text_structure.xml
290 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">SEJM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Kadencja IV. Sesja nadzwyczajna r. 1937.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Sprawozdanie Stenograficzne z 55 posiedzenia w dniu 16 czerwca 1937 r.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 11 min. 20.)</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu Stanisław Car.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszalek">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszalek">Jako sekretarze zasiadają pp. Długosz i Dudziński.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszalek">Proszę Panów Sekretarzy o zajęcie miejsc przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszalek">Protokół i listę mówców prowadzi p. Długosz.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszalek">Protokół 54 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszalek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pismo z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian następujących projektów ustaw.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszalek">Proszę Pana Sekretarza o ich odczytanie,</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzpDudzinski">Projekty ustaw:</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpDudzinski">o dodatkowych kredytach na r. 1936/37, o dodatkowych kredytach na r. 1935/36, o dodatkowym kredycie na r. 1937/38, o dodatkowym kredycie na r. 1937/38 na pomoc dla gospodarstw rolnych, dotkniętych klęskami żywiołowymi, o sprzedaży i bezpłatnym odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych, o ratyfikacji porozumienia Rzeczypospolitej Polskiej z Wielką Brytanią w formie not, wymienionych w Warszawie dnia 22 marca 1937 r. w sprawie clenia opon pneumatycznych do kół pojazdów konnych, o ratyfikacji porozumień w formie not, wymienionych w Paryżu dnia 17 i 18 marca 1937 r. oraz dnia 30 kwietnia 1937 r., o przedłużeniu prowizorycznego układu handlowego między Polską a Francją z dnia 18 lipca 1936 r. i c zmianie art. 5 tego układu, o ratyfikacji podpisanej w Warszawie dnia 20 lutego 1937 r. umowy między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką w sprawie przedłużenia umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką z dnia 4 listopada 1935 r., o ratyfikacji podpisanego w Bernie dnia 31 grudnia 1936 r. protokółu dodatkowego do układu dodatkowego z dnia 3 lutego 1934 r. do konwencji handlowej, zawartej między Polską a Szwajcarią w dniu 26 czerwca 1922 r., o ratyfikacji układu między Polską a Szwajcarią w sprawie uregulowania płatności handlowych, podpisanego wraz z protokółem końcowym w Bernie dnia 31 grudnia 1936 r., o ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 18 lutego 1937 r. protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką, podpisanej w Pradze dnia 10 lutego 1934 r., o ratyfikacji podpisanego w Budapeszcie dnia 24 kwietnia 1936 r. III protokółu dodatkowego do konwencji handlówek podpisanej między Rzecząpospolitą Polską a Królestwem Węgier w Budapeszcie dnia 26 marca 1925 r., o ratyfikacji protokółu taryfowego między Polską a Estonią, podpisanego w Tallinie dnia 23 lutego 1937 r., o ratyfikacji protokółu dodatkowego, podpisanego w Brukseli dnia 7 stycznia 1937 r. do układu dodatkowego z dnia 2 marca 1936 r. do traktatu handlowego pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Unią Ekonomiczną Belgijsko-Luksemburską z dnia 30 grudnia 1922 r., o ratyfikacji prowizorycznego porozumienia handlowego między Polską a Irakiem w formie not, wymienionych w Bagdadzie dnia 6 marca 1937 r., o ratyfikacji podpisanego w Brukseli dnia 1 czerwca 1935 r. protokółu, dotyczącego zmian załącznika H do konwencji, urządzającej żeglugę powietrzną, z dnia 13 października 1919 r., o wykonywaniu zasady nieinterwencji w sprawy wewnętrzne Hiszpanii, o przedłużeniu okresu urzędowania tymczasowych organów ustrojowych gminy m. st. Warszawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszalek">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem odpowiedzi na interpelacje.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszalek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie tytułów tych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SekretarzpDudzinski">Odpowiedzi na interpelacje:</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SekretarzpDudzinski">dnia 3 czerwca r. b. na interpelację p. Romana Krukowskiego w sprawie przeniesienia toru wyścigowego w Warszawie z Mokotowa na Służewiec;</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SekretarzpDudzinski">dnia 5 czerwca r. b. na interpelacje posłów:</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SekretarzpDudzinski">Stanisława Michałowskiego w sprawie uruchomienia szkoły niemieckiej w Wałdowie, pow. Świecie, woj. pomorskiego;</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SekretarzpDudzinski">Kornela Krzeczunowicza w sprawie niewłaściwego załatwiania przez władze skarbowe podań o ulgi w podatku gruntowym z powodu klęsk elementarnych na terenie lwowskiej izby skarbowej;</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SekretarzpDudzinski">ks. d-ra Lubelskiego w sprawie wymiaru emerytury p. Honoracie Wassungowej, wdowie po emerytowanym kuratorze okręgu szkolnego, ś. p. d-rze Władysławie Wassungu;</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SekretarzpDudzinski">Włodzimierza Emiliana Kuźmowycza w sprawie niedostatecznie umotywowanych przeniesień starszych nauczycieli narodowości ukraińskiej na terenie kuratorium okręgu lwowskiego;</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SekretarzpDudzinski">Antoniego Michalskiego w sprawie oddłużenia spółek wodnych, zadłużonych w K. K. O.;</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SekretarzpDudzinski">Władysława Szczypy w sprawie budowy portu na rzece Wiśle w Puławach, oraz budowy bocznicy kolejowej od tego portu do stacji kolejowej Puławy;</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SekretarzpDudzinski">d-ra Stefana Witwickiego w sprawie przestępstw dyscyplinarnych kierownika szkoły powszechnej Feliksa Lebensarta w Bronicy, pow. Drohobycz;</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#SekretarzpDudzinski">Iwana Zawałykuta w sprawie konkurencji kościelnej (cerkiewnej) w województwie lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim na podstawie ustawy z dnia 17 marca 1932 r. poz. 358 o składkach na rzecz Kościoła Katolickiego;</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SekretarzpDudzinski">d-ra Iwana Wolańskiego w sprawie wstrzymania wypłaty dodatku na mieszkanie ze strony gmin nauczycielkom publicznych szkół powszechnych;</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SekretarzpDudzinski">Andrzeja Wierzbickiego w sprawie polityki przemysłowej;</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SekretarzpDudzinski">Andrzeja Zubrzyckiego w sprawie podwyższenia kredytów na zatrudnienie bezrobotnych w okresie sezonowych robót budowlanych;</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SekretarzpDudzinski">Mariana Zakliki w sprawie pozbawienia nauczycieli zasiłku wyrównawczego;</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SekretarzpDudzinski">Janusza Mostowskiego w sprawie wykończenia budynków dyrekcji kolejowej w Chełmie.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SekretarzpDudzinski">Marszałek:Odpisy tych odpowiedzi zostały doręczone pp. interpelantom.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SekretarzpDudzinski">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie pp. Boluch, Choiński-Dzieduszycki, Długosz, Flojar-Rajchman, Gorczyca, Gromada, Kaczorowski, Władysław Kamiński, Krzywoszyński, Kuźmowycz, Ligoń, Mesing, Nowicki, Pełczyńska, Perfecki, Tarnowski, Trojan, Wełykanowicz, Wojciechowski, Wolański, Zadurski i Żyborski, Udzieliłem urlopu p. Jurkowskiemu na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SekretarzpDudzinski">Proszą Izbę o udzielenie urlopów pp. Łubieński na 10 dni, Skrypnyk na 3 tygodnie, Burzyński na 8 tygodni, Kozłowski zaś do końca bieżącej sesji nadzwyczajnej.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SekretarzpDudzinski">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba tych urlopów udzieliła. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SekretarzpDudzinski">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#SekretarzpDudzinski">Proszę Panów, pozwalam sobie przenieść punkt 1 porządku dziennego na ostatnie miejsce, a to z tego względu, że zaszła konieczność poddania reasumcji uchwały komisji w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#SekretarzpDudzinski">Przystępujemy obecnie do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, wprowadzonych przez Senat w dniu 11 czerwca 1937 r. do uchwalonego przez Sejm w dniu 16 marca 1937 r. projektu ustawy o likwidacji mienia opuszczonego (druki nr 316, 438 i 519) — sprawozdawca p.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#SekretarzpDudzinski">Olszewski.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#SekretarzpDudzinski">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Prawniczej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#SekretarzpDudzinski">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#POlszewski">Wysoki Sejmie! Do projektu ustawy o likwidacji mienia opuszczonego, uchwalonego przez Sejm na posiedzeniu w dniu 16 marca 1937 r., Komisja Prawnicza Senatu wprowadziła nader ważkie i istotne zmiany, uchwalone następnie na posiedzeniu Senatu w dniu 11 czerwca 1937 r.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#POlszewski">Przede wszystkim Senat przyjął generalną zasadę powierzającą tok postępowania likwidacyjnego sądom okręgowym w jednoosobowym składzie, zamiast przewidzianym w tym celu w projekcie ustawy uchwalonym przez Sejm komitetom likwidacyjnym. Bardzo znamienne motywy w tej kwestii Komisji Prawniczej Senatu podał na plenum Senatu referent ustawy p. senator Petrażycki i pozwolę je sobie — „ekspressis verbis” przytoczyć Wysokiej Izbie: — „Komisja Prawnicza Senatu przekazała decydowanie w tych sprawach sądom, wychodząc z założenia po piewsze, że orzeczenia sądu będą miały niewątpliwie większy autorytet niż uchwały komitetów likwidacyjnych, po drugie — że przedmiotem rozważań i decyzyj mają być nieraz bardzo skomplikowane sprawy natury prawniczej, zaś wiedza fachowa i nastawienie psychiczne sędziów dają maksymum gwarancji sprawiedliwych rozstrzygnięć, po trzecie — że przekazanie tych spraw sądom przyczyni się do przyśpieszenia likwidacji obecnego niepożądanego stanu rzeczy.” W związku z tą zasadniczą poprawką Komisja Prawnicza Senatu wprowadziła, zamiast dotychczasowych artykułów od 6 do 15 włącznie, 10 nowych artykułów, omawiających tok postępowania likwidacyjnego w sądach okręgowych, oraz szereg zmian w innych artykułach ściśle związanych z nowo przyjętą zasadą. Szybkość w działaniu, uwidoczniona w przyjęciu przepisów o postępowaniu incydentalnym dla rozpatrywania tego rodzaju spraw, uzgodnienie w granicach możliwości postępowania likwidacyjnego z obowiązującymi przepisami prawa materialnego i formalnego, wreszcie zabezpieczenie w jak najszerszym zakresie praw osób trzecich, a zwłaszcza domniemanych dziedziców mienia opuszczonego — oto wytyczne, które starała się osiągnąć Komisja Prawnicza Senatu.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#POlszewski">Proponowane przez Senat zmiany były przedmiotem dyskusji na posiedzeniu Komisji Prawniczej Sejmu w dniu 12 czerwca 1937 r.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#POlszewski">Likwidacja mienia opuszczonego posiada charakter wyjątkowy, spowodowany wstrząśnieniami wywołanymi przez wojnę światową. Przepisy prawa formalnego i materialnego przeznaczone są do regulowania normalnych zjawisk życiowych. Komisja Prawnicza Senatu odrzucając komitety likwidacyjne, które w celu wykonania poruczonego im zakresu działania według projektu sejmowego kierowały się przepisami o charakterze wyjątkowym, nie mogła osiągnąć zamierzonego skutku w ramach obowiązujących przepisów prawnych. Nie ulega wątpliwości, że choć w projekcie Senatu udało się zrealizować w większej mierze powiązanie norm ustawowych z obowiązującym prawem, to jednak nie udało się uniknąć norm wyjątkowych. Nastręczające się trudności zostały pokonane przez Komisję Prawniczą Senatu. w sposób niezmiernie ciekawy z punktu widzenia prawnego:</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#POlszewski">1.W celu uporządkowania pod względem prawnym faktycznego posiadania mienia opuszczonego przez domniemanych dziedziców osoby, mogącej być uznaną za zmarłą w myśl prawa obowiązującego, wprowadzono z urzędu przez sądy przyznanie mienia opuszczonego spadkobiercom po uznaniu postanowieniem sądu w trybie przyśpieszonego postępowania spadkodawcy za zmarłego. Projekt sejmowy odsyłał spadkobierców w takich przypadkach na drogę zwykłego postępowania.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#POlszewski">2.Stworzono dla domniemanych dziedziców mienia opuszczonego przez osoby, nie mogące być w myśl obowiązujących przepisów prawa uznanymi za zmarłe, specjalną instytucję prawną — „posiadania i użytkowania mienia opuszczonego” — bez — „nuda proprietas” — — „nagiej własności”, dołączając do tych pojęć przywileje nieprzewidziane w prawie materialnym, jak możności spadkobrania, wpis hipoteczny z mocy postanowienia sądu, wreszcie skrócone 10-letnie przedawnienie, prowadzące do uzyskania pełni praw własności w pojęciu prawa materialnego.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#POlszewski">3.Zażalenia do sądu apelacyjnego zostały ograniczone do wypadków ściśle w ustawie przewidzianych, natomiast Sąd Najwyższy został uniezależniony w swych orzeczeniach od wniosków kasacyjnych stron. Obydwa powyższe przepisy proceduralne odbiegają od normalnego toku postępowania, przewidzianego w prawie procesowym. Ponadto do ustawy wprowadzone zostały przepisy o kosztach sądowych i opłatach stemplowych o charakterze wyjątkowym, których stawki są znacznie niższe od norm ogólnych.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#POlszewski">Komisja Prawnicza Sejmu po dyskusji i analizie przyjęła zasadę likwidacji mienia opuszczonego przez sądy, a nie przez komitety likwidacyjne, za bardziej słuszną i celową i podzielając odnośnie tego zagadnienia motywy Komisji Prawniczej Senatu, przyjęła już następnie konsekwentnie wszystkie zmiany przez Senat uchwalone, jako ściśle związane z przyjętą zasadą.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#POlszewski">Wobec powyższego uprzejmie proszę Wysoki Sejm o uchwalenie ustawy o likwidacji mienia opuszczonego (druki nr 438 i 519) ze wszystkimi zmianami uchwalonymi przez Senat, a przyjętymi przez Komisję Prawniczą Sejmu,</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszalek">Do głosu nikt nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#Marszalek">Przystępujemy do głosowania. Zechcą Panowie wziąć do ręki druk nr 519. W druku tym zostały uwidocznione zmiany wprowadzone przez Senat, przy czym komisja sejmowa wypowiedziała się za przyjęciem wszystkich tych zmian. Proponuję przeto odbyć głosowanie nad tymi zmianami łącznie. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba moją propozycję przyjęła. Sprzeciwu nie słyszę. Proszę Panów, będziemy jak zwykle głosować negatywnie.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#Marszalek">Kto z Panów jest za odrzuceniem zmian Senatu, zechce wstać. Stoi mniejszość, zatem nie ma kwalifikowanej większości za odrzuceniem tych zmian, zmiany te zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o zmianach wprowadzonych przez Senat w dniu 28 maja 1937 r. do uchwalonego przez Sejm w dniu 20 marca 1937 r. projektu ustawy o Funduszu Kultury Narodowej Józefa Piłsudskiego (druki nr 268, 422 i 516). Sprawozdawca p. Pełczyńska.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#Marszalek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Oświatowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#Marszalek">Głosu udzielam p. sprawozdawczym.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PPelczynska">Do ustawy o Funduszu Kultury Narodowej Józefa Piłsudskiego, przyjętej przez Sejm w dniu 20 marca, Senat wprowadził szereg zmian. Zgodnie z wnioskiem Komisji Oświatowej, która posiedzenie swoje odbyła w dniu 4 czerwca r. b., proszę o przyjęcie następujących zmian, a odrzucenie tych, które w tej chwili zreferuję,</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#PPelczynska">Proszę przyjąć poprawkę, dotyczącą art. 1, która, brzmi: — „Fundusz; Kultury Narodowej otrzymuje nazwę jego Twórcy i odtąd zwać się będzie Funduszem Kultury Narodowej Józefa Piłsudskiego”, Przyjęcie tej poprawki automatycznie skreśla art. 2, który w ten sposób staje się po przyjęciu poprawki senackiej zbędny. Proszę o przyjęcie poprawki do art. 5 stwierdzającej, że Fundusz jest osobą prawną z siedzibą w m. st. Warszawie.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#PPelczynska">Proszę o wprowadzenie nowego artykułu w myśl propozycji Senatu, mianowicie: — „W budżecie Państwa będzie umieszczona corocznie pozycja na potrzeby Funduszu”. Natomiast w myśl decyzji Komisji Oświatowej zbędne byłoby nadanie innego brzmienia art. 6 ze względu na to, że meritum tej zmiany już mamy w brzmieniu sejmowym projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#PPelczynska">Proszę o wprowadzenie po art. 6 zmian dotyczących struktury Funduszu. Ze względu na przejrzystość proponowanej przez Senat zmiany, opiewającej, że organami Funduszu są: a) kuratorium, b) rada, c) dyrektor — proszę o przyjęcie tej poprawki, jak również poprawki dotyczącej art. 7, która przewiduje, iż członkami kuratorium obok Prezesa Rady Ministrów są: Marszałkowie Izb ustawodawczych oraz Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Protektorem Funduszu w myśl poprawki Senatu jest Prezydent Rzeczypospolitej, który jednocześnie piastuje obowiązki prezesa kuratorium.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#PPelczynska">Proszę natomiast o odrzucenie poprawki dotyczącej art. 8. Projekt sejmowy nie precyzuje w sposób nazbyt wiążący składu rady. Wychodzi on z założenia, że członkami rady powinni być nie przedstawiciele instytucyj, jak tego chce Senat, ale ludzie obznajmieni z zagadnieniami i potrzebami kultury narodowej. Dając w ten sposób większą swobodę w doborze składu rady, art. 8 w brzmieniu sejmowym został przez Komisję Oświatową zatrzymany i proszę wobec tego Wysoki Sejm o odrzucenie poprawki senackiej.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#PPelczynska">Przyjąć natomiast proszę poprawkę Senatu w stosunku do art. 11, gdzie redakcja proponowana przez Senat jest szczęśliwsza i bardziej przejrzysta.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#PPelczynska">Powracając jeszcze do art. 3 i 4, proszę Wysoki Sejm o zachowanie tych artykułów w brzmieniu sejmowym. Oba te artykuły tak jasno określają zadania i cele Funduszu oraz drogi, które prowadzą do ich realizacji, że nie widzę potrzeby zmiany tych dwóch artykułów i stapiania ich w jeden artykuł. Muszę się również wypowiedzieć przeciwko skreśleniu ostatniego zdania w art. 4, zdania w którym się mówi o uwzględnieniu potrzeb kulturalnych narodowości wchodzących w skład Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#PPelczynska">Czym jest Polska osiadła od wieków na przestrzeni między Karpatami a Bałtykiem? Jest punktem oporu w stosunku do jednolitej i zorganizowanej woli, napierającej na nas od zachodu. Jest jednocześnie bastionem kultury zachodniej, o który rozbijają się fale, bijące w nas z olbrzymich równin wschodniej Europy i Azji. Taką była Polska na przestrzeni wielu dziesiątków lat, wielu stuleci, taką jest jej rola i dzisiaj i taki będzie zapewne los wielu jeszcze pokoleń, które przyjdą po nas. W tych oto warunkach nieustannej czujności i walki narastał bezcenny walor naszej kultury narodowej. W przeciwstawieniu do niwelującego i destrukcyjnego naporu do wschodu, budowaliśmy naszą kulturę na zasadach harmonijnego zespalania i łączenia elementów innych kultur narodowych, które wyrastały na ziemiach historycznie z nami związanych. Szliśmy ku narodom, zamieszkującym wielką przestrzeń między Morzem Czarnym a Bałtykiem, z zasadą konstruktywnego powoływania do współpracy i współdziałania. Ilekroć porzucaliśmy tę zasadę, ilekroć zstępowaliśmy z tej drogi, ponosiliśmy klęskę. Umiejętność powoływania innych do współpracy, duch przyjaznej opieki w stosunku do innych kultur, opieki tej potrzebujących, jest twórczym walorem kultury polskiej i stanowi jej nieodparty urok. Nie budujmy więc dla kultury polskiej statutów opartych na zazdrosnej ekskluzywności, na skąpym odliczaniu grosza na to, co tylko z pnia bezpośredniego polskości się wywodzi. Wszak ustawa o Funduszu Kultury Narodowej budowana jest na szeregi lat, a nie pod znakiem jednego roku budżetowego, w którym jeden milion wstawiony do budżetu Prezydium Rady Ministrów z trudem wystarcza na opędzenie najbardziej palących potrzeb. Dostojne grono, któremu jako kuratorium powierzona postała opieka nad sprawami Funduszu Kultury Narodowej, daje całkowitą gwarancję, że ten duch kultury narodowej będzie zachowany całkowicie w pracach Funduszu i że będzie ten Fundusz służył kulturze polskiej w jak najszczytniejszym i najszerszym jej znaczeniu. Przed stu laty Juliusz Słowacki mówił o napowietrznej walce, która się o narodowość naszą toczy. W tej napowietrznej walce, która się toczy od wieków o rozbudowę walorów kultury polskiej, szukaliśmy niejednokrotnie sprzymierzeńców. Tymi naturalnymi sprzymierzeńcami są inne kultury narodowe, które w orbicie kultury polskiej wyrastają. Potrzebują one wsparcia zarówno moralnego, jak i materialnego. Potrzebują nade wszystko spokojnego poczucia, że związek z Polską leży na linii ich dobra i szczęśliwego rozwoju, leży na linii ich najistotniejszych interesów narodowych. Żeby tak jednak było, zależy to zarówno od nich, jak i od nas.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#PPelczynska">Niech więc uchwalenie art. 4 w redakcji sejmowej będzie wyrazem naszej szczerej i głębokiej troski o utrzymanie stałego przymierza z kulturami bratnich narodów, które żyją w obrębie Państwa Polskiego i wraz z nami chcą rozbudowywać kulturę zachodnią na ziemiach Rzeczypospolitej. Wierzę, że ten Sejm, w którym żyje duch Tadeusza Hołówki, będzie głosował za odrzuceniem poprawki senackiej i pójdzie nadal po tej linii, po której szedł w dniu 20 marca r. b., gdy w atmosferze powagi przyjął bez zmian projekt ustawy o Funduszu Kultury Narodowej.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszalek">Proszę Panią Sprawozdawczynię o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#Marszalek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań. Ponieważ nikt zapytań nie zgłasza, otwieram rozprawę.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#Marszalek">Głos ma p. Żeligowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PZeligowski">W 1928 r. z inicjatywy Wielkiego Marszałka był utworzony Fundusz Kultury Narodowej. Ten Fundusz miał określone zadanie. Zadanie to było sformułowane w maju 1928 r., wtedy, kiedy Marszałek był Premierem. Punkt 1 tego aktu brzmi: — „Tworzy się Fundusz Kultury Narodowej, którego zadaniem jest materialne popieranie polskiej nauki i sztuki”. Dalej, w statucie Funduszu Kultury Narodowej, ustalonym na posiedzeniu pod przewodnictwem Prezydenta Rzeczypospolitej, art. 1 brzmi: — „Zadaniem Funduszu Kultury Narodowej jest materialne popieranie polskiej twórczości naukowej i artystycznej”. Taka jest geneza i cele Funduszu Kultury Narodowej. Ona nie budzi ani żadnych wątpliwości, ani żadnych zastrzeżeń: — „Dla popierania polskiej kultury narodowej”. I wtedy był wyznaczony przez Marszałka dyrektor, i zaczął funkcjonować komitet pod przewodnictwem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z udziałem Premiera. Tak ubiegło 9 lat. Fundusz Kultury Narodowej nigdy nie odmawiał innym narodowościom, a więc i Ukraińcom i Żydom, aczkolwiek ich kultura była popierana przez Ministerstwo Oświaty, jednakże Komitet Funduszu Kultury Narodowej nie odmawiał nigdy wsparcia.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#PZeligowski">Obecnie Rząd wnosi ustawę, aby nazwać Fundusz imieniem Marszałka Piłsudskiego. A komisja sejmowa wnosi poprawkę, ażeby dodać: — „służy i kulturze innych narodowości”. Jakże my mamy się teraz do tego ustosunkować?</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#PZeligowski">Na terenie Sejmu i Senatu często mówimy o wielkich sumach, o milionach, o setkach milionów i bardzo łatwo uzgadniamy to między sobą. Jednocześnie obecnie tam, gdzie chodzi tylko o jeden milion, widzimy szereg rozbieżności; a więc komisja Sejmu uchwala jedno, komisja senacka uchwala drugie, plenum Sejmu odrzuca, sprawa wraca znowu do komisji sejmowej, komisja sejmowa znowu przyjmuje w pierwszym brzmieniu i obecnie plenum ma zadecydować tę sprawę. Widocznie w tym małej wagi milionie kryje się jakiś większy cel, jakaś większa treść. A więc co to za treść? Treść ta dotyka kultury narodowej. Nie jestem powołany i mnie bardzo trudno żołnierskim rozumowaniem mówić o tak poważnej kwestii, jaką jest kultura narodowa, a więc proszę mi darować, jeżeli to zrobię może niezgrabnie, powiem jednak, co o tym myślę.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#PZeligowski">A więc my, Polacy, bronimy swojej kultury. Mamy do tego prawo. Zbudowaliśmy państwo, jesteśmy gospodarzami w tym państwie. Na naszym terenie mieszka szereg innych narodowości. Jaki jest nasz stosunek do tych narodowości? Otóż mnie się zdaje, że my musimy rozgraniczyć: po pierwsze na terenie Polski i razem z Polakami mieszkają narodowości słowiańskie; do nich zaliczę Rusinów — czy oni się nazywają Małorusini czy Białorusini, mniejsza o to...</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#komentarz">(P. Kuźmowycz: Ukraińcy.)</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#PZeligowski">Owszem, tak, Ukraińcy. A więc, ażeby mówić o tej wielkiej sprawie, ażeby ją postawić na należytym poziomie, nam nie wystarczają te codzienne kłótnie, które życie codzienne nam nasuwa. Jeżeli podniesiemy się bardzo wysoko, jeżeli sięgniemy do tej sprawy, jeżeli zajrzymy do historii Herodota, jeżeli zajrzymy do historii sprzed kilku tysięcy może lat, to tylko wtedy zaczniemy rozumieć te wielkie linie, tę wielką strategię słowiańską. Jakże to było? Bardzo słusznie mówiła p. Pełczyńska o wielkich zadaniach, które wykonało Państwo Polskie. Ale jak to było przedtem? Dowiadujemy się czy to od Herodota, czy od Nestora, czy od Czecha Szafarzyka, czy od naszego wielkiego historyka Joachima Lelewela, jak to było. A więc wielki szczep słowiański zamieszkiwał między Wisłą, Dniestrem, Dnieprem i Dźwiną. Wtedy tylko dla nas zrozumiałe są czy to walki pod Połockiem, czy oblężenie Smoleńska, czy obrona Nowogrodu. To są plemiona słowiańskie. Poczynając od XIV wieku wybitni mężowie stanu: Jagiełło, Zygmunt August, Stefan Batory i nareszcie Marszałek mają prawie jeden pogląd na tę wielką sprawę, pod hasłem której przeszło wiele wieków. A więc do czego dążyło się? Do połączenia Wielkiego Księstwa Litewskiego z Polską, a więc do połączenia całej Słowiańszczyzny. Czasem odnosi się wrażenie, że o tych wielkich kwestiach my zapominamy, że zarzuciliśmy te wielkie linie historyczne, że zamiast nich zaczynają działać drobne administracyjne zarządzenia. Mam wrażenie, że wszyscy popełniliśmy jako Słowianie cały szereg błędów w przeszłości, ale to nie znaczy, że te wielkie linie, wielkie cele słowiańskie zaginęły, bo bardzo być może, że nastąpi taki okres historii, która jest przecież nie zakończona, że Polska będzie widzieć przyjaciół w Słowianach, którzy mieszkają na wschodzie i tak samo Słowianie na wschodzie będą mieć tylko jednych przyjaciół — Polaków.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#PZeligowski">Druga wielka sprawa — to kwestia żydowska. Mam wrażenie, że waga tej poprawki pochodzi stąd, że mówimy o narodowościach, ale ich nie rozgraniczamy, a przecież trzeba to koniecznie zrobić. A więc sprawa żydowska. Chcę mówić o tej sprawie z całą powagą i bez małostkowości. Kiedy mi mówią, że my jeszcze raz mamy wzmacniać kulturę żydowską, to wzbudza we mnie protest nie tylko dlatego, że naród żydowski ma już bardzo wielką kulturę, często daleko większą, niż 80% naszych włościan, i nie tylko dlatego, że Żydzi w swoim ręku na całym świecie skupili największe kapitały, nie tylko dlatego, że oni mają spójnię narodową, jakiej nie posiada może żaden naród, lecz szczególnie dlatego, że przez największą pracę swojej myśli narzucili ją innym narodom, zmusili uznać za swoją i tak jak rosyjskiemu skazańcowi kazali kopać dół na mogiłę dla siebie, Dlatego nie mogę się zgodzić z tym, że ta poprawka musi być przyjęta. Owszem, zgodziłbym się na jak najszerszą poprawkę dla wszystkich narodowości słowiańskich i innych, które nie posiadają tak wielkiej wagi, lecz nie mógłbym się nigdy zgodzić na to, ażeby ta poprawka była przyjęta, ażebyśmy popierali kulturę Żydów, którzy mało przyczynili się do tego, aby powstało nasze Państwo i którzy w obecnej sytuacji tak samo bardzo mało przyczyniają się do tego, aby utrzymać jego niepodległość.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#PZeligowski">Wszystko zmienia się na świecie, lecz nie zmienia się psychika narodu. Otóż nie zmienia się nigdy psychika narodów słowiańskich. Obojętne, czy oni wolą się nazywać Ukraińcami, czy Rusinami, Białorusinami, czy Polakami. Nas cały szereg rzeczy różni, lecz daleko większe rzeczy nas spajają i łączą. Natomiast w sprawie żydowskiej mamy inną psychologię. Bardzo być może, że ich kultura jest wyższa i gdybym był Żydem, możebym tak samo robił, jak robią Żydzi. Nie chcę, aby przyjęto, że chcę przez to powiedzieć jakąś złośliwość. Nie mam tego zamiaru. Ja tylko mówię o faktach, jakie są wtedy, kiedy zastanawiamy się, do której z tych trzech czy czterech narodowości Fundusz Kultury Narodowej ma być stosowany. Otóż jeszcze raz powtarzam, że nie mogę zgodzić się na to, aby ten fundusz był stosowany i do narodowości żydowskiej. Jest taka anegdota, że do jednego dygnitarza cesarz rosyjski zwrócił się z zapytaniem, co może zrobić dla niego, i ten miał odpowiedzieć: Proszę mnie zrobić Niemcem. Było to w okresie, kiedy Niemcy mieli wielkie wpływy. Mam wrażenie, że to moglibyśmy zastosować do nas, że 80% Polaków mogłoby powiedzieć: obcięlibyśmy mieć takie prawa, jakie mają Żydzi w Polsce.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#PZeligowski">A więc streszczam to, co powiedziałem. Nie mamy określonej polityki do narodowości słowiańskich i żydowskiej. Wtedy, kiedy do pierwszych często stosujemy niepotrzebne rygory, druga posiada nadmiar praw i zapanowała nad całym naszym życiem państwowym i kulturalnym.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(P. Marchlewski: I gospodarczym.)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#PZeligowski">Nie posiadamy polityki narodowościowej we wschodnich dzielnicach Polski, wielkie cele przeszłości, które doprowadziły do połączenia się Polski i Wielkiego Księstwa Litewskiego, zamieniliśmy na drobne cele administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#PZeligowski">Zapamiętajmy: bez idei słowiańskiej Polska może być silna tylko w granicach etnograficznych. Tylko idea słowiańska, która na szczęście jest zdrowa i pełna sił, otworzy szerokie horyzonty dla Państwa Polskiego i dla innych narodowości, a zwaśnione i często zdezorientowane szczepy słowiańskie zaczną widzieć w Polsce naturalnego opiekuna.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#PZeligowski">Nie mając polityki słowiańskiej, nie ma Polska i polityki żydowskiej. Ta polityka polega na tym — żałuję, że muszę to powiedzieć — że Żydzi muszą kiedyś opuścić Polskę. Tego wymaga interes obu narodów, dlatego musimy życzliwie im w tym dopomóc, musimy wyłonić władzę emigracyjną, musimy stworzyć specjalny fundusz, może siebie opodatkować, ażeby niezdrową atmosferę, która się wytworzyła na terenie całego Państwa, zamienić na wielki plan, godny obu narodów.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#PZeligowski">A więc, kończąc, oświadczam: chciałbym, ażeby wszystkie narodowości, a szczególnie słowiańskie korzystały z bogactw kultury polskiej. Jesteśmy przekonani, że właśnie w tym kierunku idą zamiary i Ministerstwa Oświaty, i tak właśnie rozumiem posłankę Pełczyńską, jednakże dla mnie jest zupełnie wyraźna myśl Założyciela, która mówi o kulturze i nauce narodowej polskiej i dlatego będę głosował za przedłożeniem rządowym i przeciwko poprawce posłanki Pełczyńskiej,</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Kuźmowycz.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PKuzmowycz">Wysoka Izbo! Oświadczam, że nie miałem zamiaru przemawiać, dopiero postanowiłem przemówić w imieniu kolegów, kiedy zapisał się do głosu czcigodny p, Żeligowski. Chociaż jego przemówienie ma niektóre momenty, które zdają się robić kompromis w stronę Ukraińców, to jednak uważam, że jego wniosek jest zbyt daleko idący, bym mógł przeciwko niemu nie wystąpić. Mam wrażenie, że p. gen. Żeligowski nieprawidłowo poinformował Wysoką Izbę o jednym punkcie. Nie chodzi o poprawkę w punkcie pierwszym czy artykule pierwszym tej ustawy. Przypomnę, że dzisiejszy etap czy ogniwo ustawodawcze jest już szóstym w tej sprawie. Było posiedzenie</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#PKuzmowycz">Komisji Oświatowej, na którym my podnieśliśmy remonstrację nawet przeciwko nazwie, ale wchodząc w ocenę wagi tej sprawy — Fundusz ten ma być nazwany imieniem Marszałka Piłsudskiego — myśmy ustąpili, zdeklarowaliśmy się za nazwą: Fundusz Kultury Narodowej im. Marszałka Piłsudskiego. Zdeklarowaliśmy się nawet za celem, gdy nam oświadczono, że cel, gdy rozumieć naukę i sztukę polską jako cel, to jest zbyt obszerne, ażeby dotyczyło narodowości tylko polskiej. Więc zgodziliśmy się na tę nomenklaturę, zgodziliśmy się być na szarym końcu co do środków, gdzie było zaznaczone, że będą uwzględnione przy tym i potrzeby kulturalne innych narodowości. Wobec tego oświadczam, że będziemy głosować przeciwko poprawce p. gen. Żeligowskiego z następujących powodów. Gdybyśmy się zgodzili na tę poprawkę, byłby to precedens na przyszłość, by we wszelkich aktach prawnych, mniejszej lub większej wagi Państwa Polskiego można było wykreślać partycypację w tych aktach nas, Ukraińców. Logika każę powiedzieć, że gdybyśmy się zgodzili na to, żeby ten art. 4 skreślić, to może musielibyśmy się zgodzić na to, żeby w Konstytucji w art. 1 przekreślić słowa, że Państwo Polskie jest własnością wszystkich obywateli. Musielibyśmy się zgodzić na skreślenie słowa — „wszystkich”, a potem p. gen. Żeligowski czy inny jego kolega powziąłby inicjatywę ustawodawczą, żeby w Konstytucji powiedzieć: „Państwo Polskie jest własnością obywateli narodowości polskiej”. To jest logiczna konsekwencja, nadto zasadnicza, żebyśmy się mogli oświadczyć za poprawką gen. Żeligowskiego.