text_structure.xml 233 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 144 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 145 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Koerner. Listę mówców prowadzi s. Koerner.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do pierwszego i jedynego punktu porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad preliminarzem budżetowym na rok 1927/28. Głos ma s. Banaszak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#AntoniBanaszak">Wysoki Senacie! Kto się przysłuchiwał wczorajszym mówcom dyskusyjnym przy rozprawie generalnej nad budżetem, kto uważnie słuchał wywodów mówcy endeckiego, mówcy chadeckiego, mówcy P. P. S., słów p. Wicemarszałka Woźnickiego, który przeczytał krótką deklarację, która niewymownie dużo mówiła, kto czytał mowy poselskie w Sejmie, ten, gdyby nie znał stosunków, musiałby sobie powiedzieć, że ten Rząd już dawno powinien był przestać istnieć, że nie po nim nie zostało, że to skończony trup polityczny. A jednak Sejm uchwalił budżet, no i prawdopodobnie mimo tych piorunujących mów opozycyjnych z lewicy i z centrum Senat także ten budżet uchwali.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#AntoniBanaszak">Goś jest u nas dziwnego w ustroju parlamentarnym, są jakieś ciekawe stosunki uwarunkowania się stronnictw, przeobraża się myśl polityczna w Polsce tak, że Rząd istnieje, aczkolwiek żadna partją polityczna serdecznie go nic popiera, bo nawet nie mogę powiedzieć, żeby skrajna prawica serdecznie popierała ten Rząd. W Senacie milczy, a w Sejmie powiedziała: my biedni, my odpowiedzialności na siebie nie bierzemy, aczkolwiek jesteśmy przedstawicielami narodu, my, którzy mamy zaszczyt być temi żórawiami, konsulami, ne quid detrimenti Respublica capiat, — jak nam to pięknie już dwa razy powiedział nasz kolega Posner — my zrzucamy z siebie wszelką odpowiedzialność, a całą odpowiedzialność kładziemy na Rząd. Niesłusznie, bo przecież Rząd według Konstytucji jest tylko emanacją Sejmu i ręką wykonawczą i sprawiedliwą jego mózgu i jego serca.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#AntoniBanaszak">Po raz pierwszy mamy uchwalać budżet w nowej Polsce Rządowi, który przyszedł do władzy w sposób rewolucyjny, w sposób niezbyt godny naśladowania. I to jest to novum przy obradach tego budżetu. Ci, którzy znają usposobienie społeczeństwa polskiego, ci którzy znają masy, a więc my — nie dziwimy się, że przewrót majowy nie wywołał w Polsce większych wstrząsów, gorszych kataklizmów, większych nieszczęść.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#AntoniBanaszak">Ale zagranica — ta nas nie pojmuje. Czytaliśmy poważne głosy prasy zagranicznej, które dziwią się, że Polska tak lekko przeszła nad wypadkami majowemi do porządku dziennego, że tak lekko je zniosła. Są jednak po temu, według mojego zdania, dwa powody. Po pierwsze, właśnie ta część społeczeństwa polskiego, która kocha tę Polskę, która kocha swój naród, nie chciała doprowadzić do długiej wojny domowej, bo wiemy, kiedy się wojna zaczyna, ale nigdy nie wiemy, kiedy się skończy i jak się skończy, tak jak zresztą jest z każdą wojną. Dlatego też patrjotyczne część na? rodu naszego, a część wielka, nie dopuściła do wojny domowej, przedkładając interes kraju, interes narodu nad rząd sam, albo raczej nad osobisty skład tego rządu, bo Polska to nie nazwiska, ale Polska to naród cały. A powtóre, proszę Panów, niema właściwie dziś żadnej konkurencji, w tym sensie, że ja nie widzę w Polsce ludzi, którzyby konkurowali z rządem w tym kierunku, aby sięgać po najwyższą władzę w Polsce. Niema takich. Dlatego też ten Rząd właściwie ma pozycję niewymownie łatwą, nikt mu nie przeszkadza, nikt mu nie strajkuje, partje robotnicze pracują w tym kierunku, aby wyborców swoich uspokajać. Wprawdzie pro foro externo — nazewnątrz — wypowiada się piorunujące argumenty, druzgoczące wprost i kładące w puch i proch ten Rząd, ale pro foro interno tutaj, w tych murach, pociągnięcia polityczne są takie, że Rząd musi wyjść zwycięsko.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#AntoniBanaszak">Proszę Szanownych Panów, mamy uchwalić budżet, no i nasza partją, która wraz z temi stronnictwami, które stoją na gruncie Konstytucji, parlamentaryzmu, republikanizmu, właśnie przekłada interes kraju ponad osobisty skład Rządu, rzeczowo i objektywnie ustosunkuje się do budżetu, boć przecież taka jest już ideologja, takie są dogmaty stronnictw narodowych. One idą w tym kierunku, że będziemy walczyli i bronili Konstytucji, będziemy bronili parlamentaryzmu, będziemy bronili każdego rządu legalnego i gdyby dziś kto pokwapił się lub sięgnął ręką, lub chciał sięgnąć ręką po ten Rząd, to tak samo jak w maju staniemy w obronie tego Rządu, bo on jest nasz, bo jest polski, ażeby nie doprowadzić w Polsce do stosunków anormalnych, stosunków nieznośnych, niepolitycznych i niekulturalnych.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#AntoniBanaszak">Rząd ma bardzo łatwą sytuację i łatwe sposoby uspokojenia narodu. Wczoraj słyszeliśmy głosy, że Konstytucja nasza jest podziurawiona, zmarnowana, złamana, opluwana — może nazewnątrz, ale nawewnątrz, w istocie jest inaczej. Czy dekalog nie istnieje, chociaż są złodzieje, czy dekalog i wieczne prawa moralności i etyki dlatego nie istnieją, że ktoś się im sprzeciwia? Czy dlatego Konstytucja jest podziurawiona, że jeden, drugi czy trzeci wysoki czy niższy urzędnik, czy obywatel przeciw niej działa? Prawo jest żywe i istnieje w duszach ludu i tak długo, jak społeczeństwo będzie moralne, zdrowe, to chociaż jeden, dwóch, czy trzech przeciwdziałało tej Konstytucji, nie tak łatwo będzie ją przedziurawić, bo ona faktycznie w sercach naszych istnieć będzie, jako exegi, monumentum aere perennius.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#AntoniBanaszak">A Rząd co robi? Zamiast pokierować polityką w ten sposób, ażeby uspokoić społeczność zmęczoną i starganą, walczącą z trudnemi gospodarczemi stosunkami, społeczność, która także w stosunkach międzynarodowych musi bardzo bacznie uważać, ażeby Polska nic poniosła szkody, to Rząd wszystko robi, abyśmy nie zapomnieli o maju, tylko nam ciągle go przypomina. Czem? Nieszczęsnemi mechanicznemi posunięciami w polityce wewnętrznej, a mianowicie w rugowaniu urzędników cywilnych i wojskowych i w tem, że Rząd chce rozłamać społeczeństwo: lamie się, bije się partje, wsadza się klin w społeczeństwo, rozłamu je się, pokłócą się jednych z drugiemi, tak ażeby było „pantarej”, żeby się wszyscy razem wzajemnie kłócili, ażeby nikt się nie rozumiał, ażeby społeczeństwo, ażeby partje, ażeby parlament był rozproszkowany. Na urzędnika wpływa się w sposób psychiczny w ten sposób, że tego urzędnika, który spełniał swój święty obowiązek, który stał na straży prawa, na straży ustaw — za to, że bronił tych ustaw, o których znowu mówcy mówili, że są fundamentem ustroju i fundamentem poprostu bytu Rzeczypospolitej — tych ludzi za to, że spełnili swój święty obowiązek, za to, że nie należeli do konspiracji, usuwa się bez powodów rzeczowych, tylko poprostu jedynie dlatego, że charakter mieli inny i nie należeli do konspiracyjnego autoramentu. Nie będę mówił o tej krzywdzie strasznej moralnej, nie będę mówił o tem, jak to musi wpłynąć na duszę urzędnika, który nie jest pewny dnia ani godziny, jak to musi wpływać i na wydajność jego pracy, bo urzędnik, który ciągle musi czekać, że jutro, pojutrze przyjdzie jakiś reskrypt i usunie go, taki urzędnik ze spokojem pracować nie może. Zamiast podmieść takiego urzędnika za to, że spełnił swój obowiązek, to się go za spełnienie obowiązku mechanicznie usuwa, odtrąca, kwalifikuje się go, jako człowieka mniejszej wartości etycznej i społecznej. Rugi w województwach, rugi w starostwach, rugi w najróżniejszych departamentach ministerjalnych muszą poruszyć każdego obywatela, objektywnie na to patrzącego. Musimy z tego wysokiego miejsca zaprotestować, bo nie spełnilibyśmy tego obowiązku, do którego nas naród powołał.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#AntoniBanaszak">O rugach wojskowych specjalnie, o nielegalnem traktowaniu, o przetrzymywaniu w areszcie obywateli bez słusznych podstaw prawnych pomówimy przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych. Tak samo nie będę się zajmował kwestją gospodarczą, bo o tem po? mówi mój kolega przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu, czy przy budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#AntoniBanaszak">Wsadza się klin w społeczeństwo, dzieli się ludzi na zakonspirowanych i niezakonspirowanych. Ludzie zawsze pozostają ludźmi. I tu i tam są porządni i nieporządni. Nie można ludzi dzielić np. na takich, którzy zajmują się łowieniem pereł, i na takich, którzy nie zajmują się łowieniem pereł. To nie jest ani logiczna ani psychologiczna klasyfikacja ludzi, obywateli, urzędników Rzeczypospolitej. Klasyfikacja jest jedna: jesteś porządnym człowiekiem, jesteś sumiennie wypełniającym obowiązki swoje urzędnikiem, lub nie jesteś nim. Innej klasyfikacji niema i Innej klasyfikacji być nie może, czy to za tego rządu, czy za innego rządu, czy za setnego pierwszego rządu Rzeczypospolitej Polskiej. Wszystko jedno. Wszystko inne jest nonsensem psychologicznym i etycznym.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#AntoniBanaszak">Proszę Panów, rozbija się społeczeństwo. Mamy do? wody, że istnieje prasa, mająca deficyty, która powstała z maleńkich pisemek, czy to tygodniowych, czy dwutygodniowych, dzisiaj jednak ma olbrzymi nakład i istnieje. Kto ją subwencjonuje? Społeczeństwo płacące podatki musi się tą sprawą zająć. Proszę Panów, według mego zdania każda gazeta, która się sama nie opłaca, powinna zginąć z powierzchni. Jeśli Istnieje pismo partyjne, którego partją nie może utrzymać, to z taką partją precz! Im mniej będzie pisemek, odzwierciedlających partyjki i kliki, tem lepiej dla uzdrowienia Rzeczypospolitej pod względem partyjnym. To nie znaczy, żeby pism było mało ilościowo, lecz żeby ich było mało jakościowo. Niech się rozpowszechniają pisma takie, które partja utrzyma. Ale brać pieniądze od kogoś, dlatego, żeby z gazety żyć, no to jest objaw nadzwyczaj demoralizujący. A przecież proces Wojewódzkiego, który wczoraj zakończył się jego uwolnieniem, wykazał nam dobitnie, że w Oddziale II była korupcja, że tam się wydawało pieniądze nietylko na podtrzymywanie gazet, ale i na cele wyborcze. Dlaczego ja to mówię? My musimy przy układaniu tego budżetu dokładnie zobaczyć każdą pozycję, a szczególniej pozycję funduszu dyspozycyjnego, i bacznie patrzeć na to, ażeby pieniądze złożone przez społeczeństwo, czy to w postaci podatku konsumcyjnego, czy innych, ażeby to pieniądze, krwawo zapracowane przez szerokie warstwy naszego społeczeństwa, nie szły tam, gdzie ich społeczeństwo mieć nic chce: nie szły na wybory i nie szły na fundusz gadzinowy gazet subwencjonowanych.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#AntoniBanaszak">Dlatego moja partją, wraz z inną partją, postawi wniosek o skreślenie niektórych takich pozycji z funduszu dyspozycyjnego.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#AntoniBanaszak">Proszę Panów! Co się dalej dzieje? Ja nie wiem, jak wygląda „Strzelec” tutaj, ale wiem, że robota „Strzelca” na ziemiach zachodnich, a szczególnie w Poznańskiem, jest destrukcyjna, jest demoralizująca, jest taka, że znowu się rozłamuje społeczeństwo, zniechęca się je. Społeczeństwo nasze patrzy z lękiem na to, co się dzieje. To społeczeństwo, które ma przecież tyle towarzystw przysposobienia wojskowego, które zna starą kulturę wychowania fizycznego naszej młodzieży, to społeczeństwo z lękiem patrzy na to, jak się sieje nienawiść. Przychodzi „Strzelec” do nas i chce nas rozbić, przychodzi do bójek jak w powiecie leszczyńskim, do rozboju na publicznej drodze. Społeczeństwo pyta, skąd na to pieniądze? Przecież ja także kładę grosz swój do skarbnicy państwowej.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#AntoniBanaszak">Albo taki ukaz, który wyszedł z Rady Ministrów:</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#AntoniBanaszak">Nakazuję tobie, starosto, nakazuję tobie, naczelniku gminy, pod twoją osobistą odpowiedzialnością w ciągu kilku dni postarać się o 4-morgowy plac ćwiczeń dla „Strzelca” — mówi się: dla przysposobienia wojskowego, ale wiadomo, że to ani dla Sokoła małopolskiego, ani dla Sokola w Poznańskim, ani dla Sokoła w Kongresówce, i wiemy, że to nie jest dla naszych harcerzy, ale dla „Strzelca”. Nakazuję tobie, naczelniku gminy, w ciągu 12 dni postarać się o fundusze, w formie podatków, które mają być wstawione dodatkowo w budżecie gminy w dziale 8-ym — zdrowie publiczne. Bo dziś robi się oświatę karabinem! Czy to jest oświata, gdy brat do brata strzela?</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#AntoniBanaszak">I tutaj znów widzę pogwałcenie ustaw z dwóch powodów: primo, niema takich ustaw podatkowych w Polsce, któreby mogły zmusić gminę, ażeby ona uchwaliła podatki specjalne dla przysposobienia wojskowego. Gdy patrzę ma mego kol. p. Hasbacha w tej chwili, to rozumiem, czemu Niemcy tworzyły takie przysposobienia wojskowe jeszcze przed 3, 4, czy 3 laty. Ja rozumiem, że to była forma obejścia Traktatu Wersalskiego, ale co nam po takich przysposobieniach wojskowych? I dziś są kraje wielkie, kraje kulturalne, kraje, które zajmują się tylko wychowaniem fizycznem młodzieży, harcerstwem: w zdrowem ciele — zdrowy duch, ale rozpolitykować naszą młodzież; która przecież powinna kształcić swój umysł, swoją psychę, swoje serce, dać jej w młodziuteńkim wieku broń, żeby jeden do drugiego strzelał, zająć ją partyjnictwem zamiast dać jej piękno, ducha i książkę — to nie leży w interesie kraju, i taka rzecz musi się mścić i będzie się mściła. Bo łatwo jest coś podobnego stworzyć, ale co z tego wyniknie — każda broń jest obosieczna, tego nikt przewidzieć nie może. Wiemy, że proroków właśnie w tych rzeczach być nie powinno, i proroctw wygłaszać nie będę.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#AntoniBanaszak">I z drugiego punktu widzenia jest ten okólnik, ta uchwała Rady Ministrów absolutnie nieważna, gdyż sprzeciwia się ustawie. Proszę Panów, z pełnomocnictw jest wykluczona możność nakładania nowych podatków przez Rząd, więc nie wolno na gminy nasze nakładać nowych podatków. Nigdy nie byłem złośliwy i nie chcę być złośliwy, ale wolałbym, ażeby ustawy, o ile są rozporządzeniami i nie przechodzą przez kuźnicę Sejmu i Senatu, robili prawnicy, a nie lekarze. Nie lubię anegdotek powtarzać, bo anegdoty można opowiadać godzinami, ale przypomina mi się anegdota amerykańska o tym lekarzu, który sam chciał zoperować sobie ślepą kiszkę. Nie udało mu się. Proszę Panów, podatki muszą w tem społeczeństwie, jeżeli są użyte wbrew woli społeczeństwa i wbrew jego intencjom na inne cele, niż te, na które mają być użyte, muszą wywołać słuszny protest i sprzeciw w temże społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#AntoniBanaszak">P. Minister Składkowski dozoruje starostwa, jeździ automobilem, aeroplanem, czasem w ciągu jednego dnia zrobi inspekcje czterech, pięciu, dziesięciu urzędów, starostw, komend policyjnych i t. d. Jestem przekonany, — bo przecież znam się troszeczkę na biurokracji, od lat kilku pracuję w administracja komunalnej, — że nie można przez poł godziny ani przez godzinę zrobić lustracji jakiegoś urzędu, a nigdy urzędu starościńskiego, który przecież ma agendy bardzo wielkie i szerokie. A na to, żeby p. Minister obejrzał sobie, czy akta nie są zakurzone, lub czy odpadki papierosowe nie leżą na podłodze, na to nie potrzeba ministra spraw wewnętrznych, tego starszy woźny u starosty także dopatrzy dobrze.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#AntoniBanaszak">Kiedyśmy na komisji senackiej zwrócili p. Ministrowi uwagę na usuwanie urzędników, odpowiedział: „Nam to wolno, bo jeżeli ja nacisnę ma centralny guzik mojego aparatu i słyszę, że tam gdzieś jest głuchy przewód i nie odpowiada tak, jak ja tego chcę i żądam, to wtedy nam wolno ten głuchy przewód usunąć” Najpierw jeszcze nie wszystko, co jest wolno, jest zarazem w porządku, jest comme il faut, nie wszystko. Ale niech także p. Minister zapamięta, że jeżeli mu wolno usuwać w ten mechaniczny sposób urzędników, usuwać te głuche przewody, to nam będzie wolno przeciw takim dyktatorskim zachciankom usuwać p. Ministrowi pewne pozycje dla niego bardzo ważne w jego budżecie. My musimy żądać od Rządu uroczystego zapewnienia, że w przyszłości ani jeden grosz nie będzie inaczej zużyty, jak na cele obrony kraju, a w żadnym razie nie na żywienie prasy ani na wybory.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#AntoniBanaszak">Co do ordynacji wyborczej podobno Rząd oświadczył przedwczoraj swoje desinteressement. Ale ze słusznym niepokojem słyszymy, że ma nastąpić zmiana ordynacji wyborczej przynajmniej w tym kierunku, że komisarzami rządowymi nie mają być sędziowie, lecz urzędnicy, nie wiem, ozy starostowie, czy urzędnicy...</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#komentarz">(Głos: Oficerowie.)</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#AntoniBanaszak">... spraw wojskowych, czy zmilitaryzowani starostowie,</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#komentarz">(Głos: Strzelcy.)</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#AntoniBanaszak">... czy te rzesze nowych, młodych emerytów, na których płacić będziemy musieli. Tego nie wiem. Byłoby to dégoutant. Rozumiem, że niektórzy panowie chcieliby, aby w Polsce starostą zostawał komendant „Strzelca”. Przeciwko temu musimy stanowczo oponować.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#AntoniBanaszak">Jest jeden urząd w Polsce, któremu zagwarantowała Konstytucja nieusuwalność i niezależność, — to jest urząd sędziowski. Będziemy protestowali przeciwko temu, aby komisarzem wyborczym został kto inny niż sędzia, który ma zagwarantowaną prawie absolutną objektywność, bo nikt nie może go z miejsca usunąć, bo nic potrzebuje oczekiwać, że jutro rano przyjdzie dekret: marsz do innej miejscowości.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#AntoniBanaszak">Chciałem się spytać p. Składkowskiego, ale może on jest gdzieś na inspekcji, czy faktycznie u nas Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Rada Ministrów nie ma ważniejszych obowiązków i ważniejszych spraw w tych ciężkich czasach gospodarczych — które tak ciemno nam wczoraj jeden z mówców zobrazował, że nie będę tego powtarzał; przecież nawet stronnictwo P. S. L. powiedziało, że mimo wszelkich pozorów i uspakajania mas faktycznie pod względem gospodarczym, mimo wszelkie obiecanki i wszelkie uspakajanie jest gorzej niż wtedy, gdy ekspremjer Witos powiedział: będzie jeszcze gorzej, — czy Rada Ministrów nie ma w dzisiejszych ciężkich chwilach ważniejszych obowiązków, niż co, ażeby w mechaniczny sposób ludzi rugować i robić takie inspekcje, które chybiają absolutnie celu? Przecież dzisiejsza sytuacja międzynarodowa jest poważna i mogłaby być dla Polski niebezpieczna. Mimo wszelkich pozorów przeciwnych w takiej chwili byłoby zbrodnią, gdyby Rząd rozbijał społeczeństwo, bo w takiej chwili trzeba naród cały konsolidować, zespalać, trzeba go otoczyć ojcowską miłością, żeby czuł w sercu szacunek dla tego Rządu, ale nie wolno Rządowi w takiej chwili kopać przepaść w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Hasbach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#ErwinHasbach">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#ErwinHasbach">P. senator Banaszak między innemi w swojem przemówieniu zajął się i moją osobą. Ponieważ karnawał się skończył, nie mam zamiaru reagować na to.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#ErwinHasbach">W imieniu mego klubu składam następującą deklarację:</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#ErwinHasbach">I obecny Rząd, którego zwolennicy nazywają „rządem mocnej ręki”, nie miał odwagi zająć nowego stanowiska, zerwać ze starym systemem ucisku mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#ErwinHasbach">We wszelkich dziedzinach administracji, sądownictwa, opodatkowania, jak i na polu rozwoju kulturalnego, a przedewszystkiem w szkolnictwie, panuje ta sama samowola organów rządowych, jak dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Głos: Tak jak w Niemczech wobec Polaków.)</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#ErwinHasbach">Ale jesteśmy, Panie Senatorze, w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#ErwinHasbach">Po wielkich przewrotach ostatniego roku okazały się słabe próby zmiany stosunku Państwa do mniejszości narodowej. Jednakże do rezultatów nie doszło, i istnieje wrażenie, jakoby Rząd zląkł się swojej własnej odwagi, jak to się nazywa po niemiecku: „Hat Angst bekommen vor der eigenen Courage”. Rezultat ten można ująć stawami: „Parturiunt montes nascitur ridiculus mus”.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#ErwinHasbach">W imieniu Klubu Niemieckiego oświadczam, że i my będziemy głosowali przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja generalna wyczerpana. Przystępujemy do dyskusji szczegółowej. Muszę zapowiedzieć, co następuje: ażeby teraz Senat nic potrzebował siedzieć kilka dni dłużej, jak to zawsze w innych latach bywało, dla uporządkowania wniosków, prosiłbym panów Senatorów, aby wszelkie wnioski, dotyczące poszczególnych budżetów, były doręczane przed zakończeniem dyskusji nad budżetem. Jeżeli weźmiemy budżet jako całość, to odpowiada to zupełnie Regulaminowi. Przypuszczam jednak możliwości, że przed zakończeniem ogólnej dyskusji okażą się jeszcze oczywiste pomyłki. Dlatego tylko w dwóch wyjątkach zamierzam po zamknięciu dyskusji dopuścić wnioski dotyczące budżetu, najpierw, jeżeli chodzi o oczywistą pomyłkę, lub jeżeli postawiony jest wniosek przez tylu senatorów, że oczywistą większość reprezentują. Powtarzam, prosiłbym Panów, ażebyście swoje wnioski z poprawkami do każdego budżetu wnosili przed zakończeniem dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej, mianowicie do części 1 — Prezydent Rzeczypospolitej. Głos ma sprawozdawca s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie. Pierwszy budżet, budżet Prezydenta Rzeczypospolitej, wykazuje w porównaniu z budżetem roku zeszłego kilka wybitniejszych różnic. Brak w nim przedewszystkiem kredytów nadzwyczajnych, które były wywołane wydatkami na odbudowę i remont gmachów reprezentacyjnych, a zostały przeniesione do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Natomiast budżet ten powiększony został o nowy dział III p. t. „Gabinet wojskowy”. Wreszcie uposażenie Prezydenta zostało w tym roku podniesione.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#MarcinSzarski">Wydatki budżetu wykazują sumę 2.566.820, które obejmują tylko wydatki zwyczajne. W porównaniu z 1926 r. Wydatki nadzwyczajne wyniosły 1.507.000 tak, że budżet wzrósł o 1.059.000. Jeżeli jednak wyeliminujemy z sumy porównania wydatki nadzwyczajne, to zobaczymy, że budżet jeszcze wykaże wzrost o 1.477.000. Wzrost ten jednak jest tylko pozorny, gdyż wywołany został przez przeniesienie kredytów z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z Korpusu Pogranicza do działu III, budżetu Prezydenta, jako gabinet wojskowy. Mimo to jeszcze pozostaje nadwyżka 435.000 jako nadwyżka realna, a na to składają się: 10 procentowa podwyżka uposażeń i podwyższenie uposażenia samego Prezydenta. Po potrąceniu tej pozycji, jeszcze pozostaje plus w porównaniu z rokiem 1926 w kwocie 272.000, który to plus rozkłada się na wszystkie paragrafy działu 2-go — Kancelarja Cywilna. Tutaj wykazują niektóre pozycje wybitniejszą zwyżkę, a mianowicie: § 8 — „inne wydatki”, które obejmują oprócz kosztów podróży Prezydenta osobny nowy kredyt na t. zw. dział gospodarczy, który zajmować się będzie teraz sprawami gospodarczemi; jakoteż § 10 — „urządzenia reprezentacyjne” — są to koszty połączone z urządzeniem apartamentów w zamku. Plusy te mimo oszczędnej gospodarki Prezydenta i Kancelarji Cywilnej Prezydenta nie wiadomo czy wystarczą, gdyż zwrócić należy uwagę na fakt, że rezydencja w Belwederze była małą rezydencją, podczas kiedy Zamek, jako gmach wielki, wymagający wielkich nakładów, z pewnością wywoła też większe koszty, jeżeli te wszystkie apartamenty mają być odpowiednio zaopatrzone w meble i urządzenia.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#MarcinSzarski">Dochody budżetu nie wykazują żadnych zmian, — dotyczą wpływów z biletów wstępu do gmachów reprezentacyjnych, zwrotu za opał, światło, komorne od instytucyj, mieszczących się w gmachach reprezentacyjnych, i wpływów z gospodarstwa ogrodowego.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#MarcinSzarski">Kredytów nadzwyczajnych w budżecie Prezydenta w tym roku niema, gdyż kredyty na remont gmachów reprezentacyjnych: Wawelu, Łazienek, Zamku i t. d. zostały wstawione do budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#MarcinSzarski">Zamiast dotychczasowej kompanji przybocznej istnieje dziś kompanja zamkowa, pełniąca służbę bezpieczeństwa. Kredyt na ten cel był wstawiony do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Komisja sejmowa zupełnie słusznie przeniosła go do budżetu Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#MarcinSzarski">Uposażenie Prezydenta zostało w tym roku podniesione o 60.000, na 180.000 rocznie. Dotychczas sprawa uposażenia nie jest ustawowo uregulowana. Nie licuje to może z wysoką godnością głowy państwa, żeby jego uposażenie było zmieniane od wypadku do wypadku, dlatego komisja senacka, tak jak przed dwoma laty, postanowiła przedłożyć Wysokiej Izbie rezolucję, wzywającą Rząd do przedłożenia ustawodawczego, regulującego uposażenie Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#MarcinSzarski">Mam zaszczyt w imieniu komisji postawić wniosek o przyjęciu budżetu Prezydenta bez zmian w formie i wysokości uchwalonej w Sejmie i o łaskawe uchwalenie wymienionej rezolucji, odnoszącej się do uposażenia Prezydenta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosu nikt więcej nie żąda. Przystępujemy do części 2 — Sejm i Senat. Głos ma s. Kasperowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejKasperowicz">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#MaciejKasperowicz">Ogólna suma dochodów na r. 1927/28, jak i poszczególne pozycje dochodowe zostały uchwalone przez Sejm w kwocie 52.225 zł., co odpowiada przedłożeniu rządowemu oraz sumie dochodów, preliminowanych na rok ubiegły.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#MaciejKasperowicz">Co do wydatków zwyczajnych, to w tym dziale, w porównaniu z przedłożeniem rządowem, Sejm uchwalił następujące zmiany: 1) w § 1 — Uposażenie — kwotę 427.997 zł według przedłożenia rządowego podniesiono do wysokości 465.864 zł., a to z powodu podniesienia poborów o 10 proc.; 2) w § 9 — Djety posłów i senatorów — kwotę 5. 371.550 zł. podniesiono do wysokości 6.243.572 zł., tak z powodów, wskazanych wyżej w § 1, jak wskutek zwrócenia 6 proc. potrąceń. Suma wydatków zwyczajnych na r. 1927/28 wynosi według uchwały Sejmu 7.343.929 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#MaciejKasperowicz">Suma wydatków nadzwyczajnych, preliminowana według przedłożenia rządowego w kwocie 500.000 zł., uchwałą Sejmu została podniesiona do wysokości 1.500.000 zł. Podwyższenie tej kwoty przez Sejm da możność wykończenia w roku bieżącym nowych gmachów, jako to: sali sejmowej i hotelu dla posłów i senatorów i zapobiegnie podwyższeniu kosztów budowy z powodu ciągłego wzrostu cen, a więc uważam je za zupełnie uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#MaciejKasperowicz">Ogólna suma wydatków na rok 1927/28 według uchwały Sejmu będzie wynosić 8.843.929 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#MaciejKasperowicz">Podział dochodów:</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#MaciejKasperowicz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#MaciejKasperowicz">Podział wydatków zwyczajnych:</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#MaciejKasperowicz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#MaciejKasperowicz">Uważam za konieczne przytoczyć tu zestawienie porównawcze preliminarzy budżetowych Sejmu i Senatu j w latach 1925, 1926 i 1927/28, sporządzone tak w złotych, jak również i w złotych w złocie.