text_structure.xml 126 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 8 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 9 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Kopciński i Wasiutyński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Wpłynęły interpelacje. Proszę p. Sekretarza o ich odczytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nieludzkiego postępowania nauczyciela w Kainem, pow. Zborowskiego, Michała Olenkiewicza.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie darowania placu gminnego gminy Kalne, pow. Zborowskiego, przez wójta tej gminy Michała Florka na rzecz tow. szkoły ludowej Złoczowie.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatora Thulliego i kolegów z Klubu Ch. Dem. i Narodowego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie noweli do prawa małżeńskiego z r. 1836.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie rekonstrukcji ksiąg gruntowych w pow. czortkowskim, woj. tarnopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#SekretarzsKopciński">interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie naruszenia przepisów instrukcji sądowej.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Sprawiedliwości w sprawie nadużyć wyborczych w wyborach gminnych w Bratyszowie, pow. Tłumacz, woj. Stanisławów, w dniu 27 listopada 1928 r.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć wyborczych w wyborach do rady gminnej w Żukowie, pow. Horodeńka, woj. Stanisławów.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezpodstawnego usunięcia pisarza gminnego w Bratyszowie, pow. Tłumacz.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie zabezpieczenia praw obywateli Rzeczypospolitej Polskiej w tow. ubezpieczeń na życie „Kotwica” („Anker”).</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezpodstawnego usunięcia Tymka Kowala z Bukówny, pow. Tłumacz, z posady sekretarza gminnego.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć komisarza rządowego Antoniego Sochy w Łąckiem Szacheckiem, pow. Tłumacz, pow. Stanisławów.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie niewypłacenia należytości za rekwizycje i szkody wojenne, wyrządzone przez oddziały armji gen. Pawlenki w gminie Komarów, pow. Stanisławów.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacja senatorów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rujnującej gospodarki komisarza gminnego Ilka Hołowatego w gm. Bratyszow, pow. Tłumacz, woj. Stanisławów.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#SekretarzsKopciński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#SekretarzsKopciński">Na wniosek grupy senatorów punkt pierwszy porządku dziennego spada.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#SekretarzsKopciński">Przystępujemy do 2 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 26 kwietnia 1928 r. protokółu dodatkowego do traktatu handlowego i nawigacyjnego pomiędzy Polską a Norwegją, podpisanego w Warszawie dnia 22 grudnia 1926 r. (druk. sejm. nr. 227).</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#SekretarzsKopciński">Głos ma s. Poczętowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SPoczętowski">Wysoki Senacie! Ustawa, którą mam zaszczyt referować w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych, ma na celu ratyfikację protokółu dodatkowego do traktatu handlowego i nawigacyjnego, zawartego między Polską a Norwegją, podpisanego w grudniu 1926 r. a ratyfikowanego w czerwcu 1927 r. Protokół dodatkowy został podpisany w Warszawie w kwietniu 1928 r. Protokół ten jest skonstruowany na podstawie zasady wzajemnych rekompensat. Na mocy tego protokołu dodatkowego Norwegja udziela stawek ulgowych na kilka przedmiotów naszego eksportu, mianowicie produkty naftowe, niektóre z nich, t. zw. smary, uzyskują zniżkę 50% od obecnie obowiązującego cła następnie sól kamienna i warzonka, jak również syrop, zwyczajny i melassa są zupełnie zwolnione od cła przy wejściu na terytorjum Norwegji. My udzielamy też zniżek na trzy kategorje towarów, wychodzących z Norwegji, mianowicie śledzie wędzone i opiekane, następnie pewne gatunki marynat i na koniec trzecia i ostatnia pozycja: śledzie solone, na które zniżki żadnej nie udzielamy tylko zafiksowujemy stawki, które obecnie są stosowane do tego towaru.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SPoczętowski">Nasz bilans handlowy w odniesieniu do Norwegji jest prawie zrównoważony, bo w r. 1927 import do polski wynosił 10 miljonów a eksport do Norwegji 9 milj. zł. Należy podkreślić, że niezależnie od tego, co daje nam ten protokół dodatkowy, w związku z nim były zawarte przez oba rządy pewne zobowiązania, wyrażające się w formie obowiązujących not, przyczem Norwegja zobowiązała się poczynić szereg ułatwień dla importu węgła z Polski do Norwegji i te zobowiązania przyniosły nam już realną korzyść, albowiem w 1926 r. nasz eksport węgla do Norwegji równał się nieomal zeru, cały import węgla do Norwegji był pochodzenia angielskiego w 1926 r. bardzo nieznaczna pozycja była wwieziona, następnie w 1927 r. już 237.009 ton węgla było wywiezionych do Norwegji, a w roku zeszłym 1928 już pozycja ta podniosła się na 600 z górą tysięcy ton węgla.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SPoczętowski">Samo zrealizowanie protokółu dodatkowego nie zagraża odbiciem się ujemnem na naszym bilansie handlowym, albowiem te trzy pozycje, które przewiduje się w protokóle dodatkowym jako import do Polski, praktycznie biorąc, nie mają szans wielkiego powodzenia na naszym rynku handlowym, więc dużych pozycji one w praktyce nie będą stanowiły. Zważywszy jednak te dodatkowe zobowiązania, bardzo lojalne popieranie eksportu naszego węgla do Norwegji, protokół dodatkowy do traktatu handlowego jest zjawiskiem dla nas korzystnem.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SPoczętowski">Z tych względów w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych wnoszę: Senat raczy uchwalić ustawę w brzmieniu sejmowem, czyli wyrazić zgodę na dokonanie ratyfikacji przez p. Prezydenta Rzeczypospolitej protokółu dodatkowego, zawartego w dniu 26 kwietnia 1928 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za wnioskiem komisji, ażeby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych o projekcie ustawy w sprawi? ratyfikacji tymczasowego układu handlowego między Polską a Łotwą, podpisanego w Rydze dnia 22 Grudnia 1927 r. (druk sejm, nr 178). Głos ma s. Kamieniecki, S. Kamieniecki:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie do ratyfikacji traktat handlowy między Polska a Łotwą, zawarty dnia 33 grudnia 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Ten układ, mający charakter układu tymczasowego, zawarty jest na podstawie zasady najwyższego uprzywilejowania, którego sobie obie kontraktujące strony nawzajem udzielają. Z zasady największego uprzywilejowania wyłącza się tylko klauzula rosyjska, to znaczy, że wykluczone są tylko ulgi taryfowe celne, jakie Łotwa przyznała według traktatu z r. 1927 Rosji Sowieckiej. Ulgi te tłumaczą się specjalnem położeniem przemysłu Łotwy, który zawsze pracował wyłącznie dla rynków rosyjskich, który bez tych rynków rosyjskich nie mógł egzystować i zmuszona była Łotwa wskutek tego specjalne warunki stosować przy wymianie handlowej z Rosją Sowiecką. Traktat, który mamy dziś ratyfikować, wszedł w życie przed kilku miesiącami, tak, że możemy jego praktyczną wartość oprzeć na doświadczeniu. To kilkomiesięczne doświadczenia okazało, że dla rozwoju naszego obrotu handlowego z Łotwą klauzula rosyjska nie jest szkodliwa. W ciągu 10 miesięcy 1928 r. obrót handlowy z Łotwą nadzwyczajnie się rozwinął, przyczem jest on stale dla Polski korzystny, stosunki handlowe polsko-łotewskie zamykają się stałem saldem dodatniem dla Polski. W ciągu tych 10 miesięcy eksponowaliśmy do Łotwy za 45 zł. zgórą, importowaliśmy zaś z Łotwy za 15 milj. zł. Praktyka wykazała przeto, że traktat, który mam zaszczyt przedstawić dziś Panom do ratyfikacji, daje rezultaty korzystne.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Muszę dodać, że wartość i znaczenie aktu ratyfikacyjnego dzisiejszego jest zmniejszona przez to że Rząd polski jest w tej chwili w trakcie rokowań z rządem łotewskim o cały kompleks zagadnień. Stosunki, wzajemne mają być w sposób definitywny uregulowane i do tego kompleksu należy również pełny traktat handlowy, przewidujący już specjalne stawki taryfowe. Według wszelkiego prawdopodobieństwa akt, który dziś ratyfikujemy, będzie obowiązywał niedługo. Mimo to, zważywszy, że da on w praktyce rezultaty korzystne, zważywszy, że jako akt. podpisany dobrowolnie przez obydwie strony jest wyrazem dobrych stosunków, jakie łączą Polskę z Łotwa, nietylko mam zaszczyt przedstawić go do ratyfikacji, ale pozwolę sobie wyrazić przekonanie, że może być powitany przez nas z radością.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za ratyfikacją tego traktatu, aby wstali. Ustawa o ratyfikacji jednogłośnie przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji traktatu ekstradycyjnego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką francuską, podpinanego w Paryżu dnia 30 grudnia 1925 r. (druk sejm. nr. 183).</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Głoś ma sprawozdawca s. Makarewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SMakarewicz">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie do ratyfikacji traktat ekstradycyjny między Polską a Francją, który obejmuje nietylko ekstradycję, jakby należało wnosić z tytułu, ale także czynności pomocy prawnej z dziedziny procesu karnego. Oczywista rzecz, że cechą charakterystyczną tego traktatu jest przedewszystkiem tendencja ułatwienia kwestji najważniejszej, kwestji ekstradycji przestępców. Stosunki nowożytne w ten sposób się układają, że wszystkie państwa cywilizowane tworzą obecnie jednolity front w walce ze zbrodniczością. Im wyższa kultura danego państwa, tem większy jest solidaryzm na tem polu z państwami innemi. Objawia się to w dwojaki sposób. Objawia się w pierwszej linji przez zasadę represji wszechświatowej, której treścią jest że czyn karygodny, gdziekolwiek popełniony, ze względu na swoją naturę może być karany w danem państwie. Lista takich czynów karygodnych, które nazywamy delicta juris gentium, z roku na rok coraz bardziej wzrasta. Obok tego istnieje druga tendencja, to jest wytwarzanie korzystnych warunków dla ekstradycji, ułatwianie jej jest również cechą charakterystyczną nowożytnej ewolucji stosunków. Jeżeli dawniej spotykaliśmy się z traktatami ekstradycyjnemi, które były niesłychanie ostrożnie redagowane, a ekstradycja była zawisła od szeregu warunków, to dziś ewolucja idzie no linji możliwego ułatwienia wydania przestępców, którzy schronili się na obce terytorjum.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SMakarewicz">Polska dotychczas szła po tej linji postępowej, zawarła bowiem kilka traktatów ekstradycyjnych, jak z Austrją, Czechosłowacją, Jugosławją i Gdańskiem, w których warunki ekstradycji były bardzo ogólnie tylko podane. Jedynym warunkiem było tylko, aby czyn karygodny był zagrożony więzieniem, albo też jednorocznem pozbawieniem wolności. Na tem określeniu czynów karygodnych się ograniczono. Oczywiście. we wszystkich tych traktatach są zastrzeżenia co do pewnych wypadków, w których ekstradycja nie może przyjść do skutku, jak mianowicie, nie wydaje się własnych obywateli, nie wydaje się z powodu przestępstw politycznych itd. Traktat, który mam zaszczyt do ratyfikacji przedstawić, nie jest traktatem z tej postępowej grupy. Przeciwnie, należy zauważyć. że traktat, który mam zaszczyt przedstawić do ratyfikacji, należy do grupy traktatów dawnego typu, charakteryzuje się mianowicie tem, że art. 3 tego traktatu wylicza ogromnie wyczerpująco wypadki, w których ekstradycja nastąpić może wylicza przestępstwa z powodu których może nastąpić ekstradycja. Przypomina to traktaty ekstradycyjne, które się zawierało lat temu 50.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SMakarewicz">Proszę szanownych Panów, ten sposób załatwienia kwestji jest utrudnieniem ekstradycji. Co gorzej ta specyfikacja, którą Panowie i Panie spotykają w art. 3. jest oparta na jurysprudencji i na ustawodawstwie francuskiem. Wyrażenia, które spotykamy w art. 3, to nie są wyrażenia, znane dokładnie prawnikowi polskiemu, to wszystko wyrażenia przejęte z prawa francuskiego, przejęte z code pénal, który, jak Państwu wiadomo, pochodzi z początku wieku XIX, a właściwie sięga swemi podstawami do kodeksu rewolucyjnego z końca XVIII wieku.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SMakarewicz">Te wszystkie konstrukcje prawne, podane w art. 3, będą stanowiły niesłychane utrudnienie ekstradycji dla sędziego polskiego, będą stanowiły dlatego utrudnienie, że w każdym poszczególnym wypadku sędzia, zanim zabierze się do jakiejkolwiek czynności sądowej, będzie musiał badać, czy wogóle można mówić o akcie ekstradycji w danym razie. Śmiem zacytować nową zupełnie ustawę polską, mianowicie ustawę o procedurze karnej, która niebawem obowiązywać będzie. Ustawa ta zawiera osobny rozdział o wydawaniu przestępców. Rozdział ten jest bardzo dokładnie opracowany i spotykamy się tam niejednokrotnie z wyrażeniem następującem: „jeżeli chodzi o przestępstwo, dopuszczające wydanie”. To znaczy, że w każdym poszczególnym wypadku już pierwsze kroki sędziego polskiego będą kierowane względem, czy dane przestępstwo wogóle dopuszcza ekstradycję. Sędzia nie w późniejszem stadjum, lecz już w pierwszem stadjum musi sam zadecydować, czy dane przestępstwo dopuszcza wydanie, czy też nie. Wprawdzie ostatecznie decydować będzie Ministerstwo Sprawiedliwości, jednakowoż chodzi tu już o ten pierwszy krok: dajmy na to może tu chodzić o kwestję nakazu aresztowania i wtedy sędzia polski stanie nagle wobec faktu, że art 3 podaje mu terminologję i pojęcia, zupełnie mu nieznane. Ażeby sędzia mógł tę kwestję rozstrzygnąć, musi być znawcą nietylko prawa polskiego, lecz i prawa francuskiego i to musi być znawcą bardzo dokładnym. Że ta kwestja nie jest tak prosta, tego dowodzi fakt, że tłumaczenie polskie, które Panowie macie przed sobą, dokonane przez Wysoki Rząd, nie wiem, przez które ministerstwo, ta kwestja jest dla nas tu obojętna, nie odpowiada tekstowi autentycznemu. To tylko dowód, jak niesłychanie trudno jest zorjentować się w prawie francuskiem dla prawnika polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SMakarewicz">Proszę szanownych Panów, sprawa mogłaby się wydawać tak niepomyślna, że właściwie Komisja Spraw Zagranicznych powinnaby przyjść z wnioskiem o odmówienie ratyfikacji. Tak jednak nie jest. Wcale z takim wnioskiem nie przychodzimy, a nie przychodzimy z następującego powodu: ekstradycja może nastąpić także bez traktatu ekstradycyjnego i może nastąpić poza traktatem ekstradycyjnym dlatego. że traktat ekstradycyjny, to tylko suma obowiązków, które dane państwo umową międzynarodową na siebie przyjęło, ale nigdzie nie jest powiedziane, że dane państwo ex propria diligentia, z własnej nieprzymuszonej woli nie wyda przestępców. Urzędowo jest możliwe wydawanie przestępców nawet takich wobec takiego państwa, z którem nie mamy traktatu ekstradycyjnego, a zatem sprawa ta, o ile chodzi o meritum rzeczy, nie przedstawia się tragicznie. Sprawa traktatu ekstradycyjnego może się przedstawiać raczej bardziej tragicznie dla naszego kontrahenta, aniżeli dla nas, gorzej dla Francji niż dla nas, bo jeżeli my żądamy ekstradycji, to wtedy prawnik francuski z łatwością się 2orjentuje w traktacie, bo on zna te terminologję i w tej chwili nasze żądanie ekstradycyji załatwi. Odwrotnie, jak Francja zwróci się do nas z żądaniem ekstradycji, to prawnik polski, nie znając prawa francuskiego, będzie się bardzo długo nad każdą kwestją zastanawiał, a konsekwencje tego faktu niech przypiszą sobie ci, którzy z ramienia rządu francuskiego, jak to mam informacje, przy podpisywaniu tego traktatu okazywali bardzo wielką nieustępliwość. Podobno ze strony polskiej zaznaczono, że typ umów ekstradycyjnych, dotychczas w Polsce przyjęty, jest zupełnie inny. Podobno na to padła zupełnie oficjalna odpowiedź, że Francja swojego typu stale się trzyma i od tego typu odstąpić nie może. Uważam za obowiązek z tej trybuny to zaznaczyć, przypuszczam, że dojdzie to także do wiadomości rządu francuskiego, że konsekwencje tego nieustępliwego stanowiska już dziś z całą stanowczością dadzą się przewidzieć.