text_structure.xml 457 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają pp. Frąckiewicz i Matraś. Protokół i listę mówców prowadzi p. Matraś.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Protokół 11 posiedzenia Sejmu uważam za przyjęty, ponieważ nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">(P. Stoch: Proszę o głos w tej sprawie.)</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">Nie teraz, Panie Pośle, niech Pan poczeka.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#Marszałek">Dnia 18. bm. o godz. 10 rano w Katedrze św. Jana zostanie odprawione staraniem Kapituły Metropolitalnej nabożeństwo żałobne za spokój duszy ś. p. Papieża Piusa XI. Panowie Posłowie, pragnący wziąć udział w tym nabożeństwie, zechcą się zaopatrzyć w Sekretariacie Marszałka Sejmu w karty wstępu, które są w znacznej ilości do dyspozycji Panów Posłów.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#Marszałek">Od Jego Eminencji Prymasa Polski otrzymałem odpowiedź na wysłaną przeze mnie depeszę, treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#Marszałek">„Głęboko wzruszony kondolencją przesłaną mi także imieniem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z okazji zgonu Jego Świątobliwości Papieża Piusa XI, składam Panu Marszałkowi serdeczne podziękowania, łącząc wyrazy głębokiego szacunku i poważania. Ks. August Kardynał Hlond”. Dnia 6 lutego podałem do wiadomości Wysokiej Izby treść depeszy, jaką w imieniu Sejmu Rzeczypospolitej i własnym przesłałem p. senatorowi Luigi Montresor z okazji jego jubileuszu. W odpowiedzi p. senator Luigi Montresor nadesłał na moje ręce pismo, w którym dziękuje Wysokiej Izbie za przyjazne wyrazy i podkreśla, że wniosek jego, zgłoszony w parlamencie włoskim w dniu 7 grudnia 1915 r. z żądaniem niepodległości Polski, był jednym z przejawów przyjaźni włosko-polskiej, utrzymującej się trwale w ciągu stuleci. Polsce zmartwychwstałej, która jest i będzie potężnym czynnikiem pokoju i równowagi, senator Luigi Montresor przesyła życzenia pomyślności, wierząc w trwałe braterstwo, łączące oba Narody.</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#Marszałek">W jakiej sprawie Pan Poseł Stoch chciał zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#komentarz">(P. Stoch: W sprawie protokółu z dnia wczorajszego.)</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#Marszałek">To Pan będzie łaskaw porozumieć się ze mną podczas przerwy.</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1939/40 (druk nr 100) — rozprawa szczegółowa nad częścią 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#Marszałek">Udzielam głosu sprawozdawcy p. Żyborskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PŻyborski">Wysoka Izbo! W sprawozdaniu drukowanym, złożonym Wysokiej Izbie, starałem się dać obszerny i wyraźny obraz naszego życia społecznego i całokształtu działalności Ministerstwa Opieki Społecznej, dlatego też w dzisiejszym przemówieniu o sprawach tych szerzej mówić nie będę. Podczas debat na Komisji Budżetowej poszczególni panowie posłowie dorzucili wiele swych spostrzeżeń, tak że cały obraz został bardzo dokładnie i wszechstronnie oświetlony, powstało pewne podsumowanie wysiłku Rządu i społeczeństwa, a z podsumowania tego wynika, że rok obecny jest rokiem realizowania szeregu problemów naszej polityki społecznej. Będę bliski prawdy, jeśli powiem, że przez wiele lat wśród mnóstwa urzędów i aktów, okólników i zarządzeń, wśród namiętnych dyskusyj zapomnieliśmy o człowieku, zagadnienia społeczne zostały niedostatecznie potraktowane. Dotychczasowe pojęcia polityki społecznej, określające ją jako działalność państwa, której celem jest poprawa bytu człowieka, by najsilniejszą warstwę podnieść do warunków życia godnych człowieka, względnie której celem winno być uprzedzanie antagonizmów w życiu gospodarczym i wyrównanie ich, o ile już powstały, te i podobne pojęcia pod wpływem nowej rzeczywistości uległy w ostatnich czasach wyraźnej zmianie w kierunku ich rozszerzenia, a przez to silniejszego powiązania społeczeństwa z państwem. Na tle inaczej, a szybko kształtującego się nowego życia społecznego jakżeż przedstawia się polska polityka społeczna, polski ustrój społeczny, tak ważny w specjalnym politycznym położeniu Państwa, które każe liczyć tylko na własne siły narodu? Należy stwierdzić zupełnie obiektywnie, że mimo choć powolnego, lecz stałego, stopniowego orientowania się opinii publicznej w potrzebach chwili oraz szczególnego zwracania uwagi w każdorazowej dyskusji nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej na polskie życie społeczne, polska gospodarka społeczna, mimo niewątpliwego postępu, okazuje jeszcze braki i niedociągnięcia w metodzie pracy. Braki te i niedociągnięcia zauważyć możemy przede wszystkim w nikłych sumach budżetowych, które podkreślone zostały podczas debat na Komisji Budżetowej przez poszczególnych panów posłów. Musimy pamiętać, że każda inwestycja planowa, zmierzająca do podniesienia wartości człowieka, musi iść w tym kierunku, aby powstało w nim poczucie odpowiedzialności za losy naszego narodu i Państwa. Człowiek jest bowiem podstawowym elementem rozwoju gospodarczego. Możemy dyskutować nad taką czy inną doktryną gospodarczą, ale obok zasady, by produkować dużo, tanio i dobrze, przyjąć musimy drugą zasadę równorzędną, że naród musi być syty, silny i bogaty. Nie możemy na to pozwolić, żeby większość społeczeństwa pozostawała poza nawiasem życia społecznego i państwowego, nie była wciągnięta w siłę i potęgę Państwa, która przecież zależy od. zwartego wysiłku całego narodu. Bo jasne jest, że ta część społeczeństwa, nie związana czynnie z interesem Państwa, pozbawia Państwo olbrzymich sił żywotnych, których zapotrzebowanie wzrasta, a nić maleje.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PŻyborski">Jedną z największych naszych sił narodowych jest — jeszcze stosunkowo do innych krajów — duży przyrost naturalny. Towarzysząca temu przyrostowi duża śmiertelność oraz ogólne warunki, w jakich rodzą się i wychowują owe rzesze obywateli, budzą jeszcze ciągle obawę swoimi liczbami, a postęp i duży wysiłek na tym polu, robiony przez obecnego Ministra, w niewielkiej tylko mierze to wrażenie może osłabić. Na 100 żywych urodzeń już w ciągu roku umiera 13 niemowląt, a więc co ósme dziecko nie przeżywa roku, jest to niezbitym dowodem złych warunków życiowych i niedostatecznej kultury pielęgnowania dziecka. I tu nie wystarczy wysiłek jednego ministra, to problem, którym musi się zająć cały aparat państwowy, samorządowy i społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PŻyborski">Badanie warunków życia przeciętnego obywatela wykazuje, że jeśli idzie o odżywianie się, to społeczeństwo polskie w tym wielkim marszu narodów, obliczając przeciętne spożycie na głowę w ciągu roku cukru, pszenicy, mięsa, mleka, jaj, masła itd., spożywa tych produktów o wiele mniej, niż zagranica; jedynie w spożyciu ziemniaków, kapusty i żyta zajmujemy czołowe miejsce. Niedojadanie i głodowanie wśród szerokich mas nierzadko ma charakter nagminny, zwłaszcza w niektórych dzielnicach kraju. Zatrważający postęp depopulacji wskutek tych a nie innych warunków wśród zagadnień naszej polityki musi być ujęty i wstrzymany.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PŻyborski">Panowie posłowie jak i ja w swoim referacie na Komisji Budżetowej specjalnie podnosiliśmy ważkie zagadnienie realizowane przez Ministra Opieki Społecznej, zagadnienie opieki nad matką i dzieckiem, w swoim rozwiązaniu coraz bardziej udoskonalane. Drugi i bardzo ważki problem to sprawa młodzieży dorastającej. Wiemy, że został podjęty wysiłek rozładowania bezrobocia. Podstawowym środkiem, który ma zmienić oblicze naszej gospodarki narodowej, to cały plan inwestycyjny, to budowa Centralnego Okręgu Przemysłowego, to zwiększona ilość warsztatów pracy dla tej dużej masy, pozostającej poza nawiasem naszego życia społecznego. Jeżeli dziś przeanalizujemy dokładnie ten odcinek i wiemy, że czeka nas w niedługim czasie chwila, że stworzyć musimy 440.000 nowych warsztatów pracy, to jasnym się staje, że realizowanie tego tak ważkiego problemu nie może być odkładane, a tym bardziej zaniedbywane.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PŻyborski">Błędne swego czasu podejście do całego planu inwestycyjnego stwarzało warunki tylko problematyczne do rozładowania bezrobocia; budowano gmachy i budynki administracyjne, a nie myślano o fabrykach i obiektach produkcyjnych, jak mówił p. Sikorski. Bezrobocie jest dzisiaj jeszcze bardzo duże, nie potrafiła go pochłonąć ożywienie inwestycyjne. Jeżeli chodzi o wieś, to przy każdym warsztacie czy to pół czy 20-morgowym znajdziemy dużą ilość zbędnych rąk roboczych i to rąk naszej wiejskiej młodzieży, urodzonej już w wolnej i niepodległej Ojczyźnie. Mówiąc o tym zagadnieniu, mam na myśli także tych obywateli, którzy nie zaliczają się do żadnej warstwy zawodowej — bezrolni lub posiadający karłowate jednomorgowe gospodarstwa rolne. Włościanie muszą w pierwszym rzędzie znaleźć pracę w rozbudowującym się przemyśle polskim, gdyż przy najlepszej nawet koniunkturze rolnej nie znajdą oni pracy w rolnictwie. Rozbudowa i realizowanie całego naszego problemu inwestycyjnego stwarza pewne horoskopy na przyszłość, byle by były realizowane z myślą o obiektach produkcyjnych i fabrykach.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PŻyborski">W całokształcie zagadnienia opieki nad młodzieżą zajmują specjalne miejsce Junackie Hufce Pracy, które w myśl dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z 1936 r. zostały podporządkowane Ministrowi Spraw Wojskowych. W bieżącym roku zastała w tej dziedzinie w dalszym ciągu wzmożona ścisła współpraca między Ministerstwem Spraw Wojskowych a Ministerstwem Opieki Społecznej. Szereg wspólnie odbytych inspekcyj jednostek junackich dał możność poczynienia wielu spostrzeżeń, które zostały następnie całkowicie wprowadzone w życie przez główną komendę Junackich Hufców Pracy. W pracach wyszkoleniowych i organizacyjnych Junackich Hufców położono specjalny nacisk na wyszkolenie zawodowe junaków. Wysiłki głównej komendy Junackich Hufców Pracy zmierzają obecnie do znacznej rozbudowy tych hufców przez znaczne powiększenie dzisiejszego ich stanu liczebnego. Urzeczywistnienie tego projektu będzie dalszym wielkim krokiem na drodze do zwalczania bezrobocia młodzieży, głównie młodzieży wiejskiej, która w 70% wypełnia dzisiejsze stany batalionów junackich.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PŻyborski">Sprawa opieki społecznej. Opieka nad matką i dzieckiem, sprawa lekarzy i ubezpieczalni społecznych, zagadnienie wsi i miast stają się palącymi, gdy nędzne odżywianie i bieda panuje wśród większości społeczeństwa, gdy niedojadanie i głód dają się we znaki, gdy warunki mieszkaniowe urągają godności człowieka w ogóle. Czy w tych warunkach można mówić spokojnie o licznym przyroście naturalnym, skoro jego jakość budzi poważne zastrzeżenie, skoro część tego przyrostu naturalnego ma miejsce w warunkach, niedających żadnej gwarancji zdrowia niemowląt? Czy w tych warunkach wolno nam zamknąć oczy na przykrą, ale rzeczywistą rzeczywistość i marzyć o zdrowym i silnym narodzie, którego dynamika i siły moralne i fizyczne mają być podstawą potęgi Państwa? I dlatego błędne jest to stanowisko, wypowiadające się jeszcze ciągle przeciw ubezpieczeniom społecznym, m. in. także na odcinku rolnym, przeciw ubezpieczeniom, które naprawdę są jedyną na większą skalę obliczoną formą wzmożenia zdrowotności i nie tylko zdrowotności, ale i wyrównania pewnych krzywd społecznych. Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na kapitalizację, bo nie ma czasem z czego. Zarobki pracownicze są u nas wciąż niższe od zarobków zagranicznych. I tak, jeśli weźmiemy r. 1938, to nominalnie płace robotnicze, biorąc rok 1928 za 100, wynosiły w Niemczech 84, w Belgii 89, w Czechosłowacji 100, w Anglii 104, w Ameryce 120, w Polsce około 80. Niewątpliwie rok ubiegły dał pewną poprawę w zarobkach i w warunkach pracy, postęp ten nie może być jednak uważany za wystarczający tym bardziej, gdy się uwzględni warunki życia pracownika polskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#PŻyborski">Stosunek pracodawcy do pracownika w Polsce poza nielicznymi wypadkami właściwie nie uległ zmianie na lepsze i wymaga radykalnej rewizji. Zdarzają się wypadki, że pracodawca nie chce i nie widzi w pracowniku człowieka o pełnych i równych prawach do życia w warunkach godnych człowieka. Uważa się pracownika tylko za narzędzie do jak największych zysków, jakże często sprzecznych nawet z interesem Państwa. Pracodawca polski, wbrew swojemu interesowi, nie chce zrozumieć, że nawet interesy prywatne człowieka nie odbywają się w oderwaniu od życia społeczeństwa, lecz są związane licznymi i silnymi węzłami z całością. Warsztaty prywatne do dziś jeszcze uważa się za wyłączne źródło bogacenia się, podczas gdy obok godziwego zysku winny mieć na celu w nie niższym stopniu i służbę na rzecz interesów publicznych. W takich warunkach i w takim nastawieniu walka o byt i jego poprawę przybiera często formę ostrą, a przynoszącą szkody obu stronom i Państwu.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#PŻyborski">Zorganizowanej i zdyscyplinowanej stronie pracodawcy próbuje przeciwstawić się rozbity i skłócony wewnętrzne, a zaledwie w części zorganizowany świat pracy. Dane statystyczne wykazują, że w roku 1932 działało ogółem 287 związków zarejestrowanych z ilością 913.000 członków, w tym opłacających składki było 685.000, zaś w roku 1935 działało 298 związków z ilością 941.000 członków i opłacających składki 618.000. Ta wielka ilość organizacji rywalizujących ze sobą jest tylko rozproszeniem i osłabieniem sił świata pracy. Liczby te są także dowodem prawie zupełnego zastoju w rozwoju ruchu zawodowego mimo stale przybywających nowych rzesz na rynek pracy, a nawet wykazują tendencję kurczenia się ilości opłacających składki. Toteż w walce między pracodawcą a pracobiorcą o wysokość skali życia Państwo nie może pozostawić wolnej ręki dwóm stronom o zupełnie nierównych siłach.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#PŻyborski">W okresie kryzysu w latach 1932, 1933 i 1934 nastąpił znaczny spadek zarobków robotniczych. Zostały obniżone stawki zarobkowe i zmniejszyła się liczba przepracowanych dni w tygodniu. W miarę poprawy koniunktury gospodarczej zaczyna się ogromny ruch, zmierzający ku podniesieniu zarobków do poziomu sprzed kryzysu. Dlatego też w ostatnich paru latach była duża liczba strajków. Ilością strajków i lokautów w latach bezpośrednio pokryzysowych wyprzedziły nas tylko Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, gdzie było 4.609, a ilością straconych dni pracy Anglia z liczbą 3.420.000 i Stany Zjednoczone z liczbą 28.216.000. W roku 1938 nastąpiła u nas znaczna poprawa i uspokojenie w zakresie zatargów w związku z ogólną stabilizacją życia gospodarczego i zwiększoną działalnością aparatów inspekcji pracy w zakresie rozjemstwa. Akcja strajkowa zasadniczo wynika z chęci poprawy zarobków pracowniczych lub z konieczności obrony dotychczasowej wysokości płac. Oprócz tej koniecznej formy samoobrony strajk niejednokrotnie był narzędziem odśrodkowych tendencji politycznych i tym strajkom Rząd oraz warstwy robotnicze wypowiedzieć muszą stanowczą walkę.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#PŻyborski">Nie można pominąć milczeniem smutnego i przykrego zjawiska dużej liczby wypadków przy pracy. Według przybliżonej statystyki w ciągu roku jest 1.000 wypadków śmiertelnych, około 20.000 wypadków powodujących ciężkie okaleczenie, a około 100.000 osób ulega lżejszym urazom. Wypadki przy pracy pociągają za sobą często utratę życia lub stałą niezdolność do pracy. Państwu ubywa w ten sposób około 21.000 pożytecznych obywateli rocznie, natomiast stają się oni bądź sami, bądź członkowie ich rodzin ciężarem dla życia społecznego. A iluż jest wśród tych osób fachowców i robotników wykwalifikowanych, których brak w życiu gospodarczym codziennie jest odczuwany! Od początku odzyskanej niepodległości mamy już ponad 100.000 inwalidów pracy, to jest prawie tyle co inwalidów wojennych. Skutki tych wypadków, poza utratą największą, bo życia, względnie zdolności do pracy, przynoszą olbrzymie straty gospodarcze, co wyraża się sumą około 250 milionów zł rocznie na renty inwalidzkie, leczenie, straty w zarobkach robotniczych i bezpośrednie straty w przemyśle. Oczywiście jest to dowód wielkich braków w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy. Przy tym zasługuje w zupełności na podkreślenie duży wysiłek w walce z nieszczęśliwymi wypadkami inspekcji pracy, urzędów górniczych, instruktorów organizacji branżowych, instytutów spraw społecznych. Wysiłek ten jest jednak za mały w stosunku do potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#PŻyborski">Szczególne znaczenie w życiu każdego człowieka, a tym bardziej człowieka pracy najemnej, mają warunki mieszkaniowe. Głód mieszkań, stale bardzo wysoka przeciętna liczba osób, przypadających na jedną izbę, wysoka cena mieszkań, a przy tym różne odstępne wytwarzają stan niepożądany. Jeśli zajrzymy do mieszkania pracowniczego, to panujące tam przeważnie warunki odbiegają nie tylko od elementarnych wymogów kulturalnych, ale są wprost przerażające. Akcja Towarzystwa Osiedli Robotniczych, oparta prawie wyłącznie na środkach Funduszu Pracy, w sumie 12 milionów zł rocznie jest tak nikła w stosunku do potrzeb, że raczej, należy ją uważać za eksperymentalną. Zagadnienie opieki społecznej, które zupełnie błędnie moim zdaniem wysuwane jest na czoło zagadnień społecznych, charakteryzuje tak silne rozbicie wysiłków, takie mnóstwo działaczy społecznych, zajmujących się opieką, że naprawdę nie sposób zorientować się, kto jeszcze i na co nie zbiera, kto, ile i na co płaci lub nie płaci. Przerost osób i instytucyj czy organizacyj, uprawiających opiekę społeczną, wytworzył na tym odcinku zupełną dezorganizację i anarchię. Nie brak też nadużyć i bezkarnego wyciągania grosza publicznego. Stan taki istnieje nie tylko wśród organizacji i działaczy społecznych.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#PŻyborski">Zagadnienie ubezpieczeń społecznych stanowi bardzo ważki i trudny do rozwiązania czynnik w polityce społecznej, mimo częstych narzekań i niezadowoleń, w znacznym stopniu usprawiedliwionych masowym charakterem ubezpieczeń. Ubezpieczenia społeczne przedstawiają olbrzymi, jak na nasze stosunki, majątek, a przez to wywierają poważny wpływ nie tylko na życie społeczne, ale i na życie gospodarcze. Jakkolwiek słuszny jest postulat rzesz pracowniczych co do przywrócenia samorządu w instytucjach ubezpieczeń, to jednak nie ulega wątpliwości, że realizacja tego postulatu napotyka na daleko idące trudności.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#PŻyborski">Spośród licznych trosk i kłopotów naszego życia społecznego bezrobocie jest największym utrapieniem. W ciągu ostatnich kilku lat bezrobocie przeszło poważną ewolucję. Mówiąc o sprawie bezrobocia należy mieć też na uwadze Fundusz Pracy, do którego zakresu działania zagadnienie to wchodzi.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#PŻyborski">Organizacja rynku pracy jest pojęciem bardzo rozległym. Na kształtowanie się rynku pracy wpływa szeroki zespół czynników wzajemnie się zazębiających i warunkujących. Powiązanie i właściwe zharmonizowanie oddziaływania tych czynników na rynek pracy jest niezmiernie trudne. Mamy tu bowiem do czynienia nie tylko z taką czy inną strukturą gospodarczą czy koniunkturą, ale nade wszystko z podmiotem wszelkich działań gospodarczych — człowiekiem, pozostającym na rozmaitym poziomie rozwoju kulturalnego i świadomości społeczno-ekonomicznej.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#PŻyborski">Państwo posiada w każdej prawie dziedzinie administracji odpowiednie organa dla realizacji swej polityki w zakresie, wiążącym się z organizacją rynku pracy. Rola Funduszu Pracy na tym tle posiada specjalne znaczenie. Fundusz Pracy powołany został do walki z bezrobociem. Realizację tego zadania rozumieć należy nie w oderwaniu, lecz w nawiązaniu, w zależności od zasadniczych poczynań Państwa w zakresie Gospodarstwa i polityki społecznej. Jednakże Fundusz Pracy ma nie tylko uzupełniać w obrębie wyznaczonych mu zadań działalność 9 innych resortów na odcinkach pozostawionych z tych czy innych względów wolnej grze ekonomiczno-socjalnej; właściwa rola Funduszu Pracy polegać ma na tym, aby w ramach istniejących czy ukrytych jeszcze możliwości gospodarstwa ujawniać, inicjować i realizować poczynania, mające na celu jak najszersze i jak najwłaściwsze wykorzystanie człowieka dla potrzeb rynku pracy i odwrotnie rynku pracy dla potrzeb człowieka. Jest to droga trwałego wprzęgania człowieka w procesy wytwórcze i zwalczania bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#PŻyborski">Fundusz Pracy powstał w chwili najgłębszego kryzysu gospodarczego. Dwa lata, 1933/34 i 1934/35, upłynęły raczej wyłącznie pod znakiem doraźnej wałki ze skutkami bezrobocia. Znajduje to swój wyraz przede wszystkim w organizowaniu pomocy doraźnej oraz robót publicznych, nastawionych na masowość zatrudnienia z przewagą robocizny. Ale już następny okres czteroletni, 1935/36–1938/39, w miarę przemijania skutków wywołanych kryzysem gospodarczym, tym wyraźniej odsłonić musi strukturalne braki gospodarstwa, a szczególnie rynku pracy. W zakresie rynku pracy na plan pierwszy wybija się potencjonalne bezrobocie wsi oraz brak sił kwalifikowanych do zawodów przemysłowych. Te dwa czynniki ciążą w sposób decydujący na wszelkich poczynaniach, zmierzających do uprzemysłowienia kraju.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#PŻyborski">Konsekwencje tego stanu rzeczy postawiły Fundusz Pracy wobec obowiązków, wymagających stopniowego przestawienia działalności na akcję o charakterze zapobiegania wytwarzaniu się bezrobocia z równoczesnym ograniczeniem rozmiarów doraźnej akcji łagodzenia skutków bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#PŻyborski">Organizacja rynku pracy dąży do usunięcia dysproporcji i nienormalnego układu sił gospodarczo-socjalnych w stosunku do potrzeb życia gospodarczego. Dysproporcje te występować mogą w dwojakim aspekcie: terytorialnym i rzeczowym. Jeżeli obserwujemy stosunki na polskim rynku pracy, to stwierdzić musimy rażące przeładowanie niektórych zajęć, a brak rąk roboczych w innych zawodach. Z drugiej zaś strony niektóre rejony okazują zbyt słabe tętno życia gospodarczego, mimo obiektywnie istniejących korzystnych warunków rozwoju. Przyczyna leży w tym, że wybór zawodu czy też miejsca zarobkowania dokonywany jest przez poszczególne jednostki na ślepo, drogą najmniejszego oporu, tradycji a nierzadko snobizmu. W rezultacie szereg miejsc pracy obsadzony jest przez jednostki nie nadające się do danego rodzaju zajęć, co powoduje znaczne straty dla gospodarstwa i zupełnie nieusprawiedliwione w normalnych warunkach przeładowanie pewnych zawodów ze szkodą dla innych.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#PŻyborski">Wyciąganie wniosków z takiego stanu rzeczy nie jest rzeczą trudna, należy tylko zawczasu i u źródła zapobiegać tego rodzaju dysonansom przez kierowanie do właściwych zawodów młodzieży wstępującej w wiek pracy. Spełnić to powinna akcja pośrednictwa zawodowego.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#PŻyborski">Przechodzę obecnie do zadań samorządu terytorialnego w zakresie opieki społecznej. Przepisy prawne, dotyczące tych spraw, znajdujemy przede wszystkim w ustawie o opiece społecznej z r. 1923, następnie w ustawie o pokrywaniu kosztów leczenia ubogich w szpitalach publicznych na obszarze b. zaboru rosyjskiego z r. 1926, a ponadto w ustawach b. państw zaborczych, a wiec w szeregu ustaw pruskich, obowiązujących na terenie województw zachodnich, jak również w niektórych austriackich, dotyczących tego zagadnienia, a obowiązujących jeszcze w województwach południowych. Jak kilkunastoletnia praktyka wykazała, przepisy w tym zakresie nałożyły na samorządy szereg obowiązków, a w zupełności nie wzięły pod uwagę możliwości finansowych.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#PŻyborski">Jak wszyscy wiemy, ustawowy obowiązek sprawowania opieki społecznej ciąży na samorządzie terytorialnym. Wiemy też, że wskutek ciężkich warunków społeczno-gospodarczych Państwa potrzeby w zakresie opieki społecznej wybitnie się zwiększyły, a środki materialne na ich zaspokojenie stale i w stopniu bardzo znacznym zmalały. Niedostateczność kredytów, preliminowanych przez związki samorządowe na opiekę społeczną, bardzo wyraźnie została uwypuklona w moim poprzednim referacie.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#PŻyborski">W realizacji swych zadań w zakresie opieki społecznej i lecznictwa Ministerstwo korzysta z pomocy fundacyj. W tej formie wyraża się realne współdziałanie społeczeństwa z Państwem w wykonywaniu zadań pożytku publicznego. Obywatel ofiarowuje swe mienie na cele pożytku publicznego. Państwo czuwa nad trwałym zachowaniem tych dóbr materialnych, nadając im odpowiednią formę organizacyjną i czuwając nad ich gospodarką i nad realizacją celu. Pod nadzorem Ministerstwa znajduje się 1.544 fundacyj, w czym:</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#PŻyborski">1) fundacyj o celach opieki społecznej 1.428;</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#PŻyborski">2) fundacyj o celach mieszanych (opiekuńczych i leczniczych) 29;</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#PŻyborski">3) fundacyj o celach leczniczych 87.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#PŻyborski">Spośród fundacji o celach leczniczych 79 fundacyj posiada szpitale o łącznej liczbie około 9.000 miejsc etatowych.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#PŻyborski">Wartość szacunkowa majątku ogółu fundacyj, znajdujących się pod nadzorem Ministerstwa Opieki Społecznej, wynosi przeszło 250 milionów zł. Niektóre z nich o majątku ulokowanym w kapitałach uległy ogólnym procesom dewaluacyjnym i obecny ich majątek stanowi ułamek dawnego kapitału. Realizacja ich działania wymaga komasacji, co dokonywane jest powoli wobec braku przepisów normujących uprawnienia władz do scalenia z urzędu tych karłowatych fundacyj. Rentowność pozostałych nie osiąga jeszcze optymalnego poziomu, gdyż, jak inne obiekty gospodarcze, podlegały i fundacje różnego rodzaju wstrząsom ekonomicznym, ale rentowność ta powoli wzrasta przez odbudowywanie substancji majątkowej i urealnienie gospodarki.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#PŻyborski">Działalność nadzorczą władz utrudnia brak jednolitego ustawodawstwa fundacyjnego; wyjściem z tego stanu będzie unifikacja ustawodawstwa, wprowadzająca jednolitość, a zarazem stwarzająca ramy zabezpieczające tak prawidłowość działania fundacyj, jak i racjonalne podstawy nadzoru oraz realizację postulatów polityki lokacyjnej względnie w konkretnych wypadkach możliwość rozszerzania działalności fundacyj w miarę naturalnego przyrostu wartości majątku służącego realizacji zadań. Szeroki zakres działania i wielorakość obowiązków Ministerstwa jako władzy nadzorczej naczelnej oraz władz nadzorczych pierwszej instancji — wojewodów utrudniane są brakiem środków dla obsługi personalnej tego zagadnienia, tym bardziej że poza sprawami fundacyj istnieje potrzeba roztoczenia prawidłowego nadzoru nad pokrewnymi formami współdziałania społeczeństwa z Państwem, przejawiającymi się w postaci szczodrobliwości, a więc darowizn i zapisów na rzecz istniejących osób prawnych. Mimo istniejących przeszkód jednak Ministerstwo realizuje swe zadania w tym zakresie zarówno w dziedzinie zagadnień ustawodawczych jak i wykonywanego nadzoru i opieki nad fundacjami.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#PŻyborski">Wysoka Izbo! Tak ogólnie przedstawiony stan naszego życia społecznego pozwala na wyciągnięcie pewnych wniosków z pracy dotychczasowej i pewnych wskazań na przyszłość. Stan ten ponad wszelką wątpliwość dowodzi, że zrozumieliśmy istotę polityki społecznej, obejmującej całokształt zagadnień społecznych państwa nowoczesnego, a kierowanej jednolicie w imię interesów państwa. Sprawa jakości i wychowania narodu w kierunku podniesienia potencjału obronnego nie jest pozostawiona zupełnie i wyłącznie dobrowolnej akcji społecznej i możemy mieć gwarancję wykonania tych zadań, ciążących na polityce społecznej.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#PŻyborski">Głównym zadaniem podjętej polityki społecznej musi być człowiek, a podstawą rodzina. Państwo musi organizować życie społeczne narodu, nie ograniczając zdrowej działalności społecznej, zgodnej z interesem Państwa i narodu. Wciągnięcie się jak najliczniejszych warstw społecznych w czynny udział budowy siły i potęgi Państwa musi być hasłem dnia. Realizacja wielkich zadań społecznych postępować musi zgodnie z ideą sprawiedliwości społecznej. Zrealizowanie potrzeb, dotyczących zagadnień socjalnych, stanowiących istotę wymogów należytego rozwoju Państwa, można uzyskać drogą szczerego wysiłku zjednoczonego narodu; zjednoczenie to ujmuje ściśle i prawdziwie dostosowany do zagadnień państwowych Obóz Zjednoczenia Narodowego dążąc do realizacji naczelnego swego hasła: wielkiej, mocarstwowej i sprawiedliwej Polski.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#PŻyborski">W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o przyjęcie części 14 preliminarza budżetowego wraz z poprawkami Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Otwieram dyskusję.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Żenczykowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PŻenczykowski">Wysoką Izbo! Przy omawianiu tak szerokiego i ważnego tematu, jakim jest zagadnienie polityki społecznej, należy sobie z góry zdać z tego sprawę, że zagadnienia z tym związane nie są łatwe do rozwiązania, że wciąż narastają i stale są coraz to nowe problemy, które jednak rozwiązane być muszą. Wyraźnie też podkreślić trzeba, że wymagają one przemyślanych i z umiarem, choć i z konsekwencją, realizowanych posunięć. Dlatego też, formułując własne stanowisko w tej dziedzinie, rozumiemy dobrze, że będą w nim i pewne rzutowania generalne, wymagające dłuższego okresu do wprowadzenia ich w życie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PŻenczykowski">Podstawą naszego stanowiska jest deklaracja ideowa Obozu Zjednoczenia Narodowego, która stwierdza wyraźnie, że społeczna struktura Polski opiera się na szerokiej masie robotników i chłopów. Od losów tych warstw, ich dobrobytu i kultury oraz poczucia obywatelskiego zależy harmonijny rozwój Polski.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PŻenczykowski">Dotychczasowy układ stosunków społeczno-gospodarczych u nas nie odpowiada w należytym stopniu potrzebom i interesom Państwa i nie zabezpiecza w należytym stopniu potrzeb świata pracy. Przebudowa struktury społeczno-gospodarczej Polski, do której dąży Obóz Zjednoczenia Narodowego przez realizację hasła sprawiedliwości społecznej, będzie musiała doprowadzić do zabezpieczenia warunków godziwej egzystencji i stałej poprawy bytu mas pracujących oraz do zapewnienia ludziom pracy takiego wpływu na zakłady pracy, aby zamiast miejscem wyzysku robotnika stały się one czynnikami gospodarstwa społecznego i siły wewnętrznej Państwa. Państwo zaś będzie musiało mieć zapewnioną należytą kontrolę nad zakładami pracy.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PŻenczykowski">W dyskusji budżetowej na komisji niejednokrotnie już stwierdzali przedstawiciele Obozu, którego mam zaszczyt być członkiem, że na czołowe miejsce wysuwa się dziś zagadnienie nowego człowieka w Polsce, człowieka, który swymi właściwościami duchowymi i fizycznymi wpływa bezpośrednio na kształtowanie się siły i potęgi Państwa zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny. Szczególnie też należy podkreślić te przemiany, jakie przejść musi człowiek pracy. Pomni słów Konstytucji że „praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej”, dążymy do wytworzenia nowego typu psychicznego robotnika polskiego. Z najemnika przeobrazić się on musi w świadomego współtwórcę dóbr duchowych i materialnych narodu, mającego poczucie współodpowiedzialności za potęgę i wielkość Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#PŻenczykowski">Przeglądając historycznie stosunek robotnika do Państwa, możemy tylko stwierdzić jego wielką ofiarność zarówno w okresie walki o niepodległość, w której był pierwszym, choć nie umundurowanym żołnierzem Józefa Piłsudskiego, jak i w chwilach groźnych dla naszych granic, kiedy stawał licznie i ochotnie w szeregach armii. Dowodów tych zresztą nie brak i dziś. Powszechnie wiadomo, że nie ma chyba w Polsce żadnego większego zakładu pracy, w którym by robotnicy nie podjęli akcji zbiórki na rzecz Funduszu Obrony Narodowej. Z groszowych składek robotniczych zakupywane karabiny maszynowe są żywym i cennym dowodem stosunku świata pracy do zagadnień państwowych.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#PŻenczykowski">Śmiało i wyraźnie należy też sobie powiedzieć, że minęły te czasy, kiedy uczucia robotnika reprezentował międzynarodowy kolor czerwonych sztandarów. Dziś narodowo i państwowo myślący robotnik zdecydowanie odwraca się od tych, którzy Pozostają w dyspozycji międzynarodówek i którzy w szeregach swych obok robotnika polskiego grupują Żydów. Z bezspornej tej prawdy, opartej na zdrowych nastrojach mas robotniczych, wyciągać będą niewątpliwie właściwe wnioski i kierownicy polskiej polityki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#PŻenczykowski">Zdaje mi się, że wyraźne sprecyzowanie nie tylko zasad polityki społecznej Państwa, lecz także i sposobów jej realizowania jest nieodzowną koniecznością. Realizacja jej musi być zdecydowana i konsekwentna, unikająca fragmentaryczności. Z pomocą przy jej wykonaniu muszą przyjść wszystkie te resorty, o których dziedziny zazębia się jej zakres działania. Związane z tym trudności winno Ministerstwo Opieki Społecznej przezwyciężyć. Jest to jego zadanie, przy którego spełnianiu może nie tylko liczyć na pomoc Izb ustawodawczych, lecz również i na opinię publiczną. Należy tu również wyrazić postulat, aby wszystkie resorty państwowe kierowały się jednolitymi i wspólnymi zasadami polityki społecznej, czego dziś, niestety, nie możemy w całości stwierdzić. Wprawdzie Państwo jest zasadniczo dobrym i dbałym o robotnika pracodawcą, ale istnieją tu duże kontrasty. Dla przykładu przytoczyć można wysoce uspołecznionego pracodawcę, jakim jest nasz przemysł wojenny, obok Lasów Państwowych, gdzie stosunki pracy i płacy pozostawiają jeszcze bardzo wiele do życzenia.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#PŻenczykowski">Należyte unormowanie tych spraw jest konieczne również i ze względu na dążenie do zmiany stosunku robotnika do warsztatu pracy. Robotnik staje się współtwórca, mającym świadomość. że jego praca w warsztacie jest wyrazem funkcji społecznej. Musi zdawać sobie sprawę, że jego praca to nie tylko mechaniczny proces wytwórczy, lecz i działanie na rzecz wzmożenia siły gospodarczej Polski, jej potencjału zbrojnego i pozycji międzynarodowej.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#PŻenczykowski">Równolegle do tych przemian w psychice robotnika musza zachodzić zmiany w dotychczasowym sposobie myślenia pracodawcy, który winien zrozumieć, że jego przedsiębiorstwo jest również jednym z ogniw produkcyjnej gospodarki narodowej. Pracodawca musi nauczyć się zasiadać z pracownikiem przy wspólnym stole narad w imię dobrze zrozumianych interesów własnych i nadrzędnych Państwa. Wszelki wyzysk człowieka pracy winien być nie tylko wyraźnie i zdecydowanie tępiony drogą ustawodawczej i wykonawczej akcji Państwa, lecz także znajdować mocne napiętnowanie w opinii publicznej w imię etyki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#PŻenczykowski">Ze względu na role warsztatów pracy w życiu gospodarczym i społecznym Państwa wyraźnie stawiamy postulat unarodowienia przemysłu. Rozumieć przez to należy nie tylko odżydzenie go, lecz także wyzwolenie spod dyspozycji wszelkiego typu międzynarodowego kapitału i karteli.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#PŻenczykowski">W tym miejscu warto poruszyć jeszcze jeden problem, związany z przemysłem. Oto ilekroć chodzi o jakieś słuszne postulaty polityki społecznej, które by miały wpłynąć choć w pewnym stopniu tylko obciążająco na przemysł, słyszymy z jego strony głosy rzekomo patriotycznego oburzenia, że nowe, choćby nawet nieznaczne, obciążenia zabijają zdolność konkurencyjną polskiej produkcji na rynkach zagranicznych. Nie mówi się jednak wówczas o tym, w jaki sposób może wpływać to na wysokość wypłaconej dywidendy i superdywidendy. Nie mówi się o tym, w jaki sposób na tę zdolność konkurencyjną wpływają jawne czy ukryte gry zagranicznego kapitału.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#PŻenczykowski">Nie zapominajmy jednak i o tym, że robotnik polski dobrze rozumie swą rolę w życiu gospodarczym Państwa i daje dowody, że dla jego dobra potrafi ponosić ofiary. Przykładem tego niech będzie polski górnik, który gdy chodziło o zdobycie angielskiego rynku węglowego, zgodził się dobrowolnie na zwiększenie ilości godzin pracy ponad prawnie ustaloną normę.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#PŻenczykowski">Ustawodawstwo społeczne musi być traktowane jako potężny regulator życia społecznego w Państwie. Granicę jego stanowić winna zasada sprawiedliwości społecznej oraz szeroko rozumiany interes Państwa i jego rozwoju. Związane w swych zasadniczych podstawach z imieniem Józefa Piłsudskiego nasze ustawodawstwo społeczne ma jeszcze przed sobą wiele problemów do rozwiązania. Przemyślana i rozważna, ale śmiała w wykonywaniu inicjatywa w tym zakresie jest koniecznym elementem naszej polityki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#PŻenczykowski">Na czoło tych zagadnień ustawowych wysuwa się niewątpliwie konieczność powołania do życia przewidzianych przez Konstytucję izb pracy. Jest to postulat niejednokrotnie już przez Obóz Zjednoczenia Narodowego wysuwany. Sprawa ta dojrzała do załatwienia. Chcielibyśmy, aby niedaleka przyszłość dała realne osiągnięcia w tworzeniu tego samorządu świata pracy. Wybitnie dojrzała już do ustawowego wprowadzenia na terenie całej Polski instytucja rad zakładowych. Rola ich nie ogranicza się tylko do obrony i reprezentowania spraw zawodowych robotników, lecz sięga szerzej w dziedzinę normowania stosunków robotnika do warsztatu pracy i współdziałania jego z pracodawcą przy realizowaniu zadań przedsiębiorstwa. Na akt ustawodawczy czeka również sprawa wprowadzenia rozjemstwa przymusowego i rozszerzenia zakresu obowiązkowego zawierania umów zbiorowych. Niesprawiedliwy podział dochodu społecznego, godzący swym ciężarem w świat pracy, wysuwa zagadnienie regulowania zasady polityki płac przez Państwo i ustawowego określenia nieprzekraczalnego w dół minimum zarobku. Normy zarobków powinny zapewniać stały wzrost poziomu życia robotników zarówno pod względem materialnym jak i kulturalnym.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#PŻenczykowski">Inspekcja pracy jest doniosłym organem, stojącym na straży przestrzegania zasad polityki społecznej. Rola jej jest szczególnie ważna w zakresie regulowania współżycia w zakładzie pracy między pracodawcą a pracownikiem i w dziedzinie czuwania nad zachowaniem należnych warunków pracy. Dzisiejszy stan rzeczy w inspekcji pracy powoduje formułowanie słusznych i koniecznych postulatów w tej dziedzinie. Łatwo stwierdzić wybitnie niedostateczną ilość etatów inspekcyjnych. Powoduje to z jednej strony przeciążenie pracą inspektorów, a z drugiej — i to jest szkodliwe społecznie — niewykonywanie nadzoru w szeregu zakładów, a zwłaszcza takich, jak rzemieślnicze, handlowe, rolne i znaczna ilość mniejszych zakładów przemysłowych. Wystarczy tu przytoczyć dla przypomnienia obliczenia kolegi referenta budżetu p. Żyborskiego, który podaje, że w roku 1937 inspekcja pracy dokonała zaledwie 1,5% ogólnej wymaganej ilości wizytacji. Zaakcentować jeszcze warto, że około 400.000 chałupników, pracowników, cierpiących wyjątkowy wyzysk i nędzę, pozbawionych jest opieki Państwa, sprawowanej przez inspektorów pracy. Obowiązki inspektora wymagają wysokich kwalifikacji zawodowych i społecznych. Inspektor musi wykazać należyte wiadomości w zakresie wielu gałęzi wiedzy, musi być człowiekiem bezstronnym, rozumiejącym dobrze linię polityki społecznej Państwa, nie ulegającym w swej działalności wpływom poszczególnych ugrupowań czy związków zawodowych. W warunkach dzisiejszych tym wymaganiom kwalifikacyjnym nie towarzyszy odpowiednią uposażenie, gwarantujące inspektorom dostateczną niezależność materialną i powstrzymujące zdolniejsze jednostki od przechodzenia do służby prywatnej.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#PŻenczykowski">Wynika stad wniosek prosty, wniosek, który musi znaleźć realizację, jeśli polityka społeczna Państwa ma być praktycznie w życiu stosowana: należy usprawnić i rozszerzyć działalność inspekcji pracy.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#PŻenczykowski">Obok potrzeby rozszerzenia i usprawnienia ubezpieczeń społecznych, sprawą pilną jest powołanie, zgodnie z prawem, samorządu w ubezpieczalniach. Z uznaniem powitać należy powołanie przez p. Ministra Rady Ubezpieczeń Społecznych. Celowa ta i pożyteczna instytucja nie rozwiąże jednak sprawy samorządu ubezpieczeń, jak nie mogą również załatwić tego takie czy inne zmiany personalne komisarzy w ubezpieczalniach. Przywrócenie udziału czynnika bezpośrednio zainteresowanego w zarządzaniu ubezpieczalniami winno rychło nastąpić. Oczywiście musi to się łączyć z właściwa forma realizacji, mająca na celu ustrzeżenie ubezpieczalni od ryzyka niecelowej - gospodarki finansowej czy uchronienia ich od szkodliwych wpływów rozpolitykowania. Opracowanie ordynacji wyborczej do samorządu ubezpieczalni będzie pierwszym etapem na tej drodze.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#PŻenczykowski">Rozbudowania wymaga prawo o urlopach robotniczych przy jednoczesnym zapewnieniu, aby były one faktycznie przez pracowników wykorzystywane, ściśle z tym łączy się sprawa stworzenia odpowiednich warunków dla dobrego spędzenia urlopu przez robotników. W tej dziedzinie czynny i wydatny udział winno wziąć Państwo. Istniejące u nas próby wytworzenia kilku systemów t. zw. wczasów robotniczych nie mogą być pozostawione dowolności regulowania ich wartości przez życie. Państwo powinno nie tylko ustalić typ względnie typy wczasów robotniczych, ale i brać bezpośredni udział w ich przeprowadzeniu przez czynną i wydatną pomoc. Dotychczasowa akcja, polegająca na pewnej koordynacji działań społecznych w tej dziedzinie, przez rozporządzenie z dnia 13 grudnia ubiegłego roku postulatów tych jeszcze nie rozwiązuje.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#PŻenczykowski">Ustawowego uregulowania wymaga również sprawa wynagrodzeń za niektóre dni świąteczne, których w Polsce mamy tak wiele, a które odbijają się ujemnie na budżecie pracowników płatnych dziennie.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#PŻenczykowski">Zadaniem Państwa winno być udostępnieni i zorganizowanie odpowiednich środków, ułatwiających robotnikowi korzystanie z szerokiej skali dóbr kulturalnych. Zmierzać to powinno w konsekwencji do zmiany stanowiska pracownika z konsumenta na współtwórcę wartości kulturalnych. Do realizacji tych zadań muszą być również wciągnięte zakłady pracy.</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#PŻenczykowski">Z żalem stwierdzić można, że niektóre z istniejących — przy dużej zresztą nieraz pomocy państwowej — środków szerzenia kultury, jak np. teatr czy turystyka, nie są należycie dostosowane do potrzeb szerokich rzesz świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#PŻenczykowski">Dużego wkładu inicjatywy wymaga tzw. kultura pracy, mająca wielki wpływ na ogólne podniesienie poziomu kultury życia społecznego. Nie należy jednak sądzić, że zasięg jej ogranicza się do spraw higieny czy bezpieczeństwa pracy. Jest on znacznie szerszy i wiąże się bezpośrednio z rolą społeczną, jaką również spełniać winien każdy warsztat pracy.</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#PŻenczykowski">Budownictwo robotnicze, poruszone przez referenta generalnego i sprawozdawcę budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej jak widzimy ma właściwie w tej chwili w Polsce raczej postać symboliczna. Sądzę, że konieczności jego są tak jasne i bezsporne, że należy je tylko podkreślić i oczekiwać na rychłą, skuteczną i w szerokiej skali stosowaną realizację.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#PŻenczykowski">Zagadnienie chałupnictwa jest niesłychanie palące. Jest to świat ludzi, którzy cierpią największą nędze i największy wyzysk, którzy nie mają prawie żadnej opieki prawa, bo nawet te przepisy nieliczne zresztą, które w tej dziedzinie istnieją, są stale łamane przez pracodawców. Mam wrażenie, że należy tu określić jako konieczne postulaty: rozszerzenie stałej ochrony pracy na chałupnictwo, poddanie tej dziedziny naszego życia gospodarczego nadzorowi inspektorów pracy i rozciągnięcie na chałupnictwo w odpowiedniej formie ubezpieczeń społecznych.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#PŻenczykowski">Obóz Zjednoczenia Narodowego niejednokrotnie już wyrażał swój pogląd na zagadnienie bezrobocia, uważając za rzecz zasadniczej wagi skuteczną jego likwidację jako czynnika rozkładającego siły Rzeczypospolitej. Pozytywne osiągnięcia w tej dziedzinie zasługują na podkreślenie, wymagają jednak dalszego i szerokiego działania.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#PŻenczykowski">Walka z bezrobociem musi być zdecydowana i planowa aż do zwycięstwa, a wciągnięte powinny być do niej wszelkie możliwe środki. Szczególnie należy podkreślić zagadnienie wciąż aktualne: narastającego i zwiększającego się z każdym rokiem niebezpieczeństwa bezrobocia młodzieży. Przytoczę tu cyfrę 440.000 młodzieży, która rokrocznie pozostaje bez pracy, a której gros, bo 68%, stanowi młodzież wiejska.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#PŻenczykowski">Mówiąc o człowieku pracy, nie sposób pominąć milczeniem formy jego społecznego współżycia. Związki zawodowe mają w swym założeniu wysoce pożyteczne cele, w pierwszym rzędzie obronę interesów zawodowych swych członków oraz podnoszenie wartości kulturalnych i szeroko pojęte oddziaływanie wychowawcze. Niestety stan rzeczy, istniejący na terenie związków zawodowych, odbiega daleko od ideału. Składa się na to wiele przyczyn, a przede wszystkim rozpolitykowanie większości związków i duże rozproszkowanie; nie tylko brak współpracy, lecz jest wzajemne, nieraz bardzo ostre, zwalczanie się. O tym rozbiciu związków świadczą wymownie cyfry, które już zresztą przytaczał tu referent budżetu. Wystarczy przypomnieć, że w przemyśle mamy 17 central związków zawodowych i 129 działających związków. W tym chaosie organizacyjnym powstają gdzieniegdzie wypaczone formy, stworzone przez pracodawców tzw. popularnie „związki dyrektorskie”. Wywołuje zresztą ten stan objaw wtórny, powstrzymywanie się olbrzymiej większości robotników od wstępowania do związków. Daje się już jednak zauważyć, że szerokie masy robotnicze coraz wyraźniej dążą do rzetelnego uporządkowania swych spraw zawodowych. Coraz częściej z dala od central związkowych tworzą się lokalne porozumienia rozmaitych związków. Zrozumienie konieczności wspólnego działania dla dobra pracy, a co za tym idzie jednoczenie się dla nadania należnej siły światu pracy zarysowuje się coraz wyraźniej. Jako wybitny i doniosły tego dowód niech służy współpraca na płaszczyźnie ideowej Obozu Zjednoczenia Narodowego 3 wielkich związków, a mianowicie: Zjednoczenia Polskich Związków Zawodowych, Zjednoczenia Zawodowego Polskiego i Chrześcijańskiego Zjednoczenia Związków Zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#PŻenczykowski">Wysoka Izbo! Niektóre tylko zagadnienia ogólne, które poruszyłem niewątpliwie uzupełnią i omówią szerzej moi koledzy z Koła Parlamentarnego. Chciałbym tu jeszcze stwierdzić, że w zupełności zdaje sobie sprawę z trudności w realizowaniu niektórych z omawianych spraw, ale również zdaję sobie sprawę z konieczności ich dokonania. Doceniam również należycie dotychczasowe wyniki prac, osiągnięte przez Ministerstwo Opieki Społecznej, nierzadko w warunkach ciężkich i skomplikowanych. I dlatego wierzę, że postulaty Obozu Zjednoczenia Narodowego w zakresie polityki społecznej znajdą w pracach resortu p. Ministra Opieki Społecznej nie tylko należytą, lecz i dobrą i pełną realizację.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#PŻenczykowski">Wymaga tego nie tylko interes człowieka pracy, lecz przede wszystkim interes Państwa, bo przecież bez wprowadzenia w życie zasady sprawiedliwości społecznej nie można mówić o Polsce naprawdę wielkiej i potężnej.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Dąbrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PDąbrowski">Wysoka Izbo! Przystępując do omawiania budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, chciałbym zająć uwagę Wysokiej Izby trzema sprawami, a mianowicie: chałupnictwem, spółdzielniami pracy i wytwórczymi oraz związkami zawodowymi.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PDąbrowski">Sądzę, że Wysoka Izba zwolni mię od wyjaśnienia, kogo nazywamy chałupnikiem. Chcę tylko dodać, że jest wielka gromada ludzi, według nieścisłych danych około 400.000, którzy żyją w najskrajniejszej nędzy. Więcej natomiast czasu chciałbym poświęcić opiekunom chałupników, tzw. nakładcy i pośrednikowi.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PDąbrowski">Związek Izb Rzemieślniczych Rzeczypospolitej Polskiej, jako najbliżej zainteresowany w problemie chałupnictwa miejskiego, w wydanym przez siebie sprawozdaniu za 1936 r. p.t. „Stan rzemiosła w Polsce” na stronie 192 pisze: „Drobny rzemieślnik z trudem zdobywający ze swej pracy środki utrzymania i borykający się z losem, jedyny ratunek przed zupełną nędzą widzi w pracy na rachunek nakładcy. Nakładca, operując kapitałem, którego brak rzemieślnikom, angażuje ich do pracy na własne swoje zlecenie i rachunek. Nakładca taki rzadko jest rzemieślnikiem, a najczęściej kupcem lub w ogóle osobą, nie związaną z procesami produkcji, a tylko ściśle anonimową organizacją chałupników i przy ich pomocy produkującą wyroby przemysłowe lub rzemieślnicze. Wyzysk chałupników przez nakładców jest przysłowiowy i powszechnie znany. Zarobki chałupników są wręcz nieprawdopodobne i szacunkowo obliczając je na zasadzie danych fragmentarycznych w 1936 r., wahają się od 40 gr do 2 zł za dzień pracy”. Oddział spraw ruchu zawodowo-gospodarczego Obozu Zjednoczenia Narodowego jest w posiadaniu materiałów, nie tylko całkowicie potwierdzających przytoczone słowa, lecz poważnie pogłębiających nieludzki wyzysk chałupników przez nakładców.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PDąbrowski">Chałupników należy podzielić zasadniczo na 4 grupy: tkactwo, szewstwo, koszykarstwo i ostatnia grupa — bieliźniarstwo. Ażeby dać całkowity obraz niecnego wyzysku nakładcy i pośrednika, przytoczę kilka cyfr: Na terenie powiatu kieleckiego czynnych jest 3.000 warsztatów chałupniczych szewskich, zatrudniających około 9.000 osób. W liczbie tej rzemieślnicy uprawnieni do samoistnego prowadzenia rzemiosła stanowią tylko 38%. Warsztaty te pracują dla 160 nakładców-Żydów, zamieszkałych w Kielcach. Roczna produkcja tych warsztatów wynosi około 2½ miliona par obuwia. Chałupnicy otrzymują za robotę 2–3 zł za parę, ceny te są jednak teoretyczne, bo nakładcy-Żydzi z reguły nie wypłacają chałupnikom zarobków w gotówce, dając im 50–70% bony do sklepów spożywczych, no naturalnie żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PDąbrowski">Przedstawiłem Wysokiej Izbie zarobki szewców-chałupników. Przejdę nie do Brzezin, które słynne są już na całą Polskę, lecz do Konstantynowa pod Łodzią. Chałupnicy konstantynowscy zajmują się wyłącznie tkactwem, ale niech mówią cyfry. W mieszkaniu jednoizbowym mieszka rodzina, składająca się z 4 do 6 osób. W tej izbie znajdują się 2 lub 3 warsztaty tkackie, a więc% izby zajmują warsztaty, w pozostałej części — łóżko, stolik, piecyk do gotowania i ogrzewania izby. Z reguły nakładcą czy pośrednikiem są Żydzi, rzadko kiedy Niemcy w woj. łódzkim. Nakładca, to jest hurtownik, rozdziela robotę przez pośredników, pośrednik za sztukę towaru długości 40 m otrzymuje od hurtownika 10 zł, płaci natomiast tkaczowi 6 zł. Tkacz, chcąc taką sztukę towaru wykonać, musi pracować 3 do 4 dni po 16, a czasami 18 godzin dziennie. Pracując więc na 3 warsztatach z całą rodziną, chałupnik zarobi łącznie 15–25 zł tygodniowo. Ale jest to praca czasowa, ludzie ci nie mają prawa do korzystania z ubezpieczeń społecznych i z dobrodziejstwa Funduszu Pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PDąbrowski">W rozmowie z nimi dowiedziałem się bardzo ciekawych rzeczy, a mianowicie że w pamiętne dni napięcia z Litwą i Czechosłowacją w sprawie Zaolzia pośrednicy Żydzi wstrzymali dostawę surowca chałupnikom, wszelka praca ustała, a robotnik skazany był na głód.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PDąbrowski">Ale przejdźmy dalej. Kilku robotników Polaków nie chciało brać surowca od pośredników, lecz wprost od hurtowników i sami chcieli być pośrednikami — i cóż się okazało? Towar dostali, ale zapłata uległa redukcji, nie 10 zł za 40 m., lecz 6–8 zł. Polacy musieli zrezygnować, bo chcąc opłacić ubezpieczenia społeczne, podatki w urzędzie skarbowym, nic by na tym nie zarobili. A pośrednik Żyd daje robotę 30–40 tkaczom, ubezpieczając tylko 5, i wykupuje patent na 5. I w tym wypadku zarobków nie wypłaca się w gotówce w całości, tylko połowę, a na pozostałe daje się karteczkę do sklepu, ale obowiązkowo żydowskiego. Mógłbym więcej podobnych wypadków przytoczyć, ale sądzę, że to wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PDąbrowski">W pierwszym dniu obrad nad budżetem p. poseł Schwarzbart wyjaśnił Wysokiej Izbie, że słowa jego są szczere i prosił, żeby w nie wierzyć. Panie Pośle, nie słów, lecz czynów nam trzeba. Dobrze pamiętamy zachowanie się Żydów podczas wojny, dobrze pamiętamy wojnę z nawałą bolszewicką. Dobrze pamiętamy ostatnie wypadki z Litwą i sprawę Śląska Zaolziańskiego. Czy to Pana Posła przekonało? Mam jeszcze więcej takich kawałków i to jest treść, a Pan daje tylko słowa. To mało, to bardzo mało, to nic. Przejdźcie Panowie od słów do czynów, wyemigrujcie!</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PDąbrowski">Jak z przytoczonych faktów wynika, sprawę chałupnictwa w Polsce należy ująć w ramy organizacyjne. I tu zwracam się do Pana, Panie Ministrze Opieki Społecznej, niech Pan chałupnikami się zaopiekuje.