text_structure.xml 361 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 79 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 80 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp.: Jaroszewiczowa i Borecki. Listę mówców prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiaj ą nieobecność posłowie: ks. Błaszczyk, Bzowski, Stefan Zygmunt Dąbrowski, Dembiński, Hutten-Czapski, Hyla, Jaworska, Jaeger, Jeremicz, Władysław Kamiński, Krzciuk, Lechnicki, Lipiński, Malsiki, Matusz, Mękarski, Osiński, Pers, Piekarski, Przanowski, Stachnik i Surzyński.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Bryle, Grzymale, Kwincie, Laskowskiemu, Lasocie, Lubomirskiemu, Pawlakowi, Promisowi, Puzyńskiemu, Serożyńskiemu, Szyszce, Ignacemu Tomaszkiewiczowi, Tyszkiewiczowi, Witkowskiemu i Wojtasiowi na 2 dni, Jaźwińskiemu, Kotarskiemu, Szymlowi i Wyrzykowskiemu na 3 dni, Brzezińskiemu i Leśniewskiemu na 4 dni, Zdzisławowi Strońskiemu na 5 dni, Biluchowskiemu, Ładyce i Szaniawskiemu na 6 dni, Brzozowskiemu i Winiarskiemu na 7 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopu posłowie: Jaworskyj, Langer i Bronisław Wojciechowski na 8 dni, ks. Błaszczyk i Świątkowski na 2 tygodnie, Brodacki zaś na 18 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad cz. 6 preliminarza budżetowego — Ministerstwo Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Głos ma p. Tebinka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PTebinka">Wysoka Izbo! Mam kilkanaście minut czasu, więc będą mówił stylem bardzo skróconym.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PTebinka">Przedewszystkiem parę słów polemiki. Robiliście Panowie ciężki zarzut Rządowi, że na niepoczytalną propagandę Niemiec za rewizją naszych granic zachodnich Rząd Polski, zdaniem Panów, niedostatecznie silnie reaguje. Uważacie Panowie, że na każde bezsensowne oświadczenie jakiegoś oficjalnego starego pryka Rząd powinien składać w tej chwili deklaracje protestacyjne.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Brawa. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PTebinka">Tymczasem byłoby to poniżej naszej godności i, naszem zdaniem, Rząd słusznie robi, nie odpowiadając na te głosy słowami, lecz czynami, a te czyny są dla każdego widoczne: port i miasto Gdynia, kolej Bydgoszcz-Gdynia, budowa osad na -rozparcelowanych majątkach, budowa własnej floty wojennej i handlowej, słowem, z ogromnym wysiłkiem konsekwentnie stosowane inwestycje, zbliżające się do kwoty pół miljarda złotych, a mające na celu związanie silnie Pomorza z Polską i zapewnienie Polsce niezbędnego do jej życia niezależnego dostępu do morza.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PTebinka">I w tych sprawach bardziej wymownym jest fakt, że w Gdyni w r.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PTebinka">1932 przeładowano z górą 5 miljonów ton i że Gdynia stała się jednym z głównych portów na Bałtyku, aniżeli najbardziej płomienne, ale gołosłowne oświadczenia.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PTebinka">Zresztą Pomorze jest najbardziej polską dzielnicą. Mamy doskonałą armję, przeznaczoną do obrony naszych granic i naszej wolności, i żadne głupie gadania na temat rewizji naszych granic nic nas nie obchodzą.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PTebinka">Ale na miły Bóg, nie róbcie Panowie paniki, nie można w dyskusji w Sejmie, przy budżecie Państwa, używać takich wyrazów, jak „ewakuacja” z racji tej czy innej reorganizacji urzędów, z racji zniesienia tych czy innych urzędów na Pomorzu. Jeżeli z tej trybuny poważni ludzie, profesorowie uniwersytetów, przedstawiciele dużego stronnictwa opozycyjnego nazywają takie posunięcia reorganizacyjne Rządu „ewakuacją”, to nie dziwcie się, że wśród szerokich mas ludności pomorskiej, należycie politycznie nieuświadomionej, szerzycie popłoch i zamęt, co jest w najwyższym stopniu dla interesów Polski i Pomorza szkodliwe. P. prof. Winiarski…</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Winiarescu!)</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PTebinka">Nie rozumiem: Winiarescu? P. prof. Winiarski powołał się w swojem wczorajszem przemówieniu na jeden z artykułów redaktora „Słowa Pomorskiego” p. posła Sachy, który to artykuł rzekomo się streszcza w haśle: huzia na Niemców, bij Polaków! Jest to naprawdę rzecz straszna, tak nie można z tej trybuny mówić, to jest fałsz. Panie Profesorze, Panby chciał, żeby Rząd bił Niemców. Nie, Niemców lojalnych dla Państwa Polskiego Rząd Polski bić nie będzie, ale również nie bije Polaków. To jest fałsz, to przekręcenie rzeczywistych faktów.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PTebinka">A teraz, proszę Panów, moja bardzo serdeczna prośba do całej prasy pomorskiej. Tak się dziwnie składa, że redaktorami całej prasy na Pomorzu są nie pomorzanie. Redaktorem „Słowa Pomorskiego” jest p. poseł Sacha, redaktorem „Pielgrzyma” p. pos. Matłosz, redaktorem „Gazety Grudziądzkiej” ks. Panas, „Dzień Bydgoski” jest redagowany także przez małopolanina. Wszyscy ci redaktorzy bez wyjątku nie są pomorzanami.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Narodowego. Głos: Skąd Pan to wie?)</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PTebinka">Panie Pośle, nie jestem redaktorem, ale staram się w mojej pracy na Pomorzu ludności przychodzić z pomocą i różnice, wyżłobione przez wiekową niewolę, zacierać, a nie pogłębiać, jak Panowie to robią.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PTebinka">Więc, proszę Szanownych Panów, Wy, którzy staracie się tego Pomorza bronić, robicie to w ten sposób, że i tak przez długoletnią niewolę, przez życie w odrębnych warunkach pogłębiony regjonalizm pogłębiacie, kopiąc formalnie przepaść między resztą Polski i Pomorzem. To jest zbrodnia, to jest krzywda wielka, to może doprowadzić naprawdę do ruchu separatystycznego, co będzie z krzywdą nietylko dla Pomorza, ale i dla całej Polski.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PTebinka">A teraz przejdę do właściwego tematu. Przy akompanjamencie wojny na dalekim wschodzie obraduje w Genewie od roku międzynarodowa konferencja rozbrojeniowa przy udziale wszystkich państw świata. Popłynęło morze pięknych, ale, niestety, pustych frazesów. Jedynym dotychczas rezultatem tych przewlekłych obrad jest przyznanie w formie, narazie bardzo mętnej, naszemu sąsiadowi zachodniemu równouprawnienia w zbrojeniach, którego był pozbawiony w klauzulach Traktatu Wersalskiego.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PTebinka">Jak wygląda dotychczasowy stan zbrojeń niemieckich mimo zakazu Traktatu Wersalskiego, o tem obszernie mówił wczoraj p. wicemarszałek Polakiewicz. Ogromne cyfry budżetowe, ogromna ilość organizacyj przysposobienia wojskowego, to są niezbite dowody, jak świetnie Niemcy te klauzule zakazu zbrojenia się potrafili ominąć. Specjalnie niewygodnym dla Niemiec, a przewidzianym w Traktacie Wersalskim, był zakaz posiadania lotnictwa wojskowego. Na obejście tego zakazu Niemcy utworzyły doskonale rozbudowane lotnictwo cywilne komunikacyjne, utrzymujące cały w czasie wojny rozbudowany przemysł wojenny lotniczy, wydając na ten cel rocznie, Panie Wicemarszałku, nie 44 miljony marek, ale zgórą 120 miljonów marek, nie licząc subwencyj wielkiego przemysłu oraz związków komunalnych. Liczny, świetnie wyszkolony personel latający liczy 3.000 pilotów, cały sztab inżynierów i konstruktorów. To są podstawy ogromnego rozwoju lotnictwa niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PTebinka">Obciąłbym jako przykład zacytować fakt, że są fabryki lotnicze w Niemczech, gdzie ilość inżynierów równa się ilości pracujących w tych fabrykach robotników. Są to kadry przygotowane do ogromnego rozrostu. Przedewszystkiem w Niemczech są zastosowane nowe konstrukcje samolotów, aby samoloty komunikacyjne można bardzo łatwo w krótkim czasie przerobić na wojskowe. Te ogromne samoloty pasażerskie, z luksusowemi kabinami, które krążą na linjach komunikacyjnych, można przez wyjęcie środkowej części kadłuba, gdzie mieszczą się kabiny pasażerskie, i zastąpienie ich przez odpowiednią partję z gniazdem karabinów maszynowych i wyrzutnikami bomb, zamienić w parę godzin na bardzo niebezpieczne samoloty niszczycielskie. Są to wszystko rzeczy przez Niemcy bardzo pilnie strzeżone, są największą tajemnicą państwową, ale od czasu do czasu te rzeczy przecież się przedostają do szerszej opinji. Niedawno odbył się w Lipsku na ten temat proces p. Osietzkiego, redaktora pacyfistycznej gazety niemieckiej, który za rewelacyjne wiadomości na temat współpracy i wysiłków Reichswehry nad rozbudową lotnictwa niemieckiego został pociągnięty przez trybunał w Lipsku do odpowiedzialności i skazany, a proces sam był niedawno w prasie francuskiej ujawniony i komentowany. Z procesu tego niezbicie wynika, jak ogromną wagę przykłada kierownictwo Reichswehry do rozbudowy lotnictwa w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#PTebinka">A teraz parę słów o naszym wschodnim sąsiedzie. Rosja Sowiecka posiada bardzo silne lotnictwo wojskowe. W planie pięcioletnim przewidziała ogromny rozrost przemysłu i komunikacji lotniczej. W tej chwili posiada 150 eskadr wojskowych, co stanowi 1.500 samolotów, w tem bardzo silne lotnictwo niszczycielskie, liczące 70 samolotów niszczycielskich 4-motorowych, o nośności 3 ton bomb i o promieniu działania 600 kilometrów. W planie 5-letnim przewidziano dalej urządzenie 120.000 kilometrów linji komunikacji lotniczej, co stawia Rosję na jednem z pierwszych miejsc wśród państw świata. Jaką wagę przywiązują tam do dalszej rozbudowy przemysłu lotniczego i współpracy z innemi przemysłami, dowodzi fakt przeniesienia komisarza Baranowa z komisariatu lotnictwa do komisarjatu przemysłu. Ale nie na to chcę zwrócić uwagę. Po pakcie o nieagresji z tej strony nic nam nie powinno grozić, ale chcę zwrócić uwagę na fakt bardzo ścisłej współpracy między Reichswehrą a lotnictwem sowieckiem. Dowód — śmierć w ostatnim roku szeregu oficerów Reichswehry w czasie katastrof lotniczych na lotnisku rosyjskiem w Lipecku.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PTebinka">Z tych faktów wynika niezbicie, że potencjał wojenny lotnictwa niemieckiego już w tej chwili jest ogromny, a przyznane im równouprawnienie w zbrojeniu lotniczem będzie bardzo dokładnie wyzyskane, czego dowodem fakt mianowania pierwszym ministrem lotnictwa Rzeszy kpt. Goeringa, jednego z najsławniejszych lotników armji niemieckiej, czterdziestokrotnego zwycięzcy w powietrzu, kawalera orderu Pour le Merite. Gdy przed paru miesiącami kpt. Goering został mianowany prezydentem Reichstagu i dziennikarze francuscy zwrócili się do niego z prośbą o wywiad, udzielił bardzo znamiennej odpowiedzi: „Ostatnia moja styczność z Francuzami miała miejsce w listopadzie 1918 r. na wysokości 2.000 mtr. nad ziemią. Trzepnąłem Francuza o ziemię i żadnego innego kontaktu mieć nie chcę”. Jeżeli się porówna to oświadczenie z tym wspaniałym gestem ze strony przeciwnej, ofiarowania sędziwemu marszałkowi Hindenburgowi sztandaru, zdobytego przez wojska francuskie na ziemi francuskiej — ale to do nas nie należy — dziwnie to bardzo wygląda.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PTebinka">Kierunek, w jakim pójdzie myśl organizacyjna lotnictwa niemieckiego, zmusza nas do zwrócenia jak najbaczniejszej uwagi na zagadnienie obrony przeciwlotniczej oraz własnej polityki lotniczej. Z jednej strony musimy jeszcze bardziej zwracać uwagę na rozwój naszego potencjału obrony lotniczej, na dalszą rozbudowę przemysłu i lotnisk, wyszkolenie personelu i jednocześnie musimy uzgodnić jednolity program lotniczy, centralizując wszelkie zamierzenia, rozproszone w tej chwili aż w trzech ministerstwach. Skoncentrowanie polityki w jednym ręku zostało oddawna przeprowadzone w Anglji, Francji, Włoszech, Rosji, Jugosławji, Grecji, a ostatnio przez mianowanie kapitana Goeringa ministrem lotnictwa — w Niemczech. Że mamy po temu wszelkie dane, żeby mieć silnie lotnictwo wojskowe, z którem i najlepiej wyposażone w lotnictwo państwo liczyć się będzie musiało poważnie, — świadczą o tem liczne zawody międzynarodowe, gdzie i polski konstruktor i polska sprawność lotnicza święciła tryumfy. Społeczeństwo daje zawsze swój entuzjazm dla lotnictwa, jako miernika tężyzny narodowej. Wysiłki Państwa muszą bardzo wydatnie tę tężyznę podniecać przez specjalne odznaczenia, większe, niż w innych rodzajach, broni, przez łatwiejsze awanse, przez reorganizację sposobu pobierania dodatku lotniczego, np. przez zastosowanie sposobu amerykańskiego — o ozem mówiłem obszernie na Komisji Budżetowej, wreszcie, może to jest drobiazg, ale i przez wyróżnienie w mundurze personelu latającego. Uważam, że mundur wojskowy obecnie dla personelu latającego jest bardzo niewygodny. Lotnik w ciężkim stroju lotniczym, przy zapiętym pod szyję kołnierzu nie może należycie się czuć w samolocie i obracać głową we wszystkie strony. We wszystkich armjach na świecie personel latający nosi nie wysoki kołnierz, lecz french otwarty. Tej inowacji personel latający już dawno się spodziewa i uważam, że jest to rzecz konieczna do wprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PTebinka">Z wydatków inwestycyjnych poruszam konieczność budowy nowych gmachów dla Fabryki Państwowych Zakładów Lotniczych, które obecnie mieszczą się w drewnianych barakach na Mokotowie — należycie nie zabezpieczone od pożaru, chociaż tam znajdują się bezcenne maszyny i ogromna masa materjału.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PTebinka">Wysoka Izbo! Wytworzyliśmy w czasach, gdy Polska była największem mocarstwem w Europie, rodzaj broni, który był niezwyciężony, gromił i rozbijał w puch wielokroć silniejsze zastępy nieprzyjaciół, nacierających na ówczesne nasze granice, a byli zakuci w żelazo i skrzydła mieli u ramion, gdy szli w impecie — nic im się sprzeciwić nie było w stanie. To polska husarja. A lotnik dzisiejszy, to współczesny polski husarz.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PTebinka">Kończę, zwracając się z apelem do Rządu: więcej kredytów na polskie skrzydła, jak najwięcej miłości dla lotników w całem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wiceminister Spraw Wojskowych gen. Sławoj Składkowski.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Wiceminister Spraw Wojskowych gen. Sławoj Składkowski: Wysoka Izbo! Pan pułkownik Arciszewski postawił sobie za zadanie namalować najczarniejszy obraz stosunków w wojsku. Zaczął malować ten obraz, ale co machnął pędzlem, to farby mu nie starczyło i dlatego co chciał przedstawić czarnego, to przedstawił w sposób rozcieńczony. Wobec tego mowę jego bym nazwał „mową rozcieńczonych okropności”. Zaraz postaram się to wykazać.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Pan poseł Arciszewski, spacerując, spotkał jednego, powtarzam, jednego majora, zresztą z I Brygady, który był niezadowolony ze stosunków swoich w wojsku i powiedział, że jak tak będzie dalej, to za dwa lata pójdzie z wojska. Jak trzeba mieć czułą luteńkę, jak trzeba być aparatem uczulonym, żeby skargę jednego majora wyciągać przed Sejm, i to skargę z terminem dwuch lat.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Ja, proszę Panów, jestem gruboskórnym człowiekiem. Jakby dziś 600 majorów powiedziało, że opuszczą wojsko, to powiedziałbym, że jest źle — toby mnie zaniepokoiło. Jak jeden powie, że za dwa lata wyjdzie z wojska, to myślę, że jeżeli jest dobrym żołnierzem, to może zaawansować przez te dwa lata na pułkownika.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Gdybym był na miejscu p. Arciszewskiego, to powiedziałbym mu: Nie spiesz się, kolego, do cywila, lepiej cierpieć w wojsku, niż jeść słodki chleb w cywilu, bo w cywilu jest bardzo ciężko o posadę. Przepraszam, że jest to rozcieńczone, uważam, że nie mogę używać innych farb, żeby pendant nie stracić.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Dalej, jeden lotnik pozbawił się życia. Wierzę, że pozbawienie się życia jest zawsze tragiczne i jest rzeczą niezwykle ciężką. Pozatem kilku oficerów pozbawiło się życia. Jest to rzecz niesłychanie ciężka z punktu widzenia koleżeńskiego, ale to nic nie jest niezwykłego w stosunkach wojskowych, ani nic niezwykłego w naszych obecnych ciężkich stosunkach ekonomicznych. Wojsko jest kością z kości i krwią z krwi narodu i każdy posiada krewnych i znajomych, którzy są w ciężkiej sytuacji i skutkiem tej sytuacji odporność psychiczna wojskowych jest również mniejsza. Samobójstwa zdarzają się tak samo, jak w życiu cywilnym. Również ten przykład rozcieńczenia nie świadczy nic o okropnościach wojska, świadczy to w stopniu niezwykle rozcieńczonym.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">P. pos. Arciszewski wie doskonale, że w każdej armji, jaka istniała i jaka istnieje, są dwa sita, przez które przesiewa się oficerów Jedno sito jest na stopniu kapitana, przy przejściu na majora, a drugie sito na stopniu pułkownika, przy przejściu na generała. Niema na to rady. Przez to sito przejść wszyscy nie mogą. A p. Arciszewski wie doskonale, że wojsko jest instytucją arystokratyczną, w której piramida jest postawiona w ten sposób, że rządzący u góry są w ilości małej, a słuchający u dołu są w ilości dużej. Gdyby sita nie było, gdyby każdy kapitan mógł przejść na majora, a każdy pułkownik na generała, to musiałoby być tyle stanowisk generalskich, co i porucznikowskich, a to jest wykluczone. Każdy o tem wie, że każdy człowiek, który pracuje wedle najlepszej swej woli, wedle najlepszej wiedzy i wedle najlepszego charakteru, uważa, że powinien być awansowany, bo służy wiernie. I nikomu nie jest przyjemnie, jeżeli nie jest awansowany. W każdej armji tak jest, że jest szereg oficerów, którzy nie są awansowani i ci są niezadowoleni, a ci, którzy są awansowani, są zadowoleni. I dlatego w armji rozkłada się czynnik awansu raz lub dwa do roku, nie robi się tego stale, żeby ten czynnik rozgoryczenia, niezadowolenia przychodził możliwie rzadko. Jest to w każdej armji, jest to ludzkie, jest to wojskowe, jest to naturalne. P. Arciszewski, wiedząc o tem, oczywiście nie może z punktu widzenia politycznego odmówić sobie tego, ażeby tej kwestji nie rozwinąć jako niezwykłej, jako nadzwyczajnej, jako okropnej i mówi, że awanse w wojsku polskiem nie odbywają się ściśle według pragmatyki, jak być powinno. Gdyby awanse w wojsku miały się odbywać automatycznie, według przepisów, to mógłby się niemi zająć ktokolwiek, i nie trzebaby na to zajmować czynników najwyższych.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Pan poseł Arciszewski mówił tu też nam ze zgrozą, tonem przyciszonym, że jest jakiś major w wojsku polskiem — nie wiem, czy to mówiąc, nie narażam się bardzo — że jest major, który wszystkiem trzęsie, a potem spojrzał na nas i widząc, że wszyscy mamy gęsią skórkę, p. poseł Arciszewski powiedział: nie powiem Wam nazwiska, żeby Was do reszty nie nastraszyć. Otóż powiem — jeżeli już mówimy sobie takie konfidencje, — że jest taki człowiek, który trzęsie w wojsku, ale to nie jest żaden major, jest to Marszałek Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#Marszałek">I trzęsie tak całem wojskiem, że my się wszyscy boimy, bez różnicy stopnia i trzęsie tak, że sam przeprowadza wszystkie awanse. Może zauważyliście Panowie, że awanse idą bardzo powoli, że co kilka dni jest awansowana jedna broń dlatego, że osobiście Pan Marszałek Piłsudski te awanse przegląda i osobiście przeprowadza. I proszę Panów, właśnie jego to autorytetowi i wpływowi zawdzięczać należy, co powiedział p. Arciszewski i za co jesteśmy mu wdzięczni, że oficerowie harują od rana do nocy. Tak jest, dziękuję Panu Pułkownikowi. Jemu należy zawdzięczać, że oficerowie nie są butni i nie wywyższają się zbytnio, tylko słuchają i boją się. A słuchają i boją się dla dobra Polski. Jak butni oficerowie byli taką dobrą stroną armji, to Panowie sami przekonali się w Krakowie na linji AB, jak jeden był większy od drugiego i jak ci butni oficerowie właśnie zawsze dostawali po skórze.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#Marszałek">Proszę Panów! Mówił p. poseł Arciszewski, że takie jest usposobienie w wojsku, że do Wyższej Szkoły Wojennej nikt nie chce iść. P. pułkownik Arciszewski wziął sprawę tak, jakby jej nie rozpatrywał, albo nie chciał rozpatrywać. Do niedawna byli do szkoły wojennej przyjmowani oficerowie do 35, 36 roku życia włącznie. Spróbowano później naskutek tego, że ilość kandydatów była ogromna, ażeby byli przyjmowani do 31 roku. Było za mało, podwyższono do 32 roku. Otóż nie jest to żadna tajemnica, tylko drogą prób idziemy, ażeby jak najlepszy element dostawał się do szkoły wojennej i mimo to w szkole wojennej jest pełno.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#Marszałek">Wszystko to niepokoi p. posła Arciszewskiego i dlatego zaczął on w ten sposób mówić, zwracając się do mnie: mówmy o najcięższej artylerji, mówmy o fortyfikacjach, mówmy o lotnictwie bombardującem, mówmy o umocnieniach wybrzeża. Figlarz wybitny, bo wie, jak to jest łatwo stawiać pytania z jego miejsca, a jak jest trudno odpowiadać z mojego.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#Marszałek">Ale ja się nie peszę, w gorszych byłem sytuacjach i wcale nie myślę zasłaniać się tajemnicą wojskową i zapuszczać zasłonę, że jest masa tego wszystkiego, ale ja nie pokażę i t. d. Ja powiem tylko krótko. P. pos. Arciszewski mówi: mnie to niepokoi i społeczeństwo to niepokoi. Mimo tego, ja nie powiem. Niech się Pan niepokoi, ja nie jestem Pańską niańką, ażeby Pana uspakajać. Nic to nie wpłynie na najbliższe wyniki naszych przygotowań do wojny. Ja tego nie powiem przez przesąd; te narzędzia, to najcięższe działa, te samoloty, te bomby, te wszystkie narzędzia wojenne mają jakąś dziwnie skromną naturę, że jeżeli się je bardzo chwali w czasie pokoju, to na wojnie kiepsko działają, a, naodwrót, kiedy się o nich nic nie mówi w czasie pokoju, tylko się je lekko głaszcze, to potem na wojnie szczekają bardzo dobrze i pokazują zęby. Postaram się tego dowieść na paru przykładach. Nie będę się powoływał na słynne miecze grunwaldzkie, w-s każę na przykłady bliższe. W roku 1870, kiedy Napoleon III zapytywał marszałka Leboeuf, czy jesteśmy przygotowani do wojny, ten odpowiedział: Najjaśniejszy Panie, wszystko mamy, nie brak ani jednego guzika u getrów naszych żołnierzy. Tymczasem zbrakło potem wszystkiego, brakło zwycięstwa. Nie będę przypominał tego faktu, że szef armji niemieckiej pisze w swoich pamiętnikach, kiedy wypowiedział wojnę: Poszedłem tego dnia spać wcześniej, bo wszystko było zrobione do zwycięstwa. Poszedł spać wcześniej, a potem dostał w skórę. Był za pewny siebie. Nie będę się powoływał na to, że Rosjanie, idąc na wschód, krzyczeli, że czapkami zarzucą Japończyków, że Niemcy, jadąc na zachód, wołali: Nach Paris. Jest jakiś przesąd wojenny, wojskowy, że jak ktoś klepie tę armatę w czasie pokoju, to źle ona szczeka w czasie wojny. Dlatego nie odpowiem p. posłowi Arciszewskiemu i nie będę o tem mówił. Jeżeli on powiada, że społeczeństwo jest skutkiem tego niespokojne, to wolę takie społeczeństwo, które jest niespokojne o wojnę w czasie pokoju, niż takie społeczeństwo, które jest bardzo arbitralne w czasie pokoju, a w czasie wojny rozpacza, gdyż dostaje w skórę.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#Marszałek">My wolimy iść w ten sposób i w ten sposób będziemy szli.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#Marszałek">Wreszcie p. pułkownik Arciszewski na końcu powiedział coś o młodzieży narodowej, czego dobrze nie zrozumiałem. Coś powiedział, że do wojska ta młodzież pójdzie, że jest ona bitna, że wojsko nią się zajmie, że ona jest inna, niż B. B. — nie mogłem tego zrozumieć. Ja wezmę tę kwestję prosto. Ja nie jestem żadnym idealistą i patrzę na rzeczy trzeźwo, ale wierzę w to, że w razie potrzeby młodzież narodowa, młodzież wszystkich partyj: młodzież ludowa, młodzież socjalistyczna, młodzież z B. B. — wszystka młodzież stanie jednolicie pod jednemi, sztandarami, zasili armję czynną, bez różnic partyjnych.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#Marszałek">Wierzę w to, że te wszystkie nasze różnice, które nas tu dzielą, będą głupstwami, drobiazgami, wobec tego, że Ojczyzna jest w niebezpieczeństwie. Wierzę w to, że w ręku naszego Wodza armja czynna, zasilona tą armją rezerwową, zaopatrzona w dobry sprzęt, przy natężeniu wszystkich sił, potrafi w żmudnym, ciężkim trudzie fizycznym i psychicznym wywalczyć Polsce zwycięstwo.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Długotrwałe huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-4.21" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Czy Pan Sprawozdawca życzy sobie zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-4.23" who="#Marszałek">Przystępujemy do dalszego ciągu porządku dziennego: Rozprawa szczegółowa nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-4.24" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Stroynowski.</u>
          <u xml:id="u-4.25" who="#Marszałek">P. Stroynowski. Wysoki Sejmie! Żyjemy jeszcze ciągle w okresie światowej hyperprodukcji i cierpimy nadal pod jej przemożnym wpływem.</u>
          <u xml:id="u-4.26" who="#Marszałek">Bliżej się tem zagadnieniem zajmujący czynią zależną możliwość poprawy ogólno-światowej sytuacji od powstania różnych od siebie odmiennych okoliczności lub poczynań. Jedni, licząc się z tak zwaną cyklicznością urodzajów, przewidują koniec kryzysu rolniczego, jako nieuchronne następstwo chociażby tylko jednego roku nieurodzajów, któryby objął znaczniejsze połacie rolniczego świata i tem samem automatycznie spowodował równowagę między podażą a popytem.</u>
          <u xml:id="u-4.27" who="#Marszałek">Drudzy widzą poprawę sytuacji wyłącznie w powrocie do powszechnej swobodnej wymiany i sądzą, że wtedy dopiero nastąpi racjonalny podział produkcji, uzależnionej wyłącznie od sumy lokalnych warunków najtańszej kalkulacji.</u>
          <u xml:id="u-4.28" who="#Marszałek">W ostatnich wreszcie czasach pojawiają się zwolennicy koncepcji ograniczenia — więc reglamentacji produkcji.</u>
          <u xml:id="u-4.29" who="#Marszałek">Nadzieja, pokładana w klęsce nieurodzaju, któraby miała nawiedzić. innych z pominięciem nas samych, oparta jest chyba na bardzo kruchych, a dla nas niebezpiecznych podstawach, zależnych od wydarzeń przyrodniczych, więc czysto losowych.</u>
          <u xml:id="u-4.30" who="#Marszałek">Z hasłem konieczności powrotu do zasad wolnego handlu spotykamy się często, jednak nie z głębszą i wnikliwszą analizą następstw wolnej wymiany dóbr dla całokształtu gospodarczych stosunków poszczególnych państw.</u>
          <u xml:id="u-4.31" who="#Marszałek">Niemiecki uczony dr. Fritz Baade w ostatnim swym artykule, umieszczonym w czasopiśmie „Rolnictwo”, wydawanym z zasiłków Min. Rolnictwa i Reform Rolnych, zeszyt II, tom I b. r” wyraża pogląd, że: „gdyby w całym świecie istniała powszechna swoboda wymiany, to taka twarda konieczność ograniczenia produkcji dałaby się wszędzie przeprowadzić mniej więcej równomiernie. W każdym kraju na kuli ziemskiej stanęłaby taka część produkcji rolnej, która pociąga za sobą najwyższe koszty”. Nasunąć się musi na to nie ekonomiście może, ale rolnikowi poważna wątpliwość. Cóżby się stać miało wówczas z państwami, leżącemi w tej samej strefie klimatycznej, będącemu krajami zdecydowanie rolniczemi, jak Polska, ale wykazującemi duży odsetek gleb mało urodzajnych, wiec drożej produkujących, od dziewiczych jeszcze ziem Argentyny, lub Australji, albo chociażby Południowej Rosji i Rumunji? Czyż miałyby one, nie uwzględniając gęstości zaludnienia, przemienić może większą część swych użytków rolnych na ekstensywne pastwiskowe gospodarstwa?</u>
          <u xml:id="u-4.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-4.33" who="#Marszałek">W tym więc momencie przyrodniczo-rolniczym widzę przedewszystkiem tę niedającą się usunąć przeszkodę do przejścia do wolnej wymiany ogólno-światowej wytwórczości rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-4.34" who="#Marszałek">Obecny kierunek praktycznych poczynań gospodarczych poszczególnych państw raczej coraz bardziej odbiega od zasad wolno-handlowości. W miesiącu grudniu np. Szwecja przystąpiła do eksportu 30.000 ton pszenicy po cenach rynku zagranicznego, a różnicę między ceną przez państwo ustaloną na wewnętrznym rynku zamierza pokryć zwrotami ceł, opartemi na zaświadczeniach wywozowych.</u>
          <u xml:id="u-4.35" who="#Marszałek">Parlament francuski przed kilku dniami zaledwie uchwalił projekt ustawodawczy ministerstwa rolnictwa, przeznaczający kwotę 650 miljonów fr. na akcję utrzymania wyższego poziomu cen zbożowych.</u>
          <u xml:id="u-4.36" who="#Marszałek">Z kwoty tej kredyt w wysokości 300 miljonów fr przeznacza się dla Caisse des Depots, celem umożliwienia warrantowania pszenicy, a za 300 miljonów zakupuje pszenicę państwo i obowiązuje się po zgóry ustalonych cenach ją odebrać, o ile do 30 września 1933 r. ceny na wolnym rynku nie będą zwyżkowały.</u>
          <u xml:id="u-4.37" who="#Marszałek">Z Ameryki dochodzą wiadomości, że prezydent Roosevelt oprze swą przyszłą politykę rolną na t. zw. „Voluntary domectic allotment plan”, t. j. na systemie reglamentacyjnych ograniczeń produkcji.</u>
          <u xml:id="u-4.38" who="#Marszałek">Najpierw według tego planu ustalony ma być kontyngent surowców rolniczych, potrzebnych dla pokrycia wewnętrznego zapotrzebowania. Na tej podstawie zostanie zafiksowany ogólny obszar, potrzebny do uprawy, a następnie każdemu dobrowolnie przystępującemu do współdziałania w tym planie farmerowi, ograniczy się w stosunku do przewidzianego zapotrzebowania wewnętrznego rozmiar uprawy na przestrzeni, przez niego posiadanej. Jako wynagrodzenie za to dobrowolne poddanie się reglamentacji ma być wprowadzona opłata spożywcza, oparta na przetworach fabrycznych rolniczego pochodzenia, a któraby była refundowana farmerom w stosunku do umniejszonych im areałów. Opłaty te mają być wymierzane w takiej wysokości, aby mogły podnieść siłę nabywczą farmerów do przedwojennego poziomu. Według drugiej koncepcji opłata ma być równa importowej stawce celnej.</u>
          <u xml:id="u-4.39" who="#Marszałek">Twórcy tego planu spodziewają się po jego zrealizowaniu ustania w zupełności nieopłacalnej nadprodukcji eksportowej. Trudno jest stąd osądzić, czy to tak śmiałe, ale nie liczące się z możliwością nieurodzaju, więc raczej czysto arytmetyczne ujęcie tego zamierzenia, może być pozytywnie załatwione. Z pewnością, gdyby się ono powiodło, to mogłoby świat w niedługim czasie uwolnić od zmory hyperprodukcji. Jest jednak wątpliwe, czy nieodzowna kontrola nad zobowiązaniami, przyjętemi przez farmerów, do ograniczenia obszarów uprawnych się odnosząca, da się odpowiednio zorganizować, przeprowadzić i czy pod tym względem projekt powyższy okaże się życiowy, bo wymagający nadzoru kilku miljonów farm. Przy naszem znacznie większem rozdrobnieniu własności rolnej eksperyment taki z pewnościąby zawiódł.</u>
          <u xml:id="u-4.40" who="#Marszałek">Wobec coraz bardziej kurczących się możliwości uzyskania odpowiednio pojemnych rynków zbytu dla krajów eksportujących, wobec faktu, że kraje, niedawno jeszcze importujące, w przeciągu kilku zaledwie lat stały się nietylko samostarczalne, ale nawet w pewnej mierze eksportujące, że w całej Europie, poza Szwajcarją, Norwegją i przedewszystkiem Anglją, nigdzie, albo znikome tylko będą w niedalekiej przyszłości rynki odbiorcze, musimy uznać, że wprawdzie polityka nasza na obecną dobę teoretycznie zupełnie trafnie jest ujęta, że jednak dalsze możliwości rozwojowe może nam zapewnić raczej tylko rynek wewnętrzny.</u>
          <u xml:id="u-4.41" who="#Marszałek">Zbyt zaś na rynku wewnętrznym może być rozszerzony, i to po cenach dla rolnictwa opłacalnych, jedynie pod warunkiem zwiększenia się zamożności, t. j. siły nabywczej spożywców. Chciałbym tu jednak zaznaczyć, że ta siła nabywcza, jej zaistnienie i prężność w rozmaitych krajach z odmiennych odżywia się źródeł. Zależne to jest przedewszystkiem od rozmiarów urbanizacji i stopnia rozwoju przemysłu i handlu danego państwa. W kraju, jak Niemcy, gdzie ludność rolnicza liczy właśnie tyle, co w Polsce ludność zatrudniona w przemyśle i w handlu i pozostała ludność miejska, gdzie urbanizacja w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu lat wykazuje ogromny wzrost, siła nabywcza tych warstw ludności nie jest bynajmniej w tym stopniu zawisła od siły kupna rolniczego społeczeństwa, jak to jest u nas. Motor zwiększający tam siłę nabywczą tych warstw jest w ich posiadaniu, znajduje się u nich samych. Konsumentami wyrobów przemysłowych i korzystającymi z zarobkowych czynności handlowych w 70% są właśnie te same warstwy społeczne, zatrudnione w przemyśle i handlu, które biorą bezpośredni udział w zarobkowem wytwarzaniu i rozprowadzaniu tych dóbr. W istocie od stopnia rozkwitu i powodzenia przemysłu i handlu i większej prężności ich siły nabywczej zależy, w Niemczech zwłaszcza, pogłębienie rolniczego rynku wewnętrznego. W Polsce stosunki te układają się zupełnie odmiennie, na dowód czego wystarczy tylko chyba jeszcze raz podkreślić, że 72% ogółu ludności stanowi rolnik.</u>
          <u xml:id="u-4.42" who="#Marszałek">Punktem tym więc wyjściowym wzmożenia się siły nabywczej musi być u nas stworzenie większej zamożności, a temsamem większej siły kupna rolniczego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-4.43" who="#Marszałek">Rolnictwo bowiem stanowi u nas, w przeciwieństwie do Niemiec, w ogólnym układzie życia gospodarczego to koło napędowe i od jego normalnego biegu zależy ożywienie przemysłu i handlu, więc możliwości zarobkowe szerokich mas pracujących przedewszystkiem.</u>
          <u xml:id="u-4.44" who="#Marszałek">Osiągnięcie tej siły nabywczej szerokich warstw rolniczego społeczeństwa, oto zagadnienie centralne ogólnej polityki gospodarczej naszego Państwa! Zagadnienie, o zrealizowanie którego walczą już od trzech lat wszystkie rolnicze państwa eksportujące, jednak, jak dotychczas, bez powodzenia. Heroiczne próby, przedsiębrane w tym kierunku czy w Ameryce przez instytucje Farm Boardu, albo naprzykład w ubiegłym roku w Jugosławji przez wprowadzenie monopolu, który miał za cel jaknajszybsze doprowadzenie cen do granic opłacalności, nietylko nie dały zadawalającego rezultatu, ale w zupełności zawiodły, a pochłonęły ogromne sumy pieniężne. Rozważnie i ostrożnie przemyślana nasza polityka rolna w ostatniem trzechleciu dała jednak rezultat lepszy, niż w innych państwach, będących w analogicznem z nami położeniu. Oparta o umiarkowane premje wywozowe, kredyt zastawowy i interwencję Państwowych Zakładów Zbożowych, dała jednak w ubiegłej kampanji cenę za q o 7 zł wyższą od parytetu rynku zagranicznego. Jeżeli zaś ceny w bieżącej kampanji kształtuje się na poziomie o tyle niższym, to za ten niekorzystny obrót sprawy odpowiedzialność spada — bynajmniej nie na nasz Rząd, ale na tę część zorganizowanego społeczeństwa rolniczego, która rok rocznie przed rozpoczęciem nowej kampanji, na konferencjach, odbywanych w Ministerstwie Rolnictwa, stale domagała się rozpoczęcia intensywnego eksportu z chwilą rozpoczęcia się nowej kampanji i uważała, że nietylko Państwowe Zakłady Zbożowe, a raczej prywatne kupiectwo stanowi właściwe ogniwo handlowe między producentem i zagranicznemi rynkami zbytu.</u>
          <u xml:id="u-4.45" who="#Marszałek">Okazało się, niestety, w obecnej kampanji, że twierdzenie to jest mylne. Kupiectwo nasze nie posiada tak poważnych zasobów pieniężnych, by tworzyć większe stoki zboża, wyczekiwać spokojnie odpowiedniej konjunktury i wtedy dopiero realizować tranzakcje. Efekt tego forsowania eksportu wywołał wielce dla nas niepożądane zjawisko obniżenia ceny polskiego żyta eksportowego, podczas, gdy w okresie koncentracji eksportu poprzez Państwowe Zakłady Zbożowe było odwrotnie. Stosunki, jakie się wytworzyły skutkiem tego na światowym rynku żytnim, tak malują wysoce autoratywne „Corn Trade News” z 28 grudnia 1932 r.: „Mimo, że Polska oferuje żyto w portach Zachodniej Europy po cenach, które, biorąc realnie, nie są usprawiedliwione gospodarczo, nielicznych może znaleźć nabywców”. A te same „Corn Trade News” z dnia 14 grudnia 1932 r. piszą: „Polskie żyto było notowane na rynkach holenderskich i belgijskich po cenach tak niskich, jakie nie miały precedensu”. Cóż potwierdza ten stan rzeczy? Potwierdza on słuszność jednej z tez prof. Laura, które będą rozpatrywane na posiedzeniu w prezydjum Międzynarodowej Komisji Rolniczej w Paryżu w związku z ustaleniem postulatów rolnictwa na Międzynarodową Konferencję Ekonomiczną. W swej tezie V prof. Laur reprezentuje zapatrywanie, „że wolna wymiana przedstawia interes jedynie dla handlu pośredniczącego, dla którego zyski handlowe są ważniejsze, aniżeli zarobek pracowników i pracodawców”.</u>
          <u xml:id="u-4.46" who="#Marszałek">I dlatego pozwalam sobie twierdzić, że działalność eksportowa Państwowych Zakładów Zbożowych była dla rolnictwa o wiele korzystniejszą od działalności eksportowej prywatnego handlu.</u>
          <u xml:id="u-4.47" who="#Marszałek">Kryzys zbytu produktów hodowli zwierzęcej, który wystąpił w tak niezmiernie ostrej formie jesienią i zimą roku 1931/32, nadal trwa w całej pełni. W rezultacie sytuacja drobnych gospodarstw wiejskich, zajmujących obszar blisko 3/4 użytków rolnych Rzeczypospolitej, w dalszym ciągu pozostaje niezmiernie trudna. Nie mogąc sprzedać po jakiej takiej cenie swoich produktów, drobny rolnik nie jest w stanie płacić zobowiązań, przestaje kupować najniezbędniejsze artykuły przemysłowe i, zrywając w ten sposób więź gospodarczą, jaka go łączy ze światem zewnętrznym, stara się zaspokoić wszystkie swe potrzeby w ramach własnego gospodarstwa, wpadając rzeczywiście w skrajną nędzę.</u>
          <u xml:id="u-4.48" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o wytłumaczenie przyczyny takiego pogorszenia się stanu rzeczy w dziedzinie produktów hodowlano-zwierzęcych, to niewątpliwie poważną rolę odgrywa tu poza hyperprodukcją spadek konsumcji miejskiej w wyniku pogarszania się zdolności nabywczej społeczeństwa w okresie kryzysu. Jest to zjawisko wprawdzie nieuchwytne cyfrowo, które jednak daje się wszędzie zaobserwować.</u>
          <u xml:id="u-4.49" who="#Marszałek">Bodaj czy nie bardziej jednak doniosły wpływ wywarł tutaj spadek eksportu artykułów hodowlano - zwierzęcych, stanowiącego główną część składową naszego eksportu rolniczego wogóle. Pozostaje to w związku ze wzrostem prohibicjonizmu przywozowego państw importujących artykuły rolne, w obronie interesów własnego rolnictwa, przechodzącego przez ostry kryzys, względnie rolnictwa dominjów, czy kolonij. Po utracie z końcem roku 1930 rynku czechosłowackiego dla najważniejszego naszego artykułu eksportu rolniczego, jakim jest nierogacizna, w roku ubiegłym nastąpiła częściowa utrata rynku austrjackiego, na który wywozimy obecnie zasadniczo zaledwie 2.233 sztuk świń tygodniowo, gdy przed paru laty liczba ta była kilkakrotnie większa. Również wskutek utrudnień importowych utraciliśmy rynek wiedeński dla przywozu cieląt bitych, wskutek dalszego zaostrzenia tendency agrarnego protekcjonizmu celnego w Rzeszy Niemieckiej zamknięty został zupełnie eksport polskiego masła na tamtejszy rynek. Francja przeszła również do systemu kontyngentowania przywozu płodów rolnych i zastosowała w przeszłym roku dalsze restrykcje w tym względzie. Wreszcie Włochy po pomyślnych wynikach „campagna del grano”, która zapewniła im samowystarczalność zbożową, w ub. roku przeszły do polityki samowystarczalności w dziedzinie produktów hodowli zwierzęcej.</u>
          <u xml:id="u-4.50" who="#Marszałek">Jedynym rynkiem zagranicznym, na którym nasz eksport hodowlano - zwierzęcy wykazał w r. ub. rozwój ilościowy, był angielski rynek bekonów i szynek. Jednakowoż wskutek równoczesnego spadku cen wartość wywiezionych bekonów spadła z 98 miljonów złotych na 67 miljonów złotych, szynek z 21 miljonów złotych na 14 miljonów złotych. Niestety w ostatnim czasie stanęliśmy w obliczu częściowej utraty tego jedynego rynku zagranicznego, który doniedawna nie był krępowany środkami polityki państwowej dla swobodnej ekspansji na nim naszego eksportu hodowlanego.</u>
          <u xml:id="u-4.51" who="#Marszałek">Bezpośrednim skutkiem kryzysu na rynku artykułów hodowlano-zwierzęcych było ograniczenie pogłowia żywego inwentarza przez ludność rolniczą. Wskutek utraty rynków zbytu dla naszego żywca i, artykułów pochodnych nie jest wykluczona jeszcze dalsza redukcja żywego inwentarza, co byłoby zjawiskiem z gospodarczego punktu widzenia wysoce niepożądanem. Odbiłoby się ujemnie przedewszystkiem na produkcji zboża i innych pasz, których produkcja i konsumcja musiałyby się zrównoważyć i w konsekwencji jeszcze bardziej zekstensyfikować nasze gospodarstwa, co nie może leżeć w programie gospodarczym kraju o nadmiarze niewyzyskanych rąk roboczych w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-4.52" who="#Marszałek">Jakie środki należy przedsięwziąć w walce z kryzysem zbytu artykułów hodowli zwierzęcej? Oczywiście, przedewszystkiem należy zapewnić przy rozpoczętej obecnie rewizji traktatów handlowych możliwie wielki zbyt tych produktów w obcych krajach drogą oparcia naszego eksportu o zafiksowane na dłuższy okres czasu umowne stawki celne.</u>
          <u xml:id="u-4.53" who="#Marszałek">Należy sobie jednak zdać sprawę, że wobec tendency, jakie w tym względzie zagranicą panują, korzystne dla nas rozwiązanie tych spraw napotyka na poważne do przezwyciężenia trudności. Dlatego też wydaje się, że zwalczać, a raczej łagodzić skutki kryzysu hodowlano-zwierzęcego, należy także środkami polityki wewnętrzno-handlowej. Mam tu na myśli obok stosowanego już systemu zwrotu cel od eksportowanych bekonów, mięsa i masła, przedewszystkiem racjonalizację obrotu żywym inwentarzem, mającą doprowadzić do zmniejszenia nienormalnej rozpiętości, jaka istnieje między ceną płaconą za żywiec rolnikowi, a ceną płaconą za mięso przez spożywcę.</u>
          <u xml:id="u-4.54" who="#Marszałek">Gdyby rolnik przy sprzedaży żywego inwentarza prócz obecnej ceny, jaką za niego otrzymuje, mógł uzyskiwać jeszcze dodatkowo choćby połowę nadwyżki, wynikającej z nadmiernych kosztów pośrednictwa, niewątpliwie łatwiej znosiłby skutki obecnego kryzysu hodowlanego i w razie poprawy sytuacji w tym względzie prędzej doszedłby do pokrycia kosztów własnych.</u>
          <u xml:id="u-4.55" who="#Marszałek">Dlatego też winniśmy wszelkiemi siłami dążyć do zwalczania tego nadmiernego pośrednictwa handlowego na drodze zakładania racjonalnych targowisk, budowy rzeźni, pomocy w zakładaniu kas targowych, popierania spółdzielni zbytu żywego inwentarza i t. p. Zresztą środki, jakie do tego celu prowadzą, są na ogół dość dobrze znane, bo były nieraz przedmiotem dyskusji sfer zainteresowanych, i dlatego ograniczę się do wskazania na konieczność szybkiego ich realizowania w ramach dobrze przemyślanego planu.</u>
          <u xml:id="u-4.56" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-4.57" who="#Marszałek">Podkreślę tylko, że przeprowadzenie planu racjonalizacji obrotu żywym inwentarzem przerasta możliwości zorganizowanego rolnictwa. Zdaniem mojem, anomalje, które spotykamy w obrocie żywym inwentarzem, względnie jego przetworami, możliwe są do usunięcia jedynie w drodze postanowień ustawowych władzy państwowej i samorządowej, przyczem wykonanie ich nadzorowane być musi również przez władzę conajmniej samorządu gospodarczego, np. przez izby rolnicze.</u>
