd Pan ma takie dane?)</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#JanKornecki">Z Rocznika Statystycznego. Pozatem utrzymuje Państwo dwa niemieckie seminaria nauczycielskie, 7 gimnazjów rządowych i 3 gimnazja komunalne, które także zaliczamy. Tymczasem po stronie niemieckiej ludność polska, zamieszkała na Kresach naszych, ludność, która pozostała pod zaborem pruskim, miała w r. 1927/28 zaledwie kilkanaście szkółek, w których uczyło się 820 dzieci polskich.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#JanKornecki">Tej oczywistości, temu zestawieniu chyba nikt z Panów nie przeciwstawi nic takiego, coby wobec świata mogło Polskę kompromitować. Materiały, które Panowie tu rzucacie i przedstawiacie w niewłaściwem świetle, wiemy dla jakich celów służą. Dla nas pozostanie na wieki świadectwem szlachetności, że w czasie gdy polskość na terenie Rzeszy Niemieckiej jest gnębiona, utrzymujemy szkoły w takich ilościach, jak to przedstawiłem przed chwilą.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#JanKornecki">Ludność żydowska korzysta w całej pełni ze szkolnictwa publicznego wszystkich typów, znajdując uwzględnienie swych potrzeb wyznaniowych i narodowych w publicznych szkołach powszechnych, specjalnie dla dzieci żydowskich utrzymywanych, w których uczy się języka żydowskiego i religii. Prywatne zakłady żydowskie, nawet chedery, zostały uznane za wystarczające do spełnienia w nich obowiązku nauczania dla dzieci w wieku szkolnym. Stwierdzić należy, że w szkołach średnich w Polsce procent młodzieży żydowskiej w r. 1926/27 wynosił 20,7%, podczas gdy procent ludności wyznania mojżeszowego wynosił w r. 1921–10,8%. A zatem narzekania przedstawicieli Żydów w tej Wysokiej Izbie są również nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#JanKornecki">Możemy wszyscy razem bez względu na narodowość i wyznanie utyskiwać, że nie wszystkie nasze potrzeby kulturalne są zaspokojone do 100%. I ludność polska ma swoje postulaty niespełnione w tej dziedzinie. Z przykrością musimy stwierdzić, iż na Kresach Wschodnich znaczny procent dzieci polskich musi uczęszczać do szkół niepolskich, względnie utrakwistycznych, narażając się niejednokrotnie na wynarodowienie, a szereg nowopowstałych osad polskich nie ma wogóle szkół dla swoich dzieci Obowiązkiem Rządu polskiego jest zaspokoić jaknajrychlej potrzeby ludności polskiej i uchronić nasze dzieci od wynarodowienia. Jak widzimy, cele polityki szkolnej naszego Państwa, zakreślone w pierwszych latach niepodległości, realizują się planowo. Nie możemy pozwolić na łamanie zasad wytkniętych. To też sprzeciwiać się będziemy dążeniom klubów niepolskich w tej Wysokiej Izbie, zmierzającym do rozbicia naszego systemu wychowania publicznego na odrębne systemy narodowościowe, które musiałyby rozbić z czasem jednolity ustrój naszego państwa.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#JanKornecki">Natomiast będziemy dążyli do zaspokojenia w jednolitym systemie szkolnym dalszych potrzeb oświatowych kraju. Potrzeby finansowe w tej dziedzinie, jak wiadomo, wzrosną w najbliższych latach znacznie, a to z powodu naturalnego przyrostu ludności kraju, który da nam do roku 1930/40 około dwa miliony przyrostu dzieci w wieku szkolnym. Na Komisji Budżetowej wyjaśniono, że dla zaspokojenia wzrastających w związku z tem potrzeb polskich potrzeba będzie tylko na budowę szkół około 150 milionów rocznie Wydatki na ten cel nie dadzą się pomieścić w zwyczajnym budżecie państwa, natomiast Rząd powinien przedłożyć ciałom ustawodawczym jaknajrychlej projekt załatwienia tego problemu na drodze ustawodawczej, przez rozłożenie tego ciężaru na dłuższy okres w formie długoterminowych kredytów dla samorządów i państwa. Opieszałość Rządu w tej sprawie może pociągnąć za sobą bardzo ujemne następstwa dla kraju.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#JanKornecki">Przedstawiwszy ogólny rozwój szkolnictwa w minionem dziesięcioleciu, pozwolę sobie stwierdzić, że najsilniejsze tempo jego rozwoju wypada w okresie przed wypadkami majowemi, tj. do roku 19.25 włącznie; wydatki w tym okresie wzrosły od 54.647.000 w r. 1921 do 309.120.000 w r. 1925 czyli od 6,2% do 16,4% ogólnych wydatków Państwa. Od r. 1926 wzrost ten jest powolniejszy, wynosi od 287.844.000 w r. 1926 do 423.099.000, czyli od 14% do 16,56% ogólnych wydatków państwowych. Wynika stąd, iż poprzednie rządy I sejmy miały dostateczne zrozumienie potrzeby wydatków na oświatę.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#JanKornecki">Wyrazić muszę żal, iż Rząd obecny mimo zapowiedzi kilkakrotnych nie przedstawił dotychczas wniosku o zniesienie ustawy sanacyjnej w szkolnictwie, w której to sprawie wnieśliśmy specjalny wniosek, znajdujący się w Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#JanKornecki">Zgłosiliśmy również wniosek o zabezpieczenie bytu nauczycielom weteranom z okresu niewoli, mianowicie przedewszystkiem tym nauczycielom, którzy pracą tajną w szkolnictwie służyli rozwojowi idei narodowej w okresie niewoli.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#JanKornecki">Wydając przeszło 400 milj. zł. na oświatę, społeczeństwo polskie musi się domagać od Rządu, by szkolnictwo spełniało swój właściwy cel wychowania przyszłych obywateli w duchu idei narodowej i państwowej. Pragniemy, by szkolnictwo nasze było wolne od wszelkich wpływów partyjnopolitycznych. Niestety, jak to w Komisji Budżetowej na poprzedniej sesji stwierdzaliśmy, w szkolnictwie tem dzieje się niedobrze wskutek wprowadzania polityki do szkolnictwa. Rząd obecny podporządkował je władzom administracji politycznej, która usiłuje podważyć zasadę apolityczności naszego szkolnictwa, a o doborze ludzi w administracji szkolnej decydują w dalszym ciągu nie kwalifikacje fachowe, lecz przynależność do t. zw. sanacji. Znam wypadek, że funkcje wizytatora szkolnego powierzono osobie, która ma zaledwo świadectwo nauczycielki domowej z przed wojny, od władz rosyjskich otrzymane, a wszak mamy dostateczną ilość sił zawodowych fachowych, o studiach wyższych. Nauczycielstwo traktuje się również pod kątem widzenia partyjno politycznym i stosuje się przeniesienia w tych wypadkach na zasadzie art. 58 pragmatyki służbowej.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#JanKornecki">Czas największy wprowadzić do szkolnictwa atmosferę stałości i spokoju. Czas utrwalić w ogromnej masie ludzi pracujących, tak w administracji szkolnej, jak również u nauczycieli przekonanie, iż spełnianie rzetelne obowiązków służbowych, oraz właściwe kwalifikacje, to wystarczające warunki dla zapewnienia spokojnej przyszłości i należnego awansu. Gdyby stan obecny miał potrwać dłużej, to prawidłowy rozwój szkolnictwa naszego stanąłby pod wielkim znakiem zapytania. Zwracamy uwagę p. Ministra, że najgorzej dzieje się pod tym względem w kuratorium lwowskiem. Nie możemy dopuścić do tego, by między społeczeństwem a nauczycielstwem, używanem do walki politycznej ze społeczeństwem, miał istnieć rozdźwięk, który odbije się następnie na wychowaniu młodych pokoleń.</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#JanKornecki">Jak wiadomo, oświata w Polsce nie ogranicza się tylko do murów szkolnych. Musimy przyśpieszyć tempo podnoszenia kultury szerokich mas przez oświatę pozaszkolną. W tej dziedzinie pracy samo państwo nie jest w możności podołać zadaniu. Stanąć do niej powinne szerokie sfery oświeconego społeczeństwa w organizacjach społeczno-oświatowych. Władze państwowe i samorządowe powinne popierać te organizacje, traktując je obiektywnie. Jesteśmy przeciwni wszelkiemu etatyzmowi w tej dziedzinie. Przeciwnie, dążyć musimy, by w pracy oświatowej doprowadzić do jak najściślejszego współdziałania społeczeństwa z władzami szkolnemi i do rozbudzania ofiarności społecznej na cele oświatowe.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#JanKornecki">System wychowania narodowego w Polsce musi się rozwijać z ducha i pracy całego narodu, gdyż tylko wówczas będzie odpowiadał jego potrzebom życiowym i wielkim celom, jakie narodowi polskiemu w jego rozwoju historycznym przyświecają. Wynika z tego, że i wszelkie reformy szkolne mogą być dokonywane przy świadomem współdziałaniu Rządu i oświeconych warstw społeczeństwa polskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Jaworska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MariaJaworska">Wysoka Izbo! Chciałabym zająć chwilę czasu Wysokiej Izbie zwróceniem uwagi na kwestię wychowawczą w szkole naszej, na kwestię, którą tu już niektórzy mówcy poruszali. Uważam tę kwestię za bardzo ważną, nie chciałabym jednak powtarzać komunałów, znanych Panom doskonale i które właściwie nam oświatowcom już się przejadły, chcę tylko zwrócić uwagę na najważniejsze powody, które skłaniają mię do podkreślenia kwestii wychowawczej. Dlatego ośmielam się Państwu zająć czas.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MariaJaworska">Jednym z takich powodów jest życie nasze w okresie niewoli, które nie sprzyjało rozwojowi pracy wychowawczej w szkole. Wtedy jednak ideał wychowawczy w szkole, która była rządową, zastępował wysoki ideał życiowy, dążenie do niepodległości i mogło społeczeństwo nie troszczyć się o stronę wychowawczą w szkole, która była obcą, ponieważ istniało wychowanie społeczeństwa przez ideał niepodległości. Ideał odzyskania niepodległości podwyższał niebywale stan moralny naszej młodzieży i poziom jej życia. W tej chwili sprawa się zmieniła. Niepodległość mamy, tego wysokiego ideału wychowawczego, któryby istniał sam przez się, nie posiadamy. To, co powinno być w tej chwili ideałem wychowawczym, a co jest nim dla nas, dla starszego pokolenia, utrzymanie Państwa, niestety, nie stało się jeszcze ideałem młodzieży. Winno temu i nasze życie gorączkowe w okresie dziesięciu lat niepodległości, które nie pozwoliło tą sprawą poważnie się zająć, a śmiem twierdzić, że rząd przedmajowy przyczynił się do tego, tudzież te czynniki w społeczeństwie, które zamiast podwyższać autorytet Państwa, obniżały go przez partyjne walki.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MariaJaworska">Zmienione warunki życia, odzyskanie Państwa i troska o jego utrzymanie nakazują w tej chwili na pierwszem miejscu postawić postulat wychowania młodzieży w duchu państwowym. Widzę te wszystkie niebezpieczeństwa wychowania naszej młodzieży, które kol. Próchnik poruszył, mianowicie wychowania młodzieży na modłę dawną, nie mającą nic do czynienia z dzisiejszemi warunkami i potrzebami naszego życia, ale widzę także to niebezpieczeństwo, którego p. Próchnik, nie przypuszczam, że nie dojrzał, ale które pominął w swym referacie, niebezpieczeństwo komunistyczne, niebezpieczeństwo pseudo postępowych ideałów, które się szerzą w naszych szkołach, na co trzeba zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MariaJaworska">Uważam, że strona wychowawcza jest postawiona w naszych szkołach średnich gorzej, niż w szkołach powszechnych. Nie chcę winy zrzucać na nauczycielstwo szkół średnich, nie chcę widzieć w jego pracy przyczyny takiego stanu rzeczy. Widzę ją w innych sprawach, które jeszcze poruszę. W tej chwili chcę powiedzieć, że cieszy mię bardzo, iż w budżecie Ministerstwa pozycję na prace programowe podwyższono na 100 tysięcy, myślę bowiem, że wśród tych prac programowych znajdzie się miejsce także na wytyczne programu pracy wychowawczej, którego właściwie do tej pory nie mamy. Nie jestem jednak tak naiwną teoretyczką, abym wierzyła, że postawienie programu pracy wychowawczej wystarczy. Uważam, że głównym, w każdym razie pierwszorzędnym, jeżeli nie jedynym czynnikiem wychowania jest nauczyciel. Z przeszłości wiemy, że wówczas, kiedy programy nie wiele były warte, ratował stronę wychowawczą prawdziwy obywatel nauczyciel.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MariaJaworska">Wobec tego ośmielam się zwrócić uwagę Ministerstwa na pewne zmiany, które, mojem zdaniem, konieczne są do poczynienia w ciele nauczycielskiem, jeżeli praca wychowawcza szkół ma należycie stanąć.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#MariaJaworska">Uważam za bardzo ważną zmianę na stanowiskach dyrektorów szkół średnich, twierdzę bowiem, że większość z nich nie nadaje się do spełnienia tej roli, jakiej w tej chwili od nich wymaga życie społeczne; są na to za starzy, specjalnie na naszym terenie Małopolski; tkwią w przeszłości, nic się w ich głowach nie zmieniło od czasu odzyskania niepodległości i ci dyrektorowie nie potrafią wychowywać dzieci w duchu państwowym, w kulcie dla Państwa, w którym chciałabym, aby młodzież dziś była wychowywana, przeto swemu zadaniu nie odpowiadają. Następnie widzę potrzebę odciążenia dyrektorów od przeładowania Ich czynnościami administracyjnemi. W tej chwili dyrektorowie są wszystkiem, tylko nie wychowawcami: są buchalterami, kasjerami, magazynierami, nawet nadzorcami służby, a naturalność czasu mają do zajęcia się stroną wychowawczą szkoły. Trzeba bardzo dużo dobrej woli, ażeby przy tych rozmaitych czynnościach biurokratycznych, nudnych i ciężkich, znaleźć czas na wychowanie młodzieży. Otóż chciałabym, ażeby dyrektorowie szkoły byli odciążeni od tych administracyjnych czynności, aby mogli zająć się tem, co przedewszystkiem powinno stanowić ich zajęcie, wychowaniem młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#MariaJaworska">Dalszy środek podniesienia poziomu wychowania w szkołach widzę w dobieraniu odpowiednich nauczycieli wychowawców. Słyszałam przy sposobności pewnej, jak p. Minister stwierdził, że wychowanie jest właściwie sztuką. Zgadzam się z nim, że wychowanie jest właściwie sztuką, i że nie każdy nauczyciel może i musi nim być, ale należy tych nauczycieli wychowawców wyszukiwać, pomagać im w rozwijaniu swych zdolności, pomagać im kształcić się. Cieszę się więc, że tak pokaźnie przedstawia się fundusz na kształcenie nauczycieli, wyobrażam sobie bowiem, że w tym funduszu na kształcenie nauczycieli znajdzie się także fundusz na opiekę i poparcie kształcenia nauczycieli w dziale wychowawczym.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#MariaJaworska">Uważam dalej, że jeżeli nauczyciel ma dobrze spełnić swą rolę wychowawczą, musi mieć spokój i minimalne choćby, ale możliwe warunki życia, i z tego powodu zwracam się z gorącą prośbą do p. Ministra, aby zrobił wszystko, co możliwe, aby ustawa sanacyjna, która tak gnębi nauczycieli i nie daje im spokoju, była cofnięta.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#MariaJaworska">Omawiając sprawy wychowawcze, dotknęliśmy zgrubsza sprawy kształcenia nauczycieli, chciałabym parę jeszcze słów o niej powiedzieć. Muszę stwierdzić i Ministerstwu podziękować za to, że zaczyna się mojem zdaniem coraz poważniej tą sprawą zajmować. Począwszy od programowego postawienia sprawy ustroju szkolnictwa i objęcia tym ustrojem sprawy kształcenia nauczycieli w osobnych zakładach pedagogiki, co uważam za rzecz bardzo dobrą, za poprawne załatwienie nie tylko tej sprawy kształcenia nauczycieli, ale i szeregu innych spraw, dotyczących społecznego 6tanowiska nauczycieli, przeszedłszy do podwyższenia kwoty na dalsze kształcenie nauczycieli szkół powszechnych, muszę powiedzieć, iż widzę w tem pewność, że postulat jednolitości szkoły będzie zrealizowany w sposób najracjonalniejszy, bo powoli, etapami.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#MariaJaworska">Umieszczono w budżecie sumę na kształcenie inspektorów w wysokości 98 tysięcy, czem się niebywale cieszę, a zarazem muszę powiedzieć, że wszyscy oświatowcy uważają sprawę inspektorów za bolączkę najcięższą. Chodzi nie tylko o ich dokształcenie fachowe, lecz okazuje się także potrzeba dokształcenia większości ich w kierunku obywatelskim. Tak się bowiem sprawa la przedstawia na terenie, który znam, że inspektorowie właściwie nie reprezentują tej inicjatywy, tego czynnika, który powinien pracę nauczycieli podnosić do odpowiedniego poziomu, że o to nie dbają.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#MariaJaworska">Cieszę się dalej, że w budżecie jest odpowiednia suma na kształcenie nauczycieli szkół średnich. Jest to nowość pod pewnym względem, bo dotąd Ministerstwo nie zajmowało się tak poważnie kształceniem nauczycieli szkół średnich. To na plus obecnego Ministra trzeba powiedzieć, do jego zasług zaliczyć. Nauczyciele szkół średnich mogą się teraz dokształcać i sprawa ich wykształcenia i kwalifikacji, która była bardzo trudna dawniej, obecnie w ostatnich czasach bardzo się posunęła naprzód.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#MariaJaworska">Pozwolą wreszcie Panowie mnie jako posłańce zająć uwagę Wysokiej Izby kwestią, którą dotąd się nie zajmowano, a którą jako posłanka mam prawo, a nawet i obowiązek zająć Sejmowi trochę czasu. Idzie mi o szkolnictwo średnie żeńskie. W tej sprawie również najwięcej mamy do zawdzięczenia obecnemu Ministrowi i chciałabym Panom wytłumaczyć, jakie powody do tej wdzięczności mamy. Do tej pory, do bardzo niedawnych czasów szkolnictwo średnie żeńskie było okropne. Nie mam czasu przedstawić tego tak, jakbym chciała, ale chcę zaznaczyć, że na 273 szkoły średnie państwowe było szkół żeńskich 33, a męskich 196.1 jeszcze jeden fakt: na trzy województwa wschodnie, tarnopolskie, lwowskie i stanisławowskie, na 60 szkół państwowych męskich była i państwowa średnia szkoła żeńska. Otóż z konieczności wynikał taki stan rzeczy, że dziewczęta kształciły się prawie wyłącznie w zakładach prywatnych. Uważam to za rzecz bardzo złą i zgubną w skutkach. Zakłady prywatne z małemi wyjątkami są bardzo źle uposażone, nie mają pracowni, bo niema na to pieniędzy i dlatego nauka, pobierana w takich zakładach, z konieczności musi stać niżej, niż w zakładach państwowych. Zakłady te nie mają własnych nauczycieli, są to nauczyciele z państwowych zakładów męskich, dobiegający, a raczej doskakujący do tych szkół, przybywający na lekcję w 10 minut po zaczęciu i wybiegający na 10 minut przed końcem lekcji, bo się śpieszą do drugiego zakładu. W takich warunkach o należytem postawieniu kwestii nauczania, nie mówiąc już o wychowaniu, mowy być nie może. Twierdzę, że w tych zakładach, z małemi wyjątkami, wychowanie młodzieży żeńskiej pozostawia bardzo wiele do życzenia, a jeżeli chodzi o wychowanie obywatelskie, jest ono wprost okropne. Stwierdzić to mogłam wtedy, gdy miałam uczennice wychowanki zakładów prywatnych, średnich ogólnokształcących, jako eksternistki, składające maturę seminarium nauczycielskiego. Kandydatki te nie tylko nie mogły odpowiedzieć wymaganiom seminarialnego egzaminu dojrzałości, ale właściwie powinno się było zakwestionować ich egzamin dojrzałości, złożony w szkole średniej ogólnokształcącej. Stwierdzam, że w tych zakładach wychowują najczęściej analfabetki z przewróconemi głowami, fatalnie przygotowane do studiów uniwersyteckich. Na to się skarżą profesorowie, nie zważając na to, że to nie one właściwie są winne, lesz szkoła i profesorowie. Jeszcze zaś gorzej są przygotowane do życia. Ponadto uważam — co przypuszczam zadowoli kok Próchnika — że jest to krzywda społeczna, bo do takich zakładów prywatnych dostają się tylko zamożne dziewczęta, a ubogie i zdolne nie mają możności kształcenia się dlatego, że niema państwowych zakładów. W tej dziedzinie obecny p. Minister bardzo wiele dokonał, mianowicie jest w toku zamiana zakładów męskich tam, gdzie ich jest za dużo, na żeńskie. Tworzy się również zakłady koedukacyjne, co witam z radością, nie tylko dlatego, że jest to najlepszy sposób finansowego rozwiązania, ale i dlatego, że koedukację uważam za najlepszą formę wychowania.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#MariaJaworska">Troskę o stronę wychowawczą szkoły widzę i w tem, że Ministerstwo bardzo poważnie zajmuje się wychowawczą stroną szkół żeńskich, zmieniając dyrektorów na dyrektorki, mianując wizytatorki i zajmując się bardzo poważnie wychowaniem fizycznem dziewcząt. Zgórą 50% społeczeństwa dziękuje za to p. Ministrowi, który pierwszy się zajął poważnie problemem szkół żeńskich.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#MariaJaworska">Miałabym tylko jeszcze jedną prośbę, mianowicie, aby pomyśleć o lepszem pomieszczeniu tych szkół żeńskich, bo niektóre z nich, mając wysoko postawiony program wychowania fizycznego, nie będą mogły go przeprowadzić wskutek okropnego wprost pomieszczenia.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#MariaJaworska">Dochodzę do ostatniej kwestii, do szkolnictwa prywatnego.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#komentarz">(P. Lew Baczyński: Jeszcze jeden powód do podziękowania Ministerstwu.)</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#MariaJaworska">Jeżeli się zasłużył, to będę musiała podziękować.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#MariaJaworska">Owszem, za szkolnictwo prywatne także mogę podziękować.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#MariaJaworska">Jeżeli chodzi o szkolnictwo prywatne, to rozumiem bardzo dobrze w pewnej mierze stanowisko kol. Próchnika, tylko inaczej tę kwestię ujmuję. Naturalnie, Ministerstwo musi się zająć szkolnictwem prywatnem, ale nie tylko, popierając dobre szkoły prywatne, lecz, twierdzę, i niszcząc złe. Nie mam czasu więcej o szkolnictwie prywatnem mówić, ale Państwo wiecie, że szkolnictwo prywatne rzadko jest dobre, a bardzo często pozostawia wiele do życzenia, i śmiem twierdzić, wiedząc, iż to wywoła wielkie oburzenie, że lepiej, gdy nie istnieje żadna szkoła średnia, niż gdy jest zła. Jeżeli Ministerstwo odbiera prawo publiczności złej szkole, to w ten sposób zmierza do sanacji w tej dziedzinie, z warunkiem jednak, że naturalnie nastąpi potem popieranie dobrych szkół.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#MariaJaworska">Nie mogłam zrozumieć tutaj okrzyku jednego z panów posłów z lewicy, gdy P. poseł Błędowski mówił o stypendiach; nie mogłam zrozumieć, dlaczego jeden z posłów powiedział, że jest to jałmużna. Nie mogę zrozumieć, jak można stypendia uważać za jałmużnę. Przecież stypendium jest uznaniem za zdolności i nie wiem, czy kto może mieć większą satysfakcję, jak gdy za swe zdolności otrzyma wynagrodzenie w formie stypendium. Jest to, że tak powiem, pierwszy sposób zarobkowania młodzieży szkolnej i to godziwy sposób zarobkowania. Nie wdając się w sprawę, którą tu referował p. poseł Błędowski w sprawie opłat w uniwersytetach, chcę tylko sprostować to pojęcie, że stypendia są jałmużną, uważam przeciwnie, że należy dopomagać ubogiej młodzieży właśnie udzielaniem stypendiów.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Kwestia formy.)</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#MariaJaworska">Naturalna rzecz, tej sprawy nie poruszam.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#MariaJaworska">A teraz muszę rozprawić się z niektóremi zarzutami tu poczynionemi. Nie mogę zgodzić się na rzucony tu obecnemu Ministrowi zarzut braku inicjatywy. Jeśli Państwo wyliczą, ile czasu obecny Minister urzęduje i zestawią sprawy, które bądź Ministerstwo załatwiło, bądź rozpoczęło, to zdaje mi się, że powolnego tempa nie można mu zarzucać.</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#komentarz">(Głos: Tu była mowa o braku inicjatywy ustawodawczej.)</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#MariaJaworska">Nie zgodziłabym się także na zarzut, jakoby Ministerstwo tolerowało wpływy polityczne w szkole. Ministerstwo robi wszystko, ażeby politykę partyjną w szkole zniszczyć.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(P. Dobroch: Dzieci i nauczyciele roznosili kartki z „jedynką”, Okrzyki na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#MariaJaworska">W odpowiedzi chciałabym zaznaczyć, że raz trzeba skończyć z porachunkami partyjnemi.</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Musimy powtarzać jednak.)</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#MariaJaworska">Mnie idzie o co innego.</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#MariaJaworska">Może Panowie pozwolą mi skończyć. Mnie się zdaje, że jeżeli sprawy wyborcze tak będziemy w nieskończoność ciągnąć, to jest nadzieja, że do końca Sejmu z tego nie wyjdziemy.</u>
          <u xml:id="u-18.32" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Powtarzamy, by się to już nie powtórzyło.)</u>
          <u xml:id="u-18.33" who="#MariaJaworska">Jeżeli idzie o problem, poruszony przez p. Korneckiego co do etatyzmu w polityce oświaty pozaszkolnej, to jednak ja bym tego etatyzmu nie zwalczała. Przepraszam, że się powtarzam, raz już o tej sprawie mówiłam, ale p. Kornecki się powtórzył, więc muszę to samo uczynić. Mojem zdaniem, opieka Państwa nad oświatą pozaszkolną zawsze będzie potrzebna. Wytyczanie programów, nadzorowanie nauczania i kierowanie pracą oświatową musi być zawsze pod opieką Państwa. Ponadto musi Ministerstwo kontrolować pracę instytucyj i towarzystw kulturalnooświatowych, popierając te, które prowadzą pracę w odpowiedni sposób, niszcząc zaś te, których działalność dzisiejszym pojęciom o pracy oświatowej nie odpowiada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AlbinStepowicz">Wysoka Izbo! Resort Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego należy do najbardziej ważnych dla mniejszości narodowych, ponieważ szkolnictwo jest najściślej związane z życiem i rozwojem tych mniejszości. To też posłowie białoruscy, jak w poprzedniej kadencji Sejmu, tak i obecnie, zdaje mi się, nie opuścili najmniejszej okazji, by spełnić swój obowiązek i domagać się szkoły w języku ojczystym w ilości odpowiadającej liczebności Białorusinów.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#AlbinStepowicz">Na jednem z posiedzeń Sejmu, jeśli się nie mylę, wiosną roku ubiegłego p. pos. Okulicz był łaskaw zaznaczyć, iż skoro występuje jakiś poseł białoruski, mówi o mniejszości to samo, co i jego poprzednicy, Z wielką przyjemnością powiedziałbym w tem miejscu o jakichś postępach w szkolnictwie białoruskiem, gdyby były jakiekolwiek zmiany. Niestety, żadnych zmian na lepsze niema, By nie być gołosłownym, pozwolę sobie przytoczyć kilka cyfr.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#AlbinStepowicz">Według statystyki urzędowej w roku zeszłym było na terenie woj. wileńskiego szkół białoruskich powszechnych rządowych 11, prywatnych 3, utrakwistycznych 18; w woj. nowogródzkiem białoruskich szkół powszechnych rządowych 10, prywatnych 1, utrakwistycznych 26, czyli razem na terenie dwóch województw znajduje się obecnie 25 szkół białoruskich powszechnych, a tymczasem szkół polskich powszechnych te 2 województwa mają 2.164, Jaki jest procent ludności białoruskiej w tych województwach? Trudno oczekiwać od statystyki urzędowej polskiej, by była ścisła, można natomiast twierdzić, iż jest ona napewno tendencyjną. Otóż nawet ta statystyka polska z dnia 30 listopada 1921 r. głosi, iż woj, wileńskie i nowogródzkie, razem wzięte, posiadają 33% ludności białoruskiej. Wynika stąd, iż Białorusini z ogólnej ilości szkół polskich 2164 powinni mieć trzecią część, to znaczy 821, Mają tymczasem 25.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#AlbinStepowicz">Kuratorium szkolne w Wilnie na wystawie zeszłorocznej w temże Wilnie podało również ciekawe cyfry o szkolnictwie na ziemiach naszych. Opierając się na tych liczbach, należy stwierdzić, iż w 2 wspomnianych województwach wypada na jedną polską szkołę 500–600 osób ludności, a tymczasem 1 szkoła białoruska wypada na więcej niż 10.000 osób.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#AlbinStepowicz">Zaznaczyć jeszcze muszę, iż statystyka rządowa nie tylko zalicza wszystkich katolików białoruskich do Polaków, ale nawet pewien procent prawosławnych Białorusinów. Gdyby więc statystyka ludności białoruskiej odpowiadała rzeczywistości, szkolnictwo białoruskie przedstawiałoby się niewątpliwie jeszcze bardziej w rozpaczliwym stanie.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#AlbinStepowicz">Pominąwszy te 25 szkół, jest to kropla w morzu. Trzeba zwrócić również uwagę na jakość szkół białoruskich. Otóż z nielicznemi wyjątkami uczą dzieci nasze w szkole białoruskiej nauczyciele Polacy, którzy niedwuznacznie przed dziećmi wyrażają pogardę dla mowy białoruskiej. Jeszcze gorzej dzieje się w szkołach utrakwistycznych. Tu nauczyciel Polak często nie ma pojęcia o białoruszczyźnie i uczy po białorusku chyba tylko gramatyki i rysowania. Ponieważ szkół białoruskich brak, Białorusini są zmuszeni, i to literalnie, posyłać swe dzieci do szkół polskich, gdzie bardzo często niema ani jednego dziecka polskiego. Trzeba być obecnym na lekcji w takiej szkole, by odczuć całą grozę położenia. Uderza przedewszystkiem nierozumienie języka dziecka przez nauczyciela i odwrotnie. Nauczyciel przysłany z pod Krakowa, nie rozumie wcale mowy białoruskiej, a klasa, szczególniej tam, gdzie mieszkają Białorusini, nie rozumie, czego od niej chce nauczyciel., Cóż tedy dziwnego, że dziecko przez kilka lat nie może się nauczyć czytać. Ale cóż znaczą wymagania elementarnej pedagogiki, sprawiedliwości i prawa wobec potopu polskiego wojującego nacjonalizmu, od którego i Rząd pomajowy otrząsnąć się nie może, chociaż teoretycznie go zwalcza.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#AlbinStepowicz">Ze szkolnictwem średniem lepiej nie jest. O ile Rząd pomajowy w dziedzinie szkolnictwa powszechnego utrzymuje chociaż pewien nikły surogat szkoły białoruskiej, obliczony prawdopodobnie na eksport, to w szkolnictwie średniem widzimy wyraźne dążenie p. Ministra Oświaty do całkowitego likwidowania tego, co przedtem istniało. Wysiłkiem nadzwyczajnym społeczeństwa białoruskiego były otwarte gimnazja w Wilnie, Radoszkowicach, Nowogródku i Kłecku. Otóż by młodzież białoruska nie emigrowała za granicę po zdobycie wyższej oświaty, nadano gimnazjum wileńskiemu prawo publiczności, ale gimnazjum w Radoszkowicach przekształcono na szkołę powszechną, innemi słowy zamknięto je pod zarzutem niskiego poziomu nauczania. Zdawałoby się, co może być prostszego nad uratowanie szkoły przez danie jej odpowiednich sił nauczycielskich. Jednak władze szkolne widzą poprawę sytuacji jedynie w likwidowaniu szkolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#AlbinStepowicz">Nie są miłe stosunki i w gimnazjum wileńskiem. Tam pod pozorem zwalczania polityki w szkole kokietują władze te właśnie czynniki białoruskie, które niegdyś wprowadzały politykę do szkoły i które dziś przemycają inne już prądy polityczne, wywołując wśród młodzieży zrozumiałe zamieszki i awantury. Doszło do tego, że dyrekcja gimnazjum w porozumieniu z kuratorium wezwała do gmachu szkoły policję; aresztuje się kilkunastu uczniów, poczem ich się wydala, łamiąc w ten sposób ich życiową karierę.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Dlatego, że robili awantury i nie dopuszczali do lekcji.)</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#AlbinStepowicz">Tak nie jest, Panie Pośle.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#AlbinStepowicz">Nie lepsze są stosunki i w gimnazjum w Kłecku. Tam oczekują z dnia na dzień, kiedy władze znajdą pretekst do zamknięcia.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#AlbinStepowicz">O szkolnictwie białoruskiem prasa polska, szczególniej endecka, a również większa część społeczeństwa polskiego stara się wytworzyć opinię, jakoby lud białoruski nie życzył sobie szkoły ojczystej, natomiast pragnął szkoły polskiej. Tego rodzaju zdania można nieraz słyszeć od nauczycielstwa polskiego i władz szkolnych. Tak jednak na szczęście nie jest. Naród białoruski wbrew fałszywej opinii naszych przeciwników politycznych kategorycznie domaga się szkoły ojczystej, nie patrząc na różne przeszkody natury formalnej i na teror administracyjny. Jeszcze w roku 1926 wpłynęło podań na 412 szkół białoruskich. Ostatniemi czasy ilość tego rodzaju deklaracji znacznie się powiększyła. Jak trzeba przewidywać, Rząd żadnej deklaracji nie uwzględnił. Oto najbardziej typowy obrazek, jak rządy polskie opiekują się szkolnictwem białoruskiem. Zabiegi społeczeństwa białoruskiego o otwarcie seminarium nauczycielskiego również spełzły na niczem. Dwa lata temu instytut białoruski gospodarki i kultury poczynił starania o otwarcie seminarium nauczycielskiego w Wilnie. Kuratorium wileńskie, prawda, nie sprzeciwiło się temu, ale odmówiło wszelkiego poparcia materialnego, co jest równoznaczne dla Białorusinów z całkowitą odmową.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#AlbinStepowicz">Aby tembardziej uwypuklić ten opłakany stan szkolnictwa białoruskiego w granicach Państwa Polskiego, muszę dla zestawienia rzucić okiem na szkolnictwo białoruskie w Białorusi sowieckiej. To może się nie podobać, ale dla analogii muszę to zrobić. Zdaję sobie sprawę, iż, dając to zestawienie, narażam się na zarzut zachwycania się ustrojem sowieckim. Dla uniknięcia nieporozumienia muszę zaznaczyć, iż daleki jestem od gloryfikowania ustroju komunistycznego, przeciwnie, klub nasz, jak i ja osobiście, stojąc na gruncie demokratycznym, nie może uznawać żadnej dyktatury, niezależnie od tego, skąd ona pochodzi, z prawa czy z lewa. My Białorusini nie uważamy eksperymentów komunistycznych za realne i potrzebne i ustosunkowujemy się do nich negatywnie. Wszystko to jednak nie przeszkadza nam patrzeć na rzeczy trzeźwo i obiektywnie. Mianowicie odróżniamy ryzykowne i beznadziejne bolszewickie próby od pracy twórczej u podstaw kultury narodowej. Stwierdzić tedy należy, iż bolszewicy, dając szkołę taką, jaki panuje język na danem terytorium, faktycznie problem narodowościowy rozwiązali. I nie pomogą tu żadne argumenty przeciw polityce narodowościowej w Sowietach. Stoimy przed faktem, iż na Białorusi sowieckiej otwarto moc szkół średnich, otwarto uniwersytet, akademię agronomiczną i wreszcie już w r. b. akademię umiejętności w Mińsku. Obalać te fakty, szkoda trudu. Mówią one same za siebie i dlatego o tem więcej nie mówię.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#AlbinStepowicz">Muszę następnie przejść do życia kościelnego na naszych ziemiach. Nie będę się rozwodził nad tem, jak p. Grabski przez Konkordat rzucił Białorusinów na łup szowinistycznego polskiego kleru. Przytoczę tu tylko jeden wielce charakterystyczny wypadek, świadczący, iż nie tylko szkoła polonizuje Białorusinów, sekunduje jej w tem wytrwale duchowieństwo endeckie.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#AlbinStepowicz">Dnia 11 grudnia r. ub. arcybiskup Jałbrzykowski w Wilnie ogłosił w pismach okólnik, zakazujący katolikom należeć do stronnictwa Białoruskiej Demokracji Chrześcijańskiej,</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(Głos: Bo to komuniści.)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#AlbinStepowicz">oraz czytać organ tego stronnictwa „Biełoruskaja Krynica”. Arcybiskup motywuje swoje zarządzenie zarzutem, że program Białoruskiej Demokracji Chrześcijańskiej zawiera błędy indyferentyzmu religijnego i bolszewizmu. Stawiając ten zarzut, arcybiskup nie podaje żadnych faktów. Widocznie więc programowy punkt o wywłaszczeniu bez odszkodowania wielkich obszarów ziemi uważa on za bolszewizm, a przyjmowanie prawosławnych do partii za indyferentyzm religijny. Ostatniemi czasy wymyślanie komuś od komunistów stało się niezbędne przedewszystkiem ludziom, którzy na poparcie swych twierdzeń nie mają żadnych argumentów, lub wprost chcą tylko przeciwnikowi dokuczyć. Tak też się stało i w tym wypadku, Chodzi arcybiskupowi zwyczajnie o tamowanie rozwoju ruchu białoruskiego, ponieważ jest polskim wojującym nacjonalistą. W dokuczaniu i drażnieniu Białorusinów on zapewne prześcignie i p. Mejsztowicza, b. ministra.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#AlbinStepowicz">Okólnik arcybiskupa Jałbrzykowskiego jest niesłuszny i z punktu widzenia prawa kanonicznego. Mógłbym tu przytoczyć niektóre punkty prawa kanonicznego, mam jednak czas ograniczony i nie mogę tego uczynić.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#AlbinStepowicz">Ks. Dronicz, zobaczywszy obecnego w kościele czytelnika „Krynicy” białoruskiej, kazał go bez ceremonii usunąć z kościoła.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Głos: Nie można czytać gazet w kościele.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#AlbinStepowicz">Nikt nie mówi o czytaniu gazety w kościele.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(Głos: W kościele trzeba się modlić, a nie czytać,)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#AlbinStepowicz">Zaznaczyć należy, że akcja arcybiskupa Jałbrzykowskiego przeciw Białorusinom nie ujawnia się jedynie w formie teroryzowania Białorusinów wspomnianym zarządzeniem. Jeszcze wcześniej arcybiskup Jałbrzykowski zasłynął z usuwania języka białoruskiego z nabożeństw dodatkowych i kazań. Również ulubionym sposobem zwalczania wprowadzania białoruszczyzny do kościoła jest usuwanie księży Białorusinów z parafii białoruskich i wysyłanie ich do parafii polskich, a nawet zagranicę. Na miejsce usuniętego Białorusina staje naturalnie Polak nacjonalista, z wybitnie endeckiem credo politycznem.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#AlbinStepowicz">Tak oto przedstawiają się sprawy szkolne i kościelne na ziemiach białoruskich.</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#AlbinStepowicz">Opinia endeckiego odłamu społeczeństwa i jego prasa utrzymują, że Rząd Marszałka Piłsudskiego najwyraźniej popiera mniejszościowe dążenia w Polsce. Podane fakty temu stanowczo przeczą. Przeciwnie, wyjazd arcybiskupa Jałbrzykowskiego do Warszawy przed ogłoszeniem owego sławetnego okólnika biskupiego nie może nie nasuwać przypuszczenia, iż nie fest to zwykły zbieg okoliczności, tylko polityczna współpraca kleru z niektóremi miarodajnemi czynnikami. To też szerokie masy ludu białoruskiego, słusznie czy niesłusznie, nie odróżniają zarządzeń ministerialnych czy starościńskich od dekretów biskupich, Talk jak endecja wszystko, co białoruskie, uważa za komunistyczne, tak masy białoruskie wszystko, co polskie, uważają za pańskie, a więc dla siebie obce i nieżyczliwe. W znacznym stopniu winę tego ponosi Rząd, a p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w szczególności, Białorusini mają dużo potrzeb. Nie będę tu mówił o reformie rolnej, nie będę mówił o nadmiernem opodatkowaniu wynędzniałej ludności, Mówi się tu o tem często, są to rzeczy zresztą trudniejsze do załatwienia. Natomiast główną naszą bolączkę, załatwienie sprawy szkolnej, uważamy za rzecz pierwszo rzędnej wagi i łatwą do zrealizowania. Nie wątpię ani na chwilę, iż, domagając się na tem miejscu otwarcia setek szkół białoruskich, wyrażam pragnienie całego naszego narodu.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#AlbinStepowicz">Śmiem tedy twierdzić, iż póki sieć szkół polskich, pokrywająca ziemie białoruskie, nie będzie zamieniona na białoruską, póki duchowieństwo polskie będzie uprawiać szkodliwą podburzającą przeciw Białorusinom politykę, póki szkoła i kościół będą nadal orężem polonizacji, dopóty nie może być mowy o zgodnem współżyciu dwóch narodów, dopóty nie może być mowy o jakimkolwiek białorusko polskiem zbliżeniu i dopóty my, posłowie białoruscy będziemy głosowali przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Żuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SemenŻuk">Proszę Panów, polityka Ministerstwa Oświaty względem narodu ukraińskiego najjaskrawiej udowadnia ten system polonizacji i wynarodowienia, który jest zasadniczą liczbą postępowania zarówno byłych rządów, jak i obecnego Rządu Polski. Gdy bowiem inne ministerstwa dążą do zniszczenia materialnego narodu ukraińskiego, do stworzenia takich warunków pod względem administracyjnym i prawnym, by każdy członek narodu ukraińskiego znajdował się poza prawem, to polityka Ministerstwa Oświaty w zamiarach swych sięga po duszę narodu naszego, przez szkołę chce wychować Białorusina na Polaka i celowo dąży do tego, aby zabić w nim wszelkie poczucie swej odrębności kulturalnej i narodowej. Zdawałoby się, że Polacy, którzy pod względem życia kulturalnego zaznali ciężkich czasów pod zaborami niemieckim i moskiewskim, powinni byli nauczyć się szanować prawo innych narodów do wolnego i niezależnego życia kulturalnego. Praktyka, którą stosuje Ministerstwo Oświaty do szkolnictwa ukraińskiego od samego początku do dnia dzisiejszego, świadczy o tem, że wyście Panowie niczego nie zapomnieli i niczego się nie nauczyli.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SemenŻuk">Nie bacząc na to, że Polska przyjęła na siebie zobowiązanie międzynarodowe, jak traktat wersalski, który zabezpiecza wszystkim narodom narodowości niepolskiej prawo rozwoju kulturalnego, nie bacząc na art, 109 i 110 Konstytucji, która te prawa również gwarantuje, Panowie kpicie sobie z Konstytucji, podeptaliście zobowiązania międzynarodowe, całkowicie zniszczywszy szkolnictwo ukraińskie. Bez przesady można powiedzieć, że dokonano pogromu szkolnictwa ukraińskiego i tego pogromu dopuściło się Ministerstwo Oświaty za sankcją i zgodą społeczeństwa polskiego. Proszę Panów, statystyka wykazuje, że w r. 1927/28 na Wołyniu szkół ukraińskich jest już tylko 5, w Galicji 690, gdy w czasie przyjścia wojsk polskich na ziemie ukraińskie mieliśmy na Wołyniu, Polesiu, Chełmszczyźnie i Podlasiu 1050 szkół, a w Galicji Wschodniej 2612 szkół ukraińskich. Takiego czynu, którego dokonało polskie Ministerstwo Oświaty na żywym organizmie narodu ukraińskiego, inaczej jak jako pogrom kwalifikować nie można.