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#MaciejKasperowicz">Podział wydatków nadzwyczajnych:</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#MaciejKasperowicz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#MaciejKasperowicz">Zestawienie porównawcze preliminarzy budżetowych Sejmu i Senatu w latach: 1925, 1926 i 1927/28:</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#MaciejKasperowicz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#MaciejKasperowicz">Djety faktycznie preliminowano na 10 miesięcy.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#MaciejKasperowicz">Zestawienie to świadczy bardzo wyraźną wymową cyfr o tem, jak się zmniejsza właściwie ten preliminarz w stosunku do złotego w złocie, w porównaniu z latami ubiegłemi.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#MaciejKasperowicz">W roku bieżącym etat urzędników biura Sejmu i Senatu został zmniejszony w porównaniu z rokiem ubiegłym o 8 etatów, a więc wynosi 40 etatów urzędniczych i 16 etatów stenograficznych. Właściwie biuro Senatu składa się z wicedyrektora biura w V st. sł., sekretarza osobistego p. Marszałka Senatu w VII st. sł., sekretarza w VIII st. sł. i dwóch maszynistek w IX i X st. sł.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#MaciejKasperowicz">Porównanie z innemi państwami daje następujące wyniki:</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#MaciejKasperowicz">Niemcy 145 urzędn. 151 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#MaciejKasperowicz">Prusy Wschodnie 75 urzędn. 196 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#MaciejKasperowicz">Czechosłowacja 120 urzędn. 129 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#MaciejKasperowicz">Stany Zjednocz. 656 urzędn. 385 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#MaciejKasperowicz">Austrja 151 urzędn. 21 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#MaciejKasperowicz">Polska 57 urzędn. 77 funkcjon. niższych.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#MaciejKasperowicz">Już to jedno porównanie wykazuje, jak mały personel posiada parlament Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#MaciejKasperowicz">Uważam za swój obowiązek podkreślić tu doskonałą i wzorową sprawność naszego parlamentarnego aparatu biurowego.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#MaciejKasperowicz">Porównując wydatki na parlament w Polsce z wydatkami w innych państwach, dochodzimy do przekonania, że Polska i tu zajmuje prawie ostatnie miejsce, jak pod względem ogólnej sumy wydatków, tak też i pod względem obciążenia mieszkańców Państwa, które to obciążenie wynosi 14 centów złotych na głowę. Wypada więc trochę więcej niż 1 cent miesięcznie na 1 mieszkańca Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#MaciejKasperowicz">Na zakończenie przytaczam tu jeszcze jedną bardzo ciekawą tabelę statystyczną, która dokładnie ilustruje, na jaką ilość mieszkańców przypada jeden poseł i je? den senator w Polsce i w 25 innych państwach Europy.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#MaciejKasperowicz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#MaciejKasperowicz">Z tej tabeli wynika, iż Polska i tu zajmuje ostatnie miejsce, bo stoi nawet niżej od Włoch, jeżeli się uwzględni obie izby.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#MaciejKasperowicz">Uważam, iż z przytoczonych danych bardzo jaskrawo wynika, jak są haniebne i bezpodstawne napady na nasz parlament polski, tak ze strony brukowców, jak i pewnych, na szczęście bardzo nielicznych, odia? mów społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#MaciejKasperowicz">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proszę o przyjęcie preliminarza budżetowego Sejmu i Senatu w brzmieniu sejmowem bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#MaciejKasperowicz">Marszałek;</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#MaciejKasperowicz">Nikt więcej głosu nic żąda, przechodzimy do części 4 budżetu — Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#MaciejKasperowicz">Głos ma s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#MarcinSzarski">Budżet Prezydjum Rady Ministrów wykazuje w. porównaniu z rokiem ubiegłym bardzo wielką kompresję wydatków. Zmniejszyły się one w porównaniu z rokiem 1926 o blisko 25 proc. nawet po uwzględnianiu 10 proc. podwyżki uposażeń i zwiększenia etatów sędziowskich Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Definitywnie wydatki zwyczajne wynoszą 1.820.285 na rok 1927/28, podczas gdy w roku 1926 wynosiły 2.183.165, tak, że spadły o 362.880. Cała ta oszczędność przypada wyłącznie na centralę Prezydjum Rady Ministrów, gdyż w roku 1926 odnośne wydatki wynosiły 1.605.000, w roku bieżącym 1.010.000, czyli oszczędność — 595.000. Jeżeli ogólna oszczędność w porównaniu z rokiem 1926 w całym resorcie wynosi tylko 362.880, to przypisać to należy podwyższeniu etatów sędziowskich w Najwyższym Trybunale Administracyjnym i podwyższeniu kredytów na t. zw. Trybunał Kompetencyjny.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MarcinSzarski">Wybitną redukcję wydatków w Prezydjum Rady Ministrów zawdzięczać należy przeprowadzonej tam reorganizacji na zasadach naukowych. Reorganizacja ta dała w wydatkach rzeczowych blisko 17%, a w osobowych 25% oszczędności. Prezydjum Rady Ministrów jest nowozorganizowane i obejmuje gabinet Prezesa Rady Ministrów, który się składa z urzędników do zleceń, z sekretarjatu Rady i sekretarjatu Prezesa Rady; następnie obejmuje biuro Prezydjum Rady, które się dzieli na referat ogólny, personalny, usprawnienia i udoskonalenia administracji, budżetowy, intendentury i kancelarji; potem jest osobny oddział radców prawnych, wreszcie Najwyższa Komisja Dyscyplinarna.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MarcinSzarski">Etaty zostały zmniejszone z 69 na 57. Zmniejszenie kredytów, wypada nadmienić, polega przedewszystkiem na odpadnięciu kredytów dla komisji unifikacyjnej ustawodawstwa ziem wschodnich i dla komisji ekspertów dla spraw województw wschodnich mniejszości narodowych, które to kredyty są teraz preliminowane w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Największą redukcję wykazuje fundusz dyspozycyjny Prezydenta Rady Ministrów, który z kwoty 700.000 został zredukowany do 200.000 złotych.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#MarcinSzarski">Dochody Prezydjum Rady Ministrów zostały też o niewielką kwotę podwyższone; dotyczą one dzierżawnego czynszu Gazety Lwowskiej i zwrotu wykonania znaków orderowych, — nie wchodzi to zresztą tak bardzo w rachubę.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#MarcinSzarski">Co się tyczy Trybunału Administracyjnego, to do; chody jego figurują w Ministerstwie Skarbu w opłatach stemplowych. Dział II Prezydjum Rady Ministrów stanowi Najwyższy Trybunał Administracyjny. Wiadomo jest, że na Trybunał Administracyjny podnoszono i w Komisji Skarbowej w Sejmie i w naszej Komisji Senackiej liczne skargi. Odnoszą się one do zalegania spraw. Te zaległości, względnie powolne tempo pracy tłumaczy się przedewszystkiem brakiem pomieszczenia. Temu zaradzono po części, gdyż Prezydjum Rady Ministrów odstąpiło lokal, mimo to komisja zażądała prędszego dostarczenia lokalu Trybunałowi. Jak wiadomo, nowe skrzydło Trybunału jest w budowie.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#MarcinSzarski">Trzeci dział obejmuje Trybunał Kompetencyjny, utworzony, jak wiadomo, przez ustawę z roku 1925 aktywowany w roku bieżącym, Trybunał, który w myśl tej ustawy zajmować się ma rozstrzygnięciami sporów kompetencyjnych, czy to negatywnych, czy pozytywnych między władzami administracyjnemi a władzami sądowemi. Podwyższył się ten preliminarz o niewielką kwotę, dotyczącą zwrotu kosztów podróży, jakoteż djet dla członków Trybunału.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#MarcinSzarski">Prócz administracyjnego preliminarza do Prezydjum Rady Ministrów należą trzy przedsiębiorstwa, a mianowicie Polska Ajencja Telegraficzna (PAT), drukarnie państwowe i Monitor Polski. Wszystkie te przedsiębiorstwa są skomercjalizowane i chociaż może w wielu kierunkach, w szczególności drukarnie państwowe, mają znaczne braki, to jednak nie da się zaprzeczyć, że wykazują od dwóch lat znaczny postęp. Odnosi się to przedewszystkiem do Polskiej Ajencji Telegraficznej, która wybitnie się rozwija, jakoteż do Monitora Polskiego, które, jako przedsiębiorstwa podlegające Prezydjum Rady Ministrów, wykazują też największe dochody. Ponieważ o przedsiębiorstwach tych niedawno z tego miejsca miałem zaszczyt referować z okazji debat nad sprawozdaniem Najwyższej Izby Kontroli, dlatego nie będę dłużej się nad samem sprawozdaniem rozwodził, nie będę poddawał analizie ich gospodarki, ograniczę się do kilku ważniejszych momentów, które stoją w związku z preliminarzem na r. b.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#MarcinSzarski">A więc przedewszystkiem o „Pacie” powiedzieć należy, że oprócz działu informacyjnego, odgrywającego wybitną rolę z punktu widzenia propagandy politycznej, rozwinął on na szeroką skalę t. zw. dział ogłoszeniowo-reklamowy, który mu też przynosi największe zyski.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#MarcinSzarski">Co do działu informacyjnego, to proponuje Polska Ajencja Telegraficzna zwinąć 4 swoje placówki zagraniczne, 4 korespondentów zagranicznych: Moskwy, Paryża, Londynu i Królewca. Powody do zniesienia tego są rzeczowej natury, gdyż informacje polityczne otrzymywać ma Polska Ajencja od sprzymierzonych ajencyj zagranicznych Reutera i Havasa, zaś informacje w sprawach polskich z tych krajów: Rosji, Francji, Anglji i Niemiec Wschodnich będzie otrzymywać od korespondentów nadzwyczajnych przy placówkach zagranicznych w tych krajach. Skasowanie tych placówek było przedmiotem krytyki i wątpliwości, ze względu jednakowoż na to, że chodzi o próbę, o czasowe skasowanie tych placówek, w komisji senackiej zgodzono się na tę propozycję.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#MarcinSzarski">Polska Ajencja Telegraficzna jest dziś technicznie dobrze urządzona i sprawuje swoje funkcje w sposób zadawalający. Mimo to, nie ulega kwestji, że spełnienie jej wysokich zadań z punktu widzenia propagandy wymaga ogromnego powiększenia personelu i to przez siły pierwszorzędne, co wszystko rozbija się, oczywiście, o brak funduszu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#MarcinSzarski">Rozchody Polskiej Ajencji Telegraficznej, uchwalone przez Sejm w kwocie 1.260.000, zostały podniesione w komisji o 69.000, a mianowicie z powodu 10%-owej podwyżki płac urzędników i przez efektywne podniesienie o 25.000 zł. pozycji dla korespondentów nadzwyczajnych. Stoi to w związku właśnie ze zniesieniem placówek w wymienionych 4 miastach, bo Polska Ajencja Telegraficzna musi skutkiem tego więcej wydawać na korespondentów nadzwyczajnych. Co do 10%-owej podwyżki to już generalny referent wspomniał, że Sejm zapomniał we wszystkich przedsiębiorstwach przeprowadzić 10%-ową podwyżkę poborów dla urzędników która im się należy. Komisja senacka we wszystkich przedsiębiorstwach państwowych przeprowadziła 10%-ową podwyżkę, skutkiem czego kredyt został zwiększony porównaniu z planem gospodarczo-finansowym, uchwalonym przez Sejm — jednakże postarała się przeprowadzić ją wszędzie tak, ażeby ta podwyżka znalazła dokładne pokrycie w dochodach. To stało się także i w Polskiej Ajencji Telegraficznej, gdzie w ogłoszeniach w § 2 podwyższono wpływy o tę samą kwotę 69.580 zł., ze względu na to, że pozycja ogłoszeń w PAT zniesie tę podwyżkę, gdyż ten dział rozwija się wybitnie.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#MarcinSzarski">Drugiem przedsiębiorstwem, należącem do Prezydjum Rady Ministrów, są drukarnie państwowe. Mówiłem o nich niedawno dłużej z tej trybuny, dlatego ograniczę się teraz do podniesienia dwóch spraw. Otóż po pierwsze do przedsiębiorstwa drukarni państwowych nie należy szereg drukarni, zarządzanych przez Państwo, lecz tylko drukarnie w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Wilnie i w Łucku, i skutkiem tego jest rzecz oczywiście nienormalna, że nie wszystkie drukarnie administrowane przez Państwo należą do państwowego przedsiębiorstwa drukarni państwowych. Jest więc rzeczą konieczną scentralizować wszystkie drukarnie, czemu stoi na przeszkodzie brak odpowiedniego pomieszczenia. Druga sprawa: drukarnie mają przestarzałe narzędzia i urządzenia, urzędy niepunktualnie spłacają rachunki drukarniom państwowym, tak, że nie posiadają one warunków ani możności obniżenia kosztów produkcji. Produkcja ich stoi na bardzo niskim stopniu, a co najważniejsze, drukarnie państwowe nie posiadają żadnego kapitału. Pochodzi to stąd, że cały bilansowy zysk obowiązane są drukarnie przelewać do Skarbu Państwa, skutkiem czego są pozbawione możności akumulowania znaczniejszych środków na obniżanie swych kosztów. Temu ma zaradzić rezolucja, którą na końcu będę miał zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#MarcinSzarski">Rozchody i dochody drukarni państwowych zostały o tyle tylko podwyższone, o ile szło o 10% podwyżkę uposażeń, mianowicie o kwotę 10.986 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#MarcinSzarski">Wreszcie ostatniem przedsiębiorstwem, podlegającem Prezydjum Rady Ministrów, jest „Monitor Polski”, najbardziej dochodowe przedsiębiorstwo, któremu przysługuje monopol ogłoszeń urzędowych, to znaczy tych ogłoszeń, które obywatele są obowiązani publikować, przedewszystkiem ogłoszeń regulujących stosunki w spółkach akcyjnych czy innych przedsiębiorstwach. Dochody z tego źródła są znaczne i przypisywano je niezwykłej wysokości kosztów druku ogłoszeń. Otóż zarząd „Monitora Polskiego” w komisji senackiej udowodnił że koszty druku tych ogłoszeń są konkurencyjne, a nawet niższe niż w dziennikach prywatnych. Czysty dochód z „Monitora” preliminowany jest na 554.000 i wykazuje nieznaczną zwyżkę w porównaniu z rokiem zeszłym. I tu uposażenia zostały podwyższone o 10%, skutkiem tego i dochody zostały podwyższone o 7.132 zł.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#MarcinSzarski">Czysty dochód we wszystkich tych trzech przedsiębiorstwach wykazuje 682.000, a więc plus 53.000 w porównaniu z rokiem zeszłym. Główny powód tej zwyżki tkwi w podwyższeniu dochodów drukarni państwowych.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#MarcinSzarski">Przy obradowaniu nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów powzięła komisja senacka kilka rezolucyj, które mają albo bezpośredni związek z przedstawionemi tutaj budżetami, albo też zostały uchwalone z okazji debaty nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów, ponieważ dotyczą wszystkich resortów tego działu. Mam zaszczyt przedłożyć je do uchwalenia Wysokiej Izbie. Są one Wydrukowane w załączniku 3 do druku nr. 28 sprawozdania generalnego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#MarcinSzarski">Rezolucja 1: „Senat wzywa Rząd, aby od przedsiębiorstwa Drukarnie Państwowe pobierał jedynie faktyczną nadwyżkę osiągniętych wpływów ponad rzeczywiste wydatki, nie zaś czysty zysk bilansowy i to do czasu stworzenia dostatecznego kapitału obrotowego” Pozwoliłem sobie umotywować tę rezolucję w ciągu mojego referatu.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#MarcinSzarski">Druga rezolucja dotyczy stabilizacji urzędników: „Senat wzywa Rząd, aby przyspieszył sprawę stabilizacji urzędników”.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#MarcinSzarski">Trzecia rezolucja: „Senat wzywa Rząd do natychmiastowego dostarczenia Trybunałowi Administracyjnemu jeszcze dwóch odpowiednich lokali w celu umożliwienia kompletem sędziowskim wzmożonej pracy dla usunięcia zaległych spraw”.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#MarcinSzarski">Czwarta rezolucja: „Senat wzywa Rząd, by do planów gospodarczych przedsiębiorstw państwowych były dołączane bilanse tych przedsiębiorstw”. To się dotychczas nie działo, a to utrudniało w wybitny sposób ocenianie stanu finansowego tych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#MarcinSzarski">Piąta rezolucja wzywa Rząd, aby do przyszłego preliminarza budżetowego załączył dodatek, w którym byłyby osobno zgrupowane pozycje budowlane, zamieszczone w preliminarzach budżetowych poszczególnych ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#MarcinSzarski">Wreszcie ostatnia rezolucja wzywa Rząd, aby zwrócił uwagę na sprawę ogrzewania pomieszczeń rządowych. Rząd winien dążyć do normalizacji typu pieca rządowego, oraz, gdzie to możliwe, do centralnego ogrzewania. Rząd winien wejść w porozumienie w tym kierunku z Polskim Komitetem Energetycznym.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#MarcinSzarski">Mam zaszczyt prosić imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu o przyjęcie budżetu Prezydjum Rady Ministrów, jakoteż trzech przedsiębiorstw podlegających mu, w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, bez zmian i także o przyjęcie tych przedłożonych pięciu rezolucyj.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JakubBojko">Do głosu nikt więcej się nic zgłosił. Przystępujemy do następnej części budżetu, części 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości. Głos ma sprawozdawca s. Makarewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoka Izbo! Nic będę trudził Wysokiej Izby odczytywaniem sprawozdania Komisji Skarbowo-Budżetowej, gdyż sprawozdanie to jest drukowane i przypuszczalnie jest w rękach wszystkich Panów Senatorów. Chcę tylko zwrócić uwagę na punkty najważniejsze tego sprawozdania i w odpowiedni sposób jeszcze raz je oświetlić. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej składa się właściwie z 2 części, jedna część odnosi się do preliminarza na rok 1927/28, druga część natomiast jest rodzajem programu finansowego na przyszłość, programem, którego zadaniem jest z jednej strony wskazać, w jaki sposób należy wyzyskać już istniejące źródła dochodów, w jaki sposób podnieść dochodowość, z drugiej strony, w jaki sposób podnieść racjonalną oszczędność, naturalnie bez naruszenia właściwego celu Ministerstwa Sprawiedliwości. Jeżeli chodzi o część pierwszą, to zwrócić muszę uwagę na następujące zmiany, proponowane przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JuliuszMakarewicz">Jedna zmiana dotyczy odrazu już podniesienia dochodowości. Jest to zmiana bardzo skromna dlatego, że bez przedsięwzięcia odpowiednich zmian ustawodawczych, objętych wielkim planem finansowym, który będę miał zaszczyt później przedstawić, nie można odrazu przeprowadzić podniesienia dochodowości. Nieśmiała próba dotyczy tylko dochodów z wydawnictw Ministerstwa Sprawiedliwości, a mianowicie z Dziennika Ustaw Państwa. Rząd, uwzględniając wzmożenie kosztów produkcji, w szczególności wyższe koszty papieru, a także i wyższe koszty robocizny, proponował podniesienie dochodowości w ten sposób, że podnosi się cenę abonamentu o 3 zł rocznie: z 24 na 27 zł. z ograniczeniem do prywatnych abonentów. Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje podniesienie ceny abonamentu rocznie o 6 zł. z rozszerzeniem na wszystkich abonentów, a zatem także na własne urzędy. Rezultat finansowy tej różnicy w traktowaniu cen abonamentu Dziennika Ustaw Państwa przedstawia się jako wzrost dochodu już w stosunku do przedłożenia rządowego o 65.000 zł. rocznie, t. zn. że będziemy mieli dochód w dziale 5 § 7 zamiast 755.000, jak preliminuje Rząd, — 820.000, to znaczy o 65.000 więcej. Ale, oczywista rzecz, sprawa ta wiąże się z przyszłem postanowieniem Wysokiej Izby podniesienia ceny abonamentu Dziennika Ustaw Państwa do 30 zł. rocznie i dlatego proponujemy rezolucję wydrukowaną pod 1. 11:</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do podniesienia prenumeraty Dziennika Ustaw Rz. P. do wysokości 30 zł, z tem, że prenumeratę w tej wysokości pobierać należy także od urzędów”. Sprawa tych 60.000 ma odpowiednik w wydatkach, a mianowicie Komisja Skarbowo-Budżetowa postanowiła podnieść pewne pozycje budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, dotyczące książek i pism. Jest to dział wymiaru sprawiedliwości, dz. 2, § 6, poz. 4. Tam wstawiono ten zysk 65.000, jako wydatek, należy więc skorygować preliminarz rządowy w ten sposób, że w miejsce kwoty 100.000, wstawia się kwotę 165.000 na książki i pisma.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JuliuszMakarewicz">Przechodząc dalej do działu: „Wydatku, zauważyć wypada, że w tym dziale nieuchronną pozycją jest automatyczne podwyższenie poborów funkcjonarjuszy państwowych. Jest to podwyższenie 10 proc., które zupełnie konsekwentnie we wszystkich działach zostało przeprowadzone. Ale na tem nie koniec. Komisja nie ograniczyła się do tego 10 proc. podwyższenia, gdyż przyszła do tego przekonania, że już teraz, w obecnej chwili, należy Ministerstwu dać do dyspozycji większą kwotę, nietyle na podwyższenie uposażeń, ile na zwiększenie etatów. Doświadczenie codzienne uczy, że w dziale wymiaru sprawiedliwości nie dzieje się dobrze, a nie dzieje się dobrze dlatego, że nic zachodzi racjonalny i odpowiedni stosunek między ilością sędziów, a ilością wpływających spraw. Krótko mówiąc, mamy sędziów za mało. Otóż wobec tego jest rzeczą konieczną, aby dać Ministerstwu Sprawiedliwości już obecnie do dyspozycji większą kwotę na powiększenie etatów. Już Sejm poszedł tą drogą, aczkolwiek w znacznie skromniejszym zakresie, aniżeli my to proponujemy: Sejm proponował mianowicie powiększenie etatów sędziowskich o 9 w Najwyższym Trybunale Administracyjnych i o 2 w sądzie okręgowym W Warszawie. My natomiast proponujemy Wysokiej Izbie do przyjęcia wstawienie pozycji 600.000 zł. rocznie na nowe etaty w dziale Ministerstwa Sprawiedliwości, z uwzględnieniem pewnego specjalnego zapotrzebowania dzielnicy b. zaboru pruskiego. Kwestje te wiążą się z rezolucją, wydrukowaną pod p. 1): „Senat wzywa Rząd, by utworzono po jednym wydziale cywilnym i jednym karnym w sądach apelacyjnych warszawskim i lubelskim oraz jeden wydział cywilny w sądzie okręgowym warszawskim”.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JuliuszMakarewicz">Rzeczą jest naturalną, że kwota 600.000 zł prawdopodobnie pokryje to zapotrzebowanie, a może być, że zostanie jeszcze jakaś kwota na inne działy. Jeżeli faworyzujemy specjalnie tę dziedzinę, to dlatego, że doświadczenie wykazało, iż specjalnie w tej dziedzinie są ogromne zaległości.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#JuliuszMakarewicz">Powstaje równocześnie kwestja bardzo ważna, a zarazem bardzo delikatna, kwestja pokrycia tych wydatków, gdyż Komisja Skarbowo-Budżetowa nie może przychodzić z wnioskami o nowe wydatki, bez wniosków co do ich pokrycia. Otóż pokrycie tego wydatku jest proponowane w sposób następujący. W dziale 3 § 1 zmniejsza się uposażenia dozorców więziennych o 360.000 zł., w dziale 3, § 10 zmniejsza się koszty utrzymania więźniów o 240.000 zł Proszę Szanownych Panów. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to, co Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje, jest rzeczą niemożliwą i że albo jest rzeczą nieludzką, albo dowodem lekkomyślności. Jak można zmniejszać i tak już skromne uposażenia dozorców więziennych, jak można odmawiać łyżki strawy więźniom, skoro wiemy bardzo dobrze, że nie karmi się ich ananasami? Otóż tutaj jest nieporozumienie. Tutaj nie chodzi o to, ażeby zmniejszyć uposażenia dozorców, ani też nie chodzi o to, ażeby źle żywić więźniów, lecz tylko o zmniejszenie ilości więźniów i automatyczne zmniejszenie ilości dozorców więziennych. Tutaj rzecz jasna, nasuwa się zaraz pytanie, jak to zrobić i jakim sposobem Komisja Skarbowo-Budżetowa duchem proroczym przewiduje, że w roku budżetowym 1927/28 ilość więźniów będzie mniejsza. Otóż na to nie potrzeba ducha proroczego, to jest kwestja kombinacji, opartej na pewnych zmianach ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoka Izba przypomina sobie, ponieważ odnośna debata tutaj się toczyła, że od 15 Iipca 1926 r. obowiązuje w Małopolsce ustawa o warunkowem wstrzymaniu wykonania kary. Ustawa ta pociąga za sobą automatyczne zmniejszenie ilości osób zamkniętych. Rzeczą jest prostą zadać sobie pytanie, iluż to więźniów będzie z tego korzystało i jakie będą z tego efekty finansowe? Otóż w samej Małopolsce Wschodniej wykazano, iż w niespełna pół roku z tej ustawy korzystało 12.100 osób. Jakie to są efekty finansowe, nie będę tutaj przedstawiał Wysokiej Izbie, bo są w drukowanem sprawozdaniu podane. Proszę Wysoką Izbę ewentualnie zwrócić na to obliczenie uwagę. Według Komisji Skarbowo-Budżetowej conajmniej 600.000 zł z tego powodu zaoszczędzić można i dlatego z zupełnym spokojem Komisja Skarbowo-Budżetowa przedstawiła Wysokiej Izbie z jednej strony projekt podwyższenia wydatków o 600.000 zł. na nowe etaty, z drugiej strony zmniejszenia wydatków na dozorców więziennych i na wyżywienie więźniów.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#JuliuszMakarewicz">Dalej zwrócić muszę uwagę na jeszcze jedno przesunięcie budżetowe. A mianowicie dotyczy to kwestji t. zw. ustawodawstwa bieżącego przy zarządzie centralnym. Jak wiadomo, Rząd proponował kwotę 100.000 zł na Radę Prawniczą, a również wiadomo, że Sejm skreślił tę kwotę. Komisja Skarbowo-Budżetowa nie przychodzi tutaj z projektem restytucji tej Kwoty 100.000 zł. na Radę Prawniczą, godzi się z myślą przewodnią Sejmu, ażeby w miejsce 100.000 zł na Radę Prawniczą wstawić jakąś kwotę na ustawodawstwo bieżące. Sejm proponuje na ten cel kwotę 60.000 zł Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu jest innego zdania. tak co do sposobu zużytkowania tej kwoty, jak i co do jej wysokości. Kiedy Sejm proponuje, ażeby zużytkować te 60.000 zł na uposażenia, a zatem w § 1, poz. 3, komisja senacka proponuje podwyższyć kwotę 60.000 do 150.000, a zatem o całe 90.000 złotych, ale równocześnie proponuje wstawić tę pozycję do osobnego § 2-a) i nazwać ten paragraf „ustawodawstwem bieżącem”. Jaka jest różnica w tem traktowaniu kwestji? Różnica, proszę Wysokiej Izby, jest następująca:</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#JuliuszMakarewicz">Według projektu sejmowego kwota ta szłaby na nowe etaty urzędników, zajętych w Departamencie Ustawodawczym. Według komisji senackiej ma ona zostać do swobodnej dyspozycji Ministra Sprawiedliwości i ma być użyta na honorowanie specjalnych prac ustawodawczych, które są wynikiem osobnych umów. Doświadczenia z obecną Radą Prawniczą są bardzo pouczające i na tych doświadczeniach, jak również i na doświadczeniach zrobionych z Departamentem Ustawodawczym, oparta jest ta nowa koncepcja. Rada Prawnicza nie przynosi prac twórczych specjalistów, przynosi tylko luźne uwagi prawników, przygodnie obecnych na posiedzeniu, prawników zresztą wybitnych, ale uwagi te nikogo nie obowiązują i Rząd może się z niemi nie liczyć; — uwzględnienie tych rad zależy tylko od uznania obecnych referentów ministerjalnych. Wobec świata nazywa się to, że projekt był na Radzie Prawniczej, ma zatem stempel wysokiego autorytetu prawniczego. Taka nieszczerość jest niedopuszczalna. Ministerstwo nie potrzebuje tylu rad, a gdy potrzebuje pomocy, to nie ciała zbiorowego, krytykującego wadliwe projekty, lecz pomocy pracowników, którzy wypracowywać będą dobre projekty; takich pracowników zaś nie pozyska się przez ofiarowanie im skromnego uposażenia urzędnika ministerjalnego. Dlatego ujęcie sprawy tej przez Sejm, jako sprawy czysto uposażeniowej, nie jest właściwe. Pozyskać należy pracowników przygotowanych, a pozyskać ich można przez zawieranie z nami, umów o wykonanie pewnego dzieła prawniczego według recepty jurydycznej: locatio conductio operis. W ten sposób osiągnie się rzecz najważniejszą, osiągnie się dobry szkielet ustawy. Szkielet ustawy będzie pochodził z rąk fachowych, z rąk wybitnie fachowych. Drobne zmiany, czy odchylenia nie są już w stanie naruszyć dobrej budowy, a to, w czem głównie chroma ustawodawstwo polskie, to jest właśnie brak szkieletu w ustawach, brak dobrej zasadniczej budowy, wskutek czego myśli zdrowe nawet ulegają wypaczeniu. Praktyka rozumie je inaczej, niż ustawodawca zamierzał wypowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#JuliuszMakarewicz">Druga część sprawozdania Komisji Skarbowo-Budżetowej jest poświęcona, jak już zaznaczyłem, planowi finansowemu na przyszłość. Zadaję pytanie, czy to potrzebne, czy istnieją naprawdę tak palące potrzeby tego resortu i czy nie możnaby zaspokoić tych potrzeb w inny sposób. Zaczynam od kwestji budżetu ogólnego. Zaspokojenie go przez czerpanie z dochodów ogólnych jest wykluczone, ponieważ jesteśmy obecnie pod znakiem polityki oszczędnościowej i z ogólnych dochodów państwowych nie będziemy mogli wydatnie czerpać na pokrycie specjalnych potrzeb Ministerstwa Sprawiedliwości. Ale czy potrzeby te istnieją? Proszę Wysokiej Izby, czy mam przypomnieć fakt, że posiadamy 15 większych więzień o ogólnej pojemności 2.200 miejsc, które znajdują się w budynkach wynajętych? Nie można żadnego racjonalnego programu więziennictwa przeprowadzić tam, gdzie się ma do czynienia z budynkami wynajętemi. Czy mam przypomnieć fakt, że niektóre więzienia się walą, — świeżo otrzymaliśmy tego rodzaju wiadomość z Krakowa. Czy mam przypomnieć fakt, że znaczna część sądów znajduje się także w budynkach wynajętych?