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PKuzmowycz">A więc oświadczam w imieniu mych kolegów, że będziemy głosowali za ustawą o Funduszu Kultury Narodowej, o ile poprawka p. gen. Żeligowskiego nie przejdzie.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(P. Żeligowski: Ja nie stawiam poprawki. Chcę wyjaśnić...)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PKuzmowycz">Będziemy głosowali przeciwko wnioskowi p. gen. Żeligowskiego do art. 4, żeby ten artykuł, który p. posłanka Pełczyńska proponuje, był skreślony.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(P. Żeligowski: To nie jest mój wniosek.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PKuzmowycz">Art. 4 mówi: — „Fundusz w celu spełnienia swych zadań... popiera... prace w dziedzinie nauki i sztuki polskiej, uwzględniając przy tym potrzeby kulturalne innych narodowości”. P. gen. Żeligowski proponuje, żeby ten artykuł w sensie zmiany Senatu był skreślony, a więc żeby były skreślone i te dwa sakramentalne słowa, o które nam chodzi: — „innych narodowości”. Gdy art. 4 będzie skreślony, będziemy głosowali przeciwko tej ustawie, natomiast, gdy będzie przyjęty, będziemy głosować za nią.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszalek">Chcę Panu wyjaśnić, iż nie będziemy głosowali nad całością ustawy. Przedmiotem naszych obrad są zmiany proponowane przez Senat i głosować będziemy tylko nad tymi zmianami, żadnych innych wniosków i głosowań nie będzie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#Marszalek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! Nulla dies sine linea judajca. P. gen. Żeligowski był łaskaw trzymać się tej zasady i przy kwestii takiej, jak kultura, mówić znowu o kwestii żydowskiej, To skłania mnie do rzucenia kilku uwag nie dla polemiki z argumentami p. gen. Żeligowskiego. Możemy się chętnie zgodzić na to, że nasza kultura jest wielka i prastara. Nie określamy jej stosunku do innych kultur i nie chcemy jej zestawiać na naszą korzyść lub niekorzyść. Jesteśmy świadomi stopnia i wysokości naszej kultury, jesteśmy świadomi naszych dążeń rozwojowych w tym kierunku. Jeżeli zabieram w tej chwili głos, to w pierwszym rzędzie dlatego, aby zaprotestować przeciwko dyskryminacji obywateli w Państwie, aby zaprotestować stanowczo przeciwko dzieleniu obywateli wedle wyznania i narodowości, a w obrębie narodowości przeciw podkreślaniu pewnych historiozoficznych różnic między tą czy inną narodowością. Zasada „divide et impera” nie powinna przyświecać ani w tej Izbie, ani w tym Państwie, bo wszędzie, gdzie była stosowana, wydała jak najgorsze rezultaty dla tych, którzy chcieli tę zasadę w życie wprowadzić. Jeżeli p. gen. Żeligowski powiada, że jedynym załatwieniem kwestii żydowskiej w Polsce jest to, że Żydzi muszą pójść z tego kraju, to ja w pierwszym rzędzie odpowiedziałbym na to, że jest bardzo dziwne i znamienne powiązanie tej właśnie kwestii z kwestią kultury i mógłbym dużo o tym mówić, jak bardzo te dwa pojęcia są ze sobą sprzeczne. Być na szczycie kultury, a jednocześnie uznawać tylko jedno załatwienie sprawy 31/2 milionowej rzeszy obywateli w Państwie, którzy ponoszą na rzecz tego Państwa wszelkie świadczenia — paszoł won. Uważam, że jest taka dyskryminacja i taka dyskrepancja między tymi dwoma przedmiotami, że nie ma potrzeby więcej o tej sprawie mówić.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PSommerstein">Ja tylko przypomnę inne słowa, słowa, które powiedział ktoś, kto w Senacie nawet obecnie był innego zdania — były premier, a dawniej poseł, Janusz Jędrzejewicz, który w czasie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Oświaty w r. 1928 czy 1929 jako poseł po referacie posła Stypińskiego, obecnego kuratora krakowskiego, w swoim przemówieniu dyskusyjnym wyraźnie stwierdził, że kultura w rozumieniu Państwa Polskiego to jest ta wielka skarbnica, do której wpływają myśli, kultury, intelekt wszystkich narodowości, zamieszkujących to Państwo. Tak powiedział poseł, a późniejszy premier i minister oświaty Janusz Jędrzejewicz. I my uważamy, że tylko na tej podstawie, na zasadzie tej formuły nie tylko zostaje utrzymana Konstytucja, którą Państwo sobie uchwaliło i którą ma się rządzić, ale na tej podstawie tylko utrzymane może być powodzenie i rozwój tego Państwa. My odrzucamy ten komentarz, który dzisiaj dał do Konstytucji p. gen. Żeligowski i powiadamy, że nie chodzi tu nam o ten milion złotych, z którego nie wiemy, czy i ile przypadłoby na poparcie kultury żydowskiej, może nic, a może kilka tysięcy, chodzi nam o to, ażeby było wyjaśnione, czy obowiązuje Konstytucja — czy dyskryminacja w każdej dziedzinie, czy dyskryminacja nawet w dziedzinie kultury, czy jest tylko jedno załatwienie sprawy takiej, jaką jest sprawa żydowska w Polsce, że Żydzi muszą pójść z tego kraju?</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PSommerstein">Przeciwko temu protestujemy, przy pełni naszych praw obstajemy, o prawa nasze będziemy walczyli. Wierzymy w światło wieczne kultury, że odrzuci precz dyskryminację, że odrzuci precz te argumenty dziś naprowadzone, jako niegodne kultury.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Wagner.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PWagner">Proszę o pozwolenie przemawiania z miejsca.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszalek">Proszę bardzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#P">Wagner: Wysoka Izbo! Nastąpiło pewne nieporozumienie w dyskusji, która rozwinęła się nad ustawą o Funduszu Kultury Narodowej. W dyskusji tej zaistniały jako problem uprawnienia mniejszości narodowych w Polsce. Uważam, że problem ten na tym odcinku nie powinien być omawiany. Z jakiego powodu? Mamy budżet Ministerstwa Oświaty, mamy budżety oświatowo-kulturalne samorządów wynoszące razem — o ile mi wiadomo — czterysta kilkadziesiąt milionów zł, które to budżety stanowią podstawę całej kultury polskiej i szkolnictwa w Polsce. W tym wypadku na płaszczyźnie właśnie obowiązującej Konstytucji Polska czyni zadość, i to daleko lepiej od swych sąsiadów, wszystkim życzeniom i wszystkim konstytucyjnym uprawnieniom narodowości, zamieszkujących w granicach Rzeczypospolitej Polskiej. Jeżeli mamy przed sobą ustawę, która ma na celu popieranie jednostek wybitnie zdolnych przez udzielanie stypendiów, popieranie kultury polskiej — jak mówi statut — to uważam, że jako gospodarze własnego Państwa w granicach 2,5-miliardowego budżetu możemy mieć jedną drobną komórkę poświęconą kulturze polskiej.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">( Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#P">Uważam, że przez to nie czynimy żadnej krzywdy mniejszościom narodowym. Jestem zwolennikiem pełnego współżycia i pełnych uprawnień obywatelskich, o ile te mniejszości narodowe spełniają wobec Państwa Polskiego konstytucyjnie zobowiązania. I dlatego nie z tytułu zajęcia jakiegoś odrębnego stanowiska w stosunku do zainteresowanych mniejszości, tylko z tych powodów oświadczam się za pełnymi poprawkami Senatu i przeciw wnioskowi p. referentki Pełczyńskiej.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszalek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Czy Pani Sprawozdawczym chce zabrać głos? Pani sprawozdawczym głosu nie zabiera. Zamykam rozprawę.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#Marszalek">Przystępujemy do głosowania. Zechcą Panowie wziąć do ręki druk nr 516. Komisja wypowiedziała się za przyjęciem zmian Senatu do art. 1, 2, 5, 7 i 11 oraz za wprowadzeniem trzech nowych artykułów po artykułach 5 i 6.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#Marszalek">Co do wszystkich innych zmian Senatu komisja sejmowa wypowiedziała się negatywnie. Proponuję Wysokiej Izbie, abyśmy odbyli głosowanie łącznie, przede wszystkim nad wszystkimi tymi poprawkami, co do których komisja sejmowa wypowiedziała się pozytywnie, a później poddam pod głosowanie kolejno te zmiany, co do których komisja wypowiedziała się negatywnie. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że moja propozycja została przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#Marszalek">A więc będziemy w tej chwili głosowali nad poprawkami, umieszczonymi w druku 516 do art. 1, 2, 5, 7 i 11 oraz za wprowadzeniem trzech nowych artykułów po artykułach 5 i 6. Jak zwykle, będziemy (głosowali w formie negatywnej. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem tych zmian Senatu, zechce wstać. Stoi mniejszość, a zatem nie ma kwalifikowanej większości za odrzuceniem tych zmian. Zmiany te zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#Marszalek">Obecnie według tego samego druku nr 516 przystępujemy do przegłosowania poprawek na stronie 1 tego druku. Do art. 3, który się zaczyna od słów: „Artykułowi 3 nadaje się brzmienie następujące”, są dwie poprawki. Komisja sejmowa wypowiedziała się negatywnie co do obu tych poprawek. Będziemy, jak zwykle, głosowali w farmie negatywnej. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem tych poprawek, zechce wstać. Jest wątpliwość. Proszę Pana Sekretarza Dudzińskiego o przeliczenie głosów po prawej stronie sali, a Pana Sekretarza Tarnowskiego po lewej stronie sali.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(P. Żeligowski: Panie Marszałku, proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#Marszalek">Panie Generale, w czasie głosowania nie mogę udzielić głosu, (P. Żeligowski: Właśnie w sprawie głosowania. Głos:* My nie rozumiemy, czy mamy głosować za odrzuceniem poprawek Senatu, czy komisji.) Panowie głosują, jak zwykle, nie nad wnioskami komisji sejmowej, lecz nad zmianami senackimi. Głosujemy w formie negatywnej. Zapytuję więc kto z Panów jest za odrzuceniem zmian senackich do art. 3? Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#Marszalek">Teraz zarządzam próbę przeciwną. Proszę tych Panów Posłów, którzy są za przyjęciem zmian Senatu, aby wstali. Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Po obliczeniu głosów.)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#Marszalek">Głosowało 128 posłów. Wymagana kwalifikowana większość, t. j. 3/5 tej liczby, wynosi 75. Za odrzuceniem głosowało 58 posłów, przeciwko odrzuceniu 70. Zatem nie ma dostatecznej liczby głosów za odrzuceniem tej zmiany Senatu i ta zmiana Senatu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#Marszalek">Proponuję, ażeby pozostałe zmiany Senatu, co do których komis ja sejmowa wypowiedziała się negatywnie, a więc do art. 6, 8, 9 oraz nowego artykułu po art. 8 głosować łącznie. O ile nie będzie sprzeciwu:, będę uważał, że Izba zgadza się na tę propozycję. Kto się sprzeciwia?</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(P. Podoski: Proszę o oddzielne głosowanie zmiany do art. 6. P. Dębicki: Pan Marszałek opuścił art. 4.)</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#Marszalek">Stwierdzam, że odbyliśmy głosowanie nad zmianami Senatu do art. 3 i że obie te zmiany zostały przez Wysoką Izbę przyjęte, gdyż nie było kwalifikowanej większości za ich odrzuceniem.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Ale art. 4 nie został przegłosowany.)</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#Marszalek">Owszem, obie zmiany Senatu, uwidocznione na str. 1 druku nr 516, zostały przegłosowane. (P. Sommerstein: Na str. 1 tego druku jest właśnie zmiana Senatu o skreślenie art. 4.) Wobec Pańskich wątpliwości zapytuję Izby, czy Panowie głosowali tylko nad pierwszą zmianą, czy też nad obiema? (Głosy:* Nad obiema.) Wobec tego sprawa jest dla mnie wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#Marszalek">Ponieważ p. Wicemarszałek Podoski prosił o oddzielne głosowanie mad zmianą do art. 6, przystępujemy obecnie do przegłosowania zmiany do art. 6. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem zmiany do tęgo artykułu, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że nie ma kwalifikowanej większości za odrzuceniem tej zmiany, a zatem zmiana ta została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#Marszalek">Obecnie przystępujemy do łącznego przegłosowania trzech pozostałych zmian, umieszczonych w druku na str. 3, mianowicie dotyczących art. 8, 9 oraz wprowadzenia nowego artykułu po art. 8 Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem tych zmian, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że nie ma kwalifikowane j większości za odrzuceniem tych zmian, a zatem zmiany te zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o zmianach, wprowadzonych przez Senat w dniu 28 maja 1937 r. do uchwalonego przez Sejm w dniu 23 maca 1937 r. projektu ustawy w sprawie zmiany art. 2 dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 kwietnia 1936 r. o zabezpieczeniu interesów osób, ubezpieczonych w Towarzystwie Ubezpieczeń na życie — „Phöniks” za pośrednictwem głównego przedstawicielstwa na Polskę (druki nr 450, 473 i 517). Sprawozdawca p. Jahoda-Żółtowski.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#Marszalek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Skarbowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#Marszalek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PJahodaZoltowski">Wysoka Izbo! Sprawa Towarzystwa Ubezpieczeń na życie — „Phöniks” jest już po raz drugi przedmiotem obrad Wysokiej Izby, dlatego też nie będę się długo rozwodził nad zobrazowaniem stanu faktycznego. Przypomnę jedynie, że towarzystwo to było jednym z najpotężniejszych towarzystw ubezpieczeniowych, pracujących w dziale życiowym, a miało siedzibę swą w Wiedniu. Działalność swą rozciągało ono niemal na wszystkie kraje europejskie. Przyczyny załamania się — „Phöniksa” w roku 1936 nie są dotychczas autorytatywnie wyjaśnione, w każdym razie jest faktem, że załamanie się wiedeńskiej centrali pociągnęło za sobą upadek tej instytucji również w innych państwach europejskich, na które — „Phöniks”.rozciągał swą działalność. W towarzystwie tym ujawniony już został cały szereg nadużyć, polegających na użytkowaniu majątku na cele nie mające nic wspólnego z akcją ubezpieczeniową. Polityka ta pociągnęła za sobą uszczuplenie majątku, który winien był być w pierwszym rzędzie przeznaczony na zabezpieczenie praw ubezpieczonych. Straty — „Phöniksa” w Wiedniu wynoszą kilkaset milionów złotych, w innych natomiast państwach straty te są nieco mniejsze, Polska zaś należy do tych krajów, gdzie nie przenoszą one kilku milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PJahodaZoltowski">Załamanie się — „Phöniksa” spowodowało we wszystkich zainteresowanych państwach wkroczenie władz państwowych celem obrony praw ubezpieczonych, i we wszystkich tych państwach sprawa — „Phöniksa” została już dotychczas załatwioną. Polska jest jedynym krajem, gdzie sprawa ta pozostaje nadal otwartą. Uregulowanie sprawy — „Phöniks” w innych krajach, szczególnie tam, gdzie straty były bardzo poważne Austria, Czechosłowacja), polegało na tym, że straty pokryli wspólnie państwo, instytucje ubezpieczeniowe danego terytorium i ubezpieczeni, przy czym wszędzie zasadą była możliwie jak najdalej idąca ochrona ubezpieczonych. Ubezpieczeni więc we wszystkich innych państwach są już w tym szczęśliwym położeniu, że wiadomym im jest, jakie straty ponieśli na skutek upadku — „Phöniks” i że los ich został wyjaśniony. Niestety, nie mogą tego powiedzieć ubezpieczeni — „Phöniksa” w Polsce o sobie.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PJahodaZoltowski">Jeśli chodzi o Polskę, to bezpośrednio po załamaniu się wiedeńskiej centrali — „Phöniksa” wydany został z inicjatywy Rządu dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 kwietnia 1936, który wziął w obronę ubezpieczonych ratując istniejący w Polsce majątek tego towarzystwa. Wspomniany dekret opiera się na dwóch głównych postanowieniach: 1) wyodrębnia cały, znajdujący się w Polsce, majątek towarzystwa — „Phöniks” w masę majątkową, służącą wyłącznie na zabezpieczenie praw ubezpieczonych, 2) wprowadza częściowe moratorium na odkupy i pożyczki na okres jednego roku, a mianowicie do dnia 29 kiwetnia b. r. Cały majątek towarzystwa został oddany w zarząd kuratorowi, mianowanemu przez p. Ministra Skarbu, który to kurator ma za zadanie strzec praw ubezpieczonych. Od wydania wspomnianego dekretu minął już przeszło rok. W czasie tym zostały w znacznej części uporządkowane sprawy majątkowe towarzystwa, uregulowano przeważną część spraw pracowniczych, ustalono wysokość zobowiązań i aktywów, wprowadzono daleko idące oszczędności w administracji, przeprowadzono szereg prac, zmierzających do najdalej idącego zagwarantowania praw ubezpieczonych. Bilans za r. 1935, sporządzony przez kuratora, wykazał straty towarzystwa wynoszące około 9,5 miliona złotych. Bilans za r. 1936 nie jest jeszcze wykończony, przypuszczalnie jednak nie przewyższy on dotychczas wykazanej straty, a może nawet w pewnej mierze ją zmniejszy. Już dziś można stwierdzić, że substancja majątkowa towarzystwa nie uległa w tym czasie uszczupleniu. Majątek cały przedstawia w chwili obecnej wartość około 20 milionów złotych. O ile więc chodzi o sprawy majątkowe towarzystwa, to stwierdzić można, że dotychczasowy okres kurateli rządowej był w tym względzie korzystny i spełniła ona pierwsze z zadań, wynikających z intencji dekretu z kwietnia 1936 r.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PJahodaZoltowski">Należy jednak wziąć pod uwagę, że dekret nie załatwia ostatecznie problemu — „Phöniksa”^ ^w Polsce, a był jedynie aktem przygotowawczym, którego wydanie miało stworzyć warunki umożliwiające ostateczne załatwienie tej sprawy w atmosferze spokoju i rozwagi. Ani bowiem wprowadzenie moratorium czasowego, ani utworzenie masy majątkowej nie wyjaśnia spraw tak istotnych, jak pokrycie istniejących strat, ustalenie obowiązków i praw ubezpieczonych w stosunku do towarzystwa, sprawy likwidacji tej instytucji względnie przeniesienia jej na inną instytucję ubezpieczeniową i t. p. Te wszystkie problemy czekają na załatwienie i w tym względzie sprawy te od roku nie posunęły się o wiele naprzód.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PJahodaZoltowski">Nie chcę przez to bynajmniej powiedzieć, że nie były podejmowane usiłowania w kierunku ostatecznego załatwienia tej sprawy, wszystkie one jednakże nie doprowadziły do pożądanych rezultatów. Mimo chodem tylko wspomnę tutaj o projektach przejęcia portfelu — „Phöniksa”^ ^przez inne towarzystwa ubezpieczeniowe, działające w Polsce bądź to indywidualnie, bądź też przez grupy tych towarzystw. Był też jakiś czas aktualnym projekt pokrycia strat — „Phöniksa” przez specjalny fundusz gwarancyjny dotowany przez wszystkie istniejące w Polsce zakłady ubezpieczeń. Była wreszcie koncepcja zagwarantowania pokrycia tych strat przez Skarb Państwa. Wszystkie te jednakże projekty, jak wspomniałem, nie dały pozytywnych wyników. Trudność w ich realizacji, śmiem twierdzić, polegała na tym, że oparte one były na koncepcji pomocy z zewnątrz, która okazała się nierealną i niemożliwą do uzyskania. Z tych samych powodów nie mógł być urzeczywistniony ostatni projekt załatwienia problemu — „Phöniksa” w Polsce opracowany przez władze nadzorcze Państwowy Urząd Kontroli Ubezpieczeń i wniesiony w formie przedłożenia rządowego na ostatnią zwyczajną sesję ciał parlamentarnych. Projekt ten zawierał przepisy odnoszące się do uregulowania całokształtu problemu — „Phöniksa” w Polsce, przewidywał też w jednym z nich — jak wspomniałem — gwarancję Skarbu Państwa dla ubezpieczeniowych zobowiązań — „Phöniksa”.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PJahodaZoltowski">Wspomniane przedłożenie rządowe odrzuciła Wysoka Izba, wychodząc z tego założenia, że nie można Skarbu Państwa obciążać odpowiedzialnością za straty powstałe w prywatnej instytucji, nie chcąc stwarzać niebezpiecznego precedensu na przyszłość. Słuszne to stanowisko Wysokiej Izby znalazło swój wyraz w odrzuceniu projektu rządowego. Fakt ten stwierdził w sposób niedwuznaczny opinię Wysokiej Izby, że za gospodarkę prywatnych instytucyj muszą one być same odpowiedzialne, a straty obciążać winny jedynie osoby zainteresowane w tych instytucjach.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PJahodaZoltowski">To założenie uważam za punkt wyjścia i za podstawową zasadę rozwiązania problemu — „„Phöniksa” w Polsce. W tym świetle odrzucenie gwarancji Skarbu Państwa, przewidzianej w przedłożeniu rządowym, było rzeczą słuszną ze względów ogóInopaństwowych.</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#PJahodaZoltowski">Jak już jednakże miałem zaszczyt wspomnieć, przedłożenie rządowe regulowało całokształt stosunków prawnych i majątkowych — „Phöniksa”. Stwarzało ono podstawy prawne dla samoczynnej likwidacji tego towarzystwa, względnie przeniesienia portfelu na inny zakład ubezpieczeniowy. Odrzucenie projektu rządowego — „en bloc” uniemożliwiło wprowadzenie w życie tych przepisów prawnych, a tym samym stanęło na przeszkodzie załatwieniu omawianej sprawy w sposób gospodarczo korzystny zarówno w interesie ogólnym jak też w interesie ubezpieczonych.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#PJahodaZoltowski">Jeśli chodzi dziś o możliwość załatwienia sprawy, to istnieją w tym względzie dwie możliwe ewentualności: jedną byłoby przejęcie portfelu „Phöniksa” przez inny zakład ubezpieczeń w Polsce, drugą, na wypadek niemożności zrealizowania pierwszego projektu, samoczynna likwidacja. By móc przystąpić do realizacji jednej lub drugiej koncepcji, musi się wprzód załatwić sprawę istniejącej straty i zrównoważyć bilans. W ramach obowiązujących przepisów prawnych sprawa ta nie może być załatwiona i wymaga ustawodawczego jej uregulowania. Ten właśnie problem jest przedmiotem obrad dzisiejszych Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#PJahodaZoltowski">Dla informacji nadmienię jeszcze, że po odrzuceniu projektu rządowego w Sejmie w czasie ostatniej zwyczajnej sesji ciał parlamentarnych, wobec groźby załamania się towarzystwa i konieczności ogłoszenia upadłości na skutek upływu moratorium, zgłosiłem w Sejmie wniosek w kierunku przedłużenia istniejącego wówczas moratorium na dalszy okres jednego roku. Oczywiście, że wniosek ten nie załatwiał wszystkich aktualnych kwestyj prawnych, a ograniczał się jedynie do odsunięcia grożącej upadłości. Wniosek ten, uchwalony przez Sejm, był w czasie już obecnej sesji przedmiotem obrad Senatu. Zarówno senacka Komisja Gospodarcza jak i plenarne zebranie Senatu wyszły z założenia, że uchwała Sejmu z dnia 23 marca b. r. odnośnie przedłużenia moratorium jest niewystarczająca i należy ją rozszerzyć postanowieniami, które, stwarzając podstawy prawne dla pokrycia straty, umożliwiłyby bądź to likwidację towarzystwa, bądź też jego przejęcie.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#PJahodaZoltowski">Rozszerzenie uchwały sejmowej w Senacie zgodne jest w zasadzie z objawioną wolą Sejmu nieangażowania Skarbu Państwa stratami — „Phöniksa” i idzie po linii pokrycia ich wyłącznie przez osoby zainteresowane t. zn. ubezpieczonych. Ten szczegół jako ważny podkreślam ze szczególnym naciskiem, chcąc z jednej strony usunąć wszelkie ewentualne obawy przed angażowaniem Skarbu Państwa tą sprawą, z drugiej zaś strony stwierdzić w tym względzie całkowitą zbieżność zapatrywań obu Izb ustawodawczych. W szczególności więc zgłoszono w Senacie szereg poprawek do art. 2 dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 kwietnia 1936 r., które regulują cztery najważniejsze w tej chwili sprawy, odnoszące się do tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#PJahodaZoltowski">I tak biorąc druk nr 227, pozwolę sobie omówić wszystkie te 4 punkty.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#PJahodaZoltowski">1) Odnośnie moratorium pragnę zaznaczyć, że moratorium przewidziane w „Phöniksie” nie jest całkowitym odroczeniem wypłat, lecz dotyczy ono jedynie pożyczek i odkupów. Natomiast wypłaty świadczeń ubezpieczeniowych z tytułu zaszłych wypadków śmierci i dożycia jak również z tytułu rent są uskuteczniane bieżąco i bezzwłocznie i z tego tytułu wypłacił już kurator w okresie swego urzędowania paręset tysięcy złotych. Uchwała Sejmu z dnia 23 marca b. r. prolongowała moratorium dla odkupów i pożyczek na okres jednego roku, tj. do dnia 29 kwietnia 1938 r., zachowując przy tym dotychczasową konstrukcję prawną. Brzmienie mianowicie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 kwietnia 1936 r. formułuje tę sprawę w ten sposób, że kurator jest bezwzględnie związany zakazem wypłaty wspomnianych świadczeń ubezpieczeniowych. Oczywiście, że przedłużenie moratorium na okres jednego roku w praktyce będzie niewystarczające, zarówno bowiem sprawa czy to przeniesienia portfelu, czy też jego likwidacji, w którym to okresie portfel ten musi być chroniony przed upadłością, nie da się załatwić w ciągu roku, wymaga bowiem przeprowadzenia całego szeregu prac technicznych wymagających dłuższego okresu czasu. Niewątpliwie więc po upływie dodatkowego rocznego moratorium władza nadzorcza byłaby zmuszona ponownie starać się o jego prolongatę.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#PJahodaZoltowski">Co się tyczy konstrukcji prawnej moratorium, to jest ona zbyt krępująca dla swobody działania kuratora z uwagi na to, że w miarę upłynniania majątku wskazanym będzie wcześniej, a więc nawet przed upływem moratorium, uruchomić wypłatę odkupów, czemu dotychczasowa redakcja przepisu moratoryjnego stawałaby na przeszkodzie.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#PJahodaZoltowski">Ze względów powyższych Senat na wniosek Komisji Gospodarczej uchwalił przedłużyć moratorium dla odkupów i pożyczek do dnia 1 lipca 1940 r., konstrukcję zaś prawną zmienić w ten sposób, że kurator będzie miał możność wypłacania odkupów wcześniej, nawet przed upływem ustawowego moratorium.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#PJahodaZoltowski">2) Drugim punktem jest sprawa czyszczenia portfelu. Jak już wspomniałem, „Phöniks” rozwijał bardzo dużą działalność akwizycyjną celem zwerbowania możliwie wielkiej ilości nowych ubezpieczeń, dążąc do jak największego powiększenia wpływów gotówkowych. W akcji tej nie opierał się na normalnych zasadach kalkulacyjnych, dając ubezpieczonym daleko idące przyrzeczenia, bądź to w formie podwyższenia kapitału ubezpieczeniowego, bądź też w formie znacznego obniżenia płaconych składek. Obie te formy bonifikat stanowią znaczne obciążenie portfelu „Phöniksa”, nie mówiąc już o tym, że pozostają one w wyraźnej sprzeczności z normami technicznymi ustalonymi przez władze nadzorcze. Ze względów słuszności są one bezwarunkowo nieuzasadnione, albowiem ubezpieczony w ten sposób otrzymać miał świadczenia znacznie wyższe od tej kwoty, jaka należała mu się na podstawie płaconych przez niego składek. Regulując sprawę straty, powstałej w — „Phöniksie” i obciążając nią w całości ubezpieczonych, musi się wobec tego odróżnić dwie grupy ubezpieczonych w tym towarzystwie. Jedna płaciła normalne składki uzasadnione normami technicznymi, druga zaś korzystała z daleko idących bonifikat. Zrównanie obu tych grup przy obciążeniu stratą — „Phöniksa” byłoby rzeczą nad wyraz niesprawiedliwą. W tym wypadku bowiem uczciwie płacący ubezpieczeni płaciliby za niesłuszne bonifikaty udzielone tej drugiej grupie.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#PJahodaZoltowski">Przed równomiernym przeto rozłożeniem strat na wszystkich ubezpieczonych należy wprzód wieliminować z ubezpieczeń, zawartych wbrew obowiązującym normom technicznym, te wszystkie korzyści, jakie zostały udzielone ubezpieczonym w sposób nieodpłatny. Postulat ten życiowy, nakazany względami słuszności, spełnia druga poprawka Senatu, przewidująca t. zw. czyszczenie portfelu, t. zn. sprowadzenie kapitałów ubezpieczeniowych do przepisami prawnymi ustalonych norm technicznych.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#PJahodaZoltowski">3) Punkt 3 obejmuje obniżkę świadczeń o 25%. Strata bilansowa w „Phöniksie” według danych prawdopodobnie uległa polepszeniu w r. 1936 tak, że można przypuszczać, że nie przeniesie ona ostatecznie 25%. Pragnę jeszcze zaznaczyć, że ustabilizowanie straty jest bodajże najważniejszym postulatem, z którym zwracają się ubezpieczeni do kuratora i do władz nadzorczych, która to sprawa dotychczas nie została załatwiona.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#PJahodaZoltowski">Wychodząc z zasady, że całą istniejącą stratę pokryć mają ubezpieczeni, i wiedząc ponadto, że wysokość jej da się już dzisiaj oznaczyć procentowo, nie zachodzi przeszkoda w prawnym uregulowaniu tej sprawy, t. zn. w formie ustawowego określenia wysokości zmniejszenia świadczeń ubezpieczeniowych o 25%. W ten sposób będzie załatwiony najważniejszy postulat wysuwany przez ubezpieczonych, którzy dowiedzą się wreszcie, jaką stratę ponieść mają i będą się mogli zdecydować, czy mają kontynuować ubezpieczenie, czy też zaprzestać płacenia dalszych składek.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#PJahodaZoltowski">Załatwienie jednakże tej sprawy stanowić będzie ponadto prawne uregulowanie kwestii wysokości płacić się mających składek. Dotychczas kurator nie mając podstawy prawnej do zmniejszenia składek pobierał pełne składki, pomimo że wiadomym było ogólnie, że kapitały ubezpieczeniowe ulegną redukcji. Ubezpieczeni wykazali daleko idące zrozumienie dla tego postępowania kuratora i w znacznej mierze składki płacili, tak, że zainkasowana dotychczas, już po fakcie załamania się kwota wynosi przeszło zł 1.300.000. Zarówno ze strony kuratora jak i ze strony władzy nadzorczej dano ubezpieczonym przyrzeczenie, że na tych składkach wpłaconych do masy majątkowej nie poniosą żadnych strat, t. zn. że będą one zaliczone w tym stosunku, w jakim nastąpi obniżenie świadczeń ubezpieczonych, a wynikła nadwyżka będzie zaliczona na poczet następnych składek. Oczywiście, że przyrzeczenie to w razie zgłoszenia upadłości miałoby przypuszczalnie bardzo małe znaczenie praktyczne, tak, że ubezpieczonym, którzy w zaufaniu do kuratora i władz nadzorczych płacili składki, groziłaby w wypadku upadłości również strata na tych wpłatach, które dokonane zostały do masy majątkowej.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#PJahodaZoltowski">Poprawki Senatu odnośnie omawianych kwesty} zmierzają do tego, że określa się wysokość straty na 25%, a równocześnie w tym samym stosunku obniża się świadczenia ubezpieczeniowe i składki z ważnością od dnia 1 maja 1936 r.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#PJahodaZoltowski">Wszystkie trzy omówione dotychczas problemy, załatwione w formie poprawek Senatu, rozwiązują najważniejsze w tej chwili kwestie prawne i majątkowe. Dla ubezpieczonych w — „Phöniksie” stanowią one wyjaśnienie ich sytuacji, którego domagali się bezskutecznie przez okres przeszło jednego roku. Dla kuratora zaś stwarzają one między innymi podstawy prawne dla rozliczenia się z ubezpieczonymi, z tytułu nadpłaconych składek, umożliwiając mu dopełnienie przyrzeczenia danego ubezpieczonym, że na wpłatach dokonanych do masy majątkowej nie poniosą żadnych strat.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#PJahodaZoltowski">Ale znacznie większe znaczenie posiada uregulowanie tych spraw dla dalszego rozwoju stosunków w — „Phöniksie”. Wspomniałem już, że zarówno przeniesienie portfelu jak i samoczynna likwidacja zależna jest od ustawodawczego uregulowania trzech omówionych wyżej kwestyj. Obecnie obowiązujące przepisy prawne są niewystarczające dla przeprowadzenia tych korektur, bez których nie może być mowy o przeniesieniu portfelu, a tym samym o zlikwidowaniu ostatecznym sprawy. Wprowadzenie więc w życie omówionych zasad będzie poważnym krokiem naprzód, zmierzającym do ostatecznego zlikwidowania sprawy — „Phöniksa” w Polsce.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#PJahodaZoltowski">4) Reaktywowanie ubezpieczeń. Czwarta poprawka Senatu ma na celu ochronę praw ubezpieczonych. W myśl ogólnych warunków ubezpieczeń, którymi kierować się musi kurator, w razie zwłoki w płaceniu składek przez okres 7-miu miesięcy towarzystwu ubezpieczeń przysługuje prawo rozwiązania umów ubezpieczeniowych. Ten wypadek miał miejsce w „Phöniksie”, znaczna bowiem część ubezpieczonych wobec niepewnych stosunków majątkowych towarzystwa czekała na załatwienie samej sprawy, wstrzymując się z płaceniem wkładek. Na tej podstawie kurator zestornował cały szereg ubezpieczeń, pozbawiając tym samym ubezpieczonych ochrony ubezpieczeniowej.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#PJahodaZoltowski">Ponieważ przyznać należy, że ubezpieczeni mieli podstawę do wstrzymania się z płaceniem wkładek, słuszną jest rzeczą umożliwić im ich wznowienie. W przeciwnym bowiem razie karałoby się ubezpieczonych za to, że nie chcieli płacić wkładek do upadłej instytucji. Interesy ubezpieczonych w tym względzie chroni czwarta poprawka Senatu, dając im możność reaktywowania ubezpieczeń pod warunkiem, że w ciągu trzech miesięcy od dnia pisemnego wezwania kuratora wyrównają całą istniejącą zaległość. Przepis ten jest podyktowany względami słuszności i ochrony praw ubezpieczonych, nie powinien więc napotykać na trudności w uchwaleniu go przez Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#PJahodaZoltowski">Przedstawiając stan sprawy — „Phöniksa” w obecnym jego stadium na terenie Izb ustawodawczych, pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na jedną ważną okoliczność, którą przy rozważaniu tej sprawy winno się wziąć pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#PJahodaZoltowski">Od chwili załamania się tego towarzystwa w Polsce miarodajne czynniki rządowe dawały niejednokrotnie wyraz temu, że sprawa ta winna być załatwiona w sposób gospodarczo korzystny. Wszelkie zamierzenia w tym względzie szły po linii utrzymania substancji majątkowej i ochrony jej przed dalszymi stratami, celem przekazania tego wielomilionowego majątku w stanie nienaruszonym innej instytucji, bez nadmiernych strat ubezpieczonych. We wszystkich dotychczasowych koncepcjach rozwiązania problemu — „Phöniksa” przebija wyraźnie tendencja ochrony towarzystwa przed ujemnymi skutkami zgłoszenia upadłości. To zasadnicze założenie znajduje pełne uzasadnienie w odstraszających przykładach skutków postępowania upadłościowego, z jakimi spotykamy się w praktyce codziennego życia. Praktycznym wyrazem tych tendencyj były postanowienia prawne zawarte w odrzuconym przez Sejm przedłożeniu rządowym. Do tego samego też celu zmierzają poprawki uchwalone ostatnio przez Senat.