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SemenŻuk">Zniszczenie szkolnictwa ukraińskiego nastąpiło skutkiem ustawy szkolnej z dn. 31 lipca 1924 r. Praktyczne zastosowanie tej ustawy przekonuje każdego Ukraińca, że autorom jej najmniej chodziło o to, aby przy jej pomocy zabezpieczyć t. zw. mniejszościom narodowym szkołę w ich języku ojczystym. Ustawę tę sfabrykowano pro foro externo na to, ażeby przekonać czynniki miarodajne, które miały decydować o przynależności Galicji Wschodniej, o dobrej woli i liberalizmie Polaków wobec Ukraińców.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(Minister Świtalski: Ustawa później przyszła, co Pan opowiada. P. Chrucki: Nie, przed Genewą.)</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SemenŻuk">Gdy Polska miała w polityce zagranicznej ciężkie chwile, to wtedy twierdziliście za granicą, że w Polsce wszystko w porządku, że kulturalne potrzeby narodów niepolskich są zaspokojone. Pan Minister Tugutt na pewnem posiedzeniu wyraził się, że wspomniana ustawa szkolna zrobiła bardzo korzystne, względnie, jak się wysłowił, „wprost piorunujące wrażenie”. Wiadomo też, że ustawa ta była tłumaczona na język francuski i inne języki, wędrowała po różnych dyplomatycznych gabinetach, mając służyć za dowód tolerancji rządu polskiego wobec kulturalnych potrzeb narodów niepolskich. Jednakowoż na tej deklaratywnej tolerancji, przeznaczonej na eksport zagraniczny, skończyło się z chwilą, gdy Rada Ambasadorów postanowieniem z dnia 14 marca 1923 r. przyznała Galicję Wschodnią Polsce. Od tej chwili właśnie zaczyna się okres bezwzględnego niszczenia szkolnictwa ukraińskiego. Ustawa z dnia 31/VII 1924 r., wprowadzając przemocą utrakwizm, przykryty zgoła fałszywą zasadą nienaturalnego „godzenia i łączenia” w celu t. zw. „współżycia” narodowości terytoriów mieszanych, wykopała grób, w którym złożono szkolnictwo ukraińskie. Naturalnie, że ta idea „godzenia i łączenia”, ta idea „zgodnego współżycia” była i jest tylko pustym frazesem, była i jest tylko listkiem figowym dla zakrycia nieludzkiej polityki denacjonalizacji. O prawdziwym wynaradawiającym zamiarze Rządu polskiego świadczy chyba zupełnie niedwuznacznie objaśnienie, dane przez autora tej ustawy, ministra Grabskiego, że za lat 25 w Polsce ukraińskiej kwestii nie będzie wogóle, a ziemie ukraińskie spolszczone przez szkolnictwo staną się całkowicie polskiemi. Pominę opisywanie wszystkich perypetyj, szykan i wprost znęcania się nad ludnością ukraińską, które miały miejsce w czasie t zw. plebiscytu szkolnego; fakty te w swoim czasie były tu przedstawione w pełnem świetle. Zaznaczam tylko, że ustawa i rozporządzenia wykonawcze do niej były tak spreparowane, ażeby ludność ukraińska przy największym wysiłku nie mogła osiągnąć swego szkolnictwa rodzimego. Zresztą naprowadzona przezemnie liczba szkół ukraińskich jest na to dowodem najdobitniejszym. Utrakwizm, ten skończony absurd ze stanowiska pedagogicznego, wynalazł Rząd polski dla nas Ukraińców i dla Białorusinów, tworzących na swoich ziemiach bezsprzecznie kompletną większość. Polonizacyjna tendencja tej ustawy jest jasna: przez polską szkołę spolonizuje się ludność ukraińską i uczyń: się ją posłusznem narzędziem t. zw. mocarstwowej polityki polskiej. Gdyby Rząd polski uważał utrakwizm za celowy system pedagogiczny, za dobrodziejstwo pedagogiczne, to oczywiście nie pozbawiłby tego dobrodziejstwa reszty szkolnictwa w swem państwie.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#SemenŻuk">Dlaczego „dobrodziejstwa” tego doskonałego systemu pedagogicznego pozbawiać ludność polską? Przecież straszliwą krzywdę wyrządza się narodowi polskiemu, dając ten przepiękny, ten wzniosły system pedagogiczny tylko ludności ukraińskiej i białoruskiej. Co więcej, Wyście zawsze, gdy o Was chodziło, zwalczali ten system. Przypomnę Panom, że za czasów austriackich, gdy kwestia wprowadzenia utrakwizmu była aktualna, Akademia Umiejętności w Krakowie i senaty uniwersytetów w Krakowie i Lwowie wystąpiły przeciw utrakwizmowi w sposób najbardziej go potępiający. W walce codziennej o szkolnictwo narodowe pod zaborem rosyjskim i niemieckim zdobywali Polacy szkołę tylko narodową. Ponadto obecna Polska, mająca całkowitą i nieskrępowana możność rozwoju szkolnictwa w własnem Państwie, popiera moralnie i materialnie aspiracje szkolne mniejszości polickich w Niemczech i Czechosłowacji. Jaki to krzyk i rwetes rozlegał się niedawno w prasie polskiej z przyczyny krzywdzenia polskiej mniejszości w Niemczech na polu szkolnictwa! Nie będę odmalowywał tego ogromu perfidii, skończonej jezuickiej przewrotności, z jaką polscy patrioci traktują sprawę ukraińskiego szkolnictwa, jak drastycznie wyłazi naga straszliwa tendencja zniszczenia rodzimej kultury i języka narodu ukraińskiego w celu jego całkowitej polonizacji.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#SemenŻuk">Niezbitym dowodem twierdzenia tego jest oświadczenie p. Ministra Świtalskiego, wygłoszone na posiedzeniu Komisji Budżetowej w dniu 19 grudnia 1928 r. Pan Minister, mówiąc o wytycznych polityki szkolne] wobec narodu ukraińskiego, powiedział: „Zaznaczam, że ustawa z 1924 r. obowiązuje i z zasadą utrakwizmu, w niej wypowiedzianą, ja się zgadzam, bo uważam ją za słuszną. Przy dzisiejszych niespokojnych fermentach politycznych odrębna szkoła byłaby kuźnią wyłączności nacjonalistycznych, a dotychczasowe doświadczenie, jakie dają nam szkoły wyłącznie z ukraińskim językiem nauczania, nie mogą nikogo państwowo myślącego zachęcać do uważania takich szkól za ideał”.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#SemenŻuk">Uważam, że oświadczenie to jest dość charakterystyczne i nie pozostawia żadnej wątpliwości co do tego, że Rząd kwestię szkolnictwa ukraińskiego rozwiązuje z punktu widzenia wyłącznie politycznego.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#SemenŻuk">W przededniu oświadczenia p. Ministra posłanka z Bloku Bezpartyjnego, p. Jaworska w Instytucie badań spraw mniejszości narodowych miała odczyt o szkolnictwie ukraińskiem; oświadczyła przytem, że uważa utrakwizm za jedyny celowy system szkolnictwa na ziemiach ukraińskich. Omawiając sprawę plebiscytu szkolnego, zaznaczyła, że plebiscyt ten należy przeprowadzać co siedem lat w interesie państwowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#SemenŻuk">Tak samo dziennik kuratorium wołyńskiego, omawiając szkolnictwo na Wołyniu, też mówi o plebiscycie. Widocznie ten plebiscyt nie daje spokoju urzędnikom państwowym, którzy kierują tą sprawą. Mówi się tam tak: „ustaleniu stosunków w dziedzinie językowej, tak potrzebnemu dla owocnej pracy wychowawczej i dydaktycznej w szkole, przeszkadza w dużym stopniu stale rok rocznie odbywający się plebiscyt językowy, wprowadzony przez ustawę z r. 1924. Zdaniem wszystkich czynników, pragnących skoordynowania sił twórczych całej ludności dla podniesienia i rozwoju kulturalnego, gospodarczego Wołynia, ustawa ta powinna być gruntownie skorygowana”.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#SemenŻuk">Jak widzimy, „liberalizm” Rządu i stronnictwa jego względem Ukraińców sięga jeszcze dalej, aniżeli „dobrodziejstwa”, jakimi uszczęśliwiały nas Rządy z czasów endecji. Takie stanowisko Rządu i B. B. nie jest odosobnione. Cale społeczeństwo polskie pod tym względem jest jednomyślne. Nieco odmienne oświadczenia członków P. P. S. są niestety jedynie frazesami do niczego nieobowiązującemi, zwłaszcza, że ustawa z dnia 31 VII 1924 r. została uchwalona przy współudziale tej partii.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#SemenŻuk">Skutki tego niby to jedynie celowego systemu szkolnictwa na północno ukraińskich ziemiach są wprost zastraszające. Proszę Panów, statystyka wykazuje, że w r. 1928 na Wołyniu były 723 szkoły polskie, 417 szkół utrakwistycznych i, jak już było wspomniane, tylko 5 szkół ukraińskich. W tych szkołach nauczycieli Polaków było 1535, a Ukraińców tylko 536, czyli 30%. Taka nieznaczna ilość nauczycieli narodowości ukraińskiej tłumaczy się tem, że poważną liczbę ich już w pierwszych łatach rządów polskich zwolniono tylko dlatego, według zapatrywania administracji szkolnej ci nauczyciele byli, jak to mówiona za czasów rosyjskich, „niebłagonadiożnym” elementem. Pozostałych nauczycieli otoczono osobliwą „troską i opieką” władz szkolnych, znaczna ilość ich są to tylko z nazwiska Ukraińcy i zawsze jest ona gotowa do wszelkich usług p. p. inspektorów. Niema również przypływu świeżych sił nauczycielskich narodowości ukraińskiej, albowiem 4 seminaria nauczycielskie, istniejące na Wołyniu, z których dwa państwowe, a dwa prywatne, są zakładami polskiemi. Jednakowoż potrzeby co do nauczycieli ukraińskich można by zaspokoić w tych warunkach, gdyby Rząd tego rzeczywiście chciał. Ogólnie wiadomy jest fakt, że z Galicji Wschodniej w ostatnich latach przeniesiono na Mazury, do centralnej Polski około tysiąca nauczycieli, którym uniemożliwiono pracę u siebie w domu i również nie dopuszcza się ich do szkół na Wołyniu. Fakt przeniesienia nauczycieli narodowości ukraińskiej na ziemie obce, fakt istnienia seminariów nauczycielskich tylko polskich, przy których pomocy ciągle się zapełnia szkoły nauczycielami Polakami; świadczy o tem, że Rząd dąży do tego, alby ziemie ukraińskie pozbawić łączności i spólnoty kulturalnej, chce wytworzyć na poszczególnych ziemiach ukraińskich odrębne typy, nie związane z sobą żadną wspólnością, zarówno kulturalnych, jak i narodowych interesów, ażeby w taki sposób łatwiej polonizować naród ukraiński. W tym celu Rząd nie dopuszczą do nauczania w szkołach, do których uczęszczają dzieci narodowości ukraińskiej, historii i geografii ukraińskiej, podręczniki z innych przedmiotów przesiąknięte są tym fałszywym duchem „współżycia”, który wykrzywia psychologię dziecka, deprawuje jego charakter, doprowadza do całkowitego zatracenia narodowego poczucia, a w końcu wytwarza renegactwo.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#SemenŻuk">O praktykach, jakie obecnie mają miejsce na polu szkolnictwa na Wołyniu, a nic wspólnego nie mają z zasadami pedagogicznemi, mówi następujący fakt:</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#SemenŻuk">We wsi Mały Kuniniec, gminy wiśniowieckiej, powiatu krzemienieckiego, w r. 1924 była szkoła, do której uczęszczało ponad 50 dzieci. Szkoła mieściła się w prywatnym budynku i koszta utrzymania jej ponosił urząd gminny, ale ze względu na to, że budynek ten nie całkowicie odpowiadał wymogom szkolnym, wieś w r. 1926 zapoczątkowała budowę nowego budynku szkolnego. Na budowę szkoły zezwolił inspektorat szkolny w Krzemieńcu, jak również urząd gminny w Wiśniowcu, a komisarz ziemski odstąpił dla szkoły 2 ha ziemi i odstąpienie to zostało zatwierdzone przez komisję uwłaszczeniową przy komisarzu ziemskim w Krzemieńcu. Rada gminna wydała na ten cel 500 zł. zapomogi. Obecnie budowę szkoły doprowadzono do następującego stanu: założono fundament, postawiono słupy w ścianach, a na wykończenie całej budowy materiał przygotowano. Ale w listopadzie 1928 roku, t. zn. w dwa miesiące po rozpoczęciu nauki szkolnej, inspektorat szkolny nagle zlikwidował szkołę we wspomnianej wsi i polecił rodzicom dzieci, aby posyłali dzieci do szkoły, którą przeniesiono na kolonię Wolę Korybutowiecką. Kolonia ta składa się wyłącznie iż polskich osadników wojskowych i jest oddalona od centrum wsi na 2,5 km., a od najdalszego końca wsi na 4 km. Uczęszczać do szkoły, która leży od wsi w takiej odległości, dzieci nie mają wyprost fizycznej możliwości, albowiem ludność wspomnianej wsi jest bardzo uboga, dlatego dzieci prawic są nagłe. Po drodze do szkoły są dwie głębokie doliny, w których w zimie pełno śniegu, a. na wiosnę i w jesieni pełno błota. Obywatele wspomnianej wsi zwrócili się do inspektora szkolnego w Krzemieńcu z prośbą, by pozostawił u nich szkołę, albowiem zostały dane większe sumy na budowę nowej szkoły; z drugiej zaś strony wskazali na wspomniane trudne warunki uczęszczania do tak odległej nowej szkoły. Odpowiedzią na prośbę włościan wsi Kuniniec Mały było ukaranie wszystkich rodziców, mających dzieci w wieku szkolnym, przez inspektorat szkolny grzywną po 50 zł. za nieposyłanie dzieci do szkoły, a szkoła dotychczas pozostaje w kolonii osadników Wola Korybutowiecka. Pytam się Pana Ministra, czy wypadek, przytoczony przezemnie, podyktowany jest względami pedagogicznemi, czy może jedynie polityczne względy kazały inspektorowi szkolnemu zwinąć szkołę w ukraińskiej wsi podczas roku szkolnego i przenieść ją do kolonii osadników polskich, aby dzieciom ukraińskim utrudnić pobieranie nauki i utrzymać je w ciemnocie, a kosztem ukraińskiej gminy utrzymywać szkołę dla obcych osadników i przy ich pomocy polonizować lud ukraiński. Takich faktów jest więcej, one coraz częściej się zdarzają i świadczą o systemie kierownictwa oświaty.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#SemenŻuk">Ale pójdźmy dalej. Ministerstwo Oświaty uzna je za zasadniczy typ szkołę siedmioklasową. Wykaz publicznych szkół powszechnych w okręgu wołyńskiego kuratorium szkolnego w r. 1928 świadczy, że na Wołyniu na ogólną liczbę szkół 1185 siedmioklasówek jest tylko 70. Szkoły te są wyłącznie polskie i utrakwistyczne, Natomiast szkół jednoklasowych jest 783 i dwuklasowych 210. Z tego zestawienia szkół pod względem ich stopnia organizacyjnego można zrobić takie wywody. Ukraińska ludność, która przeważnie mieszka na wsi, nie ma dostępu do siedmioklasowej szkoły, albowiem szkoły te istnieją przeważnie w miastach i miasteczkach, na wsi panują wyłącznie szkoły jedno i dwuklasowe i oczywiście nie mogą dać ludności ukraińskiej nawet w polskim języku potrzebnej wiedzy. Statystyka wykazuje również, że na ziemiach polskich liczba siedmioklasowych szkół jest o wiele większa. Dane te świadczą o tem, że Rząd polski kultywuje na ziemiach ukraińskich wyłącznie typ polskiej szkoły, zupełnie nie dba o za spoko jenie potrzeb narodu ukraińskiego. Do wymienionej ilości szkół na Wołyniu w 1927/28 roku szkolnym, zgodnie z wykazem kuratorium, uczęszczało 111.843, czyli 51,1%. Nie korzystało z nauki 106,943, czyli 48,9% dzieci z braku dostatecznej ilości lokali szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#SemenŻuk">Tymczasem liczba dzieci, które nie będą mogły pobierać w przyszłości nauki szkolnej z przytoczonych powodów, wzrastać będzie w stosunku do normalnego przyrostu dzieci w wieku szkolnym. Z przeprowadzonego w 1926 r. urzędowego spisu dzieci wynika, że w r. 1932/33 ilość dzieci w wieku szkolnym będzie wynosiła 297.000. Z nich do szkoły w tym roku mogłoby uczęszczać tylko 111.000, zaś poza szkołą zostanie 187,729. Z tego, co powiedziałem, nie trudno domyśleć się, że większa część liczby dzieci w szkołach ciągle w niedalekiej przyszłości będzie pozostawać poza szkołą, gdyż ani Rząd, ani samorządy nie dbają o budowę nowych szkół w takim rozmiarze, aby wspomniana liczba dzieci mogła się zmieścić. Gdy Komisja Budżetowa uchwaliła na budowę szkół osobny fundusz 10mil jonowy, to rządowa part ja, spełniająca ślepo wolę obecnego Rządu, wniosła o skreślenia tej poprawki i wniosek ten został uchwalony. Wskutek takiej polityki Ministerstwa Oświaty marny na Wołyniu zastraszający wzrost analfabetyzmu, albowiem nauczanie w cudzym języku powoduje taką anomalię pedagogiczną, jak recydywizm. Przed nami staje więc obraz strasznej ciemnoty jaka panuje i oczywiście panować będzie na Wołyniu. Przeto nic dziwnego, że na Wołyniu, wedle rządowych statystycznych danych, analfabetyzm dochodzi wprost do zawrotnej cyfry, wynosi mianowicie 77,7%.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#SemenŻuk">Co się tyczy Polesia, Podlasia i Chełmszczyzny, to tam z szkolnictwa ukraińskiego ślad nie pozostał Jak widzimy, system szkolnictwa na północno ukraińskich ziemiach, które zostały podbite przez Polskę, prawie niczem nie różni się od tego, jaki panował za czasów caratu rosyjskiego na tych ziemiach. Również na Wołyniu niema ani jednej szkoły ukraińskiej zawodowej, chociaż ludność w 90% rolnicza potrzebuje fachowych szkół rolniczych. Istnieją wprawdzie szkoły zawodowe, ale tylko polskie. Dostęp do nich dla spauperyzowanego chłopa ukraińskiego, obciążonego nie pomiernemi podatkami, jest niemożliwy, szkoły te są za drogie. Wychowują się w nich tylko kadry inteligencji polskiej, która po ukończeniu ich na stanowisku różnych agronomów, instruktorów, będzie tym elementem, który pod pozorem niesienia pomocy gospodarskiej ludności ukraińskiej będzie polonizował kraj, jak to się robi i teraz, szerząc Kółka Rolnicze, Kasy Stefczyka i t. p.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#SemenŻuk">Niema również na północno ukraińskich ziemiach ani jednej średniej szkoły państwowej ukraińskiej. Istniejące trzy gimnazja prywatne ukraińskie, wobec ogólnego bezprawnego stanu narodu ukraińskiego w Państwie, produkują inteligencję, której jednak uniemożliwia się znalezienie pracy pośród narodu swego, chyba za cenę wyrzeczenia się swego narodowego poczucia, co spowodować musi demoralizację tej inteligencji. Tępienie z jednej strony szkolnictwa niższego, z drugiej zaś zezwalanie na otwarcie kilku szkół średnich ma na celu odwrócenie uwagi szerokich warstw ludności ukraińskiej od tego strasznego stanu, w jakim znajduje się naród ukraiński na polu szkolnictwa. Taka polityka jest celowa we wszystkich państwach zaborczych względem narodów ujarzmionych. Polityka rządu sanacji moralnej już bez zachowania pozorów zmierza właśnie przez szkołę do ujarzmienia narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#SemenŻuk">Chciałbym poruszyć jeszcze jedną sprawę. Komisja Budżetowa uchwaliła na organizację ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie 200.000 zł. Taka na pierwszy rzut oka lojalna uchwała w sprawie uniwersytetu ukraińskiego nie wychodzi z szczerego przekonania, jest tylko krokiem politycznym, obliczonym na efekt za granicą, albowiem zbliża się czas posiedzenia Ligi Narodów, na którem rozpatrywana będzie sprawa zaspokojenia potrzeb kulturalnych mniejszości narodowych. Zresztą głosowanie w Sejmie pokaże, czy uchwała Komisji przyjęta zostanie przez plenum Sejmu. Chodzi Wam, Panowie, znowu jedynie o to, abyście mogli na terenie międzynarodowym pokazać, że Polska uzna je kulturalne potrzeby t. zw. mniejszości narodowych. Nie pomylę się, gdy powiem, że dziś niema już takich Ukraińców, którzyby wierzyli w Wasze próby rozwiązania tego rzeczywiście ważnego problemu kulturalnego, jakim jest uniwersytet ukraiński we Lwowie. Dotychczasowy system rządzenia na, polu szkolnictwa przekonywa nas, że kwestia ta nigdy nie będzie zrealizowaną.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#SemenŻuk">Podobny stan szkolnictwa, zmierzający do polonizacji i niszczenia wszystkich zdobyczy kulturalnych narodu ukraińskiego, panuje i w Galicji Wschodniej. Tam tak samo, jak na Wołyniu, niszczy się wszelkie podstawy rozwoju narodu ukraińskiego. Już w 3/4 częściach zostało zniszczone państwowe szkolnictwo ukraińskie, tępi się towarzystwa oświatowe, jak „Ridna Szkoła”, „Proświta”, „Łuny” i t. p. Nie będę o tem mówił w szczegółach dlatego, że mój kolega Wełykanowicz wyczerpująco przedstawił to w swem przemówieniu, wskażę tylko, że tendencje i metody niszczenia kultury ukraińskiej tak w Galicji Wschodniej, jak na Wołyniu w niczem się nie różnią.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B,: Małopolska Wschodnia nie Galicja.)</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#SemenŻuk">Dla nas niema Małopolski, jest tylko Galicja.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości ukraińskiej. My nie uznajemy Małopolski.)</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#SemenŻuk">W uzupełnieniu opisu stanu faktycznego, jaki wytworzyły organa władzy w dziedzinie szkolnictwa i oświaty wogóle, chcę powiedzieć jeszcze kilka słów o pracy kulturalno oświatowej stowarzyszeń „Proświta”, choć to nie tyczy się bezpośrednio Ministerstwa Oświaty, albowiem towarzystwa te podlegają Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, a wspominam o nich dlatego, że mają one na celu prowadzenie oświaty pozaszkolnej. Proświty szerzą oświatę wśród szerokich warstw ludności ukraińskiej przez odpowiednie wydawnictwa, biblioteki, czytelnie i t. p. Narażone są one na ciągłe represje i prześladowania administracji, a to jedynie dlatego, że swą pracę kulturalną prowadzą we właściwych narodowi ukraińskiemu formach rodzimych. Tylko z powodu tego ukraińskiego charakteru „Proświt administracja zalicza je do organizacyj politycznych, chociaż takie stanowisko administracji nie jest niczem uzasadnione, bo towarzystwa te nie zajmują się wcale sprawami politycznemi, chyba, że w oczach administracji szerzenie oświaty jest także polityką Obecnie zaszedł na Wołyniu fakt rozwiązania trzech „Proświt”, w Dubnie, Kowlu i Równem. „Proświty” w innych miejscowościach istnieją tylko formalnie, gdyż działalności ich stawiają władze na każdym kroku przeszkody, mianowicie zabrania się urządzania przedstawień teatralnych, zbiórek na cele oświatowe, rozpędza się zabrania większej ilości członków towarzystwa jako nielegalne zgromadzenia.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#SemenŻuk">Dla ilustracji stosunków, wytworzonych na polu kulturalno oświatowem na Wołyniu, podaję następujący fakt: Prezes czytelni Towarzystwa „Proś wite” w miasteczku Wyszogródku, powiatu krzemienieckiego, wraz z innymi członkami czytelni został oddany pod sąd za to, że dzieci niekiedy przychodziły do czytelni i prosiły, aby nauczyć je czytać po ukraińsku, bo szkoła istniejąca w tem miasteczku jest polska. Fakt ten wystarczył administracji, by te odwiedziny czytelni przez dzieci rozpatrywała jako szkołę nielegalną i sprawę skierowała do sądu. Czy można przypuścić, aby w innem państwie, nawet pozaeuropejskiemu, nawet w państwie azjatyckiem karano za udzielanie dzieciom nauki czytania,</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#komentarz">(P. Wierczak: Czy to prawda?)</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#SemenŻuk">Tak, to, prawda.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To, że wy mówicie, to jeszcze nie dowód.)</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#komentarz">(P. Wierczak: Skąd wiemy, czy to prawda?)</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#SemenŻuk">Proszę pojechać i sprawdzić tę sprawę na miejscu. Prześladowanie towarzystw oświatowych, a nawet zakaz udzielania nauki czytania świadczy najlepiej, że Rząd obecny radby utrzymywać t. zw. mniejszości narodowe w ciemnocie, aby je tem łatwiej zdemoralizować, jeżeli nie zniszczyć. Ten sam cel demoralizacji i deprawacji duszy narodu ukraińskiego widoczny jest z prób tworzenia pół oficjalnych towarzystw oświatowych, które wedle specjalnie wypracowanych planów miały wśród włościaństwa ukraińskiego szerzyć odszczepieństwo narodowe.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#SemenŻuk">Na to wskazuje używanie do zakładania takich towarzystw pod firmą „Ridna Chata”, „Osnowa” „Switło” i t. p. jawnych renegatów i ludzi, którzy za wygody osobiste przeszli do obozu wrogiego naszemu narodowi, Możemy Panów zapewnić, że naród ukraiński dobrze zna moralną wartość Judzi, do tego celu używanych, i wszelkie próby bałamucenia ludzi spełzną na niczem. Ukraiński włościanin i robotnik do tych towarzystw nie wstąpi i będzie bronił swego prawa, gwarantowanego również i przez polską Konstytucję, zakładania takich towarzystw, jakie odpowiadają jego intencjom i dążeniom narodowym. Ukraiński naród nie da sobie narzucić ani formy, ani treści swych organizacji, zwłaszcza, gdy organizacje takie szerzyć usiłują ludzie z obozu sanacyjnego, którego przedstawiciele w tym Sejmie coraz wyraźniej ujawniają swą nienawiść do narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#SemenŻuk">Dowodem tego jest ostatnia mowa p. Jaruzelskiego, który nawoływał policję na Ukraińców i zapowiedział ofenzywę swej partii przeciw narodowi ukraińskiemu Ten pan napiętnował najszlachetniejsze porywy ukraińskiego narodu, zmierzające do zrzucenia z siebie jarzma obcego i obrony własnej ojczyzny, jako wywołany przez wrogów bunt. Rozumiemy, że obszarnikowi podolskiemu obce są tak szczytne dążenia, jak walka o własne państwo, gdyż polska szlachta nawet własną ojczyznę zdradzała i łączyła się z wrogami swego narodu przeciw polskim powstańcom. Jakże obszarnikowi polskiemu zrozumieć, że chłop ukraiński, trzymany przez szlachtę w niewoli pańszczyźnianej, zapragnął własnej ojczyzny i próbował przepędzić z swej ziemi szlachciców darmozjadów!</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#SemenŻuk">Groźbą ofenzywy sanacja nas nie zastraszy. Ofensywa ta trwa już 10 lat na wszystkich półach naszego życia. Ofensywą idą władze szkolne na ukraińskie szkolnictwo, ofensywą postępuje p. Składkowski ze swą policją na nasze towarzystwa, na naszą pracę, na nasze swobody obywatelskie, ofensywą idą polscy koloniści osadnicy na naszą ziemię, a mimo to naród ukraiński nie tylko żyje, lecz coraz więcej szerzy się wśród niego świadomość narodowa i klasowa, jak również świadomość, że jedynie ciężką walką zdobyć można niezależność państwową. Na tej ciężkiej drodze, z wiarą w ostateczne zwycięstwo, zdobywać będzie ukraiński naród i w tem Państwie prawo na niezależność szkolnictwa narodowego, którem rządzić będzie wyłącznie pracujący lud ukraiński, i tak sobie szkolnictwo urządzi, by zaspakajało wszystkie jego kulturalne potrzeby, przyswajało zdobycze wiedzy i nauki i wychowywało młode pokolenie w miłości do własnej ojczyzny, w dążeniu do wolności i nienawiści do wszelkiej niewoli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#IgnacyDaszyński">P. Mochniej ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JózefMochniej">Wysoki Sejmie! Przysłuchując się obradom nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, byłem uderzony tem, że w Polsce trzeba wybudować 60.000 szkół powszechnych. To wielki dowód, że przez tyle wieków chłopi polscy nie korzystali z oświaty narodowej. To też należy ze wszechmiar w obecnym już czasie, po 10 latach niepodległej Polski, rozwinąć szeroką oświatę, kulturę i cywilizację na wsi, a tem samem przysporzymy miliony obywateli dla obrony Rzeczypospolitej. Dziś już nikt za wiarę, za religię bić się nie będzie, życia oddawać nie będzie, ale światły i rozumny obywatel za ojczyznę, na ołtarzu ojczyzny nieraz ofiarę będzie składał.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Ciekawe rewelacje polskiego chłopa.)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#JózefMochniej">To też o rozumnego obywatela nam rzeczywiście chodzi.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#JózefMochniej">Dlatego mam na myśli podwyżkę budżetu w oświacie, a żeby całkowicie skreślić na wyznania religijne. Do tego skłania mię to, że kler katolicki bardzo powierzchownie i płytko ujmuje zasady religijne, natomiast szerzy tylko fanatyzm, dewocje, ale głębszej kultury religijnej wogóle nie utrwala.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Głos: Fakty mówią co innego.)</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#JózefMochniej">Fakty mówią tak, że nawet Mickiewicz, wieszcz narodu, powiedział, że kościoły stały się młynami klekoczącemi, które nie przemielają mąki na pokarm duszy ludzkiej. A drugim faktem jest, że w zeszłym roku w jesieni do Michałowa codziennie po 10 tysięcy ludzi przyjeżdżało do takiego durnego Michałka, przysłuchiwało się, i księża i z waszego obozu</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(zwracając się do Bloku Bezpartyjnego)</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#JózefMochniej">też tam byli. I to jest, śmiem twierdzić, hańba, to wstyd dla nas, aby w XX wieku taki Michałek wogóle po 10 tysięcy ludzi dziennie sprowadzał, a księża nawet nie zareagowali przeciw tej głupocie, narażając chłopów na marnowanie czasu i pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#JózefMochniej">A teraz druga rzecz, że duchowieństwo jest dość wyposażone w materialne zasoby wogóle, a więc pobiera za posługi religijne dosyć wysokie opłaty, oprócz tego posiada ziemię, jako mały folwarczek, więc uważam, że to dla nich wystarczy, a dla Polski potrzebne jest koniecznie podwyższenie kredytu z 10 milionów złotych, uchwalonych w Komisji Budżetowej, do wysokości 35 milionów złotych na budowę szkół powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#JózefMochniej">Wysoki Sejm uchwalić raczy: w dziale wydawców zwyczajnych skreślić całkowitą sumę na wyznania religijne 25.762.144 zł, natomiast przeznaczyć je na budowę szkół powszechnych w dziale 4, rozdz. 2, § 12.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#IgnacyDaszyński">Zarządzam przerwę do godz. 4 pop.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Po przerwie,)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#IgnacyDaszyński">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma p. Smulikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JulianSmulikowski">Wysoki Sejmie! Mając do dyspozycji niewielką ilość czasu, chcę w najogólniejszych zarysach nakreślić stanowisko mojego klubu do zagadnień szkolnych i oświatowych.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JulianSmulikowski">Oczywiście, jak inne ugrupowania demokratyczne w Sejmie i w społeczeństwie, klub mój stoi na stanowisku jednolitości ustroju szkolnego. Zdaje mi się rzeczą zbyteczną podkreślać i uzasadniać konieczność takiego ustroju w chwili, gdy mamy do dyspozycji bardzo obszerną literaturę w tym kierunku, gdy szereg zjazdów fachowych i obywatelskich miał możność szczegółowego wypowiedzenia się i uzasadnienia argumentami konieczności dla Państwa Polskiego, konieczności dla podniesienia kultury szerokich rzesz systemu jednolitości ustroju szkolnego.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#JulianSmulikowski">Chodziłoby nam bardziej o praktyczne podejście do tego zagadnienia, uważamy bowiem, że nadszedł czas, aby to zagadnienie realizować w całej osnowie. Podobnie, jak kolega Pruchnik, tak i ja z zadowoleniem skonstatować muszę, że p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na tem zagadnieniu wycisnął już pewne piętno, które pozwala spodziewać się, że dalsza akcja ministerstwa pójdzie etap za etapem ku realizacji zagadnienia jednolitości ustroju. Uważamy za bardzo ważny etap fakt połączenia dwóch departamentów, szkolnictwa powszechnego i średniego w jeden departament ogólnokształcący. Uważamy za bardzo dodatni objaw zarządzenie p. Ministra, zmierzające do ujednostajnienia programów szkolnych trzech najwyższych klas w szkole powszechnej i trzech najniższych szkoły średniej. Zda jemy sobie doskonale sprawę z tego, że są to posunięcia bardzo ważne i poważne, że one z nieubłaganą konsekwencją zmierzają do pełnego zrealizowania tego problemu jednolitości. Niewątpliwie jest pożądaną rzeczą, ażeby temu programowi dać podstawy prawne w formie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#JulianSmulikowski">Zarys tej ustawy mieliśmy w opracowaniu komisji ministerialnej, na czele której stał poprzedni minister dr. Dobrucki. Niestety, zapowiedzi poprzedniego ministra dr. Dobruckiego, iż odbędzie konferencję z fachowcami, a te zapowiedzi jeszcze dawał i jego poprzednik, dzisiejszy premier p. dr. Bartel, że odbędzie konferencję z fachowcami, ze sferami obywatelskiemu na temat ustroju szkolnego, na temat projektu ustawy o ustroju szkolnym, nie spełniły się. Sfery fachowe i obywatelskie dotąd nie miały możności wypowiedzieć się na konferencji ministerialnej, powiedzmy, ściślejszej, gdzie trzeba operować rzeczowemi danemi z doskonałą znajomością programu szkolnego oraz psychologii młodzieży. Jednak podzielam to zapatrywanie, które wyraża się w dokonywaniu pewnych faktów w dziedzinie szkolnictwa na tle już dzisiaj niewątpliwej i niekwestionowanej kompetencji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Chodzi nam o dalsze i konsekwentne tworzenie warunków realizacji tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#JulianSmulikowski">Jednym z takich podstawowych warunków jest niewątpliwie wysoko zorganizowana szkoła powszechna siedmioklasowa. Z ubolewaniem stwierdzić należy, że ten fundament ustroju, na którym oprzeć się ma cały system szkolny, dotąd stoi na kruchych podstawach, dotąd, można powiedzieć, z punktu widzenia budżetowego i organizacyjnego jest w zupełnem zaniedbaniu. Jest to niewątpliwa i bardzo poważna konsekwencja tyle razy tu wspominanej ustawy sanacyjnej, Ustawa sanacyjna, jak wiadomo, skreśla jeden etat w siedmioklasowej szkole powszechnej, nakładając na kierowników obowiązek prowadzenia klas, Jeżeli do tego dodamy małą ilość etatów, potrzebnych do zastępowania chorych i urlopowanych nauczycieli, jeżeli uprzytomnimy sobie, że kierownik siedmioklasowej szkoły jest w równym a może i w znaczniejszym stopniu niż dyrektor szkoły średniej, obciążony administracyjnemi pracami, że niestety dzisiejszy system szkolny nie jest jeszcze uproszczony, a każdy kierownik szkoły jest zasypany stosami papierów, wykazów, statystyk, to widzimy, że on przestaje być pedagogiem, a staje się najzwyklejszym urzędnikiem administracyjnym, który tylko z trudem zdoła spełnić nakładane przez władze szkolne obowiązki administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#JulianSmulikowski">Dążymy zatem do tego, aby tę 7klasową szkołę postawić możliwie najwyżej. Przeciwnicy jednolitości ustroju szkolnego stale walczą argumentem, że z chwilą oparcia systemu szkolnego na 7klasowej szkole, to znaczy z chwilą zlikwidowania trzech najniższych klas szkoły średniej, można narazić na szwank poziom szkoły średniej, a co za tem idzie i poziom kultury narodowej. Otóż chcę stwierdzić jedno: wszyscy zwolennicy jednolitości ustroju stoją na tem stanowisku, że na wysoko zorganizowanej szkole, o wysokim poziomie naukowym, na szkole, prowadzonej przez wykształconego kierownika i wykwalifikowanych specjalnie nauczycieli, na tego rodzaju szkole dopiero należy oprzeć klasę szkoły średniej, a tem samem dostosować poziom tych następnych klas szkoły średniej do tak osiągniętego wysokiego poziomu szkoły powszechnej. Zarzuty bowiem opierają się na tem powierzchownem twierdzeniu, że odcięcie tych klas nastąpiłoby w sposób mechaniczny i że wskutek tego nie nawiązano by tej koniecznej nici, tego związku między źle przygotowanym elementem, czyli źle przygotowaną podstawą nauczania a wysoko już stojącym poziomem szkoły średniej. Jak z moich wywodów wynika, twierdzenie takie jest niesłuszne i jest powierzchowne, ponieważ zwolennicy jednolitości ustroju, jak powiedziałem, chcą oprzeć dalsze kategorie szkoły na szkole, która pod względem poziomu będzie stała wysoko. I dlatego wszystkie organizacje nauczycielskie i wszyscy demokraci, zwolennicy jednolitości ustroju, domagają się podniesienia skali kształcenia nauczycieli. Tutaj już niektórzy z pp. kolegów, a specjalnie koleżanka Jaworska, dotknęli tego tematu. Ja chcę zwrócić uwagę, że pod tym względem w ostatnich latach — a myślę tu o roku 1925, 1926 — spadliśmy niżej w stosunku do stanu poprzedniego, spadliśmy wskutek tego, że zniesiono dwie bardzo poważne instytucje kształcenia nauczycieli, mianowicie, instytuty pedagogiczne. Były to jedyne instytucje, gdzie nauczycielstwo szkół powszechnych podnosiło swoją skalę wykształcenia, przez co znów podnosiło i poziom szkoły powszechnej, a także dostarczały one też kandydatów na wyższe stanowiska pedagogiczne, gdy chodzi o szkolnictwo powszechne, powiedzmy na stanowiska inspektorów szkolnych, nauczycieli szkół ćwiczeń, a zatem instytucje, które były niemal szkołą kształcenia tych nauczycieli, którzy poziom szkoły powszechnej mieli znacznie podnieść. Niewątpliwie jest to smutna zasługa p. Ministra Stanisława Grabskiego, a samo skonstatowanie tego faktu zbyt niewielką daje satysfakcję. Chodziłoby o to, ażeby Rząd obecny podjął inicjatywę t wystąpił z projektem wznowienia tych instytucji kształcenia nauczycieli, jeśli w istocie stoi na stanowisku, iż będzie dążył do realizacji szkoły jednolitej, jak to p. Minister Świtalski na zjeździe nauczycielskim zaznaczył. Budżet ten nie wskazuje tych cyfr, a zatem znowu palącą tę kwestię odkładamy przynajmniej na 12 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#JulianSmulikowski">Wspominano tu już o takich warunkach szkolnictwa, jak budynki szkolne. Ja dodam: i mieszkania nauczycieli. Nie będą przytaczał tych cyfr — doskonałe referaty p. pos. Stapińskiego ilustrują wymownemi cyframi katastrofalny stan rzeczy w tej dziedzinie. Organizacja nauczycielska rozpisała ankietę w tej sprawie, na którą dają odpowiedzi wybitni obywatele, zaproszeni do tej ankiety i próbują poruszyć opinię społeczną w tym kierunku, żeby uzyskać odpowiedź na to pytanie, skąd wziąć fundusze na zrealizowanie chociażby w powolnieją ale stałem tempie zagadnienia budownictwa szkolnego, W referacie p. pos., Stapińskiego jest podany przykład takiego opracowania przez Ministerstwa, a zmierzający do rozwinięcia dyskusji nad tem zagadnieniem. Sądzę, że musimy się domagać od Rządu nie tylko inicjatywy w rozpoczynaniu dyskusji na ten temat, ale też inicjatywy realnej, zmierzającej do rozwiązania zagadnienia, już nie tylko szkolnego, ale społecznej i państwowej natury, tembardziej, iż stwierdzić należy znaczne pogorszenie w dziedzinie budownictwa szkolnego, a specjalnie gdy chodzi o mieszkania nauczycieli. Należy skonstatować, że postanowienia ustawy, uchwalonej przez pierwszy Sejm 27 maja 1919 r., która dotyczyła uposażeń nauczycieli, zaopatrzenia ich w mieszkania, opał, ziemię, z biegiem czasu następne Sejmu skreślały, aż doprowadzono w tej chwili do takiej katastrofy, że gminy na podstawie orzeczenia Trybunału Administracyjnego występują z pretensjami do nauczycieli, zajmujących służbowe mieszkania i domagają się wysokich czynszów, znacznie przekraczających wysokość tych świadczeń na mieszkania, które nauczycielowie otrzymują ze Skarbu Państwa. Nawiasem dodam, że nauczyciele, mający mieszkania służbowe, w tej chwili nie otrzymują dodatków ze Skarbu Państwa. Sprawa ta zaczyna być palącą. Domagamy się od Rządu i Ministerstwa, aby wystąpiło albo z nowelą ustawy, albo żeby dążyło do wydania rozporządzenia informującego gminy, w jakim stopniu ich pretensje muszą być ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, jeżeli mowa o szkole, to zwracam uwagę na to, że dotąd jest nieuregulowany byt szkól niżej zorganizowanych, wogóle szkół wiejskich. Ustawa o zasileniu finansów komunalnych przewiduje stu procentowy dodatek do podatków bezpośrednich, m. in. pewien, procent na świadczenia szkolne. Otóż trzeba skonstatować, że wójtowie nie wypłacają odpowiednich należytości, preliminarze szkolne nie są zupełnie narazie realizowane, dochodzi do tego, że szkoły nie mają zaspokojonych najkonieczniejszych potrzeb, jak opał, stróż i t. p„ a bardzo często są wypadki, że nauczyciel ze swoich skromnych funduszów staje się fundatorem poprostu egzystencji całej szkoły, zaspakaja te jej nieodzowne potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#JulianSmulikowski">Ostatni Sejm zgłosił odpowiednie rezolucje do Rządu, które, jak wszystkie inne, mają tylko znaczenie platoniczne, a ten okropny stan rzeczy, powodujący bardzo często zamykanie szkół i zupełne zaniedbanie regulacji nauki, wciąż trwa i nie widać żadnej inicjatywy ze strony Rządu, ażeby stan ten przerwać.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#JulianSmulikowski">Dużo niepokoju budzi, proszę Państwa, zagadnienie niezależności władz szkolnych od władz administracyjnych. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że mimo, iż jeszcze dekretu Prezydenta o zakresie administracji ogólnej nie było, zależność władz szkolnych od władz administracyjnych istniała w praktyce. Najlepszą ilustracją tego jest fakt w debatach nad jednym z wniosków w Komisji Oświatowej. Referent kol. Wełykanowicz przytacza kilkadziesiąt wypadków z r. 1924, wykazujących, iż przenoszono nauczycieli z motywów politycznych z Wschodniej Małopolski na zachód.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#JulianSmulikowski">Musimy stwierdzić, że tak treść dekretu, jak i praktyka interpretacyjna, jak i możność wyzyskania tego dekretu przez władze administracyjne zmuszają nas do podkreślenia obaw, ażeby szkoła nie została uzależniona od wpływów politycznych. Stoimy na tem stanowisku, że szkoła powinna stać poza wszelkiemi wpływami politycznemi, być kuźnią oświaty i wychowawczych zasad, a przeto wszelkie wkraczanie polityki w atmosferę życia szkolnego może znieprawić zasadniczy kierunek wychowania szkolnego Jeżeli mówimy o niezależności nauki, to korzystam ze sposobności, ażeby imieniem mego klubu przyłączyć się do tych głosów protestu, które wszyscy kulturalni ludzie podzielają i podnoszą w Polsce przeciw zasądzę. nie uczonego Polaka na terenie Poznańskiego za napisanie recenzji o podręczniku botaniki. Dopatrujemy się w tem naruszenia tej koniecznej swobody badania i niezależności myśli i przyłączamy się do protestu przeciw gnębieniu każdej wolnej myśli, a w tym wypadku przeciw gnębieniu samej zasady swobodnego badania.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#JulianSmulikowski">W stosunku do mniejszości narodowych oczywista stoimy na stanowisku uznania pełnych spraw narodowości niepolskich do swego języka w szkole. Przy tej okazji chcę odpowiedzieć kol. Wełykanowiczowi. Kol. Wełykanowicz, rejestrując krzywdy swego narodu, wspomniał przy tej okazji, że władze rządowe w przeciwstawieniu do pisemka, jakie wydaje ruskie towarzystwo pedagogiczne, popierają świadczeniami materialnemi i reklamą pismo w rodzaju „Płomyka”. Zaznaczam, że niestety nie znam tego pisma, ale jeżeli to pismo ukraińskie ma walory pedagogiczne, rzecz jasna, że jestem zwolennikiem poparcia go i w sposób moralny i w sposób materialny ze strony Rządu. Chcę tylko zaznaczyć, jako pracujący w związku polskiego nauczycielstwa szkół powszechnych i jako wiceprezes związku, który wydaje pismo „Płomyk”, że nie jest zgodne z prawdą, jakoby Rząd subwencjonował materialnie to pismo. Wystarczy państwu zakomunikować, że pisma „Płomyk” i „Płomyczek” rozchodzą się tygodniowo w 80.000 egzemplarzy.