text_structure.xml
341 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
<?xml version='1.0' encoding='UTF-8'?>
<teiCorpus xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">SEJM RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">OKRES I</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Sprawozdanie Stenograficzne z 42 posiedzenia Sejmu Rzeczypospolitej z dnia 31 stycznia 1929 roku.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#komentarz">Minister Przemysłu i Handlu Eugenjusz Kwiatkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">Stanisław Wróblewski,</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszalek">Otwieram posiedzenie. Protokół 40 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 41 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Pająk. Listę mówców prowadzi p. Pająk.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszalek">Usprawiedliwiają nieobecność pp.: Bettman, Kosydarski i Mazurkiewicz.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszalek">Udzielam urlopów posłom: Władysławowi Fiołkowskiemu i Stanisławowi Zalewskiemu na 2 dni, Maksymilianowi Czarneckiemu i Kulisiewiczowi na 3 dni, Zygmuntowi Piotrowskiemu na 4 dni, Radziwiłłowi na tydzień.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszalek">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Dyboski, Kościałkowski, Maciesza i Potworowski na 8 dni, Kalinowski i Targowski na 2 tygodnie, Koerber na 26 dni. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#Marszalek">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1929/30 (druk nr 400). Głos ma ip. Palijiw.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#Marszalek">Głos ma p. Spitzer.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PSpitzer">Wysoki Sejmie! Zajmując z ramienia Niemieckiego Klubu Parlamentarnego stanowisko do preliminarza budżetowego i omawiając przytem podług zwyczaju parlamentarnego całokształt polityki i gospodarki Państwa, wypadałoby mi przedewszystkiem odpowiednie miejsce wyznaczyć specjalnie zagadnieniom mniejszościowym. Przecież ochrona i utrzymywanie naszego życia kulturalnego, naszych właściwości narodowych jest oczywiście postulatem dla nas najważniejszym, a z drugiej strony polityka rządowa na żadnem innem polu nie pozostawia tyle do życzenia, co w dziedzinie polityki narodowościowej.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PSpitzer">Ze względu jednak na to, że niedawno przewodniczący naszego klubu, p. Naumann, w debacie nad ekspose p. Ministra Spraw Zagranicznych musiał poruszyć niemal wszystkie zagadnienia mniejszościowe, wydaje mi się zbędnem, bym po kilku dniach tę rzecz znowu omawiał. Wystarczy mi stwierdzić, że od czasu rozpatrzenia zeszłorocznego budżetu absolutnie nic na lepsze się nie zmieniło, wobec czego, rzecz oczywista, i stanowisko nasze, zajęte przy głosowaniu nad poprzednim budżetem, zmianie ulec nie może. Wobec tego obecnie chcę się ograniczyć do omówienia ogólnych zagadnień życia politycznego i gospodarczego i polityki rządowej w tych dziedzinach. Jeżeli przytem naczelne miejsce zajmować będą zagadnienia gospodarcze, to wynika to z charakterystycznych właściwości naszego systemu rządowego, który na coraz większej ingerencji na polu gospodarczem polega tem samem z jednej strony szeroko wkracza w sferę dotychczas zarezerwowaną społeczeństwu i inicjatywie indywidualnej, a z drugiej strony obarcza aparat rządowy niesłychanym ciężarem administracyjnym, co automatycznie pociąga za sobą ogromne przeciążenie parlamentu.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PSpitzer">Byłoby jednak mylnem sądzić, że ta wzmożona działalność i ingerencja Państwa na polu gospodarczem jest odosobnionem zjawiskiem, wywołanem przez jakieś czasowe, przemijające konieczności, jak to się często z kół rządowych słyszy, przeciwnie, mamy tu do czynienia z objawem wypływającym z nowego ogólno-politycznego kierunku. Ingerencja, państwowa na polu ekonomicznem jest tylko jednym objawem tej nowej polityki, która obejmuje całokształt życia państwowego i która wyraża się wszędzie ograniczeniem indywidualnej sfery i spotęgowaniem biurokracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PSpitzer">Ta nowa wszechmoc państwowa nie znosi wolności i swobody obywatela i to nie tylko na polu ekonomicznem. Chodzi o ograniczenie indywidualnej wolności, gdzie tylko możliwe. Jeżeli ewolucja lat przedwojennych szła w kierunku coraz większego zagwarantowania wolności obywatelskiej przeciw administracji i biurokracji państwowej, to obecnie dzieje się całkiem inaczej. Dotychczas mamy jeszcze w ustawach przepisy, które dokładnie określają prawo administracji wobec obywatela i prawo obywatela wobec administracji, ale obecnie zastępuje się je takiemi, które wszystko uzależniają od swobodnej oceny władzy. Przykład: Koncesje na sprzedaż napojów alkoholowych w b. dzielnicy pruskiej na podstawie dawnych przepisów musiały być udzielone, o ile nie zachodziły pewne w ustawie ściśle określone warunki. Przeciwko odmowie przysługiwało prawo do odwołania się do sądów administracyjnych. Tak samo odebranie koncesji nastąpić mogło jedynie z ściśle określonych przyczyn, znowu z prawem odwołania się do sądu. Dziś udzielanie koncesji zależy zupełnie od decyzji władzy, a odbieranie może każdego czasu nastąpić z 6-miesięcznem wypowiedzeniem. Gospodarcza egzystencja takiego obywatela jestem samem uzależniona od łaski władzy.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PSpitzer">Pozatem rozwój monopolów państwowych, przedsiębiorstw państwowych lub przez państwo sfaworyzowanych z jednej strony, a przeciążenie podatkowe i rozmaite inne upośledzenia wolnych egzystencji z drugiej strony,. coraz więcej egzystencje nienależną albo całkiem znosi, albo uzależnia bezpośrednio lub pośrednio od państwa.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PSpitzer">Trzeba przyznać, że i naturalna ewolucja w ostatnich latach szła i obecnie idzie w kierunku niesprzyjającym wolnym egzystencjom. Dotychczas jednak państwo tę ewolucję uważało za szkodliwą i starało się jej zapobiec, aby jak najwięcej samodzielnych egzystencji utrzymać, co uważano za podstawę silnego życia państwowego. Obecnie jednak u nas państwo ewolucji tej nie tylko nie przeciwdziała, ale ją poprostu popiera. To wszystko: podkopywanie indywidualnych gospodarczych egzystencji, uzależnienie samodzielnych dotychczas ludzi bezpośrednio lub pośrednio od Państwa — oczywiście ogromnie ułatwia ogólno-polityczne ograniczenia, i wtem leży, zdaje się, główne źródło etatyzmu w Polsce, i dlatego Rząd z etatyzmu nie rezygnuje, choć jego gospodarcza szkodliwość jest ustalona. Tak ta antyliberalna polityka w różnych dziedzinach wzajemnie się popiera i prowadzi wreszcie do tego celu, od którego my, Bogu dzięki, jeszcze trochę jesteśmy oddaleni — choć nie wiadomo na jak długo — a który w niektórych pod tym względem najdalej rozwiniętych państwach już jest osiągnięty: nieograniczona władza państwa wobec obywatela i zupełne zniesienie swobód indywidualnych.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PSpitzer">Zwolennicy wszechwładzy państwa chwalą postępy gospodarki społecznej, który ten system rzekomo osiągnął. Będę się później tem zajmował, obecnie chciałbym tylko zacytować angielskiego autora. Omawia on rzekome postępy, które naród włoski ma zawdzięczać systemowi faszystowskiemu, który to system jest etatyzmem w czystej kulturze, i tak powiada: gdyby to wszystko było prawdą, za cenę wolności byłoby za drogo okupione, wtem przecież tkwi problem; co mi pomoże gospodarczy postęp. jeżeli przestanę być wolnym człowiekiem.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PSpitzer">Przechodzę do omówienia najważniejszych działów administracji i gospodarki społecznej.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PSpitzer">Wszechmoc Państwa wyraża się w życiu obywatela przedewszystkiem wszechmocą policji.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PSpitzer">Powiedziałem już, że ustawy coraz więcej rozszerzają możliwość swobodnej oceny władz i ograniczają gwarancje swobody obywatelskiej. Będzie w przyszłości ważnem zadaniem Wysokiej Izby nad tem czuwać, by przyszłe ustawodawstwo z tej drogi nawróciło. O ile chodzi o swobodną ocenę jakiejbądź władzy, to jest ona zwykle zależna od zdania władzy politycznej, od tego, czy dany obywatel jest posłusznem jej narzędziem, czy może kimś, kto ma aspiracje do jakiejś samodzielności. Zdanie swoje wyrabiają sobie władze za pomocą policji nie dlatego, że policja jest w stanie najlepiej o tem decydować, ale ponieważ jest już taki, że tak powiem, podział kompetencji pomiędzy poszczególnemi władzami, że policja musi o tem zdecydować, a inna władza musi swoją decyzję uzależnić od opinii policji i wogóle władz politycznych, podrzędnych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PSpitzer">Kiedy się starałem o przywrócenie komuś zezwolenia na radjostację odbiorczą, zezwolenia, które w dziwny sposób wkrótce po wyborach odebrano, odpowiedziała mi kompetentna władza pocztowa: my chętnie zrobilibyśmy to, ale to nie od nas zależy.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PSpitzer">Władza administracyjna posiada, jak już powiedziałem, niestety, zbyt daleko idące kompetencje ustawowe. Kompetencje te bywają w praktyce jeszcze szerzej wykładane i często nawet przekraczane. Tak np. wojewoda śląski rozwiązał nowowybraną radę miejską w Katowicach, ponieważ miała większość niemiecką i w miejsce wybranej mianował komisaryjną, której trwanie w ostatnim czasie przedłużono na nieograniczony czas, to znaczy, że niema mowy o nowych wyborach, To jest przekreślenie samorządu.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PSpitzer">Na podstawie starożytnego przepisu ogólnego prawa krajowego policja rości sobie pretensje do nieograniczonej zupełnie ingerencji. Najgorszy jednak jest wspomniany już system uzależniania niemal każdej decyzji władz administracyjnych bądź to w dziedzinie szkolnej, rolnej lub innej od opinii policji politycznej. A najgorsze w tym systemie jest, że tej opinii interesowany nie zna, zatem przeciwko fałszywym twierdzeniom bronić się nie może. Dam bardzo charakterystyczny przykład. W Szubinie pewna pani X prowadzi restaurację i posiada koncesję na wyszynk. Patent był wykupiony do końca roku zeszłego. W sierpniu odbiera się jej koncesję ze skutkiem natychmiastowym. Przyczyny interesantka mimo usilnych nalegań nie może się dowiedzieć — musiał ktoś Panią zadenuncjować. Pewnie, że tak było. Ktoś z jakiejś osobistej zemsty może denuncjuje, a ta denuncjacja wystarczy władzy bez słuchania interesowanego do powzięcia decyzji, pozbawiającej obywatela gospodarczej egzystencji. Takich wypadków jest bardzo wiele. Ten system tajnych denuncjacji musi ustać. Żądamy od naszych władz jawności i szczerości.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PSpitzer">Najwdzięczniejsze pole do popisów znajduje system policyjnego nadzoru oczywiście przy cenzurze prasy. Że dekret prasowy, który zaprowadził de facto cenzurę prewencyjną, jeszcze nie został zniesiony, jest poprostu skandalem, który jak najprędzej winien ustać. A zdaje mi się, że Rząd jest bardzo w błędzie, jeżeli myśli, że drogą tej cenzury osiąga jakieś korzyści polityczne. Rząd może coprawda przeszkodzić pojawianiu się w prasie wiadomości i zdań według niego szkodliwych, nie może jednak przeszkadzać rozpowszechnianiu się takich rzeczy wogóle, a skutek jest tylko ten, że wszystko to rozsiewa się w formie plotek, anonimowych listów i t. d. przez niekontrolowanych, nieodpowiedzialnych ludzi. Stwarza się przez to atmosferę tajemniczości, która rzecz stokroć pogarsza. Zaś w opinii publicznej świata musi powstać pogląd, że są rzeczy, które muszą się bać światła dziennego.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PSpitzer">Taki system policyjny oczywiście wymaga wielkiego aparatu administracyjnego i odpowiedniej liczby funkcjonariuszy. Ponieważ ten aparat przy rozumnem pojmowaniu zadań policji nie jest w tym rozmiarze konieczny, będziemy głosowali za jak największemi oszczędnościami w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PSpitzer">Polityce gospodarczej Rządu należy przy obecnym systemie poświęcić szczególną uwagę. Podczas gdy w dawniejszych czasach pojęcie gospodarki państwowej prawie że było nieznane — i to nie ku szkodzie ogólnej gospodarki społecznej — obecnie gospodarka państwowa zajmuje prawie naczelne miejsce w całokształcie polityki.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PSpitzer">Państwo obecnie prawie we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego występuje jako przedsiębiorca, buduje fabryki, hotele, domy, prowadzi wielką część produkcji na własny rachunek, a znaczną dalszą część kontroluje przez udział w prywatnych przedsiębiorstwach. W te przedsiębiorstwa wchodzą wszelkie kapitały, któremi. Rząd rozporządza, a kapitały te odciąga się prywatnym wolnym przedsiębiorcom zapomocą nadmiernych podatków. Przez to powstaje brak kapitału, który tak dotkliwie odczuwamy. Rząd nie ma kapitału, bo wkłada go w długoletnie inwestycje. Wolna gospodarka nie może kapitału stworzyć, bo prawie wszelkie zyski, któreby powoli mogły stworzyć kapitał, idą na podatki. Brak kapitału jest oczywiście najdotkliwszy dla samodzielnej gospodarki, bo Rząd, który niemal wyłącznie dysponuje kapitałem, oczywiście kapitałem tym wyposaża przedewszystkiem swoje własne zakłady.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PSpitzer">Dalsze upośledzenie wolnej gospodarki wynika z uprzywilejowania podatkowego państwowych przedsiębiorstw. Uprzywilejowanie to jest wielką niesprawiedliwością i winno być zniesione. Coprawda oczywiście podatki, płacone przez te przedsiębiorstwa, szłyby z jednej kieszeni państwowej w drugą, płacenie ich jednak jest konieczne celem zmuszenia tych instytucyj do prowadzenia walki konkurencyjnej na równych warunkach z przedsiębiorstwami samodzielnemi. Należy wykazać, czy one są zdolne do takiej konkurencji, i jak ich rentowność przytem wygląda.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PSpitzer">Szczególnie upośledzone przez politykę Rządu są dalej przedewszystkiem małe i średnie egzystencje gospodarcze. Rząd widocznie czuje się w roli wielkiego trustu i prowadzi politykę takiego trustu, który polega na wyniszczeniu małych samodzielnych egzystencyj.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PSpitzer">Tak np. monopol spirytusowy zmusił do zamknięcia interesu wszystkie mniejsze fabryki likierów. Najniższy bowiem patent akcyzowy, który uprawnia do przerobu 60.000 litrów spirytusu, kosztuje 7500 zł. Rzecz jasna, że mała fabryka, która przerabia rocznie może 10.000 litrów, nie może konkurować z wielką, która przerabia conajmniej 60.000 litrów i za tę ilość nie więcej płaci niż mała. System patentów przemysłowych jest krzywdzący dla małych rzemieślników i handlarzy, gdyż jest za mało kategoryj, wskutek czego mały przedsiębiorca musi wykupywać drogi patent. Podatek obrotowy potem oblicza się podług patentu zamiast od rzeczywistego obrotu. Tak np. ślusarz, który na wsi sprzedaje maszyny do szycia, może co pół roku jedną, musi wykupić patent I kategorii i płacić podług tego podatek obrotowy, choć obrót jego jest minimalny.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PSpitzer">Ogromne jest przeciążenie podatkowe ludności. Podatek dochodowy, który ma bardzo wysoką progresję ustawową, staje się tem dotkliwszy, że władze skarbowe wymierzają podatek z pominięciem zeznań podatnika podług własnej oceny od fantastycznych sum. Tak np. wymierzono mleczarni, która ma obrót w wysokości 187.000 zł., dochód na 20% obrotu, podczas gdy rzeczywisty dochód mleczarni wynosi mniej więcej 3% obrotu. Przedłożone księgi handlowe często pomija się twierdzeniem, że nie są prowadzone podług przepisów władzy, przyczem pozostaje niewyjaśnione, jakie to są przepisy.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PSpitzer">Prawdziwą klęską gospodarki jest podatek obrotowy. Szkodliwość tego podatku jest wszechstronnie uznana. Wystarczy powołać się na opinię najlepszego zdaje się znawcy ekonomii w stronnictwie rządowem p. prof. Krzyżanowskiego. Mimo to p. Minister Skarbu, jak z jego oświadczeń w Komisji Skarbowej wynika, narazie nie myśli o obniżeniu tego podatku. Wobec tego oświadczam już teraz, że nowe przedłożenia podatkowe Rządu będą przez nas wzięte pod uwagę jedynie wtenczas, jeżeli jest pewność obniżenia podatku obrotowego. Za cenę obniżenia podatku obrotowego będzie można rozważyć nowe podatki, natomiast żadną miarą nie wchodzi w rachubę uchwalenie nowych podatków bez obniżenia podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PSpitzer">Jak szkodliwie podatek obrotowy działa, pozwolę sobie wyjaśnić na kilku przykładach. Przytem trzeba zaznaczyć, że to, co ten podatek robi tak nieznośnym, to nie jest tylko sam podatek, lecz przedewszystkiem także nierozumny system wymiaru, nie leczący się z potrzebami gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PSpitzer">Mała drukarnia, którą prowadzi sam właściciel, liczący 50 lat, i która nie posiada urządzenia maszynowego i nie zatrudnia żadnych sił pomocniczych, na podstawie prowadzonych ksiąg ustaliła swój dochód na 1200 zł. Urząd Skarbowy podwyższył obrót na 8000 zł. Ten sam człowiek prowadzi obok drukarni skład papieru i podaje obrót na 4979 zł, urząd skarbowy ustalił dochód na 20.000 zł bez badania wogóle ksiąg, podatnika.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PSpitzer">Podług ustawy i rozporządzenia wykonawczego rzemieślnicy są wolni od podatku obrotowego, o ile rzemieślnik przy udziale nie więcej jak jednego członka rodziny, lub nie więcej jak jednej siły najemnej rzemiosło wykonywa. Mimo to urzędy skarbowe takim rzemieślnikom wypierzają podatek obrotowy.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PSpitzer">Młynowi, który podług dokładnie prowadzonych ksiąg wykazał obrót w kwocie 51.603 zł, ustala się obrót na 230.000 zł. Młynarzom, którzy za przemiał od 100 funtów otrzymują 10 funtów, ustala się obrót nie od 10 funtów, lecz od 100! Tak naprzykład dla młyna, który ma wartość 60.000 zł, ustalono w ten sposób podatek obrotowy za lata 1925—28 na 12.000 zł rocznie, że podług żądania urzędu podatkowego młynarz w 5 latach ma zapłacić tyle podatku obrotowego, ile jego przedsiębiorstwo jest warte. Urząd ten ma naprawdę fantastyczne pojęcie o możliwościach zarobkowych.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PSpitzer">Inne urzędy skarbowe obliczają młynom, które zboże zamieniają na mąkę, podatek obrotowy tak, jakgdyby młyny zboże kupiły. Przy zamianie odciąga się 12 funtów od centnara, z czego się odlicza 5 funtów na rozpylenie. Dajmy na to, że 10 centnarów kosztuje 200 zł, to urząd skarbowy żąda 26% podatku obrotowego, czyli 5 zł. Młynarz otrzymuje jako zarobek: 10 razy 7, czyli 70 funtów żyta. Od tych zatrzymanych 70 funtów trzeba przy sprzedaży znowu 2 1/2 % zapłacić, czyli 0,35 zł, tak iż podatek obrotowy wynosi przy tej transakcji 5,35 zł od dochodu brutto 14 zł.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#PSpitzer">Ogromnie uciążliwe jest obliczanie podatku w różnej wysokości dla różnych towarów. Kupiec, który prowadzi różnie obciążone towary i razem detalicznie sprzedaje, musi prowadzić książkowość ogromnie skomplikowaną.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PSpitzer">Byłoby wielkim błędem mniemać, że ten podatek obciąża tylko przemysł i handel. Obciąża też przedewszystkiem konsumcję, gdyż prowadzi do odpowiedniego podrożenia towaru. Dlatego też przedewszystkiem szerokie warstwy ludności są zainteresowane w zniesieniu tego podatku.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PSpitzer">Przy wymiarze i ściąganiu podatków władze postępują z całą bezwzględnością. Istnieją dla postępowania tajne okólniki, których podatnik nie zna. Tu znowu ujawnia się szkodliwość systemu ustawodawczego, który tworzy ustawy ogólnikowe, ramowe, pozwalając władzy wykonawczej na dowolne wykładanie. Wyroki Najwyższego Trybunału Administracyjnego władze wymiarowe stosują ogólnie, jeżeli dla nich są pomyślne. Jeżeli jednak są niepomyślne, oświadcza się, że mają ważność tylko w jednym wypadku. W ten sposób każdy wypadek trzeba na nowo wyskarżać, skąd powstaje ogromne przeciążenie Najwyższego Trybunału Administracyjnego, Reklamacje leżą latami niezałatwione, a tymczasem ściąga się podatek. Środek prawny przysługujący podatnikowi jest przeto prawie zupełnie wartości pozbawiony.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PSpitzer">Zastanawiając się nad postępowaniem władz podatkowych, odnosi się wrażenie, że władze w podatniku nie widzą obywatela, który ciężko walczy o byt i z trudem spełnia swoje obowiązki finansowe wobec Państwa, lecz wroga, którego trzeba zwalczyć i z którego trzeba wydusić jak największe odszkodowanie wojenne, Rzecz jasna, że taki duch wywołuje odpowiedni nastrój po stronie podatników.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PSpitzer">Przeciążenie podatkowe, jeżeli tak dalej potrwa, musi doprowadzić do ruiny gospodarki, bo niszczy liczne egzystencje i przeszkadza tworzeniu się kapitału drogą oszczędności, a od tego zależy wszelki gospodarczy postęp. Trzeba zatem umniejszyć obciążenie podatkowe. Jedyną drogą do tego celu jest zmniejszenie wydatków państwowych, oszczędności budżetowe. Do tego należą też oszczędności w wydatkach inwestycyjnych, O ile przyznać trzeba, że roboty inwestycyjne są pożądane z innych względów, to jednak przeważa konieczność stworzenia kapitału obrotowego. Z powodu strasznego braku kapitału obrotowego dzisiaj i z powodu nadmiernej stopy procentowej, która się przez to wytworzyła, nasza gospodarka poprostu się zadusi. Dlatego trzeba inwestycje, choć pożądane, odłożyć na później i starać się przedewszystkiem o pożyczki zagraniczne na takie cele. Narazie może takich pożyczek nie można osiągnąć na przystępnych warunkach, ale gdy przez stworzenie kapitału obrotowego obniży się stopa procentowa, to i pożyczki będą, bo na cele produktywne, inwestycyjne zagranica chętnie pożyczy.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PSpitzer">Dalej trzeba dążyć oczywiście do podniesienia produkcji, a do tego prowadzi przedewszystkiem uwolnienie gospodarki od wszelkich więzów, hamujących prywatną inicjatywę oraz wolność obrotu wewnątrz kraju i zagranicą za pomocą traktatów handlowych.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PSpitzer">Jak szkodliwie działają zarządzenia reglamentacyjne i jak one prowadzą do rezultatu wprost przeciwnego niż zamierzony, dowodzi najnowsza reglamentacja na rynku zbożowym. Rząd nakazał 70% wymiął zboża, aby zapasy zboża dalej starczyły. Wskutek tego podrożały otręby i nastał wogóle brak takowych. Ponieważ rolnik otrąb dalej potrzebuje, śrubuje zboże i pasie niem bydło. Zatem osiąga się zamiast oszczędności większe zużywanie zboża. Najważniejsza jest produkcja rolna. Produkcję tę zmniejsza w województwach zachodnich groźba reformy rolnej, która przeto jest czynnikiem negatywnym w życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PSpitzer">O ile chodzi o budżet, to, wyciągając konsekwencję z tych przesłanek, będziemy głosowali za wszelkiemi możliwemi oszczędnościami.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PSpitzer">Główną rolę w gospodarce państwowej odgrywają monopole. Czy monopole rzeczywiście dają większy zysk, niżby dało odpowiednie, opodatkowanie odnośnego towaru, wydaje mi się wątpliwem. Natomiast widoczne są ujemne ich strony, mianowicie zniszczenie całej masy samodzielnych egzystencyj lub uzależnienie ich i zmniejszenie ich dochodu.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#PSpitzer">Szczególnie ciężkiem jest położenie właścicieli koncesyj. Ustawa t. zw. antialkoholowa i rozporządzenie Prezydenta z 27.12.1924 r. o rewizji koncesyj prowadziły do ruiny całą rzeszę przeważnie mniejszych egzystencyj. Gdyby przez to rzeczywiście osiągnęło się zmniejszenie konsumcji alkoholu, możnaby się łatwo z tym stanem rzeczy pogodzić, bo zwalczanie pijaństwa byłoby warte ofiar. W rzeczywistości jednak pijaństwa się nie zwalczy przez podobne zarządzenia. Przykład Stanów Zjednoczonych Ameryki wykazuje, że nawet najostrzejsze zakazy ustawowe nie tylko nie prowadzą do pożądanego celu, lecz przeciwnie do skutków stokroć gorszych. Jedynie uświadamianie społeczeństwa i wychowanie młodzieży w duchu zdrowotnym może prowadzić do celu. W każdym razie takie połowiczne postanowienia, jak nasza ustawa antialkoholowa, są zupełnie bezwartościowe. Natomiast skutkiem tych zarządzeń Jest zniszczenie masy średnich egzystencyj, co w konsekwencji też wpływa ujemnie na dochody skarbowe. Mam nadzieję, że Rząd w nowelizacji odnośnych postanowień, która jest w toku, nie zrobi trudności, aby te liczne egzystencje wreszcie wyzwolić od ciągle nad niemi wiszącego miecza Damoklesa i zapewnić tej dziedzinie gospodarki społecznej spokojny rozwój.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PSpitzer">Zwolennicy obecnego systemu gospodarki państwowej celem usprawiedliwienia go wskazują zwykle na postępy gospodarcze, osiągnięte w ostatnich latach. Nikt nie może zaprzeczyć, że takie postępy są. Mimo to argument jest słaby. Na całym świecie gospodarka w ostatnich latach zrobiła postępy i to ogromne. Jest to naturalna konsekwencja odbudowy gospodarczej po zniszczeniu wojennem. Pytanie nie może brzmieć: czy polska gospodarka zrobiła postępy, lecz kwestię trzeba tak postawić: ,,czy postępy, robione w Polsce, dorównywują ogólno-europejskiej ewolucji gospodarczej w ostatnich latach”. Odpowiedź na to pytanie nie będzie, zdaje się, taką, żeby usprawiedliwiała obecny system gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#PSpitzer">W końcu chciałbym jeszcze kilka uwag poświęcić Ministerstwu Sprawiedliwości. Ocena budżetu tego ministerstwa oczywiście stoi pod znakiem ostatnich zdarzeń w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, t. j. czasowego zniesienia nieusuwalności sędziów i rugów na najwyższem i na wyższych stanowiskach. P. Minister oświadczył, że usunięcia te są spowodowane jedynie względami rzeczowemi. Nie mamy prawa przypuścić, że Minister Sprawiedliwości nieprawdę powiedział. Dotychczas i fakty nie przemawiają przeciwko oświadczeniu p. Ministra. Chodzi jednak o zasadę. Zasadę nieusuwalności sędziów uważamy za zbyt świętą, aby ją porzucić celem osiągnięcia czasowych korzyści i po tylu posunięciach przeciwko zasadom demokracji na innem polu jest usuwanie sędziów objawem niepokojącym.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PSpitzer">Mam zresztą przekonanie, że p. Minister przez nowe obsadzenie kilku stanowisk kierowniczych położenie w sądownictwie nie zanadto polepszy. Prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości zależy od ogółu sędziowskiego i tu wszelka zasadnicza poprawa jest zależna od poprawy materialnego bytu sędziów. Zanim to nastąpi i zanim wskutek tego ustanie ucieczka prawie wszystkich młodszych sił, od których przecież zależy przyszłość sądownictwa, zasadnicza poprawa stosunków nie jest do pomyślenia. Trzeba bardzo ubolewać, że ministerstwo ważności tej sprawy nie docenia. Przy należytem zrozumieniu ważności tego zagadnienia i droga wyjścia się znajdzie, która, to trzeba przyznać, przy ogólnem położeniu budżetowem jest bardzo trudna.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PSpitzer">Zresztą od czasu, kiedy na wiosnę miałem zaszczyt zajmować się budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, niestety mniej więcej wszystko pozostało po staremu, mimo oczywistego wysiłku jednostek, a o ile to już obecnie można ocenić, zdaje się i nowa organizacja niewiele zmieni w tym stanie rzeczy. Rzecz oczywista jednak, że o tem obecnie ostatecznego sądu dziś wydać nie można. Gdyby się udało osiągnąć zasadniczą poprawę w sądownictwie cywilnem, byłoby to wielkim sukcesem, bo obecna powolność i niepewność orzecznictwa cywilnego jest jakby kamieniem u nóg gospodarki społecznej.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PSpitzer">W sądownictwie karnem zbytnio stosuje się areszt śledczy. Jest totem dotkliwsze, że stare, na przepisie prawa polegające żądanie odosobnienia więźniów śledczych od karnych, dotychczas nie jest spełnione. Więzień śledczy w praktyce ma zupełnie ten sam los jak więzień kamy. Zatem areszt śledczy równa się poprostu karze. Tem bardziej trzeba być ostrożnym ze stosowaniem go. Ustawa wymaga celem zastosowania aresztu śledczego dostatecznie silnego podejrzenia. Praktyka ten przepis niestety bierze bardzo lekko i często trzyma się w areszcie ludzi, którzy się policji wydają podejrzani, poprostu bez materiału, któryby uzasadniał dostatecznie silne podejrzenie, zatrzymuje się ich w nadziei, że tymczasem uda się materiał znaleźć. Tak np. zostali na wiosnę zeszłego roku aresztowani w Ostrowie sekretarz biura jednego z naszych posłów i dwaj inni, i wszyscy przeszło 5 miesięcy przebywali w areszcie śledczym, a potem zostali wypuszczeni widocznie dlatego, że materiał, który istniał na początku, nie uzasadniał aresztu śledczego, a dalszego materiału widocznie nie zdołano znaleźć.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#PSpitzer">Jeżeli sądownictwo rzeczywiście ma być magna charta wolności obywatelskiej, jaką jest w innych krajach, trzeba areszt śledczy stosować z największą sumiennością, tylko w razie rzeczywistej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PSpitzer">Całokształt polityki Rządu nie może nas zadowolić. Jak w dziedzinie polityki narodowościowej, łąk samo również na polu całej polityki wewnętrznej i gospodarczej konieczna jest zasadnicza zmiana systemu. Do obecnego systemu rządzenia nie mamy zaufania.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszalek">P. Chądzyński ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PChadzynski">Wysoki Sejmie! Stronnictwo, w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, w czasie obrad Komisji Budżetowej zajmowało stanowisko ściśle rzeczowe w stosunku do budżetu i tej samej taktyki zamierza się trzymać w czasie rozpraw plenarnych Sejmu. Nie zwalnia to jednak nas od zaznaczenia krytycznego stanowiska w stosunku do wielu działów gospodarki rządowej, a także do poszczególnych pozycyj preliminarza budżetowego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PChadzynski">Budżet Państwa na r. 1929/30 posiada trzy charakterystyczne cechy: przyjmuje obciążenie podatkowe ludności w rozmiarach dotychczasowych, pozostawia kwestię urzędniczą otwartą, niezałatwioną i poza 550 milionowa jawną nadwyżką budżetową zawiera ukryte rezerwy.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PChadzynski">W roku preliminowanym ludność ma zapłacić 2 1/2 miliarda złotych w formie danin publicznych i monopoli państwowych. Podatki od majątków i dochodu mają wynieść 600 mil jonów zł, resztę, t. j. 1.900.000.000 zł. zapłacą konsumenci w formie podatków pośrednich od cukru, soli, nafty, piwa, papierosów i wódki. W systemie podatkowym nic się nie zmienia, po dawnemu główny ciężar utrzymania Państwa, jego siły obronnej, kosztów inwestycyj państwowych i urządzeń społecznych ponosić będzie ubogi obywatel, gdy wielki kapitał krajowy i obcy, pracujący w kraju, cieszyć się będzie przywilejami podatkowemi, rzekomo w interesie rozwoju produkcji.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PChadzynski">Ukryte rezerwy podatkowe widzę w fakcie, że podatek przemysłowy został zapreliminowany w budżecie w wysokości 250.000.000 na cały rok. Tymczasem, jak wiadomo ze statystyki wpływów podatkowych Ministerstwa Skarbu, ten podatek przynosi dziś 30 milionów miesięcznie, a więc 360 mil jonów rocznie. Tak samo dochód z procentów, powstających za zwłokę w płaceniu podatków, przyjęto w budżecie w wysokości 20 milionów złotych, gdy wiadomo, że faktycznie wpływy z tego tytułu wynoszą 40 milionów rocznie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PChadzynski">Dochody z opłat stemplowych i monopoli rosną z roku na rok i tutaj wpływy będą większe od preliminowanych.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PChadzynski">Można więc z całą ścisłością przyjąć, że nadwyżka budżetowa wyniesie nie 55 milionów złotych, jak przewiduje ustawa skarbowa, lecz conajmniej 200 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PChadzynski">Rząd nie chce Uznać, istnienia ukrytych rezerw w budżecie i kwestionuje nawet nadwyżkę budżetową 55 milionów. Rząd wobec tego nie załatwia pilnej i dojrzałej sprawy uposażeń pracowników państwowych, a także przeciwstawia się inicjatywie części Sejmu, mianowicie tych stronnictw, które postawiły wniosek o podniesienie płac pracowników państwowych o 10%. Jesteśmy zdania, że w ramach tego budżetu, bez potrzeby podnoszenia podatków, można i należy dać pracownikom państwowym 10%-ową podwyżkę uposażenia, przyczem równowaga budżetu będzie zachowana. Obecnie pracownicy państwowi przez zmniejszenie ich poborów de facto, płacą przymusowo na rzecz budżetu państwowego 170 milionów rocznie, co jest zjawiskiem wysoce dla nich krzywdzącem.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PChadzynski">Polityka gospodarcza Rządu lawiruje między kapitalizmem prywatnym, a kapitalizmem państwowym, który przyjęto u nas nazywać etatyzmem. Rząd popiera wydatnie kapitał prywatny przez ulgi podatkowe, przy eksporcie, oraz zapomocą polityki kredytowej. Rząd idzie jeszcze dalej. Polityka Rządu sprzyja kartelowej organizacji przemysłu, ba jeszcze więcej, popiera czynnie kartele przez wprowadzanie do kartelów przedsiębiorstw państwowych. Państwowe kopalnie węgla należą do konwencji węglowej i razem z prywatnym przemysłem węglowym śrubują ceny węgla. Państwowe zakłady naftowe w Drohobyczu należą do kartelu naftowego i biorą czynny udział w polityce podnoszenia cen nafty i benzyny. Zarząd lasów państwowych, największy dostawca drzewa w Państwie/ bierze wybitny udział w wyścigu cen na drzewo. Stwierdzamy fakt współdziałania kapitalizmu państwowego i prywatnego w podnoszeniu cen na niekorzyść konsumenta i budżetu państwowego. Dlatego uważamy żale przedstawicieli prawicy społecznej na etatyzm państwowy za nieszczere, a od Rządu domagamy się zmiany jego polityki. Jesteśmy zdania, że należy roztoczyć kontrolę rządową nad działalnością licznych karteli przemysłowych w Polsce w interesie konsumentów i Państwa.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PChadzynski">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#PChadzynski">Przedsiębiorstwa państwowe, zdaniem naszem, winny być w rękach Rządu instrumentem regulacji cen na rynku i chronić ludność i budżet państwowy przed niepotrzebnym wyzyskiem.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PChadzynski">P. Minister Przemysłu i Handlu stwierdził słusznie, w trakcie obrad budżetowych w komisji, wielki wzrost produkcji krajowej w ciągu ostatnich dwu lat. (Nie kwest jonuję tego pomyślnego objawu w naszem życiu gospodarczem. Rażącym jednak jest fakt i bardzo niepokojącym, że gdy przemysł podnosi się i zarabia coraz więcej, o czem świadczy czterokrotny wzrost podatku dochodowego za ostatnie 4 lata, to jednocześnie płace robotnicze utrzymują się na niesłychanie niskim poziomie. Płace robotnicze roku 1928, jak podają źródła urzędowe — „Wiadomości Statystyczne” nr 23, — są niższe od poziomu płac z r. 1925. A więc z rozwojem przemysłu nie idzie w parze wyższy zarobek robotnika i podniesienie jego stopy życiowej. Robotnik ulega pauperyzacji. Stąd wzrost komunizmu. Rząd na tę niebezpieczną dziedzinę życia gospodarczego nie zwraca uwagi. Ta krótkowzroczność Rządu na potrzeby klasy robotniczej obok przywilejów, spadających dzięki polityce rządowej na wielki przemysł, jest rażąca.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#PChadzynski">Wysoki Sejmie! Od zagadnień natury gospodarczej przechodzę do sprawy politycznej, ściśle związanej z budżetem, a mianowicie do omówienia wydatków na administrację polityczną Państwa. Dotychczas wydawało się nam, że administracja państwowa, administracja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powinna się jedynie zajmować ogólną administracją Państwa. Od dwóch lat jesteśmy świadkami, że ta administracja czynnie wkracza w dziedzinę stosunków politycznych kraju. Znanym jest fakt, że wojewodowie i starostowie, że czynniki polityczne, ściśle związane z Rządem i często na ten Rząd się powołujące, zajmują się rozbijaniem istniejących stronnictw politycznych i tworzeniem nowych. Jeżeli porównamy ilość grup politycznych przed przewrotem majowym i po przewrócie, to zdaje się, że nie omylę się, twierdząc, iż liczba partii politycznych wzrosła o blisko 100%. Ale ten fakt możnaby jeszcze inaczej komentować. Jedna grupa polityczna bardzo często rozbija drugie grupy polityczne. Gorzej jest jednak z faktem, który dziś spostrzegamy. Czynniki, stojące bardzo blisko Rządu, czynniki administracyjne, nie ograniczają się do wkraczania w życie polityczne kraju. Te czynniki skutecznie sprzyjają i współdziałają w rozbijaniu organizacyj społecznych i zawodowych. Wiemy, że powstaje tak zwana generalna federacja pracy. Rozbija się zatem zjednoczenie zawodowe polskie, rozbija się związki klasowe, robi się wszystko, by ruch robotniczy rozproszkować.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PChadzynski">Pytam się, komu to wyjdzie na korzyść? Co gorsza, robi się to nawet na terenach pod względem narodowym zagrożonych i pod względem państwowym mających pierwszorzędne żądania. Wszyscy Panowie dobrze pamiętają, że jeżeli plebiscyt na Górnym Śląsku wypadł korzystnie dla Polski, to tylko dzięki wielkiej patriotycznej działalności, wielkemu oddaniu się sprawie polskiej i publicznej organizacyj zawodowych polskich na Górnym Śląsku. I oto te organizacje, to zjednoczenie zawodowe polskie, które było i jest ostoją polskości na Górnym Śląsku, dzisiaj jest rozbijane przez czynniki, stojące bardzo blisko Rządu i cieszące się protekcją Rządu.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#PChadzynski">Panowie rozumieją, że nie tędy droga dla administracji politycznej! Do ministra, sprawującego administrację polityczną, do Ministra Spraw Wewnętrznych nie możemy mieć zaufania i wraz z innemi ugrupowaniami funduszu dyspozycyjnego temu ministrowi odmówiliśmy.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#PChadzynski">Gdy idzie o zagadnienia z dziedziny politycznej, stokroć ważniejsze, mianowicie o ustosunkowanie się wzajemne władz naczelnych w Państwie, władzy wykonawczej, t. j. rządu i władzy ustawodawczej, t. j. Sejmu, to tutaj zachodzą objawy jeszcze bardziej przykre, jeszcze bardziej dla kraju szkodliwe. Pamiętamy wszyscy lipcowy wywiad p. Marszałka Piłsudskiego. Wywiad ten był uderzeniem jakby obuchem w nowowybrany Sejm, który przecież bardzo krótko obradował, bo przez jedną sesję budżetową i wówczas nie mógł pokazać należycie swego oblicza. Przekraczanie budżetów państwowych przez Rząd, nieprzedkładanie wniosków o kredytach dodatkowych nie tylko jest niezgodne z Konstytucją, ale w opinii kraju musi podważać znaczenie i autorytet Sejmu. Nieprzybycie przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wojskowych na Komisję Budżetową wtedy, kiedy omawiano budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych i motywowanie tego, jakoby faktem, że Sejm rzekomo obraża armię...</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(P. Stańczyk: Nie armię, ale oficerów, mundur.)</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PChadzynski">— to jest część armii... jest próbą poróżnienia armii i Sejmu.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PChadzynski">Wreszcie wprowadzenie dekretu o sądownictwie, złamanie niezawisłości sądów jest złamaniem jednej z podstawowych zasad praworządności w Polsce. Nie można twierdzić, by fakty wymienione, fakty bezsporne, dowodziły współpracy Sejmu i Rządu, ale raczej można wnioskować z tych faktów, że Sejm w systematyczny sposób się okrąża, by w chwili dogodnej dla Rządu przeprowadzić na Sejm atak generalny. To zjawisko, brak szczerej i otwartej współpracy, brak — powiedzmy więcej — nawet wzajemnego szacunku tych ciał, może przynieść bardzo ciężkie i zgubne dla kraju skutki.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PChadzynski">W tej ciężkiej atmosferze polskiego życia politycznego, gdy mnożą się dla Polski także nowe trudności i na międzynarodowej arenie, walka naczelnych władz państwowych jest zgubna. My tej walki nie pragniemy. Nie obawiamy się jednak ani chwili o przyszłość kraju. Społeczeństwo polskie przeszło niejeden przełom, zawsze jednak po okresach bierności i obojętności potrafiło się skupić do walki, gdy chodziło o wielkie sprawy Narodu. Nie wątpimy, że i w sprawie ustroju politycznego odrodzonego Państwa zwyciężą zasady, że wolny naród sam rządzić będzie swoim losem.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszalekCzetwertynski">Głos ma p. Dąbski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PDabski">Wysoki Sejmie! Zeszłego roku głosowaliśmy za budżetem ze względu na to, że w ustawie skarbowej udało nam się przeprowadzić 100 milionów kredytu na poparcie produkcji drobnego rolnictwa. Byliśmy przekonani o tern, że Rząd odniesie się do tej pozycji z całą dobrą wolą, że skorzysta ze sposobności, ażeby poprzeć tę podstawową produkcję kraju, z którą związany jest nie tylko dobrobyt najszerszych warstw społecznych, ale z którą związany jest także bilans handlowy, sprawa pierwszorzędna dla naszej waluty i naszego prestige u międzynarodowego.