          <u xml:id="u-4.58" who="#Marszałek">W omawianem zagadnieniu decydujące znaczenie mieć będzie projektowana ustawa o standaryzacji artykułów rolnych, wywożonych zagranicę. Podkreślając jedynie jej wagę i znaczenie dla przyszłych losów rolnictwa, wyrażam przekonanie, że z chwilą wejścia w życie nowej ustawy o „izbach rolniczych” i rozpoczęcia ich organizacji, nie ulega wątpliwości, że wykonanie samej ustawy standaryzacyjnej może być powierzone tylko Ministrowi Rolnictwa i organom mu podległym. Nie jest bowiem możliwy do utrzymania stan obecny, w którym np. w przemyśle bekonowym zainteresowane jedynie w eksporcie przetwórstwo zjednoczone w Polskim Związku Bekonowym podlega kontroli standaryzacyjnej, wykonywanej przez organa jemu samemu podległe.</u>
          <u xml:id="u-4.59" who="#Marszałek">Wypłacalność rolnictwa w ciągu ubiegłego reku wskutek dalszego zaostrzenia kryzysu pogorszyła się znacznie. Ciężar długów rolniczych wzrósł nietylko wskutek narośnięcia wygórowanych odsetek, lecz również wartość samego kapitału zwiększyła się wskutek wzrostu siły nabywczej pieniądza. Pozostawienie obdłużonych gospodarstw swemu losowi miałoby katastrofalne skutki dla całego gospodarstwa narodowego, z jednej bowiem strony pociągnęłoby za sobą upadek licznych warsztatów rolnych na skutek masowych licytacyj, z drugiej strony z powodu niskich cen płodów rolnych i ziemi wierzyciele, mający gorsze zabezpieczenie swych pretensyj, często nie mogliby przy licytacjach znaleźć pokrycia swych należności.</u>
          <u xml:id="u-4.60" who="#Marszałek">Licząc się z tego rodzaju okolicznościami, Rząd i ciała ustawodawcze przedsięwzięły w ubiegłym roku szereg prac, mających na celu stworzenie środków, umożliwiających dłużnikowi rolniczemu obronę przed natarczywością wierzyciela — temu zaś ostatniemu — należyte zabezpieczenie swych praw. Wynikiem tej akcji w roku ubiegłym były przedewszystkiem ustawy, łagodzące i zmieniające niektóre przepisy naszego ustawodawstwa o egzekucjach sądowych, jak ustawa o przetargu przymusowym i zarządzie przymusowym (Dz. U. R. P. nr 15, poz. 87) oraz ustawa z 7 marca 1932 r. o ulgach w egzekucji sądowej przeciwko gospodarzem rolnym (Dz. U. R. P. nr 25, poz. 219). W dalszym ciągu należy tu wymienić ustawę z 12 marca 1932 r. o ustaleniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne (Dz. U. R. P. nr 25, poz. 221), która znosi niektóre rygory ustawy o wykonaniu reformy rolnej, celem umożliwienia właścicielom majątków ziemskich częściowej czy całkowitej parcelacji z tych warsztatów na spłatę długów. Celem stworzenia podstaw prawnych dla wzajemnego porozumienia się dłużnika i wierzyciela rolniczego w sprawie spłaty uciążliwych zobowiązań wydane zostało rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 23 sierpnia 1932 r. o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie oraz z tej samej daty rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o utworzeniu urzędów rozjemczych do spraw kredytowych małej własności rolnej. Pozatem osobne rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o segregacji długów hipotecznych uzupełnia dotychczasowe braki naszego ustawodawstwa w dziedzinie rozdziału sum hipotecznych w wypadku podziału obciążonej niemi nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-4.61" who="#Marszałek">Pożyteczne te ustawy nie stworzyły jeszcze rolnictwu wystarczających możliwości dostosowania jego opłacalności do skutków, wynikających z deflacji. Narazić stworzono je w dziedzinie długoterminowego kredytu, który z racji lichwiarskiego oprocentowania i narosłych zaległości był nie do zniesienia dla dłużników. Zagadnienie to regulują: rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. o pierwszeństwie hipotecznem i o konwersji zaległości od pożyczek instytucyj długoterminowego kredytu (Dz. U. R. P. nr 94, poz. 810), na podstawie którego zaległości ratalne na rzecz tych instytucyj nie tracą prawa pierwszeństwa hipotecznego wskutek przedawnienia, pozatem zaś mogą być zamieniane na nowe pożyczki długoterminowe w gotówce, czy też w listach zastawnych, oraz ustawa z dnia 20 grudnia 1932 r. o obniżeniu oprocentowania i przedłużeniu okresów umorzenia wierzytelności długoterminowych, zabezpieczających listy zastawne i obligacje, oraz wydanych na podstawie tych wierzytelności listów zastawnych i obligacyj. Sprawa długoterminowego kredytu została zatem rozstrzygnięta w sposób kategoryczny, po myśli interesów rolnictwa, które powitało ją z całem uznaniem. Zniżenie bowiem oprocentowania długoterminowych pożyczek ziemskich oraz rozłożenie ich amortyzacji na okres jakichś kilkudziesięciu lat zmniejszy wysokość rat, wypłacanych z tego tytułu przez rolnika.</u>
          <u xml:id="u-4.62" who="#Marszałek">Ustawa z dnia 20 grudnia ub. r. przynosi poważne odciążenie tym gospodarstwom rolnym, które wyłącznie, lub przeważnie są zadłużone z tytułu kredytu długoterminowego. Wiemy jednak wszyscy, że przeważająca większość rolników jest równocześnie zadłużona w kredycie tak długo - jak i krótkoterminowym że tedy stworzenie ulg w spłacie jakiejś kategorji tych zobowiązań nie wpłynie jeszcze na rozwiązanie ich sytuacji finansowej. Wniosek stąd taki, że najbliższym etapem pracy Rządu i ciał ustawodawczych w akcji oddłużeniowej rolnictwa jest rozwiązanie kwestji kredytu krótkoterminowego, która niewątpliwie jest bolączką dużo większą. Formalnie wprawdzie sprawa ta w pewnej części jest rozwiązana, jeżeli weźmiemy pod uwagę czy to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie, czy rozporządzenie o urzędach rozjemczych dla spraw kredytowych drobnej własności. Pierwsze z nich winno być znowelizowane w tym kierunku, aby obejmowało również wszelkie prywatne kredyty hipoteczne, które są wyłączone z pod jego działania. Jest to poważny brak, ponieważ w ten sposób dłużnik nie ma prawnych środków obrony przed wierzycielem, który zahipotekował swą krótkoterminową należność na majątku rolnika, a trzeba wiedzieć, że wchodzenie wierzycieli na hipoteki dłużnika stało się zjawiskiem powszechnem. Najważniejszem jednak zadaniem jest stworzenie zasadniczych norm dla przeprowadzenia całej akcji krótkoterminowego oddłużenia rolniczego, tak bankowego, jak prywatnego. Nie wątpię, że dzięki inicjatywie Rządu i samego społeczeństwa rolniczego również i to najbardziej kapitalne zagadnienie rolnicze już w najbliższym czasie znajdzie pomyślne rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-4.63" who="#Marszałek">Rozbieżność między cenami artykułów przemysłowych, skartelizowanych przez prywatne związki, a cenami artykułów rolniczych, ostatnio stała się przedmiotem bardzo ożywionej dyskusji sfer zainteresowanych. Niewątpliwie wygórowany poziom cen ważnych dla całokształtu gospodarstwa narodowego artykułów, jak węgla, żelaza, stali, nafty, papieru i t. p., jest poważną przeszkodą dla zażegnania obecnego kryzysu. Ustalone bowiem na nieproporcjonalnie wysokim poziomie ceny wymienionych produktów są sztywnemi elementami naszego gospodarstwa narodowego, uniemożliwiającemi jego uelastycznienie i dostosowanie się do ogólnej tendencji deflacyjnej. Obniżenie więc cen wymienionych artykułów, to nietylko kwestja ściśle rolnicza, lecz kwestja ogólno - gospodarcza, którą Rząd rozważa słusznie w imię interesów ogółu, a nie interesów grup gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-4.64" who="#Marszałek">Te same uwagi i postulaty stosują się do cen zmonopolizowanych usług, pod któremi rozumieć należy przedewszystkiem taryfy kolejowe P. K. P. Konstrukcja obowiązujących taryf dla artykułów rolniczych została oparta na cenach z r. 1927 i 1928, kiedy ceny te w przecięciu były dwa razy wyższe od obecnych. W rezultacie obecne taryfy przewozowe w stosunku do cen płodów rolnych są nieproporcjonalnie wysokie, co podraża ich przewóz i odbija się ujemnie na cenie. Dlatego też taryfy P. K. P. należy dostosować jak najrychlej do obecnego poziomu cen artykułów rolnych, tembardziej, że taryfy nasze, tak na artykuły zbożowe, jak i hodowlane są w wielu wypadkach wyższe od analogicznych stawek państw z nami sąsiadujących, w których jednostkowe ceny artykułów rolniczych są bez porównania wyższe. Przytem jako objaw znamienny należy zauważyć, że stawki taryfowe na węgiel, żelazo i cement u nas są dużo niższe od stawek, stosowanych zagranicą. Szczególnie poważnemu obniżeniu winny ulec taryfy na przewóz artykułów na dalsze odległości ze względu na ekscentryczne położenie niektórych okręgów produkcji rolniczej w stosunku do głównych rynków zbytu.</u>
          <u xml:id="u-4.65" who="#Marszałek">Preferencja dla krajowych surowców przemysłowych rolniczego pochodzenia jest obecnie przez Rząd i sfery zainteresowane rozważana. Stworzenie dogodnego zbytu w kraju dla szeregu zaniedbanych gałęzi wytwórczości rolniczej, jak dla lnu, konopi, wełny, skór, zwierząt, tytoniu i nasion oleistych, miałoby dla nas niezmiernie doniosłe znaczenie, nietylko bowiem odciążyłoby nasz bilans handlowy od przywozu surowców, których mogłoby dostarczać nasze własne rolnictwo, lecz przyczyniłoby się do poprawy położenia rolników, produkujących te surowce, pozatem zaś stworzylibyśmy dla siebie samowystarczalność w dziedzinie tych surowców na wypadek wojny. Uważam, że jedynie racjonalnem rozwiązaniem preferencji dla krajowych surowców rolniczych byłaby ramowa ustawa, na której podstawie zainteresowani ministrowie wprowadzaliby na drodze rozporządzeń przymus używania do przerobu przemysłowego surowców krajowych, zamiast zagranicznych, względnie mieszania w pewnej proporcji jednych z drugiemi.</u>
          <u xml:id="u-4.66" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o dalsze pogłębianie rynku wewnętrznego, to większe zużycie przemysłowe ziemniaków jest obecnie piekącem zagadnieniem.</u>
          <u xml:id="u-4.67" who="#Marszałek">Jest faktem, że rynek ziemniaczany u nas jest bardzo mało rozwinięty, ilość ziemniaków, które stanowią przedmiot tranzakcyj sprzedażnych, obliczają na około 20–25 miljonów q, czyli wynoszą one około 8% ogólnego przeciętnego zbioru ziemniaków na ziemiach polskich. Dale j hiperprodukcja ziemniaka w stosunku do naszych potrzeb gospodarczych, szczególniej przy braku możliwości zbytu trzody chlewnej i żywca, jest bardzo wielka i około 20–30% zbiorów ziemniaczanych nie znajduje miejsca na ekonomiczne zużycie.</u>
          <u xml:id="u-4.68" who="#Marszałek">W tych warunkach ludność wiejska zużywa ziemniaki jako główny środek swego pożywienia, zaoszczędzając znowu na konsumcji zbóż, co oczywiście pogarszać musi warunki zwyżkowego kształtowania się cen tych produktów rolnych.</u>
          <u xml:id="u-4.69" who="#Marszałek">To wszystko razem wykazuje, jak odcinek produkcji ziemniaczanej wchodzi głęboko w problem nasz rolny i wskazuje na konieczność szczególnego zajęcia się nim. Jak jednak zwiększyć przerób ziemniaka i usunąć dzisiejszą nieopłacalność produkcji tej rośliny? Otóż, zdaniem mojem, należy przedewszystkiem przywrócić najszersze ramy pracy naszych przemysłów przetwórczo-ziemniaczanych, a więc gorzelnictwa, krochmalnie twa i syropiarstwa. Przerabiały one przed wojną wzwyż 10% ogólnych zbiorów. Dziś ilość ta wynosi nieco więcej, niż 1%.</u>
          <u xml:id="u-4.70" who="#Marszałek">Z prawdziwem uznaniem powitać należy inicjatywę w tym względzie Rządu, powziętą na wniosek p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych, dzięki której kwestja mieszanek napędowych przyobleka się wreszcie w konkretne kształty.</u>
          <u xml:id="u-4.71" who="#Marszałek">Tu podkreślić muszę, że rolnictwo widzi we wprowadzeniu mieszanek napędowych właściwy równoważnik swoich potrzeb i swoich interesów, szczególnie wobec faktu niespornego, że motoryzacja kraju wypiera zwierzęcą siłę pociągową, a temsamem umniejsza zużycie znacznych ilości produktów rolnych na podtrzymanie inwentarza pociągowego.</u>
          <u xml:id="u-4.72" who="#Marszałek">Z tego, co powyżej przedstawiłem, dowodnie wynika, że Rząd i ciała ustawodawcze planowo uszeregowały swe pociągnięcia, mające przeciwdziałać zgubnym skutkom kryzysu i zdążają systematycznie i celowo do stworzenia trwałych podstaw lepszego bytu dla naszego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-4.73" who="#Marszałek">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetu Ministerstwa Rolnictwa w przedłożeniu rządowem z poprawkami, uchwalonemi przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-4.74" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Mieczysław Fijałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PMieczysławFijałkowski">Wysoka Izbo! Między zaletami, jakie w skromności swej przypisują sobie rządy dzisiejsze, stale wysuwaną jest zaleta sprawności. Rząd twierdzi, że jest najsprawniejszy ze wszystkich, jakie dotychczas były w Polsce. W rzeczy samej, sprawnym jest niewątpliwie i był sprawnym przy organizowaniu ostatnich wyborów, przy zmianach personalnych w szkolnictwie, w administracji, w sądownictwie, sprawnym w walce z przejawami opinji, wszędzie tam, gdzie chodzi o władzę i jej utrzymanie w swem ręku. Czy jest jednak równie sprawny w walce z kryzysem gospodarczym oraz w urzeczywistnianiu postulatów rolniczych, ściśle z tym kryzysem związanych? Rozbieżność między siłą fizyczną, mechaniczną, a siłą intelektu i doświadczenia nigdzie bardziej jaskrawo nie uwydatnia się, niż w dziedzinie poczynań gospodarczych, gdzie prócz siły i władzy trzeba jednak posiadać coś więcej.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PMieczysławFijałkowski">Trzeci rok mija, gdy p. minister Janta-Połczyński na Komisji Rolnej, po objęciu urzędowania, sformułował trzy postulaty, przez których urzeczywistnienie można było zwalczyć to niebezpieczeństwo, jakie spowodowało dzisiejszą klęskę i ruinę.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PMieczysławFijałkowski">Pierwszy postulat była to konwersja krótkoterminowych i wysoko oprocentowanych zobowiązań, a na drugiem miejscu dopiero długoterminowych. Drugi postulat to było umorzenie zaległości podatkowych. Trzecim postulatem było utrzymanie cen produktów rolnych na wysokości opłacalnej. Środkami, któremi miał być urzeczywistniony ten program, była akcja interwencyjna przy pomocy Państwowych Zakładów Zbożowych, premjowanie wywozu oraz ustawodawstwo finansowo-rolne. W tym samym czasie p. referent rolnictwa podczas dyskusji budżetowej wysunął sprawę niedostatecznej ochrony celnej w zakresie tłuszczów i ryżu, następnie wysunął zagadnienie mieszanek spirytusowych, zbyt wysokich taryf kolejowych, dostosowanych do wyższych cen i t. d. Chwila była poważna, niebezpieczeństwo zaglądało w oczy, koniunktura dla rolnictwa światowego była nadto wyraźna. Ruina, która zawisła nad warsztatami pracy, przemysłowemi i handlowemi, i nad Skarbem Państwa wskutek niewypłacalności rolników, była zupełnie wyraźna.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PMieczysławFijałkowski">Zdawało się więc, że sprawiedliwie i uczciwie postawione tezy p. Ministra Janty-Połczyńskiego znajdą natychmiast odzew w Rządzie i że Rząd weźmie się do ich praktycznego i planowego urzeczywistnienia natychmiast, z właściwą sobie sprawnością, o której mówiłem, i siłą, że zatem stanie na wysokości swojego o sobie mniemania i okaże się silnym nietylko w walce z opozycją, ale i w dziedzinie twórczej i pozytywnej.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PMieczysławFijałkowski">Tymczasem po trzech latach niezdecydowanych, chwiejnych, zaledwie połowicznych i najczęściej spóźnionych wysiłków, mających na celu — robiło to nieraz takie wrażenie — uspokojenie niezadowolenia coraz bardziej wzmagającego się wśród sfer rolniczych samego Bezpartyjnego Bloku, jako koronę radosnej twórczości w dziedzinie polityki rolnej mamy broszurę p. senatora Steckiego pod tytułem:</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PMieczysławFijałkowski">„Postulaty kryzysowe”, w której p. senator Stecki „stanowczo i z naciskiem” oświadcza, że „Rząd nie zdaje sobie sprawy z głębokości kryzysu rolnego i beznadziejności położenia. Nie wierzy też wypowiadanym deklaracjom i rozlegającym się wołaniom o ratunek”. Następnie mamy oświadczenie na Komisji Budżetowej podczas dyskusji nad przemysłem i handlem, że rolnictwo jest traktowane przez Rząd po macoszemu. Kto to powiedział? Może książę Czetwertyński, może ja, albo ktoś z opozycji? Nie, tylko jeden z najwybitniejszych, najgłębszych i najsubtelniejszych polityków Bezpartyjnego Bloku, p. poseł Sanojca.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PMieczysławFijałkowski">Teraz mojem zadaniem będzie odpowiedzieć na następujące pytanie: Czy p. poseł Sanojca i p. senator Stecki mają rację? Otóż nie ulega wątpliwości, że między mną, w tym wypadku jako przedstawicielem opozycji a panami przedstawicielami Bezpartyjnego Bloku jest wyjątkowo harmonja, bo ja też jestem tego samego zdania, że Rząd do ostatniej chwili nie wierzył w kryzys rolny i że rolnictwo jest przez Rząd traktowane po macoszemu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PMieczysławFijałkowski">Powołuję się, jak Panowie widzą, na autorytety Panów, nie na autorytety nasze. Oto są te głosy spóźnionego, mojem zdaniem, conajmniej o 2 lata niezadowolenia wśród sfer rolniczych B. B. z powodu stosunku Rządu do rolnictwa, do żywiołu gospodarczego z natury rzeczy najbezbroniniejszego, nie mogącego wywierać na Rząd wpływu takiego, jaki wywiera cały skartelizowany przemysł, żywiołu, który nie mógł przy ostatnich wyborach dostatecznie się okupić, jak węglarze, nafciarze i cukrownicy, słowem żywiołu najlojalniejszego i jednocześnie najbierniejszego.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PMieczysławFijałkowski">Nie jestem osobiście zwolennikiem bezkrytycznej nagonki na ceny kartelowe, zwłaszcza jeżeli chodzi o przemysł ściśle związany z rolnictwem, jednakże stwierdzić muszę to samo, co zresztą było podkreślane w prasie nietylko naszej, ale i w Panów prasie rolniczej, iż ciągły, stały, przemożny wpływ organizacji wielkiego przemysłu na zasadniczy kierunek polityki gospodarczej w Państwie Polskiem jest szkodliwy. Oczywiście przekształcenie warsztatów pracy przemysłowych, które dziś przerabiają obce surowce, na warsztaty pracy, które mają przerabiać surowce krajowe, nie może odbyć się na drodze wstrząśnień, na drodze rozporządzeń prawnych. To jest sprawa, która musi się odbywać na drodze ewolucji z pewnemi wytycznemi i zwracaniem uwagi na sprawę bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PMieczysławFijałkowski">Proszę Panów! Bez końca, ad infinitum nie można tolerować takich imprez przemysłowych, które dzisiaj pięknie kwitną ze szkodą dla rolnictwa, jak fabryki margaryny i łuszczarnia ryżu w Gdyni. Z tem trzeba raz skończyć i tu właściwie sprawność Rządu byłaby więcej pożądana, aniżeli na terenie walki z młodzieżą narodową na uniwersytecie.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Go to ma z tem wspólnego?)</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PMieczysławFijałkowski">Owszem, bardzo dużo. Ta niewspółmierność wpływów tak licznie reprezentowanych posłów i senatorów rolników z B. B. z wpływami nielicznych reprezentantów przedstawicieli przemysłu jest bardzo rażąca i niezmiernie dla mnie wymowna. Otóż trzeba stwierdzić, że postulaty Związku Polskich Organizacyj Rolniczych w tej dziedzinie powtarzające od 3 lat stale to samo, powtarzane są przez p. referenta, z którym zawsze jesteśmy jednomyślni.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#PMieczysławFijałkowski">To jest stały refren i stała zwrotka, która się powtarza i którą kończy się każdy referat w każdym roku, ale to nie jest urzeczywistniane, choć o tem pisze się i mówi. 30.000 ton ryżu konkuruje z naszą pszenicą i jęczmieniem browarnianym, bo to, że sprzedaje się po 11 zł za korzec w tym roku, to są rzeczy w obliczu klęski, tej wielkiej katastrofy wręcz horendalne, niedopuszczalne. Nie będę wdawał się w szczegóły, jeżeli chodzi o sprawę tłuszczów, to jest wniosek zgłoszony przez p. Łuckiego z Klubu Ukraińskiego, domagający się słusznie energiczniejszej polityki tłuszczowej. Tamte rzeczy będziemy wyłuszczać, o ile ten wniosek za rok lub za dwa lata zjawi się na porządku dziennym, bo taka jest praktyka. W każdym razie stwierdzić należy, że w tej dziedzinie postulaty rolnictwa, różnych organizacyj, a nawet postulaty Panów nie są urzeczywistniane.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PMieczysławFijałkowski">Najważniejszym zarzutem, jaki podnieść należy przeciw polityce gospodarczej Rządu na terenie rolnictwa, jest połowiczność, fragmentaryczność i opóźnianie się z zarządzeniami conajmniej, o rok czasu tak, iż przychodzi ono często, jak owo przysłowiowe, mające dopomóc umarłemu kadzidło.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#PMieczysławFijałkowski">Słusznie powiedział p. Rybarski w swojem przemówieniu z przed 2 lat, iż skoro rząd wkroczył na drogę premij wywozowych w celu podtrzymania opłacalności zboża, to te premje powinny być i wyższe i ruchome. Był czas, kiedy kosztem niewielkiego podniesienia premij można było cenę zboża utrzymać na poziomie, który pozwoliłby gospodarstwom rolnym łatwiej wywiązywać się z zobowiązań Skarbu i to kosztem stosunkowo niewielkich dopłat ze Skarbu Państwa, albowiem nadwyżka wywozowa stanowi zaledwie około 1/10 część ogólnej produkcji krajowej. Jedna złotówka premji daje 10 zł w obrocie wewnętrznym. Poniesiony nakład zwraca się tu sowicie.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PMieczysławFijałkowski">Obawy podniesienia premij ze względu na politykę zagraniczną traktatową, które tu poruszył p. Lechnicki, mojem zdaniem, może się mylę, ale w pewnych wypadkach są płonne. Tam to jest wywołane brakiem środków, a nie traktatem handlowym.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PMieczysławFijałkowski">Instytucja Państwowych Zakładów Zbożowych, dziś odgrywając już rolę zwykłego handlowego przedsiębiorstwa państwowego, co zresztą wyraźnie w swoim referacie powiedział p. referent Stroynowski — ja stale i wciąż się powołuję na zdanie Panów, a nie moje…</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale ze złą wiarą.)</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PMieczysławFijałkowski">...to dziś jest instytucja, która wcale nie interwenjuje. Jej dyrektorzy podobno są wynagradzani proporcjonalnie do dochodów, ta instytucja powinna być w zasadzie deficytowa. Jak poseł Stroynowski wykazał, interwencja, w zeszłym roku energicznie prowadzona przez 2–3 miesiące, dała dobre rezultaty, przy stosunkowo małym nakładzie ze Skarbu Państwa, tylko, że dziś tej interwencji wcale niema. Ona jest zupełnie zlikwidowana. Ale był czas nawet, kiedy Państwowe Zakłady Zbożowe działały na zniżkę przez sprzedaż mąki w pewnych okolicach kraju. Nie mam czasu nad temi szczegółami się rozwodzić, ale o tem również w prasie rolniczej było nieskończenie dużo artykułów.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PMieczysławFijałkowski">Zarzuty, które tu podniesiono, nie przeciwstawiały się bynajmniej naszej antyetatystycznej polityce, albowiem, jak to powiedział ks. Czetwertyński na Komisji Budżetowej przed dwoma laty, ze wszystkich etatyzmów interwencja Państwa w dziedzinie handlu zbożem dla podtrzymania cen, jest nie tylko nieszkodliwa, ale wprost niezbędna w naszych warunkach. A ile pieniędzy na to przeznaczają nasi sąsiedzi? Cyfry, dziesięciokrotnie przekraczające te skromne parę miljonów, które my przeinaczamy. Tylko ta instytucja musi być podporządkowana przedewszystkiem Ministrowi Rolnictwa, a nie jak dziś, jak ciągle się dzieje, Ministrowi Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PMieczysławFijałkowski">Zagadnienie podtrzymania cen płodów rolnych jest najkapitalniejszem zagadnieniem i beż rozstrzygnięcia go wszelka nowa obniżka, to jest zamykanie jednostronne nożyc od góry, do niczego nie doprowadzi. Bardzo słusznie wykazał p. poseł Gruetzmacher, że przy tych wszystkich zniżkach procentowych, konwersyjnych, kartelowych i t. p. nie da się obniżyć kosztów produkcji jednego korca żyta poniżej 18 1/2 zł, a przecież przeciętnie sprzedajemy korzec po 10–11–12 zł. Więc, jak sobie p. Premjer Prystor, który powiedział, że się rolnictwo musi do dzisiejszych cen przyzwyczaić, wyobraża produkcję, rolną w Polsce stale i chronicznie poniżej kosztów, produkcji?</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PMieczysławFijałkowski">Otóż samo ustawodawstwo finansowo-rolne, którem się tak nieraz chlubi Ministerstwo u nas, — bardzo efektowne na papierze, mniej efektowne w życiu — te różne nadzory sądowe, komitety ratunkowe, komisje i t. d., nic nie pomogą. Jak rolnik będzie sprzedawał korzec po 10 zł, one zupełnie nic nie pomogą. Koszta kartelowe wynoszą dla dużej własności 17%, dla małej ca 27%. To są cyfry Instytutu Puławskiego. Otóż należy wobec tego zamykać nożyce jednocześnie z dwóch stron, działając jednocześnie sprawnie na wszystkich odcinkach walki z kryzysem rolnym, a nie, jak dotychczas, raz na jednym, a raz na drugim i w rezultacie nieraz wysiłki jedne niepoparte przez drugie idą na mamę.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PMieczysławFijałkowski">Panowie zarzucają nam, żeśmy głosowali przeciw ustawie konwersyjnej. Otóż należy jeszcze raz, dla uniknięcia nieporozumień, stwierdzić rzecz następującą: my sprawę konwersji mamy, jako postulat w uchwale Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego, tylko my ją inaczej pojmujemy — nie fragmentarycznie, a jako całość. Jeżeliśmy głosowali przeciw tej ustawie konwersyjnej, to dla trzech powodów:</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#PMieczysławFijałkowski">Pierwszy powód, była to forma, w jakiej tę ustawę podano; stwierdziliśmy, że ta ustawa stwarza przywileje dla banków państwowych i podkopuje instytucje prywatne długoterminowego kredytu. Jest wobec tego wyrazem dążności do upaństwowienia kredytu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PMieczysławFijałkowski">Drugi powód — wyklucza wszelką możliwość dobrowolnego porozumienia między wierzycielem a dłużnikiem. Gdyby przyszła dwa lata temu, kiedy Minister Janta-Połczyński żądał jej wprowadzenia, takie porozumienie byłoby możliwe — wtedy trzeba było przyjść z tą ustawą, a nie dziś.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#PMieczysławFijałkowski">Trzeci powód — stanowi fragment niewiadomej całości i to na odcinku kredytu długoterminowego, który to odcinek jest mniej niebezpiecznym, niż długi krótkoterminowe i wysoko oprocentowane.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PMieczysławFijałkowski">Zagadnienie konwersji w naszem mniemaniu musi być pomyślane jako całokształt przepisów prawnych, normujących te sprawy w okresie przejściowym, możliwie nie naruszając prawa własności. Oczywista, można tutaj dyskutować nad tem, czy to ma być moratorjum na określony czas, jak to jest w Niemczech, czy ma być konwersja jako całokształt, która się jednak nie obejdzie bez pewnej instytucji, emitującej obligi, któreby można było dawać wierzycielom, — to jest kwestja do dyskusji, ale za jednym tylko fragmentem, w dodatku z temi wadami, nie mogliśmy głosować. Projekt rządowy konwersji robi wrażenie fragmentu na odcinku najmniej dla rolnictwa niebezpiecznym, nie robi wrażenia głęboko przemyślanego planu ratowania rolnictwa, a raczej usankcjonowania prawnego bankructwa rolnictwa i niewypłacalności, w jakiej się rolnictwo znalazło z powodu wadliwej polityki Panów od tylu lat i braku zmysłu przewidywania. Polityka to jest nadewszystko sztuka przewidywania. Otóż Panom przedstawicielom Rządu i B. B. — może nie rolnikom, bo przecież p. Janta-Połczyński pewne rzeczy przewidywał — można powiedzieć śmiało w oczy: nie jesteście w stanie widzieć życia, bo za bardzo jesteście zapatrzeni w siebie. O Waszem przewidywaniu możnaby napisać całe studja i to niepozbawione humoru. P. Minister Janta-Połczyński przewidywał, że rolnictwo w Polsce ratować będzie Liga Narodów.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#PMieczysławFijałkowski">I tak ciągle myślał o Briandzie, że zapomniał zupełnie o p. pośle Wiślickim. Traktat handlowy z Niemcami miał podnieść ceny produktów rolnych w Polsce. P. Matuszewski zapowiadał lepszą konjunkturę na rok 1933, jak się można było spodziewać z jego przemówień. Ów pech w przewidywaniu zaczął się jeszcze podczas wielkiej wojny europejskiej, bowiem ci, którzy siedzą dziś na ławach rządowych, przewidywali zwycięstwo Niemców. A tymczasem trzeba było dwa lata temu przewidzieć to, co się stało dziś i nie dopuścić do bardzo wielu rzeczy. Wszak w referacie p. sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Rolnictwa już przed dwoma laty mówiło się o konwersji, o podniesieniu cen zboża, o ryżu i o tłuszczach.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#komentarz">(P. Sanojca: Groch z kapustą.)</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#PMieczysławFijałkowski">Ale to wszystko robiło wrażenie, że ktoś gada do obrazu, a obraz doń ani razu.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#PMieczysławFijałkowski">Cóż mamy powiedzieć dzisiejszemu p. Ministrowi Rolnictwa, który w tej chwili zaiste w wielu sprawach Bogu ducha jest winien? Możemy mu tylko współczuć, bo jeżeli miał poprzedników, którzy jednak coś przewidywali, chociażby p. Minister Połczyński, to jednak inni nie wierzyli mu, co dzisiaj tak wspaniale stwierdza broszura p. senatora Steckiego. Ponieważ nie wierzyli, więc wciąż odkładali wszystko tak, jak dziś odkłada się do lepszych czasów sprawę tłuszczu i ryżu, napędu spirytusowego i podniesienie premji na jęczmień i t. d. Za to, ponieważ dzisiaj organizacje społeczno-rolnicze nie są właściwie organizacjami społeczno - rolniczemi w ścisłem tego słowa znaczeniu, ale przypominają urzędy podporządkowane nie Ministerstwu Rolnictwa, ale Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, więc Ministerstwo Rolnictwa w Polsce robi wrażenie towarzystwa rolniczego, a p. Minister pozbawiony najważniejszego atrybutu, t. j. atrybutu władzy, zamiast rządzić przedkłada tylko Rządowi dezyderaty i urządza konferencje. To jest stała funkcja p. Ministra w Polsce. Urzęduje, ale nie rządzi. Za to, chcąc zrównoważyć różne konwersyjne i finansowo - rolne, w wielu wypadkach papierowe, dobrodziejstwa — kropi się podatek od majątku, zamiast podatku majątkowego, wstawiając do budżetu fikcyjną sumę 20 miljonów złotych z miną, zaiste godną lepszej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#PMieczysławFijałkowski">Najcharakterystyczniejszym sposobem traktowania rolnictwa jest sprawa stosunku Ministra do umowy buraczanej. Otóż jest bardzo możliwą rzeczą, że do porozumienia między cukrownikami a plantatorami nie dojdzie i że sprawa będzie musiała być oddana pod arbitraż Rządowi. Wtedy Rząd prawdopodobnie sam naznaczy cenę na buraki na terenie Kongresówki i Małopolski, ponieważ cukrownictwo poznańskie jest na zasadach spółdzielczych. Otóż przedstawiciele związku plantatorów w przedwstępnej konferencji w Ministerstwie Rolnictwa zapytali p. Ministra, czy cena cukru będzie zagwarantowana na bieżący rok gospodarczy, bo cena buraków jest ściśle określona wskaźnikiem ceny cukru. Przy spadku ceny cukru o 20 zł, cena buraka wypadłaby circa 2 zł 50 gr, co będzie ceną gorszą niż 11 zł za owies, lub 12 zł za żyto. Można się rozmaicie zapatrywać na cenę cukru w Polsce, można być zdania, że cena cukru powinna być zmniejszona, ale nie można, dzierżąc w swojem ręku ster polityki rolnej, stwarzać takiej sytuacji, w której rolnik musi kontraktować buraki po cenie niewiadomej, ponosząc te nakłady, jakich plantacje buraczane wymagają.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#PMieczysławFijałkowski">Dwa lata temu pisałem w „Gazecie Warszawskiej”, że osią gospodarstwa narodowego w Polsce jest rolnictwo, przedewszystkiem rolnictwo. Kryzys w przemyśle, handlu i w rzemiośle, to bardzo często zjawisko wtórne. Gdyby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej kieszeń rolnika napełniła się pieniędzmi, ruszyłby przemysł, handel, rzemiosło — życieby zawrzało. Ale rozumowanie gospodarcze w Polsce szło zawsze w kierunku odwrotnym. Rolnictwo było uważane tylko za teren dla wyzysku i eksploatacji. Dziś chciałbym zwrócić uwagę na jedną sprawę, o której za mało się mówi i pisze. Wszystkich uderza fakt, zwłaszcza laików i ci nie mogą sobie wytłumaczyć, że mówi się o klęsce rolniczej, a mimo to wciąż wywozimy, jeszcze produkcja zbyt mało spada. Otóż ja z tej trybuny, i to wcale nie jest frazesem politycznym, ale czysto rolniczym, ostrzegam Panów! Rolnik duży i mały, nie mając znikąd pomocy, udaje się o nią do matki-ziemi, ona go dziś jeszcze ratuje, ale kosztem własnych zasobów. Na całym terenie Polski prowadzona jest w tej chwili gospodarka rabunkowa — bez nawozów sztucznych, ze zmniejszonemi dawkami obornika, przy intensywnym płodozmianie, aby jak najwięcej wyciągnąć, aby było dla komornika, sekwestratorów i urzędów skarbowych. Otóż owa rabunkowa gospodarka może zgotować wszystkim optymistom z obozu rządowego i całemu Państwu okropną niespodziankę.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(P. Kleszczyński przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#PMieczysławFijałkowski">Panie Kleszczyński, niech się Pan nie śmieje, bo tak samo jak ja, jest Pan rodnikiem i rozumie Pan, co to jest. Gospodarka rabunkowa może trwać lat 2–3 bez spadku produkcji, ale przyjdzie jeden rok nieurodzaju, a produkcja runie jak piorun. I trzeba będzie wtedy sprowadzać zboże. Jak wówczas wyglądać będzie samowystarczalność Państwa wobec Hitlera, który za naczelny punkt programu wysunął ratowanie rolnictwa w kraju o 100% wyższych cenach, niż u nas. Czy kto dziś zastanawia się nad tem?</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Naprawdę tylko Pan. Inny głos: A przecież tam rolnictwo całe leży, więcej jeszcze, jak u nas.)</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#PMieczysławFijałkowski">Tam jest klęska w rolnictwie nie z powodu cen, tylko z innych powodów.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#PMieczysławFijałkowski">A tymczasem na Pomorzu składy odebranych rolnikom przez sekwestratorów mebli - przedmiotów, a nawet częstokroć narzędzi rolniczych nazwano „trupiarniami”. Ja ostrzegam: oby w trupiarnie nie zamieniły się najpiękniejsze warsztaty rolne w Polsce!</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#PMieczysławFijałkowski">I pomyśleć, że do takiego stanu rzeczy mogło dojść w państwie, w którem od jego powstania mówi się ciągle, że chłop ma być w przyszłości jego potęgą. Jak ten chłop dzisiaj wygląda? Wieś dziczeje! Jak wygląda ziemianin, niedawno jeszcze chluba Wystawy Krajowej w Poznaniu! Przemysł skartelizowany wymusza do dziś dnia jeszcze ceny, kryjące koszty wytwarzania i amortyzacji — rolnik amortyzuje dziś już tylko własną nędzę. Najwyższy czas przyznać rolnictwu w Polsce prawo obywatelstwa pierwszej klasy. Najwyższy czas przestać prowadzić w stosunku do rolnictwa politykę wyzysku. Walka o rolnictwo — to walka z kapitałem międzynarodowym, który chce urządzić z Polski swój folwark. Walka o rolnictwo — to walka z Żydami, to, słowem, walka o niezależność gospodarczą Polski.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Bzowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PBzowski">W swojem przemówieniu zajmę się jedynie zagadnieniem psychiki szerokich mas rolniczych na tle kryzysu i tą niezbyt godną rolą, jaką w tej dziedzinie wzięła na siebie opozycja.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PBzowski">W dzisiejszym kryzysie gospodarczym, jeżeli chodzi o moment jego przetrwania i zwalczenia, obok wszelkich środków polityki gospodarczej i skarbowej, niepoślednią rolę na odcinku rolniczym gra utrzymanie psychiki rolnika na odpowiednim poziomie nastawienia do walki z trudnościami. Zawsze, i w czasach normalnych i nawet w szczególnie dobrej konjunkturze, rolnik — jeżeli ma spełnić swoje zadanie, jako producent i obywatel — powinien dać z siebie maximum wysiłku pracy i myśli, opartego na twórczych pierwiastkach nadziei i wiary, że jego ciężki trud wyda odpowiednie rezultaty. W obecnych przełomowych czasach, w tej dobie wojny gospodarczej i na wielkim froncie międzynarodowym i na froncie polskim wewnętrznym, w tych czasach walki, prowadzonej nietylko dla zwalczenia kryzysu, ale i w imię wielkiego ideału dania Polsce podstaw dla wydatnego rozwoju wartości kulturalnych i duchowych — przez wypracowanie wysiłkiem całego narodu z Rządem na czele pewnego poziomu dobrobytu powszechnego — w tych czasach tembardziej każdy obywatel musi być żołnierzem, to jest człowiekiem o psychice nastawionej do walki. W rolnictwie jest to jeszcze ważniejsze, dlatego, że nasze społeczeństwo rolnicze jest szczególnie spóźnione, jeżeli chodzi o zapewnienie w walce z kryzysem siły ważnego czynnika, jakim jest odpowiedni poziom i rozwój organizacyj rolniczych wszelkiego typu. To jest faktem, ale któż ośmieli się oskarżać o to szerokie rzesze ludu wiejskiego? Czytamy wprawdzie na ten temat nieraz uszczypliwe uwagi w gazetach mieszczańskich, nawet słyszymy niekiedy pod tym względem krytyczne słowa, wygłaszane przez ludzi z wysokich stanowisk, ale to są naogół odosobnione wypadki. Prawdą jest to, że lud wiejski, przez niewolę tak bardzo opóźniony w swym rozwoju oświatowym i kulturalnym, nie może być obarczony odpowiedzialnością za poziom organizacyj rolniczych w Polsce. W walce o przełamanie skutków kryzysu i w tem zmaganiu się o lepszą przyszłość państwa i narodu — rzeczą najgorszą byłoby więc powszechne psychiczne załamanie się i upadek energji do wysiłków. Ten sam wysoki poziom zbiorowej psychiki, ta sama wola do łamania przeszkód są czynnikami niezbędnemi, jeżeli chodzi o należytą postawę wobec wrogów naszego Państwa. A więc jest to zagadnienie, które ma znaczenie nietylko w stosunku do odcinka rolniczego, nietylko w stosunku do kryzysu gospodarczego, ale jest to zagadnienie w skali ogólnopaństwowej, i to bardzo aktualne w związku z zakusami na Polskę z zachodu. I tak jest rzeczywiście. Chodzi tu ni mniej ni więcej, tylko o poziom lojalności i przywiązania szerokich rzesz wiejskich do odrodzonego Państwa Polskiego i do opartej o to przywiązanie gotowości do jego powszechnej obrony w razie potrzeby. Już w czasach niewoli, w walkach o niepodległość najlepsi synowie Polski wiązali nadzieję zwycięstwa ze stopniem udziału w powstaniach szerszych kół wiejskich. I w odrodzonej Polsce wiara ludu polskiego w Państwo Polskie jest czynnikiem wielkiej wagi, jeśli chodzi o rozwój wsi, o siłę Państwa i jego postawę wobec wrogów.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PBzowski">W dzisiejszych warunkach istnieją różne czynniki, wpływające ujemnie na psychikę mas wiejskich i na ich stosunek do Państwa. Czy kryzys gospodarczy sam przez się jest tym czynnikiem? Wytrzymałość ludu wiejskiego na ciężkie warunki bytu jest olbrzymia — i to jest, choć bierną, ale wielką cnotą ludu polskiego w stosunku do warunków, w jakich dzisiaj Państwo się znajduje. Ta cnota ułatwia Państwu przetrwanie kryzysu — to jest wielka danina, jaką oprócz podatków składa lud rolny na rzecz Państwa w jego walce z kryzysem. I Państwo winno to ocenić i w lepszych warunkach winno ludowi polskiemu za to odpłacić.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PBzowski">Jak będzie mogło, to odpłaci.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Głos: mogło i może.)</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PBzowski">Niedawno przyszedł do mnie na wsi pewien osadnik cywilny i prosił, aby mu ułatwić wyjazd do Warszawy, gdyż chce wygłosić mowę przed Sejmem i przed Rządem i przed wszystkiemi czynnikami naczelnemi w Państwie. Na czemże ta mowa miała polegać? Oto, że na wsi jest tak ciężko, że od najwyższych czynników w Państwie powinno do wsi przyjść podtrzymanie na duchu.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Głos: Może na ciele.)</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PBzowski">On nawet nie powiedział, żeby długi zmniejszyć, albo rozłożyć, choć jako osadnik niewątpliwie ma ich dużo, — on nawet nie powiedział o zmniejszeniu podatków, których ciężar, jako zadłużony rolnik, napewno odczuwa, — on mówił o potrzebie podtrzymania na duchu.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PBzowski">Proszę Panów, to jest zagadnienie, które nie zasługuje na kpiny.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PBzowski">Niech mi wolno będzie zastąpić go, skoro mam możność po temu, i przed Wysokim Sejmem i przed Wysokim Rządem powtórzyć jego słowa, które są prawdą. Wieś potrzebuje podtrzymania na duchu, bo instynktownie wyczuwa, że to jest potrzebne i rolnictwu i Państwu. Rozmaitemi drogami mogą iść do wsi środki, służące do podtrzymania na duchu. Mogą to być ustawy, uchwalane w granicach możliwości państwowych i stwarzające warunki lepszego rozwoju rolnictwa na najbliższy okres i na przyszłość. Mogą to być dekrety ratownicze, dające doraźne ulgi w dziedzinie oddłużenia i odciążenia stosunków z wierzycielami, Mogą to być zarządzenia władzy wykonawczej, świadczące o zdawaniu sobie sprawy z ciężkiego położenia rolnictwa i ludności rolniczej. Nie bez dużego znaczenia jest ustosunkowanie się do ludności urzędników, mających z nią bezpośrednią styczność, bo dla mas urzędnik to rząd, a rząd to państwo.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PBzowski">Wreszcie ważnym czynnikiem jest stosunek społeczeństwa inteligentnego do ludności wiejskiej. Objektywnie biorąc, jeżeli chodzi o ustawodawstwo prorolnicze, dekrety i zarządzenia kryzysowe, zrobiono ostatniemi czasy dużo. Rolnictwo na dole — o ile ma możność zaznajomienia się z tym materjałem — uznaje to, bo rolnik szary ma poczucie sprawiedliwości. Wykazał to między innemi i „Tydzień Rolniczy którego przebieg fałszywie ocenił na Komisji Budżetowej p. poseł Gruefzmacher. O nastrojach na zebraniach Tygodnia ja mogę coś powiedzieć, bo znam szczegółowe sprawozdania z całej niemal Polski, Wcale nie było tak, za nielicznemi wyjątkami, żeby tam wszystko było podyktowane i żeby nie było możności swobodnego i rzeczowego ustosunkowania się do położenia w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(Głos: Może Pan powie, jak się zachował starosta wobec referenta?)</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PBzowski">Ja powiem.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#PBzowski">Były niektóre zebrania spaczone przez Panów i ja powiem, jaka była Wasza rola w tej sprawie. Tylko generalne rezolucje były zgóry zaprojektowane, żeby stworzyć jakiś programowy pion postulatów, pozatem było dużo swobody w dyskusjach i stawianiu rezolucyj. Gdybym mógł Wysokiej Izbie zabierać na to czas, to przytoczyłbym ciekawe szczegóły bardzo daleko idących wniosków, aż do pełnego moratorium na lat 10 i zastosowania inflacji walutowej włącznie, który to wniosek wysunięty został na jednem z powiatowych zebrań przez przewodniczącego tego zebrania, członka Stronnictwa Narodowego. A więc była jaka taka swoboda.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Jaka taka!)