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SMakarewicz">Proszę Panów, Komisja Spraw Zagranicznych zastanawiała się nad sposobem wywiązania się z obowiązków, mimo tego niekorzystnego brzmienia traktatu, po myśli owej wspólnej walki z przestępczością. Chcemy w jakiś sposób ten traktat ekstradycyjny poprawić i mamy do tego sposobność dlatego, że art. 3, o którym dotychczas mówiłem, zawiera bardzo szczęśliwą klauzulę salwatoryjną w samem zakończeniu. Powiedziano bowiem: „rozumie się zgodnie” nie jest to szczęśliwe wyrażenie polskie, nie biorę za nie odpowiedzialności „że lista czynów wyżej wymienionych będzie mogła być zmieniona lub uzupełniona na podstawie obopólnego porozumienia się za pomocą deklaracji obu rządów”. To znaczy, że rządy mogą bezpośrednio z sobą pertraktować co do tego, w jaki sposób ten art. 3 zmienić wypada. Dlatego Komisja Spraw Zagranicznych przychodzi z wnioskiem po pierwsze o ratyfikację traktatu ekstradycyjnego z Francją, a następnie wniosek drugi: „Senat wzywa Rząd, by korzystając z brzmienia art. 3. ustęp końcowy, umowy ekstradycyjnej, zawartej z Republiką Francuską, przystąpił natychmiast do pertraktacji z rządem tejże Republiki celem uproszczenia warunków ekstradycji możliwie według typu przyjętego w umowach z Czechosłowacją, Austrją, Jugosławją i Gdańskiem.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SMakarewicz">Nie znaczy to, że spodziewamy się, że rząd francuski w zupełności odstąpi od swego stanowiska i w zupełności przejdzie na platformę tego typu, który jest dotychczas w Polsce przyjęty jako podstawa umów ekstradycyjnych. Jednak staramy się zwrócić uwagę Rządu polskiego, że trzeba w pertraktacjach z rządem francuskim, ile możności, do tego ideału się zbliżać.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SMakarewicz">Proszę szanownych Panów i Pań, przy tej sposobności Komisja Spraw Zagranicznych zwróciła uwagę na pewne usterki w tekście, który szanowni Państwo mają przed sobą. Mianowicie okazało się, że tłumaczenie polskie jest wadliwe, w wielu punktach jest niezgodne z oryginałem, z tekstem autentycznym. Sprawa ta nie ma może bardzo wielkiej doniosłości dlatego, że o ile będzie chodziło o kwestję ostatecznej decyzji, rozstrzygać będzie zawsze tekst autentyczny traktatu, a tym tekstem autentycznym jest tekst francuski. Takby się zdawało. Jednakowoż nie należy zapominać o tem, że sędzia, który w pierwszej linji sprawą zajmować się będzie, może nie będzie znał języka francuskiego, nie jest do tego obowiązany, że będzie się opierał na tekście polskim. Ten tekst polski dostanie się do wydawnictw w rodzaju tego, które trzymam w ręce, a mianowicie, jest to „ustawa o prawie międzynarodowem, dzielnicowem”, „traktaty międzynarodowe” i t. p., odszuka sobie odnośny tekst polski traktatu ekstradycyjnego z Francją i według tego polskiego tekstu będzie sprawę załatwiał. Ten polski tekst tymczasem nie będzie zgodny z tekstem oryginalnym. Może to doprowadzić do niemiłych konsekwencji, w praktyce może doprowadzić do tego, że sądy będą stąd wyciągały wnioski, które potem będą musiały być w odpowiedni sposób prostowane.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#SMakarewicz">Dlatego Komisją Spraw Zagranicznych uważała za wskazane zwrócić uwagę na tę niezgodność tekstu polskiego z francuskim i prosić, aby przed publikacją oficjalną tego polskiego tekstu nastąpiła dokładna i gruntowna rewizja brzmienia tłumaczenia polskiego.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#SMakarewicz">Dlatego Komisja Spraw Zagranicznych przychodzi z rezolucją drugą: „Senat wzywa Rząd do przeprowadzenia starannej rewizji polskiego tłumaczenia traktatu ekstradycyjnego z Francją”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał, przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za ratyfikacją traktatu ekstradycyjnego z Francją, aby wstali. Większość, ustawa o ratyfikacji traktatu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Są jeszcze rezolucje. Proszę Panów Senatorów, którzy są za pierwszą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów, którzy są za drugą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 5 porządku dziennego; Sprawozdanie Komisyj Spraw Zagranicznych i Wojskowych oraz Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 18 marca 1925 r. o izbach morskich (druk sejm. nr 232). Głos ma sprawozdawca s. Rogowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SRogowicz">W imieniu połączonych Komisji Spraw Zagranicznych i Wojskowych oraz Komisji Gospodarstwa Społecznego mam zaszczyt przedstawić Wysokiemu Senatowi projekt ustawy, przyjętej 14 grudnia ub. r. przez Sejm, o zmianie ustawy z dnia 16 marca 1925 r. o izbach morskich.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#SRogowicz">Ustawa z 18 marca 1925 r. ustanawia izbę morską dla przeprowadzenia dochodzeń i wydawania orzeczeń w sprawach wypadków ze statkami handlowemi na wadach polskich i siedzibę izby ustanowiła w Wejherowie, jako wówczas najbliższym sądzie powiatowym wybrzeża morskiego. Obecnie, kiedy Gdynia posiada własny sąd, w tej chwili już sąd grodzki Rząd wniósł projekt przeniesienia izby morskiej z Wejherowa do Gdyni. Jak panowie widzą, ustawa sama dotyczy właściwie tylko siedziby izby morskiej, żadnych innych zagadnień nie porusza, motywowanie jej jest właściwie zbędne. Jest rzeczą naturalną i zrozumiałą, że Rząd zarówno ze względów uproszczenia całej procedury, sprowadzania świadków, ławników, jak również ze względów oszczędnościowych, ze względów uproszczenia manipulacji prowadzenia dochodzenia wnosi o przeniesienie izby morskiej z Wejherowa do Gdyni.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#SRogowicz">Wnoszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu sejmowem ze zmianą w art. 3, gdzie mowa o terminie wejścia w życie ustawy. Mianowicie w projekcie, przyjętym przez Sejm, art. 3 określał termin na dzień 1 stycznia. Jest to oczywiście zrozumiałe, bo Sejm uchwalił ustawę 14 grudnia. Wobec tego jednak, że ustawa wpłynęła pod obrady Senatu 12 stycznia, a prawo nie powinno działać wstecz, więc oczywiście ten art. 3 musieliśmy zmienić w tym sensie, że ustawa wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#SRogowicz">Z tą poprawką mam zaszczyt prosić Wysoki Senat o przyjęcie ustawy, uchwalonej przez Sejm 14 grudnia 1928 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu się nie zapisał, przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za tą ustawą wraz ze zmianą, proponowaną przez Komisję, aby wstali. Stoi większość, ustawa wraz z poprawką została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Na wniosek pewnej grupy senatorów zarządzam 10-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Kultury o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych postanowień ustawy z dnia 26 września 1922 r., dotyczącej kwalifikacji zawodowych do nauczania w szkołach średnich ogólnokształcących i seminarjach nauczycielskich państwowych i prywatnych (Dz. Ust. Rz. P. nr 90/1922 poz. 898) i ustawy z dnia 16 Iipca 1924 r. w przedmiocie zmiany powyższej ustawy (Dz. Ust. Rz. P. nr 75/1924 poz. 740) (odbitka nr 24).</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Kopciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SKopciński">Wysoka Izbo! W imieniu Komisji Oświaty i Kultury Senatu mam zaszczyt przedłożyć do uchwalenia nowelę do ustawy o kwalifikacjach nauczycielskich z 26 września 1922 r., znowelizowanej 16 Iipca 1924 r. Ustawa o kwalifikacjach nauczycielskich, znowelizowana w r. 1924, miała na celu określenie zasadniczych warunków, jakie są potrzebne do uzyskania stanowiska nauczyciela w szkołach średnich. Załatwiała to w 4 swoich artykułach. Pozatem załatwiała sprawę nauczycieli, którzy w okresie wojennym i po wojnie, w początkach odrodzonej Polski, uczyli w szkołach średnich, dla których kwalifikacji nie było żadnego sprawdzianu i jednym z tych nauczycieli przyznawano kwalifikacje zasadniczo, że posiadający te i te warunki nauczyciele posiadają odpowiednie kwalifikacje, chodziło tylko o formalne załatwienie tych kwalifikacji i wydawanie dyplomów, dla innych dawano ministrowi możność przyznawania w pewnych warunkach tych kwalifikacji, wreszcie dla reszty nauczycieli czynnych od 1923 r., o ile odpowiadali pewnym warunkom, mianowicie posiadali wykształcenie średnie, szkołę średnią, seminarjum czy też posiadali pewną przepasaną ilość lat, np. do roku 1925 i o ile przeszli praktykę trzyletnią w szkole, przyznawano możność zdawania uproszczonego egzaminu, oznaczając termin tego egzaminu na koniec 1928 r.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SKopciński">Proszę szanownych Pań i szanownych Panów, rok 1928 koniec tego terminu stawia szkolnictwo przed ewentualnością stracenia 1881 nauczycieli, przytaczam tu cyfrę, którą przytoczył na Komisji Oświaty p. Wiceminister, taka bowiem liczba nie zdołała uzyskać kwalifikacyj. Prawda, że z tych 1881 istnieje dziewięćset podań o składanie egzaminu uproszczonego, ale niewiadomo, ilu z tych ludzi, którzy złożyli podania, te egzamina złożą i kwalifikacje uzyskają, raczej należy być bardziej pesymistycznie usposobionym, bo oczywiście, końcowy termin zmuszał kandydatów do stanu nauczycielskiego, którzy chcą otrzymać tytuł nauczycielski, do śpieszenia się ze składaniem podań, aby terminu nie przepuścić. Choćby te 900 osób uzyskało kwalifikacje, to w każdym razie byłoby do zwolnienia ze stanu nauczycielskiego w szkołach średnich około tysiąca osób. Już zastąpienie tego tysiąca nauczycieli przez nowe siły niewątpliwie wprowadziłoby dezorganizację w szkołach. Ale według danych, które były złożone przez p. Wiceministra na Komisji Oświaty i Kultury, władze szkolne nie byłyby w możności zastąpienia zwolnionych nauczycieli, albowiem jeżeli uniwersytety dają około 800 kandydatów rocznie, to normalny ubytek w stanie nauczycielskim oblicza się na 600 osób rocznie, czyli możnaby zastąpić około 700 ludzi zgórą w szkołach, reszta to byłyby siły narazie niezastąpione.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SKopciński">Z tego wynika, że zwolnienie tych ludzi byłoby z wielką szkodą dla szkół, pozostałyby niektóre miejsca wakujące, i wskutek tego szkoły niewątpliwie podlegałyby dezorganizacji.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#SKopciński">Z drugiej strony, czy to niedotrzymanie terminów i nieuzyskanie kwalifikacyj jest winą nauczycielstwa? Przedstawiciel Rządu na komisji stwierdził, że jednak w ostatnim czasie kwalifikowanie się nauczycieli postępuje w dość szybkiem tempie, a więc pewnej niechęci do uzyskiwania kwalifikacyj niema. Ale zarówno warunki materjalne, jak i specjalne położenie nauczycielstwa szkół średnich oczywiście utrudniało uzyskiwanie kwalifikacyj. Po pierwsze, ustawa sanacyjna, która postawiła nauczycielstwo przed większą liczbą godzin nadetatowych, która, obniżając płacę, zmusiła do przyjmowania większej liczby godzin pracy, może nie pozostawiała czasu na przygotowanie się, na wyzyskiwanie urlopów. Nauczycielstwu, rozsianemu rzadziej w Rzeczypospolitej wskutek rozsiania szkół średnich, trudno było skupić się w pewnych ośrodkach, gdzie były kursy przygotowujące, zresztą tych uczelni przygotowujących i dopomagających nauczycielom czasowo nie mieliśmy.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SKopciński">Pozatem musimy sobie zdać sprawę, że nauczycielstwo szkół średnich, przynajmniej w b. Kongresówce, w znacznej mierze pracuje w szkołach prywatnych, gdzie uzyskanie urlopu dla przygotowania się do uzyskania kwalifikacji, jest rzeczą bardzo trudną, przy najmniej jeżeli chodzi o urlop płatny. To wszystko tłumaczy do pewnego stopnia to opóźnienie w uzyskaniu kwalifikacji.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#SKopciński">Zarówno więc ze względu na dobro szkoły, jak i ze względów społecznych, że jednak trzeba dać możność tym ludziom, którzy chcą szczerze dojść do uzyskania kwalifikacji, została w Sejmie uchwalona nowela do ustawy, przedłużająca niektóre terminy.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#SKopciński">Nowela ta dotyczy art. 7, który określa termin uzyskania kwalifikacji w drodze uproszczonego egzaminu na koniec roku 1928. Nowela proponuje przesunięcie terminu do roku szkolnego 1930/31. Dalej nowela dotyczy art. 10, który mówił o chwili, do której należy składać podanie o uzyskanie dyplomu bez egzaminu. Ten termin, ustalony uprzednio na rok 1925, obecnie nowela przedłuża do 1 Iipca 1929 r. I wreszcie art. 12, który oznaczał termin, w którym nauczyciele czynni w szkołach, którzy nie uzyskali kwalifikacji do tego terminu, muszą opuścić szkołę, zostaje zmieniony w ten sposób, że ten termin, odpowiednio do art. 11 ustawy z 1924 r. ustalony na r. 1928, zgodnie z nowelizacją art. 7, zostaje przesunięty na rok 1930/1931, a art. 27 obecnie ma być przesunięty.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#SKopciński">To są te poprawki, które się wprowadza do ustawy o kwalifikacjach.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#SKopciński">Komisja senacka przyjęła tę nowelę w brzmieniu sejmowem i ja także w imieniu komisji senackiej proszę o uchwalenie tej noweli w temże brzmieniu.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#SKopciński">Na komisji została poruszona jeszcze jedna sprawa, mianowicie możność dla docentów i profesorów uniwersytetu uczenia w szkołach średnich. Na skutek dyskusji została przez s. prof. Kamienieckiego zgłoszona rezolucja, przyjęta przez Komisję Oświaty i Kultury, którą brzmi:</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#SKopciński">„Senat wzywa Rząd do rozważenia możliwości przyznania prawa nauczania w szkołach średnich profesorom tytularnym i docentom niektórych wydziałów akademickich szkół państwowych”. O uchwalenie noweli w brzmieniu sejmowem i o uchwalenie rezolucji w imieniu Komisji Oświaty i Kultury proszę Wysoki Senat.