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Głos: A „Przedświt” w ilu egzemplarzach?)</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#JulianSmulikowski">W większej ilości „Robotnik”, w każdym razie. Każdy zrozumie, że pismo, które ma 80.000 odbiorców, absolutnie nie potrzebuje pomocy materialnej ze strony Rządu.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#JulianSmulikowski">Proszę Panów, wspomniałem tutaj o tem, że dążymy do jednolitości ustroju przez wysiłek w kierunku dania podstaw dla tego ustroju, a tą podstawą ma być wysokie zorganizowanie szkoły powszechnej o wysokim poziomie, prowadzonej przez wykształconych nauczycieli, odpowiednie warunki rzeczowe i wyposażenie tej szkoły, powiększenie jej etatu, słowem, postawienie jej wśród warunków możliwych do podniesienia jej skali i jej poziomu. Jeżeli taką wagę przykładamy do tego zagadnienia, to dlatego, że uważamy, iż szkoła i oświata jest najpewniejszą podstawą i najlepszym fundamentem demokracji. Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że wśród obywateli najpewniejszą drogę pracy obywatelskiej wytycza jednak wysoko zorganizowana szkoła.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#JulianSmulikowski">Chcę zwrócić uwagę na to, że dzisiejsze plany naukowe, jakikolwiek wymagają gruntownej rewizji i przerobienia, w tem jednem górują w stosunku do dawnego systemu nauczania, że budzą u ucznia inicjatywę i samodzielną myśl, że pobudzają do twórczości indywidualnej, do wysiłku umysłowego i wymagają od niego codziennej, systematycznej i konsekwentnej pracy. Gdyby te plany mogły być przy lepszych warunkach rzeczowych zrealizowane, niewątpliwie szkoła powszechna dostarczałaby nam masę obywateli ustosunkowujących się do Państwa, do społeczeństwa pozytywnie, twórczo, obywateli, którzy nie będą wrażliwi na płytką i powierzchowną demagogię, obywateli, którzy niewątpliwie staną się godni w całem tego słowa znaczeniu do przejęcia wszystkich ciężarów, jakie nakłada na nich gmina, społeczeństwo i Państwo.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Pułjan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#RomualdPułjan">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Oświaty, który jest zwierciadłem zamierzeń i planów władzy państwowej w zakresie edukacji narodowej, wywołuje w tej Wysokiej Izbie dość znaczne zainteresowanie. Jest to zupełnie zrozumiałe dlatego, że chodzi o roztrząsanie zagadnień nauczania i wychowania młodzieży, od której wartości moralnej zależeć będzie utrzymanie i utrwalenie niepodległości i potęgi Państwa naszego. Zagadnienie oświaty jest zagadnieniem pierwszorzędnej wagi i dla rozwiązania jego w jak najszerszym zakresie i Sejm i Rząd powinny uczynić wszystko, co jest możliwe w tej dziedzinie. Najważniejszym problemem w dziedzinie wychowania narodowego jest zagadnienie powszechnego nauczania. I tu przy omawianiu środków, zmierzających do realizacji tego postulatu naszej Konstytucji, spotykamy się z trudnościami, które w obecnych warunkach gospodarczych tylko z największym wysiłkiem mogą być pokonane.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#RomualdPułjan">Ze sprawozdania p. referenta dowiadujemy się, że stan naszego szkolnictwa powszechnego pod względem ilości szkół i ich rozmieszczenia, jak również jego poziom organizacyjny (przeważnie są to szkoły jedno lub dwuklasowe) nie jest i obecnie zadowalający, bo przecież i obecnie dość znaczna Mość dzieci, dochodząca do 25% w województwach wschodnich, do szkół nie uczęszcza. Prawda, że cyfry te dotyczą ubiegłego roku szkolnego, zachodzi jednak obawa, że w roku bieżącym nie zaszła zmiana na lepsze. Tymczasem czeka nas w najbliższem dziesięcioleciu olbrzymi przyrost dzieci w wieku szkolnym, sięgający 66,9%, a dla województw wschodnich cyfra ta wyniesie 91,05%. Dla przyjęcia przez szkołę powszechną całej ilości dzieci w wieku szkolnym w tym okresie potrzebne są lak olbrzymie fundusze, iż p. referent uważa, że jedynie realną możliwością w tej dziedzinie byłoby rozłożenie planu budownictwa szkolnego i przygotowania kadr nauczycielskich na okres dwukrotnie dłuższy, bo na lat 20. Realizacja minimalnego nawet programu wymagałaby bardzo znacznych, bo sięgających 2.950 milionów złotych wydatków i w konsekwencji pociągnęłaby nowe obciążenia podatkowe.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#RomualdPułjan">Chrześcijańska Demokracja, mając na względzie istniejące przeciążenie podatkowe i zubożenie szerokich mas społeczeństwa, uważa, że ciężar wydatków na omawiany cel należałoby przerzucić na następne pokolenie w formie wypuszczenia pożyczek długoterminowych przez samorządy, względnie Państwo. Wprowadzenie zaś do budżetu kilkudziesięciu miljonów wydatku mu siałoby spowodować nowe obciążenie podatkowe, dlatego też, jakkolwiek sumy, przeznaczone na budowę szkół i nowe etaty nauczycielskie, nas zadowolić nie mogą i pragnęlibyśmy, aby ministerstwo już od przyszłego roku budżetowego przystąpiło do realizacji czekających je w tej dziedzinie zadań, zmuszeni jesteśmy liczyć się z koniecznością utrzymania równowagi budżetowej i oszczędności w wydatkach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#RomualdPułjan">Zanim jednak sprawa uzyskania niezbędnych funduszów na cele powszechnego nauczania będzie pomyślnie załatwiona, należałoby na pewien przejściowy okres poprzeć inicjatywę prywatną, pozwolić na rywalizację i szlachetną walkę między szkolnictwem państwowem a utrzymywanem przez stowarzyszenia i organizacje społeczne, prowadzonem zaś pod nadzorem władz państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#RomualdPułjan">Szkołę tworzą nauczyciele, ł niema dobrej szkoły bez dobrych nauczycieli. Nie będzie dobrej szkoły, jeżeli nauczyciel nie ma odpowiedniego przygotowania, nie stoi na wysokim poziomie moralnym. To też z przyjemnością należy stwierdzić, że pod względem posiadania kwalifikacyj zawodowych ilość nauczycieli znacznie wzrosła i w szkołach publicznych wynosi obecnie już 96%. Do pracy w szkodę potrzeba jednak także entuzjazmu i zapału, a ten entuzjazm i zapał są od lat już kilku hamowane przez ciężkie warunki materialne, w jakich armia oświatowa pracuje. Jest to skutek ustawy sanacyjnej, której zniesienia domaga się sprawiedliwość f wzgląd na dobro nauczycieli, a co za tem idzie, i uczącej się w szkole młodzieży. Zwłaszcza w dziedzinie szkolnictwa średniego daje się odczuwać dezorganizacyjny wpływ ustawy sanacyjnej. Dlatego też usunięcie przynajmniej częściowo tych krzywdzących przepisów powinno być dokonane już obecnie i powinno być uwzględnione w obecnie uchwalanej ustawie skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#RomualdPułjan">Zadaniem szkoły, według naszych pojęć, jest nie tylko wykształcenie intelektu, ale i wyrobienie charakteru. Szkoła więc ma wychowywać. Wychowania zaś dziecka czy młodzieńca na dobrego człowieka niema bez religii. Wolnomyślność bowiem, pozbawiona jedności, przejawiającej się w wybitny sposób zwłaszcza w katolicyzmie, prowadzi do zupełnej anarchii w dziedzinie pojęć moralnych i religijnych.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#RomualdPułjan">I tu należy szukać, między danemi, przyczyn niepokojącego stanu naszej młodzieży, narażonej zbyt wcześnie na destrukcyjny wpływ nieodpowiedniej lektury i atmosfery dzisiejszego życia, zwłaszcza w miastach. Jeden ze znakomitych organizatorów szkolnictwa w Zachodniej Europie, chociaż filozof wolnomyślny, powiedział jednak: „Bez religii w szkole uniesposób wyrobić głębszych przekonań etycznych, a bez nich niema mowy o postępie człowieka.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Po co Pan wybija drzwi otwarte? Nikt nie zwalcza religii.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#RomualdPułjan">Z nauczaniem zaś religii ściśle łączą się praktyki religijne, które są konsekwencją wprowadzenia w życie przepisów i zasad religii Dlatego też zwalczany przez pp. posłów z lewicy okólnik p. prof. Bartla, regulujący praktykę ćwiczeń religijnych</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(Głos: Co to za ćwiczenia?)</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#RomualdPułjan">dla młodzieży szkolnej, jest zupełnie usprawiedliwiony, a oparty zresztą na przepisach Konstytucji i Konkordatu. Interpelując w tej materii obecnego p. Ministra, p. Czapiński, jeden z reprezentantów t. zw. lewicy naszej, wygłosił na Komisji Budżetowej tego rodzaju zdanie...</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Co znaczy t. z w. lewica?)</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#RomualdPułjan">Bo niekoniecznie Panowie musicie nazywać się lewicą, przecież jest Wyzwolenie, Stronnictwo Chłopskie, P. P. S. i Ł d.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#komentarz">(P. Byrka: To zależy od siedzenia.)</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#RomualdPułjan">Naturalnie. Otóż powiedział ten przedstawiciel lewicy, że ćwiczenia religijne obniżają poziom umysłowy. Nie wiem, czy ten reprezentant P. P. S.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Przepraszam za pytanie, ale czy Pan ćwiczenia religijne uprawia?)</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#RomualdPułjan">przeprowadził w tej materii szczegółowe badania i czy mógłby twierdzenie swoje poprzeć jakimiś dowodami. Doświadczenie jednak stwierdza, że praktyki religijne nie przeszkodziły wielu, wielu uczonym, że wspomnę między innymi Pasteura, dokonać epokowych nawet odkryć; jeżeli chodzi właśnie o to nazwisko, to przecież znany jest ten uczony w dziedzinie odkryć bakteriologicznych.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#RomualdPułjan">Zresztą jeżeli chodzi o nauczanie religijne w szkole, to mają tu coś do powiedzenia także rodzice. Przedewszystkiem rodzice mają obowiązek wychowywania dzieci i przekazywania im wiary, którą sami wyznają, a o której, są przekonani, że jest prawdziwa. Pogląd zaś rodziców w tej sprawie dostatecznie stwierdziły masowe protesty przeciw uchwale ciał ustawodawczych, wzywającej Rząd do odwołania okólnika o praktykach religijnych młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#RomualdPułjan">Jesteśmy w okresie zmiany programów szkoły powszechnej i średniej i tu nie od rzeczy będzie powiedzieć kilka uwag na ten temat Zdajemy sobie doskonale sprawę, że zadaniem i celem szkoły ogólnokształcącej jest przedewszystkiem wychowanie człowieka i obywatela, ale szkoła nawet ogólnokształcąca w pewnym stopniu musi uwzględniać warunki, w których wychowanek, w przyszłości obywatel, będzie żył i pracował. Chodzi mi tu o program szkoły powszechnej i, zdaniem naszem, byłoby rzeczą konieczną, zwłaszcza w dzisiejszych warunkach, kiedy jeszcze nie mamy i nie zanosi się na to, żebyśmy w niedalekiej przyszłości mieli szkoły fachowe, w danym wypadku rolnicze, uwzględnienie w planie naukowym szkoły powszechnej też nauki rolnictwa i hodowli inwentarza. Niektóre państwa zachodnie to już wprowadziły, a jest to związane naturalnie z postępem i rozwojem kultury rolnej w państwie.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#RomualdPułjan">Jeżeli chodzi o szkołę średnią, to życie w demokratycznym ustroju wymaga przynajmniej ogólnej znajomości instytutów prawa i, zdaniem naszem, byłoby też rzeczą wskazaną rozszerzenie programu t. zw. nauki o państwie i wprowadzenie specjalnej nauki prawa, oczywiście w wyższych klasach. I pod tym względem zgłosimy odpowiednią rezolucję.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#RomualdPułjan">W ostatnich czasach jesteśmy świadkami zorganizowanej na terenie parlamentu akcji, zmierzającej do pomniejszenia, a nawet zupełnego usunięcia wpływu kościoła na życie społeczne. W naszem pojęciu i w rozumieniu szerokiej opinii społeczeństwa katolickiego jest to identyczne z otwartą walką z religią. Mam tu na myśli uchwałę Komisji Budżetowej w sprawie skreślenia zasiłku to wysokości 40.000 zł, umieszczonego w preliminarzu budżetowym dla katolickiego uniwersytetu</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#komentarz">(Głos: Tak zwanego.)</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#RomualdPułjan">w Lublinie Społeczeństwo katolickie upatruje w tej uchwale wyraźny już bez żadnych osłonek atak na jedną z placówek nauki katolickiej i dążenie do odchrystianizowania naszego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#RomualdPułjan">W Komisji Budżetowej powoływano się, prawda, nie w sposób wyraźny, ale w każdym razie powoływano się na pewne zarzuty, które były umieszczone w czasopiśmie „Epoka”, a dotyczyły stosunków, panujących w uniwersytecie w Lublinie. Między innemi w Komisji Budżetowej był podniesiony zarzut, że wynik egzaminów ostatecznych w uniwersytecie w Lublinie był poprostu fatalny. Otóż mam co do tego informacje, z których wynika, że do egzaminu z ostatniego roku studiów zgłosiło się 15 osób, a otrzymało dyplomy 12, czyli ilość otrzymanych dyplomów w stosunku do ilości kandydatów wynosi 80%. Nie jest to znowu tak źle, jeżeli 80% kandydatów, zgłaszających się do egzaminu, otrzymuje dyplomy, a egzaminy były przeprowadzone przecież przez rządową komisję egzaminacyjną.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#komentarz">(Głos: To znaczy, tam było tylko 15 słuchaczy?)</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#RomualdPułjan">15 osób zgłosiło się do ostatecznego egzaminu. Proszę porównać ilość osób, otrzymujących dyplomy w uczelniach rządowych; też jest bardzo nikła ilość. Ciężkie warunki sprawiają, że młodzież nie może kończyć prędko studiów i nasze uniwersytety przynajmniej dotychczas wypuszczały bardzo mało młodzieży dyplomowanej. Porównajmy z tem ilość osób, która otrzymała dyplomy w Wolnej Wszechnicy Polskiej, dla której komisja była łaskawa zwiększyć subsydja aż do 75.000, a mam tu sprawozdanie z działalności tej instytucji w roku akademickim 1926/27, na str. 58 podano, że tylko 7 osób z słuchaczów Wolnej Wszechnicy otrzymało dyplomy. Zdaje mi się, że należałoby sprawiedliwie potraktować te dwie placówki naukowe i jeżeli Panowie zwiększają subsydjum dla Wolnej Wszechnicy, to w takim razie w odpowiedni sposób należy zwiększyć i subsydjum dla uniwersytetu katolickiego w Lublinie. My, jako stronnictwo katolicko społeczne, tego rodzaju próbom, opar tym na nienawiści do kościoła katolickiego i rażąco niesprawiedliwemu traktowaniu uczelni katolickiej w porównaniu z innym zakładem naukowym, dla którego właśnie dotację podniesiono do 75000 zł, energicznie się sprzeciwiamy.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#RomualdPułjan">Drugim dowodem, jeżeli chodzi o resort Ministerstwa Oświaty, tej nieliczącej się z konsekwencjami nienawiści do kościoła jest uchwała tejże Komisji Budżetowej, skreślająca przewidziany w załączniku A do umowy konkordatowej, dział IV, wydatki na pocztę. To już jest wyraźne wejście na drogę zerwania konkordatu z Stolicą Apostolską.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#RomualdPułjan">I tu w odpowiedzi większości komisji pragnę zauważyć, że komisja, zdaniem naszem, niesłusznie staje na stanowisku, że zerwanie konkordatu uwolni Państwo nasze od świadczeń materialnych na rzecz kościoła. Nawet w razie zerwania umowy z Stolicą Apostolską nie przestaną ciążyć na Państwie obowiązki materialne, wynikające z konfiskaty dóbr kościelnych przez państwa zaborcze, obecnie znajdujących się w posiadaniu naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#komentarz">(Głos: Już dawno są rozparcelowane.)</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#RomualdPułjan">Skreślenie tych świadczeń byłoby rabunkiem, tem bardziej ohydnym, że usankcjonowanym przez władze państwowe.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#RomualdPułjan">Nie mogę pominąć tu innego jeszcze aktu, który też jest w sprzeczności z artykułami konkordatu, chodzi mianowicie o uchwałę Komisji Administracyjnej w sprawie opłat za posługi religijne. W wymienionym już przedtem aneksie jest przewidziany sposób regulacji t zw. jura stole. Regulacja ta powinna nastąpić na zasadzie specjalnej umowy z władzą kościelną. Tymczasem Komisja Administracyjna pominęła przepisaną drogę i uregulowała jednostronnie sprawę opłat za posługi religijne. Jest to jeszcze jeden dowód, że większość komisji stanęła otwarcie do walki z, Kościołem,</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Chłopskiego i „Piasta.)</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#RomualdPułjan">a przez to z religią katolicką w kraju. Panowie chcecie rozpętać walkę religijną w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#komentarz">(Głos: Tego rodzaju przemówienia rozpętują walkę religijną.)</u>
          <u xml:id="u-27.35" who="#RomualdPułjan">My tej walki się nie boimy, ale chcemy jej uniknąć ze względu na dobro naszego Państwa. Jeżelibyśmy jednak byli zmuszeni ją przyjąć, mamy niepłonną nadzieję zwycięstwa, a ta nadzieja jest oparta na znanem przywiązaniu szerokich mas społeczeństwa polskiego do religii i zrozumieniu przez nie znaczenia Kościoła w życiu niepodległej Polski.</u>
          <u xml:id="u-27.36" who="#RomualdPułjan">W imieniu Klubu Chrześcijańskiej Demokracji pozwalam sobie zgłosić następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-27.37" who="#RomualdPułjan">1) Sejm wzywa Rząd do wprowadzenia w klasach wyższych szkół średnich ogólno kształcących i seminariów nauczycielskich nauki prawa.</u>
          <u xml:id="u-27.38" who="#RomualdPułjan">2) Sejm wzywa Rząd do wprowadzenia w planie naukowym szkół powszechnych dla młodzieży męskiej nauczania uprawy roli i hodowli inwentarza.</u>
          <u xml:id="u-27.39" who="#RomualdPułjan">3) Sejm wzywa Rząd do wykonania konkordatu, zawartego ze Stolicą Apostolską.</u>
          <u xml:id="u-27.40" who="#RomualdPułjan">Następnie w imieniu mego stronnictwa pragnę postawić wniosek o wprowadzenie do budżetu skreślonych pozycji w dziale wyznań: 147.000 zł — wydatki na pocztę i 40.000 zł. — subwencja dla katolickiego uniwersytetu w Lublinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Werschler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#LudwikWerschler">Wysoka Izbo! Stojący obecnie przed Państwem naszem ogrom zadań natury polityczno społecznej i gospodarczej wymaga wyprowadzenia z naszych szkół ile możności najtęższego moralnie, intelektualnie i fizycznie silnego pokolenia młodych obywateli. Stąd rzecz jasna, rozbudowanie i ulepszenie szkolnictwa naszego wszystkich stopni powinno i musi się stać umiłowaniem i najwyższą troską całego społeczeństwa, a tempo działalności Rządu w tej dziedzinie musi być tak szybkie, bo każdy rok, każdy miesiąc zastoju czy chaosu przynosi dla toku kształcenia młodzieży może chwilowo niewidoczne, lecz w skutkach ogromne a niepowetowane szkody. Ten szybki pęd reformatorski nie może jednak powodować dorywczości w działaniu, musi iść z nim w parze jak najgłębsza rozwaga i ostrożność, wszak chodzi tu o najcenniejszy a najczulszy przedmiot, dziecięce i młodzieńcze dusze.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#LudwikWerschler">P. sprawozdawca słusznie stwierdził pewien widoczny postęp i wzmożenie tempa działalności Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ostatnim okresie w dziedzinie administracji i organizacji szkolnictwa. Prace Ministerstwa są obecnie nastawione głównie na wprowadzenie w bliskim czasie jednolitej szkoły w Polsce w jej nowym ustroju. Stąd coraz większe wysiłki w zrealizowaniu sieci szkolnej, stąd wytężona praca nad udoskonaleniem sił nauczycielskich i programów nauczania. Do kilku zaledwie minut ograniczony mój czas nie pozwala mi poddać działalności Ministerstwa Oświaty chociażby nawet najogólniejszej ocenie, dlatego ograniczyć się muszę tylko do jednej kwestii, której sposób załatwiania budzi najdalej, idące obawy i zastrzeżenia i wywołuje w szerokich masach społeczeństwa często słuszne bardzo rozgoryczenie a sprawie oświaty publicznej przynosi niemałą szkodę. Jest to mianowicie sprawa zbyt gwałtownego komasowania szkół.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#LudwikWerschler">Uważam że pierwszy łatwiejszy etap tej pracy już mija: w miastach, miasteczkach, w pewnej części gmin wiejskich łączenie kilku szkół w jedną szkołę wyższego typu nie natrafiło na większe trudności pomieszczeniowe i terenowe. Wchodzimy obecnie w etap drugi, gdzie szablonom teorii życie będzie przeciwstawiało coraz większe trudności, tak z braku odpowiednich budynków szkolnych, względnie funduszów na ich postawienie;, jak również z powodu przeszkód odległościowych i terenowych. Trzeba sobie zdać sprawę z tego, że projektowany dowóz i odwóz dzieci furmankami, wobec gospodarczego położenia wsi, na szereg lat jest nie do pomyślenia. Obawiam się, że wszystkie te trudności mogą uniemożliwić wogóle pełną realizację tak pojętej reformy, bo trudno będzie olbrzymią część dzieci pozostawić poza jednolitą szkołą, a również trudno będzie zmieścić je wszystkie w tych szkołach.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#LudwikWerschler">Jest rzeczą niewątpliwie Panu Ministrowi znaną, że zbyt gwałtowne komasacyjne zarządzenia Inspektorów, względnie orzeczenia kuratoriów wywołały i wywołują w wielu miejscowościach, zwłaszcza w obecnym roku szkolnym, strajki szkolne, nieraz od początku roku szkolnego dotychczas trwające. Dla przykładu podam takie fakty: w powiecie myślenickimi, w gminie Stróże, od września bieżącego roku szkolnego nie uczęszcza do szkoły cała grupa dzieci z pewnej części tej wsi, z powodu niesłychanych trudności górskiego terenu i odległości 4–5 i pół kim., gdyż zwinięto im szkołę, umyślnie w tej części wsi, z powodu tych warunków dawniej utworzoną, a przydzielono je przymusowo : do szkoły centralnej. Dotychczas w całości władze szkolne tej sprawy nie załatwiły i dotychczas od początku roku szkolnego te dzieci do szkoły nie uczęszcza ją W gminie Nowe Dwory, w pow., wadowickim, zwinięto w toku nauki, bo 3 października b. roku, szkołę :istniejącą tam od lat 15, o wzorowej przez cały ten czas frekwencji i uznawanych niejednokrotnie przez władze szkolne dobrych rezultatach, a dzieci przydzielono do szkoły w gminie sąsiedniej. Wprawdzie część 2 tych dzieci miałaby mniej niż 3 km. drogi, ale wszystkie musiałyby przechodzić przez rzekę, na które brak mostu, jest tylko kładka, niedostatecznie zabezpieczona, o szerokości trzydziestu kilku cm,. Oczywiście rodzice z uwagi na bezpieczeństwo nie mogli zastosować się do zarządzenia władz i dotychczas dzieci do szkoły nie chodzą. Ministerstwo Oświaty nie uwzględniło prośby rodziców, powołując się na ścisłe zastosowanie ustawy. Zapytuję, czy nie należałoby jednak ze zwinięciem tej szkoły wstrzymać się przynajmniej do czasu zbudowania mostu, który wydział powiatowy wadowicki zamierza dopiero budować. Ale cóż, kiedy tymczasem dzieci już całe półrocze straciły, a może stracą cały rok, nim ten most stanie. W gminach Morownica i Bronikowo, w pow., śmigielskim, w Wielkopolsce, również trwał przez dłuższy czas strajk szkolny wśród ogromnego rozgoryczenia ludności, zanim Ministerstwo zniosło krzywdzące zarządzenie władzy pierwszej, względnie drugiej instancji. Takich wypadków jest w kraju niestety aż nadto dużo. Co wyrówna tę niezawinioną stratę półrocza, a nieraz całego roku uczącej się dziatwie i rodzicom? Jaka wynika stąd, nigdy w całej pełni nie dająca się naprawię, szkoda wychowawcza w pierwszych latach nauki, gdzie nieprzerwany normalny tok wychowawczej pracy jest koniecznym odpowiednikiem żywości i wrażliwości dziecięcych umysłów! Nie tylko wychowawcze, ale moralne spustoszenia, dokonywane w ten sposób w nastroju dzieci i rodziców do szkoły i władz szkolnych, są pożałowania godnem następstwem takich nieoględnych zarządzeń, Jest rzeczą niedopuszczalną, by dziecko polskie w własnem Państwie traciło możność normalnego korzystania z nauki publicznej wskutek przedwczesnego i zbyt szablonowego wprowadzania takiej reorganizacji, której pełne wprowadzenie wymagać będzie lat kilkudziesięciu.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#LudwikWerschler">Wobec tego śmiem zapytać Pana Ministra, czy nie uznałby za rzecz konieczną polecić reaktywowanie zwiniętych szkół, których zwinięcie doprowadziło aż do tak niepożądanych objawów protestu, oczywiście tam, gdzie choćby dla pewne j części dzieci zachodzi odległość większa od normy ustawowej lub trudności terenowe.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#LudwikWerschler">Sądzę, że będzie tylko z pożytkiem dla nowego ustroju szkolnictwa, jeżeli władze szkolne z tym rodzajem gwałtownej komasacji wstrzymają się w każdym razie choćby na lat kilka, aż do czasu poprawy gospodarczego położenia ludności wiejskiej, oraz należytego rozwiązania problemu budownictwa szkolnego, a narazie ograniczając się do Wprowadzenia sieci szkolnej tylko tam, gdzie niema żadnej większej trudności, całą swą uwagę zwrócą na zasadnicze wstępne warunki zamierzonej reformy t. j. na udoskonalenie sił nauczycielskich i programów nauczania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma P. Flegant Wołyniec,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów! Polityka polskich rządów w sprawach oświatowych sprowadza się właściwie do niszczenia oświaty. Niejednokrotnie podawaliśmy szeregi faktów;, świadczących o tendencji dążącej do zniszczenia szkolnictwa białoruskiego,</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Głos: Zostawcie to nacjonalistom.)</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#FlahontWałyniec">Rząd rozumie doskonale, że walka z dążeniami do wyzwolenia politycznego i społecznego mas białoruskich, aby osiągnęła pożądane wyniki, musi być połączona z walką z dążeniami oświatowemi i kulturalnemi tych mas.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#FlahontWałyniec">Raz jeszcze przytoczę niektóre dane, dotyczące szkolnictwa powszechnego. W r. 1919 szkół białoruskich było zgórą 400. Obecnie szkoły te prawie wszystkie uległy zniszczeniu. W r. 1924 rząd Grabskiego wniósł ustawę, uchwaloną przez Sejm, która miała upozorować faktycznie to zniszczenie szkolnictwa powszechnego przez rzekome prawa językowe dla mniejszości. Jak się przedstawia wykonywanie tej ustawy, świadczą poniższe dane.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#FlahontWałyniec">W powiecie baranowickim rodzice Białorusini złożyli 370 deklaracyj, żądających szkoły białoruskiej dla 723 dzieci. Należało więc dać według ustawy językowej z 1924 r. 18 szkół białoruskich. W rzeczywistości na terenie powiatu istnieją 2 szkoły rzekomo białoruskie i 4 utrakwistyczne. W powiecie kosowskim złożono 531 deklaracyj na 880 dzieci, szkół białoruskich powinno być 22, niema ani jednej. Na terenie powiatu mołodeczańskiego mamy 920 deklaracyj na 1,644 dzieci. Szkół powinno być 41, natomiast białoruskiej szkoły niema ani jednej, istnieje tylko 8 t, zw. utrakwistycznych. W powiecie grodzieńskim złożono 1.642 deklaracje na 3.006 dzieci. Według ustawy językowej powinno być 75 szkół białoruskich, — niema ani jednej. Niema nawet ani jednej szkoły, zachowującej pozory t. zw. utrakwizmu w nauczaniu. Nie chcę przytaczać tu danych z innych powiatów białoruskich, ale stan szkolnictwa białoruskiego przedstawia się we wszystkich jednakowo. Ogółem w 17 powiatach złożono formalnie 10.854 deklaracje, żądające szkoły białoruskiej dla przeszło 20.000 dzieci. Szkół białoruskich powinno być 481, w rzeczywistości jednak Istnieją 22 szkoły rzekomo białoruskie i 47 utrakwistycznych. Ale i te cyfry nie dają pojęcia o strasznej rzeczywistości — istotnie bowiem szkoły zwane białoruskiemi są to szkoły utrakwistyczne, a w tych szkołach utrakwizm jest tylko na papierze. Są to szkoły polskie, przesycone duchem polonizatorskim, Nauczyciele białorusini zostali prawie wszyscy wyrugowani ze szkolnictwa — dla nauki w języku białoruskim sprowadza się nauczycieli z Galicji i Poznania, przeważnie nie mających zielonego pojęcia o białoruskim języku, w którym mają nauczać.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#FlahontWałyniec">Rzecz naturalna, że wobec całokształtu polityki władz nawet ilość złożonych deklaracyj szkolnych nie daje pojęcia o rzeczywistej ilości dzieci białoruskich w wieku szkolnym, W szeregu gmin wójt nie chce poprostu poświadczyć podpisów na deklaracjach, żądających szkoły białoruskiej i wtedy deklaracje te są według przepisów nieważne. Tak np. niedawno otrzymaliśmy skargę od chłopów dwóch wsi w gminie Darewska, w pow. baranowickim, którzy złożyli deklaracje, domagające się nauki w języku białoruskim dla 46 swoich dzieci. Wójt gminy Darewska kategorycznie odmówił poświadczenia podpisów. Podobnie mieszkańcy wsi Ogrodniki, prużańskiej gminy i powiatu, jeszcze w r. 1925 złożyli inspektorowi szkolnemu prośbę o szkołę białoruską. Do wsi przyjeżdżał p. inspektor Olechowski i namawiał chłopów do wyrzeczenia się szkoły białoruskiej. Gdy jednak chłopi na to się nie zgodzi, inspektor zaczął krzyczeć i grozić policją. Wreszcie przywoływał rodziców do swojej kancelarii i każdego z osobna namawiał do podpisania innych deklaracji, grożąc i obiecując pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#FlahontWałyniec">W wyniku szkoły białoruskiej w Ogrodnikach nie otworzono, natomiast wieś przydzielono do polskiej szkoły w Burzanach, oddalonej o 3 km. Nie mogąc posyłać siedmioletnich dzieci zimą 3 kilometry, chłopi w końcu 1928 r. uchwalili i złożyli inspektorowi szkolnemu odpowiednie podanie o otwarcie prywatnej szkoły białoruskiej. Mimo to teraz inspektor zmusza do uczęszczania do szkoły odległej o 3 kilometry, nakładając kary.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#FlahontWałyniec">Inny przykład. Chłopi ze wsi Girmontowicze, gm. Horodyszcze, pow. baranowickiego, pragnąc mieć szkołę białoruską, złożyli na rok szkolny 1928 odpowiednie deklaracje. Mimo, że wszystkie formalności przy składaniu deklaracyj były wypełnione, nie tylko nie otrzymali szkoły białoruskiej, lecz i istniejąca dotąd we wsi szkoła polska została przeniesiona do odległego o 3 kilometry majątku Zeleżnica. Mamy dużo innych podobnych przykładów.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#FlahontWałyniec">Następujący fakt pokaże, że inspektorowie szkolni zaczęli masowo fałszować wolę ludności białoruskiej. Inspektorowie powiatów stołpeckiego i mołodeczańskiego i innych fałszowali formę deklaracji, jaka była ustalona przez Towarzystwo szkoły białoruskiej. Deklaracje mają wygląd zupełnie podobny, nawet wydrukowano je w tej samej drukami, co i deklaracje Towarzystwa szkoły białoruskiej. Jednak zwrot: „żądamy szkoły z białoruskim językiem wykładowym”, zamieniono zwrotem: „z państwowym językiem wykładowym”. Prawdopodobnie podobne deklaracje przygotowano w większej ilości, ponieważ odnaleziono je w odległych od siebie powiatach.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#FlahontWałyniec">Cóż o tem dalej mówić? Czy można może traktować takie władze, jako władze oświecenia publicznego? To nie władze oświecenia, a narzędzie polityki fałszowania woli ludności. Teror, wszystkie nadużycia i fałszerstwa celowo zmierzają do tego, by białoruską ludność zrazić do walki o szkołę białoruską. Ale to się nie uda — celu tego Rząd nie osiągnie nigdy.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#FlahontWałyniec">Nie lepiej przedstawia się stan szkolnictwa średniego. Z 4-ch istniejących gimnazjów białoruskich w ostatnim roku szkolnym zostało zamknięte gimnazjum w Radoszkowicach. Zapowiada się zamknięcie gimnazjum w Kłecku, czego domagają się gazety rządowe. Do istniejących gimnazjów władze szkolne starają się wprowadzić zasadę: nauczycieli Białorusinów usuwać, a wprowadzać ludzi, którzy działalność pedagogiczną umieją połączyć z działalnością szpiclowską. W stosunku do uczniów wprowadzono regime policyjny. Z gimnazjum wileńskiego w ostatnich czasach usunięto dziesiątki uczniów z ostatnich klas, za nieprawomyślność — łamiąc poprostu tym ludziom życie.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#FlahontWałyniec">Równolegle do prześladowania szkolnictwa powszechnego i średniego odbywa się tępienie innych przejawów pracy kulturalnej wśród mas białoruskich: mówię o prześladowaniu Tow. szkoły białoruskiej, potężnej kulturalno oświatowej organizacji. Po zamknięciu szeregu oddziałów przez władze lokalne 28 sierpnia wileński starosta grodzki zawiesił pracę głównego zarządu Tow. szkoły białoruskiej, wileński wojewódzki wydział bezpieczeństwa zniósł częściowo zakaz starosty, ale zakazano zjazdu członków Tow. szkoły białoruskiej w Wilnie w dniu 9/X 1928 r. pod pozorem, że Towarzystwo niby jest organizacją polityczną. W rzeczywistości prześladowanie Tow. szkoły białoruskiej jest wyrazem tej samej polityki likwidowania oświaty pozaszkolnej, podobnie jak prześladowanie szkolnictwa powszechnego i średniego prowadzi do likwidacji oświaty, szkolnej w języku białoruskim. Łączy się to z całością polityki teroru w stosunku do mas białoruskich. Rządy obszarniczo burżuazyjne celowo dążą do zniszczenia dążeń ludu białoruskiego, do wyzwolenia się politycznego i społecznego. W tej polityce teroru, ręka w rękę działają z sobą administracja i policja, sądy oraz władze oświatowe.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#FlahontWałyniec">Ale wysiłki te muszą pozostać daremne. Dzisiaj żaden teror nie zwalczy mas białoruskich. Przetrwają one i wspólnie z masami robotniczemi i chłopskiemi całej Polski walczyć będą dopóty, aż władza burżuazji i obszarników zostanie złamana.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. ks. Pellich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WołodymyrPellich">Zgóry muszę zaznaczyć, że przygotowany jestem na to, że wywody me, które odnosić się będą do polityki Rządu polskiego w dziedzinie kościelnej, nie znajdą ani zrozumienia, ani nawet obiektywnego posłuchu u większości zasiadającej w tej Izbie, albowiem zapanowała już w Izbie tej atmosfera, która a priori każę olbrzymiej większości Panów nie tylko odnosić się niechętnie do wszystkiego tego, z czem występują tu posłowie t. zw. mniejszości narodowych, ale z przekonaniem, że wywody ich są jednem pasmem kłamstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#IgnacyDaszyński">Niech Ksiądz Poseł będzie spokojny. Sejm jest tak opanowany, iż wysłucha przemówienia Księdza. W Sejmie polskim Ksiądz ma najzupełniejszą swobodę przemawiania w ramach regulaminu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WołodymyrPellich">Mimo to będziemy i nadal ujawniać prawdę w całej jej nagości i prostocie. Co do mnie, jestem katolickim kapłanem, i mówię jedynie to, co mi nakazuje me sumienie i poczucie obowiązku wobec katolickiego kościoła i mego narodu o stosunku Rządu polskiego, względnie wszystkich rządów polskich od powstania wskrzeszonego Państwa Polskiego aż do dni dzisiejszych, do cerkwi grecko katolickiej.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#WołodymyrPellich">Ograniczony czas nie pozwala mi dzisiaj wszechstronnie omówić polityki Rządu Polskiego w ostatnim 10leciu w stosunku do unickiej cerkwi na ziemiach ukraińskich w Polsce. Poruszę tylko niektóre kwestie.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#WołodymyrPellich">Ukraińcy, którzy żyją w obrębie Państwa Polskiego, są wyznawcami bądź obrządku grecko katolickiego w Galicji bądź wyznania prawosławnego na ziemiach północno wschodnich. Wielkiem i zaszczytnem zagadnieniem grecko katolickiego kościoła było i jest rozwiązanie pytania unii wschodu z zachodem. Poruszając tę kwestię muszę stwierdzić, że ukraiński naród wyznania prawosławnego chociaż różni się w pewnych dogmatach i kanonach od kościoła rzymsko katolickiego, to jednak ma głęboką wiarę w Boga, ma duszę czystą i chętnie oddaje się modlitwie. Na unię patrzył ten naród nie jak na swego wroga, ale jak na proroka, który może przynieść prawdę i oswobodzenie od carskich więzów, od pasterzy wilków w owczej skórze, od rusyfikacji polityki w cerkwi i za pomocą cerkwi. Carskiego więźnia metropolitę Szeptyckiego witał Kijów w r. 1917 jak brata, jak ojca, rada miejska Kijowa podarowała plac pod budowę unickiej katolickiej cerkwi itd. Po ryskim traktacie znalazło się 3 miliony Ukraińców grecko prawo sławnych pod polskim berłem. I pod względem religijnym ożyły dawne tradycje i myśli, jak ożywają obrazy czasów minionych u braci, którzy po długiej rozłące znaleźli się zarazem złączeni wspólnym bólem. Nakazem prawdy było zostawić tę kwestię ukraińskiemu klerowi, jeżeli ta najświętsza ze świętych prawd, religią i wiara nie miała stać się przedmiotem targów politycznych. Jakże ją potraktował Rząd polski? Sokalski kordon stał się dla unitów kordonem wprost niemożliwym do przekroczenia. Obserwowaliśmy i obserwujemy jak polska polityka bawi się naszą cerkwią dla swoich celów. Divide et impera!</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#WołodymyrPellich">Jedni chcą między Ukraińcami unitami i prawosławnemi wytworzyć przepaść religijną na wzór Serbów i Chorwatów, drudzy chcą z Ukraińców prawosławnych zrobić wprost katolików Polaków, inni zaś tworzą odrębne instytucję t. z w. Kościół rzymsko katolicki obrządku wschodnio słowiańskiego, nowotwór, który ma wyłącznie cele polityczne, a nie religijne. Rząd polski uniemożliwił działalność cerkwi grecko katolickiej i grecko katolickiego duchowieństwa na Wołyniu, Chełmszczyźnie i Podlasiu tak, że nawet chwilowe przebywanie naszego kapłana na tych terytoriach jest niedopuszczalne. Jednem słowem obserwujemy wielką religijną targowicę, na której kupuje się i sprzedaje ukraińskie dusze. Zgubne skutki tej targowicy są już widoczne. Przed czterema dniami czytałem w „Gazecie Warszawskiej” sprawozdanie z odczytu Marii Rodziewiczównej, która podaje, że na Polesiu szerzy się w zastraszający sposób baptyzm. Zaznaczam, że w czasie wyborów padło tam najwięcej głosów na listy komunistyczne. Zwracam również uwagę, że poleski lud bardzo pobożny, brzydzi się obecną targowicą dusz. Wileński ks. biskup Matulewicz, traktując religijne kwestie po Bożemu, odstąpił w r. 1925 ojcom Bazylianom z Galicji ich dawny klasztor w Torokaniu, woj. wileńskiego. Przełożeństwo zakonu, licząc się ze wszystkiemi trudnościami, jakie robi Rząd polski w tej sprawie, wysłało tam ks. Demczuka, osobę apolityczną, lojalną, optymistę myśli, w nadziei, że przecież uda się wyrwać Bożą prawdę ze sfery politycznych targów i zapoczątkować jedynie celową pracę nad zbliżeniem religijnem dwu odłamów narodu. Ksiądz Demczuk przyszedł do Torokania na wiosnę 1925, a w jesieni tego roku musiał już „dobrowolnie” zrezygnować ze 9wej posady i wracać do Galicji. Ówczesny minister oświaty p. Grabski na pytanie jednego księdza, dlaczego ksiądz Demczuk musi „dobrowolnie” opuszczać teren swej pracy, odpowiedział, że na podstawie konkordatu grecko katolicki obrządek jest dopuszczalny tylko w Galicji. To było oczywiście nieprawdą i p. Grabski musiał później tę nieprawdę odwołać, ale środek osiągnął cel, ks. Demczuk odszedł. Polityka wzięła górę nad prawdą. Ta polityka i obecnie ciężkim kamieniem leży na grecko katolickiej cerkwi nie z naszej winy. Rządzące sfery są tego zdania, że pojawienie się ukraińskiego księdza obrzędu grecko katolickiego z Galicji na Wołyniu jest niepożądane, bo sam fakt jego tam zjawienia się jest już „propagandą ukrainizmu”.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#WołodymyrPellich">Rząd polski, który chce uchodzić w świecie za rząd arcykatolicki i przedmurze katolicyzmu, gdy chodzi o Ukraińców, większą łaską darzy na terenie Galicji, a specjalnie na Łemkowszczyźnie prawosławie, a nawet sekty religijne, niż cerkiew grecko katolicką. Starosta w Gorlicach jednemu z naszych grecko katolickich księży, który w naiwności swojej chciał szukać u niego obrony przeciw agresywnemu pochodowi prawosławia na unickim terenie w Galicji, odpowiedział jasno, że prawosławna cerkiew I sekty religijne są lojalniejsze wobec Państwa Polskiego. A starosta w Nowym Sączu powiedział z okazji wyborów, że o ile nie pójdą ludzie za Jedynką, to trzeba będzie puścić im trochę prawosławia. I te fakty każą nam twierdzić, że rzeczywiście Rząd polski na terenie Galicji zręcznie popiera propagandę prawosławia i sekciarstwo przeciw grecko katolickiej cerkwi.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głos: To nieprawda,)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#WołodymyrPellich">Fakty wykazują dobitnie.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Na teologię trzeba (Przyjmować wszystkich kleryków, którzy się zgłoszą. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#WołodymyrPellich">Prasa polska stworzyła legendę o rozpolitykowaniu ukraińskiego kleru w Galicji. Cóż nazywa Rząd polityką? W Borszczowie córka księdza unickiego założyła kurs dla analfabetów. Na to wzywa ją p. starosta i mówi z wyrzutem: „Pani przecież taka inteligentna i poważna osoba, a zajmuje się polityką”. A więc zakładanie kursu dla analfabetów jest polityczną akcją. Polityczną akcją nazywa się, jeżeli ksiądz, obecnie prawie jedyny inteligent na ukraińskiej wsi, służy radą i pomocą swoim parafianom przy zakładaniu czytelni, kooperatywy, „Sokoła”, „Ridnej Szkoły” i t. d. To jest polityka. Zapominacie Panowie o tych wszystkich wymaganiach, jakie stawiał naród polski polskiemu klerowi w czasach waszej niewoli. Z zachwytem studiujemy historię rozwoju polskiej myśli politycznej, jaka kształtowała się pod wpływem działalności polskich duszpasterzy pod zaborami, podziwiamy ich pełną poświęcenia pracę wśród ciężkich warunków. A gdy dzisiaj idziemy śladami tychże polskich kapłanów, to nasza praca społeczna piętnuje się nazwą polityki i działalności antypaństwowej. Do kleru rzymsko katolickiego stosuje się wymogi wysokiego poczucia obywatelskiego, zaś w stosunku do kleru grecko katolickiego stoi się na stanowisku, że powinna to być gromada analfabetów lub renegatów gotowych do usług na każde skinienie palca P. starosty lub nawet zwykłego komendanta posterunku policji w danej miejscowości. Co więc w Polsce jest polityką, a co nie jest? Gdzie jest prawda i co jest prawdą? Czy w tym względzie porozumiemy się? Fakty mówią jedno: wy kroczycie względem nas drogą siły i żądacie uległości, my kroczymy drogą sprawiedliwości i żądamy wolności dla prawdy, dla jej słowa i czynu. Między temi dwiema drogami przepaść głęboka. Dlatego my nie rozumiemy się.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#WołodymyrPellich">Władze rządowe i samorządowe doradzają petentom narodowości ukraińskiej, zgłaszającym się o posadę w służbie państwowej, zmianę obrządku greckiego na rzymskokatolicki. Urzędy ziemskie bardzo często stawiają jako warunek zatwierdzenia kontraktu kupna gruntu — zmianę obrządku. Mógłbym przytoczyć szereg faktów, że Ukraińców grecko katolickiego obrządku, zgłaszających się do urzędów administracyjnych i proszących władze w różnych swoich osobistych sprawach, niedwuznacznie nakłania się do dezercji ze swojej cerkwi obiecankami natury materialnej, Ale to jeszcze nie wszystko, Organy policji państwowej i starostwa starają się podkopać autorytet księży grecko katolickich i wśród ludności agitują przeciw nim, nawołując wprost do nieposłuszeństwa swoim duchownym. Cóż dziwić się tym władzom, jeżeli woj. lwowskie w jednem z urzędowych pism swoich używa wobec księdza grecko katolickiego obelżywej u nas nazwy „pop”. Władze administracyjne usiłują także podkopać autorytet duchowieństwa i cerkwi u wiernych w ten sposób, że nakładają na księży przy pomocy osławionego „Prigel patentu z 1854 r. za domniemane przekroczenia różne administracyjne kary, jak grzywny pieniężne a nawet karzą aresztem.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#WołodymyrPellich">Natomiast za czasów austriackich państwo dawało zaopatrzenie wdowom i sierotom po grecko katolickich księżach. Nazywało się to darem z łaski, ale każda wdowa otrzymywała go w oznaczonej wysokości, Obecnie zaopatrzenie to jest śmiesznie niskie, I do tego odmawia się go wdowom i sierotom po takich księżach, którzy brali udział w pracy społecznej. Niesłychane w świecie, ażeby za działalność ojca karano wdowę i sieroty.</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#WołodymyrPellich">Mimo starań naszego episkopatu, Rząd polski nie dba o potrzeby ludności grecko katolickiej, która przebywa na robotach sezonowych we Francji. Co więcej władze polityczne odmówiły paszportu na wyjazd zagranicę księdzu grecko katolickiemu, delegatowi kurii arcybiskupiej we Lwowie w celu odwiedzenia wiernych swego obrządku we Francji.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#WołodymyrPellich">Ministerstwo Oświaty zwija rok rocznie po kilka posad katechetów grecko katolickich w szkołach powszechnych I średnich, pozbawiając w ten sposób uczniów możności regularnej nauki religii.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#WołodymyrPellich">Na podstawie osobnych zarządzeń grecko katolickiej kurii biskupiej w Galicji oraz dawnych, dotychczas nieuchylonych, a więc obowiązujących przepisów austriackich, grecko katolickie urzędy parafialne w Galicji urzędują w języku ukraińskim i w tym języku znoszą się z władzami. Obecnie polityczne władze administracyjne, a nawet J sądy żądają od grecko katolickich księży korespondencji wyłącznie w języku polskim, powołując się na to, że proboszczowie przy prowadzeniu ksiąg metrykalnych są funkcjonariuszami państwowymi i jako tacy na podstawie ustawy językowej z dnia 31 lipca 1924 r. w sprawie języka urzędowego władz administracyjnych, państwowych i samorządowych, są zobowiązani do urzędowania w języku polskim. Jest to oczywiste nadużycie, bo proboszczowie grecko katoliccy prowadzą metryki na podstawie przepisów katolickiego prawa kanonicznego, podlegają w tym względzie władzom kościelnym, przyczem nie byli, ani też nie są żadnymi funkcjonariuszami państwowymi, Opornych zmuszają do urzędowania w języku polskim, przy pomocy wspomnianego już wyżej austriackiego, przed konstytucyjnego „Prigel patentu”, dotkliwemi karami pieniężnemi, a nawet aresztem. I znowu czasu nie mam na wymienianie konkretnych wypadków, jakie są w mem posiadaniu.</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#WołodymyrPellich">Nie wypowiedziałem ani setnej części faktów, które stwierdzają niezbicie istnienie swoistej polityki Rządu polskiego względem naszej cerkwi i naszego kleru. Wszystkie te jednak metody walki politycznej nie prowadzą do celu zamierzonego przez twórców i naśladowców tej polityki. Z dumą stwierdzam, że wierni naszej cerkwi mają pełne zaufanie do swoich pasterzy. My, świadomi tego zaufania nie zawiedziemy ich, albowiem pamiętamy chlubną rolę, która należy się cerkwi i klerowi unickiemu w historii rozwoju narodu ukraińskiego, jak również świadomi jesteśmy tej misji jaką włożyły na nas ciężkie obecnie dla naszego narodu czasy. Dowodem tego, że naród nasz idzie za naszym przewodem i uważa nas za swoich jedynych i prawdziwych pasterzy, jest fakt, że wysłał nas w liczbie 3 do Sejmu, a jednego do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#WołodymyrPellich">Oświadczamy, że grecko katolickie duchowieństwo nie zrzeknie się nigdy obowiązków obywatelskich jakie nakazuje mu sumienie i zgodnie z zasadami wiary naszej i etyki chrześcijańskiej, a wzorując się na wielkich kapłanach polskich z czasów zaborczych, będziemy pracowali ich skutecznemi metodami obracając je na korzyść naszej cerkwi w imię prawdy, która jest jedna i która zwyciężyć musi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Wawrzynowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#MichałWawrzynowski">Wysoki Sejmie! Kilka słów bodaj chcę poświęcić przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Oświaty jednemu z działów szkolnictwa, który niestety nie ma zupełnego zrozumienia wśród społeczeństwa. Jest to dział szkolnictwa specjalnego, szkolnictwa dla najnieszczęśliwszych ofiar, ofiar warunków społecznych, ofiar zwyrodnienia społecznego, ofiar dziedziczności, dzieci głuchoniemych, ociemniałych, upośledzonych umysłowo, upośledzonych moralnie. Nad temi kategoriami dzieci wszyscy przechodzą w milczeniu, każdy z politowaniem tylko patrzy, ale nic dla nich nie robi. Społeczeństwo zapomina, że jest to jego Obowiązek, że te ofiary dziedziczności, ofiary złych warunków społecznych, nędzy, w jakiej wzrastają i żyją, stają się w najlepszym razie jednostkami aspołecznemi, a w większości wypadków stają się jednostkami antyspołecznemi i wtedy dopiero społeczeństwo wkracza i wtedy dopiero społeczeństwo stosuje pewnego rodzaju izolację tych jednostek od społeczeństwa. Coprawda, Państwo Polskie od samego zarania poszło drogą opieki wychowawczej nad temi kategoriami dzieci. Stworzona podwalina dała dwie zasadnicze podstawy temu szkolnictwu: dała mu podstawę kształcenia nauczycieli w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej i dała ustawę uposażeniową dla nauczycielstwa; ale nie dała rzeczy zasadniczej, nie dała żadnych orzeczeń organizacyjnych. Niema istotnie na terenie Rzeczypospolitej uzgodnienia, czy szkoła specjalna w jakim mieście istnieje, czy też nie istnieje. I proszę Wysokiej Izby, skoro zastanowimy się, jakie są skutki wychowania lub niewychowania tych dzieci, musimy dojść do wniosku, że jest to potrzebne z jednej strony społeczeństwu, a z drugiej strony jest to także warsztat pracy pedagogicznej. Mogą się tu wytworzyć nowe metody dla dzieci normalnych, Kwestia społeczna, jak powiedziałem, gra tu rolę zasadniczą bo z tych jednostek wytwarzają się jednostki antyspołeczne, idące wbrew społeczeństwu i wbrew prawu. I nie wiem, czy dzisiaj nie największy czas, ażeby Ministerstwo Oświaty i Ministerstwo Sprawiedliwości porozumiały się, zwłaszcza w chwili, gdy toczy się proces o Studzieniec, by uzgodnić stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości, jako tego, które wymierza sprawiedliwość dziecku, które zasłużyło na karę albo było na drodze do niej, i Ministerstwa 0światy, które powinno zajmować się jedynie i wyłącznie wychowaniem. Dzisiaj toczy się rozprawa o Studzieniec. Coprawda, nie odpowiada za Studzieniec p. Minister, bo jest to zakład prywatny i oskarżenie to jest kwestią, która toczyła się jeszcze przed przewrotem majowym, ale korzystam z tego, że dzisiaj się toczy rozprawa o ten system wychowawczy, jaki istniał na terenie Studzieńca, ażeby zapytać, czy nie czas, ażeby te dwa ministerstwa, a także Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, wspólnie zastanowiły się, w jaki sposób te dzieci, które wkroczyły na drogę występku, możnaby oddać jako jednostki twórcze społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#MichałWawrzynowski">Chcę jeszcze poruszyć jeden szczegół, który tu kilkakrotnie został przez mówców wałkowany. Jest to kwestią komasacji szkół.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Słowo komasacja jest mądre.)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#MichałWawrzynowski">Zwalczają to i zwalczają nawet nauczyciele. Ją chciałbym zadać pytanie panom, z lewej strony Izby siedzącym, bo jeżeli ktoś z prawej strony Izby powiada, że wysoko zorganizowana szkoła nie powinna być w tej chwili realizowana, co robi p. Minister Świtalski, albo jeżeli to mówi wielki obszarnik, to ja to rozumiem, ale proszę Panów, szermujecie na każdym kroku słowem demokracja, a podstaw demokracji nie chcecie uznać i wprowadzić. Za to, że p. Minister pierwszy był, który śmiało i odważnie idzie naprzód, aby wprowadzić jednolity ustrój szkolny, by podnieść wykształcenie ludu, by podnieść poziom ogólnego wykształcenia chłopa i robotnika, to wtedy bijecie na alarm: Panie Ministrze, źle się dzieje, bo most trzeba postawić, by dzieci mogły przejść. Otóż tutaj my się nie zgadzamy w pojmowaniu demokracji. Wy macie demokrację w słowach, my ją mamy w czynach.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale dzieci nie mogą skorzystać z tej szkoły, bo muszą chodzić po 5, 6 km.)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#MichałWawrzynowski">Panie pośle, nigdy nie będzie demokracji i demokratycznego ustroju w państwie, kiedy nie będzie wysoko postawionych podstaw i wychowania przyszłych obywateli. Wy nie krzyczcie demokracja, jeżeli nie idziecie w tym duchu, jeżeli w tym duchu nie pojmujecie oświaty. Jeżeli macie dla wójta i pisarza furmanki, dlaczego nie macie furmanki dla własnych dzieci, by je odwieźć 3 km do szkoły. Trzeba naprzód pomyśleć o wychowaniu społeczeństwa, a wtedy będziemy mieli prawo mówić o demokracji.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanDąbski">Głos ma d. Stankiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PStankiewicz">Wysoka Izbo! Stan szkolnictwa białoruskiego przez ten rok prawie nic się nie zmienił. O jego katastrofalnem położeniu mówiłem w zeszłej sesji budżetowej. Wskazałem wówczas, że właściwie szkolnictwa białoruskiego powszechnego niema. I teraz jest tak nadal ponieważ to szkolnictwo ma być oparte na podstawie ustaw językowych, specjalnie dlatego preparowanych, aby tego szkolnictwa nie było. Ustawy językowe dają możność administracji zupełnego ich niewykonywania. I w rzeczywistości tak jest. Te ustawy nie są wykonywane. Stosunek inspektorów a częściowo i starostów do szkolnictwa białoruskiego jest taki, że ustawa ta pozostaje w zupełności na papierze. Nie będę wyliczał wszystkich faktów postępowania administracji szkolnej w celu uniemożliwienia otwarcia szkół powszechnych białoruskich, są one bardzo dobrze znane Sejmowi. Także stosunek władz do szkół prywatnych białoruskich jest zasadniczo zły Mieliśmy sposobność w niektórych miejscach starać się o otwarcie prywatnych szkół białoruskich na koszt miejscowej ludności lub organizacji. Otóż okazało się, że otwarcie białoruskiej szkoły nawet prywatnej jest bardzo trudne, prawie niemożliwe, dlatego, że przeszkody są nadzwyczajne. Otóż przedewszystkiem nie dawane są lokale dla szkół, chociażby to były lokale dawnych szkół państwowych polskich. Potem są trudności z nauczaniem i t. d. Sprawa jednej szkoły ciągnie się aż rok i dotychczas nie jest jeszcze zakończona. Trzeba było dużo starań, aby przynajmniej udzielono koncesję na tę szkołę.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PStankiewicz">Co się tyczy szkoły średniej, to mamy postęp przynajmniej o tyle, że gimnazjum prywatne w Wilnie otrzymało prawa publiczności. Niestety, seminarium tak nam potrzebnego, dotychczas 3 milionowy naród białoruski w Polsce nie ma. Ale o ile można wnioskować ze stosunku władz do tej sprawy otwarcie tego seminarium nastąpi może za rok, a może nie nastąpi wcale. Zamiast seminarium mają być jakoby kursy dla przyszłych nauczycieli szkół białoruskich, ale te kursy, także niewiadomo dlaczego, mają być otwarte w Krakowie, przytem na kursach, które dotychczas odbywały się w Krakowie białorusoznawstwo: język i literatura i wogóle kultura białoruska nie są przyjmowane pod uwagę, więc są to kursy ogólnokształcące, a bynajmniej nie zastosowane do wymagań szkolnictwa białoruskiego. Dziwnem może się wydać, że te kursa odbędą się nie na terenach białoruskich, lecz w Krakowie.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PStankiewicz">Co do szkolnictwa wyższego, to go zupełnie nie posiadamy, nawet niema wykładów języka i literatury białoruskiej na uniwersytecie w Wilnie.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PStankiewicz">Studenci białoruscy muszą uczyć się języka białoruskiego według tego, jak wykładają w Petersburgu lub Moskwie.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PStankiewicz">Szanowni Panowie, sprawa szkolnictwa białoruskiego jest sprawą bardzo złą, kompromitującą władzę polską i Państwo Polskie. Obowiązkiem naszym, jak również wszystkich, którzyby chcieli tego uniknąć, od tego się ustrzec, jest ten stan poprawić. Przedewszystkiem obowiązek ten leży na wszystkich Białorusinach z jakiejkolwiek by listy oni nie wyszli, choćby wyszli z listy rządowej, np. z Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem. Dalej uważam, że ten obowiązek przedewszystkiem leży na tych posłach polskich także, którzy wyszli z ziem białoruskich.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Głos na ławach „Piasta”: Niema ziem białoruskich, są ziemie polskie.)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PStankiewicz">Są ziemie białoruskie, dla Pana ich niema, ale dla mnie ziemie białoruskie są i będą. W czasie wyborów stronnictwo Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem obiecało, że szczególniej zaopiekuje się szkolnictwem białoruskiem. Teraz o tem niema zupełnie mowy. Otóż dopóty nie może być rozwiązana sprawa szkolnictwa białoruskiego, nie będzie sprawiedliwości dla narodu białoruskiego, dopóki istnieją ustawy językowe, przeciwko temu szkolnictwu zwrócone. Naszym obowiązkiem jest, żeby te ustawy zostały zmienione i o to przedewszystkiem trzeba dbać. Stan dotychczasowy jest zupełnie niemożliwy. O tem doskonale wie społeczeństwo, które jest z terenów białoruskich. Niestety mnie się zdaje, że dotychczasowe rządy i wogóle społeczeństwo polskie jest dalekie od zrozumienia tej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Bardzo niedawno, bo dnia 18 grudnia 1928 r. miałem sposobność mówienia na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wtedy starałem się pokrótce zaznajomić Panów z temi zarządzeniami, które w ciągu mego urzędowania zdołałem wydać.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Nie będę teraz powtarzać rzeczy Panom znanych.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Od czasu mojej mowy na Komisji Budżetowej wykonałem to, co wówczas zapowiadałem, mianowicie uzgodniłem plan nauki w siedmioklasowej szkole powszechnej tak, by 3 ostatnie oddziały siedmioklasowej szkoły powszechnej posiadały ten sam plan nauki, co pierwsze 3 klasy szkoły średniej. Pozatem w gimnazjach o typie humanistycznym, matematyczno przyrodniczym i klasycznym zredukowałem liczbę godzin nauki tygodniowo do maksymalnej cyfry 30.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Cel tego zarządzenia został w okólniku, dodanym do tego rozporządzenia, określony przezemnie w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">1) Chciałem usunąć niecelowe i przypadkowe utrudnienia, istniejące dotąd przy przechodzeniu ze szkoły powszechnej do gimnazjum i 2) postanowiłem zmniejszyć przeciążenie pracą, które dotąd dotyka młodzież szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Zapobiegłem przez swoje rozporządzenie przeciążeniu młodzieży w sposób narazie nieco mechaniczny. Nie załatwia on oczywiście zagadnienia w zupełności, które rozwiązane istotnie może być tylko przez dostosowanie zakresu materiału nauczania do przeciętnego zasobu sił umysłowych i fizycznych młodzieży. To ostatnie kry ter jum było dotychczas w poniewierce.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Praca taka wymaga dłuższego czasu. Poleciłem ją rozpocząć, dając jedną zasadniczą wskazówkę: Ograniczyć materiał nauczania na to, by mniejszy zakres wiedzy mógł być w głowach bardziej gruntownie utrwalony.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Rozporządzenie to spotkało się ze strony Panów z pewnemi uwagami krytycznemi. Jeżeli Panowie mówicie, że redukcja godzin została dokonana w sposób mechaniczny, to Panowie powtarzacie tylko to samo, do czego sam przyznawałem się w swoim okólniku.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Według opinii niektórych Panów, należało wprzód ustalać program, a potem dopiero ustalać liczbę godzin. Teoretycznie oczywiście Panowie macie słuszność. Byłaby to robota zapewne o wiele systematyczniejsza.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Praktyka jednak dotychczasowa nakazywała mi wielki sceptycyzm w stosunku do metody, proponowanej przez Panów. Programy z natury rzeczy układają się bardzo pomału. Przeciążenie młodzieży, które postanowiłem przerwać, powstało nie wskutek czego innego, jak z powodu podchodzenia do zagadnienia planu godzin z punktu widzenia, jaka wiedza i ile jej jest potrzebne dla wychowania młodzieży. Nowe potrzeby zjawiały się, nie spychając do mniejszej skali potrzeb dawniej istniejących. Skutek był taki, że dodawano ciągle po kilka godzin coraz to innych przedmiotów, aż wyrosły te, według mego przekonania, dziwolągi 40 godzin lekcji na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Chciałem przez moje zarządzenie stworzyć fakt dokonany i postawić jedną niewzruszoną zasadę: przeciętny uczeń czy uczennica potrzebuje mniej więcej 3 godzin pracy domowej. Wobec tego lekcje szkolne nie mogą wynosić ponad 5 godzin dziennie. Gdy ten fakt został przezemnie stworzony, specjaliści najrozmaitszych przedmiotów, którzy mają naturalnie skłonności do rozszerzania zakresu swej wiedzy, ocenianych przez nich, jako niezbędnych dla człowieka inteligentnego, muszą się w nakreślonych, niewzruszonych ramach 20 godzin tygodniowo ze sobą pogodzić. Sądzę, że tylko w ten sposób można dojść do jakiegoś rozsądnego ładu, Gdybym poszedł inną metodą, proponowaną przez niektórych Panów, to poczęłyby mi się ciągnąć przewlekłe dyskusje, ankiety, spory, rozważania, a uczniowie i uczennice byliby nadal, jak dotąd, przeciążeni.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Być może, że zrobiłem jakąś krzywdę zasadom pedagogii, ale wstrzymałem, jak mi się zdaję, krzywdę, robioną zdrowiu młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">P. poseł Próchnik i p. posłanka Balicka twierdzili, że nie osiągnąłem swego celu dlatego, ponieważ przez przedłużenie od nadchodzącego roku szkolnego godziny nauczania do 50 minut powiększyłem tygodniowo ilość minut nauczania. Szczegółowe wyliczenie pod tym względem daje następujące wynika: w gimnazjum humanistycznem w klasach IV, V, VI powstaje 105 minut więcej. Jeżeli odliczę jednak z tego, że 50minut z tego wypada na dodaną trzecią godzinę ćwiczeń fizycznych, to miałbym „na sumieniu” 55 minut więcej pracy umysłowej, W klasie VII zyskałem jednak 30 minut, a odliczywszy 50 minut na ćwiczenia fizyczne, zyskuję 80 minut, a w klasie VIII, przy tym samym systemie liczenia, zyskuję 35 minut.</u>
          <u xml:id="u-41.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ależ, proszę Papów, takiemi ćwiczeniami rachunkowemi, liczącemi minuty nauczania, operować nie można, jeżeli ma się mówić poważnie o przeciążeniu czy odciążeniu młodzieży.</u>
          <u xml:id="u-41.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Gdybym był chciał się puścić na tego rodzaju ćwiczenia rachunkowe, to oczywiście po cóż stwarzałbym trudności tworzenia innych planów godzin — mógłbym pójść na mechaniczne zmniejszenie godziny lekcji na 40 minut i wówczas otrzymałbym np. w typie humanistycznym zmniejszenie ogólnej ilości minut o 800 tygodniowo.</u>
          <u xml:id="u-41.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Co więcej, tą metodą mógłbym pogodzić nie tylko dotychczasowe pragnienie fachowców, dążących do zwiększenia liczby swoich godzin, ale mógłbym i dla nowych przedmiotów stworzyć miejsce w planie nauki, bo wystarczyłoby mi tylko jeszcze skrócić godzinę o 5 minut, a rachunek wypadłby ku zadowoleniu p. posła Próchnika. Proszę Panów — przeciążenie młodzieży polega na ilości dziennych lekcyj, a nie na tem, czy godzina jest o 5 minut dłuższa czy krótsza. Gdy jest 6 przedmiotów w ciągu dnia, to oczywiście poprzedniego dnia praca domowa ucznia jest o wiele dłuższa. Godziny dłuższe według mego przekonania opłacą się tutaj przy ogólnym rachunku pracy ucznia: — im krótsza godzina, tem większe skłonności do przerzucenia większości lekcyj na pracę domową ucznia.</u>
          <u xml:id="u-41.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Pani posłanka Balicka twierdzi, że przez moje rozporządzenie została zachwiana t. zw. podstawa wychowawcza.</u>
          <u xml:id="u-41.18" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Termin ten oznacza pewną grupę pokrewnych sobie przedmiotów, wyposażonych odpowiednio w czas i metody i będących w ten sposób głównym trzonem umysłowego rozwoju młodzieży w danym typie szkoły.</u>
          <u xml:id="u-41.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Nie rozumiem zarzutu.</u>
          <u xml:id="u-41.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Jeżeli weźmiemy trzy typy szkoły średniej, których tyczyło się moje rozporządzenie, to dokładne obliczenie wyposażenia w czas przedmiotów, będących podstawą wychowawczą w każdym z tych typów, daje wyniki następujące: w typie humanistycznym według dotychczasowego planu na ogólną liczbę godzin — 160 przedmioty humanistyczne 55,6%, zaś według mojego rozporządzenia 57,3%. W typie matematyczno przyrodniczym podobne obliczenie wykazuje, że rozporządzenie moje podnosi podstawę wychowawczą z 45,2%, na 47,3% wreszcie w typie klasycznym według dotychczasowych planów, godziny łaciny i greki zawierały 30,6%, a obecnie mają posiadać 32,6%. Skąd więc zarzut o osłabieniu, czy nawet zniszczeniu podstawy wychowawczej?</u>
          <u xml:id="u-41.21" who="#komentarz">(P. Kornecki: Mniejsza ilość godzin języka polskiego.)</u>
          <u xml:id="u-41.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Mimo tego, wypada tak, że podstawa wychowawcza nie została zachwiana.</u>
          <u xml:id="u-41.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ale proszę Panów z tym terminem „podstawa wychowawczą” trzeba być jednak ostrożnym, bo może być teoretycznie rzeczą bardzo słuszną wytwarzać dla różnych zdolności różne typy szkół, ale w praktyce i cóż z tego, że w Państwie posiadam: 566 gimnazjów humanistycznych, państwowych i prywatnych — czyż w ten sposób stworzyłem praktycznie w Polsce dla różnych typów zdolności realne dla nich możliwości kształcenia się w tej właśnie szkole, która ich zdolnościom odpowiada?</u>
          <u xml:id="u-41.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przecież licząc zarówno gimnazja prywatne, jak i państwowe — tylko w 15 miejscowościach w Polsce są uczniowie o tyle szczęśliwi, że mogą wybierać sobie 3 typy gimnazjów — w 73 mają już tylko 2 typy, a w 176 miejscowościach jest tylko jedno gimnazjum.</u>
          <u xml:id="u-41.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Cóż wobec tego ma do powiedzenia ta podstawa wychowawcza, skoro uczniowie w Gorlicach czy Brzeżanach są życiowemi koniecznościami skazani na to, alby mieli wyłącznie zdolności akuratnie filologiczne.</u>
          <u xml:id="u-41.26" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wreszcie niektórzy z Panów ubolewali nad tem, że stałem się wrogiem estetycznego wychowania. Oczywiście tym wrogiem nie jestem. Rysunek bynajmniej nie był dotychczas przedmiotem obowiązkowym we wszystkich klasach wszystkich typów gimnazjów. Był on obowiązkowy tylko w dwóch klasach typów humanistycznego i klasycznego i w trzech typu matematyczno przyrodniczego. Obecnie jest on obowiązkowy we wszystkich klasach typu matematyczno przyrodniczego i będzie mógł być uwzględniony, jako nadobowiązkowy, we wszystkich klasach dwóch innych typów.</u>
          <u xml:id="u-41.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Śpiew i muzyka w dotychczasowym planie, ściśle mówiąc, nie były obowiązkowe, gdyż w typie klasycznym nie było tych przedmiotów, a w dwóch innych typach były one traktowane, jako przedmioty, t. zw. fakultatywne, to jest takie, których uczniowie mogli się uczyć, albo zamiast których mogli sobie wybrać do nauki inne przedmioty. Obecnie przedmioty te mogą być uwzględniane, jako nadobowiązkowe we wszystkich klasach wszystkich typów szkół średnich.</u>
          <u xml:id="u-41.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Znowu jestem zmuszony zapytać, gdzie jest uzasadnienie dla zarzutu, że traktuję niechętnie, nawet wrogo wychowanie estetyczne młodzieży?</u>
          <u xml:id="u-41.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W moim okólniku zastrzegam się kategorycznie przeciwko poglądowi, jakoby termin „nadobowiązkowy był równoznaczny z dyskwalifikowaniem przedmiotów. Chciałbym absolutnie przełamać ten zakorzeniony przesąd w szkolnictwie, że dopiero obowiązkowość pewnego przedmiotu stwarza z tego przedmiotu coś cennego i posiadającego powagę. W ten sposób nigdy nie potrafimy właśnie zróżniczkować wychowania, jeśli wszystkie przedmioty, które dla pewnych zdolności mogą być w wychowaniu cenne, będziemy odrazu klasyfikować, jako obowiązkowe, Tą drogą musielibyśmy znowu dojść mechanicznie do zwiększenia godzin tygodniowo.</u>
          <u xml:id="u-41.30" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W dotychczasowych zarządzeniach swoich nie dotknąłem jeszcze problemu przeciążenia młodzieży w seminariach nauczycielskich i szkołach zawodowych. Na tym terenie zagadnienie to jest jeszcze trudniejsze, gdyż uczelnie te w programie swym muszą obejmować prócz przedmiotów ogólnokształcących również wiadomości i umiejętności fachowe. Nie wynika z tego, abym z przełamania tych trudności miał z góry rezygnować. W zakładach kształcenia nauczycieli problem ten da się stopniowo rozwiązać przez stopniowe powiększanie liczby t. zw. pedagogjów, tj. zakładów, przeznaczonych dla młodzieży, posiadającej już za sobą szkołę ogólnokształcącą i mogącej już całą swoją energię skierować na swe wykształcenie zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-41.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W szkolnictwie zawodowem chciałbym postępować w kierunku odciążenia młodzieży od często zbędnej, bo zbyt luźno z danym fachem związanej teorii i przenoszenie punktu ciężkości na bezpośredni cel szkolenia sprawnych, ale oczywiście i inteligentnych fachowców W krytyce mego rozporządzenia znalazł się i ten zarzut, że ton, w jakim się zwracam do nauczycielstwa, jest nieodpowiedni, że mianowicie zapowiedziałem, iż nauczycieli, którzyby zmniejszenie liczby godzin nauczania szkolnego próbowali powetować powiększeniem obowiązkowej pracy domowej ucznia, będę traktował, jako osobiście odpowiedzialnych za usiłowanie zwichnięcia celów mojego zarządzenia, Że ton poleceń musi być niekiedy kategoryczny i nie znoszący sprzeciwu, to przyzna każdy, komu znane jest dobrze szkolnictwo i warunki pracy szkolnej.</u>
          <u xml:id="u-41.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Państwo niewątpliwie wiedzą, jak często w szeregach nauczycielstwa spotkać można gorliwych skądinąd nauczycieli, ale zaślepionych szowinistów tej dyscypliny naukowej, której życie swoje poświęcili, Skłonni są oni wierzyć, że bez dokładnej znajomości pewnych szczegółów wiedzy nie można znaleźć zbawienia ani na tym, ani na tamtym świecie.</u>
          <u xml:id="u-41.33" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-41.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Takich gorliwców można podziwiać, a nawet bardzo cenić za zapał i miłość do pewnej gałęzi wiedzy, ale równocześnie, gdy chodzi o zagadnienie przeciążenia młodzieży, trzeba mieć odwagę hamowania ich zbyt daleko idących i zbyt wąsko pojętych zapałów.</u>
          <u xml:id="u-41.35" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wreszcie przechodzę do ostatniego zarzutu, że mianowicie, zmniejszając liczbę godzin nauczania, stworzyłem trudności natury materialnej dla nauczycielstwa. Proszę Panów, kto czytał moje rozporządzenie, ten przekonał się, że interesy nauczycielstwa nie były mi obojętne. Zrobiłem w tym zakresie wszystko, co było w mojej możności, aby zmiany w planie godzin szkolnych, jak najmniej dotknęły interesów materialnych osób nauczających. Jeżeli zaś pomimo tych moich intencyj i wyraźnych w tym kierunku zarządzeń nie mogłem zapobiec pewnym przykrościom dla nauczycielstwa — to trudno.</u>
          <u xml:id="u-41.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Trzeba wziąć pod uwagę, że Minister Oświaty niekiedy jest w tem przykrem położeniu, że musi wybierać pomiędzy interesem nauczycielstwa a dobrem powierzonej temu nauczycielstwu młodzieży. Ja we wszelkich takich wypadkach będę wybierał zawsze dobro młodzieży,</u>
          <u xml:id="u-41.37" who="#komentarz">(Oklaski. Brawa na ławach B, B,)</u>
          <u xml:id="u-41.38" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ile razy w Sejmie odbywa się dyskusja budżetowa, zawsze bardzo wielu mówców ze stronnictw mniejszościowych występuje ze skargami, które dość typowo się powtarzają. Przytaczany przez P. mówców materiał musiałby być przez ministra na poczekaniu zbadany i punkt po punkcie zbijany. Jest to oczywiście technicznie niemożliwe do wykonania. Mogę się więc ograniczyć tylko do pewnych zarzutów, które przykładowo muszę oświetlić.</u>
          <u xml:id="u-41.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Biorę, jako przykład mowę, stosunkowo spokojną pos. Wełykanowicza, P. pos., Wełykanowicz zupełnie niezgodnie z rzeczywistością twierdzi, że szkoły ukraińskie zostały wyzute z wszystkiego, co ukraińskie. Gołosłownie p. pos. twierdzi, że z czy tanek i z historii usunięto wszystko, co się odnosi do narodu ukraińskiego. Jest wprost przeciwnie! Nie tylko nie usunięto, ale nakładem państwowego wydawnictwa książek szkolnych wydano doskonałe czytanki, napisane przez Ukraińców, nie tylko z poszanowaniem, ale z prawdziwym pietyzmem dla kultury ukraińskiej. Całkiem gołosłowny jest zarzut, że z historii ukraińskiej pozostawiono tylko to, co może oplwać przeszłość ukraińską. Jako dowód obrażenia uczuć narodowych ukraińskich przytacza P. Poseł fakt czytania przez młodzież Trylogii Sienkiewicza. Wybaczy Pan Poseł, ale jako Minister Oświaty nie mogę usuwać jednego z największych arcydzieł literatury z programów szkolnych.</u>
          <u xml:id="u-41.40" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Niesłuszne są również zarzuty Pana Posła Wełykanowicza, że nauczycieli Ukraińców traktuje się inaczej, niż nauczycieli Polaków. Na dowód tego Pana Poseł przytacza fakt, że jakoby przeszło 500 kandydatów Ukraińców nie otrzymało dotąd nominacyj, Ale przecież 2500 kandydatów nauczycielskich nie ma dotąd posad! Czyż tych 500 to jest specjalna krzywda Ukraińców?</u>
          <u xml:id="u-41.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Dalej skarży się p. Poseł, że setki nauczycieli Ukraińców zostały przeniesione na ziemie etnograficznie polskie. Jestem przekonany, że z tych setek p. Poseł nie potrafiłby wymienić nawet 30, Ale i ci zostali przeniesieni z ważnych względów służbowych, wcale nie narodowościowych. Czyż pan Poseł sądzi, że nauczycieli Polaków nie przenosi się z tych samych powodów służbowych i to w liczbie znacznie większej?</u>
          <u xml:id="u-41.42" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Natomiast stwierdzam, że wielu Ukraińców jest rzeczywiście nauczycielami także w okolicach czysto polskich. Wszyscy oni jednak otrzymali posady na własną prośbę. Czyż mam takie prośby załatwiać odmownie?</u>
          <u xml:id="u-41.43" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W związku z tem p. Wełykanowicz twierdzi, że w powiatach Małopolski Wschodniej stosuje się jakiś numerus clausus, czy jakiś procent nauczycieli ukraińskich, którego przekroczyć nie wolno. Nigdy takie normy nie zostały wydane ani przez władzę centralną, ani przez inne podległe mi władze, ani też nigdzie takie normy nie są w żaden 9posób stosowane w praktyce.</u>
          <u xml:id="u-41.44" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Również narzeka p. Wełykanowicz na nadużycia przy składaniu deklaracyj w sprawie języka nauczania w szkołach. Jeżeli mowa o nadużyciach, stwierdzam, że rzeczywiście była pewna liczba nadużyć, ale z obu stron. Rzeczą władz jest wieliminować owe nadużycia przy wydawaniu decyzyj.</u>
          <u xml:id="u-41.45" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Charakterystyczną jest rzeczą, że posłowie ukraińscy zapowiedzieli w tej sprawie całe mnóstwo interpelacyj. Ta zapowiedź wyraziła się następnie tylko w kilku interpelacjach. Na wszystkie dałem dokładną odpowiedz, a w dwóch wypadkach, gdzie po interpelanci mieli słuszność, sprawa została jeszcze przedtem pomyślnie załatwiona dla ludności ukraińskiej, która odwołała się do Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-41.46" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Panowie zawsze oświadczacie, że ustawa z roku 1924 jest niesprawiedliwa, ale sami Panowie jesteście autorami projektu ustawy, która do sprawiedliwości zgoła żadnej pretensji mieć nie może. Według tego projektu, w gminach, posiadających więcej niż 50% ludności ukraińskiej, należałoby wprowadzić odrazu we wszystkich istniejących publicznych szkołach powszechnych nauczanie wszystkich przedmiotów w języku ukraińskim, chociażby w poszczególnych obwodach szkolnych liczba dzieci narodowości polskiej wynosiła obecnie nawet 100%. Natomiast w gminach województwa warszawskiego, łódzkiego czy kieleckiego, w których z łatwością znaleźć można 20 dzieci narodowości ukraińskiej, ale rozprószonych na olbrzymim obszarze wielkiej gminy zbiorowej, należałoby tworzyć dla nich odrębne szkoły z macierzystym językiem nauczania, a dla mniejszej liczby dzieci, chociażby dla jednego lub dwojga, wprowadzić nauczanie języka macierzystego, jako przedmiotu.</u>
          <u xml:id="u-41.47" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Inny przykład sprawiedliwości z tego samego projektu: oto w żadnej szkole z ukraińskim językiem nauczania nie mógłby, uczyć nauczyciel narodowości polskiej, choć nauczycielowi narodowości niepolskiej wolno jest uczyć w każdej szkole polskiej.</u>
          <u xml:id="u-41.48" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Zwyczajem pp. posłów mniejszościowych jest nagromadzić w swoich mowach mnóstwo szczegółów i szczególików, a potem niezawsze w związku z niem wypowiadać najszersze uogólnienia. Takiem uogólnieniem było twierdzenie p. Posła Wełykanowicza, że Polacy stosują wobec mniejszości narodowych w szkołach te same metody, które względem Polaków stosowali ongiś zaborcy.</u>
          <u xml:id="u-41.49" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Trudno postawić zarzut bardziej sprzeczny z widoczną dla wszystkich oczywistością. W zaborze pruskim nie było ani jednej szkoły polskiej, nawet prywatnej, ani w jednej szkole nie zgodzono się nawet na udzielanie języka polskiego, jako przedmiotu. Jakże tu można robić porównania z tem, co się dzieje w Polsce, i jak je może robić przedstawiciel narodu ukraińskiego, skoro w 4.676 szkołach publicznych powszechnych rozbrzmiewa mowa ukraińska, bądź w szkołach czysto ukraińskich, bądź w szkołach, w których język ukraiński ma ściśle te same prawa, co język państwowy, bądź wreszcie w szkołach, w których Rząd bez żadnego zobowiązania ustawowego wprowadził dobrowolnie język ukraiński?</u>
          <u xml:id="u-41.50" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Sprawa języka nauczania w szkołach, jak oświadczyłem na Komisji Budżetowej, w istocie swojej jest w części natury czysto oświatowej, w części jednak ma niewątpliwie charakter polityczny. Jeżeli więc Panowie oświadczacie, że w sprawach szkolnictwa odgrywa rolę czynnik polityczny, to wyważacie drzwi otwarte. Powtarzam, co właśnie na Komisji Budżetowej powiedziałem, że ustawa z r. 1924 obowiązuje, ja trzymać się jej muszę.</u>
          <u xml:id="u-41.51" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przejście na system zupełnie odrębnych szkół dla każdej z mniejszości byłoby wobec pomieszania ludności na terenie niezmiernie niepraktyczne I bardzo kosztowne.</u>
          <u xml:id="u-41.52" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Pod względem politycznym próba innego systemu mogłaby przez Rząd, i to przez każdy Rząd polski, tylko wtedy być rozważana, gdyby odpadało niebezpieczeństwo, że szkoły odrębne nie będą zapalnem ogniskiem nacjonalizmu, pragnącego za wszelką cenę zniszczyć możliwość wspólnego i zgodnego współżycia narodowości.</u>
          <u xml:id="u-41.53" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">To, co niektórzy z posłów ukraińskich tu w tej sali enuncjują, świadczy, że takie niebezpieczeństwa nie mogą być uważane dziś za usunięte.</u>
          <u xml:id="u-41.54" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie. Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-41.55" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Panowie poruszaliście tu ogólnie znane bolączki szkolnictwa. Do głosów, oceniających pesymistycznie stan oświaty w Polsce, mógłbym śmiało i swój dołączyć. Wiem przecież doskonale, ile jest jeszcze rzeczy do zrobienia.</u>
          <u xml:id="u-41.56" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Zawsze w debacie budżetowej Ministerstwa Oświaty powtarzają się narzekania na komasowanie szkół. Na komisji wypowiedziałem swoje pod tym względem zapatrywania i plany.</u>
          <u xml:id="u-41.57" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Komasacja każda jest bolesnym procesem, ale te chwilowe bóle są nieraz zbyt dotkliwie odczuwane, przyczem nie pamięta się o tych bólach, które stale musi odczuwać nauczyciel szkół niższego typu, i o tych udrękach, na jakie uczeń tych szkół jest narażony. Nauka cicha i głośna, przymusowi repetenci dwuletni lub trzyletni, ekwilibrystyka ułożenia rozkładu zajęć w szkole i nuda powtarzania rzeczy już znanych, to są nieprzyjaciele szkoły powszechnej. Kładziemy wtedy szkołę w opinii, która musi widzieć, jak szkoła taka jest niedoskonałą i wtedy przymus szkolny musi się stać istotnie naciskiem, a nie dobrze zrozumianym interesem,</u>
          <u xml:id="u-41.58" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-41.59" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Panowie mówiliście o tem, że mamy przyrost dzieci, że nie zwiększamy odpowiednio ilości etatów nauczycielskich, że mamy trudne zagadnienie budowy szkół, że powinniśmy upaństwawiać szkoły średnie, że należy zwiększyć ilość siedmioklasowych szkół powszechnych na wsi, że ciążą resztki tak zwanej ustawy sanacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-41.60" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ależ, proszę Panów, te wszystkie zagadnienia wymagają milionów. Ministerstwo te zagadnienia ma opracowane, ale przecież planu realnego Panom przedstawić nie mogę, gdyż nie wiem, ilu pieniędzmi mogę operować.</u>
          <u xml:id="u-41.61" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Niewątpliwie utrudniliśmy sobie zagadnienia finansowe szkolnictwa przez to, że zasadę bezpłatności szkoły potraktowaliśmy szerzej, niż w krajach zachodnich, a Komisja Budżetowa, skreślając w rubryce dochodów wszędzie opłaty uczniów w sumie ponad 3 miliony — tę zasadę coraz bardziej rozszerza.</u>