</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Wysokiej Izby, przed tygodniem otrzymałem od p. Ministra Sprawiedliwości, za pośrednictwem p. Wiceministra Siennickiego, zestawienie bardzo dokładne, bardzo skrupulatne ilości etatów nowych, których Ministerstwo Sprawiedliwości potrzebuje. Z zestawienia tego wynika, że Ministerstwo Sprawiedliwości potrzebuje na nowe etaty kwotę 3.500.000 zł. My, przewidując to zapotrzebowanie, już przedtem uchwaliliśmy owe 600.000, ale do obecnego preliminarza więcej jak 600.000 wstawić nie możemy. Jednakowoż nie jest rzeczą możliwą, żebyśmy Ministerstwu Sprawiedliwości odmawiali tych nowych kredytów 2.900.000, które muszą być wstawione do następnego preliminarza budżetowego. Na to właśnie, żeby na te 2.900.000, na te nowe etaty, znalazło się pokrycie, przedstawiamy nasz plan finansowy. Komisja Skarbowo-Budżetowa starała się wyszukać odpowiednie źródła dochodu.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#JuliuszMakarewicz">Zacznę od drobniejszej sprawy. Pierwszą taką próbą jest wniosek Komisji Skarbowo-Budżetowej, proponujący Wysokiej Izbie następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd, ażeby zostało opracowane prawo nakazujące pobieranie opłat za poświadczenia książek handlowych przez sąd, i aby opłaty były uiszczane na rzecz dochodów Ministerstwa Sprawiedliwości”. Nie będzie to wielka rzecz, ale w każdym razie będziemy mieli z tego źródła pewne dochody.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#JuliuszMakarewicz">Chciałbym przejść do innych kwestji, które mogą nam dostarczyć większych dochodów. W Polsce istnieją pewne niedomagania systemu, któreby można uchylić jednem pociągnięciem pióra Departamentu Ustawodawczego. Te niedomagania systemu pozostają w związku z pewnym partykularyzmem, z pewnemi właściwościami ustawodawstwa dzielnicowego. Jako przykład takiego partykularyzmu, do pewnego stopnia odstraszający, przytoczyć muszę przepisy dawnego ustawodawstwa niemieckiego, obowiązującego obecnie w dzielnicy b. zaboru pruskiego, przepisy, które postawiają, że koszty postępowania w procesach cywilnych oblicza się po ukończeniu procesu. Rezultat jest taki: strony, które pałają żądzą procesowania się i które w pierwszej chwili, w tym momencie psychologicznym nastroju procesowego skłonne były złożyć opłatę w formie stemplowej, czy innej, te strony po ukończeniu procesu w zapale swoim chłodną i nie śpieszą się wcale z płaceniem kosztów. Tem tłómaczą się miljonowe zaległości, będące prawdopodobnie niepowetowanemi stratami dla Skarbu Państwa. Najwyższa Izba Kontroli Państwa wykazała za rok 1925 na 4 milj. zł. zaległości z tego tylko powodu. Otóż ten kwiatek dawnego niemieckiego ustawodawstwa należy uchylić i dlatego Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje uchwalenie następującej rezolucji czwartej:</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd, ażeby jak najprędzej opracował przepisy dla b. zaboru pruskiego, uchylające dotychczasowy system oznaczania i ściągania kosztów postępowania sądowego w sprawach cywilnych po jego zakończeniu”.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#JuliuszMakarewicz">Ten sam b. zabór pruski świeci jednakowoż równocześnie przykładem praktyczności, gdy chodzi o unormowanie kwestyj innych, mianowicie o unormowanie kosztów w sprawach karnych z prywatnego oskarżenia. Niemiecka ustawa o kosztach przewiduje składanie przez oskarżyciela zaliczki na poczet kosztów przyszłej rozprawy, ponadto zaliczki z tytułu tych środków dowodowych, które pociągają za sobą specjalne wydatki, wreszcie kosztów postępowania, wywołanych wniesieniem środków prawnych. Ten przepis ma jak gdyby dwa oblicza, jakby głowę Janusową: jedno oblicze fiskalne, a drugie oblicze etyczne. Oblicze fiskalne, to znaczy dochodowość, wzmożenie dochodów państwowych; oblicze etyczne, to jest zapobieganie niepotrzebnym procesom ze skargi prywatnej. Taki obowiązek złożenia zaliczki działa studząco na strony, a skutkiem jego jest niesłychane obniżenie ilości spraw z prywatnego oskarżenia w b. zaborze pruskim w porównaniu z dzielnicami innemi. Odbija się to oczywiście korzystnie na sądownictwie, które nie jest zarzucane sprawami błahemi z punktu widzenia interesów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#JuliuszMakarewicz">Jak się przedstawia kwestja dochodowości? Otóż b. dzielnica pruska wykazuje z tytułu opłat sądowych 600.000 zł., podczas gdy suma preliminowana dla całego Państwa wynosi 1.000.000 zł. Ożyli, że b. zabór pruski uczestniczy w rubryce dochodów z tego tytułu w 60 proc. zamiast w 13 proc., jakby wypadało w stosunku do zaludnienia.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#JuliuszMakarewicz">Gdybyśmy tę sprawę traktowali czysto mechanicznie, to by z tego wynikało, że w razie wprowadzenia niemieckiego systemu ściągania zaliczek w sprawach prywatno-skarbowych należałoby wstawić do budżetu zamiast 1.000.000 zł. 4.500.000 zł., oczywiście o ileby się wzięło za podstawę obliczenia obecny stan skarg prywatnych w b. zaborze pruskim. W b. zaborze pruskim owe 600.000 zł. przychodu pochodzi z niespełna 12.000 spraw. Tymczasem b. zabór rosyjski ma takich spraw około 300.000, a b. zabór austrjacki około 200.000. Gdybyśmy znowu czysto mechanicznie postawili sobie pytanie; jeżeli 12.000 spraw przynosi 600.000 zł. dochodu, ile złotych przyniesie pół miljona spraw? — to według rachunku trzebaby odpowiedzieć: 25.000.000 zł. Lecz oczywiście tej sprawy tak mechanicznie nie można stawiać, bo, jak przed chwilą zaznaczyłem, ten przepis ustawodawstwa niemieckiego ma podwójne oblicze nietylko fiskalne, ale i etyczne, gdyż wstrzymuje zbyt pochopnych do prawowania się w chwili, kiedy trzeba złożyć zaliczkę na koszty. Ale w każdym razie liczyć można z tego źródła na dochód około 10 miljonów zł., więc byłaby to kwota dziesięć razy większa, aniżeli kwota dotychczas preliminowana. Ażeby osiągnąć ten wynik, postawiono na Komisji Skarbowo-Budżetowej wniosek z odpowiednią rezolucją. Rezolucja ta jednakowoż nie uzyskała większości i wobec tego powraca dziś jako wniosek miejszości. Opiewa ona:</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd, aby opracował przepisy ustanawiające, że w całem Państwie oskarżyciel prywatny ma składać zaliczki przy wnoszeniu skargi prywatnej, przy wnioskach o przeprowadzenie dowodów, połączonych z kosztami, tudzież przy zakładaniu środków prawnych, że zaliczki te mają stanowić kaucję, którą sąd zwraca, jeśli oskarżyciel prywatny nie zostanie skazany na ponoszenie kosztów postępowania”.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, zwracam uwagę, że ta rezolucja nie idzie tak daleko, jak przepisy ustawodawstwa niemieckiego, gdyż według ustawodawstwa niemieckiego owa zaliczka, składana przez oskarżyciela prywatnego, pokrywała koszty postępowania bez względu na wynik, to znaczy, że w razie, gdy z oskarżonego zasądzonego nie można było ściągnąć kosztów, nie zwracało się zaliczki oskarżycielowi prywatnemu. Argumenty wysuwane w dyskusji przeciw tej rezolucji w komisji obracały się koło kwestji; czy można oskarżycielom prywatnym utrudniać dochodzenie sprawiedliwości. Zauważyć wypada, że o ile chodzi o ludzi ubogich, to według ustawodawstwa niemieckiego przysługuje im t. zw. prawo ubogich; są zatem zwolnieni od składania tej zaliczki, czyli, że ten przepis odnosi się tylko do takich osób, które nie mogą korzystać z prawa ubogich, które zatem posiadają odpowiednie środki, żeby zaliczkę taką złożyć. Proszę Wysokiej Izby, jeżeli chcemy wstrzymywać poszukiwanie sprawiedliwości, to musimy powiedzieć, że wstrzymuje poszukiwanie sprawiedliwości także istniejący w b. zaborze austrjackim system ściągania opłat stemplowych, gdyż przy skargach prywatnych oskarżyciel prywatny, czy też strony korzystające ze środków prawnych, obowiązane są do składania znaczków stemplowych na odpowiednich dokumentach. Ci senatorowie, którzy stoją na stanowisku ułatwienia poszukiwania sprawiedliwości przy skardze prywatnej, powinni w takim razie postawić wniosek: uchyla się w b. zaborze pruskim obecną ustawę o kosztach, zniewalającą do składania zaliczek; uchyla się w b. zaborze austrjackim ustawę stemplową, nakładającą obowiązek składania znaczków stemplowych na pisma, spowodowane skargą prywatną. Tego wniosku jednak ci senatorowie nie postawili. Skoro tego wniosku nie postanowili, a przypuszczam, że unifikacji ustawodawstwa w Państwie Polskim pragną, w takim razie powinni cofnąć swoje votum i przychylić się do wniosku mniejszości. Mam nadzieję, że Wysoka Izba zechce wzmocnić Skarb Państwa kwotą około 10 miljonów złotych bez najmniejszego uszczerbku dla wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#JuliuszMakarewicz">Przy tej sposobności chcę zwrócić uwagę na owe opłaty, istniejące w b. zaborze austrjackim w postaci znaczków stemplowych, które w postępowaniu karnem ze skarg prywatnych przynoszą już dziś około 1.700.000 zł. Ale idzie tu o znaczki stemplowe. I tu dotykamy pewnej kwestji, która interesuje także w wysokim stopniu budżet Ministerstwa Sprawiedliwości. Ten dochód 1.700.000 zł. nie zalicza się dla Ministerstwa Sprawiedliwości, lecz rozpływa się pomiędzy dochodami ogólnemi Ministerstwa Skarbu. Należałoby tu przeprowadzić emancypację — przychód z tego źródła winien figurować wśród dochodów specjalnych Ministerstwa Sprawiedliwości, które w ten sposób poprawiłoby sobie stronę czynną budżetu i mogłoby kwoty większe zużyć na swoje cele.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#JuliuszMakarewicz">Otóż na wypadek, gdyby poprzednia rezolucja nie została uchwaloną, Komisja Skarbowo-Budżetowa proponuje rezolucję następującą:</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do przeprowadzenia zaliczenia opłat sądowych w Małopolsce na rzecz Ministerstwa Sprawiedliwości a nie Skarbu”.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#JuliuszMakarewicz">Rezolucja ta wychodzi poza kwestję, którą przed chwilą poruszyłem, bo obejmuje wszelkie opłaty stemplowe. Wszystkie opłaty stemplowe powinne figurować w dochodach Ministerstwa Sprawiedliwości, jeżeli to są opłaty stemplowe, składane w czasie procesu.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#JuliuszMakarewicz">Dalsze źródło dochodu otwiera się z chwilą zreformowania art. 977 postępowania karnego w b. zaborze rosyjskim. I tutaj znowu dotykamy pewnych właściwości ustaw partykularnych. Ustawa ta o postępowaniu karnem z r. 1864 nie zna obowiązku zwrotu, kosztów odbywania wyznaczonej kary, kosztów aresztu śledczego, — zwrotu przez osoby skazane wyrokiem karnym. Powstaje sytuacja niezwykła. Przepisy postępowania karnego, istniejące w dwóch innych zaborach, opierające się na zupełnie jasnej zasadzie, że ten kto przez swoje przestępstwo spowodował śledztwo, areszt śledczy, wyrok zasądzający winę, zwraca połączone z tem koszta, — te przepisy nie mają zastosowania w b. zaborze rosyjskim. Nowelizacja art. 977 procedury karnej rosyjskiej, przyniosłaby Państwu conajmniej 300.000 zł. dochodu. Z tego powodu postanowiliśmy wnieść następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd, ażeby jak najśpieszniej przystąpił do nowelizacji art. 977 ustawy o postępowaniu karnem z r. 1864 (dla b. zaboru rosyjskiego), a to w tym kierunku, by od skazanych na zwrot kosztów postępowania karnego ściągano także koszty wykonania kary i koszty utrzymania w czasie odbywania aresztu śledczego”.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Wysokiej Izby, rezolucja tej treści Komisja Skarbowa nic chciała uchwalić z powodów nieznanych, dlatego miejszość ponawia wniosek o przyjęcie takiej rezolucji, jako votum mniejszości. To votum mniejszości jest wydrukowane w sprawozdaniu komisji jako votum drugie. Nasuwa się tu konieczność unifikacji ustawodawstwa. Jest rzeczą zupełnie niezrozumiałą, dlaczego p. X lub Y mają odbywać swoją karę zadarmo, chociaż byli notorycznymi magnatami, dlaczego za darmo mają otrzymywać pomieszczenie i pożywienie, kiedy w b. zaborze pruskim i austrjackim pierwszy lepszy kmiotek czy mieszczanin te koszta zwrócić musi.</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#JuliuszMakarewicz">Zwracam uwagę, że przyszła ustawa o postępowaniu karnem niewątpliwie będzie zawierała przepis, głoszący, że od skazanych na zwrot kosztów postępowania karnego należy ściągać także koszty wykonania kary i koszty utrzymania w czasie odbywania aresztu śledczego. Dowodem tego jest projekt sekcji postępowania karnego Komisji Kodyfikacyjnej, znajdującej się już obecnie w rękach Rządu, który podobno ma ukazać się z pewnemi zmianami jako rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej. Projekt ten zawiera kategoryczne pod tym względem przepisy. Art. 565. opiewa: „Od skazania sądownie zasądza się na rzecz Skarbu koszty postępowania, łącznie z wydatkami, poniesionemi w toku dochodzenia i śledztwa, oraz koszty wykonania wyroku”. Art. 579 wyjaśnia: „Do kosztów postępowania należą: f) koszty utrzymania tymczasowo aresztowanego, h) koszty wykonania wyroku” Można mieć wątpliwość z punktu widzenia techniki kodyfikacyjnej, czy wskazanem jest tę samą myśl dwukrotnie wypowiadać w tej samej ustawie, — przypuszczać należy w każdym razie, że ustawodawcy widocznie bardzo na tem zależało, by sędzia przypadkiem o tych kosztach nie zapomniał.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#JuliuszMakarewicz">W tych warunkach jest to poprostu kwestją czasu, kiedy wyodrębnienie b. zaboru rosyjskiego, faworyzujące osoby, popełniające na tem terytorjum przestępstwa, zostanie uchylone. Senatorowie, którzy chcą przedłużyć ten stan uprzywilejowania przestępców, popełniających przestępstwa na terytorjum b. zaboru rosyjskiego, nie oddają przysługi zamieszkałemu tam społeczeństwu, gdyż może się to przyczynić do większego natężenia przestępczości i do wycieczek zarobkowych przestępców zawodowych, którzy mieć będą tę szansę, że za pobyt w areszcie śledczym i więzieniu nic nie zapłacą.</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#JuliuszMakarewicz">Poważne oszczędności przeprowadzić można przez odpowiednią reorganizację Ministerstwa Sprawiedliwości w centrali. Nie ulega wątpliwości, że redukcja etatów jest tutaj możliwa i wskazana. W sprawozdaniu drukowanem podane są liczne przykłady nieliczenia się z groszem państwowym, z groszem podatników. I tak: Ministerstwo Sprawiedliwości posiada bibljotekę, rzeczywiście cenną, i byłoby może rzeczą wskazaną, żeby wszystkie urzędy miały swoje bibljoteki, ale taka bibljoteka zatrudnia 3 urzędników i jednego woźnego.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#JuliuszMakarewicz">Dalej: istnieje osobny dział osobowy dla departamentu karnego, — dla jednego depertamentu osobny wydział osobowy, chociaż centrala ma swój wydział osobowy ogólny.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#JuliuszMakarewicz">Istnieje wadliwy system centralizacji więziennictwa, wymagający inspektorów objazdowych i wielkiego biura. Ministerstwo prowadzi dział rejestracji osób skazanych w b. zaborze rosyjskim, chociaż ten dział nie powinien się znajdować przy Ministerstwie, lecz przy prokuraturach, gdzie nie wymagałby znaczniejszych wydatków.</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#JuliuszMakarewicz">W Komisji Skarbowo-Budżetowej postawiono w tej sprawie wniosek, który jednakowoż znowu nie uzyskał większości z powodów bliżej nieznanych, wobec tego mniejszość ten wniosek ponawia, a opiewa on:</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do przeprowadzenia redukcji etatów zbędnych w zarządzie centralnym Ministerstwa Sprawiedliwości, w szczególności do przeprowadzenia decentralizacji w więziennictwie i usunięcia rejestracji ukarań z Ministerstwa”.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#JuliuszMakarewicz">W zarządzie centralnym Ministerstwa Sprawiedliwości można łatwo spostrzec szwy, któremi są zszyte trzy b. zabory w jedno państwo. Istnieją zdumiewające różnice w załatwianiu tych samych spraw dla różnych zaborów. Wystarczy przytoczyć jeden fakt, że nominacja kandydatów na posady sędziowskie zwanych aplikantami należy w b. zaborze austrjackim do prezesa apelacji, a w b. zaborze rosyjskim do Ministra Sprawiedliwości. Zdawaćby się mogło, że to jest sprawa zbyt drobna, żeby zajmować nią ministra, a przy tej sposobności oczywiście specjalnego referenta ministerialnego. Przecież nie chodzi tu o nominację sędziów, ale o dopuszczenie do praktyki sędziowskiej. Przeniesienie tej sprawy do prezydjum apelacji nie spowoduje większego zapotrzebowania sum przez te prezydja, a odciąży samo ministerstwo. W każdym razie, czy sprawę tę załatwimy w ten czy inny sposób, należy się trzymać zasady jednolitości w administracji sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#JuliuszMakarewicz">Te i inne wypadki spowodowały, że Komisja Skarbowo-Budżetowa przedstawia Wysokiej Izbie do uchwalenia rezolucję opiewającą:</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do przyjęcia za zasadę wprowadzenia jednolitości przy reformowaniu sprawiedliwości”.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#JuliuszMakarewicz">Znaczną oszczędność osiągnąć można także przez wprowadzenie zasady jednoosobowości sądów. Zasada ta istniejąca już w Małopolsce w wielu wypadkach, nawet w sprawach o zbrodnie i występki, w postaci t. zw. postępowania uproszczonego, zawiera tylko jedno niebezpieczeństwo, mianowicie, że sędzia ustalający stan faktyczny umyślnie lub nieumyślnie się pomyli. Omyłka taka, gdyby nie było na nią rady, musiałaby być fatalna dla wymiaru sprawiedliwości. Dlatego należy tę zasadę ograniczyć do wypadków, kiedy ustawa o postępowaniu karnem przewiduje możność pełnej apelacji, a więc możność przeprowadzenia ponownej rozprawy przed wyższą instancją sądową To też Komisja Skarbowo-Budżetowa z tem ograniczeniem proponuje uchwalenie rezolucji, wprowadzającej na szerszą skalę instytucję sądów jednoosobowych. Oczywista rzecz, że jeżeli wprowadzimy na miejsce sądów kolegjalnych typ sądu jednoosobowego, to sędziów, którzy byli zajęci w kolegjach będzie można użyć gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#JuliuszMakarewicz">Ze sprawą tą łączy się kwestja uchylenia instytucji ławników, Wysokiej Izbie wiadomo, że w Państwie Polskiem instytucja ławników istnieje tylko w dwóch dzielnicach, mianowicie w b. zaborze rosyjskim i w b. zaborze pruskim, natomiast nie istnieje w b. zaborze austrjackim. Instytucja ta okazała się kosztowną, a nieprzydatną. Ile ławnicy kosztują, o tem mówi drukowane sprawozdanie; że instytucja ta nie jest przydatną, o tem wie każdy, kto się z tą instytucją stykał.</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#JuliuszMakarewicz">Wobec tego Komisja Skarbowo-Budżetowa przedstawia do uchwalenia następującą rezolucję 6:</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do wprowadzenia zasady sądów jednoosobowych tam wszędzie, gdzie możliwość wniesienia pełnej apelacji daje interesowanemu możność przedstawienia całego materjału dowodowego w drugiej instancji. Zatrzymywanie w takich wypadkach instytucji ławników (w b. zaborze rosyjskim i pruskim), jako członków sądu kolegjalnego, nie da się niczem uzasadnić”.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#JuliuszMakarewicz">Wielkiem obciążeniem dla Skarbu Państwa jest istniejący obecnie system t. zw. warsztatów pracy przy więzieniach. W sprawozdaniu drukowanem, (str. 13) zwracam uwagę na nieprawdopodobne pomysły biurokratyczne, panujące w tym dziale. Panuje tam system rachunkowości, wymagający niesłychanego aparatu urzędniczego. Cytuję rozporządzenie ministerjalne z roku 1923, które każdy wydatek, czy każdy przychód każe przeprowadzać przez nadmierną ilość ksiąg, raportów i dokumentów. Mniejsza o to, czy te zapiski nazwiemy księgami, czy dokumentami, czy inaczej, chodzi o to, że suma ich przekracza liczbę 20, chodzi o to, że przeszło 20 razy każdy ruch gospodarczy w tym dziale trzeba uwidocznić. Tego rodzaju rachunkowość jest fantastyczna i powoduje utrzymywanie nadmiernie wielkiego personelu urzędniczego, tak po więzieniach, jak i w centrali Ministerstwa. Również sama zasada utrzymywania warsztatów pracy nie da się przeprowadzić wszędzie, tymczasem forsuje się ją tam nawet, gdzie niema odpowiedniego materjału ludzkiego, ani na kierowników techników, ani na robotników. Trudno tworzyć warsztat krawiecki tam, gdzie niema krawców, warsztat szewcki tam, gdzie niema szewców. Komisja Skarbowo-Budżetowa postawiła wniosek o ograniczenie warsztatów pracy do wypadków, gdzie zachodzą odpowiednie warunki. Rezolucja odnośna opiewa:</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd, by t. zw. dział pracy w więziennictwie, zasadniczo trafny, ograniczał jednak do wypadków, w których zachodzą odpowiednie dla urządzenia warsztatów warunki, przedewszystkiem do wypadków, w których dochody z kwalifikowanej pracy więźnia pokryć mogą koszty, połączone z utrzymaniem werkmistrzów i z wzmocnionym dozorem”.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#JuliuszMakarewicz">Komisja Skarbowo-Budżetowa odrzuciła wniosek o rezolucję, zmierzającą do reformy sposobu prowadzenia rachunkowości.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#JuliuszMakarewicz">Rząd podobno miał zapewnić poufnie członków komisji — gdyż oficjalnej deklaracji dotąd nie złożono — że podane przezemnie daty, które są wydrukowane w sprawozdaniu, nie odpowiadają rzeczywistości. Ponieważ mamy tu przedstawiciela Wysokiego Rządu, przeto ośmielam się go prosić, ażeby odpowiedział, czy rozporządzenie ministerjalne z r. 1923 zostało uchylone. Powołuję się równocześnie na pismo prezesa apelacji lwowskiej z 20 lutego 1926 r. L. prez. 3196 z r. 1926 — wystosowane do mnie, jako do komisarza oszczędnościowego przy Ministerstwie Sprawiedliwości, w którem to piśmie apelacja na podstawie informacyj, uzyskanych z więzień, na ten system bardzo się uskarża.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#JuliuszMakarewicz">Przy tej sposobności chcę zakomunikować Wysokiej Izbie pewne zajście z ostatnich dni, dość charakterystyczne. Mianowicie, kiedy dowiedziałem się w komisji, że Rząd zarzuca mi, iż przytoczyłem daty nieścisłe, przyjechawszy do Lwowa, zatelefonowałem do prezesa apelacji, przedstawiłem mu ten zarzut i zaproponowałem, ażeby wobec tego, że mam tę sprawę na plenum Izby referować, pozwolił mi naocznie stwierdzić, jak ta rzecz się przedstawia. Widocznie bowiem sam fakt, że istnieje Dziennik Rozporządzeń Ministerstwa Sprawiedliwości, sam fakt, że rozporządzenie to dotychczas nie zostało uchylone, sam fakt, że informacje, które są tutaj wydrukowane, pochodzą od naczelnika Wydziału Pracy w Ministerstwie Sprawiedliwości, nie jest wystarczający. Byłem już przedtem na tyle ostrożny, że prosiłem go, ażeby kazał maszynistce wydrukować te uwagi, które uważa za stosowne poczynić, a które Panowie macie tu w druku w sprawozdaniu o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości. Mimo tych ostrożności zwróciłem się jeszcze raz do prezesa apelacji. Pan prezes apelacji oświadczył mi, że otrzymał w tej sprawie już jedno pismo z Ministerstwa Sprawiedliwości z wytknięciem mu tego, iż mnie informował. Pan prezes apelacji miał jednakowoż na to doskonałą, z biurokratycznego punktu widzenia odpowiedź, że informacji udzielił mi w czasie, kiedy byłem komisarzem oszczędnościowym przy Ministerstwie Sprawiedliwości, a zatem byłem do pewnego stopnia funkcjonariuszem Ministerstwa Sprawiedliwości. Ośmielę się postawić pyta? nie, czy gdyby mi p. prezes apelacji był udzielił tych informacyj jako referentowi budżetu w Senacie, popełniłby coś niewłaściwego i czy zasługiwałby na wytknięcie ze strony Ministerstwa?</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#JuliuszMakarewicz">Ale na tem nie koniec. Kiedy p. prezes apelacji udzielił mi tego rodzaju informacji, dodał jeszcze, wobec tego nie mogę pokazać Panu tych ksiąg bez specjalnego zezwolenia Ministerstwa, bo nie chcę się narażać na ponowne wytknięcie. Oświadczyłem: oczywiście, nic chcę Pana narażać na żadne przykrości. Przyrzekł, że zatelefonuje do Ministerstwa. Zatelefonował i po kilku godzinach udzielił informacji, że zabronione, mu pokazywania tych ksiąg, jako człowiekowi obcemu.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, sprawa ta budzi we mnie pewne głębokie refleksje. Kiedy przed wielu laty jako młody człowiek wyjechałem na studja, pojechałem do Niemiec, do tych Niemiec, które nigdy dla nas chętnie nie były usposobione, ale które dawały dużo materjału do skorzystania. Otóż wówczas rozbiłem swój namiot najpierw w Halli, leżącej w królestwie pruskiem, i tam udało mi się uzyskać wstęp do najcięższego więzienia (Zuchthaus). Byłem tam codziennym gościem przez miesiąc. Dyrektor więzienia oprowadzał mnie po celach, po szpitalu, po kościele, byłem świadkiem nauki, byłem świadkiem raportów, byłem świadkiem postępowała dyscyplinarnego, wszystkie księgi były dla mnie otworem.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#komentarz">(Sen. Posner: Chociaż Pan był cudzoziemcem?)</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#JuliuszMakarewicz">Chociaż byłem poddanym obcego państwa, a co gorsze Polakiem, a wiadomo, że to nie było listem rekomendacyjnym wobec władz pruskich. Ale doczekałem się tego. Że zostałem senatorem i z ramienia Senatu miałem zreferować budżet Ministerstwa Sprawiedliwości i wtedy dowiedziałem się, że jestem osobą obcą i mnie, jako osobie obcej, nie wolno ksiąg pokazywać. Nie wiem, co zastępca Wysokiego Rządu odpowie, być może, powie, iż tu zaszło nieporozumienie, że to była rozmowa telefoniczna, której prezes apelacji nie zrozumiał, albo, że ktoś niepowołany udzielił informacji. To wszystko jest możliwe, bo znamy to z praktyki austrjackiej, że ministrowie w razie potrzeby udzielali tylko telefonicznych instrukcyj, a potem oświadczali, że zaszło nieporozumienie. Jednak muszę powiedzieć, że ktokolwiek udzielał w tym wypadku instrukcji, czy wyższy, czy niższy dygnitarz, jest rzeczą przykrą, że tego rodzaju pomysł w czyjejś głowie mógł powstać.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#JuliuszMakarewicz">Przechodzę do dalszej części sprawozdania, mianowicie do instytucji warunkowego wstrzymania wykonania kary. W naszem Państwie istnieje instytucja warunkowego wstrzymania wykonania kary, wprowadzona na terenie b. zaboru rosyjskiego, na podstawie przepisów przechodnich do kodeksu karnego rosyjskiego. Jest wiadome, że w tej dzielnicy obowiązuje kodeks karny rosyjski z r. 1903, który wprowadziły władze Okupacyjne niemieckie przez pomyłkę, i do tego kodeksu karnego rosyjskiego później dodano przepisy przechodnie; w tych przepisach przechodnich znajduje się ta instytucja, egzystencję swoją zawdzięczająca nie rosyjskim, lecz polskim czynnikom, które skorzystały ze sposobności, aby ją wprowadzić. Ponadto istnieje ona w b. zaborze austrjackim, wprowadzona przez ustawę z czerwca 1926 r. Natomiast dla b. zaboru niemieckiego nie wprowadzono dotychczas tej instytucji, zadowalając się tylko warunkowem prawem łaski. Nie jest to to samo, bo przy warunkowem wstrzymaniu orzeka sędzia w każdym wypadku z osobna, czy karę zawiesić, czy nie, zastanawia się nad tem przy każdej sprawie, natomiast instytucję łaski warunkowej stosuje się tylko w wypadkach wyjątkowych, łaska jest rzeczą tylko wyjątkową, czy to łaska warunkowa, czy bezwarunkowa.