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#SKopciński">Nikt do głosu się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#SKopciński">Proszę Panów Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy, aby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#SKopciński">Następnie jest rezolucja:</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#SKopciński">„Senat wzywa Rząd do rozważenia możliwości przyznania prawa nauczania w szkołach średnich profesorom tytularnym i docentom niektórych wydziałów akademickich szkół państwowych”. Proszę Panów Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#SKopciński">Przechodzimy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie uzupełnienia ustawy z dnia 31 Iipca 1924 r. (Dz. Ust Rz. P. nr 75 z 1924 r. poz. 741) w przedmiocie ochrony drobnych dzierżawców rolnych, a w szczególności zmiany niektórych przepisów ustawy z dnia 2 Iipca 1920 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr. 56 poz. 346) oraz ustawy z dnia 13 marca 1920 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr. 28 poz. 165) (odbitka nr. 25).</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#SKopciński">Głos ma sprawozdawca s. Poczętowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#SPoczętowski">Wysoki Senacie! Ustawa o ochronie drobnych dzierżawców rolnych z 31 Iipca 1924 r., do której dziś mamy uchwalić uzupełnienie, przedłuża termin ochrony drobnych dzierżawców rolnych do dnia 31 października 1930 r., pozatem działanie ustawy, ochraniającej prawa drobnych dzierżawców rolnych, rozciąga na cały teren Rzeczypospolitej Polskiej. Uzupełnienie, które jest przedmiotem naszych rozważań dzisiejszych, merytorycznie do tej ustawy nic nie wnosi. Jest to uzupełnienie raczej natury formalnej, albowiem jeżeli porównamy poprawki, jakie projektuje obecna ustawa, z tekstem ustawy z r. 1924, to zobaczymy, że w tej ostatniej zawarte są wszystkie tezy, które projektuje obecna ustawa.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#SPoczętowski">Dodatek obecnej ustawy polega na tem, że do art. 12 ustawy z 1924 r. po wyrazach: „łącznie z województwem śląskiem” wstawia się wyrazy; „przyczem przepisy powyższej ustawy na terenie dzielnicy pruskiej dotyczą także tych wszystkich gruntów o obszarze do 5 ha ziemi, które były wydzierżawione przed 28 sierpnia 1924 r. i są jeszcze obecnie we władaniu drobnych dzierżawców, o ile eksmisja nie została w chwili wejścia w życie tej ustawy orzeczona prawomocnym wyrokiem sądowym”. Otóż to wszystko zawarte jest już w ustawie z 1924 r. Jednakże wszystkie ustawy, ochraniające prawa drobnych dzierżawców, zostały wydane w r. 1919 i 1920, kiedy to na terenie b. dzielnicy pruskiej obowiązywały specjalne prawa, mianowicie istniał wówczas na terenie tej dzielnicy specjalny minister, który musiał wszystkie ustawy kontrasygnować po to, aby nabrały one mocy prawnej na terenie b. dzielnicy pruskiej. Ponieważ wszystkie ustawy, było ich 5, nie zostały kontrasygnowane przez ministra b. dzielnicy pruskiej, prawa drobnych dzierżawców rolnych na tym obszarze nie były ochronione. Zadaniem ustawy z 1924 r. było unormowanie właśnie tej nienormalności. Jednakże wskutek dość niejasnej redakcji art. 1 ustawy z roku 1924, w interpretacji sądowej zjawiła się wątpliwość, czy ustawa ta w całej rozciągłości ma zastosowanie do b. dzielnicy pruskiej, czy też nie w całej rozciągłości. W pewnym wypadku proces był doprowadzony do Sądu Najwyższego i Sąd Najwyższy orzekł, że dla b. dzielnicy pruskiej ustawa z r. 1924 nie ma całkowitego zastosowania.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#SPoczętowski">Ponieważ tych drobnych dzierżawców na terenie woj. poznańskiego i pomorskiego liczy się do 30.000 rodzin, więc ochrona tych dzierżawców rolnych ma duże znaczenie miejscowe. Więc został wniesiony do Sejmu projekt ustawy, któraby usuwała w przyszłości możliwość takiego lub innego interpretowania tej ustawy, a stwarzała jednolite zastosowanie ustawy na całym obszarze Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#SPoczętowski">Dla tych względów, mianowicie dla względów natury interpretacyjnej, czyli, że projektowana ustawa ma znaczenie interpretacji autoratywnej, ta ustawa jest wniesiona.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#SPoczętowski">Uważając, że ta ustawa czyni zadość sprawiedliwości, w imię intencji prawodawcy, który stworzył ustawę z 1924 roku, zgodnie z opinją całej Komisji Prawniczej, wnoszę o przyjęcie tej ustawy, jednak z pewną małą poprawką natury czysto redakcyjnej. W brzmieniu sejmowem ostatnie dwa wiersze art. 1 były skonstruowane w ten sposób: „o ile eksmisja nie została w chwili wejścia w życie tej ustawy orzeczona prawomocnym wyrokiem sądowym. Otóż Komisja Prawnicza Senatu proponuje; zamiast „w chwili wejścia w życie tej ustawy”, to znaczy rzeczy nieustalonej, sędzia będzie musiał badać — kiedy ta ustawa weszła w życie, określić datę, kiedy ta ustawa weszła w życie, a wówczas tekst będzie brzmiał w ten sposób: „o ile eksmisja nie została orzeczona prawomocnym wyrokiem sądowym do 28 sierpnia 1924 roku”. Komisja Prawnicza Senatu wnosi o przyjęcie ustawy z tą poprawką.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Wobec tego, że nikt się do głosu nie zapisał, przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za przyjęciem tej ustawy z poprawką do art. 1 w końcowych wyrazach, zaproponowaną przez Komisję Prawniczą, żeby wstali. Jest większość ustawa wraz z poprawką — przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 8 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o umowach sprzedaży lub przyrzeczenia sprzedaży nieruchomości ziemskich na obszarze sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie (odbitka nr. 26).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Wodziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#SWodziński">Wysoki Senacie! Wczoraj Komisja Prawnicza obradowała nad projektem ustawy, uchwalonym przez Sejm, o umowach sprzedaży i o umowach obietnicy sprzedaży nieruchomości ziemskich na terenie trzech sądów apelacyjnych: warszawskiego, lubelskiego i wileńskiego. Komisja zaczęła obradować dopiero wczoraj i ze względu na to, że jakkolwiek ta ustawa powtarza zasadniczo przepisy dawniejszych ustaw w tym samym przedmiocie, mianowicie ostatnią ustawę z roku 1924, która formalnie obowiązuje, ale na podstawie której powództw wytaczać nie można, gdyż prawo wytaczania powództw już ekspirowało w r. 1927, więc jakkolwiek, powiadam, ta ustawa zasadniczo powtarza przepisy poprzedniej ustawy, jednakże jest dużo nowych przepisów, pogarszających położenie nabywców, tych drobnych rolników. Komisja nie uznała za możliwe załatwić sprawę w ciągu jednego posiedzenia i dlatego prosi, aby Wysoka Izba w myśl art. 35 Konstytucji i art. 50 Regulaminu Obrad Senatu zapowiedziała zmiany w tej ustawie. Zgodnie z przepisami zapowiedzenie zmiany jeszcze nie obowiązuje do zmiany. Te 30 dni, a faktycznie mniej, potrzebne są Komisji Prawniczej tylko na to, żeby ukończyć obrady nad tym projektem.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#SWodziński">W imieniu Komisji Prawniczej wnoszę, żeby Wysoka Izba przychyliła się do wniosku Komisji i w myśl art. 35 Konstytucji i art 50 Regulaminu zapowiedziała Sejmowi zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem Komisji Prawniczej: Proszę Panów Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Większość, wniosek przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 9 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie odroczenia dnia wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., obejmującego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. Rz. P. nr 12 z r. 1928 poz. 93) (druk sejm. nr 334). Głos ma s. Perzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#SPerzyński">Wysoki Senacie! W dniu dzisiejszym pod obrady Panów wchodzi wniosek o projekcie ustawy w sprawie odroczenia dnia wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., obejmującego prawo o ustroju sądów powszechnych. Ustawa to króciutka, zaledwie 3 artykuły obejmująca, zdawaćby się przeto mogło na oko, że odrazu na pierwszem posiedzeniu Senatu, na pierwszem posiedzeniu Komisji Prawniczej rozstrzygnięta być mogła. Jednak kwestja ta, jak Panowie wiecie, była przedmiotem niesłychanie gorących obrad w Sejmie, wywołała wiele komentarzy i uchwalona na ostatniem posiedzeniu przedferyjnem Sejmu, do Senatu przed ferjami wejść już oczywiście w żaden żywy sposób nie mogła.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#SPerzyński">Materja, z której powstał wniosek ustawodawczy, była cokolwiek nieoczekiwana, a mianowicie dotyczyła odroczenia, niejako niewprowadzenia w życie z dniem 1 styczna 1929 r. pierwszej wielkiej ustawy unifikacyjnej. Powiadam, wtedy, kiedy nietylko świat prawniczy polski, ale kiedy powszechność polska domagała się bardzo głośno i bardzo mocno od Komisji Kodyfikacyjnej wypracowania i przedstawienia ciałom ustawodawczym wielkich ustaw unifikujących nasze życie prawnicze i prawne, to oczywiście w tych warunkach, kiedy, zawdzięczając usilnej pracy ministerstwa, p. Ministra Cara w szczególności, ustawa ta została w niesłychanie szybkim czasie opracowana i przedstawiona ciałom ustawodawczym, zdawałoby się, że ciała te dokonają wysiłku, ażeby ustawa o unifikacji sądownictwa stała się pierwszym radosnym objawem życia polskiego w epoce jego konsolidacji.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#SPerzyński">Ustawa o ustroju sądownictwa, jak Panom wiadomo, została ogłoszona w drodze dekretu p. Prezydenta dnia 6 lutego 1928 r. na mocy pełnomocnictw, jakiemi Rząd w owym czasie dysponował. Ustawa ta w swoim czasie została wniesiona do Sejmu i nie wywołała wśród przedstawicieli parlamentu poważniejszego sprzeciwu. Jednak w ostatnich tygodniach zeszłego roku sprawa nabrała odmiennego, specjalnego charakteru i dla jakichś jeszcze w tej chwili nam senatorom, a mnie specjalnie, jako referentowi, nieznanych powodów, Sejm doszedł, do wniosku, że wprowadzenie w życie tej ustawy należy odroczyć na rok. Wniosek o odroczenie ustawy, zgłoszony przez Klub Narodowy zaledwie 30 listopada, poza wszelką wątpliwość przejść przez ciała ustawodawcze przed 1 stycznia 1929 roku nie mógł w żaden żywy sposób. To było fizycznie niewykonalne. I stała się oczywiście rzecz, jakiej jesteśmy świadkami, Sejm przyjął wniosek, na mocy którego ustawa o ustroju sądów miała być wprowadzona w życie dopiero za rok. Ale zanim ta ustawa odraczająca mogła się stać obowiązującą, prawomocną, przyszedł dzień 1 stycznia 1929 roku i siłą rzeczy p. Minister Sprawiedliwości, powołany na swoje stanowisko w tym celu właśnie, aby czuwać nad wykonaniem prawnych zarządzeń odpowiednich władz, musiał w dniu 1 stycznia 1929 r. wprowadzić w życie ustawę o ustroju sądów. I dziś już Panowie wiedzą, choćby z szyldów na niektórych gmachach że tytuły sądów są w całej Polsce zmienione, że dawnych sądów pokoju już niema, natomiast są inne sądy w Polsce, że zresztą dalej szereg artykułów i cała ustawa weszła już w życie. I nie było takiej mocy prawnej, bo oczywiście o tem tylko możemy mówić, któraby mogła powstrzymać wykonanie tej ustawy. Rzecz stała się już i przez to ustawa, którą dziś przedkładam Panom, stała się nieżyciowa, nieaktualna, już nic zmienić nie może.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#SPerzyński">Wtedy oczywiście powstało zagadnienie bardzo ciekawe dla prawnika, nie mające precedensu w naszem życiu i parlamentarnem i prawnem, mianowicie jak się powinien zachować Senat i Marszałek Senatu wobec ustawy, która już w tej chwili nie ma ani logiki, ani nie wiem, czy można użyć takiego wyrażenia, sensu, bo już nie można odroczyć wprowadzenia w wykonanie tego, co zostało wykonane. To można obalić, zmienić, odwołać, ale nie można odroczyć tego, co się już stało. Można odraczać tylko przyszłe rzeczy, a nie rzeczy dokonane. Ja przykładowo Panom pokażę, dlaczego wniosek, który potem przedstawię Panom w imieniu Komisji Prawniczej, powinien dziś gładko zupełnie przejść w głosowaniu. Może powstać pytanie, czy należy przedkładać pod deliberację Wysokiej Izby rzecz, która już jest nieaktualna, nieżyciowa i nierealna, która w tej chwili może wytworzyć nie porządek, nie jakieś prawo stanowić w Rzeczypospolitej, ale stworzyć tylko — oczywiście, to jest wykluczone i wyklucza się samo przez się, chaos i anarchję. I przeto powstaje takie pytanie, jak powiedziałem, czy p. Marszałek Senatu nie powinien zwrócić się do Senatu i powiedzieć: „Proszę Panów, to jest ustawa już nierealna, myślę, że Panowie takiemi rzeczami nie będą się zajmowali i że tę ustawę zwrócimy Sejmowi, jako ustawę już nie do wykonania, nad którą nie należy się niejako ludziom dorosłym głowić”. Oczywiście to jest pytanie, które ja, jako referent, mogę poruszyć, ale nie chciałem sugerować ani komisji, ani nie chce sugerować Wysokiemu Senatowi, jednak powiem, że aż tak daleko idące wnioski mogą powstać. Materjału, jak powiedziałem, do tych rzeczy, bo tej ustawy łącznie z całym splotem zagadnień, które mogą powstać naokoło tej ustawy, rozważać nie można, nie można załatwiać bez poważnego traktowania. I dlatego uważaliśmy, że w tej chwili powinniśmy się na Komisji Prawniczej zastanowić, jakie powinno być nasze postępowanie, czy tę ustawę należy całkowicie odrzucić, czy tylko jakoś zmienić, czy nie należy wyłonić poprostu podkomisji prawnej dla porozumienia się z Sejmem, na co pozwala i czego wymaga w takich wypadkach art. 51 Regulaminu. I dlatego wniosek, który w tej sprawie w imieniu Komisji Prawniczej chcę przedłożyć, proponuje, ażeby Wysoki Sejm zechciał skorzystać z uprawnień art. 35 p. 2 Konstytucji, który powiada, że jeżeli Senat chce wprowadzić do jakiejś ustawy zmianę, albo jaką ustawę chce odrzucić, a nie może tego dokonać bez zbadania tych ustaw, powinien zapowiedzieć tę właśnie ewentualność. Na tym art. 35 oparty jest art. 51 Regulaminu senackiego. Przeto Komisja Prawnicza, rozumiejąc, że z każdej sytuacji, a więc nawet z takiej, jak ta, musi się znaleźć realne wyjście, a chcąc tę rzecz przygotować na komisji dla Panów w odpowiedniem oświetleniu, wnosi o uchwalenie przez Senat, ażeby zechciał on zapowiedzieć to wszystko, co część druga art. 35 Konstytucji przepisuje. Przeto wnoszę w imieniu Komisji Prawniczej: Wysoki Senat raczy uchwalić: Senat skorzysta z postanowień art. 35 p. 2 Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy. Głos ma s. Głąbiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#SGłąbiński">Wysoki Senacie! Nie zgadzam się na motywy szanownego referenta, ani też na wnioski jego, jakkolwiek te wnioski niezupełnie są zgodne z motywami.