          <u xml:id="u-41.62" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">We Francji szkoły średnie i wyższe są płatne i to drogo; w Niemczech istnieje dość wysokie czesne na uniwersytetach, a opłaty są pobierane i w szkołach średnich w sumie 200 mk. niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-41.63" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Pokonać naturalnie trudności rozbudowy szkolnictwa, naprawić zaniedbania przeszłości, przetrzymać kryzys wzrostu szkół, a jednocześnie iść na tak trochę zbytkowne formy, jakich nie zna Zachód, to może niebardzo jest praktyczne, gdyż zwiększyć to musi jeszcze dotkliwiej trudności finansowe.</u>
          <u xml:id="u-41.64" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wykroić odpowiednich sum z budżetu nie można i tego Panowie również dokonać nie mogliście. Nie trzeba mieć zbyt wielkiej wyobraźni, by dojść do przekonania, że potrzeby innych resortów nie zmniejszą się w najbliższej przyszłości w ten sposób, by można kosztem oszczędności na innych polach zaspokoić wszelkie potrzeby oświaty. Potrzebne są nowe źródła dochodów i bez nich sprawy szkolnictwa nie będą mogły być istotnie posunięte naprzód.</u>
          <u xml:id="u-41.65" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Stypiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JózefJacentyStypiński">Wysoka Izbo! Po przemówieniu p. Ministra właściwie mógłbym już głosu nie zabierać, gdyby nie jeden zwrot w przemówieniu p. posła Próchnika i pewna nieścisłość w przemówieniu posła ks. Nowakowskiego, na którą tutaj muszę zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JózefJacentyStypiński">Otóż p. pos. Próchnik w przemówieniu swojem, na którego pewne części mogę się najzupełniej zgodzić, użył zwrotu takiego, że w zakresie szkolnictwa powszechnego w Ministerstwie jest zupełna bierność. Przeciw temu muszę jednak wystąpić bardzo kategorycznie z uwagi właśnie na to, że zarówno w chwili obecnej, jak od szeregu lat, a właściwie od czasu objęcia władzy szkolnej przez Polaków, na terenie naprzód b. Królestwa Kongresowego, a później na coraz bardziej rozszerzającym się terenie Rzeczypospolitej, ten właśnie dział szkolnictwa był w stałej opiece i najwięcej tu zostało zrobione. Bez względu na to, jaki był rząd, dział ten zawsze się naprzód posuwał. Cyfry odpowiednie przytoczył p. pos. Kornecki, więc powtarzać ich nie będę, aczkolwiek mam jeszcze dokładniejsze dane, któreby bardziej tę rzecz uwypukliły.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JózefJacentyStypiński">Jeżeli chodzi o to zagadnienie, które w referacie drukowanym i w krótkiem przemówieniu ustnem podniosłem, o zagadnienie budowy szkół, to i tutaj nie można robić zarzutów Ministerstwu, czy obecnemu, czy dawnym, że się niem nie interesuje, że doprowadziliśmy jakoby do tego, że w tym roku kilkaset a w następnych latach kilka milionów dzieci nie będzie mogło znaleźć miejsca w szkołach.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki)</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JózefJacentyStypiński">Proszę Panów, jeżeli chodzi o takie zagadnienie, które wymaga kolosalnych studiów uprzednich, aby można je było później w należyty sposób rozstrzygnąć celowo na przyszłość, to oczywiście inna jest rola odpowiedzialnego czynnika, jakim jest minister, a inna, jest rola posła, zasiadającego w tej Izbie. Cała czynność posła może polegać na wygłoszeniu odpowiedniego przemówienia i na zgłoszeniu wniosku na podwyższenie budżetu o 10, 20 czy 100 milionów złotych. Tymczasem czynność odpowiedzialnego kierownika danego resortu polega nie tylko na tem, aby wstawić do budżetu pewną kwotę, która będzie uchwalona, ale i na tem, aby przygotować i opracować cały materiał, aby ta kwota, która będzie do budżetu wprowadzona i następnie zużytkowana, aby była zużytkowana celowo i doprowadziła do zaspokojenia tej potrzeby, jaka do zaspokojenia istnieje.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#JózefJacentyStypiński">Otóż to wszystko Ministerstwa zrobiły. Gdyby P. pos. Próchnik zechciał się tem zagadnieniem bliżej zainteresować i prze9tudiować odpowiednie publikacje przez Ministerstwo wydane, gdyby się zastanowił, ile kolosalnej pracy trzeba było w to włożyć, aby te publikacje wydać, publikacje, gdzie są zestawione liczby dotyczące każdej wioski, — każda wioska, każda miejscowość, gdzie są dzieci w wieku szkolnym, była brana pod uwagę i było robione zestawienie, — gdyby więc cały ten ogrom pracy uprzytomnił sobie, to tego rodzaju zwrotu tu z tej trybuny w stosunku do Ministerstwa nie byłby użył. I to chciałem tutaj podkreślić, aby ta rzecz jednak nie utrwaliła się jako przekonanie Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#JózefJacentyStypiński">Następnie, co do przemówienia księdza posła Nowakowskiego, to chciałbym je pod pewnym względem sprostować. A mianowicie, ks. poseł użył takiego zwrotu; „Komisja Budżetowa zmniejszyła budżet wydatków wyznań katolickich, a powiększyła budżet wydatków wyznań ewangelickiego i mojżeszowego”. Otóż jako referent Komisji Budżetowej muszę oznajmić, iż budżet wydatków wyznań ewangelickiego i mojżeszowego został podniesiony przez komisję na wniosek Rządu, a mianowicie przez podniesienie dodatku mieszkaniowego dla funkcjonariuszów państwowych, dla urzędników, urzędujących w dziale tych dwóch wyznań. Jeżeli chodzi o wyznanie katolickie, to ponieważ dotacja na wyznanie katolickie jest oparta ściśle na postanowieniach Konkordatu, więc tam zagadnienie dodatku mieszkaniowego wcale nie wchodzi w grę i dlatego na podwyższeniu wydatków wyznania katolickiego nie mogło się to odbić. Natomiast została tam obniżona dotacja o 147.000 zł. na wydatki pocztowe i to spowodowało zmniejszenie budżetu wyznań katolickich.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Ale za to pocztę wozi Minister bezpłatnie.)</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#JózefJacentyStypiński">O tem dosyć już mówiliśmy na Komisji Budżetowej, więc przypuszczam, że tej dyskusji już tu w Sejmie więcej nie będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanWoźnicki">Dyskusja nad częścią XIII preliminarza budżetowego została zakończona. Przechodzimy do części IX preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości, Głos ma jako referent p. pos., Rosmarin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#HenrykRosmarin">Wysoki Sejmie! Jesteście Panowie już w posiadaniu sprawozdania mojego, dotyczącego budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości i ze względu na ograniczony czas i na życzenie p. Marszałka, żeby dyskusję skracać, poruszę tylko kilka momentów.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#HenrykRosmarin">Obrady na Komisji Budżetowej nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Sprawiedliwości i w tym roku wykazały rozbieżność poglądów między większością komisji a Ministerstwem Sprawiedliwości. Tymczasem zaszła zmiana na stanowisku Ministra Sprawiedliwości. Uwagi, podniesione przezemnie w sprawozdano komisyjnem i obecnie powtórzone w drukowanem sprawozdaniu, oczywiście dotyczą w znacznej mierze ministra Mejsztowicza, który ustąpił. Mimo wszystko jednak, uważam za stosowne poruszyć pewne fakty, które muszą zastanowić Sejm, nad któremi p. Minister Sprawiedliwości nie może przejść do porządku dziennego, Nie wolno nam zapominać, że Minister Sprawiedliwości nie może ograniczyć się do tych czynności, które są ściśle związane z jego resortem. Obowiązkiem jego powinno być w Polsce tak samo, jak na całym kulturalnym świecie, jak to się specjalnie dzieje w państwach zachodnich, być strażnikiem prawa w pełnem słowa tego znaczeniu, dopilnować tego, aby ustawy i prawa były dotrzymywane we wszystkich dziedzinach życia państwowego. Niestety, dotychczas tego w Polsce nie było. Ze smutkiem stwierdzić należy, że stanowisko Ministra Sprawiedliwości zajmowali ludzie, którym brakło tych kwalifikacyj, o których przedtem mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#HenrykRosmarin">Miarodajnemi dla działalności Ministra Sprawiedliwości nie są tylko te lub inne jego czynności, miarodajnym specjalnie w tej mierze jest duch sam, który panuje w Ministerstwie Sprawiedliwości duch, który daje gwarancje, że ustawy, że prawo będą przestrzegane z całą ścisłością, że przedewszystkiem podstawa praw i ustaw, Konstytucja, znajdzie w Ministrze prawdziwego obrońcę, uczciwego orędownika.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#HenrykRosmarin">Większość komisji w dyskusji na Komisji Budżetowej stwierdziła, że pod tym względem i w roku ostatnim nie nastąpiła żadna istotna zmiana. Podkreślono, że mimo wszystko nie wprowadzono dotąd w życie ustaw, które dotyczą swobód obywatelskich, a których wprowadzenie przepisuje Konstytucja, że nie usunięto dotąd ustaw sprzecznych z Konstytucją. Z satysfakcją przyjmujemy do wiadomości zapowiedź, którą dziś czytałem w prasie, że Ministerstwo przystępuje w najbliższym czasie do opracowania właśnie tych ustaw, które stanowią lukę w wykonaniu Konstytucji. Nie będę dłużej tej kwestji omawiał, ta kwestią mówi sama za siebie. Ze względu na ważność sprawy dotknąłem jej, odsyłam Panów do sprawozdania drukowanego.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#HenrykRosmarin">Proszę Panów, jeżeli dzisiaj stoimy właśnie w toku dyskusji nad zmianą Konstytucji, jeżeli dzisiaj opinia publiczna i Sejm tą kwestią słusznie żywo się interesują, było i jest pierwszorzędnym obowiązkiem Ministerstwa Sprawiedliwości przedewszystkiem usunąć pozostawione przez Konstytucję luki w ustawodawstwie, luki, które w każdym razie krzywdzą wielką część obywateli i doprowadzają ważne postanowienia Konstytucji w znacznej mierze do absurdu.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#HenrykRosmarin">Gdy chodzi o same prace Ministerstwa Sprawiedliwości w ścisłem tego słowa znaczeniu, stwierdzić należy znaczny w nich postęp. Dotyczy to przedewszystkiem prac departamentu ustawodawczego. Macie Panowie w sprawozdaniu drukowanem obszerny ustęp. poświęcony tej pracy, dojdziecie Panowie do przekonania, że departament ten istotnie spełnia swoje zadanie. Chcę podkreślić, że oczywiście prace tego departamentu nie biją same w oczy, są one żmudne, poświęcone być muszą w znacznej mierze uzgodnieniu projektów ustaw, które wychodzą ze wszystkich resortów, ze wszystkich ministerstw, a które oczywiście skupiać się muszą w Ministerstwie Sprawiedliwości, w tem ministerstwie, które musi baczyć na jednolitość ustaw.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli chodzi o Komisję Kodyfikacyjną, to zaznajomiła ona Sejm w połączonych komisjach prawniczych Sejmu i Senatu ze swą działalnością. Przytoczyłem część sprawozdania generalnego sekretariatu tej komisji w swojem drukowanem sprawozdaniu. Nie będę go powtarzał. Stwierdzam jednak, że prace tej komisji postępują obecnie daleko raźniej z tego powodu, że komisja zastosowała się do słów krytyki, które dość często, a gorzko i stanowczo były podnoszone pod adresem komisji.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#HenrykRosmarin">Sprawozdanie Komisji Kodyfikacyjnej wspomina o trudnościach i różnorodności wielkiego historycznego zadania, które zostało jej poruczone. Nikt nie zaprzeczy, że zadanie to jest wielkie, nikt nie zaprzeczy, że trudności, z któremi połączone są prace Komisji Kodyfikacyjnej, są znaczne, ale nie zmienia to w niczem istoty rzeczy, gdyż prace jej spotykają się z krytyką nawet członków samej komisji, i dlatego też muszą być przedewszystkiem przez samą komisję brane pod uwagę. Dotyczą te głosy krytyki po największej części zbyt powolnego tempa prac komisji, ponadto zaś uderzają pewne projekty przez komisję opracowane. W każdym razie głosy, tu w Sejmie i na komisjach prawniczych obu izb podnoszone, osiągnęły pewien rezultat, przyczyniły się w znacznej mierze do tego, że prace Komisji Kodyfikacyjnej zostały przyśpieszone. Do przyśpieszenia prac przyczyniła się i ta okoliczność, że do składu jej został powołany dzisiejszy Minister Sprawiedliwości, oraz podsekretarz stanu, co ułatwi znacznie uzgodnienie projektów komisji z poglądami Rządu.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#HenrykRosmarin">Nie wolno mi pominąć kwestii unifikacji adwokatury. Zdaję sobie sprawę, że ta sprawa napotyka na znaczne trudności z powodu agitacji, podejmowanej przez pewne czynniki, wrogie tej unifikacji. Ale pytam Panów zupełnie jasno, czy jest możliwą rzeczą, żeby w zjednoczonem państwie, w państwie, które dąży na wszelki sposób do usunięcia kordonów dzielnicowych, istniały kordony dla adwokatury, zwłaszcza w momencie, kiedy dochodzi do skutku reorganizacja sądownictwa w kierunku jego ujednostajnienia. Zdaniem mojem jest rzeczą nieodzowną, ażeby p. Minister Sprawiedliwości i departament Ministerstwa, w tej dziedzinie działający, okazał należytą inicjatywę i należytą energię przy przeprowadzeniu tej unifikacji.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli chodzi o administrację, podkreślić należy brak dostatecznej ilości budynków, przystosowanych do nowych warunków życia państwowego w Państwie Polskiem, Poświęcam tej dziedzinie znaczną część mego sprawozdania. Nie będę go powtarzał, stwierdzam jednak, że w niektórych dzielnicach Państwa braki pod tym względem tak biją w oczy, że mimo zwiększonego budżetu, mimo wyolbrzymionego budżetu nie można będzie przejść nad tą sprawą do porządku dziennego. Jest rzeczą niemożliwą, ażeby w samej stolicy, sędziowie śledczy pracowali w warunkach urągających wszelkim możliwościom, Jest rzeczą niemożliwą, ażeby na kresach i w wielu okolicach b. Kongresów ki w większej części miejscowości sędziowie i publiczność, która musi chodzić do sądów, pracowali w takich warunkach, które uniemożliwiają odpowiednie prowadzenie toku czynności. Stosunki pod tym względem są dobre, nawet bardzo dobre, w b. zaborze pruskim, są one jeszcze znośne w zaborze austriackim, zwłaszcza w Małopolsce zachodniej i na Śląsku, są niemożliwe na kresach i tam muszą ulec znacznej poprawie. Inwestycje pod tym względem nie dadzą się uniknąć.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#HenrykRosmarin">Kwestia uposażenia sędziów musi przyjść bezwarunkowo wkrótce na porządek dzienny obrad Sejmu. Jeżeli się zważy, co zresztą już niejednokrotnie mówiono tu w Sejmie z okazji obrad nad Ministerstwem Sprawiedliwości, że sędziowie muszą czy to poza swojemi godzinami urzędowemi, czy nawet w ciągu tych godzin urzędowych imać się innych prac, często kolidujących z ich zawodem, aby dorobić dla siebie i dla rodziny tyle, aby móc się utrzymać, — to chyba świadczy o tem, że niezależność sędziów pod tym względem napotyka na ogromne trudności. W całej kulturalnej Europie, a nawet w b, Rosji zważano pilnie na to, ażeby niezależność sędziowska nie była narażona na szwank. Jeżeli się mówi o niezależności sędziowskiej, to przedewszystkiem brać się winno pod uwagę kwestię uposażenia sędziów, gdyż nienależyte uposażenie sędziów uzależnia ich od wpływów pokątnych, co się bardzo często daje we znaki samemu wymiarowi sprawiedliwości. Ponadto wpływa to ogromnie niekorzystnie na sam stan sędziowski. Kroniki Ministerstwa Sprawiedliwości notują smutny fakt, że najlepsze siły sędziowskie, najlepiej wykwalifikowane, ustępują z sądownictwa. Niema prawie dnia, żeby do Ministerstwa nie wpływało jakieś podanie, żądające zwolnienia z sądownictwa sędziów znakomicie wykwalifikowanych. Jeżeli się weźmie pod uwagę fakt, że i tak brak jest sędziów nawet na te szczupłe etaty, które budżet przepisuje, jeżeli brak jest narybku, to ten smutny fakt musi zwrócić na siebie baczną uwagę zainteresowanych i odpowiedzialnych czynników. Już poprzedni budżet wykazał należyte zrozumienie dla zapotrzebowania etatów. W roku poprzednim budżetowym powiększono etaty sędziowskie o 307, urzędnicze o 786, a etaty niższych funkcjonariuszów o 392. Zdawać by się mogło, że ten fakt wpłynął na zmniejszenie się przeciążenia sędziów. Tymczasem kto się bliżej przypatrzy działalności sądów naszych, musi przyznać, że mimo zwiększenia etatów przeciążenie sądów i sędziów wzrasta z dnia na dzień, a to z powodu mnóstwa nowych ustaw sądy otrzymują znowu większy zakres działania np. w związku z wprowadzeniem w życie ustawy karnoskarbowej, w związku z reorganizacją ustroju sądów powszechnych i t. P. o czem zresztą szczegółowo mówi moje sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#HenrykRosmarin">Ten budżet przyznaje znowu szereg nowych etatów. Jest to i ze strony Rządu i ze strony Sejmu dowodem zrozumienia konieczności powiększenia etatów. Nie zmienia to jednak w niczem postaci rzeczy i następne budżety będą musiały przyznać znaczne sumy na powiększenie kredytów w tej mierze.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#HenrykRosmarin">Kwalifikacje sędziów nie powinne być lekceważone przez Rząd. Faktem jest niezaprzeczonym, że wpływają skargi i to dość liczne, że niektórzy sędziowie nie traktują powierzonych sobie spraw z należytym obiektywizmem, nie są wolni od wpływów pokątnych, narodowościowych, wyznaniowych czy też innych, i że te skargi się powtarzają. Oczywiście jestem daleki od tego, żebym zarzutem tym chciał obciążyć ogół stanu sędziowskiego, ale, zdaniem mojem, winien Rząd z całą energią tępić te objawy, o których przedewszystkiem mówiłem, objawy, które poniżają stan sędziowski i podrywają zaufanie ludności do wymiaru sprawiedliwości w Państwie. Dotychczas Rząd nie okazał należytej energii w zwalczaniu tych metod. Będzie rzeczą Rządu w tym roku wykazać większą energię w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#HenrykRosmarin">Mimo zastraszającego obniżenia się poziomu intelektualnego sędziów, nic, a w każdym razie minimalnie robi się dla przeciwdziałania temu. Sędziowie nie dysponują dotąd odpowiedniemi materiałami, książkami, podręcznikami, które im są niezbędne w wykonaniu ich ciężkich obowiązków. Żeby dać dowód prawdy, stwierdzam, że sam p. Minister Sprawiedliwości Car w konferencji ze mną wskazał na dotkliwe braki pod tym względem i wyraził swoje życzenie, aby w budżecie uwzględniono specjalny kredyt na ten cel. Niestety nie udało się uzyskać na to funduszów.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#HenrykRosmarin">Kwestia znoszenia sądów poruszyła ogromnie opinię publiczną. Specjalnie w Małopolsce pogłoski pod tym względem szerzone wywołały popłoch w wielu miejscowościach. Stwierdzam z całym naciskiem, że wobec mnie i na Komisji Budżetowej Rząd zaprzeczył pogłoskom, jakoby jakiekolwiek sądy w Małopolsce miały być zniesione z wyjątkiem jednego. Podkreślam ten fakt dlatego, że do mnie, jako referenta budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, z najrozmaitszych stron kraju, a także z najrozmaitszych stron tej Wysokiej Izby, zwracają się pytania pod tym względem, więc, aby raz wreszcie zaprzestać dyskusji nad ten temat, uważam tutaj za obowiązek wobec pełnego Sejmu podkreślić tę okoliczność. Jeżeli chodzi o Kongresówkę, stwierdził Rząd, że dotychczas zwinięto 16 sądów w b. zaborze rosyjskim, a 14 połączono z innemi. Na pytanie moje z jakiego powodu to uczyniono, odnośny departament Ministerstwa wykazał, że podyktowane to było po największe] części warunkami, dotyczącemi pomieszczenia sądów. Pomieszczenia były takie, że dalsze utrzymywanie sądów w tych miejscowościach było niemożliwe, a ponadto w związku z reorganizacją sądownictwa utrzymywanie sądów w niektórych miejscowościach okazało się niepotrzebne. W każdym razie Rząd wobec mnie stwierdził, że nie ma zamiaru dalej zwijać sądów także i w b. zaborze rosyjskim.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#HenrykRosmarin">W części drukowanego mego sprawozdania, mówiącej o więziennictwie, zaznaczyłem, że stan więzień jest daleki wprawdzie od ideału, ale naogół stosunki w nich są znośne. Zauważyłem, że najgorsze więzienia są w Łodzi i w Święcianach i podkreśliłem, że pewne inwestycje pod tym względem są niezbędne.</u>
          <u xml:id="u-45.16" who="#HenrykRosmarin">Pisząc to sprawozdanie nie miałem informacji o tem, co się dzieje w Studzieńcu, w zakładzie wychowawczo poprawczym, który się znajduje pod opieką i administracją Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie podnosiłbym tej okoliczności i dzisiaj ze względu na toczącą się rozprawę, gdyby nie to, że rozprawa ta wywołuje nie tylko ogromne zainteresowanie, ale i zaniepokojenie opinii publicznej, a najlepszym dowodem tego jest apel, wystosowany do p. Ministra Sprawiedliwości przez literatów, a wydrukowany w dzisiejszych pismach. Jeżeli literaci tacy, jak Kaden Bandrowski, Berent, Boj Żeleński i inni uznali za odpowiednie zwrócić się w tej sprawie z otwartym listem do p. Ministra Sprawiedliwości, w którym żądają od niego, aby zechciał osobiście wejrzeć w sprawę Studzieńca i stosunków tam panujących i zechciał upewnić społeczeństwo, iż sprawa, która znalazła epilog przed sądem, należy do niepowrotnej przeszłości, jeżeli ci autorzy tego listu stwierdzają, iż toczący się obecnie proces przeciwko wychowawcom zakładu w Studzieńcu odsłonił fakty tak ohydne, że wstrząsnęły całem społeczeństwem, jeżeli autorzy listu zauważają, że potworni wychowawcy stanęli przed sądem, który z pewnością wymierzy im zasłużoną karę, „ale budzą się wątpliwości — czytamy w liście — czy aby nawet wkroczenie sądu zdoła położyć kres dotychczasowym okropnym stosunkom”, jeżeli autorzy wskazują na to, że szereg szczegółów, ujawnionych w czasie rozprawy, świadczy, że stosunki te dotąd nie uległy poważniej zmianie, to sprawę tę trzeba i tutaj podnieść, zwłaszcza w chwili, kiedy się mówi o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, Wiem, że te rzeczy działy się dwa lata temu. Zdaję sobie sprawę, że dzisiejszy Rząd, dzisiejszy Minister Sprawiedliwości za te fakty nie może odpowiadać, ale odpowiada za to ten departament w Ministerstwie Sprawiedliwości, de którego należy więziennictwo, odpowiada i odpowiadać musi, bo pytam, jakby to się stać było mogło, gdyby ten departament stał na wysokości swojego zadania, pytam, jak, to być mogło, żeby lata całe powtarzały się tego rodzaju rzeczy. Proszę Panów, ten proces jest zwyczajnym procesem kryminalnym, ale jego charakter społeczny wysuwa się na plan pierwszy, bo razem z tym procesem wysuwa się także niepokojące pytanie, jak być może, żeby w murach zakładu wychowawczo poprawczego, w murach zakładu, do którego się wysyła młodzież nieletnią, ażeby ją poprawić, żeby w zakładzie, gdzie się mają poprawić moralnie zaniedbane dzieci, gdzie miano im wskazywać przyszłą drogę życia, gdzie miano im dać zawód do ręki, ażeby w tym zakładzie mogły się dziać tak straszne rzeczy, rzeczy spełniane przez dyrektora tego więzienia p. Kwaśniewskiego, przez jego wychowawców i przez służbę zakładu wobec dzieci powierzonych ich pieczy.</u>
          <u xml:id="u-45.17" who="#HenrykRosmarin">Co robili ci wychowawcy? Ci wychowawcy bili dzieci rózgami, gumowemi pałkami, to rozprawa wykazała, świadkowie to zeznali pod przysięgą, że bito te nieszczęśliwe dzieci, kazano klękać na grochu, oblewano je wodą, kaleczono, dręczono z sadystycznem zamiłowaniem, używano drucianych plecionek butów, rozkazywano jednym chłopcom, aby bili innych, rozkazywano im być oprawcami swych własnych kolegów. Wielu wychowanków wyszło z tego zakładu kalekami, wielu zmarło, zanim ci zbrodniarze wychowawcy zasiedli na ławie oskarżonych. Doszło do tego, że adwokat, sędziwy adwokat, dla którego ta kwestia nie była zawodową, ale par excellence społeczną, podczas straszliwego opisu tych katuszy zemdlał na rozprawie. Musiano rozprawę odroczyć. Jeden z tych wychowawców miał tę czelność na rozprawie, że tym b. wychowankom zakładu, którzy stanęli jako świadkowie i mieli odwagę zeznawać prawdę, groził następstwami, tak, że sąd musiał przyaresztować tego podsądnego. Fakty oczywiście straszliwe.</u>
          <u xml:id="u-45.18" who="#HenrykRosmarin">Nie wiem, czy dziś jeszcze departament więziennictwa dzierży ten sam funkcjonariusz w Ministerstwie, który go dzierżył przed laty kilku. Zdaniem mojem byłoby wielkiem uspokojeniem opinii publicznej, gdyby tego funkcjonariusza usunięto. Rozprawa nie jest ukończona. Dalej świadkowie opowiadają o dołach kloacznych, do których wrzucano chłopców, o batach dawanych na raty, o mękach zadawanych bezbronnym dzieciom, opowiada się dalej, że dzieci uciekały z tego zakładu, że prosiły, aby je wtrącić do zwykłego więzienia, a nie posyłać do Studzieńca. I to działo się miesiące, lata całe. Nie wiem, jaki wyrok zapadnie. Jest rzeczą sądu ferować wyroki na tego rodzaju zbrodniarzy, ale jest rzeczą Sejmu zwrócić uwagę Rządowi na te okoliczności. Przekonany jestem, że p. Minister Sprawiedliwości już dziś w najbliższych godzinach wyciągnie należyte konsekwencje z tego, co się okazało niezbitym faktem na samej rozprawie. Że stosunki w departamencie więziennictwa nie są najlepsze, świadczy znowu inny fakt, fakt, który był nawet dość humorystycznie brany i przez prasę i przez opinię publiczną i nawet przez Ministerstwo, fakt t. zw. Hipcia Wariata. Te ale jest rzecz obojętna, że w tym samym czasie, kiedy się bije, męczy dzieci, równocześnie daje się urlop notorycznemu zbrodniarzowi po to, aby po gościnnych występach u sąsiada w Niemczech tutaj dokonał morderstwa na ul. Foksal. To jest rzecz, która także zmusza nas do zastanowienia się, która zmusza nas do tego, ażebyśmy Rządowi zwrócili na to uwagę. Na mnie jako na referenta sprawiedliwości, który ma obowiązek z całym obiektywizmem traktować ten budżet, na mnie nakłada to obowiązek podkreślenia tego faktu. P. Minister Mejsztowicz, interpelowany przezemnie w tej sprawie, przyznał sam fakt nienormalny i bronił się tem, że tam jakiś lekarz w więzieniu przyczynił się do udzielenia urlopu dla tego Hipcia Warjata, czy jak on się tam nazywa. Broń nas Boże i przed lekarzami, którzy takich urlopów udzielają, no i przed takiemi urlopami więźniów zbrodniarzy, skazanych na dożywotne więzienie, bo to jest przecież charakterystyczna rzecz te urlopy, które się mają kończyć morderstwami.</u>
          <u xml:id="u-45.19" who="#HenrykRosmarin">Nie będę Panów dłużej nużył. Macie Panowie sprawozdanie, z którego dowiecie się Panowie o tem, jak się większość komisji i sprawozdawca zapatrują na działalność tego resortu. Stwierdzić jednak muszę z satysfakcją, że pod względem budżetowym należy Ministerstwo Sprawiedliwości do najlepiej administrowanych, że pozycje budżetowe są zupełnie ściśle przestrzegane i że żadne przekroczenia, z wyjątkiem minimalnych, które były uzasadnione najgłębszymi potrzebami, nie zostały zrobione.</u>
          <u xml:id="u-45.20" who="#HenrykRosmarin">Macie Panowie w sprawozdaniu wydrukowane zmiany, które zostały poczynione przez Komisję Budżetową. Będzie rzeczą Panów rozstrzygnąć, jak się Panowie do tych zmian ustosunkują.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do dyskusji, Głos ma p. po. Świątkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#HenrykŚwiątkowski">Wysoki Sejmie! Przystępując do dyskusji w sprawie preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości, z ramienia P. P. S. na wstępie zaznaczam, że nie zamierzam tutaj uogólniać sporadycznych wypadków nieprawidłowości, jakie istnieją w tej dziedzinie życia państwowego, która rozwija się pod kierownictwem Pana Ministra Sprawiedliwości. Chcę być sprawiedliwym i dlatego chciałbym nakreślić i wytknąć pewną linię postępowania Ministerstwa i dopiero po ustaleniu tej ogólnej linii, ustalić nasz stosunek do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#HenrykŚwiątkowski">Na czoło zagadnień w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, w dziedzinie ustrojowej tego wymiaru, wysuwa się przedewszystkiem kwestią t. zw. czynnika ludowego w sądownictwie. Z naszego punktu widzenia, jako socjalistów i demokratów, czynnik ludowy w sądownictwie istnieć i rozwijać się musi nie tylko dlatego, że tak mówi Konstytucja, ale dlatego, że uważamy, iż ten czynnik merytorycznie jest bardzo odpowiedni, że zbliża społeczeństwo do sądownictwa i że wnosi do sądownictwa powiew świeżego powietrza wzięty z żywego życia. Pod tym względem muszę stwierdzić, że posunięcia, jakie uczyniło Ministerstwo Sprawiedliwości, świadczą, że Ministerstwo to stoi na innem stanowisku, uważa, że czynnik ludowy w sądownictwie jest bądź zbędny, bądź też powinien być do minimum ograniczony. I tak w b. Kongresówce, w drodze dekretu zniesiono instytucję ławników w sądach pokoju. W dekrecie o ustroju sądownictwa kompetencje sądów pokoju, w których sędziowie są wybieralni, ograniczono do minimum, zniesiono całkowicie kompetencję kamą, a organizację sądów pokoju postawiono na takiej płaszczyźnie praktycznej, że widocznem jest, że w zamierzeniach ustawodawcy było, aby te sądy pokoju wogóle nie przyjęły się. Widzimy z dekretu, że ustawodawca dekretowy pragnął, aby gminy same utrzymywały sądy pokoju. Ponieważ w zasadzie funkcja sądzenia należy do Państwa, Państwo więc powinno opłacać koszty związane z sądownictwem. Nie przypuszczam, aby wiele gmin znalazło się w takich warunkach, żeby się same zdecydowały na dodatkowe koszta, związane z utrzymaniem sądów pokoju.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#HenrykŚwiątkowski">To stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości ujawnia się w dekrecie o ustroju sądownictwa również co do sądów przysięgłych. Sposób wybierania sędziów przysięgłych, sposób uchylania wyroków sądów przysięgłych, wpływ przewodniczącego, dokładnie ustalone w tym dekrecie, świadczą dosadnie, że decydujący o tym dekrecie czynnik był nieprzychylny dla sądów przysięgłych. Jeżeli idzie o instytucję ławników, to zniesiono ją w tym czasie, kiedy zarówno na zachodzie jak i na wschodzie najbliżsi nasi sąsiedzi mają taką instytucję ławników i starają się ją rozbudować przez tworzenie specjalnych kursów dla ławników, przez pisanie dla nich podręczników popularnych, słowem starają się przystosować tę instytucję do życia i uczynić ją dla życia pożyteczną. Gdyby Ministerstwo Sprawiedliwości nie było sobie zgóry powiedziało, że ta instytucja jest bezużyteczna, a więc należy ją skasować, gdyby było postarało się raczej ją podnieść, utworzyć dla tych ławników kursa, czy chociażby jakieś podręczniki popularne wydać, to jestem pewny, że ta instytucja byłaby pożyteczna i spełniałaby swe obowiązki. Ale jeżeli w praktyce, jak niektórzy z Panów napewno wiedzą, ławnicy sądowi w czasie gdy wprowadzono walutę złotową, otrzymywali jakie 15 czy 20 groszy dziennie jako zwrot kosztów, związanych z ich urzędowaniem, to jest zrozumiałe, że byli rozgoryczeni i że obowiązków swoich spełniać we właściwy sposób nie mogli.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#HenrykŚwiątkowski">Poruszę jeszcze inną niemniej ważną sprawę. Otóż w działalności Ministerstwa Sprawiedliwości da się zauważyć pewne dążenie do sztucznego zmniejszenia ilości spraw sądowych i do przystosowywania ich do zbyt szczupłej ilości sędziów. I tak widzimy, że w drodze dekretu dla b. dzielnicy rosyjskiej zniesiono możność składania skarg kasacyjnych w sprawach, w których wartość powództwa nie przekracza 300 zł. Wprawdzie równocześnie powiedziano, że zasada ta nie dotyczy pewnych powództw, jak np. powództw żądających wynagrodzenia za pracę, ale równocześnie zasadę tę utrzymano np. w sprawach alimentarnych, w których nieraz strona dochodząca swych praw określa wartość żądania na sumę mniej niż 300 złotych, lecz samo rozstrzygnięcie jest zasadnicze i decyduje o istocie żądania na przyszłość. Uważam więc, że to zarządzenie było niesłuszne i niewłaściwie reguluje ilość spraw wpływających do sądu.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#HenrykŚwiątkowski">Pozatem stała się rzecz jeszcze większa. Mianowicie Ministerstwo Sprawiedliwości w drodze dekretu wprowadziło w b. dzielnicy rosyjskiej t. zw. kaucję kasacyjną. Wprawdzie jest to przywrócenie dawnego stanu rzeczy z b. rosyjskiej procedury cywilnej, ale jeżeli weźmie my pod uwagę, że wpis kasacyjny od wyroku sądu okręgowego w sprawach cywilnych wynosi conajmniej 150 zł., a do tego dodamy kaucję wynoszącą 300 zł., to dochodzimy do przekonania, że kwota 450 zł., którą należy zapłacić przy złożeniu skargi kasacyjnej, jest bezwzględnie wygórowana i krzywdząca. A zdarza się, proszę Panów, że jakiś włościanin wniesie sprawę np. o własność jednej morgi gruntu, której wartość nie przenosi nieraz 1000 zł., albo jakiś robotnik wniesie sprawę o 1100 zł. wynagrodzenia za pracę, i taki włościanin albo robotnik, który w pierwszej instancji sprawę wygrał, a w drugiej instancji z powodu zupełnie przypadkowego, jakiegoś wakacyjnego kompletu, składającego się z sędziów śledczych, albo z sędziów karnych, sprawę przegrał, wnosić kasacji nie może, albowiem nie jest w stanie ponieść kosztów, związanych z kasacją. W ten sposób w praktyce dochodzi do tego, że wnoszenie skargi kasacyjnej od wyroków sądów apelacyjnych w sprawach ziemi staje się do pewnego stopnia przywilejem ludzi bogatych, a w każdym razie ludzi, których stać na opłacenie wygórowanej kwoty wpisu i kaucji kasacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#komentarz">(P. Rosmarin: A prawo ubogich?)</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#HenrykŚwiątkowski">Co do prawa ubogich, to wyjaśnię, że bywają takie wypadki. Jest człowiek biedny, choć ma np. jakiś mały domek, absolutnie żadnej korzyści z niego nie ciągnie, a jednak, ponieważ prawo wymaga zaświadczenia od władz administracyjnych, że nie posiada żadnego majątku ruchomego i nieruchomego, więc taki biedny człowiek prawa ubogich nie otrzyma. Ja mówię o tych właśnie powodach, względnie pozwanych, którzy są biedni, a jednak w świetle obowiązujących przepisów prawa ubogich otrzymać nie mogą. Ministerstwo Sprawiedliwości, o ile mi wiadomo, stało na stanowisku, że należy usunąć t. zw. złośliwe skargi kasacyjne. Ale jeżeli chodzi o taki cel, to należało wprowadzić przepisy, na zasadzie których Sąd Najwyższy po stwierdzeniu, że kasacja jest złośliwa, odpowiednią kwotą mógłby karać tę stronę, która wniosła złośliwą kasację. Ale karać stronę, zanim stwierdzi się złośliwość, wprowadzać jakieś domniemanie złośliwości, to nie jest wprowadzanie zasady słuszności, ale zasady, że ostatecznie tylko ten, kto ma dość dużo pieniędzy, może korzystać z wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#HenrykŚwiątkowski">Z kolei spraw uważam za właściwe poruszyć Kwestię no tai uszy Z tego miejsca niejednokrotnie wielu posłów poruszało sprawę notariuszy i niektórzy twierdzili, że opłaty notarialne, szczególnie w b. dzielnicy rosyjskiej w praktyce pobierane, są tak wysokie, że notariusz niejako występuje w charakterze kontrahenta, w charakterze wspólnika interesu, który zawierają strony. O tem mówiło się szereg lat i niestety ta sprawa dotychczas uregulowana nie została. Tu muszę stwierdzić, że inicjatywa w tej mierze wychodzi od Sejmu, od Ministerstwa Sprawiedliwości jeszcze jej nie widzieliśmy, w każdym razie nie widzieliśmy, żeby ta inicjatywa ujawniła się w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#HenrykŚwiątkowski">Przy tej sposobności chciałbym zapytać p. Ministra Sprawiedliwości, czy prawdą jest to, co niektórzy sędziowie z goryczą z ust do ust sobie podają, że niektórzy panowie notariusze, byli wyżsi urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości i byli prezesi sądów, w dalszym ciągu pobierają emerytury z kasy państwowej. Jeżeliby to było prawdą, a kwota pobierana byłaby dość wysoka, gdy zliczyć, że takich notariuszy może być dość dużo, to byłoby to dowodem, że jednak Skarb Państwa jest dość bogaty, jeżeli może sobie pozwolić na płacenie emerytur ludziom, którzy notorycznie mogą się doskonale utrzymać ze swoich zajęć zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#HenrykŚwiątkowski">Jeżeli idzie o działalność ustawodawczą Komisji Kodyfikacyjnej, to wszyscy z uznaniem tę działalność podnosimy; stwierdzamy, że jest ona dość bogata, że stworzyła już szereg pomników prawnych, które przyczyniły się do rozwoju ustawodawstwa w Polsce. Sądzę jednak, że kolejność w tworzeniu tych pomników prawnych jest ułożona nieco wadliwie. Uważam, że dotychczas powinno się już było stworzyć jednolity dla całego Państwa Polskiego kodeks pracy, że dotychczas powinno się już było stworzyć jednolity dla całego Państwa Polskiego kodeks karny, albowiem dotychczas obowiązujące kodeksy karne zawierają niektóre przepisy, antydemokratyczne, które wprost nie godzą się z poczuciem prawnem mas ludowych, wychowanych bądź co bądź na demokracji i na obowiązującej Konstytucji. Co do prawodawstwa dekretowego, to zaznaczam, że wprawdzie zapełniło ono lukę istniejącą w ustawodawstwie polskiem, wprawdzie stworzyło wiele nowych przepisów, lecz przepisów tych jest tak dużo, że wytwarzają one pewien chaos, a co najważniejsze, że każdy opatrzony jest sankcją karną, którą się stosuje do ludności niepoinformowanej o istnieniu takich przepisów. Między innemi np. dekret o postępowaniu administracyjno karnem, na zasadzie którego starostowie wymierzają bardzo wysokie kary na włościan za cięcie własnego lasu, otrzymywanego naprzykład za serwitut, wytwarza tak smutne położenie, że zainteresowani mogą odwoływać się tylko do jednej instancji sądowej, a dalszego odwołania nie mają. Jest to, mojem zdaniem, wielki błąd dekretu o postępowaniu administracyjnokarnem, albowiem na wypadek jakiegoś uchybienia, jakiegoś błędu, popełnionego przez wyroki sądowe, niema już żadnego środka prawnego, ani merytorycznego, ani kasacyjno rewizyjnego.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#komentarz">(P. Byrka: Jaki to wszystko ma wpływ na budżet, to wszystko, co Pan mówi?)</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#HenrykŚwiątkowski">Niech mi Pan da skończyć.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#HenrykŚwiątkowski">Jeżeli prawodawstwo dekretowe obdarzyło ludność naszą taką ogromną ilością przepisów, wśród których bardzo wiele jest przepisów karzących, to sądzę, że byłoby bardzo wskazane, żeby Ministerstwo Sprawiedliwości zajęło się ich spopularyzowaniem, zajęło się opracowaniem popularnych broszur, któreby odpowiednie przepisy, szczególnie przepisy karne, podawały najszerszym warstwom ludności. Albowiem zasada, że nikt nie może się tłomaczyć nieznajomością prawa, była może słuszną dawniej, kiedy przepisów prawnych było mało i kiedy mogło istnieć domniemanie, że każdy obywatel zna prawo, gdyż z łatwością to prawo poznać może.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Kilka tysięcy lat jest to samo.)</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#HenrykŚwiątkowski">Ale jeżeli dziś mamy tyle nowych przepisów, to stawianie zasady domniemania prawnego, że każdy musi znać prawo, jest sprzeczne z faktami życiowemi. Przykład, który wskazałem, że ludność rolnicza była karana, nie wiedząc absolutnie o istnieniu takiego przepisu, do którego absolutnie nie była przyzwyczajona, świadczy, że przepisy te należy wszelkiemi sposobami popularyzować.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#HenrykŚwiątkowski">A teraz parę słów poświęcę jeszcze więziennictwu. P. Minister Car bardzo niedawno napisał artykuł p. t. „Dziesięciolecie więziennictwa polskiego”, wydany w specjalnej broszurze i w tym to artykule, stwierdzając, że więzienie powinno być miejscem celowej poprawy, a nie zimnej zemsty, dochodzi do wniosku, że cel ten, to jest celową poprawę, więziennictwo polskie w znacznej mierze osiąga. Obawiamy się jednak, że w artykule tym jest nazbyt dużo urzędowego optymizmu i że rzeczywista rzeczywistość jest znacznie odmienna. Wskażę fakty. Proces karno administracyjny zakładu poprawczego dla dzieci w Studzieńcu wskazuje, że dzieci tam katowano i że obchodzono się z niemi w sposób nieludzki i nie mający nic wspólnego z poprawą i wychowaniem. Urządzona w roku ubiegłym, przez kursy oświatowe Wolnej Wszechnicy pod kierownictwem p. Radlińskiej wycieczka do zakładu poprawczego dla dzieci w Cieszynie stwierdziła, że istnieje tam system bicia dzieci. Że taki stan istnieje, tłomaczy się to między innemi tem, że na czele zakładów poprawczych dla dzieci stawia się nierzadko b. inspektorów więzień, nie mających nic wspólnego z wychowaniem dzieci. Jest rzeczą konieczną, żeby zakłady poprawcze dla dzieci przeszły pod kierownictwo Ministerstwa Oświaty lub Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, a nie podlegały, jak dotychczas, departamentowi więziennictwa Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#HenrykŚwiątkowski">P. Minister w artykule swoim powiada, że więzienia nasze działają pracą, nauczaniem i praworządnością. Jakie są tego działania wyniki, wskazuje urzędowy rocznik statystyczny z roku 1928, str., 496, wykazujący, że np. zakłóceń spokoju publicznego było w Państwie Polskiem w 1923 roku — 53.000, a w roku 1927–71.000. Tenże rocznik na str. 498 podaje, że w r. 1927 za same kradzieże było 320,000 wyroków, podczas gdy na wszelkie inne przestępstwa przypada zaledwie 64.000 wyroków. A co znaczą uznane przez rocznik statystyczny na 495 str. 11.000 wypadków zaburzeń chorobowych lub śmierci więźniów, wywołanych w r. 1926 t. zw. bodźcami zewnętrznemi na ogólną ilość więźniów 30.000 w tym roku? Są to między innemi wypadki skaleczeń w warsztatach więziennych, lecz należy przypuszczać, że wchodzi tu w rachubę i bicie więźniów.</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#HenrykŚwiątkowski">Stan sanitarny i opieka lekarska w więzieniach zostawiają bardzo dużo do życzenia. Mówi p. Minister w swoim artykule, że założono specjalny szpital dla więźniów gruźlików, ale tam więźniów z otwartą gruźlicą trzyma się na ogólnej sali. Rocznik statystyczny na str. 994 uzna je, że w r. 1926 więźniów chodzących z gruźlicą było 9.900, więźniowie ci oczywiście roznosili gruźlicę.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#HenrykŚwiątkowski">A zarobki więźniów pracujących? Nie wystarczają im nawet na powrót do domu po wyjściu z więzienia. Taki Witkowski, którego list czytał p. prezes Dąbski, za czas od 1 maja do 10 stycznia zarobił 4 zł. 80 gr.</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#HenrykŚwiątkowski">Z powodu uchwalenia przez parlament ustawy amnestyjnej zwolniono około 15.000 więźniów, tak że na 1 lipca 1928 r. więźniów pozostało około 20.000. Podobno spora ich ilość powróciła z powodu nowo popełnionych przestępstw. Chcielibyśmy usłyszeć, ilu tych więźniów było na 1 stycznia 1929. Widzimy więc, że postęp w więziennictwie nie jest tak bardzo wielki, że jeszcze dużo pracy potrzeba, ażeby postęp ten uczynić rzeczywiście skutecznym.</u>