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PDabski">Niestety, z tytułu tej pozycji na poparcie drobnego rolnictwa nie dano ani grosza. Przeciwnie, sam fakt zaistnienia tej pozycji w ustawie skarbowej przyjęto ze śmiechem, z urągowiskiem, z drwinami, nazwano to demagogią, zasłonięto się planem stabilizacyjnym, jakkolwiek mimo planu stabilizacyjnego dziesiątki i setki milionów na inne cele rozpożyczono.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PDabski">Przy tego rodzaju traktowaniu przez Rząd naszej dobrej woli, która graniczyła z pewnego rodzaju poświęceniem, bo dla nas nie było łatwem zdobycie się na głosowanie za budżetem wśród tego rodzaju sytuacji politycznej, gospodarczej i tego rodzaju stosunku Rządu do szerokich warstw ludowych — my już nie jesteśmy skłonni iść na żadne ustępstwa. Wskutek tego ciężkiego zawodu, który jest nie tylko zawodem naszym, ale zawodem szerokich milionowych warstw, my tego roku za budżetem głosować nie będziemy, bo my za nim głosować nie możemy. Dobrą wolę naszą sparaliżował sam Rząd, który nie chciał załatwić takiego drobiazgu, oczywista rzecz, w stosunku do 3 miliardowego budżetu, jak danie 100 milionów złotych, nie na podniesienie pensji, me na dodatki mieszkaniowe, nie na remuneracje, nie na fundusz dyspozycyjny, tylko na dobrze oprocentowane pożyczki. Wtem widzimy brak dobrej woli Rządu i wskutek tego za budżetem głosować nie będziemy. To jest jeden motyw.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PDabski">Drugim motywem są kredyty dodatkowe. Budżet z r. 1927/28 został przekroczony o blisko 600 milionów złotych. W sprawie tych kredytów dodatkowych było, przynajmniej tak zrozumieliśmy, zobowiązanie p. Premiera, że jeszcze przed zakończeniem budżetu na Komisji Budżetowej przedłożenie o kredytach dodatkowych będzie wniesione do Sejmu. Premier potem listownie i ustnie wycofał się z tego swego stanowiska, i do dnia dzisiejszego kredytów dodatkowych w Sejmie nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PDabski">Szanowni Panowie! Czy wobec faktu, że Rząd poza budżetem może wydać 600 milionów złotych bez żadnego tytułu prawnego, bez żadnego upoważnienia i rozporządzić sobie tą olbrzymią sumą, jak zwyczajnym funduszem dyspozycyjnym, czy nasze obrady nad budżetem nie są czystą komedią? Czy my mamy jakąkolwiek gwarancję na to, że w przyszłym budżecie to samo nadużycie, mimo klauzul, jakie wprowadzamy do ustawy skarbowej, się nie powtórzy? Dla dania wyrazu naszemu niezadowoleniu i naszej nieufności, my z tęgo drugiego względu, z powodu nieprzedłożenia do chwili obecnej kredytów dodatkowych — za budżetem obecnym głosować nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PDabski">Trzecia rzecz, to jest kwest ja wysokości obecnego budżetu, Ten budżet netto dochodzi do 3 mil jardów złotych, ale ten budżet brutto wynosi 5 mil jardów 656 milionów złotych w dochodach, a 5 nul jardów 422 miliony złotych w wydatkach. Ale to, jak słusznie zaznaczył p. referent generalny, nie jest całością obrotu pieniężnego Państwa, bo do tego nie są wliczone przedsiębiorstwa skomercjalizowane, które figurują tylko z cyframi netto, — niema t. zw. sum obrotowych, które powinny być zaznaczone w budżecie, następnie, że nie są objęte budżetem banki państwowe, nadzwyczajne inwestycje i różne podatki i opłaty celowe, które wynoszą setki mil jonów złotych. Jednem słowem, nie 6 miliardów wynosi nasz budżet brutto, tylko, dużo więcej setek milionów zł.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PDabski">Czy jest rzeczą możliwą, żeby przy naszym obiegu pieniężnym, który wynosi 1.000.000.000 tego rodzaju galopujący obrót był dokonany bez szkody dla siły gospodarczej kraju i bez szkody dla społeczeństwa? Czy jest możliwem, ażeby w kraju o przewadze rolniczej, gdzie pieniądz siłą rzeczy wędruje z rąk do rąk powoli, to się nie odbiło na życiu gospodarczem Państwa? I dlatego ten budżet, mimo, że się mówi o nim, iż on jest stosunkowo niski, na nasz rozwój gospodarczy jest grubo za wysoki. Społeczeństwo nasze tego budżetu wytrzymać nie może, i on stanie się źródłem klęski gospodarczej. Ten budżet może być wyciśnięty tylko śrubą podatkową, zaciśniętą na ostatni gwint. Zeszłego roku preliminowano w budżecie na kary za zwłokę z powodu nieściągniętych podatków 20 milionów złotych i ta cyfra figuruje w tym budżecie. Już jeden z poprzednich mówców powiedział, że to jest cyfra za mała, bo nie ulega żadnej wątpliwości, że będzie więcej ściągnięte, dlatego, że zeszłego roku za same kary za zwłokę i procenty ściągnięto 44.000.000 złotych. Te 44 miliony zł., — to jest właściwie nowy wielki podatek. Gdy podatek gruntowy wynosi 60 milionów złotych, to same kary za zwłokę z podatków bezpośrednich dają 44 milj. zł. — bo oczywiście, od monopoli kar za zwłokę nie ściąga się bo się je płaci w naturze, tak samo od podatków pośrednich i odce!, a zatem to jest, — jak już raz miałem sposobność powiedzieć, — ta radość płacenia ze strony obywateli Państwa Polskiego. I jeżeli dziś popatrzymy na wieś, to na wsi nie można już złapać ani jednego grosza, wskutek tego, że na każdy grosz, który się pojawi, czyha sekwestrator. To się nie tyczy tylko wsi, ta klęska zaczyna się przenosić na miasta i miasteczka, bo to samo się praktykuje w stosunku do drobnego rzemiosła, do drobnego kupiectwa, do drobnych przedsiębiorców, którzy niewątpliwie z wielkim rozmachem szli na — „sanację”. A teraz posłuchajmy tych złorzeczeń w tych drobnych warsztatach rzemieślniczych i kupieckich.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Z Panem nie pójdą.)</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PDabski">My do nich nie pretendujemy, bo my, mamy jasny program, kogo mamy bronić.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PDabski">Za wysokim budżetem idzie wysoka stopa procentowa, bo gdzie jest mało pieniędzy, tam jest pieniądz drogi, bo jest on poszukiwany. A wobec kompletnego odcięcia nas od zagranicy wskutek ogólnej sytuacji o której będę miał sposobność mówić — ta wysoka stopa procentowa jest tym rakiem, który toczy nasze życie gospodarcze, i czyni , je niemożliwem do konkurowania z produkcją gospodarczą innego państwa. Jeżeli banki państwowe, gdy się wszystkie koszty doliczy, pożyczają na 13 — 14% rolnikom, to czyż rzeczą możliwą jest w takich warunkach produkcja, gdy rolnictwo drobne przy swej niskiej kulturze jest zdolne w obecnych stosunkach wytrzymać 3, 4 najwyżej 5%. Jeżeli się dziś rolnikowi pożycza na 10, 12 i 14%, to jest to dawaniem mu dawki trucizny z powodu której musi on prędzej czy później zginąć, gdyż rolnik nie jest w stanie tyle produkować, aby mógł płacić taki procent i amortyzować dług.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PDabski">Wskutek tego nasz eksport maleje. Mieliśmy w zeszłym roku blisko 900.000.000 zł. deficytu w bilansie handlowym. I ten deficyt bilansu handlowego nie ma tendencji zmniejszania się, ale ma trwałą tendencję wzrostu. Wprawdzie w październiku było deficytu 9 milionów zł., ale w grudniu znowu jest 29 mil. zł. Głównym powodem ujemnego bilansu handlowego jest to, że nasz eksport zanika. Temu winna jest przedewszystkiem stopa procentowa, a stopa procentowa jest zależna od braku pieniędzy, a brak pieniędzy jest spowodowany tem, że każdy grosz, który się pojawi w kieszeni obywatela, jest w tej chwili zabierany przez sekwestrator a. To jest przyczyna kryzysu; zło rodzi zło, a nieszczęście rodzi nieszczęście. I o ile my nie zniżymy budżetu, to znaczy nie zostawimy części gotówki w kieszeniach obywateli, aby ją zużytkowali na produkcję, to o jakiejś sanacji życia gospodarczego nie może być mowy. Pójdziemy prostą drogą do bankructwa.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PDabski">Bo warto zastanowić się nad tern, w jakich stosunkach żyjemy! Dzięki prymitywnym warunkom Polska jest krajem, który ma najwyższy przyrost naturalny. Jedni powiadają, że to jest szczęściem, bo to przyczynia się do mocarstwowego stanowiska Polski, inni powiadają, że to jest nieszczęście, bo Polska nie jest w stanie tego nowego pokolenia wyżywić. W ciągu 10 lat niepodległości Państwa Polskiego przybyło 5 milionów ludzi. Polska ma dziś 30 milionów mieszkańców, w przeciągu 50 — 60 lat Polska będzie miała dwa razy tyle ludności. Czem my tę ludność wyżywimy? Co my z tą ludnością będziemy robić?</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#komentarz">(Głos: Wywieziemy.)</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PDabski">Czy Polska będzie zawsze fabryką do masowego fabrykowania taniego bydła roboczego dla kapitalistów francuskich, amerykańskich, dla plantatorów kanadyjskich, argentyńskich i t. d.? Na to będziemy żywili i wychowywali nasze dzieci, płacili za nie szkoły, kształcili je, aby one potem, doszedłszy do 18, 20 lat, szły za granicę~ ~i służyły obcym i wypluwały swoje płuca w kopalniach Pensy Iwanii, albo w kopalniach francuskich, albo gdzieś ginęły na dalekich tundrach kanadyjskich, lub od żółtej febry w okolicach Rio Grande do Sul i t. p.? Czy na to mamy uprawiać na sobie systematyczny upust krwi? A tak się dzieje niestety! Ilość warsztatów pracy nie rośnie ze wzrostem ludności. Zdaję sobie sprawę z tego, że nawet po zupełnem przeprowadzeniu reformy rolnej, nie załatwi się tego kryzysu. W znaczny sposób polepszy się sytuacja, ale całkowicie nie zostanie załatwiona. A zatem, stoimy wobec problemu, czem my tych ludzi wyżywimy i co im damy? (Głos: Kolonizacja.) Kolonizacja? Wobec przeludnienia na wschodzie i na zachodzie, tylko jakiś fantasta może marzyć o tem. Co będziemy kolonizować? Czy Ukrainę, która ma tak gęste zaludnienie, jak Europa środkowa? To są fantastyczne plany i o tem może bajać człowiek, który nie zna rozkładu etnograficznego ludności. A proszę zwrócić uwagę na to, że nasza ludność wchodzi w obręb nowoczesnych zachodnich stosunków. Można było jeszcze temu biedakowi chłopu 50 albo 100 lat temu wytłomaczyć, że to Pan Bóg tak dobrze urządził, iż musi w niej żyć zdychający chłop na półtorej morgi, obok bogatego dziedzica na 10 i 20 tysiącach morgów, bo na Opatrzność Bożą, która w miłosierdziu swojem tak świat urządziła, niema żadnej rady. Temu ówczesnemu człowiekowi, który nie znał książki, nie znał gazety, nie znał zgromadzenia, nie widział żadnego posła, nie wiedział, co to jest budżet i który wogóle nie znał mechanizmu państwa, można było wytłomaczyć, że nad nim w ten sposób ciągle czuwa miłosierdzie Boże. Ale dzisiaj obowiązuje powszechne nauczanie, my dzisiaj dajemy setki milionów na utrzymanie szkół, mamy dzisiaj dziesiątki, tysięcy nauczycieli, dziesiątki i setki tysięcy pism i książek, które idą w lud, mamy co tydzień setki zgromadzeń, na których posłowie i działacze publicznie ludowi objaśniają działalność machiny państwowej. To znaczy, że ta ludność się kształci, że ta ludność zaczyna rozumieć, co to jest budżet, z kogo się pieniądze ściąga i na co one idą. Go więcej, ta ludność zaczyna mieć swoje potrzeby. Już ludzie w łapciach przestali chodzić, chcą chodzić w butach, kobiety chcą chodzić w trzewikach, pończochach i w lepszem ubraniu. I to jest zupełnie naturalne. Stąd się rozpoczyna wzrost konsumcji, wzrost nowych wydatków, na które niema pieniędzy. I w duszy takiego młodego chłopca, czy młodej dziewczyny budzi się niezadowolenie. A gdy chłop przyjedzie do Warszawy i przejdzie przez Krak, Przedmieście albo Marszałkowską, i widzi te stroje, widzi te futra, te ubrania, te smakołyki po rozmaitych oknach — naturalnie dla niektórych to jest śmieszne, — to wzrasta niezadowolenie, i* budzi się bunt, bo on nawet w minimalnych rozmiarach swych zupełnie usprawiedliwionych potrzeb nie jest w stanie zaspokoić, bo jego produkcja rolnicza daje tak małe zyski, że on może się tylko popatrzeć, ale nie jest absolutnie w stanie niczego kupić. A taki jest los nie setek tysięcy, ale milionów ludzi. Polska dziś wygląda tak, jak kocioł Papina, napełniony wodą, pod tą wodą się pali, a z góry chce się to wszystko zabezpieczyć pokrywą. W ten sposób zwolna przygotowuje się wielki przewrót w Polsce, o ile my tego kryzysu gruntownie i szybko nie załatwimy. A załatwić go możemy tylko przez poprawę stosunków gospodarczych, bo wtem leży źródło zła. Nie, chcę tej rzeczy szerzej omawiać, tylko ogólnikowo jej dotykam, bo widzę, jakie niebezpieczeństwo z tego powodu Polsce zagraża.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#PDabski">A dalej, jeżeli chodzi o budżet, to zwracam uwagę na nieporządek, jaki panuje w tym budżecie, a który polega na tern, że wydatki, które są już wydatkami normalnemi, znajdują się porozrzucane w ustawie skarbowej. W art. 4 ustawy skarbowej umieszczono wydatki już zwyczajne, — 130 milionów złotych na urzędników, 15% podwyżka, i 18 milj. na inwalidów. Co te wydatki tam robią? One winny być rozrzucone po rozmaitych działach i paragrafach budżetu. Następnie jest art. 10, który upoważnia Ministra Skarbu w okresie od 1 kwietnia 1929 r. do 31 marca 1930 r. do pobierania nadzwyczajnego dodatku w wysokość. J0% do uiszczanych w tym okresie podatków bezpośrednich. Co te podatki tam robią? Nie można w ustawie skarbowej przemycać szeregu nowych podatków i to podatków nie na wszystkich, ale podatków, które obciążają najbiedniejsze warstwy ludności. Bo powiedziano, że będzie pobierany dodatek od podatków bezpośrednich i pośrednich, od opłat stemplowych, od podatku spadkowego i od darowizn, a nie będzie pobierany od podatku dochodowego, od uposażeń służbowych, od podatku od lokali i placów niezabudowanych, od podatku majątkowego, i daniny lasowej. Dlaczego ma się pobierać dodatek od podatku gruntowego, a nie ma się pobierać od daniny lasowej, albo dodatku do podatku dochodowego? Jeżeli jest dodatek 10% do podatków, to powinien równomiernie uwzględniać wszystkich. Tymczasem tendencyjnie podatki przemyca się w ustawie skarbowej. W takiej ważnej sprawie powinien p. Minister Skarbu przyjść z przedłożeniem i zażądać uchwalenia jego przez Komisję Skarbową, a następnie przyjść przed Sejm.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#PDabski">Następnie zmiany w budżecie. Ilekroć ktoś ośmieli się zgłosić jakąkolwiek poprawkę do jakiegokolwiek paragrafu budżetu nazywa się demagog ją. Kiedy my na rolnictwo stawiamy 2 lub 3 mil jony złotych więcej, to nazywa się to — „demagogią”. A teraz zobaczymy jak wygląda ta „demagogia” rządowa. Rząd wniósł dodatkowych wydatków na około 220.000.000 złotych i to już wtedy, gdy budżet był na warsztacie, kiedyśmy nad nim obradowali w Komisji Budżetowej. Rząd zapomniał o tern, że niema przewidzianego w budżecie 15% dodatku dla funkcjonariuszów kolejowych, że niema uwzględnionego dodatku mieszkaniowego i dopiero w toku narad te rzeczy przedłożył. Gdy Minister Skarbu wniósł budżet, to powiedział, że wszystko jest obliczone co do grosza, że nawet grosza nie można dodać ani ująć. Tymczasem rzetelność tych wszystkich obliczeń Panowie ocenią według cyfr następujących: Już w Komisji Budżetowej dochód z ceł Rząd zaproponował podwyższyć o 90 milionów złotych. Podatek dochodowy o 15 milionów złotych, opłaty stemplowe o 15 milj. zł. czyli razem o 120 milionów złotych. Gdy Rząd taką ogromną podwyżkę zaproponował na komisji przed 3-ciem czytaniem, to wszystko jest w porządku. Tymczasem, jeżeli którykolwiek z posłów chłopskich albo robotniczych postawi wniosek o dodanie dwóch albo 3 milionów do danej pozycji, to jest — „demagogia”, — „naruszenie budżetu”, — „wprowadzanie anarchii do gospodarki państwowej” etc.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#PDabski">A teraz rozkład budżetu na poszczególne resorty. Pozostał on taki sam jak był w dawniejszych budżetach. Procentowo nic się nie zmieniło. Tak samo 34% idzie na wojsko, takiż procent co dawniej idzie na policję, tyle samo co dawniej idzie na biurokrację. Pod tym względem żadnej zmiany niema. Jedną tylko pocieszającą wiadomość zakomunikował nam referent budżetu wojskowego, p. poseł Kościałkowski, kiedy stwierdził, że Marszałek Piłsudski był łaskaw obciąć budżet wojska o kilkaset milionów zł. Bo rachmistrze Ministerstwa Spraw Wojskowych zaproponowali budżet wojskowy w wysokości miliarda trzystu milionów zł. Panowie rozumieją, że miliard trzysta milionów zł. to jest 40 kilka procent całego budżetu. Wyobraźcie sobie Panowie, jakie to wrażenie wywołałoby za granicą, gdyby nasz budżet wojskowy wyniósł miliard trzysta milionów złotych. Na ogół nasz budżet wojskowy jest militarystyczno-policyjno-biurokratyczny. Wydatki, które idą na produkcję, są przewidywane w tak małych dozach, że przy ogromnej masie tych potrzeb trudno będzie coś zrobić.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#PDabski">W gospodarce krajowej zaczynamy — po krótkim okresie pewnego polepszenia się sytuacji — wkraczać w te same stosunki, któreśmy przeżywali przed wypadkami majowemi. Aby nie być gołosłownym i ażeby u wszystkich zasłużyć na wiarę, chcę Panom przytoczyć opinię nie moją, — bo mnie możnaby posądzić o to, że koloryzuję tendencyjnie fakty na korzyść tych warstw, których jesteśmy obowiązani bronić — ale opinię tych kół, które dają Rządowi obecnemu największe poparcie, a mianowicie opinię Bloku Bezpartyjnego. Mianowicie dn. 18 stycznia 1929 r. wydrukowano w krakowskim — „Czasie”, organie par ekscellence sanacyjnym, sprawozdanie z — „Obiadu przyjaciół — „Czasu”, gdzie wygłoszono rozmaite toasty. Między innymi toast wygłosił znany konserwatysta i obszarnik dr. Jan Hupka. Streszczenie jego mowy jest ujęte w nr 14 w sposób następujący:</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#PDabski">„Dr. Hupka przedstawił obecne położenie gospodarcze kraju. Nie wygląda ono nazbyt różowo. Pomimo dobrych żniw rolnictwo nasze stoi w przededniu ciężkiego kryzysu, a to wskutek niskich cen na płody rolnicze. Sytuację pogorszyła jeszcze niezręczna polityka zbożowa Rządu. Rząd przystąpił do tworzenia rezerwy zbożowej, ale zamiast czynić zakupy krajowe, nabył znaczne part je żyta w Niemczech i pszenicy na Węgrzech i to po wyższych cenach, nie czekając na wyniki żniw krajowych. Zmniejszył się przez to słaby i tak popyt na zboże, obniżając jego ceny do poziomu, gdzie produkcja rolna przestaje się opłacać, Tymczasem ceny wyrobów przemysłowych poszły w górę, wobec czego wzrosła rozpiętość między cenami artykułów rolnych a fabrycznych, grożąc zastojem produkcji przemysłowej. Ogólny kryzys gospodarczy musiałby się odbić niekorzystnie na budżecie Państwa”.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#komentarz">(P. Woźnicki: To jest tylko dowód, że tam jest wolność prasy.)</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#PDabski">A więc jest znana — „smyczka”, czyli — „nożyce”, rozpiętość cen artykułów przemysłowych i rolniczych rośnie a* „nożyce” są zawsze symbolem zbliżających się przesileń gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#PDabski">To samo czytamy w drugim organie ultra już — „sanacyjnym”, a mianowicie w „Głosie Prawdy”, gdzie jest wydrukowane sprawozdanie z dnia 27 stycznia b. r. Banku Gospodarstwa Krajowego, pozostającego pod kierownictwem p. dr. gen. Góreckiego.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#PDabski">W sprawozdaniu tem czytamy: — „Zniżka cen głównych artykułów gospodarstwa wiejskiego w grudniu utrzymywała się dalej. Przeważająca ilość rolników, rozporządzając niewielkiemi zasobami gotówki, zmuszona była do sprzedawania swoich wytworów po niekorzystnych cenach, celem zdobycia gotówki. Spłacanie zobowiązań przez większych rolników odbywa się bez większych tarć, natomiast daje się odczuwać pogorszenie płatności ze strony drobnych rolników, mających dotychczas opinię solidnych płatników. Przypisywane to jest między innemi spadkowi cen inwentarza żywego, hodowanego przedewszystkiem w drobnych gospodarstwach wiejskich. Proces wy sprzedaży żywego inwentarza zwłaszcza ze strony drobnych rolników, trwał nadal, powodując dalszą zniżkę ceny bydła, koni, i innych zwierząt”.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#PDabski">Więc, z jednej strony wskutek polityki zbożowej Rządu, która ma stanowić „chlubę Rządu”, spadają ceny zboża, a z drugiej strony z powodu gospodarczej polityki międzynarodowej spadają ceny inwentarza żywego. Jeżeli spadają ceny zboża i jeżeli spadają ceny bydła, to powiedzcie mi Panowie, z czego chłop ma zapłacić podatki? Czy z wyrobów przemysłu zdobniczego, ludowego? Nie wszyscy przecież temu przemysłowi się oddają.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#PDabski">Oto, macie, Panowie, obraz położenia dzisiejszego małego rolnika. To już nie jest kryzys, to jest bankructwo i kompletna ruina, a jeżeli Panowie z Bloku Bezpartyjnego stykają się z ludnością, to musieli słyszeć te wszystkie głosy.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#PDabski">Jaka jest na to rada? Zmienić dotychczasową politykę gospodarczą. Bardzo się interesuję dyskusją, jaka się toczy w organach sanacyjnych na tle polityki zbożowej. Słusznie zarzuca się Rządowi rujnowanie naszego rolnictwa. Bo przejść do porządku dziennego nad dobrymi zbiorami w naszym kraju i sprowadzać pszenicę z Węgier, płacąc za nią o 16 zł. więcej za 1 q, zakupić żyto w Niemczech i płacić za nie blisko o 10 zł. więcej za 1 q, to jest polityka nieobliczalna, to jest polityka ludzi, którzy nie chodzą po ziemi, tylko błąkają się na księżycu. A ta polityka zabija miliony producentów rolnych, którzy potem siłą rzeczy nie są w stanie konsumować wyrobów przemysłowych i w ten sposób to przesilenie, które się rozgrywa w rolnictwie, automatycznie przesuwa się także na przemysł.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#PDabski">A równocześnie co obserwujemy w dziedzinie naszej polityki gospodarczej wobec innych państw? Wojna celna, którą się podnosi do rzędu reguły. Bo to nie jest przypadek, że do dnia dzisiejszego traktat handlowy z Niemcami nie został zawarty. Pan Wierzbicki na łamach jednego z pism niedawno napisał, że to dobrze jest, że nie jest zawarty traktat handlowy z Niemcami, bo z chwilą kiedybyśmy musieli poczynić ulgi celne dla rozmaitych fabrykatów niemieckich, to oczywista rzecz, fabrykanci tutejsi musieliby obniżyć ceny i wtedy dywidendy, które są wykazywane w pismach, byłyby o znaczny procent niższe, aniżeli są obecnie.</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#PDabski">Nie jesteśmy oczywiście zwolennikami zabijania przemysłu krajowego. Własny przemysł to jest nie tylko sprawa fabrykantów, ale to jest kwest ja robotników, kraju, to jest kwestia prestigeu państwowego. Ale przemysł nie może być sztuczną rośliną, którą się hoduje pod kloszem, nie zważając na stosunki międzynarodowe, bo taki przemysł staje się pasożytem kraju. Nasz przemysł się nie rozwija właśnie dzięki nie zawarciu traktatu handlowego z Niemcami, a do tego zawarcia nie dopuszcza wszechmocny dyrektor Lewiatana. Tak samo stosunki są nienormalne z Wiedniem. Jedynie z Węgrami, których dostojników dekorujemy w ostatnich czasach suto, mamy stosunki dobre dlatego, że przywozimy stamtąd pszenicę. Z Sowietami stosunki są nieuregulowane, z Litwą wojna celna. I tu się mówi o pacyfikacji stosunków! Jednocześnie przystępuje się do rewizji traktatu handlowego z Francją i innemi państwami. Dzięki mądrości niektórych naszych dyplomatów mamy takie traktaty, które nie wytrzymują logiki życia. Gdy np. na Komisji Budżetowej zgłosiłem wniosek o podniesienie podatku od wina o 100%, to znaczy podwójnie, to p. Minister Skarbu powiada: Nie możemy tego zrobić, bo mamy traktat handlowy z Francją, który nam na to nie powala.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#PDabski">W ten sposób i gospodarczą polityką wewnętrzną i zewnętrzną zabija się drobnego rolnika i to w obliczu takiej groźnej sytuacji, którą Panom przedtem przedstawiłem.</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#PDabski">Ale za to do tego drobnego rolnika przychodzi się o nowe podatki. Przedłożenie ostatnio trzech projektów podatkowych, co znaczy? Podwyżka podatku gruntowego, nie znaczy podwyższenia podatku tego dla obszarników, ale podwyższenie podatku dla chłopów. Bo jeżeli się znosi progresję, to znaczy dla nich podatek zostanie na tym samym poziomie, a jeżeli znosi się degresję i podnosi o 100%, to jest to podniesienie podatku dla drobnych rolników. Co to znaczy zaprowadzenie stałego podatku majątkowego przy stawkach promilowych 4—5? To znaczy, że chłop 3—4 morgowy przy dzisiejszych cenach ziemi byłby zmuszony do płacenia podatku majątkowego. Z czego on ma płacić podatek majątkowy, skoro on jest już obarczony podatkiem gruntowym, ł na niego spada opłacenie wszystkich monopoli i podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#PDabski">Z czego więc ma płacić?</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#PDabski">Oto jest stan gospodarczy kraju, podany w skrótach, bo na szersze omówienie tej sprawy nie mamy przy dyskusji generalnej czasu.</u>
<u xml:id="u-9.32" who="#PDabski">Ale, Szanowni Panowie, budżet nie jest jedynem i najważniejszem zagadnieniem obecnej sytuacji. Klucz sytuacji leży w stosunkach politycznych. Mamy, jak pisma kompetentne to przyznają, obecnie dyktaturę, czy półdyktaturę. Naogół skutki tego rodzaju rządów są fatalne, ale mają one jedną dobrą stronę, a mianowicie uwypuklają jasno odpowiedzialność rządzących osobistości i ugrupowań politycznych. Odpowiedzialność jest jasno postawiona i skoncentrowana na ludziach i „Politbiurze”, które w obecnej chwili Polską rządzi. Ci ludzie zdają obecnie egzamin ze swojej państwowo-twórczej roboty. To są bajki, że nic się nie zmienia, że jeden dzień podobny do drugiego. Widzimy, że w czasie tych 2 lat dużo się u nas zmieniło. Z dnia na dzień obserwujemy ewolucję stosunków. Jeżeli Panowie sobie przypomną poziom dyskusji i tych, którzy zabierali głos w poprzedniej debacie ze strony największego stronnictwa rządowego i porównają z obecnym stanem, to widzimy, że dawny gen. referent budżetowy nie pokazuje się w Sejmie, referent budżetowy obecny powiedział 2, czy 3 zdania i zeszedł z trybuny, a wydrukował takie sprawozdanie generalne, którebym radził dobrze każdemu z Panów przeczytać, bo niema bardziej druzgocącej krytyki — naturalnie w sanacyjnych słowach wypowiedzianej, aniżeli to sprawozdanie. Jeżeli Panowie równocześnie zważycie, że jedynym przeciwnikiem, który został wysunięty przeciwko tym mówcom, którzy krytykowali Rząd w sposób rzeczywiście znakomity — został wysunięty mówca, który wystąpił z argumentem — „drąga”, z pewnego rodzaju aktion directe, akcją czynną, to Panowie zrozumieją, że przecież dużo się w naszych stosunkach zmieniło, że dużo się ciągle zmienia i zmieniać będzie.</u>
<u xml:id="u-9.33" who="#PDabski">Po dyskusji nad votum nieufności dla p. Ministra Sprawiedliwości Cara jeden z dzienników, omawiając stanowisko Stronnictwa Chłopskiego, postawił zapytanie, dlaczego ja przyłączyłem się do wniosku Klubu Narodowego co do votum nieufności dla gabinetu, a sam od siebie nie postawiłem wniosku?</u>
<u xml:id="u-9.34" who="#PDabski">Ja Panom zupełnie szczerze powiem, dlaczego ja tego nie zrobiłem. Jestem zwolennikiem tego, ażeby Rząd obecny nie doznawał poważniejszych przeszkód. Bo brzydkość spustoszenia musi być uwidoczniona każdemu. Każdemu, kto miał jeszcze jakąkolwiek wiarę, musi być dana sposobność, ażeby on tej wiary się pozbył. Dlatego nie chcemy gwałtownego końca tego rządu, by usunąć tego rodzaju argument: — „Ha, Wy jeszcze nie wiecie, cobyśmy zrobili, Wyście nie dali nam zrobić wszystkiego, obaliło nas sejmowładztwo!” Dlatego obecne rządy muszą być doprowadzone do samego końca. Skoro wzięliście na siebie wyłączną odpowiedzialność i skoro tę odpowiedzialność sami dźwigacie, to musicie to wino wypić aż do ostatniej kropelki.</u>
<u xml:id="u-9.35" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Ks. Nowakowski: Bez cła. P. Woźnicki: Piołunówka.)</u>
<u xml:id="u-9.36" who="#PDabski">Ta dyktatura musi być doprowadzona do samego końca, aby widoczne były jej owoce i aby dla każdego było jasnem, że to, co dziś jest, jest absurdem! I to dojrzewa! Wy sami wiecie o tern, że to dojrzewa. Ja nie chcę, byście się do tego przyznali, bo nie możecie sami przypieczętować swojej własnej katastrofy, ale, widząc wasze twarze, wasze miny, wasze zakłopotanie, wczorajszą debatę, widzimy, że to dojrzewa.</u>
<u xml:id="u-9.37" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy. Wrzawa,)</u>
<u xml:id="u-9.38" who="#PDabski">Panowie myślicie, że ta dyskusja -budżetowa i to, co się działo na komisji, i to, co się dzieje w pełnym Sejmie, to mija bez żadnego echa? To wszystko ma głębokie echo w kraju. To wszystko idzie w kraj, o tem wszystkiem ludzie debatują i sądzą, bo wtedy, kiedy jest bieda, ludzie myślą z głębszą powagą. I tam te procesy myślowe, które jeszcze rok temu ledwie były rozpoczęte, dzisiaj dojrzewają. I dlatego my damy wam spokojnie zbutwieć do gruntu,</u>
<u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-9.40" who="#PDabski">żeby się jasno wykazało, co jest warta wasza obecna polityka.</u>
<u xml:id="u-9.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Prędzej Pan zbutwieje.)</u>
<u xml:id="u-9.42" who="#PDabski">Bo już dziś jest widoczne, do czego doprowadziliście.</u>
<u xml:id="u-9.43" who="#PDabski">Czytaliście ostatnie ekspose p. Ministra Zaleskiego? Czytaliście to ostrożne wymijanie najważniejszych kwestii, to skoncentrowanie uwagi na Niemczech, na Litwie i na Rosji, to pominięcie najważniejszych olbrzymich w skutkach problemów, które się rozgrywają na Zachodzie, a mianowicie kwestii reparacji ewakuacji Renu. Wtem się koncentruje dziś cała polityka zagraniczna świata. Ile Niemcy zapłacą, w jakich ratach, na jakich warunkach ewakuacja nad Renem będzie dokonana, jakie bezpieczeństwo tam będzie uwzględnione — to są wszystko ogromne problemy. A jakże melancholijna była mowa Ministra Zaleskiego co do tego wszystkiego, jakże on nic nie miał w tej sprawie do powiedzenia — bo Polska jest w obecnej chwili kompletnie odosobniona. P. Mackiewicz z klubu B. B, proponuje, aby zerwać przymierze z Francją. Przeczytajcie Panowie — „Słowo”, proponuje on, aby zerwać przymierze z Francją, bo to przymierze z Francją daje Francji wolną rękę, a nam szkodzi. Ale z kim mamy zawrzeć przymierze i jakie przymierze? Z jednej strony jest kłótnia z Niemcami, z drugiej strony z Rosją, z trzeciej strony walka z Litwą, z czwartej strony naprężone stosunki z Czechosłowacją, bo chodzi o politykę węgierską.</u>
<u xml:id="u-9.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Przypomniał się Panu arcyksiążę z Żywca.)</u>
<u xml:id="u-9.45" who="#PDabski">Cóż za argumenty Pan wprowadza, myślałem, że Pan coś więcej powie, aniżeli kol. Sanojca.</u>
<u xml:id="u-9.46" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Głos na ławach B. B: Przecież Pan nic innego nie zrozumie.)</u>
<u xml:id="u-9.47" who="#PDabski">Jesteśmy, o ile chodzi o politykę zagraniczną, kompletnie odosobnieni i to odosobnienie jest na każdym kroku widoczne.</u>
<u xml:id="u-9.48" who="#PDabski">A w polityce wewnętrznej? Fala niezadowolenia idzie z dołu i wielkiemi falami zbliża się do stolicy kraju. Wobec takich stosunków, które scharakteryzowały Wasze pisma, nie może być inaczej.</u>
<u xml:id="u-9.49" who="#PDabski">A mniejszości narodowe? Przecież na ławach B. B. siedzą sami specjaliści od rozwiązywania zagadnień mniejszości narodowych, sami federaliści, autonomiści i t. p. A czyż były kiedykolwiek tak naprężone stosunki mniejszości narodowych do Rządu, jak dzisiaj? Federalizmy i unie podarte w strzępy, został tylko policjant, bagnet i więzienie świętokrzyskie.</u>
<u xml:id="u-9.50" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego: I ksiądz jeszcze. Brawa i oklaski na ławach mniejszości narodowych)</u>
<u xml:id="u-9.51" who="#PDabski">Unia Lubelska i Horodelska podarte, bo one były oparte na miłości, a nie na bagnetach i dlatego one będą zawsze wiekopomnemi czynami.</u>
<u xml:id="u-9.52" who="#PDabski">Mówiono tutaj o kwestii programu, czy Rząd ma program, czy niema programu.</u>
<u xml:id="u-9.53" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Chłopskiego)</u>
<u xml:id="u-9.54" who="#PDabski">Oczywista, że nie ma. Głos na ławach B. B.: Pan ma.) Więc weźmy trzy kapitalne załatwienia. Najprzód kwestia rewizji Konstytucji Z rewizją Konstytucji, wbrew naszej woli, bośmy zatem nie głosowali, postąpiono w ten sposób, że uchwalono teoretyczną uchwałę, że Sejm przystępuje do rewizji Konstytucji. I nikt nie zgłasza żadnego projektu. To robi na mnie takie wrażenie, jak gdyby gromada pasażerów poszła na dworzec kolejowy i wsiadła do pociągu, a gdy konduktor zapytał: Dokąd Panowie jadą? — oni odpowiedzieli: — „My się namyślimy dopiero”.</u>
<u xml:id="u-9.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Chłopskiego i mniejszości narodowych,)</u>
<u xml:id="u-9.56" who="#PDabski">Panowie wsiedliście do pociągu, ale nie wiecie dokąd jedziecie.</u>
<u xml:id="u-9.57" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-9.58" who="#PDabski">i jeszcze nie wiadomo wogóle, czy po jedziecie.</u>
<u xml:id="u-9.59" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Pana i tak zawiozą.)</u>
<u xml:id="u-9.60" who="#PDabski">Drugie: niesłychanie interesująca dyskusja o etatyzmie, gdzie jeden minister udowadnia, że jest etatyzm, a drugi minister udowadnia, że niema etatyzmu, gdzie — „Czas”, — „Dzień” i — „Kurier Polski” trzęsą się z oburzenia nad etatyzmem, a równocześnie — „Głos Prawdy” powiada, że wszystko jest w porządku, że tak powinno być.</u>
<u xml:id="u-9.61" who="#PDabski">Trzecia rzecz. Komisja Skarbowa nie doszła trzy razy do skutku.</u>
<u xml:id="u-9.62" who="#komentarz">(Głos: Komisja doszła do skutku.)</u>
<u xml:id="u-9.63" who="#PDabski">tylko klub B. B.. który powiada, że jest najjednolitszym klubem na świecie, nie ma zdania, jakie podatki podwyższyć i w jakim stopniu podwyższyć. Panowie, z Waszej przyczyny, trzy razy komisja nie obradowała. Dlaczego? Bo Panowie obszarnicy i magnaci ziemscy, przystępując do B. B., byli przekonani o tem, że to jest asekuracja przed płaceniem podatków; oni w ten sposób współpracę z Rządem zrozumieli.</u>
<u xml:id="u-9.64" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-9.65" who="#PDabski">Gdy Panowie nie macie zdania co do tego, jak ma być ustrój Państwa „przebudowany” czy — „rozbudowany” — a to jest przecież kapitalna rzecz — gdy nie macie zdania co do tego, czy politykę prowadzić w kierunku etatystycznym czy kapitalistycznym, jeżeli nie macie zdania, jakie podatki podwyższyć — a to są przecież trzy kapitalne zagadnienia i filary, na których każda polityczna myśl się opiera — to co za „blokiem” jesteście?</u>
<u xml:id="u-9.66" who="#komentarz">(P. Cieplak: Wy też jesteście niejednolici.)</u>
<u xml:id="u-9.67" who="#PDabski">Te nasze spory nam zostawcie.</u>
<u xml:id="u-9.68" who="#komentarz">(P. Cieplak: Poprosimy o wzajemność.)</u>
<u xml:id="u-9.69" who="#PDabski">Nasze rzekome spory istnieją zresztą tylko na waszym papierze i w waszej imaginacji. Ja Panom ręczę, że jeżeli przyjdzie na trybunę którykolwiek z moich kolegów, czy kolega Wrona, czy kol. Pluta, czy kolega Sobek, to w sprawie Konstytucji i podatków i w sprawie, czy ma być etatystyczna czy inna polityka, to będziemy wszyscy mówili na jedną nutę, bo to wstyd nie mieć jednolitego zdania o tego rodzaju podstawowych sprawach. Rozsądniejsi z Was zdają sobie zresztą sprawę z tragizmu waszej sytuacji. W monarchistycznem — „Słowie” pisze p. poseł Mackiewicz tak:</u>
<u xml:id="u-9.70" who="#PDabski">„W pismach bolszewickich spotykamy często zdanie, że to co się dziś dzieje w Polsce, nie jest walką polityczną o polską współczesność, ale walką o sukcesję po Piłsudskim. Dlatego nasza sytuacja wewnętrzna jest istotnie groźna. Stoimy wobec grozy zamachu lewicy na panowanie nad Państwem”. P. Mackiewicz ma nos i daleko widzi.</u>
<u xml:id="u-9.71" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-9.72" who="#PDabski">„Cierpliwość, wytrzymałość i odwaga — to są cechy polityki Marszałka Piłsudskiego. Dla pewnych względów wytrzymuje on sytuację w Polsce. Dobrym myśliwym jest ten, kto zdoła do siebie najbliżej zwierzynę na strzał przypuścić. Marszałek Piłsudski ma odwagę niesłychaną. Ale sprawy ustrojowe, będące w zawieszeniu, wywołują u nas porównanie, jak dyby cała Polska znajdowała się w pozycji jeźdźca, który bierze przeszkodę. Jeśli jeździec jest pewny siebie, to branie przeszkody, to zatrzymanie tchu w skoku sprawia mu wielką radość. Jeśli bierze przeszkodę, dajmy na to na koniu, który biegnie za szwadronem, przeszkodę, której nie widzi, powiedzmy w nocy, i której celu nie zna, to napawa go ona strachem i chwile wydają mu się godzinami. Takie jest położenie B. B. i położenie całego kraju”.</u>
<u xml:id="u-9.73" who="#PDabski">Pan Mackiewicz jest prawdopodobnie myśliwym jeszcze młodym, bo stary myśliwy wie, że nie trzeba zanadto blisko dopuszczać zwierzyny, bo wtedy jest najpewniejsze pudło,</u>
<u xml:id="u-9.74" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-9.75" who="#PDabski">bo wtedy obstrzał jest bardzo mały i dlatego trudniej trafić.</u>
<u xml:id="u-9.76" who="#komentarz">(Głos: Pan w piechocie służył.)</u>
<u xml:id="u-9.77" who="#PDabski">Tak więc Panowie, i Wasi publicyści już widzą przepaść, bo oni są za szwadronem w tyle i nie wiedzą, do jakiej mety idą.</u>
<u xml:id="u-9.78" who="#komentarz">(Głos: Mają wodza.)</u>
<u xml:id="u-9.79" who="#PDabski">A teraz kilka słów o sanacji.</u>
<u xml:id="u-9.80" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-9.81" who="#PDabski">O sanacji m-oralnej, bo o sanacji politycznej już mówiłem.</u>
<u xml:id="u-9.82" who="#komentarz">(P. Kłeszczyński: Niech Pan powie, co Pan w Berlinie mówił o chłopach, że chłop polski jest głupi.)</u>
<u xml:id="u-9.83" who="#PDabski">Ach, znalazł się nowy obrońca honoru chłopa polskiego, Kłeszczyński.</u>
<u xml:id="u-9.84" who="#komentarz">(P. Kłeszczyński: Mnie wtedy było wstyd za Pana.)</u>
<u xml:id="u-9.85" who="#PDabski">Szkoda.</u>
<u xml:id="u-9.86" who="#PDabski">Mówiłem o sanacji politycznej, teraz kilka słów o sanacji moralnej. Mówi się, że stosunki się uzdrowiły. A teraz przeczytajmy cyfry z mowy p. Wiceministra Jaroszyńskiego z dnia 24 stycznia r. b. na Komisji Budżetowej, kiedy chodziło o restytucję pozycyj przeznaczonych na policję. P. ”Wiceminister Jaroszyński mówił: — „Redukcje w policji są niemożliwe. W przestępczości w Polsce w wielu działach nastąpił znaczny wzrost w porównaniu z r. 1927. Zakłóceń spokoju publicznego było więcej o 3%, wzrost okazał się także w fałszowaniu pieniędzy, morderstw było o 9% więcej, podpaleń o 6%, kradzieży o 10%, opilstw o 29%</u>
<u xml:id="u-9.87" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-9.88" who="#PDabski">— opilstwa w — „Oazie” nie liczą się — (Głos: Ogłoszenie monopolu spirytusowego w dziennikach sanacyjnych.) uszkodzeń cielesnych — to prawdopodobnie odnosi się do tego, co kol. Sanojca mówił o — „drągu” — o 29% więcej”.</u>
<u xml:id="u-9.89" who="#komentarz">(Wesołość.} Wtem krótkiem sprawozdaniu mieści się konterfekt sanacji moralnej, która jest stwierdzona przez człowieka, rozporządzającego danemi statystycznemi, a więc nie ulegają żadnej wątpliwości. Zresztą na wszelki wypadek wziąłem te słowa z — „Epoki”, żeby autentyczność nie była kwest jonowana. (Głos na ławach B. B,: Poważna dyskusja!)</u>
<u xml:id="u-9.90" who="#PDabski">Pan uważa, że wzrost opilstwa o 29%, bez zaliczenia opilstwa w — „Oazie”, nie jest rzeczą ważną? (Wesołość.)* To jest jeden obraz z zakresu sanacji.</u>
<u xml:id="u-9.91" who="#PDabski">A teraz z zakresu sanacji w dziedzinie sprawiedliwości, bo właśnie jesteśmy pod świeżem wrażeniem niedawno toczącej się dyskusji nad votum zaufania dla Ministra Sprawiedliwości, które przerodziło się potem w votum zaufania dla całego Rządu. Mam na myśli p. Ministra Cara. P. Minister Car wydał broszurę, która jest przeznaczona dla zagranicy p. t. — „10-lecie więziennictwa polskiego”, gdzie są ustalone te tezy, któremi się kieruje przy akcji więzienniczej. Mówi się tam: — „Zamykamy ludzi w więzieniu nie poto, by ich krzywdzić, by im odpłacać za wyrządzone jednostce, społeczeństwu lub Państwu krzywdy, ale by ich poprawić, wpoić w nich zasady moralne, nauczyć ich żyć i pracować w społeczeństwie, łącznie z resztą obywateli”. Takie jest zadanie więzień polskich. A teraz niech Panowie wezmą pisma sanacyjne i przeczytają, co się dzieje w Studzieńcu, który pozostaje pod patronatem p. Ministra Sprawiedliwości, a którego najskromniejszą nazwą w pismach sanacyjnych jest słowo — „katownia”.</u>
<u xml:id="u-9.92" who="#PDabski">A teraz Panom przytoczę skargę, która została mi przysłana przez jednego z byłych więźniów w słynnem więzieniu świętokrzyskiem, którem już niejednokrotnie zajmowaliśmy się. Panowie pozwolą, że pewne ustępy przeczytam, bo to jest też dokument współczesnych stosunków w Polsce. Nie do mnie osobiście adresowano tę skargę, tylko — „Do Czcigodnego Sejmu”</u>
<u xml:id="u-9.93" who="#komentarz">(Głos: Widocznie jakiś były 9anator. P. Kiernik: Jak do „czcigodnego”, to nie sanator.)</u>
<u xml:id="u-9.94" who="#PDabski">— „Do Czcigodnego Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej od Witkowskiego Wacława, zamieszkałego w Grudziądzu przy ul. Zamkowej L. 17 Niech Panowie tego posłuchają, bo to jest dokument, który krew mrozi w żyłach.</u>
<u xml:id="u-9.95" who="#komentarz">(P. Kłeszczyński: Ale czy Pan to sprawdził, czy to prawda?)</u>