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#SGłąbiński">Wprawdzie p. referent oświadczył, że nie wiadomo mu dlaczego właściwie Sejm domaga się odroczenia wykonania tego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, ale jednakowoż muszę stwierdzić, że ta rzecz jest znana nietylko z obrad samego Sejmu, ale z całej literatury publicystycznej, która się rozwinęła na tle rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej. Dosyć przejrzeć pisma fachowe i Gazetę Sądową, w której zabrał głos bardzo poważny prawnik, prezes Najwyższego Trybunału Sądowego, ażeby się przekonać, że jednak motywy są słuszne, tylko nie są to te motywy, o których wspomniał szanowny p. referent.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#SGłąbiński">P. referent słusznie podniósł, że dążenie do unifikacji sądownictwa, organizacji sądowej w naszem państwie jest zupełnie uzasadnione i jeżeliby szło tylko o to, co zaproponowała Komisja Kodyfikacyjna, a mianowicie o przeprowadzenie jednolitości organizacji sądownictwa w naszem państwie, w szczególności usunięcie sądów pokoju i na miejscu tych sądów pokoju wprowadzenie sądów powiatowych, które istnieją w innych dzielnicach, które zostały nazwane sądami grodzkiemi, to niewątpliwie nikt w Sejmie, a już zgoła tutaj w Senacie, nie występowałby przeciw temu rozporządzeniu. Te przepisy, które zaproponowała Komisja Kodyfikacyjna, są zupełnie słuszne. Wszyscy dążyliśmy i dążymy do unifikacji i ta rzecz nie byłaby zupełnie kwestjonowaną.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#SGłąbiński">Jednak chodzi o rzecz zupełnie inną. Oto rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej objęło nietylko kwestję unifikacji ustroju sądownictwa, ale przedewszystkiem zajęło się kwestją stosunków służbowych sędziów, kwestją zmian, które dotykają nieusuwalności sędziów, nieprzenoszalności sędziów, niezwalniania sędziów nie w drodze konstytucyjnej, bo w drodze konstytucyjnej może to nastąpić tylko na podstawie orzeczenia dyscyplinarnego. Wiadomo, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej składa się z dwóch części. Pierwsza część, to uchwały Komisji Kodyfikacyjnej. W drugiej części, o którą chodzi, mówi się o ustroju sądownictwa, ale przedewszystkiem nie dotyczy ona ustroju sądownictwa, a dotyczy tylko stanowiska sędziów. Kwestja niezawisłości sędziów jest zasadnicza. Według naszej Konstytucji sądy niezawisłe są trzecim organem narodu, równorzędnym władzy wykonawczej. Sądy są niezawisłe i dlatego władza administracyjna nie może usuwać sędziego, przenosić sędziego inaczej jak tylko na podstawie orzeczenia dyscyplinarnego. Jest wprawdzie w Konstytucji przepis jako jedyny wyjątek, i z tego wyjątku właśnie to rozporządzenie Prezydenta skorzystało, ale zupełnie nie w duchu Konstytucji, tylko wbrew postanowieniom Konstytucji. Ten wyjątek stanowi: „Przepisy o przenoszeniu i zwalnianiu sędziów nie dotyczą wypadku, gdy przeniesienie sędziego na inne miejsce w stan spoczynku jest wywołane zmianą w organizacji sądów, postanowioną w drodze ustawy”. Otóż pomijam to, że zmiana ta została postanowiona nie w drodze ustawy, tylko w drodze rozporządzenia Prezydenta, pomijam to chociaż kwestja ta jest dla wielu poważnych prawników wątpliwa, ale wyraźnie jest powiedziane: „Gdy przeniesienie sędziego na inne miejsce lub w stan spoczynku jest wywołane zmianą w organizacji sądów, postanowioną w drodze ustawy”. Jeżeli nastąpi zmiana, jeżeli np. jakiś sąd powiatowy, czyli jak się teraz nazywa grodzki, zostanie zniesiony, to z tymi sędziami trzeba coś zrobić, albo jeżeli zamiast sądu grodzkiego wprowadzi się sąd okręgowy, to musi nastąpić jakaś zmiana wśród tych sędziów. Ale zapytuję Wysoki Senat, jeżeli żadnej zmiany w organizacji Sądu Najwyższego nie przeprowadzono, jeżeli żadnych zmian w sądach apelacyjnych nie wprowadzono, to czy usuwanie tych sędziów, czy prezesów sądów, czy sędziów sądów apelacyjnych, lub Sądu Najwyższego jest wywołane zmianą w organizacji? Czy jest to wywołane zmianą w organizacji, jeżeli naprzykład zamiast sądów powiatowych, jak było w b. zaborze rosyjskim, będą sądy grodzkie, a zamiast sądów, które były w zaborach pruskim i austrjackim, będą sądy, które będą się odtąd nazywały sądami grodzkiemi?</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#SGłąbiński">Jeżeli chodzi o dokonanie tylko tej zmiany ustroju sądownictwa, jeżeli chodzi o to, ażeby te sądy nazywały się grodzkiemi, a nie sądami pokoju, to chyba nikt przeciw temu nie podnosił protestu, ta rzecz może być wykonana i nikt tego nie kwestjonuje i nie będzie kwestjonował. A i kwestionowaniu ulegają te przepisy, które naruszają niezawisłość sądów, a niezawisłość sądów jest podstawą praworządności w państwie, i dlatego ta sprawa jest zasadnicza.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#SGłąbiński">Nic dziwnego, że jeżeli ta sprawa jest zasadnicza, Sejm, zastanawiając się nad nią, postanowił tę rzecz rozpatrzeć i odroczyć na rok wykonanie tej ustawy. Sejm nie miał na myśli specjalnie wykonania tej ustawy, która była wykonywana, bo to jest drobiazg. Jeżeli prezesi apelacyjni zeszli się tutaj i oświadczyli, że przeprowadzenie jest łatwe, to najlepszy dowód, że nie chodzi o gruntowną reorganizację, bo gruntownej reorganizacji w ciągu kilku dni nie można przeprowadzić, tylko to dowodzi, że mają być wprowadzone powierzchowne zmiany, jak przemalowanie szyldów, a zatem ta rzecz może bardzo łatwo być wykonana.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#SGłąbiński">Z tego zatem widzimy, że sprawa nie jest tak prosta, jak to wykazywał p. referent w swoim referacie. Chodzi o ochronę niezawisłości sądownictwa, chodzi o to, ażeby się zastanowić równocześnie nad tem, czy i które postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej koliduje jeżeli nie z literą, to z duchem Konstytucji, która pragnie zagwarantować niezawisłość sądów. Nie będę bliżej wchodził w szczegóły, nie jest do tego pora, zresztą, jak powiedziałam, jest obfita literatura, dość się powołać na ten artykuł, który mówi o prezesie Sądu Najwyższego — ażeby wykazać, jak wielkie są pod tym względem uchybienia i wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#SGłąbiński">Przy tej sposobności muszę powiedzieć, skoro była wymieniona Komisja Kodyfikacyjna, że byłoby pożądanem, ażeby stosunek ciał ustawodawczych do Komisji Kodyfikacyjnej i odwrotnie został wyjaśniony i ustalony na podstawie przepisów ustawy, Kiedy Sejm Konstytucyjny 3 czerwca 1919 r. powołał do życia Komisję Kodyfikacyjną wyraźnie postanowił, że projekty Komisji Kodyfikacyjnej mają być przez Ministra Sprawiedliwości przedkładane Sejmowi. Minister Sprawiedliwości, wogóle Rząd ma niewątpliwie prawo inicjatywy ustawodawczej, może wnosić różne zmiany, także zmiany projektów ustaw Komisji Kodyfikacyjnej, ale przedewszystkiem ciała ustawodawcze powinny być poinformowane o stanowisku Komisji Kodyfikacyjnej wobec tego wniosku, a ewentualnie o wnioskach jakie proponuje. Dlatego przy podobnych ustawach jest rzeczą potrzebną, oddzielić wnioski Komisji Kodyfikacyjnej od wniosków rządowych. Dzisiaj nie możemy ocenić, co jest w tem rozporządzeniu dziełem Komisji Kodyfikacyjnej, a co jest zmianą.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#SGłąbiński">Nareszcie muszę Panom oświadczyć, że te uwagi, jakie poczynił p. referent o niemożności załatwienia tej sprawy w terminie, nie są uzasadnione. Możność załatwienia sprawy przed 1 stycznia istniała. W dniu, gdy mieliśmy posiedzenie Senatu — zdaje się 19 grudnia ta uchwała Sejmu wpłynęła do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#SGłąbiński">Prawda, że w danej chwili p. Marszałek nie miał tej ustawy w ręku, jak oświadczył na zapytanie jednego z senatorów. Ale wiedząc o tem, że ta rzecz wpłynie, zwróciłem uwagę na to, że ona musi być załatwiona przez 1 stycznia, że powaga Senatu tego wymaga, aby taka sprawa była załatwiona wcześniej i nawet zapowiedziałem, na wypadek gdyby p. Marszałek nie wyznaczył terminu innego w ciągu grudnia, że złożę wniosek o wyznaczenie osobnego posiedzenia w ciągu grudnia, tak, aby rzecz przed 1 stycznia była załatwiona przez Wysoki Senat w ten lub inny sposób. Jeżeli więc ta rzecz nie została załatwiona przed 1 stycznia, to nie można twierdzić, że to było niemożliwe. Można było odbyć posiedzenie w dniu 20 grudnia, albo 21 grudnia albo po świętach i można była osiągnąć opinję i uchwałę Senatu taką, czy owaką. Jeżeli Senat nie uczynił tego, to po części jest to zaniedbanie samego Senatu.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos: Nie, napewno nie.)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#SGłąbiński">Ależ owszem, mam potwierdzenie kancelarji sejmowej, że rzecz ta 19 grudnia została odesłana do Senatu. Nie winię p. Marszałka, który prawdę powiedział w swojem oświadczeniu na interpelację jednego z senatorów, że tej rzeczy niema. Ale z pewnością na drugi dzień, czy trzeci można już było tę sprawę załatwić.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#SGłąbiński">A teraz chodzi jeszcze o stanowisko samego Senatu. Senat powinien pamiętać o tem, że jego atrybucje są na podstawie Konstytucji tak ciasne, że powinien korzystać pod każdym względem z każdej atrybucji, jaka mu przysługuje. Ja należę do tych, którzy byli i są za rozszerzeniem praw Senatu, jednak jestem zdania, że niema racji utrzymywania drugiej Izby o tak ciasnych uprawnieniach, jaką jest nasza Izba. Przecież są senaty w innych państwach, jak naprzykład we Francji, które mają szersze uprawnienia, aniżeli izby sejmowe. Tymczasem Senat otrzymał wiadomość o tak ważnej sprawie, w której może zadecydować — nie wiem czy w tym duchu, jak i Sejm, może w innym duchu, jak życzył Rząd — ale w każdym razie nie zrobił użytku z tego i uważa, że właściwie niema tutaj nic do powiedzenia, ale tylko z pełną kurtuazją chce się dowiedzieć od Sejmu, czego sobie Sejm życzy. Uważam, że powaga Senatu wymaga, aby tę rzecz traktować bardziej zasadniczo.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#SGłąbiński">Spodziewałem się także i ze strony Rządu pewnych względów dla Senatu, że skoro Senat tego przed 1 stycznia nie załatwił, to można było kilka dni zaczekać, ażeby jednakże Senat miał możność zajęcia stanowiska i załatwienia tej sprawy. Ale Rząd tych względów nie miał. Być może, że był zaangażowany w procesie wykonania ustawy, nie chodzi mi o to, ażebym robił z tego zarzut; ale jest rzeczą zasadniczą, by Senat pamiętał, że ma obowiązek szanowania swych kompetencji i korzystania z tych kompetencji jak najszerzej, a nie umywał rąk z tego powodu, że już część ustawy została wykonana. Ale część najważniejsza, którą się kwestjonuje, nietylko nie jest bezprzedmiotową, bo nawet gdyby ta część była wykonywaną, też nie będzie bezprzedmiotową i nigdy nią nie będzie, bo tu chodzi o stanowisko sędziów. Możnaby poprzenosić wszystkich sędziów, jacy są, a jeszcze kwestja zostanie otwartą, czy i nadal można sędziów przenosić. I dlatego nie można twierdzić, że ta kwestja jest bezprzedmiotowa i spóźniona, bo w tej sprawie zasadniczej nie jest późno teraz i za rok nie będzie późno. I dlatego jakieś stanowisko ciała ustawodawcze muszą zająć, czy przez to, że będą zmierzały w porozumieniu z Rządem do znowelizowania ustawy, czy przez to, że wniosą projekt nowej noweli i ta nowela zostanie uchwalona. W każdym razie ta rzecz nie może być usunięta z porządku tak długo, jak długo nie zostanie uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#SGłąbiński">Z tych powodów, a nie w celu wywołania konfliktu z Rządem, i nie w tym celu, jakobym dążył do tego, żeby na przekór Rządowi cofać to, co Rząd dotychczas przeprowadził, ale z przytoczonych powodów jestem zdania, że zasadniczo trzeba stanąć na uchwale sejmowej, dlatego też nie mogę się oświadczyć za wnioskami, które tu przedłożył p. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#SPosner">Wysoka Izbo Senatorska! Zauważyłem, że senatorowie są trochę zdziwieni, iż już po tych wyczerpujących wykładach, których byliśmy słuchaczami, zabieram jeszcze głos, albowiem dla tych właśnie naszych kolegów, którzy, zdawało mi się przynajmniej, wyrażali zdziwienie z tytułu tej mojej śmiałości, sprawa ta jest przesądzona. Sprawa ta jest przesądzona nietylko w sensie wniosku, który dzisiaj tu złożył p. senator referent, ale ona jest przesądzona merytorycznie, albowiem, jak nam p. senator bardzo wymownie wyjaśniał, ta ustawa weszła w życie 1 stycznia, już szyldy są przemalowane na wielu bardzo instytucjach państwowych, już dawne sądy polskie, te sądy, które istniały do 31 grudnia 1928 roku przestały istnieć i przeobraziły się sposobem cudownym w zupełnie nową organizację sądów Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos: Na zasadzie ustawy.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#SPosner">Otóż, ja mimo tego przekonania być może nawet, że większości tej Izby, że przychodzę już nietylko 5 minut przed dwunastą, ale pięć minut po dwunastej, zabieram głos, dlatego, że tu chodzi o sprawę zasadniczą, o sprawę prawa, nie faktu, ale prawa. Wydaje mi się, że ten głos bez względu na godzinę, w której go zabieram, ma zawsze swoje uprawnienie, swoją rację bytu i może nawet przyczyni się do wyjaśnienia samej sprawy tym kolegom naszym, którzy w tej sprawie są już przekonani i tę sprawę już dla siebie uważają za oddawna załatwioną. Rzymianie uczyli: Victrix causa düs placuit, sed victa Catoni. Ja pozwolę sobie w danym wypadku być wyznawcą Katona. Chociaż Panowie uważają tę sprawę za załatwioną, albo za zwyciężoną, to ja jednak pragnę pozostać po stronie Katona, bo nie mogę sprawy przez sam fakt uważać za załatwioną.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#SPosner">Proszę Panów, na Komisji Prawniczej zająłem stanowisko odmienne od p. senatora referenta i od p. Ministra i pomimo bardzo wymownych argumentów i całej elokwencji Panów nie zostałem przekonany. Może być, że temu jest winna inteligencja moja że niezupełnie zrozumiałem argumenty Panów, albo mój upór, że jakkolwiek argumenty rozumiałem, to nie chciałem ustąpić. Wszystko jest możliwe, ale wydaje mi się, że zostanę przy moim poglądzie, który wyraża się w krótkich słowach pod adresem p. Ministra, tak przynajmniej mówiłem na komisji, że gdybym był Ministrem Sprawiedliwości — Panowie nie przerażajcie się tą supozycją...