          <u xml:id="u-47.20" who="#HenrykŚwiątkowski">Te wszystkie uwagi, jakie miałem zaszczyt poczynić i te wszystkie rozważania, weźmiemy pod uwagę przy ustalaniu naszego stosunku do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Czernicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#TomaszJanCzernicki">Wysoki Sejmie! Swobody obywatelskie mogą istnieć tylko w takiem państwie, gdzie istnieje praworządność, gdzie istnieją niezawisłe sądy. Tymczasem w Państwie naszem praworządność coraz więcej pozostawia do życzenia. Art. 2 naszej Konstytucji, który mówi o tem, że organami narodu w zakresie ustawodawstwa są Sejm i Senat, w zakresie władzy wykonawczej Prezydent Rzeczypospolitej wraz z odpowiedzialnymi ministrami, w zakresie wymiaru sprawiedliwości niezawisłe sądy — ten artykuł był i jest gwałcony z dnia na dzień, gdyż władza wykonawcza starała się swoją władzę przeolbrzymić.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#TomaszJanCzernicki">Przerost tej władzy wykonawczej jest olbrzymi, dochodzi on do tego, że przedstawiciele władzy wykonawczej urządzają obstrukcję tutaj na tej Wysokiej Trybunie parlamentowi.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#TomaszJanCzernicki">Otóż ten podział władz, który w art 2 naszej Konstytucji w myśl wielkich ideałów Lockea, Monteskiusza był przeprowadzony, podział tych władz był gwałcony nieustannie i został ostatecznie w projekcie klubu Bloku Bezpartyjnego zafiksowany jako nowa idea. Oczywiście to co mówi Locke, te szczytne ideały genjusza francuskiego narodu Monteskiusza, który w swojem dziele o Duchu Praw jatko zasadę praworządności ustalił podział władz, to wszystko dla nowoczesnych prawników sanacyjnych nie odgrywa żadnej roli. W rezultacie z tych wszystkich wałach robi się bigos sanacyjny, który, mam pewność i nadzieję, nie będzie spreparowany w tej Wysokiej Izbie. Ten bigos może być smaczny na wielkich polowaniach możnych panów, ale nie będzie smaczny dla narodu, i dlatego przedstawicielstwo narodowe tego bigosu nie uchwali.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#TomaszJanCzernicki">Pozatem w Konstytucji naszej są artykuły takie, które nie zostały zmienione nawet w tym nowym projekcie klubu Bloku Bezpartyjnego. Mam na myśli art. 82 Konstytucji, który zapewnia nam jawność wymiaru sprawiedliwości w naszem Państwie. Tymczasem ten art. 82 gwałci się w sądach Rzeczypospolitej codziennie. Jawności sądzenia absolutnie niema, sprowadzona jest do fikcji. Taki system utrwalił się w Rzeczypospolitej, taki sposób sądzenia, że sędziowie odrazu rozpatrują kilkanaście, albo nieraz kilkadziesiąt Spraw karnych, nie wydają na razie żadnego wyroku, i dopiero wieczorem, kiedy ludność, zwłaszcza ludność wiejska, już pojechała do domu i nie wie jeszcze wcale, jaki tam wyrok zapadł, sędziowie nie mając możności zorientowania się w detalach każdej sprawy i nie będąc pod wrażeniem dopiero co przeprowadzonych jawnych rozpraw, zmęczeni odrazu piszą wyroki dla kilkudziesięciu spraw. Oczywiście te wyroki muszą pozostawiać dużo do życzenia. Ludność przeważnie nie może doczekać się tej późnej godziny, nieraz to bywa o godz. 7, 8 wieczorem, i ludność absolutnie nie wie, jak się sądzi sprawy w Rzeczypospolitej. Twierdzę, że to jest system, który gwałci art. 82 Konstytucji, gwałci te prawa, jakie są zagwarantowane w Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#TomaszJanCzernicki">W Konstytucji naszej, która niby jest tak strasznie zła i którą na gwałt Panowie chcieliście poprawić, sądownictwo nasze jednakże zostało postawione bardzo wysoko, już w art. 2 wymienione jest jako jeden z trzech najważniejszych organów narodu. Tymczasem w projekcie Bezpartyjnego Bloku sądownictwo zostało zamieszczone gdzieś na dziesiątym planie poza administracją. Z tego widzimy, w jakim kierunku ma się naprawiać Konstytucję. W tym kierunku, aby praworządności nie było, aby nie było niezawisłości sędziowskiej i niezawisłości sądów.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#TomaszJanCzernicki">Te tendencje wyraźnie się zaznaczyły w prawie o ustroju sądów powszechnych. Myśmy zgłosili w imieniu Klubu Stronnictwa Chłopskiego szereg poprawek, które niestety nie wszystkie zostały uchwalone. Między innemi sędziowie pokoju, co do których zawarowała. Konstytucją w 76 artykule, że powinni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Pośle, ta sprawa stanie na porządku obrad Izby zaraz po budżecie, ponieważ jest wniesiona nowela. Wobec tego proszę, aby Pan Poseł tego tematu nie poruszał, gdyż, jak powiedziałem, będzie miejsce po temu po zakończeniu rozpraw budżetowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#TomaszJanCzernicki">Otóż w prawie tem jednakże zostały zniesione stanowiska ławników, a sędziowie pokoju będą tylko w tych gminach, które na siebie wezmą obowiązek utrzymania sądów pokoju. Uważam, że jest to dla ludności wiejskiej w najwyższym stopniu niepożądane i niesprawiedliwe.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#TomaszJanCzernicki">Pozatem taksa dla notariuszy. Taksę dla notariuszy już robi się w Ministerstwie od 1921 roku, widocznie to zagadnienie jest wciąż aktualne, ale do dziś nie została ona jeszcze zupełnie opracowana.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#TomaszJanCzernicki">Kiedy z inicjatywy Sejmu ta sprawa została poruszona, oświadczono nam, że jeszcze ma się odbyć 5 lutego konferencja, i w ten sposób ta sprawa jest systematycznie zagważdżana wtedy, kiedy ludność mówi, że teraz trzeba kupić ziemię od właściciela gruntu, a drugi raz od notariusza. Uważamy, że wprowadzenie taksy notarialnej w najbliższym czasie jest obowiązkiem Ministerstwa Sprawiedliwości, gdyż obecnie ludność płaci zupełnie bezzasadnie, zupełnie niepotrzebnie olbrzymie haracze.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#TomaszJanCzernicki">Również jest rzeczą konieczną wprowadzić taksę dla pisarzy hipotecznych, zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę, że na połaciach wschodnich nie mamy wcale hipotek, że wprowadzenie ich będzie obejmowało olbrzymie przestrzenie, w związku z czem będą kolosalne tranzakcje, kolosalne formalne akty, które pociągną za sobą olbrzymie wydatki ze strony ludności.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#TomaszJanCzernicki">Trzecią bolączką życia, która się odbija zwłaszcza na sferach ludowych, jest brak odpowiedniego zastępu komorników i ścisłego przestrzegania prawa przy wykonywaniu wyroków. Jest dziś łatwiej sprawę wygrać niż zrealizować wyrok prawomocny. Komornicy pod tym względem bardzo dowolnie działaj i niema żadnej nad nimi kontroli faktycznej, kontroli, któraby przeforsowała, żeby wyrok był odpowiednio wykonany tak, jak przepisy tego wymagają.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#TomaszJanCzernicki">Kończąc muszę zaznaczyć, że Ministerstwo Sprawiedliwości chyba wcale nie zwraca uwagi na nieludzkie warunki pracy sędziów w lokalach zupełnie nie odpowiednich dla sądów. W budżecie widzimy 800.000 zł. na budowę gmachów więziennych w Łodzi i Krakowie, ale nie widzimy żadnej sumy, któraby była przeznaczona na budowę gmachów sądowych wtedy, kiedy sędziowie niejednokrotnie mdleją w czasie pełnienia swoich obowiązków. Uważam, że raczej należałoby dbać o budowę gmachów sądowych, niż budowę nowych więzień wtedy, kiedy z tytułu amnestii 7.000 więźniów zostało zwolnionych.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Piłsudski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanPiłsudski">Wysoki Sejmie! Pan referent budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości zaczął od tego, że wyraził żal, że p. Minister nie broni tego charakteru swego stanowiska, jaki zwykle zachowuje za granicą minister sprawiedliwości, t. j. nie stara się być strażnikiem prawa. Niestety, szanowny p. referent nie potwierdził swojego twierdzenia żadnemi dowodami i dlatego trudno z tym zarzutem wojować.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Głos: Mianował komisarza wyborczego.)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JanPiłsudski">To nie on. To jest pierwsza rzecz. Następnie, jeżeli chodzi o szereg zarzutów, które robili p. Świątkowski i p. Czernicki, to uważam, że nie jest teraz moment odpowiedni dla debaty ani o ustroju sądów powszechnych, ani o chaosie czy bigosie konstytucyjnym. Jak jedna, tak i druga sprawa przyjdzie niedługo na porządek dzienny i wtedy będziemy mówili ogólnie, dziś zaś można mówić tylko o szczegółach, wyrwanych z całej ustawy o ustroju sądów powszechnych. Dlatego teraz nie będę o tem mówił.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#JanPiłsudski">Przechodząc do budżetu, ze swojej strony muszę wyrazić żal, że rzeczywiście w budżecie zamieszczono tylko nieznaczną sumę na inwestycje. Mnie chodzi głównie o inwestycje w województwach wschodnich, gdzie lokale, w których mieszczą się sądy, są tak nieodpowiednie, że cierpi na tem także prestige samego urzędu, a wiemy, jak wysoko należy ten urząd postawić. Jeżeli do tego dodam pewną tendencję, jaka istnieje, aby wprowadzić w województwach wschodnich hipoteki powiatowe, jeżeli dodam pewną tendencję kasowania pewnych sądowych jednostek czy właściwie łączenie ich w sądy grodzkie, kilkoosobowe, to tembardziej nasuwa się konieczność większych inwestycyj, większej ilości budynków na pomieszczenie tych sądów i dlatego zwracam się z gorącym apelem do p. Ministra, ażeby przy następnych budżetach walczył o większe sumy na ten cel.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o prace Komisji Budżetowej, to niestety będąc w tym czasie zajęty na posiedzeniach Komisji Prawniczej, która omawiała projekt noweli do ustawy o ustroju sądów powszechnych, nie byłem na tych posiedzeniach, kiedy była dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości i nie wiem, z jakich motywów pewne przesunięcia, skreślenia, czy dodania zostały uskutecznione. Jednak już na pierwszy rzut niektóre z nich nie wydają mi się szczęśliwe.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#JanPiłsudski">Przedewszystkiem podniesiono dochód z wydawnictw w dziale 5 § 7 o 182.000. Nie wiem, na czem ta podwyżka polega, bo jest ona możliwa tylko przez podniesienie ceny wydawnictw. Tymczasem to według mnie wcale nie jest wskazane, bo po pierwsze te wydawnictwa są nabywane przez urzędy, więc to jest tylko przelewanie pieniędzy z jednej kieszeni do drugiej, albo też nabywcami są nie szerokie masy, gdyż nie jest to zajmująca literatura, lecz właśnie urzędnicy sądowi i niesądowi, więc obciążanie ich budżetu jeszcze wydatkami na wydawnictwa państwowe, zdaje mi się, nie jest wskazane.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JanPiłsudski">W wydatkach w dziale 2 § 3 zmniejszona została pozycja o 310.000 zł. Ja przypuszczam, że to się stało dlatego, że Panowie bali się t. zw. rugów gromadnych na podstawie rozporządzenia o ustroju sądów powszechnych. Tymczasem tych rugów gromadnych ministerstwo nie zamierzało i nie zamierza robić, a zwiększenie tej kwoty wypływa z zupełnie innych przyczyn.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#JanPiłsudski">Przedewszystkiem widzimy, że w 1927/28 r. ta suma wynosiła tylko 400.000, dzisiaj jest ustalona na 1,300.000. Więc skąd ten skok? Oto z przyczyn następujących. Przedewszystkiem z końcem 1927 r. stawki, djety przy przenoszeniu zostały znacznie podwyższone. Jeżeli więc weźmiemy tylko sam ruch służbowy, to już 400.000 musiałyby być podniesione do 600.000. Oprócz tego dawniej budżet etatów zmieniał się bardzo mało, zmieniało się ich 5 do 10 w ciągu roku. Ale ponieważ w końcu trzeba było przystąpić do wydatnego zwiększenia etatów sędziowskich, więc w zeszłym roku zwiększono etaty sędziowskie o 150 osób, a w związku z tem zwiększone zostały etaty urzędników i niższych funkcjonariuszy sądowych. To zwiększenie dotyczyło przeważnie sędziów wyższych, a więc sędziów apelacyjnych i względnie sędziów Sądu Najwyższego. Jeżeli wyznacza się nowy etat dla sędziego grodzkiego, to jest to tylko jedno posunięcie, mianowicie aplikanta mianuje się sędzią grodzkim. Jeżeli zaś otwieramy nowy etat sędziego okręgowego, to najczęściej takie etaty zapełnia się z pośród sędziów grodzkich, t. zn. ktoś musi przejść z sądu grodzkiego do sądu okręgowego, a prócz tego kogoś innego trzeba mianować w tym sądzie grodzkim. Jeżeli przejdziemy aż do Sądu Najwyższego, to etaty sędziów Sądu Najwyższego są zapełnione przeważnie przez sędziów sądów apelacyjnych — to jest raz, nowy wakans w sądzie apelacyjnym zapełniany jest przez sędziego sądu okręgowego — to jest drugi raz, dalej kogoś posuwa się z sądu grodzkiego do sądu okręgowego — to jest trzeci raz, i w końcu przyjmuje się nowego urzędnika na opróżnione miejsce sędziego grodzkiego — to jest czwarty raz. Czyli że jeden etat w Sądzie Najwyższym pociąga za sobą przeważnie aż cztery przesunięcia w sądownictwie. I wskutek tego koszty przeniesień są znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#JanPiłsudski">Niezależnie od tego jesienią zeszłego roku z powodu wprowadzenia nowego ustroju od 1 października ministerstwo dokonało lustracyj wszystkich sądów, co również pociągnęło za sobą poważne rozchody. To też ten milion został przekroczony już o kilkadziesiąt tysięcy. Na ten rok projektuje się otworzenie nowych 150 etatów. Poza normalnym ruchem z powodu wypadków śmierci, albo przejścia na emeryturę, albo wogóle zrzeczenia się posady sędziowskiej, — te nowe etaty w rozmaitych sądach też pociągną za sobą ruch służbowy dopiero co opisany i wobec tego ta suma, którą Panowie ustalili przez skreślenie tych 282.000 zł., byłaby stanowczo niedostateczna.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#JanPiłsudski">Wobec tego nasze ugrupowanie będzie głosowało przeciw temu skreśleniu.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o stan sędziowski, to muszę jednocześnie zaznaczyć, że należy zwrócić większą uwagę na jego uposażenie. Ja rozumiem, że kwestia uposażenia stanu sędziowskiego, jak wogóle urzędników sądowych, jest związana z całkowitem załatwieniem sprawy uposażenia innych funkcjonariuszy państwowych. Ja uważam wszystkich funkcjonariuszy państwowych jako całość, ale uważam też, że na tę całość należy przedewszystkiem zwrócić uwagę. Na to Państwo powinno znaleźć środki, żeby tak jak i inni urzędnicy, i urzędnicy sądowi i sędziowie byli zabezpieczeni i wolni całkowicie od troski o byt materialny swój i swoich rodzin.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#JanPiłsudski">Niektóre uwagi p. referenta w pisemnem sprawozdaniu powtarzają się już drugi raz, bo były już w zeszłorocznym budżecie. Tu przedewszystkiem należą żale na Komisję Kodyfikacyjną. Przyznam się, że ja tych żalów nie podzielam. P. referent w swoim referacie na podstawie materiałów, które Komisja Kodyfikacyjna złożyła na posiedzeniu połączonych Komisy j Prawniczych Sejmu i Senatu, sam szczegółowo wyjaśnił, ile pracy ona wykonała. Otóż nam się wydaj e, że to jest nie dużo. Dlaczego? Dlatego, że my prace Komisji Kodyfikacyjnej porównywamy z czemś niewspółmiernem. To jest tak, jakby się chciało porównać szybkość przeciętną automobilu i konia. Inna jest szybkość przeciętna dla automobilów a inna dla koni. Otóż jeżeli pytamy, czy Komisją Kodyfikacyjna pracuje powoli czy nie, to należałoby porównywać jej prace nie z pracą komisyj sejmowych, lecz z pracami komisyj kodyfikacyjnych innych państw i innych narodów, a wówczas, zdaje mi się, porównanie tempa tych prac wypadnie nawet na korzyść Komisji Kodyfikacyjnej. Zgadzam się, że pewne przyspieszenie i ułatwienie techniczne przez skasowanie jednej instancji jest wskazane, ale nie należy bardzo nalegać na przyśpieszenie ze względu na powagę spraw, które tam są poruszane.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#JanPiłsudski">Skutki takiego pośpiechu najlepiej nam zarysował p. pos. Świątkowski, który stwierdził, że w dziedzinie dekretów powstał taki chaos rozporządzeń, dotyczących drobnych dziedzin życia, że, np. w pewnym wypadku zabroniono cięcia lasu, bo ludzie nie mogą zorientować się w odnośnych rozporządzeniach. A cóż dopiero będzie, jeżeli w tak szybkiem tempie wydamy kodeks karny i kodeks cywilny, zawierający kilkaset paragrafów, traktujących wszystkie dziedziny obrotu cywilnego? I panowie mówią, że to musi być prędko wydane i że ta ludność prędko musi się do tego przyzwyczaić, ale przecież to są rzeczy, które potrzebują dużego zastanowienia się i dłuższego czasu dla opracowania.</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#JanPiłsudski">Jeżeli chodzi o prace kodyfikacyjne, to P. referent specjalnie podkreślił zwłokę co do działu adwokatury. Słusznie. Dział adwokatury przy tem tempie, jakie rozwinęła Komisja Kodyfikacyjne, gdzie przedewszystkiem zwrócono uwagę na stronę procesową, praca nad tym działem powinna się już była zakończyć. Mamy już prawo o ustroju sądów powszechnych, prawo o postępowaniu karnem, prawo o postępowaniu cywilnem jest na ukończeniu, konieczną była więc i jednolita ustawa o adwokaturze. Otóż Komisja Kodyfikacyjna już zakończyła swoją pracę, projekt jednolitej ustawy adwokackiej i podała do powszechnej wiadomości. Wszyscy członkowie Komisji Prawniczej projekt ten otrzymali. Więc i w tej mierze jest postęp.</u>
          <u xml:id="u-53.14" who="#JanPiłsudski">Ale jeżeli się mówi o tempie prac Komisji Kodyfikacyjnej, to ja zwrócę uwagę także na prace Sejmu. 10 lat przeszło, jak istnieje Komisja Kodyfikacyjna i 10 lat istnieje Sejm Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-53.15" who="#JanPiłsudski">A czy Sejm załatwił całkowicie te wszystkie sprawy, czy my nie mówimy wciąż, że 10 lat przeszło, a nie zostały jeszcze skasowane niektóre ustawy sprzeczne z Konstytucją? Czy nie mówimy, że zostały wydane ułamkowe tylko, fragmentaryczne ustawy, kasujące tylko pewne pozostałości po państwach zaborczych? Otóż widocznie jest tak dużo do zrobienia przy unifikacji w odrodzonem Państwie Polskiem, że te rzeczy nie dadzą się tak łatwo zrobić.</u>
          <u xml:id="u-53.16" who="#JanPiłsudski">Szczególnie gdy chodzi o ustawy sprzeczne z Konstytucją, o szereg ustaw, które nie kasują różnych ograniczeń, to pozwolę sobie zwrócić uwagę, że jeżeli cała uwaga aparatu rządowego z jednej strony, a z drugiej strony cała uwaga aparatu sejmowego jest zwrócona na to. aby wydawać ustawy, obchodzące całość Rzeczypospolitej, i jeżeli w tem nie możemy nadążyć, to nic dziwnego, że Sejm i Rząd nie może nadążyć także w wydawaniu ustaw, które obchodzą tylko pewną część ludności. To też nie można dziwić się, że Rząd, albo Sejm nie kasuje, lub nie wydaje pewnych ustaw. Panowie powinni sami do siebie zwrócić się z tym apelem, przecież inicjatywie poselskiej Panów nie stoi w tym wypadku nic na przeszkodzie.</u>
          <u xml:id="u-53.17" who="#JanPiłsudski">Jeżeli dla pewnej części ludności, nie dla całości Państwa pewne ustawy są niedogodne, to Panowie sami powinni wystąpić z odpowiedniemi wnioskami, mając do tego drogę otwartą.</u>
          <u xml:id="u-53.18" who="#komentarz">(Głos: Nieraz już to czyniliśmy i nasze wnioski leżą)</u>
          <u xml:id="u-53.19" who="#JanPiłsudski">To już rzecz nie Rządu, ale Sejmu, a Panowie zwracacie się z krytyką przeciw Ministerstwu Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-53.20" who="#komentarz">(Głos: Sejm nie ma czasu, bo po budżecie odracza się go.)</u>
          <u xml:id="u-53.21" who="#JanPiłsudski">Bardzo być może, ale póki nie odroczą, to Sejm ma czas coś zrobić.</u>
          <u xml:id="u-53.22" who="#komentarz">(Głos: Kiedy?)</u>
          <u xml:id="u-53.23" who="#JanPiłsudski">Nie wiem, tak jak się inne sprawy załatwia.</u>
          <u xml:id="u-53.24" who="#komentarz">(Głos: Nic się nie załatwia.)</u>
          <u xml:id="u-53.25" who="#JanPiłsudski">Jednak Komisja Prawnicza sprawę ustroju sądów najzupełniej przeprowadziła przez wszystkie swoje instancje, i przez komisję i przez podkomisję ta sprawa została załatwiona. Trzeba tylko, żeby wnioski wpłynęły.</u>
          <u xml:id="u-53.26" who="#JanPiłsudski">A więc, jeżeli chodzi o te luki, to ja zaznaczam, że w tym wypadku należy winić nietyle Sejm i Rząd, ile samych posłów.</u>
          <u xml:id="u-53.27" who="#JanPiłsudski">Co do procesu Studzieńca, to ja nie będą długo o tem mówił, albowiem przy obronie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości to nie leży w mojem założeniu. Ale żeby nie pozostało przykre wrażenie, chciałbym tylko zaznaczyć, że Studzieniec nie jest instytucją rządową ani instytucją utrzymywaną przez Rząd, ale instytucją prywatną, subsydjowaną przez Rząd, więc Ministerstwo, względnie Departament Więziennictwa może co najwięcej odpowiadać za, to, że dając pieniądze, nie miał dostatecznego dozoru i za to bezwzględnie powinien ponieść odpowiedzialność.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Pieracki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JanPieracki">Wysoki Sejmie! Jeżeli ze szczupłego kontyngentu czasu, jaki pozostał jeszcze naszemu klubowi w tej dyskusji budżetowej, poświęcamy część tego czasu resortowi p. Ministra Sprawiedliwości, to czynimy to nie tylko dlatego, aby podkreślić wyjątkową ważność tego resortu dla życia państwowego, ale także ze względu na „osobliwą chwilę, jaką przeżywa sądownictwo w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#JanPieracki">Wysoki Sejmie! Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jak wszędzie niemal w Europie, i w Polsce kwestia ustrojowa państwa znalazła się na porządku dziennym. I w Polsce toczy się ona na platformie znalezienia odpowiedniego stosunku władzy ustawodawczej do władzy wykonawczej. Jeżeli okres przed majem 1926 roku określa się. jako okres sejmowładztwa, to nie ulega żadnej wątpliwości, i każdy, trzeźwo oceniający obecne stosunki w Polsce, scharakteryzować je musi jako przerost władzy wykonawczej nad władzą ustawodawczą. I jakkolwiek są dopiero dążenia, aby władzę wykonawczą wyposażyć jeszcze w dalsze prerogatywy, to przecież te dążenia, nieraz bardzo hałaśliwe podnoszone, nie potrafią zagłuszyć „rzeczywistej rzeczywistości”, przejawiającej się już w przewadze władzy wykonawczej nad władzą ustawodawczą.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#JanPieracki">Dotychczas wydawało się, że trzecia władza, w Państwie naszem istniejąca, mianowicie sądownictwo, pozostała zdała od gwaru i wiru tej walki. Nie należy przecież zapominać, że po myśli art. 2 obowiązującej podobno jeszcze dotychczas Konstytucji tak., jak organami narodu w zakresie ustawodawstwa są Sejm i Senat, a w zakresie władzy wykonawczej Prezydent Rzeczypospolitej łącznie z odpowiedzialnymi ministrami, tak w zakresie wymiaru sprawiedliwości samoistnym odrębnym organem Narodu Polskiego są niezawisłe sądy.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#JanPieracki">Tymczasem w ostatnich czasach jesteśmy świadkami wciągnięcia i tego trzeciego organu, niezawisłego sądownictwa, w wir walki, toczącej się między władzą prawodawczą a wykonawczą. Wyrazicielem dążeń w kierunku wzmocnienia wpływów władzy wykonawczej na sądownictwo, które powinno być nie zawisłem, jest właśnie obecny Minister Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#JanPieracki">Już w toku przygotowywania rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o „Ustroju Sądów powszechnych” p. Minister Car wobec projektu Zrzeszeń Sędziowskich wyraźnie zaznaczył, że wprawdzie będzie się starał możliwie zbliżyć poglądy sprzeczne z jego wyobrażeniami, że jednak liczyć się musi i będzie z warunkami zrealizowania projektu ustrojowego właśnie w chwili obecnej, z wymogami ustalenia ścisłej kolaboracji władzy sądowniczej i wykonawczej, oraz istotnego wpływu władzy wykonawczej na sprawę wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#JanPieracki">Zgodnie z tem oświadczeniem poszły liczne zmiany poprzednich projektów rządowych w zakresie ustroju sądownictwa, zmiany wybitnie dążące do tego, aby zapewnić władzy wykonawczej wpływ na wymiar sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#JanPieracki">Nie chcę cytować odnośnych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, o których wiele zresztą w Sejmie mówiono przy sposobności debaty o odroczenie dnia wejścia w życie tego rozporządzenia, jak również przy sposobności debaty nad naszym wnioskiem o votum nieufności dla P. Ministra Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#JanPieracki">Nie chcę przykładami demonstrować stanowiska p. Ministra w czasie obrad w Komisji Prawniczej nad nowelą, która zmierza właśnie do tego, aby niezawisłość sądów przecież zagwarantować.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#JanPieracki">Stwierdzam jedynie fakt, iż rozpoczęła się walka, mająca na celu zapewnić przewagę władzy wykonawczej także w obrębie wymiaru sprawiedliwości, aby utrzymując pozory „niezawisłych sądów”, przecież uczynić je zawisłemi od administracji sądowej. Wszelkie zarządzenia Ministerstwa Sprawiedliwości, zwłaszcza od czasu wprowadzenia w życie „Prawa o ustroju sądów powszechnych” i te, które dały powód do naszego wniosku o votum nieufności dla p. Ministra Cara, są widomemi znakami tych dążeń władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#JanPieracki">Tymczasem nie podzielamy zupełnie zamysłów Ministerstwa Sprawiedliwości. Stoimy bezwzględnie na stanowisku art. 77 Konstytucji, w myśl którego sędziowie są w sprawowaniu swego urzędu sędziowskiego niezawiśli i podlegają tylko ustawom. Stoimy na stanowisku, że nie może być mowy o praworządności w Państwie, gdy sędzia jest uzależniony od administracji, a tę zależność od administracji widzimy i wówczas, kiedy sędzia w swych sprawach personalnych, czy to przeniesień na inne miejsce służbowe, ozy w stan spoczynku, czy też kompletowania o pewne stanowisko, jest zawisły od dowolności sądowych władz administracyjnych i nie jest przed tą dowolnością chroniony. Nie wystarczy powiedzieć, że sędzia jest niezawisły przy samem ferowaniu swych orzeczeń i wyroków, jeżeli równocześnie cała jego egzystencja, przyszłość, powodzenie, od administracji sądownictwa są zawisłe. Stoimy też na stanowisku, że art. 78 Konstytucji, jako wyjątkowy musi być ścieśniająco interpretowany i że nawet w okresie organizacyjnym spesjonowanie czy przeniesienie sędziego musi być uwarunkowane zmianą w organizacji sądów.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#JanPieracki">Dlatego, jak wspomniałem, przeciwstawiamy się jak najbardziej tym dążeniom p. Ministra i w uchwalonej już przez Komisję Prawniczą noweli do „Prawa o ustroju sądów” daliśmy wyraz temu stanowisku. Niestety do tej pory nowela ta nie weszła jeszcze pod obrady Sejmu, a zapowiedź ostrej opozycji przeciwko brzmieniu noweli właśnie ze strony rządowego Klubu już padła na posiedzeniu przewodniczących Klubów sejmowych i jest jeszcze jednym więcej dowodem słuszności naszych twierdzeń co do zamysłów opanowania sądownictwa przez administrację sądową.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#JanPieracki">Oczywiście wykonawcami woli administracji sądowej będą kierownicy sądów. Pragnęlibyśmy gorąco, aby nigdy i w żadnej chwili nie zapomnieli o tem, że przedewszystkiem są sędziami. Niestety i w tym kierunku wynurzenia p. Ministra Sprawiedliwości budzą poważne zastrzeżenia. Oto p. Minister Sprawiedliwości w czasie obrad Komisji Prawniczej, chcąc utrzymać przepis, dozwalający przejście na kierownicze stanowiska w sądach także osobom z innych działów administracji państwowej, zauważył, że kierownik sądu musi być przedewszystkiem dobrym administratorem.</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#JanPieracki">Stoimy znowu na odmiennem stanowisku i twierdzimy, że kierownik sądu musi być przedewszystkiem doskonałym sędzią, bo on nieraz będzie musiał rozstrzygać sprawy wątpliwe, bo on nieraz służyć musi radą młodszym swoim kolegom, bo on tylko Wówczas potrafi być dobrym administratorem sądu, jeżeli wzbudzi szacunek u swych podwładnych miarą swej wiedzy i jeżeli potrafi ocenić i docenić wartość pracy podwładnego sędziego.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#JanPieracki">Natomiast nie jesteśmy tego zdania, aby warunkiem osiągnięcia kierowniczego stanowiska w sądzie był stosunek pokrewieństwa czy powinowactwa do pewnych wpływowych osób w Państwie. A niestety dochodzą nas słuchy, że sędzia o miernych zdolnościach został wiceprezesem sądu, bo jest bratem wysokiego urzędnika w kancelarii gabinetowej, że drugi sędzia także zajął kierownicze stanowisko ku zdumieniu swoich kolegów, ale za to jest szwagrem wybitnego pułkownika, że wreszcie i w Warszawie zamianowano na jedno z kierowniczych stanowisk szwagra wysoko postawionej osobistości. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że i wśród krewnych i powinowatych rozmaitych wpływowych osobistości mogą być ludzie zdolni i kwalifikujący się na kierownicze stanowiska, ale pod tym właśnie względem w wymienionych wypadkach nasuwają się pewne wątpliwości i zastanawia równocześnie fakt, że nie kiedy indziej, lecz właśnie w okresie reorganizacji sądownictwa i to na przestrzeni bardzo krótkiego przeciągu czasu, tak nagle ujawniły się tak liczne szwagrowskie i braterskie zdolności.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#JanPieracki">Wogóle chcielibyśmy zwrócić uwagę p. Ministra, że sądownictwo jest bardzo delikatnym instrumentem, z którym należy się obchodzić ostrożnie, i że tam nie można sobie pozwalać, nawet w okresie reorganizacyjnym, np. na tego rodzaju metody, jakich używa wobec swego personelu p. Minister Spraw Wewnętrznych, bo tego rodzaju eksperymenty podkopać muszą zaufanie w sądy i zachwiać tę bezgraniczną wiarę, jaka powinna być podtrzymana i utrzymana W interesie istnienia i przyszłości Państwa, iż każdy obywatel, bez względu na swe stanowisko, przekonania, wyznanie i wiarę, znajdzie sprawiedliwość w niezawisłych sądach.</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#JanPieracki">Przytem liczyć się należy, że w obrębie sądów panuje zupełnie inny duch, aniżeli w obrębie innych urzędów, że sędziowie są drażliwi i wrażliwi na wszelkie usiłowania wpływów, i że jakiekolwiek w tym kierunku przedsięwzięcia mogłyby spowodować masową ucieczkę sędziów z sądów, co zresztą jest wysoce ułatwione, choćby w drodze przejścia do zawodu adwokackiego.</u>
          <u xml:id="u-55.16" who="#JanPieracki">A z tem łączy się dalsza kwestia — kwestia bytu materialnego stanu sędziowskiego I wogóle całego personelu urzędniczego sądowego. Praca w sądach wszędzie z powodu nadmiernego przeciążenia jest bardzo ciężka, tylko zapewnienie sędziom swobody myśli przy spełnianiu ich szczytnego urzędu, tylko wówczas, gdy się zdejmie z haików troskę o zaspokojenie najniezbędniejszych potrzeb, tylko wówczas, gdy się ich postawi tak silnie materialnie, iż wszelkie pokusy uboczne nie będą mogły mieć do nich dostępu, tylko wówczas można być pewnym prawidłowego funkcjonowania sądownictwa — Dobry wymiar sprawiedliwości zależny jest również od dobrych ustaw. Mam jednak wrażenie, że dotychczasowe prace kodyfikacyjne Rządu i Komisji Kodyfikacyjnej przecież w pewnym stopniu chorują na niedoścignione dążenie do stworzenia ustaw tak wyjątkowo dobrych, iż wogóle nie można się wcale doczekać pojawienia się kodeksów, które wobec dziesięcioletniego istnienia Państwa dawno już powinny obowiązywać.</u>
          <u xml:id="u-55.17" who="#komentarz">(Głos: I dlatego odracza się ich wprowadzenie.)</u>
          <u xml:id="u-55.18" who="#JanPieracki">Panie Pośle, nie mam czasu na polemikę. Myślę o materialnym kodeksie karnym, o tym kodeksie, którego brak stwarza, iż dzisiaj jeszcze każda dzielnica rządzi się innem prawem karnem I że to, co w jednej dzielnicy jest bezkarne lub mało karygodne, w drugiej jest zagrożone karami drakońskiemi; myślę tu o kodyfikacji prawa małżeńskiego i familijnego, kodyfikacji tak naglącej i tak niezbędnej, aby raz wreszcie położyć koniec w zakresie małżeństwa i rodziny tym anomaliom, jakie w naszem Państwie miejsce mają.</u>
          <u xml:id="u-55.19" who="#JanPieracki">Oczywiście od wymiaru sprawiedliwości domagamy się, aby tępił wszelkie czyny karygodne bez względu na to, skąd one pochodzą i przez kogo popełnione zostały. Czcigodny poseł Trąmpczyński w poprzedniej debacie budżetowej zbyt wymownie nakreślił szereg wypadków, które do żywego oburzają poczucie praworządności.</u>
          <u xml:id="u-55.20" who="#JanPieracki">Nie uważam też za objaw praworządności, jeżeli tak umiłowany przez Rząd dekret prasowy, stosowany tak bezwzględnie wobec śmielszych krytyków władzy wykonawczej, zwłaszcza w okresie wyborczym, nie jest zupełnie stosowany, ile razy chodzi o drugą władzę w Państwie, mianowicie o władzę ustawodawczą, a zwłaszcza o Sejm. Jesteśmy przecież świadkami wprost napastliwej, zjadliwej krytyki organów, prorządowych, o ile chodzi o Sejm, każdy najmniejszy drobiazg jest podchwytywany, aby u ogółu społeczeństwa poderwać wiarę i poszanowanie władzy ustawodawczej. I te wszystkie wystąpienia nie spotykają się z należytą admonicją powołanych do tego władz, tak drażliwych i wrażliwych, ilekroć Idzie o władzę wykonawczą. Doszło do tego, iż w znanem powszechnie i poczytnem piśmie warszawskiem, które uchodzi za organ urzędowy, w „Głosie Prawdy” spotyka się ustawicznie niebywałe ataki na Sejm, a ataki te były też skierowane przeciw b. Ministrowi Sprawiedliwości w formie, która przynieść musi Państwu niepowetowaną szkodę zarzutem tendencyjnego wytaczania procesów politycznych, a przecież konfiskata odnośnego numeru nie została natychmiast zarządzoną. Okazywałoby się więc z tego, że organa, uchodzące za prorządowe, cieszą się specjalnemi względami władzy, cenzurę wykonywującej, a to nie da się również pogodzić z pojęciem praworządności. Tymczasem pamiętajmy, że słuszne są jedynie dawno już udzielone rady Frycza Modrzewskiego w jego „Naprawie Rzeczypospolitej”: „Nic tedy nie jest Rzeczypospolitej szkodliwszego, jako prawo a karania różność wedle różności występujących”.</u>
          <u xml:id="u-55.21" who="#JanPieracki">Nie sądzimy też, aby p. Minister spełniał należycie swe obowiązki Naczelnego Prokuratora w Państwie, skoro podburzające, wysoce obraźliwe i godzące wprost w całość Państwa wystąpienia niektórych członków Sejmu pośród mniejszości narodowych, miotane na licznych wiecach w kraju i zjazdach zagranicą, uchodzą jego uwagi i zdobywają przywilej zupełnej bezkarności.</u>
          <u xml:id="u-55.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To samo przecież tu mówią, a my nie reagujemy. Dlaczego Panowie nie zareagują w Sejmie?)</u>
          <u xml:id="u-55.23" who="#JanPieracki">Z trybuny sejmowej niejednokrotnie odzywają się głosy ostrej krytyki, skierowanej przeciw sędziom, sądzimy wszakże, iż są to wypadki sporadyczne i że naogół będziemy mogli być zadowoleni z naszego stanu sędziowskiego, byleby najnowsze poczynania administracji sądowej nie zwichnęły niezawisłości sędziowskiej.</u>
          <u xml:id="u-55.24" who="#JanPieracki">Jeżeli już mowa o sędziach i sądownictwie, to niepodobna milczeniem pominąć kwestii notariatu.</u>
          <u xml:id="u-55.25" who="#JanPieracki">Reprezentanci stronnictw ludowych podnoszą poważne oskarżenie przeciw nadmiernym taksom notarialnym. Oczywiście ta rzecz powinna być rozstrzygnięta ze stanowiska interesów ludności. Ale nie o samą taksę chodzi.</u>
          <u xml:id="u-55.26" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: Ale notariusze dzielą się majątkiem.)</u>
          <u xml:id="u-55.27" who="#JanPieracki">Ze stosunków, które wśród notariatu zapanowały na terenie b. zaboru rosyjskiego, odnosi się wrażenie, że jest to jakaś fabryka cukierków, które rozdziela się swoim najukochańszym, grzecznym dzieciom, albo też daje się innym dzieciom, celem osłodzenia goryczy. Urząd notariusza jest wszakże tak ważny i tak wybitny, iż i na ten urząd powinni być powoływani ludzie odpowiednio doń przygotowani i notariat nie powinien stanowić rodzaju nagrody dla rozmaitych dygnitarzy państwowych.</u>
          <u xml:id="u-55.28" who="#komentarz">(Głos: Ale tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-55.29" who="#JanPieracki">Tymczasem dochodzą nas wieści, że Ministerstwo Sprawiedliwości zamierza i w obrębie dalszych dzielnic Polski notariat zreformować w taki sposób, jak on obecnie wygląda w Kongresówce. W Małopolsce muszą zawodowi prawnicy składać egzamina, odbyć praktykę, aby osiągnąć urząd notariusza, — w Poznańskiem przeważnie adwokaci, posiadający odpowiednie kwalifikacje prawnicze, urząd ten obejmują. Uważałbym za szkodę dla interesów państwowych, gdyby z tego odpowiedzialnego urzędu chciano zrobić coś innego, niż to, czem on w istocie być powinien i gdyby ten urząd nie miał być dostępny wyłącznie tylko dla tych, którzy nabyli odpowiednie do niego przygotowanie i to w miarę kwalifikacji prawniczych i równocześnie kwalifikacji budzących zaufanie i wiarę ogólną.</u>
          <u xml:id="u-55.30" who="#JanPieracki">Wreszcie chciałbym słów kilka poświęcić zawodowi adwokackiemu.</u>