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#JuliuszMakarewicz">W imię jednolitości ustawodawstwa należałoby instytucję warunkowego wstrzymania przez decyzję sądową uczynić postacią wspólną dla całego Państwa. Zastosowanie zasady sędziowskiej decyzji także w b. zaborze niemieckim miałoby bardzo poważne znaczenie ze względów finansowych, bo wobec tego, że łaskę stosuje się wyjątkowo, mało osób z tej instytucji korzysta i pewne oszczędności, związane z jej stosowaniem są nieznaczne. Gdybyśmy rozszerzyli tę instytucję na b. zabór pruski, to biorąc za podstawę przeciętną częstotliwość stosowania tej instytucji, możnaby przewidywać możliwą oszczędność w kwocie około 200.000 zł. Z tego względu byłoby rzeczą wskazaną, aby instytucja ta objęła także i b. zabór pruski.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#JuliuszMakarewicz">Przy tej sposobności należy poruszyć sprawę unifikacji ustawodawstwa na tem polu, to znaczy objęcia wszystkich dzielnic jedną ustawą wspólną. Jednym z powodów do tego jest fakt, że ustawa uchwalona niedawno dla Małopolski wschodniej, wydała te owoce, przed któremi przestrzegałem Wysoką Izbę. Wysoka Izba sobie przypomina, że złożyłem referat tej ustawy, gdyż Komisja Prawnicza zażądała ode mnie, abym zaproponował Wysokiej Izbie przyjęcie ustawy bez żadnej zmiany. Oświadczyłem, że tego nie uczynię, bo ustawa jest wadliwie zbudowaną. Obecnie mamy skutki. Wynikiem pośpiesznej kodyfikacji jest szereg niejasności i wątpliwości, ożywiona korespondencja między Ministerstwem Sprawiedliwości a prezesami sądów apelacyjnych. Ministerstwo Sprawiedliwości tłomaczy okólnikami w jaki sposób należy tę ustawę rozumieć, ale sędziowie odpowiadają; My nie możemy rozumieć tej ustawy inaczej, niż tak, jak została uchwalona. I sędziowie mają rację. Sędziów obowiązuje tekst ustawy, a nie intencja ustawodawcy.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#JuliuszMakarewicz">Otóż z tego względu wskazaną jest rzeczą, aby przy sposobności zaprowadzenia tej instytucji w b. zaborze pruskim wprowadzić jednolitą ustawę dla całego Państwa i dlatego Komisja Skarbowo-Budżetowa stawia rezolucję pod p. 9:</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do poczynienia kroków w kierunku wydania jednolitej ustawy o warunkowem zawieszeniu wykonania kary dla całego Państwa, a przynajmniej w kierunku wydania odpowiedniej ustawy dzielnicowej dla b. zaboru pruskiego”.</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#JuliuszMakarewicz">Do znacznego zmniejszenia wydatków na więziennictwo przyczynia się także instytucja warunkowego zwolnienia z części kary. Jest to oczywiście coś innego, niż to, o czem referowałem przed chwilą, ponieważ warunkowe wstrzymanie kary polega na tem, że sędzia wstrzymuje wykonanie wyroku wogóle i osoba skazana kary wcale nie odbywa, natomiast przy warunkowem zawieszeniu części kary wykonywa się wyrok, ale pod koniec osobę zasługującą na takie wyróżnienie zwalnia się od odsiedzenia reszty kary. Czynniki ustawodawcze liczyły się z motywami psychologicznemi, mianowicie z tem, że więzień będzie się starał zachowywać nienagannie, w tym celu, żeby reszty kary nie odcierpieć. Oczywiście przyświecała tu ustawodawcom również myśl, że więzień, który się przyzwyczai w ciągu odbywania 2/3 kary do nienagannego sprawowania się, prawdopodobnie także sprawowanie takie kontynuować będzie po wydostaniu się na wolność.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#JuliuszMakarewicz">Instytucja ta została zunifikowana, dzięki Bogu, dla całego Państwa świeżem rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z 19 stycznia 1927 roku. Niestety droga, do unifikacji obrana, nie jest szczęśliwa, mianowicie rozstrzyganie o tem, kogo należy zwolnić od reszty kary, oddano Ministerstwu, które jest władne przenieść swoje uprawnienie na prokuratorów. W ten sposób tworzymy znowu formę łaski, formę wyjątkowego uwzględnienia prośby skazanego; wyraźnie zastrzeżono w art. 4, że skazany ma ją wnieść ponownie. To jest wadliwe tak z punktu widzenia kryminalno-politycznego, jak i z punktu widzenia fiskalnego.</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#JuliuszMakarewicz">Wadliwe jest z punktu widzenia poprawy więźnia i nagrody za poprawę, gdyż nagrodę tę więzień otrzymać winien bez prośby; nie jego jest rzeczą upominać się o stwierdzenie, że dla jego dalszej reformacji psychicznej, jak pięknie wyrażają się prawnicy angielscy, wskazane jest warunkowe zwolnienie z reszty kary — to jest rzeczą tych czynników, które z więźniem się stykają, więźnia obserwują. To nie ma być akt łaski, lecz akt systemu penitencjarnego.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#JuliuszMakarewicz">Po drugie, wadliwe jest to rozwiązanie pod względem fiskalnym, gdyż prokuratorowie z istoty swego stanowiska niezbyt przychylnem okiem patrzą na uszczerbek, który się dzieje w procesie t. zw. sprawiedliwej odpłaty.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#JuliuszMakarewicz">Jedynie wskazanem byłoby oddać sprawę tę organom sędziowskim, ale nie tym samym sędziom, którzy sprawę załatwiali wyrokiem, więc, którzy wszczęcie sprawy warunkowego zwolnienia mimowoli traktują jako wznowienie kwestji już rozstrzygniętej, lecz poruczyć ją referentom sędziowskim, specjalnie powołanym do czuwania nad zachowaniem się więźnia w czasie kary i nad rozstrzyganiem o zastosowaniu tak ważnego czynnika ponitencjonarnego, jakim jest warunkowe zwolnienie.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#JuliuszMakarewicz">Wobec wadliwego ujęcia problemu przez rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, należałoby wezwać Rząd do jego zmiany i dlatego Komisja Skarbowo-Budżetowa stawia wniosek o uchwalenie rezolucji następującej treści:</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do wprowadzenia jednolitego systemu warunkowego zwalniania od reszty kary z tem, że orzekanie o stosowaniu tegoż powierzyć należy osobnym referentom sędziowskim, a nie urzędnikom prokuratorskim, czy ministerjalnym” Przechodzę, proszę Wysokiej Izby, do ostatniego punktu, a mianowicie do Komisji Kodyfikacyjnej. W sprawie Komisji Kodyfikacyjnej nie chodzi o ocenę działalności tej instytucji, o której aczkolwiek sam jestem jej członkiem i współpracownikiem, mogę powiedzieć śmiało, że nie zawiodła oczekiwania. Trzeba być słabym znawcą przedmiotu, żeby domagać się szybszego tempa pracy. W Polsce w kilka lat dokonywa się tego, na co gdzieindziej trzeba było czekać lat kilkanaście, a nawet więcej. Sprawa Komisji Kodyfikacyjnej w budżecie, to sprawa zupełnie inna, to jest sprawa administracyjna i sprawa po części konstrukcyjna.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#JuliuszMakarewicz">Kiedy przed rokiem zaproponowano mi, bym objął referat Ministerstwa Sprawiedliwości w komitecie komisarzy oszczędnościowych, musiałem problemowi oszczędności w tym dziale przypatrzeć się bliżej. Pomijając, że preliminarz budżetowy ówczesny, przewidywał 460.000 zł wydatków i trzeba go było o 240.000 zmniejszyć z uszczerbkiem rachunku wynagrodzeń za prace kodyfikacyjne — musiałem to uczynić, by dać dobry przykład, bo sam byłem w tem interesowany, jako członek komisji — zauważyłem, że oddzielenie komisji od Ministerstwa, pociąga za sobą niepotrzebne koszty. Wysunęła się wówczas kwestja uzasadnienia nowego oddzielenia. Okazało się, że niektórzy członkowie Komisji Kodyfikacyjnej stoją na stanowisku zupełnej odrębności, czyli, jak się to mówi, autonomji Komisji Kodyfikacyjnej. Za punkt wyjścia dla oceny pewnego nieporozumienia przyjąć muszę ten ustęp w pisemnem oświadczeniu prezesa Komisji Kodyfikacyjnej, który był wynikiem wystąpienia mego w sprawie nowelizacji ustawy o Komisji Kodyfikacyjnej. Ustęp ten opiewa w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#JuliuszMakarewicz">„Ministerstwo Sprawiedliwości z istoty rzeczy nie może odpowiadać za opinje prawne, któremi są pracę Komisji Kodyfikacyjnej dla Sejmu i Senatu, może ono niezależnie od Komisji Kodyfikacyjnej przedłożyć swoje projekty Sejmowi. Komisja Kodyfikacyjna nie ma prawa inicjatywy, jedynie Ministerstwo Sprawiedliwości, przedkładając swoje wnioski ustawodawcze, może pokryć swoje wnioski wnioskami komisji, względnie może przedłożyć inny wniosek. Projekt komisji przedkłada jedynie jako materjał dla obrad ciał parlamentarnych”.</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#JuliuszMakarewicz">W słowach tych jest zaznaczone, że Komisja Kodyfikacyjna opracowuje projekty, które Ministerstwo Sprawiedliwości przedkłada jako projekty Komisji Kodyfikacyjnej, a w razie gdy przedsięweźmie pewne jakieś zmiany, powinno zaznaczyć, że to są zmiany dokonane w projekcie Komisji Kodyfikacyjnej, ale w każdym razie projekt komisji powinno przedłożyć ciałom ustawodawczym. To całe ujęcie kwestji odpowiadało stanowi przedkonstytucyjnemu. Nie ulega wątpliwości, że Sejm Ustawodawczy chciał do pewnego stopnia ułatwić sobie zadanie przez to, że utworzył Komisję Kodyfikacyjną jako zupełnie odrębne ciało, do pewnego stopnia ustawodawcze, które w określonym wyraźnie zakresie ustawodawstwa sądowego miało wypracować 6 wielkich kodeksów.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#JuliuszMakarewicz">Nic ulegało wówczas wątpliwości, że to ciało miało egzystencję zupełnie odrębną od Rządu i od Sejmu Ustawodawczego. Jednak Konstytucja, wprowadzając odpowiedzialność Ministra Sprawiedliwości i wprowadzając skoncentrowanie ustawodawstwa w Sejmie i Senacie, kwestję tę postawiła inaczej, tak, że już dzisiaj postawienie tezy autonomji Komisji Kodyfikacyjnej musi budzić pewne wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#JuliuszMakarewicz">Praktyka wykazała, że te wątpliwości zupełnie poważnie zachodzą. Mianowicie, dotychczas z pracami Komisji Kodyfikacyjnej obchodziło się Ministerstwo Sprawiedliwości w sposób następujący: gdy nie miało żadnych wątpliwości, to projekt przedkładało z zaznaczeniem, że pochodzi on od Komisji Kodyfikacyjnej. Był też drugi system: Ministerstwo miało wątpliwości i zmieniało projekt Komisji Kodyfikacyjnej, zaznaczając tę zmianę i dołączając pierwotny projekt Komisji Kodyfikacyjnej. Był i trzeci system: Ministerstwo nie godziło się na koncepcję Komisji Kodyfikacyjnej i wtedy nie przedkładało tego projektu. Ten wypadek zaszedł przy projekcie ustawy o sądach dla nieletnich.</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Panów, niema żadnej wątpliwości, że to wyodrębnienie Komisji Kodyfikacyjnej budzi wątpliwości z punktu widzenia konstytucyjnego, budzi także wątpliwości z punktu widzenia praktyki, która się już wytworzyła. Są to rzeczy dla Komisji Kodyfikacyjnej niemal przykre. Nie ulega wątpliwości, że byłoby o wiele wygodniej, gdybyśmy ten stan przedkonstytucyjny przywrócili. Jednakowoż ja, jako referent, i wtedy, kiedy byłem referentem oszczędnościowym w Ministerstwie Sprawiedliwości i teraz, kiedy jestem referentem Wysokiej Izby, mam obowiązek zwrócić uwagę na te wątpliwości, które z powodów konstytucyjnych się nasunęły. A wiąże się z tem kwestja druga, mianowicie ta, że Ministerstwo potrzebuje wydatnej pomocy w dziale ustawodawczym. Zaznaczyłem już, że Komisja Skarbowo-Budżetowa występuje z wnioskiem o danie Ministrowi 150.000 złotych do dyspozycji na prace kontraktowe. Chodziłoby o to, ażeby Ministerstwo w dziale ustawodawczym jeszcze wzmocnić o tyle, ażeby rozszerzyć działalność Komisji Kodyfikacyjnej także na ustawodawstwo bieżące. Tak, jak dziś rzecz się przedstawia, to Komisja Kodyfikacyjna ograniczona jest do wielkich przedłożeń ustawowych: kodeksu cywilnego, kodeksu karnego, ustawy postępowania cywilnego, karnego i t. d. Otóż chodziłoby o to, ażeby w dziale sądowym — oczywiście w tym dziale specjalnie, bo Komisja Kodyfikacyjna obejmuje dział sądowy — Komisja Kodyfikacyjna była organem pomocniczym dla Ministerstwa Sprawiedliwości. Wiąże się z tem jeszcze kwestja trzecia — kwestja oszczędności, o którą zawsze chodziło. A nie ulega wątpliwości, że administracja jest o tyle tańsza, o ile koszty administracyjne rozkłada się na większą ilość produkcji, tymczasem z chwilą, kiedy Komisja Kodyfikacyjna musi prowadzić własną biurowość, odrębnie od Ministerstwa Sprawiedliwości, pewne wydatki muszą się powtarzać niepotrzebnie. Wyzyskanie sił pomocniczych kancelaryjnych nie wydaje się dostateczne. Już miałem zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie, że w Ministerstwie Sprawiedliwości istnieje nadmiar bibljotekarzy, że Ministerstwo Sprawiedliwości ma 3 urzędników bibljotecznych i 1 woźnego do bibljoteki. Komisja Kodyfikacyjna ma także bibljotekę i specjalną funkcjonariuszkę, która się zajmuje tą bibljoteką. Z punktu widzenia oszczędności administracji oddzielenie Komisji Kodyfikacyjnej od Ministerstwa nie jest wskazane. Dlatego w Komisji Skarbowo-Budżetowej postawiono wniosek do rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#JuliuszMakarewicz">„Senat wzywa Rząd do nowelizacji przedkonstytucyjnej ustawy o Komisji Kodyfikacyjnej z 3 czerwca 1919 r. w kierunku rozszerzenia jej atrybucji na ustawodawstwo bieżące w dziedzinie prawa i postępowania cywilnego i karnego, bądź to w postaci opracowywania samoistnych projektów z polecenia Sejmu bądź opinjowania projektów rządowych. Komisja Kodyfikacyjna, jako organ pomocniczy Ministerstwa Sprawiedliwości, pozostawać winna w ciągłem zetknięciu z departamentem ustawodawczym”.</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#JuliuszMakarewicz">Ta rezolucja jednakowo nie uzyskała większości przy głosowaniu, z jakich, powodów — nie wiem, przypuszczam, że dziś się dowiem. Wobec tego mniejszość ponawia tę rezolucję jako swoje votum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JakubBojko">Dla wyjaśnienia i udzielenia odpowiedzi zażądał głosu przedstawiciel Rządu, Wiceminister Sprawiedliwości p. Siennicki. Udzielam mu głosu.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#JakubBojko">Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Siennicki:</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#JakubBojko">Proszę Wysokiej Izby! P. sen. sprawozdawca zażądał odemnie wyjaśnień w pewnych kwestjach; ponieważ p. Minister Meysztowicz jest chory, więc czuję się w obowiązku dać wyjaśnienia, odpowiedzieć na to.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#JakubBojko">Aczkolwiek p. senator mówił, że odpowiem sposobem austrjackim, oświadczam, że ani austrjackim, ani rosyjskim, ani pruskim sposobem nie odpowiem, odpowiem faktami.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#JakubBojko">Już na Komisji Skarbowo-Budżetowej p. sen. Makarewicz proponował pewne oszczędności kosztem zmniejszenia dozorców więziennych, a także w dziale pracy. Kiedy tylko p. sen. Makarewicz zwracał się o informacje do Ministerstwa, dawaliśmy wszelkie informacje, żadnych trudności nie napotykał.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Przyznaję to.)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#JakubBojko">Kiedy jednak na Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu usłyszałem pewne cyfry, które wydały mi się wątpliwemi, zapytałem się p. senatora, czy sprawdził to w departamencie sprawiedliwości. Odpowiedział, że nie. Powiedziałem, że bardzo żałuję, że te informacje pochodzą tylko ze Lwowa, a nie zostały sprawdzone w Ministerstwie Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(S. Makarewicz: Później sprostowałem.)</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#JakubBojko">Przytaczał dane co do redukcji tych dozorców. Pan przytoczył, że we Lwowie jest za dużo dozorców więziennych, ale nie przytoczył faktu, o czem pewno zapomniał, bo tej informacji nie otrzymał od prezesa apelacji, że we Lwowie było więzienie kobiece prowadzone przez zakonnice, zatem nic potrzebowało dozorców. Z chwilą, gdy Ministerstwo przejęło to więzienie przed kilku laty, trzeba było dać tam dozorców. To porównanie, które jest przytoczone, zawiera więc pewne nieścisłości.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#JakubBojko">P. senator przytoczył, że jest prowadzonych 26 ksiąg buchalteryjnych i że tę informację także otrzymał we Lwowie. Rzeczywiście był taki okólnik, ale był następny okólnik, który właśnie zmienił ten okólnik, o czem prawdopodobnie prezes nie. dał informacji p. senatorowi. Mamy tych ksiąg buchalteryjnych 13, ale zresztą to są pisma, raporty i t. d., które też były nazwane księgami buchalteryjnemi. Następnie niektóre z tych ksiąg prowadzone są raz na rok, to nic są księgi prowadzone codziennie, w każdem więzieniu są takie. Nie zapominajmy o tem, że dział pracy w więzieniach to nie jest sklepik, gdzie właściciel może wcale nie prowadzić ksiąg, co sprzedał, co kupił i t. d., ani to nie jest fabryka, gdzie wyrabia się tylko jeden towar, tylko to jest cały szereg warsztatów pracy, jak tkackie, szewskie, rolnicze i t. d., które wymagają prowadzenia tej rachunkowości i to nie jest przedsiębiorstwo obliczone na jakiś zysk, to ma charakter penitencjarny. W dodatku we Lwowie, który był przedmiotem objekcji, ten dział pracy na 240 więźniów zatrudnianych w dziale pracy prowadzi 3-ch urzędników, z których jeden jest XI, drugi XII, a trzeci VIII stopnia płac. Z tego 2-ch urzędników ma pensje, które wahają się w granicach 200 zł. miesięcznie, a zatem to nic są wydatki, któreby mogły wpłynąć na budżet i z którychby można uczynić oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#JakubBojko">Przytoczę nawet okólniki, któremi został zmieniony ten poprzedni okólnik, mianowicie okólnik nr 799–1923 r., okólnik nr. 557 także z 1923 r., okólnik nr. 1238 z 1926 r., nr. 1431 z 1926 roku. Otóż p. sen. Makarewicz zwrócił się telefonicznie do nas w przeddzień, odpowiedzi nie ja udzieliłem, więc nie mogę kategorycznie powiedzieć, jaka była przyczyna odmowy, ale ja przypuszczam, że przyczyna była ta, — i tu nie żaden system austrjacki kieruje moją odpowiedzią, — że ponieważ wiadomości poprzednio udzielone we Lwowie urzędowo były nieścisłe, Ministerstwo nie chce, żeby stamtąd nadal takie informacje nieścisłe były udzielane. Po drugie, do lustracji więzień Sejm może delegować w każdej chwili specjalną komisję, ale ustawa nie zna, żeby nawet referent w tych rzeczach mógł mieć bezpośredni dostęp do więzień. Przypuszczam, że takie były przyczyny, ale najgłówniejszą jednakże, jak mi się wydaje, to była ta nieścisłość informacji. I chcielibyśmy uniknąć, by nadal tych nieścisłych informacji nie było, by te informacje były konfrontowane z informacjami Ministerstwa Sprawiedliwości, ale p. senator Makarewicz do Ministerstwa nie zwracał się Wicemarszałek Bojko:</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#JakubBojko">Proponuję Panom przerwanie posiedzenia do godz. 4-ej.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanWoźnicki">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma s. Ringel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MichałRingel">Wysoki Senacie! Zanim przystąpię do krótkiej oceny działalności Ministerstwa Sprawiedliwości, chcę kilka słów poświęcić pewnym wnioskom, zawartym w referacie wielce szanownego p. referenta Makarewicza. Mówię najpierw o tych wnioskach, które pozostały w mniejszości, i o charakterze całego referatu. Referat ten, dla którego pracy żmudnej i dokładnej musi się mieć pełne uznanie, cierpi na jedno, mianowicie duch, którym jest przejęty, jest duchem zbytniej oszczędności. Szanowny p. referent żąda od Ministerstwa Sprawiedliwości większej wydajności. Owszem, jestem też za tem, aby Ministerstwo Sprawiedliwości w czynach swoich, w działalności swojej okazało jak największą wydajność, ale nie w zakresie dochodów materjalnych, bo przez słowo: wydajność, rozumie się w tym resorcie: dobre ustawy, inicjatywę ustawodawczą i dobre, należyte, szybkie i sumienne funkcjonowanie sądów.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#MichałRingel">Natomiast nie można żądać, ażeby resorty takie jak oświata, albo Ministerstwo Sprawiedliwości traktowane były z punktu widzenia dochodów. Ideałem powinno być, ażeby nietylko oświata, ale także sprawiedliwość były, o ile możności, bezpłatnie szafowane, a w każdym razie z najmniejszym nakładem specjalnych kosztów dla tych obywateli, którzy pukają do wrót sprawiedliwości. Nie można za każdą funkcję, którą państwo spełnia, żądać specjalnych opłat, bo na to są ogólne podatki, z których się opłaca przecież całą administrację państwową, a wśród tego także i resort Ministerstwa Sprawiedliwości. Zdaje mi się, że przenikanie powolne ducha fiskalizmu także do tego resortu może wywołać tylko ujemne skutki.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#MichałRingel">A teraz w kilku tylko słowach chcę się oświadczyć do rezolucyj, które pozostały w mniejszości, a są objęte referatem. A więc jest rezolucja, żeby Rząd opracował przepisy wprowadzające system wpłacania przez oskarżyciela prywatnego zaliczek i to nietylko przy wnoszeniu skargi, ale i wówczas, gdy żąda przeprowadzenia dowodów oraz przy zakładaniu środków prawnych. To doprowadziło by w praktyce do tego, że człowiek niezamożny, który został ciężko na honorze dotknięty, musiałby często wnosić sumy nie stojące w żadnym stosunku do jego majątku, co uniemożliwiłoby często dochodzenie rzeczywistej krzywdy. Dlatego też ten wniosek słusznie pozostał w mniejszości na Komisji Skarbowo-Budżetowej i powinien także i w plenum pozostać w mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#MichałRingel">Oświadczył się następnie p. referent także za tem, aby wprowadzić, o ile możności wszędzie, sądy jednostkowe.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#MichałRingel">Owszem, można powiedzieć, że za lat 10 lub 15, kiedy ilościowo i jakościowo materjał sędziowski stanie na wyżynie, na której stać powinien, wtedy ewentualnie będzie można przystąpić do reformy. Dziś jest na to za wcześnie. Wszyscy mamy wielkie uznanie dla ciężkiej, żmudnej i pełnej odpowiedzialności pracy naszego sądownictwa, ale proszę przeczytać protokół stenograficzny Sejmu z ostatniej dyskusji nad resortem Ministerstwa Sprawiedliwości, jak on przepełniony jest żalami, które tam Wszystkie stronnictwa podniosły, twierdząc, że sądownictwo obecne nie stoi na wyżynie i jest jeszcze bardzo dalekie od tego, aby na tej wyżynie stanęło. Jeżeli tak jest, to dzisiaj jest za wcześnie wprowadzać sądy jednostkowe, bo choć nawet pełna apelacja jest dana, to jednak te sądy cały pierwszy przewód mają w swoim ręku i potem trzebaby w drugiej instancji naprawiać to, co sędzia często młody i czasem niedoświadczony w pierwszej instancji zepsuje, a to jest często trudno.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#MichałRingel">Następnie jeszcze trzecia rezolucja co do ograniczenia działu pracy w więziennictwie. Także ta rezolucja jest dyktowana momentami oszczędnościowemi.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#MichałRingel">I tu i w Sejmie wyrażono pogląd, że więziennictwo nasze nie stoi absolutnie na wyżynie, — ja do tej sprawy jeszcze wrócę, — i w tej właśnie dziedzinie powinno by się jak najdalsze reformy przeprowadzić, choćby one z punktu widzenia produktywności pracy, z punktu widzenia powiększenia dochodów a zmniejszenia wydatków wydały się na początek nieproduktywnemi. Chodzi o to, Wysoki Senacie, ażeby ci, którzy często lekkomyślnie, z braku doświadczenia, do murów więziennych weszli, tam zostali naprowadzeni na dobrą drogę i ażeby nie było tego strasznie wysokiego procentu recydywistów, który w Polsce dochodzi do 50 proc., podczas, gdy na zachodzie recydywistów jest około 5 proc. A do tego może się przyczynić tylko jak największa rozbudowa tego działu pracy w sądownictwie...</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(Głos: I oświaty.)</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#MichałRingel">... i oświaty. Tego problemu absolutnie nie wolno traktować z punktu widzenia dochodowości.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#MichałRingel">Nie zgadzam się również na rezolucję p. referenta, co do Komisji Kodyfikacyjnej, lecz sprawa ta zapewne znajdzie oświetlenie w przemówieniach moich następców. Chcę przejść do oceny samego Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#MichałRingel">Podczas, gdy w państwach zachodnich, weźmy Francję, która w wielu wypadkach jest przecież wzorem dla nas, minister sprawiedliwości, jako strażnik wielkiej pieczęci, idzie tuż po premjerze, jako ustawowy zastępca premjera, u nas minister sprawiedliwości w rządzie od chwili powstania Państwa odgrywa zawsze rolę „kopciuszka”. Ile w tem winy jest samych ministrów, którzy z bardzo małemi wyjątkami, — można je policzyć na palcach jednej ręki i jeszcze pozostanie kilka palców wolnych, — nie byli wybitnemi indywidualnościami, — ile w tem było winy samych ministrów, a ile winy należy przyznać brakowi zrozumienia u kierowników politycznych resortów w rządzie, to Panowie ze swego doświadczenia wiecie sami. Istniało w Rzymie przysłowie: „Minima non curat praetor”, t. zn., że pretor, ten wysoki dostojnik sędziowski nie dba o rzeczy małe. U nas możnaby odwrócić to przysłowie i powiedzieć, że tem minimum dla kierowników rządu, o które się zupełnie nie dba, stanowi cała instytucja t. j. pretor, czyli u nas minister sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#MichałRingel">Kto ten resort obejmuje i jak on ten resort będzie sprawował, o to kierownicy rządu najmniej dbają. To bagatelizowanie Ministerstwa Sprawiedliwości odbija się często na funkcjonowaniu Ministerstwa w ten sposób, że wychodzą wprost sprzeczne zarządzenia tuż po sobie następujących ministrów, a to nawet ministrów, następujących po sobie w łonie tego samego rządu. Dzieje się to, co się stało przyczyną klęski Napoleona III, że przychodzi najpierw ordre potem contreordre. a potem naturalna rzecz — desordre. Aby zilustrować te chaotyczne stosunki, przytoczę jeden przykład, który dotyczy prokuratora przy sądzie apelacyjnym we Lwowie. Podczas, gdy sąd apelacyjny lwowski pracuje szybko i dobrze w sprawach cywilnych zwłaszcza, to o prokuratorji przy nim nie można tego powiedzieć. Jak to można wyczytać w datach udzielonych przez Ministerstwo referentowi budżetu w Sejmie p. Łypacewiczowi, zaległości są — cytuję jego słowa — wprost zatrważające w prokuraturze przy sądach okręgowych apelacji lwowskiej. Na ogólną sumę zaległości 38.213, w okręgu lwowskim zalega aż 23.680 spraw w prokuraturach. I referent powiada: „przypuszczam, że Ministerstwo bliżej tę sprawę wyjaśni”.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#MichałRingel">Otóż w związku z tem, oraz na skutek tego, że prokurator przy sądzie apelacyjnym p. Malina wówczas, kiedy chodziło o wyświetlenie sprawy zamachu na b. prezydenta Wojciechowskiego, okazał conajmniej nieszczęśliwą lub nieudolną rękę, poprzedni minister poczynił kroki, aby prokurator ten, który i tak ma blisko 41 lat służby, przeszedł w stan spoczynku. Kroki te były poczynione nawet formalnie, tym czasem następca jego — mianowany przez ten sam rząd, pod tym samym premjerem względnie wicepremjerem, — wydaje wręcz przeciwne zarządzenie w tej sprawie, i na podstawie tych samych faktów i danych orzeka, że pozostawia p. Malinę na tym samym posterunku. Dodaje pikanterji tej sprawie fakt, że na interpelacji, wniesionej przeciw prokuratorowi sądu apelacyjnego we Lwowie, figuruje podpis czynnego ministra jednego z członków obecnego Rządu, przed kilku tygodniami mianowanego.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#MichałRingel">Przytoczyłem to jako przykład, że kierownicy rządu resort Ministerstwa Sprawiedliwości bagatelizują. Jesteśmy tu świadkami, że faktycznie stosuje się ewangeliczną zasadę, że „prawica”, p. Meysztowicz, w tym resorcie albo nie wie, albo wiedzieć nie chce, co robi, albo co robiła lewica — p. Makowski.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#MichałRingel">Przechodzę do tego działu, który powinien w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości należeć do najpoważniej szych, do inicjatywy ustawodawczej. Mówiło się i mówi od roku 1921, że należałoby nareszcie wprowadzić te ustawy, które są rzeczywistą gwarancją wykonania Konstytucji, t. j. ustaw konstytucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#MichałRingel">Kilka miesięcy temu, kiedy żądano pełnomocnictw, to właśnie ówczesny minister sprawiedliwości powoływał się na to, że tempo prac w parlamencie — w Sejmie i w Senacie, jest zbyt powolne, że powinno iść nie tempem, jak to wówczas pięknie nazwał, dawnej karetki pocztowej, ale tempem kurjera, bo musi ono stosować się do współczesnego życia. A jak jest w praktyce?