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PDąbrowski">Rozporządzeniem p. Ministra Przemysłu i Handlu z dnia 27 maja 1935 r. chałupnictwo zostaje wyjęte spod przepisów prawa przemysłowego na równi z przemysłem domowym i ludowym. Brak odnośnych przepisów prawnych, normujących warunki pracy tej najwięcej dziś upośledzonej warstwy robotniczej oraz luki w przepisach prawnych, odnoszących się do przemysłu ludowego i domowego, spowodowały z jednej strony nie praktykowany na innych odcinkach życia gospodarczego chaos i dezorganizację, z drugiej zaś niezwykle podatne pole do najskrajniejszego wyzysku tej nędznie wegetującej licznej rzeszy ludzi. Już sam fakt, iż mimo istnienia Głównego Urzędu Statystycznego, inspekcji pracy i samorządów gospodarczych nie znamy dotychczas względnej chociażby liczby chałupników, oraz dowolność interpretacji określeń przemysłu chałupniczego, domowego i ludowego stwierdzają konieczność prawnego uporządkowania tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PDąbrowski">Przystępując do prac nad rozwiązaniem zagadnienia chałupnictwa, należy ustalić zasadę, że zarówno przemysł ludowy, jako uboczne zajęcie ludności wiejskiej, jak przemysł domowy, który jest dodatkowym względnie dorywczym zajęciem ludności przeważnie miejskiej, nie mogą być zaliczone do przemysłu chałupniczego. Jakkolwiek przytoczone poprzednio przykłady i fakty nie wyczerpują całkowicie tak skomplikowanego zagadnienia chałupnictwa, które wymaga poważnego wglądu w istotę treści i środków materialnych, tym niemniej sprawa ta pod względem społeczno-socjalnym, jak i państwowo - gospodarczym jest nad wyraz pilna i aktualna.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PDąbrowski">W szczególności zagadnienie chałupnictwa wymaga:</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PDąbrowski">1) prawnej ochrony pracy chałupniczej,</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#PDąbrowski">2) obowiązkowego ubezpieczenia chałupników na wypadek choroby i starości,</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PDąbrowski">3) rozstrzygnięcia sprawy kontroli władz nad anonimowymi przedsiębiorstwami nadkładczymi,</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#PDąbrowski">4) pomocy państwowej dla organizowania central nakładczych celem stopniowego usamodzielnienia się w samoistne przedsiębiorstwa drobnego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PDąbrowski">Oddział spraw ruchu zawodowo-gospodarczego Obozu Zjednoczenia Narodowego mimo nieposiadania środków materialnych i bardzo wielu trudności formalnych, wynikających ze wspomnianych braków ustawowych, podjął pracę nad podniesieniem gospodarczym chałupnictwa w ramach organizacji spółdzielczych.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PDąbrowski">Przejdę obecnie do spółdzielczości pracy. Najwyższe dobro Państwa wymaga wybitnie narodowego i wybitnie silnego, zorganizowanego konstrukcyjnie życia gospodarczego, jako czynnika decydującego o pozytywnej sile obronnej Państwa, wymaga ekspansji gospodarczej oraz — przy zachowaniu zasady własności prywatnej jako też przedsiębiorczości prywatnej jednostki — gospodarczego usamodzielnienia najszerszych warstw świata pracy. Niestety dotychczasowa rzeczywistość polska nie zdołała skoordynować w ramach planowej gospodarki państwowej zarówno drobnych jak i średnich warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#PDąbrowski">W życiu gospodarczym Polski nie może być miejsca na separatyzmy gospodarcze mniejszościowo-narodowościowe ani też uprzywilejowanie anonimowego kapitału nakładczego, paraliżującego czynny udział w rozbudowie gospodarstwa narodowego najcenniejszego surowca, jakim jest praca setek tysięcy bezrobotnych pracowników fizycznych i umysłowych. Unarodowienie i uaktywnienie gospodarstwa narodowego Państwa ma swoje zasadnicze rozwiązanie w silnej organizacji świata pracy w organizacjach społecznych. Społeczną formą gospodarstwa państwowego jest spółdzielczość we wszystkich jej typach, a jeśli chodzi o podniesienie sprawności gospodarczej i wytwórczej zarówno Państwa jak i świata pracy, są to spółdzielnie wytwórcze i typowe spółdzielnie pracy jako zespoły, wykonujące pracę na zlecenie organizacyj państwowych, samorządowych i osób trzecich. Spółdzielczość tak jak inne formy organizacji pracy ludzkiej wymaga czynnej i wnikliwej opieki czynników miarodajnych oraz unormowania form prawno-ustawodawczych i patronatu ruchu spółdzielczego jako zrzeszenia najwięcej wartościowego elementu świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PDąbrowski">W świetle dotychczasowego doświadczenia i urzędowej statystyki faktyczny stan spółdzielczości w Polsce znajduje się dotychczas poniżej poziomu Finlandii i Estonii, przewyższa nieznacznie jedynie spółdzielczość państw bałkańskich. Specjalnie jaskrawo i wybitnie ujemnie przedstawia się odcinek spółdzielczości pracy i wytwórczości w Polsce. Na podstawie urzędowych danych stan ten na dzień 1 stycznia 1939 r. przedstawia się następująco. Ogółem spółdzielni pracowniczych jest 468, które według typów dzielą się na spółdzielnie: rzemieślnicze — 168, wytwórcze — 128, pracy — 172. W liczbach tych spółdzielnie, należące do związków rewizyjnych, stanowią: rzemieślnicze — 79, wytwórcze — 51, pracy — 78. Spółdzielni nie należących do związków rewizyjnych jest: rzemieślniczych — 89, wytwórczych — 77, pracy — 94. W tych liczbach czynnych jest 55 spółdzielni wszystkich trzech typów, a 205 znajduje się w stanie likwidacji lub nie prowadzi statutowej działalności gospodarczej. Nadmieniam, że we wszystkich 468 spółdzielniach jest zarejestrowanych około 12.000 członków.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PDąbrowski">Z przytoczonego zestawienia wynika, że spółdzielnie pracownicze zatrudniają zaledwie około 3% ogólnej liczby bezrobotnych, wykazanej przez Główny Urząd Statystyczny za rok 1937, a przy uwzględnieniu poprawy ekonomicznej stosunek ten nie przekracza około 4%. Stan ten jest wynikiem luk ustawy z dnia 29 października 1920 r. o spółdzielniach, która nie zawiera wyraźnie i jasno sformułowanych norm dyspozycyjnych w odniesieniu do spółdzielczości pracowniczej. Spółdzielnie te z powodu braku właściwej centrali gospodarczej o charakterze nakładczym i gospodarczo-patronackiej są żerowiskiem niebywałego wyzysku dla prywatnych nakładców, w przygniatającej masie Żydów, o czym wspominałem przed tym. Spółdzielnie te z powodu rozstrzelenia tej tak skromnej ilości na tereny trzech związków rewizyjnych — mam na myśli spółdzielnie polskie — pozbawione są fachowo skonstruowanej organizacji nadrzędnej jako organu rewizyjnego i instruktorskiego. W tym stanie rzeczy skonsolidowanie pracowniczego ruchu spółdzielczego w ramach planowej organizacji społeczno-gospodarczej jest zagadnieniem zasadniczym i wymagającym rozstrzygnięcia.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PDąbrowski">Oddział spraw ruchu zawodowo-gospodarczego Obozu Zjednoczenia Narodowego w pełnym zrozumieniu tych niedomagań oraz w głębokim przeświadczeniu, iż ustrój spółdzielczego gospodarstwa narodowego winien znaleźć zasadnicze rozwiązanie w ogólnym planie gospodarczym Państwa, a także na podstawie przepracowanych już planów i uzyskanych osiągnięć na odcinku spółdzielczego ruchu pracowniczego, wyraża przekonanie, że sprawa ta winna być przedmiotem bezzwłocznego uregulowania przez:</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PDąbrowski">1) znowelizowanie ustawy z dnia 29 października 1920 r. o spółdzielniach celem wprowadzenia nowych przepisów ustawowo-dyspozytywnych dla spółdzielni pracy i wytwórczych,</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PDąbrowski">2) zorganizowanie specjalnego związku rewizyjnego dla tego typu spółdzielni, jako organu ustawowo-patronackiego,</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#PDąbrowski">3) powołanie do życia centrali gospodarczej dla spółdzielni pracy i wytwórczych, jako instytucji nakładczej i branżowo-instrukcyjnej,</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PDąbrowski">4) przydzielenie niezbędnych środków materialnych dla spółdzielczości pracy, ustalonych przez Państwową Radę Spółdzielczą z funduszów publicznych i powołanie w tym celu odpowiedniej organizacji jako aparatu rozdzielczego.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#PDąbrowski">Realizacja tych postulatów zagwarantuje wprowadzenie w czyn społecznego ustroju gospodarczego, dającego Państwu skuteczny wpływ na rozwój i kształtowanie się produkcji i wymiany w ramach ogólnego planu gospodarstwa narodowego.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PDąbrowski">Na zakończenie przejdę do ostatniego zagadnienia, sprawy związków zawodowych. Rozwiązanie zagadnienia świata pracy trzeba zacząć od przeorganizowania tego świata pracy Musimy sobie powiedzieć, że dotychczasowy system nie zdał egzaminu. Widzimy świat pracy rozbity na grupy i grupki. Rozumie się, że taka forma najbardziej odpowiada pracodawcy, ale robotnik korzyści żadnej nie miał i nie ma. Przedstawicielstwo robotnicze jednego związku, chcąc załatwić jakąś sprawę, uzależnione jest od zgody pozostałych związków zawodowych. Dość często jesteśmy świadkami, że na jednym terenie pracy istnieje kilka związków. Po wiecach i zebraniach przywódcy deklarują: „musimy doprowadzić do tego, żeby pracodawcę zmusić do zasiadania przy wspólnym stole”. Chcąc ten problem rozstrzygnąć, przywódcy muszą się zdobyć na jasne i szczere postawienie sprawy zjednoczenia świata pracy. Zamiast pracować związki zawodowe stwarzają sobie trudności, gdyż chodzenie w pojedynkę nigdy nie da takich wyników, jak ścisła, łączna współpraca gromady.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#PDąbrowski">Musimy sobie uprzytomnić, że stare systemy należy zastąpić nowymi formami. Czy wojna dzisiejsza podobna jest do wojny w 1914 r.? Trzeba jasno i wyraźnie uznać dawne formy i dawną pracę za rzecz, która przeszła do historii. Obecnie budujemy nową rzeczywistość. Stąd należy wyprowadzić wniosek, że wszystkie związki zawodowe powinny zastosować się do hasła Obozu Zjednoczenia Narodowego o szeroko pojętej konsolidacji, tworząc związki zawodowe branżowe. Należy przede wszystkim poddać rewizji i przeprowadzić nowelizację przepisów o związkach zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#PDąbrowski">Szef Obozu Zjednoczenia Narodowego gen. Skwarczyński na zgromadzeniu robotniczym w Sosnowcu w czerwcu 1938 r. o sprawiedliwości społecznej tak nam powiedział: „Przebudowa struktury społeczno-gospodarczej Polski, do której dąży Obóz Zjednoczenia Narodowego, całkowicie zapewni realizację hasła sprawiedliwości społecznej. Człowiek pracy powinien być przed wszelkim wyzyskiem strzeżony nie tylko sankcjami odpowiednich paragrafów należycie postawionego ustawodawstwa społecznego. Musi również znajdować w opinii publicznej zgodną i mocną osłonę przez piętnowanie wyzysku z punktu widzenia moralności i etyki społecznej?”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PMalinowski">Wysoka Izbo! Ustawą z dnia 29 marca 1938 r. została przedłużona obniżka składek za ubezpieczenie emerytalni robotników i pracowników umysłowych na czasokres od 1 kwietnia 1938 r. do 31 marca 1939 r., zaś rozporządzeniem Ministra Opieki Społecznej z dnia 26 lipca 1938 r. składki, uiszczane przez pracodawców rolnych za ubezpieczenie od wypadków w zatrudnieniu i chorób zawodowych, zostały na rok 1938 obniżone. W uzasadnieniu rządowego projektu ustawy czytaliśmy, że nieobniżenie składek ubezpieczeniowych spowodowałoby z jednej strony ograniczenie siły konsumcyjnej szerokich mas ludności, już i tak nieznacznej, wobec stosunkowo niskiego poziomu zarobków, z drugiej strony wobec zwiększenia wydatków pracodawców mogłoby wywołać w okresie narastającej dopiero koniunktury pewne trudności. Motywy te były tak bezsporne i słuszne, że ustawa została uchwalona przez Sejm i Senat.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PMalinowski">W chwili obecnej, gdy zbliża się końcowy termin obowiązującej obniżki składki za ubezpieczenie emerytalne robotników i pracowników umysłowych, gdyż z dniem 31 grudnia 1938 r. upłynął już roczny okres obniżonej składki za ubezpieczenie od wypadków przy pracy w rolnictwie, muszę stwierdzić, że nie tylko nie zaznaczyła się zmiana warunków, usprawiedliwiająca zniesienie obniżki stawek, lecz przeciwnie, nastąpiło — przynajmniej w rolnictwie — tak znaczne pogorszenie warunków, że raczej dalsze pogłębienie dotychczasowej zniżki składek winno mieć miejsce. Przed rokiem, tj. 14 lutego 1938 r., żyto notowano na giełdzie 20zł 75 gr za 1 q, gdy w dniu 14 lutego 1939 r. już tylko 14 zł 25 gr. Pszenicę notowano w analogicznych okresach 29 zł i 20 zł 50 gr, owies 21zł 50 gr i 15 zł 12 gr. A więc zeszłoroczne ceny trzech podstawowych zbóż polskiego rolnictwa, już i tak zaledwie zapewniające opłacalność produkcji, żyta były o 46%, a pszenicy i owsa o 42% wyższe od obecnych. Warto zaznaczyć, że tak ogromnego spadku cen tych trzech najważniejszych zbóż w ciągu jednego roku nie zanotowaliśmy dotychczas od początku kryzysu w Polsce, a więc od r. 1929. Gwałtowne zniżki w latach od 1929 do 1930 i od 1933 do 1934, które dotychczas uważaliśmy za bezprzykładne w historii fluktuacji cen płodów rolnych w Polsce, zostały w tych rozmiarach znacznie przekroczone w okresie luty 1938 — luty 1939. W tych warunkach podwyższenie składek ubezpieczeniowych oznaczałoby obciążenie rolnictwa nowym ciężarem, któremu — rzecz prosta — nie podołałoby w żaden sposób.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PMalinowski">Nie od rzeczy będzie podkreślić, że już w ubiegłym roku rolnictwo ziem zachodnich, mimo tak katastrofalnego spadku cen zbóż, zostało dotknięte nowym ciosem w postaci podwyżki składek w ubezpieczeniu inwalidowym robotników rolnych. Ustawą z dnia 30 lipca 1930 r. o przejęciu Ubezpieczalni Krajowej w Poznaniu przez Zakład Ubezpieczeń stawki w ubezpieczeniu inwalidowym robotników rolnych woj. poznańskiego i pomorskiego zostały podwyższone o 33%, co przy rocznym przypisie w wysokości 5.900.000 zł stanowi podwyżkę 2 milionów zł. Stawki obecne tego na terenie pozostałej Polski nieznanego ubezpieczenia są znacznie wyższe niż — przedwojenne i obciążają zarobek od ca 70 do 140% wyżej niż w okresie przedwojennym. Obecny przypis roczny tego jednego ubezpieczenia w wysokości 7.900.000 zł wynosi aż 79% wymiaru państwowego podatku gruntowego za rok 1928 na terenie Wielkopolski i Pomorza, co najlepiej świadczy o jego nadmiernym ciężarze, ciążącym na gospodarstwie rolnym ziem zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PMalinowski">W tych warunkach zniesienie obniżki składek ubezpieczeniowych, a w szczególności składek za ubezpieczenia od wypadków w rolnictwie, musiałoby wywołać u rolników największe rozgoryczenie, wywołane przeświadczeniem, że składki przekraczają ich możliwości finansowe. Trzeba bowiem wiedzieć, że obciążenie z tytułu ubezpieczenia od wypadków przy pracy w rolnictwie, nawet przy zastosowaniu obniżki z r. 1928, jest większe niż przed wojną, gdy rolnik wielkopolski czy pomorski otrzymywał za żyto lub pszenicę akurat dwa razy tyle, co obecnie. Tym należy tłumaczyć, że od szeregu lat corocznie na walnych zebraniach Wielkopolskiego Towarzystwa Kółek Rolniczych w Poznaniu oraz Pomorskiego Towarzystwa Rolniczego w Toruniu jednomyślnie zapadają uchwały, domagające się zniesienia tego ubezpieczenia wobec zbyt wysokich jego składek, o czym Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych doskonale jest poinformowane. Podwyższenie w chwili obecnej składek niezawodnie doprowadziłoby do jawnego zbojkotowania tego ubezpieczenia przez rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PMalinowski">Reasumując swe wywody stwierdzam, że rolnictwo polskie w ogólności, a ziem zachodnich w szczególności w chwili obecnej przechodzi bodajże jeden z najtrudniejszych okresów w ciągu długotrwałego kryzysu w Polsce. Już z tego powodu jakakolwiek podwyżka składek jest niedopuszczalna. Nie jest ona zresztą również nieodzownie konieczna, albowiem nie dalej, jak przed niespełna rokiem Rząd oświadczył, że natychmiastowe zwiększenie wpływów ubezpieczeń społecznych, których dotyczy projekt ustawy, nie jest konieczne dla doraźnego utrzymania poziomu świadczeń (vide druk sejmowy nr 611, kadencja IV, sesja zwyczajna rok 1937/38).</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PMalinowski">W tym stanie rzeczy zwracam się do Rządu z gorącym apelem o wniesienie projektu ustawy o przedłużeniu czasowego obniżenia składek za ubezpieczenia społeczne jeszcze na jeden rok.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Szymański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PSzymański">Wysoka Izbo! Omawiany dziś budżet Ministerstwa Opieki Społecznej według mego zapatrywania nie odpowiada ani w przybliżeniu potrzebom Państwa i zadaniom, jakie są do wykonania na odcinku pracy i opieki społecznej w Państwie. Jest tyle palących, ważnych zagadnień państwowych, które pochłaniają uwagę wszystkich czynników rządzących w Państwie, że zagadnienia takie, jak pracy i opieki społecznej, nie mniej ważne od innych, spychane są na szary koniec, my zaś, jako przedstawiciele świata pracy, możemy tylko omawiać je i zajmować się nimi jako sprawami pracy i opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PSzymański">Na tym właściwie się wszystko kończy, gdy potrzeby tego resortu wzrastają i gdy właśnie czy to kryzys w rolnictwie, czy też ciężka sytuacja Państwa powodują zwiększenie działalności i potrzeb Ministerstwa Opieki Społecznej. Widzimy tedy, że środki, przeznaczone na cele działalności Ministerstwa Opieki Społecznej, są więcej niż skromne. Muszę też wyrazić swe ubolewanie, że Ministerstwo Opieki Społecznej okazuje za małą inicjatywę w sprawach dotyczących szerokich rzesz pracujących, jak i robotniczego ustawodawstwa ochronnego. Ktoś tu w tej Izbie powiedział, że jest opieka i to nie zawsze stojąca na wysokości zadania, a praca gdzieś się podziała.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PSzymański">Wysoki Sejmie! Mam zamiar zwrócić uwagę na jedno z wielu zagadnień, na które tak w tej Izbie, jak i w Rządzie mało zwraca się uwagi, a mianowicie na kwestię robotników najemnych w rolnictwie i leśnictwie. To, że ta kategoria robotników więcej niż każda inna rozproszona jest po warsztatach pracy całej Polski, nie daje wcale podstawy, ażeby się tą kategorią ludzi pracy wcale nie zajmować lub w ogóle ją lekceważyć.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PSzymański">Według danych, zawartych w Małym Roczniku Statystycznym z r. 1938, w r. 1931 było w Polsce 1.353.000 najemnych robotników rolnych, zamieszkałych na wsi, w tym samych ojców rodzin, zamieszkałych w mieszkaniach służbowych, było 358.200. Przypuśćmy, że parcelacja majątków w ostatnich 7 latach obdarzyła ziemią około 50.000 rodzin, co wynosiłoby maksymalną liczbę, to dziś jeszcze mamy około miliona najemnych robotników rolnych. Posiada więc Polska ogromną liczbę pariasów, którzy jakby pozostawali poza nawiasem zainteresowań Rządu i parlamentu, bo mało kto interesuje się tą kategorią robotników. W tej liczbie, jaką podałem, 1.353.000 zatrudnionych w rolnictwie mieści się 382.000 najemników, tzw. służby, mieszkającej wraz z pracodawcą. Ta kategoria robotników pozbawiona jest umów zbiorowych, pozbawiona jest prawa do opieki lekarskiej w razie choroby, nie podlega też ubezpieczeniu od wypadków przy pracy na terenach poza województwami poznańskim, pomorskim i śląskim. Ale i reszta robotników, zatrudnionych w rolnictwie i leśnictwie w liczbie ponad milion ludzi, znajduje się w najgorszym położeniu zarówno materialnym jak i prawnym i najmniej jest otoczona opieką prawa i ustawodawstwa socjalnego. Ponad 1.300.000 ludzi, zatrudnionych w rolnictwie, nie posiada ubezpieczenia na starość i od inwalidztwa. Z tej kategorii ludzi rekrutuje się żebractwo starców i kalek, których po utracie zdolności do pracy wyrzuca się pod gołe niebo i skazuje na tułanie się po kraju. Umowy zbiorowe w rolnictwie nie są w stanie zabezpieczyć utrzymania na starość lub na wypadek kalectwa i niezdolności do pracy, bo pracodawcy rolni nie zatrudniają robotników do czasu nabycia prawa do utrzymania, ale już wcześniej tych robotników zwalniają.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PSzymański">Wiemy, że opieka gmin tym ludziom nie jest w stanie przyjść z pomocą. Pozbawienie więc robotników rolnych tych uprawnień, jakie posiadają inne kategorie pracowników w Polsce, i utrzymywanie tak licznej warstwy ludności w warunkach życia pariasów jest jakby plamą na organizmie Państwa, jest to traktowanie po macoszemu pewnej warstwy ludności. Zachodzi tu pilna potrzeba, aby Ministerstwo Opieki Społecznej jak najwcześniej opracowało projekt ustawy o ubezpieczeniu emerytalnym robotników, zatrudnionych w rolnictwie i w warsztatach z rolnictwem związanych. Korzyści, jakie z takiego ubezpieczenia odniesie Państwo, rolnictwo i wieś, zrównoważą składki, jakie na podtrzymanie ubezpieczenia robotników rolnych trzeba będzie płacić.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PSzymański">Istnieje takie ubezpieczenie emerytalne robotników rolnych w trzech zachodnich województwach. Rolnictwo znosi nie najgorzej opłatę połowy składki. Drugą połowę składki płaci robotnik i choć renty są bardzo skromne, to robotnik rolny w Poznańskiem, na Pomorzu i Śląsku nie pozwoliłby sobie wydrzeć tego ubezpieczenia, walczyłby o nie wszelkimi środkami do upadłego, tak jak walczył i domagał się utrzymania ubezpieczenia chorobowego, o które dziś jeszcze ciągle i stanowczo się dopomina. Robotnicy rolni żądają przywrócenia ubezpieczenia chorobowego, którego pozbawiła ich ustawa scaleniowa, żądają rozciągnięcia go na wszystkich robotników rolnych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PSzymański">Względy konkurencyjne rolnictwa zachodniego także wymagają rozciągnięcia ubezpieczenia emerytalnego robotników rolnych na całą Polskę. Wprowadzenia w życie tego ubezpieczenia wymagają względy sprawiedliwości społecznej i wspólne dobro wszystkich obywateli, o czym mówi Konstytucja Rzeczypospolitej, a za równouprawnionego obywatela trzeba uznać też robotnika rolnego.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PSzymański">Równie pilną potrzebą jest rozciągnięcie ubezpieczenia chorobowego na wszystkich robotników rolnych, o czym już wspomniałem. Pomoc w chorobie, jaką mają udzielić pracodawcy rolni robotnikowi, jest więcej niż problematyczna. Poza nielicznymi wyjątkami nie istnieje ona właściwie wcale. Brak przymusowego ubezpieczenia chorobowego robotników rolnych powoduje też istnienie warunków niewolniczych i uzależnia całkowicie robotnika od pracodawcy. Brak ubezpieczenia chorobowego robotników rolnych i zdanie ich na łaskę pracodawców powoduje wiele kalek i niedołęgów, spycha robotnika rolnego na ostatnie dno nędzy, gdy jego lub rodzinę nawiedzi choroba. Takiego bowiem robotnika, którego samego lub którego rodzinę nawiedza choroba i który chciałby się leczyć na koszt pracodawcy, spotyka rzecz jeszcze gorsza niż choroba, bo utrata pracy i dachu nad głową. Nie odpowiada istotnemu stanowi rzeczy to, co głoszą różne publikacje związków i organizacyj rolniczych, jakoby opieka lekarska nad robotnikami rolnymi, udzielana przez pracodawcę, była wystarczająca. Posiadam szereg dowodów i materiałów, które przeczą temu twierdzeniu pracodawców. Publikacje pracodawców co do tej opieki lekarskiej opierają się raczej na wyjątkach, niż na ogólnym stanie rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PSzymański">Wysoka Izbo! Mam wiele zastrzeżeń do obecnej gospodarki i świadczeń instytucji ubezpieczenia chorobowego. Nie ma tam samorządu i ani ubezpieczeni, ani pracodawcy nie mają tam żadnego głosu. Jednakże nieporównanie lepsza i skuteczniejsza jest opieka lekarska ze strony instytucji ubezpieczenia chorobowego, niż ze strony nawet najsumienniejszego pracodawcy rolnego. Rolnik mniejszy często woli sam umierać, niż płacić lekarzowi, dlatego że nie posiada tyle, by mógł sobie pozwolić na jednorazowy większy wydatek. Czy więc można żądać, aby płacił za leczenie parobka lub sługi koszta szpitalne lub choćby lekarza i lekarstwa? Gdy parobek zachoruje, odstawia się go tam, skąd przybył. W gospodarstwach większych zajmuje się leczeniem owczarz, gospodyni, ogrodnik, zależnie od tego, kto jest pod ręką. Pani dziedziczka też czasem zajmuje się leczeniem i leczy, jak to w wielu wypadkach miało miejsce, rycynusem, gdy trzeba było operacji wyrostka robaczkowego.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PSzymański">Robotnicy rolni województw zachodnich do r. 1933 podlegali ubezpieczeniu chorobowemu. Ustawa scaleniowa pozbawiła ich tego prawa i oddała życie i zdrowie robotników rolnych w ręce pracodawców. Po 5-letnim doświadczeniu robotnicy rolni domagają się dziś kategorycznie przywrócenia ubezpieczenia chorobowego, albowiem prawidłowe leczenie robotników rolnych i ich rodzin prawie całkowicie ustało.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos: I emerytalnego.)</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PSzymański">I emerytalnego również. Uważam, że wprowadzenie ubezpieczenia chorobowego robotników rolnych w całej Polsce jest ważniejsze nawet od ustawy o powszechnej służbie zdrowia, kiedy nie wiadomo, skąd wziąć pieniądze na sprostanie przepisom takiej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PSzymański">Mówi się, że robotnicy rolni sami nie chcą ubezpieczeń przymusowych: emerytalnego i na wypadek choroby. Może to i prawda, że tu i tam, gdzie pracodawcy straszą robotników tym ubezpieczeniem, a robotnicy rolni go nie znają i nie znają jego dobrodziejstw, mogą wyłonić się protesty, ale protesty takie mogą być sugerowane przez pracodawcę.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PSzymański">W imieniu robotników rolnych, których reprezentuję, i w imię zdrowia i życia tych warstw robotniczych apeluję do Wysokiej Izby i do Rządu, aby wspólnym wysiłkiem zdążano do jak najprędszego wprowadzenia ubezpieczenia emerytalnego i chorobowego dla robotników rolnych całej Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PSzymański">Wysoka Izbo! Drugim zagadnieniem, dotyczącym robotników rolnych, a które tu chcę pokrótce omówić, jest sprawa załatwiania zatargów indywidualnych między pracodawcami a robotnikami rolnymi, tak zwane sądownictwo rozjemcze. P. Minister Opieki Społecznej chociaż wie, jak rozjemstwo to niepotrzebnie obciąża inspekcję pracy i odrywa ją od właściwych zadań, jednak w tej sprawie dotychczas prawie nic nie uczynił, aby zmienić ten stan, trwający już 20 lat na terenie województw centralnych, wschodnich oraz małopolskich. Robotnik rolny, jeżeli ma zatarg, wynikający z umowy o pracę, jest pozbawiony instancji sądowej. Komisji rozjemczej nie można uznać za sąd, a całe nieszczęście jest głównie w tym, że przegrywający w komisji rozjemczej robotnik nie może nigdy odwołać się, gdy prawo to przysługuje zawsze pracodawcy. Stan taki dalej istnieć nie powinien, gdyż urąga on porządkowi prawnemu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PSzymański">Rozciągnięcie działalności sądów pracy na spory między pracodawcami a robotnikami rolnymi uporządkowałoby też stosunki na polu działalności związków zawodowych. Z terenu działalności związków zawodowych zniknąć wtedy musieliby różni osobnicy, wypędki z organizacji za nieuczciwą działalność i nie posiadający żadnej kwalifikacji do obrony prawnej robotników i zastępowania ich interesów. Musiałoby ustać żerowanie na naiwności nieuświadomionych robotników przez ludzi niepowołanych. Nowopowstające i konkurencyjne związki nie mogłyby się posługiwać takim zdyskwalifikowanym elementem, jak to obecnie się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PSzymański">Słów kilka jeszcze o inspekcji pracy. Kolega mój Pietrzak na Komisji Budżetowej omawiał już sprawę inspekcji pracy i proponował podwyższenie kredytów na ten cel, wskazując pokrycie. Niestety Komisja Budżetowa nie przychyliła się do jego wniosku, inspekcja pracy będzie też nadal kulała i wegetowała i nie będzie mogła spełniać powierzonych jej zadań. Tu więc świat pracy również pozbawiony jest należytej ochrony i opieki. Uważam za potrzebę palącą przydzielenie na razie choćby każdemu okręgowemu inspektorowi pracy samochodu, którym w pewnych okresach czasu mogliby posługiwać się obwodowi inspektorzy pracy dla zwiedzania zakładów pracy, załatwiania zatargów zbiorowych bądź w przemyśle, bądź w rolnictwie. Znalazły się kredyty na wiele innych rzeczy, może mniej ważnych, niestety trudno znaleźć odpowiednie kwoty na powiększenie etatów inspekcji pracy i na potrzebne jej środki lokomocji. Ten stan rzeczy przekonuje świat pracy o tym, że postulaty jego nie znajdują należytego zrozumienia i poparcia.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PSzymański">Niedomagania inspekcji pracy i brak kontroli warsztatów pracy powoduje zwiększenie się liczby wypadków przy pracy i wydatków na odszkodowania, nie licząc innych strat, związanych z wypadkami przy pracy. I tak w roku 1936 wydaliśmy na świadczenia wypadkowe 47.400.000 zł, a w r. 1937 wydatek ten wynosił już 50.600.000 zł, zatem w ciągu roku wydatki na świadczenia wypadkowe wzrosły o 3.200.000 zł. Oszczędności na inspekcji pracy powodują marnotrawstwo kapitału społecznego i ludzkiego. Lepiej znaleźć środki na ochronę i zapobieganie wypadkom przy pracy, niż wydawać tak ogromne sumy na odszkodowania, które poszkodowanym nie dają egzystencji, a podrażają koszta produkcji.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PSzymański">Następnym zagadnieniem, które pragnę krótko omówić, są ubezpieczenia społeczne, które budzą troskę całego polskiego świata pracy. Wiemy, że p. Minister Opieki Społecznej przed kilku laty powołał komisję rewizyjną w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. O ile jestem poinformowany, komisja ta złożyła sprawozdanie p. Ministrowi za lata 1935, 1936 i 1937. Wyniku badań tej komisji nie był łaskaw przedstawić nam ani p. referent budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, ani p. Minister. Przedłożenie materiałów rewizyjnych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Sejmowi wyświetliłoby stan ubezpieczeń społecznych i wyjaśniłoby też stan i sposób gospodarowania tej instytucji jak i sposób lokacji kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#PSzymański">Świat pracy woła o samorząd w instytucjach ubezpieczeń społecznych. P. Minister Kościałkowski był łaskaw wspomnieć na Komisji Budżetowej Sejmu, że w tej sprawie natrafia na trudności w samym świecie pracowniczym. O ile jestem dobrze poinformowany, to większość przedstawicieli świata pracy swego czasu wypowiedziała się za wprowadzeniem choćby tymczasowego samorządu w instytucjach ubezpieczeniowych, opartego o zorganizowany świat pracy, a jedynie związki klasowe wypowiedziały się przeciw powoływaniu tymczasowego samorządu w ubezpieczeniach w drodze innej niż wyborów powszechnych. Trzeba nareszcie przestać uważać za miarodajne tylko stanowisko związków klasowych w tej jak i w innych sprawach. Przepisy ustawy scaleniowej, dotyczące samorządu w ubezpieczeniach, zawierają szereg wad i samorząd ten, gdyby był oparty na tych przepisach, moim zdaniem nie spełniłby roli, jaką ma spełnić. Ubezpieczenia jednak bez samorządu nadal obywać się nie mogą, należało by więc powołać na razie samorząd przedstawicieli poszczególnych central związków zawodowych pracowniczych i pracodawców, a tymczasem opracować odpowiedni projekt ustawy o wyborach do samorządu w ubezpieczeniach społecznych, oparty już na doświadczeniu.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Wymysłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Nie będę poddawał analizie pozycyj, umieszczonych w preliminarzu budżetowym Ministerstwa Opieki Społecznej, ani działalności Ministerstwa za ubiegły rok, jak również nie będę tu dziś mówił o ciężkich warunkach, w jakich robotnik pracuje, i o jego niskich wynagrodzeniach, bo kilkakrotnie poruszałem to z tej trybuny w poprzednim Sejmie, mówiąc, jak robotnik ciężko pracuje i jakie ma głodowe zarobki. Dziś ograniczę się do jednego problemu, tj. do ubezpieczeń socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PWymysłowski">Dzisiejsze ubezpieczenia chorobowe i emerytalne są takie, że jeżeliby Rząd wydał rozporządzenie, że nie ma przymusowego należenia do tych ubezpieczeń, to w ciągu 12 godzin ani jeden robotnik w ubezpieczeniu tym by nie był, a pozostałaby tylko administracja i panowie komisarze mianowani przez Rząd. Kto spowodował ten stan w ubezpieczalniach, tak niebezpieczny dla robotnika? Rząd ten, który wprowadził ustawę scaleniową i który mianował komisarzy i dyrektorów.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PWymysłowski">Wysoki Sejmie! Przejdę teraz do zagadnienia, czego robotnicy żądają od obecnych ubezpieczeń. Pierwsze: ubezpieczenie chorobowe. Tu robotnicy żądają, by ubezpieczony jak i jego rodzina byli leczeni aż do całkowitego wyzdrowienia, jak również żeby ubezpieczony pobierał zasiłek chorobowy do czasu powrotu do pracy, a nie tak, jak się dzieje obecnie, że jest okres ustawowy leczenia, a po tym okresie możesz być chory, staniesz się inwalidą, nie dostaniesz pracy, a nie masz zasiłku.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PWymysłowski">Żądanie robotników w sprawie ubezpieczenia emerytalnego dotyczy zmniejszenia liczby lat do uzyskania emerytury: mężczyzna 60 lat, kobieta 50. Bo proszę sobie wyobrazić dzisiaj kobietę pracującą w przemyśle włókienniczym czy chemicznym, która ma pracować 60 lat. Czy to możliwe, w tym kurzu, w tym smrodzie?</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PWymysłowski">Robotnicy wiedzą, jaką wartość przedstawia dla nich ubezpieczenie, i dlatego bronią tej instytucji, chcą, żeby ona jeszcze istniała, ale również żądają, żeby zostało przywrócone to, co kiedyś zostało im odebrane.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PWymysłowski">A teraz przechodzę do sprawy Funduszu Pracy. Robotnik otrzymuje zasiłek, kiedy zostaje pozbawiony pracy, ale znów zasiłek okresowy, i kiedy okres minie, robotnik i jego rodzina zostają bez środków do życia. Co go czeka? Kij i torba, rodzinę zabiera z sobą i idzie po prośbie. Dlatego robotnicy również się domagają, aby zasiłek na wypadek bezrobocia był stały do czasu, dopóki nie otrzyma pracy, a to z tego względu, że nie ze swej winy nie ma pracy, lecz z winy ustroju kapitalistycznego.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PWymysłowski">Urlopy. Mówi się, że robotnicy otrzymują urlopy, ale w praktyce jak to wygląda z tymi urlopami? Oto przemysłowcy i przedsiębiorcy poangażowali sobie po 4 grupy robotników, bo mają tych robotników masę. Pracę wyznaczają tak, że każda grupa pracuje tylko trzy miesiące w roku, a po 3 miesiącach robotnik idzie do domu, siedzi 9 miesięcy i znowu czeka, aż go zawezwą znowu na 3 miesiące do pracy. I tu również Ministerstwo Opieki Społecznej powinno w tę rzecz wglądnąć.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PWymysłowski">A teraz co do urlopów robotniczych i wywczasów. Robotnik szczęśliwie otrzyma urlop, ale cóż z tego? Nie może wyjechać, bo go nie stać na to. Toteż robotnicy żądają, aby robotnik, który otrzyma urlop, otrzymał również zniżkowy przejazd kolejowy do miejsca, do którego chce wyjechać. W ten sposób mu się ulży, bo już połowę tylko zapłaci za podróż. Wiem, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej powie, że przecież tego nie można przeprowadzić, bo fundusze nie starczą, a ubezpieczalnia znowu nie ma pieniędzy. Wierzę, że ubezpieczalnia ma pieniądze, tylko trzeba ubezpieczalniom przywrócić samorząd, bo zawsze lepiej rządzi właściciel swymi pieniędzmi, niż ktoś, komu się powierza cudze pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PWymysłowski">Panie Ministrze! Pan, jako jeden z pierwszych żołnierzy spod sztandaru Komendanta, jako człowiek, który wyrósł z ludu, zrozumie ciężkie położenie robotnika polskiego i Pan na pewno przyjdzie do Sejmu z poprawkami ustaw i przepisów, które by poprawiły to, o czym ja tu mówiłem, a na pewno spodziewam się, że obecny nie odmówi Panu Ministrowi i to uchwali.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Gdula.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PGdula">Wysoka Izbo! Życie gospodarcze i społeczne, postawione wobec zadań wzmożenia potencjału obronnego Państwa i uprzemysłowienia kraju, musi zdążać w kierunku takiego kształtowania stosunku między pracodawcą a pracobiorcą, aby gwarantował spokój produkcji, osiągnięcie jak najwyższego stopnia produkcji, wytworzył poczucie współodpowiedzialności pracodawcy i pracobiorcy za wspólny warsztat pracy, który w pierwszej mierze ma służyć dobru narodu i Państwa. Słuszną stawia tezę Obóz Zjednoczenia Narodowego, którego mam zaszczyt być członkiem: „Robotnik polski nie może się czuć tylko techniczną siłą roboczą, musi bowiem stać się świadomym współtwórcą gospodarczych i moralnych wartości narodu”. Tezę tę pragniemy realizować poprzez rozwój form organizacyjnych świata pracy, które by normowały stosunek jego do warsztatu pracy i udział w wysiłkach dla dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PGdula">Sprawę związków zawodowych, ich zadania i rolę poruszył kol. Dąbrowski. Stwierdzić należy, że forma reprezentowania świata pracy przez związki zawodowe wobec pracodawców w sprawach zasadniczych, jak układy zbiorowe, jest celowa i uzasadniona ustawowo. Trudności wyłaniają się w stosunkach między pracodawcą a związkami zawodowymi jako przedstawicielami personelu pracowniczego w danym zakładzie pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PGdula">Zasadnicze zagadnienie, jakim jest rozwój warsztatu pracy, wymaga innej formy organizacyjnej świata pracy. Organem udziału świata pracy w kierowaniu procesami produkcji winny być rady zakładowe. Tego rodzaju przedstawicielstwo pracownicze w ciągu 18 lat istnienia zdało już egzamin życiowy na najtrudniejszym w Polsce obszarze gospodarczym, mianowicie na Górnym Ślązku, pod postacią rad zakładowych, działających na podstawie niemieckiej ustawy z dnia 4 lutego 1920 roku. Zawieranie umów wykonawczych lub uzupełniających do umów zbiorowych, bezpośrednie załatwianie zatargów, udział w ustalaniu regulaminów pracy, kolejności urlopów, pomoc prawna dla pracowników, opieka nad zakładami i instytucjami kulturalno-oświatowymi i społecznymi, przestrzeganie wykonania układów zbiorowych, kontrola nad stosowaniem ustawodawstwa ochronnego pracy, współudział w rozbudowie bezpieczeństwa i higieny pracy, współpraca ze związkami zawodowymi w zakresie stosowania systemu płać akordowych, zgoda w sprawie zwolnienia personelu z prawem odwołania się do inspekcji pracy, współudział w rozbudowie wczasów robotniczych, budownictwo mieszkaniowe, oto w głównych rysach zakres działania rad zakładowych. Rola rad zakładowych nie byłaby w pełni wykonana, jeżeli mają wspólnie z pracodawcą starać się o osiągnięcie jak najwyższego stanu i najwyższej gospodarczej sprawności zakładu, gdyby do zakresu działania rad zakładowych nie należało uczestnictwo w ogólnopaństwowym aparacie kontroli nad produkcją w danym zakładzie, otrzymywanie informacyj o stanie gospodarczym i finansowym zakładu, badanie elementów kalkulacyjnych produkcji, wyrażanie opinii i inicjatywa w zakresie poprawienia stanu gospodarczego produkcji i kalkulacji.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PGdula">Czynnikiem nadzorczym nad działalnością rad zakładowych musi być inspektor pracy, który w razie rozbieżności zdań między pracodawcą a radą zakładową obejmuje funkcję arbitra. W takim razie zaistnieje gwarancja, że ingerencja inspektora pracy w stosunki między pracodawcą a radą zakładową będzie wyrazem słuszności i ogólnych potrzeb gospodarczych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PGdula">Doświadczenia życia gospodarczego na Górnym Śląsku okazują konieczność rozszerzenia dotychczasowych merytorycznych uprawnień inspektoratów pracy w kierunku przyznania im uprawnień władzy demobilizacyjnej, istniejącej na górnośląskiej części województwa śląskiego, w związku z wykonywaniem rozporządzenia o środkach przeciw zwijaniu i unieruchamianiu zakładów pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PGdula">Na pozostałym terenie Rzeczypospolitej w warsztatach pracy spotykamy namiastkę rad zakładowych o nieokreślonych kompetencjach i metodach działania. Stan ten musi ulec zmianie. Pozwolę sobie wyrazić wspólne przekonanie, że wprowadzenie rad zakładowych na reszcie terenu Rzeczypospolitej jest jednym z warunków należytego funkcjonowania i rozbudowy warsztatów pracy, których rola i znaczenie wzrasta w oczach narodu jako wspólnego dobra, służącego w pierwszym rzędzie obronie Państwa, a równocześnie będących widomym znakiem współodpowiedzialności pracodawców i pracobiorców za wzrastającą wartość własności narodu, wreszcie podstawą dla wyższego stopnia organizacji świata pracy, jakim winny być izby pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PGdula">Zagadnienie izb pracy wraca od kilku lat w toku obrad nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej. Sprawą zasadniczej wagi obok konstrukcji izb i sposobu ich powoływania jest zakres działania izb pracy. Stwierdziliśmy konieczność zespolenia świata pracy, aktywizacji jego udziału w życiu Państwa na tych wszystkich odcinkach, na których jego obecność czynna ma wzmacniać wartości materialne, moralne i kulturalno-oświatowe. Izby pracy winny stać się organem udziału świata pracy w rządzeniu w zakresie administracji państwowej oraz w zakresie gospodarstwa społecznego. Nie możemy szukać wzoru za granicą, gdzie w kilku państwach izby pracy mają inny zakres działania i inne cele do spełnienia. Warunki odmienne od naszych bynajmniej nie mogą nas zachęcać do naśladownictwa zagranicy na tym polu, tak trudnym i w każdym państwie specyficznym.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PGdula">Zachodzi w opinii związków zawodowych zasadnicze pytanie, czy izby pracy mają być organem nadrzędnym nad związkami zawodowymi i radami zakładowymi, czy też mają zastąpić związki zawodowe i przejąć ich zadanie, jakim jest bezsprzecznie walka o podnoszenie społeczne i gospodarcze świata pracy. Czy stanowią one niebezpieczeństwo dla ruchu zawodowego? Zdaje mi się, że takie konstruowanie stosunku izb pracy do związków zawodowych byłoby skierowaniem izb pracy na tory, na których działalność ich mogłaby być łatwo spaczona. Zawieranie układów zbiorowych jest żywą treścią związków zawodowych. Nie można tej roli przydzielić izbom pracy, nie tylko ze względu na' obowiązującą ustawę o układach zbiorowych. Nie można sobie wyobrazić, by np. izby pracy proklamowały lub prowadziły strajki, których możliwość istnieje dajmy na to w czasie pertraktacji o umowy zbiorowe. Izby pracy, nadzorowane przez Państwo, nie mogłyby w takim razie swej roli spełniać i tego rodzaju zakres pracy jest nie do pomyślenia. Izby pracy muszą być organem, służącym radą i pomocą związkom zawodowym, mając w swym zakresie działania czynności badawcze na polu dochodu społecznego, udziału świata pracy w dochodzie społecznym, rynku pracy, emigracji zarobkowej, rozbudowy warsztatów pracy, warunków pracy, kosztów produkcji, płac, stosowania ustawodawstwa ochronnego pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PGdula">Izby pracy, wyposażone materialnie, mające odpowiedni personel naukowy, przepracowując tak kapitalne zagadnienia w sposób naukowy, oparty na materiałach ścisłych, mogą służyć argumentami statystycznymi związkom zawodowym w ich odpowiedzialnej pracy nad podnoszeniem materialnym pracowników, chroniąc związki zawodowe częstokroć przed skutkami nieprzemyślanych i opartych na błędnych przesłankach gospodarczo-społecznych akcyj, przedsiębranych w najlepszej nieraz wierze i woli dla dobra świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PGdula">W dalszych rozważaniach nad stosunkiem izb pracy do istniejących organizacyj pracowniczych należy ustalić tezę, że izby pracy mają być jednostronnym, zawodowo-gospodarczym, prawno-publicznym przedstawicielstwem robotników, pracowników umysłowych i chałupników. Teza tak sformułowana określa jasno stosunek izb pracy do związków zawodowych. Izby pracy nie mogą ani zastąpić, ani ograniczyć roli związków zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PGdula">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że izby pracy, jeżeli mają się stać życiową instytucją świata pracy, stanowić jego funkcje rządzenia na określonych odcinkach, muszą przejąć od administracji rządowej szereg czynności i przynajmniej otrzymać takie kompetencje, jak izby rzemieślnicze. Do takich czynności należy zaliczyć: wychowanie obywatelskie świata pracy, wychowanie gospodarczo-techniczne, szkolenie zawodowe i poradnictwo zawodowe, gospodarkę stypendiami; dalej nadzór nad instytucjami, służącymi światu pracy, sprawę kontroli nad produkcją, sprawę bezrobocia; dalej czynności w zakresie opieki nad rodziną, matką i dzieckiem pracownika, organizacji budownictwa mieszkaniowego i wczasów robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PGdula">Pozwoliłem sobie wyliczyć szereg czynności, sprawowanych dzisiaj na rzecz świata pracy przez odnośne resorty administracji rządowej, a przede wszystkim Ministerstwo Opieki Społecznej i Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Przejęte czynności będą stanowiły zasadniczą treść kompetencyj izb pracy i dadzą im podstawę normalnego funkcjonowania, podstawę do realizacji określonych zadań.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PGdula">Stosunek izb pracy do zagadnień, dotyczących świata pracy, rozstrzyganych przez Rząd i przez Izby ustawodawcze, będzie się wyrażał w formie nie tylko czynności opiniodawczych, ale i inicjatywy w zakresie tworzenia norm prawnych i podejmowanych przez Rząd czynności i urządzeń, mających na celu podniesienie położenia gospodarczego, społecznego, kulturalnego, a również i organizacyjnego świata pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PGdula">Stwierdzić należy, że sprawy organizacji, ustalania zespołu członków i powoływania członków rad, zarządów izb, podstaw finansowych, ilości izb pracy samorządu w izbach pracy, związku izb pracy, przedstawiają wielkie trudności, większe może, niż ustalanie zakresu działania izb pracy.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PGdula">Sprawy praw wyborczych dla pracowników, zrzeszonych i niezrzeszonych w związkach zawodowych, czy praw wyborczych dla związków zawodowych, czy związków nie należących do central, wybory ograniczone czy powszechne, czy mieszane, sprawa nominatów, powoływania z kooptacji, zagwarantowanie wyższej proporcji dla pracowników umysłowych w składzie izb, wywołują głębokie różnice zapatrywań i sądów poszczególnych central. Nad wszystkim góruje poważna obawa przywódców przed utratą wpływów, jakie wywierają związki zawodowe.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PGdula">P. Minister Opieki Społecznej raczył oświadczyć podczas rozprawy nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej na komisji sejmowej, że napotyka na szereg trudności właśnie u świata pracy co do wprowadzenia izb pracy, nazwał to twardym orzechem do zgryzienia i stwierdził właściwie to samo, co pozwoliłem sobie powiedzieć, że przywódcy obawiają się przez wprowadzenie izb pracy nadzoru izb pracy nad związkami zawodowymi.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PGdula">P. Minister był łaskaw powiedzieć: A przecież ci robotnicy i pracownicy umysłowi zorganizowani są w wielkie zespoły, które na pewno przedstawiają realną siłę i te zespoły nie życzą sobie instytucji, która by była nadzorowana przez Państwo, zharmonizowana z innymi samorządami i ze swej strony kontrolowała owe zespoły pracownicze. Niestety, taka jest rzeczywistość. I ta rzeczywistość musi się zmienić, ona musi pójść jednak w kierunku zasadniczego rozstrzygnięcia, jakim jest wprowadzenie izb pracy, tej wyższej formy organizacyjnej, pozwalającej światu pracy na współudział w rządzeniu. Muszę jednocześnie stwierdzić, że obawy te są płonne, nieuzasadnione. Izby pracy w najmniejszej mierze nie będą ograniczały wolności ruchu zawodowego, a tym więcej nie obniżą ilościowo związków. Raczej przywódcy obawiają się, że izby pracy będą odpowiadały istotnemu układowi sił społecznych. Wysoka Izbo! Zdaje mi się, że w najbliższych latach rozwój stosunków gospodarczo-społecznych postawi związki zawodowe przed taką sytuacją, kiedy to rozważania, czy tak ma wyglądać ordynacja wyborcza do izb pracy czy inaczej, będą już drobiazgiem, albowiem planowość życia gospodarczego i społecznego w Polsce, przeprowadzona na wszystkich odcinkach, zmusi tych jeszcze nielicznych przywódców w przyszłości do tego, aby ich stanowisko wobec izb pracy było inne, aniżeli obecnych przywódców. I mam to głębokie przekonanie, że ta sytuacja prędzej nadejdzie, aniżeli to się zdaje panom przywódcom poszczególnych związków zawodowych, myślę tu o klasowych związkach zawodowych.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PGdula">Przez parę chwil pragnę zaprzątnąć uwagę Wysokiej Izby zagadnieniem ubezpieczeń społecznych. Ustawa scaleniowa, stworzoną w czasie ciężkim, albowiem podczas kryzysu, zmusiła świat pracy do poniesienia wielu ofiar, jak zniesienie soboty angielskiej, skrócenie urlopów, obniżenie płac za godziny nadliczbowe. A jednocześnie urzeczywistniła, chociażby w małej mierze, marzenie wielu radzących na zebraniach przez szereg lat robotników i wprowadziła powszechne ubezpieczenie emerytalne dla robotników, które jest kapitalnym zagadnieniem dla świata pracy. Sytuacja pogorszyła się z chwilą obniżenia składek do tych ubezpieczeń i z chwilą ograniczenia powszechności ubezpieczeń. Komisja ministerialna, która działała na skutek uchwały komisji Martinowskiej przy Ministerstwie Opieki Społecznej, wskazała cały szereg usprawnień w administracji i w udzielaniu świadczeń wszelkiego rodzaju, czy to będą chorobowe, czy wypadkowe, czy emerytalne, dla świata pracy. I stwierdzam, że p. Minister Opieki Społecznej nie tylko zauważył, że sytuacja finansowa ubezpieczeń społecznych się poprawiła, ale powiększył zasiłki chorobowe i zainteresował się również sprawą profilaktyki.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PGdula">Nie będę się zajmował tym tematem, jakim jest udzielanie w ubezpieczalniach społecznych robotnikom świadczeń, omówią to moi koledzy. Jedno tylko podkreślę, że należy doprowadzić w naszych ubezpieczeniach społecznych do tego, ażeby znaleźć pośrednią miarę między zmęczeniem lekarzy, zbiurokratyzowaniem udzielania tych świadczeń, a należytą obsługą pracownika czy to fizycznego, czy też umysłowego.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PGdula">Pragnąłbym, ażeby w niedalekiej przyszłości można było przeprowadzić, jeżeli na to finanse Ubezpieczalni pozwolą, a zdaje mi się, że tak, takich parę zagadnień, które należą do najboleśniejszych dla świata pracy w zakresie ubezpieczenia chorobowego. Myślę tu o opłatach za wizyty lekarskie i za lekarstwa, które niejednokrotnie są droższe przez te opłaty, aniżeli te same lekarstwa w aptekach. Nie wiem, jaką to cyfrę daje, a jednak jeżeli się myślało o tym, ażeby pomóc w ten sposób robotnikowi, to zdaje mi się, że tak postawiona teza nie zdała egzaminu życia. I dlatego też zlikwidowanie odpowiedniego artykułu ustawy scaleniowej będzie właśnie spełnieniem tych skromnych wymagań robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PGdula">Była tu poruszona przez kolegę Wymysłowskiego kwestia wypłacania zasiłków chorobowych od pierwszego dnia choroby. Zagadnienie to jest bardzo pilne. Również zwracałem na Komisji Budżetowej uwagę na to, że robotnicy, którzy są bezrobotni, a często na turnusach, są pozbawieni opieki lekarskiej. Już nie mówię o rozszerzeniu świadczeń chorobowych na członków rodziny, ponieważ na to w tej chwili nie pozwala sytuacja finansowa ubezpieczeń.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PGdula">Pragnąłbym zwrócić uwagę Pana Ministra na rozszerzenie listy chorób zawodowych. Nie wiem, jak przedstawia się w tej chwili sytuacja finansowa Funduszu Wypadkowego, ale kto wie, czy nie można by dalej pójść. Zupełnie popieram kolegę Szymanowskiego, który tu przedstawił całą gehennę ubezpieczeniową, jaką przeżywają robotnicy rolni. Gdy przypomnę sobie obrady nad tym zagadnieniem, to muszę stwierdzić, że nie przypuszczałem, aby w ten sposób takie wnioski wobec robotników rolnych wyciągnęli pracodawcy dlatego tylko, żeśmy wtedy brali pod uwagę niesłychanie ciężkie położenie pracodawców rolnych. Niestety, rzeczywistość pokazała co innego, negatywne ustosunkowanie się wielkiej własności do tych murzynów, jakimi są bezsprzecznie pracownicy rolni.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PGdula">Nie mogę pominąć milczeniem zagadnienia, które zapewne jest przedmiotem opracowania Ministerstwa Opieki Społecznej: skonstruowana ustawa emerytalna budzi szereg obaw. Zagadnienie niesłychanie skomplikowane, jakim jest obliczanie przyszłych i już przypadających rent czy starczych, czy inwalidzkich, wymaga uproszczenia, bo boję się, czy tego rodzaju skomplikowana machina nie spowoduje konieczności zatrudnienia coraz to większej ilości urzędników w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych i nie pociągnie za sobą szeregu odwołań i masy niepotrzebnej biurokracji, niepotrzebnego udręczenia dla robotnika. Otóż apelowałbym bardzo serdecznie do Pana Ministra, aby to zagadnienie uproszczenia wymiaru i określenia wysokości rent, które obecnie składają się z kwoty zasadniczej i kwoty zmiennej, było należycie przepracowane.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PGdula">Przy tej sposobności chcę jeszcze prosić Pana Ministra, ażeby pod ubezpieczenie górnicze i hutnicze podciągnąć również robotników, pracujących w tych zakładach, których warunki powodują szybsze inwalidztwo robotników; myślę tu o robotnikach, pracujących w cementowniach, hutach cynkowych, przy piecach dolomitowych czy w zakładach chemicznych, gdzie warunki pracy powodują szereg chorób nie tylko zawodowych, ale takich, które przyśpieszają starość.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PGdula">Proszę jeszcze o jedno. Jednym z klejnotów, jak powiedziałem, ubezpieczenia emerytalnego, są zaopatrzenia 20-złotowe. Bardzo gorąco apeluję do Pana Ministra, ażeby rozszerzył zakres ilości pobierających to zaopatrzenie na tych wszystkich, którzy nie mieli szczęścia czy możności opłacać ongiś składek do ubezpieczeń takich czy innych, a po wyrzuceniu z pracy są przedmiotem łaskawej opieki, jeśli już nie rodziny, to magistratu czy opieki społecznej samorządów, gdzie ta opieka społeczna jest bardzo a bardzo ograniczona.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PGdula">Wreszcie na zakończenie pragnąłbym zwrócić uwagę jeszcze na jedną rzecz. Na terenie Zaolzia istnieje wysoka cyfra bezrobotnych. Ta wysoka cyfra wywołuje niezadowolenie wśród części tamtejszej ludności. Sprawa ta wymaga szybkiego załatwienia, ażeby w ten sposób ten piękny wypadek historyczny, jakim był powrót piastowskiej ziemi do rodziny naszej wspólnej, nie był mącony bezrobociem na tamtejszym terenie. Należy wszystko przedsięwziąć, ażeby na tym terenie, w każdym razie na okres dłuższy, bezrobocie było zlikwidowane, jeżeli nie ma powstać pewien osad, jaki może się wytworzyć wśród tej ludności, która krwią, trudem i znojem walczyła o przyłączenie tej bogatej ziemi, tego skarbu do Macierzy Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Zanim udzielę głosu następnemu mówcy, chcę przypomnieć, że istnieje art. 73 regulaminu, który głosi: „Poseł nie może wygłaszać bez zgody Marszałka przemówienia z przygotowanej na piśmie mowy; przepis ten nie dotyczy sprawozdawcy”. Dotąd bardzo liberalnie traktowałem ten przepis, ale widzę, że przyczynia się to do przedłużania dyskusji. Będę zatem odtąd prosił Panów Posłów, żeby w miarę możności posługiwali się napisanymi przemówieniami tylko w razie wygłaszania sprawozdań, albo też posługiwali się tylko krótkimi notatkami, wygłaszając przemówienia z pamięci.