<u xml:id="u-9.96" who="#PDabski">(Pan może sprawdzić, bo Pan ma stosunki, ja daję nazwisko i adres — „Od Witkowskiego Wacława, zamieszkałego w Grudziądzu przy ul. Zamkowej L. 17” — chyba adres jest dostateczny. Za tydzień, jak Pan sprawdzi, wyjdzie Pan na trybunę i powie Pan, że to była nieprawda. „Prośba. Zwracam się do czcigodnego Sejmu z błagalną prośbą, nie tylko ja, ale i setki więźniów, których jeszcze zostawiłem na Św. Krzyżu. Czcigodni Panowie, w XX stuleciu w Rzeczpospolitej Polskiej na Św. Krzyżu, tam istnieje w pełnym rozkwicie barbarzyństwo, tam nie usłyszy żaden więzień dobrego słowa, nawet od wyższych urzędników, a sam Pan Naczelnik odzywa się do więźnia w te słoika” — nie chcę powtarzać, tak są drażliwe.</u>
<u xml:id="u-9.97" who="#komentarz">(Głos: Proszę przeczytać.)</u>
<u xml:id="u-9.98" who="#PDabski">— — „ty sukinsyn i t. p. i t. p., ja cię zgnoję, ja cię wyślę na Bielnik, Bielnik jest to więzienny cmentarz”.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszalekCzetwertynski">Panie Pośle, ja bardzo proszę, aby Pan tego, co Pan uważa za drażliwe, nie odczytywał.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PDabski">Ja uważam za drażliwe nie fakty, tylko uważam za drażliwe słowa.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy:</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PDabski">Ale to mówił naczelnik więzienia.) „Bez dania racji zamykają do karceru, w karcerze jest asfalt, zimno, nie dają dobrego ubrania do karceru, a do tego więzień jest zakuty na nogi i ręce, gdy zakute ma więzień ręce, momentalnie puchną do tego stopnia, że się rany odkrywają.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PDabski">„Tam doktora obecnie niema, tylko jest felczer, a o pomocy lekarskiej niema co mówić, bo tam więzień tylko jest na zgnojenie przysłany, tak mówi Pan Naczelnik Bułwiłowicz.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PDabski">„Tam są więźniowie chorzy, którzy stanowczo potrzebują pomocy lekarskiej, chorzy na weneryczne choroby, że już z ciała odpadają, chorzy na oczy, z których kilku już postradało wzrok, chorzy na żołądki, co stanowczo wymagana jest operacja, ale na Św. Krzyżu to nie jest znane i więzień stanowczo musi umierać w tak młodym wieku.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PDabski">„Czcigodni Panowie. W roku 1928 we wrześniu, którego dnia, to nie pamiętam, przyjechał na Św. Krzyż Pan Wiceminister Car, co więźniowie wcale o tem nie wiedzieli, a dlatego żeby się nie żalili, jednak się potem dowiedzieliśmy, i zaczęli się żalić, jak tu mordują, jakie tu istnieje barbarzyństwo, podali więźniowie kilka próśb, które Pan Wiceminister Car sam przyjął i przyrzekł, że się poprawi, że bić nie będą i wybijać zębów, jednak to tak długo trwało, dopóki Pan Wiceminister Car nie odjechał, bo zaraz po odjeździe ci, którzy się żalili, zostali zakuci na ręce i nogi, pobici w najokropniejszy sposób i wrzuceni do karceru, w którym to musieli odcierpieć po 5 dni. Nazwiska ich: Majchrzak Lutek, Sajdukis Stefan, Dragon Józef. Potem nastąpiła głodówka”.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PDabski">Natem się zatrzymam. Panowie przecież, zdaje się, bez różnicy partii uznają, że zaistnienie tego rodzaju stosunków jest dokumentem hańby.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. Głos: Trzeba naprzód sprawdzić.)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#PDabski">Panom pozostawiam/tę sprawę. Obowiązkiem posła, któremu z wiarogodnego źródła tę rzecz dostarczono, jest podać to do wiadomości publicznej, bo sumienie krzyczy, jeżeli tego rodzaju rzeczy się dzieją.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#PDabski">Otóż w ten sposób wygląda sanacja moralna.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Co to ma wspólnego z sanacją. Takie same stosunki były za Panów.)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#PDabski">I dlatego na te rzeczy trzeba zwrócić uwagę i nie bufonować, nie reklamować się, tylko wglądnąć w te stosunki, które stwierdzają urzędowe źródła i je naprawić, nasłuchiwać tych głosów, które idą z dołu i nie lekceważyć ich i nie przechodzić nad tem do porządku dziennego, bo to jest krzyk życia. A jeżeli ten krzyk życia będzie coraz głośniej się rozlegał, to z Wami w przyszłości będzie krucho.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pewno Święty Krzyż jest dopiero od czasów Bloku Bezpartyjnego?)</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#PDabski">Nie, ale z chwilą kiedy Blok Bezpartyjny uznał za swój obowiązek przeprowadzić sanację moralną, to powinien przeprowadzać ją wszędzie, bo inaczej to jest zwykły frazes.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#PDabski">Szanowni Panowie! Od niektórych grup Bezpartyjnego Bloku idzie nawoływanie do zamachu stanu i do tego, ażeby nową konstytucję narzucić drogą siły. Proszę Panów, niestety, wśród Panów te rzeczy nie napotykają na dostateczny opór i dlatego skłonny byłbym wierzyć, że Panowie się z temi głosami solidaryzują. Ja Panom zupełnie otwarcie powiadam, że jeżeli sobie myślicie, że zamach stanu przeszedłby na gładko i bez oporu i że nie byłoby przeciw temu reakcji, to Panowie zgoła się mylicie. Jest już w kraju dostateczne uświadomienie co do konieczności istnienia Sejmu i reprezentacji ludowej. Jest już dostateczne uświadomienie, co dobrego i złego przyniosła sanacja i dyktatura. Panowie nie groźcie wojskiem, wojsko musi stać poza każdą polityką, wojsko jest naszą miłością i naszą dumą; biada wojsku, które się da zaprzęgnąć do celów politycznych!</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#komentarz">(Oklaski na lawach Stronnictwa Chłopskiego,)</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#PDabski">Panowie nie myślcie, że szerokie masy ludowe są bezbronne. One płacą podatki, one służą w wojsku, one konsumują monopole i są posiadaczami terytoriów, i dlatego też tej woli, która stamtąd może wyjść, niechaj Panowie nie lekceważą. Niech Szanownym Panom nie wydaj e się, że ludzkość rozpoczęła się od czasu, kiedy Wyście przyszli do rządów. Ludzkość przechodziła rozmaite fazy rozwoju. Ludzkość w swoim rozwoju przeżywa różne fazy. Mieliśmy i niewolnictwo, i demokrację bezpośrednią, i ponure rządy klik w średniowieczu, i oświecany absolutyzm, a w rezultacie tego rewolucję, i dyrektor jaty i dyktatury i t. d. I tak ta ludzkość wahała się od jednego krańca do drugiego i zatrzymała się na demokracji parlamentarnej. I jakkolwiek ta demokracja parlamentarna ma swoje wady i swoje błędy, jednak ona zapewnia maksymum swobody i spokoju, dlatego tej* demokracji parlamentarnej Panowie nie burzcie, nie naruszajcie równowagi obecnej, a niech jej przedewszystkiem nie naruszają ci, którzy mają coś do stracenia, to znaczy magnaci ziemscy, obszarnicy i kapitaliści; bo gdy zapłonie walka wewnętrzna w Polsce, to oni na tem przedewszystkiem stracą.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#PDabski">Panowie, to nie jest przypadek, że światem dziś rządzą te państwa, które u siebie mają reprezentację parlamentarną. Światem dziś rządzą: Francja, Anglia i Niemcy w Europie, a Stany Zjednoczone w Ameryce, a wszyscy dyktatorzy i wszystkie dyktatorzątka, począwszy od Mussoliniego, a skończywszy na Aleksandrze serbskim, nie mają żadnego głosu w Europie. A więc przyjmijcie Panowie do wiadomości, że ten kurs dyktatorski w Europie niema żadnego dziś wzięcia i niema żadnych walorów i nie poniżajcie Polski do tego stopnia, żeby ją trzeba było porównywać z Jugosławją. My jesteśmy przygotowani — ja Panom powiadam to zupełnie otwarcie — na wszelkie zamachy stanu z Waszej strony i je w stanowczy sposób we wszystkich formach odeprzemy.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszalekCzetwertynski">Głos ma p. Rataj.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PRataj">Wysoki Sejmie! Wyznaję, że zabieram głos z pewną tremą po moim wymownym przedmówcy, ztem większą tremą, że chciałbym, unikając efektów w sposób spokojny popatrzeć na problemy, które leżą na dnie dzisiejszego naszego życia państwowego, problemy, nad któremi przechodzi się niesłychanie łatwo do porządku. Chcę jednak stwierdzić na samym początku, że jest pewna, powiedziałbym, niewspółmierność, między wskazówkami, które otrzymała Komisja Budżetowa od Sejmu, kiedyśmy odsyłali w pierwszym czytaniu budżet — mianowicie wszystkie prawie stronnictwa — „ stwierdziły unisono, że budżet jest zbyt rozdęty — a wynikami, do których doszła Komisja Budżetowa. Te wyniki zostały nam przedłożone z bardzo znaczną zwyżką budżetu, bo wynoszącą 105 milionów złotych. Sprawiedliwość nakazuje przyznać, że na te 105 milionów złożyło się, o ile pamiętam, 75 milionów, które zostały zaproponowane przez Rząd Komisji, a więc jest to zwyżka z inicjatywy Rządu. Reszta, 28 milionów, idzie na konto i na odpowiedzialność Komisji. Przyznaję, że także i na odpowiedzialność moją, jako członka tej Komisji, zaś ta -odpowiedzialność równa się 2/31, bo taki jest nasz udział w Komisji.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PRataj">Ale jeżeli budżet wyszedł z Komisji nie obcięty, lecz rozdęty, choćby o te 27 czy 28 milionów, to ma to niewątpliwie swoje głębokie podłoże. Jeżeli wbrew oświadczeniu wszystkich prawie stronnictw tutaj, przy pierwszem czytaniu, że budżet jest na nasze stosunki za wysoki, członkowie tych samych klubów głosowali w komisji za podwyższeniem wydatków, to powiadam, ma to swe źródło głębokie w stosunkach politycznych, jakie u nas istnieją, przedewszystkiem w stosunku, jaki jest pomiędzy Sejmem a Rządem.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PRataj">Proszę Panów, nie możemy ukrywać jednej rzeczy, że Sejm ma może prawo, a nawet powiedziałbym coś więcej — powinien być uwolniony od wszelkiej odpowiedzialności. Od dwóch i pół lat sączy się w ten Sejm poczucie nieodpowiedzialności. Bo wtedy, kiedy ustawy, uchwalone przez Sejm, bo wtedy, kiedy budżet, uchwalony przez Sejm, jest łamany w sposób widoczny, w sposób uderzający w oczy, nie można wymagać od tych, którzy nad budżetem głosują, czy to na komisji, czy na plenum Sejmu, aby ważyli każde swoje głosowanie, aby ważyli każdy tysiąc czy milj on złotych, bo mają na to jedną odpowiedź: i tak to nic nie pomoże: jeżeli uchwalimy oszczędnie, to Rząd wyda więcej, jeżeli uchwalimy więcej, to Rząd i tak wyda tyle, ile będzie mu się chciało.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PRataj">Proszę Szanownych Panów, na to zjawisko ja wskazuję nie w formie zarzutu lub wyrzutu — nie chcę w ten sposób ujmować swego przemówienia, — ale to jest zjawisko, na które chcę zwrócić uwagę, jako na jedno ze zjawisk leżących na dnie naszego życia państwowego — to jest Wyrabianie poczucia nieodpowiedzialności. Gdyby się to ograniczało do tej tylko sali, możnaby nad tem przejść prawie do porządku dziennego, możnaby co najwięcej żałować, że jest się wtem gronie, które musi być, że się tak wyrażę, nieodpowiedzialne. Gorsza jest rzecz, że to się rozszerza na całe społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#PRataj">Proszę Panów, drugie zjawisko, które wychodzi poza tę salę, zjawisko groźne, jedno z najgroźniejszych, wobec jakiego może stanąć państwo, to jest to. że ogromne masy ludzi, naród prawie cały zaczyna się czuć nieodpowiedzialny za państwo, że ogromne masy ludzi, naród prawie cały, staje się obojętny na sprawy państwowe! Proszę Panów, i nie może być w tych warunkach inaczej. To jest nieodłączna cecha, nieodłączny skutek pewnego systemu rządzenia. Proszę Panów, wmówiono w społeczeństwo i wmawia się z całą usilnością dwie rzeczy: że państwo powstało dzięki jednostce i że państwo utrzymywane jest dzięki jednostce. Jednych, którzy nie chcieli w to uwierzyć, steroryzowano, innych natomiast obezwładniono i uśpiono powtarzaniem im po kilkakroć na dzień, że wystarczy, jeżeli będą dbali — przepraszam za wyrażenie — o swoje korytko, gdyż jest ktoś inny, kto myśli o państwie i za to państwo bierze odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#PRataj">Tamtych zahipnotyzowano.)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#PRataj">Pozwalam sobie czasem na luksus słuchania radjo i pamiętam obchód 11 listopada w jakimś klubie urzędniczym, czy coś podobnego, i przemówienie, nie wiem już czyje, a wtem przemówieniu szczegół niesłychanie charakterystyczny. Bodajże przemawiał jeden z panów wizytatorów Ministerstwa Wyznań Religijnych i ten pan opowiada jako o wzruszającym niesłychanie fakcie, że dziecko jakieś z zapadłego kąta na ankietę, rozpisaną przez-Ministerstwo Oświaty, co robić, aby się Polsce przysłużyć, nadesłało odpowiedź, że proponuje wybudować tunel, łączący Kraków-Katowice-Warszawa-Wilno, aby w ten sposób na wszelki wypadek zapobiec rozbiorowi Polski. Ów wychowawca młodzieży, ba, ów wychowawca wychowawców młodzieży, powiada patetycznie: nie, dziecko, nie potrzeba tunelu, nie, dziecko, nie potrzebujesz myśleć, o tem, jak bronić Państwo, bo jest ktoś, kto o tem myśli i kto daje gwarancję niepodległości Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#PRataj">Proszę Panów! Rzecz wygląda na anegdotę, ale jest prawdziwa. Można przejść nad nią do porządku dziennego, jak się przechodzi nad milionem drobnych faktów do porządku dziennego, lecz ten fakt jest niesłychanie charakterystyczny. Tego rodzaju fakty sugerowane są, wstrzykiwane są w społeczeństwo co godzina, co minuta. I niestety, powtarzam, stwierdzić trzeba, że te bakcyle obojętności, te bakcyle nieodpowiedzialności, niestety, już się w społeczeństwie przyjęły. Proszę Panów, nie zdają 6obie sprawy, przynajmniej nie wszyscy, którzy dla chwilowych potrzeb na tę metodę wychowywania społeczeństwa się godzą, z dwóch rzeczy. Po pierwsze, co będzie, jeżeli nie stanie opatrznościowej jednostki. Że pytanie to nie jest złośliwością, że pytanie to nie jest czemś, co mi dyktuje taki czy inny pogląd na rząd i taki czy inny stosunek do rządu, że pytanie to jest aktualne i ważne, na to wskazywałby między innemi bardzo charakterystyczny, bardzo ciekawy i bardzo uczciwy artykuł, który się pojawił w jednem z pism, reprezentujących część tego oto obozu, mianowicie w — „Przełomie”. Ale, proszę Panów, jest drugie pytanie, jeszcze ważniejsze: nie tylko, co będzie, jeżeli nie stanie opatrznościowej jednostki ale ja pytam, co będzie, jeżeli przed Państwem staną zadania, które wymagają wysiłku całego narodu, co będzie, jeżeli Państwo stanie wobec niebezpieczeństwa? A nasze położenie geograficzne i polityczne jest tego rodzaju, że każdej chwili może Państwo stanąć wobec niebezpieczeństwa, czy niebezpieczeństwo wobec Państwa. Czy Panowie sądzicie, że wtedy uda się w przeciągu kilku, kilkunastu dni wyprowadzić społeczeństwo z tego stanu bierności i obojętności, wtedy, kiedy trzeba wyprać żyły, kiedy trzeba wytoczyć z całego narodu krew? Tej przemiany nawet w narodzie, który może mieć dużo temperamentu i dużo tego, co się nazywa variabilitas, nie da się zrobić w tak krótkim przeciągu czasu, a tu dni mogą decydować.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#PRataj">Gdybym miał poszukać drugiej cechy charakterystycznej dla obecnego stanu społeczeństwa, cechy, która jest wynikiem obecnego systemu rządzenia, to jest nią anarchizowanie się społeczeństwa. Jeżeli tutaj moi przedmówcy, między innymi p. kolega Dąbski, przytaczali bardzo ciekawe, ale bardzo przerażające cyfry, dotyczące wzrostu przestępczości, to ja nie chcę tego argumentu używać w krótkiej drodze ani przeciw sanacji moralnej, ani przeciw Ministrowi Spraw Wewnętrznych, czy Rządowi wogóle; dla mnie jest to problem, nad którem winien się zastanowić równie dobrze Minister Spraw Wewnętrznych, jak Rząd, jak i Panowie tu siedzący, jak i ja. Ale to zjawisko istnieje, to zjawisko ma niewątpliwie wiele źródeł.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#PRataj">Jedna jest rzecz charakterystyczna, że przestępczość rośnie mimo tego, że stosunki gospodarcze, przynajmniej pozornie, poprawiają się, mimo tego, że bezrobocie zmniejszyło się.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#komentarz">(Proszę Panów, wszak to wymaga pewnego wytłumaczenia, to jest zjawisko, które trzeba sobie zanalizować. A jeżeli Panowie jeszcze zanalizujecie sobie rodzaj tych przestępstw, z których zwiększeniem się mamy do czynienia, jeżeli Panowie weźmiecie sobie te rzeczy procentowo, na coś więcej, a raczej coś mniej, jeżeli Panowie będą przeglądali kronikę policyjną w dziennikach, to Panowie spostrzeżecie, że macie do czynienia na każdym kroku z czynnym oporem, stawianym władzy, że macie do czynienia na każdym kroku z bójkami z policjantem, i to nie tylko mętów społecznych, ale... (P. Woźnicki: Ale i spokojnej i praworządnej ludności.)</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#PRataj">Spokojna to może ona nie zawsze jest, przynajmniej nie w tej chwili, kiedy stawia ten opór, ale ludności, która naogół jest spokojna. To wymaga wyjaśnienia, a wyjaśnienie dają na to obecne stosunki, daje fakt, że społeczeństwo się anarchizuje, i nie może być inaczej, jeżeli np. w komisji szerzy się kult bezprawia, jeżeli z tej trybuny szerzy się kult anarchii, bo przedstawiciel bloku rządowego zapowiada, że dla regulowania stosunków w Państwie trzeba będzie już nie tylko noża operacyjnego, ale trzeba będzie drąga!</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#PRataj">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#PRataj">Moi Panowie! Znana jest rzecz, że drąg znajduje się w każdym płocie chłopskim i że także ma dwa końce. Jeżeli głosi się, że drąg ma być użyty do usanowania stosunków w Państwie przez tych, którzy stoją na czele, to równocześnie poddaje się myśl użycia drąga temu, który ma go w płocie, to usanowania stosunków w sposób, jaki on w swoim rozumie i sumieniu uważa za stosowny. Z kultem rewolweru, z tym kultem aktion directe, z tym bakcylem akcji bezpośredniej powinien zerwać obóz rządowy i rządzący, bo to jest najlepszy i najpewniejszy sposób anarchizowania społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#PRataj">Usłużni, bo tacy zawsze się znajdą, stworzyli na czasy obecne teorię, która, zdawało się, zginęła już w zamierzchłej przeszłości, teorię: „princeps legibus solutus”, że ten, który rządzi, władca, jakkolwiek on się będzie nazywał, nie jest związany prawami. Wyraża się tę rzecz nieraz popularniej, że dla wielkich ludzi prawo jest kaftanem, który przeszkadza im w ruchach, mających na celu interes i dobro państwa. Ba, gdyby to tylko — „princeps” miał być — „legibus solutus”, ale rozszerza się tę zasadę na — „principes”, a tych principes jest dość dużo, bo jest cały obóz, który ma być niezwiązany prawem.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#PRataj">Proszę Panów, wszakże mamy do czynienia z tern, że głoszenie potrzeby dokonania zamachu stanu, że proklamowanie konieczności dokonania rewolucji odbywa się na oczach, odbywa się z tej trybuny. Czyż może być coś straszniejszego, jak to, że ten, kto wzywa do zamachu stanu, do łamania prawa, sam jest pod ochroną prawa, a ten, kto przeciwko temu występuje, kto wskazuje na naruszanie prawa, ten jest konfiskowany! Czy Panowie sądzicie, że tego rodzaju fakty, że tego rodzaju rzeczy nie dochodzą wszystkiemi porami do duszy społeczeństwa, nie znieprawiają i nie wykoszlawiają jej? To jest w dużym stopniu źródło tych straszliwych liczb, które przytaczał p. Wiceminister na Komisji Budżetowej i które tu powtórzył mój przedmówca.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#PRataj">Proszę Panów, te dwa zjawiska: rosnąca w społeczeństwie obojętność na sprawy państwowe i anarchizowanie społeczeństwa opierają się na jednym fakcie, z którym mamy do czynienia w Polsce od dwóch i pół lat. Życie państwowe w Polsce opiera się na paradoksie. A wiadomo, że można na paradoksie zbudować doskonałą komedię, doskonałą farsę, tylko nie można na paradoksie budować życia na dłuższy czas. A ten paradoks polega na tern, że mamy z jednej strony faktyczną dyktaturę, z drugiej mamy ustrój, który jest zupełnem przeciwstawieniem dyktatury. Proszę (Panów, ten paradoks musi być rozwiązany, bo jeżeli nie jest rozwiązany, to musi powodować łamanie prawa, a łamanie prawa musi powodować anarchizowanie się społeczeństwa. Ten paradoks musi być rozwiązany, z nim nie można żyć, na nim nie można budować życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#PRataj">Próbowano rozwiązać ten paradoks na drodze legalnej przez odpowiednie urządzenie wyborów. Gdyby wybory marcowe z 1928 r. były dały Rządowi większość, posłuszną mu, uległą mu, paradoks byłby rozwiązany, mielibyśmy dyktaturę</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Głos: Parlamentarną.)</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#PRataj">przy zachowaniu wszelkich pozorów, a nawet nie pozorów, przy zachowaniu istoty ustroju demokratyczno-parlamentarnego. Możnaby było kwest jonować sposoby, jakimi ta większość doszła do Sejmu, ale to jest rzecz zupełnie inna. Mielibyśmy paradoks rozwiązany.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: To już było w Rumunii.)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#PRataj">To się nie stało. Muszę powiedzieć, że jeżeli z punktu widzenia polityczno-partyjnego cieszę się, że to się nie stało, to z punktu widzenia państwowego, raczej żałuję, że to się nie stało. Mielibyśmy usunięte źródło zła, które toczy, a ja się obawiam, że może dotkliwie stoczyć Państwo. To, powiadam, nie stało się — niestety.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#PRataj">I zadaję sobie pytanie, czy jest możliwe, żeby na tej drodze ten paradoks mógł być rozwiązany w najbliższym czasie. Zdaje się, że mam wszelkie prawo twierdzić — zdaje się, że Panowie z Bloku Bezpartyjnego będą tego samego zdania — że jeżeli w marcu 1928 r. na drodze legalnej, przynajmniej w zamierzeniu legalnej, nie udało się uzyskać większości dla dyktatury obecnego Rządu, to uzyskanie tej większości dzisiaj w tych warunkach, po tych doświadczeniach, zdaje się należeć do rzeczy bardziej aniżeli nieprawdopodobnych.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#PRataj">A jednak, powiadam z tym paradoksem żyć nie można. Rozwiązują tę sprawę niektórzy Panowie z tego obozu, wzywając do zamachu stanu. Zapewne byłoby to pewną ulgą dla nerwów niejednego, niech się skończy niewyraźna sytuacja, niech przyjdzie do wyraźnych odpowiedzialności. Ale, moi Panowie, powiem jasno i otwarcie, że ja w ten sposób rozumować nie mogę, bo chcę myśleć nie tylko o dniu dzisiejszym, ale także o dniu jutrzejszym, chcę myśleć nie nerwowo, ale państwowo. Proszę Panów, to, co niektórzy Panowie z tego obozu doradzają, mianowicie dokonanie zamachu stanu jeszcze raz do końca, wzięcia pełnej dyktatury w rękę, byłoby zapoczątkowaniem prędzej albo później wojny straszliwej o sukcesję w Polsce, byłoby zapoczątkowaniem straszliwej wojny domowej, która na ulicach będzie się toczyć. Ale proszę Panów, ja znowu powtarzam, czy my możemy sobie na to pozwolić, będąc wtem położeniu geograficzno-politycznem, w jakim jesteśmy?</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(P. Woźnicki:</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#PRataj">Czy wtedy dopilnujemy granic?)</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#PRataj">To nie są rzeczy tak łatwe, jakby się wydawało niektórym panom przy pisaniu artykułu dziennikarskiego mniej lub więcej efektownego.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#PRataj">Powiem zupełnie szczerze, że nie wyobrażam sobie rozwiązania tego paradoksu także w ten sposób, ażeby wróciło t. zw. sejmowładztwo. Jest jeden sposób wyjścia, ale do tego sposobu trzeba odrobiny dobrej woli. Tym sposobem jest przywrócenie tego, na czem państwa nowożytne stoją, zwłaszcza kiedy są wtem położeniu, w jakim my jesteśmy — powrócenie do równowagi władzy ustawodawczej i wykonawczej.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-13.30" who="#PRataj">Proszę Panów, stronnictwo moje wielokrotnie, a także w ostatniej debacie przedkonstytucyjnej, dawało wyraz temu, że w tym kierunku gotowe jest pójść, ażeby na tej drodze szukać rozwiązania tego zagadnienia najistotniejszego, od którego wszystkie inne są tylko pochodnemi, Niestety dotychczasowe działania tak na polu ewentualnego wniesienia projektu ustawy konstytucyjnej, jak i inne działania, nie zapowiadają, ażeby ci, którzy mają dzisiaj władzę w swoich rękach, którzy są winni temu paradoksowi, szli w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-13.31" who="#komentarz">(P. Dąbski:</u>
<u xml:id="u-13.32" who="#PRataj">Konstytucja jest dobra, tylko trzeba ją wykonywać.)</u>
<u xml:id="u-13.33" who="#PRataj">Tę ostatnią próbę rozwiązania sprzeczności, na której opiera się życie państwowe od dwu i pół lat tę ostatnią próbę zrobić trzeba, jeżeli się nie chce Państwo narazić może w niedalekiej przyszłości na wielkie niebezpieczeństwo. Twierdzę, że położenie Polski tak wewnętrzne, zwłaszcza gospodarcze, jak i zagraniczne, nie jest tego rodzaju, ażebyśmy mogli sobie pozwolić na metodę rozwiązywania zagadnień przy pomocy łamania sobie kości.</u>
<u xml:id="u-13.34" who="#PRataj">Jeżeli Panowie spojrzą na położenie międzynarodowe, to nie dlatego, żebym chciał kogokolwiek płoszyć, stawiać pod sugestią jakichś niebezpieczeństw bezpośrednich, ale mimo wszystko stwierdzam, że ono nie jest tego rodzaju, ażeby można patrzeć na nie z całym spokojem. Nie ulega wątpliwości, że w opinii publicznej zagranicy z bardzo wielu powodów robi postępy propaganda, dotycząca ewentualnej rewizji naszych granic. Muszę powiedzieć, że mniej bym się obawiał wyraźnego nieprzyjaciela, stojącego twarzą w twarz przedemną, aniżeli nieprzyjaciela tego rodzaju. Nie ulega wątpliwości, że przeżywamy w naszej polityce zagranicznej moment bardzo krytyczny — zmiany systemu. Są w każdym razie pewne objawy, któreby wskazywały na to, że polityka nasza zagraniczna obraca się dookoła osi. Część obrotu widzimy, ta część niewątpliwie dokonywa się, ale mam wrażenie, że nie dokonał się jeszcze cały obrót o tyle a o tyle stopni. Mam wrażenie, że jesteśmy wtem stadjum, kiedy opuściliśmy pewien system, a jeszcze nie doszliśmy do następnego. To jest najniebezpieczniejszy moment, jaki można sobie wyobrazić.</u>
<u xml:id="u-13.35" who="#PRataj">Proszę Panów, jeżeli chodzi o położenie gospodarcze, nie należę do tych, którzyby chcieli grać na katastrofie gospodarczej, a co więcej, nie należę do tych, którzy patrzą na sytuację naszą gospodarczą jako katastrofalną. Uważam, że ona jest trudna, że jest ciężka i że będzie ciężka. Wyrazem tych trudności gospodarczych, w których żyjemy i które będą trwałe, powiedzmy długotrwale, może być chociażby ten budżet, nad którym obradujemy, nad którym obradowaliśmy w Komisji Budżetowej. Przy pierwszem czytaniu przynajmniej wszyscy zgodziliśmy się na to, że budżet ten jest, o ile chodzi o stronę wydatków, za wysoki, ale równocześnie wszyscy zgodzimy się ponad wszelką wątpliwość, że jest on za niski. Jeżeli Panowie porównacie ilość wydatków, przypadającą na głowę ludności, u nas przy obecnym budżecie, a wypada ona około 90 zł. na głowę, z innemi państwami, które mają mniejsze potrzeby, bo nie musiały tak jak my budować państwa od podstaw, to przyznacie, że budżet ten jest za niski, choć równocześnie musimy wszyscy stwierdzić, że jest za wysoki. Rozwiązanie tej sprzeczności nie jest rzeczą łatwą. Sprzeczności tej nie rozwiąże się ani impetem szwoleżerskim, ani cudowną ręką, to są zagadnienia, które mogą być rozwiązane li tylko przy przestrzeganiu i zastosowaniu wszystkich reguł, rządzących życiem gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-13.36" who="#PRataj">Ale nawet jeżeli weźmiemy ten budżet, który jest niski, bo wydaje zaledwie 90 zł. na głowę, a jednak za wysoki ze względu na naszą możność płatniczą, i jeżeli Panowie ten budżet zanalizują, — to przekonacie się, że z tych potrzeb, które społeczeństwo odczuwa w sposób niesłychany, z tych potrzeb, które są nagłe i konieczne, jak budowa szkół, jak budowa dróg, zaledwie tylko drobna cząstka może być realizowana. Proszę Panów, to jest zagadnienie gospodarcze olbrzymiej miary, którego rozwiązanie wymaga i współpracy całego społeczeństwa i wymaga spokoju i uporządkowanych stosunków w Państwie. Na łamanie kości niema czasu, ani niema miejsca.</u>
<u xml:id="u-13.37" who="#komentarz">(Głos: A jednak odbywa się od czasu do czasu.)</u>
<u xml:id="u-13.38" who="#PRataj">Proszę Panów, to — „od czasu do czasu” kosztuje Polskę bardzo dużo. Jeżeli jesteśmy w tej chwili odosobnieni pod względem kredytowym, to mam pewne podstawy do tego, żeby twierdzić, że jednym z powodów tego stanu jest to — „od czasu do czasu”.</u>
<u xml:id="u-13.39" who="#PRataj">Powiadam, że budżet nasz, będąc za niski, jest równocześnie ze względu na możność płatniczą społeczeństwa za wysoki. Jak już podnieśli niektórzy z Panów, którzy przedemną głos zabierali, dotyczy to zwłaszcza wsi. Nie należę do tych ludzi, którzy swoje życie politycznej swoje powodzenie polityczne opierali na schlebianiu komukolwiek, między innemi na schlebianiu wyborcom przez nieuchwalanie podatków, Ja byłem wtem położeniu, które mi pochlebia, że podczas wyborów, w których nie brałem czynnego udziału, byłem zwalczany jak taranem jednym argumentem, który był wysuwany przez Panów, którzy tutaj zasiadają na ławach stronnictwa rządowego, względnie przez ich wysłanników, mianowicie: „podatki was gniotą, a te podatki uchwalił poprzedni Sejm, a na czele poprzedniego Sejmu stał Rataj, widzicie, to on jest winien temu wszystkiemu, że macie ciężkie podatki”. Mimo tego wszystkiego mogę powiedzieć, że i dzisiaj, gdyby trzeba było głosować w interesie Państwa za jakim podatkiem, to będę głosował. To też jeżeli mówię o niemożności płatniczej, o wyczerpaniu sił płatniczych na wsi, to niech Panowie będą przekonani, że mówię te rzeczy w najlepszej wierze, w najlepszej woli i w najlepszem zrozumieniu, na jakie mnie stać, a stać mnie na nie, bo mam kontakt ze wsią nie tylko za pośrednictwem starostów i komendantów policji lub ich raportów, ale mam kontakt bezpośredni, taki, jaki się ma z ludźmi bardzo bliskimi. I twierdzę, że możność płatnicza na wsi została już przekroczona.</u>
<u xml:id="u-13.40" who="#PRataj">Proszę Panów, my się niejednokrotnie upajamy liczbami, odpowiednio zestawionemi, a dostarczonemi nam przez — „Wiadomości Statystyczne”. Nie wiem, czy Panowie zechcieli zwrócić uwagę na to, że mimo niewątpliwie wielkich wysiłków zrobionych dla jej poprawienia przez komasację, parcelację, meliorację, struktura gospodarcza na wsi pogarsza się, bo dzielenie roli, ubożenie, pauperyzacja, postępuje prędzej niż proces komasacji, parcelacji i melioracji. Sytuacja gospodarcza na wsi pogarsza się, mówię to bez wszelkich arriere pensees, mówię nie za okno. Stwierdzam fakt: stosunki na wsi się pogorszyły, bo, powtarzam, proces zmiany struktury gospodarczej na lepsze idzie powolniej, niż proces rozdrabniania gospodarstw. Możecie Panowie dojść do tego przekonania poprostu apriorystycznie, biorąc pod uwagę nic innego, jak tylko przyrost ludności z jednej strony, a z drugiej strony liczbę dokonanych niewątpliwie wielkich i pożytecznych robót, mających na celu ulepszenie struktury gospodarczej. Apriorystycznie na podstawie liczb dojdziecie Panowie do tego, co ja stwierdziłem tak naocznie.</u>
<u xml:id="u-13.41" who="#PRataj">Odpływu ze wsi ludzi niema wcale, a roboty na wsi też niema. Ja, który wychowałem-się na wsi, stwierdzam dziś jedną rzecz, której nie widziałem nigdy, że w czasie żniw, w najgorętszym czasie widzi się ludzi młodych, siedzących bezczynnie na przyzbie nie z powodu lenistwa, ale że nie mają co robić.</u>
<u xml:id="u-13.42" who="#komentarz">(Głos: W Galicji?)</u>
<u xml:id="u-13.43" who="#PRataj">Tak jest. Choć nie tylko w Małopolsce, ale być może głównie w Małopolsce. Ja znam wypadki tego rodzaju w mojej rodzinnej miejscowości, gdzie ludzie prosili mnie o protekcję, ażeby mogli się dostać do ciężkiej roboty przy kopaniu rzeki, gdzie się zarabia 90 groszy na dzień/ (Głos:* W wodzie.) To nie jest odosobniony wypadek. To się dzieje na ogromnych połaciach Państwa. To jest obraz wsi.</u>
<u xml:id="u-13.44" who="#PRataj">Jestem głęboko przekonany, że gdyby p. Minister Skarbu, gdyby Rząd, gdyby posłowie częściej stykali się bezpośrednio ztem codziennem życiem wsi, to i nasz budżet wyglądałby inaczej. Jabym przymusowo zarządził, ażeby Komisja Budżetowa, która w pewnym momencie wpada w trans milionowy, dysponuje milionami, jak nie może dysponować człowiek na wsi groszami, odbyła od czasu do czasu wycieczkę dla zetknięcia się z życiem codziennem wsi i dla spotkania się z polską rzeczywistością wiejską. Twierdzę, że Rząd i szereg posłów tej rzeczywistości bezpośrednio nie zna. Twierdzę, że Panowie łudzicie się, czytając sprawozdania starościńskie i policyjne, które muszą być optymistyczne, bo inaczej taki starosta musi odejść jako niezdolny do niczego. Ja się obawiam, że także Panowie, którzy stykacie się z obywatelami, stykacie się z ludnością na oficjalnych, półurzędowych i odpowiednio przygotowanych zebraniach, nie macie dostatecznego wyczucia tej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-13.45" who="#komentarz">(Głos: Zielonego o tem nie mają pojęcia. Inny głos: Dobrze im tak!)</u>
<u xml:id="u-13.46" who="#PRataj">Tak dalekobym nie szedł. Ja ciągle zastrzegam się, że nie cieszę się z tego, że tak jest. Ja się nie cieszę, że p. Srocki, czy p. Przedpełski jest dziś w gorszem położeniu wobec wyborców, bo to się odbija na rzeczy, która mi jest bliższa, niż p. Srocki, czy p. Olewiński, odbija się to na Państwie.</u>
<u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(Głos: Po co on tam lazł?)</u>
<u xml:id="u-13.48" who="#PRataj">To jest inne zagadnienie, które Panowie osobno rozwiążą.</u>
<u xml:id="u-13.49" who="#PRataj">Do tego smutnego obrazu, który przedstawia wieś z powodu rozwoju naturalnego, z powodu pewnej logiki rzeczywistości, do tego stanu rzeczy przybywają inne zjawiska, które już niewątpliwie najzupełniej są zawinione. A temi zjawiskami, które są zawinione, jest polityka stosowana w ostatnim czasie, od jakiegoś roku, stosowana przez Rząd w stosunku do rolnictwa, zwłaszcza do małego rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-13.50" who="#PRataj">Proszę Panów, już nie pierwszy raz jesteśmy wtem położeniu, że trudności gospodarcze i polityczne Państwa spycha się na barki słabszego, to jest na rolnictwo, na barki słabszego pod względem politycznym i pod względem organizacyjnym. Obecnie przeżywamy zupełnie ten sam okres i taką samą sytuację. Państwo stanęło niewątpliwie wobec tak zwanej gorszej koniunktury, z tych czy innych powodów, z tych czy innych źródeł wypływającej. Otóż koszty tej pogorszonej koniunktury kazano i każę się zapłacić rolnictwu. Od jakiegoś roku, — bo rzecz przedstawiała się przedtem inaczej, i stwierdzałem to z całą uczciwością i szczerością, tak na zewnątrz jak i na wewnątrz, — ale od jakiegoś roku całe to płacenie kosztów wyraża się w tern, co nazwałem kiedyś — nie jest to zresztą moim wynalazkiem —otwarciem nożyc, to jest zwiększeniem się różnicy między ceną produktów rolnych a ceną produktów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-13.51" who="#PRataj">To zwalanie kosztów na rolnictwo odbywa się między innemi przez stosowaną od roku politykę zbożową, stosowaną od roku politykę wywozową i przywozową.</u>
<u xml:id="u-13.52" who="#komentarz">(P. Rosmarin: To nie jest polityka, Panie Marszałku, to jest chaos.)</u>
<u xml:id="u-13.53" who="#PRataj">(Proszę Panów, a ja jednak w tym chaosie dopatruję się kosmosu, ja w tym chaosie dopatruję się pewnej polityki, tej polityki, którą nazwałam zrzucaniem kosztów trudności gospodarczych na barki tych, którzy w Państwie są słabsi. Panie Kolego Rosmarin, gdybym sobie rzecz zupełnie inaczej postawił, gdybym sobie postawił inną hipotezę, to nie umiałbym zrozumieć wielu faktów. Jeżeli notoryczną jest rzeczą, że Polska dusi się od nadmiaru trzody chlewnej, jeżeli Polska stoi przed zatargami dyplomatycznemi z powodu nierogacizny, i jeżeli, Panie Kolego Rosmarin, czytam w tychże — „Wiadomościach Statystycznych” pewne liczby, — nie zestawienia, bo zestawienia można kwestionować,—jeżeli czytam, że w poprzednim miesiącu, w grudniu, przywieziono do Polski tłuszczów zwierzęcych, a więc słoniny, smalcu i t. p. za 3,344.000, to muszę dopatrywać się w tym wypadku jakiejś polityki, bo przypuścić taki bezmiar bezmyślności byłoby poprostu zanadto obraźliwem podejrzeniem pod adresem tych, którzy regulują sprawę przywozu i wywozu u nas.</u>
<u xml:id="u-13.54" who="#komentarz">(P. Przedpełski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-13.55" who="#PRataj">Panie Kolego Przedpełski, ja wiem, że się Pan tem interesuje, i powiem Panu, jak wyglądają u nas wszelkiego gatunku rozporządzenia, które regulują przywóz i wywóz z Polski. Wyglądają tak: nakłada się cło przywozowe na tłuszcze w wysokości takiej a takiej, a potem jest ostatni artykuł: Minister Skarbu może pozwolić na przywóz bez ceł.</u>
<u xml:id="u-13.56" who="#komentarz">(P. Dąbski: To jest komercjalizacja.)</u>
<u xml:id="u-13.57" who="#PRataj">To Pan ma, jeżeli chodzi o tłuszcze, to Pan ma jeżeli chodzi o zboże, to Pan ma, jeżeli chodzi o wywóz paszy i t. p. To jest ostatni artykuł w rozporządzeniu. Minister Skarbu może pozwolić na to i na to.</u>
<u xml:id="u-13.58" who="#komentarz">(Głos: I komu!)</u>
<u xml:id="u-13.59" who="#PRataj">Przez tę właśnie furtkę przełażą te pozycje w naszym bilansie handlowym, przez tę właśnie furtkę przechodzą rzeczy, które podrzynają nasze rolnictwo w najważniejszych gałęziach produkcji rolniczej.</u>
<u xml:id="u-13.60" who="#PRataj">Ja niestety obawiam się, że może być potrzebna pewna korektura do mojego twierdzenia, że to jest wynik pewnej polityki gospodarczej, obawiam się mianowicie, że bardzo często na skorzystanie z tego ostatniego paragrafu rozporządzenia wpływać mogą także i nie czysto obiektywne warunki, ale taki czy inny nacisk, wywierany z tej czy innej strony przez taką czy inną grupę spożywców, przez taką czy inną kooperatywę.</u>
<u xml:id="u-13.61" who="#PRataj">Ale weźmy drugi produkt rolniczy, pszenicę — wszak nie tak dawno czytaliśmy nowe rozporządzenie, wprowadzające cło na pszenicę przywożoną z zagranicy. Tak jest, czytaliśmy to. I panie pośle Przedpełski, w tymże ostatnim zeszycie — „Wiadomości Statystycznych” znajdziemy znowu, że przywieźliśmy pszenicy za 2,654.000 zł. Znowu przez tę furtkę, zawartą w ostatnim paragrafie.</u>
<u xml:id="u-13.62" who="#komentarz">(P. Przedpełski: To trochę inna przyczyna, panie Marszałku, cena pszenicy w Polsce jest wyższa niż cena pszenicy za granicą. Tak samo cena żyta jest wyższa niż cena żyta za granicą.)</u>
<u xml:id="u-13.63" who="#PRataj">A ja na to powiem jedno, że wszak po to zostało cło wprowadzone, po to zostało obliczone w odpowiedniej wysokości, żeby uniemożliwić przywóz pszenicy. (Powiem Panom drugą rzecz, mianowicie, że Minister Rolnictwa stwierdził urzędowo na posiedzeniu Komisji Budżetowej, że mamy ilość pszenicy w Polsce wystarczającą. Powołuję się na urzędowe źródło i na oświadczenie Ministra Rolnictwa, złożone nie wobec mnie w cztery oczy, ale złożone na Komisji Budżetowej. A dla osłodzenia naszego bilansu handlowego, który tak pięknie przedstawia się dzięki wymienionym między innemi pozycjom, dodać trzeba, że przywieziono w tymże miesiącu grudniu śliwek za 1,277.000 zł. wtedy, kiedy notoryczną jest rzeczą, że w lecie hurtownicy w Warszawie wyrzucali śliwki na kompost dlatego, że nie było kupców, bo mieliśmy śliwek nadmiar.</u>
<u xml:id="u-13.64" who="#PRataj">Przy tego rodzaju polityce gospodarczej w stosunku do rolnictwa i przy logicznym rozwoju stosunków dochodzi się do tego, że zdolność płatnicza wsi jest wyczerpana bardziej niż komukolwiek się wydaje. Chciałbym, żebyście Panowie zrozumieli, że odporne stanowisko mojego klubu wobec przedłożeń podatkowych nie jest podyktowane takim czy innym interesem polityczno-partyjnym, jest ono wynikiem oceny rzeczywistości i patrzeniem na rzeczywistość, tak jak się ona istotnie przedstawia.</u>
<u xml:id="u-13.65" who="#PRataj">Proszę Panów, ograniczony czas, który mamy w dyskusji budżetowej wogóle, którym rozporządzam z ramienia klubu, nie pozwala mi na głębsze omówienie rzeczy, które naszkicowałem i na poruszenie wielu innych kwestyj, które przytoczyć miałbym ochotę. Chcę tylko stwierdzić, że mamy przed sobą w Polsce zagadnienia dużej miary, równie dobrze zagadnienia polityczne, jak i zagadnienia gospodarcze. Chciałbym stwierdzić, że rozwiązać je można tylko pracą i współpracą całego narodu, współpracą wszystkich czynników, które powołane są przy obecnym ustroju do wypowiadania się i decydowania w sprawach państwowych, Póki to się nie stanie, póki na tę drogę nie wejdzie ze swej strony czynnik drugi — Rząd, przy niekłamanych objawach dobrej woli, dawanych ze strony Sejmu, między innemi i ze strony mojego stronnictwa, tak długo o gruntownem rozwiązywaniu tych wielkich problemów mowy być nie może. A — powtarzam ,— rozwiązanie cudowną ręką, czy rozpędem, nie da się, ponad wszelką wątpliwość.</u>
<u xml:id="u-13.66" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-13.67" who="#PRataj">Drąga się nie boimy.)</u>