          <u xml:id="u-55.31" who="#JanPieracki">W Małopolsce z żywiołową siłą odzywa się żądanie usunięcia kordonów i wolnoprzesiedlności adwokatury. Żądanie to wywołane jest nadmiarem adwokatów, którzy znajdują się niejednokrotnie wprost w rozpaczliwych stosunkach. Że żądanie to napotyka trudności ze strony innych dzielnic, jest rzeczą zrozumiałą, wszelako kordony nie dadzą się długo utrzymać i należy kwestią adwokatury zająć się poważnie Tem poważniej, że adwokat tak blisko jest wymiaru sprawiedliwości, iż nie może leżeć ani w interesie Państwa ani ogółu ludności, sprowadzenie tego stanu do pauperyzacji, która nie sprzyja uczciwemu i należytemu spełnianiu zadań adwokackich, Wogóle zawód adwokacki nie może być traktowany jedynie ze stanowiska kramarskiej swobodnej konkurencji, bo adwokat za blisko obraca się przy ołtarzu wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-55.32" who="#JanPieracki">Jakkolwiek świadom jestem, że narażę się na pewne ataki, mam odwagę pod adresem Ministerstwa Sprawiedliwości postawić żądanie zniesienia kordonów dla adwokatury w Polsce, ale wprowadzenia równoczesnego ograniczonej, zamkniętej liczby adwokatów dla całego Państwa, bo tylko w ten sposób zapobiegnie się hiperprodukcji adwokatów, ich zubożeniu, a tem samem możliwości nadużyć przy spełnianiu zawodu adwokackiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wysoki Sejmie! Chcę w imieniu Ukraińskiego Klubu dorzucić kilka słów do oceny resortu Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie będę mówił o cyfrach budżetu, który wobec jego przekraczania ze strony Rządu w różnych resortach, jest tylko konieczną ustawową formalnością.! Chcę zastanowić się raczej nad kierunkiem działalności t. j. nad lin ją polityki tego ministerstwa. Bo jakkolwiek dziwnem mogłoby się wydawać mówić o linii politycznej i politycznych tendencjach ministerstwa, stojącego na czele dziedziny zwanej wymiarem sprawiedliwości, a więc dziedziny od wszelkiej polityki niezawisłej, od niej zupełnie oderwanej, dziedziny, która apolityczną być powinna — to przecież cała działalność Ministerstwa Sprawiedliwości, zarówno w sferze administracji sądownictwa, jak też w dziedzinie legislatywy, ujawniona przedewszystkiem w ustawodawstwie dekretowem, jest politycznym instrumentem wykonawczej władzy Rządu, jest zwichnięciem naczelnej zasady Konstytucji o równorzędności władz ustawodawczej, wykonawczej i wymiaru sprawiedliwości, jako trzech równorzędnych czynników zwierzchniej władzy i zmierza do statuowania preponderant władzy wykonawczej nad ustawodawczą oraz do uzależnienia konstytucyjnie niezawisłych sądów od polityki władzy wykonawczej. Ta polityczna tendencja jest wytyczną działalności Ministerstwa Sprawiedliwości, które swojemi zarządzeniami wkracza częstokroć w sferę wymiaru sprawiedliwości w ścisłem tego słowa znaczeniu. Taką tendencję wykazuje nieuregulowana, do dziś i jeszcze zawsze aktualna sprawa dekretu prasowego z dnia 10. V 1927 r. i ustosunkowanie się Ministra Sprawiedliwości do uchwały sejmowej z 9. IX 1927 r., uchylającej ten dekret i do pozostającej z tą sprawą w związku uchwały Komisji Prawniczej o nowelizacji rozporządzenia w przedmiocie wydawania Dziennika Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Po tej linii idzie ustawodawcze rozporządzenie z 6.11. 1928 o ustroju sądów powszechnych, a przedewszystkiem niektóre na tej podstawie przez p. Ministra uskutecznione zarządzenia, jak też dekret z dnia 7. III 1928 r. (Nr 29 Dz. Ust. Rz. P. poz. 272) o organizacji więziennictwa i odnośne rozporządzenie wykonawcze Ministerstwa Sprawiedliwości z dn. 22, VI 1928 r. (Nr 64 Dz. Ust. Rz. P. poz. 591), usuwające w zupełności czynnik sędziowski od dotychczasowego wpływu i nadzoru nad więziennictwem.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Taka też tendencja w dziedzinie legislatywy znamionuje rozporządzenie Prezydenta z 19. III 1928 r. (Dz. U. Rz. P. Nr. 33), wprowadzające nową ustawę o postępowaniu karnem, rozporządzenie cofające formalne prawo karne, w szczególności w odniesieniu do podsądnego o dziesiątki lat wstecz, rozporządzenie poniekąd tchnące przestarzałem, przez humanizm wyrugowanem postępowaniem, jakie w teorii prawa nosi miano inkwizycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nie mając możności w szczupłych granicach przeznaczonego mi czasu w tej chwili dokładnie rozporządzeniem tem się zająć, zwrócę tylko uwagę na niektóre w oczy bijące urządzenia tego dekretu. A więc jeszcze gościnniejsze, jak dotąd, otwarcie sądowych podwoi dla ducha i systemu policyjnego przez wprowadzenie policji i innych organów administracyjnej władzy jako samoistnego czynnika publicznego oskarżenia przed sądami grodzkimi, działającego nawet w tych wypadkach, w których prokurator nie będzie widział podstawy do ścigania. Jest to organiczne rozszerzenie wpływu władzy administracyjnej, a przedewszystkiem policyjnej, na wymiar sprawiedliwości, nowość, jaka w dalszej swej ewolucji powinna chyba doprowadzić do zniesienia przy sądach prokuratury i przejęcia jej agend przez policję. Możność obrony obwinionego zostanie zredukowaną do najdalszych granic, Bo jeśli prokurator i policja będą mogły już w toku dochodzeń przygotowawczych, bez jakiejkolwiek ingerencji podejrzanego, ustalać ślady przestępstwa i stan sprawy, jeśli wyłącznie od prokuratora albo nawet od policji zależeć będzie, czy i w jakiej mierze do tych podstawowych czynności dopuścić zechce sędziego śledczego względnie grodzkiego, jeśli prokurator będzie miał prawo w pewnych wypadkach przeprowadzać w toku dochodzeń przygotowawczych poszczególne czynności sądowe, jeśli prokurator i policja będą mieli prawo w toku tych dochodzeń przesłuchiwać świadków pod przysięgą i taki protokół będzie mieć znaczenie protokółu sądowego i stanowić będzie wyłączny dowód zachowania proceduralnych form postępowania, jeśli w stadjum następnem, to jest w toku śledztwa, prokurator będzie mógł być obecnym przy wszystkich czynnościach śledczych, zaś dopuszczanie innych osób, a więc obwinionego lub jego obrońcy zależeć będzie od woli sędziego śledczego i to nawet odnośnie do takich czynności śledczych, które następnie przy rozprawie nie będą mogły być powtórzone, i jeśli na domiar znajdujemy tam postanowienie, że oskarżony, przebywający w więzieniu nie sądu orzekającego, lecz w więzieniu innego sądu okręgowego (i to bez różnicy, czy jest on więźniem śledczym, czy karnym), będzie do rozprawy głównej, gdy mu grozi grzywna lub więzienie nie dłuższe, jak rok, doprowadzony tylko wtedy, jeżeli sąd orzekający uzna jego obecność przy rozprawie za konieczną, — to proszę Panów, obrona oskarżonego spada do zera.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">A zniekształcenie wywalczonej przez naukę i siłę postępu czasu zasady akuzacyjnej przez nowość artykułu 59, że odstąpienie publicznego oskarżyciela od oskarżenia po wniesieniu aktu oskarżenia sądu nie obowiązuje i przekazanie w ten sposób sądowi funkcji oskarżyciela i sędziego wyrokującego — czyż nie odgrzebuje z zamierzchłej przeszłości istotnej cechy inkwizycyjnego postępowania? Dziesiątki lat pracy najszlachetniejszych umysłów, przebój prawa człowieka, cały humanitaryzm najnowszej kryminologii, — oto daremne Syzyfowe prace wobec przewodnich zasad dekretu o postępowaniu karnem.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">To są, proszę Panów, obrazki niedalekiej przyszłości. Ale po cóż nam wybiegać aż w przyszłe dzieje, kiedy teraźniejsza rzeczywistość daje nam przerażający obraz karnego sądownictwa. I jeśli pewnym okresom czasu nadaje się miano dla nich symptomatyczne, to lata, które my przeżywamy i dzieje ukraińskiej ludności, zamieszkującej tu swe ojczyste ziemie, musimy również i na polu sądownictwa nazwać opoką najstraszniejszych persekucyj. Liczby procesów politycznych, kar więzienia, których terenem są ziemie ukraińskie i białoruskie w Polsce, zliczyć nie można. Ależ Panowie, te setki i setki zasądzonych, lub bezprawnie więzionych i po tygodniach lub miesiącach śledczego uwięzienia zwolnionych, to najzawziętsze kadry, które wy sami przeciw sobie w koszarach więzień musztrujecie.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">W lipcu ubiegłego roku aresztowano kilku uczniów ukraińskiego gimnazjum w Jaworowie pod zarzutem sabotażu; aresztowano Ich bez wszelkiej podstawy, zupełnie niewinnych, co też po 38 dniach śledczego więzienia wykazanem zostało. W listopadzie tegoż roku aresztowano w kilku wsiach tarnopolskiego powiatu kilkudziesięciu ukraińskich włościan, przeważnie młodzieży, pod zarzutem występku znieważenia godeł państwowych. Choć nie było dowodu ich winy, ani też nie było ustawowych wymogów ich prewencyjnego uwięzienia, arii też kara im wielka nie groziła, przetrzymano ich w śledczem więzieniu do końca grudnia. I czyż ta młodzież ukraińska, kuta w kajdany, rzucana do więzień, poddawana ohydnym, poniżającym formalnościom pomiarów, fotografowania, odcisków daktyloskopii innych nie zapamięta tej udręki fizycznej i psychicznej na cale życie?</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">To nie jest wymiar sprawiedliwości, to jest bagatelizowanie ludzkiej wolności, które najkategoryczniej piętnować musimy. Mówicie, że Państwo musi się bronić przed naruszeniem ustaw, tak, ale nie wolno mu tego czynić kosztem ofiar niewinnych, kosztem łamania ustaw. Więzienie stało się u nas czemś tak powszechnem, codziennem, czemś od uczynków człowieka niezawisłem, że przestało działać jako środek odstraszający.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">A cóż dopiero mówić o więzieniu prewencyjnem? Ustawowe przepisy, normujące warunki rewizji domowej i osobistej, prewencyjnego aresztowania, stanowiące czasokresy dostawienia aresztowanego do sądu i jego natychmiastowego przesłuchania, są czczemi formułkami bez praktycznego znaczenia. Art. 98 Konstytucji i przepisy §§ 175 i 177 p. k. faktycznie przestały obowiązywać. Znam konkretne wypadki tak jaskrawego naruszenia terminów zakreślonych w tych przepisach, że wszelkie usprawiedliwienie jest wykluczone. Policja przetrzymuje podejrzanych o przestępstwo w aresztach policyjnych po kilkanaście dni, poczem odstawia ich do więzienia sądowego „do dyspozycji prokuratora”, którego to procederu ustawa karna b. zaboru austriackiego wcale nie zna i nie przyznaj e prokuratorowi prawa więzienia kogokolwiek bez nakazu sędziowskiego. Takie odstawienie do dyspozycji prokuratora odbywa się jednak bez równoczesnego przesłania prokuratorowi odpowiedniego doniesienia, wskutek czego mija od aresztowania kilka lub kilkanaście dni, zanim aresztowany zostanie przesłuchany przez sędziego śledczego. Jest to proceder zgoła bezprawny, proceder prokuratorom i lwowskiemu nadprokuratorowi dobrze wiadomy i przez nich oraz przez p. Ministra Sprawiedliwości tolerowany. Za ten proceder p. Minister Sprawiedliwości ponosi pełną odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Spec ja lnem zaufaniem darzy Ministerstwo Sprawiedliwości ludność ukraińską w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości. Mam tu na myśli dziwne praktyki z delegacją sądów przysięgłych, stosowane w odniesieniu do spraw, w których podsądnymi są Ukraińcy. Już w czerwcowej debacie budżetowej zeszłego roku wskazałem na odjęcie takich spraw właściwemu sądowi stanisławowskiemu, oraz na ówczesną rozprawę przeciw t. zw. „piętnastce”, t. j. przeciw Michałowi Barańskiemu i tow. o zbrodnię zdrady głównej, dla osądzenia której delegowała lwowska apelacja, mimo zażalenia do Ministerstwa Sprawiedliwości, sąd przysięgłych we Lwowie, chociaż do osądzenia tej sprawy właściwym był sąd przysięgłych w Kołomyi Ta anomalia weszła jednak w stałą praktykę, wyjątek stał się regułą. Bo oto obecnie każdą niemal przeciw Ukraińcom sprawę o podłożu politycznem odejmuje się właściwym sądom przysięgłych do jej osądzenia w myśl ustawy powołanym i przekazuje się jednej zaufania godnej ławie sędziów przysięgłych we Lwowie. Tak zrobiono ze sprawą przeciw Kościowi Ohorodnikowi, Julii Hoszowskiej i Stefanowi Nowickiemu o zbrodnię zdrady głównej oraz z drugą sprawą przeciw Andrzejowi Prytulakowi o zbrodnię z § 65 u. k. W miejsce sądu przysięgłych w Stryju, jako właściwego, delegowano znowu sąd przysięgłych we Lwowie. Więc nie mamy tu do czynienia z wyjątkowemi sporadycznemi wypadkami, skoro po Stanisławowie i Kołomyi niegodnym okazał się Stryj. Lecz zaraza rozszerzyła się dalej.</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Oto przyszła kolej na okręg nowy, czwarty z rzędu, na Tarnopol. Do cz. r 634/28 (St. 1271/28) zawisła tam sprawa o zbrodnię zdrady główn. przeciw Stefanowi Ciwińskiemu i ok. 90 towarzyszom, w przeważającej liczb. ukraińskim włościanom tarnopol. pow. Po zastanowieniu postępowania przeciw około 60 podejrzanym, którzy przeszło pół roku niewinnie w śledczem cierpieli więzieniu — wniesiono akt oskarżenia przeciw 31 obwinionym i wtedy znowu, w drodze wyjątkowego oczywiście zarządzenia, do osądzenia tej sprawy delegowano znowu są przysięgłych we Lwowie. Zbieg okoliczności doprowadza do wniosku, że utrata zaufania do tarnopolskiej ławy przysięgłych nastąpiła z (powodu, iż na roczną listę sędziów (przysięgłych w Tarnopolu weszli obecnie Ukraińcy w liczbie większej jak dotąd bywało W ten sposób podzielono ludność powołaną do wykonywania wymiaru sprawiedliwości na więcej i mniej wartą, na godną i niegodną zaufania, a obwinionych pozbawiono wbrew kategorycznemu postanowieniu art. 98 Konstytucji właściwego sądu, któremu z mocy prawa podlegają. Czyż te wyjątkowe zarządzenia administracji sądowej nie wkraczają w sferę wymiaru sprawiedliwości w ścisłem tego słowa znaczeniu?</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">W dziedzinie praworządności byliśmy świadkami jak w listopadzie zeszłego roku niszczono przez kilka godzin dorobek i mienie licznych ukraińskich instytucyj kulturalnych, ekonomicznych i oświatowych, oraz insultowano pojedyncze osoby ukraińskiej narodowości. A rezultat tego: masowe aresztowania i więzienia wszystkich warstw ukraińskiej ludności po wsiach i miastach, podczas gdy dla tych z pomiędzy ludności polskiej, którzy byli sprawcami, podżegaczami lub przywódcami listopadowych orgii niszczenia, sprawiedliwość karząca ani jednego nie znalazła słowa.</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Dziesięciolecie niepodległości Państwa Polskiego obchodziła ukraińska ludność znowu w więzieniach, gdyż znowu ogarnęły ją masowo powrotne fale aresztowań, tworząc podobnie jak w czasie wyborów w 1922 roku legendę o sensacyjnych rezultatach rewizyj, wykryciu broni, środków wybuchowych i t. p. wykrytych rzekomo w sam czas przez czujne oko policji. Najwyższy stróż praworządności nie uważał za odpowiednie zapobiec tym masowym aresztowaniom, jak też nie mniej szerzeniu najrozmaitszych bredni przez różne organa ukrainożerczej polskiej prasy.</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Dodajmy do tego te niesłychane praktyki konfiskacyjne, począwszy od konfiskaty ukraińskiego dziennika „Diło” za dosłowny przedruk przemówienia prezesa ukraińskiego klubu w tym Sejmie z dnia 30 czerwca uh. roku, poprzez systematyczne prawie codzienne konfiskaty naszych czasopism, wśród których np. na 52 zeszłorocznych numerów lwowskiego tygodnika „Swoboda” aż 23 uległo konfiskacie i po przez pamiętne zarządzenie lwowskiej policji, że o wypadkach listopadowych wolno było powtarzać tylko przedruki z polskich czasopism, aż do ostatniej konfiskaty „Diła” za dosłownie, według sejmowego diariusza podaną mowę posła Palijewa, wygłoszoną w Sejmie dnia 31 stycznia r. b. i uprzytomnijmy sobie kolosalne materialne z tych konfiskat wynikające straty, podcinające egzystencje naszych wydawnictw, a przyjdziemy do wniosku, że poręczona art. 105 Konstytucji wolność prasy jest wobec prasy ukraińskiej iluzją.</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Mówicie Panowie, że stoicie na stanowisku pełnego równouprawnienia wszystkich narodowości, gdyż sami cierpieliście pod obcemi zaborami, głosicie przed światem szumną dewizę o narodowościowej i religijnej tolerancji polskiej. Otóż przypatrzcie się Panowie jakie prawa ma nasza mowa w urzędach, a w szczególności w sądach! Uprawnienia, jakie nam i naszej mowie w czasach reakcji i absolutyzmu przyznała b. Austria rozporządzeniami ministerstwa sprawiedliwości z 22. X 1852 r. i z 9. VII 1860 oraz rozporządzeniem wszystkich ministerstw z 5. II. 1869 i wykonawczem rozporządź, min. sprawiedl. z 11. VIII 1869, gwarantującemu nam nieograniczone prawo używania naszego języka w mowie i piśmie we wszystkich instancjach, oraz nakładającemi na sądy ex offo obowiązek wydawania wszelkich zarządzeń, wezwań, urzędowy poświadczeń, uchwał i wyroków, spisywania protokółów i uskuteczniania spisów hipotecznych w języku podania, a więc w danych wypadkach i w języku ukraińskim, i stwierdzającemi równouprawnienie naszej mowy we wszelkich napisach na zewnątrz i wewnątrz budynków sądowych, te ze źródła słuszności i przyrodzonego prawa wypływające uprawnienia zostały nam w Polsce w zupełności odjęte. Językową ustawą z 31 V. 1924 Dz. Ust. Rz. P. Nr. 78, poz. 757 zredukowano ukraińską mowę do tak znikomo podrzędnej roli, że postanowienia tej stawy, na którą Wy Panowie jak na dowód waszego liberalizmu i tolerancji się powołujecie, są nie przywilejem, nie uprawnieniem, ale poniżeniem naszej mowy i narodowości. A i te mizerne t. zw. prawa są w codziennej praktyce sądowej deptane, gdyż sądy w ukraińskiej mowie swych rozstrzygnień prawie nigdy nie wydają. Mam pod ręką dla przykładu zestawienie jednego adwokata, który w swej osobistej skromnej praktyce notuje w latach 1926, 1927 i w pierwszej połowie 1928 r. aż 143 konkretnych wypadków naruszenia tych szczupłych ustawą nam przyznanych rzekomych uprawnień. Inny adwokat podaje mi zupełnie dorywczo na poczekaniu wynotowanych 21 spraw, gdzie mimo wyraźnego żądania, rozstrzygnień sądowych w mowie ukraińskiej nie wydano. Proszę Panów, mam dwie sądowe uchwały, gdzie sąd odrzucił dwa egzekucyjne wnioski jednego ukraińskiego stowarzyszenia, wniesione przez ukraińskiego adwokata w ukraińskiej mowie i odmówił nie tylko przygotowania uchwał także i w ukraińskiej mowie, jak tego żądano, ale wogóle wnioski te merytorycznie odrzucił i w jednej sprawie egzekucji hipotecznej nie dozwolił, a w drugiej sprawie dozwoloną poprzednio egzekucję mobiliarną uchylił i, orzekając pozbawienie prawnej mocy wszelkich już wykonanych aktów egzekucyjnych, egzekucję zawiesił, twierdząc, że stowarzyszenie jako osoba prawna nie jest wogóle obywatelem polskim, a tem mniej obywatelem narodowości, jak pisze „ruskiej” (rusińskiej) — i że z tej przyczyny nie może powoływać się na prawa, przyznane „ruskiej mowie” wspomnianą ustawą z 31. VI 1.1924 roku. Powstrzymuję się od krytyki tych uchwał i ich autora, gdyż najostrzejsze słowa byłyby za łagodne i za mało wymowne. I tej materii dodam ponadto, że „Prawo o ustroju sądów powszechnych”, zapominając o drobnostce, że nie ludność dla sądów, lecz sądy dla ludności, nie zawiera żadnych karteli o obowiązku sędziów, (tak zawodowych, jak i przysięgłych, znajomości w mowie i piśmie, także języka niepolskiej, a w szczególności ukraińskiej narodowości, wśród której swe sędziowskie wykonują funkcje. Luka ta jest oczywiście jednym ze środków polonizacji niepolskiej ludności i to wobec częstości 1 charakteru kontaktu sądu z sądową klientelą środkiem intensywnym i pewnie działającym. I w tej kwestii demokratyczne ustawodawstwo polskie odebrało nam gwarancje, jakie mieliśmy w Austrii, która ministerialnem rozporządzeniem z r. 1848 nakazywała wszystkim urzędnikom Wschodniej Galicji wykazywać się pełnią znajomości naszej mowy, a Ministerstwo Sprawiedliwości już w styczniu 1849 r. zagroziło utratą posady tym, którzy w najkrótszym czasie nie spełnią, tego nakazu i nie przyswoją sobie dokładnej znajomości ukraińskiej mowy.</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Zdawałoby się w końcu, że przynajmniej dekret z 7. III928 o organizacji więziennictwa, które ukraińską ludność tak chętnie masowo i na długo przygarnia, będzie pamiętać o swych gościach. Niestety jednak art. 25 i 26 tego dekretu, mówiąc o nabożeństwach i odprawianiu religijnych praktyk, o ukraińskich, grecko katolickich i prawosławnych więźniach zupełnie zapominają, a art. 32, postanawiając, że wykłady w szkołach więziennych odbywają się tylko w języku polskim, spaczają to, zresztą korzystne, urządzenie znowu do środka polonizacji penitencjariuszów, w czem ich dzielnie wspomagają więzienne biblioteki, w których ani jednej ukraińskiej nie znajdzie się książki.</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">W dziedzinie więziennictwa nie zdobyło się Ministerstwo Sprawiedliwości na zaspokojenie postulatu uregulowania segregacji i położenia więźniów politycznych, nie przyznało odpowiedniego traktowania tym, którzy z motywów idealnych, szlachetnie pomyślanych, weszli w kolizję z ustawą i o co polityczni więźniowie głodówkami walczyć muszą. Wspomnę tylko o sześciodniowej głodówce więźniów we Lwowie w ostatnich dniach, w której w obronie praw więźniów politycznych wzięli udział wszyscy więźniowie Brygidek, zaświadczając sześciodniową głodówką solidarność z żądaniami więźniów politycznych.</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Krótkość czasu nie pozwała ml omówić obszerniej działu osobowego w sądownictwie i wykazać nierównomierności traktowania ukraińskich sędziów i adeptów stanu sędziowskiego przy obsadzie posad sędziowskich. Stwierdzam tylko, że stosunki przedstawione w mem poprzedniem budżetowem przemówieniu nie uległy poprawie, a ówczesne wywody p. Ministra Sprawiedliwości twierdzeń mych nie obaliły.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma pos. Grecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#PGrecki">Proszę Panów! Sama nazwa Ministerstwa Sprawiedliwości dla białoruskich chłopów i robotników ma znaczenie urągowiska. Nie sprawiedliwość, a właśnie niesprawiedliwość ze stropy Rządu, ze strony władz administracyjnych święci triumfy nad białoruskim ludem pracującym. Nie pomylimy się, gdy powiemy, że więcej niż połowa więźniów politycznych to ludzie wyrwani z pośród mas pracujących. A jaki jest stosunek administracji i urzędów sądowych do więźniów politycznych — niech pokażą następujące fakty z szeregu licznych innych.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#PGrecki">Od roku siedzi w więzieniu na Łukiszkach w Wilnie Wiaczesław Makowski, aresztowany za techniczną pracę w sekretariacie Hromady. Sąd nad nim nie wiadomo kiedy się odbędzie, gdyż dotychczas aktu oskarżenia mu nie doręczono. Ten młody chłopak jest poważnie chory na gruźlicę. Po długich usilnych prośbach matki prokuratura zgodziła się wreszcie na dopuszczenie chorego do komisji lekarskiej na własny koszt petentki, Komisja lekarska, złożona z dwóch lekarzy prywatnych i doktora więziennego, uznała, że Makowski ma lewe płuco zniszczone, choroba przeszła na prawe płuco, prócz tego zaczęła się raptowna gruźlica gardła. W wyniku tego komisja orzekła, że choremu niezbędne jest natychmiastowe udanie się do specjalnych zakładów leczniczych, gdyż w szpitalu więziennym na wiosnę czeka go napewno śmierć. Gdy potem matka zwróciła się do prokuratora Sakowicza z prośba, żeby wypuścił chorego za kaucją, ten odpowiedział: Szkoda mnie Pani, ale nie żałuję syna; jeżeli umrze, dobrze zrobi, my właśnie chcemy, żeby umarł, ponieważ jest on komunistą. To mówi przedstawiciel sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#PGrecki">W temże więzieniu na Łukiszkach w Wilnie siedzi młody poeta białoruski Teodor Jasiewicz również chory na gruźlicę. Siedzi półtora roku i nie może się doczekać aktu oskarżenia. Dziesiątki I setki ludzi czekają już po roku i więcej na akt oskarżenia. To są poszczególne wypadki.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#PGrecki">Ważniejsza jest ogólna polityka w więzieniach, dążąca do fizycznego i moralnego zmaltretowania, zniszczenia więźniów politycznych. Jak zaś traktowani są więźniowie polityczni w całej Polsce, świadczy o tem fakt masowego pobicia więźniów politycznych, trzymanych na Brygidkach we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#PGrecki">Ostatnie wybory do ciał ustawodawczych, w których, jak wiadomo, obecny Minister Sprawiedliwości p. Car odgrywał niebyłe jaką rolę, te wybory były przecież nieprzerwanym pasmem nieprawości, fałszowania woli ludności, podeptania t. zw. demokratyzmu, jednym pasmem nagich, niczem nieosłoniętych gwałtów. Oto jaskrawy przykład, jak „robiono” wybory. Gdy brakowało jakichkolwiek już podstaw do dalszych masowych aresztowań, gdy wszystkich „nieprawomyślnych” chłopów wtrącono już za kraty — policja stosowała prowokację. Wystarczy przytoczyć następujący fakt. Niejaki Juniewicz, osobnik o przeszłości kryminalnej, służył policji za „świadka” na terenie aż 5ciu powiatów woj. poleskiego. Wożono go od wsi do wsi i podczas badań aresztowanych chłopów białoruskich występował Juniewicz, potwierdzając stawiane aresztowanym przez policję zarzuty. Na podstawie tych jego zeznań katowano niewinne ofiary, poczem osadzano je w więzieniach. W więzieniach w Brześciu, Pińsku i Prużanach osadzono podczas wyborów powyżej stu ofiar tego Juniewicza. Niedość na tem. Teraz dla prowokacji osadzono tegoż Juniewicza w różnych więzieniach i to niby pod zarzutem zbrodni z art. 102 k. k. W więzieniach Juniewicz podaje siebie za prześladowanego działacza politycznego, chcąc w ten sposób zdobyć zaufanie więźniów politycznych, by ich następnie oczywiście zdradzić.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#PGrecki">Już mówiłem, że tę politykę gwałtu uprawia się nie tylko na terenie ściśle politycznym. W rozgrywających się teraz procesach o serwituty między obszarnikami a chłopami białoruskimi sprawiedliwość z reguły stoi po stronie obszarników. Mam przykład: wsie Pogire i Krągli toczą spór o swe prawa z obszarniczką majątku Zukowszczyzna p. Gardieninową. Sprawa sądowa doszła już do najwyższych instancji, chłopi, mimo poniesionych wszelkich strat materialny do kosztów, nie mogą dojść swych słusznych praw, chociaż nawet sądy carskie im te prawa przyznawały.</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#PGrecki">Ale największe znaczenie dla białoruskich chłopów I robotników ma dziś proces Hromady w sądzie apelacyjnym. Proces ma się zacząć dnia 27 lutego. Hromada była potężnym tworem świadomości politycznej białoruskich chłopów i robotników, którzy przystąpili do tworzenia tej wielkiej organizacji w nadziei, że uda się z jej pomocą wyjść z tego nieznośnego położenia, w które postawiła ich burżuazja polska. Hromada była tworem samych białoruskich mas pracujących. Jej szybki wzrost, jej szeroka popularność były wynikiem tego, że wyrażała ona nastroje panujące w masach, które tyle muszą znosić krzywd i bezprawi. Położenie tych mas faszyzm polski „poprawił” w ten sposób, że rozgromił stutysięczną organizację. Najlepszych synów rzucił do więzień, a teraz robią z nimi komedię sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#PGrecki">A nad wsią i proletariatem miast zawisła groźba jeszcze straszniejszego teroru, jeszcze gorszej samowoli, skoro Hromada stała się nielegalną. Teraz wszelki przejaw świadomości białoruskich chłopów i robotników kładzie się na karb działalności Hromady, wyciągając z tego odpowiednie konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#PGrecki">Przywódcy Hromady, byli posłowie Taraszkiewicz, Rak-Michajłowski, Wołoszyn i Miotła i ich koledzy nie zrobili nic, coby nie odpowiadało dążeniom białoruskich chłopów i robotników.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#komentarz">(Głos: Zawraca Pan głowę. Białoruski chłop i robotnik nie chce tego.)</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#PGrecki">Ich praca — to wynik tych dążeń. Tłumienie tych dążeń jest zemstą faszyzmu polskiego nad białoruskim chłopem i robotnikiem, zemstą obszarników kresowych nad poddaną kiedyś im ludnością. Ale to znęcanie się, ten teror polityczny, to — agonja kapitalizmu polskiego, którego nic nie zdoła uratować przed nieuchronnym końcem.</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#komentarz">(Głos: Dobra.)</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#PGrecki">Musimy stwierdzić, że polityka Rządu zmierza do zdemoralizowania i rozbicia narodowo wyzwoleńczego ruchu mas pracujących i białoruskich, które pod wodzą Hromady walczyły, o swe prawa społeczne i narodowe.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A Panowie sypią pieniędzmi na lewo i na prawo; co Pan opowiada takie rzeczy?)</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#PGrecki">Różni przedstawiciele. Rządu prowadzą konszachty z odszczepieńcami ruchu w rodzaju Ostrowskiego, Kowsza i innych, by za ich pośrednictwem rozbić nasze szeregi. Tę politykę Rządu, współdziałanie z tą polityką, przeprowadzanie jej przez odszczepieńców i zdrajców publicznie demaskujemy i piętnujemy.</u>
          <u xml:id="u-59.15" who="#PGrecki">Hromada, duch Hromady, żyje w umysłach ogromnej masy białoruskich chłopów i robotników. Hromada była wytworem potrzeb masowych, wytworem tego nieznośnego ekonomicznego i politycznego stanu, w jakim się znajduje białoruski chłop i robotnik. Ten stan pogarsza się przez naturalny przyrost ludności, przez ogromne podatki, które duszą białoruskiego chłopa i robotnika, przez brak warsztatów pracy w mieście. Białoruski chłop i robotnik jest skazany na stopniową i groźną pauperyzację, niema gdzie odsyłać nadmiaru ludności, która musi dusić się na swych skrawkach ziemi, niby w kotle. I niema nadziei na poprawę. Nie można się jej spodziewać od obszarników i kapitalistów polskich, w interesie których leży jeszcze większe uciemiężenie, jeszcze gorsza niedola białoruskich mas pracujących. Na tem obszarnicy i kapitaliści chcą wygrać, chcą mieć poprostu tańsze ręce do pracy.</u>
          <u xml:id="u-59.16" who="#PGrecki">Hromady nie zniszczycie; ducha Hromady nie wyrwiecie z umysłów białoruskich chłopów i robotników. Walka białoruska chłopów i robotników o swe wyzwolenie trwa dalej, i wasze sądy, wasza pańska sprawiedliwość nie tylko nie zniszczy ducha tej walki, lecz hartuje, cementuje masy, jeszcze więcej zewrze szeregi białoruskich chłopów i robotników z szeregami chłopów i robotników polskich i ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-59.17" who="#PGrecki">Raz jeszcze z okazji procesu apelacyjnego Hromady piętnujemy tę komedię sprawiedliwości obszarników i kapitalistów w Polsce. Ta sprawiedliwość osądzona jest w potokach łez i krwi zarówno białoruskich, jak i polskich robotników i chłopów.</u>
          <u xml:id="u-59.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach białoruskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Brodacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#JanBrodacki">Wysoki Sejmie! Słynne były w dziejach Polski dzikie pola. Komu w granicach Rzeczypospolitej było ciasno, kto uciekał przez uciskiem, czy przed karą, szedł w dzikie pola. Tam prawo nie istniało. Tam prawem był drąg,</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#JanBrodacki">tam prawem była szabla, a wiadomo, że jeżeli prawo nie jest potęgą, jest niczem, wiadomo, że jeżeli w państwie prawo nie panuje, to takie państwo nie może się rozwijać, nie może być silne. I pytam się, czy Rzeczpospolita mogła być silną, jeżeli na wielkich jej obszarach nie panowało prawo?</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#JanBrodacki">Zagadnienie Polski szlacheckiej w ten sposób się układało: albo Rzeczpospolita pokona dzikie pola i będzie istnieć i rozwijać się, albo dzikie pola pokonają Rzeczpospolitą. Stało się niestety to drugie. Wiadomo, że wołania Frycza Modrzewskiego, Skargi i innych były głosem wołającego na puszczy Jeżeli ktoś chce się przekonać, czem były dzieje Polski szlacheckiej, niech weźmie do ręki dzieło W. Łozińskiego „Prawem i lewem”. Taki olbrzymi tom samowoli i bezprawia absolutnie byłby nie do pomyślenia w państwie praworządnem. Jeżeli ktoś nie chce sobie zadać trudu, aby to dzieło przestudiować, to niech przeczyta arcydzieło poezji polskiej „Pana Tadeusza” i przekona się, że ta epopeja opiewa ostatni zajazd na Litwie. Jechał sobie p. Stadnicki, czy p. Radziwiłł, czy inny, z kompanami, czarną strzałę wypuszczał w drzwi swego wroga i — wojna — jazda na Soplicę.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#JanBrodacki">Przyszła niewola, przyszły obce prawa. I jakiekolwiek było to obce prawo, prawo wrogie, to jednak uważam, że lepsze jest panowanie prawa, chociażby nawet złego, niż bezprawie.</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To arcyważne stwierdzenie ze strony Posła.)</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#JanBrodacki">Zdawało się, że gdy po 150 latach uzyskaliśmy niepodległość, to nawiążemy do tradycji Konstytucji 3go Maja, która była ostatnią próbą zwalczenia dzikich pól w Polsce. I istotnie Konstytucja 3go Maja zaczyna się słowy: „W imię Boga Wszechmogącego! My, Naród Polski, dziękując Opatrzności za wyzwolenie na z półtora wiekowej niewoli, — tę oto Ustawę Konstytucyjną na Sejmie Ustawodawczym Rzeczypospolitej Polskiej uchwalamy i stanowimy”. I zdawało się, że ta Konstytucja będzie tą księgą świętą, z której ani jednej litery zmienić nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-61.7" who="#JanBrodacki">Może spotkam się z zarzutem, że Konstytucja ma błędy, ma wady. Przyznaję, ale przypominam, co powiedział wielki rewolucjonista Diderot: „Będziemy zwalczać niesprawiedliwe ustawy, dopóki nie wywalczymy ich poprawy, dopóki jednak obowiązują, będziemy im bezwzględnie posłuszni.</u>
          <u xml:id="u-61.8" who="#komentarz">(Głos: Brawo)</u>
          <u xml:id="u-61.9" who="#JanBrodacki">A dziś jest Konstytucja, wszystkich obowiązuje, j jakim prawem pos. Mackiewicz w „Słowie Polskiem” śmie wołać, że musi przyjść nowy przewrót? Jakim prawem Czas krakowski, „praworządny” Czas, może nazwać Konstytucję źle napisanym elementarzem? Panowie ze skrajnej lewicy to samo mówią, że Konstytucja jest źle napisanym elementarzem dlatego, że postanawia reformę rolną, za odszkodowaniem, a oni żądają reformy rolnej bez odszkodowania.</u>
          <u xml:id="u-61.10" who="#JanBrodacki">Uważam to za groźny objaw, że Konstytucja istnieje, a uważa się ją za fikcję. Uważam za groźny objaw dla Rzeczpospolitej, że te głosy z dzikich pól, które zdawało się raz nazawsze umilkły, odżyły i to w ustach tych, którzy powinni bronić praworządności.</u>
          <u xml:id="u-61.11" who="#JanBrodacki">Prof. Makowski na posiedzeniu Sejmu 6/VII 1926 roku jako Minister Sprawiedliwości powiedział: „A potem przyszło życie, prowadząc do sprzeczności niedopuszczalnej i tragicznej. Dwa naturalnie ze sobą skojarzone obowiązki, strzeżenie Konstytucji i służenie dobru powszechnemu narodu, stały się niemożliwe do równoczesnego wykonania. Przyjść musiał przewrót majowy”.</u>
          <u xml:id="u-61.12" who="#JanBrodacki">Tą formułą można usprawiedliwić wszelki przewrót, wszelki zamach, bo niema i nie będzie takiej Konstytucji, którejby nie można zarzucić, że nie służy ona dobru powszechnemu narodu, tem więcej, że ogólnikowemu określeniu „dobro powszechne” można nadać najróżnorodniejszą treść.</u>
          <u xml:id="u-61.13" who="#JanBrodacki">Te głosy z dzikich pól ze starego Sejmu przeszły do nowego Sejmu i spotęgowały się. Na 22giem posiedzeniu obecnego Sejmu oświadczył pos. Mackiewicz, że „praworządność nie jest celem sama w sobie, praworządność jest tylko środkiem do wzmocnienia sprawności państwa, do wzmożenia siły państwa”. Ja zapytał bym P. Mackiewicza, czy ochrana carska nie była środkiem do wzmocnienia siły państwa, a w rezultacie przyczyniła się do zguby państwa? Powinno być wiadome każdemu, że policjant, ten, który właśnie jest tą siłą, gdy aresztuje kogoś, to aresztuje go w imieniu prawa. I tylko siła działająca w imieniu prawa i prawo wykonywująca — a to w Europie nazywa się praworządnością, — jest środkiem do wzmożenia sprawności i siły państwa. Wszelka inna siła osłabia tę sprawność i jest dla państwa zgubą.</u>
          <u xml:id="u-61.14" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-61.15" who="#JanBrodacki">Odpowiadając p. Trąmpczyńskiemu na jego interpelację w sprawach pobicia Zdziechowskiego, Mostowicza i Nowaczyńskiego, zawołał z tej oto trybuny p. Seidler: „A p. pos. Trąmpczyński przytoczył cztery fakty. Na tem się buduje zarzuty co do praworządności. To jest diablo mało, jeśli się mówi o okresie dwuletnim i o państwie 30milionowem”. A ja zapytałbym p. Seidlera, gdyby do niego w nocy wpadły zbiry i głowę mu rozbili, albo wywieźli go w szczere pole i pokrwawionego i nieprzytomnego wyrzucili, czyby mu też diablo mało było?</u>
          <u xml:id="u-61.16" who="#komentarz">(Wesołość i oklaski)</u>
          <u xml:id="u-61.17" who="#JanBrodacki">Zapytałbym, ile setek czy tysięcy głów w Polsce ma być rozbitych, żeby nareszcie P. Seidler, prawnik i adwokat krajowy, przyznał, że krucho w Polsce z praworządnością?</u>
          <u xml:id="u-61.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-61.19" who="#JanBrodacki">Sędzia Podowski oświadczył na Komisji Budżetowej, że czasami przepis ustawy godzi w najżywotniejsze interesy państwa i nie należy go stosować, i wtedy pouczył go słusznie P. Byrka, że w takim razie trzeba zmienić przepis ustawy. I tutaj macie Panowie różnicę dwóch światopoglądów. Siedzi na Waszych ławach człowiek, wychowany na wzorach europejskich i powiada, że póki jest prawo, trzeba je bezwzględnie stosować,</u>
          <u xml:id="u-61.20" who="#komentarz">(P. Byrka Niech Pan mnie nie chwali zbytnio, bo to nie jest szczere.)</u>
          <u xml:id="u-61.21" who="#JanBrodacki">Zaczyna się w Polsce szerzyć kult bezprawia, i dlatego też w interesie Państwa zapytuję się quo usque tandem, dokąd to potrwa i dokąd nas to zaprowadzi?</u>
          <u xml:id="u-61.22" who="#JanBrodacki">Zapytać by się można, dlaczego my, przedstawiciele chłopów, taką wagę przywiązujemy do tego, czemu tak bronimy prawa i praworządności?, Dlatego, że chłopu najwięcej potrzebne jest prawo i praworządność. Czytamy we wspomnianej już pracy Wł., Łozińskiego „Prawem i lewem”: „Niesyte łupów żołdactwo rzuciło się na mieszczan i na wsie okoliczne, bo taki już był zwyczaj, że, uważając chłopów za własność, za dobytek, za majątek pana, niszczono i pustoszono wsie, aby jaknajwięcej szkody wyrządzić ich dziedzicom”. Nie chłop. ale szlachecki pisarz, zastanawiający się nad dolą chłopa, zapytuje, czy lepiej być chłopem, czy zwierzyną w lesie; odpowiada sobie, że lepiej jest zwierzynie, bo cały rok się ją ochrania, a raz tylko w roku tępi, podczas kiedy chłop jest rok cały tępiony, a nigdy nie jest chroniony. Jeżeli ktoś znający historię chłopów w Polsce, a trudno przypuszczać, by nie znał jej redaktor „Słowa” Mackiewicz, oburza się na chłopów, że nie brali udziału w powstaniach, jeśli jakiś szlachciura nazywa chłopów wrogami Polski, a poseł Jarosz w „Chłopie Polskim” przyznaje mu rację, to niechże ci panowie, co reprezentują obóz szlachecki, głowę posypią popiołem i biją się w piersi, mówiąc nostra culpa, nostra maxima culpa, zaś p. Jarosz niech się dowie, że zarzutem swym nie chłopów bije po twarzy, ale siebie samego.</u>
          <u xml:id="u-61.23" who="#JanBrodacki">Powiedział przedwczoraj p. pos. Sobolewski: „Poseł Rataj smucił się ze zobojętnienia społeczeństwa. To, co go smuci, to nas cieszy, bo obojętność ta wynika stąd, że wpływy różnych partyj stale maleją. Im bardziej rośnie obojętność na wpływy partyjne, tem lepiej układają się stosunki ludności! z rządem!” Gdyby istotnie tak było, gdyby part je przeszkadzały zaufaniu chłopa do Rządu, pierwszy byłbym za rozwiązaniem wszystkich partii. Niestety, szanowny p. pos. Sobolewski mówił o rzeczywistości urojonej, a nie o rzeczywistości rzeczywistej.</u>
          <u xml:id="u-61.24" who="#JanBrodacki">Brak mi niestety czasu na przytoczenie faktów, stwierdzam tylko, że jakkolwiek prawdą jest to, co mówił p. pos. Stapiński, że nie życzą sobie chłopi, ażeby wróciły stosunki przedmajowe, nie znaczy to jednak wcale, by z dzisiejszych stosunków byli zadowoleni. Dzisiaj niezadowolenie i rozczarowanie jest coraz większe, i to uważam za groźny objaw dla Państwa Polskiego. Uważam, że nie wolno pod żadnym warunkiem dopuścić do tego, żeby Polska przegrała chłopów, żeby, jak pisze Żeromski, „ten bandos nieszczęsny ze straszliwem przekleństwem rzucił kamień Żarnowy, przytłaczający jego serce, na środek drogi, żeby o kamień ten potknęło się szczęście nasze, Ojczyzna nasza”. Nie wolno zmarnować tych wielkich skarbów, jakie są w duszy ludu a przedewszystkiem poszanowania prawa, poczucia sprawiedliwości i pragnienia sprawiedliwości, której przez wieki nie miał, która tak rzadko była jego udziałem.</u>
          <u xml:id="u-61.25" who="#JanBrodacki">O to prawo, o tę sprawiedliwość wołamy i nie przestaniemy wołać i walczyć aż do zwycięstwa prawa i sprawiedliwości w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-61.26" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma P. Seidler.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#TeodorSeidler">Wysoki Sejmie! P. poseł Pieracki wspomniał o pewnych personalnych przesunięciach w sądownictwie, ale nie powiedział o jednem przesunięciu, o które z pewnością najbardziej mu chodzi. Oto zarzuca się Ministrowi Sprawiedliwości przeprowadzenie zmiany personalnej w Sądzie Najwyższym. Zarzuca mu się usunięcie pierwszego prezesa tego sądu.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#komentarz">(P. Wierczak przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#TeodorSeidler">Otóż w kierunku konstytucyjnym, Panie Kolego Wierczak, sądzę, że żaden prawnik przeciw temu nie mógłby podnieść jakichkolwiek obiekcji, albowiem z dniem 1 stycznia 1929 r. ustawa o reorganizacji sądownictwa weszła w życie, a art 284 objęty był tą reorganizacją także Sąd Najwyższy. Chodziłoby tylko o celowość. Otóż przedewszystkiem zaznaczyć muszę, że można być bardzo zasłużonym obywatelem, można być bardzo dobrym patriotą, bardzo dobrym sędzią, ale mimo to na danem stanowisku, które wymaga pewnych funkcji administracyjno kontrolnych w tak poważnej instytucji, jak Sąd Najwyższy, można być człowiekiem nie na swojem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#komentarz">(P. Wierczak: Czy wszyscy sanatorzy na stanowiskach są na wysokości zadania?)</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#TeodorSeidler">Zaraz będziemy mówili także i tem, Panie kolego Wierczak, niech Pan nie przeszkadza, bo ja Panu nie chcę w przyszłość! przeszkadzać.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#TeodorSeidler">Otóż niezwykle ciekawym objawem jest to, że adwokatura poznańska bardzo często bez różnicy obozu, nawet ludzie z obozu narodowego., wytykają niezwykły brak sprawności w judykaturze drugiej i trzeciej instancji, przedewszystkiem zaś w judykaturze trzeciej instancji. Oto całemi latami wyroki zalegają w Sądzie Najwyższym, a sprawy, które zawisły przed 7, 8 laty, dotychczas rozstrzygnięte nie zostały.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#komentarz">(Głośna ławach B. B.: Słuchajcie!)</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#TeodorSeidler">Wiem to od adwokata poznańskiego, że np. w pewnym sporze subhastacyjnym, który dotyczył sprzedaży realności w Poznaniu na Jeżycach w 1919 r., a który zawisł w Sądzie Najwyższym od 1921 r., do chwili obecnej stronom nie dostarczono wyroku — po upływie lat 8. A w międzyczasie przecież pretensja się z dewaluowała. To samo opowiadano np. w sporze fundacji Kiehnów w Szubinie, który dotyczył pretensji pieniężnych od 1921 r., sprawa ta dotychczas nie została załatwioną i wyroku stronom nie doręczono.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Powszechny objaw.)</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#TeodorSeidler">To nie jest powszechny objaw, albowiem t. zw. piąta Izba poznańska w Sądzie Najwyższym okazała najmniej sprawności, i dlatego sądzę, że p. Minister Car kierował się dżentelmeńskością i rycerskością, jeżeli nie przytoczył powodów usunięcia pierwszego prezesa Sądu Najwyższego.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#komentarz">(Wesołość, Różne głosy,)</u>
          <u xml:id="u-63.11" who="#TeodorSeidler">Jest szereg podobnych faktów”, wyroki zalegają latanii całemi w sporach rozwodowych, w sporach, dotyczących przewłaszczenia i w przewlekłych sprawach karnych. W i jednym wypadku karnym — może to p. pos. Liebermana będzie interesowało — wyrok I instancji o lichwę wojenną był wydany w 1924 r., sprawa poszła do Sądu Najwyższego; z końcem roku 1928 wyrok Sądu Najwyższego zniósł wyrok pierwszy, a akta wróciły z Sądu Najwyższego do sądu I instancji po upływie lat 4.</u>
          <u xml:id="u-63.12" who="#komentarz">(P. W. Bitner: Wyrok czy motywy?)</u>
          <u xml:id="u-63.13" who="#TeodorSeidler">Sądzę, jednak, że p. Minister powinien był sytuację jasno oświetlić, a w ten sposób byłby p. Minister odciął wszelką drogę inwektyw i podejrzeń.</u>