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#PJahodaZoltowski">Nie ulega bowiem wątpliwości, że upadłość — „Phöniksa” nie leży ani w interesie ubezpieczonych, ani tym mniej w interesie ogólnym. Upadłość „Phöniksa” ze wszystkimi zgubnymi jej skutkami byłaby na długi czas przykładem odstraszającym liczne rzesze obywateli od tej formy oszczędzania. Krzywda, jaka by spotkała w tym wypadku tysiące niezamożnych ubezpieczonych w — „Phöniksie”, musiałaby mieć bardzo doniosły ujemny wpływ na ideę ubezpieczeniową w Polsce. Tutaj muszę wyjaśnić jeszcze, że na 13.000 ubezpieczonych osób 8.200 osób ma t. zw. ludowe ubezpieczenia, tj. do 3.000 zł. Stanowi to 65% ogólnej liczby osób ubezpieczonych. Ludzie ci rekrutują się właśnie z małych szarych ludzi, są to robotnicy, rzemieślnicy, drobni kupcy i mali urzędnicy.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#PJahodaZoltowski">Z uwagi na przedłożony stan rzeczy zmiany Senatu nie nasuwają merytorycznych zastrzeżeń, stwarzają one bowiem podstawy prawne dla przeprowadzenia tych koniecznych korektur prawnych i zrównoważenia bilansu, bez których nie można przystąpić do ostatecznego procesu likwidacyjnego.</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#PJahodaZoltowski">Uznając konieczność wprowadzenia w życie odnośnych postanowień, uważam, że przyjęcie ich przez Wysoką Izbę stanowić będzie poważny krok naprzód do zlikwidowania tej aż nazbyt głośnej sprawy.</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#PJahodaZoltowski">Zgodnie więc z jednomyślną uchwałą Komisji Skarbowej stawiam wniosek: Wysoka Izba raczy przyjąć poprawki Senatu w brzmieniu podanym w druku nr 517 bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszalek">Panie Sprawozdawco! Podczas Pańskiego przemówienia p. Zakrocki zgłosił do Prezydium rezolucję treści następującej: — „Sejm wzywa Rząd do jak najszybszego spowodowania ostatecznego uregulowania sprawy Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie — „Phöniks” przez przejęcie portfelu tego Towarzystwa przez krajowe instytucje ubezpieczeniowe”. Czy rezolucja ta została uzgodniona w Panem?</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(P. Jahoda-Żółtowski: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#Marszalek">Czy Pan się zgadza, żeby ta rezolucja została przyjęta do laski marszałkowskiej?</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(P. Jahoda-Żółtowski: Tak, zgadzam się.)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#Marszalek">A zatem rezolucję tę przyjmuję do laski marszałkowskiej.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#Marszalek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(P. Nowak:</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#Marszalek">Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#Marszalek">Głosu udzielam p. Nowakowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PNowak">Chcę zapytać, czy ci ludzie, którzy wbrew istniejącym przepisom stworzyli kategorię uprzywilejowanych ubezpieczonych, a tym samym popadli w konflikt z kodeksem karnym, siedzą w więzieniu, czy nie?</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PJahodaZoltowski">Tej sprawy jeszcze nie badałem, natomiast mogę tylko tyle wyjaśnić, co wyjaśnił już na forum Senatu sprawozdawca p. sen. Głowacki, że — „sprawy te znajdują się już właśnie w dochodzeniu i na ich wynik czekają zainteresowani i całe społeczeństwo”. To odczytuję z przemówienia sen. Głowackiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszalek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Zechcą Panowie wziąć do ręki druk nr 517, w którym uwidocznione są dwie zmiany zaproponowane przez; Senat. Do obu tych zmian komisja sejmowa ustosunkowała się pozytywnie. Będziemy głosować łącznie i, jak zwykle, w formie negatywnej. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem tych zmian Senatu, zechce wstać. Stoi mniejszość, zatem nie ma kwalifikowanej większości za odrzuceniem tych zmian. Stwierdzam, że Sejm zmiany Senatu przyjął.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#Marszalek">Przystępujemy obecnie do przegłosowania rezolucji p. Zakrockiego, którą przed chwilą Panom odczytałem. Kto z Panów Posłów jest za tą rezolucją, zechce wstać. Teraz zrobimy próbę przeciwną. Kto jest przeciw tej rezolucji, zechce wstać. Prezydium nie jest zgodne, musimy jeszcze raz głosować. Kto jest za rezolucją p. Zakrockiego, zechce wstać. Proszę Pana Sekretarza Dudzińskiego o obliczenie głosów po prawej stronie sali, a Pana Sekretarza Tarnowskiego — po lewej stronie sali.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#Marszalek">Teraz próba przeciwna. Kto jest przeciw rezolucji, zechce wstać. Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#komentarz">(Po obliczeniu</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">głosów.)</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#Marszalek">Za rezolucją wypowiedziało się posłów 37, przeciw rezolucji — 20. A zatem rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#Marszalek">Proszę Panów, przed chwilą otrzymałem sprawozdanie Komisji Pracy w sprawie umieszczonej pod punktem 1 porządku dziennego. Ażeby skończyć już ze zmianami Senatu, proponuję już obecnie przystąpić do rozpatrzenia tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#Marszalek">Przystępujemy zatem obecnie do sprawy objętej punktem 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Pracy o zmianach, wprowadzonych przez Senat w dniu 11 czerwca 1937 r. do uchwalonego przez Sejm w dniu 20 marca 1937 r. projektu ustawy o zapewnieniu pracy i zaopatrzeniu uczestników walk o niepodległość Państwa Polskiego (druki nr 293, 464 i 521) — sprawozdawca p. Madejski.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#Marszalek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Pracy, względnie jego zastępcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#Marszalek">Głosu udzielam p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PMadeyski">Wysoki Sejmie! Poprawki Senatu do projektu ustawy o zapewnieniu pracy i zaopatrzeniu uczestników walk o niepodległość Państwa Polskiego są przeważnie natury redakcyjnej i kodyfikacyjnej, jest jednak kilka takich, które zmieniają merytorycznie projekt uchwalony poprzednio przez Sejm. Zmiany kodyfikacyjne i stylistyczne są ze wszech miar uzasadnione, dlatego pozwolę je sobie w moim referacie pominąć. Chciałbym natomiast krótko scharakteryzować te zmiany, które mają znaczenie merytoryczne.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PMadeyski">I tak jako merytoryczną zmianę, zmieniającą w sposób istotny uchwałę Sejmu, wymienić pragnę powiększenie w art. 3 ilości pracowników, którzy mają otrzymać zatrudnienie. Stosunek 1 na 50 pracowników — Senat poprawił na 1 uczestnik walk o niepodległość na 33 pracowników. W tymże artykule jest druga poprawka merytoryczna, która liczbę trzech lat ochrony dzisiejszego stanu zatrudnienia uczestników walk o niepodległość zmienia na pięć. Następnie Senat wprowadza szereg nowych postanowień, dotyczących warunków zwalniania pracowników-uczestników walk o niepodległość, zatrudnionych już obecnie w poszczególnych zakładach i przedsiębiorstwach. Następna poprawka merytoryczna zobowiązuje pracodawcę w wypadku zwolnienia uczestnika walk o niepodległość z powodu jego niezdolności do pracy do zatrudnienia w granicach wolnych stanowisk członka rodziny, na którym ciąży obowiązek utrzymania rodziny zwolnionego.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PMadeyski">W art. 5 wprowadza Senat szereg postanowień nowych, określających wypadki, w których uważa się, że uczestnicy walk o niepodległość nie posiadają środków zapewniających egzystencję. W art. 6 jest podwyższona norma zaopatrzenia rodzinnego. Następna poprawka merytoryczna jest w art. 7, gdzie górna granica zaopatrzenia wdowiego, względnie sierocego została podwyższona z 80 na 100% zaopatrzenia zmarłego. Następna poprawka merytoryczna daje podstawę do uprzywilejowanego zaopatrzenia wdowiego w wypadkach zasługujących na szczególne uwzględnienie. I wreszcie ostatnia zmiana, w art. 9, wprowadza szereg postanowień, dotyczących leczenia uczestników walk o niepodległość, w szczególności wprowadza leczenie na koszt Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PMadeyski">To są te istotniejsze zmiany merytoryczne. Komisja, z której ramienia składam z urzędu, jako jej przewodniczący, niniejsze sprawozdanie, ustosunkowała się pozytywnie do wszystkich zmian Senatu, z wyjątkiem zmiany art. 5, którą komisja proponuje odrzucić. Odrzucenie całości art. 5 jest następstwem normy regulaminowej Sejmu, uprawniającej tylko do łącznego głosowania nad poszczególnymi uchwałami Senatu. Komisja, mianowicie, ustosunkowała się krytycznie tylko do tych postanowień, które wprowadzają nową materię, a ujęte zostały przez Senat w ust. (3) art. 5. Ponieważ jednak ustęp ten nie został przez Senat wyodrębniony w specjalnej uchwale, głosowanie musiało dotyczyć całej uchwały Senatu, t. zn. całego art. 5.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PMadeyski">Z fragmentu tego nasuwają się pewne refleksje, dotyczące formy redagowania uchwał przez Senat. Refleksje te powinnyby, zdaniem komisji, stać się punktem wyjścia dla omówienia całości tej sprawy pomiędzy obiema Izbami ustawodawczymi.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PMadeyski">Na marginesie proponowanego do przyjęcia brzmienia art. 5 podkreślić należy specjalną sytuację osad powstałych z nadania ziemi żołnierzom wojsk polskich. Proponowany tekst ujmuje sprawy generalnie w tym przekonaniu, że praktyka wykonawcza tej ustawy pójdzie po linii uwzględnienia nie martwych czy papierowych szablonów, a po linii istotnych życiowych okoliczności każdego osadnika. Charakter ustawy o nadaniu ziemi żołnierzom wojsk polskich zobowiązuje każdego wykonawcę tej ustawy do pilnowania, by dobrodziejstwo w niej określone nie uległo w realizacji wypaczeniu czy nawet wręcz zamianie na sytuację nie do zniesienia.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PMadeyski">Tyle z ramienia komisji uważałem za swój obowiązek Wysokiemu Sejmowi przedstawić, prosząc o przyjęcie wszystkich poprawek Senatu z wyjątkiem zmiany art. 5.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszalek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#Marszalek">Otwieram rozprawę i głosu udzielam p. Wagnerowi.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(P. Wagner:</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#Marszalek">Proszę o pozwolenie przemawiania z miejsca.) Proszę.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PWagner">Wysoka Izbo! Projekt ustawy o zapewnieniu pracy i zaopatrzeniu uczestników walk o niepodległość Państwa Polskiego jest wynikiem nie tylko potrzeby, ale przede wszystkim głębokiego uczucia wdzięczności, które przenika cały naród i Rząd Polski. Wniosek ten opracował Rząd, dołączyła się do tego praca Sejmu, zaś obecnie, jak referował nam p. sprawozdawca kol. Madejski, wniosek ten przynosi bardzo istotne poprawki Senatu. Możliwości budżetowe nie pozwalają nam jeszcze na dalsze rozszerzenie uprawnień zaopatrzeniowych, jednakże skoro Senat powziął poprawki tak istotne, jak wprowadzenie dodatków rodzinnych, rozszerzenie zasady obowiązku przymusowego zatrudnienia, prawo leczenia na koszt Skarbu Państwa, widzimy, że w Senacie istniała głęboka troska o los i byt zasłużonych obywateli z czasów walk o niepodległość.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PWagner">Komisja sejmowa, zastanawiając się nad poprawkami Senatu, uważała, że w art. 5 zachodzą pewne zbyt daleko sięgające różnice. Mianowicie, że uzależnienie otrzymania zaopatrzenia od posiadania ziemi w tym wypadku ujęte jest nieco za szeroko. Uwaga ta byłaby słuszna, gdybyśmy do zagadnienia tego podchodzili tylko z punktu widzenia socjalnego, uważam jednak, że obowiązani jesteśmy również myśleć pod względem państwowym. Jeżeli dajemy pewne przywileje osadnikowi czy to na wschodzie, czy na zachodzie kraju, to właśnie dlatego, ażeby on na kresach wschodnich czy zachodnich pozostał, ażeby w wypadku gdy posiadanie ziemi utrudniałoby mu otrzymanie tego zaopatrzenia, tej ziemi się nie wyzbywał. Być może, że jeżeli będziemy traktować ten problem z punktu widzenia porównawczego między uczestnikiem walk o niepodległość a bezrobotnym niezdolnym do pracy, zamieszkałym na terenie wielkiego miasta, jeżeli przy tym uwzględnimy pewne uprzywilejowanie tego osadnika na kresach, to ten drugi znajdzie się w nieco lepszej sytuacji, ale za to żądamy od niego, ażeby na tej swojej placówce na kresach wschodnich czy zachodnich pozostał i swoją misję tam spełnił. Dlatego Senat tę poprawkę przyjął, przy czym chcę podkreślić, że to postanowienie zostało w czasie tegorocznej sesji budżetowej Sejmu wprowadzone do ustawy o zaopatrzeniu inwalidzkim. Mając zaszczyt reprezentować inwalidów wojennych, chciałbym, żeby uczestnicy walk o niepodległość byli na tych samych prawach, co inwalidzi wojenni.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PWagner">Dlatego wypowiadam się za przyjęciem wszystkich poprawek Senatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszalek">Przystępujemy do głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#P">Wagner: Proszę o głos w sprawie oświadczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszalek">Jakiego oświadczenia?</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PWagner">W związku z przemówieniem, jakie wygłosiłem w czasie ubiegłej sesji zwyczajnej i informacjami prasowymi, które Pan Marszałek raczył sprostować, chciałbym jeszcze osobiście złożyć oświadczenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszalek">W takim razie poza porządkiem dziennym.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PWagner">To się odnosi do mojego przemówienia do tej ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#Marszalek">Przecież Pan Poseł przed chwilą korzystał w tej sprawie z głosu i mógł Pan tę sprawę poruszyć. Jeżeli Pan tego nie uczynił, to znaczy, że Pan uważa, że ta sprawa jest poza porządkiem dziennym. Mogę udzielić Panu głosu po głosowaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PWagner">Dobrze.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszalek">Obecnie przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali według druku 521.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#Marszalek">Komisja sejmowa wszystkie zmiany zaproponowane przez Senat zaopiniowała przychylnie z wyjątkiem zmiany do art. 5, co do której wypowiedziała się za odrzuceniem. Proponuję Panom, aby odbyć głosowanie łącznie nad zmianami Senatu, co do których komisja sejmowa wypowiedziała się przychylnie. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, iż propozycja moja jest przyjęta. Sprzeciwu nie słyszę. Będziemy głosowali nad wszystkimi zmianami, które według druku 521 komisja proponuje przyjąć. Będziemy głosowali jak zwykle w formie negatywnej. Kto jest za odrzuceniem tych zmian, zechce wstać. Stoi mniejszość. Nie ma kwalifikowanej większości za ich odrzuceniem, a zatem wszystkie te poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#Marszalek">Obecnie przystępujemy do przegłosowania zmiany, zaproponowanej przez Senat do art. 5. Komisja wypowiedziała się za odrzuceniem tej zmiany. Będziemy głosowali w formie negatywnej. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem poprawki Senatu do art. 5, zechce wstać. Prezydium nie może ustalić, czy jest kwalifikowana większość, przeto musimy obliczyć głosy. Proszę Pana Sekretarza Dudzińskiego o przeliczenie głosów po prawej stronie sali, a Pana Sekretarza Długosza po lewej stronie sali. Teraz zrobimy próbę przeciwną. Głosujemy pozytywnie. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem tej zmiany, zechce wstać. Proszę Panów Sekretarzy o przeliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Po obliczeniu głosów.)</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#Marszalek">Głosowało razem 83 Panów Posłów. Kwalifikowana większość 3/5 wynosi 48. Za odrzuceniem głosowało 49 Panów Posłów, a zatem poprawka Senatu do art. 5 została przez Izbę odrzucona.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich (druki nr 495 i 518). Sprawozdawca p. Drozd-Gierymski.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#Marszalek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Oświatowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#Marszalek">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Obowiązująca ustawa o szkołach akademickich ma za sobą bogatą historię. Ustawa powyższa poruszyła opinię całego świata profesorskiego Polski, Poruszyła bodajże całą tę część społeczeństwa, która interesuje się zagadnieniem szkolnictwa wyższego, chociażby przez swe dzieci studiujące, względnie mające w niedługim czasie studiować. Ustawa powyższa odbiła się głośnym echem wśród całej ówczesnej młodzieży akademickiej, którą pociągnięto do walki o nienaruszalność autonomii i samorządu uniwersytetu.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PDrozdGierymski">Dyskusja na temat szkół akademickich przybierała niejednokrotnie charakter namiętnych walk już od momentu zapowiedzi przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zmiany ustawy o szkołach akademickich z 1920 r. Byliśmy świadkami gwałtownej polemiki prasowej, słyszeliśmy, że świat profesorski wydał wspólnie broszurę p. t. — „W obronie wolności szkół akademickich”, w której to broszusze spotykamy artykuły (pisane przez wybitnych naukowców, Spotykamy się z nazwiskami sławnych profesorów, z artykułami niejednokrotnie o frapujących tytułach, jak — „Nauka na powrozie” itp. Wreszcie dyskusja w Izbach ustawodawczych. Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o szkołach akademickich odbyło się dnia 12 stycznia 1933 roku, ostatnie posiedzenie plenum Sejmu dla przyjęcia poprawek Senatu 10 marca tegoż roku. W międzyczasie szereg posiedzeń komisyjnych i plenarnych w Sejmie i Senacie. Mnóstwo przemówień na ten temat p. Ministra, referentów ustawy, posłów i senatorów.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#PDrozdGierymski">Może nie ta historia, mimo że bogata w materiał, winna być dla nas miarodajną, raczej historia, jak ustawa o szkołach akademickich była realizowaną w życiu, w codziennej pracy szkolnej. Tu należałoby postawić sobie pytanie, czy i o ile ustawa o szkołach akademickich z r. 1933 uzdrowiła stosunki panujące na wyższych uczelniach w Polsce w okresie jej czteroletniej realizacji?</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#PDrozdGierymski">Aby udzielić na to pytanie odpowiedzi, musimy najpierw szukać odpowiedzi na inne pytanie. Jaki był powód zmiany ustawy o szkołach akademickich z 1920 r.? Przypominamy sobie wszyscy, że długo przed r. 1933 spotykaliśmy się z ustawicznymi awanturami studentów na poszczególnych uniwersytetach, niejednokrotnie awantury te były brutalne, świadczyły niejednokrotnie może o zdziczeniu młodzieży, bito i poniewierano kolegów za to, że odważyli się na odmienny sposób myślenia. Spotykaliśmy się z faktami może nawet grubej niesubordynacji i braku poszanowania własnych władz. Stosunki powyższe panujące podówczas na uniwersytetach w Polsce były powodem i źródłem obowiązującej! obecnie ustawy o szkołach akademickich z dnia 15 marca 1933 r. Na posiedzeniu Komisji Oświatowej Sejmu w styczniu 1933 r. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego mówił: — „Nauka polska rozwija się pomyślnie, stosunki wśród młodzieży nie są gorsze niż w innych państwach według zdania jednego z ekspertów. Ponieważ zasadniczo z tym stanowiskiem się nie zgadzam, pozwolą Państwo, że podejmę pytanie i spróbuję dać jak najbardziej wyczerpującą odpowiedź, kto ponosi dziś odpowiedzialność za to, co się na wyższych uczelniach dzieje. Czy profesor? Ale profesor może odpowiadać tylko za poziom udzielanej przez siebie wiedzy drogą wykładów, ćwiczeń, seminariów”. Argumentując dalej najzupełniej słusznie Minister dochodzi do wniosku, że profesora nie można obarczać odpowiedzialnością za występki młodzieży. Dalej Minister udowadnia, że na podstawie ustawy o szkołach akademickich z 1920 r. rektor jest władzą zgoła znikomą, nie może on brać odpowiedzialności za całość życia administracyjnego oraz za sprawy ogólno-wychowawcze młodzieży. W dalszej argumentacji Minister dochodzi do wniosku, że należy wzmocnić władzę rektora, poza tym winien mieć duży wpływ na stosunki panujące w szkołach akademickich Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, który powinien w pewnych momentach życia akademickiego wystąpić w sposób kategoryczny, usuwając zło.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PDrozdGierymski">Przytoczę dosłownie część przemówienia Ministra, dotyczącego spraw młodzieży: — „Gdy roku zeszłego i w roku bieżącym działy się w szkołach akademickich rzeczy, które nie tylko były niedopuszczalne z punktu widzenia elementarnych wymogów porządku i bezpieczeństwa, ale co gorzej hańbę i wstyd przynosiły kulturze polskiej, szukałem dróg i sposobów, którymi mógłbym zapobiec dalszemu zalewowi fali zdziczenia i barbarzyństwa, która z poduszczenia pewnych czynników politycznych zalewała Polskę. W ustawie z 1920 r. nie znalazłem żadnych możliwości ingerowania w te sprawy.” Ustawa z 15 marca 1933 roku daje ministrowi możność ingerowania w te sprawy, wzmacnia stanowisko rektora odpowiedzialnego za całość życia administracyjnego szkoły, jest on opiekunem i zwierzchnikiem słuchaczy. Przypatrzmy się obecnie po czteroletniej realizacji tej ustawy, czy i o ile stosunki powyższe w Polsce uległy zmianie na lepsze.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#PDrozdGierymski">Jakich argumentów mam tu użyć? Najlepiej niech każdy z Panów sam da sobie odpowiedź. Znajdą ją bardzo szybko wszyscy ci, którzy mają obecnie dzieci na uniwersytetach.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#PDrozdGierymski">Jakież jest obecnie stanowisko profesorów dotyczące tej sprawy? Pozwolę sobie na zacytowanie z memoriału senatu Politechniki Warszawskiej rezolucji powziętej, na posiedzeniu w dniu 23 marca 1937 roku:</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#PDrozdGierymski">„Senat Akademicki Politechniki Warszawskiej stwierdza, że wytworzyły się warunki, uniemożliwiające normalny bieg pracy na uczelniach wyższych. Dalsze trwanie tego stanu rzeczy może przynieść nieobliczalne szkody dla przyszłości Rzeczypospolitej. W głębokim poczuciu odpowiedzialności Senat Akademicki uważa za konieczne stwierdzić, że potrzebne są w tej chwili środki doraźne, które jednak same nie załatwią całości zagadnienia. Niezbędna jest natomiast zasadnicza zmiana stosunku władz i społeczeństwa do całokształtu zagadnień nauki i nauczania oraz nowelizacja szeregu rozporządzeń i ustaw normujących bieg życia akademickiego”. Takie jest stanowisko profesorów. Jaki jest sąd w tej sprawie wzmocnionej władzy rektorskiej? Aby nie być gołosłownym i nie operować argumentami, które mogłyby nie budzić pewności i zaufania u Panów Posłów, pozwolę sobie odczytać wyjątki memoriału z prywatnego zjazdu rektorów w dniu 17 kwietnia 1937 roku. Memoriał powyższy w całości odczytałem na posiedzeniu komisji w dniu 1 czerwca b. r. Oto wyjątki z memoriału:</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#PDrozdGierymski">„Szkoły wyższe w Polsce przechodzą obecnie okres bardzo ciężki i grożący na przyszłość wielkim niebezpieczeństwem. Wprawdzie niepokoje i ekscesy studenckie zdarzają się od czasu do czasu i w innych społeczeństwach, ale u nas są one od kilku lat czymś stałym i przybierają formy coraz to brutalniejsze. Bójki, gwałty, łamanie prawa, nieposłuszeństwo wobec władz — w ostatnich czasach także i władz akademickich — stały się już objawami codziennymi, które hamują możność nauczania i uczenia się oraz niweczą spokojną atmosferę pracy naukowej w seminariach i laboratoriach. Przez rok bieżący pewna część wyższych uczelni właściwie nie funkcjonowała, a młodzież się wcale nie uczyła. Całe społeczeństwo, nie tylko sama młodzież, ponosi przez to ogromne szkody, nie mówiąc już o tym, że zaprawianie młodzieży do posługiwania się gwałtem i bezprawiem kazi charakter młodego pokolenia na całe życie.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#PDrozdGierymski">Wiele czynników przyczyniło się do wytworzenia tego stanu rzeczy. Wpływ prądów i kierunków przychodzących z zewnątrz, różne niedomagania życia współczesnego, zła sytuacja materialna młodzieży są to czynniki powszechnie znane, wychodzące poza zakres życia akademickiego.” Dalej — jakie widzimy wskazania? Cytuję ten sam memoriał rektorów:</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#PDrozdGierymski">„Sądzimy, że do przywrócenia normalnych stosunków w szkołach akademickich znacznie przyczynić by się mogło: 1) ustalenie racjonalnych zasad organizacji stowarzyszeń akademickich oraz zmiana ordynacji wyborczej do zarządów stowarzyszeń, w szczególności zniesienie proporcjonalności, 2) rewizja opłat studenckich w kierunku ulżenia młodzieży w jej ciężkim położeniu materialnym, 3) oddanie spraw pomocy dla młodzieży, a w szczególności rozdziału stypendiów w ręce władz akademickich jako kompetentnych i 4) oddanie władzy dyscyplinarnej nad młodzieżą senatom akademickim i rektorom, oraz rozszerzenie uprawnień w zakresie władzy porządkowej.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#PDrozdGierymski">Są to najpilniejsze sprawy, których jak najszybsze załatwienie jest dla odprężenia na terenie akademickim nieodzowne. Część tych spraw wymaga zmian, ustawowych. Należało by zatem przeprowadzić jednocześnie szczegółowo rozpatrzenie obowiązujących środowisko akademickie ustaw pod kątem widzenia wprowadzenia ulepszeń, których domaga się życie.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#PDrozdGierymski">Należą tu zagadnienia: 1) podstaw bytu materialnego uczelni i Funduszu Opłat Studenckich, 2) uprawnień senatów uczelni, 3) uprawnień władz akademickich w zakresie organizacji nauki i nauczania, tworzenia, zwijania katedr, zakładów i wydziałów, 4) szereg innych, które ze sprawą zaburzeń studenckich mniejszy mają związek, a które w razie wprowadzenia zmian ustawowych dla dobra nauki i nauczania winny być uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#PDrozdGierymski">Nie łudzimy się, by same zmiany ustaw i rozporządzeń, przeprowadzone w ścisłym porozumieniu z władzami akademickimi, załatwić mogły wszystko. Tym bardziej jednak nie rozwiązują wszystkich bolączek życia akademickiego środki wyłącznie mechaniczne.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#PDrozdGierymski">Rozumiemy szkodliwość bezkarności dla młodzieży w razie popełniania gwałtów i bezprawi. Nie jesteśmy też przeciwni temu, aby w razie niezbędnej konieczności siłą odpierać zamachy na autorytet prawa i siłą bronić porządku. Te nieraz niezbędne środki i zarządzenia, nie dadzą jednak rezultatów zadowalających, jeżeli jednocześnie nie przeprowadzi się wszechstronnej pracy nad usunięciem głębszych przyczyn zła.” Jakaż będzie odpowiedź ministra, któremu ustawa z 1933 r. daje możność ingerowania w stosunki panujące na uniwersytetach? W tym wypadku przypominam Wysokiej Izbie oświadczenie złożone przez p. Ministra na posiedzeniu Komisji Oświatowej w dniu 1 czerwca r. b., które było podane w prasie. Zacytuję tu z niego wyjątek: — „Zgłoszony obecnie projekt nowelizacji ustawy o szkołach akademickich ma właśnie na celu wprowadzenie zmian, których przyjęcie przez Izby ustawodawcze niewątpliwie przyśpieszy i to znacznie konsolidację sił narodowych w świecie akademickim”. Jakież wnioski jako ustawodawcy winniśmy wyciągnąć?</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#PDrozdGierymski">Ustawa o szkołach akademickich z 15 marca 1933 r. nie zdała egzaminu życiowego, nie usunęła bolączek, trapiących uniwersytety polskie.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#PDrozdGierymski">Jakie były powody? Jednym z najważniejszych jest ten, że ustawa obecna została wprowadzona wbrew woli całego świata profesorskiego, który z małymi tylko wyjątkami bezwzględnie i solidarnie ją zwalczał. Walka ta wytworzyła grunt i podkład psychiczny niekorzystny dla realizacji tej ustawy; ten podkład psychiczny winniśmy zmienić.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#PDrozdGierymski">Bardzo ważki argument podniósł w swym przemówieniu na plenum Sejmu w r. 1933 p. Wicemarszałek Sejmu, prof. Makowski, który bronił rządowego projektu jako poseł i jako profesor. P. Wicemarszałek Makowski oświadczył, że nie mógłby dać definitywnej odpowiedzi na to, czy ustawa ta jest dobrą, czy złą. Ustawa, jak każda ustawa, jest formą, a treść ustawy wypełni praca ludzka, mówił Wicemarszałek Makowski. Jak tę formę wypełniła praca ludzka, to dziś zdajemy już sobie z tego sprawę. Biorąc to wszystko pod uwagę, dojść musimy do wniosku, że nowelizacja ustawy z 1933 r. stała się koniecznością życiową i koniecznością ze względu na interes i prestiż Państwa, Projekt nowelizacji, ustawy o szkołach akademickich, który Wysokiej Izbie referuję, jest niewątpliwie znacznym krokiem naprzód ku usunięciu fatalnych skutków, jakie wywołała ustawa z r. 1933, powodująca nie tylko rozgoryczenie i zniechęcenie profesorów wyższych uczelni, ale także nieład w stosunkach wewnętrznych, a w szczególności dezorganizację w stosunkach młodzieży i utrudnienia w urzędowaniu władz akademickich.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#PDrozdGierymski">Projekt pragnie usunąć lub zmienić kilka z najbardziej ujemnych postanowień. Jeśli ma przypaść obecnym Izbom ustawodawczym w udziale przeprowadzenie pacyfikacji i uzdrowienie stosunków, panujących obecnie na uniwersytetach, winniśmy uczynić wszystko, co zdaniem naszym uczynić należy, aby nowelizacja nie była niewystarczająca.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#PDrozdGierymski">Przechodzę obecnie do szczegółowego omówienia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich (druk sejmowy nr 495 i nr 518). Przeanalizujmy poszczególne ustępy art. 1 rządowego projektu. Ustęp (1) jest nowelą art. 3 ustawy z dnia 15 marca 1933. Artykuł ten w obowiązującej ustawie był jednym z najbardziej zwalczanych artykułów tak przez profesorów uniwersytetu, jak również i ówczesną opozycję sejmową, która ze względów politycznych w lot podchwyciła argumenty wysuwane przez profesorów i przyznam szczerze, że wykorzystała je bardzo umiejętnie na rzecz własnych korzyści politycznych.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#PDrozdGierymski">W stosunku do art. 3 obecna nowela przeprowadza dwie zasadnicze zmiany: po pierwsze tworzenie nowych wydziałów oraz zwijanie istniejących następuje w drodze ustawodawczej, a nie w drodze rozporządzenia Rady Ministrów na wniosek Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego po wysłuchaniu opinii lub na wniosek senatu i po drugie zawiera nowe końcowe zdanie, że katedra obsadzona może być zwinięta jedynie na wniosek rady wydziałowej. Co oznaczają powyższe zmiany? Pierwsza: ponieważ ustawa z dnia 15 marca 1933 r. jak również obecna nowela przewiduje istnienie wyższych szkół jednowydziałowych, które to szkoły mocą obowiązującego ustawodawstwa szkolnego mogą powstawać tylko w drodze ustawodawczej, przeto nowela obecna wprowadza jednolity tryb postępowania przy tworzeniu i zwijaniu istniejących wydziałów. Poza tym istnieje jeszcze argument bardzo ważki, który przytoczę nieco później. Drugą zmianą jest, że Wprawdzie w ustawie z dnia 15 marca 1933 r., jak również i na zasadzie obecnej noweli Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego może zwijać katedry po wysłuchaniu opinii lub na wniosek rady wydziałowej, ale wprowadza się ograniczenia, że katedra obsadzona może być zwiniętą tylko na wniosek rady wydziałowej. Te zmiany posiadają duże znaczenie dla profesorów nie tylko materialne, lecz również i moralne. Wprowadzenie ostatniej zmiany jest poprostu ugruntowaniem art. 1 obowiązującej ustawy, który orzeka, że szkoły akademickie zorganizowane są na zasadzie wolności nauki i nauczania.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#PDrozdGierymski">Kiedy w Polsce normalnie uczony może liczyć na otrzymanie katedry? Zaszczyt ten może spotkać uczonego w wieku około lub powyżej 40 lat życia. Średnio obliczając student po ukończeniu uniwersytetu i zdobyciu niższego i wyższego stopnia naukowego musi jeszcze poświęcić się minimum w przeciągu 12 lat studiom specjalnym, aby móc zostać profesorem. Na podstawie obowiązującej ustawy uczony taki otrzymuje katedrę, koledzy i znajomi składają mu gratulacje, czyni to samo rektor, zawiadamiając go oficjalnie o zaszczycie, który go spotkał, lecz rektor, chcąc być w zgodzie ze swym sumieniem, musi wyjaśnić profesorowi jego prawną sytuację i uprzedzić go, że wprawdzie został mianowany profesorem, ale katedra jego może ulec z końcem roku szkolnego redukcji, czy też zwinięciu na zasadzie rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Jasną jest rzeczą, że praca w takich warunkach nie może być całkowicie normalną.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#PDrozdGierymski">Uczony, który swoje wiadomości i swą wiedzę poświęca na rzecz dobra ogólnego, musi mieć pewność spokoju w swej pracy i nie może tu mieć miejsca pojęcie jakichś kontraktów. W większym stopniu dotyczy to jeszcze całych wydziałów, którym mogło grozić po uchwale Rady Ministrów nawet telefoniczne zawiadomienie, że należy się spodziewać, iż w niedługim czasie może ulec zwinięciu ten czy inny wydział. A czy takie rzeczy nie miały miejsca? Przypomnijmy sobie niepokoje profesorów i studentów, którym groziło zwinięcie wydziałów. Nic tu nie pomoże zapewnienie, że młodzież będzie mogła odbywać studia na wydziale w innym uniwersytecie i w innej miejscowości. Nie wszyscy ze studiujących np. w Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie mogą kontynuować swe studia np. w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie czy też odwrotnie. A zwijanie katedr?</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#PDrozdGierymski">Jak wyglądała w praktyce praca ludzka wypełniająca treść ustawy? Na to mamy szereg przykładów z minionej przeszłości. Podobno przeszło 50 katedr zwinięto. Z tego wynik taki, iż po dzień dzisiejszy uniwersytety mają 14 nie obsadzonych katedr. Obsadzić ich nie można, ponieważ Minister Skarbu po zwinięciu ich zamknął kredyty, a nowych otworzyć nie chce, czy też nie może. Pozostaje jednak fakt nieobsadzenia 14 potrzebnych katedr. Zwijanie katedr było może jedną z największych bolączek profesorów i zwijaniu ich najmocniej sprzeciwiała się opozycja sejmowa w r. 1933. Argumenty ówczesne uzasadniające wprowadzenie art. 3 były tego rodzaju, że na zasadzie art. 114 ustawy o szkołach akademickich z 1920 r. i na zasadzie art. 23a dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1932 o pragmatyce służbowej profesorów uniwersytetów Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego mógł czynić to samo w drodze okrężnej, co przewiduje obecna ustawa w drodze bezpośredniej na zasadzie art. 3. Nie chcę wdawać się w sąd, która strona miała rację. Proponuję zajęcie takiego stanowiska, jakie zajmuje omawiana nowela, a mianowicie usunięcie w ogóle grozy każdoczasowego zwijania obsadzonych katedr. Dajmy możność profesorom spokojnej pracy i niechaj profesor pozbędzie się w przyszłości troski o byt, co będzie robił i z czego utrzyma rodzinę w momencie zwinięcia jego katedry, w wypadku gdy nie spodoba się, czy też narazi temu lub innemu.