</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PBzowski">To jest powiedziane ironicznie. Jeżeli wnioski takie były stawiane, jak moratorjum na lat 10 albo inflacja od prezydjum, od przewodniczącego zebrania, to chyba jaka taka swoboda była. Tak, to jest ironiczne powiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#PBzowski">Istotnie, my, posłowie z Bloku rządowego, pracujący w organizacjach rolniczych i nasi działacze wiejscy, staraliśmy się stać na straży utrzymania zebrań w granicach zagadnień gospodarczych i bronić tych zebrań przed zmarnowaniem ich w politycznych utarczkach, a zwłaszcza nie pozwalaliśmy na to, aby opozycja z prawej i lewej strony czyniła z tych zebrań, na które w poszczególnych wypadkach przychodzili rolnicy pieszo 20 do 30 km, odskocznię dla rozgrywki politycznej z Rządem, do czego aż jej się dusza śmiała. To było nasze prawo i nasz obowiązek, wypływający z poczucia potrzeby oddawania swej pracy nie dla popularności i poklasku, o co w dzisiejszym kryzysie jest tak łatwo, o ile pójdzie się na demagogję, ale dla tak ważnej idei wzajemnego i pełnego zrozumienia się w tak niezwykle trudnych czasach między Rządem, &lt;a społeczeństwem rolniczem i dla koniecznego w walce z kryzysem zespolenia wysiłków zorganizowanego społeczeństwa wiejskiego z pracami Rządu w wielkiej sprawie państwowej ratowania rolnictwa. Nam się zdaje, że nasze stanowisko w tej sprawie było i jest bardziej zgodne z interesami szerokich warstw ludności, niż stanowisko najbardziej patentowanych ludowców, potrząsających tak często z tej trybuny butnie i teatralnie swoją sztuczną lwią grzywą.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PBzowski">Niektóre nieliczne bardzo zebrania „Tygodnia Rolniczego” istotnie udało się opozycji spaczyć. Chłopskie zebrania przeistoczyły się nieomal w zebrania sejmików szlacheckich z czasów dawnej Polski. Ale tych nastrojów nie wywołali i nie stworzyli sami chłopi. Do tego przykładała rękę, t. zw. elita intelektualna odrodzonej Polski, przeważnie poselska, legitymująca się udziałem w szeregu już sejmów polskich, a więc mająca swoje piękne rodowody polityczne. Tradycję trzeba szanować, a więc hulaj dusza, niech żyje demagogja. Tam, gdzie chłopi brali udział w przygotowaniu rezolucyj — zdarzały się i takie zdania: na małem nawet gospodarstwie rolnem, chcąc je należycie, rozwinąć, zwłaszcza po klęsce, trzeba wiele wysiłków i dużo czasu; latami idzie budowa i podnoszenie gospodarstwa; i w Państwie nie może być inaczej; po wielkiej wojnie Rząd odrazu na wszystkie trudności nie zaradzi. Oto jest materjał, z którego można budować trwały fundament potęgi państwa. Tylko trzeba, żeby tego materiału było dużo. My, posłowie z Bloku, przedstawiciele ludności wiejskiej, staramy się rozwijać w ludzie te twórcze instynkty gospodarcze, które kierować można na pożytek rozwoju rolnictwa i na pożytek naszego życia państwowego. I mamy wiarę, że to my idziemy po tej linji, która zbliża wieś polską do tego historycznego dnia, kiedy rolnicy, jako najliczniejsza warstwa w narodzie, staną się głównymi gospodarzami państwa, odpowiedzialnymi za politykę jego i za przyszłość narodu.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#PBzowski">Przyznaję otwarcie, że nie pojmuję, jak można, mieniąc się patrjotą albo ludowcem czystej krwi, oddalać wieś od jej naturalnego historycznego przeznaczenia. Bo dziś cóż się dzieje? Zdawałoby się, że cała inteligencja polska, związana z wsią i najlepsi przedstawiciele ludu powinni zespolić swoje wysiłki w tym kierunku, ażeby gospodarczo organizować zapóźnioną wieś, ażeby stwarzać nietylko na dziś odporność jej materjalną i psychiczną przeciwko klęsce kryzysu w rolnictwie, ale aby budować z mas rolniczych, w oparciu o naczelną ideę przywiązania do odrodzonego Państwa Polskiego, niespożytą siłę na wieczne czasy chroniącą Polskę od zakusów jej wrogów. A zamiast tego, cóż widzimy? Kiedym zobaczył nastrój jednego z większych zebrań „Tygodnia Rolniczego”, powiedzmy, zebrania, odpowiednio zaprawionego przez opozycję, kiedy tam nad wszystkiem unosił się okrzyk: klęska jest na wsi., Rząd wszystkiemu winien, kiedy wystąpił jeden z mówców i oświadczył, że kroku nie odstąpi — bo mu tak wieś kazała — dopóki budżet państwowy nie będzie zniżony o 50%, przyznam się, jaka mi myśl wtedy przemknęła: Oto takie zebranie oddala tę chwilę, której każdy rolnik pragnąć powinien, a tembardziej całe zebranie rolnicze, chwilę, kiedy wieś polska będzie mogła stać się gospodarzem Polski. Bo znajdą się, po doświadczeniach z przeszłości, czynniki, które nie dopuszczą do tego, aby takie nastroje miały zamienić się w realną politykę państwową i każdy państwowo myślący obywatel przyzna, że inaczej być nie może. A ile idzie w Polsce wysiłków na to, żeby wieś polską załamać psychicznie, żeby zohydzić Rząd własny, zniszczyć budzące się przywiązanie do własnego Państwa. Ile w to „wielkie” dzieło kładzie się zapału, podszytego fałszem i podjudzaniem! Niema kryzysu na całym świecie! Olbrzymia klęska załamania się rolnictwa na obu półkulach nie istnieje! Najtęższe głowy wszystkich narodów nie stoją bezradne wobec kataklizmu kryzysowego, jako skutku wielkiej wojny. To tylko w Polsce jest nędza, bezrobocie i klęska w rolnictwie! O! to jest winowajca! Rząd polski!</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PBzowski">A czy się zastanawiają ci wszyscy, którzy z taką butą rozwijają podobną działalność, że to samo mówią szerokim masom wiejskim najwięksi wrogowie Polski! Że propaganda niemiecka na naszym froncie wewnętrznym, że propaganda komunistyczna idą po tej samej linji! Czy nie należałoby zrozumieć, że taka robota w obliczu kryzysu tembardziej osłabia polskie rolnictwo i nasze Państwo. My uważamy, że drogą do pomyślności rolnictwa w Polsce nie jest kopanie przepaści między społeczeństwem rolniczem a Rządem.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#PBzowski">Uważamy, że raczej wzajemne zrozumienie się i oparcie zorganizowanej i duchem walki z klęską przepojonej wsi o życzliwą i pełną zrozumienia ciężkiego położenia opiekę Rządu jest drogą do wyjścia z klęski. Rząd powinien w całej pełni ocenić ciężkie położenie, a w wielu wypadkach nędzę wsi, a wieś powinna sprawiedliwie ocenić dotychczasowe wysiłki Rządu w walce z kryzysem w rolnictwie. A my, związani pracą z terenem wsi, potwierdzamy jeszcze raz tę prawdę, że dusza polskiego ludu jest dobra i potrafi ocenić przychylność,...</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#komentarz">(P. Smoła: To Pan prawdę powiedział.)</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#PBzowski">...z którą się do niej idzie. Na tem można budować. Nie jesteśmy bezkrytyczni w stosunku do dotychczasowej polityki Rządu w dziedzinie spraw rolniczych i wogóle wiejskich. Były niedociągnięcia, były opóźnienia lub przeoczenia.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#PBzowski">Apelujemy do Wysokiego Rządu o wnikliwe i czujne badanie potrzeb wsi i w miarę możliwości państwowych o usunięcie tych wszystkich przeszkód, które stoją na drodze do pomyślności najliczniejszej warstwy w narodzie. A mocna organizacja rolnictwa, która przyjść musi, jako konieczna dźwignia pomyślności wsi, może tylko dopomóc władzom państwowym w zwalczaniu wielkich trudności dnia dzisiejszego i w stworzeniu trwałych podstaw rozwoju rolnictwa, jako podstawowej gałęzi produkcji i tego fundamentu pod gmach pomyślności całego narodu na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Bloku Bezpartyjnego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Maksymiljan Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PMaksymiljanMalinowski">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PMaksymiljanMalinowski">Mój przedmówca, p. poseł Bzowski, może niezupełnie dobrze przedstawił sprawę, pomawiając Stronnictwo Ludowe, że ono tylko demagogią istnieje, jak i wtedy, kiedy wzywa do wzajemnego porozumienia się. To, co on powiedział, nie prowadzi do wzajemnego zrozumienia, bo gdzie niema szczerej woli, a jest to, co on sam potępił — demagogja, to tam porozumieć się trudno, zwłaszcza, gdy Stronnictwu Ludowemu w poczynaniach i działaniu chodzi o rzeczowe stawianie spraw ludu i kraju.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PMaksymiljanMalinowski">Wysoka Izbo! Proszę mi wierzyć, że to, co będę mówił, nie płynie z pobudek demagogicznych. Kto z Panów mnie zna, ten wie, że nigdy demagogją, lecz zawsze pracą rzeczową się kierowałem. Przedstawię stan rzeczy takim, jak on jest.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PMaksymiljanMalinowski">Przedewszystkiem ta strona psychiczna ludu i kraju, na którą p. poseł Bzowski zwrócił uwagę, stan psychiczny ludu jest istotnie w nadzwyczaj wielkim upadku. Nie dziwię się temu, albowiem gdzie zupełnie już niema wiary w możność ratunku, tam stan psychiczny ludu musi być bardzo ciężki. Jeżeli zanika wiara w to, że można się odbudować; gdy zanika wiara, by lub był traktowany sprawiedliwie; gdy zanika wiara, by uwzględnione było bodaj częściowo położenie ludu i jego dążności społeczne, — to nie dziwmy się, że w tym stanie psychika ludu załamuje się i że to działa także deprymująco na całe życie gospodarcze, na całe życie wsi. Oto przykład: Niedawno byłem we wsi Rososze w pow. bialskim. Opowiadano mi, że jeden ze starszych gospodarzy był winien jakiś kilkuzłotowy podatek, ale pieniędzy ani rusz dostać na to. Przychodzi do niego sekwestrator z trzema policjantami i sołtysem i woła: Dawaj! Nie mam — odrzecze gospodarz — zabrano mi już wszystko, nie mam więcej nic. Przybyli idą do skrzyni po ubranie. Człowiek broni, bo to jest jego ubranie ostatnie. Broni go syn, broni ojciec. Policjanci zakładają kajdanki, najpierw synowi, potem łączą niemi obydwu i wybierają, co było w skrzyni. Nazywa się ten człowiek Majewski, ze wsi Rososze, pow. bialskiego. Po tej operacji sekwestratorsko-policyjnej zeszli się gospodarze wioskowi. Myśleli: Jakże będzie dalej? A stary Majewski, lat 68, powiada: Pamiętamy, jak to było na naszem Podlasiu, pamiętamy, jak w roku 1867 i 1875 sypały się na nas baty, jak kozacy bili, jak fantowali, jak obdzierali, batożyli, starych i młodych. Nas wtedy Moskale nie puszczali do kościoła, a teraz to my sami nie pójdziemy, bo już wszelkie ubranie zabierają nam za podatki. Jaki wobec takich faktów może być stan psychiczny wsi? Ten nastrój i płynący zeń stan rzeczy musi oddziaływać nie tylko na tego, któremu odebrano resztę ubrania, ostatnie prosię, honor gospodarski, ale na wszystkich, — wszystkim odbierają nadzieję życia…</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów, będę tak mówił, jak rozumiem w sumieniu swojem jako obywatel. W odpowiedzi na to, o czem p. Bzowski mówił, powiem, że my, ludowcy, zaraniarze, przed wojną doprawdy wierzyliśmy, że w Polsce niepodległej będzie ludowi dobrze, że go nie sponiewiera ani urzędnik, ani pałka policjanta polskiego, że prawa obywatelskie nie będą ludowi polskiemu odebrane ani w Sejmie, ani w samorządzie. Przekonaliśmy się teraz i przekonywujemy się codzień, co tydzień, co rok, właśnie od r. 1926, że psychicznie lud czuje się coraz gorzej. W Polsce niepodległej staje się pasierbem, doszczętu rujnowanym, z honoru gospodarskiego obieranym. Nas wszystkich to boli, nas, którzyśmy mówili ludowi, że niepodległość Polski to szczęście Narodu i ludu, przez wieki poniewieranego. My teraz stajemy przed ludem polskim zawstydzeni, winę składać musimy na tych, z którymi szliśmy dawniej ku pięknemu jutru niepodległej Polski ludowej. Wszak o takiej mówił Marszałek Piłsudski w r. 1914 w orędziu swem w Kielcach.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów., stan gospodarczy kraju jest bardzo zły, objawia się on od czasu znanych lat 1929, 1930, 1931. Wszyscyśmy czuwali bardzo pilnie nad tem, co się dzieje i już wtedy szukaliśmy potrzebnego ratunku. W r. 1931 wypowiedzieliśmy zdanie: „Konieczne jest uprzednie natychmiastowe uwolnienie drobnych rolników od dwóch najgorszych, gnębiących drobnego rolnika i doprowadzających go do rozpaczy, plag: plagi nadmiernych i zbyt wysoko oprocentowanych pożyczek bankowych, a tembardziej lichwiarskich, oraz plagi nadmiernych cen na towary przemysłowe, zwłaszcza kartelowe i monopolowe”.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PMaksymiljanMalinowski">Więceśmy już wtedy wołali, że trzeba obniżyć do 4% rocznie oprocentowanie wszelkich długów i średnioterminowych zobowiązań drobnych rolników w instytucjach kredytowych publicznych i prywatnych, dokonać przymusowej konwersji, czyli zamiany wszystkich innych zobowiązań hipotecznych, notarjalnych za podpisem prywatnym, oraz zaległości procentów, rat amortyzacyjnych, podatków i t. d. W celu ułatwienia regulacji zadłużenia wsi doradzaliśmy wstrzymać bezzwłocznie wszelkie licytacje ruchomości i nieruchomości drobnych rolników. Co się tyczy nadmiernych szacunków ziemi, to wołaliśmy, by te szacunki (z r. 1928), gnębiące miljonowe zastępy nowych, z parcelacji powstałych gospodarstw drobnych, obniżyć do poziomu dochodowości ziemi. Nie można pozwalać na to, by nad miarę Skarb zarabiał na biedzie drobnego rolnika. Był wtedy czas wszystko to zrobić; był to początek r. 1931, ale projektów i myśli naszych większość sejmowa nie słuchała.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PMaksymiljanMalinowski">W czerwcu 1931 r. powtórzyliśmy wszystkie te potrzeby i zadania. I nic. A przecież, my wiemy z doświadczenia, że kto w porę przychodzi z pomocą i mądrą decyzją, ten dwa razy czyni pomoc. Nic nie było. Dopiero pod koniec roku 1931 pewne już niedostateczne ulgi zostały przyznane przez Bank Rolny, kiedy należało sprawę postawić szerzej. Dano ulgi na spłatę zaległości, kiedy już i bieżących rat rolnicy płacić nie mogli. Dziś słyszymy zdanie p. Ministra Skarbu na Komisji Budżetowej, że poza konwersją długoterminowych pożyczek na 4 1/2% i poza przedłużeniem terminu spłat na lat 56 będą jeszcze stosowane ulgi dla pożyczek ulgowych z funduszu obrotowego reformy rolnej. P. Minister wypowiedział przytem bardzo ciekawe uwagi: „Jak się okazało, bardzo liberalne wykonywanie reformy rolnej doprowadziło tych dłużników do rozpaczliwego położenia; znaleźli się bez wyjścia”. Okazało się, powiedział, że pewne grunta obciążono sumami, przekraczającemi tysiąc, dwa tysiące nawet 3 tysiące na 1 ha i płatność roczna, którą opłacają ci obdarowani, wynosi w niektórych wypadkach powyżej 400 zł na ha. Likwidowanie więc tej sytuacji jest konieczne — powiada p. Minister. Mówi to teraz, w 1933 r.!</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PMaksymiljanMalinowski">Likwidacja rozpaczliwego stanu ma być przeprowadzoną w ten sposób, że Skarb Państwa przejmie należności w stosunku do Banku Rolnego i z nim przeprowadzi rozrachunku „Wszystkie należności w stosunku do Banku Rolnego zastaną skonwertowane na pożyczkę z funduszu obrotowego reformy rolnej i sumy te będą oprocentowane w żadnym razie nie powyżej 3%, a w niektórych wypadkach znacznie niżej, tak że dla tych specjalnie wysokich od ha pożyczek wyniesie do 1%”.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PMaksymiljanMalinowski">Brawo, powiedziałem na to. Ale poco to wyrzekanie p. Ministra Skarbu, że to bardzo „liberalna ustawa o wykonaniu reformy rolnej” jest tego przyczyną.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PMaksymiljanMalinowski">Wejrzyjmy do sumień naszych i spójrzmy na fakty, które były. Bo któż w r. 1928 dwu i trzykrotnie podwyższył szacunek ziemi państwowej? Za podwyżką rządu poszła i prywatna parcelacja. Pytam się, kto przyczynił się do tego, że hektar ziemi jest dziś obciążony 400 zł długu? Zapewne b. ministrowie pp. Staniewicz i Niezabytowski, wiedzą, kto był temu winien. Ja, z własnego patrzenia na rzeczy i ze sprawozdania obecnego Ministra p. Ludkiewicza z roku 1931, wiem dobrze, że procenty pożyczek Banku Rolnego wynosiły wtedy razem do 17%. Któż więc jest temu winien, iż dziś obdłużenie jest ciężkie i że rolnik polski ma po 2 i 3 tysiące długów na hektarze i że płaci po 400 zł z 1 ha rocznie. Jeżeli tego nie spłaca, to nic dziwnego, bo nawet z gospodarstw większych 20-morgowych nie jest w stanie płacić 500 zł rocznie, gdyż szacunek ziemi i procent dotychczasowy był tak wysoki, że tyle się ich uciułało i stało się niemożliwym do spłacenia. Męczy to rolnika i psychicznie go zabija. Czy wszystkiemu temu jest winna za bardzo „liberalna reforma rolna”? Czy takie zdanie p. Ministra nie jest czasem odgłosem starej polskiej szlachetczyzny, lub zdecydowanych dzisiejszych „z zasady przeciwników” reformy rolnej. Przykro mi, gdy obce trzeba chwalić, a swoje ganić, ale przytoczę fakt, któregobym wołał nie widzieć. W Cieszyńskiem, po stronie polskiej, rozparcelowano grunta Komory Arcyksiążęcej po 2.000 do 3.200 zł za ha, a po stronie czechosłowackiej rząd oddał te same grunta swoim po 700 do 800 zł za ha.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PMaksymiljanMalinowski">Radbym, aby Panowie posłowie z B. B. i Rząd wejrzeli w to, trzeba coś w tem zrobić. Przygana p. Ministra Skarbu dla niby to „bardzo liberalnego wykonywania reformy rolnej” rzeczowo nie jest usprawiedliwioną i rzeczowo nie jest słuszną. Mówiono tu, że lud polski ciemny, nieuświadomiony i z ciemnoty bezradny. Tak jest, lud polski, jak w żadnym narodzie, z wiekową ciemnotą przyszedł do niepodległej Polski i nie potrafił się zorjentować i mądrze a rozsądnie działać. Ale był ktoś inny, kto był oświecony. Dlaczego ten lub ci z dobrą wolą i miłością dla ludu i Polski patrzeć nie potrafili, a bodajże i nie chcieli podnosić ludu do mądrych poczynań. Nie robiono tego, tylko szacunek ziemi podnoszono, procentami do 17 od stu obdłużano, a dziś wykpiwa się ten lud, że nieradny, ciemny i t. d.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PMaksymiljanMalinowski">Do państwowych gruntów, oddanych na parcelację, zastosowano w r. 1928 specjalnie ułożone wysokie szacunki, a do prywatnych art. 71 ustawy o reformie rolnej nie był w odpowiednim stopniu stosowany, tak, jakby tego była potrzeba, gdy wyznaczane szacunki ziemi były „spekulacyjnie wygórowane”. A dziś p. Minister Skarbu mówi nam o wykonaniu reformy rolnej, że chłopi nie umieją poradzić sobie, że ustawa była za liberalna. To niesprawiedliwe, w stosunku do ludu krzywdzące, a dla Polski twierdzenie takie nie jest budujące.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PMaksymiljanMalinowski">Rolnictwo drobne, a nie inne, jest fundamentem i podstawą Państwa Polskiego, jest na ważniejszym warsztatem gospodarczym i największą istotną częścią ludności. A niedawno na Komisji Budżetowej powiedział i p. Czetwertyński, że większa własność jest w likwidacji, że zatem trzeba wzmacniać i jak najsilniej popierać właśnie drobną, żeby była tem czem powinna być, siłą ludu rolnego i siłą oraz ostoją państwa, ostoją samoistną.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PMaksymiljanMalinowski">Jeżeli była tu mowa o ciemnocie chłopów, to pytam dlaczego z tą oświatą robimy w ten sposób, że znów ją obniżamy; szkoły 7-oddziałowe zamieniamy w praktyce na 4-oddziałowe.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PMaksymiljanMalinowski">Czy robimy to dla dobra Państwa, czy dla dobra przyszłości Ojczyzny, czy dla dogodzenia tym tylko w dzisiejszej Polsce, którzy chcą ciemnoty chłopa, a sami chcą rządzić i panować nad ciemnym, głupim i zubożałym tłumem, nie zaś wśród samorządnego Narodu. Turbatorzy ojczyzny! Łacniej wszakże zginą, aniżeli się rozpanoszą! Polska będzie Polską ludową!</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów, oddłużenie musi być tak szeroko postawione i tak radykalnie przeprowadzone, że rolnictwo drobne musi być od niego zwolnione. Musi być zwolnione w ten sposób, żeby mogło żyć i rozwijać się. Najważniejszą jest rzeczą, żeby parę miljonów nowych gospodarstw rolnych, które się potworzyły z parcelacji prywatnej i państwowej, miały oszacowaną swą ziemię bodajże o 75% niżej. Niema państwa, któreby państwowych gruntów nie dawało ludowi na warunkach dogodnych. Niemcy to robiły dla swoich celów politycznych, a czy my nie mamy politycznego celu, żeby wzmocnić nasz lud na ziemi? Nawet carska Rosja oddawała chłopom ziemię taniej o 50% w swoich centralnych guberniach, żeby ułatwić nabycie ziemi — podstawy ich bytu. A my powiadamy: Lud jest dobrym płatnikiem, niech płaci. Bardzo mi przyjemnie było czytać, kiedy b. prezes Banku Rolnego, a obecnie Minister Rolnictwa, p. Ludkiewicz, powiedział, że lud płaci. Tak jest, lud chce płacić, ale musimy uczynić wszystko, żeby mógł płacić. Jeżeli p. Minister Skarbu dopiero dziś przychodzi z tem, że trzeba chłopom osadnikom dać ulgi, to dlatego, że widzi, iż lud już nie może płacić. My wiemy doskonale, że w Banku Rolnym bardzo niewielki procent spłat dziś przychodzi. Nie rozgłaszajmy tego publicznie, p. Minister Ludkiewicz wie, że ten procent jest już dziś zatrważająco nikły. Byłem niedawno w Pradze czeskiej, zapytałem tamtejszego prezesa krajowego urzędu ziemskiego o wypłacalność parcelantów. Odpowiedział, że płacących słabo, z trudem, lub niepłacących jest w Czechosłowacji 14% parcelantów. U nas bodajże odwrotnie. Co więc znaczy w Czechosłowacji mądre, a co znaczy „bardzo liberalne” wykonanie reformy rolnej w Polsce? Wysokie szacunki ziemi i wysokie procenty zabiły konieczny w Polsce rozwój parcelacji. Zaczęło się to zwłaszcza od instrukcji szacunkowej ziemi rządu w r. 1928. Wydano świeżo ustawę konwersyjną, obniżającą procent od długów długoterminowych towarzystw kredytowych ziemskich i banków państwowych, ale lud rolny tych długów, prócz Banku Rolnego, ma mało. Ustawa ta jest dla rolników jednak korzystną. Taka sama ustawa musi ulżyć rolnikom w spłatach wszystkich długów, jakie rolnicy drobni mają w kasach gminnych, Stefczyka, komunalnych. Zwłaszcza wszelkie pożyczki na przebudowę lub zabudowę na nowych parcelach, pożyczki na meljoracje, na pomiary gruntów, wszystkie pożyczki ulgowe z urzędów ziemskich muszą być skonwertowane, zamienione na długoletnie, do 65 lat, spłaty i na procent, jaki p. Minister Skarbu na Komisji Budżetowej zapowiedział, t. j. na 1 do 3%. A co będzie z długami drobnych rolników na odbudowę zniszczeń wojennych? Tego długu drobni rolnicy winni dziś jeszcze zgórą 60 miljonów zł. Cały ten dług trzeba umorzyć. Nasze Stronnictwo woła o to od lat kilku. W roku zeszłym złożyło w tej sprawie wniosek do Sejmu, ale większość sejmowa Bloku Bezpartyjnego ten nasz wniosek odrzuciła; uchwalić go nie chciała, choć zawsze głośno woła, że jej sprawa chłopska leży na sercu. Ten dług na odbudowę zniszczeń wojennych winien być natychmiast i całkowicie umorzony. Przecież rolnicy drobni nie zawinili, że im podczas wojny obce armje kazały całe wsie palić. Asekuracji chłopi nie dostali, bo powodem była wojna, a teraz swoim kosztem mają się odbudowywać. Sejmy pierwszych lat niepodległej Polski wyraźnie zapowiadały, że pożyczki te będą umorzone i umórz one mi być powinny. Jestem też zdania, że winny być umorzone wszystkie te długi drobnych rolników, które w dobrych latach za poparciem Banku Rolnego pozaciągali rolnicy na zakładanie sadów, na lepszy inwentarz i nasiona, słowem na podniesienie kultury rolnej.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PMaksymiljanMalinowski">Jest wprawdzie teraz odroczenie tych długów na dwa lata, ale psychika chłopa od tego nie zdrowieje; jeżeli widzi, że to nie jest umorzone, tylko będzie musiał płacić jutro, a jutro niewiadomo co przyniesie, to się martwi i ochoty mu nie przybywa. Dziś zwłaszcza upadek energji narodu — to połowa zguby, a conajmniej zmartwienie Polski. Wiarę w Naród tchnąć może rząd, jeśli rozumie jego potrzeby, jeśli nie zatruwa mu duszy dyktatorskiemi zaciekłościami.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#PMaksymiljanMalinowski">A teraz, proszę Panów, z podatkami. Nie będę już mówił szczegółowiej o zadłużeniu; intencje może są znane, a zresztą czasu nie mam. Jestem zdania, że niektóre podatki winny być bezwzględnie zmniejszone. Ludzie chcą płacić i są bardzo lojalni, ale uczciwość obywatelska wskazuje, że wobec dzisiejszego położenia i wielkiego spadku dochodowości ziemi, podatki winny być zmniejszone.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Naprzykład?)</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#PMaksymiljanMalinowski">Gruntowy, spadkowy, a tembardziej kryzysowy lub nowy podatek „upomnieniowy”. Wymaganie opłat stemplowych należy zmniejszyć, opłaty sądowe przywrócić do dawnej normy. Podatku dochodowego od gospodarstw poniżej 15 ha średnich gruntów nie brać. Podatkami od psów chłopów nie nękać, kar policyjnych unikać, kary za zwłokę i odsetki z tego tytułu umorzyć… Wszystko to trzeba dziś zrobić, bo rolnictwo drobne nie tradować, ale ratować trzeba.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#PMaksymiljanMalinowski">Była przed kilku dniami mowa na Komisji Budżetowej i p. Minister Skarbu zgodził się na to, żeby skreślić 20 miljonów z podatku przemysłowego. A dlaczego nie zgodził się, ażeby trochę bodaj skreślić z dochodów z tych podatków, które rolnictwo obciążają, np. gruntowego? Albo — albo. Jeżeli się uważa, że rolnictwo jest podstawą bytu narodowego i państwowego, jeżeli bez poparcia rolnictwa cały wogóle przemysł i całe życie gospodarcze Polski nie będzie mogło się rozwijać, to musimy przyjść do przekonania, że rolnictwu trzeba ulżyć.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#PMaksymiljanMalinowski">Powiem, że bardzo roztropnie, bardzo rozważnie i politycznie powiedział Roosevelt, wybrany dziś na Prezydenta Stanów Zjednoczonych, że 7 płodów rolnych, które są najbardziej potrzebne w produkcji rolniczej, trzeba doprowadzić do ceny wysokiej. A kto ma zapłacić za to? Niech zapłaci — powiada dziś ustawa amerykańska — producent, który przetwarza płody rolne, albo handel płodami rolnemi.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#PMaksymiljanMalinowski">Podatek spadkowy powinien być pobierany tylko od pewnej kategorji rolników, np. od gospodarstw 50 ha. O podatku majątkowym nie może być mowy wśród włościan.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#PMaksymiljanMalinowski">Bezwzględnie powinny być niespłacane podatki zaległe od r. 1929 i kary za zwłokę oraz odsetki powinny być umorzone. Albo z temi „upomnieniami!” P. Minister Skarbu i p. Hołyński, jako referent budżetowy, cieszyli się, że oto poprawiło się u nas w gospodarce Polski, gdyż wpływy z podatku stemplowego zwiększyły się. Ma to świadczyć o wzroście ruchu gospodarczego. Tak to tłumaczył P. Minister Skarbu i p. Hołyński. A jeżeli tak jest, że przy ściąganiu licznych podatków przychodzi t. zw. „upomnienie” od każdego poszczególnego podatku osobno na 5 czy 6 podatków i gospodarz za każde upomnienie musi, osobno po półtora złotego płacić? Ludzie chodzą do urzędu skarbowego, do izby skarbowej z prośbami o ulżenie z temi „upomnieniami”, a do każdej prośby dokładają stempel 5 zł 50 gr. Nie dziw, że się podatek stemplowy zwiększa, ale, niestety nie zwiększa się obrót gospodarczy kraju — nie! Na Pomorzu obliczono już, że w województwie tem na 16 urzędów skarbowych po IG tysięcy upomnień razem 160,000 za każde po 1.50 zł uczyniło 240.000 zł, stemple zaś od podań zaskarżających te upomnienia po 5 zł 50 gr uczyni 1.100.000 złotych, ale to nie było od obrotu gospodarczego. Obawiam się, że za długo mówię, mam czas ograniczony, a zdaje się, że dla Polski byłoby nienajgorzej, gdybyśmy częściej pomówili o tych sprawach i żeby nam dano więcej czasu na mówienie o tem.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale dla sanacji to byłoby mniej zdrowe!)</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów, uważam, że najważniejszem jest przeprowadzić oddłużenie rolnictwa z powodu zadłużeń prywatnych, instytucyjnych i państwowych.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#PMaksymiljanMalinowski">W urzędach rozjemczych za wielu jest ludzi, którzy są dobrze widziani u Panów z B. B., ale nie zawsze są dobrze widziani u tych, którzy potrzebują pomocy dla poprawy gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#PMaksymiljanMalinowski">Może u p. Długosza tego niema, ale do nas skargi dochodzą. Np. skarga na p. Andrzeja Potockiego z Międzyrzecza, który nie zna się na sprawach i stosunkach drobnorolnych i włościanom, którzy ochotnie podatki i zobowiązania spłacają, powiada: Ty nie dajesz; gwarancji, że będziesz mógł w ciągu 3 lat płacić, więc płać zaraz teraz w maju r. b. Na to trzeba zwrócić uwagę i należy przy nowelizacji tej ustawy wejść w to, by prolongata długów drobnorolnych obejmowała czas conajmniej na 10 lat, gdy dziś termin ten — to 3 lata.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów, lud w Polsce nie może się czuć jak w pańszczyźnie, więc w ustawiczniem przygnębieniu psychicznem. Od r. 1926 stan taki ustawicznie się wzmaga, rośnie, potężnieje. Lud się zapamiętuje nawet już w złości, w przekleństwie… wszystko skutkiem wyzysku i dokuczliwości. Są to rzeczy, których w niepodległej Polsce nie powinno być. Cokolwiek byście mówili, to lud powinien się czuć, jak wśród swoich, jak wśród braci. Tymczasem tak pałką gumową rządzić, to w mojem sumieniu na żaden sposób nie da się pomieścić. Przykro mi nieraz bardzo, że pod tym względem i ja doznałem strasznego zawodu. W pracy niepodległościowej wśród ludu przed wojną ani mi przez głowę nie przeszło, by chłop polski w Polsce niepodległej był poniewierany i pałkami bity przez policję polską i w kajdanki przez nią okuwany, gdy broni ostatnich świątecznych szmat w skrzyni. Tegom się nie spodziewał. Boć przecież ten chłop i dziś dla Polski usposobiony jest jak najofiarniej i jak najserdeczniej. A cóż dziś Rząd czyni, by przysposobić, przygotować rolnictwo drobne do życia gospodarczego i wytwórczości na przyszłość? Widzimy, co w tym względzie czynią Niemcy, Anglja, Danja, nawet Czechosłowacja. Nie upadać — powiada — ani pod względem wydajności ziemi, ani pod względem jak najwyższej kwalifikacji płodów rolnych i zwierzęcych.</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#PMaksymiljanMalinowski">A my co dla tego nieupadania robimy? Co robi w tym względzie Rząd i Ministerstwo Rolnictwa?</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#PMaksymiljanMalinowski">Co robią Niemcy, co robi Anglja i co robią Stany Zjednoczone w kierunku mechanizacji i usprawnienia rolnictwa, żeby szło ściśle według wskazówek naukowych?</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#komentarz">(Głos: Pan mówi o drobnem rolnictwie, co mechanizacja ma tu do zrobienia?)</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#PMaksymiljanMalinowski">Pan tego jeszcze nie wie. Mam sprawozdanie czeskie, z którego okazuje się, że w Czechach do r. 1931 było 2.900 spółdzielni elektryfikacyjnych, sam widziałem i byłem przy tem, jak traktor drobnego rolnika pracuje na polu przy pomocy miejscowej siły elektrycznej i jak w stodole chłopskiej pracuje się zapomocą popędu elektrycznego. Nawet mielenie kości na karmę dla zwierząt. Z ostatniego sprawozdania dowiedziałem się, że w r. 1931 powstało w Czechosłowacji nowych 480 spółdzielni elektryfikacyjnych wsiowych… Te właśnie wprowadzają mechanizację rolnictwa wsiowego.</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#PMaksymiljanMalinowski">Proszę Panów, nie będę się wdawał w to, czy mechanizacja jest drogą już dla nas konieczną, widzę wszakże, iż są społeczeństwa, które ją przygotowują.</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(Głos: Ale jaki przemysł jest w Czechach, a u nas? Przecież prąd elektryczny nie idzie od rolnictwa.)</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#PMaksymiljanMalinowski">Byłem w Czechach i widziałem wszystko, o czem mówię. Kwalifikacje ziarna podnoszą na drodze mechanizacji. W ich spichrzach spółdzielczych chłopskich widziałem odczyszczanie nasienia koniczyny do 100% czystości przy pomocy magnetyzowania, a odczyszczanie jęczmienia doprowadzono tam do 98% czystości: ziarna, idącego zagranicę. I dlatego i koniczyna i jęczmień czeski jest poszukiwany. Czy jest ktoś u nas, kto o tem myśli, aby i u nas przy pomocy spółdzielczości co należy przeprowadzić?</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#PMaksymiljanMalinowski">Dowiedziałem się, że w Ministerstwie Skarbu, czy w Radzie Spółdzielczej jest już projekt, który wkrótce ma przyjść na Sejm, a ten projekt urzędnictwu i biurokracji daje pełne prawo rządzenia w spółdzielniach, czyli zbiurokratyzowania spółdzielni. Dotychczasowy udział Panów nie mógł uratować spółdzielni, przeciwnie, przyczynił się do ich zupełnego upadku. Jeżeli przyjeżdżał lustrator i dla względów „sanacyjnych” panów polityki uznawał, że np. spółdzielnia w Radomsku nie ma żadnych długów, a potem po 3 miesiącach przyjeżdżał drugi i stwierdził, że spółdzielnia ta ma 150.000 długu, jeżeli było tak robione dla pokrycia kierownika sanatorów, to czy wolno jest biurokracji oddawać spółdzielczość?</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#PMaksymiljanMalinowski">Była tu mowa i o nawozach sztucznych. Jestem i ja lego zdania, że ogłodzimy się w niedługim czasie, jeżeli będziemy prowadzili taką, jak dotychczas, akcję nawozów sztucznych. Te 15% obniżki ceny nawozów azotowych, o której niedawno była mowa na komisji, jest niczem wobec istotnych potrzeb rolnictwa drobnego i kraju. Nawozy sztuczne muszą przyjść do każdej piędzi ziemi polskiej, jeżeli Polska chce się utrzymać na poziomie wysokiej produkcji rolnej i zwierzęcej. W Niemczech, w Anglji każda piędź ziemi, niemal że dosłownie, jest zbadana przez uczonych specjalistów, którzy określili jej chemiczny skład i potrzebę zapewnienia jej tych czy owych nawozów sztucznych. Proszę Panów, wszystkie nasze prace gleboznawcze zostały przerwane.</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#PMaksymiljanMalinowski">Nasz budżet ogólny jest coraz większy, a rolnictwo ma coraz mniej i na jego potrzeby rozwojowe dziś właśnie najmniej się zwraca uwagi. Z 54 miljonów zeszliśmy już na 21 miljonów budżetu Ministerstwa Reform Rolnych i Ministerstwa Rolnictwa razem. Dobrze, żeśmy otrzymali w tym roku 200 tysięcy na owczarstwo. O tem owczarstwie wielokrotnie mówiliśmy, ucieszyliśmy się na Komisji Budżetowej, kiedy generał Sławoj-Składkowski wykazał nam, że już teraz bierze się trochę lnu dla wojska.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Żadne „trochę!”)</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#PMaksymiljanMalinowski">Jest to trochę w stosunku do tego ogromu, którego wojsko potrzebuje… Ucieszyliśmy się, kiedy zobaczyliśmy nawet watę z odpadków lnu. Ale chcąc sprawę hodowli i przerobu lnu postawić poważnie, trzeba to, cośmy już prywatnie — z mojej nawet inicjatywy 2 i 3 lata temu zaprowadzili w różnych okolicach kraju — żebyśmy to kontynuowali. Ale dobre poczynania upadły, zostały wprost rozbite; przetwórczość drobnorolna — jedynie zdrowa i celowa — została przez Ministerstwo Rolnictwa (minister Niezabytowski) i Ministerstwo Przemysłu i Handlu zamieniona na wielkofabryczną (Toruń, Bezdany) i to wszystko upadło, bo upaść musiało, a spółdzielczość drobnorolną zniszczono.</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#PMaksymiljanMalinowski">Kończąc, stwierdzam, że potrzeba nam przedewszystkiem oddłużenia. Oddłużenie musi być radykalne, a dalej musi przyjść radykalne obniżenie szacunku ziemi, oddanej ludowi z parcelacji i rozłożenie spłat obniżonych tych szacunków na 56 lat. Wtedy rolnik-parcelant nie będzie tak psychicznie zgnębiony.</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#PMaksymiljanMalinowski">W sprawach podatkowych muszą być dane ułatwienia wszelkiego rodzaju, a przedewszystkiem to, o czem Mickiewicz niegdyś w wykładach swoich powiedział. Bardzo przykro mi o tem mówić! Mówił o tem, jak sekwestratorzy (oprycznicy) za Iwana Groźnego ściągali podatki. Niech lud polski nie ma wrażenia, że w Polsce dziś to samo się dzieje przy ściąganiu podatków. Byłem niedawno na wsi i chłopi właśnie czytali mi ustęp z wykładów Mickiewicza w Sorbonie i mówili: Prezesie, u nas dziś to samo się robi!</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#PMaksymiljanMalinowski">Niech lud polski nie przeklina nikogo w Polsce. O tem radbym przekonać Panów i Rząd dzisiejszy. Lud polski jest tak pewny co do tego, że chce swoje obowiązki spełniać, że jemu nie potrzeba ani nahajki, ani kajdan, ani poniewierania, ale wolnego rozwoju społecznego i politycznego.</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#PMaksymiljanMalinowski">To są te postulaty, któreśmy ze strony ludowców przedstawili. Przypuszczam, że p. Bzowski nie powie, że to była demagogja i radziłbym Panu, p. Bzowski, nie traktować w ten sposób naszych dążności i poczynań; my sprawy ludu uważamy za konieczną potrzebę dla Polski. Polska będzie mocna, jeżeli lud w niej będzie mocny. A jeżeli — jak teraz Wy Panowie chcecie — obniży się jego oświatę, jeżeli jego biedę doprowadzi się do ostatecznych granic, to oczywiście skutki będą opłakane.</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zgadzamy się!)</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#PMaksymiljanMalinowski">A jeżeli wy nadal w rozwoju naszych dążeń stawać będziecie na przeszkodzie, lud sam będzie musiał zdobyć to, co dla niego i dla Polski jest nieodzowne.</u>