</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#SPosner">...tobym może tego co uczynił p. Minister Sprawiedliwości nie zrobił, że możebym poczekał i to nietylko dla samej istoty rzeczy, bo tu jednak chodzi nie o zwykłą ustawę, ale o coś zupełnie zasadniczego. Tu chodzi o jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, kodeks zjednoczonej Rzeczypospolitej. Ale i dla pewnych powodów natury formalnej, p. Minister Sprawiedliwości nie może przejść nad tem do porządku dziennego. Chodzi o. to, że Sejm pracy swojej w tej sprawie nie ukończył. Czy to było możliwe, czy niemożliwe, to nie jest naszą rzeczą sądzić. Nie jest przyjęte, aby jedna Izba wydawała sąd o pracy drugiej Izby. To nie jest przyjęte na całym świecie, u nas także. Więc i ja nie mam żadnego prawa ani tytułu do tego, żeby mówić, czy Sejm miał czas załatwić tę sprawę, czy nie, czy to było fizycznie możliwe, czy było fizycznie niemożliwe, — żeby powtórzyć wyrażenie p. senatora referenta, — dość że Sejm nie załatwił tej sprawy. W jakim sensie nie załatwił? Po dziś dzień Komisja Prawnicza Sejmu obraduje nad meritum rzeczy przy udziale p. Ministra Sprawiedliwości, który wczoraj dopiero, to znaczy w roku, który nosi już datę 1929 r., uczestniczył w obradach tej Komisji Prawniczej, w obradach nad poszczególnemi artykułami tej nowej ustawy o sądach powszechnych i współpracuje razem z Sejmem, razem z Komisją Prawniczą Sejmu nad modyfikacją, nad nowelizacją tej ustawy. Innemi słowy: p. Minister Sprawiedliwości, który jest autorem, czy współautorem, a jest oczywiście odpowiedzialnym za tę ustawę, która będzie prawdopodobnie na zawsze związana z jego nazwiskiem, obecnie w dalszym ciągu pracuje nad stworzeniem tej ustawy,...</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#SPosner">...w dalszym ciągu pracuje nad ustawą, która miała być skończona, która według słów senatora referenta jest już czemś skończonem, jest tem arcydziełem, które wyszło tak nagle, jak Atena Pallas z głowy Zeusa w całej potędze i sile urody. Ja więc mam prawo przypuszczać, że p. Minister Sprawiedliwości nie uważa tej sprawy za zamkniętą.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#SPosner">To są te względy formalne, które mi każą powiedzieć: możeby lepiej było, Panie Ministrze Sprawiedliwości, gdyby Pan nie był tej klamki zamykał i powiedział: proszę Panów, niema sądów z r. 1928, są nowe sądy na r. 1929, niema, i ślad po tych sądach starych zaginął. Uważam, że niema żadnej przerwy, ta praca trwa dalej. Nie wiem jak dalej ta praca będzie trwała, przypuszczam, że ona da bardzo dobre wyniki. Dla mnie gwarancją pożyteczności tych wyników, to jest udział p. Ministra Sprawiedliwości w obradach Komisji Prawniczej Sejmu, bo tylko z współpracy Sejmu i Rządu w takiej sprawie może wyjść naprawdę pożytek, dlatego, że tylko z takiej pracy może wyjść ustawa, którą Rząd, Minister Sprawiedliwości będzie mógł z pożytkiem dla Państwa wprowadzić w życie.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#SPosner">To były te względy, które mi kazały spojrzeć na tę sprawę trochę inaczej, aniżeli to uczynił szanowny p. referent. Proszę Panów, na komisji mówiłem do p. Ministra Sprawiedliwości, że dziwię się bardzo temu, że w art. 299 jest powiedziane, że ta ustawa zacznie obowiązywać 1 stycznia 1929 roku, bo gdyby to odemnie zależało, gdybym ja był tym wnioskodawcą, tym Ministrem Sprawiedliwości, tobym zostawił hiatus znacznie dłuższy, tobym powiedział, nie za rok, lecz za dwa lata. Panom sędziom, tym niezliczonym sędziom, poczynając od Sądu Najwyższego, a kończąc na najdrobniejszych sędziach powiatowych, dajemy w rękę zupełnie nowy instrument pracy, który składa w ich ręce życie i mienie obywateli, a przedewszystkiem wkłada w ich ręce cały majestat sprawiedliwości, na którym spoczywa Rzeczpospolita. My, proszę Panów, nie żądamy od tych niezliczonych sędziów, ażeby się oni wyuczyli tej ustawy. Kiedy Niemcy tworzyli swój kodeks cywilny, uchwalili go w 1896 r. zeszłego stulecia i postanowili, że zacznie obowiązywać dopiero w 1900 roku. Pozostawiono 4 lata na to, ażeby sędziowie mieli czas wyuczenia się tego kodeksu, a to była przecież tylko kodyfikacja istniejących kodeksów, obowiązujących na ziemiach cesarstwa niemieckiego. Kiedy Szwajcarja skodyfikowała, zunifikowała swoje rozrzucone pomiędzy 22 kantonami kodyfikacje cywilne, w genjalnem dziele Eugeniusza Hubera, ukończyła swoje prace w 1907 r. i w 1907 r. parlament Federacji Helweckiej uchwalił ten kodeks, to kodeks ten zaczął obowiązywać dopiero w r. 1912. Pozostawiono 5 lat czasu na to, ażeby nietylko sędziowie nauczyli się tego prawa, ale żeby sędziowie zżyli się z tem prawem, aby poznali całą literaturę komentarzy do tej ustawy, i ażeby i społeczeństwo zżyło się z tą ustawą, przyzwyczaiło się do niej, ażeby ta ustawa weszła w krew społeczeństwa, w jego umysł, w jego przyzwyczajenia.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#SPosner">Mnie się wydaje, że zupełnie to samo dotyczy ustawy o sądach powszechnych. Trzeba było zostawić 2, 3 lata czasu. Prawda, naród polski pragnie bardzo unifikacji ustawodawstwa, obowiązującego na ziemiach Rzeczypospolitej. Nie ulega żadnej wątpliwości, my niczego nie pragniemy, jak tylko, aby się skończył ten stan anarchji, jaki trwa jeszcze dziś po 10 latach istnienia niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#SPosner">My tu niedawno odbyliśmy rokowania Sejmu i Senatu z Komisją Kodyfikacyjną i każdy z mówców, czy senator, czy poseł, tym panom z Komisji Kodyfikacyjnej mówił: ależ Panowie, śpieszcie się, na miłość Boską! P. Minister Sprawiedliwości był obecny przy tych naradach. Naród polski nie może dłużej czekać na to. Musi się ten stan niepewności, tego braku bezpieczeństwa prawnego na ziemiach polskich skończyć, to, że jedno i to samo przestępstwo jest inaczej sądzone o dwa kilometry od dawnej granicy pruskiej, czy rosyjskiej. Ten stan musi się skończyć, bo my jednak chcemy być zjednoczoną Rzecząpospolitą. To prawda, my tego bardzo pragniemy, ale pod jakiemi warunkami? Ażeby stan, który przyjdzie po tym dzisiejszym stanie, był lepszy od tego stanu, jaki był poprzednio, to znaczy, że my wychodzimy z tego założenia, iż ta kodyfikacja, którą my stworzymy, będzie lepsza, że my wyczerpiemy wszystko, co jest w mocy ludzkiej, ażeby tę kodyfikację uczynić lepszą, potrzebniejszą, konieczną, opartą na podstawach rozumu i pożytku społecznego, istotnie mającą służyć interesom Państwa Polskiego, a nietylko taką oto kodyfikację, o której będzie można powiedzieć: widzicie, cośmy stworzyli, stworzyliśmy to, czego inni nie stworzyli, stworzyliśmy mianowicie ustawę o sądach powszechnych Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#SPosner">Dlatego też powiedziałem p. Ministrowi na komisji, że gdybym był na jego miejscu, tobym datę tę przesunął nietylko do 1930 roku, ale poszedłbym może jeszcze dalej. I wtedy nie byłoby wcale tej kwestji, jaką dzisiaj Senat o tej spóźnionej godzinie musi się zajmować, bo wtedy byłoby czasu dosyć.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#komentarz">(Głos: Jest dopiero pół do siódmej.)</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#SPosner">Dla Pana to jest jeszcze wcześnie, ale ja jestem już bardzo stary człowiek i dla mnie to jest już późno.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#SPosner">Otóż to były moje uwagi, które uczyniłem wtedy. Powiedziałem w zamknięciu, że wobec tego, że Sejm nie ukończył swojej pracy, co przez Rząd zostało zaakceptowane, albowiem Rząd i w dalszym ciągu partycypuje w jego obradach i stara się wprowadzić do tych obrad sejmowych swoje słowo, swoje przekonanie, swoją wielką znajomość rzeczy, bo to jest jednak dzieło Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwo Sprawiedliwości nad tą ustawą pracowało bardzo długo i zna ją napewno lepiej od każdego posła, który miał zaledwie kilka miesięcy, albo tygodni czasu, żeby się z tą ustawą zapoznać.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#SPosner">W tych warunkach, uważam, że nie można przejść nad tą sprawą do porządku dziennego w taki sposób, jaki był proponowany na Komisji Prawniczej, żeby poprostu wniosek Sejmu odrzucić. Niema tego wniosku. Więc jeżeli go niema, albowiem ta ustawa weszła w życie 1 stycznia 1929 roku, to niema nad czem deliberować. Był taki wniosek postawiony na komisji, wyrażano nawet zdziwienie, że Marszałek Senatu wogóle ten wniosek przekazał Komisji Prawniczej. Wyrażano nawet takie przekonanie, zresztą na niczem nie oparte, że Marszałek Senatu nie powinien był wcale tego wniosku przekazywać komisji, powinien uważać, że już jest załatwiony. Tak jest, tak byłoby, gdybyśmy rządzili się tylko faktem. Fakt jest taki — to prawda: przeszedł 1 styczeń 1929 r., znaczy, że ten wniosek sejmowy nie może być już wprowadzony w życie, bo ustawa zaistniała, ona obowiązuje, więc wniosku tego niema.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#SPosner">Byli tacy senatorowie, czy jeden senator, który tak upraszczał sobie tę całą sprawę i powiedział: przejdźmy do porządku dziennego nad tą sprawą, mamy jeszcze co innego do roboty, inne troski nas gnębią niż ten wniosek, załatwmy tę sprawę tak. Ten głos został odosobniony, a ponieważ został odosobniony, więc urodził się ten wniosek, z którym wystąpił dziś p. referent, ażeby zapowiedzieć konieczność zmian do tego wniosku i w ten sposób zyskać 30 dni czasu, a w ciągu tych 30 dni co zrobimy? Bo to nie zostało przez p. senatora referenta powiedziane, czem wypełnić te 30 dni, bo ustawa obowiązuje? Ja uważam, że te 30 dni, to jest coś bardzo pożytecznego dla takich panów, jak ja, jak moja małość, wobec wniosku, z którym ja wystąpiłem, bo ja w Komisji Prawniczej Senatu dałem drogę wyjścia i powiedziałem: proszę Panów, Sejm nie skończył swojej pracy i rzeczą naszą jest, rzeczą jasną zupełnie, prostym zupełnie obowiązkiem, — my musimy tak zrobić, aby współdziałać z tą pracą, której obecnie dokonywa Sejm w Komisji Prawniczej. Musimy, proszę Panów, stać się osobą działającą w tym dramacie, stać się persona dramatica. A to może być zrobione tylko w ten sposób, jeżeli nadamy wnioskowi Sejmu, który został uchwalony przez Sejm, ale nie został uchwalony także przez Senat, jeżeli nadamy mu taki charakter, żeby on, nie mając formalnego tytułu do życia, żył jednak w dalszym ciągu. My możemy odmłodzić ten wniosek, proszę Panów, użyję tego wyrazu, dziś dosyć modnego od czasu dr. Woronowa, możemy ten wniosek odmłodzić. A odmłodzić można go w jaki sposób? Pozwoliłem też sobie zaproponować Komisji Prawniczej pewien tekst, i miałem takie szczęście, że kilku senatorów znalazło się na jednej linji ze mną, ale niestety cofnęli się dla tych czy innych powodów, może być, że przemyśleli tę sprawę, bo jest ona bardzo złożona i przyszli do przekonania, że nie mam racji. Na czem polega to odmłodzenie? Mianowicie, ja poszedłem po linji kompromisu i powiedziałem: Panowie Senatorowie, stoję na tem stanowisku, że jak wybiła godzina 12 w nocy 31 grudnia 1928 r., proszę Panów, to z tą samą godziną umarł wniosek Sejmu. Niema go, jak umarł, to się nie rusza. Wprawdzie był taki jeden człowiek, który choć umarł, to się ruszał, nazywał się Maciek. To jest prawda, myśmy wszyscy o tem w swoim czasie śpiewali. P. Minister stwierdza, że także kiedyś to śpiewał, ale to był jeden tylko wypadek. Jak umarł, to się nie rusza, I ten wniosek więcej się nie rusza i dlatego ja tutaj użyłem wyrazu „odmłodzenia”.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#SPosner">W jaki sposób to zrobić? My jesteśmy tutaj w bardzo znacznej liczbie prawnikami. Otóż my znamy sposoby odmładzania ustaw na drodze zupełnie legalnej, a nawet formalnej, znamy sposób odmładzania tych ustaw, w sposób który dawniejsi pracownicy dawniejszych stuleci nazywali sposobem eleganckim, Tak eleganckim sposobem, modus elegantissimus, to jest mój wniosek. Mój wniosek wychodzi z jakiego założenia? Panowie mówią tak: ten wniosek nie istnieje, i ja, który jestem człowiekiem kompromisu, zgody, koncyIjacji, mówię: nie istnieje. Tak jest. To ustępstwo robię p. senatorowi referentowi. Nie istnieje. Ja nie mogę dziś tego cudu dokazać, aby powiedzieć, że dziś nie jest 12 stycznia, ale 31 grudnia. Tego cudu ja zrobić nie mogę, do tego się przyznaję i jestem przekonany, że tego cudu nie dokazałby p. referent również.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#komentarz">(Głos: Cofnąć o 12 dni kalendarz.)</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#SPosner">Prawda, że na ziemiach Rzeczypospolitej obowiązuje także inny kalendarz, który jest cofnięty o 12 dni, ale my ustawy nasze piszemy według kalendarza ogólnie obowiązującego w dzisiejszym cywilizowanym świecie, I dlatego też u nas dziś jest 12 stycznia.</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(Przerywania. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#SPosner">Widzę, że mam dziś nadzwyczajne powodzenie.</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#komentarz">(Głos: Jak zawsze.)</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#SPosner">Powiedziałem już, że ponieważ jestem człowiekiem zgody i kompromisu, więc zgadzam się na to, co Panowie mówią, że ten wniosek Sejmu umarł, że go niema i dlatego piszę w swoim wniosku, że rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 1929 r. Co do tego pierwszego ustępu mojego wniosku, to zdaje mi się, że nie będzie różnicy zdań z p. Ministrem Sprawiedliwości. Ale następnie jest jeszcze inne zdanie, które według mego przekonania, jest także kompromisem, to znaczy ustępstwem z mojej strony. Dlaczego jest tym kompromisem? Bo bierze pod uwagę cały kompleks tych faktów, o których mówiłem w pierwszej części swego przemówienia, które miały miejsce, które mają miejsce i które przestaną istnieć dopiero wtedy, kiedy Komisja Prawnicza Sejmu, działająca łącznie z p. Ministrem Sprawiedliwości, ukończy swoje prace nad ustawą o sądach powszechnych. Dlatego mówię, proszę Panów — ten kodeks wszedł w życie 1 stycznia 1928 r., z wyjątkiem kilku artykułów, które budzą największe wątpliwości u tych posłów, którzy się temi artykułami dotychczas zajmowali, a mianowicie: art. 67, art. 86, art. 87 § 2, art. 91 § 2 i 3, art. 96 § 2 i 3, art. 97 i art. art. 283 do 285. Wszystkie te przepisy wejdą w życie w terminie oznaczonym w drodze osobnej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#SPosner">Proszę Panów, zdaje mi się, że nie można iść dalej w ustępliwości. Ja starałem się tu połączyć stanowisko Sejmu i Rządu. Starałem się w sposób możliwy do przyjęcia te sprawy w ten sposób przedstawić, że mogą być przyjęte przez panów, a nawet przez samego szanownego p. referenta, który proponuje nam co? Proponuje, ażebyśmy dziś podyktowali zmiany. Przez to my zyskujemy 30 dni czasu, a przecież te 30 dni mamy wypełnić jakąś robotą. Jaką robotą? Czemże może być ta robota? Ta robota może być tylko robotą, prowadzącą do porozumienia z drugą izbą, która pracuje w pocie czoła, albowiem rano i wieczorem nad tem, ażeby jak najprędzej ukończyć swoje deliberację nad ustawą o sądach powszechnych. Ja właściwie dopiero wlałem duszę w to, z czem tutaj wystąpił p. s. referent. P. s. referent powiada, że my musimy zyskać 30 dni, a ja mu mówię, poco mamy uzyskać 30 dni, dlatego ażeby porozumieć się z Sejmem co z temi artykułami zrobić, bo Panowie doskonale rozumieją, że pomiędzy temi artykułami są takie, na które p. Minister Sprawiedliwości się nie zgodzi, ale są i takie, na które on się zgodzi. I w uzasadnieniu tego wniosku, o którym nam dziś mówił p. s. referent, a także p. s. Głąbiński, Sejm stwierdza, że p. Minister Sprawiedliwości uczestniczył w tych obradach i co do niektórych artykułów przyznał, iż nie stoją na wysokości zadania.