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#PDrozdGierymski">Jeśli zechcemy wyczerpać zagadnienie profesorów bez reszty, zgodzić się należy z zasadą, że profesor może niejednokrotnie nie stać na wyżynie swego szczytnego posłannictwa, ten czy ów może popełnić czyny nie licujące z godnością profesora, wtedy minister ma dot dyspozycji ustawy, na mocy których może pociągnąć profesora do odpowiedzialności. Istnieje dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o pragmatyce służbowej profesorów, są w tym dekrecie artykuły omawiające zasady postępowania w takich wypadkach, przewidziane są sądy dyscyplinarne, na mocy wyroków tychże sądów profesora może spotkać kara od nagany aż do pozbawienia katedry. Pozostawmy zatem zasadę, że o ile profesor ma być zwolniony, niechaj to się stanie w drodze zawyrokowania sądu. Istnieje druga strona tego zagadnienia, że profesor może nadużywać swego stanowiska i swej katedry do ogłaszania pewnych faktów może niezgodnych z rzeczywistością, może ujmować pewne wydarzenia pod kątem widzenia tego czy innego kierunku politycznego, może stwarzać kłopoty swymi wystąpieniami, może pseudo-naukowymi, tak Ministerstwu Oświaty jak również i uniwersytetowi, na którym pracuje. Jakież wtedy widzimy wyjście z sytuacji? Mamy w rządowym projekcie dwa ustępy 1) i 7), na mocy których można przykre konflikty rozwiązywać. Ust. 7) określa obowiązki rady wydziałowej, której zdaniem jest czuwanie nad rozwojem reprezentowanych przez nią nauk; rada wydziałowa jest odpowiedzialna za poziom naukowy pracy profesorów i za poziom nauczania, obowiązkiem rady jest dbałość o dobór odpowiednich sił naukowych, W ust. 1) mamy zdanie, że katedra obsadzona może być zwinięta jedynie na wniosek rady wydziałowej. Wierzę mocno, że rady wydziałowe uniwersytetu, otrzymując przez uchwalenie rządowego projektu dowód zaufania, jakim ciała ustawodawcze obdarzają profesorów i władze uniwersyteckie, przez co władze te zyskują na autorytecie, zaś przez rozszerzenie ich autonomii i samorządu zyskują zwiększone moralne oparcie, potrafią każdorazowo stanąć na odpowiedniej wyżynie i w wypadku gdyby Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zwrócił się do rady wydziałowej o wydanie swego wniosku w sprawie zwinięcia katedry, rada wydziałowa w takich wypadkach ustosunkuje się rzeczowo i wyda wyrok słuszny i zgodny z ich sumieniem i z istniejącymi ustawami. Wreszcie wołałbym nawet wprowadzenie dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej nowego ustępu o karach, że profesor, który nadużywa swego stanowiska i swej katedry do celów ubocznych, politycznych czy też innych, ale takich, które niezgodne są z kierunkiem poczynań nie Państwa, ale nawet Rządu, może być pozbawiony prawa nauczania. Będzie to wtedy zupełnie w porządku, unikniemy t. zw. dróg okrężnych, uniknie się zadrażnień natury politycznej. Sądzę, iż są pewne wypadki, że lepiej jest zamiast przybierania się w owczą skórę okazać się wilkiem. Niechaj istnieją surowe kary, ale unikajmy wytwarzania poczucia doznanej krzywdy.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#PDrozdGierymski">Dalsza drobniejsza zmiana to ta, że nie zebranie ogólne profesorów, ale senat uchwala statut szkoły oraz jego zmiany. Projektowana zmiana, zdaniem moim, jest słuszna i zgodna z wymaganiami życiowymi. W szkołach akademickich, liczących bardzo wielu profesorów, zebrania ogólne profesorów mogą się okazać instytucją niepraktyczną. Zebrania profesorów trudno dochodzą do skutku i przepis może się okazać papierowym i niewykonalnym, lepiej przeto uprawnienia powyższe przelać na senat, który właściwie najprawdobodobniej i dotychczas je spełnia, przez to chociażby, że prawdopodobnie on opracowuje statut szkoły, a później ma tylko trudności, aby zebranie profesorów mogło pracę jego akceptować. Nowela ustawy przewiduje kadencję rektorów i prorektorów na okres dwuletni. Okres trzyletni sprawowania urzędu rektora może jest za długi, wyczerpuje on siły rektora, zwłaszcza w wielkich szkołach akademickich, a ponadto zbyt długo odrywa go od nauki i od działalności pedagogicznej. Ustęp 4 noweli zmienia ustęp 8 art. 9 z tym, że w noweli przewiduje się wybory nowego rektora w razie ustąpienia poprzedniego w czasie najkrótszym, a nie jak było poprzednio, w ciągu miesiąca. Ponadto jest nowe zdanie — „w tych przypadkach jednak gdy od dnia zawakowania urzędu rektorskiego pozostaje do końca kadencji mniej niż sześć miesięcy, nowy rektor zachowuje swój urząd przez całą następną kadencję”. Nowela wprowadza nowy artykuł 14a, upoważniający Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do wyznaczenia tymczasowego zastępcy rektora w razie wakowania stanowiska rektora i prorektora. Nowela rozszerza skład rady wydziałowej, wprowadzając do tej rady profesorów honorowych, kontraktowych i zastępców profesorów. Nadto nowela ustala kompetencje dziekana. Obecnie dziekan ma być przełożonym urzędników i funkcjonariuszów dziekanatu. Odpada bezpośredni nadzór dziekana nad siłami pomocniczymi, urzędnikami i niższymi funkcjonariuszami zakładu naukowego, których bezpośrednim zwierzchnikiem jest kierownik zakładu. Nowela wprowadza dalszą zmianę, na mocy której w związku ze szkołami mogą pozostawać zakłady, organizowane na zasadzie porozumienia z innymi ministrami lub instytucjami, których nazwę i normy organizacyjne ustala rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w porozumieniu z senatem uczelni. Nowela rozszerza możliwość pełnienia obowiązków kierownika zakładu przez powierzenie tej funkcji zastępcy profesora lub docentowi. Nowela wprowadza pojęcie profesora kontraktowego, który wchodzi w skład grona nauczycielskiego. Uzupełnienie to wydaje się zupełnie słusznym. W politechnikach, Akademii Górniczej: może zdarzyć się wypadek, iż jakiś wybitny fachowiec nie z godzi się na objęcie docentury, ale może zgodzić się na zakontraktowanie go w charakterze profesora. Dotyczyć to będzie wypadków, gdy szkole akademickiej zależy na wprowadzeniu tęgo fachowca do szkoły i powierzeniu mu wykładów. Nowela zmienia częściowo przepisy dotyczące habilitacji docentów. Nowela rozszerza możność powołania docentów do szkół artystycznych na podstawie wniosku komisji kwalifikacyjnej, zmienia częściowo postępowanie habilitacyjne na uniwersytetach przez wprowadzenie komisyj kwalifikacyjnych, zezwala radzie wydziałowej na uznanie kierownictwa ćwiczeniami i pracami badawczymi przez docenta za równoważne z prowadzeniem wykładów, stwierdza nadto, iż zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej docentów oraz tryb postępowania dyscyplinarnego ustala rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, podczas gdy na podstawie obowiązującej ustawy przepisy dyscyplinarne dla docentów ustalał statut szkoły. W myśl noweli ustępujący z katedry profesor zachowuje prawo korzystania z zakładów szkoły w ramach regulaminu zakładowego oraz prawo wykładania, które to prawo wykładania na podstawie obowiązującej ustawy ustępujący profesor zasadniczo tracił. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego mógł jednak pozostawić profesorowi prawo wykładania.</u>
<u xml:id="u-37.26" who="#PDrozdGierymski">Nowela określa, iż rok akademicki winien liczyć nie mniej niż 30 tygodni wykładowych i egzaminacyjnych. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego ustala początek roku akademickiego. W myśl noweli programy wykładów i ćwiczeń układają corocznie rady wydziałowe, które to programy przedstawia rektor do wiadomości Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a nie jak dotychczas, że rady wydziałowe układały projekty programów, które były przesyłane Ministrowi do zatwierdzenia. Według noweli o szkołach akademickich pobierane są opłaty, podczas gdy obowiązująca ustawa upoważnia szkoły akademickie do pobierania opłat. Nowela zmienia częściowo przepisy otrzymywania stopni naukowych. Zasady uzyskiwania wyższego stopnia naukowego przez obywateli państw obcych pozostają niezmienione.</u>
<u xml:id="u-37.27" who="#PDrozdGierymski">Nowela zmienia niektóre przepisy dotyczące studentów i wolnych słuchaczy. W zasadzie nowela tu nie wprowadza zasadniczych zmian, raczej dąży do nadania odpowiednim artykułom ustawy ściślejszej formy redakcyjnej. Art.</u>
<u xml:id="u-37.28" who="#PDrozdGierymski">50 obowiązującej ustawy nowelizuje się w tym duchu, że postanowienia, odnoszące się obecnie tylko do wolnych słuchaczy, nowela przenosi w ogóle na studentów, a przez to, że wolnych słuchaczy obowiązuje ten sam tryb postępowania dyscyplinarnego, co i studentów, artykuł powyższy dotyczy także wolnych słuchaczy.</u>
<u xml:id="u-37.29" who="#PDrozdGierymski">Nowelizacja art. 51 ma znaczenie istotne i najważniejsze na całym odcinku młodzieżowym. Art. 51 jak i art. 3 obowiązującej ustawy wywołał w czasie uchwalania ustawy najwięcej zastrzeżeń tak ze strony profesorów, jak i młodzieży. Obowiązująca ustawa przewiduje dwie instancje sądów dyscyplinarnych: a) sędzia wybrany z pośród profesorów zwyczajnych, nadzwyczajnych lub docentów, b) odwoławcza komisja dyscyplinarna wybrana z grona profesorów zwyczajnych i nadzwyczajnych. Art. 51 otrzymuje następujące brzmienie: 1) upomnienie, jako karę porządkową, wymierza dziekan lub rektor. Przeciw upomnieniu nie ma odwołania. 2) W sprawach dyscyplinarnych orzekają dwie instancje: a) komisja dyscyplinarna powołana przez senat na przeciąg jednego roku z pośród profesorów honorowych, zwyczajnych, nadzwyczajnych i docentów. Komisja orzeka w składzie dwóch sędziów i przewodniczącego; b) senat jako instancja odwoławcza, która rozpatruje sprawę ponownie na wniosek rektora albo na skutek pisemnego podania obwinionego, któremu przysługuje prawo odwołania się w razie nałożenia na niego> kary usunięcia ze szkoły lub kary pozbawienia prawa do studiów akademickich.</u>
<u xml:id="u-37.30" who="#PDrozdGierymski">Niesłusznym i niecelowym okazało się wprowadzenie sądów jednoosobowych. Student sądzony jednoosobowo mógł mieć uzasadniony żal, że wyrok jest stronniczy, nie obiektywny, przez co obniżał się autorytet profesora w oczach młodzieży. Zdarzały się fakty podkładania petard pod mieszkanie czy też pracownię profesora-sędziego. Fakt taki nie budził grozy u kolegów, gorzej, nie znajdował odruchu w społeczeństwie. Instytucja sądów trzechosobowych i możność odwołania się studenta w pewnych wypadkach do senatu utrwala powagę sądów dyscyplinarnych. Zresztą w razie gdyby student zechciał używać dotychczasowych. metod, to niech podkłada petardę pod salę, w której obraduje senat. Jestem mocno przekonany, że fakt talki, gdyby zaistniał na którejkolwiek uczelni, spotkałby się napewno z żywiołowym odruchem i oburzeniem młodzieży. Fakt powyższy napewno byłby potępiony przez całe społeczeństwo i student taki znalazłby się poza uczciwą opinią.</u>
<u xml:id="u-37.31" who="#PDrozdGierymski">Zdaję sobie sprawę, że wszystkie te poprawki nowelizujące obecną ustawę o szkołach akademickich nie uleczą od razu panujących stosunków na wyższych uczelniach. Dalszy etap służący dot wprowadzenia normalizacji stosunków młodzieżowych na terenie wyższych uczelni wymagałby:</u>
<u xml:id="u-37.32" who="#PDrozdGierymski">1) zmiany rozporządzenia o — stowarzyszaniach akademickich, a w szczególności zmiany ordynacyj wyborczych do tychże stowarzyszeń;</u>
<u xml:id="u-37.33" who="#PDrozdGierymski">2)zmiany rozporządzenia o funduszu opłat studenckich i rozporządzenia o opłatach za egzaminy;</u>
<u xml:id="u-37.34" who="#PDrozdGierymski">3)rewizji zasad udzielania pomocy młodzieży akademickiej z funduszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-37.35" who="#PDrozdGierymski">Muszą być usunięte przyczyny uniemożliwiające należytą opiekę dydaktyczną i moralną nad młodzieżą akademicką, muszą być stworzone warunki, pociągające młode siły do pracy na polu naukowym.</u>
<u xml:id="u-37.36" who="#PDrozdGierymski">Art. 2 ustala, że kadencja rektorów i prorektorów, wybranych przed dniem wejścia w życie nowej ustawy, trwa 3 lata. Artykuł powyższy jest nowością w naszym ustawodawstwie, uzna je zasadę nabytych praw. Niechaj że nowość ta wprowadzona przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego udzieli się wszystkim Ministrom i Rządowi.</u>
<u xml:id="u-37.37" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Przeprowadziłem, zdaniem (moim, dokładną analizę rządowego projektu o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich. Jak stwierdziłem na początku, profesorowie i senaty uniwersytetów uważały i uważają obecną ustawę jako zmniejszenie autonomii uniwersytetów i pomniejszenie uprawnień samorządu uniwersyteckiego.</u>
<u xml:id="u-37.38" who="#PDrozdGierymski">Z przemówienia referenta na komisji sejmowej w styczniu r. 1933 wyczytałem w diariuszu sejmowym, że podał on definicję, co należy rozumieć przez autonomię i samorząd i doszedł do wniosku, że uniwersytety w zasadzie nie posiadały ani autonomii, ani samorządu w ścisłym tego słowa znaczeniu. Jeśli autonomia i samorząd były fikcją czy iluzją, to po cóż w takim razie było pozbawiać uniwersytety tej fikcji? Jeśli to były obrazy urojone, nierzeczywiste, to po cóż rozbijać ekrany, na których te obrazy urojone powstawały? Wiemy, że pojęcie obrazu urojonego jest pojęciem subiektywnym. Ekranem, na którym taki obraz może się wytworzyć, jest oko, a zatem poi cóż to oko wybito uniwersytetom? Chyba nie po to, aby szkoły nie mogły spostrzegać tego, co się na uniwersytetach dzieje, bo tylko w tym wypadku ustawa obecna odniosłaby całkowity sukces.</u>
<u xml:id="u-37.39" who="#PDrozdGierymski">Zdajemy sobie sprawę, że obecna nowela nie reguluje jeszcze w zupełności stosunków młodzieżowych, są jeszcze liczne braki, które należałoby usunąć. Zagadnienie to bardzo ważne, nie można go w krótkim czasie rozwiązać pozytywnie, bo i nie mamy jeszcze jednolitej opinii młodzieży. Młodzież musi uzgodnić swe postulaty, musi nauczyć się poszanowania praw obowiązujących, poszanowania swych władz i poszanowania mienia uniwersyteckiego. Jeśli w tych wypadkach opinia młodzieży zostanie uzgodniona, wierzę, że nadejdzie okres konkretnego rozwiązania problemów młodzieży uniwersyteckiej.</u>
<u xml:id="u-37.40" who="#PDrozdGierymski">Niech mi wolno będzie odwołać się do przemówienia Marszałka Śmigłego-Rydza, wygłoszonego w korporacji akademickiej:</u>
<u xml:id="u-37.41" who="#PDrozdGierymski">„Jestem głęboko przekonany, że w piersiach waszych bije dzielne żołnierskie serce i że wszyscy spełnilibyście dobrze obowiązek żołnierski, gdyby trzeba było wrogowi zagrodzić drogę, prowadzącą do naszej Ojczyzny. Jednak w tej chwili żyjemy w okresie pokojowym i ten okres musi Polska wykorzystać, by stać się silną i potężną.</u>
<u xml:id="u-37.42" who="#PDrozdGierymski">Wierzę, że naród polski ma przed sobą wielką przyszłość.</u>
<u xml:id="u-37.43" who="#PDrozdGierymski">A jeśli tak jest — to Polacy mają do odrobienia wielką robotę.</u>
<u xml:id="u-37.44" who="#PDrozdGierymski">W tej robocie inteligencja polska ma dużą rolę do spełnienia, a młoda inteligencja polska swą siłą dynamiczną, entuzjazmem, temperamentem może stworzyć wielkie dzieło.</u>
<u xml:id="u-37.45" who="#PDrozdGierymski">A należy pamiętać, że ten, kto pracuje i stwarza realne wartości, ten ma ostatecznie rację — a nie ten, kto tylko obserwuje.</u>
<u xml:id="u-37.46" who="#PDrozdGierymski">Jestem przekonany, że praca w Polsce znajdzie się dla każdego, kto odpowiednio przygotowany charakterem i umysłem ma chęć do tej pracy.</u>
<u xml:id="u-37.47" who="#PDrozdGierymski">Moi Panowie — przyszedłem tutaj nie tylko po to, aby spędzić wśród Was kilka przyjemnych chwil i przypomnieć sobie młode lata, lecz przede wszystkim w tym celu, aby zamanifestować, iż wierzę w duszę młodzieży polskiej. Głęboko ufam, że przyszłość, która jest przed (Wami, tej mojej wiary nie podkopie, ale ją wzmocni. O ile chodzi o moją osobę, to umiem być konsekwentnym.” Wierzymy wszyscy, że Marszałek potrafi być konsekwentny, chodzi o to, aby i młodzież w to uwierzyła, zaufała Marszałkowi, że sprawa młodzieży jest mu bardzo bliską i drogą i że zechce tę sprawę załatwić w myśl dobra młodzieży i w myśl interesów Państwa.</u>
<u xml:id="u-37.48" who="#PDrozdGierymski">Wysoka Izbo! Komisja Oświatowa na swych posiedzeniach w dniach 1, 4 i 8 czerwca 1937 r. przyjęła w zasadzie wytyczne przedłożenia rządowego.</u>
<u xml:id="u-37.49" who="#PDrozdGierymski">W szczególności uznano za słuszną i uchwalono zmianę w art. 3 ustawy z 15 marca 1933 r. b zwijaniu obsadzonych katedr tylko na wniosek rady wydziałowej. Nadto uchwalono zaprojektowaną zmianę o postępowaniu dyscyplinarnym w kierunku powoływania władz dyscyplinarnych o charakterze kolegialnym. Pierwszą instancję wybiera senat z ogółu profesorów, drugą zaś stanowi sam senat (art. 51.) Do rządowego projektu wprowadzono szereg zmian bardzo istotnych. W art. 11 przyjęto rozszerzenie władzy rektora przez przyznanie mu prawa wydawania zarządzeń porządkowych. W związku z wnioskiem p. Ekerta, umieszczonym jako wniosek mniejszości, komisja uchwaliła rozszerzyć art. 40 w kierunku stosowania ulg dla studentów niezamożnych a zdolnych. W art. 50 ust. (4) w miejsce stosowania dotąd kary o niezaliczaniu roku względnie jego części wprowadzono nową karę dyscyplinarną w postaci pozbawienia prawa udziału w życiu akademickim łącznie z zagrożeniem relegacji. Art. 51 uzupełniono przez przyznanie Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego prawa łaski po wysłuchaniu opinii senatu w przypadku przewinień o charakterze zbiorowym (zgodnie z dawniejszym przepisem art. 51 ust (9)).</u>
<u xml:id="u-37.50" who="#PDrozdGierymski">Oprócz tego istnieją wnioski mniejszości.</u>
<u xml:id="u-37.51" who="#PDrozdGierymski">Wniosek złożony przez pp. Budzyńskiego i Hoppego: w art. 3 — objętym zmianą pierwszą — na końcu ust. (1) skreślić zdanie: — „Katedra obsadzona może być zwinięta jedynie na wniosek rady wydziałowej.” Wysoki Sejmie! Zdaję sobie sprawę, że w przemówieniu swym zagadnienie to silnie podkreśliłem, nie mam nic więcej narazie do powiedzenia, wysłuchajmy argumentów. Musimy jednak stanąć na stanowisku szczerym. Mamy likwidować katedry, to likwidujmy, ale nie osobowo, a rzeczowo, P. Tarnowski postawił wniosek, dotyczący art. 6, mianowicie, żeby wstawić nowy punkt, a ustęp 6 skreślić. Ten ustęp dotyczy Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Według obowiązujących ustaw rektor na wniosek senatu może wnieść skargę do Najwyższego Trybułu Administracyjnego po otrzymaniu zezwolenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Uważam, że ten artykuł p. Targowskiego nie powinien być przyjęty z nastęjących powodów. Szkoły akademickie mają dwojaki charakter: raz jako szkoły są urzędem; drugi raz jako akademie mają osobowość prawną i reprezentują własny majątek szkoły. I tylko w tym charakterze mogą odwoływać się do sądów powszechnych i administracyjnych. Ustęp 6 dotyczy odwołań się, skarg przeciwko dycyzji władz administracyjnych wszelkich resortów, a nie tylko przeciw decyzji Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Otóż ten ustęp 6 został w r. 1933 wniesiony i uchwalony z inicjatywy poselskiej. Zdarzało się podobno, że uniwersytetom ta czy inna izba skarbowa wyznaczyła duże podatki, ubezpieczalnia wyznaczyła też duże opłaty i Najwyższy Trybunał Administracyjny nie chciał przyjmować wtedy skargi; ta skarga musiała otrzymać akceptację Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-37.52" who="#PDrozdGierymski">Następna poprawka jest p. Rubinsztejna. Ta poprawka jest tak przejrzysta w formie, stylu i redakcji, że na razie nie chcę jej omawiać.</u>
<u xml:id="u-37.53" who="#PDrozdGierymski">Następna poprawka mniejszości została zgłoszona przez p. Ekerta. P. Ekert proponuje, ażeby do słów — „uniwersytety pobierają opłaty” dodać wyrazy: — „zależnie od stopnia zamożności i kwalifikacyj naukowych studenta”. Otóż, proszę Wysokiej Izby, to sformułowanie odrazu określa, że mamy do czynienia nie z rodzicami, tylko ze studentami. I gdybyśmy przyjęli tę poprawkę w brzmieniu, w jakim proponuje p. Ekert, zdarzyć by się mogło, że syn kamienicznika otrzyma zaświadczenie z urzędu zarządu miejskiego, że jest niezamożny, bo nie posiada nic, tylko posiada jego ojciec, natomiast syn dozorcy w tej samej kamienicy, zarabiający lekcjami 100 zł miesięcznie, będzie musiał uiszczać opłaty, gdy tamten będzie mógł być zwolniony. Chodzi mi o to, że to sformowanie jest nieścisłe i dlatego wniosek, jaki zaproponował kol. Hofman, a który został przez Komisję Oświatową przyjęty, zagadnienie to w zupełności rozstrzyga, bo tam jest zabezpieczenie dla tej młodzieży biednej, która chce pracować i chce się uczyć, a nie może płacić. Wtedy senaty mają prawo tę młodzież zwalniać od opłat.</u>
<u xml:id="u-37.54" who="#PDrozdGierymski">Następny wniosek jest p. Bakona, nowelizujący art. 52. P. Bak on z pierwszego ustępu obecnie obowiązującej ustawy proponuje skreślić wyrażenie, że — „stowarzyszenia młodzieżowe podlegają nadzorowi Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Ponadto wnosi p. Bakon, że stowarzyszenia mogą działać tylko pod nadzorem i opieką senatów akademickich. Otóż art. 6 i 7 określają dokładnie, co oznacza senat i jakie ma atrybucje. Senat jest władzą kolegialną w sprawach naukowych, administracyjnych i gospodarczych. Rektor może zawiesić uchwałę senatu, gdy uzna to za potrzebne ze względu na dobro szkoły. Urząd rektora jest najwyższą godnością szkolną. Rektor jest przedstawicielem szkoły na zewnątrz, wykonawcą uchwał senatu, jest opiekunem i zwierzchnikiem słuchaczy. Otóż skąd się to wzięło? P. Bakon swoje poprawki wprowadza na podstawie ustawy z r. 1920 i nowelizuje art. 1, a zapomina, że wszystkie artykuły ustawy z r. 1920 zostały ustawą z r. 1933 znowelizowane. Stąd zachodzi nielogiczność i brak konsekwencji. Drugi ustęp poprawki p. Bakona dotyczy stowarzyszeń międzjuczelnianych. P. Balkon chce skreślić drugi ustęp obecnie obowiązującej ustawy, gdzie wszelkie sprawy, wszelkie zagadnienia stowarzyszeniowe są regulowane rozporządzeniem Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z 30 marca 1933 r. i w tym rozporządzeniu jest powiedziane, że stowarzyszenia międzjuczelniane istnieć nie mogą, tylko w wyjątkowych wypadkach. Otóż p. pos. Bakon chce przyjść z pomocą młodzieży i ustawą to zagadnienie rozwiązać. I pisze w ten sposób: — „Stowarzyszenia obejmujące akademików rozmaitych szkół muszą uzyskać zatwierdzenie statutu w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego; otwarcie oddziału w poszczególnej szkole wymaga zgody senatu, a stowarzyszenia takie podlegają nadzorowi Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i szkół, w których posiadają oddziały”. Ust. 3. — „Powstanie stowarzyszeń akademickich jest zależne od zatwierdzenia ich statutu przez senat akademicki; każdą zmianę statutu należy przedstawić senatowi do zatwierdzenia”. Jak Panowie widzą, art. 2 jest w sprzeczności z art. 3. Te dwa artykuły się kłócą. Otóż z tego tytułu jestem przeciwny temu wnioskowi p. Bakona i proponuję odrzucenie tego wniosku z tego powodu, że ponieważ te zagadnienia młodzieżowe są ujęte rozporządzeniem...</u>
<u xml:id="u-37.55" who="#komentarz">(P. Bakon: Ale czy dobrym rozporządzeniem?)</u>
<u xml:id="u-37.56" who="#PDrozdGierymski">Jeszcze nie skończyłem — więc tylko rozporządzeniem mogą być zmienione.</u>
<u xml:id="u-37.57" who="#PDrozdGierymski">Następnie jest poprawka p. Tarnowskiego o skreślenie w art 52 ust. 1 wyrazów: — „i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Otóż wprowadzenie do działu spraw stowarzyszeń studenckich poprawki p. Tarnowskiego eliminującej nadzór i opiekę Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nad stowarzyszeniami spowodowałoby rozbieżność pomiędzy art. 52 a art. 4 ustawy, którą obecnie nowelizujemy, oraz art. 1 ustawy z dnia 4 czerwca 1920 r. o tymczasowym ustroju władz szkolnych, w myśl której Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego sprawuje naczelne kierownictwo i nadzór zwierzchni nad wychowaniem publicznym.</u>
<u xml:id="u-37.58" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Dochodząc do końca chciałem jeszcze zwrócić na jedną rzecz uwagę. Ustawa ta, mimo że jak to zreferowałem, w skutkach może nie tak groźna, jednak wytworzyła w Polsce bardzo wielkie zamieszanie. Mamy do czynienia z całym szeregiem artykułów w prasie. Słyszeliśmy, że na komisji p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego sprzeciwił się pewnym poprawkom. Otóż stwierdzam z całą odpowiedzialnością i sumiennością, że nie było ani jednego wypadku, aby p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego potrzebował sprzeciwiać się kategorycznie wprowadzeniu jakiejkolwiek poprawki. Jeżeli chodzi o ustęp 1 nowelizacji art. 3, to miało to miejsce na posiedzeniu, na którym p. Minister Świętosławski nie był obecny, a inne artykuły nie były znowu takie, aby p. Minister Świętosławski musiał się im aż przeciwstawiać.</u>
<u xml:id="u-37.59" who="#PDrozdGierymski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie rządowego projektu noweli w myśl uchwał, przyjętych na Komisji Oświatowej, a odrzucenie wniosków mniejszości. Co się tyczy tego, co poruszał p. Bakon, czy rozporządzenie jest dobre, oświadczam, że jest ono złe. Młodzież musi mieć formy wyżycia się, musi mieć możność życia organizacyjnego, musi mieć stowarzyszenia niekrepowane i nie można stale obok niej stać z batem. Dlatego też przychylam się do rezolucji wniesionej przez p. Tarnowskiego, ażeby rozporządzenie Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o stowarzyszeniach zostało znowelizowane.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#Marszalek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#Marszalek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy. Kto z Panów Posłów chce zwrócić się z zapytaniem? Jeżeli nikt, zarządzę rozprawę, która rozpocznie się o godzinie 16.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#Marszalek">Zarządzam przerwę obiadową.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 do godz. 16 min. 23.)</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#Marszalek">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#Marszalek">Przeglądając stenogram, zauważyłem, że przy ogłaszaniu wyników głosowania nad zmianą Senatu do art. 5 projektu ustawy o zapewnieniu pracy i zaopatrzeniu uczestników walk o niepodległość, popełniłem błąd w ustaleniu liczby, określającej kwalifikowaną większość 3/5 głosów, potrzebną do odrzucenia tej zmiany, a mianowicie nie uwzględniłem ułamków w przeprowadzonym przez siebie rachunku.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#Marszalek">Prostując tę omyłkę, podaję do wiadomości Izby ostateczny wynik głosowania: w głosowaniu brało udział 83 posłów, kwalifikowana większość 3/5 głosów wynosi 49,8. Ponieważ za odrzuceniem zmiany głosowało 49 posłów, przeto nie było wymaganej większości dla jej odrzucenia, a zatem zmiana Senatu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#Marszalek">Rozprawa nad punktem 5 porządku dziennego została otwarta.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#Marszalek">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Referat p. posła Drozd-Gierymskiego jest opracowany tak szczegółowo i z taką znajomością przedmiotu, że nie widzę potrzeby jego uzupełnienia czymkolwiek bądź. Dlatego też chcę oświetlić sprawę jedynie z punktu widzenia ogólnego.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Niejeden! z Panów Posłów zapyta, dlaczego projekt nowelizacji wniesiono na sesję nadzwyczajną? Czy zaszło coś takiego, co dawałoby podstawę do uznania go za nagły? Chcę, w poczuciu całkowitej odpowiedzialności za te słowa, odpowiedzieć na to pytanie twierdząco.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Wysoki Sejmie! Od chwili, kiedy Naród Polski poniósł stratę najboleśniejszą — przeżył śmierć Marszałka Piłsudskiego, jesteśmy świadkami głębokiego ideologicznego zmagania się z sobą całego społeczeństwa. Towarzyszą temu głębokie przeobrażenia życia międzynarodowego, wymagające od nas wyjątkowego wzmożenia wydajności pracy twórczej oraz konsolidacji na wszystkich odcinkach życia zbiorowego. Trzeba sobie uświadomić konieczność uczynienia największych wysiłków, aby zapanowała harmonia, gdzie jej dotychczas nie było, aby zaczęto pracować zespołowo tam, gdzie siły działały w rozsypkę. Wszak żyjemy w atmosferze podnieconej, wśród nawałnicy najsprzeczniejszych doktryn, idei i prądów społecznych. Błyskawice rażą nasze oczy, a gromy hukiem swym ostrzegają o niebezpieczeństwie wynikającym z naszego rozproszkowania, zróżnicowania ideowego, z braku wyczucia doniosłości dokonywujących się przeobrażeń. Wszystko to zagraża życiu publicznemu Polski, jej rozwojowi i sile obronnej.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Toteż każdy, kto ponosi odpowiedzialność na jakimkolwiek bądź odcinku życia narodowego i państwowego, musi zdawać sobie sprawę, że najbliższym, najważniejszym jego obowiązkiem jest jednoczyć, harmonizować, a co najważniejsze — wytwarzać warunki sprzyjające podniesieniu intensywności i efektywności zbiorowej pracy do możliwego maksymum.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Historia dawna, a zwłaszcza historia kilkunastu ostatnich lat, zna pouczające przykłady, że te same siły, te same jednostki porwane głębszą ideą, zbiorowo wytworzonym nastrojem powiększyć mogły wielokrotnie efektywność swej pracy.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Przykłady te pouczają o czymś więcej. Wskazują na to, że porwane wspólną myślą, pod wpływem wielkiej, idei, jaką jest i musi być praca dla Państwa w warunkach zjednoczenia sił narodowych, — twórcze umysły zdolne są do obejmowania większego zasięgu problematów i zagadnień.</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Niejeden badacz, pracujący w ciszy swego gabinetu, rozwiązujący zagadnienia nie zawsze bezpośrednio związane z koniecznościami życia swego kraju, uniesiony wirem pracy zbiorowej rozszerza horyzont swych zainteresowań i staje się bezpośrednim współtwórcą nowego życia duchowego, kulturalnego i materialnego swego kraju.</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Należy również pamiętać, że w tej atmosferze pogody ducha i ognia zapału umysłów, pracujących twórczo, stwarzamy warunki najbardziej sprzyjające, aby przyciągnąć dorastające młode pokolenie do warsztatów użytecznej pracy dla Narodu i Państwa.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">O ileż te czynniki zyskają na mocy, gdy uświadomimy sobie, że w grę wchodzi nie tylko potrzeba rozwoju kultury, ale też obrona kraju. W tym wypadku atmosfera sprzyjająca pracy twórczej staje się nie tylko błogosławieństwem Narodu, ale koniecznością nie cierpiącą zwłoki. Dlatego też ani Rząd, ani Izby ustawodawcze, których celem jest stanowić prawa nie tylko normujące życie zbiorowe, ale i organizujące je w zamierzonym kierunku, nie mogą zwlekać ani jednej chwili, jeśli mają świadomość, że uchylenie tej lub innej ustawy może przyczynić się do przyśpieszenia ogólnej konsolidacji sił Narodu.</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">To było powodem, dlaczego ustawa o Funduszu Kultury Narodowej Marszałka Józefa Piłsudskiego oraz nowelizacja ustawy z dnia 15 lipca 1933 r. o szkołach akademickich weszła pod obrady sesji nadzwyczajnej.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Gdy chodzi o prawa mające pomnożyć wysiłki umysłów twórczych, wzmóc tempo prac, a przede wszystkim stworzyć atmosferę, która by ustalała harmonię wysiłków przodujących w społeczeństwie umysłów z czynnikami, które rządzą Państwem, nie wolno zwlekać ani chwili, trzeba je stanowić co najrychlej.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Nie chcę przez to powiedzieć, że nauka w Polsce nie rozwijała się w granicach dotychczasowej ustawy o szkołach akademickich. Przeciwnie, tempo pracy wzmogło się, gdyż przybywały — choć w liczbie niedostatecznej — wciąż nowe zastępy młodszych sił naukowych. Trzeba też stwierdzić, że prawdziwie twórczy duch ludzki może często poczynać rzeczy wielkie i wieczne w warunkach niesprzyjających. Historia zna przejawy wielkiej twórczości w warunkach wprost fantastycznie trudnych. Jednakże, jeżeli chodzi o pracę zespołową, jej efektywność zależy w bardzo znacznej mierze od atmosfery, w której się ona odbywa, w szczególności zaś od harmonii pracowników z tymi, którzy ustalają wytyczne pracy i którzy nią kierują.</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Doświadczenia, szczególniej lat ostatnich dowodzą, że wydajność pracy twórczej wzrasta na wszystkich polach życia zbiorowego i to w stopniu bardzo wysokim wówczas, gdy się osiągnie istotną konsolidację celów, dążeń, idei przewodnich.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Jest rzeczą jasną, że w warunkach, w jakich żyje Polska, konsolidacja musi być naszym wspólnym celem. Nie można tu przyznawać wyłączności tej czy innej grupie lub partii politycznej. Konsolidacja bowiem wymaga zawsze pewnych ofiar, dokonywa się kosztem wielu wysiłków i z konieczności musi się składać z wielu fragmentów, które w skali państwowej mogą się wydawać drobnym tylko wycinkiem życia zbiorowego.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Załatwienie jednego z takich fragmentów jest celem projektu rządowego nowelizacji ustawy z 1933 r.</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Kilkuletnia praktyka wykazała, że pewne punkty tej ustawy wytworzyły chroniczny stan zadrażnienia, zarówno wśród ciała profesorskiego, jak też młodzieży akademickiej. Niektóre artykuły tej ustawy wytworzyły swego rodzaju psychiczną zaporę uniemożliwiającą wytworzenie atmosfery, która by sprzyjała harmonijnej współpracy organów władzy centralnej z uczelniami akademickimi.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Dzieje się to mimo, że wszyscy bez wyjątku mamy całkowitą świadomość, iż profesorowie uczelni akademickich przeniknięci są głębokim patriotyzmem, chcą pracować i pracują z oddaniem dla dobra duchowego i materialnego Narodu. Trzeba zatem dokonać na tym odcinku takiej zmiany nastrojów, aby nie tylko praca na uczelniach stała się bardziej wydajną i objęła szersze kręgi zagadnień, wynikających ze współpracy uczonych z Rządem, ale też aby sam fakt uchwalenia nowelizacji stał się jednym z ogniw istotnej konsolidacji sił narodowych.