          <u xml:id="u-10.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sanojca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PSanojca">Wysoka Izbo! Byłoby bardzo dobrze, gdyby opiekunowie chłopscy zechcieli być chłopami, gdyby też i p. Smoła wrócił na wieś.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(P. Smoła: Może Pan od siebie zacznie.)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PSanojca">Ja siedzę na roli. Wejdźcie w moje ślady, pracujcie na roli, a będziemy się rozumieli.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(P. Smoła: A gdzie Pan siedzi na roli?)</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PSanojca">Pod Kołomyją.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(P. Smoła: A co Sandomierz mówi?)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PSanojca">Z Sandomierza uciekł Smoła do Warszawy. To chciałem powiedzieć na samym początku: Wróćcie do ziemi.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Ludowego)</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PSanojca">Panie Pośle Krzciuk, Panie Pośle Babski, wróćcie Panowie na rolę, niech Panowie nie udają panów i adwokatów chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#komentarz">(P. Babski: Błazna nie będziemy słuchać.)</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PSanojca">Największym błaznem to Pan jest.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PSanojca">To samo dotyczy prawicy. P. Fijałkowski jest bezsprzecznie najlepszym komedjopisarzem między rolnikami i najlepszym rolnikiem między komedjopisarzami, ale niech Pan da spokój sprawom rolnym. Wtedy gdy można było robić reformę rolną, to Panowie byli największymi wstecznikami, nie udawajcie Panowie dziś radykałów. Pan jest ziemianinem, mnie się zdaje, że Pan jest konserwatystą, po co Pan w opozycji zapędził się aż do radykalizmu społecznego. Niech Pan to mnie zostawi. Niestety, Pański radykalizm nie jest ani nikomu potrzebny, ani dla nikogo groźny i może Pan sobie na niego pozwolić. Ks. Czetwertyński łaskawie na to przyzwoli. Proszę Panów, tak należy traktować wywody opozycji.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PSanojca">Ja musiałem zabrać głos jako chłop, trudno i darmo…</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PSanojca">Ja wiem, wtedy krzyczeliście, że jestem bolszewikiem…</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#komentarz">(Głos: A pułkownik Kleszczyński?)</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PSanojca">Kleszczyński jest do dziś dnia moim przyjacielem, a z waszej strony do ks. Radziwiłła szli denuncjanci, gdy w Komisji Budżetowej referowałem sprawę reformy rolnej.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PSanojca">Takim samym, jakim byłem, takim pozostałem do dziś dnia, a Pan jest za smarkaty, aby o mnie gadać.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#PSanojca">Jeżeli mówimy o dzisiejszej sytuacji drobnego rolnictwa, to spodziewałem się właśnie ze strony Stronnictwa Ludowego jakiegoś pięknego zdania, że oto chłopi zdają egzamin, że są najsilniejszą klasą społeczną.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PSanojca">Ja myslałem, że powie to p. Malinowski, stary działacz — pamiętam go jeszcze zaraniarzem, pamiętam jeszcze za czasów przedwojennych, jako tego, który szedł z hasłem: Chłop potęgą jest i basta… P. prezes Malinowski pamięta mnie dobrze i ja pamiętam p. Malinowskiego. Ale skąd dziś ten minorowy ton? Skąd dziś to płakanie? Dlaczego społeczeństwo nasze ma dojść dziś do roli płaczki, a my chłopi też do roli płaczków społecznych? Ja musiałem zabrać głos, ponieważ to, co powiedział p. Malinowski, to jest to, czego najwięcej nienawidzą i czego chłop też nienawidzi. My nie jesteśmy płaczkami społecznemi.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#PSanojca">Chłop polski wytrzymał czasy grubo gorsze, niż dzisiejsze i ten chłop dziś zdał egzamin, wykazał największą tężyznę gospodarczą. Nie wiem, czy p. Malinowski jest ślepy i nie widzi tego, że mimo najgorszych dni, największej biedy, największego niedostatku, straszliwego kryzysu wytrzymaliśmy na całej linji mimo, że polskie drobnie rolnictwo było w Polsce wielokrotnie traktowane po macoszemu, mimo, że niema dobrych dlań traktatów handlowych, że drobny rolnik w swoim eksporcie nie jest należycie oceniany, należycie ochroniony, że w Polsce kartele mają do dziś dnia przemożny wpływ.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#komentarz">(Głos: Czyja to wina?)</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PSanojca">Wasza. Kto jest bowiem twórcą karteli, jeśli nie endecja? Wasi profesorowie i P. P. S., koncentracja kapitału wedle Marksa i teorje gospodarcze profesora Rybarskiego. Nic innego, tylko Marks w interpretacji p. Rybarskiego. Oczywiście na terenie Państwa Polskiego, Stąd też ten sojusz: ciągle biega u nas Marx z prawicy do Marxa z lewicy i cierpi za lud, a niejeden, jak poseł Czapiński, dosyć ma dużą wagę od tego cierpienia.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#PSanojca">Ja właśnie zabrałem głos, by stwierdzić z tej wysokiej trybuny, iż chłop dzisiaj zdał egzamin, że jest pierwszorzędnym gospodarzem w Państwie Polskiem. Kartele nie zdały egzaminu, wielkie ziemiaństwo jest zachwiane, rzemiosło jest zrujnowane, a proszę mi wymienić, które gospodarstwa chłopskie stanęły? Mimo ciężkich warunków pracy, mimo kolosalnych cen artykułów przemysłowych, mimo kolosalnych procentów, mimo niedostosowania systemu podatkowego, mimo najrozmaitszych uchybień naszego ustroju gospodarczego — przecież ani jedno chłopskie gospodarstwo nie stanęło.</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#PSanojca">Macie to do zanotowania, gdybyście chcieli być twórczą opozycją. Ale zamało wiary w Was, zamało siły, nie chcecie widzieć prawdy, tylko idziecie na stare austrjackie gadanie, Panie Pośle Malinowski, Pan nie był w parlamencie austrjackim, a czemu Pan zamienił się w austrjackiego gadułę? W Polsce niema miejsca na austrjackie gadanie, a dzisiejsza opozycja to jest austrjackie gadanie.</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PSanojca">Zamiast podkreślić dzisiejszą siłę chłopa, Wy go określacie, jako płaczka społecznego! A tymczasem ja stwierdzam: wszystkie pola chłopskie są obsiane, miasta zaopatrzone, eksport przez, chłopa utrzymany, mimo straszliwych cen i mimo straszliwych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(Głosy: Idź pan na wieś)</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#PSanojca">Ja jestem na wsi. Ja mam krowy, ja mam kury, ja mam świnie, ja sadzę kukurydzę, a mnie sprowadzają kukurydzę z Rumunji i sam klnę jak cholera na stosunki gospodarcze, ale przecie siedzę w B. B.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#PSanojca">Proszę Was, szanowni Panowie, chciałem właśnie powiedzieć o tej psychice społecznej. Co daje chłopu to zwycięstwo gospodarcze, co daje tę siłę, że jest wszystko obsiane? Wy, Panowie z prawicy wiedzcie, że daje mu to właśnie twarda psychika chłopska. Mocny charakter. Żołnierz najlepszy kinie jak cholera, a przyjdzie walczyć — walczy i ginie nawet z pogardą śmierci, bo chce zwycięstwa. Takim żołnierzem gospodarczym jest chłop. Mówią: płacić — płaci, siać — sieje, hodować — hoduje, gospodarstwo trzymać — trzyma, kląć — kinie, ale jego moc i praca prowadzi do zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#PSanojca">Ja dlatego chciałem zabrać głos dzisiaj, żeby zwrócić się, nie jako jakiś Bebek, ale aby się zwrócić do Wysokiej Izby i do Wysokiego Rządu z wielkim głosem jako chłop, żeby oto widział tę prawdę, że chłop w Polsce, to jest niezachwiany żołnierz, to jest niezłomny rycerz, to jest granitowy fundament — nie jakiejś partji, tylko Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#PSanojca">I tu jest na czem się oprzeć, tu jest na czemś budować. On potrafił przetrwać najgorsze czasy, potrafił utrzymać się w najgorszych warunkach, on zdał egzamin, że w najcięższem położeniu jego gospodarstwo stoi i nie cofa się wstecz, przeciwnie nawet tu i owdzie idzie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#PSanojca">Chciałbym tutaj zaprotestować przeciwko temu, co powiedział p. Fijałkowski, który niestety skompromitował się w swem przemówieniu jako rolnik i jako znawca stosunków rolnych. Wiemy właśnie, Panie Pośle Fijałkowski, że im więcej kryzys wzrastał, tem więcej chłop szedł na zwiększenie nawozów stajennych. Im mniej siał nawozów sztucznych, tem więcej używał nawozu stajennego i tem więcej siał koniczyny. Jeżeli się przyjrzeć gospodarstwom chłopskim, to się zobaczy, że chłop szedł na większą produkcję roślin pastewnych, na intesyfikację w kierunku hodowli i dlatego on dziś wytrzymuje kryzys.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#PSanojca">Czego jabym chciał od Rządu? Nim wypowiem swoje żądania, muszę powiedzieć, że jest wielka niesprawiedliwość ze strony tak lewej jak i prawej, że mówiąc o rolnictwie, robią zarzuty pod adresem Rządu. Tak samo, jak kartele powstały przed majem, jak polityka kartelowa, to jest wymysł, kwiat ekonomji naszej prawicy i lewicy, tak z drugiej strony ten, który po raz pierwszy ustawę kartelową opracował i kartele ukróca, to jest nikt inny, jak p. Minister gen. Zarzycki. I Minister, i generał, i sanator i Bebek, i nie wiem, co jeszcze mu przykleić. Ale, jak już o tem mowa, to dodam: Jak dawniej denuncjowano Sanojcę, że ten łajdak mówił o wywłaszczeniu, tak teraz, kiedy p. Minister Zarzycki mówił o kartelach i stosunkach na G. Śląsku, a prosił, by o tem nie pisano, znaleźli się zaraz usłużni z prawa i lewa denuncjanci:</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#PSanojca">„Proszę Księcia — powiadają — P. Minister Zarzycki mówił źle o Księciu Panu i o panach z kartelów górnośląskich”. Czy to jest ładnie, czy to nie jest brzydko robić błoto, robić świństwo pot o, żeby zgubić rzecz dobrą!</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#PSanojca">Muszę to powiedzieć: Właśnie rządy pomajowe są temi, które zaczęły racjonalny rozwój rolnictwa, zaczęły rozbudowę Gdyni, zaczęły rozbudowę chłodnictwa, energicznie prowadziły rozwój organizacyj maślanych. Te rządy stworzyły rynek wywozowy dla świń w Anglji, rozwinęły bekoniarstwo, rozwinęły przemysł rolny, ten, dla którego surowców dostarcza chłop małorolny. Nikt nie zaprzeczy, że rynek angielski został zdobyty po raz pierwszy za rządów pomajowych, że przed majem ani jedna świnia nie została sprzedana do Anglji.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#PSanojca">Jakto nieprawda? Pan chyba żarty robisz. Wszystkie bekoniarnie zostały zbudowane po maju.</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Moczulski: Zaczęliście budować bekoniarnię w Dębicy, aleście ją zadłużyli i nie skończyli.)</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#PSanojca">Wszystko to zrobiły rządy pomajowe. Co dalej? Całe ustawodawstwo, które się przyczyniło do normalizacji kredytu, do potanienia kredytu, to też prace rządów pomajowych. Stwierdzam też, że Bank Rolny również rozwinął się za rządów pomajowych, że zwiększono kredyty rolne również za rządów pomajowych, że reorganizacja parcelacji nastąpiła również za rządów pomajowych.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#PSanojca">Nie mam czasu o tem mówić, ale faktem jest, że rządy pomajowe ze wszystkich sił pracowały, ażeby pomóc chłopu polskiemu wytrzymać dzisiejsze ciężkie położenie. To jest opinja szerokich warstw społeczeństwa, i stąd polski chłop współpracuje z rządem i ławą zwartą idzie za rządem, idzie za B. B., miljony głosów rzucił za Blokiem i do dzisiejszego dnia w miljonach swoich enuncjacyj chłop wypowiada się za polityką rządową i za walką rządu o polepszenie stosunków. I ja mam w imieniu chłopów dziś to jedno do podniesienia, ażeby Rząd wytrwał na tej drodze, ażeby Rząd zechciał w realną obecnie szatę oblec zapowiadane przez się obniżenie procentów i dać pomoc chłopom, którzy największe ciężary w tej dzisiejszej walce gospodarczej ponoszą, dać pomoc przez dobre traktaty handlowe, czy to z Anglją, czy z Czechosłowacją, czy przez inne odpowiednie umowy międzynarodowe, dać pomoc przez dostosowanie do mocy chłopskiej całej polityki, gospodarczej, przez złamanie cen kartelowych, przez rozbicie karteli, przez otwarcie przed chłopami możności dalszego rozwoju dlatego, ażeby dla dobra Polski mógł chłop dzięki swej sile fizycznej i intelektualnej oraz gospodarczej zdać egzamin i dziś i w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Terszakowec.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PTerszakowec">Wysoki Sejmie! Preliminarz, będący przedmiotem obecnych rozważań Wysokiego Sejmu, przygniata swoim ciężarem przedewszystkiem ludność rolniczą, za w pierwszym rzędzie ludność ukraińską, która stanowi 86% rolników na jej etnograficznem terytorjum, w tem 80% gospodarstw karłowatych.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PTerszakowec">Od początku istnienia Państwa Polskiego nikt nie troszczył się dostatecznie o rolnictwo, które było, jest i będzie podstawą dobrobytu kraju, a wobec ludności ukraińskiej rolniczej prowadzono specjalną eksterminacyjną politykę we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, tak w dziedzinie kolonizacji, jakoteż kredytu i rozwoju organizacyj społeczno - gospodarczych. Jedynym opiekunem ludności ukraińskiej w życiu gospodarczym jest egzekutor, jak w polityce — posterunkowy.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PTerszakowec">Że tak a nie inaczej traktuje się rolnictwo wogóle, świadczy o tem przedłożony przez Rząd budżet Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, któremu przekazano również i częściowe działy byłego Ministerstwa Robót Publicznych. Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych ma przewidzianą na swe wydatki w budżecie na rok 1933/34 sumę 21.990.000 zł. Niewiadomo mi, czy istnieje jeszcze na świecie podobne państwo, któreby otaczało taką pieczą rolnictwo jak Polska, w której ludność rolnicza wynosi 70%. A co dopiero my, Ukraińcy, rolnicy mamy mówić o tej pieczy, która w stosunku do nas okazuje się nie tylko w kredytach i kolonizacji, ale i w całem ustawodawstwie państwowem.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PTerszakowec">Nie wiem, jakim sposobem przy tak małym funduszu obecny p. Minister Rolnictwa i Reform Rolnych załatwi potrzeby rolnictwa w czasie tak ciężkiego kryzysu gospodarczego, a tak bardzo w obecnym czasie wymagającego pomocy nietylko w dziedzinie popierania produkcji rolnej, ale także i w zdobywaniu wiedzy rolniczej, dziś tak każdemu rolnikowi potrzebnej. Czy może znowu zostanie fundusz obcięty na oświatę rolną przez Ministra Skarbu, jak w r. 1931/32.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PTerszakowec">Wymagania te są konieczne, bo Polska w rodzinie krajów europejskich zajmuje poważne miejsce nietylko ze względu na bogactwa naturalne, ale również i ze względu na udział w światowej produkcji środków spożywczych, a więc w zaopatrzeniu innych krajów o mniej urodzajnej glebie w niezbędne do życia artykuły.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PTerszakowec">Poza Związkiem Sowieckich Republik jest Polska drugiem w świecie państwem pod względem ilości produkcji ziemniaków i żyta, trzeciem w Europie co do produkcji owsa, czwartem co do produkcji jęczmienia. W produkcji hodowlanej jest na drugiem miejscu po Niemczech, pod względem ilości trzody chlewnej, na trzeciem pod względem bydła rogatego. Znaczenie Polski w świecie jako producenta i dostawcy powinien w Polsce każdy rząd w pierwszym rzędzie mieć na uwadze przy zawieraniu traktatów handlowych, bo to ma znaczenie, jako dla eksportera produktów rolnych nietylko na zewnątrz, lecz znajduje pełny odpowiednik w roli, jaką odgrywa rolnictwo w wewnętrznem życiu gospodarczem i społecznem kraju. Eksport tych produktów stanowi olbrzymią część jego dochodu, który z roku na rok maleje, a który w liczbach wyraża się następująco: wywóz z Polski produktów rolnych stanowił w r. 1927/8 przeszło 60%, w r. 1928/29 58%, w r. 1930/31 41%, zaś w roku ostatnim około 38% wartości ogólnego eksportu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PTerszakowec">Odpowiedzialność za to ponosi w większej mierze Rząd, który, widząc stopniowy spadek eksportu, zezwala na import produktów rolnych, który, nawet ograniczony w r. 1932, przeszedł jednakże 50 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PTerszakowec">Dzisiaj nareszcie nie ulega już wątpliwości, że krytyczne położenie 70% ludności państwa jest właściwym dowodem ogólnego kryzysu ekonomicznego, że opóźnienie wydania celowych zasadniczych zarządzeń, któreby zapewniły opłacalność warsztatów rolnych, przyczyniło się bezwzględnie do pogłębienia ogólnego kryzysu ekonomicznego, a doprowadzić może do zupełnego załamania się równowagi finansowej państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PTerszakowec">Krytyczne położenie rolnika, a specjalnie ukraińskiego, nastąpiło nietylko z tego powodu, że kryzys gospodarczy, który od trzech lat gnębi cały świat, dotknął też i Polskę stopniowo we wszystkich gałęziach gospodarstwa, tembardziej, że rolnictwo i przemysł kraju ucierpiały wskutek światowej wojny. Nietylko dlatego, że lata powojenne charakteryzował na całym świecie wzrost produkcji, wywołanej pomyślnemi konjunkturami, wytworzonemi sztucznie podczas wojny światowej — przez co zarysowały się groźne objawy hiperprodukcji i walka o rynki zbytu. Nietylko przez to, że powyższe zjawiska wymagały u nas ograniczenia cen produkcji przemysłowej w stosunku do spadku produktów rolnych. Rząd przy pomocy kartelów przemysłowych conajmniej tolerował, o ile nie popierał politykę wysokich cen, a zapomocą tych wysokich cen w obrocie wewnętrznym umożliwiono wywóz niektórych nadwyżek kartelowych towarów zagranicę po cenach konkurencyjnych.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PTerszakowec">Najważniejszym może powodem było to, że wszystkie rządy w Polsce prowadziły z zasady nie politykę gospodarczą, a wielkopaństwową. W kraju rolniczym, przy ustroju rolnym nie tworzono zdrowych samowystarczalnych warsztatów pracy dla drobnego rolnika przez uzupełnienie w całej Polsce karłowatych gospodarstw rolnych, które naprzykład na ziemiach ukraińskich pod Polską stanowiły 80% 2-hektarowych gospodarstw, gdzie specjalnie poprowadzono wobec ukraińskiej ludności politykę eksterminacyjną — przez kolonizację na tych ziemiach. Setki tysięcy hektarów ziemi nadawano osadnikom wojskowym i kolonistom z zachodu, a to w celu sztucznego podniesienia polskości. Przez tego rodzaju politykę zamrożono ponad 700 miljonów kapitału kredytowego, od którego dziś żaden z kolonistów nie opłaca procentów, nie mówiąc już o zaległych ratach.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PTerszakowec">Że jest tak, a nie inaczej, widać to z zestawień wyników badania nad rentownością drobnych gospodarstw, którą nawet w dzisiejszym kryzysie co do samowystarczalności, odporności, rentowności i najmniejszego zadłużenia w stosunku do obszaru wykazują gospodarstwa 5-cio hektarowe. Gospodarstwa owe nawet przy dotychczasowym ustroju rolnym, gdyby był prowadzony nie pod kątem polityki eksterminacyjnej, a na zdrowych i objektywnych zasadach gospodarczych, tworzyłyby warsztat pracy conajmniej 50% samowystarczalnych gospodarstw w stosunku do dzisiejszych karłowatych gospodarstw 2-hektarowych — a temsamem inaczejby wyglądał kryzys gospodarczy. Gdybyśmy dodali do tego, że setki miljonów kredytu, udzielonego na kolonizację, nie byłyby zamarzłym dziś kapitałem, a byłyby źródłem obrotu kredytowego we wszystkich gałęziach gospodarstwa, nie byłoby zaległości podatkowych i bezrobocia, bo byłby ów rolnik silnym konsumentem wyrobów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PTerszakowec">Polityka eksterminacyjna mści się zawsze tam, gdzie jest ona prowadzona w podobny jak u nas sposób, bo samo życie mówi co innego. Życia nie można zaprzeczyć ani słowem, ani pismem, ani żadnemi ograniczeniami politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PTerszakowec">Od roku, po długich naradach, zaczęły ukazywać się zarządzenia, mające na celu usunięcie trudności płatniczej rolnictwa. Zarządzenia te wychodziły jednak przeważnie albo późno, albo też załatwiały sprawę połowicznie, albo też chybiały celu, często nawet wywołując skutek odwrotny od zamiaru. Aby zarządzenie miało odnieść skutek, musi być przedewszystkiem stanowcze, jednolite dla wszystkich oraz jasno skonstruowane. Niestety, dotychczasowe ustawy i zarządzenia tych cech nie wykazują.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PTerszakowec">Wprawdzie wyszła ustawa t. zw. konwersyjna dla kredytu krótkoterminowego na długoterminowy w bankach państwowych i kasach komunalnych, na co rząd znowu wyda około 10 miljonów złotych. Pomoc ta będzie wyłącznie dla kolonistów i osadników i większej posiadłości. A zatem pytamy: Co zrobiono, lub co Rząd zamierza zrobić dla tego rolnika, który nie ma kredytu w bankach państwowych i kasach komunalnych, a jest nim drobny rolnik, na naszych zaś ziemiach przeważnie drobny rolnik ukraiński, dla którego ze względów politycznych kredyt w państwowych bankach i kasach komunalnych przeważnie jest zamknięty?</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PTerszakowec">Zadłużenie drobnego rolnictwa u osób prywatnych wynosi według obliczenia Ministerstwa Rolnictwa z roku 1931 — 1.300 miljonów, a ja śmiem twierdzić, że jest on razem z odsetkami i długami za towary wyższy o 100%.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PTerszakowec">Pytanie teraz, czy jest w stanie to spłacić ów drobny rolnik w przeciągu trzech lat? Na ten czas ma prawo rozłożenia powiatowy sąd rozjemczy tylko wówczas, jeżeli ten rolnik jest zdolny do płacenia. Czy możliwe jest przy dzisiejszem położeniu jego gospodarstwa, które według obliczeń obciążone jest przeciętnie kwotą 441,35 zł na 1 ha, a na naszych ziemiach 482,57 zł, wówczas, gdy rentowność brutto z jednego ha wynosi w r. 1931/32 — 283 zł, netto zaś 7 zł? A może on ma możność spłacenia dłużnego kapitału i z tego zarobku, za który w jego warsztacie pracy policzono mu aż 30 gr dziennie na rodzinę, dla której on w przeciągu roku na utrzymanie według obliczeń samego Ministra Rolnictwa potrzebuje 1.954 zł?</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PTerszakowec">W tym celu potrzebne są dalsze zarządzenia, a to: 1) konwersja długów, powstałych z zaległości podatkowych i opłat społecznych na pożyczkę niskoprocentową na przeciąg przynajmniej lat 10, przy równoczesnem odpisaniu wysokich odsetek karnych i egzekucyjnych, 2) wprowadzenie ogólnego przymusowego ustalenia zobowiązań rolnictwa wobec prywatnego kapitału, przyczem nadmierne korzyści odniesione przez wierzyciela prywatnego wpłynąć muszą na redukcję kapitału dłużnego. Sprawa tych długów musi ulec rozłożeniu ustawowemu na dłuższy okres czasu 10–12 lat, gdzie pierwsza rata winna być płatna dopiero po upływie conajmniej roku od terminu rozłożenia, przy wyznaczeniu dopuszczalności oprocentowania nie wyższego, aniżeli 2% ponad stopę procentową od kredytu w spółdzielniach kredytowych i kasach komunalnych.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PTerszakowec">W rozmowach z nierolnikami spotykamy się często z zarzutem, że w porównaniu z przemysłem rolnictwo jest mało opodatkowane. Dowodem ma być wielka suma 67 miljonów złotych z tytułu podatku gruntowego, bezpośrednio wpływającego do Skarbu Państwa. Zarzut ten okaże się zupełnie bezpodstawny, gdy weźmiemy pod uwagę małą wartość pieniężną produktów rolnych z jednej strony, a z drugiej fakt, że rolnictwo, oprócz podatku gruntowego, płaconego do Skarbu Państwa, dźwiga na sobie prawie całkowity ciężar utrzymania samorządów powiatowych i gminnych — oprócz świadczeń socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PTerszakowec">Udowodnimy to na przykładzie, wziętym z życia — Rolnik Nr 43, r. 1932, str. 669. Podatek przemysłowy od obrotu w kategorji przemysłu, odpowiadającej tej kategorji rolnictwa — surowce i półfabrykaty — wynosi razem z dodatkami 1.33% w gospodarstwie rolnem, które produkuje 5 najważniejszych artykułów rolnych, a to: pszenicę, żyto, jęczmień, owies i ziemniaki, przy dzisiejszej cenie tych produktów, jak też opłatach podatku gruntowego ze wszystkiemi dodatkami, które wynoszą na 1 ha 10 zł 28 gr, wynosi to od obrotu 4,35%, t. j. 3,5 razy tyle, co dla właściciela odpowiedniego zakładu przemysłowego. Cóż mówić w tych warunkach o gospodarstwach karłowatych, w których według obliczeń p. Staniewicza — w czasopiśmie Rolnictwo za listopad 1932 r. przychód surowy na gospodarstwie 2–3 ha w r. 1931/32 równa się zero, a gospodarz ten musi opłacić wszystkie daniny państwowe i samorządowe, a nie wlicza się tu upomnień podatkowych i ubezpieczeniowych, wynoszących od 50 gr do 1 zł 50 gr, i kosztów egzekucyjnych, które wynoszą najmniej 5 zł od każdej zaległej pozycji, choćby ona wynosiła tylko parę groszy, a które są bezwzględnie ściągane.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PTerszakowec">W jakim stopniu wzrastają podatki dla rolnika, podam jeden charakterystyczny przykład z podatku osobisto-dochodowego. W pow. kosowskim jednemu z księży grecko-katolickiego obrządku wymierzono podatek osobisto-dochodowy w r. 1926 — 59 zł, który od tego czasu rośnie z roku na rok mimo obniżenia dochodu, a w obecnym roku doszedł do 410 zł, plus 10% dodatku. Podobny przykład mamy w rudeckim powiecie, gdzie jednemu z księży grecko-katolickiego obrządku od jednego morga policzono po 4 metry zboża jako dochód, wówczas gdy on udowodnił kontraktami dzierżawy, że pobiera tylko od morga po 2 ctn. metr. zboża, przez co podniesiono mu podatek osobisto-dochodowy z 1600 zł na 2700 zł. Podobnych przykładów można naprowadzić dużo. Uwzględnienia rekursów na naszych ziemiach prawie nie istnieją, trwają one i lat 3, a załatwienie ich jest z reguły negatywne.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PTerszakowec">Według dzisiejszego stanu rolnictwa należy również stwierdzić, że produkcja ilościowa zmniejszyła się w porównaniu do lat dawniejszych o 30%, a wartość zaś finansowa o 60% wartości produkcji z tego okresu. Do dalszego spadku produkcji nie wolno dopuścić pod groźbą nieobliczalnych następstw natury polityczno-ekonomicznej. Zapobiec wprost katastrofie może dzisiaj wydanie jedynie celowego zarządzenia, zapewniającego na przyszłość opłacalność produkcji rolnej. W tym celu muszą wyjść odpowiednie zarządzenia: 1) ustawodawstwo podatkowe, specjalnie w dziale podatków bezpośrednich, musi być zreformowane do norm dochodowości faktycznej, 2) koszta upomnień podatkowych i ubezpieczeniowych oraz egzekucyj zniżone być winny do 1% w stosunku do kwoty zaległej, 3) rolnictwo winno być zwolnione od znacznej części opłat na cele ubezpieczeń społecznych, których faktyczne korzyści nie stoją w żadnym stosunku do obciążeń rolnictwa, 4) natychmiastowa gruntowna rewizja taryf kolejowych w kierunku zniżenia do wysokości spadku cen artykułów rolnych, 5) wydatne obniżenie cen artykułów kartelowych i monopolowych, 6) zmniejszenie conajmniej o 50% opłat targowych miejskich, 7) zakaz wwozu, względnie ograniczenie do minimum przywozu produktów rolnych i zwierzęcych do kraju, 8) podniesienie cen artykułów rolnych, conajmniej do kosztów produkcji, 9) Rząd musi dopomóc, by przeróbka surowców przemysłu rolnego i zwierzęcego odbywała się w kraju.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PTerszakowec">Dodajmy do tego, że polityka agrarna Państwa Polskiego, jak i w innych dziedzinach, ma skłonność do centralizacji i etatyzmu, że pracę, którą w innych państwach wykonują organizacje rolnicze, przekazano samorządom powiatowym i wojewódzkim, które nie odpowiadają swemu zadaniu. Są one źródłem polityki subwencyjnej, uprzywilejowanych organizacyj lub jednostek mających wpływ, a to kosztem funduszów na ten cel przeznaczonych. Powodem tego jest, że w powiatowych komisjach rolnych zasiadają nieraz ludzie, którzy nie mają pojęcia o celach rolnictwa, ale należą do obozu rządowego. Naprzykład w pow. rudeckim Towarzystwo Filja „Silskoho Hospodara” w Komarnie delegowało ze swej strony na członka powiatowej komisji rolnej, rutynowaną nauczycielkę gospodarstwa domowego, która jest członkiem tegoż towarzystwa i wykonywuje pracę na terenie tego powiatu. Przedłożenie to jednakowoż nie odniosło skutku. Natomiast na jej miejsce powołano członka, który niema nic wspólnego z podniesieniem rolnictwa na terenie powiatu, ale za to należy do „porządnych”, Nic też dziwnego, że w podobnych składach powiatowe komisje rolne nie wykonują należycie pracy w kierunku podniesienia rolnictwa w powiecie, ale służą wyłącznie na to, ażeby pod przewodnictwem wpływowych członków, tych komisyj, które reprezentują przedstawiciele większej posiadłości, należącej do dzisiejszej sanacji, narzucać gminom buhaje, rzekomo rozpłodowe, po horendalnych cenach od 950 do 1200 zł, jak to miało miejsce zeszłego roku. Dzisiaj przedstawiają one wartość 100 do 150 zł, a na utrzymanie ich gmina wydaje rocznie po 300 złotych i to w czasie, gdy ta sama gmina nie mą możności zapłacić za mieszkanie nauczycielowi. Również w pow. Przemyślany, w gm. Sudowa narzucono byczki rozpłodowe prywatnym gospodarzom, za sztukę od 817 zł do 1.300 zł, którym dla zachęcenia obiecano subwencję powiatową i wojewódzką, lecz takowej nie wypłacono, natomiast w drodze egzekucyjnej ściągają w pełnej wysokości zaległą kwotę za pobrane buhaje, rzekomo rozpłodowe. Owe byczki, rozumie się, pochodziły z obór zarodowych, których właścicielami lub przedstawicielami byli członkowie komisji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PTerszakowec">Podobną politykę gospodarczą prowadzi się i na innych podobnych odcinkach w komisjach rolnych powiatowych, wówczas, gdy wyrównawcze podatki i szarwarkowe daniny w gminnych budżetach na pokrycie koniecznych potrzeb gmin przez tymczasowe zarządy powiatowe nie są zatwierdzane. W pow. Rudki prezes tymczasowego zarządu i p. starosta w jednej osobie ma do dyspozycji auto, lecz ten sam zarząd nie ma od dwóch lat kamienia na konserwację dróg powiatowych. Owa konserwacja przy pomocy strażników odbywa się nie zapomocą kamienia, lecz piasku, mimo tego, że podatki drogowe w wysokości 75% są nielitościwie ściągane w drodze egzekucji.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PTerszakowec">Wiemy dobrze, na co idą pieniądze podatnika. Idą one na administrację personelu powiatowego i spłatę długów związków komunalnych, które wynoszą 154.200.000 zł. Wiadomo nam też, na co idą wysokie opłaty targowe miejskie, za wjazd chłopskiej fury i spęd bydła. Idą one na spłacenie długów samorządów miejskich, na których ciąży 950 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PTerszakowec">Wszystko i za wszystko ma płacić chłop: płaci podatek bezpośredni, państwowy, powiatowy, gminny. Płaci podatek pośredni za monopole państwowe, za wyroby przemysłowe, płaci długi samorządu miejskiego, za to, że miasto pobudowało sobie elektrownie lub nie zlikwidowano w danej miejscowości sądu grodzkiego czy starostwa, których koszta musi pokrywać wieś. Płaci chłop za to, że p. starosta jedzie sobie autem, płaci za to, że jedzie po lewej stronie, a nie po prawej drogi, płaci za to, że koń jego nie ma paszportu, gdy jest w zaprzęgu, ale znajduje się poza obrębem wsi, płaci za to, że zgubił tabliczkę koło wozu i t. p. Płaci to wszystko — aby zadośćuczynić ustawie.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PTerszakowec">Pozatem musi jeszcze płacić za znaną tabliczkę z napisem „cukier krzepi”. Dobrze „krzepi”, ale nie obywatela polskiego, który za 1 kg cukru, którego koszta produkcji wynoszą 40 gr, płaci 1 zł 60 gr, wówczas, gdy zagranicą ten sam cukier zjadają po cenie 17 do 23 gr za kg, a w t. zw. surowym stanie po 9,83 gr za kg. Najlepiej krzepi on magnatów kartelu cukrowego, którzy zarobili w zeszłym roku na samem ograniczeniu wywozu 44 miljony złotych.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PTerszakowec">Ze względu na ograniczony czas, jakim rozporządzam, nie mam możności omówić cen kartelowych żelaza, węgla, nafty, drożdży i innych produktów przemysłowych, nie mam czasu porównywać rozpiętości pomiędzy cenami produkcji rolnej, a produkcji przemysłowej, przez którą to rolnik zeszedł na dziada. Nic też dziwnego, że nietylko nie ma on czem płacić rat i procentów, jak też podatków państwowych i samorządowych, ale nie ma za co kupić niezbędnych rzeczy, jak sól, nafta, mydło i inne. Nic też dziwnego, że nietylko konsumcja wyrobów przemysłowych upadła, ale upadła też i konsumcja produktów monopolów państwowych, jak wódki i tytoniu.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PTerszakowec">Żądamy od Rządu i większości sejmowej zmiany polityki agrarnej w stosunku do rolnika wogóle, a z osobna do rolnika ukraińskiego. Nie jesteśmy zwolennikami zasady, że czem gorzej, tem lepiej. Chcemy własnemi siłami budować swoje życie narodowo-gospodarcze, a w odpowiedzi na obecne traktowanie nas, pozostaje powiedzieć nam nasze stare ludowe przysłowie „Perebułymy pańszczynu, perebudem i konstytucju”. Głosować będziemy przeciwko budżetowi Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Poniatowski.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WicemarszałekMakowski">P. Poniatowski; Wysoki Sejmie! Zamiast szumnych pisanych i ogłaszanych programów, któremi się szczycą niektóre stronnictwa tej Izby, a których domagają się panowie od nas przy każdej okazji, polityka gospodarcza Rządu, z którym mamy zaszczyt współpracować, idzie od lał paru prostą i wyraźną drogą, tem się różniącą od owych programów, że zdecydowanie odrębną od innych dróg możliwych.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekMakowski">Na słupach kierunkowych tej drogi czytamy: Nie silić się na t. zw. „przełamanie” kryzysu, nie od nas tylko zależnego, ale też nie wystawiać najbardziej bezbronnej i najliczniejszej grupy zawodowej na bezwzględne działanie automatyzmu gospodarczego, łagodzić skutki przesilenia, nie przekraczając granic wytrzymałości budżetu i nie uciekając się do jakichkolwiek eksperymentów inflacyjnych, sprowadzić do minimum ujemne następstwa kryzysu w dziedzinie struktury gospodarczej, aby zachować na przyszłość zdolność produkcji; licząc się z możliwością dłuższego trwania przesilenia, unikać środków doraźnych, które nie mogłyby być utrzymane aż do czasu, kiedy staną się zbędne.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#WicemarszałekMakowski">Struktura gospodarcza rolnictwa może zostać zachwiana w okresie ciężkiego kryzysu gospodarczego, który przeżywamy, z dwóch powodów: albo przez trwającą deficytowość większej części gospodarstw rolnych, której nikt z nas nie przeczy, albo przez skutki deficytów poprzednich, nagromadzonych w postaci nadmiernego zadłużenia i w postaci niezwykłych trudności finansowych, z któremi dzisiaj gospodarstwa wiejskie się borykają.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#WicemarszałekMakowski">Polityka Rządu idzie po linji zmniejszenia i odsunięcia ciężarów dawniej narosłych, a równocześnie w kierunku odtwarzania opłacalności gospodarowania, co rozumiemy, że nie może nastąpić odrazu i do czego dąży się z jednej strony — jak tego zresztą p. Fijałkowski się domagał — z dwóch stron równocześnie: przez możliwe podnoszenie cen artykułów przez rolnika sprzedawanych, a z drugiej strony przez obniżenie kosztów własnych producenta. Środki, które służą realizacji tych wytycznych, szczegółowo przedstawił referent, nie będę ich za nim powtarzał. Ograniczę się tylko do stwierdzenia bezsprzecznego, że z głównych środków polityki gospodarczej, w zakresie rolnictwa zastosowanych podczas obecnego kryzysu, ani jeden nie musiał być cofnięty, i nawet projektowane na jesieni obniżenie zwrotu ceł przy wywozie jęczmienia nie zostało odwołane. Wzmocnienie środków, które mają służyć do podniesienia cen, nie wydaje się w dzisiejszych warunkach możliwe, ale stąd nie należy wyciągać wniosku, który jednakże jest przez Panów w prasie i przemówieniach wyciągany, że niemożność zaoszczędzenia środków oznacza że poziom cen nie może się podnieść. Z jednej strony jest możliwe, że ceny eksportowe się podniosą, z drugiej, że nadwyżka eksportu w pewnym okresie czasu dla tych, czy innych zbóż może być mniejsza i mniej przeciążać rynek.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(P. Gruetzmacher: To byłoby nieszczęście.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#WicemarszałekMakowski">Być może, ja tego wcale nie polecam, ja tylko stwierdzam, że to jest możliwe.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#WicemarszałekMakowski">W kierunku obniżenia kosztów jeszcze niewątpliwie dużo będzie mogło być zrobione i niewątpliwie dużo będzie zrobione. Jeżeli prace na tym odcinku prowadzone, jak wiemy, bardzo intensywne, są jednak powolne, jeśli rolnicy niecierpliwią się, że pozycje t. zw. „sztywne” nie zostały przystosowane do dzisiejszego poziomu siły nabywczej pieniądza, to, proszę Panów, należy rozumieć, że akcja ta jest niezmiernie trudna, że staranne i z konieczności długie przygotowania dają tem większą gwarancję, że akcja ta będzie dojrzała i zdecydowana. Te obniżki, które zostały w ciągu ostatniego roku dokonane, zapewne niewiele znaczą dla budżetu rolnika. Ale Panowie zechcą nie zapominać, że zniżki te zwolniły pareset miljonów złotych dla społeczeństwa, które musiałyby być wydane w kwocie większej, niż zostały wydane za wyroby monopolowe i kartelowe. Gdyby to nie nastąpiło, to zmniejszyłaby się o tę sumę siła nabywcza, którą społeczeństwo może obrócić, między innemi, na płody rolne.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów, rozumiem, że można tej polityki gospodarczej nie uznać za najlepszą. Zupełnie jestem przekonany, że w łonie Bloku niema dwóch posłów, którzyby się w stu procentach ze sobą zgadzali w poglądzie na każde posunięcie w tak skomplikowanej materji i niema wątpliwości, że jeśli wszyscy popieramy tę ogólną linję, to dlatego, że rozumiemy, że interes państwowy jest ważniejszy od tego czy innego poglądu partykularnego.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów, jeśli tej polityki nie uważa się za dobrą, to trzeba jej coś przeciwstawić.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Schowacie pod sukno.)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#WicemarszałekMakowski">Spróbujcie to Panowie zrobić, a potem się przekonamy. Ja nie zamierzałem polemizować ze stronnictwem Pana, jeżeli Pan poruszył tę sprawę, to przypomnę takie przeciwstawienie, które Panom zawdzięczamy. Domagaliście się przed chwilą z trybuny sejmowej obniżenia podatków, a przed rokiem postawiliście wniosek o asygnowanie 100 miljonów na roboty publiczne, bez słowa o pokryciu, to było to, co musieliśmy schować pod sukno.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#WicemarszałekMakowski">Interesują mnie natomiast poglądy z tej strony Izby (wskazuje na Klub Narodowy) z tej racji, że tam od lat paru padają słowa o tem, że tam panuje wiedza, jak mówił książę Czetwertyński, albo intelekt, wysoki poziom intelektu, o którym dziś mówił p. poseł Fijałkowski i któremu Panowie przeciwstawiacie nasz prymitywizm, naszą barbarję, nasze rzekomo tylko grożenie siłą, nasze wojskowe rozumowanie. Cóż ten intelekt stworzył takiego, co Panowie przeciwstawiają jako tę drogę, którą można zastąpić drogę polityki gospodarczej Rządu? Ogólny tenor przemówień nietylko w tym roku, ale w paru latach poprzednich, jest ten, że kierunek drogi jest dobry, jest słuszny, że jednak należy iść po tej drodze prędzej i robić szybciej, że Rząd — zdaniem Panów — robi za wolno i za mało. Zdaje się, że mówię dobrze, nie przekręcam tego.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#komentarz">(Potakiwanie ze strony p. Fijałkowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#WicemarszałekMakowski">P. poseł Fijałkowski był łaskaw dziś zaznaczyć jeszcze jeden czynnik, rzekomo charakteryzujący politykę Rządu, mianowicie chwiejność. Muszę to określenie odrzucić z tej racji, że chwiejność musiałaby się wyrażać w odwoływaniu co parę miesięcy zarządzeń poprzednio wydanych, jak to widzimy w polityce gospodarczej chociażby Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#komentarz">(P. Fijałkowski: A interwencja?)</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#WicemarszałekMakowski">Interwencja nie jest odwołana. Środki asygnuje się takie, jakie mogą być, ale cały aparat interwencyjny istnieje i działa.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów, natomiast co do dwóch pozostałych czynników, pozwolę sobie zauważyć, że jeżeli chodzi o to, aby działać wcześnie, to to się prawie pokrywa z zagadnieniem przewidywania. Trzeba bardzo wcześnie i napewno przewidywać, aby wcześnie i skutecznie działać. Pozwolę sobie przypuszczać, że Panowie w tem przewidywaniu, w którem widzicie istotę polityki, jak dziś słyszeliśmy, w tem przewidywaniu są Fanowi mistrzami.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#WicemarszałekMakowski">No tak, bo jeżeli się kogoś krytykuje, to trzeba przypuszczać, że łatwo jest przewidywać lepiej. Przed dwoma laty słyszeliśmy, jako główną pozytywną wskazówkę dla naszego Rządu, że mamy iść w kierunku przykładu Niemiec. Przykład Niemiec i Francji był wysuwany wówczas przez głównego mówcę Panów przy budżecie rolnictwa, ks. Czetwertyńskiego. Proszę Panów, dziś już o tym przykładzie głucho i zdaje mi się, że przewidywania Panów robione dla skutków tej polityki, dziś przycichły. Czytamy w stenogramie przemówienia ks. Czetwertyńskiego z dnia 6 lutego 1931 r. następujące słowa:</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#WicemarszałekMakowski">„Nauka ekonomji niemiecka twierdzi np., że postęp rolnictwa tylko przez wkłady własne rolników, tylko przez naturalne wkłady czystych dochodów z powrotem w warsztat pracy zasadniczo winien być dokonywany. Pomoc kredytowa jest zazwyczaj szkodliwa”.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#WicemarszałekMakowski">To miałaby być polityka niemiecka, polityka unikania zadłużeń, ale zadłużenie rolnictwa niemieckiego wynosi kilkanaście miliardów marek, a moratorium dla rolnictwa niemieckiego trzeba było ogłosić w 6 czy 7 miesięcy po owem przemówieniu ks. Czetwertyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#WicemarszałekMakowski">Ale idźmy dalej. Powiada ks. Czetwertyński już w zeszłym roku, że koniecznie trzeba dostarczyć pieniędzy w dół, kooperatywom rolnym, na wieś bezpośrednio. Dziwnie się to wiąże z tem, co przed chwilą czytałem o szkodliwości dostarczania kredytu. Przecież to nie miała być darowizna dostarczanie tych pieniędzy. Czytam: „Wprowadzenie pieniędzy do obrotu na dole uważam za konieczność teraz tego rodzaju, co do której chciałbym użyć wyrażenia tak często powtarzanego, że na to musi Minister Skarbu znaleźć konieczne środki i zrobić wszystkie możliwe wysiłki. We Francji po raz pierwszy od lat 75 Caisse d'Agriculture dostała pożyczkę w wysokości 400 miljonów franków. W Niemczech twierdzą, że dół musi być zawsze zaopatrzony w pieniądze, żeby normalny obrót, normalne tempo życia było utrzymane i są robione wysiłki, żeby na dole to było utrzymane”.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów! Już pomijam kwestję porównywania możliwości finansowych Francji czy Niemiec z naszemi, ale znowu jakie to dało wyniki w tych krajach? Panowie mówią, że w Niemczech, Francji, Szwajcarji i innych, a zatem krajach, które strukturalnie, według Panów, mają być podobne do Polski, skoro nadają się do porównań, są czynione olbrzymie wysiłki. Bardzo dużo się o tem mówi, a jakie są ostateczne tego wyniki. Że ceny są wyższe w krajach importujących zboże, niż w krajach, które muszą eksportować. Bez wszystkich wysiłków również to będzie. Jeszcze dziś słyszeliśmy, nie pamiętam czy z tej strony, (wskazując na prawicą,) czy z tej strony, (wskazując na lewicą) o projekcie Roosevelta, który chce podnieść ceny 7 płodów rolnych. Przecież Hoover chciał to samo uczynić od trzech lat. Ceny zaś płodów rolniczych są nadal katastrofalne w Stanach Zjednoczonych, jak i we wszystkich krajach eksportujących. W Niemczech i we Francji, dzięki sztucznym środkom, osiągnięto w tym roku względną nadwyżkę w zakresie pszenicy. Jaki jest skutek? Skutek taki, że cena pszenicy spadła z 250 do 190 marek za tonę, a ponieważ przy 250 trzeba było ogłaszać moratorjum, więc obecnie katastrofa pogłębiła się w zastraszający sposób. Jeżeli Panowie będą chcieli przejrzeć czasopisma francuskie w dziale gospodarczym, to takie wyrazy znajdą Panowie najczęściej: La déroute des prix du blé. To jest stały refren, powtarzający się w prasie francuskiej. A że u nas równie ciężki stan ma miejsce przy niższym poziomie cen, to zdaje mi się, jest raczej czynnikiem pocieszającym, a nie pogarszającym sytuację.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#WicemarszałekMakowski">Wreszcie pozwolę sobie zauważyć, że te bardzo skromne środki, które mogliśmy przeznaczyć na poparcie rolnictwa, jednak na te cele poszły i nikt nie śmie powiedzieć, że pieniądze, przeznaczone na zwroty ceł, nie idą na podniesienie cen rolniczych. A w Niemczech pieniądze przeznaczone na Osthilfe poszły na bardzo różne cele. Niech Panowie przeczytają debaty w Reichstagu, skąd bardzo interesujących szczegółów na ten temat mogliby się dowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#WicemarszałekMakowski">Prof. Rybarski był łaskaw parokrotnie podkreślać, że cała dzisiejsza akcja, która zyskuje w ostatnich czasach bardzo na intensywności, akcja Rządu w kierunku obniżenia cen artykułów kartelowych, jest akcją do tego stopnia spóźnioną, że nie będzie dziś miała znaczenia. Należało to zrobić rok albo dwa lata temu. Proszę Szanownych Panów! Naprzód prof. Rybarski nie był łaskaw przytoczyć jakiegokolwiek argumentu, dlaczego obniżenie cen kartelowych nie ma przynieść dziś korzyści gospodarczych. A powtóre, pozwolę sobie znów przytoczyć mały przykład poglądu Panów z przed lat dwóch na ten właśnie problem. Znów przemówienie ks. Czetwertyńskiego: „Proszę Panów, postulat obniżenia cen może rzeczywiście przedstawia się napozór jako konieczność i rzecz łatwa. Na wsi mówią: jakto, ja mam żyto sprzedawać po 13 zł, a za parę butów płacić 60 zł! Jest to zatrudnianie człowieka myślącego prostemi zestawieniami: dlaczego ja mam brać za wszystko tanio, a płacić drogo? Wogóle dla rolnictwa postulat zniżenia cen wyrobów przemysłowych nie jest żadnym postulatem. W tych wszystkich krajach — niech Panowie przeczytają sprawozdania bardzo poważnego ogniska niemieckiej nauki ekonomicznej, jak „Verein für soziale Politik”, tam siedzą nietylko rolnicy, należą i obradują ekonomiści rozmaitych przekonań politycznych — nigdzie kwestja obniżenia cen wyrobów przemysłowych nie jest na porządku dziennym”. To też w Niemczech bardzo aktualne. „Ta kwestja nie jest warta zastanowienia się, ma się wrażenie, że się do niej ucieka dlatego, że jest narazie najłatwiejsza”. Proszę Panów, przed rokiem znowu było to samo.</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#WicemarszałekMakowski">Tutaj p. poseł Gruetzmacher był łaskaw na Komisji Budżetowej oświadczyć, że podwójne premje wywozowe dałyby możność podniesienia cen zboża do 18 zł za q co już pozwoliłyby mniejwięcej bez deficytu pracować. Zwiększone wydatki zwróciłyby się Skarbowi dlatego, że zdolność podatkowa rolnictwa odpowiednio musiałaby wzrosnąć.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#WicemarszałekMakowski">Proszę Panów, ja nie posługując się na wysokim poziomie intelektualnym postawionem rozumowaniem ekonomicznem, ale naszem uproszczonem, pozwolę sobie stwierdzić, że wpływy do Skarbu zależą przedewszystkiem od wielkości całego dochodu społecznego, od zdolności podatkowej społeczeństwa. Śmiem twierdzić, że podniesienie cen zboża nie zwiększy całego dochodu społeczeństwa, tylko poprawi podział tego dochodu społecznego. Rozróżnienie tych pojęć wielkości i podziału dochodu społecznego jest kardynalnem w elementarnej ekonomji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#komentarz">(Głos na larwach Klubu Narodowego: Największe bywały dochody wtedy, kiedy były największe ceny zboża.)</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#WicemarszałekMakowski">Zgoda. Bynajmniej nie twierdzę, że poprawienie dochodu społecznego miałoby być sprzeczne z jego wielkością, ale tem niemniej poprawienie tego dochodu nie zwiększa jego wielkości i z tego powodu przesunięcie części dochodu społecznego z jednej warstwy na drugą właściwie dla dochodów skarbowych nie stanowi podstawowej różnicy.</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#WicemarszałekMakowski">Następnie, proszę Panów: dlaczego my nie idziemy na te zbyt wielkie ofiary, których, nie wiem, czybyśmy wytrzymali i których, nie jestem pewien, czy wkrótce nie musielibyśmy cofnąć? Dlatego, że musimy się stosować do słusznej tym razem uwagi księcia Czetwertyńskiego, którą nam przed rokiem uczynił. Mówi on: „Bierze się rzeczy zanadto płytko, zanadto powierzchownie, jako te, które dają natychmiastowy skutek, operacja podatkowa, operacja kredytowa, odrazu natychmiastowy skutek, nie wnikając w to, czy ten natychmiastowy skutek nie jest okupiony zbyt drogo ze względu na gospodarkę narodową, nie na te najbliższe 24 godziny, lecz na przyszłość, na te jutro, o którem przecież musimy tak samo pamiętać”.