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości Car: Ten argument jest kilkakrotnie powtarzany, ale całkiem niesłusznie.)</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#SPosner">Ja nie mówię takiej rzeczy, która miałaby w czemkolwiek bądź p. Ministrowi sprawić przykrość. Cytuję z uzasadnienia Sejmu jedno zdanie, może prawdziwe, może nie odpowiadające rzeczywistości, tego nie wiem i jako senator nie mam prawa krytykowania tego, co robi Sejm; ja mogę krytykować ustawy i żądać ich nowelizacji, mogę krytykować działalność Rządu, gdyż jest to przewidziane przez Konstytucję, ale nie mam prawa sprawdzać, czy panowie posłowie to albo co innego mówili. Nie mówię tu takiej rzeczy, któraby w czemkolwiek bądź uwłaczała godności p. Ministra Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#SPosner">Proszę Panów, to jest treść mojego wniosku. Oczywiście Panowie mogą powiedzieć, że pomiędzy tobą a s. referentem jest punkt styczny, a mianowicie jest te 30 dni, bo przecież ty musisz dla tego wniosku znaleźć jakiś czas, żeby to zostało wykonane. Tak jest, możemy się spotkać. Możemy się spotkać w drodze pokojowej, dla wspólnej sprawy, i ażeby tę sprawę załatwić nie na drodze walki, ale na drodze pokoju.</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#SPosner">Jeszcze raz powtarzam, co mówiłem w toku moich wywodów, że chodzi tutaj o sprawę bardzo wielkiej wagi, może największej wagi, dlatego, że kodeks cywilny, który może nie będzie odpowiadał najwyższym wymaganiom nauki, na drodze jurisprudencji może być zmieniony i będzie zmieniony, — tak się zmieniają wszystkie niewłaściwe, przestarzałe przepisy wszystkich kodyfikacyj. Jeżeli adwokat źle będzie bronić sprawy, to ją przegra i klienci go ukarzą w bardzo dotkliwy sposób, bo odejdą od niego. Są różne sposoby. Na to, żeby sąd był dobry, to nie wystarczy żadna jurisprudencja, na to musi być dobra ustawa, oparta na zasadach, wskazanych przez Konstytucję, na zasadach, które są nam wszystkim drogie, bez żadnej różnicy stronnictw, do których należymy.</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#SPosner">Sąd może wykonywać swoje obowiązki tylko w atmosferze wolności — to żadnej wątpliwości nie ulega. Sąd nie może działać pod przymusem. To jest podstawa każdego sądownictwa i dla tych wszystkich powodów ja mniemam, że w interesie Państwa Polskiego, w interesie przyszłości tego państwa, które nam wszystkim jest jednakowo drogie, jest, żeby sprawę tego sporu między Ministrem Sprawiedliwości a Sejmem załatwić nie w drodze przewagi siły, ale na drodze porozumienia prawa i rozumu i dlatego proszę Panów o przyjęcie tego wniosku. Bez prawa niema państwa. Justitia est fundamentum regnorum i wydaje mi się, że pod tym względem niema żadnej różnicy między mną a p. Ministrem Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#komentarz">(Oklaski. Głos: Prosimy o odczytanie wniosku.)</u>
          <u xml:id="u-18.32" who="#SPosner">Już odczytałem ten wniosek, a Pan widocznie nie słyszał, Panie Senatorze. Art. 299 będzie miał brzmienie następujące: Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem 1 stycznia 1929 r. z wyjątkiem art. 67 (pierwsze zdanie), art. 86, art. 87 § 2, art. 91 §§ 2 i 3, art. 96 § § 2 i 3, art. 97 i art. 283 i 285, które to przepisy wejdą w życie w terminie, oznaczonym w drodze osobnej ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Makarewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#SMakarewicz">Wysoki Senacie! Ja zacznę od końcowych słów mojego przedmówcy, który zaapelował od Wysokiej Izby, aby kwestję tę rozpatrywała w płaszczyźnie dobra Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#SMakarewicz">Jeżeli na Komisji Prawniczej zabierałem głos i byłem tym właśnie członkiem Komisji Prawniczej, o którym, nie wymieniając nazwiska, wspominał mój przedmówca i stawiałem wniosek, ażeby odrzucić projekt tej małej ustawy, złożonej z trzech artykułów, to tylko z tego powodu, ponieważ uważałem, że tu chodzi nie o rozgrywkę, między Sejmem a Ministrem Sprawiedliwości, lecz o dobro publiczne, bo, przyznaję się otwarcie, ta kwestja rozgrywki jest dla mnie zupełnie obojętna, chodzi mi tylko o interes państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#SMakarewicz">Wniosek czcigodnego senatora Posnera jest bardzo niewinny, a jest jednocześnie bardzo niebezpieczny; niewinny pozornie i niebezpieczny w treści. Cała dyskusja dotychczas prowadzona mieszała dwie kwestję: mieszała wartość dekretu o ustroju sądownictwa ze. sprawą, co obecnie czynić wypada.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#SMakarewicz">Ja, proszę Szanownych Panów, nie należę wcale do tych, którzyby byli zachwyceni dekretem o ustroju sądów. Przeciwnie, znam dość dokładnie sam dekret, aby się nim wcale nie zachwycać. Ale, proszę Panów, to jest kwestja zupełnie inna. Przypuszczałem, że pod wpływem całej fachowej literatury Sejm, który miał dość czasu, przystąpi do projektu nowelizacji tej ustawy, zanim ona zacznie obowiązywać. Wyobrażałem sobie, że już w październiku będzie z temi rzeczami gotów, że w listopadzie tu w Senacie uchwały sejmowe otrzymamy, że do końca grudnia sprawa będzie załatwiona i że w chwili, kiedy dekret o ustroju sądów zacznie obowiązywać, już będzie obowiązywał w nowej szacie, w szacie znowelizowanej. Tymczasem to się nie stało. Stała się rzecz inna. Zapadła uchwała sejmowa, aby odroczyć obowiązywanie dekretu. Oczywiście, gdyby ta uchwała była zapadła na czas, i gdyby zupełnie formalnie ta rzecz przed 1 stycznia 1929 r. była załatwiona, znowu byłoby wszystko w największym porządku. Wstrzymalibyśmy obowiązywanie ustawy. Dlaczego tylko do r. 1930? Mogę się zgodzić z tem, że pożądanem byłoby odroczenie do r. 1932. Lepiej jest powoli zmieniać organizację naszego prawa polskiego, aniżeli zbyt pośpiesznie. Na to się także można zgodzić, ale, proszę Panów, my musimy się liczyć ze stanem faktycznym. Wszystko jedno, czyja to jest wina, to nas dziś nie obchodzi, nie jesteśmy dziś trybunałem do wydawania wyroku, kto zawinił.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#SMakarewicz">Faktem jest, że automatycznie z dniem 1 stycznia 1929 roku dekret zaczął obowiązywać. Rzeczą jest dziś najprostszą, odczekać wyniku prac, toczących się obecnie w Sejmie, o których wszyscy wiemy, prac idących w kierunku tej spóźnionej coprawda nowelizacji, ale nowelizacji, która zawsze jeszcze może być wprowadzona. Dziś spotkałem p. prezesa sejmowej Komisji Prawniczej, który oświadczył mi, że prace te już są prawie zupełnie gotowe, i że uchwały będą mogły w ciągu tygodnia przejść przez plenum Sejmu i nowe przepisy w niedługim czasie w drodze normalnej ustawy będą mogły być wprowadzone w życie. Tymczasem szanowny p. s. Posner proponuje nam pogodzić się z faktem, że ustawa obowiązuje z dniem 1 stycznia 1929 roku, jednakowoż stwierdzić równocześnie w drodze ustawowej, że pewne artykuły nie obowiązują. Proszę Panów, jest to droga w najwyższym stopniu niebezpieczna.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#SMakarewicz">P. s. Posner traktuje tę rzecz zupełnie tak, jakby np. ubranie męskie, można zdjąć marynarkę, a zostać w kamizelce i w reszcie ubrania. Ale z ustawą tego robić nie można. Ustawa jest organiczną całością. Jeżeli wyrwiemy kilka artykułów z danej ustawy, to może się potem okazać, że brak tych artykułów podważy całość. Niema gorszej metody wogóle, jak taka dorywcza nowelizacja. Już sama nowelizacja normalna jest rzeczą niesłychanie niebezpieczną, bo nowelizując organiczną całość bardzo często jedno poprawimy a o drugiem zapominamy, a cóż dopiero tego rodzaju dorywcze potraktowanie kwestji, jak to, które proponuje p. s. Posner.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#SMakarewicz">Dalej, proszę wziąć pod uwagę jedną okoliczność, że, kiedy stwierdzamy, że ustawa obowiązuje od 1 stycznia 1929 r. na co się zgadza p. s. Posner, to z tą chwilą aprobujemy wszystko to, co dotychczas administracja sprawiedliwości przedsięwzięła. Uważam za rzecz nieprawdopodobną, żeby przez te 12 dni stycznia administracja sprawiedliwości nie przedsięwzięła daleko idących pociągnięć, szczególnie jeżeli uwzględnimy, że p. Minister Sprawiedliwości jest świeżo mianowanym, równocześnie autorem tej ustawy, który chce prędko ją wprowadzić w życie. Muszę stwierdzić na podstawie znajomości psychologji ludzkiej, że napewno poczyniono bardzo daleko idące pociągnięcia. Jeżeli zaś szereg artykułów ustawy uznamy za nieobowiązujące, to podważymy legalność różnych zarządzeń i spowodujemy bardzo dużo powikłań, ewentualnie procesów, i dlatego nie w płaszczyźnie jakiejkolwiek rozgrywki politycznej, lecz w płaszczyźnie wyłącznie techniki ustawodawczej jestem zasadniczo przeciwny wnioskowi s. Posnera.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">P. Minister Sprawiedliwości prosi o głos.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#Marszałek">Ponieważ p. Minister Car występuje w tej Izbie po raz pierwszy jako Minister Sprawiedliwości mam zaszczyt zakomunikować Wysokiemu Senatowi pismo od p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie nominacji:</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#Marszałek">„Do Pana Marszałka Senatu w Warszawie.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#Marszałek">Mam zaszczyt zawiadomić Pana Marszałka, że Pan Prezydent Rzeczypospolitej, przychylając się do przedstawionej Mu prośby, postanowieniem z dnia 22 grudnia 1928 r. zwolnił p. Aleksandra Meysztowicza z urzędu Ministra Sprawiedliwości i równocześnie zamianował Ministrem Sprawiedliwości p. Stanisława Cara, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości”.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#Marszałek">Głos ma Minister Sprawiedliwości p. Car.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#Marszałek">Wysoki Senacie! Nie zamierzałem zabierać głosu w tej debacie, ponieważ na podstawie wyników obrad w Komisji Prawniczej byłem przekonany, że żadna dyskusja tego rodzaju, jaka się dziś odbywa na plenum, nie będzie możliwa. Spotkał mię więc pod tym względem zawód. Ale ponieważ były pewne argumenty, które już i na komisji starałem się odeprzeć, tu ponownie powtórzone i ponieważ wobec plenum jestem winien złożyć również wyjaśnienie, przeto uzasadniam w ten sposób, dlaczego głos tu zabieram.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#Marszałek">Proszę Panów, mam przedewszystkiem wrażenie, że dyskusja potoczyła się w ramach szerszych, niż to było w tej chwili właściwe. Na komisji była ta sprawa przygotowana w pewnym bezporównania węższym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#Marszałek">Właściwie mówiąc, wcale strona merytoryczna wniosku na komisji poruszoną nie była. Do tego wniosku komisja przystąpiła niejako ze stanowiska incydentalnego, dlatego, że wytworzyła się w tej sprawie pewna konstytucyjna sytuacja tego rodzaju, jaka jeszcze niema precedensu w naszem życiu parlamentarnem. Po raz pierwszy się tak zdarzyło, że ustawa, która jest wymierzona przeciwko innej ustawie, której termin wejścia w życie jest oznaczony na pewną datę kalendarzową, a która domaga się przesunięcia tej daty na dalszy termin, że ta ustawa odraczająca nie została załatwiona przed tym terminem. Nie chcę wchodzić w to, dlaczego tak się stało, jest to dla sprawy obojętne, a jednak pomimo to, o tej sprawie mówić będę, gdyż w przemówieniach niektórych Panów Senatorów wytworzyła się szczególna atmosfera dla tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#Marszałek">Muszę zaznaczyć, że jeżeli ustawa, o której w tej chwili mówimy, a która powinna była być uchwalona przed 1 stycznia r. b., nie została uchwalona do tej daty, to w tem mego udziału jako przedstawiciela Rządu w najmniejszej mierze niema. Mogę się powołać na to, że na wszystkie posiedzenia, zarówno w komisji sejmowej, jak i na plenum, na które byłem zapraszany, przybywałem skrupulatnie, nie działałem żadnemi metodami, któreby były wymierzone przeciwko załatwieniu tej sprawy w terminie. Ale, proszę Panów, jeżeli się o tej rzeczy tu mówiło, to ja stwierdzam tylko fakt, powstrzymując się w myśl wezwania, które wygłosił tutaj p. Wicemarszałek Senatu s. Posner, że w jednej Izbie nie należy krytykować działalności Izby drugiej. Powstrzymując się od wyciągania konsekwencyj, przytoczę Panom fakty. Prawo o ustroju sądów powszechnych zostało wydane pod datą 6 lutego, a ogłoszone pod datą 7 lutego. Od tego czasu mieliśmy pełną sesję wiosenną Sejmu. Podczas sesji wiosennej Sejmu mimo, iż sprawa miała termin zgóry zakreślony na dzień 1 stycznia, wyłoniono jedynie podkomisję, ale podkomisja się nawet nie ukonstytuowała. Potem, kiedy był Sejm odroczony i kiedy był ponownie zwołany na sesję jesienną, wtedy pozostało już tylko niespełna dwa miesiące do terminu krytycznego; mimo to jednak w pierwszym miesiącu prace Sejmu zupełnie nie były poświęcone temu zagadnieniu, dopiero pod koniec listopada, a więc mniej więcej na trzy tygodnie przed normalnem rozpoczęciem się ferji, przystąpiono do rozważania merytorycznego wielkiej ustawy, może jednej z największych pod względem przynajmniej liczby artykułów, z tych ustaw, jakie do tej pory były w tych ciałach uchwalane. Zgłoszono szereg poprawek tak, że fizyczną niemożliwością było załatwić sprawę merytorycznie w krótkim terminie.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#Marszałek">Nie jestem zdania, że dzieło, któregośmy dokonali z wielkim trudem w ministerstwie, jest doskonałe. Proszę Panów, ja mogę nawet stwierdzić więcej. Biorąc bezpośredni udział w pracach ustawodawczych, wiem, że gdybym czytał po raz dziesiąty opracowywaną ustawę, to jeszcze znajdę w niej, we własnej swojej pracy błędy. Cóż dopiero powiedzieć o wyszukiwaniu błędów w pracy cudzej, gdzie mogą być czasami nie błędy, ale rozbieżne koncepcje.</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#Marszałek">Otóż praca nad nowelizacją nie mogła być dokonana w tak krótkim czasie. Sejm nie mógł był tej pracy dokonać. Kiedy to się stało jasne, Sejm wystąpił z odmiennym projektem ustawy, z projektem, zmierzającym do tego, żeby wogóle wejście w życie ustawy odroczyć. Ten nowy projekt był zgłoszony przez Klub Narodowy w dniu 30 listopada roku zeszłego. Ostatnie posiedzenie Sejmu odbyło się 17 grudnia, a więc na 18 dni zgłoszony został do laski marszałkowskiej projekt, który powinien był być załatwiony najpóźniej 18 grudnia. Zanim projekt przyjdzie na plenum, ma on jeszcze długą drogę do przebycia. Muszą się odbyć trzy czytania, projekt musi być złożony komisji — przecież na to wszystko trzeba czasu. Sejm nie mógł liczyć na to, że te wszystkie rzeczy będą załatwione w terminie, dlatego też mnie się wydaje, że ta robota nie była robotą o charakterze wyłącznie mającym na celu istotną zmianę w merytorycznej treści omawianego prawa. Mam przeświadczenie, że musiał być jeszcze jakiś inny moment, który pokierował, że tak powiem, taktycznemi pociągnięciami Sejmu, a który miał na względzie może poprostu osłabienie energji przy przeprowadzaniu w życie tej ustawy. Zdaje się, że to moje przypuszczenie w pewnej mierze dałoby się uzasadnić tym argumentem, który przytoczył tutaj p. s. Głąbiński.