</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Sam fakt, że Izby ustawodawcze zechciały wniknąć głębiej w psychologię twórczości i zatroszczyć się o duchowe odprężenie u tych, którzy są powołani do pomnażania dorobku kultury polskiej, jest bardzo ważnym zdarzeniem historii przeżywanego okresu. Bez tego wstępnego aktu zjednoczenie sił narodowych nie byłoby całkowite. Wszak wszyscy zdajemy sobie sprawę, że udoskonalenie form życia szkół akademickich jest istotnym i podstawowym elementem moralnego uzbrojenia narodu w odporność na wszystko, co nam zagrażać może, zarówno od wewnątrz jak też i z zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Nowela tej ustawy zawiera również punkty dotyczące młodzieży. Artykułów tych jest niewiele, ale są one natury zasadniczej. Chodzi o usunięcie tych czynników, które wywoływały niepotrzebne zadrażnienie, nie dając Państwu żadnych korzyści.</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Nowela nie przewiduje zmian w zakresie uprawnień Ministra Oświaty do wydawania zarządzeń regulujących życie stowarzyszeń akademickich. Dlatego oświadczam Wysokiej Izbie, że zamierzam znowelizować rozporządzenie o stowarzyszeniach akademickich, tak, aby usunąć przepisy, których stosowanie nie wytrzymało próby życia. Mam nadzieję, że zmiany te usuną w znacznym stopniu przyczyny konfliktów i zadrażnień, umożliwiając jednocześnie zbliżenie młodzieży do bezpośrednich władz szkolnych.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Wszyscy Panowie zdajecie sobie chyba sprawę, że w czasie mego urzędowania musiałem przeżywać chwile ciężkie. Widząc szerzącą się anarchię w szkołach akademickich, musiałem niejednokrotnie stosować środki, których bym wołał nie stosować nigdy. Ponosząc odpowiedzialność za życie zbiorowe na tym odcinku, nie mogłem być pobłażliwy dla gwałtu, samowoli i anarchii. Zawsze jednak zdawałem sobie sprawę, że istotne odprężenie może nastąpić dopiero wówczas, gdy wśród młodzieży ulegną zmianie nastroje. Wracam tu do tej samej tezy, którą wygłosiłem na początku, mówiąc o warunkach pracy profesorów. Pomiędzy Ministrem Oświaty a młodzieżą stała ściana nie do przebycia — ściana zarządzeń, które uniemożliwiały bezpośrednie porozumienie. Nieufność, zadrażnione uczucia sprawiały, że po wieloletniej pracy na stanowisku profesora stałem się przedmiotem niesłychanych demagogicznych ataków ze strony tych, dla których pracowałem przez całe życie i pracować nie przestanę do końca moich dni. Mają Panowie przed oczyma klasyczny przykład, jak mało znaczy jednostka, jak łatwo przekreślone zostają jej uczucia i zlekceważona praca całego życia. Wszystko to musiało się rozbić o wzburzone fale uczuć zbiorowych, szukających ujścia dla nagromadzonego rozgoryczenia i podniecenia.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Analiza przyczyn systematycznych zaburzeń na uczelniach akademickich doprowadza do wniosku, że jedynie zmiana nastrojów nie tylko wśród młodzieży, ale też całego społeczeństwa doprowadzi do usunięcia ekscesów. Widać oznaki, że przeżyte wstrząsy poruszyły do głębi i młodzież i społeczeństwo. Dyskusja dzisiejsza odbywa się w chwili, gdy we wszystkich kołach akademickich nastąpiło uspokojenie, studenci pracują intensywnie, aby odrobić czas stracony.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Rozpoczęły też swą pracę normalną Bratnie Pomoce. Może nastaną warunki, że rozwiązane stowarzyszenia będą mogły wznowić działalność.</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Słysząc te słowa niejeden z pp. posłów mógłby sądzić, że oceniam sytuację nazbyt optymistycznie. Jednakże jako przyrodnik usiłuję dopatrywać się w każdym procesie socjologicznego działania sił niwelujących i automatycznie usuwających wybujałości i zakłócenia. Jest to źródłem mej wiary, że okres całkowitego uspokojenia młodzieży jest bliski, a inicjatywa podjęta przez p. Marszałka Śmigłego Rydza doprowadzi do pożądanych wyników.</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#MinisterWyznanReligijnychiOswieceniaPublicznegopSwietoslawski">Chciałbym też poczytywać za znak szczęśliwy, że Wysokie Izby zajmują się na sesji nadzwyczajnej prawnym uregulowaniem spraw, mających w podłożu jeden wielki wspólny cel umocnienia Państwa przez rozwój kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-39.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Tarnowski,</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PTarnowski">Wysoki Sejmie! By naświetlić mój pogląd na obecną nowelę do ustawy akademickiej, pragnę przypomnieć naprzód Wysokiej Izbie, że w życiu uniwersytetów odrodzonej Polski mieliśmy dwa wyraźnie odróżniające się okresy. Okres pierwszy od r. 1920 nazwałbym okresem pełnej autonomii. Podstawą tego systemu była ustawa z r. 1920, owoc pracy ówczesnego Sejmu i Rządu, a także owoc pracy uniwersytetów. Okres ten kończy się w r. 1933 z chwilą uchwalenia nowej ustawy, dając początek okresowi drugiemu, w którym autonomia zostaje zagubiona, a życie akademickie zostaje w sposób szkodliwy zetatyzowane.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#PTarnowski">Czym więc wobec tych dwu okresów winna być nowela, będąca przedmiotem naszych obrad? W moim rozumieniu jej uchwalenie powinno rozpocząć okres trzeci w życiu uniwersytetów, który nazwałbym chętnie okresem autonomii kontrolowanej. Niestety jednak w noweli brak konsekwentnej linii w tym kierunku, a przez to staje się ona reformą tylko częściową.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#komentarz">(Przewodnictwa obejmuje Wicemarszałek Schaetzel.)</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#PTarnowski">Dlatego zgłosiłem ja i koledzy moi na komisji szereg poprawek, by w ten sposób rozszerzyć nowelę, uwzględniając szereg ważnych momentów, tak dotyczących profesorów, jak i młodzieży, którą to sprawę nowela zupełnie pomija.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#PTarnowski">Zdaje mi się, że tak samo rozumieją sytuację niektórzy koledzy z Komisji Oświatowej, proponując również szereg poprawek i zmian. Niektóre z nich komisja przyjęła — inne, przez komisję nie przyjęte, będę miał zaszczyt zreferować Wysokiej Izbie jako wnioski mniejszości.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#PTarnowski">Pragnąc najpierw pokrótce omówić postanowienia noweli, tyczące profesorów, chcę z całym naciskiem podkreślić, że nowela przywraca zasadę niezależności profesorów. Zasada nieusuwalności, ograniczona wnioskiem rady wydziałowej, jest dostateczną gwarancją, że wolność nauki i nauczania, głoszona w ustępie pierwszym art. 1 ustawy z 1933 roku, nie będzie teorią i frazesem, ale stanie się faktem.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#PTarnowski">Przed uchwaleniem ustawy 1933 r. ówczesny Minister Oświaty musiał przekonać Izbę, że jego ustawa nie naruszy w niczym wolności nauki i nauczania i niewątpliwie wpływ tych argumentów rozwiał obawy Izby. Ale stało się niestety inaczej, gdyż szereg katedr poważnych uczonych zwinięto z niewątpliwą szkodą dla nauki i kultury i w razie gdybyśmy dawnego art. 3 nie zmienili, podobne rugi mogłyby się powtórzyć i w przyszłości, gdyż mogą się znaleźć naśladowcy i w innych obozach politycznych.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#PTarnowski">Przed tym niebezpieczeństwem nowy art. 3 nas zabezpiecza. Dlatego nie mogę zgodzić się z kolegą p, Budzyńskim, który uzasadniał na komisji usuwalność profesorów koniecznością przemiany kraju w warowny obóz, w którym wszystko dziać się ma na rozkaz. Ustawia pomimo nowelizacji obecnej pozostawia Ministrowi Oświaty aż nadto uprawnień, ażeby wpływ Ministra w razie istotnej potrzeby okazał się wystarczający. W słowach p. Budzyńskiego tkwi jeszcze ten duch nieufności do profesorów, do ich dojrzałości państwowej, który wprowadziła ustawa z 1933 r., a którym pp. Budzyński i Hoppe pozwolili się zasugerować, zgłaszając poprawkę do art. 3.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#PTarnowski">Chciałbym zatrzymać teraz uwagę Wysokiej Izby przez chwilę na postanowieniu, którego zmianę zaproponowałem i mam obecnie zaszczyt przedstawić jako wniosek mniejszości. Ustawa, przewidując wniesienie skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego przez senat akademicki, wymaga równocześnie zatwierdzenia tej uchwały przez ministra Z powyższego postanowienia wynika, że minister zatwierdza wniesienie skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego przeciwko każdemu orzeczeniu administracyjnemu, a także i przeciw swojemu własnemu orzeczeniu. Jest to przecież wbrew wszelkiej logice. Przecież szkoły akademickie, posiadając osobowość prawną w myśl art. 1 ust. 4, powinny mieć takie samo prawo wnoszenia skarg do Trybunału Administracyjnego, jak i inne instytucje, którym prawo przyznaje charakter osoby prawnej. Nie widzę, dla jakich powodów szkoły akademickie nie mogłyby być traktowane równorzędnie z innymi instytucjami o charakterze osoby prawnej. Dlatego zgłosiłem poprawkę skreślającą w art. 6 ust. 6, przez co usuwam tę anomalię i proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tego mojego wniosku.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#PTarnowski">W czasie debaty na komisji oświadczyłem, iż nowela nie załatwia zupełnie zagadnienia młodzieży i dziś wobec Wysokiej Izby muszę nadal oświadczenie to podtrzymać. Odmienne uregulowanie orzeczenia dyscyplinarnego w sprawach młodzieży, dokonane przez nowelizację art. 50 i 51, nie wyczerpuje tego zagadnienia. Wszyscy w tej Izbie zdajemy sobie sprawę, że w życiu szkół akademickich ze wszystkich zagadnień przede wszystkim zagadnienie młodzieży jest najbardziej zaognione, najbardziej potrzebujące uzdrowienia i najszybszej decyzji dla przywrócenia normalnych stosunków na uniwersytecie. Dlatego też sądzę, że moglibyśmy z uzasadnioną nadzieją oczekiwać, iż jeżeli Rząd zdecydował się wnieść nowelę w sprawie szkół akademickich, to po blisko dwuletnim doświadczeniu podejmie inicjatywę zorganizowania stosunków na tym właśnie odcinku, który jest najbardziej aktualny.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#PTarnowski">Tymczasem tak się nie stało, i nie mogę się pogodzić ze stanowiskiem p. Ministra Oświaty, który oświadczył, jak zrozumiałem na komisji, iż chwili obecnej nie uważa za właściwą dla nowelizacji ustawy w części tyczącej młodzieży i dlatego przeciw zmianom w art. 52 oponował.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#PTarnowski">Dlatego ja i szereg kolegów posłów na Komisji Oświatowej sądziliśmy, że nie spełnilibyśmy naszego obowiązku, gdybyśmy noweliząjąc ustawę nie wyrazili poglądów naszych w sprawie młodzieży, a także i zapatrywań samych zainteresowanych profesorów z jednej i młodzieży z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#PTarnowski">W sprawach tych za rzecz najpilniejszą, dojrzałą do rozstrzygnięcia uważam zorganizowanie życia stowarzyszonej młodzieży akademickiej na odmiennych zasadach niż obecnie.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#PTarnowski">Podstawową zasadą obecnego systemu, opartego o art. 52 ustawy z 1933 r. i rozporządzenie wykonawcze o stowarzyszeniach akademickich z 30 kwietnia 1933 r., jest, niestety, nieufność do młodzieży i najdalej rozwinięta biurokratyczna kontrola, wchodząca w najdrobniejsze przejawy życia akademickiego. Przykładem tego szczególnie charakterystycznym jest sposób, w jaki unormowano przeprowadzenie wyborów w każdym najmniejszym stowarzyszeniu akademickim. Ordynacja wyborcza zawiera nieprawdopodobną ilość paragrafów, które gdyby chciano przestrzegać sumiennie, to profesorom, pełniącym obowiązki kuratorów, brakłoby czasu na wykłady, a młodzieży na naukę.</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#PTarnowski">Do kontroli stowarzyszeń akademickich wciągnięto na podstawie obowiązującej dziś ustawy — jej art. 52 — ministra i profesorów, których jednocześnie starano się całkowicie uzależnić od Ministra Oświaty. Jeśli zaś weźmie się pod uwagę, że Ministerstwo równocześnie uciekało się zbyt nerwowo może i zbyt często do surowych, a nawet najsurowszych środków, z których ustawa pozwalała korzystać ministrowi, a więc do zawieszania wykładów, zamykania uczelni, wprowadzania komisarycznych zarządów do bratnich pomocy, które to zarządy przed paru dniami szczęśliwie zostały zlikwidowane, a także do rozwiązywania organizacyj, to uzyskamy bardzo niewesoły, ale pełny i prawdziwy obraz stosunków na uniwersytetach. Czy można dziwić się, że w tych warunkach stosunki młodzieży z profesorami układają się z trudnością, że do przedstawicieli władzy państwowej młodzież odnosi się poprostu wrogo, że rozwija się podziemne życie i konspiracja na uniwersytetach?</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#PTarnowski">Nowela, jak już powiedziałem, nic w tym stanie rzeczy nie zmienia. Gdyby więc Wysoka Izba przyjęła nowelę bez zmian, bez uwzględnienia poprawki mojej, dotyczącej młodzieży, czy też poprawki p. kol. Bakona, to tym samym uznałaby, że na odcinku młodzieży zmian nie potrzeba. A takie stanowisko wydaje mi się chyba zupełnie niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#PTarnowski">Nie występuję bynajmniej na tej trybunie jako zwolennik systemu ultra-liberalnego, chciałbym wypowiedzieć tylko kilka uwag w sprawie zmian, jakie należałoby przeprowadzić. W moim przekonaniu opieka i nadzór nad młodzieżą należą z natury rzeczy do wychowawców tej młodzieży, a więc do profesorów, którzy tę młodzież na uniwersytetach prowadzą. Zasada ta najliberalniej, w najszerszym stopniu była przestrzegana od roku 1920 do 1933 i jej wyrazem jest poprawka posła Bakona, oparta na tekście ustawy — jak już p. referent powiedział — z 1920 r., art. 101 ust. 1) i 2) w połączeniu z częścią art. 52 obecnie egzystującego. Przyjmując zaś mój punkt widzenia, pozostawia się ministrowi zarówno bezpośredni jak i pośredni wpływ dostateczny na życie młodzieży. I właśnie pragnę na to odpowiedzieć argumentem posła referenta, który był łaskaw zacytować w swym przemówieniu art. 4 ust. 1), w którym jest powiedziane, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego jest władzą naczelną szkół akademickich i sprawuje nad nimi zwierzchni nadzór, i dlatego ja właśnie twierdzę, za władza Ministra Oświaty na uniwersytetach przy wprowadzeniu w życie mojej poprawki będzie dostateczna, gdyż p. Minister Oświaty ma dostateczną ilość władzy, chociażby właśnie w tym artykule, który p. pos. referent pozwolił sobie zacytować, nie mówiąc już o innych artykułach tej ustawy, które władzę ministrowi zostawiają — wspomnę jeszcze o ustępie 2 art. 52, który daje Ministrowi Oświaty prawo wydawania rozporządzeń najbardziej podstawowych dla życia młodzieży.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#PTarnowski">Rozumiem potrzebę kontroli, nawet kontroli surowej, która tępi nadużycia i warcholstwo, ale uważam za niedopuszczalną kontrolę przekonań ideowych młodzieży, zmuszającą do konspiracji różnego typu i gatunku. Dlatego winny być stworzone podstawy dla organizacyj silnych na uniwersytetach, żywotnych, stanowiących naprawdę szkołę dla przyszłych prac społecznych, a nie dla organizacyj anemicznych, słabych i niezdolnych do większego wysiłku.</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#PTarnowski">Oto tych kilka uwag na temat kierunku, w którym powinniśmy dążyć, ustalając podstawy przyszłego życia na uniwersytetach.</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#PTarnowski">Twierdzę, że im mniej będzie nadzoru, a więcej opieki, im mniej kontroli, a więcej surowego przestrzegania obowiązków i porządku, im mniej biurokracji w życiu stowarzyszeń, a więcej swobody dla inicjatywy młodzieży, tym będzie lepiej dla życia akademickiego. Z jednej strony należy podchodzić do młodzieży bez represji, bez zbyt pochopnego potępiania, ale zarazem bez przesadnego idealizowania i pobłażliwości dla ekscesów z drugiej strony. W przedstawionym przeze mnie kierunku zmierza moja poprawka do art. 52, który przekazuje opiekę i nadzór nad stowarzyszeniami akademickimi wyłącznie władzom akademickim przez skreślenie w ust. (1) tego artykułu słów: — „i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”.</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#PTarnowski">Ponadto proszę, ażeby Wysoka Izba zechciała uchwalić rezolucję, która umieszczona jest w druku nr 518 jako wniosek mniejszości. Przez uchwalenie tej rezolucji Izba wezwałaby Rząd do wydania nowego zarządzenia o stowarzyszeniach akademickich w miejsce istniejącego, którego krytykę już przeprowadziłem poprzednio, a teraz tylko podkreślę, że młodzież odczuwa to rozporządzenie jako dotkliwie ją krzywdzące, a świat profesorski jako zbędne, uciążliwe i przesadnie biurokratyczne.</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#PTarnowski">Z największą radością przyjąłem do wiadomości oświadczenie dzisiejsze p. Ministra, że w najbliższej przyszłości zamierza wydać to rozporządzenie w zmienionej postaci i dlatego tym goręcej proszę Wysoką Izbę o uchwalenie tej rezolucji, gdyż łatwiejsza ona będzie do przeprowadzenia, jeżeli idzie po myśli życzeń p. Ministra Oświaty.</u>
<u xml:id="u-41.22" who="#PTarnowski">Stawiając i podtrzymując moją poprawkę do art. 52 oraz zgłaszając moją rezolucję zdawałem i zdaję sobie doskonale sprawę, że nie wyczerpuję tym całokształtu zagadnienia młodzieży akademickiej, albowiem prawidłowy rozwój tego zagadnienia nie zależy od Izby, która dać może tylko podstawę prawną i wskazać Ogólny kierunek dla działania Rządu, i dlatego twierdzę, że rozwój tego zagadnienia zależy głównie od Rządu, który ustawę w życie wprowadza i ustawę tę wykonuje.</u>
<u xml:id="u-41.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszalekSchaetzel">Głos ma p. ks. Lubelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PksLubelski">Wysoki Sejmie! Prawie powszechne jest w Polsce zdanie, że t. zw. reformy na polu szkolnictwa b. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, p. Janusza Jędrzejewicza nie były szczęśliwe. Zwłaszcza z wielką krytyką społeczeństwa spotkał się jego niefortunny projekt ustawy o szkołach akademickich, przeciwko któremu to projektowi w zbiorowej księdze: — „W obronie wolności szkół akademickich” wydanej w 1933 r. w Krakowie wystąpił z szeregiem najwybitniejszych uczonych polskich także zdecydowanie obecny Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego p. Świętosławski. Głosy ostrzegawcze najwybitniejszych uczonych i najpoważniejszych towarzystw naukowych zlekceważono jednak. Projekt p. Jędrzejewicza stał się ustawą, a następstwa tej ustawy nie dały długo na siebie czekać. Nauka, jak się wyraził drastycznie prof. Rozwadowski, znalazła się na powrozie; na uniwersytetach wprowadzono atmosferę nieufności, donosów, intryg i podejrzeń; po zwinięciu 53 katedr zamarły na naszych uczelniach niektóre działy nauki, szereg uczonych oderwano od umiłowanej pracy, a symbolem tych dokonanych spustoszeń kulturalnych, to zwinięcie katedry historii kultury w Uniwersytecie Jagiellońskim, przeciwko czemu tak ostro wystąpił sędziwy, światowej sławy uczony prof. Aleksander Brückner. Likwidowano nie tylko ludzi, ale często także naukę i kulturę. Fatalny również stan wytworzył się wśród młodzieży akademickiej. Spodziewano się, mając ustawę i rozporządzenie wykonawcze do niej, że się młodzież akademicką poskromi, weźmie w karby, podda pod swoje wpływy.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#PksLubelski">Tymczasem wbrew temu wszystkiemu, jakby na ironię, od tego czasu na uniwersytetach zaczęły się jeszcze większe awantury, nauka nie może się na nich odbywać normalnie, a młodzież w wielkiej swojej części wciągnięta została do walki z Rządem. Represje stosowane przez władze szkolne i ogólnopaństwowe zawiodły i zawodzą na całej linii. Dobrze się więc stało, że po tych smutnych doświadczeniach z, ustawą akademicką z 1933 r. obecny p. Minister przyszedł z jej nowelizacją, w formie obecnej) bowiem zamiast pożytku przyniosła ona same szkody. Ale żeby naprawić gruntownie zło, które ta ustawa spowodowała, trzeba przywrócić pełną autonomię tak ciałom profesorskim, jako też i młodzieży, restytuować pousuwanych profesorów, którzy mogą jeszcze pracować, a wśród których znajdują się prawdziwi luminarze nauki polskiej. Ta satysfakcja należy się im za krzywdy moralne, jakie ich spotkały, należy się także nauce polskiej i kulturalnemu społeczeństwu polskiemu, które w ogromnej swojej większości serdecznie współczuło z nimi, gdy ich odrywano od warsztatów umiłowanej pracy naukowej. Z uznaniem podkreślam, że poprawki p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego idą w kierunku pożądanym, ale uważam je za niewystarczające i dlatego zgłosiłem do projektu p. Ministra kilka swoich poprawek.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#PksLubelski">I tak uważam, że łączenie wydziałów, ich podział lub zmiana ich nazw, jak również tworzenie, zwijanie i przemianowanie oddziałów, studiów, katedr i zakładów powinno się odbywać jedynie na wniosek rady wydziałowej. Sformułowanie, że to następuje po wysłuchaniu opinii lub na wniosek rady wydziałowej, jest niedorzecznością prawniczą i mieczem obosiecznym w rękach nieodpowiedniego ministra, bo wiemy z doświadczenia, jak niektórzy ministrowie ignorowali opinię nie tylko rad wydziałowych, ale i całych uniwersytetów.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#PksLubelski">Dwie dalsze moje poprawki zmierzają do tego, aby rektorzy i prorektorzy nie potrzebowali zatwierdzenia. Zatwierdzenie to uważam za zbędne, bo mam głębokie zaufanie do naszych profesorów uniwersyteckich, że na odpowiedzialne stanowiska rektorów i prorektorów nie będą wybierali ludzi nieodpowiednich z jakiegokolwiek względu. Wymaganie zatwierdzenia jest nie tylko osłabieniem autonomii uniwersyteckiej, ale do pewnego stopnia i votum nieufności do kolegium profesorskiego.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#PksLubelski">Wreszcie czwarta moja poprawka zmierza do tego, by do rad wydziałowych wchodzili, i to z pełnymi prawami, także profesorowie honorowi. Są to ludzie doświadczeni, ich udział w radach wydziałowych może być z wielkim pożytkiem nie tylko dla uniwersytetu, ale przede wszystkim także dla wydziału.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#PksLubelski">Niestety, nie będąc członkiem Komisji Oświatowej, nie mogłem bronić zgłoszonych poprawek i wskutek tego one przepadły.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#PksLubelski">Przechodzę teraz do sprawy młodzieży akademickiej, do sprawy, która jest jedną z najdonioślejszych obecnie w Polsce.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#PksLubelski">Gdy przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego podczas ubiegłej sesji zwyczajnej powiedziałem, że młodzież nasza akademicka w większości swojej jest patriotyczna i religijna, gotowa do największych poświęceń i ofiar na rzecz Ojczyzny i Państwa, spotkały mnie ze strony niektórych panów kolegów zarzuty, że pochwalam gwałty, ekscesy i awantury, których się młodzież akademicka dopuszcza. Nie, proszę Wysokiej Izby! Nie pochwalam ja gwałtów, ale jako człowiek i kapłan potępiam wszelki gwałt i wszelką niesprawiedliwość od kogokolwiek pochodzącą, co zresztą zaznaczyłem w mowie, mówiąc o wypadkach ubolewania godnych, jakich się ta młodzież w rozgoryczeniu dopuszcza. Ale ażeby stosunki wśród młodzieży akademickiej uzdrowić, nie dość jest potępiać młodzież i zwalać całą winę na nią, ale trzeba się zbliżyć do tej młodzieży, trzeba po męsku rozwiązać trudności i stworzyć takie warunki życia w szkołach wyższych, w których by powaga władz akademickich usunęła wszelką potrzebę represji. Nie zna młodzieży akademickiej ten, kto myśli, że ją można zastraszyć i steroryzować, lub pałką gumową policjantów uspokoić. Mam to głębokie przekonanie, że gdyby w czasie słynnej blokady uniwersytetu w Warszawie zamiast p. wojewody Jaroszewicza z policją w nocy przybył w dzień p. Minister Świętosławski i przemówił do młodzieży nie tyle jako zwierzchnik srogi, ile raczej jako starszy przyjaciel, to by blokada uniwersytetu bez bicia młodzieży i zniszczenia uniwersytetu była zlikwidowana. Nasza młodzież nie jest tak złą, jak sobie niektórzy wyobrażają, ale trzeba umieć z nią postępować.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#PksLubelski">Zarzucamy młodzieży, że ona się nie uczy, ale politykuje, Ale pytam się, czyż do tego nie pchają ją starsi, czy to z opozycji, czy z obozu rządowego? Czyż sam obóz prorządowy nie zachęca jej do tego przez stworzenie i popieranie Legionu Młodych, Związku Młodzieży Demokratycznej, a Straży Przedniej w szkole średniej?</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#PksLubelski">Mówi się teraz do młodzieży o konieczności stania na straży autonomii szkół akademickich, na straży wolności nauki. Słusznie. Ale pytam się, kto tę autonomię pierwszy podważył? Kto kasował masowo katedry? Kto obniżył powagę profesorów? Młodzież nie jest ślepą i nie jest głuchą.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#PksLubelski">I jeszcze na jedno zwrócę uwagę. Dzisiejsza młodzież akademicka to młodzież, która w szkołach średnich pozostawała pod wpływem metod wychowawczych p. Janusza Jędrzejewicza i jego współpracowników, pod wpływem — „Kuźni Młodych”, — „Straży Przedniej”, pod wpływem wychowania państwowego. Czyż więc to jest taki, rezultat tych z takim tupetem nieraz głoszonych metod?</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#PksLubelski">Żalimy się na ekscesy młodzieży. Są to wypadki ubolewania godne i nikt rozumny ich nie pochwala, Ale czy nie widzimy, jak tragiczne jest nieraz położenie tej młodzieży? W jakich warunkach materialnych ona się kształci? Jak ona o głodzie i chłodzie idzie na ten uniwersytet, a co najgorsze, że nie widzi przyszłości przed sobą. Co czeka np. młodych prawników? Całe lata bezpłatnej aplikantury w sądach i kacelariach adwokackich, A co mają w perspektywie młodzi absolwenci filozofii, młodzi lekarze, adwokaci, handlowcy, młodzi dentyści?</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#PksLubelski">Marszałek Rydz Śmigły będąc na komersie korporacji akademickiej Arconia powiedział słowa: — „Wierzę w młodzież”, Marszałek przez te słowa odżegnał się od tych wszystkich, którzy nie rozumiejąc dzisiejszej młodzieży, mają dla niej tylko słowa potępienia i represje. Tak, trzeba wierzyć w młodzież, trzeba jej zaufać, trzeba jej dać możność ponoszenia odpowiedzialności, trzeba także iść z młodzieżą i spełniać jej słuszne postulaty, by sama nie potrzebowała sobie dopiero tych postulatów wywalczać. Polski dziś nie stać na luksus walki starych z młodymi, tym bardziej, że ta walka kończy się zawsze, jak uczy doświadczenie, beznadziejnie dla tak zwanych starych.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszalekSchaetzel">Głos ma p. Hofman.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PHoffman">Wysoka Izbo! Jeżeli przypomnimy sobie jedno z posiedzeń Koła Naukoznawczego w Warszawie, na którym był obecny tu p. Minister, to spostrzeżemy, że przemawiał tam dyrektor Kasy Mianowskiego, który między innymi powiedział tak: — „W nasze życie nowoczesne, bogate, nieokiełznane, żywiołowe musi wejść nauka ścisła, jako regulator i kierownik.” Naturalnie, jeżeli ta nauka ścisła ma wchodzić jako regulator i kierownik w życie społeczeństwa, narodu i Państwa, to musimy szukać, gdzie ta nauka się tworzy; wiemy o tym, że nauka ścisła powstaje tylko; na uniwersytetach. I tu trzeba by się rozejrzeć, czym są te uniwersytety w dzisiejszej fazie i kogo one nauczają. I tutaj; dojdziemy do bardzo ciekawych wniosków. Jeżeli weźmiemy pod uwagę atlas szkolnictwa wyższego i tam zobaczymy cyfry, to one nasuwają szereg refleksyj. Zdaje się, że trzeba byłoby dążyć do tego, ażeby pewne rzeczy i stosunki, które tam istnieją, zostały zmienione. Jako fakt wezmę za podstawę stosunek młodzieży w stosunku do zajęcia i do zarobkowania rodziców. Okaże się tam między innymi takie ciekawe zjawisko, że na 63% rolników poniżej 50 ha, których mamy w Polsce, dzieci tych 63% rolników na uniwersytetach mamy wszystkiego 9,8% ; handel i przemysł reprezentuje w społeczeństwie 6,2%, a na uniwersytecie dzieci ich są reprezentowane w ilości 14% z ułamkiem; urzędnicy analogicznie jak handel i przemysł, to znaczy 6,8%, na uniwersytetach przedstawiają się cyfrą 34% z ułamkiem. Są to cyfry, które przedstawiają pewną niewspółmierność tej bazy rekrutacyjnej słuchaczy na terenie uniwersytetów. Dalej będziemy widzieli jeszcze ciekawe różnice, jeżeli weźmiemy poszczególne uniwersytety pod uwagę. I tak na uniwersytecie krakowskim słuchaczy — dzieci rodziców mających poniżej 5 ha mamy 9,8%, na uniwersytecie warszawskim mamy wszystkiego 3%. Widzimy, że tu ten dopływ elementu z szerokiej bazy ludowej jest niesłychanie mały i niesłychanie wąski. I to siłą faktu nasuwa drugą rzecz, która mnie w danym wypadku interesuje, mianowicie podstawy, na których się będzie w przyszłości opierała cywilizacja w naszym Państwie. Z tego wynika, że w tych wielkich, szerokich dołach, w tych masach ta cywilizacja będzie się opierała na bardzo kruchej podstawie, bo wszystkiego na 1/10% tej ludności. Zdaje mi się, że tę bazę, tę podstawę cywilizacji musimy zmienić przez odpowiednią politykę, dopuszczającą do tego, aby był większy napływ z sfer ludowych do szkół akademickich i uniwersyteckich.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#PHoffman">W związku z tym należało by się dalej zastanowić nad tą zasadniczą sprawą, o której już tu była mowa, to znaczy nad kwestią autonomii uniwersyteckiej, jak daleko powinna sięgać ta autonomia i jaki powinien być powierzony jej zakres. W związku z tym musimy odpowiedzieć na pytanie, czym jest uniwersytet, czy jest on instytucją wychowaczą, czy tylko instytucją nauczającą. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w takiej Warszawie na 100 studentów mamy jednego wychowawcę, to siłą faktu mowy o tym nie ma, aby ten wychowawca naprawdę wychowawczo oddziaływał na swych słuchaczy, bo to jest rzeczą niemożliwą. Zatem pozostaje, że uniwersytet jest niczym innym, tylko instytucją nauczającą i w konsekwencji autonomia winna dotyczyć tylko i jedynie nauki, natomiast tak zwane wychowawstwo, ideologia i to, co nazywamy światopoglądem politycznym, to — zdaniem moim — nie powinno się znajdować w murach uniwersyteckich i nie powinno się znajdować pod osłoną tej autonomii.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#PHoffman">Drugi jeszcze jest czynnik, który powoduje, że w ten sposób stawiam tę sprawę. Mianowicie studenci są to normalni ludzie w wieku mającym prawo wybierania, a niejednokrotnie i prawo wybieralności. Nie wolno im zabronić tego prawa i obowiązku kardynalnego konstytucyjnego, jaki mają, to jest zajmowania się właśnie polityką. Jeżeli tak, to w takim razie czy ta polityka, którą oni mają prawo i obowiązek się zajmować, czy ona powinna być w tych szkolnych murach, czy poza murami szkoły? I tutaj dochodzę do przekonania, że te wszystkie t. zw. ideologiczne organizacje o charakterze politycznym powinny być wieliminowane z murów szkolnych, powinny się przenieść poza budynek uniwersytecki i tam ten obywatel student podlega tym samym prawom, co każdy inny obywatel Rzeczypospolitej, natomiast na uniwersytecie ma pełną swobodę poruszania się i wypowiadania swojej opinii w zakresie nauki.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#PHoffman">Jeżeli chodzi o te ekscesy, o których już była mowa, to chciałbym spojrzeć na to nieco szerzej, nie tylko dlatego, że jest bieda, gdyż okazuje się, przynajmniej tak nieraz było słychać, że awanturowali się nie ci biedacy. Trudno mieć tu jakąś statystykę, nie wiem, kto się awanturował, a kto się nie awanturował, ale zdaje mi się, że tutaj trzeba sięgnąć trochę dalej i głębiej, mianowicie wziąć za podstawę młodzież i jej wiek. W wieku tym normalnie zawsze i wszędzie młodzież ma pęd do zmiany, do tego, co nazywamy reformowaniem świata, i chce ten świat zreformować. Reforma świata polega na dwóch zasadniczych sprawach, na jednym zagadnieniu, kto ma prawo rozkazywać i jak daleko ma sięgać rozkaz, a drugie — kto ma słuchać i jak daleko sięga granica posłuchu i w związku z tym analogicznie z szeregiem innych przejawów, jakie widzimy w Państwie, na terenie uniwersyteckim ekscesy się działy. Zresztą te ekscesy miały miejsce nie tylko w ramach uniwersyteckich, ale i poza ramami uniwersyteckimi. I teraz chodzi o to, jak się zachowały władze, które powinny były tę sprawę regulować. W ostatnich kilku latach mamy ciekawe zjawisko, mianowicie przez pewien okres czasu władze postępują w ten sposób, że negliżują pewne dążenia, względnie pewną grupę studencką mającą takie czy inne nastawienie polityczne. Negliżują z jednej, strony tę grupę, a podtrzymują inne ugrupowania młodzieży. Dało to w efekcie niezbyt dobre rezultaty. Mamy późniejszą fazę, w której widzimy, że w następnych kilku latach negliżuje się zupełnie pewne ugrupowanie młodzieży, natomiast przecenia się wartość i siłę tego drugiego ugrupowania młodzieży, pozostawiając znowu na uboczu trzecie ugrupowanie młodzieżowe. To przecenianie i niedocenianie pewnych ugrupowań jest zjawiskiem normalnym, jeśli weźmiemy pod uwagę ten czynnik psychologiczny, jakim jest walka; nie wiemy dokładnie, co i jak jest i ten, kto ma to regulować, w tej atmosferze wewnętrznej walki mając pewne niewiadome dane przecenia albo niedocenia takie czy inne zjawiska. W związku z tym widzimy znów ciekawe zjawisko, mianowicie uniwersytety, które mają pewną starszą tradycję, Kraków i Lwów, niewspółmiernie, o wiele spokojniej reagowały na ten szereg różnych kompleksów i spraw, które dzieją się w Rzeczypospolitej, o wiele spokojniej je przyjmowały i absorbowały się raczej nauką niż polityką. Natomiast na uniwersytetach młodych, które nie mają jeszcze za sobą tej tradycji wielkiej jako szkoła, jako słuchacz, nie można było tak prędko przejść nad tym do porządku i tam młodzież zajęła się czynnikiem politycznym i ideologicznym. Zdaje mi się, że jeśli tu p. Minister wypowiedział się za dalszym dążeniem do unormowania stosunków na terenie uniwersyteckim, jeżeli obecnie normuje jeden odcinek profesorski, a zapowiada unormowanie stosunków na odcinku młodzieżowym przez wydanie nowego rozporządzenia o stowarzyszeniach akademickich, niewątpliwie dojdzie do tego, iż spokój zapanuje na uniwersytetach, ale musi nastąpić jeszcze jedno ważne ostrzeżenie z jednej strony, a właściwie apel w stosunku do młodzieży. Młodzież ta, zdaniem moim, przez społeczeństwo starsze, które skierowuje tę młodzież do tej szkoły wyższej, powinna być odpowiednio nastawiona, a zdaje się, że to nastawienie mógłbym sformułować w krótkim zdaniu, które pozwolę sobie zacytować, mianowicie, że młodzież powinna umiłować światło w postaci wiedzy, dążyć do tego światła przez naukę, w nauce niech ona widzi prawdę, w prawdzie niech ukocha piękno, a w pięknie niech czci dobro.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszalekSchaetzel">Głos ma p. Bakon.