<u xml:id="u-13.68" who="#PRataj">Do budżetu w Komisji Budżetowej odnosiliśmy się z najdalej posuniętą obiektywnością. Wychodziliśmy z założenia, że budżet jest za wysoki i że wszystko należy robić w tym kierunku, ażeby go obniżyć. Nie podnosiliśmy wydatków bez podania równoczesnego pokrycia, nawet na rzeczy, niezmiernie potrzebne i pilne. Nie robiliśmy tego, rozumiejąc, że musielibyśmy na te cele zdobyć fundusze drogą nowych podatków. Nie szliśmy także na to, aby w drodze złośliwej, dla demonstracji politycznej, obcinać taką czy inną pozycję, której utrzymanie uważaliśmy za wskazane z punktu widzenia interesu państwowego.</u>
<u xml:id="u-13.69" who="#PRataj">Ten sam stosunek do budżetu chcemy zachować także i na plenum. Jedna rzecz uniemożliwiłaby nam odniesienie się do budżetu przy trzeciem czytaniu w sposób taki, jakbyśmy chcieli, mianowicie, gdyby do tego czasu Rząd nie przedłożył przekroczeń budżetowych za rok 1927/28. Poprostu nie uważałbym za możliwe dla siebie bawienie się w komedię, ubliżającą i upakarzającą zarówno dla każdego posła, jak i dla Sejmu, jako całości, w komedię uchwalenia budżetu w sposób uroczysty, robienia miny do rzeczy, którą ktokolwiek następnego dnia rzuca do kosza.</u>
<u xml:id="u-13.70" who="#PRataj">Proszę (Panów, tego poświęcenia, tak daleko idącej ofiarności nikt nie ma prawa od nas żądać. A ja twierdzę coś więcej: gdyby od nas tego żądał, to żądałby niczego innego, jak tego, żebyśmy przykładali rękę do sposobu postępowania, do systemu rządzenia, które wywołują jedno z największych nieszczęść, jedno z największych zarazem niebezpieczeństw dla Państwa, do ostatecznego anarchizowania się.</u>
<u xml:id="u-13.71" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Głos ma p. Palijiw.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PPalijiw">Proszę Panów! Gdy dziś mówię w imieniu Klubu Ukraińskiego, to jestem wtem szczęśliwem położeniu, iż dysponuję bardzo obfitym materiałem, dostarczonym przez pp. ministrów, przez kluby, przez jedynkę i wreszcie przez samo życie tak u nas biedne, a mimo to tak bogate w różne niespodzianki i niemożliwości.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PPalijiw">Rządy pomajowe, t, zw. rządy sanacji i silnej ręki, długo decydowały się, na której nodze stanąć w tej kwestii, do której nie można nie ustosunkować się, do kwestii ukraińskiej. I czekano. Ze strony polskiej objawił się w obozie narodowym nawet niepokój. — „Gazeta Warszawska”, jej siostry i bracia, krzyczały na alarm, iż Rząd sanacji moralnej może Polskę zgubić, albowiem może on pójść po linii popierania narodów niepolskich. Znowu lewica oburzeniem wrzała na nas za nasze nieprzejednane stanowisko, wskazując na Rząd pomajowy, jako na słońce, które ma ciemności usunąć</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#komentarz">(Głos: Jaka lewica?)</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PPalijiw">i światło przynieść.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PPalijiw">Muszę przyznać, że nawet między nami, w naszem społeczeństwie, znalazły się jednostki, coprawda nieliczne, które ód Rządu tego czegoś oczekiwały, które myślały, że Rząd ten coś może zrobi dla narodu ukraińskiego. Lecz te czasy straszne minęły, minęły na szczęście prędzej, aniżeliśmy się tego spodziewali, i w nagości swej wystąpił Rząd, jak zresztą i wypada dla rządu silnej ręki. I ulatuje dziś duch nieporozumienia wśród nas, a mam wrażenie, że i wśród Waszego obozu. (Dziwi mnie nip. fakt, że narodowa demokracja po dziś dzień stoi w opozycji do Rządu i że wczoraj np. p. prof. Rybarski jeszcze podnosił pod adresem Rządu i sanacji zarzuty popierania niby to mniejszości narodowych, a specjalnie narodu ukraińskiego. Otwarcie powiem, proszę Panów, iż jeżeli rozchodzi się o stosunek Rządu do narodu ukraińskiego, to panowie narodowi demokraci bardzo dużo mogą się od tego Rządu nauczyć. Muszę powiedzieć, że zdaje się nawet oni Rządu tego w praktykach jego do nas, do narodu ukraińskiego, nigdy a nigdy nie prześcigną.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PPalijiw">Niebywały dotąd wypadek zdarzył się w Sejmie polskim. Oto p. Minister Spraw Wewnętrznych zarzucił naszemu koledze, że on nie reprezentuje narodu ukraińskiego. Polemizować, proszę Panów, na ten temat z p. Ministrem Spraw Wewnętrznych, który stać powinien na straży Konstytucji i Konstytucję powinien znać, wygląda prawie na satyrę. Panowie wiedzą, ile hartu, ile odwagi musieli mieć ci ukraińscy wyborcy, którzy głosowali na listę ukraińską. 1.300.000 tych wyborców Ukraińców, którzy nie dali się steroryzować Rządowi, całej jego administracji i policji, i którzy narażali się na różne kary za t. zw. przewinienia, przyczem mijały ich nagrody, jakie rozdawano podczas wyborów w różnych formach. Mam wrażenie, że p. Minister w swem sercu także myśli inaczej, aniżeli mówił, a gdy jednak składa takie oświadczenia, to tylko dlatego, że jest on reprezentantem Rządu i systemu trzeciego z rzędu w odrodzonej Polsce, systemu sanacyjno-endeckiego.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#PPalijiw">Za czasów endecji sytuacja była całkiem jasna. Nacjonalizm polski, ufny w swe stare i młode siły, świadom również siły każdego nacjonalizmu, wtem także i ukraińskiego, miał jasny cel i jasną obrał do niego drogę; szedł on wprost ku wytępieniu Ukraińców. P. Grabski obliczył sobie, iż potrzebuje 25 lat czasu na to, ażeby nas (przerobić na Polaków. W tym kierunku szły kombinacje narodowych demokratów tak samo w polityce zagranicznej. Sojusz z Moskwą, to była alfa i omega ich polityki, wychodzącej z założenia, że Ukraińców trzeba tępić wspólnie i w interesie Polski i w interesie Rosji, albowiem zdawano sobie sprawę z tego, że gdy naród ukraiński politycznie się wiemancypuje, wtedy będzie pogrzebany na wieki sen o mocarstwowości Polski i Rosji. Lecz do zgody nie doszło, nie dlatego, że Moskwa nie chciała, lecz, że nie mogła. Albowiem w międzyczasie ukrainizm polityczny na ziemiach wschodnich wzrósł do takich rozmiarów, iż ażeby go utrzymać w karbach, chociażby na czas krótki, Moskwa musiała pójść na ustępstwa. Endecja krachowała i zeszła z ekranu. I gdy dziś wspomnimy o tamtym etapie niewoli naszej, to jako więzień przenoszony z jednego więzienia do drugiego możemy powiedzieć: Więzienie z tych czasów było suche, klucznik zły, ale miał pewne etyczne zasady i gdy nawet dokuczał, to robił i starał się robić tak, aby dokuczać zgodnie z ustawą.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#PPalijiw">Ale przyszły inne czasy, przewrót majowy powołał do steru nowych ludzi i nowe metody. Z samego początku było nawet bardzo ładnie na ulicach Lwowa, a mam wrażenie, że i po innych miastach chodzili lewicowcy, panowie z P. P. S. i ich koledzy i cieszyli się zwycięstwem. I do nas się nawet zwracali i przekonywali, że dla nas złote czasy nadchodzą.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Dopóki nie utworzyliście tajnej organizacji wojskowej.)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#PPalijiw">Ona była i przedtem.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#PPalijiw">Do władzy przyszli ludzie, prawda, zasłużeni dla Polski, ludzie z bojówek wiadomych i zaczęły się czasy neoromantyzmu. Panowie Stpiczyńscy i Wasilewscy i ich koledzy pisali tomy dla udowodnienia swojej miłości do Ukraińców. To było naprawdę ładne, albowiem ci panowie mają styl dobry i humor widocznie permanentny. Zmartwychwstało hasło: za naszą i waszą wolność. Tym ludziom zdawało się, że imię Marszałka Piłsudskiego zjednoczy wszystkich, nawet Ukraińców. Zapomnieli Panowie, że to nie rok 1863. Wtedy może Polska miała przyjaciół wśród narodu ukraińskiego, bo wtedy wy walczyliście o wolność. Ale dzisiaj Polska jest dla Ukraińców tern, czem była dla Polśki Rosja, Austria i Niemcy.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości narodowych.)</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#PPalijiw">Ten drugi per jod był bardzo naiwny, że go nazwę czasem sanacyjnego romantyzmu. Ale on się skończył na szczęście dla obu stron bardzo prędko.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#PPalijiw">Echo tych czasów odbiło się jeszcze nawet w tym Sejmie.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#PPalijiw">Pani posłanka Jaworska, naczytawszy się artykułów pp. Stpiczyńskiego i Wasilewskiego, stanęła na stanowisku, że godność ukraińskiego narodu trzeba szanować, że barbarzyństwem jest naprzykład zmuszać dziatwę Ukraińską do świętowania klęski dnia ich ojców. Lecz dostała po palcach i na drugi dzień zmieniła zapatrywanie. To było ostatnie echo tych czasów sanacyjnego romantyzmu w finale komedii, granej przez bardzo kiepskich aktorów p. t. — „Za naszą i waszą wolność”.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#PPalijiw">Zaczęła się próża. Nastały czasy sanacyjnego endecyzmu, czasy, których wy, Panowie, za rok, za 5, czy 10 lat, gdy my, czy nasi następcy będą mówili jako przedstawiciele dwóch państw niepodległych, będziecie się wstydzić, Powróciliście Panowie do przestarzałej i skrachowanej teorii: niema narodu ukraińskiego! Powiadacie: są szczepy, są etniczne grupy, są huculi, wołyniacy, podołanie i t. d. prawie co powiat to inny naród</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#komentarz">(Glos. Kto to mówi?)</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#PPalijiw">Pisze sanacja w tych swoich artykułach, starostowie to powiadają i p. wicewojewoda w Tarnopolu powiedział Ina zebraniu wójtów, że Ukrainy nie było, niema i nie będzie, że wy sobie wybijcie z głowy tę Ukrainę, bo niema narodu ukraińskiego. (Głos: Panowie sami dzielą ludność na 2 narody.) To był zanadto wielki absurd i wyście poszli na drugą próbę.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#komentarz">(Głos: Pan jest zwolennikiem moskalofilów.)</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#PPalijiw">Stoicie teraz na stanowisku, że Ukraińcy są jedynie tylko polityczną part ją w narodzie ruskim. Wyszukaliście sobie służalców, dawnych sług caratu, jednostki tylko pogardy warte, jednostki sprzedajne, i ich używacie do tego, żeby nas rozczłonkować, (Wrzawa.) To wam się nie uda, , albowiem naród ukraiński już się skonsolidował. .Naród ukraiński jest ukraińskim i spytajcie wy się dziś inteligentnych ludzi, czy chłopów ukraińskich, spytajcie się, byle nie ajent policyjny, lub policjant, o czem oni marzą, to wam powiedzą i nie będzie wyjątków: o wolnej Ukrainie.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na ławach mniejszości słowiańskich.)</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#PPalijiw">Przed trzema miesiącami tu z tego miejsca p. pos. Stroński przy skrajnym akompaniamencie p. pos. Lowenherza powiedział, że Polska ma prawa historyczne do naszych ziem. P. Stroński zapuścił się bardzo daleko, hen do Nestora i jego Lachów. Ta kwestia, o ile wiem, jeszcze nie została rozstrzygnięta nawet wśród historyków polskich i różne hipotezy istnieją co do tych Lachów. Lepiejby tak chwiejne argumenty pozostawić uczonym, niestety i tutaj ich się używa. Lecz niewątpliwie p. Stroński idzie za daleko, gdy twierdzi, że jeszcze w wieku XIII i XIV Galicja Wschodnia i inne ziemie ukraińskie były terenem, na którym żyły dwa narody: polski i ukraiński, a ukraiński już wtedy był w mniejszości, Dla uzasadnienia tego twierdzenia napewno nie dostarczy argumentów historycznych nawet wasza Akademia Umiejętności w Krakowie, Modnem się stało, i o tem także mówił p. Stroński, wspominać o Grodach Czerwieńskich, że jeden czy drugi Bolesław zajął je i przyłączył do Polski. A cóż to są te Grody Czerwieńskie? Przestudiujcie Panowie lepiej, niż to czynicie, źródła swych historyków, choćby prof. Semkowicza, który dowodzi, że Grody Czerwieńskie to jest terytorium położone między Bugiem a Wieprzem, terytorium na naszych etnograficznych granicach.</u>
<u xml:id="u-15.23" who="#PPalijiw">Twierdzi się również, iż Galicja Wschodnia należy do Polski od 6 stuleci. Takiemi argumentami dowodzić swoich praw, to jest w dzisiejszych czasach bardzo ryzykowne. Nic i nikt nie zaprzeczy, iż w XIV wieku straciliśmy naszą państwowość, lecz mieliśmy ją przez cztery stulecia tam, gdzie teraz jest nasze terytorium etnograficzne. Wywodzenie praw Polski do naszego terytorium na podstawie takich argumentów historycznych jest, jak powiedziałem, bardzo ryzykowne. My utraciliśmy wtedy w walce, wyście Panowie Śląsk stracili nie w walce, lecz Kazimierz Wielki podarował go Czechom, a dziś, gdy wybiła Wasza godzina, Śląsk wrócił do Was i wróci tak samo do. nas, do narodu ukraińskiego to, co było już naszą państwowością. Proszę Panów, czyż nie wyśmienity argument daje p. Stroński w ręce Niemcom np. co do rewindykacji ich praw do Śląska?</u>
<u xml:id="u-15.24" who="#komentarz">(Głos: Ale który Stroński?)</u>
<u xml:id="u-15.25" who="#PPalijiw">Ten z Narodowej Demokracji. Tamten poseł Stroński takich argumentów nie używa. Używa innych.</u>
<u xml:id="u-15.26" who="#komentarz">(P. Chrucki:</u>
<u xml:id="u-15.27" who="#PPalijiw">Moskalofil)</u>
<u xml:id="u-15.28" who="#PPalijiw">Wreszcie ostatni argument p. Strońskiego: myśmy od Rosji nic nie zabrali —granice z 1772 roku. Panowie zapominacie tylko o je dnem, że z Rosją już nawet nie graniczycie. Bo historia, właśnie ta historia, na którą powołuje się p. Stroński i p. Loewenherz, wyrzuciła na powierzchnię ziemi dwa narody: ukraiński i białoruski. Niektórzy z Panów to widzą: „Ale jednak problem — „samoistnej Ukrainy” istnieje, jeżeli nie jako aktualne zagadnienie polityki międzynarodowej, to jako sprawa, która nie przestaje zaprzątać umysłów opinii publicznej na zachodzie, oczywiście umysłów tych, które patrzą dalej w przyszłość, Historia poucza nas, że niema takiej siły, która potrafiłaby pognębić ostatecznie naród, posiadający niezłomną wolę do własnego bytu. Żyjemy w okresie triumfu t. zw. samookreślenia narodów. Jest to jedna z zasad, na których został oparty nowy ład, wywalczony na pobojowiskach ostatniej wojny, Czy Ukraina, której nieprzedawnione prawa i dążenia historyczne do niepodległości tak silnie w ciągu wieków zaznaczyły się, ma być nieszczęsnym wyjątkiem? Na pytanie to cały szereg bezstronnych obserwatorów europejskich odpowiada kategorycznie: nie!” Nie jest to cytata z gazety ukraińskiej, bo każdy taki artykuł uległby konfiskacie za zdradę główną. Jest to artykuł z przed 2 tygodni w „Głosie Prawdy”, w czołowym organie sanacji moralnej,</u>
<u xml:id="u-15.29" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To Pan się smuci tem?)</u>
<u xml:id="u-15.30" who="#PPalijiw">Lecz pod słowem — „naród”, proszę Panów, ten autor rozumie tylko to, co żyje poza przypadkową granicą państwową, tylko to, co jest za Zbruczem i Słuczem. Cóż za ubóstwo umysłowe!</u>
<u xml:id="u-15.31" who="#PPalijiw">Panuje pogląd ogólny i często nawet słyszymy go tutaj z ust przedstawicieli różnych partyj, iż Ukraińcy są wrogami Państwa Polskiego. Przed kilku dniami p. poseł Kościałkowski na Komisji Budżetowej zarzucił niektórym partiom polskim — co miało być ich oczywistym niepatriotyzmem, — iż głosują one razem z Ukraińcami, Proszę Panów, niech mi będzie wolno z tego miejsca tak samo i pro futuro przeprosić wszystkie te kluby polskie, które znajdują się nie ze swej winy w tej przykrej sytuacji, że głosować będą z nami: A powracając do tej kwestii, czy my jesteśmy wrogami Państwa, czy nie, muszę oświadczyć co następuje:</u>
<u xml:id="u-15.32" who="#PPalijiw">Ukraina jutra, Ukraina niepodległą i zjednoczona zdaje sobie sprawę z tego, iż istnienie Polski niepodległej jest ze względów geograficznych koniecznością. Więc stoimy na jedynie racjonalnem stanowisku, że Polska, jeżeli chce istnieć, jeżeli w przyszłości chce mieć poparcie narodu ukraińskiego, może istnieć na zasadzie tylko samookreślenia narodów.</u>
<u xml:id="u-15.33" who="#PPalijiw">Nie jesteśmy więc wrogami Państwa Polskiego, ale jesteśmy wrogami-tej omyłki historii, jaką jest Polska w granicach dzisiejszych.</u>
<u xml:id="u-15.34" who="#komentarz">(Oklaski na lawach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Panie Pośle, proszę Pana, ażeby Pan pamiętał o ślubowaniu, jakie Pan składał.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PPalijiw">Przedstawiciel Rządu p. Minister Niezabytowski w oburzeniu, może nawet i świętem, dowodził na Komisji Budżetowej, iż jest niewola prawdziwa i urojona. Prawdziwą niewolę przeżywali Polacy, my zaś nie mamy prawa mówić o prawdziwej niewoli. To jest ogólną mentalność całego społeczeństwa polskiego. W ślad zatem idzie solidarność w-omawianiu naszych walk o wolność narodu. Naród polski nie podbił narodu ukraińskiego, walki z nim nie prowadził — tak oświadczył p. Minister Składkowski na komisji. Zaledwie dziesięć lat minęło od tego czasu, gdy cały świat był świadkiem wojny polsko-ukraińskiej. Na ołtarzu ofiarnej wałki o swoją wolność naród ukraiński złożył dziesiątki tysięcy ofiar, i to naród cały, wtedy zjednoczony od Nowego Sącza po Kubań, w obronie swych granic zachodnich. Była to wojna — i to jest faktem historycznym. I tylko dzięki pomocy Francji, Italii i innych leg jonów, dzięki czemu mieliście możność zorganizowania się, Wyście nas pobili w walce, i nikt, nawet p. Minister Składkowski, historii zmienić nie potrafi i wyrwać tej chlubnej karty z naszej historii.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#PPalijiw">Dalej krzyczcie Panowie, że ruch ukraiński to jest wymyśl Wiednia i Berlina. Nie macie prawa porównywać ruchu polskiego wyzwoleńczego z ukraińskim— powiedział p. Minister Składkowski, albowiem ruch polski był ideowym, ruch ukraiński zaś jest robiony za cudze pieniądze. W głębi swojego serca wy, Panowie, w to sami nie wierzycie, albowiem wiecie jak najlepiej, że niepodległościowego ruchu narodowego żadna siła postronna nie jest w stanie stworzyć.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PPalijiw">A na podobne wasze, Panowie, oświadczenia powiem jedno, że myśmy już dawno wyrośli z tego, żeby brać sobie do serca takie insynuacje i żeby sobie cośkolwiek z nich robić. Albowiem ruch narodowy ukraiński czerpie swoje siły żywotne z silnej świadomości mas i z przekonania, że życiem jest tylko życie wolne. A zresztą, czy można mówić o niewoli prawdziwej i nieprawdziwej, czy wogóle istnieje taki podział? Bo chyba niewola nie zależy od ciśnienia niewolącego, ale od tego, jak ją odczuwa niewolony. A dla narodu ukraińskiego, który przed 10 laty zakosztował woli, dla niego nawet niewola złotem usiana będzie niczem innem, jak tylko niewolą;</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PPalijiw">Zresztą zostawmy na chwilę te kwest je i wróćmy do życia. Przypatrzmy się tej urojonej niewoli, o której mówił p. Minister Niezabytowski i tej wielkiej bardzo tolerancji, o której wspominał przed miesiącem p. Minister Spraw Zagranicznych Zaleski w wywiadzie z zagraniczną informacją. Czy tolerancją jest wobec narodu ukraińskiego kolonizacja naszych ziem napływowym elementem, kiedy Panowie wiecie, jak tutaj powiedział p. poseł Rataj, że naród nasz ginie bez ziemi?</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Tu Pan się już mija z prawdą, albowiem p. Minister Reform Rolnych stwierdził, że nikt inny, jak tylko Ukraińcy dostają ziemię we Wschodniej Małopolsce. Ja się z szacunkiem odnoszę do tego, co Pan mówi, bo widzę szczerość uczucia, ale po co mówić takie rzeczy?)</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PPalijiw">Nie mogę nad tem dyskutować teraz, mogę Panu Posłowi po. posiedzeniu dostarczyć cyfr.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PPalijiw">Proszę Panów, czy tolerancją jest zamknięcie, dwóch i pół tysiąca ukraińskich szkół i przemienienie ich na polskie lub utrakwistyczne? Czy tolerancją jest, że na Wołyniu, gdzie według Waszej statystyki żyje 1.060.000 Ukraińców i 166.000 Polaków, uczyło się w szkołach polskich 75.000 dzieci, w utrakwistycznych 40.000, a w ukraińskich 551 dzieci? Czy tolerancją jest, że na Polesiu, gdzie na 650.000 Ukraińców żyje 69.000 Polaków według Waszej statystyki, w szkołach polskich uczyło się 82.000 dzieci, w szkołach utrakwistycznych 124 dzieci, w ukraińskich zaś 548 dzieci? Czy. tolerancją jest niszczenie prasy ukraińskiej w ten sposób, że jak np. w tygodniku lwowskim — „Swoboda”, konfiskuje się artykuły, które tydzień przedtem nie były skonfiskowane? Ja mam tu odbitkę artykułu kolegi pos. Chruckiego, skonfiskowanego w — „Nowym Czasie”. Dla charakterystyki rozdam ją Panom, abyście Panowie mieli wyobrażenie, co się u nas konfiskuje.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PPalijiw">Czy wreszcie tolerancją jest skonfiskowanie druku zażalenia do Ligi Narodów w sprawie szkolnictwa, które było wydrukowane zgodnie z regulaminem Rady Ligi, jak na ironię, uchwalonego na wniosek delegata polskiego?</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PPalijiw">Czy tolerancją jest zamknięcie dotychczas 400 czy 500 cerkwi na Wołyniu i Chełmszczyźnie?</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Czyje te cerkwie były, przedtem?)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PPalijiw">Prawosławne.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PPalijiw">Czy tolerancją jest karanie grzywną ludzi za śpiewanie hymnu narodowego czy pieśni — „Ne pora”?</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PPalijiw">Czy tolerancją jest dopuszczenie przez władze do niszczenia bezkarnego w ciągu trzech dni mienia ukraińskiego w pamiętnych dniach listopadowych?</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PPalijiw">Czy tolerancją wreszcie jest np. taki drobny, lecz charakterystyczny wypadek, karanie grzywną 10-cio złotową człowieka, który zebrał na weselu na ukraińskich inwalidów 8 złotych, na tych inwalidów ukraińskich, którym wy odmawiacie uposażenia.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PPalijiw">Tolerancją nazywacie chyba to, że nas nie pędzicie na Sybir, ale to nie jest wasza zasługa: Sybiru nie macie. Lecz więzienia są pełne więźniów politycznych. P. prezes Dąbski mówił dziś o Rosji carskiej. Wy, jako więźniowie polityczni, mieliście tam prawa więźniów politycznych, w Polsce zaś więźniów politycznych traktuje się, jako zbrodniarzy pospolitych, albowiem według ustawy niema żadnej między nimi różnicy.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PPalijiw">W nieskończoność możnaby pytać i pytać i dawać przykłady waszej tolerancji. Lecz wy, Panowie, tego już nie odczuwacie, nie rozumiecie — bez względu na to, czy to prawica, czy lewica. Jeszcze mogą kogoś mylić liberalne oświadczenia lewicy, rzucane od czasu do czasu. Lecz to są tylko efekty. Lewica mówi dzisiaj opozycyjnie, gdy jest w opozycji. Ale czy nie ta sama lewica jest matką rodzoną ustawy szkolnej p. Grabskiego, która stała się grobem dla szkolnictwa ukraińskiego? Czy nie ta sama wreszcie lewica jest matką rodzoną ustawy kolonizacyjnej ? (P.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">Diamand: Ale co się dzieje w komisji szkolnej, tego Pan nie mówi.) Tak jest, tak było i tak będzie, albowiem nie jedna partia, nie jedna klasa społeczna, lecz cały naród polski stoi na stanowisku, iż Polska może być taką, jaką jest, Polską narodową z 6 i pół mil jonami Ukraińców. Pod tym względem jesteśmy w innem niż wy położeniu. W czasach swej niewoli wyście mieli przyjaciół wśród narodu rosyjskiego, my takich wśród społeczeństwa polskiego nie mamy i przestaliśmy już za nimi szukać. Przed wojną nawet ta straszna Rosja miała przyjaciół w święcie. A wy, jak na Komisji Spraw Zagranicznych p. poseł Stroński powiedział, stwierdzacie ze strachem, że pierścień sąsiadów coraz bardziej się zacieśnia, sąsiadów, wśród których nie macie przyjaciół.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PPalijiw">(P. Polakiewicz: Tylko bez strachu.)</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#komentarz">I p. Marszałek Woźnicki, a dziś p. Marszałek Dąbski stwierdzili, że w świecie tracicie sympatię, tak, tracicie sympatię w tych narodach, wśród których mieliście ją dotychczas, ale to jest logiczna konsekwencja.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PPalijiw">(P. Urbański: Dla Pana to jest pociecha przecież, cieszy się Pan z tego.)</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#komentarz">Naturalnie.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PPalijiw">(Głos : A Konstytucja, a przysięga?)*</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PPalijiw">Jeden z wybitnych dygnitarzy sanacyjnych we Lwowie wypowiedział zdanie, charakteryzujące bardzo dobitnie dzisiejszy kierunek oficjalny: jestem głęboko przekonany — powiedział ten dygnitarz — że jeśliby was wszystkich, rozpolitykowanych Ukraińców, wyaresztować, to byłby spokój.</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#komentarz">(Głos: Powiedz Pan, jak się nazywa.)</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#PPalijiw">Szczęśliwi wierzący! Próbujcie — powiedziałem do niego, wierząc zdaje się z większem przekonaniem, aniżeli on, że, jak powiada i dowodzi inny senator z — „Głosu Prawdy”, „niema takiej siły, któraby potrafiła pognębić ostatecznie naród, posiadający niezłomną wolę do własnego bytu”.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: I nikt nie ma zamiaru.)</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#PPalijiw">Nad budżetem, jako takim nie będę się rozwodził. Jak już powiedział p. pos. Rataj, to jest właściwie komedia, albowiem Rząd, bez względu na to, co Sejm uchwala i jaki jest budżet, wydaje to, co mu się podoba. Będziemy głosowali przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Zarządzam przerwę do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Po przerwie,)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszalek">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma p. Wacław Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PWaclawBitner">Wysoki Sejmie! Rząd, który przedłożył nam budżet Państwa, ogłosił całemu społeczeństwu i narodowi polskiemu, że Jest rządem naprawy, rządem reformy Państwa, rządem, który chce zerwać z temi złemi tradycjami, z jakimi myśmy zaczęli organizację naszego życia państwowego, chce pchnąć Polskę na nowe drogi. My, jako stronnictwo, byliśmy tymi, którzy pierwsi jeszcze w poprzednim Sejmie wnieśliśmy i zapoczątkowaliśmy naprawę Państwa. Wnieśliśmy bowiem ustawę, która miała na celu dać Prezydentowi Państwa prawo rozwiązania ciał ustawodawczych. Nic tedy dziwnego, że w myśl tego założenia, założenia, które uznawaliśmy i uzna jemy, iż nasze stosunki polityczne wymagają naprawy i zmian, uzna jemy również potrzebę silnej władzy. Nie jesteśmy zwolennikami nieograniczonej wolności, bo wiemy, że w historii naszej ta nieograniczona, ta złota wolność niejedną klęskę Państwu sprawiła i przez dwa wieki była czemś, o co walczono w Polsce i przeciwko czemu powstawały największe i najszlachetniejsze umysły. IPrzeto z tych założeń, zarówno z założeń historycznych, jak i zważywszy obecną sytuację Państwa, byliśmy i jesteśmy zwolennikami reformy i życzliwie staramy się odnieść do wszystkich prób, któreby dały możność Państwu Polskiemu odpowiednio wzmocnić, swoją potęgę i zapewnić dobrobyt i należyte ustosunkowanie się warstw społecznych między sobą.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PWaclawBitner">Lecz jednocześnie, będąc zwolennikami tych reform, nie możemy zapominać, że Rząd, który nam przedłożył budżet, nie powstał jako reprezentant woli narodu, że Rząd ten, jak o tem świadczyło chociażby ostatnie głosowanie, nie ma za sobą większości w tej Izbie, a jak stwierdziły wybory, nie ma większości w narodzie. Władzę ten Rząd dostał nie w drodze konstytucyjnej, lecz na drodze przemocy, na drodze zamachu, na drodze złamania prawa.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PWaclawBitner">Pamiętając o tern, musimy tedy jednocześnie uświadomić sobie, że na żadnym rządzie, jaki dotychczas był w Państwie Polskiem, nie ciążyły tak wielkie obowiązki. Jedynie celowość jego zamierzeń, przeprowadzenie istotnej reformy, wprowadzenie Państwa na lepsze drogi, stwierdzenie czynem przynajmniej, że te reformy są wprowadzone, byłoby usprawiedliwieniem tych faktów, które zaszły w Państwie Polskiem. I my z naszej strony, i w poprzednim Sejmie i w tym Sejmie, dawaliśmy dowody, że nie tylko nie staramy się w tuczem przeszkodzić akcji rządowej, ale wszędzie tam, gdzie to było możliwe, czy to przez popieranie pełnomocnictw odpowiednich, czy przez ustosunkowanie się życzliwe do poczynań rządowych, okazywaliśmy, że chcemy obiektywnie, bez nieżyczliwości i bez złośliwości, lecz w sposób obiektywny oceniać poczynania rządowe. Nam jednak, jako stronnictwu, które stara się być reprezentantem myśli politycznej chrześcijaństwa, nie wolno zapominać o tern, że już w IX w. jeden z wybitnych przedstawicieli myśli chrześcijaństwa i świata chrześcijańskiego powiedział: — „Czuwajcie pilnie nad tern, czy panujący rządzą dobrze i podług prawa. Inaczej uważajcie ich za tyranów i opierajcie się im wszelkiemi siłami. I powiedział to nie jakiś nieoficjalny przedstawiciel, powiedział to papież Mikołaj I w liście do biskupów francuskich.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(P. Byrka: Ale zapewne nie byłby zadowolony, gdyby jego poddani to samo robili.)</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#PWaclawBitner">Owszem. Jest to stwierdzenie, że obowiązkiem obywatela i chrześcijanina jest pilnowanie i troska, aby rządy państwa były w zgodzie z zasadami prawa naturalnego i służyły dla dobra powszechnego, a nie dla dobra rządzących.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#PWaclawBitner">Wychodząc z tych założeń i stwierdzając, że niema żadnej wątpliwości w tej Izbie, że rządy nie wyszły z prawa i nie oparły się na prawie, że mogą wylegitymować się jedynie aktami czynu swego, a tylko ewentualnie dobrem powszechnem, — z tego punktu widzenia chcę przystąpić do budżetu, aby w świetle cyfr ocenić trzyletnią działalność Rządu, w świetle suchych cyfr budżetowych pokazać, w jak ciężki sposób jednak odbiła się ta trzyletnia gospodarka na społeczeństwie, jeżeli będziemy ją zupełnie obiektywnie, bez żadnej złośliwości oceniać.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#PWaclawBitner">Budżet Państwa w roku obecnym w porównaniu do lat poprzednich, wzrósł o 650 milionów złotych. Z tego 270 milionów było wydatkowane na administrację, o 300 milionów więcej wydajemy na przedsiębiorstwa państwowe i około 80 milionów więcej na monopole państwowe. Jeżeli porównamy i zesumujemy wszystkie cyfry budżetu, to okaże się, że w tym roku wydajemy na rozmaite potrzeby Państwa prawie 5 i pół mil jar da złotych. Jeżeli do tego dodamy, licząc ostrożnie, licząc raczej mniej, niż więcej, że półtora miliarda pochłaniają samorządy i ubezpieczenia społeczne, otrzymamy, że społeczeństwo płaci na Państwo, na samorządy, że oddaje ze swego dochodu na cele państwowe 7 miliardów złotych. Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę, że w roku poprzednim, jak wykazywałem z tej wysokiej trybuny, budżet został podniesiony o 700 milionów, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że obecnie wzrósł również prawie o 700 milionów, to znaczy, że za dwa ostatnie lata wzrost budżetu państwowego sięga prawie półtora miliarda. Zapytam, czy tego rodzaju gospodarka państwowa, która w tak poważny sposób nieustannie podnosi wydatki Państwa, ma uzasadnienie w dochodzie społecznym?</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#PWaclawBitner">Jest już chyba rzeczą bezsporną, że, biorąc pod uwagę wpływy z podatku dochodowego i najrozmaitsze obliczenia statystyczne, dochód społeczny warstw posiadających wynosi mniej więcej 6 i pół do 7 miliardów złotych, i jeżeli doliczymy, że warstwy biedniejsze, uboższe zarabiają drugie 7 miliardów, to otrzymamy lako maksymalną granicę dochodu społecznego 14 miliardów złotych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ludzi zdolnych do pracy jest w Polsce 8 — 9 milionów, to przekonamy się, że dochód, który przyjmujemy, jest dochodem bardzo wysokim, bo ustalamy, że przeciętny dochód pracującego człowieka w Polsce wynosi prawie 1.800 zł. rocznie. Oczywiście dochody w rzeczywistości są niższe; według ustaleń, które zrobiła Komisja Budżetowa w poprzednim Sejmie, według powszechnej opinii dochód sięga zaledwie 100 zł. miesięcznie. Biorę więc wysoki dochód i otóż przy tak wysokim dochodzie społecznym, który określam na 14 miliardów, okazuje się, że co drugi grosz społeczeństwo musi płacić na utrzymanie Państwa i samorządu.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#PWaclawBitner">I dlatego też nie mogłem się zgodzić na Komisji Budżetowej i nie mogę się zgodzić teraz z wielce szanownym p. referentem generalnym, że budżet nasz jest budżetem raczej niskim. Prawda, mamy wiele potrzeb, musimy zrobić kolosalne inwestycje, musimy pobudować wiele dróg, wiele szkół i wiele innych wydatków poczynić, ale tych rzeczy nie można uskutecznić z dochodów zwyczajnych, lecz jedynie z dochodów nadzwyczajnych, z pożyczek. Nie można prowadzić takiej polityki, aby jedno pokolenie, załatwiało wszystkie potrzeby Państwa, a nawet nie jedno pokolenie, lecz żeby to się stało w ciągu paru lat. I oto pierwsza wskazówka. Rząd, który w ciągu dwóch lat podniósł budżet Państwa o 1/2 miliarda, Rząd ten nie liczy się z siłą płatniczą ludności i źle ją ocenia. Jeżeli teraz weźmiemy pracę Komisji Budżetowej, to niedwuznacznie dała ona do zrozumienia, że domaga się od Rządu oszczędności. Komisja bowiem podniosła budżet o 104 miliony, ale jeżeli się zważy, że w tych 104 milionach 96 milionów pochodzi z dodatku mieszkaniowego i że około 20 milionów Rząd sam zażądał na dopłatę do samorządu lwowskiego, to z tego wynika, że sam Rząd zaproponował podwyższenie o 116 milionów. Jeśli ostatecznie w komisji budżet podwyższono o 104 miliony, to znaczy, że Komisja Budżetowa, w której byli przedstawiciele różnych warstw ludności, którzy między sobą się spierali i walczyli o różne pozycje, ostatecznie doszła do oszczędności 12 milj. zł. Jeżeli komisja, która nie uzgadniała swoich programów, która miała różne założenia, faktycznie musiała porobić oszczędności, jakkolwiek te oszczędności może nie były duże, to czyż akcja Rządu nie powinna iść przedewszystkiem w tym kierunku, ażeby dalej nie podnosić budżetu Państwa, bo tego budżetu gospodarka narodowa nie wytrzyma, bo ten budżet miażdży wiele warstw naszej ludności.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#PWaclawBitner">Ażeby nie być gołosłownym, proszę zwrócić uwagę, do jakiego stanu materialnego doszły wszystkie warstwy ludności pracującej. Zacznę od rzemiosła i drobnego kupiectwa. Mówili nam przedstawiciele Rządu, że spodziewają się wzrostu wpływów podatkowych ze względu na to, że przecie bogactwo ogólne rośnie. Już w wiosennej sesji mówiłem: bogactwo narodowe rośnie, ale jak się to może stać, że dobrobyt rośnie, a jednocześnie około 40.000 przedsiębiorstw w roku poprzednim zostało zamkniętych? Bogactwo narodu rośnie, a czemże tłomaczyć, że w tym roku zamyka się całe dziesiątki tysięcy przedsiębiorstw, nie mogących podołać ciężarom skarbowym? Jeżeli tego rodzaju zjawiska widzimy w naszem życiu, to nie jest to zjawisko małe to jest wielkie, tragiczne zjawisko, które wyjaśnia nam wszystkim, że mieszczaństwo, stan średni w Polsce pauperyzuje się i dochodzi do ruiny. Nie zwrócono na to uwagi, nie znaleziono środków zaradczych, przeciwnie, wymierzano wyższe podatki niż ustawa pozwala. Naciska się śrubę podatkową, ażeby wykazać z roku na rok rzekomy wzrost podatków bezpośrednich, z podatku obrotowego i dochodowego. Jest to łudzenie samego siebie, łudzenie niebezpieczne, które może się skończyć dalszą katastrofą gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#PWaclawBitner">Pozwolę sobie zacytować dwa przykłady. Mam dużo rozmaitych zażaleń na wymiar podatków. Ostatnio zwrócił się do mnie pewien Ogrodnik, który przed 10 laty zasadził ogród i mówi: Proszę mi powiedzieć, jak się mam ratować, gdyż dochód mój określono w ten sposób, że podatek, który mam zapłacić od 10-letniego sadu, przewyższa kilkakrotnie dochód, jaki mam. Wobec tego niema rady, to jedyne źródło mego utrzymania, muszę zniszczyć i wyciąć sad, gdyż nie mogę, i nie mam z czego płacić. Drugi przykład. Inwalida wojenny założył mały sklepik detaliczny, w którym sprzedaje nie tylko tytuń, ale i inne produkty. Określono wymiar podatku taki, jakby to się należało od hurtowni. Trzy razy wnosił rekurs. Ostatnio prosił, by go w drodze nadzoru skontrolowano. Niema żadnej odpowiedzi, rekursy zostały nierozstrzygnięte, urzędnicy skarbowi odpowiadają: Pan zbankrutuje, znajdzie się kto inny. Ale, jak świadczy życie, nie znajdują się ci inni, przedsiębiorstwa bankrutują i cały stan rzemieślniczy i-cała warstwa stanu średniego do ruiny dochodzi.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#PWaclawBitner">Jeżeli weźmiemy teraz stan robotniczy, mówi się o tern, i Panowie tu podkreślali, że ta rzekoma taniość robotnika może prowadzić do tego, że możemy konkurować z zagranicą. Ale ta niska płaca robotnika musi przynajmniej wystarczyć na jego utrzymanie, jeżeli już nie będziemy mówili o jakichś oszczędnościach w klasie robotniczej. Jeżeli taki ołówkowy robotnik w woj. białostockiem zarabia 58 gr. dziennie, to pytam się, czy za 18 zł. miesięcznie, może się utrzymać rodzina robotnicza? A następnie, jeżeli robotnicy dniówkowi na prowincji zarabiają w miastach po 2 zł. dziennie, jeżeli nawet w Warszawie, w mieście stołecznem, gdzie są władze centralne, niektóre kategorie robotnicze zarabiając 4 zł. dziennie — zapytuję, czy przy takiej wysokości płac ta warstwa może być długo spokojna i czy nie należy oczekiwać już nie możności konkurencji z zagranicą, ale raczej bardzo poważnych wewnętrznych zatargów? Zapytuję, co zrobił Rząd, aby to zagadnienie uregulować, aby przynajmniej minimum egzystencji zapewnić klasie pracującej? To samo dotyczy warstwy urzędniczej. Nie potrzebuję wyłuszczać. jaka jest wysokość zarobków, nie potrzebuję dowodzić, że urzędnik nie może opędzić najkonieczniejszych potrzeb kulturalnego człowieka, nie potrzebuję motywować, bo to jest wszystkim powszechnie znane. Staraliśmy się zapobiec temu, stawiając wniosek, ażeby przyznano klasie urzędniczej przynajmniej ten 10% dodatek.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#PWaclawBitner">Mówiłem o warstwie miejskiej; może miastu się źle dzieje, może natomiast jest lepiej na wsi, może tam niema tego zubożenia, tej pauperyzacji. Wysoki Sejmie, spotkałem się teraz w ostatnich czasach z wypadkami, których nie znałem przez wszystkie 8 lat poprzednich, spotkałem się z wypadkami, że średnio zamożni gospodarze sprzedają swoje grunty i szukają ratunku w mieście. Proszę tylko chwileczkę się zastanowić. Jeżeli drobny rolnik, jeżeli nasz chłop. który jest przywiązany do tej ziemi i zdaje się być od niej nieodłączny, jeżeli on zaczyna sprzedawać ziemię, bo nie może na niej wytrwać, choć nikt tak nie ogranicza >swoich potrzeb, jak drobny rolnik, to świadczy to o tem, że stan ludności wiejskiej jest wysoce niezadowalający, że sytuacja jest ciężka. Ta rozpiętość cen, którą dziś znowu widzimy, która przecież może się tłomaczyć tylko polityką Rządu, rozpiętość między cenami miejskiemi i cenami produktów rolnych, jest niebezpieczna dla całego kraju. Jest niebezpieczna również i dla miasta, bo jeżeli nasza wieś będzie spauperyzowana, jeżeli gospodarz rolny nie będzie miał za co kupić produktów miejskich, to ten robotnik i ten rzemieślnik również nie będą mieli z czego żyć.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#PWaclawBitner">Otóż wszystkie warstwy po kolei przeszedłem, i możecie Panowie te cyfry sprawdzić, możecie Panowie pójść tam na dół i zobaczyć, jak postępuje pauperyzacja. Ja wytaczam to nie jako atut przeciw Rządowi, nie, to jest fakt, o którym wszyscy wiemy i który wymaga przeciwdziałania.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#PWaclawBitner">Miałem wypadki, że całe powiaty zgłaszały się do mnie z prośbą o ratunek przeciw sposobowi wymierzania podatków, żądały, aby je obronić przed tem brzemieniem, którego udźwignąć nie są w stanie. Jeżeli są takie zjawiska, to nad niemi Rząd przechodzić do porządku nie może i wobec tego ta tendencja, którą nasz klub reprezentował na Komisji Budżetowej, tendencja oszczędnościowa, jest tendencją konieczną, jest nakazem naszego życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#PWaclawBitner">Wykazałem, że o 650 milionów w tym roku został {podniesiony budżet Państwa. Z tych 650 milionów 300 milionów poszło na założenie nowych przedsiębiorstw państwowych. Przedsiębiorstwa państwowe w tym roku o dalsze 300 milionów więcej pochłaniają z dochodu (społecznego. Jest to najlepsze potwierdzenie, że istotnie zaczynamy uprawiać kapitalizm państwowy, etatyzm, czy jak mówią reprezentanci grupy ekonomistów prorządowych, neoetatyzm, i że kończy się on na tem, iż setki tysięcy egzystencyj gospodarczych, setki tysięcy warsztatów są zrujnowane i już nie istnieją. Widzę, że jeden z Panów chce przeczyć, ale to nie jest mój wymysł, dotyczącą statystykę mamy w sprawozdaniach Ministerstwa Skarbu. Rząd zakupił jakieś fabryki specjalne, huty miedzi, Druskienniki i t. d.