</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#WicemarszałekMakowski">Otóż dlatego właśnie, że nie idziemy zbyt wielkim krokiem, któryby przewyższał naszą siłę, dlatego nie potrzebujemy cofać zarządzeń wydanych i dlatego ta logiczna droga naszej gospodarki może być utrzymana.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#WicemarszałekMakowski">Na tem chciałbym zakończyć i pozwolę sobie zauważyć, że jeśli Panowie powoływali się na autorytety naszego Bloku, to Panowie powoływali się bądź na broszury indywidualnie wydane — a my nie krępujemy swobody członków Bloku, którzy mogą swoje poglądy odbiegające od ogłoszonych poglądów oficjalnych, publikować — bądź też na jedno zdanie z przemówienia, wygłoszonego przy okazji innych budżetów.</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#WicemarszałekMakowski">Natomiast pozwolę sobie zauważyć, że dziś powoływałem się także na autorytety — bynajmniej nie twierdzę, żebyśmy my byli tym autorytetem — powoływałem się na oficjalne oświadczenia w Sejmie niewątpliwie poważnych przedstawicieli stronnictwa Panów, a z drugiej strony na autorytet faktów. Przypuszczam więc, że te rzeczy nie będą zwalczane przez Panów. Pozwolę sobie tedy dodać, że z oświadczeń najbardziej czołowych przedstawicieli wielkiego obozu najbardziej objektywny słuchacz musi wyciągnąć wniosek: brak odpowiedzialności za własne słowa. Według naszego jednak skromnego mniemania, poczucie odpowiedzialności jest tym podstawowym warunkiem, którego brak dyskwalifikuje każdą grupę polityczną do ogrywania jakiejś roli w życiu politycznem.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#WicemarszałekMakowski">Zarządzam przerwę do godziny 16-ej.</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#WicemarszałekMakowski">Wicemarszałek Polakiewicz. Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Władysław Kamiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PWładKamiński">Wysoka Izbo! Doszliśmy w dużej mierze do uzgodnienia poglądów na rolnictwo i reformy rolne. Cieszymy się, iż zaczynamy mówić mniejwięcej tym samym językiem i że odpadło już wiele postulatów, które były niemożliwe do zrealizowania. Aczkolwiek w masie drobnego rolnika zawsze żyć będzie tęsknota do ziemi, aczkolwiek zawsze będziemy się spotykali z różnemi nieporozumieniami na tle walki o ziemię, temniemniej jest dla nas wszystkich jasnem, że na podstawie cyfr przekonaliśmy się, że nawet przy najlepszej woli, przy rozparcelowaniu całej większej własności ziemskiej nie potrafimy zaspokoić głodu ziemi nawet tych gospodarstw, które są mniejsze od 5 ha. W tych warunkach dyskusja nasza wkracza już na inne tory, ma bardziej realne podłoże i możemy się spotkać już wszyscy razem przy rozwiązywaniu zagadnienia reformy rolnej. Oczekujemy tylko od panów z opozycji jeszcze jednego dalszego kroku: Niech Panowie jeszcze potrudzą się i przyjdą tutaj z realnym programem rozwiązania, niech Panowie zechcą przedstawić swoje wnioski, a przypuszczam, że na tle praktycznie opracowanego programu znowu wiele, wiele nieporozumień się wyjaśni i posądzanie nas o złą wolę, mam wrażenie, w wielu wypadkach odpadnie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PWładKamiński">Kryzys gospodarczy podważył zdolność płatniczą ludności rolniczej. I dlatego dzisiaj stajemy przed dwoma zagadnieniami: pierwsze, to jak utrzymać dotychczasowy dorobek reformy rolnej, drugie to jak w dalszym ciągu na przyszłość tę reformę rolną prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PWładKamiński">Dzisiaj osadnik, dzisiaj rolnik skomasowany z powodu zadłużenia i z powodu tego, że zdolność płatnicza jego warsztatu wydatnie się zmniejszyła, stał się czynnikiem, który kryzys gospodarczy specjalnie dotknął i który kryzys gospodarczy specjalnie odczuwa.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PWładKamiński">Oczywiście, że można krytykować zarządzenia Państwa w dziedzinie zmniejszenia ciężaru długu długoterminowego, ale można krytykować z punktu widzenia kredytu, można to krytykować z punktu widzenia przyszłych możliwości kredytowych, nie można tego jednak krytykować — i nikt tego argumentu nie zrozumie — z punktu widzenia rolnika.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PWładKamiński">Dla rolnika było koniecznością zmniejszyć raty płatności długu krótkoterminowego tak, jak było koniecznością zmniejszyć oprocentowanie z tytułu tego długu, i że Rząd poszedł na to, pomimo wielu sprzeciwów słusznych i argumentów z innej strony, to widać, że była to konieczność państwowa, bez której rolnik nie mógłby myśleć o wydźwignięciu się z obecnego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PWładKamiński">Z całą sympatją również witamy drugi nowy projekt ustawy, który zmniejsza odpowiednio te ciężary. Przypuszczamy, że jaknajszybciej Sejm tę ustawę uchwali i znów rolnictwo będzie miało możność odetchnąć przynajmniej w dziedzinie długu długoterminowego.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PWładKamiński">Uważamy jednak, że ta akcja nie byłaby pełna, gdyby i w dziedzinie długu krótkoterminowego rolnictwo nie zaznało pewnych poważnych zmian, a mianowicie gdyby spłaty nie zostały rozłożone na dłuższe terminy i gdyby nie zostało zniżone oprocentowanie. Dziś normalny środek kredytowy — weksel krótkoterminowy 3–6 — 9-cio miesięczny jest dla wszystkich rzeczą nie do pomyślenia. Musimy przejść z kredytu krótkoterminowego, w ścisłem tego słowa znaczeniu, na kredyt średnioterminowy. I tu oczekujemy znów wysiłków Rządu, zmierzających do tego, ażeby w tej dziedzinie również ulżyć rolnictwu naszemu. Akcja ta w najkrótszym czasie winna dać dobre rezultaty. My nie odnosimy się ze złą wolą, tak jak Panowie, widzimy usiłowania Rządu i rezultaty konkretne przyjścia z pomocą przez Rząd i dlatego nie będziemy się tak odnosili do tego jak Panowie. Sądzę, że gdyby i Panowie zechcieli okazać trochę objektywizmu, inaczejby sytuacja wyglądała.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#PWładKamiński">Musimy także dążyć, ażeby w dziedzinie długów prywatnych rozszerzyć kompetencję urzędów rozjemczych. Rozłożenie na 3 lata spłaty kapitału, stosowane przez sądy w dzisiejszych czasach, nie daje odpowiedniego efektu. Ten termin musi być przedłużony, muszą być nareszcie takie zmiany wprowadzone, żeby urzędy rozjemcze weszły głębiej w życie, niż zakreśla im dekret Prezydenta Rzeczypospolitej. I dlatego w tej dziedzinie poważnych zmian również oczekujemy.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PWładKamiński">Musimy wreszcie przystąpić także do zagadnienia poważnego zmniejszenia się szacunku ziemi, dawanego przez Państwo czy przy komasacji, czy wreszcie pod postacią samodzielnej akcji osadniczej. Ta akcja jest od kilku lat w całej pełni, jednakże ona niedostatecznie szybko postępuje i pomimo, że Państwo z całą wyrozumiałością odnosi się do osadników i do tych wsi, które są skomasowane, tem niemniej niezałatwienie tego zagadnienia ciąży na nich i w wielu wypadkach wytwarza pesymistyczne nastroje, które wartoby ze wsi naszej wykorzenić. W tych warunkach względy sprawiedliwości wymagają, ażeby w odniesieniu do tych szacunków, które są prawomocne, przy pomocy ustawy o postępowaniu administracyjnem, czy przy pomocy innych środków, szacunek dotychczas ustalony w latach wysokiej konjunktury został zrewidowany. Tak samo wydaje się rzeczą konieczną, ażeby szacunki, które ustala Bank Rolny przy parcelowaniu przez siebie ziemi, również uległy radykalnej zmianie.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PWładKamiński">Przejdę teraz do zagadnienia osadniczego. Jeżeli chodzi o osadników, to tutaj również jest rzeczą bardzo charakterystyczną, że obecnie już z ław mniejszości nie padają te pogróżki, które dawniej padały. Okazało się, że osadnictwo pomimo krakania nie zostało złamane przez kryzys, przeżywa ten kryzys ciężko, ale tak samo Panowie nie mogą poszczycić się tem, że zamieszkała tam ludność z mniejszości narodowej takiej czy innej przeżywa ten kryzys łatwiej.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Gdyby miała te kredyty…)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PWładKamiński">Właśnie ten, kto kredyt otrzymał od Rządu, dziś znajduje się w cięższej sytuacji od tego, który kredytu nie miał. Pod tym względem bezwarunkowo sytuacja Panów jest lepsza. Ale Panowie, nie mając tych kredytów, stękacie na kryzys, a my, mając te kredyty, jednakże wytrzymujemy, i mogę zapewnić Panów, że wytrzymamy, bo my, proszę Panów, należymy do tego żołnierskiego pokolenia, które potrafiło, jak miało co, jeść, a jak nie miało, to kilka dni, a nawet kilkanaście dni, wojować bez kuchni. I to samo dziś potrafimy zrobić, i nas nie zwycięży taka czy inna gadanina; nas i kryzys nie zwycięży, bo jesteśmy z tego pokolenia, które musi odnieść zwycięstwo!</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PWładKamiński">Niczego innego nie domagamy się dla osadnictwa jak tylko stosowania w dalszym ciągu tych wszystkich zarządzeń, które Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych zaczęło stosować do ogółu rolników.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PWładKamiński">Jeżeli chodzi o zagadnienie osadnictwa na Pomorzu, to zdaje mi się, że będzie rzeczą niemożliwą, aby Państwo Polskie względem tych osadników, wobec kryzysu, jaki przeżywają, mogło utrzymać tę samą stopę waloryzacyjną. Nie chcemy Państwu nic narzucać, ale chcemy jednakże, żeby Państwo przyszło z jaknajszybszą realizacją w tej dziedzinie. Dążymy na zachodzie i wschodzie do tego, aby poprawić zdolność płatniczą osadników. Zdolność płatnicza osadników nam całkowicie wystarcza, ale szacunek ziemi jest bezwarunkowo podstawową rzeczą przy zwalnianiu z odpowiednich ciężarów.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#PWładKamiński">Jeżeli chodzi o drobnych dzierżawców, o dzierżawców długoletnich, o t. zw. wieczystych czynszowników, to tu polityka Państwa, przy załatwieniu tego zagadnienia oparła się na kredycie, który Państwo miało dawać. Dzisiaj ten kredyt jest nierealny. Trzeba przyjść ze zmianą tego stanowiska, jednakże z taką zmianą, któraby umożliwiała osadnikom przejęcie tej ziemi, któraby im ja odpowiednią ustawą dawała na własność. Oczekujemy, że jeszcze w tej sesji Rząd zechce to zagadnienie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PWładKamiński">Następnie w dobie zamkniętej emigracji, zamkniętej możności znalezienia pracy w mieście, na terenie wsi jest dużo takich gospodarstw, które i w czasie kryzysu i w czasach normalnych muszą być otoczone specjalną opieką. Mówię o gospodarstwach karłowatych, które nie są samowystarczalne, o tych gospodarstwach, w których członkowie rodziny utrzymywali się zwykle przez to, że wychodzili na emigrację sezonową lub chodzili na zarobek do miast. Dzisiaj wszystkie te możliwości są zamknięte. Stoi przed nami konieczność podniesienia produkcji w tych gospodarstwach. Uważamy, że ograniczenie produkcji jest rzeczą konieczną w tych wszystkich gospodarstwach, które produkują na eksport. W tych gospodarstwach podniesienie produkcji musi iść na konsumcję przez samą rodzinę. Dlatego specjalna pomoc i opieka Państwa nad gospodarstwami najmniejszemi — a tych gospodarstw jest olbrzymia ilość, bo do 5 ha według spisu z 1931 r. gospodarstw w Polsce było 2.111.000 — jest rzeczą pilną.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PWładKamiński">Niektóre ustawy, które jeszcze w roku zeszłym zostały przeprowadzone, nie mają rozporządzeń wykonawczych, np. ustawa o Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej. Ustawa ta daje większe możliwości spłacenia na raty lub też przedłuża terminy spłaty, następnie obniża oprocentowanie, daje możliwości odroczenia, i wydanie rozporządzenia wykonawczego jest rzeczą w dzisiejszych czasach niesłychanie pilną.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#PWładKamiński">Proszę Panów, reforma rolna w Polsce, pomimo wielkich trudności, które Państwo przeżywa, pomimo ciężkiego kryzysu gospodarczego, nie została zawieszona na kołku. Aczkolwiek w zmienionej formie, w zmienionych warunkach, jednakże idzie ona naprzód i jest realizowana. Większa własność chce oddłużyć warsztaty rolne choćby przez stratę części swego majątku, mniejsza własność rolna ma głód ziemi i dąży do ziemi. I słusznie, ten proces musi się odbywać i będzie się odbywał, tylko w tej chwili jest rzeczą niesłychanie trudną znaleźć odpowiednie podstawy finansowe. Będziemy wdzięczni, jeżeli w tej dziedzinie zechcecie postawić odpowiednie wnioski i propozycje.</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PWładKamiński">Przejście od większej do mniejszej własności dzisiaj jest tylko zagadnieniem o charakterze finansowym. Jeżeli w tej dziedzinie znajdziemy wspólnie środki na przeprowadzenie tej akcji, to bezwarunkowo przyczynimy się bardzo poważnie do tego, żeby wieś nasza czuła dla nas prawdziwą wdzięczność.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PWładKamiński">Nie pozwolimy jednak na to, żeby w dziedzinie reformy rolnej w Polsce działy się tego rodzaju rzeczy, że część obywateli Polski odwołuje się do terenu zagranicznego, żeby zahamować sprawiedliwie prowadzoną u nas reformę rolną. Z całą wdzięcznością i z całem uznaniem musimy wyrazić się o wystąpieniu p. Ministra Becka na terenie genewskim przeciwko uroszczeniom mniejszości niemieckiej w odniesieniu do Pomorza.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PWładKamiński">Nic się nie poradzi na to, że większa własność ziemska na terenie Pomorza jest w rękach niemieckich — to nie dowód, żeby Rząd miał dawać tej mniejszości jakieś przywileje. Gdyby reforma rolna była specjalnie stosowana do mniejszości niemieckiej, tak jak dawniej wywłaszczano specjalnie Polaków, to wtedy Panowie mieliby rację, ale jeżeli dzisiaj te same prawa stosowane są do Polaków i do Niemców, to niema żadnej podstawy, żeby obywatele polscy odnosili się ze skargą do Ligi Narodów i starali się w ten sposób uzyskać tam dla siebie przywileje.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#PWładKamiński">Pod tym względem sądzimy, że Rząd będzie zajmował zupełnie zdecydowaną pozycję; zresztą oświadczenie p. Ministra Becka w Genewie nie daje żadnych złudzeń pod tym względem i sądzimy, że zostało w samą porę powiedziane, tak, jak trzeba.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PWładKamiński">W dziedzinie komasacji mam następujące uwagi. Wydaje mi się, że ze względu na to, że w tej chwili nie wprowadzamy komasacji właściwie przy pomocy środków, które sam zainteresowany wpłaca, jest rzeczą konieczną, aby koszty komasacyjne zostały obniżone. Wydaje się nam, że jeszcze w tej dziedzinie niewszystko zostało zrobione, że bezwarunkowo koszt technicznego przeprowadzenia prac komasacyjnych jest jeszcze w Polsce za duży.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#PWładKamiński">A pozatem należy dążyć do tego, aby sprawa uwolnienia od płacenia podatków tych ludzi, którzy się komasują, była aktualna nie po zakończeniu komasacji, ale już w trakcie jej wykonywania.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PWładKamiński">Jeszcze jedna sprawa. Jest rzeczą konieczną, aby na terenach wschodnich, gdzie kultura ludności jest mniejsza, a gospodarka mniej intensywna, specjalnie przyjść z pomocą. Ponieważ jesteśmy w tem położeniu, że mamy naokoło zamknięte granice i trudne możliwości wywozu, staje się koniecznością zbliżenie nas w dziedzinie wywozu do Gdyni, do polskiego morza. W tych warunkach wzmocni się nasze oparcie o Pomorze, wzmocni się kraniec wschodni Rzeczypospolitej i więcej zwiąże z dzielnicami zachodniemi. Apelujemy do Rządu, ażeby zechciał, pomimo, że się w Polsce mówi, że dzisiaj ministrowie prawie wszyscy w Rządzie pochodzą właśnie z terenów wschodnich, na tę stronę zagadnienia zwrócić uwagę. W dziedzinie zwłaszcza taryf kolejowych w dalszym ciągu znajdujemy się w tem położeniu, że absolutnie nie możemy wielu rzeczy i wielu produktów, które mieliśmy na wywóz, wyprodukować i wywozić. W tych warunkach musimy apelować do Rządu o specjalne zajęcie się temi terenami, gdyż konieczności życiowe innej drogi nam nie wskazują. Nie możemy znaleźć o własnych środkach i własnych siłach odpowiedniego rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#PWładKamiński">Jeszcze jedno słowo. Przechodzimy do nowego stadjum organizacji społeczeństwa rolniczego. Izby rolnicze staną się aktualne już w najbliższym czasie. Prosimy więc Wysoki Rząd, aby zechciał zwrócić uwagę, że dzisiejsze podstawy finansowe tej nowej organizacji, jak nam się wydaje, są niedostateczne, trzeba więc szukać lepszych i większych środków na to, ażeby ten samorząd rolniczy oparł się na silniejszych podstawach.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PWładKamiński">Tak samo, jeżeli chodzi o organizacje rolnicze, ten czynnik, który wytrzymał i zabory i czasy przedwojenne, nie powinien być dzisiaj przekreślony przez samorząd rolniczy, winien się słać czynnikiem współdziałania i współrozwoju, i zasilenie tych placówek wydaje się nam rzeczą konieczną.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PWładKamiński">Możemy się kłócić wtedy, kiedy są lepsze czasy, obecnie musimy iść wspólną ławą i rozmawiać wspólnym językiem i wspólnie ponosić odpowiedzialność, ażeby zapewnić rolnikowi lepszą dolę.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#PWładKamiński">Niech Pan mniej krzyczy, a więcej robi, to będzie lepiej.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Mikołajczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PMikołajczyk">Wysoka Izbo! Omawiając budżet Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, musimy przypomnieć, że Stronnictwo Ludowe, przypatrując się pogłębiającemu się stale kryzysowi rolnemu, brakowi przewidywań, twórczej radości i niezdecydowanym bezprogramowym posunięciom rządów pomajowych na polu gospodarczem, niejednokrotnie z tego miejsca przez swoich mówców wskazywało na niebezpieczeństwa, płynące z tego postępowania, i wskazywało drogi i środki, które mogły nas w znacznej mierze uchronić od przyczyn kryzysu i zapobiec jego pogłębieniu. Środkami temi były: równowaga cen produktów rolnych z cenami produktów przemysłowych, podniesienie stopy życiowej obywatela i konsumcji wewnętrznej kosztem potanionych produktów przemysłowych i zaniechanie deficytowego ich eksportu; obniżki kosztów obciążających produkcję rolną, oszczędności w budżecie państwowym, instytucjach samorządowych i społecznych, radykalna, przemyślana akcja, oddłużająca rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PMikołajczyk">Dzisiaj przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa chcielibyśmy właśnie stwierdzić, jakie drogi, odbiegając od środków przez nas zalecanych, przyczyniły się do pogłębienia nędzy panującej na wsi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PMikołajczyk">Omawianie wysokich cen kartelowych nie należy do tego resortu — niemniej stwierdzić należy, że tolerowanie ich w swej dotychczasowej wysokości przez Rząd pogłębiło w znacznym stopniu kryzys rolniczy. Stwierdzają to nawet sami sanatorzy w referacie przez siebie opracowanym na zielony tydzień, gdzie piszą, że „W tym samym bowiem okresie trwania kryzysu, kiedy ceny artykułów rolnych spadły blisko o 60%, ceny nawozów sztucznych wzrosły o 13%”, Więc tutaj Panowie co innego twierdzą, aniżeli twierdził na Komisji Rolnej p. Poniatowski. Ceny wzrosły: „maszyn rolniczych o 13%, węgla o 21%, oleju maszynowego o 31%, nafty rafinowanej o 5%, zapałek o 43%, naczyń kuchennych o 24%, soli o 3%. Obniżyły się zaś jedynie ceny materjałów budowlanych o 7%, żelaza o 11%, no i wódki o 20%”. Cyfry te są podane nie przez kogo innego, jak przez Komitet Wykonawczy Tygodnia rolniczego, przez tych samych prezesów, posłów BB, którzy zasiadają na tych ławach. Jednakowoż Panowie tę politykę tolerują.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PMikołajczyk">Dziwnem co najmniej było również stanowisko Ministerstwa Rolnictwa w sprawie cen cukru. Dla rozbicia jednomyślnej antykartelowej opinji publicznej dopuściło ono do obniżki cen za buraki, zamiast spowodować pokrycie mniejszych dochodów kartelu cukrowniczego zmniejszonym deficytowym, po 16 gr kilo cukru, wywozem poza granice Państwa i obniżonemi pensjami panów dyrektorów, pobierających w dalszym ciągu po 300.000 zł rocznie.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PMikołajczyk">Nawet strajk chłopski jako rozpaczliwy środek samoobrony przeciw wyzyskowi karteli został brutalnemi środkami dławiony, a najbliżsi doradcy rządowi posłowie B. B., a prezesi organizacyj rolniczych, prędko zaaranżowali nową komedję. Urządzono Zielony Tydzień, a obecnie już po Zielonym Tygodniu sanacyjny „Dziennik Poznański” przestrzega, że tego rodzaju „klapy bezpieczeństwa” dla dania ujścia nastrojom rolników w przyszłości nie radzi stosować, radzi natomiast stosować rzeczy realne, zamiast sypania piaskiem w oczy społeczeństwu. Nic to nie pomogło, strajk chłopski jednak udał się, a w 14 powiatach Wielkopolski uchwalono przystąpić do strajku, jeżeli rezolucje uchwalone na Tygodniu rolniczym nie zostaną w czyn wprowadzone. Coprawda prezydja organizacyj rolniczych nie miały cywilnej odwagi przedłożenia tych rezolucyj na plenum Centralnego Zjazdu w Warszawie. W ciągu Tygodnia rolniczego usiłowano uniemożliwić dyskusję, np. starosta w Wolsztynie odbierał bezceremonialnie głos ludziom, którzy chcieli omówić kwestję wysyłki delegatów i wielkiego zjazdu rolniczego w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PMikołajczyk">Uchwalono jeszcze następujące żądania: obniżenie przynajmniej o 50% cen na węgiel, cukier, cement, naftę, żelazo i inne skartelizowane wyroby przemysłowe; zniesienie wszelkich karteli, obniżki o 50% cen na zapałki, sól i inne wyroby monopolowe, obniżenie akcyzy na cukier, sól, naftę i t, d., obniżenie stopy dyskontowej Banku Polskiego na 3%, jako maximum oprocentowania możliwego dla rolnictwa, żądanie radykalnej akcji oddłużającej rolnictwo, odroczenia płatności długów krótko- i długoterminowych i obniżenia ich oprocentowania, zamknięcia granicy dla przywozu wszelkich produktów rolnych i artykułów konkurencyjnych z zagranicy, kredytu zaliczkowego dla włościan analogicznego kredytowi zastawowemu, udzielanemu ziemianom, obniżki wszelkich podatków państwowych i samorządowych w stosunku do spadku cen zboża, zmiany systemu podatkowego; protestowano przeciw wszelkim próbom nowego obciążania ciężarami podatkowemi wsi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#PMikołajczyk">Żądano: zmniejszenia wydatków państwowych na emerytury, fundusze dyspozycyjne, reprezentacyjnie i t. d” wyasygnowania odpowiednio nisko oprocentowanego i długoterminowego kredytu dla ratowania spółdzielni, obniżenia renty na osadach rentowych na 15%, umorzenia zaległej renty, obniżenia szacunku w stosunku do spadku płodów rolnych, umorzenia zaległych podatków i wstrzymania wymiaru podatków na osadach polskiej parcelacji na lat 5, przewłaszczenia osad kontraktowych bez dalszych dopłat, spowodowanych nowym szacunkiem oraz postanowiono, jak powiadam, w 14 powiatach, domagać się proklamowania generalnego strajku rolniczego, jeżeli rezolucje wyżej wymienione nie zostaną wykonane do Nowego Roku 1933.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(P. Tebinka: Takie rezolucje tylko utrudniają sytuację w rolnictwie!)</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#PMikołajczyk">Nie mam czasu polemizować. Jeżeli Panowie dadzą nam więcej czasu, to będziemy polemizowali.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PMikołajczyk">Proszę Panów, nie postarano się również o obniżkę kosztów produkcji rolnej. Podatki nietylko nie zostały obniżone, lecz w tym roku zaczął obowiązywać dodatek kryzysowy do podatku dochodowego, uchwalony przez większość rządową razem z prezesami organizacyj rolniczych, posłami B. B., oraz na ziemiach zachodnich podwyższono podatek od wypadków w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#komentarz">(Głos: Tonie jest podatek.)</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PMikołajczyk">Ale Rząd nie zatwierdził tej uchwały Wydziału wojewódzkiego, która proponowała pokryć niedobory Zakładu od wypadków w rolnictwie z rezerw zamiast podwyższać opłaty. Gdyby Rząd zatwierdził wydział wojewódzki poznański nowowybrany, to niewątpliwie ten wydział byłby poszukał innych środków pokrycia niedoboru, albo ściągnąłby od pp. obszarników te 3 miljony zaległych podatków.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PMikołajczyk">Nowy podatek majątkowy jest dalszem obciążeniem drobnego rolnictwa, które dawny podatek na czas zapłaciło, a obecnie również stale będzie obciążone, gdy obszarnictwu zostanie skreślony zaległy podatek.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#PMikołajczyk">Ulgi w płaceniu zaległości podatkowych są wyraźnie na korzyść również tylko większego ziemiaństwa. Bowiem, jeżeli chodzi o chłopa, to Urzędy Skarbowe są tak bezwzględne, że nietylko krowę, ale ostatni kawałek własnoręcznie zrobionego płótna potrafią sprzedać za bieżące podatki. Niema więc mowy o tem, żeby mogły powstać kilkuletnie zaległości. Jeżeli zaś znajdą się zaległości u drobnego rolnika, to tylko dzięki temu, że tam nawet bardzo intensywny egzekutor już nic znaleźć nie może.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PMikołajczyk">W ten sposób polityka podatkowa Panów prowadzi do tego, że premjuje się tych, którzy dzięki względom i protekcjom specjalnym umieją zalegać lat cztery, czy pięć, a równocześnie chłopa sprzedaje się do ostateczności. Tego rodzaju polityka niewątpliwie jest więcej niebezpieczna dla Państwa, aniżeli to, co Panów, nie zarzucają niejednokrotnie posłom opozycyjnym.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#PMikołajczyk">Praca ustawodawcza Ministerstwa Rolnictwa z ostatniego okresu dotyczy oddłużenia rolnictwa — to prawda. Ale praca ta dąży tylko do rozluźnienia paragrafów dotychczasowej ustawy o reformie rolnej i przejścia na t. zw. parcelację dobrowolną, względnie wprowadza się moratorium dla listów zastawnych, z czego w głównej mierze korzystają obszarnicy a równocześnie dla chłopa niema właściwej, pomocnej akcji oddłużeniowej, któraby mu dała możność przetrwania na warsztacie. Nie mogą Panowie chyba nazywać urzędów rozjemczych tą instytucją, któraby to zagadnienie regulowała. Ograniczenie kompetencji urzędów rozjemczych, a przedewszystkiem możność odroczeń tylko na lat trzy i wyjęcie z pod ich kompetencji należności na rzecz banków państwowych, to słaba strona tych urzędów. Stwierdza to sam dyrektor Centralnej Komisji Finansowo-Rolnej p. Rusinek. W tych okolicznościach akcja oddłużająca Ministerstwa poszła raczej w kierunku fiskalnym, odsuwając prywatnego wierzyciela, zastrzegając pierwszeństwo egzekwowania należytości Skarbowi Państwa lub Państwowemu Bankowi Rolnemu.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#PMikołajczyk">Kiedy dwa lata temu mówiłem o moratorjum, to ówczesny p. minister Janta-Połczyński nazwał tę robotę antypaństwową. A jak Panowie nazwą ostatnio uchwaloną ustawą konwersyjną, która wprowadza trzyletnie moratorjum? Jak Panowie nazwą niezapłacenie należnej raty na rzecz Stanów Zjednoczonych? Czy to również robota antypaństwowa?</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Panie Pośle, sprawa raty długu amerykańskiego nie jest jeszcze rozstrzygnięta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PMikołajczyk">Dalsza akcja ustawodawcza ministerstwa dotyczy nowelizowania ustawy o Izbach rolniczych. Już sanacja ma to do siebie, że gdziekolwiek może odebrać prawo samodzielnego decydowania obywatelom, to je odbiera. Jeżeli bowiem już dekret Prezydenta z 1927 roku ograniczał możność wyboru radców do Izby Rolniczej z sejmików powiatowych, to nowela obecna poszła w tym kierunku, że 1/3 będzie tylko z wyborów sejmikowych, 1/3 część będzie z wyborów organizacyj rolniczych, a tych uprawnionych do wyborów znajdzie się odrazu 15 lub 20, i 1/3 będzie naturalnie z nominacji; tak ażeby zawsze czynniki rządowe mogły mieć w tej instytucji narzędzie posłuszne, które będzie psychikę społeczeństwa urabiało.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PMikołajczyk">Jeżeli chodzi o osadnictwo i drobnych dzierżawców, to Panowie zawsze stwierdzają w swoich przemówieniach: proszę przyjść z wnioskami. Jeżeli zaś ostrzegamy przed takiem lub innem niebezpieczeństwem i wysuwamy takie czy inne wnioski, to kategorycznie odrzuca się je po to, żeby, jak zrobił to dziś poseł Kamiński, słuszność ich uznać w dwa lata później, gdzie niejednokrotnie niejeden wszystko w międzyczasie straci i do ostatniej nędzy i biedy będzie doprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PMikołajczyk">W Dzikowie i Nieświeżu los reformy rolnej został przesądzony.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W Lanckoronie.)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PMikołajczyk">P. Minister Kozłowski może z dumą powiedzieć, że do zabytków starożytności reformę rolną w Polsce odesłał. Pojął to referent, który w budżecie Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych jednem słowem nie wspomniał o reformie rolnej. Zdawałoby się bowiem, że wobec 4 miljonów bezrobotnych na wsi i wobec fali zwrotnej bezrobotnych z miast z powodu zastoju w przemyśle Rząd poczynił wszelkie wysiłki, by wzmóc działalność reformy rolnej w Polsce. Ma setki miljonów złotych zaległych od obszarników podatków, ma setki miljonów zaległych podatków od przemysłu ciężkiego i, zamiast za to jednym odebrać ziemię, a drugim materjały budowlane i rozpocząć działalność, Rząd całkowicie odrzuca zagadnienie reformy rolnej w Polsce, wskazując, że należy ją przeprowadzać na drodze dobrowolnej. Jeżeli można było się jeszcze kilka lat temu sprzeczać co do sposobu przeprowadzania reformy rolnej, to dziś, jeżeli Panowie przypatrzą się temu, co się dzieje u tych, co kupili drogo ziemię ż wolnej ręki, jeżeli dziś na pograniczu niemieckiem hr. Hochberg grozi wyrzucaniem osadników dlatego, że nie mogą płacić, to raczej zaniechanie dobrowolnej a wzmożenie przymusowej parcelacji jest wskazane.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PMikołajczyk">Jeżeli Panowie powiadają, że Minister Beck z okazji omawiania reformy rolnej w Polsce odpowiedział w Genewie, że nie pozwoli się innym państwom mieszać do spraw polskich, to trzeba się spytać p. Kamiński ego, czy jest mu wiadomem, że dobra Pąpowskie, własność Orbzena, i Oczkowice, własność p. Zielenowej w powiecie gostyńskim w woj. poznańskiem zostały, mimo to, iż były w „Monitorze” wycofane z parcelacji, a poszedł na parcelację majątek p. Sypniewskiego, Polaka.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głosy: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PMikołajczyk">Wobec zaniedbania wykonywania reformy rolnej spodziewać się należało przynajmniej wstrzymanie ściągania należytości od osadników. Widocznie jednak dziury budżetowe są zbyt duże, skoro na fundusz obrotowy reformy rolnej, który został podporządkowany Ministrowi Skarbu, należności jego u osadników bardzo energicznie są ściągane. Takiej „żółtej febry w formie nakazów płatniczych, jaka zalała ostatnio wsie osadnicze w Poznańskiem i na Pomorzu dawno już nie widziano na tamtejszym terytorjum. Ministerstwo jednak nie chce pójść na obniżkę szacunku, o którą tak prosi i której tak oczekuje p. Kamiński, a jeżeli chodzi o załatwienie pewnych poszczególnych rzeczy, to muszę powiedzieć, że kiedy dnia 16 marca 1931 r. żądaliśmy załatwienia nieuregulowanych spraw osadniczych byłego urzędu kolonizacyjnego na kresach zachodnich — tak ze względów gospodarczych, jak i ze względów państwowych — to wtenczas p. Tebinka oświadczył, że już została wysłana na Pomorze specjalna komisja dla zbadania tej sprawy. Mija od tego czasu dwa lata. W roku zeszłym 17 lutego 1932 r. wnieśliśmy nasze wnioski w tych sprawach na Komisję Reform Rolnych, które to wnioski do dzisiejszego dnia nie ujrzały światła dziennego, utonęły bowiem pod zielonym suknem Komisji.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(P. Tebinka: Nic podobnego, został zgłoszony do laski marszałkowskiej.)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PMikołajczyk">Może Pan Prezes postara się, żeby to zostało na plenum Sejmu definitywnie załatwione, a wtedy przekonamy się, czy to, co mówił p. poseł Kamiński, jest szczere, czy wtedy, kiedy będzie chodziło o obniżenie cen szacunkowych lub o inne zagadnienia osadnicze, nie powtórzy się historja i wnioski znowu nie zostaną również automatycznie odrzucone, jak dotąd były odrzucane.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PMikołajczyk">My mamy prawo żądać załatwienia tych spraw, a nie prosić — i żądamy tęgo, bo jesteśmy przekonani, że robimy to w imię dobra Państwa i w imię tysięcy osadników.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PMikołajczyk">I dlatego boli nas zarzut p. Ministra Ludkiewicza, który powiada, że osadnicy nie chcą płacić.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PMikołajczyk">Jest to zarzut niesłuszny, oni bowiem chcą płacić, ale podług możliwości płatniczej — ale jeżeli Ministerstwo potrafiło wyprowadzić osadników w pole, jeżeli p. Minister Kozłowski oświadczył, że kto się zgodził na nowy szacunek, dla tego już niema ratunku, to nie dziwcie się Panowie, że osadnik dzisiaj dziesięciokrotnie obejrzy każdy papierek, zanim się podpisze w obawie, aby znowu nie został wyprowadzony w pole, jak to zrobiono przy osadnikach kontraktowych. Gdy ten, który poszedł do sądu, będzie płacił np. resztę ceny kupna w sumie 4.000 zł, to ten, który się zgodził na propozycję Ministerstwa, będzie płacił 30.000 zł. Kto raz już zawiódł osadników, ten nie ma prawa mówić, że osadnicy nie chcą płacić rat amortyzacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PMikołajczyk">A jeżeli Panowie powiadają, że jesteśmy w tym roku w lepszem znacznie położeniu, że rolnictwo lepiej jest bronione, to chciałbym stwierdzić, że niektóre rzeczy pogorszyły się w tym roku. Mianowicie wskutek wysokich szacunków, spowodowanych nową instrukcją szacunkową z r. 1927, cała masa osadników odwoływała się od tych orzeczeń w drodze administracyjnej do Ministerstwa. A że szacunki były za wysokie, to świadczy o tem to, że aż 90% od wydanych orzeczeń było odwołań. I co się okazuje? W krótki i węzłowaty sposób wydano rozporządzenie, które uniemożliwia odwołanie się osadników w drodze administracyjnej do Ministerstwa, a zostawia się tylko możliwość odwołania się od orzeczeń do Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Tam opłata wynosi najmniej 40 zł od tysiąca, wzrastając przy każdym dalszym spornym tysiącu. Dochodzą jeszcze i koszty adwokackie. Osadnik musi przyjąć orzeczenie, ale niewątpliwie zobowiązań swoich nie będzie w stanie wypełnić. To jest pogorszenie, jeżeli chodzi o dolę osadników w ostatnim roku.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PMikołajczyk">Jeżeli chodzi o egzekucję, to nadanie prawa egzekucji Państwowemu Banku Rolnemu niewątpliwie ją zaostrzyło. Jeżeli chodzi o osadników likwidacyjnych, to tam robi się poprostu wyraźne bezprawia. Bo jeżeli urząd państwowy, jakim jest Urząd Likwidacyjny w Poznaniu, zawarł umowę z osadnikiem, jeżeli zaproponawał sumę, jeżeli to zostało zapłacone, jeżeli zostały opłacone koszta stemplowe, a teraz po latach żąda się dopłaty 1.500 do 2.000 zł lub więcej, to jest to bezprawie. Kiedy osadnik przychodzi i powiada, że nie może płacić, to się mówi: niech się Pan tylko podpisze, płacić zaraz Pan nie potrzebuje. Jeżeli mimo to nie podpisuje, to wtedy mu się opuszcza z 2.000 na 1.500 zł, byle tylko się podpisał. To jest wyraźne bezprawie, popełniane przez instytucję państwową.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PMikołajczyk">Ministerstwo Skarbu w stosunku do osadników prowadzi bardzo ciekawą politykę. Kiedy przed czterema lub więcej laty w imię interesów polskości wykupywano ziemię z rąk niemieckich i płacono grube pieniądze za rentowe osady niemieckie, to osadnicy wówczas przez Urzędy Skarbowe wymierzone opłaty stemplowe uiścili. Dzisiaj po latach w dobie największego kryzysu przychodzi Urząd Skarbowy i żąda 300 do 400 zł tytułem dopłaty stemplowej do danego kontraktu, nieraz bezprawnie, bo okres 5 lat już minął i pretensje stały się przedawnione.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PMikołajczyk">Jest to znowu jawne bezprawie, które dotyka przedewszystkiem szerokie rzesze osadników na ziemiach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PMikołajczyk">Jeżeli chodzi o t. zw. ulgi osadnicze, to te ulgi wszystkie warunkowane są zapłaceniem raty bieżącej. Jeżeli w latach dobrej konjiunktury osadnik nie mógł płacić ze swojej osady przypadających na niego rat, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że i dziś nie może. Jeżeli tak jest, to wprowadzenie oprocentowania 4 od sta od zaległości jest nowym ciężarem, wprowadzonym w obecnej dobie krytycznej dla rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PMikołajczyk">Wobec tego stwierdzić należy, że Ministerstwo Rolnictwa popiera interesy obszarnicze przez zaniechanie parcelacji państwowej, a prowadzenie prywatnej, tak że jest niebezpieczeństwo, o którem się niejednokrotnie mówi, że w wielu wypadkach osadnicy będą musieli opuszczać swe warsztaty pracy, a p. Minister wtedy załamie ręce i powie: ni;e mogę ingerować pomiędzy kontrahentami prywatnymi, kupującym i sprzedającym.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#PMikołajczyk">Jeżeli w ten sposób prowadzić będziemy politykę podatkową, że jednym się daje premje, a drugich się egzekwuje do ostateczności, jeżeli wprowadza się ustawy, które niezależnym czynnikom uniemożliwiają wejście i decydowanie w sprawach rolniczych, to do tego rodzaju polityki Ministerstwa Rolnictwa nie możemy żywić zaufania.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PMikołajczyk">Jeżeli w dalszym ciągu toleruje się ździerstwa karteli, to musimy uważać, że to nie jest należyta obrona interesów rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PMikołajczyk">Proszę Panów, w przemówieniu p. Ministra Rolnictwa na tygodniu rolniczym znajdujemy między innemi takie zdanie, że trzeba było wysłać p. Rosego i interwenjować, ażeby 300 świnek mogło wyjechać do Austrji i dlatego trzeba było odwołać szereg ważnych dyskusyj. Panowie darują, ale jeżeli dla wyjazdu jednego urzędnika trzeba odkładać szereg ważnych dyskusyj, to tem więcej możemy być przekonani, że to omawianie zapowiadanych przez poszczególnych członków B. B. ulg dla rolnictwa przyjdzie zapóźno. To też głosujemy przeciw budżetowi, albowiem przekonani jesteśmy, że tylko generalny strajk chłopski sprowadzi polską politykę gospodarczą na właściwe tory i byt Państwa oprze o tego gospodarza, chłopa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Ignasiakówna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PIgnasiakówna">Polityka dyktatury faszystowskiej na wsi to nieprzerwany szereg rabunków i gwałtów, wyżyłowania i wyciskania siódmego potu z nędzy i biedoty chłopskiej. Rozwija się ona w parze z zaciekłą ofenzywą kapitalistyczną przeciwko klasie robotniczej. Drogi bowiem wyjścia z kryzysu, po których kroczy dyktatura faszystowska, to zdwojona nędza i głód, zarówno mas robotniczych, jak i chłopskich, to… (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Łańcuch niewoli i grabieży faszystowskiej zacieśnia się coraz bardziej tak, że chłopu aż kości trzeszczą. Rząd dokłada chłopom podatek za podatkiem; za podatkami zdąża faszystowska przymusowa i rujnująca chłopów komasacja i rabunek ich praw serwitutowych, dalej pańszczyzna szarwarkowa, długi lichwiarskie i odróbki, za niemi znów lichwiarskie opłaty targowe, różne składki faszystowskie, militarne i kościelne, kary administracyjne i protokóły leśne i tak dalej bez końca i znów od początku. To też bezrobocie, nędza i dosłowny głód dziesiątkuje dziś masy pracującego chłopstwa. Nawet prasa burżuazyjna pisze o tem, że chłopi dla swego użytku używają dziś soli bydlęcej, dla bydła zaś zamiast soli… wydzielin swych dzieci. To też i głód ziemi nie był nigdy jeszcze tak ostry, jak dziś, a do walki o ziemię obszarniczą bez wykupu skupiają się już najszersze masy chłopów średnio-, mało-, i bezrolnych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PIgnasiakówna">Chłopi przekonali się dostatecznie, jakiem oszustwem była sławiona przez Stronnictwo Ludowe i P. P. S. „reforma rolna”, jakim rabunkiem jest dla nich lichwiarska parcelacja faszystowska, jakiem pogłębieniem ich nędzy, a źródłem korzyści dla obszarników i kułaków jest osławiona faszystowska komasacja i likwidacja serwitutów, której również panowie ze Stronnictwa Ludowego i P. P. S. nie mogli się nachwalić. Chłopi przekonali się, bo tysiące z pośród nich, po tych właśnie dobrodziejstwach faszystowskich i socjal-faszystowskich, poszły w świat z torbami. A. czy za podatki egzekutorzy i policja nie zabierają chłopu ostatniej chudoby i nie ściągają koszuli z grzebietu? Zabierają i ściągają, chyba że chłopi kłonicami przepędzają ze wsi tych, co zagrabiają im ostatni dobytek. Każdy dzień również dostarcza masom chłopskim dowodów, że reklamowana głośno rządowa walka z kryzysem na wsi — to tylko obrona interesów lichwiarzy obszarniczych i kułackich, a dalsze pognębienie pracujących mas chłopskich. W tym czasie, gdy chłopi walczą o całkowite skreślenie długów lichwiarskich i — zupełnie słusznie — coraz częściej odmawiają ich płacenia, rząd w t. zw. dekretach kryzysowych pod osłoną pozornych ulg chce te długi utrwalić. Masy chłopskie przekonały się i o tem, co warte są frazesy pp. Witosów i Kwapińskich o „demokracji” i „wolności”, bo widzą, że celem ich jest odciągnięcie chłopów od walki, sparaliżowanie ich w tym czasie, gdy dyktatura faszystowska wali w biedotę chłopską, jak obuchem. Masy chłopskie wiedzą już, że droga do ich wyzwolenia to rewolucja, to droga zwycięskiego proletarjatu i wyzwolonych mas chłopskich Z. S. S. R.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PIgnasiakówna">To też wieś dźwiga się dziś do walki. Mówią o tem: Lesko, Polesie i Grodzieńszczyzna, mówią o tem Łapanów, Jadów, Lubią i Daleszyce i wszystkie codzienne prawie kra we i burzliwe wystąpienia chłopskie przeciw egzekucjom podatkowym, komasacjom i t. d., mówią o tem wreszcie masowe strajki chłopskie przeciw zdzierstwu faszystowskiemu i opłatom targowym, obejmujące całe powiaty i województwa, strajki, podczas których w jedenastu miejscowościach toczyli chłopi… (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) krwawe walki z policją. W toczących się strajkach chłopskich muszą jednak chłopi zdwoić czujność przed manewrami przywódców Stronnictwa Ludowego, którzy stają na czele walk chłopskich, dla tem łatwiejszego ich zdradzenia, dla wyrwania im ich ostrza rewolucyjnego, którzy namawiają chłopów, by biernie siedzieli na wsi, nie występowali przeciwko policji i t. d. (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Tylko pod wodzą komunistów, tylko w rewolucyjnej walce, kierowanej przez komitety chłopskie, tylko w sojuszu robotniczo-chłopskim poprowadzą miljonowe masy chłopskie zwycięską walkę o ziemię obszarniczą, państwową i kościelną bez odszkodowania, tylko w takiej walce złamane zostaną i odparte zamachy dyktatury faszystowskiej i obszarnictwa na byt szerokich mas chłopskich. Tylko pod wodzą lewicy Związkowej i komunistycznej awangardy proletarjatu zdołają odeprzeć zaciekły atak obszarnictwa, zachęconego biernością i zdradą panów Kwapińskich i Nowickich, przywrócić umowy zbiorowe, powstrzymać rugi i bezczelne obniżki płac i ordynarjów.