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#Marszałek">Aczkolwiek te momenty z przemówienia p. s. Głąbińskiego dotyczą merytorycznej strony i aczkolwiek merytoryczna strona nie jest dziś przedmiotem rozważania, jednak ponieważ te argumenty są wielkiej wagi, ponieważ nie chciałbym, aby opinja była źle poinformowana co do niektórych zamierzeń, jakiemi kierował się ustawodawca, który opracował ustawę o sądach powszechnych, ponieważ to dotyczy najistotniejszych momentów, przeto Panowie pozwolą, że i tę sprawę również omówię.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#Marszałek">P. s. Głąbiński powiedział, że ustawa, którą opracowaliśmy, jest sprzeczna z Konstytucją, w szczególności powiedział, że jest sprzeczna z art. 78 Konstytucji, artykułem, gwarantującym niezawisłość sądów.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#Marszałek">Z tym argumentem istotnie spotykaliśmy się już niejednokrotnie, ale ten argument nie ma za sobą uzasadnienia. Art. 78 Konstytucji mówi o nieusuwalności, nieprzenaszalności sędziów, artykuł ten znalazł odpowiedni wyraz w takich samych artykułach naszego ustroju, gdzie te same konstytucyjne zasady są zagwarantowane. Ale treść art. 78 Konstytucji nie ogranicza się tylko do tego przepisu. Ten przepis, o którym w tej chwili mówiłem, jest zawarty w pierwszej części art. 78. Art. 78 ma jednak jeszcze część drugą i w tej drugiej części jest powiedziane, że właśnie wyżej wspomniane zasady nieusuwalności i nieprzenaszalności sędziów nie będą miały zastosowania w okresie organizacji sądów. Tak mówi Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#Marszałek">Myśmy stworzyli w naszem prawie ustrojowem odpowiednik i dla tej drugiej części przepisu konstytucyjnego. Cóżeśmy w tym przepisie powiedzieli? Powiedzieliśmy, że wobec tego, iż my uważamy, że ustawa, którą opracowaliśmy, jest właśnie tą wielką organizacją sądów, przeto zasada, która była zresztą przez ustawodawcę konstytucyjnego przewidziana, zasada zawieszenia nieprzenaszalności i nieusuwalności sędziów, może być w danym wypadku zastosowana. Ale, proszę Panów, tutaj była poruszona kwestja przez s. Głąbińskiego, że właściwie reorganizacji niema, że się nie ziścił ten warunek konstytucyjny, który pozwala w pewnym wypadku zawieszać nieusuwalność i nieprzenaszalność sędziów. Mówione było to na podstawie zresztą tylko rzuconego luźnie zdania, zresztą bardzo obrazowego, p. senatora referenta, że się szyldy przemalowało, jak gdyby cała reorganizacja sądownictwa nie była niczem więcej, jak tylko przemalowaniem szyldów. Proszę Panów, szyldy musiały być przemalowane, bo nazwę sądy otrzymały odmienną, ale to jest jedna z najdrobniejszych spraw, które są objęte tym ustrojem. Proszę Panów, ja nie chciałbym nużyć uwagi Panów szczegółami i dlatego też nie będę wchodził w szczegóły, gdzie i co się zmienia, ale ja dam Panom może ogólniejszy sposób przyjścia do przeświadczenia, że się wiele rzeczy zmienia. Mieliśmy do czynienia z trzema zaborami, w każdym inny ustawodawca opracowywał ustawy o ustroju swoich własnych sądów, przecież powodowały niemi odmienne racje stanu, odmienne nietylko pomiędzy sobą, ale też najzupełniej odmienne i wrogie wobec naszej polskiej racji stand.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#Marszałek">Jeżeli idzie o szczegóły, to mógłbym setkami przytoczyć, powiadam, setkami te różnice, które zachodzą w poszczególnych dzielnicach pomiędzy dotychczasowym ustrojem, a ustrojem nowym. Gdyby nie było tych różnic, to nie wiem dlaczego byłaby ta dyskusja, dlaczego byłyby te nowelizacje i dlaczego byłoby tyle obaw. Widocznie, że jest coś w tej nowej ustawie, skoro się o niej dużo mówi i skoro jest ona przedmiotem gorących debat w obu ciałach ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#Marszałek">Mówi się dalej — p. Wicemarszałek Posner wspomniał o tem, że jeżeli się przezornie robotę ustawodawczą robi i jeżeli jest zakrojoną na szerszą miarę, to należy pozostawić dłuższe vacatio legis, aby nowe prawo mogło przeniknąć do świadomości narodu. Całkowicie podzielam ten pogląd i jestem zdania, że nie należy się zbytnio spieszyć. Ale, proszę Panów, ustawa o ustroju sądownictwa powszechnego jest dziewięć lat w opracowaniu, dziewięć lat. Od daty ogłoszenia do daty wejścia w życie pozostawiony był termin roczny. Wydaje mi się, że dość było tego rocznego terminu, zwłaszcza wobec prac, które podjęło Ministerstwo Sprawiedliwości, prac przygotowawczych. Nie możemy, jak inne szczęśliwe narody, Panie Marszałku, pozostawić na cztery do pięciu lat vacationis legis, bo gdybyśmy z unifikacją ustawodawstwa szli w tem tempie — to wieki musiałyby upłynąć.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#Marszałek">My musimy w bardzo pospieszny sposób dokonać unifikacji. Ustawa więc weszła w życie. P. Wicemarszałek Senatu Posner powiada, że gdyby on był na miejscu Ministra Sprawiedliwości, toby nie spieszył się z wprowadzeniem jej w życie.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(S. Posner przerywa)</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#Marszałek">Ja tegobym zrobić nie mógł, dlatego, że w prawie ustrojowem jest oznaczony termin wejścia w życie. Ten termin jest władny zmienić tylko ustawodawca. Ja sądzę, że Panowie mieliby podstawę do zrobienia mi bardzo poważnych zarzutów, gdybym chciał ingerować w te funkcje, które mi nie są właściwe. Ja nie byłbym władny ani wprowadzić tej ustawy, ani powstrzymać wejścia jej w życie, gdyż ona weszła w życie automatycznie. Ja nie mówiłem sędziom, którzy 1 stycznia zasiedli jako sędziowie nowego ustroju, i którzy wydawali wyroki według nowego ustroju, że oni mają na podstawie tego nowego ustroju wydawać wyroki. My prawnicy wiemy, że mamy czerpać informacje w Dzienniku Ustaw i że w Dzienniku Ustaw jest tylko jeden termin wejścia w życie obecnej ustawy. Myśmy nie potrzebowali się porozumiewać. Ja nie wydawałem żadnych okólników, zapowiadających wejście w życie tej ustawy, To się stało automatycznie. Na podstawie tej ustawy już wiem, cobym zrobił, gdyby się miało powstrzymać działanie tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#Marszałek">Szereg wyroków — są już setki, a nawet tysiące na całym obszarze Państwa Polskiego — zostało już wydanych na podstawie tej władzy jurysdykcyjnej, którą sędziowie nasi czerpią od 1 stycznia już nie w źródłach poprzednich, lecz w źródle obcej ustawy. Proszę Panów, tyle, nie wyczerpując oczywiście materjału, który jest niesłychanie obszerny, tyle powiem có do strony merytorycznej, Ale, jak zaznaczyłem na początku, sprawa się właściwie dzisiaj toczy incydentalnie, nie jest ona przygotowana na komisji i nie była Panom referowana, jako sprawa merytoryczna. Incydentalność tej kwestji polega na tem, że wytworzyła się pewna nowa, niespotykana dotąd sytuacja, nieznany dotąd precedens konstytucyjny. My musimy przedewszystkiem tę kwestję załatwić, tę kwestję musimy usunąć. Na posiedzeniu komisji były rzucone głosy, ażeby nie dolewać oliwy do ognia, ponieważ sprawa jest dyskutowana w dużem zaognieniu, ażeby szukać takiego rozwiązania, któreby nie stworzyło nowych konfliktów. Mówiło się wtedy, że gdyby Panowie odrzucili tę ustawę a limine, co jak przyznawali wszyscy, byłoby jedynie słusznem rozwiązaniem, to możeby Sejm odczuł to w sposób nieprzyjemny. Dlatego starano się znaleźć wyjście kompromisowe. Ale nie wiem, czy ci panowie, którzy są tak pojednawczo usposobieni, wolą, ażeby ten konflikt rozstrzygnął się na innym terenie.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#Marszałek">Panowie wiedzą, jaką drogą konstytucyjną ustawa przechodzi. Ustawa przechodzi przez ciała ustawodawcze. Ale istnieje także art. 44 Konstytucji, który mówi o tem, że Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje, a ministrowie odpowiedzialni kontrasygnują ustawę. Jakie jest znaczenie tego przepisu art. 44, to jest sporne w literaturze prawniczej. Nie chcę tej rzeczy wyczerpywać, ale tylko powiem jedno, że art. 44 ma to znaczenie przynajmniej, że Prezydent Rzeczypospolitej przez swój podpis stwierdza, iż ustawa przeszła przepisaną drogą konstytucyjną. Ja sądzę, że nie będę również w niezgodzie z Panami, jeżeli powiem, że ten podpis ma znaczenie również to, że jeżeli się wytworzyła taka sytuacja, którąby się uznało za absurd, a wszak mogą się wytworzyć sytuacje absurdalne, sytuacje nie wytworzone przez ludzi, ale wytworzone objektywnie, poprostu wskutek biegu czasu, to Prezydent Rzeczypospolitej nie mógłby stwierdzić, że ustawa tego rodzaju jest przepisem, któryby się zalecał do wykonania.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#Marszałek">Jeżeli Panowie nie uważają za możliwe zlikwidowanie tej rzeczy wewnątrz, to w takim razie może dalsza procedura konstytucyjna nastręczyłaby poważnejszy jakiś powód do konfliktu, ale wówczas już na innej płaszczyźnie. Nie wiem, czy toby odpowiadało tym zamierzeniom pojednawczym, o których mówił p. Wicemarszałek Posner.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#Marszałek">P. s. Perzyński postawił wniosek, który niczego dzisiaj nie przesądza, wniosek, który wobec tej sytuacji, jaka się wytworzyła, wobec tej rozbieżności poglądów na tę sprawę, wobec tego, że pp. senatorowie dopiero dwa dni temu mieli możność po raz pierwszy zapoznania się z tą rzeczą na komisji senackiej — daje Panom możność gruntowniejszego rozważenia sprawy, rezerwując sobie dłuższy termin. Sądzę, że może nie zdarzył się dotąd wypadek równie jaskrawy i że wobec tego należałoby skorzystać z tych uprawnień, które przysługują Senatowi. Zwłaszcza sądzę, że p. s. Głąbiński, który dał wyraz tu poglądowi. iż jest zwolennikiem rozszerzenia uprawnień Senatu, — niezrozumiałą byłoby dla mnie rzeczą, gdyby nie zechciał w tym wypadku skorzystać z tego uprawnienia Senatu. P. s. Perzyński dał perspektywę, w jaki sposób można byłoby wykorzystać ten termin. To nie znaczy, że Panowie mielibyście koniecznie tą drogą pójść, on wskazał tylko jedną z dróg, która sama przez się uzasadnia potrzebę takiego postawienia sprawy. I dlatego też mnie się zdaje, że gdybym miał należycie i konsekwentnie, rozwinąć myśl p. s. Posnera, który chciał szukać drogi do pojednawczego załatwienia sprawy, to właśnie obrałbym wniosek p. s. referenta, który przedstawił opinję większości komisji.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#Marszałek">P. s. Posner zgłosił swój własny wniosek i powiada, że w pierwszej części tego wniosku jest zgodny z memi intencjami. Przedewszystkiem, Panie Senatorze, muszę zaznaczyć, że moje intencje są zgodne z ustawą. P. Senator proponuje w pierwszej części swego wniosku również rzecz, która jest zgodna z ustawą.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#komentarz">(S. Posner: To samo przez się rozumie)</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#Marszałek">Jest wielostronna zgoda pod tym względem, ale już druga część tego wniosku jest całkowicie, w mojem rozumieniu, nie do przyjęcia. Ja pozwoliłem sobie zaznaczyć na posiedzeniu komisji, mając wielki respekt i uznanie dla p. s. Posnera oraz dla jego głębokiej wiedzy prawniczej, pozwoliłem sobie powiedzieć mimo to, że uważam wniosek p. Posnera za niekonstytucyjny. Jest on niekonstytucyjny wobec art. 10 Konstytucji. Wnioski wolno Panom zmieniać, to jest prawo Panom zastrzeżone, ale w jakim zakresie mogą Panowie zmieniać wnioski? Czy Panowie mogą wnioski zmienić w sposób nieograniczony, rozszerzać, objąć niemi odrębne materje? Nie. Zmiany Panów mogą być dokonane tylko w ramach materji, która była przedmiotem pierwotnego wniosku, a poza temi ramami już inicjatywa ustawodawcza Senatowi nie służy. Otóż ja uważam, że wniosek s. Posnera może byłby możliwy do traktowania konstytucyjnego, gdyby się pojawił na terenie Sejmu, bo Senat tej inicjatywy ustawodawczej nie posiada. Ale ponieważ inicjatywa ustawodawcza w tym względzie na terenie Sejmu nie była zgłoszona, przeto mnie się zdaje, że tutaj z inicjatywą ustawodawczą nie można przychodzić i to właśnie zarzuciłbym głównie wnioskowi p. s. Posnera.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#Marszałek">Nie chcę już mówić o tem, że ten wniosek zawiera i pewną sprzeczność logiczną, dlatego, że skoro p. s. Posner stoi na stanowisku, że mamy za sobą już dzień 1 stycznia, w którym to dniu ustawa weszła w życie, a więc fakt jej obowiązywania od tej daty, przeto obowiązując w całości, obowiązuje i w poszczególnych przepisach.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#Marszałek">Ale, proszę Panów, ja jeszcze na jedną rzecz pozwolę sobie zwrócić uwagę właśnie w związku z wnioskiem p. s. Posnera i chcę podkreślić, jak niebezpiecznem jest zgłaszać wnioski, które nie zostały może przedyskutowane, omówione, przemyślane. P. s. Posner proponuje, ażeby uznając, że ta ustawa obowiązuje nadal, powstrzymać tylko wykonywanie pewnych artykułów i wśród tych artykułów p. s. Posner wymienia artykuł, który mówi o prawie mianowania sędziów. Z chwilą wejścia w życie nowej ustawy przestały obowiązywać ustawy dawne. Nie byłoby więc żadnej podstawy do nominacji. Sądownictwo mogłoby tylko swoje kadry szczupłe uszczuplać w dalszym ciągu. Musiałyby powstać luki, musiałyby powstać zaległości, a zapełnić tych luk nie mógłby minister, bo właśnie niewykonywania tych przepisów domaga się p. s. Posner. Jeżeli te przepisy nie będą wykonane, to minister nie ma prawa nominacji.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#Marszałek">Nie chcę omawiać innych artykułów, ale sądzę, że ten jeden właśnie chyba zupełnie wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#Marszałek">Otóż z tych wszystkich względów dołączam zdanie moje do opinji większości sejmowej Komisji Prawniczej i proszę Panów o przyjęcie odpowiedniego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Perzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#SPerzyński">Wchodzimy, Wysoka Izbo Senacka, w końcowy ustęp naszej deliberacji. Uważam, że nie powinno się niczego zaniedbać coby pozostawiło wątpliwości w całej tej tak niesłychanie zawiłej sprawie. To, proszę Panów, co się w tej Wysokiej Izbie mówi, te spory, które powstają tutaj w tym, czy innym zakresie, zataczają niesłychanie szerokie koła w życiu codziennem, w życiu realnem. Dlatego, ażeby ta rzecz właściwie została ujęta, ażeby ta rzecz zaczęła przesiąkać do świadomości powszechnej, nie może być nic niejasnego już tu w tej chwili. Dlatego muszę podkreślić bardzo mocno to, co już dzisiaj przez moich przedmówców, a specjalnie przez s. Makarewicza i Ministra Cara zostało powiedziane.