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Ratajczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PRatajczyk">Wysoka Izbo! Zakomunikowanie przez p. Marszałka tej wiadomości oczywiście ograniczy moje przemówienie tak, jak ograniczyłoby ono wszystkim innym, którzy przygotowali przemówienia na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PRatajczyk">Panie Ministrze Opieki Społecznej! Odpowiedź Pana Ministra na moją interpelację w sprawie powołania komisji rozjemczej w zatargach o pracę i płace w sprawie płac stosowanych na robotach publicznych, a finansowanych przez Fundusz Pracy, nie przekonuje robotników ani też mnie o słuszności stanowiska Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PRatajczyk">Z głębokim zadowoleniem przyjąłem fakt, że p. Wicepremier stwierdził kilkakrotnie, iż na czołowym miejscu w programie polskim stawia się człowieka. Stwierdzenie tego faktu witają rzesze pracownicze jako zapowiedź zasadniczej zmiany w naszych stosunkach społecznych. W ciągu ostatniego 10-lecia katastrofalnie staniała u nas praca. Statystyka z r. 1937 wykazuje, iż ¼ robotników zarabia 10–20 zł tygodniowo, połowa robotników zarabia tygodniowo poniżej 30 zł. Jeżeli się zarobki te porówna z bardzo skromnie obliczonymi, a przez Główny Urząd Statystyczny ustalonymi kosztami utrzymania rodzin robotniczych, które wynoszą około 37 zł, a nawet więcej tygodniowo, to okaże się, jak daleko stoimy poniżej kosztów utrzymania o ile chodzi o wynagradzanie robotników. W tym stanie rzeczy należało by się spodziewać energicznej akcji Ministerstwa Opieki Społecznej. Niestety, w praktyce zawodowej wielokrotnie stwierdziliśmy, że stanowisko Ministerstwa Opieki Społecznej jest często identyczne ze stanowiskiem przemysłowców, szczególnie takie jest stanowisko Ministerstwa Opieki Społecznej wobec stawianych przez związki zawodowe wniosków o powołanie komisji rozjemczej dla załatwiania zbiorowych zatargów. Ustawa z dnia 14 kwietnia 1937 r. o układach zbiorowych pracy wobec braku odpowiednich przepisów o rozjemstwie uzależnia realizację układów zbiorowych od dobrej woli stron. Tę dobrą wolę okazują oczywiście jedynie robotnicy i wyjątkowo, w nielicznych wypadkach, społecznie nastawieni pracodawcy. W tych warunkach związki zawodowe zwracają się do Ministerstwa Opieki Społecznej o powołanie komisji rozjemczej. Ministerstwo Opieki Społecznej, opierając się na art. 1 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r., prawie zawsze wnioski te odrzuca, a odmowę uzasadnia tym, że zatarg nie zagraża ogólnym interesom gospodarczym Państwa. Przy takiej interpretacji możliwe jest stosowanie karygodnego wyzysku. W przemyśle ceramicznym, tartacznym i innych w woj. poznańskim i na Pomorzu rozpoczynają się zarobki tygodniowe od około 8 zł, poza tym nie przekraczają 18 zł, z wyjątkiem oczywiście niektórych tylko kategoryj robotników.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PRatajczyk">Związek robotników i rzemieślników Zjednoczenia Zawodowego Polskiego celem zlikwidowania zatargów, raczej celem zapobieżenia dojścia zatargu do takich rozmiarów, ażeby musiała ingerować policja, zwracał się do Ministerstwa Opieki Społecznej o powołanie komisji rozjemczej, ażeby ta ustaliła warunki płacy, jednakże bez skutku.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PRatajczyk">Związki zawodowe, opierające swą działalność o zasady państwowo-twórcze, do których przede wszystkim zalicza się Zjednoczenie Zawodowe Polskie, starają się unikać akcji strajkowej, pragną polubownie likwidować zatargi. Jednak Ministerstwo Opieki Społecznej do pewnego stopnia unicestwia tę dobrą wolę. Jeżeli wskutek tego stanowiska Ministerstwa Opieki Społecznej powstają niejednokrotnie rozruchy, zatargi, bójki i rozlew krwi, a następnie aresztowania i z tym związane różne następstwa, to trafiają one w wielu wypadkach w ludzi najmniej winnych, w robotników głodnych, którzy domagają się tylko tego, ażeby żyć, tylko tego, żeby mogli siebie i swoją rodzinę utrzymać, a równocześnie przy tym spełniać obowiązki obywatelskie. Doceniam, jakie trudności ma do przezwyciężenia Ministerstwo Opieki Społecznej, a nawet i cały Rząd w tak trudnych okresach gospodarczych i politycznych, mimo to jednak przyczyn zajść, na które wskazuję należy szukać w wielu wypadkach w biurokratycznej postawie tego Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PRatajczyk">Wszelki wyzysk i związane z tym strajki, nieszczęścia i obniżenie poziomu stopy życiowej pracownika godzą w ogólno-gospodarcze interesy państwowe. Wydać więc należy jak najwcześniej ustawę o rozjemstwie, która by dała możność na całym terenie Rzeczypospolitej Polskiej likwidowania zatargów bez specjalnej potrzeby zwracania się w każdym wypadku do Ministerstwa Opieki Społecznej. Uważamy bowiem, że niejednokrotnie zatarg wymaga śpiesznego, niezwłocznego załatwienia sprawy. A kiedy zaczniemy się bawić w biurokrację, we wnioski, w wielkie uzasadnienia, że taka komisja jest potrzebna, to wtedy już, zanim decyzja o powołaniu komisji nastąpi, będą bardzo złe skutki i to z powodu spóźnionego załatwienia sprawy. Nadawanie mocy powszechnie obowiązującej układom zbiorowym pracy do tej chwili trwa około 4 do 5 miesięcy i więcej, a jeżeli jest jakikolwiek sprzeciw, to sprawa zalegalizowania umowy trwa o kilkanaście tygodni dłużej. Wskutek tego wytwarzają się takie sytuacje, że jednych pracodawców i ich pracowników obowiązuję umowa zbiorowa cały rok, a innych pracodawców pół roku. Oczywiście taki stan powoduje niechęć podpisywania umów zbiorowych przez pracodawców, nawet takich, którzy uczciwie ustosunkowują się do spraw robotniczych, a to dlatego, że gdy wszyscy przestrzegają umowy zbiorowej, to część pracodawców może prowadzić nieuczciwą konkurencję z pracodawcami uczciwymi. I dlatego, proszę Wysokiej Izby, stan ten powinien ulec zmianie.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PRatajczyk">Łamanie ustawodawstwa społecznego. Jedną z przeszkód zwalczania bezrobocia jest to, że nie przestrzegane są różnego rodzaju ustawy, w szczególności nie przestrzegana jest ustawa o 8-godzinnym dniu pracy. Na porządku dziennym jest zatrudnianie robotników ponad 8 godzin. Podobnie przedstawia się i ustawa, o której już tu mówiono, w sprawie urlopów i odszkodowania za urlopy. Inspekcja pracy z przyczyn, o których jeszcze będę mówił, nie ma możności ingerowania, protesty zaś pracowników spotykają się w odpowiedzi ze zwolnieniem z pracy. Ta groźba działa dosyć skutecznie na rzesze pracownicze, które nie chcą jednak kawałka chleba się pozbyć.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PRatajczyk">Dalsza sprawa to przekraczanie przepisów o kształceniu uczni, niezapisywanie godzin nadliczbowych, nierespektowanie jeszcze wielu innych w tym względzie obowiązujących praw robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PRatajczyk">Te przytoczone przykłady to tylko drobne fragmenty, tyczące się karygodnego łamania ustawodawstwa społecznego.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PRatajczyk">Inspekcja pracy. Stan taki jest możliwy tylko z tego powodu, że aparat inspekcji pracy, jak już tu podkreślano, jest niedostateczny. Są za wielkie obwody, a za mało jest personelu. Wynika to zresztą z tego, co już referent nadmienił na Komisji Budżetowej, że na ogólną ilość 1.368.244 zakładów pracy inspektorzy pracy wizytowali 20.619 zakładów. Jakże zresztą inspektorzy pracy mają i mogą czuwać nad wykonywaniem ustaw społecznych, jeżeli w samych inspektoratach pracy urzędnicy pracują 10 i 12 godzin na dobę? W Ostrowie Wielkopolskim np. w inspekcji pracy sekretarz tej instytucji spełnia obowiązki sekretarza, maszynistki, woźnego i chłopca do posyłek. Jeżeli się weźmie długość dnia pracy, a wysokość jego poborów, to dochodzimy do tego, że urzędnik inspekcji pracy sekretarz otrzymuje za godzinę tyle, co niejednokrotnie gdzieś doraźnie zatrudniony robotnik przy robotach finansowanych przez Fundusz Pracy, przeliczając oczywiście zarobki miesięczne na godziny.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#PRatajczyk">Preliminarz budżetowy przewiduje utrzymanie dotychczasowego stanu rzeczy, o czym tu już mówili inni koledzy. Jest konieczność powiększenia aparatu inspekcji pracy. Dostateczna w tym względzie ochrona i opieka przyczyniłaby się do wzmożenia ilości zatrudnienia pracowników, bo niejeden warsztat pracy byłby spowodowany do przyjęcia dalszych robotników, skoro nie mógłby ilości godzin pracy powiększać.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PRatajczyk">Chciałbym przy tej okazji zwrócić uwagę na system kar, nakładanych przez inspektorów pracy na nieuczciwych pracodawców. Gdy przestępstwa dewizowe i inne skarbowe ścigane są z całą bezwzględnością, to przestępstwa właśnie pod względem nieprzestrzegania ustawodawstwa społecznego są traktowane z całą pobłażliwością. W intencji mej nie leży chęć pognębienia pracodawców, lecz raczej otoczenie opieką tych, o których się mówi, że stanowią tak wielką wartość w społeczeństwie i narodzie polskim, to jest robotników. Ten system nakładania kar jest demoralizujący i podrywa autorytet inspekcji pracy. Ministerstwo Opieki Społecznej oczywiście wydawało już w tym względzie okólniki, jednakże masowe nieprzestrzeganie ustawodawstwa społecznego jest dowodem, że okólniki te nie zawsze i nie wszędzie są należycie respektowane.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PRatajczyk">Ograniczony czas w dyskusji nie zezwala mi na szersze omówienie istniejących w tej dziedzinie bolączek, związanych z inspekcją pracy. Chcę jeszcze podkreślić, że rozszerzenie aparatu inspekcji pracy przyczyni się do większej ilości zatrudnienia bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PRatajczyk">Mówiłem wczoraj o stosunkach panujących w samorządzie terytorialnym. Przez inspekcję pracy Ministerstwo Opieki Społecznej ma również możność wpływania na regulowanie warunków pracy i płacy w samorządzie terytorialnym i w zakładach państwowych, bo jest przecież Ministerstwem Opieki Społecznej. Skandalicznie przedstawiają się płace rzemieślników w niektórych miasteczkach. Nie mówię, że to wynagrodzenie jest generalnie stosowane do wszystkich pracowników tych miasteczek, ale jest takich wypadków dosyć dużo. W Ostrzeszowie i Odolanowie rzemieślnik pobiera 39 do ca 45 gr. Robotnicy przy czyszczeniu ulic 28 do 31 groszy, Stróże miejscy w Gnieźnie 22 grosze, a parkowi robotnicy nawet w niektórych wypadkach po 15 groszy, kobiety w Ostrzeszowie do 25 groszy, w Gnieźnie 16 groszy. Mam wiadomość, że w Inowrocławiu kobiety małoletnie otrzymują 15 groszy za godzinę. Nie lepiej przedstawia się sytuacja w zakładach i przedsiębiorstwach państwowych. PKP płaci robotnikom przy konserwacji torów 2,50 zł dziennie, są też i wyższe stawki 3 zł, ale 2,50 zł czyni 15 zł tygodniowo. Jakżeż utrzymać się za 60 względnie 50 zł na miesiąc, kiedy koszt utrzymania rodziny robotniczej wynosi do 40 zł i więcej tygodniowo, zależnie od miejscowości i cen rynkowych. Gorzej jeszcze w Lasach Państwowych, nie dużo lepiej wynagradzani są pracownicy w państwowych zarządach dróg wodnych. Tragicznie wprost przedstawia się sytuacja pracowników fizycznych Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PRatajczyk">Ministerstwo Opieki Społecznej powinno w te stosunki wglądnąć. Jest kilka do tego powodów. Najpierw, że jest to krzywdzący wyzysk i niesprawiedliwość, która prędzej czy później się pomści; dalej od zagłodzonych obywateli, niedorozwiniętej młodzieży nie można się spodziewać tyle sił i hartu, ile powinien posiadać obywatel żołnierz, wreszcie, poza wielu innymi powodami, tak haniebny wyzysk sprzyja przecież obcej i wrogiej propagandzie, tak komunistycznej jak i hitlerowskiej. Oszczędności w budżetach, uprawiane kosztem pracownika, mogą efektywnymi wynikami powiększyć pozorne zasługi tych czy innych kierowników, w rzeczywistości jednak pod błyskotliwą powłoką blichtru kryje się ostrze, które się zwraca przeciw najżywotniejszym interesom Państwa i narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PRatajczyk">Sprawy rentowe. Rozwiązanie tych spraw napotyka, rzecz jasna, na różne trudności. Zanim człowiek otrzyma rentę, musi czekać rok, dwa, trzy, cztery, pięć a nawet i więcej lat. Zdarzają się wypadki, że ten uprawniony do renty po kilku latach wyczekiwania umiera z głodu i nędzy, nie doczekawszy się jej. Uważam, że tutaj formalności, związane z ustalaniem renty, winny być tak opracowane, aby ci nieszczęśliwcy po oddaniu usług dla społeczeństwa, dla życia gospodarczego, dla narodu i dla Państwa mogli ten mały kawałek chleba dostać jak najwcześniej, kiedy odejdą na zasłużony spoczynek. Renta nie jest przecie aktem łaski, jest to należny procent od kapitału składanego na rentę.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PRatajczyk">Kończąc, chciałbym jeszcze krótko omówić sprawę bezrobocia. Jest to zagadnienie bardzo ważne, dotyczy setek, tysięcy ludzi, zmuszonych do tej chwili utrzymywać się za nędzne wprost wynagrodzenie. Buduje się Centralny Okręg Przemysłowy, buduje się kanały, drogi wodne, drogi bite, planuje się na długie lata szerokie inwestycje, ale połową tych kosztów obciąża się bezrobotnych, zatrudnionych właśnie przy robotach finansowanych środkami Funduszu Pracy. Bezrobotni, zatrudnieni przy robotach publicznych, w większości wypadków za 8 godzin ciężkiej pracy otrzymują wynagrodzenie 2 do 3,50 zł, w wyjątkowych wypadkach płace są wyższe, jeśli jest akord, ale takich wypadków jest mało. Chcę przy tym stwierdzić, że polityka płac na robotach publicznych, finansowanych przez Fundusz Pracy, pod firmowym hasłem walki z bezrobociem ukrywa daleko posunięty i nieuzasadniony wyzysk. Zrozumiałą jest rzeczą, że roboty publiczne prowadzi się nie tylko dla rozładowania bezrobocia, że się te roboty obmyśla planowo tak, aby jak najwięcej przysparzały dobra narodowego, ale uchwały Komitetu Ekonomicznego Ministrów, szczególnie uchwała, dotycząca powierzania robót publicznych przez instytucje publicznoprawne przedsiębiorcom dla podniesienia wydajności pracy, i inne uchwały, o tej wydajności mówiące, wskazują wyraźnie na to, że pierwsze miejsce w hierarchii Funduszu Pracy zajęła nie walka z bezrobociem, lecz dążenie do przeprowadzenia inwestycyj przy najniższych kosztach robocizny. Można więc wtedy zrozumieć, dlaczego Fundusz Pracy obejmuje coraz szersze pole działalności, dlaczego obejmuje te prace, które zawsze normalnie przeprowadzały poszczególne ministerstwa we własnym zakresie i z własnych środków budżetowych. Po prostu to się kalkuluje przerzucić te inwestycje na Fundusz Pracy, zmniejsza się bowiem o połowę koszta robocizny, przez to płaci się niższe zarobki.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PRatajczyk">Ponieważ otrzymuję w tej chwili znak, że upłynął czas, nie mogę poruszyć tych wszystkich momentów, które świat pracy interesują. Stwierdzam tylko z tego miejsca, że jest źle, że jest bardzo źle, że jest gorzej niż źle. I przemówienia poszczególnych kolegów, szczególnie z Obozu Zjednoczenia Narodowego, winny być nie tylko, że tak powiem, czczymi słowami, lecz postulaty robotników winny być realizowane przez ten Obóz dlatego, że ma on większość w tej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PRatajczyk">Jeżeli chodzi o rozbijanie związków zawodowych, to muszę stwierdzić, że związki zawodowe rozbija się w wielu wypadkach nie z ich własnej winy. Powstało B.B.W.R. — potrzebny był Z.Z.Z. Rozwiązano BBWR, powstał Obóz Zjednoczenia Narodowego — nie będę analizował w tym wypadku konieczności czy niekonieczności powstania tego Obozu — ale musiały jednocześnie powstać nowe związki. Więc najpierw rozbija się, a potem ubolewa się, że związki zawodowe są rozbijane.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Mystkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PMystkowski">Wysoka Izbo! Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej, pragnę poruszyć te zagadnienia, które wieś żywo i istotnie obchodzą. Ministerstwo Opieki Społecznej opracowuje najrozmaitsze projekty ustaw, bardzo pożytecznych w swym założeniu, jednakże kiedy przybierają realny kształt, trafiają w próżnię, okazują się mniej realnymi, bo nie ma środków na ich wykonanie.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PMystkowski">Palącą kwestią, dostatecznie dziś nabrzmiałą, domagającą się szybkiego załatwienia, jest sprawa lecznictwa na wsi.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PMystkowski">Stan, jaki się obecnie wytworzył, czyli ta „rzeczywista rzeczywistość”, jak się ogólnie mówi, jest tego rodzaju, że leczy się dziś na wsi albo bardzo bogaty, albo całkowicie biedny. Zwykły śmiertelnik nie jest w stanie się leczyć. Przeciętny obywatel, mieszkaniec wsi pozbawiony jest tego przywileju. Leczy się wtedy, kiedy raczej już grabarz mu potrzebny. Jest to skutek nieopłacalności rolnictwa, skutek fatalnego położenia, w jakim się rolnictwo obecnie znajduje.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PMystkowski">Obowiązek leczenia ciąży na samorządzie terytorialnym. Jak się sprawa istotnie przedstawia? Ilość łóżek szpitalnych w Polsce w stosunku do innych państw europejskich — nie chcę przytaczać cyfr — przedstawia się gorzej niż niekorzystnie. Tak samo ilość łóżek szpitalnych, przypadająca na mieszkańców miast w stosunku do mieszkańców wsi, przemawia na niekorzyść tych ostatnich. To samo można powiedzieć o lekarzach. Chorzy, należący do ubezpieczalń społecznych, długi czas leczyli się w szpitalach samorządowych według obniżonej taksy, pierwotnie do 50%, później 85%. Obecnie taksa ta została podniesiona na całe 100% I cóż się okazuje? Ubezpieczalnie społeczne niechętnie płacą albo wogóle nie płacą, czekając na rozporządzenia wykonawcze, jakkolwiek ustawa, która się ukazała, jest zupełnie wyraźna, ustawa zniosła ten przywilej. Obecnie we własnych szpitalach ubezpieczalń społecznych leczy się około 25% chorych, 75% ubezpieczonych leczy się w szpitalach samorządowych. Jeżeli zważymy, że nawet pełna taksa obejmuje tylko koszta bieżące szpitala, a nie pokrywa amortyzacji budynków, urządzeń i obsługi kredytu, to widzimy, że samorząd jest krzywdzony.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PMystkowski">Ubezpieczalnie społeczne w Polsce, to bogate instytucje, a składki, z których to bogactwo powstaje, ciążą na życiu gospodarczym i budżecie każdego pracownika. Zatem fundusze te powinny przede wszystkim iść na budowę szpitalnictwa własnego albo powinny przyjść z pomocą samorządom w postaci kredytu nisko oprocentowanego. Samorząd bowiem w tych warunkach możliwości finansowych nie jest zdolny sprostać obowiązkom na nim ciążącym i im nie sprosta. A przecież te obowiązki będą się stale zwiększały, gdyż przyrost naturalny ludności w Polsce istnieje i to szczególnie na wsi.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PMystkowski">Skoro mówię o przyroście naturalnym ludności w Polsce, to podkreślam, że przyrost ten w miastach ostatnimi czasy maleje. Jeżeli w wielkich naszych miastach przybywa ludności, to nie wskutek przyrostu naturalnego, lecz wskutek imigracji ludności wiejskiej. Wieś przedstawia sobą tę naturalną siłę dynamiczną, ten rezerwuar żywotnych sił narodu w postaci licznych rzesz dzieci i ten to rezerwuar musi być otoczony większą niż dotąd opieką. To jest przyszłość Polski, jest gwarancja naszej mocarstwowości, to obiekt zazdrości naszych sąsiadów, a w przyszłości ich strach. A jeżeli tak, a temu zaprzeczyć trudno, to naprawdę trzeba się tym zagadnieniem zająć. Już czas, już wielki czas. Niech się więc zmniejszy ta ilość świeżych mogiłek na cmentarzykach wiejskich. Obecny p. Minister Opieki Społecznej ze swą polityką idzie w tym kierunku, idzie na wieś, powstają dziecińce, przedszkola, ośrodki opieki nad dzieckiem i matką, ale jest to skala za wąska i tempo za wolne. Poczynania celem rozwiązania tych zagadnień na wsi są tak nieśmiałe, tak bardzo skromne; wzmożenie tempa, rozszerzenie akcji — to nakaz chwili obecnej.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PMystkowski">Chociaż żyję na wsi, nie zdawałem sobie sprawy z istotnego stanu rzeczy do czasu, kiedy przypadkiem byłem obecny podczas badania przez lekarza dzieci w wiejskim dziecińcu. Z przerażeniem stwierdziłem 50% dzieci z próchnicą zębów, taki sam procent z krzywicą kości i innymi wadami, powstałymi wskutek złego odżywiania, braku opieki lekarskiej, braku zabiegów dentystycznych, stosowanych w odpowiednim czasie. Wieś, pozbawiona lekarza, pozbawiona dentysty, karłowacieje i degeneruje się. I w tym miejscu wołam o zwrócenie uwagi. To jest na pewno, poza inwestycjami, związanymi bezpośrednio z obroną narodową, najpotrzebniejsza inwestycja i najwdzięczniejsza. Samorządy same tego nie rozwiążą w granicach swych możliwości finansowych. Tu Skarb Państwa, samorządy, Ubezpieczalnie Społeczne niech się jakoś uzgodnią, niech się pogodzą i tę sprawę rozwiążą.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PMystkowski">A dalej kwestia boląca i ogólnie znana na terenie wsi to sprawa leczenia umysłowo chorych. Bez rumieńca wstydu tej sprawy nie można poruszać. Tysiące ludzi najnieszczęśliwszych z nieszczęśliwych żyje w warunkach, o których mówić nie chcę, albowiem wszystkim nam są one aż nadto dobrze znane. Spotyka się tu i owdzie tych biedaków, to znane zresztą wypadki, więzionych na łańcuchach, a podrzucanie ich sobie wzajemne z powiatu do powiatu, z gminy do gminy, toż to są wypadki na porządku dziennym. Sprawa ta domaga się załatwienia, jej załatwić się nie da na szczeblu gminy ani powiatu można i trzeba ją rozwiązać w skali wojewódzkiej, przy pomocy Państwa i to sobie wyraźnie musimy powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PMystkowski">Kwestię leczenia na wsi wieś sama próbuje rozwiązać we własnym zakresie poprzez tworzenie spółdzielni zdrowia. Wysiłki te, aczkolwiek po przezwyciężeniu wielu trudności, jak np. niechęć lekarzy do osiedlania się na wsi, nieraz są uwieńczone pomyślnym wynikiem, ale są to jeszcze tak rzadkie wypadki, że trudno do nich dziś większe znaczenie przywiązywać. Ale jeżeli gdzieś są, to trzeba je poprzeć, trzeba tę inicjatywę zdrową wspomóc, a jest to rola samorządu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PMystkowski">A kwestia aptek i ceny lekarstw? Czy wieś zbiedzona orientująca swe dochody na jedenastozłotowym korcu żyta, wobec rzadkiej sieci aptek i drożyzny niewspółmiernej lekarstw może z nich korzystać? Pozostawiam to pytanie bez odpowiedzi, bo odpowiedź jest jasna.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#PMystkowski">A teraz Fundusz Pracy. Ideą tego funduszu jest rozładowanie bezrobocia. Cały wysiłek, cała akcja tego funduszu jest skierowana do miast. A czy na wsi nie ma bezrobocia? Czy emigracja naszych tzw. obieżysasów nie wskazuje na to? Emigracja sezonowa do Niemiec, do Łotwy, a ostatnio nawet do małej Estonii, czy to nie świadczy o tym, że nasz wieśniak szuka pracy? A czy jest to wskazane z punktu widzenia państwowego, ażebyśmy wywozili to, co mamy najdroższego, mięśnie naszego robotnika, po to, żeby dorabiał obcych, a tamci łatwiej mogli później z nami konkurować na rynkach światowych z naszym eksportem rolniczym czy przemysłowym? Dotychczasowa promiejska polityka Funduszu Pracy w niemałym stopniu do tego się przyczynia. Robotnik ze wsi emigruje do miast i tam powiększa rzesze bezrobotnych i w końcu pozostaje znów na opiece społecznej.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PMystkowski">A ileż jest na wsi pracy, która domaga się podjęcia już teraz, zaraz — chałupnictwo, budowa szkół, budowa dróg, melioracje. A czy wieś nie chce mieć zabrukowanej drogi, chodników, elektrycznego światła, łaźni, kąpieliska? Czy nie jest ważnym zagadnieniem na dziś urbanizacja wsi? Łatwiej się wtedy na wsi osiedli lekarz, dentysta, obrońca prawny, których dziś nie ma. Wieśniak, zamiast emigrować na saksy lub do miast i powiększać kadry bezrobotnych miejskich, zostanie na wsi jako rzemieślnik, jako inteligent, a i ten bezrolny względnie półrolny znajdzie łatwiej na wsi pracę, czyli zarobek uboczny na miejscu u siebie. Już dziś powstają nowe ośrodki wśród zapadłych wiosek, życie samo to wytwarza, powstaje decentralizacja handlu, rzemiosła i przemysłu nawet i nieraz na niekorzyść miasteczek, które żyły jedynie z mieszkańców wsi, przyjeżdżających na targi i jarmarki, żyły z pośrednictwa i wyzysku. Dzisiejszy rolnik coraz mniej chce jarmarczyć, jego spółdzielnie tę rolę za niego spełniają i to jest naturalny, zdrowy objaw, i temu tylko na spotkanie wyjść trzeba. A zatem polityka Funduszu Pracy musi objąć w orbitę swych zainteresowań wieś w wyższym niż dotychczas stopniu.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PMystkowski">A Pomoc Zimowa? Istotnie jest ona potrzebna i łagodzi trudną sytuację w większych miastach, w większych skupiskach, ośrodkach przemysłowych, szczególnie w okresie zimy, ale zbyt pochopne udzielanie tej pomocy bez obowiązku odpracowania stwarza sytuację tego rodzaju, że robotnika do pracy dziś trudno znaleźć. Znane są wypadki, że robotnik, korzystający z pomocy zimowej, na zaproponowanie objęcia pracy odpowiada, że mu się to nie kalkuluje. bo woli korzystać z pomocy opieki społecznej. Toteż wobec tego już dziś wyraźnie występuje brak robotnika szczególnie w gospodarstwach rolnych. Już dziś rolników nie dziwi zjawisko, o którym czytamy w prasie, że we Francji, czy w Niemczech występuje brak robotnika na roli. Bo i u nas to zagadnienie występuje z cała wyrazistością i potęguje się z miesiąca na miesiąc.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PMystkowski">To zjawisko dziś jeszcze nie jest groźne, ale może urosnąć do zagadnienia bardzo groźnego, jeżeli się temu w czas nie zaradzi. Przyznajmy. że mamy tendencję do coraz mniejszego wysiłku pracy, a przecież nastały czasy wyścigu pracy. Nie pozwólmy się zdystansować innym narodom. Jedynie z pracy powstają nowe wartości i naszym naturalnym bogactwem narodowym jest i musi być nie złoty cielec, lecz praca zgodna i harmonijna mózgów i mięśni całego naszego społeczeństwa. Toteż musi się w Polsce wytworzyć specjalny kult pracy i opieka nad nią, a walkę trzeba wypowiedzieć wszelkiego rodzaju nieróbstwu, bo pracy jest w Polsce tyle, że dla wszystkich na długie jeszcze lata wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PMystkowski">I tu muszę jeszcze wspomnieć o jednej bardzo bolącej sprawie, znów wieś szczególnie obchodzącej. To włóczęgostwo na wsi. Tysiące ludzi wędruje od wsi do wsi, nie szukając pracy, bo te skrzętnie omijają, szuka zaś datków i łatwego zarobku. Nieraz terroryzują spokojnych mieszkańców wsi i grożą im. Wytworzył się fach wytworzył się proceder, wytworzył się zawód bezrobotnego, omijającego pracę i nie chcącego się jej podjąć. A rolnik? Nie znam takiej ustawy, na podstawie której rolnik zmuszony jest do żywienia tych licznych rzesz wędrujących, przenocowywania ich, nierzadko chorych na różne choroby społeczne, ponosząc potem wszystkie tego następstwa. Mieszkaniec miasta wolny jest od tego rodzaju obowiązku, może on swe mieszkanie zamknąć od wewnątrz i spokojnie odpoczywać po pracy. Jego mieszkanie to jego świętość, a mieszkańca wsi — nie. On, wracając po całodziennej znojnej pracy do domu, musi czuwać, bo nie wie, kogo ma pod swym dachem. Kroniki policyjne aż nadto tego dowodzą.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#PMystkowski">Wysoka Izbo! Reasumując pozwolę sobie stwierdzić, że stan lecznictwa na wsi jest niedostateczny, że należy dążyć do większej ilości łóżek szpitalnych i że ubezpieczalnie społeczne winny przyjść z wydatną pomocą samorządom, że sieć aptek powinna być gęstsza, a cena lekarstw dostosowana do siły nabywczej wsi, że ilość lekarzy na wsi musi być większa, również ilość położnych, dentystów, że należy więcej otoczyć opieką dzieci na wsi i w mieście, że Fundusz Pracy winien swe prace skierowywać na wieś w większym stopniu niż dotychczas, że należy ukrócić włóczęgostwo na wsi, że należy otoczyć każdą pracę i tych, którzy chcą pracować, większą niż dotąd opieką.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PWełykanowicz">Wysoka Izbo! Prace Ministerstwa Opieki Społecznej musimy traktować zupełnie inaczej, niż prace innych Ministerstw. Pracami tymi milsi się zainteresować każdy obywatel i mieszkaniec Państwa bez względu na przynależność narodową, polityczną czy klasową. Chodzi tu o rzecz wielką, bo o zdrowego, zabezpieczonego na wypadek nieszczęść czy starości obywatela. Gdy więc zabieram głos nad budżetem tego resortu, mam przed oczyma ogrom pracy i zadań Ministerstwa Opieki Społecznej. Ma ono spełnić, przy bardzo szczupłych warunkach materialnych, zadanie nadzwyczajne, a na to ma bardzo skromne dyspozycje pieniężne, przy warunkach socjalnych i zdrowotnych bardzo ciężkich.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PWełykanowicz">Słusznie stwierdził na Komisji Budżetowej nasz kolega klubowy poseł Celewicz, że ktoś, studiujący budżet Ministerstwa Opieki Społecznej, który na r. 1939/40 wynosi 67.417.000 zł, tj. niecałe 2,5% całego budżetu, co stanowi 0,1 dochodu z monopoli, szczególnie z wódki i tytoniu, musi nabrać przekonania, że w Polsce dzieje się bardzo dobrze, że obywatele nie potrzebują pomocy Państwa ani w bezrobociu, ani w chorobach, ani w wyżywieniu. Faktycznie kwota, preliminowana w budżecie na rok bieżący, daleko odbiega od rzeczywistych potrzeb ludności pracującej względnie pozostającej bez pracy, bez należytych warunków mieszkaniowych, wyżywienia i odzieży. Wprawdzie pozostaje do dyspozycji Ministerstwa Opieki Społecznej Fundusz Pracy z preliminarzem 161.410.000 zł, Fundusz Pomocy Zimowej dla bezrobotnych około 30 miln. i Zakład Ubezpieczeń Społecznych, ale są to instytucje podległe zupełnie innym normom i innym zadaniom.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PWełykanowicz">Chcę być bezstronny i sprawiedliwy w ocenie ogólnych prac Ministerstwa Opieki Społecznej i stwierdzam, że mimo nie wystarczających środków materialnych zrobiło ono bardzo wiele, jak to mieliśmy możność stwierdzić 9 bm. na konferencji w Ministerstwie Opieki Społecznej przy referatach i wykresach, jakie nam podano do obejrzenia. Zaspokojenie wszystkich wymogów, związanych z materialnym bytowaniem obywatela, dostarczenie mu warsztatu pracy, bezpłatnej opieki lekarskiej, dobrego mieszkania, możności zdobycia oświaty i kultury, a przede wszystkim środków wyżywienia jest nie mniej ważne, jak dobre uposażenie wojska.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PWełykanowicz">W krótkim swym przemówieniu nie mogę omówić wszystkich dziedzin, wchodzących w skład Ministerstwa Opieki Społecznej, pragnę tylko zwrócić uwagę Wysokiej Izby i Rządu na politykę wobec ludności ukraińskiej, żyjącej w Rzeczypospolitej. Stoję na stanowisku, że specjalnie Ministerstwo Opieki Społecznej winno być poza polityką. Potrzebna tu jest jak najdalej posunięta neutralność personalna i tolerancja społeczno-narodowościowa. Niestety, i w Ministerstwie tym także zasiadają ludzie. Ci ludzie też podlegają rozmaitym wpływom politycznym w panującej atmosferze, oni też podlegają sugestiom ogólnej psychozy społecznej względem niepolskich narodowości i dlatego też i w tym Ministerstwie spotykamy się niejednokrotnie z bardzo niekorzystnymi systemami.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PWełykanowicz">Parę faktów. W walce z niedolą danego społeczeństwa, gdy chodzi o nauczenie go lepszych możliwości bytowania nawet w istniejących warunkach, o stworzenie nowych wartości duchowych, w propagandzie takiej może z powodzeniem znaleźć posłuch tylko ten, kto do mas podchodzi w ich języku ojczystym, gdy propagatora masy te rozumieją. W tym celu należało by się posługiwać w pierwszym rzędzie odpowiednimi ludźmi tej narodowości, dla której mają pracować. Tymczasem ani w Ministerstwie Opieki Społecznej, ani w Funduszu Pracy, ani w innych organizacjach Ministerstwa Opieki Społecznej nie znajdujemy odpowiedniej ilości pracowników narodowości ukraińskiej. Ministerstwo Opieki Społecznej walczy z bezrobociem, i to z bezrobociem wśród młodzieży; tymczasem wówczas, gdy młodzież ukraińska znajduje się w bardzo wielkiej ilości bez pracy, to właśnie i Ministerstwo Opieki Społecznej nie uznaje potrzeby tej pracy dla młodzieży ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PWełykanowicz">Ogólnie znany i oficjalnie stwierdzony jest fakt, że w Polsce brakuje około 10.000 lekarzy, że w ubezpieczalniach społecznych, a także w tak zwanych „okręgówkach” jest bardzo wiele miejsc opróżnionych i nie ma kogo na te. miejsca posłać. Tymczasem i ubezpieczalnia społeczna i rozmaite organizacje nie dopuszczają do pracy zawodowej lekarzy ukraińskich. Dochodzi do tego, że się nawet zataja wolne miejsce konkursowe lekarzom Ukraińcom, jak to niedawno miało miejsce w Izbie Lekarskiej we Lwowie, gdzie sekretarz dr. Węgrzynowski uważał za stosowne lekarzowi Ukraińcowi, oficerowi rezerwy Wojsk Polskich, naukowcowi, nie wskazać wolnych miejsc, a gdy równocześnie kolega tego lekarza Polak prosił o wskazanie konkursu, to otrzymał odpowiedź: Dobrze, dam Panu te wskazania, tylko niech Pan nie powie temu Rusinowi. Jest co prawda kilku Ukraińców w Ubezpieczalni Społecznej we Lwowie, ale stanowią oni znikomą ilość w stosunku do ludności i potrzeb ludności ukraińskiej. Nikt nie zaprzeczy przecież wybitnych zdolności i sumienności lekarzom ukraińskim, jednak zwalnia się ich, chociaż rzeczowych powodów do usuwania nie ma. Muszą oni radzić sobie sami, osiadają na wsi, tworząc lekarskie spółdzielnie zdrowotne i wnosząc wielki zapas dobra, które ma jako swoje zadanie Ministerstwo Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PWełykanowicz">Również narzekamy, że trzeba jakoś postarać się o zwiększenie ilości lekarzy w ogóle, trzeba pomóc młodzieży studiującej, ażeby szła na medycynę i mogła szybciej wzmocnić szeregi lekarzy. Cóż się dzieje, gdy młodzież ukraińska zgłasza się na medycynę? Tu oczywiście p. Minister Opieki Społecznej bezpośredniego wpływu nie ma, jednakże może odpowiednio działać w Rządzie, ażeby młodzież ukraińska, pragnąca studiować medycynę, znalazła miejsce, znalazła tę pomoc, jaką ma młodzież polska w tak ważnej nauce, jaką jest nauka lekarska.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PWełykanowicz">W akcji opieki społecznej Ministerstwo Opieki Społecznej na pierwszym planie kładzie opiekę nad młodzieżą i dziećmi. Jest to słuszne, bo od rozwoju dziecka zależy późniejszy starszy obywatel. Akcję tę prowadzi się drogą dożywiania, kolonii, półkolonii, propagandy itp. W tym celu Ministerstwo Opieki Społecznej potworzyło wojewódzkie i powiatowe komitety i zorganizowało na większą skalę pomoc społeczną. Opieka nad dziećmi była stała w zakładach, gdzie przewiduje się na rok bieżący około 75.000 młodych ludzi, i przez stowarzyszenia oraz rozmaite domowe opieki. Na rok bieżący przewiduje p. Minister akcję dożywiania dla 900.000 dzieci i pomoc dla kolonii na 640.000 dzieci. Na ten cel p. Minister przeznacza 10 milionów zł. Uważam, że jest to akcja wielka i poważna. Ale równocześnie dla mnie, jako Ukraińca, powstaje pytanie: do jakiej miary korzysta z tej akcji młodzież ukraińska? Na podstawie dotychczasowych doświadczeń i materiałów należy stwierdzić ogromne różnice w obdzielaniu pomocą finansową właśnie dożywiania dzieci. Gdy w zachodnich województwach pomoc w dożywianiu miały dzieci w liczbie 60.000–83.000, to w województwach wschodnich i południowych, uboższych, zniszczonych wojną, korzystało z pomocy finansowej Ministerstwa Opieki Społecznej 39.000–21.000 dzieci, między którymi były przede wszystkim dzieci miast polskich.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Surzyński.)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PWełykanowicz">Ukraińskie dziecko na wsi w bardzo niewielkich wyjątkach korzysta z tej pomocy. A przecież największa śmiertelność wśród dzieci jest właśnie wśród dziatwy ukraińskiej, która żyje w bardzo ciężkich warunkach. Kto bodaj trochę zajmuje się wsią i akcją społeczną, musi dojrzeć te ciężkie warunki. Życie w gliniankach, spanie na ziemi, bez okrycia, bez odzieży, bez należytego dożywiania — oto warunki, w jakich ma wyróść przyszły obywatel, Już w zaraniu swej młodości, gdy dziecko ukraińskie odczuwa to niezainteresowanie, ten brak pomocy ze strony czynników rządzących, to jasna rzecz, że musi czuć żal do sterników Państwa. Oczywista, społeczeństwo ukraińskie pomaga sobie swymi własnymi siłami, organizując rozmaite ogródki dziecięce, stowarzyszenia pomocy młodzieży, ochronki, komitety rodzicielskie, jednakże te organizację nie doznają należytej opieki Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PWełykanowicz">Przed kilku laty postawiłem pytanie p. Ministrowi Opieki Społecznej, ażeby wskazał, jaką kwotą obdarza się instytucje ukraińskie na pomoc dożywiania dzieci, ochronek itd. Otrzymałem odpowiedź wówczas, że kwota jest tak mała, iż p. Minister wstydzi się ją wymienić. Przypuszczam, że ten wstyd trwa i dzisiaj, bo do dziś także niewiele się zmieniło na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Minister Opieki Społecznej p. Kościałkowski: Ja nie odpowiadałem.)</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PWełykanowicz">Nie, Panie Ministrze, to jeden z Pańskich poprzedników. Dziś jest taka sama sytuacja, również te instytucje ukraińskie nie cieszą się w należyty sposób pomocą finansową.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PWełykanowicz">Dla sprawy dożywiania dzieci na wsi należało by powołać wiejskie komitety rodzicielskie, które by przy pomocy funduszów i samorządowych i państwowych mogły bezpośrednio wpływać na rozwój młodego pokolenia, a przede wszystkim żeby mogły pomagać dziatwie uczącej się w szkołach powszechnych.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PWełykanowicz">Już mój poprzednik poruszył bardzo ważny problem żebractwa i kalek. Uważam, że jest to rzecz, której nie wolno zlekceważyć, jest to zjawisko społeczne, które bardzo źle wpływa na nastroje społeczeństwa i szkodliwie oddziaływa na otoczenie pod względem zdrowia. Robienie z kalectwa rozmaitych wystaw społecznych, wschodnio azjatyckim zwyczajem, czy włóczęgostwo, czy stworzenie pewnej zawodowości żebraczej uważam za zjawisko bardzo niekorzystne i w tym kierunku należało by przyjść z jakąś ustawą, która by tę sprawę uregulowała. Dla tych wszystkich kalek i dla tych prawdziwych żebraków należy stworzyć przytułki, gdzie by mieli swoje pomieszczenie, gdzie by sprzed oczu ludzkich znikły takie przykre zjawiska, jakie ciągle pojawiają się na rozmaitych czy to „prazdnikach”, czy to jarmarkach, czy też innych publicznych widowiskach.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PWełykanowicz">Z dziedziny opieki społecznej należy także poruszyć problem emigracji. Obecnie, gdy ludność coraz bardziej w Polsce biednieje, gdy rolnictwo nie wystarcza na utrzymanie ludności i wyżywienie kraju, gdy wzrasta coraz bardziej liczba ludności i np. w rejestracji urodzeń w krajach zachodnich Polska stoi na pierwszym miejscu, to jasne, że sprawa emigracji jest dla nas bardzo ważna. Nie robię Panu Ministrowi zarzutu, jakoby ta dziedzina była zaniedbana, uważam jednak, że wyszukiwanie odpowiednich miejsc dla emigracji, pomoc materialna i moralna, opieka nad tymi emigrantami są to kwestie, które na każdym kroku i w każdej okoliczności powinny być przypominane i którymi należy się interesować. Przede wszystkim nie należy czynić trudności ludności, pragnącej wyjechać czy to za granicę, czy to nawet za morze, celem zdobywania pracy, gdyż wiemy, jak wielkimi kapitałami zasilano nasze strony, nasze Państwo zarobkiem z zagranicy, zwłaszcza z Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PWełykanowicz">Przystępuję teraz do najważniejszego zagadnienia, jakim jest bezrobocie miast i wsi. Dotychczas czynniki miarodajne swój główny wysiłek zwracały w kierunku zaopatrzenia robotników miast i zrobiono w tym kierunku bardzo wiele. Prowadzi się dokładną statystykę pracowników fizycznych i umysłowych, pomaga się im w wyżywieniu, w mieszkaniu, w zdobyciu odpowiedniej wysokości zarobków, a nawet w zdobywaniu kultury i oświaty. W razie bezrobocia robotnik miejski otrzymuje odpowiednią pomoc materialną dla całej rodziny i jego egzystencja jest jako tako zabezpieczona. Ale za to znacznie gorzej przedstawia się sprawa bezrobocia na wsi. Rolnictwo z roku na rok pauperyzuje się, nie wystarcza na wyżywienie ludności wsi i wskutek tego powstaje coraz liczniejsza warstwa włościan, szukających innych możliwości zarobkowych. Liczni włościanie emigrują do miast i tam tworzą nowy element proletariacki, nie mający kwalifikacji zawodowych i znajdujący się w bardzo ciężkich warunkach życiowych. A inni zostają na wsi i tworzą warstwę bezrobotnych wsi. Setki, tysiące i miliony tej bezrobotnej ludności Wiejskiej pozostają niewidzialne dla szerszego ogółu, dla czynników miarodajnych. W jakich ciężkich warunkach ludzie ci żyją, trudno sobie wyobrazić. Głód, zimno, bezdomność, a w ślad za tym upadek ducha i w konsekwencji czyny niejednokrotnie zbrodnicze — oto charakterystyka położenia tych nieszczęśliwców. Dla nich nie ma instytucyj, niosących pomoc materialną, nie ma pomocy lekarskiej, duchowej, dla nich niejednokrotnie nie ma nawet rejestracji. To dziedzina nowa, która swoim ciężarem przerasta problem bezrobocia miast. Dla pomocy bezrobotnym wsi należy skoordynować wszystkie wysiłki i społeczne i państwowe, gdyż trudno przewidzieć, jaki obrót weźmie już w najbliższej przyszłości to trudne zagadnienie. Z przykrością muszę podkreślić fakt, że czynniki rządowe jeszcze nie doszły do zrozumienia tych ważkich spraw, szczególnie na wsi, zamieszkałej przez ludność ukraińską.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PWełykanowicz">P. Minister Opieki Społecznej powinien mieć decydujący głos, o ile chodzi o tworzenie warsztatów pracy dla młodzieży wiejskiej. Nasze społeczeństwo pragnie się ratować i tworzy własne warsztaty pracy, tworzy spółdzielnie i każdy chociażby najmniejszy kramik czy najmniejsza fabryczka są dobrem ogólnym, bo zwalczają bezrobocie, zwalczają ten ciężar, który ponosi całe społeczeństwo i Państwo, i tym organizacjom należało by przyjść z pomocą. Niestety niejednokrotnie administracja państwowa nie rozumie tych wysokich wartości i nie zawsze pomaga, w tworzeniu własnych warsztatów pracy dla ludności ukraińskiej. Dochodzi do takiego niezrozumienia położenia, że np. na terenie woj. stanisławowskiego zbiera się rocznie około półtora miliona na Fundusz Pracy, jednak z tego Funduszu pozostawia się dla potrzeb województwa około 400.000, a resztę ku wielkiemu zdziwieniu wyprowadza się z terenu.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PWełykanowicz">Wielką wartością w zwalczaniu bezrobocia i pomocy bezrobotnym jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Jest to instytucja niezwykle wartościowa, jest to wielki dorobek socjalny i wszyscy przyklasnęlibyśmy pracy tej wielkiej instytucji, gdyby tu i tam nie zjawiały się pewne momenty przykre, pewne zgrzyty, szczególnie wobec ludności ukraińskiej. Wiemy np., że w ubezpieczalni lwowskiej ludność ukraińska w kontakcie z urzędnikami spotyka się często z lekceważeniem języka ukraińskiego, a chodzą słuchy, że nawet nie dopuszcza się księży greckokatolickich do chrzczenia noworodków ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PWełykanowicz">W walce z chorobami Ministerstwo prowadzi niemałą akcję, łoży poważną kwotę na propagandę zdrowotną, walczy z ciężkimi warunkami socjalnymi ludności, organizuje bezpośrednią pomoc leczniczą w szpitalach, w zdrojowiskach i przytułkach. Do tego celu służą fundusze państwowe, samorządowe i społeczne. Wszystko to jednak nie wystarcza. Ludność Polski z roku na rok podnosi się i dzisiaj przy 34 milionach ludności statystyka wykazuje, że trzeba by jakich 40.000 łóżek szpitalnych, ażeby można zaspokoić te wielkie potrzeby zdrowotne, jakie istnieją. Jeżeli mówię o szpitalach, to nie wolno nam zapominać, że mają one do spełnienia wielką rolę nie tylko zdrowotną, ale i wychowawczą. Gdyby w szpitalu ludność, szczególnie wiejska, znalazła pomoc bezpłatną — oczywiście należało by to odpowiednio zabezpieczyć przez zdobycie funduszów — to wtenczas uniknęlibyśmy tych wszystkich znachorów, tego braku zaufania do leczenia na wsi, uniknęlibyśmy tych wszystkich chorób zakaźnych, które szkodzą nie tylko danej jednostce, ale i całemu otoczeniu. Brakuje około 10.000 lekarzy, brakuje szkół pielęgniarskich, brakuje należytych ośrodków zdrowia i za mało mamy szpitali. Oczywiście, społeczeństwo ukraińskie samo stara się sobie poradzić, tworząc kooperatywy zdrowotne, które organizują wspólnie z Ukraińskim Towarzystwem Higienicznym i utrzymują własnymi środkami poradnie.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PWełykanowicz">Na koniec pragnę jeszcze podnieść jedną rzecz, mianowicie walkę z alkoholizmem. Walka ta zajmuje niepoślednie miejsce w zdobywaniu zdrowia dla społeczeństwa. Nie potrzebuję tłumaczyć, że tak tytoń jak i wódka są to używki luksusowe, które w nadmiernym użyciu szkodzą zdrowiu człowieka, muszę jednak podkreślić, że propaganda w sprawie zwalczania tych używek nie znalazła jeszcze należytego zrozumienia ani w społeczeństwie, ani u czynników miarodajnych. W budżecie państwowym na rok bieżący znajduje się 196.370 zł na walkę z alkoholizmem. Uważam, że kiedy około 600 milionów czystego zysku przychodzi do Skarbu Państwa z tytoniu i wódki, to ta kwota jest raczej symboliczna, jest raczej wskazówką, że i ta dziedzina wymaga należytej oceny i należytej pracy. Ażeby zdobyć 600 milionów z tytoniu i wódki, musimy sobie wyobrazić, jaką ilość tej trucizny, jednej i drugiej, muszą ludzie zużyć, ażeby aż taki zysk zdobyć dla Skarbu. Jednak są pewne zjawiska, które już mówią o poprawie w tym kierunku, i muszę stwierdzić, że są pewne tereny, gdzie społeczeństwo walczy z tą ciężką plagą i zdobywa pewne rezultaty. Mam na myśli w tej chwili województwa wschodnie i południowe. I tak: tytoniu zużywa woj. lwowskie za 62.394.000 zł, tj. 12%, ale już stanisławowskie tylko za 15.588.000, tj. 3%, tarnopolskie 12.432.000, tj. 12,5%, wołyńskie 16.378.000, tj. 3,2%, poleskie 7.583.000, tj. 1,5%. W zużyciu wódki i spirytusu tak samo jest postęp, gdy się zważy, że w procentach woj. wołyńskie zużywa alkoholu 0,88, poleskie 0,74, lwowskie 0,40, stanisławowskie 0,41, tarnopolskie 0,45. Nie jest to jednak zupełny dowód, że są to wyniki walki z alkoholizmem, gdyż ludność tych terenów jest biedna, a co gorsza, tu i tam w pewnych miejscach posługują się denaturowanym spirytusem, który jest jeszcze bardziej szkodliwy aniżeli spirytus zwykły. Uważam, że w walce z alkoholizmem powinniśmy Ministerstwu Opieki Społecznej przyjść z jak największą pomocą i z dochodów, jakie ma Skarb Państwa z tytoniu i spirytusu, przynajmniej 20% winno by się przeznaczyć na poprawę zdrowia, na akcję Ministerstwa Opieki Społecznej właśnie w walce z ciężkim stanem zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PWełykanowicz">Kończąc pragnę podkreślić jeszcze trudności w organizowaniu robotników narodowości ukraińskiej. W tej chwili spotykamy się z takim zjawiskiem, że robotnik ukraiński zależy wyłącznie od rozmaitych związków zawodowych, niejednokrotnie nie zawsze państwowo dobrze nastawionych, i ten robotnik chcąc nie chcąc musi się tam organizować. Naszym zadaniem, narodowców ukraińskich, jest to, żeby jak najrychlej dać mu możność przy pomocy p. Ministra Opieki Społecznej zorganizowania własnych związków zawodowych, żebyśmy im mogli służyć poradą prawną i opieką materialną.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PWełykanowicz">Wszystko to, Wysoka Izbo, co poruszyłem dzisiaj w moim przemówieniu, to poruszyłem na podstawie własnych obserwacji w kraju, poruszyłem z pobudek mej duszy i troski o dobro i zdrowie człowieka.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#PWełykanowicz">Uważam, że Ministerstwo Opieki Społecznej nie zaniedbuje tych zadań, wydaje cały szereg ustaw, mających służyć poprawie warunków zdrowotnych. Do wszelkich dobrych poczynań, dążących do poprawy bytu i zdrowia ludzi, zawsze się ustosunkujemy pozytywnie, gdyż stoimy na stanowisku, że zdrowy, dobrze odżywiony i na starość zabezpieczony obywatel jest podstawą istnienia wszelkich ustrojów społecznych, podstawą bytu państw i narodów.</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Seidenman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PSeidenman">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Opieki Społecznej słusznie ujmuje działalność tego Ministerstwa, jak się wyraża, w skali ogromnej. W sprawozdaniach z poprzednich sejmów, które też miałem sposobność czytać, ta dziedzina polityki opieki społecznej, jeżeli całą działalność państwową podzielić na trzy kategorie: społeczną, polityczną i gospodarczą, była wysuwaną na plan pierwszy. Słusznie podług mnie tak właśnie jest postawiona sprawa resortu Ministerstwa Opieki Społecznej, dlatego, że wszystko to, co w swej ewidencji ma to Ministerstwo, tzn. w pierwszym rzędzie praca, opieka nad pracą, zdrowie, opieka nad zdrowiem, a w końcu ład społeczny, który to Ministerstwo zabezpiecza Państwu jako konieczną korektywę Wszelkich scysji społecznych, to wszystko każe mniemać, że jest to istotnie resort, w którym zasada powszechności pomocy dla każdego obywatela, dla każdego człowieka jest naczelną zasadą jego działalności. Jeżeli tak jest, to wszystkie inne resorty, wszystkie inne dykasterie, które, że tak powiem, ze swej wyższej wieży obserwacyjnej widzą wszystkie potrzeby społeczne, winny temu Ministerstwu przychodzić z pomocą, nie tylko dostarczać mu właściwych i potrzebnych środków, ale również wskazywać wszelkie możliwe i nowe założenia, nowe cele, nowe potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PSeidenman">Przed resortem Opieki Społecznej w dzisiejszym pojęciu tej dziedziny działalności państwowej żaden z obywateli nie jest właściwie petentem w zwykłym znaczeniu tego słowa, nie jest tym, co należało by nazwać proszącym żebrakiem. Od tego Ministerstwa w dzisiejszym pojęciu zadań tego resortu każdy obywatel ma prawo domagać się słusznej pomocy, która mu się w jego doli czy niedoli należy, zwłaszcza w tych wypadkach, kiedy nie z jego winy w tę niedolę popadł, ma prawo domagać się tego. Otóż na tę zasadę powszechności pomocy, która obowiązywać winna Ministra Opieki Społecznej, sądzę, że słusznie wśród społeczeństwa żydowskiego dają się słyszeć narzekania. Ale przede wszystkim, czy istotnie stan społeczeństwa żydowskiego jest tego rodzaju, że istotnie wymaga pomocy społecznej, czy też być może, jak bardzo chętnie niektórzy twierdzą, społeczeństwo żydowskie jest tak zamożne, jest takie bogate, jest takie spokojne w zaspokajaniu wszystkich swoich potrzeb, że w ogóle żadnej pomocy nie potrzebuje?</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PSeidenman">Chcę sprawdzić, czy prawdą jest pauperyzacja ludności żydowskiej, stwierdzona zresztą w sprawozdaniach z rozmaitych dziedzin budżetów przez samych sprawozdawców na Komisji Budżetowej, jak np. w sprawozdaniu z budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w sprawozdaniu generalnym, w ogólnej debacie nad ustawą skarbową. Pauperyzacja ludności żydowskiej jest faktem niezaprzeczonym i to faktem rosnącym w swej grozie i niepokoju. Mając styczność z działalnością gmin, sprawdziłem, jak wygląda zgłaszanie się o pomoc, tradycyjnie dorocznie okazywaną przez gminy przed świętami wielkanocnymi. Otóż w latach 1934, 1935, 1936 i 1937 ta sprawa przedstawiała się w ten sposób: w 1934 r. 23,3% ludności żydowskiej odnośnych gmin zgłaszało się o pomoc świąteczną, w 1935 r. ten odsetek był nieco niższy, a mianowicie wynosił 22%, natomiast już w 1936 r. podskoczył do 24,6%, dosięgając w 1937 r. 26,2%. Czyli z tego wynika, że przeciętnie co czwarty człowiek gminy wyznaniowej żydowskiej zmuszony był zgłosić się o pomoc. I rzecz ciekawa, wśród tych miast, które zdołano zbadać, okazuje się, że im mniejsze miasto, tym większy wzrost ubogich, zgłaszających się o pomoc. Np. w gminach, liczących więcej niż 10.000 ludzi, wzrost w 1937 r. w stosunku do poprzednich wynosił 13,7%, a w stosunku do 1935 r. wynosił już 36,9%.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PSeidenman">Np. w Białymstoku 38% ludności żydowskiej pozostało bez środków do życia, we Lwowie 40% ludności.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: Tylu jest bogatych fabrykantów Żydów, niech im dadzą.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PSeidenman">Zaraz Wskażę, co kto dawał, nie Ministerstwo. W innych większych miastach powyżej — ⅓ ludności żydowskiej zwracało się o tę pomoc. Są także miasta, gdzie co trzeci, nawet nie co czwarty człowiek był zmuszony zwracać się o tę pomoc. A o rozmiarach tej nędzy świadczy to, że przeciętna wysokość dawanej zapomogi wynosiła 2–3 zł na głowę. Mamy teraz tedy tytuł do stwierdzenia, że pomoc Opieki Społecznej potrzebna jest społeczeństwu żydowskiemu w każdym razie nie w mniejszym stopniu niż społeczeństwu nie żydowskiemu.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PSeidenman">Jeśli chodzi o poszczególne rodzaje tej pomocy, to przede wszystkim wielkie mankamenty nasuwają się w dziedzinie pomocy przez dopuszczenie do otrzymania pracy. Mały udział robotników i w ogóle bezzarobkowych i bezrobotnych Żydów w korzystaniu z pracy, organizowanej przez Fundusz Pracy, przez fundusz, na który środki obywateli całego Państwa się składają, ma co prawda różne przyczyny. Jedną z tych przyczyn jest ta, że, jak wiadomo, korzystać mogą ustawowo z tych prac względnie z zasiłków w czasie bezrobocia tylko bezrobotni robotnicy zarejestrowani. Ponieważ pracujący w zakładach, zatrudniających mniej niż 5 robotników, nie podlegają tej rejestracji i nie korzystają z pomocy, to tym samym, ponieważ robotnicy Żydzi są zatrudnieni w przeważającej części nie w wielkich zakładach przemysłowych, lecz właśnie w małych warsztatach i w małych zakładach drobnego przemysłu, gdzie mniej niż 5 robotników jest zajętych, tym samym są oni wyeliminowani z tej pomocy.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PSeidenman">Ale niezależnie od tego są inne przyczyny, które już nic nie mają wspólnego z tą ustawową przeszkodą, która, moim zdaniem, zresztą w tej dziedzinie, w dziedzinie uzyskiwania pomocy winna być bezwarunkowo usunięta, jako dotycząca, jak powiedziałem, przeważnie Żydów, ale przecież nie wyłącznie Żydów, bo i nie-Żydów jest dużo takich, którzy pracują w małych warsztatach, zatrudniających mniej niż 5 pracowników.