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#PWaclawBitner">Dalej w budżecie państwowym widzimy 600 milionów na inwestycje. Już powiedziałem, że inwestycje nie mogą być pokrywane ze zwyczajnych dochodów państwowych. Ale trzeba jeszcze wspomnieć, że z tych 600 milionów bardzo ważka część przecież idzie na inwestycje, które nie są konieczne, które dochodu nie przynoszą. Jeżeli wspomnimy te luksusowe gmachy, jak gmach Banku Rolnego, który gmach wybudował, ale pożyczek przestał udzielać, jeżeli wspomnimy luksusowe gmachy dla sądów, województw, starostw, gmachy, które przecież bezpośredniego pożytku nie przynoszą i z któremi możnaby jeszcze pewien okres zaczekać,</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#komentarz">(P. Podoski: Gdzie Pan widzi te gmachy dla sądów?)</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#PWaclawBitner">to stoimy przed faktem, że także więzi się kapitały na cele nieprodukcyjne, że nawet zabiera się je z tego dochodu społecznego na cele, które nie są niezbędne, choć jednocześnie najważniejsze zagadnienia gospodarcze pozostają nierozwiązane. Jeżeli do tego dodam i te zjawiska gospodarcze, które wszystkim Panom są znane — eksport i import — które się zamykają deficytem prawie miliardowym, jeśli wskażę na ciasnotę pieniężną, jeśli wspomnę nawet cały szereg innych zjawisk gospodarczych, wskazujących na bardzo ciężki stan gospodarczy, to jaki wniosek musimy z tego wyprowadzić? Że sanacji na polu życia gospodarczego nie mamy, przeciwnie, widzimy upadek gospodarczy w Polsce, widzimy pauperyzację szerokich mas ludności. Do jakiego stopnia ta pauperyzacja dochodzi — oto przykład: Magistrat warszawski musiał umorzyć milj on złotych należności za podatek mieszkaniowy, bo nie było z czego ściągnąć, wszystko do ostatniego stołka już zostało zabrane. To są zjawiska, to są fakty — i na te fakty żadnego ratunku nie widzimy. I dlatego mówić o tem, że Rząd rządzi dobrze, że czynami swemi podniósł dobrobyt w kraju, rozwiązał wiele zagadnień gospodarczych, rozwiązał wiele innych niecierpiących zwłoki spraw i tem usprawiedliwiać wyjście poza ramy prawa, niestety, opierając się na cyfrach samego Rządu, nie możemy.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#PWaclawBitner">Muszę jednak, jako reprezentant tego klubu, który stawiał sobie programowo, jako jedno z najważniejszych zadań, wprowadzenie zasad moralnych do życia publicznego, zastanowić się jeszcze nad drugiem hasłem umoralnienia, hasłem moralnej sanacji Państwa. Zdawałoby się nam, że moralna sanacja Państwa chyba jest to wprowadzenie chrześcijańskich zasad do życia publicznego, Inaczej my sobie moralności nie wyobrażamy. Nie wyobrażaliśmy sobie nigdy, że sanacja moralna, to jest wprowadzenie hotentockiej moralności.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#PWaclawBitner">Ale cóż widzimy? Okazało się, i wszyscy to widzieliśmy, że nie tylko w różnych zakamarkach, ale z tej trybuny reprezentant wielkiego klubu wypowiadał zdania, które mogą być porównane tylko z moralnością hotentocką, bo sens jego powiedzenia jest: dobrze jest, jeżeli ja, poseł Sanojca, biję moich przeciwników politycznych drągiem,</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#komentarz">(Sprzeciwy. Głos: Nie mówił tego!)</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#PWaclawBitner">ale źle oczywiście jest, jeżeli mnie moi przeciwnicy polityczni będą bić tym drągiem. Jednak wydaje mi się, że ten argument drąga, który tu z tej trybuny wytacza przedstawiciel sanacji moralnej, jest chyba bodaj najlepszym argumentem na to, że tej sanacji w istocie niema i że ta moralność zgoła nie wiąże się z temi zasadami, które my reprezentujemy.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy to jest argument?)</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#PWaclawBitner">Zaraz odpowiem. Jedną z podstawowych zasad moralności publicznej jest sprawiedliwość. Bez sprawiedliwości niema mowy o podniesieniu obyczajów publicznych. Proszę sobie przypomnieć, Wówczas, gdy na (Komisji Budżetowej dopominano się o wykrycie i ukaranie zbrodni, pewne sfery uznały to za obrazę, Mimo obrony ludzi zasłużonych dla Państwa — nie potrzebuję wymieniać szeregu wybitnych nazwisk, zarówno w administracji jak i w innych działach, nawet w tych działach, które nic wspólnego z polityką nie mają, które są związane z życiem armii, sądownictwa, czy gospodarczem — wszyscy, którzy nie byli tego samego politycznego poglądu, co Panowie, zostają z życia państwowego usunięci. A kto przychodzi? Ten kto może się wylegitymować protekcją pierwszej brygady. Czy ten protekcjonizm w życiu państwowem ma się nazywać sanacją uczciwą? Te zjawiska nie mają nic wspólnego z sanacją obyczajów i świadczą, że etyka, którą Panowie szerzycie, nic wspólnego nie ma z moralnością chrześcijańską.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#PWaclawBitner">Muszę tedy stwierdzić, że sanacją jest fikcją, że wygłaszanym zasadom na każdym kroku, w każdem swojem działaniu w tej dziedzinie, zadajecie kłam. Cóż to jest za sanacja?</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#komentarz">(Głos: Tylko chrześcijańska.)</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#PWaclawBitner">Panowie mówicie: — „chrześcjańska” — ja zaraz zacytuję parę przykładów. Panowie z lewicy występują wprawdzie przeciwko chrześcijaństwu i kościołowi, ale otwarcie też wysuwają zasadę rozdziału kościoła od Państwa. Ja mogę z tą zasadą walczyć, uznaję ją za niesłuszną, uznają ją za niedobrą, za taką, która przyniesie nam szkodę, ale nie spotykam takich zjawisk, e wyjątkiem może bezwyznaniowej części lewicy, ażeby występowano tam przeciwko samej zasadzie moralności chrześcijańskiej, ażeby broniono tych, którzy do pewnego stopnia wyrażają jej pogardę. A proszę sobie przejrzeć własną prasę rządową, o której powiedział członek Bloku Bezpartyjnego, książę Lubomirski, że jest subsydjowana ze źródeł rządowych. Proszę sobie przypomnieć chociażby ten wypadek, że gdy dziekan jednego wydziału uniwersytetu zdjął krzyż w sali uniwersyteckiej, to gdzie szukał i znalazł obrońców? W Waszej prasie, w „Głosie Prawdy”. Gdy wielu ludzi podważa zasadę życia rodzinnego, podważa zasadę małżeństwa, zasadę wychowania w duchu religijnym, gdzie ci ludzie znajdują obrońców i propagatorów tych zasad, jak nie w „Epoce”, jak nie w — „Głosie Prawdy”, jak nie w innej prasie, którą popiera Rząd? Otóż jeżeli mamy tego rodzaju zjawisko, to zakrawa ono nieco może nawet na obłudę. Jeżeli się z jednej strony pozornie broni kościół, bo nie chce się wypowiadać mu walki jawnie, a z drugiej strony podważa się te prawdy, które chrześcijaństwo w Polsce od wieków głosiło, których broniło, to jest to wypowiedzenie walki większej, niebezpieczniejszej niż walka jawna, domagająca się tylko rozdziału kościoła od Państwa.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#komentarz">(P. Cieplak: Ja już sam teraz nie wiem, czy ze mną jest dobrze, czy źle?)</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#PWaclawBitner">Ja nie wiem, czy z Panem jest źle, czy jest dobrze, ja wiem jedynie, że Pan widocznie wpływu na własną swoją prasę nie ma. Nie przeczę, że pośród Panów jest wielu takich, którzy się z tem nie zgadzają, ale myślę...</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(P. Cieplak: Ale czy można tak uogólniać?)</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#PWaclawBitner">Proszę Panów, jeżeli organ p. Kościałkowskiego, jednego z najbliższych przyjaciół p. Premiera, i jeden z Waszych kierowników takie zasady głosi, to myślę, że p. Kościałkowski i Panowie moglibyście, gdybyście chcieli, wpłynąć, ażeby tego nie było. A jeżeli...</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(P. Cieplak: Proszę Pana, a skądże się to Bierze, że lewa strona Izby mówi nam, że my podtrzymujemy klerykalizm w sposób taki, w jaki nawet Panowie nie potrafią?)</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#PWaclawBitner">Tylko pozornie.</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#komentarz">(P. Cieplak: Na to niema rady.)</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#PWaclawBitner">I wreszcie przechodzę do zagadnienia ostatniego, które tylko z lekka poruszę, do t. zw. sanacji politycznej. Panowie wypowiadają się za silnemi rządami. My, jak powiedziałem, jesteśmy zwolennikami silnych rządów, ale zasadą chrześcijaństwa, która panuje we wszystkich społeczeństwach zachodnich, jest, że władza państwowa nie może być bynajmniej nieograniczona. Silna władza nie polega na tem, że jest nieograniczona, że wszystko łamie koło siebie, że w rezultacie wszystkich ludzi, wszystkie instytucje, które się z tą władzą nie zgadzają, łamie i usuwa na bok, bo takiej akcji owocem może być tylko czwarta brygada, a nie kierunek rzetelnej naprawdę pracy państwowej. Władza nie może być nieograniczona. Władza musi być ograniczona, przedewszystkiem dobrem członków społeczeństwa i zasadami prawnemi. Jeżeli władza państwowa nie łączy swych działań ze sprawiedliwością, z roztropnością, z konkretnym planem uzdrowienia stosunków państwowych, jeśli głosi hasła oderwania się od narodu i oparcia się jedynie na sile, to nie jest władzą naprawdę silną. Jeżeli z tych ław mówicie, że Wy jesteście spadkobiercami Konstytucji 3-go maja, i z tych ław twierdzi się jednocześnie, że uzna jecie prawo w zależności od tego, kto je uchwalił...</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#PWaclawBitner">Tego rodzaju zdania były głoszone przez Panów (Głos na ławach B. B.:* Kto?) P. Kleszczyński na Komisji Budżetowej. Jeżeli tego rodzaju hasła padają z Waszej strony, to Panowie pamiętajcie, że Konstytucja 3-go maja została przeprowadzona w drodze legalnej i prawnej w Sejmie polskim, że Konstytucji chodziło nie o nieograniczoną władzę, lecz o wprowadzenie pewnej równowagi władz i danie siły państwu. Otóż jeżeli Panowie w teorii swojej, w życiu swojem, w praktyce swojej odrzucają wszelkie zasady, zarówno prawne, jak i zasady sprawiedliwości, a w wielu wypadkach, których nie będę powtarzał, podporządkowują je gwałtowi, to jesteście tylko zwolennikami siły fizycznej. A ta siła prędko się skruszy.</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#PWaclawBitner">I dlatego my, będąc wyznawcami programu naprawy i w czynach swoich, jak stwierdziłem na początku, popierając te wysiłki, musimy zwrócić uwagę Panów na to, że nie tędy droga, zarówno do sanacji gospodarczej, jak do sanacji moralnej, jak i do sanacji politycznej. Że jeżeli chcecie istotnie w tym kierunku prowadzić Państwo, jeżeli tę ambicję posiadacie, to droga jest w innym kierunku i za pomocą innych działań niż te, które dotychczas pokazaliście.</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#PWaclawBitner">I kończąc stwierdzam: budżet jest koniecznością państwową. My to rozumiemy, będziemy więc za budżetem głosować, ale będziemy równocześnie starali się, aby naszą tendencję oszczędnościową przeprowadzić na plenum Izby.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Szczypiorski.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos:</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#Marszalek">Dziewicza mowa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PSzczypiorski">Wysoki Sejmie! Przedstawiciel naszego Klubu P. P. S., dawnej Frakcji Rewolucyjnej, podczas pierwszego czytania budżetu w tej Wysokiej Izbie złożył oświadczenie, że stronnictwo nasze do budżetu ustosunkuje się w sposób rzeczowy. Nie możemy podzielać tego stanowiska stronnictw, t. zw. zasadniczej opozycji w stosunku do Rządu, które bardzo często niestety zapominają o tem, że pomiędzy opozycją w stosunku do Rządu, a opozycją w stosunku do Państwa istnieje bardzo duża i zasadnicza różnica. Podczas dyskusji budżetowej, w zapędzie przeciw Rządowi, należy jednak hamować się koniecznością państwową. Pewne bowiem konieczności państwowe wychodzą i stoją poza możliwością ataku opozycji. Debata budżetowa w Komisji Budżetowej Sejmu była jaskrawem świadectwem tego, że niestety nie wszystkie stronnictwa w tym Sejmie w należyty sposób rozumieją tę różnicę między opozycją do Rządu a opozycją wobec Państwa. Najważniejszem zagadnieniem całej debaty budżetowej winno być przeświadczenie wszystkich stronnictw, że budżet musi być zrównoważony. Równowaga budżetu posiada pierwszorzędne znaczenie nie dla klas posiadających, ale przedewszystkiem posiada pierwszorzędne znaczenie dla polskiego ludu pracującego, dla polskiej klasy robotniczej. Zachwianie tej równowagi budżetu w konsekwencji swojej musi doprowadzić do poderwania stanu gospodarczego Państwa, co w fatalny sposób odbić się musi przedewszystkiem na klasie robotniczej. Nie zapominajmy o tem, że budżet Państwa to przedewszystkiem płace dla funkcjonariuszów państwowych, to płace dla całego szeregu robotników, pracujących w przedsiębiorstwach państwowych. Z przykrością stwierdzić musimy, że to zagadnienie płac pracowników państwowych i robotników pracujących w przedsiębiorstwach państwowych nie zostało dotychczas i w tej debacie w pozytywny sposób rozstrzygnięte. Bynajmniej nie chcę twierdzić, że wyłączna odpowiedzialność za ten stań rzeczy spada na Rząd obecny. W znacznym stopniu jeszcze odbijają się na sytuacji pracowników państwowych posunięcia, które uskutecznił rząd koalicyjny, rząd, który -oberwał płace pracowników państwowych o 4% do 6%, rząd ten stabilizował mnożną. Ta mnożna została na dłuższy okres czasu, do dnia dzisiejszego, unieruchomiona i obecnemu Rządowi przyznajemy zasługę, że cofnął tę redukcję 4 1/2 do 6%, przyznajemy mu, że istotnie dał 10%-ową podwyżkę pracownikom państwowym, że dał następnie 15%-ową podwyżkę, a w tej chwili przystępuje do uregulowania t. zw. dodatku mieszkaniowego. Ale ta cała polityka Rządu w dziedzinie płac funkcjonariuszów państwowych jest niestety świadectwem, że Rząd posługuje się wyłącznie półśrodkami, i że radykalnie tego palącego zagadnienia rozstrzygnąć nie zamierza. Rząd zajmuje w tej sprawie dość charakterystyczne stanowisko. Gdy rozmaite stronnictwa sejmowe domagają się uregulowania tego zagadnienia, zarówno p. Premier Rządu, jak i p. Minister Skarbu twierdzą, że doceniają wielką wagę omawianej sprawy, że calem sercem są po stronie urzędników, że pragnęliby tę sprawę rozstrzygnąć. Ale wydaje mi się, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, że Rząd, który ma przecież inicjatywę w tym względzie i w tej dziedzinie inicjatywa przedewszystkiem do Rządu należy, zjawia się przed Sejmem i powiada: niestety nie mamy pokrycia. Odnosi się wrażenie, jak gdyby Rząd cieszył się do pewnego stopnia z tego, że stronnictwa, że Sejm, że Komisja Budżetowa są w zakłopotaniu, że oto niema pokrycia, że niema wyjścia dla rozstrzygnięcia kwestii uporządkowania płac pracowników państwowych. Podkreśliłem już, że odpowiedzialność za ten stan spada między innemi i na ów historyczny rząd koalicyjny. Urzędnicy w znacznym stopniu cierpią jeszcze do dzisiaj i wskutek tego, że rząd koalicyjny zahamował mnożną, że tę mnożną ustabilizował.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Głos: Towarzysze podpisali.)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PSzczypiorski">Tak jest, dawni moi towarzysze podpisali, że rząd koalicyjny poszedł na obniżenie płac pracowników państwowych, to to jeszcze można zrozumieć; jeszcze można takim, czy innym argumentem uzasadnić; ale absolutnie rzeczą niezrozumiałą jest stanowisko organizacji zawodowych, stanowisko komisji centralnej, p. posła Żuławskiego, który przy cichem milczeniu zgodził się na to. Niech Panowie nie zapominają o tem, że Państwo jest największym przedsiębiorcą i za płace otrzymywane z kasy państwowej żyje w Polsce prawie milion ludzi. A płace pracowników państwowych i robotników pracujących w przedsiębiorstwach państwowych odbijają się ma płacach pracowników w przedsiębiorstwach prywatnych. Jeżeli Rząd wyzyskuje pracę robotników i urzędników, to nie można się dziwić, że (prywatny kapitalista zasłania się pod tym względem polityką Rządu, i że nie jest skory do podwyższenia płacy zarobkowej.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Głos: Więc Pan twierdzi, że Rząd wyzyskuje urzędników)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PSzczypiorski">Z tego bynajmniej nie wynika, abym podzielał opinie wielu naszych byłych towarzyszy z Klubu P. P. S. którzy usiłują uczynić odpowiedzialnym wyłącznie Rząd za to, że są niskie płace robotnicze w prywatnych przedsiębiorstwach. Takie stanowisko pomniejsza tylko rolę i znaczenie związków zawodowych w walkach o płace zarobkowe.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#PSzczypiorski">W ten sposób sprowadza się tylko rolę związków zawodowych do zera. Związki zawodowe w tem zagadnieniu płac nie mają całkiem odgrywać żadnej literalnie roli.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Różne głosy na ławach P. P. S.)</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#PSzczypiorski">Otóż proszę Panów, związki zawodowe są właśnie od tego, ażeby prowadzić przedewszystkiem tę walkę o płace zarobkowe, i pod tym względem nie możemy się zgodzić z przedstawicielami Klubu P. P. S., że całą winę za niskie płace robotnicze ponosić ma wyłącznie Rząd. Nie wolno zaprzeczać i pomniejszać roli związków zawodowych, chęć bezsprzecznie na płace zarobkowe w Państwie i na ich wysokość wpływa polityka Rządu. Gdy Rząd obniżył płace swych pracowników, to to pociąga za sobą obniżenie płac we wszystkich dziedzinach pracy wojennej: w przemyśle, w handlu i w biurowości.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#PSzczypiorski">Podwyższenie płac pracowników państwowych, to jest, jak podkreślam w konsekwencji, podwyższenie płac zarobkowych i w prywatnych przedsiębiorstwach, to jest podwyższenie konsumcji, to jest wzmożenie produkcji krajowej, to jest wreszcie zmniejszenie bezrobocia. A proszę liczyć się z tem, że to bezrobocie dziś osiąga cyfry według danych z 15 grudnia r. ub. prawie 120 tysięcy robotników wyrzuconych na bruk. Zapewne, że ta cyfra jest bardzo daleka od cyfry owych 360.000 ludzi, chodzących bez pracy z czasów rządu koalicyjnego, z okresu przedmajowego. Ale proszę szanownych Panów, nie mniej jednak Rząd winien zainteresować się pilnie tymi 120.000 robotników, chodzących dziś bez pracy. Z tej wielkiej masy robotników, bez pracy, zaledwie 60.000 korzysta z ustawowych zasiłków, natomiast 7.000 korzysta z t. zw. zapomóg doraźnych, pozostała część, sięgająca pięćdziesięciu kilku tysięcy robotników bez pracy, pozostaje bez żadnej pomocy.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach P. P. Si P. P. S. Fr. Rew.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Marszalek">Proszę Panów Posłów o spokój i o zajęcie miejsc. Panie Pośle Burda, wzywam Pana do porządku za takie odezwanie się.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PSzczypiorski">Ministerstwo Pracy, które na terenie swojej działalności bardzo znacznie inicjatywę twórczą rozwinęło, niestety nie zajęło się dotychczas uregulowaniem kwestii bezrobocia, zrewidowaniem i znowelizowaniem ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, a to w tym kierunku, aby gwarantowała ona robotnikom bezrobotnym przynajmniej takie zasiłki, z którychby mogli żyć i w tym kierunku, aby ta ustawa objęła wszystkich tych robotników, którzy pozostają bez pracy.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach P. P. S i FR. P. Niski występuje przeciwko posłom z P. P. S. z gwałtownemi atakami słownemu)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#Marszalek">P. Pośle Niski, proszę o spokój.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#Marszalek">Proszę nie prowadzić tego rodzaju upokarzających Panów rozmów.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#PSzczypiorski">Na korzyść i na dobro Rządu należy zapisać twórczą inicjatywę w dziedzinie ustawodawstwa socjalnego, ubezpieczeń społecznych, ochrony pracy, wydanie dekretów o inspekcji pracy, o sądach pracy, o najmie pracy, wprowadzenie 8-godzinnego dnia pracy na Górnym Śląsku, który został zniesiony przez rząd Władysława Grabskiego, wreszcie wydanie dekretu o powszechnem ubezpieczeniu pracowników umysłowych. Są to świadectwa twórczej działalności Pana Ministra Pracy na polu ustawodawstwa socjalnego i ustawodawstwa pracy. Pragnęlibyśmy, ażeby Rząd taką samą inicjatywę twórczą rozszerzył i na inne dziedziny swej działalności. Niestety jeżeli chodzi o inne dziedziny działalności państwowej i polityki rządowej, a w pierwszym rzędzie o tę niezmiernie ważną dla polskiej demokracji sprawę samorządu, to zagadnienie to od dłuższego czasu oczekuje swojego rozwiązania. Na terenie Państwa Polskiego posiadamy cztery czy pięć ustawodawstw samorządowych. Rząd na tem polu niestety nie przejawia dostatecznej inicjatywy i te różne ustawodawstwa, obowiązujące na ziemiach Państwa Polskiego są przykrem świadectwem, jak gdyby trwających nadal byłych zaborów. Są świadectwem, że ziemie polskie na tem polu faktycznie nie zostały jeszcze zjednoczone. Jeżeli w ostatnim czasie samorządowa polityka Rządu została w znacznym stopniu ożywiona</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Głos: Ładnie ożywiona.)</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#PSzczypiorski">i wreszcie rozwiązano cały szereg rad, które od 8 i 9 lat nie były wybierane, szczególnie na terenie b. Kongresówki, to nie zapominajmy o tem, że nie żyje zupełnie samorząd wojewódzki, samorząd powiatowy i na ziemiach b. zaboru austriackiego samorządu faktycznie niema.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Głos: Przeważnie komisarze.)</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#PSzczypiorski">bo obowiązuje tam stara dawna kurialna austriacka ustawa samorządowa.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Głos: Starostowie robią co im się żywnie podoba.)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#PSzczypiorski">Nie mogę powiedzieć, ażeby Rząd specjalną troską otaczał te samorządy. Cały szereg rozporządzeń, w ostatnich czasach wydanych, rozporządzeń nakładających na samorządy nowe ciężary, rozporządzenia te nie przewidują bynajmniej pokrycia tych wydatków, które są wywołane nową działalnością samorządów, zastępujących w całym szeregu dziedzin Państwo.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#PSzczypiorski">A jeżeli przystąpimy do zagadnienia szkolnictwa powszechnego, które całkowicie spoczywa na barkach samorządu, to pod tym względem sytuacja, szczególnie na terenie b. zaboru rosyjskiego, jest wręcz tragiczną. Stosunki nieco lepsze pod tym względem istnieją na terenie b. zaboru pruskiego i b. zaboru austriackiego, ale na Kresach Wschodnich i na ziemiach b. Kongresówki, niestety, proszę Panów, samorządy borykają się z kolosalnemi trudnościami, aby to kapitalne zagadnienie rozwiązać. Ustawa sanacyjna rządu p. Władysława Grabskiego zwolniła Państwo od obowiązku pokrywania połowy kosztów, wydanych przez samorząd na budowę gmachów szkół powszechnych i dziś całkowite koszty budowy szkół i całkowita administracja spoczywa wyłącznie na barkach samorządu.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#PSzczypiorski">Przytoczę Panom przykład samorządu warszawskiego, który swoje potrzeby w dziedzinie szkolnictwa powszechnego i w dziedzinie szkolnictwa zawodowego oblicza na pół miliarda złotych. Proszę Panów, jaki samorząd będzie w stanie w przeciągu najbliższych 10 łat, bo w ciągu najbliższych dziesięciu lat ten program rozbudowy szkolnictwa zawodowego i powszechnego poniekąd ma być zrealizowany, jak samorząd będzie w stanie w przeciągu tych 10 lat wydatkować tak kolosalną sumę. Wypada to około 50 milionów rocznie.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#PSzczypiorski">Klub nasz, aby ułatwić samorządom rozbudowę szkolnictwa powszechnego i zawodowego, zgłosił do laski marszałkowskiej projekt ustawy, upoważniającej samorząd do pobierania na potrzeby szkolnictwa specjalnych dodatków w wysokości 5% do wszystkich podatków bezpośrednich, pobieranych przez Państwo. Proszę Panów, wydaje mi się, że uchwalenie projektu ustawy, przez nas zgłoszonej w <tym Sejmie, jest rzeczą konieczną, jeśli jednolita szkoła powszechna, hasło będące podstawą i istotą demokracji, ma być faktycznie zrealizowane. Nie zapominajmy o tem, że analfabetyzm jest największym wrogiem i największem nieszczęściem kraju. Niema ani jednego człowieka w Polsce, któryby inaczej to zagadnienie osądzał, że podniesienie warstw pracujących polskich na wyższy poziom oświatowy, kulturalny, społeczny jest wzmocnieniem niepodległego bytu państwowego Polski, jest utrwaleniem niepodległości, jest najmocniejszą gwarancją jej utrzymania, jest najpotężniejszą bronią przeciw ewentualnym tendencjom zaborczym, gdyby takie mogły kiedykolwiek zaistnieć. Dlatego też, Szanowni Panowie, jeżeli dziś mówi się bardzo dużo na temat polityki pokojowej i bardzo dużo mówi się na temat konieczności utrwalenia niepodległego bytu Państwa Polskiego, to przedewszystkiem należy zwrócić najbaczniejszą uwagę na zagadnienia oświatowe, na realizację jednolitej szkoły i powszechnego nauczania.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#PSzczypiorski">Jeżeli chodzi o inne dziedziny działalności Rządu, to gdy weźmiemy pod rozwagę politykę zagraniczną naszego Państwa, to w tym Sejmie, poza jedynym głosem p. posła Dąbskiego, nie słyszeliśmy opozycji przeciwko Rządowi i nawet stronnictwa, będące w jaknajdalej posuniętej zasadniczej Opozycji w stosunku do Rządu, przyznają, że polityka Rządu Polskiego jest polityką par ekscellence pokojową. Dlatego też tę politykę pokojową Rządu w całej rozciągłości będziemy popierali.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#PSzczypiorski">Jest rzeczą niezmiernie charakterystyczną, że stronnictwa z tak zwanej zasadniczej opozycji w swojej walce z Rządem, w swojej ostrej opozycji przeciw Rządowi, całe zagadnienie walki z Rządem skierowały na inną płaszczyznę. Nie polityka gospodarcza, socjalna i zagraniczna tego Rządu jest tym argumentem, który głównie przeciw Rządowi przez zasadniczą opozycję się wytacza. Podstawą opozycji rządowej i powodem jej walki z Rządem jest niewłaściwy stosunek obecnego Rządu do parlamentu.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#PSzczypiorski">Powszechnie głosi się i z trybuny sejmowej, i w całym szeregu enuncjacyj, i w odezwach, i w artykułach drukowanych na łamach prasy, że Rząd ten jest zamaskowaną dyktaturą, że jest rządem faszystowskim, półfaszystowsikim, czy ćwierćfaszystowskim. Podnosi się wielki krzyk o tym jakoby rządzącym i panoszącym się w Polsce faszyzmie. Mnie uderza jedno, że tego wrzasku o faszyzm nie podnosiło się wówczas, gdy groźba faszyzmu stała u wrót Państwa Polskiego, gdy panowie z prawicy rozpętali namiętności reakcyjne na ulicach Warszawy, gdy demonstrowali przeciwko Zgromadzeniu Narodowemu, gdy masy pociągnęli na ulicę i w swojej demagogii do tego stopnia się posunęli, że znalazł się potępieniec, który sięgnął po głowę najwyższego dostojnika państwa, wybranego legalnie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Wówczas takiego krzyku o faszyzmie w Polsce nie było.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#komentarz">(Głos: A Pan był wówczas w O. K. R.)</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#PSzczypiorski">Tak jest i właśnie dzięki temu, że ja byłem w O. K. R. w Warszawie i że nie oglądaliśmy się na wysokie centralne władze C. K. W., dzięki temu faszyzm polski skończył swoje istnienie na Placu Trzech Krzyży. Ja tam byłem z moimi towarzyszami partyjnymi i tam demonstrowaliśmy przeciwko polskiemu faszyzmowi i warszawska klasa robotnicza stała się zaporą przeciw atakom faszyzmu na Polskę i faszyzmowi polskiemu dała odpowiedź godną proletariatu. Ten wielki wrzask o faszyzm w Polsce (Glos: To było stanowisko P. P. S.) nie istniał wtedy, kiedy z łamów prasy prawicowej, z łamów „Rzeczypospolitej”, z artykułów p. Stanisława Strońskiego, z artykułów „Gazety Warszawskiej” wyraźnie się mówiło o konieczności zmiany ordynacji wyborczej, o konieczności przekreślenia bezpośredniego, równego, tajnego, {proporcjonalnego i bez różnicy płci głosowania (Głos:* To samo dziś piszą), kiedy w sposób jasny i wyraźny reakcja w Polsce domagała się zmiany ordynacji wyborczej, sztucznego okrojenia praw wyborczych mniejszości narodowych, wprowadzenia jakiejś ustawy wyborczej kurialnej, ustawy cenzusowej czy coś podobnego. Wtedy o faszyzmie nie było mowy, wtedy nie mówiło się o groźbach faszyzmu, stojącego u wrót Państwa Polskiego, wtedy było cicho, wtedy nie było tej wielkiej ostrej zasadniczej opozycji.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#PSzczypiorski">Podnosi się krzyk o to, że w Polsce niema rządów parlamentarnych. A ja się Szanownych Panów pytam, kiedy to był taki okres od 1918 r. w Polsce, kiedyśmy mieli rządy parlamentarne? Na kilkanaście rządów istniejących w Polsce, rządów parlamentarnych wogóle było 4. Pierwszy rząd obrony narodowej, , stworzono w ciężkich warunkach, w warunkach, kiedy stronnictwa parlamentarne widziały grozę niebezpieczeństwa bolszewickiego, stojącego u wrót Państwa Polskiego. I gdy zanosiło się na ruinę niepodległości, gdy bolszewicy sięgali po naszą niezależność narodową; wówczas pod tak poważną grozą stronnictwa sejmowe zdobyły się na to, aby stworzyć rząd-parlamentarny. Wówczas powstał rząd obrony narodowej, który istotnie spełnił godnie swoje zadanie. Ale później przez dłuższy okres czasu rządów parlamentarnych nie mieliśmy. Mieliśmy drugi rząd parlamentarny po upadku gen. Sikorskiego. Był to rząd t. zw. Chieno-Witosa, rząd stronnictw prawicowych, który zapisał się niechlubnie w historii Państwa Polskiego sprowokowaniem wypadków krakowskich i tarnowskich, rząd, który z piętnem hańby przeszedł do historii! Polski. Trzeci rząd parlamentarny, rząd koalicyjny. Już mówiłem tutaj o tem, jakie były czyny tego rządu koalicyjnego. Przedewszystkiem obcięcie płac pracowników państwowych, co musiało pociągnąć w konsekwencji zwiększenie bezrobocia i co w konsekwencji pociągnęło za sobą pogorszenie zarobków całej klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: To jest zasługa p. Moraczewskiego.)</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#PSzczypiorski">Doszło do tego, że 360 tysięcy robotników przed wypadkami majowemi chodziło bez pracy. P. Ciołkosz twierdzi, że jest to zasługa towarzysza Moraczewskiego. Dobrze Panom wiadomo, że jednym z powodów ustąpienia p. Moraczewskiego z gabinetu koalicyjnego było właśnie zgodzenie się przez klub P. P. S. na stabilizację mnożnej, na oberwanie płac pracowników państwowych o 46 do 6 %. Właśnie Moraczewski przewidywał, jakie będą konsekwencje oberwania tych płac i dlatego z rządu koalicyjnego wystąpił, ażeby nie ponosić odpowiedzialności za to, na co się w kuluarach sejmowych, w tak zwanej „piątce” zgodzono. Choć kompromituje to zasady rządów koalicyjnych, ale kompromituje tych przywódców, którzy w koalicji nie potrafili umiejętnie bronić postulatów klasy robotniczej, warstw pracujących.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#PSzczypiorski">Po upadku rządu koalicyjnego mieliśmy czwarty rząd parlamentarny, również rząd Chieno-Witosa. który zdaje się rządził tydzień. I nagle dziś stronnictwa zasadniczej opozycji najwięcej skarg przeciwko temu wypowiadają, największe ataki przeciw Rządowi podnoszą z tego właśnie powodu, że niema w Polsce rządów parlamentarnych. A jak wygląda dziś sytuacja w tym parlamencie? P. pos. Żuławski twierdzi, że w tym parlamencie jest większość, tylko niema stałej większości. Ja twierdzę, że w tym parlamencie niema żadnej większości, niema większości, któraby miała odwagę wziąć na swe barki odpowiedzialność za przyszłość i losy Państwa. Stronnictwa parlamentarne nie rozumieją tej dziejowej konieczności, nie rozumieją wyników zasady pięcioprzymiotnikowego głosowania, że w tej sytuacji dzisiejszej, w dzisiejszym okresie przejściowym od ustroju kapitalistycznego do ustroju socjalistycznego są rządy koalicyjne dziejową koniecznością. Godzi się na to pan poseł Niedziałkowski, który tezę tę ogłosił w swej książce, kiedy parlament polski nie był zdolny do tej dziejowej konieczności się przystosować. Parlament nie umiał rządów koalicyjnych wytworzyć. Wobec tego parlament sam doprowadzał do swojej własnej kompromitacji w oczach całego społeczeństwa. Przecież kto najbardziej pracował nad kompromitacją parlamentu i parlamentaryzmu w społeczeństwie polskiem, jeżeli nie stronnictwa sejmowe, kto najwięcej pracował nad tem, żeby pierwszy i drugi Sejm, skompromitować i ośmieszyć w oczach całego społeczeństwa? Nie było stronnictwa w Polsce, nie było w Polsce partii politycznej, któraby na zgromadzeniach swoich nie wymyślała na Sejm.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#komentarz">(Przerywania na ławach P. P. S,)</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#PSzczypiorski">Tak jest, bo i stronnictwo socjalistyczne, i P. P. S. w swoim czasie niestety występowała na zgromadzeniach publicznych przeciw parlamentowi, przez to wytwarzało się w społeczeństwie nastrój niewiary w parlament, który niestety nie potrafił zejść z niewłaściwej drogi, nie umiał wziąć na siebie odpowiedzialności za losy ł przyszłość Państwa, nie umiał stworzyć zdeklarowanej większości, zdolnej do objęcia rządów. Chciano takiej większości istotnie; jest większość, która walczy z Rządem, ale walczy, nie mając odwagi doprowadzić do obalenia. A kiedy wreszcie zjawiła się cudowna okazja dla stronnictw będących w ostrej, zasadniczej opozycji wobec Rządu, żeby ten Rząd obalić, kiedy jest zgłoszony w tym Sejmie wniosek o wyrażenie votum nieufności dla p. Ministra Cara, który się następnie przekształca w votum nieufności dla całego Rządu, stronnictwa opozycyjne z lewicą uciekają przed uchwaleniem votum nieufności do bufetu.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#PSzczypiorski">Mówi się, proszę Panów, o zamaskowanym faszyzmie, mówi się o zamaskowanym antyparlamentaryzmie, mówi się o jakiejś półdyktaturze, czy zamaskowanej dyktaturze, ale jeżeli mówi się, że w Polsce jest zamaskowana dyktatura, lub zamaskowany faszyzm, trzeba mieć odwagę, jeżeli się nadarza cudowna okazja parlamentarna, aby zerwać maskę z twarzy tego faszyzmu i pokazać go w całej nagości. Trzeba mieć tę odwagę. Jeżeli się twierdzi masom robotniczym, że prowadzi się walkę na śmierć i życie z tym Rządem, w takich warunkach nie wolno uciekać do bufetu, kiedy się rozstrzyga kwestia istnienia tego Rządu.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Głos: To nie wiec, Panie Pośle!)</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#PSzczypiorski">W naszem przekonaniu Klub P. P. S. uprawia na masach robotniczych antyrządową demagogię, głosząc się obrońcą parlamentaryzmu, któremu w Polsce nic nie zagraża.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#PSzczypiorski">P. pos. Niedziałkowski użył tu retorycznego zwrotu, przemawiając z tej wysokiej trybuny i składając oświadczenie, że wstrzyma się od głosowania nad votum nieufności dla p. Ministra Cara, że dlatego panowie z PP. S. nie będą głosowali za votum nieufności, chociaż są w zasadniczej walce z Rządem, bo nie chcą wytwarzać wrażenia, że istnieje zatarg pomiędzy grupą Bezpartyjnego Bloku a grupą Stronnictwa Narodowego. Zdaje mi się, że zagadnienie nie leży w płaszczyźnie rozumowania p. Niedziałkowskiego. Zagadnienie nie polega na tem, czy istnieje zatarg między posłem Radziwiłłem i p. pos. Czetwertyńskim, albo zatarg między posłem Niedziałkowskim i posłem Sanojcą. Zagadnienie leży gdzieindziej. Zagadnienie polega na tem, czy klasa robotnicza będzie zdolna w Polsce do tego, aby wytworzyć wielkie i potężne stronnictwo państwo wo-twórcze, czy też nie. Zagadnienie polega na tem, czy proletariat polski odbuduje wielkie stronnictwo, wychowane w atmosferze ideologii demokratyczno-socjalistycznej, czy klasa robotnicza będzie zdolna znaleźć swoją mądrość polityczną, swoją mądrość państwową. I my, proszę Szanownych Panów, twierdzimy, że klasa robotnicza ma dosyć siły i ma dosyć instynktu samozachowawczego, aby odrodzić socjalizm polski. Bo jeśli, proszę Panów, doszło w P. P. S. do rozłamu, to jest to konsekwencją tego, że dzisiaj ruchem socjalistycznym w Polsce starali się kierować wszyscy ci, którzy przed wielu laty nie wierzyli w możliwość istnienia niepodległego Państwa Polskiego i byli obcy duchem atmosferze niepodległości państwowej Polski.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#komentarz">(Różne okrzyki i przerywania na ławach P. P. S)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszalek">Proszę Panów o nieprzeszkadzanie mówcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PSzczypiorski">Uważali siebie za kaiserlich-koeniglich socjalistów, uważali siebie za część austriackiej socjaldemokracji, a byli i tu, na terenie b. zaboru rosyjskiego również swego rodzaju kaiserlich-koenigliche socjaliści, była socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy, czy P. P. S., lewica umiarkowana, która uważała niepodległość Polski za jakieś marzenie szlacheckie, za wymysł drobno-burżuazyjny i uważała, że proletariat polski trzeba zaprządz do rydwanu Rosji, czy do rydwanu socjalizmu rosyjskiego specjalnie.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos na ławach PPS.:</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#PSzczypiorski">To się nie może tyczyć P. P. S., lecz Pana.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PSzczypiorski">I nic dziwnego, że gdy się tacy ludzie dorwali w P. P. S. do władzy, że gdy metody walki z cesarsko-królewskim rządem austriackim przenieśli na teren Państwa Polskiego, gdy nie mogą przełamać tej swojej psychiki i zrozumieć, że jednak to jest własne Państwo, że jednak do tego państwa należy się w inny sposób ustosunkować aniżeli do państw zaborczych, do Rosji lub do Austrii, w tych warunkach, rozumie się, musiał o wreszcie dojść do rozłamu w P. P. S., musiały się rozejść drogi z naszymi dotychczasowymi towarzyszami. Stojąc na stanowisku ideologii P. P. S., stworzonej przez organizację rewolucyjną w roku 1905— 1906, stojąc na stanowisku ideologii niepodległości socjalistycznej, stojąc na stanowisku tej ideologii, która wytworzyła atmosferę związków walk czynnych: Strzelca, I Brygady Leg jonów, Polskiej Organizacji Wojskowej, pragniemy odrodzić socjalizm w Polsce. Pragniemy w duchu tej ideologii wychować klasę robotniczą 2 proletariatu polskiego, pragniemy z niej utworzyć istotny, czynnik państwowo-twórczy, czynnik zdolny do podjęcia odpowiedzialności za losy i przyszłość Państwa, czynnik, który był, jest i będzie nadal prawdziwą ostoją niepodległego bytu Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PSzczypiorski">Jesteśmy przekonani, że klasa robotnicza polska ma dość siły na to, ażeby polski socjalizm odrodzić. Wierzymy, że proletariat polski ma dość siły, aby me demagogią i frazesem rewolucyjnym, ale czynami umocnić swój wpływ na Państwo. Rozbudowując własne państwo gospodarczo, kulturalnie, społecznie i politycznie, skutecznie walczyć będziemy w tem państwie o realizację ustroju socjalistycznego.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PGrunbaum">Wysoki Sejmie! Nasz stosunek do budżetu uzależniamy od obciążenia podatkowego, które zostało przez ten budżet ustalone, i od świadczeń Państwa względem ludności żydowskiej, w tym budżecie przewidzianych. Proszę Panów, jeżeli weźmiemy cyfry, to rzuca się nam w oczy jedna charakterystyczna cecha naszego budżetu — niezmierne obciążenie miast przy zupełnem prawie zwolnieniu wsi od ciężarów na utrzymanie Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#komentarz">(Wesołość w centrum)</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#PGrunbaum">Obliczono, że 82% podatków bezpośrednich płacą miasta. Jeżeli przyjmiemy pod uwagę, że w miastach polskich procent Żydów dochodzi do 32,4, to musimy dojść do przekonania, że przynajmniej 32,4% bezpośrednich podatków, przypadających na miasta, płacą Żydzi.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(Głosy. To nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, krzyki tu nic nie pomogą, gdy cyfry mówią. Jeżeli przyjmiemy pod uwagę, że tu nie tylko chodzi o procent ludności żydowskiej w miastach, ale że płacą przeważnie: handel, przemysł i rzemiosło, to zmuszeni jesteśmy brać w rachubę procent Żydów w handlu oraz w przemyśle. Procent Żydów, w handlu wynosi średnio 68, procent Żydów w przemyśle wynosi w miastach średnio 33,</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PGrunbaum">Jeżeli weźmiemy poszczególne województwa, to okaże się, że procent Żydów w handlu chwieje się od 88 we wschodnich województwach do 59 w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PGrunbaum">Jeżeli następnie przyjmiemy pod uwagę również i ten fakt, że w miastach rzemieślnicy Żydzi stanowią do 50% ogółu rzemieślników, to musimy dojść do przekonania, że procent miejskiej ludności 32,4 w stosunku do podatników musi być poważnie podniesiony. Przypuszczam, że nie omylę się, jeżeli powiem, ze udział Żydów w podatkach bezpośrednich z wyjątkiem gruntowego, dochodzi do 40%.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Głos: Statystyka żydowska.)</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#PGrunbaum">Jeżeli przyjmiemy tę cyfrę, to z tego wynika co następuje: bezpośrednie podatki w budżecie na r. 1929/30 wynoszą 620.000.000 zł.; 82% z tych podatków przypada na miasta, to znaczy, że miasta mają zapłacić 508.000.000, jeżeli 40% z tych 508.000.000 przypada na Żydów, to z tego wynika, że Żydzi mają zapłacić 203.