</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#MichałRingel">Wycofało się projekty w liczbie około 20, które były w Sejmie opracowane i doszły nawet do drugiego i trzeciego czytania, a nie wydano żadnych dekretów, któreby pozwoliły wprowadzić w życie Konstytucję, która dotychczas jest na papierze, bo niema ustaw wykonawczych.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#MichałRingel">Oprócz tych ustaw wprowadzających w życie Konstytucję, brak jest dotychczas Trybunału Konstytucyjnego, któryby badał czy ustawa, zarządzenie, lub dekret stoi w sprzeczności z Konstytucją, czy nie. Wydano 40 dekretów, ale dotyczą one bardzo często kwestji mało ważnych, pozostawiają zaś na uboczu rzeczy fundamentalnej wagi, które już były częściowo na warsztacie w Sejmie i w Senacie.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#MichałRingel">Jeśli chodzi o resort Ministerstwa Sprawiedliwości — o muszę powiedzieć, że może na innych polach Rząd chce pokazać faktycznie siłę, w tym jednak resorcie jest tylko Rządem może dobrej woli, ale słabej woli, jest Rządem często może mocnych słów i mów, ale gdy chodzi o czyny okazuje jakiś hamletyzm i wahanie się na prawo i na lewo, które na resorcie sprawiedliwości odbija się bardzo silnie.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#MichałRingel">Więc najpierw brak inicjatywy w ustawodawstwie: nie widzimy pędu do unifikacji, nic widzimy korzystania z pełnomocnictw w tym kierunku. W związku z tem stoi unifikacja nietylko sądownictwa, ale i adwokatury.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#MichałRingel">Mamy, jak dotąd, cztery rodzaje adwokatów, ale chociaż wolność przesiedlania się jest nawet w Konstytucji zagwarantowana, jak i wolność obrania zawodu, to w praktyce, o ile chodzi o ten stan ważny, o wykonywanie współpracy adwokatów na polu sprawiedliwości, wolność jest skrępowana. A przecież okazuje się, że tak w Poznańskiem, jak w b. Królestwie, zwłaszcza na prowincji jest ogromny brak adwokatów.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#MichałRingel">Dla ilustracji niech Panom służy fakt, że w okręgu sądu apelacyjnego poznańskiego jest 11 sądów, gdzie wcale niema adwokatów, jest 16 sądów, gdzie jest tylko jeden adwokat, tak, że tylko jedna strona może mieć obrońcę z prawniczem wyszkoleniem, druga zaś strona nie. Tutaj w b. Królestwie, jak Panowie czytali niedawno panuje na prowincji tak wielki brak wyszkolonych sił adwokackich, że mówi się o pewnem półprzymusowem wysiedlaniu młodych adwokatów na prowincję, by nie trzeba było wszędzie mianować „obrońców prywatnych”, którzy są plagą ludności. Co do tej sprawy to proszę przeczytać protokóły sejmowe z obrad nad resortem Ministerstwa Sprawiedliwości, zawierają one przemówienia i skargi wszystkich stronnictw. A jednak w kierunku unifikacji adwokatury również niewiele się zrobiło.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#MichałRingel">Przechodzę do działu drugiego: do wymiaru sprawiedliwości. Wymiar sprawiedliwości cywilnej jest niesłychanie powolny. Sprawy zalegają miesiącami i latami a to niszczy ludność zwłaszcza w czasie nienormalnym pod względem walutowym i zwłaszcza tę jej część, która dopomina się o zapłatę jakichś wierzytelności. Ten zastój tłómaczy się częściowo tem, że sądy mają teraz więcej do roboty; to jest faktem, bo wydano szereg nowych ustaw, nałożono na sądy prowadzenie wielu nowych spraw, a etatów nie podwyższono, równocześnie zaś nie dba się o to, ażeby powiększyć ilość kwalifikowanych sił, nie dba się o to, ażeby „narybek” sędziów odpowiednio został powiększony, ażebyśmy mieli nowy napływ sił rzeczywiście kwalifikowanych w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#MichałRingel">W związku z tem, — żałuję bardzo, że niema tu dziś reprezentanta Ministerstwa Sprawiedliwości, — mogę Panom powiedzieć, że interpelowałem p. Ministra Meysztowicza na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej, czy jest prawdą, że o ile chodzi o aplikantów, jeszcze ciągle prowadzone są dwie listy, jedna dla aplikantów Żydów, druga dla aplikantów nie-Żydów. P. Minister Meysztowicz, jako człowiek wysoce kulturalny, uspokoił mnie, że wprawdzie tak jest, ale że dzieje się to tylko ze względów statystycznych, ażeby się można było informować. A tymczasem jeden niedyskretny kolega z Sejmu poinformował mnie, że celem tego zarządzenia nie jest wcale tylko niewinna statystyka. Gdyby tak było, nie możnaby wytłumaczyć, czemu z pośród aplikantów Żydów obecnie mianowani są dopiero ci, którzy wnieśli podania jeszcze w kwietniu 1925 r., gdy z drugiej listy mianuje się w bardzo krótkim czasie. W związku z tem niech wolno mi będzie napiętnować, że aplikant o celujących świadectwach, polecany przez prezesa apelacji lwowskiej, został dwukrotnie odpalony i nie został mimo to przez Ministra zamianowany sędzią. Może p. Minister Meysztowicz, gdyby tu był znalazłby na to bardzo eleganckie i gładkie wytłumaczenie. Ja go nie znajduję.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#MichałRingel">Ministerstwo broni się przed mianowaniem sędziów pochodzenia żydowskiego. Jest to tem dziwniejsze, że na całym świecie, zwłaszcza na Zachodzie, Żydzi, jako sędziowie okazali w praktyce wielkie zrozumienie rzeczy, wysokie doświadczenie i naukę i zajmują dzięki temu wysokie stanowiska. Ze względu na krótkość czasu zacytuję tylko lorda Reading'a, który był pierwszym sędzią w Anglji i Brandeisa, który jest sędzią — jednem z 7 mianowanych przez prezydenta Amerykańskiej Republiki dla całego obszaru Państwa. Proszę wziąć też spis sędziów apelacyjnych we Francji, lub we Włoszech, a znajdą Panowie wiele nazwisk, które tu na ławach po prawej stronie z pewnością wywołałyby sprzeciwy, a jednak te sądy są bardzo dobre i ci prezesi funkcjonują ku zadowoleniu całej ludności jak najlepiej.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#MichałRingel">Ale jeżeli już tu jest mowa o złem funkcjonowaniu pod względem cywilnym, to szereg jeszcze silniejszych zastrzeżeń musi się podnieść, gdy się mówi o funkcjonowaniu sądów na polu karnem. Przedewszystkiem musi się tu powiedzieć z tej trybuny, że areszt prewencyjny jest stosowany wprost w zastraszający sposób. Powołuję się tu na cyfry wyjęte z referatu tak sejmowego jak i senackiego. Naprzykład 1 października 1926 r. na 16.000 więźniów odsiadujących karę na podstawie prawomocnych wyroków jest około 10.000 zamkniętych tylko na podstawie zarządzenia sędziego śledczego. Jest to faktyczne negowanie podstawowych zasad wolności osobistej, jeżeli się tak szafuje aresztem prewencyjnym. Jeżeli zaś chodzi o momenty oszczędnościowe, to szanowny p. referent obliczył dokładnie, jak wiele możnaby zaoszczędzić, gdyby aresztami prewencyjnemi en masse nie szafowano.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#MichałRingel">W związku z tem należy także wspomnieć o masowości aresztowań. Jest to wysoce charakterystyczne, że właśnie w ostatnich dniach grono ludzi poważnych, z których jeden stał na czele komisji do badania stosunków w więziennictwie, czuło się zniewolone wydać odezwę chcąc usunąć te straszne niedomagania w więziennictwie i aresztach policyjnych. Jeżeli człowiek, który stał na czele tej komisji, nie na podstawie artykułów gazeciarskich, lecz na podstawie autopsji wskazuje na te rzeczy, człowiek objektywny, jakim jest poseł Thugutt, to Panowie zrozumieją, że stosunki te są nie do utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#MichałRingel">Także o wyrokach karnych należy kilka słów powiedzieć. Mamy pod tym względem precedensy i nie kto inny, jak b. premjer p. Witos ostro krytykował wyroki sądowe na polu sądownictwa karnego jako wywołane sympatjami lub antypatjami politycznemi. Okazuje się, że wyroki, o ile chodzi o przestępstwa kryminalne, są w niektórych dzielnicach stosunkowo łagodne. Znam wypadek w jednym sądzie, że za zabójstwo zasądzono oskarżonego na 6 miesięcy więzienia, a następnie zastosowano do niego ustawę o zawieszeniu kar. Zato przy politycznych zbrodniach sędziowie, a głównie prokuratorzy nie liczą się z tem, że przecież są środki o wiele lepiej do celu prowadzące — zwłaszcza jeżeli chodzi o młodocianych — niż drakońskie wyroki i kryminał. Niedawno czytałem o 17-letnim chłopcu, zasądzonym za zbrodnię zdrady głównej, to jest z § 58 u. k. za rozdawanie ulotek — i takich wyroków jest wiele jeszcze innych.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#MichałRingel">Z drugiej strony muszę to również podnieść, że jeżeli chodzi o wprowadzenie porządku w więziennictwie powinny sądy i prokuratury spełnić swój obowiązek. Są wypadki drastyczne. Naprzykład w areszcie policyjnym we Lwowie rozchodziło się o sprawę niepolityczną i nieżydowską, siedział syn jakiegoś funkcjonarjusza państwowego za pokłócenie się z komisarzem. Przyłapano na gorącym uczynku dwóch dozorców więziennych, którzy go przez 20 dni tak katowali, że ten człowiek zginął. Później prokurator wniósł oskarżenie. A wynik? Jeden został zupełnie uwolniony, a drugi skazany na minimalną karę kilku miesięcy, a i ten, — co jest dla opinji publicznej bardzo ważne — został odrazu wypuszczony na wolność, chociaż prokurator zgłosił zażalenie. To są fakty, które nie przyczyniają się do tego, aby wyplenić to zło, które jest w więzieniach i w aresztach policyjnych.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#MichałRingel">Chciałbym jeszcze tylko parę słów wspomnieć o kilku kwestjach. Co do Rady Prawniczej, to ponieważ nie lubię dobijać lub znęcać się nad trupami, nie będę rozwodził się nad tem, dlaczego ona nie powinna istnieć. To byłoby znęcanie się po tem, gdy i w Sejmie i w Senacie odmówiliśmy kredytów.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#komentarz">(Głos: Nowych łudzi ciągle się mianuje.)</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#MichałRingel">Pan Minister Sprawiedliwości Meysztowicz w odpowiedzi na moje pytanie w komisji odpowiedział w tej sprawie, że ponieważ się ją likwiduje, on nie mianuje nowych członków. A gdy spytałem się, czy faktycznie trudno znaleźć w całej Polsce choć jednego uzdolnionego prawnika pochodzenia żydowskiego, na to p. Minister Meysztowicz w kulturalny bardzo sposób odpowiedział, że owszem było to nawet w planie, ale ponieważ Rada Prawnicza się likwiduje, więc ta sprawa nie jest aktualna. I jakież jest moje zdziwienie, skoro nietylko tę likwidację odkłada się ale nawet właśnie teraz ona rozrasta się i dostaje nowych członków. Wśród tych nowych członków z ostatnich czasów „zapomniał” p. Minister Meysztowicz znowu mianować jednego jakiegoś wybitniejszego prawnika pochodzenia żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#MichałRingel">Ponieważ mówiłem tutaj o tym systemie oszczędnościowym, który nie powinien panować w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości, chcę Panom jeszcze przypomnieć, że bibljoteki dla sędziów prawie zupełnie nie istnieją.</u>
          <u xml:id="u-14.33" who="#komentarz">(Sen. Posner: Stan przerażający.)</u>
          <u xml:id="u-14.34" who="#MichałRingel">Jest kilka starych, podartych, zatłuszczonych egzemplarzy jakichś ustaw, a znam częste wypadki, kiedy sędzia skarżył się, iż nic ma pieniędzy, aby zaabonować Dziennik Ustaw i skutkiem tego nie może poznać nawet bieżącego ustawodawstwa, które do niedawna było tak płodne, jak króliki. Dla pikanterji zaznaczę, iż znam wypadek, że sędzia sumienny, któremu adwokat przytoczył jakąś nową ustawę, odroczył pod jakimś pretekstem sprawę i prywatnie powiedział, że musi sobie pożyczyć Dziennik Ustaw, bo nie mógł go zaabonować. To są chyba rzeczy, które stoją w sprzeczności z tym systemem oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-14.35" who="#MichałRingel">Reasumując, muszę zaznaczyć, że jak dotąd w zakresie ogólnej polityki Rządu, jak i w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości, na kwiat majowy naszych nadziei padł szron wielkich wątpliwości. Wyrażam nadzieję, że przecież Ministerstwo nareszcie zrobi to, co do niego należy, tak na polu inicjatywy ustawodawczej jak zwłaszcza na polu wymiaru sprawiedliwości cywilnej, a specjalnie sprawiedliwości karnej. Tylko wówczas Ministerstwo Sprawiedliwości będzie miało prawo do tytułu strażnika nietylko wielkiej pieczęci Państwa ale także praworządności w Państwie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#StanisławPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Mój szanowny przedmówca, wiedziony uczuciem miłosierdzia, nie chciał się znęcać nad Radą Prawniczą, uważając, iż to jest nieboszczyk. Niestety, nie mogę podzielić jego poglądu, nie dlatego, żeby obce mi było uczucie miłosierdzia, ale nie mogę podzielić jego poglądu na charakter, na stan tej instytucji — z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że ta instytucja jest trochę podobna do owego Maćka, który choć umarł, to się jeszcze ruszał, — a drugi wzgląd jest jeszcze ten, że jabym sobie wcale nie życzył, ażeby Rada Prawnicza, czy, jak ja ją nazywałem przed dwoma laty, rada prawodawcza przy Ministerstwie Sprawiedliwości, istotnie przeniosła się w stan stałego spoczynku. Uważam, że taka instytucja jest bardzo potrzebna, lecz, że to nie jest ta instytucja, którą powołał do życia poprzednik obecnego Ministra Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#StanisławPosner">Proszę Panów! Ten Maciek się rusza i w gazetach wczorajszych i onegdajszych była wiadomość, że Minister Sprawiedliwości zamianował trzech nowych radców. W dzisiejszych gazetach jest wiadomość, że na wczorajszej Radzie Ministrów zastanawiano się nad przeobrażeniem tej instytucji na inną, a nawet spotkał nas ten dziwny zaszczyt, że powołano się na fakt, iż Sejm i Senat odmówiły kredytów dla tej instytucji.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#StanisławPosner">Podkreślam to, bo to jest istotnie zupełnie wyjątkowy zaszczyt, który spotkał nasze instytucje prawodawcze. Rada Ministrów zastanawiała się nad tem, ażeby tę Radę Prawniczą przeistoczyć w jakąś radę prawników, ażeby przy Ministrze Sprawiedliwości ustanowić 4 prawników, którzyby zastąpili tę instytucję. Ja nie będę analizował tych rzeczy, bo to są tylko dziennikarskie wiadomości, mogą być nieprawdziwe, a nie chciałbym szerzyć nieprawdziwych opinij w społeczeństwie, co jest dzisiaj surowo ścigane, jeżeli przypomnimy sobie np. sprawę t. zw. pożyczki zagranicznej. Ale, według mojego przekonania, a mam nadzieję, że w tem przekonaniu nie będę odosobniony. Rada Prawodawcza przy Ministerstwie Sprawiedliwości jest niezbędną także i w naszym interesie, w interesie Sejmu i Senatu, gdyż ułatwi nam ona znacznie naszą działalność prawodawczą, przygotuje każdą ustawę ze stanowiska techniki prawodawczej i nada jej taki charakter niewzruszony, że potem Sejm i Senat, które będą badać tę ustawę ze stanowiska politycznego, nie będą już potrzebowały tracić czasu, jak my go tracimy na komisji, ażeby nadać ustawie charakter przedewszystkiem polskiej ustawy, albowiem bardzo często te ustawy są przygotowane w języku, który tylko w bardzo dalekiem pokrewieństwie znajduje się z językiem polskim. A po drugie, Rada postara się, ażeby te ustawy były istotnie ustawami, to znaczy, ażeby ze stanowiska techniki ustawodawczej, która jest taką samą nauką jak każda inna i która ma zupełnie takie same podstawy naukowe, — naprawdę odpowiadały wymaganiom, jakie się dziś stawia w Europie każdej ustawie.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#StanisławPosner">Proszę Szanownych Panów, przed dwoma laty przygotowałem projekt powołania do życia Rady Prawodawczej przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Niestety w granicach tych 20 minut, które mam do dyspozycji, nie mogę analizować tej rzeczy tak, jak ona na to za? sługuje, ale ten projekt jest wydrukowany w poznańskim „Ruchu Prawniczym i Ekonomicznym” i każdy z Panów Senatorów, który jest ciekawy, jak ja sobie wyobrażam tę Radę Prawodawczą, może zajrzeć do te? go czasopisma, a jestem przekonany, że przyzna mi rację. Jest to projekt praktyczny, projekt, w którym nic ma żadnego elementu mistycznego, ani utopijnego, jest to projekt czysto techniczny. I Ministerstwo robi to samo dotychczas, ale robi źle, bo w swoim departamencie ustawodawczym nie ma dostatecznej ilości ludzi, którzy zdawaliby sobie sprawę z tego, jak należy pisać ustawy.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#StanisławPosner">Drugą kwestję, którą chciałem tu poruszyć, to kwestja wymiaru sprawiedliwości. Mówił już o tem bardzo wymownie mój szan. przedmówca, że wymiar sprawiedliwości a w szczególności więziennictwo pozostawia bardzo wiele do życzenia, że więziennictwo to, jak wiemy dobrze, w łonie samego Ministerstwa Sprawiedliwości wywołuje bardzo poważne wątpliwości, i że tylko brak sił odpowiednich — tak to sobie tłumaczę — staje na przeszkodzie temu, żeby stosunki w zakresie więziennictwa naszego uległy zmianie. Więzienie, jak się kiedyś w gazecie wyrażono, nie jest żadnym salonem, w którym się odpoczywa po ciężkiej pracy i prowadzi się miłe towarzyskie rozmowy. Nie ulega wątpliwości, że więzienie jest to kara i że kara, jeżeli człowiek na nią zasłużył, powinna być stosowana; ona powinna być stosowana według pewnych praw moralnych i kulturalnych, które obowiązują dziś na całym kulturalnym świecie. Prawodawca dawno już odszedł od tych dawnych zasad, które obowiązywały jeszcze za czasów Beccaria i Hovarda, że więzień jest przedewszystkiem na to, żeby się nad nim znęcać. Przeciwnie, dziś nauka o więźniu — jest taka nauka — stoi na zupełnie innem stanowisku, stara się z tego więźnia wydobyć wszystko to, co w nim jest ludzkiego, stara się stworzyć dla niego te warunki, któreby z niego wydobyły ludzkie pierwiastki, te dobre szlachetne pierwiastki, które są w każdym człowieku, nawet w człowieku upadłym, nawet w człowieku, który poszedł na złą drogę; stara się stworzyć podłoże, na któremby te pierwiastki mogły się rozwinąć dla dobra tego społeczeństwa do którego ten człowiek powróci. Otóż pod tym względem więzienia nasze pozostawiają bardzo wiele do życzenia dla bardzo wielu powodów.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#StanisławPosner">Przedewszystkiem dlatego, że personel więzienny nie stoi na wysokości zadania. Ten personel jest w znacznej części jeszcze odziedziczony po carskich rządach, on jest nietylko niedoskonały, ale przecież był za carskich czasów specjalnie stylizowany na to, żeby się znęcać nad tym więźniem. Państwo sobie przypominają, że za carskich czasów było bardzo wielu politycznych przestępców i że dozór więzienny był specjalnie edukowany w tym właśnie kierunku, ażeby się znęcać nad politycznym przestępcą, który był przestępcą przeciw carskiemu rządowi. I proszę Panów, mnie się wydaje, że to samo, co nas raziło wtedy, powinno nas razić i dzisiaj, jeżeli ci sami dozorcy stosują te same zasady. Ja wiem, że Ministerstwo W centrali przeciwdziała temu, w Ministerstwie są ludzie, którzy znają te rzeczy, w Ministerstwie są ludzie, którzy piszą książki.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#StanisławPosner">Zwracam uwagę Panów Senatorów, których interesują te kwestje, że Ministerstwo wydało niedawno bardzo ciekawą książkę radcy ministerjalnego Bugajskiego p. t. „Więzienioznawstwo”. W tej książce wszystko jest bardzo dobre z Wyjątkiem tytułu, bo język polski takiego wyrazu więzienioznawstwo nie zna, jest to wyraz przetłumaczony dosłownie z języka niemieckiego: „Gefӓngniskunde”. My nie mamy w polskim języku tej łatwości tworzenia neologizmów przez łączenie dwóch czy trzech wyrazów w taki czy inny sposób. Jest to książka nietylko bardzo rozumna, ale i wysoce moralna i przynosi ona prawdziwy zaszczyt Ministerstwu. I jestem przekonany, że gdyby ta książka została przetłumaczona na język francuski, zwróciłaby uwagę na siebie i na Ministerstwo Sprawiedliwości i przyczyniłaby się w bardzo dużym stopniu do przeciwdziałania tym szkodliwym i niesprawiedliwym sądom, które różni niepowołani ludzie, służący propagandzie bolszewickiej albo niemieckiej, starają się propagować na szerokim świecie.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#StanisławPosner">Z tem wiąże się sprawa sądu i sądownictwa. Jestem ostatnim, któryby dążył do obniżania powagi, autorytetu, znaczenia sądu i sędziego. W interesie Państwa, w interesie sprawiedliwości jest, aby sędzia był otoczony szacunkiem obywateli. Sędzia musi stać wysoko w świadomości narodu, ale na to musi on stać wysoko pod każdym względem, pod względem rozumu, pod względem wykształcenia prawnego i pod względem moralnym. Kilka razy z rzędu już zwracaliśmy uwagę na to, że uposażenie sędziów jest niewystarczające i p. sen. Baliński kilkakrotnie tłumaczył tu w imieniu zrzeszeń prawniczych, że sędzia nie jest odpowiednio honorowany, że zamiast zajmować pierwsze miejsce przy stole i na zebraniach, zajmuje dalsze miejsce, gdzieś za starostą, że nie ma odpowiedniego stroju, że nie występuje w todze, ani w mundurze, że to są wszystko momenty, które nie sprzyjają wywyższeniu, pogłębieniu autorytetu sędziowskiego w społeczeństwie. Nie będę się wdawał w analizę i krytykę tych poglądów. Jestem głęboko przekonany, że uposażenie sędziego jest nadzwyczaj niskie, i że sędziowie muszą być inaczej wynagradzani za swoją ciężką pracę. Ta praca jest bardzo ciężka i nie ulega wątpliwości, że sędziowie są w różnych sądach nadzwyczaj przeciążeni. Jest to też pracą wysoce odpowiedzialna, praca, która wymaga wielkiego przygotowania. Człowiek, który przystępuje do ferowania wyroku w sprawie karnej, bierze przecież straszną odpowiedzialność na swoje sumienie, bo tu chodzi o życie człowieka, o jego honor, więc sędzia musi mieć czas i warunki, aby przygotować się odpowiednio do tej pracy. Dlatego też powinien on mieć lepsze uposażenie od tego, które pobiera obecnie, a które jest uposażeniem żebraczem.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#StanisławPosner">Spójrzmy tylko, jak sędziowie są honorowani na Zachodzie. Spójrzmy tylko, jakie uposażenie ma sędzia w Anglji. Możnaby powiedzieć, że to co innego, że tam społeczeństwo bogate — a więc spójrzmy, jakie jest wynagrodzenie we Francji i Niemczech? To, co u nas sędziowie otrzymują nie jest w żadnym stosunku do tej pensji, jaką otrzymują sędziowie na Zachodzie. Dlatego zwracam uwagę Wysokiej Izbie, że ten stan rzeczy nie może trwać dłużej, bo jeżeli wymagamy od sędziów pracy tak bardzo odpowiedzialnej pod każdym względem, to musimy stwarzać tym ludziom warunki, w którychby oni mogli całkowicie oddawać się pracy zawodowej, a nie myśleć o trosce życiowej. Proszę Panów, nie wątpię, że Senat od prawicy do lewicy całkowicie zgadza się ze mną pod tym względem, bo to są rzeczy oczywiste, ja jednak chcę zwrócić uwagę jeszcze na jedno.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#StanisławPosner">My wiemy, że bardzo dużo zarzutów, które dziś stawia sądownictwu naszemu przeważnie lewa strona Izby, jest uzasadnionych i ma źródło w niedostatecznem przygotowaniu sędziów naszych do pracy zawodowej. Mojem przekonaniem osobistem jest, że muszą być zaprowadzone dla sędziów kursy dodatkowe i egzaminy dodatkowe. Przyglądałem się tym sprawom we Francji. Panowie wiedzą prawdopodobnie, że Francuz ciągle zdaje egzaminy, zdaje tych egzaminów trochę mniej, niż Chińczyk, bo Chińczyk zdaje egzaminy aż do chwili, kiedy zostanie mandarynem, zdaje egzaminy całe życie, Francuz wcześniej kończy egzaminy. Ale jeżeli weźmiemy stosunki w wojsku francuskiem, to Francuz zdaje egzamin, kiedy awansuje na porucznika, na komendanta, na pułkownika, na generała, zdaje egzaminy przy każdym awansie. Generał cztery razy zdaje egzaminy: kiedy zostaje generałem, kiedy zostaje generałem dywizji, generałem brygady, generałem korpusu, — za każdym razem zdaje egzamin. A my, kiedy już wypuścimy studenta z uniwersytetu, już nigdy potem nie egzaminujemy tego młodego człowieka. Życie się zmienia, życie wzbogaca się w nowe instytucje i styka się z niemi. Ile nowego się stało w zakresie życia gospodarczego w ciągu ostatnich 30 lat, jakie kolosalne zmiany, jakie nadzwyczajne dyscypliny naukowe powstały, że wspomnę o tej nowej dyscyplinie prawa gospodarczego, które dzisiaj już ma katedrę w berlińskim uniwersytecie!</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#StanisławPosner">My żądamy od sędziego, ażeby w najtrudniejszej sprawie i sytuacji znalazł jakieś rozwiązanie. Prawda, że sędzia korzysta z pomocy adwokata, może korzystać także z pomocy literatury, ale ten człowiek musi mieć do tego odpowiednie przygotowanie, a to przygotowanie może mu dać tylko egzamin. Mówiłem o tem w poprzednich latach, że Ministerstwo nie zwraca dostatecznej uwagi na pogłębienie przygotowania zawodowego naszego sądownictwa. Uskarżamy się, że zaufanie do sądownictwa naszego w pewnych sferach naszego społeczeństwa się zmniejsza, mówi się, że wyroki sądów, czy pewnych sądów są niesprawiedliwe lub niesłuszne. Przecież zdarzają się takie rzeczy, że sąd I-ej instancji skazał przypuśćmy 30 ludzi, a sąd apelacyjny tych wszystkich ludzi uniewinnił i ma rację opinja publiczna, która mówi, że widocznie wyrok I instancji był niesprawiedliwy, bo trudno przypuścić, ażeby wśród tych 30 ludzi wszyscy byli tak oczywiście winni, ażeby sąd I instancji musiał ich zasądzić, — przecież w sądzie apelacyjnym także siedzą ludzie, sędziowie, a oni oświadczają, że niema ani jednego winnego.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, jeżeli w pewnych sferach naszego społeczeństwa zaufanie do naszego sądownictwa uległo pewnym wahaniom, pewnemu zmniejszeniu, to my nie jesteśmy w tym względzie odosobnieni. Na ostatnim kongresie prawników niemieckich w Kolonji, na jesieni zeszłego roku, pierwszy prezes Rcichsgerichtu niemieckiego miał mi ten temat bardzo ciekawe przemówienie, w którem analizował źródła tego przesilenia, bo w Niemczech, w tym kraju przyrodzonego autorytetu i szacunku dla władzy, dziś obserwują również objaw, że szerokie sfery społeczeństwa tracą zaufanie do sądu i mówią: nie mamy sądu! Dawniej mówiono: są sądy w Berlinie. Panowie znają pewno anegdotę z czasów Fryderyka, gdy mówiono, że są sądy w Berlinie.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(Głosy: Znamy, znamy)</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#StanisławPosner">Dziś nie mówi się już tego i co więcej, prezes sądu najwyższego niemieckiego, zastanawiał się, gdzie jest źródło tych rzeczy. I dlatego, proszę Panów, nie poddawajmy się zbytniej rozpaczy, jeżeli stwierdzamy zupełnie analogiczne zjawisko u siebie, tylko pracujmy, aby te cienie, które padają na sądownictwo nasze, stawały się coraz jaśniejsze i aby także w tej dziedzinie naszego życia nastąpiła zupełna jasność.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#StanisławPosner">Chciałem zwrócić jeszcze uwagę na kilka drobnych rzeczy, mianowicie mam pewne życzenia, które składam w ręce Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie składam żadnej rezolucji, bo, proszę Panów, doświadczenie 4 lat nauczyło nas, że to jest instytucja zupełnie zbyteczna — to jest wprawdzie instytucja przewidziana przez naszą Konstytucję, ale życie, przynajmniej stosunek władzy wykonawczej do władzy prawodawczej ułożył się u nas w taki sposób, że władza wykonawcza — nie wiem dlaczego, nie wiem, jakiem prawem — przechodzi nad rezolucjami Senatu do porządku dziennego. Otóż ja tej formalności nie spełniam i myślę sobie, że jeżeli to powiem nie w postaci rezolucji, lecz w postaci życzenia, to może być, że dobre serce naszego kolegi Siennickiego się rozczuli i że jednak coś z tego się urodzi.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, są dwie kwestje. Jedna kwestja jest taka. Domagam się przywrócenia nauki prawa w naszych szkołach średnich. O tem mówiłem już raz w czasie dyskusji budżetowej, lecz przeszło nad tem do porządku dziennego i Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Oświecenia Publicznego. Mówiłem o tem prywatnie w cztery oczy i na cztery uszy. To także nie miało najmniejszego skutku. Dziś chcę to koniecznie powiedzieć publicznie. Profesorowie uniwersytetu skarżą się, profesorowie wydziału prawa w szczególności, że młodzież, która przychodzi do uniwersytetu, jest najzupełniej nieprzygotowana do słuchania wykładów uniwersyteckich.