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PBakon">Wysoka Izbo! Projekt rządowy, a obecnie już wniosek Komisji Oświatowej o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich, nie jest nowelą codzienną i powszednią. Dlaczego? Bo oto mamy zmienić formy pracy na wyższych uczelniach. A cóż to są wyższe uczelnie? Wyższe uczelnie to są kuźnie pracy kulturalnej Narodu Polskiego, a kultura to jest ta wartość Narodu Polskiego, która gwarantuje rozwój sił narodowych. Z tej wartości odrębności kultury polskiej dokładnie zdawali sobie sprawę zaborcy, dlatego wysiłki zarówno Rosjan, jak i Niemców szły nie w innym kierunku, jak w kierunku zniszczenia odrębności naszej kultury. Żeśmy pozostali i jesteśmy odrębnym narodem, że mamy swoją niepodległość, to w głównej mierze zawdzięczamy odrębności kultury. A jak było w dawnej Polsce? Oto okresy rozwoju kultury dawnej Rzeczypospolitej Polskiej szły równolegle z potęgą Państwa. A jak było niedawno? Oto Galicja dzięki posiadaniu dwóch wszechnic była nie tylko środowiskiem pracy kulturalnej, ale była i ośrodkiem pracy niepodległościowej. Stamtąd wyszły hasła organizacji pracy dla przyszłego państwa niepodległego.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#PBakon">Jeśli to sobie uprzytomnimy, to musi się przyjść do przekonania, że istotną gwarancją samodzielności Państwa Polskiego i narodu polskiego jest silna armia i wysoka kultura.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#PBakon">Podchodząc w ten sposób do tego zagadnienia musimy rozważyć, jak to było poprzednio przy nadawaniu form ustrojowych wyższym uczelniom. Oto pierwsza ustawa, którą uchwalił parlament w roku 1900, została poprzedzona pracami specjalnych komisyj na terenie parlamentu i na terenie wyższych uczelni, a miarą niech będzie to, że oto strona redakcyjna ustawy z 1920 r. tak pod względem językowym jak i prawnym polecona została ludziom tej miary co ś. p. Petrażycki i Kryński. Nie mniej pracy włożono i w r. 1933. Oto rozwinęła się dyskusja publiczna, ukazał się szereg poważnych publikacyj, tutaj w parlamencie odbyło się kilkanaście posiedzeń komisyjnych, były dwa posiedzenia plenarne — oto są dwa tomy protokółów. Tak wielką wagę przywiązywano do tej kwestii. Proszę Panów, rozumiem, że i my do tego zagadnienia nie możemy podejść w inny sposób. Musimy to zagadnienie rozważyć w sposób właściwy, musimy podchodzić ze zrozumieniem sprawy. Każdy z nas musi mieć wyrobione zdanie, bo sprawa jest niezmiernie ważna i delikatna. Ktoś mi może powiedzieć: a cóż, czy przez nadanie takiej czy innej formy naszym wszechnicom gwarantujemy rozwój kultury polskiej? Czy my się do tego przyczyniamy? A tak. Oto, proszę Panów, Wszechnica Jagiellońska dzięki reformie ustroju przeprowadzonej przez Kołłątaja zupełnie inną rolę zaczęła odgrywać. A dziś my oceniamy akt powołania Wszechnicy Jagiellońskiej przez Jagiełłę nie jako akt ustawodawczy, ale jako akt o znaczeniu cywilizacyjnym. Dalej, proszę Panów, gdyby Konarski wraz ze swoim kolegium nobilium istniał o jedno pokolenie wcześniej, może byśmy nie utracili bytu niepodległego. Oto jak ważną materię my w tej chwili omawiamy.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#PBakon">A czy możemy w tej chwili mieć zdanie wyrobione, jak mamy postąpić? Ja wiele pracy temu poświęciłem, a z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie wiem, jak mam głosować. A to jest zbyt wielka sprawa, ażeby głosować na wiarę. Komu mamy wierzyć? W tej chwili referent powiedział, że ustawa nie zdała egzaminu, a poprzedni referent z tego samego obozu powiedział, że zdała, że była wielką ustawą i że jest konieczność wprowadzenia tej ustawy. Do czego sprowadza się cały referat tej ustawy? Oto istnieje tu zmiana art. 3. A co się mówi o tym art. 3? Referent — ale nie tylko referent — powiada, że trzeba wprowadzić nową zmianę, to znaczy powoływanie nowych katedr i wydziałów drogą ustawodawczą. Otóż, proszę Panów, czytamy, że ten art. 3 ma znaczenie zasadnicze dla rozwoju nauki, a to dlatego, że bez zgody ciała naukowego nie mogą być zwijane i tworzone katedry, bo to jest przeciwne samej zasadzie fachowości, o której się tyle słyszało. Nadto ten artykuł stwarza czynnik niepewności, który będzie złowróżbny dla przyszłości naszej nauki. A więc poprawce referenta w redakcji z r. 1933 przeciwstawia się kto? Profesor Stroński z Narodowej Demokracji. A jak mówi o poprawce w art. 3 prof. Matkowski — obecnie senator? Powiada on do opozycji: ...I dlatego jeżeli minister może rozstrzygać te zagadnienia fachowe, to ma on niewątpliwie wyższość nad Sejmem, który się przyznaje sam do tego, że fachowości nie potrzebuje i rozstrzyga zagadnienie pod kątem widzenia politycznym. Bo wyobraźmy sobie, co by było, gdyby kwestia utworzenia lub zwinięcia katedry stała się przedmiotem dyskusji Sejmu. Czy należy to do działalności ciał ustawodawczych ?</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#PBakon">I teraz komu mam wierzyć, koledze Drozdowi-Gierymskiemu, prof. Strońskiemu, czy prof. Makowskiemu? P. Minister Świętosławski powiada, że mamy to przyjąć, że to wystarczy. Ale ten sam prof. Świętosławski powiedział tak w r. 1933: ...„Ustawa ta może spowodować gwałtowne zakłócenie życia akademickiego</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#PBakon">To się już stało.), a zresztą w praktyce ustawa ta okazała się niewykonalna”. Tak się istotnie stało, ale cała ustawa, nie jeden artykuł. Otóż, proszę Panów, czy można w tych warunkach decydować zmiany w tak ważnej materii? Ja z tych powodów wypowiadam się przeciwko tej ustawie. Nie jesteśmy w tej chwili przygotowani; my możemy ustawę zmienić, wszechstronnie opracować — ale nie wtedy, gdy jesteśmy zaskoczeni. Możnaby było uzasadniać szybkie tempo uchwalenia tej ustawy, znowelizowania jej — jednym argumentem, mianowicie tym, co się dzieje na uczelniach, stanem wrzenia. Trzeba było zmienić w ustawie dotychczas obowiązujące artykuły, dotyczące młodzieży, ale stwierdzam, że w tej nowelizacji sprawy młodzieży nie rozwiążemy. Dlaczego? Bo my tam zmieniamy art. 51. O czym on mówi? Mówi o kwestii dyscyplinarnej. Tam są rzeczy, które się zmienia. Ja nie wiem, czy to będzie lepiej, czy gorzej, ale w tej chwili przy nowelizacji, jeżeli chodzi o kwestię młodzieżową, to my pamiętamy tylko o karze. Jeżeli byśmy rozwiązywali zagadnienie wszechstronnie, to i kwestię kar moglibyśmy rozwiązać. Ale w tej chwili zagadnieniem młodzieży zajmujemy się tylko w art. 51, w którym jest mowa o karach. Może usprawnimy aparat dyscyplinarny, ale to nie jest rozwiązanie zagadnienia młodzieżowego.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#PBakon">Mówi się o wrzeniu wśród młodzieży, ale wiele jest przyczyn tego wrzenia. Jedną z przyczyn pozwolę sobie tutaj scharakteryzować. Jest nią, śmiem twierdzić, skrępowanie młodzieży na zasadzie ustawy z r. 1933, która na mocy art. 52 poddała wszystkie organizacje młodzieży, na terenie wszystkich uniwersytetów administracji oświatowej. A jak ta administracja uregulowała tę rzecz? Na zasadzie dotąd obowiązującego rozporządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stowarzyszenia akademickie mogą obejmować studentów tylko jednej szkoły, a więc chłopcy z Radomia czy Sieradza, jeżeli rozejdą się po różnych uczelniach w Warszawie, nie mogą należeć do jednej organizacji. To jest rzecz karygodna. Nawet uregulowano taką rzecz, jak kwestię wyborów w stowaszyniach młodzieży. Wybór do władz stowarzyszenia akademickiego odbywa się na zasadzie tajności i bezpośredniości, a więc stowarzyszenie nie może decydować, w jaki sposób ma wybierać swoją władzę, jeżeli z góry narzuca się mu zarządzenie Ministerstwa. Przewodniczącym zawsze jest kurator, głosowanie odbywa się na kartkach. Wszelkie wystąpienia stowarzyszenia na terenie szkoły wymagają zgody kuratora, a wystąpienia na zewnątrz wymagają zgody rektora. Niejeden mówi: jak myśmy byli studentami, to myśmy takich awantur nie urządzali, ale wątpię czy którykolwiek z kolegów był tak skrępowany, jak obecna młodzież. Dlatego też powiadam, że to zagadnienie musi być rozwiązane. W jaki sposób? Otóż oddajmy opiekę nad organizacjami akademickimi tym ludziom, którzy się bezpośrednio z młodzieżą stykają, tym ludziom, którzy pracują z tą młodzieżą, którzy ją znają, to jest profesorom, władzom akademickim, senatom. Sądzę, że wówczas to zagadnienie będzie rozwiązane w lepszy sposób. Dzisiaj p. Ministrowi Świętosławskiemu powiadamy, że on ma regulować życie wszystkich organizacyj akademickich z art. 52 i że ma temu podołać, a jednocześnie powiadamy, że jeżeli ten człowiek zostanie rektorem politechniki, to temu nie podoła, bo tu ma on aparat administracyjny, a tam będzie miał aparat profesorski. Sądzę, że to jest nie w porządku. Oddajmy opiekę nad młodzieżą profesorom. Oddajmy opiekę nad młodzieżą senatom. Ktoś może powiedzieć, że minister nie będzie miał żadnego wpływu na młodzież, a minister odpowiada jednak za to, co się dzieje w jego resorcie. Będzie miał wpływ, bo zgodnie z obowiązującą ustawą wszystkie uchwały senatu, wszystkie uchwały rad wydziałowych dziekan i rektor może zawieszać. Jeżeli uchwała zapadnie ponownie, to rektor nie musi wykonać uchwały, lecz może się odwołać do ministra i minister decyduje. A więc jest bezpośrednia zależność w najważniejszych decyzjach senatu rektora od ministra i minister będzie mocen swoje najważniejsze decyzje przeprowadzić. Ale w tej chwili przy obowiązującej ustawie najwięcej trudności będzie miał minister, dlatego, że ta odpowiedzialność ciąży na nim bezpośrednio. Proszę Panów, życie obecnie urzędującego Ministra jest ciężkie, nie na skutek czego innego, jak właśnie tego art. 52. Mamy kłopoty z młodzieżą, ale ja na to pozwolę sobie przytoczyć opinię Władysława Mariana Borowskiego, że inteligentny pedagog nigdy nie będzie najwyżej cenił posłusznych i trwożliwych natur, przeciwnie, pełna temperamentu, a nawet z pierwiastkiem opozycjonizmu w charakterze młodzież, tyle nieraz kłopotów sprawiająca wychowawcy, staje się najczęściej w życiu czynnym elementem pod względem siły, niezależności i prawości. Dajmy tej młodzieży sposobność wyżycia się, tym więcej, że kurs oficjalny władz oświatowych ma na celu wyrobić samodzielność młodzieży. Gdzie? W szkołach średnich, w szkołach powszechnych, w gminach, w samorządzie. Ta młodzież w ten sposób wychowana spotyka się z węzłami krępującymi w najwyższych uczelniach.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszalek.)</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#PBakon">Dalej, proszę Panów, jeśli dziś jest marazm w życiu naszym, jeśli my nie możemy podciągnąć tego życia wzwyż, to dlaczego? Bo nie mamy ludzi aktywnych. O pracy społecznej; decyduje człowiek aktywny. Miejmy tych ludzi aktywnych jak najwięcej. Kto nimi będzie? Przede wszystkim młode roczniki. Gdzież te młode roczniki zaprawią się do życia samodzielnego samorządowego, organizacyjnego, społecznego, jak nie na wyższych uczelniach i w samorządowych organizacjach?</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#PBakon">I jeszcze jedna rzecz. Są dwa typy społeczeństw. Typ zachodni i typ wschodni. Typ zachodni rozwija się, usamodzielnia myślowo, typ wschodni tylko słucha. Myślę, że chcielibyśmy, by nasze młode pokolenie należało do typu zachodniego.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#PBakon">Proszę Panów! Wypowiadam się przeciwko nowelizacji w przedłożeniu komisji i dlatego zgłaszam wiosek o odesłanie tej sprawy do komisji z powrotem. Jeśli ten wniosek nie zostanie przyjęty, to proszę o przyjęcie mojej poprawki, która daje warunki pracy w organizacjach.</u>
<u xml:id="u-47.12" who="#PBakon">Proszę Panów! Poprawka moja może być przyjęta, tam są drobne usterki, które można w tej chwili usunąć w porozumieniu z referentem i sprzeczności żadnych nie będzie.</u>
<u xml:id="u-47.13" who="#PBakon">Zmuszony też jestem odpowiedzieć parę słów p. referentowi. Oto, proszę Panów, przyzwyczaiłem się na komisjach zarówno Skarbowej jak i Budżetowej do współpracy z kolegami, czy zgadzamy się na pewne tezy, czy nie. Wynik pracy komisji, to co komisja przedłoży, to się uważa za całość pracy. Tam nie ma stron przeciwnych. Jeżeli ktokolwiek zgłosi jakąś poprawkę, to jest taki zwyczaj, że prezydium albo referent zwracają uwagę: Słuchajcie, to trzeba uzgodnić, tu poprawkę stylistycznie, tu poprawkę z całym tekstem, tym więcej, że referent tę całą ustawę ma w głowie. I tak ja rozumiem współpracę. Dałem wniosek formalny sprawozdawcy, koledze Drozdowi-Gierymskiemu. Było głosowanie. Potem kolega przewodniczący zwraca mi uwagę, żeby wniosek poprawić. A kolega Drozd-Gierymski powiada: To już jest dokument, tego już nie można zmieniać. Trudno, formalnie ma rację, ale po co mu to było potrzebne? Żeby tę poprawkę położyć. Poprawkę można położyć w drodze merytorycznej, ale nie za pomocą chwytów walki wolno-amerykańskiej.</u>
<u xml:id="u-47.14" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-47.15" who="#PBakon">Z takimi metodami nie chcę mieć nic wspólnego.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#Marszalek">P. poseł Bakon złożył na moje ręce wniosek formalny następującej treści: — „Projekt ustawy o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich (druk nr 518) odesłać do Komisji Oświatowej.” Wniosek ten jako wniosek formalny zamierzam poddać pod głosowanie. W myśl art. 68 ust. 1 regulaminu o wniosku formalnym rozstrzyga Izba, po wysłuchaniu wnioskodawcy i nie więcej, niż jednego mówcy, przemawiającego przeciwko wnioskowi.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#Marszalek">Czy ktoś z Panów Posłów chce przemawiać przeciwko wnioskowi?</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(P. Drozd-Gierymski:</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#Marszalek">Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#Marszalek">Głos ma p. sprawozdawca. Ma Pan 5 minut czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PDrozdGierymski">Wysoka Izbo! Nie mam zamiaru długo przemawiać. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, do czego dąży ten wniosek formalny. Kierujemy się wszyscy własnym sumieniem jako posłowie i stwierdzam, że jeżeli chodzi o) podejście do tego zagadnienia z punktu widzenia rzeczowego, to ustawę należy uchwalić, jeżeli zaś będziemy patrzeć z punktu widzenia politycznego, to jako referent nie mogę wchodzić za kulisy polityki.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#Marszalek">Proszę Panów, przystępujemy do przegłosowania wniosku formalnego, zgłoszonego przez p. Bakona. Wniosek ten zmierza do tego, aby sprawa była z powrotem odesłana do Komisji Oświatowej. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, a zatem wniosek ten upadł.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#Marszalek">Głos ma p. Bołądź.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(P. Bołądź:</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#Marszalek">Zrzekam się.)</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#Marszalek">Głos ma p. Ekert.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PEkert">Wysoka Izbo! Jestem bezpośrednio zainteresowany ustawą akademicką jako wnioskodawca mniejszości, mianowicie odnośnie opłat akademickich. Przysłuchując się dyskusji, nie mogę pominąć pewnych zasadniczych momentów. Mianowicie moi przedmówcy wysuwali jako niesłychanie ważne zagadnienie autonomii uniwersyteckiej. Wiemy, że autonomia uniwersytecka ma swoją przeszłość bardzo daleko sięgającą w średniowiecze i że w dotychczasowej swojej postaci z pewnymi zmianami do tej chwili istnieje.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#PEkert">Chcę zastanowić się nad tym, jaki będzie stosunek nowoczesnego państwa do tej autonomii. Nowoczesne ustawodawstwo, nowoczesne konstytucje przyjmują, że w państwie nie ma urzędnika czy w ogólności funkcjonariusza państwowego, który by nie był czynnikiem odpowiedzialnym. Każdy minister ma pewną gałąź administracji, złożoną z urzędników odpowiedzialnych i o państwowych pracownikach nieodpowiedzialnych mowy nie ma. Obawiam się, że autonomia tak rozumiana przez Panów stwarza pewną kategorię funkcjonariuszów państwowych przed nikim nie odpowiedzialnych.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#PEkert">Jeżeli chodzi o dalszy dział, mianowicie spraw gospodarczych, obawiam się, że może być tendencją niektórych kół uchylanie prac z zakresu gospodarczego spod kontroli władz. Ta rzecz w nowoczesnym pojęciu nie jest przyjęta i z tą koncepcją występować nie można. Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że jest prawem władz czuwać nad bezpieczeństwem i spokojem w Państwie i wszelka autonomia młodzieży, która by temu porządkowi zagrażała, musi podlegać ingerencji Państwa. Dlatego te oświadczenia, które zmierzają w kierunku zbyt daleko posuniętej autonomii akademickiej, uważam za rzecz nie opartą na należytych podstawach.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#PEkert">Chciałbym oprócz tego dotknąć sprawy, poruszonej przecz ks. Lubelskiego. Poruszam tę sprawę z prawdziwym żalem. Mianowicie ks. prałat Lubelski występował niejednokrotnie jako wielki protektor pewnego odłamu młodzieży o nastrojach katolickich, natomiast jako nie powiem wróg, ale człowiek nieżyczliwie usposobiony do obozu tego rodzaju młodzieży jak Legion Młodych i Z. P. M. D. Uważam, że należy cenić każdy odłam młodzieży, który kieruje się dobrem Ojczyzny w pojmowaniu obowiązków względem Państwa. Nie można generalizować w ten sposób, ażeby na podstawie poszczególnych wypadków wydawać sąd o całym obozie. Tego rodzaju postępowanie jest nielogiczne, a zarazem jest stronnicze.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#PEkert">Nie chciałbym odpierać zarzutu, który przypisuje się członkom Legionu Młodych i Z. P. M. D., jakoby żyli tylko z korzyści, które czerpali od Rządu. Mogły to być wypadki sporadyczne. Natomiast stwierdzam, że młodzież, która była endecka, od kół endeckich posiadała duże poparcie i korzyści. A czyż organizacja ta swym członkom, będącym w rękach obozu, nie narzucała należenia do tego obozu przez dawanie zasiłków? Dlatego też uważam, że wywody ks. Lubelskiego w dużej, a nawet większej części są niesprawiedliwe, a jeżeli spotykają one młodzież ze strony człowieka bardzo poważnego, to można powiedzieć, że są i nieuzasadnione.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#PEkert">Zadaniem moim jest uzasadnienie mojej poprawki do art. 40, mianowicie po słowach: — „W szkołach akademickich pobierane są opłaty” dodałem: „zależnie od zamożności i kwalifikacyj naukowych studenta”. Zatrzymam się nad tą sprawą nieco dłużej. Istnieje rozporządzenie o opłatach studenckich, pochodzące z lipca 1932 r., a więc przed wydaniem ustawy z 15 marca 1933 r., które wprowadza obowiązkowe opłaty, osobno na uniwersytecie, osobno na politechnice, osobno w szkole sztuk pięknych. Te opłaty, zaczynające się na pierwszym roku: na uniwersytecie od 270 zł, na politechnice od 320 zł, w akademii sztuk pięknych od 220 zł, były potem nieco obniżone. Nie mniej jednak był nakaz kategorycznego opłacania. Ulgi, które mogły być przyznane, wynosiły 10 do 12%, co było bardzo mało. Były ulgi na podstawie odroczenia; w tych wypadkach kandydat miał płacić pieniądze, kiedy dojdzie do stanowiska — rzecz bardzo słuszna, ale procent tych zniżek był niesłychanie mały i dlatego nie można powiedzeć, żeby był należycie rozprowadzony. Jeżeli więc we wniosku kolegi Hofmana jest mowa o tym, że do Ministra należy także udzielanie ulg młodzieży niezamożnej, to to już istnieje siłą faktów od 1932 r. Jest rzeczą jednak dziwną, że w ustawie z 1933 r. znalazł się ustęp, że opłaty mogą być pobierane, a więc to, co się stało faktem kategorycznym i kategorycznie wykonywane było w 1932 r., w ustawie z roku 1933 przybrało postać fakultatywną, mianowicie, że opłaty — „mogą” być pobierane. Dlatego Rząd chce sprostować tę pomyłkę i zamiast słów: mogą być pobierane, ma być: opłaty są pobierane.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#PEkert">Oprócz rozporządzenia o opłatach akademickich mamy jeszcze ustawę o stypendiach, które stanowią osobną pozycję w budżecie oświaty, mianowcie fundusz stypendialny, na który składają się dochody z samorządu, ze zwrotów, z dotacyj ze Skarbu Państwa, wreszcie z funduszu opłat akademickich; opłaty te stanowią fundusz osobny dla tych, którzy zamierzają poświęcić się karierze naukowej, jednak i te sumy są szczupłe.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#PEkert">Wysoka Izbo! Uważam, że jeżeli chodzi o zagadnienie szkolnictwa, to na stopniu najniższym — szkolnictwa powszechnego — zadaniem państwa jest ułatwienie przyswojenia sztuki pisania i czytania i dostarczenie pierwszych wiadomości najszerszym warstwom społeczeństwa. Państwo w dzisiejszych warunkach nie całkowicie może tę rzecz wykonać. Jeżeli chodzi o szkolnictwo średnie, to tu wprowadza się młodzież więcej uzdolnioną, która ma zająć warsztaty pracy, wymagające tego przygotowania średniego. Ale jeżeli chodzi o stopień trzeci, mianowicie o uniwersytety, to trzeba powiedzieć, że zadanie państwa jest niesłychanie ważne, mianowicie państwo ma tworzyć elitę społeczeństwa. Od tej elity społeczeństwa zależą losy państwa, bo nie jest rzeczą obojętną, kto będzie postawiony na stanowiska kierownicze poszczególnych działów życia państwowego, czy to będzie człowiek przeciętny i mierny, czy człowiek wybitny, odznaczający się właściwościami charakteru, zdolnością i wolą. Kwestia jednostek specjalnie w dzisiejszym okresie, jeżeli patrzymy na politykę światową, jest niesłychanie ważną i dlatego działalność państwa w kierunku wyprowadzenia z tego społeczeństwa jednostek zdolniejszych i najlepszych jest funkcją państwową niesłychanie ważną i ta funkcja państwa powinna być przede wszystkim uwzględniona.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#PEkert">To jest jedna rzecz. Z tym łączy się druga rzecz, mianowicie na uniwersytetach w rozmowach z profesorami spotykamy się ze skargami, że za mały jest dopływ młodzieży z warstw najbiedniejszych, z warstw rolniczych i robotniczych, a przecież te jednostki, które wychodzą z chaty rolnika czy domu robotniczego i przebijają się przez życie — to są jednostki niesłychanie wartościowe, bo posiadające hart charakteru i ducha, tak potrzebny w życiu państwa. W dzisiejszych stosunkach, kiedy wprowadza się jednolite opłaty, a zwalnia się tylko nielicznych, powoduje się to, że przychodzą dc szkół dzieci ludności bogatej — niewątpliwie trafiają się i tu jednostki zdolne, ale przeciętnie spotykamy się z jednostkami przeciętnymi miernymi, lecz posiadającymi pieniądze. Jeżeli państwo ma taką elitę wyprowadzać do góry jeśli taka elita ma w przyszłości państwem rządzić, uważam to za błąd niesłychany. Gdzie leży wina za ten stan?</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#PEkert">Dotknę jednej sprawy, z którą się spotykam, zresztą i wszyscy się spotykamy. Mianowicie jest to sprawa biurokracji. Biurokracje w życiu państwa odgrywa wielką rolę. Ma ona reprezentować ludzi fachowych, z doświadczeniem, ludzi dużej mądrości, którzy właściwie życiem kierują. Biurokracja jest w praktyce czynnikiem niewidzialnym, nieodpowiedzialnym. Społeczeństwo tej biurokracji nie widzi, nie widzi zespołu tych wszystkich naczelników i dyrektorów, w których ręku spoczywają rządy Państwa. Społeczeństwo widzi zaraz ministra, widzi posła, widzi Sejm, widzi takie instytucje, które są dla niego przystępne. Tymczasem wiemy, że rola biurokracji idzie niesłychanie w górę. Musimy powiedzieć, że często bywa ona formalistyczna, bywa ciężka; ta biurokracja tworzy w Państwie osobną kastę. A że tworzy kastę, to popatrzmy na te udogodnienia, jakie sobie stwarza. Jeżeli chodzi o szkoły, to synowie urzędników mają pierwszeństwo, jeżeli chodzi o koleje, to mają ulgi, jeżeli chodzi o różne zwolnienia, ulgi, to synowie urzędników mają pierwszeństwo. Jestem sam urzędnikiem, dopuszczam się zdrady wobec tej kasty, do której należę, ale jeżeli weźmiemy całokształt społeczeństwa, to stwierdzam, że jest to kasta uprzywilejowana. Ta biurokracja dba o swoje uposażenie i o swoje emerytury i o dodatkowe pensje, a to wszystko społeczeństwo widzi i na to narzeka. Ta biurokracja rządzi wszystkim, bo nie zawsze jest minister, który przerasta swoją indywidualnością urzędników swego resortu, ale żeby sobie ułatwić życie polega na tych urzędnikach, ulega tym wskazówkom, które oni dają. Pewnie, że mamy ministrów, którzy przełamują ten mur chiński. Przytoczę tu rozporządzenie Premiera Składkowskiego o przymusie wysłuchiwania ludności przez starostów. Pamiętam, jak starostowie i urzędnicy pokpiwali z tego przymusu. Mamy okólnik Premiera, wzywający wojewodów i starostów, ażeby przedkładali sprawozdania prawdziwe, a nie zmyślone. Widzimy zatem próby przełamania tego muru chińskiego. Daj Boże, żeby rozwinęły się one szerzej.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#PEkert">Co do opłat akademickich, to pogląd, żeby trzema milionami, jeśli chodzi o zwolnienia, załatać budżet, uważam za płytki i bezwartościowy, bo przecież będzie to z niesłychaną szkodą dla społeczeństwa, kiedy tracić się będzie jednostki wartościowe, które by mogły odegrać poważną rolę w społeczeństwie.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#PEkert">Jeżeli zgłosiłem moją poprawkę, to równocześnie chciałbym słów parę powiedzieć o charakterze wykształcenia akademickiego w czasach dzisiejszych. W czasach dawniejszych dobrze było. Akademików nie było wielu. Ci, którzy się zapisali, mieli możność brania udziału w seminariach swoich profesorów. Profesorowie nie byli przeciążeni i każdy profesor mógł znać swego słuchacza. Ale dziś, kiedy jest tysiące osób na uczelni, kiedy to wykształcenie akademickie staje się rzeczą iluzoryczną i kiedy profesorowie twierdzą, że mimo woli muszą występować w nieprzyjemnej roli egzekutorów pieniężnych, muszą pieniądze ściągać od akademików, to jest to sytuacja niemiła. Mniejsza jednak z tym, chodzi o inną rzecz. Ten materiał, który przechodzi przez uczelnię drogą opłat akademickich, jest tak mierny i przeciętny, że niewiele z niego można wybrać. Nie przeczę, że są uczniowie zamożni i zdolni, ale trzeba powiedzieć, że jeśli chodzi o rezultat końcowy, to dobór młodzieży drogą opłat jest drogą fałszywą.</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#PEkert">Wnosząc tę swoją poprawkę chciałem zwrócić uwagę na jedno. Kolega referent zrobił zarzut, że postawiłem poprawkę, która się stanie niewykonalna; ustawa ustawą, a rozporządzenie wykonawcze rozporządzeniem wykonawczym. Mówiąc, że opłaty akademickie uzależnia się od zamożności i zdolności studenta łącznie, chcę równocześnie stwierdzić jedną rzecz, mianowicie, że nie ujmuję się za akademikami miernymi a biednymi, bo jeżeli bym to zrobił, wpadłbym w przesadę, gdybym ciągnął całą sforę biednych akademików tam, gdzie oni nie koniecznie muszą być; nie ujmuję się za akademikiem bogatym, który musi zapłacić, ale za akademikiem zdolnym a biednym, i na to właśnie uniwersytety winny zwrócić uwagę, bo ta młodzież biedna a zdolna jest skarbem dla Państwa; ale tego zrozumienia w naszej formalistycznej dosyć — jak powiadam — biurokracji nie było. Uważam, że zgodnie z moim wnioskiem lub ewentualnie rozporządzeniem wykonawczym można podnieść tę granicę górną opłat od akademików bogatych, którzy mogą zapłacić nie tylko 200 zł, ale i więcej. A tym kosztem, tą nadwyżką można uczynić ulgę innym, aby płacili mniej. Nie jestem bezwzględnym zwolennikiem zwalniania tam, gdzie nie można całkiem zwalniać, ale jestem zwolennikiem umożliwienia tej biednej młodzieży wstępu na uniwersytet. To jest jedna uwaga.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#PEkert">Druga uwaga jest ta, że te zwolnienia, które się daje, należy uważać jako pożyczkę, którą student musi zwrócić po upływie lat, kiedy będzie na pewnym stanowisku. Uważam to za zupełnie słuszne i sądzę, że jeżeli ta rzecz będzie tak potraktowana, to będzie dopływ zwrotów akademickich, tak jak jest dzisiaj^1^ 200 tysięcy złotych, ale ta suma będzie o wiele większa i te wszystkie braki nadrobi. Dodam dalej, że jeżeli chodzi o te opłaty, nie widzę przeszkody, aby taką formułę uchwalić. Mógłby ktoś powiedzieć, że student jako taki nie może być kwalifikowany jako zamożny czy biedny. Ale ja jestem przyzwyczajony do tego, że ucznia kończącego gimnazjum, mającego lat 18, 19 czy 20 uważa się za będącego na utrzymaniu swych rodziców i tak się go ocenia, a jeżeli ma jakieś zajęcie dodatkowe, to zajęcie to uwzględnia się przy obliczaniu stopnia jego zamożności. Nie uważam więc tego za szkopuł. Jeżeli podniosłem to zagadnienie, a mianowicie dodanie tych słów: — „Zależnie od stopnia zamożności i kwalifikacyj naukowych studenta”, — podkreślam łącznie, to obciąłbym zwrócić na jedną rzecz uwagę: jeżeli chodzi o awantury akademickie, to przekonuję się na podstawie pytań, że są dwa powody awantur akademickich: jeden — to opłaty akademickie, drugi — to polityka. A polityka prowadzona jest często nie przez samych akademików, ale przez czynniki poza nimi. I te czynniki powodują to rozżarzenie namiętności; i dlatego uważam, że jeżeli w ustawie akademickiej znajdzie się taki ustęp o zwolnieniu od opłat, to będzie to wielkim odprężeniem i przyniesie pewne ustosunkowanie się studentów do ich uczelni, nabiorą większego szacunku dla swych uczelni, a równocześnie Ministerstwo będzie zobowiązane w większej mierze niż dotychczas dbać o to, aby jednostki wartościowe miały dostęp do uniwersytetów. Bo jeżeli chodzi o załatwianie podań o opłaty akademickie, to mam przekonanie, że większa część młodzieży lekceważy sobie ten przepis, że za pieniądze można się uczyć. Przeświadczenie, że za pieniądze można mieć naukę, a potem stanowisko w Państwie, jest moralnie bardzo ujemne i takie przekonanie nie może panować, aby w Państwie za pieniądze można coś uzyskać, a bez pieniędzy nie, To jest jedno.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#PEkert">Te powody skłaniają mnie do tego, aby prosić Wysoką Izbę o przyjęcie poprawki: zależnie od zamożności i zdolności studenta łącznie.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#PEkert">A teraz jeżeli chodzi o zagadnienie młodzieżowe. Proszę Panów! Jak wspomniałem, drugim powodem awantur jest polityka. Ustawa o stowarzyszeniach akademickich mówi, że na terenie akademickim istnieją stowarzyszenia o charakterze samopomocowym, naukowym, sportowym, przyjaciół narodów, ideowym, wychowawczym itp. Uważam — i tu opieram się na zdaniu niektórych profesorów — że jeżeli chodzi o stowarzyszenia akademickie, trzeba przyjąć kryteria następujące: stowarzyszenia, gdzie występuje polityka i polityka jest głównym czynnikiem stowarzyszenia, powinny istnieć poza murami uniwersytetów, aby nie zakłócać spokoju na uniwersytecie. Profesorowie nie są przede wszystkim wychowawcami i nie mają obowiązku urządzać wycieczek wychowawczych z młodzieżą akademicką. Ich obowiązkiem jest przede wszystkim uczyć i rozwijać naukę, tworzyć dobrych naukowców, a tylko swoim przykładem, swoim postępowaniem świecić i w ten sposób młodzież wychowywać, I dlatego trzeba stwierdzić, że grono profesorskie odczuwa jako niesłychany ciężar konieczność dozorowania organizacyj akademickich, a nie mogąc zapanować nad tymi organizacjami, odczuwa to jako bardzo wielką przykrość, odczuwa to jako wielkie zakłócenie należytego, regularnego trybu nauki. Dlatego, jeżeli chodzi o moje zdanie, ponieważ p. Minister zapowiedział w niedługim czasie wydanie nowego rozporządzenia, uważam, że na terenie uniwersyteckim powinny pozostać stowarzyszenia o charakterze ściśle naukowym. Inne organizacje, posiadające charakter polityczny, powinny być przeniesione poza mury uniwersyteckie i powinny podlegać nie władzom oświatowym, ale administracyjno-politycznym.</u>