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PIgnasiakówna">(Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszalka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Do walki o zapomogi dla bezrobotnych na wsi! Oto hasła, pod któremi masy chłopskie skupić się muszą do walki przeciw dyktaturze faszystowskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Częścik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PCzęścik">Wysoki Sejmie! Ciężka do niedawna sytuacja wsi polskiej stała się już katastrofalną. Krótko stwierdzić wypada, że tak, jak jest dziś w roku pańskim 1933, a w 7-ym rządów pomajowych, na wsi, nie było ani za czasów wojny, ani za czasów okupacji. Drobny rolnik wtedy chleb jadł, bo go w ziemi chował, a dziś tego chleba nie je, i wystarczy nowa fala niszczycielskich egzekucyj, aby i bez kartofli był pozostawiony.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PCzęścik">Mam wrażenie, że obecną sytuację wsi sam Rząd w sposób należyty ocenia, skoro w nocie do Ameryki o prolongatę raty dłużniczej używa takiego określenia: Katastrofalna sytuacja rolnictwa (oczywiście w Polsce) odbiła się na wszystkich innych gałęziach wytwórczości kraju i t, d. A więc co do obecnego stanu gospodarczego wsi wszyscy jesteśmy zgodni. Różnica zdań zarysowuje się wówczas dopiero, gdy zaczynamy rozpoznawać przyczyny obecnego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PCzęścik">Utarło się naogół mniemanie, że jedyną przyczyną upadku rolnictwa w Polsce są niskie ceny na zboże i artykuły hodowlane, czyli inwentarz, Przyznaję, że spadek cen jest jedną z bardzo poważnych przyczyn obecnego stanu rzeczy na wsi, nie jest jednakże przyczyną jedyną, a tylko jedną z wielu. Obok bowiem spadku cen do upadku gospodarczego wsi w stopniu bardzo wybitnym przyczyniła się polityka fiskalna urzędów skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PCzęścik">Proszę Panów, nie popełnię przesady, jeżeli stwierdzę, że dzisiaj, w czwartym roku kryzysu, drobny rolnik w Polsce płaci podatki niemal dwa razy takie, jak w latach dobrej konjuniktury, t. j. 1927/28. Rząd do Sejmu z nowemi projektami podatków wprawdzie nie przychodził, pominąwszy 10%-owy dodatek kryzysowy, jednakże ustawodawcę świetnie i bardzo zręcznie zastąpił urząd skarbowy, Przy pomocy najprzeróżniejszych sztuczek fiskus wprowadził w ostatnim roku dobrych parę złotych nowego podatku na morgę. Jako jedną z nich należy wymienić upomnienia podatkowe po 1,50 zł za sztukę.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PCzęścik">Państwowy podatek gruntowy jest uzależniony od kwalifikacji gleby i wynosi przeciętnie około 1 zł z morgi, ale podatek upomnieniowy podwyższa tę sumę do zł 3, a nawet i 4. Przytoczę przykłady: Opoka Józef, mieszkaniec wsi Godów, pow. puławskiego na 5-morgowe gospodarstwo dostał 10 upomnień, Opoka Mateusz z tejże miejscowości na 6 morgów — 6 upomnień, Michalak Wawrzyniec — 13 morgów, 11 upomnień. Łatwo obliczyć, o ile te upomnienia ciężary podatkowe na wsi podnoszą. Na tem się jednak sprawa nie kończy, bo za upomnieniami kroczy w ślad sekwestrator i jeszcze o 3 zł koszt upomnieniowy powiększa. Urzędy skarbowe, zapewne w myśl intencji p. Ministra Skarbu o dyscyplinie podatkowej działając, posuwają się do rzeczy, których inaczej, jak głupstwem, łub absurdem określić niepodobna.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PCzęścik">Mam oto przed sobą dwa kwity, które tę rzecz w sposób należyty charakteryzują: Drobny rolnik z gminy Opole, pow. puławskiego, Tylutka Mikołaj, wpłacił za tym oto zielonym kwitem należną od niego sumę podatkową, nie zauważył jednak, że do tej kwoty dochodzi 10 gr, jako procenty za zwłokę. Zjawia się sekwestrator, oblicza mu 1 zł 50 gr kosztów egzekucyjnych i ściąga łącznie — 1 zł 60 gr. Znany jest również z tego samego powiatu puławskiego fakt, gdzie za 8 gr odsetek za zwłokę ściągnięto z człowieka 4 i pół złotego. Te oto zielone kartki, które się na wsi powszechnie spotyka, świadczą o tem, że chłop polski dyscypliny podatkowej nie potrzebuje, bo jest płatnikiem uczciwym i rozumie, że płacenie podatków jest koniecznością państwową i od tego w żadnym wypadku się nie uchyli. Mamy przeto prawo żądać ze strony władz skarbowych, by to potrafiły ocenić i specjalnych szykan dla ściągnięcia kilku groszy nie stosowały, no i by te podatki za duże nie były.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PCzęścik">Jasnym dowodem tego, że ludność wiejska obowiązkom podatkowym podołać nie może, jest fakt, że sekwestratorzy podatkowi już nietylko wszędzie w spichrzach byli, ale i do dołów z kartoflami zaglądają. Zachodzi przeto uzasadniona obawa, że na wiosnę nie będzie ziarna do siewu, a może nie być także i kartofli do sadzenia. To też znikną — zdaje się — narzekania na niskie ceny zboża w Polsce: będzie żytko drogie, będzie droga pszenica, ale nie polska, tylko z Ameryki sprowadzana.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PCzęścik">Na Komisji Budżetowej zwracano uwagę na znaczny spadek hodowli bydła i nierogacizny. Pochodzi to stąd, że każda sztuka inwentarza, ustawą o egzekucji niechroniona, należy do sekwestratora. I dlatego — nawet w gospodarstwach średnich, 20 morgowych — rolnicy ponad jedną krowę nie trzymają. Będzie drogie mięso bawole, będzie droga słonina i małpi szmalec, ale znów z Ameryki przywiezione.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#PCzęścik">Wieś polska, gdy chodzi o opiekę, zdaje się być niekiedy traktowana, jako dzikie poła dawnej Rzeczypospolitej. Jedynym najczęściej spotykanym przedstawicielem władzy jest sekwestrator podatkowy lub jego brat rodzony komornik sądowy. To też i chyli się wszystko niżej i niżej. A trzeba także uwzględnić tło, na jakiem praktyki fiskalne urzędów skarbowych się rozwijają. Tłem tem jest zadłużenie rolnictwa, które posiada charakter powszechny.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#PCzęścik">Przeprowadzałem w r. ub. ankietę w dużej, bo blisko 900 mieszkańców liczącej wsi, Godowie, gdzie na 200 gospodarzy, tylko 8 było bez długów, to znaczy 4%. Reszta to W dzisiejszych warunkach dłużnicy prawie niewypłacalni. Stwierdzam lojalnie, że kilka dekretów rządowych, jak; w sprawach egzekucyjnych, urzędów rozjemczych, prolongaty spłat i zmniejszenia rat dla parcelantów, były pomyślane celowo i zostały przez ogół rolników jako ulga potraktowane. Życzyć sobie jednak należy, aby nie zachodziły zjawiska takie, że to, co Rząd jedną ręką daje, to drugą zabiera. Na nic bowiem się nie zdadzą wszystkie wysiłki, nie wątpili wie dobrą wolą Ministra Rolnictwa nacechowane, jeżeli polityka fiskalna Rządu na wsi nie ulegnie zmianie.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#PCzęścik">Ograniczony czas dyskusji nie pozwala mi omówić bardzo ważnego zagadnienia rozpiętości cen między płodami rolnemi, a artykułami przemysłowemi. Stwierdzam krótko, że dalsze gięcie cen monopolowo-kartelowych ku dołowi jest koniecznością państwową. Gdy rolnik, otrzymujący niskie ceny za swoje płody, tak samo tanio dostanie w mieście artykuły monopolowe i przemysłowe, i gdy dotychczasowa polityka fiskalna Rządu w odniesieniu do wsi zostanie złagodzona, to może wreszcie ten gospodarz polski złapie oddech w piersi. Gdyby natomiast i po tej sesji budżetowej Sejmu rzeczy zostały po dawnemu, niczego więcej, jak tylko ostatecznej ruiny wsi polskiej nie należy oczekiwać, a do tego Rząd, a tem bardziej przedstawicielstwo narodowe dopuścić nie może.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#PCzęścik">Słówko jeszcze wspomnieć należy o t. zw. chałupnictwie, albo przemyśle ludowym. Małorolni lub bezrolni, by zdobyć środki do życia, trudnią się wyrobem drobnych przedmiotów codziennego użytku na wsi, jak: sita, koszyki, konewki i t. d. Przedmioty te wynoszą na jarmark i sprzedają. Sądzicie Panowie, że wolno? Nie wolno. Całe gonitwy po mieście się odbywają, kiedy sekwestrator na wzór jastrzębia na tych rzemieślników spada, poszczególne przedmioty odbiera i konfiskuje. Od tych ludzi, których majątek dosłownie w groszach się oblicza, Urząd Skarbowy podwójnych patentów żąda: na wyrób i sprzedaż. Panowie mogą mi powiedzieć, że ustawa tego nie przewiduje. Ustawa nie przewiduje, ale urzędy skarbowe przewidują.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#PCzęścik">A sądzicie Panowie, że na wsi pieniądze pożyczać wolno? Nie wolno, bo jeżeli jeden drugiemu pożyczy, a urząd skarbowy się dowie, to podatek dochodowy będzie płacił.</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#PCzęścik">To są wymowne dowody niesłychanego fiskalizmu, który w ostatnich latach rozwinął się w Polsce w tak karykaturalnych normach, jakich nawet nieboszczka Austrja nie znała.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Długosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PDługosz">Wysoki Sejmie! Wsłuchując się w przemówienia panów z opozycji z prawej czy lewej strony, jeżeli ktoś nie potrafiłby wczuć się w sens tych przemówień i nie rozumiał taktyki, jaką Panowie stosują, to miałby wrażenie, że istotnie na czele Rządu polskiego stoją ludzie, którzy za cel i program działalności swojej wzięli ciemiężenie ludu polskiego oraz wogóle obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Jak ta sprawa wygląda w oczach tych panów, którzy leją gorzkie łzy i prócz narzekań nie widzą dodatnich stron, które politykę obecnego Rządu cechują? Zdaje się niejednokrotnie, tak jak gdyby wyobrażali sobie, że kryzys rolniczy jest tylko w Polsce, a niema go gdzieindziej. Mam wrażenie, że niema zakątka w Polsce i nawet hen za górami niema mieszkańca, któryby nie orjentował się, że kryzys nasz polski jest częścią kryzysu ogólno-światowego.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PDługosz">Słyszeliśmy w przemówieniach, tak z prawej jak i z lewej strony Izby, że na politykę rolną ma wpływ przemysł. Słyszeliśmy, że ceny są niskie i że wogóle Rząd nie ma programu w dziedzinie polityki rolnej. Ale nie zapominajmy o niedawnych czasach, sięgnijmy pamięcią do pierwszych sejmów, gdzie była większość rolników i wtedy istotnie dominujący wpływ na politykę miał przemysł. Pytam, coście wtedy robili? Czy cała polityka rolna nie była polityką anti-agrarną? Nie wolno przecież było z Polski wywieść ani jednego ziarna zboża, przeciwnie, było cło przy wywozie. Ale ja się chcę powołać na fakty niedalekie. Biorę rok 1928, taką samą debatę budżetową i oto, co mówi p. poseł Nowicki z P. P. S.: „Zazwyczaj bowiem rozumie się w ten sposób, że skoro mamy popierać rolnictwo, t. zn., że ceny zboża mają się utrzymać na wysokim poziomie. Przed dwoma laty odkryto tę Amerykę i twierdzono, że wysokie ceny zboża doprowadzą do pomyślności Państwa. Stronnictwo moje było bodaj jedyne, które przeciwstawiło się tej polityce, twierdząc, że wysoka cena zboża odbije się szkodliwie na interesach przedewszystkiem wsi, na interesach rolnictwa, ponieważ zahamuje rozwój produkcji rolnej. Dziś doczekaliśmy się, że te wszystkie stronnictwa, które raptownie wtedy atakowały P. P. S. z powodu tego stanowiska, doszły do wniosku, że stanowisko P. P. S. było słuszne. I niema teraz stronnictwa chłopskiego, któreby gloryfikowało wysoką cenę zboża. Przeciwnie, przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” twierdził przed chwilą, że przy wysokich cenach zboża rolnikom powodzi się tak źle, jak nie powodziło im się nigdy, a zwracam uwagę, że Stronnictwo „Piast” reprezentuje przedewszystkiem średnie gospodarstwa chłopskie.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PDługosz">To była polityka, to był ten kierunek, który Panowie nadawali całemu życiu rolniczemu, a dzisiaj przychodzicie i chcecie, żeby te wszystkie błędy, te wszystkie ustawy, krzywdzące rolnictwo, odrazu zniknęły.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PDługosz">P. Poseł Malinowski łamał ręce nad tem, że chłopi muszą zwracać pieniądze, które wypożyczali na odbudowę budynków, zniszczonych wskutek działań wojennych. Właśnie Rząd wniósł projekt ustawy, na podstawie której pożyczki wydanie na odbudowę do tysiąca złotych będą darowane, Kompetencja przechodzi od Ministra do wojewodów. Jest to znowu wymowny dowód, jak te sprawy wyglądają, bo przecież, kiedyście Panowie te rzeczy robili, łatwiej było zrobić odrazu rzecz dobrą, powiedzieć, że nie jest to pożyczka, tylko subwencja. Dawaliście ustawy złe, które dzisiaj trzeba naprawiać. Przecież to jest niekonsekwencja waszej linji politycznej. Wydaje mi się, że możnaby te przykłady mnożyć bez końca.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PDługosz">Załamuje się ręce nad tem, że ceny zboża są za niskie, a polityka była w owym czasie stosowana zupełnie inna. Nad temi płaczami, nad temi krzywdami rzekomemi, musimy przejść jednak do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#PDługosz">P. poseł Fijałkowski mówił o tem, że trzeba podnieść premje. Łatwo jest powiedzieć: podnieść premje, tylko wiemy, że jednocześnie p. prof. Rybarski, niedalej, jak kilka dni temu, mówił o wielkiem obciążeniu płatników. Skąd wziąć pieniędzy na premje?</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(P. Fijałkowski: Z funduszu dyspozycyjnego.)</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#PDługosz">Nie wiem, jakby wyglądała Polska, gdyby tego funduszu dyspozycyjnego nie było. To jest podwójna buchalterja: mówi się, że to i to trzeba zrobić, ale nie mówi się, skąd wziąć pieniądze. Krytyka jest najłatwiejszą rzeczą — trudniejszą jest wykonanie. Rząd wniósł ustawę o konwersji kredytu długoterminowego, Panowie głosowali przeciw. A przecież Skarb Państwa dopłaca różnicę procentowych listów zastawnych. Ustawa konwersyjna wskazuje, jak Rząd docenia i rozumie ciężką sytuację, w jakiej znajduje się rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(P. Fijałkowski: Mnie chodziło o upaństwowienie kredytu długoterminowego.)</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#PDługosz">Jeżeli chodzi o mieszanki spirytusowe, to umowa z przemysłem naftowym została sfinalizowana i około 9 miljonów litrów spirytusu będzie używane do środków napędowych.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(P. Fijałkowski: Tylko czy dojdzie do skutku.)</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#PDługosz">Urnowa jest już podpisana.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#PDługosz">Kiedyś p. poseł Fijałkowski mówił w Komisji Budżetowej, że należy ogolić agrest i sprzedawać jako winogrona. Dziś p. Fijałkowski rzuca jedno hasło: ratować rolnictwo — to walczyć z Żydami. Jeżeli Stronnictwo Narodowe na taki program się zdobywa, nic dziwnego, że trzeba przejść nad nim do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#PDługosz">P. Malinowski dawał przykłady, że sekwestratorzy niewłaściwie postępują, że gdzieś okuto kogoś w kajdany przy niezapłaceniu podatku. Nie twierdzimy, że sekwestratorzy są bez zarzutu, że tu i ówdzie mogą się zdarzać nadużycia. Wiemy jednak, że gdzie te wypadki zachodzą, są one bezwzględnie tępione.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#PDługosz">Powoływanie się i porównywanie naszych stosunków z Niemcami jest niemożliwem, ponieważ w Niemczech 70% ludności ma zajęcie w przemyśle i handlu, a 30% żyje z rolnictwa, u nas zaś stosunek jest odwrotny. W dodatku Niemcy są państwem importującem zboże, my zaś eksportującem, i musimy ceny stosować do cen światowego rynku.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#PDługosz">P. pos. Langer narzekał w debacie ogólnej, że nie myśli się o budowie szkół. Stawiam jedno zapytanie, gdzie poseł Langer był wtedy, gdy można było budować szkoły i była ta możliwość? Dlaczego Panowie wtedy nie budowali. A dziś ten zarzut skierowujecie do obecnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#PDługosz">Również poseł Mikołajczyk wysunął kilka spraw, charakteryzujących niedokładność w postępowaniu urzędów państwowych na terenie Poznańskiego i Pomorza. Nie znam tych rzeczy. Jeden fakt udało mi się sprawdzić. Dowiedziałem się z miarodajnych ust, że majątek polski na Pomorzu został dobrowolnie sprzedany Państwowemu Bankowi Rolnemu. Jeżeli ten fakt, który tu podano, ma takie wyjaśnienie, to mam wrażenie…</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Ludowego. Głos: Chodzi o majątek w Poznańskiem, nie na Pomorzu.)</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#PDługosz">...że żyjecie tylko bajką i plotką. Chodzi mi jednak o wskazanie dodatnich poczynań Rządu. A więc mamy premje, politykę interwencyjną, kredyty rejestrowe, cła przywozowe, konwersję kredytu długoterminowego, obniżkę stopy procentowej, ulgi w egzekucji sądowej oraz urzędy rozjemcze. Reszta ustaw jest w opracowaniu. Mam wrażenie, że rolnik, spokojny i uczciwy, uzna i oceni, jaką ma pomoc i opiekę ze strony Rządu.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#PDługosz">Panowie mówią o oszczędnościach. Wezmę pierwszy przykład z życia. Wiadomem jest, że przy samorządach potworzone są komisje oszczędnościowe. Zgóry poszły nakazy o 30% obniżenia budżetu administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#PDługosz">Sam pracuję w samorządach i widzę, że jednak praktyczne wnioski z tego wyciągamy. Chcąc zmniejszyć rozpiętość cen między produktami rolniczemi, a cenami przemysłowemi, Rząd zaczął od siebie przez obniżenie niektórych cen monopolowych. W dalszym ciągu idą zamierzenia Rządu w kierunku obniżenia cen kartelowych. Walka ta jest ciężka, ale wierzymy, że akcja raz rozpoczęta zostanie konsekwentnie doprowadzona do końca. Jest to dziś postulat całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#PDługosz">A teraz pytam się, jakie rady, jakie wskazówki Panowie dajecie? Poza sianiem depresji i wprowadzaniem fermentu absolutnie żadnej konkretnej pracy nie prowadzicie. Panowie mówili o strajkach. Mnie się zdaje, że ten, kto widział przebieg strajku, jeżeli on tam gdzieś był, to zdaje się nie może wierzyć i Wy sami nie wierzycie, aby przez strajk ceny artykułów rolnych poszły w górę. Korzystacie z tego tylko, żeby siać ferment i niezadowolenie.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#PDługosz">Weźmy Wasz stosunek do organizacyj rolniczych. Do niedawna rolnictwo było rozbite. Nastąpiła unifikacja organizacyj rolniczych. Pytam się, kto dziś daje pierwsze hasło, ażeby organizacje rolnicze rozbijać. Czy nie macie możności wstępowania do organizacyj rolniczych? Czyż nie istnieje wszelka swoboda pod tym względem? My nie traktujemy tej akcji poważnie, bo wierzymy w zdrowy zmysł chłopa polskiego, że chłop zrozumie, że to mu może zaszkodzić i przejdzie nad tem do porządku. Żadnych pozytywnych wskazań poza narzekaniami Panowie absolutnie nie dajecie. Zastanawiając się, co jest motywem Waszej akcji, mam wrażenie, że motyw jest jeden: chęć zaszkodzenia Rządowi, dokuczenia, siania depresji i wreszcie chęć dostania się zpowrotem do władzy. Taktyka ta daleko Was nie zaprowadzi. Już dziś macie odstępców, już z Waszych szeregów ludzie uciekają. Możecie im zarzucać rozmaite rzeczy, w naszem głębokiem przekonaniu jest to zdrowy odruch, który wcześniej czy później wyrośnie Wam ponad głowy, rozumie ho zresztą i włościanin tam na dole.</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#PDługosz">Dziś już większość społeczeństwa, ludzie, którzy mają jasny pogląd na rzeczy, wiedzą, że gdyby dzisiejszy kryzys zastał nas w tej sytuacji, jaka była przed majem, to rolnictwo znalazłoby się w położeniu bez wyjścia. Dlatego, że mamy większość, mamy możność racjonalnego i szybkiego przeprowadzania uchwał, które wyjdą rolnictwu i całemu społeczeństwu na pożytek. Panowie ironizowaliście na temat silnego Rządu. Jesteśmy bliscy tego, cośmy przeżywali w czasach niewoli. Nie chcemy wrócić do tych dawnych czasów, gdzie historja nam wskazuje, że brak silnego rządu doprowadził do upadku Państwo Polskie. Przypominamy sobie te czasy, gdy Sejm wzywał rząd, ażeby uchwały sejmowe były wprowadzane w czyn. Nie chcemy do tych czasów wrócić. Mamy świadomość tego, że tylko w oparciu o współpracę z silnym rządem możemy przynieść ulgę rolnictwu. Dla przetrwania i przezwyciężenia kryzysu jest potrzebna pewna odporność moralna, która daje wiarę we własne siły i zdolności, wiara, że jesteśmy zdolni materjalnie i moralnie ten kryzys przetrzymać. Wierzę w to głęboko, że przetrzymamy, bo rację miał poseł Sanojca, mówiąc o wytrzymałości chłopa polskiego. Chłop polski w czasie wojny, kiedy granaty nad jego głową pękały, nie odstępował od warsztatu pracy, ale pod granatami i kulami orał, siał i żył i był żywicielem całego społeczeństwa, tak samo i dzisiaj, -mimo Waszych krzyków, szalonej demagogji, szczucia i przeszkadzania w pracy, rolnik polski docenia sytuacją i wierzy, że po tych ciężkich czasach przyjdzie lepsze jutro, jak również docenia, że Rząd idzie do niego z przychylną i uczciwą ręką. Jeżeli przetrwamy tę ciężką sytuację, mamy nadzieję, że jaśniejsza przyszłość dla naszego rolnictwa i dla naszego Państwa zaświta.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Nikt więcej nie jest zapisany do głosu. Sprawozdawca zrzeka się głosu. Przystępujemy do 16-ej i 17-ej części sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym — to znaczy: Emerytury i Zaopatrzenia oraz Renty Inwalidzkie i Pensje.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Wagner.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#Marszałek">P, Wagner: Wysoki Sejmie! 16-ta część budżetu Emerytury i Zaopatrzenia w przeciągu lat ostatnich wykazuje stałą tendencję zwyżkową. Tendencja ta tłumaczy się następującemi okolicznościami: Po pierwsze w przedłożeniach rządowych widzimy stałą dążność do wykazywania realnych pozycyj budżetowych. W poprzednich latach pozycja ta zawsze była preliminowana i następnie uchwalana przez Sejm za mała. Wskutek tego Rząd musiał przychodzić z kredytami dodatkowemi. Obecnie widzimy w ostatnich latach, że preliminuje się stale bardziej realną pozycję, i, rozpatrując realność tej pozycji w przedłożeniu rządowem na rok 1933/34, stwierdzić musimy, w porównaniu z bieżącym okresem budżetowym, że wysokość tej pozycji złotych 156.500.000 jest całkowicie realna.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#Marszałek">Mianowicie, wydatki za pierwsze 9 miesięcy bieżącego roku budżetowego wykazują, że w granicach tejże kwoty budżet ten będzie mógł być wykonany. Ewentualny przyrost emerytów w roku budżetowym pokryty będzie przez nowelizację ustawy o zaopatrzeniu emerytalnem z dnia 18 marca 1932 r., która przewiduje przeliczenie lat służby, na podstawie czego wydatki ewentualne zmniejszone będą o 12 miljonów złotych. Owych 12 miljonów złotych będzie przeznaczonych na pokrycie ewentualnego przyrostu liczby emerytów.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#Marszałek">Jeżeli omawiam ten budżet z tej wysokiej trybuny, to chcę w pierwszej linji odpowiedzieć wszystkich panom zarówno z lewej jak i z prawej strony, którzy stale zarzucają Rządowi nadmierny przyrost emerytów. Odpowiedziałem na to w Komisji Budżetowej i chcę moją odpowiedź przedstawić Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#Marszałek">Mianowicie, przyrost emerytów w r. b. był już mniejszy, aniżeli w latach ub. i ograniczył się tylko do 4447 urzędników państwowych, w ciągu dziewięciu miesięcy. W porównaniu z r. ub. jest to cyfra niemal o 60% mniejsza, gdyż w pierwszych dziewięciu miesiącach 1932 r. przeszło na emeryturę około 12.000 funkcjonarjuszów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#Marszałek">Jeżeli zastanowimy się nad tem, jakie są przyczyny przechodzenia w stan spoczynku funkcjonarjuszów państwowych, to przedewszystkiem jest nią duży procent urzędników państwowych, którzy objęli stanowisko w Państwie Polskiem już w wieku starszym, jako urzędnicy państw zaborczych, względnie, jeśli nawet wstąpili po raz pierwszy do służby państwowej, byli potrzebni nam jako siły kwalifikowane, któreby mogły wstąpić do sądownictwa czy administracji. Jest to jedna przyczyna. Drugą z przyczyn jest korzystanie przez wielu emerytów z uprawnień do emerytury przy niskiej wysłudze lat, wobec tego, że urzędnik podawał jako przyczynę chorobę, mając w rzeczywistości zamiar przejścia na posadę prywatną i korzystania równocześnie z ustawy emerytalnej, z zaopatrzenia emerytalnego. Trzecia przyczyna, która najwięcej niezadowolenia wywołuje, są to zwolnienia według Panów, zasiadających na ławach opozycyjnych, rzekomo bez powodu, nieuzasadnione, bez przyczyny. Panowie dostawali już na to wyczerpujące odpowiedzi niemal przy każdym budżecie, a nie dawniej, jak wczoraj, poseł Arciszewski tę rzecz poruszał przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Odpowiedzi, jakie Panowie otrzymywali ze strony przedstawicieli Rządu, jak też odpowiedzi, które dawałem na Komisji, tak w roku zeszłym, jak i w roku 1931, są tak wyczerpujące, iż nie uważam za wskazanie zajmować uwagi Wysokiej Izby, ażeby jeszcze raz Panom te rzeczowe i słuszne powody przytaczać.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#Marszałek">Budżet emerytur jest wielkim ciężarem naszego budżetu, bo obciąża nasz budżet nietylko w tej wysokości 1/16 części budżetu, którą mam zaszczyt w tej chwili referować, ale nie możemy zapominać o 86 miljonach złotych na emerytów kolejowych, o 17 miljonach złotych na emerytów b. pracowników Poczt i Telegrafów, o emeryturach urzędników Dóbr i Lasów Państwowych, o emeryturach Monopolu Spirytusowego i Tytoniowego, o emeryturach duchowieństwa, zamieszczonych w budżecie Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Gdybyśmy to razem zliczyli, proszę Wysokiej Izby, to mamy obciążenie na 270 miljonów złotych. Obciążenie to jest dość poważne i zagadnienie to samo w sobie jest zagadnieniem, nad którem myśli Rząd, a nie, jak Panowie z ław opozycyjnych zarzucają, że jest to pewna wypadkowa pewnej nierozsądnej polityki personalnej.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#Marszałek">Jak w pierwszej części mego przemówienia zaznaczyłem już, składały się na to rozmaite powody, a jednym z najważniejszych powodów była zbyt liberalna ustawa z roku 1923, którą w roku zeszłym my, większość parlamentarna, znowelizowaliśmy, i korzyści tej noweli dały nam możność zahamowania wydatków i ustabilizowania po stronie rozchodów, a po stronie dochodów dały zysk skarbowi Państwa w wysokości 17 miljonów.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#Marszałek">Proszę Panów, jak zaznaczyłem, w roku 1931/32 zamknięcie wydatków wykazuje około 156 miljonów, w roku budżetowym bieżącym zamyka się tą samą kwotą, na rok przyszły zaś, jak podkreśliłem, preliminowana kwota będzie również wystarczająca. Każę nam to mieć pewną nadzieję, że zatrzymanie tych wydatków w przeciągu 3 lat na tej samej wysokości równa się załatwieniu poniekąd tak ważnego problemu, gdyż oznacza to stabilizację tych wydatków, a stabilizacja wydatków jest załatwieniem tego problemu na przyszłość. Na tem ograniczyłbym swoje uwagi co do części 16 budżetu.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#Marszałek">Przechodzę teraz do części 17 budżetu — renty inwalidzkie i pensje. Aby zrozumieć obciążenie Państwa przez renty inwalidzkie i wagę tego problemu, który przyniosła wojna światowa, obciąłbym rzucić kilka cyfr z innych państw, wskazujących ten krwawy dorobek wojny z jednej strony, a z drugiej strony obciążenie życia gospodarczego w sposób nagły i niespodziany, na co życie gospodarcze nie było przygotowane.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#Marszałek">Jeżeli weźmiemy takie cyfry: 1.080 miljonów marek Rzeszy Niemieckiej, wydanych na renty inwalidzkie, 2 1/2 miljarda franków, na renty zasadnicze, 350 miljonów franków ma ciężko poszkodowanych, 10 milionów franków na specjalną pomoc dla zatrutych gazem i piersiowo chorych we Francji, jak 1.140 miljonów franków dla byłych kombatantów, co razem czyni kwotę około 4% miljarda franków, jeżeli przyjmiemy budżet biura weteranów w Waszyngtonie, obracający się w granicach około miljarda dolarów, jeżeli weźmiemy pod uwagę angielski budżet dla inwalidów w wysokości około 80 miljonów funtów, jeżeli weźmiemy budżet na emerytury i renty inwalidzkie w Czechosłowacji 932 miljony koron czeskich, jeżeli do tych budżetów dołączymy budżety wielu innych państw, jak Włochy, Jugosławia, Rumunja, Bułgarja, Japonja, czy Turcja, które brały udział w wojnie światowej, to widzimy, że życie gospodarcze zostało obciążone ciężarami bardzo znacznemi, bo wynoszącemi w przeliczeniu na naszą walutę kwotę 20 miljardów złotych polskich rocznie.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#Marszałek">I co stwierdzić musimy! Że wskutek kryzysu w całym świecie właśnie musiano zażądać i od tych ludzi, od tych 12 miljonów inwalidów i od tych rodzin, pozostałych po 10 miljonach poległych, ofiar w tym kierunku, że musiano obniżyć, nieomal wszędzie, zaopatrzenia i renty inwalidzkie i że te ofiary zostały przez tych bojowników przyjęte. Inwalidzi w Polsce musieli też ponieść taką ofiarę, a ofiarą tą było obniżenie rent inwalidzkich przez ustawę z dnia 17 marca 1932 r. Ustawa ta przyniosła obniżenie w 17 części budżetu o 20 miljonów złotych, wskutek wprowadzenia rent w wysokości swej zależnych od miejsca zamieszkania inwalidy, przez obniżenie zaopatrzenia inwalidzkiego o 12% w klasie t. zw. „B” i przez obniżenie o 30% w klasie t. zw. „C”, t. j. po wsiach i w miasteczkach mniejszych, posiadających mniej, niż 3.000 mieszkańców.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#Marszałek">Proszę Wysokiej Izby, ustawa ta, oprócz swego charakteru oszczędnościowego i koniecznego z racji państwowej, także ma swoje wybitne znaczenie, gdyż jest to pierwsza nowela od 1921 r., która załatwiła racjonalnie w Polsce problem inwalidzki, uwzględniając w szczególności położenie i byt inwalidów, najciężej poszkodowanych. Ustawa ta dała podstawy prawne do wypłaty uposażenia na podstawie części 17 budżetu, gdyż ustawa z dnia 18 marca 1921 r. tej podstawy prawnej nie dawała, gdyż przez władze skarbowe wszystkich instancyj przewidywała ona zaopatrzenie w walucie markowej, a nie w obowiązującej obecnie walucie zlotowej, Wykonanie 16 i 17 części budżetu wymagało wielkiego nakładu pracy, i z tej Wysokiej Trybuny mam zaszczyt wyrazić pełne uznanie tym wszystkim urzędom i władzom skarbowym, które zajmują się wypłatą czy emerytur, czy rent inwalidzkich. Stwierdzić jednak muszę, że ustawy te nałożyły bardzo wiele nowych obowiązków, gdyż stworzyły nowe zasady prawne i zmieniły system, i dlatego wymagane jest, ażeby ten wysiłek pracy urzędników tych został poparty przez dodanie nowych kadr urzędników, ażeby zaległości wypłaty czy emerytur czy rent nie miały w przyszłości miejsca, Zaległości w wypłatach są niepożądane z dwóch względów. Po pierwsze ze stanowiska Państwa, celem normowania miesięcznych wydatków, następnie ze stanowiska obywateli zainteresowanych, oczekujących emerytur i zaopatrzenia, dla których one w większości wypadków są jedyną podstawą ich egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#Marszałek">Proszę Wysokiej Izby! Rozpatrując problem emerytur i rent inwalidzkich, gdy zastanowimy się nad wysokością stawek, które osoby te otrzymują, na podstawie różnych memorjałów czy pism, zgłaszanych do nas, do posłów w Sejmie, to widzimy, że te stawki nieraz są małe. Wówczas ogarnia nas w pierwszej chwili żal, że te uposażenia nie są czasem dostateczne, nie są dość wysokie. Lecz z drugiej strony pamiętać musimy, że budżet Państwa obciążony jest z racji tych wydatków kwotą 400 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#Marszałek">Do obu części 16 i 17, zawierających kwotę 295 miljonów, doliczyć jeszcze trzeba sumę 110 miljonów wydatków przedsiębiorstw państwowych, o których mówiłem. Przyjść więc musimy do przekonania, że skoro Państwo obywatelom swoim z tytułu zobowiązań swoich daje w granicach 2-miljardowego budżetu kwotę 400 miljonów złotych, to daje tyle, ile dać może, a nawet zaryzykuję twierdzenie, że daje więcej, niż może. Proszę Panów, dlaczego ten fakt podkreślam? Podkreślam ten moment, że do tego wniosku powinniśmy przyjść my wszyscy, nietylko ja, jako referent, nietylko mój obóz, do którego mam zaszczyt należyć, ale i ci Panowie z opozycji, którzy chcą na terenie inwalidzkim i emerytów szukać odskoczni dla swoich niepoważnych wystąpień politycznych.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#Marszałek">Na tych uwagach wyczerpuję referat o 16 i 17 części budżetu, prosząc w imieniu Komisji Budżetowej o przyjęcie tych części budżetu według brzmienia przedłożenia rządowego.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Karkoszka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PKarkoszka">Wysoka Izbo! W zeszłorocznej sesji budżetowej oczy ofiar wojny były zwrócone na Sejm, w którym kuła się nowa ustawa inwalidzka. Na wydanie ustawy nowej albo urealnienie starej czekali inwalidzi od roku 1924, od momentu wprowadzenia złotego polskiego. Budżety inwalidzkie oczywiście rok rocznie podnosiły się, jednak ofiarom wojny znacznego polepszenia nie przynosiły. Jakkolwiek inwalidzi cieszyli się, że nareszcie zaopatrzenie inwalidzkie zostanie unormowane, to jednak ogarniał ich strach przed nową ustawą, gdyż budżet Państwa z powodu przesilenia gospodarczego nie mógł im dać tego, czego oni się spodziewali. Kierownicy związków, posłowie inwalidzcy starali się o utrzymanie praw nabytych przez ofiary wojny. To się też w zupełności udało, prawa zostały utrzymane i zaopatrzenie inwalidzkie uregulowane.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PKarkoszka">Z konieczności państwowej jednak, wobec deficytu budżetowego i wobec ofiar, ponoszonych przez całe społeczeństwo, przez urzędników państwowych i emerytów, musiała i masa inwalidzka, jako ostatnia w kolejce, ponieść także pewne ofiary. Te ofiary uwydatniły się w ustawie inwalidzkiej przez podział terytorium Państwa i wysokości wypłaconej renty na trzy klasy. Jakkolwiek inwalidzi wojenni uznali konieczność ofiary na rzecz zagrożonego Skarbu Państwa, to jednak uważają ograniczenie to za tymczasowe i wierzą, że gdy Państwo znajdzie się w lepszych warunkach, to w myśl art. 71 nowej ustawy, Rząd zniesie lub zmniejszy rozpiętość zaopatrzenia pomiędzy miastem i wsią. Wprowadzona klasyfikacja w kraju wykazuje obecnie różne braki i dlatego proszę Rząd o ponowne przeklasyfikowanie np, terenów podmiejskich wielkich miast, niektórych dotychczas pominiętych okręgów przemysłowych lub pasów granicznych, czy też uzdrojowisk do klas wyższych.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PKarkoszka">Kryzys ekonomiczny niewątpliwie odbija się też i na wysokości budżetu inwalidzkiego. W czasach dobrej konjunktury i normalnego zatrudnienia inwalidzi zarobkowali tyle, że można im było rentę w myśl ustawy wstrzymać. Obecnie wskutek bezrobocia ii zmniejszenia się zarobków, inwalidzi nie osiągają dochodu, przewyższającego dwukrotną rentę 100% inwalidy i ubiegają się ponownie o wypłatę rent. tem się też tłumaczy przyrost inwalidów, pobierających zaopatrzenie, pomimo ukończenia wojny przed laty 14. Otóż dążeniem związku było już od lat, żeby inwalidów odpowiednio do ich zdolności zatrudniać poza prywatnym przemysłem i handlem także w instytucjach i przedsiębiorstwach państwowych i samorządowych, lecz dopiero teraz wstawiono ten passus i to zobowiązanie do nowej ustawy. Z powodzeniem mógłby inwalida bez nogi być urzędnikiem biurowym, inwalida bez ręki a z protezą bileterem lub konduktorem na kolei, woźnym czy portjerem w urzędach. I wdowy lub sieroty mogłyby np. pracować w przedsiębiorstwach państwowych, w fabrykach tytoniowych, w rozlewniach spirytusu i t. p.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PKarkoszka">Wówczas inwalida zarabiałby, byłby zadowolony, nie odczuwałby swego kalectwa, a conajważniejsze, odciążyłby Skarb Państwa przez niepobieranie renty, lecz to wszystko, powinno było być wprowadzone od początku budowy administracji państwowej, gdyż dziś już trudniej jest wyrzucać jednych na bruk, a przyjmować innych. Jednakże zasługuje na pochwałę ze strony związku okólnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wydany do p. p. wojewodów w sprawie zatrudnienia inwalidów w związkach komunalnych pod zagrożeniem sankcjami karnemi. Życzylibyśmy, żeby okólnik ten został w całej rozciągłości wykonany, gdyż wówczas jeszcze bardzo dużo inwalidów otrzyma zatrudnienie, To można powiedzieć także o nadawanych koncesjach w monopolach państwowych. Inwalidzi i tu mają pierwszeństwo w myśl ustawy i nie kto inny, jak obecny Wicemarszałek Sejmu, p. Polakiewicz, przed laty już wskazywał w Sejmie na ten odcinek, jako przywilej dla inwalidów wojennych. Inwalidzi żądają koncesyj wódczanych i tytoniowych na tych samych warunkach, jak się nadaje wszystkim innym nieuprzywilejowanym. Wprawdzie część tych koncesyj otrzymali inwalidzi, lecz to jest niedostateczne. Mamy w Polsce 90.000 detalicznych punktów sprzedaży wyrobów tytoniowych, 20,000 punktów sprzedaży win i wódek i 40.000 innych dostawców koncesjonowanych, razem więc 130.000 koncesyj.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PKarkoszka">Inwalidów pobierających zaopatrzenie ze Skarbu Państwa mamy obecnie 112.404. Według mego zdania, możnaby przez nadanie tych koncesyj i przez zarządzenie Ministra Opieki Społecznej i Ministra Spraw Wewnętrznych liczbę pobierających zaopatrzenie inwalidów zmniejszyć do minimum. Jako przykład, zasługujący na szczególną pochwałę i mogący służyć jako wzór, jest postępowanie Ministerstwa Spraw Wojskowych, które mimo kryzysu poleciło przyjąć na całym terenie państwa kilkudziesięciu inwalidów, z tego w samej Warszawie 60-ciu. Tak samo szczerze zajął się komisariat rządu m. st. Warszawy inwalidami. Oczekujemy tego samego od przedsiębiorstw państwowych innych, a przedewszystkiem od przedsiębiorstw miasta stołecznego Warszawy i innych miast w Polsce, w myśl już cytowanego rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PKarkoszka">Parę słów pozwolę sobie poświęcić leczeniu inwalidów wojennych. Zagadnienie to jest ujęte przez polskie ustawodawstwo inwalidzkie bez wyraźnej i konkretnej formy. Sprawy te omówione są w artykułach od 40 do 54 ustawy z dnia 17 marca 1932 r. Artykuł 47 ustawy postanawia, że inwalidzi otrzymują na koszt Państwa w potrzebnej ilości aparaty ortopedyczne, umożliwiające im wykonywanie zawodu, a także służące dla celów kosmetycznych przy kalectwach rzucających się w oczy. Sprawa protezowania inwalidów i dostarczania im potrzebnych aparatów ortopedycznych traktowana jest we wszystkich państwach europejskich, jako zagadnienie specjalne o pierwszorzędnem znaczeniu, i to nie tyle militarne, ile społeczno-polityczne. Polskie czynniki rządowe zdają sobie sprawę z ważności tego zagadnienia, traktują sprawę protezowania inwalidów, zaopatrywania ich w aparaty ortopedyczne jako jedno z ważniejszych zagadnień inwalidzkich. Ministerstwo Opieki Społecznej, idąc w kierunku uzupełnienia polskiej techniki ortopedycznej, powołało do życia naczelne kierownictwo wszystkich wytwórni protez w Polsce, którego zadaniem będzie ustalenie i wprowadzenie pewnych zasad, stanowiących podstawę dla młodej jeszcze polskiej techniki ortopedycznej. Naczelne kierownictwo, zdaniem mojem, poza sprawowaniem kontroli i nadzoru nad! gospodarką wszystkich wytwórni protez czuwać będzie nad odpowiedniem wyszkoleniem personelu oraz prowadzić studja i prace doświadczalne w kierunku uzupełnienia i ulepszenia dotychczasowych zdobyczy w tej dziedzinie. W tym celu zbudowana została w Warszawie kosztem Ministerstwa Opieki Społecznej Centrala Wytwórni Protez, która obok zaopatrywania w protezy i aparaty ortopedyczne inwalidów, zamieszkałych na terenie byłego rosyjskiego zaboru i województwa pomorskiego, stanowić będzie stację doświadczalną.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PKarkoszka">Inicjatywę Ministerstwa Opieki Społecznej przyjęły rzesze inwalidzkie z zadowoleniem, albowiem wszelki wysiłek w kierunku ulżenia doli inwalidów wojennych zasługuje na szczere uznanie nie tylko sfer zainteresowanych, lecz i całego społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PKarkoszka">Dobra bowiem proteza stanowi z jednej strony zasłonę przykrego widoku, spowodowanego, kalectwem, a z drugiej strony zastępuje chociażby częściowo utraconą rękę czy nogę, a tem samem zwiększa w mniejszym lub większym stopniu zdolność fizyczną inwalidy, a w wielu wypadkach czyni go nawet zdolnym do pracy i samostanowienia o sobie.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PKarkoszka">Odzyskanie swobody ruchów jest dla inwalidy z punktu widzenia psychologicznego jakgdyby psychicznem odrodzeniem. Jest to dobrodziejstwo, które trudno określić słowami, które zrozumieć może tylko ten, kto urnie wniknąć w duchowe nastawienie i potrzeby inwalidy, Jeżeli zaś chodzi o leczenie inwalidów, to sprawa ta, jako jedna z ważnych, ujęta jest w dość konkretnej formie, przez ustawę z dnia 17 marca 1932 ar. Leczenie jak i doleczanie inwalidów wykonują na podstawie zawartej z Ministerstwem Opieki Społecznej umowy Kasy Chorych. Ministerstwo Opieki Społecznej, doceniło doniosłość tego zagadnienia, to też powierzając Związkowi Kas Chorych leczenie inwalidów, zastrzegło sobie specjalne prawo kontroli zarówno samego leczenia, jak i odżywiania i warunków utrzymania inwalidów w Zakładach i szpitalach na koszt Kas Chorych które mają również obowiązek w razie potrzeby umieszczenia chorego inwalidy w odpowiednim zakładzie lub szpitalu. Z tego więc wynika, że Rząd, a szczególnie Ministerstwo Opieki Społecznej, spełniła nie tylko sam ustawowy obowiązek udzielania inwalidom pomocy lekarskiej, ale przedewszystkiem i obowiązek opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PKarkoszka">Otóż życzeniem inwalidów byłoby, żeby leczenie w Kasach Chorych odbywało się za pokazaniem książeczki inwalidzkiej, żeby inwalidzi wojenni nie potrzebowali stawać w kolei, tylko mieliby pierwszeństwo dlatego, że są kalekami.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PKarkoszka">Jeżeli z jednej strony uznają kolosalny wysiłek Rządu w sprawie normowania spraw inwalidzkich, to z drugiej strony proszę uważać problem inwalidzki, jako problem państwowy, który dotyczy kilkuset tysięcy inwalidów i pozostałych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PKarkoszka">Przez nadawanie posad i koncesyj i pracy pomaga się nietylko ofiarom wojny materialnie i moralnie, (gdyż inwalidzi nie chcą być ciężarem społeczeństwu), lecz pomogą się także i Skarbowi Państwa przez zmniejszenie budżetu inwalidzkiego. Zadowoleni inwalidzi wojenni, którzy przelewali krew swoją za Ojczyznę i pozostali, którzy utracili swoich żywicieli, stanowią bardzo ważny czynnik dla przyszłości narodu i jego siły obronnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt do głosu nie został zapisany, przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, to jest do rozprawy szczegółowej nad częścią 13 budżetu — Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Zdzisław Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PZdzisławStroński">Preliminarz budżetowy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia publicznego za rok 1933/34 przewiduje po stronie wydatków globalną sumę 324.597.107 zł, z tego najważniejsza część przypada na szkolnictwo ogólno-kształcące, mianowicie suma 228.505.351 zł., na szkolnictwo zawodowe 16.102.245, na naukę i szkoły wyższe 29.362.291, na wyznania religijne 22.003.759.