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PSeidenman">Zresztą bezrobocie wśród robotników Żydów nie jest bynajmniej mniejsze niż wśród nie-Żydów. W niektórych zawodach o charakterze sezonowym, a w tych zawodach zatrudniani są Żydzi bardzo często, odsetek bezrobotnych jest jeszcze znacznie większy niż u nie-Żydów. Na postawie spisu powszechnego z roku 1931 odsetek bezrobotnych Żydów w stosunku do ogółu zatrudnionych robotników najemnych wynosił 28,2%, a mianowicie na ogólną ilość przeszło 275.300 najemnych robotników prywatnych bezrobotnych było 77.800. Stosunek zatem, jak powiadam, wynosi 28,2%. U nie-Żydów według tychże danych ten stosunek wynosił tylko 22,1%.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(P. Döllinger: Jak Pan to wszystko obliczył?)</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PSeidenman">Proszę to sprawdzić.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PSeidenman">Na podstawie danych powszechnego spisu z 1931 r. 4/5 całego proletariatu przemysłowego żydowskiego było zatrudnionych w najmniejszych przedsiębiorstwach czyli w rzemiośle, które na ogół daje prawie połowę bezrobotnych. W największych przedsiębiorstwach przemysłowych, tj. w kategorii I, II i III, zatrudnionych jest w całej Polsce okrągło 6.800 robotników Żydów, czyli wszystkiego 3½% wszystkich robotników Żydów. Wśród nie-Żydów ten odsetek jest niemal równo dziesięć razy większy. Większe przedsiębiorstwa przemysłowe, to znaczy właśnie te, w których robotnicy Żydzi najmniej są zatrudnieni, dają jednak bezrobotnych 4 razy mniej, niż małe warsztaty pracy. Jest to, stwierdzam, również objaw powszechnie znany, a mało dostrzegany.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PSeidenman">Otóż ze względu na istniejące ustawodawstwo, o którym mówiłem, i ze względu na zwyczajowe odpychanie od pomocy przez pracę albo od pomocy bezrobotnym z pomocy ogólnej ta masa bezrobotnych Żydów prawie zupełnie nie korzysta.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PSeidenman">Jeżeli chodzi o pomoc z innego funduszu, z innego działu, zresztą niemniej powszechnego, jak Fundusz Pracy, mianowicie z Pomocy Zimowej, to na tym odcinku dzieje się nie lepiej, niż na tamtym. Żydzi nie korzystają na ogół z tej pomocy w żadnej mierze w tym stosunku, w jakim ta pomoc im się należy. Bezrobotni Żydzi nie korzystają z tej pomocy wskutek tych wspomnianych już ograniczeń ustawowych. Jeżeli zaś Żyd jest zwyczajnie niezarejestrowanym bezrobotnym, bezzarobkowym, to i wówczas z takich czy owych powodów z pomocy nie korzysta. Muszę jednak zaznaczyć, że ta ilość tzw. bezzarobkowych, nierejestrowanych bezrobotnych żydów, jest to ogromna rzesza ustawicznie deklasowanych z tych czy innych powodów, czy z powodów naturalnych procesów ekonomicznych, czy z powodu świadomych akcyj, które są prowadzone bardzo częste bez niczyjej nawet korzyści. Tak czy owak te rzesze bezzarobkowych wzrastają i nie mają, że tak powiem, żadnej instytulacji formalnej czy prawnej do wejścia w poczet wspomaganych, a znajdujących się bez pracy obywateli.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PSeidenman">Ten stan rzeczy jest anormalny bezwątpienia. A że tak jest, również możemy stwierdzić na zasadzie pism z gmin żydowskich. Piszą z miast i miasteczek, że Żydów w ogóle nie dopuszcza się nawet do lokalnych komitetów Pomocy Zimowej. Przytoczę niektóre przykłady. Pruszków. Ogółem w Pruszkowie korzysta z pomocy zimowej 237 rodzin — ani jedna żydowska. Żydzi stanowią tu 45% ogółu ludności.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(P. Döllinger: A ile płacą na Pomoc Zimową?)</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#PSeidenman">Na to Panu Posłowi odpowiem. 207 dzieci chrześcijańskich jest dożywianych, zaś ani jedno żydowskie. W Oszmianie opłaty ściąga się na Pomoc Zimową powszechnie przy wykupie świadectw przemysłowych. Żydzi dali około 60% zebranych sum na Pomoc Zimową, z Pomocy Zimowej nie korzystają zaś zupełnie, z dożywiania dzieci nie korzystają zupełnie. W Kielcach Żydzi mają przedstawicieli w Komitecie Pomocy, ani razu jednak nie byli zaproszeni na posiedzenie. Z Pomocy Zimowej nie korzystają — może być, wskutek tego nie zapraszania — a raczej korzystają w stopniu zupełnie, że tak powiem, śmiesznym. Jabłonów, Kraśnik, Krzepice, Rembertów, Niebylec, Grajewo, Komorów Lubelski, Mława, Bełchatów, Sulejów — we wszystkich tych miastach Żydzi nie mają przedstawicieli w komitetach Pomocy Zimowej, zupełnie nie korzystają z żadnej pomocy. Dzieci głodują, żadnego dożywiania nie mają, a ludność wszędzie zupełnie zubożała. W Zamościu, Horoszczy, Brzezdowcach nie mają Żydzi wcale reprezentantów w komitetach Pomocy Zimowej.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PSeidenman">Już ktoś wczoraj powiedział, że jakoby na listach tych, które tam gdzieś, już nie pamiętam gdzie, zostały wywieszone nazwiska tych obywateli, co nie świadczą na Pomoc Zimową, że na tych listach większość jest Żydów.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(P. Döllinger: 80%.)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PSeidenman">Może tak jest. Można tę rzecz sprawdzić. Nie sprawdziłem tej rzeczy w tym wypadku, ale mogę sobie wyobrazić, że jak zajrzę, to znajdę to, o czym zaraz powiem.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#PSeidenman">Za 1937 rok akcja Pomocy Zimowej dała ogółem 31,7 miln. zł. Z czego główna masa tego wpływu się składała? Wiemy, że akcja pomocy była rozpisana podług rozmaitych kategoryj obywateli, według rozmaitych podstaw tego świadczenia niby to dobrowolnego, a w istocie takiego, jak o tym jowialnie wspominał p. Sanojca na Komisji Budżetowej, mówiąc o tej dobrowolności. Więc tak „dobrowolnie” na właścicieli lokali było wymierzone ogółem 2 miln. zł, na handel 5,4 miln., na przemysł 5,9 miln., na właścicieli domów i na wolne zawody 4,6 miln. itd. Otóż łatwo z tego wywnioskować, że udział Żydów w tych poszczególnych kategoriach procentowo wynosił tyle, ile udział Żydów wynosi wśród kupców, przemysłowców, wolnych zawodów i t. d. I dlatego można w przybliżeniu tę rzecz przyjąć z zupełną pewnością, dlatego że te opłaty przecież ściągane były, jak powiadam, tylko pół dobrowolnie, a pół przymusowo. Według takiego prostego zestawienia wypada...</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#komentarz">(P. Döllinger: To jest zbyt uproszczone.)</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#PSeidenman">...że udział Żydów w pomocy zimowej w 1936/37 r. wynosił nie mniej jak 10,3 miln. zł. Jest to zrozumiałe, że jeżeli była na listach wystawiona bezwzględnie większą ilość Żydów, to przecież na tych listach mogli być ci, których pociągnięto do świadczeń na pomoc zimową, i ci, którzy tych świadczeń nie tylko nie mogli zapłacić, ale sami się zgłaszali o tę pomoc zimową dla siebie.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(Głos: Są milionerzy.)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PSeidenman">Jeżeli są tacy milionerzy, bezwzględnie trzeba od nich ściągnąć, wszystko jedno, czy to Żyd, czy to Niemiec, czy to stuprocentowy Polak.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#PSeidenman">Ale ja Panom też powiem, że jest w Warszawie Centralny Komitet Pomocy na Elektoralnej, który w okresie końca roku, w zimie wydaje zapomogi na wykup świadectw przemysłowych drobnym kupcom, drobnym rzemieślnikom. Były tego rodzaju wypadki, można tę rzecz tam sprawdzić, że ktoś otrzymał w Komitecie 30 czy 40 zł jako pomoc zimową, a następnie w urzędzie, gdzie przyszedł wykupić świadectwo przemysłowe, ściągnięto od niego opłatę na Pomoc Zimową.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(P. Minister Kościałkowski: Urzędy nie ściągają tej opłaty.)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PSeidenman">W bardzo wielu miejscach przy wykupywaniu świadectw przemysłowych powszechnie się płaci na pomoc zimową.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#komentarz">(Głos: Pierwszy raz o tym słyszę.)</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#PSeidenman">Tak jest, może nie wszędzie, ale że tak bywa, to nie ma żadnej wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#PSeidenman">Tak się ta rzecz przedstawia na odcinku Pomocy Zimowej. Zasada powszechności pomocy zimowej niestety nie jest przestrzegana.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#PSeidenman">Chcę następnie i to stwierdzić, że w dziedzinie samopomocy społecznej samego społeczeństwa żydowskiego te wszystkie olbrzymie ciężary, które rosnąca pauperyzacja wkłada na ogół społeczeństwa żydowskiego, są ponoszone przez to samo społeczeństwo żydowskie ponad te wszystkie świadczenia, które na ogólne fundusze daje ono do ogólnych kas państwowych bądź na ogólne cele użyteczności publicznej.</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#PSeidenman">Jakie jest istotnie obciążenie ludności żydowskiej na rzecz własnej opieki społecznej? Na podstawie różnych obliczeń, przeprowadzonych za pośrednictwem gmin, jako podstawowej komórki organizacyjnej, wynika, że na cele opieki społecznej żydowskiej przez gminy i za pośrednictwem gmin przechodzi rocznie około 50 milionów zł; na opiekę nad sierotami 2 miliony zł, na towarzystwa opieki nad zdrowiem 1 milion zł, na kasy bezprocentowe 1 milion zł, na szkolnictwo własne, które w życiu społecznym żydowskim stanowi tak samo dział opieki nad dziećmi, 5 milionów, na wszelkie fundusze palestyńskie 1,5 miliona, na instytucje kulturalne 1 milion, na różne inne dobroczynne, filantropijne instytucje na cele drobniejsze 3 miliony. Razem około 65 milionów zł rocznie, czyli tyle niemal, ile wynosi cały budżet Ministerstwa Opieki Społecznej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#PSeidenman">Tą samopomocą społeczną — to obiektywnie każdy musi przyznać — tak ogromnymi świadczeniami społeczeństwo żydowskie jest coraz bardziej wyczerpane. A przecież mówię o świadczeniach, które społeczeństwo żydowskie daje w normalnych warunkach, o tych świadczeniach, które są oparte na głęboko zakorzenionym w żydowskim życiu religijnym nakazie świadczenia dobrze na rzecz bliźnich, a które jednak są ciężarem niepomiernym i w stopniu bez porównania wyższym, niż dla wszystkich innych obywateli w normalnym czasie. A cóż dopiero w wypadkach jakichś nadzwyczajnych, w razie katastrof, których nam los nie szczędzi. Bo oto, gdy nad, granicą zachodnią wybryk sąsiedzki wyrzucił od razu w ciągu jednej doby dziesiątki tysięcy naszych współwyznawców, społeczeństwo żydowskie literalnie rzuciło się na szybką pomoc dla tej ludności, żeby rozbarłożyć wśród stajen zbąszyńskich te masy ludzi, wyrwanych ze swego domu, ażeby pocieszyć je i nakarmić. Sam budżet pomocy reemigrantom z Niemiec wynosi dzisiaj nie mniej jak 25.000 zł dziennie. Sprawa ta trwa już czwarty miesiąc. Pomimo wydatnej pomocy społeczeństwa żydowskiego...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Panie Pośle, czas Pański upłynął, proszę kończyć, bo jest wielu mówców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PSeidenman">Dobrze. Pomimo to z niepokojem i najwyższą trwogą patrzymy na to, jak fundusze tej organizacji pomocy są zupełnie na wyczerpaniu. W rezultacie jest rzecz taka, że nie wiem, na kogo się zwali obowiązek opieki nad tymi dziesiątkami tysięcy ludzi.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: Na bogatych Żydów.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PSeidenman">Powiadają, że na nikogo; może być, nie sądzę jednak, żeby Ministerstwo Opieki Społecznej mogło być tego samego zdania.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PSeidenman">Kończąc chcę powiedzieć jeszcze dwa słowa o budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej w tym zakresie, w jakim tutaj niejednokrotnie był on poruszany. Otóż istnieje dla spraw emigracji — zdaje się jest to sprawa aktualna, za aktualna — jedyny żydowski dom opieki nad emigrantami. Dom ten nie ma dotychczas swego pomieszczenia i jak w obecnej chwili, jeżeli nie nastąpi jakaś pomoc inwestycyjna, przynajmniej zwrotna, czasowa, to i ten dom może ulec likwidacji.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PSeidenman">Otóż, jeżeli się znalazło 2 miln. zł na wybudowanie Hotelu Emigracyjnego w odkupionej za olbrzymie pieniądze starej fabryce i urządzenie w willowej dzielnicy Chocimskiej, luksusowej, gdzie zresztą wszystko jest luksusowe, prócz urządzeń dla samych emigrantów, gdzie są koszary i dwupiętrowe łóżka, nigdzie na świecie nie spotykane, to sądzę, że musi się znaleźć i powinien się znaleźć jakiś fundusz Ministerstwa Opieki Społecznej na wydatną pomoc dla domu emigracyjnego, który zresztą poza tym sam się utrzymuje. A przecież ten dom emigracyjny opiekuje się również przejściowo wszystkimi emigrantami Żydami, a przede wszystkim emigrantami do Palestyny, która istotnie stanowi jedyną realną dziś możliwość emigracji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Ostrowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#POstrowski">Wysoka Izbo! Przystępując do omówienia spraw, związanych z budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej, pozwolę sobie poruszyć niektóre zagadnienia z dziedziny zdrowia publicznego, opieki społecznej sensu stricto, sprawę Funduszu Pracy i akcję mieszkaniową. Będą mówił o tych rzeczach jedynie w skrótach telegraficznych.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#POstrowski">Jako pierwsze zagadnienie chcę poruszyć sprawę bardzo dziś aktualną, która zaprząta umysły świata lekarskiego i izb lekarskich. Jest faktem, że stosunek ilościowy lekarzy w Polsce w porównaniu z innymi krajami jest niski, wynosi bowiem zaledwie 3,7 na 10.000 mieszkańców. Jest również prawdą, że rozmieszczenie lekarzy w kraju, zwłaszcza w ośrodkach rolniczych, jest wadliwe. Ale obie te sprawy wiążą się ściśle z naszym niskim dochodem społecznym, rozmieszczeniem strukturalnym ludności, jej zatrudnieniem, ogólną kulturą i z szeregiem czynników, które wskazują, że liczba lekarzy w obecnych warunkach gospodarczych nie może być zbyt rychło podniesiona do pożądanej wysokości. Droga do tego prowadzi przez celową rozbudowę już istniejących wydziałów lekarskich, co pozwoli powiększyć ilość adeptów wiedzy lekarskiej. Będzie to droga zapewne skuteczniejsza i bardziej ekonomiczna, niż kreowanie tu czy tam nowej uczelni lekarskiej pod tą czy inną postacią. Trzeba zobaczyć od szeregu lat niewykończone kliniki uniwersyteckie, np. neurologiczną we Lwowie, lub zapytać w Krakowie, ile wysiłków senatu akademickiego i posłów dawnych sejmów zużyto, zanim wreszcie odniósł zwycięstwo świetny felietonista, by postawić w miejsce starej rudery nowy budynek kliniki laryngologicznej w Krakowie. Projektodawcy wskazują miejsce, pokazują miraże pewnych kwot, takich czy innych, ofiarowanych, ale nie zastanawiają się nad tym, czy mamy tę najważniejszą „resztę”, to jest dostateczną ilość korpusu profesorskiego i pewność, że nasz budżet państwowy zniesie w latach przyszłych utrzymanie nowych uczelni, jeżeli dotychczasowe wydziały lekarskie skarżą się na bardzo poważne braki. Jestem osobiście zwolennikiem pędu naprzód. Chętnie widziałbym nową uczelnię lekarską, wiem, dla jakich celów ma się zwiększyć ilość lekarzy, ale sądzę, że w obecnych warunkach rzecz jest nie na czasie i raczej należy dążyć do racjonalnej rozbudowy istniejących wydziałów lekarskich, niż przedwcześnie kreować jakikolwiek nowy zakład.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#POstrowski">Trzeba tworzyć odpowiednie warunki dla całej szerokiej dziś medycyny zapobiegawczej, dla stworzenia warsztatów pracy lekarskiej, dla uniknięcia pauperyzacji zawodu lekarskiego, dla przyciągania adeptów wiedzy lekarskiej. Trzeba odrzucić jako nieuzasadnioną tezę zbliżania wyższych uczelni do miejsca zamieszkania ewentualnych kandydatów do zawodu lekarskiego. Należy rozbudowywać to, co już zdało egzamin życia, zaś unikać eksperymentów, które mogą obniżyć poziom wiedzy lekarskiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#POstrowski">Dalszym zagadnieniem jest sprawa szpitalnictwa. Stan szpitalnictwa w Polsce nie stoi pod względem ilości łóżek i szpitali zbyt wysoko. Należy zaradzić brakowi łóżek dla gruźlicy, zwłaszcza dziecięcej, tak dla formy płucnej, gruczołowej, jak kości i stawów. W Polsce właściwie prawie nie ma takich łóżek. Należy podkreślić niepotrzebną drogą budowę zakładu w Wiśle, który kosztował szereg milionów. Tymczasem sprawa rozbudowy szpitalnictwa w województwach południowych stanęła od dawna na martwym poziomie. Mimo wzrostu ludności szpitalnictwo powszechne nie jest rozbudowywane, szpitale są ponad wszelką możność przepełnione, ciężko chorzy z braku miejsca nie są przyjmowani lub spadają ciężarem na gminy, siedziby szpitali. To samo dotyczy zakładów dla umysłowo chorych. Umysłowo chorzy nie przyjmowani do zakładów i odstawieni z zakładu wałęsają się po publicznych miejscach bez opieki, której im nie może dostarczyć rodzina, i spadają ciężarem na barki gmin, które nie mają ani przystosowanych na ten cel zakładów, ani środków na ich urządzenie, ani też prawnego obowiązku do tego.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#POstrowski">Szpitalnictwo jest sprawą całego społeczeństwa w Państwie, a nie tylko sprawą zdrowia poszczególnych jednostek w pewnej gminie terytorialnej. Stąd wypływa nakaz w tych dzielnicach Państwa, gdzie istnieje prawny obowiązek gmin do zakładania i utrzymywania szpitali, objęcia tego obowiązku przez Państwo, w tych zaś dzielnicach, gdzie ten obowiązek spoczywa na Państwie, wykonywanie tego obowiązku wedle zapotrzebowania. Jest to niewątpliwie teza sprzeczna z tendencjami Ministerstwa Opieki Społecznej i obciążająca w przyszłości Skarb Państwa, ale teza, zdaniem powag lekarskich, najbardziej słuszna społecznie, jako najbardziej sprawiedliwa dla ubogich chorych i stawiająca sprawę szpitalnictwa w Polsce na właściwej płaszczyźnie powszechności.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#POstrowski">Ważką jest rzeczą, proszę Wysokiej Izby, potrzeba skoordynowania pracy w całej dziedzinie zdrowia, rozszerzonej obecnie na 6 Ministerstw, wskutek czego te sprawy zbyt „skutecznie” się rozpraszają. Zatem należy dążyć do utworzenia osobnego resortu Ministerstwa Zdrowia Publicznego. Jest rzeczą ciekawą, że problem ten powtarza się od chwili zniesienia Ministerstwa Zdrowia Publicznego na każdej sesji. Jest rzeczą również ciekawą, że Rząd do tej pory nie zajął w tej sprawie ani pozytywnego, ani negatywnego stanowiska. Było by rzeczą pożądaną, z uwagi na to, że na czele Rządu stoi lekarz, aby świat lekarski uzyskał w tym kierunku jasną odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#POstrowski">Odnośnie do opieki nad dziećmi i młodzieżą jest ważką rzeczą to, że obowiązek szkolny rozpoczyna się z ukończeniem 7 roku życia, wskutek czego młodzież opuszcza szkołę powszechną z ukończonym 14 rokiem życia. Do pracy zawodowej, do tzw. terminu, wedle ustawy przemysłowej młodzież ta nie może być dopuszczona prędzej, jak w 15 roku życia. Powstaje zatem zagadnienie, co zrobić z tą młodzieżą przez cały rok, czym się ona ma zająć, aby nie wałęsała się po ulicach i nie ulegała deprawacji. Uważam, że było by rzeczą celową otworzyć specjalne kursy przygotowawcze do zawodu albo otworzyć w miastach, zwłaszcza wielkich, ósmą klasę szkoły powszechnej, albo jakiś wyłom zrobić w przepisach ustawy przemysłowej dla załatwienia tego problemu.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#POstrowski">Ważką jest rzeczą kreowanie przez Rząd na terenie każdego okręgu sądu apelacyjnego po jednym zakładzie poprawczym dla dzieci moralnie zdeprawowanych. To samo odnosi się do stworzenia zakładu dla dzieci umysłowo niedorozwiniętych.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#POstrowski">Celem masowego zatrudnienia młodocianych konieczne jest oparcie organizacji Junackich Hufców Pracy na szerszych niż dotąd podstawach. Obecny system ochotniczego zaciągu okazuje się niedostatecznym wobec tych, którzy pracować nie chcą.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#POstrowski">Dalszym dezyderatem naszym jest kwestia organizacji pracy bezrobotnych także w zimie, ale nie w charakterze zapracowania zapomóg pomocy zimowej, lecz normalnego zatrudnienia jak w lecie. Na ten cel można by poświęcić część funduszu pomocy zimowej.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#POstrowski">Słuszne było by uchylenie niezrozumiałej praktyki biur Funduszu Pracy, które odmawiają rejestracji młodocianych bezrobotnych, którzy dotychczas z powodu młodego wieku nigdzie nie pracowali, przez co ci młodociani nie mogą otrzymać pracy w lecie, a zatem nigdy.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#POstrowski">Dalej potrzebne jest oparcie organizacji pomocy bezrobotnym na trwalszych podstawach organizacyjnych i finansowych, a nie na corocznym zimowym zrywie społeczeństwa do datków dobrowolnych.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#POstrowski">Niepokojące jest dalsze i ciągłe zmniejszanie pomocy finansowej dla samorządów od Funduszu. Pracy. Wiemy wszyscy, że dotychczas nie ma zorganizowanego racjonalnego kredytu inwestycyjnego dla samorządów. Niewielkie kredyty, jakie od czasu do czasu otrzymują samorządy, pochodzą tylko od publicznych instytucyj. Najwłaściwszym dziś źródłem jest przede wszystkim Fundusz Pracy. Z wydanego niedawno przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych okólnika wynika, iż w r. 1939/40 kwoty dotacyj i pożyczek dla samorządów z Funduszu Pracy zostaną zmniejszone wobec konieczności przeznaczenia kredytów z tego Funduszu na realizację ogólnopaństwowego planu inwestycyjnego. Wywołuje to zrozumiały niepokój wśród samorządów, zwłaszcza zaś tych, które mają rozpoczęte roboty lub też mają stosunkowo duże nasilenie bezrobocia. Należy przypuszczać, że życie okaże się silniejszym i że podobnie, jak w latach ubiegłych, nastąpi w ostatniej chwili zwiększenie kredytów z Funduszu Pracy dla samorządu. Ale w tych warunkach trudno myśleć o planowych pracach inwestycyjnych samorządu, chyba że Rząd zamierza udostępnić samorządowi inne źródła dogodnego kredy tu inwestycyjnego, co zresztą odpowiadałoby tendencji do zwiększenia tempa inwestycyj miejskich.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#POstrowski">Zagadnienie polityki kredytowej, jeżeli chodzi o budownictwo mieszkań, wiąże się w dużej mierze z budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej z uwagi na problem rozładowania bezrobocia i z uwagi na potrzebę podtrzymania jakiego takiego przemysłu budowlanego w niektórych ośrodkach. Dotychczasowa polityka kredytowa w tej dziedzinie jest niesłychanie nierównomierna i chwiejna. Kredyty, udzielane na budownictwo mieszkaniowe, są skąpe i niewystarczające. Poza Państwowym Funduszem Budowlanym i Funduszem Rozbudowy Miast nie ma, powiadam, innego źródła, chyba wyjątkowo mogą czy samorządy, czy osoby prawne zapożyczać się w Komunalnych Kasach Oszczędności czy innych. Dlatego uważam, iż jest rzeczą celową, ażeby rozdział kredytów na poszczególne ośrodki samorządowe, na poszczególne miasta był przemyślany na szereg lat naprzód. Wymiary pożyczek obecnie są niesłychanie niskie i wbrew ustawie spadają niejednokrotnie do wysokości 10%. Zarazem wzrasta stale stopa procentowa od udzielanych pożyczek; z dotychczasowych 3% skoczyliśmy ostatnio prawie na 6,5%. Wygaśnięcie ulg podatkowych, przyznanych w roku 1933 dla nowych budowli, zmniejsza w niesłychany sposób horoskopy budownictwa miejskiego w najbliższej przyszłości. O ile ulgi podatkowe dla nowych budowli nie zostaną rozciągnięte na lata następne, należy spodziewać się w naszych miastach zupełnego zahamowania względnie zaniku ruchu budowlanego. Z chwilą zaniku ruchu budowlanego może grozić miastom ciężkie przesilenie gospodarcze, wywołane akcją mas bezrobotnych oraz zastojem prac w cegielniach, wytwórniach drzewnych i we wszystkich warsztatach pracy, związanych z tym, najwięcej chłonnym pod względem użycia materiałów i pracy przemysłem. Stwierdzić należy, że budownictwo ma ogromne znaczenie nie tylko społeczne, ale także gospodarcze. Rok zatem 1940, o ile nie nastąpią jakieś zasadnicze zmiany w drodze aktów ustawodawczych, będzie w tej dziedzinie bardzo ciężki dla miast i Państwa. Jeżeli chodzi o budownictwo z funduszów Towarzystwa Osiedli Robotniczych, to i tu nie ma akcji ani stałej, ani jednolitej. Akcję tę prowadzi się z roku na rok fragmentarycznie, dotyczy to wszystkich ośrodków samorządowych, większych miast.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#POstrowski">Ostatnio wreszcie pragnę poruszyć zagadnienie przeludnienia naszych mieszkań i zagadnienie suteren.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#POstrowski">Podany w ostatnim Roczniku Statystycznym 1938 r. spis ludności z roku 1931 wskazuje, że przeważna część mieszkańców w naszych miastach mieszka w nieodpowiednich warunkach higienicznych. Mimo wzmożonego ruchu budowlanego ostatnich lat warunki te nie uległy znaczniejszej poprawie. A przeludnienie mieszkań w naszych miastach uważa się niejako za zło społeczne. W Anglii uważa się przeludnienie mieszkań za przestępstwo; jest ustawa, która reguluje, że w jednej izbie nie może mieszkać więcej aniżeli dwie osoby, w mieszkaniu dwuizbowym nie może mieszkać więcej, aniżeli 4 osoby. Angielskie mieszkalna robotnicze, które zaczęły narastać od chwili wielkiej wojny, obejmują przeciętnie — skromnie, jak na ich stosunki — trzy izby sypialne i jedną jadalnię. U nas mieszkanie robotnicze obejmujące jedną do dwóch izb, jest krokiem naprzód w stosunku do warunków, jakie spotykamy jeszcze w niektórych miastach, zwłaszcza jeżeli chodzi o mieszkania w suterenach.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#POstrowski">Sprawa suteren była zwalczana przez świat lekarski od dawna; za czasów Ministerstwa Zdrowia Publicznego był ten problem poruszany. Z inspekcji dokonanej przez dra Kowalczewskiego wynika, że żądano już wtedy bezwzględnego zabronienia mieszkania w suterenach. Jeżeli się zna warunki naszych wielkich miast, jeżeli się zejdzie do suteren, jeżeli się obejrzy przeludnienie w tych skromnych ubikacjach, to się rozumie, że mieszkańcy narażeni są w tych miejscach na szereg schorzeń, zwłaszcza na gościec, zaś dzieci na krzywicę i zołzy.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#POstrowski">W pamiętnikach jednego z bezrobotnych, warszawianina, są opisane następujące stosunki: „Mieszkam w suterenie, w której wilgoć i ciasno, bo jest zrobiona z piwnicy 1,95 m szerokiej i niecałe 5 m długiej. Płacę 60 zł miesięcznie. Jest za życia grobem dla wszystkich”. Musimy się jednak pocieszyć, że podobne stosunki panowały do wielkiej wojny również w Anglii Gerlach, uczony niemiecki i podróżnik, podawał, że „stłoczeni w ciasnych i cuchnących norach wegetują ludzie w sposób niegodny człowieka”. Dopiero po wielkiej wojnie Edward, ówczesny książę Walii, zainicjował zburzenie tego rodzaju nor dla świata pracy. Rząd angielski wypowiedział walkę tzw. slums. Olbrzymie masy rodzin robotniczych umieszczono tam w nowoczesnych mieszkaniach. W efekcie śmiertelność dzieci spadła do minimum. Inspekcja 9 milionów mieszkań wykazała, że zaledwie 4% mieszkań jest przeludnionych według ustawy, o której poprzednio mówiłem. Zaś 46% ogółu robotników mieszka w warunkach lepszych, niż nakazuje prawo. Od roku 1919 zbudowano w Anglii 3.300.000 domów, czyli niemal całkowicie ją przebudowano. Nowe mieszkania robotnicze, obok wartości gospodarczych, dają rezultaty społeczne. Ponure, zatęchłe, mroczne sutereny dają złe poczucie mieszkańcowi, który karleje lub widzi jedyny ratunek w karczmie. Staje się złym dla siebie i otoczenia, jest pożywką dla wywrotowych idei. Inaczej patrzy na otaczające życie człowiek suteren, i inaczej ktoś, kto mieszka w zdrowym, słonecznym mieszkaniu robotniczym. Dajmy ludziom więcej światła i pogody w mieszkaniu, a inna stanie się praca naszego robotnika.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#POstrowski">Jeżeli w naszych ograniczonych możliwościach gospodarczych dalecy jesteśmy od ideału dobrobytu robotnika angielskiego, zakażmy przynajmniej dalszej budowy suteren. Zakażmy po zbadaniu przez odpowiednie komisje zdrowotne przebywania ludziom w piekle za życia. Nie warto mówić o sportach i świetlicach w opiece pozaszkolnej, gdy dziecko niebawem schodzi na resztę dnia i noc do suteren. Jedna szósta mieszkań w mieście i prawie połowa na wsi, to mieszkania jednoizbowe, niehigieniczne, przeludnione. Celowo poruszam tę sprawę w obecności p. Ministra Opieki Społecznej, odpowiedzialnego za zdrowie naszych idących pokoleń. Hasło: niech znikną sutereny, mroczne stare rudery — oto hasło, którego realizacją, prosiłbym, by zechciał się zająć łaskawie Pan Minister Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#POstrowski">Wreszcie chcę odpowiedzieć p. koledze Wełykanowiczowi.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#POstrowski">Poruszył on zagadnienie opieki społecznej z punktu widzenia narodowościowego. Chcę mu powiedzieć, że zadania opieki społecznej są zagadnieniami ludzkości i sprawiedliwości społecznej, tu nie ma żadnych różnic religijnych czy narodowościowych. Bezrobocie we Lwowie, które obserwuję od szeregu lat, daje możność zatrudnienia w okresie sezonu budowlanego około 3.000 bezrobotnych. Stwierdziliśmy na podstawie dokumentów, że około 70% bezrobotnych, zatrudnionych w pewnym okresie czasu, to byli właśnie grekokatolicy. A zatem nie można tu mówić o jakimś jednostronnym podchodzeniu do tego zagadnienia. Jeżeli mówimy o braku pracy, to brak jej dla wszystkich, a zatem i dla młodzieży ruskiej. Konkursy lekarzy są zawsze publiczne i jawne. A zatem spodziewam się, że kazuistyka, którą, tu posługiwał się p. poseł Wełykanowicz, polega niewątpliwie na jakimś tylko nieporozumieniu. Co do przyjmowania młodzieży ruskiej na wydziały lekarskie, to reguluje tę rzecz życie i warunki lokalowe naszych uniwersytetów. Właśnie jest tendencja do stworzenia nowego wydziału lekarskiego z powodu braku pomieszczenia dla studentów. Jestem głęboko przekonany, że z chwilą, kiedy znajdą się fundusze na rozbudowę dotychczas istniejących naszych wydziałów lekarskich, znajdzie się pomieszczenie w odpowiedniej proporcji również i dla studentów Rusinów.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#POstrowski">Warunki bytowania we wsi polskiej i ruskiej są w dużej mierze analogiczne i znowu nie można twierdzić, że jest to klęską jedynie wsi ukraińskiej. Mam przekonanie, że z chwilą, kiedy podniesiemy dobrobyt całej ludności rolniczej, znikną utyskiwania na temat różnic i w opiece społecznej.</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#POstrowski">W miastach naszych, a zwłaszcza we Lwowie, muszę stwierdzić, nie ma żadnej różnicy, jeżeli chodzi o opiekę nad młodzieżą i dzieckiem, pod względem religijnym czy narodowościowym. I mam to przekonanie, że system ten, dający do tej pory dobrej rezultaty, będzie w dalszym ciągu utrzymany.</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#POstrowski">Jeżeli chodzi o zagadnienie biedy wsi i bezrobocia na. wsi, jest to wspólne dla nas zagadnienie, które nakazuje zmianę struktury gospodarczej Polski, kraju tzw. rolniczego na kraj rolniczo-przemysłowy. Niewątpliwie z chwilą przeinaczenia naszej struktury gospodarczej, z chwilą podniesienia naszego dobrobytu, będzie także częściowo rozwiązany dobrobyt wsi ruskiej.</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#POstrowski">Jestem przeciwny procesowi, który p. kolega Wełykanowicz uważa za słuszny, wyzwalania się robotników ze związków zawodowych dotychczasowych. Problem ten bowiem stwarzać będzie jeszcze jedno zaostrzenie zagadnień narodowościowych na naszym terenie. Uważam, że to separowanie się na każdym odcinku od współpracy, czy to będzie na terenie handlu, czy na terenie świata pracy, nie doprowadzi do skutecznych rezultatów, jeżeli chodzi o normalizację naszych wzajemnych stosunków, jeżeli chodzi o pogodzenie naszych bratnich narodów. I dlatego wołałbym, aby apel wystosowany do p. Ministra Opieki Społecznej w kierunku poparcia tego zagadnienia, był przez Panów cofnięty.</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Uważam za swój obowiązek zwrócić się jeszcze raz do Panów Posłów o przestrzeganie art. 73 regulaminu i wygłaszanie przemówień z pamięci, a nie odczytywanie ich. W ten sposób unikniemy częstego powtarzania rzeczy, które zostały napisane przez autora, a potem już przez kogoś z mówców powiedziane. Tymczasem, mając to napisane, odczytuje nam mówca jeszcze raz to, czego by nie powiedział, gdyby mówił z pamięci.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#Marszałek">Nie chciałbym stosować rygorów, ale zwracam się do poczucia, koleżeństwa Panów i proszę, ażeby zechcieli oszczędzić nam straty czasu, którą pociąga odczytywanie z góry napisanych tekstów.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę. Uprzedzam, że po przerwie zabierze głos p. Minister Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 4.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 55 do godz. 16 min. 10.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Opieki Społecznej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Jak zobaczyłem, że na liście mówców jest 30 nazwisk, powiedziałem sobie, że może nie będę mówił, a to dlatego, ażeby w tym krótkim dniu pracy Sejmu nie zabierać czasu swoim przemówieniem i aby umożliwić Panom Kolegom szersze wypowiedzenie się. Jednakże po wysłuchaniu kilku przemówień okazało 'się, że zachodzi tu prawdopodobnie jakieś nieporozumienie i to nie w błahych i drobnych rzeczach, lecz w sprawach zasadniczej wagi, dotyczących wytycznych polityki resortu, którym mam zaszczyt kierować. Dlatego też prosiłem p. Marszałka o udzielenie mi głosu zaraz po przerwie, aby uniknąć może w dalszych przemówieniach, które będą z tej trybuny wygłaszane, tych właśnie nieporozumień.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wysoki Sejmie! W tej Wysokiej Izbie, w której tak niedawno obchodziliśmy 20-lecie powstania polskiego parlamentaryzmu, chciałbym w paru słowach zobrazować niektóre osiągnięcia mojego resortu w ostatnich kilku latach pracy oraz podkreślić ideę przewodnią polityki Ministerstwa, której naczelnym nakazem jest dbałość o człowieka pracy, od którego wartości fizycznej i moralnej zależy rozkwit i potęga naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W okresie 20 lat naszego samodzielnego życia państwowego dokonał się ogromny postęp, który jedynie dlatego uchodzi często naszej uwadze, że zmiany ten postęp powodujące następowały z dnia na dzień i przez to przechodziły niepostrzeżenie, jak na przykład zmiany zachodzące w wyglądzie najbliższych osób naszego otoczenia, z którymi stale się stykamy.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Uświadomijmy sobie na chwilę, jak wyglądała sytuacja Polski przed 20 laty.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Kraj zniszczony przejściami wojennymi, przemysł całkowicie zrujnowany przez rekwizycje i wyniszczenie wszelkich surowców, podwórza fabryczne porosłe trawą, a maszyny, jeżeli uniknęły rekwizycji, przedstawiały raczej łomy starego żelastwa, niż wartość żywego, pracującego serca, nadającego rytm przedsiębiorstwu.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Chaos na pół rewolucyjny, obejmujący cały niemal kraj, głód ciemiężący ludność, równocześnie olbrzymie rzesze zdemobilizowanych żołnierzy i reemigrantów z Rosji, wracających do wyzwolonej wprawdzie, ale jakżeż wyniszczonej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">I oto już w tym pierwszym okresie naszej niepodległości z woli Marszałka Józefa Piłsudskiego, ówczesnego Naczelnika Państwa, i w myśl Jego wskazań wydana została w roku 1918 ustawa o ośmiogodzinnym dniu pracy, przy czym ustawa ta, w Polsce wydana, na rok z górą wyprzedziła uchwalenie konwencji waszyngtońskiej z 1919 r., dotyczącej tej samej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W tymże 1919 roku, również z woli Wielkiego Marszałka, rozpoczynają się pierwsze prące nad ubezpieczeniem społecznym na wypadek choroby, którego zasady, wówczas ustalone, dotychczas obowiązują. Prace te tym więcej są godne podkreślenia, iż na terenie b. zaboru rosyjskiego nie istniały żadne formy ubezpieczeń społecznych.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Od zrujnowanego, zniszczonego i wygłodzonego kraju, od masowego bezrobocia w miastach — do stanu, w jakim znajdujemy się dziś, prowadziła droga długa i ciężka, pełna stałego a nieustępliwego wysiłku, w którym poczesne miejsce zajmował i zajmuje resort. Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W ramach ogólnych kompetencyj Ministra Opieki Społecznej szczególną gałąź zainteresowań stanowi regulowanie z ramienia Państwa procesów socjalnych w dziedzinie stosunków pracy najemnej.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W tej dziedzinie Ministerstwo dąży do osiągnięcia pełnego wykorzystania potencjału pracy ludzkiej i do zapewnienia warstwie pracowników najemnych jako całości i jej poszczególnym zespołom odpowiedniego udziału w dochodzie społecznym, odpowiadającego ich wkładowi produkcyjnemu w gospodarstwo narodowe i roli tej warstwy w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Gdy przed trzema laty Rząd obecny obejmował swe zaszczytne funkcje, Pan Premier ustalił jako jedno z naczelnych zadań Rządu walkę z bezrobociem. Mnie, jako resortowemu Ministrowi, przypada w udziale zdać Wysokiej Izbie rachunek z osiągnięć Rządu na tym odcinku.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Mamy tu do zanotowania szereg elementów, świadczących, że stan zatrudnienia robotników wykazuje już od 1934 roku wyraźną i zdecydowaną poprawę. Gdy w roku 1934 w wielkim i średnim przemyśle pracowało przeciętnie 593.000 robotników, to już w następnych łatach liczby te wzrastają stopniowo do 625.000, 668.000, w roku 1937 do 755.000 i w roku ubiegłym przekraczają 800.000. Poczynając od sierpnia rok ubiegły przekracza pod tym względem poziom roku wyjściowego 1928. Gdy wskaźnik zatrudnienia, oparty na tych gałęziach produkcji, wykazywał w stosunku do 100 w r. 1928 — 73,5 w 1935 r., 88,9 w 1937 r., to w roku ubiegłym idzie dalej w górę, przekraczając w końcowych miesiącach 100.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Gdy przyjąć za podstawę statystykę ubezpieczeń społecznych pełniejszą, bo obejmującą i małe zakłady pracy, to otrzymamy wskaźniki zatrudnienia jeszcze korzystniejsze. Statystyka ta wykazuje, że w okresie 1935–1938 r. wciągnięto w procesy produkcyjne ponad 450.000 nowych pracowników, w czym około 170.000 przypada na rok ubiegły w porównaniu do 1937 r.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dalszym przejawem wzrostu zatrudnienia jest liczba przepracowanych robotnikogodzin w wielkim i średnim przemyśle, która wzrosła w perspektywie lat 1933–1937 o 50%.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Poprawa sytuacji na odcinku zatrudnienia wynika oczywiście z ogólnej polityki społeczno-gospodarczej, której bezpośrednim efektem W zakresie produkcji jest jej wzrost w porównaniu z 1935 r. o 40%.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Stwierdzamy zatem w ostatnich latach znaczne zwiększenie nakładu pracy w procesach produkcyjnych, mimo że w tym okresie przeprowadzono w przemyśle szereg zarządzeń racjonalizacyjnych, wskutek czego nakład pracy na jednostkę kapitału uległ znacznemu zmniejszeniu.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Z zadowoleniem stwierdzić też muszę, że wraz ze wzrostem stanu zatrudnienia wzrasta globalny dochód warstw pracowniczych. Obok zwiększonej sumy pracy, na dochód ten wpływa również zwyżka płac.</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W porównaniu do roku 1933 wartość realna całkowitego dochodu mas robotniczych w roku 1937 jest większa o 56%, a rok ubiegły przynosi w tym względzie dalszą poprawę, wobec dalszego zwiększania zatrudnienia i dalszej korektywy płac na korzyść robotników. Dużą rolę w tym względzie odgrywa również niski poziom kosztów utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Poważniejsze akcje zarobkowe datują się od chwili zarysowania się wyraźnej poprawy sytuacji gospodarczej. W miarę wzrostu koniunktury nabierają na sile ruchy zarobkowe o podwyżkę płac. W efektach poprawy gospodarczej świat pracy chce brać udział. Żądania o poprawę bytu nabierają na sile i często były poparte akcją strajkową. Największe natężenie osiągnęły strajki w roku 1936, obejmując 675.000 osób i powodując stratę około 4 milionów robotnikodni. W zrozumieniu żądań świata pracy o właściwy udział w rosnącym dochodzie społecznym z jednej strony oraz dezorganizującego wpływu strajków na produkcję ze strony drugiej — wydane zostały z początkiem 1937 r. przepisy o układach zbiorowych pracy oraz o usprawnieniu państwowego rozjemstwa dla załatwiania zatargów zbiorowych pomiędzy pracodawcami a pracownikami w przemyśle i handlu. Działaniu tych przepisów oraz żywej interwencji inspekcji pracy przypisać należy zmniejszenie nasilenia strajkowego w r. 1937 i w roku ubiegłym; w r. 1937 liczba strajkujących zmalała już do 540.000, a stracone dni robocze do około 3.300.000, zaś w pierwszej połowie ubiegłego roku liczba strajkujących spadła do 1/3, a liczba straconych robotnikodni do 1/5 z tego samego okresu w roku 1936.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Jak z wyżej podanych cyfr widać, państwowa reglamentacja w stosunkach pracy, oparta na wspomnianych przepisach, przyniosła warstwie pracowniczej realną i konkretną zupełnie korzyść, ogólnemu zaś życiu gospodarczemu ład i spokój społeczny, pozwalając na tym większe tempo dalszego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W roku ubiegłym zarejestrowano w inspekcji pracy 1029 układów zbiorowych, gdy w roku 1937 — 765 i w 1936 r. — 688. Obecnie układami zbiorowymi pracy objętych jest już ponad — ⅔ ogólnej liczby pracowników i robotników. Najpoważniejsze podwyżki były realizowane w r. 1937, przeprowadzone w okresie maj — grudzień tego roku tylko w większym przemyśle objęły 260.000 robotników, podnosząc ich zarobki w skali rocznej o 31.000.000 zł. W roku ubiegłym następowało tylko pewne wyrównanie poziomu płac w tych gałęziach produkcji, które jeszcze pozostały w tyle, toteż realizowane w pierwszej połowie tego roku podwyżki objęły 46.000 robotników i podniosły ich zarobki w skali rocznej o 6.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Jak zatem widzimy, lata ostatnie spowodowały — w ramach możliwości gospodarczych — powetowanie w pewnym stopniu uszczerbku, jaki poniósł ogół pracowniczy w okresie kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Równolegle resort mój zwiększył nadzór nad wykonywaniem przepisów o ochronie pracy, podejmując zarazem akcję społeczną, mającą na celu uświadomienie społeczeństwu, że ochrona pracy nie może tylko polegać na nakazie ustawy, lecz wynikać powinna z głębokiej świadomości wielkiej roli, jaką praca odgrywa w gospodarczym rozwoju Państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Ochrona pracy to w równym stopniu walka z wypadkami przy pracy i poprawa warunków zdrowotnych w warsztacie, jak i troska o atmosferę psychiczną i o podniesienie energii twórczej polskiego robotnika i polskiego technika.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Do spełnienia tych warunków musi być przystosowany polski warsztat pracy. Każda praca, fizyczna czy umysłowa, ma równą wartość społeczną, a każdy pracownik musi mieć przeświadczenie, że jest niezbędnym ogniwem w ogólnym mechanizmie gospodarczym, społecznym i państwowym. Chodzi o realizowanie w codziennym życiu prawdziwej kultury pracy.</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Istotnym elementem w kształtowaniu warunków bytu człowieka pracy są również ubezpieczenia społeczne. Dają mu one świadomość, że w krytycznych chwilach życia będzie miał należytą pomoc czy to w chorobie, czy w razie utraty sił do pracy i że rodzina pędzie miała zabezpieczony byt w razie jego śmierci. Świadomość swą świat pracy buduje już na realnych cyfrach. 20 milionów porad lekarskich, ponad 21 milionów wydawanych rocznie leków, wreszcie 450.000 rent wypłacanych przez polski system ubezpieczeń społecznych — mają swoją wymowę.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Nie potrzebuję też podkreślać, jaką rolę odgrywają ubezpieczenia społeczne w ogólnej akcji zdrowotnej, obejmując swoją opieką leczniczą 6 milionów osób kosztem przeszło 100 milionów złotych rocznie.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Również i ubezpieczenia społeczne, jak aparat ścisłej ochrony pracy i jak służba zdrowia, weszły w szerokiej skali na drogę profilaktyki, zapobiegania stratom energii ludzkiej, czy to przez profilaktykę zdrowotną, czy przez akcję Zapobiegania wypadkom — zmierzając do zapobiegania złu, a nie tylko do wyrównania szkód.</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W wywodach swoich podałem, że w porównaniu do 1935 r. załogi naszych warsztatów pracy powiększyły się o przeszło 450.000 ludzi. Poza tą liczbą jest jeszcze znaczna ilość drobnych samodzielnych warsztatów pracy, o czym świadczy wzrastająca liczba wykupionych świadectw przemysłowych dla zakładów przemysłowych i handlowych. Gdyby zestawić powyższe dane z liczbą bezrobotnych z 1935 r., można by sądzić, żeśmy zagadnienie bezrobocia rozwiązali. Tak jednak, niestety, nie jest! Na rynek pracy wpłynął bowiem szereg nowych roczników młodzieży, a poza tym rynek ten jest stale pod naporem ludności wiejskiej, napływającej do miast. W tych samych trzech latach przybyło nam 1.200.000 ludności. Te przyczyny powodują, że podaż pracy ludzkiej jest wciąż jeszcze większa od popytu na nią, a coraz większego znaczenia nabiera właściwa organizacja rynku pracy.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dużą rolę w zatrudnianiu bezrobotnych, których prywatna wytwórczość nie wchłonęła, odgrywają roboty publiczne, przy których znajdowało pracę 164.000 robotników w r. 1936, a już 258.500 w roku ubiegłym, licząc według stanów maksymalnych.</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Z zagadnień rynku pracy zanotować jeszcze należy emigrację, która dopiero od dwóch lat zaczęła w pewnym stopniu wpływać na stosunki pracy. W szczególności otworzyły się rynki dla emigracji sezonowej zarobkowej w krajach nadbałtyckich i w Niemczech. Emigracja ta ma znaczenie głównie dla małorolnych i bezrolnych; traktowana, jako zło konieczne przynosi jednak aktualną ulgę na rynku pracy, dając zarazem rolnictwu według szacunku za rok ubiegły wpływów gotówkowych do 50 milionów zł rocznie, co nie pozostaje także bez wpływu na bilans płatniczy Państwa. Zagadnienia emigracji stałej muszą być rozwiązywane z punktu widzenia polskiej racji stanu.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Problem walki z bezrobociem obok głównego zadania — dostarczenia pracy jest również problemem ratowania egzystencji ludzkich od nędzy. Z wielkim uznaniem podnieść muszę zrozumienie i żywy oddźwięk, z jakim hasło pomocy dla bezrobotnych spotkało w społeczeństwie. Trzeci już rok działa z korzyścią dla Państwa Pomoc Zimowa, zasilając w najkrytyczniejszych miesiącach z górą 300 tysięcy rodzin bezrobotnych i obejmując opieką około miliona najuboższej dziatwy. Powszechna ofiarność publiczna przynosi na ten cel przeszło 30 milionów zł rocznie, co łącznie z wkładem ze źródeł publicznych daje około 40 milionów zł na rok.</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Na podkreślenie zasługuje przy tym fakt, że wartość świadczeń zapracowanych przez bezrobotnych wyniosła w roku ubiegłym 11 milionów zł, a w roku bieżącym wyniesie według przewidywań około 15 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-30.34" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Przy sposobności pragnę podkreślić, że w tym roku Pomoc Zimowa podjęła pomoc żywnościową dla akademików, którym niedostatek utrudnia normalne studia.</u>
          <u xml:id="u-30.35" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Niech mi wolno będzie skorzystać z tej wysokiej trybuny, by w imieniu tych wszystkich, którzy otrzymali na tej drodze pomoc w ciężkich chwilach swego życia — dzieci i dorosłych — wyrazić wszystkim bezimiennie i bezinteresownie działającym obywatelom, którzy się pracą swą przyczynili do tego, najserdeczniejsze podziękowanie.</u>
          <u xml:id="u-30.36" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dzięki współdziałaniu społeczeństwa z Rządem, doszliśmy dziś już do tego, że nieomal wszyscy bezrobotni korzystają bądź z państwowej, bądź też ze społecznej opieki i to jest zdobycz dużej miary, gdyż nie dopuszcza bezrobotnego do upadku, przygotowując go do objęcia normalnej pracy z chwilą, gdy się praca dla niego znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-30.37" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Idąc w kierunku przyśpieszenia procesu likwidacji bezrobocia, rozwijamy akcję szkolenia zawodowego niewykwalifikowanych bezrobotnych, przeszkalania do innych zawodów, tworzenia dla bezrobotnych ogródków działkowych oraz pomoc w tworzeniu drobnych warsztatów pracy. Ta ostatnia dziedzina związana jest z tzw. akcją wiejską, która niedawno podjęta, zajmuje coraz poważniejszą pozycje w programie działania instytucyj, podległych Ministerstwu Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-30.38" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Obok finansowania inwestycyj, związanych z potrzebami wsi, jak to: chłodnie, rzeźnie, bazary ludowe itp., oraz regulowania i przyśpieszania akcji wchłaniania przez przemysł napływających ze wsi bezrobotnych, bezpośrednia pomoc w tworzeniu drobnych warsztatów i pomoc udzielana chałupnictwu oraz przemysłowi domowemu i ludowemu, a ponadto pomoc pośrednia w postaci tworzenia kas bezprocentowych ma niemałe, znaczenie dla gospodarczego wzmocnienia możliwie dużej ilości pozostających bez środków egzystencji rolników. Jest to akcja wprawdzie pionierska jeszcze i prowadzona z braku odpowiednich środków w niewielkiej dotąd skali, ale sam fakt podjęcia jej i pomyślnego rozwoju wskazuje na to, że obrana droga jest słuszna i musi być w dalszym ciągu intensywnie rozwijana.</u>
          <u xml:id="u-30.39" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Zagadnienie chałupnictwa jest jednym z najbardziej trudnych i skomplikowanych problemów polskiego życia społeczno-gospodarczego. Rozwija się ono niejako na marginesie wielkiej wytwórczości i stanowi w gospodarce polskiej czynnik ważki ze względów zarówno gospodarczych, jak i układu sił społecznych. Chałupnicy, których jest około 500.000, rekrutują się przeważnie ze spauperyzowanej ludności wiejskiej i czeladników rzemieślniczych, którzy nie mogą wykonywać samodzielnego rzemiosła. Oparcie chałupnictwa na zdrowych podstawach gospodarczych i społecznych, a przede wszystkim zapewnienie chałupnikom zasadniczej poprawy warunków pracy i zarobków może być osiągnięte jedynie w drodze wydania odpowiedniej ustawy chałupniczej. Prace przygotowawcze w tej dziedzinie są już daleko zaawansowane, Niezależnie od tych prac weszliśmy już na tory realnej pomocy chałupnikom. W planach finansowych Funduszu Pracy figuruje stała pozycja kredytów na te cele stopniowo już w terenie rozprowadzanych — mimo trudności wynikających z niedostatecznego jeszcze przygotowania organizacyjnego chałupnictwa.</u>
          <u xml:id="u-30.40" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W stosunku do posiadających pracę Ministerstwo Opieki Społecznej i podległe mu instytucje czynią wszystko w granicach posiadanych środków, by im ułatwić życie, a więc z budżetu Funduszu Pracy finansuje się budownictwo mieszkań robotniczych za pośrednictwem Towarzystwa Osiedli Robotniczych. Organizujemy również od niedawna wczasy pracownicze, które pozwalają z pożytkiem zdrowotnym i moralnym spędzać coraz większej liczbie pracowników doroczny urlop.</u>
          <u xml:id="u-30.41" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Zagadnienie to, realizowane na razie w skali niewielkiej przez poszczególne organizacje społeczne i większe zakłady przemysłowe, będzie musiało być rozwiązane w skali państwowej. Wymaga to, oczywiście, wszczęcia wielkiej akcji budowy pomieszczeń na wczasy w zdrowotnych miejscowościach letniskowych i zimowych. Sprawa ta jest w tej chwili w opracowaniu. Rozpatrywane są konkretne projekty, rozwiązujące finansową i organizacyjną stronę wczasów.</u>
          <u xml:id="u-30.42" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Nie wchodzę tu w szczegóły działalności Ministerstwa Opieki Społecznej, by nie przeciążać Wysokiej Izby cyframi, zwłaszcza że referent budżetu p. poseł Żyborski wnikliwie ujął działalność mojego resortu. Pragnę tylko choćby pobieżnie wskazać, jak wiele różnorodnych dziedzin styka się z zagadnieniem, które nazwałem troską o człowieka pracy w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.43" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dałbym niepełny obraz działalności Ministerstwa, którym mam zaszczyt kierować, gdybym nie poruszył tak kapitalnego zagadnienia, jakim jest u nas zagadnienie populacyjne. Wiemy o tym ze statystyki, że liczba urodzeń u nas spada, przynosząc stopę przyrostu na 1.000 mieszkańców 10,9 w 1937 r. wobec przeciętnej 15,5 w okresie 1926–1930 i jeszcze większej przeciętnej w poprzednich latach.</u>
          <u xml:id="u-30.44" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Nie wchodząc w niezależne od nas przyczyny spadku przyrostu ludności, który miejmy nadzieję, jest w Polsce przejściowy, są środki, przy pomocy których można oddziałać na pewne wyrównanie stanu ludności. Jednym z tych środków jest obniżenie śmiertelności dzieci, która zabiera w pierwszym roku życia 14% niemowląt. Zmniejszenie tego dużego jeszcze procentu, acz powoli zmniejszającego się, można uzyskać oczywiście jedynie drogą szeroko zakrojonej opieki społecznej i lekarskiej nad matką i dzieckiem, do czego, jeszcze pozwolę sobie wrócić.</u>
          <u xml:id="u-30.45" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dla potęgi naszej ma jednak znaczenie nie tylko suma urodzeń, ale i to, co się później z tymi ludźmi dzieje, czy i w jakim stopniu potrafimy tym elementem ludzi celowo gospodarzyć i utrzymać go jak najdłużej w pełni sił fizycznych i duchowych.</u>
          <u xml:id="u-30.46" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Nauczmy się cenić materiał ludzki, który choć jeszcze dzisiaj niewykorzystany w pełni, stanowi wszak niewyczerpane źródło energii potencjalnej.</u>