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, to są zwyczajne podatki bezpośrednie, mamy jeszcze nadzwyczajne podatki bezpośrednie. Przewidziane one są w budżecie na r. 1929/30 w sumie 188.000.000. Jeżeli zastosujemy tę samą metodę, otrzymamy, że Żydzi uczestniczą w tych podatkach sumą ponad 160.000.000 zł. Z gruba biorąc, nie ulega tedy wątpliwości, że Żydzi uczestniczą w podatkach bezpośrednich sumą 250.000.000, a może i więcej złotych. Proszę Panów, nie przeczę, że te obliczenia pozostawiają bardzo wiele do życzenia, że nie są one dokładne, ale chodzi mi tylko o punkty orientacyjne. Ja nie ujmuję tych rzeczy statystycznie. Brak mi do tego materiału. Nie prowadzi się u nas statystyki podatkowej pod kątem widzenia wyznaniowym lub narodowościowym. Mamy statystykę podatkową pod kątem widzenia miasta i wsi, i dlatego trudno bardzo ustalić udział tej lub innej narodowości, tego lub innego wyznania w utrzymaniu Państwa.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos na ławach Ch. D: Państwo utrzymuje jeden naród, to jest polski.)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PGrunbaum">Te cyfry, które podałem, mogą służyć za punkt orientacyjny i, mojem zdaniem, wystarczają dla ustalenia tego faktu, któremu* nikt chyba nie zaprzeczy, że obciążenie ludności żydowskiej, jako miejskiej ludności przeważnie handlowej i przemysłowej, jest ogromne.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#PGrunbaum">Do tego należy dodać jeszcze podatki miejskie, samorządowe. Znowu mamy to samo zjawisko — 34,4% powinni płacić Żydzi, jako że stanowią taki procent ludności miejskiej, a płacą chyba daleko więcej. Trzeba bowiem wziąć pod uwagę, że ludność miejska zawiera pewne kategorie, które wcale nie płacą podatków, są to przedewszystkiem robotnicy.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#komentarz">(Zaprzeczenia, Głos: Osobisto-dochodowych?)</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PGrunbaum">Tak jest, ale Panowie nie zaprzeczycie, że tak zwane city w miastach, t. j. śródmieście, zamieszkane przeważnie przez Żydów, ponosi największe ciężary na utrzymanie miasta.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(Głos na ławach Ch. D.: City w Warszawie, to Nalewki. Inny głos: Największe ma dochody, to trudno.)</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, musimy tedy do obciążenia na rzecz Państwa dodać obciążenie na rzecz miasta, obciążenie również wyższe niż ludności nie żydowskiej. Należy pamiętać jeszcze i o tem, że Żydzi obciążani są nadto podatkami na rzecz własnych instytucji. Dlaczego? 0 tem powiem później. Około 20 milionów złotych wynoszą budżety gmin żydowskich w województwach byłej Kongresówki i byłej Galicji. Obecnie organizują się gminy żydowskie na Kresach Wschodnich, także w województwach poznańskiem i pomorskiem, i oczywiście ta suma 20 milionów wzrośnie bardzo poważnie.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#PGrunbaum">Pan mnie nie sprowokuje, Panie Kolego, więc niech się Pan nie trudzi. Na takie powiedzenia, jak Pańskie, nie odpowiadam.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Głos: W Poznańskiem i Pomorskiem niemą Żydów.)</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#PGrunbaum">Do tego dochodzą jeszcze wydatki, które Żydzi ponoszą na utrzymanie swoich centralnych instytucji społecznych, towarzystw, które zaspokajają ich potrzeby kulturalne, społeczne i ekonomiczne, które Państwo i samorządy ignorują, samorządy ostatnio może mniej, ale Państwo ignoruje najzupełniej. Państwo żąda od obywateli najrozmaitszych świadczeń, ale jednocześnie dba o sowich obywateli, ponosi świadczenia na rzecz swoich obywateli. A więc Państwo przedewszystkiem utrzymuje całą masę obywateli, jako urzędników, jako pracowników, następnie zaspokaja potrzeby obywateli i stwarza warunki, konieczne dla ich rozwoju.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#PGrunbaum">Przyjrzyjmy się tym trzem świadczeniom Państwa, jak one wyglądają w stosunku do Żydów.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#PGrunbaum">Po pierwsze: do urzędów dostępu nie mamy. Jeżeli jacyś urzędnicy Żydzi pozostali jeszcze w b. zaborze austriackim, to jest ich coraz mniej, bo coraz bardziej są usuwani, w urzędach może są jacyś Paradejuden jak mówią po niemiecku, może są ochrzczeni, ale naogół wziąwszy urzędników Żydów prawie niema. Pracowników Żydów w przedsiębiorstwach, przez Państwo utrzymywanych, również prawie niemą, po za znikomą liczbą tych, którzy jeszcze pozostali w przedsiębiorstwach, niedawno przez Państwo nabytych, Jeżeli Państwo obejmuje jakieś przedsiębiorstwo, jakąś fabrykę, w której byli zatrudnieni Żydzi, to tracą oni natychmiast pracę. Odżydza się fabrykę, odżydza się przedsiębiorstwo. W ten sposób ani płac robotniczych, ani płac urzędniczych Państwo nie daje Żydom. Tego ekwiwalentu za nasze świadczenia my od Państwa nie otrzymujemy.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#PGrunbaum">Po drugie: zaspokajanie naszych potrzeb. Proszę Panów, jeżeli weźmiemy budżet, który rozpatrujemy i przyjrzymy się cyfrom, to okaże się, że mamy 237.000 złotych, jeśli się nie mylę, na wyznanie żydowskie. Pozatem po kilkadziesiąt tysięcy złotych na cele żydowskie przewidują budżety Ministerstwa Oświaty oraz Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Przypuszczam, że około 400.000 zł. W każdym razie więcej niż pół miliona złotych, nawet za pomocą latarni czarnoksięskiej, nie wyszuka się na zaspokojenie potrzeb żydowskich. Ale powiecie Panowie: wszak Żydzi są obywatelami Państwa i ich potrzeby są zaspokajane narówni z potrzebami innych obywateli. Przyjrzyjmy się temu. Weźmy oświatę, np. szkolnictwo średnie. Panom wiadomo, że w gimnazjach państwowych opłata jest bardzo niska. Jeżeli przejdzie przyjęta przez komisję poprawka, to nic się nawet płacić nie będzie w tych gimnazjach. A ilu jest Żydów w gimnazjach państwowych? Od 5 od 6%. Jeżeliby nie było dawnej Galicji, to procent ten byłby daleko mniejszy. Z tego wynika, że Żydzi, chcąc otrzymać średnie wykształcenie, muszą korzystać ze szkół prywatnych, względnie zakładać własne średnie szkoły prywatne, w których płacą bardzo poważne wpisy.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#PGrunbaum">Weźmy szkoły akademickie. Panom wiadomo, że o ile chodzi o te fakultety, które dają kończącym je akademikom jakiś sposób zarobkowania, to stosowana w nich jest norma procentowa, t. zw. numerus clausus, na skutek czego Żydów przyjmuje się tylko pewien procent. Przyznaj ę, że w ostatnich czasach ten procent naogół wzrósł, ale proszę zważyć, że wśród nieprzyjętych studentów na fakultet medyczny uniwersytetu warszawskiego jest 85% Żydów, wśród przyjętych zaś jest 25%.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, pozostaje szkolnictwo powszechne. W szkolnictwie powszechnem Państwo zaspokaja potrzeby Żydów, ale na swój swoisty sposób. Prawdą jest, że w szkołach powszechnych, przez Państwo utrzymywanych, zarówno ogólnych, jak i przeznaczonych wyłącznie dla Żydów, uczy się kilkaset tysięcy Żydów — zdaje się dwieście kilkadziesiąt tysięcy. Ale w tych szkołach dzieci żydowskie są wynaradawiane, te szkoły nie liczą się zupełnie ze specyficznemi potrzebami Żydów. Dopiero niedawno wskutek starań, po długiej walce, ministerstwo zgodziło się na to, ażeby 5 godzin religii wykładać w szkołach, specjalnie dla Żydów przeznaczonych. W szkołach ogólnych mieszanych pozostawiono nadal 2 godziny, Ministerstwo zgodziło się na rozszerzenie programu religii i na włączenie doń nauki języka hebrajskiego i historii żydowskiej, ale stworzyło właściwie tylko pozór, bo powiedziano w rozporządzeniu ministerstwa, że może być wprowadzona nauka, lecz nie musi być pięciogodzinną. Uzależniono to od woli rodziców, to znaczy w każdem miasteczku rodzice, względnie gminy żydowskie muszą żądać specjalnie wprowadzenia tej nauki pięciogodzinnej i, o ile będą nauczyciele, dopiero wówczas się ją wprowadzi, Tak Rząd nie postępuje, tak ministerstwo nie czyni, kiedy chodzi o zaspokojenie potrzeb ludności nieżydowskiej. W tych wypadkach nie mówi się — „może”, lecz wprowadza się w czyn, robi się to, co potrzeba. Ale przecież nawet ten pięciogodzinny wykład religii żydowskiej nie odpowiada naszym żądaniom. O ile w stosunku do innych mniejszości narodowych, nie licząc się wprawdzie z ich dążeniami i żądaniami, coś niecoś w sprawie szkolnictwa zrobiono, coś nie coś pozostawiono ze szkolnictwa, które istniało, jeżeli się mówi w stosunku do innych mniejszości o utrakwiźmie w szkolnictwie powszechnem, na co mniejszości, oczywiście, słusznie nie zgadzają się, to w stosunku do nas utrakwizm byłby nawet w tej chwili ideałem. Jeżeli dla innych mniejszości pomimo wszystko tworzy się szkolnictwo, utrzymywane przez Państwo, to w stosunku do nas szkoły, przez Państwo utrzymywane dla naszych dzieci, są obliczone na to, ażeby nasze dzieci wynarodowić, ażeby je oderwać od pnia żydowskiego. Ci rodzice, którzy sobie tego nie życzą, którzy tego nie chcą, są skazani na posyłanie swoich dzieci do szkół powszechnych prywatnych i w tych szkołach płacą wpisowe mniej lub więcej pokaźne. Proszę Panów, ja tylko jako przykład wskazywałem na te stosunki, i z tego możecie Panowie wywnioskować, że to samo dzieje się i w innych dziedzinach. Państwo naszych potrzeb, zwłaszcza naszych potrzeb specyficznych, narodowych nie zaspokaja, a jeżeli zaspokaja pewne nieliczne potrzeby, to w kierunku sprzecznym z interesami Żydów, z ich żądaniami i wymaganiami.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#PGrunbaum">Po trzecie: kwestia warunków, umożliwiających rozwój obywateli. Jakie są te warunki, które Rząd, które Państwo stwarza dla naszego rozwoju? Wszystko to, co się dzieje obecnie w dziedzinie ekonomicznej, idzie w kierunku wypierania nas, zatamowania nam możności rozwoju, zasypania źródeł pracy i źródeł zarobków. Miałem sposobność z tej wysokiej trybuny podkreślić, że istnieją także obiektywne przyczyny, które wywołują te zjawiska, ale proszę Panów, do tego dochodzi świadoma polityka Rządu, do tego dochodzi świadome wypieranie przez rozmaite czynniki, którym Rząd pomaga.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(P. Czyszewski: Idźcie do Rosji, poco przyszliście?)</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#PGrunbaum">Pańskich rad nie potrzebujemy.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#PGrunbaum">Gdy na te rzeczy zwracamy uwagę, mówi się nam zazwyczaj, że to jest nieprawda, oburza się, jak ten kolega, który wytrzymać nie mógł i wyszedł. Przyjmuje się te wszystkie nasze uwagi jako osobistą obrazę, wprost obrazę bodajże majestatu Rzeczypospolitej Polskiej, honoru Rządu polskiego. Nikomu nie zabrania się, nie kwestionuje się prawa do walki o swoje potrzeby, o przynależne prawa, tylko nam Żydom. Tylko nam się mówi, macie czekać cierpliwie, bo jeśli występujecie z żądaniami, to nam, waszym przyjaciółom przeszkadzacie. Oświadczamy wszystkim i przyjaciółom i nieprzyjaciołom, że swego prawa do walki nikomu zakwestionować nie pozwolimy. Jest to najświętsze prawo ludzkie. Zawsze o nasze prawa walczyć będziemy i nigdy tej walki nie zaprzestaniemy i nie przerwiemy, nawet wtedy, kiedy nas tumanić będą najsłodszemu słowami, kiedy nam będą stwarzali pozory, tak jak się je teraz stwarza.</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#PGrunbaum">Kiedy zwracam uwagę na bojkot ekonomiczny prowadzony względem nas, minister — były, czy obecny — socjalista — ja nie wiem — odpowiada: prawdopodobnie pan nie rozumie, co znaczy słowo bojkot. Ślicznie powiedziane, nietyle dobrze, ile ślicznie. Można powiedzenie to zapisać złotemi literami i obnosić po całym świecie. Widocznie chodziło p. ministrowi o to, że zmowy żadne j mierna, a bez momentu zmowy niema bojkotu. Ale nie chodzi o to, czy się uchwala oficjalnie bojkotować żydowskich pracowników, chodzi o nastrój ogólny, który panuje obecnie. Panowie słyszeli wczoraj z ust przedstawiciela P. P. S., Panowie może czytaliście, jeżeli wam wpadły do ręki nasze interpelacje, że wciąż otrzymujemy od różnych ministerstw, od różnych urzędów odpowiedzi, że nie przyjmuje się do pracy tego lub innego kandydata dlatego, że jest Żydem, że należy do wyznania mojżeszowego.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#PGrunbaum">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#PGrunbaum">Dawniej pozorowało się te rzeczy, czasem i obecnie jeszcze się pozoruje, ale czasem traci się cierpliwość i mówi się kandydatowi prosto i wyraźnie: daj pan spokój, nie dostanie pan pracy, bo pan jest Żydem.</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#PGrunbaum">P. Minister Poczt i Telegrafów był łaskaw powiedzieć na posiedzeniu sejmowej Komisji Budżetowej, że nieprawdą jest, iż Ministerstwo Poczt i Telegrafów, względnie podwładne mu urzędy, stosują wobec Żydów bojkot. Na to odpowiedział już — „Robotnik”, odpowiedziały także pisma żydowskie, a jabym chciał tylko przedstawić Panom jedną ciekawą epopeję.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#PGrunbaum">Otóż był sobie w Chmielniku listonosz Żyd. Dyrekcja poczt i telegrafów w Krakowie, właściwie jej wydział administracyjny, pewnego pięknego poranku, a było to dnia 14 maja 1927 r. wystosowała do p. Mordki Rumianego —dlaczego się Panowie nie śmiejecie gońca pocztowego w Chmielniku następujące pismo: — „Dyrekcja poczt i telegrafów na dalsze zatrudnienie przy urzędzie pocztowym nie reflektuje i zwalnia pana ze służby za jednomiesięcznem wypowiedzeniem od dnia wysłania niniejszego pisma”. Zainteresował się tą sprawą b. senator p. Bauminger, zainterweniował w dyrekcji krakowskiej — wtedy wolno było jeszcze interweniować — i otrzymał następujące pismo: — „Do Bana Izaaka Baumingera Senatora Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#komentarz">(Zwracam uwagę, że p. Bauminger należy do stronnictwa, którego przedstawiciel siedzi obecnie w stronnictwie rządowem, do ortodoksji antysjonistycznej.)</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#PGrunbaum">Na osobistą interwencję Pana w sprawie dalszego zatrudnienia w służbie przy urzędzie pocztowym w Chmielniku kontraktowego woźnego Mordki Rumianego, oznajmia się p. Senatorowi, że Dyrekcja Poczt i Telegrafów zmuszona była rozwiązać stosunek służbowy z p. Mordką Rumianym z powodu nieodpowiedniego zachowania się Rumianego pod względem politycznym. Pozory szczęśliwie znaleziono. Broń Boże, tu nie chodzi o Żyda, lecz o komunistę prawdopodobnie, o zachowującego się niestosownie pod względem politycznym człowieka. Jest pracownikiem pocztowym, a nazywa się Mordka Rumiany. To samo już jest przestępstwem politycznem. Człowiek, który odważył się nosić takie imię i nazwisko, a chce być gońcem pocztowym w Chmielniku, popełnia bezwzględnie przestępstwo polityczne. Musi więc być ukarany. To też został, jak widzimy, ukarany. Ale ten Mordka jest Żydem, jest uparty i dalej dochodził swych praw. Otrzymał następujące zaświadczenie magistratu miasta Chmielnika: — „Magistrat miasta Chmielnika” zaświadcza, że Mordką Icek Rumiany, który jest od 36 lat listonoszem (nawet Rosja carska dawała mu to zatrudnienie) w tut. urzędzie pocztowym, jest bezwzględnie prawomyślnym”. Może Panom się nie podoba ten wyraz, jest to zwyczajne tłomaczenie z rosyjskiego, a nie wolno zdaje się tu robić porównań z Rosją carską. Ale, proszę Panów, te porównania się nasuwają mimo woli, na to nikt nic już nie poradzi... — „a także do żadnej organizacji politycznej nie należy, wogóle jest człowiekiem spokojnym, bezwzględnie uczciwym, zajętym swoją pracą listonosza”., Ale powiecie Panowie, magistrat może być w czemś zależnym od Żydów, pan burmistrz podpisał, bo Żydzi żądali. Pan Mordka zabezpieczył się przeciwko takiemu zarzutowi i otrzymał od naczelnika urzędu pocztowo telegraficznego w Chmielniku następujące zaświadczenie</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#komentarz">(czyta):</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#PGrunbaum">„Niniejszym zaświadczam, że Mordkę Icka Rumianego znam i pracuje przy mnie od 22 lat. W ciągu tego długiego okresu czasu, miałem możność przekonać się, że jest to człowiek bezwzględnie uczciwy, nadzwyczaj pracowity, zajęty służbą swoją i rodziną, którego nie obchodzą żadne sprawy polityczne”.</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#PGrunbaum">A więc p. prezes wydziału administracyjnego dyrekcji poczt i telegrafów w Krakowie, odpowiadając p. senatorowi Baumingerowi, wynalazł pozór, który nie odpowiadał rzeczywistości, czyli, poprostu mówiąc, wprowadził w błąd p. sen. Baumingera.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#PGrunbaum">Zwróciliśmy się do Ministerstwa Poczt i Telegrafów z prośbą, ażeby zbadało tę sprawę, ażeby wzięło pod uwagę te wszystkie zaświadczenia i przyjęło z ”powrotem człowieka, który 36 lat jest listonoszem i został . wyrzucony wprost na bruk, mając lat 56.</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, na pismo nasze otrzymaliśmy 7 października 1927 r. następującą odpowiedź — wtedy jeszcze ministerstwa odpowiadały na pisma klubów poselskich: — „Na pismo ż dnia 3 sierpnia w sprawie wymienionego Mordki Rumianego Ministerstwo Poczt i Telegrafów uprzejmie komunikuje, że Mordki Rumianego ponownie do służby przyjąć nie może”. Kropka. Epopea p. Mordki Rumianego została zakończona. A p. Minister Poczt i Telegrafów uważa za możliwe stwierdzić, że Żydzi wcale się nie zgłaszają do podwładnych mu urzędów po pracę, że on jest Bogu ducha winien, bo on każdego Żyda, któryby się zgłosił, natychmiast przyjąłby z otwartemi ramionami.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To źle.)</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#PGrunbaum">Niech się Panowie nie obawiają. Każdy, kto przychodzi do Rządu w obecnej sytuacji w Polsce, mogą Panowie być najzupełniej spokojni, wykonywuje Panów program w stosunku do Żydów. Jeżeli nawet zaczyna od zamiaru zrobienia czegoś dobrego Żydom, to zawsze dochodzi do tego, że stacza się do poziomu pojmowania Panów kwestii żydowskiej i stosunku Panów do Żydów. I Panowie daj ecie temu świadectwo, bo zawsze kiedy chodzi o Żydów, popieracie Panowie siedzących w centrum, i zawsze, kiedy chodzi o Żydów, panowie, siedzący w centrum, wiedzą, że u Was znajdą poparcie. (Głos na prawicy:* A 600 tys. Żydów, którzy uzyskali obywatelstwo?) Będę o tem mówił. Ale jednej rzeczy się u nas boją —opinii zagranicy. Dla zagranicy wszystko się robi. W Bydgoszczy lata całe nie przyjmowano legatu Żydówki na rzecz miasta. Nikt o tem nie mówił. Ministerstwo nie ujawniało żadnego zamiaru, ażeby zmusić magistrat Bydgoszczy do przyjęcia tego zapisu. Ale skoro z jednej strony myśmy wystąpili w komisji, a z drugiej strony w New Yorku wystąpiono w gazetach żydowskich i nieżydowskich — wtedy natychmiast ministerstwo wystąpiło do magistratu i zażądało, aby przyjął pod uwagę opinię świata i nie plamił imienia polskiego takim zaściankowym stosunkiem do zapisu Żydówki. Nie wiem na czem się ta rzecz skończyła, wiem tylko, że magistrat Bydgoszczy nie bardzo chce się poddać wyrokowi ministerstwa. Przypuszczam jednak, że ministerstwo znajdzie środki do złamania oporu magistratu w Bydgoszczy, i stanie się zadość życzeniom oczywiście nie naszym, ale naszych braci w Nowym Yorku.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, mógłbym zwrócić uwagę jeszcze i na inne tego rodzaju fakty, ale nie chcę przeciągać mego przemówienia. Chcę tylko podkreślić, że odwróciła się karta. Dawniej nas oskarżano o to, że my żądaliśmy interwencji Żydów zagranicznych przeciw rządowi i społeczeństwu polskiemu. Teraz Rząd polski zdaje się żądać interwencji Żydów zagranicznych przeciw nam Żydom polskim. Mam od czasu do czasu sposobność rozmawiania z przedstawicielami prasy zagranicznej, którzy do nas przyjeżdżają. Informowali, oni są w sposób ohydny o stosunkach u nas panujących względem Żydów samych i wogóle o całej polityce stosowanej względem Żydów, To oczywiście nie przeszkadza p. Ministrowi Spraw Zagranicznych do oświadczania zagranicą — nie wiem czyby to zrobił u nas — przedstawicielom prasy, że Żydzi są lojalni, bardzo lojalni względem Państwa. Świadectwo wystawione przez Ministra Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#PGrunbaum">Ministra Panów, więc proszę nie zaprzeczać. My ślicznie dziękujemy za to świadectwo. Ale pozatem i p. Minister powiedział: Żydzi nie mają się na co skarżyć, przestali się zupełnie skarżyć, Nie wiem, może ci Żydzi, którzy siedzą na ławach rządowego stronnictwa, ale my, którzy jesteśmy legalnymi przedstawicielami Żydów, wybrani przez Żydów, wybrani wbrew wszelkiemu naciskowi, my nie przestajemy się skarżyć. Nie, to nie jest odpowiednie słowo — „skarżyć”. My nie skarżymy się, my domagamy się naszych praw. To nie są skargi.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#komentarz">(Głos: To są wrzaski.)</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#PGrunbaum">Panom się zdaje, że wszystko to, co Żydzi mówią, to skarga, że My o łaskę przychodzimy prosić. Nie, nie o łaskę przychodzimy prosić, przychodzimy żądać tego, co nam się należy z prawa, co jest obowiązkiem państwa względem obywateli. Panowie może tego nie rozumieją, ale na szerokim świecie zrozumieją, (Głos: Właśnie jest bardzo źle, że się mówi tylko na szeroki świat.) Nie z łaski, lecz z prawa należy się nam to, czego się domagamy.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#komentarz">(Głos: Bo tam na świecie tego nie macie.)</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#PGrunbaum">P. Minister Spraw Wewnętrznych gen. Składkowski używany jest przez Rząd do wypowiadania rozmaitych oświadczeń w stosunku do nas i do sprawy żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.52" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, twierdzę, że jest tak, jak powiedziałem. Jeżeli chodzi o oświadczenia Rządu, to na to jest Premier, żeby je składał.</u>
<u xml:id="u-29.53" who="#komentarz">(Protesty na lawach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Niech Panowie pozostawią mnie ciężar przewodniczenia.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PGrunbaum">Jeżeli Premier tego nie chce robić, a oddaje to Ministrowi Spraw Wewnętrznych...</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Panie Pośle, może Pan będzie łaskaw na ten temat nie dyskutować.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PGrunbaum">Ja nie dyskutuję, tylko wyjaśniam. W takim wypadku ma to specjalny posmak i dowodzi, że traktuje się sprawę żydowską z punktu widzenia policji, policji politycznej, albo policji sanitarnej. P. Minister Składkowski nie rozumie pewnych rzeczy, nie chce widocznie zrozumieć pewnych rzeczy. Kiedy mu się mówi np.: Panie Ministrze, Pan stosuje wobec piekarń żydowskich środki sanitarne, które my wprawdzie uważamy za dobre, ale prosimy pamiętać, żeby nie stało się z Panem to, co się stało z ową złą niańką, która wylała brudną wodę razem z dzieckiem, które wykąpała. My Panu powiadamy: w tej brudnej wodzie, którą Pan wylewa, jest dziecko. Na to p. Minister Składkowski odpowiada: — „ponad waszemi głowami zaopatrzymy Żydów w zdrowy i czysty chleb”. Muszę powiedzieć, że ta odpowiedź świadczy, że p. Minister Składkowski nie chce zrozumieć, albo nie może zrozumieć, co się do niego mówi.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PGrunbaum">Proszę Panów, p. Minister Składkowski uważa, że dla Żydów zrobiono wszystko co tylko można było, ba, zrobiono nawet więcej niż potrzeba było. Tyle łaski Żydzi doznali od obecnego Rządu, ile nie doznali nigdy i nie mogli się nawet spodziewać i oczywiście nie zasłużyli. Oto 600.000 Żydów otrzymało obywatelstwo.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#PGrunbaum">Nawet tak poważny człowiek jak prof. Rybarski, powtarza te banialuki.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(P. Rybarski: Powtarzam za Ministrem.)</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#PGrunbaum">Jest Pan w opozycji, więc wie Pan dobrze, że Minister mówi często rzeczy, które niezupełnie tak się przedstawiają jak twierdzi i odnosi się Pan do nich krytycznie, więc dlaczego Pan tak bezkrytycznie odnosi się do powiedzeń Ministra, o ile chodzi o Żydów? Otóż 600.000 Żydów otrzymało obywatelstwo. (Głos:* 1.600.000.) Nie, 1.600.000 to już jest legenda, bo oprócz Żydów są przecież na świecie białorusini i ukraińcy, którzy też nie mieli obywatelstwa i załatwiono ich sprawę tak, jak i żydowską. Korzystam ze sposobności, aby stwierdzić, że urzędnik, który podał te cyfry, albo popełnił złośliwość wobec p. Ministra, wobec swego zwierzchnika, albo też sam nie rozumiał tego co podał.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PGrunbaum">We wszystkich wschodnich województwach ogółem jest Żydów czterysta kilkadziesiąt tysięcy.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Głos: Daleko więcej.)</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PGrunbaum">To Panu się troi i mnoży w oczach, gdy Pan patrzy na Żydów. My znamy anegdotę, że jeden Żyd cztery razy pokazuje się każdemu nieżydowi.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#komentarz">(Głos: Panie Kolego, oni mieszkają nie tylko na Kresach Wschodnich, ale i w Łodzi i w Warszawie.)</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#PGrunbaum">Sprawa obywatelstwa była przeważnie sprawą Kresów Wschodnich. Była oprócz tego pewna ilość Żydów w Warszawie i Łodzi, którzy byli zapisani do ksiąg stanowych poza granicami b. Kongresówki. Gdy przyłączono północne i południowe kresy, gdy dawne gubernie grodzieńska, wileńska, część mińskiej oraz wołyńska, znalazły się w granicach Polski, to większość tych ludzi, którzy mieszkali w Warszawie i Łodzi, a pochodzili z tamtych stron, okazała się obywatelami Polski na zasadzie ustawy, która nie liczyła się z Traktatem o Mniejszościach, bo byli zapisani do ksiąg stanowych tych gubernii. Ale na Kresach Wschodnich była duża liczbą Żydów, którzy byli zapisani do ksiąg stanowych poza granicami obecnej Polski i nie mogli otrzymać obywatelstwa, gdyby zastosowano literę ustawy. Ta kategoria Żydów rzeczywiście otrzymała obywatelstwo na zasadzie zarządzenia Smulskiego, którego wykonanie za kończono po przewrócie majowym.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#komentarz">(P. Kornecki: Ale masa przyjechała z Rosji.)</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#PGrunbaum">Znowu muszę powiedzieć, iż Panom się troi i mnoży w oczach, gdy chodzi o Żydów. Po powstaniu Polski niepodległej z Rosji (przyjechało, nić pamiętam obecnie cyfry, ale niespełna 30, 40 tysięcy Żydów.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#komentarz">(Głos: Więcej.)</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#PGrunbaum">Proszę wziąć statystykę oficjalną, Panowie się przekonają. To nie są moje cyfry, to są cyfry oficjalne i Panowie to doskonale wiecie, bo byliście wtedy w Rządzie i wiecie, jakie szalone trudności stawiano reemigracji Żydów z Rosji.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#PGrunbaum">Teraz Panowie powiadacie, że szalone masy przyjechały. Owszem w notatkach dziennikarzy, tworzących nastroje antysemickie, ale nie w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#PGrunbaum">Pan Składkowski robi porządki w domu</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Minister Składkowski.), porządki w Rzeczypospolitej, jak skrzętna gospodyni. Ale jakim powiedział, uważa widocznie pewną kategorię Żydów za coś w rodzaju śmieci, które się wyrzuca.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#PGrunbaum">(Przerywania.)* Pan do tego się przyznaję, zupełnie zasługuje Pan na taki Rząd, jak również i Rząd zasługuje na takich, jak Pan obrońców. Gdy zwracamy uwagę na to, gdy żądamy, aby wzięto pod uwagę nasze interesy, żeby nie robiono takich porządków w domu, to na to się nam odpowiada :z wami nie rozmawiamy, z wami nie chcemy mieć do czynienia, my się ponad waszemi głowami z żydowstwem potrafimy porozumieć. Są pośród nas tacy, którzy te rozmowy biorą poważnie i piszą w gazetach żydowskich, że p. Minister ten a ten znalazł zrozumienie dla spraw poruszanych. To pozostaje w gazecie, łatwowierni Żydzi może w to wierzą, ale po 2-3 tygodniach przekonywują się, że poza słowami, poza zrozumieniem, do niczego nie doszło, nic się nie Rząd obecny stosuje wobec nas bojkot, że tak powiem, towarzyski., Rząd obecny nie chce z nami rozmawiać, zdaje się, że on z nikim nie chce rozmawiać prócz tych, którzy go popieraj a. Nam się mówi obcesowo: my z wami mówić nie chcemy, Muszę zaznaczyć, że my wcale nie chcemy prowadzić towarzyskich rozmów, my nie mamy zamiaru traktować tych rzeczy z punktu widzenia towarzyskiego, ale Rząd jest obowiązany rozmawiać, kiedy się posłowie do niego zwracają. Rząd się może traktować tych spraw w ten sposób, bo my nie dla przyjemności przychodzimy do niego, nie dla przyjemności chcemy z nim rozmawiać.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#PGrunbaum">Kiedy na Komisji Budżetowej zwróciłem uwagę na rozmaite sprawy, to mi powiedziano, czemu Pan tu przychodzi z tego rodzaju drobiazgami, czemu Pan nam niemi zajmuję czas, prawdopodobnie moglibyśmy odręcznie je załatwić, gdybyśmy przedtem o nich wiedzieli. Ja na to powiedziałem: aleśmy do Panów (pisali, Panowie nam nie odpowiedzieli; myśmy do Panów przychodzili, Panowie nie chcieli z nami rozmawiać, więc czego się Panowie żalicie obecnie, że my drobiazgi wysuwamy, ażeby utrzymać wrażenie, jakoby Żydom źle się działo w Polsce. Nie potrzebujemy drobiazgów, wystarczy najzupełniej budżet obecny, żeby każdy człowiek, który umie się orientować, powiedział: Żydom w Polsce źle się</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#komentarz">dzieje.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#PGrunbaum">(P. Polakiewicz: Bo każą płacić podatki.)</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#komentarz">Każdy, kto weźmie budżet do ręki, Panie Pośle Polakiewicz, zrozumie, że w dochodach bierze się od Żydów tyle, ile tylko trzeba, więcej niż płacić mogą, a w wydatkach nić się Żydom nie daje (Głos z ław Piasta: A -skąd Żydzi mają pieniądze, jak nie z Polski?) Żydzi mają pieniądze za swoją pracę i gdyby tej pracy Żydów nie było, toby Panom było gorzej, niż jest obecnie.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#PGrunbaum">(Głos: Obeszlibyśmy się.)</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#komentarz">Proszę w Londynie np. powiedzieć to samo, proszę niech minister polski odważy się w Londynie powiedzieć to, co Pan tu powiedział (Głos: My w Londynie nie jesteśmy.), to zobaczylibyście, jakieby to wrażenie tam wywarło i jakieby to miało następstwa, co by powiedziano wtedy o tym sławetnym sporze, (który wczoraj prowadzono, czy Polska należy do Wschodu czy do Zachodu. Gdyby Pana brano za dowód, do czego Polska należy, toby powiedziano: Jesteście poza granicami nie tylko Zachodu, ale nawet Wschodu. My Panom nie chcemy zabierać czasu drobiazgami. Przychodzimy z tem, co nas boli i domagamy się należnych — nam praw. Wytaczalibyśmy tylko zasadnicze kwest je, ale Panowie nas zmuszają do zaprzątania głowy nieprzyjemnemi drobiazgami. Trudno, niema rady. Jeżeli Panowie nie chcecie z nami ani korespondować, ani rozmawiać, to będziemy rozmawiać z tej trybuny i to tak, aby cały świat nas słyszał.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#PGrunbaum">(P. Polakiewicz: Tylko bez gróźb z tym całym światem.)</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#komentarz">Panowie teraz żądacie interwencji żydowstwa zagranicznego w stosunku do nas. Teraz Panowie zwracacie się do żydowstwa zagranicznego</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#PGrunbaum">i oskarżacie nas, a podczas wyborów wydaliście jako swoją odezwę tłumaczenie z pisma zagranicznego syjonistycznego przeciw nam. Więc nie mówicie Panowie o groźbach interwencji;.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#PGrunbaum">Chciałbym kilka słów powiedzieć jeszcze o etatyzmie, o którym tyle się mówi. Nie mam zamiaru mówić o etatyzmie z punktu widzenia ogólnego, nie dlatego, abym nie zgadzał z krytyką etatyzmu z punktu widzenia wydajności i rentowności, ale dlatego, że chcę podkreślić jeden moment, którego nikt nie podkreślił w tej krytyce. Dla nas stosowany Obecnie etatyzm znaczy zupełne wieliminowanie nas Żydów z wszelkich placówek ekonomicznych, które ten etatyzm zajmuje. Socjalizacja, która nie jest prowadzona na gruncie bezwzględnej demokracji, bezwzględnej równości, jest tyran ją najstraszliwszą, bo dotyczy spraw zarobku, pracy i chleba. Już na to zwracałem uwagę, że gdzie się tylko Państwa dotknie, tam Żydzi są wyrzucani. Wobec nas etatyzm, czy to był etatyzm, który był praktykowany za czasów gabinetu Witosa, czy to był etatyzm za czasów gabinetu Bartla, dla nas jest on zawsze antysemickim, który godzi w-nasze życie, w nasze prawo do pracy i zarobku. Oczywiście przeciwko takiemu etatyzmowi występujemy z całą energią.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#PGrunbaum">Nasz stosunek do budżetu jest tem wszystkiem, co powiedziałem, uwarunkowany. Uważamy budżet ten za budżet eksploatacji finansowej ludności żydowskiej, którą bierze się pod uwagę, gdy nakłada się i ściąga podatki a ignoruje się całkowicie, gdy chodzi o zaspokojenie chociażby jednej żydowskiej potrzeby. Budżet ten nie daje zgoła nic, do czego Żydzi mają słuszne prawa. Uważamy obecny Rząd za rząd, który się nie liczy zupełnie z potrzebami Żydów, który maskuje ten stan rzeczy pozorami życzliwego stosunku do Żydów, a w rzeczywistości stwarza warunki demoralizujące żydostwo. Z punktu widzenia ogólnego uważamy, że ten Rząd godzi w demokrację, w prawo kontroli Sejmu, w parlamentaryzm tem wszystkiem jest uwarunkowany nasz stosunek do Rządu i nasz stosunek do budżetu.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach żydowskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Głos ma p. Stefan Wołyniec.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PStefanWolyniec">Proszę Panów! Budżet, który tu przedkłada rząd faszystowski Sejmowi do zatwierdzenia, jest jaskrawym wyrazem tej całej polityki, którą prowadził i prowadzi ten obecny rząd dyktatury burżuazji i obszarników w Polsce. Każda pozycja tego budżetu, to pozycja wzmacniania obecnego ustroju kapitalistycznego kosztem mas pracujących. Budżet obecny jest wyrazem tego, w jaki sposób kapitalizm polski, stojący na usługach imperializmu międzynarodowego, ma zamiar i w roku gospodarczym 1929/30 wzmacniać swe panowanie. Ze wszystkich jego pozycji wypływa, że tylko robotnik i włościanin, że tylko pracujące masy Polski mają dźwigać na sobie wszystkie ciężary rozwoju produkcji kapitalistycznej.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PStefanWolyniec">Podczas, gdy magnaci węglowego, naftowego i drzewnego przemysłu otrzymują oprócz swych milionowych zysków jeszcze i subwencje od Rządu, podczas gdy Państwo dokłada ustawicznie miliony do przewozu węgla (P. K. P. dopłaca za przewóz węgla 15 milionów złotych), to względem robotników toleruje się nawet tego rodzaju monstra, że w drzewnym przemyśle na ziemiach ukraińskich w Perehińsku czas pracy robotników leśnych wynosi 20 godzin, a w Nadwornej 16 godzin dziennie (Dziennik Ludowy 18 listopada 1928 r.). Rząd obecny zna za to arbitraże, tak zwaną racjonalizację, lecz nie zabezpiecza bezrobotnych, nie interesuje się wcale sprawą bezpieczeństwa robotników przy pracy, wskutek czego niezabezpieczone maszyny kaleczą i pozbawiają zdolności do pracy setki robotników i robotnic dziennie.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PStefanWolyniec">Rząd wzmocnił niesłychanie wyzysk i na wsi. Wspomagając wszelkiemi sposobami obszarników, dając im kredyty. Rząd obecny gniecie śrubą podatkową wiejską biedotę, stwarzając w ten sposób niesłychaną nędzę na wsi, przysparza obszarniczym plantatorom nowe rzesze robotników do nieludzkiego wprost wyzyskiwania. A kiedy ci niewolnicy, ci biali murzyni XX wieku, chcąc polepszyć swój byt, zaczynają dążyć do organizacji, to obecny Rząd posyła na nich policję, która kulami karabinowemi, jak to miało miejsce w Hrebennem i Batiatyczach, daje im lekcję poglądową korzenia się przed obszarnikami.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PStefanWolyniec">Jak to widać z przemówienia petlurowskiego eksministra, obecnego wojewody wołyńskiego Józefskiego, rząd dyktatury faszystowskiej ma zamiar odegrać rolę — „obrońcy” narodu ukraińskiego, nosi się »z zamiarem uszczęśliwienia go restytucją UNR petlurowskiej, która faktycznie miałaby stać się dodatkiem kolonialnym do międzynarodowego i polskiego kapitalizmu.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PStefanWolyniec">Wypadki listopadowe u. r. były najlepszym dowodem tego, jak to przedstawiciele burżuazji i obszarników polskich rozumieją — „obronę” ziem ukraińskich i narodu ukraińskiego, w jaki sposób rozumieją i to dalsze „wyzwalanie” narodu ukraińskiego po tamtej stronie Zbrucza, wyzwolonego już rzeczywiście przez rewolucję listopadową.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Panie Pośle, proszę mówić w ten sposób, aby biuro stenograficzne mogło zapisać, bo inaczej nie będzie w stenogramie tego, co Pan mówi.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PWolyniec">... ażeby tam pod płaszczykiem unerowszczyzny petlurowskiej narzucić władzę kapitalisty i obszarnika, ażeby odbudować — „Polskę Jagiellonów” „od morza do morza”. Polskiej burżuazji i obszarnictwu nie daje zasnąć spokojnie fakt, że tam na Ukrainie Radzieckiej robotnik i chłop ukraiński, zrzuciwszy jarzmo kapitalizmu, z każdym dniem coraz to bardziej wzmacnia swe robotniczo włościańskie państwo, robi coraz to większe postępy tak w gospodarczej, jak i narodowo-kulturalnej dziedzinie, buduje nowe fabryki, wznosi Dniprelstan, cały kraj pokrywa gęstą siatką ukraińskich szkół i t. d. Likwiduje się ukraińskie i białoruskie szkolnictwo i rozgramia się stowarzyszenia kulturalno oświatowe, prowokuje się masowe polityczne procesy, których nie znała nawet carska Rosja, jak np. proces w Łucku, Włodzimierzu Wołyńskim, proces białoruskiej — „Hromady” i t. d.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PWolyniec">Wypadki listopadowe wykazały jeszcze raz, że niema i nie może być mowy o prawdziwem samookreśleniu narodów w ramach systemu kapitalistycznego, że całkowite społeczne i narodowe wyzwolenie nastąpi tylko przez wspólną walkę ukraińskich i białoruskich mas pracujących razem z masami pracującemi całej Polski o rząd robotniczo włościański w Polsce, o soborną robotniczo włościańską Ukrainę.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#PWolyniec">Byliśmy świadkami tutaj w Sejmie, jak przedstawiciele burżuazji ukraińskiej w UNDO bili pokłony przed przedstawicielami dyktatury faszystowskiej, starając się zamazać znaczenie wypadków listopadowych, owego potężnego wyrazu walki wyzwoleńczej żywego narodu, owego niezbitego dowodu, że ukraińskie masy pracujące nie zaprzestaną swej walki dotąd, dopóki z pracującemi masami całej Polski nie osiągną swego całkowitego społecznego i narodowego wyzwolenia.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#PWolyniec">Tutaj w Sejmie panowie Łuccy przekonywali rząd faszystowski, że oni nie są — „dziczą destrukcyjną”, że oni — burżuazja ukraińska, księża i kułactwo mają w sobie — „wartości konstrukcyjne”, że wypadki listopadowe, to się wynik kapitalistycznego systemu wyzysku uciemiężenia i rabunku, lecz tylko skutek — „nietaktu” niektórych osób, panów Mitlenerów i Rajnlenderów. A przedtem, zanim pan Łucki zapewniał o swej błagonadiożnosti, p. Dmytro Lewicki z tejże trybuny przekonywał mężów stanu faszyzmu polskiego o międzynarodowem znaczeniu problemu ukraińskiego i wskazując na wschód, oświadczał, że także przyznaje „potrzebę oderwania ziem ukraińskich od wszelkiej łączności z rosyjskiemi”.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PWolyniec">Panom z UNDO, jak również ich pomocnikom z pod sztandaru ukraińskiej socjal-ugody USRP i USDP.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#PWolyniec">którzy wspólnie z faszyzmem szczerzą zęby na USRR i ZSRR i bratają się z P. P. S., czas już wiedzieć, że pomiędzy nimi a walką wyzwoleńczą ukraińskich mas pracujących dawno już stanęła nieprzebyta przepaść Przepaścią tą jest akt marcowy 1923 r., za który burżuazja ukraińska ponosi bezpośrednią odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#PWolyniec">Już czas największy wiedzieć tym panom, że te wszystkie komedie ich z opozycją — „jego królewskiej mości” do obecnego polskiego rządu faszystowskiego nie wezmą już na kawał pracujących mas ukraińskich, bo ukraińskie masy pracujące aż nadto dobrze wiedzą, że wszystkie te UNDO-USRR-owskie platformy — „wszechukraińskie”, te pobożne życzenia, żeby zniszczyć sojusz wolnego robotnika i chłopa ukraińskiego z takimże robotnikiem i chłopem rosyjskim, że wszystkie te undoradykalne wycieczki po Berlinie, Brukseli i Genewie, jeżeli mają coś wspólnego ze wszechukraiństwem, to chyba to, że przygotowują razem z imperializmem międzynarodowym nowy, wszechukraiński już akt marcowy.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#PWolyniec">Budżet obecny, to budżet dalszego uciemiężania robotników, włościan i narodów ujarzmionych. Budżet obecny, to budżet dalszych represji i więzień.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#PWolyniec">W imieniu klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob) oświadczam, że będziemy głosowali przeciwko przedłożonemu budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Głos ma p. Walnyckyj.