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PZdzisławStroński">Najważniejszem zagadnieniem, jakie stoi przed budżetem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, była kwestja realizacji powszechnego nauczania. Trzeba zaznaczyć, że aby osiągnąć pewne maximum zamierzonych zadań, trzeba było włożyć bardzo dużo wysiłku, ażeby utrzymać jakość i poziom powszechności nauczania. To zostało osiągnięte. W ro ku 1932/33 nietylko nie może być mowy o jakiemkolwiek załamaniu się powszechnego nauczania, lecz przeciwnie, należy stwierdzić jego rozszerzenie się. Przyrost dzieci w wieku szkolnym wynosił w tym roku 410.685 dzieci. Na roi 1933/34 przyrost dzieci w wieku szkolnym wy niesie około 200.000. Powiększenie liczby etatów w roku przyszłym jest nieodzowne i w preliminarzu mamy 500 nowych etatów dla szkolnictwa powszechnego. Do tego przyjdzie jeszcze pewien przydział etatów z szkolnictwa średniego wskutek likwidacji drugiej klasy gimnazjalnej. Pokonanie trudności zależy w dużej mierze od tego, czy i o ile zdoła się powiększyć ilość sal szkolnych i wyrazić należy nadzieję, że odwołanie się do czynnika społecznego da takie wyniki, które umożliwią opanowanie sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PZdzisławStroński">Kryzys gospodarczy nie zdołał złamać energji i ofiarności rzesz nauczycielskich. Kursy nauczycielskie utrzymały się na dotychczasowym poziomie, a także rozszerzyły swój zakres, o czem świadczy akcja dokształcania kierowników szkół i kursy dla inspektorów. Naogół więc stwierdzić należy, że mimo ciężkich warunków, poziom szkół się nie obniżył, a przeciwnie szkoły niżej zorganizowane dźwigają się na wyższy poziom.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PZdzisławStroński">W szkolnictwie średniem ze względów oszczędnościowych musiano uciec się do zmniejszenia ilości godzin w niektórych przedmiotach, do skasowania a nawet zlikwidowania oddziałów równoległych w gimnazjach, przez co w pozostałych oddziałach szkolnych wzrosła liczba uczniów. Pomimo skasowania pierwszych klas gimnazjalnych, celem utrzymania należytego stanu pozostawiono taką samą ilość etatów dyrektorskich i nauczycielskich, jak w 1931/32. Młodzież szkolna po skasowaniu klas pierwszych gimnazjalnych, musiała znaleźć się w szkołach powszechnych i stąd wynikła potrzeba oddania pewnej liczby etatów szkół średnich szkolnictwu powszechnemu przez przydzielenie nauczycieli gimnazjalnych do szkół powszechnych. W związku z nową ustawą o ustroju szkolnictwa, która znosi zupełnie seminarja nauczycielskie, zlikwidowano pierwsze kursy w seminarjach; zupełnie zlikwidowano państwowe seminarja nauczycielskie w Rudniku nad Sanem, Tomaszowie Mazowieckim, Koźminie, Mogielnicy i Wilnie (białoruskie), gdyż stwierdza się nadprodukcję sił nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PZdzisławStroński">W szkołach zawodowych frekwencja w roku ostatnim spadła wskutek kryzysu o 13% przeciętnie. W niektórych działach jednak zaznacza się wzrost frekwencji, a to wskutek tego, że zainteresowanie się społeczeństwa szkolnictwem zawodowem wzrosło w związku z nową ustawą o ustroju szkolnictwa, nadającą szkolnictwu zawodowemu właściwą pozycję na terenie oświaty i wychowania. Ministerstwo podjęło intensywną pracę celem ustalenia norm ustrojowych i programowych, statutów i regulaminów. Prace te odbywają się przy udziale Państwowej Komisji Oświaty Zawodowej, powołanej z pośród czynników gospodarczych i społecznych.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PZdzisławStroński">Wynikająca z nowego ustroju organizacja programów obejmuje całe szkolnictwo ogólnokształcące i zawodowe. Wymaga to opracowania programów dla szkół powszechnych I, II i III stopnia, dla gimnazjów oraz liceów ogólnokształcących, ponadto dla liceów pedagogicznych i dwuletnich pedagogiów. Przygotowanie tych programów wymaga wciągnięcia do pracy szerokich rzesz nauczycielskich.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PZdzisławStroński">Budżet nauki został w porównaniu z zeszłym rokiem obniżony o 54%, Największej redukcji doznała grupa zasiłków dla pracowników naukowych. Najkorzystniej wygląda wykonanie budżetu w pozycji, na wymienne stypendia dla obcokrajowców, kształcących się w Polsce. Zasiłki dla instytucyj naukowych w kraju musiały być znacznie zredukowane. Normalnie pracują polskie placówki naukowe zagranicą, liczba studentów na tych placówkach wzrasta. W zakresie związków naukowych międzynarodowych nie poczyniono, zmian a ze względu na bliskie kongresy: historyczny w 1933 r. i geografów w 1934 r. w preliminarzu powiększono odnośną pozycję. Udzielono, zasiłków bibliotekom niepaństwowym, którym groziło zamknięcie.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PZdzisławStroński">Co do szkół wyższych, to wydano rozporządzenie o organizacji studjów na studjum teologji prawosławnej uniwersytetu warszawskiego. Prowadzono pracę nad reformą studjum prawa i nauk humanistycznych. Podjęto prace. nad projektami rozporządzeń, które wynikną z nowej ustawy o ustroju szkół akademickich. Prowadzi się studja nad reorganizacją akademickich stowarzyszeń samopomocowych.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#PZdzisławStroński">Utworzono, fundusz opłat studenckich, który ma, częściowo nieść pomoc niezamożnej młodzieży. W związku z tem zwiększono nieznacznie te opłaty. Z inicjatywy Ministerstwa powstała fundacja Domu Akademiczek w Warszawie. Budżet obecny przewiduje dla szkół akademickich zniżone kredyty w porównaniu z rokiem zeszłym.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#PZdzisławStroński">Budżet sztuki pozostał bez ważniejszych zmian. Budżet szkół artystycznych jest nieco mniejszy od bieżącego i szczególnie umniejszony w dziedzinie pomocy naukowych. Ogólną sumę na zasiłki i propagandę artystyczną pozostawiono bez zmian. Wynosi ona 45000 złotych. Pozycję literatury i teatru dotąd traktowaną łącznie, rozdzielono na dwie pozycje odrębne. Na teatry przeznaczono 120 tysięcy złotych, na plastykę, literaturę i muzykę po 85.000 zł. Stypendja zmniejszono o 10.000, do wysokości 120.000 zł. Poza państwową nagrodą literacką nie są przewidziane żadne inne nagrody. W teatrach subwencje stałe są dwie, dwie zaś subwencje nieustalone co do wysokości. Na. propagandę artystyczną, sztukę ludową i t. d. preliminuje się 50.000 zł. Istniejące w Polsce muzea znalazły się w bardzo ciężkiej sytuacji. W miarę możności Państwo przychodzi im z pomocą. Na zakup dzieł sztuki do zbiorów państwowych wstawiono 17.500 zł. Na konserwacje zabytków, obejmującą 175 objektów w Państwie, preliminuje się 120.000 zł. Kontynuuje się inwentaryzację zabytków. Przeznaczono na to 30.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#PZdzisławStroński">Dział oświaty pozaszkolnej został zwiększony w obecnym preliminarzu o 442.500 zł, co w dużej mierze umożliwia zaspokojenie naglących potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#PZdzisławStroński">Budżet Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego pozostał bez zmian. Wychowanie fizyczne i przysposobienie wojskowe opiera się na dobrowolnej akcji społeczeństwa i jest jedynie normowane zarządzeniami władz państwowych. Idee te znalazły zrozumienie wśród szerokich mas społeczeństwa. Obecnie katastrofalny stan finansów samorządowych spowodował obniżenie budżetów komitetów specjalnych, które się tą sprawą zajmują i cały ciężar wydatków spada prawie wyłącznie na budżet Urzędu. To też w obecnym preliminarzu budżet tego Urzędu został przebudowany pod kątem widzenia największych oszczędności przy jednoczesnem zapewnieniu utrzymania stanu posiadania i niedopuszczenia do wstrzymania koniecznego tempa pracy. Wspomnieć należy, że Centralny Instytut Wychowania Fizycznego na, Bielanach jest przedmiotem zazdrości i podziwu zagranicy i na nim wzorują się inne państwa. Szkoli on na kursach dwuletnich nauczycieli i nauczycielki o wysokich kwalifikacjach i nowoczesnych metodach naukowych. Zadaniem tego instytutu jest przygotowanie kadr lekarzy sportowych. Obozy letnie i kursy są dla olbrzymiego odłamu młodzieży jedyną sposobnością spędzenia kilku tygodni w idealnych warunkach higjenicznych. To też zmniejszenie obozownictwa, odbiłoby się ujemnie na stanie fizycznym młodzieży. Urząd zwrócił także uwagę na wychowanie fizyczne dzieci w wieku przedszkolnym. Akcja ta odbywa się w ogrodach Jordanowskich.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#PZdzisławStroński">Budżet Urzędu wynosi 7.900.000 zł i jest minimalny w porównaniu z tem, co ościenne państwa przeznaczają na taką akcję. Osiągnięte wyniki dają rękojmię, że środki wydane na ten cel nie pójdą na marne.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#PZdzisławStroński">Stałą troską Ministerstwa jest także wychowanie fizyczne młodzieży szkolnej na wszystkich odcinkach szkolnictwa. Prowadzi się w szkołach dokształcanie metodyczne nauczycieli w tej dziedzinie. W zakresie gier i sportów w szkołach Ministerstwo zalecało propagowanie Państwowej Odznaki Sportowej i organizowanie sportownictwa wyłącznie w duchu wychowawczym, utrzymując w mocy zakaz najeżenia młodzieży szkolnej do klubów sportowych. Szczególną opieką władze otaczały harcerstwo. Akcja organizacyj szkolnych schronisk wycieczkowych przyniosła znaczny postęp.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#PZdzisławStroński">Opieka higieniczno-lekarska i pomoc dentystyczna w szkołach doznała pewnego ograniczenia wskutek zarządzeń oszczędnościowych z r. 1931, ale nie została dotknięta w podstawach organizacyjnych i programowych. Mniej korzystnie przedstawia się opieka higieniczno-lekarska nad dziatwą szkół powszechnych, organizowana przez samorządy miejskie i powiatowe, a to ze względów finansowych. Ministerstwo zwróciło specjalną uwagę na rozwinięcie dożywiania dzieci, organizowanie kolonij i półkolonij, korzystanie z Kas Chorych dla dziatwy szkolnej oraz z klinik i półklinik szkolnych. Dokształcanie lekarzy szkolnych odbywało się na miesięcznych posiedzeniach w Warszawie i siedzibach kuriatorjów.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#PZdzisławStroński">Archiwa państwowe wykonały część programu prac nad uporządkowaniem i udostępnieniem materjałów archiwalnych otrzymanych z Rosji na podstawie traktatu ryskiego oraz przejętych polskich urzędów państwowych. Akta władz austriackich będą odebrane z Wiednia na mocy układu z Austrją z dnia 26 października 1932 r.</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#PZdzisławStroński">W okresie 1933/34 odebranych będzie około 35.000 dzieł z b. cesarskiej bibljoteki publicznej w Leningradzie tytułem zwrotu części skonfiskowanych przez rząd carski bibljotek polskich oraz będą przeprowadzone rokowania o ekwiwalent za zatrzymane przez rząd sowiecki części polskich zbiorów bibljotecznych. Z Wiednia mają być odebrane akta dawnego archiwum koronnego, akta senatu wolnego miasta Krakowa i inne. Co się tyczy Niemiec, to komisja odbiorczo - zdawcza w Poznaniu została utrzymana na dalszych 5 lat.</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#PZdzisławStroński">W porównaniu do budżetu za okres poprzedni wydatki są niższe o 23.436.193. Zwiększenie wydatków z 200.000 na 2.195.000 w budżecie nadzwyczajnym na inwestycje wynika z konieczności spłaty zobowiązań za roboty już wykonane. Ogólna zniżka wydatków nastąpiła, mimo powiększenia etatów z 83.337 na 84.418.</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#PZdzisławStroński">Kredyt na wyznania religijne zmniejszono o 1.789.641 głównie w pozycjach na uposażenie duchowieństwa i dotacje osobowe. W szkolnictwie powszechnem zwiększa się ilość etatów o 500 od nowego roku szkolnego, w dziale oświaty pozaszkolnej kredyt na zasiłki i stypendia zwiększono z 350.500 na 800.000.</u>
          <u xml:id="u-31.20" who="#PZdzisławStroński">W szkolnictwie zawodowem zaszły największe zmiany wskutek przeniesienia szkolnictwa rolniczego z administracji i budżetu Ministerstwa Rolnictwa do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Ilość etatów w szkolnictwie rolniczem nie zmieniono. Wydatki na szkoły wyższe zmniejszono o 1.910.491. Ilość etatów zwiększono o 50 adjunktów i 50 asystentów. Kredyt na zjazdy i kongresy zwiększono o 112.500, t. j. do 162.500.</u>
          <u xml:id="u-31.21" who="#PZdzisławStroński">Proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w myśl uchwały Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma pan Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Jędrzejewicz: Wysoka Izbo! Z pomiędzy zagadnień, związanych z rozpatrywaniem budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, pragnąłbym wyodrębnić tylko kilka najważniejszych, a mogę to uczynić, bowiem te właśnie zasadnicze zagadnienia, należycie zbadane i wyjaśnione, przesądzają w sposób zdecydowany o tem lub innem ustosunkowaniu się nietylko do budżetu Ministerstwa, ale i do oceny prac dokonanych i zamierzeń na przyszłość osoby obecnego Ministra Oświaty, a przecież to właśnie ustosunkowanie się i wyciągnięcie z niego wyraźnych konsekwencyj jest niewątpliwie i dobrem prawem i obowiązkiem tej Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#Marszałek">Pozwolą więc panowie, że wyraźnie wskażę na te zagadnienia kapitalne, Są to: realizacja powszechności nauczania, stan prac w zakresie reorganizacji naszego ustroju szkolnego, ogólny program wychowawczy Rządu, wreszcie aktualne zagadnienia, związane z życiem młodzieży akademickiej.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#Marszałek">O tych rzeczach pragnę mówić pokrótce dlatego-, że niejednokrotnie już miałem okazję zabierania głosu w tych sprawach, ostatnio w dłuższem mojem przemówieniu na Komisji Budżetowej, sądzę więc, że stanowisko moje znane jest wszystkim, którzy interesują się zagadnieniami związanie mi z resortem, na czele którego stoję.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! W czasach tak ciężkich, jak obecnie, sprawa szkolnictwa powszechnego jest niewątpliwie jednem z najcięższych i najtrudniejszych zagadnień w naszem życiu państwowem. Z jednej strony szkoła powszechna jest zasadniczą podstawą, na której oparta być winna cała struktura szkolnictwa. Powinna przejść przez nią cała młodzież szkolna, tam uzyskać to minimum wykształcenia i wychowania, które jest niezbędne dla każdego obywatela, które jest niezbędne dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#Marszałek">Z drugiej jednak strony środki materjalne, któremi w chwili obecnej budżet dysponować może, nie wystarczają na objęcie przymusem szkolnym wszystkich dzieci w wieku lat od 7 do 14. Brak nam pieniędzy na potrzebne izby szkolne, na siły nauczycielskie i na pomoce szkolne. Żadne narzekania, żadna krytyka nic tu nie poradzą. Nikt nie potrafi wskazać, gdzie znaleźć poważne sumy, które byłyby potrzebne na zupełne zaspokojenie potrzeb w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#Marszałek">W tej więc ciężkiej sytuacji pozostaje tylko wysiłek takiego wykorzystania istniejącego aparatu szkolnego, aby w istniejących izbach, w ramach istniejących etatów, zmieścić w szkole jak największą ilość dzieci.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#Marszałek">To, co w tym zakresie zostało zrobione, dzięki zgodnej pracy Ministerstwa i nauczycielstwa, przedstawia się imponująco. Potrafiliśmy powiększyć o 262.000 ilość dzieci w szkole w porównaniu z ubiegłym rokiem szkolnym.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#Marszałek">Prawda, że stało się to za cenę olbrzymiego wysiłku nauczycielstwa — prawda, że powiększona ilość uczniów na klasę i nauczyciela jest zbyt wielka; przecież jednak osiągnęliśmy rezultat bardzo poważny, który może nas napawać otuchą, że i nadal, nawet w tak trudnych, jak obecnie, warunkach, damy sobie radę.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#Marszałek">Oczywiście, nie było rzeczą możliwą opanować całkowicie wyjątkowo wzmożony przyrost młodzieży w wieku szkolnym. Dokładne statystyki wykazują, że około 450.000 dzieci znajduje się poza szkołą. W tem jest poważna ilość dzieci, zwolnionych od przymusu szkolnego, dzieci, zamieszkałych w okręgach bezszkolnych, które długo będą jeszcze istniały w naszem Państwie, — wreszcie ponad 100.000 dzieci, których istotnie nie potrafiliśmy pomieścić w naszych szkołach.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#Marszałek">Uważam jednak, że nie można żądać rzeczy niemożliwych. Pozwolę sobie wyrazić głębokie przekonanie, że zrobiony został wysiłek maksymalny, a rezultat osiągnięty, jak na ogólną sytuację w kraju, bardzo pokaźny.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#Marszałek">Przechodzę do zagadnienia drugiego, do realizacji reformy naszego szkolnictwa. Przypominają sobie panowie te wszystkie ataki, jakie, zarówno podczas debaty nad ustawą ustrojową, jak i po jej uchwaleniu, spadały na moją głowę.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#Marszałek">Z najpoważniejszych ust profesorskich padały zarzuty, że razem z większością ciał ustawodawczych niszczę szkolnictwo średnie ogólno-kształcące, że podważam podwaliny kultury polskiej, że plan i budowa naszego szkolnictwa nie są przemyślane i poddawano się — jakże łatwo — najczarniejszemu pesymizmowi — co do przyszłości polskiego szkolnictwa. Więcej, zaczęto szerzyć plotkę, że ja sam zwątpiłem o swem dziele, które w pierwszem stadjum wykonawczem miało się rzekomo załamać, że ja sam nie wierzę w jego realizację.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Po długiej i żmudnej pracy nad reorganizacją naszej szkoły stwierdzam w sposób wykluczający wszelkie wątpliwości, że wszystko rozwija się w zamierzony zgóry i w czasie zgóry rozplanowany sposób, Przed latem będziemy mieli gotowe programy szkół powszechnych i gimnazjum ogólnokształcącego. W roku 1935 całość prac programowych w zakresie szkolnictwa wszelkich typów i stopni. będzie zakończona. Programy przejściowe częściowo już są, częściowo będą przepracowane tak, że przejście od starej do nowej organizacji odbędzie się w sposób łatwy, prosty i bezbolesny.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#Marszałek">Od przyszłego roku szkolnego gimnazjum ogólnokształcące pójdzie w swych początkach całkowicie według nowego programu. W szybkiem tempie prowadzi się pracę nad szkolnictwem zawodowem, niewątpliwie stanowiącem najważniejsze i najtrudniejsze zadanie do rozwiązania, Jednem słowem, jestem zupełnie pewny — jak zresztą byłem pewny od początku, że w 6 lat od chwili. uchwalenia ustawy, zgodnie z jej przepisami, nowy ustrój szkolny będzie całkowicie wprowadzony w życie i, że będzie to uczciwa, dobrze wykonana, Solidna praca.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#Marszałek">Trzecią sprawą, którą obciąłbym zająć chwilkę czasu Wysokiej Izby, jest ogólny program wychowawczy, który reprezentuję. Panowie z opozycji często robią zarzut Rządowi, że nie przychodzi z określonym programem. Nie sądzę, żeby zarzut ten był słuszny. Rząd przychodzi z czemś więcej, niż pięknie ułożony program, przychodzi z wynikami siwej pracy, a to może więcej jest warte od najwspanialszego programu, który łatwo ułożyć, ale przeważnie niepodobna w życiu zrealizować. Sądzę jednak, że mnie osobiście ten zarzut bezprogramowości nie dotyczy, przynajmniej nigdy nie słyszałem, aby ktokolwiek z opozycji zarzut ten postawił. Jest to oczywiście program wychowania obywatelsko - państwowego. Wielokrotnie już miałem okazję zabierać głos w tej pierwszorzędnej sprawie; dziś pragnę tylko podkreślić, że staje się on coraz bardziej nicią przewodnią całości prac Ministerstwa, że znajduje on swój pełny wyraz w opracowanych już programach nauczania na wszystkich poziomach nauki szkolnej, że przenika szybko do szkół, zarówno państwowych, jak i prywatnych, że wreszcie promieniuje wśród społeczeństwa luźniej związanego ze szkołą, wśród rodziców przedewszystkiem.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#Marszałek">W ten sposób z teoretycznej koncepcji staje się coraz bardziej żywym prądem konkretnej pracy szkolnej i pozaszkolnej i zyskuje sobie coraz większe rzesze zwolenników. Kładę na te sprawy szczególniejszy nacisk, nietylko dlatego, że wychowanie państwowe jest wielką zdobyczą współczesnej myśli wychowawczej, ale dlatego również, że w naszej sytuacji geograficznej, w warunkach, w jakich nas dzieje postawiły — sprawa stosunku ludności do Państwa stanowić będzie o losach Polski.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#Marszałek">Każdy obywatel Polski musi rozumieć należycie swoją rolę w życiu zbiorowości polskiej; musi umieć żyć i umierać dla tej zbiorowości i całem życiem stwierdzać swoją służbę w sprawie powszechnego dobra, którego najpełniejszym i najbardziej podstawowym wyrazem jest Państwo Polskie.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#Marszałek">Kto tych prostych rzeczy jeszcze nie zrozumiał, musi je zrozumieć coprędzej. Kto ich zrozumieć nie zechce, nie będzie miał w tych sprawach nic do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#Marszałek">A teraz słów parę o naczelnych walorach kulturalnych narodu, o wolności myśli badawczej w związku z zagadnieniem młodzieżowem. Muszę o tych rzeczach mówić, gdyż z okazji wniesienia przeze mnie do ciał ustawodawczych projektu ustawy akademickiej, nasłuchałem się i naczytałem rzeczy, które, gdyby były prawdziwe, wyglądałyby zaiste horendalnie.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#Marszałek">Chcę raz jeszcze stwierdzić kategorycznie, że projekt ustawy w żadnej mierze nie narusza zasady wolności nauki i nauczania, a wszelkie pod tym względem zarzuty muszę traktować albo jako świadome mijanie się z prawdą, albo, jako wynik pośpiesznego i nieprzemyślanego stanowiska, nie opartego na gruntownem przestudiowaniu zagadnienia. W czasach ostatnich sprawa objęła już nie tylko środowiska profesorskie, ale przeszła na teren młodzieży akademickiej.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#Marszałek">I oto jesteśmy świadkami zajść niezwykłych. Część młodzieży, wiadomo oczywiście jakiego oblicza politycznego, zaczyna urządzać dzikie, brutalne napaści na tych profesorów, którzy oświadczają się za zmianą obecnie obowiązującej ustawy o szkołach akademickich.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To gorzej jak „Gazeta Warszawska” o tem pisze.)</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#Marszałek">Młodzież ta broni rzekomo zagrożonej wolności myśli i jednocześnie obraża i bije swoich profesorów, którzy w sprawie zagadnienia zmiany tej ustawy na żądanie komisji sejmowej ze swojego niewątpliwego prawa nieskrępowanej niczem myśli zrobili użytek.</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#Marszałek">Panie pośle Piotrowski, proszę o spokój.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#Marszałek">Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Jędrzejewicz: Wysoka Izbo! Przyzwyczailiśmy się już do wielu przykrych rzeczy, w szczególności dwukrotnie byliśmy świadkami niekulturalnych, dzikich ekscesów w wyższych uczelniach, połączonych z użyciem gwałtu fizycznego, w stosunkach, w których właściwie wszelka przemoc fizyczna winna być kategorycznie wykluczona. Ale poraź pierwszy stoimy wobec faktu zupełnie innego, wobec faktu bicia profesorów szkół naszych najwyższych przez młodzież. Czegoś podobnego jeszcze nie było.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#komentarz">(Głosy: Skandal, ohyda.)</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#Marszałek">I nie był to dziki wybryk jednostki. Jest to widocznie ustalona i sprecyzowana metoda.</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#Marszałek">Prof. dr. Bartel, prof. Nowakowski, prof. Czerny, prof. Stefko, prof. Wałek-Czernecki zostali obrzuceni jajami, albo pobici.</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Z tej wysokiej trybuny, z której słyszy mnie cała Polska, muszę jak najkategorycznej zaprotestować przeciw tym metodom walki politycznej, które podsuwa się młodzieży. Metody te są sprzeczne z elementarnemi wymogami etyki, metody te są barabarzyńskie, wyzbyte z wszelkich cech honoru, metody te są metodami tchórzów.</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój. P. Krzciuka przywołuję do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopJędrzejewicz">Jestem głęboko przekonany, że powinny one wywołać szczery odruch oburzenia i potępienia ze strony wszystkich uczciwych obywateli Rzeczypospolitej, ze strony wszystkich organów prasowych, niezależnie od ich różnie ideologicznych i politycznych.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegopJędrzejewicz">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PKornecki">Sprawa wychowania młodych pokoleń wysunęła się dziś na czoło zainteresowań całego społeczeństwa. Złożyło się na to wiele przyczyn natury zewnętrznej i wewnętrznej. Cały świat przeżywa ciężki okres kryzysu moralnego.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Rybarski, wzywam Pana do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PKornecki">Najświatlejsze umysły ekonomistów, socjologów, filozofów i pedagogów szukają odpowiedzi na pytania: co złożyło się na obecny stan rzeczy i jakie środki mogą ludzkość wyprowadzić ku lepszej przyszłości. Środki te dać ma wychowanie młodych pokoleń.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#PKornecki">W rozwiązywaniu tych problemów zarysowują się zasadnicze różnice, wynikające z różnych poglądów na stosunek jednostek do zbiorowości i zasad moralnych. Można powiedzieć, iż w tej dziedzinie świat cały dzieli się na dwa obozy.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PKornecki">Jedni uważają, że jednostka jako taka nic nie znaczy, że tylko, organizacja państwowa, działająca za pomocą udoskonalonego aparatu administracyjnego może podołać dzisiejszym trudnościom. Ten obóz nazwaćby można obozem kultu siły materjalnej. Sile materjalnej państwa podporządkować się winna jednostka — człowiek, który wobec szerokich celów państwa wyzbyć się musi wszelkich osobistych ambicyj, a nawet godności własnej. Zwolenników tej teorji mamy w obozie obecnie rządzącym Polską. Program swój formułują oni w t. zw. statolatrji. Przedstawiciele tego obozu nietylko u nas, ale i zagranicą (Sowiety, Turcja) zrywają z cywilizacją chrześcijańską, wmawiając w świat, iż na gruzach tej cywilizacji powstaje nowa, w oparciu o rozum i jego zdobycze naukowe i prawa mechaniczne. Włochy faszystowskie poszły wprawdzie również w kierunku rozwijania omnipotencji państwa, nie zrywają jednak z tradycją chrześcijańską, ale jak wiadomo mimo to nie uniknęły konfliktów z katolickim poglądem na rolę państwa i jego stosunek do człowieka.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#PKornecki">Obóz drugi szuka rozwiązania dzisiejszego kryzysu w tych zdobyczach ducha ludzkiego, które, wychodząc z praw nadprzyrodzonych, praw bożych, nie ulegają zmianom zależnym od konjunktur, a skodyfikowane są w nauce Chrystusa. Przypomniał nam niedawno te prawa ks. kardynał Hlond, prymas Polski, w swem orędziu o państwie chrześcijańskiem.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PKornecki">Przeciwnicy tego obozu usiłują poderwać zaufanie do odwiecznych praw argumentem, że na świecie wszystko się zmienia, a więc zmieniać się muszą i prawa moralne. Argument ten jednak nie wytrzymuje krytyki. Oto i najnowsza socjologja fest innego zdania. Wybitny socjolog niemiecki prof. Fryderyk Pessauer z Frankfurtu na kongresie międzynarodowym Ligi Nowego Wychowania w Nicei powiedział: „CzŁowiek współczesny musi zawsze i wszędzie mieć się na baczności, naginać się i przystosowywać do zmieniających się szybko form życia społecznego. W pogoni tej zatracić on może najistotniejsze swe wewnętrzne wartości — dlatego też wychowanie dynamizmowi życia społecznego przeciwstawiać musi coś wiecznie trwałego, co ma wartość samo w sobie, nie zmienia się ani przetwarza, a tem może być tylko religja, Wychowanie budzić winno kult praw wiecznych, na nich tylko oprzeć można poczucie odpowiedzialności i obowiązku, na nich rozwijać wartości moralne i tylko w ich świetle ukazuje się treść istotna i sens życia”.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PKornecki">Można śmiało powiedzieć, iż przyszłość świata zależy od tego, który obóz zwycięży, czy ten, który opiera się o kult siły materjalnej, czy ten drugi, oparty o religję i prawa Boże.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PKornecki">Obóz rządzący Polską opiera się głównie o siłę materjalną; w celu utrzymania się u władzy na przyszłość usiłuje zrobić z, wychowania instrument swej władzy. Śledząc politykę szkolną tego obozu, możemy stwierdzić, iż troszczy się on nie o wielkie cele, dyskutowane w święcie cywilizowanym, ale o bliskie interesy utylitarne, o wychowanie młodego pokolenia w t. zw. ideologji obozu rządowego. P. Minister Jędrzejewicz i inni wybitni jego współpracownicy na terenie parlamentu i ministerstwa wypowiedzieli się już niejednokrotnie, o co im chodzi. Powiadają wyraźnie: trzeba wychować młodzież w duchu państwowym, a państwo to my, aktualni ministrowie. Kto krytykuje politykę rządu, jest antypaństwowcem i nie może pracować w szkolnictwie. Stąd rugi, usuwanie najdzielniejszych ludzi.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#PKornecki">Usiłuje się tej utylitarnej polityce nadać pewne pozory ideowości. Mówi się i pisze, iż podstawą jej ma być ideologja Józefa Piłsudskiego. Jej źródła — to działalność i zasługi Piłsudskiego dla kraju, wystarczy wierzyć, że on się Polską opiekuje, a można być o przyszłość spokojnym.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#PKornecki">Mam jednak wrażenie, że dzisiejsi oficjalni tłumacze ideologji wychowawczej p. Piłsudskiego sami, dobrze nie wiedzą, jakie były czy są jego poglądy wychowawcze. Coprawda ustalę nie tych poglądów jest dosyć trudne, dlatego, że Piłsudski po wojnie w sprawie teorji wychowania się nie wypowiadał. Może tylko dorywczo i zbyt lakonicznie. Oto na zjeździe Związku Nauczycielstwa w dniu 10 września 1923 r. powiedział do nauczycieli: „Odrodzić dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym, wyższym, potężniejszym i silniejszym — oto wasze zadanie”.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#PKornecki">Sięgając w dalszą przeszłość, znajdujemy trochę więcej. Oto w artykule z r. 1903 pod tytułem „Jak stałem się socjalistą”, a drukowanym niedawno przez „Zrąb” w książce pod tytułem „Pisma wybrane Józefa Piłsudskiego”, kreśląc swe wspomnienia z młodości, pisał: „Zaznaczyć dla ścisłości muszę, że matka od najwcześniejniejszych lat starała się rozwinąć w nas samodzielność myśli i podniecała uczucie godności osobistej, które w moim umyśle formułowało się w sposób następujący: tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonania i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem. Z takiem usposobieniem i poglądami., o ile dziecinne myśli poglądami nazwać można, wszedłem w progi szkolne. Zostałem uczniem pierwszego gimnazjum wileńskiego. Gospodarzyli tu — uczyli i wychowywali młodzież — pedagodzy carscy, którzy do szkoły wnosili wszystkie namiętności polityczne, a za system mieli możliwe zgnębienie samodzielności i godności osobistej swych wychowanków. Dla mnie epoka gimnazjalna była swojego rodzaju katorgą… Gniotła mię atmosfera gimnazjalna, oburzała niesprawiedliwość i polityka pedagogów, nużył i nudził wykład nauk. Wołowej skóry nie starczyłoby na opisanie bezustannych poniżających zaczepek ze strony nauczycieli, hańbienie wszystkiego, com się przyzwyczaił szanować i kochać. W takich warunkach nienawiść moja do carskich urządzeń, do ucisku moskiewskiego wzrastała z rokiem każdym. Lata mego pobytu w gimnazjum zaliczam zawsze do najprzykrzejszych w swem życiu”.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#PKornecki">Z wynurzeń tych można wyprowadzić następujące wnioski w sprawie ideologji wychowania:</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#PKornecki">1) Nie można lekceważyć czy negować wpływu wychowawczego domu rodzicielskiego; jak widzimy, wpływ matki jest bodajże decydującym w wychowaniu; dobrze jest, gdy matka rozwija samodzielność myśli i uczucie godności osobistej; dobrze jest, gdy człowiek we wczesnej młodości ma pewne przekonania wyniesione z domu i potrafi je bez względu na skutki wyznawać czynem.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#PKornecki">2) Źle jest, jeśli nauczyciele wnoszą do szkoły namiętności polityczne i wyznają system gnębienia samodzielności i godności osobistej swych wychowanków.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#PKornecki">3) W każdym uczniu takie metody wywołują protest duchowy i szkoła staje się dla niego co najmniej przykrą.</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#PKornecki">4) Przy takich metodach nauczyciele nie zrobią ucznia lepszym, wyższym, potężniejszym i silniejszym, ale przeciwnie, łamać będą jego charakter, zarysowany w domu rodzinnym.</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#PKornecki">Cóż widzimy w naszych szkołach obecnie? Czy panuje w nich duch, którego chciał J. Piłsudski w roku 1903, czy szanuje się przekonania człowieka? Oto zasłużonemu działaczowi oświatowemu, dyrektorowi Sołtykowi, powiedział zastępca kuratora: Zostanie pan nadal dyrektorem szkoły, jeśli publicznie ogłosi pan wystąpienie ze stronnictwa, do którego należy. Powiesz rodzicom i uczniom, że zmieniasz przekonania i będziesz prowadził szkołę w duchu rządowym.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#PKornecki">P. Jaworska powiedziała w Sejmie: „Wydaleni pracownicy byli istotnie dzielni, ale byli wśród nich tacy, którzy także oddzielali kwestję państwa od kwestji rządu, albo pozwalali na to, że i inni ludzie w administracji czy szkole ten podział czynili”.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#PKornecki">Oficjalnie głosi się wskazania, by walczyć z wpływem rodziców na dzieci w wychowaniu domowem, i wprost każę się nauczycielom oddziaływać na rodziców, by ich urabiać w duchu prorządowym, doprowadzając w ten sposób, np. przez agitację przedwyborczą, do głębokiego rozdźwięku między szkołą a domem rodzicielskim.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#PKornecki">Mówi się wprost: aktualizować nauczanie i wychowanie i wnosić politykę bieżącą do szkoły. Każe się uczniom klas wyższych na podstawie pism codziennych wygłaszać referaty polityczne, a rozumie się samo przez się, że referat, który nie wysławiałby pod niebiosa obecnego Rządu, zaszkodziłby autorowi przy ustalaniu postępów w nauce. Doszło do tego, że np. przy egzaminach maturalnych uczniowie wypisują panegiryki, wbrew swym przekonaniom wewnętrznym, uważając, iż jest to sposób dostania matury.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#PKornecki">Na Komisji Budżetowej podniosłem, iż na zamku królewskim wydaje się pismo dla młodzieży w duchu sanacyjnym „Kuźnię Młodych” z funduszów publicznych, a po szkołach organizuje się komitety redakcyjne, które stały się jaczejkami, działającemi niezależnie od rad pedagogicznych. Spotkała mnie potem pewna pani, która dla ilustracji zakomunikowała mi fakt, iż pewien uczeń, który padł przy maturze, wstąpił w tym roku do szkolnego komitetu „Kuźni Młodych”, bo jak sam się wyraził, to zapewni mu pomyślny wynik matury.</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#PKornecki">Zaciekłość, z jaką wprowadza się tak zw. wychowanie państwowe, zaślepia wprost naszych sanacyjnych pedagogów.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#PKornecki">W gimnazjach państwowych przeprowadzono gruntowną czystkę, i cóż się dzieje? Oto młodzież reaguje inaczej. Jeden z dyrektorów, wyjaśniając „ideologję”, naraził się na śmieszność, mówiąc uczniom: Tak wierzę w Marszałka, że gdyby mi kazał drapać się po ścianie; uczyniłbym to bez namysłu. Uczniowie śmiali się słysząc to, bo wyobrażali sobie w tej chwili korpulentną postać dyrektora, drapiącego się po ścianie.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#PKornecki">Wyklinany przez oficjalnych pedagogów Obóz Wielkiej Polski zyskuje wśród młodzieży kończącej szkoły średnie państwowe coraz więcej zwolenników. Znane są władzom szkolnym wypadki, że po zdaniu matury uczniowie zjawiają się do szkoły manifestacyjnie ze znaczkami „Obozu”, napełniając goryczą swych sanacyjnych wychowawców.</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A więc polityka w szkole! P. Rybarski: Bo tak uczą. Do tego doprowadzacie.)</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#PKornecki">W jednem z gimnazjów rządowych polecono samorządowi uczniowskiemu urządzenie obchodu 11 listopada, Do programu, ustalonego przez młodzież, wstawił dyrektor odśpiewanie „Pierwszej Brygady”. Samorząd, zaskoczony tem, podał kolegom do wiadomości, iż za wykonanie wokalnej części programu nie bierze na siebie odpowiedzialności. Wywołało to wielkie niezadowolenie władz, które nie wiedziały, jak na to zareagować.</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#PKornecki">Z tych faktów widzimy, jak dba się w naszych szkołach obecnie o poszanowanie godności osobistej i przekonań uczniów, o czem pisał w r. 1903 Józef Piłsudski.</u>
          <u xml:id="u-36.26" who="#PKornecki">Najgorzej przedstawia się stosunek władz szkolnych do nauczycieli, którym w r. 1923 kazał p. Piłsudski odrodzić dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym.</u>
          <u xml:id="u-36.27" who="#PKornecki">Jeszcze w lipcu 1932 r. powiedział p. Minister Jędrzejewicz na zjeździć nauczycielskim, iż, nie mogąc nauczycielom zapewnić lepszych warunków materialnych, postara się o jaknajlepsze warunki moralne ich pracy. Tymczasem już w październiku 1932 r. zmieniona została pragmatyka nauczycielska w taki sposób, że nauczyciela uczyniono wprost niewól niklem. Usunięcie jawności kwalifikacji, przekreślenie zupełnie stabilizacji służbowej i zniesienie niezależnych, z wyboru pochodzących komisyj dyscyplinarnych stworzyło obecnie takie warunki moralne, iż żaden z nauczycieli nie jest pewny dnia i godziny, los jego bowiem zależy od widzimisię nietylko najbliższej mu władzy szkolnej, ale i od najniższego funkcjonariusza policyjnego.</u>
          <u xml:id="u-36.28" who="#PKornecki">Liczba przenoszonych i usuwanych z zawodu nauczycieli wzrasta stale: w ciągu 5 lat — 1926/7 do 1930/31 — przeniesiono aż 38.514 nauczycieli szkół powszechnych, t. j. 54% ogółu a w r. 1930/31 przeniesiono na emeryturę przeszło 2 razy więcej nauczycieli niż w r. 1924/25.</u>
          <u xml:id="u-36.29" who="#PKornecki">W nauczycielstwie rozwinęło się lizuństwo, karjerowiczostwo, donosicielstwo i nic to dziwnego, skoro przy awansach nie decydują dziś kwalifikacje zawodowe i moralne, ale zaświadczenie przynależności do B. B., Strzelca lub innych organizacyj sanacyjnych. Ludzie zapisują się, bo chodzi im o kawałek chleba, ale czy mogą oni być naprawdę dobrymi wychowawcami?</u>
          <u xml:id="u-36.30" who="#PKornecki">Władze szkolne wnikają również w wewnętrzne stosunki organizacyj nauczycielskich, biorąc pod uwagę przy awansach również przynależność organizacyjną nauczyciela. Nie kryją się wcale ze szczególnemi sympatjami dla pewnych organizacyj uprzywilejowanych i ich członków.</u>
          <u xml:id="u-36.31" who="#PKornecki">W tej atmosferze moralnej, przy kolosalnym pogorszeniu warunków pracy z powodu lichego uposażenia nauczycieli i przepełnienia klas, nie może być mowy o dobrem wychowaniu.</u>
          <u xml:id="u-36.32" who="#PKornecki">Na zjazdach międzynarodowych podnosi się obecnie hasło, iż na pierwszy plan trosk, obok dziecka, trzeba wysunąć nauczyciela, bo od nie go zależy wszystko w wychowaniu. Jedna z głównych referentek ostatniego kongresu nicejskiego dr. Elisabeth Rotlen rzuciła hasło: szkoła na miarę nauczyciela, i powiedziała: „pragnęłabym, aby nauczyciel wymagał jak najwięcej od siebie, aby sam nauczył się tolerancji dla innych, aby nie stawiał przed młodzieżą ideałów, których sam nie może czy nie chce wcielać w życie, aby przedewszystkiem sam uwierzył w konieczność duchowej kooperacji wśród ludzi i przez własną pracę, przez podniesienie samego siebie na wyższe szczeble ducha stworzył system wychowawczy”. A prof. Férrière — którego rząd sanacyjny zapraszał niedawno do Polski — wołał na tym kongresie: Nie można zmuszać nauczyciela do stosowania metod, których nie rozumie lub które mu nie odpowiadają, gdyż wtedy następuje wewnętrzna opozycja, uniemożliwiająca dobre rezultaty pracy.</u>
          <u xml:id="u-36.33" who="#PKornecki">Tymczasem u nas dzieje się wprost przeciwnie: urzędowi tłumacze ideologji każą nauczycielom postępować wbrew przekonaniom, każą teroryzować młodzież i rodziców i dla chwilowych celów polityki rządowej łamią charaktery nauczycieli i młodzieży. Dla opornych nauczycieli zmieniono pragmatykę, a dla uczniów wprowadza się swoiste metody, nie spotykane nigdzie poza Sowietami.</u>
          <u xml:id="u-36.34" who="#PKornecki">Jest niesłychane np., by aktualny minister stał na czele, organizacji przez siebie stworzonej pod nazwą „Zrębu”, do której nie może wstąpić nauczyciel na własne życzenie, ale do której powołuje się ludzi po zbadaniu ich przekonań politycznych. Organizacja, w ten sposób skonstruowana, stała się jakby drugą władzą szkolną; poza oficjalną administracją decyduje o wszystkiem, otwierając dla swych uprzywilejowanych członków widoki karjery osobistej. Organizację tę narzucono nawet profesorom uniwersytetów, a tylko Uniwersytet Jagielloński oparł się i nie dopuścił do powstania „Zrębu” w swem łonie, bo profesorowie prorządowi, ceniąc swą godność i tradycję swej uczelni, uznali, że conajmniej nie wypada dzielić kolegów na lepszych i gorszych z punktu widzenia ministra, skoro nie każdy, kto zechce, może do tej organizacji wstąpić.</u>
          <u xml:id="u-36.35" who="#PKornecki">Ingerencja Rządu w sprawy szkolne zwiększona została przez nowe ustawy o ustroju szkolnym i szkołach prywatnych. Znikła wszelka swoboda myśli i pracy wychowawczej. Robi się wszystko według rozkazu. Szkolnictwo prywatnie, które na całym świecie jest terenem doświadczalnym nowych myśli pedagogicznych, przeżywa u nas tragedję w kleszczach biurokratyzmu. Dotychczas nie wydano rozporządzenia wykonawczego do art. 8 ustawy o szkołach prywatnych, który przewiduje rozporządzenie ministra, określające zasady i warunki przyznawania szkołom prywatnym praw publiczności. Dawne przepisy w tej sprawie przestały obowiązywać. To też obserwujemy w tej dziedzinie całkowitą samowolę administracji. Nie zatwierdza się dyrektorów szkół prywatnych, mimo, iż przedstawiani! kandydaci mają wszelkie wymagane kwalifikacje. Narzuca się szkołom prywatnym dyrektorów i nauczycieli z grona uprzywilejowanych członków „Zrębu”, wybierając dla nich lepiej płatne stanowiska. Szkołom polskim, najlepiej prowadzonym, obniża się prawa lub całkowicie się je odbiera. Społeczeństwo zrozumieć tego nie może, dowiadując się, że np. dwóm gimnazjom hebrajskim nadano prawa publiczności.</u>