<u xml:id="u-51.16" who="#PEkert">Jeżeli chodzi o inne jeszcze pomniejsze wnioski, to chciałbym wobec nich zająć stanowisko. Wniosek p. posła Tarnowskiego co do odwołania się do, Najwyższego Trybunału Administracyjnego rozpatrywany był na komisji jako dotyczący sporu o kompetencje między senatem a rektorem. Jeżeli sprawa o charakterze urzędowym jest sprawą kierowaną do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, to moim zdaniem ona powinna przejść przez aprobatę Ministra. Jeżeli chodzi o wykluczenie Ministra z opieki nad organizacjami akademickimi, to moim zdaniem, z samego urzędu Ministra wynika prawo wglądania i dozorowania wszelkich organizacyj, związanych z tymi szkołami, które mu podlegają. Dlatego nie mogę podzielić poglądu p. Tarnowskiego i przeciwko temu poglądowi się wypowiadam. Na tym kończę.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Wełykanowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#PWelykanowicz">Wysoki Sejmie! W związku z zaprojektowaną przez Rząd nowelizacją ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich, pragnę zaznaczyć w imieniu Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, że sprawa ta interesuje społeczeństwo nasze ze względów następujących: 1) samorządu uniwersyteckiego, 2) spraw młodzieżowych, 3) stowarzyszeń studenckich i 4) uniwersytetu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#PWelykanowicz">Gdy chodzi o nasze stanowisko wobec władz uniwersyteckich, to jesteśmy za pełną wolnością nauki, za najszerzej pojętym samorządem uniwersytetów, jak też za pełnym zabezpieczeniem praw profesorów. Na podstawie jednak wieloletniego doświadczenia muszę stwierdzić z przykrością, że to nasze stanowisko nie jest dotychczas należycie ocenione przez władze uniwersyteckie, gdyż stosunek ich do młodzieży ukraińskiej, w szczególności na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, jest wysoce nieprzychylny. Polityka tych władz wobec naszej młodzieży nas nie zadowala, a jeżeli od czasu do czasu są pewne polepszenia, to pochodzą one raczej z inicjatywy Rządu, od Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a nie od kolegiów profesorskich. Najwięcej trudności robią nam władze uniwersyteckie przy przyjmowaniu naszej młodzieży na studia, a w szczególności na wydziały zawodowe. Mała frekwencja naszej młodzieży w wyższych szkołach jest spowodowana nie tylko przez złe warunki meterialne, ale przede wszystkim powoduje ją nieprzychylne stanowisko pojedynczych wydziałów przy przyjmowaniu na studia. Dla ilustracji zacytuję tylko przykłady liczbowe z 2-eh wydziałów, a mianowicie: wydział lekarski we Lwowie: liczba przyjętych studentów Ukraińców z ogólnej liczby 120 — 140 w roku 1931 wynosiła 2 słuchaczy Ukraińców, w r. 1931 — 2, w r. 1932 — 9, w r. 1933 — 6, w r. 1934 — 10, w r. 1935 — 10 i w r. 1936 — 10. Na wydziale farmaceutycznym: w r. 1934 przyjęto 9 Ukraińców, w r. 1935 — 7, w r. 1936 — 4. Jest to procent, który daleko odbiega od stosunku procentowego ludności na danym terytorium. Te cyfry nie potrzebują specjalnych komentarzy, a ilustrują politykę wydziałów uniwersyteckich przy przyjmowaniu naszej młodzieży na studia wyższe.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Podoski.)</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#PWelykanowicz">Ks. dr. Lubelski, przemawiając z tej trybuny, martwi się przyszłością młodzieży, która kończy wyższe studia, a my musimy się martwić już młodzieżą, która kończy szkoły średnie, gdyż pozostaje ona bez warsztatu pracy i nie jest przyjmowana na studia wyższe.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#PWelykanowicz">Mówiono podczas dyskusji na Komisji Oświatowej, a także i z tej trybuny o ciężkich warunkach materialnych studiującej młodzieży polskiej. O ile trudniejsze jest to położenie akademickiej młodzieży ukraińskiej. Nasza młodzież na wyższych uczelniach rekrutuje się przeważnie z warstw włościańskich i robotniczych, a w niewielkiej liczbie też z wartsw pracującej inteligencji ukraińskiej. Rodzice ich nie są w stanie łożyć poważniejszych kwot, potrzebnych na wyżywienie młodzieży, kształcącej się poza domem w miejskich ośrodkach. Wskutek tego młodzież nasza wśród pracy naukowej musi ciężko walczyć o warunki swej egzystencji fizycznej. Mamy liczne wypadki, że studenci wyższych lat odbywali nieraz dwukrotnie na tydzień po 100 km drogi piechotą z domu do Lwowa, by nie opuścić proseminariów; są studenci, którzy utrzymywali się z tego, że zarabiali po 2 zł za nocne prace przy wywożeniu śniegu z ulic we Lwowie, a jeszcze inni utrzymywali się z zarobku za rozwożenie mleka i chleba po domach itp. Ta młodzież nasza zasługiwałyby na pełną pomoc władz uniwersyteckich i Rządu. Niestety kolegia profesorskie nie chcą rozumieć naszej młodzieży, niezawsze traktują ją sprawiedliwie i zbyt często składają wnioski negatywne w sprawie pomocy dla niej. Wskutek takiego stanowiska władz uniwersyteckich kredyty, odroczenia opłat, a tym bardziej stypendia dochodzą do rąk naszej młodzieży w znikomej ilości. O tych sprawach już niejednokrotnie mówiliśmy z tej wysokiej trybuny i dlatego dzisiaj nie będę powtarzał szczegółów. Współczując wogóle z młodzieżą ubogą, będziemy głosować za każdą ustawą, która przyznaje tej młodzieży zależnie od jej zamożności i kwalifikacyj naukowych pomoc materialną.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#PWelykanowicz">Bardzo dużo czasu zajęła na Komisji Oświatowej dyskusja dotycząca kwestii stowarzyszeń studenckich. Uważamy, że organizacje studenckie mają wielkie znaczenie wychowawcze i społeczne i dlatego będziemy zawsze za tym, ażeby młodzież, o ile chodzi o naukę i kształcenie charakterów, mogła się bez trudności zrzeszać. Pod tym względem młodzież ukraińska ma poważne trudności. Bywały wypadki, że niektóre wydziały uniwersyteckie odmawiały pozwolenia na zrzeszenie dla naszej młodzieży dlatego na przykład, że chciała swoje zrzeszenie nazwać ukraińskim. W obecnych specyficznych warunkach życiowych młodzież wszystkich narodowości jest bardzo czuła, o ile chodzi o jej ambicje narodowe i tego momentu nie można też odmówić młodzieży ukraińskiej. Jest faktem niezaprzeczonym, że ludność ukraińska w Polsce stanowi zupełnie odrębną jednostkę społeczną i etniczną, ma swoje własne podstawy kultury i gospodarstwa i dlatego też nic dziwnego, że i młodzież ukraińska ma ambicje tworzyć swoje własne zrzeczenia studenckie. O ile tej kwestii nie rozstrzygnie ustawa, a tylko rozporządzenie p. Ministra — przeciwko czemu nie mamy żadnych zastrzeżeń — to już dzisiaj z tej trybuny apeluję do p. Ministra, by raczył przy regulowaniu sprawy stowarzyszeń studenckich uzwględnić też słuszne dążenia młodzieży ukraińskiej, pragnącej się zrzeszać dla celów kultywowania swojej własnej nauki, charakteru i pomocy materialnej.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#PWelykanowicz">W końcu pragnę poruszyć sprawę uniwersytetu ukraińskiego. Przy każdej sposobności, ile razy na kompetentnym forum znajdzie się dyskusja na temat szkół akademickich, zawsze podnosić będziemy sprawę rozwiązania problemu szkół wyższych z językiem wykładowym ukraińskim, a w szczególności założenia uniwersytetu ukraińskiego we Lwowie. Jest rzeczą bezsporną, że ta kwestia została pozytywnie zadecydowaną przez parlament we wrześniu 1922 r. ustawą obowiązującą od września 1924 r., w którym to czasie uniwersytet miał być definitywnie założony. Niestety do dzisiaj Rząd ustawy tej nie wykonał.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#PWelykanowicz">Pan referent w swoim przemówieniu podkreślił, że potrzebna jest zmiana podłoża psychologicznego dla zmiany nastrojów młodzieży. Zupełnie się z tym zgadzam, ale dodam od siebie, że o wiele więcej potrzebną jest ta zmiana podłoża psychologicznego w społeczeństwie polskim w stosunku do narodu ukraińskiego, ażeby naprawić ciężkie położenie nasze, w jakim znajdujemy się w chwili obecnej. Zmiana podłoża psychologicznego obu stron zmniejszy nasze sprzeciwy i zmieni nastroje, co dla Państwa nie przyniesie szkody, przeciwnie — przyniesie jego wzmocnienie.</u>
<u xml:id="u-53.8" who="#PWelykanowicz">A tymczasem podobna uchwała, jaka miała miejsce dzisiaj podczas głosowania nad ustawą o Funduszu Kultury Narodowej, wywołała wśród nas głęboki niepokój, że jednak społeczeństwo polskie i jego elita w osobach członków parlamentu jeszcze są bardzo dalekie od zmiany tego podłoża psychologicznego, chociaż jest to dla obu narodowości tak bardzo niezbędne.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszalekPodoski">Głos ma p. Rubinsztejn.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#PRubinsztejn">Wysoki Sejmie! Mamy dziś wyjątkowy dzień w Sejmie, mamy mianowicie dzień kultury, mamy dzień, w którym większa część czasu i wysiłków naszych poświęcona jest sprawom kulturalnym. Mamy trzy podstawowe zagadnienia kulturalne w Państwie: sprawa Funduszu Kultury Narodowej, sprawa szkół akademickich i sprawa ustawy o Akademii Literatury. Nauka i literatura te są podstawy kultury każdego narodu, Więc oczekiwałem, że w ten dzień wyjątkowo kulturalny, że tak powiem, nie będę musiał nawiązać do spraw i do wystąpień najbardziej niekulturalnych. Jednak w każdej sprawie, chociaż nie bezpośrednio nas dotyczącej wyskakuje sprawa żydowska i powtarza się, jak ówczesny wódz rzymski powiedział: Ceterum cenzeo Kartaginem delendam esse, czy o Żydach się mówi, czy nie, ale do tego się sprowadza. Ja bardzo żałuję, że dziś podczas debaty nad pierwszą ustawą generał Żeligowski uważał za możliwe i stosowne tak gwałtownie nas zaatakować.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#PRubinsztejn">Jeżeli mówi się o szkołach akademickich, to my przychodzimy z wielką listą skarg. Panom jest wiadomo, że gdy się mówi o szkołach akademickich, to nostra res agitur bo już w ciągu długich lat, a zwłaszcza w ciągu ostatnich czterech lat jesteśmy ofiarami tej polityki, którą się uprawia w murach uniwersyteckich. Panowie jesteście świadkami tych smutnych zajść, (Glos: Ale w Brześciu nie ma uniwersytetu.) a my jesteśmy ofiarami. Pan generał Żeligowski jest wielkim strategikiem i wiadomo mu, że najlepszą defensywą jest ofensywa i dlatego zamiast się bronić i zamiast bronić tego, co zaszło w Wilnie, on obrał łatwiejszą drogę — drogę ofensywy. Ale, proszę Panów, dobra jest ofensywa na polu walki, lecz w granicach państwa może być zgubna. Tutaj nawoływano i tyle mówiono o scementowaniu społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#komentarz">(Głos: Chrześcijańskiego, polskiego.)</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#PRubinsztejn">Ja życzę Panom powodzenia, ale w interesie Państwa trzeba scementować wszystkich, bo^1^ Państwo wszyscy zamieszkujemy, w tym Państwie wszyscy żyjemy i w Państwie tym pozostaniemy.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#komentarz">(Głos: Zobaczymy.)</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#PRubinsztejn">A więc drogą ofensywy można zwyciężyć obcą armię, wroga, ale nie własnych obywateli. My jesteśmy tak związani z tą polską ziemią</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-55.7" who="#PRubinsztejn">Niestety.), że jesteśmy tu autochtonami. To jest nie tylko w naszym interesie, ale to jest też w interesie Państwa, bo Państwo na zawsze nie może być rozdarte i pokłócone.</u>
<u xml:id="u-55.8" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-55.9" who="#PRubinsztejn">Nie jest rozdartej</u>
<u xml:id="u-55.10" who="#PRubinsztejn">Teraz przeniosę się do tego czasu, kiedy była dyskutowana z tej trybuny ustawa o szkołach akademickich. Wówczas zjednoczyły się oba ówczesne półkola tej Izby po obu stronach równika, którym był wówczas Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem. Wysunięto wówczas ze strony inicjatorów i zwolenników tej ustawy dwa momenty. Pierwszy moment to była obrona wolności nauki, a Rząd wysunął głównie drugi moment, moment awantur uniwersyteckich. Rząd mówił: Jeżeli profesorowie, jeżeli władze akademickie nie potrafiły poskromić tego zdziczenia na uniwersytetach, tych bojówek, to musi wkroczyć Rząd. I otóż przypominam sobie, że przy uchwalaniu ostatecznym tej ustawy w Izbie senackiej p. referent Roztworowski zwrócił się do p. Ministra i powiedział: — „Uchwaliliśmy dla p. Ministra ramy, teraz p. Minister musi dać zawartość tym ramom i za niewykorzystanie tych ram, które daliśmy p. Ministrowi, będzie p. Minister odpowiedzialny.” Naszym żądaniem, naszym życzeniem, byłoby, aby była osoba odpowiedzialna za to, co zachodzi na uniwersytetach. Bo w gruncie rzeczy nikt z Panów otwarcie się nie przyznaje do współpracy z tym, co się dzieje na uniwersytetach, nikt tego nie aprobuje, a jednak tylko bardzo znikoma część społeczeństwa występuje bardziej energicznie i bardziej stanowczo przeciwko temu, to się tam dzieje. P. Dąbrowska słusznie pisała kiedyś, że potępia się te metody, ale nie cel. Potępienie samych metod dodaje jeszcze zachęty bojówkarzom dlatego, że jeżeli tylko metody są niedobre, to z tego można wynioskować, że cel jest pożądany. A jeżeli cel jest pożądany, to przecież jest stara reguła, że cel uświęca środki I dlatego byliśmy zadowoleni, gdy minister został przez uchwalenie tej ustawy odpowiedzialny za to, co się dzieje na uniwersytetach. A jak widzimy od 4 lat przeszło, od tej pory jak została uchwalona ustawa, na uniwersytetach polepszenie nie nastąpiło, a w ostatnim roku awantury, wykroczenia i wybryki osiągnęły tego rodzaju nasilenie, że nie można tego nawet porównać z tym, co było w roku zeszłym.</u>
<u xml:id="u-55.11" who="#PRubinsztejn">Otóż nawiązując do tego, co powiedział mój przedmówca, oczywista rzecz, że studenci są orężem w rękach polityków. Ci politycy, znajdujący się poza uniwersytetem, pociągają za nić i wyskakuje marionetka, która spełnia ich wolę. Politycy ci hołdują zasadzie — „im gorzej, tym lepiej”, bo oni doprowadzą do tego, że Rząd będzie musiał się liczyć z ich żądaniami, z ich celami. Przypominam sobie i warto, żeby każdy z Was o tym pamiętał, jak p. Herriot, będąc szefem rządu francuskiego, swoim przeciwnikom, którzy tą drogą chcieli mu trudności robić, powiedział: „Vous pratiquez une politique du pire mais la politique du pire est la pire des politiques”. Polityka polegająca na zasadzie: im gorzej, tym lepiej, jest najgorsza ze wszystkich metod i systemów politycznych. Oczywiście to ma niezaprzeczalne zastosowanie również do Polski. Więc teraz p. Minister zgłosił nowelę do tej ustawy. Gdy czytamy tę nowelę, odnosimy wrażenie, że to jest jakby ustępstwo ówczesnym przeciwnikom tej ustawy. Ja się dziwię, dlaczego ta nowela obejmuje tylko te rzeczy, które interesują grono wykładające, t. j. profesorów. To się robi w imię swobody, wolności nauki, ale zapytuję Panów, co jest ważniejsze dla Państwa, czy sama nauka, postępy, nawet największe wyniki tej nauki, czy też możność studiowania? Przecież celem i przeznaczeniem nauki jest przekazywanie jej wyników przyszłym pokoleniom i zastosowanie tych wyników do życia praktycznego. Tymczasem, gdy się troszczy o to, ażeby była zagwarantowana wolność nauki, ażeby nauka mogła prosperować i kwitnąć, musi się mieć troskę o to, ażeby młodzież mogła się uczyć, ażeby młodzież chciała się uczyć, ażeby tą drogą ta szlachetna nauka mogła przejść do przyszłych pokoleń. Tymczasem co się dzieje? Większa część roku szkolnego akademickiego przepada i marnuje się w bójkach i awanturach. Przecież to jest szkoda niepowetowana nie tylko dla ofiar tych awantur, ale i dla samych awanturujących się studentów. Musimy się zastanowić nad tym.</u>
<u xml:id="u-55.12" who="#PRubinsztejn">Mówi się o wykształceniu akademickim, ale zapomina się o wychowaniu akademickim. Tak samo jak szkoły akademickie dają wyższe wykształcenie, tak powinny one dać też wyższe wychowanie, to jest wychowanie takie, którego szkoły niższe czy średnie dać nie mogą. Należy nie tylko kształcić człowieka, ale kształtować jego charakter i jego ducha. Co widzimy? Jakie wychowanie wychowankowie szkół wyższych otrzymują? Na tle tego strasznego obrazu życia akademickiego za lata ostatnie przypominam sobie fabułę wielkiego poety Heinego, który zawsze pisał i mówił — „mit Marck und Feuer” — mózgiem i ogniem — w epoce Sturm und Drang wyszydzał on zmechanizowanego człowieka. Powiada on następującą fabułę: znalazł się kiedyś wielki, genialny wynalazca, który dużo wynalazków stworzył dla uprzyjemnienia życia człowieka; powziął on zamiar stworzenia nie tylko tego, co człowiekowi jest potrzebne, ale i samego człowieka. A że był wielkim mistrzem kunsztu, wynalazł materiał dla stworzenia takiego człowieka i oto stworzył on mechanizm ludzki, który był obdarzony wszystkimi właściwościami i zdolnościami człowieka, miał dar mowy, nawet dar myślenia, ale ten człowiek czuł się nieszczęśliwy w otoczeniu prawdziwych ludzi, obdarzonych tchem Bożym — tego tchu Bożego wynalazca nie mógł mu dać.</u>
<u xml:id="u-55.13" who="#PRubinsztejn">I teraz wychowujemy mechanizmy, które są marionetkami w rękach ukrytych i działających ze swego ukrycia polityków; wychowujemy ludzi, którzy są pozbawieni tego tchu Bożego. Musimy wychować prawdziwego człowieka, zaszczepić weń moralność absolutną.</u>
<u xml:id="u-55.14" who="#komentarz">(P. Bakon: Trzeba było wychować Chaskielewicza i Szczerbowskiego.)</u>
<u xml:id="u-55.15" who="#PRubinsztejn">Panie Pośle Bakon, jeżeli my mówimy o tym strasznym czasie, w którym żyjemy, to właśnie dlatego, że chcecie zrzucić odpowiedzialność za Chaskielewicza na cały naród. To jest średniowiecze, tego w naszej starożytnej kulturze nie było. Jeżeli już p. Bakon się odezwał, to ja mu zacytuję powiedzenie wielkiego myśliciela, słynnego humanisty angielskiego, który nosił również nazwisko Bacon. On powiedział: — „Są pustynie na kuli ziemskiej, ale pustynie mogą być nie tylko la ziemi wskutek wysychania źródeł płynących, ale zdarzają się też pustynie w dziejach ludzkich”. I teraz, proszę Panów, przeżywany taki straszny, posępny okres dziejów ludzkich, gdzie przechodzimy przez pustynię czasu. Oby się Polska w tej pustyni nie została. Bo nie wiemy, gdzie ten tajfun, ta burza zdziczenia się zatrzyma, burza, która przechodzi przez ludzkość i powoduje takie spustoszenia, upodabniając nasze czasy do pustyni. W każdym razie należy przynajmniej zatrzymać ten tajfun przed podwojami przybytków wiedzy, żeby tam go nie wpuścić.</u>
<u xml:id="u-55.16" who="#komentarz">(P. Bakon: Tym tajfunem kieruje żydostwo międzynarodowe.)</u>
<u xml:id="u-55.17" who="#PRubinsztejn">Szczęśliwy będzie ten naród, który nie będzie przez ten tajfun do tej pustyni czasu zaniesiony.</u>
<u xml:id="u-55.18" who="#PRubinsztejn">Na posiedzeniu Komisji Oświatowej zgłosiłem poprawkę, która niewiele zmienia obecną nowelę zgłoszoną przez p. Ministra. Wcale jej nie zmienia, jest to tylko jedno słowo, które miało tylko znaczenie moralne, bo jeżeli się mówi o odpowiedzialności Ministra, to Minister odpowiada przed parlamentem, ale jeżeli się mówi o odpowiedzialności rektora i przy tym się nie określa, jakie sankcje ta odpowiedzialność ma pociągnąć za sobą, to ma się rozumieć, że ta odpowiedzialność jest tylko moralna. Jest wskazanym, aby odpowiedzialność była jednostkowa, nie zbiorowa. Ja nie żądałem, aby rektor musiał wprowadzić policję do uniwersytetu, ale żądałem, aby rektor był odpowiedzialny za porządek i władny był do wprowadzenia państwowych organów bezpieczeństwa do uniwersytetu według swojego uznania. Jeżeli rektor będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo, to będzie musiał szukać środków i dróg do zapobieżenia niebiezpieczeństwu. I to nie tylko w interesie ofiar tych zajść, ale i w interesie ogółu. I dlatego uważam, że ta poprawka jest tak łagodna, tak skromna, że nie powinna być odrzucona.</u>
<u xml:id="u-55.19" who="#PRubinsztejn">P. Eckert zgłosił poprawkę w sprawie obniżenia czesnego. Chcę zaznaczyć, że to jest nieprawda, co się mówi, że wszyscy studenci Żydzi są bogaci. Ja sam stwierdziłem, że w samym Wilnie jest wielka ilość studentów, którym zagrażało wyrzucenie z uniwersytetu, albowiem nie byli w stanie wnieść czesnego i zwracają się do instytucyj, które miałyby ich wyręczyć, ale instytucje nie mają pieniędzy. Jaki użytek z tego czesnego się robi? Chcę zacytować Panom, że w tym roku Wzajemna Pomoc Studentów Żydów Uniwersytetu Warszawskiego nic nie otrzymała, podczas gdy w r. 1927 otrzymała 22.000 zł, a teraz nic. W zeszłym roku otrzymała 200 zł. Tak samo Żydowskie Stowarzyszenie Medyków Warszawskiego Uniwersytetu otrzymało w zeszłym roku 8% tego, co otrzymało przed tym.</u>
<u xml:id="u-55.20" who="#komentarz">(Głos: Za dużo jest lekarzy Żydów.)</u>
<u xml:id="u-55.21" who="#PRubinsztejn">Buduje się domy akademickie dla studentów Polaków, jeszcze nie było wypadku, ażeby dla studentów Żydów wybudowano dom akademicki, a te domy akademickie, które dotychczas otrzymywały subsydia, teraz już nie otrzymują.</u>
<u xml:id="u-55.22" who="#komentarz">(Głos: Mają międzynarodowe kapitały.)</u>
<u xml:id="u-55.23" who="#PRubinsztejn">My żyjemy w Państwie, jesteśmy równouprawnionymi obywatelami, płacimy podatki.</u>
<u xml:id="u-55.24" who="#PRubinsztejn">Proszę Panów, na Komisji Oświatowej ja zacytowałem kiedyś słowa Marszałka Piłsudskiego, gdy on powiedział, że szczęście narodu, moc narodu nie polegają na sile brutalnej i na możności gnębienia i upokarzania innych. A wypływa ta moc z wiary w idealne pierwiastki własnej kultury. Gdy się przypatrujemy wszystkiemu temu, co się dzieje na uniwersytetach, trudno, Proszę Panów, zachować w ogóle wiarę w idealne pierwiastki kultury. Jednak my jesteśmy narodem bardzo starym i ażeby mieć wyobrażenie o tym, co było w dziejach ludzkich, nie powinniśmy zaglądać do obcych dziejów, a trzeba tylko zajrzeć do dziejów własnych. I jeżeli ja odwracam kartę za kartą w dziejach narodu żydowskiego, to czerpię z tego wiarę i otuchę, wiem, że cierpienie i szczęśliwość nie są wieczne. Widzieliśmy narody, które były na szczycie szczęścia, a potem straciły je, widzieliśmy narody, które były w padole nieszczęścia, a potem podźwignęły się. I dlatego jestem optymistą i tak jak wierzę w opatrznościowe kierowanie losami dziejowymi naszego narodu, tak wierzę, że wreszcie światłe, dobre, rozumne siły narodu polskiego też się zbudzą. Oby to się jak najprędzej stało.</u>
<u xml:id="u-55.25" who="#komentarz">P. Marchlewski:</u>
<u xml:id="u-55.26" who="#PRubinsztejn">Już się zbudziły.) Ja nie mówię o tych siłach, o których Pan mówi, ale o siłach światłych. (</u>
<u xml:id="u-55.27" who="#komentarz">P. Marchlewski:</u>
<u xml:id="u-55.28" who="#PRubinsztejn">Już się budzą.)</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszalekPodoski">Głos ma p. Kaczkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#PKaczkowski">Wysoki Sejmie! Zarówno kolega referent, kreśląc wprost ponury obraz działania obecnie obowiązującej ustawy akademickiej, jak i niektórzy mówcy odbiegli dość daleko poza ramy tych zamierzeń, o jakich mowa w projekcie noweli. Dlatego wydaje mi się rzeczą słuszną, ażeby się zatrzymać na uzasadnieniu, jakie w druku nr 495 otrzymaliśmy.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#PKaczkowski">W rządowym uzasadnieniu do projektu ustawy o zmianie ustawy o szkołach akademickich pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby na dwa momenty. W pierwszym jest mowa o potrzebie zmiany tych postanowień ustawy z dnia 15 marca 1933 r., które w ciągu czteroletniej konfrontacji z życiem wykazały pewne braki. W drugim — że ogólną tendencją nowelizacji jest wprowadzenie takich korektyw, które by ułatwiły normalny tok pracy profesorom i młodzieży w szkołach akademickich. To uzasadnienie bardzo mocno zostało podkreślone przez referenta ustawy, który widział główny powód nowelizacji w dążeniu do uzdrowienia stosunków panujących na wyższych uczelniach, szczególnie na terenie młodzieżowym.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#PKaczkowski">Jeżeli z uzasadnienia wybrałem dwa jego najistotniejsze momenty i jeżeli w pierwszym jest mowa o potrzebie skorygowania tylko pewnych braków, to dochodzę do wniosku, że główna waga zamierzeń nowelizacji spocząć musiała na zagadnieniach młodzieżowych. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że zajścia na wyższych uczelniach, jakich świadkami byliśmy w bieżącym roku akademickim, są niepokojące i że trzeba szukać z dużą troską środków zaradczych, środków leczących.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#PKaczkowski">Wniesienie przez Rząd projektu noweli do ustawy o szkołach akademickich dało organizacjom młodzieży akademickiej w Warszawie asumpt do wystąpienia z memoriałem do posłów i senatorów, który odsłania nam nurtujące tam prądy. Znajdujemy tam daleko idące życzenia. Jeżeli słusznem jest, że wyższe uczelnie muszą w swej pracy być otoczone szczególną opieką władz państwowych i społeczeństwa — a wydaje mi się, że taki właśnie jest stosunek władz państwowych do szkół akademickich — to wnioski, jakie stąd młodzież wysnuwa, są istotnie szczególne. I tak przy taczam z memoriału trzy przykłady: — „Państwo jako czynnik nadrzędny winno dążyć do ograniczenia swej ingerencji w sprawy wewnętrzne uczelni do niezbędnego minimum, roztaczając jednocześnie nad nimi troskliwą opiekę. Wyłączne kierowanie życiem uczelni winno spoczywać w rękach senatu, pełnych poczucia odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń, posiadających najdostojniesze narzędzie pracy — autorytet”.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#PKaczkowski">Jak młodzież ten autorytet w czasie zajść tegorocznych szanowała, byliśmy także tego świadkami, W innym miejscu: — „Pierwszym warunkiem, by organizacje akademickie spełniać mogły należycie swą tak dla młodzieży doniosłą rolę, jest całkowite uniezależnienie ich od wpływów zewnętrznych, a przede wszystkim od zmian poglądów w Ministerstwie Oświaty”.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#PKaczkowski">W jeszcze innym miejscu: — „To uniezależnienie życia wyższych uczelni od wpływów koniunkturalnych jest nieodzownym warunkiem ich istnienia i zdrowego rozwoju oraz powoduje konieczność posiadania przez nie rzeczywistej i pełnej autonomij ”. A więc wpływ Ministerstwa, inegrencję Rządu przez instrument, jakim jest Ministerstwo Oświaty, cytowana odezwa nazywa — „czynnikami koniunkturalnymi”.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#PKaczkowski">Jak te nadzieje realizuje projekt noweli? Trzeba stanowczo to stwierdzić: nie realizuje ich wcale, bo ich wcale nie dotyka. Analizując jak najuważniej projekt, znajdziemy zaledwie dwie sprawy, które mogą tu wchodzić w rachubę: jedna dotyczy opłat akademickich — nie wnosząc tu zresztą żadnego novum, jeżeli chodzi o dotychczasową praktykę, druga — kar dyscyplinarnych. Jeżeli więc tak — to z takim naciskiem podkreślana w uzasadnieniach geneza niniejszego projektu, w projekcie samym honorowaną nie jest. Więc gdzie będziemy szukali wagi tej ustawy? Widzę ją w projekcie zmiany do art. 4 ustawy, tego samego artykułu, około którego rozgorzała przed czterema laty najgorętsza walka. Była to batalia z Rządem, było to wotowanie z góry przeciw każdemu Ministrowi Oświaty, który przecież nie tylko reprezentuje Państwo na odcinku nauki i wychowania, ale który także dźwiga na sobie zań całkowitą odpowiedzialność. Należało by tu przytoczyć słowa Wicemarszałka Makowskiego, który przemawiając w Sejmie w obronie ustawy, powiedział: — „Co się tyczy organizacji nauczania, trzeba pamiętać, że państwo w dzisiejszym stanie życia społecznego odgrywa rolę dominującą. Państwo to nie tylko dzień dzisiejszy, chociaż i dzień dzisiejszy jest dla państwa rzeczą ważną, ale oprócz dzisiejszego pokolenia państwo musi mieć na uwadze także i przyszłość. Organizacja państwa musi obejmować również i nauczanie, bo to jest jedna z form służby społecznej”. A referent tej ustawy poseł Czuma stwierdzał, że rozwój wypadków w świecie przemawia na korzyć zasady, przyjętej w ustawie.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#PKaczkowski">Zapytajmy, co się od tego czasu zmieniło? Skąd ten atak liberalizmu, który podważając jedną z najistotniejszych zasad ustawy akademickiej, stałby się prawdziwym signum, gdyby tę walkę dzisiaj wygrał.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#PKaczkowski">Podstawową zasadą ustawy z 1933 r. było wzmocnienie ingerencji Państwa na terenie szkół akademickich — tendencją noweli byłoby jej uszczuplenie. I to jest dla mnie najistotniejsze. W systemie pomajowym, w systemie Józefa Piłsudskiego chodziło o budowę Polski nowego ładu, o Polskę skoordynowanego życia, o Polskę, która by nie była anachronizmem w swoich publicznych urządzeniach wobec tego, co się dzieje w świecie. Tę Polskę budowaliśmy z dumą. Dziś zamierza się na jednym z odcinków odwrót czy wycofywanie się z obranego kierunku. Czy nie należało by, kiedy się jakąś istotną zmianę z okresu pracy Józefa Piłsudskiego zamierza, nie raz, ale sto razy i to bardzo uważnie przejrzeć i rozważyć, czy uczynić to trzeba?</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#PKaczkowski">Profesorowie wyższych uczelni występują o zmianę art. 3 w imię wolności nauki. Czy istotnie obowiązująca ustawa tej wolności zagraża? O tej wolności mówił przy uchwalaniu ustawy akademickiej ówczesny Minister Oświaty, Janusz Jędrzejewicz: — „Nie potrafiłbym sobie wyobrazić współczesnego społeczeństwa bez tych rezultatów, które dała mu myśl naukowa. Wkroczyła ona zwycięsko także i na płaszczyzny życia organizacyjnego ludzkości, stała się podstawą i warunkiem niezbędnym myśli państwowej. Wszystkie działy pracy rządowej na niej się opierają. Na niej stoi armia, komunikacja, łączność, na niej opiera się przemysł, bez niej nie da się pomyśleć rolnictwo. Sprawiedliwość stoi nauką prawa, polityka wewnętrzna i zagraniczna opierać się musi na naukowym badaniu życia narodu i narodów, oświata publiczna wogóle dzięki nauce istnieje. Czy naprawdę można uwierzyć, aby Rząd pragnął naukę zwalczać, swobodę jej krępować, rozwojowi jej się przeciwstawiać?” I konkluduje: zgodni jesteśmy wszyscy, że warunkiem rozwoju nauki jest jej niezależność.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#PKaczkowski">Proszę Wysokiej Izby, śmiem twierdzić, że nauce polskiej nic nie zagraża.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#PKaczkowski">Polska współczesna swój stosunek do nauki i ludzi nauki nieraz demonstrowała i to najwymowniej, czy to przez restytucję Uniwersytetu Stefana Batorego, czy przez wybory dwóch prezydentów, czy powołanie szeregu premierów i ministrów. I nie ma tak samo dziś tej obawy o wolność nauki, jak jej nie było w r. 1933.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#PKaczkowski">Ale jeśli trzeba było po maju 1926 r. i przed majem 1935 r. na pewnym istotnym odcinku życia polskiego wzmocnić ingerencję Państwa, to czy po maju 1935 r. ta potrzeba nie jest wielekroć silniejsza?</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#PKaczkowski">Kolega Budzyński w jednym z artykułów swoich, omawiających tę nowelę, pisał: — „Przykładowo biorąc, musi tak być, żeby Rząd decydował, co potrzebniejsze i pilniejsze dla Polski, czy studium przewodu pokarmowego u ryb, czy katedra budowy lotnisk”. Przykład jaskrawy, ale jaskrawy po to, aby rzucił pewne światło na toczącą się walkę, I jeszcze jedno. Mówi się o konsolidacji, jako o motywie. Mówiąc szczerze, nie chciałbym się dopatrywać związku między nowelą a ideą konsolidacji. Musiałbym to bowiem uważać za stawianie warunków ze strony profesorów przy zgłaszaniu się do pracy tam, gdzie o dobro Państwa chodzi. Byłyby to nowe pacta konwenta, a takim przypuszczeniem nikogo krzywdzić bym nie chciał i nie zamierzam. Ale i z drugie j strony idea konsolidacji nie może wymagać zrzeczenia się przez Państwo choćby części posiadanych ingerencyj na terenie szkół wyższych.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#PKaczkowski">Reasumuję: ponieważ ustawa nie dotyka istotnych zagadnień młodzieżowych, ponieważ nie wierzę, aby mogła polepszyć istniejące na tym odcinku stosunki, a widzę w niej próbę uczynienia pewnego wyłomu, czy choćby tylko próbę podejmowania rewizji w systemie pomajowym Józefa Piłsudskiego, głosować za ustawą nie mogę.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszalek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#Marszalek">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Naprawdę wielką niespodzianką było wystąpienie posła p. Kaczkowskiego, członka Komisji Oświatowej, który nie miał najmniejszych zastrzeżeń na posiedzeniu Komisji Oświatowej, bo były dwa wnioski mniejszościowe, które przeszły, i ani razu posła Kaczkowskiego między tą dwójką nie było. Wiadomo, każdemu wolno głosować jak uważa za zgodne ze swoim sumieniem, jednak tak prędkiej zmiany stanowiska członka Komisji Oświatowej zrozumieć w żaden sposób nie jestem w stanie.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! Dzisiejsza dyskusja na temat ustawy o szkołach akademickich obracało się właściwie około jednego problemu, około problemu młodzieżowego i wszyscy stanęliśmy na tym stanowisku, iż ten problem młodzieżowy należy w jakiśkolwiek sposób rozwiązać z korzyścią dla Państwa. Oświadczyłem, że nie ustawa jest przyczyną tych fermentów, jakie wśród młodzieży powstają, nie represje ustawowe są tego przyczyną, ale raczej te czynniki polityczne, które niepotrzebnie tan wkraczają. Wierzymy, że młodzież może mieć pewne poglądy ideowo-polityczne i o nie walczyć, ale niechże walczą sami, nie pchajmy się tam my, czy to będzie jedna strona, ozy druga nie wtrącajmy się do tych młodzieżowych bolączek, bo jeżeli tam idziemy, to tylko po to żeby ją zbałamucić i ażeby tylko większy ferment wśród tej młodzieży siać. Ponieważ więc, jak podkreśliłem, nie ustawa, a rozporządzenia tutaj wytwarzają duże niezadowolenie, a p. Minister Świętosławski dzisiaj oświadczył, że te rozporządzenia znowelizuje, powinno dla nas być to nadzieją, że sprawa w najbliższym czasie zostanie pozytywnie dla młodzieży i dla Państwa załatwiona.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#PDrozdGierymski">Chciałbym jeszcze poruszyć jedną sprawę. Chcę dotknąć w krótkości przemówienia p. Rubinsztejna. Wprawdzie p. Rubinsztejn przeważnie polemizował z wywodami p. gen. Żeligowskiego, ale jakoś tak się składa, że ilekroć p. Rubinsztejn występuje z tej trybuny, to napotyka na falę protestów, oburzenia ze strony posłów polskich, jakby p. Rubinsztejn był twórcą kierunku politycznego, który nazwałbym antysemityzmem poselskim. Skąd to pochodzi? P. Rubinsztejn nie umie patrzeć na pewne rzeczy obiektywnie. Widzi krzywdę Żydów i biedę Żydów, ale nie chce widzieć, że jest bieda i wśród Polaków i że Polacy niejednokrotnie przez Żydów są krzywdzeni. Są pewne wypadki, gdzie byłoby lepiej, aby p. Rubinsztejn nie przemawiał. Najlepszym przykładem tego wypadku jest obecna ustawa o szkołach akademickich i najlepszym wyjściem dla Panów było nie zabieranie głosu w tej sprawie. Bo jeżeli weź mierny sobie tło wszystkich rozruchów studenckich i jeżeli weźmiemy pokrótce historię tych rozruchów, to widzimy: dostarczanie trupów, numerus clausus, osobne ławki. Ale nie te zagadnienia są najgorsze. Panie Poiśle Summerstein, rozmawiałem z dużą ilością młodzieży polskiej; niech Panowie obiektywnie na tę sprawę spojrzą: najważniejszym momentem dla młodzieży polskiej jest to, iż młodzież polska jest przekonana, że młodzież żydowska jest w 80% komunistyczna, albo> komunizująca. I to jest największe nieporozumienie. Tutaj młodzież występuje w obronie polskości i przeciwstawia się komunizowaniu narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#komentarz">(Brawa. P.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#PDrozdGierymski">Sommerstein: Ławki do tego prowadzą?)</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#PDrozdGierymski">P. poseł Rubinsztejn mówił, że jest bieda wśród Żydów. Jest bieda wśród Żydów, ale jest bieda i wśród Polaków, wśród Ukraińców, wśród Białorusinów. A tę biedę Ukraińcy, Białorusini i Polacy chcą rozwiązać w jakiś sposób bądź na terenie Państwa, bądź drogą emigracji. I to jest dobre. A jeżeli Rząd chce przyjść z pomocą, ażeby tę biedę Żydów usunąć, ulżyć tej ludności żydowskiej, żeby częściowo poddała się emigracji, Żydzi mówią, że to jest szykana.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Pan nie jest specjalistą od tego.)</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#PDrozdGierymski">Otóż, jeżeli jest ta bieda, jeżeli przypuśćmy 60% ludności żydowskiej znajduje się w biedzie, to trzeba, by te 60% wyruszyło, ażeby przynajmniej tym 40% ludności było lepiej.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Może Pan Kolega to zrobi, my tego nie umiemy zrobić.)</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#PDrozdGierymski">Więc nie przeciwstawiajcie się Panowie i nie róbcie z tego jakiejś hecy antyżydowskiej. To jest rozwiązanie pewnych zagadnień w interesie naszym i Waszym.</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Bardzo prymitywne i nierealne.)</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#PDrozdGierymski">Wysoki Sejmie! P. pos. Budzyński wycofał swoją poprawkę. Czuję się zobowiązany wyrazić p, posłowi Budzyńskiemu podziękowanie za ułatwienie pracy mnie jako referentowi i Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#PDrozdGierymski">Otóż w konkluzji wypowiadam się za przyjęciem ustawy w brzmieniu komisji sejmowej i odrzuceniem wniosków mniejszości,</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszalek">Zamykam rozprawę, Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosować według druku nr 518.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#Marszalek">Do art. 1 został zgłoszony szereg wniosków mniejszości. W druku uwidocznionych jest 6 takich wniosków. Co do wniosku oznaczonego liczbą 1, zgłoszonego przez pp. posłów Budzyńskiego i Hoppego, to wpłynęło pisemne oświadczenie wnioskodawców, że wycofują swój wniosek, przeto nad nim nie będziemy głosować.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#Marszalek">Obecnie przystępujemy do przegłosowania wniosku mniejszości zgłoszonego przez p. Tarnowskiego, a oznaczonego w druku liczbą 2. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, a zatem wniosek p. Tarnowskiego upadł.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#Marszalek">Przystępujemy do przegłosowania wniosku p. Rubinsztejna oznaczonego liczbą 3. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, zatem wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#Marszalek">Przystępujemy do przegłosowania wniosku, oznaczonego w druku nr 4, zgłoszonego przez p. posła Ekerta. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, a zatem wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-60.5" who="#Marszalek">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem oznaczonym w druku nr 5, zgłoszonym przez p. Bakona. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, a zatem wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-60.6" who="#Marszalek">Przystępujemy do ostatniego wniosku, oznaczonego w druku nr 6, zgłoszonego przez p. Tarnowskiego. Kto z Panów Posłów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, a zatem wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-60.7" who="#Marszalek">Ponieważ odpadły wszystkie wnioski, art. 1 przechodzi w brzmieniu zaproponowanym przez komisję. Do art. 2, 3, 4 i 5 nie zaproponowano żadnych poprawek, przechodzą zatem w brzmieniu komisyjnym.</u>