          <u xml:id="u-30.47" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W omawianym zagadnieniu musi być żywo brane pod uwagę to, jakim jest przyrost naszej ludności i jego wartość pod względem jakościowym. Niewątpliwą jest rzeczą, że w zagadnieniu populacyjnym dużą rolę odgrywa ogólny poziom dobrobytu materialnego ludności, poziom jej kultury materialnej i moralnej. Ale obok stałej i usilnej akcji w dziedzinie postępu gospodarczego Państwo dysponuje aparatem, który przy zastosowaniu odpowiednich środków może mieć wielki wpływ na to zagadnienie. Myślę tu o aparacie służby zdrowia w jego całokształcie, którego wysiłkom w dużym stopniu przypisać możemy dotychczasowy dorobek w ograniczeniu śmiertelności, w podniesieniu higieny życia obywateli. Drugim środkiem, który w omawianej dziedzinie może mieć wielkie znaczenie, to racjonalnie rozbudowana opieka społeczna. I nie jest dziełem przypadku, że od paru lat datują się poważne wyniki w rozbudowie przychodni dla matki i dziecka, że zmobilizowano duże środki i opinię publiczną dla zadań opieki nad matką i dzieckiem. W obliczu niepokojących liczb, ilustrujących załamanie naszej prężności ludnościowej, należało w tym kierunku zwrócić zdwojoną uwagę. W systematycznie prowadzonej akcji opiekuńczej nad matką i dzieckiem dominuje nie tylko zrozumiały wzgląd humanitaryzmu, ale także w bardzo dużym, jeśli nie przeważającym stopniu, zatroskana i poważna myśl państwowa. Akcja ta nie jest zatem wymysłem filantropa, który w tym kierunku chce wyżyć swoje ambicje społeczne, lecz nakazem chwili, istotną potrzebą społeczeństwa i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.48" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W ciągu pięciu lat ostatnich podwoiliśmy liczbę przychodni dla matki i dziecka, osiągając liczbę 670. Dożywiamy w tym sezonie zimowym około miliona dzieci, gdy jeszcze przed trzema laty dożywialiśmy 360.000. W roku ubiegłym objęliśmy opieką w letnim okresie 600.000 dzieci z miast i wsi, gdy jeszcze przed trzema lały 260.000 niespełna. 200.000 dzieci korzysta z rozdawnictwa tranu. Do tej akcji wciągnęliśmy kilkadziesiąt organizacyj społecznych i szereg instytucyj publicznych oraz zmobilizowaliśmy opinię i ofiarność społeczną. Jest to nasza odpowiedź na wymowę cyfr statystycznych o spadku przyrostu naturalnego.</u>
          <u xml:id="u-30.49" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W walce o ginące w nadmiarze życia dziecięce, o poprawę zdrowia ludności mobilizujemy wszystkie dostępne nam środki.</u>
          <u xml:id="u-30.50" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Dzięki zdobyczom wiedzy lekarskiej mamy wypracowane metody w zakresie zwalczania chorób i zapobiegania im, jak również w zakresie podniesienia ogólnego stanu zdrowia fizycznego i psychicznego ludności. Metody te zastosowane w szerokim zakresie mogą w ciągu jednego pokolenia zmienić całkowicie poziom higieniczny kraju. Ale wszystko to jest jeszcze dalece niewystarczające.</u>
          <u xml:id="u-30.51" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">To są przesłanki wystąpienia mojego do parlamentu z kompletem ustaw sanitarnych. W ręku Wysokich Izb leży, by front walki o zdrowie kraju przyjął dostatecznie szerokie rozmiary, by został należycie wzmocniony.</u>
          <u xml:id="u-30.52" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Spośród zgłoszonych do Sejmu projektów ustaw chciałbym szczególnie omówić ustawę o publicznej służbie zdrowia. Jej najistotniejsza cecha, to danie podstawy do stworzenia równomiernie rozłożonej w kraju sieci ośrodków zdrowia, jako specyficznej polskiej formy placówek społecznego lecznictwa i profilaktyki. Właściwie rozbudowane ośrodki zdrowia, to zarazem równomierne rozsianie w kraju lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-30.53" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Ustawa ta mówi w tytule o publicznej służbie zdrowia, właściwym zaś jej celem jest realizacja hasła powszechności w obsłudze leczniczej całej ludności.</u>
          <u xml:id="u-30.54" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wiadomo powszechnie, że są u nas województwa, gdzie na 10.000 mieszkańców przypada zaledwie półtora lekarza i 5,5 łóżek szpitalnych. Dla wsi i okręgów wiejskich te liczby są jeszcze gorsze. Jakkolwiek służba zdrowia coraz bardziej dociera do wsi, czego dowodem, że spośród 626 działających obecnie ośrodków zdrowia przeszło 2/3 przypada na miejscowości liczące poniżej 10.000 mieszkańców, a więc na okręgi wiejskie — wciąż jest to jeszcze liczba niedostateczna, niewystarczająca. Proszę pamiętać, że jeśli w miastach znaczną rolę w trosce o zdrowie ludności odgrywają ubezpieczenia społeczne, to wieś jest tego ubezpieczenia dotychczas jeszcze pozbawiona. Stąd potrzeba stworzenia takiej organizacji, by swym działaniem objęła przede wszystkim ogół ludności wiejskiej.</u>
          <u xml:id="u-30.55" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Celowość tworzenia ośrodków zdrowia jest tym większa, że niedomagamy na chroniczny brak szpitali. Im sprawniej będą działały ośrodki zdrowia, tym mniej będzie przypadków chorób zakaźnych oraz chorób, wymagających leczenia szpitalnego. Wobec dużych kosztów budowy szpitali dozbrojenie w tym zakresie do norm, wymaganych przez doświadczenie i naukę, nie prędko jeszcze w naszych warunkach nastąpi, chociaż postęp stały i tutaj zanotować należy. Nie będę tu powtarzał odnośnych liczb i poprzestanę na odesłaniu do wyczerpującego referatu p. posła Żyborskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.56" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Duże nadzieje pokładam również w zainteresowaniu zagadnieniami zdrowia publicznego czynnika obywatelskiego, mającego tworzyć w myśl projektu ustawy gminne, powiatowe i wojewódzkie rady i komisje zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-30.57" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Nie będę tu już omawiał poszczególnych kwestyj z dziedziny zdrowia publicznego, rozwiązywanych bądź to w pozostałych projektach ustaw, wniesionych do Wysokiej Izby, bądź też rozwiązywanych już bezpośrednio w życiu.</u>
          <u xml:id="u-30.58" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wskażę tylko, że walka z chorobami społecznymi, a w szczególności z gruźlicą i chorobami wenerycznymi, że walka z nierządem, że budownictwo szpitalne i kwestia mieszkaniowa — wszystko to są zagadnienia pierwszorzędnej wagi dla podniesienia stanu zdrowotności ogólnej, zarówno fizycznej jak i moralnej. Jedne z tych zagadnień wymagają specjalnych metod działania, do których wydaje się niezbędna legitymacja ustawowa, inne są rozwiązywane w praktyce życiowej w miarę posiadanych środków. Żadne z nich nie schodzi z pola zainteresowań kierowanego przeze mnie resortu.</u>
          <u xml:id="u-30.59" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Poważne kłopoty w racjonalnej organizacji służby zdrowia sprawia również brak personelu lekarskiego i jego wadliwa dyslokacja w kraju: niewspółmierne skupienie w miastach i brak na wsi. Tej ostatniej bolączce zapobiegnie w pewnym stopniu wydana w roku ubiegłym ustawa o obowiązkowym dwuletnim stażu nowych lekarzy w okręgach wiejskich. Najpoważniejszą jednak korekturę w dyslokacji lekarzy w terenie stanowią i będą stanowić właściwie rozmieszczone ośrodki zdrowia, dając lekarzom konkretny warsztat pracy i oparcie zarobkowe.</u>
          <u xml:id="u-30.60" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">P. poseł Żyborski w referacie swym na komisji budżetowej wysunął sugestię ewentualnego podatku celowego na cele zdrowotne w szerokim ich ujęciu. Sugestię tę rozumiem jako wyrosłą na gruncie świadomości ogromu potrzeb zdrowotnych w kraju i braku możliwości ich zaspokojenia w ramach normalnych budżetów Państwa i samorządów. Tę luźną, jak rozumiem, myśl poddamy gruntownym rozważaniom i szukać będziemy kompromisu między potrzebą zaspokojenia tych zadań i realnymi możliwościami gospodarczymi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-30.61" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W końcu chcę jeszcze zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że wśród pilnych najpilniejszą sprawą społeczną jest praca dla młodzieży. Potrzeby w tej dziedzinie gruntownie zostały zbadane i ujęte w pracy p.t. „Młodzież sięga po pracę”, wydanej przez podległy Ministerstwu Instytut Spraw Społecznych. W obliczu narastających w zwiększonej skali fal młodzieży, zdolnej do pracy, powstaje nakaz mobilizowania wszelkich środków dla znalezienia dla niej warsztatów pracy oraz ujęcia jej w zorganizowane ramy, które by w okresie, poprzedzającym stanięcie w normalnej drodze do warsztatu, wypełniły lukę, dając w tym czasie młodemu pokoleniu przygotowanie i specjalizację zawodową oraz szkołę życia zbiorowego.</u>
          <u xml:id="u-30.62" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Zagadnienie młodzieżowe jest niesłychanie trudne i przerasta możliwości jednego resortu. Znajduje się ono na warsztacie prac Rządu i w imię przyszłości Państwa musi być rozwiązane. W znacznym stopniu ułatwi nam kwestię to, iż znajdujemy się w fazie intensywnego przeobrażania naszej rzeczywistości gospodarczej, w fazie uprzemysłowienia kraju oraz systematycznej i stałej racjonalizacji pracy w gospodarstwach wiejskich, mającej na celu ich urentownienie.</u>
          <u xml:id="u-30.63" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Przypadło mi dzisiaj w udziale zabrać głos w szczególnym okresie, a mianowicie w okresie dokonywanej przebudowy struktury gospodarczej kraju. Jest to okres o tyle decydujący dla mojego resortu, że bardziej niż kiedykolwiek wymaga skoordynowania działalności Ministerstwa Opieki Społecznej z resortami gospodarczymi. Scharakteryzujmy w kilku słowach rodzaj i cel tej przebudowy. W zakresie wiec życia gospodarczego zmierza ona do zwiększenia rozmiarów, zmiany charakteru oraz reorganizacji terenowego rozlokowania produkcji. Tym samym spełnia przede wszystkim postulat wzmożenia potencjału bojowej gotowości kraju, maksymalnego podniesienia poziomu wytwórczości, możliwie największej samowystarczalności surowcowej oraz przebudowy struktury zawodowej ludności.</u>
          <u xml:id="u-30.64" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Postulaty o tak kapitalnym znaczeniu wymagają od każdego członka Rządu, od każdego parlamentarzysty, społecznika lub polityka, którego celem jest przecież przyczynienie się do realizacji twórczego programu państwowego, daleko idącej ostrożności w ujmowaniu i rozstrzyganiu problemów we własnym zakresie działania, które maja związać się z programem gospodarczym w jedną wielką całość.</u>
          <u xml:id="u-30.65" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Równolegle z programem, realizującym idee siły materialnej Państwa polskiego, musi następować rozwiązywanie zagadnienia, potocznie zwanego sprawiedliwością społeczną. Siła materialna i sprawiedliwość społeczna — oto dopiero filary, na których wielkość Rzeczypospolitej zbudowana być może.</u>
          <u xml:id="u-30.66" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Najmocniejszy pieniądz, najpotężniejsze inwestycje, stanowiące podstawę bogactwa narodowego, stają się dopiero dla Państwa i narodu wartością realna, gdy podkładem dla nich jest nie tylko kapitał pieniężny, ale przede wszystkim pełnowartościowy człowiek pracy: pełnowartościowy zarówno pod względem zdrowia fizycznego i poziomu życia, jak poziomu kultury i postawy moralnej, człowiek pracy miasta i wsi, który swoją wytwórczością i wydajnością pracy dźwiga na sobie ciężar dopełniania naszych, jakże skromnych, możliwości ściśle materialnych.</u>
          <u xml:id="u-30.67" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Los tego człowieka łączy się nierozerwalnie z losem najlepiej pomyślanego programu gospodarczego. Jeżeli mam lapidarnie ująć całokształt problemów, jakie muszą znaleźć rozwiązanie, stwierdzić bym musiał, że obok realizacji tak kapitalnych spraw, jakimi są uprzemysłowienie kraju i maksymalne podniesienie poziomu wytwórczości, co nazwałbym programem gospodarczo-politycznym, nie do pomyślenia jest pominięcie rozwiązania zagadnienia struktury społeczno-gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-30.68" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Domaga się tego nie tylko sama istota przebudowy struktury gospodarczo-politycznej oraz konsekwencje, wywołane prowadzonymi już obecnie pracami realizacyjnymi, ale taki choćby fakt, jak to, że Polska weszła obecnie w okres z jednej strony największego nasilenia ilościowego młodych roczników, z drugiej zaś — wynikającego stąd powiększenia się masy ludności, zdolnej do udziału w produkcji.</u>
          <u xml:id="u-30.69" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Los człowieka pracy, któremu Konstytucja nasza przypisuje w Polsce szczególnie ważne znaczenie — to, powiedziałbym ogólnie, zakres działania Ministerstwa Opieki Społecznej czy, jakby je słuszniej nazwać można, Ministerstwa Spraw Społecznych.</u>
          <u xml:id="u-30.70" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Zważmy przy tym, że na rzeczywistości naszej ciąży jeszcze tradycja zaborów, kiedy warsztat pracy nie był rozumiany jako wspólne dobro społeczne. Zaborca pilnie strzegł, by do świadomości Polaków nie docierała prawda, że obok rozbieżności interesów istnieję platforma wspólna, jaką jest rola warsztatu pracy jako dorobku narodowego. W tych warunkach sama produkcja, same osiągnięcia gospodarcze nie odgrywały roli w świadomości tych grup społecznych.</u>
          <u xml:id="u-30.71" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Rzeczywistość ta spychała masy pracujące do roli czynnika biernego w stosunku do polityki gospodarczej w ogóle a osiągnięć produkcyjnych w szczególności. Ta sama sytuacja spychała pracodawców do roli czynnika zainteresowanego wprawdzie w samej produkcji, ale w olbrzymiej większości wypadków pod kątem widzenia korzyści własnych.</u>
          <u xml:id="u-30.72" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Ustalenie w Polsce pozycji i roli społecznej pracodawcy i pracownika — to bodaj jedno z najkapitalniejszych zagadnień, do którego rozwiązania musimy zdążać. Albowiem to jest warunkiem osiągnięcia równowagi społecznej, co z kolei da możność jak najproduktywniejszego wyzyskania wszystkich sił w narodzie dla dobra Państwa jako całości.</u>
          <u xml:id="u-30.73" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Jest to równoznaczne z tak popularnym dzisiaj hasłem wciągnięcia najszerszych sfer społeczeństwa w orbitę życia gospodarczego i dalej, państwowego.</u>
          <u xml:id="u-30.74" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Musimy dojść do wychowania nowego typu obywatela, dla którego praca stanowiłaby w jego własnej świadomości współczynnik potęgi Państwa i dobrobytu narodu, a posiadany kapitał czy warsztat pracy stanowiłby równie ważki współczynnik dobra ogólnego. Rzecz praktycznie biorąc, musimy dojść do tego, by termin „sfery gospodarcze” odnosił się nie tylko do posiadaczy kapitału finansowego lub warsztatu pracy, lecz i do posiadaczy największego w Polsce kapitału, jakim jest praca.</u>
          <u xml:id="u-30.75" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Proszę Panów! Pragnę w dzisiejszym, bardziej ogólnym przemówieniu stwierdzić zasadniczo, że jak wtedy, gdy się mówi o pracy, o produkcji, o gotowości obronnej Państwa, musi się mówić o człowieku i jego usytuowaniu, tak i wówczas, gdy się mówi o przebudowie społeczno — gospodarczej, o przebudowie socjalnej, musi się mówić o takiej organizacji świata pracowniczego, która by, obejmując swą strukturą i treścią działania cały świat pracy — od warsztatu pracy do centralnej reprezentacji — włączona została w organizm gospodarczy Państwa i, reprezentując interesy swej grupy społecznej, skutecznie współdziałać mogła w kształtowaniu dobra ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-30.76" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Im sprawniej działać będzie aparat organizacyjny samych pracowników, tym łatwiejsze będzie zadanie Państwa w kształtowaniu rzeczywistości i tym szybciej Państwo w harmonijnym współdziałaniu wszystkich czynników społecznych osiągnie szczytowe możliwości rozbudowy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-30.77" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Kończąc te ogólne rozważania, miło mi stwierdzić, że w dzisiejszym przemówieniu p. posła Żenczykowskiego, występującego w imieniu Klubu Parlamentarnego Obozu Zjednoczenia Narodowego, znalazłem tyle wspólnych elementów w ujmowaniu zasadniczego problemu: roli pracy i człowieka w naszym życiu państwowym.</u>
          <u xml:id="u-30.78" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Pominąłem w swym przemówieniu cały materiał informacyjny, który z taką wnikliwością przedstawił Wysokiej Izbie p. referent poseł Żyborski. Nie próbowałem też bynajmniej wyczerpać wszystkich zagadnień, jakie w dziedzinie polityki społecznej czekają rozwiązania. Co do szeregu kwestii miałem możność wypowiedzenia się na posiedzeniu Komisji Budżetowej. Obecnie zaś ograniczyłem się do tych spraw, które w kierownictwie bieżącej polityki społecznej wydają się najaktualniejsze i najpilniejsze, a nie znalazły jeszcze naświetlenia że strony resortu.</u>
          <u xml:id="u-30.79" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Miałem dzisiaj głównie na celu powiązać problem przebudowy gospodarczej kraju z kompleksem spraw socjalnych, a w szczególności z zagadnieniem przejścia rzesz pracowniczych od roli biernej wobec zagadnień gospodarczych do postawy czynnej.</u>
          <u xml:id="u-30.80" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">W pracy państwowego aparatu służby społecznej obowiązuje zrozumienie zasady, że człowiek jest twórcą wszelkich realnych wartości, kulturalnych czy materialnych.</u>
          <u xml:id="u-30.81" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Chcąc budować Polskę na mocnych i trwałych fundamentach, nie możemy zapominać, że jej moc i potęgę wykuwa w szarym codziennym znoju każdy obywatel, każda składowa cząstka naszego narodu, bez względu na funkcję społeczną, którą mu los zlecił wykonać.</u>
          <u xml:id="u-30.82" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Obowiązkiem naszym jest chronić zdolność wysiłku i zdolność twórczego czynu, który Polskę wyniesie na wyżyny. Tę właśnie rolę w Strukturze władz Państwa spełnia kierowany przeze mnie resort w szerokim wachlarzu swych prac. Profilaktyka społeczna w najszerszym tego słowa znaczeniu, oględna i przewidująca gospodarka pracą ludzką — oto stała wytyczna wszystkich działów pracy Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-30.83" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">I czy sięgniemy w dziedzinę administracji sanitarnej, czy w dziedzinę ubezpieczeń społecznych, czy w zakres administracji opiekuńczej, czy wreszcie w aparat ochronny pracy, wszędzie spotkamy tę samą myśl przewodnią, która każe nie tylko leczyć ujemne skutki wadliwej struktury społeczno-gospodarczej, ale im w pierwszym rzędzie przeciwdziałać i zapobiegać, stwarzając warunki, w których jednostka ludzka może osiągnąć możliwą pełnię sił fizycznych, moralnych i umysłowych, by następnie mogła istotnie współdziałać w rozwoju dobra społecznego.</u>
          <u xml:id="u-30.84" who="#MinisterOpiekiSpołecznejZyndramKościałkowski">Świadomość społecznej wartości jednostki ludzkiej oraz przekonanie o wielkiej sile twórczej naszego narodu — dają nam kierunek pracy i pewność, że współdziałając w wydźwignięciu pracy i jej twórcy człowieka na właściwy piedestał dobrze służymy Państwu i narodowi.</u>
          <u xml:id="u-30.85" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Zanim udzielę głosu następnemu mówcy, chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, że mamy jeszcze zapisanych do tego punktu porządku dziennego 22 mówców, a oprócz tego jeszcze mamy na porządku dziennym szczegółową dyskusję nad częścią 16 i 17 budżetu. Wobec tego zmuszony jestem ograniczyć czas przemówień do 15 minut, bo i tak zajmie nam to sporo czasu. Prosiłbym jednak, aby tych 15 minut w miarę możności nie wyczerpywać. Zagadnienie było już wszechstronnie omówione i zdarza się, że mówcy powtarzają się w swoich przemówieniach. Może zatem będzie można uniknąć powtarzań i przez to uczynić dyskusję bardziej treściwą.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Kobosko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PKobosko">Wysoka Izbo! Przystępując do tak ważnego zagadnienia, jak zdrowie ogółu obywateli, nie można przejść do porządku dziennego nad lekarzami, tymi ludźmi, którzy z racji swego wykształcenia i zajmowanych stanowisk obowiązani są w pierwszym rzędzie do pieczy nad całością zdrowia w Państwie. Od uczciwości ich w wykonywaniu obowiązków zależy zdrowie niejednego człowieka. Mówi się bardzo dużo wszędzie przy każdej okazji od kilkunastu lat, że lekarzy mamy za mało, że wystarczyło by jeszcze pracy i miejsca dla co najmniej 12.000 lekarzy, i więcej. Wszyscy to poruszają, bo i poprzedni mówcy, i p. Minister, i prawdopodobnie będą to poruszali moi następcy, jednakże jak do tej pory dużo się mówi, dużo się myśli, ale bardzo mało się robi coś konkretnego. Mówi się też o założeniu akademii lekarskiej w Łodzi. P. dyrektor Adamski na konferencji dnia 9 lutego w Ministerstwie Opieki Społecznej mówił, że ta Akademia ma już być założona, mówił, że prawdopodobnie w przyszłym roku.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PKobosko">Proszę Wysokiej Izby, 17 lat temu, kiedy namyślałem się, na który z uniwersytetów istniejących wstąpić, radzili mi, żebym się wstrzymał jeszcze rok, a na pewno otworzą uniwersytet i wydział lekarski w Łodzi. I nadal mówi się o utworzeniu uniwersytetu w Łodzi. Ani na chwilę nie chciałbym wątpić w to, co mówił pan dyrektor Adamski, za dużo mam szacunku i wiary w niego, ale uważam, że ta sprawa wymaga dużo jeszcze cierpliwości, a w pierwszym rzędzie gotówki. Nie będę roztrząsał, co jest pilniejsze w tej chwili, czy założenie uniwersytetu nowego, czy też rozszerzenie wydziałów lekarskich już istniejących uniwersytetów. Zostawiam tę sprawę do uznania, w każdym razie jestem przekonany, że jedno i drugie nie zaszkodziłoby, a tylko by spowodowało większą ilość lekarzy i lepszą obsługę ogółu ludności przez siły lekarskie. Obawiam się, że gdy to nie zostanie zrealizowane, to możemy stanąć w bardzo ciężkiej sytuacji w razie wybuchu epidemii na większym obszarze Państwa lub zajścia konfliktu wojennego.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PKobosko">Jednakże założenie świeżych wydziałów, założenie nowego uniwersytetu nie rozwiąże sprawy lekarskiej w całym słowa tego znaczeniu, jeśli nie będziemy dążyli do tego, żeby poprawić byt lekarzy. Jakoś tak wstydliwie się tę sprawę omija, jakoś te zarobki lekarskie traktuje się tak w rękawiczkach albo w ogóle się o nich nie mówi.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PKobosko">Proszę Panów, w poprzedniej kadencji sejmowej senator Michałowicz mówił, dyskutując nad ustawą o wykonywaniu praktyki lekarskiej, o posadach lekarskich za 23 zł miesięcznie. Mam przed sobą wykaz płac lekarzy kolejowych gdzie mniej więcej są tak uposażeni, jak robotnicy torowi; mniej więcej w ten sam sposób traktowani są ludzie z wyższym wykształceniem, ludzie, których wykształcenie kosztuje około 40.000 zł, jak analfabeci czy półanalfabeci. Robotnik torowy zarabia 5 zł dziennie i mniej więcej tyle, a nawet mniej trochę zarabia lekarz po 8–10 latach pracy. Może to tak się bardzo jaskrawo przedstawia w instytucjach Poczt i Polskich Kolei Państwowych, gdzie mamy aż 9 lekarzy, którzy zarabiają po 125 zł miesięcznie, mając bardzo duże rejony, bo składające się niejednokrotnie aż z 5.000 ubezpieczonych. To jest bardzo ważna sprawa, to jest zagadnienie, które trzeba rozwiązać w jak najkrótszym czasie. Nie pomogą ośrodki zdrowia, nie pomogą najpiękniejsze uznania i wydanie ustaw najlepiej opracowanych pod względem prawniczym, jeśli nie rozwiążemy sprawy uposażeń lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PKobosko">Poprzedni mówcy poruszali bolączki, poruszali brak lekarzy służby zdrowia i brak służby pomocniczej lekarskiej, jak pielęgniarek, akuszerek, kontrolerów sanitarnych, poruszali także sprawę łóżek w szpitalach. Chciałbym nie zwracać uwagi na ilość łóżek szpitalnych, bo nie ulega najmniejszej wątpliwości, że mamy ich za mało, ale chodzi o to, że i z tych łóżek szpitalnych, tak jak jest w tej chwili, nie wszyscy korzystają. Chodzi mi o to, że w większej części masy chłopskie są pozbawione opieki szpitalnej, bo chociaż taksa szpitalna jest stosunkowo, jak na nasze warunki, niska, to jednakże i tak ona jest niedostępna dla rodzin chłopskich. W tej chwili leczenie szpitalne członka rodziny chłopskiej niemal ją rujnuje.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Długosz.)</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#PKobosko">Z tej wysokiej trybuny apelowałbym do Rządu, żeby tą sprawą gorąco się zajął. W pierwszym rzędzie apelowałbym, żeby uprzystępnić leczenie chorób społecznych, a przede wszystkim gruźlicy. Wszyscy wiemy, że gruźlica szerzy ogromne spustoszenie wśród niemowląt, wśród dzieci szkolnych, że prawie 50% dzieci szkolnych jest zarażonych gruźlicą. Wszyscy wiemy o tym, że około 20% młodzieży akademickiej choruje na gruźlicę narządów oddechowych lub innych narządów. Gruźlica rodziców o słabej budowie ciała odbija się na wartości całego prawie społeczeństwa, a w pierwszym rzędzie rekrutów.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PKobosko">Dane statystyczne mówią same za siebie. Wiemy, że w pierwszym rzędzie u ludzi, żyjących w ciężkich warunkach, gruźlica szerzy największe spustoszenie. Wiemy, że około 250 osób dziennie umiera na gruźlicę, wiemy, że około 70.000 rocznie umiera, a około miliona ludzi choruje, straty materialne gospodarki narodowej z tej przyczyny wynoszą 4–6 miliardów zł rocznie. Dlatego bym apelował, żeby Rząd się zajął leczeniem szpitalnym dla rodzin chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#PKobosko">Proszę Wysokiego Sejmu, przyjęliśmy z prawdziwym zadowoleniem wniesiony rządowy projekt o zwalczaniu gruźlicy. Jednakże sam projekt nas nie uratuje. Projekt bez poparcia finansowego powiększy tylko i tak już liczne ustawodawstwo sanitarne. Więc, przyjmując projekt z jak największym uznaniem, należało by tylko przemyśleć i postarać się o środki finansowe celem jego zrealizowania. Bo jak do tej pory, to milczy się o tych środkach finansowych.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PKobosko">Jedną z najważniejszych naszych bolączek w życiu są choroby zakaźne. Trzeba skonstatować, że zrobiliśmy małe postępy. W 1935 r. zachorowało na dur brzuszny 13.590 osób, w 1937 ilość zachorowań wzrosła, zachorowało już 17.490. Na płonicę zachorowało w 1935 r. 17.898, w 1937 r. 24.896. Ten stan zachorowań prawie stale się zwiększa. Doceniam wysiłki Rządu w sprawie leczenia chorób zakaźnych przez szczepienia ochronne, jednakże muszę stwierdzić, że nie wszędzie szczepionki ochronne pomagają, a sama surowica lecznicza w niektórych chorobach zakaźnych jest za droga nawet dla dobrze uposażonych ludzi, a prawie niedostępna dla ludzi biednych. Mam tu na myśli wyrabianą przez Państwowy Zakład szczepionkę przeciw błonicy, która przez swoją wysoką cenę jest prawie niedostępna dla szerokich warstw. Dlatego apelowałbym z tej wysokiej trybuny o potanienie szczepionek wyrobu Państwowego Zakładu Higieny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekDługosz">Głos ma p. Jahoda-Żółtowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PJahodaŻółtowski">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Opieki Społecznej obejmuje swoim działaniem prawie w całości zagadnienia, interesujące raczej wielkie skupiska ludzkie, raczej miasta, skupiska przemysłowe, aniżeli wieś, a mimo to rolnictwo zdołało przeprowadzić w dużej mierze swoje postulaty w tej dziedzinie przy pomocy ustaw, szczególnie ustawy scaleniowej. Dziś jego zainteresowanie oznacza nie tyle zainteresowanie się Ministerstwem Opieki Społecznej, ile Funduszem Pracy. Nie odbiegnę może od prawdy, jeżeli podkreślę, że nacisk sfer rolniczych na politykę Rządu jest o wiele skuteczniejszy od nacisku innych sfer gospodarczych. Jeżeli zaś uwzględnimy jeszcze nacisk świata pracy, to gatunkowo jest on równie ciężki, a rezultat jest ten, że postulaty życia gospodarczego spotykają się w Ministerstwie Opieki z mniejszym zrozumieniem. Szkoda, że koledzy rolnicy na swoim terenie nie mają możności tak często stykać się z organami inspekcji pracy, bo może dla tych innych dziedzin życia gospodarczego mieliby więcej zrozumienia i może nas prędzej by poparli w naszych usiłowaniach, ażeby więcej uzyskać uzgodnienia polityki Ministerstwa z życiem codziennym.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#PJahodaŻółtowski">Lapidarnie pozwoliłbym sobie określić, że dzisiejsza polityka Ministerstwa Opieki wykazuje właśnie brak tego zsynchronizowania z tempem życia, z rozwojem życia gospodarczego, ale w ten sposób, że wybiega poza to życie, wybiega naprzód. Wybiega poza nasze realne możliwości. I wyprzedza nawet społeczeństwa więcej zamożne niż my, jak to czasem mieliśmy możność czytania, iż ustawy nasze są dalej idące, niż ustawy społeczeństw o takiej kulturze i o takich możliwościach, jak Anglia. Zresztą przed chwilą słyszeliśmy, że p. Minister wspomniał właśnie z dumą i może rzeczywiście z uzasadnioną dumą, że myśmy w 1918 czy 1919 r. nie śmieli marzyć o warunkach, w jakich dzisiaj żyjemy, ale jeśli Weźmiemy dzisiejszą chwilę i porównamy, jak wielkie ciężary kładą się z tego powodu na życie gospodarcze, to jednak mamy prawo się domagać uzgodnienia tych przepisów z życiem. Tym więcej, że ta polityka wpływa niejednokrotnie hamująco na to pierwszorzędne zadanie Ministerstwa Opieki Społecznej, mianowicie usuwanie bezrobocia, wpływa hamująco swoimi przepisami na możność przyjmowania czy to robotników, czy też uczniów do warsztatów przemysłowych i rzemieślniczych i wpływa hamująco również na spełnienie tego wielkiego zagadnienia, które czeka miasta, wchłonięcia nadmiaru ludności wsi i nauczania młodego pokolenia. Pragnę tu dlatego poruszyć w pierwszym rzędzie te zagadnienia, które z młodym pokoleniem się wiążą, a które miałem możność parokrotnie podnosić, czy to na komisjach, czy jeszcze w poprzednich latach, ale uważam, że i dzisiaj, mówiąc przed nowym Sejmem, obowiązkiem moim jako przedstawiciela rzemiosła jest przypomnieć, że wszakże te zagadnienia nie są interesem, nie są bólem jakiejś drobnej sfery, ale są to zagadnienia 400.000 warsztatów, które dają pracę milionowi ludzi.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PJahodaŻółtowski">Otóż jeżeli weźmiemy pod uwagę, że dotychczas Ministerstwo Opieki Społecznej w zarządzeniach swoich podstawowych, prawnych stało na stanowisku, iż uczeń to premia dla warsztatu, dla rzemieślnika, to już dzisiaj, zdaje mi się, z tą opinią dawno społeczeństwo się rozprawiło i rozumie, że obowiązki, jakie bierze na siebie naukodawca, to nie jest żadna premia, że raczej są one ciężarem. Od kilku lat czekało rzemiosło na rozporządzenie wykonawcze, które miało ustalić, które z rzemiosł mają być zwolnione od płacenia uczniom, pobierającym naukę. Ukazało się wreszcie to rozporządzenie, ale objęło zaledwie 8 zawodów, jakkolwiek jeszcze szereg innych, również przygotowanych do tego i mających uzasadnienie, żeby były zwolnione, czeka aż do dzisiejszego dnia, Panie Ministrze.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Surzyński.)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PJahodaŻółtowski">A dalej, poruszę jeszcze przepisy prawne, o których dzisiaj w tej sali była mowa, a dotyczące młodzieży między 14 a 15 rokiem życia. Zupełnie słusznie jeden z przedmówców przed południem zapytywał, co się ma stać z tą młodzieżą, która przez ten rok nie może być wzięta do warsztatu rzemieślniczego i musi błąkać się po ulicach, albowiem ustawa nie pozwala ich przyjąć. A równocześnie to samo Ministerstwo zezwalało na przyjęcie tej młodzieży do szkół zawodowych i tu się zapytam, dlaczego szkoła zawodowa ma być pod względem administracyjnym inaczej traktowana, niż warsztat rzemieślniczy, który tej samej nauki udziela? Dlaczego młodzieniec, którego zresztą lekarz ma uznać poprzednio za odpowiedniego pod względem zdrowotnym, może być przyjęty do szkoły, w której będzie się uczył ślusarstwa, do gimnazjum ślusarskiego, ale nie może być w 14 roku życia przyjęty do ślusarza, do warsztatu rzemieślniczego? O tę synchronizację z życiem codziennym jeszcze raz wołam.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#PJahodaŻółtowski">Dalsze ograniczenia zatrudniania młodocianych dotyczą pewnych zawodów, a więc rzeźnictwa, piekarstwa, gdzie ten wiek jeszcze wyżej podciągnięto pod pozorem, że to są zawody bardzo ciężkie i dopiero po 16 roku życia może młodzieniec być przyjęty. Dobrze, ale decyzję co do tego raczej zostawmy lekarzom, bo ci są od tego, ażeby zbadali, czy aspirant do nauki rzemieślniczej może w 15 roku jest tak rozwinięty, że będzie przewyższał tego, który ma już lat 17 albo 18.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PJahodaŻółtowski">A wreszcie pozwolę sobie prosić o wglądnięcie w przepisy czy w czynności na odcinku inspekcji pracy. I tu rzemiosło wielkim głosem, Panie Ministrze, woła o to, ażeby przy tych czynnościach powodowano się należytym zrozumieniem całokształtu pracy codziennej drobnego rzemieślnika, ażeby ostre żądanie wykonania przepisów w 100% nie kurczyło rynku pracy, o który zresztą woła nadmiar młodzieży. Jedną z wielkich bolączek, które wnoszą rozgoryczenie w warsztaty rzemieślnicze, to jest paradoks prawny, wywołany tym, że przyznano uczniom rzemieślniczym prawo strajku. Mianowicie kodeks zobowiązań w art. 447, dotyczącym umowy o naukę, w dziale I pod ogólną nazwą „umowa o pracę”, stworzył w myśl interpretacji Ministerstwa Opieki Społecznej zasadę, że umowa o naukę jest tylko umową o pracę. Pomijam, długi zresztą, wywód prawny tego zagadnienia i słuszność interpretacji wspomnianego przepisu przez wysokie czynniki Ministerstwa Opieki, ale jeżelibyśmy nawet przyjęli, że umowa o naukę rzemiosła według tej interpretacji jest tylko odmianą umowy o pracę, jeśli poza obowiązkiem pracodawców do zawodowego kształcenia ucznia umowa o naukę posiada te same cechy istotne, jak umowa ze zwykłym robotnikiem, to należało by konsekwentnie również przyjąć, że i do terminatorów rzemieślniczych odnosi się orzeczenie Sądu Najwyższego jeszcze z 1933 roku, o którym pisze „Przegląd Sądowy”, że strajk należy uważać za samowolne złamanie umowy o pracę, uprawniające do niezwłocznego rozwiązania stosunku pracy. Prawo do strajku nie może w żadnym wypadku usprawiedliwić złamania kontraktu. I tu pomijam prawne uzasadnienie. Pragnę jednak skierować uwagę Wysokiej Izby na to odwieczne prawo zwyczajowe, które działa i obowiązuje moralnie na przestrzeni wieków, że rzemieślnik naukodawca nie jest zwykłym pracodawcą, obowiązki jego przekraczają daleko znacznie obowiązki zwykłego pracodawcy, uczeń zaś nie jest zwykłym najemnym robotnikiem, lecz w najściślejszym tego słowa znaczeniu jest uczniem, który pobiera naukę, który zdobywają pracą taka, jaką musi ją zdobyć w szkole. Zrównanie wiec ucznia ze zwykłym najemnym pracownikiem znaczyłoby zrównanie w dół, nie można bowiem identyfikować zależności pracownika od pracodawcy z zależnością terminatora od mistrza, który go kształci. Przy umowie o naukę zależność terminatora od naukodawcy musi mieć zupełnie inny charakter, charakter o stosunku ściśle osobistym, przecież mistrz przyjmuje na siebie cześć pracy i obowiązków ojcowskich. On nie tylko kształci ucznia, on musi go wychowywać, jest za to odpowiedzialny i z tego wynika zasada, wiekami uświęcona, której żadne prawo ani interpretacja przepisów nie zmaże. Uczeń musi być posłuszny swojemu mistrzowi i zachowywać się wobec niego należycie, a mistrz ma obowiązek czuwać nad tym, żeby uczeń zachowywał się odpowiednio, by był odpowiednio traktowany przez pracowników danego warsztatu. Ważna tu jest nie praca jako taka, lecz zawodowe wykształcenie w rzemiośle, a praca jest tylko niezastąpionym środkiem praktycznego poznania zawodu. Dla przykładu przytoczę, że praktyczna nauka zawodu, otrzymywana w szkołach zawodowych, nosi przecież ten sam charakter. Dlaczego więc praktyka administracyjna Ministerstwa Opieki Społecznej nie traktuje praktycznej nauki w warsztatach szkolnych na równi z nauką w warsztacie przemysłowym? Uważam za swój obowiązek z tego miejsca zwrócić się do Pana Ministra Opieki Społecznej, żeby co do tych przepisów zechciał poddać rewizji dotychczasowe stanowisko w tej sprawie organów, które dotychczas na nim pozostawały.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#PJahodaŻółtowski">Dalej pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby jeszcze na pewien okólnik bardzo charakterystyczny, ściśle łączący się z tym stanowiskiem, o którym mówiłem, okólnik z 15 października 1938 roku o opłatach na Fundusz Pracy. Mamy tu znowu to samo stanowisko, że jeśli nawet mistrz płaci uczniowi za to, że się uczy, tak jak na odwrót w szkole zawodowej uczeń musi płacić szkole, to ten mistrz równocześnie musi jeszcze od tego wynagrodzenia tygodniowego zapłacić opłatę na Fundusz Pracy tak jak od robotnika. I pismo okólne wprowadza obowiązek opłat na Fundusz Pracy, przewidziany w art. 15 ustawy z r. 1934, i powiada, że wszelkie sprzeczne z niniejszym pismem okólnym wyjaśnienia i zarządzenia należy uważać za nieobowiązujące. A więc wynika z tego, że przed 15 października 1938 r. istniały przecież wyjaśnienia i zarządzenia urzędowe, które zwalniały od tych opłat. Pomijam znowu wywód prawny, ale pozwolę sobie zaznaczyć, że w państwie, które pod tym względem stoi daleko wyżej i jest przykładem, u naszych najbliższych sąsiadów z zachodu, w Niemczech ani pod względem strajku, ani pod względem tych opłat takich przepisów i takich interpretacji nie ma.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#PJahodaŻółtowski">Jeszcze na zakończenie pozwolę sobie ze względu na fakt, że szereg kolegów poruszał zagadnienie 8-godzinnego dnia pracy, poruszyć okoliczność, że o ile ta ustawa w całej rozciągłości powinna być przestrzegana w przemyśle w tych zakładach, w których jest większość zamówień długofalowych i planowość pracy można rozłożyć, to w warsztacie rzemieślniczym, o czym już na Komisji Budżetowej wspominałem, powinna być dozwolona pewna możność wahań co do tych godzin. Zamówienia przychodzą często z dnia na dzień, są krótkofalowe, krótkoterminowe. W takich warunkach trudno odnosić się dopiero pismem do inspekcji pracy i prosić o zezwolenie na pracę o 2 godziny dziennie dłużej. Mistrz taki nie ma czasu i nie ma głowy na to, bo wszak on sam siedzi przy warsztacie i sam ze swymi pracownikami pracuje.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#PJahodaŻółtowski">Na koniec pozwolę sobie zwrócić się do Fana Ministra z gorącym apelem w sprawie zabezpieczenia samodzielnych rzemieślników na starość. To tym już mówiłem na Komisji Budżetowej, ale zagadnienie to jest tak ważne, że uważam za swój obowiązek z tego miejsca jeszcze raz zwrócić się do Pana Ministra, żeby Ministerstwo zechciało przepracować tę rzecz na swoim terenie, mając dużo materiału zawodowo-fachowego, i ażeby to zagadnienie mogło w jak najbliższym czasie wejść pod obrady, tym więcej że jakkolwiek dzisiaj jest może dostępne tu i ówdzie rzemieślnikowi ubezpieczenie się, to jednak z niego mało się korzysta z powodu trudności z tym połączonych i wskutek może braku tego pewnego przymusu. W Niemczech również wyszła niedawno, w grudniu ub. r., ustawa tego rodzaju, albowiem zrozumiało tam państwo, że trzeba pomyśleć o konieczności zabezpieczenia bytu na starość tym wielkim masom rzemieślników, którzy nie tylko są podstawą drobnej wytwórczości i przemysłu, ale i wychowawcami młodego pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#PJahodaŻółtowski">Kończąc wracam do tego, od czego zacząłem, i proszę, Panie Ministrze, o zsynchronizowanie z życiem tych przepisów, które dotychczas kładą się takim kamieniem na życiu gospodarczym rzemiosła. Wszakże jeden z przedstawicieli rzemiosła przed paru dniami w Senacie, przemawiając przy budżecie Rady Ministrów, także podkreślał, że nie tylko w tym resorcie, ale we wszystkich resortach widać brak uzgodnienia, że jest potrzebne, aby dla uzgodnienia wszystkich resortów w odnoszeniu się do rzemiosła jak najczęstsze było porozumiewanie się z przedstawicielstwem naszego samorządu i zaznajomienie się z warunkami, w jakich rzemiosło pracuje.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. ks. Grochowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PksGrochowski">Wysoka Izbo! Są tematy i zagadnienia ogólnej natury, które nigdy nie są dość oświetlone i nigdy nie prześwietlone; do takich zaliczyć należy zagadnienie populacyjne. Z jakiegokolwiek punktu widzenia ogólniejszej natury rozważać je będziemy, ma ono zawsze wagę pierwszorzędną i wśród wszystkich narodów, pragnących żyć i mieć głos, wysuwa się na czoło zagadnień moralnych, społecznych i państwowych. Od rozrodczości bowiem naturalnej, bez sztucznych tam i od należytej opieki nad matką i dzieckiem przez cały okres jego rozwoju fizycznego zależy potencjał moralny i fizyczny, zależy mocarstwowość i sam byt narodu. Narody o zmniejszającej się sile populacyjnej muszą z biegiem czasu skarleć i paść i pozostawią po sobie zaledwie wspomnienie: były, ale samobójczo zginęły. Państwa zaś, które materiał ludzki postawią jako bogactwo ponad wszelkie bogactwa, nie zginą.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PksGrochowski">Złudne teorie Roberta Maltusa z końca XVIII wieku, oparte na krótkowzrocznych wyliczeniach, o grożącym ludzkości braku chleba, okazały się dalekimi od rzeczywistości wobec postępu techniki i nadmiaru chleba. W czasach Maltusa było na świecie około 600 milionów łudzi i brakło chleba. Dzisiaj mamy 2.200 milionów ludzi i premie na wywóz chleba.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PksGrochowski">Narody, które zrozumiały znaczenie dla swego istnienia utrzymania jak największej rozrodczości, sięgają głębokich przesłanek etyki, inne opierają swoje nadzieje na obietnicach, premiach i subsydiach pieniężnych. Dla przykładu: sąsiad nasz zachodni od 1934 r. daje tzw, zasiłki małżeńskie w kwotach do 1.000 marek, za każde dziecko z długu skreśla 200 marek. My sobie na to nie możemy jeszcze pozwolić, bo Minister Skarbu nie chciał się zgodzić nawet na minimalne dodatki rodzinne dla funkcjonariuszów państwowych. Miejmy nadzieję, że tylko czasowo, miejmy nadzieję, że warunki życia zmienią się wkrótce na lepsze i to będzie stanowiło dodatkowy element tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PksGrochowski">Dziwne jednak zjawisko spotykamy, że ludzie zamożni mają jedno, dwoje dzieci, biedota za to na wsi cały wieniec ich ma u siebie. Stąd by trzeba wysunąć wniosek, że nie warunki materialne, lecz raczej brak poczucia etyki w rodzinach o tym zagadnieniu stanowi. Biję w wielki dzwon alarmu. Polska w ciągu 15 lat straciła 7,4%, albowiem w 1923 r. przyrost naturalny wynosił 18,3 na tysiąc, a. w 1937 r. zaledwie 10,9 na tysiąc. Musimy się przeto wszyscy, a więc Rząd i Parlament, organizacje i jednostki, cały naród musi się zjednoczyć w wysiłku utrzymania zasad chrześcijańskich i dążyć, do stworzenia takiej atmosfery moralnej i warunków życiowych, która by Państwo Polskie postawić mogła na pierwszym miejscu w świecie pod tym względem.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PksGrochowski">Nie waham się tu stwierdzić swojej pewności, że Obóz Zjednoczenia Narodowego, oparty o deklarację swoją, która musi pociągnąć każdego uczciwego człowieka, walnie się przyczyni do rozwiązania tego zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PksGrochowski">Utarł się zwyczaj, że Pan Prezydent Rzeczypospolitej raczy przyjmować tytuł ojca chrzestnego dla 6-go syna w rodzinie, składając dla chrześniaka książeczkę P.K.O. z 50-złotowym wkładem. Zwyczaj nie tylko piękny, ale i o bogatej treści, bo pogłębia przywiązanie do Głowy Państwa i może przysparza Polsce takich obywateli, których by wcale nie było. Byłem kilkakrotnie świadkiem nie tylko radości, ale dumy pewnej, że rodzice o licznym potomstwie wyróżnieni zostają spośród innych, bo mają prawo Głowę Państwa nazywać swoim dostojnym kumem. Chciałbym się zwrócić z apelem do Panów Ministrów, żeby naśladując Głowę Państwa, następne dzieci brali pod swoją opiekę.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PksGrochowski">Z tym pięknym jednak przykładem Głowy Państwa w jakiej rażącej sprzeczności stoi ten legion zbrodniczy fabrykantów i fabrykantek aniołków, który coraz szersze kręgi zatacza! Szkodnictwo to musi być usunięte ze zdrowej społeczności, a szkodnicy tępieni bez miłosierdzia, tymczasem znam wypadki, że za udowodnioną zbrodnię tego pokroju wyrokowano z zawieszeniem kary. Stawiam przeto chyba duszną tezę: nawrót do etyki chrześcijańskiej, zorganizowanie pomocy i opieki nad rodzinami o licznym potomstwie, surowe kary za zbrodnię niedozwolonych zabiegów.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PksGrochowski">Wrogiem ubocznym, nie mniej ważkim, który zagadnienie to poniża, jest bezsprzecznie panujący wśród drobnych rolników i pracowników fizycznych i umysłowych niedostatek, ciasnota mieszkań, brak poczucia higieny, choroby i pijaństwo. I tutaj muszę się zgodzić z tezą ks. posła Padacza, który wysuwa taką koncepcję, żeby zarobek męża pijaka oddać w znacznej części żonie na kupno chleba dla zgłodniałej i zmizerowanej dzieciarni.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PksGrochowski">Wysiłek Rządu poszedł po linii zabezpieczenia częściowej opieki nad urzędnikiem państwowym, pracownikiem umysłowym i fizycznym z wyjątkiem służby rolnej, ale o zapewnieniu drobnemu rolnikowi i niezorganizowanemu najemnikowi najistotniejszych warunków bytowania, higieny, opieki lekarskiej i zabezpieczenia starości dotychczas realnie się nie myśli. Wniosło wprawdzie Ministerstwo Opieki Społecznej projekt ustawy o publicznej służbie zdrowia, niestety, nie dając mu nóg do wspinania się pod górę, a obciążając samorządy, i tak ledwie dyszące, takimi wydatkami, których udźwignąć nie będą mogły. Należy przyjąć jedynie realną tezę, że opieka nad dzieckiem i matką, opieka nad zdrowiem publicznym, zapobieganie chorobom i ich zwalczanie może się dokonać skutecznie jedynie przez współdziałanie Państwa, samorządu i grup społecznych.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PksGrochowski">Ohydą wieku XX jest handel żywym towarem, narkotykami i stręczycielstwo do nierządu. Te zbrodnie weszły nawet na forum prawa międzynarodowego. Widocznie jednak zyski ciągnione są wyższe, niż daje uczciwa praca, i silniejsze, niż sankcje kodeksu karnego. Całe uczciwe społeczeństwo z obrzydzeniem i oburzeniem czyta i słucha o procesach, wytaczanych przedsiębiorcom tego pokroju.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#komentarz">(Głos: Kto jest najczęściej oskarżany w tych procesach? Inny głos: Żydzi.)</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#PksGrochowski">Odpowiedziano już za mnie, tak że zadowalam się już tym. Otóż te zbrodnie popełniane są znacznie liczniejsze, aniżeli ujawniane. Nie będą chyba sentymentalny, jeśli postawię tezę, że za jedno zmarnowane życie należy skonfiskować cały majątek i obracać go na cele wychowawcze, a zbrodniarzom zapewnić dożywociu Ministra Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#PksGrochowski">Drugim zagadnieniem, które poruszyć muszę, jest organizacja emigracji sezonowej. Polska u siebie ma masę roboty, a rękami swoich obywateli, pracą ich, potem buduje dostatek i wygodę innych. Tymczasem widocznie tak być musi. Nie będę poruszał sprawy emigracji do Ameryki, która chlubnie się zapisała na kartach Polski. Emigracja francuska wymaga szczegółowej analizy i badań. Wspomnę tylko, że przerażający jest odsetek wariatów, których nam w ostatnim roku odesłano w liczbie około tysiąca.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#PksGrochowski">Zająć się chcę tylko emigracją sezonową na roboty rolne. Według posiadanych przeze mnie wiadomości liczba robotników rolnych łącznie z niewiastami, których jest około 60%, wynosi 100.000, prócz tych, którzy na własne ryzyko, szczególnie z powiatów nadgranicznych, emigrują bez opieki Państwa i bez zbiorowych umów, a jako nagrodę, jako zysk za pracę całego sezonu przynoszą z sobą gramofon i przezwisko uwłaczające imieniu Polski. Ta stutysięczna rzesza emigrantów, wysyłanych na roboty sezonowe bez należytej organizacji, niewielki przynosi pożytek zainteresowanym, za to wielką szkodę Polsce i dobremu imieniu robotnika rolnego”.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#PksGrochowski">Należy ująć to zagadnienie w ramy następujących tez:</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#PksGrochowski">1) wolno posyłać tylko pracownika o stwierdzonym harcie i tężyźnie,</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#PksGrochowski">2) tylko świadomego, że konieczność szukania zarobku poza granicami kraju musi przynieść realne korzyści moralne, kulturalne i materialne i,</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#PksGrochowski">3) że tych korzyści nie wolno mu zmarnować i że po trzech czy czterech sezonach pracy musi osiąść na własnym warsztacie pracy.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#PksGrochowski">Szczególnie nacisk kładę na zatamowanie emigracji analfabetów i małoletnich bez szczególnej opieki rodziców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Księże Pośle, czas już minął, przemówienia posłów trwają 15 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PksGrochowski">Nie skończyłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekSurzyński">P. Kudelska ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PKudelska">Wysoka Izbo! Zacznę od stwierdzenia, które już w referacie, zresztą bardzo pięknym, nasz sprawozdawca postawił, że budżet resortu, o którym dzisiaj mówimy, jest kompromitująco mały. Zaryzykuję teraz twierdzenie, że dwa budżety: budżet Ministerstwa Opieki Społecznej i budżet Ministerstwa Sprawiedliwości są w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do siebie. Przy zmniejszaniu się budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej będzie wzrastał budżet Ministerstwa Sprawiedliwości. Musimy więc wybrać, który resort mamy zasilić, musimy tę decyzję powziąć i musimy w przyszłym budżecie odpowiednio się do budżetów tych dwóch Ministerstw ustosunkować. Im bardziej się będzie zmniejszało dotacje na opiekę społeczną, tym bardziej będzie się musiało zwiększać dotacje na więziennictwo.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#PKudelska">I tak już wiemy, że przestępczość, specjalnie przestępczość nieletnich, wzrasta w zatrważający sposób.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PKudelska">Po tym generalnym stwierdzeniu chcę przejść do kilku uwag, dotyczących jednego tylko odcinka, mianowicie odcinka opieki nad młodzieżą, odcinka opieki nad matką i dzieckiem. Oczywiście, nie będę wygłaszała na ten temat zasadniczego referatu, bo ani czas na to nie pozwala, ani też i moje przygotowanie, chcę tylko na pewne momenty zwrócić specjalnie uwagę.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#PKudelska">Jest dla mnie zjawiskiem bardzo pocieszającym, że w całokształcie naszej polityki opiekuńczej, jeśli można się tak wyrazić, zarówno Ministerstwo jak i czynniki społeczne, zaangażowane w tej robocie, zwracają uwagę przede wszystkim na akcję zapobiegawczą, na profilaktykę. Jest to bardzo słuszne, jest to tendencja, która od kilku lat, mniej więcej od 1924 r., bardzo wyraźnie się w Polsce zarysowuje. Uważam, że ten kierunek należy jeszcze w naszej pracy opiekuńczej wzmocnić, dlatego że akcja profilaktyczna jest tą akcją, która się stokrotnie opłaca. Każdy grosz, wydany na akcję zapobiegawczą, jest oszczędzeniem co najmniej 10 gr w przyszłości, które byłyby wydane na akcję ratowniczą. Więc ile możności wszelkie środki, zarówno płynące ze Skarbu Państwa, jak i płynące z ubezpieczalni społecznej, jak i płynące z kredytów samorządowych, jak też i z inicjatywy społecznej powinniśmy obracać właśnie na tę akcję zapobiegawczą, na tę akcję profilaktyczną. Bo właśnie ta akcja ma na celu wychowanie człowieka odpornego, który by był przygotowany do walki o byt, przygotowany do twórczej, konstruktywnej pracy, który by się nie załamywał za pierwszym większym niepowodzeniem.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PKudelska">W ramach budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej chcę zwrócić uwagę na kurczenie się pozycji, przeznaczonej na opiekę nad młodzieżą. Kiedy w r. 1936/37 z tej pozycji wydatkowano 5.331.000 zł, to w roku bieżącym mamy zaledwie 5.080.000 zł, a więc około 200.000 idzie mniej na opiekę nad młodzieżą. A trzeba pamiętać, że w tym okresie weszło w życie paręset tysięcy młodych obywateli, właśnie tych młodych obywateli, którzy opieki potrzebują. Przyrost naturalny w Polsce jest nam wszystkim znany, nie będę tego powtarzała, w każdym razie te kilkaset tysięcy dzieci, które weszło w życie, te kilkaset tysięcy młodzieży, które podrosło już do akcji opiekuńczej, zwiększyło stan ilościowy podopiecznych, natomiast budżet w tym odcinku się kurczy. Na ten fakt chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izby, bo będziemy musieli z powodu tego przyrostu naturalnego i kurczenia się kredytów na tę sprawę zwrócić uwagę przy następnym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#PKudelska">P. Minister w przemówieniu swym dzisiaj powiedział, że zagadnienie opieki nad młodzieżą i wychowania to są te dwa odcinki pracy, które się ściśle z sobą wiążą w pracy Rządu. Jest to zagadnienie olbrzymie, zagadnienie niesłychanie trudne i nie łudźmy się, żeby ono było w krótkim czasie rozwiązane. Będziemy musieli jeszcze przez dłuższy czas iść półśrodkami, takimi właśnie jak akcja opiekuńcza. I na te półśrodki zabraknąć pieniędzy nie może.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#PKudelska">Na tym odcinku opieki nad młodzieżą Chciałabym zwrócić uwagę na kilka momentów, które moim zdaniem powinnyby być specjalnie mocno w akcji opiekuńczej podkreślone. Idzie mi przede wszystkim o opiekę otwartą w rodzinach własnych. Jest to ten odcinek pracy, na który należało by w całokształcie naszej akcji opiekuńczej zwrócić bardzo dużą, bardzo wydatną uwagę. To jest to właściwe ratowanie młodych istot przed zejściem na dno nędzy społecznej. I czasem pomoc, dana w odpowiedniej chwili, pomoc materialna i moralna może postawić człowieka na nogi na całe długie życie. I dlatego też na ten odcinek, zdaje mi się, w całokształcie pracy opiekuńczej należało by przede wszystkim wielką uwagę zwrócić.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#PKudelska">Przy sposobności chcę zwrócić uwagę na fakt, o którym nam mówił p. dyr. Okulicz podczas konferencji w Ministerstwie Opieki Społecznej, mianowicie organizacji opieki społecznej mamy w Polsce ni mniej ni więcej tylko 1.300. Na miłość Boską, toć przecież jest to coś nieprawdopodobnego! 