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#SPerzyński">Dyskusja weszła na niewłaściwe tory. Pp. prof. s. Głąbiński i s. Posner postawili dyskusję w ramach, na które ani Komisja Prawnicza, ani referat, ani sama ustawa, na którą dyskutujemy, nie pozwalają. Referat w tej materji o organizacji sądownictwa. o nowelizacji ustawy, został wypracowany przez p. Ministra Cara; będziemy o tem mówili i od tej dyskusji nie mam zamiaru się uchylać. Nie mam zamiaru naruszać tak świętego dogmatu, jakim jest niezawisłość sędziowska i wolność stanu sędziowskiego. My na tych środkowych ławach, gdzie zasiada klub, którego jestem jednym z członków, nigdybyśmy nie pozwolili na coś podobnego, aby w Najjaśniejszej Rzeczypospolitej ktokolwiek śmiał gwałcić sąd, ale ten rząd czynny, który mamy już od dłuższego czasu, dzięki Bogu, nie pozwoliłby na to, i wszelkie w tym względzie zastrzeżenia są, mam wrażenie, na niczem nie oparte i zupełnie niepotrzebne.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#SPerzyński">Wiele ustaw, a może nawet więcej coś jeszcze niż ustawy, robi się u nas nie pod kątem widzenia dobra Rzeczypospolitej i dobra przyszłych pokoleń i przyszłej potęgi narodu polskiego, ale ze względu na osoby i dziś tylko o osobach mówimy. Dziś jest spór na temat 76 artykułu, dziś mamy to uchwalić, a nuż jakiś jeden, czy drugi sędzia, czy sędzia z Sądu Najwyższego przejdzie w stan spoczynku. O tego jednego człowieka chodzi, czy o dwóch, czy piętnastu, ja nie wiem, to prawdopodobnie wiedzą panowie wnioskodawcy, bo nie wiem, czy wie o tych rzeczach p. Minister Sprawiedliwości. O te anonimy w tej chwili idzie jakaś wojna i przeto myślę, że z tą rzeczą należy skończyć i o tych rzeczach będzięmy mówili, jak przyjdzie właściwy czas. W tej materji nie przyjmujemy w tej chwili dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#SPerzyński">Mamy maleńką ustawę, drobną ustawę z trzech artykułów złożoną i taką ustawę możnaby doskonale zmieścić w depeszy bardzo niekosztownej. O tem należy nam mówić i nie przejaskrawiać rzeczy już w tej chwili niepotrzebnych i drażniących. Jak wskazałem, nie chcąc wchodzić w meritum sprawy, ograniczam się do formalnych kwestji. Wprawdzie w tej Izbie istnieje potrzeba w tej chwili zastanowienia się poważnie nad faktami, które wynikły, jednak Panowie dyskusję przenieśli niesłusznie na inną płaszczyznę i sprawa została zaciemniona, a sprawa jest prosta. Idzie o to; czy ustawa o odroczeniu wprowadzenia w życie legalnej ustawy może być dziś przez kogokolwiek uchwalona, Ponieważ w przykładach najłatwiej odzwierciadlają się najrozmaitsze rzeczy, więc przeciw największemu taranowi, którym we mnie dziś uderzył p. Wicemarszałek Posner, przytoczę przykład następujący: p. Wicemarszałek Posner w ciągu swego przemówienia wypił pół szklanki wody. Spróbujcie odrobić fakt wypicia szklanki wody przez p. Wicemarszałka Posnera.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#SPerzyński">Mam wrażenie, że to się nie da uczynić. Ta woda już jest wypita, ten fakt się stał, nie możemy także cofnąć żadnego z poszczególnych łyków, które p. Wicemarszałek Posner zechciał już wypić.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(S. Posner: Nie znaczy, że wypiłem, mogłam wylewać.)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#SPerzyński">Tu jest zupełnie sucho. To są rzeczy jasne. Tych rzeczy nie przenosimy na uczoną platformę, bo każdy prostaczek zrozumie, że tego, co się stało, odrobić tego nie można. Ale cóż dopiero tam, gdzie poza materją jest forma niesłychanie skomplikowana i subtelna, gdy chodzi o formę prawną i o materję prawną, Nie można z temi rzeczami żartować, to byłaby groza — jak słusznie powiedział p. prof. Makarewicz, gdybyśmy zechcieli tak lekkomyślnie potraktować tę ustawę. Moim obowiązkiem, jako referenta, jest Panom przypomnieć tę okoliczność. Ja nie wiem, co należy uczynić, ale ja mimo wszystko nie jestem mniejszym pacyfistą niż p. Wicemarszałek Posner. Dlatego powiadam: mamy odpowiedni przepis Konstytucji, który nam pozwala nie w tym krótkim terminie się zastanowić, ale uzyskać podwójny termin. Byłoby nieopatrznością wobec przyszłości, gdybyśmy się nad tą rzeczą nie zastanowili i gdybyśmy nad tą rzeczą do porządku dziennego przeszli lekkomyślnie.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#SPerzyński">Ponieważ o formalną tylko rzecz chodzi, o odroczenie deliberacji merytorycznej, myślę, że nie powinien się znaleźć nikt w tej Izbie, któryby głosował przeciwko zastanowieniu się nad tą, jak się okazuję, bardzo skomplikowaną ustawą. Wnoszę o przyjęcie mego wniosku, wniosku Komisji Prawniczej i popieram ten wniosek. Proszę nie zapominać, że Komisja Prawnicza merytorycznie nad tą ustawą jeszcze nie debatowała i wyjścia żadnego nie proponuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana, przystępujemy do głosowania wniosków, które zostały zgłoszone w czasie dyskusji. Wniosek p. Wicemarszałka Posnera nie poddam pod głosowanie,...</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(S. Posner: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#Marszałek">...gdyż został on zaczepiony jako niekonstytucyjny.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(S. Posner: Dlaczego nie konstytucyjny? Jest to tylko jednostronne zdanie p. Ministra Sprawiedliwości. Jeżeli p. Minister się zgodzi, to się podejmą z nim walczyć o to, czy to jest konstytucyjnie, czy nie, mam przekonanie, że jestem przynajmniej takim obrońcą Konstytucji naszej, jak i p. Minister Sprawiedliwości.)</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#Marszałek">Zrobiłem to dlatego, że p. Wicemarszałek Posner nie prosił o głos dla obrony swej tezy.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#komentarz">(S. Posner: Do jakiej tezy nie prosiłem o głos? Nie jest przyjęte w ciałach parlamentarnych prowadzić polemikę z Marszałkiem. Proszę bardzo, ażeby ten wniosek był głosowany, on i tak przepadnie. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#Marszałek">Pierwszy jest wniosek komisyjny o zapowiedzenie zmian.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#komentarz">(S. Seyda: Trzeba brać najdalej idący wniosek. S. Szarski: P. Ministra Głąbińskiego wniosek jest najdalej idący.)</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#Marszałek">W takim razie poddam pod głosowanie wniosek p. s. Głąbińskiego o przyjęcie uchwały sejmowej bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Stoi mniejszość — wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#Marszałek">Będziemy głosowali drugi wniosek p. Wicemarszałka Posnera. Proszę Panów Senatorów, którzy są za przyjęciem wniosku p. s. Posnera, żeby wstali. Mniejszość — wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(S. Posner: Jest duża mniejszość, zupełnie niespodziewanie duża mniejszość.)</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#Marszałek">Teraz głosujemy nad wnioskiem komisji. Proszę Panów Senatorów, którzy są za wnioskiem komisji, żeby wstali. Stoi większość — wniosek przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#komentarz">(S. Posner: Mała większość, bardzo mała większość.)</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek nagły senatorów z Klubu Ukraińskiego w sprawie tragicznych zajść 11. stycznia 1929 r. w gminie Batiatycze, pow. Żółkiew, woj. Lwów.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#Marszałek">Dla uzasadnienia nagłości głos ma s. Makuch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#SMakuch">Wysoki Senacie, mam zaszczyt przedstawić następujący wniosek: Wzywa się rząd, by w sprawie tragicznych zajść 11. stycznia 1929 r. w gminie Batiatycze, pow. żółkiewskiego, z powodu zatargu na tle ekonomicznem między włościanami robotnikami a firmami drzewnemi, eksploatującemi lasy w powiecie Żółkiew wynikłych przeprowadził najściślejsze dochodzenie ewentualnie pociągnął winnych do odpowiedzialności oraz zdał sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#SMakuch">Wysoki Senacie, wczoraj wieczorem zdarzyły się tragiczne wypadki, ubolewania godne w gminie Batiatycze, pow. żółkiewskiego, obok Lwowa na tle następującem:</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#SMakuch">Od dłuższego czasu panują zatargi między ludnością robotniczą okolicznych wsi, a firmami eksploatującemi lasy w powiecie żółkiewskim i to na tle czysto ekonomicznem, Mianowicie ludność żąda podwyższenia płacy za swoją pracę przy zwożeniu drzewa.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(S. Posner: Ma rację.)</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#SMakuch">W dniu 11 stycznia zdarzył się ubolewania godny wypadek, mianowicie, kiedy ludność wsi Batiatycze nie chciała się zgodzić na bardzo małą podwyżkę, mianowicie z 11 zł. na 12, wtedy firmy sprowadziły sobie robotników z okolicznych wsi. Gmina Batiatycze weszła w nieporozumienie z tymi robotnikami i zażądała, aby nie psuli interesów ekonomicznych. Starostwo tymczasem stanęło po stronie firm i dało konwoje policyjne furom. Robotnicy z Batiatycz zwrócili uwagę policji, że nie jest rzeczą policji pilnowanie prywatnych interesów firm, a wtedy policja użyła broni i strzeliła w tłum, wskutek tego padło 6 trupów, a około 20, było rannych.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(S. Posner: Straszne rzeczy.)</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#SMakuch">Proszę Panów, w danym wypadku chodzi o życie ludzkie, w danym wypadku chodzi o to, że ludność w dzisiejszych czasach boryka się z tą nędzą, jaka tam panuje, nie mając żadnych zarobków, żąda bodaj tyle, aby móc w dzisiejszej ciężkiej zimie zakupić sobie drzewa, bo drzewo dzisiaj jest bardzo drogie, tak że i na to nie mogą się zdobyć i muszą marznąć.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#SMakuch">W danym wypadku nie wszystko było w porządku. Po pierwsze starostwo interweniowało w tej sprawie i to interwenjowało w ten sposób, że stanęło po stronie firm, eksploatujących lasy, a nie po stronie robotników lub na bezstronnem jakiemś stanowisku, i zaproponowało tylko małą podwyżkę o 1 zł., gdy tymczasem robotnicy żądali podwyżki za swoją pracę do 18 zł. Po drugie: jakiem prawem starostwo dało konwoje prywatnym firmom. Czy na to opłacamy policję, aby ona wypełniała prywatną służbę u firm?</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan uprzedza dochodzenie; dochodzenie nam powie, jak to było.)</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#SMakuch">Niema najmniejszych podstaw sądzić, że zaszedł tam jakiś bunt, bo nawet oficjalne sprawozdanie, w pół oficjalnej gazecie „Epoka” wydrukowane, wyraźnie zaznacza, że konflikt zaszedł na tle ekonomicznem, że ludność była niezadowolona ze swoich zarobków i że nie chciała do tego dopuścić, aby łamistrejkowie obezwładniali jej dążenia do poprawy bytu. Ale absolutnie policja nie znalazła się w jakiemś takiem niebezpieczeństwie, aby miała użyć nawet broni. Powiedziano zaś wyraźnie w komunikacie P. A. T-nej, że ludność przeszkadzała i rzucała nawet kamieniami na policję. Jeżeli się zważy, proszę Panów, że w tej okolicy, jak wogóle w tych stronach, śnieg upadł prawie na półtora metra wysoki i że absolutnie wszelkie kamienie zostały śniegiem pokryte, więc ludność nie mogła ich nawet wydobyć, to ja podejrzewam, że ludność chyba tylko zwykłemi kulami śnieżnemi rzucała, a nie czem innem.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Głos z ław ukraińskich: Nie było zatem ani napadu, ani zamachu.)</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#SMakuch">Czy nieszczęśliwe rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 14 lutego 1928 roku, które mówi o użyciu broni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana Senatora do porządku, bo w taki sposób nie należy wyrażać się o rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#SMakach">…które dało policji możność użycia broni, nie zostało tutaj nadużyte?</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#SMakach">A tymczasem lwowska policja już stara się tę sprawę zupełnie inaczej oświetlić i już warszawskie gazety przyniosły zupełnie fałszywe oświetlenie.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Głos: Nie wiemy, które jest prawdziwe.)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#SMakach">W urzędowem sprawozdaniu powiedziane jest, że te zatargi powstały na tle ekonomicznem i że cały wypadek miał takie tło właśnie, a tymczasem korespondencja „Kurjera Porannego” podsuwa podłoże politycznej agitacji. Wypadek miał miejsce wczoraj wieczorem o godzinie 4 i pół. Gmina Batiatycze położona jest o jakieś 30 kilometrów od wszelkiej kolei, więc ten korespondent nie mógł tam dotrzeć, zapewne uzyskał informację z policji lwowskiej.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#SMakach">Przeciw temu musimy protestować, ażeby policja, nie sprawdziwszy tła wypadku, niezgodnie z prawdą dawała korespondentom informacje celem wprowadzenia w błąd opinji publicznej. Chodzi o to, że takie wypadki za często się u nas powtarzają, że policja nie dorosła jeszcze do tego, ażeby rozstrzygać, kiedy może użyć broni, a kiedy nie, że ona lekkomyślnie to robi. Taki wypadek nieszczęśliwy był w Stryju, taki wypadek był tutaj i w wielu miejscach takie wypadki u nas się zdarzają.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#SMakach">Proszę Panów, strajki bywają na całym świecie, a przecie tak częstych krwawych wypadków nigdzie się nie notuje. Niedawno był wielki strajk w Łodzi i choć może robotnicy miejscy są pohopniejsi, aniżeli włościanie, jednak do takich wypadków krwawych nie doszło. Proszę Panów, tu igra się z życiem, My przeciwko tej praktyce musimy stanowczo przeciwstawić nasze żądania. Żądamy ukrócenia samowoli policji. Żądamy, ażeby policja została poskromiona i ażeby nie używała za często swej broni. Proszę Panów, celem naszego wniosku jest, ażeby Rząd z całą ścisłością rozśledził ten wypadek. Żądamy, ażeby, gdy się okaże, że ktoś tam zawinił, został ukarany, i żądamy ażeby zostało tutaj sprawozdanie złożone. Zdążamy do tego, ażeby podobne tragiczne, ubolewania godne wypadki nie powtarzały się. Szkoda, że p. Minister Spraw Wewnętrznych nie jest obecny, że p. Minister na miejsce odrazu nie pojechał i osobiście tej sprawy nie badał, bo te wypadki absolutnie za często się powtarzają, Jechać na kontrolę, czy tam jakieś sanitarne sprawy dobrze się mają, czy nie, to nie należy tak bardzo do Ministra Spraw Wewnętrznych. Ale pilnować, ażeby organy władzy nie nadużywały swych uprawnień, ażeby szanowały ludzkie życie, to jest jego rzecz i on powinien natychmiast na miejsce pojechać i te sprawe zbadać.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#SMakach">Proszę Panów, mam nadzieję, że w interesie wszystkich leży, ażeby sprawa została jak najściślej i najdokładniej zbadana i ażeby Rząd wyciągnął z tego konsekwencje, ewentualnie ukarał winnych i na przyszłość zapobiegł takim tragicznym i ubolewania godnym wypadkom.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad nagłością tego wniosku. Proszę Panów Senatorów, którzy są za nagłością wniosku, żeby wstali. Nagłość przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Głos: Jednomyślnie.)</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#Marszałek">Wniosek przesyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godz. 19 min. 40.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>