<u xml:id="u-60.8" who="#Marszalek">Przystępujemy do przegłosowania projektu ustawy w całości. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy w całości, zechce wstać. Prezydium ma wątpliwości co do liczby głosów, wobec tego Pan Sekretarz Dudziński zechce policzyć głosy z prawej strony sali, a Pan Sekretarz Wadowski z lewej strony sali.</u>
<u xml:id="u-60.9" who="#Marszalek">Teraz zrobimy próbę przeciwną. Kto z Panów Posłów jest przeciwny projektowi ustawy, zechce wstać. Panów Sekretarzy proszę o przeliczenie głosów.</u>
<u xml:id="u-60.10" who="#komentarz">(Po obliczeniu głosów.)</u>
<u xml:id="u-60.11" who="#Marszalek">Za ustawą wypowiedziało się 65 głosów, przeciw 36, a zatem projekt ustawy został przez Sejm w drugim czytaniu uchwalony.</u>
<u xml:id="u-60.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-60.13" who="#Marszalek">Wobec tego, że nie przyjęto żadnych poprawek, przystępujemy do przegłosowania projektu ustawy w trzecim czytaniu. Kto z Panów Posłów jest za przyjęciem projektu ustawy w trzecim czytaniu, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi ta sama większość, a zatem stwierdzam, że Sejm projekt ustawy uchwalił.</u>
<u xml:id="u-60.14" who="#Marszalek">Mamy jeszcze do przegłosowania rezolucję mniejszości zgłoszoną przez p. Tarnowskiego podlaną w druku nr 518. Kto z Panów Posłów jest za tą rezolucją, zechce wstać. Prezydium jest zgodne, że stoi mniejszość, zatem rezolucja ta upadła.</u>
<u xml:id="u-60.15" who="#Marszalek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o Polskiej Akademii Literatury (druki nr 289 i 520). Sprawozdawca p. Pochmarski.</u>
<u xml:id="u-60.16" who="#Marszalek">Proszę Pana Przewodniczącego Komisji Oświatowej o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-60.17" who="#Marszalek">Głos ma p. Pochmarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PPochmarski">Wysoka Izbo! Projekt ustawy o Polskiej Akademii Literatury, który w imieniu Komisji Oświatowej przedstawiam, uwzględnia dwa momenty: z jednej strony pilną potrzebę nadania osobowości prawnej Polskiej Akademii Literatury, widocznie pilną, skoro sprawa ta weszła na sesję nadzwyczajną, z drugiej strony trudność nadania Polskiej Akademii Literatury już dzisiaj ściśle określonej formy ustrojowej, do czego poniekąd zmierzał projekt w brzmieniu wniosku rządowego. Komisja Oświatowa, wychodząc z założenia, że Polska Akademia Literatury znajduje się dopiero w pierwszym okresie swojego istnienia i swych pierwszych doświadczeń, uznała za celowe zaprojektowanie ustawy ramowej, o charakterze raczej przejściowym, z oparciem się o statut Polskiej Akademii Literatury, określony rozporządzeniem Rady Ministrów, do chwili gdy będzie możliwe nadanie ostatecznego ustroju Polskiej Akademii Literatury na drodze ustawodawczej.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#PPochmarski">Odnośnie do art. 1 projektu ustawy zaznaczam, że artykuł ten, nadający osobowość prawną Polskiej Akademii Literatury, a zatem Umożliwiający rozwój instytucji na podstawie posiadania własnego majątku, rozporządzania tym majątkiem oraz przyjmowania zapisów i darowizn, tym samym stwierdza, że istnienie Polskiej Akademii Literatury jest celowe i pożyteczne dla dobra kultury narodowej.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#PPochmarski">Fakt ten zresztą na ogół nie budzi większych wątpliwości. W ocenie jednak tego faktu należy wznieść się ponad całą atmofserę, jaka u nas w Polsce wytworzyła się dokoła tej sprawy na tle takich czy innych posunięć Akademii Literatury. Sądzę bowiem, że jakiekolwiek byłyby niedomagania, pomyłki, czy przejaskrawienia w pracy tej instytucji, które przecież mają charakter przejściowy a nie istotny, nie mogą one w niczym podważyć tego aktu moralnej sprawiedliwości wobec zasług literatury, jakim było powołanie do życia Polskiej Akademii Literatury. Widomie i realnie w tej formie Państwo Polskie dokonało aktu hołdu i uznania dla jednej z głównych sił swojego odrodzenia, dla jednego z głównych skarbów narodowej kultury.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#PPochmarski">Ile Polska zawdzięcza swej literaturze, dobrze wiadomo. Tu możemy tylko stwierdzić, że literatura polska, która, jak określił to Mickiewicz, „cała jest rozwinięciem i zastosowaniem jednego tylko dogmatu, dogmatu patriotyzmu”, która wyrosła z jednego tylko wyrazu, wyrazu Ojczyzna, wiernie stała na straży najwyższych ideałów człowieka, narodu i państwa. Czuwała nie tylko na straży — „narodowego pamiątek kościoła”, nie tylko miała — „skrzydła i głos Archanioła”, wznoszące Polskę w sferę królestwa ducha, ale miała i — „miecz Archanioła”, wyrębujący drogę realnemu na ziemi zwycięstwu. Obok żołnierza-powstańca w pierwszym szeregu bojowników niepodległości Polski znajdował się także poeta polski, pisarz polski, polski artysta.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#PPochmarski">Toteż rzeczą było zupełnie zrozumiałą i słuszną, że powołaniu do życia Polskiej Akademii Literatury patronowały dwa świetlane, jasne duchy polskiej; kultury, polskiego życia z wielkiej doby Odrodzenia, a to: Stefana Żeromskiego, jako właściwego promotora tej myśli, oraz Józefa Piłsudskiego, który swą wolą zadecydował o jej realizacji. Gdy, zdaje się, nie tak często w formie ustawy rozważamy zagadnienia literatury, to godzi się chociaż 15 minut uwagi poświęcić tej sprawie, gdy tyle przecież godzin w debatach naszych poświęcamy sprawom walki o byt materialny, o chleb codzienny.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#PPochmarski">Otóż przypomnę, że już w czasach przedwojennych poruszali tę sprawę Wacław Grubiński i Karol Irzykowski, ale głos najwybitniejszy po raz pierwszy w przededniu naszego odrodzenia państwowego, bo w lutym 1918 r. podniósł w Zakopanem Stefan Żeromski, występując ze znanym swoim „Projektem Akademii Literatury Polskiej”, który później uzupełnił w odczycie zresztą nie wygłoszonym w 1924 r. — „O potrzebie Akademii Literatury Polskiej”. Gdy dzisiaj rozważamy, jaka forma Ustrojowa byłaby dla Polskiej Akademii Literatury właściwa, godzi się przypomnieć głos Stefana Żeromskiego: — „Instytucja Akademii Literatury Polskiej — rozwijał Żeromski — powinnaby zrzeszyć i reprezentować ogół piszących wszystkich dzielnic Polski i emigracji. Zarząd tego ciała powinienby się składać z najgodniejszych pisarzy i musiałby ulegać zmianie co rok, czy co 2 lata dla uniknięcia majoryzacji kierunków literackich jednych przez drugie. Zarząd ów byłby instancją dla obrony samotnego pracownika literackiego w rozległej dziedzinie materialnego życia, która aż dotąd była dlań wrogim światem.” W dalszym ciągu cytuje Żeromski szereg przykładów poniewierki, śmierci z głodu, śmierci samobójczej, czy sponiewierania i hańby literatów polskich, jak to stało się np. ze Stanisławem Brzozowskim. W sprawach takich właśnie potrzebna jest instancja, która by głos zabierała w obronie literatów.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#PPochmarski">Przy tej okazji podnieść tu należy sprawę poruszaną przez Stefana Żeromskiego, sprawę dochodów z nowych wydań pism autorów nieżyjących, których prawa autorskie w 50 lat od ich śmierci wygasają, a z których to dochodów choć część iść powinna na pomoc dla pracy twórczej współczesnego pisarza polskiego. Sprawa ta, którą tylko mimochodem tutaj poruszę, stoi przed nami ciągle jako zagadnienie doniosłe zabezpieczenia społecznego dla pracownika literackiego. W swoim czasie w Sejmie w 1925 r. uchwalono w tym kierunku rezolucję p. Langera, był nawet wniosek p. Konopczyńskiego o utworzeniu t. zw. Skarbu Narodowego Literatury, Nauki i Sztuki. Sprawa ta jednak gdzieś ugrzęzła w komisji. Jak z humorem opowiada Karol Irzykowski w — „Wiadomościach Literackich”, projekt tej ustawy, poświęcony obronie poetów i pisarzy, zwalczano ku ironii rzeczy słowami poety: — „nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Może dziś, czy już w najbliższym czasie można będzie do tego projektu, tak ważnego, powrócić. Bądź co bądź obrona tej sprawy może należeć do kompetencji Polskiej Akademii Literatury. Oczywiście Żeromski nie ograniczał się do tej wąskiej dziedziny obrony interesów materialnych. W Akademii widział on pierwszorzędny instrument opieki nad nieskazitelnością i rozwojem języka polskiego oraz dbałości o stan kultury literackiej i rozwój czytelnictwa, a nadto w Akademii, wyłonionej — według jego projektu — z ogółu pisarzy polskich i ten ogół reprezentującej, pragnął widzieć ognisko literackie. Ognisko to, mając oparcie o własną siedzibę, mogłoby stanowić — „literackie agora” gdzie odbywałyby się odczyty, dyskusje, rozmowy, gdzie mogliby się z sobą spotykać przedstawiciele różnych kierunków i prądów literackich, których wzajemne ścieranie się mogłoby sprawić, że Akademia — jak piępnie się wyraża — — „byłaby wieżą strażniczą sygnalizującą wiekuistą nowość”, każdy idący nowy talent, nowe dzieło.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#PPochmarski">Na zasadzie tego twórczego impulsu, który dał Stefan Żeromski, i jego ideowych założeń wszczął się wśród pisarzy polskich ruch, który, od zjazdu literatów w maju 1920 r. w Warszawie poczynając konsekwentnie dąży do zrealizowania projektu Akademii, w swym dążeniu opierając się o dwa głównie stowarzyszenia pisarzy, o Związek Zawodowy Literatów Polskich i O Towarzystwo Literatów i Dziennikarzy Polskich. Z inicjatywy tego Towarzystwa powstaje jako surogat pierwsza zapowiedź akademii, — „Straż Piśmiennictwa Polskiego”, w skład której wszedł szereg wybitnych literatów, z których część znajduje się w Akademii, część do tej pory poza Akademią, jak m. in. Bruckner, Rodziewiczówna, Świętochowski, Tetmajer — ten ostatni jest honorowym członkiem Akademii. Straż Piśmiennictwa Polskiego nie zdążyła rozwinąć konkretnej działalności, jej zasługą jednak było pchnięcie samego projektu Akademii na realniejsze tory.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#PPochmarski">W styczniu 1927 r. prezes Straży Piśmiennictwa Polskiego Zenon Przesmycki (Miriam) przedłożył konkretny projekt Akademii Literatury Polskiej Prezydentowi Rzeczypospolitej prof. Ignacemu Mościckiemu z propozycją utworzenia tej instytucji drogą dekretu. Następują pozytywne odpowiedzi Rządu na apel literatury — i to właśnie ze strony Marszalka Józefa Piłsudskiego, ówczesnego Premiera. Pierwszą odpowiedzią na apel literatury było sprowadzenie do Polski zwłok Juliusza Słowackiego i złożenie ich na Wawelu, — jak wiadomo — fakt zadecydowany wolą Marszałka Piłsudskiego i Jego własnym natchnionym słowem nad trumną poety przypieczętowany, jako akt widomie stwierdzający wysoką godność literatury w dziejach narodu polskiego i jako świadectwo, — jak mówił wówczas Prezydent Rzeczypospolitej — — „postawienia na porządku dziennym naszych najbardziej żywotnych zagadnień kultury duchowej”.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#PPochmarski">Zanim nastąpią dalsze odpowiedzi w tej dziedzinie, jak utworzenie z woli Marszałka Piłsudskiego w maju 1928 r. — „Funduszu Kultury Narodowej”, a we wrześniu 1933 r. ostateczne utworzenie Polskiej Akademii Literatury, Marszałek Józef Piłsudski w kilkanaście dni po manifestacyjnym pogrzebie Słowackiego rzecz bardzo ciekawa, bo niewątpliwie z tym się łączy — zaprosił do siebie delegację literatów. Na konferencję tę delegowano Przesmyckiego, Dębickiego, Sieroszewskiego, Stafa, Struga i Berenta. Nie wszyscy z delegowanych zdążyli na czas przybyć. Chorego prezesa Przesmyckiego zastąpił wiceprezes Oppmann (Or-Ot).</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#PPochmarski">Według protokółu z odbytej konferencji, zachowanego również w rejestrach „Towarzystwa Literatów i Dziennikarzy”, Marszałek Piłsudski pozytywnie odniósł się do projektu Polskiej Akademii Literatury, z zadowoleniem podkreślając, że Akademia taka przyczyni się niewątpliwie do podniesienia kultury. Zażądał jedynie wyjaśnień na niektóre wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#PPochmarski">Skoro jestem przy tym temacie, a to jest jedyna chwila i jedyna sposobność, kiedy możemy tutaj o tym mówić, i skoro mamy opinię Józefa Piłsudskiego wypowiedzianą jako pewien drogowskaz w tej sprawie, uważam za swój obowiązek te rzeczy przypomnieć. Szereg zatem wątpliwości przytoczył Marszałek Piłsudski.</u>
<u xml:id="u-61.12" who="#PPochmarski">Pierwsza dotyczyła samego faktu istnienia Akademii. Marszałek oświadczył, że zasadniczo jest przeciwnikiem tworzenia poszczególnych akademi, przy których nadmiarze powstaje rozproszkowanie i obniżenie prestiżu akademickiego. W związku z tym Marszałek Piłsudski postawił pytanie, czy nie byłoby możliwym dołączenie Akademii Literatury do Polskiej Akademii Umiejętności w Krakowie, mającej własne pomieszczenie i własne fundusze, a której wydział filologiczny swym zakresem po części zbliża się do zadań Akademii Literatury.</u>
<u xml:id="u-61.13" who="#PPochmarski">Drugą wątpliwością, wysuniętą przez Marszałka, było pytanie, czy w razie, gdyby połączenie z Polską Akademią Umiejętności było niewykonalne, czyby nie było wskazane powołanie do życia Akademii Sztuki, reprezentującej literaturę, rzeźbę, malarstwo, muzykę i architekturę.</u>
<u xml:id="u-61.14" who="#PPochmarski">W trzecim punkcie wysunął Marszałek Piłsudski konieczność porozumienia się ze wszystkimi organizacjami piśmienniczymi oraz podzielenia ich na grupy, a dalej, w czwartym punkcie podniósł konieczność skonkretyzowania statutowych przepisów o codziennej pracy instytucji, przyczym — jak wyraźnie podaje protokół — podkreślił Marszałek: „Działalność Akademii musi mieć bezwzględnie charakter użyteczności publicznej — nie może to być synekurą, złożoną z nieużytków. W żadnym wypadku nie należy naśladować Akademii Francuskiej. Wzorowanie się na niej jest zupełnie niewskazane.” W dalszym ciągu Marszałek poruszył sprawę sposobu powoływania pierwszego składu osobowego oraz sprawę budżetowania.</u>
<u xml:id="u-61.15" who="#PPochmarski">Jeśli chodzi o poglądy Marszałka Piłsudskiego na sprawę organizacji Polskiej Akademii Literatury, to dodatkowo pewne światło — poza protokółem wspomnianym — rzucają jaszcze zastrzeżenia Marszałka jako premiera zaznaczone z okazji przedłożonego projektu Akademii, a które to zastrzeżenia możemy już tylko pośrednio poznać z ich omówienia w t. zw. „uwagach” zarządu Straży Piśmiennictwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-61.16" who="#PPochmarski">Z tych zastrzeżeń odnośnie do ustalania przepisów pracy podkreślić należy te właśnie, które się wiążą z tym wszystkim, nad czym się zastanawiamy. Ważne np. jest dla nas stwierdzenie, że usiłowaniom pierwszego grona, które torować będzie drogę pracy Akademii i ustalać jej metody na przyszłość, towarzyszyć będzie większa niewątpliwie niż później czujność Rządu oraz większa niż zwykle niecierpliwość opinii publicznej.</u>
<u xml:id="u-61.17" who="#PPochmarski">Również ciekawe jest i należy to podkreślić w tych uwagach Marszałka, że przestrzega Marszałek przed tym, żeby instytucja ta nie stała się urzędem ze wszystkimi jego przywarami, z ambicją skierowaną ku ilościom i efektom pozornych rezultatów. Zasadą prac Akademii winna być — według tej uwagi — nienaganna jakość, a perspektywą dla ich oceny — czas.</u>
<u xml:id="u-61.18" who="#PPochmarski">Dla wyjaśnienia podniesionych wątpliwości i zastrzeżeń Marszałka Piłsudskiego Straż Piśmiennictwa Polskiego zarządziła ankietę wśród pisarzy. Wielu wybitnych literatów na ten temat się wypowiedziało. Między innymi zabrał głos obecny Prezes Akademii Wacław Sieroszewski, który był najbardziej powołany do tego, ażeby wypowiedzieć te właśnie postulaty, jakie się skrystalizowały w obozie niepodległościowym, w obozie legionowym również i w dziedzinie literatury. Otóż Sieroszewski, wypowiadając się przeciwko połączeniu Akademii Literatury z Akademią Umiejętności, tak się wyraża: — „Akademia Literatury musi być instytucją żywą, wrażliwą na prądy i potrzeby bieżące, musi być terenem pracy, a nawet walki rozmaitych kierunków literackich. Nad tym wszystkim spokój i surowa dyscyplina nauk ścisłych Akademii Umiejętności mogłaby zaciążyć.” Za Sieroszewskim ogół literatów wypowiedział się przeciw łączeniu prac Akademii Literatury i Polskiej Akademii Umiejętności. Wypowiedziano się również przeciw tworzeniu już w owym czasie Akademii Sztuki ze względu na ówczesną różnorodność dróg i metod pracy między poszczególnymi dziedzinami twórczości artystycznej.</u>
<u xml:id="u-61.19" who="#PPochmarski">W wyniku tej ankiety wytworzyły się nowe różnice, które spowodowały, że projekt ten jeszcze lat kilka czekał na swoją realizację. Pojawił się nawet bardzo ciekawy godny i dzisiaj uwagi kontrprojekt ze strony Karola Irzykowskiego o stworzeniu Izby Literackiej, instytucji więcej o charakterze korporacyjnym, z szerokim zasięgiem zadań zawodowych i ogólno-kulturalnych, a z oparciem o demokratyczną zasadę wyboru przez ogół pisarzy. Dopiero ogólny zjazd literatów w Poznaniu w maju 1929 r. na zasadzie wyczerpującego referatu Juliusza Kaden-Bandrowskiego olbrzymią większością głosów (przeciw 3 głosom) uchwalił projekt Polskiej Akademii Literatury, który, uzgodniony później przez czołowe organizacje piśmiennicze, stał się podstawą statutu Polskiej Akademii Literatury, powołanej do życia rozporządzeniem Rady Ministrów w dniu 29 września 1933 r., podpisanym przez ówczesnego Premiera i Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Janusza Jędrzejewicza, który też w dniu 8 listopada 1933 r. w obecności Prezydenta Rzeczypospolitej dokonał uroczystego aktu otwarcia Polskiej Akademii Literatury.</u>
<u xml:id="u-61.20" who="#PPochmarski">Do Polskiej Akademii Literatury — jak wiadomo — weszło 7 pisarzy na podstawie mianowania, reszta na podstawie wyboru, razem 15 pisarzy z Wacławem Sieroszewskim na czecie. Którzy pisarze, to dobrze wiadomo. Nie do nas tutaj należy ocenianie zakresu ich zasług oraz rodzaju i znaczenia twórczości, my rozpatrujemy w tej chwili tylko możliwości ustawodawcze dla organizacji Polskiej Akademii Literatury.</u>
<u xml:id="u-61.21" who="#PPochmarski">Stwierdzić jednak należy, że trzy i pół lat istnienia Akademii nie może jeszcze być wystarczającą podstawą zarówno dla oceny pracy, jak też dla ustalenia poglądu, jaki winien być najlepszy ustrój Akademii. Trzeba przyznać, że dzięki przede wszystkim niestrudzonym wysiłkom Prezesa Wacława Sieroszewskiego, jak też poszczególnych członków Polskiej Akademii Literatury, którzy z uszczerbkiem dla własnej twórczej pracy czuwają nad rozwojem Akademii, Akademia mimo wszystkie zastrzeżenia ma za sobą szereg pozycyj dodatnich, pozytywnych. Do tych należy wydawnictwo pism zbiorowych Prusa i Orzeszkowej, w przygotowaniu ostatecznym — Norwida. Jako pozycję dodatnią należy tu również wymienić — „nagrody młodych”. Stwierdzają one, że Polska Akademia Literatury jednak nie zasklepia się, lecz idzie na poszukiwanie młodych talentów, nawet o zupełnie innym obliczu społecznym, czy politycznym, chociażby wymienię — „nagrodę młodych”, udzieloną Józefowi Łobodowskiemu za zbiór pięknych a ciekawych poezji p. t. — „Rozmowa z Ojczyzną”. Tworzenie bibliotek i konkursów literackich należy również do pozycyj dodatnich.</u>
<u xml:id="u-61.22" who="#PPochmarski">Wiemy o tym, że nad Akademią unoszą się całe chmury rozmaitych zarzutów, stanowiących dogodne pole do żartów i dowcipów. Ktoś nawet się wyraził, iż dobrze, że Akademia istnieje, bo nie miano by z kogo żartować. Jest to echo zresztą dowcipu w stosunku do Akademii Francuskiej. Ale oczywiście żarty nie załatwiają istoty rzeczy. Mogą bowiem zdarzać się takie czy inne omyłki, płynące raczej z poszukiwania doraźnych efektów zewnętrznych, które nie są w zgodzie z istotą pracy Akademii. Na komisji wspominałem już o wawrzynach literackich, nie będę tego poruszał, chociażby dlatego, że ta sprawa jest przez prasę zbyt rozkołysana i jako główny zarzut przeciwko Akademi wysuwana, a nie leżało to w moim zamiarze. Szło mi jedynie o podkreślenie potrzeby uchronienia powagi instytucji od takich posunięć, które mimo idealnych założeń w wykonaniu szkodę jej przynoszą. Zresztą sam Prezes Sieroszewski w swoim czasie pisał, że Akademia łączy w sobie w tej chwili i stara się pogodzić kilka różnych elementów, jak uczczenie zasług, przedstawicielstwo, zdolność do pracy w Akademii i zdolność do pracy twórczej, osobistej, w imię której ci ludzie zostali na te stanowiska powołani. Ale pogodzić to wszystko jest trudno. W rezultacie stwarza się sytuacja, w której Polska Akademia Literatury oscyluje pomiędzy reprezentacją a pracą, pomiędzy zewnętrznością a realnym wysiłkiem o godność i siłę twórczości literatury polskiej. I dlatego nie możemy przyjąć, że już dzisiaj możemy w formie skonkretyzowanej petryfikować ustrój Akademii. Przed Akademią stoją i dzisiaj te same pytania, które postawił Józef Piłsudski, i te, które wysunął Stefan Żeromski. Otwarte jest nadal zagadnienie: czym ma być Polska Akademia Literatury: czy tylko reprezentacyjną, prestiżową instytucją, czymś w rodzaju staro-greckiego pryntaneum, a równocześnie — w najlepszym tego słowa znaczeniu — — „panis bene mereutium”, czy też twórczym ogniskiem pracy, czuwającym nad rozwojem literatury i języka ojczystego, czy też zawodową organizacją, służącą obronie duchowych i materialnych interesów pisarstwa polskiego? Konkretnej odpowiedzi na te pytania dziś jeszcze dać nie można. Nie znaczy to, ażebym osobiście nie miał w tej sprawie poglądu, ale nie podejmuję się ustalić mojego poglądu w sformułowaniu ustawowym w ciągu tak krótkiego przeciągu czasu. Dlatego wołałem wystąpić z wnioskiem, który został przyjęty na Komisji Oświatowej, ramowej ustawy, o, przejściowym charakterze, przez oparcie istnienia Akademii na dotychczasowym statucie. Na tej podstawie Akademia może się nadal rozwijać, jednak pewne zmiany mogą nastąpić, szczególnie w kierunku rozszerzenia jej zasięgu.</u>
<u xml:id="u-61.23" who="#PPochmarski">Osobiście jestem zdania, że skoro istnieje Akademia, ilość jej członków może sięgnąć liczby 21, jak to było ustalone w rozmowie z Marszałkiem Piłsudskim, w ten sposób i na tej drodze realizować się może dzieło konsolidacji, przez wprowadzenie do Akademii nowych elementów, przedstawicieli różnych kierunków politycznych i ideologicznych. Należy nadto wciągnąć pod skrzydła Akademii talenty młodych, tych młodych, których określa tytuł jednej z najnowszych pięknych powieści jako „pluton z dzikiej łąki”. Jest to ten zastęp pisarzy, który idzie z poddaszy i suteryn robotniczych, który idzie z chat wiejskich, stwarza zupełnie nowe wartości i zarazem stawia do pewnego stopnia na porządku dziennym zagadnienie nowej książki, nowego pokarmu dla wielkich mas pracujących, które już nie chcąc czytać tych naszych wielkich dzieł, a przynajmniej nie odczuwając ich potrzeby w tym sensie, jak myśmy odczuwali, potrzebują nowych książek. To zagadnienie nowej książki stoi otworem również przed pracami Polskiej Akademii Literatury. Przy podniesieniu tej sprawy nadmienię, że na tej drodze przez wciągnięcie tych nowych elementów, nowych form tworzywa literackiego, możliwą stanie się odpowiedź pozytywna na to, o co pytał w swoim czasie jeszcze przed wojną Stefan Żeromski: — „Co dasz swojemu obudzonemu ludowi, literaturo polska?” i na drugie pytanie tego pisarza: — „Gdzie jesteś, nowa sztuko polska — sztuko siły, sztuko męstwa, sztuko dźwigania Ojczyzny od fundamentu i przyciesi, sztuko wiary mocniejszej nad śmierć?...” Rozpatrując literaturę dzisiejszą, mam wrażenie, że właśnie ta — „sztuka mocna, sztuka męska już idzie w utworach pisarzy pochodzących z ludu, pochodzących z szeregów robotniczych i chłopskich. To jest bardzo znamienne i tę siłę winna przyjąć pod opiekę również i Polska Akademia Literatury.</u>
<u xml:id="u-61.24" who="#PPochmarski">Wreszcie sięgnę do przykładu, bliskiego nam tradycją; zaczerpnę go z przypomnień, jakie nasuwa pałac Staszica, ufundowany przez tego wielkiego pisarza dla Towarzystwa Przyjaciół Nauk, instytucji tak zasłużonej w pierwszym 30-leciu minionego wieku. Otóż to Towarzystwo Przyjaciół Nauk, jak przypomniał w swoim pięknym odczycie Wacław Berent, śmierć poety-żołnierza Cypriana Godebskiego, poległego w bitwie pod Raszynem, uczciło nie tylko zorganizowaniem niezwykłej ofiarności publicznej dla zabezpieczenia bytu jego rodzinie, ale uczciło również w sposób bardzo ciekawy, bo oto przez wprowadzenie do Towarzystwa wodza Legionów Henryka Dąbrowskiego, a po śmierci Dąbrowskiego stworzyło u siebie archiwum pamiątek legionów z pod znaku Dąbrowskiego. Proszę, co za piękna myśl, naśladowania godna!</u>
<u xml:id="u-61.25" who="#PPochmarski">Drogie pamiątki po naszych poetach legionowych z Józefem Mączką na czele i po pisarzach niepodległościowych z Wyspiańskim i Żeromskim na czele, czyż nie powinny mieć również zabezpieczenia w archiwum Polskiej Akademii Literatury? Ale oczywiście na te i inne podobne cele Polska Akademia Literatury musi mieć swój; własny gmach, musi się znaleźć drugi fundator, bo obecne pomieszczenie w pałacu Potockich jest tymczasowe i mieści się razem z Biblioteką Narodową.</u>
<u xml:id="u-61.26" who="#PPochmarski">Dlatego wznosząc się ponad te wszystkie osądy i tę atmosferę, która u nas tak łatwo bywa roztaczana, przychodzę z wnioskiem pozytywnym o danie osobowości prawnej Polskiej Akademii Literatury i oparcie jej na statucie dotychczasowym z tym, nadmieniam, że ten statut może być zmieniony z chwilą, gdy sprawa dojrzeje, gdy ustawodawca, w porozumieniu z Polską Akademią Literatury i z całym światem literackim i artystycznym, będzie mógł przyjść z bardziej skonkretyzowanym projektem na temat organizacji kultury duchowej w Polsce, może na drodze współpracy wszystkich dziedzin kultury, w jednym domu, jak np. w belgijskim — „Institut des Akademies”, a może na wzór — „Institut de France”, łączącego 5 autonomicznych akademi, czy też na wzór — „Reale Akademia d'Italia”, wiążącej ściśle wszystkie rodzaje nauki i sztuki, czy też — co przedewszystkim winno nastąpić na drodze znalezienia własnej, polskiej koncepcji w dziedzinie organizacji kultury duchowej. W tym sensie przedkładam projekt komisji z wnioskiem o przyjęcie.</u>
<u xml:id="u-61.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszalek">Proszę Pana Sprawozdawcę o zajęcie miejsca przy stole prezydialnym.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#Marszalek">Zarządzam zgłaszanie krótkich zapytań do p. sprawozdawcy.</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#Marszalek">Do głosu w sprawie krótkiego zapytania zgłosił się p. ks. Lubelski.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PksLubelski">Chcę zapytać Pana Referenta, jaką dotację ze Skarbu Państwa otrzymuje Akademia i na co te pieniądze są przeznaczone?</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszalek">Czy Pan Sprawozdawca może udzielić odpowiedzi? (</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#komentarz">P. Pochmarski:</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#Marszalek">Tak.)</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#Marszalek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PPochmarski">Pytanie p. ks. Lubelskiego jest do pewnego stopnia oddźwiękiem także tych rozmaitych zarzutów, jakie pod adresem Akademii padają. Miałem z tym do czynienia jako referent budżetu Ministerstwa Oświaty i mogę zapewnić, że ta strona zupełnie nie może nas niepokoić. Akademia Literatury budżetu własnego nie posiada. Wydatki jej są pokrywane z Ministerstwa Oświaty, w szczególności z Wydziału Sztuki, Przypadkowo mam przed sobą wykaz wydatków Akademii za rok 1935/36. Wyrażają się one w sumie 50.000 zł. Jeżeli chodzi o poszczególne pozycje, to są one dość skromne, bardzo nawet skromne, a owe diety, owe płace akademików są naprawdę śmiesznie małe, bo nie mogą przekraczać 200 zł miesięcznie. W stosunku do tego, co na przykład Włosi swoim akademikom płacą (po 1.500 zł miesięcznie), my bardzo szczuplutko tych naszych wielkich zasłużonych pisarzy, tych świeczników duchowych umocowujemy w życiu. Szereg z nich dziś już tworzyć nie może, nie może żyć ze swej produkcji literackiej. Dlatego, Księże Profesorze, pod tym względem mam spokojne sumienie, że Akademia Literatury Skarbu Państwa nie nadwyrężą. Przeciwnie, gdyby to była rozprawa budżetowa, to uważałbym, że skoro już jest Polska Akademia Literatury, to raczej powinno się z tego grona literatów wybrać seniorów, najstarszych, wybitnie zasłużonych i powinno się dać takie zabezpieczenie, jakie się da je pracownikom państwowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#Marszalek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania. Będziemy głosować nad projektem ustawy w całości. Kto z Panów Posłów jest za projektem ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm projekt ustawy w drugim czytaniu uchwalił.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#Marszalek">Przechodzimy do przegłosowania ustawy w trzecim czytaniu. Kto z Panów Posłów jest za projektem ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że Sejm projekt ustawy uchwalił.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#Marszalek">Porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został wyczerpany.</u>
<u xml:id="u-66.3" who="#Marszalek">Zamierzam zamknąć posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-66.4" who="#Marszalek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie zgłoszonych interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. dr. Stefana Barana do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie karania w drodze karno-administracyjnej osób narodowości ukraińskiej na terenie województwa tarnopolskiego za używanie w korespondencji z urzędami państwowymi i sądami nazw miejscowości w ukraińskim brzmieniu oraz zmuszania tych osób i instytucyj oraz towarzystw i spółdzielni ukraińskich do używania w swej firmie na pieczęciach i w ogłoszeniach nazwy miejscowości wyłącznie w polskim brzmieniu.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. dr. Stefana Barana do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych oraz p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie zmuszania na terenie województw tarnopolskiego i lwowskiego kandydatów na nabywców działek parcelacyjnych do zmiany obrządku grecko-katolickiego na obrządek rzymsko-katolicki za cenę ich zakwalifikowania i niedopuszczania kandydatów na nabywców ukraińskiej narodowości do nabycia działek parcelacyjnych.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. ks. dr. Józefa Lubelskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zwolnienia ze służby w gimnazjum ks. prefekta Sekreckiego w Chełmie Lubelskim.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. Jana Łobodzińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych i p. Ministra Skarbu w sprawie niezgodnych z ustawą kumulacyj stanowisk członków Dyrekcji Miejskiej Komunalnej Kasy Oszczędności w Nowym Sączu z mandatami ławnika i radnych miasta.</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja złożona przez p. Genadiusza Szymanowskiego do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Skarbu w sprawie niewypłacania spółdzielniom kredytowym pomocy Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. Bronisława Wojciechowskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie zakazu nabywania ziemi przez żołnierzy.</u>
<u xml:id="u-67.6" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. Jakuba Hofmana do p. Ministra Komunikacji w sprawie niewypłacania emerytury przyznawanej Janowi Krymusiowi i Janowi Lewińskiemu, Interpelacja p. Władysława Wojtowicza do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niewydania świadectw dojrzałości dwum abiturientom gimnazjum państwowego w Święcianach.</u>
<u xml:id="u-67.7" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. Juliusza Dudzińskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie należenia funkcjonariuszy państwowych do nielegalnych organizacyj mających centrale poza granicami Państwa i udzielenia gmachów państwowych na zebranie takiej organizacji.</u>
<u xml:id="u-67.8" who="#komentarz">[Głosy:</u>
<u xml:id="u-67.9" who="#SekretarzpDudzinski">Niesłychane.)</u>
<u xml:id="u-67.10" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. Emeryka Hutten-Czapskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie przyrostu rocznego w lasach państwowych.</u>
<u xml:id="u-67.11" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. dr. Stefana Bilaka do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie masowego bicia i wyrządzania szkół materialnych ludności ukraińskiej powiatu brzeżańskiego woj. tarnopolskiego przez organa Policji Państwowej.</u>
<u xml:id="u-67.12" who="#SekretarzpDudzinski">Interpelacja p. inż. Jana Henryka Jedynaka do p. Premiera i Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie unieważnienia posiedzenia Rady Naczelnej Związków Gmin Wiejskich R. P. z dnia 20 kwietnia 1937 r.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#Marszalek">Interpelacje te przyjmuję do laski marszałkowskiej i prześlę je p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#Marszalek">Protokół dzisiejszego posiedzenia będzie wyłożony do przejrzenia w Biurze Sejmu, O terminie i porządku następnego posiedzenia będą Panowie Posłowie zawiadomieni na piśmie.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#Marszalek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-68.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 40.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>