1.300 organizacji społecznych wykonywa akcję opiekuńczą. Oczywista rzecz, że w rezultacie doprowadza się do tego, że wysiłki są w nieprawdopodobny sposób rozpraszane, że idzie tam dużo pieniędzy społecznych, zbieranych z groszowych składek, na koszta administracyjne i że wydatki są zupełnie nieproduktywne. Na ten temat miałam już zaszczyt przemawiać w zeszłym roku na Komisji Budżetowej Senatu, jeszcze raz na ten fakt zwracam uwagę. Powinniśmy dążyć do tego, powinniśmy prosić p. Ministra, powinniśmy wywierać nacisk na opinię społeczną, aby skasować ile możności jak największą ilość tych małych, drobnych organizacyj, natomiast skoncentrować akcję opiekuńczą w kilku wielkich organizacjach, przede wszystkim, mówię wyraźnie, w organizacjach kobiecych, bo one są do tego powołane. Organizacje te powinny być nadzorowane bardzo ściśle i bardzo skrupulatnie przez Ministerstwo, przez organa państwowe opieki społecznej, natomiast cały ciężar roboty wykonawczej należało by na te właśnie organizacje przerzucić. Mam Wrażenie, że organizacje kobiece tego typu, jak Organizacja Kół Gospodyń Wiejskich, jak Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, jak szereg innych organizacyj są jeszcze w niedostateczny sposób na odcinku opieki społecznej wykorzystane. Mam wrażenie, że po stronie czynników państwowych jest jeszcze za mało inicjatywy w tym kierunku. Zdaje mi się, że było by celowe, żeby od departamentu opieki społecznej Ministerstwa szła w tym kierunku inicjatywa i żeby organizacje kobiece otrzymywały wyraźne polecenia do wykonania. Ta metoda pracy jest o tyle słuszna, że każdy grosz z subwencji, który idzie że Skarbu Państwa, jest potrajany przez fundusze, wydobywane przez organizacje ze społeczeństwa i wtedy każdy grosz rodzi 3 czy 4 inne grosze i kredyty na akcję opiekuńczą w ten sposób się zwiększają, przy tym praca wykonywana jest w wysokim stopniu systemem gospodarczym przez kobiety, które dzięki już temu, że przez tysiące lat prowadziły gospodarstwo, umieją gospodarować i wykonanie jest znacznie tańsze, znacznie bardziej praktyczne. Na to bym chciała zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PKudelska">W związku z tym, skoro już mówimy o pracy społecznej, chciałabym jeszcze na jeden moment zwrócić uwagę. W tych wielu setkach organizacyj charytatywnych pracują różne osoby, które do tej roboty są zupełnie nieprzygotowane. Konieczne jest przygotowanie tzw. „działaczek społecznych” — mówię z całą świadomością w cudzysłowie — tzw. „działaczy społecznych” czy „działaczek społecznych”, bo ludzie nieprzygotowani nie powinni tej roboty dotykać dlatego, że akcja charytatywna w ścisłym tego słowa znaczeniu, to łaskawe rozdawnictwo nawpół zniszczonych pończoszek, niepotrzebnych białych rękawiczek, to jest przylepianie plasterka na ropiejącą ranę, to nie jest akcja długofalowa, która by miała jakiekolwiek głębokie społeczne rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#PKudelska">I ponawiam swój apel, podjęty w zeszłym roku: pracę społeczną poprzez organizacje mogą prowadzić osoby, które uzyskały odpowiednie przeszkolenie na odpowiednich kursach. Stanowczo się opłaci zorganizowanie takich kursów nawet przy pomocy materialnej, pieniężnej Ministerstwa, bo sama robota będzie wtedy taniej kosztowała i będzie znacznie wydatniejsza.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#PKudelska">Wspomniałam przed chwilą, że ze strony władz państwowych, działających na odcinku opieki społecznej, było by pożądane więcej inicjatywy i dawanie konkretnych zadań organizacjom, kobiecym w pierwszym rzędzie, do wykonania. Jako poseł miejski wskażę na takie zupełnie konkretne zadanie: elementem, zupełnie niemal opuszczonym, są tzw. pracownice domowe. To są istoty bezradne, bezbronne, najczęściej dziewuchy wiejskie, czasem półanalfabetki, które przychodzą do miasta na pracę, trafiają bardzo często w ręce sutenerów, w ręce handlarzy żywym towarem, zostają prostytutkami, a w najlepszym razie w bardzo poważnym procencie są to przyszłe nieślubne matki, które później powiększają ilość podopiecznych, bo z chwilą, gdy się to nieślubne dziecko urodzi, kobieta na dłuższy czas jest wytrącona z normalnej pracy i nie może pracować przy tym warsztacie, przy którym pracowała przedtem. Zajęcie się tą kategorią pracownic powinno być zadaniem organizacyj kobiecych. Bardzo się wstydzę, że organizacje kobiece dotychczas tej roboty nie zorganizowały, ale skoro już tak się stało, to zdaje mi się, że należało by na ten odcinek roboty nacisk położyć, dać odpowiednią pomoc, dać odpowiednie wskazówki, może nawet wskazać pewne ramy organizacyjne, tą robotą się zająć i ją poprowadzić. To będzie ulga zarówno dla wsi, jak i dla miast.</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#PKudelska">Chcę zwrócić jeszcze uwagę na jedną bardzo wielką potrzebę miast w zakresie opieki nad dzieckiem. Organizujemy żłobki i przedszkola przy większych zakładach przemysłowych. Ilość ich jest stanowczo niedostateczna, ale w każdym razie jest coś robione. Natomiast pracownicy, pracujący w drobnych warsztatach, sklepikach, rozmaite ekspedientki, rozmaite właścicielki drobnych sklepików spożywczych, rzemieślniczki, pracujące w rozmaitych warsztatach, a między nimi jest dużo mężatek, dużo chałupniczek, te nie mają zupełnie co robić z dzieckiem w czasie godzin pracy. To dziecko często u matki w izbie spędza czas przy nogach, taki mały szkrab dławi się szpilkami, jeżeli to jest pracownia krawiecka, nie ma żadnej opieki. Należało by na ten odcinek zwrócić uwagę: organizowanie przedszkoli i żłobków dla dzieci chałupniczych, rzemieślniczych, drobnych pracownic handlowych. To jest z odcinka miejskiego.</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#PKudelska">Czy dwie minuty jeszcze mogę?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Minutę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PKudelska">Z odcinka wsi nie będę wyliczała tych wszystkich potrzeb. Wiemy — przedszkola, dziecińce, dom matki i dziecka itd., to są wszystko rzeczy bardzo znane. Na dwa momenty tylko zwrócę uwagę: konieczność szkolenia personelu dla dziecińców przedszkolnych, konieczność szkolenia pielęgniarek. W najbliższym czasie powinny powstać nowe szkoły pielęgniarek. Inaczej choć rozwiniemy sieć ośrodków zdrowia, to ten odcinek pracy nie będzie obsłużony. Tak samo powinny być zorganizowane kursy dla kierowniczek dziecińców przedszkolnych, których ilość z roku na rok wzrasta. To są dwa działy, które wymagają wzięcia natychmiast w ręce.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PKudelska">Z odcinka wiejskiego na jeszcze jedną sprawę zwróciłabym uwagę, mianowicie na szkolenie przodownic wiejskich. Sprawa propagandy higieny, propagandy zdrowia na wsi wymaga bardzo intensywnego wysiłku. Otóż w tej chwili jest prowadzona akcja szkolenia przodownic przez instytucje, związane z akcją przysposobienia wojskowego. Ta praca może być rozszerzona i wykorzystana. Powstaną wtedy na wsi duże szeregi przodownic, młodych dziewcząt uświadomionych i wyrobionych społecznie, które będą tymi pionierkami zdrowia na wsi.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Józef Milewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PJózefMilewski">Wysoka Izbo! Gdyby komuś z tzw. posłów pracowniczych czy czołowych działaczy społecznego ruchu zawodowego robotników, czy pracowników umysłowych kazano wygłosić referat na temat: czego świat pracy może i powinien oczekiwać od Państwa w ogóle, a od Ministerstwa Opieki Społecznej w szczególności, muszę stwierdzić z zadowoleniem, że nikt z nas nie mógłby powiedzieć czegoś lepszego, czegoś pełniejszego, niż to, co przed chwilą powiedział p. Minister Opieki Społecznej. Obawiam się jednak, że dotychczasowa praktyka 20 lat naszego odrodzonego bytu państwowego, a zwłaszcza kilkunastu lat ostatnich nie pozwala nam wierzyć, żeby ten program, co prawda zupełnie szczerze przystosowany na przyszłość i na wyrost, był lub miał być zrealizowany. Wierzymy jednak, że przynajmniej znaczna część tego programu, na który w ¾ gotowi bylibyśmy pisać się obu rękoma, będzie przez Ministerstwo realizowana. W przeciwnym razie, gdyby to miały być jeszcze raz tylko słowa, niewątpliwie byłby to dalszy czynnik, który by podrywał wśród rzesz robotniczych i pracowniczych wiarę w istotną, rzeczywistą realizację zasad sprawiedliwości społecznej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#PJózefMilewski">Dokonywana dzisiaj przebudowa struktury polityczno-gospodarczej i społeczno-gospodarczej w Polsce i zapowiedź dalszej przebudowy realizowana jest konsekwentnie i z dużym rozmachem na odcinku przebudowy polityczno-gospodarczej, która w swych konsekwencjach ostatecznych zmierza, poza dziedziną czysto wojskową, do przebudowy gospodarki państwowej, ażeby w sposób należyty wzmocnić przez odpowiednią dyslokację aparatu wytwórczego na terenie właściwych połaci Państwa potencjał obronności kraju. To jest czynnik kapitalny w realizacji tzw. idei silnego państwa. I ten czynnik jest istotnie realizowany z całą konsekwencją i rozmachem, jak już zaznaczyłem.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PJózefMilewski">Natomiast drugi czynnik, bez którego pojęcie siły według mego rozumienia nie może być usprawiedliwione ani należycie w masach społecznych podmurowane, ten drugi czynnik zasady sprawiedliwości społecznej, a zwłaszcza zasady sprawiedliwego podziału dochodu społecznego, ten niestety w dotychczasowych wysiłkach, jak to widać z programowych przemówień odpowiedzialnych sterników naszej nawy państwowej, nie znajduje należytego jeszcze zrozumienia i należytych możliwości realizacyjnych. Jeżeli jest realizowany, to z jakąś wstydliwością, ubocznie, ułamkowo, jako zło konieczne, ale nie jako ten drugi słup, ten drugi czynnik w realizacji programu zasadniczego, to jest siły odrodzonej państwowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PJózefMilewski">Tak by wyglądała wielka teoria na odcinku społeczno-politycznym i społeczno-gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#PJózefMilewski">Teraz jednak pozwolą Państwo, że w lapidarnym skrócie przedstawię, jak wygląda rzeczywistość na tym odcinku. A więc przede wszystkim prawodawstwo ochronne i ochrona pracy. Otóż na tym odcinku, jak już kilkakrotnie słyszałem w tej Wysokiej Izbie, panuje niezdecydowanie, panuje jakaś niepełność i brak sankcji w ustawach, które tę część naszego życia państwowego mają regulować. Odnosi się wrażenie, że każda niemal tzw. ustawa socjalna jest wprowadzana po to, ażeby ją można było obchodzić, bo niemal. W każdym paragrafie brak jej wykończenia, a zwłaszcza brak sankcji.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PJózefMilewski">Na czoło jednak dzisiejszych problemów natury pracowniczej wysuwają się problemy: znormalizowania rynku pracy, walki z bezrobociem i zapewnienia minimum egzystencji robotnikom i pracownikom w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PJózefMilewski">Jeżeli chodzi o unormowanie warunków płacy i pracy, to niewątpliwie kapitalnym zagadnieniem jest nadanie sankcji obowiązującej ustawie o układach zbiorowych pracy, która, aczkolwiek dobra i bezsprzecznie mogąca tę rzecz w sposób ostateczny regulować, nie posiada jednak ciężaru gatunkowego, ażeby w społeczeństwie odegrać właściwą rolę, tylko dlatego, że jest w ustawie powiedziane, iż pracodawca może, ale nie musi zawrzeć umowę zbiorową i że w ustawie tej brak jej drugiej organicznej części w postaci ustawy o przymusowym rozjemstwie. Sytuacja jest tego rodzaju, że dzisiaj, według mego najgłębszego przekonania co do danych statystycznych, wymienionych przez p. Ministra, nie 2/3, ale może jeszcze nie połowa zakładów jest objęta umowami zbiorowymi na odcinku świata pracy w ogóle, a na odcinku pracowników umysłowych umowa zbiorowa należy po prostu do unikatów i istnieje tylko tam, gdzie pracownicy ją sami sobie wywalczyli. Najlepszym dowodem jest fakt, że pracownicy umysłowi z zagłębia sosnowieckiego czekają na umowę zbiorową od lat 11, od roku 1925/26, kiedy to pracodawcy istniejącą umowę zawarli; dalej, że pracownicy umysłowi zagłębia naftowego borysławskiego daremnie starają się o zawarcie umowy od lat trzech, że majstrowie fabryczni w Łodzi od lat ośmiu zabiegają o umowę zbiorową i wszystko bezskutecznie. Jest to tylko jeszcze jeden dowód, jak świat pracodawców polskich a często i obcych — bo kapitał zagraniczny jest u nas w wysokim procencie zaangażowany w wielkim przemyśle — rozumie to siadanie do wspólnego stołu., Efektem tego rozumienia, jest fakt, że tam, gdzie zaistniała walka lub możliwość walki — jak w dziedzinie bankowości, jak w dziedzinie ubezpieczeń prywatnych — umowy zbiorowe zostały przez pracodawców podpisane w obliczu strajku generalnego w tych branżach. Z tego wynika, że w sytuacji obecnej, w obecnym układzie mentalności poważnej części naszych pracodawców tylko element walki załatwia ostatecznie słuszne postulaty pracownicze. Ale przecież ten element walki nie leży w interesie Państwa, nie leży w interesie gospodarki narodowej, jak to podkreślił p. Minister, i dlatego w sposób ostateczny i zdecydowany powinny tę rzecz załatwić ustawy, a więc nowelizacja ustawy o umowach zbiorowych, a w szczególności ustawa o przymusowym rozjemstwie.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#PJózefMilewski">W rozwiązanym poprzednim Sejmie poseł Tadeusz Kopeć złożył projekt takiej ustawy. Po dokonaniu koniecznych aktualnych przeróbek co do pewnych myśli, rzuconych w tym projekcie, mam zamiar ten projekt ustawy ponownie już w tej kadencji wnieść pod obrady Wysokiej Izby w tym słusznym przekonaniu, że dopiero ta ustawa znormalizuje rynek pracy, zwłaszcza na odcinku pracowników umysłowych. Bo robotnicy na skutek swej masowości, swego układu sił, swej mentalności dają sobie częstokroć radę bez przymusowego rozjemstwa, natomiast pracownicy umysłowi z przyczyn, których nie będę w dłuższym wywodzie uzasadniał, nie zawsze potrafią się zdecydować na akt siły, na akt walki, to jest na strajk. Dlatego pracownikom umysłowym bezsprzecznie jest potrzebna ustawa o przymusowym rozjemstwie. Że polityka Ministerstwa powinna iść po linii upowszechnienia już istniejących umów zbiorowych dla zawierania nowych, dowodzi bezsprzecznie taki fakt kapitalny, że przecież pracownicy ubezpieczalń społecznych, a więc pracownicy tego Ministerstwa od dłuższego czasu bezskutecznie zabiegają o zawarcie umowy zbiorowej. Mam wrażenie, że gdyby to było wiadome pracodawcom prywatnym, niewątpliwie wzięliby to za argument przy zawieraniu umów zbiorowych.</u>
          <u xml:id="u-44.8" who="#komentarz">(Głos: Nie wiedzieli o tym.)</u>
          <u xml:id="u-44.9" who="#PJózefMilewski">Teraz się dowiedzą, nie szkodzi.</u>
          <u xml:id="u-44.10" who="#PJózefMilewski">Drugim takim kapitalnym zagadnieniem, proszę Wysokiej Izby, jest kwestia rozciągnięcia ustawy o radach zakładowych na teren całej Polski. P. Minister słusznie podkreślił, że otrzymaliśmy po zaborcach spadek tej mentalności, która dowodzi, że warsztat pracy jest wyłączną agendą pracodawcy, że pracownik jest tylko siłą wykonawczą, jest tylko pozycją bierną w tym warsztacie pracy, że na tym terenie może panować wyłącznie wola pracodawcy, a więc częstokroć realizacja siły nad prawem. W ewolucji pojęć, jaka od tego czasu zaistniała w społeczeństwie polskim, doszliśmy do tego, że dzisiaj właściwy minister resortowy stwierdza, że już dziś tak nie jest, że już zaistniało zrozumienie, że pracownik jest jeżeli nie współwłaścicielem, to współtwórcą warsztatu pracy i że zatem pracownik powinien i może mieć wpływ na zakres, rodzaj i na wyniki produkcji warsztatu pracy. Do tego celu jednak jest niezbędne, ażeby odpowiednie ustawodawstwo wprowadziło tzw. rady zakładowe, których przedstawiciele będą zasiadali w zarządach przedsiębiorstw i w miarę uprawnień ustawowych według swego sumienia pracowniczego będą mogli niektóre krzywdy społeczne, jakie się pracownikowi dzieją, korygować.</u>
          <u xml:id="u-44.11" who="#PJózefMilewski">Poza tymi postulatami, których w ramach kilkunastominutowego przemówienie niepodobna wprost wyczerpać, istnieje jeszcze szereg kapitalnych problemów, dotyczących skorygowania lub znowelizowania ustaw o ochronie pracy, a więc przede wszystkim ustawy o czasie pracy, ustawy o urlopach, następnie wydania całego szeregu ustaw, które by w sposób praktyczny rozładowały bezrobocie. Problem bezrobocia w Polsce jest już rzeczą tak popularną, można powiedzieć, że niemal każdy człowiek o tym problemie już coś wie, już dużo nawet wie. Mnie się jednak zdaje, że dotychczasowa polityka właściwego ministerstwa na tym terenie nie powiedziała jeszcze tyle, ile należało powiedzieć, że rozładowanie bezrobocia nie da się osiągnąć przy pomocy dotychczasowych środków, które bym lapidarnie określił, jak to w innej sytuacji powiedziała koleżanka Kudelska, „że jest to plasterek angielski na ropiejący wrzód”. Mnie się zdaje, że przede wszystkim ścisłe przestrzeganie ustawodawstwa pracy, skrócenie czasu pracy, normalizacja warunków pracy na terenach przedsiębiorstw przemysłowych, usunięcie przeciążenia i przesadnej mechanizacji oraz racjonalizacja pracy, to są rzeczy, które potrafią dopiero w sposób właściwy załatwić na odcinku pracowników i robotników kwestię bezrobocia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Panie Pośle, Pański czas upłynął, proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#PMilewski">Chwileczkę jeszcze, Panie Marszałku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Jedną minutę zostawiam Panu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#PMilewski">Panie Marszałku, wobec tego, że mówimy o zagadnieniach społecznych...</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Muszę stosować równą miarę dla wszystkich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#PMilewski">Rozumiem, Panie Marszałku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Więc proszę kończyć, Panie Pośle, bez tłumaczeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PMilewski">Wobec tego kończę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Brylski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PBrylski">Wysoki Sejmie! Podczas debaty generalnej nad ustawą skarbową mówiłem o ustawowym określeniu minimum zarobków robotniczych i w kilku słowach wspomniałem o higienie pracy w zakładach przemysłowych, wobec tego nie będę dzisiaj już mówił o tym minimum zarobków, jakkolwiek stwierdzam, że na każdym kroku winniśmy tę sprawę poruszać, tym bardziej że ona przecież nie obciąża budżetu Państwa, lecz dążymy do ukrócenia wyzysku robotników przez tych przemysłowców, którzy nie uwzględniają interesu społecznego. Załatwienie tej sprawy przyniosłoby wielkie korzyści społeczeństwu i Państwu. Dzisiaj chciałbym krótko zobrazować warunki higieniczną i bezpieczeństwa w zakładach przemysłowych, w jakich pracują robotnicy, i proszę Pana Ministra Opieki Społecznej o zwrócenie baczniejszej uwagi na to zagadnienie.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PBrylski">Ustawy o ochronie pracy i higienie normują wiele spraw, lecz jakże daleko w tych wypadkach od litery prawa do życia praktycznego! Niestety utarło się u nas takie pojęcie, że każdą ustawę można obejść i cały wysiłek mózgów geszefciarskich nastawia się w tym kierunku, by wynaleźć sposoby obejścia tych ustaw. I sposoby się znajdują, kombinacje się udają. W naszych warunkach higiena i bezpieczeństwo pracy mają doniosłe znaczenie tym bardziej, że robotnik źle opłacany, marnie się odżywia i przez to opłakane warunki higieniczne dobijają robotników. Nasze ustawodawstwo socjalne przewiduje, że w zakładach przemysłowych muszą być umywalnie, łaźnie, jadalnie, szatnie, odpowiednia wentylacja, ubrana ochronne w odpowiednich działach pracy, zabezpieczenia ochronne. Niestety, do tych przepisów stosują się tylko nieliczni przemysłowcy i to właściciele większych zakładów przemysłowych, a olbrzymia ilość przemysłowców te przepisy wprost ignoruje. We wszystkich ośrodkach kraju stan ten jest jednakowy, czy to Weźmiemy Warszawę, np. firmę „Spiral”, o której komunikat Polskiego Związku Zawodowego Metalowców, okręg warszawski, mówi: „Firma „Spiral” Warszawa, ul. Żytnia 20, fabryka sprężyn, właściciel Poznański (Żyd). Brak urządzeń higienicznych na terenie zakładów: umywalni, jadalni, szatni, wentylacji. Okropne warunki higieniczne. Mimo interwencji Związku Zawodowego i Inspekcji Pracy warunków higienicznych nie poprawiono. Bezpieczeństwo pracy: brak okularów ochronnych dla szlifierzy”. Ten sam związek komunikuje: Firma Wagner, Warszawa, ul. Złota 67. Fabryka śrub toczonych, właściciel Jakub Wagner (Żyd). Stan rzeczy taki, jak w poprzedniej firmie. Pod bokiem p. Ministra. Opieki Społecznej. Albo warunki higieniczne np. w fabryce „Chodaków” pod Sochaczewem, gdzie prawie 70% robotnic choruje na gruźlicę lub zagraża im gruźlica. Jakie pokolenie będzie z tych kobiet, niech każdy sobie odpowie. Dyrekcja fabryki natomiast robi wszystko, aby tylko ludzi pokłócić, podzielić na grupki wzajemnie się zwalczające. Jeżeli zaś Weźmiemy zakłady przemysłowe na ziemiach północno-wschodnim, to jak tu kiedyś w dyskusji powiedziałem, robotnicy tak się przyzwyczaili do pewnych gazów, że wojna gazowa tam dla nich nie jest straszna.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PBrylski">Jakie jest bezpieczeństwo pracy, najlepiej świadczy statystyka wypadków. W roku 1937 było 56.333 nieszczęśliwych wypadków zarejestrowanych, a ile było ukrytych, gdzie robotnik przyciśnięty do muru musiał się zgodzić na groszowe odszkodowanie! W wielu zakładach pracy kierownicy śrubują tak zwane normy dniówkowe, że nawet nasi „wyganiacze potu” w Ameryce byliby w kłopocie, jak z tych norm wybrnąć. A u nas robotnicy i robotnice rezygnują z przerw obiadowych, by te normy wypracować, bo w przeciwnym razie grozi im zwolnienie z pracy.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PBrylski">Nie chcę dalej nużyć Wysokiej Izby przytaczaniem przykładów, bo nie chodzi mi o to, by spadała z tej trybuny ta czy inna firma. Natomiast, jeżeli przytoczyłem kilka tych przykładów, to chodzi mi o to, by udowodnić, że w praktyce ustawodawstwo socjalne nie jest należycie respektowane. Jeżeli są te braki, jeżeli jest zły stan higieny, to stwierdzam, że nie dlatego, by brak było przepisów, lecz dlatego, że nie ma kto tych spraw dopilnować, nie ma należytej egzekutywy. Wszyscy sobie z tego doskonale zdajemy sprawę. Inspektoraty pracy są zawalone pracą biurową, komisjami rozjemczymi, obwody obejmują olbrzymie tereny o licznych zakładach przemysłowych, więc dlatego też nie mogą tych spraw normalnie rozwiązywać. Wielu inspektorów wydaje zarządzenia, jednakże już później nie mają możności sprawdzić, czy te zarządzenia zostały należycie wykonane, co podrywa autorytet i powagę władz. W wielu wypadkach zwiastunem inspekcji zakładu pracy jest generalne czyszczenie, porządkowanie, wietrzenie, bieganina administracji na dzień przed inspekcją. Zakład naturalnie przybiera odpowiedni wygląd i w tych warunkach inspekcja wypada znośnie. Ale potem, po inspekcji wszystko wraca do normalnego trybu, do brudu dawnego i do niechlujstwa. Takie inspekcje wypadają raz na kilka lat. Przeciętnie rocznie około 1½% zakładów przemysłowych podlega inspekcji. Inspekcja powinna być nagła, a nie zapowiedziana z góry, dopiero wtenczas może dać obraz prawdziwego stanu zakładu przemysłowego. Tu moi koledzy się uśmiechają, bo wiedzą z praktyki, jak się te wizytacje odbywają.</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#PBrylski">Zdecydowana więc postawa władz jest tu nieodzowną, ma znaczenie decydujące. Jaki wpływ wywiera twarde, zdecydowane stanowisko, świadczy przykład z innej dziedziny. Biorę taki przykład: wiemy, jak szalenie rozpanoszyło się tajne gorzelnictwo na ziemiach północno-wschodnich. Nie wiedziano, co z tym fantem zrobić. Wytaczano tysiące procesów. Urzędnicy opowiadali, jak to całe brygady urzędników akcyzowych musiało czynić nocne wyprawy. Naturalnie rezultat był taki, że chwytano ludzi, wytaczano procesy, naznaczano kary, ale wyroków natychmiast nie wykonywano. I doszło do takiego rozwydrzenia, że często gdy takiego jegomościa brano na wóz, by odwiózł urządzenia gorzelnicze, to żegnał się w ten sposób: „Wieźcie, bracia, żyto do młyna, zaraz wrócę, będziemy dalej pędzić!” Fakt autentyczny. Otóż zmieniło się to po pewnym czasie, gdy odpowiedniego tonu nabrało prawo. Dzisiaj na naszych ziemiach gorzelnictwo tajne prawie nie istnieje. Taki efekt spowodowały obozy pracy i natychmiastowe wykonywanie wyroków. To podniosło prestiż prawa. Jak złapią dziś jakiegoś jegomościa, to na kolanach błaga, by mu wyznaczono karę pieniężną, a nie więzienie, bo to jest równoznaczne z obozem pracy. Prawu nadano odpowiedni ton i rezultat jest natychmiastowy.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#PBrylski">Uważam, Wysoki Sejmie, za wskazane, by i w tej dziedzinie ustawodawstwa socjalnego nadano prawu odpowiedni ton, żeby takie przestępstwa się nie opłacały. Jasne jest, że przemysłowiec woli zapłacić nawet 1000 zł, jeżeli zarobi na przestępstwie 2000 czy przez przedłużenie dnia roboczego, czy przez niedostarczenie ubrań ochronnych, czy przez zaniedbanie urządzeń zabezpieczających itd. Powinno to prawo nabrać powagi i mocy bezwzględnie obowiązującej. Przez to podniesie się autorytet władz, gdyż robotnicy widzą to bezkarne łamanie przepisów i biorą zły przykład z góry, od pracodawcy, a zło jest zaraźliwe. To jest jedyna przyczyna złego stanu higieny pracy i bezpieczeństwa w zakładach.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#PBrylski">Drugą przyczyną tego stanu jest ten straszliwy bałagan w produkcji, o którym mówił generalny sprawozdawca budżetu p. Sowiński, brak normalizacji produkcji, częste przerzucanie się z jednego działu produkcji na drugi bez przygotowania zakładu pracy i ludzi, to doraźne nastawianie warsztatu pracy na produkcję bez planu, tradycji, byle tylko osiągnąć zyski. To rzucanie się nadmiernej liczby zakładów przemysłowych w pewnych chwilach na rentowny produkt stwarza okropny chaos, który bije przede wszystkim w robotnika.</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#PBrylski">Trzecią przyczyną jest to, że u nas każdego, kto chce założyć przedsiębiorstwo, uważa się wprost za zbawcę, za pioniera, tego, który ma rozładować bezrobocie, dlatego też patrzy się przez palce na braki w urządzeniach pod względem higieny i bezpieczeństwa warsztatów pracy. Byle tylko zakład ruszył. Nie ma większego błędu, jak podchodzenie do placówek gospodarczych prawie wyłącznie pod tym kątem widzenia, tym bardziej że tymi dobroczyńcami, „pionierami” są przeważnie Żydzi, prowadzący zakłady pracy systemem kolonialnym. Taki przemysłowiec buduje jakąś ruderę, zakład, młyn, tartak, ponaciąga dostawców, banki, nie zapłaci podatków, robotnicy w parszywych warunkach pracują za grosze...</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#PBrylski">...a kiedy już obrośnie w piórka taki pionier, taki dobroczyńca, najspokojniej ogłasza plajtę. Na plajcie zarabia grubo. I w innym miejscu, pod inną firmą rozpoczyna nowy „geszeft”, zakłada nową „placówkę pionierską”, uszczęśliwia nowych ludzi i błędne koło się stwarza, a społeczeństwo polskie płaci za to zdrowiem, pracą i pieniędzmi. Obozy pracy, Panie Ministrze, dla takich przemysłowców! A kresy północno-wschodnie od nich się roją, to jest nieszczęście i każdy wysiłek, każdy trud będzie się załamywał, jeżeli takie będzie oddziaływanie zakładu przemysłowego. P. Minister mówił o roli zakładu przemysłowego, który ma podnosić dobrobyt, kulturę. Jak w tych warunkach może wyglądać ta kultura?</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#PBrylski">Wysokie Sejmie! Nie chcę dłużej rozwodzić się nad tymi zagadnieniami, apeluję tylko do Pana Ministra Opieki Społecznej, by ustawodawstwo socjalne nabrało pewnego tonu, mocy bezwzględnie obowiązującej zgodnie z racją stanu Państwa Polskiego i zgodnie z interesem społecznym, naturalnie polskim.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
          <u xml:id="u-54.13" who="#PBrylski">W związku z przemówieniem p. Ministra chciałbym zwrócić uwagę na jedno zagadnienie. P. Minister podkreślił, iż wzrasta znacznie liczba zarejestrowanych umów zbiorowych. Panie Ministrze, jednakże uważam, że to nie świadczy o wzroście dobrobytu świata pracy, bo jak przejrzymy ten rejestr, to są tam zarejestrowane umowy, w których są stawki 1.30 zł — 2 zł albo 2–2,50 zł dla robotników dziennie. To nie jest świadectwo podniesienia się dobrobytu.</u>
          <u xml:id="u-54.14" who="#PBrylski">Jeszcze druga sprawa. Wielką rolę, szczególnie dla ziem północno-wschodnich, odgrywa fundusz Pracy. Jest to właśnie może ten jedyny czynnik, który odpowiednio wpływa na podniesienie poziomu kulturalnego robotników i podchodzi inaczej do świata pracy. Ale Panie Ministrze, chciałbym zwrócić na jedno uwagę, żeby wreszcie skończyć z tym straszliwym nieporozumieniem, z tym podziałem Polski na Polskę A i Polskę B dlatego, że przecież jeśli Weźmiemy koszta utrzymania, to jest rzeczą urojoną, żeby była tak wielka różnica między kosztami utrzymania w Polsce centralnej a na kresach, bo rzeczywistość mówi zupełnie coś innego. Natomiast stawki dniówkowe Funduszu Pracy na robotach publicznych w centralnej Polsce wynoszą na dniówkę 4 zł, 4,60 zł, a u nas 2 zł, 2,50 zł. Apeluję do Pana Ministra, by ten błąd się nie powtarzał, bo prywatni przedsiębiorcy chcą płace dostosowywać do tej skali.</u>
          <u xml:id="u-54.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Orlański.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#POrlański">Wysoka Izbo! Nad tym tak ważnym budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej zabierało głos wielu mówców i nie chcąc się powtarzać przed Wysoką Izbą, pragnę tylko oświetlić i podkreślić pewien fragment zagadnienia, jakie mieści się w Ministerstwie-Opieki Społecznej, a mianowicie sprawę pracowników umysłowych prywatnych. Otóż śmiem twierdzić, że nawet istniejące ustawodawstwo o załatwianiu zatargów pracy, niestety, nie ma praktycznego zastosowania do pracowników umysłowych, a to dlatego, jak tu było powiedziane, że pracownicy umysłowi mogą się poszczycić zaledwie nikłym procentem zawartych zbiorowych układów pracy. Słusznie było podkreślone, że koniecznością jest wprowadzenie sankcji przymusowej w kierunku zawierania tych układów pracy, musimy się jednak liczyć z rzeczywistością, musimy przedstawić w ramach budżetu jakiś realny program, który by mógł być już obecnie realizowany. Rozumiemy, jak wielkich konieczności inwestycyjnych, jak wielkich spraw, jak wielkiego dynamizmu gospodarczego wymaga chwila obecna od społeczeństwa polskiego, ale śmiemy twierdzić, że i w tym tak niewielkim budżecie da się załatwić w sposób pozytywny cały szereg bolączek pracowników umysłowych. Uważamy, że niestety nowe ustawodawstwo nie potraktowało pracownika lepiej, aniżeli ustawodawstwo poprzednie, raczej wprowadziło w pewnych wypadkach pogorszenie. Kardynalną rzeczą dla pracownika umysłowego jest zabezpieczenie, ile możności, stałego stosunku służbowego. Pracownik państwowy posiada tę stałość, pracownik Samorządowy w mniejszym zakresie również ją posiada, nie ma jej wcale prywatny pracownik umysłowy. I uważamy, że wprowadzenie tylko tak małej korektury do kodeksu pracy, jak to, że rozwiązanie umowy może nastąpić na trzy miesiące naprzód i tylko na koniec kwartału kalendarzowego, że po 10 latach służby wypowiedzenie może być dokonane tylko dwa razy do roku na koniec półrocza, już byłoby poważnym sukcesem, a wcale nie nadwerężyłoby budżetu państwowego ani budżetu poszczególnych przedsiębiorstw. Wreszcie uważamy za wskazane, żeby pracodawca, który zwalnia pracownika, umotywował na piśmie to zwolnienie. Pamiętamy o tym, że wzorowe ustawodawstwo śląskie uzależnia zwolnienie pracownika od zgody organu państwowego. Uważam, że tego rodzaju przepis powinien być rozciągnięty na całą Rzeczpospolitą Polską. Tego wymaga moim zdaniem Konstytucja, która nakazuje czuwać Państwu nad sprawiedliwością społeczną, nad tym, ażeby krzywda dobru publicznemu się nie stała. A śmiem twierdzić, że bardzo często przemysłowcy zarówno więksi, jak i drobni, przeważnie pochodzenia nie polskiego, nadużywają jednak tego prawa i zwalniają pracownika, nie licząc się wcale z koniecznością znalezienia przez niego nowej pracy, jak również z koniecznością wyżywienia rodziny.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#POrlański">Uważamy również za potrzebne podwyższenie kredytów na inspekcję pracy. Przecież w dzisiejszych warunkach inspekcja pracy może podołać swemu zadaniu tylko w kilku procentach. Uważamy za rzecz konieczną, ażeby ta inspekcja była wykonywana w 100%.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#POrlański">Ostatnim wreszcie punktem jest wprowadzenie trzech instancyj sądów pracy z izbą pracy w Sądzie Najwyższym na czele. Uważam również za możliwe, ażeby wtedy, gdy zagadnienie pracy staje się bardzo skomplikowane, specjalne komplety nie tylko w pierwszej, ale i w drugiej instancji, a w szczególności również specjalna izba w Sądzie Najwyższym rozpatrywały te zagadnienia.- Śmiem twierdzić, jak to zrobiłem na początku, że są to postulaty minimalne, ale jeżeliby Ministerstwo zrealizowało w przyszłym roku budżetowym choć te minimalne postulaty, wtedy świat pracowników umysłowych mógłby oświadczyć, że znajduje w Ministerstwie pełne zrozumienie choćby dla swych minimalnych postulatów. Jestem głęboko przeświadczony, że p. Minister Opieki Społecznej, znany działacz społeczny, zrealizuje te minimalne postulaty pracownicze.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Filipski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PFilipski">Wysoki Sejmie! Fakt zapisania się do głosu z górą 30 mówców świadczy o wysokim zainteresowaniu, jakie budzi resort Ministerstwa Opieki Społecznej, ale rola nasza jest ciężka, albowiem jesteśmy ograniczeni co do czasu przemówień i z konieczności musimy też ograniczać się do omówienia tylko niektórych tematów.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PFilipski">Z dużym zadowoleniem przyjęliśmy wiadomość o zgłoszeniu przez Rząd projektów ustaw, dotyczących publicznej służby zdrowia, bo rozumiemy, jak duże są potrzeby w tej dziedzinie, ale cóż, kiedy projekty te okazały się nierealnymi, bo wykonanie ich opiera się wyłącznie na środkach finansowych samorządu. Wiemy, w jakich warunkach znajdują się związki samorządowe i z góry możemy stwierdzić, iż bez uprzedniej reformy finansów komunalnych najlepsze projekty nie dadzą się urzeczywistnić, jeśli ich realizacja opierać się będzie tylko na możliwościach finansowych związków samorządowych. Już na Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej wyraziliśmy pogląd, że obciążenie kosztami utrzymania publicznej służby zdrowia wyłącznie tylko samorządu jest rzeczą niesłuszną, bo nie tylko samorząd jest zainteresowany w zdrowiu i zdrowotności obywatela i powołany do zaspokajania potrzeb w tej dziedzinie. Zagadnienie zdrowia jest również zagadnieniem państwowym dużej wagi, a zatem i Państwo powinno partycypować w wydatkach na ten cel. Również prócz Państwa i samorządu jest trzeci czynnik — ubezpieczenia społeczne, których przecież celem jest akcja zdrowotna wśród ubezpieczonych.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#PFilipski">Na Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej podkreśliłem, że ubezpieczalnie społeczne budują za pieniądze ubezpieczonych piękne gmachy na swoje biura i urządzenia, ale rzadko, aby ubezpieczalnie te budowały szpitale, zakładały ośrodki zdrowia lub prowadziły inną akcję w zakresie zdrowia publicznego. Toteż słusznym był wniosek jednego z posłów, aby wydatki na organizację publicznej służby zdrowia rozłożyć między Państwo, samorząd i ubezpieczenia społeczne. Słuszność tego wniosku wynika z niezmiernie ciężkiej sytuacji finansowej samorządów, które już dziś uginają się pod ciężarem kosztów leczenia niezamożnej ludności. Już dziś sprawa kosztów leczenia ubogich i kosztów opieki społecznej jest wielką bolączką samorządu terytorialnego.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PFilipski">Dokuczliwe i nader kosztowne są tzw. choroby społeczne, a wśród nich najbardziej trudne są choroby umysłowe. Wystarczy, by w gminie był jeden chory umysłowy, a już jego leczenie załamuje równowagę budżetu tej gminy. A przecież są gminy, w których znajduje się po kilku, a nawet kilkunastu umysłowo chorych. Do zakładu lub szpitala odsyła się najbardziej niebezpiecznych, reszta pozostaje na miejscu i jest prawdziwą plagą miejscowego społeczeństwa. Mam tu przed sobą dzisiejszy „Goniec Warszawski”, w którym na pierwszej stronicy jest powiedziane: „Potworna zbrodnia w Legionowie. Umysłowo chora zamordowała siostrę”. Jest to konsekwencja tego stanu, jaki istnieje w tej dziedzinie. Wypadków takich jest wiele. Stan taki nie może trwać długo i winien ulec jak najrychlej zmianie, ale wszelkie zmiany muszą prowadzić do wyraźnego polepszenia, a nie mogą posiadać pozornej i iluzoryczne wartości. Mówiąc o chorobach umysłowych, nie mogę nie poruszyć zbyt wysokich kosztów leczenia tej kategorii chorych w różnych zakładach i szpitalach. Przeciętny koszt utrzymania chorego w zakładzie dla umysłowo-chorych wynosi 3–4 zł dziennie. Zdaje mi się, iż dążyć należy do obniżenia tych stawek i że wysokie opłaty są powodem małej frekwencji chorych w tych zakładach. Szukając przyczyn tak wysokich stosunkowo opłat, dochodzę do wniosku, że wynikają one z wysokich kosztów eksploatacyjnych zbyt luksusowo urządzonych naszych zakładów psychiatrycznych. Koszt utrzymania człowieka, zabranego z ulicy, żyjącego często w warunkach nieludzkich, nie powinien przekraczać dziennie 1 zł, zwłaszcza jeśli chodzi o zakłady o dużej liczbie chorych. Nie byłbym ścisły mówiąc o kosztach leczenia ubogich, opłacanych przez gminy, gdybym nie stwierdził, że są wypadki, iż koszta leczenia ubogich w wielu samorządach stanowią 70% wszystkich innych wydatków. Przytaczam to dlatego, by jeszcze raz zaznaczyć, że wszelkie projekty, choćby dotyczyły jak najbardziej celowych zagadnień, jeśli nie będą mieć zagwarantowanych z góry podstaw finansowych, staną się fikcją.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#PFilipski">W trosce o zdrowie szerokich mas ludności wsi i miast oczekiwać będziemy od Rządu takiego projektu ustawy o zdrowiu fizycznym, który zapewni w sposób wyraźny poprawę dzisiejszego stanu.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#PFilipski">Do zakresu opieki społecznej zaliczyć należy zagadnienie bezrobocia i tzw. pomocy zimowej. Pomoc zimowa w Polsce różne przechodziła formy. W ostatnich latach zwycięża zasada, że pomoc ta nie powinna mieć charakteru jałmużny, lecz opierać się winna na systemie zatrudnienia. Sami bezrobotni nie chcą być żebrakami. wolą zapracować choćby najmniejszą sumę, niż dostać jałmużnę. Alę wiem, że nie wszędzie ma zastosowanie system zarobkowy. Wczoraj w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jeden z panów posłów poruszył ten problem i wyraził ubolewanie, że samorządy wyzyskują bezrobotnych w okresie zimy, powołując ich do Odpracowania wartości otrzymanych zasiłków. Mam wrażenie, że pan kolega poseł mało zna psychologię robotnika. Solidny i prawdziwy robotnik nie będzie wyciągał ręki po zapomogę, celem jego jest praca.</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#PFilipski">Reprezentuję powiat i miasto, gdzie od paru lat zastosowana jest taka forma pomocy zimowej i muszę stwierdzić, że daje ona bardzo dobre rezultaty. O ile kiedyś przy zasiłkach bez obowiązku odpracowania miały miejsce różne zajścia i awantury na tle tej akcji, to dziś, gdy stosujemy zasadę zarobkową, kto potrzebuje pomocy, idzie do pracy i Otrzymuje to, co zarobił. Uważam więc tę formę za jedynie właściwą.</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#PFilipski">Ale na tle tej akcji nasuwa się wiele innych uwag. Przede wszystkim wchodzi w grę strona finansowa. Wydatki na pomoc zimową pokrywa się z funduszów zbiórkowych, społecznych, funduszów samorządowych i ostatnio z Funduszu Pracy. Niestałość wpływów stawia całą akcję pod znakiem zapytania. Zaczynając pomoc zimową nie wiemy, czym będziemy rozporządzać i jakie sumy możemy preliminować. Fundusz Pracy, który jest z reguły podstawą finansową tej akcji, z góry nie zapowiada, jaką sumę danemu miastu czy powiatowi będzie mógł w odnośnym miesiącu przydzielić. Zbiórka społeczeństwa również jest trudna do przewidzenia, a zatem rozpoczynamy pomoc zimową z reguły prawie z niczym. Dopiero w środku, a często w końcu miesiąca, w zależności od różnych okoliczności, Fundusz Pracy przydziela pewne sumy, nie czyniąc nadal żadnych obietnic co do następnych miesięcy. Trudno w tych warunkach cokolwiek planować i trudno dobrze to ciężkie zadanie rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#PFilipski">Na Komisji Budżetowej była już mowa o ofiarności społeczeństwa na różne cele, a więc i na bezrobocie. Muszę stwierdzić, że ofiarność ta jest powszechna, zwłaszcza jeśli chodzi o świat pracy. Zauważyłem, że z chwilą wprowadzenia w akcji pomocy zimowej zasady zapracowania ofiarność społeczeństwa na ten cel znacznie wzrosła. Ale mimo to jest jeszcze cały szereg osób, które obojętnie traktują zagadnienie pomocy zimowej i od świadczeń na ten cel uchylają się. Nie wiem, czy nie dojrzała w Polsce sprawa wprowadzenia przymusowych świadczeń na ten cel. Nasuwa mi się taka sugestia z obserwacji życia, prowadzi do takiego postawienia sprawy poczucie sprawiedliwego obciążenia wszystkich warstw społecznych kosztami rozwiązania tak ważnego zagadnienia. Rozładowanie bezrobocia to nie tylko zapełnienie głodnego żołądka ludzkiego, lecz jest to sprawa bezpieczeństwa, ładu i porządku W Państwie. I dlatego rzeczą jest słuszną, aby świadczenia na ten cel nie zależały tylko od dobrej chęci poszczególnych obywateli. Nie stawiam żadnego konkretnego co do tęgo wniosku, zwracam się tylko do Pana Ministra z zapytaniem, czyby nie uznał słuszności mojej myśli.</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#PFilipski">Na tle dyskusji nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej pragnę jeszcze poruszyć sprawę Funduszu Pracy, który istnieje w Polsce od r. 1933. Uważam sobie za miły obowiązek stwierdzić z całym obiektywizmem, że Fundusz Pracy jest jednym z tych Celowych funduszów, które dobrze spełniają swe zadanie. Dzięki temu funduszowi dokonaliśmy w minionych latach wiele pożytecznych inwestycji. Pobudowano tysiące dróg i ulic, skanalizowano i zaopatrzono w wodę wiele miejscowości, wybudowano wiele gmachów publicznych, uregulowano tysiące kilometrów rzek itd. Słowem zrobiono wiele, zatrudniając oczywiście pozostających bez pracy robotników i różnych fachowców. Prócz tego, dzięki interwencji finansowej Funduszu Pracy powstało w miastach wiele tzw. ogródków działkowych, mających kolosalne znaczenie nie tylko gospodarcze, ale i społeczne. Dużą również rolę odegrał Fundusz Pracy w zakresie pośrednictwa i zatrudnienia bezrobotnych pracowników w zakresie budownictwa robotniczego itd.</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#PFilipski">Ale jak każda rzecz ludzka, tak i Fundusz Pracy prócz blasków posiada i cienie. Fundusz Pracy staje się coraz bardziej zbiurokratyzowanym instrumentem. Dominują w nim niestety tendencje biurokratyczne. My, korzystający z pomocy Funduszu Pracy, odczuwamy to, a widzimy to w różnych skomplikowanych sprawozdaniach, zestawieniach, wnioskach itp. Rozumiemy, że Fundusz Pracy jest instytucją publiczną, musi posiadać formy i zasady działania, dostosowane do wymogów pewnych przepisów, ale z drugiej strony przerost czynnika biurokratycznego daje się zauważyć tam bardzo wyraźnie.</u>
          <u xml:id="u-58.12" who="#PFilipski">Drugą ujemną cechą działalności Funduszu Pracy jest brak długofalowego planu akcji finansowania różnych inwestycyj samorządowych. Dla przykładu przytoczę stan obecny. Mamy dziś drugą połowę lutego, za 2–3 miesiące rozpocznie się sezon nowych robót wiosennych. Stan finansowy samorządów jest taki, że bez pomocy z zewnątrz nie da się nic zrobić. Jedyną instytucją kredytową jest Fundusz Pracy. Wiele samorządów zgłosiło różne wnioski, ale nikt nie wie, który samorząd, czy i ile dostanie pieniędzy. Dopiero jak się zacznie sezon, a robotnicy narobią krzyku, wybiją kilka szyb W magistracie czy starostwie, dopiero wówczas następuje reakcja Funduszu Pracy. Tymczasem dla racjonalnego prowadzenia wszelkiej akcji, a w szczególności akcji rozładowania bezrobocia, podstawą winno być dobre planowanie, bez czego powstaje w pracy chaos i brak dobrych rezultatów. Rozumiem, że Fundusz Pracy nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb naszego życia samorządowego na odcinku inwestycyj, wiem również dobrze, że Fundusz Pracy jest do pewnego stopnia karetką pogotowia w zakresie niesienia doraźnej pomocy różnym zagrożonym ośrodkom, ale sądzę, że obok różnych specyficznych potrzeb i doraźnych działań oraz doraźnej pomocy różnym zagrożonym ośrodkom, można stworzyć plan działalności na dłuższą metę. Plan taki byłby podstawą do planowania robót w miastach i gminach, przy tym Fundusz Pracy winien z góry określić, jakie rodzaje robót może finansować i na co samorządy mogą liczyć. Dziś tego nie wiemy i to poważnie utrudnia postęp prac inwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-58.13" who="#PFilipski">Według mego zdania Fundusz Pracy winien skoncentrować i skierować finanse na pewne zasadnicze inwestycje, mające na celu nie tylko zatrudnienie bezrobotnych, lecz również dające pewne konkretne osiągnięcia w zakresie np. zdrowia, komunikacji itd. Nasuwa mi się również uwaga, aby udzielana pomoc finansowa nie służyła tylko na rozpoczęcie robót. I jeszcze jedna mała uwaga. Dziwnym mi się wydaje, dlaczego Fundusz Pracy niechętnie finansuje budowę szkół. Przecież zagadnienie budowy szkół w Polsce należy do najistotniejszych i wszystkie czynniki winny współdziałać w postępie budowy gmachów szkolnych. Jestem zdania; że Fundusz Pracy, jako naprawdę pożyteczna instytucja, dając pomoc samorządom na szkolnictwo, dobrze spełni swe 'zadanie i dobrze zapisze się w historii szkolnictwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-58.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos ma p. Wnuk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PWnuk">Wysoka Izbo! Dzisiaj prawie tylko jeden głos padł ze strony wsi, szczególnie tej wsi, która jeśli chodzi o materiał człowieka, jest może najzdrowsza, albowiem nawet ta akcja, która tu była tak mocno podkreślaną przez ks. posła Grochowskiego, jeśli chodzi o. tę depopulację, to jeszcze na szczęście w wsi polskiej niewiele ma miejsca. Dlatego też chciałem zwrócić uwagę na akcję opieki społecznej, którą tak wygląda, jakby wieś nasza zupełnie nie wymagała najmniejszej opieki. Jeślibyśmy tak sięgnęli mocniej wzrokiem, jaka jest opieka właściwie czyniona na terenie wsi, to można powiedzieć, że z wyjątkiem małego udziału, który daje z tytułu swego obowiązku koniecznego samorząd, inne czynniki w tym wypadku nie odgrywają najmniejszej roli. A nasuwa nam się jedna wielka uwaga, że stoimy w przededniu przeobrażenia wsi i robimy wszelkie wysiłki, ażeby ten element wiejski, którego jest nadmiar, przeprowadzać do miast, żeby w ten sposób spolszczyć nasze miasta, żeby ten element Zdobywał wszystkie placówki, co jest nieodzowne w rozwoju naszego Państwa. I postawmy sobie pytanie: skoro wieś wychowuje się bez żadnej opieki, skoro wieś idzie tak, jakby szła temu 200 lat, to nie ma mowy o tym, ażeby ten problem w przyszłości w Państwie na terenie miasta należycie załatwić. W pierwszym rzędzie nasuwa mi się tu sama forma odżywiania tego elementu, bo skoro na zjeździe gospodarczym p. Minister Wierusz-Kowalski był łaskaw podkreślić dosyć dobitnie, że wieś spożywa mięsa na głowę 3 kg, gdy żołnierz aż 120 kg, jakaż jest to przykra dla nas obywateli Polaków wiadomość, że wieś na tak niskim poziomie prowadzi odżywianie. A nasuwa się uwaga, czy człowiek przy tak słabym odżywianiu istotnie jest zdolny do rozwiązywania tych ważnych problemów. A przy tym jeszcze ważniejsza rzecz ze względu na nasze przygotowania na wypadek wojny, gdy dzisiaj bierzemy za miarę, że tak mało produktów mamy do zbycia, a jednak konsumcją wewnętrzna nie zdolna tego pochłonąć,' więc w perspektywie rozstrzygania tego zagadnienia trzeba pamiętać o tym, że wieś nie dojada. Tak jak nie dojada mięsa, tak samo nie dojada i chleba, wprawdzie zboże się wywozi, mięso też, wiec niby jest nadmiar, ale gdyby istotnie wypadła wojna i gdybyśmy zamknęli swój rynek, to nasz wymiar, nasze obliczenia stałyby się ogromnie zawodnymi i nieścisłymi; a to dlatego, że w okresie pokoju ogromnie nie dojadamy.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PWnuk">Zjawiskiem bardzo charakterystycznym na wsi jest także rozwiązywanie zagadnienia zdrowia. Z przykrością, ale jednak stwierdzić musze, że nie gdzie indziej, jak w centrum Państwa Polskiego w pow. chełmskim dziś jest jeszcze jakiś znachor Pałyga czy Paługa, nie wiem jak on się tam nazywa ten znachor, jeśli chodzi o praktykę, o rozwiązywanie tego problemu zdrowia człowieka, to więcej wykonywa ów znachor praktyki lekarskiej aniżeli 10 lekarzy. O czym to świadczy? O tym, że jeśli chodzi o dostęp do lekarza, to ze względu ha siłę materialną, jaką dysponuje wieś, nie ma mowy o tym, ażeby ona sobie mogła pozwolić na lekarza, natomiast znachor tymi ziołami czy innymi jakimiś smrodami leczy wieś. Ale czy dziś z punktu widzenia opieki społecznej nie są to rzeczy palące rumieńcem wstydu? Mam wrażenie, że czas by się nad tym zastanowić, ażeby z tymi metodami, które w ten sposób rozwiązują zagadnienie zdrowia na wsi, już nareszcie w jakiś sposób skończyć. Bo nie rozumiem takiej możliwości, by człowiek, nie mający przygotowania, mógł praktykę lekarską uprawiać.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PWnuk">Teraz jeśli chodzi o jedno jeszcze, mianowicie o sprawę, która poruszyłem na wstępie, o wykonywanie opieki przez samorząd terytorialny, tu z przykrością stwierdzić muszę, że chociaż mamy samorząd wojewódzki i samorząd powiatowy oraz gminny, to cały problem tej opieki dźwiga tylko ten ostatni. A teraz porównajmy, jak się przedstawiają siły finansowe samorządu gminnego. Otóż jeśli chodzi o powiat zamojski, to na 13 gmin 9 jest z niedoborem. I tak gmina Krasnobród ma 2.900 zł niedoboru, gmina Łabunie 13.000. gmina Nielisz 6.000, gmina Nowa Osada 4.000, gmina Radecznica 1.800, gmina Skierbieszów 3.000, gmina Suchowola 2.000, gmina Sułów 3.300, gmina Wysokie 2.500, razem ten niedobór wynosi 38.500 zł. Gdy się zważy, że gminy mają obowiązek przynajmniej minimalnego obsłużenia szkół, że maja obowiązek utrzymania mostów i dróg oraz obowiązek konserwacji i gdy z drugiej strony zwrócimy uwagę na niedobór, to gdzież można mówić o jakimś najmniejszym poziomie zabezpieczenia zdrowia człowieka?</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#PWnuk">Jak ta sprawa wygląda w fakcie realnym? Oto, jeśli chodzi o wykonanie opieki, to przychodzi ten biedak, prosi, ażeby w jakiś sposób przyjść mu z pomocą. Istotnie szuka się najrozmaitszych okoliczności, ażeby się go pozbyć dlatego, że gmina nie jest zdolna finansowo tego problemu rozwiązać. Dalej weźmy tych wszystkich rolników, którzy posiadają niżej 5 ha ziemi, przy takim zubożeniu, w jakim dzisiaj żyje wieś, nic dziwnego, że ci ludzie zupełnie unikają leczenia, jeszcze gorzej, aniżeli ci. którzy wcale ziemi nie mają, bo tym przy bardzo wielkim nacisku chorego, samorząd gminny przychodzi z pomocą, natomiast tak zwani małorolni, zupełnie są tej pomocy pozbawieni. Śmiem twierdzić, że dzisiaj na wsi śmierć dziecka, o które właśnie wszyscy płaczemy i szukamy rozmaitych środków, ażeby w jakiś sposób ta nasza rozrodczość nie upadła, na wsi dla tych właśnie wszystkich braków elementarnych jest zupełnie spokojnie przez rodziców przyjmowana. Gorzej — jeżeli u gospodarza, który posiada, jak powiedziałem, mniej niż 5 ha ziemi, żona albo sam zachoruje, mając jedyną krowę nie sprzeda jej na leczenie, tylko powiada, że będzie umierał, bo jego sumieniu w ogóle sprzeciwiałoby się, żeby sprzedał ostatnią krowę, którą uważa za drugą matkę, lub ten kawałek ziemi, a tym samym uszczuplał zasoby pozostałej rodziny. To są rzeczy niezwykłe ważne.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#PWnuk">Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że jeżeli chodzi o opiekę na wsi, dotychczas mamy jedynego opiekuna — Ministra Rolnictwa, a chcielibyśmy też mieć — i Ministra Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#PWnuk">Minister Opieki Społecznej istotnie ma wielkie zadania. Wiemy o tym choćby z tego, cośmy dzisiaj tu słyszeli ze sprawozdania i z przemówień, ale niemniej jednak muszę Ministerstwu Opieki Społecznej zwrócić uwagę na jedną rzecz, że w Państwie Polskim tego społeczeństwa wiejskiego jest z górą 70%. Od stanu zdrowia jego będzie zależała potęga naszego Państwa i dlatego wzrok nasz musi być skierowany nie tylko już nawet na p. Ministra Opieki Społecznej, ale na cały Rząd, ażeby raz nareszcie rozpocząć akcję przekształcenia człowieka, bo skoro my w Państwie Polskim nie rozpoczniemy od budowy samego człowieka, od jego zdrowia, od jego nastawienia, od jego myśli, to niewątpliwie nigdy celu, o który nam chodzi, nie osiągniemy. Dlatego też zwracam uwagę, że pod tym względem chciałbym, ażeby Pan Minister Opieki Społecznej zwrócił łaskawie oko, ażebyśmy mogli wspólnie ramię przy ramieniu dźwigać wieś do góry. Trudno, nie jesteśmy w stanie dzisiaj stworzyć takiego wielkiego przemysłu, ażeby w naszej wsi polskiej stworzyć jakieś fabryki przemysłowe. Rolnictwo na wsi pozostanie takim, jakim jest, tylko trzeba zmienić strukturę jego założenia, jego postępowania i jego rozwoju. Jeśli to uczynimy, niewątpliwie przyczynimy się do ogromnego podniesienia tego potencjału Państwa naszego.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#PWnuk">Chciałbym zwrócić przy tym uwagę, że jeśli chodzi o wieś, mimo tych wszystkich trudności, mimo tych wszystkich braków, które wśród nas tkwią, chyba Wysoka Izba i Rząd dokładnie wie, że choć stękamy i jęczymy, niemniej jednak jesteśmy spokojni i trzeźwi i żadnych odruchów, żadnych gróźb nigdy nie wysuwamy, bo zdajemy sobie dokładnie sprawę, że wieś polska, skoro jest w takiej liczbie, mimo trudnych swoich warunków musi przetrwać, musi brać udział w budowie Państwa Polskiego, ażeby w przyszłości wziąć odpowiedzialność za jego losy, za jego rozwój, a wtedy dopiero i Państwo nasze będzie wierzyło, że się nie Zachwieje, że się nie załamie, mając tak mocnych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekMudryj">Głos mą p. Jabłoński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PJabłoński">Wysoka Izbo! Przy omawianiu budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej miałem zamiar zabrać głos w jednym tylko przedmiocie, a mianowicie miałem omówić kwestię bezrobocia, ale wobec takiej amputacji czasu przemówień zamiar pozostanie zamiarem, a będę się musiał ograniczyć do rzucenia tylko kilku fragmentów, kilku takich zasadniczych pytań, na które będę prosił, ażeby Pan Minister był łaskaw, może nie zaraz, ale kiedyś później odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#PJabłoński">Wysoka Izbo! Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę po wysłuchaniu poprzednich przemówień, że zadania Ministerstwa Opieki Społecznej są nie współmiernie wielkie i stwierdzamy, że budżet naprawdę jest wobec tych zadań mikroskopijnie mały. A mnie się zdaje, że jednak coś jest nie w porządku, że to Ministerstwo Opieki Społecznej jest przeładowane takimi zadaniami, które naprawdę do tego Ministerstwa należeć nie powinny. Nasuwają się takie paradoksy życiowe, które po prostu trzeba rozpatrzeć, trzeba wniknąć w przyczynę ich istnienia, a zdaje mi się, że to przyczyni się w przyszłości do tego, ażeby Ministerstwo Opieki Społecznej odciążyć od tych rzeczy, które tam być nie powinny. Wymienię tu kilka takich paradoksów.