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Głos: To jest na wszystkich wydziałach)</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#StanisławPosner">Za czasów carskich w szkołach średnich była zaprowadzona nauka prawa. Nawet oni mieli tyle rozumu, żeby naukę tę zaprowadzić. Ale naukę tę zaprowadzono nietylko dlatego, że to jest potrzebne, ażeby ten miody człowiek w 7 czy 8 klasie gimnazjalnej zaczął zastanawiać się nad stosunkami prawnemi, które go otaczają, i żeby mu to pomogło potem skuteczniej i z większym pożytkiem słuchać wykładów uniwersyteckich, ale jest to potrzebne i dlatego, że ten młody człowiek bardzo często do uniwersytetu nie idzie; większość tej młodzieży wcale do uniwersytetu nie idzie, jej wykształcenie się kończy na 8 klasach gimnazjalnych i ten młody chłopiec czy młoda dziewczyna po wyjściu ze szkoły średniej stają wobec zagadnień życiowych. Dlaczego oni mają być ślepi? Dlaczego mają nic rozumieć tego, co jest oczywiste, wtedy, gdy mogą otrzymać te elementy w zakresie prawa publicznego i prawa prywatnego w szkole średniej? I dlatego mam nadzieję — wiem, że to się zrobi, ale nie chciał? bym, żeby to się zrobiło za 15 lat, chciałbym to sam zobaczyć — mam nadzieję, że te słowa, za któremi stoję nietylko sam jeden, ale olbrzymia większość senatorów — że te słowa odniosą skutek.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#StanisławPosner">Teraz inna sprawa. Kilka lat temu Ministerstwo Sprawiedliwości miało szczęśliwą myśl, że do dziennika urzędowego dodawało co miesiąc kilka arkuszy teoretycznych rozpraw. To była bardzo dobra myśl. Potem przyszły czasy inflacji, nic było pieniędzy i dlatego to poszło w zapomnienie. Ja już od roku domagam się, żeby ta instytucja została przywrócona i to nie dlatego tylko, że bardzo lubię czytać, cieszę się zawsze, że się rodzi nowa książka, ale i ze względów politycznych. Wszystkie nasze czasopisma prawnicze mają charakter dzielnicowy. Wydaje czasopismo Warszawa dla Kongresówki, wydaje czasopisma prawnicze Małopolska dla Krakowa i Lwowa, wydaje Poznań swoje czasopismo prawnicze. Wszystkie te czasopisma mają charakter dzielnicowy i jest potrzeba jednego przynajmniej czasopisma, któreby było centralne, któreby stało na stanowisku całego Państwa Polskiego, tej unifikacji naszego ustawodawstwa, do której przecież dążymy i która czy za rok, czy za pięć lat stanie się faktem dokonanym. Według mojego przekonania może wydawać takie czasopismo tylko albo Ministerstwo, jako centralna instytucja, albo Komisja Kodyfikacyjna. Ale ponieważ Komisja Kodyfikacyjna z natury rzeczy jest instytucją przemijającą, bo czy będzie istniała trzy lata czy pięć lat, kiedyś przyjdzie taka chwila, kiedy ona przygotuje wszystkie kodeksy i zunifikuje całe prawo obowiązujące na ziemiach Rzeczypospolitej Polskiej i dlatego mnie się zdaje, że Ministerstwo dobrze uczyni, jeżeli powróci do tej myśli, jeżeli stworzy organ, który będzie centralizował wszystkie wysiłki myśli prawniczej polskiej w interesie całego Państwa Polskiego, a nie tylko jednej dzielnicy.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#StanisławPosner">Ja kończę. Panowie, przypominam Wam, że w języku naszym prawo i sprawiedliwość posiada ten sam źródłosłów. Jest to bardzo znamienne, jest to bardzo ciekawe. Jeżeli Francuz mówi „prawo”, to jest „droit”, a jeżeli mówi „sprawiedliwość”, to jest „justice”. Panowie widzą, że to są dwa różne słowa. W języku polskim prawo i sprawiedliwość to jest to samo. Prawo nie może być inne, jak tylko sprawiedliwe. I ja proszę, żeby zwróciło na to uwagę nietylko Ministerstwo Sprawiedliwości, ale i sądownictwo polskie, prokuratura polska. A dlaczego? Dlatego, że prawa niema bez sprawiedliwości, a sprawiedliwości bez miłosierdzia. Tych rzeczy oddzielać od siebie nie można. Tylko na drodze djalektycznej, albo suchego scholastycznego rozumowania można te rzeczy oddzielić. Prawo to jest sprawiedliwość, sprawiedliwość to jest miłosierdzie, a justitia jest fundamentum regnorum.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Glogier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#MaciejGlogier">Wysoki Senacie! Wymiar sprawiedliwości jest jedną z podstawowych funkcji państwowych. Nemezis dziejowa sprawiła, że ta właśnie gałąź państwowości pierwsza przeszła w ręce polskie, gdy jeszcze okupanci oddali na terenie b. Kongresówki wymiar sprawiedliwości w ręce nasze. Niezapomniane chwile, kiedy za czasów Rady Regencyjnej organizowano okręgi sądowe, organizowano sądy t. zw. królewsko-polskie. Był wtedy zapał, choć ludzi fachowych do pracy było wówczas bardzo mało. Pamiętam, gdy powierzono mi organizowanie okręgu sądowego radomskiego i około 40 sądów pokoju w 7 powiatach ziemi radomskiej, otrzymałem na równi z innymi organizatorami 10.000 mk. i tej sumy musiało wystarczyć na zupełne wyekwipowanie i urządzenie wszystkich sądów w okręgu radomskim. I proszę Panów, te 10.000 marek wystarczyć musiało i wystarczyło. Mówiliśmy sobie: trudno, obcy okupant nie chce dać więcej pieniędzy, musimy się do tego zastosować. Pożyczaliśmy stoły i stołki, dywany, ozdoby i z dumą patrzyliśmy na to, jak na określony dzień 1 września sądy polskie były zorganizowane. Przeszło od tego czasu lat 9 i cóż się okazuje?</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#MaciejGlogier">Okazuje się, że zawiodły te nadzieje, które wtedy żywiliśmy, że ten czas próby przejdzie, że gdy państwowość zostanie nam w pełni przywrócona, wtedy rząd polski i Skarb Polski zatroszczy się o dobre wyposażenie urzędów sędziowskich i o uposażenie gmachów sądowych we wszelkie utensylja. Ale teraz po upływie tego okresu widzimy przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości na każdym kroku bardzo duże usterki i luki. Powołuję się już na moich przedmówców, którzy zaznaczali bardzo wymownie, że w Państwie Polskiem Minister Sprawiedliwości nie odgrywa wszędzie we współrzędnych resortach tej roli, jakąby mu przypadała, że nie jest on tym symbolicznym stróżem pieczęci Państwa, że potrzeby najistotniejsze, uznane potrzeby tego resortu są zwykle pomijane i odkładane na plan drugi.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#MaciejGlogier">Jak już widzieliśmy z referatu szanownego prof. Makarewicza, szanowny sprawozdawca w trosce łatwo zrozumiałej, a wywołanej wielkiemi lukami w rozpatrywanym obecnie budżecie starał się w imię polskiego przysłowia, że z próżnego i Salomon nie naleje, wynaleźć szereg źródeł celem powiększenia dochodowości tego resortu, ewentualnie zmniejszenia wydatków. Do wniosków i rezolucji szanownego sprawozdawcy powrócę jeszcze w końcu tego przemówienia. Zaznaczam jednak, że są pewne wymagania, na które środki znaleźć się muszą tak, jak muszą się znaleźć i znajdują się dla istotnych dojrzałych potrzeb innych resortów. Mówi się wtedy, iż to są konieczności państwowe, ja zapytuję, czy nie jest koniecznością państwową w myśl konstytucyjnej zasady niezawisłości sądów choćby wyposażyć sędziów polskich tak, żeby nie żądać od nich ad infinitum pracy ideowej, ażeby nie stwarzać w duszy i sercu sędziego polskiego tej depresji i goryczy, którą ciężka troska o byt wytwarzać musi, a która nie sprzyja chyba niezbędnemu dla wymiaru sprawiedliwości spokojowi i równowadze duchowej. A konstatowane tak często uciekinierstwo z urzędów sędziowskich bądź do adwokatury, bądź na posady rejentów, bądź do innych gałęzi pracy prywatnej lub państwowej, czy to nic jest groźne memento dla wymiaru sprawiedliwości? Czy od tego sędziego, który rozpatruje zawiłe procesy cywilne, który musi się zajmować nieraz bardzo zagmatwanemi procesami karnemi, nie wymaga się oprócz przygotowania teoretycznego także pewnej rutyny, wyrobienia fachowego? Czy to uciekinierstwo, czy ta zmiana ciągła nowych sił, nowych nauk, nowych przygotowań temu sprzyjają?</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#MaciejGlogier">Następnie przy rozważaniu preliminarza budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości zauważyć się daje i rzuca się bardzo w oczy jedna bardzo poważna luka, to jest, oprócz nieznacznej pozycji na budowę domu sądowego w Toruniu, absolutny brak sum na wydatki t. zw. inwestycyjne. Należy przecież pamiętać, że bardzo dużo naszych sądów było organizowanych, jak już to miałem na początku zaszczyt powiedzieć, z pośpiechem, niedostatecznie i niedokładnie. Jeżeli zwrócić uwagę na to, że np. w całej Rzeczypospolitej rozporządzają wszystkie sądy zaledwie 900 z czemś tam maszynami do pisania, które nie są już nowe, które wymagają ciągłej reperacji i że właściwie ilość ich powinna być podwojona; jeżeli, proszę Panów, zwrócić uwagę na takie rzeczy, o których się słyszy, że np. w sądzie okręgowym w Pińsku zdarzają się perjodyczne pożary, bo tam brak pieniędzy na przeprowadzenie remontu i usunięcie wadliwych luftów piecowych, umieszczonych za blisko belek; jeżeli słyszy się o tem, że więzienie łódzkie urąga najprymitywniejszym wymaganiom, a więzienie w Krakowie grozi zawaleniem, to doprawdy brak pozycji na inwestycje dyktowany jakoby względami oszczędnościowemi, właściwie powiedziawszy, siłą logiki musi, wydawać się lekkomyślną rozrzutnością.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#MaciejGlogier">Jak są traktowane interesy resortu wymiaru sprawiedliwości przy zetknięciu z interesami i potrzebami innych urzędów państwowych, charakterystycznym przykładem może być znana mi bliżej sprawa rewindykacji sądu okręgowego w Radomiu, zajętego do dziś dnia przez radomską dyrekcję kolejową. Rzecz się ma tak. Przy ul. Piłsudskiego nr. 8 w Radomiu specjalny gmach wybudowany w swoim czasie na potrzeby sądu okręgowego, został w roku 1915 zajęty na użytek niemieckiego zarządu kolejowego. Dla rozpatrzenia sprawy rewindykacji tego gmachu Rada Ministrów wyłoniła komisję międzyministerjalną, która 14 marca 1922 r. postanowiła zwrócić gmach ten na użytek sądu, zaś kolej, względnie dyrekcję kolejową przenieść do gmachu pogubernjalnego, gdzie mieści się szereg urzędów państwowych. Wykonanie tego postanowienia komisji międzyministerialnej okazało się jednak niemożliwe z powodu sprzeciwu różnych władz resortowych. Wobec tego komisja międzyministerialna 18 kwietnia 1925 r. postawiła nowy wniosek, aby kolej ulokować w budynku pobernadyńskim przy ul. Lubelskiej 10, w którym mieści się obecnie sąd okręgowy. Kolej oparła się temu wnioskowi, twierdząc, że proponowane pomieszczenie jest zbyt szczupłe, w rzeczywistości zaś pomieszczenie to jest zaledwie o 523 m. kw. mniejsze od lokalu obecnie przez kolej zajmowanego. Różnicę tę dyrekcja kolejowa mogłaby niewątpliwie wyrównać ze znaczną nawet nadwyżką, przenosząc część agend do nabytego niedawno na własność gmachu przy ul. Świeżej o powierzchni 1800 metrów kwadratowych.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#MaciejGlogier">Wobec nieudanych usiłowań uzgodnienia tej sprawy z Ministerstwem Kolei, wniesiono ją znowu 20 października 1925 r. na Radę Ministrów. Na posiedzeniu Rady Ministrów z dnia 4 listopada 1925 r. Minister Kolei oświadczył, że sprawa wymaga zebrania dodatkowych materjałów i informacji, wobec czego rozpatrywanie wniosku odroczono. Pismem z dnia 5 grudnia 1925 r. do Ministra Kolei próbowano ponownie uzgodnić stanowiska obu ministrów. Wobec odmownego stanowiska Ministra Kolei w piśmie z dnia 15 lutego 1926 r. sprawę wniesiono ponownie na Radę Ministrów 3 marca 1926 r. W tym czasie sprawozdaniami z dnia 24 lutego i 4 kwietnia 1926 r. prezes sądu okręgowego w Radomiu zwracał uwagę Ministerstwa, że gmach kolejowy przy ulicy Świeżej został przeznaczony na mieszkania prywatne dla wyższych urzędników dyrekcji kolejowej, aby więc uniknąć faktów dokonanych, któreby postaw wiły Radę Ministrów w niemożności rozstrzygnięcia sprawy w myśl postulatów Ministerstwa Sprawiedliwości, należy wyjednać zarządzenie, aby do czasu ostatecznej decyzji Rady Ministrów dyrekcja kolejowa wstrzymała się z zajmowaniem gmachu przy ul. Świeżej na mieszkania prywatne. 11 marca 1926 r. Rada Ministrów zleciła wydelegowanie do Radomia nowej komisji międzyministerjalnej dla zbadania sprawy i przedstawienia odpowiednich wniosków. Komisja w dniu 2 kwietnia 1926 r. postawiła wniosek o nadbudowanie drugiego piętra na gmachu przy ul. Lubelskiej dla ułatwienia stopniowej przeprowadzki urzędów z tem, aby Ministerstwo Sprawiedliwości poniosło jedną czwartą część odnośnych kosztów, w przybliżeniu około 25.000 zł. W dniu 14 kwietnia 1926 r. Rada Ministrów uchwaliła przekazać sprawę do uzgodnienia Ministerstwu Sprawiedliwości, Ministerstwu Kolei i Ministerstwu Robót Publicznych z tem, że w razie nieuzgodnienia sprawa powróci na Radę Ministrów. Dnia 26 maja 1926 r. Rada Ministrów postanowiła ponowne dalsze rozpatrzenie sprawy odroczyć, celem uprzedniego porozumienia się Prezesa Rady Ministrów i Ministra Kolei z Ministrem Sprawiedliwości, oraz zainteresowanym w tej sprawie kierownikiem Ministerstwa W. R. i O. P. 13 Iipca 1926 r. p. Minister Sprawiedliwości zwrócił się do p. Ministra Kolei o zarządzenie zwrotu gmachu. 30 Iipca 1926 r. Minister Kolei prosił o wyrażenie zgody, aby gmach przy ul. Piłsudskiego nr. 8 mógł być zwrócony sądowi dopiero z chwilą wykończenia gmachu dyrekcyjnego w Lublinie, co przypuszczalnie nastąpi najpóźniej z końcem 1928 r.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#MaciejGlogier">Oto proszę Panów, historja doprawdy jak z bajki, i pomimo szeregu decyzji i komisji międzyministerjalnych od roku 1922, sąd okręgowy, posiadający w Radomiu specjalnie na ten cel pobudowany gmach, mieści się w zupełnie nieodpowiednim budynku pogimnazjalnym. Proszę Panów, tu nie chodzi już o komfort, a nawet o wygodę, ale o to, że wymagania procesualne zwłaszcza przy ważniejszych procesach karnych, których w Radomiu nie brak, są przy takiem traktowaniu sprawy od szeregu lat poważnie na szwank narażone. Sala rozpraw sądowych, będąca salą gimnastyczną b. gimnazjum żeńskiego, nie posiada około siebie odpowiednio rozplanowanych pomieszczeń, umożliwiających np. odseperowanie oskarżonych od świadków, świadków przesłuchanych od nieprzesłuchanych i t. d.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#MaciejGlogier">Oto, proszę Panów, narysowany grubemi kreskami obraz, że w praworządnem Państwie, jakiem jest i być powinno Państwo Polskie, tworzenie odpowiednich warunków dla prawidłowego wymiaru sprawiedliwości może być traktowane jako rzecz drugorzędna i mniej pilna. Dodam pozatem, że niestety również niektóre myśli i projekty ku zasadniczej poprawie naszej legislatywy zmierzające, są czasem niemiłosiernie paczone.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#MaciejGlogier">Mam tu na myśli instytut Rady Prawniczej, która powinna być bardzo pożytecznymi koniecznym fachowym probierzem wszelkich projektów ustaw i rozporządzeń, a stała się poniekąd, jak to widzimy z referatu szanownego profesora Makarewicza, instrumentem walki politycznej, mającym zastąpić izby prawodawcze. Komisja Budżetowa proponuje utrzymanie decyzji Sejmu, który skreślił pozycję 100.000 zł. na Radę Prawniczą. Czy jednak ze względu na bardzo poważne znaczenie posiadania instytucji z fachowych prawników złożonej, któraby gwarantowała lepszą niż dotychczas technikę ustawodawczą projektów rządowych, nic byłoby raczej wskazanem dążyć do skierowania tej instytucji na właściwą drogę zamiast ją uśmiercać i posiłkować się surogatem akordowej pracy znawców prawa przez departament ustawodawczy Ministerstwa, to jeszcze wielkie pytanie i druga kwestja. Zaznaczę, że w mojem przekonaniu mniej szczęśliwie pomyślany jest wniosek p. referenta Makarewicza do tego zmierzający celu, wniosek, który co prawda nie uzyska! większości głosów komisji a dotyczy nowelizacji ustawy Komisji Kodyfikacyjnej w kierunku rozszerzenia jej atrybucji na ustawodawstwo bieżące.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#MaciejGlogier">Przechodzę obecnie do konkretnych wniosków Komisji Skarbowo-Budżetowej. Proponowane do preliminarza zmiany są bardzo nieliczne: podwyższenie pozycji wydatków na ustawodawstwo bieżące, zwiększenie pozycji wydatków na konieczne powiększenie niektórych etatów sędziowskich w b. zaborze rosyjskim kosztem zmniejszenia wydatków na więziennictwo, podwyższenie pozycji na administrację wydawnictw kosztem podwyższenia prenumeraty — oto wszystko. Pozatem Komisja przyjęła 11 rezolucji, z których rezolucje oznaczone numerami 1 i 11, znajdują usprawiedliwienie w projektowanych zmianach budżetowych, pozostałe zaś rezolucje mają na celu powiększenie dochodów względnie zmniejszenie wydatków Ministerstwa Sprawiedliwości, bez bliższego jednakże określenia, czy dezyderaty odnosić się mają do bieżącego już okresu budżetowego, czy do przyszłych budżetów Ministerstwa Sprawiedliwości. Stanowisko mojego klubu co do proponowanych przez komisję rezolucji, jak również rezolucji mniejszości komisji oraz co do ewentualnych wniosków lub rezolucji, które dziś zgłoszone zostaną, będzie określone przy głosowaniu. Zaznaczyć jednak muszę, że załatwianie tak poważnych spraw, jak np. wprowadzenie zasady sądów jednostkowych zamiast kolegjalnych, skasowanie instytutu ławników i t. p. wyłącznie z punktu widzenia oszczędnościowego, nasuwać musi poważne wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#MaciejGlogier">Ja ze swej strony ani w imieniu klubu, ani osobiście żadnych wniosków, ani rezolucji nie zgłaszam, uważam jednak za konieczne, nie pod kątem widzenia rozpatrywanego budżetu, lecz dla sumienia i przyszłości zaznaczyć, że Ministerstwo Sprawiedliwości w Państwie Polskiem nie odgrywa tej roli, jakąby odgrywać powinno w rzędzie resortów państwowych, że uposażenie sędziów i prokuratorów wogóle bardzo niedostateczne nie powinno być uzależniane od dochodów Ministerstwa, bo Ministerstwo Sprawiedliwości nie jest przedsiębiorstwem państwowem, lecz podstawową funkcją państwową, że stworzenie warunków umożliwiających prawdziwy wymiar sprawiedliwości (gmachy, remont, utensylja) jest obowiązkiem Państwa i nie może być uzależniane od wygody lub niewygody innych resortów i urzędów (rewindykacja gmachu sądu w Radomiu), że wreszcie w dotychczasowym rozwoju naszej państwowości zbyt często niestety ignorowana jest rola i znaczenie prawa i sądu jako podstawy społeczności państwowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanWoźnicki">Cios ma sen. Jackowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SJackowski">Wysoka Izbo Senatorska! Jeżeli zdecydowałem się mówić z powodu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości to między innemi dlatego, żeby funkcjonowania tego wielkiego działu życia państwowego dotknąć trochę z odmiennego stanowiska, niż wszyscy moi przedmówcy. Dlatego nie usłyszycie Panowie Senatorowie i Panie Senatorki w mojem przemówieniu rozczulania się nad położeniem więźniów, a to z dwóch powodów. Że nie należy się gubić w tem drugorzędnem rozczulaniu nad ludźmi, którzy bądź w ten czy inny sposób obrazili ustanowiony i przez wieki i przez tutejsze Izby porządek prawny, a rozczulając się nad nimi, zapominać o jednej ważnej rzeczy, a mianowicie o tem, że wymiar sprawiedliwości nie powinien być traktowany tak, jak dotąd jest traktowany, to jest jako pewna szczególna teka, czyli, jak się mówi z cudzoziemska, resort; to nie jest teka, to nie powinno być teką, bo w art. 2 Konstytucji znajdziemy, że to jest władza. I dlatego, jeżeli nawet ten, który ma odpowiadać za tę władzę jest nazwany ministrem, to jednak słusznie tu było powiedziano, że on powinien być ministrem szczególnym, że on powinien szczególnie ustosunkować się do swoich kolegów. Dotychczas w biegu naszego życia państwowego niestety takiego mocnego i szczególnego postępowania nigdy nie zauważyliśmy. Jest to winą bądź co bądź nietylko ministrów, ale w wielkiej mierze parlamentu naszego, który nie wykazał w tym kierunku odpowiedniego zainteresowania, a jest to także i winą naszej Konstytucji, która ten cały dział życia państwowego sprowadziła do równoznacznego, powiedzmy, poziomu, jak np. Ministerstwo Poczt i Telegrafów, a jednak to nie jest ani Ministerstwo Poczt i Telegrafów, ani nie jest to Ministerstwo Reform Rolnych, a nawet nie jest to Ministerstwo Robót Publicznych — to jest trzecia władza w Polsce, która została potraktowana w sposób swoisty, zupełnie niezrozumiały. I dlatego oczywiście przez 9 lat istnienia niezależnego Polski znaleźliśmy się przy końcu tej kadencji w tem położeniu, że odrazu robi się mocny zarzut tej władzy wymiaru sprawiedliwości pod adresem ministra, lub wogóle Ministerstwa. Mnie się wydaje, że to są zarzuty trochę spóźnione, ale lepiej późno, niż nigdy, bo uważam, że to jest powodem do zrobienia rachunku sumienia. Ja właśnie ten rachunek sumienia chciałbym ułatwić.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#SJackowski">Więc jak się to przedstawia? Zacznę od cyfr. W ustawie skarbowej na wyposażenie tej trzeciej wielkiej władzy w Państwie jest wyznaczone 96.614.722 zł. Dochód jest 34.782.325 zł Jeżeli to wyrażę w cyfrach względnych, to okaże się, że Państwo Polskie 65 proc. dokłada do wymiaru sprawiedliwości, a 35 proc. zarabia sama sprawiedliwość. Ale te cyfry nie mówią o rzeczywistości, trzeba je czytać trochę krytycznie. Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości składa się z trzech wielkich istotnych części. Pierwsza to zarząd centralny, który zresztą nie zabiera dużo pieniędzy, bo zaledwie przeszło miljon złotych. W drugiej części mamy cyfrę 71.638.401 zł. na wymiar sprawiedliwości. To jest właściwy wymiar sprawiedliwości, bo trzecia pozycja, więziennictwo, wynosi 21 miljonów, a potem dochodzą drobiazgi. Zdaje się, że w państwie to jest podstawowa zasada, że każdy obywatel ma prawo do tego, żeby był uwolniony od jednostek niebezpiecznych dla życia społecznego i jego prywatnego życia, to jest takich, które jak się to mówi, zagrażają porządkowi publicznemu w wysokiej mierze. Dlatego mnie się wydaje, że jeżeli odtrącimy 21 miljonów z górą, które Państwo powinno wydać na więziennictwo, to okaże się, że na sam wymiar sprawiedliwości przeznaczono 71 miljonów, a w tych 71 miljonach jest 32 miljony zgórą, które składają tytułem opłat, tytułem wstępu do sądu ci, którzy przychodzą sprawiedliwości się domagać. Jeżeli tak postawimy kwestję, to możemy powiedzieć, że połowę kosztów wymiaru sprawiedliwości ponosi petent, który udaje się o pomoc do sądu. Mówić więc o oszczędności i wyszukiwać sposoby okrojenia tego budżetu nie można, bo przecież daje się na wymiar sprawiedliwości, pomijając nieuwidocznione wpływy z sądów z województw południowych, zaledwie 32 miljony, to jest prawie po złotówce na obywatela. A więc mnie się wydaje, że „nawet” traktując ten resort jak przedsiębiorstwo, musimy powiedzieć, że skoro to przedsiębiorstwo wymaga tylko 50 proc. wydatków, a powinno dawać pewność załatwienia sporów między obywatelami, to jest takiem, jakiego drugiego Panowie w tym budżecie nie znajdą. Dla przykładu zwrócę uwagę szanownych Panów, jak się przedstawiają cyfry w innych budżetach; okazuje się, że w Ministerstwie Przemysłu i Handlu mamy stosunek taki: Ministerstwo to zarabia 18 proc., a bierze ze Skarbu 82 proc. Ja się pytam, czy to Ministerstwo może zastąpić sądy, czy może zastąpić wymiar sprawiedliwości pomiędzy jednym a drugim obywatelem, kiedy potrzeba rozstrzygać, kto ma z nich rację, albo kto jest pokrzywdzony. Tego Ministerstwo nie zastąpi, a jednak jest tak wysoko uwotowane przez Izby.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#SJackowski">Jeżeli sięgniemy do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to zobaczymy, że tam stosunek między zarobkami Ministerstwa, — bo tak się traktuje nasze Ministerstwo, będące teraz przed miotem rozważań, — a rozchodami ma rozpięcie 97 proc. do 3 proc. gdyż na oświatę dokładamy 97 proc. Ja bynajmniej tego nie chcę zazdrościć. Oświata jest potrzebna, to nam mówiono niejednokrotnie w tej sali, ale, proszę Panów, wymiar sprawiedliwości nie jest niższy od oświaty, bo gdybyśmy skasowali to ministerstwo albo gdybyśmy zrobili to, że te sądy żeby funkcjonowały, a do tego mocno zmierzamy i jesteśmy na pochyłości, to w każdym razie Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publiczn. nam tych sądów i ich funkcyj nie zastąpi. Bo można być bardzo wykształconym i można się nawet nauczyć w szkole powszechnej, jak mi powiadano, początków francuskiego, bo i to się tam wprowadza, ale proszę Panów, to wszystko nie stworzy jeszcze moralności, bo nie będzie tą sankcją, tym mieczem Damoklesa, który wisi nad ludźmi nieuczciwymi, nad ludźmi, którzy są przewrotni i którzy nie chcą się dostosować do tego porządku prawnego, który został ustalony przez religję, przez wieki, przez przeszłość i przez obydwie te Izby. I dlatego zdaje mi się, że kłaść wagę tylko na wykształcenie, to jest za mało. Musi się położyć nacisk na religję o czem w tej chwili tu się nie mówi — ale musi się położyć nacisk i na sprawiedliwość, ho proszę Panów, juryzdykcja wykazała dużo przykładów, że występcami są ludzie wysoce inteligentni i wykształceni.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#SJackowski">I to zauważę, że trudniej jest sądom osądzać inteligenta wykształconego za jego przewinienie, bo on tę winę umie dobrze ukryć, niż zwyczajnego chłopka czy mieszczanina.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#SJackowski">Dlatego proszę Panów, jeżeli my poświęcamy, i słusznie zresztą, tak wielkie wysiłki na udotowanie, uposażenie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to tę samą zasadę powinniśmy zastosować i do Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby na funkcjonowanie sprawne tego resortu przeznaczyć takie fundusze, jakich życie wymaga, jakich wymaga rozsądek, nietylko prawny, ale i rozsądek prawodawcy i rozsądek przezornego polityka. Tej przezorności politycznej, pozwolę sobie powiedzieć, dotychczas u nas nie było. Dlatego to wszystko mówię, ażeby być tym głosem ostrzegawczym, że z tej drogi, którą dotychczas rzeczy szły, należy bezwzględnie zawrócić.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#SJackowski">Jeżeli jeszcze jeden przykład zacytuję — to robimy duże poświęcenia dla Ministerstwa Reform Rolnych. To Ministerstwo Reform Rolnych nie wymagałoby, mojem zdaniem, tak wielkich poświęceń, gdyby nie było tej kazuistyki, tego jakiegoś znęcania się nad tymi, którzy ziemię chcą nabyć, tego znęcania się wprost nad tymi, którzy chcą rozparcelować. Ta ustawa o parcelacji jest źle napisana pod względem prawodawczym, to jest inna rzecz, ale jest napisana, ona obowiązuje dzisiaj i my dla wykonania tej ustawy poświęcamy w Ministerstwie Reform Rolnych wielkie sumy. 4 proc. zarabia się w tem Ministerstwie, a dodaje się od Skarbu 96 proc. Ja się pytam, dlaczego? Czy Ministerstwo Reform Rolnych zastąpi nam Ministerstwo Sprawiedliwości, tę trzecią władzę, na którąśmy się w Konstytucji zgodzili, do której wszyscy uciekamy się w potrzebie? Mnie się zdaje, że nie zastąpi. I to jest dostatecznym powodem, żeby trochę to merkantylne, to kupieckie zapatrywanie na Ministerstwo Sprawiedliwości zmienić. Do niego trzeba dokładać i trzeba dokładać grubo, na to, żeby był ten spokój i ten ład, co jest nie małą rzeczą, ale też i na to, żeby ci sędziowie mieli w swoich osobach tak dużo dystynkcji, tak dużo wyniosłości moralnej, żeby sama ich osoba odstręczała od nieprawości i od występków. Tymczasem, jeżeli się spojrzy na pierwszego, drugiego, trzeciego sędziego, to on w osobie swej tego niema i nie ogniskuje. Dlaczego — ja się pytam — on tego wszystkiego w sobie nie ogniskuje? Dla tej prostej przyczyny, że jest postawiony w warunki zwyczajnego, najgorzej traktowanego robotnika fabrycznego, który nie ma nad sobą nawet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej; on nie ma tego ośmiogodzinnego dnia pracy, to jest złudzenie, on bardzo często zazdrości zarobków ludziom, którzy się oddają właśnie tym zawodom, któremi opiekuje się Min. Pracy i Opieki Społecznej. Przytoczę Panom rozmowę jednego z naszych kolegów ze zwyczajnym ślusarzem, który poprawiał mu przed kilku laty zatrzask i policzył sobie za to pewną sumę pieniędzy. Sędzia powiedział mu: Panie, przecież ja nie zarabiam tego przez cały dzień mojej pracy sędziowskiej, a ślusarz na to odpowiada: a czy ja jestem winien, że pan sędzia taki kiepski zawód sobie obrał?