          <u xml:id="u-63.14" who="#komentarz">(Głos: Ale czy tak było?)</u>
          <u xml:id="u-63.15" who="#TeodorSeidler">Panu wolno nie wierzyć.</u>
          <u xml:id="u-63.16" who="#TeodorSeidler">Zarzuca się Ministrowi Sprawiedliwości, że nie jest strażnikiem prawa. Chcę zauważyć, że w Konstytucji nieznany jest taki przepis, ale legislatywie poselskiej przysługuje prawo utworzyć instytucję Trybunału Konstytucyjnego.</u>
          <u xml:id="u-63.17" who="#TeodorSeidler">Czyni się dalej zarzut Ministrowi Sprawiedliwości, że nie unormował w drodze rozporządzenia Prezydenta t. zw. praw obywatelskich. Otóż ludziom trudno dogodzić! Bo często spotykałem się z zarzutem, że legislatywa, wydana w drodze rozporządzeń Prezydenta jest tak hipertroficzną, że przerasta legislatywę Sejmu. Żalono się, że kilkaset ustaw wydano, że nie dano możności pracy Sejmowi. Z drugiej zaś strony Panowie z ustawodawstwem dekretowem postąpili z samego początku tego Sejmu w sposób, mojem zdaniem, absurdalny i horendalny, bo Panowie na kombinowanej Komisji Prawniczej i Konstytucyjnej powzięli decyzję, że zwykłą większością, bez kwalifikowanego quorum Posłów, jest dopuszczalne uchylenie jednym zamachem całego ustawodawstwa dekretowego. Więc z tegoby wynikało, że 76 czy 77 posłów może jednym zamachem całe ustawodawstwo dekretowe, które stało się krwią i kością życia społecznego, obalić. I to niepoważne ustosunkowanie się tych dorywczych większości Sejmu było także w innych wypadkach widoczne. Przecież Panowie problemy podatkowe podobnie załatwiali, odrzucając np. w pierwszem czytaniu projekty podatkowe. Postępowanie to nie było chyba poważne, bo mieli Panowie możność rozpatrzenia tych rzeczy i przeprowadzenia korektur, które Panowie uważaliby za wskazane. Do poszczególnych zagadnień budżetowych w ten sam sposób Panowie często 9ię ustosunkowywali; poszczególne wypadki, niezmiernie rzadkie — mówię to pod adresem p. Brodackiego, bo cytował mię w swojem przemówieniu — wyolbrzymia się przez uogólnianie do pojęcia jakiejś ogólnej zasady. To także nie jest poważne i należyte traktowanie spraw zasadniczych.</u>
          <u xml:id="u-63.18" who="#komentarz">(Głos: Poważny jest tylko Sanojca.)</u>
          <u xml:id="u-63.19" who="#TeodorSeidler">Proszę Panów, w debacie ogólnej słyszałem zdanie tego rodzaju: „Sytuacja ogólnopaństwowa w Polsce, to nie absolutyzm, to nie dyktatura, to nie faszyzm, to choroba”. Otóż diagnoście temu chciałbym przypomnieć łacińskie przysłowie: „medice, cura te ipsum”, przyczem przez „te ipsum” rozumieć należy te dorywcze, każdorazowe, tylko negatywne większości sejmowe, które w niepoważny sposób ustosunkowały się do rozmaitych problemów; a przy tych negatywnych większościach ujmowanie poszczególnych problemów nigdy nie wychodziło poza niezwykle ciasny klasowy punkt patrzenia; moment ogólnopaństwowy schodził zupełnie w cień. Był to brak odpowiedzialności wobec historii i ciągłości pracy Państwa, a tę cechującą się wybitną demagogicznością mentalność opozycji Panów przykrywa listek figowy „programowości”.</u>
          <u xml:id="u-63.20" who="#TeodorSeidler">Panowie nam z B. B. możecie to lub owo zarzucać, patentu na nieomylność nie posiadamy, ale jedno nam Panowie musicie przyznać, że nigdy nic nie robiliśmy dla taniego efektu.</u>
          <u xml:id="u-63.21" who="#komentarz">(Wesołość, Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-63.22" who="#TeodorSeidler">Proszę przytoczyć wypadek. I zawsze do każdego problemu ustosunkowywaliśmy się rzeczowo, bez jakiejkolwiek myśli Ubocznej,</u>
          <u xml:id="u-63.23" who="#komentarz">(Głos: W czasie wyborów bardzo rzeczowo.)</u>
          <u xml:id="u-63.24" who="#TeodorSeidler">tak, jak nam dyktował obowiązek nasz, sumienie nasze i odpowiedzialność wobec historii i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-63.25" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Pan ich za poważnie traktuje, oni nie staną na tem stanowisku.)</u>
          <u xml:id="u-63.26" who="#TeodorSeidler">Parlamentaryzm polski, to okręt, który utknął na mieliźnie. Ale winę przedewszystkiem ponosi większość samej załogi i nie okręt śle znaki ratunkowe,</u>
          <u xml:id="u-63.27" who="#komentarz">(Głosy: Ratujcie dusze nasze!)</u>
          <u xml:id="u-63.28" who="#TeodorSeidler">tak, ratujcie dusze nasze, ale jeżeli się Panowie wsłuchacie, to społeczeństwo żąda od was, żebyście wy dusze wasze ratowali, bo ratując dusze wasze, ratujecie polski parlamentaryzm.</u>
          <u xml:id="u-63.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B, B. Głos: Nie przekonał nas Pan.)</u>
          <u xml:id="u-63.30" who="#TeodorSeidler">Nie chcę Panów przekonywać, jestem daleki od tego, żeby Panów przekonywać, nie zależy mi zresztą na tem.</u>
          <u xml:id="u-63.31" who="#TeodorSeidler">Chciałbym jeszcze poruszyć rzecz jedną, ustosunkowanie się obu klubów ukraińskich do problemów naszych państwowych, ustosunkowanie się tych klubów do Państwa, do społeczeństwa polskiego. Otóż proszę Panów, metoda działania obu klubów ukraińskich jest nadzwyczaj prymitywna. Jest to huraganowy ogień na zupełnie nieistniejącego nieprzyjaciela, bo przecież nasze ustosunkowanie się do mniejszości narodowych, a w szczególności do sprawy ukraińskiej cechowała zawsze obiektywność, uczucie sprawiedliwości i poczucie, że te kulturalnospołeczne potrzeby narodu ukraińskiego powinne być uwzględnione. Ale proszę Panów, nigdy zdaje się w życiu instytucji parlamentarnej nie słyszało się tyle nienawiści, tyle niechęci, tyle gloryfikacji zdrady stanu, ile tu od reprezentantów obu klubów ukraińskich. Była to raczej robota na eksport, na zagranicę. Ten kapitał życzliwości, jaki społeczeństwo polskie żywiło do parlamentarnych reprezentantów ukraińskich, bo chcę zaznaczyć, że do narodu ukraińskiego ten stosunek w niczem nie był zamącony, został przez taką taktykę w wysokim stopniu zaprzepaszczony. W ten sposób możność porozumienia z społeczeństwem polskiem została poważnie na szwank narażona. Przytem chciałbym zaznaczyć, że np. sposób ujmowania pewnych zagadnień politycznych nawet przez t. zw. leaderów ruchu ukraińskiego jest niezwykle charakterystyczny. Przypomnę Panom, że we wrześniu 1928 roku pan Dymitr Lewicki, przewodniczący „Unda” udzielił wywiadu żargonowemu „ Momentowi” i wtedy pan Dymitr Lewicki, bawiąc się w domorosłego Machiavelli, przeprowadził bardzo interesującą analizę pojęć przynależności państwowej. Powiedział on tak: jest przynależność państwowa z lojalnością, to pierwszy ustęp dzieła „II Principe” p. Dmytra Lewickiego, następnie jest przynależność państwowa bez lojalności, to ja mam taką przynależność, powiada p. Dymitr Lewicki o sobie, i to jest drugi ustęp; a trzeci ustęp: jest przynależność państwowa bez lojalności i jeszcze bez bomby w ręku, a jeszcze czwarty ustęp tego dzieła, jest przynależność państwowa bez lojalności i z bombą w ręku. To była treść wywiadu, jaki udzielił leader Unda we wrześniu 1928 roku panu redaktorowi „Momentu”.</u>
          <u xml:id="u-63.32" who="#TeodorSeidler">Proszę Panów, w ten sposób grupy parlamentarne ukraińskie wsiadły jakby do łodzi i odbiły od brzegu. Frazesy, jakie głoszą, omamiają ich w zupełności Brzeg, od którego odbili, to nie tylko Państwo Polskie, brzeg, to nie tylko społeczeństwo polskie, ale brzeg ten, to także zdrowy sens i rozum, ten chłopski rozum własnych mas ukraińskich. Minister Składkowski zatem miał w zupełności rację na Komisji Budżetowej, gdy zaznaczył, że w tym stanie rzeczy Klub Ukraiński nie może reprezentować tego zdrowego sensu mas ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-63.33" who="#TeodorSeidler">Wracając do sprawy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, oświadczamy się za przyjęciem budżetu tego w formie pierwotnej, przedłożonej przez Rząd, a przeciwni jesteśmy zmianom, poczynionym w Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Rosiak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PawełRosiak">Z braku czasu nie mogę omówić dokładnie działalności Ministerstwa t. zw. Sprawiedliwości, nie mogę ujawnić tych wszystkich gwałtów, jakie mają miejsce w więzieniach polskich. Ostatnio były zajścia we Lwowie, w więzieniu „Brygidki”, niedawno, w ostatnich miesiącach zeszłego roku w więzieniu łódzkiem, na „Pawiaku” w Warszawie i w więzieniu w Mysłowicach.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#PawełRosiak">Ministerstwo Sprawiedliwości stosuje metody prowokowania więźniów politycznych. Zmusza ich do rozpaczliwej obrony swych praw — a jedyną obroną ich jest głodówka — zmusza się po to jedynie, by następnie „likwidować zajścia” brutalną przemocą przy współudziale sprowadzanej do wiezień policji. Tak było w zeszłym roku w Łodzi, w więzieniu przy ul. Gdańskiej. Sprowadzono tam policje, pobito więźniów, część ich przewieziono na ulicę Targowa, cześć zaś wywieziono do innych więzień, aby rozbić opór, złamać walkę więźniów politycznych. Takie metody wprowadza faszystowskie Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Jednem słowem, Ministerstwo Sprawiedliwości agituje za tem, żeby więźniowie szli dobrowolnie do więzienia.)</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#PawełRosiak">Ostatnio we Lwowie policja zakuła w kajdanki 3 więźniów politycznych, odprowadzanych na rozprawę sądową, chociaż nie przewiduje tego nawet regulamin.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#komentarz">(Głos W regulaminie tego niema, żeby mordować policjanta, a mordujecie.)</u>
          <u xml:id="u-65.5" who="#PawełRosiak">Gdy więźniowie polityczni „Brygidek” zaprotestowali przeciw temu gwałtowi, sprowadzono do więzienia policję, aby biła i katowała tych ludzi. Pobitych więźniów porozsadzano do innych cel, zajętych przez kryminalnych.</u>
          <u xml:id="u-65.6" who="#komentarz">(Wesołość na ławach P. P. S.)</u>
          <u xml:id="u-65.7" who="#PawełRosiak">Panowie się śmiejecie bo i Wy chcecie krwi klasy robotniczej. Uczciwy poseł robotniczy śmiać się nie będzie z robotnika, który jest mordowany w celi więziennej.</u>
          <u xml:id="u-65.8" who="#PawełRosiak">Gwałty w więzieniach, to przejawy faszystowskiego teroru wobec klasy robotniczej.</u>
          <u xml:id="u-65.9" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-65.10" who="#PawełRosiak">Wyście dużo obiecywali przy wyborach, a teraz mordujecie robotników.</u>
          <u xml:id="u-65.11" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Panie Marszałku, co ten idjota wygaduje.)</u>
          <u xml:id="u-65.12" who="#PawełRosiak">Robotnicy i chłopi ukraińscy, więźniowie faszyzmu polskiego, na znak protestu przeciw tym metodom głodowali 6 dni. W czasie tych zajść na „Brygidkach” zostało pobitych przeszło 100 więźniów politycznych, miedzy nimi również nacjonaliści ukraińscy. Gdy rodziny więźniów i adwokaci zwrócili się do władz o widzenie się z więźniami, odmówiono im. Obawiano się, by nie zobaczyli śladów pobicia.</u>
          <u xml:id="u-65.13" who="#komentarz">(Różne głosy na ławach P. P. S)</u>
          <u xml:id="u-65.14" who="#PawełRosiak">Na Was, Panowie z P. P. S., spada również odpowiedzialność za te gwałty, boście poparli Ministra Składkowskiego, gdy powiedział, że policja będzie strzelała i strzelała do komunistów.</u>
          <u xml:id="u-65.15" who="#PawełRosiak">W imieniu rewolucyjnych robotników i chłopów całej Polski zakładam protest przeciw nowym gwałtom faszyzmu, dokonanym na robotnikach i chłopach ukraińskich, jakoteż przeciw całemu systemowi gwałtów i znęcania się nad więźniami politycznymi.</u>
          <u xml:id="u-65.16" who="#komentarz">(Wrzawa,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Wysoki Sejmie! Tak się składa, że ja przed tym Sejmem już kilkakrotnie podczas obecnej sesji musiałem bronić spraw, które stanowią główną podstawę prac Ministerstwa Sprawiedliwości. Dlatego też może Panowie mnie rozgrzeszą, że niektórych zagadnień, któreśmy tu już dość obszernie omawiali, albo takich, które wiem, że w najbliższym czasie będziemy merytorycznie omawiali, nie będę poruszał, aczkolwiek, właściwie mówiąc, te zagadnienia są tego rodzaju, że powinny być w debacie budżetowej poruszane, ponieważ one są istotą pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości. Jednakże sądzę, że ze względu na oczekujące nas w niedalekim czasie debaty nad ustrojem sądów powszechnych, Panowie pozwolą, iż ja nad merytoryczną stroną tego dekretu w tej chwili rozwodzić się nie będę. Mimo to muszę kilka słów powiedzieć w związku z tym dekretem.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, było tu dziś wypowiedziane zdanie, że nie należy do sądownictwa wprowadzać polityki, To zdanie było i przezemnie wypowiedziane na komisji. Ja uważam, że mimo naszych zbieżności pod tym względem, nie ustrzegliśmy się od tego, aby do sądownictwa nie wprowadzić polityki, że wprowadziliśmy tę politykę do sądownictwa i nie tylko wprowadzamy ją tu, na tym terenie, który może istotnie jest właściwy, aby każde zagadnienie poruszać ze wszystkich stron, z jakich do danego zagadnienia zbliżyć się można, ale wyciągnęło się te sprawy także i na teren może bardzo mało przygotowany do tego, żeby tak poważne sprawy, zawierające tak czułe rzeczy, jak kwestia bezstronności wyrokowania, jak kwestia niezawisłości sędziów, były roztrząsane na przygodnych zebraniach i w atmosferze wiecowej.</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Prawdopodobnie jest Panom wiadomem z prasy, że niektóre stronnictwa, zasiadające w tym Wysokim Sejmie, urządzają zebrania pod denerwującemi społeczeństwo tytułami. Mianowicie zebranie, które się odbyło wczoraj, było nazwane: „Walka o niezawisłość sądownictwa”.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie chciałbym, żebyśmy się rozstali dziś z tem wrażeniem, że istotnie jest zachwiana niezawisłość sędziów. Ja nie chciałbym, żeby społeczeństwo miało przeświadczenie, że może być zachwiana wiara w bezstronność sędziów polskich. Ani jedno, ani drugie nie grozi naszej polskiej rzeczywistości, ani jedno, ani drugie nie jest konsekwencją, wypływającą z nowego ustroju sądownictwa. Jeżeli chodzi o kwestię niezawisłości sędziów, to ta kwestia jest dostatecznie zagwarantowana w prawie ustrojowem i pod tym względem poglądy moje i poglądy Sejmu zbyt daleko się nie rozchodzą.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Panowie, którzy uważali za potrzebne poddać ten dekret nowelizacji, uznali jednak, że dekret w swojem założeniu nie jest wadliwy, że wymaga tylko pewnego retuszu, pewnego uzupełnienia, ale w istocie swojej jest dekretem, który może być wprowadzony w życie i może być z pożytkiem stosowany.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie należy mieszać dwóch materii. Nie należy mieszać rozstrzygnięć definitywnych, które są w tym dekrecie zawarte, i pewnych przejściowych przepisów. Istotnie nieusuwalność i nieprzenaszalność sędziów może być w myśl tego dekretu zawieszona na pewien krótki okres, ale to jest rzecz, która jest unormowana w Konstytucji w art. 78 ust. 2. A więc ustawodawca z 1921 roku, który oczywiście nie przewidywał, w jakiej atmosferze politycznej będzie załatwiana sprawa ustroju sądownictwa, jednak wychodząc z «założeń czysto rzeczowych, musiał stanąć na stanowisku, że przy reorganizacji sądownictwa, tak głębokiej, jak ta, która się obecnie dokonywa, musi być na pewien czas dana możność przenoszenia sędziów z miejsca na miejsce, bądź w stan spoczynku. Będzie to tylko okres przejściowy, okres bardzo krótki. Takie okresy przejściowe były stosowane we wszystkich państwach, które przechodziły przez tego rodzaju operację, jaką my w tej chwili u nas dokonać musimy.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Tak jest, to jest operacja, a gdzie jest operacja, tam krzyczą.)</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Otóż jeżeli chodzi o kwestię pierwszą, o kwestię niezawisłości sędziów, to znaczy o pewne prerogatywy, które musi posiadać sędzia, to twierdzę, że one nie zostały uszczuplone w prawie o ustroju sądów powszechnych. Pozwolę sobie być o tyle śmiały i zahazarduję twierdzenie, iż nie tylko nie została uszczuplona niezawisłość sędziowska przez nowy dekret, ale w stosunku do stanu rzeczy, który istniał w Rzeczypospolitej Polskiej przed dniem 1 stycznia 1929, została ona znacznie rozszerzona. Panowie wiedzą, że pewne instytucje, które są uważane jako wykładnik niezawisłości sędziowskiej, mianowicie ogólne zgromadzenia, nie były znane dwom innym dzielnicom i dopiero dzięki temu, tak mocno zwalczanemu dekretowi, została ta instytucja rozszerzona na te dzielnice.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Jest cały szereg przepisów zupełnie zgodnych z postanowieniami art. 78 Konstytucji, w tym właśnie dekrecie zawartych, które dają pełną rękojmię niezawisłości sędziowskiej. Więc kwestia niezawisłości sędziowskiej dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości; jest ona zachowana w całej pełni, a przepisy przechodnie nie mogą zmienić rzeczy w jej istotnem założeniu.</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ale żeby nie być jednostronnym, pozwolę sobie powołać się na wywiad, udzielony w dniu i stycznia 1929 r. gazecie lwowskiej przez p. Adolfa Czerwińskiego, prezesa sądu apelacyjnego we Lwowie. Nie będę Panom cytował całego wywiadu, podaję Panom źródło, zacytuję tylko jedno z tych zdań, ono nie jest przypadkowo wyrwane, ale jest wykładnikiem myśli zasadniczej, która się w tym wywiadzie mieści. Jest tu powiedziane tak: „Podnoszone w czasopismach, względnie w innych publikacjach zarzuty, jakoby niezawisłość sędziowska doznała w nowym dekrecie ograniczenia, uważam za nieuzasadnione”.</u>
          <u xml:id="u-67.10" who="#komentarz">(P. Stanisław Stroński: Z tego wynika tylko, że on nie boi się, iż będzie usunięty. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-67.11" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Pan Poseł bardzo pośpiesznie wyciąga wnioski. Ja właśnie chcę w tej chwili do tego dorzucić komentarz, że jeżeli powołałem się na opinię p. prezesa Czerwińskiego, to zrobiłem to dlatego, że p. prezes Czerwiński ze względu na inne przepisy tego dekretu nie będzie mógł pozostać w sądownictwie, P. Czerwiński ma 78 lat, a w myśl dekretu po dojściu do 70 roku życia sędzia musi być przeniesiony w stan spoczynku — p. prezes Czerwiński wie o tem. P. prezes Czerwiński nie ma więc nic do stracenia i nic do zyskania. P. prezes Czerwiński jest osobistością w świecie prawniczym bardzo znaną i bardzo wysoko cenioną ze względu na swoją wiedzę, ze względu na swoje kwalifikacje sędziowskie, a wreszcie ze względu na swoje kwalifikacje obywatelskie i etyczne. Dlatego też pozwoliłem sobie powołać się na niego, a nie na takiego czy innego sędziego, czy prezesa, który może takie czy inne animozje, jakiś swój pogląd indywidualny czy subiektywny wyrazić w pewnej publikacji nieautorytatywnej, powołałem się na znanego człowieka w Polsce, a jednocześnie człowieka, który się znalazł w takich warunkach życiowych i personalnych, że pomawianie go o jakiś subiektywizm, czy dążenie do schlebiania jest zgóry wyłączone.</u>
          <u xml:id="u-67.12" who="#MinisterSprawiedliwościCar">W tym stanie rzeczy chciałbym, ażeby Panowie raczyli łaskawie nie wyjść z tej sali z przekonaniem, że jest zrobiona jakakolwiek bądź ujma niezawisłości sędziowskiej, a co za tem idzie i bezstronności wyrokowania, któreby mogły łatwo w społeczeństwie podkopać wiarę i zaufanie do sędziego. Nie sądzę, aby te metody, do których uciekają się niektóre kluby w walce z obecnym Ministrem Sprawiedliwości, a które odbiją się na sądownictwie, były z korzyścią dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-67.13" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, właściwie mówiąc, nie chciałbym wchodzić w rozpoznawanie szczegółów sprawy, ale pozwolę sobie tylko krótki sumaryczny bilans prac Ministerstwa Sprawiedliwości przedstawić. Poza tą zasadniczą sprawą, wymagającą wielu jeszcze prac wykonawczych, jaką jest ustrój sądów powszechnych w okresie ubiegłym, a także w okresie obecnym, jesteśmy zajęci pracą nad wprowadzeniem w życie sądów pracy. Instytucja ta niewątpliwie Panom znana, jest to instytucja, która jest wielką zdobyczą na polu rozwoju ustawodawstwa społecznego. W tej chwili od 15 stycznia uruchomiliśmy 11 sądów, sprawy już wpływają i sądzę, że w najbliższym czasie te sądy rozpoczną swoją działalność orzekającą.</u>
          <u xml:id="u-67.14" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Jeżeli idzie o prace ustawodawcze Ministerstwa Sprawiedliwości, to również chciałbym zaznaczyć, że w dniu 1 lipca r. b. ma wejść w życie praca, której dokonaliśmy w roku ubiegłym, mianowicie duża praca ustawodawcza, jaką jest ustawa postępowania karnego. Pozatem w toku jest dokończenie prac nad procedurą cywilną, oczywiście w Komisji Kodyfikacyjnej, i nad kodeksem karnym, o którym mówi się dziś, że jest pilną naszą potrzebą; ja całkowicie podzielam ten pogląd i pod tym względem będziemy robili wysiłki dalsze, aby te prace nad kodeksem karnym mogły być w jak najprędszej drodze do końca doprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-67.15" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, ja nie będę poruszał drobniejszych spraw ustawodawczych, aczkolwiek będę musiał dotknąć jednej tylko sprawy, która dzisiaj tu była omawiana, mianowicie sprawy taks notarialnych. Należę do ludzi, którzy uważają że istotnie w notariacie wytworzyły się anormalne stosunki. Rozpoczęliśmy pewne prace, które miały sanować te stosunki. Rozpoczęliśmy te prace od terenu, który wymagał może ingerencji w pierwszym rzędzie, bo tam największe anomalię się wytworzyły. Dotyczy to b. dzielnicy pruskiej, gdzie pobory notariuszy i deserwity adwokackie istotnie niejednokrotnie wynosiły więcej przy małych pretensjach, niż sama kwota, która stanowiła przedmiot transakcji. Sprawa taks notarialnych, tutaj dla Kongresówki, istotnie spotykała się z pewnemi trudnościami przy definitywnem załatwieniu. Jednakże już dzisiaj sprawa jest w tej fazie, że odpowiedni projekt jest wniesiony na Radę Ministrów, po „uzgodnieniu międzyministerialnem i na najbliższem posiedzeniu Rady Ministrów będzie załatwiony formalnie i wpłynie do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-67.16" who="#komentarz">(Głos: Sprawa komorników.)</u>
          <u xml:id="u-67.17" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Co się tyczy sprawy komorników, sprawa ta jest bardzo trudna do załatwienia. Jest trudna do załatwienia dotąd, dokąd nie będzie procedury cywilnej. Musi być przedewszystkiem ujednostajniony sposób przeprowadzania egzekucyj. My mamy w Polsce trzy systemy, które, że tak powiem, mają interpelację, pokrywającą się najdalej odsuniętemi od siebie koncepcjami. Przedewszystkiem trzeba będzie załatwić sprawę ujednostajnienia tej instytucji. Zresztą nad ordynacją egzekucyjną również pracuje obecnie Komisja Kodyfikacyjna i dopiero po tem będzie można przeprowadzić jakąś głębszą sanację. Natomiast jeżeli idzie o unormowanie administracyjne tej sprawy, to wobec wejścia w życie nowego ustroju o sądach powszechnych, tej sprawie odpowiednie rozporządzenie wykonawcze poświęcone już zostało.</u>
          <u xml:id="u-67.18" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nie będę mówił o innych rzeczach drobniejszych Jest cały szereg pomysłów, cały szereg projektów, nad któremi się pracuje w Ministerstwie Sprawiedliwości. Pracujemy w dwóch kierunkach: przedewszystkiem nad unifikacją ustawodawstwa sądowego, nad temi wielkiemi kompleksami, a pozatem nad pewnemi rzeczami, które byłyby konieczne ze względu na unormowanie palących zagadnień życia. Dla przykładu Panom powiem, że w tej chwili pracujemy nad stworzeniem przepisów prawnych, normujących stosunki w kooperatywach mieszkaniowych. Te kooperatywy mieszkaniowe mogą kiedyś wytworzyć wielkie komplikacje. Dziś oparte są one na prywatnych umowach, każda na odmiennych warunkach, indywidualnie pomyślanych przez poszczególnych założycieli. Dziś kooperatywy są w rękach przyjaciół, którzy związani są nietyle interesem posiadania wspólnej nieruchomości, ile węzłami przyjaźni, wytworzonemi wskutek pracy w jednym i tym samym urzędzie. Kiedyś przyjdą ich następcy prawni, rozgałęzia się te stosunki i rozwikłanie ich może się okazać bardzo trudnem i niebezpiecznem. W celu zapobieżenia tym rzeczom należy opracować odpowiednie przepisy prawne. Nad tą rzeczą Rząd pracuje.</u>
          <u xml:id="u-67.19" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Również pracujemy nad przepisami, dotyczącemi regulacji sprawy hipotek, zwłaszcza w tej dzielnicy, bo w innych dzielnicach jest przymus regulacji hipotek, w celu dania tym drobnym posiadaczom możliwych ułatwień w stosunkach kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-67.20" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, co się tyczy prac ustawodawczych, mają Panowie w referacie p. sprawozdawcy, wyliczone te prace, zresztą zgrubsza, które w Ministerstwie się toczą Jeżeli przejdę teraz do spraw personalnych, oczywiście nie będę mówił o stronię politycznej tych spraw, ale wprost dla informacji chcę zakomunikować, że w obecnym budżecie wystąpiłem o powiększenie etatu o 150 stanowisk sędziowskich i o odpowiednie powiększenie stanowisk urzędniczych i niższych funkcjonariuszów. W tym stanie rzeczy, gdy obecnie posiadamy 3.662 etaty sędziów i prokuratorów na całym obszarze Państwa Polskiego, według nowego budżetu powinniśmy dojść do liczby 3.812. A tu chcę zaznaczyć znowu pewną rzecz dla siebie dość pocieszającą, a sądzę, że i Panowie będą uważali, że to jest objaw dodatni. Mianowicie w zeszłorocznym budżecie uzasadniałem, przytaczając cyfry, że mamy szczególnie dużo interkalarii, to znaczy wakansów nieobsadzonych; liczba nieobsadzonych stanowisk była w Ministerstwie Sprawiedliwości bardzo duża. To było wywołane systemem przeprowadzania nominacji, który jest dłuższy w sądownictwie ze względu na wybory i cały szereg stadjów, które musi przejść wniosek nominacyjny, a których niema w administracji. Ta liczba interkalarii wynosi 13% w roku zeszłym, podczas gdy w tym roku na dzień 1 stycznia było 242 stanowisk nieobsadzonych, co przy ogólnej liczbie stanowisk sędziowskich i prokuratorów 3.662 — wynosi mniej więcej 6% — Jak Panowie widzą, w tym roku mimo to, że odczuwa się niechęć do wstępowania zarówno na służbę państwową urzędniczą, jak i do sądownictwa ze względu na szczupłe uposażenie, mimo to liczba interkalariów, to jest liczba wakansów, zmniejszyła się o połowę, bo z 13 do 6,5%.</u>
          <u xml:id="u-67.21" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Panie Ministrze, a kwestia pomieszczeń dla sędziów śledczych, naprzykład tu w Warszawie, to potworna rzecz.)</u>
          <u xml:id="u-67.22" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Panie Pośle, chętnie odpowiem Panu, jak również i p. pos. Czernickiemu, którego w tej chwili na sali nie widzę, a który zaatakował Ministerstwo Sprawiedliwości, że pod tym względem ujawnia jakąś wyjątkową nieczułość właśnie na kwestię pomieszczeń i budynków. Tak wcale nie jest.</u>
          <u xml:id="u-67.23" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Istotnie w budżecie projektowanym są tylko kredyty budowlano remontowe, niema kredytu inwestycyjnego, a to dlatego, że właśnie na podstawie ustawy, którą Panowie uchwalili w roku zeszłym, ja uzyskałem po raz. pierwszy od powstania Ministerstwa Sprawiedliwości kredyt budowlano inwestycyjny. W żadnym budżecie dotychczasowym takiego kredytu nie było. Po raz pierwszy jak go otrzymałem i to z tej tangenty, z której rozdzielano kredyt pomiędzy wszystkie ministerstwa, osiągnąłem bardzo poważną część, bo 12.200.000. Z tej sumy 12.200.000 niektóre roboty są już w toku. Budujemy sądy okręgowe w Łodzi, następnie w Pińsku i w Białymstoku, pozatem 11 sądów grodzkich na Kresach Wschodnich. Drobna część tego kredytu była zużyta w roku zeszłym jeszcze na wykończenie sądu okręgowego w Tarnowie.</u>
          <u xml:id="u-67.24" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Jak Panowie widzą, te pieniądze są zużywane na poprawienie stanu budynków wyłącznie prawie w b. zaborze rosyjskim z tego względu, że stan budynków w tej dzielnicy jest najgorszy. Najlepszy stan budynków jest w b. zaborze pruskim, dość zadawalający (niema reguły bez wyjątku) jest w Małopolsce, natomiast w tej dzielnicy stan budynków jest bardzo zły.</u>
          <u xml:id="u-67.25" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Środki finansowe Państwa nie pozwalają, by zrealizować plan budowlany Ministerstwa, wyrażający się w cyfrze 200 milionów. To, co osiągnęliśmy, jest drobną częścią naszego programu, w każdym razie jest to zapoczątkowanie tego programu. Sądzę, że to jest objaw pożądany.</u>
          <u xml:id="u-67.26" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Wreszcie nie chciałbym nie poruszyć zagadnienia uposażenia. Zagadnienie uposażenia sędziów i prokuratorów jest tylko fragmentem ogólnej kwestii uposażenia urzędników. Nie umiem tej sprawy załatwić w swoim własnym resorcie. Chciałbym zakomunikować jednak, że z uwagi na to, że zarówno Konstytucja, jak i ustawy inne przepisują odmienny sposób uregulowania uposażenia sędziów i prokuratorów, przygotowałem odpowiednią ustawę, o czem zawiadomiłem pana Premiera, i pan Premier ma odbyć w najbliższym czasie ze mną wspólną konferencję, aby wspólnie naradzić się nad widokami praktycznego przeprowadzenia tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-67.27" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Również jest kwestią bardzo ważną zagadnienie urzędników sądowych. Byli oni niewątpliwie pokrzywdzeni w porównaniu z innemi resortami. Kategorie płac, które były przyznane, były bardzo niskie, jednakże obecnie ta rzecz uległa pewnej naprawie i część dezyderatów zrzeszenia urzędników sądowych będzie mogła być zrealizowana.</u>
          <u xml:id="u-67.28" who="#MinisterSprawiedliwościCar">O Komisji Kodyfikacyjnej, chyba mnie Panowie za to rozgrzeszą, nie będę mówił, chociażby dlatego, że w tej sprawie odbyło się niedawno zebranie połączonych Komisyj Prawniczych Sejmu i Senatu i tam było składane bardzo obszerne sprawozdanie, zresztą Panowie znajdą drukowany materiał w tej samej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-67.29" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Natomiast chciałbym powiedzieć kilka słów o więziennictwie. Otóż tutaj p. pos. Świątkowski aa podstawie bardzo luźnych domniemań, z których można wysnuć bardzo fantastyczne wnioski, pozwolił sobie postawić w wątpliwość kwestię, czy w naszych więzieniach istnieje system bicia. Stwierdzam z całą kategorycznością, że nie udało mi się, mimo robienia wszelkich wysiłków zarówno osobistych, jak i za pomocą ankiet i badań, dowiedzieć się o wypadku bicia w więzieniach, przynajmniej w okresie, w którym ja jestem w Ministerstwie, to jest w ciągu dwu i pół lat, na taki wypadek nie natrafiłem. Jeden jedyny był wypadek, o którym dowiedziałem się w więzieniu lwowskiem na Brygidkach, kiedy jeden z Ukraińców żalił mi się osobiście, że został pobity.</u>
          <u xml:id="u-67.30" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Było to w warunkach następujących: Więzień ów miał gryps, który zauważył dozorca, i kiedy dozorca chciał mu wyrwać ten gryps, więzień gryps włożył w usta. Podczas szamotania, dozorca go chwycił za gardło, to była nieprzyjemna rzecz, ale nie sądzę, żeby w danym wypadku dozorca dopuścił się jaskrawego naruszenia regulaminu. O metodzie bicia w więzieniach nie słyszałem, oświadczam, pomimo to, że, starałem się dowiedzieć osobiście.</u>
          <u xml:id="u-67.31" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-67.32" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Ja w tej chwili powiem o informacjach Panów. Nie mogę ze wszystkiemi rzeczami się załatwić, ale postaram się dać ilustrację, jak dalece ostrożnie należy się odnosić do tych faktów, któremi Panowie nas zasypują, a które nie zawsze odpowiadają rzeczywistości. Stwierdzam, że o biciu w więzieniach mowy być nie może. Chcę zaznaczyć dalej, że jeżeli chodzi o aktywność Ministerstwa Sprawiedliwości w dziedzinie więziennictwa, to i pod tym względem mamy fakty, któremi Ministerstwo mogłoby się wykazać. W lipcu zeszłego roku weszła w życie nowa ustawa ustrojowa w więziennictwie, która stworzyła wprawdzie tylko jednolite podstawy administracyjne, ale za którą pójdzie cały szereg aktów wykonawczych, które zajmą się klasyfikacją więzień i segregacją więźniów. Klasyfikacja więzień, zwłaszcza segregacja więźniów wymaga odpowiednich budynków i to jest zagadnienie, które się w całokształcie rozstrzygnie zadawalająco wtedy, kiedy będziemy mogli uzyskać dostateczne kredyty na pobudowanie odpowiednich, współcześnie pomyślanych więzień.</u>
          <u xml:id="u-67.33" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Natomiast chciałbym zaznaczyć, że o ile ogólne zaludnienie więzień w roku zeszłym na dzień 1 stycznia wynosiło 29.796 więźniów, o tyle na dzień 1 stycznia 1929 r. wynosiło 25.045, więc jest mniejsze o 4.751 więźniów. Jest to w pewnej mierze wynikiem amnestii, która okazała się aktem bardzo a bardzo realnym. Zaznaczyłem na Komisji, gdy zajmowaliśmy się sprawą amnestii, że zarządzę zebranie dat statystycznych. Akt amnestyjny będzie jeszcze trwał długie lata, ale gros spraw zostało już zebrane. Mamy zebrane dane statystyczne na dowolnie przezemnie oznaczoną datę 15 grudnia r. b. Ta rzecz jest akurat w opracowaniu — jest to bardzo obszerny materiał, którego uporządkowanie i rozsegregowanie wymaga dłuższego czasu. Dzisiaj nie jestem w stanie dostarczyć tych dat ścisłych, przypuszczam, że będę mógł to uczynić za kilka dni. Mogę tylko powiedzieć, że liczba osób, które do 15 grudnia r. b. skorzystały z amnestii, urasta w setki tysięcy, jeżeli weźmiemy grzywny, areszty oraz pozbawienie wolności. W każdym razie, we wszystkich tych kategoriach materiałów, oczywiście im poważniejsze są kary, tem mniej efektowne będą liczby osób, które skorzystały z ulg amnestyjnych. W każdym razie amnestia jest aktem, który ma szerokie podstawy.</u>
          <u xml:id="u-67.34" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Tutaj chcę zaznaczyć przy okazji, że uwagi, które były robione przez niektóre ugrupowania w Sejmie, że amnestia jest aktem pozornym, nie były trafne, gdyż rzeczywistość wykazuje, że jest zupełnie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-67.35" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, chciałbym jeszcze przejść do jednej sprawy zupełnie lokalnej, wywołanej tem, że akurat obecnie toczy się proces w sądzie okręgowym w Warszawie, to jest do sprawy Studzieńca. Ja w tej sprawie nie chciałbym może w tej chwili wypowiadać opinii, bo uważam, że wszelka dyskusja publiczna w tym momencie, kiedy się należy spodziewać w najbliższym czasie wyroku, nie jest pożądana. Dlatego powstrzymam się może od kwalifikowania tej rzeczy, ale pewnych informacji może Panom udzielę co do samego Studzieńca, jako zakładu. Pan poseł Piłsudski był łaskaw zaznaczyć, żęto nie jest zakład, pozostający w naszej administracji i na to pozwolę sobie zwrócić uwagę pana referenta, który tę sprawę przedstawił błędnie, utrzymując, że to jest zakład, pozostający pod naszą administracją. Proszę Panów, Studzieniec, to jest zakład, który powstał z fundacji dr. Kickiego, a w tej chwili istnieje pod nazwą Towarzystwa Patronatu nad nieletnimi; jest zarząd i komitet, przez ten komitet wyznaczony jest dyrektor zakładu i wychowawcy, którzy są funkcjonariuszami Towarzystwa. Prawda, Ministerstwo Sprawiedliwości ma zastrzeżony wpływ i to dość poważny i nie chcę bynajmniej uchylać się od odpowiedzialności, bo niewątpliwie na Ministerstwie Sprawiedliwości ciąży obowiązek kontrolowania działalności Towarzystwa. Jeżeliby tego rodzaju rzeczy, jak te, które są przedmiotem sprawy, jeszcze się i obecnie powtarzały, to uważałbym siebie za odpowiedzialnego za to. Jednak, proszę Panów, to chciałbym zaznaczyć, że fakty, o których się mówi w tej chwili w sądzie, miały miejsce w latach od 1922–25 włącznie — więc już w okresie dużo dawniejszym.</u>
          <u xml:id="u-67.36" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Panów, jeżeli idzie o stan rzeczy obecny w Studzieńcu, to chcę zaznaczyć, że w zeszłym roku odwiedziłem Studzieniec. Na czele zakładu stanął w tej chwili człowiek zasługujący, mojem zdaniem, na pełne zaufanie, jest nim p. Wisznicki, sędzia Sądu Najwyższego, człowiek bardzo oddany sprawie, który pracuje w sposób jaknajbardziej bezinteresowny, poświęcając się zagadnieniu wychowania młodzieży, która zeszła z właściwej drogi.</u>
          <u xml:id="u-67.37" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Warunki pobytu młodzieży uległy od czasu poprzedniego bardzo jaskrawej i radykalnej zmianie. Przedewszystkiem budynki zostały naprawione, następnie warsztaty, które były niewyposażone w najniezbędniejsze narzędzia, zostały właśnie wyposażone w te narzędzia, został pobudowany stadjon, jest zwracana specjalna piecza na rozwój fizyczny młodzieży, wreszcie nastąpiła poprawa w odżywianiu. Oczywiście, proszę Panów, jeżeli my nie możemy niektórych rzeczy, które byłyby pożądane, wprowadzić niezwłocznie, to dlatego, że nie jesteśmy w stanie rzucić na ten cel poważnych środków finansowych, ale w ramach tych środków, jakimi rozporządzamy, została już przeprowadzona reorganizacja w zakładzie w Studzieńcu i mogę Panów zapewnić, że w tej chwili o znęcaniu się nad młodzieżą mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-67.38" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Wreszcie jedna jeszcze kwestia bardziej ogólnej natury.</u>
          <u xml:id="u-67.39" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Jeżeli do tej kwestii wracam — to już będzie kwestia ostatnia — to tylko dlatego, że i Panowie powracają do niej prawie przy każdej dyskusji. Są rzeczy bardzo modne i, że tak powiem, frapujące i każdy mówca robi sobie z nich użytek. Otóż do tych kwestii należy pytanie, czem powinien być Minister Sprawiedliwości w naszem Państwie? Czy winien być stróżem pieczęci, Garde de sceau, tak, jak we Francji, czy nie? Otóż, proszę Panów, można ten temat traktować z różnych stron, po literacku i ze stanowiska prawniczego. Według mnie po literacku tylko możną robić zarzut polskim Ministrom Sprawiedliwości, że oni nie są tymi stróżami pieczęci, ale jeżeli się od kogoś wymaga, żeby był stróżem pieczęci, to trzeba mu dać odpowiednie uprawnienia. Nasza Konstytucja nie robi żadnej różnicy pomiędzy Ministrem Sprawiedliwości, a innymi Ministrami. Proszę Panów, dziś każdy Minister, w myśl postanowień naszej Konstytucji, jest/odpowiedzialny indywidualnie za swój resort Przymiot stróża pieczęci polega na tem, że Minister Sprawiedliwości, o ile zarządzenie w jakimkolwiek akcie nosi charakter prawny, ma do pewnego stopnia prawo kontroli nad innymi Ministrami. Nasz ustrój konstytucyjny jest taki, że Minister Sprawiedliwości jest tylko zwykłym Ministrem resortowym i nic więcej. I jeżeli Minister Sprawiedliwości ma pewne obowiązki szczególne baczenia i troszczenia się o praworządność, a uważam, że tego rodzaju obowiązek na nim ciąży, to tylko z natury resortowych interesów, które mu są powierzone, ale nie z natury konstytucyjnych uprawnień, których Minister Sprawiedliwości w Polsce nie ma.</u>
          <u xml:id="u-67.40" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Nikt już do głosu się nie zgłosił, wobec tego dyskusja nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-67.41" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Wobec spóźnionej pory odraczam dalszą dyskusję nad preliminarzem budżetowym do jutra, godz. 10 rano.</u>
          <u xml:id="u-67.42" who="#MinisterSprawiedliwościCar">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego de p. Ministra Komunikacji w sprawie budowy dworca kolejowego w Jamnicy, dyrekcji stanisławowskiej.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja p. Pawła Wasyńczuka (Str. Selanskyj Sojuz) i tow. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nienormalnych stosunków w internacie, oraz studium teologii prawosławnej Uniwersytetu Warszawskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie języka wykładowego w dwuklasowej szkole powszechnej w gm. Gniłowody, pow. podhajeckiego, woj. tarnopolskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#JanWoźnicki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-69.1" who="#JanWoźnicki">Wpłynął wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie przekazania z powrotem sądom grodzkim na terytorium sądów apelacyjnych we Lwowie i Krakowie oraz na terytorium sądu okręgowego w Cieszynie przeprowadzania całego przewodu spadkowego łącznie z sporządzeniem inwentarza zamiast notariuszy jako t. zw. komisarzy sądowych. Wniosek ten odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-69.2" who="#JanWoźnicki">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym :</u>
          <u xml:id="u-69.3" who="#JanWoźnicki">Rozprawa szczegółowa nad budżetem Ministerstwa Skarbu, Długów państwowych, Ministerstwa Spraw Wojskowych, Spraw Zagranicznych, Emerytur, Rent Inwalidzkich i Pensyj.</u>
          <u xml:id="u-69.4" who="#JanWoźnicki">Nie słyszę innej propozycji, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-69.5" who="#JanWoźnicki">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>