          <u xml:id="u-36.36" who="#PKornecki">Do czego to wszystko zmierza? Co ma znaczyć takie lekceważenie dorobku pracy społecznej w dziedzinie szkolnictwa? Jak wiadomo, szkolnictwo prywatne średnie wyręcza państwo w jego obowiązkach, gdyż np. na terenie byłego zaboru rosyjskiego istnieją dotychczas tylko nieliczne szkoły średnie państwowe. Utrzymanie szkół prywatnych zależy od wpisów szkolnych. Obecnie wpisy te z powodu kryzysu gospodarczego wpływają coraz słabiej. W takich warunkach Rząd powinien troszczyć się o byt tych szkół. Tymczasem co się dzieje? Oto wprowadzą się pośpiesznie nowy ustrój szkolny i zabrania się szkołom prywatnym prowadzenia dwóch najniższych klas oraz t. zw. klas wstępnych mimo, iż termin, do którego ma być zakończona reforma szkolna, kończy się za lat 5. Zresztą i ustawa przewiduje pewne swobody dla szkół prywatnych w dziedzinie organizacji. Zarządzenia Ministerstwa powodują załamanie się podstawy finansowej szkół, bo klasy najniższe są najliczniejsze i wpływy z nich umożliwiają utrzymanie klas wyższych. Ministerstwo nie daje w tej chwili żadnej gwarancji, czy szkoły prywatne dostaną koncesje na prowadzenie klas szkół powszechnych, które mają zastąpić klasy gimnazjalne likwidowane, i czy można będzie prowadzić te klasy pod wspólnem kierownictwem. Wobec tego w tej chwili szkoły prywatne wymawiają posady nauczycielom. Obliczono, że w samej Warszawie w razie wykonania poleceń ministerstwa straci posadę 279 nauczycieli szkół polskich, a 4.922 dzieci trzeba będzie odesłać do szkół powszechnych, które, jak wiadomo, w Warszawie są bardzo przepełnione. Wskutek tego polskie szkoły prywatne warszawskie stracą ze swych wpływów około 2.500.000 zł za wpisy, a tem samem byt ich będzie zupełnie zachwiany. Należy zapytać z tej trybuny: komu zależy na tem, by tak rujnować szkolnictwo prywatne i dla abstrakcyjnej zasady uniemożliwiać społeczeństwu samopomoc w wychowaniu młodych pokoleń?</u>
          <u xml:id="u-36.37" who="#PKornecki">Komu zależy na tem, by setki a może i tysiące nauczycieli narażać na utratę chleba, rzucać ich na bruk, jako bezrobotnych? Przecież w szeregach tych nauczycieli są liczne jednostki, które w czasach niewoli poszły do szkół prywatnych, by wychowywać młodzież polską w idei niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-36.38" who="#PKornecki">Zamiast pomóc szkolnictwu prywatnemu, rujnuje się je materjalnie. Ale za to wszczepia się im ideologię państwową. Szkoły te narówni z państwowemi dostały obecnie nową organizację młodzieży „Straż Przednią”, która ma wychowywać kandydatów do „Legjonu Młodych”. P. prezes Ponikowski mówił o tej organizacji na Komisji Budżetowej. Pragnę przypomnieć, że p. Minister w odpowiedzi swej dał dość niewyraźne wyjaśnienie w tej sprawie. P. prezes Ponikowski zauważył, że „Straż Przednia”, jako organizacja młodzieży szkolnej, jest stworzona bez inicjatywy szkoły, czyli grona nauczycielskiego i nie jest od dyrekcji uzależniona. Kierownik danej placówki tej organizacji melduje tylko dyrekcji, że ona powstała, i ma obowiązek podać spis członków. Ale organizacja jako taka kierowana jest przez czynniki zewnętrzne. P. Minister uspokajał nas tem, że tak źle nie jest, bo organizacja podlega jemu jako ministrowi. O to właśnie chodzi, że podlega ministrowi; za pośrednictwem odrębnych ogniw organizacyjnych pozaszkolnych, na których skład szkoła nie ma żądanego wpływu.</u>
          <u xml:id="u-36.39" who="#komentarz">(P. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Jędrzejewicz: A jak jest z harcerstwem?)</u>
          <u xml:id="u-36.40" who="#PKornecki">Pan Minister ma referat harcerski, w kuratorjach są też referaty i w szkołach są opiekunowie harcerscy. Ostatecznie o każdej organizacji społecznej można powiedzieć, że podlega jakiemuś ministrowi. Chodzi o to, że wytwarza się w szkolnictwie system nieskoordynowanej pracy wychowawczej, że pracę tę silę rozbija, bo wytwarza się dwie władze w każdej szkole. Nie jest bowiem już tajemnicą, że „Straż Przednia” ma wychowywać elitę prorządową wśród młodzieży. Ze stanowiska pedagogicznego jest niesłychanem, iż wyodrębnia się w szkole pewną grupkę młodzieży, wtajemniczoną w specjalną ideologję uniezależnioną od dyrekcji, a oddaną pod kierownictwo naczelnego szefa pedagogji, t. j. ministra. Jakie będą skutki tej roboty wśród młodzieży polskiej? Godzi się zapytać p. Ministra, czy organizacje te wprowadza się również w gimnazjach żydowskich, ruskich i niemieckich, czy stosuje się ten system tylko do młodzieży polskiej? My ze swej strony mu simy kategorycznie stwierdzić, iż da to dla młodzieży polskiej wyniki ujemne i przeciw tej praktyce musimy zaprotestować ze stanowiska wychowawczego.</u>
          <u xml:id="u-36.41" who="#PKornecki">Niedawno ogłoszone rewelacje o „Straży Przedniej” w szkołach łomżyńskich potwierdzają nasze obawy, gdyż wykazują one działanie szkodliwe pod względem wychowawczym, skoro wygłasza się tam referaty przeciw religji i duchowieństwu.</u>
          <u xml:id="u-36.42" who="#PKornecki">„Straż Przednia” staje niejako do konkurencji z harcerstwem, które przecież zostało opanowane przez czynniki sanacyjne...</u>
          <u xml:id="u-36.43" who="#komentarz">(Głos: Pan nic nie wie, o co chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-36.44" who="#PKornecki">...w swych organach kierowniczych; Ministerstwu jednak to nie wystarcza, widocznie tradycja harcerska nie pozwalała zrobić z harcerstwa czysto politycznej organizacji w duchu sanacyjnym.</u>
          <u xml:id="u-36.45" who="#PKornecki">Plan roboty jest zupełnie wyraźny: zapomocą szkolnych komitetów redakcyjnych „Kuźni Młodych” ii grup „Straży Przedniej” chce się wychować przyszłych działaczy na terenie akademickim, gdzie dotychczas organizacje sanacyjne nie mogły zdobyć szerszych kół młodzieży i opanować życia akademickiego. Zdaje się panu Ministrowi, iż, zwłaszcza po zmianie ustawy o szkołach akademickich, cel ten zostanie osiągnięty. P. pos. Czuma, referent ustawy o szkołach akademickich, projektuje jeszcze jeden środek do tego celu: ma nim być skoszarowanie młodzieży w bursach akademickich, do których przyjęcie uzależnione będzie również od odpowiedniego ustosunkowania się do ideologji sanacyjnej. Jeżeli do tego dodamy przeniesienie do Ministerstwa rozdawnictwa stypendjów akademickich i przydział zajęć praktycznych wakacyjnych, to widzimy cały kompleks środków, przy których pomocy sanacja chce zdobyć rząd dusz nad młodem pokoleniem.</u>
          <u xml:id="u-36.46" who="#PKornecki">Z drugiej strony jesteśmy świadkami efektu, jaki dało podniesienie opłat akademickich. Oto młodzież uboższa nie jest w stanie korzystać ze studjów i w samej Warszawie około 700 studentów ma być ze szkół wyższych usuniętych z powodu nie wniesienia tych opłat. Mamy nadzieję, że społeczeństwo nie dopuści do tej tragedji. Chwalebna ofiarność okazywana w tej sprawie napawa nas otuchą na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-36.47" who="#PKornecki">Metodami dotychczasowemi nie potraficie Panowie zrealizować swoich celów. Duch narodu jest silniejszy niż najbardziej wydoskonalony system, oparty o siłę materjalną. Młode pokolenie polskie wykazuje dużą samodzielność, godność osobistą i szczerość przekonań narodowych. Oprócz szkoły, którą Panowie biurokratyzujecie istnieją i działają u nas nadal potężne czynniki wychowawcze, t. j. dom rodzicielski i kościół, powołane prawem Bożem do kształtowania charakterów. Tych czynników nie uda się Wam usunąć od dalszej pracy nad umacnianiem podstaw naszej kultury narodowej, która w oparciu o odwieczne ideały chrześcijańskie i narodowe zapewni nam możność przetrwania obecnego kryzysu moralnego i wyprowadzenia Ojczyzny naszej na drogę wielkich jej przeznaczeń dziejowych.</u>
          <u xml:id="u-36.48" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#PWełykanowicz">Wysoki Sejmie! Już niejednokrotnie podnosiliśmy, że obecny Rząd systematycznie i planowo wykonuje plany Polski przedrozbiorowej, mianowicie stary przedhistoryczny „projekt zniszczenia Rusi”. Projekt ten wykonywany jest od stuleci we wszystkich dziedzinach życia narodu naszego, a jednym z głównych czynników, powołanym na pierwszy plan tego projektu, jest cel pozbawienia narodu ukraińskiego własnej kultury narodowej, własnej oświaty. Za czasów Polski szlacheckiej trzymano wieś ukraińską w materjalnej niewoli pańszczyźnianej, nie. dopuszczano młodzieży ukraińskiej wogóle do szkoły i oświaty. Mimo to naród ukraiński, odznaczający się już z natury swej chęcią rozwoju umysłowego: zakładał rozmaite organizacje i bractwa cerkiewne, przy cerkwiach zakładał własne szkółki i zdobywał wiedzę, tworzył własną kulturę.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#PWełykanowicz">Skutki długoletniej systematycznej pracy asymilatorskiej nad naszym narodem panowały długie wieki i trzeba było aż rozbioru Polski, ażeby lub ukraiński doczekał się możności wydobycia się z więzów pańszczyzny materjalnej, zdobycia praw obywatelskich, a równocześnie odzyskał prawa do rozwoju własnej kultury. Mimo to, ta część społeczeństwo polskiego, która wspólnie z nami znalazła się pod panowaniem Austrji. nie wyzbywa się swych szkodliwych dla nas nawyczek historycznych i przedłuża dalej metodę eksproprjacji narodowej w stosunku do nas. Polskie sfery rządzące, które dzięki rządowi austrjackiemu miały w swym ręku całą Galicję, przedłużają swoją rolę historyczną wobec narodu ukraińskiego i szukają możności dalszej ekspansji na ziemiach naszych. Przedewszystkiem dochodzą polskie czynniki kompetentne do opanowania administracji szkolnej. Z jednej strony pod rządami Rosji i Niemiec walczy społeczeństwo polskie o szkołę ojczystą, a walka ta pociąga za sobą poważnie ofiary, lecz z drugiej strony w Austrji po zdobyciu przywilejów uderza z całą energją na oświatę ukraińską. Tu wyłazi ta psychika człowieka, który chociaż sam w niewoli, ale gdy zdobywa pewne warunki — nie waha się gnębić drugiego. Walka narodu ukraińskiego o swe naturalne prawa przedłuża się. Dzięki wytrwałości naszych przywódców politycznych zdobywamy i my od rządu austrjackiego również z ciężkim trudem obok równości obywatelskiej także wiele praw z dziedziny oświaty i szkoły. Austrja, schodząc z widowni dziejowej, zostawia nam w t. 1918 w byłej Galicji 2.600 szkół powszechnych, 6 gimnazjów państwowych i 8 katedr w uniwersytecie lwowskim w języku wykładowym ukraińskim. Na ziemiach okupowanych przez wojska niemieckie, a szczególniej na Wołyniu, Polesiu i Chełmszczyźnie nasi legjoniści w czasie wojny światowej przyczyniają się też poważnie do rozwoju szkoły ojczystej, gdyż dzięki nim powstaje tam ponad 1.000 szkół powszechnych z językiem wykładowym ukraińskim. Z odrodzeniem Polski w r. 1918 stosunki na tych ziemiach zmieniają się zupełnie. Stare hasła polskich bohaterów „za waszą i naszą wolność” w stosunku do narodu naszego znikają, a pozostaje hasło nowe: „Nasza wolność, a wasza niewola”.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#PWełykanowicz">Po zagarnięciu władzy w swoje ręce, łamiecie Panowie wszystkie prawa ludzkie wobec nas i uderzacie nas w najsłabszą a też najcenniejszą stronę — bo w duszę dziecka naszego. Uważacie za wskazane starym zwyczajem odepchnąć naszą ludność najdalej od kultury rodzimej, a narzucić jej swoją. Zdaje się wam, że po opanowaniu duszy człowieka łatwiej jest zawładnąć ciałem jego. Zdaje się też wam, że metodą starożytnych zdobywców martwa litera zatrze wszystkie walory ducha, zatrze dowody istnienia narodu naszego. Robicie zatem wszystko, coby mogło doprowadzić was do najszybszego zasymilowania Ukraińców.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#PWełykanowicz">Od roku 1919 w Polsce Odrodzonej zmieniają silę rządy i wpływy polityczne, ale w stosunku do, nas. bez względu na to kto jest przy władzy, nic się nie zmienia. Z roku na rok powstają coraz to nowe zarządzenia i nowe ustawy, ale narodowi ukraińskiemu przynoszą one tylko coraz nowsze straty. Już za pierwszego rządu pana Marszałka Piłsudskiego i ministrów liberalnych, w czasie do roku 1924, skasowano wszystkie katedry ukraińskie na uniwersytecie lwowskim, tysiące naszych urzędników pozbawiono warsztatu pracy, po usuwano najinteligentniejszych nauczycieli Ukraińców z ziem ukraińskich, wstrzymano dotacje na utrzymanie szkół, skasowano samorząd szkolny, a prywatny uniwersytet ukraiński we Lwowie zapędzono wówczas do podziemi i następnie doprowadzono do jego zupełnej ruiny. Naszej młodzieży zamyka się stale wstęp na studja wyższe, a głównie na wydziały zawodowe. Ci nieliczni, którzy kończą studja wyższe, po długich latach studjów nie są dopuszczani do warsztatu pracy.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#PWełykanowicz">Na Wołyniu zniszczył rząd polski wszystkie szkółki ukraińskie, a wprowadził polskie. Wogóle Wołyń i Polesie uważacie Panowie za teren dzikich pól, na którym można rządzić własnowolnie bez poszanowania praw narodowych ludności ukraińskiej, która stanowi ponad 80% ogółu mieszkańców tamtejszych. Każdy ruch, czy to oświatowy, czy gospodarczy, odrębny od polskiego, kwalifikujecie jako antypaństwowy i w zarodku niszczycie. Zrobiliście kordon sokalski i nie dopuszczacie tam ani Ridnej Szkoły ani Proświty ze Lwowa, ani nauczycieli ukraińskich z Galicji, ale też równocześnie nie dopuszczacie do żadnej inicjatywy własnej działaczy ukraińskich na Wołyniu. O zamknięciu Proświt na Wołyniu i Polesiu pisaliśmy w obszernej interpelacji, niedawno wyniesionej. Dlatego nie będę teraz zapuszczał się w wyliczanie faktów, stwierdzę tylko to, o czem też wiecie Panowie z ław rządowych, o czem też wie cały naród ukraiński, że rozwój oświatowy ukraiński na tych ziemiach jest zupełnie zamknięty. Narzucacie Panowie tam tylko kulturę polską, i może się wam wydawać, że ona jest przyjęta, ale nie liczycie się z tem, że to mogą być tylko, pozory. Polityka Rządu na Chełmszczyźnie, Polesiu i Wołyniu zamyka dostęp instytucjom ukraińskim oświatowym z Galicji, ale równocześnie otwiera drogę dla elementów, które są wrogie wam i nam.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#PWełykanowicz">By swojej pracy ekspansywnej nadać pozory pewniej legalności, Otworzyliście Panowie wbrew woli ludności naszej w r. 1924 ustawę o języku wykładowym w szkołach państwowych, Zdaje się, że niemoralniejszej ustawy dotychczas nie było. Parę jej cech charakterystycznych na dowód, że mam słuszność:</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#PWełykanowicz">1) Dla zdobycia języka wykładowego polskiego wystarczy 20 dzieci, za które podpiszą opiekunowie deklaracje, a dla ukraińskiego trzeba 40 — a więc conajmniej dwa razy tyle. Są wypadki, że na 500 dzieci ukraińskich wystarczy 20 polskich, abyśmy utracili szkołę o wykładzie ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#PWełykanowicz">2) O wniesionych deklaracjach ukraińskich zawiadamiają władze ludność drogą publiczną, ale deklaracje polskie okrywą się tajemnicą.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#PWełykanowicz">3) Po wniesieniu deklaracji za językiem wykładowym ukraińskim władze przeprowadzają najściślejszą kontrolę i dochodzenia nieraz bardzo dokuczliwe, a polskie mogą mieć podpisy nawet sfałszowana, za dzieci, których niema — i to (gdyby ludność nasza nie protestowała) może wystarczyć do, zniesienia wykładu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#PWełykanowicz">4) Aby otrzymać prawo żądania szkoły z językiem wykładowym ukraińskim w danej miejscowości, musi być więcej niż 25% ludności ukraińskiej, ale dla wprowadzenia wykładu polskiego warunek stosunku liczebnego ludności znika i może nie być ani jednego dziecka polskiego, a wykład polski, względnie dwujęzyczny, może być nawet wbrew woli ludności wprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#PWełykanowicz">Z tych kilku przykładów jest aż nazbyt jasnym cel ustawy, a miano wicie zupełna likwidacja wykładu ukraińskiego, a wprowadzenie polskiego. Tego celu też nie zakrywaj jej twórca b. minister Grabski. Tą ustawą wprowadzono moment walk politycznych, moment, który nie wytwarza, reklamowanego współżycia, lecz tylko coraz silniejsze zaognienie.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#PWełykanowicz">Ustawa ta już w drugim roku po swem narodzeniu dała obfite plony. Na terenie ziem ukraińskich północno-wschodnich zniszczono wszystkie szkoły o wykładzie niepolskim, a na terenie Galicji pozostawiono 700 i to niżejustrojowych. Dla zapewnienia powodzenia tej ustawie zastosowano też odpowiednią politykę personalną, gdyż na 14.000 nauczycieli na, terenie kuratorjum szkolnego lwowskiego pozostawiono tylko 2.000 ukraińskich, a na Wołyniu, Polesiu i Chełmszczyźnie nie pozostawiono ani 300. Nie dopuszczono ani jednego inspektora Ukraińca, skasowano samorząd szkolny i odebrano wpływ społeczeństwa na administrację. Równocześnie przy wykonywaniu ustawy językowej z r. 1924 puszczono w ruch cały aparat administracyjny, by jak najrychlej pod pozorem legalności pozbawić naród ukraiński szkoły ojczystej. Policja, inspektorowie szkolni, nauczycielstwo polskie, egzekutorowie od, grzywien szkolnych, wójtowie, a nawet karczmarze Żydzi — wszyscy razem zainteresowani w ustawie powyższej robią wszystko, by dla współżycia polsko-ukraińskiego jak najprędzej usunąć ze szkoły wykład ukraiński.</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#PWełykanowicz">Panowie kpicie sobie ze sprawiedliwości i jeszcze deklamujecie o dobrodziejstwach, jakie naszemu narodowi daje owa ustawa. Najbardziej zakpiliście z własnych uchwał w roku ubiegłym, gdy ludność nasza chciała spróbować, czy będzie mogła uzyskać poprawę przez zastosowanie plebiscytu szkolnego. Już na Komisji Budżetowej przytaczałem fakty nadużyć i udaremnień akcji plebiscytowej. Pan Minister Oświaty złożył wówczas oświadczenie, że nic mu niewiadomo o nadużyciach, i że wydał zarządzenie, by szanowano przepisy prawa. Dzisiaj z całą stanowczością stwierdzam, że tą sprawa jest nie w porządku. Kurator lwowski swojem nieustawowem zarządzeniem poważnie utrudnił wykonanie plebiscytu, ale ani on, ani jego doradcy wizytatorowie za złamanie ustawy do odpowiedzialności nie zostali pociągnięci. Wójtowie udaremniali legalizację podpisów, bywały wypadki na Wołyniu, że policja nawet zamykała do kryminału działaczy szkolnych za akcję plebiscytową. Inspektorowie nieformalnie kwitowali odbiór deklaracyj, ale nikt z nich za to nie odpowiadał, gdyż tu chodziło tylko o prawo dla narodu ukraińskiego. Oświadczenia p. Ministra wobec tych faktów mają dla nas wartość tylko słów.</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#PWełykanowicz">Jakże inaczej zaś dzieje się w tej chwili z akcją plebiscytową za szkołą polską. Znowu puszczono w ruch cały aparat urzędowy, by się przeciwstawić plebiscytowi za wykładem ukraińskim. Mamy już dowody, że policja zbiera od naszych włościan podpisy na deklaracjach, inspektorowie bez wyjątku robią nacisk na nauczycielstwo (nawet na Ukraińców), by zbierali deklaracje za szkołą polską. Wszyscy oni fałszywie tłumaczą ludności naszej, że chodzi o nauczanie języka polskiego jako przedmiotu, a nie o wykład i wyłudzają podpisy na deklaracjach za szkołą polską nawet od włościan ukraińskich. Mamy dowody, że fałszuje się też deklaracje szkolne, a wszystko to w tym celu, by usunąć ze szkoły wykład ukraiński. I dziwna rzecz. Wszystkie polityczne ugrupowania polskie w Sejmie wiedzą o tych nadużyciach, wiedzą jak wysoce wymieniona ustawą jest niemoralna — a jednak nie przeciwstawiają się złu. Nie mają odwagi wystąpić w obronie naturalnych praw ludności ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#PWełykanowicz">Już omawiałem na Komisji Budżetowej szkodliwość nowej ustawy o ustroju szkolnym, uchwalonej w roku 1932 i tutaj w szczegóły zapuszczać się nie będę. Powtórzę tylko, że nową ustawa uzupełnia ustawę z roku 1924 i niszczy resztki naszego szkolnictwa średniego, niszczy przedewszystkiem szkolnictwo prywatne. Dochodzi do tego, że domowe nauczanie w formie t. zw. systemu dziewiątkowego bywa z całą surowością prześladowane przez władze szkolne i policję, chociaż ojcowie czynią zadość ustawie i zgłaszają w inspektoracie domowe nauczanie swych dzieci (Kosmacz na Hucułach), Polityka szkolna wobec nauczycieli chodzi dwoma torami. Polak nauczyciel nietylko może, ale musi pracować poza szkołą także w instytucjach społecznych, ale nauczyciel-Ukrainiec nie ma prawa robić tego dla instytucyj ukraińskich. Znane są nam i Ministerstwu Oświaty setki nauczycieli Ukraińców, którzy pracowali dla oświaty pozaszkolnej ukraińskiej, dostawali markę, że nie okazują lojalności aktywnej, i doznali § 69, 71 albo 58 pragmatyki nauczycielskiej.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#PWełykanowicz">Gdy nauczyciel Ukrainiec znajduje się na terytorjum zachodniem Polski, to umie tam uszanować polskie walory narodowościowe. Ale nauczyciel Polak na wsi ukraińskiej wnosi ferment i swojem postępowaniem doprowadza niejednokrotnie do zniewagi godności narodowej ukraińskiej, o czem też p. Ministrowi podawaliśmy do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#PWełykanowicz">Od wpływu na administrację szkolną zupełnie odsunięto społeczeństwo ukraińskie, odebrano mu wszystkie prawa, a pozostawiono tylko ciężkie obowiązki.</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#PWełykanowicz">Na programy szkolne, podręczniki i system wychowania nie mamy żadnego wpływu. Wszystkie ustawy i zarządzenia powstają poza naszą wolą i wiedzą. Np. utworzył p. Minister Państwową Radę Wychowania z 60 ludzi. Na Komisji Budżetowej oświadczył p. Minister, że jest to organ tylko przejściowy i fachowy. Dowiaduję się jednak, że ta przejściowość ma trwać aż 3 lata — a co więcej, że ma ona charakter właśnie społeczny, gdyż zasiadają w niej reprezentanci instytucyj społecznych, wyznań i organizacyj nauczycielskich, a niema tylko reprezentantów Ukraińców. Zdaje się, że tworzenie podstaw wychowawczych przy pomocy odpowiednich instytucyj nie może być obojętnem dla społeczeństwa ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#PWełykanowicz">Muszę stwierdzić, że nasze postulaty oświatowe, wysuwane w latach poprzednich, pozostały bez echa, — a kierunek polityczny wobec nas od roku 1920 w niczem się nie poprawił.</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#PWełykanowicz">Dzisiaj wobec tej polityki szkolnej nie zajmujemy się cyframi budżetu, który na cele ukraińskie zawiera ledwie jedną marną sumę. Głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
          <u xml:id="u-38.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Szyszko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#PSzyszko">Wysoka Izbo! Gdyby nie było tak smutne to, co się słyszy tu w dyskusji oświatowej, to naprawdę możnaby się dziwić, że ludzie dorośli, ludzie, mający poczucie odpowiedzialności, stają na tej tu trybunie, której głos jest bardzo daleki i siężny, i mogą z lekiem sercem, bez poczucia głębszej odpowiedzialności mówić, co mówią, gdy formułują oskarżenia. Jest to smutne, bo mam głębokie przekonanie, że gdyby kto na chwilę przemyślał ten problem i potrafił usunąć sugestje, które mu narzuca polityka i nakaz partyjny, to zapytałby sam siebie, czy jednak dobr2e się dzieje, że w tem, co jest nienaruszalnem dobrem nas, wszystkich, w tem, co musi sięgać bardzo daleko poza nas i ponad nami, tyle znajduje się namiętności, czerpiącej cały zasób swych sił tylko z jednego dnia, i jednej godziny.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#PSzyszko">P. Kornecki wyszedł tu dzisiaj i czuliśmy odrazu wszyscy, że mówi prokurator, ten prokurator, który pociąga do odpowiedzialności niemal wszystkich, i Ministra, i tych, którzy z nim razem pracują. Oskarżał, rzucał insynuacje, na które niema właściwie odpowiedzi; bo czemże można odeprzeć zarzut, że jest ktoś, kto za przynależność do Strzelca lub innej organizacji zdaje egzamin maturalny. Kto może na to odpowiedzieć i kto się obroni? Czy podał choć jedno nazwisko z tego miejsca, żeby wszcząć surowe śledztwo? To takie pociągające, gdy się mówi: spotkałem panią, której syn przystąpił do „Kuźni Młodych”, bo chce mieć maturę. Pan, paniusia, to jest argument, który stąd pada i ma nas zmiażdżyć. Panowie,...</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Zwracając się do ław Stronnictwa Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#PSzyszko">...mam wrażenie, że przydałoby się trochę tej uczciwości, trochę tej uczciwości nauczycielskiej, uczciwości człowieka, który ma odwagę odpowiadać za to, w co wierzy i mówi. Mnie się zdaje, że wtedy takich oskarżeń by nie było. Niestety, Panowie mówią o polityce w szkole. A z jakich to pól zbierają Panowie te piękne kwiaty, które i Ministrowi rzucacie pod nogi? Czy to jest ta ideolog ja szczytna wolnego człowieka, z którą wystąpił na początku p. Kornecki? Chyba nie przesadzę, gdy powiem, że to polityczne opętanie, nieznośne okowy partyjne. I choćby p. Kornecki tysiąc razy zapewniał, że jest objektywny, nikt mu w to nie uwierzy.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Pan też nie wierzy w to, co mówi.)</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#PSzyszko">Ja w to, co mówię, wierzę, bo nie bawiłem się nigdy w polityczkę, tak, jak bawił się Pan i koledzy z Pańskiego obozu. Ja młodzież kocham, kocham szkołę i dla szkoły pracuję. Tutaj jestem chwilowo, moje powołanie jest w szkole. Na wszystkie zarzuty się zgodzę, tylko wypraszam sobie, żeby Panowie o szczerości moich słów wątpili. Jeżeli Panowie w ten sposób postępują, to ja stwierdzam, że my do ich argumentów nie przywiązujemy wagi, gdyż to nie są oskarżenia poważne, oskarżenia, któreby wypływały z naszych błędów i poważnych przewinień, ale jest to rzecz naprzód zdecydowana, ukartowana zgóry, tak ma być, bo tak się nam podoba. I gdyby wystąpił legjon ludzi, mających wszelkie dane, żeby im wierzono, Panowie powiedzieliby, że nie wierzą, bo niewygodnie im jest wierzyć.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#PSzyszko">Jeżeli tak, to już łatwiej można rozprawić się z argumentami, bynajmniej nie tak ciężkiemi ani druzgoczącemi, jak to wmówić chciał w nas z takim patosem smętny prokurator dnia dzisiejszego. Powiada nam ze zgrozą, że wpływ domu rodzicielskiego jest przez szkołę urabiany, a więc zapewne konspiracja rodzicielska, jakieś konwentykle, presja i inne okropności? A przecież Panowie wiedzą, jeżeli chcą wiedzieć — zapewne jednak nie chcą wiedzieć — że dzisiaj szkoła naprawdę się zdemokratyzowała, że do szkoły prowadzi dziecko człowiek prosty, którego trzeba oświecać, któremu niejednokrotnie trzeba otworzyć oczy na istotne cele tego wychowania, które, ma otrzymać jego dziecko. To już nietylko klasa, ale daleko większy ciężar odpowiedzialności, która cięży na nauczycielu, na uczniach i rodzicach. Jeżeli się to spełnia, a spełnia w duchu, który dyktuje ustawa i przepisy, wiążące nauczyciela, to wtedy mówi się, że to jest sanacyjna robota. Być może, bywają również wyjątki, ale Panowie z wyjątków robią regułę i to jest wielka różnica między nami.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#PSzyszko">Padły słowa oskarżenia i odpieramy je śmiało, bo wiemy, co je dyktuje, bo to jest niezawodna Wasza metoda, a z nią walczyć nie mamy zamiaru. Proszę Panów, mówi się o referatach politycznych. Młodzież czyta gazety i z tych gazet robi referaty polityczne, naturalnie dodaje się — bo gdzieżby było inaczej — że to są referaty, przesiąknięte duchem sanacyjnym. Mam wrażenie, że trzeb aby tu przyjść z rzeczą dokładnie sprecyzowaną, tak, jak to mówił dziś jeden z Panów, przyszedłszy z kartką, którą dał egzekutor. Ale powiedzenie, słowo, to wiotka rzecz — my sobie na słowo już dawno nie wierzymy. Panowie mówicie: nieprawda! Pozwólcie, że ja to samo powtórzę.</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#PSzyszko">A teraz dalej; mówiono tu o „Kuźni Młodych”, o maturach, mówiono o owym dyrektorze, co się miał zamiar drapać na rozkaz po murze. Rzeczywiście, jeżeli się znalazł dyrektor tego typu i jeżeli to mówił przy młodzieży, to zdrowa jest młodzież, która się śmiała, ja także śmiałbym się do rozpuku.</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#PSzyszko">Mówił p. Kornecki o szkołach prywatnych. Chciałbym się spytać, czego bronił właściwie. Jeżeli bronił szkoły, która jest warta życia, która spełnia obowiązek względem młodzieży i Państwa, to mam wrażenie, że się lękać nie potrzebuje. Ale jeśli broni handelków szkolnych, jeśli broni w imię tego, że stracą jednostki swe. dochody, aż nazbyt czasem wielkie, to śmiem twierdzić, że to jest obawa, która istotnie się spełni. Już tamtego roku, mówiąc o szkołach prywatnych, dawaliśmy temu wyraz. Handelek pedagogiczny musi zginąć, bo dla jednostki, eksperymentującej na kieszeni społeczeństwa, w dzisiejszej Polsce niema miejsca. Natomiast szkół, które będą spełniały swój obowiązek, będziemy wszyscy najszczerzej bronili. Mogę o tem Pana Posła zapewnić.</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#PSzyszko">A teraz dotknął Pan Poseł „Zrębu” i „Straży Przedniej”. Nie ja jestem powołany do tego, ażeby ich bronić, bo nie moje nazwisko przy tem padło, ale ja się domyślam, dlaczego z takim akcentem trwogi powiedział Pan Poseł, że zastrzega się przeciw temu i to najkategoryczniej. Ja się domyślam.</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#PSzyszko">Te obawy jego są słuszne. Tak jest. Tworzy się bowiem domena idei, o której mówił Pan w pierwszej części swojego przemówienia. Tworzy się to coś, do czego już nie będzie można podejść z uśmieszkiem obłudnym apostoła prawdy partyjnej, z bardzo wątpliwej natury argumentem i sugestją. Tworzy się coś, co da kościec pacierzowy młodemu pokoleniu. Panowie się tego boją, a, my uważamy, że czynicie w tym wypadku słusznie, widząc zachód Waszych wpływów, kiedy my oglądamy radośnie wschód nowego słońca. My w to wierzymy, Panom wolno nie wierzyć. I mogą Panowie być pewni, że ile w nas jest dobrych sił, ile jest wiary w człowieka, tyle damy pracy z siebie, choćby trzeba po łokcie urobić sobie ręce!</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pułjan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PPułjan">Wysoka Izbo! W sprawozdaniu Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego podana jest tabela, przedstawiająca zestawienie wydatków na oświatę. Z zestawienia tego wynika, iż wydatki Ministerstwa wynosiły w 1924 r. 15,24%, w 1925 r. — 15,96%, w okresie od 1926 r. do 1930/31 od 14,67% do 15,77% ogólnych wydatków państwowych; w roku zaś 1931/32 procentowy stosunek znacznie się obniża, a w preliminarzu na rok przyszły wynosić ma zaledwie 13,30% budżetu.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#PPułjan">P. referent budżetu usiłuje wytłumaczyć tak gwałtowną zniżkę wydatków na oświatę, ale ogranicza się do porównania z preliminarzem na rok 1932/33, wykonanie jednak budżetu w tym okresie, jak również budżetu w roku przyszłym, zapewne będzie daleko odbiegało od liczb umieszczonych w preliminarzu, wobec ogólnego spadku dochodów państwowych. Pozatem p. referent nie uwzględnia tego, iż budżety Ministerstwa zostały uwolnione od dość znacznych wydatków, które się pokrywa obecnie z osobnego działu funduszów, utworzonych z opłat i taks administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#PPułjan">W Zarządzie Centralnym ma się ilość etatów zmniejszyć z 291 do 260, ale w poprzednich latach Ministerstwo nie stosowało się do norm, przewidzianych w budżecie — np. w roku 1930/31 zamiast 290 etatów, było obsadzonych 325, przyczem 73 urzędników było opłacanych z Funduszu Taksy Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#PPułjan">W kuratoriach szkolnych redukcje dotknęły wyłącznie urzędników niższych kategoryj, a szkoły są wprost zasypywane żądaniami sporządzania statystyk, sprawozdań, i t. d.</u>
          <u xml:id="u-42.4" who="#PPułjan">Decyzje, wydawane przez władze szkolne II instancji są chwiejne, znam kilka wypadków, kiedy w kuratorjum wileńskiem wydane zarządzenia były po upływie bardzo krótkiego czasu zmieniane, — co oczywiście jest dowodem panującego chaosu.</u>
          <u xml:id="u-42.5" who="#PPułjan">W realizacji powszechnego nauczania następuje załamanie, przyznaje to pośrednio i p. Minister, oświadczając, iż jeżeli nie poczynimy dalszych wysiłków, ilość dzieci poza szkołą musi się zwiększyć conajmniej do 500.000; jednocześnie zaś p. referent stwierdza, że „stanęliśmy niemal u kresu wyzyskania środków zaradczych”.</u>
          <u xml:id="u-42.6" who="#PPułjan">Tu właśnie widzimy opłakane skutki szkodliwej doktryny „etatyzmu szkolnego, wyznawanej przez rządy obecne. Okazało się — czego zresztą należało się spodziewać — że środki, jakiemi może rozporządzać Państwo, nie wystarczą do całkowitego zrealizowania powszechnego nauczania.</u>
          <u xml:id="u-42.7" who="#PPułjan">Już w poprzednim Sejmie zwracaliśmy uwagę ówczesnemu Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, p. Świtalskiemu, na konieczność częściowego rozłożenia tego ciężaru na organizacje społeczne, dające gwarancję należytego wypełnienia zadania — jak np. Polska Macierz Szkolna — przy zapewnieniu odpowiedniej pomocy pieniężnej ze Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-42.8" who="#PPułjan">Niestety, w dążeniu do podporządkowania sobie całego życia społecznego, czynniki rządowe nie zeszły dotychczas z nieprzejednanego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-42.9" who="#PPułjan">W ostatnich czasach dają się zauważyć próby „samopomocy” rodziców, nie mających możności posyłać dzieci do szkoły, już to z powodu braku szkół, już to z powodu znacznej odległości szkoły od miejsca ich zamieszkania. Samopomoc ta objawia się w postaci tworzenia grup, złożonych z kilkunastu dzieci i oddawania ich pod kierownictwo bezrobotnych inteligentów lub młodych nauczycieli. Niestety, te próby rodziców, wobec nieuregulowania sprawy przez Ministerstwo Oświaty, likwidowane są przez władze administracyjno-policyjne.</u>
          <u xml:id="u-42.10" who="#PPułjan">Przed paru tygodniami dyrektor departamentu, p. Mendys, w odczycie, wygłoszonym przez radjo, starał się wykazać, jakie to korzyści dla wsi naszej daje no ara ustawa o ustroju szkolnictwa, w szczególności z jaką łatwością mieszkańcy wsi będą mogli umieszczać dzieci w szkołach średnich.</u>
          <u xml:id="u-42.11" who="#PPułjan">Rzeczywistość jest jednak zupełnie odmienna. Skonstatować można inne zjawisko, iż wieśniacy, przynajmniej we wschodnich połaciach kraju, przestają ubiegać się o przyjęcie do gimnazjów i szkół zawodowych, a inteligencja nasza przestanie być zasilana zdrowym fizycznie i moralnie elementem wiejskim.</u>
          <u xml:id="u-42.12" who="#PPułjan">W szkolnictwie zawodowem utrzymuje się w dalszym ciągu przerost w szkołach handlowych, w których kształci się 34.500 młodzieży, a nie widać wysiłków, aby absolwentom tych szkół stworzyć warunki do zastosowania w życiu zdobytej wiedzy. Młodzieży tej, nawet w okresie pomyślnej sytuacji gospodarczej, niezwykle trudno było znaleźć pracę, odpowiadającą jej wykształceniu, i zdobyć stosowną podstawę w życiu. Znane są nam bardzo częste wypadki, iż młodzież ta po długiem i bezskutecznem wyszukiwaniu odpowiedniego zajęcia wynajmowała się w charakterze woźnych w instytucjach państwowych, bileterów w kinach i t. p.</u>
          <u xml:id="u-42.13" who="#PPułjan">W przeciwieństwie do zbyt dużej ilości szkół handlowych istnieje zbyt mała liczba szkół rolniczych z ogólną ilością zaledwie 5.500 młodzieży. Widocznie, że w organizacji tych szkół kryją się jakieś wady, które powodują zjawisko, iż rolnicy od szkół tych stronią.</u>
          <u xml:id="u-42.14" who="#PPułjan">Wypadki na naszych wyższych uczelniach Pan Minister zakwalifikował poprostu, jako objawy nienawiści wyznaniowej i narodowej, nie wdając się w głębszą analizę przyczyn, które te wypadki wywołały. My, Chrześcijańscy Demokraci, nie aprobujemy gwałtów, jakie były stosowane, ale odpowiedzialność za wypadki ponoszą przedewszystkiem czynniki rządowe, które dopuściły do wytworzenia się nienormalnych stosunków na, wyższych uczelniach, bo oto, co mówią cyfry: W roku 1930/31 było Żydów w uniwersytecie warszawskim 23,7%, Jagiellońskim 25,9%, Lwowskim 31,8%, Wileńskim 29,7%, kiedy ogólna ilość ludności, żydowskiej w Polsce wynosi około 11%. Gorzej jeszcze przedstawia się stosunek, jeżeli porównać te liczby z ilością studentów wyznania rzymsko-katolickiego, a stosunek ten w ostatnich dwóch latach znacznie się pogorszył, jeżeli chodzi o młodzież polską. Jeżeli tempo wzrostu młodzieży żydowskiej pozostanie takie samo, to według obliczeń prof. Komarnickiego w r. 1935/36 ilość Żydów będzie równa liczbie katolików, a w roku następnym już katolicy będą w mniejszości. Cóż dziwnego, że młodzież polska, widząc przed sobą widmo bezrobocia i nędzy, jest podniecona i zdenerwowana, a odpowiedzialność za ten stan młodzieży muszą ponieść czynniki rządowe.</u>
          <u xml:id="u-42.15" who="#PPułjan">Dotychczas przyznawanie praktyk wakacyjnych studentom należało do dziekanów odpowiednich wydziałów, którzy praktyki te przydzielali na podstawie opinji organizacyj naukowych młodzieży bez żadnych komplikacyj, z pożytkiem i ku zadowoleniu młodzieży. „Skomplikowana Praca”, jak ją nazywa p. referent budżetu, nad tą sprawą zaczęła się w Ministerstwie w okresie bieżącym. Komplikacje wywołały powody natury politycznej, pod tym bowiem kątem widzenia odbywał się przydział praktyk przez Ministerstwo, przyczem „praca” Ministerstwa wydała dość oryginalne rezultaty: np. do zakładu wodnego w Szwajcarii (o praktykę dla studentów polskich wystarał się inż. Brodowski) zamiast, jak dotychczas, 3 studentów, kończących studia w tej dziedzinie, wyjechał 1 student z I-go roku, oraz 1 słuchacz z wydziału budowy maszyn ze szkoły Wawelberga.</u>
          <u xml:id="u-42.16" who="#PPułjan">Na konserwację zabytków sztuki przeznacza się w budżecie zaledwie 120.000 zł, jakkolwiek rzeczą nie cierpiącą zwłoki jest udzielenie wydatnej pomocy komitetowi ratowania bazyliki wileńskiej. Mimo obietnicy Rząd dotychczas ograniczył się do przeznaczenia znikomej wprost kwoty.</u>
          <u xml:id="u-42.17" who="#PPułjan">Kredyt na oświatę pozaszkolną ma na celu przyjście z pomocą organizacjom, opiekującym się przedewszystkiem młodzieżą wiejską. Otóż tu stwierdzić należy, że organizacji tak potężnej pod względem ilościowym i zapewniającej należyte wychowanie w duchu katolickim i polskim, jaką jest „Stowarzyszenie Młodzieży Polskiej”, Ministerstwo nie subsydiuje, co gorsza, nauczycielstwo szkół powszechnych, mimo żywionej w wielu wypadkach sympatji dla tej organizacji, ma widocznie jakieś dyrektywy zgóry i, w obawie przed represjami, stroni od udziału w pracy w Stowarzyszeniu.</u>
          <u xml:id="u-42.18" who="#PPułjan">Natomiast nakłada się na nauczycieli obowiązek pracy w Związku Strzeleckim, a nawet zobowiązuje się ich do propagowania i zakładania oddziałów Strzelca, organizacji, która nie cieszy się sympatją ludności ze względu na niski poziom wychowawczy. Prasa jest pełna informacyj o różnych — powiedzmy grzecznie — wybrykach strzeleckich, a i protektorzy Związku Strzeleckiego widocznie niezbyt dbają o jego reputację, np. Związek otrzymuje koncesję na sprzedaż wyrobów spirytusowych i na własne oczy widziałem w Krynkach, po w. grodzieńskiego, szyld z następującym napisem: „Restauracja II rzędu z wyszynkiem napojów Monopolu Spirytusowego Związku Strzeleckiego”.</u>
          <u xml:id="u-42.19" who="#PPułjan">W przemówieniu swojem na Komisji Budżetowej p. Minister, mówiąc o stosunku Rządu do Kościoła Katolickiego, oświadczył: „Na dążenie Rządu do harmonijnej współpracy z Kościołem rzucają pewien cień wystąpienia niektórych jednostek, stojących niestety nieraz na wysokich i odpowiedzialnych stopniach hierarchji kościelnej, wystąpienia godzące wprost w nienaruszalny autorytet Rządu i organów państwowych”. To anonimowe oskarżenie, sformułowane przez p. Ministra pod adresem biskupów katolickich, wywarło wielkie poruszenie w społeczeństwie. Opinja katolicka w Polsce domaga się kategorycznie od p. Ministra, by wskazał wyraźnie, czyje to wystąpienia i na czem one polegały, że godziły „wprost w autorytet Rządu i organów państwowych”. Społeczeństwo katolickie nigdy się nie pogodzi z tak skonstruowanym zarzutem i wrazie nieuzyskania od p. Ministra zupełnie konkretnej odpowiedzi, będzie musiało zakwalifikować ten ustęp przemówienia jego, jako obrazę całego episkopatu polskiego, jako czyn szkodliwy dla pomyślnego ułożenia się stosunków między Kościołem a Państwem, jako czyn sprzeczny z dobrze pojętym interesem Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-42.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego rozwiązania przez władze zebrania Stronnictwa Narodowego w Poznaniu w dniu 2 lutego b. r.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie systematycznej delegacji okręgowego sądu, jako trybunału sądu przysięgłych we Lwowie do osądzania ukraińskich politycznych procesów na terytorjum sądu okręgowego w Tarnopolu.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rozwiązania rady gminnej w Jabłonnicy, pow. Kosów, województwa stanisławowskiego, i nierozpisania wyborów do tejże oraz w sprawie nieprawidłowego urzędowania pisarza gminnego Jakóba Oryszczuka w Hryniawie, powiat Kosów, woj. stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie nieoczyszczania ze złomów przez zarząd lasów państwowych potoków górskich w Hryniawie, pow. Kosów, woj. stanisławowskiego, co powoduje ich wylewy i szkody dla miejscowej ludności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#Marszałek">Wyznaczam następne posiedzenie na jutro na godz. 10-tą rano z następującym porządkiem dziennym: 1. Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 (druk nr 640):</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#Marszałek">a) dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego;</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#Marszałek">b) rozprawa szczegółowa nad częściami: D. Fundusze; 11 — Ministerstwo Komunikacji; 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#Marszałek">2. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#Marszałek">a) w sprawie ratyfikacji aktu dodatkowego do konwencji międzynarodowej, podpisanej w Bernie dnia 23 października 1924 r., dotyczącej przewozu towarów kolejami żelaznemi, sporządzonego w Bernie dnia 2 września 1932 r., b) o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 15 kwietnia 1931 r. w sprawie uregulowania roszczeń obywateli polskich do niemieckich zakładów ubezpieczeń z tytułu umów ubezpieczeń na życie, wymienionych w art. 21 polsko-niemieckiego układu waloryzacyjnego z dnia 5 lipca 1928 r.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#Marszałek">c) o konwersji! niektórych pożyczek w listach zastawnych Państwowego Banku Rolnego i niektórych zobowiązań wobec Skarbu Państwa na pożyczki z części kredytowej funduszu obrotowego, reformy rolnej, d) o przedłużeniu terminów składania niektórych egzaminów w szkołach akademickich, e) o nadzorze nad zbiornikami pod ciśnieniem.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#Marszałek">O ile nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał moją propozycję za przyjętą. Nie słyszę sprzeciwu. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 19 min. 35.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>