</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#SJackowski">Proszę Panów, w społeczeństwie zaczyna się wytwarzać pojęcie o tym sędzim, jako o quantité négligeable. Trzeba przyznać, że masy szanują pewne stanowisko, masy szanują pewną niezależność materjalną, pewną niezależność duchową. Jednak o tej niezależności często się nie wie, to jest objaw niewidoczny, a tego stanowiska żaden sędzia nie może sobą reprezentować, zwłaszcza, że sędziowie to są przecież ludzie bardzo często ofiarnicy, którzy poszli do sądownictwa, chociaż wiedzieli, że nie będą należycie opłacani. Lecz oni nietylko nie są należycie opłacani, ale są też w bardzo ciężkiem położeniu, bo są, w mojem przekonaniu, wyzyskiwani.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#SJackowski">Proszę Panów, przejdę do cyfr, wszystko cyframi chcę wykazać. Mówi się o tem przedewszystkiem, że sądy funkcjonują za wolno. Tak jest, sądy funkcjonują za wolno. Co to znaczy? To nie znaczy, że jeden i drugi sędzia nic nie robi, lecz znaczy, że jest dużo spraw a mało czasu, nie można pracować 48 godzin na dobę, ani nawet 24, nie przenosząc się na tamten świat po pewnym czasie. Przecież wiemy, że wielu sędziów poumierało z wycieńczenia. Gazety pisały o tym chwalonym powszechnie Franciszku Nowodworskim, wszyscy wiedzą, że wyczerpał się sercowo. O innych sędziach wiedzą to samo. Otóż są zaległości nie dlatego, żeby ci sędziowie nie pracowali, lecz dlatego, że oni są przepracowani, a spraw jest za dużo. Ja te rzeczy już dawno podnosiłem, to przepracowanie, to zmęczenie sędziów. I nawet razem z kolegą senatorem Balińskim wnieśliśmy stosowną poprawkę o powiększenie ilości sędziów w tych sądach, w których naocznie to sprawdziliśmy. No, tak, ale możeśmy się mylili. Więc wtedy, po odbyciu pierwszego posiedzenia Komisji Budżetowej, udałem się do Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby tam u źródła zbadać, czy się nie mylę.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#SJackowski">Może się mylę, może patrzę dorywczo i te dorywcze spostrzeżenia prowadzą mnie do złych uogólnień. Otóż dano mi ogólne wykazy i materjały, które tam mają przygotowane, i ja nie wiem, dlaczego oni tych materjałów nie ogłaszają, dlaczego treści ich publicznie z tej katedry nie ujawniają. Tego nie wolno Ministrowi Sprawiedliwości zaniedbać, tego nie wolno Ministerstwu taić, bo kto wie, czy gdyby to publicznie zostało powiedziane, jak to jest z temi cyframi, możeby pierwsza Izba ułożyła ten budżet inaczej i przypuszczam, że i my moglibyśmy się wtenczas niewątpliwie inaczej do niego ustosunkować, niż będąc skrępowani uchwałami, które pierwsza Izba powzięła. Tego się nie powinno było zaniechać i tego nie wolno zaniechać. Ministerstwo Sprawiedliwości powinno mówić, gdzie jest zło i nie powinno tego ukrywać pod korcem.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#SJackowski">A jak się ta rzecz przedstawia? Jeżeli sięgnąć do statystyki, to okazuje się taki obraz. Sądy pokoju. U nas funkcjonują na wsi i w mieście — dawne sądy gminne i dawne sądy rosyjskie pokoju. Według norm rosyjskich przedwojennych, na każdego sędziego pokoju czy sąd gminny wypadało do osądzenia, zależnie od okręgu, od 1.500 do maximum 2.500 spraw. Jakież normy ustanowiło nasze Ministerstwo Sprawiedliwości? Ustaliło normę maksymalną, to znaczy, że jeżeli ten człowiek nie wysadzi 2.500 spraw, to ma się do niego pretensje. A teraz pytanie, co oni mają do wysądzenia i co muszą wysądzić? Oni wysądzają od 2.500 do 4.000 spraw. Panowie myślą, że to już skończone, że niema zaległości? Ja przecież nie mogę tu odczytywać tego wielkiego operatu z cyframi, w którym z sądów ile zalega spraw. Przecież to jest więcej niż 10.000 spraw, a w niektórych sądach jest po 20 kilka tysięcy spraw. Jeżeli zaś oni mogą wysądzać tylko po 4.000 spraw, to ile musi zalegać? Ale jeżeli wysądzają te 4.000, to ja się pytam, czy tu nie mamy do czynienia rzeczywiście z fabryką? To znaczy, że ten sędzia tak na chybił trafił, w pewnych wypadkach, zwłaszcza przy drobnych przestępstwach karnych, wszystko jedno, skazuje na małą karę, winien, czy nie winien. Kiedy nie winien, niech się skarży. Tak robili i poprzednio. A ten skazany powiada: Bóg z nim, głupstwo, zapłacę to, nie będę wydawał na adwokata. Ale jak na tem wychodzi ta trzecia władza w Państwie Polskiem, mająca być tą władzą sprawiedliwości, mająca wytłomaczyć temu obywatelowi, że on źle zrobił, że powinien temu drugiemu coś oddać? Tu kierując się względami merkantylnemi, weszliśmy na bardzo błędną drogę. Nam się wydaje, że sędzia to jest starosta, u którego decyduje się volo sic jubco, tak chcę i tak musi być. Tu jest różnica. Administracja ma prawo powiedzieć: moje życzenie kieruje mną, ja powiadam, że tak ma być, tak rozkazuję. Ale sędzia nie może powiedzieć, że to jest jego życzeniem, on musi dać argumenty przekonywujące tego obywatela, że ten obywatel nie jest w porządku, a drugiego obywatela, że on jest coś winien i musi oddać. Czy przy takiej fabrykacji coś podobnego można zrobić, czy przy takiej fabrykacji można tego żądać? Nie, nic można żądać.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#SJackowski">Jak się przedstawia ta rzecz w sądach okręgowych? W sądach okręgowych, znowu za czasów rosyjskich, wypadało wysadzanych 400–500 spraw na jednego sędziego. Ale ja dodam, że w tej statystyce zawierają się też sprawy, które dziś już nie są sprawami, bo są tylko klauzulami, to znaczy nadaniem mocy wykonawczej aktom i wekslom protestowanym. Ta statystyka odnosi się do czasów, kiedy te proste rzeczy były brane w rachubę. Otóż było 100 do 500 spraw, a nasza norma sprawności przyjęta przez Ministerstwo, które pilnuje i robi zarzuty sędziom sądów okręgowych, nasza norma stanowi, że muszą wysądzić od 700 do 750 spraw. Oni jednak znowu, aby nie mieć przykrości, że sprawy zalegają, muszą, jak to statystyka Ministerstwa wykazuje, wysądzić więcej, bo przeszło 800 spraw na głowę. Ja się znowu pytam, czy to nie jest fabryka? Mnie jeden z prezesów sądu okręgowego — obecnie zresztą już awansował — powiada tak: panie mecenasie, nie miejcie do nas pretensji, jeżeli wydajemy wyroki źle motywowane, bo naprawdę, jeżeli sądzimy od 10 rano do 7 popołudniu, a na drugi dzień jeszcze przez cały dzień piszemy wyroki, to jesteśmy tak wyczerpani i znużeni, że właściwie odrabiamy robotę, a nic możemy już myśleć.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#SJackowski">Proszę Panów, jeżeli tak się żalą sędziowie, a oni nie robią strajków, nie grożą zahamowaniem ruchu na kolejach i pocztach i dlatego się o nich nie pamięta, to ta rzecz, pod względem prawno-publicznym, pod względem budowy państwowości powinna tu w tej Izbie wywołać duże zastanowienie. I pytam się, czy my nie idziemy na drogę skasowania sądów i sądownictwa wogóle. Może temu nowoczesnemu państwu nie potrzeba sądów? Może być taka teorja, możemy powrócić do wieków średnich, kiedy państwo część sądownictwa oddawało różnym organizacjom. Ale jeżeli tak, to trzeba to zrobić jak najprędzej. Tu nie może być dojutrkowania. A jeżeli my tych rzeczy nie chcemy, jeżeli uważamy, że prestige Państwa wymaga, aby ono wymierzało przez sądy sprawiedliwość, to musimy te stosunki zmienić. Musimy bezwzględnie powiedzieć, że tego przeciążenia sądów dalej być nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#SJackowski">Niech Panowie nie przypuszczają, że tylko jest w b. Kongresówce tak źle. Tak samo źle jest w województwach południowych. Tam pokasowano etaty sędziowskie, tak samo jak w b. Kongresówce, pod wpływem spadku marki i pozornego zmniejszania się ilości spraw sądowych. Bo rzeczywiście komu wtedy chciało się chodzić do sądu; było rzeczą szaloną wydać pieniądze i z tego nic nie mieć. Ale kiedy ta nasza moneta zaczęła się stabilizować, kiedy się musiała ustabilizować, bo to jest w interesie Państwa, to wracamy do normalnego życia, a tymczasem liczbę sędziów u nas zmniejszono i w województwach południowych i w województwach zachodnich, bo Ministerstwo niema pieniędzy na to, by sądy utrzymać i powiększać, bo te nasze Izby nie były oświecone w swoim czasie i do dziś przez Ministerstwo co do tego, jak tę rzecz powinno się traktować. Ministrowie powinni byli zgłosić swoją dymisję, gdyby nie byli otrzymali takiem go budżetu, jaki im był potrzebny, lecz ulegali małoduszności i doprowadzili do tak przykrej rzeczy, jak te zarzuty, które się posypały pod adresem sądownictwa i przewodu sądowego, a które nam zaszczytu na forum zewnętrznem wcale nie przynoszą. I dlatego, abyśmy nie mieli takiej kompromitacji drugi raz, kładę ten punkt nad „i” i chciałbym, ażeby się to zmieniło, chciałbym, ażeby było inaczej, bo nie wolno igrać z taką rzeczą, jak wymiar sprawiedliwości; gdy on odbywa się po dwu, trzech, czterech latach, już nie jest wymiarem sprawiedliwości, lecz tylko odmową satysfakcji temu człowiekowi obrażonemu albo narażonemu na straty.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#SJackowski">Ażeby zainteresować pewną część Izby, która może więcej się interesuje reformą rolną i nic chce zrozumieć, że trzeba dać na Ministerstwo Sprawiedliwości, powiem Panom taką rzecz: — Przychodzi do mnie ktoś i powiada: umówiłem się z włościanami, że rozparceluję majątek, umówiłem się ze swoim dzierżawcą, że opuści ten majątek, miałem to czarno ma białem, on sam pomagał mi w wyszukaniu nabywców, miałem pozwolenie wszystkich urzędów, przeszedłem przez Scyllę i Charybdę, a teraz on mi powiada, że jeżeli mu nie dam pewnego odszkodowania, remuneracji, to on nic ustąpi, i będę musiał iść do sądu. Panie Mecenasie, niech Pan tę sprawę przeprowadzi. Mówcę mu: Panie, rozpaczliwa rzecz, Pan doczeka się wyroku za dwa lata. A on na to: ale przecież oni dzisiaj chcą siać, dzisiaj chcą orać, ja chcę im oddać, tamtemu wypowiedziano, mam umowę czarno na białem. Proszę Panów, średnie wieki znały sądownictwo de bora ad horam, z godziny na godzinę, nasze sądownictwo tego nie zna i nie może znać, bo jest zawalone różnemi zaległościami, różnemi rzeczami i gdybym był interweniował w tej sprawie, gdyby ją rzeczywiście przyspieszono, toby zaraz ludzie powiedzieli, że przyszedł sen. Jackowski, więc dali mu szybki termin, i byłaby mowa o wpływie izb parlamentarnych na funkcjonowanie sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#SJackowski">Proszę Panów, czy Panowie nie widzą tragizmu tej sytuacji? Sądownictwo nie powinno mieć do czynienia z odrabianiem zaległości, ono powinno być tem pogotowiem, spichlerzem, zapasem, z którego mogę wyjąć odpowiedni instrument, i jeżeli ząb jest zgniły, natychmiast go wyrwać i wyrzucić. Sądy nasze nie są zdolne do takiej sprawności i dlatego funkcjonowanie ich jest złe i powinno być poprawione.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#SJackowski">Tak więc ilość sędziów musi być zwiększona, ale o jaką ilość, na to pytanie oczywiście nie mogłem odpowiedzieć. Ile potrzeba Ministerstwu Sprawiedliwości — temu milczącemu, cichemu, ukrytemu skromnie fijołkowi w trawie, temu Ministerstwu Sprawiedliwości, które nie krzyczy publicznie o tem, co się złego dzieje. Poszedłem i otrzymałem wiadomości, bo okazuje się, że oni je mają. Oprócz wielkich wykazów, które tutaj mam i które sprawę szczegółowo uzasadniają, są pewne cyfry, które rekapitulują sytuację. Więc ta sytuacja przedstawia się tak, że potrzeba 9 sędziów do Sądu Najwyższego, co przyznano już w pierwszej Izbie, dalej potrzeba 590 sędziów oprócz urzędników kancelaryjnych — i to wszystko musi kosztować 3.520.000 złotych. Ja się pytam, dlaczego Ministerstwo tego nie powiedziało w pierwszej Izbie, dlaczego to wogóle nie zostało powiedziane? Nie odrazu się Kraków buduje, być może, że pierwsza Izba nie dałaby 3 miljonów, toby dała im 2 miljony, półtora miljona. Rozdzielenie funduszów ogólnych wpływających z podatków i wogóle z dochodów państwowych, mogłoby wówczas nastąpić inaczej. My, ta druga Izba, dzisiaj zostaliśmy postawieni w położenie wprost bez wyjścia. Dlatego wydaje mi się, że to wszystko, co ja tu miałem zaszczyt powiedzieć Szanownym Paniom i Szanownym Panom, to wszystko musi się sprowadzić, niestety, do tego, co jak to niestety powiedział kolega Posner, nie ma znaczenia, jeżeli wychodzi z naszej Izby, na co się nie reaguje — do rezolucji Może jednak będzie się reagowało. Ja nie wiem. Może ja będę szczęśliwszy, może Panowie mnie wesprą mocno, może jeszcze ktoś powtórzy i przywtórzy, że tak musi być. Może p. referent Adelman i generalny referent p. Buzek coś wynajdą, możeby się to dało jeszcze zrobić, by jakoś te rzeczy poprawić. Ale jeżeli się nie wynajdzie tych trzech miljonów, to będziemy w ciężkiem położeniu.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#SJackowski">A do tych trzech miljonów, których potrzeba, jeszcze dochodzi sąd w Gdyni.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#SJackowski">Myśmy się przecież przywiązali do tego brzegu polskiego morza i widzimy, że odepchnięcie nas od tego brzegu byłoby dla nas katastrofą taką samą jaką było przeszło sto kilkadziesiąt lat temu. Ale gdy kto chce mieć port w Gdyni, gdy kto chce mieć posiadanie państwowe, to musi wykonywać to imperium państwowe, musi wymierzać sprawiedliwość. Lecz dowiadujemy się, że gdy Ministerstwo Sprawiedliwości zażądało od Ministerstwa Skarbu funduszów na sąd w Gdyni, to zostało to zbyte — proszę mi wybaczyć, ale ja bym tak powiedział — kpinami. Tam nie potrzeba sądu! A przecież pan Minister Czechowicz był wysokim urzędnikiem skarbowym w Rydze, w porcie, a zatem wie, że w porcie muszą istnieć sądy rozmaitego rodzaju, portowe, nieportowe, dla rozstrzygania sporów chociażby pomiędzy załogami a kapitanami. Przecież sporów takich nie można odsyłać Bóg wie gdzie, muszą one być załatwiane na miejscu. Każdy kto widział życie portowe wie, że tam musi być sąd i musi się zrobić zaczątek tego sądu. Ministerstwo Sprawiedliwości, mam przekonanie, nie informowało należycie p. Ministra Czechowicza, a. Ministerstwo Skarbu zbyło to Ministerstwo Sprawiedliwości niczem. Czy to dowodzi, że my rozumiemy co to jest sprawiedliwość? Mnie się zdaje, że to jest zatrważająca rzecz, która grozi wielką katastrofą. Przecież byśmy się ośmieszyli, gdybyśmy powiedzieli, że tam jest port, a niema sądownictwa. Przecież tam mogą być bójki międzynarodowe między marynarzami i pytam się, co z niemi robić, gdzie jest sąd, który to będzie rozstrzygał? To musi być zrobione, a na to pieniędzy niema, nie mówiono o tem nawet w pierwszej Izbie, żeby to zrobię, a Ministerstwo Skarbu też widocznie nie chce tego zrozumieć, aczkolwiek daje pieniądze na budowę portu. Otóż jak powiedziałem, nie wiadomo, jak to się da naprawić, ale poprawić trzeba.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#SJackowski">Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości jest stanowczo zamały, ten budżet powinien być powiększony i to musi być zrobione, bo inaczej skutkiem będzie złe funkcjonowanie sądów. Co na to możnaby poradzić? Myśmy przecież o tem wszystkiem nie byli poinformowani i ja, kiedy jako wolontarjusz znalazłem się w Komisji Budżetowej, w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości podniosłem między imnemi to, co własnemi oczami widziałem, podniosłem te zaległości spraw w sądzie apelacyjnym w Warszawie. Pozwolę sobie te cyfry Panom przytoczyć. To są cyfry wzdęte z żywego źródła. A więc na 1 stycznia 1925 r. zalegało w sądzie apelacyjnym warszawskim 2746 spraw, załatwiono 2.569 spraw, ale mimo to zalegały na 1 stycznia 1926 r. 3.264 sprawy. Na 1 stycznia 1927 r. zalega 4.896 spraw. Panowie rozumieją, że tam niema terminu, ale to są sprawy, które dotyczą budowy, interesów przedsiębiorstw, interesów handlowych, dotyczą pożyczek, kapitału, wszelkiego rodzaju obrotu między wartościami i usługami ludzkiemi i niema rady na to, że przeciwna strona w złej woli chce sytuację wykorzystać, chce cudze pieniądze i mienie dłużej trzymać w swojem rozporządzeniu. Przecie za to wszystko się płaci, ci co przychodzą do sądu, to jeszcze opłacą i Państwo ma obowiązek wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#SJackowski">W wydziałach karnych również ta rzecz nie stoi lepiej. W pierwszym wydziale, który ma wyjątkowo drobne sprawy karne, zaległości są minimalne: 233, 219, 163, ale w tym wydziale, który sądzi sprawy z Warszawy, który ogniskuje sprawy z Łodzi, sprawy przemysłowe na skutek rozmaitych powikłań w Zagłębiu Dąbrowieckiem, — tam ta rzecz przedstawia się znowu w rosnących, wysokich cyfrach: 901, 1118 i 1311. Czy to jest wymiar sprawiedliwości? To nie może być wymiar sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#SJackowski">Miałem zaszczyt przedstawić Panom, jak ci sędziowie są obładowani, jak ci sędziowie muszą pracować ponad normę, wysądzić więcej spraw, niż to jest przewidywane. Bo przecież w warszawskiej izbie sądowej, dawnej rosyjskiej, czyli w dzisiejszym sądzie apelacyjnym, sędzia rosyjski wysądzał do 156 spraw. A były tam sprawy błahe, które dziś nie są sprawami, z aktów rejentalnych i weksli. A dziś sędzia apelacyjny wysądza przeszło 200 spraw. To jest to maximum, które wykazuje, jak ci sędziowie są obładowani. Ponieważ ten sąd apelacyjny jest tak przeładowany, wnieśliśmy z kolegą Balińskim wniosek i prosiliśmy, by Senat zgodził się na to, aby asygnować 75.000 na utworzenie dwóch wydziałów w sądzie apelacyjnym, cyfra bardzo skromna. A ponieważ są zaległości również w sądzie okręgowym, prosiliśmy wyasygnować 75.000 na utworzenie nowego wydziału i kancelarji przy sądzie okręgowym. W zasadzie Komisja się zgodziła i poszła nawet dalej i s. Adelman zaproponował, aby na sądownictwo i dla rozwinięcia sądownictwa w b. zaborze rosyjskim, to jest w województwach centralnych i wschodnich, wyasygnować 600.000. To był akt sprawiedliwości, ale nie mogę poprzestać na tem, żeby tylko to powiedzieć, bo nie wiem, jak się to dalej w wykonaniu przedstawi.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#SJackowski">Dlaczego to było aktem sprawiedliwości? Dla tej prostej przyczyny, że gdy sięgniemy do cyfr, to zobaczymy, że aczkolwiek sądownictwo w b. zaborze austrjackim, w b. zaborze pruskim jest też przeładowane, tam się też tworzą różne zatory i ci ludzie pracują również więcej i ciężej niż poprzednio — to jest stwierdzone przez wszystkich mówców, nie potrzebuję się nad tem rozwodzić, — to jednak gdy zobaczymy cyfry, cyfry te wskazują, że na utrzymanie 3 sądów apelacyjnych: warszawskiego, lubelskiego i wileńskiego, zostało w r. 1925 wydane z Ministerstwa 23.436.768. Te 3 sądy apelacyjne mają 15 miljonów ludności zgórą. Na 2 sądy apelacyjne Lwowski i krakowski wydano 23.499.564, a one obejmują w swych okręgach ludności 7.710.033. 1 tu się okazuje, że ludność województw południowych jest lepiej zaopatrzona w sądy. Jeżeli zaś i tam sądy są przeciążone — to się zapytuję, jakie musi być przeciążenie pracą sądową w sądzie apelacyjnym warszawskim, wileńskim i lubelskim, gdy ludność województw centralnych i wschodnich otrzymuje nawet nieco mniej niż tamte dwa sądy apelacyjne!</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#SJackowski">Z tych cyfr wynika, że musi w okręgu apelacyjnym warszawskim być przeciążenie. Ale podobny stosunek sił okaże się także, gdy porównamy ten okręg z okręgami sądów apelacyjnych: pomorskiego, katowickiego i poznańskiego. Tam przy 4 miljonach ludności wydaje się na utrzymanie sądów 11.721.383 złote, czyli, krótko mówiąc, znów tamtejsza ludność ma więcej sędziów, jest obsłużona lepiej, podczas gdy tutaj znajdujemy właśnie tę wielką ilość zaległości, o której miałem zaszczyt przed chwilą mówić. Gdybyśmy dla zapamiętania sobie tych cyfr chcieli się zapytać, ile to wypada na głowę ludności, to okazuje się, że w sądzie apelacyjnym katowickim wypada na głowę ludności wydatków na sprawiedliwość 3.59 zł., w okręgu toruńskim 3.27 zł., w okręgu lwowskim 3.13, w krakowskim 2.89, w Poznańskiem 2.49, w Warszawie 1.66, w Wilnie 1.60, w Lublinie 1.25. I dlatego tę normę, która wypada dla sądów w województwach centralnych i wschodnich, powinno było Ministerstwo podnieść i powinno było z takim stosownym projektem budżetowym wystąpić, żeby mu potrzebne fundusze znaleziono odrazu, albo jeżeli nie odrazu, to stopniowo.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#SJackowski">Więc w tym celu, aby ten akt sprawiedliwości, powiedzmy, takiej wewnętrznej sprawiedliwości, sprawiedliwości budżetowej został dokonany, s. Adelman wniósł poprawkę o podniesienie wydatków o 600.000 zł. Oczywiście to pokrywało się z żądaniami na sąd apelacyjny warszawski, na sąd okręgowy warszawski, starczyłoby na Wilno i może na Lublin. Tylko nieszczęście, że znowu ten merkantylizm wszedł tak strasznie w zwyczaj, że nie można się było wymknąć z pod niego. I co się robi, żeby te pieniądze znaleźć? Szukałbym ich gdzieindziej, w tych ministerstwach, które są tak bogato uposażone w porównaniu z resortem sprawiedliwości, tam łatwiej byśmy te 600.000 zdobyli, ale ta rzecz została zamknięta w tych samych ścianach, które nie wytrzymują już naporu, i podany jest oto taki projekt, żeby wziąć je z więziennictwa, 240.000 zł. z wyżywienia więźniów, a 360.000 ze straży, — może się mylę, może vice versa. Pytam się w Ministerstwie: co wy o tem sądzicie? A oni: oczywiście więźniowie będą uciekali, a my będziemy ich amnestjonowali i wypuszczali, bo głodzić ich nie będziemy, bo byśmy mieli komisje, a ja dodam, nietylko z Europy, lecz także z Australji i Patagonji, do rewidowania naszych więzień. Lecz człowiek, stojący na lewicy i opiekujący się więźniami, mianowicie p. kol. Łypacewicz utrzymuje, że więźniowie mają nawet wy? borne pożywienie, mają tyle kalorji, ile niejeden sędzia i niejedno dziecko sędziowskie nigdy w życiu nie otrzymywało.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#SJackowski">Więc ja się pytam, czy to jest rozwiązanie kwestji? Mnie się wydaje, że to rozwiązanie kwestji jest niedobre. Sejm to przekreśli, chociażby dlatego, że może się boi tych komisji z Patagonji, którym otwieramy drzwi zupełnie niepotrzebnie. My do nich nie jeździmy i nie rewidujemy, co się u nich dzieje. Każdy krawiec tak kraje, jak mu materjału staje. Okazuje się, że my na więźniów mieć musimy, głodzić ich przecież nie możemy, i ta suma przepaść może. Aczkolwiek ja nie należę do Komisji Budżetowej, aczkolwiek nie znam się na tem dobrze, nie jestem specjalistą, więc może się mylę, ale uważam, że trzeba gdzieindziej środek zaradczy znaleźć. Więc pytam się tych kolegów, którzy do tej Komisji należą: skądby można wykroić? Odpowiadają: z budżetu monopoli, zwłaszcza budżet monopolu tytuniowego stanowczo to wytrzyma, tam można te trzy miljony wsadzić. Ale przecież nie mogę wysoką Izbę zaskoczyć propozycją, żeby budżet monopolu tytutniowego w dochodach podnieść o 3 miljony, to jest ex abrupto niemożliwe; z drugiej strony przecież mamy zakreślony termin, którego i najrozsądniejsza uwaga nie może przekroczyć. My możemy mówić bardzo mądre rzeczy i bardzo potrzebne dla Państwa, ale byłoby naiwnem wobec tego warunku myśleć o ulokowaniu tych 3 miljonów zł. w budżecie monopolu tytoniowego. Ale za to te 600 tysięcy zł. — to się może da tam znaleźć. Przecież w tym budżecie w dodatkach wstawiono jako dochody z papierosów i innych przedmiotów sumę 500.300.900 zł. Przecież te 600.000 złotych, to jest jedna tysiączna, czyż nie można o jedną tysiączną podwyższyć tego budżetu tytoniowego? Mam wrażenie, że Izba po tych wywodach płynących z głębi zatrwożonego serca polskiego i prawniczego powie: tak, ten dochód z tytoniu trzeba powiększyć bezwzględnie o jedną tysiączną, niech te 600.000 będą nietylko złudzeniem, — te 600.000, których nie będzie mogła dać Izba niższa, a nawet i my wszyscy tutaj, bo czyż nie będziemy mieli na uwadze, że więźniów nie można głodzić, a służby więziennej, która wykonywa swoje funkcje, nie można rozpuścić i dawać jej jeszcze emerytury? Mnie się więc zdaje, że Izba zgodzi się na to, żeby budżet tytoniowy w dochodach powiększyć o te 600.000. Zgłaszam tedy odnośną poprawkę w tej mierze. A mianowicie: „W preliminarzu budżetowym na rok 1927/28 w budżecie monopolu tytoniowego w rubryce wpływów w dziale 12 par. 1 cyfrę 500.300.900 zł. podwyższyć o sumę 600.000 zł.”. Wtedy odpadnie ta poprawka, która została zaproponowana, żeby te 600.000 zł. pokryć z kosztów utrzymania więziennictwa, to jest kosztem żywności i kosztem zmniejszenia straży.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#SJackowski">Ale byłbym nie w porządku ze sobą i nie spełniłbym swego obowiązku, gdybym nie wstrząsnął Izbą jeszcze jedną sprawą, mianowicie tem nieszczęsnem uposażeniem sędziowskiem. Jeżeli sięgniemy do naszej Konstytucji, tam w art. 80 powiedziane jest: położenie, stanowisko i uposażenie sędziów będzie odrębnie traktowane. Jeżeli prawodawca konstytucyjny mówi, że sądownictwo ma być odrębnie traktowane, to czy on myślał, że będzie traktowane na sposób helotów, czy niewolników, albo na sposób pańszczyźniany? Nie, takie privilegium odiosum nie przysługiwało prawnikom. Ich privilegium było, żeby byli postawieni w takich warunkach, na takiem stanowisku i tak ustosunkowani do wymogów życia, ażeby się rzeczywiście czuli nieskrępowani, niezależni. Prosiłem znajomych o sporządzenie budżetów bezimiennych w zakresie uposażenia sędziów okręgowych. Okazuje się, że ludzie ci przy ośmiuset kilkudziesięciu złotych nie są w stanie pokryć swoich wydatków. Przepracowani, nie mają czasu na żadne inne uboczne zajęcie, choćby na naukę swoich własnych dzieci, bo nie są w stanie płacić nauczyciela, czy korepetytora. To, co otrzymują, przejadają. Bieliznę i ubranie muszą kupować na raty. I oto obrazek. Oto krawiec, u którego sędzia wziął na spłatę ubranie, ma zatarg ze stolarzem i ten sędzia ma lich sądzić. Nic wiem, czy ten człowiek, który ma sądzić w tem samem mieście, bo to jest jego rewir, to jest funkcja obowiązkowa, będzie miał tę wewnętrzną niezawisłość jaka jest potrzebna. Wiemy z teorji ekonomicznych, że robotnik jest zależny, ho jest biedny, że wyrobnik jest zależny, bo jest biedny, aczkolwiek w kodeksach jest powiedziane, że jest wolnym obywatelem. Ale sędzia znajduje się w jeszcze gorszem, dziwnem położeniu. Wprost może on nie dopatrzeć czegoś — nie mówię, żeby rozmyślnie, ale ta dziwna wewnętrzna treść jego położenia może się wyrazić albo w surowości za wielkiej względem sądzonego, gdy sędzia nie zechce być podejrzanym o jakiekolwiek faworyzowanie go, albo okaże się w przeciwnym kierunku, albo, co najgorsze, gdy takiej stronności nawet nie będzie, to jednak przeciwna strona może ją przypisać temu sędziemu, o ile wynik na jej korzyść nie wypadnie. Więc budzi się w ten sposób podejrzliwość mas względem wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#SJackowski">Na taką sytuację Państwo pozwolić sobie nie może. Albo powiedzmy, że należy skasować sądy i zrzekamy się odpowiedzialności za wymiar sprawiedliwości, albo, jeżeli wymiar sprawiedliwości ma być w rękach Państwa, to musi być postawiony w warunkach normalnych, nie urągających zasadom Konstytucji, gdzie się mówi o sędziach, że są niezależni, choć okazuje się, że w rzeczywistości niezależności nie mają. Dlatego ze zdumieniem przeczytałem w sprawozdaniu p. kol. Łypacewicza, że lepiejby się działo w sądach i możeby tych wielkich zaległości nie było, gdyby prezesowie byli sprawniejsi. Po cyfrach, które przytoczyłem, a z których widać, że normy pracy są wyższe niż poprzednio, i że są przekraczane w wysokim stopniu, nie wiem, czy trzeba lepszego karbowego, jak nasze ministerstwo, aby lepiej wypocić z tych sędziów ich myśli, ażeby zrobić z nich bezmyślnych automatycznych funkcjonarjuszy, którzy mają czas na napisanie, podpisanie, ale nie mają czasu na zweryfikowanie, czy do tego co napisali, nie wkradł się błąd, nie mogą czekać, czy im później umysł po jakimś czasie zwykłej następnej pracy podświadomej nie powie błyskawiczną myślą: Omyliłeś się, sędzio, tyś źle to zrobił. My stawiamy ich w położeniu robotników fabrycznych przy automatycznych maszynach, wyrabiających pewną ilość spraw, a. tego nie wolno robić. Tu musi być swoboda myślenia, uznania i swoboda stanowienia.