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#PJabłoński">Jeżeli mam mówić na temat bezrobocia w Polsce, to czy w Polsce naprawdę nie ma pracy? Przecież to pytanie zakrawa na ironię. Przecież w Polsce pracy nie tylko jest pod dostatkiem, ale jest jej nadmiar, a jednak nie pracujemy, a jednak Ministerstwo Opieki Społecznej musi się głowić, jak wyżywić przez zimę setki tysięcy istnień ludzkich, jak sobie dać radę z tym ogromnym ciężarem przeszło pół miliona bezrobotnych. Przecież to jest coś nie tak, jak być powinno, bo jeżeli ta praca jest, a wszyscy stwierdzamy, że jest, to ci ludzie powinni pracować, a nie być ciężarem Ministerstwa Opieki Społecznej:</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PJabłoński">Wszyscy stwierdzamy, że wieś produkuje chleb, żywność i jakżeż się ogromnie cieszymy, że jakiś tam Anglik, czy ktoś inny, od nas te produkty żywnościowe zechce łaskawie kupić za bezcen, za to się jeszcze płaci premie wywozowe i na to się daje taryfy zniżkowe, ażeby wywozić polski cukier, polskie bekony, polski chleb gdzieś w świat. A my, którzy ten chleb produkujemy, głodujemy, nie dojadamy! Jakże to się dzieje? Przecież tu znów coś jest nie w porządku, bo najpierw ten, który wytwarza dobrą, powinien siebie samego obsłużyć, powinien się nasycić tym owocem swojej pracy, a dopiero to, co mu zbywa, oddać innym.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#PJabłoński">Trzeci paradoks. Jakżeż my się strasznie cieszymy, jakżeż to statystyka chętnie wykazuje, że przyrost naturalny w Polsce jeszcze nie jest taki najgorszy. Wprawdzie był lepszy kiedyś, ale jeszcze zawsze co roku przybywa nam pół miliona ludzi. A z drugiej strony nie wiemy, co ż tymi ludźmi zrobić. Tych pół miliona ludzi jest ciężarem Ministerstwa Opieki Społecznej. Ministerstwo Opieki Społecznej musi się zatrudniać taką rzeczą, jak dożywianie dzieci, bo w dzisiejszych warunkach to dożywianie jest konieczne, ale powiadam, przecież coś znów jest nie tak, jak być powinno. I dlatego uważam, że problem ten, problem bezrobocia powinien być bardzo głęboko przemyślany i powinno się znaleźć środki, które by doprowadziły do całkowitego rozładowania bezrobocia w Polsce. Niewątpliwie jest to strasznie ciężka choroba społeczna, która całe społeczeństwo swoim ciężarem przygniata i paraliżuje często gęsto nasze najlepsze nawet poczynania. Dlatego uważam, że zadaniem Wysokiej Izby, najpilniejszym bodaj, jest rozwiązanie tej kwestii i szukanie środków, które mogą do tego doprowadzić. Gdyby nam się udało znaleźć rozwiązanie tego problemu, czyż wyobrażamy sobie, jaka by radość zapanowała przede wszystkim wśród tych 600.000 pariasów, wyrzuconych poza nawias normalnego życia, tych, którzy przymusowo są po prostu skazani na bezczynność! Czyż świat pracy nie odetchnąłby z ulgą, gdyby się dowiedział, że z rynku pracy zniknął ten wielki nadmiar, ta wielka podaż rąk i mózgów? Czyż nasza młodzież dorastająca nie cieszyłaby się, że przecież wie, dlaczego rośnie, dlaczego się uczy, że nie jest tym towarem eksportowym, który będzie musiał pójść na tułaczkę, na obczyznę, ażeby tam obcym się wysługiwać, że nie będzie trzeba chodzić od drzwi do drzwi i skamleć o jakąś pracę, że nie będzie trzeba używać najrozmaitszych protekcji, poniżających godność człowieka, ażeby uzyskać jakąś posadę. Młodzież ta będzie świadoma tego, że rośnie dla wykonania tej pracy dla Polski — tej pracy, która już na nią czeka. A przecież tej pracy tak dużo jest w Polsce do wykonania!</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#PJabłoński">Otóż jeżeli stwierdzamy, że pracy w Polsce jest pod dostatkiem, jeżeli stwierdzamy, że jest materiał, z którego ta praca może być wykonana — a ten materiał jest, Polska jest samowystarczalna pod tym względem, bo nie potrzebujemy z zagranicy nic przywozić, możemy z własnego materiału budować szkoły, szpitale, pałace, szosy-autostrady, wagony, parowozy, to wszystko możemy budować z własnych krajowych materiałów — i mamy setki tysięcy żywych ludzi, którzy swą się do pracy, którzy nie chcą jałmużny, jak tu jeden z przedmówców powiedział, którzy chcą uczciwie na kawałek chleba zapracować — to naprawdę dziwić się należy, że to bezrobocie w Polsce w ogóle istnieje.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#PJabłoński">Wprawdzie nie dalej jak przedwczoraj p. Wicepremier Kwiatkowski na posiedzeniu komisji przy omawianiu 15-letniego planu inwestycyjnego powiedział, że więcej już się zrobić na razie nie da, że to, co jest zaprojektowane, to jest maximum wysiłku. Może tak i jest, ale śmiem zaryzykować twierdzenie, że przyczyna leży gdzie indziej. Komu może na tym zależeć, ażeby w Polsce istniało bezrobocie? Nam Polakom na pewno nie. Więc wszyscy, jak jesteśmy, życzylibyśmy sobie, ażeby ono przestało istnieć. Życzylibyśmy sobie, ażebyśmy mogli pracować dla Polski, ażebyśmy mogli wszystkie siły zaprząc do tej pracy nad budową naszego wielkiego, pięknego polskiego domu. Mam wrażenie, że gdyby kapitał, który pracuje w Polsce, był w polskich rękach, to prawdopodobnie p. Wicepremier i Minister Skarbu nie miałby tyle trudności ze zdobyciem środków na uruchomienie różnych wielkich prac.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-62.8" who="#PJabłoński">Ale ponieważ ten kapitał, jak wiemy skądinąd, w przeważnej części, bodajże w osiemdziesięciu kilku procentach znajduje się w ręku obcym, w ręku wrogów naszych, w ręku żydowskim, dlatego są te trudności, bo temu kapitałowi w Polsce dobrze i on jest zadowolony, że jest to bezrobocie. Bo jak jakiś nędzarz nie chce za 2 zł pracować, jeśli się zbuntuje, to dziesięciu innych gorszych nędzarzy za 1 zł będzie pracować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekMudryj">Panie Pośle, ma Pan jeszcze tylko minutę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PJabłoński">Wiem, Panie Marszałku, i odchodzę z tej trybuny. Trzeba będzie innej drogi szukać, ażeby tak ważne problemy oświetlić, jeżeli ich tu z tej trybuny oświetlić nie można.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekMudryj">P. Kwapisiewicz ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PKwapisiewicz">Wysoki Sejmie! Inspektor Pracy — kiedy wymawiam kiedykolwiek te dwa słowa, to zawsze ogarnia mię uczucie jakiegoś zaniepokojenia, wprost ogarnia mię uczucie jakiejś niższości wobec ogromu wymagań, jakie się stawia inspektorowi pracy i w dziedzinie wiedzy i w dziedzinie obowiązków. Ma to być według tych wymagań człowiek uniwersalny, ma to być człowiek genialny, o fenomenalnych wprost zdolnościach Bo czegóż się od niego nie wymaga? Według sprawozdania wymaga się od niego wiedzy technicznej w dziedzinie bezpieczeństwa pracy, w dziedzinie higieny pracy, wiedzy lekarskiej, w zakresie ogólnych zagadnień — wiedzy prawniczej, w zakresie rozjemstwa — wiedzy społeczno-ekonomicznej, powinien poza tym posiadać specjalne cechy charakteru, takt i rozsądek życiowy. Czy to nie za dużo jak na jednego człowieka?</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#komentarz">(Głos: Od każdego człowieka się tego wymaga. Inny głos: Ód każdego przedsiębiorcy.)</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#PKwapisiewicz">Otóż jest nie do pomyślenia, ażeby jeden człowiek był zarazem i sędzią, i ekonomistą, i socjologiem, i rozjemcą, i wychowawcą.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#komentarz">(Głos: I żonatym. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#PKwapisiewicz">Czego inspektor pracy nie robi? Właściwie robi bardzo dużo rzeczy. P. referent poświęcił zagadnieniom inspekcji pracy tak dużo miejsca i czasu w sprawozdaniu i przytoczył tyle materiału statystycznego, że wypada sięgnąć do tej skarbnicy rzeczy ciekawych. Otóż inspektor pracy wizytuje zakłady pracy, wydaje opinie, dotyczące otwarcia czy przebudowy zakładów pracy, wymierza kary za przekroczenia w zakładach, reguluje zatargi zbiorowe i indywidualne, sądzi sprawy w komisjach rozjemczych rolnych, rejestruje wypadki nieszczęśliwe i bada ich przyczyny, prowadzi konferencje protokołowane, sprawy rejestracji związków zawodowych i t. d. A ile tych wszystkich czynności on wykonywa, to widać dokładnie ze statystyki. Czy wobec tych obowiązków a małej ilości personelu pomocniczego i kancelaryjnego inspektor pracy jest zdolny spełniać należycie swe obowiązki? Za granicą zaledwie — ⅓ część tych zagadnień należy do kompetencji inspektora pracy.</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#PKwapisiewicz">Ustawodawstwo ochronne ma wtedy swe znaczenie, gdy zarówno przedsiębiorca jak i robotnik jest przeświadczony o tym, że nadzór nad przepisami pracy jest wykonywany należycie i skutecznie. Jak się inspektora pracy prawie w zakładzie nie widzi, a odwiedza on zakład pracy z powodu jakiegoś wypadku albo też specjalnie przez związki zawezwany, to się pomija ustawę o czasie pracy, przepisy o bezpieczeństwie pracy, o higienie, które wymagają w zakładach w naszych warunkach pieczy specjalnej. Tu znów musimy sięgnąć do statystyki. Otóż ilu mamy inspektorów? 12 okręgowych, 66 obwodowych, 69 podinspektorów, 9 asystentów inspekcyjnych. A ile zakładów pracy do wizytowania? Statystyka podana w sprawozdaniu dokładnie tę rzecz ilustruje. Podkreślę tylko, że aby inspektor pracy mógł skutecznie wizytować zakłady, wypadałoby, ażeby wizytował 33 zakłady dzienne.</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#PKwapisiewicz">Następnie w tym sprawozdaniu jest powiedziane, że w rejestrach inspekcji pracy są zanotowane wyłącznie większe zakłady przemysłowe w ilości 35.457 i te zakłady nie mogą być wszystkie zwizytowane. Z zakładów przemysłowych zarejestrowanych zwizytowano tylko 37,6%. Toteż nic dziwnego, że akcja karno-administracyjna za przekroczenia ciągle wzrasta — mianowicie w 1937 r. było spraw karno-administracyjnych 23.577 — ilość wypadków również wzrasta, mianowicie w 1937 r. nieszczęśliwych wypadków było 56.333. Również jest rzeczą znaną, że inspektor pracy wizytuje zakłady w miarę interwencji związków i zameldowań indywidualnych o nadużyciach na tle ustaw ochronnych i z powodu wypadków oraz w miarę tego, jak ma czas po wykonaniu innych czynności swego zawodu. Robotnicy z powodu tego braku ściślejszego kontaktu zakładu z inspektoratem pracy często sami są w zmowie z pracodawcą i przekraczają ustawę, albo też o nadużyciach nie meldują. Dla ilustracji przytoczę wypadek z mojego terenu: kiedy zameldowano o nocnej pracy w fabryce, inspektor pracy z odpowiednią asystą dobijał się bezskutecznie do fabryki, a kiedy mu otwarto, robotników już nie było. Uciekli. Melduje się zwykle o nadużyciach dopiero po zwolnieniu z pracy, kiedy sprawa jest już zarówno trudna do sprawdzenia jak i przedawniona. Za dużo inspektor pracy sądzi, mam tu na myśli sprawy rozjemcze rolne. Nieraz po kilka dni z rzędu trwają te czynności. W tym czasie, jeśli się zdarzy wypadek strajku, inspektor przybyć natychmiast nie może. Przybywa policja, przybywa starosta. Zanim inspektor przyjedzie, już wytwarza się takie zaognienie, że jego likwidacja później jest bardzo utrudniona. Toteż często w takich wypadkach inspektor pracy staje bezradnie i nie wie, czy nadal interweniować, czy pozostawić wypadki swemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#PKwapisiewicz">Za dużo również jest statystyki, że dużo wykazów, rejestrów rozmaitego rodzaju. Tak samo za dużo zabierają czasu czynności w sprawach, które powinny być przedmiotem sądów pracy.</u>
          <u xml:id="u-66.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-66.9" who="#PKwapisiewicz">Tymczasem zasadnicza rzecz w inspekcji pracy to sprawa bezpieczeństwa i ochrony pracy oraz rozjemstwo w zatargach. Sprawa rozjemstwa to bardzo ważna dziedzina. Warunki gospodarcze i społeczne coraz bardziej się komplikują. Wielka podaż rąk do pracy wytwarza możliwości wyzysku ze strony pracodawców i reakcji robotników. Stąd ciągle wzrastająca sposobność do konfliktów i konieczność ich łagodzenia.</u>
          <u xml:id="u-66.10" who="#PKwapisiewicz">Wskutek niedostatecznego nadzoru w dziedzinie bezpieczeństwa pracy i higieny wychodzi corocznie dużo inwalidów pracy. Ochrona powinna być przeprowadzana w pracy i poza pracą.</u>
          <u xml:id="u-66.11" who="#PKwapisiewicz">Funkcja pośrednictwa w zawieraniu układów zbiorowych to rzecz niezmiernie uciążliwa, wymagająca wiele czasu i energii. Czy nie dało by się tego wyeliminować z obowiązków inspektorów przez uchwalenie ustawy, o rozjemstwie przymusowym i powołaniu specjalnych komisyj, które by te sprawy załatwiały? Tym komisjom należało by powierzyć rejestr układów zbiorowych.</u>
          <u xml:id="u-66.12" who="#PKwapisiewicz">Niezmiernie trudna jest sprawa taktu osobistego inspektorów, aby utrzymać autorytet i opinie bezstronności w załatwianiu spraw. Niewyrobiony inspektor opiera się w wielu wypadkach na związkach zawodowych i na prowodyrach. przez co zatraca zaufanie jako opiekun państwowy, schodzi do roli pośrednika miedzy przywódcą zawodowym a pracodawca. Tak samo jest rzeczą niebezpieczną trzymanie się pracodawców. Jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby inspektor pracy podczas swych czynności urzędowych przyjmował gościnę u pracodawcy, co wprowadza w podejrzenie lego bezstronność. Okresowi inspektorzy powinni być bardziej odbiurokratycznieni, więcej powinni wykazywać w swojej działalności samodzielności i bardziej nadawać kierunek pracy, czyli przejść do roli więcej kierowniczej i więcej samodzielnej wobec centrali.</u>
          <u xml:id="u-66.13" who="#PKwapisiewicz">Za mało jest sił kancelaryjnych przy dzisiejszym zbiurokratyzowaniu pracy inspektoratów, co odbija się również na skuteczności pracy.</u>
          <u xml:id="u-66.14" who="#PKwapisiewicz">Jedynym z zagadnień, które utrudnia prace, jest również niska płaca inspektorów. Biorą oni 260–600 zł miesięcznie. Oczywiście przy tego rodzaju wymaganiach, jakie się im stawia, są to płace zbyt niskie, i dlatego siły lepsze uciekają.</u>
          <u xml:id="u-66.15" who="#PKwapisiewicz">Wysoki Sejmie! Rola i znaczenie inspektora pracy w naszym życiu społecznym, państwowym i gospodarczym jest ogromna. Jest to organ powołany przez Państwo do regulowania stosunków w walce między człowiekiem, który ma tylko pracę, a tym, który pracę wynajmuje. Powołany jest do czuwania nad łagodzeniem nierówności w podziale dochodu społecznego, do obrony człowieka, jego życia, zdrowia, jest regulatorem ładu i spokoju społecznego. Obracając się w sferze zagadnień, dotyczących podziału dochodu społecznego, jest instytucją o nieprzewidzianym na przyszłość znaczeniu i rozwoju. Rozwinęła się ta instytucja u nas z dawnych instytucyj inspekcyj fabrycznych i przemysłowych, jest instytucją postępu, zgodną w swych założeniach z dorobkiem Międzynarodowej Konferencji Pracy. Możemy się nią szczycić, ale samo istnienie instytucji i jej funkcjonowanie to nie są rzeczy identyczne. Niedomagania i przerosty należy usunąć, inspektoraty odciążyć, sprowadzić je do właściwego im zadania. I tu wyłaniają się wśród świata pracy i pośród pracodawców również różne koncepcje. Pomijając koncepcję rad zakładowych, wyłania się koncepcja powrotu do inspektoratów fabrycznych i do inspektoratów przemysłowych obok dotychczasowych inspektoratów pracy, które by działając obok siebie podzieliły się funkcjami dzisiejszego inspektora pracy. Uważam, że ta koncepcja dzisiaj nie jest realna. Należało by pójść drogą dotychczasową, usunąwszy uprzednio niedomagania i przerosty. Należy przeto przede wszystkim skasować ingerencję inspektorów w dziedzinę spraw, dotyczących zatrzymania zarobków, bezpieczeństwa pracy, przekraczania ustaw o czasie pracy, urlopach, bo te sprawy pochłaniają wiele czasu, i oddać je całkowicie rozstrzygnięciu sądów pracy. Również sądom tym należy oddać sprawy komisyj rolnych, które rozstrzygają spory o umowę pracy. Sprawę rozjemstwa i umów zbiorowych powierzyć należy komisjom specjalnym. Ilość sądów pracy należy powiększyć, jak również zwiększyć ich sprawność i szybkość załatwiania, bo właśnie te rzeczy są przyczyną, dla której idzie się do inspektora pracy w sprawach, dotyczących sądownictwa pracy, a nie do sądu pracy.</u>
          <u xml:id="u-66.16" who="#PKwapisiewicz">Poza tym należy powiększyć ilość etatów i obwodów inspekcji, ilość personelu kancelaryjnego, podwyższyć płace inspektorskie, powiększyć ilość fachowców-specjalistów od kontrolowania gałęzi pracy, gdzie wymagana jest duża wiedza techniczna, zwiększyć liczbę lekarzy. Jest ich wszystkiego 4 przewidzianych, a tymczasem wielki problem higieny pracy, o czym już koledzy moi mówili, wymaga należytej ich ilości. W dzisiejszym stanie rzeczy jest ich za dużo na to, aby powiedzieć, że ich w ogóle nie ma, ale za mało, aby mogli zagadnienie rozwiązać nawet w zakresie minimalnym.</u>
          <u xml:id="u-66.17" who="#PKwapisiewicz">Za mało również jest inspektorów pracy do spraw młodocianych i kobiet, a w szczególności młodocianych w warsztatach rzemieślniczych.</u>
          <u xml:id="u-66.18" who="#PKwapisiewicz">Widzimy te bolączki i usunięcie ich leży w interesie nas wszystkich, a również w interesie należytego prosperowania instytucji inspektoratu pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Szymanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PSzymanowski">Wysoki Sejmie! Na Komisji Budżetowej w debacie nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej poruszyłem szereg niedomagań w zdrojowisku Szczawnicy. Mówiłem, że Szczawnica dotychczas nie ma wodociągów i kanalizacji, że drogi są niewłaściwe, że nie mają dotąd gładkiej nawierzchni, że chodniki są niewłaściwe, że do większość pensjonatów wcale nie ma chodników i kuracjusze muszą odbywać peregrynacje do źródeł w deszcz po błotnistych ścieżkach, że nie wszystkie zdroje są jeszcze uporządkowane, że pawilony przy niektórych zdrojach są brudne, że nie ma krytych galerii szczególnie przy zdrojach bardziej uczęszczanych, skutkiem czego kolejki kuracjuszy mokną pod deszczem bez żadnego przykrycia. Wreszcie poruszyłem niemożliwy stan drogi spacerowej w Pieninach nad Dunajcem. Powiedziałem, że droga ta po powodzi w 1934 r. dotychczas nie została zremontowana, że stan drogi tej jest skandaliczny i uderza w prestiż Państwa. Nic z tego, co powiedziałem na komisji, nie cofam. Przy tym jednak zastrzegam się, że podnosząc sprawę stanu zdrojowiska, zarówno na komisji, jak i teraz na plenum, nie miałem bynajmniej zamiaru atakować kogokolwiek. Wiem, że w Szczawnicy gra rolę szereg czynników: i właściciel, i organa administracji państwowej, i komisja zdrojowa, i samorząd. Moim obowiązkiem, jako posła i długoletniego kuracjusza Szczawnicy, było podnieść wszystkie braki, jakie to bardzo wartościowe zdrojowisko jednak ma. Podniosłem, je w parlamencie wobec Wysokiego Rządu, a rzeczą p. Ministra jest osądzić, który z tych czynników na jakim odcinku zawinił i wyciągnąć konsekwencje po to, żeby pracę tych czynników usprawnić.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#PSzymanowski">Jednakże okazało się, że poruszenie sprawy Szczawnicy było dotknięciem newralgicznego punktu. Bo oto otrzymałem szereg korespondencji w tej sprawie od różnych osób prywatnych, od organizacyj i. stowarzyszeń, od samorządu miejscowego, od związku lekarzy, kupców itd., i nie tylko z samej Szczawnicy, ale również z Poznania i spod Warszawy. We wszystkich listach i depeszach podnoszono, że rzeczywiście braki, o których mówiłem, są i wyrażono nadzieję, że może wreszcie będą one usunięte. Z drugiej strony w prasie ukazał się szereg artykułów, podnoszących, że w Szczawnicy dokonano w ostatnich latach szeregu poważnych inwestycyj. Prawda, dokonano w ostatnich latach bardzo poważnych inwestycyj, bo wybudowano nowoczesne wspaniałe inhalatorium i wybudowano nowe łazienki. Ale twierdzę, że są to inwestycje przede wszystkim obliczone na rentowność. Zdrojowiska zaś jako takie, zdrojowisko jako instytucja użyteczności publicznej, nie może być traktowane jako nie wyczerpane źródło dochodów. Jeżeli chodzi, powiedzmy, o inhalatorium, to twierdzę, ze ceny za inhalacje są najdroższe w Polsce, bo na przykład normalna cena za inhalację solankową wynosi 2.50 zł, gdy w Inowrocławiu, w Ciechocinku, w Rabce ceny te wahają się od zł 1.30 do zł 1.50.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#PSzymanowski">Jednakże najważniejszą sprawą, którą dzisiaj chciałem poruszyć, jest sprawa eksploatacji wód szczawnickich. Wody szczawnickie podług świadectwa wybitnych fachowców w tej dziedzinie są najbardziej wartościowe spośród wszystkich wód leczniczych polskich. Eksploatacja polega nie tylko na tym, że chorzy piją ją w Szczawnicy, ale wody te wysyłane są we flaszkach na obszar całego Państwa. I otóż okazuje się, że w ostatnich latach cena na wody szczawnickie znacznie wzrosła. Przyczyną tego jest to, że eksploatacja wód została wydzierżawiona przez właściciela Towarzystwu Balneologicznemu w Krakowie. Towarzystwo, prawdopodobnie nie będąc w stanie samo eksploatować, przyjęło wspólnika, który jest właściwym dzierżawcą. Jest to niejaki pan Kandel, nota bene nie posiadający obywatelstwa polskiego, będący według moich informacji obywatelem rumuńskim, który jeszcze do jesieni Ubiegłego roku mieszkał poza granicami Państwa. I od chwili, kiedy p. Kandel wstąpił do współki jako współdzierżawca eksploatacji wód, cena hurtowa na flaszce wody podskoczyła z zł 1,10 na zł 1,48. Skutkiem tego wody szczawnickie w detalu są drogie i szereg lekarzy mówił mi, że mimo skuteczności tych wód nie zapisują ich dlatego, że chorzy nie mogą takiej ceny płacić.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#PSzymanowski">Otóż tutaj mam prośbę do Pana Ministra, by zechciał łaskawie wejrzeć w to, bo przecież wody lecznicze są lekiem i skoro niedawno została zastosowana zniżka 15% do wszystkich leków, sądzę, że w sprawę cen na wody szczawnickie również należy wejrzeć i spowodować obniżkę ich tym bardziej, że eksploatacja znajduje się; jak to wykazałem, w rękach zupełnie niepowołanych.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#PSzymanowski">Następną i najważniejszą sprawą jest zagadnienie samych źródeł w Szczawnicy. Szczawnica jest zdrojowiskiem, cała jej wartość polega na wartości wody w źródłach. Otóż podług posiadanych przeze mnie informacji źródła zaczynają zanikać. Jasną rzecz, że mogą zanikać, jeżeli się spodziewać tylko tego, że źródła same ciągle w nieskończoność będą dawały tę wodę życiodajną, jeżeli będzie się tę wodę eksploatowało, nie czyniąc żadnych nakładów. Na terenie całego szczawnickiego zagłębia źródlanego nie prowadzi się wierceń poszukiwawczych. A jeżeli prowadzi się, to albo niewłaściwie, albo w stopniu niedostatecznym. Otóż uważam, że należy zaprzestać tej gospodarki, która polega tylko na wypompowywaniu wody. Należy szukać tej wody w sposób wskazywany przez naukę. A zagłębie szczawnickie jest bardzo bogate. I tu jest druga moja prośba do Pana Ministra, żeby był łaskaw poszukać środków na to, ażeby właściciela Szczawnicy skłonić do prowadzenia wierceń poszukiwawczych. Jeżeliby właściciel nie chciał tego zrobić, należało by poddać rewizji nadanie górnicze.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#PSzymanowski">Wysoka Izbo! Szczawnica pod względem swych wartości leczniczych stanowi unikat w Polsce, a bodaj i w całej Europie. Jest to najbardziej wartościowy klejnot w koronie uzdrowisk polskich. Klejnot ten niestety jest jeszcze w stanie półsurowym, nieoszlifowany i należycie nie oprawiony. Nie wątpię, że jeżeli Szczawnicę podciągnąć do właściwego poziomu, to. zajaśnieje ona nie tylko na cały kraj, ale i daleko poza granice kraju swoimi rzeczywiście wielkimi wartościami leczniczymi.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#PSzymanowski">Apeluję, do Pana Ministra, żeby zechciał wziąć Szczawnicę pod swoją specjalną opiekę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Tomas.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PTomas">Wysoki Sejmie! Szereg problemów i zagadnień, dotyczących budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, został już szeroko przez p. Ministra Opieki Społecznej omówiony, jak również przez p. referenta oraz moich przedmówców. Przy tym zaznaczę, że pragnę się. zastosować do wezwania p. Marszałka, żeby jak najkrócej mówić.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#PTomas">Śląsk jako rynek pracy — to górnictwo i ciężki przemysł. Stwierdzam, że robotnik śląski za czasów zaborczych, odcięty od Ojczyzny przez 700 lat, czuł się zawsze Polakiem. Śląsk mimo trudnych warunków politycznych i choć posiadał mały procent inteligencji polskiej, walczyło lepsze jutro. Przemysł nie był w rękach polskich, był przemysłem niemiecko-żydowskim. Robotnik śląski i świat pracy był szykanowany za wyznawanie idei polskości, dowodem tych szykan jest to, że musiał swój warsztat pracy opuszczać, wychodząc na emigrację na zachód. Mimo wszystko stał nieugięty na swoim stanowisku przy sztandarze polskości, czego dowodem jest jego udział w różnych stowarzyszeniach i związkach, jak Związek Elzów, POW, świadczy o tym plebiscyt, krwawe powstania śląskie i udział w armii polskiej w wojnie bolszewickiej.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#PTomas">Obecnie przemysł górniczy i hutniczy również nie jest całkowicie w rękach polskich, ale kapitału zagranicznego. Wprawdzie na stanowiskach naczelnych są dyrektorowie Polacy, ale muszą się oni podporządkować zleceniom rad naczelnych towarzystw przemysłowych, które są zagraniczne.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#PTomas">Wydajność pracy robotnika polskiego jest największa, świadczy o tym statystyka, jednak przemysł twierdzi, że przyjęcie robotników do, warsztatów pracy jest niemożliwe. Stwierdzam z tego miejsca, że jest to tylko zła wola, gdyż jeżeli jest miejsce na przyjęcie urzędników, to musi się również znaleźć miejsce i na przyjęcie robotników, jeżeli procentowo to obliczyć, to będę zadowolony, Jeżeli jedna i druga strona będzie na równi traktowana.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#PTomas">Świat pracy zawsze wiernie stał i stoi przy sztandarze Rzeczypospolitej Polskiej i na wszystkich odcinkach Śląsk przoduje. Mimo to świat pracy jest krzywdzony przez ciężki przemysł. Przemysł ten tworzą firmy, które krzywdzą robotnika na polu ubezpieczeniowym. Robotnicy są przyjmowani tylko do trzech dni, a po trzech dniach zwalniani i nie mają prawa do ubezpieczenia. Stąd jest wielka krzywda dla świata pracy. Wobec tego wnoszę w imieniu świata pracy, żeby p. Minister raczył zwrócić na to uwagę, że jeżeli ciężki przemysł odstępuje pewne prace firmom prywatnym, żeby te firmy ubezpieczały wszystkich robotników na równi z ciężkim przemysłem. Świat pracy jest pokrzywdzony, gdyż w ten sposób nie jest zatrudniany w granicach swego Państwa i jest skazany na wędrówkę. Mimo to wiernie stoi przy sztandarze Rzeczypospolitej. Kryzys, który dotknął cały świat, dotknął również i nasze Państwo. Wobec tego proszę Pana Ministra, aby w miarę możliwości znalazł rynek pracy, by synowie tej prastarej dzielnicy znaleźli miejsce tu, a nie byli skazani na wędrówkę do Niemiec. Niemcy bowiem wymagają odpowiednich deklaracji, iż będą lojalni. Robotnicy, zmuszeni do podpisywania takich deklaracji, wynaradawiają się i później po powrocie wprowadzają w nasze granice niezadowolenie. Wreszcie prosiłbym Pana Ministra, o ile rąk pracy jest za wiele. by ludzie szli na inne tereny za zgodą władz naszych, by władze nasze miały możność wejrzenia w tę sprawę, by wśród robotników nie szerzył się rozkład.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#PTomas">Zgłaszam ten apel w imieniu świata pracy oraz w imieniu ludności śląskiej i proszę, ażeby ta rzecz była uwzględniona i ażeby nie dopuszczano do takiego rozkładu, jak dziś istnieje w dzielnicy śląskiej. Również proszę o przestrzeganie ustawy przeciwalkoholowej, oraz ażeby alkohol nie był sprzedawany dzieciom w myśl projektu wniesionego przez księdza Padacza.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#PTomas">Dla dobra bezrobotnych proszę Pana Ministra o znalezienie sposobów, aby w miarę możności znaleźli oni pracę w granicach Rzeczypospolitej polskiej.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dobkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PDobkowski">Wysoka Izbo! Panie Ministrze! Tak wszyscy są zmęczeni, czas jest tak późny, że to wszystko, co bym chciał powiedzieć jako dowody, może należało by przenieść gdzie indziej, a chciałbym tylko może samą sprawę zasadniczą w krótkich słowach przedstawić, tym bardziej że kierowana jest nie tyle może już do Państwa, zmęczonych obecnością na obradach, ile do p. Ministra.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#PDobkowski">Otóż obchodzi mię przede wszystkim sprawa chałupnictwa wiejskiego. P. Minister był już łaskaw w swoim oświadczeniu o tym powiedzieć, zachodzi, jednak pewna obawa, że ustawodawstwo, które tu jest zapowiedziane, może pójść nie w tym kierunku, w jakim chciałoby chałupnictwo wiejskie, aby ono poszło. Mianowicie rozróżnia się dzisiaj chałupnictwo miejskie i wiejskie. W jakich warunkach ono żyje, jakimi wegetacyjnymi po prostu budżetami ono gospodarzy, tego nie potrzeba oczywiście długo wyjaśniać. Dość powiedzieć, że chałupnik zarobić potrafi 50 gr. dziennie, np. tak zarabia hafciarka gdzieś w kosowskim powiecie, a 2 zł zarabia rodzina cała gdzieś tam w biłgorajskim, wykonując swój przemysł domowy. Otóż sprawa jest istotnie bardzo ciężka, interesująca wieś przede wszystkim, gdyż chałupnictwo wiejskie jest uzupełnieniem małorolnych gospodarstw, których w Polsce, jak wiemy, jest ponad 60% ogólnej ilości gospodarstw. Otóż drobny rolnik uzupełnia swój budżet w ten sposób, że wykonuje czy to w zakresie bawełnictwa, czy wyrobów dzianych, czy w zakresie metalowym, drewnianym czy w innym różne przedmioty i to potem idzie na rynek wewnętrzny lub na rynki eksportowe. Gdyby był czas, przedstawiłbym szereg cyfr niesłychanie ciekawych. Ograniczę się do kilku charakterystycznych.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PDobkowski">Proszę Państwa, nasze chałupnictwo wiejskie w r. 1937 potrafiło eksportować swych wyrobów za 16,5 miliona zł. Jest to olbrzymia suma, jak na to niezorganizowane zupełnie chałupnictwo, które pracuje do dziś bez odpowiedniej ochrony prawnej, bez odpowiednich zrzeszeń i urządzeń, które by popierały zbyt odpowiednio zorganizowany. Zdany jest chałupnik sam na siebie i wobec tego ta pauperyzacja jego jest tak daleko idąca, gdyż jest wyzyskiwany najczęściej przez drobnego handełesa, który pośredniczy między konsumentem a tym chałupnikiem i po prostu niemal wydziedzicza chałupnika z tego, co on w ciężkim trudzie na wsi w warunkach prymitywnych i ciężkich zarobi. Otóż powstaje teraz koncepcja, żeby to chałupnictwo otoczyć odpowiednio prawem. W innych państwach ta rzecz jest uregulowana już dawno. Poczynając od początku wieku XIX te rzeczy regulują się i we Francji i w Anglii, gdzie najwcześniej to było załatwione, i w Niemczech, które w ustawie swojej z r. 1934 tak daleko się posunęły, że zaznaczyły w § 1, iż chałupnictwo wiejskie ma być otoczone specjalną troskliwością Państwa — to jest wyraźnie podkreślone. To jest właśnie ten akt sprawiedliwości wobec ludzi, którzy są cierpliwi i w warunkach bardzo trudnych jednak cicho pracują i najmniej się buntują, bo jeżeli z robotnikami zawodowymi Państwo ma bardzo wiele kłopotu, o czym słyszeliśmy dzisiaj, to z chałupnikiem, nie rzemieślnikiem Państwo żadnego kłopotu nie ma, bo on musi być samowystarczalny. Otóż należy mu się już po prostu nagroda za to i dlatego też odważyłem się o tak późnej porze tę sprawę poruszyć.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#PDobkowski">Chodzi jeszcze o jedno. Chałupnictwo wiejskie jest uzupełnieniem gospodarstwa wiejskiego. Wynika to z jego naturalnych potrzeb, z materiałów, jakie produkuje wieś. Dlatego też po winno ono być ściśle związane z gospodarstwem wiejskim. Otóż są czynniki, które wołałyby chałupnictwo wiejskie złączyć z izbami rzemieślniczymi i nadać im pewien charakter jakby rzemieślniczy, przeciw czemu chałupnictwo wiejskie chce się bronić, gdyż chciałoby zachować niezależne zupełnie stanowisko i podlegać raczej organizacjom rolniczym, które głębiej się wczuwają w potrzebę małego rolnika, aniżeli ci, którzy z rzemiosłem mają do czynienia.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#PDobkowski">Tenor mojego całego przemówienia właśnie idzie w tym kierunku, ażeby p. Minister w tej proponowanej ustawie uwzględnić raczył ten element wydzielenia osobno chałupnictwa wiejskiego, osobno chałupnictwa miejskiego. Uważam, że nie jest to może rzecz nadzwyczajnej wagi, o ile chodzi o sprawy ogólnopaństwowe, jeżeli chodzi jednak o miliony ludzi z tego żyjących, jest to sprawa paląca. Więc chodzi przede wszystkim o ustawę oddzielnie traktującą te dwie rzeczy. Jeżeliby oczywiście to wymagało specjalnych uzasadnień, to należało by to uczynić materiałem, który dzisiaj jest już bardzo-szeroko opracowany. Ja bym Państwa już nie chciał nużyć, zaś p. Ministrowi ta sprawa jest bardzo dobrze znana, bo wiem, że się bardzo tym interesuje, czego najlepszym dowodem jest dział Funduszu Pracy, gdzie przewidziano 1.000.000 zł na obdzielanie chałupnictwa wiejskiego, 300.000 na popieranie przemysłu ludowego i 300.000 na kasy bezprocentowe. Te ostatnie 300.000 to pięta Achillesa. Chodzi o to, by chałupnictwo mogło z tego skorzystać. To jest jeszcze jeden apel do Pana Ministra, by przy podziale tego funduszu można było zaopatrzyć kasy bezprocentowe z tym jednak zaznaczeniem, żeby te kasy specjalnie, a szczególnie na niektórych terenach, gdzie chałupnictwo jest szeroko rozwinięte, okazały swój przychylny stosunek w udzielaniu pożyczek chałupnictwu. To właśnie sympatyczne ustosunkowanie się p. Ministra napawa mnie nadzieją, że jeżeli znalazło się już w budżecie państwowym 1.300.000 zł na pewno, a bodajże 1.600.000 zł ewentualnie, bo są możliwości wykorzystania tej sumy w tym kierunku, to mam nadzieję, że i nadal chałupnictwo wiejskie znajdzie w p. Ministrze rzecznika najgłębiej rozumiejącego tę część społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#PDobkowski">Mówiłem to wszystko w imieniu ludzi, którzy mnie o to specjalnie prosili, a i sam bliżej się zapoznałem z tym zagadnieniem. Zgłaszam na ręce p. Ministra następującą rezolucję w trzech częściach:</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#PDobkowski">1) Sejm stwierdza, że prowadzona przez Fundusz Pracy akcja podniesienia drobnej wytwórczości przemysłowej na wsi posiada doniosłe znaczenie dla zwiększenia zatrudnienia ludności wiejskiej, a w konsekwencji dla zmniejszenia bezrobocia i podniesienia gospodarczego wsi. W związku z tym Sejm wyraża przekonanie, iż pożądane jest dalsze rozszerzenie i pogłębienie powyższych prac.</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#PDobkowski">2) Sejm wyraża przekonanie, iż podstawą podniesienia gospodarczego i społecznego przemysłu ludowego, domowego i pracy chałupniczej na wsi winno być stworzenie zdrowej sieci spółdzielni. O to do Pana Ministra też apeluję. Chodzi o spółdzielnie dla tego ruchu chałupniczego i zorganizowanie przeszkolonych odpowiednio Wytwórców i wyposażenie ich w nowoczesne sprzęty, ułatwiające im wykonanie swoich przedmiotów.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#PDobkowski">3) Zapowiedziana przez Rząd ustawa o chałupnictwie powinną zróżnicować chałupnictwo wiejskie od miejskiego i oprzeć to drugie o izby rolnicze, a nie o izby rzemieślnicze.</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#PDobkowski">To jest, Panie Ministrze, apel. Na tym już kończę.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#Marszałek">Dyskusja jest wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#Marszałek">Głos ma p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PŻyborski">Wysoka Izbo! Ilość mówców zapisanych do dzisiejszego budżetu świadczy wymownie o istotnych zagadnieniach, które w swoich sumach budżetowych koncentruje Ministerstwo Opieki Społecznej. Gdybym chciał odpowiedzieć wszystkim Panom na wszystkie problemy, które poruszali, byłbym zmuszony po prostu wygłosić jeszcze jeden referat. Ograniczę się wobec tego tylko do tego, że niechaj niektórzy Panowie, którzy poruszali tu pewne problemy, dokładnie przeczytają sobie mój cały referat, który jest wydrukowany i został Panom dostarczony, a mam wrażenie, że w wielu wypadkach znajdą Panowie odpowiedź na najrozmaitsze problemy, jakie tutaj poruszane były. Również odsyłam do dzisiejszego przemówienia p. Ministra. Na niektóre jednak rzeczy, bardziej zasadnicze, chciałbym tu odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PŻyborski">A więc przede wszystkim kwestia, poruszona przez niektórych Panów, braku planów na przyszłość w Funduszu Pracy. Mam wrażenie, że to jest pewne nieporozumienie. Plan pracy na przyszłość przez Fundusz. Pracy został opracowany i jest realizowany.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#PŻyborski">Następnie kwestia, którą poruszył kolega Mystkowski. Mówił on o braku zainteresowania się Funduszu Pracy zagadnieniami w§i. Mam wrażenie, że i tu jest pewne nieporozumienie. Może zagadnienie wsi nie jest Panu Koledze tak dobrze znane, ale mam wrażenie, że jeżeli głębiej to przestudiuje, to znajdzie w bardzo wielu odcinkach naszego życia gospodarczego, specjalnie na wsi, w wielu wypadkach właśnie te macki, które wysuwa Fundusz Pracy.</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PŻyborski">Kwestia jeszcze, którą chciałbym tu poruszyć w odpowiedzi, to jest kwestia Pomocy Zimowej, która została poruszona przez nasze mniejszości narodowe. Specjalnie koledze Wełykanowiczowi chciałbym odpowiedzieć na te zwykłe ich narzekania z tej trybuny. Tak dalece jesteśmy już Wyćwiczeni, że mam wrażenie, iż niektórzy posłowie z Małopolski wschodniej mogliby wszystkie te przemówienia powtórzyć z tym samy, zdaje się wynikiem. Mam wrażenie, że jednak jest jakaś pomyłka w rozumowaniu kolegi Wełykanowicza. Mam tu cyfry bardzo dokładne, które precyzują zagadnienia całej opieki społecznej. I tak: w woj. lwowskim — to są dane z woj. lwowskiego — Polacy świadczyli na Pomoc Zimową w 88%, Rusini w 25%, a Żydzi w 30% w stosunku do kontyngentu wyznaczonego przez wojewódzki Komitet Pomocy Zimowej. A korzystali: Polacy w 120%, Rusini w 1279%, a Żydzi w 114% w stosunku do kwot wpłaconych. Chyba te cyfry mówią same za siebie i dalszych komentarzy nie potrzebują.</u>
          <u xml:id="u-74.4" who="#PŻyborski">Kwestia dalsza. Co się tyczy specjalnie kwestii ruskiej, chciałbym się zapytać przedstawicieli społeczeństwa ukraińskiego, ile dobra ks. metropolity Szeptyckiego, jako stałego figuranta Pomocy Zimowej, cetnarów ziemniaków odesłały do komitetu powiatowego. Byłbym bardzo wdzięczny za to, gdyby odpowiednie oświadczenie tutaj padło, i bardzo bym się z tego cieszył, gdybym był w błędzie. Stwierdzam, że ani jeden cetnar ziemniaków i ani jeden grosz do komitetu powiatowego nie wpłynął.</u>
          <u xml:id="u-74.5" who="#PŻyborski">Kwestia następna to jest kwestia tycząca się pewnych ubezpieczeń społecznych. Chciałbym zaznaczyć, że jeszcze w r. 1935 projektowano przejściową obniżkę składek wówczas właśnie, kiedy sytuacja gospodarcza była tak bardzo trudna. W ostatnim trzechleciu nastąpiła jednak zasadnicza poprawa, zmiana ogólnej koniunktury gospodarczej i w porównaniu do r. 1935 produkcja przemysłowa znowu wzrosła o blisko 40%, a wpłaty realne robotników w przemyśle o blisko 7%, zaś suma zarobków, wypłacanych robotnikom zatrudnionym poza rolnictwem, o blisko 24%. Więc jakże się przedstawia cała sytuacja? Sytuacja finansową ubezpieczeń społecznych zmieniła się jednak pod pewnym względem w kierunku przeciwnym, mianowicie straty za ten okres na przejściowej obniżce składek oszacować można na 100,5 miliona zł. I w tych warunkach obniżka składek, wynosząca przy obecnym poziomie koniunktury 38 milionów zł w stosunku rocznym, odgrywa niewspółmiernie małą rolę dla życia gospodarczego w porównaniu ze skutkiem zachwiania równowagi finansowej ubezpieczeń społecznych. Charakterystycznym jest, że cała ta obniżka wynosi na każde 100 zł robotniczego zarobku dla robotnika 70 groszy, dla pracodawcy 30 groszy, a na każdych 100 zł zarobku pracownika umysłowego 80 groszy dla pracownika i 70 groszy dla pracodawcy. Jeżeli wrócimy do normalnego poziomu składek, to przyrost przypisów powiększy nasze rezerwy. Jest to zjawisko gospodarczo dodatnie, analogiczne do przyrostu wkładów oszczędnościowych. Stwierdzić jednak należy, że w szerokich sferach brak jeszcze zrozumienia roli gospodarczej, którą odgrywają lokaty ubezpieczeń społecznych, chociaż dodatnia rola wkładów oszczędnościowych jest już powszechnie uznana.</u>
          <u xml:id="u-74.6" who="#PŻyborski">Na zakończenie nawiązując jeszcze do przemówienia p. posła Seidenmana, odpowiem krótko, że Żydzi korzystają na równi ze wszystkimi obywatelami z opieki społecznej. Przy tym do zanotowania jest fakt, że w bardzo wielu budżetach samorządowych istnieją bardzo poważne pozycje na gminy wyznania żydowskiego. Żydzi są więc, ośmielę się twierdzić, nawet w stosunku do ludności polskiej uprzywilejowani. Natomiast stwierdzam, że udział Żydów w akcji ogólnopaństwowej jest niedostateczny, zaś Żydzi tłumaczą się zawsze tym, że problemy te załatwiają w ramach własnych organizacyj.</u>
          <u xml:id="u-74.7" who="#PŻyborski">Gdy w czasach obecnych jest tak aktualny problem żydowski, nie można pominąć taktyki Żydów na odcinku pracy. Żydzi, jako socjaliści, nawet i ci, którzy reprezentują światopogląd od Marksa do Trockiego, są rzekomymi obrońcami robotnika, zaś w rzeczywistości jako pracodawcy wyzyskują go w sposób niebywały. Z tego względu również domagam się, aby inspektoraty pracy zwróciły szczególną uwagę na warunki pracy w zakładach żydowskich, a przede wszystkim, ażeby zarobki wypłacane były regularnie, gdyż powodem strajków jest walka nie o podwyżkę, lecz bardzo często o zaległe zarobki.</u>
          <u xml:id="u-74.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#Marszałek">Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad częścią 16 — Emerytury i Zaopatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-75.1" who="#Marszałek">Sprawozdawca p. Wagner ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! P. sprawozdawca ustawy skarbowej w uwagach ogólnych, dotyczących całości preliminarza budżetowego, zwrócił uwagę Wysokiej Izby na nadmierne wydatki na emerytury i renty. Kwota 432 milionów zł jest dość poważna w porównaniu z naszym budżetem, wynoszącym 2.555 milionów zł, i niewątpliwie musi zwrócić uwagę każdego obywatela, nie tylko p. sprawozdawcy jako przedstawiciela życia gospodarczego. Wymaga szczegółowej analizy i zastanowienia fakt, dlaczego kwota w tej wysokości powstała, dlaczego Rzeczpospolita Polska dźwiga ten wielki ciężar i czy w stosunku do wysokości tej kwoty, wydawanej przez Państwo Polskie, zainteresowani obywatele, tj. przede wszystkim emeryci, otrzymują dostateczne zaopatrzenia emerytalne.</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#PWagner">W dyskusji, jaka przez wiele lat toczy się w tej Izbie i na łamach prasy i wśród zainteresowanych obywateli, widzimy właśnie zawsze te dwa biegunowe stanowiska. 432 miliony — kwota niewątpliwie duża i każdy chciałby widzieć tę kwotę w wydatkach inwestycyjnych, w wydatkach tych, które by mnożyły nasze dobro materialne, które by przyczyniły się do rozwoju gospodarczego Polski; niemniej jednak musimy pamiętać, że istnieją pewne zobowiązania wobec obywateli, zobowiązania zarówno prawne jak i moralne. Dlatego w rozpatrywaniu tego problemu należy zachowań głęboki umiar i zbadać to zagadnienie, o ile to się da, jak najuczciwiej i jak najrzetelniej. 185 milionów zł wynosi 16 część budżetu, zaś około 111 milionów 17 część budżetu, przeznaczona na wypłatę rent dla inwalidów wojennych i uczestników walk o niepodległość, razem 297 milionów. Pozostała kwota w wysokości około 135 milionów, to są wydatki na emerytury, wypłacane w ramach planów finansowo - gospodarczych przez przedsiębiorstwa państwowe, przez Ministerstwo Komunikacji, Poczt i Telegrafów, Lasy Państwowe, Monopole, wreszcie Państwowy Zakład Emerytalny.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#PWagner">Zagadnienie emerytalne łączy się bardzo ściśle ze sprawą ustawy uposażeniowej. Ustawa uposażeniowa jest tą podstawą obliczeniową, od której według zasad prawa emerytalnego oblicza się wysokość zaopatrzenia dla urzędnika państwowego czy dla zawodowego wojskowego, gdy po ukończeniu swej pracy zawodowej przechodzi w stan spoczynku. Ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym została uchwalona w grudniu 1923 r., w dwa miesiące po pierwszej ustawie uposażeniowej, uchwalonej przez ówczesny Sejm w październiku 1923 r. Ówczesny Sejm uchwalił te dwie ustawy w okresie, gdy ocena ciężarów, jakie z tych ustaw wynikną, była trudna, bo w okresie dewaluacji ówczesnej waluty, w okresie spadku marki, z dnia na dzień tracącej swoją wartość. Ponadto pierwowzorem tych dwóch ustaw były ustawy b. monarchii austriacko-węgierskiej. Nie., starano się stworzyć własnego typu ustawy polskiej, szukano wzorów i to wzorowanie się na tym pierwowzorze austriackim do dnia dzisiejszego znaczy swoje ujemne ślady. Ponadto do tej kopii b. ustawodawstwa austriackiego dołączyły się inne pretensje obywateli na tle budzącego się u nas ruchu społecznego, ruchu ochrony praw zawodowych. Dlatego obydwie te ustawy dały maximum tego, co Państwo pracownikowi dać może, a mogę nawet powiedzieć i to śmiało, że dały więcej, niż Państwo dać może. Ustawy te miały charakter wybitnie społeczny i stworzyły stan, który po upływie 15 lat wykazuje dość poważne braki i który do dnia dzisiejszego jeszcze nie został naprawiony lub o ile został naprawiony, to w sposób niewłaściwy, gdyż z jednej krańcowości przeszliśmy w drugą. Ustawa z dnia 11 października 1923 r. o uposażeniu urzędników państwowych przewidywała szczeblowanie, idące tak daleko, że pracownik państwowy, który doszedł do szczebla g lub szczebla nawet h, pobierający równocześnie na wielką rodzinę dodatek rodzinny, pobierał zaopatrzenie wyższe niż urzędnik szczebla a, znajdujący się w grupie służbowej niejednokrotnie o 3 stopnie wyższej. Praktycznie powiem, że woźny w X stopniu pobierał zaopatrzenie wyższe od urzędnika państwowego w VII stopniu, mającego wykształcenie uniwersyteckie. Uznać należy prawa pracownika z każdej grupy, uznać należy prawo każdego pracownika do minimum egzystencji, niemniej jednak w hierarchii urzędniczej musi być wymierzone uposażenie w stosunku proporcjonalnym i właściwym do wartości pracy dostarczonej przez pracownika. Natomiast dekret P. Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 28 października 1933 r., wprowadzający nowe stawki uposażeniowe z dniem 1 lutego 1934 r., to druga krańcowość, to zbytnie podwyższenie poborów urzędników wyższych stopni przy odebraniu minimum egzystencji pracownikom najniższych stopni. Skreślenie dodatku rodzinnego ze względów naszej polityki społecznej również było pociągnięciem niewłaściwym.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#PWagner">Proszę Panów, słusznie w Wysokiej Izbie toczyła się i toczy dyskusja na ten temat, ale na przeszkodzie realnego załatwienia tego wielkiego zagadnienia stoją względy budżetowe. I dlatego wszyscy obrońcy świata pracy winni o tym pamiętać. Łatwo bowiem być obrońcą świata pracy, świata urzędniczego, jeżeli się w tej obronie tylko mówi jednostronnie o krzywdzie, a zapomina się o możliwościach Państwa, zapomina się o naszych warunkach budżetowych, o tym, jak Minister Skarbu, a wraz z nim cała Rzeczpospolita Polska walczyć musi o równowagę budżetową. I jeżeli p. Wicepremier Kwiatkowski był tym Ministrem Skarbu, który w pierwszych dniach swego urzędowania, bo w r. 1935, zajął już zdecydowane stanowisko wobec dekretu, który się ukazał na kilka dni przed rozpoczęciem jego urzędowania, i od razu się oświadczył po stronie emerytów i właśnie dzięki temu stanowisku doszła do skutku nowelizacja ustawy emerytalnej, uchylająca tę niewłaściwą zaliczalność służby z czasów zaborczych, to jest to dowód, że Rząd, a przede wszystkim szafarz naszego Skarbu Państwa nie korzysta z art. 59 Konstytucji, lecz jeżeli nie może w szerszym zakresie uwzględnić najsłuszniejszych nawet postulatów emerytów, to widocznie istnieją po temu poważne przyczyny natury budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#PWagner">Proszę Panów, gdy mówię o tym zagadnieniu, o zaopatrzeniu emerytalnym, to chciałbym Wysokiej Izbie mimo spóźnionej pory podać kilka danych porównawczych, jak przedstawiają się te prawa emerytalne w czterech największych państwach Europy.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#PWagner">Italia. Prawo do emerytury otrzymuje pracownik państwowy po 40 latach służby. Najwyższy wymiar emerytury, to nie 100%, to 4/5 przeciętnej uposażenia, wypłacanego w ostatnim trzechleciu. Prawo do emerytury zdobywa np. pracownik nie po 15, lecz dopiero po 20 latach służby.</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#PWagner">Anglia. W Anglii ustawy emerytalnej zasadniczej nie ma. Ministerstwa wydają odpowiednie zarządzenia. Prawo do zaopatrzeń emerytalnych jest prawem zwyczajowym. Kiedy otrzymuje zaopatrzenie emerytalne urzędnik wielkiego imperium brytyjskiego? Proszę Wysokiej Izby, dopiero po ukończeniu 60 roku życia, a tylko w razie, gdy jest nieuleczalnie chory na chorobę psychiczną lub fizyczną, może otrzymać je w terminie wcześniejszym. Ile wynosi wymiar tej starczej emerytury w Anglii, w tym bogatym państwie? Urzędnik otrzymuje za każdy przesłużony rok 1/80 ostatniego rocznego swego uposażenia i ponadto jednorazową odprawę w wysokości 1/30 uposażenia rocznego. Jeżeli więc np. urzędnik pracował lat 30, otrzymuje 30/30, czyli 100% zaopatrzenia rocznego jako odprawę i 30/80 jako emeryturę.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#PWagner">Francja, ów kraj demokracji, Francja, ów kraj, w którym rzekomo interesy świata pracy były i są najlepiej reprezentowane. Ustawa francuska daje prawo do emerytury po 10 latach, o ile jest to połączone z niezdolnością do pracy zarobkowej. Okres służby we Francji przewidziany jest na lat 30 i oblicza się emeryturę w ten sposób, że za pierwszych lat 10 liczy się 50%, zaś na każdy rok następny 1/70 przeciętnej ostatniego trzechlecia służby. Jeżeli więc 50%, to jest 35/70, zaś każdy rok następny w ciągu lat 20 — 1/70, to dochodzimy po 20 latach do 55/70, czyli 68% zaopatrzenia i to nie zaopatrzenia otrzymywanego w chwili przejścia w stan spoczynku, tylko przeciętnej ostatniego trzechlecia.</u>
          <u xml:id="u-76.8" who="#PWagner">Jeżeli idzie o Rzeszę Niemiecką, nie mam danych o ostatnich nowelach, wprowadzonych przez Hitlera. Podaję dane na podstawie ustawy, która obowiązywała w Rzeszy Niemieckiej przed objęciem władzy przez Adolfa Hitlera. Niemiecka ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym jeszcze z czasów monarchii, zatwierdzona następnie za czasów konstytucji weimarskiej, przewiduje 40-letni okres służby, licząc 2% za każdy rok służby. Maksymum emerytury wynosi więc 80%, a nie 100%.</u>
          <u xml:id="u-76.9" who="#PWagner">Jeżeli dałem to porównanie, to po to, ażeby obywatele zainteresowani — emeryci i nie tylko emeryci, ale wszyscy w czynnej służbie urzędnicy państwowi i zawodowi wojskowi wiedzieli, że prawo emerytalne polskie nie jest złe, że nie jest prawem krzywdzącym, że nie jest tylko tą koniecznością budżetową, która odbija się tylko na nich, a nie odbija się na innych warstwach społecznych. A jeżeli suma gotówkowa, przypadająca do wypłaty w wykonaniu tego prawa emerytalnego, jest niedostateczna, to wada nie leży w prawie emerytalnym jako takim, lecz w ustawodawstwie uposażeniowym. I dlatego, proszę Wysokiej Izby, nie należy przy poszczególnych resortach, jak to miało miejsce przy budżecie Ministerstwa Komunikacji, uderzać w poszczególnego ministra, bo nie on ponosi za to odpowiedzialność, lecz należy problem uposażeniowy potraktować jako poważne zagadnienie, które musi rozwiązać Rząd jako całość, które musi rozwiązać Izba, które musi rozwiązać cały świat pracy. Ale jeszcze raz podkreślam, tegoroczna akcja organizacji urzędniczych pod względem słusznego upominania się o swoje prawa nie była w swej formie całkowicie uzasadniona, bo — jeszcze raz podkreślam — gdyby nie było tej dobrej woli w Rządzie, to zrozumiałbym wówczas ten energiczny protest. Skoro jednak rokrocznie zmniejsza się stawki podatku Specjalnego lub zwalnia się coraz szersze grupy od tego podatku specjalnego, skoro wzrastają wydatki na emerytury, skóro zmniejsza się opłatę emerytalną z 4% na 3%, skoro się widzi równocześnie na horyzoncie naszej polityki gospodarczej te Wielkie, naprawdę olbrzymie wysiłki, to każdy trzeźwy i lojalnie myślący obywatel musi uznać dobrą wolę Rządu i to szczere zainteresowanie się Izb ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-76.10" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli idzie o zagadnienie emerytalne, to ono w Polsce niewątpliwie dlatego jest tak krytykowane, że w okresie kryzysu był szereg nowel, które psuły konstrukcję ustawy i zależnie od tego, jakim był pomysł rządu w danej chwili, czy w 1932, czy w 1933, czy w 1935 r., wyrywano pewne poszczególne uprawnienia, ażeby doraźnie zmniejszyć wydatki na ten cel. I dlatego stworzyła się ta nierówność, dlatego mamy dzisiaj emerytów urzędników sprzed 1934 roku i po 1934 roku. Gdybyśmy chcieli to zagadnienie rozwiązać, to nie tylko należało by, proszę Wysokiej Izby, uchwalić nową rozsądną ustawę, ale należało by zrewidować tych ponad 100.000 dekretów emerytalnych i ponownie rozpatrzyć uprawnienia każdego poszczególnego emeryta. Jest kwestią dyskusji, czy ta praca dałaby rezultaty, czy nie, niemniej byłaby to praca bardzo poważna. W każdym jednak razie, aby wydatki na emerytury, wynoszące w części 16, którą referuję, 185 milionów, nie narastały, należy zbadać ponadto inne elementy niż te, o których dotychczas mówiłem, a mianowicie czy przyrost liczby emerytów jest normalny, czy przyrost ten jest jeszcze zbyt duży.</u>
          <u xml:id="u-76.11" who="#PWagner">Przyrost roczny, który podany jest w objaśnieniach do preliminarza budżetowego, który Panowie Posłowie znają, jest mniejszy, ale niemniej jeszcze jest zbyt duży. Dlaczego jest zbyt duży? Zaciekawi nas to. Mianowicie dane statystyczne za okres od 1933 r. po rok 1938 wykazują, że w stan spoczynku przechodzi przed pełną wysługą emerytalną, przed ukończeniem 55 roku życia aż 70%. Dlaczego przechodzą w stan spoczynku w młodszym wieku? Mówi się: z powodu złego stanu zdrowia. I pytam się wobec tego, bo na to nie otrzymałem jako sprawozdawca odpowiedzi, czy naprawdę wśród pracowników państwowych jest tak zły stan zdrowia? Wobec tego należało by się nad tym problemem zastanowić — pracowników państwowych nie może dopracować do swego pełnego czasokresu pracy. Przyczyna tego tkwi w polityce personalnej, albo, powiem otwarcie, w spekulacji pewnych jednostek, które chcą iść wcześniej na emeryturę, gdyż trafia się im albo inna posada, albo po prostu mają takie ogólne warunki życiowe, np. mężatki, że nie chcą pracować do pełnego czasokresu swej służby. Proszę Wysokiej Izby, nie mam danych, aby stwierdzić i przeanalizować to poważne zagadnienie, że 70% pracowników w tym okresie przeszło w terminie wcześniejszym w stan spoczynku i to w okresie tym, gdy już Rada Ministrów objęła nadzór nad polityką personalną. Dlatego jako sprawozdawca proszę Rząd i apeluję do Rządu, ażeby problem ten był zbadany, gdyż nadmierny przyrost emerytów będzie powodował dalszy wzrost wydatków, będzie zagadnienie to czynił tym trudniejszym zarówno pod względem budżetowym, jak i społecznym.</u>