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WicemarszalekWoznicki">P. Walnyckyj:</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WicemarszalekWoznicki">Stosunek do budżetu Państwa Polskiego mas ukraińskich chłopsko-robotniczych, które tu reprezentuję, jest jasny i prosty. Budżet Państwa, plan gospodarki państwowej jest nie czem innem, jak tylko konkretnem ujęciem na pewien okres czasu istniejącego już porządku i systemu gospodarki. A system gospodarki w Polsce jest systemem kapitalistycznym. System ten zwalczamy, bo istotną treścią jego jest ucisk klasowy. Budżet każdego burżuazyjnego państwa jest planem utrwalenia i zabezpieczenia systemu kapitalistycznego, poprostu dlatego, że każdy burżuazyjny rząd, a zatem także każdy rząd burżuazyjnej Polski jest organem wykonawczym klasy posiadającej, klasy kapitalistów. Oczywiście takie ten zaprojektowany przez Rząd budżet jest planem utrwalenia gospodarki i polityki burżuazji i obszarników w Polsce. Cyfry, szczegóły, wysokość pozycyj tego budżetu, to są już tylko ilustracje tej jego zasadniczej właściwości.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WicemarszalekWoznicki">Nie wdając się w szczegóły zaprojektowanego budżetu, chcę z racji ogólnej dyskusji, a zatem dyskusji politycznej, zająć się przedewszystkiem sprawą, która tu jest często przedmiotem rozpraw, sprawą narodowościową W Polsce, w szczególności sprawą ukraińską.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#WicemarszalekWoznicki">P. pos. Palijew, przedstawiciel ukraińskich nacjonalistów</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#komentarz">(Głos: Burżuazji.)</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#WicemarszalekWoznicki">twierdził, że naród ukraiński prowadzi walkę przeciwko całemu narodowi polskiemu. W Sejmie są często ponawiane próby i ze strony obozu nacjonalistów polskich i ze strony obozu nacjonalistów ukraińskich, wypaczenia właściwej treści i charakteru walk narodowościowych w Polsce i istniejącego w Polsce ucisku narodowościowego. Próby te zmierzają do tego, żeby te walki narodowościowe przedstawić jako walkę między narodem polskim a niepolskiemi narodami, mieszkającemi w Polsce. Robotniczo-chłopskie masy, bez różnicy narodowej przynależności, są zainteresowane w tem, żeby ten bezwzględny fałsz demaskować. Ani naród polski, ani naród ukraiński, ani żaden inny zainteresowany naród nie tworzą dziś jakiejś jednolitej całości. Przeciwieństwa społeczne, klasowe, przeciwieństwa wewnętrzne każdego z tych narodów są większe ponad wszelkie narodowościowe różnice i przeciwieństwa. Robotnik i chłop polski nie jest odpowiedzialny za politykę Państwa Polskiego, w szczególności za narodowościową politykę Państwa Polskiego, bo ta polityka jest polityką jego klasowych wrogów: burżuazji i obszarników. Robotnik i chłop polski nie jest odpowiedzialny za polity [nieczytelne ] wego w Polsce, tak samo jak chłop i robotnik ukraiński i białoruski nie jest odpowiedzialny za politykę ugody ukraińskiego czy białoruskiego drobno mieszczaństwa.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#WicemarszalekWoznicki">Stwierdzam więc, że polityka Państwa Polskiego to nie jest polityka narodu polskiego, to nie jest polityka jego ogromnej większości. Przyłączenie ziem zachodnio-ukraińskich i zachodnio białoruskich do Polski nie było podyktowane interesem tej ogromnej większości, nie było podyktowane interesem polskiego robotnika i chłopa, ono było wyłącznie podyktowane interesem polskiej burżuazji 4 polskiego obszarnictwa. Etnograficzna Polska byłą i jest zbyt małym terenem, ażeby w warunkach, wytworzonych rewolucją na wschodzie, można było na tym terenie utrwalić władzę kapitalistów. Polska burżuazja, straciwszy rynki zbytu na wschodzie i mając wysoko uprzemysłowione Niemcy, jako sąsiada na zachodzie, chciała przez zajęcie nieuprzemysłowionych ziem zachodnio ukraińskich i zachodnio białoruskich zdobyć sobie rynki zbytu, zdobyć rynki surowców, rynki tanich rąk roboczych, a obszarnictwo, wydziedziczone robotniczo-chłopską rewolucją na terenie b. carskiej Rosji, chciało utrzymać za wszelką cenę na tych terenach zachodnio ukraińskich i zachodnio białoruskich swoje ziemskie obszary. Statystyka majątków na kresach jest najlepszem świadectwem tego, że te ziemie ukraińskie i białoruskie to są kolonie polskie.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#WicemarszalekWoznicki">Mamy, proszę Panów, w województwach: wołyńskiem, stanisławowskiem, tarnopolskiem, lwowskiem, a zatem w województwach ukraińskich, nie wliczając Polesia i Chełmszczyzny, majątków prywatnych ponad 50 ha 2.794. Z tego w ręku Ukraińców jest 208 majątków, a w ręku Polaków 2228. Mamy na tych obszarach ziemi uprawnej 6.700.000 hektarów. Z tego 3.100.000 hektarów, a więc prawie połowa jest w ręku obszarników, prawie wyłącznie Polaków. Mamy w województwach białostockiem, wileńskiem, nowogródzkiem i mieszanem ukraińsko białoruskiem poleskiem — prywatnych majątków ponad 50 hektarów ziemi 5596, z czego w ręku Białorusinów 485, a w ręku Polaków 4724. Mamy w Polsce 19.000 obszarników, z czego 16.000 Polaków.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Skąd Pan bierze białoruskich obszarników, kiedy ich niema?)</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#WicemarszalekWoznicki">Ja operuję statystyką ze źródeł urzędowych i na podstawie źródeł urzędowych cytuję te cyfry. (Głos na ławach mniejszości: 400 obszarników nie mamy napewno.) Tu niekoniecznie jest mowa o obszarnikach, ale jest także mowa o kułakach, bo chodzi już o majątki 50-cio hektarowe. (P. Chrucki* Do nich należy i kolega Pana, który 100 dziesięcin ma.)</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#WicemarszalekWoznicki">Proszę Panów, mamy w Polsce 19,000 obszarników, z tego 16,000 Polaków, a połowa z tego, to jest 8.000), rozsiadła się na ziemiach zachodnio ukraińskich i zachodnio białoruskich. Mamy na tych ziemiach 3,000,000 bezrolnych i małorolnych chłopów ukraińskich i 2,000,000 bezrolnych i małorolnych chłopów białoruskich. Mamy więc wielomilionowe rzesze ludzi głodnych ziemi i pracy, mamy ogromny wyraźnie kolonialny rezerwuar rąk roboczych, przeznaczonych przedewszystkiem do obrabiania obszarów dworskich, na których chłop ukraiński i białoruski pracuje, nie chroniony przez żadne ustawy, nie chroniony przez żadne ubezpieczenie społeczne, w warunkach zgoła pańszczyźnianych.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#WicemarszalekWoznicki">Że te ziemię to są kolonie Polski, świadczy między innemi i ta okoliczność, że na łych ziemiach zupełnie przemysłu niema. A więc mamy na tych ziemiach 10,000,000 ludności i z tych 10,000,000 w przemyśle pracuje 785,000. I w jakim przemyśle? W przemyśle drobnym, przeinaczonym na najkonieczniejsze codzienne potrzeby. A więc mamy z górą 200,000 ludzi, zajętych w przemyśle odzieżowym, w drobnych, rozrzuconych po miasteczkach i wsiach warsztatach krawieckich, szewckich, modniarskich. Mamy z górą 100,000 ludzi, zajętych w przemyśle spożywczym, a więc w piekarniach, młynach, wędliniarniach. Mamy z górą 100,000 ludzi, zajętych w przemyśle drzewnym, w tartakach, przy rąbaniu lasów. A potem idą już drobne warsztaty metalowe, drobne cegielnie, cementownie, drobny przemysł garbarski i tytuniowy, oraz dwa większe ośrodki przemysłowe na tych ziemiach, to jest zagłębie drohobycko-borysławskie, gdzie pracuje w wiertnictwie i przemyśle chemicznym 55.000 robotników, i fabryki białostockie, gdzie pracuje około 17.000 robotników. W świetle tych cyfr sytuacja jest bardzo przejrzysta. Jasnem jest, że ten drobny przemysł nie może zaspokoić potrzeb 10 milionowej ludności, że ten przemysł nie jest w stanie zatrudnić wielomilionowych rzesz wiejskiej biedoty, gnanej nędzą i głodem po zarobki do miejskich ośrodków. Jasnem jest, że zadaniem tych Ziem jest być rynkiem zbytu dla przemysłu rdzennej Polski, jest być rynkiem tanich rąk roboczych dla burżuazji i obszarnictwa, że zadaniem ludności tych ziemi, ziem obfitych w naturalne bogactwa, jest być siłą pociągową dla rozwoju i utrwalenia kapitalizmu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#WicemarszalekWoznicki">O tem, jak się prowadzi ta kolonialna gospodarka u nas, na tych t. zw. Kresach, świadczy między innemi wymownie bezprzykładnie rabunkowa gospodarka leśna na tych ziemiach, to, o czem wczoraj mówił prof. Rybarski, nie wspominając oczywiście, że ta rabunkowa gospodarka idzie kosztem mas pracujących zachodniej Ukrainy i Białorusi; gospodarka ta polega na zupełnem zabijaniu przemysłu drzewnego i wzrastającym coraz bardziej ponad wszelką normę naturalnego przyrostu eksporcie surowca drzewnego. Wiemy że sprawozdań rządowych, że conajmniej1/4 bilansu handlowego opiera się na wywozie drzewa. Wiemy ze sprawozdania rządowej Komisji Ankietowej, że ta gospodarka wygląda tak fatalnie, że podczas kiedy produkcja drzewna, naturalny przyrost drzewa w Polsce wynosi rocznie 8,700,000 mtr. kub., to w r. 1927, w pierwszych 9 miesiącach, nie licząc dosyć znacznej wewnętrznej konsumcji, wywieziono z Polski 10,000,000 mtr.^3^. Leśna gospodarka jest jedną z najbardziej jaskrawych ilustracji kolonialnej gospodarki na ziemiach ukraińskich i białoruskich.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#WicemarszalekWoznicki">Dla całości obrazu należałoby jeszcze parę słów powiedzieć o osadnictwie i wojskowej kolonizacji naszych ziem. Ludność tych ziem, zupełnie wyniszczona przez imperialistyczną wojnę, Polska obdarzyła reformą rolną osadniczą. Zapełniono tę ziemię uzbrojonymi kolonistami, oczywiście przedewszystkiem dlatego, aby uśmierzyć gniew i nienawiść głodnego ziemi polskiego chłopa w rdzennej Polsce i ażeby z tego chłopa zrobić narzędzie obszarniczej i burżuazyjnej polityki na kresach, aby go przemienić w wiernego hajduka tej polityki.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#WicemarszalekWoznicki">To wszystko, o czem mówiłem, to jest właściwa treść narodowościowej polityki, bo wszystko inne to już nadbudowa, wszystko inne — to już następstwa, to już tylko ujęcia tej treści w pewne ramy politycznego, regimeu, w pewne ramy systemu administracji czy rządzenia. Te metody rządzenia w Polsce są bardzo uproszczone. Jest to polityka bata w stosunku do mas pracujących narodu ujarzmionego i polityka drobnych koncesyj i przekupstw w stosunku do burżuazyjnych wierzchołków tego narodu. Klasycznym obrazkiem tej polityki jest szkolnictwo ukraińskie. Podczas kiedy dół podstawowego szkolnictwa, powszechne szkolnictwo ukraińskie zostało w pień wyniszczone, Rząd ofiaruje 2 czy 3 uczonym ukraińskim katedry w uniwersytecie warszawskim i decyduje się na rzucenie pewnej pieniężnej zapomogi na przyszły uniwersytet ukraiński.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#WicemarszalekWoznicki">Chciałbym Panom przypomnieć, że swego czasu wybitny burżuazyjny publicysta polski, Konstanty Srokowski napisał książkę pod tytułem: „Sprawa narodowościowa na Kresach Wschodnich”. Autor tej książki oświadcza we wstępie, że ma zamiar powiedzieć tylko odrobinę czystej prawdy, bo zdaje sobie sprawę, że próba jego jest popełnieniem pewnego rodzaju nietaktu, poruszeniem niemiłego tematu w towarzystwie. Pomimo tego, że autor tej książki miał zamiar wypowiedzieć tylko odrobinę czystej prawdy o polityce narodowościowej, to jednak w końcowym swoim wniosku on doszedł do następującego przekonania: mniejszości słowiańskie na Kresach są uciskane narodowościowo i wyniszczane gospodarczo. Ale ta broszura była pisana w 1924 r. i ten końcowy wniosek p. Srokowskiego był oparty m. in. na tem, że na Wołyniu —-Galicją zupełnie nie interesował się — na 1 milion ukraińskiej ludności on znalazł wtedy zaledwie 471 ukraińskich szkół powszechnych. Dziś te sprawy są zupełnie przestarzałe, bo dziś na Wołyniu, zgodnie ze sprawozdaniem Rządu, jakie otrzymaliśmy na poprzedniej sesji, niema nawet jednej setnej tego, bo dziś na Wołyniu są tylko 4 ukraińskie szkoły.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#WicemarszalekWoznicki">Jeszcze gorzej niż w szkolnictwie stoją u nas sprawy we wszystkich innych dziedzinach zbiorowego życia. Czy mam mówić o tych tak zwanych podstawowych, czy zasadniczych prawach obywatelskich, o wolności zrzeszeń, zgromadzeń o wolności słowa i druku? Ani śladu, ani nawet cień nie ostał się u nas z tych wolności. Czy mam mówić może o tym, bez końca długim, szeregu politycznych procesów, które się przewaliły przez nasze ziemie i ciągle jeszcze się przewalają? Czy mam mówić o strasznej niedoli politycznych więźniów naszych? Teraz właśnie, kiedy tu przemawiam we Lwowie głoduje zgórą 100 politycznych więźniów, aby protestować przeciw masowemu ich pobiciu, które miało miejsce 26 tego miesiąca. Czy mam może mówić o wolności naszych wieców poselskich, na których dosłownie szczuje się nas jak psów i posyła się zawodowych bandytów dla rozbijania nam głów, jak to było w Stanisławowie z posłem Chamem? Czy w końcu mam mówić o prześladowaniu naszego ruchu oświatowego, które w ostatnich dwóch latach przybrało potwornie masowy charakter?</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#WicemarszalekWoznicki">Wszystko to są rzeczy zbyt znane. Każdy odruch samoobrony, każdy odruch walki ukraińskiego chłopa i robotnika, czy to będzie Proswita, czy to będzie związek zawodowy robotników rolnych, podlega zawsze temi samemu systemowi tępienia i teroryzowania. Mieliśmy w Galicji Wschodniej niedawno parę strejków rolnych na wsi. Na wsi galicyjskiej panuje taki bezczelny wyzysk, jakiego niema w całej Polsce. I co się okazało? To się okazało, co się okazać musiało. Okazało się, że Polska dzisiejsza jest pojęciem równoznaczącem z pojęciem interesów kapitalistycznych i obszarniczych. Dowiodła tego sama policja państwowa, bo chłop ukraiński, stając do walki z wyzyskiem polskiego obszarnika czy spekulanta, musiał stoczyć walkę z polską policją. Wyniki tej walki są znane. Parę trupów, parę kalek, parę dziesiątków nowych politycznych więźniów i znowu dwa nowe procesy polityczne.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#WicemarszalekWoznicki">W historii rewolucyjnego ruchu mas ukraińskich zapisały się dwa nowe krwawe szczegóły: w Hrebennem i Batiatyczach. Oba te nowe szczegóły otworzą razem pewien bardzo wymowny i zakończony w treści obraz Bo oto w Hrebennem chłopi strajkowali przeciw wyzyskowi obszarników, a w Batiatyczach, gdzie nabito kilku chłopów, chłopi ukraińscy i koloniści polscy i niemieccy razem solidarnie strajkowali przeciw wyzyskowi spekulanta drzewnego. Zjednoczonemu frontowi obszarniczo-spekulanckiemu przeciwstawił się zjednoczony front pracy, dokumentując swoją gotowość do walki krwawą ofiarą.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#WicemarszalekWoznicki">Proszę Panów, na Komisji Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych oświadczył, że nie może zmienić polityki narodowościowej, bo nie ma funduszu dyspozycyjnego, -bo Sejm mu nie daje funduszu dyspozycyjnego. Jest to wielkiej, historycznej wagi przyznanie. Więc tu w funduszu dyspozycyjnym Rząd szuka rozwiązania narodowościowego zagadnienia, więc to jest program narodowościowy Rządu, więc Rząd sądzi, że równocześnie z masowem mordowaniem chłopów ukraińskich, równocześnie z masowemi politycznemi procesami, równocześnie z prześladowaniem politycznego i oświatowego ruchu ukraińskiego można poprostu za pieniądze kupić ruch wyzwoleńczy narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#WicemarszalekWoznicki">Faszyzm polski lubi się przyodziewać w pozory liberalizmu narodowościowego. Jaka jest wewnętrzna wartość tego liberalizmu, świadczy o tem najlepiej chociażby sprawa szkolnictwa, o której mówiłem, ale oprócz tego chciałem stwierdzić, że czasy, kiedy sprawy narodowościowe można było zaliczyć do referatu funduszu dyspozycyjnego, kiedy te sprawy można było kredytem, koncesją, pozorami liberalizmu narodowościowego, przyznaniem napisów na skrzynkach pocztowych czy ustępach kolejowych, kiedy można było w ten sposób załatwiać sprawy narodowościowe — te czasy, głupie czasy, bezpowrotnie minęły. Gdy dziś budzi się ruch wyzwoleńczy narodu, to żadna siła go nie wstrzyma, nie pomoże fundusz dyspozycyjny, nie pomoże szpicel wszędzie węszący, nie pomogą ochłapy przyznanych praw językowych. W dzisiejszej dobie historycznej, zgoła pod tym względem niepodobnej do czasów przedwojennych, ruch wyzwoleńczy narodu, to jest odrazu i równocześnie w stu procentach ruch o państwową niezależność, to jest odrazu mówiąc językiem wyroków sądowych walka za oderwaniem części od całości i nic się na to zrobić nie da. Autonomia, o której tu czasem ktoś przebąkuje, autonomia terytorialna czy kulturalna, jako sposób rozwiązania kwestii narodowościowej, to jest już dziś historyczny anachronizm. Czasy austriackie bezpowrotnie minęły, minęły także czasy austriackiej autonomii stycznej szkoły esdeckiej, a ponoć nawet druga międzynarodówka na kongresie w Brukseli zdecydowała się przyznać prawo samookreślenia aż do oderwania dla narodów ujarzmionych, ba, nawet kolonialnych, co nie przeszkadza, że panowie z drugiej międzynarodówki tutaj reprezentują zgoła odmienny pogląd, prawiąc nam o konieczności respektowania międzynarodowych traktatów.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#WicemarszalekWoznicki">Proszę Panów, ta ogromna różnica w charakterze i dynamice ruchu wyzwoleńczego narodowościowego z czasów przedwojennych i czasów powojennych jest oczywiście także przyczyną — dlaczego licznie tu zgromadzeni pp. nacjonaliści ukraińscy przemawiają nieco odmiennym ”językiem, aniżeli czynili to ich poprzednicy, powiedzmy w parlamencie austriackim. Kiedy w austriackim parlamencie występował p. Kość Lewicki, stawiając autonomistyczne żądania podziału Galicji, to deklarował on państwu lojalność, dziś jego następca p. Dymitr Lewicki albo p. Palijew, chcąc się utrzymać na powierzchni politycznego życia w zmienionych historycznych warunkach, nie mogą już jawnie deklarować wam lojalności. Oni są zmuszeni składać swoje t. zw. zasadnicze zastrzeżenia, zasadnicze deklaracje. Inna rzecz, że te ich zasadnicze deklaracje są przeznaczone tylko dla tej trybuny, a ta trybuna, jak wiadomo, nie jest zbytnio nadużywana dla manifestowania politycznej prawdy i szczerości, bo wiemy...</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#komentarz">(Głos: To jest mowa na eksport.)</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#WicemarszalekWoznicki">Ja Panu nie przerywałem, mam 4 minuty czasu. Wiemy, że kiedy z tej trybuny...</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Pan mówi językiem nacjonalistów ukraińskich, pan się podszywa pod Ukraińców. Pan się chce utrzymać na powierzchni.)</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#WicemarszalekWoznicki">Nie zabierajcie mi rzeczywiście czasu. Wiemy, że kiedy z tej trybuny minister przemawia o pokoju, to myśli o wojnie, więc ta sama historia jest z panami z Unda, kiedy mówią o wojnie z Rządem polskim, to równocześnie myślą o warunkach pokoju.</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Lizał Pan buty carskie.)</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#WicemarszalekWoznicki">Nie Panie, niech Pan nie łże, i a siedziałem w carskiem więzieniu.</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#WicemarszalekWoznicki">Proszę Panów, chciałem stwierdzić, że w dzisiejszej historycznej dobie walka o wyzwolenie narodów ujarzmionych, gdziekolwiek ona się przejawia, to jest wyraźnie odśrodkowo działająca siła, to już nie jest szukanie dróg kompromisowych, to już nie jest nawet walka o współżycie na zasadach równości, to jest wyraźnie rewolucyjna siła, jeżeli p. Palijew tutaj narzekał, że pomimo pięknych słów sanacja nie robi nic dla rozwiązania kwestii narodowościowej, to jedna jest na to odpowiedź — rząd burżuazyjny nie jest w stanie rozwiązać kwestii narodowościowej, nie tylko dlatego, że nie chce, ale także dlatego, że nie może, że obiektywnie on nie jest w stanie jej rozwiązać. Chciałem następnie stwierdzić, że walka narodu ukraińskiego o wolność, to jest właściwie w gruncie rzeczy walka klasowa, bo jest to walka o wyzwolenie bezrolnych i małorolnych chłopów ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#WicemarszalekWoznicki">W przeważnej części nasz naród, to są bezrolni i małorolni, Panie Pośle, i mówię o tem dlatego, aby podkreślić zasadniczą dla mnie rzecz, te mianowicie, że walka o wyzwolenie narodu ukraińskiego jest ściśle uzależniona od zwycięstwa walki klasowej, jest ściśle z tą walką zespolona. Kiedy p. Stroński w czasie dyskusji nad zajściami listopadowemi bronił sprawy aneksji ziem ukraińskich do Polski, to straszył naród ukraiński, że w przeciwnym wypadku na tych ziemiach byliby bolszewicy. Doświadczony polityk p. Stroński jest najwidoczniej zupełnie niezorientowany w sprawach ukraińskich. Narodu ukraińskiego nie można straszyć bolszewikami, naród ukraiński można straszyć policją polską, naród ukraiński, w szczególności masy pracujące ukraińskie wiedzą, że bolszewicy dali chłopom ukraińskim ziemię bez odszkodowania i że stworzyli niezależne państwo ukraińskie (Przerywania.)*</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#WicemarszalekWoznicki">Panie Pośle, proszę kończyć.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#PWalnyckyj">Zmierzam do końca. To co powiedziałem o stosunku ukraińskiego chłopa do związku radzieckiego, należałoby w końcu uświadomić sobie odpowiedzialnym politykom polskim, tembardziej, że to się im przyda bardzo dla oceny perspektywy wojennych pochodów przeciw radzieckiemu związkowi, które się przygotowują w Polsce. Czytałem w jednym organie rządowym, że na wypadek takiej wojny można liczyć na wzbudzenie wśród narodu ukraińskiego nastroju polonofilskiego, oczywiście w rozumieniu sympatii dla -dzisiejszej burżuazyjnej Polski. Muszę stwierdzić, że tego rodzaju pogląd czy nadzieje, to są kpiny ze zdrowego rozsądku; będzie zupełnie przeciwnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Nie mogę pozwolić na tego rodzaju powiedzenie. Niech Pan będzie łaskaw skończyć swoje przemówienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#PWalnyckyj">Kończąc swoje przemówienie, chcę jeszcze raz stwierdzić, że masy ukraińskie zdają sobie dokładnie sprawę z tego, że zwycięstwo ich walki o narodowe wyzwolenie zależy od klęski kapitalistów, od klęski obszarników i burżuazji, w rękach których polityka narodowościowego uścisku jest tylko narzędziem ich ogólnej klasowej polityki. Od zwycięstwa przewodniej dla mas pracujących idei socjalizmu zależy dziś wyzwolenie ujarzmionych narodów. Tej wojny z przemocą kapitalizmu ukraiński robotnik i chłop chce, tę wojnę on już prowadzi solidarnie i na froncie tej wojny wespół z chłopami i robotnikami całej Polski musi zdobyć swoje zwycięstwo.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(P. Chrucki:</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#PWalnyckyj">Ale Pan się stroi w piórka nacjonalistyczne.)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszalekWoznicki">Głos ma p. Stefaniw.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#PStefaniw">Wysoka Izbo! Dziesiąty rok Polska nakłada ciężary na ukraiński naród. Już w pierwszej sesji obecnego Sejmu, my, jako przedstawiciele ukraińskiego ludu pracującego, wyświetliliśmy stanowisko i stosunek naszego narodu do Polski i stwierdziliśmy, że Polska wbrew ogólnemu prawu narodów do samostanowienia, orężna walką zagarnęła wielkie terytorium zamieszkałe przez naród ukraiński.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#PStefaniw">Przemoc nad naszym narodem rządy polskie przedłużają. Obraz tej eksterminacyjnej polityki rządów polskich wobec narodu ukraińskiego, który już nieraz był wyświetlony przed tą Wysoką Izbą, został dopełniony świeżo pogromami w listopadzie nad bezbronną ukraińską ludnością i jej kulturalnemi nabytkami tak we Lwowie, jak i na prowincji.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#PStefaniw">Stan ten w niczem się nie zmienia, owszem kurs polityki polskiej zaostrza się z dnia na dzień, niszcząc dalej siły materialne i moralne narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#PStefaniw">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#PStefaniw">Kolonizacja, odbierająca warsztat pracy włościanom ukraińskim, rządy policyjne, które nawet z Waszą Konstytucją nie mają nic wspólnego, polonizacja ukraińskiego szkolnictwa, szerzenie analfabetyzmu, Wasza polityka gospodarcza względem narodu ukraińskiego i t. d. oto dowody niezbite, że uważacie podbite ziemie ukraińskie za swoją kolonię. Równocześnie w skład rządu polskiego weszły nawet z pogwałceniem Konstytucji Waszej osoby samozwańcze, które dają wyraz, jaskrawy wyraz swojej pełnej negacji praw narodu ukraińskiego w sposób dotychczas niesłychany: i tak, Minister Niezabytowski miał odwagę rzucić twierdzenie, że narodu ukraińskiego we Wschodniej Galicji wogóle niema, że wprawdzie na ziemiach południowo wschodnich jest ludność nieco odmiennego charakteru, jednakowoż w ludności tej jest 3/4 krwi mazurskiej, to jest polskiej. Pytamy, czy ta to mazurska krew przelała: się w latach 1918 do 1920 w obronie niepodległości narodu ukraińskiego na tych ziemiach?</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#PStefaniw">Drugi Minister Składkowski poważył się rzucać groźby na obecnych przedstawicieli ukraińskiego narodu w tej Izbie, co więcej, odmawiać im prawa przemawiania w jego imieniu. A któż to wybierał p. Ministra Składkowskiego? Bo nas posłów ukraińskich wysłały tutaj milionowe masy ukraińskiego pracującego narodu w ciężkiej walce wyborczej z systemem właśnie p. Ministra Składkowskiego, okupionej ciężkiemi ofiarami prześladowań, kar i więzień, które dotychczas nie ustają.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#PStefaniw">Równocześnie cały obóz obecnego Rządu, reprezentowany w tej Izbie, nie przestaje judzić i okłamywać nawet własnego Społeczeństwa, twierdząc, że jesteśmy wrogami państwowości polskiej.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#PStefaniw">Oświadczamy, jako ukraińscy socjaliści radykali, że bezspornie uznajemy prawo każdego narodu do własnej niezależnej państwowości, wyznajemy tem samem to prawo i w stosunku do narodu polskiego, ale na jego etnograficznych ziemiach.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#PStefaniw">Będąc przekonani, że pełne narodowe i socjalne wyzwolenie osiągnąć możemy tylko w swojem samodzielnem państwie ukraińskiem, w którem władza należałaby do ukraińskiego ludu pracującego, nie damy sobie nikomu wydrzeć tego prawa samostanowienia o sobie, a siły nasze, choć rządy polskie używają wszelkich sposobów do osłabienia ich, i konieczność dziejowa, gwarantują nam, że cały naród ukraiński pracujący, zjednoczony tą wielką ideą zdobycia niezależnego państwa na wszystkich jego ziemiach, odniesie ostateczne zwycięstwo.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#PStefaniw">Dlatego nasze stanowisko wobec omawianych tutaj spraw budżetowych nie może być inne jak tylko negatywne.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszalekDebski">Głos ma p. Łucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#PLacki">Wysoki Sejmie! Niektórzy, nawet tak wybitni ekonomiści, jak Ratenau, wypowiadali tezę, że zniszczone przez wojnę światową gospodarstwo może odbudować tylko państwo, oczywiście wewnętrznie sharmonizowane.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#PLacki">Wychowani w atmosferze współdzielczości, a więc w atmosferze samopomocy, nie możemy uznawać takiej tezy i nie uzna jemy jej. Jednakowoż z natury rzeczy wypływa, że po wojnie państwo bierze w ręce kierownictwo sprawami gospodarczemi w większej mierze niż przed wojną. W każdym razie, żeby państwo mogło to swoje gospodarcze zadanie spełnić, nie może ono pracować jak fabryka, której właściciele zbierają zyski, urzędnicy tylko administrują, a robotnicy pozostają dziennymi najmitami bez współodpowiedzialności i dalszych praw. Ani też nie może państwo spełniać tej roli na wzór koloni, w której pod ochroną bagnetów grupka wolnych żyje krwią i potem helotów. Rząd polski, biorąc na siebie rolę kierowniczą w sprawach gospodarczych, przekracza w każdym razie granice w tym względzie wskazane. Państwo Polskie coraz mniej reguluje życie gospodarcze, tylko je bezpośrednio prowadzi. Co prawda jest prywatno-kapitalistyczna inicjatywa gospodarcza w Polsce w wielkiej mierze niezbyt cenna. Przemysłowi nie pomogła nawet bardzo znaczna pomoc Państwa w czasie inflacji. W przeważnej części ten przemysł umie tworzyć kartele i syndykaty, ażeby zabezpieczyć sobie wygodną rentę kosztem konsumenta i robotnika. Mimo to pewnem jest, że nadmierny etatyzm państwowy, jaki obecnie charakteryzuje gospodarczą politykę w Polsce, utrwala w społeczeństwie całkowitą pasywność. Podstawę etatyzmu państwowego w Polsce stanowi nadmierne skupienie kapitału w skarbcu Państwa. Bezpośredniem skutkiem tego zjawiska coraz większa pauperyzacja społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#PLacki">Przedłożony nam preliminarz budżetowy na następny rok w przerachowaniu na budżet brutto dochodzi do 5.650.000.000 bez brutto cyfr przedsiębiorstw skomercjalizowanych. Taki (budżet — a pozostawiam tu na boku istotną wartość sejmowego budżetu w porównaniu z rzeczywiście wykonywanym budżetem rządowym, — to oczywiste nadmierne obciążenie rolniczej, przeważnie drobnorolniczej ludności, stanowiącej większość w Polsce, oraz nieporadnego przemysłu i naogół prymitywnego handlu.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#PLacki">Państwo osiąga ogromne nadwyżki budżetowe, wynoszące obecnie conajmniej 1 miliard złotych. Źródłem tych nadwyżek jest nadmierne opodatkowanie społeczeństwa, szkodliwe i niesprawiedliwe także i dlatego, że 80 % wpływów pochodzi z podatków pośrednich, a co gorsza dowolnego i zbyt często rażąco niesprawiedliwego wymiaru.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#PLacki">Rząd kładzie rękę także na funduszach społecznych, przedewszystkiem na funduszach instytucji ubezpieczeń społecznych i z tego tytułu rozporządza również kapitałem blisko pół miliarda złotych. Ponad 40 % dochodu społecznego zabiera Państwo, majątku społecznego już należy do Państwa; Państwo staje się największym bankierem, przemysłowcem, kupcem, przedsiębiorcą, partycypuje prawie we wszystkich kartelach. W roli największego, chociaż rzadko tylko dobrego gospodarza, nie zdobyła się administracja państwowa również na żaden wzorowy stosunek chi swych pracowników. Pod tym względem wytykamy Państwu przedewszystkiem jego stosunek do robotników w salinach państwowy cli, którym nie przyznaje praw, przysługujących innym robotnikom państwowym. Wyznajemy zasadę, że organizacja gospodarcza nie jest sprawą prywatną, że coraz bardziej staje się ona zagadnieniem społecznem, jednak pomimo to protestujemy przeciw nadmiernemu etatyzmowi państwowemu, przeciw nadmiernej państwowo-publicznej kapitalizacji, wywołującej pauperyzację społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#PLacki">W wytwórczości fabrycznej i w handlu wytwarzają się stosunki coraz uciążliwsze dla konsumenta wskutek powstawania coraz to nowych karteli. Cały przemysł włókienniczy zjednoczył się w związki, z których największy związek przemysłu włókienniczego w Łodzi, obejmuje 90% przemysłu bawełnianego i 50% wełnianego. Większość fabryk papieru obejmuje związek zawodowych papierni w Warszawie. Przemysł metalowy zorganizował się w polski związek przemysłowców metalowych z syndykatami i wspólnemi biurami sprzedaży. Syndykat polskich hut żelaznych jest handlową organizacją przemysłu żelaznego. Rafinerie łączy syndykat przemysłu naftowego we Lwowie, Związek hut szklanych w Polsce zbywa swe towary przez swą osobną centralę handlową. Centrocement stanowi organizację handlowa, fabryk cementu. Istnieje już związek przemysłu konfekcyjnego, przemysłu superfosfatowego, organizują się kartele fabrykantów świec, łuszczarni ryżu i t. d. Coraz więcej przedmiotów pierwszego zapotrzebowania konsument nabyć może tylko przez kartele. Nie mamy jednak ustawy kartelowej.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#PLacki">Im mniej zharmonizowane państwo, tem trudniejsza jego pozycja w odbudowie gospodarstwa. Oczywistą jest rzeczą, że Państwo Polskie, zająwszy zbrojnie po wojnie światowej wielkie obszary ukraińskie i białoruskie, których pnie macierzyste pozostały poza ryską łinią, — wywołało przez to u siebie warunki, które wobec ducha czasu harmcnię w Państwie rujnować muszą w najwyższym stopniu. Wśród takich warunków przedłożony nam prawie sześciomiliardowy budżet Państwa, za wielki wobec siły płatniczej społeczeństwa, okazuje się jeszcze za mały, gdyż niewspółmiernie wielkie środki pieniężne idą rok rocznie nie na produktywne cele, lecz na wojsko i policję.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#PLacki">Nawet wielkie usiłowania gospodarcze narodu polskiego nie mogą dać pożądanego wyniku.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#PLacki">Wielkie trudności piętrzą się i obecnie przed gospodarstwem w Polsce, Bilans handlowy daje 100 milionów miesięcznego deficytu. Jego złe skutki mogłaby uśmierzyć czasowo pożyczka zagraniczna, konieczna również dla ożywienia całej produkcji gospodarczej, Nadzieje co do odpowiedniej pożyczki są coraz mniejsze, Głód pieniężny, a wskutek tego i stopa procentowa rosną. Jesteśmy świadkami znacznej inflacji wekslowej. Mimo świadomości, że rolnictwo jest podstawą dobrobytu ogólnego i warunkiem dobrego bilansu handlowego, budżety ministerstw Waszych dla rolnictwa nadmiernie niskie. Natomiast projektuje Rząd 100%-ową podwyżkę podatku gruntowego, chociaż wszystkie badania rentowności gospodarstw wiejskich wykazują, jak straszna (bieda nęka drobną ludność rolniczą.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#PLacki">Prowadzona od kilku lat rabunkowa gospodarka w lasach państwowych wywołuje obawy, co będzie u przyszłości najbliższej z drzewem dla ludności. Ważne i żywe dotychczas rynki zbytu, jak np. dla bydła i trzody chlewnej są zagrożone. Chwieje się równowaga cen za produkty rolnicze i wytwory przemysłu, Jeżeli przeciętny poziom cen w złotych w roku 1927 oznaczymy jako 100, to po pierwszej stabilizacji waluty, w drugim kwartale 1924, wskaźnik cen na produkty rolnicze wyniósł 75, wskaźnik przemysłowy 115. Dla rolnictwa i całej gospodarki w Państwie był to czas złej koniunktury. W drugiej połowie 1926 roku obydwa poziomy, rolniczy i przemysłowy, zrównały się. Trwało to do niezbyt dawna, W listopadzie 1928 wskaźnik cen na produkty rolnicze wynosił już tylko 94, wskaźnik przemysłowy wzrósł na 104, Dobrze nam znane i groźne nożyce rozwarły się znowu, Ciekawe, że nic na tem nie zyskał konsument, gdyż wskaźnik utrzymania w tym czasie również wzrósł. W poszukiwaniu miejsca na emigrację wymienia się nawet kraje, które właściwie z góry nie powinno być brane w rachubę przez nikogo, kto zna geografię.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#PLacki">Wielkie znaczenie dla przyszłości ma równocześnie i ta okoliczność, że polityczna i gospodarcza siła zachodniego sąsiada nadspodziewanie prędko wzrasta. Również wschód dojrzewa do wyjścia z chaosu.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#PLacki">Taka ciężka ogólna sytuacja gospodarcza jeszcze bardziej przytłacza w tem Państwie nas Ukraińców. Gospodarcze sprawy w życiu wszystkich państw i narodów wysuwają się po wojnie światowej na czoło zagadnień.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#PLacki">Ludność ukraińska w Polsce jest rolnicza. Mamy nie 65 czy 70, ale 86% rolników. Ten rolniczy świat ukraiński jest wybitnie małorolny. W województwie tarnopolskiem małorolni stanowią 86,4%, w województwie lwowskiem 88,7%, w województwie stanisławowskiem aż 91,7% gospodarstw. W ukraińskich gminach Galicji Wschodniej małorolne gospodarstwa do 5 ha wynoszą 88,9% wszystkich gospodarstw, Na całem ukraińskiem terytorium razem z Wołyniem i Polesiem mamy gospodarstw małorolnych S0%. Panuje też tutaj ogromne przeludnienie. W powiecie stanisławowskim mamy 182 kisze na km^3^, w przemyskim 160, w kołomyjskim 156 i t. d. Aby te cyfry zrozumieć, dość wspomnieć, że przemysłowa Wielka Brytania ma 187 dusz, przemysłowo-rolnicze Niemcy 134, przeludniona Italia 125 dusz na km^3^. Z 2.100.000 gospodarstw naszych aż 960,000 gospodarstw nie posiada nawet 5 ha ziemi, a cały zapas pańskiej ziemi na tem terytorium wynosił w 1921 r. już tylko 2 miliony ha. Sytuacja — zaiste bardzo ciężka.</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#PLacki">Wcale nie pomaga jej państwowa polityka gospodarcza. Na tych ziemiach pozostawiła wojna światowa i późniejsze wojny największe spustoszenia. Dotychczas nie mamy jednak nawet ustawy indemnizacyjnej o wynagrodzeniu szkód wojennych, mimo przejęcia przez państwo odpowiedniego majątku od państw sukcesyjnych i mimo wyraźnych zobowiązań międzynarodowych. Również nie zwrócono naszej ludności ogromnych zobowiązań państwa z tytułu świadczeń wojennych, nawet za rekwizycje wojska polskiego. Zabrano nam cały majątek Banku Krajowego. Bezprawnie i z oczywistą szkodą dla interesów gospodarczych ludności miejscowej zlikwidowano nasz dawny samorządowy Wydział Krajowy z jego biurem melioracyjnem. Przy przeprowadzeniu odbudowy kraju widzieliśmy, że funduszów na ten cel używano i na inne cele i że odbudowywano większe gospodarstwa, chociaż jeszcze dziś 50,000 małorolnych jest bez dachu. Źródło funduszu na odbudowę kraju, danina lasowa, już wygasa, przychodzi się z projektem nowego podatku majątkowego, a więc znowu daniny rolniczej, dla tworzenia nowego funduszu na t. zw. odbudowę.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#PLacki">Setki tysięcy hektarów naszej ziemi zabrano rolnictwu ukraińskiemu na osadnictwo wojskowe i cywilne. Obecna parcelacja prywatna większej, głównie polskiej, własności rolnej, nie dopuszcza, jak to przyznał na Komisji Budżetowej p. poseł Czetwertyński, małorolnych rolników ukraińskich do tej ziemi w ich gminach. Państwowe banki tembardziej nieprzystępne są dla ludności ukraińskiej, im oczywistszą jest jej świadomość narodowa.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#PLacki">Regulacja rzek i budowa dróg znajdują się u nas obecnie w znacznie gorszych warunkach niż przed wojną, i w rdzennej Polsce, Ludność ukraińska szukająca wskutek przeludnienia pracy poza granicami kraju ani w kontyngentach emigracji, ani w urzędach i przedsiębiorstwach państwowych nie ma dostatecznego udziału nawet w przybliżonym stosunku do swego procentu. Po dziś dzień ponad 1000 fachowców kolejarzy narodowości ukraińskiej żyje wskutek lokautu w okropnej nędzy, tylko dlatego, że byli i są Ukraińcami, że pełnili swą służbę również w 1918 i 19 troku, podczas państwowości ukraińskiej w Galicji.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#PLacki">Wśród takiej rzeczywistości naród ukraiński począł sam własnemi siłami szukać wyjścia z tej opresji gospodarczej. Ze względu na swój wybitny rolniczy charakter szukamy tego wyjścia przedewszystkiem w organizacji oświaty rolniczej, tem potrzebniejszej, że na terytorium ziem ukraińskich niema dotychczas ani jednej ukraińskiej państwowej szkoły rolniczej.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#PLacki">Drugim szlakiem, na którym szukamy wyjścia, jest odbudowa spółdzielczości rolniczej, bez której drobne rolnictwo, u nas w 80% małorolne, nie mogłoby przystąpić do intensywnej kultury rolnej, nie mogłoby osiągnąć sprawiedliwego zbytu swoich produktów. Ta spółdzielczość rolnicza, przez swoją bezpośrednią pracę ze spółdzielczością spożywców ma odegrać wielką rolę porozumiewawczą w konflikcie między konsumcją i produkcją, konflikcie niemniej ważnym społecznie, jak konflikt pracy z jej wynagradzaniem.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#PLacki">Wśród jakich warunków powstają nasze spółdzielnie? Na każdym kroku robi się nam trudności, jakie tylko można, przedewszystkiem na Wołyniu i Polesiu. Kilka tylko przykładów dla ilustracji: Starostwa we Włodzimierzu i Kowlu żądały i żądają, aby podania o zezwolenia na zebrania administracyjne były stemplowane na 6 zł. Jest to bezprawne. Uzyskane zezwolenie trzeba wszędzie doręczać policji, a przedstawiciela policji trzeba nota bene przywieźć i odwieźć.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#PLacki">Niektóre starostwa, np. w Kowlu, skreślają z porządku dziennego walnych zebrań ważne punkty porządku dziennego, zazwyczaj skreślają wybór dyrekcji i rady nadzorczej, a więc nie można kooperatywy założyć. Starostwo w Dubnie — to są doświadczenia z ostatnich czasów — 9 maja nie dało zezwolenia na otwarcie kooperatywy ze względu aa bezpieczeństwo publiczne. Walne zebranie członków kooperatywy w Boremlu 22 lipca ub. r. rozpędziła policja, żądając pozwolenia starostwa na takie zebranie. Starostwo w Dubnie zezwala na zebranie organizacyjne jedynie po przedłożeniu tekstu przemówień. Sądy na Wołyniu rejestrują statuty tylko w polskiej mowie ułożone Takie same trudności robią nam władze skarbowe w zakresie monopolów. Jedna z naszych spółdzielni na Wołyniu otrzymała niedawno wyrok taki, że koncesję na sprzedaż tytoniu może dostać, jeśli wstąpi do polskiego związku spółdzielni. Związek polskich spożywców ma hurtownię tytuniową. My staramy się o to od kilku lat, lecz nie możemy dostać. Ale mimo to w ciągu 8 lat wytężonej pracy w tym kierunku utworzyliśmy około 3000 wiejskich spółdzielni rolniczych. Te spółdzielnie wyłoniły z siebie 34 związki powiatowe z 14 filiami, 3 wielkie centrale fachowe: kredytową, rolniczo-handlową i mleczarską, oraz swój — jeden z największych w Polsce — związek rewizyjny. Własne fundusze tych spółdzielni, to znaczy udziały i fundusze rezerwowe, wynosiły już w końcu 1927 r. ponad 6 milionów zł. Bilansowa, a więc znacznie niższa, wartość nieruchomości tych spółdzielni wynosiła prawie 4 miliony zł. Wkładki oszczędnościowe w naszej centrali kredytowej wynosiły już wówczas około 1.200.000 złotych, wkładki oszczędnościowe innych naszych spółdzielni kredytowych wynosiły w roku 1927 około 1% milj ona złotych, wkładki oszczędnościowe innych spółdzielni wiejskich przekroczyły w 1927 r. 1% mil j ona złotych.