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#SJackowski">Dlatego, jeżeli Panowie zaczynają tu krytykować, że ten taki to wyrok wydał, a tamten inny, albo mówią, że im się nie podoba ten lub tamten wyrok, że im się nie podoba np. prokurator Malina, to przedewszystkiem już z punktu widzenia cyfr o tem tu mówić nie wolno. A pozatem Konstytucja powiada, że my nie możemy zmieniać wyroków. Jeżeli jakiś wyrok jest zły, to możemy skarżyć do wyższej instancji i wykazać sędziemu, że źle postąpił. Wszelkie mówienie o jakiejś stronniczości, czy plemiennej, czy wyznaniowej, czy rasowej uważam za przekroczenie intencji Konstytucji, uważam za niezgodne z pojęciami tej Wysokiej Izby. Tu nie wolno nam wchodzić w sumienie sędziego. Jeżeli on błądzi, bo każdy człowiek błądzi, to jest to nasza wina, bo myśmy się tem nie interesowali, by sądownictwo było normalnie wyposażone, myśmy powinni byli się tem choć interesować. Więc tu o tem mówić nie wolno. Jeżeli jakiś wyrok jest zły, to nie powinniśmy tu przychodzić i wytaczać tego na forum europejskie, tylko powinniśmy napisać do p. ministra notatkę: Panie Ministrze, proszę zwrócić uwagę, że tam coś źle funkcjonuje. Tylko wróg Państwa może dyskredytować swoje własne władze sędziowskie, które nie miały faktycznej możności, ażeby sprawnie wykonać to, do czego zostały powołane.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#SJackowski">Otóż w tem położeniu rzeczy uważam, że te wszystkie apelacje do ministra sprawiedliwości, że on nie jest owym strażnikiem pieczęci, są dziwne, gdy się z niego zrobiło fabrykanta Wyroków. Mielibyśmy prawo do takich zarzutów tylko wtedy, gdyby się z niego zrobiło pierwszego, czy drugiego ministra, któregoby się wyposażyło w taką moc, że on wszystkiemu mógłby należycie i pięknie podołać, gdyby rozporządzał odpowiednią siłą zarówno sędziów, jak i siłą legislatywną. Dlatego uważam, że to nie jest szczere, to nie jest zgodne z życiem, a myśmy tu powinni z życiem być szczerzy, tak widzieć, jak w życiu jest, a nie oceniać pod kątem politycznego widzenia, bo tu w sprawiedliwości niema żadnej polityki, tu musi być sprawiedliwość i wysoka moralność, a my nie umożliwiamy należytego przejawiania się tej wysokiej sprawiedliwości i tej wysokiej moralności. Jeżeli w ten sposób mówiłem o Ministerstwie Sprawiedliwości, jeżeli podnoszę, że z tym dotychczasowym sposobem zapatrywania na wymiar sprawiedliwości trzeba skończyć, to nie chciałbym przez to powiedzieć, że nie widzę żadnych stron słabych. Owszem, te rozmaite słabe strony są, ale wszystko jednak jest sprzężone z tym budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości. Np. widzę, że oto wielkie przewody sądowe w sprawach cywilnych kończą się często tak, że się z nich nic niema, a w przewodzie sądowym karnym czasami uciekają najważniejsze ryby, które nam chcą rozsadzić Państwo Polskie, i winowajców niema. Kiedy zaś w przewodzie cywilnym po kilku latach otrzymam upragniony wyrok, to z tego wyroku nie mam żadnej korzyści, bo nie mogę go wyegzekwować. My idziemy błędną drogą, mianowicie, ten, który ma wyrok, który ma prawo restytuować swoje prawa, nie może od komornika doprosić się tej restytucji. Tak jest zbyt często. Znika ten ekwiwalent, który ma zaspokoić słuszne pretensje. A jeżeli mam go znaleźć, to muszę wytoczyć 2–3 — 4 procesy karne lub cywilne. To jest śmieszne, jeżeli nie bolesne. Obywatel, który sprawę wygrał, któremu się coś należy, nie może być postawiony w takich warunkach, żeby nie mógł znaleźć tego, od którego mu się coś należy. To trzeba poprawić. O tem się dawno mówiło, o tem mówiło się w „Palestrze” i był nawet artykuł bardzo fachowo napisany przez kol. Bachracha, który wykazał bardzo szczegółowo technicznie, jak to się robi. To był artykuł naukowy, bo tych, którzy nie wiedzieli, pouczał jak to się robi. Ja o tej wadliwości też myślałem, ale myślałem pod kątem widzenia innym, bo myślałem o obniżeniu stopy procentowej. Jeżeli mamy takie długie przewody sądowe, jeżeli mamy takie ciężkie egzekucje, to przecież, gdyby nawet napisać, że stopa procentowa ma wynosić 6, 10 na rok, to życie za murami instytucji, które to napisały, czy to będzie Prezydjum Rady Ministrów, czy to będą obie Izby, zrobi co innego. Ten rolnik zapłaci 3–4% miesięcznie, to samo zapłaci rzemieślnik, to samo zapłaci ten mający się ubrać urzędnik czy nieurzędnik, bo życie nie może znosić papierowych rzeczy, które przeczą rzeczywistości. Dlatego ja jeszcze w roku 1925 w „Przeglądzie Prawa Handlowego” podnosiłem tę rzecz i zwracałem uwagę, że nasze prawo egzekucyjne tu w Kongresówce obowiązujące, bo trochę inne jest gdzieindziej, powinno być zmienione. Ministerstwo jednak nie zrobiło nic w tym kierunku, może dlatego, że jak się zdaje i Izba postawiła sobie dziwną zasadę, żeby wogóle nie ruszać istniejących stanów, nie wdawać się w przebudowę. Odrazu takim jakimś dziwnym sposobem, dmuchnięciem, jak w czarodziejskiej bajce stanąć ima nowy gmach sprawiedliwości, nowy gmach prawa cywilnego, normujący obrót pieniężny, obrót towarami i bogactwami w Polsce. Czeka się więc na te prace Komisji Kodyfikacyjnej. Ale zanim ta praca przyjdzie, praca, której zakres jest zupełnie inny, trzeba jakoś poprawić to, co jest złem. Ten, kto ma dom, to zanim go przebuduje, musi go podpierać, żeby się nie zawalił, musi usuwać grzyb, żeby go nie stoczył: Tak być nie może, żeby już wszystkiego zaniechać, ponieważ oto przyjdzie uszczęśliwiający czarodziej, który odrazu pewnego pięknego dnia przedstawi kodeks, a my ten kodeks przyjmiemy.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#SJackowski">Proszę Panów, prace komisyj kodyfikacyjnych nigdzie na świecie nie idą szybko, nigdzie nie zawieszają normalnego ulepszania, poprawiania istniejącego stanu prawnego, i nigdzie nie było takiego stanu, żeby nic się nie robiło pod względem prawa karnego, prawa cywilnego i prawa dyscyplinarnego, żeby się nie poprawiało niedogodności, które życie każe poprawiać, lecz żeby, się tylko czekało na święty dzień, w którym wszystko odrazu ulegnie poprawie, odrazu się przemieni. Komisje kodyfikacyjne robiły swoją pracę, a rządy poprawiały bieżące niedogodności. Dlatego mnie się zdaje — muszę to powiedzieć, — że jest winą Ministerstwa Sprawiedliwości, że nie zaproponowało jakiegokolwiek projektu ulepszenia wykonalności wyroków, choćby niedobrego. Przecież chyba tam czytają fachowe pisma, — a to wszystko było pisane w fachowych pismach. Więc trzeba coś zrobić i nie można trwać w błądzeniu, tak jak ci z pośród posłów i senatorów, którzy wszelkie poprawki pozostawiali Komisji Kodyfikacyjnej. Nie można też temi bieżącemi sprawami obarczać Komisji Kodyfikacyjnej, bo ona wbrew zdaniu p. senatora Makarewicza nie jest powołana do codziennej pracy. Ten, kto obejmuje za dużo rzeczy, jak się mówi po francusku, ten źle je obejmuje, ten źle je trzyma.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko)</u>
          <u xml:id="u-20.31" who="#SJackowski">Komisja Kodyfikacyjna nic może być powołana do codziennej pracy, jak sobie życzy nieprzyjęta, ale rozwijana tu przez p. s. Makarewicza poprawka, bo to ją wykoleja. Ona jest powołana do wykonywania tej pracy monumentalnej, jaką jest ujednostajnienie prawa powszechnego. Kodeksy cywilne piszę się na setki lat, to muszą być rzeczy trwałe, nie kazuistykę życia codziennego. Życie codzienne wprowadza kazuistykę, a mało zawiera syntezy. Kodeksy cywilne, kodeksy postępowania cywilnego czy karnego są wynikiem syntezy. Tu musi być spokój i dużo czasu. To nietylko musi być napisane przez referenta za opłatą umówioną choćby w bajecznej wysokości — a ja uważam, że za te rzeczy trzeba porządnie płacić, bo ten człowiek nie może myśleć, czy jego żona ma na buciki albo na doktora dla dziecka, ten człowiek musi być od trosk codziennych zupełnie wolny, więc trzeba to dobrze opłacać — ale to musi być zaakceptowane przez zespół, to nie może być robione przez jednego człowieka. Tak mogło to być zrobione w małej Szwajcarji, wogóle tam, gdzie życie prawne poprzednie nie było tak ogromnie rozmaite. U nas są wielkie rozbieżności interesów, my nie jesteśmy jakąś maleńką Szwajcarją, małym krajem, gdzie się żyje z turystyki, — wiadomo, że my musimy żyć z pracy rąk, z wysiłku mózgu, z własnej wytwórczości, i dlatego u nas to uregulowanie naszego codziennego prawa musi być opracowywane nietylko w małem gronie, co zresztą w Komisji Kodyfikacyjnej dziś jest przyjęte, ale powinno też być przedmiotem rozważań i tych innych prawników, którzy są też prawnikami wysokiej miary, którzy są specjalistami w zakresie danego prawa, którzy rozumieją te inne dziedziny prawne i powiedzą jak nowe projekty przez danego pracownika, czy pracowników przedłożone oddziałają na inne dziedziny, bo prawo cywilne i karne ma wpływ i w Ministerstwie Rolnictwa i w Ministerstwie Skarbu i w Ministerstwie Pracy i w Ministerstwie Kolei i dlatego te prawa opracowywane są dla całego Państwa komisyjnie.</u>
          <u xml:id="u-20.32" who="#SJackowski">I dlatego nie mogę popierać i klub mój nie może popierać tego, żeby tej komisji dawać pensum dnia dzisiejszego. Ona ma wielkie pensum na przyszłość dla potrzeb całego Państwa, dla unifikacji nie mechanicznej, ale ideowej, filozoficznej pod względem prawnym. A to są rzeczy trudne i ciężkie, od których jej nie wolno odrywać i siły jej zwracać do innych zajęć codziennych. Powinna ta komisja trzymać się ram, które jej zakreślono, być komisją do prac prawa cywilnego i karnego, dla tych wielkich celów t. zw. kodyfikacji, — a skoro tak, to kiedy skończy tę kodyfikację, przestaje istnieć. Petryfikować jej istnienie, jak do tego zmierza projekt prof. Makarewicza, do tego niema żadnych podstaw. Jeżeli Izby będą potrzebowały utworzyć jakiś organ do pracy bieżącej w rodzaju Rady Prawniczej, czy Rady Prawodawczej, to nic temu nie przeszkadza, ale obecna komisja zadanie ma zupełnie inne, w które dużo pracy musi włożyć. Zresztą kodyfikacja ma być za dwa lata ukończoną, więc nie należy temu przeszkadzać przez zmianę dotychczasowych zadań. Sam prezydent komisji prof. Fierich interpelowany w swoim czasie przez komisarza oszczędności, wyraźnie mu wyjaśnił, że istnienie Komisji Kodyfikacyjnej należy uważać za czasowe. Tę materję badał komisarz oszczędnościowy, bo on nie wyobrażał sobie, by mogła istnieć instytucja, pracująca za tanio, bo on szukał przecież oszczędności. Ten komisarz to taki sędzia śledczy, który szuka, gdzie można coś zabrać, a on niestety nie był prawnikiem, więc uważał, że można i z Ministerstwa Sprawiedliwości coś zabrać i był zafascynowany ideą oszczędności. To chwalebne. Nawet przy sądach konsystorskich są adwokaci diaboli i angeli, to wszędzie musi być, bo przy ścieraniu się dwóch zdań wyjaśnia się istotna rzeczywistość. Więc tak poważnej sprawy jak Rady Prawniczej, sprawy, która była przedmiotem dyskusji pomiędzy rozmaitemi czynnikami, a zresztą nie była przedmiotem porządnej, wyczerpującej dyskusji na Komisji Budżetowej ani na Komisji Prawniczej, nie możemy przesądzać przez przyjęcie rezolucji, która nawet nie utrzymała się na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.33" who="#SJackowski">Można mówić o zmianie statutu Komisji Kodyfikacyjnej, o wszystkiem można mówić, ale te rzeczy trzeba zbadać, rozważyć, cały materjał opanować, ale nie można tu rozstrzygać zatargu pomiędzy poglądem jednej grupy członków Komisji Kodyfikacyjnej, którą reprezentuje być może p. prof. Makarewicz, a poglądem drugiej grupy członków Komisji Kodyfikacyjnej, którą reprezentuje profesor Fierich. Dlatego stronnictwo moje nie będzie popierało tych projektów rezolucji, aczkolwiek zostały zgłoszone jako projekty mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-20.34" who="#SJackowski">Mówiono też przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości o braku dzieł prawniczych i sądowych, o tem, że sędzia nie może sądzić, bo mu brak zbioru praw. Ten sędzia nie jest w stanic kupować książek prawniczych, które u nas są dużo droższe, niż za granicą. Gdy był u mnie jeden sędzia wyższej instancji, — Panowie wiedzą, że nie mam zbyt dużej bibljoteki, — to był zdziwiony, że mam tyle książek, że mam taki bogaty księgozbiór, że mam nawet książki zagraniczne. To jest jeszcze jedna bolączka, ale bolączka duża. Przecież sędzia, jeżeli ma sprawnie i szybko sądzić, to nawet gdyby był genjuszem, gdybyśmy wzięli nawet sędziego Sądu Najwyższego i posadzili go do sądzenia spraw maluczkich w sądzie pokoju, to jednak taki człowiek o dużem doświadczeniu, o dużej, powiedziałbym, domyślności prawniczej, — a to jest ważne, sędzia wyrabia w sobie domyślność prawniczą, wie jakie zadać pytanie, które mu rozświeci całą rzecz, — on by musiał często przyznać: ja też w 5 minut nie rozstrzygnę tego. Bo oto np. powołuję się na pewne rozporządzenie, a to rozporządzenie ma jeszcze różne dodatki, zmiany, ma rozporządzenia wykonawcze, i przecież nie można sądzić, jeśli się nie ma pod ręką systematycznie ułożonego zbioru praw, odnoszących się do pewnej dziedziny, trzeba je przedtem zebrać, zbadać, a potem zastosować. Dlatego jeszcze jest zadanie dla Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby zebrało te rozsiane postanowienia, do jednej materji się odnoszące, w jeden kompleks i wydało jakieś kompendja, — źle to nazwałem — jakiś kodeksik, jakiś code d'audience, jak Francuzi mają, gdzieby te potrzebne rzeczy były zgrupowane. Jeżeli sędzia będzie miał tę książkę pod ręką, to będzie oświecony i nie będzie potrzebował błądzić, szukać i czas i pracę roztrwaniać.</u>
          <u xml:id="u-20.35" who="#SJackowski">Nie będę dotykał tych wszystkich rzeczy, które tu mówiono o jakiejś jakoby stronniczości Ministerstwa. Mnie się zdaje, że nie wolno sobie o tem tak sądzić bez zrozumienia rzeczy. Jeżeli chodzi o kolegów aplikantów wyznania żydowskiego, to ja bywam w sądzie okręgowym warszawskim i ja tam chrześcijan widzę bardzo mało jako aplikantów. Ja nie mam tego za złe, bo jeżeli chrześcijanie nie chcą iść do służby w sprawiedliwości, nie chcą być aplikantami, bo są biedni i nic mogą sobie na to pozwolić, bo to jest bezpłatne, a życie jest tak ciężkie, to trudno. Ale to, co się ciągle mówi w tej Izbie, zakrawa mi na systematykę. Ja słyszę, że ciągle się mówi o upośledzeniu żydów. Na miłosierdzie Boskie, wyjedzcie gdzieindziej, jeżeli jesteście tak upośledzeni. Nie jesteście wcale upośledzeni. Mnie się zdaje, że panowie przedstawiciele Klubu Żydowskiego powinni wiedzieć, że wyświadczają złą przysługę swoim współwyznawcom. Naród polski zdał egzamin tolerancji. Nigdzie niema takiego odsetku obywateli wyznania żydowskiego jak u nas. Historja o tem mówi. Można fałszować historję, jak to niektórzy robią. Panowie chcecie fałszować historję. Historja mówi, że 10% żydów to jest odsetek, jakiego niema ani we Francji, ani w Anglji, ani w tych państwach, na które się powołujecie.</u>
          <u xml:id="u-20.36" who="#komentarz">(S. Koerner przerywa)</u>
          <u xml:id="u-20.37" who="#SJackowski">To jest odpowiedź na tę niesprawiedliwość. Jabym radził partji żydowskiej, ażeby zaprzestała tej fałszywej taktyki.</u>
          <u xml:id="u-20.38" who="#komentarz">(S. Koerner: Nie chcemy rad od Pana)</u>
          <u xml:id="u-20.39" who="#SJackowski">A ja radzę, radzę w interesie Państwa, które może zmienić swój pogląd, bo uważam, że Panowie robicie to na eksport, na zewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-20.40" who="#komentarz">(S. Koerner: Eksporterzy są teraz potrzebni)</u>
          <u xml:id="u-20.41" who="#SJackowski">Może nastąpić zmiana w poglądach.</u>
          <u xml:id="u-20.42" who="#komentarz">(S. Koerner: Nie obawiamy się)</u>
          <u xml:id="u-20.43" who="#SJackowski">Jednak z tej Sowieckiej Rosji uciekacie do Polski. Panowie mieliście pretensje do ministrów, że nie dają pozwoleń na obywatelstwo polskie.</u>
          <u xml:id="u-20.44" who="#komentarz">(S. Koerner: Kto ucieka? Tylko ci, którzy byli obywatelami Polski)</u>
          <u xml:id="u-20.45" who="#SJackowski">Otóż ja uważam za niewłaściwe, żeby w tym względzie uwagi Ministrowi robić. Minister robi to, co uważa za właściwe, on ma prawo weryfikacji, ja nie wtrącam się w to, uważam, że nic wypada się w to wtrącać, ale te metody Panów mnie przerażają.</u>
          <u xml:id="u-20.46" who="#SJackowski">Jeżeli dotknąłem się już kwestji żydowskiej, czego robić nie miałem wcale zamiaru, to już muszę zaznaczyć, że to, co mówił kol. Ringel o upośledzeniu adwokatury, to są rzeczy znowu z tej samej beczki, ale i z innej. Tutaj ni mniej ni więcej, tylko powiada się, że oto adwokat, który przestudjował prawo angielskie, miałby prawo udzielać porad adwokackich w Warszawie, ponieważ zna prawo angielskie. Czy to jest normalne? Przecież ci, którzy przestudiowali prawo w województwach południowych, czy innych, nie znają się na naszem prawie i gdyby mi kto zaproponował, — miałem taką propozycję, żebym opinjował, zresztą może więcej od innych kolegów coś wiem o tem, — żebym opinjował o sprawach, dotyczących terenu poznańskiego, czy woj. krakowskiego, to powiedziałbym i mówiłem że nie znam się na tem i odesłałbym i odsyłałem do kolegów, pochodzących z Poznania czy Krakowa. Adwokat, mający poczucie odpowiedzialności, nie może inaczej odpowiedzieć, — nie może przenieść się do innej dzielnicy, której praw nie zna. Zresztą przenieść się wolno, gdy się zda egzamin. Mamy przecież tu kolegów z Małopolski, którzy po zdaniu egzaminów tu praktykują i wykazali się, że są uzdolnieni, że opanowali przedmiot, przygotowali się. Ja w swej kancelarji miałem kolegę, młodego pomocnika, który pochodzi z Małopolski i wszelkiemi siłami ułatwiłem mu możność zostania adwokatem tutaj. To jest kwestja przygotowania.</u>
          <u xml:id="u-20.47" who="#SJackowski">Prawnika adwokata, gdy źle poradzi, trudno skontrolować, a te porady daje się nie takim inteligentnym osobom, jak senatorowie, nie takim inteligentnym osobom, jak posłowie, daje się je bardzo często ludziom, którzy wiciu rzeczy nie rozumieją i można tam bardzo wiele złego zrobić. Przecież na to właśnie musi być organizacja adwokatury w każdy n okręgu, by temu zapobiegać. W każdym okręgu są korporacyjne urządzenia, które odpowiadają za kolegów; w okręgu krakowskim są krakowskie, w lwowskim są lwowskie, w stanisławowskim — stanisławowskie, w okręgu warszawskim muszą być inne. I to urządzenie posądzać o politykę, o antysemityzm, to jest rzecz mocno niewłaściwą, bo tu cała sprawa sprowadza się do normalnego stosowania zasady uzdolnienia, do tego, czy kto może sprawować pewne funkcje na danem terytorjum prawnem, w danem środowisku.</u>
          <u xml:id="u-20.48" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-20.49" who="#SJackowski">Z tych względów, które miałem już zaszczyt wyłuszczyć, wypada, że musimy jednak pomimo wszystko nawoływać Rząd, żeby pomyślał o tych sędziach naszych i dlatego w imieniu swego stronnictwa zgłaszam rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-20.50" who="#SJackowski">„Senat wzywa Rząd, by celem sprawnego wykonywania wymiaru sprawiedliwości, wniósł projekt ustawy o nowych kredytach na pomnożenie ilości sądów, sędziów i prokuratorów, a także projekt ustawy o powiększeniu uposażenia sędziów i prokuratorów”.</u>
          <u xml:id="u-20.51" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JuliuszMakarewicz">Wysoka Izbo! Rozpocznę od kilku sprostowań faktycznych. Oczywiście pierwszeństwo należy się wysokiemu Rządowi. P. Wiceminister przemawiał tutaj przed południem i twierdził, że cyfry, które ja przytoczyłem co do działu pracy, są nieścisłe. Muszę skonstatować, że p. Wiceminister opierał się tutaj na moim referacie, który odczytałem w komisji, a który był oparty na piśmie prezesa apelacji lwowskiej. W tem piśmie przedstawiono, że w wydziale pracy prowadzi się 26 ksiąg rachunkowych. W referacie drukowanym, który jest do dyspozycji Wysokiej Izby, rzecz ta przedstawia się zupełnie inaczej, mianowicie zgodnie z rozporządzeniem z r. 1923, przepisującem, że ma być ksiąg buchalteryjnych — 13, dokumentów buchalteryjnych — 11, a raportów sprawozdawczych — 3. Różnica zatem między p. Wiceministrem a mną jest różnicą terminologiczną. P. Wiceminister stoi na stanowisku, że nie powinno się pisać o 26 księgach tam, gdzie jest 13 ksiąg, a reszta nazywa się inaczej: 11 dokumentów buchalteryjnych i 3 raporty sprawozdawcze. Lecz nie chodzi o to, jak się nazywają te zapiski, do których się wciąga pewne szczegóły, tylko chodzi o fakt, że każdy szczegół gospodarczy musi być 26 razy kontowany. Różnica terminologiczna tłomaczy się tem, że sprawozdanie, które szanownym Panom przedstawiłem, było oparte nie na sprawozdaniu prezesów apelacyjnych, lecz na rozporządzeniu ministerjalnem. Jak miałem zaszczyt dziś przedstawić, prosiłem ponadto naczelnika działu pracy w Ministerstwie, ażeby podyktował do maszyny uwagi, jakie mu się nasuwają w związku z rozporządzeniem. Sądziłem, że w ten sposób uniknę tych zarzutów, z któremi niestety dziś się spotkałem. Mam uczucie, że tutaj zdarzył się taki wypadek, jak w swoim czasie baronowi Mϋnchhausen, który, jak Panowie wiecie, na polowaniu dął w róg, lecz ponieważ było bardzo zimno, dźwięki w tym rogu zamarzły i dopiero po jakimś czasie, gdy przyszła wiosna, róg zaczął grać. Otóż tak samo przedstawia się rzecz i tutaj. Ja czytałem moje sprawozdanie w komisji 17 stycznia, w czasie mrozów, dziś jest wiosna i dlatego dziś te dźwięki, które w tym rogu ministerjalnym zamarzły, nagle się odezwały.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JuliuszMakarewicz">Jest jeszcze jedna kwestja, którą poruszył czcigodny reprezentant Wysokiego Rządu. Zdaniem jego nie powinienem się był zwracać do prezesa sądu apelacyjnego z prośbą o pozwolenie mi na wgląd w owe książki rachunkowe, przyczem dał do poznania, że było pewnego rodzaju niewłaściwością zwracać się do prezesa sądu apelacyjnego zamiast do Ministerstwa. Przyznam się, że tego rodzaju oświetlenie sytuacji jest dla mnie niespodzianką, bo kiedy przed wojną zwiedzałem więzienia lwowskie z moimi uczniami co rok, bo prowadziłem wówczas kurs więziennictwa, wtedy zawsze zwracałem się do starszego prokuratora, który wydawał telefoniczne polecenie niższym organom, ażeby mi pozwolono więzienie oglądać, a oglądałem je nie sam, lecz z licznem gronem moich słuchaczy. Nikomu wtedy nie przyszło na myśl, że należy w takim wypadku zwracać się do Ministerstwa. W tym wypadku nie miałem zamiaru iść z moimi uczniami oglądać książek, nie miałem zamiaru badać jakiegoś specjalnego obstalunku, np. zelówek do trzewików, tylko chciałem obejrzeć książki, czy są prowadzone rzeczywiście tak, jak tego przepisy wymagają. Wydawało mi się, że byłoby nieuprzejmością wobec Ministerstwa, gdybym je chciał takim drobiazgiem inkomodować.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JuliuszMakarewicz">W tym drobnym fakcie jednak jest pewne zjawisko symptomatyczne, jest charakterystyka fatalnego sposobu naszej administracji, nietylko w tem Ministerstwie, a zjawisko to nosi nazwę centralizacji. Miałem zaszczyt dzisiaj już przedstawić, że centralizacja działu więziennictwa w Ministerstwie pociąga za sobą niesłychane obciążenie budżetu. Proszę Panów, dobra administracja nie polega na tem, ażeby wszystko centralizować w stolicy, lecz na tem, ażeby dobrze organizować i dać dobry podkład administracji państwa. Należy ją tylko zdaleka kontrolować, a nie załatwiać każdego drobnego szczegółu. Niestety tak ten dział pracy, jak i szereg innych, dowodzi jednej rzeczy, że się zapomina mina o tej wielkiej prawdzie, że nie można tak wielkiem państwem, jakiem jest Państwo Polskie, rządzić tylko z Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#JuliuszMakarewicz">Przechodzę teraz do innych wielce czcigodnych przedmówców i muszę tu zauważyć rzecz jedną, dość zdumiewającą, a mianowicie, że przeciw sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej podniesiono zarzut traktowania sprawy ze stanowiska, jak się tu ktoś wyraził, merkantylnego. Zarzucono, że za mało tu rzucamy żądań, haseł, a zanadto cyfrowo tę rzecz chcemy traktować, co więcej, że staramy się w granicach budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości znaleźć pokrycie dla koniecznych wydatków, a nie sięgamy do ogólnych dochodów państwowych, nie szukamy pokrycia z ogólnego budżetu państwowego.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#JuliuszMakarewicz">Proszę Szanownych Panów! Niema nic łatwiejszego jak wystąpić z maksymalnym programem dla Ministerstwa Sprawiedl. Po tych doświadczeniach, które dziś zrobiłem, na przyszły rok, jeżeli będziemy mogli się zastanawiać nad budżetem państwowym w tym składzie czy wogóle, będę miał zaszczyt przedstawić Panom program maksymalny dla Ministerstwa Sprawiedliwości — a więc to wszystko, co powinna Polska mieć w tym dziale i w tym resorcie. Ja sądziłem jednakowoż, że my tu będziemy ludźmi realnymi i będziemy się liczyli z realnemi stosunkami. A realne stosunki to jest fakt, że nam nie wolno przekroczyć pewnej sumy wydatków państwowych, to jest nadto fakt, że obok Ministerstwa Sprawiedliwości jest cały szereg innych ministerstw i że są ministerstwa takie, jak Ministerstwo Spraw Wojskowych, albo Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które w żądaniach są bezbrzeżne, a w ustępliwości niestety niebardzo daleko się posuwają. I dlatego zupełnie realnie nie łudziliśmy się tem, że znajdziemy dla naszych żądań pokrycie z ogólnego budżetu państwowego i dlatego ośmieliłem się Panom przedstawić zaaprobowany częściowo przez Komisję Skarbowo-Budżetową program finansowy w ramach dochodów samego ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#JuliuszMakarewicz">A, co mnie najwięcej w tej sprawie uderzyło, to to, że przerzucanie wydatków na ogólny budżet Państwa, co więcej, wyraźne przerzucanie ciężarów na podatników, szukanie pokrycia dla zapotrzebowań państwowych w nowych, ewentualnych podatkach państwowych, że to żądanie nie wyszło od p. senatora Posnera, reprezentującego socjalistyczny pogląd na świat, nie wyszło od ludzi, którzy reprezentują etatyzm państwowy, ale wyszło od stronnictw burżuazyjnych, wyszło od s. Glogera, reprezentanta wielkiej własności, oraz s. Ringla, reprezentanta burżuazji żydowskiej. To jest rzecz zdumiewająca, bo te same stronnictwa w innych warunkach uskarżają się na obciążenie podatkowe i wcale nie pragną nowych podatków i nowych obciążeń podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#JuliuszMakarewicz">Wracając do samego programu finansowego, chcę zaznaczyć, że to właśnie, co mogło się stać źródłem zaspokojenia wszystkich potrzeb, nietylko tych potrzeb, które zgłosił p. Minister Sprawiedliwości — 3.500.000 zł., ale szeregu innych jeszcze potrzeb tego resortu, to wszystko mogło i może — w przyszłym budżecie naturalnie — znaleźć sobie pokrycie w razie, jeżeli zostaną uchwalone dwie tylko rezolucje i jeżeli te rezolucje zostaną przez Wysoki Rząd wzięte pod rozwagę. Należy tu rezolucja pierwsza o zaliczkach, składanych przez oskarżycieli prywatnych, i rezolucja druga, zdawałoby się, najnaturalniejsza w świecie, uzgadniająca procedurę karną rosyjską z procedurami karnemi dwóch zaborów co do zwrotu kosztów utrzymania w więzieniach i co do zwrotu kosztów utrzymania w aresztach śledczych. Te właśnie rezolucje podstawowe, które razem, mojem zdaniem, reprezentują około 11 miljonów złotych dochodu, te rezolucje nie przeszły na komisji i są postawione tutaj jako wnioski mniejszości. Sądzę, że zamiast rozdzierać szaty na temat, że niema zrozumienia dla potrzeb sądownictwa, prościej jest znaleźć pokrycie we własnym resorcie i nie upominać się o pokrycie z innych resortów, bo to jest bardzo problematyczne, ani nic uciekać się do śruby podatkowej. Dlatego przypuszczani, że przy głosowaniu wniosków mniejszości otrzymamy większość tej Izby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzisiejszy jest wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Wpłynęły dwie interpelacje:</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja s. Kalinowskiego i tow. do pana Prezesa Rady Ministrów w sprawie katastrof lotniczych i Interpelacja s. Jachowicza i tow. do pana Ministra Skarbu, w sprawie braku sił technicznych i kancelaryjnych w urzędzie ewidencyjnym w Rzeszowie.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te odeślę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Jutro będzie na porządku dziennym budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwa Skarbu, część 17 — Emerytury, część 18 — Renty inwalidzkie i pensji oraz część 19 — Długi państwowe.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Początek jutrzejszego posiedzenia o godz. 10 i pół rano.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>