          <u xml:id="u-76.12" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli jeszcze raz podkreślam, że zaledwie 20% pracowników przeszło w stan spoczynku przy pełnej wysłudze emerytalnej, to ten stan nie jest normalny. Przecież pojęcie emeryta, to pojęcie starego człowieka, który ukończywszy lat 60 czy więcej, idzie na spożywanie tego panis bene merentium. Ten stan wymaga korekty w zasadniczych i to należy nie tylko do Ministerstwa Skarbu, które raczej zbiera wypadkowe polityki personalnej, polityki materiałem ludzkim we wszystkich resortach, ale zagadnienie to należy do wszystkich resortów i musi być pozytywnie w najbliższym czasie rozwiązane, o ile budżet ten z roku na rok nie ma nadmiernie wzrastać.</u>
          <u xml:id="u-76.13" who="#PWagner">Proszę Wysokiej Izby, wyjaśniłem w sprawozdaniu moim najważniejsze problemy. Niezależnie od tych zagadnień istnieje szereg postulatów. Uważam, że postulaty te nie mogą być dorywczo uwzględnione, że trzeba je traktować, o ile są słuszne, na linii właśnie tej, o której mówiłem, na tej długiej fali możliwości budżetowych, na linii tej, gdy wreszcie prawo uposażeniowe i emerytalne zreformujemy we właściwym kierunku i we właściwy sposób.</u>
          <u xml:id="u-76.14" who="#PWagner">Muszę jednak na zakończenie podać do wiadomości Wysokiej Izby, że wpłynęły na moje ręce jako sprawozdawcy dwie rezolucje: jedna rezolucja zgłoszona przez p. gen. Żeligowskiego, p. ks. Lubelskiego i innych posłów, domagających się, aby Rząd wystąpił z projektem nowelizacji ustawy emerytalnej w tym kierunku, by maximum uposażenia emerytalnego nie przekraczało 1.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-76.15" who="#PWagner">Odpowiem, że wniosek ten w moim skromnym przekonaniu nie jest wnioskiem zasadniczym. Być może, że w bezkrytycznych szerokich dołach będzie popularny, może przysporzy wnioskodawcom trochę popularności, nie przeczę, ale stawianie cyfry wobec pewnych uprawnień, pewnego systemu obliczeniowego, który jest strukturą ustawodawstwa emerytalnego, pod względem kodyfikacyjnym byłoby rzeczą niespotykaną w ustawodawstwie emerytalnym. Poza tym zbadałem tę sprawę — tych szczęśliwych emerytów mamy zaledwie czterdzieści kilka osób. Być może, że wśród tych czterdziestu kilku osób jest kilku, powiedzmy, szczęściarzy, którzy na zakończenie swej kariery otrzymali stopień trzeci czy inny, dający im prawo do wyższej emerytury. Jednakże jeżeli idzie o ogół tej nielicznej grupy, pobierającej to zaopatrzenie, muszę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że są to ludzie zasług. I dlatego uważam, że sprawa ta obecnie jest przedwczesna, że może być ona załatwiona, ale wtedy dopiero, gdy przystąpimy do generalnej rewizji ustawodawstwa zaopatrzeniowego. Dlatego tej rezolucji za aktualną w chwili obecnej nie uważam.</u>
          <u xml:id="u-76.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Surzyński.)</u>
          <u xml:id="u-76.17" who="#PWagner">P. poseł Machalica zgłosił rezolucję inną, dotyczącą Zaolzia. Mianowicie dnia 19 listopada 1938 r. ukazał się dekret Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, przyznający prawo do zaopatrzenia emerytalnego wszystkim kwalifikowanym, jak mówi ustawa, obywatelom ziem odzyskanych przez Rzeczpospolitą Polską z terenów, należących dawniej do Republiki Czeskosłowackiej. W ustawie tej mamy dwie zasady, co do których emeryci z Zaolzia zgłaszają swe roszczenia. Mianowicie przewiduje się 75%, a nie 100% zaopatrzenia, wypłacanego przez byłe państwo Czeskosłowackie i że 100 koron czeskich przeliczono według ich zdania zbyt nisko, bo na 6 zł 25 gr. Ustawa w art. 3 w ust. (3) daje prawo p. Ministrowi Skarbu przyznawania pełnej wysokości, tj. 100% zaopatrzenia emerytalnego. I ja, uznając słuszność tego postulatu tych rodaków, którzy znaleźli się dzisiaj jako szczęśliwi obywatele w granicach Rzeczypospolitej Polskiej, uważam, że te postulaty należy uwzględnić.</u>
          <u xml:id="u-76.18" who="#PWagner">Zachodzi pytanie, czy istnieje konieczność nowelizowania ustawy, czy p. Minister Skarbu wykona postanowienie ust. (3) art. 3 dobrowolnie bez zmiany ustawy. Mam to głębokie przekonanie, że życzliwość Rządu dla naszych rodaków ze Śląska Cieszyńskiego, Śląska Zaolziańskiego jest rzeczą bezsporną, ale niemniej, aby zaznaczyć, że Sejm Rzeczypospolitej Polskiej dba o ich los, jako sprawozdawca wypowiadam się za tą rezolucją.</u>
          <u xml:id="u-76.19" who="#PWagner">Oświetliwszy Wysokiej Izbie problem emerytalny na tle naszej dzisiejszej sytuacji budżetowej i jego rozwój, proszę Wysoką Izbę o przyjęcie 16 części budżetu według brzmienia projektu rządowego.</u>
          <u xml:id="u-76.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-77">
          <u xml:id="u-77.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-77.1" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Jaworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-78">
          <u xml:id="u-78.0" who="#PJaworski">Wysoka Izbo! Jeżeli bym miał się oprzeć na referacie p. sprawozdawcy posła Wagnera, to oczywiście należało by przyjąć fakt, że nie ma co rozprawiać nad zagadnieniem emerytalnym, bo sytuacja według referatu jest taka, iż sprawa ta na dłuższy czas powinna być w ogóle spod dyskusji wyjęta. Oczywiście, w świetle cyfr, w świetle faktów sprawa przedstawia się nieco inaczej, a przede wszystkim jest fakt, że emeryci państwowi, emeryci przedsiębiorstw państwowych znajdują się w sytuacji bez wyjścia. I to właśnie jest może najważniejszym momentem, skłaniającym pracowników w czynnej służbie czy pracowniczych posłów, ażeby sprawom emerytalnym choćby chwilę czasu i choćby parę minut poświęcili.</u>
          <u xml:id="u-78.1" who="#PJaworski">Ma p. poseł Wagner zupełną rację, że mamy w Polsce 73.954 emerytów, wdów i sierot z administracji cywilnej, 21.209 osób z wojska, 28.743 z Polskich Kolei Państwowych, 11.184 z Polskiej Poczty i 7.398 osób z Monopoli, razem 202.488 emerytów, wdów i sierot. I ja stwierdzam, że niewątpliwie jest to bardzo wysoka cyfra, ale, proszę Wysokiej Izby, może p. poseł Wagner miał zupełną rację, iż wspomniał w kilku słowach, skąd narosła taka wysoka cyfra. Nie winą jest tych nieszczęśliwców, że ich tylu jest, a winy trzeba się dopatrywać w systemie, który w tym wypadku niewątpliwie parę lat wstecz święcił triumfy. Proszę Wysokiej Izby, jeżeli Weźmiemy cyfrę wydatku budżetowego na cele emerytur, to istotnie przekracza ona 300 milionów zł, ale jeżeli natomiast rozparcelujemy tę wysoką cyfrę na emerytów, na wdowy i sieroty, to wyniknie z tego, że przeciętnie wypadnie na każdego z nich po 123 zł. Trzeba wziąć jeszcze pod uwagę rozpiętość emerytur, a stwierdzimy fakt niezaprzeczony, że znajduje się dziesiątki tysięcy emerytów, wdów i sierot, którzy nie pobierają więcej, jak od 30 do 120 zł miesięcznie. Pytam tedy, czy można z tak szczupłych zaopatrzeń zapłacić wszystkie wydatki domowe i życiowe? Nie, nie można. Oczywiście emeryci, wdowy i sieroty zdają sobie również z tego sprawę, że sytuacja Państwa jest ciężka, że w budżecie, który rozpatrujemy i nad którym obradujemy, nic nie da się dla nich osiągnąć, jestem i ja również tego zdania, ale skoro tak jest, to pragnę przynajmniej mieć tę pewność, że te emerytury będą wzięte w najbliższej przyszłości pod uwagę i że ta sytuacja ciężka, sytuacja bez wyjścia, w jakiej emeryci się dzisiaj znajdują, ulegnie polepszeniu, ulegnie zmianie.</u>
          <u xml:id="u-78.2" who="#PJaworski">I dlatego pozwalam sobie oświadczyć, że nie żądam jakichkolwiek zmian w obecnych cyfrach budżetowych, że zgodzę się w tym wypadku z referentem, ale pragnąłbym przynajmniej zwrócić się z uprzejmą prośbą do Pana Ministra, ażeby załatwiono naprędce, tzn. dziś, najskromniejsze postulaty, które nie wymagają żadnego wyższego wydatku materialnego.</u>
          <u xml:id="u-78.3" who="#PJaworski">Zdaję sobie sprawę, że postulaty, które bym powinien wysunąć w imieniu tych najbiedniejszych emerytów, zdążają do podwyższenia emerytur do stawek z r. 1923, do zwrotu 8%, które się potrąca emerytom tzw. zaborczym, do zniesienia całkowitego podatku specjalnego, do zniesienia tych tymczasowych 4% opłat. Wiem o tym, że to są rzeczy niemożliwe. A zatem przedstawiam tylko te drobne sprawy, co do których mam nadzieje, że znajdą przychylne przyjęcie i zostaną częściowo zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-78.4" who="#PJaworski">Po pierwsze proszę o powołanie wszystkich emerytów, o których tu był łaskaw wspomnieć również i p. referent, którzy nie mają 55 lat życia, z powrotem do czynnej służby; po drugie przyznanie opieki lekarskiej wszystkim emerytom i ich rodzinom; po trzecie udzielenie ulg przy opłatach szkolnych dzieciom emerytów — jest ich niewiele; po czwarte wypłacenie zaopatrzeń za pośrednictwem P.K.O. To są te najważniejsze sprawy, które nie wymagają wydatków, a mogą być jednak życzliwie potraktowane. Sądzę, że będą one potraktowane życzliwie i o to najuprzejmiej Pana Ministra Skarbu proszę.</u>
          <u xml:id="u-78.5" who="#PJaworski">Wysoka Izbo! Jeżeli bym jeszcze miał jedną sprawę, to była ona też wspomniana przez p. referenta, tj. ażeby poważnie zastanowiono się nad reformą uposażeń, a przede wszystkim nad sprawą minimum i maximum emerytur.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-79">
          <u xml:id="u-79.0" who="#WicemarszałekSurzyński">Głos ma p. Rudnicki.</u>
          <u xml:id="u-79.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Mudryj.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-80">
          <u xml:id="u-80.0" who="#PRudnicki">Wysoki Sejmie! P. sprawozdawca działu 16 — Emerytur przedstawił nam, oczywiście w zarysie, uprawnienia emerytalne w niektórych państwach. Muszę stwierdzić, że p. referent ograniczył się, względnie wybrał te państwa, w których, uprawnienia emerytalne są na ogół niekorzystne. Zdaje mi się, że należało by wspomnieć i o tych państwach, gdzie uprawnienia emerytalne są o wiele korzystniejsze, aniżeli we Włoszech faszystowskich dobrodziejskich, w Anglii nawet i w wielu innych państwach.</u>
          <u xml:id="u-80.1" who="#komentarz">(Głos: Może w Rosji.)</u>
          <u xml:id="u-80.2" who="#PRudnicki">Niech Pan Kolega pojedzie tam i zbada. Ja tam nie byłem, nie miałem możności. Może Pan Kolega nas zapozna. Trzeba zwrócić uwagę i na ten moment jeszcze, że w tych państwach, które p. sprawozdawca wymienił, a w szczególności w Anglii położenie urzędnika w służbie czynnej jest bez wątpienia lepsze aniżeli u nas. Jest notorycznie znanym faktem, że angielscy urzędnicy przyjeżdżają własnymi samochodami do biur. A u nas poza tymi, którzy korzystają z samochodów służbowych na najwyższych stanowiskach, nie znam takiego urzędnika, który by do służby własnym samochodem mógł kiedykolwiek przyjechać. To są zresztą fakty bezsprzecznie znane.</u>
          <u xml:id="u-80.3" who="#PRudnicki">Jeżeli chodzi o zagadnienie emerytalne w Polsce, to muszę stwierdzić jedno, że pracownicy państwowi nigdy nie zgodzą się z tym poglądem ustawicznie lansowanym, że emerytura to dar z łaski. Przepraszam, pracownicy państwowi płacili na fundusze emerytalne, po roku 1934 oświadczono im, że nie będą płacić, ale za to nie zmniejsza się im poborów. A więc nie jest to dar z łaski, tylko nabyta renta, nie innego.</u>
          <u xml:id="u-80.4" who="#PRudnicki">Proszę Wysokiego Sejmu, dowodem tego, jak organizacje pracownicze zapatrywały się na zagadnienie emerytalne, jest to, że przed laty około dwunastu ówczesna komisja porozumiewawcza związków wystąpiła z inicjatywą utworzenia państwowego urzędu względnie funduszu emerytalnego, instytucji, do której będą przelewane składki; instytucja ta będzie się rządziła autonomicznie przez przedstawicieli pracodawców i ubezpieczonych. Nie chcieliśmy łaski. I niewątpliwie wyszlibyśmy na tym lepiej. Postulat nasz nie został uwzględniony. Urzędnicy nie są wcale za tym, żeby sprawa emerytalna z biegiem lat uległa takiemu zaognieniu. P. sprawozdawca podał szereg danych, mianowicie na emerytury pracowników państwowych i wojskowych, objętych częścią 16 budżetu, preliminuje się 185.250.000 zł, na emerytów przedsiębiorstw państwowych i monopolów łącznie 136 milionów, razem 321 milionów, z rentami inwalidzkimi w wysokości 211 milionów, to daje 432 miliony zł. Oczywiście w stosunku do naszego budżetu jest to suma olbrzymia, ale trzeba oprzeć się na pewnych tylko cyfrach, pewnych faktach, które są tu wystarczająco wymowne.</u>
          <u xml:id="u-80.5" who="#PRudnicki">Proszę Wysokiego Sejmu, w budżecie na rok 1924/25 emerytury kosztowały łącznie w części 16 budżetu 33 miliony zł, w budżecie na rok 1937/38 już 165.750.000 zł, a więc pięciokrotny wzrost wydatków. A trzeba wziąć jeszcze pod uwagę inną statystykę, a mianowicie emerytów ze służby polskiej prócz odziedziczonych po zaborcach mieliśmy w styczniu 1926 r. 9.247, ale już w lipcu 1937 r. 37.518, czterokrotny wzrost, a 1 lipca 1938 r. 41.445. Widzimy, że jeżeli chodzi o okres między 1926 r. a 1935 r., to tzw. produkcja emerytów jest taka, jakiej nie spotykamy nigdzie. P. Minister Skarbu na Komisji Budżetowej mówił, że Polska jest krajem małych cyfr. Odpowiada to produkcji ilości jej kilometrów bitych gościńców, dróg kolejowych itp. P. Minister Skarbu nie wziął pod uwagę produkcji emerytów, bo tutaj Polska jest krajem wielkich cyfr. Proszę mi wskazać którekolwiek z państw, w którym by produkcja emerytów osiągnęła takie oszałamiające wprost wyniki, żeby w krótkim czasie z 9.247 skoczyć na 37.518. A kto temu winien? P. referent budżetowy tego działu zadaje pytanie i biada nad tym, że statystyka wykazuje, że nieomal 80% emerytów mamy takich, którzy nie osiągnęli 60 roku życia. Tak jest, słusznie! Kto temu winien? W każdym razie nie ci emeryci. Takich, którzy istotnie wskutek złego stanu zdrowia proszą się na emeryturę, jest znikomo mała ilość. Ci wszyscy, którzy znajdują się tak wcześnie na emeryturze, są gwałtem wyrzucani.</u>
          <u xml:id="u-80.6" who="#PRudnicki">Proszę Wysokiego Sejmu, jeżeli chodzi teraz o emerytów wojskowych, to mamy jeszcze większe skoki, bo w budżecie na rok 1927/28 mieliśmy 1.216 emerytów ze służby polskiej, 1 lipca 1935 r. już 12.593, a więc 9-krotny wzrost, a 1 lipca 1938 r. 15.300. Zauważyć się daje, że od 1935 r. do chwili obecnej ilość emerytów wzrosła mniej więcej o około 1.000 emerytów służby cywilnej i około 1.000 emerytów wojskowych i ponad jakie 1.000 emerytów z przedsiębiorstw, a więc mniej więcej produkcja roczna emerytów polskich wynosi jakieś trzy tysiące kilkaset osób. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że ta produkcja jest jednak zbyt silna. Tempo tej produkcji powinno bezwzględnie ustać i trzeba dążyć do tego, żeby ustało. Słyszymy o tym, że w Prezydium Rady Ministrów jest specjalne biuro, przez które przejść musi każda emerytura. Nie wiem, jakimi kryteriami tam się powodują, ale odnoszę to wrażenie z praktyki, jako przedstawiciel związku pracowników pocztowych mogę stwierdzić, że jednak to biuro przy Prezydium Rady Ministrów nie jest tym wielkim hamulcem, bo pensjonuje się jednak ponad potrzebę, pensjonuje się wbrew interesom instytucyj poszczególnych i Skarbu Państwa i wbrew woli zainteresowanych pracowników. Naprodukowano u nas przede wszystkim, jak już miałem zaszczyt wspomnieć, w tych latach za sławnej ery BBWR niesłychane ilości emerytów. Wyrzucano po prostu najlepszych urzędników dlatego tylko, że byli niewygodni poszczególnym menerom prowincjonalnym, albo mieli porachunki z nimi, albo jakieś inne rzeczy, wylatywali ze służby najbardziej wartościowi urzędnicy, tj. tacy, którzy nie byli służalcami, mieli poczucie godności osobistej i nie dawali się użyć, jak ta płachta, na wszystkie strony, jak to mówią — „chudomu wicher dujet”. On miał swoje przekonania dla siebie i tych przekonań się trzymał oczywiście nie szedł zgłaszać od razu akcesu i nie kłaniał się zbyt nisko różnym wielkościom, więc cóż — poszedł na komisję. I teraz, proszę Wysokiego Sejmu, płacimy wszyscy, przede wszystkim Skarb Państwa płaci te wszystkie weksle, wystawione przez Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, za tę radosną twórczość BBWR, za tę wielką działalność, za to wszystko płaci się i płacić się będzie jeszcze wiele i wiele lat. I nie wolno dzisiaj winić emerytów, nie wolno brać ich przede wszystkim na stół operacyjny i dokonywać na nich wiwisekcji, na tych, którzy się już bronić nie mogą, bo między nimi jest wielu ludzi, pozbawionych zupełnie możności obrony.</u>
          <u xml:id="u-80.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-80.8" who="#PRudnicki">Proszę Wysokiego Sejmu, jak dzisiaj w administracji zapatrują się na to zagadnienie pensjonowania, to z mojej praktyki jako prezes związku przytoczę jeden bardzo charakterystyczny wypadek. W jednym z urzędów lwowskiej dyrekcji poczty zostaje w 1938 r. od razu coś 8 urzędników powołanych na komisję lekarską. Oczywiście krzyk, lament. Między nimi są tacy, którzy mają po 50 lat, 52, 53, wszyscy przyszli do mnie z lamentem jako do prezesa związku: Ratuj! ratuj od czegóż jesteś prezesem! No oczywiście poszedłem do dyrekcji, przedstawiłem sprawę, użyłem wszelkich argumentów, powiedziałem: Przecież oni mają dzieci w szkołach, idąc na emerytury zmniejszy się ich uposażenie; wszystko wyczerpałem, wreszcie użyłem ostatniego argumentu, mówiąc: Przecież to się obciąża Skarb Państwa niepotrzebnie, po cóż? Na swoje argumenty otrzymałem odpowiedź: Na każdego takiego spensjonowanego otrzymamy dwóch po 100 zł. Wtedy powiedziałem: Dobrze, ale emeryturę trzeba płacić, odpowiedziano mi: Głupstwo, to z innego paragrafu już, z paragrafu emerytur, tam mamy dosyć pieniędzy, ale tu w wydatkach osobowych nam brakuje, to my tych spensjonujemy, to jest całkiem inny paragraf. To są fakty, Panie Ministrze, konkretne, ja tu mogę służyć Panu Ministrowi nazwiskami konkretnymi, że tak się dzieje. Pomimo moich argumentów, pomimo moich wysiłków, niestety, nikogo nie uratowałem, dzisiaj są wszyscy na emeryturze — 50 lat, 54. Ci ludzie mogli po 6, po 7 lat jeszcze pracować i nie obciążaliby Skarbu Państwa. Oświadczam z mojej praktyki, gdyż jestem już 20 lat prezesem i działaczem związku, że nie mam zaufania do bezstronności komisji lekarskich. Odnoszę to głębokie przeświadczenie, że komisje lekarskie to czysto administracyjne organa, że decyzja mieści się już w tym akcie władzy, która kieruje na komisję, tam już między wierszami on czyta: chcą go spuścić, dobra, 50% trzeba, zrobi się. A jak się robi z niektórymi chorymi, którzy sami proszą się, bo są rzeczywiście chorzy? Znam taki wypadek z praktyki, gdyż spotkałem się z nim może przed dwoma laty. Rzeczywiście pewien urzędnik był bardzo chory, na pierwszej komisji dostaje 95%, a więc prawo doliczenia. Władza zakłada protest i żąda przedstawienia sprawy drugiej komisji lekarskiej odwoławczej. Komisja odwoławcza uznaje wszystkie te wady, które pierwsza stwierdziła, ale tylko 94%, jeden procent urywa, żeby nie dać tych 10%. A może to była pomyłka w sumowaniu, ale nie, okazało się, że sumowanie było dobre. 1% komisja odwoławcza urwała. Jeżeli takie dowody są, to trzeba stwierdzić, że komisje lekarskie nie stoją na wysokości zadania, moim zdaniem dlatego, że to są urzędnicy. To nie są komisje lekarskie niezależne, które by się kierowały swoją wolą i które by rozumiały, w czym tkwi istotny interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-80.9" who="#PRudnicki">Proszę Wysokiego Sejmu, p. sprawozdawca w swym referacie wyjaśnia również częściowo, co jest powodem, że ilość emerytów w ciągu ostatnich 14 lat wzrosła o 140%, ale wydatki na emeryturę wzrosły aż o 500%. Stwierdzam, że prócz tych przyczyn, których już nie będę omawiał z braku czasu, a o których wspominał p. sprawozdawca, w dużej mierze wpłynęła tu ustawa tzw. „jędrzejewiczowska”. Musimy zdać sobie z tego sprawę. Jak długo ta ustawa „jędrzejewiczowska” obowiązuje? 5 lat. Teraz przybywają emeryci, jakby ich to nazwać — „krezusowi”, tj. po 3.000, po 2.000, po 1.500. I takich emerytów będzie coraz więcej przybywało i nawet może się zdarzyć, że stan emerytów pod względem ilościowym będzie mniejszy, ale jeżeli chodzi o koszt, to koszt ten będzie wzrastał, bo tych emerytów, którzy otrzymują emerytury idące w tysiące złotych, będzie przybywało i oczywiście to zaważy na globalnej sumie emerytur.</u>
          <u xml:id="u-80.10" who="#PRudnicki">I dlatego nasz wniosek, który zgłosiliśmy o ustalenie maksymalnej emerytury do 1.000 zł, ma może znaczenie moralne. Bijemy na alarm, że tu trzeba bezwzględnie wkroczyć. Poza tym zdajemy sobie sprawę, że to nie rozwiązuje zagadnienia emerytalnego, gdyż do niego trzeba podejść wszechstronnie. P. sprawozdawca nadmienia również, że emerytów, zatrudnionych w służbie państwowej i samorządowej, jest 2.500. Otóż dalej na stronie 83 preliminarza budżetowego podano, że przeciętna wysokość emerytury wynosi 203 zł. Więc przyjmuję tylko te dane i stwierdzam, że tu już jest ponad 6 milionów zł, które płaci się tym, co są na innych posadach i pobierają emerytury. Jeżeli weźmiemy pod uwagę emerytów z przedsiębiorstw i monopolów, których będzie tylko 1.000, to tutaj już mamy 10 milionów zł, które przy odpowiedniej rewizji ustawy byłyby zaoszczędzone. Dalej gdybyśmy wzięli pod uwagę również ograniczenie emerytur do 1.000 zł emerytów, zatrudnionych w służbie cywilnej, i następnie emerytów, zatrudnionych również w przedsiębiorstwach prywatnych, którzy zarabiają dużo, wreszcie powołując na powrót do służby młodych emerytów, to wszystko łącznie mogłoby dać oszczędności co najmniej 50 milionów zł. Można by wobec tego przystąpić do należytego uregulowania zagadnienia emerytalnego i to zagadnienie nie byłoby tym, że Minister Skarbu bije ciągle na alarm i zwraca uwagę na grożące niebezpieczeństwo. Przy takim uregulowaniu tego zagadnienia, sądzę, nie byłoby trudności w uwzględnieniu tych postulatów, których realizacji domagają się emeryci, a więc uchylenia tych czterech świadczeń w nowym roku budżetowym: 3% daniny z zaliczeniem pełnej obliczalności służby zaborczej, co w budżecie figuruje jako dochód 3.100.000 zł, 8% podatku od emerytów zaborczych, jako dochód tego figuruje 400.000 zł, dalej 8% opłaty, jaką płacą emeryci spensjonowani w 1934 r. Ile z tego jest wpływu, w budżecie nie jest uwidocznione. Dalej emeryci domagają się uchylenia podatku specjalnego, zgodnie zresztą z postulatami pracowników czynnej służby, pomocy lekarskiej dla wszystkich w ogóle emerytów na warunkach, jak dla pracowników czynnej służby, ulg kolejowych dla żon, ulg w opłatach szkolnych dla dzieci i sierot po emerytach, analogicznie jak to przysługuje pracownikom służby czynnej. Te postulaty są możliwe do realizacji, nie byłyby zbytnim ciężarem, jak powiadam, przy odpowiednim podejściu do zagadnienia emerytalnego.</u>
          <u xml:id="u-80.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-80.12" who="#PRudnicki">To zagadnienie nie będzie tym, że trzeba będzie bić na alarm, ale trzeba podejść do niego z silną wiarą, z dobrą, zdecydowaną wolą uregulowania tego zagadnienia właśnie na tej płaszczyźnie tak, jak pozwoliłem sobie w tych kilku rzutach nadmienić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-81">
          <u xml:id="u-81.0" who="#Marszałek">P. Machalica ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-82">
          <u xml:id="u-82.0" who="#PMachalica">Wysoki Sejmie! W związku z dyskusją nad preliminarzem budżetowym Emerytur i Zaopatrzeń, pozwalam sobie zabrać głos w sprawie zaopatrzenia emerytalnego funkcjonariuszów państwowych i zawodowych wojskowych na odzyskanych tzw. ziemiach Zaolziańskich, będących w rzeczywistości przed zaborem czeskim, tak jak i obecnie, częściami powiatu cieszyńskiego i frysztackiego. Czynię zaś to jako najbliższy sąsiad tych ziem Zaolziańskich, albowiem okręgiem moim jest Cieszyn-Bielsko.</u>
          <u xml:id="u-82.1" who="#PMachalica">Po odzyskaniu tych ziem wypłacono najpierw emerytom względnie ich rodzinom zaliczki na poczet należnych im zaopatrzeń, a dopiero dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z 19 listopada 1938 r. unormował ten problem, postanawiając w art. 3 ust. 1 zaopatrzenie w wysokości 75% zaopatrzenia emerytalnego, przyznanego im przez władze czeskosłowackie w walucie czeskiej przed dniem 1 października 1938 r. Przeliczenie na walutę polską nastąpiło według brzmienia art. 1 dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 11 października 1938 r., tzn. w relacji 100 koron czeskich równa się 16 zł.</u>
          <u xml:id="u-82.2" who="#PMachalica">Jaka jest rzeczywistość tego dekretu? Okazuje się, że emeryci tej samej kategorii i tego samego stopnia służbowego w polskiej części woj. śląskiego, a więc tych samych powiatów Cieszyn i Frysztat, pobierają zaopatrzenie znacznie większe niż ich koledzy na Zaolziu, nawet wówczas gdyby ci ostatni pobierali zaopatrzenie 100%. I tak np. nauczyciel VI st. służbowego na wschodnim Śląsku otrzymuje netto 489 zł 60 gr, jego kolega zaś na Zaolziu 280 zł 50 gr. Nauczyciel w VII stopniu służbowym w pierwszym wypadku 370 zł, na Zaolziu około 250 zł. Przy niższych grupach funkcjonariuszów państwowych, zwłaszcza zaś u rodzin po zmarłych emerytach zaopatrzenie obecne spada do kwot, nie wystarczających nieraz na najskromniejsze utrzymanie. Wynikają z tego powszechne żale i narzekania, iż dotknięci dekretem emerytalnym funkcjonariusze otrzymywali już od rządu czeskosłowackiego, względnie mieli otrzymywać 100% zaopatrzenie i nie mogą znaleźć względnie zrozumieć przyczyny, dla której stracili 25% emerytury. Z drugiej strony należy sobie uprzytomnić, że w razie przejścia pracownika w ciągu 20-lecia zaboru do służby polskiej korzystałby on obecnie z zaopatrzenia, przysługującego w polskiej części woj. śląskiego. Ale ludzie ci w poczuciu obowiązku narodowego pozostali na swych ciężkich posterunkach w Czechosłowacji i nie powinni z tego powodu po odzyskaniu wolności żadną miarą być gorzej traktowani od swych kolegów na wschód od Olzy.</u>
          <u xml:id="u-82.3" who="#PMachalica">Wprawdzie wspomniany dekret Prezydenta Rzeczypospolitej przewiduje w art. 3, że w wypadkach uwzględnienia godnych Minister Skarbu może podnieść uposażenie emerytalne na wniosek wojewody śląskiego do 100% wysokości. Ale chodzi 6 to, że emeryci, o których mowa, nabyli już poprzednio pełne prawo do zaopatrzenia na podstawie wpłaconych składek emerytalnych i słusznie mogą się spodziewać, iż w korzystaniu z tego prawa, nie będą robione żadne wyjątki. Ponieważ jednak wskutek niekorzystnego przewalutowania, jak już poprzednio podniesiono, nawet wymiar 100% zaopatrzenia mógłby być dla tych emerytów niekorzystny w porównaniu do stosunków w polskiej części Śląska, przeto słuszne jest, aby w wypadkach uwzględnienia godnych Minister Skarbu mógł na wniosek wojewody śląskiego podnieść to zaopatrzenie do normy reszty województwa śląskiego. Byłaby to więc zmiana art. 3 ust. (3) p. 1) dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-82.4" who="#PMachalica">W duchu tych rozważań zgłaszam po uzgodnieniu z p. referentem budżetu Emerytur i Zaopatrzeń następującą rezolucję z prośbą o jej uchwalenie:</u>
          <u xml:id="u-82.5" who="#PMachalica">„Sejm Rzeczypospolitej Polskiej zwraca się do Rządu z prośbą o jak najrychlejsze przedłożenie projektu ustawy o zmianie art. 3 ust. (1) i (3) dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 19 listopada 1938 r. (Dz. U. R. P. Nr 90, poz. 615) w tym sensie, że osoby wymienione w ust. (1) tego artykułu otrzymają zaopatrzenie emerytalne w wysokości pełnego wymiaru zaopatrzenia, przyznanego im przez władze republiki Czeskosłowackiej po przeliczeniu należytości na walutę polską. W wypadkach tych, gdy tak przyznane zaopatrzenie emerytalne będzie niższe, niż zaopatrzenie emerytalne osób tej samej grupy uposażeniowej na podstawie przepisów, obowiązujących w innych częściach województwa śląskiego, w przypadkach, zasługujących na szczególne uwzględnienie, będzie Minister Skarbu na wniosek właściwej władzy naczelnej (wojewody śląskiego) władny podwyższyć zaopatrzenia do wymiaru zaopatrzenia emerytalnego, obowiązującego w tych innych częściach województwa śląskiego”. Wysoka Izbo! Zdajemy sobie sprawę i wyrażamy głębokie przekonanie, że dekret emerytalny dla Zaolzia był wynikiem najlepszych chęci i głębokiej troski o jak najszybsze uregulowanie prawne problemu emerytalnego dla naszych rodaków z Zaolzia. Gdy jednak kilkomiesięczna praktyka wykazała, że wskutek ustabilizowania się na terenach odzyskanych sytuacji gospodarczej o szczególnie wysokim poziomie dekret ten wymaga pewnej korektury, to nie należy wątpić, że i Wysoki Rząd w słusznym zrozumieniu tej sytuacji do wykonania tej korektury przystąpi, o co zanoszę gorącą prośbę.</u>
          <u xml:id="u-82.6" who="#PMachalica">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie zgłoszonej rezolucji, a z tego miejsca pozwalam sobie bardzo serdecznie podziękować Panu Referentowi, który nadzwyczaj przychylnie odniósł się do zgłoszonej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-82.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-83">
          <u xml:id="u-83.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany.</u>
          <u xml:id="u-83.1" who="#Marszałek">Głos ma p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-84">
          <u xml:id="u-84.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Nawiązując do przemówień, wygłoszonych przed chwilą w sprawie problemu emerytalnego, pragnę wyjaśnić kilka spraw. Przede wszystkim, chciałbym się przeciwstawić krytyce p. posła Rudnickiego, dotyczącej polityki personalnej w wojsku. Przed 9 laty z tej trybuny broniłem tej polityki, tych decyzji Marszałka Józefa Piłsudskiego, przeciw którym z pobudek politycznych występowali liczni posłowie ze stronnictw opozycyjnych. Chodziło właśnie o te zwolnienia w wojsku. Dziś po 9 latach z prawdziwą radością stwierdzam, że decyzja Marszałka Józefa Piłsudskiego dała nam niezmiernie wielkie korzyści. Dzięki temu, że element rezerwowy, który przypadkiem stał się kadrą zawodowych oficerów czy podoficerów, gdyż byli to oficerowie rezerwy, którzy odbywali służbę w czasie wojny, musiał być zastąpiony młodym elementem, musiało więc nastąpić jednorazowe odmłodzenie armii. Wyniki tej decyzji Marszałka Józefa Piłsudskiego są widoczne: mamy armię młodą, doskonale wyszkolony, duchem zwycięstwa przepojony młody korpus oficerski naszej armii. Dlatego, Panie Pośle Rudnicki, uważam, że wracać do tych rzeczy, które Pan przeczytał w stenogramach sprzed 9 lat, nie czas i nie pora. To jest wydatek, który się w budżecie emerytalnym stanowczo opłacił.</u>
          <u xml:id="u-84.1" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-84.2" who="#PWagner">Proszę Panów, jeżeli krytykuje się nadmierne zwolnienia urzędników, to dlatego, że nie nastąpiły one w jednym czasie i rzeczowo, jak to zrobił Marszałek Józef Piłsudski w wojsku. Mielibyśmy wówczas usprawniony i własny polski aparat państwowy. Nie mielibyśmy jeszcze tego typu c. k. urzędników, którzy rozumują kategoriami sprzed wieku, a konieczną jest rzeczą, abyśmy w jak najkrótszym czasie mieli urzędnika z własnej szkoły państwowej, który by rozumował nie starymi kategoriami, lecz który by rozumiał interes Państwa z pełnym odczuciem, a nie tylko powoływał się na „paragraf” jak to niestety leży we krwi tej starej generacji urzędniczej.</u>
          <u xml:id="u-84.3" who="#PWagner">I muszę z prawdziwym zadowoleniem stwierdzić, że właśnie w Ministerstwie Oświaty mamy to odmłodzenie, bo tylko 12% nauczycieli mamy w wieku ponad lat 50. W tym Ministerstwie, choć były dość liczne przeniesienia w stan spoczynku, jednak odbyło się to jednorazowo.</u>
          <u xml:id="u-84.4" who="#PWagner">Gdy mówię o tym przyroście emerytów, to, Panie Kolego Rudnicki, ja sam poruszyłem to zagadnienie, nie czekając, aż je dyskusja wydobędzie na wierzch, bo mnie ono jednakowo boli, tylko chodzi o to, żebyśmy do tego problemu podchodzili obiektywnie, żebyśmy krytykując nawet Rząd, w tej krytyce nie posuwali się za daleko poza granice słuszności.</u>
          <u xml:id="u-84.5" who="#PWagner">Przy okazji chcę wspomnieć, że właśnie w roku ubiegłym znowelizowana w art. 9 ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym przewiduje wyższą granicę niezdolności, uprawniającą do przeniesienia pracownika państwowego w stan spoczynku. Mam nadzieję, że to zmniejszy nam również ten przyrost emerytów i dlatego apeluję, aby granica ta była przez komisje lekarskie przestrzegana.</u>
          <u xml:id="u-84.6" who="#PWagner">P. poseł Rudnicki nawiązał do mojego referatu, mianowicie wskazał na to, że 5-krotnie wzrosły wydatki na emerytury w porównaniu z 1924 rokiem. W tym wypadku będę jak zawsze obiektywnym i przyznam się, że zrobiłem pomyłkę. Mam odwagę to stwierdzić, chociaż sprawozdanie jest już wydrukowane. Pomyłka moja polega na tym, że wziąłem cały rok 1924 budżetowy, a tymczasem okazuje się, że zapomniałem o tym, że był to rok, w którym były dwie waluty — marka polska i złoty polski. I te 33 miliony, to nie jest wydatek za cały rok budżetowy, tylko za pół roku, czyli jeżeli mamy wzrost wydatków, to nie 5-krotny, ale jest on mniej więcej 3-krotny w ciągu tych 15 lat. Ale dlaczego p. poseł Rudnicki nie zwrócił uwagi na inną rzecz, mianowicie piszę w swoim sprawozdaniu, że liczba emerytów w 1924 r. była 40.000, dziś wynosi 95.000, czyli liczba ta wzrosła, jak podaję, o 140%. Nie sam przyrost więc jest przyczyną wzrostu wydatków państwowych, tylko przyczyną wzrostu wydatków państwowych jest przeciętna wysokość zaopatrzenia emerytalnego przypadająca na głowę. Pan Kolega próbował to zwalić na tych szczęśliwych, biorących 3.000 zł emerytury. Oświadczam, że takich osób w Państwie Polskim nie ma, najwyższa emerytura wypłacona wynosi 2.100 zł. Są emerytury 1.500, 1.200 zł. Jeszcze raz powiadam, i to tylko 47 osób. Nie wolno tego mówić, jeszcze raz powtarzam, wobec tej Wysokiej Izby dla celów demagogicznych. Proszę Wysokiej Izby, zapewniam Pana Posła Rudnickiego, że ja do tych tysiączłotowych nie należę, mam tylko 300 zł emerytury.</u>
          <u xml:id="u-84.7" who="#komentarz">(P. Rudnicki: Ja Pana nie wymieniłem.)</u>
          <u xml:id="u-84.8" who="#PWagner">Ale nie wolno z tego robić kwestii zbyt mocnej, Panie Kolego, bo przecież musimy szanować pewne zasady hierarchii. I jeżeli ktoś przez szereg lat był premierem, dźwigał odpowiedzialność za losy Państwa, sterał i zniszczył swoje zdrowie, to Pan mu potem odmówi prawa do emerytury trochę wyższej? Sam powiedziałem, że sprzeciwiam się ludziom koniunktury, ale niemniej w ustawodawstwie musi być przewidziana odpowiednia emerytura dla tych ludzi, którzy pracowali na wysokich odpowiedzialnych stanowiskach. Tyle chciałem odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-84.9" who="#PWagner">Zapewniam jeszcze raz tych kolegów, którzy zabierali głos, których intencje były dobre, ale którzy nie objęli całokształtu zagadnienia w swych przemówieniach, że zagadnienie emerytalne w chwili obecnej może frapować tylko pod względem wysokości kwot budżetowych, bo o ile idzie o położenie emerytów, to rok bieżący jest dla nich w każdym razie dużo lepszy niż sytuacja przed dwoma laty. I podatek specjalny został zniesiony dla uposażeń do 200 zł i z 4% przeszło się na opłatę 3%. Widzimy w każdym razie, że ich sytuacja, ich „pula”, że się tak wyrażę, domowa nie zmniejszyła się w tym roku, ale ta pula, chociaż słabo, jednak wzrosła. Nawet i te 5 zł miesięcznie, które emeryt od 1 kwietnia otrzyma, Panie Kolego, to nie uprawnia do posuwania się z narzekaniem zbyt daleko.</u>
          <u xml:id="u-84.10" who="#PWagner">Wszyscy musimy bronić świata pracy, jeszcze raz jednak podkreślam, w sposób rzeczowy, poważny i na płaszczyźnie tej „rzeczywistej rzeczywistości” gospodarczej Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-85">
          <u xml:id="u-85.0" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, do części 17 — Renty inwalidzkie i pensje osób zasłużonych.</u>
          <u xml:id="u-85.1" who="#Marszałek">Sprawozdawca p. Wagner ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-86">
          <u xml:id="u-86.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Gdy mam omówić 17 część budżetu pt. „Renty inwalidzkie i pensje osób zasłużonych”, chcę również pokrótce przedstawić historię wysokości tego budżetu w ciągu ostatnich kilkunastu lat.</u>
          <u xml:id="u-86.1" who="#PWagner">Ustawa o zaopatrzeniu inwalidzkim z dnia 18marca 1921 r. weszła w życie dopiero w r. 1924. Z roku na rok w latach następnych wzrastają wydatki wskutek zgłaszania się inwalidów wojennych, wdów i sierot, mających uprawnienie do tego zaopatrzenia. Gdy została uchwalona ustawa z dnia 7 marca 1929 r. o dodatkowej rejestracji inwalidów wojennych, wydatki te w r. 1931 dochodzą do dużej kwoty 163.500.000 zł. W tym czasie kryzys nakłada na tę część budżetu swoje znamię, gdyż zaopatrzenia inwalidzkie, wdowie i sieroce były kilkakrotnie obniżane. Ustawą z dnia 17 marca 1932 r., następnie rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolite z dnia 28 października 1933 r. i rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 listopada 1935 roku zaopatrzenia inwalidzkie były obniżane i kwota wynosząca w roku 1931, jak wspomniałem, 163.500.000 zł znacznie spadła. Czas to był bardzo trudny dla byłych żołnierzy, którym zaopatrzenia bądź zmniejszono, bądź też wielkiej ich liczbie zaopatrzenia te zawieszono. Jednakże z prawdziwym zadowoleniem mogą stwierdzić, że rzesze inwalidów wojennych w Polsce, wynoszące 165.000 osób, oraz liczne rzesze wdów zrozumiały te potrzeby Państwa i dlatego o poprawę swego bytu upominały się i upominają się do dnia dzisiejszego w sposób godny i poważny, w pełnym zrozumieniu możliwości płatniczych Państwa.</u>
          <u xml:id="u-86.2" who="#PWagner">P. Wicepremier Kwiatkowski, który, objąwszy tekę Ministra Skarbu, zażądał od nas w listopadzie 1935 r. też pewnej ofiary na rzecz równowagi budżetowej, gdy tylko koniunktura poprawiła się w r. 1937, wyraził zgodę na nowelizację ustawy o zaopatrzeniu inwalidzkim, a następnie na ponowną nowelizację w r. 1938. Dzięki tym nowelizacjom została uchylona 10% obniżka zaopatrzeń inwalidzkich i z dniem 1 października 1939 r. inwalidzi wojenni pod względem wysokości zaopatrzeń wrócą do norm z dnia 1 kwietnia 1936 r.</u>
          <u xml:id="u-86.3" who="#PWagner">Zaopatrzenie inwalidzkie to nie tylko likwidacja zobowiązań wobec tych, którym historia dała zaszczyt walczyć o niepodległość w przełomowych chwilach dziejowych we wszystkich armiach, ale zawsze o tę samą wspólną sprawę polską; zaopatrzenie inwalidzkie to problem, który wymaga również rozpatrzenia i zorganizowania na płaszczyźnie pogotowia wojennego. Wszyscy życzymy sobie wraz z całym światem pokoju. Niemniej jednak musimy traktować to zagadnienie poważnie pod względem organizacji szpitalnictwa, protezowania oraz przygotowania całego aparatu, który by miał przejąć opiekę nad inwalidami wojennymi, gdyby ten problem miał się powtórzyć w najbliższych latach naszej historii. Z tego też względu jest rzeczą wskazaną, aby opieka nad inwalidami wojennymi była skoncentrowana w jednym resorcie, obecny podział na dwa resorty jest nieuzasadniony i chociaż od wielu lat upominam się o to bezskutecznie, niemniej dzisiaj postulat ten powtarzam.</u>
          <u xml:id="u-86.4" who="#PWagner">Oprócz inwalidów wojennych, na podstawie 17 części budżetu pobierają zaopatrzenie uczestnicy walk o niepodległość, byli skazańcy polityczni i jeszcze nieliczni sędziwi starcy weterani z 1863 roku i pozostałe po nich wdowy. Ta kwota nie jest wielka. Jest ona symbolicznym aktem wdzięczności Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego wobec tych wszystkich żołnierzy, którzy od roku 1863 aż po 2 listopada 1938 r., aż po Zaolzie swój zaszczytny obowiązek wobec Ojczyzny spełnili.</u>
          <u xml:id="u-86.5" who="#PWagner">Proszę Wysokiego Sejmu, przed nami jest jeszcze wiele do załatwienia w dziedzinie tych zobowiązań i dlatego muszę poruszyć sprawę ochotników. Zgłoszony został wniosek do laski marszałkowskiej o krzyżu i medalu ochotniczym. Projekt tej ustawy przewiduje pewne uprawnienia dla tych, którzy to odznaczenie otrzymają, o ile ustawa ta zostanie uchwalona przez Wysoką Izbę. Jeżeli o tym wspominam, to dlatego, aby podkreślić nie tylko materialne uprawnienia wszystkich tych, którzy jako żołnierze walczyli o Polskę, ale w tym celu, ażeby Sejm, jako przedstawicielstwo Narodu Polskiego, zawsze podkreślał, że Naród Polski o swoich żołnierzy, byłych, teraźniejszych i przyszłych obrońców, zawsze nie tylko się troszczy, lecz również i miłością ich darzy.</u>
          <u xml:id="u-86.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-87">
          <u xml:id="u-87.0" who="#Marszałek">Otwieram rozprawę.</u>
          <u xml:id="u-87.1" who="#Marszałek">Głos ma p. ks. Padacz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-88">
          <u xml:id="u-88.0" who="#PksPadacz">Wysoki Sejmie! Nie mam zamiaru dużo czasu zajmować Wysokiej Izbie, dlatego stylem telegraficznym poruszę tylko jedną, ale ważną kwestię.</u>
          <u xml:id="u-88.1" who="#PksPadacz">Ustawa z dnia 25 marca 1933 roku o orderze wojennym Virtuti Militari w art. 15 mówi: „Organizację zgromadzenia kawalerów, szczegółową organizację i działalność kapituły, szczegóły postępowania przy nadawaniu orderu, oraz organizację i tryb postępowania sądu honorowego unormuje statut, który będzie ogłoszony w Monitorze Polskim”; Wysoka Izbo! W obecnej chwili, gdy obywatele naszego Państwa coraz więcej się organizują i gdy konsolidacja na każdym polu szybko postępuje, jest rzeczą konieczną, by zgromadzenie kawalerów orderu wojennego Virtuti Militari jak najszybciej powstało i by statut, o którym mówi art. 15, był w piśmie urzędowym ogłoszony.</u>
          <u xml:id="u-88.2" who="#PksPadacz">Nie będę szczegółowo motywował tej konieczności, zaznaczę tylko, że ci, którzy nie wahali się życia w ofierze za Ojczyznę złożyć, bohaterskich czynów dokonywać, znacznie więcej dla Polski uczynią wówczas, gdy będą mogli wspólnie się zbierać i przygotowywać siebie i innych do nowych, wielkich i szczytnych zadań dla dobra katolickiej Polski mocarstwowej, w przyszłości da Bóg kierowniczki politycznej ludów całej Słowiańszczyzny. Do zadań tego zgromadzenia należałaby również ewentualna pomoc materialna, okazywana niezamożnym dzieciom lub wdowom po zmarłych kawalerach orderu wojennego Virtuti Militari. Liczba zaś tych kawalerów z roku na rok poważnie się zmniejsza i obecnie jest ich tylko około 5.700. Na terenie Sejmu jest 30 kawalerów Virtuti Militari. Bez wątpienia wszyscy oni oraz inni w kraju się znajdujący, pragnęliby, by ten związek braterski, o którym mówię, w najbliższym czasie stał się faktem. Zapytuję Pana Posła Referenta tego działu budżetu, czy posiada i jakie mianowicie informacje w tej kwestii, która wszystkich kawalerów orderu wojennego Virtuti Militari oraz innych odznaczonych wielce interesuje, chcielibyśmy bowiem realizować hasło: W jedności siła.</u>
          <u xml:id="u-88.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-89">
          <u xml:id="u-89.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Nawrocki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-90">
          <u xml:id="u-90.0" who="#PNawrocki">Wysoka Izbo! W r. 1932 znowelizowano ustawę o zaopatrzeniu inwalidzkim przez dodanie osobnego przepisu art. 69, w którym pod różnymi kautelami przyznano prawo do zaopatrzenia inwalidzkiego również żołnierzom armii ukraińskiej za uszkodzenia podczas walk polsko-ukraińskich. Odnośny projekt ustawy podczas debaty sejmowej był przedmiotem gwałtownych ataków pewnego odłamu społeczeństwa polskiego, który nie chciał czy nie umiał zrozumieć, jak można przeciwnikowi wojennemu z wczoraj przyznawać choćby najmniejsze zaopatrzenie za uszkodzenia, nabyte właśnie podczas walk polsko-ukraińskich. Drugi odłam społeczeństwa polskiego, powołując się na rycerskość, popierał ten projekt. A były także takie głosy, jak głos p. generała posła Żeligowskiego, który domagał się, by inwalidom b. żołnierzom armii ukraińskiej przyznano te same prawa, jakie przyznaje się Polakom - żołnierzom armii polskiej Ustawę uchwalono Przyznano prawo do renty inwalidzkiej tylko ciężko poszkodowanym inwalidom od 45% wzwyż. Od tej chwili sporo upłynęło czasu. I jakaż praktyka? Praktyka wykazała, co następuje. Wszystkich inwalidów ukraińskich, b. żołnierzy armii ukraińskiej, zarejestrowanych w Ukraińskim Towarzystwie Pomocy Inwalidom, jest ponad 2.500, w tym ciężko poszkodowanych ponad 500, a przyznano renty wszystkiego około 70 inwalidom.</u>
          <u xml:id="u-90.1" who="#PNawrocki">Jakiż powód takiego rezultatu przy tak szczytnej intencji? Dlaczego unicestwiono intencję Sejmu i Rządu w tej sprawie? Tu nasuwa się pytanie, po co było uchwalać taką ustawę, która właściwie nie powinna była być uchwaloną dla kilkudziesięciu inwalidów. Powód tego leży w postępowaniu władz. Niektóre władze rozumieją lojalność w ten sposób, że domagają się od inwalidów b. żołnierzy armii ukraińskiej zmiany przekonań politycznych. Niekiedy, w szczególności dzieje się to w powiecie sanockim i innych, domaga się władza od inwalidów, ażeby stwierdzali zaświadczeniem, że ich przymusowo ściągnięto do armii ukraińskiej, że oni nie dobrowolnie wstępowali do armii ukraińskiej. Obliczanie dochodowości, co ma wielki wpływ przy ustalaniu, przy wypłatach rent, odbywa się w ten sposób często, że dochodzi to aż do paradoksów. Weźmy taki wypadek: Jednemu kolporterowi gazet odmówiono renty, uzasadniając to tym, że ma wystarczające źródło zarobków ze sprzedaży gazet. Przy stwierdzaniu związku przyczynowego między uszkodzeniem a służbą wojskową bardzo często żąda się od inwalidów zaświadczenia, albo świadectwa Polaka, tak, jakby żołnierz z jednej strony frontu mógł bezpośrednio widzieć, jak był ranny żołnierz z drugiej strony frontu, i to nawet znać go z nazwiska, z miejscowości i z urodzenia.</u>
          <u xml:id="u-90.2" who="#PNawrocki">Taka jest i była praktyka, a tymczasem podczas sejmowej debaty budżetowej padło nawet zdanie, że ten przepis art. 69, który tak skąpo przyznaję prawo do zaopatrzenia, w praktyce prawie niewykonywany, należy uchylić do czasu, dopóki ukraińskie społeczeństwo nie zmieni swego stanowiska do Państwa i Narodu Polskiego. Nie będę przekonywał tego, który tak powiedział. Chciałem tylko jedno z tego miejsca, z tej wysokiej trybuny stwierdzić, chciałem zmienić przekonanie pewnego odłamu społeczeństwa polskiego, które jest przekonane, że jest to jakiś wielki akt łaski, chciałem przekonać, że było to tylko naturalne, zwyczajne rozwiązanie sprawy.</u>
          <u xml:id="u-90.3" who="#PNawrocki">Wysoka Izbo! Francja, zwycięska Francja w wojnie światowej już nazajutrz prawie po zwycięstwie swoim, po inkorporowaniu Alzacji do ziem francuskich uregulowały zaopatrzenie inwalidzkie, przyznając wszystkim, a więc także Niemcom, którzy walczyli przeciw Francji, z którymi się krwawili na zachodzie, pełne prawo, równe z Francuzami prawo do zaopatrzenia. To samo działo się w Anglii, kiedy Anglia zwyciężywszy Boerów nadała im również pełne prawo do zaopatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-90.4" who="#PNawrocki">Stawianie kwestii w ten sposób, że to ma być jakaś koncesja, którą można dowolnie dawać i odbierać, którą można handlować, jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe i co najważniejsze, podrywa szczytną intencję tych, którzy ten projekt uchwalali. A wreszcie jest to również, musimy to tak uważać, szachowanie nas w tej dziedzinie, która nie jest wcale polityczna.</u>
          <u xml:id="u-90.5" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-91">
          <u xml:id="u-91.0" who="#Marszałek">Dyskusja jest wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-91.1" who="#Marszałek">Czy Pan Referent chce zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-91.2" who="#komentarz">(P. Wagner: Czy Pan Marszałek pozwoli, że z miejsca odpowiem?)</u>
          <u xml:id="u-91.3" who="#Marszałek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-92">
          <u xml:id="u-92.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! W odpowiedzi na zapytanie p. ks. Padacza oznajmiam, że kapituła orderu Virtuti Militari jeszcze wprawdzie nie ogłosiła statutu, przewidzianego ustawą o tym orderze, jednakże biuro kapituły orderu Virtuti Militari założyło ewidencję wszystkich odznaczonych i opiekuje się tymi odznaczonymi. Spełniając życzenie ks. posła, zwrócę się do biura kapituły orderu Virtuti Militari w sprawie statutu.</u>
          <u xml:id="u-92.1" who="#PWagner">W odpowiedzi na przemówienie p. Nawrockiego oświadczam, że już kilkakrotnie w Komisji Budżetowej sprawę tę wyjaśniałem i w roku bieżącym również i dlatego podtrzymuję moje stanowisko, jakie w roku bieżącym zająłem w odpowiedzi na postawienie sprawy przez p. Celewicza. To proszę przyjąć do wiadomości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-93">
          <u xml:id="u-93.0" who="#Marszałek">Dyskusja jest wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-93.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-93.2" who="#Marszałek">a) o zastawie rejestrowym na maszynach i aparatach (druk nr 83) — proponuję projekt ten odesłać do Komisji Prawniczej;</u>
          <u xml:id="u-93.3" who="#Marszałek">b) o likwidacji Kasy Emerytalnej dla robotników kolei państwowych w b. dzielnicy pruskiej (druk nr 84) — proponuję projekt ten odesłać do Komisji Komunikacyjnej;</u>
          <u xml:id="u-93.4" who="#Marszałek">c) o popieraniu melioracyj wodnych dla potrzeb rolnictwa (druk nr 85) — proponuję projekt ten odesłać do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-93.5" who="#Marszałek">Jeżeli nie będzie sprzeciwu, będę uważał propozycje moje za przyjęte. Sprzeciwu nie słyszę. Projekty te przekażę panom przewodniczącym wymienionych komisyj.</u>
          <u xml:id="u-93.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
          <u xml:id="u-93.7" who="#Marszałek">a) Juliusza Dudzińskiego w sprawie zmiany dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 22 listopada 1938 r. o rozwiązaniu zrzeszeń wolnomularskich (druk nr 78);</u>
          <u xml:id="u-93.8" who="#Marszałek">b) dr Stefana Barana w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 27 października 1933 r. o prawie o notariacie (druk nr 79) — proponuję projekty te odesłać do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-93.9" who="#Marszałek">Jeżeli nie będzie sprzeciwu, będę uważał propozycje moje za przyjęte. Sprzeciwu nie słyszę. Projekty te przekażę panom przewodniczącym wymienionych komisyj.</u>
          <u xml:id="u-93.10" who="#Marszałek">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-93.11" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie projektu ustawy, złożonego przez posła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-94">
          <u xml:id="u-94.0" who="#SekretarzpFrąckiewicz">Projekt ustawy, złożony przez posła Franciszka Szymańskiego, o zmianie ustawy o przeznaczeniu wpływów z kar pieniężnych na akcję kulturalno - oświatową i opiekuńczą na rzecz robotników (Dz. U. R. P. Nr 32, poz. 724).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-95">
          <u xml:id="u-95.0" who="#Marszałek">Projekt ten przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
          <u xml:id="u-95.1" who="#Marszałek">Interpelacyj nie ma.</u>
          <u xml:id="u-95.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie Sejmu odbędzie się w poniedziałek dn. 20 lutego. Obiecywałem, iż w poniedziałki posiedzenia rozpoczynać się będą o godz. 10, gdyż pociągi nieco później przychodzą. Czy Panowie życzą sobie, aby zatrzymać tę godzinę 10?</u>
          <u xml:id="u-95.3" who="#komentarz">(Głosy: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-95.4" who="#Marszałek">Wobec tego zaczniemy w poniedziałek o godz. 10.</u>
          <u xml:id="u-95.5" who="#Marszałek">Porządek dzienny poniedziałkowego posiedzenia proponuję następujący:</u>
          <u xml:id="u-95.6" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tej propozycji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-96">
          <u xml:id="u-96.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-96.1" who="#SekretarzpFrąckiewicz">1. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na rok 1939/40 (druk nr 100) — rozprawa szczegółowa nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-96.2" who="#SekretarzpFrąckiewicz">2. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-96.3" who="#SekretarzpFrąckiewicz">a) o powszechnym obowiązku świadczeń rzeczowych (druk nr 87);</u>
          <u xml:id="u-96.4" who="#SekretarzpFrąckiewicz">b) o wycofaniu urzędów, ludności i mienia z zagrożonych obszarów Państwa (druk nr 88),</u>
          <u xml:id="u-96.5" who="#SekretarzpFrąckiewicz">c) o komunikacjach w służbie obrony Państwa (druk nr 89);</u>
          <u xml:id="u-96.6" who="#SekretarzpFrąckiewicz">d) o zmianie ustawy o opłacie od kart do gry (druk nr 93).</u>
          <u xml:id="u-96.7" who="#SekretarzpFrąckiewicz">3. Pierwsze czytanie projektów ustaw, złożonych przez posłów:</u>
          <u xml:id="u-96.8" who="#SekretarzpFrąckiewicz">a) Stanisława Jóźwiaka w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 24 października 1919 r. o zmianie nazwisk (druk nr 94);</u>
          <u xml:id="u-96.9" who="#SekretarzpFrąckiewicz">b) Stanisława Jóźwiaka o rekwizycji lokali na cele handlowe i przemysłowe dla ludności polskiej (druk nr 95);</u>
          <u xml:id="u-96.10" who="#SekretarzpFrąckiewicz">c) inż. Stanisława Chmielińskiego o zmianie ustawy o wykupie przez dzierżawców gruntów, zajętych pod budynki oraz gruntów czynszowych w miastach i miasteczkach na obszarze sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie (druk nr 77);</u>
          <u xml:id="u-96.11" who="#SekretarzpFrąckiewicz">d) Władysława Koniecznego o uprawnieniach osób, ubezpieczonych na zasadzie IV księgi ordynacji ubezpieczeniowej, utraconych przed wejściem w życie ustawy o ubezpieczeniu społecznym (druk nr 96).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-97">
          <u xml:id="u-97.0" who="#Marszałek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Sekretariacie.</u>
          <u xml:id="u-97.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>