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#PLacki">Cała ta ogromna organizacja korzystała w bankach państwowych tylko przelotnie z gotówkowych kredytów nie przekraczających 1/7 części swych funduszów własnych, chociaż rok rocznie czyniła usilne starania o sprawiedliwy przydział tych kredytów i chociaż kapitały banków państwowych pochodzą również z podatków i danin płaconych przez ludność ukraińską. W ostatnim czasie cały kredyt banków państwowych kooperacji ukraińskiej nagle wypowiedziano. Musieliśmy wszystko spłacić. Naszemu związkowi, eksportującemu (bydło i trzodę za granicę, odmówił Bank Rolny już przedtem wszelkich kredytów. Naszemu Centrosojuzowi odmówiono wszelkich kredytów nawet na prowadzony przezeń eksport jaj. Naszemu Masłosojuzowi, eksportującemu masło i pierwszorzędnemu dostawcy na rynek wewnętrzny masła nagradzanego na wszystkich ogólno-państwowych ocenach masła, odmówiono kredytu w wysokości około 20.000 złotych na inwestycje, natomiast wydano znacznie większe kredyty Małopolskiemu Towarzystwu Rolniczemu we Lwowie na organizację mleczarską na naszych połoninach.</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#PLacki">Z funduszów, które uchwaliliśmy tutaj w Sejmie na zasiewy wiosenne i które przedewszystkiem miały iść przez spółdzielczość, jeden, jedyny starosta odważył się, wykonując w tem duchu polecenie Ministerstwa, przyznać — „Ukraińskiej Kasie” w Rohatynie 20.000 zł. dla ludności, dla ludzi przez komitet powiatowy naznaczonych. Kasa nasza, której fundusze własne dochodzą do 250 — 300.000 złotych, zgłosiła się z wekslami do Banku Rolnego po pieniądze. Wówczas Bank Rolny odpowiedział;, że nawet wobec uchwały komitetu powiatowego ratunkowego tych 20.000 zł. nie wypłaci. I odmówił. Weksle odrzucił.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#PLacki">Nasza centrala rolniczo-handlowa — „Centrosojuz” miała zeszłego roku w Banku Rolnym kredyty nawozowe. Od zeszłego roku dostarczaliśmy przy pomocy tego kredytu przez nasze spółdzielnie nawozy sztuczne ludności małorolnej. Zeszłego roku dostarczyliśmy ponad 600 wagonów nawozów sztucznych naszemu rolnictwu. Kto zna nasze stosunki, ten wie, ile pracy w to włożono. Wywiązującemu się jak najlepiej ze wszystkich swoich zobowiązań Centrosojuzowi Bank Rolny na rok przyszły odmówił nawet tych nawozowych kredytów.</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#komentarz">(Głosy na ławach mniejszości narodowych: Hańba!)</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#PLacki">To już jest jakiś anarchistyczny szał niszczenia naszego gospodarstwa! Taka polityka kredytowa banków państwowych niema żadnych rzeczowych podstaw, jedynym jej motywem jest inspirowana bankowi przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych polityka względem narodu ukraińskiego. Jedynym grzechem naszej spółdzielczości jest to, że jest ukraińską i że wogóle istnieje.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#PLacki">Dla szerzenia oświaty rolniczej wśród ludności ukraińskiej posiadamy przedwojenne, nadzwyczaj zasłużone ukraińskie towarzystwo rolnicze „Silskij Hospodar” we Lwowie. To towarzystwo wydało w zeszłym roku przeszło mil jon arkuszy wydawnictw rolniczych. W swej centrali, w swych fil j ach i w powiatowych związkach spółdzielczych kieruje pracą około 70 inżynierów agronomów, utrzymuje biuro melioracji rolnych, bezpłodne biuro ekonomiki drobnych gospodarstw, urządziło w zeszłym roku przeszło 70 poletek doświadczalnych na polach drobnego rolnictwa, organizuje małorolnych producentów buraka cukrowego, zorganizowało kilkadziesiąt kursów weterynaryjnych przy pomocy własnych weterynarzy, dla propagandy jedwabnictwa utrzymuje pierwszorzędną siłę fachową i t. d. Roczny budżet tego towarzystwa wynosi obecnie około 550.000 zł. Tak pracuje to towarzystwo rok rocznie i jest jedynem towarzystwem w Polsce, zdanem jedynie na swe własne środki materialne. Cały budżet tego towarzystwa pokrywa rok rocznie ukraińska ludność rolnicza, w 80% małorolna! Gdzie jest w Polsce taki drugi świat małorolny, któryby w podobny sposób czynnie manifestował swój pęd do oświaty i organizacji rolniczej, do intensyfikacji gospodarstwa rolnego?</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#PLacki">Ministerstwo Reform Rolnych od kilku miesięcy pozostaje z — „Silskim Hospodarem” w pewnym kontakcie w sprawach komasacyjnych. Ministerstwo Rolnictwa zaś nie chce widzieć ani naszej spółdzielczości rolniczej, ani tego naszego towarzystwa rolniczego. Dotychczas jeszcze nigdy nie znalazł się ani jeden grosz z budżetowych funduszów Ministerstwa Rolnictwa dla — „Silskiego Hospodara”, Przeciwnie teraz, kiedy samorządowi terytorialnemu przyznano wiele prac rolniczych, zgóry na naszem terytorium zapowiedziano, że cała praca samorządowa rolnicza ma być prowadzona przez instruktorów Małopolskiego Towarzystwa Rolniczego. Jemu odda je się monopol pracy rolniczej w samorządzie. W tym roku zgłosiliśmy w Komisji Budżetowej wniosek, przypominający Ministerstwu Rolnictwa pracę — „Silskiego Hospodara” dla rolnictwa. Z wielomilionowych kwot budżetu Ministerstwa Rolnictwa przeznaczonych na oświatę i produkcję rolną żądamy tylko około 350,000 zł. i to w formie częściowego zwrotu za wykonaną już pracę. Tak skonstruowany wniosek wyraźnie świadczy, że przedewszystkiem chcemy nim wywołać jasną odpowiedź Sejmu w tem tak ważnem zagadnieniu gospodarczem. Wniosek uzyskał większość w Komisji Budżetowej, lecz w toku są zabiegi, aby go odrzucić na plenum Sejmu.</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#komentarz">(Głosy na ławach ukraińskich. Napewno go odrzucą.)</u>
<u xml:id="u-45.28" who="#PLacki">Słyszymy zastrzeżenia natury formalnej, że nie można przyjąć tego wniosku w formie objaśnienia przy odpowiednich pozycjach budżetowych, gdyż nie robi się tego względem innych towarzystw rolniczych. Oświadczam, że nie idzie nam o formę. Jeśli p. Minister Rolnictwa oficjalnie oświadczy, że i bez tego objaśnienia wykona Rząd swoje zobowiązania wobec naszej pracy, możemy zgodzić się i na inną formę załatwienia tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-45.29" who="#PLacki">Skądinąd znów głosi się przeciwko naszemu wnioskowi zasadę, że ani spółdzielczość ukraińska, ani ukraińskie towarzystwo rolnicze wogóle nie mogą być w Polsce tolerowane,</u>
<u xml:id="u-45.30" who="#komentarz">(Głos: To B. B.)</u>
<u xml:id="u-45.31" who="#PLacki">gdyż z polską racją stanu nie zgadza się istnienie osobnych organizacji gospodarczych ukraińskich. Przeciw tej zasadzie jak najsilniej protestujemy. Każdy naród, nawet t. zw. mniejszości narodowe, mają prawo do rozbudowy swej kultury narodowej i do organizacji swego gospodarstwa w swych własnych formach. Jest to żywą i nigdzie indziej niezaprzeczaną potrzebą życia i prawem każdego żywego organizmu narodowego. Żyjąc w obcych państwach, tę prawdę Polacy zawsze wyznawali. Chcecie Panowie obok utraktywizmu szkolnego stworzyć jeszcze jeden utraktywizm gospodarczy? Odrzucenie naszego wniosku w sprawie Towarzystwa — „Silskij Hospodar” i dalszą tego rodzaju politykę kredytową banków państwowych wobec spółdzielczości ukraińskiej zrozumieją setki tysięcy zorganizowanego w tych instytucjach rolnictwa ukraińskiego jako otwarte już wypowiedzenie nam wojny nawet na froncie gospodarczym.</u>
<u xml:id="u-45.32" who="#PLacki">Spokojnie czekamy, jaki: bieg wezmą te sprawy w najbliższej przyszłości. Na wszelki wypadek już dziś podkreślamy, że złożyliśmy jak największe dowody naszej konstruktywnej pracy gospodarczej i że pracę tę niszczy polityka Rządu! Ta polityka, dobrze znana dawnym państwom najbardziej reakcyjnym, przeczy całemu duchowi czasu, coraz bardziej wyraźnemu. Rodząca się zwolna nowa -polityka uznaje, że wszystkie narody mają równe prawo do współpracy w rodzinie kulturalnych narodów, że nawet państwa zarządzające koloniami winne są w interesie pokoju świata prowadzić te narody ku dojrzewaniu do samodzielnego życia kulturalnego, gospodarczego i politycznego. Polska polityka gospodarcza wobec nas przeciwstawia się tym zasadom, przeciwstawia się cywilizacji, która już dojrzewa. Naród ukraiński to coś więcej niż kolonia i coś więcej niż zwykła t, zw. mniejszość narodowa. W atmosferze równouprawnienia utrzymujemy jak najlepsze stosunki ze spółdzielczością polską i spółdzielczością żydowską, lecz nigdy nie zgodzimy się na rolę kozaczka na czyimkolwiek obcym koziołku,</u>
<u xml:id="u-45.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-45.34" who="#PLacki">Ucisk gospodarczy rośnie z każdym dniem. Ucisk samoistnych form organizacyjnych naszego gospodarstwa przybiera rozmaite formy, wymienię tylko sprawę Narodnego Domu i jego wielkich majątków rolniczych, przeznaczonych na oświatę i kulturę ukraińską. Postawiliśmy wniosek, aby komisariat, który tam sprawują oddawna służalcy białego cara rosyjskiego, ukończył się, aby nareszcie ten majątek zwrócono narodowi ukraińskiemu. Ten wniosek jest dopiero zgłoszony i już z tej zgrai moskiewskiej robi się czynnik polityczny przeciw nam. Jest to, jak powiedział słusznie Palijiw, śmieszne. Przypomina mi to opowieść o średniowiecznym szlachcicu, który wyprowadził ze swej stajni dwa zdychające konie i chciał cały świat przekonać, że na tych zdechlakach zajedzie na księżyc!</u>
<u xml:id="u-45.35" who="#PLacki">Drobny wypadek. Jest tu deputacja ze wsi Szydłowce.</u>
<u xml:id="u-45.36" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
<u xml:id="u-45.37" who="#PLacki">Na galerii. Ci ludzie, którzy przez Traktat Ryski utracili 665 ha swojej ziemi, pozostającej teraz poza linią ryską, do dziś nie mogą doprosić się odszkodowania za tę ziemię. Albo i to: w takiem cennem wydawnictwie, jak wydawnictwo Biblioteki Pułaskiej — „Budżety gospodarstw”, przecież autor nie mógł się powstrzymać od podkreślenia, że właściciel jednego z badanych gospodarstw, Polak, za wielki zaszczyt uważa sobie spolszczenie żony — Rusinki i jej siostry i że w obcowaniu z Rusinami prowadzi rozmowę w ich języku, tłómacząc to grzecznością, jaka się należy gościom. Jesteśmy więc gośćmi nawet w powiecie zbaraskim!</u>
<u xml:id="u-45.38" who="#PLacki">Włożyliśmy w rozbudowę naszego towarzystwa rolniczego i w organizację naszej spółdzielczości rolniczej bezmiar ofiarnego trudu. Płonie tam nasza wielka miłość do własnego twórczego życia. Setki tysięcy ludu naszego, członkowie tych towarzystw i tych spółdzielni żyją nadzieją, że tą pracą niedolę swoją zwalczymy.</u>
<u xml:id="u-45.39" who="#PLacki">Przestrzegamy w imię wielkich zagadnień przed niszczeniem tych moralnych i ideowych sił, które żywe są w tych naszych gospodarczych instytucjach. Pamiętajcie Panowie, że wolnym śmie nazywać -się tylko ten, który cieszy się, gdy wolni dobrowolnie z nim idą. Kto jeszcze w dzisiejszym czasie chce panować nad niewolnikami, ten w głębi duszy nie jest niczem innym, jak tylko zbiegłym niewolnikiem!</u>
<u xml:id="u-45.40" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszalekDabski">Głos ma p. Jeremicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#PJeremicz">Wysoki Sejmie! Uważnie przysłuchiwałem -się debacie nad budżetem obecnym. Otóż wszystkie stronnictwa, które występowały, stwierdziły, oprócz jednego zdaje się p. Sanojcy, że budżet jest wyolbrzymiony. Jeżeli dzisiaj stwierdzają, że ten budżet jest wyolbrzymiony i może nieracjonalny przedstawiciele polskiego społeczeństwa, to tembardziej my, Białorusini, powinniśmy to stwierdzić, bo my do dzisiejszego dnia w ciągu 10-letniego istnienia niepodległego Państwa Polskiego mamy li tylko obowiązki. Płacimy podatki, da jemy kontyngent żołnierza, a za to nie otrzymujemy absolutnie nic, Przeciwnie — to, co nadludzkim wysiłkiem stworzymy, rząd ten czy ów nam rujnuje. Oto jest rezultat naszej 10-letniej pracy w Państwie Polskiem. Rząd pomajowy prowadzi w stosunku do nas wyraźną politykę, choć bardzo wielu przedstawicieli stronnictw polskich powiada, że Rząd obecny nie ma żadnego wytkniętego w stosunku do nas, mniejszości, kierunku. Otóż ja stwierdzam, że Rząd obecny idzie w kierunku niszczenia i rujnowania ekonomicznego placówek narodu białoruskiego, placówek kulturalnooświatowych, a idzie w tem nie według programu swojego coprawda, ale według programu p. Stanisława Grabskiego. Rząd w stosunku do nas ma wyraźny kierunek i wyraźną politykę.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#PJeremicz">Czy wszystkie te wypadki, o których tu była mowa i inne fakty, których, dla braku czasu nie mogę przytoczyć nie są w stanie przekonać tu obecnych Panów i ten Rząd, o którym nawet nie wiemy, czy rządzi oficjalnie, bo powiadają o jakimś tajnym rządzie pułkowników, nie wierzą, może poruczników a może majorów?</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#PJeremicz">Otóż, jeżeli z jednej strony mamy złą, ślepą politykę, a z drugiej strony—jak nazywają to niektórzy przedstawiciele mniejszości narodowych—błędną politykę poprzedniego I obecnego Rządu, to my już o tem dziś mniej mówimy, dziś już mówią za nas przedstawiciele polskich stronnictw chłopskich. Dziś Wicemarszałek Sejmu* p. Dąbski stwierdził z tej trybuny, że mniejszości narodowe w Polsce mają bat, bagnet i Św. Krzyż. Cóż mam więcej do powiedzenia? Konstatuję, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#PJeremicz">Otóż w imieniu narodu białoruskiego oświadczam, że na bat, bagnet i więzienie my budżetu uchwalać nie możemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszalekDabski">Głos ma p. Zachidnyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#PZachidnyj">Zabierając głos w debacie budżetowej, nie mogę przejść do porządku dziennego nad jedną z pozycyj resortu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a mianowicie nad kwotą 200.000 zł., przeznaczoną na rześko me kreowanie ukraińskiego uniwersytetu we Lwowie. Nie mogę pominąć tej pozycji z tego powodu, że w rzeczywistości wstawienie jej do budżetu podyktowane było przez potrzeby taktyczne polityki zagranicznej rządu polskiego, a pozycja ta odpowiada intencjom grupy sejmowej, podejmującej na Komisji Budżetowej inicjatywę przeforsowania tej pozycji w budżecie. Zadanie to było dla tej grupy tem łatwiejsze do przeprowadzenia, że, jak ogólnie wiadomo, opozycja grupy rządowej przeciw temu wnioskowi miała charakter czysto akademicki. I nie dziw, bo pozycja wzmiankowana w jej obecnem ujęciu nie różni się zasadniczo od pozycji, wstawionej w swoim czasie do budżetu przez sam Rząd, z własnej inicjatywy, na stworzenie surogatu ukraińskiego uniwersytetu pod nazwą — „Studium Rutenum” w Krakowie.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#PZachidnyj">W jednym i drugim wypadku motywu politycznego należy szukać nie w dziedzinie polityki wewnętrznej, ale w dziedzinie polityki zagranicznej Rządu. W jednym i drugim wypadku międzynarodowa sytuacja dyktowała Ministrowi Spraw Zagranicznych konieczność wykazania się przed forum Ligi Narodów przynajmniej próbą minimalnego wywiązania się ze zobowiązań, przyjętych przez Polskę wobec czynników międzynarodowych, w zamian za uznanie istniejących wschodnich granic Polski.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#PZachidnyj">Tak obecnie, jak i w czasie lansowania owego humorystycznego — „Studium Rutenum”, stół Rząd polski przed faktem zbliżającej się konferencji Rady Ligi Narodów, na której ma być w końcu zasadniczo poruszona sprawa t. zw. mniejszości narodowych.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#PZachidnyj">Mam wszelkie powody do tego, by stwierdzić, że jak wówczas, tak i obecnie tego rodzaju projekty, formułowane w postaci pozycyj budżetowych, mających wybitny charakter maskującej międzynarodowej gry politycznej, skończą się na niczem tak dla tych polityków, którzy uniwersytetu ukraińskiego rzeczywiście pragną, jak i dla Rządu polskiego, który zamierza w ten sposób przedłużać w opinii światowej fikcję rozwiązania kwestii t. zw. — „mniejszości ukraińskiej” w Polsce Otóż twierdzę stanowczo, że ta kompromitująca zabawa w uniwersytet ukraiński jest tylko zabawą bez żadnej treści kulturalnej. To jest fikcja bez wartości.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#PZachidnyj">Zresztą, nawet i poważne i rzeczywiste rozstrzygnięcie takiej kwestii jak kwestia uniwersytecka, nie byłoby żadnem rozwiązaniem zagadnienia mniejszościowego nawet dla mniejszości narodowych — „sensu stricto”.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#PZachidnyj">Cóż dopiero mówić o tak wielkiem zagadnieniu, jakim jest zagadnienie zwyż 7-milionowego narodu ukraińskiego w Polsce, które to zagadnienie nie da się żadną miarą rozwiązać w ramach zwykłego problemu mniejszościowego, albowiem naród ukraiński, który wbrew swej woli znalazł się w granicach Państwa Polskiego, jest na swych ziemiach bezwzględnym gospodarzem, ma więc prawo i musi bezwarunkowo zrealizować swe aspiracje polityczne do zupełnej niepodległości narodowej.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#PZachidnyj">Z tem zastrzeżeniem wchodzę we właściwą dziedzinę polityki zagranicznej celem omówienia problemu ukraińskiego, i to nie jako kwestii mniejszościowej, lecz jak jednego z otwartych, definitywnie niezałatwionych, szerokich zagadnień o charakterze międzynarodowym. Albowiem kwest ja państwowej przynależności ziem ukraińskich, znajdujących się obecnie w granicach Polski, jest sprawą definitywnie nie załatwioną nie tylko -dla narodu ukraińskiego i dla ukraińskiej ludności tych ziem, ale jest ona otwartą również dla czynników międzynarodowych, miarodajnych dla Was.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#PZachidnyj">Takim czynnikiem jest dla Polski bez wątpienia Liga Narodów, Ogólnie wiadomo, że Polska wywodzi swe prawo do obecnych granic wschodnich z głośnej decyzji Konferencji Ambasadorów z dnia 14 marca 1923 r., która usankcjonowała ówczesny faktyczny stan tych granic, mówiąc nawiasem,, pod pewnemi warunkami, zastrzeżonemi ze względu na narodowościowe właściwości ziem inkorporowanych, Warunków tych zresztą Polska ani w drobnej części nie dotrzymała.</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#PZachidnyj">Faktem jest jednak, że i owo dla Polski jedyne rzekome źródło prawa suwerenności nad wspomnianemi terytoriami zostało w zasadzie unicestwione przez doniosłą decyzję Rady Ligi Narodów z dnia 10 grudnia 1927, powziętą na podstawie orzeczenia komisji prawniczej Ligi Narodów., wydanego przy sposobności rozstrzygnięcia kwestii wileńskiej w sporze między Polską a Litwą o przynależność państwowa Wileńszczyzny.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#PZachidnyj">Opinia ta brzmi: — „Rada Ligi Narodów jest suwerenną, natomiast Rada Ambasadorów nie”.</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#PZachidnyj">Wydana na podstawie orzeczenia komisji prawniczej Ligi Narodów decyzja Rady Ligi Narodów orzeka, że kwest ja Wilna jest kwestią otwartą, a zatem nierozstrzygniętą, innemi słowy, że decyzja Rady Ambasadorów z 14 marca 1923 jest prawnie nieważną i nieostateczną.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#PZachidnyj">Powyższa decyzja Ligi Narodów unicestwia decyzję Konferencji Ambasadorów w zasadzie, a więc w całej jej rozciągłości, bo odmawia jej kompetencji do wydawania tego rodzaju rozstrzygnięć wogóle, zatem doniosłość tej decyzji dotyczy nie tylko małego odcinka wileńskiego, ale całej wschodniej granicy polskiej, przez Konferencję Ambasadorów przyjętej, i czyni otwartą nie tylko kwestię Wilna, lecz w równej mierze przyległych do tej granicy ziem białoruskich i ukraińskich. którą to ostatnią okoliczność podnoszę tu z całym naciskiem.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#PZachidnyj">Tego faktycznego stanu rzeczy nie przekreśla Traktat Ryski, na który się powołuje Konferencja Ambasadorów w omawianej decyzji, bo jeszcze przed powzięciem wspomnianej decyzji, a to w dniu 12 marca 1923, złożył rząd Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (U. SR. R.), jako jedna z kontrahujących stron Ryskiego Traktatu, oświadczenie, w (którem zaprotestował, o ile chodzi o Galicję Wschodnią, przeciw możliwemu rozwiązaniu kwestii. tej ziemi w sposób niezgodny z zasadą samookreślenia narodów i oświadczył stanowczo, że uważać będzie za nieistniejącą wszelką władzę, ustanowioną tam bez zgody U, S, R. R., oraz bez zgody samej ludności Galicji Wschodniej. Podobne oświadczenie złożył 13 marca 1923 rząd Rosyjskiej Socjalistycznej Federacyjnej Sowieckiej Republiki (R, S. F.S.R.) również jako strona, Traktat Ryski zawierająca, O ile chodzi o ziemie ukraińskie pod Polską poza Galicją Wschodnią, to w dniu 19 maja 1924 interweniował rząd Związku Socjalistycznych Sowieckich Republik (Z. S. S. R.) drogą dyplomatyczną u rządu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie położenia ludności ukraińskiej, znajdującej się pod władzą Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#PZachidnyj">Zasadnicze stanowisko Związku Socjalistycznych Sowieckich Republik do granic wschodnich Polski znajdujemy w deklaracji Chrystiana Rakowskiego, złożonej dnia 6 sierpnia 1924 r. na posiedzeniu angielsko-radzieckiej konferencji w Londynie, tej treści: — „Nie zwracając uwagi na okoliczność, że 70% ludności Galicji Wschodniej tworzy ludność ukraińska, a tylko 14% polska. Konferencja Ambasadorów w Paryżu przyłączyła w 1923 roku Galicję Wschodnią do Polski. To jest nie tylko gwałtem nad wolą ludności Galicji Wschodniej, ale i złamaniem obietnicy państw sprzymierzonych, którą przyznano ludności Galicji Wschodniej prawo samookreślenia. W r, 1920 Rosja i Ukraina zastrzegły na korzyść Galicji Wschodniej prawo do samookreślenia narodowego. W roku zeszłym t. j, 1923, w chwili aneksji tego kraju przez Polskę, Rosja i Ukraina po raz drugi zaprotestowały przeciw pogwałceniu prawa samookreślenia Galicji Wschodniej. Anglia powinna obecnie doprowadzić do samookreślenia narodowego Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#PZachidnyj">Na protest Rządu polskiego przeciw powyższej deklaracji z tego powodu, że jest ona, zdaniem Rządu Polskiego, wtrącaniem się w wewnętrzne sprawy Polski, otrzymał Rząd Polski od Związku Radzieckich Republik notę następującej treści:</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#PZachidnyj">„Rząd Związkowy nie może pogodzić się ze stanowiskiem Rządu Polskiego, że sprawa Galicji Wschodniej nie istnieje w międzynarodowem rozumieniu. Rząd Związkowy zaznacza, że włączona w ryski traktat jego rezygnacja z praw do terytorium, które leży na zachód od określonych traktatem ryskim granic, nie znaczy jeszcze, że los ludności ukraińskiej narodowości, która stanowi więcej niż 70% całej ludności Galicji Wschodniej (statystyka ówczesna wykazywała: 70.8% Ukraińców, 14.6% Polaków, 11,9% żydów i 2/7% Niemców), może być obojętnym dla takiej że ukraińskiej ludności, która zamieszkuje Z. S. R. R„ tak samo nie oznacza, żeby Rząd Związkowy przyznawał Polsce prawo aneksji Galicji Wschodniej, której ludność wyrażała w ostrej formie kategoryczny protest przeciw zjednoczeniu jej z Polską.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#PZachidnyj">„Rząd Związkowy nie może nie podkreślić, że państwa, które podpisały traktat wersalski, uważały za niezmienny warunek przy określaniu przynależności państwowej Galicji Wschodniej uwzględnienie woli swobodnie wypowiedzianej ludności i że późniejsza decyzja Konferencji Ambasadorów wspomnianych państw jest brutalnem podeptaniem tego przedtem przyjętego na się zobowiązania. Rząd Związkowy, uważając za zasadę swej polityki wolne samookreślenie narodów, niejednokrotnie dawał wyraz tej zasadzie i co do Galię ji Wschodniej. Deklaracja Rakowskiego, złożona na posiedzeniu anglo-radzieckiej konferencji, jest prawie dosłownem powtórzeniem poprzednich oświadczeń Z. S R. R. Rząd Z. S. R. R. podaj e do wiadomości polskiego Rządu, że w wymienionej sprawie nie zmieni swego stanowiska i jest tego zdania, że nieodzownym warunkiem pokojowych stosunków międzynarodowych jest poszanowanie prawa narodów do samookreślenia i danie im realnej możności korzystania z tego prawa.</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#PZachidnyj">O ile więc chodzi o traktat ryski i o stanowisko kontrahentów tego traktatu w kwestii prawno-państwowego położenia ziem zachodnio-ukraińskich, to kwestia ta jest otwartą nie tylko dla (Polski jako członka Ligi Narodów, dla której miarodajną w tym kierunku jest bez wątpienia omawiana decyzja Rady Ligi Narodów z dnia 10 grudnia 1927, lecz także i w tym samym stopniu dla drugiego kontrahenta, to jest Radzieckiej Ukrainy i Radzieckiej Rosji, względnie obecnie całego Z. S. R. R. Mając jednak na uwadze zasadę samookreślenia narodów, na .podstawie której zbudowano całokształt międzynarodowych stosunków i mając formalną gwarancję Najwyższej Rady Konferencji Pokojowej z dnia 28 czerwca 1919 r„ zapewniającą ludności ukraińskiej zrealizowanie prawa samokreślenia przez tę ludność, — za najważniejsze kryterium w pytaniu, czy problemat ukraiński w Polsce jest kwest ją załatwioną czy otwartą, uważam stanowisko samej ludności ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#PZachidnyj">Zasadę samookreślenia naród ukraiński dla siebie na swych ziemiach zrealizował sam, stwarzając własne państwo, obejmujące także terytorium Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#PZachidnyj">Przeciw decyzji Konferencji Ambasadorów z dnia 14 marca 1923 zaprotestował w Paryżu natychmiast po jej zaistnieniu prezydent Ukraińskiej Rady Nacjonalnej, Ewhen Petruszewycz, a dnia 17 marca 1923 zaprotestowała również przeciw tej decyzji Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja —- ukraińscy posłowie na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wybrani na terenach północnych ziem ukraińskich pod Polską, którzy przejęli na siebie czasowo obronę interesów narodowych także ukraińskiej ludności Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#PZachidnyj">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#PZachidnyj">Stwierdzam więc z całą stanowczością, że problem ukraińskich ziem, znajdujących się obecnie w granicach hippiski, nie został przez inkorporowanie ich do Polski definitywnie rozwiązany ani dla czynników międzynarodowych, t. j. dla Ligi Narodów i jej członka Rzeczypospolitej Polskiej, ani dla drugich kontrahentów Traktatu Ryskiego, a tem mniej dla narodu ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#PZachidnyj">Problem ten był i jest przeto problemem w znaczeniu międzynarodowem otwartym.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#PZachidnyj">Wyświetliłem wyczerpująco charakter międzynarodowy problemu ukraińskiego w Polsce nie w tym celu, by polemizować z Ministrem Zaleskim, który w swem ekspose przed komisją sejmową dla spraw zagranicznych o tym problemie wogóle nie wspomniał; tak jakby ten problem dla Polski i dla jej Rządu nie istniał. Prawdą, że wywody Ministra Spraw Zagranicznych Polski uzupełnił poseł Niedziałkowski stwierdzeniem, że kwestia ukraińska jest kwest ją międzynarodową, jednakże stwierdzenie to nie pokrywa się z równobrzmiącą nomenklaturą moją. Zdaniem mojem, poseł Niedziałkowski, uważając kwestię ukraińską za międzynarodową, chciał kwestię tę wieliminować z granic Polski i przerzucić ją za Zbrucz w rozumieniu interwencji na Ukrainie Radzieckiej, w rozumieniu koncepcji interwencyjnej wojewody Józefskiego. Bo inna intencja, powiedzmy, zgodna z moją, naraziłaby posła Niedziałkowskiego na konflikt z P. PS„ której członkowie Moraczewski i Wasilewski, tworząc w swoim czasie pod rozkazami Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego rząd socjalistyczny polski, wydali pierwszy akt, mocą którego, dyskredytując raz na zawsze wzniosłe hasło: — „za naszą i waszą wolność”, wysłali powstańcom polskim we Lwowie na pomoc armię polską i wogóle zainicjowali okupację Galicji Wschodniej.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#PZachidnyj">Nie liczę też na to, bym swojemi słusznem: wywodami przekonał kogokolwiek ze strony polskiej. Pragnę tylko odświeżyć w pamięci międzynarodowych czynników wybitny problem środkowej Europy, stanowiący stałe zarzewie międzynarodowych konfliktów, który musi się jak najrychlej rozstrzygnąć na terenie międzynarodowym, zgodnie z zasadą samookreślenia narodów,</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#Marszalek">Głos ma p. Dworczanin.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#PDworczanin">Proszę Panów! Stosunek Białoruskiego Klubu Chłopsko Robotniczego, reprezentującego szerokie rzesze białoruskich chłopów i robotników, do budżetu, określony jest przez całość stosunków panujących na Białorusi zachodniej. O tem mówiliśmy już nieraz. Rzeczy te są zbyt znane i jasne masom pracującym w Białorusi zachodniej. Stosunek rządów burżuazji polskiej do tych mas jest zbyt wymowny, zanadto bije w oczy, każdy dzień dodaje tu tylko nowe fakty.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#PDworczanin">Otóż, proszę Panów, stoimy w obliczu sądu apelacyjnego nad Hromadą, stoimy przed zakończeniem sądu nad dążeniami białoruskiego ludu pracującego, który wyniki jako rezultat rozgromienia masowej organizacji białoruskich mas chłopskich i robotniczych przez rząd faszystowski. Nie mamy złudzeń co do ostatecznego wyniku tego sądu. Wola białoruskich mas pracujących, walka ich o swe wyzwolenie jest już podeptana przez rozgromienie tej stutysięcznej organizacji białoruskich chłopów i robotników, przez więzienie najlepszych przedstawicieli ludu białoruskiego.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#PDworczanin">Rozgromienie Hromady i sąd nad jej przywódcami Taraszkiewiczem, Rakiem-Michajłowskm i t. d. — to tylko jeden z szeregu jaskrawy fakt.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#PDworczanin">Oprócz faktu zastrzelenia przez policjanta w Mołodecznie ob. Czerniawskiego, mamy świeży fakt zabicia chłopa Zmitruka Łopaty ze wsi Burduki w pow. lidzkim przez policjantów Bartoszewicza i Kozła.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#PDworczanin">Mając na celu rozbić ruch wyzwoleńczy białoruskich mas pracujących, Rząd obszarniczo-kapitalistyczny gwałtem przeprowadza komasację wsi, pozbawiając bezrolnych i małorolnych możliwości korzystania ze wspólnego pastwiska, i chce w ten sposób pozyskać sobie wiejskiego kułaka.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#PDworczanin">Pod protektoratem Rządu obszarnicy gwałtownie przystąpili do zniszczenia serwitutów, z czego korzyść odnoszą kułacy, a bezrolni i małorolni są pozbawieni prawa do tegoż pastwiska i stoją przed zniszczeniem się doszczętnie.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#PDworczanin">Również wspólnemu interesowi kułactwa wiejskiego i obszarników służy odbywająca się dzika parcelacja ziemi, do tego dodać należy politykę osadniczą, rugującą chłopa białoruskiego z własnej jego ziemi. Kolonizacja ta, prowadzona za pieniądze wydarte od chłopa białoruskiego, wywołuje nadto niesłychaną demoralizację i zamęt.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#PDworczanin">Ziemie województwa wileńskiego nawiedził głód, nie jako wynik klęski żywiołowej, lecz jako wynik wzrastającego wyniszczenia wsi przez ogromne podatki, biak ziemi, brak zarobków i naturalny przyrost ludności. Stronnictwo rządowe, jako organ tego Rządu obszarniczo kapitalistycznego, chce wykorzystać biedę i niedolę białoruskiego chłopstwa, łudzi ludność widokami kredytów, które jednak nie tylko nie zaspokoją chłopów, lecz nałożą na nich nowe ciężary — długi. I tu obszarnicy i kapitaliści idą na rękę kułakom, świadomie niszcząc małorolnych i bezrolnych.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#PDworczanin">Cała wieś, jak również i miasto białoruskie oplecione są siecią jawnej i tajnej policji, siecią prowokacji, któremi Rząd zwalcza wszelkie przejawy świadomości mas pracujących Białorusi, alby te przejawy stłumić w zarodku. Na to idą sumy dyspozycyjne, wykrojone z podatków tychże mas pracujących. Jak daleko sięga samowola administracji miejscowej, o tem może świadczyć fakt zakazu zebrania dla organizowania towarzystwa kooperacyjnego.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#PDworczanin">Przy takim stanie rzeczy nie tylko nie da się pomyśleć legalne życie polityczne organizacyj białoruskich chłopów i robotników, ale zniszczeniu ulegają również ostatnie szczątki organizacyj białoruskich, mających charakter masowy, chociaż poświęconych wyłącznie celom kulturalnym i oświatowym. Nie tak dawno władze wojewódzkie w Wilnie zabroniły zjazdu kulturalnooświatowej organizacji — towarzystwa szkoły białoruskiej, wyznaczywszy z — „zaufanych” ludzi t. zw. pełnomocną komisję, zwerbowaną z renegatów ruchu chłopsko robotniczego z Ostrowskim, Jankiem Stankiewiczem na czele, którzy poszli na służbę faszyzmu. Centralę towarzystwa zawieszono, zawieszone są liczne powiatowe i wiejskie oddziały towarzystwa, praca w pozostałych oddana jest na łaskę i niełaskę administracji.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#PDworczanin">Żądania białoruskich mas pracujących, wyrażone w tysiącach deklaracyj, aby mieć szkołę z rodzimym językiem, nie znajdują posłuchu, ale wyznacza się na nauczycieli zamiast Białorusinów różnych — „galileuszy” i poznaniaków. Dziś, gdy nauczycielstwo białoruskie niby z braku kwalifikacji skazano na wymieranie, języka , białoruskiego w szkołach średnich uczą ludzie bez najmniejszego wykształcenia, jak to ma miejsce w seminarium nauczycielskiem w Szczuczynie, pow. lidzkiego, lub sfabrykowani — „też-Białorusini”.</u>
<u xml:id="u-51.11" who="#PDworczanin">Gimnazja białoruskie, w myśl postanowień koła regionalnego — „Jedynki” —zamyka się. Tak było w Radoszkowiczach, a mówi się, że następnym kandydatem do zaniknięcia jest gimnazjum w Kłecku. Albo też faszyzuje się je z pomocą owych renegatów Wilno, Nowogródek).</u>
<u xml:id="u-51.12" who="#PDworczanin">Białoruska chłopsko robotnicza prasa po okresie stałych konfiskat została zniszczona zupełnie w kraju i już przeszło dwa miesiące wieś białoruska, jest odcięta od świata lub skazana jest na świstki ugody wysługującej się faszyzmowi i renegatów białoruskich jak Janko Stankiewicz.</u>
<u xml:id="u-51.13" who="#PDworczanin">Praca masowa posłów chłopsko robotniczych uniemożliwiona jest zupełnie, wiece są zakazane. Rząd faszystowski, siejąc truciznę złudnej przychylności do — „narodu białoruskiego”, zamyka -usta jego przedstawicielom, nie chce dopuścić posłów do mas, usiłuje wszelkiemi sposobami przeszkodzić, by masy dowiadywały się prawdy Ale te wysiłki ugięcia ludu białoruskiego, złamania jego woli, pozostaną daremne. Masy pracujące Białorusi nie ustaną w walce aż do zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-51.14" who="#PDworczanin">W imię tej walki białoruskich chłopów i robotników, w imię ich gwałconych praw — Białoruski Klub Chłopsko Robotniczy będzie głosował przeciw budżetowi w całości.</u>
<u xml:id="u-51.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach białoruskich,)</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#Marszalek">Dyskusja generalna została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#Marszalek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie niewykonania przez władze państwowe uchwał plebiscytowych w gminach powiatu podhajeckiego, tarnopolskiego województwa, dotyczących zakazu sprzedaży napojów alkoholowych, powziętych zgodnie z przepisem art. 4 ustawy o ograniczeniach sprzedaży napojów alkoholowych z 23 kwietnia 1920 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr, 37 poz. 210) i § 2 rozporządzenia wykonawczego Ministra Zdrowia Publicznego z 2 czerwca 1922 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 51 poz. 462).</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. Petra Szekeryka Donykiwa i tow, z Klubu Ukr. Soc. Radykalnego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Rolnictwa w sprawie bezprawnego ściągania opłat za rejestrację bydła pasącego się w 1928 r. na połoninach, położonych w gminie Dzembronia ad Żabie, pow. kosowskiego, przez komisarza rządowego Gródeckiego tamtejszego zarządu gminnego.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. Petra Szekeryka Donykiwa i tow. z Klubu Ukr. Soc. Radykalnego do p. Ministra Rolnictwa w sprawie zabronienia ścieżek i t. zw. płajów w lasach państwowych w gminie Lubizna, pow. nadwórniańskiego, od dziesiątek lat używanych, przez tamtejszy zarząd lasów i domen państwowych.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. Petra Szekeryka Donykiwa i tow. z Klubu Ukr. Soc. Radykalnego do pp. Ministrów Rolnictwa oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie zwolnienia ze służby w nadleśnictwie domen, i dóbr państwowych w Białych Osławach, pow. Nadworna, gajowych Michała Struka i Stefana Szczerbinka z dnia 28 grudnia 1927 r. bez żadnego wynagrodzenia.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. Eisensteina i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego postępowania organu wykonawczego sądu grodzkiego we Lwowie, p. Markowskiego.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. A. Sawickiego i kol., z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Reform Rolnych i Rolnictwa i Dóbr Państwowych W sprawie bezprawnego wy sprzedawania lasu w majątku Niziany przez dziedziców Władysława, Jerzego i Jana Szyrejewów, który to las jest objęty serwitutem wspólnym ze wsią Pawłowszczyzną, Maciejowcami i Ulezły, gm. Izabelin, pow. Wołkowysk.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. Adolfa Sawickiego i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie tolerowania przez nadleśnictwo knyszeńskie i leśnictwo Karczmisko nadużyć wyrębywania lasu w pow. białostockim.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#SekretarzpMilik">Interpelacja p. A. Sawickiego i kol. klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie katowania ludności przez posterunkowych P« P. w Nagłowicach.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#Marszalek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#Marszalek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków wraz z mojemi adnotacjami co do odesłania ich do komisyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#SekretarzpMilik">Wniosek posłów Klubu Białoruskiego w sprawie szkodliwej działalności politycznej arcybiskupa Jałbrzykowskiego, skierowanej przeciwko Białorusinom, zapomocą ogłoszenia rozporządzenia zakazującego katolikom należenia do stronnictwa Białoruskiej Demokracji Chrześcijańskiej oraz czytania organu tego stronnictwa — „Białoruskiej Krynicy” — do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#SekretarzpMilik">Wniosek p. Praussowej i tow. z klubu P. P. S. (dawna Frakcja Rewolucyjna) w sprawie zmiany ustawy o ochronie lokatorów — do Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#Marszalek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków nagłych.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#SekretarzpPajak">Wniosek nagły Białoruskiego Poselskiego Klubu Włościańsko Robotniczego w sprawie zakazania zjazdu Towarzystwa Szkoły Białoruskiej w Wilnie dn. 9 — 10 grudnia 1928 r.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#SekretarzpPajak">Wniosek nagły Białoruskiego Klubu Poselskiego Włościańsko Robotniczego w sprawie wydalenia uczniów z gimnazjum białoruskiego w Wilnie.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#SekretarzpPajak">Wniosek nagły posłów Białoruskiego Włościańsko-Robotniczego Klubu w sprawie przeszkód ze strony władz wojewódzkich wileńskich, czynionych organizowanej przez Białoruski Włościańsko Robotniczy Klub Poselski pomocy włościanom dotkniętym klęską nieurodzaju na ziemiach białoruskich w Polsce.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszalek">Te nagłe wnioski, w miarę możności, postawię na porządku dziennym najbliższych posiedzeń.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#Marszalek">Następne posiedzenie proponuję odbyć jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#Marszalek">1) Dyskusja szczegółowa nad pierwszemi czterema częściami budżetu, mianowicie: Prezydent Rzeczypospolitej, Sejm i Senat, Najwyższa Izba Kontroli i Prezydjum Rady Ministrów, następnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, ewentualnie może nam się uda też przedyskutować Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Zwracam uwagę, że dzisiaj nie wyczerpaliśmy naszego kontyngentu, ponieważ mieliśmy obradować do godz. 9-ej, a teraz jest 8 min. 30.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#Marszalek">Nie słyszę sprzeciw. Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 23 min. 30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>